500 zagadek socjologicznych [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

Mirosław Chałubiński Janusz Trybusźewicz

zagadek logicznych

50 zagadek socjologicznych

M irosław Chałubiński Janusz Trybusiew icz

50) zagadek socjologicznych

W iedza Pow szechna W arszawa 1976

P r o je k t s e r y jn e j o k ła d k i i k a r t y ty tu ło w e j JO Z E F C ZESŁA W B IE N IE K

O k ła d k a , k a r t a ty tu ło w a i ilu s tr a c je K SA W ERY P IW O C K I

R e d a k to r L ID IA DOM AŃSKA R e d a k to r te c h n ic z n y H A L IN A T R Y N IS Z E W S K A K o r e k to r M A R IA M O LSK A

P R IN T E D IN PO LA N D P W „W ied za P o w s z e c h n a ” — W arsz aw a 1976. W y d a n ie I. N a k ła d 20 000 + 290 egz. O b ję to ść 9,8 a rk . w y d ., 16,75 a rk . d ru k . P a p i e r d r u k . s a t. k l. IV , 70 g, 80X 100. O d d a n o do sk ła d a n ia 2 1 I I 1975 r. P o d p isa n o do d r u k u 6 1 1976 r . D r u k u k o ń c z o n o w lu ty m 1976 r. C e n a zł 25,— Z ak ł, G ra fic z n e w K a to w ic a c h , u l. A rm ii C z e rw o n e j 138. Z am . 978/3/75 — N - ll

W STĘP O ddając do r ą k C zytelnika tę książeczkę, pragniem y zw ierzyć się z pew nego kłopotu. Socjologia je st nauką o społeczeństw ie. A le n ie tylko socjologia; zjaw iska społeczne b a d a rów nież w iele innych dziedzin, takich ja k antropologia społeczna i k u ltu ro w a, psychologia społeczna lub dem ografia. Często nie sposób w yzna­ czyć m iędzy nim i a socjologią 'wyraźnej granicy. Czy pom inąć je zatem w zagadkach socjologicznych, skoro nie pom ija ich żaden p ro g ram k ształcenia socjologicz­ nego? Bez nich nasza w iedza o społeczeństw ie byłaby n ad er niepełna. A C zytelnika in te resu je przecież nie socjologia ja k o tak a, ale przede w szystkim jej p rze d ­ m iot —- społeczeństw o. Z tych w zględów zdecydow a­ liśm y się użyte w ty tu le słowo „socjologiczny” ro zu ­ m ieć w m ożliw ie szerokim sensie. K siążeczka ta przeznaczona je st w zam yśle d la w szy­ stkich, k tó rzy in te re su ją się sp raw am i społecznym i od ich teoretycznej stro n y . Część p y ta ń w ym aga w p raw ­ dzie pew nej w iedzy z zak resu n au k społecznych, ale zn ak om ita w iększość ap elu je tylko do naszej w iedzy ogólnej i... zdrow ego rozsądku. Jeśli 500 zagadek socjologicznych m a m ieć ja k iś cel dydaktyczny, to chyba ty lk o jeden: zainteresow ać teo­ rety czną pro b lem aty k ą społeczeństw a i um ożliw ić zro ­ zum ienie tego, co m ożna by nazw ać „socjologicznym p u n k tem w idzenia”.

D odajm y jeszcze, że zestaw y p y ta ń i odpow iedzi n r 9, 11, 12, 45, 46, 47 opracow ał M irosław C hałubiński, po­ zostałe — Ja n u sz Trybusiew icz. N a kon iec niech nam w olno b ęd z ie spełnić m iły obo­ w iązek podziękow ania osobom, k tó ry c h uw agi i suge­ stie były dla n as pom ocne w p isa n iu te j książeczki: d ro w i A ndrzejow i R ażniew skiem u i doc. M arcinow i Czerw ińskiem u. AU TO RZY

pytania

1 . CZŁOW IEK ISTOTĄ GRUPOW Ą R adzi lu d z ie do g ro m a d y

przysło w ie D aw niej m aw iało się: „człow iek isto tą społeczną”. N a­ leżałoby pow iedzieć raczej: „człow iek isto tą g ru p o w ą”. Nie żyjem y bow iem bezpośrednio w „społeczeństw ie” , lecz w gru p ach społecznych; one to stanow ią m iejsce, gdzie człow iek rea ln ie sty k a się z in n y m i ludźm i i z n i­ mi w spółżyje. N iektórzy socjologow ie w olą n aw e t d efi­ niow ać socjologię ja k o „naukę o grupach społecznych” niż ja k o n au k ę o społeczeństw ie. G ru p społecznych je s t m nóstw o; żeby w prow adzić w ten chaos ja k iś ład, socjologow ie stw orzyli szereg ty ­ pologii. N iestety, życie nie je st b iu rk ie m i grupy nie leżą w nim w szu flad ach ; p rz e p la ta ją się ze sobą i k rzyżują. K rzyżują się rów nież typologie g ru p spo­ łecznych: je d n a i ta sam a g ru p a może być np. n ie ­ fo rm alna, pierw otna, m ała, w ew n ętrzn a, a w dod atk u jeszcze odniesienia. Zależy, k tó rą z je j cech w eźm iem y pod uw agę. M im o tych niedogodności p ew ne typologie p rze trw a ły próbę czasu i niezgorzej p ełn ią swe fu n k ­ cje naukow ego narzędzia. N asze zadanie je s t p roste: każd y z dziesięciu etapów życia i działalności Izy d o ra w iąże się z k tó ry m ś z dzie­ sięciu w ym ienionych rodzajów g ru p społecznych. K tóry z którym ? D la ułatwdenda dodajem y, że g ru p y w ystęp u jące w ży ­ ciorysie Izydora s ą ta k opisane, by m ożna było za­ k lasyfikow ać je do odpow iedniej kategorii n a p o d sta ­ w ie jed n ej, szczególnie w yraźnej cechy. Z ycie Izydora 1. Izydor urodził się w rodzinie, w k tó rej panow ały ciągłe kłótnie i aw an tu ry . 2. Z szedłby n a złą drogę, lecz w zorem sta ła się dlań p rzy k ład n a rodzina w uja. 3. Chłopczyk m iał zdolności organizacyjne i ju ż ja ­ ko dziecię założył K lub M iłośników Języ k a Szw ajcarskiego.

4. P o stu d iach Izy d o r rozpoczął p racą w dyplom a­ cji, a le źle się cz u ł w śród perso n elu am basady ze w zglądu .na sztyw ny i ściśle służbow y c h a ­ ra k te r panujących ta m stosunków . 5. Podczas p o bytu za g ran ic ą n ajch ętn iej przeb y ­ w ał w środow isku ro daków -em igrantów . 6. P o pow rocie do k r a ju osiedlił się w m iasteczku Fasolow o, którego m ieszkańcy słynęli z dobrego hum oru. 7. Z ostał „szarą em in en c ją” w pew nym gronie, m a­ jącym w pływ n a poczynania w ładz m iasteczka. 8. N ależał do m iejscow ego K lubu S tarszych Panów , który był ta k nieliczny, że w szyscy znali się tam osobiście. 9. A w ogóle sta ł się zagorzałym p a trio tą lokalnym i nie m ów ił inaczej ja k „m y F asolow ianie”. 10. Na każdym k ro k u p odkreślał wyższość Fasolow ian n ad m ieszkańcam i sąsiedniego Cebulew a. A oto grupy: A. G ru p a celowa, B. gru p a etniczna, C. gru p a form alna, D. gru p a m ała, E. g ru p a nacisku (zw ana też często grupą interesu), F. g ru p a odniesienia, G. g ru p a pierw otna, H. g ru p a te ry to ria ln a , I. g ru p a w ew n ętrzn a (in -g ro u p ), J. g ru p a zew n ętrzn a (out-g ro u p ).

2.

ZA NIM POW STA ŁA SO C JO LO G IA P o g lą d y o sp o łe c z n y m p ro c e sie s ą s a m e c z ę ś c ią sp o łe c z n e g o p ro c e su

H. E. Jen sen Z an im p o w stała socjologia, istn iała ju ż daw no w iedza 0 społeczeństw ie. N aw et n ajb ard zie j pierw o tn e społe­ czeństw o ludzkie nie ro śn ie ja k dzika pokrzyw a. K ażde z a sta n aw ia się n ad zasadam i, n a k tó ry ch o p ie ra się jego porządek. P oczątkow o ta re fle k s ja m a postać głów nie apologetyczną i n o rm aty w n ą: w m itach, leg en ­ dach, przysłow iach u zasad n ia istniejący ład społeczny 1 n ak łan ia , b y przestrzegać jego zasad. „W łosy długie, rozum k ró tk i” — pow iada o ko b ietach znane przysło­ w ie. „M ężczyzna ze słom y w a rt je st kobiety ze zło ta” — d od aje inne. P od pozorem w iedzy o fa k ta c h k ry je się tu p o stu lat, by kob ieta zajm ow ała niższą pozycję społeczną niż m ężczyzna, a zarazem uzasadnienie, d la ­ czego ta k być pow inno. Lecz z biegiem czasu w ykształca się in n a postaw a; ro ­ dzą się p y ta n ia o przyczyny istn ien ia społeczeństw a, jego budow y, fu nkcjonow ania, rozw oju. I o dtąd oba te rod zaje m yśli społecznej — ta, co chce w zm acniać istn iejący ład bądź postulow ać now y, lepszy, i ta, co p rag n ie go tylko zrozum ieć — b ę d ą sobie tow arzyszyć i p rz e p la ta ć się naw zajem . P ierw sza bliższa je s t tem u, co dziś nazyw am y ideologią, d ru g a — tem u, co nazy­ w am y n auką. O bie m a ją sw ych w ielkich p rze d staw i­ cieli. Poniżej podajem y 10 cytatów , zaczerpniętych z w y b it­ nych dzieł okresu „presocjologicznego”, podejm ujących p roblem y społeczne. A dalej — d la u ła tw ie n ia — z a ­ m ieszczam y listę tych dzieł. Czy p o trafiłb y ś pow iedzieć, skąd pochodzi każd y cytat? Oto c y ta ty : 1. „A ni p ań stw o , a n i u stró j państw ow y, an i ta k s a ­ m o człow iek nig d y n ie będzie doskonały, zanim n a ty c h nielicznych m iłośników m ądrości, k tó ry ch dziś ludzie nie n azy w ają złym i, ty lk o tw ierdzą, że z nich n ie m a żadnego pożytku, ja k a ś ko­ nieczność ze zrządzenia losu nie spadnie, żeby się chcąc czy nie chcąc spraw am i p a ń s tw a zaj­

m ow ać zaczęli, a p ań stw o , żeby ich słuchać m u ­ siało, albo zanim synów dzisiejszych naczelników p a ń stw i królów , albo ich sam ych ja k iś duch boży nie natchnie, żeby praw dziw ą filozofię p r a ­ w dziw ie kochać zaczęli”. 2. „Człowiek je s t z n a tu ry stw orzony do życia w państw ie (w oryginale: zoon politikon), ta k i zaś, k tó ry z n a tu ry , a n ie przez przy p ad ek żyje poza państw em , je st albo nędznikiem , albo nadlu d zk ą isto tą ”. 3. „Chociaż n a św iecie całym ta k ie m nóstw o z n a j­ d u je się przeróżnych narodów rozsianych po w szech k ra in a c h , n aro d ó w różniących się od sie­ b ie rozm aitym i obrzędam i, zw yczajam i, u ży w a­ jących różnych języków , różnego uzbrojen ia, różnej odzieży, to w szakże cały rodzaj ludzki z dw óch tylko społeczeństw się składa, k tó re my zupełnie w łaściw ie, idąc za naszym i księgam i św iętym i, dw om a p ań stw am i nazyw am y. Jed n o jes-t państw o ludzi — pragnących żyć w ed le c ia ­ ła, drugie — pragnących żyć w edle du ch a”. 4. „I um ieściliśm y ludzi w szeregach, jednych po­ n a d d ru g im i, aby je d n i m ogli czynić drugich sw ym i sługam i”. 5. „D ośw iadczenie naszych czasów uczy, że ta c y k sią ­ żęta dokonali w ielkich rzeczy, któ rzy m ało p rzy ­ w iązyw ali w agi do d otrzym yw ania w iary i k tó ­ rzy chytrze p o tra fili usidłać m ózgi ludzkie, a na końcu w zięli przew agę n ad tym i, któ rzy zaufali ich lojalności”. 6. „Jest w ięc oczyw iste, że gdy ludzie ż y ją n ie m a ­ ją c n ad sobą m ocy, k tó ra b y ich w szystkich trz y m a ła w strach u , to z n a jd u ją się w stanie,

k tó ry się zw ie w ojną; i to w sta n ie ta k iej w ojny ja k gdyby każd y był w w ojnie z każdym in n y m ” . 7. „W iele rzeczy w ład a ludźm i: k lim at, religia, p r a ­ w a, zasady rząd u , przy k ład y m inionych rzeczy, obyczaje, zw yczaje; z czego k sz ta łtu je się ogólny duch będący ich w yn ik iem ”. 8. „Znaleźć fo rm ę zrzeszenia, k tó ra by b ro n iła i ch io i.iła całą siłą w spólną osobę i do b ra każdego członka, i p rzy k tó re j każdy, łącząc się ze w szy­ stk im i, słuchałby je d n a k ty lk o siebie i po­ zostałby rów nie w olnym , ja k poprzednio. Oto je st problem , który rozw iązuje um ow a społecz­ n a”. 9. „T aki je s t cel niniejszej rozpraw y. W ykaże ona na podstaw ie rozum ow ania i faktów , że n ie z a ­ kreślono żadnej g ranicy rozw ojow i ludzkich uzdolnień, że człow iek posiada nieograniczone m ożliw ości doskonalenia się, że jego p ostęp n ie­ zależny je s t od w szelkich potęg, k tó re chciałyby go zaham ow ać, że je d y n y m jego k rese m je s t kres trw a n ia globu, n a k tó ry rzu c iła n as n a tu ra ”. 10. „Z rozw ażania dziejów pow szechnych pow inno w ynikać, że w szystko odbyw ało się w nich ro ­ zum nie, że były one rozum nym , koniecznym po­ chodem d u ch a św ia ta, d u ch a , którego isto ta je st w praw dzie zaw sze je d n a i ta sam a, lecz k tó ry tę sw oją je d n ą isto tę rozw ija w istnieniu św ia ta ”. 1 lista dziel: A. A rystoteles — P olityka. B. A ugustyn — P aństw o Boże. C. J. A. C ondorcet — S zk ic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje.

I). K. F. G. H. I. J.

G. W. H egel — W y k ła d y z filo zo fii dziejów . T. H obbes — L ew iatan. K oran. N. M achiavelli — Książę. M ontesąuieu — O d u ch u praw . P lato n — P aństw o. J. J. Rousseau — U m ow a społeczna.

3.

N IE ZAW SZE TRU IZM BYW A PRAW DĄ To o k o , co p a tr z y g łęb o k o

przysło w ie N au ka n ie zaw sze byw a efektow na. Ozasem zużyw a się w iele w ysiłku d la p otw ierdzenia ogólnie znanych tru iz ­ mów. N ie je s t to czas stracony, bo co innego w iedzieć o czym ś „n a w yczucie”, a co innego to udow odnić. B yw a bowiem i tak, że owe truizm y, do k tó ry ch do­ prow adził n as zdrow y rozsądek i potoczna o b serw acja, o k azu ją się fałszem . Poniżej podajem y 10 p rzykładów b ad a ń — głów nie z zak resu psychologii społecznej. N iektóre z nich obaliły ogólnie znane praw d y , in n e — tylko je potw ierdziły. Spraw dźm y, w ja k im stopniu nasza w łasn a w iedza społeczna zgadzać się b ędzie z w ynik am i tych badań.

1. Czy to p raw d a, czy przesąd: jed y n acy i pierw o ­ ro d n i m a ją m niejszą skłonność do alkoholizm u niż osoby urodzone w dalszej kolejności? 2. N a stole przed n am i leżą dw ie d rew n ia n e li­ n ijki, je d n a k ró tsz a od drugiej o 3—4 cm. Czy no rm aln em u człow iekow i u d a się w m ów ić, że obie są jednakow ej długości (w yłączam y p rzy ­ p adek hipnozy)? 3. K tó ra m o n eta je st w iększa: dw uzłotow a, pięcio­ złotow a czy p o p u la rn a dziesiątk a z K o p ern i­ kiem ? U szereguj je w m yśli w edług w ielkości. 4. Czy ludzie zaw sze zachow ują się zgodnie z tym , co głoszą ja k o sw oje p rzekonania? Różnie byw a. P ew ien badacz zw rócił się do w łaścicieli sze­ reg u hoteli i re sta u ra c ji w U SA z an k ietą , k tó ra z a w ierała m .in. p y ta n ie: „Czy w sw oim lokalu p rzy ją łb y p an ja k o gościa C hińczyka?” B yło to w iele la t tem u, gdy uprzedzenia rasow e w y stę­

pow ały znacznie silniej niż obecnie. T oteż o trzy ­ m ał 90% odpow iedzi negatyw nych. A te ra z p y tan ie: ja k sądzisz, ilu spośród tych, co ta k odpow iedzieli, rzeczyw iście odm ów iłoby przyjęcia C hińczyka ja k o gościa — 100%, 50%,

0% ? 5. Czy ten, k to w dzieciństw ie b y ł często bity, będzie k a ra ł sw e dzieci bardziej czy m niej su­ row o niż człow iek w ychow any bez b id a ? 6. P y tan ie d la pracow ników propagandy, ale nie tylko: je śli chcesz ikogoś o czym ś przek o ­ nać, czy lepiej p rzedstaw ić m u ty lk o arg u m e n ­ ty „za” czy rów nież arg u m en ty „przeciw ”? 7. I jeszcze coś d la p ropagandystów : je śli chcem y p ow strzym ać kogoś od tzw . przygodnych kon­ ta k tó w seksualnych, stanow iących źródło ch o ­ ró b w enerycznych, to co będzie skuteczniejsze: 1. p ogadanka, w k tó re j p rzedstaw im y po p ro ­ s tu sam e fa k ty dotyczące chorób w enerycz­ nych; 2. w y k ład n a te n sam te m a t z „m ocnym i” p rze­ zroczam i, k tó re porządnie napędzą strac h u k an d y d a to w i n a „przygodę”? 8. W pew nym urzędzie w śród pracow ników śred ­ niego szczebla p o ja w iła się plotka. Do kogo d o ta rła p ręd zej: do najniższych czy do n ajw y ż­ szych szczebli przedsiębiorstw a? 9. F rag m en t listu : „W asilew skiego cenią u nas w szyscy, B ołtuszew icza — to ta k średnio, a już K opcia to n ik t nie uw aża. W czoraj b y ła dysku­ sja, że b ru d n o u nas, k u ltu ry nie m a, czystości w ięcej trzeb a. No i zgadnij ty, k to najw ięcej pyskow ał, a k to bronił, że gdzie indziej jeszcze go rzej?”

10. Trzy osoby: w ykw alifikow anego to k arza (pen­ sja 4 tys. zł), urzędniczkę (2 tys. zł) i inżynier a-ch em ik a (6 tys. zł) zapytano, ja k ą podw yżkę sw ej pen sji uw ażaliby za dostateczną, by uznać, że o trzy m u ją słuszne i spraw iedliw e w y n ag ro ­ dzenie za sw ą pracę. O kazało się, że n a pokrycie ich żą d ań trz e b a 6 tys. zł. Czy p o trafiłb y ś po­ w iedzieć, ikto ile żądał?

4.

SZCZĘŚLIW A W Y SPA U TO PIA S c y lle b o w ie m i d ra p ie ż n e h a r p ie i lu ­ d o ż erczy ch L e stry g o n ó w , i te g o ro d z a ju s tra s z n e p o tw o ry m ó g łb y ś p r a w ie w szę­ d z ie zn a le ź ć , lecz rz a d k o śc ią , d o p ra w d y , je s t sp o łe c z e ń stw o m ą d rz e z o rg a n iz o w a ­ ne

T. Morę Człowiek od d aw na tę sk n ił za społeczeństw em dosko­ nałym . Jeszcze P la to n (a n ie on pierw szy) sn u ł m a rz e­ nia o idealnym p aństw ie, rządzonym przez filozofów, .lednak dopiero od czasów ren esan su sypnęły się jak z ręk a w a opisy „państw idealnych” ; odkrycia geo g ra­ ficzne i dziw ne w ieści przyw ożone przez podróżników pozw alały przypuszczać, że gdzieś — n a an typodach — istnieją społeczeństw a lepsze i m ądrzejsze od w łasnego. Tym czasem zaś k w itły w literac k iej fan ta zji. W izje idealnych społeczeństw zdobyw ały w ielką poczytność. / początkiem X IX w. opisy literack ie p rze stają w y­ starczać. Rodzi się u to p ijn y socjalizm . Wfielu oczekuje 7. d n ia na dzień now ego społeczeństw a. Co niecierpliw si p róbują realizow ać je w m ik roskali; p ow stają — zw ła­ szcza w A m eryce — liczne kom unistyczne w spólnoty. C iekaw y to p rzy p a d ek id ei popychającej ludzi do poszukiw ań now ych fo rm życia społecznego. P oszuki­ wań śm iesznych, czasem tragicznych — lecz zaw sze patetycznych w sw ym u p a rty m dążeniu do sp raw ie d li­ wości. Poniżej podajem y 10 nazw : 6 z nich pochodzi z ty tu ­ łów głośnych książek utop ijn y ch , 4 zaś to nazw y o sie­ dli, gdzie p odjęto pró b ę budow y now ych stosunków społecznych. Czy p o trafisz odróżnić, k tó re nazw y do­ ły czą książek, a k tó re — życia? I pow iedzieć coś w ię­ cej n a te m a t każdej z nich. Ola u ła tw ien ia p o d ajem y autorów książek utopijnych, n które chodzi w te j zagadce: F. Bacon, E. Cabet, G. C am paneila, Ch. F o u rie r, T. M orę, C. H. S aint-S im on.

1. U topia. 2. M iasto słońca. 3. N ow a A tlantyda.

2 500 z a g a d e k

so c jo lo g icz n y ch

17

4.

N ew L anark.

5. N aw Harmomy. 6. Now e chrześcijaństw o. 7. N ow y św iat. 8. B rook F arm . 8.

Ik aria.

10. Onedda.

Z a is te c z ło w ie k Je st to is to ta o so b liw ie le tk a , r ó ż n o ra k a i o d m ie n n a ; n ie ła c n o Je s t b u d o w a ć o n im m n ie m a n ie s ta łe i Je d n o lite

Af. E. M ontaigne Teofil je s t dziennikarzem . A m bitnym . P rzy g o to w u je a r ­ ty k u ł do popularnego tygodnika n a te m at: k u ltu ra a n a tu ra w k ształto w an iu zachow ań i m ożliw ości czło­ w ieka. Z am ierza go w zbogacić 10 dość niezw ykłym i przykładam i. W łaśnie dzw oni do swego przy jaciela D am iana (który je st antropologiem ), by spraw dzić praw dziw ość ow ych przykładów . Teofil: D am ian? Damian: To ty, Teoś?... S łuchaj, z tym i tw oim i p rzy ­ kładam i to je s t tak : 8 to fak ty autentyczne, a dw a to bujda. Teofil: K tó re dw a? T elefonistka: M iędzym iastow a. P roszę się wyłączyć! Teofil: H allo, hallo! N iestety, Teofil nie uzyskał p o w tórnie połączenia, a a r ­ ty k u ł trzeb a ju ż oddać n a kolegium . M usi w ięc sam w yelim inow ać ow e dw ie fałszyw e inform acje. P om óż­ my m u, d la dobra polskiego dziennikarstw a!

1. N egroidzi m elanezyjscy m a ją bardzo b u jn e ow łosienie: ich czupryny dochodzą do 1 m śred ­ nicy. 2. P ew ne lu d y afry k ań sk ie odpoczyw ają stojąc na jed n ej nodze. 3. N iektóre plem io n a indiańskie, ja k n p . K om ań­ cze, nie znają strac h u przed śm iercią. 4. W Indiach znaleziono dw oje dzieci w ychow a­ nych przez w ilki. 5. O rganizm tubylców au stra lijsk ich w yróżnia sic niezw ykłą odpornością i zdolnością re g e n e ra c ji;

n aw e t w ielkie ra n y zabliźniają się im bardzo szybko, a u pew nych plem ion pospolita k ara polega n a w biciu ostrza w udo m łodego czło­ w iek a czy dziew czyny. 6. M aorysi z Nowej Z elandii są ludem ta k w y ­ czulonym m oralnie, że często u m ie ra ją w sk u ­ te k w yrzu tó w sum ienia. 7. L ud M leraba z A fry k i zachodniej uw aża, że zie­ w anie ubliża bóstw u, w zw iązku z czym ju ż od dziecka oducza się ludzi tej w ady. M lem ba nie ziew ają nigdy. 8. Nuenowie z A fry k i m y ją tw arz i ręce krow im moczem. 9. Gdy niem ow lę M angbetu m a dw a dni, m atk a palcam i m odeluje jego czaszkę; przez n astęp n e dw a—trz y la ta głow a dzieck a je st silnie sk rę p o ­ w ana, aż czaszka ulegnie definityw nem u znie­ kształceniu. 10. In d ian ie F u k ierro s z A m azonii są ludem ta k zgodnym , że k łó tn ia m ałżeńska i zdrad a są tam zjaw iskiem całkow icie nieznanym .

O w ad s ta n o w i p r e te k s t — ja k ż e w s p a ­ n ia ły — d o p o z n a n ia z a g a d e k ży cia

R . C hauvin Nie ty lk o ludzie żyją grom adnie, rów nież zw ierzęta. A le ich życiem zbiorow ym przez całe stu lecia n ik t się naukow o nie zajm ow ał. Jeszcze D arw in sw oje d ane o zw ierzętach zb ierał od m yśliw ych, hodow ców i dozor­ ców ogrodów zoologicznych. D opiero od n ied aw n a — rzec m ożna, że n a naszych oczach — ro zw ija ją się naukow e b a d a n ia n ad życiem społecznym zw ierząt. D otychczasow e obserw acje w skazują, że trz e b a zrew i­ dow ać n iejeden z naszych trad y c y jn y ch i „oczyw istych” poglądów n a ten tem at. S praw dźm y i m y sw oją w iedzę o „socjologii zw ierząt”, a n ajlepiej uczynim y to asy stu jąc p rz y egzam inie z etologii, k tó ry w łaśnie przeprow adza doc. d r hab. Rościsław M rugalezyk. Z nakom ity etolog m a zw yczaj za­ d aw an ia studentom dziw nych p y tań , k tó re w ym ag ają często w ięcej „pom yślunku” niż w iedzy. J a k m ożna zdać u niego egzam in? Z a praw idłow ą od­ pow iedź „tak ” lu b „nie” (z om ów ieniem !) otrzym ujem y + 1 p k t (punkt dodatni), za n iepraw idłow ą — 1 p k t (p u nkt ujem ny), odpow iedź „nie w iem ” d aje 0 p k t. Gdy zbierzem y 6 i w ięcej punktów , otrzy m u jem y bardzo dobrze, 5 — dobrze, 4 — dostatecznie, poniżej 4 p u n k ­ tów — pała! Do dzieła więc!

1. W iele g atu n k ó w zw ierząt żyje stadnie. A le czy w śród zw ierząt istn ieje ż y d e kolektyw ne, tzn. o p arte n a w spółpracy w ielu osobników rea lizu ­ ją cy ch w spólne cele? 1. T ak (omówić). 2. Nie. 3. Nie wiem. 2. Czy w śród zw ierząt w y stępuje zjaw isko ro ln ic­ tw a? 1. Tak.

2. Nie. 3. N ie wiem . 3. Czy zw ierzęta m ogą prow adzić hodow lę innych zw ierząt? 1. Tak. 2. Nie. 3. N ie wiem . 4. Co oznacza te rm in : „taniec pszczół”? 1. P raw idłow e w y jaśn ien ie — + 1 pkt. 2. B łędne w y jaśnienie — — 1 pkt. 3. Nie w iem — 0 pkt. 5. Czy istnieje coś takiego, ja k „socjohorm ony”? 1. Tak. 2. Nie. 3. N ie wiem . 6. W ja k iej kolejności — i dlaczego — pow inni w chodzić n a are n ę cyrkow ą tre se r i tygrys? 1. N ajp ierw treser. 2. N ajp ierw tygrys. 3. N ie w iem . 7. G ęsi surow o p rze strzeg a ją zasad m onogam ii; po śm ierci p a rtn e ra nigdy ju ż nie w stęp u ją w no­ w y związek. Dlaczego? A by ułatw ić odpowiedź, podajem y je d n o słow o: „w drukow anie”. 1. P raw idłow e w y jaśnienie — 4 - 1 pkt. 2. B łędne w y jaśnienie — — 1 p k t 3. N ie w iem — 0 pkt. 8. Czy w śród zw ierząt żyjących stad n ie m ów ić o istn ien iu tra d y c ji społecznej? 1. Tak. 2. Nie. 3. N ie wiem .

m ożna

9.

W iele stad n y ch ssaków u zn a je za sw ych p rz y ­ w ódców n a jsta rsz e osobniki. Dlaczego? 1. P raw idłow e w y jaśnienie — + 1 pkt. 2. B łędne w y jaśnienie — — 1 pkt. 3. N ie w iem — 0 pkt.

10.

„P ch a ją się ja k bydło”, tzn. bezm yślnie i bez­ ładnie. Czy p orów nanie to je s t uzasadnione? 1. T ak (dlaczego?). 2. N ie (dlaczego?). 3. N ie wiem .

7. „APASZEM

STA SIE K BYŁ...” J e ś li in te r e s u je m y się z a c h o w an iem lu ­ d z k im , to m u sim y p rz e d e w sz y stk im z ro ­ zu m ieć z w y c z a je , k t ó r e is tn ie ją w dan y m sp o łe c z e ń stw ie

R. B enedict K u ltu ra w ielkiej zbiorow ości, takiej np. ja k naród, nie je st je d n o litą całością. N a ta k ą zbiorow ość składa się w iele m niejszych grup i środow isk społecznych, a nie­ k tó re z nich p rze jaw ia ją te n d en c ję do tw orzenia cze­ goś w ro d zaju w łasnej, odrębnej k u ltu ry . N ajczęściej — swToistej gw ary, charak tery sty czn y ch pow iedzonek, ety k iety i obyczajów , niekiedy n aw e t jak ich ś in sty ­ tu cji. M ów im y w ów czas o pow staw aniu „p o d k u ltu ry ”, czyli pew nej w zględnie niezależnej całości, w y stę p u ją ­ cej w ram a ch szerszej k u ltu ry . Czy p o trafiłb y ś pow iedzieć, co oznaczają i z jak im i środow iskam i społecznym i w iążą się w ym ienione niżej elem enty różnych p o d k u ltu r?

1. T akie słów ko: „sałata”. 2. T erm iny — „blacha”, „m ięcho”. ,.off”. 3. In sty tu c ja zw ana „dintojrą". 4. T e a tr „g uerilla”. 5. T erm iny — „ k a fa r”, „jareccy", „a n ty k i”. 6'. T erm iny — „cyfa”, „d e p re sja ”, „lu fa”. 7. O byczaj zw any „chrztem rów nikow ym ”. 8. T erm iny — „lew aty w a”, „brazyliana”, „bruko­ w iec”.

P ow iedzonka — „p rzyłapali K ościuszłtiego”, „w Pińczow ie ju ż dnieje”, „g ra ja k s ta ra K ow nac­ k a ”. 10. T erm iny — „m etryczka”, „głów ka”, „m arg in e­ sy".

S k o ro s tr a w iłe m g o d z in ę n a c z y ta n iu , co j e s t d u ż o n a m n ie , i k ie d y s ta ra m sie p rz y p o m n ie ć so b ie , co zeń d o b y łe m so k u i s u b s ta n c ji, p o n a jw ię k s z e j części n a jd u je j e n o sa m w ia tr

M. E. M ontaigne N iestety w iele je s t k siążek socjologicznych, w których czytelnik „ n a jd u je jeno sam w ia tr”. A le b y w ają i ta ­ kie, w któ ry ch tr a f ia się nieco „soku i su b stan cji”. Nie zaw sze je d n a k ty m najlepszym p rzy p ad a w udziale popularność. Czasem zna je tylko g a rstk a tęgich u m y­ słów, podczas gdy inne, szokujące pom ysłow ością i fo r­ m ą, s ta ją się praw dziw ym i „bestselleram i”. Poniżej przedstaw iam y listę 10 książek z dziedziny so­ cjologii i antropologii, k tó re były w sw oim czasie głośne w świeoie czy w Polsce. Są tu dzieła głębokie i m ądre, a s ą też ty lk o efektow ne, o sław ie przem i­ ja ją c e j ja k w iatr. A le w szystkie p o trafiły zdobyć sobie m niejszą lub w iększą popularność. N aszym zadaniem je st odpow iedzieć, k to n ap isał te k siążki i o czym w nich m ow a.

1. B iałe kołnierzyki. 2. L ud zie teraźniejsi i cyuńlizacja przyszłości. 3. Psychologia tłu m u . i.

Przeszłość i przyszłość inteligencji po lskiej.

5. T eoria k la sy próżniaczej. 6. Sam obójstw o (Le Suicide). 7. S a m o tn y tłum . 8. S m u te k tropików . 9. U cieczka od wolności. 10. W zo ry k u ltu ry .

S o cjo lo g ia J e s t n a u k ą p o s ia d a ją c ą n a j­ w ię c e j m e to d i n a jm n ie j k o n k r e tn y c h r e z u lta tó w

H. Poincare Czy złośliw e słow a Podncarego, w ypow iedziane w 1906 r., są dziś j u i n ie ak tu aln e? K to wie, k to wie!... O to 10 różnych te c h n ik i m etod (w socjologii n a ogół te dw a te rm in y używ ane są w ym iennie), stosow anych w b adaniach socjologicznych: - eksperym ent, - m etoda dokum entów osobistych, - m etoda m onograficzna, - m eto d a socjom etryczna, - obserw acja uczestnicząca, — panel, — psy chód ra m a, — sondaż ankietow y, te st aipercepcji tem atycznej (TAT), — w yw iad. Nasze zad an ie polega n a ustaleniu, k tó rą z nich zasto ­ sow ano w k ażdej z k olejnych faz bad ań n ad m łodzie­ żą, przeprow adzonych w H iggledy-P iggledy U n iv ersity.

Z aczęto od rep rez en ta ty w n y ch b ad a ń ankietow ych (1), k tó re pow tórzono za rok n a te j sam ej próbie, by ustalić, czy zaszły ja k ie ś zm ian y w postaw ach m łodzieży (2). W T a n a c h b ad a ń opisano szczegółowo kom unę hippisow ską •••0

6 ♦

D em ografia to n au k a o ludności, je j zróżnicow aniu n a w iek, p łe ć itp . oraz o je j te n d en cjach rozw ojow ych. N ie m a socjologii bez dem ografii. W ubiegłym stu le ­ ciu pow stało n a w e t szereg teorii, p róbujących w y jaś­ niać w szystkie zjaw isk a społeczne za pom ocą tak ich zjaw isk dem ograficznych, ja k gęstość za lu d n ien ia czy liczba ludności. Dziś te n k ie ru n e k , zw any determ in izm em -demograficznym, je s t ju ż w praw dzie k ie ru n ­ kiem przebrzm iałym — ja k zresztą w szystkie „m agicz­ n e” próby w y jaśn ien ia społeczeństw a z a pom ocą je d n e ­ go czy n n ik a — ale znaczenie problem ów ludnościow ych n iepom iernie w zrosło. Bez dem ografii ani rusz!

1. K tó re z tych społeczeństw m a w yższy poten cjał dem ograficzny: 1. społeczeństw o, w k tórym je st 00®/® kobiet i 40% mężczyzn; 2. społeczeństw o o te j sam ej w ielkości i s tr u k ­ tu rze w ieku, w k tó ry m je s t 40% k o b ie t i 60*/* mężczyzn? 2. K tó re z tych społeczeństw je s t społeczeństw em „m łodszym ” w rozum ieniu dem ograficznym : B engalia czy N orw egia? 3. Czy dem ograficznie jesteśm y starszym czy coraz m łodszym?

k ra je m

coraz

4. P rz ec iętn a długość życia w In d iach w ynosi 41 lat, w N orw egii zaś 71 lat. N a tę przeciętną sk ła d a się długość życia w szystkich osobników żyw o urodzonych, a w ięc zarów no tego, co żył 1 dzień, ja k i tego, co żył 100 lat. W iadom o, że śm ie r­ telność dzieci w In d iac h je s t szczególnie w yso­ ka. Lecz czy po przekroczeniu tego „niebezpiecz­ nego” okresu sta ty sty c zn y H in d u s — p ow iedzm y

w w ieku 30 la t — m a szanse żyć dłużej, ró w ­ nie długo czy krócej niż statystyczny N orw eg w tym sam ym w ieku? 5. S próbuj uszeregow ać p o d an e niżej k r a je w e­ dług stopnia m alejącego p rzyrostu n atu ra ln eg o : 1. W ęgry. 2. M eksyk. 3. F ra n cja . 4. Polska. 5. H iszpania. 6. NRD. 6. J a k sądzisz, gdzie ludzie żyli p rzeciętnie dłużej: w Rzym ie staro ży tn y m , w A nglii w 1800 r., we w spółczesnej W ielkiej B ry tan ii czy w dzisiej­ szej Szwecji? 7. Gdy T ym oteusz P. przyszedł n a św iat, pew ien uczony sta ty sty k zakom unikow ał jego m am ie, iż potom ek posiad a (statystycznie) szansę osiąg­ nięcia 67 lat. S k ąd to w iedział? 8. Spisy pow szechne to głów ne źródło in fo rm acji w b adaniach dem ograficznych. Czy w iesz, gdzie i k iedy przeprow adzono pierw szy spis po­ w szechny? 9. Czy to praw d a, czy przesąd: w czasie w ojny i po w o jn ie zaw sze rodzi się w ięcej chłopców niż dziew cząt? 10. W P achołkow ie ach było w ciągu ro k u 20 po­ grzebów , a w P arzęczew ie ty lk o 10. O ba m ia sta m a ją tę sam ą liczbę ludności, ta k i sam k lim at i rów nie znakom itą służbę zdrow ia. J a k a m oże być przyczyna ta k znacznej różnicy?

W e w s z y stk ic h s ta n a c h k a ż d y p rz y b ie ra j a k ą ś m a s k ę i p o sta ć , a b y w y g lą d a ć n a to , z a c o c h c e u c h o d z ić : ta k w ięc, m o ż n a p o w ie d z ie ć , ż e ś w ia t s k ła d a s ię z s a m y c h m asek

F. L a R ochefoucault „C złow iek” istn ie je ty lk o w w yobraźni filozofów . W k o n k re tn y m św iecie społecznym są bow iem tylko „lu ­ dzie”, a każd y z nich u k ry w a się z a sw oją „m ask ą”. T o ona w łaśnie pozw ala sytuow ać jed n o stk i w jak im ś p u n kcie społecznej przestrzen i: je d n y ch „w yżej”, in ­ n y ch „niżej”, a jeszcze in n y ch — po p ro stu inaczej. W y rażając się n u d n y m językiem teorii, dzięki sw ej „ro­ li społecznej” człow iek za jm u je określoną „pozycję”. „R ola", „pozycja”, „ statu s”, „p restiż” — oto kategorie, ja k ie W ypracow ała socjologia, aby uporządkow ać w n au kow y sposób ów św iat, k tó ry ta k dobrze znam y w szyscy z w łasnego dośw iadczenia: św ia t społecznej przestrzeni. W ejdźm y w eń ra z jeszcze, u zbrojeni w narzędzia teo ­ rety czn ej analizy.

1. O k tó ry m (lub k tórych) z podanych niżej p rzy­ k ła d ó w pow iedziałbyś, że je s t to „ro la spo­ łeczna”? 1. Mąż. 2. A r t y s t a .

3. Przyw ódca. 4. P rzyjaciel.

2. Socjologow ie u ży w a ją n iekiedy określen ia „roz­ dział ró l”. D o k tó rej z podanych niżej sytu acji zastosow ałbyś te n term in ? 1. T en srogi w ojow nik to najczulszy ojciec. 2. M usiała zrezygnow ać z p rac y n au k o w e j, bo nie m ogła je j pogodzić z obow iązkam i do­ m ow ym i. 3. B ył ju ż za sta ry n a narzeczonego.

3. Do szp itala psychiatrycznego przyw ieziono no­ w ego p ac je n ta. B e łk o ta ł coś bez zw iązku: „P anie dyrektorze!... nigdzie n ie było w ołow iny n a pie­ czeń..., kolego prezesie... znów dw ója z m a tem a­ ty k i, co ty sobie myślisz!... P ie trz a k dostał aw ans, a ja n ie — w iem , w iem , w iem , słyszałem to ju ż tysiąc razy! L ek a rz pokiw ał głow ą: „p re­ sje k rzyżujące się!” — m ru k n ą ł pod nosem. Co to za rodzaj choroby? 4. K om ańcze ta k przygotow ują sw ych synów do roli łow cy i w ojow nika. J u ż niem ow lętom dają zab aw k i w k ształcie łu k u . Gdy dziecko zaczyna chodzić, o trzy m u je m ały łu k , z któ reg o może strzelać. G dy u p o lu je pierw szego k ró lik a Jub p ta k a , ro d zin a urządza n a jego cześć praw d ziw e św ięto. A k iedy w reszcie m łody K om ańcz u strze­ li sw ego pierw szego baw ołu, je s t to zarazem ostatn i e ta p je g o dziecięcej ed u k acji i pierw szy k ro k w now ej r o li m ężczyzny. W ten sposób proces przygotow ania do w łaściw ej roli społecz­ nej przechodzi tam gładko i bez w strząsów . Czy nasz system w ychow aw czy n ie pow inien naśladow ać system u m ądrych Kom anczów ? 5. Słow o „p restiż” odgryw a rów nie w ielk ą ro lę w socjologii, ja k w życiu. A le nie zaw sze je s t po­ p ra w n ie rozum iane. K tó rą (lub które) z tych trzech sy tu a cji określiłbyś ja k o zachow anie prestiżow e? 1. C hciała zdobyć rozgłos, n aw e t za cenę sk a n ­ dalu. 2. S tale doskonalił swój ch a rak ter. 3. Z w rócił uw agę, że należy go tytułow ać „p a­ nie profesorze”. 6. Socjologia posługuje się te rm in em „prestiż za­ pożyczony”. W stosunku do k tó rej z w ym ienio­ nych trzech osób m ożna użyć tego term inu ?

1. Ma nieprzeciętny ta le n t organizacyjny. 2. Je s t d y rek to rem przedsiębiorstw a. 3. W g ru n cie rzeczy to człow iek fałszyw y i le­ niw y, ale z pow odzeniem udaje innego, niż je s t i cieszy się uznaniem przełożonych. 7. M ieszkańcy O siedla S tary ch założyli K lu b H o ­ dow ców N arcyzów ; S tanisław , z zaw odu woźny szkolny, został jego przew odniczącym , a M au­ ry cy , iz zaw odu lek arz, członkiem zarządu. K tó ­ r y z nich posiad a w k lu b ie w yższą pozycję? 8. W prow adźm y jeszcze jed en term in: „statu s”. Pluszcz, choć je st ty lk o zastępcą kierow n ik a działu, tw ierdzi, że m a w yższy sta tu s od d y rek ­ to r a A m broziaka, bo o n je s t m agistrem in ży n ie­ rem , a A m broziak uzyskał tylko śred n ie w y­ kształcenie. Czy m g r inż. Pluszcz m a rację? 9. Rola, pozycja i sta tu s m ogą być p rzypisane lub n ab y te. H erakliusz urodził się w rodzinie pro fe­ sorskiej od trzech pokoleń. Sam rów nież je st profesorem . Czy jego sta tu s in telig en ta uw ażasz za p rzy p isa n y czy n abyty? 10. J a k sądzisz, k tó ra z tych dwóch kobiet, m iesz­ k ający ch w m ałym m iasteczku, będzie się w nim cieszyć w yższą pozycją tow arzyską: 1. żona lekarza, k tó ra je st pielęgniarką; 2. żona kierow cy ciężarów ki, k tó ra je st n a u ­ czycielką w szkole średniej?

ludźmi Indianie kara ib scy

T y lk o m y je s te ś m y

N iew iele d o k try n zadało — i w ciąż zad aje — ludzkości ra n y ta k dotkliw e ja k rasizm , czyli pogląd, że ludzie różnych ra s nie są sobie rów ni pod w zględem in te le k ­ tu aln y m i m oralnym . A choć dośw iadczenia h isto ry cz­ ne, ja k ie przyniósł rasizm , były straszne, sam e przez się jeszcze go nie obalają. T ylko n a u k a w cierpliw ym i żm udnym w ysiłku badaw czym je st zdolna to uczynić. I zrobiła ju ż w tym k ie ru n k u w iele. Zw łaszcza nauki społeczne w niosły niem ały w kład w ukazanie praw dy, że tym , co przede w szystkim k sz tałtu je czło­ w ieka, jego um ysł i ducha, są w aru n k i k u ltu ra ln e i społeczne. Socjologii i antropologii zaw dzięczam y w dużej m ierze św iadom ość, iż inajgroźniejszą przeszkodą na drodze do ludzkiej jedności inie je s t to, że jedni m ają cz arn e skóry, lecz to, że inni imają czarne dusze. 1. T erm in „etnocentryzm ” oznacza: 1. cen traliza cję w ładzy plem iennej; 2. pogląd, że to, co „nasze”, je st najlepsze i je ­ dynie w łaściw e dla człow ieka; 3. d o k try n ę o w yższości jed n ej rasy nad in n y ­ mi. K tó re znaczenie je st znaczeniem praw dziw ym ? 2. Zw olennicy niższości pew nych ra s czy klas spo­ łecznych pow oływ ali się często n a au to ry tet różnych św iętych ksiąg. W B iblii rów nież z n a j­ d u je się m it, k tó ry przez w ieki stanow ił ideolo­ giczne op arcie d la niew olnictw a. Ja k i to m it? 3. K tóry z w ielkich filozofów podjął się teorety cz­ nej obrony niew olnictw a? 4 4. „R asa biała, czyli a ry jsk a , składa się z b lon­ dynów o niebieskich oczach i w ysokim w zro -

ście. Tym cechom fizycznym tow arzyszą nieod­ m iennie n astęp u jące cechy psychiczne: m ała zm ysłowość, w ysoki stopień inteligencji, e n e r­ gia, ta le n t organizow ania św ia ta zarów no ze­ w nętrznego, ja k i w ew nętrznego, psychicznego, poczucie honoru, bezinteresow ność, odw aga, w o­ jow niczość, zm ysł ła d u i harm onii. Słow em , r a ­ s a b iała to ra s a urodzonych w ładców , ra s a p a ­ nów', tw órców feudalizm u i w szelkiej h ie ra rc h ii społecznej. R asa żółta to ra s a »m ęska«. C echuje ją fizycznie: śred n i w zro st oraz ciem ne włosy: psychicznie nato m iast: w ytrw ałość, pracow itość, trzeźw ość, praktyczność, n astaw ien ie u ty lita ry styczne, b ra k idealizm u i fantazji, przeciętna inteligencja. Je s t to w ięc rasa urodzonych k u p ­ ców. R asa czarna to ra sa »kobieca«. Je s t zm y­ słow a, uczuciowa, niezdolna do organizow ania ani w łasnego życia, ani św ia ta zew nętrznego; stąd m ało tw órcza, obdarzona słabą w olą, dużą natom iast fa n ta z ją i w ybitnym i uzdolnieniam i artystycznym i". Człowiek, który napisał te słow a, był tw órcą pierw szej głośnej teorii rasow o-antropologicznej. Sądził, że m ieszanie się ras prow adzi do dege­ n eracji ludzkości, a za ostatnich przedstaw icieli czystej rasy ary jsk iej uw ażał G erm anów . Ja k się nazyw ał? 5. N a ja k ie głów ne rasy dzieli się ludzkość? 6. R asiści często pogardliw ie w yrażają się o M u­ rzynach: „czarne m a łp y ”. A k tó ra z w ielkich r a s ludzkich — biała, czarna czy żółta — je st T w oim zdaniem , C zytelniku, najb ard ziej po­ dobna do m ałpy? 7. R asiści często pow ołują się na fak t, że mózg M urzyna je s t o ok. 100 cm78 m niejszy od mózgu białego człow ieka, co — ja k tw ierdzą — do-

wodzi niższej in telig en cji czarnych. Czy m a ją rację? 8. W iele w ysiłku w łożono w to, by zbadać, czy poziom in telig en cji ludzi różnych ra s je s t ta k i sam czy różny. A le ja k znaleźć obiektyw ny m iernik? O to je d n a z licznych prób: m łodych In d ian Ja k im a p o d dano dośw iadczeniu z tzw . te ste m czynnościow ym . Z adanie polegało n a m ożliw ie ja k najszybszym ułożeniu w pew ną całość k aw ałk ó w d rew n a o różnych k sz tałtach . Młodzi In d ian ie uzyskali dość m ierne w y n ik i: zrobili to nieco dokładniej niż biali, ale znacz­ n ie w olniej. Dlaczego? 9. W w ielu badaniach, przeprow adzonych za po­ m ocą tzw. testów inteligencji, ludność czarn a USA uzyskiw ała niższe oceny niż ludność b ia ­ ła. J a k m ożna to w yjaśnić? 10. W jednej zagadce aż d w a p y ta n ia (a to dlatego, że zajm uje się tym i spraw am i je d n a n au k a — biom etria): 1. Czy niskie czoło dowodzi m ałej inteligencji? 2. Czy w ysoki w zrost dow odzi w iększej in te li­ gencji?

P a n Bóg stw o rz y ł w ieś, a czło w iek m ia sto

przysłow ie R zym ianie liczyli la ta ab urbe condita — od założe­ nia m ia sta . M iasto to był Rzym . I my w łaściw ie m o­ glibyśm y jeśli nie historię, to p rzy n ajm n iej preh isto rię naszej cyw ilizacji datow ać ab urbe condita — od za­ łożenia pierw szego m iasta n a ziemi. M iasto to nie ty l­ ko skupisko domów; to przede w szystkim styl życia, c h a ra k te r stosunków m iędzyludzkich, sposób m yśle­ nia, k u ltu ra i system w artości — w szystko całkow icie odm ienne od tego, co k ształtow ały społeczeństw a ple­ m ienne i do dziś jeszcze k sz ta łtu ją gdzieniegdzie ro l­ nicze społeczności w iejskie. C yw ilizacja nasza je st cy­ w ilizacją m iasta. A m y — co o nim w iem y?

1. Różne są rew olucje. Z k tó rą z niżej podanych w iąże się początek m iast i k u lim y m iejskiej: 1. b u rżuazyjno-dem okratyczną, 2. dem ograficzną, 3. neolityczną, 4. przem ysłow ą? 2. Czy w ięcej m ia st było w Polsce szlacheckiej, pow iedzm y w końcu X V III w., czy w Polsce w spółczesnej? 3. Ile m iast, liczących pow yżej 100 tys. m ieszk ań ­ ców, było n a św iecie n a początku X IX w.: 3, 36, 336, 3360? 4. O to p la n m iasta. Czy je st to: 1. p la n m ia sta z okresu starożytnego; 2. u rbanistyczny p ro je k t now ego osiedla u w y­ brzeży zachodniej Szwecji?

5. Iłu m ieszkańców m usi posiadać m iejscow ość, by uznać ją za m iasto: 200, 500, 1000 czy w ięcej? 6. Socjologow ie często .przeciw staw iają sobie m iasto i wieś ja k o dw a odm ienne typy społeczeństw .

K tó re z podanych niżej cech ch arakteryzo w ać b ęd ą raczej m iasto, a k tó re — raczej wieś? 1. A nonim ow ość stosunków m iędzyludzkich. 2. S ilna w ięź sąsiedzka. 3. T o leran cja wobec odm iennych poglądów. 4. S ilna k o n tro la środow iska nad jednostką. 5. H eterogeniczncść k u ltu ro w a i społeczna. 6. P rzyw iązanie do tradycji. 7. W eźm y sobie m iasteczko m ające 1500 m ieszkań­ ców . Z ilom a z nich p rzeciętny obyw atel tego m iasteczka u trzy m u je osobiste k o n ta k ty , a ilu zna z w yglądu, nazw iska, re p u ta c ji itp.? Z gadujm y! 8. M iasto je s t tw orem złożonym. N iektóre z jego dzielnic, placów czy ulic w yspecjalizow ały się w pełnieniu ja k ie jś jed n ej funkcji. Z czego zna­ ne są poniższe dzielnice i ulice w ielkich m iast? 1. D zielnica Ł acińska (Paryż). 2. G reenw ich V illage (Nowy Jork). 3. S a n k t-P a u li (H am burg). 4. R egent S tre e t (Londyn). 5. K ercelak (przedw ojenna W arszawa). 9. Poszczególne dzielnice m iast zam ieszkałe są nie­ raz przez ludność je d n o ro d n ą klasow o, w yznaniowo czy etnicznie. 6 w ym ienionych, znanych dzielnic w ielkich m ia st połącz w p ary , d o b iera­ jąc dzielnice o podobnych cechach społecznych. 1. C zerniaków (przedw ojenna W arszaw a) 2. H arlem (Nowy Jork). 3. N alew ki (przedw ojenna W arszaw a). 4. S ask a K ęp a (przedw ojenna W arszaw a) 5. Soho (Londyn). 6. S a in t-G e rm a in (Paryż). 10. W arszaw a i T rójm iasto. K tóre z nich nazwiesz k o n u rb ac ją, a k tó re aglom eracją?

N a jc z a rn ie js z ą s tr o n ą h is to r ii n a u k i, w p r o w a d z a ją c ą w ro z p a c z h isto ry k ó w , j e s t n iem o żn o ść z n a le z ie n ia j a k i e j ś p rz e ­ w o d n ie j id ei ro z w o ju n a u k i w ciąg u o s ta tn ic h s tu la t

D. J. de Solla Price N auka o społeczeństw ie je s t n au k ą młodą. A le zdołała ju ż w swoim k ró tk im życiu w ytw orzyć tyle szkół, tyle k ieru n k ó w i ty le o rien tacji, że naw et uczonym w p iś­ mie tru d n o się w tym połapać. Co i rusz pow stają now e propozycje k la sy fik acji nurtów , p rąd ó w i postaw badaw czych. I doprow adziłoby to w szystko do straszli­ wego g alim atiasu, gdyby nie fa k t, że h isto ria je s t u p a r­ ta : tam , gdzie ra z u trw a liła się ja k a ś nazw a na o k re ­ ślenie szkoły lub k ie ru n k u , m usim y ju ż nolens volens posługiw ać się n ią dalej. A że podział, k tó ry w y tw o ­ rzyło życie, nie pasu je do koncepcji badacza? Ano cóż, nie zaw sze h isto ria b y w a logiczna, n aw e t histo ria nauki. Poniżej podajem y 10 nazw oznaczających głów ne szko­ ły i k ieru n k i, ja k ie pojaw iły się w ciągu ostatn ich stu la t w socjologii i etnologii. A obok — listę 10 uczonych. K ażdy z nich je s t typow ym rep rez en ta n tem jednego z w ym ienionych kierunków . S ztu k a polega n a tym , by ludzi i o rien tacje w łaściw ie ze sobą połączyć. A w dod atku jeszcze pow iedzieć w dw u słow ach, n a czym dany k ie ru n e k polega.

1. E w oiucjonizm . 2. D ar w in izm społeczny.

A . E m ile D urkheim .

3. Psychologizm .

C. L udw ik Gum plow icz.

4. D yfuzjonizm . 5. F unkcjonalizm .

D. B ronisław M alinow ski. E. M arg aret M ead.

B. F ritz G raebner.

6. Socjologizm.

F. O tto N eurath. G. H e rb e rt Spencer. 7. Fizykalizm . 8. Socjologia rozum iejąca. H. G abriel T arde. 9. F orm alizm . I. M ax W eber. 10. K ieru n ek cu ltu re -a n d - J. L eopold von Wiese. -personality

17. LEKTU RY Z A N TRO PO LOG II A n tro p o lo g in te r e s u je się zach o w an iem lu d z k im , a le n ie ta k im , ja k ie u k s z ta łto ­ w a ła n a s z a tr a d y c ja , lecz u k s z ta łto w a ­ n y m p rz e z w sz e lk ą tr a d y c ję

R. B enedict K la ra lubi sam otne urlopy. T ym razem zaszyła się w odległej góralskiej w si. W zięła ze sobą książkę: uczone dzieło o tzw. ludach pierw otnych. B ardzo cie­ kaw e, ale le k tu rę u tru d n ia ją K larze term in y , których nie zn a lub nie rozum ie dokładnie. A encyklopedii pod ręk ą nie m a! Pom óżm y w ięc K larze i w yjaśnijm y , co znaczy:

1. aw unkulat, 2. inicjacja, 3. klan, 4. k u la (ale nie ta k a do rzucania!), 5. kuw ada, 6. lineaż, 7. m ana, 8. potlacz, 9. tabu, 10. totem .

18.

CZY NAPRAW DĘ ZNASZ MARKSIZM ? N ie ty lk o n ie p o w o ła łb y się n ig d y na f a k t, k tó r e g o b y n ie b ył z u p e łn ie p e ­ w ie n , a le n ie p o zw alał so b ie n a w e t m ó w ić o p rz e d m io c ie , z a n im go g r u n to w n ie m e p rz e s tu d io w a ł

P. L afargue (o M arksie) M arksizm je s t nie tylko ideologią ru ch u robotniczego, lecz także w ielką te o rią społeczeństw a, k tó ra o dgry w a­ ła i o dgryw a n ad al ogrom ną rolę w życiu in te le k tu a l­ nym św iata. W Polsce w iększość ludzi w ykształconych je st p rzekonana, że rana m ark sizm doskonale. Hmm... Czy to przek o n an ie aby zaw sze jeist praw dziw e? A Ty, C zytelniku, co sądzisz o sw ojej znajom ości m arksizm u? N ajlepiej zresztą spraw dzić ją w p raktyce. Oto 10 p y ­ ta ń zw iązanych z tym i pracam i K. M arksa, F. E n g el­ sa i W. L enina, w k tó ry ch n a plan pierw szy w ysuw a się p ro b le m a ty k a te o rii społecznej. Jeśli uzyskasz 100 pu n k tó w — T w oja znajom ość dzieł klasyków je st bardzo dobra, 80 — dobra, 50 — zaledw ie d o sta­ teczna.

1. Z jakiego dzieła klasyków m arksizm u pochodzi zdanie: „H istoria w szelkiego społeczeństw a do­ tychczasow ego je s t h isto rią w alk klasow ych ”? P ytanie za 5 p u n któ w . 2. A oto inne, najczęściej ze w szystkich cytow ane zdanie M arksa: „N ie św iadom ość ludzi określa ich byt, lecz przeciw nie, ich byt społeczny o k re­ śla ich św iadom ość”. Z jakiego dzieła ono po­ chodzi? D ziecinnie ła tw e — róum ież za 5 pu n któ w . 3. K siążka E ngelsa Pochodzenie rodziny, w ła sn o ­ ści p ry w a tn e j i p a ń stw a nosi skrom ny pod ty tu ł: „W zw iązku z badaniam i...” Czyimi badaniam i? Czy możesz w ym ienić nazw isko człow ieka, na któ reg o pow ołuje się tu ta j Engels? P yta n ie łatw e — ty lk o za 5 p u n któ w .

4 500 za g a d e k so c jo lo g ic z n y c h

49

4. Oto jedno ze „sk rzy d laty ch ” zdań M arksa, cy­ to w an e tysiące razy: „T rad y c ja w szystkich zm arłych pokoleń ciąży ja k zm ora na um ysłach ży jących”. Z jakiego u tw o ru pochodzi to zd a­ nie? 5 p u n któ w . 5. W jed n y m ze znanych szkiców E ngelsa, posia­ d ający m isto tn e znaczenie dla m arksistow sk iej teorii społeczeństw a, w y stępuje w ty tu le sło­ w o . „m ałpa”. Czy m ógłbyś podać pełny ty tu ł tego studium ? 10 p u n któ w . 6. K tóry z k lasy k ó w m arksizm u je st autorem p o ­ niższej, często cytow anej definicji k lasy społecz­ n ej: „K lasam i nazyw am y w ielkie g ru p y ludzi, różniące się m iędzy sobą m iejscem zajm o w a­ nym w historycznie określonym system ie p ro ­ d ukcji społecznej, stosunkiem (przew ażnie usankcjonow anym i u stalonym przez praw o) do środków p ro d u k cji, ro lą w społecznej o rg an i­ zacji p rac y i — co za tym idzie — sposobem otrzy m y w an ia i rozm iaram i tej części bogactw a społecznego, k tó rą ro zporządzają”. JO p u n któ w . 7. J a k się nazyw a p raca jednego z klasyków m arksizm u, pośw ięcona pierw szej historycznej form ie d y k ta tu ry p ro letariatu ? O ja k ą d y k ta tu rę p ro le ta ria tu tam chodzi? JO p u n któ w . 8. N a k ró tk o przed w ybuchem R ew olucji P aźd zier­ nikow ej L enin pisze sw ą słynną p racę o p a ń ­ stw ie. J a k i ty tu ł nosi ta p raca i gdzie pow stała? 15 p u n któ w . 9. „Co się m nie tyczy, to n ie p rzy p a d a m i ani zasługa odkrycia istn ien ia klas w społeczeń­

stw ie now oczesnym , an i zaszczyt odsłonięcia ich w alki m iędzy sobą” — pisał M arks w liście do J. W eydem eyera. K om u przy p isu je M arks za­ sługę odkrycia klas i w alk i klasow ej, a kom u dokonania „anatom ii ekonom icznej” k la s spo­ łecznych? 15 pu n któ w . 10. Czy to m ożliw e, by M arks nazyw ał socjalizm „reak cy jn y m ”? P yta n ie za 20 p u n któ w . W b rew pozorom bardzo łatw e.

N iew iele zjaw isk społecznych stało się przedm iotem tak in tensyw nych badań, ja k grupy, zw łaszcza m ałe. B a­ d an o w nich w szystko: s tru k tu rę socjom etryczną i ko­ m u nikacyjną, w pływ grupy n a jednostkę i jed n o stk i na g ru p ę, sty le k ie ro w a n ia i style w spółpracy. S pora część tej mozolnie zbieranej w iedzy nie przyniosła żadnych w iększych rew elacji. A le to i owo okazało się now o­ ścią. T ak czy inaczej w iedza o gru p ach może się p rzy­ dać — nie ty lk o do zdania egzam inu z socjologii. Cza­ sam i także w życiu. A więc zróbm y m ałe kolokw ium z w iedzy o gru p ach społecznych. Aby je zdać, w ystarczy trochę rozsądku i społecznego dośw iadczenia.

1. Z apytano trzech chłopców : „Z kim chciałbyś siedzieć w jed n ej ław ce?” Ja n ek w skazał na W acka, A dam n a Ja n k a , a W acek n a Ja n k a lub A dam a. Socjolog przedstaw ił to graficznie w ten sposób:

Ja k się nazyw a ta k ie graficzne przedstaw ien ie problem u? 2. Nic ta k nie dzieli ja k w spólna k u c h n ia — p o ­ w iadają. Załóżm y, że chcem y osiągnąć w ja k iejś m iejscow ości in teg rację dw óch grup, k tó re się w zajem nie nie lubią (np. autochtonów i tych „zza B u g a” — sy tu a cja częsta po w ojnie). Co da lepsze w yniki: rozm ieszczenie ich w osob­ nych dom kach czy we w spólnych dom ach?

3. O to graficzny obraz odpow iedzi pięciu chłopców — Ignacego, W ładka, A ndrzeja, F re d a i Zbyszka — n a py tan ie: „Z kim chciałbyś się przyjaźn ić?”

U sta l kolejność ich popularności w tej grupie.

4. O to socjogram y dw óch grup: k tó ra z nich je st bardziej zw arta?

5. Załóżm y, C zytelniku, że jesteś kierow nikiem obozu, n a k tó ry m są dw ie grupy chłopców . W y­ b uchł m iędzy nim i gw ałtow ny antagonizm — obóz zam ienia się w piekło. Co zrobisz? 6. Jesteś, C zytelniku, dla odm iany kierow nikiem dom u wczasowego. N iesforny tu rn u s robi dużo hałasu. W zywasz kaow ca: „Niech p an im zor­ g anizuje odczyt n a te m a t w pływ u h ałasu na

zdrow ie”. A on n a to: „P an ie kierow niku, lepsza będzie d y sk u sja”. K to m a rację? 7. P rzypuśćm y, że zorganizujem y dyskusję n a ja ­ k iś ogólny te m a t w g ru p ie 6—10 osób, dobie­ ra ją c uczestników ta k : 50*/o — osoby o w ysokim p restiżu wr sw oim środow isku, 50% — osoby o niskim prestiżu. J a k sądzisz: k to z kim będzie się w te j dysk u sji porozum iew ał najczęściej (zw racał się do), a k to najrzadziej? 8. U czniow ie pew nej k lasy postanow ili w spólnie rozw iązać tr u d n e zadanie. Je d n i tw ierdzili, że szybciej to zrobią siłam i całej klasy, inni — że w ów czas, gdy podzielą się n a m niejsze grupy. K to m iał rację? 9. Dwóch m a jstró w — załóżm y, że b yli to fachow ­ cy rów nej k la sy — otrzym ało do w ykonania t a ­ kie sam o zadanie i każdem u z nich przydzie­ lono ta k ą sa m ą g rupę. P ierw szy od ra z u sp ra w ­ nie rozdzielił za d an ia i k az ał przystąpić do p r a ­ cy, drugi zaś .„rozw odził się ” n a jp ie rw n ad tym , ja k i je s t cel podejm ow anej pracy. K tó ra g ru p a szybciej i lepiej w ykonała zadanie? 10. O to ciekaw e dośw iadczenie: zw erbow ano pew ną liczbę stu d en tek , k tó re m iały być uczestniczka­ m i klubów d yskusyjnych na te m aty seksualne. Je d n e p rzy jęto bez tru d u , in n e — z w ielkim i szykanam i (m usiały np. w obecności mężczyzn odczytyw ać tzw . te st w stydu złożony z w u lg ar­ nych słów itp.). P otem w szystkim dziew czętom puszczono z ta śm y śm ierteln ie n u d n ą dyskusję n a te m a t życia płciow ego zw ierząt, a n a koniec poproszono je o ocenę atrak cy jn o ści całej im ­ prezy. K tó re z dziew cząt oceniły ją w yżej: te, k tó re p rz y ję to bez tru d u , czy te, k tó ry m stw a­ rzano trudności?

D z ie je c y w iliz a c ji to d z ie je p rz e n ik a n ia k u ltu r a ln e g o

Ja c k Conrad E w a ry st: N ie jestem rasistą. M iko ła j: Pięknie. E w a ry st: N ie jestem ra sistą , ale m usisz sam przyznać, że inne rasy nie są zdolne do stw orzenia ta k iej ku ltu ry , ja k nasza. W eź kogo chcesz: ta k i M urzyn, ta k i H indus, n aw e t tak i Japończyk — po słu g u ją się naszym i m aszy­ nam i, u ży tk u ją w ynalezione przez n a s przedm ioty, k ształcą się w naszych nauk ach , p rze jm u ją nasze idee!... 90%, nie, co n a jm n ie j 95% całej w spółczesnej k u ltu ry św iatow ej to k u lt ura stw o rzo n a przez białego człow ieka, przez E uropejczyka! M iko ła j: Ba! E w aryst: N ie m a żadnego ba! To są fakty. K to w y­ n alazł sam ochód?

1. M iko ła j: Z anim był sam ochód — m usiał być wóz. A k to w yn alazł wóz? E w aryst: Wóz?... E gipcjanie. 2. M ikołaj: No i nie m a sam ochodu bez stali. K to w y n alazł stal? E w aryst: Założę się o 100 złotych, że starożytni R zym ianie. No, pow iedzm y — 50 złotych! 3. M ikołaj: 50 złotych, pow iadasz?... A k to w ym y­ ślił pieniądze? E w aryst: Z ałożę się, że F enicjanie. 4. M ikołaj: T ylko ta k dalej, a k tó ry ś z nas z a ­ staw i spodnie. T w oja nam iętność do hazardu... E w aryst: Spodnie?... W ynalazek średniow iecz­ nych kraw ców europejskich! 5. M iko ła j: D aj spokój z tym i portkam i!... Żeby jeździć, sam ochód m usi m ieć opony.

E w aryst: Opony? M ikołaj: Guma... Kauczuk!... E w aryst: N o tak, kauczuk... rzeczyw iście. K au ­ czuk je s t w ytw orem k u ltu ry ludów m alajskich. 6. M ikołaj: Zero? E w aryst: C złow ieku — ja k ie zero? M ikołaj: No zero, bez którego nie istn iałab y n a ­ sza ary tm ety k a. K to w ym yślił? E w aryst: A rabow ie? 7. E w aryst: A w obec tego ty powiedz, kto w ym y­ ślił gazetę? M ikołaj: N ie w iem . E w aryst: Rzym ianie! P ierw sza gazeta nazyw ała się „A cta populi ro m an i d iu rn a ”. 8. M ikołaj: A cukier? E w aryst: C ukier!... C hyba In d ian ie a m e ry k a ń ­ scy — nie? 9. M ikołaj: Busola? E w aryst: N aród żeglarzy, ja sn a rzecz.. Grecy! 10. M ikołaj: No to jeszcze powiedz, k to w ynalazł klozet — ta k i spłukiw any wodą. E w aryst: K lozet w ynaleźli, mój kochany, A ngli­ cy, albow iem je st to naród bardzo higieniczny.

Is to ta lu d z k a n ie j e s t ż a d n ą a b s tra k c ją tk w ią c ą w p o sz czeg ó ln ej je d n o s tc e . J e s t o n a w sw o je j rz e c z y w isto śc i c a ło k s z ta ł­ te m s to s u n k ó w sp o łe czn y ch

K . M arks H ieronim ow i urodził się syn. H ieronim je st bardzo d um ny z tego fak tu . Toteż postanow ił w ychow ać po­ to m ka n a dzielnego, m ądrego, dobrego i szlachetnego człow ieka. T ylko ja k się do tego zabrać? Czy można człow ieka ukształto w ać dow olnie? Wszczepić weń w szystkie pożądane cnoty? A może pew ne cechy p rzy ­ nosi on ju ż ze sobą n a św iat? Czy m ożna je zmienić? Je d n y m słow em — f u ra pytań. A że H ieronim je st człow iekiem pow ażnym , postanow ił działać m etodycz­ nie. N ajpierw zanalizow ał sam ego siebie i w ypisał 10 cech, które z różnych w zględów uznał za w ażne. N a­ stęp nie przestu d io w ał w iele dzieł o osobowości i stw ie r­ dził, że każdej z w ynotow anych cech może podpo­ rządkow ać term in naukow y, oznaczający pew ien ele­ m ent osobowości. K łopot w tym , że fiszki z cecham i i fiszki z nazw am i pom ieszały się. Czy p o trafim y pom óc H ieronim ow i i popraw nie je z sobą połączyć? A w d o d atk u jeszcze w yjaśnić, co znaczą te w szystkie uczone term iny!

1. W ątła budow a ciała.

2. D obry słuch muzyczny. 3. P o trz eb a m uzyki.

częstego

słuchania

4. Dążenie do w iedzy, zrodzone z przekonania, że człowiek w spółczesny pow inien być w ykształcony. 5. N aw yk m ów ienia tonem m en­ to rsk im — być może pozosta-

A. B iogenny elem ent oso­ bowości. B. Ja ź ń subiek­ tyw na. C. P otrzeb a k u ltu ro g e n na. D. Ja ź ń o d ­ zw ierciedlo­ na. E. Id.

łość w ielu la t p rac y nauczy­ cielskiej. 6. W iara w siebie, w e w łasne siły. 7. Prześw iadczenie, że je s t się w oczach in n y ch człow iekiem godnym szacunku. 8. U znanie za n ajw ażniejszą rzecz w życiu p raw d y i dobra. 9. W ielka sum ienność. 10. T kw iące gdzieś głęboko w ew ­ n ą trz i odzyw ające się od cza­ su do czasu ja k ie ś „dzikie” poryw y i popędy.

F. W artości. G. R ola społe­ czna. H. Psychogenny elem ent oso­ bowości. I. Superego. J. K ulturo w y ideał osobo­ wości.

D y rekcja Z akładów W ytw órczych K orkociągów dała ogłoszenie, że p o trzeb u je socjologa. Zgłosił się Filip. „G dzie p an ukończył socjologię?” — sp y ta ł dyrek to r. „N iestety, nie ukończyłem , bo n a przeszkodzie stan ęły o b iektyw ne trudności w przystosow aniu się do sy ste­ m u egzam inów i kolokw iów ” — w y jaśn ił grzecznie F ilip i zaraz dodał: „A le n a pew no św ietnie dam sobie ra d ę jako. socjolog”. „Zobaczym y” — pow iedział d y rek ­ tor. „Na razie zrobim y próbę: przeprow adzi p an w śród załogi b ad an ia ankietow e na te m a t stosunków m ięd zy ­ ludzkich i w aru n k ó w pracy w naszym zakładzie”. W dw a dni później F ilip p rzed staw ił p ro je k t k w estio ­ n ariu sza ankiety. D y re k to r p rzestudiow ał go uw ażnie. U czyńm y to i m y, by doradzić skłopotanem u d y rek to ­ row i, czy m a za tru d n ić F ilip a ja k o socjologa. O to p y ­ ta n ia, n a k tó ry ch dłużej zatrzym ało się d yrekto rsk ie oko; czy będziem y m ieli do nich zastrzeżen ia i jakie?

1. P ierw sze p y ta n ie k w estionariusza brzm iało: „Czy w o statn im m iesiącu w Pana(i) brygadzie roboczej m iały m iejsce ja k ie ś zadrażn ien ia j kłótnie m iędzy pracow nikam i? A je śli ta k , to ja k ie ? ” 2. „Jakie są — zdaniem Pana(i) — głów ne p rzy ­ czyny w yw ołujące flu k tu a cję k a d r w w ydziale, n a k tórym Pan(i) p ra c u je ? ” 3. „Czy spóźnia się Pan(i) do pracy? 1. Tak. 2. Nie. Jeśli tak , to czy m ógłby Pan(i) podać przyczyny tych spóźnień?”. 4. „ Ja k i p rocent czasu pracy pośw ięca Pan(i) na przygotow anie swego stanow iska roboczego?”

5. „Czy zdaniem Pana(i) zakład nasz w y korzy stu je osiągnięcia now oczesnej technologii w dziedzinie p ro d u k cji korkociągów ? 1. W pełni. 2. Średnio. 3. Mało. 4. Z upełnie nie w ykorzystuje. 5. Nie m am zd a n ia”. 6. „Czy uw aża Pan(i), że w porów naniu do innych zakładów w m ieście zarobki i w aru n k i p racy w naszym zakładzie są: 1. lepsze; 2. m niej w ięcej ta k ie sam e; 3. gorsze; 4. nie m am zdania”. 7. „Czy uw aża Pan(i), że prem ie w naszym za k ła­ dzie są: 1. dość wysokie; 2. średnie; 3. za niskie; 4. nie m am zd a n ia”. D yrek to r w yraźnie zachm urzył się przy tym py­ taniu. Dlaczego? 8. „Czy obiady w stołów ce P an(i) za: 1. sm aczne; 2. przeciętne; 3. niesm aczne; 4. nie m am zdania”.

zakładow ej

uw aża

9. „Czy k orzysta Pan(i) z zakładow ej kaw iarn i: 1. często; 2. rzadko; 3. w cale”. D y re k to r zastanow ił się. „Ta k afe teria : mi się

nie podoba” — pow iedział. Dlaczego d y rek to ro ­ w i nie podobała się k afeteria? 10. D yrektor skończył czytanie kw estionariu sza i zapytał: „Czy zrobi pan pilotaż?” „U w ażam , że nie trz e b a ” — o d p arł Filip. „P ilotaż”? Czyż­ by od socjologa w ym agało się rów nież u m ie ję t­ ności prow adzenia sam olotu?

ba 25-30

W YPEŁNIĆ CZYTELNIE

Nazwisko----------------Im ię ___________________

Dala i miejsce urodzenia .

nr. obuwia kolor oczu

DATA

L8

Z a św ia ty rz ą d z ą sią p ra w a m i te g o ś w ia ta , d o k tó r e g o p rz y le g a ją

S . J. Lec E w ary st m a wygłosić re f e r a t pt. „R eligia a społeczeń­ stw o”. R ozw ażają w łaśn ie z M ikołajem , ja k ie spraw y n ależałoby omówić. Pom óżm y im rozstrzygnąć w ą tp li­ w ości, sprostow ać błędy i odpow iedzieć n a pytania.

1. E w aryst: To ja sn e: każde społeczeństw o m a sw oją religię. N ajp ierw ludzie żyli w plem io­ n ach i w tej epoce panow ała religia najw cze­ śniejsza, w łaściw a d la społeczeństw plem ien­ nych — anim izm . M ikołaj: J a słyszałem , że najw cześniejszą form ą religii był totem izm . 2. E w aryst: Skądże! T rzeb a rów nież pam iętać o rcligiach narodow ych: shintoizm , islam , judaizm ... Choć szczerze m ów iąc, to nie w iem dokładnie, k tó rą z nich m ożna nazw ać religią narodow ą. 3. M ikołaj: W arto tak że w spom nieć o rcligiach „zaw odow ych”, tak ich ja k relig ia w ojow ników , k ap italistó w , kupców . E w aryst: M asz n a m yśli pury tan izm , buddyzm ze n -sh u i dżinizm? M ikołaj: T ak, tylko nie jestem pew ien, czy w y­ m ieniłeś je w e w łaściw ej kolejności. 4. E w aryst: N o i nie m ożna zapom nieć o zw iązku relig ii z system em politycznym . Na przykład T ybet: p an o w ała tam teokracja. M ikołaj: T eokratyczne były chyba Chiny. E w aryst: Nie, w C hinach obow iązyw ał system zw any cezaropapizm em . M ikołaj: Je steś pew ien, że n ie odw rotnie? E w aryst: Z akład?

5. M ikołaj: W olą nie ryzykow ać. No i trze b a pod­ kreślić zw iązki relig ii z niektórym i ra d y k a ln y ­ m i ru ch am i społecznym i. E w aryst: N a przykład flagellanci. M ikołaj: F lagellanci nie głosili haseł społecz­ nych. To katarzy. Eioaryst: Flagellanci! M ikołaj: Ależ katarzy! 6. E w aryst: D ajm y spokój historii. Wiesz, jak w yjaśnić tak i fa k t: dlaczego w szędzie do ko­ ścioła chodzą częściej ludzie starzy niż młodzi i częściej m ieszkańcy w si niż m iast? M ikołaj: A czy isto tn ie w y stępuje ta k a p ra w i­ dłowość? E w aryst: To chyba jasne! 7. M ikołaj: Możliwe, możliwe... W każdym razie gotów jestem zgodzić się, że w w ielkich m ia ­ stach stosunkow o najczęściej spotykam y się z postaw ą relig ijn ej obojętności. 8. E w aryst: M yślę, że m ożna tu w ogóle mówić o pew nej praw idłow ości: im w yższy poziom rozw oju cyw ilizacyjnego osiąga dane społeczeń­ stw o, ty m m niejszy w nim p ro cen t w ierzących. M ikołaj: Czyli że np. w USA je s t w ięcej n ie­ w ierzących niż — dajm y na to — w e F ran cji? E w aryst: Oczywiście! 9. M ikołaj: A ja k i je s t kościół panu jący w USA? P ro testan ty zm ? 10. E w aryst: N ie w iem . I jeszcze ta k a spraw a: członkow ie niektórych w yznań silniej p rze strze­ g a ją tra d y c ji sw ej religii niż inni. N a przy k ład żydzi. M ikołaj: M yślisz, że żyd chodzi częściej do bóż­ nicy niż k ato lik do kościoła? E w aryst: N aturalnie!

W szy stk o j e s t je d n o ś ć , w s z y stk o je s t ro z m a ito ść . Ileż n a t u r w n a tu r z e czło­ w ie k a !

B. Pascal E w aryst: M oralność upada! M ikołaj: P ow iadasz? E w aryst: K a -ta -stro -fa l-n ie ! R ozw ydrzenie seksualne, p rze ry w an ie ciąży, rozw ody, napady, kłam stw o, o błu­ da, tik i-tik i! N igdy tego n ie było! M ikołaj: N igdy? E w aryst: D aw niej ludzie żyli uczciw iej, porządniej, le ­ piej. D aw niej... M ikołaj: Może i rac ja. A le trze b a by to jakoś sp raw ­ dzić. Z astanów m y się więc, k tó re z tych w ykroczeń p o tęp ian e są przez w szystkie społeczeństw a i k u ltu ry n a św iecie:

1. cudzołóstw o, 2. dzieciobójstw o, 3. hom oseksualizm , 4. kazirodztw o, 5. niedochow anie dziew ictw a przed ślubem , 6. niszczenie rzeczy użytecznych, 7. porzucenie stary ch rodziców na pastw ę losu, 8. sam obójstw o, 9. sodomia, 10. um yślne zabójstw o członka w łasnej grupy.

Na św iatow ym K ongresie M iast g ru p a m erów i p rezy ­ d entów 20 m iast w y b ra ła się n a w spólną kolację (w r a ­ m ach części nieoficjalnej). K o lacja by ła u d an a i m e ro ­ w ie postanow ili nadać trw alsz ą form ę kon tak to m sw oim i sw oich m iast, tw orząc 10 p a r tzw . m ia st b liź­ niaczych. P a ry dobrano tak , by w każdej znalazły się m ia sta re p rez en tu jące tę sam ą, w ażną socjologicznie cechę. M erom szum iało nieco w głow ie, w ięc nic dziw ­ nego, że n a z a ju trz nie bardzo pam iętali, k tó re z któ ry m tw orzyło parę. Pom óżm y im rozw ikłać tę tru d n o ść (dla p rzy k ład u : ta k ą p arę tw orzyłyby K ry n ica i K arlove V ary jako m ia sta uzdrow iskow e) i połączm y m iasta z pierw szej kolum ny z m iastam i w ym ienionym i w d ru ­ giej kolum nie.

1. A ntw erpia.

A. C anberra.

2. Awinion.

B. G dańsk.

3. Bolonia.

C. K alkuta.

4. B rasilia.

D. M anchester.

5. Bytom .

E. M ekka.

6. Częstochowa.

F. N ew castle.

7. D akar.

G. O xford.

8. Łódź.

H. Sopot.

9. N ow y Jork.

I. Tokio.

10. Soczi.

5 500 za g a d e k so c jo lo g icz n y ch

J. W enecja.

65

26.

W JA K IM JĘ Z Y K U P IS A L I?

Socjologowie to lu d e k ruchliw y i w ielojęzyczny. Nie zawsze w ięc piszą sw e dzieła w m ow ie ojczystej, a cza­ sem czynią to naw et w k ilk u językach. W ja k ich języ ­ k ach p isali sw e książki w ym ienieni socjologow ie i teo ­ rety cy społeczni?

1. S tefan Czarnow ski. 2. E m ile D urkheim . 3. L udw ik Gum plow icz. 4. B ro n isław M alinow ski. 5. K aro l M arks. 6. Jaco b M oreno. 7. G ieorgij Plechanow . 8. P itirim Sorokin. 9. L eon W iniarski. 10.

F lo rian Z naniecki.

M ieć w p rz e sz ło ś c i w s p ó ln ą ch w a łą , w te ra ź n ie js z o ś c i z a ś w s p ó ln ą w o lą; d o ­ k o n a ć w s p ó ln ie w ie lk ic h rz e c z y i ch cieć d o k o n a ć ic h je s z c z e — o to p o d sta w o w y w a r u n e k b y c ia n a ro d e m

E. R enan W iele trzeb a czasu, by z różnorodnych grup etnicznych — plem ion i ludów — pow stał naród. Dziś tylko h isto ­ ria przechow ała w spom nienia w alk dzielnicow ych w Polsce i owych dni, gdy w okresie separatystycznego b u n tu M asław a M azowsze spływ ało krw ią. D ługo m u ­ sieliśm y czekać, nim p ow stała jedność, w k tórej bez ślad u rozpłynęły się poszczególne plem iona. Nie w szy­ stk ie jeszcze ludy osiągnęły ta k i stan. Z ajrzy jm y w ięc n a chw ilę do tego k o tła historii, w k tó ­ rym w re i kipi proces etnotw órczy.

1. In d ian ie zostali gru n to w n ie zdziesiątkow ani przez białych. Czy je s t ja k iś k ra j, w którym czerw onoskórzy stanow iliby w iększość narodu? 2. B ułgarzy u w ażają ich za B ułgarów , G recy — za m ów iących po słow iańsku G reków (Slavophonów), oni sam i zaś tra k tu ją siebie ja k o o d ­ dzielną narodow ość i ro zw ija ją w łasną k u ltu rę , głów nie w Jugosław ii, gdzie m ieszka ich n a j­ w ięcej. Co to za lud? 3. Ja k i naró d m ieszka n a Malcie? 4. Do kogo stosuje się sp otykane nieraz określe­ nie: „Żydzi W schodu”? 5. Czy istn ieje ta k a narodow ość: Jugosłow ianie? 6. Do ja k ie j grupy ludów należeli B ułgarzy? 7. K ilkanaście la t tem u głośna b yła sp raw a Iria n u Zachodniego (zachodnia część Nowej G w inei) —

kolonii h o lenderskiej, o k tó rą upom niała się Indonezja i k tó rą w reszcie w 1963 r. w łączyła do sw ego te ry to riu m państw ow ego. J a k i lud m ieszka w Iria n ie Zachodnim ? 8. Co zadecydow ało, że z jed n ej kolonii b r y ty j­ sk iej pow stały d w a różne niepodległe p ań stw a: In d ie i P akistan? 9. K to to są aszkenazyjczycy i co m a ją w spólnego z sefardyjczykam i? 10. J a k i naró d m ieszka n a Cejlonie?

28

BY PRAW DA N IE STA ŁA S IĘ FRAZESEM B io rą c za p unfct w y jś c ia t ą p ra w d ą , p r a w d ą z u p e łn ie a b s tr a k c y jn ą , i k ie r u ją c sią n ią , p o w in n iśm y p iln o w a ć , ażeb y z czasem n ie z m ie n iła się o n a w e fra z e s, a lb o w ie m k a ż d a p r a w d a a b s tra k c y jn a , je ż e li b ę d z ie c ie j ą sto s o w a li b ez w sz e l­ k ie j a n a liz y , s t a je sią fra z e s e m

W. L enin M aterializm historyczny — ja k k aż d a w iedza — m oże w iać akadem ick ą n u d ą, a m oże też być p asjon u jącą przy godą in te le k tu aln ą. Zależy, co się w n im dostrzeże: sy stem zam kniętych tw ierd zeń czy szereg in sp ira cji do rozw ażań n ad w łasn y m św iatem . S próbujm y skoncen­ tro w ać się n a k ilk u sp raw ac h z dziedziny m aterializm u historycznego, k tó re w ym ag ają i nieco w iedzy, i nieco zastanow ienia.

1. W p ra c y p t. Karol M arks L enin pisze: „nie­ uchronność przek ształcen ia społeczeństw a k a ­ pitalistycznego w socjalistyczne M arks w y p ro ­ w adza całkow icie i w yłącznie z ekonom icznego p ra w a ru c h u w spółczesnego społeczeństw a”. Na czym polega to praw o? 2. W stu d iu m R ozw ój socjalizm u od u topii do n a u ki E ngels pisze o dw óch odkryciach M arksa, k tó re z utopii „uczyniły socjalizm n a u k ą ”. Ja k ie to odkrycia? 3. W 18 brum aire’a L u d w ik a B onaparte, rozw aża­ ją c problem k la sy chłopskiej, M arks p isał: „O ile m iliony rodzin żyją w w aru n k ach ekonom icz­ nych, k tó re różnią ich try b życia, ich in te resy i ich w ykształcenie od try b u życia, interesów i w ykształcenia innych klas i wrogo je im p rze­ ciw staw iają, to stanow ią one klasę. O ile m ię­ dzy drobnym i chłopam i istn ieje łączność tylko lok aln a, a tożsam ość interesó w nie stw a rz a żad­ nej w spólności m iędzy nim i, żadnego związku

w sk ali narodow ej i żadnej o rg anizacji p o lity ­ cznej — n ie stan o w ią oni k la sy ”. J a k m ożna by w yjaśnić te d w a p rzeciw staw n e tw ierdzen ia n a te m at chłopów ? Czy istn ieje tu sprzeczność? 4. W m yśli m arksistow skiej spotykam y się często z pojęciem „św iadom ość fałszyw a". Co się pod nim k ry je? 5. A oto dw a pojęcia, k tó ry ch rozróżnianie może spraw iać kłopoty: „św iadom ość k la sy ” i „św ia­ domość1k lasow a”. Czym się od siebie różnią? 6. W drugiej połow ie X IX w. w kręgach zw olen­ ników socjalistycznej m yśli głośna się stała sp raw a w iejskich w spólnot chłopów rosyjskich (tzw. obszczyny), czyli zbiorow ego w ład a n ia ziem ią. J a k odniósł się do tego Engels: czy uznał te w spólnoty za zalążek przyszłego u stro ju k o ­ m unistycznego czy za in sty tu cje reakcyjne? 7. „K ażdem u w edług jego pracy". Czy to zasada socjalistyczna czy burżu azy jn a? 8. W jed n ej ze sw ych głów nych prac L enin , po­ w ołując się n a M arksa, m ów i o tym , ja k a po­ w in n a być w państw ie p ro letariac k im płaca urzędników państw ow ych — do najw yższych funkcjonariuszy w łącznie. Ile — zdaniem L enina — pow inna ona m a k sy m aln ie w ynosić w sto ­ sun k u do p ra c y zarobkow ej robotnika? 9. L enin sfo rm u ło w ał trzy w a ru n k i, k tó re m uszą być spełnione, by m ożna było m ów ić o całko­ w itym zniesieniu klas społecznych. Ja k ie to w aru n k i? 10. M ów iąc w P aństw ie a rew o lu cji o pań stw ie p ro letariack im , L enin n az y w a je „póJpaństw em ”. Dlaczego?

29.

„UMTASTOW IENIE”

„U m iastow ienie” — ta k m ożna by spolszczyć od biedy te rm in „u rb a n iza cja”. U rb a n iz acja to nie tylko p o w sta­ w anie m iast i rozw ój skupisk m iejskich, lecz tak że po stępujący w ślad za ty m proces k sz ta łto w a n ia się całego życia w ielkich m as ludzkich n a m odłę m iejską. To now e postaw y i now e potrzeby — now y człow iek, jak że odm ienny od tego, którego w ychow ała tra d y c y j­ n a wieś. J a k przebiega — u n as i gdzie indziej — ten ogrom ny proces, ja k ie now e w arto ści i treśc i niesie ze sobą? P y tan ie pow yższe je st zarazem — w pew nej m ierze — p y tan iem o k sz ta łt k u ltu ry i społeczeństw a przyszłości.

1. Ja k i p ro cen t ludności E uropy m ieszka w m ia­ stach: 40°/*, 60°/#, 80°/*? 2. K tó ry z tych k ra jó w posiada najw iększy p ro ­ cent ludności m iejsk iej: Szw ecja, P o lsk a czy P o rtugalia? 3. L udność m iejska stanow i ok. 55#/« ludności Zw iązku R adzieckiego. W ja k iej części ZSRR p ro ce n t je j je st najw yższy? 4. Socjolog, opisując proces u rb an iz ac ji w pew nym regionie, stw ierdził: „D okonała się ta m znaczna u rb an iz ac ja ekonom iczna i społeczna, tru d n o nato m iast m ów ić o u rb an izacji dem ograficznej i p rze strzen n e j”. Czy m ógłbyś w yjaśnić to zdanie? 5. S topień zurbanizow ania m ierzy się nie ty lk o procentem ludności m iejskiej, lecz ta k że odset­ kiem ludzi zatrud n io n y ch poza rolnictw em . W ja k im k ra ju euro p ejsk im odsetek ludzi za­

tru d n io n y c h w ro lnictw ie (w stosunku do ogółu zaw odow o czynnej ludności) je st najniższy? 6. Z w raca się uw agę, że in tensyw nej in d u stria li­ zacji tow arzyszy nasilenie ta k ic h zjaw isk, ja k alkoholizm , przestępczość, p ro sty tu c ja itp. T ak było np. w N ow ej H ucie w okresie je j p o w sta­ w ania. W! tych sam ych la tac h w ielk ą rew olucję p rzem ysłow ą przeżyw ał P oznań. I ta m rów nież p ro cen t ludności napływ ow ej był znaczny, a m im o to w skaźnik przestępczości okazał się w tym czasie najniższy w Polsce. J a k m ożna by to w ytłum aczyć? 7. A te ra z tajem nicze słow o: „ru raliza cja”. K tóre z podanych trzech znaczeń je st jego w łaściw ym znaczeniem ? 1. P rzenikanie do m ia st w iejskich w zorów życia. 2. N asycenie m ia sta urządzeniam i kom unalnym i. 3. A kt praw ny, m ocą k tó reg o m iejscow ość tra c i p ra w a m iejskie. 8. A zja p o łudniow o-w schodnia m a 4 do 6 razy m niejszy p rocent ludności m iejskiej niż np. W ielka B ry ta n ia. A m im o to niektórzy socjolo­ gow ie m ów ią o „przeurb an izo w an iu ” tego r e ­ gionu. Co m a ją ma m yśli? 9. W K olom bo stosunek m ężczyzn do kobiet k sz tałto w ał się w latach pięćdziesiątych ja k 173 :100, w B om baju — 165 :100. P odobnie w y ­ g lą d ała sy tu a c ja w w ielu innych m iastach a z ja ­ tyckich. J a k m ożna by w yjaśnić w spom niane zjaw isko? 10. Czy w USA je st ta k i stan, w k tó ry m nie byłoby m ia sta pow yżej: 1. 1 m in m ieszkańców , 2. 100 tys. m ieszkańców , 3. 50 tys. m ieszkańców ?

30 .

SPÓ R O K U LTU RĘ MASOWĄ A w w ie lk ic h m ia s ta c h a ja ja j! S ła w a i sło ń ce, b ez p r z e r w y S zo p en , B a ch i H a y d n , bez k o ń c a k o n c e rt; p ia n is ta p ie rz e b ie liz n ę sw ą w c h e m ic z n e j p r a ln i i w szy scy t a c y ślic z n i są i k u ltu r a ln i

K. 1. G ałczyński W pew nym mieście, w K lubie K siążki i P ra sy odbył się odczyt d ra Gorszego z W arszaw y, pośw ięcony p ro ­ blem om k u ltu ry m asow ej. Po odczycie w ybuchła b a r ­ dzo o stra dyskusja. D ysk u tan ci zadali p relegen to w i m nóstw o pytań. N iestety, d r G orszy śpieszył się n a s a ­ m olot i m u siał w yjść przed końcem spotkania. S p ró ­ b u jm y go zastąpić, odpow iedzieć n a p y ta n ia i w yjaśnić nieporozum ienia.

1. K iero w n ik K lubu: K u ltu ra to ja rozum iem : to je st Szopen, to je st M ickiewicz. A le ta k ie na p rz y k ła d „K ulisy” ? To przecież nie je s t żadna k u ltu ra ! Głos z sali: To je s t w łaśn ie k u ltu ra m asow a! 2. In stru k to r D om u K u ltu ry: ,,K ulisy” ja k „K uli­ sy ”, ale jeśli przez radio n a d a je się m uzykę P endereckiego, to czy to je s t k u ltu ra m asow a? 3. N auczyciel I: To ja w reszcie n ie w iem : przed w ojną by ła k u ltu ra m asow a czy nie?

czy

4. N auczyciel II: W idać, n ie słuchaliście uw ażnie re fe ra tu , kolego Rzoński, a ta m b yła m ow a o progach um asow ienia. N auczyciel I: Św ietnie! Może w obec tego kolega m i wrytłumaczy, co to są te progi? 5. D ziennikarz: In te re s u je m nie ta k a kw estia: ile trze b a m ieć pieniędzy, aby założyć — pow iedz­

m y w USA — dziennik obliczony n a m asow ego odbiorcę: czy to je s t su m a rz ę d u stu tysięcy dolarów , m iliona, 10 m ilionów czy m oże w ięcej? 6. Uczeń: A ja k ie je s t w łaściw ie najw iększe cza­ sopism o św iata? 7. S ta rszy pan: G dzie tu m oże być m ow a o rozw o­ ju k u ltu ry m asow ej, je śli przed w ojną w W ar­ szaw ie było 65 kin, a dziś jest... ile? 8. In te le k tu a lista : Z astanów m y się lep iej, kto dziś chodzi do k in a . J a k i je s t p rze cię tn y w idz? W ięk­ szość to ludzie o niskim poziom ie w ykształcenia i lu d z ie starzy, któ rzy n ie w iedzą, co robić z w olnym czasem. Głos z sali: To nonsens! 9. S ta rszy pan: Bo n a przykład rzadziej chodzą do kina. Glos z sali: Bzdura!

ludzie religijni

19. P ani w śred n im w iek u : N ie rozum iem , dlaczego nie w y d aje się u n as fotopow ieści i „prasy s e r ­ ca”, ta k ja k n a Zachodzie. G łos z sali: A co to jest?

31.

SAM OBÓJSTW O — FA K T SPOŁECZNY S a m o b ó jstw o zm ie n ia się w s to p n iu o d ­ w r o tn y m do s to p n ia in te g r a c ji g r u p sp o ­ łe czn y ch , d o k tó r y c h n a le ż y je d n o s tk a

E. D urkh eim Z jaw isko sam obójstw a zaw sze fascynow ało człowieka. K ry je się w nim ja k a ś tajem n ica, k tó ra zaciekaw ia i p rze ra ża. I nieraz, gdy dow iadujem y się o czyjejś sam obójczej śm ierci, pojaw ia się n a m om ent coś, ja k b y w yrzut sum ienia: czy także trochę i od n as nie zale­ żało, by jej zapobiec? A bsurd? Możliwe. Lecz nie ta k zupełnie, bo sam obój­ stw o je st tak że •— a m oże n aw e t przede w szystkim — fak te m społecznym . I chociaż ciągle je st tajem n icą, pew na w iedza o ty m zjaw isku pomoże spojrzeć n a nie bardziej racjonalnie. Oto 10 tw ierdzeń na te m a t sam obójstw a. K tó re są p raw d ą, a k tó re fałszem ?

1. S am obójstw a częściej mężczyźni.

popełniają

k obiety

niż

2. N ajczęstszą przyczyną sam obójstw na św iecie je s t nędza i ciężkie w aru n k i życiowe. 3. w czasie w ojny liczba sam obójstw gw ałtow nie rośnie. 4. Ludzie starzy popełniają sam obójstw a częściej niż m łodzi. 5. Rozw iedzeni niż żonaci.

częściej

popełniają

sam obójstw a

6. Dzieci poniżej 10 la t nigdy nie popełniają sam o­ bójstw . 7. N ajczęstszą przyczyną sam obójstw w śród n asto ­ latk ó w je s t zaw ód m iłosny.

8. A lkoholicy p o p ełn iają stosunkow o m niej sam o­ b ó jstw niż ludzie, k tó rzy n ie u m ieją łagodzić sw ych trud n o ści za pom ocą alkoholu. 9. P od w zględem liczby sam obójstw P olsk a zajm u ­ je je d n o z czołow ych m iejsc w Europie. 10. K lasyczne ju ż dziś rozróżnienie E. D urkheim a dzieli sam obójstw a n a „altru isty cz n e”, „egoisty­ czne” i „anom iczne”. Do k tó re j z tych k ateg o rii zaliczyłbyś n astęp u jący p rzypadek: B olesław od la t żył sam otnie. T arg n ął się n a życie, bo do­ szedł do w niosku, że je st ju ż sta ry i nikom u niepotrzebny.

32.

ZIEM IA N IE I LU M PEN PR O ŁETA RIA T

K o n stan ty sta ra się o przyjęcie n a stu d ia socjologiczne. W łaśnie biedzi się n ad tem atem egzam inu w stępnego, k tó ry brzm i: „Społeczeństw o polskie w okresie dw u­ dziestolecia m iędzyw ojennego — jego k lasy i w a rstw y ”. Jeśli K onstanty nie popełni żadnego błędu — dostanie p iątk ę, 2 błędy to czw órka, 3 błędy — dostatecznie i są jeszcze szanse n a studia. 4 błędy — dw ója m u ro w an a i w ów czas: żegnaj socjologio! Oto p ra c a K onstantego. J a k sądzicie: zdał egzam in czy nie?

1. Z iem ianie, czyli obszarnicy (klasa ta zajm o w a­ ła najw yższe m iejsce w h ie ra rc h ii społecznej w Polsce przedw rześniow ej), skupiali w sw ych ręk a ch w iększość w łasności ziem skiej. 2. B u rżu azja b yła k la są bardzo zróżnicow aną e tn i­ cznie; połow ę je j stanow ili Żydzi i N iem cy. 3. In telig en c ja ja k o w a rstw a społeczna to w y tw ó r specyficznie polski, bo ta k iej w arstw y nie zn a­ no w k ra ja c h zachodnich, np. w e F ra n c ji czy W ielkiej B rytanii. 4. P ra c a um ysłow a cieszyła się w Polsce w ielkim prestiżem , a p racow ników um ysłow ych m ieliś­ m y w ięcej, w stosunku do liczby ludności, niż F ra n c ja czy Niem cy. 5. K lasa robotnicza n a ziem iach polskich w zięła sw ój p o czątek z żebraków , w łóczęgów i w ogóle rozm aitych „niebieskich p taków ”. 6. W śród k lasy robotniczej najw ięcej było chału p ­ ników.

7. P rzeciętny ro botnik za rab ia ł przed w ojną p r a ­ w ie trz y raz y m niej n iż p rzeciętny inteligent. 8. W śród drobnom ieszczaństw a liczebnie p rz e w a ­ żali Żydzi. 9. W śród chłopów najw ięcej było „średniakó w ”, posiadających od 5 do 14 h a ziemi. 10. N a sam ym dole drab in y społecznej znajdow ał się lu m p e n p ro leta riat — ludzie m arg in esu spo­ łecznego. A b y ła to g ru p a bardzo liczna, bo s a ­ m ych p ro sty tu te k w przedw rześniow ej Polsce notow ano 10 razy w ięcej niż obecnie.

E ksplozja dem ograficzna to je d en z najw iększych p ro ­ blem ów (a m oże i najw iększy), przed k tó ry m i sto i dziś ludzkość. T en żyw iołow y p rz y ro st liczebny zm ienia św iat, p rz e k re śla rac h u b y ekonom istów , budzi niepo­ kój polityków . „K to chce żyć n a stojąco?” — p y ta znany dziennikarz, przerażo n y p ersp ek ty w ą ludnościo­ w ej law iny. Ale w iele byw a w tych obaw ach stra c h u n a k redyt, niezrozum ienia procesów dem ograficznych, rozum ow a­ n ia m etodą p rostej e k stra p o la cji J a k ta k dalej p ój­ dzie”. P rzed e w szystkim — trze b a się je d n a k tem u zjaw isku spokojnie przyjrzeć. Co też uczynim y.

1. Ile la t p otrzebow ała ludzkość n a początk u n a ­ szego tysiąclecia, by p rzy b y ła je j ta k a liczba ludzi, ja k a dziś p rzy b y w a w ciągu ro k u : 20, 50, 100 czy w ięcej la t? 2. Czy p o trafiłb y ś pow iedzieć, kiedy — m niej w ię­ cej — św ia t osiągnął m ilia rd m ieszkańców ? 3. Policz do dziesięciu, drogi C zytelniku. T ak, a te ­ ra z pow iedz, ilu w ty m czasie, gdy T y liczyłeś, urodziło się n a św iecie ludzi? 4. Ile la t potrzeba, by przy przyroście 30 ludzi na 1000 rocznie populafcja uległa podw ojeniu? 5. K tóry z tych k ra jó w odznacza się najm niejszy m przyrostem ogólnej liczby ludności od 1960 r.: F ra n c ja , H olandia, P olska, S zw ajcaria czy ZSRR? 6. K iedy ludność P olski — w edle prognoz dem o­ graficznych — osiągnie liczbę 40 m in: przed ro ­ kiem 2000 czy po nim ?

7. S połeczeństw a znają różne sposoby regu lacji urodzeń. U n a s m iędzy inmym i sto su je się p rz e ­ ry w a n ie ciąży. J a k sądzisz: ile zarejestrow an y ch fa k tó w przerw an ia ciąży p rzy p ad a w Polsce na 1000 urodzeń: 100, 200 czy w ięcej? 8. Czy w iesz, ja k b rzm i tzw. praw o B ertillona? 9. Czy w iesz, na czym polega „spiżow e” praw o ludności? 10. W RFN n astąp ił w 1973 r. spadek liczby lu d n o ­ ści, a w Indiach je j k ata stro fa ln y w zrost. K tó ry z tych k ra jó w pow inien stosow ać p olitykę po­ pulacyjną?

J a k to m e sm u c i b a rd z o , bo je s te m odtr u n c o n y o d w a s K o c h a n i r o d z ic e ja k o w c a o d s t a d a i w y g n a n a w p o le, a n ie w o ln o j e j p r z y ijś ć w y ie n c y ...

z listu em igra n ta O d p rad a w n y c h czasów ludzie p rze m ierz ają lądy i m o­ rz a w poszukiw aniu Chleba i szczęśliwego życia. W ę­ d ru ją ludy i jednostki. K onsekw encje socjologiczne tych pielgrzym ek b y w a ją rozm aite. Z jednych p o w sta­ ją now e narody, ja k w A m eryce czy A u stralii. In n e kończą się pow rotem do k r a ju m acierzystego z dobrem w szelakim i w ażniejszym niż do b ra k u ltu ro w y m i spo­ łecznym dośw iadczeniem . Jeszcze inne ro zp rasz ają się i giną, nie zostaw iając śladu. Pozornie. Bo w istocie w zbogacają tw orzyw o k u ltu ro w e narodów , w śród k tó ­ rych osiadły. M igracje były bow iem i s ą jednym z najistotniejszy ch czynników , k sz tałtu jący ch społeczeństw a pod w zględem etnicznym , k u ltu ro w y m i społecznym . P rz y jrz y jm y się im bliżej.

1. Do jak ich pięciu k ra jó w k iero w ała się głó w n ie em igracja z E uropy w X IX i X X stuleciu? 2. Czy je st ja k iś k ra j w E uropie, w k tó ry m p rzy ­ ro st n a tu ra ln y sta le by nie nad ążał z p okryciem u b y tk u ludności, spow odow anego em igracją? 3. K tó ra z grup narodow ych — A nglicy, I rla n d ­ czycy, N iem cy czy P olacy — stanow iła najlicz­ niejszą gru p ę em igracyjną w USA w połowie X IX w.? 4. „B iali em igranci” po R ew olucji P aźd ziern ik o ­ w ej skierow ali się do różnych k rajó w . G dzie osiedliło się ich najw ięcej? 5. G dy liczba im igrantów w d an ej m iejscow ości przekroczy pew ien procent, postaw a m iejscow ej

6 500 zag a d e k so c jo lo g icz n y ch

81

ludności zaczyna być w roga wobec przybyszów. J a k i p rocent: 3 — 12 — 30 — 45? 6. W ja k im k r a ju A zji p ro cen t C hińczyków , którzy osiedlili się tam ja k o em igranci, dorów nuje licz­ bie ludności rodzim ej? 7. „Szli n a zachód osadnicy” ; czy w ięcej ich było z P olski cen traln e j czy „zza B u g a”? 8. W ja k iej części Z iem Z achodnich i Północnych było najw ięcej polskiej ludności autochtonicz­ nej, a w ja k ie j — n ajm n iej? 9. Z jak ieg o p a ń stw a europejskiego w yem igrow a­ ło w okresie pow ojennym najw ięcej ludzi (w stosunku do ogółu ludności)? 10. W każdym k ra ju istn ieje zjaw isko em igracji i im igracji. A w Polsce? Ilu ludzi rocznie — m niej w ięcej — w yjeżdża obecnie z P olsk i na stałe, a ilu przybyw a?

W ro d z in ie z n a jd u je się z a ro d e k d y sp o ­ z y c ji o rg a n iz m u sp o łe czn eg o ; p rz e z n ią c z ło w ie k ro z p o c z y n a w ydobyw ać się z w ła s n e j oso b o w o ści i u czy s ię żyć w sw y c h b liźn ich

A . Com te Cóż m ożna dodać do m ądrych słów C om te’a? R odzina to n ajb ard ziej pow szechna i n ajb ard ziej podstaw ow a in sty tu c ja społeczna. W iele ju ż razy obw ieszczano je j rozpad, a ona p rz e trw a ła w szystkie p ro ro c tw a sw ej zagłady. N iezniszczalna ja k sam o społeczeństw o. Jakże tru d n o uchw ycić w nieb an aln y ch słow ach życiorodną fu n k cję tego źródła siły i trw ałości społecznej! Jed n o m ożna pow iedzieć z pew nością: gdzie rodzina siln a i zdrow a, tam silne i zdrow e całe społeczeństw o. A w ięc: g ru n t to rodzinka!

1. O to garść term in ó w zw iązanych z rodziną i m ał­ żeństw em : 1. poligynia — p o lia n d ria — m onogam ia; 2. egzogam ia — endogam ia; 3. p a try lin e a rn a — m a try lin e a rn a ; 4. p a try lo k a ln a — m a try lo k aln a — neolokalna. A te ra z pow iedz, k tó ry te rm in z każdej grupy najlep iej ch a rak te ry z u je w spółczesne m ałżeń­ stw o i rodzinę w Polsce? 2.

K tó ra z trzech fo rm m ałżeństw a: m onogam ia, poligynia czy p o lia n d ria je s t n ajb ard zie j po­ w szechna w śród ludzi różnych epok i k u ltu r?

3. K tó ra z podanych ew entualności je s t p ra w ­ dziw a? F a k t urodzenia nieślubnego dziecka po­ tę p ia się: 1. ty lk o w k ra ja c h katolickich, ze w zględu na nietolerancyjność katolicyzm u; 2. tylko w społeczeństw ach, gdzie istn ieje w ła-

sność p ry w a tn a (chodzi bow iem o n aruszen ie zasad dziedziczenia); 3. w e w szystkich społeczeństw ach. 4. Czy to p raw d a czy nie: w k ra ja c h katolickich je st m niej dzieci n ieślubnych niż w innych? 5. W ja k im k ra ju p ro ce n t rozw odów je s t n ajw y ż­ szy, a w jak im najniższy? 6. Czy ludzie częściej zaw ierali m ałżeństw a przed w o jn ą czy dziś? 7. Czy ludzie z a w ie ra ją dziś zw iązki m ałżeńskie w cześniej czy później, niż to czynili daw niej? 8. Z ilu osób sk ła d a się sta ty sty c zn a polska ro d zi­ n a w m ieście?

9. O to sc h em at p rze d staw ia ją cy 5 faz życia rodzi­ ny. J a k sądzisz, co oznaczają poszczególne fazy? 10. K to częściej zap ad a n a choroby psychiczne: sa­ m otni czy żonaci?

Z a stad em paw ianów wlecze się m ałp a ze złam aną nogą. S tad o n ie zw alnia kroku. N ie zw raca uw ag i n a trag edię, k tó ra rozgryw a się z a jego plecam i. B o s a ­ m otność i kalectw o — to p ew na śm ierć. Człow iek p rz y ją ł in n y p o rząd ek : jego h u m a n ita rn y m obow iązkiem je s t zapew nić m ożność życia słabszem u bliźniem u. Stać n a to nasze zasobne i bogate społeczeń­ stw o. Lecz „stać”, to jeszcze n ie w szystko; trze b a od­ ro b iny ludzkiej uw agi i zrozum ienia. A tak że i tro ch ę w iedzy o ty m obszarze życia społecznego, gdzie sk u p ia się lu d zk a bezbronność i słabość.

1. P ojęcie sta ro ści k o ja rz y się n am często z do­ m em starców . J a k i p ro ce n t ludzi sta ry c h (po­ w yżej 65 lat) p rzebyw a w e w szelkiego ro d zaju dom ach opieki w P olsce: 1%, 10%, 20% czy w ięcej? 2. Z w iekiem zdrow ie gorsze. J a k często ludzie sta rz y k o rzy sta ją z usług szpitali? 1. T ak sam o często, ja k osoby w innych g ru ­ pach w ieku. 2. D w a raz y częściej. 3. Jeszcze częściej. 3. Z dziećm i czy osobno? W k tó ry m z podanych k ra jó w p rocent ludzi sta ry c h m ieszkających r a ­ zem ze sw ym i dziećm i je st najw yższy: w W iel­ kiej B ry ta n ii, D anii, Polsce czy USA? 4. W iadomo, że m ężczyźni przeciętnie ży ją krócej niż kobiety. J a k sądzisz: dlaczego? 5. W ja k im zaw odzie p rac u je w P olsce najw ięcej ludzi stary ch ?

6. P rzeciętny w iek m ężczyzny w Polsce w ynosi 67 lat. Na ile jeszcze la t życia może liczyć 60-latek ? 7. J a k sądzisz: ilu je st w Polsce ludzi ciężko po­ szkodow anych n a zdrow iu, czyli tzw . inw alidów — 2 0 0 tys., pół m iliona, m ilion czy w ięcej? 8. A te ra z in n a sm u tn a liczba: ile je s t w Polsce osób z zaburzeniam i psychicznym i — 100 tys., 200 tys., pół m iliona czy w ięcej? 9. Czy w iesz, kim je s t i czym się za jm u je opiekun, społeczny? 10. Czy wiesz, co znaczy sk ró t P K P S 0

U b i societas, ib i ius

P ro fe so r C upejko je s t człow iekiem roztargnionym . P rzy g o to w ał w y k ład o socjologii m oralności, w k tó ry m k aż d e z tw ierdzeń zam ierzał zilustrow ać stosow nym p rzykładem . A le o p rzy k ła d ac h przy p o m n iał sobie do­ piero w chw ili, gdy w ygłaszał o sta tn ie zdanie. Z ap ro ­ ponow ał w ięc słuchaczom : „O to 11 przy k ład ó w norm . D o pasujcie je sobie, p aństw o, sam i d o 10 tw ierd zeń , za­ w arty ch w m oim w ykładzie”. S p ró b u jm y i my. Oto w y k ła d : K ażde społeczeństw o re g u lu j. zachow ania sw ych czło n ­ k ó w za pom ocą obow iązujących system ów norm : n o r­ m y m ogą b yć p raw n e (1), obyczajow e (2 ), relig ijn e (3) lu b m o raln e (4). N ie zaw sze te n sam system n o rm obo­ w iązuje w szystkich: w społeczeństw ach klasow ych, np. feudalnym , o d ręb n e n orm y m oże posiadać szlach ta (5), odrębne — k la sa chłopska (6). B yw a i ta k , że norm a je s t n arz u can a k lasie niższej przez w yższą, b y um ocnić w śród m aluczkich zachow anie pożądane z p u n k tu w i­ d zenia k lasy p an u jącej (7). Sw e w łasne n orm y m ają ró w n ież n ie k tó re sta n o w isk a i zaw ody (8). Istn ie ją n a ­ w et n orm y określające zachow anie się je d n o ste k w pew nych podstaw ow ych rolach społecznych (9). Cza­ sem zachodzi je d n a k sprzeczność m iędzy m oralnością o ficjaln ą a rzeczyw istym i poglądam i ludzi i w tedy m o­ żem y spo tk ać się w je d n y m społeczeństw ie z dw om a przeciw staw nym i n o rm am i n a te n sam te m a t ( 10). / p rzykłady: A. B. C. D.

Co ciało lubi, to duszę gubL Co pańskie, to nase, a co nase, to zasię. Czego caało p o trze b u je, tego Bóg n ie zakazu je. Kito cicho siedzi i p ra c u je szczerze, te m u P an Bóg n ie odbierze.

E. L epsza cnota n łż w ór złota. F. N a obszarze zabudow anym k ie ru jące m u pojaz­ dem zab ran ia się przek raczać szybkość 50 k m na godzinę. G . N ie kochaj m ężatki, bo będziesz siedział w p iek ­ le po sam e łopatki. H. N iew iasta m a być w p anieńskim stanie w sty d ­ liw a, w m ałżeńskim poczciw a, a w e w dow im stateczna. I. Do ry b y n ie należy używ ać noża. J. S ędzia spraw iedliw y nie m a być skw apliw y. K. Szlachcic bez sław y je s t osiel praw y.

B a rb a rz y ń c ą j e s t te n , k to w ie rz y w b a r ­ b a rz y ń s tw o

C, L evi-S tra u ss E w aryst: No tak! M ikołaj: Cóż takiego? Etoaryst: To się ta k p ię k n ie m ów i: k aż d e społeczeń­ stw o m a sw o ją k u ltu rę . A le c o to z a k u ltu ra ! T acy d zi­ cy: m y ślą w sposób p ry m ity w n y — ciągle ja k ie ś tab u , ja k ie ś przesądy! M ikołaj: Ale... E w aryst: Chodzi ta k i goły, nie czesze się!... Żadnej ogłady, żadnej sztuki! M ikołaj: J e dnak że... E w aryst: Przyznasz, że je s t to życie człow ieka, k tó ry jeszcze n a do b re n ie w yszedł ze sta n u zwierzęcego. M ikołaj: A może... E w a ryst: N ie „może”, ty lk o n a pewno! M ikołaj: J a tylko p roponuję, że m oże by rozw ażyć sp raw ę m etodycznie i zastanow ić się, k tó re z p o n iż­ szych elem en tó w w y stę p u ją w k aż d ej k u ltu rz e ludzkiej, a k tó re n ie ? 1 1. H andel. 2. M uzyka. 3. P ra w o własności. 4. O słanianie genitaliów . 5. Z w yczaj n ad a w an ia ludziom im ion w łasnych. 6. O brzędy pogrzebow e. 7. C zesanie i u k ła d an ie włosów. 8. E tykieta. 9. T ab u zakazujące spożyw ania pew nych p o k ar­ mów. 10. P rzesąd y dotyczące szczęścia.

K re w m o ja — m o ja m o w a . G o rą c a m ia z g a ziem i

J. T u w im Istn ie je głęboki zw iązek m iędzy naro d em i jego języ ­ kiem . W ykształcony p rzez poetów , zro śn ięty z h isto rią , oddychający dniem pow szednim sw ego lu d u języ k je st je d n y m z najw ażniejszych czynników w ięzi narodow ej. Z an im je d n a k języ k i n aró d zrosną się w nierozdzielną całość, procesow i tem u tow arzyszy w iele historycznych dram atów . P rz y jrz y jm y się k ilk u sytuacjom , w któ ry ch problem : „n aród i ję z y k ” nie p rzed staw ia się ta k prosto, ja k obecnie u nas.

1. W ja k im języ k u m ów i się w R epublice P o łu d ­ niow ej A fryki? 2.

O to n azw a pew nego m iasteczka: „L lan fairpw llgw yng yllgogerychw yradrobw llllantysilio gogoch”. Czy w iesz lub dom yślasz się, z jak ieg o ję z y k a pochodzi ta nazw a i w ja k im k ra ju eu ­ ro p ejsk im leży to m iasteczko?

3. Ja k im językiem Szw ajcarzy?

— czy językam i — m ów ią

4. J a k i języ k je s t oficjalnym językiem Indon ezji? 5. J a k i języ k je s t oficjalnym językiem Indii? 6. E . P iasecki p roponuje do u sta le n ia stopnia n a ­ rodow ej integ raln o ści k ra jó w zastosow ać tzw . w skaźnik zw artości socjoetnicznej:

n\ + »J + Ns

100

gdzie n u n 2... to liczebność poszczególnych n a ro ­ dowości, posługujących się o drębnym językiem , N — liczba całej ludności danego k ra ju . Ja k ie k ra je eu ro p ejsk ie osiągnęłyby najw yższy, a ja k ie najniższy poziom zw artości socjoetnicznej przy zastosow aniu tego w skaźnika? 7. W ja k im ję zy k u słow iańskim n ap isan e je s t zd a­ nie: „Ciej do toni ju w echodny przenekale przode...”? 8. I jeszcze ra z w sk aźn ik zw artości socjoetnicznej: k tó ry z ty c h dw óch k ra jó w m a w iększą zw a r­ tość — P olsk a czy H iszpania? 9. W jed n y m z k ra jó w azjatyckich człow iek, k tó ­ ry chce uzyskać w yższe w ykształcenie, m usi się uczyć dw óch, a często n aw e t trzech obcych dla siebie języków : hiszpańskiego, angielskiego i tagalog. Co to za k raj? 10. W ja k im k ra ju eu ropejskim m ów i się po fry zyjsku?

CZY OBŁĘD JE S T Z JA W ISK IEM SPOŁECZNYM C h o ro b a p s y c h ic z n a j e s t o k u p e m za lo, b y c z ło w ie k m ó g ł ro z w ija ć sw ą sz la c h e tn ą p r z y d a tn o ś ć d la sp o łe c z e ń stw a

S a vid o n Cóż m oże być bardziej „fizycznego” niż choroba? To nasze ciało je st chore — a co m a do tego socjolo­ gia? A je d n a k dziś n ik t ju ż nie neg u je zw iązku m iędzy chorobą a życiem społecznym . Zw iązku, sięgającego n ieraz bardzo głęboko. Z bogatej p ro b lem aty k i socjologii m edycyny w ybierzm y je d n ą kw estię: choroby psychiczne. S pró b u jm y zoba­ czyć, czego u d a się n am dow iedzieć o ich istocie, fo r­ m ach i przyczynach.

1. K tó re z poniższych tw ierdzeń w y d aje Ci się praw dziw e? 1. C horoby um ysłow e są znane każdem u społe­ czeństw u. 2. Choroby um ysłow e są cechą naszej cyw iliza­ cji, rez u ltatem stresów w yw ołanych przez nasz sposób życia. 3. C horoby um ysłow e w y stę p u ją tylko w tych społeczeństw ach, k tó re stw a rz a ją sy tu ację silnego napięcia dla jednostek. 2. Czy człow ieka, k tó ry m iew a h alu cy n acje, m o­ żem y nazw ać człow iekiem n ienorm alnym {od­ biegającym od norm y psychicznej)? 3. Podobno schizofrenia w y stęp u je w Indiach 2 lu b 3 raz y rzadziej niż w USA. Czy m ożna w skazać ja k ie ś fa k ty k u ltu ro w e, k tó re w y ja ś­ n iałyby w pew nym stopniu tę różnicę? 4. Czy liczba chorób psychicznych w dziejach lu d z­ kości m aleje czy w zrasta?

6. Czy w ięcej psychicznie chorych je s t w mieście czy n a wsi? 7. B adacze odkryli, że w pew nych dzielnicach m iast p ro cen t chorych psychicznie je st w y raź­ nie w yższy niż w innych. Czym — biorąc n a zdrow y rozum — ch arak tery zo w ały b y się ta k ie „psychozogenne” dzielnice? 8. Czy choroby psychiczne w y stę p u ją częściej w śród „ludzi p ro sty c h ” czy w śród łudzi z w yż­ szych w a rstw i k la s społecznych? 9. Czy uczestnictw o np. w sekcie relig ijn ej chroni człow ieka p rzed chorobą psychiczną, czy raczej przyczynia się do je j rozw oju? 10. A m erykanie u sta lili, że n iem al w szystkie gru p y etniczne zam ieszkujące w U SA m a ją znacznie w yższy w sk aźn ik psychicznie chorych (na 100 tys. m ieszkańców ) niż rd zen n i A m erykanie, n p . P olacy — 265, A m ery k an ie — 73. Czym m ożna by to w ytłum aczyć?

N ie tylko socjologia je s t n a u k ą o społeczeństw ie. W iele in n ych dyscyplin ta k że za jm u je się tą dziedziną w ie­ dzy; są siad u ją one n ieraz ta k niepokojąco blisko, że bez użycia siły nie sposób ich rozdzielić. N ic dziwnego, że k ażd y z uczonych p rag n ie ja k n ajw y raźn iej określić p rzedm iot in te resu ją ce j go dyscypliny. A by ja śn iej spojrzeć n a te tru d n e spraw y, spróbujm y pom óc R ektorow i i Senatow i pew nego nowo utw o rzo ­ nego u n iw ersy te tu , w k tó ry m n a W ydziale N au k S po­ łecznych je s t jeszcze do objęcia 10 k ated r. O to w olne k a te d r y : 1. A ntropologia filozoficzna. 2. A ntropologia k u ltu ro w a. 3. A ntropologia społeczna. 4. D em ografia. 5. Ekologia społeczna. 6. Ergologia. 7. E tnografia. 8. E tologia i hum anetologia. 9. H isto ria m yśli społecznej. 10. P sychologia społeczna. N a k o n k u rs zgłosiło się 11 uczonych, z których k aż­ dy p rzed staw ił pu b lik ację n a określony tem at. K to z nich otrzym ał ja k ą k a te d rę , a kto znajdzie się w ogóle bez etatu ?

A tu te m a ty zgłoszonych publikacji: A. B. C. D. E. F. G. H. I. J. K.

M agia u ludów pierw otnych. M yśl k o n se rw aty w n a w obec idei rów ności. N adprzyrodzone źródła w ięzi społecznej. P ochodzenie stro ju łow ickiego. Pow ołanie historyczne człow ieka. P ow stanie m aszyny. Rozm ieszczenie p rze strzen n e zjaw iska p ro sty tu ­ cji w m ieście N. S tru k tu ra płci i w iek u ludności Europy. S tru k tu ra pok rew ień stw a u ludów A rk ty k i. W pływ g ru p y n a postrzeganie zm ysłow e je d n o ­ stki. Z jaw isko h ie ra rc h ii społecznej u ludzi i zw ierząt — an aliza porów naw cza.

C óż m i z te g o , ż e b ę d ę m ia ła p ie n ią d z e , że b ę d ą m o g ła s ię u b r a ć , a le i t a k n ie z ró w n a m s ię z le k a r z e m c z y in ż y n ie re m . N ie z a p ro sz ą m n ie n a b a l d o I n s ty tu tu

w y p o w ie d ź sp rzątaczki w w yw ia d zie socjologicznym W P olsce nie m a klas w ty m sensie, w ja k im w y stę­ p u ją one w społeczeństw ach k apitalistycznych. A le nie znaczy to, że nie m a różnic m iędzy ludźm i. Je d n ą z cech n ajsiln iej różnicujących je s t w ykształcenie. Nie chodzi tu o dochody, lecz o s ty l ż y d a , sposób m yślenia, system w artości. P ew ien socjolog p rzep ro w ad ził b a d a n ia dotyczące upo­ do b ań i w z o t ó w zachow ań. N iestety, w dw óch an k ie­ ta c h zapom niał w pisać d an e do ru b ry k i: w ykształcenie. P a m ię ta ł jed y n ie, że je d n a z odpow iadających osób m ia ła w ykształcenie w yższe, a d ru g a podstaw ow e. Czy p o trafilib y śm y m u pomóc i n a podstaw ie c h a ra k te ru w ypow iedzi zidentyfikow ać w ykształcenie respon d en ­ tów? O to 10 p y ta ń , n a k tó re obaj odpow iedzieli. K tó ra od­ pow iedź w każdym z tych p y ta ń będzie odpow iedzią człow ieka z podstaw ow ym , a k tó ra człow ieka z w yż­ szym w ykształceniem ?

X. Co u w aża Pan(i) za najw ażn iejsze cechy dobre­ go męża? A. P ow inien być w iern y i um ieć zarobić na u trzy m an ie rodziny. B. P ow inien być energiczny i inteligentny. 2. Co uw aża P an(i) za najw ażn iejsze cechy dobrej żony? A. P o w in n a być g o spodarna i a tra k c y jn a sek su ­ alnie. B. P o w in n a być gospodarna i w ierna. 3. Czy u p raw ia Pan(i) ak ty w n ie sport? A. Tak. B. Nie.

4. W ja k i sposób spędza P an(i) zw ykle urlop? A. N a w czasach FW P. B. P ośw ięcam go n a w ykonyw anie płatnych p rac dodatkow ych. 5. Czy m a Pan(i) ja k ie ś hobby? A. Tak. B. Nie. 6. Czy je st Pan(i) k ato lik ie m p rak ty k u jący m ? (Po­ przednio obaj respondenci odpow iedzieli tw ie r­ dząco n a pytan ie, czy s ą wierzący). A. Tak. B. Nie. 7. Z kim głów nie u trzy m u je Pan(i) k o n ta k ty to w a­ rzyskie? A. G łów nie z sąsiadam i. B. G łów nie ze znajom ym i z pracy. 8. J a k i rodzaj n apojów alkoholow ych pije Pan(i) najczęściej? A. W ódkę i wino. B. Wino i piwo. 9. J a k często chodzi Pan(i) do kina? A. Rzadko, bo n ie m am n a to czasu. B. Dość często. 10.

Czy osiąg n ął Pan(i) to, n a czym P anu(i) n a j­ b ardziej w życiu zależało? A. Tak. B. Nie.

7 500 z a g a d e k so c jo lo g icz n y ch

97

A by przysłow ie to nie spraw dziło się ra z jeszcze, sp ró ­ b u jm y zorientow ać się w naszej w iedzy n a te m a t so­ cjologii polskiej.

1. O początkach socjologii w Polsce m ożna mówić: 1. w X IX stuleciu, 2 . w dw udziestoleciu m iędzyw ojennym , 3. w' Polsce L udow ej. W skaż w łaściw ą ew entualność. 2. w socjologii polskiej zaw sze silnie rep rezen to ­ w a n y był n u rt m yśli m ark sisto w sk iej. J e j p rzed ­ staw iciele nierzadko w nosili oryginalny w k ład do teorii socjologicznej. J a k nazyw ał się tw órca znanej te o rii „retro sp ek cji p rze w ro to w ej” i na czym p o legała ta teoria? 3. K iedy pow stała w Polsce p ierw sza k a te d ra so­ cjologii i kto został je j kierow nikiem ? 4. K iedy po w stał u n as pierw szy I n s ty tu t Socjo­ logiczny i kto był jego założycielem ? 5. „P rzegląd Socjologiczny” i „S tu d ia Socjologicz­ ne” — to te j chw ili dw a nasze czołowe p erio ­ dyki socjologiczne. K tó ry z nich m a za sobą sta rszą tradycję? 6. P aństw ow y In s ty tu t K u ltu ry W si opublikow ał w 1938 r. w ielkie dzieło o sp raw ach wsi, sta n o ­ w iące je d n ą z najgłośniejszych p u b lik a cji spo­ łecznych w okresie dw udziestolecia m iędzyw o­ jennego. Czy znasz ty tu ł tego dzieła?

8. In te rn a tio n a l Sociological A ssociation (M iędzy­ narodow e S tow arzyszenie Socjologiczne) to n a ­ zw a m iędzynarodow ej organizacji, sk u p iającej socjologów całego św ia ta. Czy ja k iś P o lak zn a­ lazł się kiedyś w najw yższych w ładzach tej organizacji? 9. N a ja k ich u n iw ersy te ta ch polskich prow adzone są stu d ia socjologiczne? 10. Co oznacza sk ró t OBOP?

Ą łl

K LASY I W ARSTW Y — N IE W KSIĄŻCE, LECZ W ŻYCIU

G dy czyta się o k lasach i w arstw ac h w podręczniku socjologii, tru d n o odczuć to olbrzym ie ciśnienie napięć społecznych, k tó re k ry je się za teoretycznym i fo rm u ­ łam i. N ie zaw sze um iem y pow iązać naukow e rozw aża­ nia, m odele, cyfry, schem aty z zaciekłą dy sk u sją — ty le ich toczym y w życiu! — n a tem at, kto, ile zarab ia i czy słusznie czy nie. S próbujm y w ięc n a problem zróżnicow ania społecznego spojrzeć nie od strony czy­ stej teorii, lecz tych spraw , k tó re dobrze są znane każdem u z nas.

1. M ieszkańców W arszaw y pytano, ja k ie zawody i stan o w isk a cieszą się ich zdaniem n ajw ięk ­ szym szacunkiem w naszym społeczeństw ie. Oto 10 z 30, k tó re oceniano. S próbuj uszeregow ać je w ta k iej kolejności, w jakiej — ja k p rzy ­ puszczasz — uszeregow aliby je sam i bad an i: adw okat, h u tn ik -w ykw alifikow any, kupiec— w łaściciel sklepu, m a jste r w fabryce, m inister, naczelnik w ydziału w biurze, nauczyciel, p ro ­ fesor uniw ersytetu, re fe re n t w biurze, robotnik budow lany niew ykw alifikow any. 2. A te ra z to sam o, ty lk o w U SA (badania z 1947 r., nasze — z 1958 r.). S p róbuj zgadnąć, ja k A m e­ ry k an ie sklasyfikow ali następ u jący ch 10 zaw o­ dów w edług k ry te riu m prestiżu: agent ubezpie­ czeniowy, b an k ier, doker, drobny kupiec, dyplo­ m ata, górnik, lek arz, nauczyciel, profesor u n i­ w ersy te tu , w ykw alifikow any m echanik. 3. M iłość je s t śle p a — pow iadam y. F ilm pt. L o ve S to ry pokazuje, że różnice społeczne są niew aż­ ne, gdy w g rę w chodzi uczucie. P ięknie. Ja k sądzisz zatem , k tó re w zględy bierze częściej pod

uw agę am ery k ań sk i chłopiec, „chodzić” z dziew czyną: 1. je j urodę i w alory osobiste, 2. je j przynależność klasow ą?

gdy

zaczyna

4. W uprzem ysłow ionych k ra ja c h EW G k la sa ro ­ botnicza stanow i 40—50 i w ięcej p ro cen t ludno­ ści. A ja k i p ro ce n t — z grubsza bio rąc — sta ­ now ią tam studenci pochodzenia robotniczego: 10%, 20*/o, 30*/# czy w ięcej? 5. W k tórym z tych k ra jó w : w Polsce, USA czy ZSRR różnice m iędzy najw yższym i a najn iższy ­ m i płacam i w przem yśle są najw iększe, a w k tó ­ ry m — najm niejsze? 6. Czy w ykształcenie u n as popłaca? W ja k ich ro ­ dzinach wyższy je st dochód na je d n ą osobę: czy w tych, gdzie „głow a” m a w ykształcenie w yższer czy w tych, gdzie średnie, czy w tych, gdzie podstaw ow e? 7. W b adaniach postaw iono p y tan ie: co w Polsce dzieli ludzi n ajb ard zie j — dochody, w ykształ­ cenie, udział w e w ładzy, pochodzenie społeczne, poglądy polityczne, poglądy relig ijn e, rodzaj p rac y (fizyczna — um ysłow a) czy sty l życia? J a k sądzisz: co uznano za czynnik n ajsiln iej dzielący ludzi w Polsce? 8. W pew nych b ad an iach socjologicznych zanalizo­ w ano w ielką, bo liczącą 1541 osób, gru p ę d y rek ­ torów polskich przedsiębiorstw . Ja k im pocho­ dzeniem społecznym legitym ow ali się oni w przew ażającej m ierze? 9. W badaniach ogólnopolskich zadano ludziom pytanie: „Czy Pana(i) pozycja w społeczeństw ie w porów naniu do pozycji w społeczeństw ie in ­

nych ludzi je s t w ysoka czy n isk a?" M ożna było w ybierać m iędzy ew entualnościam i: w ysoka — śred n ia — niska. J a k określiła sw oją pozycję w iększość odpow iadających? 10. W tych sam ych b ad an iach ogólnopolskich sfo r­ m ułow ano p y ta n ie: „Czy chciałby Pan(i), by ró ż­ nice społeczne w P olsce: 1. w zrosły, 2. pozosta­ ły bez zm ian, 3. zm alały, 4. znikły zupełn ie?” J a k sądzisz, k tó rą ew entualność ludzie w y b ie­ r a li najczęściej?

Poniżej znajdziesz C zytelniku 10 term inów , k tó re bez tru d u nap o tk ać m ożna w języ k u roboczym socjologa, w p ub lik acjach pośw ięconych zagadnieniom m etodolo­ gicznym i technikom badaw czym . S próbuj w yjaśnić, co one znaczą.

1. W k tó ry m z tych dw óch przypadków m am y do' czynienia ze sk alą interw ałow ą? 1. K lem ens je s t dw a razy b ardziej agresy w n y niż B enedykt. 2. S tosunek E d w ard a do relig ii je s t o dw ie po­ zycje bardziej ob o jętn y niż stosunek W iesła­ wa. 2. W k tó ry m z tych dw óch przypadków m am y do czynienia ze skalą rzetelną? 1. N auczyciel za identycznie rozw iązane zad a­ nie d a ł dobrem u uczniow i 5, a słabem u 4. 2. N auczyciel obu uczniom dał identyczny sto ­ pień. 3. Dwóch socjologów m ierzyło b a d a n e przez siebie zjaw iska. K tó ry z nich zastosow ał sk a lę tra fn ą ? 1. A m broży dokonał pom iaru intensyw ności uczestnictw a w życiu religijnym , m ierząc częstotliw ość chodzenia do kościoła. 2. W iktor m ierzył stopień um iejętności k ie ro ­ w ania ludźm i, posługując się ja k o w skaźni­ kiem m iejscem w h ie rarch ii służbow ej. 4. K tóry z poniższych dw óch w skaźników je st w skaźnikiem inferencyjnym ? 1. A ntoni m ia ł sam ochód alfa-rom eo, co dowo­ dzi, że był człow iekiem zam ożny

2. M ściwój d y skredytow ał W ojtka n a każdym k ro k u ; przypuszczano, że pow odem tego była jego niechęć do ludzi ze wsi. 5. W k tó ry m z podanych p rzy p a d k ó w m a m y do czynienia ze w skaźnikiem o w iększej m ocy od­ rzucenia? 1. Z aw arcie ślubu kościelnego je st w skaźnikiem w ysokiej religijności p a ń stw a m łodych. 2. P osiadanie legitym acji Ligi K obiet je s t w sk aź­ nikiem przynależności do te j organizacji. 6. K tó re z tych dw óch p y ta ń je s t p y ta n iem o tw a r­ tym : 1. Co Pan(i) sądzi o kobietach? 2. Czy d o 10. ro k u życia m ieszkał P an(i) z ro ­ dzicam i? 7. K tó rą z tych dw óch definicji m ożna nazw ać d efin icją p ersw azyjną? 1. C hrześcijaninem je s t nie ten, k to został ochrzczony, lecz ten, k to postępuje w m yśl zasad y m iłości bliźniego. 2. P rzo d o w n ik p racy to człow iek, k tó ry p rzy ­ czynia się do w zrostu p ro d u k cji bardziej niż inni. 8. K tó re z tych zdań m ożna nazw ać hipotezą ro ­ boczą? 1. F ru s tra c ja rodzi agresję. 2. Indyw idualizm je s t cechą polskiego c h a ra k ­ te r u narodow ego. S. D w óch socjologów badało stosunki m iędzyludz­ k ie w fab ry ce m isiów pluszow ych. 1. S tan isław u ją ł w yniki sw ych b adań n a s tę ­ pująco: „W badanej fab ry ce sto su n k i m iędzy­ ludzkie sp rzy ja ją in te g ra c ji załogi”. 2. B e rn a rd napisał in aczej: „Stosunki m iędzy-

ludzkie w przem yśle za b aw k arsk im sty m u lu ­ ją procesy in te g ra c ji załóg”. K tó re z tych tw ierd zeń je s t uogólnieniem spraw ozdaw czym ? 10. K tó re z tych dw óch tw ie rd z eń je s t g e n e ra liz a cją historyczną: 1. P u ry ta n iz m b y ł czynnikiem p rzyśpieszającym rozw ój kapitalizm u. 2. Gdy p o w tarzan ie ja k ie jś w yuczonej re a k c ji nie przynosi żadnych nagród, praw dopodo ­ bieństw o w y stępow ania te j rea k cji stopniow o słabnie.

S p o rt j a k o w id o w isk o m aso w e... ro d zi się w sp o łe c z e ń stw a c h t a k zg n ę b io n y c h i w tło c z o n y c h w r a m y d r y lu i o rg a n iz a ­ c ji, że d la p o d trz y m y w a n ia z a n ik a ją c e ] św ia d o m o ści ż y c ia p o trz e b a im z a s tę p ­ czego c h o ć b y u d z ia łu w tr u d n y c h p o k a ­ za c h siły , u m ie ję tn o ś c i czy b o h a te rs tw a

L. M um fo rd N ie ulega w ątpliw ości, że przeciętn a znajom ość b io­ g rafii w ielkich sportow ców je s t o w iele lepsza niż p rzeciętn a znajom ość biografii w ybitnych naukow ców i m ężów stanu. Czy m ożna o ty m w ątpić, p rzy p a tru jąc się choćby o sta tn im roizgrywkom o m istrzo stw o św ia ta w piłce nożnej (M onachium 1974)? A k tualnie obserw ow ana eksplozja sp o rtu w idow isko­ wego to problem fra p u ją c y badaczy w spółczesnej k u l­ tu ry , a jednocześnie nieoceniony m a te ria ł dla k r y ty ­ ków m ass culture, tra k tu ją c y c h w spółczesny spo rt jak o sym ptom i zapow iedź postępującej barbary zacji. O bok sportu nie m oże przejść obojętnie tak że polityk, coraz częściej dostrzegający w nim cenny in stru m e n t w y tw arzan ia narodow ej integ racji. W doborze p y tań chodziło nam raczej o w skazanie zw iązków m iędzy sp o rtem a innym i dziedzinam i życia społecznego niż o ch a rak te ry sty k ę sportu masowego.

1. Czy wiesz, co pierw o tn ie oznaczało słow o ,,sportsm en”? 2. Czy p o trafiłb y ś w yjaśnić, skąd pochodzi nazw a „ogródek jo rd an o w sk i”? 3. K iedy pow stał pierw szy m asow y kiub sportow y w Polsce? 4. Czy ko b ieta m ogła sta rto w ać na staro ży tn y ch olim piadach? 5. Czy wiesz, gdzie pow stało pierw sze m in iste r­ stw o sportu n a świecie?

6. S p o rt byw a często zw iązany z polityką. I to nie ty lk o z m ałą, ale i z tą najw iększą. Czy wiesz, w ja k ic h okolicznościach pow stał zw rot „dyplo­ m a c ja ping-pongow a” ? 7. S p o rt zbliża ludzi i narody. Czy zaw sze? G dzie i kiedy w ybuchła tzw. w o jn a p iłk arsk a? 8. N iektóre k o n k u ren cje sportow e uchodzą słusz­ nie za dyscypliny narodow e. D ecydują o ty m bądź odnoszone przez dany k ra j duże sukcesy w te j w łaśnie dziedzinie, bądź w y jątk o w a po­ pularność, ja k ą o na się cieszy w śród ta m te jsze j ludności. K tóry z k ra jó w m oże traktov,rać jak o narodow e po d an e niżej dyscypliny? 1. H okej n a lodzie. 2. Judo. 3. K oszyków ka. 4. Golf. 5. Rugby. 9. W k tó rej z w ym ienionych k o n k u ren cji K. W ie­ rzyński zdobył m ed al n a olim piadzie w A m ster­ dam ie w 1928 r.: w jeździectw ie, pchnięciu k u lą oburącz, biegu n a 15 km ? 10. Czy p o trafisz w yjaśnić, n a czym polega tzw. zasada sportow ej geografii?

T y lk o d z ię k i p r a c y k o b ie ta w zn acz n ej m ie rz e p rz e b y ła d y sta n s, k tó r y d z ie lił ją o d m ę ż c z y z n y i ty lk o p r a c a m o ż e je j z a p e w n ić k o n k r e tn ą w o ln o ść

S. de B eauvoir H isto ria ru c h u em ancypacyjnego kobiet zam yka się p ra w ie całkow icie w g ranicach ostatn ich 100 lat. W ty m o kresie nastąp iło bow iem w w iększości k ra jó w zrów ­ n anie k obiety z m ężczyzną w p raw ac h i obow iązkach. Z n iknęły ostatnie, p raw n e ślady p a tria rc h a tu . P olski ustaw odaw ca uw zględnił n aw e t sy tu ację, w k tó rej m ąż m oże p rzy ją ć nazw isko sw ej żony. S ta n fo rm aln o p raw n y a jego w ykorzy stan ie to je d n a k dw ie różne sp raw y . N ic w ięc dziw nego, że do fak ty c z­ nego, usankcjonow anego obyczajow o ró w n o u p raw n ie­ n ia płci w ciąż jeszcze daleko, a m a rzen ia em an cy p an ­ te k n ad a l czekają n a p ełn ą realizację. Z eb ran e poniżej p y ta n ia dotyczą niek tó ry ch w a ż n ie j­ szych m om entów tego procesu ze szczególnym uw zględ­ n ieniem problem ów polskich.

1. K tó re z poniższych książek propagow ały ruch em ancypacyjny kobiet? 1. P ani B o va ry G. F lau b e rta. 2. E m a n cyp a n tki B. P ru sa. 3. M arta E. O rzeszkow ej. 4. A n n a K arenina L. Tołstoja. 2. K tó ra z tych ew entualności je s t praw dziw a: 1. we F ra n c ji ko b ieta m oże w ystępow ać jak o św iadek na rozp raw ach sądow ych od czasów renesansu, 2. od chw ili ogłoszenia D ek laracji P ra w Czło­ w iek a i O byw atela, 3. od ro k u 1897? 3. P o d aj nazw isko pierw szej polskiej studen tk i. 4. K to b y ł w Polsce pierw szym p ra k ty k u jący m le­ k arz em -k o b ietą?

5. Czy p o trafisz pow iedzieć, ja k n azy w ała się ko­ bieta. k tó ra po ra z pierw szy w h isto rii naszego k ra ju została m inistrem ? 6. Ja k ie państw o pierw sze przyznało kobiecie p eł­ nię praw w yborczych? 7. A kiedy stało się to w Polsce? 8. Ż yjem y w czasach rów noupraw nienia. J a k i p ro ­ cent młodzieży akadem ickiej n a naszych w y ż­ szych uczelniach stan o w ią urocze studen tk i (oczywiście, urocze są w szystkie)? 9. O dsetek k o b ie t w śród ogółu pracu jący ch człon­ ków’ społeczeństw a m ożna tra k to w a ć ja k o w skaźnik „w yem ancypow ania” k obiety w d a­ nym k ra ju . U porządkuj w ym ienione k r a je w e­ dług w zrastającego stopnia udziału kobiet w ogólnej liczbie zatru d n io n y ch : R um unia, USA, Finlam dia, ZSRR, F ra n c ja , Polska,/ RFN , Ju g o ­ sław ia. 10. O zaw oaach typow o kobiecych lub o sfem in i­ zow anych działach gospodarki narodow ej m ów i się, gdy p ro cen t kobiet w śród ogółu za tru d n io ­ nych w danym zaw odzie je st szczególnie w y ­ soki. K tó re z podanych niżej gałęzi gospodarki w Polsce są w najw yższym stopniu sfem inizo­ w ane: rolnictw o, budow nictw o, obrót to w a ro ­ w y, ośw iata, n a u k a i k u ltu ra , ochrona zdrow ia i opieka społeczna.

N a w s z y s tk o j e s t p rz y sło w ie

przysło w ie Z jaw iska społeczne były przedm iotem obserw acji d łu ­ go p rzed pojaw ieniem się pierw szego etatow ego so­ cjologa. I w iele praw idłow ości społecznych, opisy w a­ nych dziś w brzydkim ję zy k u n au k i, m ądrość ludow a u m iała u ją ć w la p id arn ej fo rm ie przysłow ia. Oto 10 przysłów i 10 te rm in ó w używ anych w n a u k a c h spo­ łecznych. U tw órz p ary , dopasow ując do p rzysłow ia od­ pow iedni te rm in naukow y. Przysłow ia: 1. Co k ra j, to obyczaj. 2. G dy się w grom adzie p rac u je, bólu się w pępie nie czuje. 3. J a k je d n a sroka ogon zadrze, to w szystkie za nią. 4. Je d en do Sasa, drugi do Łasa. 5. Je śli w ejdziesz m iędzy w rony, m usisz k rak a ć ja k i one. 6. K to nigdzie n ie byw ał, sw oją chału p k ę n a jp ię k ­ niejszą być rozum ie. 7. K to się sam z sobą n ie zgodzi, te n nikom u nie dogodzi. 8. K to z kim p rze staje, ta k im się staje. 9. N ie suknia zdobi człowieka. 10. U rząd, nie ciebie, szan u ją, gdy ci lepsi u stę ­ pują.

A. B. C. D. E. F. G. H. I. J.

A kom odacja. A nem ia społeczna. A sym ilacja. D ezintegracja osobowości. E tnocentryzm . F a c y lita c ja społeczna. N aśladow nictw o społeczne. P restiż osobisty. P restiż zapożyczony. R elatyw izm k u ltu ro w y .

M ieszanka firm ow a, czyli cicer cu m caule, czyli groch z k ap u stą. 10 zagadek z różnych dziedzin socjologii.

1. Czy to p raw d a, że żonaci żyją dłużej? 2. A nglików i P o lak ó w pytano, czy są za czy p rze­ ciw k a rz e śm ierci. K to okazał się w iększym zw olennikiem te j k ary? 3. Czy zw ierzęta p o p ełn iają sam obójstw o? 4. Co k r a j, to obyczaj. W którym z tych k rajó w w oda uchodzi {lub uchodziła) za rzecz szkodli­ w ą d la organizm u ludzkiego: w Polsce szlachec­ kiej, w sta ro ży tn ej B abilonii, u In d ian H opi? A m oże nie m a takiego k ra ju ? 5. W ja k im k r a ju ludność odnosi się (lub odnosiła) z ta k im sam ym w stręte m do m leka, ja k m y do ek skrem entów : w Polsce średniow iecznej, w C hinach, w plem ieniu S am b a ra w A fryce? 6. Czy p o trafiłb y ś w yjaśnić, co znaczy term in „negryckość” (negritude)? 7. Częstym gościem w języku socjologii je s t sło­ wo „p ro je k cja”. K tó ry z poniższych dw u poglą­ dów je s t p ro jek c ją i dlaczego? 1. N ie m am nic przeciw ko innym ludziom , ale to oni n as n ie za bardzo lubią. 2. T rzeb a ta k m yśleć o przyszłości, by planow ać zaw czasu w ygaśnięcie w aśni narodow ych. 8. O to term in z socjologii zw ierząt, k tó ry zrobił

k arie rę : „porządek dziobania”. Czy w yjaśnić, co on znaczy?

um iałb y ś

9. Z kim lepiej z reg u ły u k ła d a ją się stosunki m łodym m ałżeństw om w Polsce: z rodzicam i żony czy z rodzicam i m ęża? 10. B a d an ia w ykazały, że śm iertelność z pow odu r a k a płuc w śród członków se k ty A dw entystów D nia Siódm ego je s t 10 razy m niejsza od p rze­ ciętnej śm iertelności z tego pow odu w USA. Ja k ie mogą być przyczyny ta k dziw nego z ja ­ w iska?

8 500 z a g a d e k so c jo lo g ic z n y c h

113

N ie d b a m y n ig d y o c zas o b e c n y . U p rz e d z a m y p rz y sz ło ść j a k o n a d c h o d z ą c ą z b y t w o ln o , j a k g d y b y c h c ą c p r z y s p ie ­ szy ć j e j b ieg ; a lb o p rz y w o łu je m y p r z e ­ szłość, a b y Ją z a tr z y m a ć J a k o z b y t c h y b ­ k ą . T a k n ie ro z s ą d n i je s te ś m y , że b łą ­ k a m y się w c z a sa c h , k t ó r e n ie są nasze, n ie m y ś lą c o je d n y m , k tó r y m a m y .

B. Pascal K t6ż dziś słucha P ascala! F u tu ro lo g ia je s t hasłem dnia. A le bo też trz e b a przyznać, że w ja k im ś sto p n iu je st ona koniecznością społeczną w dzisiejszym św iecie. M u­ sim y przew idyw ać, by planow ać. Do te j now ej dy scy ­ pliny w iedzy socjologia w nosi sw ój niem ały w kład. Z ab aw m y się i m y w naukow ych w różów i sprób u jm y przew idzieć, co będzie w ow ym m itycznym , a ta k już n iedalekim ro k u 2000. Czy nasze prognozy p okry w ają się z tym i, ja k ie sprep aro w ali uczeni mężowie?

1. N iektórzy futurologow ie p rzy ję li koncepcję po­ działu k ra jó w św ia ta w ro k u 2000 na sześć g ru p — zależnie od stopnia ich rozw oju ekonom iczne­ go. Oto grupy: zaaw ansow ane k ra je poprzem ysłow e, k ra je poprzem ysłow e, społeczeństw a k o n ­ sum pcji m asow ej (obecny poziom USA czy Szw ecji), k ra je uprzem ysłow ione, częściowo uprzem ysłow ione, k r a je przedprzem ysłow e. Do k tó rej z g ru p należeć będzie każd y z sześciu następ u jący ch krajó w : Chiny, E tiopia, Polska, USA, D em okratyczna R ep u b lik a W ietnam u, ZSRR? 2. W 1970 r. ludność m iejsk a stanow iła 52% ogółu ludności Polski. J a k i p ro c e n t będzie o na sta n o ­ w ić w roku 2000: 60%, 75%, 90%? 3. He m łodzieży w P olsce (procentow o) kończyć będzie w ro k u 2000 stu d ia wyższe: 10%, 20%, 40% ?

4. J a k sądzisz — k tó ra z tych ew entu aln o ści je st n ajb ard zie j praw dopodobna? W P olsce k la s a ro ­ botnicza do ro k u 2000: 1. zaniknie w sk u te k z a ta rc ia się różnicy m ię­ dzy p rac ą fizyczną a um ysłow ą; 2. um ocni sw ój dotychczasow y c h a ra k te r; 3. zm ieni sw ój c h a ra k te r społeczny i s tr u k tu rę w ew nętrzną. 5. K lasa chłopska w P olsce do ro k u 2000: 1 . zachow a n a ogół sw ój dotychczasow y c h a ­ ra k te r; 2. zm odernizuje się i to szybciej niż in n e k lasy społeczne; 3. zan ik n ie całkow icie K tó ra z tych ew entualności je s t n ajb ard zie j praw dopodobna? 6. Czy in te lig en cja do ro k u 2000 zw iększy się li­ czebnie, czy zm niejszy? 7. J a k przypuszczasz: k la sa „p ry w atn ej in ic ja ty ­ w y” w Polsce do ro k u 2000: 3. zaniknie; 2 . u trzy m a się w dotychczasow ych gran icach ; 3. rozszerzy się? 8. J a k ą m ak sy m a ln ą liczbę ludności osiągną w ro ­ k u 2000 n ie k tó re m ia sta : 20—40—80 m in m iesz­ kańców ? 9. J a k sądzisz, k tó re z w ażnych dla życia społecz­ nego w ynalazków — w edle p rzew idyw ań fu tu ­ rologów — s ta n ą się fak te m do ro k u 2000: 1 . h ib e rn a cja isto t ludzkich n a okres m iesięcy i lat; 2. określan ie płci dziecka p rzed urodzeniem ; 3. prog ram o w an ie snów ;

4. chem iczne i m echaniczne techniki zw iększa­ n ia zdolności ludzkich; 5. ta n ia en erg ia elektryczna (0,02 cen ta USA za kilow at)?

*Wn.

JO. Czy w roku 2000 ludzie będą b ardziej czy m niej szczęśliwi niż dziś?

1. 1-G. R odzina je st k lasyczną g ru p ą pierw otną. S łynn y po­ dział g ru p n a „p ierw o tn e” i „w tó rn e” w prow adził so ­ cjolog am ery k ań sk i — C harles H. Cooley. G rupy p ie r­ w o tn e odznaczają się głów nie dw om a cecham i: — są m ałe i o p ie ra ją się n a osobistej więzi; — o dgryw ają szczególnie doniosłą ro lę w procesie so­ cjalizacji jednostki. Do k ateg o rii g ru p p ierw o tn y ch m ożna zaliczyć bez w ah an ia rodzinę, k rą g koleżeńsko-rów ieśniczy i są sia­ dów. Chodzi tu , rzecz ja sn a , o ta k ą gru p ę sąsiedzką, ja k a w y stęp u je np. w plem ieniu p ie rw o tn y m lu b na w si: zw artą, dobrze z n a ją cą się n aw zajem i w spółży­ ją c ą n a co dzień. N iektórzy socjologow ie — zw ażyw szy, że oddziaływ anie g ru p p ierw otnych n a je d n o stk ę je st w szędzie dość podobne — p ow iadają, iż tu w łaśnie k sz ta łtu je się „ n a tu ra lu d z k a”, czyli po p ro stu w ra ż li­ w ość n a podstaw ow e n o rm y społecznego zachow ania się. N iew ykluczone. 2. 2-F. M owa tu rów nież o rodzinie, lecz ty m razem w y ­ stę p u je ona w in n y m c h a rak te rz e. Często ta k byw a, że jesteśm y członkam i jed n ej grupy, ale w zorujem y się n a innej. D robnom ieszczanin n p . n a jc h ę tn ie j n a śla d o ­ w ał in te lig e n ta , choćby ty lk o zew nętrzne cechy jego zachow ania. G ru p a , z k tó rą się p o ró w n u jem y (nieza­ leżnie od tego, czy je ste śm y je j członkiem czy nie), je st w łaśnie dla n as „g ru p ą odniesienia”. 3. 3-A. Je śli ja k a ś g ru p a zostaje św iadom ie stw orzona do realizacji określonego celu, nazyw am y j ą g ru p ą ce­ low ą. T ak ie g ru p y istn ia ły ju ż w n ajb ard zie j arch aicz­ n y ch ze znanych n am społeczeństw , ale dziś ro zp le­ n iły się szczególnie. J e d n e s ą przym usow e (jak arm ia), in n e — dobrow olne (ich członkow ie m ogą je sam i w każdej chw ili rozw iązać). T e dobrow olne nazyw am y na ogół zrzeszeniam i. G ru p a celow a nierzadko p o tra fi przeżyć sw ój cel, gdyż w ykształcają się w niej w ięzi m iędzyludzkie, k tó re s ta ją się celem sam e w sobie. P ew n a se k ta am ery ­ k a ń s k a żyła w oczekiw aniu n a koniec św ia ta; m iał on n a s tą p ić w o kreślonym d n iu , w ro k u bodajże 1958.

Celem sekty było w spólne zbaw ienie, bo tylko je j człon­ kow ie m ieli dostąpić te g o zaszczytu. K oniec św ia ta jednakow oż — z przyczyn n ie jasn y ch — n ie n astąp ił w w yznaczonym m om encie. Co czynią członkow ie sek ­ ty? N aty ch m iast w yznaczają now y term in. W te n spo­ sób m y w szyscy m am y p rze d sobą jeszcze k ilk a spo­ kojnych lat, a se k ta m oże istnieć dalej. 4. 4-C. N ajprościej byłoby .powiedzieć, że g ru p a fo rm a ln a to tak a, w k tó re j w zajem ne stosunki członków u ję te są w p recyzyjnie określonych norm ach , najczęściej za­ w arty c h w dokum entach. P a r tia polityczna (statut), z a ­ kład p rac y (zakresy obow iązków , p rzepisy podporząd­ k o w ania etc.), a rm ia (regulam in) b ęd ą klasycznym i przykładam i g ru p form alnych. N ie m a je d n ak g ru p form alnych, w któ ry ch prędzej czy później pod ow ym „form alnym ” naskórkiem nie doszłoby do p o w stania grup nieform alnych (paczki, kliki itp.). Może w ięc istn iały i w am basadzie Izydora, a on nie m ógł do nich trafić. 5. 5-B. N iełatw o je s t zdefiniow ać g ru p ę etniczną, choć z g rubsza biorąc w iadom o o co chodzi: zaliczam y do tej k ateg o rii zbiorow ości narodow e, narodow ościow e, plem ienne, m niejszości narodow e itp. G ru p ą etniczną może być także gru p a w yodrębniona na podstaw ie k ry terió w rasow ych. Może, ale nie m usi, bo decydu­ jącą rolę odgryw a tu co innego: w spólne historyczne pochodzenie i w łasna, o d ręb n a k u ltu ra , k tó re głęboko zespoliły się ze sobą, tw orząc n ierozerw alną całość. W spólne cechy rasow e m ogą tylko w zm ocnić tę od­ rębność k u ltu ro w ą . K lasyczną g ru p ą etniczną je st n a ­ ród. Ale i w ew n ątrz n a ro d u nazw iem y tą sam ą nazw ą m niejsze grupy, np. regionalne, ja k K aszubi czy Górale. Jed n y m słow em — trz e b a ten te rm in stosow ać e la ­ stycznie. 6. 6-H. G rupa te ry to ria ln a (niektórzy socjologow ie w olą tu raczej stosow ać te rm in „zbiorow ość”) to po p ro stu ta k a g ru pa, w k tó rej podłożem w ięzi je j członków je s t fa k t zam ieszkiw ania n a w spólnym te ry to riu m — m iasto, m iasteczko, w ieś czy region. W łasna tra d y c ja i d łu ­ gotrw ałe, „zakorzenione” w zajem ne k o n ta k ty sp ra w ia ­ ją, że w grupach te ry to ria ln y c h rodzi się specyficzne poczucie „sw ojactw a” : te re n i ludzie z ra sta ją się w św iadom ości m ieszkańców w ja k ą ś dziw ną jedność.

7. 7-E. G ru p a nacisku to pojęcie z socjologii polityki. G rupy nacisku (zw ane inaczej gru p am i in teresu ) stanow ią le­ piej lu b gorzej zorganizow ane zespoły ludzi, k tórzy nie b io rą sam i bezpośrednio udziału w rządzeniu , ale s ta ra ją się dostępnym i sobie środkam i w płynąć na k o ­ rzystne dla siebie decyzje rządzących. Za gru p ę n a ­ cisk u m ożna uznać zw iązek zaw odow y tran sp o rto w ­ ców, stow arzyszenie w e te ra n ó w w ojny w ietn am sk iej czy org anizację C ór R ew olucji. P rz y k ład y pochodzą z USA, bo tam w łaśnie g ru p y nacisk u są n ajb ard zie j c h a ra k ­ tery stycznym elem entem k ra jo b ra z u politycznego. D zia­ ła ją głów nie poprzez u ra b ia n ie kongresm anów i sena­ torów , co w języ k u fachow ym nazyw a się lob b y in giem. Czasem ta k i lobbying b y w a dość dw uznaczny: p rzekupstw o, szantażyk. A le n a ogół je s t to działal­ ność legalna. 8. 8-D. G ru p a m ała, lecz co to znaczy m ała? 5, 10, 15 osób? Oczywiście, w yznaczanie jak ich k o lw iek „lim itów ” licz­ bow ych byłoby nonsensem . G ru p a m a ła to po p ro stu tak a, w k tó rej w szyscy członkow ie zn a ją się ze sobą osobiście i u trzy m u ją k o n ta k ty bezpośrednie. N iekiedy m ów i się tu naw et o g ru p ac h „bezpośrednich". A ngiel­ ski term in „tw arzą w tw a rz ” (fa c e-to -fa ce group) je st bardzo p lastyczny: unaocznia od razu, n a czym polega specyfika stosunków m iędzyludzkich w ta k iej grupie. Nie trze b a socjologa, by zrozum ieć, ja k ą w ag ę m a ją sto su n k i „tw arzą w tw a rz ” : każdy, k to ogląda swego d y rek to ra ty lk o za stołem prezydialnym , rozum ie to doskonale. 9. 9-1. W am erykańskiej lite ra tu rz e socjologicznej często m ożna spotkać podział n a grupy „w ew n ętrzn e” (irc- groups) i „zew nętrzne” (out-groups). G ru p y „w ew nę­ trzn e” to po p ro stu te, do k tó ry ch należym y i z k tó ry ­ m i silnie się identyfikujem y. 10. 10-J. G ru p ą „zew nętrzną” będzie każda g rupa, k tó rą w pew ien sposób przeciw staw iam y naszej w łasn ej: raz może to być obca g ru p a narodow a, in n y m razem — n asz p rzeciw nik w p iłce nożnej, k ie d y indziej — m ie­ szkańcy sąsiedniej w ioski, z k tó ry m i od pokoleń p ro ­ w adzim y św iętą w ojnę. I b y w a ta k n ie ra z n a w iej­ skiej zabaw ie, że k ateg o ria g ru p „w ew n ętrzn y ch ” i

„zew nętrznych” zaczyna funkcjonow ać ze zb y t in te n ­ syw nym w igorem . Co je s t dla nas „w ew n ętrzn e”, a co „zew nętrzn e” , zależy — rzecz ja sn a — od naszego spojrzenia. S tąd też podział te n je st podziałem ze w zględu n a p u n k t w idzenia członków g rupy: z kim odczuw ają oni soli­ darność, a do kogo odnoszą się w rogo lu b p rz y n a j­ m niej z poczuciem obcości. I ta k w ym ieniliśm y w iele rodzaj ów g ru p społecznych, k tó re odgryw ały rolę w życiu Izydora. D obrze, ale co to je s t g ru p a społeczna w ogóle — m oże zapytać Czy­ teln ik. Ba! M ało je s t pojęć w socjologii rów nie k o n tro ­ w ersyjnych ja k w łaśnie to pojęcie. Co w łaściw ie de­ cy d u je o tym , że kilku ludzi stanow i g rupę? Jeśli czte­ rech pan ó w p rzy sta n ie n a rogu ulicy w tow arzysk iej pogaw ędce, to chyba n ie stanow ią oni jeszcze g ru p y społecznej? T ak niew iele ich wiąże! A dw oje ludzi? Czy to ju ż g ru p a? Słow em — cisną się setk i py tań . Z jaw isko życia grupow ego je st ta k pow szechne i tak bogate w różne form y, że m ożna dyskutow ać do ran a , co uznam y, a czego nie uznam y za gru p ę społeczną. Je d n o je s t pew ne: w tym zbiorze ludzi, któ ry ch w y­ odrębnim y ja k o g rupę, m usi pojaw ić się ja k a ś więź. Je s t to w aru n ek sine qua non. Ze sw ej strony podajem y dw ie definicje: A. P. H are pow iada, że o g ru p ie m ożna mów ić, gdy pom iędzy dw o­ m a lu b w ięcej osobam i zachodzi bezpośrednie w zajem ­ ne oddziaływ anie, gdy m a ją one w spólny cel i w spólne norm y i gdy w reszcie ta zbiorow ość posiada pew ną stru k tu rę . N atom iast w edle A. W. S m alla g ru p a to po p ro stu ta k i zbiór osób, k tó ry m ożna ujm ow ać jak o całość ze w zględu n a ja k iek o lw iek godne uw agi sto ­ sunki, zachodzące m iędzy jego członkam i. Nie m a w ięc zgody m iędzy socjologam i naw et w tak podstaw ow ej spraw ie! Może zatem m y spóbow alibyśm y stw orzyć w łasn ą definicję g ru p y społecznej? Je śli b ę­ dzie do b ra — ja k a ż to p rzysługa d la socjologii! L EK T U R A

S tra ch pow iedzieć, ale w łaściw ie nie m a w polskiej lite ra tu rz e socjologicznej k siążk i pośw ięconej specjalnie teo rii g ru p społecznych. N ajlepiej w ięc — je śli to ko­ goś in te re su je — sięgnąć po p ro stu do podręcznika J. Szczepańskiego: E lem entarne pojęcia socjologii (W ar­ szaw a 1967), gdzie to zagadnienie zostało om ówione w sposób obszerny.

1.

1- 1.

F ra g m e n t z P aństw a P la to n a (ok. 427—347 p.n.e.), w ielkiej ro z p ra w y o państw ie doskonałym . P la to n w y ­ k ła d a w niej sw oją koncepcję kom unizm u opartego na w spólnocie d ó b r i k o b iet. M iał to być kom unizm e lita r­ ny, przeznaczony ty lk o d la w a rstw rządzących. N ajb ard ziej zn a n ą ideą dzieła P lato n a je s t m yśl o tym , by p ań stw em rządzili „m iłośnicy m ądrości” — filozofowie. O ni są bow iem n ajb liżej dobra i praw dy. J a k d otąd w szelako filozofow ie rzadko siadyw ali na tronach. 2. 2-A. G łośne zdanie z P o lityki A ry sto telesa (384—322 p. n.e.). W tym dziele, jednym z najw cześniejszych (i najznakom itszych) tra k ta tó w o społeczeństw ie, A ry ­ sto teles fo rm u łu je sw ą koncepcję społecznego c h a ra k ­ te ru człow ieka, k tó ra sta ła się stanow iskiem klasycz­ nym . W m yśl tej teorii człow iek je s t stw orzony do życia w społeczeństw ie, bo tylko ta m m oże w yko rzy ­ styw ać i rozw ijać sw e przyrodzone w łaściw ości, tak ie ja k m ow a lub poczucie spraw iedliw ości. P o lityka za­ w iera ró w n ież znakom itą analizę stru k tu ry społecznej ów czesnych p a ń s tw -m ia st greckich, teo rię przem ian u strojow ych itp. M ożna ją śm iało uznać w trad y c ji e u ­ ro p ejskiej za pierw sze dzieło sensu s tn c to socjologicz­ ne. 3. 3-B. J e s t to fra g m en t z Państxoa Bożego — słynnego dzieła św. A u gustyna (354—430), jednego z ojcóiw m yśli ch rześcijańskiej. W dziele tym św. A ugustyn rozw ija koncepcję dw óch „p ań stw ” : „bożego” i „człowieczego” (ziemskiego). W w y n ik u grzechu pierw orodnego zło s ta ­ ło się częścią ziem skiego losu człow ieka, a stą d w y ­ wodzi się nieuchronność ta k ich in sty tu cji, ja k w ładza, w łasność, a n aw e t niew olnictw o. Obok p a ń stw a „czło­ wieczego” , op arteg o n a przym usie, istn ieje w szakże na ziem i in n e — m istyczna w spólnota chrześcijan, p rze­ n ikniętych p ragnien iem dobra. Członkow ie owego „pań­ stw a bożego” nie stanow ią społeczności w sensie lu d z­ kim ; żyją w k onk retnych państw ach i p rzestrzeg ają ich p raw , lecz żyją nie d la nich i ich ziem skich celów, lecz dla Boga.

4. 4-F. C y ta t z X L III su ry K o ranu (V III w.). Na podobne u zasadnienie stru k tu ry społecznej nakazem boskim n a ­ trafiam y stosunkow o często w m itac h i św iętych k się ­ gach. W hinduskich księgach W edy h ie ra rc h ia k a s t uzasadniona była n astęp u jąco : b ra m in i w yszli z u st B rahm y, k szatrijo w ie z jego ram io n , z ud B rah m y po­ częli się w ajśjow ie, a stopy boga w ydały na św iat siu drów . S kąd w zięli się p a ria si — m ilczą św ięte księgi. 5. 5-G. F ra g m en t K sięcia N icola M aehiavellego (1469—1527), jed n ej z n a jb a rd z ie j bulw ersu jący ch książek polity cz­ nych w szystkich czasów. M achiavelli z trzeźw ym p esy ­ m izm em ocenia ludzi („ludzie prędzej puszczą w n ie­ pam ięć śm ierć ojca niż s tr a tę ojcow izny”, „tłum pójdzie zaw sze za pozoram i i osądzi w edług w yniku, a na św iecie nie m a ja k tylko tłu m ” itp.) i u d z ie la zb a­ w iennych rad w ładcom , ja k zdobyć i u trzy m ać w ładzę. K siążę pow inien w ięc budzić lęk, bo „jest o w iele bez­ pieczniej budzić strac h niż m iłość”, i być — w razie p o trzeby — dobrym kłam cą i obłudnikiem . M im o sp rze­ ciwu, ja k i ogarnia raz po raz przy le k tu rze K sięcia, trzeba przyznać, że pod n iejednym w zględem m istrzo ­ w ska to analiza polityki! 6. 6-E. S łynne zdanie z L ew iatana T hom asa H obbesa (1588— —1679). Jeszcze je d e n głęboki pesym ista. H obbes są­ dził, że człow iek je s t z n a tu ry zły i ty lk o stra c h przed siłą zdoła utrzy m ać go w ryzach. S tąd jego sły n n a koncepcja p ań stw a: ludzie za w ierają w zajem ne um ow y, by całą w ładzę n ad sobą oddać w ręc e w ybranego suw erena. O sobliw a to, lecz pełna gorzkiej m ądrości teoria. 7. 7-H. A tu oczywiście fra g m en t z fundam en taln eg o dzieła M ontesąuieu (1689—1755) O duchu praw . M ontesąuieu sta n ą ł przed w ielkim pytan iem : ja k ie przyczyny w y ­ w o łują różnorodność p ra w i obyczajów ? A d alej: czy ow a różnorodność przek reśla ideę jedności n a tu ry lu d z­ kiej, czy też człow iek je st zaw sze i w szędzie te n sam mimo odm ienności sw ych k u ltu r? G odne p y ta n ie i god­ n a odpow iedź: niew iele dzieł ludzkich może rów nać się głębią i szerokością horyzontów z książką M ontesąuieu, owocem geniuszu i dw udziestu la t u p a rte j pracy.

8. 8-J. Ł atw o w tym rozpoznać fra g m e n t z U m oioy społecz­ n ej J . J. R ousseau (1712—1778). I ten rów nież chciał oprzeć społeczeństw o n a um ow ie, ale inaczej niż H obbes: suw eren em m a ją tu być w szyscy obyw atele (za pośrednictw em sw ych przedstaw icieli), je d n o stk a w cho­ dząc do zw iązku społecznego nie zachow uje żadnych p ra w (n aw et do m ien ia i życia), a ścisłe przestrzeganie zasad rep u b lik ań sk ic h stanow i g w aran cję, że w ładza p ań stw ow a służyć będzie ty lk o in tereso m ogółu. W o kresie rew o lu cji fra n cu sk iej rep u b lik ań sk ie m a­ rzen ia R ousseau stały się n atch n ie n ie m jakobinów , a on sam czym ś w ro d zaju politycznego św iętego. 9. 9-C. S łynne sform ułow anie J. A. C ondorceta (1743— 1794) z jego S zk ic u obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje. To spóźnione dziecko ośw iecenia stanow i n a j­ bardziej klasyczny w ykład ośw ieceniow ej teo-rii postępu. Rzecz p ara d o k saln a : to dzieło, ta k tch n ące optym izm em i w iarą w ludzkość, p isan e było przez człow ieka u k ry ­ w ającego się przed ja k o b iń sk im te rro re m i zagrożo­ nego śm iercią. U kończyw szy je , C ondorcet porzucił k ry ­ jów kę n ie chcąc dłużej n ara żać sw oich gospodarzy. W cztery dni później, aresztow any, zażył truciznę. 10. 10-D. T ak pisać może tylko G. W. H egel (1770—1831)! W sw oich W ykła d a ch z filo zo fii dziejó w H egel p rezen tu je idealistyczną koncepcję h isto rii ja k o rozw oju d ucha absolutnego. B ardzo tru d n ą , lecz p o ry w ającą in te le k ­ tu aln y m rozm achem ! H eglow ska filozofia h isto rii oddziałała nie tylk o na K. M arksa; bez w iększej przesady m ożna pow iedzieć, że pół postępow ej i rew olucyjnej E uropy żyw iło się je j ideałam i. L EK T U R A

Spośród k ilk u w ydanych u nas h isto rii m yśli poli­ tycznej n ajb ard ziej ja sn a i p rze jrz y sta je s t bodaj J. B aszkiew icza i F. Ryszki H istoria d o k try n p olityczn ych i p ra w n ych (W arszaw a 1969). N ato m iast h isto ria m yśli społecznej (ujm u jąca dzieje m yśli o społeczeństw ie nie­ co szerzej) u k az ała się po polsku w łaściw ie ty lk o jedna. To, n iestety dość tru d n a w le k tu rze, k siążka H. B ecke­ r a i H. E. B a rn e sa R ozw ój m y śli społecznej od w ie­ d zy ludow ej do socjologu (W arszaw a 1964).

3.

N IE ZAW SZE T R U IZM BYW A PRAW DĄ

1. P raw d a. S. S ch ach ter ustalił, że w śród nałogo­ w ych alkoholików z n a jd u je się w ięcej osób urodzonych w dalszej kolejności n iż p ierw orodnych i je d y ­ naków . T łum aczy to w te n sposób, że alkoholizm je st fo rm ą rozw iązyw ania osobistych tru d n o ści w odosob­ nieniu. Tym czasem p ierw orodni i jed y n acy (w ychow a­ n i zw ykle z w iększą czułością) sk ło n n i są raczej ufać in n ym i szukać ich pom ocy, gdy n a tra fia ją w życiu na trudności. 2. K lasyczny ek sp ery m en t S. E. A scha u sta la to dośw iadczalnie. N a p y ta n ie o długość lin ijek b adani o dpow iadali w grupie. P ozostali członkow ie grupy w spółpracow ali z ek sp ery m en tato rem i b yli p o in stru o ­ w ani, by w ypow iadać się jednom yślnie w sposób nie­ zgodny z rzeczyw istością. N ieszczęsny b adany nie w ie­ dział, czy m a w ierzyć w łasn y m oczom czy zdecydow a­ nej opinii w szystkich pozostałych osób. W pływ społecz­ nego nacisku o kazał się ta k w ielki, że 1/3 ocen była b łędna. N iektórzy b ad a n i podaw ali błęd n e oceny tylko „d la św iętego sp o k o ju ”, ale w ielu było takich, k tó rzy pod w pływ em psychioznej p re sji grupy rzeczyw iście p o strzeg ali ow e lin ijk i w sposób niew łaściw y. W niosek: proces postrzegania zm ysłow ego je s t w w ielkim stopniu zależny od w pływ u grupy. I je śli ktoś m ów i: „w idzia­ łem n a w łasne oczy”, n ie znaczy to jeszcze, że w idział to, co było nap raw d ę. 3. K olejność je st ta k a: 2-10-5. M onety polskie nie n ajlep iej n a d a ją się do tego dośw iadczenia, gdyż w iel­ kość 10-złotów ek je st różna. A le być może, że n ie­ k tórzy C zytelnicy p rzy jm ą in n ą kolejność, uznając za n ajw iększą m onetę 10-złotową. Jeśli ta k , będzie to w y­ n ik analogiczny do uzyskanego w pew nym a m e ry k a ń ­ skim eksperym encie, gdzie polecono dzieciom porów ­ nyw ać w ielkość m onet z w ielkością k rą ż k a św ietlnego. O kazało się, że bad an i oceniali w ielkość m o n e t p ro p o r­ cjo n alnie do ich w artości, a nie w ielkości rzeczyw i­ stej, przy czym — rzecz ciekaw a — dzieci z rodzin ubogich bardziej były sk ło n n e do p rzeceniania w ielko­ ści m onet niż dzieci z rodzin bogatych. E k sp ery m en t ten dow odzi, że p ew ne dośw iadczenie społeczne (w a r­ tość m onet) „ rz u tu je ” n a nasze procesy postrzegania, prow adząc do ich zniekształceń.

4. 0% . A lbow iem badacz zw rócił się w yłącznie do ty ch w łaścicieli ho teli i re sta u ra c ji, w k tó ry c h b y ł ju ż ja k iś czas p rze d tem w to w arzy stw ie Chińczyków. Z naczna liczba b ad an y ch (w g rę w chodziło 60 ho teli i 200 re sta u ra c ji) w yklucza p rzypadkow ość doboru i w y ­ niku. W idać z tego p rzykładu, ja k b ard zo odbiegają niek iedy nasze rzeczyw iste zachow ania od głoszonych p rzekonań, choć n ie zaw sze zdajem y sobie z tego s p r a ­ wę. 5. O sobnik w ychow any surow o sk łonny je s t w taki sam sposób tra k to w a ć innych. B a d a n ia pols-kie A. Podgóreckiego w ykazały np., że w śród ludzi w ycho­ w anych surow o znacznie w ięcej je s t zw olenników k a ry śm ierci i k a ry chłosty n iż w śród w ychow anych ła ­ godnie. O czywiście, je s t to ty lk o zależność statystyczn a: niejeden z tych, co sam o b ry w ał niezłe cięgi, odnosi się do sw ych dzieci z anielską dobrocią. I odw rotnie. 6. Istn ie je tu p ew n a praw idłow ość, k tó rą m ożna p rzed staw ić następ u jąco . J e śli m am y do czynienia z ludźm i ju ż przekonanym i, a rg u m e n ta c ja „za” um ocni ich w p rze k o n an iu silniej niż a rg u m e n ta c ja „za i p rz e ­ ciw ”. Lecz je śli z kolei poddam y p ew ną g ru p ę ludzi arg u m e n tac ji „przeciw ”, okaże się, że w płynie ona znacznie silniej n a tych, co zn a ją ty lk o arg u m e n tac ję „za”, niż n a tych, co znają a rg u m e n ta c ję „za i p rz e ­ ciw ”. M ożna to tłum aczyć tym , że a rg u m e n ty „prze­ ciw ” pełnią ja k b y ro lę szczepionki uodparn iającej. W niosek: je śli chcem y, by p rzek o n an ia lu d zk ie były trw a łe i nie załam yw ały się p rzy p ierw szej pow ażnej dyskusji, nie p rzekonujm y w yłącznie za pom ocą je d n o ­ stro n nych argum entów . S ta ra m ak sy m a audia tu r et altera pars pozostaje i dziś aktu aln a. 7. Może to dziw ne, ale „straszliw y ” w y k ład o d n ie­ sie m niejszy sk u te k niż spokojna pogadanka. S tw ier­ dzone dośw iadczalnie. P raw dopodobnie przyczyna je st tak a: p rz y k ry sta n em ocjonalny w yw ołany p rz e z „sil­ ny” m a te ria ł dom aga się szybkiej red u k c ji. Ł atw iej to uczynić od raz u , np. przez nieobow iązującą k onklu zję: „trzeba będzie b ard ziej u w ażać”. N ato m iast „słab y ” m a te ria ł nie w yw ołuje sta n ó w dom agających się n a ­ tychm iastow ego rozładow ania i dlatego „ trw a ” dłużej w naszej św iadom ości. 8. N iestety, m ożem y posłużyć się ty lk o w ynikam i b ad ań am erykańskich. S tw ierd za ją one, że w przed się­ b io rstw ie p lo tk a rozchodzi się przed e w szystkim n a tym

sam ym szczeblu oraz z dołu do góry, n ato m ia st znacz­ nie słabiej je st przekazyw ana w dół. A u nas? 9. T eoretycznie biorąc, n a jb ard zie j n eg aty w n e s ta ­ now isko zajął W asilew ski, n ajb ard zie j konform istyczne — Bołtuszewicz. M ożemy to u ją ć w fo rm ie pew nej reg u ły ogólnej (sform ułow anej n a p o dstaw ie b ad a ń em pirycznych), że osoby najsilniej akceptow ane przez gru p ę m ogą p rz e ja ­ w iać stanow iska najm n iej konform istyczne (mogą so­ bie n a to pozwolić!), śred n io akceptow ane — n a jb a r ­ dziej konform istyczne. A le byw a często i ta k , że n a j­ w iększy konform izm w y k azu ją ou tsid erzy : nad g o rliw o ­ ścią u siłu ją popraw ić sw ą sła b ą pozycję. O czywiście w tedy, gdy im n a uczestnictw ie w gru p ie zależy. 10. K ażdy uznał, że pow inien otrzym ać o 50fl/o w ię­ cej, n iż dostaje. Choć m oże to w ydać się dziw ne, ale odpow iedź n a py tan ie o „słuszną płacę” odznacza się n a ogół — ja k stw ie rd z ają b a d a n ia socjologiczne — ta k ą w łaśnie regu larn o ścią, i to w różnych k raja ch . L EK T U R A

Kogo in te re su ją ek sp ery m en taln e b ad a n ia n ad z a ­ chow aniam i grupow ym i, (może sięgnąć d o podręczników psychologii społecznej. N ajb ard ziej k o m u n ik a ty w n y je st podręcznik S. M iki W stęp do psychologii społecznej (W arszaw a 1972), zaw ierający w iele opisów b ad a ń p o ­ dobnych do tych, k tó re tu przytoczyliśm y.

4.

SZCZĘŚLIW A W Y SPA U TO PIA 1

1. U topia (1516) to oczyw iście ty tu ł słynnej książki sir T hom asa M ore’a, znanego b ard ziej pod zlatynizo w anym m ianem M orusa. J e s t to pierw sza, a zarazem n a j ­ głośniejsza spośród tzw . u topii m iejsca. M orus w fo r­ m ie rzekom o auten ty czn ej re la c ji żeg larza H ytlodeusza o p isuje w yspę, k tó re j m ieszkańcy n ie z n a ją w łasności p ry w a tn e j; p an u je tam dostatek, rów ność i .tolerancja, a całe życie społeczne m a c h a ra k te r planow y. W' gw ałtow nych słow ach M orus p rzeciw staw ia ten

w sp aniały k ra j ojczystej A nglii, pełnej niesp raw ied li­ wości i nędzy. 2. M iasto słońca (1602) to u tw 6 r n apisany w w ię­ zieniu. Je g o a u to re m był G iovanni C am panella, dom i­ n ik an in , sz alo n a głow a, tro ch ę m a te ria lista , a tro ch ę zw olennik astrologii i w iedzy ta je m n e j. O skarżony o h erezję, k ilk a d ziesią t la t spędził w lochach inkw izycji; przeszedł przez 50 w ięzień w łoskich i liczne to rtu ry . N iew iele m usiało być słońca w jego celi. Dużo go za to w książeczce — opisie kom unistycznego społeczeństw a, k tó ry m rządzi k ap łan Hoh, czyli M etafizyk. M ury tego m ia sta p o k ry te są m alow idłam i, na k tó ry ch w form ie obrazow ej przedstaw iono całą ów czesną w iedzę. Dzieci uczą się n a ulicy. Tego ro d za ju pom ysłów m iał C am ­ p an e lla w ięcej. 3. T ak i ty tu ł n ad a ł sw ej głośnej książeczce (1629) sir F ran cis B acon — w ielki filozof angielski. C iekaw a je st w te j u to p ii b ard zo now oczesna k oncepcja spo­ łecznej ro li n au k i; c e n tra ln ą in sty tu cją w N ow ej A tla n ty d z ie je s t „Dom S alom ona”, stanow iący in sty tu t b a d a ń naukow ych. Bo w łaśnie n auce i uczonym po w ie­ rzy ł B acon zad an ie opanow ania przyrody d la p otrzeb człow ieka oraz stw orzenia społeczeństw a dobroby tu i h arm onii. Z dziw iłby się m oże m ą d ry kan clerz, gdyby m u d a n e ibyło obejrzeć nasz św iat. „Domy S alom ona” p o k ry ły go g ęstą siecią, lecz do harm o n ii w ciąż jeszcze daleko! 4. N ew L a n a rk to m iejscow ość w Szkocji, w k tó rej R o b ert O w en, angielski re fo rm a to r społeczny, p rze p ro ­ w adził sw ój epokow y eksperym ent. W 1800 r. został tam k ierow nikiem zespołu fab ry k w łókienniczych, z a ­ tru d n ia jąc y ch 2 tys. ludzi — daw nych chłopów, w łó­ częgów i żebraków . O siedle pogrążone było w p ija ń ­ stw ie, nędzy i brudzie, nie stanow iąc zresztą pod tym w zględem w y jątk u . O w en sk rócił dzień roboczy do 10 i pół godziny, a pracow ano w ów czas i po 16 godzin. Nie p rzy jm o w a ł do p racy dzieci poniżej 10 la t, założył dla n ic h szkółki przyfabryczne, otw orzył sklep sp ó ł­ dzielczy, w p ro w ad ził kasy chorych i kasy em erytaln e, b ru d n e h ale fabryczne zam ienił w czyste i estetyczne w n ętrza. I stało się coś w ro d za ju cudu: w osiedlu za­ p an ow ała czystość i porządek, szynkow nie opustoszały, a w ydajność p ra c y znakom icie w zrosła. N ew L a n a rk zyskało sław ę. C iekaw i ciągnęli tu, ja k n a odpust, z całej A nglii i E uropy. A le do n a śla ­ d o w nictw a n ik t się za bardzo n ie kw apił.

5. Z nów O w en, ty lk o tym razem w A m eryce, do­ k ąd u d ał się w 1824 r . ja k o człow iek ju ż znany i za­ możny. W ro k u 1825 k u p ił od se k ty ra p p istó w osiedle N ew H arm o n y (w Ind ian ie) i w ezw ał „pracow itych i życzliw ych” z całego św iata, b y w stępow ali do ko­ m uny. Zgłosiło się ok. ty siąc a osób, w ty m sporo in ­ te lek tu alistó w ciekaw ych nowości. A le w iększość ch ę t­ nych sk ła d a ła się z obieżyśw iatów i zw ykłych łobuzów. Do p ra c y niew ielu się kw apiło. N ew H arm ony roz­ p ad ła się dość szybko, a O w en strac ił n a ty m in te ­ resie 200 tys. dolarów . Później pow stało w A m eryce jeszcze 12 kom un ow enow skieh, lecz żadnej nie udało się p rze trw a ć dłużej niż d w a la ta. 6. N ow e chrześcijaństw o (1825) to ty tu ł ostatn iej, a zarazem n ajb ard zie j znanej p ra c y C laude S aint-S am ona, słynnego fran cu sk ieg o socjalisty utopijnego. S aint-S im on n aw o łu je do budow y now ego społeczeń­ stw a, w k tó ry m h ie ra rc h ia o p a rta będzie n a zdolno­ ściach, p ro d u k cja p o d p o rząd k o w an a zostanie społecz­ nem u p lanow aniu, a zasad ą n aczeln ą sta n ie się zap ew ­ nienie najw iększego szczęścia k la sie n ajliczniejszej — robotnikom . S aint-S im on sądził, że m ożna tego dokonać ty lk o w drodze głębokiej rew o lu cji m o raln ej, podobnej do tej, ja k a dokonała się w św iecie sta ro ży tn y m za sp raw ą chrześcijaństw a. S tą d nazw a. 7. N o w y św iat (1829) — ta k za ty tu ło w ał sw ą k siąż­ k ę C harles F o u rie r, d ru g i z w ielkich fra n cu sk ich so ­ cjalistó w utop ijn y ch . F o u rie r p rze d staw ił tu w łasn ą w i­ zję historii, k tó rej o sta tn i etap zw any socjantyzm em poprow adzi ludzkość do całkow itej harm o n ii i szczę­ ścia. Z iem ia p o k ry ta zostanie fala n ste ra m i, stanow iący ­ mi specjalnego ro d za ju zrzeszenia społeczno-produkcyjne. F a la n ste ry dadzą ludzkości w olną m iłość, b ez­ p ła tn e w ychow anie dzieci, siedem posiłków dziennie, o p erę i d ram a t, szczęście i rad o ść życia. L udzie b ędą tam żyli przeciętn ie 144 la ta. 8. B rook F a rm to n azw a najsłynniejszego z fala n ste ró w am ery k ań sk ich (1841—1846). W la ta c h cz te r­ dziestych X IX w . fo u riery zm d o ta rł ju ż do A m eryki (głów nym jego p ro p ag a to re m b y ł A lb e rt B risban e) i rozrósł się ta m w potężny ru ch . Zw olennicy fouriery zm u m ieli w łasne pism a („N ew Y o rk P h a la n x ”, „H arb in g er” i in.), a idee sw oje głosili n a w e t n a łam ach n ajpoczytniejszej gazety am erykańskiej — „N ew Y ork T rib u n e” (tej sam ej, k tó re j k orespondentem b ył K.

9 500 z a g a d e k so c jo lo g icz n y ch

129

M arks). Założono w ów czas ok. 30 falansterów . S ły n n y F a la n ste r P ółnocno-A m erykański p rz e trw a ł aż 13 l a t P o 1860 r. ru ch fourierow ski w A m eryce p rz e sta ł p r a k ­ tycznie istnieć. 9. Ik a r ia to k ra in a zrodzona z m arzeń fra n cu sk ie­ go k o m u n isty utopijnego — E tie n n e C abeta, zaw arty ch w jego P odróży do Ika rit (1842). C abet n ap isał ją, bo chciał przed staw ić idee kom unizm u w sposób p o p u la r­ ny. K siążka ja k książka, jeszcze je d n a z licznych opo­ w ieści o w yspie idealnej, n ap isan a zresztą dość lichym stylem . C iekaw sze są dzieje sam ego C abeta. W 1848 r. g ru p a jego zw olenników w yjeżdża do T eksasu, n ab y w a tam k aw a ł ziem i i pró b u je realizow ać ideą m istrza. G dy w ro k później C abet dołącza do nich, w spólnota trz e ­ szczy od sporów . Z g a rs tk ą w iernych C abet przenosi się w ięc do pom orm ońskiej osady N auvoo w stan ie Illinois. Lecz n a nic bezinteresow ność i upór! Znów n a ra s ta ją w aśnie i niechęć d o m istrz a. W ro k u 1856 koloniści pozbaw iają go k ierow nictw a kom uną. C abet w yjeżdża do S aint-L ouis i jeszcze tego sam ego roku u m iera ta m ze zm artw ienia. 10. O neida to słynna kom unistyczna w spólnota, za­ łożona w 1848 r. przez Jo h n a N oyesa. Zniesiono w niej w łasność i m ałżeństw o, ludzie żyli w sw obodnych zw iązkach, a dzieci w ychow yw ano w spólnie. W 1881 r. odstąpiono od tych zasad pod naciskiem zew nętrznym (zwłaszcza kościoła protestanckiego), a kom unę p rze­ kształcono w spółkę akcyjną. D ziś O neida C om pany je st znanym n a całe S tan y Z jednoczone producentem sztućców , a je j m a ją te k sięga m ilionów dolarów . R zadki to p rzy k ła d utopii z h ap p y endem . LEKTURA

O u topii ja k o szczególnym ro d za ju św iadom ości spo­ łecznej tra k tu je k siążk a J. Szackiego U topie (W arszaw a 1968), n ap isan a k la ro w n ie i ciekaw ie. Kogo in te re su ją dzieje m yśli u to p ijn ej, m oże sięgnąć do książki W. P. W ołgina P oprzednicy naukow ego socjalizm u (W arsza­ w a 1958). U topie M orusa, C am panelli i B acona p rz e tłu ­ m aczono n a język polski.

5.

K ŁOPO TY T E O FILA

1. F ak t. I to bez ud ziału fry zjera. Ł D ruga noga zgięta, stopą o p arta o kolano p ie r­ w szej. W podobny sposób odpoczyw ają rów nież nie­ k tó re plem iona tubylcze A m ery k i P ołudniow ej. In n e w chodzą w tym celu n a szczudła. W ogóle sposoby przyjm o w an ia pozycji odpoczynku są bardzo zróżnicow ane. J a k to o kreślił w y b itn y a n ­ tropolog M arcel M auss, „m ożna odróżnić ludzkość k u ­ cającą i ludzkość siedzącą”. M asajow ie u m ieją n aw et spać n a stojąco. 3. J e s t to p ra w d a albo p rzy n a jm n ie j coś bardzo bliskiego p raw d y . M łody w ojow nik K om anczów zacho­ w u je się z ab so lu tn ą p o g ard ą śm ierci i z dużym spo­ k o jem n ara ża się n a niebezpieczeństw o. A ntropologo­ w ie przypuszczają, że są p rzy n a jm n ie j dw ie przyczyny tego sta n u rzeczy: w yuczony k u ltu ro w y w zór zachow ań i n iezw ykle silnie zin teg ro w an a osobowość. C ałe w y ­ chow anie m ęskiego potom ka nastaw io n e je s t u K o­ m anczów n a sa m o afirm aeję dziecka: nie odm aw ia m u się pochw ał ani pieszczot i p raw ie n ie sto su je k ar. W tych w aru n k ac h k sz ta łtu je się osobow ość o zniko­ m ym poziom ie lęku. Za praw dziw ość tego w yjaśnienia, o p artego n a koncepcjach psychoanalizy, tru d n o je d n a k dać głowę. 4. W ro k u 1920. B yły to dw ie dziew czynki — je d n a w w ieku 2, d ru g a 8 lat. M łodsza z m arła w k ró tce po znalezieniu, starsza, n azw an a K am alą, żyła jeszcze 9 lat. W chw ili znalezienia Kłamali nie w ykazyw ała ona żadnych cech ludzkich, zachow ując się całkow icie ja k zw ierzę. T akich przypadków dzieci w ychow anych „w lesie” b ądź w całkow itej izolacji n a u k a zna w ięcej, poczyna­ ją c od słynnego „dzikiego z A v ey ro n ” z X V III stu le ­ cia. W szystkie dow odzą jednego — cechy ludzkie n a ­ b yw a człow iek ty lk o w ludzkim społeczeństw ie. 5. F ak t. Może to w p ły w k lim a tu , m inim alnego s k a ­ żenia środow iska, m oże zw yczaju chodzenia nago, m o­ że w reszcie specyficznych w łaściw ości genetycznych — ale ta k je s t nap raw d ę.

6. Zgon n astę p u je po dw óch, trzech, czasem k ilk u ­ n astu dniach. N ajzdrow szy pod słońcem człow iek p o ­ p ad a w śm ierteln ą m elancholię (M aorysi pow iadają: „dusza s ta ła się ciężka” albo: „została o d e b ra n a ”) i um iera. S am i M aorysi u w aż ają te n rodzaj zgonów za jed en z najczęstszych. M ow a je s t oczyw iście o M aorysach sprzed okresu kolonizacji — m am y bow iem nadzieję, że zbaw ienny w pływ cyw ilizacji europejskiej spraw ił, iż obecnie M aorysi nie są ju ż ta k w rażliw i m oralnie. P odobny rodzaj śm ierci je s t rów nież częsty w śród tubylców A u stralii, ale ta m je s t to raczej śm ierć ze strac h u p rze d n astęp stw am i złam ania ta b u lu b cza­ rów. 7. N ie m a żadnego lu d u M lem ba, a ziew anie to je d n a z ty c h nielicznych ludzkich czynności organicz­ nych, k tó re nie są regu lo w an e społecznie. Do pow yższe­ go w niosku doszedł antropolog L . L . B e rn a rd , zali­ czając jeszcze do te j k ateg o rii ta k ie czynności, ja k po­ łykanie, oddychanie, bicie serca, k rążen ie k rw i, tra w ie ­ nie, p e ry sta lty k a je lit, k ic h an ie itd . Sposób w ykony w a­ n ia w szystkich innych czynności organizm u określony je s t k u ltu ro w o i p rzy sw ajan y w procesie uczenia się. 8. P raw d ziw e. N uerow ie s ą ludem p astersk im i n ie ­ w iele znalazłoby się k u ltu r, w któ ry ch ja k iś je d e n e le­ m en t odgryw ałby ta k w ielką rolę, ja k u N uerów k ro ­ wa. Ż yw ią się je j m lekiem , z je j skóry w y ra b ia ją dziesiątki przedm iotów , z kości — narzędzia, naw ozem w y lepiają ściany i podłogi szałasów , a po spopieleniu n ac ie ra ją i ozdabiają nim ciało. 9. F ak t. 10. T akich cudów nie m a! S ta n m iędzyludzkiej h a r ­ m onii ła tw iej osiągnąć — n a jed en w ieczór — u F u k ie ra n a S ta ry m M ieście w W arszaw ie niż u In d ian F u k ierros, k tó ry ch n ie n o tu je żaden atlas antropologicz­ ny. LEK T U R A

Spośród książek tra k tu ją c y c h syntetycznie o p ro b le­ m ach różnorodności fizycznej, k u ltu ro w ej i społecznej człow ieka, n ajb ard zie j godna zalecenia d la szerokiego ogółu w y d aje się J . C onrada C zlonńek — rasa — k u l­ tu ra (W arszaw a 1971). Ł ączy o na bow iem w sobie ja s ­ ność i p ro sto tę w y k ład u z n au k o w ą odpow iedzialnością.

1. T ak. P om ińm y od raz u p rzy p ad k i, gdzie w g rę w chodzi w y raźn e zdeterm in o w an ie biologiczne, ja k u pszczół czy m rów ek. C iekaw sze są św iadectw a w spół­ p racy innych zw ierząt. O to np. afry k ań sk ie tk acze b u ­ d u ją w spólnie ogrom ny dach, p o d k tó ry m k aż d a p a ra za k ła d a w łasne gniazdo. D latego w łaśnie p ta k i te zw a­ ne są „re p u b lik an a m i”. In n y p ta k z F orm ozy posu w a k o lektyw ny try b życia jeszcze d alej: w w ielkim zbiorow ym gnieździe w ysiady­ w aniem ja j i w ychow yw aniem m łodych za jm u ją się w spólnie w szystkie sam ice — n a w e t te, k tó re n ie zło­ żyły jaj. P odobnie ży je n o rn ik — m ały gryzoń polny. W ięk­ sze g ru p y tych zw ierząt często (ale n ie je s t to żelazną reg ułą) tw orzą w spólne gniazda, gdzie razem k a rm ią i w y ch o w u ją m łode. M onogam ia m ałżeńska zanika i w szyscy ży ją w edle zasad y „każdy należy do k a ż d e ­ go”. T rochę ja k w hippisow skiej kom unie. A le n ajb ard ziej p asjo n u ją cy m p rzy k ład em k o le k ­ ty w nej w spółpracy są oczyw iście bobry. W ja k i sposób z d ziałań w ielu osobników p ow staje ta k zdum iew ające dzieło, ja k tam y bobrów ? P ra w d z iw a zagadka! T am y te — do 40 ra długości i 3—4 m szerokości — to p r a w ­ dziw e dzieła sztuki in ży n iersk iej, w ym agające różnych rozw iązań k o n stru k cy jn y ch w zależności od w aru n k ó w (np. różnej w ielkości otw orów przepustow ych do n a d ­ m ia ru w ody). A je d n a k za każdym razem zbudow ane są celow o i precyzyjnie! 2. T ak. T ru d n o bow iem określić inaczej zwyczaj, z ja k im spotykam y się u pew nych g atu n k ó w m ró w ek i term itów . M ają one pod ziem ią ogrody, w któ ry ch h o d u ją grzy b zw any am b ro z ją lu b „k a la re p k ą”. H o ­ d u ją to w łaściw e określenie. S ilnym i żuw aczkam i w y ­ cin ają bow iem kaw ałki liści, sie k a ją je , m ie sz ają ze śliną i p ap k i te j uży w ają do użyźniania sw ych o g ro ­ dów b ąd ź za k ła d an ia now ych hodow li. M łoda kró lo w a przed w ylotem za b ie ra z m acierzystego g niazda k a w a ­ łek grzyba. G dy p o zapłodnieniu w ybierze m iejsce, gdzie m a założyć now e państw o, w ygrzeb u je w ziemi ja m k ę, sk ła d a w n iej grzyb i pieczołow icie go p ielęg ­ nuje. 3. T ak. J u ż sły n n y K . Liim eusz m ów ił: .k ro w ą m rów ek je st m szyca”. I m iał rację. P ły n n y k a ł mszyc

zaw iera sporo cukru, toteż w iele ow adów chętnie go poszukuje. A le m ró w k i nau czy ły się postępow ać b a r ­ dziej m etodycznie. G dy z n a jd ą kolonię m szyc, w y sta­ w iają n a jp ie rw n a straży „p a stu c h a” (konkurencja!), a n astęp n ie o taczają ją w ałe m ziem nym lub o słan iają dachem , b u d u ją c coś w ro d za ju sta jn i. W je sie n i zb ie­ r a ją ja ja mszyc, znoszą do m row iska i u k ła d a ją w sp e­ cjalnych pom ieszczeniach, b y n a w iosnę przenieść św ie­ żo w ylęgnięte zw ierzątk a n a ich rośliny pokarm ow e. P ra w d a , że m ró w k i p o że rają n ie k tó re m szyce, lecz w y ­ b ie ra ją sztu k i słabe i chore. K ró tk o m ów iąc, hodow la w pełnym tego słow a zn a­ czeniu! 4. „T aniec pszczół”, o d k ry ty przez w ybitnego uczo­ nego au striack ieg o — K a rla v o n F risch a, to nic innego ja k system sygnałow y, za pom ocą którego pszczoły po­ ro zu m iew ają się ze sobą. Czy m ożna go nazw ać m ow ą? C hyba tak . W każdym raz ie w chodzi tu w grę tak i zak res sp raw i pojęć, p rzy k tó ry m m y m usim y p osłu­ giw ać się m ow ą. Ś ciśle określonym i ru ch a m i pszczoła bow iem n ie tylko sygnalizuje źródło p o k arm u i k o m u ­ n ik u je o jego położeniu, lecz p o tra fi np. przek azać in ­ fo rm acje o dogodnym m iejscu n a now y u l i jego ce­ chach. Pszczoły poro zu m iew ają się rów nież p rzy b u ­ dow ie p lastró w . M ow a pszczół nie je s t je d n ak o w a dla w szystkich g atunków ; m a ona ja k b y sw o je „narzecza” . I ta k np. odległość w yznaczona przez tzw . tan iec okręż­ ny w ynosi u pszczół egipskich 10 m , u w łoskich zaś 30 m . K to w ie, ja k ie jeszcze niespodzianki w y k ry je się w trak c ie dalszych b ad a ń n a d m ow ą pszczół? 5. K. von F risch i G. A. Rósh b ad ali ek sp ery m en ­ ta ln ie, co będzie, je śli z u la zabierze się w szystkie pszczoły zbieraczki, zostaw iając jed y n ie pszczoły m ło ­ de, biologicznie niezdolne do zb ieran ia m iodu. „Nie b yło nikogo — pisze F risch — k to m ógłby dostarczyć żyw ności, a sk ą p e zapasy szybko się w yczerpały. Ju ż po dw óch dniach sporo w ygłodzonych pszczół nie m o­ gło się poruszać i część la rw została w yciągnięta z ko­ m órek i w yssana. Trzeciego dn ia n a stą p iła je d n ak ż e z a ­ sk a k u ją c a zm iana. W brew n o rm aln y m regułom po żyw ność zaczęły w y laty w ać m łode 1—2-tygodniow e pszczoły i pow racały obładow ane. Rozwój gruczołów ślinow ych przek ształcił j e w pełnow artościow e m am ki. Z adecydow ał o ty m je d n ak że nie s ta n ich organizm u, ale w y m ag an ia społeczeństw a”. „N a stosu n k i lu dzkie w yglądałoby to ta k — k o ­ m e n tu je te n f a k t in n y p rzy ro d n ik — ja k b y kobiety

n a w idok głodującego dziecka m ogły osiągnąć zdolność k arm ien ia p ie rsią”. Je d e n z badaczy stw ie rd z ił także, że pszczoła nie może żyć w izolacji w ięcej niż k ilk a dni; p raw d o p o ­ dobnie zachodzi tu w ięc zjaw isko ja k ie jś w ym ian y organicznej m iędzy osobnikam i. W arto, b y o ty c h fa k ta c h p am iętali ci, k tó rzy a n a ­ logię m iędzy społecznościam i ludzkim i i zw ierzęcym i ch cą posuw ać za daleko; osiąganie reg u la cji społecz­ nej poprzez „socjohorm ony” w społeczeństw ach lu d z­ kich je s t rzeczą nieznaną. 6. N ajp ierw tre se r. W te n sposób bow iem zapew nia on sobie przyw ilej „w cześniej osiadłego”, czyli p ie r­ w szego posiadacza te ry to riu m i d rapieżnik tra c i p rzy ­ n ajm n iej jed en p o te n cjaln y pow ód atak u . T ery to riu m o dgryw a ogrom ną rolę w życiu społecz­ nym zw ierząt. J e s t to obszar, n a k tó ry zw ierzęta nie w puszczają członków in n e j rod zin y lu b s ta d a , a ta k u ­ ją c zaciekle ew en tu aln y ch n apastników . G ranice te ry ­ to riu m są często oznaczane su b stan cjam i zapachow ym i. F. F ra n k ta k opisuje zachow anie n orników w zag ro ­ dach dośw iadczalnych: „T w órcam i te ry to rió w są p rz e ­ de w szystkim sam ice, k tó re w trzech przeprow adzo­ n y ch dośw iadczeniach podzieliły m iędzy siebie zagrodę i to tak, że n a każde zw ierzę p rzy p ad a m n iej w ięcej ta k a sam a pow ierzchnia, a człow iek k ie ru jący się spraw iedliw ością nie m ógłby zrobić tego lepiej. G ra ­ nice b y ły lin iam i p ro sty m i, bez u w zględniania cech te re n u ”. 7. O sobniki pew nych g atu n k ó w ptak ó w , zwłaszcza kaczek i gęsi, po w y kluciu się z ja ja zaczynają biegać za p ierw szą p o ru sza jąc ą się isto tą, ja k ą zauw ażyły, i p rzy w iązu ją się d o niej silnie. G ospodynie w iejskie w iedzą, ja k w iern ie łażą k ac zę ta z a kw oką, k tó ra je w ysiedziała. A le n a w e t m echaniczne a tra p y w yw ołują ta k i sam efekt. Z jaw isko to — ja k b y b ezkrytyczn ej i u fn ej m iłości od pierw szego w ejrzenia — K . L orenz n azw ał „w drukow aniem ”. „W drukow anie” m oże n a s tą ­ pić n ie ty lk o po w y kluciu się, lecz ta k ż e n a początk u każdej biologicznej fazy życia. T ak w łaśnie gęś dobiera sobie p a r tn e ra płciow ego, „w dru k o w u jąc” go ra z n a całe życie. I m y znam y n iekiedy podobne zjaw isko „m iło­ ści od pierw szego w ejrz en ia”, ale dalecy jesteśm y od pełnego w y jaśn ien ia tego dziw nego, psychobiologicznego m echanizm u.

8. T ak. K ażde stado m ałp je s t sp adkobiercą b o g a­ tej tra d y c ji społecznej; żyje n a określonym teren ie, m a w łasne — w y b ra n e przez siebie — źródła pożyw ienia i w ody, drogi ucieczki i bezpieczne sch ronienia, m ie j­ sca noclegow e etc. W szystko to je s t przekazyw ane z p o ­ k olenia n a pokolenie. N ato m iast sposób przekazyw an ia te j tra d y c ji różni się od ludzkiego. L udzie p rzekazu ją sobie tra d y c ję za pom ocą sy stem ó w sym bolicznych, p rzede w szystkim języka. Z w ierzęta — głów nie przez bezpośrednie naśladow nictw o. Jeszcze p rzy k ład : G dy szczury z n a jd u ją n ie znane sobie pożyw ienie, zw ierzę, k tó re je znalazło, decyduje, czy n a d a je się ono do jedzen ia. Je śli decyzja je s t n e ­ g aty w na, szczur naznacza pożyw ienie — często moczem lub k ałem . C iekaw a rzecz, że in fo rm ac ja o tru ją c e j p rzynęcie przekazyw ana je st w szczurzym rodzie z po­ k o len ia n a pokolenie i żyje znacznie dłużej niż ten, k to ją „ n a d a ł”. 9. Chodzi o k a p ita ł dośw iadczenia, k tó re zgrom adzi­ ło zw ierzę w ciągu długiego życia i k tó re b y w a bez­ cenne d la grom ady. S tarsze osobniki s ą w ięc ch ętn ie n aśladow ane i m ożna pow iedzieć, że cieszą się one „a u to ry tetem ”. S tw ierdzono to dośw iadczalnie. M łodego szym pansa odizolow ano od g ro m ad y i nauczono w y b iera n ia b a ­ n anów ze sp e cja ln ie sko n stru o w an eg o p o jem n ik a. G dy szym pans w rócił ju ż do sw oich, in n e m a łp y w praw d zie w ydzierały m u b a n a n y , ale nie kw ap iły się jakoś, by go naśladow ać. S y tu ac ja zm ieniła się, k ie d y przyuczo­ no w te n sposób s ta rą m ałpę; całe stado obserw ow ało ją z uw agą i w m ig opanow ało sztukę otw ieran ia pojem nika. W szystko to dowodzi ra z jeszcze, ja k niew iele r o ­ zum ieliśm y z życia zw ierząt tłum acząc ich zachow anie się „in sty n k te m ”. 1®. Z w ierzęta ży jące w stad ach — m ow a tu głów ­ nie o zw ierzętach dzikich — zachow ują b ard zo p rec y ­ zyjny p o rząd ek w układzie osobników . O to s tru k tu ra m aszerującego sta d a paw ianów : N a czele id ą dorosłe sam ce i czasem p a rę w iększych w yrostków . M łodzież za n im i, a w śro d k u sam ice z dziećm i i najsiln iejsze sam ce. S tra ż ty ln a ta k a ja k przednia. Gdy do stad a zbHży się drapieżn ik, dorosłe sam ce tw o rzą zaporę m iędzy n im a re sz tą sta d a . I, przypuszczalnie, w łaśnie te n „w ojskow y szyk” spraw ia, że z drapieżników ty lk o lwy ośm ielają się zaatakow ać stado paw ianów .

Kogo in te re su ją p asjo n u ją ce problem y życia spo­ łecznego zw ierząt, n iech sięgnie po żyw o i b arw n ie n ap isan ą książkę A. R em anego Z ycie społeczne zw ie ­ rzą t (W arszaw a 1965), z k tó re j i m y zaczerpnęliśm y n iejeden przykład.

7.

„APASZEM STA SIE K BYŁ...”

1. Może to być tru d n e dla m łodszych czytelników . A le sta rsi w iedzą od raz u : „sała ta” zw any też „dzieliw o rkiem ” lub „dryndziarzem ”, to po p ro stu w arsza w ­ sk i dorożkarz. W ierszyk głosił o nim : „S ałaciarzem zw ą go tłum y, A d ryndziarzem zw ą pucbuty, Ogół je d n ak przyznać m usi, Że n a obie nogi k u ty ”. G w ara i obyczaje dorożkarzy stanow iły część barw n ej p o d k u ltu ry d aw nej w arszaw sk iej ulicy, po k tó re j dziś pozostało ju ż tylko nostalgiczne w spom nienie. 2. Słow nictw o środow iska film ow ców. „B lacha” lo czyste niebo bez jednej ch m urki, szczególnie źle w y ­ chodzące n a zdjęciach film ow ych. „M ięcho” czy „m ię­ so” — zw ykle w ypow iada się to z akcentem uznania — to określenie oznaczające, że scenariusz, film , scena są pełne życia i au tentyzm u. „O ff” — głos spoza e k r a ­ nu. F ilm ow cy n ie s ą jedynym środow iskiem zaw odo­ w ym , w k tó ry m specyfika p rac y i częsty k o n ta k t w y ­ tw o rzyły sp e cja ln ą gw arę. Innym przykładem m ogą tu być np. dziennikarze. 3. K tóż nie słyszał o je d n y m takim , co nie b a ł się A n tk a, n ara ził się n a d in to jrę i „z przyczyny zginął te j”? D in to jra to są d złodziejski, w aż n a in sty tu cja św ia ta przestępczego. W yraz pochodzi z hebrajskiego: d in oznacza sąd, tora — p raw o , czyli proces w ed le p r a ­ wa. D in to jrę zw oływ ano w p rzy p a d k u n aru sz en ia n iep i­ sanego p raw a złodziejskiego. Sądzili przestęp cy o n a j­ w iększym auto ry tecie, a k a ry w ym ierzano następ u jące: ograniczenie m o d a (zm niejszenie udziału w łupie),

ogłoszenie nieuczciw ości, b a n ic ja ze środow iska, p obi­ cie, śm ierć. P rzy ty m o sta tn im w yro k u zw ykle pozo­ row ano w y p ad e k lub sam obójstw o. 4. T e a tr rew olucyjny, pow stały w USA n a fali r u ­ chu k o n te sta cji i stanow iący elem ent tzw . „k o n trk u ltu ry ", będ ącej w istocie p o d k u ltu rą pew nej części m ło ­ dzieży zachodu. N ajw ybitniejszym z te atró w „g u eril­ la ” je st am ery k ań sk i L iving T h eatre, zaangażow any w w alk ę przeciw w ojnie w W ietnam ie i w sk u te k tego zm uszony do opuszczenia USA. T em atam i „sztuk” te ­ a tru „g uerilla” są wolność, śm ierć, w a lk a z nierów noś­ cią, z nędzą itp. Sposób w y staw ien ia o piera się głównie n a im prow izacji i happeningu. T ea try „g u erilla” czę­ sto g ra ją sw e sztu k i w p ro st n a ulicach. 5. „K afar” to n ie — ja k m ogłoby się w ydaw ać — m ło t do w b ija n ia pali, lecz po p ro stu ojciec. „ Jarec cy ” i „ a n ty k i" to z n a n e pow szechnie określenia rodziców . Je s t to ję zy k m łodzieży. T ym razem nie ch u lig ań ­ skiej ani przestępczej, ale p o p ro stu zw ykłej. Z e sw ą o d ręb n ą m odą, stylem rozryw ki, sz tu k ą (zwłaszcza m u ­ zyka m łodzieżow a) i słow nictw em m łodzież tw orzy dziś n iem al w szędzie n a św iecie odrębne p o d k u ltu ry , z a ­ m k nięte p rzed starszym i. 6. S łow nictw o m łodzieży szkolnej. W szystkie trzy w y razy oznaczają to sam o — stopień niedostateczny. G w arze szkolnej w a rto pośw ięcić chw ilkę uw agi. P odobnie ja k inne g w ary środow iskow e w y ra sta ona n a podłożu ję zy k a literackiego, a je j odrębność polega głów nie n a w ytw orzeniu w łasnego słow nictw a. G w ara szkolna, ta k sam o ja k przestępcza, odznacza się ogrom ­ n ą zm iennością, w ielk ą zdolnością reag o w an ia n a now e sy tu acje i w ynalazczością; i ta k n a określen ie p u ste j frazeologii m am y m .in. b a ja d e ry , farm azony, g a d k a -sz m a tk a -fa jk a -d y m e k , k siąd z-k o ło w n ik ry b y łow i, m o­ w a koperkow a, siusianie n a ścianie itp., itd. A je d n a k m im o te j zm ienności g w a ra szkolna w y k a ­ zu je rów nież znaczną trw ało ść: p o p u la rn e „dyro”, „b u ­ d a ”, „polak”, „laba” służyły ju ż w ielu pokoleniom . P o d ­ łożem te j trw ało ści je s t nie zbiorow ość szkolna (zm ie­ n ia się on a co kilk a lat), lecz sa m a in sty tu c ja szkoły. P rzy k ład em innej p o d k u ltu ry zw iązanej głów nie z in sty tu c ją m oże być p o d k u ltu ra w ięzienna. Je s t ona dość bogata. P rócz g w ary bow iem (często m ającej sze­ re g o dm ian lokalnych, w łaściw ych ty lk o d la danego zak ładu) spotykam y się tu rów nież ze sw oistym ko­

d ek sem i w zoram i zachow ań (np. sam ouszkodzenia cia­ ła, tzw . połyk), obyczajam i (tatu aż, w ięzienny se k su a­ lizm, gry i zabaw y, ja k n p . p o p u la rn y „du p n ik ”, czyli „k asztelan ”), p rzysłow iam i („spacer, obiad, k o la c ja i k i­ m a i d nia ju ż n im a”) itp. W a rto jeszcze w spom nieć o „km inie”, rzadko dziś stosow anej ta jn e j m ow ie zło­ dziejskiej, zw anej inaczej „m ow ą p rz e p la ta n ą ” lu b „cy­ g ań sk ą”. 7. Chodzi oczywiście o p o p u la rn y m orski zw yczaj „chrzczenia” w szystkich przep ły w ający ch po ra z p ie r­ w szy lin ię rów nika. M orze i flo ta w ytw orzyły szczegól­ n ie bog atą p o d k u ltu rę w łasn ą, łączącą b ra ć m a ry n a r­ sk ą całego św iata. Z adecydow ała o ty m specyfika zaw odu — szczególne p ro b lem y psychologiczne, ja k ie ten zaw ód rodzi (rozłąka z dom em , poczucie osam otnie­ nia, ryzyko), i g łęboka św iadom ość w spólnoty m a ry ­ narskiego losu. O grom ne znaczenie m a tu rów nież w ie­ low iekow a tra d y c ja . Słow nictw o, zw yczaje i obyczaje, sw oisty kodeks zachow ań, przesądy, legendy i m ity, k tó re rodzą się w ty m środow isku w ręcz żyw iołowo, specyficzny h u m o r m orski, m o rsk a p iosenka — w szy­ stk o to pogłębione i u trw alo n e przez p la sty k ę i lite ra ­ tu r ę m ary n isty czn ą sk ła d a się n a ów o drębny i często n iezrozum iały d la ludzi z lą d u „św iat m orza”. P rz y k ład . M iędzy „m aszyną” a „pokładem ” od po­ cz ątk u trw a ry w a liz ac ja i św ię ta w ojna. D la lud zi z po­ k ła d u ci z m aszynow ni to „zęzochłapy” („zęza” — ściek n a dnie sta tk u ), d la m aszynistów zaś naw ig ato rzy to „gw iazdojeby” . 8. J ę z y k keln ersk i. „L ew atyw a” — h e rb a ta , „ b ra zy lian a” — k aw a, „brukow iec” — k o tle t m ielony. T en p rz y k ła d przytaczam y, by pokazać, że n aw et niezbyt liczne g ru p y zaw odow e p rz e ja w ia ją nieraz sil­ n ą te n d en cję do tw o rzen ia elem entów w łasnej p o d k u l­ tu ry . Do tego sam ego środow iska zaw odow ego, do k tó ­ rego zalicza się k elnerów , należą rów nież „klezm erzy" (m uzycy z zakładów gastronom icznych), „ k a ta ry n ia rz e ” (akordeoniści) i ci, co n as „fascy n u ją g ajg am i” (skrzyp­ cami). 9. Ję zy k k arciarzy , głów nie brydżystów . „ P rzy ła­ p a li K ościuszkiego” m ów i się, gdy ktoś chciał zab lu ffow ać i został zastopow any m ocniejszą k a rtą , a „w Pińczow ie ju ż d n ie je” — gdy k to ś za długo nam y śla się przed w ejściem . T rzecie pow iedzonko n ie w y m a­ g a k o m en tarza; za pochw ałę tru d n o je uznać.

Ję zy k k a rc ia rsk i je s t szczególnie bogaty, podobnie ja k ję z y k p ija ck i. J a k o zjaw isk o socjologiczne dow o­ dzi, że nie ty lk o n a podłożu o k reślonej zbiorow ości czy in sty tu cji, lecz n aw e t w okół pew nej u trw alo n e j k u l­ tu ro w o fo rm y obyczajow ej (gra w k a rty czy biesiado­ w anie) m ogą p ow staw ać elem en ty sw oistej p odkultu ry . 10. P ro dom o sua. T erm in y z ję zy k a socjologicznego, k tó re od biedy m ożna uznać za elem ent sw oistej gw ary p ro fesjo n aln ej. W szystkie w iążą się z a n k ie tą , tym podstaw ow ym narzędziem socjologa. „M etryczka” — część a n k ie ty zaw ierając a p y ta n ia o d a n e osobiste. „G łów ka” — w łaściw e pytan ie, po k tó ry m n astęp u ją różne a lte rn a ty w n e w e rsje odpow iedzi, np.: „Czy lu b i pan(i) grzyby? (proszę podkreślić p ra w i­ dłow ą odpowiedź!) 1. T ak, bardzo. 2. Średnio. 3. Nie, w cale.” Pytainie, „czy lubi pan(i) grzyby?”, stanow i w łaśnie główkę. „M arginesy” n ato m ia st to w stęp n e w y n ik i b ad ań an k ietow ych — d a n e liczbowe. Z w ykle chodzi tu o p ro ­ ste zsum ow anie danych, bez tzw . korelacji. N azw a p o ­ chodzi od m arg in esu , k tó ry z reg u ły zn a jd u je się po p raw ej stro n ie k ażdej an k iety i n a k tó ry w yrzuca się zakodow any sym bol odpow iedzi. L EK T U R A

O bszerną i b ard zo ciek a w ą — o p a rtą w w iększości n a w łasnych o bserw acjach — an alizę p o d k u ltu ry ch u ­ ligańskiej m ożna znaleźć w p ra c y Cz. C zapow a i S. M anturzew skiego N iebezpieczne u lic e (W arszaw a 1960), choć je s t to ju ż dziś k siążka pod w ielom a w zględam i h istoryczna. O p o dkulturze p rzestępczej in te resu ją co p i­ sze rów nież Z. Bożyczko — znakom ity znaw ca tego środow iska. M am y tu n a m yśli jego P rzestęp stw o i ż y ­ cie (W rocław 1972). Kogo zaś in te re s u ją gw ary śro d o ­ w iskow e, n iech sięgnie do pysznej k siążk i B. W ieczor­ kiew icza Q w ara w a rszaw ską d aw niej i dziś (W arszaw a 1974). C zyta się św ietnie.

1. A m erykański socjolog C. W. M ills chłopców ży ­ jący ch n a w si m iało ja k ie ś dośw iadczenia seksualne ze zw ierzętam i. 10. N aw et ta k oczyw iste — zdaw ałoby się — p rz e ­ stępstw o, ja k um yślne zabójstw o członka w łasnej sp o ­ łeczności nie w szędzie o cenia się i tra k tu je jednakow o. M ożna tu przytoczyć przy k ład Eskim osów , w śród k tó ­ rych k rw a w e ro zp raw y m iędzy osobnikam i są spraw ą dość częstą. J e śli zabójca nie p o w tarza sw ego czynu, społeczeństw o nie reag u je, a całe zdarzenie uw aża za k w estię „p ry w atn ą”. P ew nym ludom znane je s t rów nież zabójstw o z litości, np. w w ielu plem ionach A m eryki P ołu d n io ­ w ej dusi się u m ierających. A jm arow ie p osiadają do­ św iadczonych zabójców , zw anych despenadores, którzy duszą um ierający ch albo ła m ią im k ark i. Chodzi o to, by dusza opuściła ciało, zanim choroba ostatecznie je wycieńczy. LEKTURA

Osobom, k tó re za in te re su ją się problem am i socjologii m oralności, m ożna polecić książkę w y b itn ej polskiej uczonej M. O ssow skiej Socjologia m oralności (W arsza­ w a 1969). L e k tu ra tru d n a , ale ja k że kształcąca sw ym n au k o w y m krytycyzm em i ładem .

25 .

M IA STA BLIŹN IA CZE 1

1. 1-B. A n tw erp ia i G dańsk to słynne m ia sta portow e. M ia­ sta ta k ie odznaczają się sw oistym i cecham i. Ich m ie­ szkańcy tw orzyli niegdyś zbiorow ość b ardziej zróżni­ cow aną niż gdzie indziej (wiele ludności napływ ow ej i n iestałej), a podziały społeczne w ystąp iły tu szy b ­ ciej i ostrzej (p a try c ja t m iejsk i i biedota). R óżnorodny c h a ra k te r ludności, siln e uw arstw ien ie społeczne, k o n ta k ty z szerokim św iatem , rozw ój rz e ­ m iosł i usług -— w szystko to spraw iło, że w m iastach p o rtow ych w cześniej n iż w pozostałych w ytw orzył się

specyficznie m iejski sty l życia. A n tw erp ia, A m sterdam , G dańsk czy L ubeka były w E uropie północnej w c z a ­ sach późnego średniow iecza i początków ren esan su p raw dziw ą kw in tesen cją m iejskości. Toteż te n okres, zaakcentow any odrębnością k u ltu ro w ą i d ążen iem do politycznej niezależności, je s t szczytow ym m om entem w ich rozw oju. Dziś n ie różn ią się one ju ż ta k bardzo od innych w ielkich m iast, choć n ad al zachow ały p e w ­ ną odrębność. 2. 2-J. Są to m iasta, w k tó ry ch n a p ierw sze m iejsce zaczy­ na w ybijać się tu ry sty k a . W enecja ciągnęła do siebie tu ry stó w ju ż od czasów rom antyzm u. O becnie jest chyba najsłynniejszym n a św iecie m iastem -zabytkiem . Nieco podobny c h a ra k te r m a tak że szereg in n y ch m iast w łoskich, ja k R aw enna, F e r ra ra czy P adw a, i fra n ­ cuskich, ja k Awiinion czy słynne C arcasonne. W Belgii takim m ia stem -zab y tk iem je s t B rugia, niegdyś żyw y ośrodek h an d lu i przem ysłu, przekształcona od X IX w. w ce n tru m tu ry sty k i. W Polsce n ajb ard zie j zbliżonym p rzy k ład em m iasta tego ty p u byłby chyba K azim ierz. 3. 3-G. B olonia i O xford to ośrodki naukow e. B olonia stała się w X II stu leciu siedzibą najgłośniejszej w ów czes­ nym św iecie szkoły p raw n iczej. W k o ń cu X II w. p o ­ w stał tu je d en z dw u pierw szych uniw ersy tetó w e u ­ ro p ejskich. O xford (i nie m niej głośny C am bridge) god­ ny je s t uw agi n ie ty lk o ja k o siedziba jednego z n a j­ sta rszy c h u n iw ersy tetó w europejskich, lecz tak że i z tego w zględu, że szkoły w yższe stanow iły i wciąż stanow ią czynnik decydujący o jego rozw oju. A nalogiczny rodzaj m ia st re p re z e n tu ją słynna G e­ tynga, T ybinga czy H eidelberg w Niem czech, a także głośny D orpat w Estonii. 4. 4-A. B rasilia i C a n b erra są typow ym i m iastam i, założo­ nym i i zaplanow anym i z m yślą o ich fu n k cji ad m in i­ strac y jn e j. P ro je k t zbudow ania C anberry, now ej sto ­ licy A ustralii, pow stał w 1909 r., a w la tac h d w u d zie­ stych m iasto to zaczęło ju ż funkcjonow ać. Do dziś dnia je st siedzibą głów nie w ład z i urzędów ; nie rozw inęło p rzem ysłu ani innych in sty tu cji. Losy B rasilii, podob­ nie pom yślanej, w yglądały nieco inaczej: n apływ p o ­ tężnej fa li m igracyjnej otoczył bow iem m iasto-po m n ik w ieńcem bezładnych slum sów .

13 500 z a g a d e k so c jo lo g icz n y ch

193

Ze słynnych m iast, k tó re .powstały w ta k i sam spo­ sób, należałoby w ym ienić jeszcze dw a: P etersb u rg , z a ­ łożony przez P io tra W ielkiego (od 1712 r. stolica Rosji), i W aszyngton. S tan y Z jednoczone nie posiadały bow iem początkow o stolicy. D opiero w 1790 r. pow zięto decyzję zbudow ania m iasta, k tó re stałoby się siedzibą w ładz centralnych. W 10 la t później W aszyngton zaczął peł­ nić swe stołeczne funkcje: liczył w ów czas 14 tys. m ie­ szkańców. W aszyngton u w aża się za p ierw sze n a św iecie m ia­ sto pow ołane w yłącznie do celów ad m in istra cji cy­ w ilnej. 5. 5-F. Bytom i N ew castle to m ia sta górnicze i — ja k w ięk­ szość m ia st tego ty p u — m a ją b a rd z o d ługą trad y cję. W Polsce je d n o z pierw szych m ia st górniczych — B ochnia — ju ż w X III w. sk u p iało 2 tys. m ieszkańców , co n a ów czesne w aru n k i stanow iło znaczną liczbę lu ­ dności. Do stary ch ośrodków górniczych n ależą rów nież Olkusz, a tak że B ytom i T arnow skie Góry. Początkow o były to z reguły m ia sta niew ielkie, o jednorodnej lu ­ dności. D opiero rozwój przem y słu i zm iana technik w ydobycia surow ców kopalnych w X IX w. zadecy­ dow ały o ich szybkim rozw oju. N ew castle w A nglii je st w ielk im ośrodkiem g ó r­ nictw a w ęglowego. Przysłow ie angielskie carry coal to N ew castle (nosić w ęgiel do N ew castle) znaczy m niej w ięcej to sam o, co lać w odę do m orza. 6. 6-E. Z arów no Częstochow a, ja k M ekka zmane są przede w szystkim ja k o ośrodki kultow e. W sta ro ż y tn e j G recji tak im ośrodkiem były D elfy, odgryw ające w ażną rolę k u ltu ro w o -relig ijn eg o łącznika m iędzy podzieloną p o ­ litycznie ludnością greckich m ia st-p a ń stw . D la Tytoetańczyków tego rodzaju funkcję pełniło św ięte m iasto L hasa, d la chrześcijan (ale zarazem d la żydów i m a­ hom etan) — Jerozolim a. Częstochow a rów nież odegrała w ielką rolę w p ro ­ cesie u n ifik acji narodow ej; p rzy b y w ające tu g rem ial­ nie w X IX w. pielgrzym ki ludności w iejskiej ze Śląska i innych ziem polskich przyczyniały się bow iem n ie tylko do um ocnienia uczuć religijnych, lecz także k ształtow ały poczucie polskości. 7. 7-C. Mi as ta-kolonie są specyficznym typem m iasta. K o­ lonie zakładano od starożytności, czynili to ju ż G recy

K a lk u ta została założona przez A nglików p o d k o ­ niec X V II w. ja k o fa k to ria handlow a, D ak a r pow stał w końcu X IX stulecia. W iele zresztą w spółczesnych m etropolii w k ra ja c h A zji i A fryki pow staw ało w łaśnie w te n sposób: B om ­ b aj, M adras, K olom bo, D ja k a rta , S ingapur, R angun, H ongkong, S zanghaj, M an ila itd . M iasta te, z reguły w ielkie porty, n astaw ia ły się głów nie n a łączność ze sw ym i eu ropejskim i m etropoliam i. N ieraz łatw iej stąd było dostać się do A nglii czy H olandii niż do w n ę­ trza m acierzystego k raju . O dw rócone od niego s ta ­ now iły enklaw y obcej k u ltu ry we w łasnej ojczyźnie: tu rodził się now oczesny przem ysł, pow staw ały p ie r­ wsze uniw ersytety, rozw ijały się n ie znane krajow a m acierzystem u form y ad m in istra cji (ra d a m iejska), tu w reszcie k ształtow ała się n o w a e lita tu bylcza i rodziły się idee narodow ow yzw oleńcze. Rzecz p ara d o k saln a , że te europejskie n arośla n a ciele m iejscow ej cyw ilizacji staw ały się ośrodkam i m o dernizacji społecznej w łas­ nych k ra jó w i szybko sięgały w nich po rolę przy w ó d ­ czą. 8. 8-D. Łódź d M anchester to n ie tylko dw a w ielkie ośrodki p rzem ysłu baw ełnianego, lecz także typow e m iasta przem ysłow e. M iasta tego ro d zaju pow staw ały głów nie w X IX stuleciu w zw iązku z rozw ojem przem ysłu. Ich u d erz ają cą cechą je s t niezw ykle gw ałtow ny w zrost: Łódź w latach dw udziestych X IX w. je st jeszcze m a ­ łym osiedlem , w 1840 r. liczy 20 tys. m ieszkańców , a w 1910 r. m a ich już przeszło 400 tys. In n e typow e m iasto przem ysłow e, Chicago, w 1840 r. liczyło 4 tys. m ie­ szkańców , w 60 la t później — 1700 tys. C h a ra k te ry ­ styczną cechą m ia st przem ysłow ych była rów nież nie­ zw ykle siln a polary zacja klasow a i n a ogół w iększa niż w innych m iastach jednolitość w zorów życia. 9. 9-1. Nowy J o rk i Tokio są m etropoliam i. N azw ą tą o b ej­ m ujem y now oczesne w ielofunkcyjne m iasta-gig an ty . A le nie w ystarczy sam a w ielkość. Z reg u ły w ym ienia się tu jeszcze trzy czynniki: polityczną rolę i znacze­ nie, sk u p ian ie w ielkiego przem ysłu, oddziaływ anie w szerokim zasięgu n a życie k u ltu ra ln e . S tąd łatw iej nazw ać m etropolią N ow y J o rk niż Chicago, Rio de J a ­ n eiro n iż w iększe od niego Sao P aulo.

M etropolie były znane ju ż w starożytności: B abilon, Rzym, A lek san d ria czy A ntiochia m iały niew ątpliw ie w iele cech m ia sta m etropolitalnego, ja k rów nież B i­ zan cjum i P ekin, k tó ry podobno w X V II stuleciu li­ czył aż 700 tys. m ieszkańców . 10. 10-H. Soczi i Sopot to typow e m ia sta re k re a c y jn e , pod­ p o rządkow ane głów nie je d n ej fu n k cji, m ianow icie słu ­ żą w ypoczynkow i. M iasta tego typu k sz ta łtu ją się głó w ­ nie w X IX stuleciu, a ich cechą c h a rak te ry sty cz n ą je st to, że w iększość łub znaczna część ludności cz er­ pie u trzy m an ie z usług d la tu ry stó w . U n as tak im typow ym m iastem je s t oczyw iście Zakopane. Od m iast rek rea cy jn y c h należy odróżnić m iasta r e ­ zydenci onalne, istn iejące n ie ja k o sam e d la siebie. Są one po p ro stu m iejscem spokojnego pobytu sw ych m ie­ szkańców — z reg u ły em erytów , ren tieró w , k a p ita ­ listów itp. W czystej fo rm ie m iast tak ich nie m a, bo zaw sze ja k a ś część m iejscow ej ludności p ra c u je , ale w ielk a liczba „rezydentów ” m oże nadać m iastu taki w łaśnie c h a ra k te r. J a k o przy k ład w ym ienia się tu W iesbaden wt Niemczech.

26.

W JA K IM JĘ Z Y K U P IS A L I?

1. Po polsku. I to jak! S tefan C zarnow ski (.1879— —1937), jeden z najw ybitniejszych socjologów polskich okresu m iędzyw ojennego, był znakom itym sty listą i p i­ sarzem w ielkiej k u ltu r y literack iej. Jego książki są ży­ w ym dow odem , że o problem ach socjologicznych można pisać pięknie, p rosto , a zarazem precyzyjnie. A le uw aga! C zarnow ski p isa ł rów nież p o fran cu sk u . W tym języ k u stw o rzy ł m iędzy innym i sw oje znane dzieło o św iętym P a try k u — bo h aterze narodow ym Irlandii. 2. S m ile D urkheim (1858— 1917), n ajw y b itn ie jszy so­ cjolog fran cu sk i, założyciel słynnego czasopism a „L ’A n nee S ociologiąue” i k iero w n ik pierw szej k a te d ry so­ cjologii w e F ra n c ji, p isa ł sw oje dzieła po fran cu sk u . A p isarzem był św ietnym . Jego książki należą na pew no do najlepszych trad y c ji fran cu sk iej prozy n a u ­ kow ej.

3. N iestety, n ie po polsku! L udw ik Guraplowiczr (1838—1909), je d e n z najw y b itn iejszy ch socjologów X IX stulecia, urodził się w praw d zie w K rakow ie i tu ­ ta j ukończył stu d ia, ale c a łą sw o ją działalność n au k o ­ wą pro w ad ził w G raz (A ustria). T am też o p u b lik o w ał po n iem iecku szereg dzieł, k tó re przyniosły m u św ia­ tow ą sław ę. T ylko k ilk a w cześniejszych p rac — jeszcze podczas pobytu w K rakow ie, gdzie bez s k u tk u u b ie g a ł się o docenturę — G um plow icz n ap isał po polsku. 4. Po angielsku. B ronisław M alinow ski (1884— — 1942), jeden z n ajw ybitniejszych p rze d staw ic ie li w spółczesnej antropologii, podobnie ja k Gumplowicz: urodził się i stu d io w a ł w K rakow ie. T utaj też w y d a ł dw ie pierw sze prace (po polsku). Je d n ak ż e cała jeg o działalność naukow a zw iązan a b yła z A nglią, a pod koniec życia — z A m eryką. Z a gran icą p isa ł i p u b lik o ­ w ał po angielsku sw oje słynne dzieła, k tó re p rzy n io sły m u św iatow y rozgłos (A rgonauci zachodniego P a c y fik u , Z ycie seksualne dzikich i inne). T ylko p a m ię tn ik — odnaleziony ju ż po jego śm ierci — M alinow ski p isa ł po polsku. 5. K aro l M arks (1818—1883) p isał oczyw iście p o niem iecku. W ty m ję zy k u zostały stw orzone w szy stk ie głów ne jego dzieła, z k tó ry ch w iele (jak choćby 18 brum aire’a L u d w ik a B onaparte) je st p rzy k ład em p ro zy naukow ej bardzo w ysokiej k lasy. A le M ark s p isa ł ró w ­ nież św ietn ie p o angielsku: p o n ad 10 la t (1851— 1862> był k o respondentem am erykańskiego pism a „N ew -Y ork D aily T rib u n e ” i jego a rty k u ły do te g o dzien n ik a zło­ żyły się n a k ilk a d obrych tom ów . Sporadycznie, a le bardzo dobrze, M arks posługiw ał się rów nież ję zy k ie m fran cuskim . 6. Jeśli sądziliście, że po w łosku, to jesteście w b łę­ dzie. M im o w łosko brzm iącego nazw isk a Jaco b M oreno (ur. 1892) je st uczonym am ery k ań sk im . M oreno, socjo­ log i p sy c h iatra , je s t tw órcą socjom etrii, założycielem pism a „ Jo u rn a l o f S ociom etry” (1937) i in sty tu tu so­ cjom etrii. P isał po angielsku. 7 7. O czywiście po ro sy jsk u . G ieorgij P lec h an o w (1856— 1918), jed en z czołow ych teoretyków i p ro p ag a­ to ró w m ark sizm u n a p rzełom ie X IX i X X stu lec ia, w sw ojej niezm iernie w ielostronnej działaln o ści p isarsk iej zajm ow ał się rów nież p ro b lem aty k ą socjolo­ giczną. T akie jego prace, ja k P rzy c zy n e k do zagadnie­ nia rozw o ju m onistycznego pojm ow ania dziejó w (1895)

czy O roli je d n o stk i w historii (1898) odegrały w ażną ro lę w k ształto w an iu się m arksistow skiej teorii spo­ łecznej. D odajm y jeszcze, że P lech an o w przełożył n a ro sy j­ ski M a n ifest k o m u n isty c zn y (w 1882 r.). 8. P itirim S ordkin (1889— 1969), urodzony i w y ­ kształcony w R osji, p isał początkow o po rosyjsk u . W 1922 r. w yem igrow ał z ojczyzny i osiedlił się w USA, gdzie od 1930 r. był pro feso rem u n iw ersy te tu w H a rvard. S orokin uw ażany je s t za je