Historia społeczna starożytnego Rzymu  
 8371773056, 9788371773051 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

Słowo wstępne Historia społeczna starożytnego Rzymu Gezy Alföldyego, przełożona na większość języków zachodnioeuropejskich, w tym na tak dla nas egzotyczne, jak portugalski i nowogrecki, zrobiła karierę światową. W RFN ukazała się trzykrotnie, co już jest ewenementem. Powszechnie czytana, tak przez naukowców, jak i niefachowców, wywiera zasadniczy wpływ na kształtowanie się naszego wizerunku społeczeństwa rzymskiego - od jego początków (VIII–VI w. p.n.e.) po upadek (V w. n.e.). Jej oddziaływanie w tym względzie porównać możemy, bez cienia przesady, z rezonansem, jaki swego czasu stał się udziałem głośnej Historii rzymskiej (Römische Geschichte) Teodora Mommsena. Dlatego też ukazanie się tej pracy w języku polskim (a jest to pierwsza jej edycja w krajach Europy Środkowowschodniej!) przywitać należy z najwyższym uznaniem. Szczególnie, że autorem jej jest wybitny specjalista, uczony cieszący się olbrzymim autorytetem na całym świecie, wyznaczający - jeśli idzie o Rzym cesarski - główne kierunki badań i ich metodę, skupiający wokół siebie liczne grono uczonych, rzesze studentów. Do Heidebergu w Niemczech, gdzie mieszka i pracuje, przyjeżdżają uczeni z całego świata, aby go obserwować, z nim współpracować i korzystać z jego osobowości. Geza Alföldy jest z pochodzenia Węgrem. Urodził się w roku 1935 w Budapeszcie, gdzie spędził młodość

i odbył studia na tamtejszym Uniwersytecie. Studiował archeologię, filologię klasyczną i prahistorię. Tu się doktoryzował i habilitował. W roku 1965 opuścił Węgry i osiedlił się - ze statusem uciekiniera politycznego - w Republice Federalnej Niemiec. W Niemczech Zachodnich Geza Alföldy zrobił błyskotliwą karierę. Zatrudniony początkowo w Rheinisches Landesmuseum w Bonn, już w 1965 roku rozpoczął wykłady na Uniwersytecie Bońskim. W 1970 roku objął stanowisko profesora zwyczajnego (ordinarius) na Uniwersytecie w Bochum, a w 1975 na Uniwersytecie w Heidelbergu: najstarszej i cieszącej się sławą jednej z najlepszych uczelni niemieckich. W międzyczasie (1973/1974) jako temporary member przebywał w Institute for Advanced Study w Princeton (USA), co w świecie nauki uważane jest za szczególne wyróżnienie. W 1986 roku G. Alföldy otrzymał bardzo cenioną, prestiżową nagrodę Niemieckiego Towarzystwa Badań (Deutsche Forschungsgemeinschaft) im. Gottfrieda Leibniza, przyznawaną najwybitniejszym uczonym za szczególne osiągnięcia. Jest członkiem wielu międzynarodowych towarzystw naukowych i akademii nauk, doktorem honoris causa Uniwersytetów w Barcelonie (1988), Peczu (1992), Budapeszcie (1992) i w Lyonie (1997). Jest zagranicznym członkiem Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie (od 1996). Napisał kilkanaście monografii i niezliczoną ilość rozpraw, artykułów, not dyskusyjnych i recenzji. Każda z jego książek stawała się wydarzeniem naukowym,

wywoływała żarliwe dyskusje. Jest niekwestionowanym autorytetem na polu epigrafiki i prozopografii rzymskiej, jednym z gorących zwolenników traktowania onomastyki jako źródła historycznego, z jednoczesnym wykorzystywaniem tych dziedzin wiedzy do strukturalnego badania dziejów - przez pryzmat „historii społecznej”, tj. przemian dokonujących się w poszczególnych grupach społeczeństwa rzymskiego, zarówno jego elit, jak i „dołów”, mobilności społecznej, awansu społecznego i politycznego, społecznej i politycznej roli określonych grup zawodowych etc. Jest przeciwnikiem marksistowskich koncepcji pojmowania dziejów i społeczeństwa. Historia społeczna starożytnego Rzymu, napisana z niezwykłą pasją, prezentuje w przystępnej formie naukowe poglądy G. Alföldyego. Na gruncie polskim wypełnia ona wyraźną lukę w piśmiennictwie dotyczącym starożytnego Rzymu. Oznacza zarazem kontakt polskiego czytelnika - a książka adresowana jest do szerokiego odbiorcy - z nauką światową na jej najwyższym poziomie. Leszek Mrozewicz

Przedmowa do pierwszego wydania niemieckiego (1975) Niniejsza książka przeznaczona jest w pierwszym rzędzie dla czytelników zajmujących się studiami nad starożytnością, historią ogólną oraz naukami społecznymi. Jej zasadniczym celem jest wprowadzenie ich w najważniejsze problemy rzymskiej historii społecznej. Takie sformułowanie celu usprawiedliwia pewne uogólnienia i powtórzenia, cytowanie jedynie wybranych źródeł jako ilustratywnych przykładów, a ponadto niezbyt rozbudowany aparat bibliograficzny, w którym pierwszeństwo dano literaturze najnowszej (która nie jest bynajmniej równocześnie literaturą najlepszą, można w niej jednak znaleźć wskazówki, co do piśmiennictwa starszego). Stosownie do swego celu książka zawiera bardzo wiele faktów doskonale znanych fachowcom, często znacznie lepiej niż samemu autorowi. Własny wysiłek autora skoncentrował się głównie na tym, by fakty te w ramach monografii zebrać i historycznie sklasyfikować na podstawie spójnej koncepcji historii społeczeństwa rzymskiego. Poza tym wykorzystano rezultaty własnych badań autora, głównie w odniesieniu do rozdziałów dotyczących okresu wczesnego Cesarstwa. Dlatego też mam nadzieję, że niniejsza książka nie tylko będzie służyć jako pomoc dydaktyczna, lecz stanie się również inspiracją do dalszych dyskusji na temat charakterystycznych cech społeczeństwa rzym-

skiego w poszczególnych epokach i całej rzymskiej historii. Uzasadnione jest wszakże pytanie o to, w jakim stopniu uda się jej rzeczywiście cel swój osiągnąć. „Obiektywne” trudności przy jej pisaniu nie polegały bynajmniej na braku źródeł do historii stosunków społecznych antyku. Ogólnie rzecz biorąc grecko – rzymskie źródła antyczne dotyczące zagadnień społeczno – historycznych nie są bynajmniej - wbrew niezmiernie rozpowszechnionemu przekonaniu, iż jest odwrotnie bardziej skąpe niż te, które odnoszą się do innych centralnych problemów historycznych. O tym, jaką wiedzę o społeczeństwie rzymskim źródła te przynoszą, świadczy nie tylko klasyczna rozprawa M. Roztowcewa o społeczeństwie i gospodarce rzymskiej w okresie Cesarstwa, lecz również liczne znakomite monografie z samych tylko ostatnich pięciu lat. Mimo to nie napisano dotychczas syntetycznej rzymskiej historii społecznej. Podczas gdy autor ogólnej, konwencjonalnej rzymskiej historii mado swej dyspozycji dowolną liczbę wzorców i skorzystać może przy tym z doświadczenia bogatej tradycji historiograficznej, twórca pierwszej rzymskiej historii społecznej jest w tej dziedzinie pionierem. Już sam tytuł książki implikuje trzy zasadnicze problemy. Próba ich rozwiązania podejmowana jest z pełną świadomością faktu, iż wywoła ona zarówno krytykę, jak i obszerne dyskusje teoretyczne. Przede wszystkim nasuwa się pytanie, czym w ogóle jest rzymska historia społeczna? Z całą pewnością nie jest

ona po prostu tym, co pozostałoby po wykreśleniu z podręcznika historii politycznej. Nie jest ona jednakże również historią społeczeństwa pojmowaną jako suma wszystkich sytuacji i stosunków, będących wynikiem wzajemnego oddziaływania, współżycia i obcowania ludzi ze sobą, bowiem w takim przypadku jej przedmiot badań pokrywałby się z przedmiotem historii ogólnej. Zgodnie z koncepcją tej książki przedmiotem historii społecznej są struktury społeczne, a więc trwałe czynniki, określające charakter danego społeczeństwa. Uwidaczniają się one w podstawach i kryteriach podziału społeczeństwa na poszczególne człony, w samym systemie podziału, obejmującym poszczególne warstwy, stany lub też klasy, na koniec wreszcie we wzajemnych stosunkach poszczególnych grup w ramach społeczeństwa, zdeterminowanych więziami społecznymi, konfliktami i napięciami, drożnością systemu warstwowego, jak również istniejącym ustrojem politycznym oraz obowiązującym systemem wartości. Takie określenie przedmiotu zakwestionowane zostać może -jako niewyczerpujące lub też mylące zarówno z pozycji nauk społecznych, jak i z punktu widzenia historii starożytnej. Jednakże jako model heurystyczny służyć może z powodzeniem do czasu powstania koncepcji uznanej za lepszą. Drugie pytanie dotyczyłoby przedmiotu rzymskiej historii społecznej. Najprostsza i najbardziej uzasadniona odpowiedź brzmiałaby, że „rzymska” historia społeczna utożsamiana jest z historią struktur społecznych, występujących w aktualnych granicach politycz-

nych państwa rzymskiego. Jednakże ramy takie nie pozwalają na uwzględnienie stosunków lokalnych, na przykład struktur społecznych Egiptu pod rzymskim panowaniem lub też organizacji rodowych plemion na północnym Bałkanie lub też w północno – zachodniej Hiszpanii. Podobnie rzecz się ma z historią sztuki antycznej, która pod hasłem „sztuka rzymska” nie może uwzględnić w sposób wyczerpujący na przykład sztuki Palmiry. W studiach takich na plan pierwszy wysuwają się ogólne lub też co najmniej ponadregionalne zjawiska w życiu społeczeństwa na terenach znajdujących się aktualnie pod panowaniem rzymskim, przy czym częstokroć niezmiernie trudno jest z pewnością odgraniczyć zjawiska jeszcze regionalne od już ponadregionalnych. Pytanie trzecie dotyczyłoby na koniec sposobu ujęcia „rzymskiej historii społecznej” jako historii. Analizy strukturalne dostarczają nam, że tak powiem, „migawek historycznych”, składających się na przekrojowy obraz danego społeczeństwa w określonym czasie, przy czym istnieje niebezpieczeństwo, że będzie to obraz statyczny. Z punktu widzenia studium, którego przedmiotem jest trwający ponad tysiąc lat proces rozwoju historycznego, koniecznych jest wiele takich „migawek historycznych”, przynajmniej po jednej dla każdej epoki. Rzymska historia społeczna obejmuje okres archaicznego społeczeństwa Rzymu, historię republiki od IV wieku p.n.e. mniej więcej do drugiej wojny punickiej, zmiany strukturalne w II wieku p.n.e., kryzys republiki,

okres wczesnocesarski, kryzys Cesarstwa w III wieku n.e. oraz okres późnocesarski. Jednakże periodyzacja procesu społecznego jest w przeciwieństwie do historii politycznej - niezmiernie trudna, bowiem elementy struktur politycznych ani jednocześnie nie powstają, ani też nie zanikają. Aby w żadnym razie nie stwarzać wrażenia, jakoby rzymska historia społeczna była jedynie łańcuchem następujących po sobie „momentów historycznych”, starano się w miarę możliwości podkreślać fakt, że stosunki społeczne danej epoki mają swe korzenie w epoce wcześniejszej, a zarazem stanowią podstawę dalszych przemian społecznych. Stosunkowo szerokie potraktowanie okresu wczesnocesarskiego spowodowane jest nie tylko faktem, iż jest to dziedzina szczególnych zainteresowań autora, lecz również jego przekonaniem, że z uwagi zarówno na stan źródeł i badań, jaki istnienie w tym okresie jasnej i stosunkowo stabilnej hierarchii społecznej, studia nad społeczeństwem rzymskim tej epoki są szczególnie przydatne jako wprowadzenie do historii społecznej w ogóle. Niniejsza książka jest owocem wykładów i seminariów, prowadzonych przeze mnie w latach 1970–1974 na Uniwersytecie Ruhry w Bochum. Nie byłaby ona z pewnością powstała, gdyby nie inspiracja i krytyka wielu moich tamtejszych kolegów, współpracowników, a zwłaszcza studentów. Im też w dowód wdzięczności ją poświęcam.

Przedmowa do trzeciego wydania niemieckiego (1984) Niniejsza wersja mojej książki nie jest bynajmniej wiernym przedrukiem jej wydania pierwszego (1975) czy też drugiego (1979). Podczas gdy drugie wydanie różni się od pierwowzoru jedynie niewielkimi zmianami w tekście oraz rozszerzoną literaturą, w tym przypadku chodzi o wydanie znacznie zmienione, poprawione i rozszerzone. W tekście dokonano licznych zmian. Wyeliminowano pewne błędy, liczne zbyt uogólniające stwierdzenia sformułowano z większą ostrożnością i mniej arbitralnie, rozbudowano nieco pewne niewyczerpujące wywody, uściślono i ujednolicono terminologię. Uwzględniono także wyniki nowszych badań, jeśli to tylko było możliwe bez naruszenia struktury pracy i jej podstawowych koncepcji. Do przypisów włączono uzupełnienia dokonane w drugim wydaniu oraz najnowszą literaturę fachową, kierując się przy jej wyborze zasadniczym celem pracy. Celem książki pozostaje nadal zapoznanie Czytelników zajmujących się studiami nad starożytnością, historią ogólną czy też naukami społecznymi, z najważniejszymi problemami rzymskiej historii społecznej. Bynajmniej nie bezkrytyczne, ogólnie rzecz biorąc jednak bardzo przychylne przyjęcie wcześniejszych jej wydań pozwala mieć nadzieję, że będzie ona nadal spełniać swe zadanie. Nadzieja ta jest tym silniejsza, że w chwili, gdy piszę te słowa, wyczerpujące syntetyczne

studium na temat rzymskiej historii społecznej pozostaje - tak samo jak przed dziesięciu laty, gdy powstawał manuskrypt mojej książki - nadal w sferze dezyderatów. Winien jestem podziękowanie licznym recenzentom i krytykom poprzednich wydań mojej książki, którzy zwrócili mi uwagę na popełnione przeze mnie błędy i zainspirowali do dalszych przemyśleń. Ze szczególną wdzięcznością chciałbym tu wymienić nazwiska takie, jak M.T.W. Arnheim, H. Botermann, K. Christ, R. Frei, R. Giinther, W.V. Harns, H.P. Kohns, F. Kolb, F. Lasserre, L. Perelli, M.–Th. Raepsaet–Charlier, R.J.A. Talbert, F. Vittinghoff i I. Weiler. Gdybym wszystko to, czego brak odczuli oni w poprzednich wydaniach mojej książki, miał w odpowiedniej formie uwzględnić w wydaniu niniejszym, to jego objętość uległaby podwojeniu. Niniejsze wydanie poświęcone jest, jako wyraz mojej wdzięczności i przyjaźni, Istvanowi Hahnowi z okazji 70. rocznicy jego urodzin. Jest on człowiekiem, który jako pierwszy rozbudził moje zainteresowanie antyczną historią społeczną i nadal służy mi naukową radą i pomocą. Heidelberg, kwiecień 1983

Przedmowa do polskiego wydania Jest dla mnie wielką radością, że moja książka, po wydaniach w języku niemieckim, angielskim, włoskim, hiszpańskim, nowogreckim, portugalskim i francuskim, ukazuje się obecnie w polskiej wersji językowej. Źródłem tej radości jest fakt, że także polscy badacze starożytności, głównie ich najmłodsza generacja, mają niemały udział w obecnym stanie badań nad historią Rzymu, a zwłaszcza nad historią społeczną świata rzymskiego. Niechże polskie wydanie tej książki będzie wyrazem mej wdzięczności za wszystko, czego mogłem się nauczyć dzięki pracom moich polskich kolegów po fachu. Cieszę się jednak także i z tego względu, że wydanie to traktuję jako znak moich osobistych powiązań z wieloma polskimi naukowcami. Pierwsza podróż zagraniczna w moim życiu, którą udało mi się odbyć, jeszcze z Węgier, w roku 1959, wiodła do Polski. Wygłosiłem wówczas mój pierwszy wykład przed obcym audytorium, było to w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Do dziś jeszcze jestem pod wrażeniem gościnności z którą byłem wówczas w Polsce powszechnie przyjmowany. Dlatego też niniejsze wydanie jest dla mnie także wyrazem mojej wdzięczności wobec wielu polskich kolegów i przyjaciół. Kształt tekstu i przypisów zgodny jest z trzecim wydaniem niemieckim (1984), które stanowiło podstawę wszystkich opublikowanych dotychczas przekładów. Nowym elementem jest jedynie krótki rozdział

zatytułowany „Uwagi uzupełniające”, który poza tym wszedł jedynie do wydania francuskiego. Polski Czytelnik zawdzięcza niniejszą książkę cennej inicjatywie Pana Leszka Mrozewicza oraz pracy Pani Anny Gierlińskiej, która dokonała polskiego przekładu. Obojgu składam serdeczne podziękowanie. Dziękuję również Wydawnictwu Poznańskiemu za drugie wydanie mojej książki w języku polskim, jak również wydawnictwu Franz Steiner Verlag ze Stuttgartu, dzięki któremu przedsięwzięcie to mogło dojść do skutku. Geza Alföldy Heidelberg, 1989, 1998

1│ Społeczeństwo wczesnego Rzymu Podstawy i początki wczesnorzymskiego porządku społecznego Najstarsze dzieje państwa rzymskiego, tzn. okres królewski i wczesnorepublikański, znane są nam, jak wiadomo, najwyżej w ogólnych zarysach. Dotyczy to także wczesnorzymskiego porządku społecznego. Początki wczesnego piśmiennictwa historycznego, jak i rzymskiej literatury w ogóle, sięgają bowiem najdalej trzeciego wieku p.n.e., zaś historiografia tego okresu, związana głównie z imieniem Kwintusa Fabiusza Piktora, opierała się - jeśli idzie o epoki wcześniejsze - wyłącznie na tradycji ustnej, zabarwionej silnie wątkami legendowymi. Tradycja ta była przy tym niezmiernie skąpa i - z punktu widzenia celów propagandowych, stawianych przed annalistyką rzymską doby wojen kartagińskich - do tego stopnia niewystarczająca, że skłoniło to Fabiusza Piktora do tego, by - posiłkując się własną fantazją - znacznie ją rozbudować, co równoznaczne było z przedstawieniem początków Rzymu w sposób całkowicie dowolny. Stworzona przez Piktora najpóźniej w trzecim wieku p.n.e. wersja wczesnej historii Rzymu nie zachowała się zresztą. Znamy ją głównie za pośrednictwem Liwiusza i Dionizjosa z Halikarnasu, którzy przetworzyli ją z punktu widzenia epoki augustowskiej. Dlatego też wiele informacji o wydarzeniach i stosunkach panujących we wczesnym Rzymie, a więc i o stosunkach społecznych i ich podstawach, traktowanych jest z wielką ostrożnością. Na-

wet w tych przypadkach, w których nie mamy do czynienia z relacjami całkowicie zmyślonymi, lecz w istocie swej autentycznymi, są one co najmniej anachroniczne, a poza tym często nie pozwalają na bezsprzeczne uporządkowanie zawartych w nich treści pod względem chronologicznym (tym bardziej, że daty roczne mniej więcej do 300 roku p.n.e. nie dają się w większości przypadków potwierdzić). Wobec prawie całkowitego braku źródeł epigraficznych, wiarygodność przekazów potwierdzić mogą do pewnego stopnia co najwyżej źródła archeologiczne, które umożliwiają przede wszystkim wyjaśnienie historycznych podstaw osadnictwa oraz wyznaczenie pewnych poniekąd ram chronologicznych, w jakich odbywał się wewnętrzny rozwój społeczeństwa i państwa wczesnorzymskiego. Wszystkie te niezmiernie skąpe informacje źródłowe uzupełnić może jeszcze co najwyżej nasza wiedza na temat społecznych, politycznych i religijnych instytucji późnego Rzymu, w których przetrwały liczne relikty archaicznej struktury społecznej. Przekaz o założeniu Rzymu przez Romulusa jest w takim samym stopniu niehistoryczny, jak ustalona przez Warrona u schyłku republiki data tego wydarzenia, które według naszej rachuby czasu musiałoby mieć miejsce w roku 753 p.n.e. Początki nowej osady na Palatynie, do której należało także cmentarzysko, znajdujące się na miejscu późniejszego Forum Romanum, sięgają w każdym razie najpóźniej tego czasu, być może nawet X wieku p.n.e. Osadę tę uznać można za zalążek miasta Rzymu. Jej mieszkańcami byli Latynowie. Na-

leżeli oni do latyńsko – faliskiej grupy plemion tych ludów indoeuropejskich, które - począwszy od XII wieku p.n.e. - osiedlały się w Italii w następstwie wielkich przesunięć etnicznych, jakie wówczas miały miejsce w Europie Środkowej i na Bałkanach. Podstawą ich bytowania była hodowla bydła, a po części także uprawa roli. W sąsiedztwie, na wzgórzu Kwirynał, osiedlili się Sabinowie, należący do oskijsko – umbryjskiej grupy ludów indoeuropejskich. Ich rody, takie jak ród Fabii czy Aurelu, zasymilowały się stopniowo z gminą łacińskojęzyczną. „Urbanizacja Rzymu”, czyli proces przekształcania się gminy w miasto – państwo, dokonał się najpóźniej w VI wieku p.n.e. Obszar miasta został w znacznym stopniu rozszerzony poprzez włączenie do niego części osad położonych na północ, południe i wschód od Palatynu; od przyległych terenów wiejskich oddzielała go wyraźna granica (pomerium). Stworzone zostały trwałe instytucje, między innymi magistratury, którym podlegał wydzielony obszar miasta. Jednocześnie wprowadzono trwałą formę rządów, a mianowicie monarchię (w formie monarchii elekcyjnej). Proces ten związany był nierozerwalnie z wydarzeniem historycznym, które dla gminy rzymskiej miało decydujące znaczenie, a mianowicie z rozszerzeniem się na Rzym władzy Etrusków. Gmina miejska w Rzymie ukształtowała się bowiem pod panowaniem etruskim i w oparciu o etruski model. Nawet sama nazwa miasta pochodzi od nazwy etruskiego rodu (Ruma).Instytucje i forma rządów opierały się na wzorcu etruskim, władzę sprawował etruski król. Poza tym

Rzym przejął od Etrusków nie tylko bardzo wiele tradycji kulturowych i religijnych, lecz także w dużej mierze ich strukturę społeczną. Reminiscencje z okresu przedetruskiego, odpowiadające zapewne najstarszym strukturom indoeuropejskich Latynów, utrzymywały się jeszcze - utrwalane głównie przez kulty religijne i w czasach późniejszych.5 Prócz indoeuropejskiej spuścizny i roli Etrusków wpływ na kierunek rozwoju Rzymu we wczesnym okresie miał jeszcze jeden czynnik, a mianowicie - ważna przede wszystkim w aspekcie kulturowym - rola Greków, którzy około połowy VIII wieku p.n.e. osadzili się trwale w południowej Italii, a wkrótce po tym także i na Sycylii. Jednakże miastem – państwem Rzym stał się dzięki Etruskom. Uznać zatem można, że panowanie Etrusków było także najważniejszą podstawą wczesnorzymskiej historii społecznej. Historia Etrusków uchwytna jest począwszy od VII wieku p.n.e., kiedy to w oparciu o kopalnictwo kruszcowe i związane z nim rzemiosło oraz handel rozpoczął się proces rozkwitu miast etruskich, a co za tym idzie także i kształtowania się ich charakteru polityczno– kulturowego. Etruskowie nie tworzyli nigdy państwa jednolitego, formą ich politycznej koegzystencji była liga dwunastu miast, z których każde rządzone było przez swego króla. Społeczeństwo etruskie rozpadło się na dwie wielkie grupy, a mianowicie na arystokratyczne rody i warstwę niższą, którą tworzyła ludność praktycznie niewolna. Arystokracja, spośród której wywodził się także król, posiadała żyzne ziemie i zapewne

także kopalnie. Jednocześnie zdominowała ona życie polityczne, bowiem jej przedstawiciele tworzyli radę starszych, czyli senat miast oraz sprawowali urzędy publiczne. Warstwy niższe składały się z warstw ludności od arystokracji zależnej, a mianowicie z służby arystokratycznych rodów (znani nam z wizerunków słudzy, atleci i tancerze), rzemieślników, górników, a także rolników, których Dionizjos z Halikarnasu przyrównuje do tesalskich penestów, co wskazywałoby na to, iż byli oni robotnikami rolnymi, przywiązanymi do ziemi i zobowiązanymi do służby wojennej. Ten model społeczeństwa przyjęty został w znacznej mierze także przez Rzym, gdzie system społeczny we wczesnym okresie, tzn. przed przekształceniem się plebsu w wyraźny stan, zdecydowany walczyć o swoje prawa, zgodny był w dużym stopniu ze wzorcem etruskim: wszechwładna arystokracja z jednej strony, zaś klienci i niewolnicy z drugiej. Okres największej potęgi Etrusków przypada na VI wiek p.n.e. Na północy dotarli oni aż do doliny Padu, gdzie założyli nowe miasta, na południu zajęli Lacjum, a następnie Kampanię. W 535 roku p.n.e. ich flota pokonała Fokejczyków, najbardziej aktywnych kolonizatorów greckich w zachodniej części strefy śródziemnomorskiej. Etruskowie rządzili Rzymem niezachwianie aż do schyłku VI wieku p.n.e. Zmiany polityczne w tym czasie polegać mogły - jak się zdaje - co najwyżej na tym, że Rzym znajdował się kolejno w sferze wpływów różnych miast etruskich, na przykład Vulci, Tarquinii i Clusium.g Władcami Rzymu, których tytuł

rex miał jednak nie etruski, lecz indoeuropejski rodowód, byli w każdym razie Etruskowie, na przykład Tarkwiniusz Superbus (Pyszny) - według legendy ostatni z siedmiu królów Rzymu -, a także Porsenna, król Clusium, który krótko po wygnaniu z Rzymu ostatniego z Tarkwiniuszów przejściowo zajął miasto. Wspomniane wyżej wydarzenia wyznaczają już cezurę końcową etruskiego panowania w Rzymie. W relacji o wygnaniu Tarkwiniusza z miasta, co według tradycji zdarzyć się miało około roku 508 p.n.e., przetrwała wzmianka o wydarzeniu historycznym. W wyniku powstania arystokracji przeciw królowi Rzym uwolnił się mianowicie spod panowania etruskiego, miało to miejsce, jak się zdaje, rzeczywiście około roku 508 p.n.e. lub też niewiele później. Ponawiane przypuszczalnie przez Etrusków próby ponownego zawładnięcia Rzymem nie powiodły się, zaś po rozgromieniu przez tyrana Syrakuz, Hierona, w bitwie pod Kyme (474 rok p.n.e.) etruskiej floty, lud ten w krótkim czasie utracił swe wpływy w Lacjum. Archaiczny porządek społeczny Rzymu, ukształtowany w ciągu VI wieku p.n.e. pod panowaniem królów etruskich, był charakterystyczny nie tylko dla okresu monarchii. Raz utrwalony zachował się w znacznej mierze także po jej obaleniu; jedynie funkcje króla, który był jednocześnie najwyższym wodzem, sędzią i kapłanem, arystokracja rozdzieliła pomiędzy siebie. Wprawdzie walki stanów w V wieku p.n.e. przygotowały i zapoczątkowały rozkład archaicznej struktury społecznej, nie był to jednak rozkład całkowity, a liczne

elementy tej struktury przetrwały nie tylko to stulecie, lecz także cały okres republikański. Ów archaiczny porządek społeczny charakteryzował się kilkoma cechami, uwidaczniającymi się w jego strukturze oraz wzajemnych relacjach warstw społecznych. Jedną z nich było niezwykle silne rozczłonkowanie poziome społeczeństwa wczesnorzymskiego. Centralną rolę odgrywała przy tym rodzina; poszczególne rodziny łączyły się ze sobą na podstawie pokrewieństwa tworząc skomplikowany system rodów, kurii i „plemion”. Stanowił on do pewnego stopnia analogię struktury społeczeństwa homeryckiego, dzielącego się na plemiona, fratrie, rody i rodziny. Natomiast pionowy podział społeczeństwa wczesnorzymskiego był stosunkowo prosty, przynajmniej pierwotnie dzieliło się ono jedynie na arystokrację i ludność od niej zależną, przy czym wielkie znaczenie miały tu niezwykle silne więzy, łączące - na gruncie wspólnoty rodzinnej lub sąsiedzkiej - poszczególnych plebejuszy lub całe rodziny plebejskie z poszczególnymi patrycjuszami. Więzy te miały wielkie znaczenie nie tylko w społeczeństwie archaicznym. Istniały one w różnych formach - w całej historii rzymskiej. Ów nieskomplikowany podział archaicznego społeczeństwa rzymskiego powodował, że w okresie tym stosunkowo proste były także przyczyny konfliktów społecznych. Wynikać one mogły jedynie z tego, że ludność zależna, a przynajmniej ta jej część, której najłatwiej było uwolnić się ze stosunku zależności, wypowiadała walkę arystokracji, dążąc do uzyskania równych z nią praw politycznych i poprawy swej sytuacji ekonomicznej.

Struktura archaicznego społeczeństwa Rzymu We wczesnym Rzymie rodzina była jednostką gospodarczą, społeczną oraz kultową. Głowa rodziny (pater familias) miał z mocy swego autorytetu (auctoritas) nieograniczoną władzę nad żoną, dziećmi, niewolnikami oraz mieniem rodzinnym (res familiaris). Jego powinnością było zarządzanie majątkiem rodzinnym (bonorum administratio) oraz kierowanie działalnością gospodarczą rodziny, przede wszystkim uprawą rodzinnych gruntów. Po wysłuchaniu dorosłych mężczyzn w rodzinie podejmował on decyzje w sprawach prawnych, takich jak przyjęcie do rodzinnej wspólnoty nowych członków lub też ich z niej wystąpienie (np. w wyniku zawarcia małżeństwa) oraz wymierzał im karę w przypadku popełnienia przez nich przestępstwa. Reprezentował także rodzinę na zewnątrz. Prócz tego pielęgnował - jako kapłan - kult przodków (sacra familiae). Ową pozycję nieograniczonej władzy, której wyrazem w życiu politycznym były rządy głów najbardziej znamienitych rodzin arystokratycznych, charakteryzował najlepiej zapis w Prawie XII Tablic, zezwalający pater familias na sprzedawanie w niewolę własnych dzieci. Na podstawie wspólnego rodowodu, a początkowo często także na podstawie sąsiedztwa, spokrewnione rodziny łączyły się ze sobą w ród (gens), który jako związek sakralny pielęgnował kult rodowy (sacra gentilicia). Jego członkowie nosili, prócz swych imion in-

dywidualnych, także wspólne imię rodowe (nomen gentile), jak na przykład Fabiusze (członkowie gens Fabia). Pierwotnie tworzenie rodów było przywilejem arystokracji, a gentes plebejskie powstały jako imitacje rodów patrycjuszowskich. Jest rzeczą oczywistą, że w czasie walk politycznych, a zwłaszcza w czasie wojny, na którą we wczesnym okresie rody ruszały w zwartych jednostkach bojowych, arystokratyczne gentes dysponować mogły znacznie większą liczbą zbrojnych niż liczba ich członków, wraz z nimi szli bowiem na wojnę ich klienci. Według antycznej tradycji gens Fabia pokonana została w roku 479 p.n.e. przez Wejentów w bitwie nad rzeką Kremerą, mimo iż wysłała ona wówczas na wojnę 306 patrycjuszowskich gentiles oraz wiele tysięcy klientów. Przyjęta zaś w tym samym czasie do Rzymu sabińska gens Claudia liczyła 5000 rodzin. Rody łączyły się ze sobą w kurie (curiae przypuszczalnie od coviria - „zgromadzenie mężczyzn”). Zgodnie z tradycją, trwającą od czasu ich ustanowienia za Romulusa, liczba ich wynosiła trzydzieści. Podczas gdy same rody nie miały żadnych naczelników, na czele każdej kurii stał curio (ponad wszystkimi curiones zaś curio maximus).Owe nadrzędne wobec gentes związki rodów odgrywały ważną rolę w życiu publicznym. Prócz spełniania przez nie funkcji sakralnych stanowiły one także formę organizacyjną, będącą podstawą zgromadzenia ludowego i jednocześnie wojska. Zwoływane według kurii zgromadzenie ludowe (comitia curiata) rozstrzygało w sprawach rodzinno – prawnych, gdy oj-

ciec rodziny umarł nie pozostawiwszy męskiego potomka, radziło nad sprawami publicznymi ludu rzymskiego i miało prawo zatwierdzania najwyższych urzędników gminy na ich urzędach (lex curiata de imperio). W czasie wojny zbrojni ruszali w pole według kurii. Zgodnie z tradycją każda kuria wystawić musiała dziesięciu jeźdźców (decuria) oraz stu pieszych (centuria). Całość licząca przypuszczalnie 300 jeźdźców i 3000 pieszych tworzyła pierwotny legion. W okresie królewskim kurie łączyły się w trzy większe rodowe jednostki „plemienne” zwane tribus. Każda tribus obejmowała 10 kurii. Nazwy tych jednostek, Tities, Ramnes, Luceres, są pochodzenia etruskiego i wskazują wyraźnie na wpływy etruskie w okresie wykształcania się wczesnorzymskiego systemu społecznego. Ich znaczenie w życiu publicznym było jednak mniejsze niż znaczenie kurii i już w V wieku p.n.e. dawna forma podziału na tribus jeszcze bardziej straciła na znaczeniu w wyniku tego, że ważną rolę odgrywać zaczął podział gminy na tribus, wydzielone na zasadzie terytorialnej. Jednakże w pierwotnej, archaicznej strukturze społecznej owe trzy tribus obejmowały łącznie cały lud rzymski (populus Romanus lub też Quirites, nazwa, którą łączyć można ze wzgórzem Kwirynał lub też z covirites - „mężczyźni kurii”). Liczbę obywateli wczesnego Rzymu oszacować można najwyżej w przybliżeniu. Przytoczone powyżej liczby, odnoszące się do poszczególnych gentes, które podaje tradycja, są równie zawyżone jak - także przekazane przez tradycję - rachuby, według których lud

rzymski miałby liczyć w 508 roku p.n.e. 130 000, w 392 roku p.n.e. zaś 152 573 obywateli. W VI wieku p.n.e. i jeszcze około roku 450 p.n.e. obszar państwa rzymskiego - na wschodnim brzegu Tybru - obejmował jedynie powierzchnię o średnicy około 8 km. Cała ludność gminy około roku 500 p.n.e. liczyć więc mogła najwyżej 10 000 lub też 15 000 osób, co zgadzałoby się w przybliżeniu z przekazaną przez tradycję liczebnością wojska. Jeszcze około roku 400 p.n.e., mimo iż obszar państwa rzymskiego znacznie się już wówczas powiększył, Weje nadal górowały wielkością nad Rzymem. Warstwę wyższą społeczeństwa rzymskiego w okresie królewskim i w pierwszym wieku republiki tworzyli patrycjusze, czyli arystokracja rodowa i ziemiańska, posiadająca jasno określone przywileje, wynikające z jej przynależności stanowej. Trudno wytłumaczyć powstanie patrycjatu czym innym, jak tylko wykształceniem się arystokracji, tworzącej pod panowaniem królów etruskich elitarne formacje jeźdźców, co było skutkiem dominacji jazdy w archaicznej formie prowadzenia walki. Członkowie tej arystokracji stanowili konny orszak króla. O takim rodowodzie patrycjatu wnioskować można przede wszystkim na podstawie oznak przynależności stanowej, przysługujących patrycjuszom, które przynajmniej po części wiązać można ze strojem i insygniami wczesnorzymskiej jazdy. Elita starorzymskich sił bojowych, czyli „rycerze” (equites, pierwotnie celeres - „szybcy”) byli najprawdopodobniej tożsami z patrycjuszami. Przypuszczenie, że wcze-

snorzymska elita militarna była jednocześnie ziemiańską elitą społeczno – ekonomiczną, przekonuje bardziej, niż założenie, jakoby patrycjusze jako arystokracja ziemiańska już w najstarszym okresie rzymskiej historii zobowiązani byli do wystawiania ciężkozbrojnej piechoty i niewiele mieli wspólnego z jeźdźcami w orszaku królewskim. „Rządy jeźdźców” znane nam z wczesnej historii Grecji, odpowiadały najwyraźniej warunkom archaicznego ustroju społecznego. Rzeczą znamienną jest, że jeszcze przed tzw. reformą serwiańską z V wieku p.n.e. equites traktowani byli jako grupa przywódcza, stojąca ponad zwykłymi „klasami”. Ich pozycję przyrównać można mniej więcej do pozycji jeźdźców, czyli „rycerzy” (hippeis) w Atenach przed reformami Solona. Arystokracja patrycjuszowska we wczesnym Rzymie tworzyła stan wyraźnie uformowany. Podstawą przynależności do niego było pochodzenie, przywileje oraz funkcje sprawowane w życiu gospodarczym, społecznym, politycznym i religijnym. Prócz członków znakomitych rodzin rzymskich do arystokracji przyjęci być mogli najwyżej nieliczni przybysze z innych gmin, pod warunkiem, że w swej rodzimej gminie zaliczani już byli do lokalnej arystokracji. Tak było - jak głosi legenda - w przypadku Sabińczyka Attiusza Klaususa, protoplasty przybyłej do Rzymu gens Claudia. Wkrótce po wybuchu walk między stanami patrycjat stał się stanem jeszcze bardziej elitarnym. Odtąd nowi przybysze wejść mogli jedynie do plebsu, a zawieranie małżeństw pomiędzy patrycjuszami i plebejuszami zostało zabro-

nione. Członkowie arystokracji patrycjuszowskiej uważali się też - zgodnie z etyką społeczeństw arystokratycznych - za „lepszych” od reszty społeczeństwa, za viri boni et strenui, jak określał rzymską arystokrację jeszcze Marek Porcjusz Katon Starszy. Od pospólstwa odróżniali się oni również poprzez swój tryb życia. Ich samoświadomość dochodziła wyraźnie do głosu także w oznakach przynależności stanowej, którymi były: złoty pierścień anulus aureus, purpurowy brzeg na tunice clavus, krótki płaszcz jeździecki trabea, wysokie buty z cholewami z rzemieniem calceus patricius, a także okrągłe ozdoby wykonane ze szlachetnego metalu phalerae jako relikty pierwotnego wyposażenia jazdy. Silną pozycję ekonomiczną zawdzięczali patrycjusze swym posiadłościom ziemskim, które obejmowały zapewne znaczną część obszaru państwa rzymskiego, a także swym wielkim stadom. Według tradycji Attiusz Klausus miał otrzymać po przyjęciu jego rodu do Rzymu 25 jugerów ziemi, zaś przypuszczalnie 5000 „zwykłych” rodzin z jego orszaku jedynie po dwa jugery. Ekonomiczną potęgę patrycjuszy we wczesnym Rzymie charakteryzował fakt, że kosztami związanymi z utrzymaniem ich wierzchowców oraz paszą dla nich obarczali oni gminę, ściślej mówiąc wdowy i sieroty rzymskie, zwolnione poza tym z obowiązku płacenia podatków. Przysługiwała im także lwia część łupów wojennych, stanowiących we wczesnym okresie jedno z najważniejszych źródeł dochodów. Aż do czasu pojawienia się falangi hoplitów patrycjusze dominowali

całkowicie na polu militarnym. Na wojnę ruszali na czele rzeszy swych klientów, jak na przykład w roku 479 p.n.e. gens Fabia. Zdominowali oni całkowicie także życie polityczne Rzymu. Całkowicie pod ich wpływem znajdowało się zgromadzenie ludowe w jego najstarszej formie, opartej na porządku kurulnym, który umożliwiał im także i w tym wypadku występowanie wraz z całą rzeszą ich klientów. Patrycjuszowscy członkowie (patres) rady starszych (senatus), organu powstałego już za panowania królów etruskich i stanowiącego od momentu utworzenia republiki najwyższą instancję rozstrzygającą o sprawach publicznych, podejmowali uchwały, od których zależała moc prawna uchwał zgromadzenia ludowego. Wchodzący dopiero stopniowo do senatu senatorzy plebejscy (conscripti „dopisani”) we wczesnym okresie republikańskim nie posiadali prawa głosu. Poza tym wyłącznie spośród patrycjatu rekrutowali się rzymscy urzędnicy, m.in. wybierani na okres jednego roku, każdorazowo po dwóch (co zostało zapewne ustalone już na początku republiki), wyżsi urzędnicy nazywani początkowo pretorami (praetores), później zaś konsulami (consules). Z patrycjatu wywodzili się również: dyktator (dictator - pierwotnie magister populi), który w obliczu zagrożenia militarnego wyposażany był - nie dłużej jednak niż na pół roku - w nieograniczone pełnomocnictwa oraz kapłani. W sytuacjach wyjątkowych, kiedy nie było urzędników (lub też w okresie monarchii - gdy nie było króla) patrycjusze wybierali spośród siebie zastępcę (interrex). Pewne rozwarstwienie społeczne w obrębie

tego jednorodnego stanu polegało jedynie na tym, że szczególnie wielkie wpływy posiadała grupa członków najznamienitszych rodów (patres maiorum gentium); z grona tego wybierano honorowego przewodniczącego senatu (princeps senatus). Drugim stanem społeczeństwa wczesnorzymskiego był plebs („mnóstwo” od plere - „napełniać”). Był to gmin składający się z ludzi wolnych, tworzących również lud rzymski (populus). Plebejusze byli, podobnie jak patrycjusze, obywatelami Rzymu, nie posiadali jednak takich jak tamci przywilejów. Wprawdzie początki plebsu sięgają okresu monarchii, to jednak trwałą formę przybrał on dopiero krótko po roku 500 p.n.e., kiedy to - zjednoczywszy się uprzednio w osobną gminę z własnymi instytucjami - podjął w sposób zorganizowany walkę z patrycjuszowskimi nobilami. Plebs jako odrębny stan nie był zatem instytucją etruską, lecz specyficznie rzymską, etruski porządek społeczny znał bowiem z jednej strony panów, z drugiej zaś klientów, sługi i niewolników. W części późniejszych przekazów antycznych plebs wczesnorzymski pojawia się jako warstwa głównie rolnicza. W całym okresie wczesnorzymskim żyli rolnicy, którym udało się zachować ekonomiczną niezależność od patrycjuszy. Zjednoczenie się w ramach plebsu było dla nich jedyną możliwością obrony przed właścicielami ziemskimi z patrycjatu. Przede wszystkim jednak w Rzymie rosła z pokolenia na pokolenie liczba bardzo ubogich rolników, którzy w wyniku stałego podziału rodzinnego gruntu pomiędzy spadkobier-

ców utracili swe mienie. Także i oni upatrywać mogli szansę na poprawę swego położenia jedynie we wspólnej walce plebejuszy. Duży wkład w powstanie plebsu jako stanu wyraźnie uformowanego wniosły przypuszczalnie także niższe warstwy ludności miejskiej, głównie rzemieślniczej i kupieckiej. W hierarchii społecznej wczesnego Rzymu rzemiosło i handel, a co za tym idzie zawody rzemieślnicze i kupieckie stały nisko, zgodnie z arystokratycznym porządkiem społecznym, opartym głównie na rolnictwie. Według tradycji Romulus całkowicie zabronił Rzymianom, którzy mieli być żołnierzami i rolnikami, uprawiania rzemiosła. Przekonanie, że ani rzemieślnik, ani kupiec, a jedynie rolnik góruje w społeczeństwie rzymskim pod względem moralnym, utrzymywało się poprzez czasy Katona Starszego i Cycerona aż po okres Cesarstwa Rzymskiego. Według niektórych późniejszych pisarzy, na przykład Liwiusza i Pliniusza, rzemiosło w Rzymie uprawiali głównie obcy przybysze, głównie pochodzenia etruskiego, i oni właśnie przekazali tę umiejętność Rzymianom. Gotowość Rzymu do przyjmowania cudzoziemców była z pewnością duża. Jak chce legenda, już Romulus ustanowił z myślą o obcych zbiegach instytucję azylu (asylum). Pozycja społeczna tych przybyszów w okresie panowania arystokracji była zapewne niekorzystna, byli oni jednak znacznie mniej zależni od potężnych rodów arystokratycznych niż większość rzymskich rolników. Zdecydowane wystąpienia plebsu przeciwko patrycjatowi w okresie wczesnorepublikańskim wyjaśnić można jedynie tym, że jego „twarde jądro” wolne było po

części od więzów ekonomicznych, społecznych i politycznych, a nawet moralnych, które łączyły zwykłych członków rodu z jego patrycjuszowską elitą. Więzami tymi skrępowana była głównie ludność rolnicza. Błędem byłoby wszakże postawienie plebsu na równi z klientami patrycjuszowskich nobilów. Klienci w przeciwieństwie do części plebsu - tworzyli warstwę głównie rolniczą. Granice pomiędzy obiema grupami społecznymi nie były z pewnością ostre, zwłaszcza że także klienci mieli możliwość uwolnienia się z więzi, łączącej ich z patrycjuszem (na przykład w wyniku jego bezpotomnej śmierci) i przyłączenia się do plebsu. Z drugiej zaś strony przybyli do Rzymu plebejusze mogli niekiedy poprzez osobiste związanie się z rodziną patrycjuszowską znaleźć trwałe miejsce w społeczeństwie rzymskim. Plebejuszom jednak udało się sformować wyraźnie określony stan, klienci zaś takiego stanu nie utworzyli. Przyczyna tego leżała przede wszystkim w ich silnej osobistej zależności od arystokracji. Ta forma więzi przetrwała starorzymski rodowy porządek społeczny. Klient (cliens - od cluere - „być komuś posłusznym”) wchodził z potężnym i bogatym nobilem w stosunek wierności (fides), który zobowiązywał go do różnych świadczeń natury ekonomicznej i moralnej (operae i obsequium). W zamian za to patron (patronus) miał klienta w swojej „ojcowskiej” pieczy, sprawując nad nim osobistą opiekę i oddając do jego dyspozycji kawałek gruntu, który ten mógł uprawiać wraz ze swą rodziną. Podobny stosunek istniał pomiędzy panem i wyzwolonym przez niego niewolnikiem

(libertus), który po swym wyzwoleniu (manumissio) w dalszym ciągu był - jako rolnik, rzemieślnik czy kupiec - silnie związany ze swym patronem. W patriarchalnym ustroju wczesnego Rzymu rozwój niewolnictwa zdeterminowany był funkcją, spełnianą przez nie w rodzinie, stanowiącej ramy życia gospodarczego i społecznego. Stosownie do tego owa patriarchalna forma niewolnictwa, znana nam z historii innych ludów, na przykład z historii greckiej (głównie dzięki epice homeryckiej), różniła się zasadniczo od niewolnictwa u schyłku republiki i w okresie Cesarstwa Rzymskiego. Z jednej strony niewolnik traktowany był jako własność swego pana i nie posiadał praw osobistych. Był przedmiotem kupna i sprzedaży. Nazywano go nie tylko servus, lecz także mancipium („własność”). Był on także niżej ceniony niż ludzie wolni, co wynika dobitnie z jednego z postanowień o karze, zawartego w Prawie XII Tablic. Ten, kto połamał kości niewolnikowi, zobowiązany był mianowicie do uiszczenia jedynie połowy odszkodowania, jakie wymagane było w przypadku dopuszczenia się analogicznych obrażeń ciała na człowieku wolnym. Z drugiej jednak strony pozycja niewolnika w rodzinie nie różniła się niemal od pozycji zwykłych jej członków. Wiódł on wraz z nimi codzienny żywot, stanowił cząstkę rodziny i mógł utrzymywać stale ścisłe osobiste kontakty z pater familias, którego władzy podlegał w tym samym stopniu, jak żona czy synowie głowy rodziny, którzy mogli być przez niego tak samo jak niewolnik karani lub też sprzedawani w niewolę (jednakże zgodnie

z Prawem XII Tablic najwyżej trzykrotnie). Również funkcja ekonomiczna niewolnika nie różniła się niemal od funkcji wolnych członków rodziny. Pominąwszy bowiem jego zadania jako sługi w domu, zatrudniany był on co najwyżej w rodzinnym majątku ziemskim jako rolnik czy pastuch. Pracował tam wspólnie z wolnymi członkami rodziny. Jeszcze Katon Starszy, tak bardzo przywiązany do tradycji, zapewniał, że jako żołnierz przygotowywał często posiłki wespół ze swym sługą, a w swoim majątku - mimo całej surowości, z jaką traktował on niewolników - jadał razem z czeladzią, spożywając ten sam chleb i pijąc to samo wino, jego żona zaś karmiła piersią prócz własnego dziecka również dzieci niewolników. Istotą niewolnictwa w tej formie było pomnożenie siły roboczej rodziny, potrzebnej w gospodarstwie domowym (także do działalności rzemieślniczej) oraz w gospodarce rolnej. Konieczne stało się to zwłaszcza po sukcesach rzymskiej ekspansji począwszy od schyłku V wieku p.n.e. Przyczyniły się one bowiem do powstania większych majątków ziemskich. Do tego dochodziła zapewne chęć zwiększenia swego prestiżu i umocnienia pozycji dzięki możliwie dużej rzeszy klientów, których najłatwiej było pozyskać spośród wyzwoleńców. Istniało w każdym razie duże zapotrzebowanie na niewolników i korzystano z każdej sposobności, aby zapotrzebowanie to zaspokoić. Aż po IV wiek p.n.e. dużą rolę odgrywały dwie formy popadania w niewolę wolnych obywateli, członków populus Romanus. Jedną z nich była możliwość odkupienia od zu-

bożałego ojca rodziny jego własnych synów jako niewolników. Z Prawa XII Tablic wynika jednak, że ojciec miał zagwarantowaną możliwość wykupienia swego syna. Drugą formą popadania w niewolę wolnych obywateli rzymskich była osobista odpowiedzialność za długi, co praktykowane było także w Atenach do czasu reform Solona. Zapisane w Prawie XII Tablic prawo zwyczajowe zmuszało dłużnika do tego, aby ręczył on za swój dług własną osobą (nexum), a w przypadku niewypłacalności oddał się do dyspozycji swego wierzyciela jako jego mancipium. W roku 385 p.n.e. zmuszona została do tego duża liczba obywateli Rzymu, którzy utracili swe mienie zapewne głównie wskutek splądrowania miasta przez Galów w roku 387 p.n.e.. Nie były to oczywiście jedyne sposoby pozyskiwania niewolników. Ich liczba rosła stale dzięki jeńcom wojennym i przyrostowi naturalnemu niewolników. Każdy urodzony w rodzinie niewolnik (verna) stawał się automatycznie własnością pater familias. Z uwagi na patriarchalny charakter niewolnictwa w okresie wczesnocesarskim z niezmierną ostrożnością traktować należy relacje późniejszych autorów o rzekomych próbach niewolników dokonania w pierwszym wieku istnienia republiki przewrotu politycznego.2tawiane są w źródłach jako „sprzysiężenia”. Według Dionizjosa z Halikarnasu pierwsze „sprzysiężenie” tego rodzaju miało miejsce w roku 501 p.n.e., kiedy to Latynowie usiłowali sprowadzić na powrót do Rzymu wygnanego króla Tarkwiniusza. W roku 500 p.n.e. natomiast wygnany król miał jakoby sam zainspi-

rować „spisek” wolnych obywateli i niewolników przeciwko młodej republice. Jak twierdzi Liwiusz w roku 460 p.n.e. Rzym musiał się uciec do pomocy zewnętrznej, by pokonać zgraję rzymskich banitów i niewolników pod wodzą Sabińczyka Appiusza Herdoniusza. W roku 409 p.n.e. miało ponownie dojść do „sprzysiężenia się” niewolników. Wszystkie niemal antyczne relacje o buntach niewolników w okresie wczesnorepublikańskim oparte są na tym samym schemacie. W trudnej dla Rzymu sytuacji dochodzi do zawiązania się spisku niewolników i pewnych grup wolnych obywateli, których celem jest zajęcie Kapitolu, uwolnienie niewolników, wymordowanie nobilów i zagarnięcie ich mienia i kobiet. Spisek zostaje jednak w porę odkryty i udaremniony. Nie ulega żadnej wątpliwości, że relacje te powstały pod wrażeniem wielkich powstań niewolników w okresie późnorepublikańskim. Nie należy traktować ich zbyt poważnie, podobnie jak rozważań Liwiusza, czy król Serwiusz Tulliusz (postać niekoniecznie historyczna) urodził się już jako niewolnik, czy też stał się nim dopiero później. Jedynie akcja Appiusza Herdoniusza z roku 460 p.n.e. jest bez wątpienia wydarzeniem autentycznym (wspomina o niej już Katon Starszy), jednakże według Dionizjosa z Halikarnasu jego zwolennikami nie byli zwykli niewolnicy, lecz klienci i „słudzy”. Oczywiście jest rzeczą całkowicie możliwą, że w rozruchach wywołanych przez grupy z rzymskiego marginesu społecznego (np. w roku 460 p.n.e. przez banitów) brali niekiedy udział także niewolnicy. Rzeczą znamienną jest jednak, że w najważ-

niejszym konflikcie społecznym wczesnego Rzymu, tzn. w walce plebejuszy przeciwko patrycjuszom, nie wystąpili oni w ogóle jako jednolita grupa społeczna, nawet w sojuszu z plebsem. Dopóty, dopóki niewolnicy stanowili integralną część rodziny rzymskiej, nie mieli oni ani powodu, ani też możliwości grupy takiej utworzyć. Sama tradycja rzymska po rzekomym spisku z roku 409 p.n.e. o następnej akcji tego typu mówi dopiero w odniesieniu do roku 259 p.n.e. Walka stanów w okresie wczesnorzymskim Zasadnicza linia podziału społeczeństwa wczesnorzymskiego, którego wyrazem były głębokie konflikty społeczno – polityczne, następstwem zaś proces przebudowy struktury społecznej i państwowej, nie przebiegała bynajmniej pomiędzy ludźmi wolnymi a niewolnikami, lecz pomiędzy poszczególnymi grupami wolnychobywateli Rzymu. W opozycji do siebie stali więc z jednej strony członkowie uprzywilejowanej arystokracji rodowo – ziemiańskiej, z drugiej zaś zwykli obywatele o ograniczonych prawach politycznych, spośród których wielu znajdowało się w ciężkiej sytuacji materialnej. Antagonizm ów znalazł ujście w tzw. walce stanów pomiędzy patrycjatem i plebsem. Konflikt ten, trwający ponad dwa wieki, zaciążył zasadniczo na historii poszczególnych ludów i plemion Italii oraz na przyszłości społeczeństwa rzymskiego jako całości. Jego pierwsza faza, obejmująca w zasadzie V wiek p.n.e. oraz pierwszych trzydzieści lat IV wieku, charakteryzowała się tym, że plebs - pozostając

w świadomej opozycji wobec patrycjatu - przekształcił się w odrębny stan i przeforsował utworzenie państwa dwustanowego. W drugiej fazie, trwającej od sześćdziesiątych lat IV wieku do początku III wieku p.n.e., doszło do ugody pomiędzy grupą czołowych plebejuszy a patrycjuszami, co doprowadziło do sformowania się nowej elity. Archaiczny porządek społeczny Rzymu, naruszony już przez zdobycze plebsu w ciągu V wieku p.n.e., uległ w tej fazie konfliktu, zbiegającej się w czasie z rzymską ekspansją na Półwysep Italski, całkowitemu rozkładowi. Zastąpiła go nowa struktura społeczna. Przyczyny konfliktu pomiędzy plebejuszami a patrycjuszami tkwiły w tendencjach społeczno – ekonomicznego oraz militarnego rozwoju archaicznego Rzymu. Swymi korzeniami sięgały one VI wieku p.n.e. Decydującą rolę odgrywały przy tym z jednej strony wyzysk ekonomiczny i ucisk polityczny, którym podlegały szerokie masy ludności, z drugiej zaś postępujące od VI wieku p.n.e. wewnętrzne rozwarstwianie się plebsu, które doprowadziło do zaostrzenia się napięć pomiędzy patrycjuszami a zwykłymi obywatelami, a w konsekwencji do powstania sytuacji, w której warstwy niższe wypowiedziały wojnę arystokracji. Pewnej grupie rzemieślników i kupców, którzy od samego początku w niewielkim tylko stopniu zależni byli osobiście od rodzin patrycjuszowskich, udało się wykorzystać ekonomiczny rozkwit młodego miasta i okres budowlanej „prosperity” pod rządami królów, by zgromadzić majątek, na który składał się przede wszystkim cenny rynsz-

tunek wojenny oraz przedmioty użytkowe. W tym samym czasie inne grupy ludności rzymskiej popadały w wyniku utraty ziemi i zadłużenia - w katastrofalne położenie społeczne i ekonomiczne. Dotyczyło to przede wszystkim drobnych rolników, zmuszonych dzielić skromny majątek rodzinny pomiędzy rosnącą z pokolenia na pokolenie liczbę spadkobierców. Ludność ta nie była już w stanie sama się wyżywić. Sytuacja ta spowodowała, iż cele obu tych grup plebejskich były krańcowo różne. Zamożnym plebejuszom chodziło przede wszystkim o prawo współdecydowania o sprawach politycznych, a więc o dopuszczenie do urzędów i równe z patrycjuszami prawa w senacie, a poza tym o możliwość społecznej integracji dzięki zezwoleniu na zawieranie małżeństw pomiędzy partnerami arystokratycznego i nie–arystokratycznego pochodzenia. Ubogim przedstawicielom plebsu zależało na polepszeniu swej sytuacji ekonomicznej oraz pozycji społecznej poprzez rozwiązanie kwestii długów i odpowiedni udział w gruntach publicznych (ager publicus). Naturalnie obie te grupy miały wspólnego przeciwnika, którym była arystokracja patrycjuszowska, a ich szansa polegała na tym, by się przeciwko niemu sprzymierzyć i utworzywszy wspólne instytucje, zorganizować do wspólnej walki w celu wymuszenia reform. Możliwość wykorzystania tej szansy mieli plebejusze jednakże dopiero po upadku w Rzymie monarchii, kiedy to nowa sytuacja zewnętrzna miasta oraz zmiany w rzymskiej taktyce prowadzenia wojny stworzyły korzystne przesłanki dla podjęcia zdecydowanej walki po-

litycznej z rządami arystokracji. Po wygnaniu z Rzymu ostatniego króla miasto utraciło protektorat potężnych miast etruskich i przez cały wiek narażone było na bezpośrednie zagrożenie ze strony wrogów zewnętrznych sąsiednich ośrodków władzy Etrusków (głównie miasto Weje) oraz osiadłych w środkowej Italii plemion górskich, takich jak Ekwowie i Wolskowie. Taktyka strajku politycznego i militarnego (secessio), którą udało się - według tradycji - zastosować plebsowi jako środek nacisku już w V wieku p.n.e. w dwóch niezwykle groźnych sytuacjach (w roku 494 i 449 p.n.e.) lub też zapewne sama groźba takiego strajku zmusiła arystokrację - w obliczu zagrożenia państwa z zewnątrz - do pójścia na ustępstwa w sprawach wewnętrznych. Było to tym bardziej konieczne, że począwszy od przełomu VI i V wieku p.n.e. rosło stale taktyczne znaczenie plebejskiej piechoty. Archaiczny sposób prowadzenia wojny, oparty na arystokratycznej jeździe, nie sprawdził się już bowiem w wyprawach przeciwko silnie obwarowanym Wejom oraz przeciwko plemionom górskim. Powstanie oraz wzrost znaczenia formacji hoplitów, a co za tym idzie, wzrost siły militarnej plebsu, spowodował, tak jak to miało miejsce począwszy od VII wieku p.n.e. w Grecji, iż rosła także jego samoświadomość oraz polityczna aktywność. Decydującą rolę w nowej taktyce prowadzenia walki odgrywały oczywiście formacje ciężkozbrojnej piechoty. Ponieważ zaś owe elitarne formacje wystawiane były przez bogatych plebejuszy, którzy byli w stanie pokryć koszty koniecznego rynsztunku lub też - jeśli byli rzemieślnikami - samodzielnie

go wykonać, dlatego też ambicje polityczne tej właśnie grupy plebejskiej doszły najwyraźniej do głosu. Pierwszym zdecydowanym krokiem i jednocześnie pierwszym wielkim sukcesem plebsu było stworzenie własnych instytucji, co równoznaczne było ze zorganizowaniem się w celu samoobrony i prowadzenia walki politycznej, a następnie zespolenia się w odrębny stan przeciwko arystokracji. Zgodnie z annalistyczną tradycją owo decydujące wydarzenie miało miejsce w roku 494 p.n.e., kiedy to sukcesem uwieńczona została pierwsza secesja plebejska i wprowadzono instytucję trybunatu ludowego. Datę tę w przybliżeniu zdaje się potwierdzać data założenia przez plebejuszy swej świątyni. W roku 493 na Awentynie wzniesiona została przez plebs świątynia poświęcona bogini Ceres, której kult był zawsze kultem wyłącznie plebejskim. Założenie tej świątyni równoznaczne było ze zjednoczeniem się plebsu w ramach gminy sakralnej. Utworzenie owej oddzielnej gminy w ramach populus Romanus z oficjalnym celem pielęgnowania kultu bóstw zrozumiałe było z dwóch powodów. Po pierwsze, plebs mógł uzyskać prawne usankcjonowanie swego zespolenia się jedynie wówczas, gdy odwoływał się do opieki bóstw. Z drugiej strony natomiast wzniesienie owej świątyni było aktem świadomego naśladownictwa, odwołującego się do założenia świątyni Jowisza na Kapitolu, religijnym centrum patrycjuszowskiego miasta, co według tradycji miało miejsce w roku 507 p.n.e. Akt ten miał także na celu podkreślenie niezależności gminy plebejskiej. W rzeczywistości gmina ta nie ograniczała by-

najmniej swej działalności do pielęgnowania kultu religijnego, lecz rościła sobie prawo do uchodzenia za „państwo w państwie”. W jej ramach plebejusze zwoływali własne zgromadzenie plebejskie (concilia plebis) jako zgromadzenie alternatywne do komicji kurulnych i podejmowali tam własne uchwały (plebiscita). Wybierali też swych urzędników zwanych edylami (aediles - „zarządzający świątynią”, od aedes - „świątynia”), a także trybunów ludowych (tribuni plebis), początkowo zapewne w liczbie dwóch, zaś od połowy V wieku p.n.e. - dziesięciu. Na mocy świętej przysięgi (lex sacrata) ustanowiono nietykalność osobistą (sacrosanctitas) trybunów ludowych, domagano się, by bronili oni plebsu (ius auxilii) przed samowolą patrycjuszowskich magistratur. Przeforsowano także prawo ingerowania trybunów ludowych w postępowanie prowadzone przez patrycjuszowskie urzędy przeciwko plebejuszowi (ius intercedendi), później uzyskali oni także prawo zgłaszania weta wobec rozporządzeń urzędników i uchwał senatu. Mimo że instytucje te nie były uznawane przez patrycjat jako instytucje państwowe, to posiadały one - dzięki poparciu mas - duże wpływy polityczne. Drugim sukcesem plebejuszy było wymuszenie przez nich przeprowadzenia podziału całego ludu rzymskiego na tribus w oparciu o korzystniejsze dla nich kryterium, z czym wiązało się też zreorganizowanie zgromadzenia ludowego, które zgodne było z ich interesami. Ponieważ nazwa tribuni plebis pochodzi od słowa tribus przypuścić można, że ów najważniejszy

krok reformatorski w procesie stopniowej reorganizacji podziału na tribus zbiegł się w czasie z wprowadzeniem instytucji trybunatu ludowego. Wprawdzie trzy dawne związki rodowe: Tities, Ramnes i Luceres, nie zostały całkowicie zniesione, to jednak zastąpiły je w znacznej mierze tribus terytorialne. Cztery spośród nich: Suburana, Palatina, Esquilina oraz Collina, odpowiadały jako tribus miejskie (tribus urbanae) czterem okręgom miasta Rzymu, w V wieku p.n.e. doszło do nich 16 tribus wiejskich (tribus rusticae), leżących wokół miasta. Liczba ich począwszy od schyłku V wieku p.n.e., stale rosła. Proces rozwoju rzymskich tribus zakończony został w roku 241 p.n.e., było ich wówczas łącznie 35.26 Z uwagi na to, że podział na tribus służył głównie jako organizacyjna podstawa zgromadzenia ludowego, odgrywał on znaczną rolę polityczną, zwłaszcza w przypadku „kampanii wyborczych” i samych wyborów urzędników. Na zgromadzeniach ludowych zorganizowanych w oparciu o tribus terytorialne (comitia tributa) patrycjusze nie mieli już możliwości - jak to miało miejsce w przypadku dawnej formy zgromadzenia ludowego (comitia curiata) - występowania na czele jednomyślnych i posłusznych im rodów, dzięki czemu mogli oni dawniej przy pomocy rzeszy swych klientów zdominować zgromadzenie już od jego początku. Nowe ramy organizacyjne zgromadzenia ludowego stwarzały korzystne możliwości dla plebejskiej agitacji, której nie można było już po prostu zamykać ust. Wprawdzie tak długo, jak długo urzędy państwowe zastrzeżone były wyłącznie dla patrycjuszy,

wpływ tej agitacji na wyniki wyborów był ograniczony, to jednak dzięki niej plebejusze mieli możliwość przeforsowania wyboru na urzędników patrycjuszy dla nich wygodniejszych i skłonniejszych do kompromisu. Swój trzeci sukces mogli odnotować plebejusze w połowie V wieku p.n.e. - według tradycji w 451 lub 450 roku p.n.e. Była nim kodyfikacja prawa rzymskiego w formie tzw. Prawa XII Tablic (leges duodecim tabularum). Nie chodziło tu przy tym w żadnym razie o ustawodawstwo nowe i przychylne plebejuszom, lecz o spisanie prawa obowiązującego, którego przepisy w odniesieniu do niższych warstw ludności były niezmiernie surowe. Uwidaczniają one, że pozycja, z której przed kilkoma dziesiątkami lat plebs zaczynał swą walkę, była niezwykle niekorzystna oraz fakt, że nawet już po pierwszych wielkich sukcesach politycznych, odniesionych przez plebs jego położenie ciągle jeszcze nie było w żadnym razie zadowalające. Archaiczne rysy tego prawa, takie jak absolutna władza pater familias, który mógł sprzedawać swe dzieci w niewolę, legitymizacja niewoli za długi w formie określonej jako nexum, czy też uznanie prawa do uzyskania zadośćuczynienia za szkody cielesne w taki sam sposób (talio) były niezwykle wyraźne i nie służyły z pewnością poprawie położenia ludzi słabych w sensie socjalnym. Usankcjonowane zostało także ścisłe oddzielenie patrycjatu od plebsu, którego głównym wyrazem był zakaz zawierania związków małżeńskich pomiędzy członkami obu stanów. Zakaz ten dotyczył także bogatych plebejuszy. Jednakże już sam fakt spisania obowiązujące-

go prawa oznaczał reformę o dużej wadze politycznej. Od tego czasu zwykły obywatel mógł jeżeli doświadczał on ze strony możnowładców krzywd lub bezprawia - powoływać się nie tylko na, respektowane wprawdzie powszechnie, lecz nie pod każdym względem jednoznaczne, prawo zwyczajowe, ale na spisane normy postępowania i przepisy karne. Dzięki zasadzie, że przed sąd powołany mógł być każdy obywatel oraz przyznaniu każdemu obywatelowi prawa do obrońcy (vindex), ochrona prawna zapewniona została także ubogim i słabym. Przyszłemu rozwojowi społecznemu - drogę utorował także fakt, że w Prawie XII Tablic nie występowały już jako jedyne grupy społeczne - z jednej strony arystokracja, z drugiej zaś gmin. Uwzględniało ono także majątek jako kryterium przynależności do określonej warstwy społecznej, odróżniając posiadaczy (assidui), których majątek w warunkach archaicznego miasta – państwa był zapewne jeszcze dość skromny, od nieposiadających (proletarii), którzy nie mieli niczego ponad własne dzieci (proles - „potomstwo”). Uznanie stosunków własnościowych za cechę kwalifikującą społecznie korzystne było w głównej mierze dla bogatych plebejuszy, których odtąd nie można było już zaliczać po prostu do gminu. Ich bogactwo gwarantowało im poważanie i wpływy. To, jak bardzo zależało wyższym warstwom plebejskim na przekształceniu rzymskiej struktury społecznej w oparciu o kryterium majątkowe, uwidoczniło się w czwartym sukcesie, który plebs odniósł w walce z patrycjatem. Było nim mianowicie przeforsowanie nowego podziału obywateli

Rzymu na klasy majątkowe. Wprowadzenie ustroju demokratycznego przypisywane jest przez rzymską tradycję królowi Serwiuszowi Tulliuszowi, który jako człowiek niskiego pochodzenia jawił się annalistom jako wzorzec demokratycznego reformatora. Jednakże w VI wieku p.n.e. nie istniały jeszcze przesłanki społeczno – ekonomiczne, które umożliwiłyby przeprowadzenie takiej reformy. Nawet w Prawie XII Tablic nie ma jeszcze mowy o poszczególnych klasach majątkowych. Tak więc uznać można, że wspomniana reforma ustrojowa przeprowadzona została - w każdym razie w odniesieniu do podstaw organizacyjnych zgromadzenia ludowego - dopiero po roku 450 p.n.e. Zbiegła się ona prawdopodobnie w czasie z ustaleniem urzędu cenzora (censor), którego zadaniem było zaliczanie obywateli do poszczególnych klas majątkowych. Urząd ten wprowadzony został według tradycji w roku 443 p.n.e. Majątek członków poszczególnych klas majątkowych określany był zgodnie z tzw. reformą serwiańską na podstawie rynsztunku wojennego, na jaki mogli oni sobie pozwolić. Wynika stąd jasno, że nowy ustrój był konsekwencją reorganizacji rzymskiego wojska, która dokonała się po wprowadzeniu formacji hoplitów. Wskazują na to także nazwy klas majątkowych (classis - „oddział wojska”) i wystawianych przez nie oddziałów (ceniuria - „oddział stu zbrojnych” w najstarszej formie organizacyjnej wojska). W szczegółach ustrój ten znany nam jest dopiero z okresu schyłkowego republiki, czyli w formie bardziej rozwiniętej. Ponad wszystkimi klasami (supra classem) stali ekwici (equi-

tes), zapewne członkowie patrycjuszowsko – arystokratycznej jazdy, którzy podzieleni byli na 18 centurii. Klasa pierwsza obejmowała 80 centurii ciężkozbrojnej piechoty, której rynsztunek składał się z hełmu, tarczy, pancerza, nagolenników, oszczepu, włóczni oraz miecza. Tworzyły one trzon całego wojska rzymskiego. Reprezentantami tej klasy byli przede wszystkim zamożni plebejusze. Do klasy drugiej, trzeciej i czwartej, z których każda wystawiała 20 centurii, należeli inni posiadacze majątku, przy czym cenzus majątkowy każdej klasy kolejnej był niższy niż poprzedniej. Członkowie klasy drugiej uzbrojeni byli tak samo jak żołnierze klasy pierwszej, nie nosili oni jednak pancerza, a zamiast okrągłej tarczy jedynie tarczę podłużną o mniejszych rozmiarach. Obywatele należący do klasy trzeciej nie nosili ani nagolenników, ani tarczy, a jedynie hełm i broń do ataku. Członkowie klasy czwartej wyposażeni byli jedynie we włócznie i oszczepy. W skład klasy piątej, wystawiającej 30 centurii, wchodzili ludzie o najmniejszym majątku, uzbrojeni jedynie w proce. Do tego dochodziły jeszcze dwie centurie fabri, obsługujących machiny wojenne i podporządkowanych klasie pierwszej, oraz - przyporządkowane klasie piątej - dwie centurie muzyków. Nieposiadający żadnego majątku, a co za tym idzie nieuzbrojeni „proletariusze” stali u samego dołu hierarchii klas (infra classem) i tworzyli wspólnie jedną centurię. W czasie walki służyć oni mogli co najwyżej jako łącznicy i zawiadowcy. Podobnie jak swego czasu podział ludu rzymskiego na związki rodowe, a w okresie późniejszym na regionalne tri-

bus, także i ta nowa struktura stała się jednocześnie podstawą organizacyjną zgromadzenia ludowego. W zorganizowanym według klas i centurii zgromadzeniu ludowym (comitia centuriata) każda centuria miała jeden głos, niezależnie od jej faktycznej liczebności. Liczebność ta, nawiasem mówiąc, była, jeśli idzie o poszczególne centurie, zróżnicowana choćby już tylko dlatego, że mniej liczebne starsze roczniki, powyżej 46 roku życia, tzw. seniores, wystawiały w każdej klasie taką samą liczbę centurii jak iuniores, tak aby w obrębie danej klasy głosy jej starszych, myślących raczej konserwatywnie reprezentantów stanowiły przeciwwagę dla głosów członków młodszych. Zasada głosowania według centurii powodowała, że członkowie centurii jeździeckich oraz klasy pierwszej, dysponujący łącznie 98 głosami, mieli stale możliwość - gdy ich interesy były zbieżne - przegłosowania pozostałych 95 centurii. Jak to podkreślał dobitnie już Cyceron system ten gwarantował zdecydowanie uprzywilejowaną pozycję przy podejmowaniu decyzji ludziom majętnym w przeciwieństwie do uboższych mas. Nowa struktura społeczna nie przyczyniła się, tak samo jak Prawo XII Tablic, do likwidacji politycznego upośledzenia i ekonomicznego ucisku szerokich mas ludności. Wręcz przeciwnie, ugruntowane zostały różnice społeczne między stojącą supra classem arystokracją a gminem, choć ich forma uległa pewnej zmianie. W ten oto sposób dobiegł końca proces ścisłego oddzielania się od siebie patrycjatu i plebsu jako dwóch wyraźnie ukształtowanych stanów, który to proces zapo-

czątkowało zjednoczenie się plebejuszy w ramach odrębnej gminy. W następnych dziesięcioleciach, aż po lata trzydzieste IV wieku p.n.e., społeczeństwo rzymskie funkcjonowało na płaszczyźnie takiego rozdziału pomiędzy stanami. Jednocześnie jednak reforma serwiańska pociągnęła za sobą rozchwianie archaicznego ustroju społecznego Rzymu i zapoczątkowała proces wykształcania się nowego modelu struktury społecznej. Chociaż arystokracja także i w nowym ustroju zajmowała w hierarchii społecznej pozycję najwyższą, to jednak zawdzięczała ją ona już nie samemu tylko znakomitemu pochodzeniu, lecz także swej potędze ekonomicznej. Sprawą jeszcze ważniejszą było instytucjonalne zagwarantowanie zamożnym plebejuszom ważnej pozycji społecznej, odpowiadającej zarówno ich roli ekonomicznej i militarnej, jak i politycznym ambicjom. Jednocześnie owe wyższe warstwy plebejskie uznane zostały za potencjalnych partnerów arystokracji, bowiem patrycjusze nie byli już w stanie zdominować zgromadzenia ludowego sami, a jedynie w sojuszu z plebejską prima classis. Wyrazem tego partnerstwa było oficjalne zniesienie zakazu zawierania małżeństw pomiędzy patrycjuszami i plebejuszami. Czy stało się to istotnie w roku 445 p.n.e. na mocy lex Canuleia, jak twierdzą annaliści, czy też dopiero później, trudno rozstrzygnąć. Zniesienie tego zakazu było w każdym razie krokiem w tym samym kierunku, co wprowadzenie ustroju timokratycznego, a mianowicie ku zbliżeniu i ugodzie pomiędzy patrycjuszami i wyższymi warstwami plebejskimi.

2│ Społeczeństwo rzymskie od początku ekspansji do drugiej wojny punickiej Rozpad archaicznej struktury społecznej: ugoda stanów i ekspansja Na przełomie V i IV wieku p.n.e. Rzym ciągle jeszcze był archaicznym miastem – państwem. Jego porządek społeczny - z arystokracją jako stanem panującym z jednej strony, a uciskanym politycznie i ekonomicznie plebsem z drugiej, był nadal oparty na prostym modelu stanowym, zaś obszar rzymskiego panowania ograniczał się ciągle jeszcze do niewielkiego terytorium wokół miasta. Jednakże zmiany strukturalne w łonie społeczeństwa rzymskiego, dokonujące się od czasu upadku monarchii i wybuchu konfliktu pomiędzy stanami, spowodowały, że Rzym stanął u progu nowej epoki w procesie swego społecznego rozwoju. Gmin nie był już niedojrzałą politycznie masą, lecz przekształcił się w odrębny stan, którego samoświadomość stale rosła i miał już na swoim koncie szereg ważnych zdobyczy politycznych. Jednocześnie ów prosty model stanowy, oparty na opozycji arystokracja - gmin, naruszony został w wyniku postępującego procesu rozwarstwiania społecznego, dokonującego się na gruncie zróżnicowania stosunków własnościowych. Jego konsekwencją było wyodrębnienie się w ramach plebsu grup bogatych właścicieli ziemskich, zamożnych rzemieślników i kupców, ubogich rolników oraz całkowicie bezmajętnych proletariuszy. Około roku 400 p.n.e.

Rzym nie był już państwem o drugorzędnym znaczeniu, jak sto lat wcześniej. Po wygnaniu królów etruskich przez długi czas Rzym zmuszony był do zajmowania pozycji defensywnej. W drugiej połowie 43 V wieku p.n.e. przeszedł on jednak do ofensywy i podbiwszy miasto Fidenae (426 p.n.e.), a przede wszystkim Weje (396 p.n.e.) powiększył znacznie obszar swego panowania. Tym samym wyznaczony został kierunek przyszłego rozwoju społecznego Rzymu, u którego podstaw legł rozpad jego archaicznej struktury. W wewnętrznym konflikcie społeczno – politycznym celem plebsu stało się już nie pogłębianie swej odrębności od arystokracji, a wręcz przeciwnie, ugoda z patrycjatem, na której zależało zwłaszcza plebejskiej elicie. Jeśli idzie o sprawy zewnętrzne to zarówno arystokracja, jak i wszystkie grupy plebejskie zainteresowane były dalszą ekspansją, która z jednej strony umożliwiała zlikwidowanie nędzy ekonomicznej ubogich plebejuszy kosztem ludów podbitych, z drugiej zaś gwarantowała ludziom majętnym możliwość pomnożenia ich bogactwa. Po upływie pozornie spokojnych dziesięcioleci drugiej połowy V wieku p.n.e., kiedy to rozluźnione struktury archaiczne dojrzewały do momentu zastąpienia ich nowym modelem stosunków społecznych, konieczne było już tylko pewne przyspieszenie procesu historycznego, aby doszło do uwidocznienia się konsekwencji dotychczasowego rozwoju. Owo przyspieszenie procesu historycznego miało miejsce w pierwszych dziesięcioleciach IV wieku p.n.e. Jego skutkiem była gruntowna przemiana struktury

społecznej państwa rzymskiego, która dokonała się w ciągu następnego stulecia. Krótko po roku 400 p.n.e. doszło w Rzymie do wyraźnego zaostrzenia się konfliktów społecznych. W wyniku przyrostu naturalnego ludności zwiększyła się znacznie liczba bezrolnych. Rozszerzenie rzymskiego terytorium państwowego po zdobyciu miast Fidenae i Weje nie przyczyniło się w żadnej mierze do zmniejszenia niezadowolenia ubogich, a wręcz przeciwnie, jeszcze je pogłębiło. Podbite i włączone do Rzymu ziemie nie zostały bowiem rozdzielone pomiędzy bezrolnych, lecz zajęte przez bogatych posiadaczy ziemskich. Jednocześnie narastało też niezadowolenie plebsu, również zamożnych warstw plebejskich, spowodowane panującymi w Rzymie stosunkami politycznymi. Główny udział w zwycięskich wojnach Rzymu przeciwko jego sąsiadom miała bowiem plebejska piechota, zwłaszcza piechota ciężkozbrojna, którą wystawiali zamożni plebejusze. Stąd też domagali się oni odpowiednich do swej roli wpływów politycznych. Sytuacja zaostrzyła się jeszcze po roku 387 p.n.e., kiedy to miał miejsce najazd na Rzym osiadłych w Górnej Italii Galów, którzy rozgromili rzymskie wojsko, zajęli na pewien czas miasto prócz Kapitolu, splądrowali je i spustoszyli leżące wokół niego tereny wiejskie. Wiele rodzin rzymskich utraciło wówczas swe mienie i popadło w niewolę za długi. Jednocześnie jednak zachwiany został ustrój państwowy oparty na władzy patrycjatu. W tej sytuacji wyjściem mogła być jedynie rewolucja lub też przeprowadzenie gruntownych reform. Jak głosi tradycja annalistyczna, niezadowolo-

ne masy usiłowały dwukrotnie, kolejno w roku 385 oraz 375 p.n.e., obalić siłą istniejący porządek społeczny. Przeważyło jednak przekonanie, że istniejącego ustroju społecznego nie należy zmieniać przy użyciu siły, zwłaszcza że było to sprzeczne także z interesami zamożnych plebejuszy. Tym bardziej wyraźna stała się zatem konieczność przeprowadzenia reform, co pociągnęło za sobą dojście do znaczenia tego odłamu patrycjatu, który był skłonny do kompromisu i zawarcia sojuszu z plebejską elitą. Najważniejsza reforma przeprowadzona została według tradycji w roku 367 p.n.e. na mocy tzw. leges Liciniae Sextiae, których nazwa wzięła swój początek od imion dwóch trybunów ludowych, będących ich projektodawcami, a mianowicie Gajusza Licyniusza Stolona i Lucjusza Sekstiusza Lateranusa. Ustawy te umożliwiły znaczną poprawę położenia ekonomicznego ubogich plebejuszy, a jednocześnie uzyskanie przez plebs równych z patrycjuszami praw politycznych, dzięki dopuszczeniu plebejskiej elity do sprawowania najwyższych urzędów państwowych. Po sukcesie tej reformy także większość dalszych koniecznych reform wspierana była przez rzymskie ustawodawstwo. Fakt, iż ustawy uchwalane być musiały przez zgromadzenie ludowe gwarantował, że reformy popierane były przez większą część plebsu (a w każdym razie przez większość zgromadzenia ludowego). Ponieważ musiały być one zatwierdzane przez senat, jego zgoda równoznaczna była z usankcjonowaniem dzieła reform przez tę najwyższą w państwie instancję, będącą głównym wy-

razicielem interesów arystokracji. W każdym razie rozwój ustawodawstwa rzymskiego w okresie republiki był - począwszy od ustaw Licyniusza i Sekstiusza, które nadały rzeczy bieg, a na lex Hortensia z roku 287 p.n.e. skończywszy - jednym pasmem reform społeczno – politycznych na korzyść plebsu. Następujący od czasu do czasu regres w tej kwestii, spowodowany postawą nielicznych wpływowych rodzin patrycjuszowskich o nastawieniu konserwatywnym, nie był w stanie rozwoju tego powstrzymać. Zgodnie z kursem polityki reform, wyznaczonym przez ustawy Licyniusza i Sekstiusza, także i kroki podejmowane później zmierzały w dwóch zasadniczych kierunkach. Z jednej strony chodziło o zlikwidowanie nędzy ekonomicznej ubogich plebejuszy, z drugiej natomiast o doprowadzenie do politycznego równouprawnienia plebsu z patrycjatem, co równoznaczne było ze zlaniem się elity plebejskiej z potomkami starej arystokracji patrycjuszowskiej. Już ustawy Licyniusza i Sekstiusza z roku 367 p.n.e. przewidywały podjęcie energicznych działań, zmierzających do poprawienia położenia bezrolnych i zabezpieczenia im warunków bytu. Ciążące na ubogich długi, grożące utratą wolności osobistej, zostały częściowo umorzone (podobnie jak uczynił to Solon w Atenach, rozpoczynając dzieło swych reform w całkowicie podobnej konstelacji historycznej). Jednocześnie zarządzono, że nikt nie może mieć w swym posiadaniu areału gruntów publicznych większego niż 500 jugerów. Ten przepis zawarty w ustawach Licyniusza i Sekstiusza, uważany często za anachroniczny, uznać

należy najprawdopodobniej za autentyczny, i to nie tylko dlatego, że wymienia go jako stare zarządzenie w roku 167 p.n.e. Katon Starszy, lecz i z tego powodu, iż zdaje się, że był on w zgodzie z wielkością rzymskiego obszaru państwowego po aneksji terytoriów miast Fidenae i Weje. Areał 500 jugerów (około 1,25 km2) nie odpowiadał w żadnym wypadku przeciętnej wielkości dóbr ziemskich w tym okresie. Majątki o takich rozmiarach były zapewne w posiadaniu nielicznych najbogatszych rodzin, które przed kilkoma dziesiątkami lat rozdzieliły pomiędzy siebie zdobyte ziemie. Posiadłości ziemskie większe niż 500 jugerów znajdować się mogły przede wszystkim na byłym terytorium państwowym Wejentów, które większe było niż cały pierwotny obszar Rzymu. Bogaci posiadacze ziemscy zmuszeni zostali do zrzeczenia się przynajmniej części ziem, do których rościli sobie prawa. Ziemie te rozdzielone być mogły pomiędzy ubogich. Pełny rozwój polityki zmierzającej do nadania ubogim ziemi nastąpić mógł oczywiście dopiero po roku 340 p.n.e., dzięki szybkiemu przyrostowi ager publicus w wyniku ekspansji. W związku z tym możliwe było zniesienie usankcjonowanej jeszcze przez Prawo XII Tablic niewoli za długi. Wprowadzeniu tej reformy na mocy lex Poetelia Papiria w roku 326 p.n.e. przypisywał Liwiusz w późniejszym czasie znaczenie porównywalne ze znaczeniem ustanowienia republiki (velut aliud initium libertatis). Przychylny plebejuszom i reformom Appiusz Klaudiusz Ślepy (Caecus) podjął w czasie sprawowania przez niego urzędu cenzora

w roku 312 p.n.e. dalsze działania, zmierzające w tym samym kierunku, co reforma rolna oparta na ustawie Licyniusza i Sekstiusza. Byłych niewolników, ludzi najczęściej bardzo ubogich i nieposiadających w chwili swego wyzwolenia żadnej ziemi, a co za tym idzie, przynależnych dotychczas do jednej z czterech tribus miejskich, wpisywał on mianowicie także do tribus wiejskich, tak by mogli oni uzyskać na wsi stałe miejsce zamieszkania oraz grunt pod uprawę. Oznaczało to jednocześnie, że wyzwoleńcy jako obywatele Rzymu o najniższym statusie społecznym, których aktywność polityczna ograniczać się musiała dotychczas do tribus miejskich, mogli odtąd mieć wpływ na kształtowanie poglądów i działalności politycznej również wśród ludności wiejskiej. Wprawdzie reforma ta unieważniona została w roku 304 p.n.e. (był to jeden z nielicznych przypadków reakcyjnej postawy patrycjatu w drugiej fazie walki stanów), to jednak krok ten, mimo że ograniczył zakres działalności wyzwoleńców, nie był już w stanie pohamować ich ambicji ekonomicznych. Celem większości przedsięwzięć reformatorskich w tym okresie było przyznanie plebsowi równych z patrycjatem praw politycznych. Plebejuszom chodziło także w dużym stopniu o to, aby zabezpieczyć się możliwie najskuteczniej przed samowolą urzędników państwowych. W roku 304 p.n.e. trybun ludowy Gnejusz Flawiusz ogłosił zbiór formuł procesowych (ius Flavianum), gwarantujących jednolite reguły postępowania ze wszystkimi obywatelami przed sądem. Przed samowolą magistratur chroniła obywateli także lex Va-

leria de provocatione z roku 300 p.n.e. Zgodnie z tą ustawą każdy obywatel, któremu urzędnik wymierzył najwyższą karę, miał prawo odwołać się (provocatio) do zgromadzenia ludowego, które sprawę tę rozstrzygnąć musiało na podstawie własnego postępowania sądowego. Magistratury miasta Rzymu pozbawione zostały także kompetencji, jeśli idzie o prowadzenie postępowania karnego w sprawach politycznych. Kompetencje te przekazane zostały zgromadzeniu ludowemu. Elicie plebejskiej chodziło oczywiście w głównej mierze o równouprawnienie z patrycjatem w politycznym kierowaniu państwem rzymskim. Ponieważ aktywność polityczną rozwijać można było przede wszystkim poprzez sprawowanie urzędów państwowych, a także obradowanie i podejmowanie uchwał w senacie oraz zgromadzeniu ludowym, dlatego też głównymi celami plebejskiej elity było dopuszczenie jej do najwyższych urzędów, uzyskanie równych z patrycjuszami praw w senacie, a jednocześnie wzmocnienie pozycji popierającego ją zgromadzenia ludowego względem senatu. Jeśli idzie o udział zamożnych plebejuszy w sprawowaniu władzy politycznej poprzez piastowanie urzędów, to ich pierwotną taktyką było ustanawianie odrębnych urzędów. Na tej pośredniej drodze wywalczyli oni sobie dopiero możliwość obejmowania przez nich także i tych urzędów, które dotychczas zastrzeżone były wyłącznie dla patrycjuszy. Drobne sukcesy w tej kwestii zdołali plebejusze wywalczyć sobie jeszcze na długo przed ogłoszeniem ustaw Licyniusza i Sekstiusza. Trybunami wojskowymi o władzy konsularnej, która to in-

stytucja wprowadzona została według tradycji w roku 444 p.n.e., byli od samego początku po części patrycjusze, po części zaś plebejusze, zapewne dlatego, że plebs gotów był ruszyć w pole jedynie pod rozkazami własnych dowódców. Z uwagi na militarne znaczenie plebejuszy uznanie równouprawnienia ich komendantów z dowódcami patrycjuszowskimi udało się im przeforsować najprędzej. Urząd cywilny pierwszy plebejusz objął w roku 409 p.n.e., a był to urząd kwestora (quaestor), spełniającego funkcje pomocnicze przy wyższych urzędnikach. Rzeczą znamienną jest przy tym, że urząd ten miał bardzo niską rangę. Proces faktycznego zrównywania praw plebejuszy z patrycjuszami, jeśli idzie o dostęp do sprawowania urzędów, rozpoczął się kilka dziesiątek lat później, jako wynik tego samego wrzenia politycznego, które doprowadziło do powstania reformatorskiego dzieła Licyniusza i Sekstiusza. W roku 368 p.n.e. ówczesny patrycjuszowski dyktator powołał z uwagi na nadzwyczajną sytuację swego plebejskiego zastępcę, nazwanego magister equitum. Jednocześnie przedstawiciele plebsu przyjęci zostali do kolegium kapłańskiego, czuwającego nad wyroczniami. Radykalną reformę przyniosły natomiast ustawy Licyniusza i Sekstiusza z roku następnego. Odtąd najwyższymi urzędnikami w państwie - zarówno jeśli idzie o jurysdykcję, jak i o prowadzenie wojny - byli dwaj konsulowie (consules), spośród których jeden mógł być plebejuszem, a prócz nich pretor (pretor), którego kompetencje ograniczały się do jurysdykcji. Urząd pretora piastować mogli zarówno patrycjusze, jak i plebe-

jusze. Jednocześnie plebejuszom przyznane zostało prawo do ubiegania się o inne najwyższe urzędy państwowe, na przykład o urząd dyktatora lub cenzora. Prócz tego do dwóch stanowisk edylów plebejskich (aediles plebis) dodano dwa stanowiska edylów patrycjuszowskich, noszących tytuł edylów kurulnych (aediles curulis), aby w ten sposób umożliwić równomierny rozdział funkcji edylów między przedstawicielami obu stanów. Wkrótce potem pierwsi plebejscy wyżsi urzędnicy obejmowali swe urzędy. Pierwszym plebejskim konsulem był według tradycji w roku 366 p.n.e. Lucjusz Sekstiusz Lateranus, zaś pierwszym plebejskim dyktatorem w roku 356 p.n.e. - Gajusz Marcjusz Rutilus, będący także pierwszym plebejskim cenzorem (w roku 351 p.n.e.). Pierwszym plebejskim pretorem był w roku 337 p.n.e. Kwintus Publiliusz Filon. Uwieńczeniem procesu zdobywania przez plebejuszy dostępu do urzędów była lex Ogulnia z roku 300 p.n.e., na mocy której przed przedstawicielami plebsu otwarła się możliwość obejmowania najwyższych urzędów kapłańskich, takich jak urzędy pontyfików (pontifices) i augurów (augures). Elita plebejska dążyła do tego, aby reformy te przyczyniły się także do stworzenia jej korzystniejszej pozycji w senacie. Lex Ovinia (przed rokiem 312 p.n.e.) stanowiła, że skład senatu miał być co jakiś czas uzupełniany na nowo przez cenzorów. Oznaczało to, że w ciągu każdej cenzorskiej kadencji senat mógł być zasilany przez zamożnych i wpływowych plebejuszy. Jednocześnie na mocy tej ustawy senatorzy plebejscy

zrównani zostali w swych prawach z senatorami patrycjuszowskimi, bowiem przyznawała ona conscripti pełne prawo głosu, przysługujące dotychczas jedynie patres. Wielu plebejuszy przyjętych zostało do senatu, zwłaszcza w czasie sprawowania urzędu cenzora przez Appiusza Klaudiusza Ślepca (Caecusa) w roku 312 p.n.e. Było wśród nich nawet wielu synów wyzwoleńców, a zatem także rzemieślników i kupców. W ten sposób senat przestał być wyłącznym bastionem arystokracji, która jedynie ze względu na swe urodzenie i posiadłości ziemskie posiadała szczególne przywileje. Jednocześnie ograniczone zostały także prawa senatu na korzyść zgromadzenia ludowego, będącego pod dużym wpływem zamożnych plebejuszy. Podczas gdy wcześniej plebiscita nie nabierały mocy prawnej, jeżeli senat odmówił ich zatwierdzenia, to ogłoszona w roku 339 p.n.e. lex Publilia stanowiła, że wszelkie zastrzeżenia senatu odnośnie do danej uchwały zgłaszane musiały być już wcześniej, a mianowicie przed zwołaniem zgromadzenia ludowego. Plebiscita nie mogły być już zatem uznawane za nieważne jedynie z powodu odrzucenia ich przez konserwatywną większość senatu. Jeszcze dalej idzie w tej kwestii lex Hortensia z roku 287 p.n.e., uważana powszechnie za akt kończący walkę pomiędzy stanami. W roku tym miały miejsce ruchy na tle zadłużenia osób prywatnych i zdawało się już, że konflikt pomiędzy plebejuszami a patrycjuszami rozgorzeje na nowo, przybierając dawne formy, plebs bowiem posunął się nawet do secesji jako środka nacisku, jak się to już - według tradycji - zdarzyło dwukrotnie

w V wieku p.n.e. Jednakże „w tym momencie przywódcy plebsu i patrycjatu wznieść się musieli ponad chwilowe wzburzenie i zawrzeć ugodę oznaczającą ostateczne i całkowite przezwyciężenie całej przeszłości” (A. Heuss). Konsekwencją tej ugody było uznanie, że uchwały plebejskiego zgromadzenia ludowego (plebiscita) posiadają moc prawną bez konieczności zatwierdzania ich przez senat. Fakt, że reforma ta, mogąca w zasadzie doprowadzić do upadku państwa, była w ogóle możliwa, świadczy dobitnie o daleko posuniętej ugodzie stanów. Podstawą reformy było zapewne przekonanie, że i senat, i zgromadzenie ludowe są w znacznej mierze wyrazicielami tych samych interesów, bowiem przywódcy plebsu i zgromadzenia ludowego byli jednocześnie przedstawicielami i wpływowymi członkami formującej się właśnie nowej arystokracji senatorskiej. W ten oto sposób plebejusze odnieśli zwycięstwo. Spowodowało ono zniesienie przedziału pomiędzy stanami, lecz nie oznaczało wkroczenia Rzymu na drogę ku społeczeństwu egalitarnemu. Stworzyło raczej przesłanki dla dalszego rozwarstwienia społecznego. Zwycięstwo to zawdzięczali plebejusze swej determinacji, z jaką walczyli z patrycjuszami o swe prawa, oraz konsekwentnej polityce sojuszu zamożnych plebejuszy z ubogimi, a ponadto kompromisowej postawie arystokracji, a przynajmniej jej szerokich kręgów, często pod presją złej sytuacji zewnętrznej Rzymu, w końcu zaś wspólnemu dla wszystkich grup zainteresowaniu eks-

pansją, która umożliwiała przezwyciężenie problemów społecznych. Społeczno – historyczne implikacje rzymskiej ekspansji miały wagę szczególną. Reformowanie rzymskiego ustroju społecznego za pomocą ustawodawstwa nie tylko zbiegło się w czasie z rozszerzaniem się władzy Rzymu na Italię, lecz było z tym procesem organicznie związane. Państwu rzymskiemu udało się w krótkim czasie przezwyciężyć skutki klęski zadanej mu przez Galów w 387 roku p.n.e. Po licznych walkach z sąsiadami i po umocnieniu środkami dyplomatycznymi swej pozycji w Lacjum oraz na terenach przyległych, w drugiej połowie IV wieku p.n.e. Rzym przystąpił do wielkiej ofensywy, która po ciężkich wojnach ze sfederowanymi w ramach Związku Samnickiego plemionami górskimi (do roku 290 p.n.e.) oraz po wielkich zwycięstwach odniesionych nad Galami i Etruskami (w 285 roku p.n.e.) doprowadziła do podboju środkowej Italii, zaś po wojnie z Tarentem i królem Epiru, Pyrrusem, (282–270 r. p.n.e.) do zajęcia Italii Południowej. Przyczyną wojen zaborczych prowadzonych przez Rzym nie był irracjonalny pęd Rzymian do ekspansji, lecz konieczność rozwiązania wewnętrznych problemów społeczeństwa rzymskiego poprzez rozszerzenie obszaru rzymskiego panowania. Nawiasem mówiąc, również i napór Samnitów oraz sprzymierzonych z nimi plemion górskich ze środkowej Italii na - miejscami niezwykle urodzajne - tereny przybrzeżne pomiędzy Rzymem a Neapolem miał podobne podłoże. Dla tych

pasterskich ludów przeludnienie miało jeszcze bardziej katastrofalne skutki niż dla państwa rolniczego, jakim był Rzym. Była to jednak strefa interesów Rzymu. Również zdumiewające sukcesy w polityce zewnętrznej, które udało się Rzymowi odnieść w przeciągu krótkiego czasu, dadzą się w pełni wyjaśnić jedynie w społeczno – historycznym kontekście. Przypisać je należy nie tylko zdolnościom wodzów i polityków rzymskich, lecz także wyższości rzymskiego ustroju społecznego nad systemami społecznymi większości ludów i plemion Italii. W przeciwieństwie do zacofanych plemion górskich środkowej Italii wojsko rzymskie miało swe zaplecze w ośrodkach miejskich, które zaopatrywały je w uzbrojenie i żywność. Były to mianowicie, prócz Rzymu stanowiącego centrum założonej około połowy IV wieku p.n.e. pierwszej kolonii rzymskiej, Ostii, takie kolonie obywateli rzymskich jak: Antium, Terracina, Sinuessa, Castrum Novum, Sena Gallica, założone wzdłuż wybrzeża morskiego w latach 338–283 p.n.e. Przeciwko armii etruskiej, którą tworzyła arystokracja i jej uzbrojeni poddani, wystąpiło rzymskie wojsko, składające się z obywateli o całkowicie odmiennym stopniu samoświadomości. Jednocześnie jednak Rzym poprzez fakt nadania licznym ludom i plemionom Italii obywatelstwa rzymskiego umożliwił im włączenie się w swój system społeczno – polityczny. Po zjednoczeniu Italii pod władzą Rzymu w przededniu wybuchu pierwszej wojny rzymsko – kartagińskiej Półwysep Apeniński objęty był siecią gmin o zróżnicowanej pozycji prawnej. Prócz „sprzymie-

rzeńców posiadających nominalną suwerenność (socii), istniały również „gminy półobywateli” z rzymskim obywatelstwem, lecz bez prawa uczestniczenia w wyborach rzymskich urzędników (civitates sine sufragio), kolonie rządzonego przez Rzym Związku Latyńskiego (coloniae Latinae), gminy ludności tubylczej z obywatelstwem rzymskim i samorządem wewnętrznym (municipia) oraz kolonie rzymskie (coloniae civium Romanorum). Wspaniałomyślne nadawanie obywatelstwa rzymskiego w różnych jego formach było nie tylko zabiegiem dyplomatycznym. Stwarzało ono również podstawy do pomnażania rzymskiego „manpower”, a co za tym idzie do zjednoczenia ludności italskiej w ramach jednego państwa. W konsekwencji reformatorskiego ustawodawstwa oraz rozciągnięcia się rzymskiego panowania na Italię struktura społeczeństwa rzymskiego uległa w przeciągu stulecia, dzielącego ogłoszenie ustaw Licyniusza i Sekstiusza od wybuchu pierwszej wojny punickiej, daleko idącym przemianom. Reformy zapoczątkowały proces rozwarstwiania się społeczeństwa, dokonującego się już na nowych podstawach. Związki rodowe leżące u podstaw archaicznej struktury społecznej, utrzymywały się wprawdzie jeszcze przez całe wieki dzięki ciągle żywotnej instytucji klienteli oraz pielęgnowaniu kultów prywatnych i mogły w dalszym ciągu silnie oddziaływać na stosunek pomiędzy pojedynczą osobą a grupą, nie stanowiły już jednak zasady decydującej o podziale społecznym. Pochodzenie patrycjuszowskie zachowało wprawdzie swe społeczne znaczenie w ciągu całej hi-

storii Rzymu, nie było już jednak od dawna kryterium rozstrzygającym o przyznaniu uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie, jak to było dawniej. Szczególna pozycja patrycjuszowskiej arystokracji rodowej jako pewnego rodzaju instytucji została co prawda utrzymana dzięki tytułom, strojowi i zastrzeżeniu wyłączności obejmowania przez patrycjuszy pewnych urzędów kapłańskich, rozróżnienie pomiędzy patrycjuszami a nie– patrycjuszami nie było już jednak podstawą porządku społecznego. Prosty model dwustanowy, oparty na opozycji patres - plebs, zastąpiony został przez nowy model stosunków społecznych. Nowa najwyższa warstwa społeczna składała się z potomków starej arystokracji rodowej i najbogatszych rodzin plebejskich, których wiązały ze sobą ścisłe stosunki rodzinne. Swą wysoką pozycję zawdzięczali członkowie tej warstwy władzy, jaką skupiali w swych rękach dzięki piastowaniu przez nich urzędów państwowych i zasiadaniu w senacie. Sprawowanie urzędów umożliwiał im posiadany majątek. Funkcje, które sprawowali, powodowały, że cieszyli się oni w społeczeństwie dużym poważaniem. Ta nowa warstwa wyższa społeczeństwa rzymskiego dzieliła się na elitę rządzącą oraz liczną grupę „zwykłych” senatorów. Do elity wchodzili przy tym zarówno patrycjusze, jak i plebejusze. Zaliczano do niej także byłych konsulów. Poniżej tej warstwy w hierarchii społecznej nie stały już - jak to było wcześniej - w niewielkim tylko stopniu zróżnicowane masy ludności uboższej i zupełnie ubogiej, lecz liczne warstwy, różniące się pomiędzy sobą wielkością i rodzajem

posiadanego majątku, a także pozycją prawną. Byli to bogaci rolnicy, którzy otrzymali ziemię pod uprawę na terenach podbitych, drobni rzemieślnicy i kupcy, drobni rolnicy i robotnicy rolni, będący w dużym stopniu uzależnieni osobiście od wielkich posiadaczy ziemskich, na przykład jako ich klienci, następnie zaś wyzwoleńcy, wykonujący głównie zawody miejskie, i na koniec niewolnicy, którzy nie byli już teraz włączani automatycznie do patriarchalnego związku rodzinnego. Istnienie tego modelu równoznaczne było z rozpadem archaicznej struktury społecznej. Powodowało ono także i to, że w ramach nowego ustroju społecznego sprzeczności nie mogły już sprowadzać się jedynie do prostego konfliktu pomiędzy arystokracją i gminem, tym bardziej, że problemy ekonomiczne częściowo, polityczne zaś niemal całkowicie przestały być czynnikami konfliktogennymi. Mimo istniejących w dalszym ciągu antagonizmów pomiędzy biednymi i bogatymi nastąpił teraz okres względnego spokoju, w którym dopiero stopniowo narastały nowe, poważne konflikty. Wyraźne następstwa dla społeczeństwa rzymskiego miały także prowadzone przez Rzym wojny zaborcze. Wspólne dla wszystkich grup społecznych zainteresowanie ekspansją zmusiło zantagonizowane strony do zawarcia ugody, a sukcesy rzymskiej ekspansji, umożliwiające rozwiązanie problemów społecznych kosztem strony trzeciej, przyczyniły się do złagodzenia napięć i usunęły - grożące przed ogłoszeniem ustaw Licyniusza i Sekstiusza - niebezpieczeństwo zmiany systemu władzy przy użyciu siły. Bezrolni otrzymali ziemię pod

uprawę na terenach podbitych, zarówno w okolicy Rzymu, jak i na obszarze nowo założonych kolonii rzymskich i latyńskich. Jednocześnie w wyniku ekspansji, kolonizacji i nadawania obywatelstwa rzymskiego ludom podbitym, ustrojowy model społeczeństwa rzymskiego, który był dotychczas systemem miasta – państwa i odnosił się jedynie do Rzymu i jego okolic, stał się systemem państwowym, w ramach którego istniały liczne inne ośrodki miejskie z ich terytoriami. Ten system państwowy wchłonął zarazem różnorodne lokalne systemy społeczne, takie, jak greckie poleis na Południu, kwitnące ośrodki rolnicze w Kampanii, zacofane plemiona pasterskie w górzystej Italii Środkowej oraz gminy miejskie z właściwymi im strukturami Etrurii. Ustrój społeczny Rzymu w III wieku p.n.e. Zakończenie walki stanów oraz ekspansja Rzymu na Półwysep Italski były czynnikami determinującymi kierunek dalszego rozwoju społeczeństwa rzymskiego. W wyniku historycznych przemian, jakie miały miejsce w Rzymie na przestrzeni wieku, dzielącego ogłoszenie ustaw Licyniusza i Sekstiusza od wybuchu pierwszej wojny punickiej, wyłoniły się trzy nowe przesłanki podziału społeczeństwa oraz stosunków warstw społecznych pomiędzy sobą. Zarówno przemiany w łonie populus Romanus, jak i sukcesy rzymskiej ekspansji spowodowały, że struktura ekonomiczna państwa rzymskiego, a co za tym idzie i jego struktura społeczna ulegać zaczęły silniejszemu niż dotychczas zróżnicowaniu.

Skutkiem ekspansji było ponadto także i to, że w III wieku p.n.e. porządek społeczny Rzymu, ograniczony dotychczas do niewielkiej liczby mieszkańców jednej gminy miejskiej, rozciągnięty został na ludność wielomilionową, a co za tym idzie objął swym zasięgiem różnorodne siłą rzeczy grupy społeczne. Wreszcie, grupy te zostały z konieczności włączone w ramy ustroju arystokratycznego, bo wiem polityczne zwycięstwo plebejskiej elity nie spowodowało bynajmniej demokratyzacji ustroju społecznego, jak to miało miejsce na przykład w Atenach za czasów Klejstenesa. Jego konsekwencją było uformowanie się nowej arystokracji, w rękach której spoczywała silna władza. W tych warunkach w III wieku p.n.e. ukształtował się w Rzymie specyficzny arystokratyczny ustrój społeczny. Zwycięstwa odniesione przez Rzymian w pierwszej wojnie punickiej (264–241 r. p.n.e.) przyspieszyły jedynie jego rozwój, a dopiero przemiany, które spowodowała druga wojna punicka (218–201 r. p.n.e.) nadały rozwojowi temu nieco inny kierunek. Jeśli idzie o strukturę gospodarczą Rzymu, to w IV wieku p.n.e. był on ciągle jeszcze zacofanym państwem rolniczym, w którym przeważająca część ludności żyła z uprawy roli i hodowli bydła, a posiadanie ziemi było najważniejszym źródłem i zarazem główną oznaką bogactwa. Rzemiosło i handel odgrywały niewielką rolę. W handlu posługiwano się ciągle jeszcze - zamiast bitymi monetami - archaicznymi środkami płatniczymi (bydło, sztabki i płytki miedziane z odciśniętym znakiem wartości). Rzemieślnicy i kupcy tworzyli niezbyt

liczną grupę w ramach plebsu. Produkcja rolnicza zachowała, jak wiemy, swą wiodącą rolę przez cały okres starożytności aż po czasy nowożytne, tj. do rewolucji przemysłowej. Dla wewnętrznego rozwoju Rzymu ważne było jednak, że w związku z ekspansją wzrosło w gospodarce znaczenie handlu, rzemiosła oraz operacji finansowo – bankowych, co doprowadziło do umocnienia pozycji działających w tych sektorach grup społecznych. Na znaczne przyspieszenie procesu wyodrębniania się różnych kierunków działalności gospodarczej wpłynął fakt, że Rzym od czasu pierwszej wojny punickiej był także potęgą morską. Po podboju Sycylii w roku 241 p.n.e., jak również Sardynii i Korsyki w 237 r. p.n.e., a zwłaszcza po przekształceniu tych wysp w pierwsze prowincje rzymskie w roku 227 p.n.e., zachodnia część basenu Morza Śródziemnego stała się terenem także rzymskiej ekspansji ekonomicznej. Najbardziej wyraźną oznaką przekształcania się struktury ekonomicznej Rzymu było rozpoczęcie już w roku 269 p.n.e., a więc w przededniu wybuchu pierwszej wojny punickiej, regularnego bicia monet. Spowodowało to również ustalenie nowych kryteriów, według których mierzona była pozycja społeczna obywateli. Ich przynależność do poszczególnych klas majątkowych, ustalonych w swoim czasie przez tzw. reformę serwiańską, regulowana być mogła odtąd na podstawie kwalifikacji majątkowej, w której wyznaczony dla każdej klasy cenzus wyrażany był w sumach pieniężnych.

Silniejsze niż dotychczas rozwarstwienie społeczeństwa rzymskiego było również skutkiem tego, że w III wieku p.n.e. ustrój społeczny Rzymu rozciągnięty został na całą ludność Półwyspu Italskiego. Ludność ta była niezmiernie zróżnicowana pod względem etnicznym, społecznym i kulturowym. Już choćby jedynie z uwagi na swą liczebność nie mieściła się ona w ramach prostego, archaicznego modelu podziału społeczeństwa. Według rzymskich list cenzusowych z III wieku p.n.e., na podstawie których ustalić można przynajmniej przypuszczalną liczebność cives Romani w tym czasie, liczba dorosłych obywateli Rzymu wynosiła w roku 276 p.n.e. 271 224, do roku 265 wzrosła zaś do 292 234. W wyniku dużych strat w czasie pierwszej wojny punickiej nastąpił spadek liczby ludności. W roku 247 p.n.e. Rzym liczyć miał podobno 241 712 obywateli, następnie liczba ta miała ponownie zacząć wzrastać, by w roku 234 p.n.e. wynieść 270 713. Według P.A. Brunta, który oparł się na podawanych przez Polibiusza danych dotyczących liczebności zdolnej do walki ludności Italii w roku 225 p.n.e., liczbę wszystkich wolnych mieszkańców Półwyspu Italskiego (wyłączywszy Górną Italię) szacować można w tym czasie na około 3 000 000 osób, do czego doliczyć należałoby jeszcze 2 000 000 niewolników. Nawet jeżeli szacunki te są niepewne i, zwłaszcza w odniesieniu do niewolników, dla okresu tego bardzo zawyżone, to jednak świadczą one wyraźnie o tym, że w III wieku p.n.e. rozwój społeczeństwa rzymskiego przebiegać musiał w zupełnie odmiennych niż dotychczas warunkach,

w których archaiczny, prosty model społeczny, oparty na opozycji arystokracja – gmin, nie był już możliwy. Owo zróżnicowane społeczeństwo objęte zostało ramami arystokratycznego ustroju społecznego. To że wynikiem walki stanów w Rzymie było uformowanie się nowej arystokracji i zdominowanego przez nią ustroju społecznego oraz że archaiczna forma rządów arystokracji nie została zastąpiona w państwie tym przez ustrój demokratyczny, nie było w żadnym razie prostą konsekwencją konserwatywnego nastawienia ludności rzymskiej, składającej się w znacznej mierze z właścicieli ziemskich i drobnych rolników. Taki bieg rzeczy był wynikiem charakteru konfliktu pomiędzy patrycjuszami a plebejuszami. Polityczne zwycięstwo plebsu oznaczało zwycięstwo plebejskiej elity, która już od V wieku p.n.e. dążyła do zintegrowania się z warstwą rządzącą. Jej celem nie było nigdy zniesienie rządów arystokracji, lecz udział w nich. Dzięki uzyskaniu w okresie pomiędzy ogłoszeniem leges Liciniae Sextiae i lex Hortensia równych z patrycjuszami praw politycznych plebejskiej elicie udało się swój cel osiągnąć. W jej politycznych zamierzeniach nie leżało nigdy ustanowienie takiego porządku społecznego, w którym również niższe warstwy wolnych obywateli miałyby otrzymać nieograniczoną władzę. Z drugiej zaś strony dla ubogich mas plebejskich walka o uzyskanie prawa do współdecydowania w sprawach politycznych była jedynie środkiem do osiągnięcia ich najważniejszego celu, jakim był stosowny udział w gruntach publicznych. Po nadaniu ubogim plebejuszom ziemi na

mocy ustaw Licyniusza i Sekstiusza oraz w wyniku podboju Italii, ich problemy uchodziły w znacznym stopniu za rozwiązane. Poza tym wykształcenie się nowej warstwy wyższej nie tylko nie naruszyło instytucji klienteli, lecz dzięki związkom niższych grup społecznych z awansującymi w hierarchii społecznej rodzinami plebejskimi uczyniło ją jeszcze bardziej żywotną. W ramach tego systemu, gwarantującego potężnym i bogatym rodom dzięki osobistym powiązaniom z rzeszą ich klientów szczególne wpływy polityczne oraz dużą liczbę stronników, taka demokratyzacja porządku społecznego, jaka miała miejsce w Atenach, nie była możliwa. Tak więc społeczny ustrój Rzymu pozostał w III wieku p.n.e. - jak i w całej jego późniejszej historii - ustrojem arystokratycznym. Z przedstawionych wyżej powodów w III wieku p.n.e. rozwarstwienie rzymskiej struktury społecznej, a co za tym idzie i stosunki pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi nabrały innego charakteru. Podział społeczeństwa oparty był na skomplikowanym systemie wyróżników, w którym ważną rolę odgrywały z jednej strony przywileje z racji pochodzenia, z drugiej zaś osobiste zdolności i przedsiębiorczość, poza tym posiadanie ziemi i pieniędzy, wpływy polityczne dzięki przynależności do senatu, a przede wszystkim dzięki dostępowi do urzędów, następnie pozycja prawna, związana z posiadaniem rzymskiego obywatelstwa i wolności osobistej, działalnością w dziedzinie rolnictwa lub innych sektorach gospodarki i na koniec stosunki polityczne poszczególnych gmin italskich

z Rzymem. W obrębie tego systemu podziału, którego ramy tworzyła z jednej strony arystokracja senatorska, z drugiej zaś niewolnicy, istniało wiele warstw społecznych, które również nie były jednolite. Mimo że instytucja plebsu została oficjalnie utrzymana, to jednak jedynie nowo uformowana arystokracja senatorska dzięki jej przywilejom oraz silnemu poczuciu przynależności stanowej posiadała przynajmniej niektóre cechy charakterystyczne dla stanu, przy czym nie był to w żadnym razie stan zamknięty dla niższych warstw społecznych. Jednocześnie rozpoczął się już proces wykształcania się nowej elity, która zainteresowana była nie tylko w posiadaniu ziemi, lecz także w coraz większym stopniu w zyskach, płynących z uprawiania rzemiosła, handlu oraz wszelkich operacji finansowych. Zmieniło się także podłoże napięć społecznych. W miejsce konfliktu pomiędzy patrycjuszami i plebejuszami narastać zaczęły obecnie nowe antagonizmy, na przykład pomiędzy warstwą rządzącą a grupami ubogich proletariuszy, których liczba w mieście Rzymie stale się zwiększała, poza tym pomiędzy Rzymianami a ich często uciskanymi sprzymierzeńcami oraz pomiędzy właścicielami niewolników a niewolnikami. Nie istniała jednak obawa, że antagonizmy te przekształcą się w poważny konflikt społeczny, bowiem z jednej strony można było rozwiązać je po części środkami pokojowymi, z drugiej zaś kontrolowane były one stale dzięki sile warstwy rządzącej. Władza polityczna tej warstwy była w ogóle najważniejszym czynnikiem integrującym różnorodne grupy społeczne, choćby tylko

dlatego, że miała ona swego sojusznika w masach ludności rolniczej, której nadała ziemię. Uwidoczniło się to przede wszystkim w czasie wojen z Kartaginą. O tym, że społeczny ustrój Rzymu także po zakończeniu walki stanów miał wybitnie arystokratyczny charakter, świadczy najwyraźniej fakt, że panująca arystokracja senatorska stanowiła nieznaczną jedynie część całego populus Romanus. Liczba członków senatu, a co za tym idzie liczba mężczyzn przynależnych do arystokracji senatorskiej, wynosiła przeważnie jedynie około 300 osób. Ale nawet w ramach tej nielicznej arystokracji istniała jeszcze węższa elita, a mianowicie nobilitas, ciesząca się największym poważaniem i wpływami politycznymi, w pełni świadoma swej uprzywilejowanej pozycji. Za viri nobiles - przy czym określenie to nie stało się nigdy tytułem formalnym - uchodzili czołowi senatorzy i ich rodziny, ogólnie rzecz biorąc, konsulowie - jako że urząd konsula był najwyższym urzędem w państwie, oraz ich potomkowie. Na przestrzeni III wieku p.n.e. nobilami byli członkowie około 20 arystokratycznych rodów patrycjuszowskich i plebejskich, a oprócz nich nieliczni homines novi, którzy do grona najwyższej arystokracji wprowadzili nowe rodziny. Najstarszymi z tych rodzin, odgrywających w przeciwieństwie do wielu wymarłych w ciągu IV wieku p.n.e. rodów patrycjuszowskich przez długi jeszcze czas ważną rolę w rzymskiej historii, byli Fabii, od niepamiętnych czasów najbardziej szanowany rzymski ród arystokratyczny, ponad to Aemilii i Cornelli, a także Claudii i Valerii pochodzenia sabińskiego. Typo-

wym przedstawicielem tych kręgów był w okresie drugiej wojny punickiej Kwintus Fabiusz Maksimus Verrucosus, zwany „Kunktatorem” (Cunctator), cenzor, pięciokrotny konsul, dwukrotny dyktator, świadom w pełni tradycji swego rodu, za którego protoplastę uważał Herkulesa, przy tym człowiek otwarty na nowe prądy umysłowe. Od czasu ogłoszenia ustaw Licyniusza i Sekstiusza konsulowie pochodzili także z rodów plebejskich. Już w drugiej połowie IV wieku p.n.e. rody te szczycić się mogły ludźmi, odgrywającymi w życiu publicznym Rzymu rolę wiodącą, jak to było na przykład w przypadku Kwintusa Publiliusza Filona, czterokrotnego konsula i duchowego ojca lex Publilia. Także w III wieku p.n.e. wielu z nich przeszło do historii, na przykład Marek Atiliusz Regulus, dwukrotny konsul i wódz w czasie pierwszej wojny punickiej. W okresie tym nie istniał już ścisły rozdział rodzin patrycjuszowskich od rodzin plebejskich. Poszczególne rodziny warstwy rządzącej miały zarówno gałąź patrycjuszowską, jak i plebejską, np. Veturii, poza tym większość rodów była ze sobą spowinowacona, na przykład Fabiusze spowinowaceni byli z licznymi rodzinami plebejskimi. Prócz tego począwszy od ostatnich dziesięcioleci IV wieku p.n.e. do senatorskiej arystokracji Rzymu przyjmowane były najznamienitsze rodziny licznych rzymskich i latyńskich miast Italii, na przykład Plautii z miasta Tibur, Mamilii, Fulvii oraz Coruncanii z Tuskulum, Atilii z Cales, Otacilii z Benewentum, Ogulnii z Etrurii. Ścisłe stosunki z rzymską arystokracją utrzymywały również górne warstwy sprzymierzonych

z Rzymem gmin, jak na przykład spowinowacona z Rzymianami arystokracja z Kapui. Arystokracja senatorska wraz z jej elitą odróżniała się od pozostałych warstw społeczeństwa rzymskiego poprzez swe przywileje, działalność, majątek, poważanie oraz poczucie przynależności stanowej. Mimo że wykazywała ona co najmniej tendencję do tworzenia własnego stanu, nie rościła sobie przy tym bynajmniej pretensji do ekskluzywności. Do jej grona mieli możliwość wejść szczególnie zdolni i przedsiębiorczy potomkowie rodów niesenatorskich, którzy jako „nowi ludzie” otrzymywali szansę objęcia nawet najwyższego urzędu w państwie rzymskim, jakim był urząd konsula. Takim homo novus był na przykład Gajusz Flaminiusz, który w okresie dzielącym obie wojny punickie przeforsował przeprowadzenie nowych reform na korzyść drobnych rolników i ze względu na swe zapatrywania polityczne i religijne często popadał w konflikt z przedstawicielami swego stanu. Jednakże większość arystokracji stanowili potomkowie tych rodzin senatorskich, które w drugiej połowie IV wieku p.n.e. miały już za sobą długą historię, albo też powstały wówczas w wyniku zlania się plebejskiej elity z arystokracją patrycjuszowską; nieliczni homines novi przejmowali z reguły konserwatywne poglądy tejże arystokracji równie szybko jak gruntownie. Najlepszym tego przykładem był Marek Porcjusz Katon (234–149), pochodzący z ekwickiego rodu z Tuskulum, według Cycerona quasi exemplar ad industriam virtutemque.

Uprzywilejowana pozycja arystokracji w społeczeństwie rzymskim była wynikiem tego, że jej członkowie zdominowali życie polityczne Rzymu. Z niej wywodzili się urzędnicy rzymscy, z jej przedstawicieli składał się senat, ona dysponowała - głównie dzięki wpływom wśród swych klientów - zgromadzeniem ludowym. System piastowania urzędów państwowych, regulujący kolejność ich obejmowania: od najniższych do urzędu cenzora oraz konsula (cursus honorum), sprawił, że dostęp do urzędów stał się przywilejem arystokracji. Jedynie jej przedstawiciele posiadali majątek, umożliwiający im organizowanie odpowiedniej „kampanii wyborczej”, kiedy ubiegali się o urzędy. Jedynie oni dysponowali rzeszą swych klientów, na których głosy liczyć mogli w czasie wyborów. Jedynie oni byli do tego stopnia niezależni ekonomicznie, iż mogli sobie pozwolić na obejmowanie bezpłatnych urzędów, z którymi wiązały się określone zobowiązania finansowe. Poza tym jedynie oni posiadali odpowiednie przygotowanie do działalności politycznej, wychowywali się bowiem w tradycji najznamienitszych rodzin rzymskich i otrzymali stosowne wykształcenie. Dzięki doświadczeniu zdobytemu w trakcie piastowania urzędów tworzyli oni potem w senacie krąg polityków, posiadających największe kompetencje, by podejmować ważne decyzje polityczne. W wyniku tego ludzie ci cieszyli się dużym poważaniem i mogli wpływać na kształtowanie opinii i poglądów szerokich mas ludności. Przed masami, a zwłaszcza przed zgromadzeniem ludowym, władza arystokracji zabezpieczona była in-

stytucjonalnie. Wprawdzie Polibiusz, zagorzały zwolennik ustroju rzymskiej republiki, uważał, że siła Rzymu tkwi w zdrowym połączeniu form rządów monarchicznych, arystokratycznych i demokratycznych, tworzącym system, którego elementami były urzędy państwowe, senat oraz zgromadzenie ludowe, to jednak w rzeczywistości Rzymem rządziła arystokracja. Do zwoływania zgromadzenia ludowego uprawnieni byli jedynie urzędnicy, a więc jej przedstawiciele. Jedynie im przysługiwało także prawo zgłaszania tam wniosków. Frekwencja na zgromadzeniach ludowych nie była szczególnie duża, bowiem żyjący z dala od miasta obywatele z rzadka jedynie do niego przybywali. W interesie arystokracji zakazane też zostało zwoływanie zgromadzenia ludowego na dni targowe, kiedy to do Rzymu rzeczywiście napływały masy ludności. Jednocześnie istniały nadal obok siebie wszystkie dotychczasowe formy zgromadzenia ludowego, różniące się między sobą swymi kompetencjami. Ponieważ głosowanie odbywało się według centurii i tribus w dalszym ciągu wykorzystywane były wszystkie możliwe w tych ramach formy manipulacji na niekorzyść mas uboższych, bowiem liczebność i skład poszczególnych tribus i centurii nie były jednakowo reprezentowane przy oddawaniu głosów. Poza tym nawet jeden z dziesięciu obecnie trybunów ludowych, należących tak jak wszyscy urzędnicy do arystokracji, mógł zablokować - dzięki przysługującemu mu prawu weta - każdy akt urzędowy, jeżeli nie był on zgodny z interesami arystokracji. Prócz tego bardzo duże znaczenie miał fakt, że na pod-

stawie układu patron – klient z poszczególnymi rodzinami arystokratycznymi związane były szerokie masy ludności, i to nie tylko ubodzy krewni, sąsiedzi czy wyzwoleńcy, lecz obecnie także całe gminy Półwyspu Italskiego. W systemie tym ważne było zapewne także i to, że arystokracja kontrolowała poczynania poszczególnych grup w swym łonie w celu przeciwdziałania sytuacji, w której któremuś z rodów arystokratycznych i jego stronnictwu udałoby się wprowadzić siłą formę rządów monarchistycznych, analogiczną do tyranii w Grecji. Kontrola taka była możliwa, abstrahując już od zasady rocznej kadencji urzędników oraz zasady kolegialności, dzięki temu, że polityczne interesy poszczególnych rodów arystokratycznych były często ze sobą sprzeczne, w wyniku czego rody te trzymały się wzajemnie w szachu, a poza tym nie zawsze były one zgodne wewnętrznie. Nie tylko jednak sama władza polityczna i manipulacja na korzyść arystokracji senatorskiej umożliwiały integrację społeczeństwa rzymskiego pod jej rządami. Arystokracji udało się także dzięki swej tradycji wpoić obywatelom Rzymu poczucie przynależności do rzymskiej wspólnoty, które przekonało przynajmniej warstwy wolnej ludności do idei państwa jako wspólnego dobra całego społeczeństwa, do idei res publica jako res populi. Podstawą duchową tej idei państwa była religia. Podkreślał to dobitnie Polibiusz: „Głównie jednak wyższość państwa Rzymian polega (...) na ich zapatrywaniu się na bogów. I moim zdaniem to, co u innych ludów jest przedmiotem nagany, decyduje o spoistości

państwa rzymskiego, mianowicie bogobojność. Ta bowiem właściwość jest tak dalece u nich wyolbrzymiona i spleciona zarówno z prywatnym życiem ludzi, jak i z życiem publicznym, że wyższy jej stopień jest już nieosiągalnym (tłum. S. Hammer). Jednakże istotę tej religio, właściwego stosunku do bogów, określała arystokracja. Jej przedstawiciele byli w Rzymie kapłanami powołanymi do odgadywania woli bogów i utrwalania przepisów religijnych. Religijne normy postępowania członków społeczeństwa w różnych sytuacjach wynikały także z tradycji arystokratycznych rodów. Wskazówką co do słuszności myśli i czynu nie było nic innego jak tylko mos maiorum, sposoby postępowania przodków, których wyrazem były ich wielkie czyny. Kolektywna pamięć o tych czynach oraz ich naśladowanie były gwarancją ciągłości idei państwa. Moribus antiquis res stat Romana virisque, pisał poeta rzymski Enniusz, starszy nieco od Polibiusza, który myśl swą sformułował nie mniej wyraźnie: „(...) wieczna staje się sława tych, którzy dokonali jakiegoś chwalebnego czynu, a imię tych, co zostali dobroczyńcami ojczyzny, staje się znane ogółowi i przechodzi do potomności. Co zaś najważniejsze, młodzież znajduje w tym podnietę, żeby wszystko znieść dla państwa, celem osiągnięcia sławy towarzyszącej dzielnym mężom” (tłum. S. Hammer). Jednakże przejawiające się w owych czynach sposoby postępowania nie były niczym innym, jak tylko odbiciem mentalności i działań senatorów. Mężowie, którzy w przeszłości dokonali sławnych czynów, politycy, wodzowie

i kapłani, byli ich przodkami. Blask sławy przodków zapewniał poważanie także ich potomkom. Opisana powyżej dominująca pozycja polityczna arystokracji senatorskiej nie byłaby możliwa bez odpowiedniej bazy ekonomicznej. Bazę tę stanowiły nadal posiadłości ziemskie. Mimo że ustawy Licyniusza i Sekstiusza nie zezwalały na tworzenie wielkich dóbr ziemskich, to jednak arystokracja senatorska stanowiła w ramach społeczeństwa rzymskiego warstwę najbogatszych posiadaczy ziemskich. Na skutek rozciągnięcia się panowania Rzymu na Półwysep Italski, a zwłaszcza w wyniku ekspansji w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego od czasu pierwszej wojny punickiej, przed senatorami otworzyły się niezwykle kuszące możliwości osiągania zysku o niespotykanej dotychczas wysokości z handlu, rzemiosła i wszelkiego rodzaju operacji finansowych. Bez wątpienia istniały także wpływowe grupy senatorów, gotowych pójść tą drogą, która mogła była doprowadzić do całkowitego przekształcenia struktury gospodarczej i społecznej Rzymu. Zamknęła ją jednak przed senatorami ogłoszona w roku 218 p.n.e. lex Claudia, za którą spośród senatorów głosował podobno jedynie homo novus, Gajusz Flaminiusz. Na mocy tej ustawy zabroniono senatorom i ich synom posiadania okrętów handlowych, których ładownie mieściłyby więcej niż 300 amfor, taką bowiem pojemność uznano za wystarczającą do transportu płodów rolnych z ich majątków ziemskich. Uzasadnieniem tego zakazu było przypuszczalnie przekonanie, że robienie interesów jest niegodne senatora (quaestus

omnis patribus indecorus visus). Oczywiście trudno sobie wyobrazić, że rzymskie zgromadzenie ludowe byłoby w stanie przeforsować tę ustawę, jeżeli byłaby ona całkowicie sprzeczna z interesami warstwy panującej. Wiodące kręgi arystokracji musiały raczej dostrzec gwarancję ciągłości istniejącej dotychczas formy rządów w tym, że arystokracja jako warstwa rządząca pozostanie nadal warstwą właścicieli ziemskich. Ryzyko gospodarcze, na które narażona była arystokracja ziemiańska, było znacznie mniejsze, prócz tego podtrzymywała ona więzi społeczne ludności wiejskiej z rządzącymi. Poza tym była ona mniej podatna na obce wpływy niż mogłoby to być w przypadku warstwy rządzącej, w skład której wchodziliby kupcy i przedsiębiorcy. Mimo to w ciągu III wieku p.n.e. liczba kupców i rzemieślników rzymskich oraz ich społeczne znaczenie znacznie wzrosły. Pod względem swego prestiżu w społeczeństwie pozostawali oni jednak, jak w całej rzymskiej historii, daleko w tyle za arystokracją senatorską. Wykształcenie się licznej warstwy rzemieślniczo – kupieckiej przyspieszyły znacznie wojny z Kartaginą. Według relacji Polibiusza na początku pierwszej wojny punickiej Rzym nie posiadał w ogóle żadnych okrętów wojennych i dopiero począwszy od tego czasu zaczęto popierać rozwój tych gałęzi rzemiosła, które do budowy okrętów były nieodzowne. W roku 255 p.n.e. Rzym był już w stanie w przeciągu trzech miesięcy zbudować 220 okrętów, co możliwe było jedynie dzięki istnieniu licznej warstwy wyspecjalizowanych rze-

mieślników, z których część była z pewnością obcego pochodzenia. Jednocześnie w czasie pierwszej wojny z Kartaginą wraz z rzymskim wojskiem podążyli do Afryki italscy handlarze, których zadaniem było zaopatrywanie armii, a wkrótce po jej zakończeniu kupcy italscy pod patronatem Rzymu pojawili się również na wschodnim wybrzeżu Adriatyku. W czasie drugiej wojny punickiej kupcy rzymscy towarzyszyli wojsku nie tylko w celu zaopatrywania go, lecz także, by odkupywać od żołnierzy łupy wojenne i osiągać w ten sposób większe zyski. Już wówczas byli w Rzymie bogaci przedsiębiorcy, którzy mogli przyjść państwu z pomocą, udzielając mu dużych kredytów na cele wojenne i prace budowlane. W ten oto sposób rozpoczął się proces, który w II wieku p.n.e. doprowadził do powstania niezmiernie ważnej warstwy społecznej, którą tworzyli bogaci przedsiębiorcy, kupcy i bankierzy, a co za tym idzie do uformowania się stanu ekwitów. Przeważającą część społeczeństwa rzymskiego tworzyli rolnicy wśród których istniały zróżnicowane grupy społeczne: od zamożnych posiadaczy ziemskich, zamieszkujących nowe kolonie rzymskie i latyńskie, po uzależnionych w znacznym stopniu osobiście od arystokracji robotników rolnych i klientów. Postępy rzymskiej kolonizacji także w dobie wojen punickich umożliwiły obdzielenie uboższych rolników oraz mas proletariuszy, których liczba w Rzymie stale się zwiększała, przeważnie dostatecznie dużymi działkami ziemi pod uprawę. Proces ten doprowadził w pierwszym rzędzie do ugruntowania pozycji wyższych i średnich warstw

ludności rolniczej, uformowanych wyraźnie już w wyniku wcześniejszej kolonizacji. Warstwy te stanowiły główne filary zdominowanego przez arystokrację systemu społeczno – politycznego, były bowiem gwarantem władzy Rzymu na terenach podbitych, odgrywały także decydującą rolę w rzymskim wojsku. By zabezpieczyć ową wspólnotę interesów arystokracja poczyniła na rzecz tych warstw pewne ustępstwa natury politycznej i ekonomicznej. Do wzrostu ich liczebności oraz dalszego zabezpieczenia ich interesów gospodarczych przyczyniło się zarówno ustanowienie w roku 241 p.n.e.44 ostatniej rzymskiej tribus, jak i założenie nowych kolonii, zwłaszcza przeforsowanie - wbrew oporowi konserwatywnie nastawionych grup arystokracji - w roku 232p.n.e. przez Gajusza Flaminiusza kolonizacji tzw. ager Gallicus na obszarze Sena Gallica (według Polibiusza reforma ta była pierwszym dysonansem w całkowicie harmonijnym dotychczas - jego zdaniem - systemie społecznym Rzymu). Polityczną i społeczną konsekwencją ugruntowania pozycji wyższych i średnich warstw ludności rolniczej była reforma rzymskiego zgromadzenia ludowego, która miała miejsce w roku 241 p.n.e. lub też niewiele później. Dawne formy zgromadzenia, których podstawą organizacyjną były tribus i centurie, połączone zostały w jeden skomplikowany system, a przyjęty tryb głosowania powodował, że głosy bogatszych rolników miały większą wagę, niż to było dotychczas. Tym warstwom ludności rolniczej miał Rzym do zawdzięczenia swe zwycięstwa w pierwszej i drugiej wojnie punickiej, zginęło jej jed-

nak wówczas - zwłaszcza w drugiej wojnie punickiej tak wiele, że straty te miały dla dalszego rozwoju społeczeństwa rzymskiego niezwykle ważne skutki. Niższy niż wolni rolnicy status prawny w społeczeństwie rzymskim doby wojen punickich mieli wyzwoleńcy, których liczba i znaczenie nie tylko w Rzymie i innych miastach, ale też i na wsi stale się zwiększały. Wolność licznym niewolnikom nadawały zwłaszcza najznamienitsze rody Rzymu, które miały w zwyczaju pojawiać się na zgromadzeniu ludowym na czele oddanych im mas, by w ten sposób przeforsować ustawy zgodne z ich politycznym interesem. Niewolnicy, którzy przez akt swego wyzwolenia otrzymywali obywatelstwo rzymskie, popierali na zgromadzeniu ludowym polityczne cele swych patronów, byli oni im przydatni także z racji świadczonych na ich rzecz usług natury ekonomicznej i osobistej. Mimo że w roku 357 p.n.e. na akt wyzwolenia nałożony miał zostać podatek w wysokości 5% od wartości niewolnika, to w ciągu III wieku p.n.e. liczba wyzwoleńców znacznie się zwiększyła. O tym, że wyzwalanie było wówczas praktyką częstą świadczy fakt, iż do roku 209 p.n.e. wpływy państwa rzymskiego z tytułu podatku od wyzwolenia osiągnęły prawie 4000 funtów złota. Najniższa pozycja w społeczeństwie rzymskim od czasu rozpadu archaicznej struktury społecznej po okres wczesnego Cesarstwa była udziałem niewolników. Począwszy od IV wieku p.n.e. jednym z elementów gospodarczego i społecznego rozwoju Rzymu było zwiększanie się znaczenia niewolnictwa. Jako siła ro-

bocza niewolnicy używani byli nie tylko w majątkach wielkich właścicieli ziemskich, ale zapewne także i na polach bogatszych rolników. Istniało już wówczas więcej niż dotychczas możliwości pozyskania niewolników. Zniesione zostały tak bardzo hańbiące dla wolnych obywateli Rzymu archaiczne formy zdobywania niewolników, bowiem po nadaniu ubogim plebejuszom ziemi pod uprawę nie byli oni już zmuszani koniecznością do sprzedawania w niewolę własnych dzieci, zaś niewola za długi zakazana została urzędowo w roku 326 p.n.e. Rosło natomiast znaczenie handlu niewolnikami pomiędzy Rzymem a innymi ludami i państwami. Uwzględniał to już drugi traktat pomiędzy Rzymem i Kartaginą z roku 348 p.n.e., zabraniający sprzedawania sprzymierzeńców drugiej strony układu jako niewolników na terenach podległych jej władzy. W pierwszym jednak rzędzie niewolnicza rzesza w Rzymie zwiększała się w wyniku czynienia niewolnikami jeńców wojennych, których dostarczały ciągłe wojny, prowadzone przez Rzym najpierw z ludami Italii, później zaś z Kartaginą i jej sprzymierzeńcami. W 307 roku p.n.e. sprzedano podobno jednorazowo w niewolę 7000 sprzymierzeńców Samnitów; w roku 262 p.n.e. na rynek niewolników trafiło ponad 25 000 mieszkańców Agrigentum na Sycylii, zaś w roku 254 p.n.e. 13 000 jeńców z miasta Panormus. W czasie drugiej wojny punickiej masowe czynienie niewolnikami jeńców wojennych stało się praktyką powszechną. Zapoczątkowało to nową epokę w historii społeczeństwa rzymskiego, w której niewolnictwo osiągnęło szczyt swego znacze-

nia. Jednakże w okresie pomiędzy obiema wojnami punickimi społeczeństwo rzymskie dalekie było jeszcze od tego, aby rozwijać gospodarkę na bazie pracy niewolniczej. Żywotne były wówczas jeszcze częściowo patriarchalne formy niewolnictwa. Jeńców wojennych często uwalniano w tym czasie po zapłaceniu przez nich okupu, jak to miało np. miejsce w roku 254 p.n.e. w przypadku większości mieszkańców miasta Panormus. Nawet bogaci Rzymianie niekoniecznie dysponować musieli w tym okresie masami swych niewolników. O wodzu Marku Atiliuszu Regulusie mawiano na przykład, że miał on do swej dyspozycji zaledwie jednego niewolnika i jednego pracownika najemnego. Dane świadczące o masowym używaniu niewolników jako siły roboczej w gospodarce rzymskiej, na przykład w rzemiośle, odnoszą się dopiero do okresu drugiej wojny punickiej. Konsekwencją tego, że w III wieku p.n.e. niewolnictwo miało w Rzymie stosunkowo niewielkie znaczenie, był brak w tym czasie poważniejszych buntów niewolników. Wprawdzie w 259 roku p.n.e. 3000 niewolników i 4000 żołnierzy okrętowych, pochodzących z ludów z Rzymem sprzymierzonych (navales socii), miało podobno uknuć spisek przeciwko państwu rzymskiemu, to jednak akcję tę określić można raczej jako nietypowe dla ówczesnej struktury społecznej Rzymu powstanie zwyciężonych przeciwników. Niewolnicy owi bowiem pochodzili prawdopodobnie ze środkowoitalskich plemion górskich i w rzymską niewolę - przeważnie jako jeńcy wojenni - popadli na krótko przed

tym wydarzeniem. Podobnie ocenić należy przypuszczalnie spisek 25 niewolników z roku 217 p.n.e., którego inspiratorem był najprawdopodobniej jeden z kartagińskich agentów. Niewielka liczba spiskowców świadczy przy tym o znikomym znaczeniu tej akcji. Całkowicie nie do pomyślenia były w Rzymie takie wydarzenia, jakie miały miejsce w sprzymierzonym z nim etruskim mieście Volsinii. W roku 280 p.n.e. tamtejsza arystokracja wyzwoliła swych niewolników i oddała im władzę. Następnie zaś uznała, że jest przez nowych władców źle traktowana i zwróciła się o pomoc do Rzymu, któremu dopiero w roku 264 p.n.e. po krwawej wojnie udało się przywrócić jej dawne prawa. Taki bieg rzeczy wykluczony był w Rzymie zarówno ze względu na siłę rzymskiego systemu rządów, jak i z uwagi na stosunkowo niewielkie znaczenie tam niewolnictwa. W III wieku p.n.e. Rzymowi nie groziły więc ani powstania niewolników, ani też niepokoje wśród niższych warstw ludności w mieście i na wsi. Pominąwszy zagrożenia zewnętrzne, kwestią najważniejszą było, czy niezwykle liczne i posiadające niezmiernie zróżnicowaną strukturę gminy Italii będą skłonne zaakceptować na stałe supremację Rzymu i zjednoczyć się z Rzymianami w ramach mniej lub bardziej jednolitego systemu społecznego. O tym, że zjednoczenie Italii było przedsięwzięciem niezwykle trudnym, świadczy fakt, że w okresie drugiej wojny punickiej wielu sprzymierzeńców Rzymu przeszło na stronę Hannibala, wśród nich nawet

miasto Kapua, którego elita związana była ściśle z najznakomitszymi rodami rzymskimi. Po zakończeniu tej wojny trzeba było jeszcze długiego czasu i powstania Italików przeciwko Rzymowi, by problem ten mógł wreszcie zostać rozwiązany w sposób ostateczny. Jednakże drogi i możliwości ugruntowania władzy Rzymu nad Italią również poprzez zjednoczenie społeczności italskiej w ramach mniej lub bardziej jednolitego systemu społecznego, zarysowały się na długo jeszcze przed wybuchem drugiej wojny punickiej. Jednym ze sposobów było przyjmowanie znakomitych rodów italskich do arystokracji senatorskiej, prócz tego utrzymywanie przez rzymską arystokrację stosunków społecznych i politycznych z elitami poszczególnych gmin oraz stałe powiększanie - poprzez kolonizację rozległych obszarów Italii - warstwy ludności rolniczej, poczuwającej się do wspólnoty z Rzymem. Poza tym epizod, który rozegrał się w Volsinii, był wystarczającym dowodem na to, że potęga Rzymu leży całkowicie w interesie wyższych warstw społecznych poszczególnych gmin etruskich i italskich. W każdym razie w III wieku p.n.e. arystokracja rzymska była na tyle silna, by panować zarówno nad wszystkimi warstwami społeczeństwa rzymskiego, jak i nad zróżnicowaną pod względem politycznym, społecznym i kulturowym ludnością italską. Rządzone przez nią państwo rzymskie wyszło z obu wielkich wojen z Kartaginą jako zwycięskie mocarstwo. Druga wojna punicka oraz szybkie postępy ekspansji rzymskiej również na Wschodzie, jakie po niej nastąpiły,

otwarły nową epokę w dziejach społeczeństwa rzymskiego. Charakteryzowała się ona wykształceniem się w krótkim czasie nowego modelu stosunków społecznych oraz pojawieniem się nowych napięć społecznych. Kierunek, w którym zmiany te pójść musiały, zarysował się jednak już w III wieku p.n.e. Podłożem większości procesów historyczna – społecznych, dokonujących się w schyłkowym okresie republiki, takich jak przekształcenie się nobilitas w oligarchię, powstanie warstwy bogatych kupców, przedsiębiorców i bankierów, upadek italskiej ludności rolniczej, masowe używanie w gospodarce niewolników jako siły roboczej, przerywany okresami regresu proces włączania ludności italskiej w ramy rzymskiego ustroju społecznego, był bowiem stan stosunków społecznych przed drugą wojną punicką lub też w czasie jej trwania.

3│ Zmiany strukturalne w II wieku p.n.e. Przesłanki i charakterystyka ogólna Druga wojna punicka stanowi pewną cezurę w historii Rzymu. Zapoczątkowała ona bowiem proces, który już wkrótce spowodował głębokie przemiany w strukturze państwa i społeczeństwa rzymskiego. Rzym stał się imperium, jego struktura gospodarcza i ustrój społeczny podlegać zaczęły nowym uwarunkowaniom, w wyniku czego ich rozwój przebiegać zaczął w różnych kierunkach. Jednocześnie jednak owe gwałtowne przemiany doprowadziły do tego, że państwo rzymskie znalazło się w stanie kryzysu politycznego i społecznego, który w niespełna wiek od wielkiego zwycięstwa nad Hannibalem spowodował w Rzymie wybuch konfliktów społecznych o niespotykanej dotąd sile. Nowe warunki wynikały częściowo z bezpośrednich następstw, jakie miała dla Italii druga wojna punicka. W pierwszym rzędzie były to: upadek i proletaryzacja italskiej ludności rolniczej, powstanie wielkich majątków ziemskich oraz przejście do masowego używania w rzymskiej gospodarce niewolników jako siły roboczej. Przemiany te opisują wyraźnie już historycy antyczni, np. Plutarch i Appian. A. J. Toynbee natomiast dopatrywał się w szkodach, jakie druga wojna punicka przyniosła społeczeństwu i gospodarce Rzymu, pośmiertnej zemsty Hannibala za postępy rzymskiej ekspansji. Olbrzymie znaczenie dla społecznego

i ekonomicznego rozwoju Rzymu u schyłku republiki miały również konsekwencje samej ekspansji. W krótszym niż wiek okresie, dzielącym początek drugiej wojny punickiej od wybuchu społecznych konfliktów w latach trzydziestych II wieku p.n.e., Rzym stał się państwem władającym całym basenem Morza Śródziemnego, a co za tym idzie światowym - na owe czasy imperium. Jego wojska pokonały dwa ówczesne mocarstwa, Macedonię ( w trzeciej wojnie macedońskiej, 171–168 r. p.n.e.) oraz Kartaginę (w trzeciej wojnie punickiej, 149–146 r. p.n.e.), osłabiły i zmusiły do uległości państwo Seleucydów, podbiły większą część Półwyspu Iberyjskiego i zajęły Grecję (146 r. p.n.e.). Podbite tereny wcielone zostały w charakterze prowincji do państwa rzymskiego: Hispania citerior i ulterior w roku 197 p.n.e., Macedonia w 148, Afryka w 146 i Azja w 133 roku p.n.e. Miało to niezwykle doniosłe następstwa. Młode Imperium Rzymskie objęło bowiem swymi granicami ogromne obszary o wysokiej kulturze agrarnej, co umożliwiło przywóz na wielką skalę płodów rolnych do Italii, w wyniku czego zaprzestano tam w znacznym stopniu uprawy zboża. Poza tym Rzym posiadał niewyczerpane niemal złoża surowców, na przykład srebra dostarczały mu kopalnie w Hiszpanii. Dysponował on także olbrzymim potencjałem taniej siły roboczej, którą stanowili zdobyci na wojnach niewolnicy oraz pozbawieni wszelkich praw rdzenni mieszkańcy prowincji. Rzym zdobył także liczne i niezagrożone żadną konkurencją rynki zbytu dla swych wyrobów rzemieślniczych. W ramach Imperium Rzym-

skiego istniały także nieograniczone wprost możliwości inwestowania, uprawiania handlu i rzemiosła oraz wszelkiego rodzaju operacji finansowych. Te wszystkie nowe czynniki ekonomicznego rozwoju Rzymu doprowadzić musiały siłą rzeczy do restrukturyzacji rzymskiego społeczeństwa. Tak więc w wyniku drugiej wojny punickiej, a zwłaszcza wskutek nasilonej ekspansji Rzymu we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, która po niej nastąpiła, niezmiernie szybko formować się zaczął nowy system społeczny, którego główne cechy wykształciły się już około połowy II wieku p.n.e. Ze względu na swe silne zróżnicowanie wewnętrzne model ten różnił się zasadniczo od archaicznej struktury społeczeństwa rzymskiego. Odbiegał on również znacznie od prostego jeszcze stosunkowo modelu z III wieku p.n.e. Pozycja społeczna jednostki była wypadkową wielu czynników, takich jak: pochodzenie, wykształcenie polityczne i polityczna działalność, posiadłości ziemskie, pieniądze, ambicje oraz umiejętność wykorzystania koniunktury gospodarczej, działalność gospodarcza w mieście lub na wsi, pozycja prawna, przynależność do określonej grupy etnicznej względnie regionalnej. Elitę społeczną tworzyła arystokracja senatorska, sprawująca władzę dzięki swym przywilejom, wynikającym z pochodzenia, odpowiedniego do stanu wykształcenia i doświadczenia politycznego, a poza tym z jej ekonomicznej niezależności, którą gwarantowały posiadane przez nią majątki ziemskie, a także zyski czerpane z działalności w innych dziedzinach gospo-

darki. Drugą grupę elitarną w ramach społeczeństwa rzymskiego tworzyli ekwici. W większości byli oni podobnie jak senatorowie - posiadaczami ziemskimi. Do grupy tej należeli jednak także bogaci rzemieślnicy, kupcy i bankierzy pośledniejszego urodzenia; również ci chętnie lokowali swe pieniądze w ziemi. Poza tym każda z licznych gmin italskich i każda z prowincji miała swą własną lokalną warstwę wyższą, którą stanowili głównie posiadacze ziemscy. Warstwy te różniły się znacznie pomiędzy sobą pod względem pozycji prawnej, stanu majątkowego oraz pod względem kulturowym. W Italii tyło wielu rolników posiadających rzymskie obywatelstwo, których byt w coraz to większym stopniu był zagrożony. Napływali oni więc w coraz to większej liczbie do miast, zwłaszcza do Rzymu. Tworzyli tam coraz liczniejszą warstwę proletariuszy, którą z drugiej strony zasilały liczebnie masy wyzwoleńców. Bardzo niekorzystne było także położenie ludności większości italskich socii oraz zamieszkującej prowincje, tym bardziej, że nie posiadała ona obywatelstwa rzymskiego i była wyzyskiwana zarówno przez własnych władców, jak i przez państwo rzymskie. Najniższa pozycja w społeczeństwie rzymskim była jednak udziałem mas niewolników, pozbawionych wszelkich praw osobistych oraz brutalnie wyzyskiwanych w majątkach ziemskich i kopalniach. Ten przebiegający niezwykle gwałtownie proces silnego rozwarstwiania się społeczeństwa rzymskiego pociągnął za sobą narastanie licznych, niezmiernie poważnych konfliktów. Z jednej strony były to konflikty

pomiędzy różnymi grupami społecznymi, których pozycja w społeczeństwie była niekorzystna, a warstwą rządzącą, z drugiej natomiast konflikty w łonie samej warstwy rządzącej. Jednocześnie okazało się, że ani anachroniczny już obecnie ustrój polityczny Rzymu, ani też również przestarzała tradycja duchowa społeczeństwa rzymskiego nie są już w stanie zjednoczyć zantagonizowanych warstw i grup społecznych w ramach harmonijnego systemu. Większości tych konfliktów nie można już było w ogóle rozwiązać środkami pokojowymi. Zawiodły również, nieliczne zresztą, próby powstrzymania tego procesu lub też skierowania go za pomocą reform na nowe tory. Nieuchronnym tego skutkiem był kryzys społeczeństwa rzymskiego, objawiający się wojnami domowymi oraz rozruchami. Kryzys ten doprowadził do upadku rzymskiej republiki. Warstwy wyższe Po drugiej wojnie punickiej arystokracji udało się jeszcze bardziej umocnić swą władzę i uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie rzymskim. Zwycięstwo Rzymu nad Hannibalem oraz sukcesy na Wschodzie stanowiły niejako potwierdzenie prowadzonej przez nią polityki, ona także od samego początku w pierwszym rzędzie czerpała korzyści z rzymskiej ekspansji. Wzrósł znacznie jej prestiż, wykraczając daleko poza granice społeczeństwa czy też państwa rzymskiego w ogóle. Powszechnie znane były fakty, jak ten, iż w roku 168 p.n.e. pewien niezwykle pewny siebie senator rzymski zmusił w Egipcie syryjskiego króla z dynastii Seleucy-

dów, Antiocha IV, by ten na oczach swej armii upokorzył się przed nim i poddał woli rzymskiego senatu, czy też, że w roku następnym król bityński, Prusias II, upadł na twarz przed wejściem do siedziby rzymskiego senatu, ucałował ziemię i nazwał senatorów „bogami przynoszącymi ratunek”. Wzrosło także znacznie poczucie przynależności stanowej wśród arystokratów, mogących szczycić się, iż swymi świetnymi czynami przysparzają sławy swym rodom. Virtutes generis mieis moribus accumulavi, głosi pochodzące z roku około 140 p.n.e. elogium ku czci jednego z członków rodu Scypionów. Arystokracja odizolowała się jeszcze bardziej niż dotychczas od mas zwykłych obywateli, wykazując przy tym coraz więcej cech charakterystycznych dla stanu społecznego, co uwidaczniało się również w nadaniu jej miana ordo senatorius. Wkrótce po zakończeniu drugiej wojny punickiej owo oddzielenie się arystokracji od reszty społeczeństwa znalazło swój dobitny wyraz w tym, że odtąd senatorowie zasiadali w czasie publicznych igrzysk na oddzielnych honorowych ławach w wydzielonych dla nich rzędach. Sprawą niezwykłej wagi było dla senatorów wyraźne odgraniczenie się od warstwy nowobogackich, która w tym czasie zaczęła przekształcać się w odrębny stan a mianowicie w stan ekwicki. W roku 129 p.n.e. senatorowie wystąpili bowiem z centurii equites, do których należeli w ramach zgromadzenia ludowego. Centurie te tworzyli swego czasu członkowie arystokratycznej jazdy, następnie senatorowie, a począwszy od II wieku p.n.e. w ich skład wchodzili także członkowie formującego

się z wolna stanu ekwitów. Ponadto ekwici, którzy dzięki piastowaniu przez nich urzędów państwowych weszli do senatu, zrezygnować musieli z przysługującego im dotychczas symbolu ich statusu, którym był koń, dostarczany im na koszt skarbu państwa. Wspomniane wyżej rozporządzenie świadczy o tym, że bogaci ekwici mieli możliwość ubiegania się - często z dobrym skutkiem - o wybór na niższe urzędy państwowe. Umożliwiało to stałe zasilanie arystokracji przez ludzi awansujących w hierarchii społecznej, wśród których byli także ludzie niskiego stanu. To stałe uzupełnianie składu elity rządzącej konieczne było także z tego powodu, że wiele rodów senatorskich wymarło z braku męskiego potomka. Niska liczba urodzeń w starych arystokratycznych rodzinach powodowała, że takie znakomite rody rzymskie, jak Fabiusze czy Korneliusze, swe dalsze istnienie zawdzięczały jedynie adoptowaniu przez nie młodych mężczyzn z rodu Emiliuszów. Publiusz Korneliusz Scypion Emilianus, zdobywca Kartaginy i Numancji, oraz Kwintus Fabiusz Maksymus Emilianus, jeden z najbardziej znanych członków rodu Fabiuszów w II wieku p.n.e., byli naturalnymi synami Lucjusza Emiliusza Paulusa, zwycięzcy spod Pydny. Jednakże najwyższe urzędy w Rzymie niedostępne były zarówno dla ludzi z awansu społecznego, jak i w ogóle dla większości członków senatu. Na mocy lex Villia annalis z roku 180 p.n.e. uregulowana została obowiązująca kolejność obejmowania urzędów. Po uprzednim piastowaniu określonych niższych urzędów godność pretora objąć można było dopiero w wie-

ku lat 38, zaś najwyższy urząd w państwie rzymskim, a mianowicie urząd konsula, mając lat 43. Ponieważ liczba najwyższych godności była bardzo mała (tak na przykład co roku wybierano dziesięciu trybunów ludowych, a jedynie dwóch konsulów), piastujący je ludzie tworzyli w ramach arystokracji senatorskiej nieliczną elitę rządzącą, nazwaną nobilitas. W jej skład wchodzili byli najwyżsi urzędnicy państwowi oraz ich potomkowie. Elita ta uformowała się zapewne na długo jeszcze przed wybuchem drugiej wojny punickiej. Po wojnie z Hannibalem stanowiła ona już jednak krąg zamknięty. Dostęp do urzędu konsula stał się przywilejem członków około 25 rodzin z najwyższej arystokracji. Rodziny te przez wiele pokoleń uparcie broniły swej uprzywilejowanej pozycji, uniemożliwiając objęcie urzędu konsula przez któregoś ze zwykłych senatorów. Jest rzeczą znamienną, że w czasie pomiędzy konsulatem Maniusza Acyliusza Glabriona (191 rok p.n.e.) a pierwszym konsulatem Gajusza Mariusza (107 rok p.n.e.) jedynie dwóm homines novi udało się wywalczyć sobie wybór na urząd konsula. Byli to Kwintus Pompejusz (w 141 roku p.n.e.), pierwszy konsul z rodu Pompei, oraz Publiusz Rupiliusz (w 132 roku p.n.e.), przedsiębiorca na wielką skalę. O tym, że władzę w Rzymie skupiły w swych rękach nieliczne najznamienitsze rody, świadczyć może fakt, iż na łączną liczbę 222 konsulatów, które upłynęły w okresie od wybuchu drugiej wojny punickiej do pierwszego konsulatu Gajusza Mariusza (218–108 rok p.n.e.), 24 razy urząd ten piastowali członkowie rodu Cornelii, 15 - Claudii,

10 - Fulvii, po 9 - Aemilii oraz Postumii, po 8 - Fabii i Sempronii. Sallustiusz podkreślał później z goryczą, że w epoce tej urząd konsula uważany był przez nobilitas za jej własność (consulatum nobilitas inter se per manus tradebat), podczas gdy homo novus, nawet jeśli był on równie sławny i wybitny, traktowany był jako niegodny jego piastowania, a z powodu swego pośledniejszego pochodzenia wręcz jako nieczysty (quasi pollutus). Swą uprzywilejowaną pozycję w łonie arystokracji senatorskiej, równą pozycji oligarchii, zawdzięczały wspomniane rody przede wszystkim swemu doświadczeniu w uprawianiu działalności politycznej oraz odnoszonym przez nie na tym polu sukcesom. Kwalifikacje niezbędne mężowi stanu, by mógł on skutecznie uprawiać w zupełnie nowych warunkach rzymską politykę, przede wszystkim zaś dowodzić wyprawami wojennymi do obcych krajów czy też prowadzić rokowania z królami helleńskimi, zdobyć można było jedynie dzięki wychowaniu w duchu bogatej tradycji rodzin należących do nobilitas, z drugiej zaś strony każde zwycięstwo czy sukces dyplomatyczny danego wodza czy polityka zwiększały jeszcze bardziej prestiż jego rodu. Jednocześnie owi ludzie sukcesu, będący synami rodzin należących do najwyższej rzymskiej arystokracji, dzięki swej popularności wśród ludu rzymskiego i żołnierzy oraz dzięki rzeszy swych klientów, zarówno w Italii, jak i w prowincjach, liczyć mogli na olbrzymią liczbę politycznych stronników, a co za tym idzie na wielkie wpływy polityczne. W ten sposób umacniał się system

oligarchiczny. „Za wolą kilku potentatów działo się wszystko w czasie pokoju i wojny: w ich rękach był skarb polityczny, prowincje, urzędy, sława i triumfy, lud nękała służba wojskowa i niedostatek; zdobycz wojenną rozszarpywali wodzowie na spółkę z kilku możnowładcami; równocześnie rodziców lub nieletnie dzieci żołnierzy wypędzano z siedzib, jeśli kto z nich był sąsiadem możniejszego pana”. (tłum. K. Kumaniecki). Słowa Sallustiusza są dowodem na to, że w czasie tym zwiększała się także ekonomiczna potęga arystokracji, zwłaszcza rodów stanowiących jej elitę. Zwycięscy wodzowie powracali do Rzymu przywożąc z sobą olbrzymie ilości zdobytych na wojnie skarbów i opływali w pieniądze, pochodzące przede wszystkim z okupów płaconych im przez jeńców. Ciesząca się złą sławą wojenna wyprawa Gnejusza Manliusza Wulsona z roku 189 p.n.e., w czasie której złupił on doszczętnie Azję Mniejszą kazała św. Augustynowi jeszcze w sześć wieków później widzieć w niesprawiedliwych ustrojach państwowych jedynie magna latrocinia. Scypion Starszy pozostawił każdej ze swoich dwu córek majątek wynoszący 300 000 denarów, zaś majątek Lucjusza Emiliusza Paulusa, zwycięzcy spod Pydny, sięgał w chwili jego śmierci 370 000 denarów. By właściwie ocenić wysokość tych sum, przyrównajmy je do cenzusu wymaganego od członków obu wyższych rzymskich ordines. Jeszcze w I wieku p.n.e. wynosił on zarówno w przypadku senatorów, jak i ekwitów jedynie 100 000 denarów (400 000 sesterców). Majątki te lokowane by-

ły przede wszystkim w dobrach ziemskich na terenie Italii oraz w niewolnikach. Najbogatsze rodziny wykupywały lub też przywłaszczały sobie, posługując się groźbami i przemocą, działki drobnych rolników. Próby powstrzymania tego procesu w oparciu o ustawę Licyniusza i Sekstiusza, stanowiącą, że nikt nie ma prawa mieć w swym posiadaniu gruntów publicznych większych niż 500 jugerów, nie przyniosły żadnych rezultatów. Wielkie majątki ziemskie znalazły się przede wszystkim w rękach członków nobilitas. I tak na przykład rodzina Scypionów posiadała w różnych częściach Italii liczne wille i dobra ziemskie, których rozmiary w dobie reform grakchańskich wielokrotnie przekraczały wyznaczoną granicę 500 jugerów, zaś posiadłości ziemskie Publiusza Licyniusza Krassusa Divesa Mucianusa, konsula w roku 131 p.n.e., obejmujące zarówno ager publicus, jak i ager privatus, liczyły najprawdopodobniej około 100 000 jugerów. Wprawdzie procesem tym cała Italia nie była objęta w równym stopniu, a rozmiarów większości dóbr ziemskich w II wieku p.n.e. nie można w ogóle porównywać z wielkością latyfundiów z okresu Cesarstwa, to jednak już wówczas zarysował się niezmiernie wyraźnie kierunek przemian, dokonujących się w strukturze agrarnej państwa rzymskiego. Z dóbr ziemskich oraz innych form majątku starano się osiągać możliwie wielkie zyski. Powszechne stało się myślenie w kategoriach profitu. Doprawdy trudno o lepszy przykład ekonomicznych ambicji i możliwości senatora z okresu po drugiej wojnie punickiej niż Ma-

rek Porcjusz Katon, który z drugiej strony był człowiekiem niezmiernie przywiązanym do rzymskiej tradycji. Jego ideałem był senator uważający służbę dla państwa rzymskiego za swój święty obowiązek, stanowiący uosobienie religijnej i etycznej tradycji rzymskiej i widzący w nowych prądach umysłowych wielkie zagrożenie. Za główny cel w życiu prywatnym uważał on jednak pomnażanie odziedziczonego majątku. Dzieło Katona o rolnictwie poświęcone jest w pierwszym rzędzie zagadnieniu, jak z majątku ziemskiego osiągać przy minimalnych nakładach maksymalne zyski. W tym celu zaleca on przestawienie produkcji w wielkich dobrach ziemskich na przynoszący duże zyski eksport (patrem familias vendacem, non emacem esse oportet), a co za tym idzie zaniechanie uprawy zboża i zajęcie się produkcją wina i oliwy z oliwek oraz zmuszenie siły roboczej do maksymalnej wydajności. Osiągnięte w ten sposób zyski lokował on, w celu dalszego ich pomnożenia, w lasach, pastwiskach, stawach rybnych, a także w zakładach rzemieślniczych, a nawet w handlu „zagranicznym” oraz w bankowości. Odnoszący się do senatorów zakaz zajmowania się interesami, ustanowiony na mocy lex Claudia, obszedł Katon organizując „spółki akcyjne”, działające w handlu morskim oraz tworzące wielkie przedsiębiorstwa, w których jego interesy reprezentowali podstawieni przez niego ludzie. Sława nobilitas, jej spoistość, gdy szło o obronę oligarchicznych interesów oraz zwiększające się stale bogactwo nie były jednak w stanie przeciwdziałać narastaniu w łonie arystokracji senatorskiej - mimo całej

świetności i splendoru - konfliktów, które dla przyszłości Rzymu miały niezwykle doniosłe skutki. W drugim wieku p.n.e. nobilitas, która w senacie coraz to bardziej izolowała się od zwykłych senatorów, przede wszystkim zaś od awansujących w hierarchii społecznej homines novi, udało się utrzymać w swych rękach, tzn. w rękach nielicznych najznamienitszych rodów rzymskich, nieograniczoną władzę. Jednakże broniąc dostępu do swej oligarchicznej grupy, nobilitas sama pozbawiała się możliwości zasilania swego kręgu poprzez wchodzenie do niego uzdolnionych i przedsiębiorczych „nowych ludzi”, mimo że w żadnej z epok rzymskiej historii ludzi takich, zdolnych i gotowych uznać za swoje poglądy i interesy danej elity rządzącej oraz bronić ich ze szczególną gorliwością, nie brakowało. Izolacja nobilitas od pozostałych senatorów, pogłębiona jeszcze poprzez jej niesłychaną wręcz pychę i arogancję, doprowadziła również do niezadowolenia licznych zyskujących na znaczeniu rodzin rzymskich, które choć potężne pod względem ekonomicznym - nie czuły się usatysfakcjonowane, gdy szło o wpływy polityczne. Za wzorcowy przykład poglądów panujących w tych kręgach służyć może postawa Gajusza Mariusza. Był on odnoszącym liczne sukcesy homo novus, w którym kompleks niższości splatał się z dumą z własnych osiągnięć. Chełpił się on, że swą godność zdobył jako łup wojenny na zdegenerowanej arystokracji, a jako znaki swej sławy pokazać może - zamiast grobów swych przodków - rany na własnym ciele. Konflikty istniały jednak nie tylko pomiędzy oligarchią a innymi kręgami

senatorskimi, lecz także w łonie samej nobilitas. Te same czynniki, które po drugiej wojnie punickiej ugruntowały władzę nobilitas jako oligarchii w opozycji do innych grup społeczeństwa rzymskiego, przyczyniły się jednocześnie do powstania napięć w jej łonie. Rywalizacja i konflikt interesów poszczególnych rodów arystokratycznych istniały wprawdzie od niepamiętnych czasów, jednakże przed wybuchem drugiej wojny punickiej nie były one w stanie naruszyć arystokratycznego systemu rządów w państwie rzymskim. Od czasu wojny z Hannibalem zarysowały się jednak przesłanki dla hegemonii poszczególnych rodów czy nawet pojedynczych nobiles. Zagrozić one mogły podstawom systemu oligarchicznego, tzn. równowadze, jeśli idzie o znaczenie najznamienitszych rodów rzymskich. Wielokrotne obejmowanie urzędów konsula przez wodzów i polityków o szczególnych kwalifikacjach, ich sukcesy na polu militarnym, powierzanie im z konieczności na okres znacznie dłuższy niż rok dowództwa w czasie wojen, a także ich ścisłe osobiste związki z wojskiem oraz - dzięki rozwojowi instytucji klienteli - z ludnością zamieszkującą rzymskie prowincje, wszystko to przyczyniało się do umacniania pozycji wybitnych jednostek. Tendencję tę zaobserwować można na przykładzie rodu Scypionów. Scypion Afrykański Starszy objął dowództwo nad armią w wieku 25 lat, nie wspinając się przy tym uprzednio, tak jak inni senatorowie, od urzędu do urzędu. Od czasu swego zwycięstwa nad Hannibalem stał się on w Rzymie bezsprzecznie „człowiekiem

numer jeden”. Następnie popadł w konflikt z przedstawicielami własnego stanu, czemu przysłużyły się również jego niekonwencjonalne poglądy i wystąpienia. Jego rywalom udało się - w wyniku procesu - spowodować jego upadek. Wkrótce potem, w roku 180 p.n.e., uchwalona została lex Villia annalis, zezwalająca na obejmowanie najwyższych urzędów państwowych dopiero po uprzednim piastowaniu określonych niższych urzędów i to w wieku dojrzałym. Celem tej ustawy było również instytucjonalne przeciwdziałanie gwałtownym karierom młodych polityków. Jednakże gdy w roku 147 p.n.e. konsulem obrany został Scypion Afrykański Młodszy na ustawę tę zupełnie się już nie oglądano. Scypion Młodszy objął urząd konsula nie będąc uprzednio pretorem, czego ustawa ta wymagała, poza tym był on wówczas znacznie młodszy, niż to zostało w niej ustanowione. W roku 134 p.n.e. objął on nawet urząd konsula powtórnie, mimo że w roku 152 p.n.e. wielokrotne piastowanie urzędu konsula zostało zakazane. Miało to właśnie na celu przeciwdziałanie nadmiernemu kumulowaniu władzy w jednych rękach. Rzeczą znamienną było także, że w ciągu niemal wieku, jaki upłynął od czasu drugiej wojny punickiej, dziesiąta część wszystkich rzymskich konsulów pochodziła z jednego tylko rodu Cornelii. Nie było także bynajmniej sprawą przypadku, że ród, z którego wywodzili się pogromca Hannibala oraz zdobywca Kartaginy i Numancji, był jednym z najbogatszych rodów senatorskich w drugim wieku p.n.e. Poza tym godna zauważenia jest także niezależna postawa rodu Scypionów, cha-

rakteryzująca się otwartością na impulsy płynące z kręgu kultury greckiej. Postawa ta sprzeczna była wyraźnie z poglądami innych współczesnych Scypionom wybitnych osobistości, na przykład Katona. W ten oto sposób po drugiej wojnie punickiej w łonie rzymskiej oligarchii rozwijać się zaczął proces, który doprowadził do wyłonienia się z niej wybitnych osobistości, o poglądach i interesach niekoniecznie identycznych z poglądami i interesami stanu, z którego ludzie ci się wywodzili. Bogactwa młodego Imperium skupiła w swych rękach nie sama tylko arystokracja. Ekspansja w basenie Morza Śródziemnego otworzyła dla rzymskiego handlu nowe, dalekie rynki zbytu, stworzyła możliwości eksploatacji w pobitych krajach złóż surowców naturalnych oraz masowego pozyskiwania tam taniej siły roboczej, a oprócz tego stałego zasilania finansowych zasobów Rzymu wielkimi ilościami zdobytych lub też wymuszonych pieniędzy i skarbów. Doprowadziło to do niewyobrażalnego wprost dotychczas rozkwitu handlu, przedsiębiorczości oraz wszelkiego rodzaju instytucji i operacji finansowych, co z kolei pociągnęło za sobą wykształcenie się silnej i wpływowej warstwy przedsiębiorców. Stopniowo warstwa ta przekształcać zaczęła się we własny, odrębny ordo, stan ekwitów. Ordo equester uformował się jednak w pełni dopiero w dobie reform grakchańskich. Decydującym krokiem na drodze do ugruntowania się pozycji stanu ekwitów w społeczeństwie rzymskim było wystąpienie senatorów z centurii equites oraz rozporządzenie, zgodnie

z którym ekwici, którzy poprzez fakt piastowania przez nich urzędów stali się członkami senatu, zrzec się musieli przysługującego im dotychczas symbolu ich statusu, jakim był koń dostarczany na koszt skarbu państwa (lex reddendorum equorum z 129 roku p.n.e.). Koń ten stał się zatem symbolem innego niż senatorski stanu. Wkrótce doszły do tego jeszcze inne symbole przynależności stanowej, które przyczyniły się do wzrostu świadomości członków ordo equester. Były nimi: złoty pierścień, wąski szlak purpurowy na tunice (angustus clauus) w przeciwieństwie do szerokiego purpurowego szlaku na tunikach senatorów (latus clavus), a prócz tego prawo zasiadania na igrzyskach w wydzielonych rzędach, tuż za ławami senatorów (regulowała to definitywnie lex Rosica z roku 67 p.n.e.). Znaczenie tej warstwy społecznej widoczne było już wkrótce po zakończeniu drugiej wojny punickiej. Zamożni ludzie tworzyli spółki przedsiębiorców i wspomagali państwo rzymskie przyjmując od niego zamówienia. Spółki te nazywane spółkami publikanów (societates publicanorum) przyjmowały od państwa zlecenia na odpłatne wykonanie różnego rodzaju świadczeń, takich jak dostawy dla wojska, roboty publiczne, tzn. budowa i remonty budynków, ulic i mostów. Wydzierżawiały one również prawo eksploatacji państwowych kopalń, ściągania ceł handlowych czy pobierania podatków. W tych gałęziach gospodarki państwo rzymskie nie byłoby po prostu w stanie bez nich sobie poradzić. Według Polibiusza, który bardzo dokładnie opisał działalność publicani, przedsiębiorcy

ci wywodzili się z niższych warstw społecznych. Twierdzenie to jest słuszne o tyle, że wielu przedsiębiorców było ludźmi niskiego stanu. Do tej samej warstwy społecznej należeli również lichwiarze, bankierzy, bogaci kupcy i spekulanci. Typ spekulanta przedstawiał już niezwykle barwnie w swych komediach Plautus (zm. w roku 184 p.n.e.). O wzroście znaczenia ludzi zajmujących się operacjami finansowymi już wkrótce po drugiej wojnie punickiej świadczyć może fakt, że olbrzymi majątek, który Scypion Starszy (zm. w roku 183 p.n.e.) pozostawił swym córkom, został zdeponowany u jednego z rzymskich bankierów). Niemniej do stanu ekwitów należeli stale także wielcy posiadacze ziemscy. Według terminologii Cycerona na stan ekwitów składali się publicani, a więc przedsiębiorcy będący dzierżawcami na wielką skalę, następnie faeneratores lub argentarii, czyli lichwiarze i bankierzy, poza tym negotiatores, czyli kupcy, przede wszystkim zaś jednak agricolae, czyli posiadacze dóbr ziemskich, spośród których wielu pochodziło z italskich kolonii i municipiów. Stan ten nie różnił się więc zbytnio pod względem swego składu społecznego od stanu senatorskiego. Wykształcenie się oraz ugruntowanie pozycji tej warstwy społecznej również doprowadziło do powstania nowych napięć w społeczeństwie rzymskim. Goniący za zyskiem parweniusze, niezachowujący przestrzeganej jeszcze do pewnego stopnia przez arystokrację tradycyjnej zasady umiaru, byli często pozbawionymi wszelkich skrupułów awanturnikami i szantażystami,

budzącymi - zwłaszcza w prowincjach - nienawiść ludności, nie wahającymi się nawet przed oszukiwaniem państwa. Ich praktyki były w Rzymie dobrze znane już od czasu wojny z Hannibalem. Niemal powszechnie publicani utożsamiani byli z gwałcicielami prawa (ubi publicanus esset, ibi aut ius publicum vanum aut libertatem sociis nullam esse). Urzędnicy rzymscy, jak na przykład Katon w czasie piastowania przez niego urzędu cenzora (184 roku p.n.e.), stale zmuszani byli do interweniowania w sprawie ich nadużyć. Tego typu zajścia przyczyniały się do powstawania konfliktów pomiędzy senatorami a ekwitami. Niemniej przydatność publicani w gospodarce rzymskiej była duża. Dokonywanie nadużyć umożliwiał im zaś system rządów oligarchicznych, w ramach którego nie istniała żadna systematyczna kontrola nad rzymską gospodarką. Warstwy niższe, Italikowie, ludność prowincji Większość kupców zamieszkałych w Rzymie i innych miastach italskich, zwłaszcza wielu drobnych handlarzy, nie należała, rzecz jasna, do warstwy bogatych dzierżawców państwowych. Wraz z rzemieślnikami kupcy ci tworzyli liczną grupę społeczną, której nie można zaliczyć do „stanu średniego”, bowiem w hierarchii społecznej miast stała ona od niego znacznie niżej. Liczna warstwa rzemieślników uformowała się w Rzymie i innych miastach italskich również w ciągu II wieku p.n.e., w wyniku rozkwitu gospodarczego Italii. Do rozkwitu tego przyczyniło się z jednej strony utworzenie wielkich plantacji w sektorze rolni-

czym, z drugiej zaś wzrost znaczenia dalekosiężnego handlu, przedsiębiorczości oraz wszelkiego rodzaju instytucji i operacji finansowych. O wzroście znaczenia rzemieślników różnych specjalności w tym okresie świadczą komedie Plautusa, a przede wszystkim dzieło Katona o rolnictwie. Katon opisuje w nim dokładnie, w których miastach italskich produkowane były przydatne w rolnictwie wyroby rzemieślnicze o najwyższej jakości. Z opisu Katona wynika, że w samym Rzymie zamieszkiwali między innymi liczni włókiennicy, szewcy, garncarze, kowale, ślusarze oraz stelmachowie. Co najmniej część rzemieślników była wyzwoleńcami, których liczba w Rzymie i innych miastach italskich zwiększyła się znacznie, tak samo jak liczba niewolników, po drugiej wojnie punickiej. Scypion Emilianus miał podobno powiedzieć w 131 roku p.n.e., że plebs miejski Rzymu składa się głównie z byłych niewolników, których on sam do niego sprowadził jako jeńców wojennych. Już wkrótce po zwycięstwie Rzymian nad Hannibalem w Rzymie było tylu wyzwoleńców, iż konieczne stało się ustalenie pewnych zasad, według których dokonywano aktu wyzwalania. W roku 177 p.n.e. zabroniono wyzwalania, jeśli jego jedynym celem było uzyskanie tak pożądanego obywatelstwa rzymskiego. Od roku 168 p.n.e. liberti wpisywani być mogli jedynie do jednej określonej tribus, co miało przyczynić się do ograniczenia roli odgrywanej przez nich w ramach zgromadzenia ludowego. Wielu byłym niewolnikom udało się wykorzystać pomyślną koniunkturę gospodarczą w miastach i dorobić się majątku. Du-

ża ich liczba nie zdołała jednak zapewnić sobie - ani dzięki rzemiosłu, ani dzięki kupiectwu - stałych podstaw egzystencji. Wyzwoleńcy ci zasilali „lumpenproletariat”, mieszkający w bardzo złych warunkach i odczuwający dotkliwie skutki wzrastających od połowy II wieku p.n.e. czynszów oraz wysokich po części cen artykułów żywnościowych. Zdani byli oni głównie na rozdawnictwo. Rozdawnictwo praktykowane przez możnych Rzymian (congiaria) poświadczone jest w źródłach począwszy od roku 213 p.n.e., jego celem było zapewnienie ofiarodawcom popularności wśród biedoty. Jednakże proletariat, którego liczebność w Rzymie wzrosła znacznie po drugiej wojnie punickiej, nie składał się z samych jedynie wyzwoleńców, lecz w głównej mierze z drobnych rolników, którzy utraciwszy podstawy swej egzystencji napływali tłumnie do Rzymu i innych miast italskich. Zubożenie i związana z nim proletaryzacja wielu drobnych rolników były jednym z głównych skutków drugiej wojny punickiej i zapoczątkowanej przez nią rzymskiej ekspansji. W czasie wojny z Hannibalem rzymska ludność rolnicza doświadczyła straszliwych strat. Ciężar tej wojny poniosła ona podwójnie. Z jednej bowiem strony stanowiła trzon wojska rzymskiego, które w przegranych bitwach traciło całe swe armie; na przykład w jednej tylko bitwie pod Kannami zginąć miało około 70 000 rzymskich żołnierzy. Z drugiej strony skutki długotrwałej wojny z Hannibalem dotknęły w pierwszym rzędzie także italską ludność wiejską, według Appiana w jej czasie zniszczono w Italii 400

większych osad i wymordowano setki tysięcy Italików. Ludność rolnicza ginęła nadal także w kolejnych wojnach, zwłaszcza w czasie niezwykle krwawych wypraw do Hiszpanii w połowie II wieku p.n.e. O znacznym zmniejszeniu się jej liczebności świadczą dobitnie trudności ze sformowaniem rzymskiego wojska w czasie tych wojen. Natomiast ci rolnicy, którym udało się wojnę z Hannibalem przeżyć, nie byli już w stanie odbudować tej bazy ekonomicznej, która wcześniej gwarantowała zamożnym i średniozamożnym rolnikom rzymskim ich ważną pozycję w społeczeństwie. Wprawdzie urodzajność ziemi uprawnej w Italii nie ucierpiała zbytnio mimo spustoszenia, jakie uczyniły lata wojny z Hannibalem, to jednak w jej wyniku zniszczone zostały wiejskie osady i narzędzia rolnicze, bydło zaś wybite. Do odbudowy gospodarstw wiejskich konieczne były duże inwestycje, na które nie każdy rolnik mógł sobie pozwolić. Poza tym najlepsi robotnicy rolni także po zakończeniu drugiej wojny punickiej nadal służyli w armiach, na skutek czego rodziny rolnicze częstokroć odczuwały brak odpowiedniej siły roboczej. Prócz tego wielcy posiadacze ziemscy czynili wszystko, co tylko było w ich mocy, aby przywłaszczyć sobie działki drobnych rolników. Zaraz po wyparciu Hannibala z Italii zajęli oni opuszczone gospodarstwa rolne, leżące na ager publicus. Ponieważ dysponowali odpowiednim kapitałem, byli także w stanie wykupić inne grunta uprawne i dokonać tam koniecznych inwestycji. Nie brakowało im także siły roboczej, bowiem właśnie wojny przyczyniły się do masowego napływu tanich

niewolników, których o wiele łatwiej było wyzyskiwać niż wolnych robotników rolnych. Im silniejsza była ekonomiczna pozycja wielkich właścicieli ziemskich, z tym większą bezwzględnością obchodzić się oni mogli ze stawiającymi opór rolnikami. Ponieważ grunty wchodzące w skład ager publicus mógł mieć w swym posiadaniu w zasadzie jedynie ten, kto był w stanie je uprawiać, dla wielkich posiadaczy ziemskich było wprost dziecinną igraszką przepędzenie z nich po prostu drobnych rolników. W niespełna wiek po zwycięstwie Rzymu nad Hannibalem Tyberiuszowi Semproniuszowi Grakchusowi nie pozostało nic innego, jak tylko stwierdzić fakt, iż zamożna i silna niegdyś ludność rolnicza żyje w ubóstwie. „Dzikie zwierzęta żyjące na ziemi italskiej mają w niej swoje legowiska. Mają przynajmniej nory i doły, w których mogą się schronić spokojnie. A ludzie walczący w obronie Italii i dla jej sprawy poświęcający swoje życie, nie mają w swej ojczyźnie niczego oprócz powietrza i światła. Bez domu, bez stałego miejsca zamieszkania błąkają się po świecie razem z dziećmi i żonami swoimi (...) żaden nie ma tu nigdzie ani ojcowskiego domu, ani grobowca przodków, ale każdy bije się tylko w obronie cudzego zbytku i bogactwa! Idą do walki na śmierć i wmawia się w nich przy tym, że są panami świata, gdy tymczasem żaden z nich nie posiada na własność ani piędzi ziemi!” (tłum. M. Brożek) W najnowszych badaniach naukowych podkreśla się jednak opierając się głównie na wynikach badań archeologicznych nad osadnictwem w Italii w dwu ostat-

nich stuleciach istnienia republiki -, że w żadnym razie nie można przyjąć, iż procesem tym objęty był w równym stopniu cały Półwysep Italski. W wielu jego częściach, nawet w południowej Etrurii, gospodarstwa drobnych rolników utrzymały się aż po okres Cesarstwa. Kierunek przemian był jednak bardzo wyraźny; objęta została nimi przede wszystkim Dolna Italia. Stary sposób rozwiązania kwestii agrarnej, a mianowicie osiedlanie bezrolnych na przydzielonych im działkach ziemi w koloniach, nie był już w stanie uzdrowić sytuacji olbrzymiej rzeszy zubożałych rolników i w połowie II wieku p.n.e. nie był już stosowany. Wielu rolników utrzymywało się z pracy najemnej (mercennarii, operarii), wynajmując się do prac sezonowych w majątkach wielkich posiadaczy ziemskich. Ich los często nie różnił się niczym od losu niewolników. Wielka liczba rolników napływała jednak do miast, przede wszystkim do Rzymu. Utrzymywali się oni tam przy życiu dzięki rozdawnictwu oraz pracom dorywczym i byli skłonni poprzeć każdego polityka, który gotów był ich wesprzeć. W ten sposób liczebność proletariatu miejskiego w Rzymie stale wzrastała. Jego znaczenie nie wynikało jednak z samej tylko jego liczebności, lecz także i z potencjalnej siły politycznej. Koncentracja „golców” w Rzymie zwiększała niebezpieczeństwo wybuchu tam gwałtownych konfliktów na tle politycznym i społecznym. Proletariat był bowiem masą całkowicie świadomą swego krytycznego położenia i chciał koniecznie doprowadzić do jego poprawy. Prócz tego koncentracja proletariatu w obrębie miasta

eliminowała trudności z porozumiewaniem się, był więc on zdolny do szybkiego podejmowania akcji. Poza tym proletariusze posiadali obywatelstwo rzymskie, dzięki czemu występować mogli na zgromadzeniach ludowych jako legalna siła polityczna. Potrzeba im było tylko przywódców, którzy potrafiliby dobitnie wyrazić ich cele i którzy dzięki swej silnej pozycji w społeczeństwie rzymskim mieliby widoki na to, że będą w stanie wbrew oporowi nobilitas cele te realizować. Prócz tego przywódcy owi musieli być na tyle bogaci, by móc chwilowo - zanim sytuacja ubogich nie ulegnie radykalnej zmianie - wesprzeć poprzez rozdawnictwo najbardziej potrzebujących, gwarantując sobie tym samym pozycję przywódców proletariatu. Siłą rzeczy przywódcy owi nie mogli więc wywodzić się z proletariatu, a jedynie z arystokracji. Byli nimi ludzie, którzy albo jako homines novi walczyli z władzą oligarchii, albo też jako czołowi nobiles wybili się ponad własną warstwę społeczną i popadli z nią w konflikt. Napięcia o częściowo podobnym charakterze, jak konflikt pomiędzy rzymską ludnością rolniczą a wielkimi posiadaczami ziemskimi, narastały po drugiej wojnie punickiej także pomiędzy italskimi socii a władcami w Rzymie. Skutki spustoszenia, jakie wyrządziła wojna z Hannibalem, odczuła niezwykle dotkliwie także ludność italska, nieposiadająca obywatelstwa rzymskiego, zwłaszcza zamieszkująca południową część Półwyspu. Prócz tego po zwycięstwie nad Hannibalem Rzymianie zemścili się na tych gminach italskich, które w czasie wojny przeszły na stronę Kartagi-

ny, jak to miało miejsce na przykład w przypadku Kapui. Poza tym socii zobowiązani byli do świadczeń militarnych na rzecz Rzymu i w czasie ustawicznych wojen w drugim wieku p.n.e. ludność ta wykrwawiła się równie mocno jak rzymska ludność rolnicza. Jednocześnie ze względu na fakt nieposiadania przez nią obywatelstwa rzymskiego była ona także dyskryminowana przez władze rzymskie. Gajuszowi Grakchusowi znane były przypadki wprost niewiarygodnej arogancji i samowoli, z jaką rzymscy urzędnicy traktowali nawet członków lokalnych elit poszczególnych miast italskich. Socii nie posiadali także praw politycznych, przysługujących obywatelom rzymskim. Nie mogli więc oni nawet odwołać się do zgromadzenia ludowego, pod którego ochroną znajdował się rzymski proletariat. Przy podziale łupów wojennych byli stale poszkodowani, a kary wymierzane im w czasie służby w rzymskim wojsku były szczególnie surowe i poniżające. Pod względem ekonomicznym lepiej wiodło się ludności italskiej w miastach, w których żyła ona z handlu i rzemiosła. Los italskiej ludności wiejskiej nie różnił się natomiast często od losu drobnych rolników rzymskich. Również zubożali rolnicy italscy napływali masowo do Rzymu w nadziei, iż w dużym mieście łatwiej im będzie zapewnić sobie stałe podstawy egzystencji. Ponieważ jednak nie mieli oni obywatelstwa rzymskiego, a jedynie obowiązek stawienia się jako rekruci do rzymskiego wojska, byli usuwani z Rzymu siłą przez rzymskich urzędników. Linia powstałych w ten sposób napięć nie przebiegała po prostu pomię-

dzy biednymi a bogatymi, bowiem dyskryminacją tą dotknięte były również elity socii. Przeważającą część niezadowolonych stanowiła jednak uboga ludność wiejska, której celem było zarówno uzyskanie równych z Rzymianami praw politycznych, jak i rozwiązanie problemów społecznych. Na podobnym tle wybuchały konflikty pomiędzy Rzymianami a tubylczą ludnością prowincji. W czasie prowadzonych przez Rzym wojen zaborczych mieszkańcy Hiszpanii, Afryki, Macedonii, Grecji i Azji Mniejszej ucierpieli w niewyobrażalnym wprost stopniu. Ze szczególną brutalnością Rzymianie obchodzili się z nimi zwłaszcza w II wieku p.n.e., kiedy to Imperium Rzymskie dotknięte zostało kryzysem. Takie miasta, jak Kartagina czy Korynt, zrównane zostały z ziemią, jeńców wojennych masowo zabijano lub też sprzedawano w niewolę, a ten, komu udało się zapłacić okup za swe życie, mógł się uznać za niezwykłego wprost szczęśliwca. Jednakże często także w czasie pokoju położenie mieszkańców prowincji było katastrofalne. Pochodzący z arystokracji senatorskiej namiestnicy oraz publicani, wywodzący się z warstw nowobogackich, traktowali z reguły prowincje jako źródło osobistego wzbogacenia się i często postępowali z ich ludnością nie mniej brutalnie niż w czasie wojny. Skutkiem takiego traktowania były powstania ludności podbitej, które ustawicznie wybuchały przede wszystkim w Hiszpanii i Grecji. Bunty te nie były ruchami społecznymi jednej warstwy, bowiem udział w nich brały także lokalne elity, dążące do odzyskania politycznej

niepodległości lub przynajmniej zniesienia posuniętego do ostatnich granic politycznego ucisku. Również w prowincjach główny ciężar panowania rzymskiego spoczywał na barkach uboższych warstwach ludności, które w oporze przeciwko Rzymowi upatrywały jedyną możliwość rozwiązania problemów społecznych. Warstwy te stały się zatem głównym nośnikiem ducha oporu przeciwko Rzymianom. Jest rzeczą znamienną, że Wiriatus, przywódca antyrzymskiego powstania w Hiszpanii, był wcześniej pasterzem. W Grecji, gdzie społeczne podłoże akcji i powstań antyrzymskich było najwyraźniejsze, początkowo inspiratorami oporu przeciwko Rzymowi byli członkowie warstw wyższych, którzy już wkrótce po ogłoszeniu przez Rzym w roku 196 p.n.e. deklaracji niepodległości miast greckich doznali głębokiego rozczarowania. Po trzeciej wojnie macedońskiej inicjatywa przeszła jednak w ręce ludności należącej do niższych warstw społecznych, lokalna elita zaś poczęła w coraz to większym stopniu godzić się z rzymskim panowaniem. Żadna jednak warstwa społeczna nie znajdowała się w II wieku p.n.e. w tak katastrofalnej sytuacji jak rzesza ludności niewolniczej, przede wszystkim na wsi. Po drugiej wojnie punickiej w ciągu bardzo krótkiego czasu wzrosło niezmiernie znaczenie niewolnictwa w Rzymie. Spowodowane było to jednoczesnym gwałtownym wzrostem popytu i podaży tej niezwykle rentownej siły roboczej. Wielcy posiadacze ziemscy potrzebowali do pracy na swych powiększających się stale plantacjach wielkiej liczby tanich robotników. Po-

nieważ zaś drobni rolnicy wyginęli masowo na wojnach, siły roboczej nie można było poszukiwać wśród ludności miejscowej, tym bardziej, że rolnicy w najlepszym wieku produkcyjnym zobowiązani byli do służby w rzymskim wojsku. Jako siły roboczej można było za to użyć niewolników, którzy - jako że pozbawieni wszelkich praw - mogli być wyzyskiwani znacznie bardziej niż wolni rolnicy i których nie trzeba było uwalniać do służby wojskowej. Po drugiej wojnie punickiej nastąpił trwający kilka dziesięcioleci okres stałego napływu do Rzymu wielkich rzesz wziętych do niewoli jeńców wojennych. W tym czasie niewolnik był więc robotnikiem niezwykle tanim i łatwo dostępnym. Liczba niewolników zwiększała się jeszcze bardziej po każdej wyprawie wojennej Rzymu. O ich masowym używaniu jako siły roboczej w gospodarce rzymskiej świadczą niektóre najważniejsze dane przekazane nam przez literaturę antyczną, a dotyczące liczby jeńców wziętych do niewoli w czasie poszczególnych wypraw rzymskich: 30 000 w Tarencie w roku 209 p.n.e., 8000 w Afryce w roku 204 p.n.e., 5632 w Istrii w roku 177 p.n.e., zapewne około 40 000 na Sardynii w roku 174 p.n.e. (albo 80 000 osób po części zabitych, po części wziętych do niewoli), 150 000 w Epirze w roku 167 p.n.e., zapewne co najmniej 50 000 w Kartaginie w roku 146 p.n.e. Do tych źródeł pozyskiwania niewolników dochodził jeszcze przyrost naturalny w rodzinach niewolniczych, a poza tym, przypuszczalnie jako najważniejszy sposób masowego pozyskiwania niewolników, handel niewolnikami na Wschodzie. Pozyskiwano

ich tam w wyniku wojen pomiędzy państwami helleńskimi lub porwań przez piratów i wysyłano na wielkie targowiska niewolników. Jednym z nich była wyspa Delos, gdzie - jak pisał w późniejszym czasie Strabon dziennie sprzedawano nawet do 10 000 niewolników, głównie do Italii. Przeciętna cena niewolnika wahała się w II wieku p.n.e. w granicach 300–500 denarów (1200–2000 sesterców). Tak więc począwszy od przełomu III i II wieku p.n.e. znaczenie niewolnictwa w Rzymie zaczęło szybko wzrastać. Już w komediach Plautusa i nieco od niego młodszego Terencjusza (który sam był wyzwoleńcem i pochodził z Afryki) niewolnicy pojawiają się jako postacie przynależne w sposób zupełnie naturalny do społecznego środowiska Rzymu i uprawiające najrozmaitsze zawody. Wykorzystywani byli oni w dużym stopniu w różnych gałęziach gospodarki rzymskiej, mimo że ani w tym okresie, ani też w żadnej innej epoce historii rzymskiej praca niewolnicza nie zastąpiła całkowicie pracy najemnej. Na plantacjach wielkich właścicieli ziemskich wykonywali oni znaczną część pracy związanej z produkcją. Katon zalecał, aby na plantacji oliwek o normalnej wielkości (240 jugerów 60 ha) zatrudniać 13 niewolników, zaś w przeciętnie dużej winnicy (100 jugerów - 25 ha) - szesnastu. Z zapisków Gajusza Semproniusza Grakchusa wynika, że jego starszego brata Tyberiusza miały jakoby skłonić do podjęcia dzieła reform obserwacje, które poczynił w czasie swej podróży przez Etrurię w roku 137 p.n.e. Stwierdził on bowiem, że wszędzie tam zniknęli cał-

kowicie wolni rolnicy, a na roli i jako pasterze pracowali niewolnicy obcego pochodzenia. Wielu niewolników zatrudnionych było w kopalniach. W jednej tylko kopalni srebra w hiszpańskiej Nowej Kartaginie pracowało ich na przykład w czasach Polibiusza czterdzieści tysięcy. W majątku Katona niewolnicy zatrudnieni byli również w rzemiośle. Dzięki Plautusowi, a także oznaczeniom na wyrobach ceramicznych pochodzących z miasta Cales oraz na cegłach z Etrurii wiemy, że w miastach wśród rzemieślników różnych specjalności prócz wolnych ludzi i wyzwoleńców byli także i niewolnicy. W miastach oraz willach wielkich posiadaczy ziemskich żyli zapewne także niewolnicy uprawiający zawody umysłowe, na przykład pedagodzy, jak w domu Katona, a ponadto służba oraz niewolnicy mający zaspokoić luksusowe potrzeby ich panów. W ramach takiego systemu nie mieściło się już niewolnictwo w jego dawnej, patriarchalnej formie, charakterystyczne dla okresu wczesnorzymskiego. Niewolnicy nie byli z reguły włączani do wspólnoty rodzinnej, jak to miało miejsce wcześniej, lecz tworzyli odrębną warstwę społeczną, różniącą się wyraźnie od pozostałych warstw rzymskiego społeczeństwa tym, że jej członkowie pozbawieni byli wszelkich praw, doświadczali strasznego wyzysku i pogardy. Stosunek Katona do jego niewolników charakteryzuje chociażby fakt, że zaliczał on ich - na równi ze zwierzętami oraz narzędziami i urządzeniami gospodarskimi - do inwentarza majątku ziemskiego. Taki sam pogląd udokumentował w wiek później Warron, określając niewolników

jako instrumenti genus vocale. Warstwa niewolników nie była jednak w żadnym razie warstwą jednorodną. Pozycja społeczna niewolników miejskich była z reguły bardziej korzystna niż tych, którzy pracowali w wielkich majątkach ziemskich i kopalniach. Wynikało to przede wszystkim z faktu, że niewolnicy miejscy, wykonujący często zawody wymagające znacznych kwalifikacji, do większych osiągnięć w swej pracy nie byli zmuszani przy użyciu siły. Wprost przeciwnie, by skłonić ich do lepszej pracy stawiano im często przed oczami perspektywę wyzwolenia. Większość wyzwoleńców, żyjących w Rzymie i innych miastach italskich stanowili właśnie byli niewolnicy miejscy. Natomiast niewolników na wielkich plantacjach i w kopalniach nie traktowano jak ludzi. Katon utrzymywał swych niewolników w karności i kazał ich chłostać nawet w przypadku drobnych przewinień. Nie pozwalał im nigdy na bezczynność - ani przy złej pogodzie, ani w dni świąteczne. W jego winnicach niewolnicy pracować musieli skuci ze sobą łańcuchem; gdy chorowali nie wydzielał im pełnych racji żywnościowych, a kiedy ze względu na chorobę czy podeszły wiek nie byli już zdolni do pracy, odsprzedawał ich, nie chcąc w ogóle słyszeć o ich wyzwoleniu. Los niewolników czyniły jeszcze dotkliwszym inne akty brutalności, których doświadczali, nie wyłączając tortur i ukrzyżowania. Oczywiście nawet w majątkach ziemskich złe traktowanie nie dotykało w równym stopniu wszystkich żyjących tam niewolników. W ramach tej warstwy istniała również pewna hierarchia, na szczycie której stał za-

rządca majątku (vilicus), poniżej zaś nadzorcy, wykwalifikowani robotnicy, a u samego dołu prości robotnicy rolni, którzy pracowali skuci ze sobą łańcuchami. Ogólnie rzecz biorąc w żadnym innym, wcześniejszym czy późniejszym, okresie rzymskiej historii traktowanie niewolników nie było tak okrutne, jak u schyłku republiki. Pozbawiony wszelkich hamulców wyzysk wielkiej rzeszy niewolników, która uzupełniana była stale przez handel oraz napływ do Rzymu jeńców wojennych, nieludzkie wprost warunki ich życia, doprowadzić musiały do wybuchu konfliktów, w których jedną stroną byli ludzie w państwie rzymskim najbardziej możni i potężni, drugą zaś ludność najbardziej w państwie tym uciskana. Niewolnikom, z których wielu przed popadnięciem w niewolę było wolnymi i świadomymi swych praw obywatelami innych państw, trudno było ukryć nienawiść, jaką czuli do swych właścicieli. Katon na przykład starał się siać wśród swych niewolników niezgodę, obawiał się bowiem ich jedności. Jednakże z uwagi na potęgę państwa rzymskiego opór niewolników wobec ich właścicieli z góry skazany był na niepowodzenie. Wszelkie oznaki nieposłuszeństwa karane były z całą surowością. Ucieczka z majątku była rzeczą niezmiernie trudną i prawie nigdy nie kończyła się powodzeniem. Fakt, że i Plautus, i Katon mimo to wspominają o ucieczkach niewolników, świadczy jedynie o wielkiej determinacji tych, którzy się na to odważyli. Jeszcze trudniej było zorganizować otwarte powstanie przeciwko właścicielom niewolników. Pominąwszy już

ścisłą kontrolę, której podlegali niewolnicy oraz fakt, że w wielu majątkach ziemskich zakuwano ich w kajdany, nie istniały żadne możliwości porozumiewania się niewolników z różnych majątków pomiędzy sobą, co konieczne było, by móc przygotować wystąpienie masowe. W miastach natomiast, w których takie możliwości raczej istniały, położenie niewolników było znacznie lepsze, nie było więc powodu do otwartych buntów. Jedyną grupą - wyjąwszy grupy niewolników o specjalnym przeznaczeniu, jak na przykład w późniejszym czasie skupieni wokół Spartakusa gladiatorzy - która w ogóle była w stanie zainspirować wybuch powstania, byli pasterze. Z jednej strony bowiem nie byli oni poddawani w majątkach ziemskich tak ścisłej kontroli jak niewolnicy na plantacjach oliwek i w winnicach i mieli większą od nich swobodę poruszania się, z drugiej natomiast ze względu na złe traktowanie oraz niezmiernie ciężkie warunki pracy w równym jak tamci stopniu niezadowoleni byli ze swego losu. Brak jest jednoznacznych dowodów na to, że coniuratio servorum w Etrurii w roku 198 p.n.e., przeciwko któremu użyć trzeba było całego legionu rzymskiego, było zainspirowane przez pasterzy. Magnus morus servilis natomiast, który w latach 185–184 p.n.e. doprowadził do walk wojska rzymskiego z grupami uzbrojonych niewolników w Apulii i który zakończył się skazaniem na śmierć 7000 jego uczestników, był według Liwiusza pastorum coniuratio. Był to początek drogi, która doprowadziła do wielkich powstań niewolników na Sycylii.

Ku kryzysowi Z przeglądu poszczególnych warstw społeczeństwa rzymskiego w okresie dzielącym drugą wojnę punicką od reform grakchańskich wynika, że dokonujące się niezwykle szybko zmiany w ekonomicznej i społecznej strukturze Rzymu pociągnęły za sobą powstanie nowego układu warstw społecznych. Pozycja niektórych z nich uległa wzmocnieniu, innych zaś osłabieniu. Wykształciły się również nowe warstwy. Nie był to jednak jedyny rezultat tych przemian. Każda z warstw społecznych miała bowiem własną historię, a zmiany w niej zachodzące prowadziły jednocześnie do powstania lub też zaostrzenia się napięć i konfliktów społecznych. Antagonizmy, jakie istniały obecnie pomiędzy najznakomitszymi rodzinami z kręgu nobilitas nie były już jedynie skutkiem niewinnej rywalizacji pomiędzy poszczególnymi rodami, mieszczącej się w ramach arystokratycznego systemu władzy. Napięcia pomiędzy nobilitas i homines novi, których areną był senat, jak również pomiędzy oligarchią i ekwitami były powodem powstawania dalszych konfliktów w obrębie rzymskich warstw wyższych. Zubożenie ludności rolniczej oraz wykształcenie się bardzo licznego proletariatu w Rzymie stanowiły podłoże innych, niezwykle niebezpiecznych konfliktów, zaś masy proletariackie tworzyły jednocześnie bazę, na której można było się oprzeć dokonując prób przewrotu. Sytuację komplikowały jeszcze bardziej napięcia - częstokroć nie tylko o podłożu politycznym, lecz również społecznym - jakie powstawały

pomiędzy władcami rzymskimi a ich italskimi sprzymierzeńcami oraz pomiędzy Rzymianami, traktującymi prowincję jako źródło osobistego wzbogacenia się, a cierpiącą z tego powodu ucisk ludnością tych prowincji. W nienawiści, jaką odczuwały rzesze niewolników wobec swych właścicieli tkwiło na koniec zagrożenie dla całego rzymskiego systemu politycznego. Wprawdzie Rzym stał się w przeciągu niezwykle krótkiego czasu wielkim imperium, to jednak ze społecznego punktu widzenia zmiany te dokonały się zbyt gwałtownie, a świetne zwycięstwa armii rzymskich na Zachodzie i na Wschodzie nie były w stanie przesłonić faktu, że w łonie społeczeństwa rzymskiego dojrzewał kryzys, który groził przekreśleniem wszystkich dotychczasowych sukcesów Rzymu. Pierwsze alarmujące symptomy, jak na przykład konflikt pomiędzy rodem Scypionów a pozostałą częścią nobilitas, porażki poniesione przez Rzym w Hiszpanii w połowie II wieku p.n.e., stały opór ludności greckiej czy też powstanie pasterzy w Apulii, nie pozwalały wprawdzie na rozpoznanie złożonej natury nadciągającego kryzysu, świadczyły jednak o pojawianiu się problemów zupełnie nowego typu, jak również o tym, że sytuacja jest zupełnie odmienna od tej, jaka istniała na przykład w rozstrzygającej fazie konfliktu pomiędzy patrycjuszami a plebejuszami w połowie IV wieku p.n.e. Sytuację tę zaostrzał dodatkowo jeszcze fakt, iż rzymski system społeczny był po części niezmiernie „szczelny”. Z jednej strony przed przedstawicielami niektórych warstw społecznych otwierały się możliwo-

ści awansu społecznego. Miejscy niewolnicy byli często wyzwalani, wyzwoleńcy mogli, zgromadziwszy pewien majątek, wejść do warstwy rzemieślniczokupieckiej, zdolni kupcy i przedsiębiorcy mogli dorobić się olbrzymiego majątku i tym samym jako ekwici dostać się do drugiego z kolei wyższego stanu społeczeństwa rzymskiego, bogaci ekwici mogli zaś uzyskać urzędy senatorskie, a co za tym idzie wejść jako homines novi do arystokracji senatorskiej. Nie oznacza to oczywiście w żadnym razie, że warstwy te były zupełnie wolne od jakichkolwiek konfliktów społecznych. Jest jednak rzeczą znamienną, iż w okresie gwałtownych walk, które wybuchały począwszy od lat trzydziestych II wieku p.n.e., były to warstwy najbardziej stabilne. Niewolnicy miejscy na przykład prawie w ogóle nie wzięli udziału w wielkich powstaniach niewolników, kupcy i rzemieślnicy natomiast nie tworzyli w zasadzie żadnych grup wywrotowych, a stopień rozpolitykowania stanu ekwitów utrzymywał się w granicach normy. Możliwości awansu społecznego miała jednak prawie wyłącznie ludność miejska, i to przede wszystkim te jej warstwy, które bogaciły się na handlu, rzemiośle i wszelkiego rodzaju operacjach finansowych. Zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja na wsi oraz sytuacja proletariatu w Rzymie, który w działalności produkcyjnej nie uczestniczył. Niewolnicy pracujący w wielkich majątkach ziemskich oraz w kopalniach nie mieli żadnych widoków na wyzwolenie. Zubożała ludność rolnicza oraz proletariusze nie mieli żadnych perspektyw poprawy warunków swego bytu. Ludność ital-

ska oraz mieszkańcy prowincji nie mieli natomiast żadnych widoków na to, iż dzięki uzyskaniu rzymskiego obywatelstwa ich pozycja prawna stanie się równa pozycji Rzymian. Dochodziła do tego jeszcze postawa nobilitas, broniącej zwykłym senatorom i homines novi dostępu do najwyższych urzędów w państwie, a zatem i do rzeczywistej władzy. Również i pod tym względem sytuacja istniejąca w przededniu wielkich przemian zapoczątkowanych przez reformy grakchańskie, różniła się całkowicie od tej z połowy IV wieku p.n.e. W tamtym czasie awansujący w hierarchii społecznej „nowi ludzie” mieli swobodny dostęp do władzy, natomiast w II wieku p.n.e. możliwość taka niemal w ogóle już nie istniała. Prócz tego szerokim masom ludności odmawiano prawa do awansu społecznego, poprawy sytuacji ekonomicznej, a także do równouprawnienia w sensie politycznym. Całkowicie nowym elementem sytuacji było w końcu także i to, że począwszy od II wieku p.n.e. w społeczeństwie rzymskim nie istniały już nierozerwalne więzi, które mogłyby nadal spajać ze sobą zantagonizowane warstwy społeczne. W okresie wcześniejszym istnienie takich więzi było z jednej strony skutkiem funkcjonowania stabilnego systemu politycznego, opartego na urzędach senatorskich, senacie i zgromadzeniu ludowym, który to system był w stanie zagwarantować arystokracji nieograniczoną władzę, tym bardziej, że miała ona - zwłaszcza jeśli idzie o politykę zewnętrzną - swego sprzymierzeńca w ludności rolniczej. Z drugiej zaś strony istnienie takich więzi

gwarantowały w okresie wcześniejszym pewne normy, podstawą których były religia i etyka, stworzone przez w pełni świadomą swej tradycji arystokrację. Normy te regulowały sposoby postępowania obywateli, a co za tym idzie oczywiście także i arystokracji, a ich układem odniesienia był mos maiorum. Po drugiej wojnie punickiej, wraz z postępami zapoczątkowanej przez nią ekspansji Rzymu w basenie Morza Śródziemnego, więzi te ulegać zaczęły znacznemu rozluźnieniu i istniała groźba całkowitego ich zerwania. Fakt, że arystokracja nie mogła już, jak to miało miejsce w okresie dzielącym pierwszą i drugą wojnę punicką, oprzeć się na masach ludności rolniczej pociągnął za sobą zachwianie się istniejącego wcześniej systemu politycznego: coepere nobilitas dignitatem, populus libertatem in lubidinem vortere, sibi quisque ducere, trahere, rapere. Z drugiej strony stary system polityczny był w dobie rzymskiej ekspansji już systemem całkowicie anachronicznym. Wykształcił się on bowiem niegdyś w warunkach miasta – państwa, obecnie zaś miał on w zupełnie nie zmienionej formie funkcjonować jako system polityczny wielkiego imperium, co na dłuższą metę było po prostu niemożliwe. Najbardziej widoczne były mankamenty w zarządzaniu prowincjami, które w zasadzie nie były w ogóle administrowane, a jedynie wyzyskiwane. Chwiały się również coraz bardziej duchowe podstawy państwa rzymskiego. Rzym dosięgnęła nie tylko pośmiertna zemsta Hannibala, mścili się również pokonani Grecy. Postępy rzymskiej ekspansji, przede wszystkim zaś impulsy umysłowe płynące z podbitego

świata helleńskiego, musiały siłą rzeczy doprowadzić do rozpadu dawnych norm. „Dla tych, którzy przedtem z łatwością przezwyciężali trudy i niebezpieczeństwa, sytuacje niepewne i ciężkie, obecnie spokój i bogactwo, rzeczy skądinąd godne pożądania, stały się ciężarem i nieszczęściem. Przedtem najpierw wzrosła żądza władzy, potem pieniędzy: to były jak gdyby pożywki wszystkich nieszczęść. Albowiem chciwość podważyła zaufanie, uczciwość i wszystkie inne cnoty; zamiast nich nauczyła buty, okrucieństwa, nauczyła bogów lekceważyć i wszystkimi wartościami kupczyć” (tłum. K. Kumaniecki). System cnót starorzymskich, takich jak wypełnianie swych obowiązków, wierność, sprawiedliwość czy wspaniałomyślność, który uformował się w warunkach archaicznego ustroju społecznego, musiał w epoce zdobywania przez Rzym władzy nad światem oraz głębokich zmian strukturalnych w łonie społeczeństwa rzymskiego uchodzić za całkowicie przestarzały. Jednocześnie w podbitych krajach, przede wszystkim w Grecji, Rzymianie stykali się z ideami religijnymi i filozoficznymi, których treść niejednokrotnie sprzeczna była z mos maiorum. Z drugiej zaś strony dla większości warstw społecznych przeobrażonego społeczeństwa rzymskiego mos maiorum nigdy nie miał żadnego znaczenia. Odnosiło się to na przykład do wielu ekwitów, myślących kategoriami zysku, do zdeterminowanych proletariuszy, nie mówiąc już o uciskanej ludności italskiej i mieszkańcach prowincji, a zwłaszcza o niewolnikach, z których wielu było obcego pochodzenia, a przez Rzymian wpajane im było co naj-

wyżej posłuszeństwo. Jednakże istota „zemsty pokonanych” polegała na tym, że najbardziej dla Rzymu niebezpieczny prąd umysłowy, a mianowicie filozofia grecka, znalazł najwięcej sympatyków wśród przedstawicieli tej warstwy społecznej, która winna była strzec mos maiorum, to znaczy wśród ludzi należących do arystokracji rządzącej, przede wszystkim w kręgach skupionych wokół rodu Scypionów. Warunkiem zajęcia postawy otwartości wobec tego typu nowych prądów umysłowych było mianowicie odpowiednie wykształcenie oraz doświadczenie, które posiadali jedynie ludzie z tych właśnie kręgów. W filozofii greckiej nie widzieli oni żadnego zagrożenia ideologicznego, a jedynie możliwość stworzenia nowego, odpowiadającego wymogom czasu systemu ideologicznego, który przyznawałby Rzymowi prawo do władzy nad światem, im samym zaś uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie. Głównym jednak skutkiem wpływów helleńskich było zachwianie się tradycyjnego rzymskiego porządku społecznego. Od czasu ogłoszenia ustaw Licyniusza i Sekstiusza konflikty społeczne, które swego czasu stały się przyczyną upadku archaicznego ustroju społecznego Rzymu, rozwiązywane były na drodze reformatorskiej. Obecnie sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W okresie wcześniejszym rozszerzanie się władzy Rzymu na Półwysep Italski stwarzało możliwość rozwiązywania problemów społecznych kosztem ludów podbitych. Natomiast ekspansja Rzymu w basenie Morza Śródziemnego stała się źródłem napięć również w łonie samego

społeczeństwa rzymskiego. Wcześniej zbieżność interesów arystokracji z interesami poszczególnych warstw plebsu skłoniła warstwę rządzącą do zajęcia postawy wyraźnie proreformatorskiej. Obecnie jednak arystokracja nie była skłonna do przeprowadzenia jakichkolwiek reform na rzecz poszkodowanych czy uciskanych warstw społecznych. Istnienie pewnych problemów społecznych było przez nią po prostu ignorowane. Nie podejmowano na przykład żadnych prób poprawy położenia niewolników czy też włączenia Italików w ramy rzymskiego systemu politycznego, byłoby to bowiem sprzeczne z interesem rzymskich warstw wyższych. Istnienie innych problemów natomiast uznawano i próbowano nawet je rozwiązać. Próby te zmierzały jednak z reguły do przywrócenia dawnych stosunków, co w istniejących warunkach ekonomicznych, politycznych i społecznych było niemożliwe. Poza tym próby te nie były ani konsekwentne, ani też skuteczne, a niektóre z nich przyniosły zupełnie nieoczekiwanie fatalne skutki. Najlepszym przykładem krótkowzroczności, która w II wieku p.n.e. charakteryzowała wiele znaczących osobistości, należących do rzymskiej warstwy rządzącej, była postawa Marka Porcjusza Katona. Z jednej strony dążył on wszelkimi możliwymi sposobami do tego, aby skłonić przedstawicieli arystokracji do przestawienia się na nowe formy gospodarowania, tzn. na gospodarkę plantacyjną, masowe wykorzystywanie niewolników jako siły roboczej, inwestowanie oraz pomnażanie zysków. Z drugiej strony natomiast obsta-

wał przy starorzymskich cnotach, między innymi właśnie przy oszczędności i zachowaniu umiaru. Filozofię grecką, a także inne zdobycze duchowe świata helleńskiego, jak na przykład naukową medycynę, uważał za nie dające się absolutnie pogodzić z rzymskimi ideałami. Z uwagi na taką pełną sprzeczności postawę większości arystokracji rządzącej rozwiązanie choćby tylko pewnych problemów istniejących w społeczeństwie rzymskim na drodze ustawodawstwa reformatorskiego było niemożliwe. Kroki prawne, których celem było powstrzymanie procesu rozwoju społecznego, absolutnie go nie osiągnęły. Ogłoszona w roku 186 p.n.e. przez senat uchwała wymierzona w czcicieli bożka Bachusa w Rzymie i Italii, mogła wprawdzie skłonić ich do zaprzestania urządzania bachanalii, nie była jednak w stanie powstrzymać rozpadu mos maiorum jako systemu odniesienia, wspólnego dla całego społeczeństwa rzymskiego. Działania, którymi wsławił się Katon w czasie sprawowania przez niego urzędu cenzora w roku 184 p.n.e., a mające na celu zwalczanie luksusu, w równym stopniu rozmijały się z rzeczywistymi problemami, jak ogłaszane kilkakrotnie w II wieku p.n.e. ustawy zakazujące prowadzenia wystawnego trybu życia. Ogłoszona w 180 roku p.n.e. lex Villia annalis, której treścią było jednoznaczne uregulowanie kolejności obejmowania urzędów, celem zaś przeciwdziałanie błyskawicznym karierom pojedynczych wybitnych przedstawicieli oligarchii, jak to miało miejsce w przypadku Scypiona Starszego, już w następnej generacji, przy wyborze Scypiona Emilianusa została całkowicie zi-

gnorowana. Na próżno powoływano się na ustawy Licyniusza i Sekstiusza, by zapewnić ochronę ludności rolniczej przed wielkimi właścicielami ziemskimi, do ustaw tych nikt się już nie stosował. Gajusz Leliusz (konsul w roku 140 p.n.e.), projektodawca poważnych reform agrarnych na korzyść ludności ubogiej nie odważył się nawet domagać ich przeprowadzenia. Tylko jedna jedyna ustawa ogłoszona w drugim wieku p.n.e., przed reformami grakchańskimi, miała niezamierzenie niezwykle dalekosiężne skutki. W 149 roku p.n.e. utworzone zostały na mocy 1ex Calpurnia stałe komisje (trybunały), których zadaniem było badanie nadużyć urzędników rzymskich w prowincjach, a więc pomyślane były jako organy mające zapewnić ochronę ich ludności. Nie położyły one jednakże w żadnym razie kresu gwałtom i wyzyskowi, które tam miały miejsce, stały się natomiast areną intryg i walk pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami warstwy rządzącej, a co za tym idzie jeszcze bardziej podkopały istniejący porządek społeczny. Tak oto społeczeństwo rzymskie zmierzało niepowstrzymanie ku kryzysowi, który rozwiązany być mógł jedynie przy użyciu siły. Owo użycie siły dokonało się jednak według reguł, które wypływały ze struktury kryzysu. Zróżnicowany charakter poszczególnych konfliktów, zdeterminowany różnorodnością problemów społecznych i politycznych, rozbieżność interesów poszczególnych warstw społecznych i w końcu różnego rodzaju powiązania, istniejące pomiędzy poszczególnymi warstwami i grupami sprawiły, że niemożliwy był

powszechny, mniej lub bardziej jednorodny społeczny zryw rewolucyjny. Wręcz przeciwnie, struktura tego kryzysu znalazła swe odbicie w szeregu przebiegających paralelnie i niezazębiających się o siebie krwawych konfliktów społecznych i politycznych, które w efekcie końcowym obaliły jedynie przestarzałe ramy polityczne społeczeństwa rzymskiego, a mianowicie republikę. Nienaruszone pozostały natomiast - wyjąwszy pewne korektury - podstawy struktury społecznej Rzymu. Ruchami społecznymi sensu stricto były powstania niewolników. Ich cele jednak nie były zgodne z interesami innych poszkodowanych warstw społecznych, nawet niewolników miejskich. Z tego względu były one już z góry skazane na niepowodzenie. Uciskana ludność prowincji upatrywała swego wroga w samym rzymskim systemie rządów, zbuntować się przeciwko niemu była jednak w stanie tylko wtedy, gdy udzielono jej pomocy z zewnątrz, tak jak na przykład Grecy przy pomocy Mitrydatesa. Nie zapewniało to jednak powodzenia na dłuższą metę, zwłaszcza że w poszczególnych prowincjach elity stawały się coraz bardziej oparciem dla władzy Rzymu. Zwycięstwem zakończyło się jedynie antyrzymskie powstanie Italików. Nie przyczyniło się to jednak do obalenia władzy Rzymu, a jedynie do włączenia italskiej warstwy wyższej do wyższych stanów społeczeństwa rzymskiego, co spowodowało w rezultacie dalsze umocnienie tej władzy. Główne konflikty rozgrywały się jednak pomiędzy możnowładcami, za którymi stały dobrze zorganizowane, świadome swych celów i uzbrojone stron-

nictwa. Były to więc konflikty pomiędzy oligarchią, która dzięki swej silnej pozycji oraz różnorakim powiązaniom społecznym wesprzeć się mogła na wielkiej rzeszy stronników, a poszczególnymi przedstawicielami arystokracji, dążącymi do realizacji własnych celów politycznych. Za nimi stały zarówno masy proletariackie, których interesów mienili się oni rzecznikami, jak i silne armie. Jedynie te konflikty przyczynić się mogły były do zmiany podstaw istniejącego porządku społecznego. Jednakże nawet dla zwalczających oligarchię sił „postępowych” celem była jedynie jego korektura, nie zaś obalenie. W toku walk zbrojnych, które wybuchały w rezultacie tych konfliktów punkt ciężkości przesuwał się coraz bardziej z problemów społecznych na kwestię władzy politycznej. W wojnach domowych przeciwnikami nie były już warstwy czy grupy społeczne, lecz ugrupowania polityczne i regularne armie, stojące za poszczególnymi czołowymi politykami. W ten oto sposób dokonał się upadek rzymskiej republiki: res publica, quae media fuerat, dilacerata.

4│ Kryzys republiki a społeczeństwo rzymskie Konflikty społeczne w Rzym u schyłku republiki Kryzys społeczny Rzymu, będący rezultatem dokonujących się po drugiej wojnie punickiej niezwykle szybkich zmian strukturalnych, wszedł w drugiej połowie II wieku p.n.e. w fazę, w której nie dało się już uniknąć otwartego wybuchu. Gwałtowne walki polityczne i społeczne, które wówczas rozgorzały, spowodowane były z jednej strony eskalacją napięć w łonie społeczeństwa rzymskiego, z drugiej zaś uwidaczniającymi się w coraz to większym stopniu słabościami republikańskiego systemu rządów. Ostatnie stulecie republiki - licząc od wybuchu pierwszego powstania niewolników na Sycylii w roku 135 p.n.e. oraz objęcia po raz pierwszy urzędu trybuna ludowego przez Semproniusza Grakchusa w roku 133 p.n.e. do zakończenia wojen domowych w roku 30 p.n.e. - nosi na sobie piętno tych wybuchających ustawicznie, gwałtownych, brutalnych i krwawych konfliktów zbrojnych. Ze względu na to ów stuletni okres w rzymskiej historii określany jest powszechnie mianem „okresu rewolucyjnego”, przy czym termin „rewolucja” odnoszony jest w badaniach historycznych przez poszczególnych historyków - od T. Mommsena po R. Syme’a - do rozmaitych zjawisk, a także do różnych faz tych konfliktów. Jest sprawą zupełnie ewidentną, że terminu „rewolucja”, mieszczącego w sobie cechy wspólne dla wszystkich tych konfliktów, nie można używać tu

w znaczeniu takim, w jakim używa się go w najnowszej historii od czasu Rewolucji Angielskiej, a zwłaszcza Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Ruchy społeczne w schyłkowym okresie republiki nie zmierzały bowiem do obalenia istniejącego porządku społecznego ani też go nie spowodowały. Prócz tego ruchy te miały różnorodne przyczyny, przebieg i skutki, różny był także ich skład społeczny. Z uwagi na to zdefiniowanie ich w jednakowy sposób nie jest możliwe. Aby uniknąć nieporozumień, wynikających ze stosowania terminu „rewolucja”, bardziej celowe byłoby w każdym przypadku zamiast o „rzymskiej rewolucji” mówić o społeczno – politycznym kryzysie republiki, którego wyrazem były w pierwszym rzędzie konflikty zbrojne. O heterogeniczności tych konfliktów świadczy z jednej strony ich typologia, z drugiej zaś przesuwanie się ich punktu ciężkości w ciągu ostatniego stulecia rzymskiej republiki.sg Ogólnie rzecz biorąc konflikty, które ujawniły się w tej epoce, podzielić można na cztery główne typy (przy czym nie znaczy to w żadnym razie, że były one zawsze ściśle od siebie odgraniczone). Jako trzy pierwsze typy konfliktów wymienić należy wielkie powstania niewolników, opór mieszkańców prowincji przeciwko władzy Rzymu oraz walki Italików z Rzymianami. W przypadku powstań niewolników skład społeczny walczących ze sobą stron był zupełnie jasny. Chodziło tu bowiem o walkę niewolników wiejskich z ich właścicielami oraz wspierającym ich rzymskim aparatem państwowym. Natomiast buntów mieszkańców prowincji oraz Italików przeciwko wła-

dzy Rzymu nie można uznać za ruchy mniej lub bardziej jednorodnych warstw społecznych, bowiem udział w nich brały różne warstwy, zaś celem tych ruchów nie było wywalczenie sobie wolności przez uciskaną warstwę społeczną, lecz uwolnienie suwerennych niegdyś gmin, miast i ludów spod rzymskiego panowania i ucisku. W pewnym jednak stopniu ruchy te nosiły także charakter społeczny, bowiem głównym bastionem oporu przeciwko Rzymowi były najczęściej niższe warstwy ludności. Czwarty, a zarazem najważniejszy typ tworzyły na koniec te konflikty okresu późnorepublikańskiego, których uczestnikami byli przede wszystkim obywatele rzymscy, należący do różnych stronnictw i ugrupowań. Początkowo, zwłaszcza w epoce reform grakchańskich, większość tych konfliktów miała podłoże społeczne, a przynajmniej odgrywało ono w nich dużą rolę. Głównym celem, lub też co najmniej jednym z głównych celów, jednego ze zwalczających się obozów, a mianowicie obozu reformatorskiego, było właśnie rozwiązanie problemów społecznych proletariatu miejskiego w Rzymie wbrew oporowi obozu przeciwnego, tzn. oligarchii i jej stronnictwa. Obozy te określane były, zgodnie z używaną w pierwszym wieku p.n.e. terminologią, jako populares i optimates. Jednakże konflikty te były od samego początku konfliktami o charakterze politycznym, które we wczesnym okresie udawało się rozwiązywać przeważnie w ramach instytucji politycznych i środkami politycznymi, tzn. w ramach zgromadzenia ludowego. Od samego początku kwestia sprawowania władzy politycznej w państwie

rzymskim była w nich sprawą dużej wagi. Prócz tego skład społeczny zwalczających się wzajemnie ugrupowań nie był jednolity, a w miarę upływu czasu ich heterogeniczność jeszcze przybrała na sile. Poza tym w konfliktach pomiędzy optymatami a popularami treści społeczne spychane były z czasem coraz bardziej na plan dalszy, rosło natomiast stale znaczenie kwestii sprawowania władzy politycznej, tak że w końcu szło już tylko o zdobycie władzy przez poszczególne ugrupowania polityczne, tzn. w pierwszym rzędzie przez ich przywódców. Od czasu walk pomiędzy stronnictwami Mariusza i Sulli, które miały miejsce w latach osiemdziesiątych I wieku p.n.e., konflikty pomiędzy zwalczającymi się wzajemnie ugrupowaniami politycznymi, których skład stale się zmieniał, przybrały ostatecznie charakter walki o władzę. Czynnikiem dodatkowym był tu fakt, że w osiemdziesiątych i siedemdziesiątych latach tego stulecia wyciszeniu uległy pozostałe konflikty. W wyniku wojen, prowadzonych w latach 91–89 p.n.e., Italikowie osiągnęli swój cel, a mianowicie przyznane im zostało obywatelstwo rzymskie. Od czasu zwycięstwa Sulli nad Mitrydatesem w roku 85 p.n.e. mieszkańcy Grecji i Azji Mniejszej zaprzestali oporu, a wraz z krwawym stłumieniem w roku 71 p.n.e. powstania Spartakusa zakończyła się epoka wielkich powstań niewolników. W ciągu czterech następnych dziesięcioleci chodziło już tylko i wyłącznie o władzę w państwie rzymskim, o to, czy będzie ona sprawowana przez oligarchię, czy też przez jednego człowieka, w przypadku zaś jedno-

władztwa, kto obejmie rządy. Ostateczną konsekwencją tych konfliktów była zatem zmiana nie struktury społeczeństwa rzymskiego, a jedynie jego ram politycznych. Powstania niewolników, mieszkańców prowincji oraz Italików Wielkie powstania niewolników, wybuchające w ostatnich dziesięcioleciach II oraz w pierwszych dziesięciolecia I wieku p.n.e., na szczególną uwagę zasługują choćby dlatego, że antagonizmy pomiędzy niewolnikami a ich właścicielami doszły wówczas do głosu z siłą i ostrością niespotykaną w żadnej innej - ani wcześniejszej, ani też późniejszej - epoce historii antycznej. Okres wielkich buntów niewolników rozpoczęło pierwsze powstanie na Sycylii, zakończyło zaś powstanie Spartakusa. Dla społeczeństwa rzymskiego były one całkowitym zaskoczeniem. Po wybuchu pierwszego powstania na Sycylii w Rzymie początkowo w ogóle nie liczono się z tym, że może ono zagrozić państwu rzymskiemu, zaś pierwsze akcje Spartakusa wyśmiewane były jako igrzyska gladiatorów. Nie było oczywiście sprawą przypadku, że bunty te wybuchały w przeciągu krótkiego czasu pomiędzy rokiem 135 a 71 p.n.e. Na przyczyny pierwszego powstania sycylijskiego wskazywał wyraźnie już Diodor. Tkwiły one mianowicie w rozwoju niewolnictwa rzymskiego po drugiej wojnie punickiej. W krótkim czasie wzrosło wówczas niezmiernie znaczenie niewolników jako siły roboczej w gospodarce rzymskiej, a co za tym idzie nastąpił gwałtowny wzrost ich liczby. Ponieważ w tym

czasie istniało szereg możliwości masowego pozyskiwania niewolników (przede wszystkim wojny, handel niewolnikami, porywanie ludzi przez korsarzy) byli oni - zwłaszcza w wielkich majątkach ziemskich - brutalnie wyzyskiwani i bardzo źle traktowani, co prowadziło do narastania wśród nich wielkiego rozgoryczenia. Z drugiej zaś strony znaczna część właścicieli niewolników podchodziła do sprawy ich kontroli niezwykle lekkomyślnie, nie biorąc pod uwagę, że wielu z nich było ludźmi inteligentnymi i wykształconymi, którzy zanim popadli w niewolę byli wolnymi obywatelami państw helleńskich. Nigdy wcześniej ani później nie zbiegło się w czasie tyle przesłanek dla masowych wystąpień niewolników, jak w okresie pomiędzy połową drugiego i pierwszego wieku p.n.e. Nie mogło to pozostać bez skutków. Żaden z tych buntów nie zdołał jednak przekształcić się w powszechny zryw rewolucyjny niewolników, nie istniały bowiem po temu warunki. Przede wszystkim brak było jednolitej rewolucyjnej ideologii, a oprócz tego możliwości porozumiewania się niewolników zamieszkujących różne części państwa rzymskiego były bardzo ograniczone. Poza tym interesy i cele poszczególnych grup niewolników były niejednokrotnie krańcowo różne. W czasie każdego z powstań na przykład prócz powstańców istniała również liczna grupa - głównie niewolników miejskich - która dążyła do uzyskania wolności na drodze legalnej, tzn. przez akt wyzwolenia, nie zaś w wyniku buntu, cele polityczne natomiast oscylowały pomiędzy ustanowieniem własnego suwerennego państwa w ramach Imperium

Rzymskiego a wyprowadzeniem niewolników z Rzymu do ich dawnej ojczyzny. Z tych też względów powstania niewolników wybuchały w izolacji czasowej i przestrzennej. Pierwsze powstanie niewolników wybuchło w 135 roku p.n.e. na Sycylii i trwało do roku 132. Zapoczątkowałyje niezbyt liczne grupy szczególnie źle traktowanych niewolników, wśród których byli także uzbrojeni pasterze, tworzący wymykające się spod wszelkiej kontroli bandy zbójeckie. Zbuntowani niewolnicy szturmem zdobyli miasto Henna, a swego przywódcę, syryjskiego wróżbitę i cudotwórcę Eunusa, ogłosili królem. Po przyłączeniu się do nich innej grupy zbuntowanych niewolników, którym przewodził Cylicyjczyk Kleon, armia powstańcza pod wodzą Eunusa liczyć miała 200 000 ludzi. Odnosiła ona początkowo znaczne zwycięstwa i Rzymianom udało się ją pokonać dopiero w wyniku długiej wojny. Powstanie to odbiło się echem także wśród niewolników miast: Rzym, Sinuessa oraz Minturnae, w kopalniach w Laurionie na terenie Attyki, a także na wyspie Delos. Niemal w tym samym czasie, tzn. w latach 133–129 p.n.e., w zachodniej części Azji Mniejszej rozgrywało się powstanie Aristonikosa. Aristonikos był nieślubnym synem przedostatniego władcy pergamońskiego. Po śmierci ostatniego króla Pergamonu wystąpił on jako pretendent do tronu Attalidów, choć państwo to przekazane zostało na mocy testamentu Rzymowi. Ponieważ miasta pozostały lojalne wobec Rzymu, skupił on wokół siebie niewolników i ubogich

rolników. Rzymianie zdołali pokonać go dopiero po długiej i krwawej wojnie. Następna fala buntów niewolników miała miejsce w ćwierć wieku później. Rozpoczęły ją niepokoje wśród niewolników Italii Południowej, w miastach Nuceria i Kapua. Następną rewoltę wzniecił rzymski ekwita imieniem Tytus Wettiusz, który rozdał broń swym niewolnikom, aby bronili go przed jego wierzycielami. Historia ta, której podłożem był romans ekwity z pewną niewolnicą, świadczy - tak samo, jak wyposażenie w broń trzydzieści lat wcześniej pasterzy sycylijskich przez ich właścicieli - o niesłychanej wprost lekkomyślności. Wkrótce po tych buntach doszło do drugiego wielkiego powstania niewolników na Sycylii (104– 101 r. p.n.e.), do którego powód dało zachowanie rzymskich domini, typowe dla nich także i w innych okolicznościach. Mianowicie w sytuacji zagrożenia zewnętrznego, wywołanego wojną z germańskim plemieniem Cymbrów, senat rzymski podjął uchwałę, że wszyscy niewolnicy, którzy przed popadnięciem w niewolę byli obywatelami państw z Rzymem sprzymierzonych, mają zostać wyzwoleni. Do uchwały tej nie zastosowali się właściciele niewolników na Sycylii. W wyniku tego na wyspie wybuchł bunt niewolników, przypominający pod wieloma względami pierwsze powstanie sycylijskie. Zainspirowały je znowu dwie grupy niewolników, skupione wokół Syryjczyka Salwiusza i Cylicyjczyka Ateniona. Salwiusz, wróżbita jak swego czasu Eunus, tak jak ten obrany został królem. Armia powstańcza liczyła co najmniej 30 000 ludzi i trzeba

było długotrwałych i ciężkich walk, by Rzymianie mogli znowu zapanować nad sytuacją na Sycylii. Powstanie niewolników, które w największym stopniu zagroziło Rzymowi, wybuchło w Italii w roku 74 p.n.e. i trwało do roku 71. Jego przywódcą był tracki gladiator Spartakus. Zarzewiem buntu był spisek zawiązany w Kapui przez gladiatorów, którym nietrudno było porozumieć się z sobą i którzy mieli łatwy dostęp do broni. Po początkowych sukcesach powstańców liczba zwolenników Spartakusa wzrosnąć miała do 120 000 ludzi. Opór armii powstańczej udało się przełamać Rzymianom dopiero po długiej i prowadzonej ze zmiennym szczęściem wojnie, w której przeciwko Spartakusowi wystąpiło aż osiem rzymskich legionów pod wodzą Marka Licyniusza Krassusa. Mimo że poszczególne siły powstańcze różniły się pod wieloma względami, to jednak łączyło je szereg wspólnych cech strukturalnych, wskazujących wyraźnie na charakter tych konfliktów. Inspiratorami powstań były nieliczne grupy niewolników, którzy - jak pasterze czy gladiatorzy - posiadali broń i których nie sposób było ściśle kontrolować. Po pierwszych sukcesach, będących w głównej mierze efektem zaskoczenia, bunty te przekształciły się szybko w ruchy masowe za sprawą napływających do obozu powstańców tysięcy zbiegłych niewolników. Uczestnikami powstania byli przede wszystkim niewolnicy pracujący w wielkich majątkach ziemskich, z którymi obchodzono się szczególnie okrutnie. Do powstańców przyłączali się także ubodzy rolnicy; poświadczone jest to w źródłach za-

równo w przypadku Aristonikosa, jak i Salwiusza oraz Spartakusa. Natomiast miasta zachowały postawę wrogą zarówno Aristonikosowi, jak i Spartakusowi. Uboga wolna ludność miejska nie udzieliła niewolnikom żadnej pomocy, troszcząc się jedynie o własne sprawy. Nawet niewolnicy miejscy nie uznali sprawy powstańców za własną. Zbuntowanym masom udało się jednak i bez tego odnieść wiele zwycięstw. Dzięki zdolnościom swych przywódców, których autorytet opierał się bądź to na ich talentach organizatorskich i militarnych, bądź też na ich charyzmacie, udało się im bardzo szybko zorganizować. Na Sycylii oraz w Pergamonie powstańcy dążyli do utworzenia własnego państwa - monarchii typu helleńskiego. Na użytek własnej państwowości stworzyli oni tam zręby teorii, której treść zgodna była z religijnymi ideami helleńskiego Wschodu, będącego ojczyzną wielu niewolników. W żadnym razie celem powstańców nie była radykalna zmiana antycznego systemu społecznego. Zmierzali oni albo do utworzenia własnego państwa właścicieli niewolników, w którym jedynie role byłyby odwrócone, albo też, jak w przypadku powstania Spartakusa, do wydostania się z Italii i powrotu do Galii oraz Tracji, skąd również pochodziło wielu niewolników. Jak z tego wynika, powstańcy nie znieśli instytucji niewolnictwa, a jedynie odwrócili role, traktując swych dawnych właścicieli jak niewolników i każąc im pracować w kajdanach przy wytwarzaniu broni. Choćby już tylko z tego względu ruchy te nie były w stanie zmienić struktury społeczeństwa rzymskiego. Poza tym ze względu na brak znacz-

niejszego poparcia ze strony innych grup społecznych, jak również jednolitej organizacji i pozytywnego programu rewolucyjnego, już z góry skazane były one na niepowodzenie. Walka prowadzona przez niewolników przeciwko ich ciemiężycielom, dorównująca swym okrucieństwem represjom, których z ich strony doświadczyli, była heroiczna i wzbudziła uznanie nawet wśród najznamienitszych Rzymian. Jej wynik był jednak od samego początku przesądzony. Zgodnie z tym co zostało powiedziane wyżej, wielkie powstania niewolników nie miały większego wpływu na dalszy bieg historii Rzymu. Teza, że Cesarstwo ustanowione zostało w interesie właścicieli niewolników w celu zapobieżenia - dzięki systemowi silnych rządów - powtarzaniu się takich akcji, jak wielkie powstania niewolników na Sycylii, czy też bunt Spartakusa, świadczą o mylnej ocenie znaczenia zarówno ruchów niewolników, jak i innych konfliktów, wybuchających w łonie społeczeństwa rzymskiego w okresie późnorepublikańskim. Najważniejszym skutkiem wielkich powstań niewolników było raczej stopniowe upowszechnianie się w kręgach właścicieli niewolników przekonania, że brutalne traktowanie i bezwzględny wyzysk stanowią - zarówno z politycznego, jak i ekonomicznego punktu widzenia - nieefektywną formę gospodarowania niewolnikami jako siłą roboczą. O tym, że po stłumieniu powstania Spartakusa sytuacja niewolników zaczęła się stopniowo poprawiać świadczy chociażby fakt, że w ostatnim czterdziestoleciu istnienia republiki, kiedy to rzymski system polityczny nie-

jednokrotnie chwiał się w swych podstawach, nie wybuchały już żadne wielkie powstania niewolników. Wielu niewolników było natomiast gotowych przyłączyć się do polityków, obiecujących im wolność i dobrobyt. Napływali oni na przykład do obozu politycznego awanturnika Lucjusza Sergiusza Katyliny. Wiele dziesiątek tysięcy zbiegłych niewolników należało także do stronnictwa Sekstusa Pompejusza, co skłoniło cesarza Augusta do określenia wojny, którą z nim prowadził, jako bellum servorum. W konfliktach tych nie chodziło już jednak w pierwszym rzędzie o poprawę doli niewolników, lecz o sprawy polityczne, zaś niewolnicy wykorzystywani w nich byli jedynie jako środek do osiągnięcia konkretnych celów. Ostatecznie więc skutki, jakie miały dla społeczeństwa rzymskiego wielkie powstania niewolników, nie różniły się od następstw wszystkich innych konfliktów w Rzymie w okresie późnorepublikańskim. W ich wyniku dokonana została jedynie pewna korektura rzymskiego ustroju społecznego, nie zaś jego gruntowna zmiana. Do ruchów niewolników zbliżone były częściowo w swych następstwach konflikty pomiędzy ludnością zamieszkującą prowincje a wyzyskującymi ją Rzymianami. Zapewne i te konflikty w rzadkich jedynie przypadkach i tylko dzięki zbiegowi różnych okoliczności przekształcić się mogły w wielkie zrywy powstańcze. Z uwagi na odmienność stosunków społecznych i politycznych w poszczególnych częściach Imperium Rzymskiego ich charakter był jeszcze bardziej zróżnicowany niż to było w przypadku buntów niewolników.

Opór mieszkańców prowincji splatać się mógł ściśle z rewoltą niewolników, o czym świadczy powstanie Aristonikosa w Pergamonie. Było to zarówno powstanie niewolników, jak i uboższych warstw ludności wiejskiej, odczuwającej szczególnie dotkliwie skutki obcego panowania. Jest rzeczą znamienną, że wybuchło ono w czasie, kiedy Rzymianie zaczęli dopiero wprowadzać na dobre swe rządy w zachodniej części Azji Mniejszej, a jego przywódca jako potomek jednego z królów pergamońskich uważał się za pretendenta do tronu Attalidów. W czterdzieści lat po klęsce Aristonikosa doszło do kolejnych masowych wystąpień antyrzymskich w zachodniej części Azji Mniejszej, a także w Grecji. Były one możliwe jedynie dzięki pomocy z zewnątrz, a mianowicie w wyniku zaatakowania przez króla Pontu, Mitrydatesa, obszarów znajdujących się pod panowaniem Rzymu w sytuacji, gdy państwo rzymskie osłabione było toczącą się właśnie wojną domową. Na rozkaz króla i pod osłoną jego wojska wzburzona ludność Azji Mniejszej wymordowała w roku 88 p.n.e. 80 000 Rzymian i Italików. Następnie antyrzymska rewolta rozszerzyła się na Grecję, przede wszystkim zaś na Ateny. Jej uczestnicy wywodzili się głównie z niższych warstw wolnej ludności, której nienawiść skierowana była w pierwszym rzędzie przeciwko kupcom, przedsiębiorcom i poborcom podatkowym, należącym do stanu ekwitów. Oczywiście ruchy te nie spowodowały żadnych zmian strukturalnych w łonie społeczeństwa rzymskiego choćby już tylko z tego względu, że ich celem było

uwolnienie się spod władzy Rzymu. Prócz tego także i one - tak samo jak wielkie powstania niewolników zakończyły się fiaskiem. Aristonikos zmarł w rzymskim więzieniu w roku 129 p.n.e.; Ateny poddały się w roku 86 p.n.e. po długim obleganiu ich przez wojska Sulli. Trwałym skutkiem tych konfliktów było stopniowe złagodzenie brutalnego wyzysku prowincji oraz uznanie lokalnych warstw wyższych, które przeważnie zachowały lojalność wobec Rzymu, za filary politycznego i społecznego ładu państwa rzymskiego, a tym samym za godne włączenia ich - poprzez nadanie im obywatelstwa rzymskiego oraz innych przywilejów w ramy rzymskiego systemu politycznego. Nie tylko polityczne, lecz także i społeczne podłoże miał konflikt, który mógł się okazać dla Rzymu szczególnie niebezpieczny, a mianowicie opór przeciwko Rzymowi italskich socii. Po zakończeniu drugiej wojny punickiej italscy sprzymierzeńcy Rzymian doświadczali z ich strony coraz to gorszego traktowania i byli przez nich w coraz większym stopniu dyskryminowani. Z tego też względu od połowy II wieku p.n.e. antagonizmy pomiędzy Rzymem a Italikami przybierały coraz bardziej na sile. Samowola urzędników rzymskich budziła wielkie oburzenie również wśród członków italskich warstw wyższych, zaś niższe warstwy socii, zwłaszcza uboga ludność rolnicza, cierpiały zarówno z powodu ucisku politycznego, jak i nędzy ekonomicznej. Kiedy w roku 125 p.n.e. konsulowi Markowi Fulwiuszowi Flakkusowi nie udało się przeforsować ustawy o nadaniu obywatelstwa rzymskiego Italikom,

antagonizmy te spowodowały wybuch powstania w mieście Fregellae. Odtąd problem Italików był stale obecny także w sporach politycznych pomiędzy stronnictwem optymatów i popularów. Kiedy po próbach reformatorskich Gajusza Semproniusza Grakchusa oraz Lucjusza Appulejusza Saturninusa z powodu oporu oligarchii swego programu reform nie udało się przeforsować także Markowi Liwiuszowi Druzusowi, narosłe antagonizmy znalazły swe ujście w wielkim powstaniu italskich sojuszników przeciwko Rzymowi (bellum sociale), które w latach 91–89 p.n.e. zmieniły niemal całą Italię w teatr działań wojennych. Celem tego ruchu nie było w żadnym razie obalenie istniejącego porządku społecznego, bowiem powstańcom chodziło w pierwszym rzędzie o uzyskanie obywatelstwa rzymskiego, a prócz tego w walce przeciwko Rzymowi brały też udział italskie warstwy wyższe.’6 Jednakże niższym warstwom ludności italskiej, ingens totius Italiae coetus, chodziło także o rozwiązanie problemów społecznych. Charakterystyczny był również stosunek powstańców do ich wrogów w zdobytych przez nich koloniach rzymskich. Bogaci Rzymianie byli przez nich mordowani, natomiast członkowie warstw niższych, jak również niewolnicy, wcielani do armii powstańczych. Ostatecznie Rzymowi udało się stłumić powstanie. Stało się to jednak dopiero po nadaniu w roku 90 p.n.e. na mocy lex Iulia obywatelstwa rzymskiego wszystkim Italikom, którzy pozostali wierni Rzymowi, zaś w roku 89 p.n.e. - na mocy Lex Plautia Papiria - tym powstańcom, którzy złożyli broń.

Oznaczało to, że powstańcom italskim udało się w przeciwieństwie do zbuntowanych niewolników i ludności prowincji - osiągnąć swój cel polityczny. Nie spowodowało to oczywiście zmiany rzymskiego ustroju społecznego. Różnice społeczne istniały nadal zarówno w społeczeństwie dawnych socii, jak i w ramach całego rzymskiego systemu społecznego. Istniejący ład społeczny uległ raczej wzmocnieniu w wyniku tego, że italskie warstwy wyższe mogły odtąd na równi z Rzymianami korzystać z przywilejów, płynących z posiadania władzy. Nie usunięto jednak raz na zawsze wszystkich powodów konfliktów. Nowi obywatele rzymscy pochodzenia italskiego, którzy odtąd mieli prawo uczestniczenia w zgromadzeniu ludowym, posiadali początkowo ograniczone wpływy, gdyż wolno im było wpisywać się jedynie do ośmiu tribus. Prócz tego w czasie wojny domowej, prowadzonej przez Sullę przeciwko stronnikom Mariusza, wielu z nich było prześladowanych i zostało zamordowanych przez przedstawicieli reakcyjnej części oligarchii. Był to już jednak proces nieodwracalny. Po roku 49 p.n.e., kiedy to obywatelstwo rzymskie uzyskała również ludność Italii Górnej, za rdzeń Imperium Romanum uchodzić zaczęła fota Italia, nie zaś jak dotąd jedynie Rzym ze swymi koloniami. Główne konflikty okresu późnorepublikańskiego i ich uwarunkowania społeczne Z historycznego punktu widzenia najważniejszymi konfliktami u schyłku republiki rzymskiej były te, które

wybuchały pomiędzy ugrupowaniami politycznymi, skupiającymi obywateli rzymskich. Pasmo tych konfliktów zapoczątkowały reformy braci Grakchów, zakończyły zaś wojny domowe, po których nastąpił upadek republiki. Appian, opisujący obszerniej niż inni autorzy antyczni historię tych konfliktów i dostrzegający w znacznie większym niż oni stopniu ich uwarunkowania społeczne, podkreślał wyraźnie, iż w ostatnim stuleciu istnienia republiki każdy następny konflikt był bardziej gwałtowny i groźny od poprzedniego. Pierwszym krokiem na tej drodze było zamordowanie Tyeriusza Semproniusza Grakchusa, pierwszy przypadek rozlewu krwi w historii rzymskiego zgromadzenia ludowego. Nastąpił po nim okres ustawicznych starć, będących coraz częściej starciami zbrojnymi. Przerodziły się one następnie w regularne wojny domowe, którym ostateczny kres położyło ustanowienie Cesarstwa. Owe konflikty zbrojne wykazują szereg wspólnych cech strukturalnych, które dają wiele do myślenia. Zbieżności uwidaczniają się w takich ich elementach, jak: moment wybuchu, skład społeczny zwalczających się stron, pochodzenie i rola przywódców plebsu, ich program, sposób rozstrzygnięcia konfliktów, wywołana przez nie reakcja i na koniec skutki poszczególnych konfliktów. Stanowią one wyraźne odbicie problemów, układu sił oraz perspektyw na przyszłość społeczeństwa rzymskiego w okresie późnorepublikańskim. Z drugiej zaś strony nie mniej wyraźne różnice pomiędzy poszczególnymi konfliktami po zwalają stwierdzić, iż w miarę upływu czasu treści społeczne wypierane były

w nich w coraz to większym stopniu przez problemy polityczne, w konsekwencji czego konflikty te spowodowały jedynie zmianę ram politycznych rzymskiego ustroju społecznego, nie naruszając jego podstaw. Przyczyny starć pomiędzy obywatelami rzymskimi tkwiły - tak samo, jak przyczyny innych konfliktów społeczno – politycznych okresu późnorepublikańskiego - w przemianach strukturalnych, dokonujących się w łonie społeczeństwa rzymskiego od czasów Hannibala. Przemiany te spowodowały powstanie nowych napięć także pomiędzy obywatelami rzymskimi. Stosownie do zróżnicowania pozycji społecznej obywateli rzymskich charakter tych konfliktów był znacznie bardziej skomplikowany niż charakter antagonizmów pomiędzy właścicielami niewolników a niewolnikami, między Rzymianami a Italikami czy też Rzymianami a ludnością prowincji. Chodziło tutaj o napięcia w łonie arystokracji senatorskiej, zwłaszcza pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami rządzącej nobilitas, z których każde wspierane było przez liczną rzeszę klientów. Poza tym były to napięcia pomiędzy arystokracją senatorską a uformowanym właśnie stanem ekwitów, do którego należeli bogaci przedsiębiorcy i wielcy dzierżawcy, a ponadto pomiędzy rzymską warstwą rządzącą a licznie zgromadzonym w Rzymie proletariatem oraz pomiędzy bogatymi właścicielami ziemskimi a ubogą ludnością rolniczą. W latach trzydziestych II wieku p.n.e. napięcia te stały się na tyle groźne, że skłoniło to najbardziej postępowe siły w łonie arystokracji do podjęcia prób reformatorskich. Jest rzeczą znamienną że

próby te rozpoczęto od kwestii agrarnej, której uregulowanie wydawało się najbardziej konieczne z punktu widzenia interesów arystokratycznego państwa. Z jednej strony bowiem masowe ubożenie ludności rolniczej stawiało pod znakiem zapytania możliwość stałego uzupełniania składu rzymskich armii, a co za tym idzie także i możliwość dalszego istnienia rzymskiego systemu rządów, z drugiej zaś strony wielkie zagrożenie polityczne stanowiło niezadowolenie napływających licznie do Rzymu proletariuszy, którzy mogli w zasadzie zupełnie swobodnie występować na zgromadzeniu ludowym. Rzeczą znamienną było jednak również i to, że niemożliwe było rozwiązanie kwestii agrarnej na drodze reformatorskiej, a ponadto fakt, że niepowodzenie już pierwszych prób reformatorskich spowodowało zaostrzenie się także innych antagonizmów społecznych oraz że spory, których przedmiotem były problemy społeczne, wywołały natychmiast konflikt pomiędzy stronnictwami politycznymi. Pierwszy otwarty konflikt pomiędzy obywatelami rzymskimi wybuchł w roku 133 p.n.e.8 W trosce o zapewnienie wojsku rzymskiemu stałej bazy rekrutacyjnej trybun ludowy Tyberiusz Semproniusz Grakchus ze strony matki potomek Scypiona Afrykańskiego Starszego oraz szwagier Scypiona Emilianusa - przeforsował wbrew niezwykle gwałtownemu sprzeciwowi senatu uchwalenie przez zgromadzenie ludowe ustawy agrarnej, której celem była restytucja warstwy rzymskich drobnych rolników. Nawiązując do starej ustawy Licyniusza i Sekstiusza przewidywała ona, iż nikt nie

ma prawa dysponować większym areałem ager publicus niż 500 jugerów (w przypadku większych rodzin do 1000 jugerów), przy czym ziemia ta przechodziła na własność dotychczasowego dysponenta. Ziemie odzyskane w wyniku ograniczenia wielkości majątków ziemskich miały zostać podzielone na działki o wielkości 30 jugerów i rozdzielone pomiędzy ubogich rolników, z tym zastrzeżeniem, że nadal pozostawały one własnością państwa, czego wyrazem był obowiązek płacenia niewielkiej dzierżawy. Miało to zabezpieczyć drobnych rolników przed wykupywaniem od nich ziemi przez wielkich właścicieli ziemskich. Nad przeprowadzeniem tej reformy czuwać miała tzw. komisja trzech, w skład której oprócz Tyberiusza wszedł jego teść, Appiusz Klaudiusz Pulcher oraz młodszy brat trybuna, Gajusz Grakchus. Komisja rzeczywiście rozpoczęła pracę. W następnych latach wielu rolnikom nadano ziemię. Jednakże opór możnowładców, opisywany dokładnie przez Appiana, był znacznie silniejszy, niż należało tego oczekiwać. Kiedy Tyberiusz Grakchus, by zapewnić sobie dalszą nietykalność, usiłował spowodować obranie go trybunem ludowym na następną roczną kadencję, w Rzymie wybuchły - z poduszczenia jego przeciwników - krwawe zamieszki, w trakcie których zginął zarówno trybun, jak i wielu jego zwolenników. Mimo to komisja parcelacyjna w nowym składzie zdołała kontynuować swe prace do roku 129 p.n.e., reformatorzy odnotować więc mogli na swoim koncie pewne sukcesy. Zasadniczy cel Tyberiusza Grakchusa nie został jednak osiągnięty. Niepowodzenie pierwszych prób

reformatorskich oraz tragiczny los Tyberiusza nie zapobiegły w przyszłości ani powtarzaniu się podobnych inicjatyw, ani też stosowaniu krwawych represji. Wręcz przeciwnie, stanowiły one pod wieloma względami sytuację modelową, do której nawiązywali z jednej strony przyszli reformatorzy, z drugiej zaś zwalczająca ich oligarchia. Dla rzymskiej biedoty osoba Tyberiusza Semproniusza Grakchusa, tak jak w okresie późniejszym osoba jego brata, Gajusza, stała się symbolem przyjaznego plebsowi, proreformatorskiego polityka „popularnego”, dla obrońców przywilejów oligarchii, którzy stosownie do moralnej oceny własnej pozycji społecznej określili się wkrótce mianem „optymatów”, Tyberiusz pozostał prototypem wichrzyciela. W następnych dziesięcioleciach okresy reform przeplatały się z okresami restauracji oligarchii, zaś upadek trybuna ludowego Marka Liwiusza Druzusa w 91 roku p.n.e. zapoczątkował epokę wojen domowych. Początek drugiej fazy konfliktu wyznaczają następujące wydarzenia: zaprzestanie prac przez komisję agrarną w roku 129 p.n.e., niepowodzenie prób reformatorskich na rzecz Italików, podjętych w roku 125 p.n.e. przez Marka Fulwiusza Flakkusa oraz sprawowanie urzędu trybuna ludowego przez Gajusza Semproniusza Grakchusa w latach 123 i 122 p.n.e. Gajusz miał znacznie bogatszy program reform niż jego starszy brat. Obejmował on bowiem co najmniej 17 nowych ustaw. Aby zabezpieczyć siebie i swych stronników przed aktami przemocy ze strony senatorów przeforsował uchwalenie ustawy, na mocy której obywatela

rzymskiego na śmierć skazać mógł jedynie lud rzymski. Chcąc pozyskać sobie nowych stronników przyznał on praktycznie - dzięki odbywającemu się w Rzymie przetargowi - prawo pierwszeństwa w dzierżawieniu podatków w prowincji Azji wywodzącym się ze stanu ekwitów publikanom, przed którymi otworzyła się dzięki temu możliwość nieograniczonego wprost jej wyzysku. Ponadto oddał on w ręce ekwitów trybunały zajmujące się sprawami o nadużycia namiestników rzymskich prowincji, którymi byli niemal wyłącznie senatorowie. Reforma ta miała niezwykle poważne następstwa. Była ona bowiem równoznaczna z upolitycznieniem stanu ekwitów, z włączeniem ich w konflikt i skłonieniem do zajęcia w nim pozycji, która nieuchronnie powodować musiała starcia z senatem. Dalekosiężne skutki miała także reforma zbożowa Gajusza Grakchusa, dzięki której uboga ludność Rzymu miała prawo zakupu od państwa zboża po niskich cenach. Również głównie w celu poprawy sytuacji ekonomicznej plebsu miejskiego w Rzymie, podjęto w Italii budowę nowych dróg i spichlerzy zbożowych. Nie udało się natomiast zrealizować głównego programu reform Gajusza, którym była poprawa położenia drobnych rolników, w tym także italskiej ludności wiejskiej. Próby kontynuowania reformy agrarnej Tyberiusza Grakchusa przyniosły mizerne rezultaty. Nie powiódł się także projekt, aby z uwagi na brak wolnej ziemi uprawnej w Italii Środkowej rozwiązać kwestię agrarną dzięki kolonizacji Afryki. Żadnych sukcesów nie przyniosły również kroki zmierzające do nadania obywatelstwa rzymskiego

ludności latyńskiej oraz przyznania socii przynajmniej prawa głosu na rzymskim zgromadzeniu ludowym. Program reformatorski Gajusza Grakchusa, niepopularny wśród wielu obywateli rzymskich głównie właśnie z powodu projektowanych reform na rzecz Italików, wywołał - jak swego czasu program jego starszego brata Tyberiusza - silną reakcję. W roku 121 p.n.e. Gajusz Grakchus wraz z wieloma swymi stronnikami zginął w czasie krwawych starć. Mimo to w dalszym ciągu przeprowadzana była połowiczna reforma agrarna. Trwało to do roku 111 p.n.e., kiedy na mocy nowej lex agraria zniesione zostały - wprowadzone swego czasu przez Tyberiusza - opłaty z tytułu dzierżawy. Akt ten równoznaczny był z zaprzepaszczeniem tego, co było istotą programu reform Tyberiusza, a mianowicie możliwości zapewnienia drobnym rolnikom podstaw ich ekonomicznej egzystencji poprzez zabezpieczenie ich przed wykupywaniem od nich ziemi przez bogatych właścicieli ziemskich. Kolejny otwarty konflikt wybuchł mniej więcej w dwadzieścia lat po śmierci Gajusza Grakchusa. Okolicznością sprzyjającą był tu fakt sprawowania nieprzerwanie w latach 104–100 p.n.e. urzędu konsula przez Gajusza Mariusza - wrogiego nobilitas homo novus. Właściwym przywódcą reformatorów nie był jednak on, lecz Lucjusz Appulejusz Saturninus, trybun ludowy z lat 103 oraz 100 p.n.e. Program reformatorów zbliżony był pod wieloma względami do programu Grakchów, do którego nawiązali oni zupełnie świadomie. Modelowi grakchańskiemu odpowiadało również po-

służenie się w przeprowadzaniu dzieła reform urzędem trybuna ludowego oraz zgromadzeniem ludowym. „Popularnymi” tematami polityki były nadal: rozwiązanie kwestii agrarnej, jak również rozdawnictwo zbożowe dla najuboższych obywateli Rzymu oraz reformy na rzecz italskich sojuszników. Kwestia agrarna miała jednak obecnie inny punkt ciężkości. W gwałtownych sporach politycznych w latach 103 i 100 p.n.e. chodziło w pierwszym rzędzie o nadanie ziemi weteranom Mariusza, co umożliwić miała kolonizacja prowincji. Wielu spośród tych wysłużonych żołnierzy nie posiadało bowiem żadnego majątku, należało więc stworzyć dla nich nowe gospodarstwa rolne, na terenie Italii zaś było to już zupełnie niemożliwe. Nowym elementem sytuacji było także i to, że teraz również popularzy od samego początku posługiwali się demagogią i terrorem, co skłoniło ich naturalnych sojuszników, tzn. ekwitów, do przejścia na stronę senatu. W 100 roku p.n.e. ogłoszono stan wyjątkowy (analogicznie do roku 121 p.n.e., kiedy to wymierzony był on w Gajusza Grakchusa i jego stronników). Mariusz jako konsul zmuszony został do wystąpienia przeciwko członkom własnego stronnictwa. Zamordowanie Saturninusa i jego stronników było ostatnim ogniwem w łańcuchu powtarzających się aktów przemocy. Nie uwidoczniły się przy tym wówczas jeszcze dalekosiężne skutki najważniejszego kroku Mariusza, a mianowicie jego reformy wojskowej, którą przeprowadził on w trakcie toczonych przez niego wojen. Podczas gdy dotychczas wojsko rzymskie rekrutowało się

głównie z drobnych rolników, którzy posiadali ziemię i których obowiązkiem było zapewnienie sobie uzbrojenia, Mariusz oparł swe armie na bezmajętnych proletariuszach (capite censi), wyposażanych w broń przez państwo rzymskie. Nie był to zupełnie nowy system rekrutacji. Już wcześniej bowiem w sytuacjach kryzysowych włączano do wojska także proletariuszy. Z drugiej strony nie wyparł on całkowicie rekrutacji opartej na cenzusie majątkowym. Niemniej reforma wojskowa Mariusza, w wyniku której do rzymskiego wojska napłynęło wielu bezmajętnych obywateli rzymskich, miała wielkie znaczenie dla dalszego toku wydarzeń w okresie późnorepublikańskim. Wraz z nią powstała bowiem możliwość rozstrzygania konfliktów przy pomocy regularnych armii, czyli możliwość wybuchu wojny domowej. Nowy system rekrutacji spowodował, iż odżyła na nowo kwestia agrarna. Głównym celem wielu nowych żołnierzy było bowiem otrzymanie po zakończeniu służby wojskowej działki ziemi pod uprawę. Z Rzymu wyprowadzone zostały niezadowolone masy proletariackie, mogły one jednak odtąd dochodzić swych roszczeń przy użyciu broni. Z drugiej strony pomiędzy wiodącymi politykami, sprawującymi dowództwo nad wojskiem, a żołnierzami istniały bardzo ścisłe powiązania. Jedynie ci wodzowie mogli dzięki posiadanemu przez nich majątkowi sprawić, że żołnierzom był regularnie wypłacany żołd. Poza tym - co dla żołnierzy było rzeczą najważniejszą - dzięki swej aktywności politycznej spowodować mogli, że weterani otrzymają bądź to w Italii, bądź też w prowincjach

działki ziemi pod uprawę. W ten oto sposób w rękach wiodących polityków znalazło się potężne, a jednocześnie całkowicie wobec nich lojalne, narzędzie, którego użycie przeciwko wrogom politycznym równało się rozpętaniu wojny domowej. Skutki tego uwidoczniły się już wkrótce. W dziewięć lat po upadku Lucjusza Appulejusza Saturninusa, tzn. w roku 91 p.n.e., konflikt wszedł w nową, decydującą fazę. Zapoczątkowało ją podjęcie przez trybuna ludowego Marka Liwiusza Druzusa próby rozwiązania najbardziej palących problemów. O tym, jak bardzo się sytuacja w międzyczasie skomplikowała świadczy wielostronność programu Druzusa, uwzględniającego wszystkie uczestniczące w konflikcie warstwy społeczne. Sojusznikom italskim obiecał Druzus obywatelstwo rzymskie, proletariuszom rozwiązanie kwestii agrarnej, ekwitom dostęp do urzędów senatorskich, senatorom uczestnictwo w zastrzeżonych od czasów Gajusza Grakchusa wyłącznie dla ekwitów trybunałach, sądzących sprawy o nadużycia: tribunus plebis Latinis civitatem, plebi agros, equitibus curiam, senatui iudicia permisit. Nie było nic niezwykłego w tym, że Druzus tak jak inni politycy – reformatorzy - stał się ofiarą reakcji. Sytuacja, jaka powstała po jego zamordowaniu była jednak nowa pod tym względem, że po śmierci Druzusa nie nastąpił, jak to zwykle bywało w takich wypadkach dziesięcio– czy dwudziestoletni okres restauracji oligarchii, lecz konflikt przybrał formę permanentnych starć politycznych i militarnych pomiędzy zwalczającymi się stronnictwami. Tzw. wojna sojusz-

nicza (91–89 p.n.e.), która wybuchła po upadku Druzusa, była już regularną wojną domową, w której jednak optymaci i popularzy zmuszeni byli do wspólnej obrony nadrzędnych interesów państwa rzymskiego. Zaraz po jej zakończeniu pomiędzy optymatami i popularami wybuchła jednak niezwykle zacięta wojna domowa. Popularzy skupili się początkowo wokół trybuna ludowego z roku 88 p.n.e. Publiusza Sulpicjusza Rufusa, a następnie wokół Mariusza, który ponownie pojawił się na scenie politycznej, przede wszystkim zaś wokół konsula z roku 87 p.n.e. Lucjusza Korneliusza Cynny. Optymaci postawili na Lucjusza Korneliusza Sullę. Decydujące znaczenie miały jednak armie, wspierające poszczególne ugrupowania polityczne. Mariuszowi udało się zmobilizować wielu swych weteranów. Sulla oparł się na wojsku, którym dowodził na Wschodzie w wojnie z Mitrydatesem. Z niezwykle krwawej wojny domowej, w czasie której Rzym zajęty został najpierw przez sullańczyków, następnie przez stronników Mariusza, na koniec zaś ponownie przez wojska Sulli, zwycięsko wyszli optymaci. Również ich reakcja była tym razem inna niż we wcześniejszych fazach konfliktu. Sulla masowo proskrybował swych przeciwników i objął w roku 82 p.n.e. rządy dyktatorskie. Sprawował je do roku 79 p.n.e. W tym czasie przeprowadził szereg radykalnych reform, których celem było umocnienie oligarchicznego systemu rządów. Miały one przywrócić senatowi pełnię jego władzy. Liczba senatorów powiększona została do 600, przy czym 300 nowych senatorów było ekwitami. Uregulo-

wane zostały na nowo zasady i kolejność obejmowania urzędów senatorskich. Zabroniono zgłaszania projektów ustaw, które nie uzyskały uprzednio akceptacji senatu. Ograniczono znacznie uprawnienia trybunów ludowych. Ekwitom odebrano trybunały orzekające w sprawach o nadużycia i przekazano je na powrót w ręce senatorów. W celu zapobieżenia ustanowieniu w Italii dyktatury wojskowej dowództwo nad wojskiem oddano już nie urzędującym, a byłym konsulom i pretorom, którzy sprawować je mieli każdorazowo przez rok w poszczególnych prowincjach, będąc jednocześnie ich namiestnikami. Charakter tych reform wskazywał jednocześnie na to, że fundamenty arystokratycznej republiki rzymskiej były już mocno nadwerężone, a dyktatura Sulli była w swej istocie pierwszym ważnym krokiem na drodze ku monarchii. System sullański utrzymał się w mocy przez niemal dziesięć lat po wycofaniu się Sulli z życia publicznego i jego śmierci, która wkrótce po tym nastąpiła. Nie był on jednak w stanie na trwałe przywrócić oligarchii jej dawnej pozycji. Wiele problemów, będących wcześniej przedmiotem sporów pomiędzy optymatami i popularami, było nadal nie rozwiązanych. Poza tym po zakończeniu wojny domowej pomiędzy Mariuszem i Sullą zarysowała się jedyna możliwość trwałego rozwiązania kryzysu, a mianowicie jedynowładztwo przywódców ugrupowań politycznych, za którymi stały ich własne armie. Kiedy w 70 roku p.n.e. reformy przeprowadzone przez Sullę na rzecz senatu anulowane zostały częściowo w wyniku reformy sądowniczej oraz

przyznania na powrót trybunom ludowym większych uprawnień, nie mogło już być mowy o odrodzeniu dawnej republiki. Jest rzeczą znamienną, że w skład trybunałów sądowych weszli obok senatorów nie tylko ekwici, ale i trzecia grupa, zamożni ludzie z organizacji tribusowych, a w ostatnim czterdziestoleciu istnienia republiki trybuni ludowi swe wpływy polityczne zawdzięczali jedynie poparciu potężnych imperatorów. Przyszłość należała właśnie do tych polityków i wodzów, którym drogę do kariery otworzyła reforma wojskowa Mariusza. Ostatnie czterdziestolecie historii republiki, okres republikańskiej „last generation” upłynęło pod znakiem walki, w której początkowo szło o to, czy możliwe jest jeszcze uratowanie oligarchicznej republiki, czy też nieuchronnie przekształci się ona w monarchię, następnie zaś jedynie o to, któremu spośród rywalizujących ze sobą polityków ma przypaść w udziale jedynowładztwo. Dwudziestolecie, które nastąpiło po rozpadzie systemu sullańskiego, było świadkiem wspaniałych karier dwóch polityków ze stronnictwa popularów. Jednym z nich był Gnejusz Pompejusz, który wyróżnił się przede wszystkim dzięki wspaniałym zwycięstwom odniesionym na Wschodzie w latach 67–63 p.n.e., drugim zaś Gajusz Juliusz Cezar, zbierający laury na polu militarnym, głównie dzięki podbojowi Galii (58–51 r. p.n.e.). Wojna domowa, która wybuchła pomiędzy nimi w roku 49 p.n.e. była o tyle walką o formę państwa rzymskiego, że Pompejusz przeszedł na stronę senatu. Jedynowładztwo Cezara, będące rezultatem tej wojny, oznaczało już ostateczne zwycię-

stwo monarchii nad republiką. Zwycięstwu temu nie zagroziło nawet zamordowanie Cezara w roku 44 p.n.e. Natomiast klęska zadana w roku 42 p.n.e. zabójcom Cezara, ostatnim obrońcom systemu oligarchicznego, przez Marka Antoniusza i Oktawiana, późniejszego Augusta, wyznaczała ostateczny upadek republiki. Teraz sprawą otwartą pozostawało jedynie, kto stać się ma politycznym spadkobiercą Cezara. Po wyeliminowaniu z gry pośledniejszych konkurentów takich, jak Sekstus Pompejusz i Marek Emiliusz Lepidus, oraz po zwycięskiej bitwie pod Akcjum (31 rok p.n.e.) i śmierci Antoniusza (30 rok p.n.e.) zwycięzcą został późniejszy August, qui cuncta discordiis civilibus fessa nomine principis sub imperium accepit. Wspólne cechy konfliktów, wybuchających między obywatelami rzymskimi od czasów Tyberiusza Semproniusza Grakchusa aż do bitwy pod Akcjum, które rzucają światło na strukturę kryzysu, zasługują na nie mniejszą uwagę niż pogłębiające się w miarę upływu czasu różnice pomiędzy tymi konfliktami, wskazujące na przesuwanie się punktu ciężkości kryzysu z treści głównie społecznych na problemy o charakterze czysto politycznym. Na uwagę zasługuje w pierwszym rzędzie fakt, że konflikty pomiędzy zwalczającymi się stronnictwami politycznymi wybuchały z reguły wtedy, gdy państwo rzymskie przeżywało okres szczególnych trudności. Ujawniające się w takich sytuacjach słabości oligarchicznego systemu rządów umożliwiały dopiero przywódcom popularów podejmowanie jakichkolwiek prób reformatorskich. Tyberiusz Grakchus rozpoczął

dzieło swych reform wkrótce po dotkliwych porażkach, poniesionych przez Rzym w Hiszpanii. W tym czasie trwało w najlepsze powstanie niewolników na Sycylii i wybuchło właśnie powstanie Aristonikosa w Pergamonie. Jego młodszy brat wkroczył na scenę polityczną wkrótce po pierwszym powstaniu italskich sojuszników, które wybuchło w mieście Fregellae. Mariusz i Saturninus wykorzystali słabość nobilitas w czasie wojny z Jugurtą w Afryce oraz niepowodzenia Rzymu w wojnach z Cymbrami i Teutonami, a poza tym zagrożenie, jakie dla oligarchicznego systemu rządów oznaczało drugie powstanie niewolników na Sycylii. Marek Liwiusz Druzus usiłował wykorzystać w celu zrealizowania swego programu reform napiętą sytuację wewnętrzną w Rzymie, będącą wynikiem niedawnych skandali politycznych. Okres największej aktywności politycznej popularów rozpoczął się zaś w kilka lat później, wkrótce po zakończeniu wojny sojuszniczej, w momencie, gdy władzy rzymskiej w prowincjach wschodnich zagrażać zaczął Mitrydates, wspierany przez zbuntowaną ludność tubylczą. Upadek systemu sullańskiego zbiegł się w czasie z powstaniem Spartakusa. Oligarchiczny system rządów był więc jeszcze przynajmniej w pierwszych dziesięcioleciach kryzysu systemem bardzo silnym. Występowanie przeciwko niemu było możliwe początkowo jedynie w sytuacjach przejściowych trudności i zagrożeń. Wskazywanie związków pomiędzy wymienionymi wyżej zdarzeniami nie powinno jednak stwarzać w żadnym razie wrażenia, że różnego rodzaju konflik-

ty, które wybuchały w łonie społeczeństwa rzymskiego w okresie późnorepublikańskim bezpośrednio się o siebie zazębiały. Ani powstania niewolników, ani bunty mieszkańców prowincji, ani też antyrzymskie akcje sojuszników nie były wspierane przez popularów. Interesy zbuntowanych niewolników i stronnictwa popularów były krańcowo różne. Rzymski proletariat nie udzielił żadnego wsparcia powstaniom niewolników, z drugiej strony natomiast dążenia proletariatu nie znalazły żadnego oddźwięku wśród niewolników. Popularzy często wzywali niewolników na pomoc, zazwyczaj jednak bez powodzenia. Tak było w przypadku Gajusza Grakchusa, Mariusza oraz Cynny. Żaden sojusz nie mógł istnieć także pomiędzy popularami a zwalczającymi władzę Rzymu mieszkańcami prowincji. Plemiona iberyjskie, wspierające Quintusa Sertoriusza, stronnika Mariusza, w jego walce przeciwko oligarchii, nie były wrogami rzymskiej władzy, lecz zwolennikam Sertoriusza, który w Hiszpanii ustanowił coś na kształt władz emigracyjnych z własnym senatem i ogłosił, że jest to legalna rzymska władza. Bliskie powiązania istniały natomiast niewątpliwie pomiędzy popularami a italskimi socii. Postulaty przeprowadzenia reform politycznych i ekonomicznych na rzecz Italików należały do programu każdego „popularnego” polityka od Gajusza Semproniusza Grakchusa po Marka Liwiusza Druzusa. Jest jednak rzeczą znamienną, że w czasie wojny sojuszniczej popularzy wystąpili wspólnie z optymatami przeciwko powstańcom italskim. Jeżeli tylko jakikolwiek ruch społeczny czy polityczny w historii stuletniego

kryzysu republiki rzymskiej zaczynał zagrażać władzy Rzymu, był on natychmiast zgodnie zwalczany przez wszystkie istniejące w Rzymie ugrupowania o różnych orientacjach politycznych. Już samo to wystarczało, aby zapobiec możliwości przekształcenia się różnorodnych konfliktów z tej epoki w jednolity ruch społeczny, którego celem byłaby zmiana istniejącego ustroju społecznego. W głównych konfliktach okresu republikańskiego stronami nie byli ciemiężyciele i ciemiężeni, z tego też powodu nie spowodowały one w rezultacie obalenia istniejącego porządku społecznego. Charakter tych konfliktów obrazuje najdobitniej historia zwalczających się ugrupowań politycznych. Appian miał całkowitą rację, gdy podkreślał, że za czasów Tyberiusza Semproniusza Grakchusa linia podziału społecznego była jeszcze wyraźna. Po jednej stronie stali bogaci właściciele ziemscy, po drugiej biedota, pozostałe grupy ludności przyłączały się zaś zgodnie z własnym interesem do jednego lub też drugiego obozu. Już w owym czasie jednak zdarzali się senatorowie po stronie ubogich, a po stronie oligarchii silne grupy zwykłych obywateli, pozostających w stosunku ścisłej zależności osobistej od arystokracji, ekwici natomiast przyłączali się do obu obozów. Tak więc rację miał poniekąd Cyceron, kiedy twierdził, że społeczeństwo rzymskie już za czasów Grakchów dzieliło się na dwa obozy w taki sposób, że można było właściwie mówić o duo senatus et duo paene iam populi. Najpóźniej od czasu wojny domowej pomiędzy Mariuszem a Sullą chodziło o zwalczające się wyraźnie stronnictwa poli-

tyczne o heterogenicznej strukturze, których skład społeczny mógł się często zmieniać, w zależności od celów poszczególnych polityków i ugrupowań. Popularów i optymatów lat sześćdziesiątych I wieku p.n.e. charakteryzuje niezwykle trafnie Sallustiusz. Pisze on, że gdy młodzi ludzie osiągali urząd trybuna ludowego, to „dostawszy w swe ręce ogromną władzę, zaczęli rzucać oskarżenia na senat i podburzać tłum, następnie rozrzutnością i obietnicami coraz więcej go zapalać: w ten sposób sami stawali się sławni i potężni. Przeciwko nim opierała się z ogromną siłą większość arystokracji pozornie w obronie autorytetu senatu, w rzeczywistości w interesie własnego znaczenia. Albowiem (...) jedni jakoby broniąc praw ludu, drudzy, aby rzekomo podnieść autorytet senatu, udając troskę o dobro publiczne, w rzeczywistości walczyli o swoją własną wielkość.” (tłum. K. Kumaniecki). Tak więc przedstawiciele tych samych warstw społecznych zajmowali coraz częściej przeciwstawne pozycje polityczne. Rzeczą znamienną było, iż nie tylko przywódcy optymatów, ale również przywódcy popularów byli senatorami; byli to ci senatorzy, którzy usiłowali zrealizować własne cele poprzez zwalczanie oligarchii. Ich pochodzenie i osobiste motywacje mogły być bardzo zróżnicowane. Wielu z nich wywodziło się z najwyższej arystokracji. Byli to: Grakchowie, Marek Liwiusz Druzus czy też Cezar. Inni, jak na przykład Mariusz czy też Gajusz Serwiliusz Glaucja, polityk proreformatorski współpracujący z Lucjuszem Appulejuszem Saturninusem, byli zagorzałymi wrogami nobili-

tas i wywodzili się z kręgu przez długi czas dyskryminowanych homines novi. Jedni działali zupełnie bezinteresownie, tak było na przykład w przypadku braci Grakchów, inni, jak Publiusz Sulpicjusz Rufus byli wyrachowanymi łotrami; jeszcze innym natomiast, jak Saturninusowi, dane było we wcześniejszej działalności politycznej doświadczyć gorzkich porażek. Uderzająco wielu spośród nich miało wielkie długi, na przykład Sulpicjusz Rufus, Cezar czy też Antoniusz. Wszystko to jednak nie zmieniało faktu, że przywódcy popularów, tak samo jak przywódcy optymatów, wywodzili się z arystokracji senatorskiej i że prócz nich było jeszcze wielu innych senatorów, którzy byli stronnikami popularów. Sulla, obrońca interesów arystokracji, skazał na śmierć lub banicję przeszło 100 senatorów, którzy byli jego przeciwnikami. W trakcie walk o władzę polityczną w państwie rzymskim, które wybuchły w okresie posullańskim postawa polityczna senatorów była jeszcze bardziej chwiejna, zaś w czasie wojen domowych u schyłku republiki było wielu senatorów, którzy wielokrotnie zmieniali swe zapatrywania polityczne. Nielicznym tylko udało się zachować konsekwentną postawę polityczną, której uosobieniem był Marek Porcjusz Katon Młodszy - niezmienny zwolennik republikańskich ideałów. Dla arystokratów o wiele bardziej typowa była postawa charakteryzująca się licznymi woltami, dokonywanymi w trakcie długotrwałej kariery politycznej. Typowymi przykładami byli tu Pompejusz i Cyceron.

Również postawa innych warstw społecznych w czasie starć okresu późnorepublikańskiego nie była w żadnym razie jednolita. W roku 133 p.n.e. część ekwitów poparła Tyberiusza Semproniusza Grakchusa, inna zaś oligarchię. W dziesięć lat później ekwitów przeciągnął na swoją stronę Gajusz Grakchus, oddając w ich ręce trybunały sądowe orzekające w sprawach o nadużycia w prowincjach, co jednak nie przeszkodziło im bynajmniej w 121 roku p.n.e. wziąć udział w rozgromieniu stronnictwa grakchańskiego. W okresie późniejszym pomiędzy nimi a senatorami wybuchały stale konflikty. Niemniej według Cycerona fundamentem republiki rzymskiej była zgoda pomiędzy tymi dwoma stanami - concordia ordinum. O tym, że postawa polityczna poszczególnych ekwitów była zróżnicowana, świadczy dobitnie fakt, że Sulla kazał wymordować 1600 ekwitów jako swych przeciwników, 300 innych natomiast uczynił senatorami. Co zaś tyczy proletariatu miejskiego, to łatwo było nim manipulować, posługując się przy tym demagogiczną agitacją i rozdawnictwem, z czego użytek robili bardzo często popularzy. O tym, że zręczny polityk bez trudu mógł sterować masami świadczy najdobitniej łatwość, z jaką udało się Antoniuszowi podburzyć lud przeciwko mordercom Cezara. Przy użyciu tych samych środków mogli jednak pozyskać dla siebie masy również optymaci. Głównymi filarami dyktatury Sulli była zarówno wierność jego 120 000 weteranów, jak i lojalność 10 000 Cornelii, niewolników osób proskrybowanych, których Sulla wyzwolił i którym nadał własne imię rodowe. Wyzwoleń-

cy ci byli rzecznikami jego interesów głównie wśród plebsu miejskiego. Weterani zawsze popierali swych byłych wodzów, którzy niegdyś prowadzili ich ku zwycięstwom, następnie zaś wyposażyli w ziemię. Od czasów Mariusza i Sulli weterani stanowili wraz z żołnierzami w służbie czynnej rdzeń wszelkich ruchów politycznych, którym przewodziły poszczególne wybitne osobistości. O tym, jak bardzo heterogeniczna mogła być struktura społeczna ugrupowania politycznego, zwłaszcza od czasów Mariusza i Sulli, świadczy spisek Katyliny z roku 63 p.n.e., którego celem było dokonanie zamachu stanu. Katylina był wykolejeńcem ze starej rzymskiej rodziny arystokratycznej. Miał olbrzymie długi, za sobą zaś liczne niepowodzenia na arenie politycznej. Wśród jego stronników byli przedstawiciele wszystkich możliwych warstw społecznych, których łączyło jedynie niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. Byli tam senatorowie, ekwici, przedstawiciele warstw wyższych miast italskich, rzemieślnicy, ludzie z lumpenproletariatu, wyzwoleńcy oraz niewolnicy. Struktura społeczna ugrupowań politycznych w okresie późnorepublikańskim zmieniała się wraz z przesuwaniem się punktu ciężkości konfliktów. Tyberiusz Semproniusz Grakchus dążył do przeprowadzenia środkami politycznymi reform społecznych na rzecz ubogich rolników i proletariuszy. Takie same cele miał jego młodszy brat Gajusz, który wciągnął jednak w konflikt również ekwitów i sojuszników italskich, a co za tym idzie rozszerzył swój program reformatorski. Kwestie społeczne, przede wszystkim nadanie zie-

mi ubogim rolnikom, a od czasu Mariusza wysłużonym żołnierzom, dzięki nowemu podziałowi ziemi uprawnej i kolonizacji, także w okresie późniejszym odgrywały w programie popularów ważną rolę. Począwszy jednak od przełomu II i I wieku p.n.e. sprawą najważniejszą stał się podział władzy, a co za tym idzie kwestia ustrojowa. Kwestia agrarna, jak również istotny problem społeczno – polityczny okresu późnorepublikańskiego, a mianowicie frumentatio, tzn. rozdawnictwo żywności dla rzymskiej biedoty, stawały się w coraz to większym stopniu jedynie pretekstem do walki pomiędzy ambitnymi politykami o władzę w państwie rzymskim. O przekształceniu się ruchów o celach społeczno – politycznych w polityczną walkę o władzę sensu stricto, świadczy również sposób rozstrzygania konfliktów pomiędzy ugrupowaniami politycznymi. Jako środkiem i płaszczyzną ,,alki popularzy począwszy od Grakchów po Sulpicjusza Rufusa, częściowo jednak również w okresie posullańskim, posługiwali się instytucją trybunatu ludowego oraz zgromadzeniem ludowym. Używali tym - z coraz to większą intensywnością - takich metod, jak demagogia, łamanie prawa, wzniecanie zamieszek i mordy polityczne. Pokonani przeciwnicy polityczni byli uśmiercani z całą bezwzględnością. W tym czasie jednak konflikty te nie przybierały jeszcze formy otwartej wojny domowej. Wymienione powyżej metody używane były również jeszcze później, w czasie osławionych starć, które wybuchły w Rzymie u schyłku lat pięćdziesiątych I wieku p.n.e. Starcia te stanowiły przygrywkę do wojny

domowej pomiędzy Cezarem a Pompejuszem. Jednakże począwszy od lat osiemdziesiątych I wieku p.n.e. metody walki znacznie się zmieniły. Aby zrealizować swe cele polityczne popularzy zmobilizowali armie i wprowadzili w Rzymie, jak na przykład Cynna w latach 87 84 p.n.e., twardy reżim polityczny. Nowymi formami stosowania przemocy posłużyli się jednak także optymaci. Dotychczas zadowalali się oni z reguły prześladowaniem najbardziej aktywnych popularów i nie ważyli się - przynajmniej zupełnie otwarcie - uchylić uchwalonych pod presją ustaw sankcjonujących reformy. Poza tym łudzili się oni, że rzeczy same się ułożą i wszystko wróci do dawnej normy. Natomiast dyktatura Sulli była próbą wprowadzenia totalnych represji, którym towarzyszyło szereg ważnych reform politycznych, świadczących o przekonaniu, że niemożliwe jest już przywrócenie republiki w jej dawnej, nie zmienionej formie. Nową formą walki były jednak przede wszystkim wojny domowe, w których walczyli ze sobą Mariusz i Sulla, Sertoriusz i Pompejusz, Pompejusz i Cezar, republikanie i cezarianie, a na koniec polityczni spadkobiercy Cezara pomiędzy sobą. W wojnach tych użyto regularnych armii. Ich skutki odczuło dotkliwie całe Imperium Romanum, a wrogowie polityczni ginęli masowo w czasie bitew lub też w wyniku następujących po każdej wojnie proskrypcji. W tych niezwykle brutalnych wojnach, w których stawką było zdobycie władzy politycznej w państwie rzymskim, nie było już miejsca na sprawy społeczne. Dlatego też ich konse-

kwencją była zmiana jedynie politycznego, nie zaś społecznego ustroju Rzymu. Skutki kryzysu a społeczeństwo rzymskie Stosownie do struktury konfliktów okresu późnorepublikańskiego oraz charakteru zmian, dokonujących się w łonie społeczeństwa rzymskiego od czasu reform grakchańskich aż do momentu ustanowienia w Rzymie Cesarstwa, rzymski system społeczny nie uległ w ciągu tego stulecia zasadniczym zmianom, a jedynie pewnym modyfikacjom. Całkowicie zmienił się natomiast ustrój polityczny państwa rzymskiego. Podstawy ekonomiczne, na których wspierał się system społeczny Rzymu, pozostały w zasadzie nie zmienione od czasu drugiej wojny punickiej. Główną gałęzią gospodarki było nadal rolnictwo, z wielkimi majątkami ziemskimi, niedużymi działkami kolonistów oraz małymi kawałkami ziemi, należącymi do ubogich rolników. Rolnictwo stanowiło jednak - tak jak dawniej - tylko jeden z elementów całego systemu ekonomicznego Rzymu, w którym dużą rolę odgrywały prócz niego dobrze rozwinięte rzemiosło i handel, związany z ożywioną przedsiębiorczością, handlem dalekosiężnym oraz różnymi formami gospodarki pieniężnej, a także górnictwo. Stały rozwój tego systemu ekonomicznego umożliwiała ustawiczna ekspansja, przede wszystkim podbój Syrii przez Pompejusza, Galli przez Cezara oraz ciągłe rozszerzanie się władzy Rzymu na Półwyspie Bałkańskim, w Hiszpanii oraz Azji Mniejszej. Nie istniały więc przesłanki dla dalszego rozwarstwiania się społeczeństwa rzymskiego.

Wprawdzie w okresie otwartych konfliktów poszczególne warstwy społeczne uległy po części osłabieniu, po części zaś przeżyły czas prosperity, a ich skład w znacznym stopniu się zmienił, to jednak nie powstały żadne nowe warstwy społeczne ani też żadna z już istniejących nie zanikła. Tak więc model społeczeństwa, rządzonego przez nieliczne warstwy wyższe, noszące znamiona stanów, nie został w zasadzie naruszony. Wprawdzie w ciągu stuletniego okresu kryzysu antagonizmy istniejące w łonie tego społeczeństwa złagodzone zostały w bardzo nieznacznym stopniu, to jednak wszystkie napięcia i konflikty przygotowujące upadek republiki nie były w stanie obalić istniejącego ustroju społecznego. Brak było również nowej ideologii, która mogła by zjednoczyć społeczeństwo rzymskie. Wprawdzie mos maiorum już od dawna nie stanowił systemu wartości wspólnego nawet dla samej arystokracji senatorskiej, to jednak większość teoretyków tego czasu ubolewała głęboko nad jego rozpadem, a u podstaw powstających wówczas znaczących teorii filozoficznych leżała chęć jego odnowienia nie zaś zastąpienia nowymi ideami. Całkowitemu unicestwieniu uległy jedynie więzi, które dawniej były w stanie połączyć społeczeństwo rzymskie w ramach istniejącego systemu politycznego, a mianowicie republikańska forma państwa i jej instytucje. W ostatnich dziesięcioleciach istnienia republiki rysowała się już jednak coraz wyraźniej możliwość zabezpieczenia starego porządku społecznego przez nowe ramy polityczne, a mianowicie przez monarchię. Kryteria, według których w okresie

późnorepublikańskim określana była pozycja społeczna jednostki, a co za tym idzie jej przynależność do danej warstwy społecznej, pozostały niemal takie same jak w okresie między drugą wojną punicką a Grakchami. Tworzyły one skomplikowany system, w którym nadal dużą rolę odgrywały takie elementy, jak: pochodzenie społeczne, osobiste ambicje i zdolności, posiadany majątek, polityczne przywileje i wykształcenie, posiadanie obywatelstwa rzymskiego lub jego brak, wolność osobista lub jej brak, pochodzenie etniczne lub regionalne, aktywność gospodarcza w mieście lub na wsi. Wymienione na początku czynniki przydawały jednostce znaczenia i poważania, czyli dignitas, która umożliwiała zajęcie jej w społeczeństwie lepszej pozycji. Społeczną istotę dignitas określił najdobitniej Cyceron słowami: dignitas est alicuius honesta et cultu et honore verecundia digna auctoritas. Z uwagi na wstrząsy wywoływane stałymi konfliktami forma i zakres oddziaływani tych czynników były jednak inne niż w okresie rozkwitu arystokratycznej republiki. Potomek arystokratycznego rodu posiadał dzięki poważaniu, stosunkom, często także dzięki odziedziczonemu majątkowi w ziemi i pieniądzach - już niejako z założenia przywilej rozwijania aktywności politycznej. Nawet jeżeli był on zadłużony po uszy, nie musiał koniecznie z tego powodu rezygnować ze swych ambicji politycznych. Wielokrotne piastowanie urzędu konsula przez Mariusza nie było w żadnym razie równoznaczne z wywalczeniem sobie przez homines novi równych z nobiles praw, jeśli idzie o dostęp do najwyższych urzędów

w państwie rzymskich. W ciągu sześćdziesięciu z górą lat, dzielących objęcie po raz pierwszy urzędu konsula przez Mariusza od śmierci Cezara, wśród senatorów było łącznie tylko jedenastu, którzy bez wątpienia weszli do stanu senatorskiego jako homines novi. Rzeczywiście inną niż dotychczas pozycję w społeczeństwie udało się zdobyć „nowym ludziom” dopiero później; w latach 43–33 p.n.e., tzn. w ciągu lat jedenastu, osiemnastu konsulów było homines novi. W nowych warunkach zdolności oraz ambicje osobiste „nowych ludzi” łatwiej mogły utorować im drogę do kariery niż w stuleciu poprzedzającym pierwszy konsulat Mariusza. Najlepszym tego dowodem był Marek Tulliusz Cyceron, homo novus z Arpinum, który swą karierę polityczną oraz powszechny szacunek, którym był otaczany jako princeps senatus, zawdzięczał swym wielorakim zdolnościom. Przede wszystkim istniały możliwości, pozwalające ludziom zdolnym i pozbawionym skrupułów zgromadzić w ciągu krótkiego czasu niewiarygodne wprost bogactwa. Umożliwiały to nie tylko zyski czerpane z przedsiębiorczości i stała ekspansja Rzymu, lecz także przewroty polityczne, zwłaszcza od czasu Mariusza i Sulli, w wyniku których proskrybowane były liczne znamienite rody i konfiskowane ich olbrzymie majątki. Mariusz rozpoczynał swą działalność polityczną jako człowiek ubogi, posiadł jednak tak rozległe majątki ziemskie, że - według Plutarcha - i król nie mógłby mieć większych. Ubogi niegdyś Sulla stał się najbogatszym człowiekiem swej epoki. Marek Licyniusz Kras-

sus, trzeci uczestnik pierwszego triumwiratu, pomnożył odziedziczony przez siebie majątek z 300 do 7100 talentów (ok. 42 000 000 denarów) i ulokował go w latyfundiach, kopalniach oraz niewolnikach. Spowodowało to, że miara „bogactwa” była obecnie zupełnie inna niż na przykład za czasów Scypionów. Część spadku po Pompejuszu, która w dziesięć lat po jego śmierci przypaść miała jego synowi, wynosiła 17 500 000 denarów; Cezar podarował swej kochance klejnoty o wartości 1 500 000 denarów, zaś Lucjusz Licyniusz Lukullus, który z powodzeniem prowadził wojnę z Mitrydatesem, wydawał uczty, których koszty dochodziły do 50 000 denarów. Zwykły rzymski senator czy ekwita, który osiągnął właśnie cenzus majątkowy wymagany dla swego ordo (100 000 denarów), nie mógł się z bogactwami takimi nawet mierzyć, a Cyceron, który posiadał w wielu okolicach Italii, takich jak - prócz rodzinnego Arpinum - Tuskulum, Lanuvium, Ancjum, Astura, Caieta, Formiae, Sinuessa, Kume, Puteoli oraz Pompeje, liczne dobra ziemskie i wille, nie zaliczał się mimo to do najbogatszych Rzymian swego czasu. Oczywiście bogaczami byli nie tylko senatorowie, ale i ekwici, jak na przykład Tytus Pomponiusz Attyk, przyjaciel Cycerona. Czerpał on wielkie zyski z handlu ziemią w Italii oraz w Epirze, z udzielania pożyczek pieniężnych, wynajmowania w Rzymie mieszkań, a nawet z działalności wydawniczej. Attyk uchodził za „biznesmena” równie zdolnego, co umiarkowanego, jeśli idzie o chęć zysku. Okres wojen domowych stwarzał nowe możliwości również dla ludzi niskiego stanu. Na przykład Chry-

zogonos, wyzwoleniec Sulli, nabył na licytacji majątek pewnego proskrybowanego obywatela za cenę ponad stukrotnie niższą od jego rzeczywistej wartości. Właśnie wyzwoleńcy mieli możliwość zdobycia wpływów politycznych i władzy nie tylko dzięki majątkowi, ale również poprzez dobre stosunki ze swymi potężnymi patroni. Chryzogonos jawił się Cyceronowi jako potentissimus hoc tempore nostrae civitatis, zaś Demetrios, wpływowy wyzwoleniec Pompejusza, przyjmowany był w Syrii jak szacowny senator. Sam fakt, iż majątki ziemskie i pieniądze gwarantowały wpływy polityczne i władzę, nie był dla społeczeństwa rzymskiego niczym nowym. Nowym elementem sytuacji były jedynie rosnące ambicje i zwiększające się możliwości zdobycia majątku, a co za tym idzie, także władzy i wpływów. Wybitne kariery umożliwiały niekiedy także doświadczenie polityczne, zręczność w manipulowaniu masami oraz zdolności przywódcze. Obywatel rzymski mógł korzystać z rozdawnictwa żywności, stać się obiektem agitacji politycznej, wstąpić do wojska i otrzymywać tam żołd oraz łupy wojenne. Jako weteranowi lub proletariuszowi mogła mu zostać przydzielona działka ziemi pod uprawę. Nawet sam fakt posiadania wolności osobistej w przypadku pozbawionej poza tym wszelkich praw ludności prowincji miał obecnie większe znaczenie niż uprzednio, gdyż przynajmniej członkowie tubylczych warstw wyższych mogli mieć większą niż kiedykolwiek nadzieję, iż zostanie im przyznane obywatelstwo rzymskie.

Oczywiście w okresie otwartych konfliktów możliwe było nie tylko szybkie zdobycie majątku i wpływów politycznych, lecz jeszcze szybsza ich utrata. Ofiarą swych przeciwników padali nawet najbardziej potężni politycy i wodzowie. W wyniku olbrzymich strat w ludziach, spowodowanych wojnami domowymi i innymi krwawymi konfliktami, większość warstw społecznych uległa zdziesiątkowaniu. Jednocześnie jednak do wszystkich warstw społeczeństwa rzymskiego wchodziły stale nowe grupy. Wywołaną ową fluktuacją zmianę składu społecznego poszczególnych warstw uznać można za najważniejsze następstwo o charakterze społecznym konfliktów okresu późnorepublikańskiego. Bardzo wielu senatorów - w samym tylko roku 43 p.n.e. było ich 300 - padło ofiarą wojen domowych i proskrypcji. Na ich miejsce weszli homines novi ze stanu ekwickiego oraz przedstawiciele warstw wyższych miast italskich. Sulla włączył do stanu senatorskiego 300 ekwitów, powiększając tym samym liczbę senatorów do 600 osób. Politykę tę kontynuował z jeszcze większym rozmachem przede wszystkim Cezar, który objął nią także ludność prowincji. Spowodowało to, że w ostatnich latach istnienia republiki senat rzymski liczył 900 członków. Stan ekwicki stracił w wyniku samych tylko proskrypcji Sulli co najmniej 1600 swych przedstawicieli, zaś w roku 43 p.n.e. proskrybowano 2000 ekwitów. Mimo to ich liczba wzrosła w połowie I wieku p.n.e. do około 20 000. Wśród nowych członków stanu ekwitów coraz więcej było ludzi z prowincji, na przykład z Sycylii, Afryki,

przede wszystkim zaś z Hiszpanii. Znacznym przeobrażeniom uległ także skład warstw wyższych miast italskich, po części także w prowincjach. Główną tego przyczyną było osiedlanie się od czasów Mariusza zarówno w Italii, jak i w prowincjach licznych weteranów. Ci właśnie dawni żołnierze, którym przydzielano w koloniach ziemię pod uprawę, tworzyli tam warstwy wyższe. Również w municipiach ludzie z awansu społecznego, na przykład wyzwoleńcy lub ich potomkowie, wchodzili do lokalnych elit, przejmując w nich rolę tych rodzin, które utraciły w okresie kryzysu swój majątek lub też wyginęły w czasie wojen domowych. W koloniach osiedlano często również przedstawicieli proletariatu miejskiego z Rzymu. Za czasów Cezara liczba ubogich obywateli rzymskich, uprawnionych oficjalnie do otrzymywania zboża zmniejszyła się w Rzymie z 320 000 do 150 000 osób. Warstwa proletariacka była jednak stale zasilana wskutek napływu nowych grup, a zwłaszcza poprzez masowe wyzwalanie niewolników w ciągu ostatniego stulecia istnienia republiki. Sam Sulla wyzwolił 10 000 niewolników osób proskrybowanych. Miejsce wyzwoleńców zajmowali jednak stale nowi niewolnicy. W wojnach przeciwko Cymbrom i Teutonom miał Mariusz wziąć do niewoli co najmniej 150 000 jeńców. Po jednej tylko z bitew stoczonych w Galii Cezar dostarczył Rzymowi 53 000 nowych niewolników, a łączna liczba jego jeńców miała sięgnąć 1 000 000. Prócz wojen istniały jeszcze inne możliwości pozyskiwania niewolników, głównie porywanie ludzi przez korsarzy. Proceder ten

przybrał na Wschodzie - do czasu położenia kresu korsarstwu przez Pompejusza w roku 66 p.n.e. - niewyobrażalne wprost rozmiary. W roku 104 p.n.e. król bityński odmówił Rzymowi pomocy militarnej w czasie wojen z Germanami, motywując swą odmowę tym, że większość jego poddanych znajduje się w rzymskiej niewoli. Tak więc społeczeństwo rzymskie w okresie późnorepublikańskim podlegało stałym fluktuacjom, czego wynikiem były zmiany składu poszczególnych warstw społecznych. Najważniejszym skutkiem tych zmian było stworzenie przesłanek dla integracji społeczeństw poszczególnych części Imperium Romanum w ramach mniej lub bardziej jednolitego porządku społecznego oraz dla uformowania się w całym Imperium warstw wyższych według jednego wzorca. W ramy rzymskiego ustroju społecznego włączeni zostali całkowicie Italikowie. Z tego też względu za czasów ostatniej republikańskiej generacji linia podziału, jeśli idzie o pozycję prawną, nie przebiegała już pomiędzy Rzymianami, tzn. mieszkańcami Rzymu i poszczególnych miast italskich, którym przysługiwało obywatelstwo rzymskie, a nie–Rzymianami, lecz pomiędzy Italikami a ludnością prowincji. Jednocześnie jednak czynione już były pierwsze kroki w kierunku integracji prowincji. Jednym ze sposobów było zakładanie italskich kolonii, głównie w Galii Południowej, Hiszpanii, Afryce oraz na niektórych terenach wschodnich. Innym, z punktu widzenia integracji jeszcze ważniejszym, sposobem było nadawanie obywatelstwa rzymskiego członkom tubylczych

warstw wyższych, zwłaszcza w tych prowincjach, w których kolonizacja italska była najbardziej rozwinięta. Pochodzący z prowincji nowi obywatele rzymscy mogli - jeżeli spełniali odpowiednie warunki ekonomiczne, a przy tym zasłużyli się w sposób szczególny dla sprawy któregoś z przywódców politycznych wejść do stanu ekwitów, w pojedynczych zaś przypadkach nawet do stanu senatorskiego. Za czasów Augusta w samym tylko hiszpańskim mieście Gades było podobno 500 ekwitów. Z tego miasta pochodził również Lucjusz Korneliusz Balbus, który w 72 roku p.n.e. otrzymał obywatelstwo rzymskie, a w roku 40 p.n.e. jako primus externorum, pierwszy człowiek z prowincji, obrany został konsulem. Jednakże zmiany te dokonywały się, ogólnie rzecz biorąc, w ramach układu warstw społecznych, który ukształtował się jeszcze w II wieku p.n.e. i nie pociągnęły za sobą ustanowienia rzeczywiście nowego porządku społecznego. Na szczycie drabiny społecznej w okresie późnorepublikańskim stała nadal arystokracja senatorska, z której wyodrębniała się z jednej strony nobilitas, z drugiej zaś poszczególne wybitne jednostki. Skład stanu senatorskiego zmienił się wprawdzie, a jego prestiż mocno się obniżył, co skłoniło w późniejszym czasie Florusa do określenia senatu z tego okresu mianem senatus (...) debilitatus, który omne decus maiestatas amiserat (w odniesieniu do roku 91 p.n.e.). Wszystko to jednak nie zmieniało faktu, że władza polityczna oraz ekonomiczna spoczywała głównie w rękach jego członków. Ważną rolę odgrywali w państwie

rzymskim także ekwici, chociaż sprawować urzędy mogli oni jedynie wówczas, gdy weszli do senatu. Jak słusznie podkreślał Florus, potęga polityczna, a zwłaszcza ekonomiczna ekwitów była tak wielka, że możliwe było niemal całkowite opanowanie przez nich państwa. Wyższe warstwy społeczeństwa rzymskiego tworzyły więc dwa odrębne stany. Kiedy Cyceron mówił o ordines w Rzymie miał na myśli przede wszystkim te właśnie oba stany. W ramach elit lokalnych poszczególnych miast italskich formowały się warstwy bogatych posiadaczy ziemskich, które zaczęły stopniowo - dzięki nadaniu w 90 roku p.n.e. Italikom obywatelstwa rzymskiego - przybierać na całym Półwyspie Italskim bardziej jednolitą postać. Do warstw tych wchodzili także członkowie warstw wyższych kolonii znajdujących się na terenie prowincji. Niższą pozycję w hierarchii społecznej tych miast zajmowali natomiast zamożni i ubodzy wyzwoleńcy, rzemieślnicy, kupcy, proletariusze i niewolnicy, pracujący tam w rzemiośle, a także w wielu innych zawodach. Zróżnicowana była także struktura społeczna wsi, gdzie obok zamożnych kolonistów żyli ubodzy robotnicy najemni, określani przez Warrona jako mercennarri i obaerati oraz cała rzesza pracujących w majątkach ziemskich niewolników. Jak widać więc ówczesny model społeczny nie różnił się zasadniczo ani od tego z II wieku p.n.e., ani też od modelu z wczesnego okresu Cesarstwa. Oczywiście w całym okresie późnorepublikańskim w łonie społeczeństwa rzymskiego istniały liczne napięcia, prowadzące do ustawicznych otwartych i krwa-

wych konfliktów, w których straciło życie wiele milionów ludzi. Społeczeństwo rzymskie tego okresu niezdolne było do faktycznego przezwyciężenia własnych problemów. W ramach republiki udało się rozwiązać tylko nieliczne kwestie społeczne. Najbardziej dobitnie scharakteryzował ową niemoc Liwiusz w swym klasycznym zdaniu: nec vitia nostra nec remedia pati possumus. Ostatecznie rozwiązana została właściwie jedynie kwestia Italików, dzięki koncesji na ich rzecz, uczynionej jednakże dopiero po krwawej wojnie, mimo że z jej nieuchronności - i to właśnie w interesie istniejącego systemu - już od dawna zdawały sobie sprawę najbardziej postępowe siły w łonie społeczeństwa rzymskiego. Zelżał także ucisk ludności prowincji. Również niewolnicy traktowani byli w ostatnich dziesięcioleciach republiki lepiej niż kiedykolwiek przedtem. Warron zalecał - w przeciwieństwie do Katona Starszego - aby skłaniać ich do lepszej wydajności w pracy nie za pomocą brutalnego wyzysku, lecz poprzez nagrody i przywileje. Prowincje jednak uchodziły nadal za praedia populi Romani, a Cyceron uważał mieszkańców Galii Narbońskiej za barbarzyńców. Również Warron nie ukrywał, iż niewolnicy byli dla niego jedynie siłą roboczą, nie zaś ludźmi. Jak wynika z tego, przepaść pomiędzy korzystającymi ze swojej władzy Rzymianami a uciskaną przez nich ludnością zmniejszyła się jedynie w niewielkim stopniu i nie było mowy o jej usunięciu. W znacznym stopniu rozwiązana została kwestia agrarna, której istotą było nadanie ziemi proletariuszom. Przyczyniła się do tego przede wszyst-

kim kolonizacja prowincji oraz nowy podział ziemi uprawnej w Italii, dokonywany po kolejnych wojnach domowych. Rozwiązanie to różniło się jednak znacznie od drogi proponowanej w swoim czasie przez braci Grakchów, a jego cena była bardzo wysoka. Podobny był także rezultat starć, w których uczestniczyły warstwy wyższe społeczeństwa rzymskiego, a mianowicie starć pomiędzy ekwitami a senatorami, między „nowymi ludźmi” a rodami należącymi do najwyższej arystokracji rzymskiej oraz pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami oligarchii. Nie przyniosły one rzeczywistego rozwiązania istniejących konfliktów, lecz stały się przyczyną ustawicznych krwawych zamieszek. Chyląca się ku upadkowi republika nie była w stanie przezwyciężyć swego kryzysu ani za pomocą reform, ani też poprzez rewolucję społeczną. Zdolna była jedynie do zburzenia swego tradycyjnego ładu politycznego. Konieczność definitywnego rozwiązania problemów okresu późnorepublikańskiego dostał więc po niej niejako w „spadku” nowy system polityczny Rzymu. Jedną z ważnych przyczyn owej słabości był fakt, że społeczeństwo rzymskie w schyłku republiki nie było również w stanie znaleźć takich ideałów, które pomogłyby przezwyciężyć lub choćby złagodzić istniejące w jego łonie konflikty. Wspólnej płaszczyzny ideowej nie miały nawet rzymskie warstwy wyższe. Mos maiorum utracił już niemal całkowicie zdolność swego moralnego i ideologicznego oddziaływania. O kryzysie duchowym w okresie późnorepublikańskim świadczy najdobitniej upadek dobrych starych obyczajów, nad

którym wówczas stale ubolewano. Przejawiał się on w sposobie życia czołowych rzymskich osobistości, charakteryzującym się upodobaniem do zbytku i korupcją, bez której nie byłaby możliwa kariera Cezara. Sallustiusz cały kryzys republiki tłumaczył tą właśnie słabością moralną ówczesnych Rzymian. Kiedy Rzym nie musiał się już więcej obawiać Kartaginy „wtargnęły oczywiście te wady, które są ulubionymi towarzyszkami powodzenia: rozwiązłość i buta” (tłum K. Kumaniecki). Faktycznymi przyczynami kryzysu były jednak zapewne anachroniczność ustroju miasta – państwa w warunkach Imperium Rzymskiego oraz zmiany, którym ulegały w Rzymie stosunki społeczne począwszy od drugiej wojny punickiej. Niemniej Sallustiusz trafnie określił znaczenie faktu upadku dawnych norm etycznych. Był on bowiem równoznaczny z rozpadem systemu wartości, wspólnego dla społeczeństwa rzymskiego. Jego troska jest jednocześnie wyrazem tego, iż republika nie była w stanie zastąpić mos maiorum nowym systemem etyczno – ideologicznym, mimo że właśnie schyłkowy okres republiki poszczycić się mógł takimi twórczymi umysłami, jak Cyceron, Sallustiusz czy Cezar. Jedyną uznaną normą postępowania pozostał nadal obyczaj przodków, który - według powszechnego przekonania - legł niegdyś u podstaw najdoskonalszej w całej historii formy państwa. Jedyną drogą ku przyszłości było więc wskrzeszenie dawnej tradycji w formie odpowiadającej wymogom czasu, a więc także odpowiednie powiązanie jej z osiągnięciami greckiej filozofii.

Całkowicie i ostatecznie rozpadł się w wyniku konfliktów okresu późnorepublikańskiego tradycyjny system polityczny Rzymu - system rządów arystokracji, u którego podstaw legł ustrój archaicznego miasta – państwa. Przyznał to już Cyceron mówiąc: rem publicam funditus amisimus. Polityczne i militarne konflikty pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami obywateli rzymskich oraz narastające równolegle do nich inne antagonizmy w ramach Imperium Romanum obaliły republikę, której podstawą istnienia była współpraca urzędników i zgromadzenia ludowego oraz olbrzymi autorytet senatu, a co za tym idzie i oligarchii. Czynnikiem dodatkowym był tutaj fakt, że Imperium Rzymskie, które u schyłku republiki rozciągało się od Galii po Syrię, nie mieściło się już w ramach dawnego, całkowicie anachronicznego systemu politycznego. W tej sytuacji istniała tylko jedna możliwość rozwiązania kryzysu środkami politycznymi. Już Cyceron oswajał się z myślą o zastąpieniu rządów oligarchii jedynowładztwem. Dla następnego pokolenia była to już jedyna droga wyjścia z kryzysu, w który wtrąciły republikę u jej schyłku ustawiczne konflikty. O tym, że już wcześniej szczególnie aktywne i odnoszące sukcesy na polu militarnym i politycznym jednostki miały możliwość przeciwstawienia się oligarchii, świadczy przykład Scypionów. Począwszy od okresu grakchańskiego gwałtowne konflikty polityczne stwarzały przedstawicielom arystokracji jeszcze więcej okazji do wystąpienia na czele niezadowolonych mas przeciwko rządom oligarchii, Popularzy, a wkrótce po nich także i optymaci, zaczęli skupiać

się coraz liczniej wokół poszczególnych polityków, występujących jako przywódcy grup interesów. Od czasu reformy wojskowej Mariusza przywódcy ci dysponowali również lojalnym i potężnym instrumentem, a mianowicie oddanym im proletariackim wojskiem. Wojny z wrogami zewnętrznymi, na przykład Mariusza z Jugurtą oraz Germanami, Sulli z Mitrydatesem, Pompejusza na Wschodzie, Cezara w Galii, Antoniusza w Oriencie, Oktawiana w Ilirii, stwarzały jednocześnie okazję do szkolenia wojska, obdzielania żołnierzy łupami wojennymi oraz przysparzały zwycięskiemu wodzowi osobistej dignitas. W ten sposób wzrastała stale potęga tych przywódców. Przyszłość należała do tego spośród nich, który był na tyle potężny, by siłą usunąć z drogi ku jednowładztwu wszystkich swych konkurentów. Ustanowione w ten oto sposób jedynowładztwo Augusta stworzyło wreszcie ramy polityczne oraz podstawy ideologiczne, których społeczeństwo rzymskie od tak dawna na próżno poszukiwało.

5│ Ustrój społeczny Rzymu w okresie pryncypatu Stare i nowe przesłanki Dwa pierwsze stulecia w historii Cesarstwa Rzymskiego od jedynowładztwa Augusta (27 p.n.e. –14 r. n.e.) do panowania Antonina Piusa (138–161 r. n.e) były okresem rozkwitu państwa rzymskiego. Ekspansja rzymska osiągnęła wówczas swe apogeum, a Imperium Romanum wolne było niemal od zagrożeń, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Był to również w pewnym sensie szczytowy okres w procesie rozwoju społeczeństwa rzymskiego. Nie oznacza to jednak, że wykształcone zostały wówczas zupełnie nowe formy stosunków społecznych, a co za tym idzie, że nastąpiły zasadnicze zmiany w rzymskiej strukturze społecznej. Proces taki - podobnie jak w okresie późnorepublikańskim - nie mógł mieć miejsca głównie z uwagi na to, że w zasadzie żadnym zmianom nie uległy w państwie rzymskim stosunki gospodarcze. Pojawiły się wówczas jedynie dwie nowe przesłanki dla rozwoju społecznego Rzymu, sięgające jednakże swymi korzeniami okresu późnorepublikańskiego. Pierwszą z nich było ustanowienie jedynowładztwa jako ram politycznych, odpowiadających w najwyższym stopniu ówczesnemu stadium rozwoju społecznego. Konsekwencją tego było z jednej strony przewartościowanie pozycji i funkcji poszczególnych warstw społecznych, z drugiej zaś fakt, że na szczycie piramidy społecznej Imperium Rzymskiego stał odtąd przedstawiciel rządzącej aktualnie dy-

nastii cesarskiej. Druga z nowych przesłanek wynikała z włączenia prowincji wraz z ich ludnością w ramy rzymskiego systemu społeczno – politycznego, co równoznaczne było z rozciągnięciem „rzymskiego” modelu społecznego również na ludność większych prowincji. Przyczyniło się to w znacznym stopniu zarówno do unifikacji struktur elit lokalnych, jak i asymilacji szerokich mas ludności. Wymienione powyżej przesłanki wskazują na to, w jakim sensie okres pryncypatu uznać można za okres szczytowy w rozwoju społeczeństwa rzymskiego. W czasie pomiędzy panowaniem Augusta a połową II wieku n.e. niezmiernie zróżnicowany stanowo – warstwowy model społeczeństwa rzymskiego, formujący się po drugiej wojnie punickiej, nie został zastąpiony całkowicie nowym ustrojem społecznym, lecz przybrał wówczas właśnie dopiero swą „klasyczną” postać. Spowodowane było to z jednej strony jego wertykalną modyfikacją w nowych ramach politycznych, które stanowiło Cesarstwo. Wyrazem tej modyfikacji było ukonstytuowanie się w łonie społeczeństwa rzymskiego wyraźnej hierarchii. Z drugiej strony natomiast owa „klasyczna” postać była wynikiem horyzontalnego rozwoju tego modelu, czyli włączenia w jego ramy ludności całego Imperium. Oczywiście w ciągu ponad półtora wieku, jakie upłynęło pomiędzy panowaniem Augusta i Antonina Piusa ów system społeczny nie był w żadnym razie systemem statycznym, lecz podlegał powolnym, ale ustawicznym zmianom. Zmieniała się sytuacja poszczególnych warstw społecznych, na przy-

kład arystokracji senatorskiej czy niewolników w wielkich majątkach ziemskich. Postępował również krok za krokiem i z różnym natężeniem w poszczególnych częściach Imperium proces integracji ludności prowincji, czemu służyło nadawanie jej obywatelstwa rzymskiego oraz urbanizacja. Jednocześnie już w pierwszej połowie II wieku n.e. dały się zauważyć pierwsze oznaki zwiastujące przyszły kryzys oraz zasadnicze zmiany ustrojowe. W okresie pryncypatu cały proces przemian dokonywał się jednak jeszcze w ramach tradycyjnego modelu warstwowo – stanowego, a zwiastuny wielkiej przemiany przekształciły się w symptomy głębokiego kryzysu dopiero po roku 161 n.e. Fakt, że struktura społeczeństwa rzymskiego w okresie pryncypatu nie różniła się zbytnio od struktury społecznej w okresie późnorepublikańskim wynikał w pierwszym rzędzie z charakteru rzymskiego systemu ekonomicznego, który mimo przejścia od republiki do cesarstwa zupełnie się nie zmienił. Oczywiście okres pryncypatu uznać można także za czas rozkwitu rzymskiego życia gospodarczego. Jest niezbitym faktem, że nastąpił wówczas niezmiernie dynamiczny rozwój gospodarki, wyrażający się we wzroście produkcji pod względem ilościowym oraz - do pewnego stopnia - także jakościowym. Ów rozwój produkcji na znacznych obszarach Imperium Romanum umożliwiały eksploatacja oraz urbanizacja prowincji, zwłaszcza zachodnich, dokonujące się w korzystnych warunkach, jakie stwarzała pax Romana. Produkcja agrarna kwitła nie tylko na terenach tradycyjnie rolniczych, na przykład

w Egipcie (wcielonym do Imperium w 30 roku p.n.e.) czy w prowincji Afryka, lecz również na obszarach uchodzących dotychczas za zacofane, na przykład w północnych prowincjach Imperium Rzymskiego. Było to nie tyle zasługą upowszechnienia się tam południowych odmian roślin i ras zwierząt, co wprowadzenia bardziej rentownych form gospodarowania na roli, tzn. średnich i wielkich majątków ziemskich z wyspecjalizowaną siłą roboczą. Rzym zyskał również nowe złoża surowców, na przykład odkryte za czasów Nerona złoża złota w dalmatyńskim interiorze czy kopalnie złota w podbitej przez Trajana Dacji. Poprzez wprowadzenie centralnego, cesarskiego zarządu nad najważniejszymi okręgami wydobywczymi oraz kopalniami uregulowana została na nowo również kwestia kontroli nad produkcją. Rzemiosło rozwijało się szczególnie prężnie w zachodniej części Imperium Rzymskiego. Istniało tam wiele dużych warsztatów, w których pracowali wyspecjalizowani rzemieślnicy. Masowa produkcja tych warsztatów zaspokajała potrzeby zarówno powstałych tam w wielkiej liczbie miast, jak i wojska. Najlepszym tego przykładem jest produkcja ceramiczna, zwłaszcza ceramika typu terra sigillata, wytwarzana w warsztatach Etrurii, Górnej Italii, Hiszpanii, Galii Południowej i Środkowej, w późniejszym okresie zaś również w Galii Północnej oraz na obszarach nadreńskich. Wyraźne było także znaczne ożywienie wymiany handlowej pomiędzy poszczególnymi częściami Imperium Rzymskiego, o czym świadczą wymownie zabytki archeologiczne oraz epigraficzne, odkryte na terenie

ówczesnego centrum handlowego na Magdalensbergu w Noricum. Ważnym elementem tego systemu gospodarczego było wreszcie upowszechnienie się na obszarze całego Imperium Rzymskiego gospodarki pieniężnej, czemu towarzyszył rozwój działalności inwestycyjnej oraz instytucji i operacji bankowych. Ów dynamiczny rozwój gospodarczy dokonywał się jednak w ramach struktury ekonomicznej, która wykształciła się w Rzymie już w okresie późnorepublikańskim. We wczesnym okresie Cesarstwa gospodarka rzymska nie stworzyła żadnych zupełnie nowych form. Nowym elementem sytuacji było w zasadzie jedynie rozszerzenie się rzymskiego systemu ekonomicznego na całe Imperium Romanum. Rezultatem tego było stopniowe wypieranie w zacofanych prowincjach prymitywnych form produkcji - takich jak na przykład wspólne uprawianie ziemi przez wspólnotę wioskową lub rodzinną w północnej części Półwyspu Bałkańskiego oraz w Panonii - przez gospodarowanie w dobrach municypalnych. Innym, z historycznego punktu widzenia jeszcze ważniejszym następstwem ekonomicznego rozwoju prowincji był fakt, iż począwszy od połowy I wieku n.e. Italia tracić zaczęła swój prymat gospodarczy - zarówno w rolnictwie, jak i w rzemiośle oraz handlu - na korzyść innych części Imperium; na Zachodzie głównie na rzecz Afryki Północnej, Hiszpanii i Galii. Rozwój ten nie spowodował jednak ogólnie rzecz biorąc zasadniczych zmian w strukturze i sposobach produkcji. Co więcej, zmiany takie nie mogły mieć miejsca, gdyż w okresie pryncypatu uległ znacz-

nemu zahamowaniu proces technologicznego rozwoju, który doprowadzić mógł był do prawdziwej rewolucji w tej dziedzinie. Ów okres stagnacji nastąpił po czasie niezwykle dynamicznego rozwoju technologii, jaki miał miejsce - zwłaszcza na helleńskim Wschodzie w epoce późnorepublikańskiej. Okres pryncypatu nie był więc dla Rzymu czasem „boomu gospodarczego”, tym bardziej, że zaczęto już wówczas stopniowo odchodzić od polityki ekspansji, gwarantującej w okresie późnorepublikańskim gospodarce rzymskiej coraz to nowe złoża surowców, rynki zbytu, stały napływ taniej siły roboczej, a co za tym idzie nowe możliwości rozwoju gospodarczego Rzymu. Sam August podbił Egipt, północna-zachodnią Hiszpanię, nadreńską Germanię, kraje alpejskie i naddunajskie, północną część Półwyspu Bałkańskiego oraz środkową część Azji Mniejszej. Jego następcy zaś, zgodnie z realistycznym programem polityki „zagranicznej”, u którego podstaw legła augustowska maksyma: coercendum intra terminos imperium, włączyli do Imperium Romanum już tylko nieliczne prowincje. Spośród nich jedynie Dacja miała z uwagi na liczne tam złoża surowców - rzeczywiście duże znaczenie dla gospodarki rzymskiej, podczas gdy na przykład podbita za czasów Klaudiusza Brytania nie przyniosła Rzymowi - zdaniem Appiana - niemal żadnych korzyści pod względem gospodarczym. Rozkwit gospodarczy trwał więc tak długo, jak długo eksploatacja i urbanizacja prowincji, włączonych do Imperium w okresie późnorepublikańskim oraz wczesnocesarskim, stwarzała dla gospodarki Italii, później także dla

gospodarki samych prowincji, nowe możliwości rozwoju. Tak więc Rzym w okresie wczesnego Cesarstwa przejął w zasadzie system gospodarczy okresu późnorepublikańskiego, rezygnując tym samym z poszukiwań nowych form produkcji, mimo że istniało wówczas w państwie rzymskim szereg czynników, które w sprzyjających warunkach doprowadzić mogły do wykształcania się nowego, nawet wczesnokapitalistycznego, systemu ekonomicznego. Chodzi tu o niewyczerpane niemal złoża surowców, istnienie przeszło 1000 miast, będących centrami produkcyjnymi, jednolity w całym Imperium system monetarny, dobrze rozwinięty system bankowo – kredytowy, liczne kręgi przedsiębiorców i finansistów, zainteresowanych zawieraniem lukratywnych transakcji, olbrzymie rzesze tanich robotników, szeroko rozpowszechniony system pracy najemnej i na koniec o wiedzę i doświadczenie w dziedzinie technologii, których znaczenia przecenić nie sposób. Tym co zadecydowało, iż do wykształcenia nowego systemu gospodarczego wówczas nie doszło, był przypuszczalnie ten prosty fakt, iż szerokie masy ludności nie odczuwały potrzeby zapewnienia sobie wy starczającego wyżywienia oraz pełnego zatrudnienia, tj. potrzeby, która w XVIII wieku w Europie Zachodniej legła u podstaw rewolucji przemysłowej. Wzajemna zależność pomiędzy rozwojem technologicznym a kwestią ludnościową widziana była w Rzymie zupełnie odwrotnie. Trudno doprawdy o lepszy przykład rzymskiej myśli ekonomicznej niż postawa cesarza Wespa-

zjana, który zakazał rozpowszechniania innowacji technologicznych, motywując swój zakaz tym, że w przeciwnym razie wielu rzemieślników pozbawionych zostanie możliwości zarobkowania. Tak więc struktura ekonomiczna Imperium Rzymskiego pozostała nadal stosunkowo prosta, w porównaniu zaś z jego skomplikowaną strukturą społeczno – polityczną wręcz prymitywna. Mimo wielkiego rozkwitu rzemiosła i handlu Rzym pozostał również w okresie Cesarstwa państwem rolniczym. Dominujące znaczenie rolnictwa wynikało w pierwszym rzędzie z faktu, iż przeważająca większość ludności rzymskiej zatrudniona była w sektorze rolniczym. Większość z ponad tysiąca miast Imperium Romanum liczyła przypuszczalnie co najwyżej 10 000 do 15 000 mieszkańców (np. większość miast afrykańskich), niekiedy tylko 20 000, jak Pompeje - według kryteriów antycznych miasto średniej wielkości. Istniało również wiele małych miast, w których liczba mieszkańców wynosiła co najwyżej 2000 do 3000, na przykład Petelia w Italii Południowej. Niewiele było natomiast miast liczących 50 000 do 100 000 mieszkańców lub więcej; przykładem takiego miasta był Pergamon. Za prawdziwe metropolie uchodzić mogły natomiast - prócz Rzymu, liczącego około 1 000 000 mieszkańców - przypuszczalnie jedynie Aleksandria w Egipcie oraz Antiochia w Syrii, których ludność liczyła kilkaset tysięcy mieszkańców. Znaczy to, że spośród liczącej około 50–80 milionów ludności Cesarstwa Rzymskiego w przybliżeniu dziewięć dziesiątych żyło

na wsi i tam też znajdowało zatrudnienie, nie mówiąc już o tym, że również wielu mieszkańców miast, na przykład liczni obywatele kolonii weteranów oraz małych municypiów, było de facto rolnikami, uprawiającymi działki ziemi leżące w bezpośrednim sąsiedztwie miast. Poza tym stwierdzić można, że to właśnie rolnictwo, nie zaś rzemiosło, handel i operacje finansowe, było głównym źródłem produktu społecznego brutto, a co za tym idzie bogactwa w ogóle. Wielu bogatych Rzymian - większość senatorów, na przykład Pliniusz Młodszy czy też Herodes Attyk, wielu ekwitów i większość dekurionów - zawdzięczało mianowicie majątek swym posiadłościom ziemskim. Przypuszczalnie nieliczni tylko wielcy przedsiębiorcy, głównie ekwici i wyzwoleńcy, zdobyli swe olbrzymie bogactwa dzięki handlowi i pożyczaniu pieniędzy, jak na przykład stworzony przez Petroniusza Trymalchion, będący literackim wizerunkiem typu dorobkiewicza niskiego stanu. Poza tym nie ulega żadnej wątpliwości, że rolnictwo determinowało profil produkcji innych gałęzi gospodarki rzymskiej. Znaczną część produkcji rzemieślniczej stanowiły produkty wytwarzane dla potrzeb rolnictwa (np. narzędzia), z produktów rolniczych (np. tekstylia) lub też służące do transportu płodów rolnych [np. amfory do transportu wina lub oliwy z oliwek). Płody rolne stanowiły także najważniejszy przedmiot transakcji handlowych. Trymalchion na przykład handlował, pominąwszy niewolników, przede wszystkim winem, mięsem, owocami oraz perfumami. Typowe

było również lokowanie pieniędzy w ziemi, co uczynił, rzecz oczywista, również Trymalchion. Struktura społeczeństwa rzymskiego okresu pryncypatu nie była w żadnym razie jedynie odbiciem owej stosunkowo prymitywnej struktury ekonomicznej. Uwarunkowana była ona bowiem również czynnikami natury społecznej, politycznej oraz prawnej, nie mającymi bezpośrednich odniesień ekonomicznych, na przykład trwałymi formami organizacyjnymi, w których główną rolę odgrywało pochodzenie jednostki, dalej stosunkami politycznymi panującymi w Cesarstwie, oraz faktem posiadania lub nieposiadania obywatelstwa rzymskiego. Mimo to znaczenie przedstawionych powyżej warunków ekonomicznych dla struktury społecznej Imperium Romanum jest ewidentne. Stosownie do funkcji i pozycji rolnictwa najważniejszym ekonomicznym kryterium podziału społecznego nie były po prostu pieniądze, lecz posiadłości ziemskie, których wartość naturalnie najprościej wyrazić można było w pieniądzach. Powodowało to, że do właściwej elity należeli nie przedsiębiorcy, wielcy kupcy czy bankierzy, lecz bogaci posiadacze ziemscy (zajmującymi się także transakcjami handlowymi i finansowymi). Stanowili oni jednocześnie elitę miast - ośrodków życia gospodarczego. Siłą rzeczy również większość ludności niższych warstw społecznych zatrudniona była w rolnictwie. Miejscy rzemieślnicy i kupcy stanowili pośród niej mniejszość. Istnienie takiej formy gospodarki uniemożliwiało wykształcenie się stanu średniego sensu stricto. Warunkiem istnienia takiego stanu była moż-

liwość prowadzenia samodzielnej działalności gospodarczej oraz dynamiczny rozwój nowych technologii. Na koniec wskazać należy również na ścisłą zależność pomiędzy zasadniczo konserwatywnym charakterem rzymskiego ustroju społecznego i strukturą gospodarczą. Z uwagi na stosunkowo stabilny charakter gospodarki agrarnej zmiany w podziale bogactw możliwe były jedynie w ograniczonym zakresie. Na skutek tego nie zmieniała się niemal hierarchia społeczeństwa rzymskiego -jej „drożność” była bowiem niewielka, a idee, determinujące mentalność i sposób postępowania elity społecznej, tkwiły mocno swymi korzeniami w tradycji. Również wszystko to świadczy o tym, w jak niewielkim stopniu ustrój społeczny wczesnego Cesarstwa różnił się od tego, jaki istniał w okresie późnorepublikańskim. Ustanowienie Cesarstwa jako nowych ram politycznych oraz integracja prowincji nie tylko nie naruszyły jego podstaw, lecz wręcz go umocniły. Ustanowienie Cesarstwa przez Augusta i dalszy jego rozwój wpłynęły wyraźnie na stopniowe dopełnianie „odziedziczonego” systemu społecznego. Drabina społeczna zyskała nowy wierzchołek, a mianowicie osobę cesarza i rodzinę cesarską. Tym samym grupa zajmująca dotychczas w społeczeństwie rzymskim pozycję najwyższą, a mianowicie niewielki krąg rywalizujących ze sobą rodów należących do oligarchii, przesunięta została o jeden szczebel niżej. Od czasów Augusta nie było już wielu principes civitatis i ich factiones, jak za czasów republikańskich, lecz jeden tylko princeps senatu i ludu rzymskiego, ba, całego genus humanum.

Wybitną pozycję owego princepsa w społeczeństwie rzymskim określały czynniki, które od dawien dawna były gwarantami uprzywilejowanej pozycji społecznej, a mianowicie, władza, poważanie i bogactwo. Władza princepsa była faktycznie nieograniczona. Pod tym względem nikt w państwie rzymskim nie mógł się z nim równać. O tym, jak zakres tej władzy widzieli współcześni, świadczy relacja Tacyta o postawie „słabego” Klaudiusza, gdy konserwatywni senatorowie sprzeciwili się jego propozycji umożliwienia arystokracji galijskiej dostępu do urzędów senatorskich. Wprawdzie wysłuchał on różnych wypowiedzi, dał im jednak natychmiastowy odpór i pozostał nieugięty. Wskutek tego senat przyjął jego wniosek. Dzięki tribunicia potestas władca mógł stale forsować własne ustawy lub też podejmować - nominalnie w celu ochrony ludu rzymskiego - inne działania. Posiadając imperium proconsulare maius zarządzał on wraz z wyznaczonymi przez senat urzędnikami tzw. prowincjami senatorskimi, poprzez swych legatów natomiast prowincjami cesarskimi. Był również najwyższym wodzem wojska rzymskiego. Poza tym jako gwarantowi słusznych mores przysługiwało mu prawo przyjmowania do stanu ekwickiego osób uznanych przez niego za tego godne, do stanu senatorskiego zaś „nowych ludzi”. Jednocześnie mógł on też wykluczać senatorów i ekwitów z ich stanów. Żadne zwyższych stanowisk zarówno w służbie cywilnej, jak i wojskowej nie mogło zostać obsadzone bez jego wyraźnego lub też milczącego przyzwolenia.

Ponadto cesarz cieszył się najwyższą w społeczeństwie rzymskim. Wynikała ona nie tylko z zagwarantowanej mu prawnie władzy, lecz również z jego pozycji osobistej. Mógł bowiem odwoływać się do swej osobistej auctoritas, o której August wyraził się, że już tylko dzięki niej samej przewyższa on innych ludzi (auctoritate omnibus praestiti). Władca uchodził za idealne wcielenie wszystkich cnót starorzymskich, przede wszystkim takich, jak virtus, clementia, iustitia oraz pietas. Wyrazem jego autorytetu, nie mającego sobie równego w całym Imperium Romanum, były również przyjmujące się stopniowo tytuły cesarskie (imperator Caesar Augustus z wyliczeniem poszczególnych tytułów, wynikających ze sprawowanej władzy i piastowanych urzędów), szczególny strój cesarski oraz insygnia, a także ceremoniał związany z jego osobą. Pozycję władcy umacniał dodatkowo jego charyzmat, gwarantujący mu cześć religijną, a na greckojęzycznym Wschodzie nawet deifikację. Jednocześnie jednak cesarz był także najbogatszym człowiekiem Imperium Rzymskiego. Dysponował on bowiem nie tylko własną res privata, tzn. majątkiem osobistym, lecz również patrimonium Augusti, czyli majątkiem cesarskim. W skład obu tych majątków wchodziły przede wszystkim posiadłości ziemskie, kopalnie, jak również warsztaty. Owo wspomniane wyżej „dopełnianie” przejętego od późnej republiki systemu społecznego nie ograniczyło się tylko do rozbudowy hierarchii społecznej Rzymu, spowodowanej faktem, iż wraz z ustanowie-

niem Cesarstwa na jej szczycie stanął cesarz. Pomiędzy władcą - jako osobą zajmującą w społeczeństwie rzymskim pozycję najwyższą - a różnymi grupami społecznymi istniały siłą rzeczy ścisłe stosunki społeczne, których istotą były zwłaszcza obustronne więzi pomiędzy cesarzem i poszczególnymi stanami oraz innymi warstwami i grupami ludności. Heterogeniczny charakter tych więzi, uwarunkowany odmiennością pozycji społecznej poszczególnych grup ludności, spowodował, że funkcja i pozycja tych grup, a co za tym idzie także ich wzajemny stosunek zostały poniekąd dokładniej określone, niż to miało miejsce w przeszłości. Więzi społeczne pomiędzy cesarzem a poszczególnymi grupami ludności opierały się po części na wzorcach republikańskich, zmodyfikowanych oczywiście w warunkach Cesarstwa. Wyjąwszy relację pomiędzy niewolnikami i ich właścicielami, stosunki społeczne w okresie republikańskim oparte były na amicitia, gdy szło o partnerów równych lub też zbliżonych stanem albo na zależności klient - patron, gdy strony różniły się znacznie wpływami, znaczeniem oraz majątkiem. Zgodnie z tym również princeps traktował najznamienitszych senatorów i ekwitów jako swych amici, uznawał ich za swych towarzyszy. Hadrian na przykład miał zwyczaj biesiadować ze swymi przyjaciółmi. Wchodzili oni również w skład consilium principis, czyli rady cesarskiej, która radziła w ważnych dla państwa sprawach. Za czasów Domicjana na przykład byli to proceres spośród senatorów oraz prefekci pretorianów. Tak więc amicus Ceasaris różnił się, dzięki splendorowi,

jaki dawała mu ta przyjaźń, już niejako z samego założenia od zwykłych ludzi, natomiast utrata tego zaszczytu oznaczała degradację społeczną lub też upadek polityczny. Stosunek „zwykłych” poddanych do cesarza odpowiadał zależności pomiędzy klientami a potężnym patronem. Przyjęcie przez Augusta w 2 roku p.n.e. tytułu pater patriae oznaczało, że odtąd całe Imperium Rzymskie było - poniekąd na zasadzie zależności patron – klient - pod jego „ojcowską” opieką. Konkretnym wyrazem tego typu stosunków społecznych były przede wszystkim ścisłe powiązania władcy z poszczególnymi miastami, regionami, prowincjami oraz innymi grupami społecznymi. Jako defensor plebis, cesarz rozdawał plebsowi miejskiemu w Rzymie zboże oraz pieniądze, a także urządzał dla niego igrzyska. Poddani zaś nie tylko zobowiązywali się w zamian za to do oddawania mu czci religijnej, jak na przykład mieszkańcy miasta Narbo Augustowi (quise numini eius in perpetuum obligauerunt), lecz również składali mu przysięgę wierności, jak cała Italia przyszłemu Augustowi już w roku 32 p.n.e., później zaś wszystkie gminy każdorazowo przy obejmowaniu władzy przez nowego cesarza, jak np. hiszpańskie plemię Aritienses cesarzowi Kaligulii w roku 37. Zmiana ustroju politycznego państwa rzymskiego w wyniku ustanowienia Cesarstwa spowodowała również i to, że poszczególnym grupom społecznym przypadły w udziale nowe funkcje, a co za tym idzie po części na nowo określona została ich pozycja. Dotyczyło to w pierwszym rzędzie funkcji państwowych peł-

nionych przez przedstawicieli warstw wyższych społeczeństwa rzymskiego, tzn. członków stanu senatorskiego i ekwickiego. Rezultatem tego było dalsze umocnienie się systemu stanowo – warstwowego z właściwą mu hierarchią społeczną. Wprawdzie w okresie wczesnego Cesarstwa członkowie stanu senatorskiego nadal piastowali najważniejsze urzędy we władzach administracyjnych, sądowniczych i wojskowych - mimo że ustanowiono wówczas również pewne wysokie urzędy dla przedstawicieli elity stanu ekwickiego, np. urząd prefekta pretorianów - to jednak działalność publiczna senatorów nabrała wówczas zupełnie odmiennego charakteru. Służba państwowa stawała się bowiem w coraz to większym stopniu służbą dla cesarza. Jako służbę cesarską odczuwali swoje officium stojący na czele legionów i zarządzający cesarskimi prowincjami legati Augusti, a także inni mianowani przez cesarza urzędnicy państwowi, jak np. kuratorzy czuwający nad drogami oraz prefekci mający pieczę nad skarbem państwowym. Poza tym nawet sam urząd konsula, a więc urząd najbardziej niegdyś typowy dla arystokratycznej republiki, traktowany był jako nagroda za zasługi dla osoby cesarza. Fronton na przykład uważał, iż ów nadal niezwykle zaszczytny urząd przysługuje tym senatorom, którzy szczególnie odznaczyli się w służbie dla cesarza. Tych ścisłych powiązań pomiędzy cesarzem a stanem senatorskim nie naruszyły nawet konflikty polityczne, wybuchające sporadycznie pomiędzy władcą a poszczególnymi ugrupowaniami senatorów, zwłaszcza za rządów Tyberiusza, Kaligulii, Klaudiusza, Nerona i Domi-

cjana. Były one z reguły rezultatem naruszenia przez cesarza - po części z powodu jego osobistego temperamentu, po części z przyczyn politycznych - pewnych reguł gry w stosunkach z arystokracją senatorską, niezmiernie wrażliwą na punkcie swego prestiżu. Jeszcze wyraźniejsza była owa zmiana funkcji państwowych w przypadku ekwitów, którzy w okresie późnorepublikańskim mogli być jedynie sędziami lub oficerami. Począwszy od rządów Augusta szczególnie zdolni ekwici mogli - po przejściu określonych szczebli kariery oficerskiej - zarządzać jako procuratores Augusti majątkiem cesarskim, a także gospodarką i finansami Imperium. Pociągnęło to za sobą z jednej strony dokładne określenie różnic, jeśli idzie o pozycję społeczną stanu senatorskiego i ekwickiego, z drugiej zaś różnic pomiędzy tymi obydwoma wyższymi stanami a innymi grupami społecznymi. Poza tym również w obrębie tych stanów wykształciła się wyraźniejsza niż dotychczas hierarchia społeczna. Pozycji danego senatora w ramach jego stanu nie określało już jego pochodzenie, majątek czy fakt piastowania tradycyjnych urzędów, lecz to, czy miał on możliwość zrobienia kariery urzędniczej w służbie cesarskiej, czy też nie. Dla ekwitów natomiast wartościujący był fakt sprawowania czy też niesprawowania funkcji państwowych, a poza tym to, na jaki szczebel możliwej dla ekwitów kariery urzędniczej udało im się wspiąć: Ustanowienie Cesarstwa pociągnęło za sobą wykształcenie się nowej struktury hierarchicznej także w obrębie warstw niewolników i wyzwoleńców. W ich ramach uformowały się

bowiem wpływowe elity, które tworzyli cesarscy servi i liberti. Stosunki społeczne w Imperium Romanum zmieniały się również z uwagi na stopniowe rozciąganie się rzymskiego systemu społecznego na większą część państwa. Upowszechnienie się rzymskiego systemu ekonomicznego na łacińskim Zachodzie oraz włączenie w rzymskie życie gospodarcze greckiego Wschodu pociągnęło za sobą wykształcenie się w większości prowincji struktury społecznej, w większym lub mniejszym stopniu odpowiadającej modelowi italskiemu. Na skutek tego w skład warstw wyższych Cesarstwa Rzymskiego nie wchodzili już niemal wyłącznie członkowie italskich warstw wyższych, jak to miało miejsce w okresie późnorepublikańskim, lecz były one w coraz to większym stopniu zasilane przez najznamienitsze rody z prowincji. Również warstwy niższe w poszczególnych częściach Imperium Rzymskiego nabierać zaczęły coraz bardziej jednolitego charakteru. Najlepszym świadectwem tego procesu jest przenikanie ludzi z prowincji do elity rządzącej Cesarstwa. Już za czasów Flawiuszów (69–96) wybitni ludzie z prowincji, głównie z Hiszpanii i Galii, tworzyli w łonie stanu senatorskiego bardzo wpływową grupę. W osobie cesarza Trajana (98–117), potomka rodziny kolonistów italskich z hiszpańskiej Betyki, na tronie rzymskim zasiadł pierwszy władca pochodzący z prowincji. Jedynym jego poważnym konkurentem był Marek Korneliusz Nigrinus, również pochodzący z Hiszpanii. Hadrian (117– 138) był ziomkiem i krewnym Trajana, rodzina Anto-

nina Piusa (138–161) pochodziła z Galii Południowej, rodzina cesarza Marka Aureliusza (161–180) także z Betyki. Za rządów obu wymienionych ostatnio cesarzy po raz pierwszy wśród konsulów większość stanowili ludzie z prowincji. Integracji prowincji i ich ludności sprzyjała rozbudowa sieci dróg, wprowadzenie jednolitego systemu zarządzania, służba ludności prowincji w wojsku rzymskim, przede wszystkim jednak nadawanie jej obywatelstwa rzymskiego (czego warunkiem była zasadniczo znajomość języka łacińskiego). W największym jednak stopniu integracji służyła urbanizacja prowincji. Obywatelstwo rzymskie nadawane było albo poszczególnym osobom i rodzinom, przeważnie należącym do lokalnych warstw wyższych, albo też całym gminom. Jak wiemy z Res gestae divi Augusti w roku 28 p.n.e.było 4 063 000 obywateli rzymskich, w 8 roku p.n.e. 4 233 000, w roku 14 n.e. natomiast 4 937 000. Po okresiepowściągliwej polityki Tyberiusza (14–37) liczba obywateli rzymskich wzrosła za rządów Klaudiusza, któremu Seneka zarzucał, iż nadał on obywatelstwo rzymskie „wszystkim” Grekom, Galom, Hiszpanom i Brytanom, o dalszy milion (5 984 072 obywateli w roku 48). Flawiusze zaczęli bardziej wspaniałomyślnie przyznawać obywatelstwo rzymskie także ludności prowincji uchodzących dotychczas za zacofane. Proces ten zakończył się ostatecznie dopiero za rządów Karakalli (211–217), który na mocy Constitutio Antoniniana przyznał prawa obywatelskie wszystkim wolnym mieszkańcom Imperium Rzymskiego. Większe znacze-

nie, zwłaszcza dla integracji prowincji zachodnich, miała jednak urbanizacja, dokonująca się zarówno dzięki planowemu osiedlaniu w koloniach weteranów legionowych, sporadycznie także miejskich proletariuszy z Rzymu, jak i poprzez przyznawanie lokalnym gminom statusu municipiów. Na greckim Wschodzie, mającym, jeśli idzie o urbanizację, niezmiernie długą tradycję, powstało niewiele nowych miast. Wspierano tam natomiast rozwój grecko – helleńskich poleis. Szczególnie aktywną politykę urbanizacyjną prowadzili ci sami cesarze, którzy nadali obywatelstwo rzymskie szerokim rzeszom ludności Imperium, a mianowicie August, Klaudiusz, Flawiusze, Trajan, Hadrian. Około połowy II wieku n.e. grecki retor Eliusz Arystydes mógł z całą słusznością stwierdzić, że Imperium Rzymskie posiada gęstą sieć miast, zaś na początku III wieku Tertullian podkreślał, że ucywilizowany już został cały świat rzymski i wszędzie napotkać można miasta (ubique res publica). Istnienie w świecie rzymskim ponad tysiąca miast stworzyło wszędzie w mniejszym lub większym stopniu warunki dla asymilacji struktur społecznych. Społeczeństwo składało się z jednej strony z warstw wyższych, do których wchodzili członkowie elit rządzących miast oraz bogaci właściciele ziemscy, których majątki leżały na terytoriach miejskich. Najbogatsze grupy, wchodzące w skład tych warstw, przyjmowane były do stanu senatorskiego oraz ekwickiego. Z drugiej natomiast strony społeczeństwo to tworzyło warstwy niższe - miejskie i wiejskie - których członkowie - „ludność

wolna, wyzwoleńcy oraz niewolnicy - pozostawali w stosunku zależności społecznej w różnych jej formach. Ów system społeczny nie był oczywiście systemem jednorodnym, bowiem rozwój poszczególnych części Imperium przebiegał w niezmiernie zróżnicowanych warunkach. Znacznie różniły się od siebie zwłaszcza warstwy niższe poszczególnych prowincji. Takie warunki ekonomiczne, urbanizacyjne i społeczne, jak w Italii (przy czym nawet w poszczególnych jej częściach nie były one identyczne) istniały w zasadzie jedynie w romańskiej Afryce Północnej, w południowej i wschodniej Hiszpanii, Galii Południowej, na dalmatyńskim wybrzeżu, a ponadto - pominąwszy różnice kulturowo – prawne - w Grecji wraz z Macedonią, zachodniej i południowej części Azji Mniejszej oraz na syryjskim wybrzeżu, a więc mówiąc ogólnie w basenie Morza Śródziemnego. W prowincjach północnych, takich jak Brytania, Galia, Germania, Recja, Noricum, Panonia, dalmatyński interior, Dacja i Mezja, jak również w Hiszpanii Północno – Zachodniej liczba i znaczenie miast były znacznie mniejsze niż na południu Imperium. Powodowało to, że również i struktura społeczna była tam ogólnie rzecz biorąc znacznie prostsza. Najlepiej charakteryzuje to fakt, iż w okresie pryncypatu na tych terenach było z jednej strony bardzo niewielu senatorów, będących posiadaczami ziemskimi, z drugiej zaś również niewielu niewolników (niewielu niewolników było jednak również w prowincjach afrykańskich). Różnice cywilizacyjne pomiędzy południem i północą Imperium Rzymskiego uświadamiali sobie

już współcześni. W okresie wczesnocesarskim na przykład Witruwiusz przekonany był - głównie z uwagi na istnienie tych różnic - iż ludzie z południa są bardziej inteligentni, ci z północy zaś bardziej wojowniczy. Niemniej wielkie różnice strukturalne istniały często również pomiędzy poszczególnymi, sąsiadującymi ze sobą prowincjami, a nawet na obszarze jednej i tej samej prowincji (na przykład w Dalmacji pomiędzy wcześnie zurbanizowanym wybrzeżem a zacofanym interiorem). Nieliczne jednak kraje, wchodzące w skład Imperium Rzymskiego, oparły się wpływom rzymskiego modelu społeczno – ekonomicznego. Należał do nich przede wszystkim Egipt, stanowiący od czasów Augusta osobistą domenę cesarzy, gdzie ugruntowana tradycją lokalna struktura społeczna, obejmująca m.in. różne kategorie ludności rolniczej, a nie znająca niemal zatrudnionych w rolnictwie niewolników, uległa nieznacznym jedynie zmianom. Ogólnie rzecz biorą o jednolitym systemie społeczno – ekonomicznym Imperium Rzymskiego mówić można w tym sensie, że system ów, zróżnicowany w zależności od prowincji czy regionu, albo przybierał wyraźne formy, albo też co najmniej wyznaczał kierunek rozwoju społeczno – ekonomicznego, przy jednoczesnym braku wyraźnych modeli alternatywnych. Warstwy społeczne Jak to zostało już powiedziane, we wczesnym okresie Cesarstwa przesłanki rozwoju społeczeństwa rzymskiego nie uległy w zasadzie żadnym zmianom,

a co za tym idzie i struktura społeczna w okresie wczesnocesarskim nie różniła się niemal od tej, jaka istniała u schyłku republiki. Stwierdzić należy raczej, że tradycyjny system podziału społecznego przybrał wówczas szczególnie wyraziste formy. W dalszym ciągu społeczeństwo rzymskie rozpadało się na dwa - nierówne człony, bowiem linia dzieląca od siebie warstwy wyższe i niższe była najbardziej wyraźną linią podziału społecznego. Eliusz Arystydes przedstawia ów podział społeczny tworząc następujące opozycje: bogaty – biedny, wielki – mały, poważany – nieznany, szlachetnie urodzony – należący do pospólstwa. Podkreślając, iż wszyscy ludzie równi są wobec prawa, uosabianego przez cesarza, uznaje on jednocześnie za rzecz zupełnie oczywistą, że ci „lepsi” stworzeni są do rządzenia, zaś „gmin” do posłuszeństwa. Najpóźniej od połowy II wieku n.e. w źródłach prawa rzymskiego mowa jest z jednej strony o honestiores, czyli ludziach zajmujących wysoką pozycję społeczną i gospodarczą, a co za tym idzie, cieszących się stosownym poważaniem (condicio, qualitas, facultas, gravitas, autoritas, dignitas), z drugiej zaś o humiliores i tenuiores. Wyróżnić można cztery główne kryteria, decydujące o przynależności do elity społecznej, odpowiadające mniej więcej tym, które wymienia Eliusz Arystydes. Aby należeć do warstw wyższych należało być bogatym, piastować wyższe urzędy państwowe, a co za tym idzie, posiadać władzę, cieszyć się w społeczeństwie dużym poważaniem, przede wszystkim zaś - bowiem bogactwo, piastowanie wysokich urzędów oraz szacu-

nek były z tym niemal równoznaczne - być członkiem jednego z wiodących ordines, jednego ze stanów zrzeszających ludzi uprzywilejowanych. Jedynie ten, komu udało się spełnić wszystkie te warunki należał faktycznie do wyższych warstw społecznych w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc - pominąwszy już panującą dynastię - do ordo senatorius, ordo equester czy też ordo decurionum któregoś z miast. Wszystkich tych warunków spełnić nie mogli natomiast bogaci wyzwoleńcy, dysponujący niekiedy olbrzymim majątkiem, ani też cesarscy niewolnicy czy wyzwoleńcy, którzy nierzadko prócz wielkiego majątku posiadali także dużą władzę, odgrywając rolę szarych eminencji. Nie mogli oni jednak wejść do żadnego z wiodących ordines, ze względu na swe niskie pochodzenie spotykali się z pogardą i w zasadzie sprawować mogli jedynie podrzędne funkcje. W żadnym razie do warstw wyższych nie należeli żołnierze, i chociaż wojsko chociaż wojsko - o czym świadczą w pierwszym rzędzie wydarzenia tzw. roku czterech cesarzy - stanowiło ważny czynnik władzy, a żołnierze służący w formacjach elitarnych (straż pretoriańska, legiony) posiadali różnorakie przywileje. Niska była również pozycja społeczna plebsu miejskiego w Rzymie, mimo że w okresie wczesnocesarskim stanowił on niekiedy również ważny czynnik władzy politycznej. Całkowitym przeciwieństwem ludzi, będących członkami stanów uprzywilejowanych, byli ci, których charakteryzowało ubóstwo, brak jakiejkolwiek władzy, dostępu do najwyższych urzędów państwowych oraz poważania w społeczeństwie. Wynika stąd, że człon-

ków warstw niższych utożsamić można ogólnie rzecz biorąc - choć nie do końca - z ludnością zatrudnioną w miejskich i wiejskich sektorach gospodarki. O tym, czy dana osoba posiada cechy kwalifikujące ją do tego, aby była ona członkiem jednej z warstw wyższych, decydował również zbieg różnych okoliczności, takich jak: szlachetne lub niskie urodzenie, posiadanie lub też nieposiadanie obywatelstwa rzymskiego, wolność osobista lub jej brak, przynależność etniczna lub regionalna, zdolności osobiste, wykształcenie oraz lojalność wobec Cesarstwa. Temu, jak ważną cechą kwalifikującą był majątek, daje wyraz Petroniuszowski Trymalchion w Satyrykach: credite mihi: assem habeas, assem ualeas; habes, habeberis. Wprawdzie decydujące znaczenie miały nie pieniądze jako takie, lecz posiadłości ziemskie, będące ich źródłem, to jednak niezmiernie wyraźna była przepaść, dzieląca bogatych od biednych. Nawet wśród samych właścicieli ziemskich istniały duże różnice majątkowe. Świadczą o tym dane przekazane nam przez tzw. tablice alimentacyjne, dotyczące miast Veleia i Beneventum w Italii za czasów Trajana. Wynika z nich, że 65% właścicieli ziemskich posiadało majątki o wartości poniżej 100 000 sesterców, natomiast jedynie 7% właścicieli miało w swym posiadaniu ziemię, której wartość przekraczała 500 000 sesterców, 3% zaś o wartości ponad 1 000 000 sesterców. W okresie wczesnocesarskim w Italii nasilał się przy tym stale proces koncentracji ziemi, co skłoniło Pliniusza Starszego do mówienia o zniszczeniu kraju przez latyfun-

dia. Podobne tendencje istniały także w prowincjach, zwłaszcza położonych w basenie Morza Śródziemnego, na przykład w Afryce, gdzie w połowie I wieku połowę obszaru kraju skupiło w swych rękach sześciu wielkich posiadaczy ziemskich. Największy majątek, którego wysokość znana jest nam dokładnie ze źródeł, wynosił 400 000 000 sesterców. Majątkiem takim dysponował we wczesnym okresie Cesarstwa senator Gnejusz Korneliusz Lentulus, jak i potężny wyzwoleniec cesarza Klaudiusza, Narcyz, kierujący cesarską kancelarią. Z drugiej zaś strony źródła donoszą o przypadkach niewyobrażalnej wprost nędzy, na przykład w Egipcie, gdzie zdarzało się, że 64 rodziny rolnicze dzieliły między siebie jako wspólną własność działkę o wielkości 1 aroura (2200 m2) lub też jedno drzewko oliwne. Stosownie do tego różnił się znacznie tryb życia bogatych i biednych. Zamożne rodziny posiadały zarówno w Rzymie, jak i w swych dobrach, luksusowe pałace i wille, przypominające Marcjalisowi królestwa, które m.in. wyposażone były w meble o milionowej wartości. Znakomite damy nosiły biżuterię o wartości 40 000 000 sesterców, jak na przykład Lollia Paulina za czasów Augusta. Natomiast na przykład rolnicy egipscy cisnęli się w prymitywnych domach i chatach, ze źródeł znane są przypadki wspólnego zamieszkiwania przez 10 rodzin lub też przez 42 osoby. Ludzie ci nie posiadali niemal niczego. Oczywiście różnica pomiędzy bogatymi i biednymi uwidaczniała się również i w tym, że ci ostatni doświadczali w społeczeństwie stałych upokorzeń, nad czym ubolewał niezmiernie na przykład Ju-

wenalis. Prócz tego bogatym łatwiej było pomnożyć w krótkim czasie swój majątek. Senece na przykład udało się za czasów Nerona w ciągu czterech lat dojść do majątku, którego wartość wynosiła 300 000 000 sesterców. Biedni natomiast, stanowiący również według Seneki większość społeczeństwa rzymskiego, niezmiernie rzadko mieli tyle szczęścia, co Trymalchion. Wyraźna granica oddzielała także tych, którzy posiadali władzę i wpływy, od rządzonych przez nich mas. Prawo sprawowania najwyższych funkcji w państwie przysługiwało jedynie członkom warstw uprzywilejowanych. Najwyższe urzędy administracyjne w Imperium Rzymskim oraz dowództwo nad wojskiem zastrzeżone były dla senatorów i ekwitów, natomiast prawo zarządzania gminami miejskimi dla członków poszczególnych ordines decurionum, skupiających lokalne elity. Faktyczna władza większości duoviri oraz rad miejskich, a ponadto niższych urzędników ze stanu senatorskiego oraz ekwickiego była zapewne znacznie ograniczona. Poza tym ludzie nie należący do żadnego ze stanów wyższych mogli niekiedy posiąść znacznie większą władzę. Dotyczyło to przede wszystkim wyzwoleńców cesarskich, sprawujących funkcje uznawane w zasadzie za podrzędne, w rzeczywistości jednak mające olbrzymie znaczenie, tzn. kierujących kancelarią cesarską. Tak było przede wszystkim za rządów Kaliguli, Klaudiusza, Nerona i Domicjana. Innymi sposobami zdobycia władzy były: przekupstwo, pomoc wpływowych kobiet oraz wszelkiego rodzaju manipulacje. Zwłaszcza za rządów wymienionych cesarzy, po-

padających stale w konflikt z elitą senatorską, a niekiedy również ze stanem ekwickim, całkowicie świadomie rozszerzona została władza urzędników dworskich, co miało stanowić przeciwwagę dla władzy stanów wyższych. Zupełnie inaczej było natomiast za rządów Augusta, Tyberiusza oraz Wespazjana, zaś począwszy od rządów Trajana wpływy wyzwoleńców cesarskich uległy znacznemu ograniczeniu. Za najważniejszy organ ustawodawczy uchodził w dalszym ciągu senat. Członkowie stanu senatorskiego i ekwickiego uczestniczyli w radzie cesarskiej, byli namiestnikami najważniejszych prowincji, dowódcami wojskowymi, jak również prefektami pretorianów i urzędnikami administracyjnymi, co oznaczało, że nadal skupiali w swych rękach znaczną władzę administracyjną i sądowniczą. Cesarz sprawował w znacznym stopniu swą władzę właśnie za ich pośrednictwem. Wprawdzie poddawani byli oni stałej kontroli i działali - jak na przykład Pliniusz Młodszy w Bitynii - zgodnie z zaleceniami cesarza, to jednak o rozmiarach władzy, posiadanej przede wszystkim przez namiestników prowincji konsularnych oraz wodzów, świadczyć może najdobitniej fakt, iż ze stanowisk tych w okresie pryncypatu stosunkowo najłatwiej było wspiąć się na tron rzymski. Funkcje te sprawowali bowiem wszyscy cesarze tego okresu, którzy objęli władzę nie będąc członkami panującej dynastii. W chwili ogłoszenia go cesarzem Galba był namiestnikiem prowincji Hispania citerior, Witeliusz - głównodowodzącym armii dolnogermańskiej, Wespazjan zaś wodzem armii, wysłanej do Judei celem stłumienia tam

powstania. Również Trajan desygnowany został na następcę Nerwy jako namiestnik Górnej Germanii, zaś umierając przekazał władzę cesarską Hadrianowi, będącemu dowódcą armii walczącej z Partami. Wielką władzę posiadali również prefekci pretorianów, czego dobitnym dowodem była pozycja Lucjusza Eliusza Sejana za czasów Tyberiusza. Jeszcze bardziej wyraźna była granica, dzieląca warstwy wyższe od niższych warstw ludności, jeśli idzie o poważanie, jakiego151doznawali ich członkowie. Różnice społeczne uwidaczniały się w sposób szczególnie znamienny w określeniach honestior oraz humilior, które z biegiem czasu stały się terminami prawnymi. Ci „lepsi” traktowani byli na mocy swych formalnych i nieformalnych przywilejów ze szczególnym respektem zarówno przez warstwy niższe, jak i aparat państwowy. Zgodnie z decyzją Wespazjana ekwicie nie wolno było nawet znieważyć senatora, mógł on co najwyżej odpowiedzieć na zniewagę za pośrednictwem członka stanu senatorskiego, bowiem pierwszemu i drugiemu stanowi przysługiwała odmienna diginitas. Znakomite osoby traktowane były przez masy ze szczególną rewerencją, zaś w II wieku n.e. coraz to liczniejsze przywileje, przysługujące „godnym” również w dziedzinie prawa karnego, obaliły twierdzenie Eliusza Arystydesa o równości wszystkich grup ludności wobec prawa. Już weteranom i dekurionom nie wymierzano hańbiących kar. Członkowie stanu ekwickiego, którzy dopuścili się przestępstw, za które „zwyczajne” osoby skazywano na roboty przymusowe,

zmuszani byli jedynie do opuszczenia Rzymu. Również senatorowie, którzy popełnili najcięższe zbrodnie nie byli skazywani na karę śmierci, a jedynie na opuszczenie Rzymu. Zwykli śmiertelnicy natomiast podlegali rzymskiemu prawu karnemu w całej jego surowości. Skazywano ich na karę chłosty oraz tortury, roboty przymusowe, udział w walkach gladiatorów oraz z dzikimi zwierzętami, na karę śmierci przez ukrzyżowanie. Z całą surowością karane były przy tym zniewagi, których dopuścili się zwykli ludzie wobec członków stanów uprzywilejowanych. Dochodziło do tego jeszcze szczególnie silne poczucie przynależności stanowej. Na przykład Tacyt niezwykle surowo osądził zdradę małżeńską, której dopuściła się Liwia, synowa Tyberiusza, z prefektem pretorianów, Sejanem, ekwitą z miasta Volsinii, właśnie ze względu na różnicę stanów. Owa dama z najznakomitszego rodu przez swój stosunek z człowiekiem pochodzącym „tylko” z municipium sprowadziła hańbę zarówno na swych przodków, jak i potomków. Pominąwszy szczególną pozycję bogatych wyzwoleńców oraz zamożnych i wpływowych urzędników dworskich wysoka pozycja społeczna równoznaczna była w okresie pryncypatu z przynależnością do jednego z uprzywilejowanych ordines. Owa przynależność stosownie do pozycji w wewnętrznej hierarchii stanu senatorskiego, ekwickiego lub też stanu dekurionów w poszczególnych miastach - pokrywała się w znacznej mierze z uprzywilejowaną pozycją społeczną wynikającą z faktu posiadania majątku, piastowania wysokich

urzędów oraz poważania. Znaczy to, iż samo spełnienie określonych warunków społecznych nie oznaczało siłą rzeczy wejścia do jednej z warstw wyższych, jak to odbywa się na przykład w nowoczesnym społeczeństwie klasowym dzięki zdobyciu określonego majątku, wykonywaniu cieszącego się dużym uznaniem zawodu lub też zamieszkiwaniu w okolicy uchodzącej za ekskluzywną. Przyjęcie do danego stanu odbywało się na mocy formalnego aktu, a jego członkom przysługiwało prawo noszenia oznak przynależności stanowej oraz posługiwania się określonym tytułem. Syn senatora stawał się „automatycznie” niejako również senatorem, bowiem godność ta od czasów Augusta była w zasadzie dziedziczna. Miał on także prawo - na równi z dorosłymi członkami tego stanu - posługiwać się tytułem clarissimus (żonom i córkom senatorów przysługiwał natomiast tytuł clarissima). „Nowi ludzie” przyjmowani byli do stanu senatorskiego przez cesarza, który w przypadku, gdy nie przekroczyli oni jeszcze 28 roku życia, przyznawał im prawo noszenia jako symbolu przynależności stanowej, szerokiego pasa purpurowego na tunice (latus clavus), dzięki posiadaniu którego ubiegać się mogli o niższe urzędy senatorskie. Ludziom starszym cesarz nadawał godność równą godności byłych urzędników senatorskich. Przyjęcie do stanu ekwickiego odbywało się poprzez nadanie ekwicie equus publicus, z czym wiązało się w wielu przypadkach objęcie któregoś z urzędów ekwickich. Członkowie tego stanu nosili jako oznaki przynależności stanowej wąski pas purpurowy na tunice (angustus clavus) oraz złoty

pierścień i posługiwali się tytułem equo publico lub też eques Romanus. Do stanu dekurionów w poszczególnych miastach wejść można było poprzez piastowanie urzędów miejskich lub też co najmniej dzięki oficjalnemu wpisaniu na listę dekurionów (album decurionum). Równie formalnie dokonywano wykluczenia z danego stanu, co równoznaczne było z degradacją społeczną. W ten oto sposób zrzeszone były warstwy wyższe społeczeństwa rzymskiego. Przyjmowanie i przynależność do poszczególnych stanów podlegały ścisłej kontroli. Miało to na celu zachowanie istniejącej hierarchii społecznej. Spośród czynników, decydujących o przynależności jednostki do uprzywilejowanych warstw wyższych lub do warstw niższych społeczeństwa rzymskiego na pierwszym miejscu wymienić należy - stosownie do arystokratycznej struktury tego społeczeństwa – jej pochodzenie. Pozycja społeczna osiągnięta raz przez rodzinę była w zasadzie dziedziczona, na przykład przynależność do stanu senatorskiego zasadniczo do trzeciego pokolenia, do stanu ekwickiego praktycznie również, zaś do stanu dekurionów przynajmniej począwszy od II wieku powszechnie. Cesarze w pełni świadomie popierali ową ciągłość składu wyższych rzymskich ordines. Począwszy od Augusta udzielali oni zubożałym senatorom pomocy finansowej, aby ci wykazać się mogli posiadaniem minimalnego majątku, wymaganego dla ich stanu. Wprawdzie społeczeństwo rzymskie nie stało się nigdy społeczeństwem kastowym, cenione były w nim osobi-

ste zasługi, a niektórzy, jak na przykład Juwenalis, krytykowali zasadę, zgodnie z którą szlachetne urodzenie równoznaczne było z posiadaniem przywilejów, to jednak wszystko to nie zmieniało faktu, że synowie znakomitych rodów nie musieli się bynajmniej troszczyć o zachowanie swej odziedziczonej pozycji społecznej. Nawet na najwyższe urzędy „zasłużyć” można było sola generis claritate. Tak więc dostęp do urzędu konsula, cieszącego się najwyższym prestiżem w społeczeństwie rzymskim i stanowiącego przedmiot daremnych pragnień wielu senatorów, przynajmniej za rządów dynastii Antoninów mieli w zasadzie jedynie ci senatorowie, których ojcowie (lub też inni przodkowie) w przeszłości również ten urząd sprawowali. Ten senator zaś, którego ojciec piastował szczególnie szanowany urząd consul ordinarius (jako konsul eponimiczny w danym roku), posiadał niepisane prawo do tego przywileju. Niskie pochodzenie było natomiast zawsze skazą, humiliore loco natus był stale upośledzony, a homo novus, usiłujący wspiąć się do stanów wyższych musiał poprzez industria vel fortuna przełamywać potężne bariery społeczne. Poza tym pozycja społeczna jednostki zależna była w znacznej mierze od jej pozycji prawnej. Jedynie obywatelom rzymskim, których już Eliusz Arystydes uważał za uprzywilejowaną mniejszość, przysługiwały prawa stanowiące według rzymskich kryteriów warunek sine quo non zajmowania w społeczeństwie wysokiej pozycji (chociaż w gminach, których ludność nie posiadała obywatelstwa rzymskiego, na przykład w greckich poleis, istniały również lokalne

elity, które tworzyli ludzie majętni i wpływowi). Sami obywatele rzymscy dzielili się na dwie kategorie, a mianowicie na pełnoprawnych obywateli (cives Romani) oraz „półobywateli” z gmin o prawie latyńskim (ius Latii). W gminach tych pełne rzymskie prawo obywatelskie posiadali jedynie urzędnicy, a niekiedy także członkowie rady miejskiej (dekurioni). Ich mieszkańcy różnili się od pełnoprawnych obywateli rzymskich tym, że nie mieli oni pewnych, przysługujących tym pierwszym, praw. Wyjąwszy podrzędne stanowiska, urzędy państwowe oraz administracyjne w miastach będących municipiami lub koloniami zastrzeżone były dla obywateli rzymskich. Jedynie oni mieli prawo odbywania służby w legionach, która to służba cieszyła się w społeczeństwie rzymskim stosunkowo dużym poważaniem, im tylko - jako osobom prywatnym - przysługiwały pewne przywileje prawne, np. prawo dziedziczenia majątku na mocy legalnego testamentu. Wprawdzie fakt posiadania obywatelstwa rzymskiego nie był w żadnym razie równoznaczny z posiadaniem majątku, wpływów i dużego poważania, to jednak ogólnie rzecz biorąc pozycja obywateli rzymskich była wyraźnie lepsza niż ludności nie posiadającej praw obywatelskich (peregrini). Równie wielkie znaczenie, jeśli idzie o prawną pozycję jednostki w społeczeństwie rzymskim, miało to, czy była ona człowiekiem wolnym, czy też jako niewolnik stanowiła własność innej osoby. W przypadku osób wolnych decydował zaś fakt, czy urodziły się one jako ludzie wolni, czy też wolność osobistą uzyskały

dzięki aktowi wyzwolenia. Niewolnicy narażeni byli często na szczególnie złe traktowanie. Nie mieli prawa wyboru ani swego zawodu, ani też miejsca pobytu. Ich możliwości zgromadzenia majątku już z założenia niejako były bardzo ograniczone. Poza tym - prócz stanowisk podrzędnych [np. w policji miejskiej, stanowiska zarządcy archiwów publicznych, celnika itd.) - nie mogli oni sprawować żadnych funkcji publicznych. Ze względu na swe pochodzenie dyskryminowani byli jednak często również wyzwoleńcy. Hierarchia: ingenui – liberti – servi, odczuwana była w społeczeństwie rzymskim jako niezmiernie ważna. Skłoniło to nawet Marcjalisa do zalecania, aby przy korzystaniu z usług miłosnych przedkładać kobietę wolną nad wyzwoloną, tę ostatnią zaś nad niewolnicę, chyba że ta jest wybitnej urody. O tym, jaki uszczerbek przynosiło niewolne pochodzenie rodzinie nawet w późniejszych pokoleniach, świadczą dobitnie rozporządzenia cesarzy. Tyberiusz wydał zakaz przyjmowania do stanu ekwickiego synów wyzwoleńców; Klaudiusz zezwolił na przyjmowanie do stanu senatorskiego synów wyzwoleńców pod warunkiem uprzedniego zaadoptowania ich przez rzymskich ekwitów, Neron zaś zakazał nawet i tej procedury. Znakomici Rzymianie pogardzali, jako „niewolnikami” nawet potężnymi wyzwoleńcami cesarskimi, co nie przeszkadzało im zresztą - a zdarzało się to często płaszczyć się przed nimi, gdy potrzebowali ich poparcia. Natomiast wolne pochodzenie dawało, ogólnie rzecz biorąc, nieporównywalnie lepszą „pozycję startową”.

Duże znaczenie miało także pochodzenie regionalne i etniczne danej jednostki. Wprawdzie społeczeństwo rzymskie od dawien dawna otwarte było w zasadzie dla alieni i externi, jak to się miał wyrazić cesarz Klaudiusz, którzy dostęp mieli także do samej jego elity, a Eliusz Arystydes podkreślał w swojej Pochwale Rzymu, że znakomite i cywilizowane osoby znaleźć można we wszystkich częściach Imperium, bez różnicy, czy to na Wschodzie, czy na Zachodzie, zaś o szerokich masach ludności cesarz Trajan powiedzieć miał, że nulla provincia est, quae non et peritos et inegeniosos homines habeat, to jednak proces znoszenia pewnych starych przywilejów oraz uprzedzeń przebiegał w okresie Cesarstwa stosunkowo wolno i nigdy nie dokonał się w pełni. Zwłaszcza za rządów pierwszych rzymskich cesarzy uprzywilejowana pozycja Italii i Italików traktowana była jako rzecz zupełnie oczywista. Tyberiusz wskazywał wyraźnie na to, iż z racji tej właśnie uprzywilejowanej pozycji do Italii przywożone są dobra z prowincji, a kroki, które podejmował cesarz Klaudiusz w celu ściślejszej niż dotychczas integracji ludności prowincji poprzez nadanie jej obywatelstwa rzymskiego oraz zapewnienie dostępu do senatu, spotkały się z krytyką kół konserwatywnych. Reformy przeprowadzone przez tego władcę przyczyniły się do stopniowego przezwyciężenia dyskryminujących stereotypów, zwłaszcza tych, które dotyczyły ludności prowincji zachodnich (np. o równouprawnieniu Galów). Niemniej pewne uprzedzenia, na przykład takie, że Galowie są porywczy, Afrykańczycy zaś wiarołomni,

utrzymywały się jeszcze w późnym okresie Cesarstwa. Najbardziej trwałe były stare uprzedzenia, odnoszące się do mieszkańców wschodniej części Imperium. Ludność ta posługiwała się bowiem językiem greckim, zaś jej obyczaje były Rzymianom zupełnie obce. Na przykład Juwenalis - choć sam był przecież potomkiem wyzwoleńca - z głęboką pogardą patrzył na ekwitów pochodzących z Azji Mniejszej, w Rzymie zaś nie czuł się dobrze, gdyż roiło się tam od Syryjczyków, jak gdyby Orontes wpływał do Tybru. Z wielkim lekceważeniem wyrażał się o mieszkańcach Kapadocji oraz o Syryjczykach również Marcjalis. Szczególnie uprzedzeni byli Rzymianie względem Żydów, oraz Egipcjan, których jeszcze w okresie późnocesarskim uważano za ludzi chciwych, niezdyscyplinowanych, lekkomyślnych i nieobliczalnych. Takie dyskryminujące wyobrażenia o różnych mniejszościach etnicznych miały wyraźne skutki społeczne. Nader rzadko na przykład zdarzało się, że Żyd dochodził do najwyższych zaszczytów. Jednym z nielicznych wyjątków był tutaj Tyberiusz Juliusz Aleksander, ekwita z Aleksandrii w Egipcie, który wyrzekł się wiary żydowskiej i zdobył znaczne wpływy za czasów Nerona i Wespazjana. Pierwszym egipskim senatorem w ścisłym tego słowa znaczeniu był Eliusz Koeranus, który wszedł do stanu senatorskiego przeszło dwieście lat po wcieleniu Egiptu do Imperium. Osobiste zdolności i osiągnięcia, zręczność, wykształcenie oraz zasługi polityczne odgrywały ważną rolę, ich wpływ na pozycję społeczną jednostki był jednak ograniczony. O osobistych korzyściach, które

przynosiła zręczność w dokonywaniu operacji finansowych oraz wytrwała aktywność na polu gospodarczym, świadczy najlepiej legendarny majątek, który udało się zgromadzić - mimo pewnych niepowodzeń w interesach - Trymalchionowi. Duże znaczenie miało także wykształcenie. Na przykład lekarzom, będącym często niewolnego pochodzenia, udawało się nierzadko - dzięki otrzymywanym przez nich honorariom - zgromadzić olbrzymie sumy. Przykładem tego był Publiusz Decymiusz Eros Merula z Asisium, który mimo znacznych datków na cele publiczne pozostawił po sobie majątek około 800 000 sesterców. W osiąganiu najwyższych stanowisk niezmiernie przydatna była znajomość prawa, jak na przykład w przypadku senatora Salwiusza Julianusa, „nowego człowieka” pochodzącego z Afryki, który z uwagi na swą doctrina już jako kwestor otrzymywał od cesarza Hadriana podwójne wynagrodzenie. Wśród najznamienitszych senatorów byli doskonale wykształceni mówcy oraz adwokaci, jak na przykład Pliniusz Młodszy, a także - zwłaszcza na Wschodzie filozofowie, jak na przykład Herodes Attyk i wielu innych. O dwóch znakomitych senatorach za czasów Flawiuszów, a mianowicie Tytusie Epriuszu Marcellusie oraz Kwintusie Wibiuszu Kryspusie, pisał Tacyt, że są oni niskiego stanu i pochodzą z ubogich rodzin, sine commendatione natalium, sine substantia facultatum, i jedynie dzięki swej oratoria eloquentia wznieśli się do potentissimi civitatis. Decydujące znaczenie, zwłaszcza w sytuacji kryzysu wewnętrznego mogły mieć usługi oddane cesarzowi na polu politycznym

i militarnym, a co za tym idzie dowiedziona w ten sposób wobec niego lojalność. Lucjusz Tariusz Rutus, człowiek infima natalium humilitas, przypuszczalnie dawny marynarz liburnijski, został za czasów Augusta konsulem i wszedł tym samym do elity społeczeństwa rzymskiego głównie zapewne dlatego, że wyróżnił się szczególnie w bitwie pod Akcjum. Cesarz Wespazjan natomiast przyjął do stanu senatorskiego co najmniej 20 rzymskich ekwitów, którzy wsparli go aktywnie w roku 69. Całe osobiste meritum mogło jednak jedynie zmodyfikować i zmniejszyć nieco znaczenie innych czynników determinujących pozycję społeczną jednostki, lecz nie mogło ich zastąpić. Zręczność w działaniu na polu gospodarczym nie miała wówczas znaczenia rozstrzygającego jak w nowoczesnych społeczeństwach przemysłowych. Trymalchionowi nie udało się z uwagi na jego niewolne pochodzenie przełamać najważniejszych barier społecznych. To samo dotyczyło wykształcenia. Ogólnie rzecz biorąc stanowiło ono nieodzowny warunek zajmowania wysokiej pozycji społecznej i było niezmiernie przydatne w karierze politycznej. Nie było jednak w stanie zatrzeć piętna niewolnego pochodzenia, a dostępu do uprzywilejowanych ordines nie miał zarówno lekarz Merula, jak i Trymalchion. Poza tym rzeczywiście duże korzyści społeczne dawały jedynie nieliczne rodzaje wykształcenia, przydatne bezpośrednio w działalności politycznej, jak na przykład znajomość prawa czy sztuka oratorska. I tutaj istniały jednak pewne granice, czego najlepszym do-

wodem jest fakt, iż za czasów Domicjana stanowisko profesora retoryki uchodziło za odpowiednie dla senatora wykluczonego z jego stanu. Zasługi i osiągnięcia osobiste odgrywały faktycznie decydującą rolę jedynie w służbie politycznej i militarnej dla cesarza. Jednakże i w tym przypadku nie udało im się zdystansować znaczenia znakomitego pochodzenia. Owa ambiwalencja była cechą charakterystyczną rzymskiego ładu społecznego. Z jednej strony bowiem opierał się on w dalszym ciągu na arystokratycznej zasadzie prymatu szlachetnego urodzenia i w ogóle zdeterminowania pozycji społecznej jednostki przez jej pochodzenie. Jednocześnie jednak w jego ramach istniało pole działania dla osobistych kwalifikacji i ambicji. Już Tacyt zauważył iż w ten sposób w warstwach wyższych społeczeństwa rzymskiego ujawniły się wielkie różnice jakościowe pomiędzy nobiles oraz homines novi. Stan senatorski W okresie wczesnocesarskim ordo senatorius stał się stanem jeszcze bardziej ekskluzywnym niż u schyłku republiki. W epoce drugiego triumwiratu liczba senatorów przekroczyła 1000 osób; po oczyszczeniu senatu z elementów „niegodnych” August ustalił liczbę jego członków na 600 osób. W ciągu dwu następnych stuleci stan liczebny senatu nie uległ niemal żadnym zmianom, mimo że co roku wejść do niego mogło jedynie 20 nowych senatorów, którzy albo jako vigintiviri obejmowali któryś z niższych urzędów senatorskich, albo też przyjmowani byli do niego jako quaestores.

Do osób tych dochodzili jednak jeszcze - jak za czasów Wespazjana, później zaś już stale od czasów Domicjana - byli ekwici, którzy do stanu senatorskiego przyjmowani byli w randze kwestora lub też jeszcze wyżej. Umożliwiło to pewien wzrost liczby senatorów u schyłku I wieku, jednak również na końcu II wieku nie była ona znacznie wyższa niż 600 osób. Jak stąd wynika ordo senatorius był niezmiennie stanem bardzo nielicznym i ekskluzywnym. Ową ekskluzywność potęgowało jeszcze i to, iż granica oddzielająca go od stanu ekwickiego była obecnie znacznie ściślejsza, niż to miało miejsce w przeszłości. U schyłku republiki, a częściowo również za panowania cesarza Augusta, granica pomiędzy stanem senatorskim i ekwickim była płynna. Syn senatora posiadał w zasadzie godność ekwity, a o urzędy senatorskie ubiegać się mogli zarówno synowie senatorów, jak i ekwici. Istniało nawet kilka urzędów, które piastować mogli i senatorowie, i ekwici, bez konieczności zmiany przynależności stanowej. August dokonał w tej kwestii ściślejszego rozgraniczenia. Synowie senatorów włączeni zostali formalnie do ordo senatorius, a co za tym idzie oddzieleni od właściwych ekwitów. Minimum majątkowe, wymagane od senatorów, równe dotychczas minimum wyznaczonemu dla stanu ekwickiego i wynoszące 400 000 sesterców, podniesione zostało pomiędzy rokiem 18 a 13 p.n.e. do 1 000 000 sesterców. Ostateczny rozdział stanu senatorskiego od ekwickiego dokonał się na mocy reformy Kaliguli z roku 38. Ekwita, który otrzymał urząd senatorski lub też prawo noszenia na tunice sze-

rokiego brzegu purpurowego, będącego oznaką przynależności do stanu senatorskiego, należał odtąd instytucjonalnie do ordo senatorius i zrywał wszelkie formalne związki; ze swym byłym stanem. W wyniku tego definitywnie oddzielone zostały od siebie również urzędy senatorskie i ekwickie. Faktyczny majątek większości rodzin senatorskich przekraczał znacznie wyznaczone minimum. Ich bogactwo w mniejszej części pochodziło z pożyczania pieniędzy na procent, sprzedaży wyrobów rzemieślniczych produkowanych w ich majątkach ziemskich, oraz wynagrodzeń otrzymywanych z racji piastowania urzędów publicznych (najwyższe wynagrodzenie roczne, tzn. wynagrodzenie przysługujące prokonsulom Afryki i Azji, wynosiło 1 000 000 sesterców). Najważniejszym źródłem dochodów były posiadłości ziemskie. Każdy z senatorów był jednocześnie ziemianinem. Wielu z nich posiadało dobra zarówno w Italii, jak i w prowincjach. Z uwagi na znaczny wzrost liczby senatorów pochodzących z prowincji, cesarz Trajan zarządził, aby każdy senator trzecią część swego majątku ulokował w ziemi na terenie Italii, tak aby wszyscy senatorowie mogli uważać Rzym i Italię za swoją ojczyznę. Majątek Pliniusza Młodszego, który zgromadził on dzięki spadkom oraz małżeństwom, a ponadto dzięki pożyczaniu pieniędzy i zarządzaniu wielkimi spadkami, składał się niemal wyłącznie z posiadłości ziemskich (sum guidem prope totus in praediis). Jego dobra znajdowały się zarówno w okolicy jego rodzinnego miasta Comum w Górnej Italii, jak i w Tifernum Tiberinum w Umbrii.

Mimo że stać go było na wielkie datki pieniężne, dzięki którym zabezpieczał byt swym ziomkom oraz służbie, nie należał on do najbogatszych senatorów. Jego cały majątek oszacować można na około 20 000 000 sesterców. Bogactwem przewyższały go liczne rodziny senatorskie, których wydatki na cele publiczne były nierzadko - zwłaszcza na Wschodzie - nadzwyczaj wysokie. Na przykład ojciec Herodesa Attyka uznał za drobnostkę obdarowanie Troi sumą 4 000 000 denarów w celu poprawienia zaopatrzenia miasta w wodę. Obdarowywał on także regularnie wszystkich mieszkańców Aten pieniędzmi, mięsem ofiarnym oraz winem. Jego syn, którego pełne imię brzmiało: Tyberiusz Klaudiusz Attyk Herodes, prócz innych licznych fundacji w Grecji, Epirze oraz Italii kazał na swój koszt rozbudować stadion w Atenach i wyłożyć go marmurem, jak również wznieść tam odeon. Poza tym w Koryncie wybudował on teatr, w Defach - stadion, w Olimpii zaś wodociągi. Bogactwo, a także możliwa dzięki niemu hojność oraz luksusowy tryb życia charakteryzowały jednak nie tylko senatorów, lecz również licznych ekwitów, a także elitę wyzwoleńców. Dlatego też poczucie przynależności do stanu senatorskiego oraz świadomość jego ekskluzywności nie opierały się w zasadzie na przesłankach gospodarczych, lecz raczej na społecznych, prawnych, politycznych i ideologicznych. Zawiłe, skomplikowane poprzez wielokrotne małżeństwa oraz adopcje stosunki rodzinne i przyjacielskie wiązały ze sobą wielu senatorów. O skali tych kontaktów świadczy

najdobitniej korespondencja Pliniusza Młodszego lub Marka Korneliusza Frontona, o ponadto praktykowany przez wielu senatorów obyczaj przybierania również imion swych krewnych. Swoisty „rekord” w tej dziedzinie pobił niejaki Kwintus Pompejusz Senecio, konsul z roku 169, którego pełne imię obejmowało łącznie 38 imion pojedynczych. Ważną rzeczą było również i to, że funkcje państwowe senatorów z natury swej były jednolite. Z jednej strony wynikało to z charakteru tych urzędów, które wymagały wykazania się zdolnościami w dziedzinie prawa, administracji czy też na polu militarnym, z drugiej zaś z przywileju uczestniczenia w obradach senatu i podejmowania w ramach tego gremium decyzji, do czego niezbędne było takie samo doświadczenie, jak do piastowania urzędów senatorskich. Stosownie do tego jednolity charakter miało również wykształcenie, które posiadali senatorowie. Młodzi senatorowie zdobywali je niejako „dwutorowo”. Po pierwsze dzięki czysto prywatnemu wychowaniu w kręgu bliższej i dalszej rodziny, po drugie zaś poprzez aktywność publiczną, tzn. piastowanie niższych urzędów senatorskich. Wykształcenie owo ograniczało się w zasadzie do znajomości prawa, sztuki oratorskiej oraz wojennej. Nic jednak nie stało na przeszkodzie temu, aby szczególnie zdolni młodzi ludzie o chłonnych umysłach przyswajali sobie również gruntowną wiedzę z dziedziny historii, literatury oraz filozofii. Taki system wychowawczy wpajał jednocześnie senatorom wierność ideałom państwa rzymskiego oraz

tradycji własnego rodu. Wpływał on także na wykształcenie się u większości członków pierwszego stanu jednolitych postaw oraz jednolitej mentalności. Wyrazem owej charakterystycznej dla senatorów mentalności była przede wszystkim przepojona dumą świadomość przynależności do najgodniejszego ze stanów (amplissimus ordo), jak również przeświadczenie, iż ten senator, który spełnia wszystkie wymogi, jakie nakłada na niego jego stan, jest człowiekiem doskonałym. Fronton na przykład powiedział o swym zięciu, Aufidiuszu Wiktorinusie, że jest on omnium optimarum artium praecipuus vir. Przejawem tej mentalności była ponadto gotowość do służenia państwu rzymskiemu lub co najmniej chęć zrobienia kariery politycznej, z drugiej zaś strony także traktowanie własnego wysokiego standardu życia jako naturalnego zadośćuczynienia za trudy i niebezpieczeństwa, jakie niosło ze sobą sprawowanie wysokich funkcji publicznych. Wymienione wyżej czynniki sprawiały, iż poczucie wzajemnej przynależności było wśród senatorów - mimo konkurencji i starć pomiędzy poszczególnymi osobami, rodami lub też grupami - niezwykle silne. Gdy zdarzało się, że spłonął dom któregoś z arystokratów, żałoba ogarniała -jak powiedział Juwenalis - całą arystokrację, która solidarnie wspierała poszkodowanego. Zwykłemu śmiertelnikowi natomiast nikt nie spieszył z pomocą. Owa zwartość stanu senatorskiego zasługuje na szczególną uwagę tym bardziej, że skład ordo senatorius był heterogeniczny i podlegał w okresie pryncypatu stałej fluktuacji. W kręgu arystokracji senatorskiej

było wiele małżeństw bezdzietnych. Tego stanu rzeczy nie były w stanie zmienić nawet przywileje, przysługujące ojcom trojga dzieci. Za czasów cesarzy, którzy do dynastii panującej weszli na mocy adopcji, najwyżej co drugi konsul miał dorosłego syna, który mógł pójść w ślady swego ojca. Znaczyło to, że spośród istniejących w tym samym czasie rodów senatorskich w następnym pokoleniu istnieć będzie jedynie mniej więcej połowa. Poza tym stan senatorski wykrwawił się jeszcze znacznie pod rządami Tyberiusza, Kaliguli, Klaudiusza, Nerona, w tzw. roku czterech cesarzy oraz za czasów Domicjana. Podczas gdy w okresie późnorepublikańskim jeszcze około 50 najstarszych rodów szczycić się mogło pochodzeniem w prostej linii od „trojańskich praprzodków” Rzymian, za czasów Klaudiusza istniały już tylko nieliczne rzeczywiście stare rody. Około połowy II wieku Apulejusz stwierdzał, że na niezliczoną rzeszę zwykłych ludzi przypada niewielu tylko senatorów, na senatorów zaś jeszcze mniej nobiles. U schyłku tego stulecia za najszacowniejszego senatora uchodził - dzięki galerii swych przodków - Maniusz Acyliusz Glabrion (konsul prawdopodobnie w roku 173), którego ród miał się wywodzić od Eneasza 162 i już w roku 191 p.n.e. wydać pierwszego konsula. Taki stan rzeczy powodował konieczność stałego zasilania stanu senatorskiego przez homines novi. Rola, jaką odgrywali w okresie pryncypatu „nowi ludzie” w stanie senatorskim była niezmiernie ważna. Już za czasów Augusta liczni potężni homines novi wybijali się z senatorskiej elity, jak na przykład Marek

Wipsaniusz Agryppa czy Tytus Statiliusz Taurus. Od czasów Wespazjana (który sam był homo novus) „nowi ludzie” stanowili większość wśród tych senatorów, którym powierzano najważniejsze stanowiska w administracji Imperium, dowództwo nad wojskiem oraz namiestnictwa w prowincjach cesarskich. Poza tym to właśnie homines novi, jak swego czasu Katon i Cyceron, byli często najbardziej zagorzałymi zwolennikami ideałów swej nowej „ojczyzny” społecznej, całkowicie się z nimi identyfikując. Najlepszymi tego przykładami byli Tacyt i Pliniusz. Zdominowanie przez tych ludzi elity stanu senatorskiego było rezultatem zbiegu dwu czynników. Z jednej strony homines novi - często z uwagi na ich wybitne zdolności już z góry niejako typowani na członków pierwszego stanu rzymskiego z reguły starali się oddać wybitne usługi administracji Imperium, mając na celu pełne zintegrowanie się z rzymską arystokracją. Z drugiej strony byli oni natomiast w znacznym stopniu popierani przez cesarzy również dlatego, że ich ścisłe więzi z panującą dynastią powodowały, iż stawali się oni lojalnymi filarami monarchii. Homines novi wywodzili się przede wszystkim z górnych warstw miast Imperium Rzymskiego. Często byli oni synami zasłużonych ekwitów. Większość z nich już we wczesnej młodości otrzymała prawo noszenia na tunice szerokiego brzegu purpurowego oraz ubiegania się o niższe urzędy senatorskie (ius honorum). Dochodzili do nich jeszcze dawni ekwici, którzy po przejściu odpowiednich szczebli wyznaczonej dla

ekwitów kariery oficerskiej i urzędniczej, mogli zostać przyjęci do stanu senatorskiego w randze stosownej do ich wieku (adlecti in amplissimum ordinem). W każdym przypadku decyzje o tym wielkim awansie społecznym podejmował osobiście cesarz. Olbrzymią rolę odgrywała jednak także - zwłaszcza przy wyborze przez senat młodych ludzi na niższe urzędy senatorskie - protekcja ich potężnych krewnych i znajomych. Ten z nich, którego wpływowy senator, jak na przykład Pliniusz wychwalał jako iuvenis probissimus gravissimus eruditissimus, omni denique lauda dignissimus, miał przed sobą z reguły wspaniałą przyszłość. Jeszcze w okresie wczesnocesarskim liczni „nowi ludzie” pochodzili z Italii. Na przestrzeni I wieku jednakże liczba nowych senatorów, rekrutujących się z miast położonych na Półwyspie Italskim, coraz bardziej się zmniejszała. Powstawanie nowych rodów wielkich właścicieli ziemskich uniemożliwiały w coraz większym stopniu trudności gospodarcze, które przeżywała Italia. Natomiast w miarę postępu procesu integracji rzymskich prowincji w coraz większej liczbie wchodzili do senatu homines novi z nich pochodzący. Za czasów dynastii Antoninów w senacie nie było już niemal „nowych ludzi” z Italii, jeśli nie liczyć tych, którzy pochodzili z północnej części Półwyspu, krainy położonej pomiędzy Alpami a Padem, która pod wieloma względami przypominała „prowincję”, gdzie stale istniała silna arystokracja ziemiańska. Proces restrukturyzacji stanu senatorskiego przyspieszyło zarówno wygaśnięcie wielu starych italskich rodów senatorskich,

jak i różnego rodzaju kroki, podejmowane przez cesarzy w celu zintegrowania ludności prowincji, czego przykładem było nadanie przez cesarza Klaudiusza w 48 roku ius honorum arystokracji Tres Galliae. Za rządów pierwszych cesarzy grono senatorów pochodzących z prowincji było jeszcze bardzo skromne. Liczba członków senatu, co do których źródła potwierdzaj iż pochodzili oni z prowincji, oscylowała za czasów Augusta i Tyberiusza wokół tuzina. Przeważnie wywodzili się oni z prowincji silnie zurbanizowanych i zromanizowanych, takich jak Galia Południowa i Hiszpania Betyka. Pod rządami Nerona liczba senatorów, co do których źródła poświadczają, iż pochodzili oni z prowincji, wzrosła już do 50 osób. Od czasów Wespazjana wzrastała ona w coraz szybszym tempie, a „nowi ludzie” pochodzili już nie tylko z Galii Południowej i Hiszpanii, lecz również z innych części Imperium Rzymskiego, przede wszystkim z Afryki, Azji i Galacji. Za czasów Antoninusa Piusa wśród konsulów było niemal tylu samo pochodzących z prowincji, co z Italii, zaś za czasów Marka Aureliusza senatorowie z prowincji po raz pierwszy zdominowali rzymską elitę rządzącą. Jednakże ów proces restrukturyzacji stanu senatorskiego nie doprowadził do żadnych radykalnych zmian społecznych czy politycznych, bowiem senatorowie pochodzący z prowincji, na przykład Gnejusz Juliusz Agrykola z Forum Iulii czy też Marek Korneliusz Fronton z Cyrty, byli w równym stopniu rzecznikami ideałów i poglądów rzymskiej arystokracji, co senatorowie, których ojczyzną była Italia.

Wewnętrzna hierarchia stanu senatorskiego nie opierała się na przesłankach regionalnych czy etnicznych. Jej podstawą była ranga urzędów, które mógł osiągnąć senator w ramach cursus honorum. Kariera urzędnicza senatorów w okresie Cesarstwa różniła się znacznie od cursus honorum republikańskiego. Utworzone zostały bowiem liczne nowe urzędy w służbie cesarskiej. W normalnym przypadku senator rozpoczynał karierę urzędniczą w Rzymie jak o vigintivir, mając lat 18 lub też 20. Następnie wysyłany był z reguły jako tribunus legionis do jednej z prowincji. Mając lat 25 stawał się jako kwestor (quaestor) formalnie członkiem senatu, następnie zostawał albo trybunem ludowym (tribunus plebis), albo też edylem (aedilis), w wieku lat 30 zaś pretorem (praetor) - podane tu lata wyznaczały w praktyce raczej dolną granicę wieku, która w pewnych przypadkach - z uwagi na osobiste przywileje – mogła zostać jeszcze nieco obniżona. Mając godność pretora ubiegać się można było o pewne urzędy, których obsadzanie podlegało kompetencji senatu, przede wszystkim o urząd prokonsula (proconsul) w prowincji senatorskiej. Niemniej wiele stanowisk, między innymi dowódcy legionu (legatus legionis) lub namiestnika prowincji cesarskiej (legatus Augusti pro praetore), w której nie stacjonowały legiony lub też jedynie z jednym legionem, obsadzanych było bezpośrednio przez samego cesarza. W wieku lat 40, najczęściej jednak mając lat 43, senator mógł zostać konsulem (consul), przy czym co roku urzędowało kilka - za czasów Antoninów na przykład najczęściej cztery lub pięć - par

konsulów. Miało to zapobiec temu, by konsulat nie pozostał przywilejem nielicznej grupy senatorów, jak to było w okresie późnorepublikańskim. Byłym konsulom powierzano najważniejsze funkcje w administracji Imperium, na przykład stanowiska kuratorów miasta Rzymu, namiestnictwa prowincji cesarskich z załogą kilku legionów oraz urzędy prokonsulów w najznakomitszych prowincjach senatorskich, takich jak Azja czy Afryka. Uwieńczeniem kariery najświetniejszych senatorów mogło być powtórne sprawowanie przez nich urzędu konsula lub stanowisko prefekta miasta Rzymu (praefectus urbi). Istniało kilka typów karier urzędniczych. Najlepiej dają się one wyróżnić w odniesieniu do czasów panowania dynastii Antoninów, kiedy to - po długim okresie różnorodnych eksperymentów - przybrały stosunkowo trwałą formę. Członkowie nielicznej elity, do której wchodzili potomkowie starych rodów arystokratycznych, sięgających swymi korzeniami okresu republikańskiego lub przynajmniej wczesnocesarskiego, oraz bliscy krewni aktualnego cesarza, posiadali godność patrycjuszowską, gwarantującą im ważne przywileje. W normalnym przypadku patrycjusz rozpoczynał swą karierę polityczną jako jeden z najznakomitszych vigintiviri, piastując urząd nadzorcy mennicy (triumvir monetalis), następnie otrzymywał od senatu - bardzo często dzięki rekomendacji cesarskiej - stanowisko kwestora i pretora. Nie musiał natomiast obejmować plebejskiego w zasadzie - i do tego niezmiernie kosztownego - stanowiska trybuna ludowego czy też edyla.

Urząd konsula osiągał już w wieku lat 32 lub 33. Z uwagi na swój niezmiernie wysoki prestiż społeczny mógł on sobie pozwolić na rezygnację z piastowania urzędów pretorskich lub konsularnych w prowincjach, tym bardziej, że ich sprawowanie wiązało się z wielkimi trudami. Cesarz wspomagał również karierę urzędniczą innych senatorów, głównie - ujawniających już wcześnie swe zdolności - homines novi. Owo poparcie przybierało jednak po części odmienną formę. Ludzie ci rekomendowani byli często przez cesarza przy obsadzaniu przez senat niższych urzędów. Po uzyskaniu przez nich urzędu pretora powierzano im - jako dowódcom wojskowym czy namiestnikom - najważniejsze funkcje w administracji Imperium, co stanowiło, jak w przypadku Sekstiusza Juliusza Sewera, jednego z najwybitniejszych wodzów cesarza Hadriana i wielu innych - wstęp do długiej kariery urzędniczej. Dotyczy to również innych senatorów, w mniejszym stopniu popieranych przez cesarzy, którzy pomiędzy preturą a konsulatem obejmowali również urzędy senatorskie. Te uprzywilejowane grupy senatorów - za czasów Antoninów mniej niż połowa łącznej ich liczby - do których wchodzili konsulowie (względnie senatorowie na ten urząd typowani), tworzyły elitę rządzącą Imperium Rzymskiego. Pozostali senatorowie, niewyróżniający się ani znakomitym pochodzeniem, ani też wybitnymi zdolnościami i osiągnięciami, nie byli w ogóle popierani przez władcę i po osiągnięciu pretury piastowali przeważnie już tylko urzędy senatorskie, nie mając

żadnych widoków na otrzymanie tak pożądanego urzędu konsula. Owo zróżnicowanie doprowadziło z jednej strony do wykształcenia się wyraźnej hierarchii w ramach pierwszego stanu rzymskiego, z drugiej zaś do niezmiernego zawężenia grona, z którego wybierano ludzi na najwyższe urzędy i stanowiska dowódcze. Ów system wyboru nosił wybitnie arystokratyczny charakter. W sytuacji, gdy Imperium Rzymskie wolne było od większych zagrożeń zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, funkcjonował on przeważnie bez zakłóceń. W warunkach nadzwyczajnych jednak jak na przykład powstanie Batawów w roku 69 - jego braki uwidaczniały się niezmiernie wyraźnie. Siłą rzeczy więc zaistnienie w drugiej połowie II wieku nowych warunków spowodowało nieuchronny kryzys tego systemu, a co za tym idzie kryzys na wyższych szczeblach rzymskiej drabiny społecznej. Inne stany i warstwy wyższe Znacznie liczniejszy niż stan senatorski był ordo equester. W paradzie jeźdźców, która odbywała się w Rzymie co roku 15 lipca, brało udział za czasów cesarza Augusta około 5000 ekwitów. Stanowili oni jednak jedynie małą część swego stanu, bowiem ekwici mieszkający poza Rzymem w niewielkiej tylko liczbie przybywali do niego, by wziąć udział w święcie. Poza tym equites, którzy przekroczyli 35 rok życia, zwolnieni byli z obowiązku jazdy konnej. Według Strabona liczba członków drugiego stanu rzymskiego zarówno

w Gades, jak i Patavium, a więc w miastach, w których w okresie wczesnocesarskim żyło najwięcej ekwitów, wynosiła 500 osób. W południowogalijskim Arausio trzy rzędy miejsc w teatrze zarezerwowane były dla equites. Ogólną liczbę ekwitów za czasów Augusta należy zapewne szacować, tak jak u schyłku republiki, na 20 000. Liczba ta bez wątpienia wzrosła znacznie w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa, co spowodowane było stałym napływem do tego stanu ludności prowincji. Podobnie jak senatorowie również ekwici posiadali poczucie przynależności do jednego z rzymskich stanów wyższych. Przejawem tego było na przykład pieczołowite umieszczanie ich godności w inskrypcjach honoryfikacyjnych i epitafiach, jak również tworzenie przez ekwitów - w ramach społeczności poszczególnych miast - odrębnych i zwartych grup. Jednakże ordo equester nie był stanem do tego stopnia homogenicznym jak ordo senatorius. Taka sama mentalność i postawa większości jego członków była spowodowana nie faktem istnienia specyficznej dla stanu ekwickiego ideologii i norm postępowania, lecz przejęciem przez ekwitów ideałów i obyczajów senatorów. W znacznym stopniu wpływał na to fakt, że ci spośród ekwitów, którzy piastowali urzędy państwowe, posiadali, tak jak senatorowie, głównie wykształcenie prawnicze i wojskowe. To, że stan ekwicki nie stał się tak elitarną grupą społeczną, jak stan senatorski, było wynikiem kilku czynników. Przede wszystkim struktura ordo equester była w porównaniu z ordo senatorius znacznie luźniej-

sza. Poza tym zarówno warunki ekonomiczne, jak i działalność zawodowa poszczególnych ekwitów była często bardzo zróżnicowana, a co za tym idzie zróżnicowany był także znacznie skład drugiego stanu rzymskiego. Duże znaczenie miał przede wszystkim fakt, że przynależność do stanu ekwickiego nie była - przynajmniej formalnie - dziedziczna. Przyjęcie do ordo equester oznaczało nadanie tej godności pojedynczej osobie, nie zaś całemu rodowi. Podstawą przyjęcia do stanu ekwickiego nie było więc szlachetne urodzenie, lecz „szlachetność”, będąca wynikiem osobistych zasług jednostki. W praktyce jednak zdarzało się często, że syn ekwity stawał się również jednym z equites; mówiło się również o „rodach ekwickich”. Jednakże utrzymanie przez rodzinę ekwicką przynależności stanowej przez kilka pokoleń, jak to miało miejsce w przypadku rodzin senatorskich, było niemal niemożliwe. Taki stan rzeczy nie był powodowany jedynie bezdzietnością wielu rodzin ekwickich. Źródła mówią o przypadkach, w których syn ekwity tej godności nie otrzymał. Ze zrozumiałych względów istnieje znacznie więcej świadectw potwierdzających wejście synów ekwitów do stanu senatorskiego. Rodziny ekwickie stanowiły najważniejszą „rezerwę”, umożliwiającą stałe zasilanie ordo senatorius. Na przykład rodzina, z której pochodził późniejszy cesarz Septymiusz Sewer, wzniosła się ponad stan ekwicki dzięki temu, że jej kolejni potomkowie przyjęci zostali do stanu senatorskiego. Związki pomiędzy członkami stanu senatorskiego

i ekwickiego były ogólnie rzecz biorąc bardzo ścisłe. Spowodowane to było zawieraniem małżeństw pomiędzy przedstawicielami obu tych stanów, wynikającym z tego pokrewieństwem oraz licznymi przyjaźniami. Na przykład Pliniusz Młodszy korespondował nie tylko z senatorami, lecz także z wieloma ekwitami. Jeszcze bardziej płynna była granica pomiędzy stanem ekwickim a stanem dekurionów w poszczególnych miastach. Wielu z tych ekwitów, którzy nie zamierzali robić kariery urzędniczej w służbie państwowej lub też z uwagi na brak zdolności czy stosunków nie mieli szans na objęcie tych urzędów, piastowało urzędy miejskie i należało jednocześnie do ordo equester oraz ordo decurionum jednego lub większej liczby miast. Znacznie zróżnicowane były również warunki ekonomiczne poszczególnych ekwitów. Jak twierdził na podstawie własnych doświadczeń Marcjalis, wymagane dla stanu ekwickiego minimum majątkowe, wynoszące 400 000 sesterców, które miało zapewnić jego członkom stosowny do ich stanu standard życia, starczało jedynie na skromną egzystencję, a byli również i tacy ekwici, którzy nie mogli się w wystarczającym stopniu wyżywić. Większości ekwitów powodziło się znacznie lepiej, na przykład pisarz Kolumella posiadał rozrzucone po całej Italii Środkowej majątki ziemskie. Znani są nam również bardzo bogaci ekwici, górujący swym majątkiem nad wieloma senatorami, jak na przykład Publiusz Wediusz Pollion, przyjaciel cesarza Augusta, słynny ze swego niezmierzonego bogactwa. Zróżnicowane były także źródła majątku poszczegól-

nych ekwitów. Ci spośród nich, którzy jako prokuratorzy sprawowali wyższe urzędy państwowe, otrzymywali - w zależności od rangi swego urzędu - wynagrodzenie roczne w wysokości 60 000, 100 000, 200 000, a od czasów cesarza Marka Aureliusza również 300 000 sesterców. Ludzie piastujący najwyższe urzędy ekwickie, przede wszystkim prefekt pretorianów, byli opłacani jeszcze lepiej. Decydujące znaczenie miały jednak prywatne źródła dochodów. Znaczna część spośród ekwitów była wielkimi kupcami i przedsiębiorcami oraz bankierami, jak na przykład Korneliusz Senecio, który według Seneki wykorzystał wszelkie możliwe sposoby zdobycia majątku, łącznie z popularną wśród ekwitów dzierżawą ceł. Ogólnie rzecz biorąc członkowie stanu ekwickiego w znacznie większym niż senatorzy stopniu zainteresowani byli pozarolniczymi źródłami dochodów. Niemniej również w ich przypadku głównym źródłem bogactwa były posiadłości ziemskie. Według Kwintyliana sędziowie przysięgli miasta Rzymu (iudices), w większości ekwici (3000 na łączną liczbę 5000), byli właścicielami majątków ziemskich. Podobnie rzecz się miała z wieloma equites w Italii oraz na prowincjach, którzy należeli jednocześnie do stanu dekurionów tamtejszych miast. Zróżnicowany był również skład społeczny stanu ekwickiego. Wielu ekwitów było niskiego urodzenia. Byli wśród nich także synowie wyzwoleńców, jak Wediusz Pollion. Swój awans społeczny zawdzięczali oni albo własnej przedsiębiorczości i zręczności w działaniach gospodarczych, albo też swym dobrym stosun-

kom z potężnymi Rzymianami, jak na przykład późniejszy cesarz Publiusz Helwiusz Pertinaks. Sporadycznie przyjmowani byli do stanu ekwickiego także sami wyzwoleńcy, na przykład Antoniusz Musa, lekarz cesarza Augusta; również w późniejszym okresie wyzwoleńcy nagradzani byli w ten sposób za wierną służbę dla cesarza, na przykład Icelus za czasów Galby. Były to jednak przypadki wyjątkowe, bowiem piętno niewolnego pochodzenia było nie do pogodzenia z myśleniem kategoriami stanowymi. Nawet sam Horacy, libertino pstre natus, cierpiał z tego powodu. W okresie wczesnocesarskim godność ekwity nadawana była nierzadko również najznakomitszym przedstawicielom lokalnej arystokracji rodowej w prowincjach. Do tej kategorii ekwitów należeli na przykład wódz Cherusków Arminiusz oraz liczni przywódcy powstania przeciwko Rzymowi, które wybuchło w roku 69 na terenach Galii Północnej i Germanii. Wymienić tu można na przykład wodza Trewerów Juliusza Classicusa oraz przypuszczalnie wodza Batawów Juliusza Cywilisa. Wielu ekwitów weszło do ordo equester dzięki osobistym zasługom, po przejściu licznych szczebli kariery wojskowej, a mianowicie od stanowiska centuriona po urząd primus pilus (z wynagrodzeniem równym 60 000 sesterców). Drogę taką przeszedł na przykład Dalmatyńczyk Kwintus Marcjusz Turbon, który stanowisko centuriona objął za czasów panowania dynastii Flawiuszów, a pod rządami swego przyjaciela cesarza Hadriana doszedł do najwyższych urzędów ekwickich.134 Większość ekwitów należała jednakże do ordo decu-

rionum miast Imperium i zawdzięczała swą godność w głównej mierze posiadanemu przez siebie majątkowi. Spośród 53 Dalmatyńczyków, co do których istnieje pewność lub przypuszczenie, iż byli oni ekwitami, co najmniej dwudziestu piastowało urzędy miejskie i było członkami warstwy wyższej tamtejszych miast. Spośród dwudziestu dwóch wymienionych w źródłach equites z Noricum większość pochodziła bez wątpienia z tamtejszych najznakomitszych rodzin miejskich. W koloniach i municipiach prowincji Hispania citerior było wielu ekwitów, spośród których - głównie za czasów dynastii Flawiuszów, cesarza Trajana oraz Hadriana - rekrutowali się wybierani na okres roku lojalni najwyżsi kapłani. Również pod względem swego składu etnicznego stan ekwicki zróżnicowany był w większym stopniu niż stan senatorski. Jednakże nasilający się z biegiem czasu napływ do drugiego stanu rzymskiego ludności prowincji nie doprowadził - tak samo, jak w przypadku ordo senatorius - do żadnych radykalnych zmian społecznych czy politycznych. Ponieważ minimum majątkowym wymaganym dla stanu ekwickiego wykazać się mogło również wielu mieszkańców prowincji, ludność ta była - już za czasów Augusta - w znacznie większym stopniu reprezentowana w ordo equester niż w stanie senatorskim. Najdobitniej świadczy o tym podana wyżej liczba pięciuset ekwitów, odnosząca się do miasta Gades w południowej Hiszpanii. Niemniej proces etnicznej restrukturyzacji stanu ekwickiego postępował w okresie pryncypatu w tym samym kierunku, co

zmiany zachodzące w składzie stanu senatorskiego. Stosunek Italików do nie–Italików wśród wymienionych w źródłach ekwickich trybunów wojskowych kształtował się w okresie od Augusta do Kaliguli jak 90:29, za czasów Klaudiusza i Nerona jak 25:20, za panowania dynastii Flawiuszów jak 21:30, zaś w drugim wieku jak 117:143. W I wieku większość nieitalskich senatorów oraz ekwitów pochodziła z kilku najsilniej zurbanizowanych prowincji, takich jak Hiszpania, Galia Południowa oraz Azja. W wielu prowincjach postępująca urbanizacja oraz jej skutki społeczne stworzyły dopiero przesłanki dla powstania bogatych zromanizowanych rodów, których członkowie wyróżnieni być mogli poprzez nadanie im equus publicus. Pierwszy znany nam ekwita w służbie cesarskiej pochodzący z Afryki przyjęty został do ordo equester dopiero w latach czterdziestych pierwszego wieku. Spośród 162 wymienionych w źródłach ekwitów afrykańskich, których cursus honorum miał normalny przebieg, jedynie sześciu otrzymało swą godność jeszcze przed panowaniem cesarza Hadriana. Spośród 22 equites z Noricum pierwszy wymieniony jest w źródłach za czasów Trajana. Również pierwsi znani nam ekwici z Panonii pojawili się dopiero na początku drugiego wieku. Zróżnicowana była na koniec wieku również działalność zawodowa ekwitów. Wielu z nich obejmowało co najwyżej urzędy miejskie lub funkcję jednego z iudices miasta Rzymu, inni rezygnowali w ogóle z aktywności publicznej. Ci ekwici, którzy swój awans do drugiego stanu rzymskiego zawdzięczali sprawowaniu

funkcji centurionów, byli oficerami zawodowymi. Mogli oni jednak w ostatniej fazie swego cursus honorum objąć również - jako prokuratorzy lub prefekci - najwyższe urzędy ekwickie. Najczęściej jednak ekwici przyjęci do służby państwowej rozpoczynali swą karierę już od sprawowania ekwickich funkcji oficerskich (militia equestris). Ekwita otrzymywał zatem na początek dowództwo nad oddziałem piechoty liczącym pięciuset ludzi (praefectus cohortis), następnie zostawał oficerem sztabowym któregoś z legionów lub też dowódcą kohorty piechoty w sile tysiąca ludzi (tribunus legionis, tribunus cohortis), na koniec zaś powierzano mu dowództwo nad oddziałem pięciuset jeźdźców (praefectus alae). Począwszy od drugiego wieku ekwici mieli także możliwości dowodzenia oddziałem jeźdźców w sile 1000 ludzi. Equites o szczególnych kwalifikacjach i ambicjach mogli następnie jako procuratores Augusti otrzymać wysokie stanowiska w zarządzaniu gospodarką i finansami Imperium, a także zostać namiestnikami kilku mniejszych prowincji. Najzdolniejsi spośród nich obejmowali na koniec najwyższe urzędy dworskie (zwłaszcza od czasów dynastii Flawiuszów, przede wszystkim zaś od panowania cesarza Hadriana, kiedy to urzędy te przestały być domeną wyzwoleńców cesarskich). Mogli oni także poprzez sprawowanie funkcji dowódcy miejskiej straży pożarnej w Rzymie (praefectus vigilum), najwyższego urzędnika, odpowiedzialnego za dostawy zboża do Rzymu (praefectus annonae) oraz wicekróla Egiptu (praefectus Aegypti) dojść do najwyższego urzędu ekwickiego, a minowicie

do stanowiska prefekta pretorianów (praefectus praetorio). Ekwici przyjęci do służby państwowej tworzyli swego rodzaju „arystokrację urzędniczą”. Przeważająca część ordo equester nie miała jednak możliwości sprawowania tych urzędów, zwłaszcza że na przykład w połowie drugiego wieku istniało jedynie około 550 ekwickich stanowisk oficerskich oraz (za panowania Antonina Piusa) niewiele ponad 100 stanowisk prokuratorskich. Oznacza to, że udział stanu ekwickiego we władzy w państwie rzymskim był znacznie mniejszy niż stanu senatorskiego, bowiem senatorzy, którzy nie mieli szans na sprawowanie urzędu konsula - a stanowili oni w ordo senatorius większość - mieli przynajmniej dostęp do niższych urzędów senatorskich. Jednakże ekwici sprawujący wysokie urzędy należeli wraz z najznamienitszymi senatorami do elity Imperium Rzymskiego, a prefekt pretorianów był często w państwie rzymskim „człowiekiem numer dwa”. Funkcje, ranga i przywileje senatorskiej i ekwickiej warstwy rządzącej nie różniły się niemal od siebie, obie te warstwy postrzegane były przez społeczeństwo rzymskie łącznie jako jedna elita Imperium Rzymskiego. Główna linia podziału wyznaczająca pozycję społeczną, a w większym jeszcze stopniu polityczną w ramach warstw wyższych społeczeństwa rzymskiego, nie przebiegała zatem po prostu pomiędzy senatorami a ekwitami, lecz oddzielała od siebie grupy o różnej randze w obrębie obu najwyższych stanów rzymskich.

Bardziej jeszcze niż stan ekwicki zróżnicowane były elity społeczności miejskich. W przeciwieństwie do stanu senatorskiego i ekwickiego nie istniała żadna ponadregionalna instytucja, żaden „stan ogólnopaństwowy”, który jednoczyłby członków miejskich warstw wyższych. Organizacje stanowe elit miejskich, w gminach zorganizowanych na wzór rzymski i noszące nazwę ordo decurionum, stanowiły w każdym z miast ciało zupełnie autonomiczne. Do ordo decurionum - oddzielonego w sposób całkowicie świadomy od plebsu miejskiego - należeli członkowie rady miejskiej oraz urzędnicy miejscy. W zasadzie przynależność do tych stanów lokalnych nie była - tak jak przynależność do ordo equester - dziedziczna. Przyjmowani byli do nich ci bogaci obywatele miejscy, którym po ukończeniu 25 lub 30 roku życia dzięki piastowaniu urzędów miejskich - od drugiego wieku nie był to już jednak warunek konieczny - przyznano status członka rady miejskiej (decurionatus). Ponieważ jednak synowie dekurionów dziedziczyli ich majątek, już w okresie wczesnocesarskim zdarzało się często, że wiele pokoleń jednej rodziny należało do ordo decurionum któregoś z miast. Ponieważ w miastach - przynajmniej w drugim wieku - nie przebiegały już niemal żadne procesy restrukturyzacyjne (spowodowane na przykład awansem społecznym wyzwoleńców), godność dekuriona stawała się w praktyce coraz częściej godnością dziedziczną. Doprowadziło to do włączenia do tego stanu również synów dekurionów.

Stany dekurionów poszczególnych miast liczyły przeważnie stu członków. Z rzadka jedynie od tej zasady odchodzono. Zdarzało się to stosunkowo najczęściej na Wschodzie, gdzie rada starszych (gerousia) dużych miast liczyć mogła nawet kilkuset członków, a poza tym w zupełnie małych miastach, w których trudno było znaleźć stu ludzi, będących w stanie ponosić koszty związane z piastowaniem godności dekuriona. Jest rzeczą znamienną, że w niektórych miastach italskich, na przykład w mieście Cures i Veii, członkowie rady miejskiej określani byli mianem centumviri. Album miasta Canusium z roku 223 wymienia wprawdzie 164 decuriones, lecz jeżeli wyłączyć z tego 39 dekurionów honorowych ze stanu senatorskiego i ekwickiego, będących patronami gminy, oraz 25 synów dekurionów (praetextati), to liczba rzeczywistych członków rady miejskiej wyniesie równo sto osób. Łączną liczbę dekurionów ponad tysiąca miast Imperium Rzymskiego szacować należałoby zatem zapewne na 100 000 do 150 000 osób. W Afryce ich liczba - według R. DuncanJonesa - wynosiła około 25 000, co stanowić mogło około 2% wszystkich dorosłych mężczyzn w miastach. W paradoksalny sposób jednolita forma organizacyjna elit miejskich doprowadziła do znacznego zróżnicowania ich składu. Poszczególne miasta różniły się znacznie pomiędzy sobą pod względem swego znaczenia, liczby mieszkańców, a co za tym idzie także i struktury społecznej. Na skutek tego zróżnicowana była znacznie również faktyczna pozycja społeczna członków ordo decurionum poszczególnych miast, któ-

rej miernikiem były: posiadany majątek, rodzaj działalności gospodarczej, wykształcenie oraz pochodzenie. Wyrazem tego jest fakt, iż nie wyznaczono jednolitego dla wszystkich ordines decurionum minimum majątkowego. W wielu większych i średnich miastach, jak Kartagina czy górnoitalskie Comum, wymagane od dekurionów minimum majątkowe wynosiło 100 000 sesterców. W gminach miejskich o mniejszym znaczeniu było ono niższe, a w małych municypiach afrykańskich wynosiło jedynie 20 000 sesterców. Ponieważ w Afryce w drugim wieku nawet majątek równy 60 000 sesterców uchodził za skromny, dekurionów licznych małych miast uznać można za „bogatych” jedynie jak na warunki miejscowe. Duże różnice występować mogły nawet pomiędzy stanami dekurionów poszczególnych miast w obrębie jednej i tej samej prowincji. Na przykład w bogatym Tarraco, głównym mieście prowincji Hispania citerior, większość znanych nam dostojników miejskich wykazać się mogła minimum majątkowym, wymaganym od ekwitów. Przyjęcie do ordo decurionum tego miasta oznaczało więc dla bogatego przybysza - na przykład właściciela dóbr w głębi kraju - niewątpliwy awans społeczny. Natomiast dekurionom z małych miast hiszpańskiego interioru z rzadka jedynie udawało się wejść do ordo equester i dopiero od czasów cesarza Hadriana zdarzało im się częściej obejmować urząd lokalnego najwyższego kapłana w Tarraco. Wprawdzie większość dekurionów posiadała dobra ziemskie na terytorium miejskim, gdzie - jak na przykład w Noricum - znajdo-

wały się często ich wille, to jednak zarówno wielkość, jak i rentowność tych dóbr różniły się niejednokrotnie bardzo od siebie. Majątki ziemskie bogatych obywateli miast Galii obejmować mogły na przykład do 10 km2, podczas gdy wielkość dóbr najbogatszych dekurionów z Aquincum wynosiła co najwyżej 3 do 4 km2, zaś w wielu miastach były one jeszcze znacznie mniejsze. Poza tym pomiędzy ordines decurionum poszczególnych miast istniały inne jeszcze liczne różnice. W wielkich ośrodkach handlowych, takich jak Ostia, Aquileia czy Salona, wśród dekurionów było również wielu kupców i przedsiębiorców. W większych miastach stan dekurionów zróżnicowany był również i pod innymi względami. Na przykład w mieście Salona składał się on - adekwatnie do struktury ludnościowej tej kolonii - z dawnych osadników italskich, weteranów, potomków bogatych wyzwoleńców, napływających tu stale przybyszów z Italii i licznych prowincji oraz dalmatyńskiej tubylczej ludności górskiej. Natomiast na przykład w Aquincum znani nam dekurionowie z drugiego wieku byli zromanizowanymi Celtami. W małych municypiach, leżących w Panonii oraz dalmatyńskim interiorze, dekurionami byli również tubylcy, często stosunkowo jedynie zamożni rolnicy, którzy od dekurionów większych miast odbiegali znacznie nie tylko pod względem swej sytuacji ekonomicznej, lecz również jeśli idzie o stosunki polityczne oraz poziom wykształcenia. Z reguły nawet ordo decurionum jednego miasta nie wykazywał jednorodnej struktury. Wpływał na to

nie tylko fakt, iż warstwa ludzi bogatych zróżnicowana była -jak na przykład w mieście Salona - pod względem pochodzenia i działalności zawodowej jej członków. Analogicznie do stanu senatorskiego i ekwickiego również w ramach poszczególnych ordines decurionum istniała często pewna hierarchia. Proces rozwarstwiania się stanów dekurionów nasilił się znacznie wraz z początkiem drugiego wieku, kiedy to wielu dekurionów popadało w coraz większe trudności finansowe, co spowodowało, iż coraz rzadziej byli oni zdolni do ponoszenia kosztów związanych z ich przynależnością stanową.l43 Już za czasów cesarza Hadriana stwierdzić można istnienie dwu grup w ramach ordines decurionum, tj. primores viri oraz inferiores; odnosi się to na przykład do miasta Klazomenai w Azji Mniejszej. Jednakże już w okresie wcześniejszym istniała w wielu miastach niewielka grupa bogatych rodzin, których członkowie wyróżniali się szczególnie dzięki swym fundacjom i darowiznom oraz poprzez niezmiernie częste piastowanie urzędów miejskich. W drugim wieku rodzin takich istniało już wiele, na przykład w Poetovio w Panonii ród Valerii, z którego wywodziło się wielu ekwitów oraz - rzecz znamienna - pierwszy znany nam panoński senator. Zróżnicowana struktura poszczególnych gmin miejskich w różnych częściach Imperium Rzymskiego spowodowała - jak to już zostało powiedziane wyżej występowanie znacznych różnic pomiędzy poszczególnymi ordines decurionum. Przy wszystkich tych różnicach jednak stany dekurionów wykazywały również

szereg ważnych cech wspólnych. Było to wynikiem jednorodności praw i obowiązków, a co za tym idzie i funkcji dekurionów w poszczególnych miastach. Jednorodne były nie tylko przywileje decuriones w dziedzinie prawa karnego, lecz również ich zadania jako członków ciała samorządowego miast. Ich kompetencji podlegało sądownictwo, sprawy finansowe, zaopatrzenie ludności w żywność, prowadzenie działalności budowlanej oraz zachowanie porządku publicznego. Wypełnieniu tych zadań służyły z jednej strony uchwały dekurionów, podejmowane przez nich w ramach rady gminnej, z drugiej zaś działalność urzędników miejskich, którzy - zwłaszcza w okresie wczesnocesarskim właśnie dzięki piastowaniu urzędów wejść mogli do ordo decurionum. W ten sposób wykrystalizowała się niejako specyficzna dla stanu dekurionów kolejność sprawowania urzędów. Tak więc dekurion zostawał zazwyczaj najpierw aedilis, natępnie zaś duumvir (w wielu miastach przysługiwał mu tytuł quattuorvir aedilicia potestate lub quattuorvir iure dicundo), tzn. - aby posłużyć się nazewnictwem nowożytnym - najpierw wiceburmistrzem, następnie zaś burmistrzem, przy czym kadencja każdego z nich trwała jeden rok. Mógł on jednak objąć również inne urzędy, na przykład urząd kwestora miejskiego lub też powtórnie pełnić funkcję burmistrza, a oprócz tego piastować municypalne urzędy kapłańskie. Równie ważna była gospodarcza funkcja dekurionów. Pokrywali oni - wraz z bogatymi wyzwoleńcami większość wydatków gminy na cele publiczne. Od de-

kuriona oczekiwano, by za swą godność ofiarował miastu pewną sumę pieniędzy (summa honoraria) lub też wziął na siebie koszty wznoszenia budowli publicznych. To samo dotyczyło nadawania honorowych urzędów kapłanów miejskich. W afrykańskim mieście Mustis na przykład urząd taki kosztował 5000 sesterców, przy czym ubiegający się oń bogaci ludzie płacili sumę nawet dwukrotnie wyższą. W innych miastach afrykańskich cena poszczególnych urzędów wahała się zazwyczaj pomiędzy dwoma a dwudziestoma tysiącami sesterców. Bogaci dostojnicy miejscy płacili niejednokrotnie sumy znacznie wyższe i wyróżniali się swą dobroczynnością. Niejaki Aulus Kwinktiliusz Priskus na przykład, piastujący urzędy miejskie w mieście Ferentinum, oddał do dyspozycji gminy swe dobra ziemskie o wartości 70 000 sesterców i uzyskiwany z nich dochód roczny przeznaczał na zakup żywności. Jednakże w porównaniu z wieloma olbrzymimi darowiznami innych członków stanu dekurionów jego munificentia. była raczej skromna. Dekurion orientalnego pochodzenia, Gajusz Domicjusz Zmaragdus, sfinansował w drugim wieku budowę amfiteatru w municipium Carnuntum, zaś sławny Opramoas z Rhodiapolis, który w pierwszej połowie drugiego wieku obdarował miasta Lykii sumą około dwu i pół miliona sesterców, dorównywał swą hojnością bogatym senatorom i ekwitom. W pierwszym wieku ów system liturgii opierał się, ogólnie rzecz biorąc, na zasadzie dobrowolności, bowiem rozkwit gospodarczy wielu nowo powstałych miast stworzył członkom lokalnych warstw wyższych

wspaniałe możliwości zdobycia majątku. Ponieważ jednak mniej więcej od rządów cesarzy Trajana i Hadriana część dekurionów, tzw. inferiores, w coraz mniejszym stopniu zdolna była do ponoszenia takich wydatków, sprawy związane z pełnieniem liturgii regulować zaczęły w coraz większej mierze władze centralne, w konsekwencji więc urząd dekuriona odczuwany zaczął być przez pewną część ludzi zamożnych jako ciężar. Tendencja ta uwidoczniła się już za czasów dynastii Antoninów, czego najlepszym dowodem były ponawiane petycje mieszkańców miast o uwolnienie ich od tego obowiązku. Rzeczywiście poważne następstwa tego procesu uwidoczniły się jednak dopiero za rządów następców cesarza Marka Aureliusza. W okresie pryncypatu elity miejskie były jeszcze - ogólnie rzecz biorąc - całkowicie zdolne do spełniania swej roli ekonomicznej, która dla państwa rzymskiego miała wielkie znaczenie. Niezmiernie ważna była także rola polityczna dekurionów, którzy tworzyli kościec rzymskiego systemu władzy. Z jednej strony jako członkowie miejskich ciał samorządowych odciążali oni rzymski aparat państwowy, z drugiej zaś należąc do elit miast i obszarów miejskich w całym Imperium Rzymskim byli oni - przy wszystkich różnicach etnicznych i społecznych - rzecznikami rzymskich ideałów i obyczajów, przyczyniając się tym samym w znacznym stopniu do zachowania jedności Imperium Romanum. Do elity miast nie należała inna, również zamożna warstwa ludności miejskiej, którą z uwagi na sytuację materialną jej członków należałoby zaliczyć do warstw

wyższych społeczeństwa rzymskiego. Była to mianowicie warstwa bogatych wyzwoleńców. Źródłem jej dochodów były najczęściej: handel, operacje bankowo – finansowe oraz rzemiosło. Duże znaczenie miały jednak również posiadłości ziemskie, tym bardziej, że bogaci wyzwoleńcy lokowali z reguły swe zyski właśnie w ziemi, tworząc tym samym na obszarach miejskich równie często jak dekurioni warstwę właścicieli ziemskich. Z powodu swego niewolnego pochodzenia jednakże nawet najbogatsi liberti jedynie w wyjątkowych wypadkach wejść mogli do stanu dekurionów danego miasta. Częściej zdarzało się natomiast, że za zasługi nagradzano ich prawem noszenia zewnętrznych oznak godności dekuriona (ornamenta decurionalia), przez co jednak nie stawali się oni rzeczywistymi członkami ordo decurionum. Bogaci wyzwoleńcy tworzyli zazwyczaj własne organizacje, które w ramach społeczeństw poszczególnych miast uchodziły za swego rodzaju „drugi stan” - po ordo decurionum, tak jak w hierarchii społeczeństwa całego Imperium Rzymskiego stan ekwicki był drugim stanem po ordo senatorius. Jego członkowie określali się - stosownie do ich zadań związanych z kultem osoby cesarskiej - najczęściej jako Augustales (przy czym istniało kilka wariantów tej nazwy). Niekiedy - jak na przykład w Ostii (ILS 6141, 6164) - organizacja bogatych wyzwoleńców określana była wyraźnie jako ordo Augustalium. „Stanu” tego nie było jedynie w małych miastach rolniczych, w których brak było bogatych wyzwoleńców. Tu i ówdzie do organizacji tych przyjmowani byli również ingenui (mię-

dzy innymi często także synowie wyzwoleńców), lecz ogólnie rzecz biorąc Augustalis jako typ społeczny był zwłaszcza w większych miastach - wiernym odbiciem Petroniuszowego Trymalchiona, bogatego parweniusza niewolnego pochodzenia. Funkcja gospodarcza bogatych wyzwoleńców nie różniła się niemal od funkcji dekurionów. Również liberti przekazywali gminie znaczne sumy pieniężne, wznosili posągi kultowe - co miało zapewnić im przyjęcie do grona Augustales lub też inne honory - a także finansowali budowę gmachów i urządzeń publicznych, a co za tym idzie pokrywali znaczną część wydatków gminy, związanych z rozbudową miasta oraz zaopatrzeniem jego mieszkańców w żywność. Wyzwoleniec Publiusz Decymiusz Eros Merula, bogaty lekarz z miasta Asisium, zapłacił na przykład temu miastu 2000 sesterców za prawo należenia do organizacji bogatych liberti, a dalszych 67 000 sesterców przeznaczył na wzniesienie tam posągów kultowych oraz wybrukowanie dróg. Inni wyzwoleńcy przekazywali zapewne na cele publiczne sumy znacznie wyższe, które nierzadko zwłaszcza w I wieku - przewyższały datki dekurionów. Wiele miast swój rozkwit gospodarczy w okresie wczesnocesarskim miało w znacznej mierze do zawdzięczenia tej właśnie warstwie społecznej. Z początkiem II wieku jednak jej znaczenie uległo w dużym stopniu ograniczeniu, co doprowadziło do większego niż dotąd obciążenia dekurionów, a to z kolei spowodowało narastanie trudności w zaopatrzeniu miast.

Sytuacja bogatych wyzwoleńców w miastach przypominała pod wieloma względami położenie niewolników i wyzwoleńców cesarskich. Z uwagi na dobre warunki ekonomiczne i wpływy polityczne niewolnicy i wyzwoleńcy cesarscy (familia Caesaris) - mimo że wśród nich także istniała pewna hierarchia - mogli ogólnie rzecz biorąc zostać zaliczeni do warstw wyższych społeczeństwa rzymskiego. Dzięki swej działalności zarówno w Rzymie, jak i innych ośrodkach administracyjnych należeli oni często do warstw wyższych miast, mimo że z gminami nie łączyły ich najczęściej żadne więzy instytucjonalne. Posiadany przez nich mają tek pozwalał jednak również im na wspieranie finansowe miast. Na przykład niejaki Publiusz Eliusz Onesimus, wyzwoleniec cesarza Hadriana, podarował swemu rodzinnemu miastu, Nacolei w Azji Mniejszej, 200 000 sesterców, które przeznaczone być miały na zakup zboża. Dokonując darowizny podkreślał z naciskiem - co było charakterystyczne dla zamożnych ludzi z tego kręgu - że jego środki są bardzo skromne. O tym jak bardzo pozycja społeczna liberti oraz servi z tego kręgu różniła się od sytuacji zwykłych wyzwoleńców i niewolników, świadczy chociażby fakt, że ci pierwsi poślubiali często kobiety wolno urodzone. Ich służba dla osoby cesarza, w głównych kancelariach na dworze cesarskim, kierujących administracją Imperium, a poza tym w kancelariach głównych miast prowincji i dóbr cesarskich zapewniała im pewne poważanie. Jednakże piętno niewolnego pochodzenia stanowiło również dla nich - tak jak w przypadku bogatych wyzwoleńców

w miastach - barierę nie do pokonania. Mimo olbrzymich zasług, wpływów i majątku w wyjątkowych tylko wypadkach przyjęci być oni mogli do stanu ekwickiego, do senatorskiego zaś - nigdy. Dotyczyło to nawet samej elity familia Caesaris, nawet trzech najpotężniejszych liberti na dworze cesarskim, którzy za czasów Klaudiusza dzięki swym olbrzymim wpływom w znacznym stopniu kierowali polityką rzymską. Chodzi tu mianowicie o cesarskiego sekretarza generalnego (ab epistulis), Narcyza, naczelnika kancelarii przyjmującej petycje do cesarza (a libellis), Kalista, oraz sekretarza od spraw finansowych (a rationibus), Pallasa. Nawet Pallas, który mógł pozwolić sobie na odrzucenie zaofiarowanych mu przez senat - w uznaniu jego zasług - 15 000 000 sesterców, otrzymał jedynie prawo noszenia zewnętrznych oznak godności pretora, lecz nie został nigdy formalnie włączony do rzymskiego stanu senatorskiego. Niższe warstwy ludności miejskiej Skład społeczny niższych warstw ludności Cesarstwa Rzymskiego był znacznie bardziej zróżnicowany niż skład warstw wyższych. W głównej mierze było to rezultatem różnorodności gospodarczej, społecznej i kulturowej poszczególnych części Imperium. Różnorodność ta wpłynęła w znacznym stopniu również na strukturę warstw wyższych. Ich członkowie jednak zrzeszeni byli przeważnie w organizacjach stanowych, zaś przynależność stanowa była głównym czynnikiem, determinujących ich mentalność, postawę oraz sposoby

postępowania, co spowodowało znaczną ich integrację. W okresie Cesarstwa proces integracji objął również niższe warstwy społeczne ludności Imperium, jednakże - zwłaszcza na terenach wiejskich - nie przyniósł on nigdy takich rezultatów, jak w przypadku warstw wyższych. Na przełomie I i II wieku na przykład italscy, afrykańscy i panońscy dekurioni różnili się co najwyżej pod względem swej liczebności, zamożności oraz kultury. W tym samym czasie natomiast ludność wiejska Italii składała się jeszcze w znacznym stopniu z niewolników, w Afryce już w dużej części z kolonów, w Panonii zaś głównie z niezależnych rolników. Poza tym w obrębie warstw niższych nie istniała tak klarowna hierarchia społeczna, jak w przypadku warstw wyższych. Wyraźne linie podziału przebiegały tu nie horyzontalnie, jak na przykład pomiędzy senatorami, ekwitami oraz dekurionami nieposiadającymi godności ekwity, lecz wertykalnie. Najłatwiejszy do uchwycenia był przede wszystkim podział na plebs urbana i plebs rustica, przy czym obie te grupy różniły się od siebie miejscem zamieszkania, zawodami, działalnością gospodarczą, trybem życia, możliwościami awansu społecznego, kulturą, tradycją oraz obyczajami. Podział ten tym bardziej rzucał się w oczy, że nie funkcjonował on zupełnie w obrębie warstw wyższych. Już same tylko określenia urbanitas i rusticitas stanowią dobitny wyraz powszechnego przekonania o zróżnicowaniu poziomu kultury ludności wiejskiej i miejskiej. Strabon dzielił warstwy niższe na mieszkańców miast, wsi oraz na ludność kategorii pośredniej. Galen do-

strzegał znaczną różnicę społeczną pomiędzy żyjącą w dobrych warunkach ludnością miejską a upośledzoną ludnością wiejską. Wyraźnie określone były ponadto różnice w pozycji prawnej ludzi wolno urodzonych, wyzwoleńców oraz niewolników. Miało to również swoje skutki społeczne, bowiem z każdą z wymienionych kategorii prawnych wiązała się inna forma zależności ludności warstw niższych od warstw wyższych. Granice pomiędzy wszystkimi tymi grupami nie były jednak - mimo odczuwanej powszechnie gradacji: urbanus – rusticus oraz ingenuus – libertus – servus, wyraźnymi liniami podziału społecznego. Posiadanie czy też nie posiadanie środków produkcji, względna zamożność czy ubóstwo, częściowa czy też całkowita zależność od członków warstw wyższych nie były prostą konsekwencją przynależności do jednej z wyliczonych wyżej kategorii ludności. Czynniki te stanowiły raczej podstawę głębokiego rozwarstwienia wewnętrznego wszystkich wymienionych grup, przy czym miało ono zawsze formę pewnej gradacji i nie wyznaczało wyraźnych granic. Niższe warstwy ludności miejskiej były - w porównaniu z mieszkańcami wsi -jeszcze stosunkowo homogeniczne. Pozycja społeczna mieszkańców miast była też - ogólnie rzecz biorąc - nieco korzystniejsza niż pozycja mas ludności wiejskiej. W miastach istniały nierzadko lepsze możliwości zarobkowania, zmiany zawodu oraz działalności publicznej. Poza tym ludność miejska miała więcej okazji do korzystania z rozdawnictw oraz różnego rodzaju rozrywek. Jest rzeczą cha-

rakterystyczną, że bogaci wyzwoleńcy, zrzeszeni w organizacjach Augustales wywodzili się głównie z kręgu liberti miejskich. Większość członków plebs urbana nie miała rzecz oczywista tyle szczęścia. Niemniej w dużych miastach, przede wszystkim w Rzymie, udawało im się przeważnie zabezpieczyć sobie byt. Jest rzeczą znamienną, że zaliczani byli oni ciągle jeszcze do ludzi ubogich nawet wtedy, gdy posiadali majątek o wartości 20 000 sesterców oraz czterech niewolników. Nawet niewolnikom powodziło się przeważnie znacznie lepiej w mieście niż na wsi. Seneka dostrzegał wielką różnicę pomiędzy lżejszą dolą niewolników miejskich i ciężką pracą niewolników wiejskich. Kolumella zarzucał servi w miastach, że - w przeciwieństwie do pracujących ciężko niewolników w dobrach ziemskich - przyzwyczajeni są oni jedynie do rozrywek i uciech. Niezmiernie ważne było także, że członkowie niższych warstw ludności miejskiej mogli organizować się w collegia. Organizacje te - podlegające kontroli aparatu państwowego lub też samorządu miejskiego - dawały zupełnie prostym ludziom, nawet niewolnikom, możliwość tworzenia związków albo z ich kolegami „po fachu” (na przykład collegium fabrum, istniejące w wielu miastach i zrzeszające rzemieślników), albo też z innymi czcicielami tego samego bóstwa. Członkowie tych związków posiadali pewne poczucie przynależności organizacyjnej, a ci spośród nich, którzy nimi kierowali, naśladowali zapewne działalność dostojników miejskich. Jednocześnie związki te mogły - dzięki

składkom członkowskim oraz datkom bogatych obywateli - finansować lepsze posiłki oraz godziwy pochówek swych członków. Poza tym powierzano im także funkcję miejskiej straży pożarnej. Duże znaczenie miał również fakt, że plebs urbana - w Rzymie często przez cesarza, w innych miastach zaś przeważnie przez bogate osoby prywatne - zaopatrywany był regularnie w zboże. Przejawem korzystniejszej pozycji społecznej ludności miejskiej były także liczne możliwości rozrywek, przede wszystkim igrzyska w amfiteatrach, cyrkach i teatrach - w Rzymie również często finansowane przez cesarza, w innych miastach zaś przez bogatych obywateli -, a także inne rodzaje uciech, które umożliwiało miasto, do odwiedzin w domu publicznym włącznie (źródła podają, że w samych Pompejach było ich 28). Niemniej życie większości członków plebs urbana było bardzo ciężkie. Elita społeczna pogardzała zwłaszcza najniższymi warstwami ludności plebejskiej, co znalazło swój wyraz w poglądzie Tacyta o plebsie miejskim w Rzymie jako o plebs sordida et circo at theatris sueta. Warunki mieszkaniowe plebsu były często bardzo nędzne, warunki pracy niekorzystne, odzież i wyżywienie w wielu przypadkach niedostateczne, zaś dobytek z reguły ubogi. Ludność tę dotykały w największym stopniu przejściowe trudności aprowizacyjne, jak na przykład w Rzymie w roku 32 182. Widok żebraka, usiłującego wzbudzić litość nie był na przykład w Rzymie niczym niezwykłym. Awansu ekonomicznego i społecznego nie gwarantowały nawet pra-

cowitość i zdolności. Nawet handel - często przynoszący duże zyski - nie zawsze stwarzał możliwości dorobienia się. Mówił o tym pewien handlarz z miasta Rzymu: qui negotiando locupletem se speravit esse futurum; spe deceptus erat. Gwałtowne niezadowolenie wywoływały też upokorzenia, które uboga klientela bez względu na to, czy byli to ludzie wolno urodzeni, czy też wyzwoleńcy - znosić musiała w domach bogaczy - często właśnie ze strony niewolników. Oczywiście źle traktowani byli także niewolnicy miejscy, na przykład przez senatora Larcjusza Macedona, który dziwnym trafem sam był również synem wyzwoleńca, tak samo jak Wediusz Pollion, którego okrucieństwo wobec niewolników było powszechnie znane. Działalność zawodowa członków miejskich warstw niższych była bardzo zróżnicowana. Znaczną ich część stanowili przedstawiciele „warstwy inteligenckiej” Imperium Rzymskiego, będący często wyzwoleńcami lub niewolnikami. Wykonywali oni większość zawodów umysłowych, których prestiż społeczny odpowiadał mniej więcej prestiżowi zawodów rzemieślniczych. Byli więc oni: doradcami prawnymi, administratorami domów i majątków, lekarzami, pedagogami, artystami, muzykami, aktorami, pisarzami gminnymi, inżynierami, a nawet filozofami (prawnicy w państwie rzymskim natomiast należeli często do warstw wyższych). Dużą część ludności niewolnej stanowiła służba domowa oraz niewolnicy, których zadaniem było zaspokajanie luksusowych potrzeb ich panów. Była to grupa nieproduktywna, tak samo jak wielu ludzi wolno

urodzonych oraz wyzwoleńców w większych miastach Imperium, przede wszystkim w Rzymie, gdzie tworzyli oni liczną warstwę tzw. lumpenproletariatu, ludności pasożytniczej, utrzymującej się z rozdawnictwa zboża. Natomiast głównie w małych miastach prowincjonalnych ludność warstw niższych była po prostu ludnością rolniczą, pracującą w okalających miasta dobrach ziemskich. W większych miastach członkowie warstw niższych prowadzili działalność gospodarczą, przede wszystkim jako rzemieślnicy i handlarze. Wielu z nich dysponowało niewielkimi - własnymi lub dzierżawionymi - zakładami, w których pracowali albo sami, albo też z kilkoma niewolnikami lub wyzwoleńcami. W Rzymie na przykład za czasów św. Augustyna istniała ulica, na której znajdowało się wiele warsztatów wytwórców przedmiotów ze srebra. Mały zakład mógł otworzyć nawet niewolnik; źródła wspominają na przykład o prowadzonym przez pewnego niewolnika niewielkim warsztacie złotniczym w okolicy Eburacum w Brytanii. Bardzo wielu niewolników zatrudnionych było jednak w warsztatach bogatych przedsiębiorców; na przykład w okresie wczesnocesarskim duża liczba niewolników pracowała w warsztatach produkujących ceramikę typu terra sigillata w Arretium. Źródła wspominają też o wielu wyzwoleńcach zatrudnionych w pierwszej połowie I wieku przy produkcji tej ceramiki w fabrykach Górnej Italii oraz o rzemieślnikach głównie wolnego pochodzenia - wytwarzających ją w zakładach galijskich w epoce następnej. Podobnie przedstawiała się struktura handlu. Własne sklepy po-

siadało wielu drobnych handlarzy. W Rzymie na przykład istniała znaczna liczba sklepów z wyrobami metalowymi, których właścicielami byli wyzwoleńcy, zatrudniający w nich także własnych liberti. Niewolnik natomiast mógł przynajmniej w zastępstwie swego pana (institor) prowadzić jego sklep. Bardzo wielu wyzwoleńców i niewolników było jednak agentami wielkich domów handlowych; na przykład liczni liberti i servi rodu Barbii z miasta Akwileia reprezentowali interesy swych pracodawców w miastach Noricum i Panonii. Aczkolwiek - jak to już zostało powiedziane zróżnicowanie pozycji prawnej ingenui, liberti i servi powodować mogło istnienie także pewnej gradacji społecznej, to jednak różnice społeczne między tymi grupami osób nie zawsze były wyraźne. Granice pomiędzy nimi były w ogóle bardzo płynne, bowiem w miastach w przeciwieństwie do wsi - niezmiernie często wynikały one jedynie ze struktury pokoleniowej poszczególnych kategorii ludzi. Niewolnik bowiem miał zazwyczaj przed sobą perspektywę wyzwolenia i uzyskiwał wolność przeważnie najpóźniej około 30 roku życia, jeżeli oczywiście wieku tego dożył. Każdy wyzwoleniec był dawnym niewolnikiem; bardzo wielu ludzi wolno urodzonych było potomkami dawnych niewolników, bowiem dziecko wyzwoleńca urodzone po akcie jego manumissio traktowane było już jak ingenuus. Owa stała fluktuacja w obrębie miejskich warstw niższych miała dwojakiego rodzaju skutki. Po pierwsze powodowała ona, że zwłaszcza w większych miastach ludność ta

składała się w znacznej mierze z osób niewolnego pochodzenia. Dostrzegał to wyraźnie Tacyt, gdy podkreślał, że bardzo wielu mieszkańców miasta Rzymu, ba, nawet liczni ekwici i senatorowie pochodzą od niewolników. Z drugiej strony natomiast fluktuacja ta pociągała za sobą konieczność stałego zasilania warstwy niewolników. O wielkiej liczbie servi i liberti w miastach Imperium Rzymskiego świadczą występujące tam masowo inskrypcje nagrobkowe i wotywne. Nie sposób jednak oszacować liczby niewolników. Hipoteza P.A. Brunta, który przyjmuje, że na ogólną liczbę ludności Italii, wynoszącą za czasów cesarza Augusta około 7 500 000, 3 000 000 stanowili niewolnicy, jest wprawdzie prawdopodobna, jednakże nie do udowodnienia. Dane o liczbie niewolników, które uznać można do jakiegoś stopnia za pewne, dotyczą jedynie Pergamonu, a znajdujemy je u Galena, który jako liczbę zamieszkujących Pergamon obywateli rzymskich podaje 40 000, zaś liczbę wszystkich dorosłych osób z kobietami i niewolnikami włącznie ustala na 120 000 osób. Oznaczałoby to, że w połowie drugiego wieku w mieście tym niewolnicy stanowili około jednej trzeciej ogólnej liczby jego mieszkańców. Wielu niewolników posiadały zwłaszcza rodziny zamożne. Ustawodawstwo doby augustowskiej uwzględniało także możliwość posiadania przez jednego pana (dominus) ponad 500 servi. Tacyt podaje na przykład, że w 61 roku w rzymskim pałacu Lucjusza Pedaniusza Sekundusa, jednego z najznakomitszych senatorów, znajdowało się 400 niewolników.

Najwyższa poświadczona w źródłach liczba niewolników, stanowiących własność jednego pana wynosi 4116. Zgodnie ze słynną adnotacją Seneki ogólna liczba niewolników miała być tak wielka, że gdyby rozpoznawali się oni po szczególnym stroju, mogliby stanowić dla Rzymu poważne zagrożenie. Dane te nie wskazują jednak na to, aby również w domach przeciętnie zamożnych rodzin miejskich żyło wielu niewolników. Ceny servi w pierwszym i drugim wieku oscylowały w zależności od sytuacji na rynku niewolników w poszczególnych częściach Imperium i różnych okresach, a ponadto od ich wieku, płci oraz wykształcenia - ogólnie rzecz biorąc zapewne pomiędzy 800 a 2500 sesterców (przy czym jest rzeczą zrozumiałą, że ustalona w chwili wyzwolenia cena tak znakomicie wykształconego lekarza, jakim był Publiusz Decymiusz Eros Merula, wynosiła 50 000 sesterców). Oznaczało to, że na przykład dekurion, którego cały majątek, włączywszy w to ziemię, dom i sprzęty, wynosił jedynie 100 000 sesterców, pozwolić mógł sobie co najwyżej na kupno kilku niewolników. W Noricum na przykład najwyższa poświadczona w źródłach liczba niewolników, należących do jednego domu, wynosiła sześć osób. W prowincjach północnych inskrypcje nagrobkowe, wymieniające liczniejszą klientelę zamożniejszych rodzin, rekrutującą się spośród wyzwoleńców, należały do rzadkości. W okresie Cesarstwa nie istniały już tak wielkie możliwości pozyskiwania niewolników, jak w II i I wieku p.n.e. Jeszcze za czasów cesarza Augusta jeńcy

po zwycięskich wyprawach często sprowadzani byli do Rzymu jako niewolnicy, na przykład w 25 roku p.n.e. 44 000 jeńców z zachodnioalpejskiego plemienia Salassów. Następcy cesarza Augusta dokonali jednakże już tylko nielicznych podbojów, a nawet i w tych przypadkach ludność podbita nie zawsze brana była do niewoli i sprzedawana na targu niewolników. Ponieważ ludy podbite z rzadka jedynie powstawały zbrojnie przeciwko władzy Rzymu, na rynek niewolników coraz rzadziej trafiali także pokonani powstańcy. Uczynienie niewolnikami 97 000 Żydów po stłumieniu wielkiego powstania w Judei (66–70 r.) było raczej zdarzeniem wyjątkowym, jak i zresztą samo powstanie. Handel niewolnikami prowadzony przez państwo rzymskie z ludami sąsiednimi, na przykład Germanami czy Etiopami, pokrywał jedynie niewielką część zapotrzebowania w tej mierze. W okresie pryncypatu większość niewolników stanowili ci, którzy urodzili się w Imperium Rzymskim. Popadanie w niewolę w wyniku przemocy było bardzo rzadkie, tym bardziej, że w warunkach konsolidacji wewnętrznej Imperium Rzymskiego porywanie ludzi było już niemal niemożliwe. Wielu niewolników, a mianowicie poświadczeni przez liczne inskrypcje i papirusy vernae (oikogeneis), było dziećmi małżeństw niewolników. Przyjąć jednak należy, że przyrost naturalny w rodzinach niewolniczych nie był w stanie utrzymać liczebności niewolników na stałym poziomie, nie mówiąc o jej zwiększeniu, choćby już tylko dlatego, że po osiągnięciu przez niewolników wieku zdolności do małżeństwa byli oni często wyzwa-

lani. To, że w majątku Trymalchiona codziennie przychodziło na świat 70 dzieci niewolników uznać należy za licentia poetica. Niewątpliwie ważnym sposobem pozyskiwania niewolników było „dobrowolne” oddawanie się w niewolę wolnych obywateli rzymskich. Częstą praktyką było porzucanie swych dzieci przez ubogie rodziny. Dzieci te wychowywane były przez swych „znalazców” jako niewolnicy (alumni, threptoi). O tym, że praktyka ta stać się mogła zjawiskiem powszechnym świadczy list Pliniusza do cesarza Trajana, w którym sprawa pozycji prawnej podrzutków w Bitynii określana jest jako wielki problem na skalę całej prowincji. W rodzinach żyjących w złych warunkach materialnych, nominalnie wolnych, praktycznie jednak pozbawionych wszelkich praw i środków do życia, zdarzało się często - zwłaszcza w prowincjach - że dzieci sprzedawane były w niewolę lub też, że w niewolę sprzedawali się ludzie dorośli. Zwyczaj ten bardzo rozpowszechniony był na przykład wśród Frygijczyków, stanowiących także w okresie Cesarstwa znaczną część niewolników rzymskich. U Diona z Prusy na pytanie: „No dobrze, ale jak możesz twierdzić, iż ja byłem niewolnikiem?” pada następująca odpowiedź: „Przecież w istocie tysiące ludzi, chociaż są wolni, kupczą sobą, tak że zgodnie z podpisywanymi umowami popadają w niewolę nie na jakichś rozsądnych, ale zupełnie marnych warunkach” (tłum. W. Maciejewski). Prawnik Marcjanus uważał wymieniony właśnie sposób pozyskiwania niewolników (si quis se maior vi-

ginti annis ad pretium participandum vendere passus est) za - teoretycznie przynajmniej - równorzędny z czynieniem niewolnikami jeńców wojennych oraz rodzeniem się vernae. Praktyka sprzedawania się w niewolę wolnych obywateli rzymskich rozpowszechniona była także i z tego względu, że w okresie Cesarstwa niewolników oczekiwał zazwyczaj znacznie lepszy los niż w dwu ostatnich wiekach republiki. Już u jej schyłku jednakże zaczął dochodzić do głosu pogląd, że z politycznego oraz - przede wszystkim - ekonomicznego punktu widzenia znacznie większe korzyści przynosi lepsze traktowanie niewolników, niż to na przykład miał w zwyczaju Katon. W okresie Cesarstwa taka postawa właścicieli niewolników upowszechniała się coraz bardziej, tym bardziej, że nie istniały już wówczas - jak to zostało powiedziane powyżej - praktycznie nieograniczone możliwości rekrutowania coraz to nowych niewolników. Tendencja ta umacniała się jeszcze pod wpływem idei humanistycznych pewnych prądów filozoficznych. Do lepszej wydajności w pracy motywowano niewolników różnego rodzaju przywilejami. O tym, że zysk pracodawcy zwiększyć można nie poprzez brutalny wyzysk, lecz dzięki pracowitości robotników, wiedział najlepiej już Kolumella. Jednocześnie okrutne traktowanie niewolników spotykało się z coraz większą dezaprobatą. Okrucieństwo Wediusza Polliona wobec jego niewolników zostało surowo zganione przez cesarza Augusta, chociaż zgodnie z tradycją rzymską nie miał on zwyczaju mieszania się w prywatne sprawy

obywateli, do których zaliczane były również stosunki pomiędzy niewolnikami i ich panami. Już za czasów jego rządów jednakże państwo rzymskie podejmować zaczęło kroki zmierzające do poprawy losu niewolników. Lex Petronia z roku 19 p.n.e. stanowiła, że niewolnik może zostać skazany na śmierć w walce z dzikimi zwierzętami jedynie za zgodą władz. Następcy Augusta wydawali dalsze ustawy, których celem była ochrona niewolników. Klaudiusz uważał uśmiercanie starych i chorych niewolników za morderstwo i rozkazał, by w przypadku wypędzenia ich przez właściciela otrzymywali wolność i opiekę ze strony państwa. Domicjan zakazał kastrowania niewolników. Hadrian zabronił także zabijania niewolników, którzy dopuścili się wykroczeń, przez ich właścicieli, a oprócz tego nawet osadzania ich w prywatnych więzieniach. Tym normom postępowania podporządkowywali się w coraz to większej liczbie znakomici Rzymianie, na przykład Pliniusz Młodszy, który niewolników swych traktował dobrze, interesował się ich losem, a nawet zezwolił im, by rozporządzali swą własnością na mocy testamentu. Seneka otwarcie wyrażał pogląd, że również niewolnicy są ludźmi: servi sunt? immo homines! servi sunt? immo contubernales! servi sunt? immo humiles amici! Takie samo przekonanie kazał wyrazić Petroniusz w Satynkach swemu Trymalchionowi, a mianowicie: również niewolnicy są ludźmi, także oni - jak inni ludzie - ssą mleko matki. To zły los uczynił z nich ofiary. Sprawą niezmiernie ważną było, że niewolnicy zwłaszcza w miastach - byli często wyzwalani i mieli

wszelkie powody, by żywić nadzieję na manumissio po osiągnięciu określonego wieku. Już za czasów cesarza Augusta wyzwalanie niewolników było praktyką tak powszechną, że masy liberti jawić zaczęły się państwu rzymskiemu jako zagrożenie polityczne i społeczne. Należało więc sprawę tę uregulować w sposób odpowiadający interesom państwa rzymskiego. Lex Fufia Caninia z 2 roku p.n.e. ograniczyła liczbę niewolników, którzy jednorazowo otrzymać mogli wolność po śmierci swego pana na mocy jego testamentu. Stanowiła ona bowiem że w przypadku, gdy posiadał on 3 do 10 niewolników wolność otrzymać mogła co najwyżej połowa z nich; w przypadku 11 do 30 - jedna trzecia; 31 do 100 - jedna czwarta, zaś 101 do 500 - jedna piąta. Lex Aelia Sentia z 4 roku n.e. określała minimum wiekowe, uprawniające do uzyskania wolności, na lat 20. Poza tym utrudniała ona młodym niewolnikom (poniżej trzydziestu lat) uzyskanie obywatelstwa rzymskiego, stanowiąc określone obwarowania aktu ich wyzwolenia. Właściwym celem owych ustaw nie było jednak zasadnicze ograniczenie praktyki wyzwalania i zmniejszenie liczby liberti. Miały one jedynie zapobiec otrzymywaniu przez byłych niewolników w sposób masowy i wymykający się spod kontroli państwa obywatelstwa rzymskiego, co mogłoby doprowadzić do niebezpiecznego zwiększenia się ich wpływu na życie publiczne Imperium. Także po ogłoszeniu obu tych ustaw istniała możliwość wyzwolenia wszystkich niewolników, należących do jednego domu. Nie mogło się to jednak odbyć jednorazowo na mocy testamentu, ani

też spowodować, otrzymania przez wszystkich wyzwoleńców bez wyjątku i żadnej kontroli pełnych praw obywatelskich. Przywilej ten przysługiwał, wyjąwszy przypadki przewidziane ustawami, jedynie „dojrzałym” niewolnikom, którzy w momencie swego wyzwolenia przekroczyli już trzydziesty rok życia. Podobny cel miała również lex Iunia (przypuszczalnie z 19 roku n.e), na mocy której młodym wyzwoleńcom lub osobom, które wolność uzyskały w sposób nieformalny zamiast pełnych praw obywatelskich przysługiwało jedynie ius Latinum, a także lex Visellia z 24 roku n.e., zabraniająca wyzwoleńcom piastowania urzędów miejskich. Tak więc wszystkie te ustawy ani mogły, ani też zmierzały do ograniczenia powszechnej praktyki wyzwalania niewolników po osiągnięciu przez nich określonego wieku (często około trzydziestego roku życia). Wręcz przeciwnie, w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa Rzymskiego właściciele niewolników w miastach powszechnie dokonywali aktów wyzwalania, jak na przykład Pliniusz Młodszy. Według sennika Artemidora Daldianusa za rządów dynastii Antoninów na przykład nadzieja niewolników na wyzwolenie była w pełni uzasadniona. Sprawą problematyczną mógł być co najwyżej jego moment lub warunki, lecz nie sam akt. Perspektywa wyzwolenia była nadzieją wielu niewolników. W pewnych okolicznościach mogła ona nawet stanowić motyw sprzedaży siebie samych lub też swych dzieci przez ubogich ludzi, nieposiadających obywatelstwa rzymskiego. W chwili wyzwolenia były niewolnik otrzymywał bowiem - jeżeli jego właściciel

był obywatelem rzymskim - automatycznie pełne prawa obywatelskie lub przynajmniej prawo latyńskie, a więc przywilej, który na przykład dla ubogiego rolnika z prowincji był w okresie wczesnocesarskim albo nieosiągalny, albo też trudny do zdobycia, m. in. dopiero po ukończeniu dwudziestopięcioletniej, niezmiernie uciążliwej służby w wojskach pomocniczych (auxilia). Poza tym niewolnik otrzymywał w domu swego pana wyżywienie, a bardzo często również i wykształcenie zawodowe, na przykład kupieckie. Uwzględniwszy wszystkie te okoliczności status niewolnika mógł jawić się nie Rzymianom jako nader „atrakcyjny”, w Azji Mniejszej na przykład nie widziano w tym - według Filostratosa nic złego. Korzystne było to również dla właścicieli, bowiem niewolnicy - by nie stracić szansy na wyzwolenie - pracowali bardzo gorliwie, a oprócz tego musieli oni często wypracować sobie niewielki majątek (peculium), by móc się wykupić przy swej manumissio. Jeszcze większe były jednak korzyści, które czerpał były właściciel ze stosunku patron - klient, w który wchodził on ze swym wyzwoleńcem. Dla libertus ze stosunku tego wynikały zobowiązania zarówno ekonomiczne, jak i moralne. Mogły one obejmować na przykład oddawanie przez wyzwoleńca byłemu właścicielowi części swych zarobków, a także świadczenia osobiste, jak choćby pielęgnowanie go w chorobie. W rzeczywistości był to więc również wyzysk, jedynie w formie bardziej wyrafinowanej niż przed aktem wyzwolenia. Faktyczne położenie wielu wyzwoleńców odbiegało znacznie na niekorzyść od sytuacji nielicznej ich elity,

której członkowie, jak na przykład Trymalchion, dzięki śmierci ich patroni uwolnieni zostali od tych więzi społecznych. Z drugiej jednak strony system ten funkcjonować mógł jedynie tak długo, jak długo możliwe było stałe zastępowanie liberti nowymi servi. W okresie wczesnocesarskim jednakże ta forma niewolnictwa była powszechnie praktykowana w miastach. Wielu właścicieli, jak się zdaje, kupowało niewolników właśnie w tym celu, by po upływie określonego czasu dać im wolność, stwarzając tym samym niezmiernie dla siebie korzystny stosunek zależności społecznej. Niższe warstwy ludności wiejskiej Położenie niewolników wiejskich różniło się niekiedy znacznie od sytuacji niewolników w miastach. Stwierdzenie to odnieść można także do niższych warstw ludności wiejskiej i miejskiej w ogóle. Skład społeczny plebs rustica, której członkowie tworzyli przeważającą większość ludności Imperium, był w poszczególnych częściach państwa rzymskiego bardziej jeszcze zróżnicowany, niż to miało miejsce w przypadku plebsu miejskiego. Wprawdzie również na wsi żyli ingenui, liberti i servi, jednak liczebność tych kategorii ludności na poszczególnych terenach wiejskich była bardziej jeszcze zróżnicowana niż w miastach. Poza tym kategorie te mogły mieścić w sobie ludność o zupełnie odmiennej pozycji społecznej, bowiem na przykład wolno urodzony rolnik mógł być zarówno drobnym właścicielem ziemskim, jak i dzierżawcą czy też nieposiadającym własnej ziemi robotnikiem najemnym.

Także wśród niewolników istniały różne grupy społeczne. Inaczej przedstawiała się sytuacja niewolników pracujących na małych działkach drobnych rolników czy też w dobrach municypalnych o średniej wielkości; ich liczba była bowiem stosunkowo niewielka, zaś z właścicielem łączył ich najczęściej stosunek patriarchalny. Zgoła odmienne było położenie niewolników pracujących w wielkiej liczbie w latyfundiach. W tych częściach Imperium, w których w okresie wczesnocesarskim nie rozpoczął się jeszcze proces koncentracji posiadłości ziemskich w rękach nielicznych właścicieli, na przykład w krajach naddunajskich, niezbyt zresztą liczni niewolnicy, stanowiący własność drobnych i większych rolników oraz posiadaczy ziemskich ze stanu dekurionów poszczególnych miast, często nie różnili się niemal od „wolnej” ludności rolnicznej. Najczęściej pracowali oni wspólnie ze swym panem lub członkami jego rodziny. Poza tym mogli oni zarówno zakładać własne rodziny, jak i wypracować sobie niewielki majątek. Położenie niewolników w wielkich dobrach ziemskich było natomiast najczęściej bardzo złe, mimo że również i w tym przypadku było ono zróżnicowane, nie mówiąc już o tym, że zarządcy dóbr, rekrutujący się spośród niewolników, nazywani vilici lub actores, tworzyli elitę warstwy wiejskiej ludności niewolniczej. Jest rzeczą znamienną, że takiego niewolnika jego krewni sławili jako agricola optimus, a poza tym, iż nierzadko funkcje te obejmowane były przez niewolników miejskich.

Jednakże zatrudnianie w latyfundiach rzeszy niewolników nie było w żadnym razie regułą. Na przykład w Afryce i Egipcie w prywatnych latyfundiach wielkich posiadaczy ziemskich oraz cesarskich dominiach pracowali głównie nominalnie wolni rolnicy. W Italii jednak praca niewolników w wielkich dobrach ziemskich była - przynajmniej w pierwszym wieku n.e. jeszcze zjawiskiem powszechnym. Najlepszym tego świadectwem jest dzieło Kolumelli o rolnictwie, pochodzące z lat sześćdziesiątych tegoż stulecia. Kolumella podzielał, ogólnie rzecz biorąc, stary pogląd Katona i Warrona, że maksymalny zysk z majątku ziemskiego osiągnąć można przy pomocy pracy niewolniczej. W celu podniesienia rentowności produkcji zalecał wprowadzenie maksymalnej specjalizacji pracy niewolników. Wprawdzie unikał on zbędnej brutalności, jednak swym niewolnikom kazał ciężko pracować, po części także - zgodnie ze starą metodą - skuwał ich łańcuchami i widział w nich jedynie narzędzia pracy. Jednakże w okresie pryncypatu poprawie uległa również sytuacja niewolników w latyfundiach. Pliniusz Młodszy, którego uznać można poniekąd za przedstawiciela następnej po Kolumelli generacji, stwierdzał, że ani w jego dobrach, ani też w majątkach sąsiednich nie skuwa się już niewolników łańcuchami. Na wsi oczywiście nie brak było również wyzwoleńców. Często zatrudniani byli oni w małych i średnich majątkach ziemskich, na przykład uprawiali działki rolników w Noricum oraz weteranów w Dalmacji i Panonii. W ogóle, jak się zdaje, niewolnicy należący

do drobnych rolników częściej byli wyzwalani niż servi w wielkich majątkach ziemskich. Jednakże wyzwalanie niewolników także w latyfundiach nie było praktyką nieznaną. Pliniusz Młodszy, jak wiadomo, obdarował wielkodusznie wolnością swych niewolników bez względu na ich zawód. Inskrypcja z I wieku n.e., pochodząca z italskiego Forum Livi, zawiera instrukcje właściciela ziemskiego ze stanu ekwickiego dla jego wyzwoleńców, pracujących w jego dobrach. Ogólnie rzecz biorąc jednak wyzwalanie niewolników na wsi, zwłaszcza w latyfundiach, było o wiele rzadsze niż w miastach. Kolumella mówi o manumissio w związku z jedną tylko sprawą, a mianowicie zaleca on nadawanie wolności tym niewolnicom, które wydały na świat więcej niż trójkę dzieci. Wyraka z tego, że wielcy posiadacze ziemscy jego pokroju nie mieli zwyczaju wyzwalania swych niewolników, a poza tym, że byli oni niezmiernie zainteresowani utrzymaniem liczebności swych niewolników na stałym poziomie, czemu służyć miały narodziny vernae. Przyjąć należy, że na wsi trudno było właścicielowi niewolników oczekiwać takich korzyści ekonomicznych i społecznych, płynących z faktu ich wyzwolenia, jak to było w mieście. Do prowadzenia działalności rzemieślniczej i kupieckiej konieczna była inicjatywa własna oraz pewna swoboda działania. Niewolnik mający nadzieję na swe wyzwolenie, a zwłaszcza posiadający wolność osobistą libertus, mógł znacznie lepiej spełnić owe warunki niż pozbawieni wszelkich perspektyw servi. Właścicielom majątków ziemskich czynniki te jawiły się natomiast ra-

czej jako przeszkoda. Jak bardzo nierentowne mogło być zatrudnianie wolnej siły roboczej, wynika wyraźnie z refleksji Pilniusza, iż majątek ziemski, który za czasów poprzedniego właściciela zdewastowany został w wyniku złej gospodarki przez coloni jako inbecilli cultores, musiał on przez dłuższy czas doprowadzać do porządku, posługując się przy tym niewolnikami. W okresie Cesarstwa jednakże z pokolenia na pokolenie coraz trudniejsze stawało się utrzymanie na stałym poziomie rzeszy niewolników, pokrywającej zapotrzebowanie latyfundiów na siłę roboczą. Już deklaracja Kolumelli, który matkom trojga niewolniczych dzieci obiecywał olbrzymią - w jego mniemaniu nagrodę świadczy o tym, że przyrost naturalny w rodzinach niewolniczych z trudem tylko pokrywał ubytki stanu niewolników. Wolni, lecz nieposiadający obywatelstwa rzymskiego mieszkańcy prowincji (peregrini) prawdopodobnie chętniej sprzedawali się w niewolę w miastach, gdzie mieli lepsze widoki na przyszłość. Ta kategoria ludności zresztą, dzięki systematycznemu rozprzestrzenianiu praw obywatelskich, stopniowo zanikała. Tak więc w okresie Cesarstwa na wsi następował stały - i jak się zdaje szybszy niż w mieście - spadek liczby niewolników. W latyfundiach coraz większą rolę odgrywać zaczął system kolonatu. Colonus był dzierżawcą niewielkiej działki, stanowiącej część dóbr ziemskich, którą uprawiał wraz ze swą rodziną (stąd jego żonę nazwano colona). Zobowiązany był on do płacenia właścicielowi majątku czynszu w pieniądzach lub w naturze. W niektórych prowincjach, zwłaszcza

w Afryce, a tam przede wszystkim w rozległych domenach cesarskich, stanowiących pod względem organizacji pracy wzorzec także dla latyfundiów prywatnych, system ten rozpowszechniony był w znacznym stopniu już w pierwszym wieku n.e. Cytowana wielokrotnie przez historyków inskrypcja z Henchir – Mettich, pochodząca z ostatnich lat panowania cesarza Trajana, poświadcza funkcjonowanie systemu kolonatu jako podstawy gospodarowania w dobrach cesarskich nie tylko w tamtym czasie, lecz - powołując się na wcześniejszą lex Manciana - już w epoce dawniejszej. System ten znany był od dawna również w Italii, lecz na przykład Kolumelli wydawał się znacznie mniej rentowny niż praca niewolnicza, tak że zalecał go stosować jedynie w dobrach, leżących na ziemiach mało urodzajnych, w których używanie kosztownych niewolników byłoby nieopłacalne. Począwszy od II wieku n.e. ta forma gospodarowania ziemią upowszechniła się jednak również w całej Italii. Większość coloni stanowili ludzie posiadający wolność osobistą, wśród których zdarzali się niekiedy również wyzwoleńcy. Jednakże w ów system dzierżawy włączeni zostali również niewolnicy, którzy już w pierwszym wieku n.e. jako quasi coloni żyli praktycznie w takich samych warunkach jak „właściwi” koloni. Nie różnili się oni od nich ani rodzajem wykonywanej pracy, ani też warunkami mieszkaniowymi. Niewolnicy, których uczyniono dzierżawcami nie byli też traktowani gorzej od „wolnych” coloni, na przykład, siłą rzeczy, nie można ich było już skuwać łańcu-

chami. Z drugiej strony natomiast szanse awansu społecznego poprzez zmianę miejsca zamieszkania oraz zawodu również w przypadku nominalnie „wolnych” kolonów nie były często lepsze niż szanse niewolników. Spowodowało to, iż tradycyjne różnice pozycji prawnej pomiędzy ludźmi wolno urodzonymi, wyzwoleńcami i niewolnikami w coraz większym stopniu traciły swe znaczenie społeczne. Koloni w wielkich majątkach ziemskich nie utworzyli jednak zupełnie homogenicznej warstwy ludności rolniczej, bowiem doszło do wykształcenia się nowych różnic społecznych. Tak więc inskrypcja z Henchir – Mettich poświadcza występowanie kilku kategorii robotników rolnych w dobrach cesarskich, a mianowicie „normalnych” coloni, czyli drobnych dzierżawców, następnie coloni inquilini, czyli osiadłych w majątku, nieposiadających ziemi rolników, zobowiązanych do wykonywania różnych prac oraz stipendiarii, innych rolników, mieszkających częściowo w majątku, częściowo zaś poza nim i zobowiązanych z kolei do świadczenia różnych prac na rzecz „normalnych” kolonów. W okresie pryncypatu niewolnicy i koloni stanowili, jak się zdaje, mniejszą część ludności wiejskiej Imperium Rzymskiego. Poszczególne części Cesarstwa zamieszkiwały inne liczne grupy ludności rolniczej, których skład zmieniał się w zależności od regionu. W większości prowincji żyli drobni właściciele ziemscy, których działki miały wartość mniejszą od minimum majątkowego, wymaganego od dekurionów w pobliskim mieście. Ów typ małego, samodzielnego

gospodarstwa rolnego, sławiony przez Wergiliusza w jego Georgikach, występował w okresie wczesnocesarskim także w Italii. Jak wynika z danych o wielkości majątków, zawartych w tablicach alimentacyjnych, jeszcze na początku II wieku istniały w okolicach miast Veleia i Benewentum, a więc na terenach różniących się niezmiernie od siebie, tj. na północnym stoku Apeninów oraz w Kampanii, liczne małe gospodarstwa rolne. Poza tym we wszystkich niemal częściach Imperium Rzymskiego żyły masy bardzo ubogich rolników, nieposiadających ani ziemi, ani też środków do życia. Starali się oni zabezpieczyć sobie egzystencję, pracując jako robotnicy dniówkowi i sezonowi u zamożnych rolników, w dobrach municypalnych oraz w latyfundiach. W wielu okolicach żyli pasterze, którzy, nawet w samej Italii, nie byli przyzwyczajeni do ludzi, a w każdym obcym dopatrywali się wroga. Dochodzili do tego jeszcze drobni kupcy, których nie brakowało także na wiejskich targach i przede wszystkim drobni rzemieślnicy, którzy albo we wsiach, albo też w warsztatach większych majątków ziemskich pracowali na przykład jako kowale lub też garncarze. Do ludności wiejskiej należeli na koniec także drobni dzierżawcy oraz więźniowie, pracujący w kopalniach. Bardziej jednolita struktura ludności wiejskiej Imperium Rzymskiego wykształciła się dopiero w okresie późnocesarskim, kiedy to w całym państwie rzymskim główną rolę odgrywać zaczęły: wielka własność ziemska oraz kolonat. Pod jednym wszakże względem położenie ludności wiejskiej było jednakowe w całym Im-

perium także w okresie wczesnocesarskim. We wszystkich jego częściach mianowicie uboższe i najuboższe grupy ludności wiejskiej stanowiły warstwy doświadczające największego ucisku społecznego. Spośród tych grup w najgorszym położeniu nie byli niewolnicy, którzy przedstawiali dla swego właściciela pewną wartość i byli przynajmniej regularnie odżywiani, lecz przede wszystkim masy nominalnie „wolnych” rolników, którzy pozbawieni byli wszelkich środków do życia, a w prowincjach często nie przysługiwała im nawet uprzywilejowana pozycja obywatela rzymskiego. Na przykład w Judei czy w Egipcie los „wolnej” ludności wiejskiej był znacznie gorszy niż położenie niewolników w dobrach Kolumelli. Filon sytuację tę przedstawia w bardzo czarnych kolorach. Ludność wiejska uciskana była olbrzymimi podatkami, jeśli zaś któryś z rolników zbiegł, znęcano się okrutnie nad członkami jego rodziny lub sąsiadami, często zamęczając ich na śmierć. Struktura stanowo – warstwowa i jej skutki Rekapitulując nasze rozważania na temat struktury społeczeństwa rzymskiego w tzw. epoce pryncypatu powiedzieć można, że obrazowo najlepiej byłoby przedstawić ją w formie piramidy. Wprawdzie przedstawienie takie nie odzwierciedla ani stopnia zróżnicowania liczebności poszczególnych warstw, ani też stałej fluktuacji w łonie społeczeństwa rzymskiego w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa, niemniej obrazuje ono pewne szczególnie ważne cechy charakterystyczne

rzymskiej hierarchii społecznej. Ponieważ, jak wiadomo, w państwie rzymskim nie istniały warunki umożliwiające istnienie niezależnego stanu średniego, stwierdzić można, że społeczeństwo to rozpadło się na dwie grupy, różniące się od siebie znacznie liczebnością, a mianowicie na warstwy wyższe i niższe. Senatorowie, ekwici oraz dekurioni nie będący ekwitami łącznie co najwyżej około 200 000 dorosłych mężczyzn - stanowili przy tym, nawet razem ze swymi żonami i dziećmi, nie więcej niż 1% ogólnej liczby ludności Imperium. Właściwa elita rządząca, do której wchodzili ludzie piastujący najwyższe urzędy senatorskie oraz grupa wysoko postawionych ekwitów, liczyła u schyłku doby augustowskiej jedynie około 160 osób, a w połowie II wieku mniej więcej dwa razy tyle. Większość członków warstw wyższych, których pozycja społeczna z uwagi na posiadany przez nich majątek, udział w sprawowaniu władzy oraz poważanie, które ich otaczało, była znacznie wyższa niż pozycja mas zwykłej ludności, wchodziła do któregoś z rzymskich ordines. Były to formy organizacji społecznej o wyraźnie wykształconym charakterze i korporatywnej strukturze. Tworzyły one pewną hierarchię, a przynależność do nich określały jednoznacznie kryteria, takie jak wielkość posiadanego majątku, sprawowane funkcje oraz prawo noszenia atrybutów danej godności. Owe formy organizacji traktować można - z uwagi na ich cechy charakterystyczne - jako stany. Zespalały one elitę społeczeństwa rzymskiego, przy czym zaznaczyć należy, że w społeczeństwie tym nie funkcjonował podział na

miejskie i wiejskie warstwy wyższe. Natomiast bogaci wyzwoleńcy oraz członkowie familia Caesaris, których do warstw wyższych kwalifikował jedynie ich majątek, a częściowo również ich wpływy polityczne, do owych zrzeszeń osób uprzywilejowanych, cieszących się w społeczeństwie rzymskim najwyższym poważaniem, nie byli przyjmowani nigdy. Jednakże wśród bogatych wyzwoleńców miejskich zaobserwować można było tendencję do tworzenia własnych organizacji (Augustales), będących imitacją organizacji stanowych. Również familia Caesaris stanowiła zrzeszenie osób, podobne swym charakterem do stanu i dające się zdefiniować zarówno prawnie, jak i funkcjonalnie. Niższe warstwy społeczne składały się z niezmiernie licznych i bardzo zróżnicowanych grup ludności miejskiej i wiejskiej. W przeciwieństwie do uprzywilejowanych ordines nie można ich w żadnym razie definiować jako stanów. Mówić raczej możemy o warstwach, przy czym nie należy ich tu rozumieć koniecznie jako grup ludności tworzących pewną hierarchię społeczną. Kryteriami przynależności do określonej warstwy był rodzaj działalności gospodarczej (warstwy miejskie i wiejskie) oraz pozycja prawna (ingenui, liberti, servi). Granice pomiędzy poszczególnymi warstwami przebiegały zatem wertykalnie, co oznacza, że mogły one jedynie po części określać pozycję społeczną jednostki. W przeciwieństwie do wyraźnie zhierarchizowanych warstw wyższych, w obrębie niższych warstw ludności nie funkcjonowały jednoznaczne linie podziału społecznego przebiegające horyzontalnie. Tak

więc z jednej strony pozycja ludzi, nalężących do jednej i tej samej warstwy niższej, mogła być krańcowo różna, z drugiej natomiast bardzo podobna być mogła pozycja członków różnych warstw niższych. Oczywiście model ten nie stanowi pełnego odbicia rzymskiego porządku społecznego w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa. Rzetelność nakazuje zwrócić uwagę na jego dwa słabe punkty. Z jednej strony przy konstruowaniu tego modelu decydujące znaczenie miały prawne i organizacyjne kryteria podziału, co spowodowało niedostateczne uwidocznienie się granic, przebiegających pomiędzy grupami społecznymi o różnych funkcjach i prestiżu, które niekoniecznie pokrywają się z liniami podziału pomiędzy dającymi się zdefiniować prawnie organizacjami i grupami osób. Biorąc za podstawę kryterium funkcjonalne oraz odpowiadające mu kryterium prestiżu społecznego, warstwy wyższe Imperium Romanum podzielić można na dwie zasadnicze grupy ludności, a mianowicie na municypalną elitę oraz arystokrację Imperium. Warstwę niższą elit municypalnych stanowili zrzeszeni we własnych organizacjach bogaci wyzwoleńcy (Augustales), wyższą natomiast „zwykli” dekurioni oraz urzędnicy miejscy, jak również dekurioni będący jednocześnie członkami stanu ekwickiego, nie sprawujący jednakże żadnych funkcji państwowych, a jedynie miejskie. Członkowie arystokracji Imperium natomiast pozostawali w służbie państwowej, obejmowali stanowiska polityczne i wojskowe lub też mieli przynajmniej przed sobą - jak przede wszystkim senatorowie, niepiastujący aktualnie żadnych urzędów -

taką perspektywę. Z arystokracji tej wyłoniła się jednak polityczno – militarna elita, do której wchodzili senatorowie i ekwici sprawujący najwyższe funkcje państwowe. Z drugiej strony natomiast przedstawiony powyżej model, uwypuklający różnice społeczne, istniejące pomiędzy poszczególnymi warstwami ludności rzymskiej, uznać można za jednostronny o tyle, że przyjmuje on za najważniejszą cechę społeczeństwa jego stratyfikację. Rzeczywistość społeczną państwa rzymskiego determinowało jednakże nie tylko funkcjonowanie w ramach społeczeństwa pewnej hierarchii, lecz także istnienie niezmiernie ważnych powiązań osobistych pomiędzy ludźmi o różnej pozycji społecznej, na przykład w obrębie familia pomiędzy niewolnikiem a jego panem; w gminach miejskich - pomiędzy plebejskim klientem a jego patronem - członkiem municypalnej elity, lub też na wsi - pomiędzy robotnikiem rolnym a właścicielem majątku ziemskiego. Podczas gdy członkowie rzymskich ordines posiadali poczucie wzajemnej przynależności oraz odrębności od innych grup, tworzących rzymską hierarchię społeczną, to ludność warstw niższych związana była bardziej ze swymi patronami czy też byłymi panami niż ze sobą. Niemniej rozwarstwienie społeczeństwa rzymskiego i wynikające z niego różnice społeczne, będące rezultatem działania przedstawionych wyżej w sposób szczegółowy mechanizmów, były faktami, których znaczenia nie można nie doceniać, tym bardziej, że w oczach ówczesnych pisarzy ten rodzaj podziału społeczeństwa - na bogatych i biednych lub też na grupy zdefiniowane w inny spo-

sób, różniące się jednakże między sobą statusem społecznym - uchodził za decydujący. Zgodnie z tym, co powiedziane zostało powyżej, społeczeństwo rzymskie w dwu pierwszych wiekach istnienia Cesarstwa, jak i zresztą w innych epokach historii rzymskiej, należałoby raczej określić jako strukturę stanowo – warstwową. Przy definiowaniu rzymskiego ustroju społecznego żadnego zastosowania nie znajduje natomiast pojęcie klasy. Podstawą istnienia danej klasy społecznej jest wspólny dla wszystkich jej członków stosunek do procesu produkcji. W uproszczonej formie wyrazem tego stosunku byłby fakt posiadania lub też nieposiadania środków produkcji (w odniesieniu do społeczeństwa antycznego za środki takie uznać należałoby ziemię uprawną, a prócz tego warsztaty rzemieślnicze wraz z ich wyposażeniem), podział pracy oraz rozdział wypracowanych dóbr. Gdyby społeczeństwo rzymskie okresu pryncypatu było społeczeństwem klasowym, to musiałoby się ono dzielić na dwie klasy, a mianowicie na klasę wyższą, której członkowie posiadaliby środki produkcji, nie braliby bezpośredniego udziału w procesie produkcji i żyliby z pracy innych ludzi, oraz klasę niższą, której przedstawiciele nie posiadaliby ani ziemi uprawnej, ani też własnych środków, umożliwiających im prowadzenie działalności rzemieślniczej, a prócz tego braliby bezpośredni udział w procesie produkcyjnym, a owoce swej pracy oddawaliby klasie wyższej. Takim kryteriom ekonomicznym odpowiadać mogłyby w znacznej mierze poszczególne grupy społeczeństwa rzymskiego. Se-

natorów mianowicie przyporządkować można bez trudu typowi pierwszemu, niewolników w latyfundiach zaś typowi drugiemu. Jednakże taki model klasowy nie odzwierciedla całej rzeczywistości społecznej państwa rzymskiego. Przede wszystkim oprócz klasy wyższej i niższej należałoby tu jeszcze wprowadzić pojęcie klasy pośredniej, której członkowie mimo posiadania środków produkcji byliby bezpośrednimi producentami. Zaliczyć do niej trzeba by na przykład niezależnych rolników, którzy posiadali własną ziemię, kolonów dysponujących przynajmniej ziemią dzierżawioną, a poza tym jeszcze rzemieślników - właścicieli małych warsztatów. Rozstrzygający jest tu jednak fakt, że kryterium ekonomiczne nie było w żadnym razie jedynym kryterium podziału społeczeństwa rzymskiego. Niezmiernie ważną rolę odgrywała bowiem również pozycja społeczno – prawna jednostki, która nie zawsze odpowiadała jej pozycji ekonomicznej. Członkowie stanu dekurionów w miastach byli nierzadko rolnikami, uprawiającymi własnymi rękami swą ziemię. Przynależność do stanu uprzywilejowanego, wiążące się z nią piastowanie urzędów miejskich, a także poważanie, jakim się dzięki temu cieszyli, powodowały, iż zaliczani byli oni jednak do warstw wyższych społeczeństwa rzymskiego. Z drugiej strony natomiast wyzwoleńcy pokroju Trymalchiona, mimo że wykazywali wszystkie cechy, charakteryzujące członków „klasy panującej”, posiadali bowiem środki produkcji, nie brali bezpośredniego udziału w procesie produkcji i żyli z pracy rąk podległych im ludzi, nie mieli jednakże dostępu do

żadnego ze stanów uprzywilejowanych, możliwości piastowania wyższych urzędów, nie cieszyli się także w społeczeństwie szacunkiem. Tak więc określenie społeczeństwa rzymskiego okresu pryncypatu mianem społeczeństwa klasowego (nie wspominając już w ogóle o „społeczeństwie właścicieli niewolników”) stałoby w sprzeczności ze stanem faktycznym. Było to bowiem społeczeństwo stanowo – warstwowe o bardzo swoistej strukturze, które mimo pewnych cech wspólnych różniło się znacznie od innych społeczeństw sprzed rewolucji przemysłowej. Swoistość owej struktury obrazuje nam, jak dalece elastyczny mógł być rzymski ustrój społeczny w epoce pryncypatu. Ponieważ w prowincjach model stanowo – warstwowy albo został przejęty w pełni, albo też przynajmniej zdeterminował kierunek rozwoju społecznego, z biegiem czasu niegdysiejsi „nie–Rzymianie” uzyskali dostęp do najwyższych urzędów państwowych, zaś Italikowie w coraz to większym stopniu tracili swe dawne znaczenie. Tego rodzaju drożności systemu społecznego nie należy jednak mylić z mobilnością wertykalną, ^tzn. możliwością poprawy lub też pogorszenia przez jednostkę jej pozycji społecznej albo w obrębie jednej i tej samej warstwy społecznej, albo też poprzez zmianę swej przynależności stanowej. Szanse na awans społeczny jednostki determinowane były w sposób bardzo wyraźny przez granice przebiegające w ramach piramidy społecznej. Bardzo duże możliwości miały osoby posiadające już określone przywileje. Jeżeli potrafiły one zręcznie zainwestować

posiadany przez siebie majątek, a także - w ramach municypalnego, ekwickiego czy też senatorskiego cursus honorum - wspinać się na coraz to wyższy szczebel kariery urzędniczej, to ich pozycja społeczna stać się mogła znacznie korzystniejsza, jak to było na przykład w przypadku Pliniusza Młodszego, który do dóbr odziedziczonych dokupił nowe, a po sprawowaniu kolejnych urzędów senatorskich doszedł do godności konsula. Szczególnej trudności nie przedstawiało również wspięcie się ze stanu dekurionów którejś z gmin do stanu ekwickiego, a następnie do stanu senatorskiego. Awans taki możliwy był w ciągu jednego lub też dwu pokoleń. Wielu ludzi bogatych z łatwością pokonywało kolejne bariery minimum majątkowego wyznaczonego dla członków poszczególnych rzymskich ordines. Z drugiej strony natomiast z uwagi na częstą bezdzietność rodzin senatorskich i ekwickich konieczne było stałe zasilanie tych stanów. Stan dekurionów traktowany był zatem jako naturalne źródło pozyskiwania nowych ekwitów, stan ekwicki natomiast - nowych senatorów. Podobnych możliwości awansu społecznego nie brak było bynajmniej także w ramach warstw niższych, zwłaszcza w miastach. Ponieważ do tej samej kategorii ludności należeli tutaj często ludzie różniący się znacznie statusem społecznym poprawa własnej pozycji w ramach takiej kategorii - głównie dzięki zręczności i szczęściu w działalności gospodarczej - była rzeczą całkowicie możliwą. Dotyczyło to zarówno rzemieślników miejskich, którzy potrafili wypracować sobie majątek, jak i niewolników na wsi, którzy mieli szansę, by

awansować do funkcji zarządcy majątku. Dzięki luźniejszej strukturze warstw niższych, zmiana statusu ich członków możliwa była - zwłaszcza w miastach - już niejako z samego założenia, bowiem niewolnicy często otrzymywali wolność, a dzieci wyzwoleńca urodzone po akcie jego manumissio traktowane były już jako wolno urodzone. Wpływu mobilności społecznej na kształtowanie się rzeczywistości społecznej państwa rzymskiego w okresie pryncypatu nie należy jednakże przeceniać. Ludzie, którym udało się faktycznie skorzystać z przedstawionych wyżej możliwości, stanowili ogólnie rzecz biorąc mniejszość, na wsi była to przypuszczalnie grupa bardzo nieliczna. Na przykład spośród około dziewięćdziesięciu ekwitów, którzy co roku obejmowali stanowisko prefekta kohorty, stanowiące najniższy szczebel ekwickiej kariery oficerskiej, tylko dwie trzecie awansowało do funkcji trybuna wojskowego, zaś zaledwie jedna trzecia wspinała się na trzeci szczebel tej kariery, którym było stanowisko praefectus alae. Sprawą niezmiernie ważną było jednakże to, że bardzo trudno było przekroczyć główną linię podziału społecznego, przebiegającą pomiędzy warstwami niższymi i wyższymi. Temu, kto nie posiadał środków materialnych, umożliwiających prowadzenie działalności gospodarczej, nie zawsze udawało się zgromadzić je dzięki pracowitości i innym przymiotom osobistym. Dotyczyło to zwłaszcza niższych warstw ludności wiejskiej, bowiem na wsi stosunki własnościowe były bardziej stabilne niż w mieście. Oczywiście awans społeczny

był możliwy również na wsi. Potwierdza to słynna inskrypcja z miasta Mactar (III w. n.e.), w której niegdysiejszy skromny robotnik rolny z dumą donosi o owocach swej ciężkiej pracy. Pochodził on z rodziny bezmajętnej, przez 12 lat wynajmował się do pracy przy żniwach jako robotnik sezonowy, przez dalszych 11 lat jako przodownik. Dzięki swej pracy stał się właścicielem ziemskim, a dzięki temu dekurionem w swym rodzinnym mieście, by na koniec zostać nawet duumvirem (czyli - w kategoriach dzisiejszych - burmistrzem). Kariera taka nie była zapewne jednak zjawiskiem zbyt częstym, tym bardziej, że robotnikowi najemnemu nieposiadającemu własnej ziemi niezwykle trudno było zaoszczędzić sumę równą minimum majątkowemu, wyznaczonemu dla stanu dekurionów, nawet biorąc pod uwagę minimum najniższe, obowiązujące w małych miastach. Dojść do pieniędzy było znacznie łatwiej, wykonując zawody miejskie, jednakże także w mieście istniały granice awansu społecznego, wyznaczone głównie przez osobiste pochodzenie oraz pozycję jednostki. Często stanowiły one przeszkodę w zintegrowaniu się ludzi, odnoszących sukcesy na polu gospodarczym, zwłaszcza bogatych wyzwoleńców, z warstwą wyższą. Jak wynika z tego, w okresie pryncypatu, w przeciwieństwie do stosunków panujących w nowoczesnych społeczeństwach industrialnych, z rzadka jedynie zdarzało się, aby ktoś z samych dołów społecznych wspiął się na najwyższe szczeble społecznej piramidy. Droga życiowa najznakomitszych członków familia

Caesaris czy też bogatych wyzwoleńców, jak Trymalchion, który powiedział o sobie, że z żaby przeobraził się w króla, nie stanowi żadnego dowodu nieograniczonej mobilności społecznej, bowiem również i te osoby odczuwały istnienie barier społecznych. Poza tym karierę swą zawdzięczały one nie tylko własnym zdolnościom, lecz również osobistemu szczęściu, tzn. dużym spadkom po bezdzietnych właścicielach, jak również faktowi przynależności do grona niewolników cesarskich - dzięki urodzeniu w familia Caesaris lub też zakupieniu ich na zlecenie cesarza na rynku niewolników. Jedyną zinstytucjonalizowaną możliwością awansu z dołów społecznych na szczyt społecznej piramidy była kariera centurionów, którzy dzięki sprawowaniu funkcji primipilusa weszli do stanu ekwickiego. Jednakże na przykład w połowie II wieku było równocześnie jedynie około 2000 centurionów, z których tylko mniej więcej jednej trzeciej udało się dzięki primipilatowi awansować do godności ekwity, zaś niespełna dziesięciu dojść do wyższych urzędów ekwickich. Kariera późniejszego cesarza Pertinaksa, syna wyzwoleńca, który - nie posiadając żadnego majątku trudnił się początkowo nauczaniem, dzięki protekcji przyjęty został do stanu ekwickiego i wyróżniwszy się swymi świetnymi zdolnościami militarnymi otrzymał godność senatora, następnie wszedł do grona najznakomitszych konsulów, by na koniec - po upadku Kommodusa - zostać obrany cesarzem, była absolutnym wyjątkiem, możliwym jedynie dzięki zaistnieniu nowych warunków w wyniku kryzysu polityczno – militarnego

Imperium w drugiej połowie II wieku. W okresie wcześniejszym podobna kariera mogła się stać udziałem jakiejś rodziny na przestrzeni kilku pokoleń. Witeliusze na przykład pochodzili - jak podaje tradycja - od pewnego wyzwoleńca, który trudnił się szewstwem. Jego synowi udało się już u schyłku republiki zgromadzić dzięki licytacjom pewien majątek. Poślubił on pewną prostytutkę i z tego małżeństwa urodził się syn, który później przyjęty został do stanu ekwickiego, a za panowania cesarza Augusta piastował także urząd cesarskiego prokuratora. Ekwita ów miał czterech synów, z których każdy był senatorem, jeden zaś trzykrotnym konsulem i jako taki należał do grona najznakomitszych mężów rzymskich. Jego synem był natomiast Aulus Witeliusz, cesarz rzymski. Mimo wszystkich ograniczeń i uwarunkowań rzymski system społeczny stwarzał jednakże wielorakie szanse awansu społecznego, które skłaniały ludzi przynajmniej do podejmowania prób ich wykorzystania. Owa elastyczność przyczyniła się w znacznej mierze do jego stabilności i siły. Z drugiej strony natomiast degradacja społeczna, która wywołać mogła szczególne rozgoryczenie osób nią dotkniętych, była w warunkach konsolidacji wewnętrznej Imperium w okresie pryncypatu zjawiskiem stosunkowo rzadkim. W sposób masowy dotyczyła ona co najwyżej mieszkańców prowincji w pierwszym okresie po ich podbiciu, w okresie Cesarstwa były to więc grupy coraz mniej liczne. Wprawdzie nigdy nie brakowało rodzin zubożałych i zadłużonych, zwłaszcza wiejskich, które na przykład zmuszone

były do sprzedawania własnych dzieci w niewolę, lecz niezmiernie rzadko degradacją taką dotknięte były jednocześnie szersze warstwy ludności. W przypadku kataklizmów, jak na przykład wielkiego trzęsienia ziemi, które miało miejsce w 17 roku n.e. w Azji Mniejszej, z pomocą poszkodowanej ludności przychodził skarb cesarski. Niezmiernie duże znaczenie miał także fakt, że raz przyznane przywileje, jak wolność osobista, prawa obywatelskie oraz przynależność do danego ordo, odbierane były bardzo rzadko, przeważnie jedynie w przypadku popełnienia przestępstwa, zaś potomkowie osób przywileje te posiadających dziedziczyli je, ^tzn. wolność osobistą i prawa obywatelskie automatycznie, przynależność stanową przeważnie co najmniej faktycznie. Już z samej istoty rzymskiego ustroju społecznego okresu pryncypatu wynika, dlaczego w czasie tym konflikty i napięcia społeczne nie doprowadziły do wybuchu żadnych otwartych buntów i rewolt. Tak samo, jak w okresie późnorepublikańskim i wówczas nie istniały - już z samego założenia - przesłanki dla walk klasowych. Poszczególne grupy ludności w ramach warstw niższych związane były w różnej formie z warstwami wyższymi, a co za tym idzie ich interesy były niejednokrotnie krańcowo różne. Jednocześnie w obrębie warstw niższych nie funkcjonowały żadne jednoznaczne linie podziału społecznego. Nie istniały więc przesłanki dla powstania pewnej ponadregionalnej klasy, która mogłaby się stać nośnikiem ideologii rewolucyjnej, tym bardziej, że liczne grupy ludności warstw niż-

szych w różnych częściach Imperium bardziej solidaryzowały się ze swymi domini i patroni niż z ludnością o podobnej sytuacji społecznej w innych regionach. Ogólnie rzecz biorąc rzymski system władzy w okresie pryncypatu był tak silny, zaś stosunki wewnętrzne Imperium tak dalece skonsolidowane, że ujawnienie się istniejących napięć społecznych w formie otwartego konfliktu nie było po prostu możliwe. Cesarstwo stanowiło ramy polityczne najbardziej zdolne do tego, by zespolić - rządzone przez arystokrację – społeczeństwo rzymskie w skali całego Imperium. Był to jednolity i stabilny system władzy, odpowiadający w największym stopniu interesom warstw wyższych. Dzięki rozbudowie regularnej administracji państwowej oraz utrzymywaniu stałych armii w sile 350 do 400 tysięcy ludzi, stworzony został aparat władzy, gwarantujący stałą i jednolitą kontrolę poddanych i zapewniający - w przeciwieństwie do chaosu okresu późnorepublikańskiego - polityczną stabilizację. Jednocześnie aparat ów - dzięki jednolitym normom sprawowania władzy oraz centralnej kontroli, której podlegali urzędnicy - był także mniej uciążliwy dla mas. Poza tym udział w rządach członków warstw wyższych opierał się na określonym systemie proporcjonalno – hierarchicznym. Podczas gdy w okresie późnorepublikańskim władzę przejmowało coraz to inne ze zwalczających się wzajemnie ugrupowań oligarchicznych, a udział w rządach innych członków warstw wyższych, na przykład większości ekwitów, był nieznaczny, rozdział funkcji publicznych pomiędzy ordo senatorius, ordo equester

oraz ordines decurionum pod rządami cesarzy stanowił odbicie społecznej rzeczywistości Imperium. Jednocześnie Cesarstwo zapewniło społeczeństwu rzymskiemu normy etyczno – ideologiczne, stanowiące - nie tylko dla wyższych warstw społecznych, lecz również dla szerszych mas ludności - jednolity system odniesienia. Normy te opierały się na zmodyfikowanej tradycji religijno – moralnej Rzymu, dostosowanej do wymogów Cesarstwa, czego przejawem był przede wszystkim kult władcy oraz moralny obowiązek zachowania lojalności wobec cesarza. W ramach poszczególnych grup społecznych kult osoby cesarskiej pielęgnowany był przez wywodzących się z nich kapłanów. Tak więc sodales Augustales oraz członkowie innych kolegiów kapłańskich byli senatorami, zaś najwyższymi kapłanami w prowincjach przeważnie ekwici. W miastach funkcjonowali municypalni flamines ze stanu dekurionów, Augustales z kręgu najbogatszych wyzwoleńców, a także magistri i ministri larów cesarskich, którymi byli mniej znaczący wyzwoleńcy oraz niewolnicy. Jednakże prócz prowincji wschodnich, których religijny kult władcy miał długą tradycję, kult osoby cesarskiej nie był w stanie zaspokoić głębokich potrzeb religijnych. Jednakże wcześniej już nie to było celem religii rzymskiej. Najważniejszą jej funkcją było niezmiennie tworzenie norm postępowania, których celem było skłonienie poddanych do podporządkowania się interesom państwa. Owa etyka polityczna stanowiła istotę religii rzymskiej także pod rządami cesarzy. O tym, jak dalece rozpowszechniły się w całym Impe-

rium rzymskie normy postępowania, świadczy upodobanie, z jakim wymieniano w inskrypcjach tradycyjne wartości rzymskie. W okresie wczesnocesarskim nie istniał żaden wyraźny alternatywny system odniesienia, niewolnicy na przykład pielęgnowali najczęściej kulty mniej lub bardziej rozpowszechnione wśród członków warstw wyższych. Dlatego też nielicznym zdeklarowanym przeciwnikom rzymskiego systemu władzy, którymi byli zwłaszcza przedstawiciele pewnych kierunków filozoficznych oraz sekt, nie udawało się niemal zupełnie podburzyć ludności rzymskiej przeciwko władzy. Z uwagi na potęgę Cesarstwa każda próba buntu przeciwko rzymskiemu systemowi władzy już z góry skazana była na niepowodzenie. Przekonanie to sformułował dobitnie Flawiusz Józef. Z drugiej strony w okresie pryncypatu istniało znacznie mniej powodów do niepokojów społecznych niż w dwu ostatnich wiekach istnienia republiki, mimo że stan idealnej harmonii społecznej, który opiewał Eliusz Arystydes w swej Pochwale Rzymu pozostawał nadal jedynie w sferze pobożnych życzeń. Dzięki nowemu systemowi udziału w sprawowaniu władzy członków warstw wyższych w okresie cesarstwa w ich obrębie nie było takich konfliktów, których by nie można było rozwiązać środkami pokojowymi. Plebs miejski był zaopatrywany w żywność dość regularnie. Niewolników traktowano obecnie znacznie lepiej niż dawniej, a poza tym bardzo często nadawano im wolność. Nawet masy ludności rolniczej, wśród nich także niezmiernie buntownicza początkowo

ludność wiejska na niektórych terenach, podbitych dopiero za czasów Augusta, na przykład w północnej Dalmacji i południowej Panonii, czerpały pewne korzyści społeczne z postępującego procesu romanizacji i urbanizacji. Niemniej również w okresie pryncypatu dochodziło sporadycznie do - odosobnionych czasowo i regionalnie oraz zróżnicowanych pod względem przyczyn niepokojów społecznych lub wybuchów otwartych konfliktów społecznych, w których nie brak było również podłoża społecznego. Ruchy te miały jedną tylko cechę wspólną, niezmiernie jednakże ważną dla zrozumienia istoty konfliktów społecznych okresu cesarstwa. Ich inspiratorami były mianowicie przeważnie grupy ludności, których położenie ze szczególnych i - w skali całego społeczeństwa - nietypowych powodów było niezmiernie ciężkie. W przeciwieństwie do schyłku republiki los niewolników w okresie pryncypatu nie stanowił już powodu do wybuchu wielkich powstań niewolniczych. Niemniej pojedyncze przypadki złego traktowania niewolników, zwłaszcza w latyfundiach, mogły prowadzić nadal jeszcze do wybuchu otwartego buntu. Na przykład senator Larcjusz Macedon, współczesny Pliniuszowi, z powodu swego okrucieństwa zraniony został śmiertelnie przez swych niewolników. Za czasów Nerona pewien niewolnik zamordował prefekta miasta Pedaniusza Sekundusa; Tacyt opisując to zdarzenie podaje dwie przyczyny, stało się tak mianowicie albo dlatego, że właściciel odmawiał swemu niewolnikowi tak bar-

dzo powszechnego prawa do wyzwolenia, albo też z zazdrości. Zgodnie z tym, co nam wiadomo, regularne powstania niewolników wybuchły jedynie w 24 roku n.e. w Apulii oraz sąsiedniej Kalabrii, a także w roku 54 n.e. ponownie w Kalabrii. Były to tradycyjne tereny ruchów niewolników, zamieszkiwane przez wielu pasterzy, których położenie było szczególnie ciężkie, a jednocześnie wymykali się oni spod wszelkiej kontroli. Zazwyczaj jednak wyrazem oporu poszczególnych niewolników wobec ich właścicieli była co najwyżej ucieczka, zwłaszcza z latyfundiów. Poza tym do niepokojów dochodzić mogło także wśród plebsu poszczególnych miast. Zdarzało się to wówczas, gdy odczuwał on niezadowolenie z powodu niedostatecznego zaopatrzenia w żywność. Filostratos opisuje wybuch takich niepokojów u schyłku I wieku n.e. w pamfilijskim Aspendos. Przyczyną była klęska głodu, spowodowana tym, że wielcy właściciele ziemscy magazynowali zboże, by je następnie eksportować. Również Dion z Prusy relacjonuje, że mniej więcej w tym samym czasie omal nie stracił życia wraz z właścicielami ziemskimi w swym mieście rodzinnym, bowiem motłoch podejrzewał ich o podniesienie ceny zboża. Również od Diona dowiadujemy się, że w głównym mieście Cylicji, Tarsos, wybuchły starcia zbrojne pomiędzy członkami lokalnego stanu dekurionów i podburzonymi przez cyników masami, przede wszystkim „płóciennikami”, którzy nie będąc obywatelami miasta czuli się upośledzeni. O tym, jak łatwo było wzburzyć właśnie masy ludności rzemieślniczej w dużych miastach Azji Mniej-

szej, świadczy zdarzenie, którego uczestnikami byli apostoł Paweł i wytwórcy przedmiotów srebrnych z Efezu. Wszystkie te niepokoje nie były jednak w stanie zagrozić Rzymowi. Konieczne było co najwyżej użycie środków policyjnych. Inaczej przedstawiała się natomiast sprawa w przypadku masowych buntów uciskanej ludności prowincji przeciwko władzy Rzymu. Stanowiły one dla Imperium Romanum duże niebezpieczeństwo, na przykład w roku 69 n.e. powstanie Trewerów i Batawów, które udało się stłumić dopiero w wyniku intensywnych i długotrwałych działań wojennych. Oczywiście, podobnie jak swego czasu w przypadku buntu italskich sojuszników i ludności prowincji przeciwko rzymskiej republice, ruchy te nie miały charakteru społecznego. Wywołane były one głównie politycznymi, militarnymi lub też ekonomicznymi posunięciami Rzymu, dotykającymi w równym stopniu całkowicie różnych warstw ludności. W powstaniu, które wybuchło w Galii w roku 21 n.e. w wyniku olbrzymiego wyzysku ekonomicznego prowincji galijskich, udział brała zarówno plemienna arystokracja, jak i jej rolnicza klientela oraz niewolnicy. W roku 69 na czele powstania Trewerów i Batawów stanęła ich arystokracja. Jednakże motywy społeczne odgrywały pewną rolę także w przypadku tych ruchów, tak samo, jak w okresie późnorepublikańskim w przypadku powstań Italików i ludności prowincji. Większość zwolenników oporu przeciw Rzymowi stanowiła zawsze prosta ludność wiejska, bowiem ona właśnie w prowincjach najdo-

tkliwiej odczuwała ciężar rzymskiego panowania, gdyż członkom lokalnych elit nie trudno było wejść w kompromis z Rzymianami. Wcielanie siłą do rzymskiego wojska Batawów przez Witeliusza, co w 69 roku doprowadziło do powstania tego plemienia przeciwko Rzymowi, dotknęło najbardziej masy zwykłej ludności w znacznie mniejszym stopniu natomiast warstwy wyższe. Podczas gdy Juliusz Cywilis, członek najwyższej arystokracji plemiennej stanął na czele powstania, jego bliski krewny Juliusz Briganticus, walczył jako oficer w randze ekwity po stronie Rzymian. Najbardziej wyraźne są społeczne motywy wielkiego powstania w Judei (66–70 rok n.e.). Powstanie to wywołane było posuniętym do ostatnich granic uciskiem żydowskiej ludności Palestyny. Masy powstańcze rekrutowały się spośród szczególnie zdeterminowanych rolników. Najbardziej radykalne ich grupy dążyły nie tylko do wyzwolenia się spod rzymskiego jarzma, lecz również do obalenia władzy ich własnych najwyższych kapłanów i właścicieli ziemskich. Jednakże również i te powstania nie były w stanie zachwiać podstaw rzymskiego ustroju społecznego. Kryzys modelu społecznego z okresu Cesarstwa miał zupełnie inne korzenie.

6 Kryzys Imperium Rzymskiego a przemiany struktury społecznej Kryzys Imperium Romanum a społeczeństwo rzymskie Gdy Eliusz Arystydes wygłaszał w roku 143 n.e. swą pochwałę Rzymu, był przekonany, że za jego czasów Imperium Rzymskie osiągnęło najwyższy stopień swej doskonałości. O wojnach bowiem wówczas nawet nie myślano, świat, że tak powiem, ustawicznie świętował, a miasta prześcigały się po prostu w piękności i świetności. Upłynęło nieco ponad dwadzieścia lat, a państwo rzymskie toczyło na swej północnej granicy wojnę obronną, wojnę najstraszliwszą od niepamiętnych czasów. Rządy cesarza Marka Aureliusza (161– 180) jawiły się potomnym jako epoka, w której bez tego władcy profecto quasi uno lapsu ruissent omnia status Romani. Kasjusz Dion uważał zgon tego cesarza za cezurę oddzielającą rzymski wiek złoty od epoki żelaza i rdzy, którą zapoczątkowało jedynowładztwo Kommodusa (180–192) oraz przemiany w strukturze władzy za rządów Septymiusza Sewera (193–211) i jego następców. Za czasów Filipa Araba (244–249) pewien postronny obserwator miał się wyrazić o Imperium Rzymskim jako o chorym i rozkładającym się ciele, a także jako o okręcie, który zabłąkawszy się we mgle tonął, nie mając znikąd ratunku. W kilka lat później św. Cyprian widział już nadciągający koniec świata, zaś za rządów cesarza Waleriana (253–260) oraz za jedynowładztwa Galliena (260–268) upadek Imperium Rzym-

skiego w wyniku najazdów plemion barbarzyńskich oraz rozkładu wewnętrznego zdawał się sprawą już przesądzoną. Mówić przy tym można o powszechnym kryzysie Imperium Rzymskiego. Jako najważniejsze czynniki, które kryzys ten konstytuowały, wymienić należy: labilność dotychczasowego porządku społeczno – politycznego Rzymu, dynamiczność przemian struktur, które niegdyś legły u podstaw tego porządku, oraz przekonanie (lub też przynajmniej odczucie) ówczesnych ludzi, że ich czasy charakteryzują się - w przeciwieństwie do okresu wcześniejszego - labilnością i intensywnością przemian. Wprawdzie po śmierci Galliena, pod rządami wielkich cesarzy, których na tron wyniosło wojsko, tzn. Klaudiusza II (268–270), Aureliana (270–275), Probusa (276–282), a zwłaszcza Dioklecjana (284–305), państwo rzymskie ponownie osiągnęło stan stabilizacji wewnętrznej, nie była już ona jednak oparta na dawnych, tradycyjnych podstawach. Kryzys nie rozpoczął się równocześnie we wszystkich częściach Imperium i w każdej z nich jego skutki były nieco inne. Egipt i Afryka na przykład, które w znacznej mierze uchroniły się przed najazdami barbarzyńców i w których wielka własność ziemska i kolonat upowszechniły się w rolnictwie jeszcze przed III wiekiem, zostały nim dotknięte w mniejszym stopniu niż choćby Hiszpania czy Syria. W prowincjach naddunajskich, zwłaszcza w Panonii, Mezji i Dacji, za czasów dynastii Sewerów gospodarka kwitła bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Tym dotkliwiej jednak prowincje te odczuwały kryzys w następnych dziesięciole-

ciach. Niemniej proces przemian dokonywał się w całym Imperium Rzymskim. Zostały nim objęte wszystkie dziedziny życia. Doprowadził on do znacznego przekształcenia rzymskiej struktury społecznej. Jego wynikiem było nie tylko silne rozwarstwienie, lecz także wykształcenie się modelu społeczeństwa rzymskiego. Był to więc proces niezmiernej wagi, który pod tym względem porównać można jedynie ze zmianami strukturalnymi, które dokonały się w państwie rzymskim w II wieku p.n.e. Jego doniosłość przeczuwana była po części już za czasów dynastii Sewerów. Skutki kryzysu wewnętrznego Rzymu skłoniły Tertulliana do stwierdzenia, że humiles sublimitate, sublimes humilitate mutantur. Także Kasjuszowi Dionowi przyszło dożyć czasów, w których hierarchia społeczna Rzymu postawiona została na głowie. Kryzys ów był kryzysem totalnym. Jego najdobitniejszym wyrazem była katastrofalna sytuacja zewnętrzna Rzymu. Po krótkim okresie wytchnienia, który Imperium zawdzięczało udanej kontr ofensywie cesarza Marka Aureliusza na plemiona germańskie, począwszy od panowania Sewera Aleksandra (222–235) i Maksymina Traka (235–238) zawierucha wojenna nie ustawała. Spowodowana była ona zarówno atakami Germanów i ich sprzymierzeńców na prowincje nadreńskie i naddunajskie, jak i ekspansjonistyczną polityką odradzającego się państwa perskiego wobec rzymskich prowincji wschodnich. Takie wydarzenia, jak śmierć cesarza Decjusza (249–251) w wojnie z Gotami, wzięcie przez Persów do niewoli cesarza Wale-

riana w dziewięć lat później, najazdy plemion barbarzyńskich na Germanię, Galię, Hiszpanię, kraje nad dunajskie i bałkańskie, na Azję Mniejszą, Kapadocję oraz Syrię za czasów Galliena, a poza tym wtargnięcie Germanów do Italii za czasów Aureliana, wyznaczają jedynie momenty największych klęsk Rzymu w czasie ustawicznych wojen obronnych. Równie katastrofalna była sytuacja wewnętrzna Rzymu. Kolejni cesarze rozszerzyli do maksimum zakres swej władzy. W warunkach nowego systemu politycznego, tzn. dominatu, państwo przekształciło się we wszechwładną instytucję, żądającą od poddanych całkowitego posłuszeństwa i podporządkowująca ich sobie niejednokrotnie z wielką bezwzględnością. Jednocześnie władza poszczególnych cesarzy stawała się coraz bardziej labilna. W okresie dzielącym śmierć Marka Aureliusza, który umarł w sposób całkowicie naturalny od abdykacji Dioklecjana każdego kolejnego cesarza na tron wynosiła zbrojna przemoc, na przykład bunty wojska lub wojny domowe, i każdy z nich także w taki sposób był z niego strącany. Fakty takie, jak wojny pomiędzy pretendentami do tronu po zamordowaniu Kommodusa, krwawy koniec sześciu cesarzy w samym tylko roku 238, ustawiczne pojawianie się uzurpatorów oraz powstanie za czasów Galliena separatystycznych państw w prowincjach galijsko – germańskich, nad środkowym Dunajem, a także na Wschodzie, wyznaczają z kolei momenty najgłębszego kryzysu życia wewnętrznego Imperium. Owa labilność Cesarstwa była bezpośrednim następstwem dominującej pozycji wojska, zwłaszcza

wielkich armii prowincjonalnych w Panonii, Mezji, nad Renem, w Kapadocji oraz Syrii. Wzrostowi znaczenia wojska towarzyszyły radykalne przemiany dotychczasowej struktury władzy. Głęboki kryzys przeżywała także gospodarka Imperium. Święty Cyprian przedstawiał około roku 253 sytuację w bardzo ciemnych kolorach. Żywności było bardzo mało, ceny zwyżkowały, zasoby surowców były na wyczerpaniu, podupadało rzemiosło. Poza tym na wsi brak było rolników. Coraz większe trudności przeżywało rolnictwo, co spowodowane było w pierwszym rzędzie pogłębiającym się brakiem siły roboczej. Szczególnie dotkliwie odczuły kryzys miejskie gałęzie gospodarki. Zmniejszyła się znacznie produkcja rzemieślnicza, na przykład w prowincjach północnozachodnich zaprzestano produkcji ceramiki typu terra sigillata. W prowincjach przygranicznych, będących terenem ustawicznych walk, niemal całkowicie zamarł handel. Nie sposób było zahamować inflacji, w połowie III wieku przybrała ona katastrofalne rozmiary. Skutki stałych wojen i kryzysu gospodarczego wpłynęły wyniszczająca na ludność rzymską. Zmniejszyła się zarówno jej liczba, jak i ambicje życiowe. Współczesny św. Cyprianowi pisarz chrześcijański, Dionizy z Aleksandrii, był pod wielkim wrażeniem spustoszenia, jakiego procesy te dokonały w jego mieście rodzinnym. Nędza zataczała coraz szersze kręgi, a sytuację pogarszały jeszcze nierzadko klęski żywiołowe. Wszystko to spowodowało wielkie przemiany w strukturze społecznej. Zachwianiu uległa pozycja po-

lityczno – ekonomiczna poszczególnych uprzywilejowanych warstw społecznych. Utracił swą dawną stabilność jednoznacznie hierarchiczny system stanowy, obejmujący honestiores. Ludność warstw niższych, najdotkliwiej odczuwająca skutki kryzysu, doświadczała wzmagającego się ucisku i znajdowała się często w rozpaczliwej wprost sytuacji. W znacznym stopniu swą funkcję społeczną utraciły różnice pozycji prawnej poszczególnych grup ludności w ramach warstw niższych. Osoby posiadające wolność osobistą były bowiem coraz częściej traktowane przez państwo oraz możnowładców jak niewolnicy. Poza tym nadanie przez cesarza Karakallę (211–217) wszystkim „wolnym” mieszkańcom Imperium obywatelstwa rzymskiego spowodowało, że ów osobisty przywilej przestał w praktyce spełniać funkcję różnicującą. Konsekwencją tego było wykształcenie się nowej warstwy humiliores, która w porównaniu z silnie zróżnicowanymi warstwami niższymi w okresie późnorepublikańskim i wczesnocesarskim - była stosunkowo jednorodna. Owe przemiany społeczno – ekonomiczne doprowadziły do powstania nowych napięć i konfliktów społecznych, które znajdowały ujście w coraz to nowych otwartych konfliktach zbrojnych, podkopujących jeszcze bardziej stary porządek. W miarę rozpadu tradycyjnego porządku społeczno – politycznego powiększała się coraz bardziej próżnia etyczno – ideologiczna, którą wypełniały nowe prądy umysłowe, orientalne religie mistyczne oraz chrześcijaństwo, a także filozofia neoplatońska.

Oczywiście kryzys nie był wytworem chwili. Nie spowodowała go ani wojna prowadzona przez Marka Aureliusza, ani konflikty wewnętrzne za czasów Kommodusa. Narastał on w cieniu monarchii Antoninów już od dawna. Niebezpieczeństwa, jakie wynikały dla Rzymu z wędrówek plemion barbarzyńskich nad północną granicą Imperium, a także z przemian społeczno – politycznych, dokonujących się w plemionach germańskich i sąsiednich, nie były Rzymowi zupełnie nieznane także przed wybuchem wojen markomańskich w roku 166 lub 167. Również wzrost władzy wojska, a co za tym idzie wzrost znaczenia prowincji garnizonowych, nie był w żadnym razie wynikiem wojen domowych, które w latach 193–197 prowadzili między sobą Didiusz Julianus, Septymiusz Sewer, Pescenniusz Niger oraz Klodiusz Albinus. Przemiany struktury społeczno – ekonomicznej Imperium, które uwidoczniły się wyraźnie i uległy nagłej intensyfikacji u schyłku panowania dynastii Antoninów oraz pod rządami Sewerów, tkwiły w znacznej mierze swymi korzeniami w procesie przemian, zapoczątkowanych znacznie wcześniej. W warunkach funkcjonującego z pozoru całkowicie prawidłowo Cesarstwa pod rządami poprzedników cesarza Marka Aureliusza przemiany te nie były jednak widoczne. Trudności gospodarcze, dotykające w pierwszym rzędzie miejskie gałęzie produkcji i prowadzące niechybnie do stagnacji w rzemiośle i handlu, do problemów w rolnictwie, wzrostu obciążeń dekurionów, a co za tym idzie, do zmian w strukturze społecznej miast, pojawiły się w Italii i niektórych

prowincjach śródziemnomorskich jeszcze przed III wiekiem. W Hiszpanii na przykład miejska warstwa wyższa objawiła pewne oznaki wyczerpania już w połowie II wieku. W II wieku w miastach zmniejszyła się także powszechnie aktywność gospodarcza żądnych awansu społecznego wyzwoleńców. Przyczyn takiego stanu rzeczy dopatrywać się należy w słabości strukturalnej gospodarki, której podstawą były miasta z przyległymi do nich terytoriami. Owa słabość strukturalna wynikała z jednej strony z faktu, że w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa olbrzymie sumy inwestowano we wznoszenie budowli reprezentacyjnych takich, jak forum, świątynie, teatry, amfiteatry itd., które z ekonomicznego punktu widzenia były zupełnie nierentowne, z drugiej zaś z tego, że w miarę kurczenia się rzeszy niewolników problem braku siły roboczej stawał się coraz bardziej palący. Zarówno wspomniany właśnie proces, jak i upowszechnienie się w niektórych częściach Imperium kolonatu, wskazywało na długo jeszcze przed ujawnieniem się w ostrej formie kryzysu państwa rzymskiego na zmiany strukturalne, dokonujące się w łonie warstw niższych społeczeństwa rzymskiego. Na koniec powiedzmy jeszcze, że także upowszechnienie się nowych systemów odniesienia, które dzięki zawartym w nich teoriom religijno – ideologicznym zaspokajały głębokie potrzeby duchowe, nie było w żadnym razie reakcją na ciężkie doświadczenia, jakie przyniósł Rzymowi III wiek. Już choćby tylko pobieżny przegląd tych różnorodnych procesów historycznych uwidacznia, że nie

jest możliwe ustalenie jednej przyczyny kryzysu Imperium Rzymskiego. Każda próba takiego rozwiązania tego problemu, funkcjonującego w naukach historycznych jako „problem wielu problemów” i wywołującego po dziś dzień gwałtowne kontrowersje, musi być siłą rzeczy niezadowalająca. Kryzysu Imperium Rzymskiego wyjaśnić nie można ani - za M.Roztowcewem - konfliktem pomiędzy zamożną ludnością miejską a masami ludności wiejskiej, ani też - za historykami marksistowskimi - kryzysem gospodarki niewolniczej, spowodowanym jej rzekomą nieproduktywnością lub też brakiem nowych źródeł pozyskiwania niewolników, nie mówiąc już w ogóle o licznych innych teoriach, z których część wysuwa na plan pierwszy przyczyny ekonomiczno – społeczne, inna zaś etyczno – ideologiczne, jeszcze inna sytuację zewnętrzną Rzymu. Najbardziej widoczny jest fakt, iż napór barbarzyńców na granice Imperium, nasilający się począwszy od panowania Marka Aureliusza i osiągający swe apogeum w połowie III wieku, był wprawdzie czynnikiem niezmiernie ważnym, lecz stanowił tylko jedną z przyczyn kryzysu Cesarstwa. Wojny z wrogami zewnętrznymi przyczynić się mogły do znacznego przyspieszenia tego kryzysu, na przykład poprzez swe skutki gospodarcze, wywołane między innymi dużymi stratami w ludziach. Poza tym mogły one dać początek niektórym z wielkich przemian, jak na przykład zwiększaniu się władzy wojska. Słabość Rzymu, która umożliwiła barbarzyńcom odnoszenie nad nim sukcesów, tkwiła jednak swymi korzeniami w wewnętrznych

przemianach Imperium Rzymskiego, które albo rozpoczęły się jeszcze przed wielkimi wojnami markomańskimi, albo też były od najazdów barbarzyńców zupełnie niezależne, na przykład zmniejszenie się liczby ludności w wyniku epidemii. Przemiany te były bardzo różnorodne, przebiegały równolegle, zazębiały się stale o siebie, a także oddziaływały na siebie wzajemnie, tak że niezmiernie trudno stwierdzić, co było przyczyną, co symptomem, a co skutkiem. Na przykład osłabienie stanu dekurionów w wielu miastach, bez wątpienia jedno z najważniejszych zjawisk w procesie przemian struktury społeczeństwa rzymskiego, było ważną przyczyną upadku miast w różnych częściach Imperium. Jednocześnie jednak było ono symptomem powszechnego kryzysu gospodarczego, a prócz tego skutkiem słabości strukturalnej miast, które swój rozkwit gospodarczy w okresie wczesnocesarskim zawdzięczały głównie, przynajmniej na łacińskim Zachodzie, krótkiemu stosunkowo okresowi boomu gospodarczego, będącego następstwem eksploatowania prowincji. Poza tym osłabienie stanu dekurionów widzieć należy w kontekście przemian strukturalnych, które dokonywały się na wsi. Rozrastająca się stale wielka własność ziemska stanowiła niebezpieczną konkurencję dla dóbr średniej wielkości, a więc dóbr jak najbardziej typowych dla dekurionów. Jednocześnie kurczenie się rzeszy niewolników, jak również powiązanie mas ludności rolniczej z wielką własnością ziemską poprzez kolonat, spowodowało właśnie w dobrach o średniej wielkości dotkliwy brak siły roboczej. Poza tym kryzysu stanów

dekurionów nie można nie wiązać ze stopniowym przechodzeniem Cesarstwa od pryncypatu do dominatu, co spowodowało roszczenie sobie przez państwo w coraz większym stopniu prawa do dochodów dekurionów. Do tego doszły jeszcze zniszczenia, które hordy barbarzyńców wyrządzały zarówno w mieście, jak i na wsi. Ze zniszczeń tych przeciętnemu dekurionowi nie było się tak łatwo podnieść, jak senatorowi, wielkiemu właścicielowi ziemskiemu, który często posiadał dobra w różnych częściach Imperium. Przykład ten obrazuje nam wyraźnie oddziaływanie na siebie różnych przemian, dokonujących się w epoce wielkiego kryzysu. Gdybyśmy, podsumowując powyższe wywody, chcieli ustalić ich wagę, to stwierdzić musimy, że kryzys Imperium Romanum był wynikiem współdziałania wielu okoliczności wewnętrznych i zewnętrznych. Tak więc najazdami barbarzyńców Imperium Rzymskie dotknięte zostało w czasie, gdy pogłębiać się zaczęły jego słabości wewnętrzne. Słabości te objawiły się z ostrością, której wewnętrzne struktury Rzymu nie były w stanie się oprzeć. Konkretnym wyrazem owej sprzeczności jest fakt, że właśnie w czasie, gdy Imperium potrzebowało - wobec wielkiego i ustawicznego zagrożenia ze strony barbarzyńców - więcej niż kiedykolwiek przedtem żołnierzy, dla ich zaopatrzenia natomiast więcej pieniędzy i produktów oraz aby je wytworzyć - więcej rąk do pracy, w tym właśnie czasie dysponowało ono znacznie mniejszym niż w okresie wcześniejszym potencjałem produkcyjnym, a jego potęga ekonomiczna była bardzo osłabiona.

Skutkami tego stanu rzeczy była labilność i proces przemian istniejącego systemu, a także postawa rezygnacji ówczesnych mieszkańców Imperium Romanum. Przemiany w warstwach wyższych Przed wielkimi przemianami okresu kryzysu nie uchroniła się żadna z warstw społeczeństwa rzymskiego, nawet stan senatorski, mimo że jego członkowie w III wieku, a także i później, podobnie jak w okresie wczesnocesarskim, nadal tworzyli grupę ludzi najbogatszych i cieszących się w społeczeństwie rzymskim największym poważaniem. Etniczny skład ordo senatorius nie uległ od połowy drugiego wieku żadnym radykalnym zmianom. W dalszym ciągu zmniejszała się liczba senatorów – Italików, zwiększała się natomiast stopniowo liczba senatorów pochodzących z prowincji, wśród których w większym niż uprzednio stopniu reprezentowani byli mieszkańcy Afryki oraz arystokracja z prowincji wschodnich. Jednakże również w III wieku przynajmniej trzecią część senatorów stanowili Italikowie, nie mówiąc już o tym, że przenikanie do stanu senatorskiego mieszkańców prowincji nie doprowadziło bynajmniej, tak samo jak w II wieku, do zauważalnej zmiany senatorskich ideałów i norm postępowania. Sprawą ważną było ponadto, że najwyżsi oficerowie, często niskiego stanu, pochodzący przeważnie z terenów położonych na rubieżach Imperium, na przykład z Panonii czy Mezji, nie dążyli wcale do tego, by stać się senatorami. Dlatego też przemiany składu stanu senatorskiego nie odzwierciedlały bynajmniej faktu prze-

sunięcia się politycznego punktu ciężkości z Italii na prowincje przygraniczne. Przemiany nie naruszyły także ani bogactwa, ani też wysokiego prestiżu społecznego senatorów. Głównym źródłem dochodu rodzin senatorskich była nadal wielka własność ziemska, jak na przykład w przypadku rodu Gordianów, o którym mawiano, że posiada on więcej dóbr w prowincjach niż jakikolwiek inny. Ponieważ spośród wszystkich gałęzi gospodarki rolnictwo w najmniejszym stopniu dotknięte zostało kryzysem, podstawy bogactwa senatorów pozostały nienaruszone. Przeciwnie, dzięki kryzysowi mieli oni możliwość dalszego powiększania swych dóbr dzięki wykupowi małych i średnich majątków ziemskich, których właściciele w znacznie większym niż oni stopniu odczuwali skutki wojen, trudności gospodarczych oraz klęsk żywiołowych. Nie ucierpiał także prestiż społeczny senatorów. Tytuł clarissimus, umieszczany - począwszy od schyłku panowania dynastii Antoninów - regularnie i z wielką dumą przez senatorów w ich inskrypcjach nadal był oznaką posiadania drugiej z kolei, najważniejszej po cesarzu, godności w społeczeństwie rzymskim. Kasjusz Dion był zdania, że do stanu senatorskiego należeć powinni najlepsi i zarazem najbogatsi ludzie znakomitego pochodzenia zarówno z Italii, jak i z prowincji. Tak samo uważali senatorowie także w okresie późniejszym. Znamienne jest, że ci cesarze, którzy wspięli się na tron rzymski z dołów społecznych przyjmowali zarówno godność senatora, jak i najwyższy urząd senatorski, tzn. urząd konsula, jako coś zu-

pełnie oczywistego i im należnego. Zupełnie odmiennie natomiast rzecz się miała, jeśli idzie o władzę polityczną stanu senatorskiego. Mimo zachowania przez clarissimi ich bogactwa i prestiżu społecznego, utracili oni swe wpływy polityczne, które w okresie pryncypatu posiadali dzięki piastowaniu przez nich najwyższych urzędów państwowych. Przyczyną tego był fakt, że cesarze okresu dominatu zmuszeni byli - z uwagi na ciężkie warunki wywołane wielkim kryzysem - w celu utrzymania spoistości Imperium Romanum sięgnąć po zupełnie odmienne niż dotychczas środki. Z jednej strony konieczne było więc utworzenie nowych organów państwowych, bardziej efektywnych niż senat, który nie mógł już dłużej być przez władców „czule rozpieszczany, jak czcigodny, lecz sparaliżowany dziadek”‘81, z drugiej natomiast cesarze oprzeć się musieli na szerszym niż stan senatorski kręgu osób, o wyższych niż senatorowie kwalifikacjach. Z tego też względu przemiany, które doprowadziły do odpolitycznienia stanu senatorskiego przebiegały dwutorowo. Z jednej strony senat jako instytucja, stanowiąca często przeszkodę w realizacji różnych celów polityki cesarskiej, wyłączony został w znacznej mierze z rzymskiego życia politycznego, wzrosła natomiast rola rady i biurokracji cesarskiej. Z drugiej natomiast strony zastrzeżone dotychczas wyłącznie dla senatorów wysokie urzędy administracyjne i stanowiska dowódcze przekazane zostały gronu innych osób, a mianowicie ekwitom. Harmonijny stosunek pomiędzy cesarzem i senatem, na którym w drugim wieku wspierali swą władzę

cesarze: Trajan, Hadrian, Antoninus Pius oraz Marek Aureliusz, zachwiany został już po rządami Kommodusa. Pomiędzy tym cesarzem a elitą stanu senatorskiego dochodziło stale do konfliktów politycznych, które liczni senatorowie przypłacili życiem. Najlepszym wyrazem nowego stosunku autorytarnego Cesarstwa do najwyższego stanu rzymskiego jest relacja Diona o występie cesarza Kommodusa w Koloseum, kiedy to młody władca w stroju gladiatora stanął przed senatorami. „Ten powszechny strach obejmował wszystkich - i nas i innych. On zaś uczynił ponadto wobec nas, senatorów coś innego, w wyniku czego nade wszystko obawialiśmy się, że zginiemy. Zabił bowiem strusia, odciął jego głowę, i przyszedł w miejsce, gdzie zasiadaliśmy, wznosząc w lewej ręce głowę strusia, w prawej zaś zakrwawiony miecz. Nie powiedział nic, ale śmiejąc się szyderczo potrząsnął głową strusia pokazując, że i z nami może zrobić to samo.” (tłum. W. Maciejewski). Po upadku Kommodusa i jego następcy Pertinaksa stan senatorski rozpadł się na różne ugrupowania polityczne, z których każde popierało innego pretendenta do tronu. W roku 197 Septymiusz Sewer, którego z racji jego tradycji rodzinnej oraz mentalności nikt nie posądzałby o postawę wrogą senatowi, okrutnie rozprawił się ze swymi przeciwnikami. To samo uczynił w okresie późniejszym Karakalla ze swymi faktycznymi i rzekomymi wrogami ze stanu senatorskiego. Jednocześnie senat miał coraz rzadziej okazję do podejmowania ważnych decyzji państwowych. Cesarz Maksymin Trak jako pierwszy władca rzymski ani nie ubiegał się, na-

wet post factum, o usankcjonowanie jego wyboru przez senat, ani też w czasie swych trzyletnich rządów nie pojawił się w siedzibie senatu czy nawet w mieście Rzymie. Wprawdzie w pojedynczych przypadkach senatorom udawało się jeszcze zaznaczyć swą obecność na rzymskiej scenie politycznej, na przykład w roku 193, kiedy to Pertinaks został ogłoszony przez senat cesarzem (przy czym scena ta była zapewne przygotowana odpowiednio przez jego zwolenników), ponadto w roku 238, kiedy senat wypowiedział wojnę Maksyminowi Trakowi i w osobach Pupiena i Balbina ogłosił cesarzami dwu swoich kandydatów, czy też w roku 275, kiedy to po gwałtownej śmierci Aureliana w osobie Tacyta cesarzem obrany został ponownie „człowiek senatu”. Były to jednak wyjątki, a inicjatywa polityczna pozostawała w takich razach, jak i w ogóle, w rękach wojska. Jednocześnie senatorowie pozbawiani byli stopniowo urzędów, które w okresie wcześniejszym zastrzeżone były wyłącznie dla nich. Idealny senator rzymski był - stosownie do swego tradycyjnego wykształcenia - domi militiaeque pollens (o jednym z najznakomitszych senatorów za czasów dynastii Antoninów), jednocześnie także urzędnikiem administracyjnym oraz wodzem wojska, posiadał on także stosunkowo gruntowne wykształcenie prawnicze, w żadnym jednak razie nie był oficerem zawodowym. Już wojny prowadzone przez cesarza Marka Aureliusza wykazywały, że działający według dawnych metod generałowie – senatorowie nie są w stanie sprostać nowym za-

daniom, związanym z obronnością Imperium. W wymyślonej przez siebie mowie, którą miałby wygłosić Septymiusz Sewer do swego głównego przeciwnika Klodiusza Albinusa, Herodian sformułował z brutalną otwartością to, co zapewne wielu współczesnych myślało o talentach wojskowych przedstawicieli starej arystokracji: miejsce tego potomka znakomitego rodu jest nie na wojnie, lecz wśród tancerzy i śpiewaków. Jedynym rozwiązaniem było powierzenie najważniejszych stanowisk dowódczych ekwitom, którzy po przejściu specyficznej dla ich stanu kariery oficerskiej posiadali znacznie więcej doświadczenia militarnego niż przeciętny senator. Tak więc od czasów Marka Aureliusza sięgano coraz częściej po metody znane już wcześniej, a mianowicie zasłużeni oficerowie ekwiccy przyjmowani byli do stanu senatorskiego, a następnie powierzano im dowództwo nad legionami i armiami. Do grona tych osób należeli dwaj najzdolniejsi generałowie Marka Aureliusza, Pertinaks i Waleriusz Maksymianus, którego źródła wymieniają jako pierwszego senatora z Panonii. W ten sposób jednak stale pogłębiała się przepaść, która w łonie stanu senatorskiego istniała pomiędzy viri militares a viri docti, diserti oraz litterari, tym bardziej, że pierwsi z nich przebywali przeważnie w prowincjach wojskowych i z tego powodu nie mieli często okazji, by bawić w Rzymie, brać tam udział w posiedzeniach senatu oraz przyswoić sobie tradycje arystokracji. Prócz te o rozrastająca się administracja Cesarstwa potrzebowała coraz więcej ludzi o odpowiednich kwalifikacjach, a ich także było najła-

twiej znaleźć wśród ekwitów. Jest rzeczą znamienną, że za czasów dynastii Antoninów wśród najlepszych prawników przeważali nie senatorowie, lecz ekwici. Cesarz Gallien, autor wielkiej reformy wojskowej, wyciągnął wnioski z tego stanu rzeczy. Od roku 262 stanowiska dowódców oraz namiestników prowincji wojskowych powierzane były niemal wyłącznie ekwitom, którzy nie musieli już przy tym wchodzić do stanu senatorskiego. Reforma ta nie oznaczała jednak zasadniczego zakazu służby wojskowej w odniesieniu do senatorów, jak to mylnie sugerują późniejsze źródła. Nie była ona także wymierzona przeciwko senatorom, bowiem większość z nich już od dawna nie była zainteresowana uciążliwą służbą w wojsku. Oznaczała ona jednak faktyczne pozbawienie członków stanu senatorskiego najważniejszych funkcji państwowych. Mogli oni odtąd piastować jedynie pewne niższe urzędy cywilne, urząd konsula, stanowisko namiestnika w kilku prowincjach bez załogi wojskowej oraz nieliczne inne urzędy. Oznaczało to również znaczne ograniczenie funkcji senatorów w administracji cywilnej. Wprawdzie o całkowitym pozbawieniu ordo senatorius władzy politycznej nie może być mowy, bowiem zarówno pozostawione im urzędy, jak i ich bogactwo i wpływy gwarantowały im ciągle jeszcze pewien udział w życiu politycznym, to jednak wiodąca rola stanu senatorskiego w Cesarstwie Rzymskim należała już do przeszłości. Trzeci wiek n.e. był złotym wiekiem rzymskich ekwitów. Ponieważ zarówno oficerowie, jak i urzędnicy cesarscy należeli w większości do ordo equester,

ekwici tworzyli najbardziej - politycznie, jak i militarnie - aktywną warstwę wyższą społeczeństwa rzymskiego, a zarazem główny filar Cesarstwa okresu dominatu. Makryn (217–218), który w chwili obwołania go cesarzem był prefektem pretorianów, rozpoczyna długi szereg cesarzy – ekwitów, między którymi byli Maksymin Trak, Filip Arab, Klaudiusz II, Aurelian, Probus i Karus. Ów olbrzymi wzrost wpływów politycznych stanu ekwickiego wyjaśnić można zarówno kwalifikacjami i ambicjami jego członków, jak i interesem Cesarstwa. Wielu ekwitów było świetnie wyszkolonymi oficerami zawodowymi o wielkim doświadczeniu militarnym, zdobytym w toku wieloletniej służby, jak na przykład w drugiej połowie III wieku Trajan Mukianus z Tracji, który karierę swą rozpoczynał jako prosty żołnierz. Inni ekwici byli znakomitymi prawnikami, jak na przykład pod rządami Sewerów Papinian, Ulpian, Paulus czy Makryn. Jednocześnie wielu ekwitów z wielką gorliwością ubiegało się o najwyższe urzędy w służbie państwowej, bowiem zapewniały im one nie tylko prestiż społeczny i spore wynagrodzenie, lecz także zwiększenie się ich wpływów politycznych. Popieranie osób z tego kręgu leżało też w interesie cesarzy, z jednej strony z uwagi na zwiększenie się zadań związanych z obronnością Imperium oraz działalnością administracji cesarskiej, z drugiej zaś, ponieważ mogli oni zapewnić sobie w ten sposób lojalne stronnictwo, gotowe poprzeć ich w politycznym zamęcie trzeciego wieku. Tak więc trzeci wiek stał pod znakiem wzrostu władzy

politycznej ekwitów. Tendencja ta zaznaczyła się wyraźnie już za czasów Septymiusza Sewera, który sformułowane wówczas trzy nowe legiony powierzył nie senatorskim legatom, a ekwickim prefektom, swój szczytowy wyraz znalazła natomiast w reformie wojskowej Galliena. Ponieważ zapotrzebowanie państwa rzymskiego na zdolnych i wykwalifikowanych oficerów oraz urzędników stale rosło, rosła też liczba ekwitów. Od czasów Septymiusza Sewera centurionom, a nawet principales (byli to żołnierze zwolnieni ze zwykłej służby wojskowej, którym powierzano zadania specjalne, zwłaszcza w administracji) łatwiej teraz, niż uprzednio było wejść do stanu ekwickiego. Wśród oficerów przynależność do ordo equester była często praktycznie dziedziczna, bowiem synowie ekwickich centurionów również włączani byli do tego stanu. O zwiększaniu się liczby wyższych stanowisk administracyjnych świadczy najdobitniej wzrost liczby prokuratorów. Za czasów cesarza Augusta było ich mianowicie nieco ponad dwadzieścia, za Trajana już przeszło osiemdziesiąt, za Antonina Piusa ponad sto, za Marka Aureliusza około stu dwudziestu pięciu, za Septymiusza Sewera ponad sto siedemdziesiąt, zaś za Filipa Araba ponad sto osiemdziesiąt. Ponieważ większość oficerów ekwickich pochodziła z prowincji, liczba ekwitów z prowincji wzrosła znacznie w porównaniu z drugim wiekiem. Wśród tych ekwitów byli głównie mieszkańcy prowincji wschodnich, Afryki Północnej, a także prowincji naddunajskich. Wejście do stanu ekwickiego wielu żołnierzy niskiego

urodzenia doprowadziło do jego wyraźnego rozwarstwienia, tym bardziej, że poziom wykształcenia wielu byłych prostych żołnierzy z prowincji nadgranicznych był bardzo niski. Na przykład cesarz Maksymin Trak uchodził za prymitywnego „pół – barbarzyńcę”. W żadnym jednak razie nie można mówić o „zbarbaryzowaniu stanu ekwickiego. Przyczyną tego nie był jedynie fakt, że w III wieku wśród ekwitów było wielu jeszcze mieszkańców silnie zromanizowanych prowincji oraz pewna liczba Italików, lecz także i to, że bardzo często niewykształceni oficerowie dążyli do przyswojenia sobie rzymskich ideałów. Byli oni przy tym przekonani, że są faktycznymi spadkobiercami dawnych wielkich Rzymian. Tak było na przykład w przypadku ekwitów z Panonii, o których u schyłku III wieku mawiano, że dzięki ich virtus ich właściwa ojczyzna jest w takim samym stopniu władczynią narodów jak Italia dzięki jej dawnej sławie. Sytuacja materialna ekwitów aktywnych na polu militarnym i politycznym była najczęściej bardzo dobra. Wielu z nich pochodziło z rodzin ziemiańskich. Lokowanie wysokich poborów ekwickich w ziemi było praktyką niemal powszechną. W miarę zwiększania się wpływów ekwitów rosło także ich poczucie własnej wartości oraz poważanie, którym cieszyli się oni w społeczeństwie rzymskim. Wprawdzie stan ekwicki nadal uchodził za „drugi z kolei” stan uprzywilejowany Rzymu, to jednak jest rzeczą znamienną, iż począwszy od panowania Marka Aureliusza ludzie piastujący najwyższe godności ekwickie mieli prawo do posługiwa-

nia się tytułami nie mniej świetnymi niż ten, który przysługiwał senatorom. Prefekci pretorianów tytułowani byli mianowicie eminentissimi, najwyżsi prokuratorzy perfectissimi, prokuratorzy o nieco niższej randze natomiast egregii. O tym, co owi awansujący ekwici myśleli o sobie i o własnym stanie, wnioskować można na podstawie tego, co współcześni - wyjąwszy senatorów - sądzili o osobistych zasługach prawników, zwłaszcza zaś oficerów. Herodian kazał powiedzieć cesarzowi Makrynowi, że jego awans ze stanu ekwickiego na tron rzymski jest w pełni uzasadniony, bowiem ani szlachetne urodzenie, ani też posiadany majątek, które mogą być także udziałem ludzi niegodnych, a jedynie osobiste zasługi dają prawo do panowania nad Rzymem. Mamertyn napisał w roku 291 o Dioklecjanie i jego współregencie Maksymianie słowa, których bez wątpienia niezmiernie chętnie słuchało wielu żołnierzy z prowincji przygranicznych: „Nie urodziliście się przecież ani wychowaliście w jakiejś gnuśnej i zepsutej luksusami części ziemi, ale w tych prowincjach, które w nieustannym nawyku pracy i cierpliwości ćwiczy żołnierz, choć są siadujący z wrogiem pokonanym, to jednak zawsze w wojaczce biegły; w których całe życie jest służbą wojskową; w których, co więcej, kobiety są odważniejsze niż mężczyźni u innych narodów” (tłum. W. Maciejewski). Owa tendencja rozwojowa nie objęła bynajmniej w równym stopniu całego stanu ekwickiego. Również w trzecim wieku było wielu ekwitów, którzy swą przynależność do ordo equester zawdzięczali jedynie posia-

danej przez siebie ziemi o wartości równej minimum majątkowemu, wyznaczonemu dla stanu ekwitów. Byli oni członkami lokalnych elit miejskich, jak na przykład niejaki Aureliusz Wettianusz z miasta Aquincum, który wraz z licznymi dekurionami był „posesorem” ziemi leżącej wokół miasta. Różnice społeczne pomiędzy ekwitami, zajmującymi się działalnością militarną i polityczną, a „zwykłymi” ekwitami były w trzecim wieku znacznie większe niż w okresie pryncypatu. Ich stopniowe pogłębianie się doprowadziło do powstania swego rodzaju dwupodziału stanu ekwickiego. Podczas gdy jedna, mniej liczna grupa ekwitów przekształciła się w najpotężniejszą z warstw wyższych państwa rzymskiego, liczna grupa zwykłych ekwitów podzieliła los dekurionów. I jedni, i drudzy stracili na swym znaczeniu, tworząc wspólnie warstwę społeczną, która mimo iż nadal była warstwą uprzywilejowaną i stosunkowo zamożną, ponosiła największe w państwie rzymskim ciężary, które niejednokrotnie znacznie przekraczały jej możliwości. W trzecim wieku nadal można było znaleźć wśród dekurionów poszczególnych miast ludzi majętnych i cieszących się dużym szacunkiem. Przykładem takiego człowieka był choćby Tytus Senniusz Sollemnis z prowincji Gallia Lugdunensis, którego imię związane jest z „marmurem z Thorigny”. Za czasów dynastii Sewerów był on cztery razy pod rząd „burmistrzem” jednej z gmin plemienia Viducasses. Stać go było na sfinansowanie igrzysk gladiatorów, których koszty wyniosły 332 000 sesterców. Miał duży autorytet wśród

swych ziomków na galijskim zgromadzeniu prowincjonalnym. Udało mu się także zdobyć nawet przyjaźń rzymskich namiestników, którzy zaliczali go do grona boni viri, sławili jego honesti mores i posyłali mu liczne podarki. Większość dekurionów była jednak znacznie mniej zamożna. Główną tego przyczyną była ekonomiczna słabość miast, której skutki odczuły także miejskie elity. Ponieważ wielu dekurionów czerpało zyski nie tylko z posiadłości ziemskich, lecz również z handlu i rzemiosła, recesja w tych gałęziach gospodarki stanowiła dla nich wielki cios. Nadal jednak zwłaszcza za czasów dynastii Sewerów - wśród dekurionów byli także rzemieślnicy i kupcy, których sytuacja materialna była dobra, na przykład w miastach położonych przy naddunajskim limesie, w których pojawili się wówczas liczni kupcy z Syrii i Azji Mniejszej, korzystający tam z chwilowej koniunktury gospodarczej. Często przyjmowani byli oni, jak na przykład w miastach Aquincum lub Brigetio, do lokalnych ordines decurionum. W większym jednak stopniu niż w okresie wczesnocesarskim rozpowszechniony był typ dekuriona – właściciela ziemi, leżącej w obrębie terytorium miejskiego, jak na przykład possessores ziemi w okolicy miasta Aquincum. Wielu dekurionów dążyło do tego, by opuścić miasto i osiedlić się w swych dobrach, w których często posiadali oni wille. Jest rzeczą znamienną, że na przykład w północnych prowincjach rzymskich liczne wille powstały w drugiej połowie II i na początku III wieku. Bardzo niekorzystny wpływ na produkcję rolniczą w dobrach municypalnych miał brak

siły roboczej oraz spustoszenie, które wyrządziły zarówno najazdy plemion barbarzyńskich, jak i wojny domowe w okresie późniejszym. W Noricum na przykład liczne wille zniszczone w połowie III wieku nie zostały już odbudowane, zaś w Galli w drugiej połowie tego stulecia wielkie połacie ziemi leżały odłogiem. Jeszcze dotkliwiej odczuwali dekurionowie coraz to większe ciężary, które nakładało na nich państwo. Właściciele ziemscy ze stanu senatorskiego oraz ekwicka elita posiadali znaczne przywileje ekonomiczne, a poza tym grupy te ze względów politycznych traktowane były przez cesarzy z dużą ostrożnością. Ludność miejskich i wiejskich warstw niższych była natomiast tak uboga, że niewiele już można było jej zabrać. Z tego też względu stany dekurionów poszczególnych miast tworzyły warstwę społeczną, której potencjał finansowy stanowić miał najważniejsze źródło umożliwiające pokrywanie rosnących gwałtownie wydatków państwa rzymskiego. Obciążenie finansowe stanów dekurionów zwiększyło się już w II wieku. Począwszy od czasów Septymiusza Sewera państwo rzymskie rozbudowywać zaczęło system świadczeń ze strony dekurionów na swoją rzecz. Przepisy prawa rzymskiego o obowiązkowych świadczeniach dekurionów (munera) i urzędników miejskich (honores) w okresie późnocesarskim opierały się w znacznej mierze na rozporządzeniach w tej kwestii, wydanych za czasów Septymiusza Sewera i jego bezpośrednich następców. Zobowiązania finansowe członków ordines decurionum wobec państwa rzymskiego określone zostały bardzo dokład-

nie. Prócz wielu innych należały do nich: zaopatrywanie miast w żywność i wodę pitną, konserwacja i naprawa dróg, ogrzewanie łaźni publicznych, urządzanie publicznych igrzysk oraz działalność prawnicza w interesie gminy. Wypełnianie tych zobowiązań nie było w przeciwieństwie do okresu wcześniejszego - dobrowolne. Rozdziału obowiązków dokonywał aparat państwowy, w prowincjach zaś namiestnicy, a odbywało się to według stałych reguł. Oznaczało to jednocześnie położenie kresu inicjatywie własnej dekurionów, która odgrywała wielką rolę w życiu gospodarczym miast w okresie wczesnocesarskim. Jeżeli na przykład któryś z dekurionów opuścił swą gminę, namiestnik zobowiązany był dołożyć wszelkich starań, by skłonić go do powrotu i obciążyć odpowiednimi munera. Nawet prawo podejmowania decyzji w sprawie przyjęcia lub też nieprzyjęcia danego człowieka do stanu dekurionów któregoś z miast nie leżało już w gestii rad gminnych czy też zainteresowanych osób. Każdy mieszkaniec miasta, którego majątek był co najmniej równy minimum majątkowemu wyznaczonemu dla tamtejszego stanu dekurionów, musiał - bezpośrednio lub też poprzez piastowanie urzędów - wejść do lokalnego ordo decurionum, a co za tym idzie ponosić związane z tym ciężary. Spowodowało to, że godność dekuriona znacznie częściej niż w okresie wcześniejszym była godnością dziedziczną, bowiem synowie dekurionów jako spadkobiercy majątku rodzinnego siłą rzeczy wejść musieli do ordo decurionum. Dowodzi tego wyraźnie lista dekurionów z miasta Canusium z roku 223,

bowiem często podaje ona imiona dekurionów z tej samej rodziny, a poza tym prócz 100 pełnoprawnych członków rady miejskiej umieszczono na niej także 25 małoletnich synów dekurionów. Tak więc tak pożądane niegdyś miejskie honores, mimo że dla wielu, głównie dla ludzi awansujących w hierarchii społecznej, mogły być nadal atrakcyjne z uwagi na prestiż społeczny i przywileje prawne, które się z nimi wiązały, stawały się, ogólnie rzecz biorąc, w coraz większym stopniu urzędami przymusowymi, zobowiązującymi do munera. Dekurionowie zmuszeni do ich piastowania traktowali swe zadania jako onera invita. Przykrości (uexaiiones), które dekurionowie znosić musieli w trakcie ustalania przez aparat biurokratyczny ich zobowiązań, a w większym jeszcze stopniu same obciążenia finansowe doprowadziły do podupadania, w niektórych zaś miastach do zupełnego upadku tej silnej niegdyś i w pełni świadomej swej odrębności warstwy społecznej. Za rządów następców dynastii Antoninów zanikła niemal zupełnie inna warstwa, którą w okresie wcześniejszym tworzyła niezmiernie bogata i szczególnie aktywna na polu gospodarczym ludność miejska. Chodzi tu mianowicie o warstwę bogatych wyzwoleńców. W warunkach gospodarczych będących wynikiem wielkiego kryzysu, funkcjonowanie ludzi pokroju Trymalchiona było niemożliwe. Wprawdzie także w III wieku istniały w koloniach i municypiach organizacje Augustales, zrzeszające w okresie wczesnocesarskim bogatych liberti, to jednak obecnie ich członkowie, któ-

rymi często byli zresztą już nie wyzwoleńcy, lecz ludzie wolno urodzeni, nie stanowili żadnej siły finansowej. Spowodowało to utratę znaczenia tej bogatej niegdyś warstwy społecznej. Podobny los, chociaż z zupełnie odmiennych powodów stał się udziałem innej warstwy społecznej, której członkowie w okresie pryncypatu posiadali znaczne wpływy i majątek. Chodzi tu mianowicie o warstwę cesarskich niewolników i wyzwoleńców. Za czasów Kommodusa i dynastii Sewerów pozycja tej warstwy była jeszcze bardzo silna, znacznie silniejsza nawet niż pod rządami cesarzy od Trajana po Marka Aureliusza, bowiem władcy, których rządy były autorytarne, jak na przykład Kommodus, Septymiusz Sewer czy Karakalla, w konfliktach politycznych z elitą Cesarstwa zdani byli w szczególny sposób na swą lojalną służbę domową. Za rządów cesarza Heliogabala (218–222) zdawało się niemal, że wyzwoleńcy dworscy przejęli już rządy w państwie rzymskim. Jednakże wydarzenia polityczne lat następnych doprowadziły do zmniejszenia się znaczenia familia Caesaris. Zamordowanie Sewera Aleksandra w roku 235 rozpoczyna stuletni okres w historii Cesarstwa Rzymskiego, w którym brak było dynastii cesarskich, a ich istnienie stanowiło - z uwagi na ciągłość władzy jednej rodziny- najważniejszą przesłankę dla wykształcenia się wpływowej grupy służby dworskiej. Coraz częstsze zmiany władców, z reguły w wyniku mordów politycznych, powodowały stałą fluktuację składu służby dworskiej. Po zamordowaniu kolejnego cesarza przeważnie mordowano natychmiast jego najwierniej-

sze sługi. Karakalla na przykład kazał zaraz po udanym zamachu na swego brata i współregenta, Getę, wyciąć w pień jego niewolników i wyzwoleńców. Wszystkim tym przemianom, dokonującym się na najwyższych piętrach piramidy społecznej, towarzyszyła zmiana pozycji wojska.l91 W III wieku wysoka pozycja społeczna nie była jedynie udziałem oficerów i wodzów odznaczonych godnością ekwity. Stosunkowo jednolitą grupę społeczną o znacznych wpływach politycznych i prestiżu, posiadającą przywileje i spore zasoby materialne, tworzyli także żołnierze począwszy od stanowiska centuriona. Najlepszym wyrazem awansu tej grupy w hierarchii społecznej był fakt, że Septymiusz Sewer zezwolił centurionom i principales na noszenie złotego pierścienia, a więc symbolu statusu rzymskiego ekwity. Oznaczało to, że owi uprzywilejowani żołnierze, którzy z reguły karierę swą rozpoczynali jako prości żołnierze, traktowani byli jako potencjalni ekwici. Wyrazem poczucia ich wzajemnej przynależności był fakt, że znacznie częściej niż w okresie wcześniejszym zrzeszali się oni - przeważnie według swych godności - w oddzielne organizacje (scholae lub collegia). Dochodziły do tego jeszcze wspólne kulty pielęgnowane przez żołnierzy oraz pełna dumy świadomość politycznej roli wojska, którą rozsławiała nieustannie cesarska propaganda, na przykład poprzez bicie monet z hasłami takimi jak fides exercitus. Owa rozwijająca się warstwa społeczna obejmowała jednakże również szersze grupy ludności. W okresie wcześniejszym żołnierze odbywający służbę wojskową żyć mogli z kobie-

tami jedynie w konkubinacie. Cesarz Septymiusz Sewer jako pierwszy zezwolił im na zawieranie legalnych związków małżeńskich. Spowodowało to wykształcenie się w prowincjach przygranicznych odrębnej grupy społecznej, którą tworzyli żołnierze żyjący w warowniach oraz członkowie ich rodzin mieszkający w pobliżu. Warstwa ta zasilana była jeszcze przez żołnierzy, którzy po zakończeniu swej służby często osiedlali się niedaleko miejsca, w którym ją odbywali. Zaliczali się oni do warstw wyższych osad w pobliżu warowni obsadzonych wojskami posiłkowymi oraz tych miast, które już wcześniej rozwinęły się pod bokiem obozowisk rzymskich legionów. Przeważnie były to, jak na przykład w przypadku Aquincum i Carnuntum, dwie osady miejskie, mianowicie dawne canabae legionis w bezpośrednim sąsiedztwie obozu oraz nieco od niego oddalone „miasto cywilne”. Niemałą rolę w umacnianiu się tej warstwy odegrała dziedziczność zawodu żołnierza. Ponieważ służba wojskowa, mimo wszystkich związanych z nią niebezpieczeństw, przynosiła również ważne korzyści społeczne, wielu synów rodzin żołnierskich wybierało zawód swych ojców. Odpowiadało to interesom państwa, bowiem był to najlepszy sposób bieżącego uzupełniania stanu liczebnego wojska. Wspomniane wyżej korzyści społeczne związane były przede wszystkim - pominąwszy już olbrzymie możliwości awansu dzięki osobistym zdolnościom - z przywilejami finansowymi oraz prawno-podatkowymi. Ponieważ w okresie późnocesarskim władza cesarza w większym stopniu niż w epoce pryncypatu zależna była od lojal-

ności wojska, należało za lojalność tę drogo zapłacić. O tym jak ważną rzeczą było zapewnienie sobie wierności armii za pomocą środków finansowych świadczą najdobitniej słowa, które Septymiusz Sewer wypowiedział do swych synów: „Bądźcie zgodni, wzbogacajcie żołnierzy, wszystko inne możecie lekceważyć” (tłum. T. Kotula). Prosty żołnierz odbywający służbę w legionie, który za czasów cesarza Augusta otrzymywał roczny żołd w wysokości 225 denarów, począwszy zaś od czasów Domicjana 300 denarów rocznie, pobierał pod rządami Septymiusza Sewera już 550 denarów, począwszy od czasów Karakali zaś 750, przy czym w okresie tym nie odnotowano znacznego wzrostu cen żywności. Po zakończeniu swej służby żołnierz otrzymywał albo kawałek ziemi, albo też gotówkę, od rządów cesarza Karakalli było to 5000 denarów. Jeszcze większe znaczenie miały darowizny z okazji objęcia rządów przez nowego władcę. Już cesarz Marek Aureliusz obdarował w roku 161 każdego pretorianina w mieście Rzymie sumą 500 denarów. W III wieku natomiast, kiedy to zmiany władców były, że tak powiem, na porządku dziennym, żołnierz mógł dzięki darowiznom bez trudu zgromadzić pewien majątek. Poza tym istniała możliwość zdobywania łupów wojennych, zwłaszcza w czasie wojen domowych. Sprawą niezmiernie ważną było, że wojsko nawet w okresie największych inflacji zaopatrywane było regularnie w żywność i odzież. Jak widać więc, służba wojskowa była dla wielu żołnierzy, którym nie udało się nawet dosłużyć rangi centuriona, interesem wprawdzie ryzykownym, lecz również gwa-

rantującym spore zyski. Wielu weteranom udało się zgromadzić bez trudu majątek o wartości odpowiadającej minimum majątkowemu, wyznaczonemu dla stanu dekurionów. Nie byli oni jednak, tak jak dekurionowie, zobowiązani do świadczenia na rzecz państwa. Proces przemian społecznych w łonie warstw niższych Procesem przemian społecznych objęte zostały również niższe warstwy ludności, zarówno miejskiej, jak i wiejskiej. Ludzie ci byli prawdziwymi ofiarami kryzysu, którym dotknięte zostało Imperium Rzymskie w III wieku. Przy całym swym obciążeniu wielu dekurionom udawało się bowiem nadal wieść zupełnie przyjemny żywot w ich willach, zaś w przypadku, gdy stawali się oni obiektami nadużyć ze strony aparatu państwowego czy też wojska mogli - jako honestiores powoływać się na swe przywileje. W ciągu trzeciego wieku pogłębiły się natomiast znacznie ubóstwo i ucisk niższych warstw ludności. Jej położenie było do pewnego stopnia lepsze co najwyżej w prowincjach garnizonowych, gdzie czerpała ona korzyści z bliskich kontaktów z wojskiem. Na przykład w Panonii - w przeciwieństwie chociażby do Afryki - jeszcze w trzecim wieku drobnym rolnikom udawało się z powodzeniem bronić się przed zakusami wielkiej własności ziemskiej. W większości rzymskich prowincji sytuacja ludności warstw niższych była jednakże bardzo zła, przy czym większego znaczenia nie miało tu ani miejsce zamieszkania czy zawód, ani też pochodzenie regionalne czy

pozycja prawna. Ów proces niwelowania różnic społecznych doprowadził stopniowo do wykształcenia się coraz bardziej jednolitej, bardzo licznej warstwy humiliores. O ubóstwie mas mówi wiele źródeł. Za czasów cesarza Decjusza jeden z egipskich prefektów wskazywał w trakcie procesu sądowego na zubożenie miast i wsi pod rządami następców Septymiusza Sewera jako na fakt ogólnie znany. Jednakże już za czasów Sewera różne grupy ludności, na przykład niewolnicy czy nominalnie wolni rolnicy, dotknięte zostały w równym stopniu zubożeniem. Bulla, przywódca bandy zbójeckiej, działającej na terenie Italii, mówił zupełnie otwarcie, że niewolnicy dlatego uciekają od swych właścicieli i łączą się w bandy, że nie otrzymują od nich wystarczającego wyżywienia. Do bandyty tego przyłączali się nawet źle opłacani niewolnicy cesarscy. W tym samym czasie właściciele ziemscy z Egiptu pisali do cesarza, że w okolicy Oxyrhynchos istnieje groźba wyludnienia się całych wsi, bowiem ich mieszkańcy nie są w stanie unieść ciężaru podatków. Wraz z pogłębianiem się kryzysu ekonomicznego i finansowego za rządów następców Sewerów sytuacja ulegała dalszemu pogorszeniu. Na niewiele zdały się nawet energiczne kroki podejmowane przez cesarza Dioklecjana w celu jej stabilizacji. O ubóstwie warstw niższych w tym czasie świadczy zestawienie maksymalnych cen i wynagrodzeń z roku 301. Na przykład jeden funt mięsa kosztował wówczas, w zależności od jakości, od 6 do 20 denarów, jeden sekstariusz (0,547 litra) wina od 8 do 30 denarów, je-

den sekstariusz oleju od 8 do 40 denarów, jedna para butów od 50 do 120 denarów. Dla porównania zwykły robotnik rolny otrzymywał dziennie 25 denarów i wyżywienie dla siebie samego, zaś stolarz 50 denarów. Rodziny z dziećmi, które z tego wynagrodzenia sfinansować musiały czynsz, odzież i wyżywienie a oprócz tego zmuszone były do płacenia wysokich podatków, żyły na granicy minimum biologicznego. Równie dotkliwie odczuwana była jawna, często niezmiernie brutalna przemoc, którą posługiwał się aparat biurokratyczny, by wyegzekwować świadczenia na rzecz państwa rzymskiego. Dotykała ona w równym stopniu większość niższych grup społecznych. Na straży interesów państwa w tym względzie stał rozbudowany aparat biurokratyczny i siły bezpieczeństwa, na których samowolę i nadużycia uskarżali się stale mieszkańcy miast i wsi. Na przykład kolonowie z Saltus Burunitanus w Afryce prosili cesarza Kommodusa, aby ten uregulował na powrót, zgodnie z wcześniejszym rozporządzeniem cesarskim, wielkość obowiązujących ich świadczeń, które wielki dzierżawca tej domeny cesarskiej samowolnie zwiększył. Jest rzeczą znamienną, że dzierżawca ów nasyłał na kolonów nawet żołnierzy, którzy więzili ich i częstokroć bili. W trzecim wieku zajścia takie były na porządku dziennym, między innymi w Azji Mniejszej, o czym świadczą liczne zachowane tam petycje i zażalenia na samowolę i przemoc ze strony aparatu biurokratycznego i sił policyjnych. Jeden z tych dokumentów pochodzących z Azji zawiera skargę na to, że przedstawiciele władzy

państwowej ograbili ludność jednej z miejscowości nawet ze środków najniezbędniejszych do życia. Zapewne już same ustawy i rozporządzenia cesarskie dawały aparatowi biurokratycznemu i siłom policyjnym w tym względzie duże uprawnienia. Władza państwowa była wszechobecna. Odczuwały ją także masy ludności miejskiej, przede wszystkim rzemieślnicy i kupcy. Mieli oni - podobnie jak miejskie elity - obowiązek zrzeszania się w collegia, będące poniekąd odpowiednikami stanów dekurionów. Pozwalało to państwu na kontrolę i kierowanie ich działalnością. Już rozporządzenie cesarza Septymiusza Sewera, dotyczące zrzeszania się rzemieślników w mieście Solva w Noricum obrazuje bardzo dokładnie cel państwa. Zadaniem ubogiej ludności było wykonywanie prac użytecznych na rzecz państwa, natomiast zwolniona była ona ze świadczeń finansowych. Jednakże każdy członek collegium, którego sytuacja materialna uległa poprawie lub jeżeli wycofał się on z działalności rzemieślniczej, obciążony był - podobnie jak dekurionowie - publicznymi munera. Ów proces niwelowania różnic społecznych w obrębie warstw niższych miał niezwykle ważne następstwa. W przeciwieństwie do okresu wcześniejszego fakt posiadania czy też braku wolności osobistej nie rozstrzygał już o stopniu zależności społecznej. Proces ten uległ przyspieszeniu jeszcze i z tego względu, że w trzecim wieku znacznie zmniejszyła się liczba niewolników, a co za tym idzie i wyzwoleńców. Powodem tego były z jednej strony wielkie trudności związane z pozyskiwaniem nowych niewolników, z drugiej zaś

fakt, że w nowych warunkach ekonomicznych wyzysk niewolników i wyzwoleńców, przynoszący niegdyś znaczne profity, przestał się opłacać. Coraz bardziej zmniejszało się grono ludzi, których stać było na kupno niewolników lub też na to, by vernae czy dzieci kupione w charakterze niewolników żywić i kształcić przez dłuższy czas bez żadnego zysku, licząc na to, że inwestycja ta zaprocentuje w odległej przyszłości. Wprawdzie w żadnym razie nie można mówić o zaniku instytucji niewolnictwa, a tradycyjne różnice pozycji pomiędzy niewolnikami, wyzwoleńcami i ludźmi wolno urodzonymi funkcjonowały w prawie rzymskim nadal, to jednak prawo w coraz to większym stopniu dotrzymywało kroku przemianom społecznym, sankcjonując coraz bardziej nowe formy zależności. Świadczy o tym dobitnie chociażby ujednolicenie zasad zrzeszania się miejskich humiliores w collegia. W wyniku tego plebs miejski przekształcił się w znacznym stopniu w jednolitą warstwę społeczną. Najwyraźniej przemiany te znajdują swe odzwierciedlenie w ustawach i rozporządzeniach regulujących sytuację kolonów. Upadek wielu małych i średnich gospodarstw rolnych w wyniku kryzysu, którym Imperium Rzymskie dotknięte zostało w III wieku, spowodował siłą rzeczy koncentrację ziemi w rękach nielicznych posiadaczy. Upowszechnienie się latyfundiów jako formy gospodarowania doprowadziło z kolei do rozprzestrzenienia się w większości rzymskich prowincji instytucji kolonatu. Wielcy właściciele ziemscy zdani byli na pracę mas zależnej od nich ludności. Po-

nieważ zaś rzesza niewolników stale się kurczyła, instytucja kolonatu zdawała się w tej sytuacji najbardziej odpowiednią formą wyzysku. Jest rzeczą znamienną, że znaczna część ustawodawstwa rzymskiego, dotyczącego kolonów, pochodzi z trzeciego wieku. W ten oto sposób usankcjonowana została prawnie nowa forma zależności. Jej podstawą była umowa (locatio, conductio), zawierana pomiędzy właścicielem ziemskim i kolonem (colonus). Zgodnie z nią właściciel oddawał kolonowi w dzierżawę na pięć lat określoną działkę ziemi, przy czym ten ostatni zobowiązany był do płacenia mu co roku danej sumy pieniędzy. Jednakże już w trzecim wieku zjawiskiem częstym stała się perpetua conductio, tj. przywiązanie dzierżawcy do dzierżawionego przez niego kawałka ziemi na całe jego życie. Z powodu znacznych podatków oraz spustoszenia, które niosły ze sobą wojny, wielu kolonów nie było w stanie wywiązywać się co roku ze swych finansowych zobowiązań. Zadłużeni dzierżawcy zatrzymywani byli - często siłą - w majątku właściciela, służąc mu jako tania siła robocza. W ten oto sposób powstała na wsi niezmiernie liczna, powszechnie uboga i często brutalnie uciskana warstwa społeczna, której członkowie w jednakowy sposób uzależnieni byli od warstw wyższych, co powodowało, iż warstwa ta była stosunkowo homogeniczna. Zmiany strukturalne Zmiany składu i sytuacji wyższych i niższych warstw ludności doprowadziły do znacznych przekształceń ogólnej struktury społeczeństwa rzymskiego.

Ponieważ kryzys, którym Imperium Romanum dotknięte zostało w III wieku, był kryzysem totalnym, odbił się on w znacznie większym stopniu na rzymskiej strukturze społecznej niż na przykład kryzys rzymskiej republiki. Tradycyjny porządek społeczny uległ rozkładowi, coraz wyraźniejsze formy przybierać zaczął natomiast nowy, kształtujący się dopiero system. Ów proces przemian był pełen sprzeczności, co nie dziwi, jeśli zważyć na fakt, że był to proces rozwoju społecznego, dokonujący się w warunkach kryzysu. Sprawą niezmiernie ważną była zmiana kryteriów podziału społecznego. Władza, bogactwo, poważanie i przynależność do jednego z rzymskich stanów wyższych nie pozostawały już obecnie ze sobą w tak ścisłym związku jak w okresie wczesnocesarskim. W całej wcześniejszej historii rzymskiej było rzeczą wprost niewyobrażalną, aby uprzywilejowana z racji swego bogactwa i poważania w społeczeństwie rzymska arystokracja mogła nie być jednocześnie warstwą o największych wpływach politycznych, z której rekrutowali się ludzie, sprawujący najwyższe funkcje w państwie rzymskim. Sytuacja stanu senatorskiego w trzecim wieku stanowiła całkowite zaprzeczenie tych wyobrażeń. Rzeczą niezmiernie charakterystyczną było również stopniowe przekształcanie się tradycyjnych przywilejów w niezmiernie ciążące obowiązki społeczne. O tym, że dawny porządek społeczny pozostawał w sprzeczności z istniejącymi obecnie warunkami świadczą chociażby takie fakty, że miejskie honores, wcześniej tak atrakcyjne i pożądane, stały się dla wielu

ludzi olbrzymim ciężarem, a członkowie tak poważnego niegdyś stanu dekurionów w trzecim wieku wcielani być musieli do niego przez państwo niejako siłą. Jednocześnie pozycję społeczną jednostki określać zaczęło już nie pochodzenie, lecz jej osobiste zasługi. Wprawdzie szlachetne urodzenie nadal cieszyło się u wielu dużym poważaniem, lecz jednocześnie zwiększało się stale znaczenie lojalności politycznej, prawniczego wykształcenia, a zwłaszcza zasług na polu militarnym. „Parweniusze” nie dążyli już - jak to było wcześniej - wszelkimi możliwymi sposobami do tego, aby w pełni zasymilować się z arystokracją rodową. Znaczenie decydujące utraciły dawne kryteria, wyznaczające pozycję prawną człowieka, jak fakt posiadania praw obywatelskich czy wolności osobistej. Pochodzenie z Italii lub też silnie zurbanizowanych prowincji nie dawało już ludziom żadnych przywilejów. Jest rzeczą znamienną, że większość cesarzy pochodziła z przygranicznych obszarów Imperium. Makryn pochodził z Mauretanii, Heliogabal i Sewer Aleksander ze Syrii, Gordianowie z Kapadocji, Filip zaś z Arabii. Większość cesarzy, których na tron rzymski wyniosło wojsko, jak Maksymin Trak, Decjusz, Klaudiusz II, Aurelian, Probus, a także Dioklecjan i Maksymian oraz wyznaczeni przez nich następcy (tzw. cezarowie) - Konstancjusz i Galeriusz, pochodziła jednakże z krajów naddunajskich, w których stacjonowały najsilniejsze, cieszące się największymi wpływami i poważaniem armie rzymskie. Miał rację Aureliusz Wiktor, mówiąc o czterech wymienionych na końcu cesarzach: „W rze-

czy samej ojczyzną ich wszystkich było Iliricum. Ci zaś tzn. cezarowie, choć nieco nieokrzesani, to jednak przyzwyczajeni do niewygód życia wiejskiego i służby wojskowej, dla interesów państwa byli najlepsi.” (tłum. W. Maciejewski). Wszystkie te zmiany doprowadziły do rozluźnienia dawnej hierarchii społecznej. Kasjusz Dion był oburzony, że nawet dawni tancerze otrzymać mogą ważne funkcje dowódcze, a centurionowie i synowie lekarzy dojść mogą do stanowiska legata legionu. Jednakże nic tak świetnie nie obrazuje anachroniczności uważanych wcześniej za zupełnie oczywiste zasad hierarchicznych, jak przekazana nam przez niego odpowiedź przywódcy bandy rozbójników, Bulli, na pytanie zadane mu przez prefekta pretorianów Papiniana o to, dlaczego został bandytą. Odpowiedź ta brzmiała mianowicie: „A dlaczego ty zostałeś prefektem?”. Linie podziału w obrębie piramidy społecznej przebiegały obecnie inaczej niż w okresie wcześniejszym. W okresie pryncypatu warstwy wyższe dzieliły się - wyłączywszy bogatych wyzwoleńców i służbę cesarską - na stan senatorski, ekwicki i miejskie stany dekurionów, pomiędzy którymi istniały zhierarchizowane różnice, jeśli idzie o funkcje, majątek i poważanie ich członków. Podział warstw wyższych w ramach nowego porządku społecznego nie był już tak jednoznaczny i tkwiło w nim wiele sprzeczności. Tak więc istniał niezmiernie bogaty i cieszący się w społeczeństwie rzymskim najwyższym szacunkiem stan senatorski, którego członkowie nie posiadali jednakże żadnych niemal wpływów politycznych. Poza tym był stan ekwicki,

którego elita posiadała przede wszystkim olbrzymią władzę, zaś zwykli członkowie nie różnili się niemal od dekurionów. W gminach miejskich istniał nadal stan dekurionów, którego członkowie z uwagi na swój majątek mi poważanie, jakim się cieszyli, zaliczani byli do warstw wyższych, zarazem jednak ze względu na ich rosnące obciążenie w przeciwieństwie do okresu wcześniejszego coraz bardziej upodabniali się do ludności uciskanej. Do tego dochodzili jeszcze żołnierze wraz z ich rodzinami, których głównie ze względu na silną pozycję wojska, lecz także z uwagi na ich stosunkowo korzystną sytuację ekonomiczną i przywileje prawne zaliczyć należy do wyższych warstw ludności. Powiedzieć można nawet, że warstwa ta z uwagi na jednolite przywileje i funkcje oraz poczucie wzajemnej przynależności jej członków pod wieloma względami przypominała organizację stanową. Jak widać więc w trzecim wieku różnice pomiędzy honestiores były, mimo pewnych wspólnych przywilejów, znacznie większe niż w okresie wczesnocesarskim. Natomiast różnice pozycji poszczególnych grup w ramach humiliores stawały się z biegiem czasu - w przeciwieństwie do warstw wyższych – coraz mniejsze. Był to proces nieodwracalny, spowodowany rosnącym obciążeniem finansowym i jednocześnie pogłębiającym się stale uciskiem politycznym wszystkich niższych warstw ludności. Istniejące nadal różnice rozwojowe pomiędzy poszczególnymi prowincjami Imperium, jak też zróżnicowanie zawodowe ludności nie miały na niego istotniejszego wpływu. Na przykład udogodnienia społeczne, z któ-

rych korzystały masy ludności miejskiej w okresie wczesnocesarskim w trzecim wieku niemal już nie istniały. Tak więc dla przemian strukturalnych, dokonujących się w łonie społeczeństwa rzymskiego w wyniku kryzysu w trzecim wieku najbardziej charakterystyczne byłyby odmienne tendencje rozwojowe w ramach honestiores i humiliores. Rozkład tradycyjnego rzymskiego porządku społecznego dokonywał się na drodze pełnej sprzeczności. Góra piramidy społecznej rozpadła się na warstwy o niezmiernie zróżnicowanej strukturze, natomiast struktura warstw niższych stawała się coraz bardziej jednolita. W trzecim wieku warstwy wyższe społeczeństwa rzymskiego nie przekształciły się w „klasę”. Jedyną ich faktycznie wspólną cechą był fakt posiadania przez nie ziemi, zaś różnic istniało bardzo wiele. Zróżnicowany był także ich stosunek do procesu produkcji, gdyż rodziny wojskowe z reguły, zaś rodziny dekurionów bardzo często same (ewentualnie wraz z zależnymi od nich robotnikami rolnymi) uprawiały swą ziemię. Natomiast w przypadku humiliores w III wieku wymienić można było znacznie więcej niż w okresie wczesnocesarskim cech wspólnych, które mogłyby upoważniać do traktowania ich w kategoriach „klasy”. Niemniej mimo wspólnego stosunku do procesu produkcji oraz zależności społecznej ludność ta była zróżnicowana pod jednym niezmiernie ważnym względem. Jedna jej część, przede wszystkim kolonowie jako dzierżawcy oraz rzemieślnicy, posiadała jeszcze ciągle środki produkcji, inna zaś nie, na

przykład zupełnie ubodzy rolnicy, którzy musieli zarabiać na życie jako robotnicy dniówki i sezonowi. Owe sprzeczne tendencje, uwidaczniające się w rozwoju społeczeństwa rzymskiego doby wielkiego kryzysu, miały bardzo ważne następstwa. Spowodowały one mianowicie zaostrzenie się istniejących napięć społecznych i powstanie nowych konfliktów. Ustawicznie dochodziło do wybuchu otwartych konfliktów społecznych, których nie sposób było już rozwiązać środkami pokojowymi. Zaczęto więc - tak jak w okresie późnorepublikańskim - konflikty te rozwiązywać przy użyciu siły. Złożona natura kryzysu oraz wielorakość dokonujących się przemian społecznych spowodowały, że konflikty te miały bardzo zróżnicowany charakter. Z jednej strony były to konflikty wybuchające w łonie warstw wyższych, z drugiej zaś pomiędzy poszczególnymi grupami humiliores a rządzącymi. Tak więc stan senatorski i stany dekurionów w poszczególnych miastach dotknięte były nimi w takim samym stopniu, jak masy uciskanej ludności miejskiej i wiejskiej. Wszystkie te konflikty miały jedną cechę wspólną mianowicie głównym wrogiem, wspólnym dla wszystkich wymienionych grup była nowa warstwa rządząca, składająca się z ekwickich oficerów, urzędników administracyjnych oraz wojska. Jej uosobieniem byli autorytarni cesarze okresu dominatu, którzy przeważnie z warstwy tej pochodzili i jej zawdzięczali swą władzę cesarską. O tym, jak bardzo znienawidzeni byli w trzecim wieku rzymscy cesarze i ich aparat ucisku w społeczeństwie rzymskim - od senatorów po plebs

miejski i ubogich rolników - wynika najdobitniej z relacji Herodiana o tyranii Maksymina Traka. Gnębił on zarówno senatorów i ludzi bogatych, jak i obywateli miast i masy ludności prowincjonalnej. Nienawiść ogarnęła całe Imperium, wołano o zemstę bogów, aż wreszcie z błahego powodu wybuchł otwarty bunt. W pierwszych dziesięcioleciach po śmierci cesarza Marka Aureliusza stan senatorski nie pogodził się bynajmniej z myślą o utracie swych wpływów politycznych. Był on jednak zbyt słaby, aby zorganizować otwartą rewoltę. Dlatego też jego opór przeciwko autorytarnemu Cesarstwu ograniczył się do spisków, które miały na celu osadzenie na tronie cesarza, uosabiającego dawny ideał władcy. Spiski takie zawiązywano wielokrotnie za czasów Kommodusa. Po jego zamordowaniu tron objął przychylniejszy senatowi cesarz Pertinaks. Jest jednakże rzeczą znamienną, że ów popularny zarówno wśród ludności cywilnej, jak i wojska władca panował jedynie trzy miesiące, po czym został zamordowany przez gwardię pretoriańską. Pożytku nie przyniosło stanowi senatorskiemu także popieranie przez jego konserwatywną część w konfliktach wewnętrznych przeważnie słabszego władcy czy pretendenta do tronu, na przykład Klodiusza Albinusa przeciwko Septymiuszowi Sewerowi lub Gety przeciwko Karakalli. Zemsta zwycięzców dalej osłabiała pozycję senatu. Sukcesy przyniosły jedynie powstania i wojna senatu przeciwko Maksyminowi Trakowi w roku 238, co spowodowane było jednakże faktem, że w mieście Rzymie lud występując przeciwko władzy wojska opowiedział

się po stronie senatu oraz tym, że bunt przeciwko cesarzowi wybuchł także wśród ludności prowincji i Italii. Jeszcze większe niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy panowało zapewne wśród dekurionów. W przeciwieństwie do stanu senatorskiego zmuszeni byli oni bowiem do ponoszenia wielkich ofiar materialnych. Zazwyczaj nie udawało im się wiele wskórać przeciwstawiając się samowoli wojska i urzędników państwowych. Tym bardziej znamienne jest, iż w roku 238 mimo braku widoków na powodzenie członkowie elit miejskich zdecydowali się zorganizować powstanie. Otwarty bunt przeciwko cesarzowi Maksyminowi Trakowi wybuchł najpierw w afrykańskim Thysdrus, gdzie miejscy właściciele ziemscy z okolic Kartaginy wraz ze sprzymierzoną z nimi ludnością rolniczą zamordowali cesarskiego prokuratora, a następnie ogłosili cesarzem prokonsula Afryki Gordiana. Do powstania przyłączyła się także ludność niższych warstw miejskich i wiejskich prowincji Afryka, jednakże wojska rzymskie stacjonujące w sąsiedniej Numidii stłumiły je krwawo, a represje, których ofiarą padli w pierwszym rzędzie najznakomitsi obywatele miast, nie oszczędziły także niższych warstw ludności miejskiej i wiejskiej. Już sam afrykański sojusz dekurionów z masami ludności miejskiej i wiejskiej, wymierzony w Maksymina Traka, obrazuje rozmiar niezadowolenia z istniejącego systemu rządów, jakie odczuwać musiały niższe warstwy ludności. Począwszy od schyłku drugiego wieku bunty plebsu miejskiego, zmuszonego do zrzeszania się w collegia, a w ich ramach do prac użytecz-

nych na rzecz państwa, zaś przy najmniejszej poprawie swej sytuacji materialnej do świadczeń finansowych oraz odczuwającego w czasie kryzysu dotkliwie braki żywności stały się zjawiskiem częstym. Za rządów Kommodusa braki zboża w mieście Rzymie doprowadziły do wybuchu regularnej wojny domowej pomiędzy ludem rzymskim a żołnierzami, zaś gwałtowne demonstracje polityczne przeciwko istniejącemu systemowi rządów, jak na przykład w roku 193 przeciwko Didiuszowi Julianusowi, powtarzały się w okresie późniejszym częściej. W roku 238 doszło do wybuchu prawdziwego powstania ludowego przeciwko gwardii pretoriańskiej. Za czasów Aureliana wśród robotników mennicy cesarskiej wybuchły zamieszki, w których według Aureliusza Wiktora udział wzięło około 7000 osób. Przeciwko cesarzom i ich aparatowi władzy buntowała się zapewne prosta ludność wielu miast, zwłaszcza że w prowincjach w większym niż ludność miasta Rzymu stopniu doświadczała ona brutalności rządów wojska. Uczucie nienawiści potęgowały jeszcze na przykład rzeź urządzona przez Karakallę w Aleksandrii czy też zła sława Maksymina Traka, przed którego zbliżającym się wojskiem uciekli wszyscy mieszkańcy Emony. Widoczna była także wrogość wojska wobec plebsu. Dobitny wyraz dał temu Herodian, kładąc w usta Maksymina Traka słowa, iż lud rzymski zdolny jest jedynie do wrzasku, zaś gdy zobaczy dwóch czy trzech zbrojnych od razu wpada w panikę. Jeszcze gorsze było często położenie ludności wiejskiej, bowiem była ona w najmniejszym stopniu

chroniona przed uciskiem i przemocą. Kiedy w 238 roku Maksymin Trak szedł na Italię, cała okoliczna ludność schroniła się w Akwilei, stanowiącej główny punkt oporu powstańców, bowiem po żołnierzach nie należało się niczego dobrego spodziewać. Coraz częściej zdarzały się ucieczki zadłużonych kolonów, a także niewolników. Był to problem, z którym ustawodawstwo rzymskie borykało się ustawicznie począwszy od drugiej połowy drugiego wieku. Owi fugitivi, jak również ludność zbiegła z miast i dezerterzy z wojska łączyli się często w bandy zbójeckie (latrones), stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. U schyłku drugiego wieku zagrożenie to było tak wielkie, że skłoniło to Tertulliana do stwierdzenia, iż istnieje konieczność zmobilizowania we wszystkich prowincjach sił bezpieczeństwa. W niektórych przypadkach ruchy te przeradzały się w regularne powstania. Na przykład za czasów Marka Aureliusza w Egipcie doszło do buntu pasterzy (boukoloi). Za czasów Kommodusa państwo rzymskie zmuszone zostało do prowadzenia w Germanii Górnej uciążliwej wojny z masami dezerterów i zbuntowanych rolników (bellum desertorum). W drugiej połowie trzeciego wieku w prowincjach galijskich rozprzestrzenił się ruch „wojowników” (bagaudae), którego uczestnikami były masy niezależnych rolników i zbiegłych kolonów oraz rozbójnicy. Mimo że zostali oni pokonani przez cesarza Maksymiana, w okresie późniejszym zarówno w Galii, jak i w Hiszpanii dochodziło wielokrotnie jeszcze do wybuchu takich buntów.

O tym, że system władzy, istniejący w państwie rzymskim w trzecim wieku, a zwłaszcza jego ekstremalna forma za panowania Maksymina Traka, budził opór i nienawiść w równym stopniu wśród senatorów i dekurionów, co wśród mas ludności miejskiej i wiejskiej, świadczą wspomniane wyżej wydarzenia roku 238. Jednakże właśnie skład owej „koalicji” był czynnikiem uniemożliwiającym przerodzenie się tego oporu w jednolity rewolucyjny ruch wszystkich ciemiężonych. Jednym wspólnym celem wymienionych wyżej grup była bowiem obrona przed samowolą wojska i cesarskiej biurokracji, zaś ich zasadnicze interesy były siłą rzeczy krańcowo różne. Uwidoczniło się to dobitnie w roku 238, kiedy to humiliores miasta Rzymu wystąpili wspólnie z senatorami przeciwko Maksyminowi Trakowi, jednakże odrzucili początkowo z wielką gwałtownością kandydatury powołanych przez senat cesarzy Pupiena i Balbina. Przeforsowali oni proklamowanie trzeciego władcy, który, będąc wnukiem Gordiana I, cieszył się wśród nich dużą popularnością. Nieco później, gdy Pupien i Balbin zostali zamordowani przez zbuntowaną gwardię pretoriańską, lud miasta Rzymu zachował całkowity spokój. Już choćby same różnice interesów powodowały, że owe ruchy społeczne nie były w stanie zagrozić nowemu systemowi rządów. Poza tym niemal każda próba oporu już z góry niejako skazana była na niepowodzenie, bowiem główną podstawą władzy cesarskiej było wojsko. O jego sile świadczy dobitnie fakt krwawego stłumienia przez jeden tylko legion afrykańskiego powstania przeciwko

Maksyminowi Trakowi. Smierć Maksymina w czasie oblężenia Akwilei nie była zaś spowodowana niczym innym, jak tylko niezadowoleniem jego własnych żołnierzy, którzy sami pozbawili go życia. Jednakże ani to wydarzenie, ani też wszystkie inne bunty wojskowe nie naruszały bynajmniej podstaw systemu rządów, a jedynie powodowały ustawiczne zmiany na tronie rzymskim. Jak widać więc, otwarte konflikty nie doprowadziły w żadnym razie do rozwiązania problemów społecznych, przeciwnie, jeszcze bardziej je zaostrzyły. Spowodowało to znaczne przyspieszenie procesu przemian tradycyjnego porządku społecznego. Istniejących napięć nie była w stanie złagodzić także drożność kształtującego się systemu społecznego. Jedną ze szczególnych sprzeczności, ujawniających się w procesie przemian społecznych doby wielkiego kryzysu, był fakt, że mobilność społeczna, która w okresie pryncypatu przyczyniła się w znacznym stopniu do złagodzenia napięć społecznych, w trzecim wieku dawała powody do powstania nowych konfliktów. Z jednej strony bowiem przed ludnością prowincji przygranicznych Imperium Rzymskiego, z których rekrutowało się w większej części rzymskie wojsko, otwierały się dzięki służbie wojskowej niewyobrażalne dotychczas możliwości awansu społecznego. Świadczy o tym dobitnie droga życiowa większości cesarzy – żołnierzy, którzy nierzadko pochodzili z dołów społecznych, jak na przykład Maksymin Trak czy też Galeriusz. Wielkie możliwości zrobienia kariery urzędniczej w służbie cesarskiej miały

także ambitne i zdolne osoby niskiego pochodzenia, posiadające pewna wykształcenie. Jednakże większa część ludności Imperium posiadała obecnie znacznie mniejsze niż w okresie wczesnocesarskim szanse na awans społeczny. Droga życiowa wspomnianego już robotnika rolnego z miasta Mactar, który doszedł do godności „burmistrza”, nie była bynajmniej typowa. Z uwagi na przypisanie określonych kategorii ludności (dekurionów, członków kolegiów miejskich, kolonów) do określonych funkcji, możliwości ich awansu społecznego były raczej bardzo ograniczone. Zgromadzenie majątku przez członków tych warstw było w zasadzie niemożliwe, bowiem każdorazowo zmuszani byli oni do oddawania go państwu w formie podatku. W przeciwieństwie do okresu pryncypatu w trzecim wieku zwiększyły się natomiast znacznie możliwości degradacji społecznej, którą powodowały skutki ustawicznych wojen, trudności gospodarcze oraz represje. Herodian scharakteryzował niezmiernie trafnie okres rządów Maksymina Traka mówiąc, że każdego dnia spotkać można było ubogich ludzi, którzy w przeddzień byli jeszcze bogaci. Wiele sprzeczności ujawniło się na koniec także na płaszczyźnie polityczno – ideologicznej, która stanowić miała wspólny punkt odniesienia dla całego społeczeństwa rzymskiego. Cesarstwo przekształcało się stopniowo w despotię. Znalazło to swoje odbicie nie tylko w rozbudowie aparatu władzy, lecz także w zmianie modelu władcy. Podczas gdy August był jeszcze „pierwszym” wśród obywateli rzymskich i „ojcem” lu-

du rzymskiego, od czasów Septymiusza Sewera cesarze rzymscy oficjalnie rościli sobie prawo do tytułu dominus, stawiając się na pozycji „pana” swych poddanych, co stanowiło poniekąd nawiązanie do modelu pan niewolnik. Od czasów dynasto Sewerów cesarze regularnie wymagali od wojska i gmin oficjalnej deklaracji o gotowości ślubowania im całkowitego oddania i wierności (devotio). Od czasów Aureliana cesarze otwarcie i bez żadnych osłonek domagali się oddawania im boskiej czci. Lecz jednocześnie władza poszczególnych cesarzy była znacznie bardziej labilna niż kiedykolwiek przedtem. Stali się oni pionkami w rozgrywkach ich własnego aparatu, a każdy z nich, zasiadając na tronie, musiał zacząć się już oswajać z myślą o gwałtownej śmierci. Tak więc wprawdzie Cesarstwo było na tyle silne, aby przy pomocy swego aparatu władzy tłumić bunty i ruchy społeczne, lecz nie było ono zdolne - w przeciwieństwie do okresu pryncypatu do stworzenia jednolitych ram politycznych, w których liczne grupy społeczne wspierałyby dobrowolnie istniejący porządek. Najbardziej anachroniczny w dobie wielkiego kryzysu stał się dawny system ideologiczny społeczeństwa rzymskiego. Świadomość własnej tradycji, etyka polityczna i kult osoby cesarskiej nie stanowiły już dla podupadającego, dręczonego nędzą, wojnami i uciskanego przez aparat państwowy społeczeństwa rzymskiego żadnego oparcia moralno – duchowego. Orientalne religie mistyczne oraz chrześcijaństwo natomiast nie tylko obiecywały pociechę i zbawienie, lecz także zde-

cydowanie zaspokajały głębsze potrzeby teologiczne, moralne i liturgiczne. Poza tym chrześcijaństwo, tak jak filozofie pogańskie, skłonne było tłumaczyć przyczyny wszelkiego zła przy pomocy teorii systemowej. Powodowało to, że liczba zwolenników tych prądów umysłowych zwiększała się z dnia na dzień. Jest rzeczą znamienną, że wśród żołnierzy najbardziej rozpowszechniony był kult boga Mitry, który jako niezwyciężony bóg Słońca był wcieleniem żołnierskich ideałów. Szerokie masy ludności, zwłaszcza na Wschodzie i w Afryce, wyznawały religię chrześcijańską, senatorowie zaś - jako warstwa oświecona - opowiadali się często za filozofią neoplatońską. Po zaostrzeniu się kryzysu w połowie trzeciego wieku liczba wyznawców chrześcijaństwa gwałtownie wzrosła. O tym, jak dalece religia ta była atrakcyjna dla społeczeństwa rzymskiego, świadczy nie tylko jej rozpowszechnienie się w całym Imperium Rzymskim, lecz także i fakt, iż jej wyznawcami była ludność najróżniejszych warstw społecznych, w tym także niekiedy członkowie elity rządzącej. W obliczu tej sytuacji państwo rzymskie zmuszone zostało do podjęcia radykalnych kroków. Próbowano mianowicie wskrzesić mos maiorum ze wszystkimi jego implikacjami religijno – etycznymi i nierozdzielnie z nim związanym kultem osoby cesarskiej. Próba ta powiodła się do pewnego stopnia, zwłaszcza w odniesieniu do wojska. Polegało to na tym, że wszystkie te treści nowych prądów umysłowych, które można było w sposób systematyczny powiązać z mos maiorum, jak na przykład kult boga Mitry, były przez

państwo rzymskie popierane, natomiast wszystko to, co zdawało się mu przeczyć, na przykład religia chrześcijańska, było zwalczane ze zwykłą nowemu systemowi rządów brutalnością. Było to jednak równoznaczne z rozpadem społeczeństwa rzymskiego w III wieku również na dwa przeciwstawne fronty ideologiczne. Poza tym elita rządząca państwa rzymskiego, a mianowicie władcy, najwyżsi urzędnicy i oficerowie, posiadając konserwatywną mentalność trwała niezmiennie przy anachronicznym systemie i ideologicznym, który był niczym innym, jak tylko płaszczyzną ideologiczną tego porządku społeczno – politycznego, do którego rozpadu elita ta sama doprowadziła. Sprzeczność owa, choć oczywista, nie została jednak dostrzeżona. Cesarze rzymscy w trzecim wieku nie zamierzali wcale zmieniać stosunków panujących w świecie rzymskim. Wręcz przeciwnie, byli zupełnie przekonani, że ich despotyczne rządy są konieczne i celowe, by odbudować dawny, wypróbowany porządek. „Reforma” oznaczała dla nich to, aby Imperium ad antiquam firmitatem i ad pristinam gloriam reformare. Jedyny znany nam w całości program polityczny z trzeciego wieku, który Kasjusz Dion zawarł w swym historycznym dziele w formie wymyślonej przez siebie mowy, którą miałby wygłosić Mecenas przed Augustem, był niczym innym, jak tylko postulatem powrotu do ideałów z czasów dynastii Antoninów. W III wieku taką konserwatywną postawę cesarzy uzasadniały do pewnego stopnia wymogi czasu. Mogli oni bowiem wśród członków tych grup społecz-

nych, na których opierały się ich rządy, zwłaszcza wśród żołnierzy, rozbudzać przekonanie, jakoby mieli oni ratować Imperium Rzymskie przed kryzysem. Jednakże do szerokich warstw ludności ideologia owa już zupełnie nie przemawiała i nie sposób było znaleźć na jej podstawie trwałe rozwiązanie. Z kryzysu, którym dotknięte zostało Imperium Rzymskie w III wieku, społeczeństwo rzymskie wyszło w dogłębnie zmienionej postaci. Przede wszystkim okazało się, że - w przeciwieństwie do okresu pryncypatu - nie sposób już zespolić zróżnicowanych sił społecznych w ramach istniejącego systemu rządów, bowiem nie był on popularny w szerokich kręgach ludności. Przezwyciężenie kryzysu wewnętrznego i zewnętrznego pod rządami wielkich cesarzy – żołnierzy w ostatnim trzydziestoleciu III wieku nie dokonało się bowiem dzięki poparciu mas, lecz w wyniku nasilającego się despotyzmu wojska i aparatu biurokratycznego. Nie zanosiło się też na to, aby w najbliższej przyszłości system polityczny państwa rzymskiego miał ulec zasadniczym zmianom. Jedyną koniecznością okazało się znalezienie w jego ramach miejsca dla najważniejszego z nowych prądów umysłowych, a mianowicie dla chrześcijaństwa. Kroku tego nie dało się uniknąć, a dokonał go cesarz Konstantyn Wielki. Jednakże nawet chrześcijańskie Cesarstwo Rzymskie nie było już w stanie stworzyć ram politycznych, odpowiadających społeczeństwu późnorzymskiemu. Jego rozpad był więc jedynie kwestią czasu.

7│ Społeczeństwo późnego Rzymu Przesłanki i charakterystyka ogólna Stosunki społeczne w okresie późnocesarskim opierały się w znacznej mierze na strukturach, które wykształciły się w dobie kryzysu, pomiędzy schyłkowym okresem panowania dynastii Antoninów a rządami cesarza Dioklecjana. Dalsze przeobrażenia zachodzące w łonie społeczeństwa rzymskiego były bezpośrednią kontynuacją przemian, które swe źródło miały w kryzysie z trzeciego wieku. W wyniku powstania w obrębie Imperium Romanum germańskich państw terytorialnych, stopniowo coraz większą rolę odgrywać zaczęły nowe siły społeczne. Nie były one jednak w stanie w tym czasie zagrozić podstawom późnorzymskiego ustroju społecznego. Nawet w wieku następnym, kiedy to na Zachodzie nie istniało już państwo rzymskie jako instytucja polityczna, późnoantyczny porządek społeczny nie został wyparty przez nowy, całkowicie odmienny system społeczny. Przejście od „antyku” do „średniowiecza” nie było aktem jednorazowym, lecz „szerokim pasmem stopniowych przemian”, w których upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego stanowił pewną cezurę z tego jedynie powodu, że był on równoznaczny z unicestwieniem politycznych ram społeczeństwa rzymskiego na Zachodzie. Owa ciągłość rozwoju społecznego wynikała przede wszystkim z faktu, że przesłanki ekonomiczne, które wykształciły się w trzecim wieku w dobie kryzysu, istniały nadal w niemal niezmienionej formie. Pod rząda-

mi cesarzy Dioklecjana (284–305) i Konstantyna Wielkiego (306–337) sytuacja ekonomiczna państwa rzymskiego została w znacznej mierze ustabilizowana w wyniku przeprowadzenia niezmiernie rygorystycznych reform. Stan taki trwał mniej więcej do czasu rządów cesarza Walentyniana I (364–375). Jednakże skutki zmian strukturalnych, jakie dokonały się w III wieku były nieodwracalne. Wprawdzie życie gospodarcze w wielu miastach Imperium rozkwitło na nowo, lecz rzemiosło i handel nie prosperowały już tak dobrze zwłaszcza w zachodniej części Cesarstwa - jak w okresie wczesnocesarskim. Spowodowało to większy niż uprzednio wzrost znaczenia rolnictwa jako głównego źródła dochodów i bogactwa. Jednakże także i rolnictwo odczuwało stale skutki swych słabości strukturalnych, przede wszystkim braku siły roboczej oraz upowszechnienia się kolonatu, który był mało opłacalną formą gospodarowania ziemią. Trudności ekonomiczne nasiliły się bardzo w wyniku nowego kryzysu politycznego wywołanego początkiem wędrówki ludów pod naporem Hunów (375). W krótkiej perspektywie kryzys ten doprowadził do druzgocącej klęski Rzymian w bitwie z Gotami pod Adrianopolem (378). Nie sposób jednak nie zauważyć także jego skutków dalekosiężnych. Po śmierci Teodozjusza Wielkiego (379–395) zachodnią część Imperium zalały ludy barbarzyńskie, co spowodowało zniszczenie i wyludnienie wielu miast. Bardzo niekorzystnie odbiło się to przede wszystkim na rzemiośle i handlu, choć sytuacja na poszczególnych obszarach Cesarstwa Zachodniorzymskiego była bar-

dzo zróżnicowana. Wprawdzie w rzemiośle i handlu nigdzie nie nastąpił całkowity zastój, a życie miejskie nie zamarło zupełnie w żadnej z części Imperium, to jednak stosunki miasto - wieś nie opierały się już w przeciwieństwie do okresu wczesnocesarskiego - na dominacji miejskich ośrodków produkcyjnych, lecz na rosnącym znaczeniu wielkich dóbr ziemskich. Jest rzeczą znamienną, że począwszy od IV wieku w wielkich majątkach ziemskich w coraz większym stopniu zaczęto pokrywać zapotrzebowanie na wyroby rzemieślnicze już nie dzięki handlowi, lecz w wyniku produkcji własnej. W takich warunkach z jednej strony zwiększyło się jeszcze znaczenie właścicieli latyfundiów jako potężnej ekonomicznie elity społeczeństwa późnorzymskiego, z drugiej zaś wzrósł stopień uzależnienia od tej warstwy mas bezmajętnej ludności. Fakt, iż ów proces historyczno – społecznego rozwoju miał ścisłe związki z rozpadem Imperium Rzymskiego, nie był bynajmniej spowodowany jedynie rosnącym naporem plemion barbarzyńskich na państwo rzymskie. Przyczyny tego stanu rzeczy miały charakter kompleksowy i bardzo zróżnicowany, przy czym za wspólny mianownik przyczyn społecznych uznać należałoby wyobcowanie się społeczeństwa rzymskiego z systemu politycznego własnego państwa. Nasilającym się trudnościom gospodarczym, coraz liczniejszym problemom politycznym i społecznym oraz konfliktom ideologicznym doby późnoantycznej Cesarstwo było w stanie przeciwstawić jedynie zintensyfikowaną politykę centralizacyjną, prowadzoną

z pozycji siły. Do realizacji tej polityki niezbędny był bardzo rozbudowany i kosztowny aparat władzy, którego utrzymanie ze skąpych wpływów z miast i wsi stanowiło dla państwa rzymskiego coraz większą trudność. Tak jak to było już po części w trzecim wieku, państwo późnorzymskie jedynie na drodze przymusu było w stanie zobowiązać dekurionów, kupców, rzemieślników i robotników rolnych do świadczeń materialnych i rzeczowych na swą korzyść. Przymus ten nasilał się stopniowo, a system jego środków, takich jak bezwarunkowa dziedziczność zawodów czy liczne stare i nowe - podatki, tworzące bardzo skomplikowaną strukturę, doprowadzony został do perfekcji. Pogłębiająca się zależność osobista i olbrzymi ciężar podatków odczuwały dotkliwie bardzo szerokie warstwy ludności rzymskiej. Z biegiem czasu państwo zaczęło jawić się im jako wróg, tym bardziej, że przestało ono reprezentować nawet interesy warstwy wielkich właścicieli ziemskich. W okresie późnocesarskim despotyczny charakter Cesarstwa ujawnił się znacznie wyraźniej niż w wieku trzecim. Cesarze uchodzili za „panów całej ziemi pod słońcem i za zwycięskich władców”, za „panów wszystkich spraw ludzkich”. W obcowaniu z nimi obowiązywał bardzo ścisły ceremoniał dworski, oparty w znacznym stopniu na wzorach orientalnych. Nieposłuszeństwo wobec władcy traktowane było nie tylko jako przestępstwo, lecz także jako świętokradztwo. Wprawdzie osoba cesarza poniekąd odmiennie postrzegana była przez pogan i chrześcijan, bowiem przez

pierwszych uważany był on nadal za boga, przez drugich zaś za władcę z woli Boga, to jednak ani jedni, ani drudzy nie kwestionowali sakralnego charakteru jego osoby czy też istnienia pomiędzy cesarzem a jego poddanymi olbrzymiej przepaści. Także dla chrześcijan cesarz był wybrańcem summa divinitas, któremu ta „przekazała rządy nad wszelkim ziemskim stworzeniem”. Od czasu reform administracyjno – wojskowych Dioklecjana f Konstantyna Wielkiego na straży jego władzy stał olbrzymi aparat biurokratyczny i zreorganizowane wojsko (w czwartym wieku w sile co najmniej 435 000, zapewne jednak około 500 000 ludzi). Aparat władzy składał się z prywatnej służby władcy (sacrum cubiculum) oraz urzędników centralnych organów administracyjnych, którzy wraz z służbą cesarską tworzyli personel dworski (comitatus), a poza tym z niezmiernie licznych urzędników administracji cywilnej oraz dowódców wojskowych z większych okręgów i poszczególnych prowincji Imperium. Głównym zadaniem tego aparatu było zapewnienie jedności Imperium Romanum oraz egzekwowanie świadczeń materialnych i rzeczowych na korzyść państwa. Temu samemu celowi służył niezmiernie intensywny rozwój prawa, którego przejawem była aktywność ustawodawcza oraz kodyfikacja ustaw i zarządzeń. Dobitnym wyrazem silnej pozycji Cesarstwa był fakt, że - w przeciwieństwie do okresu wczesnocesarskiego - obecnie senat nie brał już udziału w rządach jako instancja kontrolująca, której należał się w każdym razie szacunek. W zachodniej części Imperium, gdzie siedzibą władców był nie Rzym, lecz Tre-

wir, Mediolan, Rawenna czy też inne miasto, regularne konsultacje pomiędzy cesarzem a senatem nie były w ogóle możliwe. W czwartym wieku ów system rządów miał jeszcze silne podstawy i był w stanie utrzymać jedność Imperium. W miarę nasilania się ucisku szerokich warstw społecznych pozbawiał się on jednak coraz bardziej własnych korzeni, tkwiących w rzymskim porządku społecznym. W wyniku tego Cesarstwo wraz ze swym aparatem władzy stawało się coraz bardziej instytucją samą dla siebie. Przez społeczeństwo odczuwane było ono jedynie jako ciężar, nękający ją środkami przymusu i tym samym hamujący rozwój społeczny. Jednocześnie w dobie wędrówki ludów państwo rzymskie było w coraz to mniejszym stopniu zdolne do obrony swych poddanych przed wrogami zewnętrznymi, a niezwykle silny napór ludów barbarzyńskich, przewyższający wielokrotnie swymi rozmiarami wcześniejsze doświadczenia tego typu, spowodował znaczne jego osłabienie. W chwili faktycznego podziału Imperium na dwie części w roku 395 jego rozpad był już w zasadzie sprawą przesądzoną. Podczas gdy Cesarstwo Wschodniorzymskie było w stanie - dzięki częściowo bardziej korzystnym stosunkom społecznym i mniejszemu zagrożeniu ze strony barbarzyńców - zachować swą państwowość i stopniowo zreformować własny system rządów, Cesarstwo Zachodniorzymskie w piątym wieku chyliło się ku upadkowi. Ustawiczne najazdy barbarzyńców, czasowe zajęcie miasta Rzymu najpierw przez Wizygotów (410), a następnie przez Wandali (455), zwłaszcza zaś

powstanie w obrębie Imperium - przede wszystkim w Afryce Północnej, Hiszpanii i Galii - germańskich państw terytorialnych, ukazały z całą jaskrawością słabość zachodniej części dawnego Imperium Romanum. Ostateczny kres dawnego systemu politycznego na Zachodzie wyznacza zdetronizowanie przez dowódcę germańskich najemników, Odoakra, ostatniego cesarza zachodniorzymskiego Romulusa Augustusa (Augustulusa) w 476 roku. W tych warunkach tradycyjne podstawy podziału społecznego jeszcze bardziej niż w wieku trzecim straciły na swym znaczeniu. W wyniku trudności ekonomicznych przeżywanych przez Imperium przepaść pomiędzy ubogimi a bogatymi jeszcze bardziej się pogłębiła. O tym, jak wielkie znaczenie dla określenia pozycji społecznej jednostki miał obecnie majątek, świadczy chociażby edykt cesarza Juliana Apostaty (361–363) o ustanowieniu przywilejów karnych (konfiskata mienia zamiast kary śmierci w przypadku ukrywania majątku osoby skazanej). Cesarz nie mówił w nim już o honestiores i humiliores, jak to bywało w takich przypadkach, lecz o locupietes i tych, którzy per egestatem abiecti sunt in faecem vilitatemque plebeiam. W miarę wzrastania władzy aparatu państwowego pogłębiały się różnice społeczne pomiędzy grupami ludzi posiadających wpływy polityczne a tymi, którzy wpływów takich nie mieli. W czwartym wieku jeden z autorów dostrzegał istnienie podziału społeczeństwa rzymskiego na dwie zasadnicze grupy, tzn. na potentes oraz ubogich tenuiores. Stosownie do struktury władzy

w późnoantycznej monarchii faktyczne wpływy polityczne poszczególnych grup społecznych były zapewne w większym niż w pierwszych wiekach Cesarstwa stopniu wynikiem ich stosunków z osobą władcy. Personel dworski miał większą władzę niż zwykli senatorowie, największe wpływy polityczne posiadali natomiast stali doradcy cesarza, tym bardziej, że liczni cesarze rzymscy zasiadali na tronie w wieku dziecięcym, a więc od samego początku sterowani byli przez cesarski aparat władzy. Najbardziej wpływowe grupy tworzyli członkowie świętego consistorium (które w przeciwieństwie do consilium principis z okresu wczesnocesarskiego było stałym gremium), tzn. osoby kierujące najwyższymi instancjami administracyjnymi, następnie czołowi generałowie, zaufani osobiści słudzy władcy czy wreszcie poważni dostojnicy kościelni. Stosownie do tego także prestiż społeczny wiązał się przede wszystkim z faktem posiadania majątku i władzy, podczas gdy przynależność stanowa straciła po części swe dawniejsze znaczenie. Stan ekwicki uległ niemal całkowitemu rozczłonkowaniu, tzn. część ekwitów wspięła się do stanu senatorskiego, druga natomiast zniżyła się do stanu dekurionów miejskich, których w okresie późnocesarskim jako członków rad miejskich (curiae) określano często mianem curiales. Natomiast liczne grupy oficerów i urzędników nadal do stanu senatorskiego nie należały, lecz tworzyły własne - stojące nieco niżej od niego warstwy społeczno – zawodowe. Jednocześnie także w łonie stanu senatorskiego doszło do wykształcenia się nowej hierarchii.

O tym, jak dalece te po części nowo powstałe grupy jako kategorie społeczne były w stanie wyprzeć dawne ordines, świadczy najdobitniej edykt z 412 roku, w którym kary za głoszenie herezji zróżnicowano w zależności od przynależności do którejś z nich. Lista obejmowała illustres i spectabiles (członków obu najwyższych warstw senatorskich), senatores i clarissimi (członków senatu i inne osoby posiadające godność senatorską), sacerdotales (osoby posiadające godność kapłanów prowincjonalnych), principales i decuriones (wybitnych i zwyczajnych kuriałów), negotiatores, p1ebei (zwykłą „wolną” ludność miast i wsi), circumcelliones (osobiście niezależnych robotników sezonowych w dobrach ziemskich), osobno wymienieni zostali jeszcze servi i coloni. Uderza przy tym, że kary określone dla sacerdotales odpowiadały tym, które przewidziane były dla senatores, podczas gdy kary w takim samym wymiarze dotyczyły clarissimi i principales. Poza tym niewolnikom i kolonom - jako przedstawicielom warstw najuboższych groziła - w przeciwieństwie do członków innych grup, stojących wyżej w hierarchii społecznej - nie kara pieniężna, lecz chłosta. Jest rzeczą znamienną, że ustawa wydana w roku 382 w Konstantynopolu przewidywała noszenie przez członków poszczególnych grup społecznych, na przykład senatores, milites, oficiales (urzędnicy administracji cywilnej) oraz servi, także odzieży codziennej ściśle określonego rodzaju, odpowiadającej ich pozycji w hierarchii społecznej.

Przynależność do poszczególnych grup, tworzących w okresie późnocesarskim rzymską hierarchię społeczną, zależna była od posiadanego majątku, władzy i prestiżu. Pochodzenie regionalne czy etniczne nie miało natomiast niemal żadnego znaczenia. Jest rzeczą znamienną, że korpus oficerski późnorzymskiego wojska aż od czasów Konstantyna Wielkiego składał się w coraz większym stopniu z barbarzyńców, głównie z Germanów. Wtórną rolę odgrywała obecnie także pozycja prawna jednostki. Fakt posiadania praw obywatelskich jako czynnik różnicujący stracił swe znaczenie już wcześniej. Także różnice pomiędzy ludnością wolną i niewolnikami miały znaczenie bardziej teoretyczne niż praktyczne, bowiem system przymusowych świadczeń pieniężnych i rzeczowych oraz bezwarunkowa dziedziczność zawodów stworzyły nową formę niewoli, którą dotknięta była w równym stopniu większość grup ludności rzymskiej, co spowodowało, że dawne kategorie wolności i niewoli straciły na swej aktualności. Wzrosła natomiast znacznie rola osobistego pochodzenia jednostki jako czynnika determinującego jej pozycję społeczną. Było to bezpośrednim następstwem wymuszonej, w sposób pośredni lub bezpośredni, dziedziczności zawodów wśród dekurionów, kupców, rzemieślników i kolonów oraz popierania przez państwo dziedziczności zawodów wśród żołnierzy i oficiales. Trudno byłoby doprawdy lepiej wyrazić to, co arystokracja rodowa myślała na temat szlachetnego urodzenia, niż to uczynił senator Kwintus Aureliusz Symmachus, który powiedział, że dobrą krew rozpoznać moż-

na zawsze. Olbrzymią rolę odgrywały jednocześnie osobiste zasługi i osiągnięcia jednostki, a co za tym idzie także wykształcenie. Tę szczególną sprzeczność wyjaśnić można z jednej strony faktem, że bariery społeczne uległy w wyniku narzuconej dziedziczności pozycji społecznej znacznemu wzmocnieniu i zazwyczaj trzeba było olbrzymich wysiłków, aby je przełamać, z drugiej natomiast strony struktura władzy w państwie późnorzymskim nie tylko umożliwiała, lecz także wymuszała rozwój osobistych zdolności i osiągnięć jednostki, jeżeli tylko były one zgodne z interesem Cesarstwa. Wprawdzie interes Cesarstwa wymagał w pierwszym rzędzie utrzymania systemu przymusu społecznego, lecz do tego celu niezbędny był rozbudowany aparat władzy. Dlatego też ludzie zdolni mieli szansę szybkiego awansowania w służbie administracyjnej i wojskowej. Dochodziły do tego możliwości awansu społecznego w służbie Kościoła, czego warunkiem podobnie jak w przypadku cesarskiej biurokracji - nie było szlachetne urodzenie, lecz wykształcenie oraz zdolności oratorskie i organizacyjne. Wszystko to spowodowało, że struktura społeczeństwa rzymskiego w okresie późnocesarskim różniła się znacznie od tej, która istniała w pierwszych wiekach Cesarstwa. Ogólna budowa piramidy społecznej zgodna była wprawdzie w znacznym stopniu z modelem ukształtowanym w trzecim wieku, lecz uwidoczniły się w niej wyraźniej skutki przemian strukturalnych w niższych i wyższych warstwach ludności rzymskiej. Warstwę honestiores tworzyły obecnie liczne, bardzo zróż-

nicowane i zhierarchizowane grupy o różnej pozycji społecznej. Owa hierarchizacja wiązała się także z bardzo różnym stanem majątkowym i wpływami politycznymi członków poszczególnych warstw wyższych. Do warstwy wyższej należał prócz cesarza - także silnie zhierarchizowany wewnętrznie - stan senatorski, do którego włączeni zostali formalnie najwyżsi urzędnicy administracji państwowej oraz oficerowie, a prócz niego niżsi urzędnicy i oficerowie oraz warstwa innych „ludzi oświeconych” wraz z wyższą hierarchią kościelną i na koniec lokalne stany curiales, którzy jednak z uwagi na ich silne obciążenia i ograniczenia swobody przemieszczania się pod wieloma względami upodabniali się coraz bardziej do ludności warstw niższych. Humiliores w miastach i na wsi tworzyli natomiast warstwę stosunkowo jednorodną, bowiem członkowie poszczególnych grup w ich ramach zobowiązani byli do podobnych świadczeń produkcyjnych, rzeczowych i materialnych, w równym stopniu dotyczył ich przymus dziedziczenia zawodów, zależność społeczna, wszyscy oni byli ubodzy i mieli niski prestiż społeczny. Z uwagi na wiele cech wspólnych jej członków liczna ta warstwa - podobnie jak w trzecim wieku - w przeciwieństwie do warstw wyższych posiadała bez wątpienia wiele wyróżników „klasy”, nadal jednak nie spełniała kryterium podstawowego, tzn. wspólnego dla wszystkich jej członków stosunku do środków produkcji. Obejmowała ona bowiem nadal zarówno bezpośrednich i pośrednich ich właścicieli (rzemieślnicy z własnymi warsztatami, drobni rolnicy uprawiający własną ziemię,

koloni uprawiający ziemię dzierżawną, jak i grupy ludzi całkowicie bezmajętnych (rzemieślnicy w państwowych manufakturach, robotnicy sezonowi na wsi). Tak więc społeczeństwo rzymskie w okresie późnocesarskim dzieliło się - jak we wszystkich wcześniejszych okresach swej historii - na dwie podstawowe kategorie, tzn. warstwy wyższe i niższe, przy czym w przypadku tych pierwszych struktura stanowa nie odgrywała już tak ważnej roli jak w epokach wcześniejszych. W rozwoju stanów curiales ujawniła się jeszcze wyraźniej niż w wieku trzecim tendencja w kierunku oddzielania się arystokracji od warstwy wyższej miast. Wprawdzie curiales nie spełniali kryteriów „stanu średniego” sensu stricto, to jednak olbrzymie różnice społeczne, oddzielające ich nie tylko od warstw niższych, lecz także od wielkich właścicieli ziemskich i przedstawicieli administracji państwowej, uwidoczniły wyraźnie, jak bardzo społeczeństwo rzymskie okresu późnocesarskiego odmienne było pod względem swej struktury od tego, które istniało w pierwszych wiekach Cesarstwa i dzieliło się na uprzywilejowane stany z jednej strony i masy prostej ludności z drugiej. Jest rzeczą znamienną, że przekonanie o tym, iż społeczeństwo rzymskie dzieli się nie na dwie, lecz na trzy zasadnicze grupy, funkcjonowało już od czasów Konstantyna Wielkiego. Ustawa z roku 326 wyróżniała ludzi posiadających potior dignitas, decuriones i plebei. Ammianus Marcellinus mówił o honorati, urbium primates i plebei, zaś w edykcie z roku 409 mowa była o trzech grupach, tzn. possessores, curiales oraz plebei.

Warstwy wyższe Przeobrażenia w łonie rzymskiej elity rządzącej, jakie dokonały się w dobie kryzysu w trzecim wieku, zdawały się prowadzić nieuchronnie ku całkowitej utracie przez stan senatorski na rzecz stanów ekwitów jego dawnej, wiodącej roli. Ostatecznym rezultatem tego rozwoju politycznego nie było jednak bynajmniej zepchnięcie ordo senatorius na pozycję drugiego stanu w społeczeństwie rzymskim ani też całkowite jego zaniknięcie. Wręcz przeciwnie, dalekosiężnym skutkiem przemian strukturalnych, jakie dokonały się w trzecim wieku, było zlanie się ekwickiej elity ze stanem senatorskim, a co za tym idzie kres egzystencji ordo equester jako stanu. Z uwagi na prestiż stanu senatorskiego, wynikający zarówno z jego bardzo już starej tradycji, jak i bogactwa i poważania, którym cieszyli się jego członkowie, także w okresie późnocesarskim było rzeczą zupełnie naturalną, że druga z kolei, po władcy, najwyższa pozycja społeczna przysługuje ordo senatorius. W dalszym ciągu stan ten uchodził za pars melior humani generis, jego członkowie zaś nadal traktowani byli jako nobilissimi humani generis. Tak więc najwyższym zaszczytem, jakiego mogli dostąpić najbardziej zasłużeni ekwiccy oficerowie i urzędnicy cesarscy, nie był już obecnie - jak za rządów cesarza Galliena, a zwłaszcza Dioklecjana - awans poza pierwszym stanem rzymskim, lecz właśnie przyjęcie do niego. Taki obrót rzeczy spowodował cesarz Konstantyn Wielki, który pomiędzy rokiem 312 a 326 włączył do stanu se-

natorskiego wysoko postawionych ekwitów, przekształcając równocześnie wyższe stanowiska ekwickie w urzędy senatorskie. Znany jest nam ekwita imieniem Gajusz Celiusz Saturnin, wierny towarzysz cesarza, który po przejściu licznych szczebli ekwickiej kariery urzędniczej w randze konsula przyjęty został do grona clarissimi. W tym czasie do stanu senatorskiego przyjmowanych było jednak bardzo wiele osób z prowincji. Jedynie ekwici w randze perfectissimi i niższej pozostawali nadal poza ordo senatorius. Godność ta jednakże w wyniku objęcia nią również niższych urzędników państwowych przy równoczesnym włączeniu do stanu senatorskiego wielu dotychczasowych perfectissimi bardzo straciła na swym znaczeniu. Reforma Konstantyna oznaczała faktyczny koniec stanu ekwickiego, mimo że nie został on formalnie zniesiony. W okresie późnocesarskim jego miejsce zajęte zostało po części przez niektóre grupy ze stanu senatorskiego, po części zaś przez niższch rangą oficerów i urzędników państwowych. Ci ostatni nie sformowali jednak własnego, odrębnego stanu, a w przypadku osiągnięcia przez nich - po długotrwałym wspinaniu się na coraz wyższy szczebel kariery urzędniczej - wysokich stanowisk, im także przypadała w udziale godność senatorska. Nie sposób jednak zakładać, że polityka Konstantyna Wielkiego zmierzała do restytucji władzy stanu senatorskiego, bowiem oznaczałoby to, iż jego rządy nie były bynajmniej uwieńczeniem dominatu, lecz wręcz przeciwnie, że położyły mu kres. Konstantynowi chodziło raczej o zapewnienie wysokim funkcjonariu-

szom państwowym stosownej pozycji społecznej. Jego reforma nie doprowadziła bynajmniej do przywrócenia senatorom ich dawnej władzy politycznej. W okresie późnocesarskim wpływy polityczne senatorów związane były głównie z piastowaniem przez nich nowych urzędów dworskich. Były to funkcje kierownicze w organach administracji państwowej, a więc tylko i wyłącznie służba dla Cesarstwa. Jest rzeczą znamienną, że senatorom w ogóle nie powierzano stanowisk wojskowych. W państwie późnorzymskim istniał ścisły rozdział władzy cywilnej od wojskowej, a wyższe stanowiska dowódcze, takie jak dux (wódz armii prowincjonalnej), comes (wódz armii „ruchomej”, przemieszczanej z regionu do regionu w zależności od istniejącego zagrożenia) oraz magister militum (dowódca najwyższej rangi), nie wchodziły w zakres senatorskiej kariery urzędniczej. Najwyższych funkcji wojskowych nie pełniły w ogóle osoby wywodzące się z arystokracji senatorskiej, lecz z reguły oficerowie zawodowi, często niskiego stanu. Magistri militum posiadali wprawdzie godność senatorską, a począwszy od schyłku czwartego wieku także inni dowódcy wojskowi włączani byli do stanu senatorskiego, nie zmieniało to jednak faktu, że przedstawiciele arystokracji senatorskiej nie mieli możliwości pełnienia funkcji dowódczych w wojsku. To nie oni wchodzili do grona viri militares, lecz ci ostatni otrzymywali formalnie godność senatorską. W wyniku reformy Konstantyna Wielkiego liczebność stanu senatorskiego znacznie się zwiększyła. Podczas gdy jeszcze w trzecim wieku liczba senatorów -

stosownie do dawnego rozporządzenia cesarza Augusta - wynosiła niewiele ponad 600 osób, za rządów Konstantyna uległa ona co najmniej potrojeniu. Do tego doszło jeszcze utworzenie drugiego senatu w zbudowanej przez Konstantyna nowej stolicy Imperium, Konstantynopolu. Liczba członków tego senatu wzrosła - według Themistiusa - w ciągu pierwszych trzydziestu lat jego istnienia z 300 do 2000 osób. Tak więc około połowy IV wieku łączną liczbę osób posiadających godność senatorską (nie wliczając kobiet) należałoby szacować przypuszczalnie na około 4000. W następnych dziesięcioleciach liczba ta nie zmniejszyła się, bowiem miejsce wymierających rodów senatorskich zajmowali homines novi. „Nowi ludzie” przyjmowani byli do stanu senatorskiego także pod rządami następców Konstantyna. Przyjęcie następowało albo w młodym wieku poprzez dopuszczenie do piastowania urzędów senatorskich, co najmniej od pretury, albo też w wieku starszym - dzięki na przykład wielkim zasługom na polu militarnym - poprzez adlectio do grona osób o wysokiej randze. Wszystkie te zmiany strukturalne, dokonujące się w łonie rzymskiej elity rządzącej, nie były jednak w stanie spowodować przekształcenia się poszczególnych jej grup w jednorodny stan. Grupy te łączyły faktycznie jedynie zasadnicze przywileje i obowiązki ich członków. Byli oni wolni od zwykłych ciężarów i podatków, obowiązujących miejskich właścicieli ziemskich, a w procesach karnych nie tylko oszczędzano im tortur, lecz stawiano przed specjalnymi, odpowiednimi do ich

stanu trybunałami sądowymi. Jeśli idzie o świadczenia finansowe, to zobowiązani byli oni jedynie do corocznego uiszczania podatku od posiadanej ziemi (collatio, glebalis lub follis), wspólnych danin ze szczególnych okazji (aurum oblaticium) oraz urządzania publicznych igrzysk. Stosownie do struktury ekonomicznej państwa późnorzymskiego byli oni zazwyczaj wielkimi posiadaczami ziemskimi i cieszyli się w społeczeństwie dużym poważaniem. Poszczególne grupy ordo senatorius różniły się jednak pomiędzy sobą choćby już tylko pod względem majątku i rangi ich członków. Poza tym różnili się oni z uwagi na przynależność regionalną, pochodzenie i pełnione funkcje, a ponadto pod względem poziomu wykształcenia, tradycji oraz pod względem swego wyznania. Tendencje ekonomiczne w państwie późnorzymskim, które doprowadziły do ruiny wielu drobnych i średnich właścicieli ziemskich, wpłynęły korzystnie na rozwój wielkich senatorskich dóbr ziemskich. Według Ammiana Marcellina dla senatorów wielkość dochodów z ich majątków ziemskich w różnych prowincjach rzymskich była sprawą prestiżową. Na dochody te składały się zarówno pieniądze, jak i produkty rolne, przede wszystkim wino i zboże. Wysokość dochodów członków poszczególnych grup senatorskich była bardzo zróżnicowana. Najbogatszym senatorom udawało się na początku V wieku uzyskiwać ze swych domen rocznie około 4000 funtów złota, członkom drugiej z kolei najbogatszej grupy senatorskiej od 1500 do 2000 funtów. Majątki ziemskie tych magnatów rozrzucone były często po różnych częściach

Imperium Romanum. Dzięki temu ich majątek w znacznie mniejszym stopniu niż skromne posiadłości dekurionów narażony był na totalne zniszczenie w wyniku najazdów plemion barbarzyńskich czy też kataklizmów. Sekstiusz Petroniusz Probus, znakomity potomek szanowanego powszechnie rodu Anicii (konsul w roku 371) posiadał ziemię - według Ammiana - we wszystkich niemal częściach łacińskiego świata i wyróżniał się zarówno swym bogactwem, jak i znakomitością rodu oraz wielkimi wpływami politycznymi. Nieco młodszy od niego Kwintus Aureliusz Symmachus (konsul w roku 391), najwybitniejsza osobistość wśród pogańskich senatorów, posiadał trzy domy w mieście Rzymie, szereg willi w jego okolicy, a także w najpiękniejszych częściach Italii, poza tym posiadłości ziemskie w Samnium, Kampanii, Apulii, na Sycylii oraz w Afryce Północnej. Na przełomie IV i V wieku za najbogatszy ród senatorski uchodziła rodzina Valerii. Było tak do chwili, gdy na początku V wieku Waleriusz Pinianus i jego żona Melania, oboje gorliwi chrześcijanie, zgodnie ze swymi przekonaniami sprzedali cały swój majątek. Obejmował on dobra ziemskie w Italii Północnej, Kampanii, Apulii, na Sycylii, w Galii, Hiszpanii, Afryce, Numidii oraz Mauretanii, z których roczny dochód miał wynosić 120 000 funtów złota (ponad 120 000 solidi, czyli wprowadzonych przez Konstantyna złotych monet). Poza tym w ich posiadaniu był także dom położony na wzgórzu Celius, tak kosztowny, że żaden z senatorów nie mógł pozwolić sobie na jego zakupienie. Majątek innych senatorów był znacznie

mniejszy. Orator i poeta Decimius Magnus Auzoniusz (konsul w roku 379), jeden z homines novi w późnorzymskim senacie, otrzymał w spadku po swoim ojcu, który był kuriałem w Akwitanii, jedynie 50 hektarów ziemi uprawnej, 25 hektarów winnic, 12,5 hektara pastwisk oraz ponad dwukrotnie więcej lasów. Majątek wielu kuriałów, którzy na Zachodzie i Wschodzie przyjęci zostali do stanu senatorskiego, także nie był większy. Takie różnice majątkowe skłoniły nawet Konstantyna do podzielenia wszystkich członków ordo senatorius na trzy kategorie - w zależności od wysokości podatku od posiadanej ziemi (dwa, cztery lub osiem folles - „worków pieniędzy”). Na prośbę senatu Teodozjusz Wielki dodał do nich czwartą, najniższą kategorię (roczny podatek w wysokości siedmiu solidi). Dalsze różnice pomiędzy poszczególnymi grupami senatorów wynikały z ich odmiennej rangi, związanej nie z wielkością posiadanego przez nich majątku, lecz hierarchią stanowisk senatorskich i wiążącymi się z tym różnymi wpływami politycznymi. Tradycyjna hierarchia urzędów senatorskich straciła swe znaczenie w drugiej połowie III wieku, wraz z zaniknięciem licznych stanowisk, a zwłaszcza w wyniku ustanowienia przez Dioklecjana i Konstantyna nowych urzędów. Czyniono niewątpliwie próby przywrócenia niektórym tradycyjnym urzędom ich dawnej świetności. Na przykład zwłaszcza od czasów Konstantyna Wielkiego ranga urzędu zwykłego konsula znacznie wzrosła, z drugiej jednak strony do konsulatu dopuszczeni zostali także barbarzyńscy generałowie, którzy nie przeszli se-

natorskiego cursus honorum, co doprowadziło do ponownej degradacji tego urzędu. Najwyższą pozycję w społeczeństwie rzymskim zajmowały osoby piastujące niektóre dawne stanowiska w zmodyfikowanej formie oraz nowe urzędy dworskie. Byli to prefekci miejscy Rzymu i Konstantynopola, prefekci pretorianów, prokonsulowie (prowincji Achaja, Azja oraz Afryka), marszałek dworu (quaestor sacrii palatii), szef kancelarii oraz „służby bezpieczeństwa” (magister oficii), przełożony służby dworskiej (primicerius notariorum) oraz obaj szefowie resortu finansów (comes sacrarum largitionum, comes rei privatae), a ponadto magister militum. Ostateczną formę nowej hierarchii nadała ustawa cesarza Walentyniana I z roku 372. Stan senatorski podzielony został wówczas na trzy zhierarchizowane kategorie, a mianowicie na illustres, spectabiles i clarissimi. Wspomniane właśnie najwyższe urzędy mogły przypaść w udziale jedynie członkom dwu pierwszych kategorii. Mimo że cesarz Teodozjusz Wielki podniósł rangę niektórych urzędów, co doprowadziło do pewnych zmian w istniejącej hierarchii, to jednak wspomniane wyżej kategorie funkcjonowały w dalszym ciągu (co nie wykluczało bynajmniej istnienia w ich ramach dalszych podziałów, na przykład pomiędzy członkami senatu a „zwykłymi” clarissimi). Wystarczy powiedzieć, że w piątym wieku zgodnie z tą hierarchią przydzielano senatorom miasta Rzymu miejsca honorowe w Koloseum. Jeszcze bardziej zróżnicowany był późnorzymski stan senatorski pod względem geograficznego pocho-

dzenia jego członków. Tworzenie regionalnych grup senatorów miało obecnie daleko poważniejsze skutki niż w okresie wczesnocesarskim, kiedy to wspólnota interesów i ideałów w znacznym stopniu przyczyniała się do zniwelowania różnic pomiędzy poszczególnymi grupami regionalnymi. Bardzo wyraźna linia podziału przebiegała przede wszystkim pomiędzy senatorami z Zachodu i ze Wschodu. Pierwsi z nich należeli do senatu miasta Rzymu, drudzy do senatu Konstantynopola. Podczas gdy senat rzymski mógł się poszczycić wieloma bardzo poważanymi rodami o niezmiernie bogatej tradycji, np. Anicii, Ceionii lub Valerii, w senacie konstantynopolitańskim przeważali - zwłaszcza w pierwszym okresie jego istnienia - „parweniusze”, co spowodowało, że organ ten traktowany był jedynie jako senatus secundi ordinis. Jednocześnie senatorowie zachodni znacznie częściej wywodzili się z arystokracji ziemiańskiej niż senatorowie wschodni, wśród których było wielu dawnych przedstawicieli warstwy rzemieślniczej Konstantynopola. Poza tym pierwsi byli, ogólnie rzecz biorąc, znacznie bardziej konserwatywni w swych zapatrywaniach, niż ci ostatni, czego wyrazem był przede wszystkim gwałtowny opór szerokich kręgów senatorskich na Zachodzie wobec rozszerzającego się chrześcijaństwa. Jednakże także wśród senatorów zachodnich istniały silne grupy regionalne, co spowodowane było między innymi faktem, że wielu wielkich właścicieli ziemskich ze stanu senatorów mieszkało stale w swych stronach ojczystych i utrzymywało w ramach swego stanu kontakty jedynie ze swymi sąsiadami. Głównie

z powodu najazdów ludów barbarzyńskich, które stanowiły zagrożenie dla wszystkich domen senatorskich w danym regionie, doszły wyraźnie do głosu partykularne interesy tych grup, które nie zawsze zgodne były z interesami innych grup regionalnych i bardzo często sprzeczne były z interesem Cesarstwa. Najpotężniejsze grupy regionalne tworzyli w prowincjach zachodnich magnaci hiszpańscy, zwłaszcza galijscy, a ponadto senatorowie w Afryce Północnej, gdzie znajdowały się bardzo rozległe dobra senatorskie. Silne grupy senatorów istniały jednak także w samym mieście Rzymie. Ich członkowie mieszkali albo w samym mieście, albo też co najwyżej w swych italskich willach, byli bardzo zaangażowani w działalność senatu i w ogóle bardzo aktywni politycznie. W dumnym przeświadczeniu, że strzegą najdawniejszej i najlepszej rzymskiej tradycji, domagali się dla siebie szczególnego szacunku, a jednocześnie prowadzili zdecydowaną walkę z Kościołem upatrując w nim zagrożenia dla mos maiorum, a co za tym idzie dla podstaw państwa rzymskiego. Najlepszym przykładem takiej grupy był krąg skupiony w drugiej połowie IV wieku wokół Kwintusa Aureliusza Symmachusa. Sam Symmachus, „pierwszy” senator swej epoki, syn znakomitego senatora, bogaty ziemianin, pisarz, orator, człowiek piastujący urzędy publiczne oraz równie aktywny co wpływowy poganin, dał najdobitniej wyraz tym ideałom i interesom. Najwyraźniejsze różnice społeczne w obrębie stanu senatorskiego wynikały jednak ze sposobu, w jaki poszczególni jego członkowie do stanu tego weszli. Jedną

grupę tworzyli przy tym potomkowie rodów senatorskich oraz ci „nowi ludzie”, którzy do pierwszego stanu rzymskiego weszli w okresie swej młodości, drugą zaś urzędnicy administracyjni oraz przede wszystkim generałowie niskiego urodzenia, którzy dopiero w starszym wieku, po przejściu wielu szczebli kariery urzędniczej lub wojskowej, doszli do godności senatora. Członkowie pierwszej grupy posiadali już zazwyczaj majątek, odziedziczony po swych przodkach, od czasów wczesnej młodości przyswajali sobie formy i sposoby postępowania odpowiednie dla znakomitych osób, posiadali bardzo często gruntowne wykształcenie w takich tradycyjnych dziedzinach, jak prawo, sztuka oratorska, literatura czy historia. Cnoty senatorskie rozwijali oni już piastując niższe urzędy, takie jak kwestura czy pretura. Z powyższych powodów tworzyli świadomą swej tradycji arystokrację senatorską, cieszącą się powszechnym szacunkiem. Doskonałym przykładem takiego późnorzymskiego arystokraty był Symmachus. Urzędnikom państwowym oraz dowódcom wojskowym niskiego stanu udawało się z arystokracją tą zasymilować w daleko mniejszym stopniu niż na przykład w okresie wczesnocesarskim ekwickiej elicie, przyjmowanej do stanu senatorskiego. Przyczyną takiego stanu rzeczy był przede wszystkim fakt, że w przeciwieństwie do większości ekwitów, których pozycja społeczna w okresie pryncypatu była stosunkowo wysoka - homines novi tego rodzaju w państwie późnorzymskim wywodzili się z reguły z samych dołów społecznych. Na przykład rzymski historiograf, Sekstiusz Aureliusz

Wiktor, pochodził z prostej rodziny afrykańskich rolników i dzięki swemu wykształceniu uzyskał dostęp do vita honestior, by na koniec zostać nawet prefektem miejskim w Rzymie. W przypadku „nowych ludzi” w służbie administracji Cesarstwa ich działalność oraz niezbędne do niej wykształcenie stanowiły jednakże jeszcze pewien element łączący ich z członkami arystokracji. Natomiast pomiędzy arystokracją a generałami żadne takie więzi nie istniały. Wojskowi byli bardzo często z pochodzenia barbarzyńcami lub półbarbarzyńcami, jak na przykład magister militum Flawiusz Stylichon, syn oficera z plemienia Wandalów oraz Rzymianki. Takie kariery, jak ta, która była udziałem Stylichona, ab ineunte aetate per gradus clarissimae militiae ad columen regiae adnitatis evectus, miały miejsce w trakcie służby wojskowej, z którą arystokracja nie miała już nic wspólnego. Stosownie do tego wielu wyższych oficerów nie było w stanie w najmniejszym nawet stopniu sprostać ideałom umysłowym stanu senatorskiego. Na przykład Vetranio, magister militum w Ilirii, w roku 350 proklamowany przez swe wojsko cesarzem, był niepiśmienny i uchodził nawet za prope ad stultitiam simplicissimus. Stosownie do tego bardzo zróżnicowane były również poglądy i ideały poszczególnych kręgów senatorskich. Linia podziału ideologicznego w obrębie stanu senatorskiego przebiegała także pomiędzy poganami a chrześcijanami. Podczas gdy senatorowie pogańscy trwali przy urzeczywistnianiu wszelkich cnót ad exemplum veterum, senatorowie chrześcijańscy przyjmowali

nawet postawę „niegodną Rzymianina”, jak na przykład Waleriusz Pinianus, który olbrzymie sumy uzyskane ze sprzedaży swego majątku rozdzielił pomiędzy ubogich. Wprawdzie na początku V wieku pod naciskiem państwa rody senatorskie opowiedziały się powszechnie, choćby formalnie, za chrześcijaństwem, to jednak pewne kręgi senatorskie, przynajmniej w mieście Rzymie, pozostały zarzewiem ostrej propagandy antykościelnej. Do pogodzenia tradycji antycznej z chrześcijańskim światopoglądem, czego uosobieniem był Boecjusz (zmarł w roku 524), arystokracja senatorska zdolna była dopiero w późniejszym czasie. Na dalsze pogłębienie się dezintegracji warstw wyższych społeczeństwa późnorzymskiego wpłynął także fakt, że pewna ich część nie tylko nie została włączona do stanu senatorskiego, lecz - stosownie do funkcji, trybu życia oraz ideałów - interesy ich członków były w znacznym stopniu rozbieżne choćby z interesami świadomej swej tradycji arystokracji, należącej do pierwszego stanu rzymskiego. Były to liczne grupy oficiales oraz oficerów w randze niższej od clarissimi, a ponadto intelektualiści, wśród nich przede wszystkim przedstawiciele hierarchii kościelnej. Przeważnie dobra pozycja materialna, którą gwarantowały stałe pobory, przywileje podatkowe oraz karne, znaczne możliwości awansu społecznego, a także znaczące wpływy polityczne - wszystko to kwalifikowało te grupy jako część warstw wyższych społeczeństwa późnorzymskiego. O tym, jak wielkim poważaniem na dworze cesarskim cieszyli się na przykład książęta Kościoła, świadczy

najlepiej wpływ, jaki miał biskup Mediolanu Ambroży na cesarza Teodozjusza Wielkiego. Jednakże zróżnicowany poziom umysłowy oraz odmienne ideały duchowe poszczególnych grup w ramach warstw wyższych społeczeństwa późnorzymskiego uwidaczniają z całą ostrością fakt, iż nie stanowiły one bynajmniej oparcia dla Cesarstwa, jakim na przykład w okresie pryncypatu były stany: senatorski, ekwicki oraz dekurionów. Oficerowie byli często barbarzyńcami, nieposiadającymi rzymskiego wykształcenia. Wśród oficiales byli zarówno wykształceni poganie, jak i chrześcijanie. Najlepsi przedstawiciele warstwy inteligenckiej byli po części wojującymi poganami, po części zaś gorliwymi chrześcijanami, ci ostatni zaś dzielili się jeszcze na zwolenników linii ortodoksyjnej oraz zwolenników poszczególnych herezji i zwalczali się wzajemnie. Tak więc Cesarstwo późnorzymskie nie miało oparcia w postaci jednolitych warstw wyższych o zbieżnych interesach. Wpłynęła na to w głównej mierze pozycja curiales w późnorzymskim społeczeństwie. Pod wieloma względami kuriałowie należeli do uprzywilejowanych warstw wyższych. Zwłaszcza w IV wieku było jeszcze wiele osób, dla których przyjęcie do stanu kuriałów któregoś z miast równoznaczne było z pożądanym awansem społecznym. Kuriałowie byli właścicielami majątków ziemskich. Jeżeli nawet w pewnych okolicznościach, co potwierdza reskrypt z roku 342, posiadłość o areale 25 jugerów (6,3 hektara, około trzydziestu razy mniej niż wielkość posiadłości Auzoniusza w okolicach Bordeaux) wystarczała już ja-

ko podstawa kwalifikacji do stanu kuriałów, to jednak byli również bogaci kuriałowie, którzy w poszczególnych miastach tworzyli warstwę principales. Według Symmachusa stanowili oni optimates, według Auzoniusza natomiast proceres ludności miejskiej. Kuriałowie posiadali także przywileje karne, poważanie, a nawet władzę nad swoimi ziomkami. Według Salvianusa kuriał był w swym mieście tyranem, któremu zdawało się nawet, że posiada władzę i godność. W albumie afrykańskiego miasta Thamugadi, zapewne z roku 363, wymieniono 190 członków tamtejszego stanu kuriałów z ich dawnymi tytułami i według tradycyjnej hierarchii. W sto lat później kuriałowie doczekali się nawet najwyższego uznania ze strony cesarza. Mianowicie w 7 noweli cesarza Majoriana odnotowano, że curiales nervos esse rei publicae at viscera civitatum nullus ignorat. Mimo to urzędy publiczne obejmowane przez poszczególnych kuriałów z miasta Thamugadi odczuwane były przez większość z nich jedynie jako munera, zaś sławiona przez cesarza Majoriana funkcja kuriałów nie była niczym innym, jak tylko świadczeniami na rzecz państwa. Zwłaszcza od czasu ustawodawstwa cesarza Konstantyna Wielkiego w sprawie kuriałów, członkowie tej warstwy traktowani byli niemal jako niewolnicy i tak samo obciążeni. Wprawdzie przymus dziedziczenia statusu kuriała nie został uregulowany ustawą, to jednak faktycznie istniał on w znacznym stopniu, bowiem synowie z rodzin kuriałów z uwagi na swój stan majątkowy z reguły wpisywani byli do curiae. Aby zapewnić

pożądaną liczebność curi.ae posłużono się innymi jeszcze środkami przymusu. Tak więc na mocy ustawy z roku 317 do stanu kuriałów danego miasta wejść musiały również te zamożne osoby, które się tam zatrzymały jedynie czasowo jako incolae lub też jako cudzoziemcy posiadały w pobliżu miasta ziemię. Wolność kuriałów uległa znacznemu ograniczeniu. Nie wolno im było na przykład opuszczać miasta bez pozwolenia namiestnika prowincji, nawet wówczas gdy wybierali się w sprawach miasta do samego cesarza. W przypadku, gdy ich nieobecność trwała ponad pięć lat, ich majątek ulegał konfiskacie. Zabroniono im osiedlania się na stałe w ich dobrach poza miastem. Nawet by sprzedać własny majątek ziemski potrzebowali zgody namiestnika prowincji. Najdotkliwiej odczuwali jednak ciążący na nich obowiązek świadczeń. W swych miastach kuriałowie odpowiadali za zaopatrzenie w zboże, porządek publiczny, wznoszenie publicznych budowli. W przypadku objęcia przez nich urzędów miejskich musieli finansować publiczne igrzyska. Poza tym musieli oni zarządzać finansami municypalnymi, przejmując przy tym pełną odpowiedzialność za długi. Ciążył na nich także obowiązek ściągania podatku pogłównego i gruntowego i to pod groźbą surowej kary w przypadku zaniedbań oraz pod osobistą odpowiedzialnością za wysokość wpływów. Właśnie z powodu wspomnianej ostatnio funkcji kuriałowie jawili się swym współobywatelom jako „tyrani”. Uczynienie przez państwo kuriałów poborcami podatkowymi we własnych miastach doprowadziło w znacznym stopniu do zaostrzenia

się napięć społecznych w okresie późnorzymskim. Obowiązek ten, który w istniejących warunkach ekonomicznych nie zawsze mógł być spełniony uczynił również samych kuriałów ofiarami własnego państwa. W zaistniałych warunkach nie mogło już być mowy o samorządzie municypalnym. Najważniejszą funkcję w administracji miast sprawowali curatores jako przedstawiciele rządu, nadzorujący finanse municypalne. Nie dziwi więc fakt, że godność kuriała przez wielu nie była bynajmniej traktowana jako przywilej, lecz wręcz przeciwnie, jak kara. Jest rzeczą znamienną, że w roku 375 namiestnik diecezji pontyjskiej, który był arianinem, sięgnął w walce przeciwko ortodoksyjnym chrześcijanom po niezwykły środek, którego w okresie wcześniejszym w żadnym razie nie uznano by za karę. Kazał on mianowicie wpisać swych przeciwników na listy kuriałów miejskich. Wielu kuriałów usiłowało na różne sposoby uchylić się od ciążą tych na nich obowiązków. Ucieczka kuriałów z miast była ustawicznie przedmiotem ustaw wydawanych w okresie późnorzymskim. Członkowie miejskiej warstwy wyższej uciekali przy tym nie tylko do wojska, gdzie mimo rozkazu powrotu do swych kurii stosunkowo najłatwiej było im zniknąć w tłumie. Posługiwali się także bardziej wyrafinowanymi sposobami, na przykład poprzez nawiązanie stosunku z jedną z niewolnic nabywali oni prawo do zapewnienia im ochrony ze strony potężnego właściciela wielkiego majątku ziemskiego. Wydany w roku 319 zakaz uciekania się do tego triku zawarty jest nie tylko w Kodeksie

Teodozjusza, lecz także w Kodeksie Justyniana. Ta forma ucieczki była więc widocznie, podobnie jak i inne metody nadal praktykowana. Wydawane ustawicznie rozporządzenia nie były jednak w stanie powstrzymać spadku liczby kuriałów. Już w 339 roku skarżono się, że tak wielkie miasto, jakim była Kartagina, nie mogło już dostarczyć odpowiedniej liczby kuriałów. W osiemdziesiątych latach IV wieku Libaniusz pisał, że w jego mieście rodzinnym, Antiochii w Syrii, w którym we wcześniejszym czasie było 600 lub też dwa razy tyle kuriałów, nie sposób teraz znaleźć nawet ich sześćdziesięciu. W tym samym czasie w miastach Kapadocji brak już było kuriałów do tego stopnia, że zdarzyło się, iż na listę kuriałów wpisane zostało jako spadkobierca rodzinnego majątku czteroletnie dziecko. W roku 429 stwierdzono, że w Afryce nie sposób znaleźć nullus paene curialis idoneus in ordine cuiusquam urbis. Z roku 445 pochodzi zarządzenie, na mocy którego curiae zdolne były do pracy nawet wówczas, gdy liczyły po trzech kuriałów. Fakty te obrazują upadek stanu kuriałów, a co za tym idzie osłabienie miast na tych terenach. Nawet jeżeli spadek liczby kuriałów nie zawsze spowodowany był przekraczającymi ich możliwości obowiązkami, nałożonymi na nich przez państwo, a także, nawet jeżeli sytuacja w poszczególnych częściach Imperium była zróżnicowana, to jednak przedstawiona tendencja była zarówno powszechna, jak i nieodwracalna.

Warstwy niższe W przeciwieństwie do honestiores, którzy w okresie późnocesarskim tworzyli liczne warstwy o bardzo zróżnicowanej pozycji społecznej, poszczególne grupy humiliores coraz bardziej upodabniały się do siebie. Wynikało to z powszechnego ubożenia miast i wsi, jak i pogłębiającej się zależności ekonomicznej, politycznej i społecznej mas ludności miejskiej i wiejskiej, przy czym zależność ta przybierała coraz bardziej jednolite formy. Niewolnictwo jako instytucja społeczna i ekonomiczna utraciło swe znaczenie już wcześniej. „Rezultatem tego nie było bynajmniej zastąpienie go przez pracę najemną. Wraz z zanikiem niewolnictwa zanikała bowiem również i ta forma pracy. W nowych warunkach, które ustabilizowały się u schyłku trzeciego wieku, nie znano bowiem już pracy najemnej, a jedynie przymus pracy, którego formy określała - bezwzględnie dziedziczna - przynależność do poszczególnych kategorii zawodowych. Dotyczył on ludności wiejskiej, kolonów, jak również zrzeszonych w cechach rzemieślników, a także członków rad miejskich, którzy, jak wiadomo, ponosili obecnie główne ciężary finansowe”. Jednakże niewolnictwo w okresie późnocesarskim nie zanikło całkowicie ani w mieście, ani też na wsi. Według św. Augustyna w Kartaginie niewolników posiadały niemal wszystkie rodziny, zaś Synesius podaje nawet, że w Cyrenie niewolnicy żyli we wszystkich domach. Za czasów Libaniusza w Antochii właściciel nawet dwóch czy trzech niewolników nie uchodził za

człowieka bogatego. W dobrach ziemskich senatorskiego rodu Valerii na Sycylii jeszcze na przełomie IV i V wieku pracowało 400 servi agricultores. W tym samym czasie servuli pracowali również w wielkich majątkach ziemskich w Hiszpanii. Prócz przyrostu naturalnego w rodzinach niewolniczych istniały jeszcze inne źródła pozyskiwania nowych niewolników. Jednym z nich - co potwierdzają świadectwa z okresu późnocesarskiego były dzieci porzucone przez swych rodziców. Poza tym zdarzało się także często, że osoby zadłużone sprzedawały swe dzieci w niewolę. Niewolników kupić można było również od barbarzyńców, niekiedy czyniono niewolnikami także barbarzyńskich jeńców wojennych, na przykład w roku 406 była to nawet wielka rzesza Germanów, którzy pod wodzą Radagaisa wdarli się do Italii. Z prawnego punktu widzenia niewolnicy nadal tworzyli odrębną kategorię i jeszcze w Instytucjach Justyniana (527–565) fakt posiadania wolności osobistej lub jej brak stanowił najważniejsze kryterium przy określaniu pozycji prawnej jednostki. Ze społecznego punktu widzenia rozróżnienie człowiek wolny - niewolnik miało natomiast o wiele mniejsze znaczenie. Uwidoczniło się to wyraźnie nawet w ustawodawstwie. Z jednej strony w ciągu IV wieku poprawie uległa pozycja prawna niewolników, do czego przyczyniły się różne wydane wówczas ustawy. Pod wieloma względami zbliżyła się ona do pozycji prawnej ludzi wolnych. Niewolnikom - chrześcijanom zapewniano na przykład ochronę ze strony państwa przed ich żydowskimi właścicielami. Kastrowanie niewolni-

ków było karane, nawet kary cielesne traktowane były jako ostateczny środek dyscyplinujący. W szczególnie humanitarnym tonie utrzymana była ustawa cesarza Konstantyna Wielkiego z roku 325, która zakazywała rozdzielania członków jednej rodziny niewolniczej poprzez ich sprzedaż różnym właścicielom. Z drugiej strony natomiast masy ludności „wolnej” spychane były coraz bardziej na pozycję przypominającą pozycję ludności niewolniczej. Przyczyniło się do tego zarówno ograniczenie swobody wyboru miejsca zamieszkania oraz zawodu, jak i przymus świadczeń materialnych i rzeczowych na korzyść państwa. Uwidoczniło się to przede wszystkim w odniesieniu do kolonów, bowiem nawet przez prawo przestali oni stopniowo być traktowani jako ludność zupełnie „wolna”. W wyniku przywiązania ich do ziemi (adscritpio glebae) już u schyłku III wieku koloni traktowani byli jako „niewolnicy ziemi” (et licet condicione videantur ingenui, servi tamen terrae ipsius tui nati sunt aestimentur). Ich bardzo silna zależność osobista była jednak spowodowana zobowiązaniami, jakie mieli oni wobec właścicieli majątków, od których dzierżawili ziemię. Nawet przez prawo traktowani byli niemal jak niewolnicy właścicieli dóbr. Ustawodawstwo cesarskie mówi niekiedy o kolonach jako o „własności”. Prawa własności pozbawieni byli kolonowie tak samo jak niewolnicy, którzy własnym peculium rozporządzać mogli jedynie dzięki dobrej woli ich panów. Koloni posiadali prawo wyłącznie do nabywania, lecz nie do zbywania. To co nabywali należało z prawnego punktu widzenia nie do nich, lecz do

właściciela majątku. Tak więc Justynian miał wszelkie powody ku temu, by stwierdzić, że pomiędzy servi i adscripticii (przywiązanymi do ziemi kolonami) nie istnieje właściwie żadna różnica. Obie grupy podlegały potestas właściciela. Niewolnik zgromadziwszy majątek mógł zostać wyzwolony, z drugiej strony natomiast bywało, że kolon sprzedawany był wraz z ziemią, którą uprawiał. Warunki życia codziennego niewolników i „ludzi wolnych” z reguły się nie różniły, i to nie tylko na wsi, lecz także w miastach. Według Libaniusza formalnie wolni rzemieślnicy pracować musieli ciężej niż niewolnicy, w przeciwnym razie bowiem groziła im śmierć głodowa. Prócz tego wolni i niewolni humiliores doświadczali takiej samej pogardy ze strony ludzi bogatych. Jest rzeczą znamienną, że edykt cesarski słowo faex („męty”) odnosi zarówno do ludności warstw niższych w ogóle, jak i do niewolników. Oczywiście liczna warstwa humiliores była również zróżnicowana wewnętrznie pod względem społecznym. Różnice istniały już chociażby tylko pomiędzy ludnością miejską i wiejską przy czym każda z tych grup zróżnicowana była pod względem zawodowym, majątkowym oraz z uwagi na charakter więzi społecznych z honestiores. Plebs miejski i wiejski różnił się od siebie nie tylko pod względem miejsca zamieszkania, wykonywanych zawodów, lecz także z uwagi na odmienną pozycję społeczną. Za czasów Dioklecjana jako rusticana plebs traktowana była ludność zamieszkująca poza murami miejskimi i zobowiązana do oddawania określonej ilości płodów rolnych (annona) oraz do pła-

cenia podatku pogłównego (capitatio). Natomiast Dioklecjan zwolnił plebs urbana z obowiązku płacenia podatku pogłównego, przywilej ten potwierdzony został w roku 313 przez Konstantyna Wielkiego. Członkowie tej warstwy uiszczać musieli natomiast odrębne podatki, na przykład collatio lustralis, czyli podatek od posiadanego majątku, który kupcy musieli płacić w złocie co pięć lat. Przede wszystkim jednak warstwa ta zobowiązana była do wykonywania różnych prac na rzecz państwa. Poza tym istniała jeszcze inna różnica społeczna pomiędzy ludnością wiejską i miejską. Podczas gdy pierwsza grupa jednocześnie ponosić musiała największe ciężary związane z utrzymaniem aparatu państwowego i wywiązywać się ze zobowiązań wobec właściciela majątku ziemskiego, miejscy kupcy i rzemieślnicy wywiązać musieli się teoretycznie jedynie ze swych obowiązków wobec państwa. Tak więc sytuacja ludności miejskiej była nieco korzystniejsza od położenia mas ludności wiejskiej, z czego mieszkańcom miast udawało się niekiedy skorzystać. W Antiochii na przykład w czwartym wieku żyli także dobrze sytuowani kupcy i rzemieślnicy, korzystający głównie ze znacznej siły nabywczej licznych, zamieszkałych tam urzędników państwowych. Nie sposób jednak twierdzić, jakoby w okresie późnorzymskim pomiędzy plebs urbana i plebs rustica istniały tak wielkie różnice społeczne, jak to miało miejsce w pierwszych wiekach Cesarstwa. Także ludność miejska dotkliwie odczuwała spoczywające na niej ciężary, w wielu miastach szerzyły się nędza i ubóstwo, a bezpośrednia kontrola państwa była

często znacznie gorsza niż ucisk ze strony właścicieli ziemskich. Poza tym robotnik rolny niejednokrotnie właśnie u właściciela majątku znajdował pewną obronę przed zakusami największego wyzyskiwacza, czyli państwa, podczas gdy miejscy kupcy i rzemieślnicy byli wobec skorumpowanych urzędników państwowych niemal bezbronni. Rozmiary korupcji późnorzymskiego aparatu biurokratycznego, łącznie z jego najwyższymi szczeblami, są bardzo dobrze znane. W skład plebs urbana wchodzili kupcy, rzemieślnicy, niżsi urzędnicy municypalni, służba domowa elit miejskich oraz bardzo ubodzy robotnicy dorywczy. Zwłaszcza w większych miastach składała się ona więc nie tylko z ludności nominalnie „wolnej”, lecz również z niewolników oraz niewielkiej liczby wyzwoleńców. Niewolnicy stanowili przy tym głównie służbę domową bogatszych obywateli. Poza tym zatrudniani byli także w administracji municypalnej, nie brakowało wśród nich jednak również rzemieślników. Szczególnie w czwartym wieku warstwa rzemieślniczo – kupiecka w większych miastach Imperium Romanum, jak również w wielu innych miastach wschodniej części państwa rzymskiego była jeszcze liczna. Libaniusz mówi o licznych piekarzach, handlarzach warzywami, wytwórcach przedmiotów ze srebra i złota, oberżystach, balwierzach, kamieniarzach, fabrykantach perfum, wytwórcach przedmiotów metalowych, szewcach, tkaczach oraz handlarzach żywnością i tekstyliami w mieście Antiochii. W mieście Rzymie istniały według Notitia urbis Romae aż 254 małe piekarnie. W Konstanty-

nopolu spotkać można było - według Jana Chryzostoma - na każdym kroku szewców, tkaczy, foluszników, według Themistiusa miasto pełne było cieśli, budowniczych i innych rzemieślników. Wielu miejskich rzemieślników pracowało we własnych małych warsztatach, nie brak było jednak także większych prywatnych warsztatów, zatrudniających niewolników lub też ludzi wolnych. „Wielkie zakłady” były jednak manufakturami państwowymi (fabricae), które w państwie późnorzymskim powołane zostały do życia z myślą o całkowitym przezwyciężeniu lub też chociażby złagodzeniu trudności z zaopatrzeniem państwa, przede wszystkim wojska, w wyroby rzemieślnicze. Według Notitia Dignitatum na Zachodzie „fabryk” takich istniało dwadzieścia, na Wschodzie zaś piętnaście. Większość z nich specjalizowała się w produkcji jednego rodzaju towaru, na przykład w Lauriacum, Carnuntum i Aquincum produkowane były tarcze, w Ticinum - łuki, w Concordia - strzały, w Trewirze i innych miastach uniformy wojskowe. W fabrykach tych pracowali zarówno nominalnie wolni rzemieślnicy, jak i niewolnicy, wśród których byli także ludzie skazani za przestępstwa. Zwłaszcza w większych miastach plebs dzielił się na warstwy, od cieszących się jeszcze stosunkowym poważaniem, częściowo zamożnych kupców po skazańców, pracujących w państwowych manufakturach. Niemniej czynniki powodujące znaczne zniwelowanie różnic w ramach miejskich warstw niższych były bardzo wyraźne. Wszyscy kupcy i rzemieślnicy pracowali

pod ścisłą kontrolą państwa. Kontroli tej służyło - jak to już było wcześniej - zrzeszanie ich w korporacje, podlegające ścisłemu nadzorowi. Kupcy mediolańscy zrzeszeni byli na przykład w corpus mercatorum Medioianensium. Także w Rzymie istniały organizacje poszczególnych grup zawodowych, na przykład piekarzy (pistores). Robotnicy poszczególnych państwowych fabricae tworzyli już z założenia niejako zwarte grupy, przypominające pod względem swej organizacji kolegia, które poddane były szczególnie surowej kontroli. Kary wymierzane ich członkom przypominały te, które stosowano w wojsku. Zależność kupców i rzemieślników wyrażała się ponadto w tym, że nie mieli oni prawa - przynajmniej na Zachodzie - swobodnego wyboru własnego zawodu. Na przykład w przypadku armatorów ograniczenie to było tak dalece posunięte, że nie mieli oni nawet prawa zmiany swego zawodu (sini perpetuo navicularu) i obowiązywała ich bezwzględna dziedziczność zawodu. Przymus dziedziczenia zawodu dotyczył także rzemieślników. W przypadku piekarzy na przykład przymus ten był posunięty tak dalece, że nawet zięć piekarza musiał się podjąć wykonywania tego zawodu i ponosić związane z nim ciężary, tak jak gdyby był urodzony w rodzinie piekarza. W miarę pogłębiania się trudności państwa związanych z produkcją rzemieślniczą nasilał się także ucisk rzemieślników, zrzeszonych obligatoryjnie w korporacjach. Po śmierci Teodozjusza Wielkiego w zachodniej części państwa zabroniono im wyraźnie piastowania urzędów miej-

skich, osiedlania się na wsi oraz wstępowania do wojska czy stanu duchownego. Również sytuacja ekonomiczna plebs urbana była, ogólnie rzecz biorąc, bardzo niekorzystna. Z powodu bezwzględnego wyzysku kupców oraz ucisku rzemieślników jedynie nieliczni z nich, najczęściej jeszcze w miastach Wschodu, byli nieco lepiej sytuowani. Jednakże także im groziło stale niebezpieczeństwo utraty zgromadzonego majątku w wyniku przymusowego wcielania do stanu kuriałów. Nawet w Antiochii, mieście jak na późnoantyczne warunki bardzo bogatym, w IV wieku kupcom - według Libaniusza - jedynie z biedą udawało się wywiązywać z obowiązku uiszczania pięcioletniego podatku. Jeśli zaś brakło im pieniędzy, jedyną radą była sprzedaż własnych dzieci w niewolę. Rzemieślnicy w Antiochii byli przeważnie biedni. Ich warunki mieszkaniowe były bardzo złe, domy ubogie. Niektórzy z nich byli tak biedni, że konieczność pomalowania na nowo ich małych warsztatów równoznaczna była dla nich z ruiną. W wielu innych miastach sytuacja niższych warstw ludności była zapewne jeszcze gorsza. W dużych miastach spotkać można było na każdym kroku chorych żebraków, którzy wyżywienie i opiekę znajdowali jedynie w kościołach. Ubóstwo miast afrykańskich charakteryzuje pośrednio opowieść św. Augustyna. Pewien stary krawiec w mieście Hipponie utracił mianowicie swój płaszcz. Nie miał pieniędzy, by kupić sobie nowy. Szczęśliwym trafem udało mu się kiedyś znaleźć rybę, którą następnie sprzedał. Otrzymane za nią pieniądze nie wystar-

czyły jednak na kupno nowego płaszcza, a jedynie na kawałek wełnianego sukna, z którego jego żonie udało się uszyć bardzo szczupłe okrycie. Według Ammiana Marcellina w mieście Rzymie było wielu biedaków, którzy nie mając własnego dachu nad głową nocować musieli w gospodach i gmachach publicznych. Odpowiednio do swego ubóstwa plebs urbana miała w społeczeństwie późnorzymskim bardzo mały prestiż. Według Ammiana plebs miasta Rzymu interesował się jedynie grą w kości i wyścigami konnymi, co powodowało, że wszelkie poważne przedsięwzięcia w tym mieście nie miały sensu. Plebs rustica obejmowała, podobnie jak plebs miejski, liczne grupy ludności, których faktyczne położenie było jednak powszechnie bardzo złe. Grupy te nie różniły się już od siebie tak bardzo pod względem swej pozycji społecznej, jak to na przykład miało miejsce w I wieku n.e., kiedy wolnego, samodzielnego niezależnego rolnika dzieliła przepaść od pracującego w kajdanach niewolnika. Ludność wiejska składała się w swej większości z robotników rolnych. Na wsi było jednak również wielu rzemieślników, zwłaszcza w wielkich majątkach ziemskich, których właścicielom Palladius zalecał, aby zatrudniali tam specjalistów z tych gałęzi rzemiosła, które z punktu widzenia ich interesów były najważniejsze. W okręgach górniczych pracowali zarówno formalnie wolni dzierżawcy, jak i skazańcy. Również warstwa robotników rolnych była zróżnicowana pod względem pozycji społecznej jej członków. W wielkich majątkach ziemskich siłę robo-

czą stanowili głównie przywiązani do ziemi koloni. W latyfundiach nie brak było jednak także inquilini, tj. osiadłych tam robotników rolnych, którzy do czasów rządów cesarza Walentyniana I mieli jeszcze prawo do swobodnego przemieszczania się. Nie brak było także robotników najemnych, którzy zawierali z właścicielem majątku contractum i za swą pracę otrzymywali uzgodnione wynagrodzenie (merces placita). Wśród tych ostatnich specjalną grupę tworzyli robotnicy sezonowi, jak na przykład liczni północnoafrykańscy robotnicy wędrowni (circumcelliones), którzy każdego lata znajdowali zatrudnienie przy żniwach w wielkich dobrach ziemskich w Numidii. W okresie późnorzymskim nie zanikła bynajmniej także warstwa drobnych niezależnych rolników. W Syrii na przykład istniały według Libaniusza nie tylko wsie należące do jednego pana, tzn. wielkiego właściciela ziemskiego, lecz także takie, które były własnością wielu drobnych rolników. Osobną warstwę tworzyli barbarzyńscy jeńcy wojenni, rozdzieleni pomiędzy poszczególnych właścicieli ziemskich, którzy jako quadam servitute dediti musieli wykonywać pracę produkcyjną (tributarii). W skład plebs rustica wchodzili na koniec także niewolnicy, którzy pracowali w dobrach wielkich właścicieli ziemskich, zwłaszcza na niektórych terenach zachodniej części basenu Morza Śródziemnego, na przykład na Sycylii czy w Hiszpanii. W licznych prowincjach jednakże, takich jak Syria czy Kapadocja, mimo bogatej bazy źródłowej używanie niewolników jako siły roboczej na wsi w okresie późnocesarskim nie jest już poświadczone.

Fakt ten wskazuje na to, że na zróżnicowanie składu plebs rustica miały także wpływy czynniki regionalne, Dotyczy to także kolonatu, który nie był w równym stopniu rozpowszechniony na całym obszarze Imperium Romanum. Na niektórych terenach przygranicznych, gdzie gospodarka rolna oparta na latyfundiach wykształciła się dopiero później, wprowadzenie kolonatu dokonało się nie wcześniej niż w drugiej połowie czwartego wieku, a mianowicie w Ilirii w roku 371, w Palestynie zaś w roku 386. Niemniej to właśnie koloni stanowili najbardziej jednorodną i zarazem najbardziej typową dla późnorzymskiej struktury agrarnej warstwę ludności wiejskiej. W przeciwieństwie do niewolników mieli oni prawo do posiadania na własność ziemi, a poza tym do zawierania legalnych małżeństw. Ponadto posiadali przynajmniej pierwotnie - prawo do wstępowania do służby wojskowej. Ze względu na swe zobowiązania koloni żyli jednak często de facto w większej zależności niż niewolnicy. W dobie kryzysu w trzecim wieku w coraz większym stopniu praktykowane już było przywiązywanie kolona do dzierżawionej i uprawianej przez niego ziemi. Przeprowadzając reformę systemu podatkowego cesarz Dioklecjan przywiązanie kolonów do ziemi zinstytucjonalizował. Jest rzeczą znamienną, że ów system zależności, odczuwany przez współczesnych jako system zasadniczy, musiał być stale rozbudowywany nowymi ustawami. Było to tym bardziej konieczne, że opór ludności wiejskiej wobec tego systemu, wyrażający się w ucieczkach kolonów z dóbr

ziemskich, zagrażał stale zdolności jego funkcjonowania. Według Laktancjusza już reforma Dioklecjana, nakładająca na kolonów olbrzymie podatki, spowodowała wyludnieni i spustoszenie wielu majątków ziemskich. W roku 332 Konstantyn Wielki wydał zarządzenie na mocy którego ten, kto przyjął do siebie zbiegłego kolona musiał odesłać go do majątku, z którego tamten zbiegł oraz wyrównać straty poniesione przez właściciela z powodu tej ucieczki. Poza tym zarządzenie to zezwalało na zakuwanie kolona, podejrzanego o chęć ucieczki, w łańcuchy jak niewolnika. W roku 357 rozporządzono, że odtąd właściciel majątku ziemskiego sprzedając go nie musiał zabrać ze sobą swych kolonów, lecz przekazywał ich wraz z ziemią nabywcy. Szereg dalszych ustaw jeszcze bardziej ograniczyło swobodę kolonów. Także im zabroniono wstępowania do wojska lub do stanu duchownego. Według ustawy z roku 419 zbiegłego kolona odesłać należało do majątku, w którym się urodził, nawet w 30 lat po jego ucieczce, bez względu na to, czy pierwotny właściciel jeszcze żył czy też nie. Rzeczą zupełnie naturalną było przy tym, że przymus dziedziczenia zawodu dotyczył członków rodzin kolonów jako colonus originarius w takim samym stopniu, jak miejskich kupców i rzemieślników. Na mocy ustawy z roku 380 kolonom zabroniono nawet zawierania związków małżeńskich poza swym stanem. Pozycja niektórych mniej zależnych grup ludności wiejskiej była w okresie późnocesarskim niekiedy nieco korzystniejsza niż sytuacja rzeszy kolonów. Jednak-

że - podobnie jak to miało miejsce w przypadku warstw niższych ludności miejskiej - także przemiany dokonujące się w ramach plebs rustica zmierzały ku zniwelowaniu różnic społecznych pomiędzy poszczególnymi jej grupami. Największe znaczenie miało przy tym coraz szersze upowszechnianie się coloni adscripticii jako formy zależności przy jednoczesnym powszechnym zmniejszaniu się liczebności innych grup ludności wiejskiej, których pozycja prawna była bardziej korzystna. Wyrazem tej tendencji było chociażby wprowadzenie instytucji kolonatu w Ilirii i Palestynie w IV wieku. Poza tym jest rzeczą znamienną, że nastąpiło daleko idące ujednolicenie form zależności społecznej różnych warstw ludności wiejskiej. Przejawem tej tendencji nie było jedynie zbliżenie pozycji niewolników i kolonów w wyniku przyznania tym pierwszym określonych praw oraz pogłębiającej się zależności tych drugich. Ograniczenie wolności dotknęło także inquilini, którzy uprzednio różnili się znacznie od adscripticii z uwagi na przysługujące im prawo do swobodnego przemieszczania się. Pod rządami cesarza Walentyniana I swoboda ta ulegała coraz silniejszym ograniczeniom, wkrótce potem inquilini utracili ją zupełnie, bowiem ustawa z roku 419 przewidywała, że w przypadku ucieczki tak samo jak zwykli koloni nawet po trzydziestu latach mieli oni być odesłani do majątku, z którego uciekli. Jeszcze większe znaczenie miał fakt, że rzeczywiste warunki życia poszczególnych grup plebs rustica były bardzo do siebie zbliżone, czyli we wszystkich przypadkach bardzo złe. Ludność wiejska najdotkliwiej od-

czuwała ciężary podatkowe, wszystkie jej grupy dzierżawcy na równi z drobnymi właścicielami ziemskimi - nękane były przez poborców podatkowych. Stosownie do tego nędza na wsi była zjawiskiem tak powszechnym jak w mieście. Dochodziły do tego jeszcze bardzo ciężkie warunki pracy całej ludności rolniczej. Jest rzeczą znamienną, że w roku 321 Konstantyn Wielki ogłosił niedzielę dniem wolnym od pracy dla wszystkich sędziów, rzemieślników i innych grup plebs urbana, zarządzając jednocześnie, aby mieszkańcy wsi także w tym dniu „swobodnie i bez ograniczeń oddawali się pracy na roli”. Społeczeństwo późnorzymskie a rozpad Imperium Romanum We wszystkich epokach rzymskiej historii nędza, niewola ucisk składały się na normalne warunki życia licznych warstw społecznych. Jednakże w państwie późnorzymskim niedola ludności była większa niż kiedykolwiek przedtem, a przede wszystkim nędza i cierpienie dotknęły znacznie szerszych kręgów niż to było wcześniej. Ponieważ wielu członków elit miejskich, dla których niegdyś rzymski system rządów był korzystny, począwszy od trzeciego wieku spychanych było pod względem ekonomicznym, społecznym i politycznym niemal do poziomu warstw niższych, w państwie późnorzymskim istniała już tylko bardzo wąska warstwa ludności, która nadal żyła w niezakłóconym dobrobycie. Spowodowało to nasilenie się napięć społecznych. Niektórzy ówcześni autorzy mówili zupełnie otwarcie

o istnieniu sprzeczności pomiędzy bogatymi i biednymi. Św. Ambroży pytał z oburzeniem: „Bo któż z ludzi bogatych nie pragnie zawładnąć cudzą własnością? Któż z możnych nie dąży usilnie do wyrzucenia ubogiego z niewielkiego skrawka jego ziemi i nie pragnie przy tym wypędzić go z ojcowizny? (...) każdego dnia ginie ubogi” (tłum. R. Pankiewicz). W V wieku Salvianus kreślił ponury obraz niesprawiedliwości społecznej, panującej w upadającym państwie rzymskim: „Oto państwo rzymskie już umarło, a w każdym razie dławione więzami podatków ginie niby z rąk zbójców, wydając ostatnie tchnienie w tej części, która zachowuje dotąd pozory życia. W tym momencie widzimy wśród bogaczy bardzo wielu takich, za których ubodzy ponoszą świadczenia, inaczej mówiąc takich, którzy mordują biedaków spychając na nich swoje świadczenia”( tłum. D. Turkowska). O tym, jak bardzo zantagonizowane było społeczeństwo późnorzymskie świadczy fakt, li w okresie tym z różnych przyczyn ustawicznie dochodziło do wybuchu niepokojów społecznych w mieście i na wsi. Po doświadczeniach trzeciego wieku nie dziwiło już nikogo, że robotnicy rolni, zarówno wolni z prawnego punktu widzenia rolnicy, jak i koloni oraz niewolnicy, nie mogąc już znieść ciężarów podatkowych oraz złego traktowania bardzo często uciekali i łączyli się w bandy zbójeckie, które państwo rzymskie rozbijać musiało przy użyciu wojska. Ruch bagaudów, którego członkowie w źródłach określani są jako rusticani, agrestes, rustici, agricolae, aratores, pastores lub latrones, opierał

się na wcześniejszych wzorcach. Aż po późny wiek piąty bagaudae wzniecali ustawicznie niepokoje w Galii oraz Hiszpanii. Jednakże nawet wiejski ruch oporu mógł mieć obecnie inne, wcześniej nieznane przyczyny, które powodowały jego rozprzestrzenianie się. Najwyraźniej zaobserwować można to w przypadku ruchu agonistyków, który w czwartym i na początku piątego wieku powodował silne niepokoje w Afryce Północnej, zwłaszcza w Numidii, i obok rewolt w Galii i Hiszpanii był najliczniejszym ruchem oporu w państwie późnorzymskim. Jego uczestnikami byli w pierwszym rzędzie circumcelliones, robotnicy sezonowi, pracujący w wielkich dobrach ziemskich w Numidii, którzy z jednej strony, jako że pozbawieni byli stałego dochodu, żyli w szczególnie złych warunkach, z drugiej natomiast nie byli tak bardzo zależni od właścicieli majątków jak na przykład koloni czy niewolnicy. Przyłączyli się do nich jednak także zbiegli niewolnicy i koloni. Ruch ten zawiązał się jednakże przede wszystkim jako ruch religijny, a nie społeczny. Swymi korzeniami tkwił on bowiem w schizmie dokonanej przez biskupa Donatusa. Również w okresie późniejszym nie był on skierowany wyłącznie przeciwko bogaczom, lecz w głównej mierze przeciw Kościołowi katolickiemu, którego episcopi et clerici traktowani byli przez circumcelliones, jak podaje św. Augustyn, ze szczególną nienawiścią. Powody wybuchu niepokojów społecznych w miastach były bardzo różne, niekiedy zupełnie błahe. W samym mieście Rzymie ustawicznie wybuchały re-

wolty wywołane głodem, bowiem z powodu nieurodzajów, trudności transportowych, konfliktów politycznych, a także korupcji brakowało tam często zboża i wina. Źródła mówią o trzech przypadkach takich seditiones w samych tylko latach sześćdziesiątych IV wieku. Jest rzeczą charakterystyczną, że konkretnym powodem wybuchu takiej rewolty mogło stać się po prostu uwięzienie popularnego w mieście woźnicy, które w roku 356 wywołało erupcję tłumionego dotychczas uczucia nienawiści wśród ludności. W roku 390 natomiast uwięzienie woźnicy w Salonikach doprowadziło do wybuchu powstania przeciwko germańskiemu magister militum Buterikowi, który dla tamtejszej ludności był uosobieniem znienawidzonej przez nią obcej władzy wojskowej. W roku 366 w mieście Rzymie powodem zamieszek stał się wybór papieża. Zginęło wówczas ponad 100 osób. Kilka lat później w mieście Cezarei w Kapadocji wybuchła rewolta na wieść o tym, że cesarz Walens (364–378) ma zamiar usunąć niewygodnego dla siebie biskupa Bazylego. W roku 387 w Antiochii doszło do wielkich rozruchów z tego powodu, że rada miejska zapowiedziała podniesienie podatków. Przy całej tej różnorodności bezpośrednich okoliczności wybuchu poszczególnych konfliktów nie sposób przeoczyć faktu, że wszystkie one spowodowane były tymi samymi przyczynami. U ich podstaw leżały bowiem napięcia społeczne istniejące w miastach, a wywołane nędzą szerokich mas ludności oraz ich brutalnym uciskiem ze strony aparatu państwowego.

Wszystkie te niepokoje, rewolty i ruchy oporu nie były jednak w stanie doprowadzić do wybuchu ogólnej rewolucji społecznej, której uczestnikami byłaby cała ludność warstw niższych. Ani rozpad rzymskiego systemu rządów, ani też przejście od „antycznego” do „średniowiecznego” ustroju społecznego nie zostały spowodowane rewolucją. Najbardziej charakterystyczną formą zależności społecznej w granicach Imperium Romanum po upadku Cesarstwa Rzymskiego pozostało nadal przywiązanie mas kolonów do wielkiej własności ziemskiej, zaś w okresie pomiędzy wiekiem IV a VI nie zmieniła się zasadniczo ani struktura warstwy wielkich posiadaczy ziemskich, ani też struktura mas ludności wiejskiej. Rewolty i niepokoje na poszczególnych terenach wiejskich oraz w miastach wybuchały, tak jak podobne ruchy we wcześniejszych epokach rzymskiej historii, w izolacji przestrzennej, a często także i czasowej. Nie były one więc w stanie przerodzić się w jednolity ruch rewolucyjny. Nie było to możliwe już choćby tylko z tego względu, że przeciętny poziom umysłowy nękanych warstw społecznych, podobnie jak to było w każdej poprzedniej epoce dziejów państwa rzymskiego, pozwalał jedynie na bunt przeciwko przemocy i uciskowi, lecz nie na rozwinięcie teorii rewolucyjnej, która mogłaby doprowadzić do zmiany ustroju społecznego. Jest przy tym rzeczą charakterystyczną, że zazwyczaj celem zbiegłych kolonów i niewolników nie było przyłączenie się do bandy i wystąpienie przeciwko właścicielom ziemskim. Przeważnie - jak wynika ze źródeł prawniczych - uciekali oni do innych majątków,

w nadziei, że ich właściciele będą ich traktowali lepiej. Nawet uczestnicy zbrojnych ruchów oporu, także zrzeszeni w organizacji paramilitarnej circumcelliones, nie byli zdolni do rozwinięcia ideologii rewolucyjnej. Mimo procesów niwelacyjnych dokonujących się w łonie warstw niższych oraz wszystkich konfliktów pomiędzy biednymi i bogatymi, w państwie późnorzymskim, podobnie jak we wcześniejszych okresach historii rzymskiej, nie istniała w ogóle jednolita klasa rewolucyjna. Interesy poszczególnych uciskanych grup społecznych mogły nadal, w zależności od ich pozycji oraz stopnia zależności, bardzo się od siebie różnić. Różnice interesów mogły ujawnić się nawet w czasie jednej i tej samej rewolty. Najlepszym tego przykładem było powstanie w Antiochii w roku 387. Wzniecili je kuriałowie oraz najszacowniejsi obywatele miasta, których najpierw powiadomiono o podniesieniu podatków. Przyłączył się jednak do niego wkrótce plebs miejski, podburzony przez grupę klakierów teatralnych. Cele plebejuszy nie były jednak zbieżne z celami większości członków elity miejskiej. Jednocześnie w przypadku tego powstania było rzeczą zupełnie oczywistą, że nie chodziło tu po prostu jedynie o konflikt społeczny pomiędzy warstwami wyższymi a niższymi. Nienawiść uczestników powstania skierowana była przeciwko państwu, czego dobitnym wyrazem było niszczenie posągów cesarskich, co zresztą miało miejsce także w czasie powstania, które w roku 382 wybuchło w Nazjanzie w Kapadocji. Jednakże państwo rzymskie było na tyle silne, aby poradzić sobie z poszczególnymi re-

woltami. W Antiochii wojsku udało się bardzo szybko zaprowadzić na powrót porządek. Przy tłumieniu powstań często stosowano wobec ich uczestników terror. Jako znamienny przykład przytoczyć można fakt, że w roku 390 Teodozjusz Wielki w odwecie za zamordowanie Buterika kazał stracić w Salonikach 3000 ludzi. Jeszcze w latach trzydziestych V wieku państwo zachodniorzymskie zdolne było do wysłania wojska przeciwko powstańcom w Noricum.z44 Dlatego też powstania i niepokoje odgrywały w procesie rozpadu rzymskiego systemu rządów rolę bardzo ograniczoną. Wprawdzie w pojedynczych wypadkach przyczyniały się one do osłabienia Cesarstwa, na przykład w roku 417, kiedy to civitas Vasatica, miasteczko w Galii, od dane zostało przez factio servilis w ręce barbarzyńców, lecz fakt, iż w piątym wieku państwo zachodniorzymskie nie było już w stanie oprzeć się naporowi barbarzyńców, nie był bynajmniej następstwem rewolucji, lecz w pierwszym rzędzie rezultatem obcości po między państwem a społeczeństwem. Ustawiczne bunty poszczególnych grup społecznych przeciwko państwu były tylko jednym z wielu symptomów tej obcości. Jak to uwidoczniło powstanie w Antiochii głównym wrogiem mas niezadowolonej ludności nie była bynajmniej warstwa wielkich posiadaczy ziemskich, lecz aparat państwowy, a obalenie cesarskiej despotii było celem, który w końcu zgodny był również z interesem arystokracji ziemiańskiej. Tak więc z historyczno – społecznego punktu widzenia proces rozpadu państwa zachodniorzymskiego nie był uwarunkowany oporem

warstw niższych wobec systemu władzy, będącego wyrazicielem interesów warstw wyższych, lecz faktem, że z biegiem czasu rzymski ustrój polityczny stał się korzystny jedynie dla wąskiej warstwy przedstawicieli aparatu władzy, zaś przez całe niemal społeczeństwo odczuwany był jako olbrzymi ciężar. Rzeczą niezmiernej wagi było przy tym, że system mobilności społecznej który w okresie wczesnocesarskim bez wątpienia znacznie przyczynił się do stabilizacji rzymskiego systemu rządów w całym Imperium, w okresie późnego Cesarstwa okazał się, przynajmniej na Zachodzie, siłą destrukcyjną. Pierwsze tego symptomy dały się już zresztą zaobserwować w dobie wielkiego kryzysu w trzecim wieku. Władza cesarska w zachodniej części Imperium popierała zasadniczo statyczny system społeczny, wyrażający się w ograniczeniach swobody wyboru zawodu oraz przymusie dziedziczenia zawodów, odnoszącym się do kupców, rzemieślników, kolonów, a faktycznie także do kuriałów. Jednocześnie Cesarstwo popierało także podobne dziedziczenie pozycji społecznej w obrębie własnego aparatu władzy, co wyrażało się w możliwości przekazywania przez officiales swych urzędów własnym synom. Mimo to system społeczny okresu późnocesarskiego nie był z pewnością systemem kastowym. Różnym grupom ludności Cesarstwo gwarantowało także instytucjonalnie możliwości awansu. Ci spośród zwykłych plebei, którym udało się zgromadzić majątek - w ziemi lub gotówce - kwalifikujący ich do stanu kuriałów, włączani byli w danym mieście do kręgu curiales, zaś

bogaci kuriałowie przyjmowani byli do grona clarissimi. W praktyce możliwości zmiany zawodu oraz szanse na awans społeczny były jeszcze większe. Ponawiane ustawy zabraniające zmiany zawodu kuriałom, kupcom, rzemieślnikom oraz kolonom zmierzały właśnie do ukrócenia tej praktyki. Dobre szanse na awans dawało wstąpienie do stanu duchownego. Jak wielki to mógł być awans, zwłaszcza na Wschodzie, świadczy kariera niejakiego Eunomiusza z Kapadocji, która miała miejsce w czwartym wieku. Był on synem drobnego rolnika. Nie chcąc dzielić nędznego losu swego ojca nauczył się pisać i czytać. Został pisarzem i pedagogiem. Następnie udał się do Konstantynopola, gdzie pracował jako krawiec. Potem przeniósł się do Antiochii, gdzie został wyświęcony na diakona. W późniejszym czasie został biskupem w Kyzikos, a ostatnie lata swego życia spędził w willi w swych dobrach ziemskich w pobliżu miasta Kalchedon. Wprawdzie za rządów cesarza Walentyniana III (424–455) różnym kategoriom kolonów, niewolnikom, zrzeszonym w cechach kupcom i rzemieślnikom, a także kuriałom zabroniono wstępowania do stanu duchownego, to jednak mimo wszystkich zakazów wstępowania ludności warstw niższych do służby państwowej oraz wojskowej właśnie aparat urzędniczy i wojsko dawały de facto tej ludności najlepsze szanse na awans. Powodowało to jednak powstanie szczególnych sprzeczności. Z jednej strony państwo opierając się na zasadzie ograniczania swobody wyboru oraz przymusu dziedziczenia zawodu ściągało na siebie nienawiść tych grup ludności, których

ograniczenia te dotykały. Z drugiej strony zaś tworząc możliwości awansu w aparacie państwowym przyczyniało się ono po większej części samo do tego, że w praktyce w systemie tym stale tworzyły się „dziury”. Na koniec natomiast z powodu popierania uprzywilejowanej warstwy urzędniczo-wojskowej, której członkowie często byli niskiego urodzenia, znowu ściągało na siebie nienawiść i niezadowolenie mas ludności, której te przywileje nie dotyczyły. Istniały jeszcze liczne inne czynniki powodujące alienację władzy centralnej. Jednym z nich był fakt, że na Zachodzie wielkie majątki ziemskie stawały się pod rządami swych właścicieli w coraz większym stopniu samodzielnymi jednostkami ekonomiczno – politycznymi, funkcjonującymi w obrębie państwa. Pod względem produkcyjnym były one w znacznej mierze samowystarczalne. Jak wynika z opisu wielkiej własności ziemskiej z roku 369 jej właściciel dysponował winnicami, plantacjami oliwek, polami uprawnymi, łąkami, lasami, osiedlami, miejskimi i wiejskimi niewolnikami, rzemieślnikami, służbą domową, kolonami, narzędziami, bydłem oraz pieniędzmi. Coraz częściej zdarzało się, że arystokracja ziemiańska osiadała w swych latyfundiach. U schyłku IV wieku, po niemal dwudziestu latach spędzonych na dworze cesarskim, Auzoniusz mieszkał na przemian w Burdigalii oraz w swych akwitańskich dobrach. Już w roku 327 oraz 354 koniecznością stało się wydanie ustaw, nakazujących senatorom z prowincji przybywać do miasta Rzymu na igrzyska. W piątym wieku wielu magnatów osiedliło się na stałe

w swych dobrach ziemskich. Sprawowali tam faktycznie nieograniczoną władzę. Swych kolonów sądzili albo osobiście, albo też poprzez całkowicie im powolnych sędziów. Mieli prawo do wymierzania kar cielesnych, a nawet kary śmierci. Począwszy od schyłku IV wieku arystokracja ziemiańska w coraz większym stopniu zdana była na własne siły, jeśli idzie o obronę przed najazdami ludów barbarzyńskich. Wiele dóbr otoczono umocnieniami warownymi, co też oficjalnie zostało zezwolone ustawą z roku 420. Wielu właścicieli ziemskich uzbrajało swych ludzi, na przykład w roku 407 w Hiszpanii bracia Didymos: Werinianus, Lagodius i Theodosiolus uzbroili swych kolonów i niewolników, by bronili ich przed uzurpatorami i barbarzyńcami. Niekiedy te prywatne armie odnosiły w walce z wrogiem większe sukcesy niż regularne wojsko. Tak więc często jedyny związek pomiędzy wielką własnością ziemską a cesarską władzą centralną ograniczał się do uiszczania podatków, co wobec istniejącej sytuacji było obciążeniem zupełnie bezpodstawnym. Na pogłębienie się obcości pomiędzy państwem i społeczeństwem wpłynęło w znacznej mierze zjawisko tzw. patrocinium. Chodziło tu o formę ucieczki pojedynczych niezależnych rolników i kolonów lub też ludności całych osiedli przed bezprawiem i uciskiem ze strony poborców podatkowych. Salvianus przedstawiał ruch ten w sposób następujący: „... oddają się pod opiekę i ochronę ludziom od siebie możniejszym, stają się poddanymi bogaczy, przechodząc niejako pod ich prawo i władzę” (tłum. D. Turkowska). Aby uniknąć ścią-

gania podatków siłą uciekinierzy oddawali się więc w opiekę (patrocinium) wpływowej osobistości z kręgu wojskowego lub urzędniczego czy też po prostu potężnemu właścicielowi ziemskiemu, który w zamian za ochronę otrzymywał od nich - początkowo jako „dar”, następnie zaś jako regularną daninę - płody rolne oraz pieniądze. Stosunki oparte na patrocinium w Egipcie, Syrii oraz Ilirii poświadczone są w źródłach już około połowy czwartego wieku. W tym przypadku pomiędzy wielkimi właścicielami ziemskimi i ludnością warstw niższych istniała pełna zgodność interesów, przy czym interesy te były zupełnie sprzeczne z interesem państwowym. Cesarstwo usiłowało powstrzymać rozwój tego ruchu powołując w roku 368 defensores plebis, którzy chronić mieli ludność przed przemocą i bezprawiem. Krok ten nie przyniósł jednak pożądanych skutków, podobnie jak kolejne rozporządzenia z lat 360, 368, 395 oraz 399, które wymierzone były przeciwko zjawisku patrocinium. W roku 415 zostało ono ostatecznie uznane przez prawo. Oznaczało to, że spod władzy cesarskiej wyłączona została obecnie już nie tylko ludność poszczególnych majątków ziemskich, lecz faktycznie mieszkańcy znacznych obszarów, tym bardziej, że także ludność licznych miast usiłowała zapewnić sobie w podobny sposób ochronę. Jednocześnie proces ten, podobnie jak i zwiększająca się autonomia wielkich dóbr ziemskich, unaocznił, że rozpad rzymskiego ustroju politycznego nie był bynajmniej związany z przemianami czy też choćby z osłabieniem istniejącego porządku społecznego. Wręcz przeciwnie, pro-

ces ten doprowadził raczej do umocnienia się pozycji wielkich właścicieli ziemskich oraz dalszego upowszechnienia się podobnych do kolonatu form zależności szerokich mas ludności. Rozszerzanie się patrocinium miało dla Cesarstwa znacznie gorsze skutki niż poszczególne powstania i rewolty. Stałe zmniejszanie się dochodów państwa z tytułu podatków zagroziło finansowym podstawom egzystencji aparatu władzy. Nie było innego wyjścia z tej sytuacji, jak tylko nasilenie ucisku podatkowego na tych obszarach, gdzie władza cesarska jeszcze funkcjonowała, między innymi w cesarskich domenach i w miastach. O tym, jak wielki wzrost niezadowolenia ludności wywoływało podnoszenie przez państwo podatków, świadczą dobitnie wydarzenia w Antiochii z roku 387. Wszystko to powodowało stałe zmniejszanie się grona osób identyfikujących się z Cesarstwem. Podczas gdy w okresie późnorzymskim na rzecz Kościoła Katolickiego działały tak wielkie umysły, jak Ambroży z Mediolanu, Bazyli z Cezarei, Grzegorz z Nazjanzu, Grzegorz z Nyssy czy też Augustyn, coraz bardziej powszechna stawała się obojętność wobec spraw Cesarstwa i jego dalszego losu. Pasywność społeczeństwa miasta Rzymu, w okresie późnorzymskim już tylko ideowej stolicy Imperium Romanum skłoniła Ammianusa Marcellinusa do wypowiedzenia słów ostrej krytyki. Mówiąc o Rzymie - twierdził Ammianus - trudno powiedzieć o czymś innym, jak tylko o rewoltach, ruchu w gospodach i tym podobnych głupstwach. W piątym wieku Salvianus mógł dać jedynie świadec-

two wstrząsającej obojętności społeczeństwa rzymskiego: „A my bawimy się pośród lęku przed niewolą i w obliczu śmierci śmiejemy się. Pomyśleć możesz, że w jakiś sposób cały lud rzymski najadł się ziół, które wywołują sardoniczny śmiech: umiera, a śmieje się” (tłum. W. Maciejewski). Widoczny upadek Cesarstwa, znienawidzonego powszechnie przez masy ludności, skłonił je jednak do zupełnie innego zachowania. Wybrały one życie pod panowaniem barbarzyńców, bowiem w tworzących się właśnie germańskich państwach terytorialnych system rządów opierał się nie na aparacie ucisku i systemie podatkowym, lecz formach zależności feudalnej. Już Orozjusz ubolewał na początku V wieku, że są Rzymianie, qui malint inter barbaros pauperem libertatem, quam inter Romanus tributariam sollicitudinem sustinere. Za czasów Salvianusa ucieczka do barbarzyńców licznych grup ludności, w tym także osób wysoko postawionych i wykształconych, była zjawiskiem powszechnym. „Nie mogąc znieść u Rzymian barbarzyńskiego okrucieństwa, szukają rzymskiej łagodności u barbarzyńców” (tłum. D. Turkowska). Taki stan rzeczy powodował z jednej strony stałe osłabianie tych sił, które mogły były powstrzymać napór barbarzyńców, z drugiej natomiast świadome wybieranie życia pod panowaniem barbarzyńców jako w porównaniu z rzymskim ustrojem politycznym mniejszego zła . O tragedii Cesarstwa świadczył jednocześnie fakt, że zmuszone było ono nie tylko do tolerowania na swym terytorium osad zwartych germańskich związków plemiennych, lecz także niekiedy do

ich popierania we własnym interesie. W ten sposób Cesarstwo Zachodniorzymskie samo podkopywało podstawy swej egzystencji. W rezultacie masowej ucieczki ludności przed ciężarami podatkowymi oraz tyranią państwa, zarówno do prywatnych majątków wielkich właścicieli ziemskich, jak i do barbarzyńców, rozległe połacie ziemi legły odłogiem. O rozmiarach wyludnienia wielkich obszarów już u schyłku IV wieku świadczy na przykład stwierdzenie św. Ambrożego, że śmierć jest wspólnym losem nie tylko ludzi, lecz również miast i terenów wiejskich, na każdym kroku bowiem widać martwe miasta i pola. Na przełomie IV i V wieku, a także później, sytuacja była jeszcze gorsza. Nie było innej możliwości ponownego zasiedlenia opustoszałych terenów, co było palącym problemem rzymskiej gospodarki w tym okresie, jak tylko osadzić na nich barbarzyńców. Innym, równie ważnym problemem było dla Cesarstwa uzupełnianie składu armii, tym bardziej, że z biegiem czasu wszystkim niemal grupom ludności rzymskiej zabroniono wstępowania do służby wojskowej. W takiej sytuacji również i w tym przypadku jedynym wyjściem była rekrutacja barbarzyńców. Z jednej strony przyjmowani byli oni do rzymskiego wojska, z drugiej natomiast, co stało się powszechnym zwyczajem począwszy od schyłku IV wieku, całe związki plemienne stawały się rzymskimi sojusznikami (foederati). Spowodowało to jednak pogłębienie się przepaści, dzielącej społeczeństwo rzymskie od Cesarstwa, które z biegiem czasu opierało się już tylko na barbarzyńskiej pomocy militarnej. Niena-

wiść do barbarzyńskiego wojska prowadziła do częstych wybuchów niepokojów, na przykład w roku 390, kiedy to zamordowano Buterika, lub w roku 408 gdy upadł Stylichon, „wyróżniający się urodzeniem pośród lękliwego, ale skąpego, wiarołomnego i podstępnego narodu Wandalów, uważający za marne to, czym zarządzał pod imperatorem” (tłum. W. Maciejewski). Jednocześnie przyjęcie do Cesarstwa germańskich związków plemiennych naruszyło dotychczasową infrastrukturę systemu rządów. Oczywiście barbarzyńcy osiedlani byli nie tylko na terenach zupełnie wyludnionych. Według ustawy o zakwaterowaniu z roku 398 na zajętych obszarach ludność miejscowa zobowiązana była do oddania Germanom trzeciej części domów i gospodarstw, co miało bardzo ważne następstwa dla administracji, sądownictwa oraz systemu podatkowego. Ogólnie rzecz biorąc koegzystencja ludności rzymskiej i germańskiej na zajętych terenach powodowała znacznie mniej konfliktów niż należałoby tego oczekiwać z uwagi na różnice językowe i kulturowe. Podstawy późnorzymskiego porządku społecznego nie zostały nawet naruszone przez konieczny nowy podział gruntów i majątku, bowiem ustrój społeczny Germanów był w znacznej mierze zgodny ze strukturą społeczeństwa późnorzymskiego. Dopiero z biegiem czasu ujawniły się wyraźniej niektóre specyficzne cechy germańskiego porządku społecznego, na przykład system zależności lennej. Nawet jednak i te cechy nie były sprzeczne z późnorzymskimi strukturami społecznymi. Jednakże istnienie w granicach Cesarstwa silnych militarnie ger-

mańskich związków plemiennych doprowadziło z biegiem czasu do dalszego jego osłabienia. Ostatecznie państwo zachodniorzymskie, które w końcu całkowicie uzależniło swą dalszą egzystencję od germańskiego wojska, przez to właśnie wojsko zostało obalone. Fakt, iż w piątym wieku Germanie nie wydawali się już rdzennej ludności rzymskiej ludem tak bardzo obcym, miał swoje uzasadnienie we wspólnym dla Rzymian i barbarzyńców religio – etycznym systemie wartości, którym było chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo przyczyniło się do upadku rzymskiego systemu władzy bynajmniej nie z tego względu, że nauka chrześcijańska miała jakoby spowodować zanik patriotyzmu wśród Rzymian, a co za tym idzie przyczynić się do powstania nastroju powszechnej rezygnacji. Patriotyzm Rzymian - chrześcijan był, ogólnie rzecz biorąc, z pewnością nie mniejszy niż ich pogańskich współobywateli. Romanus orbis ruit, et tamen cervix nostra erecta non flectitur, powiedział św. Hieronim. Właśnie Kościół angażował się w sprawy chrześcijańskiego Cesarstwa - przede wszystkim na Wschodzie - znacznie bardziej niż na przykład pogańska arystokracja senatorska. Siłą destrukcyjną była raczej walka ideologiczna pomiędzy chrześcijanami i poganami, a poza tym spory pomiędzy Kościołem katolickim a licznymi herezjami. Nie można jednak w żadnym wypadku twierdzić, że osłabiły one w największym stopniu Cesarstwo jako siłę polityczną. Chrześcijaństwo miało swój udział w rozkładzie państwa zachodniorzymskiego z tego względu, że wiara ta przyjęta została również przez

Germanów. W okresie wcześniejszym, w całej wcześniejszej rzymskiej historii, system wartości społeczeństwa rzymskiego, którym był mos maiorum, wyznaczał pomiędzy Rzymianami i nie–Rzymianami barierę nie do pokonania. Rzymskiego chrześcijanina łączyła jednak z jego barbarzyńskim współwyznawcą wspólna religia i etyka. Był on, jak mówi Orozjusz, inter Romanos Romanus, inter Christianos Christianus, inter homines homo. Barbarzyńscy chrześcijanie nie byli już dla niego hostes, lecz fratres. Z tego punktu widzenia nawet zajęcie w roku 410 miasta Rzymu przez Alaryka nie było dla Orozjusza niczym faktycznie złym, bowiem w końcu Wizygoci byli także chrześcijanami. Dla Salvianusa zaś w ogóle Germanie znacznie bardziej uosabiali cnoty chrześcijańskie niż Rzymianie. Jednakże chrześcijańska Romania, w której według wizji Orozjusza zgodnie koegzystować mieli Rzymianie i Germanie, pozostała jedynie jego snem o chrześcijańskim Cesarstwie. Przyszłość należała bowiem do powstających właśnie germańskich państw terytorialnych. W państwie wschodniorzymskim warunki społeczno – polityczne były bardziej korzystne i nie doprowadziły do powstania tak silnej obcości między państwem i społeczeństwem, jak na Zachodzie. Stosunki pomiędzy cesarzem wschodniorzymskim a ziemiańską elitą, zwłaszcza z konstantynopolitańskim senatem, były bardzo bliskie. Także wschodni Kościół był ściśle związany z państwem i stanowił dla niego duże oparcie. Ponieważ miasta Wschodu ciągle jeszcze posiadały, ogólnie rzecz biorąc, stosunkowo znaczny potencjał gospo-

darczy, w państwie wschodniorzymskim nowe stany kuriałów w poszczególnych miastach nie były tak słabe i wspierały państwo znacznie bardziej niż na Zachodzie. Na Wschodzie także nie istniał niemal przymus dziedziczenia zawodów miejskich. Przede wszystkim jednak państwo wschodniorzymskie znacznie lepiej chronione było przed barbarzyńcami niż Imperium Zachodnie. Dzięki temu nie doświadczyło ono upadku. Na Zachodzie jednak rozpad władzy cesarskiej był procesem nie do powstrzymania. Wydawane przez nią ustawy i rozporządzenia były nierealistyczne i w praktyce nie do zrealizowania. Brutalne kroki i poczynania nie przyniosły na dłuższą metę oczekiwanych rezultatów. Wszelkie przedsięwzięcia podejmowane przez Cesarstwo w celu utrzymania własnej egzystencji okazały się chybione i w konsekwencji prowadziły do jego dalszego osłabienia. Nie spowodowało to jednak zmiany struktury społecznej. Wręcz przeciwnie, upowszechnienie się protofeudalnych form zależności szerokich mas ludności od poszczególnych wielkich właścicieli ziemskich jeszcze bardziej ją ugruntowało. Taki kierunek rozwoju sprawił, że dawne polityczne ramy społeczeństwa zachodniorzymskiego stawały się coraz bardziej anachroniczne, aż do ich całkowitego rozpadu. Pod tym względem kryzys późnego Cesarstwa przypominał w pewnym stopniu kryzys republiki rzymskiej w ostatnim stuleciu jej istnienia. Również wówczas podstawowe struktury istniejącego porządku społecznego nie uległy zmianom, upadł natomiast przestarzały ustrój polityczny. Ale podczas gdy na gruzach republiki

powstał wprawdzie nowy, lecz nadal rzymski system państwowy, to Cesarstwo Zachodniorzymskie ustąpić musiało miejsca nowym państwom, nie mającym z tym systemem nic wspólnego.

Uwagi uzupełniające Jak to już zostało powiedziane w przedmowie do polskiego wydania, niniejsza wersja mojej książki zgodna jest z jej kształtem, w którym ukazała się w 1984 roku jako trzecie wydanie niemieckie. Wydanie to stało się również podstawą dla opublikowanych dotychczas jej przekładów na język angielski, włoski, hiszpański, nowogrecki, portugalski oraz francuski. Opierało się ono na wersji oryginalnej, opublikowanej w 1975 roku, zawiera jednak liczne poprawki i uzupełnienia. Poza tym uwzględnione zostały tutaj niektóre głosy krytyczne, zaś z innymi podjęto polemikę. Włączono także, na ile było to możliwe, nową literaturę przedmiotu, tzn. te publikacje, które ukazały się przed wiosną 1983 roku, kiedy to zaczęto skład książki. Liczne wydania niniejszej książki, przynoszącej syntetyczny obraz rzymskiej historii społecznej od początków po upadek państwa rzymskiego, świadczyć mogą, że nie tylko w okresie, w którym powstała, tzn. w połowie lat siedemdziesiątych, lecz również i później istniało na nią duże zapotrzebowanie wśród czytelników. Jednocześnie udało się jej, jak się zdaje, w znacznej mierze spełnić swoje zadanie. Zadanie owo, zgodnie z tym, co zostało powiedziane w przedmowie do wydania oryginalnego, polegało „na wprowadzeniu osób zajmujących się studiami nad starożytnością, historią ogólną oraz naukami społecznymi w najważniejsze zagadnienia rzymskiej historii społecznej” oraz „także zainspirowanie do dalszej dyskusji na temat specyfiki społeczeń-

stwa rzymskiego w poszczególnych epokach oraz całej jego historii”. Pominąwszy pojedyncze głosy krytyczne, opublikowane dotychczas recenzje trzeciego wydania niemieckiego oraz jego przekładów świadczą, podobnie jak swego czasu większość recenzji wydania oryginalnego, o tym, że cele te zostały osiągnięte. Rola, jaką ta książka odgrywa w nauczaniu historii starożytnej na uniwersytetach wielu krajów, jest ogólnie znana. Co zaś się tyczy zamiaru wywołania dysputy na temat zasadniczych zagadnień historii społecznej starożytnego Rzymu, wystarczy tu wspomnieć chociażby o ożywionej dyskusji, jaką ta książka wraz z rozważaniami na temat struktury i specyfiki społeczeństwa rzymskiego, pomyślanymi jako prolegomena do niej, wywołały zwłaszcza w niemieckim środowisku naukowym. Obecny przekład mojej książki na język polski wydaje się uzasadniony tym bardziej, że nie powstała dotychczas żadna nowsza publikacja z tej dziedziny, która mogłaby zastąpić moją Historię społeczną. Niechże mi będzie wolno powtórzyć w tym miejscu to, co powiedziałem już w przedmowie do wersji oryginalnej, a następnie w przedmowie do trzeciego wydania niemieckiego i jego przekładów. Powstanie wyczerpującej i syntetycznej pracy na temat stosunków i problemów społecznych we wszystkich epokach rzymskiej historii pozostaje nadal dezyderatem badawczym. Napisanie takiej pracy w krótkim czasie nie jest możliwe, w każdym razie nie przez jednego historyka. Literatura fachowa, którą należałoby tutaj wykorzystać rozrasta się z roku na rok tak niepokojąco, że badacz, który ma

ambicję gruntownego zgłębienia dziedziny, którą się zajmuje, musi z konieczności coraz bardziej zawężać swą specjalizację. Już choćby jedynie ze względu na bogactwo nowszej literatury nie było możliwe włączenie do polskiego wydania najnowszej literatury fachowej, opublikowanej po roku 1983, ani też wykorzystanie wyników najnowszych badań. Nie wystarczyłoby bowiem jedynie uzupełnienie przypisów dodatkowymi danymi bibliograficznymi. Istniałaby tutaj raczej konieczność przeformułowania licznych miejsc w tekście, a to z wielu powodów nie wchodziło w rachubę. Wymienić należy szereg prac autora, które ukazały się po roku 1983. W pracach tych naświetlone zostały na nowo liczne problemy rzymskiej historii społecznej - od elity rządzącej do niewolnictwa, od zasadniczych cech rzymskiego porządku społecznego po refleksje własne Rzymian na temat tego porządku, które także w niniejszej książce odgrywają główną rolę. Punkt wyjścia stanowiła przy tym polemika z najnowszą literaturą fachową oraz krytyczną recepcją niektórych poglądów autora. Przedstawione właśnie stanowisko autora wobec najnowszej literatury fachowej świadczy o tym, że w najnowszych badaniach potwierdzone zostały liczne jego idee, które przedstawione zostały także w niniejszej książce. Inne jego tezy stały się przedmiotem dyskusji, w przypadku jeszcze innych konieczna stała się pewna ich modyfikacja. Jest to normalna kolej rzeczy w każdych badaniach naukowych, a co dopiero w przy-

padku takiej dziedziny badawczej jak antyczna historia społeczna, która w porównaniu na przykład z historią ustrojów politycznych, której przedmiot, źródła, metody i znaczenie są w zasadzie jasne, jako stosunkowo młoda gałąź historii starożytnej znajduje się ciągle jeszcze, że tak powiem, w stanie „płynnym”. Poniżej przytoczymy pewne przykłady tych form dalszego rozwoju naszej nauki, które ukazać powinny Czytelnikowi drogi badań nad rzymską historią społeczną z ostatnich lat oraz pomóc mu w wyrobieniu sobie w oparciu o wyniki najnowszych badań, własnego poglądu na podstawowe zagadnienia rzymskiej historii społecznej. Skład polityczno – wojskowy elity rządzącej Imperium Romanum oraz sposoby stałego jego uzupełniania odgrywały w każdym z rozdziałów niniejszej książki rolę znaczącą. Taki stan rzeczy ma wiele przyczyn. Jedną z nich jest faktyczne znaczenie tej elity dla ustroju społecznego starożytnego Rzymu, który w każdej epoce swej historii był ustrojem arystokratycznym. Ważną rolę odgrywa tu także fakt, że elita jest siłą rzeczy w źródłach lepiej udokumentowana niż inne grupy społeczne. Poza tym problematyka ta ma już długą tradycję badawczą oraz szczególnie bogatą literaturę przedmiotu. Na koniec zaś ważną rolę odegrały także specjalne zainteresowania badawcze autora. Wprawdzie poglądy przedstawione w niniejszej książce oraz licznych pracach szczegółowych, na temat składu i bieżącego zasilania tej elity w okresie Cesarstwa, zbieżne z poglądami innych uczonych, takich jak Sir Ronald

Syme, E. Birley, H.–G. Pflaum, W. Eck, A. R. Birley itd., stały się przedmiotem dyskusji, to jednak stwierdzić można, że w szeregu najnowszych prac opartych na sumiennym przebadaniu przez ich autorów materiału źródłowego, wspomniane poglądy zostały w zasadzie potwierdzone. Zgodnie z nimi grono „pomocników” władcy nie było bynajmniej rekrutowane na zasadzie przypadkowych powiązań osobistych, lecz cesarz przy wyborze i popieraniu swych „pomocników” w znacznym stopniu konsekwentnie kierował się regułami, rządzącymi arystokratycznym ustrojem społecznym oraz jego systemem wartości, m.in. zasadą hierarchiczności i jednocześnie zasadą osobistych zasług. Splot wielorakich powiązań osobistych, który określić można - posługując się przy tym nowoczesnym terminus technicus - jako patronage, nigdy nie naruszył tego zasadniczego porządku, lecz działał w jego ramach. Ważne nowe ustalenia w tym względzie mamy do zawdzięczenia przede wszystkim takim badaczom, jak W. Eck, M. Christol, S. Demougin i szczególnie P. Leunissen. Wiele głosów aprobaty, a także głosów krytycznych wywołała wśród badaczy próba scharakteryzowania rzymskiego porządku społecznego w okresie Cesarstwa jako „struktury stanowo – warstwowej”, powiązania tego modelu z wyobrażeniami o zasadniczej dychotomii społecznej oraz optycznego przedstawienia tej skomplikowanej hierarchii społecznej w uproszczonej formie jako „piramidy społecznej”. W opublikowanym w roku 1986 artykule autor podjął próbę zebrania owoców tej dyskusji oraz obrony własnej pozycji - nie wy-

łączając modyfikacji niektórych detali - przed głosami krytyki. Oczywiście dyskusja na ten temat w żadnym razie nie została jeszcze zamknięta i zapewne nigdy nie doprowadzi do pełnego konsensusu. Nie jest to bowiem problem, który by można, jak na przykład kwestię sposobów popierania rzymskich senatorów, rozstrzygnąć jednoznacznie na podstawie dokładnych badań istniejących źródeł. W tym przypadku każdy z badaczy pozostaje pod silnym wpływem swej wiedzy i zainteresowań społecznych. Jakkolwiek jednak by się rzecz miała, zawarty również w niniejszej książce model dychotomicznej „struktury stanowo – warstwowej”, przedstawionej w formie „piramidy” (który oczywiście nie był nigdy pomyślany jako ostateczny rezultat badań, a jedynie jako pomoc dydaktyczna), nadal stanowić może dla Czytelnika odpowiedni punkt wyjścia do zapoznawania się z podstawowymi zagadnieniami porządku społecznego starożytnego Rzymu oraz wyrobienia sobie - w oparciu o dalszą literaturę - własnego poglądu na tę niezmiernie skomplikowaną problematykę. Zadanie takie sformułować można oczywiście nie tylko w odniesieniu do „piramidy”. Podobnie brzmieć powinno zadanie niniejszej książki, a z pewnością również każdego opisu historycznego. Na potwierdzenie tego, że w niniejszej książce zawarto poglądy, które należałoby zmodyfikować, przytoczmy tu przykład rozwoju społecznego państwa późnorzymskiego. Wprawdzie autor nadal jest zdania, że dla okresu późnego Cesarstwa charakterystyczne były wielkie problemy społeczne i silne napięcia oraz kon-

flikty, które przypuszczalnie przyczyniły się w znacznym stopniu do niezdolności Cesarstwa do obrony przed barbarzyńcami. Jak wielka była to rola, nie zostało jednak jeszcze w badaniach całkowicie wyjaśnione. W ostatnim czasie natomiast wielu badaczy udowodniło w sposób przekonujący, że tradycyjne wyobrażenia na temat procesów ekonomicznego, społecznego i politycznego rozwoju w państwie późnorzymskim, w ramach których wszystkie czynniki - od sytuacji kuriałów do zjawiska patrocinium - w równym stopniu prowadziły do pogłębiania się obcości pomiędzy państwem a społeczeństwem rzymskim, są w tej ogólnej formie niesłuszne. Przede wszystkim z prac badaczy tej miary, co C. Lepelley, J.–U. Krause, H. Horstkotte, R. Rilinger, a także A. Demandt wynika, że istnieje konieczność uwzględnienia w większym stopniu różnic pomiędzy poszczególnymi częściami Imperium Romanum, także w ramach łacińskiego Zachodu. Wynika z nich także, że niesłuszne jest rozpatrywanie poszczególnych procesów rozwojowych jedynie przez pryzmat wyobrażeń o pogłębiającej się słabości wewnętrznej coraz mniej popularnego „państwa przymusu”. Wprawdzie nie byłoby słuszne widzenie upadku państwa zachodniorzymskiego jedynie jako następstwa rozwoju jego sytuacji zewnętrznej, tzn. najazdów barbarzyńców ani też traktowanie najazdów barbarzyńskich jako „głównej przyczyny” w ramach skomplikowanego splotu przyczyn, to jednak, ogólnie rzecz biorąc, należy nakreślić korzystniejszy obraz stosunków wewnętrznych w państwie późnorzymskim, zwłaszcza przed

wielką wędrówką ludów, niż to zostało uczynione w ostatnim rozdziale niniejszej książki. Niechże przedstawione tu przykłady świadczą o tym, jak sam autor ocenia obecnie swą książkę, której koncepcja powstała przed kilkunastu laty. Na początku lat osiemdziesiątych koncepcja ta została do pewnego stopnia zrewidowana dla potrzeb nowych wydań, opublikowanych po roku 1984. Jako wprowadzenie do rzymskiej historii społecznej książka ta może również dzisiaj spełniać swe podstawowe zadanie. Jednakże badania naukowe idą niepowstrzymanie naprzód, a każde dzieło naukowe stanowić powinno cegiełkę w rozrastającym się stale gmachu nauki.