500 zagadek z epoki renesansu [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

Antoni Piskadło

zagadek z epoki renesansu

3P zagadek z epoki renesansu

Antoni Piskadło

zagadek z epoki renesansu

Wiedza Powszechna Warszawa 1975

P r o j e k t s e ry jn e ) o k ła d k i i k a r t y ty tu ło w e j JO Z E F C Z E S Ł A W B IE N IE K O k ła d k a B A R B A R A RU R A W SK A K o m p o z y c ja s tr o n ilu s tro w a n y c h A N T O N I P IS K A D Ł O

R e d a k to r D A N U T A G IE Y S Z T O R -R O S A R e d a k to r te c h n ic z n y JA N IN A H AM M ER K o r e k to r C Z ESŁ A W A T O M A SZ EW SK A

SPIS TREŚCI

PYTA- ODPONIA WIEDZI

1. Dwieście lat w dziesięciu słowach . . . 2. Wywiad ze świadkami e p o k i................. 9 3. Znane miasta i znane ro d y .....................10 4. W kręgu hum anistów.............................. 11 5. Odkrycia, fakty, wydarzenia................ 12 6. Mini-słownik terminów plastycznych. . 7. Narodziny sztuki renesansowej . . . . 8. U wielkich m istrzów ..............................16 9. „Podbój” Europy...................... 10. S ł a w a .........................................................20 11. Pomniki n agrobne.................................. 24 12. Vitae virorum illu striu m ........... . 2 6 13. Uwielbianie starożytności.....................27 14. Czar przyrody........................................... 28 15. Wojna i te c h n ik a .................................. 31 16. Patriotyzm i p o lity k a ......................... 32 17. Kulisy dyplom acji..................................34 18. Od Lutra do „nocy św. Bartłomieja” . . 19. Lament chłopski na p a n y .................... 36 20. Odkrywcy i konkwistadorzy . . . . . 21. Barwy zaalpejskiego n ieb a.................... 38 22. Koryfeusze nauki renesansowej . . . . 23. O krążeniu, pulsie i kołtunie................41 24. Sławne uczelnie europejskie................42 25. Akademie i szkoły w P o lsc e ................43 26. Studia zagraniczne P olak ów ................44 27. Peregrynacje dla przygód i ciekawości ś w ia ta ........................................................ 45 28. Żywe marmury i b rą zy .........................46 29. Parada k r ó ló w ...................................... 48

8

13 14 18

35 37 40

76 79 82 89 94 98 102 106 110 115 116 119 122 126 129 134 138 143 149 152 157 162 166 171 175 178 181 185 188

PYTA- ODPONIA WIEDZI

30. Polscy mecenasi, kolekcjonerzy i biblio­ file ................................................................... 49 193 31. W cieniu krużganków i zaciszudworów . 50 197 32. Drukarze eu ro p ejscy............................ 52 201 33. W krakowskich oficynach................... 53 205 34. Triumf g r a f i k i ..................................... 54 208 35. Mistrzowie p ió r a ..................................... 56 211 36. Polscy wybrańcy K a lio p e.................. 57 216 37. Turnieje i spory literackie................... 58 221 38. W krainie P o lih y m n ii....................... 59 226 39. Muzyki polskiej „Wiek Złoty”. . . . 60 230 40. Kuranty i galiardy.................................. 61 234 41. Klejnoty rzemiosła artystycznego. . . 62 237 42. Konkursy i rywalizacje artystyczne . . 64 241 43. Zabawy towarzyskie, triumfy i uro­ czystości ...................................................... 65 246 44. Plotki o kobietach................................ 66 250 45. Dramat i teatr renesansowy.............. 67 257 46. Co wiemy o Koperniku?....................... 68 262 47. Rozkosze s t o ł u ..................................... 69 265 48. M o d a ....................................................... 70 270 49. M e b l e ....................................................... 72 272 50. Niezapomniana le k tu r a ....................... 74 275 I n d e k s n a z w i s k .........................................

279

pytania

1. DWIEŚCIE LAT W DZIESIĘCIU SŁOWACH

Próba ujęcia problemów interesującej nas epoki, obej­ mującej w przybliżeniu okres dwustu lat (od pierwszej ćwierci XV do pierwszej ćwierci XVII w.), w dziesię­ ciu słowach, zdawać się może nonsensem. Jeśli jed­ nak będą to pojęcia najogólniejsze, charakteryzujące szerokie zjawiska, można będzie pokusić się o „stresz­ czenie” za ich pomocą (oczywiście — równie ogólne) całej epoki. Zabawa ta okaże się zresztą pożyteczna, gdyż podane niżej terminy będą się często powtarzały w dalszych zagadkach. Spróbujmy więc krótko scha­ rakteryzować znaczenie poniższych słów: 1. Odrodzenie 2. renesans 3. protorenesans i. quattrocento 5. cinąuecento 6. manieryzm 7. reformacja 8. humanizm 9. realizm (w sztuce renesansu) 10. uniwersalizm (renesansowy)

2.

WYWIAD ZE ŚWIADKAMI EPOKI

Piękną, lapidarną i trafną definicję renesansu podał już Fryderyk Engels pisząc, że była to epoka, która wymagała olbrzymów i olbrzymów zrodziła. Uogólnie­ nie takie nie może, oczywiście, wyjaśnić, jakie war­ tości niósł ze sobą interesujący nas okres, czym się charakteryzował. Najsłuszniej chyba zadać te pytania wybranym znakomitościom tych czasów, przeprowa­ dzić z nimi „wywiad”. Oto wypowiedzi dziesięciu wy­ bitnych przedstawicieli renesansu. Spróbujmy je zin­ terpretować i odgadnąć ich autorów. L Homo fortunae suae ipse faber (Człowiek jest ko­ walem własnego losu). 2. Dla swojej sławy nieśmiertelnej żył dostatecznie długo, dla szczęścia Włoch — za krótko. 3. Zwierzętami, których właściwości władca musi nabyć, są lis i lew. 4. Gdziekolwiek jest własność prywatna, gdzie wszystko mierzy się wartością pieniądza, tam nie można spodziewać się sprawiedliwości ani dobro­ bytu społecznego. 5. Wszystko rządzone jest prawem concinnitas (har­ monia] i Natura nie dąży do niczego bardziej niż do tego, by uczynić wszystkie swe dzieła dosko­ nałymi i zupełnymi, czym nie mogą one być nigdy bez concinnitas. 6. O jakże słodką rzeczą jest perspektywa! 7. Adesso parła) (Przemów teraz!) 8. A niechaj narodowie wżdy postronni znają, Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. 9. Natura ąuae deus est (Sama przyroda jest bo­ giem). 10. Próżne i pełne błędów są nauki, które nie zro­ dziły się z doświadczenia, macierzy wszelkiej pewności.

3.

ZNANE MIASTA I ZNANE RODY

Ukształtowanie się renesansu właśnie na ziemi włos­ kiej nie było rzeczą przypadku. Już w XI i XII w. miasta włoskie, uniezależniając się stopniowo od wła­ dzy cesarskiej, weszły na drogę szybkiego rozwoju gospodarczego. Wzajemna ich rywalizacja, krwawe walki o władzę wewnątrz miast, między bogacącymi się rodami, codzienne kontakty z ludźmi różnych kra­ jów, doprowadziły tu do wytworzenia się szczególne­ go klimatu życia, obcego reszcie Europy, ukształtowa­ ły człowieka przedsiębiorczego i żądnego czynu. Rozkwit podanych niżej miast włoskich wiąże się ściś­ le z karierą ludzi bądź rodów wymienionych w pra­ wej kolumnie. Nie zapomnijmy jednak, że jest to zagadka — nazwiska zostały „złośliwie” przestawione. Czy potrafimy połączyć je z właściwymi miastami i powiedzieć coś o jednych i drugich?

1. Bolonia

Baglioni

2. Ferrara

Bentivoglio

3. Florencja

Carrara

4. Genua

Dandolo

5. Mantua

Doria

6. Mediolan

Este

7. Padwa

Gonzaga

8. Perugia

Medici (Medyceusze)

9. Urbino

Montefeltro

10. Wenecja

Yisconti

4.

W KRĘGU HUMANISTÓW

Wielkie przeobrażenia w strukturze gospodarczej i spo­ łecznej, jakie dokonały się we Włoszech w XIII i XIV w., nie mogły pozostać bez wpływu na kształ­ towanie się nowych poglądów i nowego stosunku czło­ wieka do otaczającej go rzeczywistości, do własnego życia. Ciekawość świata, wzrost zainteresowań odkry­ waną kulturą antyczną, krytycyzm i postawa badaw­ cza zastępowały z wolna średniowieczny mistycyzm i scholastykę. Rodziła się nowa epoka, a reprezento­ wali ją ludzie wybitni, pionierzy nowożytnej myśli, niestrudzeni badacze literatury starożytnej. Z całej plejady znakomitych nazwisk podano tu dziesięć szczególnie ważnych w dziejach humanizmu. Z czego zasłynęli:

1. Francesco Petrarca 2. Giovanni Boccaccio 3. Gian Francesco Poggio Bracciolini 4. Marsilio Ficino 5. Janos Vitez 6. Grzegorz z Sanoka 7. Kallimach 8. Jan Lubrański 9. Erazm z Rotterdamu 10. Wilhelm Budć

5.

ODKRYCIA, FAKTY, WYDARZENIA

Żadna epoka nie da się zamknąć w ścisłych granicach czasowych. Procesy przemian społecznych, kształto­ wania się nowego modelu kultury, są zwykle długo­ trwałe i skomplikowane. Uformowanie się nowej epo­ ki poprzedza zawsze okres przejściowy, wzajemne na­ kładanie się elementów kultury przemijającej i nowej, jeszcze nie skrystalizowanej. Ta generalna reguła dotyczy oczywiście i renesansu. Niemożliwe byłoby po­ danie ścisłych dat jego początku i końca, a jeśli się je niekiedy podaje, to tylko umownie. I tak np. re­ nesans we Włoszech datuje się mniej więcej od pierw­ szej ćwierci XV do połowy XVI w., w Polsce od po­ czątku XVI do pierwszych lat XVII w., w innych krajach Europy, z wyjątkiem Niderlandów i Węgier, na ogół nawet nieco później niż w Polsce. Przypom­ nijmy sobie, dla ściślejszego umiejscowienia w czasie interesującej nas epoki, garść ważniejszych wydarzeń. Oto 10 dat określających wypadki polityczne bądź doniosłe odkrycia, wynalazki czy inicjatywy. Dla ułat­ wienia daty faktów politycznych podane zostały w lewej kolumnie, a pozostałe w prawej. Co wyda­ rzyło się w podanych niżej latach? 1453

6. 1447

1494—98

7. 1492

1517

8. 1519—22

1527

9. 1543

1545—63

10. 1558

6.

MINI-SŁOWNIK TERMINÓW PLASTYCZNYCH

Nim zajmiemy się sprawami sztuki, która w kultu­ rze Odrodzenia zajmowała poczesne miejsce, sięgnij­ my do słowniczka terminów z tej dziedziny. Dziesięć pojęć to, oczywiście, najskromniejszy wybór, na jaki można się odważyć. Cóż jednak czynić, skoro układ tej lektury jest konsekwentnie „dziesiętny”? Wybrane terminy ściśle się wiążą właśnie ze sztuką renesan­ sową bądź nawet tylko dla niej są typowe. A zatem — co oznaczają podane niżej słowa? 1. attyka 2. figura piramidale 3. kandelabrowy ornament 4. krużganek 5. loggia 6. perspektywa malarska 7. podcień 8. sfumato 9. sgraffito 10. tondo

Nie ma chyba przesady w stwierdzeniu, że kolebką sztuki renesansowej była Florencja. Dojście do wła­ dzy nowej warstwy — kupców, właścicieli manufak­ tur i bankierów — zrodziło potrzebę reprezentacji, blasku i przepychu, odpowiadającą świeżo zdobytym godnościom i pozycji społecznej. Toteż właśnie owi kupcy i bankierzy florenccy, przede wszystkim zaś konkurujące ze sobą domy Medyceuszów, Pazzich, Strozzich czy Pittich podejmą teraz i rozwiną wspa­ niale mecenat artystyczny. Zamieszczone poniżej zdję­ cia ukazują 10 dzieł architektonicznych, rzeźbiarskich i malarskich, które zapoczątkowały renesans w sztu­ ce. Czy potrafimy odgadnąć, co to za dzieła i kto je wykonał?

Schyłek XV—połowa XVI stulecia: cała Italia wkra­ cza już w fazę dojrzałego Odrodzenia. Wspaniale roz­ kwita sztuka w Rzymie pod mecenatem papieży Ju­ liusza II i Leona X, w bogatej Wenecji, Neapolu, Urbino, Mediolanie. Nazwiska wybitnych artystów włoskich tego czasu utożsamiają się nieomal z poję­ ciem renesansu w ogóle. Dzieła Leonarda, Rafaela, Michała Anioła czy Tycjana podziwia już nie tylko Italia, zachwycają się nimi także te kraje europejskie (np. Francja czy Hiszpania), w których sztuka i kul­ tura renesansowa poczynają coraz śmielej torować sobie drogę; sami twórcy zaś otaczani są czcią przez monarchów, papieży, możnych protektorów. Dziś, po przeszło 400 latach, podziw dla wielkich mistrzów włoskiego Odrodzenia nie zmalał. Oto 10 reprodukcji znamienitych płócien, rzeźb, budowli. Przypomnijmy sobie, czyje to dzieła.

2

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

Architektura renesansowa, wzorująca się na formach klasycznych, powstała we Włoszech, gdzie nie tylko zachowało się wiele budowli z czasów starożytnych, ale i tradycje antyczne były wciąż żywe. Poza Półwyspem Apenińskim tradycje te bądź dawno zanikły (np. w Hiszpanii czy Francji), bądź nigdy nie istniały. Stąd też architekturze innych krajów europejskich formy renesansowe przeszczepiane były — pośrednio lub bezpośrednio — z Italii. Przyjrzyjmy się, jakimi drogami i w jakiej mniej więcej kolejności odbywał się „podbój” Europy przez nowe budownictwo. Za­ mieszczone ilustracje prezentują przykłady (całych bu­ dowli lub fragmentów) na ogół wczesnej architektury renesansowej w różnych krajach europejskich. Gdzie znajdują się te budowle i kiedy powstały?

Różnice między renesansem a średniowieczem widocz­ ne są nie tylko na polu kultury i ekonomiki. Przede wszystkim określił je człowiek — jakże różny od członka średniowiecznej społeczności — przedsiębior­ czy, zainteresowany światem i własnym, ziemskim ży­ ciem. Odrodzenie, zapatrzone w kulturę starożytnych, przywraca człowiekowi poczucie własnej wartości, roz­ budza w nim indywidualizm i pragnienie sławy. Naj­ wcześniej i najpowszechniej zjawisko to występuje oczywiście w Italii. Mecenasi fundują wspaniałe bu­ dowle dla uwiecznienia swych imion, poeci marzą o wieńcu laurowym, wojownicy narażają życie w na­ dziei, że pamięć o nich przetrwa u potomnych. Miesz­ kańcy Florencji już w XIV w. zabiegali uporczywie o przekształcenie swej katedry w Panteon, w którym stanęłyby monumentalne grobowce Dantego, Boccaccia, Petrarki i innych zasłużonych mężów tego miasta. Przykłady obrazujące to dążenie do sławy w okresie renesansu można by mnożyć w nieskończoność. Wy­ bierzmy 10 szczególnie znamiennych dla epoki. Czy­ tając podane niżej krótkie charakterystyki postaci — sławionych i żądnych sławy — spróbujmy odgadnąć, kogo poszczególne opisy dotyczą. 1. Włoski poeta, komediopisarz, ale przede wszyst­ kim autor zjadliwych paszkwilów i satyr, którego wielbili i lękali się zarazem jak ognia nawet pa­ pieże, królowie i książęta. Ariosto zwał go „bi­ czem książąt”, a on sam, w pełni świadom zna­ czenia swego oręża, niezwykle groźnego przy do­ skonale rozwiniętym wówczas drukarstwie, chełpił się, że „za pomocą kartki papieru i pióra kpi z ca­ łego świata”. Toteż z licznych dworów całej Europy płynęły dlań dary i zaszczyty: pensje i kosztowności przysyłali mu Karol V, Franciszek I i Federigo Gonzaga, Klemens VII nadał mu god­ ność rycerza rodyjskiego, a sułtan Sulejman II Wspaniały przysłał mu prezent prawdziwie tu­ recki — piękną niewolnicę.

2. Polska dała mu więcej niż własna ojczyzna — sławę znakomitego architekta i rzeźbiarza, którą trudno byłoby mu zdobyć w przepełnionej talen­ tami Italii. Umiał też odważnie podkreślić swą wartość: w najdoskonalszym swym dziele, Kapli­ cy Zygmuntowskiej na Wawelu, wykuł prześliczną antykwą swe nazwisko w najwyższym, „boskim” miejscu wnętrza — w sklepieniu małej kopułki nad latarnią właściwej kopuły grobowca, symbo­ lizującej firmament niebieski. 3. Włoski złotnik i rzeźbiarz późnego renesansu, zdo­ był szeroki rozgłos we Florencji, Rzymie, a także we Francji, gdzie dłuższy czas przebywał na dwo­ rze Franciszka I. Jeśli w sztuce przewyższali go tylko nieliczni (czemu żarliwie zaprzeczał), to w samochwalstwie i żądzy sławy nie miał sobie równych. W barwnym pamiętniku, pełnym opisów awanturniczych przygód, chełpił się, że w dniu odsłonięcia jego najsłynniejszej rzeźby „zebrał się nieprzeliczony tłum ludzi i wszyscy prześcigali się w pochwałach", a na drzwiach jego domu „przylepiano co dzień wiele sonetów, jako też ■wierszy łacińskich i greckich, które niezmiernie chwaliły [jego] pracę”. 4. Zdobywszy sławę w wieloletnich bojach, pod ko­ niec życia jednej tylko pragnął nagrody za trudy i niebezpieczeństwa — wzniesienia swojego pom­ nika. Wenecjanie spełnili to życzenie. W 13 lat po śmierci kondotiera, przed kościołem Santi Giovanni e Paolo w Wenecji stanął jego konny pomnik, odlany z brązu, dzieło Andrea del Verrocćhia. Bohater umiał utrwalić swe imię — to zna­ komite dzieło rzeźby renesansowej przyniosło mu większą sławę 1 trwalszą pamięć u potomnych niż zwycięskie bitwy, które dawno już poszły w za­ pomnienie.

5. Renesansowy artysta niemiecki, którego twórczość dała początek sztuce Odrodzenia w rodzinnym kraju. Znany szeroko poza własną ojczyzną, w czasie pobytu w Wenecji z satysfakcją pisał do swego przyjaciela, humanisty Willibalda Pirkheimera, o szacunku, jakim darzą go słynni malarze weneccy: „Giovanni Bellini bardzo mnie chwalił w obecności licznych panów. Chciał też mieć coś z moich prac, i sam przychodził do mnie i prosił mnie, żebym mu cokolwiek zrobił, on przecież dobrze mi zapłaci. Teraz wszyscy mówią [o moim malarstwie], że nie widzieli piękniejszych barw.” 6. Wychowanek krakowskiej Almae Matris i uniwer­ sytetu padewskiego; najświetniejsze pióro polskiej poezji renesansowej (wielu twierdzi, że talentem przewyższał współczesnego sobie słynnego poetę francuskiego Ronsarda). Świadom zasług na polu literatury, wierzył głęboko w to, co wieki potwier­ dziły — w trwałość swej sławy: Jednak mam nadzieję, że przedsię za laty Nie będą moje czułe nocy bez zapłaty, A co mi za żywota ujmie czas dzisiejszy, To po śmierci nagrodzi z lichwą wiek późniejszy. 7. Włoski malarz wczesnorenesansowy, twórca m.in. fresków w katedrach w Prato i Spoleto (gdzie zmarł). Sam Wawrzyniec Wspaniały zwracał się do mieszkańców Spoleta z prośbą o pozwolenie złożenia zwłok słynnego artysty w katedrze flo­ renckiej. Spoletańczycy nie zgodzili się jednak, odpowiadając z oburzeniem, że ich miasto nie po­ siada prochów zbyt wielu sławnych mężów. 8. Gdy poeta Francesco w ciętym pamflecie za sągów rzymskich — w rzeczywistości zaś

Maria Mólza wyszydził go uszkodzenie antycznych po­ chcąc „odzyskać twarz”, wiedziony żądzą zdobycia

rozgłosu, zamordował w 1537 r. władcę Florencji Alessandra Medici. Wkrótce po udanej ucieczce zlecił nie znanemu dziś autorowi napisanie i roz­ kolportowanie apologii sławiącej ponury czyn ja­ ko najwyższą zasługę — „zbrodnię patriotyczną" dokonaną na tyranie. Wyjątkowy sposób na zdo­ bycie sławy... 9. Sławny wenecki malarz-kolorysta. Franciszek I marzył o tym, by mieć portret jego pędzla wyko­ nany choćby tylko w oparciu o wizerunek wytło­ czony na medalu. Znamienity artysta potrafił rów­ nież sam ocenić wielkość własnego talentu. Wy­ syłając hiszpańskiemu monarsze Filipowi II jeden z obrazów, pisał: „Wasza Światłość ujrzy [w nim] tę całą potęgę sztuki, jaką tylko jego sługa umie stosować w malarstwie.” 10. Tylko nieliczni z Polaków mogli szczycić się rów­ ną mu sławą we własnym kraju i w całej Euro­ pie. Osobowość prawdziwie renesansowa, protektor uczonych i artystów, wybitny wódz i polityk. Czy lepszy był z buławą i z dzielną kopiją, Czy lepiej umiał pismo i filozofiją? [...] Wielce on sobie ważył mowę z uczonymi, Takie miał i nazywał przyjaciółmi swymi — pisał w 1605 r., w jednym z trenów poświęco­ nych jego pamięci, poeta Stanisław Grochowski.

Nie było takiej dziedziny działalności człowieka rene­ sansu, w której na czołowe miejsce nie wysuwałoby się pragnienie sławy. Ludzie byli wprawdzie nadal religijni, wierzący, lecz mistycyzm ustąpił uwielbie­ niu dla życia doczesnego, a świadomość śmierci na­ rzucała jeden tylko cel: przetrwania w pamięci po­ tomnych. Powszechnym wyrazem realizacji tego celu stało się fundowanie pomników nagrobnych. Poniż­ sze ilustracje przedstawiają 10 wybitnych dzieł sztu­ ki sepulkralnej. Czyje to nagrobki i kto je wykonał?

Dążność do utrwalania sławy zasłużonych ludzi znaj­ duje doskonały wyraz w licznych biografiach spisy­ wanych w dobie Odrodzenia. Bez Virorum illustrium Bartolomea Facio, bez ożywionego anegdotami życio­ rysu Alfonsa V Wspaniałomyślnego pióra Panormity, biografii Filippa Marii Viscontiego napisanej przez Piera Decembria i wielu jeszcze podobnych dzieł nie mielibyśmy pełnego obrazu epoki. Znajomość wymie­ nionych niżej biografii świadczyć może o niezłej zna­ jomości kultury renesansu. Czy potrafimy odpowie­ dzieć, kto napisał te żywoty sławnych mężów — vitae virorum illustrium'! 1. Trattatello in laude di Dante (Żywot Dantego) 2. De origine cioitatis Florentinae et eiusdem cioibus (O powstaniu miasta Florencji i jego obywatelach) 3. Commentarii rerum memorabilium quae temporibus suis contigerunt (Komentarze o sprawach god­ nych pamięci, które w swoich czasach się przyda­ rzyły) 4. De vita et moribus Gregorii Sanocensis, archiepiscopi leopoliensis (O życiu i obyczajach Grzegorza z Sanoka, arcybiskupa lwowskiego) 5. Vite de’piu eccellenti architetti, pittori e scultori italiani da Cimdbue msino a’tempi nostri (Żywoty najbardziej znakomitych architektów, malarzy i rzeźbiarzy włoskich od Cimabuego po nasze czasy) 6. Vita Petri Tomicii (Żywot Piotra Tomickiego) 7. Żywot i Śmierć Jana Tarnowskiego 8. Żywot i sprawy poćciwego ślachcica polskiego Mi­ kołaja Reja z Nagłowic... 9. De pita Ioannis Zamoiscii... (O życiu Jana Zamoy­ skiego...) 10. Historia o żałosnej przygodzie księcia finlandzkie­ go Jana...

2fi

Człowiekowi renesansu — miłującemu życie doczesne, dociekliwemu i czynnemu — o wiele bliższy stał się świat antyczny niż przeciwne jego postawie ideały średniowiecza. Działalność humanistów, których bada­ nia starożytności pomnażały wiedzę o odległej epoce, rozbudziła głębokie i powszechne zainteresowanie, a nawet uwielbienie dla wspaniałej kultury Greków i Rzymian. Kultem antyku, zwłaszcza we Włoszech, przesiąknęły nie tylko nauka, literatura czy sztuka — znalazł on wyraz nawet w życiu codziennym, towa­ rzyskim, w polityce i dyplomacji. Sięgnijmy po garść przykładów, nierzadko anegdotycznych: l Z czego słynął florentyńczyk Niccoló de Niccoli? 2. Na co najwięcej pieniędzy wydawał papież Miko­ łaj V? 3. Z czyim nazwiskiem łączą się początki studiów nad antycznymi ruinami Rzymu? 4. Co wspólnego ma termin groteska z „początkami” archeologii? 5. Jakie zadanie, wynikające z kultu dla starożyt­ ności, zlecił Rafaelowi papież Leon X? 6. W jakim celu Cyriak z Ankony podróżował nie­ strudzenie po całym terytorium byłego imperium rzymskiego? 7. Co towarzyszyło wszelkim podniosłym uroczystoś­ ciom w dobie Odrodzenia? 8. Czy tylko duchowni wygłaszali kazania w okresie renesansu? 9. Za co papież Pius II obdarzył amnestią mieszkań­ ców Arpinum — miasta zdobytego podczas woj­ ny z królem Neapolu Alfonsem V? 10. Od kogo wywodzili swe pochodzenie członkowie mediolańskiego rodu Plato?

Człowiek renesansu, który dostrzegł swoje pokrewień­ stwo z grecko-rzymską starożytnością, umiłował życie ziemskie i odkrył siebie samego, nie mógł też dłużej pozostać obojętny na piękno natury. Szczere i głębo­ kie odczuwanie przyrody najlepiej uwidacznia się w malarstwie i poezji Odrodzenia. Od czasów Giotta znika z obrazów złote tło, a jego miejsce zajmuje zbli­ żony do prawdziwego pejzaż. Dante, jako jeden z pierw­ szych od czasów starożytnych, wprowadza do poezji krótkie, lecz sugestywne opisy poranku, burzy, rozleg­ łych widoków ze szczytu góry. Pius II zachwyca się w swych Komentarzach panoramą widzianą z Monte Covo, najwyższego szczytu Gór Albańskich, podziwia okolice rodzinnej Sieny; nawet posłów przyjmuje i po­ siedzenia konsystorialne odbywa poza Rzymem, po­ śród cienistych drzew i zieleni łąk. Pozostańmy na chwilę przy tym renesansowym widzeniu natury — wszak to ludzie Odrodzenia nauczyli nas odczuwać jej czar. Oto okruchy poezji renesansowej poświęconej przyrodzie. Czy znamy autorów tych wierszy? 1. Prawdziwe — rzekłbyś — i piana, i morze, Prawdziwa muszla i zefir, co wieje. Piorunem błysną czasem oczy hoże, Żywioły cieszą się, niebo się śmieje. Godziny w bieli depcą piasków łoże, Włos ich od wiatru wian kędzierzawieje. CPrzekL E . P o rę b o w icza)

2. Nad szklany strumień przybył, gdzie w ozdobie Zieleni łąka nadobna wykwita, Umalowana różą i bławatem, I drzewem wkoło sadzona bogatem. CPrzekł. E. POTĘbowicnt)

3. Jako widzimy różę, gdy w czas rozkwitania Młodzieńczą krasą pierwsze rozrzuca pąkowie, 2e aż niebo jej barwom zazdrością odpowie

I brzasku łzą porosi o porze świtania: Wdzięk w onej liściach schowan, miłość ją osłania, Pojąc wonią ogrody i leśne pustkowie; Lecz gdy deszcze ją zwarzą lubo zimne nowie, Zamiera, tracąc liście w godzinę konania. (P rz e k ł. J . G lu ziń sk ie g o )

4. Cudów dłoń twa pieszczona Dokona, Bo z natury wyłoni Strój dla ziemi bogaty W liść, kwiaty... Dla powietrza moc woni! I...] Gdy się blask twój wyłania Z wygnania, Słychać świergot radosny... To jaskółczej głos rzeszy, Co śpieszy, By zwiastować dzień wiosny! (P rz e k ł. J . A . Ś w ięcick ieg o )

5. Tedy wysp Bandy brzeg emaliowany W pyszną purpurę owocu i kwiatu; Różnego ptactwa nieznane odmiany, Co swe trybuty pobiera z muszkatu. Dalej Borneo, gdzie sok łez, wylany Z pnia, pożądany jest całemu światu. Sok, co się skupia pod naciętą korą. A w naszych krajach zowie się kamforą. (P rz e k ł. E. P o rą b o w ic z a )

6. Tam na kresach w ciepłą wiosnę Śpiewają ptaki radosne, A z niemi ciżba wioskowa. Pole tam cudną ma woń, Niebo srebrzy rosą błoń —• I wszystko czarem się snowa. (P rz e k ł. A. L angego)

7. Jakże spokojnie twoje widmo kroczy I z jakim smutkiem, o księżycu biały, Pośród niebiosów! Rzuca li twe strzały Ten skrzętny Łucznik i śród gwiazd roztoczy? (P rz e k ł. J . K asp ro w ic z a )

8. O, jeśli tak, to czemuż ów kwiatek na łące, Z przepychem Wschodu w barwy odziany jarzące, Od których woń subtelna wskroś zmysły przenika, Nie budzi równych wzruszeń w sercu podróżnika? (P rz e k ł. F . J e z ie rs k ie g o )

9. Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczyń sobie! Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie, Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelone cienie. Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają, Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają. 10. Jeśli zaś moje oczy wejrzeniem wesołem Ucieszyć kiedy zechcę, ujrzę: ano kołem Stoją Tatry wysokie i długie Bieszczady, I bory gałęziste i szczepione sady. I u samej wsi widać gaje jaworowe, I wesołe dąbrowy, i drzewa bukowe; I rzeka tuż pod górą, na której dwór leży, Szum wdzięczny po kamieniach czyniąc bystro bieży.

Wiele dziedzin życia kulturalnego i społecznego re­ nesans rozwinął i przeobraził. Niestety, sposoby za­ bijania również. I podobnie jak w kulturze umysło­ wej, gospodarce czy polityce, takie w renesansowej sztuce prowadzenia wojen najwcześniej zabłysnęli Włosi, zarówno przykładami męstwa, jak nowymi kon­ cepcjami taktyki i techniki bojowej. Ale i dla techni­ ki nie związanej z wojną renesans był dobą wielkiego rozkwitu. Przyjrzyjmy się bliżej obu tym zagadnie­ niom i spróbujmy odpowiedzieć:

1. Od kiedy artylerii?

na

szerszą

skalę

zaczęto

używać

2. Dlaczego w bitwach pod Zagonara (1423) i Anghiari (1440) prawie nikt nie zginął? 3. Kto wprowadził nową formację wojsk, której żołnierzy zwano Iancknechtami? 4. Gdzie i kiedy zbudowano pierwszą śluzę ka­ nałową? 5. Kto i kiedy zbudował pierwszy stały most na Wiśle? 6. Do czego (i od kiedy) służyły Holendrom liczne wiatraki? 7. Od kiedy datuje norymberskich”?

się

duża

popularność „jaj

8. Na czym polegał system fortyfikacji opracowa­ ny m.in. przez Framcesca di Giorgio Martinie­ go i Michele Sanmichelego? 9. Które miasto w Polsce obwarowane zostało w okresie renesansu najdoskonalszymi fortyfika­ cjami? 10. Czego dokonał Brunelleschi podczas oblężenia Lukki przez florentyńczyków w 1430 r.?

Poczucie odrębności narodowej istniało, oczywiście, w świadomości ludzi na długo przed renesansem. Jed­ nakże w kosmopolityzmie ludzi średniowiecza — sil­ niej związanych wspólnotą chrześcijańską, zwłaszcza w dobie wypraw krzyżowych, niż świadomością naro­ dową — trudno dopatrywać się patriotyzmu w dzi­ siejszym sensie tego słowa. We Francji na przykład dopiero zakończenie wojny stuletniej w połowie XV wieku rozbudza poczucie jedności narodowej. W Italii zaś pojęciem patriotyzmu szafują wszyscy, bardziej jednak z potrzeby cytowania antycznych przykładów, aniżeli z rzeczywistych pobudek. Nie brak również w renesansie ludzi, których postawa była zaprzecze­ niem patriotyzmu. Niemały wpływ na umacnianie się lub osłabianie uczucia miłości do ojczyzny miały, oczy­ wiście, określone sytuacje polityczne. Sięgnijmy po kilka przykładów patriotycznych i niepatriotyeznych postaw w epoce Odrodzenia: 1. Co powiedział Wawrzyniec Wspaniały na pro­ pozycję króla francuskiego Ludwika XI, który ofiarowywał mu swe wojska przeciw władcy Neapolu Ferdynandowi I i papieżowi Sykstu­ sowi IV? 2. Komu i dlaczego obywatele Rómanii chcieli pod­ dać się w XV w.? 3. Jaką postawę wobec Turków zajmował papież Aleksander VI? 4. Jakim życzeniem rozpoczyna Jan Długosz, w swych Dziejach Polski, ustęp dotyczący po­ koju toruńskiego w 1466 r.? 5. W której elegii Klemens Janicki wyraża głęboką miłość do ojczyzny?

6. W jakim utworze Mikołaj Rej piętnuje ambicje osobiste dygnitarzy i waśnie sejmowe? 7. O czym mówi III księga rozprawy Andrzeja Frycza Modrzewskiego O poprawie Rzeczy­ pospolitej? 8. Jakie wydarzenie opiewa fraszka Jana Kocha­ nowskiego Na sokolskie mogiły? 9. Skąd znamy przysłowie „mądry Polak po szko­ dzie”? 10. W jakich okolicznościach zginął hetman Stani­ sław Żółkiewski?

3

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

33

Nie tylko mieczem odnosi się zwycięstwa. Umiejętność pozyskania sojuszników, zręcznie prowadzone układy więcej nieraz znaczyły niż wygrana bitwa. Historia dyplomacji jest tak dawna, jak dzieje państw i wo­ jen. Szczególny rozwój tej dziedziny życia polityczne­ go zaczyna się jednak dopiero w czasach Odrodzenia. Nieustanne konflikty między państwami europejskimi, a zwłaszcza między prężnymi gospodarczo i politycz­ nie republikami włoskimi, wymagały częstego pośred­ niczenia, ciągłych dyplomatycznych kontaktów. Toteż właśnie w okresie renesansu wykształciła się forma stałych przedstawicielstw dyplomatycznych, akredy­ towanych przy poszczególnych dworach monarszych i rządach. I tak, dla przykładu, Wenecja miała stałego ambasadora na dworze króla polskiego, a nuncjusze, jako stali przedstawiciele Watykanu, reprezentowali Stolicę Apostolską w katolickich krajach Europy. Oczy­ wiście, forma jednorazowych misji dyplomatycznych bynajmniej nie została zarzucona. Trudną funkcję posłów powierzano zawsze ludziom zdolnym, wykształ­ conym, nierzadko głośnym humanistom. Spróbujmy odpowiedzieć, dokąd i w jakich misjach jeździli:

L Giannozzo Manetti 2. Jan Ostroróg 3. Alberto Pio di Carpi 4. Erazm Ciołek 5. Jan Dantyszek 6. Bibbiena (Bernardo Dovizi) 7. Hieronim Łaski 8. Stanisław Lasota 9. Marcin Kromer 10. Stanisław Reszka

Przemiany, jakie dokonały się pod wpływem huma­ nizmu, inne miały podłoże w krajach na północ od Alp niż w Italii. We Włoszech głębokie przeobrażenia w strukturze gospodarczej i społecznej ukształtowały nową nadbudowę; w pozostałych krajach proces for­ mowania się epoki nowożytnej przebiegał odwrotnie: przejęte z Południa idee, w zetknięciu z nie zmienio­ nymi jeszcze wyraźnie stosunkami społecznymi i gos­ podarczymi, uległy znacznej radykalizacji i wyzwoliły żywiołowy ruch reformacyjny, skierowany przeciwko głównym ostojom feudalizmu — magnaterii i Kościo­ łowi. Wystąpienie Lutra dało początek długotrwałym walkom społecznym i religijnym, przebiegającym za­ równo w formie starć zbrojnych, jak i polemik ideo­ logicznych. Określa się je mianem reformacji. Zna­ jomość podstawowych zagadnień tego zjawiska jest konieczna dla zrozumienia istoty renesansu europej­ skiego. Czy potrafimy odpowiedzieć na pytania: 1. Jakie ważniejsze dogmaty wiary i ceremonie liturgiczne stały się wspólne dla Kościołów pro­ testanckich? 2. Co było bezpośrednią przyczyną powstania Koś­ cioła anglikańskiego? 3. Kiedy Jan Kalwin opublikował dzieło ujmujące podstawowe zasady swej doktryny? 4. Jaki był ostateczny rezultat wystąpień Ulricha Zwingliego? 3. Kto to byli hugenoci? 6. Na czym polegał radykalizm poglądów arian? 7. Kiedy rozpoczęła się wojna chłopska w Niem­ czech? 8. Kto był sprawcą słynnej „nocy św. Bartłomieja”? 9. Jaki przebieg miało powstanie sambijskie? 10. W jakim celu utworzony został Związek Szmalkaldzki?

Świetnemu rozwojowi kultury polskiej w okresie re­ nesansu nie towarzyszyły, niestety, pozytywne prze­ miany społeczne, lecz wprost przeciwnie, zwiększał się feudalny ucisk chłopów i ograniczanie ich praw, w miarę rozwoju folwarcznej gospodarki szlacheckiej. Wystąpienia postępowych przedstawicieli reformacji, a przede wszystkim niektórych humanistów i pisarzy, biorących w obronę poddanych, nie miały poważniej­ szego wpływu na proces przemian społecznych. Po­ słuchajmy jednak głosów tych, którzy odczuwali głę­ boko krzywdę i niesprawiedliwość społeczną w szla­ checkiej Rzeczypospolitej: 1. Kto wygłosił słynną mowę na powitanie Ka­ zimierza Jagiellończyka w 1447 r. w murach Akademii Krakowskiej, biorąc w obronę chło­ pów? 2. Kto jest autorem bajki Wielcy złodzieje małe wieszą? 3. W jakim utworze Mikołaj Rej przedstawia po­ dział współczesnego mu społeczeństwa polskie­ go na trzy stany? 4. O czym traktuje rozprawa Andrzeja Frycza Modrzewskiego Łaska albo o karze za mężobójstwo? 5. W jakiej satyrze Marcin Bielski najmocniej bierze w obronę chłopów? 6. Kto jest autorem Przymówki chłopskiej? 7. W jakim utworze występują Oluchna i Pietru­ cha? 8. Jak chłopi spod Sochaczewa, po zamordowaniu w 1566 r. dziedzica, motywowali swój czyn? 9. Kto był autorem Lamentów chłopskich na pany? 10. Jakie poglądy głosił Grzegorz Paweł z Brzezin?

Potrzeba kontaktów ze światem, dyktowana wzgląda­ mi gospodarczymi, oraz wrodzona człowiekowi cieka­ wość, chęć poznania odległych krain, leżały zawsze u źródeł wszelkich podróży, przygód, odkryć. O po­ dróżnikach z czasów starożytnych i średniowiecza za­ chowało się niewiele świadectw. Odrodzenie i na tym polu dokonało olbrzymiego kroku. Nie darmo ten okres w rozwoju cywilizacji europejskiej nosi nazwą epoki wielkich odkryć geograficznych. Odkryć i podbojów, bo za pierwszymi żeglarzami, którzy dotarli do nie znanych sobie lądów, wyruszyły niebawem flotylle pełne zbrojnych, by w imieniu europejskich monar­ chów podbijać i kolonizować egzotyczne krainy (conquista to po hiszpańsku właśnie „podbój”, stąd konkwistadorzy — zdobywcy). Kiedy i jakich odkryć lub podbojów dokonali: 1. Henryk Żeglarz Ł Alfonso de Albuąuerąue 3. Francisco Pizarro 4. Hernan (Ferdynand) Cortćs 5. Diego de Almagro 6. Belaleazar

7. Jaeąues Cartier 8. Jermak Timofiejewicz 9. Willem Barents !•. Henry Hudson

Malarstwo renesansowe w krajach na północ od Alp nie musiało — tak jak to było w przypadku architek­ tury — zapożyczać form włoskich, by realnie i prawdzi­ wie przedstawiać człowieka i naturą. Oczywiście, w późniejszej fazie Odrodzenia wpływy włoskie za­ znaczą się i w tej dziedzinie sztuki. Renesansowe ma­ larstwo pozawłoskie narodziło się w Niderlandach w pierwszej połowie XV w. Podróże późniejszych mi­ strzów zaalpejskich (głównie od początku XVI w.) do Włoch oraz działalność włoskich artystów poza Italią wprowadzą elementy typowe dla renesansu włoskie­ go do malarstwa północnoeuropejskiego, nie zmienią jednak zasadniczo jego specyfiki: tendencji do drobiazgowości w odtwarzaniu szczegółów (zwłaszcza u mistrzów niderlandzkich), do analitycznego trakto­ wania fabuły. Spójrzmy na ilustracje. Co to za obra­ zy i kto je namalował?

Odrodzenie wyniosło nauką na nieosiągalne dotąd wy» żyny. Każdy niemal z krajów europejskich może po­ szczycić się nazwiskami sławnych uczonych owych cza­ sów. Polacy, zwłaszcza za ostatnich Jagiellonów, wnie­ śli również niemały wkład do ogólnoeuropejskiego dorobku nauki. „Ciebie sławią, rozumu czcigodny wybrańcze, którego geniusz lśni, nieskalany wieku ciem­ nego ohydą, którego głos nie został przygłuszon zu­ chwałym poszmerem hałaśliwej głupoty, o Koperniku szlachetny” — pisał pod koniec życia Giordano Bruno Nie tylko Kopernikiem możemy się wszakże pochwalić. W całej Europie sławiono naszych humanistów i uczonych, a o tym, jak powszechne było przekona­ nie o wysokiej kulturze umysłowej w naszym kraju świadczyć może głośna wówczas anegdota o cesarzu Ferdynandzie I, który, ku swemu wielkiemu zdziwie­ niu, swobodnie rozmówił się po łacinie z furmanem arcybiskupa gnieźnieńskiego. Przypomnijmy sobie na­ zwiska sławnych uczonych doby renesansu, polskich i europejskich. Co wnieśli do skarbnicy wiedzy: 1. Bonifacy Amerbach 2. Wojciech z Brudzewa 3. Konrad Celtis 4. Galileo Galilei (Galileusz) 5. Jan z Głogowa 6. Paweł z Krosna 7. Jacąues Lefóvre d’Etaples 8. Filip Melanchton 9. Maciej z Miechowa (Miechowita) 10. Bernard Wapowski

31 października 1599 r. rektor Akademii Zamojskiej, Wawrzyniec Stamigel, w obszernym liście zwrócił się do profesorów uniwersytetu w Padwie w sprawie nie­ zwykle groźnej choroby, jaka rozpanoszyła się w Pol­ sce — kołtuna, zwanego też gwożdżcem — który „po­ woduje narośla i guzy, robactwo sprowadza i masami tegoż tak głowę zanieczyszcza, że w żaden sposób nie da się potem do porządku doprowadzić”. Ośmiu naj­ przedniejszych uczonych padewskich przez tydzień czasu prowadziło w tej sprawie ożywione dysputy; pięciu z nich ogłosiło niebawem obszerne traktaty o straszliwej chorobie i jej leczeniu. Niewiele to jed­ nak pomogło i choć w ciągu dwu następnych stuleci opublikowano w Europie 860 prac specjalistycznych na ten temat, kołtun wytrwale gnieździł się w pol­ skich czuprynach. Nie dyskredytujmy jednak renesan­ sowych medyków. Przecież medycyna rozwinęła się wówczas znakomicie. Przypomnijmy sobie tylko na­ zwiska: 1. hiszpańskiego uczonego, twórcy racjonalnej te­ orii o krążeniu krwi, E. zwolennika metody eksperymentalnej w przyrodolecznictwie, 3. pioniera nowożytnej anatomii, autora dzieła De humani corporis fabrica libri septem, 4. wybitnego anatoma, chirurga i botanika włos­ kiego zaprzyjaźnionego z Zamoyskim, 5. anatoma, chirurga i embriologa padewskiego, utrzymującego kontakty z Akademią Zamojską, 6. sławnego chirurga francuskiego z XVI w., 7. słynnego lekarza poznańskiego, twórcę nauki o pulsie, 8. znakomitego botanika pochodzącego z Królewca, 9. znanego lekarza lwowianina, profesora Akademii Zamojskiej, 10. głośnego lekarza farmaceuty, rektora Akademii Krakowskiej.

Patamum virum me fecit (Padwa uczyniła mnie mę­ żem) — z dumą wspominał zawsze kanclerz Zamoyski lata spędzone w murach sławnej uczelni, do której — jak pisze współczesny mu historyk Reinhold Heidenstein — „jako do skarbnicy pięknych nauk zbie­ gała się wówczas cała Europa”. Nie mniejszą sławą cieszył się uniwersytet w Bolonii, Bazylea przyciągała tłumy wielbicieli Erazma z Rotterdamu, a ci, których nęciły idee reformacji, ciągnęli chętnie do Wittenbergi. Liczne uczelnie europejskie, te z omszałymi tradycja­ mi i nowo powstałe w czasach Odrodzenia, jak nigdy przedtem zaludnili łaknący wiedzy słuchacze. Poświęć­ my kilka chwil czcigodnym szkołom, które wydały tyle wybitnych umysłów. Jakie lata, w obrębie inte­ resującej nas epoki, były najświetniejszymi okresami uczelni w wymienionych miastach europejskich i jacy sławni uczeni lub uczniowie przewinęli się wówczas przez ich mury? 1. Bazylea 2. Bolonia 3. Genewa 4. Lejda 5. Lipsk 6. Padwa 7. Paryż 8. Strasburg 9. Wiedeń 10. Wittenberga

Głośny niemiecki humanista-historyk, Hartmann Schedel, pisał na początku XVI w. o Krakowie: „Przy koscieie sw. Anny znajduje się Uniwersytet, sławny z bardzo wielu głośnych i uczonych mężów, w którym uprawiane są wszelkie umiejętności”. W sto lat póź­ niej wychowanek Akademii Krakowskiej, uczony i po­ eta Sebastian Petrycy, będąc w moskiewskiej niewoli, z tęsknotą wspominał nadwiślańską uczelnię, porów­ nując jej atmosferę intelektualną do uleczającego zdroju: Ja sam napojem twojej wody odmieniony Stoję w nieszczęściu jakoby stalony; Za co, póki mię mój duch nosi, strony moje Twe będą głosić tak skuteczne zdroje. Sława polskiej nauki renesansowej nie płynęła wszak­ że tylko z murów krakowskiej Almae Matris. Liczne akademie i szkoły o wyższym poziomie stały wówczas otworem przed żądnymi wiedzy w naszym kraju. Ja­ kie osiągnięcia naukowe i dydaktyczne i jakie znane nazwiska doby renesansu wiążą się z wymienionymi niżej uczelniami i sławnymi szkołami? 1. Akademia Krakowska 2. Akademia Lubrańskiego 3. Akademia Wileńska 4. Akademia Zamojska 5. Akademia w Rakowie 6. Szkoła w Lubartowie 7. Gimazjum w Lesznie 8. Kolegium Nowodworskiego 9. Kolegium w Pułtusku 10. Gimnazjum Toruńskie

Nie było chyba w dobie renesansu uczelni europejskiej, która nie gościłaby w swych murach Polaków. Różnie też na wyjazdy naszej młodzieży w celaph naukowych patrzono. Rej, zalecając studia zagraniczne, ostrzegał, by wyjeżdżający młodzieniec „nie tylko z poskoczki, z perfumowanymi rękawiczkami, z pstrymi kabatki do domu przyjechał”. Nie wszyscy na szczęście z tym tylko powracali. Na ogół cieszyli się Polacy w całej Europie sławą pilnych i utalentowanych słuchaczy, wynosili też niejednokrotnie ze studiów zagranicznych głęboką wiedzę. W których, spośród wymienionych po prawej stronie miast europejskich, studiowali wymie­ nieni w lewej kolumnie Polacy? 1. Jan, Stanisław i Andrzej Bo nerowie

Bazylea

2. Łukasz Górnicki

Bolonia

3. Klemens Janicki

Lipsk

4. Marcin Kromer

Padwa

5. Jan Łaski młodszy 6. Andrzej Petrycy Nidecki 7. Stanisław Orzechowski 8. Krzysztof Trecy 9. Andrzej Trzecieski 10. Andrzej Zebrzydowski

Paryż Strasburg Wenecja Wiedeń Wittenberga Zurych

PEREGRYNACJE DLA PRZYGÓD

27. I CIEKAWOŚCI ŚWIATA

Wojażowali ongiś Polacy z szykiem niebywałym. Wo­ jewoda Stanisław Lubomirski, na przykład, przed po­ dróżą odprawiał najpierw oddział nadwornej piechoty, drugiego dnia tabor i konie zapasowe, trzeciego mu­ zyków, czwartego sokolników, a dopiero piątego dnia sam wyruszał z „poważnym a okrytym dworem”. Po­ dróże — w celu odbycia studiów, dyplomatyczne, a także po prostu, dla zwiedzenia świata — rozpo­ wszechniły się wśród Polaków szczególnie właśnie w dobie Odrodzenia. Najbardziej chyba ciekawe dla nas mogą być te ostatnie, podejmowane zwłaszcza przez młodzież szlachecką, z chęci poznania obcych krain, dla przygód i zaspokojenia ciekawości, co na­ wet Rej zalecał pisząc, że „nadobna to jest rzecz mło­ demu człowiekowi do cudzych się krajów przejeżdżać, a tam się ukazać, jakoby sobie i ojczyźnie swej lek­ kości nie uczynić”. Co wiemy o podróżach naszych re­ nesansowych globtroterów. 1. Marcina Broniewskiego 2. Jana Szczęsnego Herburta 3. Stanisława Łaskiego 4. Krzysztofa Pawłowskiego 5. Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Sierotki” 6. Macieja Stryjkowskiego 7. Floriana Susligi 8. Jana Tarnowskiego 9. Jana Chrzciciela Tęczyńskiego 18. Mikołaja Wolskiego

Wszystkie dziedziny sztuki renesansowej czerpały te­ maty z życia, natury, antyku. Poświęćmy kilka chwil rzeźbie. O nagrobkowej była już mowa, pierwsi mi­ strzowie rzeźby wolno stojącej i dekoracyjnej zostali zaledwie wspomniani. A przecież kamienne czy brą­ zowe posągi tego czasu są wciąż żywym i wciąż za­ chwycającym obrazem świata idei ludzi Odrodzenia. Mitologiczne, religijne bądź związane z konkretnymi wydarzeniami i postaciami treści renesansowych rzeźb w istocie rzeczy służyły bardzo często jako pretekst pozwalający artyście na oddanie piękna i witalnego fenomenu ludzkiego ciała. Oto dziesięć rzeźb głośnych mistrzów renesansowych z różnych krajów Europy. Co lub kogo każda z nich wyobraża i kto je wykonał?

Kodeks Hammurabiego, walki Karola Młota z Araba­ mi, Polska w czasach Kazimierza Wielkiego, zwycię­ stwo Jana III pod Wiedniem. Brzmi to jak temat; z lekcji historii. Istotnie, ucząc się jej, nie sposób po­ minąć długiego rejestru imion królewskich. Epoka renesansu wydała nie mniej sławnych monarchów niż inne okresy historyczne. Spróbujmy odgadnąć, o któ­ rych z nich mówią poniższe, krótkie informacje i co potrafimy powiedzieć o ich panowaniu, jak również o nich samych.

1. Za jego panowania ukuło się powiedzenie, że rządzi państwem, w którym „słońce nigdy nie zachodzi”. 2. Jego polityka zrodziła przysłowie: „Niech inni wiodą wojny, ty, Austrio, szczęśliwie się żeń.” 3. Zamek królewski zbudowany dla niego — to słynny Eskurial. 4. Rozbudowany za jego czasów zamek w Fontai­ nebleau stał się ogniskiem kultury i sztuki re­ nesansowej, ośrodkiem tzw. szkoły Fontainebleau w malarstwie. 5. Miał kolejno 6 żon, z których 2 zostały ścięte z jego rozkazu. 6. Jej flota zniszczyła słynną „Niezwyciężoną Ar­ madę”. 7. Rezydował głównie w Neapolu. Miał przydom­ ki: Wspaniałomyślny i Mądry. 8. Nazywano go „nowym Attylą” — drugim za­ łożycielem państwa węgierskiego. 9. Zainicjował i zrealizował renesansową przebu­ dowę zamku wawelskiego. 10. Jemu to — jak głosi legenda — Twardowski miał przywołać ducha zmarłej żony.

POLSCY MECENASI, KOLEKCJONERZY

30. I BIBLIOFILE

Wielu spośród polskich magnatów, dostojników koś­ cielnych, a nawet zamożnych mieszczan w XVI stu­ leciu opiekowało się artystami i uczonymi, krzewiąc sztukę i kulturę renesansową w naszym kraju. I choć znajomość sztuki nie była w Polsce zjawiskiem po­ wszechnym, mieliśmy niemało znakomitych kolekcjo­ nerów dzieł sztuki i zapalonych bibliofilów. Lekarz Zygmunta I na przykład, Piotr Wedelicjusz, miał (we­ dług spisu z 1544 r.) wiele arrasów i aż 67 obrazów; poznański złotnik Erazm Kamyn zgromadził 14 obra­ zów włoskich i „księgi, w których kunsztów nalepio­ no” (albumy zawierające wzory złotnicze); Spytek Wawrzyniec Jordan pozostawał w kontaktach z arty­ stami włoskimi i kupował od nich obrazy. W zmien­ nych kolejach naszej historii wiele zbiorów renesan­ sowych kolekcjonerów uległo jednak zniszczeniu bądź rozproszeniu. Co potrafimy powiedzieć o działalności mecenasowskiej lub o zbiorach wymienionych niżej osób? L Piotr Kmita 2. Andrzej Krzycki 3. Samuel Maciejowski 4. Piotr Myszkowski 5. Filip Padniewski 6. Krzysztof Szydłowiecki 7. Jakub Uchański 8. Mikołaj Czepiel 9. Jan Łaski młodszy 10. Stanisław Różanka

4

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

49

31.

W CIENIU KRUŻGANKÓW I ZACISZU DWORÓW

Kazimierz Wielki pozostawił po sobie Polskę nie tak całkiem murowaną. Niemal do końca Rzeczypospoli­ tej szlacheckiej przeważało u nas budownictwo drew­ niane. Cudzoziemcy, zwłaszcza Włosi, przyzwyczajeni tylko do murów, dziwili się niepomiernie naszej tra­ dycji, choć i sławili kunszt ciesielskiej roboty. Nun­ cjusz Germanico Malaspina, będąc gościem w jednej z drewnianych rezydencji (a budowano u nas z drewna nawet zameczki obronne), powiedział, że jeszcze nigdy nie widział tak pięknie ułożonego stosu paliwa. Po­ cząwszy od renesansu, coraz częściej przecież wznosi się u nas murowane zamki, pałace, dwory i kamienice mieszczańskie, kształtowane na wzór renesansowych budowli włoskich. Przyjrzyjmy się kilku przypadkom naszej architektury renesansowej. Jakie to budowle?

Wynalezienie w połowie XV w. druku, a ściślej rucho­ mej czcionki metalowej i prasy drukarskiej, stało się wydarzeniem o przełomowym znaczeniu dla kultury europejskiej. Rozwijające się żywiołowo nauki i piś­ miennictwo renesansowe stworzyły podatny grunt dla szybkiego przyjęcia się i rozpowszechnienia tego wy­ nalazku. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, do końca XV w., aż w 250 miastach Europy powstały po­ ważne firmy wydawnicze, spełniając niezwykle ważną rolę utrwalania i upowszechniania dorobku uczonych, pisarzy, poetów, stając się orężem walk ideologicz­ nych, propagandy politycznej i kulturalnej. Wielu spo­ śród ówczesnych drukarzy i wydawców (byli nimi nie­ jednokrotnie wybitni humaniści) swą pracą zapisało się na trwałe w kulturze Odrodzenia. Jakie zasługi na polu drukarstwa renesansowego położyli: 1. Lodevijk Elzevier (Elzewir) 2. Estdenne’owie 3. Iwan Fedorow 4. Johannes Froben 5. Giuntowie 6. Anton Koberger 7. Aldus Manutius starszy 8. Jan Moretus 9. Johannes Oporin (Oporyn) 10. Christophe Plantin

Co dziś wiedzielibyśmy o literaturze i nauce polskiej w dobie Odrodzenia bez niestrudzonych i ofiarnych w swej pracy drukarzy! Z wielkiej liczby oficyn i wy­ dawców działających w naszym kraju w XVI i na początku XVII w. największe zasługi na polu upo­ wszechniania piśmiennictwa położyli drukarze kra­ kowscy. „Gdym przeszłych lat —- pisał ze świado­ mością swych zasług bodaj najsławniejszy z nich, Hie­ ronim Wietor — tu w ty strony do Polski przyszedł, nie tak dla chciwości bogactw albo mienia, ale więcej dla czci a sławy pospolitej tego sławnego Królestwa Polskiego, dlatego myśląc a chcąc niejaką wdzięczność a pożytek uczynić Polakom, umyśliłem mowę polską i księgi polskie moim nakładem wybijać...” Co zatem wiemy o działalności drukarzy krakowskich: 1. Łazarza Andrysowicza 2. Jana Hallera 3. Kaspra Hochfedera 4. Jana Januszowskiego 5. Marka Szarffenberga 6. Mikołaja Szarffenberga 7. Mateusza Siebeneichera 8. Floriana Unglera 9. Macieja Wierzbięty 10. Hieronima Wietora

Wielu wybitnych artystów renesansowych zajmowało się grafiką. Ta dziedzina sztuki, w Europie uprawiana oo Xiv w., rozwinęła się w dobie Odrodzenia znako­ micie, tym bardziej że rozpowszechnienie się drukar­ stwa stworzyło poważne zapotrzebowanie na graficzną ilustrację książkową. Oczywiście, grafika tego okresu nie kończy się na ilustracji książkowej. Artyści two­ rzyli też samodzielne dzieła graficzne, zarówno w tech­ nice drzeworytu, jak i w nowych, doskonalonych właśnie technikach rytowania w metalu. Jednym z głośniejszych ówczesnych grafików był m.in. Polak, Jan Ziarnko, który sławę na tym polu zdobył lia dworze królewskim w Paryżu. Oto dziesięć wybit­ nych grafik z epoki renesansu. Odgadnięcie tytułów tych dzieł i ich autorów nie powinno być trudne.

Radość życia, piękno miłości, czar przyrody i urok kultury starożytnej znalazły w dobie Odrodzenia godnych piewców. Zaludniły się dwory książąt, kró­ lów i papieży plejadą utalentowanych poetów i pisa­ rzy. Hojność mecenasów umożliwiała twórcom ich pracę. Nawet Leon X, bardziej czuły na muzykę niż piękne słowo, dla zapewnienia poecie Markowi Vidzie spokojnej pracy nad słynną później Chrystiadą — epo­ peją o początkach chrześcijaństwa — mianował go przeorem klasztoru we Frascati. Nie do wszystkich, co prawda, los aż tak się uśmiechał, z reguły jednak poeci i pisarze nie mogli narzekać na brak łaskawości protektorów. Poświęćmy kilka chwil twórcom rene­ sansowej literatury europejskiej. O jakim pisarzu lub poecie można powiedzieć: 1. Autor głośnego dzieła o formach życia towa­ rzyskiego. 2. Twórca Akademii Pontaóskiej. 3. Do literatury włoskiej i światowej przeszedł ja­ ko wskrzesiciel starożytnego mitu o Arkadii. 4. Jego poemat, o wątku historycznym wykorzys­ tującym na poły legendarne dzieje I wyprawy krzyżowej, stał się przyczyną nie tylko inter­ wencji inkwizycji, ale i załamania psychicznego oraz wieloletniej tułaczki samego autora. 5. Słynny francuski moralista, wielbiciel staro­ żytności. 6. Czerpał obficie z tradycji francuskiej twór­ czości ludowej; porównuje się go z Rejem. 7. Sławę europejską przyniosła mu powieść pas­ terska Diana. 8. Stworzona przez niego postać błędnego rycerza cieszy się do dziś wielką popularnością. 9. Niemiecki pisarz i publicysta protestancki; jego satyry godziły głównie w papiestwo i jezuitów. 10. Jeden z najwybitniejszych poetów XVI stulecia w Anglii, autor Okrętu głupców.

„Zdziwisz się może czytelniku — pisał w 1625 r., a więc w początkach baroku, Szymon Starowolski w przedmowie do swego Setnika pisarzów polskich — że zebrałem dla ciebie z całej Sarmacji nie więcej niż stu uczonych, i to przeszedłszy wzdłuż i wszerz cały kraj, pod którego chłodnym niebem przechadzał się Apollo ze swymi siostrzycami Zamiarem moim było wymienić tylko tych, którym towarzyszył geniusz nieśmiertelności i którzy ważnymi dziełami dowiedli wielkości swego umysłu [...] Co było w mojej mocy, tego dokonałem [abyś wiedział], że i umysł twardego Sarmaty jest coś wart [...]” Istotnie, znamienitych poetów i pisarzy nie poskąpiła nam epoka Odrodzenia. Spróbujmy odgadnąć, kogo dotyczą poniższe, jedno­ zdaniowe charakterystyki? 1. Patronem jego pierwszych poczynań poetyckich był działający w Polsce sycylijski humanista Silvio de Mathio. 2. Karierę poetycką rozpoczął pieśnią na okolicz­ ność zaślubin Zygmunta I z Barbarą Zapolya. 3. Jeden z najwybitniejszych poetów polskiego re­ nesansu, pochodzenia chłopskiego. 4. Sławny poeta i pisarz, choć w dzieciństwie chętniej proporczyki „przywięzował wronom do szyje a do ogona”, miast się uczyć. 5. Z całą świadomością swych zasług dla poezji polskiej pisał: „I wdarłem się na skałę pięknej Kalijopy, Gdzie dotychmiast nie było śladu pol­ skiej stopy”. 6. Głośny poeta i profesor Akademii Zamojskiej, świetny obserwator życia i obyczajów. T. Twórca melancholijnej, filozoficznej poezji o wysokich walorach artystycznych. 8. Znakomity prozaik, autor m.in. Dziejów w Ko­ ronie Polskiej. 9. Jego twórczość należy do najpiękniejszych osiągnięć polskiej prozy renesansowej. 10. Autor pierwszego herbarza polskiego.

Charakterystycznym zjawiskiem barwnego klimatu życia umysłowego renesansu były spory, a nawet pu­ bliczne „potyczki” między uczonymi i pisarzami. Pro­ wadziło do nich pragnienie wybicia się, przewyższenia innych sławą literacką, erudycją, dorobkiem nauko­ wym. Czasami konflikt wywoływała przyczyna zupeł­ nie nie związana z istotą rywalizacji. Oto na przykład, gdy zawistni bracia sławnego kolekcjonera Niecola Niccolego ośmieszyli jego kochaąkę Benvenutę (wy­ mierzając jej — obnażywszy uprzednio — chłostę na oczach rozbawionego tłumu), zaś wybitny historyk Leonardo Bruni, zamiast współczuć Niccolemu wyraził się o Benvenucie bardzo niepochlebnie — humaniści nie tylko Florencji, ale nawet Wenecji, Mediolanu i Modeny podzielili się na dwa wrogie obozy: jedni spieszyli z wyrazami ubolewania dla Niccolego, dru­ dzy prześcigali się w szyderstwach. Dopiero po 6 la­ tach weneckiemu patrycjuszowi — humaniście Fran­ cesco Barbaro udało się pogodzić Niccolego z Brunim i zakończyć „wojnę” humanistów. Oto zestawione w dwu kolumnach nazwnska uczonych, pisarzy i poe­ tów renesansu, którzy wiedli ze sobą głośne spory. Połączmy adwersarzy we właściwe pary (nazwiska bardziej czupurnych humanistów powtarzają się w obu kolumnach) i odgadnijmy, co było przyczyną ich po­ tyczek.

1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9.

Poggio Bracciolini Costanzo Claretti Francesco Filelfo Paolo Giovio Jan z Głogowa Georgios Trapezuntios Jakub Górski Piotr Ramus Francesco Robortello

10. Adrien Turnebe

Konrad Celtis Jacąues Charpentier Poggio Bracciolini Benedykt Herbest Silvio de Mathio Blosio Palladio Piotr Ramus Poggio Bracciolini Carlo Sigonio (Sygoniusz) Lorenzo Valla

Nie sposób wyobrazić sobie życia towarzyskiego na renesansowych dworach bez muzyki. Choć uprawiana w każdej epoce, w dobie Odrodzenia rozwinęła się szczególnie wspaniale, w czym niemała zasługa -wy­ bitnych mecenasów. Wiadomo na przykład, że papież Leon X najwięcej pieniędzy wydawał na muzyków i śpiewaków, których sprowadzał z odległych niekie­ dy krajów. Zdarzało się, że bardziej utalentowanych wynosił nawet na wysokie godności kościelne i na­ dawał im tytuły szlacheckie: Hiszpana Gabriela Merino za piękny śpiew uczynił arcybiskupem Bari, nie­ mieckiemu zaś Żydowi, lutniście Gianmarii, nadał przydomek Medici i tytuł hrabiowski. Przypomnijmy sobie najważniejsze nazwiska i wiążące się z nimi osiągnięcia w muzyce renesansowej. Czy potrafimy wymienić: 1. Twórcę skrzypiec o kształcie obowiązującym do dziś. 2. Twórcę nowożytnej muzyki kościelnej we Włoszech. 3. Znakomitego organistę hiszpańskiego z XVI w. 4. Sławnego kompozytora hiszpańskiego z pierw­ szej połowy XVI w. 5. Niemieckiego kompozytora i organistę z drugiej połowy XVI i początku XVII w. 6. Twórcę klasycznego stylu niderlandzkiego w mu­ zyce. 7. Wybitnego organistę holenderskiego doby Od­ rodzenia. 8. Znanego francuskiego kompozytora psalmów kościelnych (hugenockich). 9. Wybitnego kompozytora i lutnistę angielskiego z przełomu XVI i XVH w. 10. Twórcę pierwszej opery.

Wspaniale rozwijała się muzyka w renesansowej Ita­ lii, Francji czy Niderlandach, ale z dumą wypada przypomnieć, że i z naszą kulturą muzyczną w owym czasie nie było gorzej — więcej nawet! Utwory na­ szych kompozytorów i instrumenty polskich lutników były powszechnie znane i wysoko cenione na Zacho­ dzie. Wybitny niemiecki teoretyk muzyczny Martinus Agricola, w swym traktacie Musica instrumentalis deudsch z 1528 r. pisał o polskich skrzypcach, że „brzmią bardzo czysto [—], o wiele subtelniej, znacznie piękniej i milej, niż włoskie wiole z re­ zonansem”. Niejeden zamożniejszy dom szlachecki czy patrycjuszowski, nie mówiąc już o dworach mag­ nackich i królewskim, utrzymywał własną kapelę. Ka­ pele Zygmunta Myszkowskiego, Mikołaja Wolskiego czy Jana Zamoyskiego składały się niemal wyłącznie z włoskich wirtuozów, za wysoką cenę angażowanych i sprowadzanych przez specjalnych agentów. Obok muzyków i kompozytorów obcych występowali w Pol­ sce liczni rodzimi muzycy i lutnicy, niejednokrotnie przewyższający talentem i sławą przybyszów zagra­ nicznych. Oto dziesięciu najwybitniejszych spośród nich. Czy potrafimy odpowiedzieć czym się wsławili: 1. Sebastian z Felsztyna 2. Mikołaj z Krakowa 3. Wacław z Szamotuł 4. Walenty Bakwark 5. Mikołaj Gomółka 6. Marcin Leopolita 7. Jakub Polak 8. Wojciech Długoraj 9. Marcin Groblicz 10. Baltazar Dankwart

Tańce, podobnie jak muzyka, były nieodłączną częś­ cią uroczystości, przyjęć i zabaw w czasach Odrodze­ nia. Parą zawołanych tancerzy dworu francuskiego w XVI w. byli np. Henryk III Walezjusz i jego sio­ stra Małgorzata, królowa Nawarry. Żywe francuskie tańce nie w smak były jedynie Polakom, lubującym się w ruchach posuwistych, dostojnych. Kasztelan gnieźnieński, Sielski, ze zgorszeniem przyglądał się w Paryżu pląsom księcia Kondeusza, dziwiąc się, że dostojny mąż .lekkimi ruchami wystawiać się może na pośmiewisko”. Co wiemy o wymienionych niżej tańcach i w jakich krajach były one najpopularniej­ sze w dobie renesansu? 1. branie 2. cenar 3. chmielowy 4. chodzony 5. galiarda 6. goniony 7. hajducki 8. kurant 9. pawana 10. sarabanda

Dekoracyjne tkaniny, broń, ceramika, ozdobne naczy­ nia, biżuteria — powszechne w każdej epoce — w okresie renesansu osiągnęły szczególnie wysoką ran­ gę artystyczną. Nic w tym dziwnego, jeśli złotnikami byli m.in. Filippo Brunelleschi (sławny głównie jako architekt), Benvenuto Cellini czy bracia Antonio i Piero del Pollaiuolo, a kartony do gobelinów wykony­ wał Rafael. Przedmioty zbytku posiadały jednak nie tylko wielką wartość artystyczną — do ich wyrobu używano niezwykle cennych materiałów. Nuncjusz Fulvio Ruggieri, wspominając o skarbach Zygmunta Augu-ta, wymienia np. naszywaną szlachetnymi ka­ mieniami czapkę wartości 300 tysięcy złotych skudów, a poseł wenecki zachwyca się kolekcją sprzętu ry­ cerskiego tegoż monarchy, złożoną m.in. z trzydziestu szczerozłotych, wysadzanych diamentami i rubinami rzędów końskich oraz dwudziestu wspaniałych peł­ nych zbroi wyrobu włoskiego. Przyjrzyjmy się ilu­ stracjom. Czy znamy przedstawione na nich wyro­ by rzemiosła artystycznego?

Indywidualizm twórczy w renesansie wiele zawdzię­ czał odmiennej, wyższej znacznie niż w średniowieczu, pozycji i randze społecznej artystów. Organizacje ce­ chowe istniały wprawdzie nadal, ale większość wybit­ nych artystów, korzystając z protekcji możnych me­ cenasów, na ogół nie liczyła się z konsekwencjami, jakie czekały wyłamujących się z cechu, konkurują­ cych z nim. Atmosferę swobody twórczej i stopień waż­ ności sztuki w życiu ludzi renesansu najlepiej ilu­ strują popularne w tamtych czasach konkursy arty­ styczne, organizowane przez władze miast lub moż­ nych fundatorów przy podejmowaniu większych przed­ sięwzięć artystycznych, a także rywalizacje i spory między artystami. Spróbujmy odpowiedzieć: 1. Kto brał udział w konkursie na wykonanie tzw. drugich drzwi baptysterium florenckiego? 2. Jacy artyści rywalizowali ze sobą przy wzno­ szeniu kopuły katedry florenckiej? 3. Co stało się powodem powierzenia Michelozzowi di Bartolomeo budowy pałacu Medyceuszów we Florencji? 4. W jakim konkursie starli się ze sobą Andrea del Verrocchio i Luca della Robbia? 5. Z jakimi nazwiskami łączą się dwa słynne kar­ tony: Bifioa pod Anghiari i Bitwa pod Cascino? 6. W jakich okolicznościach rywalizowali ze sobą Michał Anioł i Bramante? 7. O kogo poróżnili się Benvenuto Cełlini z Pię­ trem Torrigianim? 8. Co było powodem długotrwałych sporów Celliniego z Bacciem Bandinellim? 9. Jakie były losy projektów loggii krakowskich Su­ kiennic? 10. Kto zwyciężył w konkursie na projekt słynnego malowidła plafonowego — Apoteozy Wenecji — w Pałacu Dożów?

__

43.

ZABAWY TOWARZYSKIE, TRIUMFY I UROCZYSTOŚCI

Na program życia towarzyskiego ludzi renesansu skła­ dał się bogaty repertuar zabaw, bankietów, konwersa­ cji i triumfów (trionfi) oraz rozmaitych gier i ło­ wów. Nad przygotowaniem triumfów pracowali naj­ częściej wybitni artyści, np. Brunelleschi we Floren­ cji czy Leonardo w Mediolanie. Oczywiście, formy życia towarzyskiego w poszczególnych krajach różniły się pod wieloma względami. Tym, którzy różnice te dostrzegają, poniższe pytania nie powinny wydać się trudne: 1. Na czym polegało picie „nazwiska”? 2. Co złożyło się na oryginalność bankietu, który wydał sławny bankier Lorenzo Strozzi w Rzy­ mie, w 1519 r., na zakończenie karnawału? 3. Z czym kojarzą się takie powiedzenia, jak „da­ rować kogoś koniem” czy „dać szablę na niezapamiętanie”? 4. Na czym polegała zabawa towarzyska zwana Wirtschaft? 5. Kto z Polaków w XVI stuleciu słynął w całej Europie jako wielki znawca i miłośnik sokolnictwa? 6. Jak wyglądał wjazd triumfalny Alfonsa Wspa­ niałomyślnego do Neapolu w 1443 r.? 7. W jakiej scenerii odbyło się powitanie księżni­ czek Eleonory Aragońskiej i Beatrice d*Este w Wenecji w 1493 r.? 8. W jakim celu zorganizowany został triumf Ju­ liusza Cezara, urządzony przez Cezara Borgię w Rzymie w 1500 r.? 9. Z jakiej okazji odbyły się florenckie trionfi w 1513 r.? 10. Jak wyglądało powitanie cesarza i zarazem kró­ la Hiszpanii Karola V przez króla francuskiego Franciszka I w Fontainebleau w 1531 r.?

5

500 z a g a d e k z e p o k i r e n e s a n s u

65

Wraz ze średniowieczem skończyła się dominująca pozycja mężczyzn w życiu. Z opiekunek „ogródków różanych” panie przedzierzgnęły się w światowe damy, przemyślnymi intrygami i kuszącymi wdzięki wywie­ rając niekiedy wpływ na politykę i losy państw. Nie pozostawały też obojętne na rozkosze zmysłowe, przy­ zwalając ukochanym nawet na sławienie w poezji swych wdzięków, jak w przypadku Franciszki Swiętoszanki — lwowskiej kochanki Kallimacha — której urodę szczęśliwy Włoch tak oto opiewał: Gdy pytasz, jaki włos zdobi jej głowę, Zmieszaj z lilią różę purpurowe. Wdzięk, jaki barwy te obie zespoli, Będzie połyskiem piersi Fannioli. Oczywiście — gdzie kobieta, tam również plotki braknąć nie może. Pod tym względem panie czasów renesansu nie stanowią wyjątku. Jakie plotki i auten­ tyczne wydarzenia wiążą się z życiem: 1. Joanny d’Albret 2. Giulii Ferrarese 3. Fornariny 4. Imperii 5. Katarzyny Medici 6. Anny de Pisseleu 7. Diany z Poitiers 8. Katarzyny Sforzy-Riario 9. Marii Touchet 10. Małgorzaty de Yalois

Niezależnie od triumfów, pochodów ulicznych, wido­ wisk i maskarad, renesans otwiera też erę stałego (na ogół dworskiego) teatru: skromnie jeszcze i dość pry­ mitywnie wyposażonego, ale ze stałą już sceną i wi­ downią. Największą popularność osiąga teatr w Hisz­ panii i Anglii — krajach, które wydały najwybitniej­ szych dramaturgów epoki. W Madrycie spektakle teatralne odbywały się codziennie, a spragnieni ich widzowie już na wiele godzin przed rozpoczęciem przedstawienia tłoczyli się u wejścia, czyniąc nie­ rzadko tumult i awantury o miejsca na ławach. Przy­ pomnijmy sobie garść ważniejszych momentów z dzie­ jów teatru i dramaturgii renesansowej. 1. Kto był najwybitniejszym komediopisarzem hiszpańskim okresu dojrzałego Odrodzenia? 2. Który z wybitnych komediopisarzy włoskich był niemal przez całe życie związany z dworem Estów w Ferrarze? 3. Który z angielskich dramaturgów XVI w. na­ pisał Tamerlana i Tragiczne dzieje doktora Fausta? 4. Kogo uważa się za największego dramatopisarza nie tylko doby Odrodzenia? 5. Jak wyglądała scena i widownia teatru hiszpań­ skiego XVI w.? 6. Jaką i czyją komedię wystawiono w ostatnią niedzielę karnawału w 1519 r., w zamku św. Anioła, przy obecności Leona X? 7. Który z polskich mecenasów najżywiej intere­ sował się teatrem? 8. Gdzie i kiedy po raz pierwszy wystawiono Od­ prawę posłów greckich Kochanowskiego? 9. Jakiej treści przedstawienie uświetniło uroczys­ tości ślubne Zygmunta III z Anną Austriaczką w 1592 r.? 19. W jakim mieście polskim jezuici najwcześniej organizowali przedstawienia teatralne?

Minęło niedawno 500 lat od dnia urodzin wielkiego astronoma; jubileusz uroczyście obchodzono nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Ostatnie lata przy­ niosły z tej okazji wiele publikacji ściśle naukowych i popularnych, opasłych ksiąg i licznych artykułów prasowych. 10 zagadek nie może więc ani konkurować z tak bogatą literaturą, ani jej nawet najogólniej streścić. Niech więc poniższe pytania stanowią jedy­ nie krótkie przypomnienie podstawowych faktów z życia Mikołaja Kopernika lub związanych z jego osobą. 1. Z jakiej rodziny pochodził Kopernik i gdzie spędził pierwsze lata życia? 2. Na jakich uczelniach kształcił się i jakie dyscy­ pliny studiował? 3. Jak brzmi tytuł jego traktatu, będącego pierw­ szą próbą ujęcia teorii heliocentrycznej? 4. Kto, kiedy i gdzie opublikował po raz pierwszy dzieło Kopernika De revolutionibus orbim coelestium (O obrotach sfer niebieskich)? 5. W którym roku Kopernik ukończył traktat dotyczący problemów monetarnych i jak dziś nazywa się zawarte w nim znane prawo? 6. Co wspólnego miał nasz astronom z pisarzem żyjącym w VII w., Teofilaktem Symokattą? 7. Jak brzmi nazwisko pierwszego uczonego nie­ mieckiego, który w Koperniku chciał widzieć ozdobę nauki... niemieckiej i kto z Polaków pierwszy przeciwstawił się tej tezie? 8. Czym odznaczył się Kopernik w czasie wojny Polski z zakonem krzyżackim 1519—1521? 9. Jakie zajęcia pochłaniały go w roku 1523? 10. Jedną z trzech postaci na znanym obrazie jed­ nego z największych malarzy włoskiego rene­ sansu jest prawdopodobnie Kopernik. Jaki to obraz i kto go namalował?

Wbrew przysłowiu „w dużej kupie się bić, a w małej jeść”, jadano u nas tłumnie i obficie. Ńa dworach zagranicznych również nie hołdowano wstrzemięźli­ wości: na kuchnię watykańską za Leona X z trudem starczały dochody z całej Romanii, Spoleto i Marchii. Zasiadano też przy stole, przynajmniej u nas, z na­ krytą głową, zdejmując nakrycie jedynie dla ochłody lub przy toaście, by uczcić współbiesiadników: Gospodarz u stołu takie prawo daje: Kto pije, czapki rusza, a pijąc powstaje. Tuż przed obiadem, przy zaostrzonym apetycie, od­ powiedzi na poniższe pytania nie powinny sprawić większych trudności: 1. Jakie potrawy dawano na chrzcinach, które wy­ prawił słynny bankier rzymski, Agostino Chigi, pierworodnemu synowi? 2. Jaka anegdota wiąże się z głośnym w całym Rzymie (za Leona X) smakoszem, Tamisio? 3. Z czego składało się menu opisane w liście księdza Jana Piotrowskiego do marszałka wiel­ kiego koronnego, Andrzeja Opalińskiego? 4. Jakie „dawania” przy ziemiańskim stole rad był spożywać Mikołaj Rej? 5. Co charakterystycznego dla kuchni polskiej naj­ bardziej intrygowało podróżników-cudzoziemców? 6. Co najchętniej jadali Polacy na wety? 7. Z jakiej przyczyny cudzoziemcy parzyli sobie języki na polskich bankietach? 8. Czy w renesansowej Polsce popularne było piwo? 9. Czy przywiązywano u nas wagę do dekoracji potraw? 10. Z jakim zwyczajem wiązała się nazwa „łyżki do pasa”?

Kult piękna ludzkiego ciała bynajmniej nie wyklu­ czał potrzeby noszenia ubiorów. Przeciwnie, w epoce renesansu, jak nigdy przedtem, rozumiano, że strój zdobi człowieka. Poświęćmy więc kilka chwil renesansowej modzie. Oto portrety pięciu pań i pięciu panów, w strojach reprezentatywnych dla swoich czasów, uwiecznionych przez słynnych artystów renesansu. Czy potrafimy najogólniej opisać ich ubiory, a może i rozpoznać sportretowane osoby?

W przeciwieństwie do czasów średniowiecza, kiedy nie liczono się specjalnie z wygodami życia codziennego, W dobie renesansu przywiązywano szczególną wagę do funkcjonalności i piękna sprzętów stanowiących wy­ posażenie wnętrz, a zwłaszcza do mebli. Ich formy i dekoracja odpowiadały wymogom ówczesnego sma­ ku artystycznego, cechom stylowym charakterystycz­ nym dla całej sztuki renesansowej. Zamieszczone ni­ żej ilustracje prezentują 10 przykładów różnych ro­ dzajów mebli. Określmy bliżej ich przeznaczenie, ty­ powe cechy i podajmy nazwy własne niektórych spośród nich.

Kilkaset podanych w tej książeczce informacji — cie­ kawych lub tylko ważnych, znanych i mniej rozpo­ wszechnionych, prawdziwych i anegdotycznych — to zaledwie nikłe okruchy przebogatej, barwnej kultury Odrodzenia. Przedstawiamy je czytelnikom bardziej ku przypomnieniu rzeczy pięknych i ku zabawie, niż dla stworzenia pełnego obrazu „Złotego Wieku”. Na­ zwiska tych, którzy poświęcili wiele trudu, by przy­ bliżyć nam wiedzę o epoce renesansu — uczonych humanistów i utalentowanych popularyzatorów — warto sobie jednak przypomnieć, a przy okazji sięgnąć raz jeszcze, dla pożytku i przyjemności, do ich dzieł. Nikomu chyba nie sprawi kłopotu odgadnięcie auto­ rów podanych niżej książek: 1. Kultura Odrodzenia we Włoszech 2. Rzym. Ludzie Odrodzenia 3. Dwór w Ferrarze 4. Renesans i humanizm w Polsce 5. Pisarze polskiego Odrodzenia o sztuce 6. Wieczory florenckie i Juliusz 11 7. Czasy Zygmuntowskie 8. W wieku Reja i Stańczyka 9. W blaskach epoki Odrodzenia 10. Zycie codzienne w Hiszpanii w Wieku Złotym.

odpowiedzi

1. Termin Odrodzenie będzie się jeszcze wielokrotnie powtarzał w tej książce. Określa on epokę historyczną, której poświęcone są nasze Zagadki, epo­ kę otwierającą nowożytne dzieje Europy. Sam termin, znany już od schyłku omawianej epoki, początkowo nawiązywał do sztuki starożytnej, do jej „odrodzenia” w XV i XVI w. Istotnie kult dla sztuki antycznej, ale w równej mierze dla literatury, filozofii i w ogóle kultury grecko-rzymskiej był cechą znamienną ów­ czesnych ludzi. Dziś jednak pod pojęciom Odrodzenia rozumiemy całokształt cech charakterystycznych dla tego okresu, a więc rozwój gospodarki i techniki, wspaniały rozkwit nauki, sztuki, literatury, muzyki. 2. Renesans to tyle samo co Odrodzenie. Oby­ dwa terminy używane są wymiennie i określają epo­ kę, której poświęcona jest ta książeczka. Odrodzenie jest polskim odpowiednikiem francuskiej formy — renaissance — wywodzącej się z włoskiego słowa rinascita (odrodzenie), którego po raz pierwszy w histo­ rii użył na określenie sztuki omawianej tu epoki włoski artysta i autor sławnego zbioru biografii architektów, rzeźbiarzy i malarzy włoskich, Giorgio Vasari, żyjący w XVI w. 3. Protorenesans (dosłownie: pierwszy renesans) to termin wprowadzony przez szwajcarskiego uczone­ go z XIX w., Jakuba Burckhardta na określenie antykizującego nurtu w sztuce średniowiecznej, głów­ nie włoskiej. Sztukę tego nurtu, którego reprezen­ tantami byli m.in. Cimabue, Duccio d i. Buoninsegna, Piętro Cavallini, a przede wszystkim Giotto di Bondone w malarstwie oraz Niccoló Pisano w rzeźbie, charakteryzuje stopniowy wzrost zainteresowania na­ turą, dążność do odtwarzania przedmiotów zgodnie z ich rzeczywistym wyglądem, pewne nawiązywanie do wzorów antycznych. Twórczość tych artystów XIII/ /XIV w. była jakby zapowiedzią sztuki renesansowego humanizmu XV w. Termin „protorenesans”, jako określenie zjawiska wyraźnie wydzielonego z okresu średniowiecza, nie został jednak przyjęty przez współ­ czesną naukę.

4. QuattTocento (wl.: czterysta) jest skrótem od mille ąuattrocento (tysiąc czterysta), oznaczającym wiek XV. Przez tą nazwą, analogicznie do nazwy cinąuecento, rozumiemy przede wszystkim sztuką włoską

XV stulecia, a więc sztukę wczesnorenesansową tego kraju.

5. Cinąuecento (wL: pięćset), skrót od mille cinquecento (tysiąc pięćset) jest po prostu włoskim

określeniem wieku XVI. Pod tym terminem rozumie się jednak przede wszystkim sztukę włoską XVI w., czyli sztukę dojrzałego i późnego renesansu, manieryzmu i zaczątki sztuki barokowej. 6. Wokół pojęcia „manieryzm” trwa do dziś nie zakończona dyskusja w kręgu historyków sztuki. Termin oznacza styl, kierunek w sztukach plastycz­ nych, panujący w drugiej połowie XVI w. (w przy­ padku innych, poza Italią, krajów europejskich także w początkach wieku XVII). Styl ten renesansowej harmonii przeciwstawiał tendencje do abstrakcyjnego, wyrafinowanego i mało komunikatywnego traktowa­ nia form, humanizmowi sztuki — m.in. treści spiry­ tualistyczne, odznaczał się subiektywizmem w inter­ pretacji tematów, dekoracyjnością i przeestetyzowaniem, reprezentował sztukę elitarną, typową dla koń­ cowej fazy każdej epoki przemijającej. Zanim więc uczeni ostatecznie zdecydują, czy łączyć manieryzm z renesansem, z początkami baroku, czy też nadać mu rangę osobnego stylu — pozostawmy go przy renesansie. 7. Reformacją nazywa się ruch religijny o pod­ łożu społeczno-politycznym rozwijający się w Europie w wieku XVI. Skierowany przeciwko skostniałemu dogmatyzmowi, a zarazem przeciwko objawom ze­ świecczenia i zbyt wielkiej swobody obyczajów w ży­ ciu wyższego duchowieństwa Kościoła katolickiego, doprowadził do powstania nowych wyznań chrześci­ jańskich, ogólnie zwanych protestanckimi, i ukonsty­ tuowania się niezależnych od władzy papieskiej Koś­ ciołów (min. luterańskiego, kalwińskiego, ewangelicko-augsburskiego, anglikańskiego). Skutkiem ruchu reformacyjnego, a następnie prób jego zdławienia przez Kościół i katolickich monarchów, jak również skut­ kiem wzmagającego się ucisku pańszczyźnianego, była wojna chłopska w Niemczech (1525 r.) oraz długotrwa­ łe, krwawe wojny religijne w Europie zachodniej, zwłaszcza we Francji i Niderlandach. Reformacja

8. Nazwą humanizm renesansowy określa się prąd umysłowy i kulturalny doby Odrodzenia, cha­ rakteryzujący się racjonalnym, laickim światopoglą­ dem, zainteresowaniem sprawami człowieka i otacza­ jącą go rzeczywistością, wiarą w nieograniczone moż­ liwości rozumu ludzkiego. Rozwój nauki i piśmien­ nictwa we wszystkich dziedzinach, wszechstronność artystów i uczonych, mecenat uprawiany przez licz­ nych królów, książąt i papieży to zjawiska wyrosłe z klimatu humanizmu i zarazem stanowiące ucieleś­ nienie Ideologii tego prądu.

9. Realizm nie jest, oczywiście, pojęciem odno­ szącym się tylko do sztuki renesansu. Więcej, termi­ nem tym określa się nawet konkretny kierunek w sztuce, zwłaszcza w malarstwie (główny przedsta­ wiciel Gustave Courbet) i literaturze europejskiej XIX w. Ale realizm był jedną z podstawowych (jeśli nie najważniejszych) cech sztuki Odrodzenia. Stosowanie perspektywy w malarstwie, wnikliwe studia anato­ miczne, szkice z obserwacji natury służyły artystom omawianej epoki do jak najwierniejszego, a więc rea­ listycznego oddania przedstawianej rzeczywistości. Szczególnym przykładem realistycznych tendencji w malarstwie renesansu były dzieła artysty nider­ landzkiego Jana van Eycka, odznaczające się naturalistycznym traktowaniem rzeczywistości, oddające z niezwykłą dokładnością najdrobniejsze szczegóły przedstawianych przedmiotów. 19. Uniwersalizm, nie w znaczeniu kierunku filozoficznego, lecz w znaczeniu wszechstronności, to typowa cecha umysłowości wielu wybitnych ludzi re­ nesansu, a zwłaszcza największych artystów tego okresu. Przykładem może tu być zwłaszcza Leonardo da Vinci — wszechstronny artysta i zarazem dużej miary uczony, konstruktor różnego rodzaju machin i urządzeń, projektant kanałów, wiaduktów, budowli i całych zespołów urbanistycznych (nie zrealizowa­ nych), geolog, fizyk i przyrodnik.

1. Znamienną cechę ludzi renesansu stanowiła żądza wiedzy, poznania świata, afirmacja własnej osobowości. Jedną z najwspanialszych postaci, w peł­ ni odpowiadającą owej charakterystyce, był Pico della Mirandola, który już w dziesiątym roku życia olśnie­ wał wszystkich oratorskiini i poetyckimi zdolnościami. Ten młodo zmarły (w 1494 r.) znakomity humanista, z racji wszechstronnej i głębokiej wiedzy pomawiany 0 „przymierze z szatanem”, władał biegle wieloma ję­ zykami europejskimi, a ponadto m.in. hebrajskim 1 arabskim. Jego rozprawa De hominis dignitate (O godności człowieka) jest apoteozą wolnego, tworzą­ cego swój własny los, człowieka. Z tego to właśnie dzieła pochodzą słowa będące dziś powszechnie znaną maksymą: „Człowiek jest kowalem własnego losu”. 2. Słowa te, wypowiedziane przez Ferrante, króla Neapolu, na wieść o śmierci (w 1492 r.) Wa­ wrzyńca Wspaniałego •— władcy Florencji, wybitne­ go protektora pisarzy, uczonych i artystów (m.in. Marsilia Ficina, Sandra Botticellego i Michała Anioła) — wyrażają, obok szacunku dla zasług zmarłego, nie­ zwykle charakterystyczne dla ludzi renesansu prag­ nienie sławy i rozgłosu. Z myślą o nieśmiertelności wznoszono wspaniałe grobowce, spisywano życiorysy zasłużonych obywateli, a niekiedy popełniano nawet zbrodnie! Poeta Angelo Poliziano w 1491 r. zwrócił się do króla portugalskiego Jana II, w związku z wy­ prawami jego żeglarzy do Afryki, by zawczasu po­ myślał o sławie i nadesłał mu do Florencji — dla zredagowania — kronikę swych czynów, a jeden spo­ śród trzech zabójców Galeazza Marii Sforzy (zamor­ dowanego 26 grudnia 1476 r. w kościele San Stefano w Mediolanie), Olgiati, torturowany w czasie egzekucji, dodawał sobie odwagi słowami: „Zbierz siły, Girolamo! Długo będą o tobie pamiętać; śmierć jest gorzka, ale sława trwa wiecznie!” 3. Istotnie, lisią przebiegłość i odwagę lwa mu­ siał mieć we Włoszech władca niejednego z licznych miast-państewek, jeśli pragnął utrzymać ster rządów. Toteż obok tych naczelnych wskazań, zawartych w traktacie Tl Principe (Książę), z którego pochodzi cytat, napisanym przed rokiem 1525 przez Niccoló Machiavellego dla Lorenza Medici, księcia Urbino,

znajdziemy wiele szczegółowych rad, zalecających na­ wet wiarołomstwo i zbrodnię! Niezbyt to, trzeba przy­ znać, szlachetne wskazania, lecz trudno zarazem od­ mówić sławnemu ich autorowi ostrości spojrzenia na świat, w którym żył. 4. Epoka, w której Machiavelli tworzył model nowożytnego władcy, wydała również wielu myślicie­ li umiejących dostrzec w kształtującym się dopiero systemie burżuazyjnym krzywdę i niesprawiedliwość społeczną. Marząc o przezwyciężeniu rodzącego się zła, autor tych słów — wybitny humanista i polityk an­ gielski, lord-kanclerz Tomasz Morus — w swym trak­ tacie Utopia (1516 r.) krytykuje ówczesne stosunki społeczne i kreśli wizję idealnego ustroju społecznego opartego na sprawiedliwości i czystości obyczajów. Niestety, koncepcja jego nie grzeszyła jeszcze prak­ tyczną doskonałością, szlachetny zaś autor, popadłszy w konflikt z Henrykiem VIH, oskarżony o zdradę sta­ nu (za to, że nie uznał Aktu Supremacji, czyniącego króla głową Kościoła anglikańskiego), skazany został na śmierć i ścięty 6 lipca 1535 r. 5. Concinnitas — znaczy harmonia. Bez niej, bez ładu i proporcji poszczególnych części dzieła, nie mo­ że być mowy o jego pięknie. Prawdziwą zaś harmonią obdarzone są tylko twory Natury, „mistrzyni rzeczy” — pisał słynny uczony, filozof i architekt, Leone Battista Alberti, w swej rozprawie O malarstwie (1435 r.), dedykowanej Filippo Brunelleschiemu, twórcy gigan­ tycznej kopuły katedry florenckiej. Tylko starożytni — zdaniem Albertiego — tworzyli dzieła dające się porównać z doskonałością Natury. Pilna obserwacja i naśladowanie przyrody, a jednocześnie odwoływanie się do sztuki antycznej, jako miary najszlachetniejsze­ go piękna, stało się dla artystów Odrodzenia zasadą powszechnie obowiązującą. 6. Artyści Odrodzenia, z reguły wszechstronnie wykształceni, tajemnicę piękna przyrody widzieli w „matematycznych korzeniach” jej struktury. Z pasją więc zgłębiali wszelkie prawidłowości rządzące przy­ rodą, zastanawiali się nad sposobami oddania w ma­ larstwie trójwymiarowości przedmiotów, głębi pejza­ żu i perspektywy, w architekturze — doskonałej har­ monii wszystkich elementów bryły, w rzeźbie — ana­ tomicznej dokładności kształtów ludzkiego dała. Sztu­ ka stała się „wiedzą”. O malarzu Paolo Uccellu, głoś­ nym z zapamiętałych studiów nad perspektywą, krąży­ ła nawet złośliwa plotka (cytowana przez Giorgia

7. Wielu znakomitych rzeźbiarzy wydała rene­ sansowa Italia. Donatella — twórcę Dawida i Judyty — Alberti porównywał do największych mistrzów starożytności; konny pomnik kondotiera Colłeoniego w Wenecji zachwyca do dziś. Nikt jednak nie potrafił tchnąć tyle życia w marmurowe posągi, co Michał Anioł — największy rzeźbiarz, wspaniały ma­ larz i architekt dojrzałego Odrodzenia. Jakże wzru­ szony i dumny z siebie musiał być w chwili ukoń­ czenia kolosalnego posągu Mojżesza, jeśli patrząc ńa swe dzieło zawołał: „Przemów teraz!” Nie udało mu się jednak spełnić swego wielkiego marzenia — do­ kończyć ogromnego grobowca papieża Juliusza II, którego jednym z elementów miał być właśnie Moj­ żesz. Papież, podejmując w 1506 r. decyzję zburzenia starej i budowy na jej miejscu nowej bazyliki Sw. Piotra, zrezygnował z okazałego mauzoleum; Michał Anioł musiał więc porzucić gigantyczny projekt {zre­ alizowany później tylko częściowo). 8. Ten słynny dwuwiersz napisał jeden z naj­ większych pisarzy polskiego Odrodzenia, żyjący w XVI w.*, Mikołaj Rej z Nagłowic. W odróżnieniu od większości współczesnych sobie pisarzy i poetów, uprawiających z reguły twórczość w języku łacińskim, Rej — jako jeden z pierwszych w naszej historii — tworzył w języku ojczystym. Zacytowane słowa świad­ czą o jego patriotycznej postawie, słusznej dumie ze swojej narodowości i świadomym używaniu w utwo­ rach języka polskiego. Z tego względu nazywamy go dziś często „ojcem literatury polskiej”. 9. „Sama przyroda jest bogiem” — to pogląd wyrażony przez Giulia Vaniniego, włoskiego filozofa, przedstawiciela renesansowego materializmu i ateizmu. Vanini przeczył odważnie tezom o stworzeniu świata, nieśmiertelności duszy, a nawet o boskości Chrystusa. Występował też z ostrą krytyką kleru, ha­ mującego rozwój wolnej, racjonalnej nauki. Działal­ ność jego przypadła na schyłkowy okres „epoki ol­ brzymów”, na czasy wzmożonej aktywności kontrre­ formacji. Musiał podzielić losy wielu poprzedników, a nawet przyjąć los straszniejszy: w czasie egzekucji — 9 lutego 1619 r. — wyrwano mu najpierw język, powieszono go, a następnie spalono i rozsypano jego prochy.

6

500 z a g a d e k z e p o k i r e n e s a n s u

10. Jakże ogromny postęp w porównaniu ze śred­ niowieczem niosło Odrodzenie w dziedzinie nauki! Miejsce scholastycznych dysput nad Pismem świętym zajęły teraz doświadczenie i racjonalne badania nau­ kowe. Doskonałym wyrazicielem takiej właśnie posta­ wy był największy geniusz renesansu, niedościgniony w wielu dyscyplinach, autor tych słów, Leonardo da Vinci (ii. 1), którego dzieło — jak pisał — „zrodziło się z prostego i czystego doświadczenia [będącego] prawdziwą mistrzynią”. Warto przypomnieć, że ten ubóstwiany już za życia artysta (twórca m.in. Giocondy i Ostatniej Wieczerzy), filozof, astronom, przyrod­ nik, fizyk i geolog, udoskonalił warsztat tkacki i to­ karkę, wynalazł wiele urządzeń mechanicznych, bu­ dował kanały i śluzy, projektował machiny wojenne, a nawet próbował skonstruować aparat latający — pierwowzór samolotu.

3 . ZNANE MIASTA I ZNANE RODY

1. Bolonia — Bentivogłio. W Bolonii, podobnie jak w większości miast włoskich, rzemiosło i handel stanowiły podstawę rozwoju miasta. Codziennym zja­ wiskiem były tu walki między stronnictwami. Naj­ większy rozkwit i znaczenie miasta zbiegło się z pa­ nowaniem w XV w. Bentivogliów, znanych zarówno z okrucieństwa, tyranii i żądzy sławy, jak i z me­ cenatu artystycznego. Ermes Bentivoglio kazał zamor­ dować Bartolommea Cocle’a tylko za to, że nieszczęs­ ny astrolog przepowiedział mu śmierć w bitwie, a ostatni z władców, Giovanni, w obawie przed szpie­ gami, od których roiło się na wszystkich dworach włos­ kich, zobowiązał przyjezdnych do nabywania specjal­ nych kart przy bramie wjazdowej i zwracania ich przy opuszczaniu miasta. Jednakże nie brak i innych przykładów aktywności tego rodu. Mauzoleum Bentivogliów (w kościele San Giacomo Maggiore w Bolonii) — powstałe w ostatniej ćwierci wieku XV, m.in. przy udziale malarzy Francesca Francii i Lorenza Costy — należy do ciekawszych obiektów renesansowych. Warto też przypomnieć, że właśnie w Bolonii założony został (w 1200 r.) pierwszy w Europie uniwersytet, będący kontynuacją istniejącej tu już od 1119 r. słyn­ nej szkoły prawniczej.

1. Leonardo da Vinci, Autoportret. Ok. 1514. Turyn, Biblioteka

2. Ferrara — Este. Fundamentem znaczenia Fer­ rary stał się, podobnie jak w Bolonii, rozwój rze­ miosła i handlu, zapoczątkowany już w XI—XII w. Od 1240 r., kiedy w efekcie rywalizacji patrycjuszowskich rodów Salinguerrów i Adelardich władzę w mieś­ cie objął spadkobierca tych drugich, Azzo VII d’Este, aż do końca XVI w. losy Ferrary nierozłącznie zwią­ zane były z dziejami Estów. Dwór ich, od 1471 r. książęcy, znany z nieustannych spisków, zbrodni i ze „swobody obyczajów”, słynął jednocześnie z bujnego życia kulturalnego i mecenatu artystycznego. Wystar­ czy przypomnieć, że tworzył tu Ludovico Ariosto — autor Orlanda szalonego, a także znakomity malarz Pisanello, architekt Biagio Rossetti zaś wzniósł w Ferrarze pod koniec XV w. słynny Palazzo dei Diamanti — zwany tak od kamiennych ciosów oblicowujących fasady pałacowe, a przypominających swym kształtem diamenty. 3. Florencja — Medyceusze. Florencja zawdzię­ czała swój wspaniały rozkwit sukiennictwu, operacjom finansowym i... Medyceuszom. Już w XTV w. istniało w mieście ponad 200 warsztatów sukienniczych. Po­ wstałe tu w XIII w. domy bankowe miały swe filie niemal w całej Europie. O skali prowadzonych przez nie transakcji finansowych świadczyć może fakt wzmiankowany przez florenckiego kronikarza z XIV w., Giovanni Villaniego: kiedy król angielski zaciągnął w banku Bardich i Feruzzich w 1338 r. pożyczkę o za­ wrotnej wysokości 1 355 tysięcy guldenów złotem — i nigdy jej nie zwrócił, domy te bynajmniej nie pod­ upadły. Prawdziwa jednak potęga ekonomiczna i zna­ czenie kulturalne republiki zbiega się z dojściem do władzy w drugiej połowie XIV w. Medyceuszów. Ten bankierski ród uczynił sławnym już Salvestro Medici, jeden z przywódców powstania ciompich (łachmania­ rzy), tj. robotników florenckich manufaktur sukien­ niczych, w 1378 r. Potęgę finansową i polityczną rodu zapoczątkował Giovanni di Bicci, utrwalił zaś Cosimo zw. Starszym; z tym ostatnim wiąże się również po­ czątek florenckiego renesansu w sztuce. Ród ten, z czasem książęcy (od XVI w.), wydał trzech sławnych papieży (Leona X i XI oraz Klemensa VII), a także dwie królowe (Katarzynę i Marię, żony królów fran­ cuskich Henryka II i IV). 4. Genua — Doria. Genua, ojczyzna Kolumba (dziś pogląd ten kwestionują niektórzy uczeni), nie wniosła do sztuki i kultury renesansowej ani części

tego dorobku, co miasta toskańskie, ale za to aż do XV w. niepodzielnie panowała na morzu. Początek jej rozkwitu przypada na okres, kiedy to genueńczy­ cy, przewożąc swymi okrętami obrońców grobu Chry­ stusa (w XII—XIII w.), rozwinęli przy okazji oży­ wiony handel ze Wschodem, zakładając swe faktorie na wybrzeżu Lewantu, na wyspach Morza Egejskie­ go, w Konstantynopolu, a nawet na Krymie. Od klęs­ ki w bitwie z flotą wenecką pod Chioggią w 1381 r. panowanie na Morzu Śródziemnym i pierwszeństwo w handlu ze Wschodem przejęła jednak rywalizująca z Genuą Wenecja. Znaczenie upadającej republiki, za­ grożonej także przez Mediolan i Francję, podniosły dopiero rządy Andrea Dorii, który rozpoczął swą ka­ rierę jako kondotier książąt Urbino, a następnie słu­ żąc kolejno we flotach papieskiej, hiszpańskiej i fran­ cuskiej, skończył ją opanowaniem pełnej władzy w rodzinnym mieście, gdzie od 1528 r. piastował god­ ność doży. 5. Mantua — Gonzaga. Mantua, miasto Wergiliusza, stanowiła u progu renesansu wyjątkowo spo­ kojną oazę na tle burzliwych dziejów innych miast włoskich. Od 1328 r. mądrze rządzona przez dzielnych i światłych książąt z rodu Gonzagów zdołała uniknąć tragedii politycznych, stając się w XV—XVI w. jed­ nym z ważniejszych ośrodków kultury i sztuki Odro­ dzenia. Dwór książąt mantuańskich, w których rodzi­ nie prawie nie zdarzały się (o dziwo!) zbrodnie i skan­ dale, słynął szeroko z artystycznego mecenatu i wy­ twornego żyda towarzyskiego. Księżnie Izabeli z Estów, żonie Francesca Gonzagi, sławni mistrzowie pió­ ra Ludovico Ariosto, Matteo Bandello i Torąuato Tasso przysyłali swe utwory, sławiąc jej mądrość i urodę. Andrea Mantegna ozdobił pałac książęcy pięknymi freskami, Giulo Romano zaś wzniósł dla Federiga (sy­ na Francesca i Izabeli) manierystyczną rezydencję — Palazzo del Te. 6. Mediolan — ViscontL W wyzwalających się spod panowania cesarza miastach włoskich z reguły kształtował się ustrój republikański, oparty na rzą­ dach rad miejskich (signorii). W miarę wzrostu za­ możności i wpływów rywalizujących ze sobą rodzin władza przechodziła jednak najczęściej w ręce przed­ siębiorczych jednostek sprawujących ją samowładnie. Rządy rodziny Viscontich w Mediolanie (w latach 1277— —1447) cechował despotyzm wobec poddanych i za­ borczość wobec państw ośdennych. Na przykład Bernabó Visconti, uważający polowanie na dziki za naj­

wyższy cel władcy, utrzymywał 5 tysięcy ogarów, o których zdrowie ludność musiała dbać pod groźbą najsurowszych kar. Jego bratanek zaś, Gian Galeazzo, nie żałował kolosalnej sumy 300 tysięcy florenów na budowę tam, które mogłyby pozbawić wody konkuru­ jące z Mediolanem Padwę i Mantuę, a co więcej, roz­ ważał nawet możliwość osuszenia Lagun Wenecji! Za­ razem jednak dbał o rozwój sztuki: z jego inicjaty­ wy wzniesiono ogromną katedrę w Mediolanie i prze­ piękny klasztor kartuzów w Pawii. 7. Padwa — Carrara. Losy Padwy przez dłu­ gi czas ściśle wiązały się z rodem Carrarów, których absolutne rządy trwały do 1406 r., kiedy to miasto zdobyte zostało przez wojska weneckie i włączone na cztery stulecia do zwycięskiej republiki. Rządy Car­ rarów nie różniły się swym charakterem od rządów despotów w innych państewkach włoskich. Nie prze­ bierając w środkach, gdy szło o utrzymanie władzy, często jednak z talentem ją sprawowali, popierając rozwój rzemiosła, nauki i sztuki. Francesco Petrarca, kreśląc w 1373 r. wizerunek idealnego władcy, za je­ go wzór obrał właśnie despotę Padwy — Francesca di Carrarę. Utrata suwerenności nie osłabiła znacze­ nia miasta. Przeciwnie — odtąd stało się ono nau­ kowym i kulturalnym centrum państwa weneckiego. Do tutejszego uniwersytetu, założonego jeszcze w roku 1222, zjeżdżali na studia słuchacze z całej Europy, a wśród nich liczni Polacy: Kopernik, Janicki, Ko­ chanowski, Zamoyski i wielu innych. Działali tu sław­ ni artyści z innych miast włoskich, np. Giotto (słyn­ ne freski w kaplicy Scrovegnich), Donatello (konny posąg kondotiera Gattamelaty przed bazyliką San Antonio) i Tycjan (freski w Scuola di San Antonio). Z Padwy pochodzili też działający w Polsce w XVI w. Giovanni Maria Padovano — autor licznych nagrob­ ków, oraz Bem ardo Morando — twórca Zamościa. 8. Perugia — Baglioni. Perugia, miasto znako­ mitych zabytków, ośrodek renesansowego malarstwa umbryjskiego, głośna była zarówno z działających w niej sławnych artystów (Perugino, Rafael, Parmigianino, Pinturicchio), jak i z despotycznych rządów Baglionich, których panowanie, charakteryzujące się nieustannymi walkami z konkurującymi stronnictwa­ mi, zamieniało częstokroć place i ulice w krwawe po­ bojowiska. Rzadko który z Baglionich umierał natu­ ralną śmiercią; w czasie ślubu Astorra z Lavinią Colonna, w nocy z 15 na 16 lip ca 1500 r., zamordowano aż czterech spośród nich, włącznie z młodożeńcem. Po­

zostałym przy życiu nie obrzydziło to jednak chęci panowania, sławy i rozgłosu, a życie wśród intryg, sporów i zbrodni nie przeszkadzało im bynajmniej w protegowaniu wybitnych uczonych i artystów. 9. Urbino — Montefeltro. Urbino było w oma­ wianym czasie drugim, obok Mantui, wyjątkowym przykładem państewka spokojnego. Swój rozkwit gos­ podarczy i kulturalny zawdzięczało przede wszystkim panującym tu (w latach 1213—1508) Montefeltrom. Największą sławą spośród nich cieszył się Federigo, wielki miłośnik kultury antycznej, dla swej głębokiej i wszechstronnej wiedzy nazywany przez ówczesnych humanistów „światłem Italii”. Książę — jedyny chy­ ba we Włoszech — mógł przechadzać się bez broni i orszaku po swym wspaniałym, krużgankowym pa­ łacu, wzniesionym przez Luciana Lauranę. Olbrzy­ mia biblioteka Federiga, kompletowana przy pomo­ cy wybitnego humanisty Vespasiana da Bisticci, prze­ wyższała ilością tomów 1 doborem pozycji największe ówczesne księgozbiory biblioteki watykańskiej, św. Marka we Florencji czy Viscontich w Pawii. Nie mniejszą sławą cieszył się również syn i od 1482 r. na­ stępca Federiga — Guidobaldo, a klimat życia to­ warzyskiego na jego dworze został znakomicie od­ tworzony — jako wzór do naśladowania — w Dwo­ rzaninie Baldassara Castiglione. 10. Wenecja — Dandolo. Jedno z najsławniej­ szych miast nowożytnego świata, w którym przepych i egzotyka Wschodu splatały się nierozerwalnie z kul­ turą Zachodu — swą niezachwianą potęgę zawdzię­ czało rozległym kontaktom handlowym, sile wojsko­ wej i Hiezwykle mądrej polityce. Najwyższym orga­ nem władzy republiki była Wielka Bada, w której za­ siadali wszyscy możni, a organem wykonawczym — wybierana przez nią każdego roku Bada Dziesięciu. Faktyczne rządy najczęściej sprawował jednak doża. Na drogę ekspansji politycznej i handlowej wpro­ wadził Wenecję, jeszcze na początku XIII w., doża Enrico Dandolo, który — wykorzystując zamieszki dynastyczne na dworze bizantyjskim — skłonił ucze­ stników organizowanej właśnie czwartej wyprawy krzyżowej do zajęcia Konstantynopola. Skutkiem zwycięskiej wyprawy, którą poprowadził sam Dandolo (mający wówczas ponad 90 lat!) było utworzenie ce­ sarstwa łacińskiego, a Wenecja zarobiła na tej nie­ chlubnej imprezie ponad 20 milionów guldenów w zło­ cie, nie licząc zrabowanych dzieł sztuki. Pod koniec

2. Paolo Veronese, Apoteoza Wenecji. 1585. Wenecja, Pałac Dożów XV i w XVI w., w czasie największego rozkwita, We­ necja posiadała około 4 tysięcy statków, liczne bazy swej floty na Cyprze, wyspach Morza Egejskiego, w Egipcie i Grecji i utrzymywała kontakty handlo­ we nawet z odległymi Indiami oraz Chinami. Plafo­ nowe malowidło Apoteoza Wenecji w sali Wielkiej Ra­ dy Pałacu Dożów, wykonane przez Veronesa w 1585 r., jest piękną alegorią potęgi sławnego miasta (ii. 2).

4. W KRĘGU HUMANISTÓW 1. Poczet włoskich humanistów otwiera Fran­ cesco Petrarca, autor słynnych sonetów opiewających miłość do Laury, znakomity epistolograf i wielbiciel kultury antycznej, której badanie było jego wielką pasją. Jeszcze za życia poeta cieszył się sławą nie tyl­ ko we Włoszech, ale nawet na dworze cesarza bizan­ tyjskiego. Gdy po latach podróży odwiedził rodzinne Arezzo, miejscowi przyjaciele zapewniali go, że wła­ dze miejskie postarają się, by w jego domu nie wol­ no było niczego zmienić, a kiedy dojść miało do uwień­ czenia poety wieńcem laurowym, o zaszczyt przepro­ wadzenia tej ceremonii rozgorzał spór między uniwer­ sytetem paryskim, radą miejską Rzymu i królem Nea­ polu Robertem Andegaweńskim. Poeta, rozkochany w tradycjach antycznych, wybrał rzymski Kapitol, gdzie został uwieńczony w dzień Wielkiejnocy 134J r. 2. Giovanni Boccaccio, przyjaciel i niemal ró­ wieśnik Petrarki, rozpoczął swój start życiowy, za wolą oj ca-finansisty, od praktyki handlowej i studiów praw­ niczych. Kontakty z uczonymi i pobyt na królewskim dworze neapolitaóskim obrzydziły mu jednak dość wcześnie karierę kupiecką. W zamian, z prawdziwą pasją zagłębił się w studiach literackich, zwłaszcza studiach nad literaturą starożytną. Jego kompilacje mitograficzne i biograficzne pisane po łacinie, jak np. De genealogiis deorum gentilium (O genealogiach bo­ gów pogańskich) czy De Claris mulieribus (O slaumych niewiastach), przyniosły mu jeszcze za życia wielką sławę. Na trwałe jednak przeszedł do historii litera­ tury jako autor Dekameronu, zbioru 100 nowel, w któ­ rych — jak nikt przed nim — oddał klimat życia włoskiego swoich czasów. 3. Poggio Bracciolini to jedna z najciekawszych sylwetek wśród humanistów włoskich doby renesansu. Był sekretarzem kilku papieży, dyplomatą, wreszcie — pod koniec życia — kanclerzem republiki floren­ ckiej. Do historii przeszedł przede wszystkim jako znakomity pisarz (tworzący po łacinie), słynny z cię­ tego języka, epistolograf oraz poszukiwacz rękopisów autorów antycznych. Interesowała go różnorodna te­ matyka. Napisał kilka traktatów w farmie dialogów, np. De varietate fortunae (O zmienności fortuny), a także Historię florencką (Historia Florentina) i słyn­

ną Księgę facecji (Liber facetiarum). W efekcie swych licznych podróży odnalazł wiele cennych rękopisów dzieł antycznych, min. O wykształceniu mówcy Kwintyliana, oraz O istocie wszechrzeczy Lukrecjusza, a po­ nadto skopiował wiele łacińskich inskrypcji. 4. Petrarca i Boccaccio — to przedstawiciele najwcześniejszej fazy włoskiego humanizmu, jeszcze przedrenesansowego; żyjący w kilkadziesiąt lat po nich Marsilio Ficino, podobnie jak Poggio, reprezentuje już humanizm renesansowy. Otoczony opieką Medyceuszy, dokonał Ficino przekładu wszystkich pism Pla­ tona na język łaciński, zyskując sławę najwybitniej­ szego w XV w. znawcy filozofii platońskiej, której za­ sady starał się pogodzić z nauką Kościoła. Podarowana mu przez Cosima Medid willa w Careggi koło Flo­ rencji stała się miejscem zebrań licznych przyjaciół humanistów, rozprawiających na tematy filozoficzne, literackie i estetyczne; zgromadzenia te przyjęły naz­ wę Akademii, na wzór Platońskiej. Miał też Ficino sła­ bość do astrologii, a nawet stawiał horoskopy (czynił to zresztą nawet Kopernik). Te ostatnie czasem się sprawdzały: syn Wawrzyńca Wspaniałego, Giovanni, któremu przepowiedział tron papieski, rzeczywiście objął po latach pontyfikat, jako Leon X. 5. Krajem, w którym najwcześniej poza Italią, bo już w XIV w. (za panowania Karola Roberta An­ degaweńskiego), przyjął się nowy prąd umysłowy, by­ ły Węgry. Pełny rozwój humanizmu nastąpił tu jed­ nak dopiero sto lat później, za Hunyadich. Do najwy­ bitniejszych humanistów węgierskich tych czasów na­ leżał Janos Vitóz — pisarz, bibliofil, protektor uczo­ nych i artystów, z czasem kanclerz i prymas Węgier. Jako wychowawca synów królewskich wywarł znacz­ ny wpływ na ukształtowanie umysłowości późniejsze­ go króla Macieja Korwina Hunyadiego — wybitnego mecenasa kultury i sztuki renesansowej, którego sam koronował w 1458 r. Z inicjatywy Vrteza założony zo­ stał w 1467 r. uniwersytet w Pozsooy (obecnie Bra­ tysława); jego dziełem było również zgromadzenie i uporządkowanie księgozbioru (dziś, niestety, rozpro­ szonego) słynnej biblioteki Korwina. 6. „Cudze chwalicie, swego nie znacie.” Czas zatem na pochwałę polskiego humanizmu. Nic jednak milszego, jak potwierdzenie dobrej sławy przez po­ stronnych. Oto co pisał słynny Erazm z Rotterdamu do Decjusza, sekretarza Zygmunta Starego: „Gratulu -

ję narodowi polskiemu, który teraz tak kwitnie w nau­ kach, prawach, religii, obyczajach i we wszystkim innym, że może rywalizować z pierwszymi i najkultu­ ralniej szymi narodami na świecie.” Erazm pisał te sło­ wa, kiedy w królestwie Jagiellonów rozkwitała już kultura i sztuka Odrodzenia; światłych i głośnych w Europie mężów mieliśmy jednak znacznie wcześ­ niej. Jednym z pierwszych był arcybiskup lwowski Grzegorz z Sanoka, przeciwnik średniowiecznej scho­ lastyki, zwolennik tendencji materialistycznych i poglą­ dów o aktywnej roli człowieka w świecie, miłośnik i znawca literatury starożytnej, a ponadto poeta. Za­ nim objął lwowską diecezję (1451 r.), wykładał poe­ zję rzymską w Akademii Krakowskiej, w latach 1437— —39 przebywał na dworze papieża Eugeniusza IV, po­ tem był kapelanem króla Władysława Warneńczyka. Jego rezydencja w Dunajowie pod Lwowem stała się pierwszym polskim dworem prawdziwie humanistycz­ nym. 7. Dla Filippa Buonaccorsiego, zwanego Kallimachem, Polska stała się drugą ojczyzną. Tu schro­ nił się po ucieczce w 1468 r. z Rzymu (gdzie za­ mieszany był w spisek przeciwko papieżowi Pawłowi II), tu zyskał sławę i powszechny szacunek, skupiając wokół siebie grono pierwszych, żarliwych zwolenników humanizmu. Przyozdobiony wieńcem różanym, przy winie i dźwiękach lutni wskrzeszał w krakowskich ogrodach starorzymskie tradycje, czytając wiernym słuchaczom łacińskie poezje. Pisał po łacinie elegie mi­ łosne, wiersze okolicznościowe, rozprawy historyczne (np. O królu Wladyslauńe, czyli o klęsce wameńskiej). Wraz z niemieckim humanistą Konradem Celtisem, bawiącym w latach 1488—90 w Krakowie, założył Kallimach literackie towarzystwo humanistyczne — Sodalitas Litteraria Vistula cd o C SC3V>»

3

3 -a >

a> U as * o .3

Tt< .O

ków, doprowadził do utworzenia niezależnego od Wa­ tykanu Kościoła protestanckiego. Zapoczątkowany przez Lutra rjich reformatorski ogarnął wkrótce wie­ le krajów europejskich, przyczyniając się walnie do rozwoju kultury, a zwłaszcza piśmiennictwa, stano­ wiącego główny oręż we wzajemnym zwalczaniu się reformacji i katolicyzmu. 4. 6 maja 1527 r. hiszpaósko-niemieckie wojska cesarza Karola V, w trakcie wojny prowadzonej przez niego z ligą (zawiązaną w Cognac w 1526 r. przez Fran­ cję, Mediolan, Wenecję, Florencją i papieża Klemensa VII), zdobyły Rzym, a następnie doszczętnie go spu­ stoszyły. Wydarzenie to nazwano „Sacco di Roma”. Piętro Aretino, najsłynniejszy wówczas paszkwilant włoski (i utalentowany pisarz w ogóle), przyrówny­ wał klęskę, jaka spotkała „Wieczne Miasto”, do zbu­ rzenia, w czasach starożytnych, Kartaginy i Jerozoli­ my. Było może w tym porównaniu trochę przesady, niemniej „Sacco di Roma” zahamowało do pewnego stopnia wspaniały rozkwit kultury i sztuki renesan­ sowej w Rzymie. 5. W latach tych odbywał się, z przerwami, so­ bór trydencki (we włoskim mieście Trydent, skąd nazwa; w latach 1547—49 obradowano w Bolonii), zwołany przez papieża Pawła III, w obliczu zagroże­ nia pozycji Kościoła katolickiego przez szerzącą się reformację. Obradom ostatniej fazy (1562—63) prze­ wodniczył polski kardynał Stanisław Hozjusz, w mło­ dości wybitny humanista i przyjaciel Erazma z Rot­ terdamu, pod koniec życia zagorzały przeciwnik re­ formacji. Uchwały soborowe utrzymały w mocy usta­ lone w średniowieczu dogmaty wiary, utwierdziły absolutną zwierzchność papieży nad hierarchią ducho­ wną Kościoła, podjęły decyzję o bezkompromisowej walce z ,.herezją”. 6. W roku 1447 Jan Gutenberg z Moguncji wy­ nalazł pojedyncze, ruchome czcionki i ręczną prasę drukarską. W 1455 r. wynalazca wydrukował pierwsze wielkie dzieło — Biblię w języku łacińskim. Wynala­ zek druku, wkrótce spopularyzowany w całej Europie, miał ogromne znaczenie dla rozwoju kultury, dzięki możliwości szybkiego i taniego upowszechniania osiąg­ nięć literatury i nauki. 7. 12 października 1492 r. to data odkrycia Ame­ ryki. Wtedy to, po 70 dniach żeglugi przez Atlantyk

włoski podróżnik Krzysztof Kolumb, kierujący wy­ prawą złożoną z 3 okrętów hiszpańskich („Santa Ma­ ria”, „Pinta” i „Nina”), dopłynął do wyspy San Salvador. 28 października Kolumb dotarł do wybrzeży Kuby, a 5 grudnia do Haiti. 15 marca następnego roku powrócił do hiszpańskiego portu Palos (z którego wypłynął przed 8 miesiącami), witany z niebywałym entuzjazmem. W dwu następnych wyprawach (w 1493 i 1498 r.) dotarł do Jamajki i delty Orinoco. Podej­ mując śmiałą wyprawę z myślą o odkryciu morskiej drogi do Indii, Kolumb opierał się na poglądach włos­ kiego geografa Paola Toscanellego o kulistości ziemi; korzystał też z mapy i wskazówek tego uczonego. Podobno zmarł w przekonaniu, że dopłynął do wschod­ nich wybrzeży Indii. Dopiero Amerigo Vespucci, opłynąwszy na początku XVI w. niemal całe wschod­ nie wybrzeże Ameryki Południowej, doszedł do wniosku, że odkryty ląd jest nowym kontynentem (nazwanym z czasem, właśnie od jego imienia, Ameryką). 8. 20 września 1519 r. rozpoczęła się pierwsza w dziejach wyprawa morska dookoła świata, kiero­ wana przez portugalskiego żeglarza Ferdynanda Ma­ gellana. Dowodząc 5 okrętami hiszpańskimi, Magellan wypłynął tego dnia z portu San Lucar, po 4 miesią­ cach dotarł do ujścia rzeki La Plata, następnie, prze­ dostawszy się przez cieśninę, noszącą dziś jego imię, na Pacyfik, 6 marca 1521 r. dopłynął do Wysp Ma­ riańskich, a w 10 dni później do Filipin. Nie dane mu było jednak wrócić do Europy; zginął w walce z tu­ bylcami 27 kwietnia tegoż roku. Trudy długiej po­ dróży, głód, choroby i walki z mieszkańcami Filipin sprawiły, że po 3 latach, 6 września 1522 r., do San Lucar powrócił tylko jeden z pięciu okrętów, „Victoria”, mając na pokładzie zaledwie 21 osób pozosta­ łych przy życiu spośród 234 członków całej wypra­ wy. 9. W roku 1543 ukazało się drukiem, w Norym­ berdze, dzieło Mikołaja Kopernika De revolutionibus orbium ćoelestium (O obrotach sfer niebieskich). Roz­ winięta w nim teoria heliocentryczna, według której ośrodek naszego układu planetarnego stanowi Słońce, wokół niego zaś krążą planety, a więc i Ziemia, oba­ lała dotychczasowy pogląd o centralnym położeniu Ziemi we wszechświacie. Wielkie odkrycie polskiego astronoma, wyjaśniające zjawiska we wszechświecie prawami przyrody, a nie ingerencją sił nadprzyrodzo-

7

5«0 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

97

nych, godziło tym samym w doktrynę Kościoła. Dzie­ ło Kopernika spotkało się też po kilkudziesięciu la­ tach ze zdecydowanym potępieniem przez Kościół. 10. W roku 1558 z inicjatywy Zygmunta Augu­ sta zorganizowana została, przez jego dworzanina Prospera Prowana, regularna komunikacja pocztowa między Krakowem a Wenecją (przez Wiedeń). W 10 lat później zarząd poczty przejął osiadły w Krakowie i spolszczony florentyńczyk Sebastian Montelupi. Pod jego pieczą funkcjonowanie poczty uległo pełnemu usprawnieniu: dzięki zmianie obsługi i koni na punk­ tach pocztowych wzdłuż całej trasy jeden kurs mię­ dzy Krakowem a Wenecją trwał zaledwie 10 dni. Montelupi zorganizował też sieć regularnych połączeń na terenie Polski, m.in. na linii Kraków—Warszawa— —Wilno.

6.

MINI-SŁOWNIK TERMINÓW PLASTYCZNYCH

1. Attyka — to dekoracyjne zwieńczenie elewa­ cji budowli, najczęściej świeckiej, w postaci różno­ rodnie ukształtowanej ścianki osłaniającej dach. Była ona stosowana już w architekturze starożytnej, lecz największą popularność osiągnęła w czasach renesan­ su, zwłaszcza w Polsce, Czechach i Słowacji. Renesan­ sowe attyki polskie (zwane też grzebieniowymi) — zło­ żone najczęściej z cokołu zdobionego fryzem ślepych arkad lub nisz i grzebienia nastrzępionego zębami, cokolikami, wolutami, nawet maszkaronami — stano­ wiły bodaj najciekawszą odmianę, a z najpiękniej­ szych przykładów wymienić warto attyki krakow­ skich sukiennic, ratusza w Chełmnie, zamków w Ba­ ranowie i Krasiczynie czy kamienic w Kazimierzu Dolnym. 2. Termin figura piramidale (figura piramidal­ na) oznacza schemat kompozycyjny w kształcie pira­ midy, czy ściślej — trójkąta, który tworzy grupa fi­ guralna obrazu. Schemat ten był bardzo rozpowszech­ niony w malarstwie dojrzałego renesansu, kiedy to artyści lubowali się w regularnych, geometryzujących kompozycjach figuralnych. Figurę piramidalną znaj­ dujemy w dziełach największych mistrzów Odrodze-

5. Leonardo da Vinci, Sw. Anna Samotrzecia. 1508—10. Paryż, Luwr

nia, a więc np. w Madonnie z Castelfranco Giorgiona, obrazach Leonarda da Vinci Madonna wśród skał i Sw. Anna Samotrzecia (il. 5) czy płótnie Madonna w zieleni Rafaela. 3. Kandelabrowy ornament, powszechny w sztu­ ce renesansu, a później także klasycyzmu, łączy w so­ bie motywy arabeski (stylizowanej wici roślinnej) i groteski (takiejż wici wzbogaconej motywami figu­ ralnymi, zwierzęcymi, fantastycznymi), rozłożone sy­ metrycznie po dwu stronach pionowej osi, najczęściej przypominającej kształtem kandelabr (stąd nazwa ornamentu). Obficie stosowano go w architekturze, do dekoracji pilastrów, płycin, cokołów, ale znaleźć go można także w renesansowej grafice, malarstwie czy wyrobach ceramicznych. 4. Krużganek — znany już od średniowiecza — stanowił ciąg komunikacyjny wzdłuż elewacji budowli od strony dziedzińca i przebiegał w jednej łub kilku kondygnacjach, otwierając się arkadami kolumnowy­ mi, filarowymi lub kolumnowo-filarowymi. W dobie renesansu wiele pałaców miało dziedzińce z pięknie ukształtowanymi krużgankami arkadowymi, przydają­ cymi budowli lekkości i wdzięku. Z krużganków pa­ łaców królewskich czy książęcych dwór i zaproszeni goście przyglądali się turniejom, uroczystym wjazdom i innym ceremoniom odbywającym się na dziedzińcu. Najpiękniejsze krużganki arkadowe miały włoskie pałace miejskie z czasów Odrodzenia (np. Palazzo Medici i Palazzo Gondi we Florencji czy Palazzo Cancelleria w Rzymie), ale i w Polsce teh element archi­ tektoniczny był bardzo rozpowszechniony; z najcie­ kawszych przykładów wymienić trzeba krużganki zamku wawelskiego, zamku w Baranowie czy kamie­ nicy przy ul. Kanoniczej 21 w Krakowie. 5. Loggia w czasach renesansu — to odpowied­ nik dzisiejszych balkonów wnękowych (zresztą rów­ nież nazywanych loggiami); w odróżnieniu od nich otwierała się ozdobnymi arkadami. Służyła wyłącznie do odpoczynku i kontemplacji, jako miejsce widoko­ we. W dobie renesansu loggie najczęściej zdobiły za­ miejskie pałace i wille. Bardzo ciekawym przykładem jest loggia zamku Szafrańców w Pieskowej Skale, dwukondygnacyjna, z której roztacza się piękny wi­ dok na lesistą dolinę Prądnika. W XIV w. miasta włoskie znały także typ loggii jako wolno stojącego budynku, otwartego z kilku stron arkadami, służącego

6. Perspektywa malarska, bodaj najważniejsze osiągnięcie artystów renesansu (oczywiście, znane też malarzom antyku) — służy do iluzyjnego przedstawia­ nia na płaszczyźnie obrazu przedmiotów trójwymia­ rowych, z uwzględnieniem ich pozornej odległości od oka (przedmioty czy figury pierwszoplanowe są duże, położone w głębi — mniejsze). Perspektywa malarska jest -więc niczym innym, jak zastosowaniem w ma­ larstwie znanej w geometrii perspektywy linearnej. Artystą renesansu, który całe niemal życie poświęcił studiom nad zagadnieniami perspektywy, był Paolo Uccello. Malarze Odrodzenia stosowali również tzw. perspektywę barwną, pozwalającą na wywoływanie głębi w obrazie przez stosowanie odpowiednich ko­ lorów dla poszczególnych przedmiotów (np. czerwień i żółcień wydają się bliższe, kolor niebieski zaś dalszy od oka). 7. Podcienia, popularne w renesansie tak jak krużganki i loggie, należą do tej samej „rodziny” elementów architektonicznych. Biegną wzdłuż ze­ wnętrznej elewacji budynku, otwierając się ażurowymi galeriami (w renesansie przede wszystkim arkadowy­ mi), ale tylko w pierwszej kondygnacji, czyli w przy­ ziemiu. We Włoszech bardzo często, ale także min. w Polsce (np. w Zamościu), podcienia renesansowe biegną wzdłuż całego rynku, stanowiąc piękną deko­ rację kamienic, a jednocześnie, w upalne letnie dni, dając przechodniom orzeźwiający chłód i cień (skąd nazwa). 8. Sfumato — termin malarski związany na sta­ łe z imieniem sławnego Leonarda da Vinci, który jako pierwszy zabieg ten zastosował w swych dziełach — to subtelne efekty światłocieniowe zacierające ostrość konturów przedmiotów znajdujących się na dalszym planie obrazu. Dzięki temu przedmioty owe sprawiają wrażenie, jakby były przesłonięte mgłą, oddzielone warstwą' atmosfery. Leonardo nie tylko pierwszy wprowadził sfumato do malarstwa, ale pozostał pod tym względem niedościgniony, o czym łatwo się prze­ konać, patrząc na roztapiające się w sinej mgle skały z tła Mony Lizy czy przesłonięty powietrzem pejzaż ze Sw. Anny Samotrzeciej.

9. Sgraffito, obok fresku, było najpopularniej­ szą w renesansie, zwłaszcza włoskim, techniką ma­ larstwa ściennego, zdobiącego fasady pałaców i innych budowli. Technika ta polega na pokrywaniu muru kilkoma (lub przynajmniej dwiema) warstwami barw­ nego tynku, a następnie zeskrobywaniu warstw gór­ nych w taki sposób, by odsłaniane kolory poszczegól­ nych warstw dawały żądaną kompozycję malarską. Interesujące malowidła, z wizerunkami monarchów europejskich i cesarzy rzymskich, wykonane w tech­ nice sgraffito, zdobiły w okresie późnego renesansu dziedzińcowe elewacje zamku Krasickich w Krasiczy­ nie. Niestety, do dziś zachowały się po nich jedynie nikłe i prawie nieczytelne fragmenty. 10. Tondo — obraz bądź płaskorzeźba w kształ­ cie koła, najczęściej przedstawiająca Madonnę z Dzie­ ciątkiem — było formą plastyczną szczególnie łubianą przez artystów renesansu. Kształt koła miał zresztą w epoce Odrodzenia znaczenie szersze, jako idealna figura geometryczna, symbolizująca jedność świata i kosmosu. Z przykładów w malarstwie renesansowym wymienić tu warto liczne tonda Fra Filippa Lippi (m.in. z pałacu Pittich we Florencji, przedstawiające Madonnę z Dzieciątkiem) i Botticellego, w płaskorzeź­ bie zaś tonda z wizerunkami niemowląt (dzieła Andrea della Robbii) w Domu Niewiniątek (Spedale degli Innocenti) we Florencji, a także tonda z popiersiami ewangelistów oraz Salomona i Dawida w Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu.

7.

NARODZINY SZTUKI RENESANSOWEJ

1. Kaplica Pazzich przy kościele Santa Croce we Florencji, wzniesiona w latach 1429—46 przez Brunelleschiego, na zlecenie Andrea Pazzi, zaciekłego przeciwnika i konkurenta Medyceuszów. Rzut kaplicy zbliżony do kwadratu i harmonijny układ elementów jej bryły są tu wyraźną już zapowiedzią ideału archi­ tektury dojrzałego renesansu — budowli centralnej (czyli wzniesionej na planie krzyża równoramiennego, koła lub figury równobocznej), układem przestrzennym wyrażającej filozoficzną koncepcję jedności świata i kosmosu. Proporcje poszczególnych części podporząd­

kowane są w znacznym stopniu normom antycznym, a kolumny wejściowego portyku dźwigają klasyczne belkowanie. Dekoracje architektoniczne i skromne rozmiary kaplicy niewiele jednak mają wspólnego z monumentalnością świątyń starożytnych. 2. Spedale degli Innocenti (Dom Niewiniątek), czyli po prostu przytułek dla opuszczonych dzieci przy Piazza d’Annunziata we Florencji, wzniesiony z fun­ dacji miejscowego cechu tkaczy jedwabiu, również według projektu i pod nadzorem Fiiippa Bruneileschiego, w latach 1419—44. Wprawdzie za początek re­ nesansu w architekturze powszechnie przyjmuje się moment rozpoczęcia przez Brunelleschiego prac nad przykryciem gotyckiej katedry florenckiej kolosalną, ośmioboczną kopułą, pierwszą jednak budowlą w no­ wym stylu był właśnie Dom Niewiniątek, z dziewięcioarkadową loggią w parterze, nadającą głównej fa­ sadzie lekkość, wdzięk i harmonię. Elementy archi­ tektury klasycznej zostały tu przetworzone w sposób daleko odbiegający od monumentalnych założeń anty­ ku. Dodatkową ozdobą fasady są płaskorzeźbione nie­ mowlęta w medalionach, między lukami arkad — dzieło Andrea della Robbii. 3. Palazzo Rucellai we Frolencji, zrealizowany w latach 1446—51 przez Bernarda Rossellina, wg pro­ jektu Leone Battisty Albertlego. W przeciwieństwie do Brunelleschiego czy Michelozza, których budowle cechuje bardzo swobodna interpretacja motywów kla­ sycznych, Alberti — wielki miłośnik i znawca antyku (kilka lat spędził nad studiami ruin starożytnego Rzymu) — podporządkował już niemal w pełni archi­ tekturę pałacu Rucellaich normom antycznym, wzo­ rując się w pewnych szczegółach na słynnym Kolo­ seum. Doskonałość proporcji poszczególnych elemen­ tów fasady podkreślają tu rygorystyczne podziały po­ ziome — cokół, gzymsy między kondygnacjami i pełne belkowanie gzymsu koronującego, oraz pionowe, dzie­ lące każde piętro pilastraml o stylizowanych głowi­ cach: w parterze dorycłrich, na pierwszym piętrze jońskich, na drugim zaś najbardziej ozdobnych — korynckich. Przykład tej budowli, bardzo ściśle na­ wiązującej do architektury starożytnej, przez długi czas pozostawał jednak odosobniony; prawdziwe „od­ rodzenie” architektury antycznej nastąpiło dopiero w fazie dojrzałego i późnego renesansu, w XVI stu­ leciu.

4. Palazzo Medici (z czasem nazwany Medici-Riccardi), zbudowany w latach 1444—60 przez Michelozza di Bartolomeo — architekta i rzeźbiarza pozo­ stającego w zażyłej przyjaźni z Cosimem Medici, współpracownika Donatella. Na szczególną uwagą w tym obiekcie zasługuje kwadratowy dziedzińczyk wewnętrzny, mający z każdego boku po trzy przęsła arkadowe, wsparte na smukłych kolumnach z korynckimi głowicami. Od czasu wybudowania Palazzo Medici rzadko który z włoskich pałaców renesanso­ wych obejdzie się już bez podobnego dziedzińca, kształtem, usytuowaniem i przeznaczeniem nawiązu­ jącego do starorzymskiego atrium. 5. Dawid, brązowa rzeźba wykonana ok. 1440 r. przez najwybitniejszego rzeźbiarza włoskiego quattrocenta — Donatella — twórcę m.in. posągów proroków i świętych w kościele Or San Michele we Florencji oraz słynnego konnego posągu kondotiera Gattamelaty w Padwie. Posąg Dawida, przeznaczony dla ozdoby arkadowego dziedzińca w pałacu Medyceuszów, a obecnie znajdujący się w Museo Nazionale we Flo­ rencji, był w rzeźbie pierwszym od czasów starożyt­ nych przykładem męskiego aktu. Związek z antykiem ogranicza się tu jednak głównie do odwagi ukazania nagiej postaci; sama rzeźba, choć oddająca z dużą dokładnością proporcje ciała, modelowana jest jeszcze jak gdyby na sposób gotycki — wątłe ciało i pełen refleksji skłon głowy młodzieńca nie bardzo przypowodzu nieprzyjaciół oblegających jej rodzinne miasto, Betulię — jest jeszcze jednym przykładem zrywania z tradycją gotycką poprzez indywidualistyczne trakto­ wanie treści i ukazywanie autentycznych ludzkich przeżyć. Dzieła Donatella, świadczące o jego świetnej znajomości anatomii, wywarły poważny wpływ nie tylko na włoską rzeźbę renesansową, ale nawet na malarstwo. minają zwycięzcę Goliata. Sam temat natomiast znalazł wielu naśladowców: podjął go m.in. Verrocchio, a w XVI w. największy rzeźbiarz Odrodzenia — Michał Anioł. 6. Judyta, zdobiąca plac przed Palazzo Vecchio we Florencji, wykonana również przez Donatella, w 1455 r. Scena ukazująca legendarną Judytę w chwi­ li popełniania chwalebnej zbrodni na Holofemesie — 7. Fragment drugiej trybuny śpiewaczej w ka­ tedrze florenckiej, z reliefami Luki della Robbii z lat 1431—38, ilustrującymi wersety z Księgi Psalmów.

Płaskorzeźby przedstawiają grupki chłopców śpiewa­ jących lub grających na trąbkach, harfach, cytrach, bębnach i piszczałkach. Sceny są pełne uroku i lirycz­ nego nastroju, postaci modelowane miękko i wytwor­ nie. Dzieła dełla Robbii tym właśnie różnią się od rzeźb Donatella — oddających psychikę i wewnętrzne życie człowieka — że podkreślają przede wszystkim piękno zewnętrzne, są pogodne w nastroju i łatwe w odbiorze. Dzięki temu zapewne Robbia — twórca licznych portali, tabernakulów i całych ołtarzy -— cie­ szył się za życia Większą popularnością niż Donatello. 8. Wygnanie z raju, fresk w kaplicy Brancaccicb w kościele Santa Maria del Carmine we Florencji, pędzla Masaccia, z 1425—28 r. Postaci Adama i Ewy zostały tu oddane ze znajomością anatomii ludzkiego ciała, w ujęciu trójwymiarowym, za pomocą światło­ cienia i precyzyjnie wykreślonej perspektywy linear­ nej tła. Oszczędność środków wyrazu, harmonijna kompozycja, wierna iluzja rzeczywistości i monumen­ talizm innych jeszcze malowideł Masaccia w kaplicy Brancaccicb, a także min. w kościele Santa Maria Novella we Florencji, pozwalają zaliczyć tego artystę do rzędu wybitnych reformatorów malarstwa europej­ skiego. Ze studiów nad freskami Masaccia bardzo wiele wynieśli nawet tacy mistrzowie epoki, jak Leo­ nardo, Michał Anioł i Rafael. 9. Ostatnia wieczerza, fresk Andrea del Castagno z 1445—50 r., na jednej ze ścian refektarza w klasz­ torze Santa Apollonia we Florencji. W przeciwieństwie do późniejszej, słynnej Wieczerzy Leonarda, kompo­ zycja tego malowidła jest otwarta: wieczernik uka­ zany został w przekroju, stół, za którym siedzą jeden obok drugiego apostołowie, zajmuje niemal całą sze­ rokość fresku, ustawiony w głębi, oddanej znakomicie dzięki zastosowaniu perspektywy. Apostołowie repre­ zentują tu ludzi z gminu — zgodnie z Ewangelią i... intencją malarza: sam pochodzenia chłopskiego, wy­ kształcony dzięki opiece Bernadetta Medici, ale przez całe niemal życie cierpiący niedostatek, najchętniej dawał artysta swym postaciom rysy prostych ludzi. Pod koniec życia bardzo silny wpływ wywarła nań twórczość Donatella. Liczne portrety Castagna, min. kondotiera Pippo Spano, malowane sposobem chiaroscuro (monochromatycznie), sprawiają wrażenie rzeźb. Z tej właśnie przyczyny nazywano niekiedy artystę „Donatellem malarstwa”.

10. Bittoa pod San Romano Uccella, z lat 1454— —57 (rodzaj tryptyku; ilustracja przedstawia obraz centralny, obecnie znajdujący się w Galleria degli Uffizi we Florencji). Ten płaski i dekoracyjny obraz, nie oddający bynajmniej emocji i grozy ukazanej walki, był kolejnym eksperymentem malarskim naj­ większego chyba fanatyka perspektywy w dobie Od­ rodzenia. Starcie wojsk sprawia tu raczej wrażenie przemyślanego, ale beznamiętnego układu zabawko­ wych koni i marionetkowych jeźdźców, przedstawia­ nych w gwałtownych skrótach i w najróżniejszych ujęciach. Inne dzieła Uccella, np. Potop zdobiący dzie­ dziniec klasztoru przy kościele Santa Maria Novella czy Boże Narodzenie w kościele San Martino we Flo­ rencji, stanowią również próby rozwiązywania proble­ mów perspektywy i konstruowania obrazów przysto­ sowanych do oglądania z kilku różnych punktów. Twórczość Uccella, przez swój eksperymentatorski charakter, odegrała wybitną rolę w kształtowaniu się nowożytnego malarstwa włoskiego.

8.

U WIELKICH MISTRZÓW

1. Mors i Wenus Botticellego. Obraz ten powstał w okresie dojrzałej twórczości artysty (w 1483 r.), po jego powrocie do Florencji z Rzymu, gdzie dekorował, wraz z innymi malarzami, Kaplicę Sykstyńską. W dzie­ le tym, podobnie jak w Wiośnie czy Narodzinach Wenus, wraca malarz do ulubionej tematyki mitolo­ gicznej, będącej zresztą tylko pretekstem do ukazania piękna ludzkiego ciała. Więcej tu niż we wcześniej­ szych płótnach mistrza spokoju, intymności i poe­ tyckiego czaru. Mars i Wenus, półleżąc, wsparci na łokciach jak rzymscy biesiadnicy, tworzą kompozycję pełną ładu i klasycznej harmonii. Dopełnieniem ero­ tycznego podtekstu jest grupka baraszkujących amorków, zabawiających się kopią, hełmem i rogiem boga wojny, któremu w tym momencie atrybuty bojowe istotnie nie były potrzebne. 2. Madonna wSród skal Leonarda da Vinci. Artysta namalował dwie wersje tego obrazu, różniące się tylko w drobnych szczegółach. Reprodukowanej tu pierwszej wersji (obecnie w Luwrze) poświęcił

Leonardo 10 lat pracy (1483—93), w czasie pobytu na mediolańskim dworze Lodovika il Moro. Nie jest to wyjątkowy przypadek w twórczości artysty — pra­ wie wszystkie dzieła tworzył bardzo długo, wielu z nich w ogóle nie ukończył: pochłaniała go pasja naukowej, wnikliwej obserwacji zjawisk przyrody, które z największą wiernością pragnął oddać pędzlem. Madonna wśród skał jest znakomitym potwierdzeniem tej postawy. Postaci Madonny z Dzieciątkiem oraz anioła z małym Janem Chrzcicielem, grota, w której się znajdują, oświetlona rozproszonym światłem wy­ sączającym się ze skalnych prześwitów i skrawki nie­ ba w oddali oddane zostały tak prawdziwie, że nawet wyczuwa się jak gdyby obecność powietrza w obrazie (Leonardowskie sfumato). 3. Zaślubiny Madonny (Sposalizio) Rafaela. Jest to jeden z wcześniejszych obrazów (z 1504 r.), malo­ wanych jeszcze pod wpływem Perugina, jego pierw­ szego nauczyciela. Kompozycja dzieła przypomina nawet wyraźnie Wręczenie kluczy św. Piotrowi Rafaelowskiego nauczyciela, jest jednak bardziej zwarta, spokojna i harmonijna. Skupienie i liryzm sceny za­ ślubin na pierwszym planie, wdzięczna poza Madonny i klasyczny kształt otwartej na przestrzał centralnej świątyni rysującej się na tle jasnego nieba, zespalają się w tym obrazie w niezwykle pogodną, pełną radości całość. Te właśnie cechy — harmonia, subtelność ry­ sunku i piękno kształtów postaci — pozostaną stałą eechą obrazów Rafaela. Twórca Madonny Sykstyńskiej i monumentalnych fresków w watykańskich stanzach (apartamentach papieskich) dorównywał sła­ wą Leonardowi i Michałowi Aniołowi; uważa się go za największego, obok wymienionych, artystę Odro­ dzenia. 4. Wesele w Kanie Veronesa. Mimo tematu ewangelicznego atmosfera tego obrazu (z 1560 r.) jest całkowicie świecka. Można się tu wprawdzie dopa­ trzyć cudu przemiany wody w wino — oto dostojny mąż na pierwszym planie z niebywałym zdumieniem spogląda na wypełnioną czarę we własnej dłoni, inny z rozkoszą wychyla swój puchar, wśród pozostałych gości wyraźne poruszenie — ale przede wszystkim jest to wspaniała scena uczty we współczesnej malarzo­ wi Wenecji. Mieniące się złotem, purpurą i zielenią szaty biesiadników — to stroje bogatych kupców, do­ stojników, wytwornych dam; w tle fragmenty we­ neckiej architektury i weneckiego nieba. Veronese,

malarz przepychu, dostatku i hedonistycznej atmosfe­ ry życia w potężnej republice, był jednym z ostatnich wielkich artystów włoskiego renesansu. 5. Burza Giorgiona. W przeciwieństwie do dzieł malarzy florenckich, komponowanych w oparciu 0 wnikliwe studia rysunkowe, ten obraz (z 1506—8 r.) zbudowany jest przede wszystkim z koloru i światła. Nic dziwnego, wszak jego twórca to wybitny malarz Wenecji — Parnasu kolorystów! Giorgione, autor Madonny z Casteljranco, Koncertu uńejskiego i naj­ słynniejszej chyba Wenus odpoczywającej, był w XVI w. jednym z największych kolorystów. Jego obrazy — to malarskie poematy o melodycznej ga­ mie barw i treści przepojonej nutą tajemnicy. Burza należy do najbardziej zagadkowych ikonograficznie dzieł artysty. Na tle groźnego pejzażu z fragmentami antycznych ruin, miastem w oddali spowitym kłębami chmur przeciętych błyskawicą — pogodne postaci półnagiej kobiety karmiącej niemowlę i, opodal, mło­ dzieńca wspartego na pasterskim kiju. Co jest sym­ bolem sugestywnej kompozycji? Może to Zeus pod postacią błyskawicy, nimfa Io i Merkury z antycznego mitu, a może zaduma nad kruchością ludzkiego szczęś­ cia, które zakłócić może burza nieprzewidzianych oko­ liczności?... Nikt dotąd nie odczytał tej malarskiej metafory. 6. Danae Tycjana. Malarstwo tego artysty było dla Wenecji XVI w. tym, czym dzieła Michała Anioła dla Rzymu. Sławę Tycjana można też przyrównać je­ dynie do sławy Michała Anioła, Leonarda czy Rafa­ ela. Namalował znaczną liczbę portretów władców 1 książąt, a ponadto wiele płócien o różnorodnej te­ matyce. Danae to arcydzieło z cyklu obrazów mitolo­ gicznych wykonanych dla hiszpańskiego monarchy Filipa II. Scena miłosnych zaślubin bogini z Zeusem, spływającym na nią pod postacią złotego deszczu, zachwyca nie tylko złocistą karnacją i pięknym kształtem ciała Danae, lecz przede wszystkim prze­ pyszną gamą kolorystyczną całego obrazu, przez sa­ mego artystę nazywanego „poezją”. 7. Posąg Lorenza Medici (wnuka Wawrzyńca Wspaniałego) z rodzinnego grobowca-mauzoleum we Florencji, dłuta Michała Anioła. Podejmując pracę nad tym dziełem w 1520 r., na polecenie papieża Leona X (stryja Lorenza), Michał Anioł był już słynnym arty­ stą (miał w swym dorobku m.in. posąg Dawida i wspa­

niałe freski na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej w Wa­ tykanie). Realizacja kaplicy grobowej z posągami Lo­ renza i Giuliana (brata papieża) oraz alegoriami pór dnia, ciągnęła się przez 14 lat. Wydarzenia polityczne z tego okresu — spustoszenie Rzymu przez wojska Ka­ rola V i zbrojne powstanie przeciw Medyceuszom we Florencji — były bolesnym przeżyciem dla wraż­ liwej, pełnej sprzeczności natury rzeźbiarza: W takiej niewoli i w takiej udręce W zwodnych nadziejach, w zagrożeniu duszy Wykuwać oto mam boskie postaci — skarżył się w napisanym wówczas wierszu. Wykuta w marmurze postać Lorenza oddaje wiernie przygnę­ bienie artysty, zwątpienie w wartość ludzkiego życia; pogrążona w głębokiej zadumie, wyraża gorycz prze­ mijania wszystkiego, co śmiertelne. 8. Perseusz Celliniego. Ustawiona przed Loggią dei Lanzi we Florencji, w sąsiedztwie Dawida Michała Anioła, rzeźba ta (z 1545—54 r.) reprezentuje już schyłkową fazę włoskiej sztuki renesansowej, zapo­ wiada zbliżający się barok. Postać Perseusza z antycz­ nego mitu, dumnie unoszącego w dłoni odciętą głowę Meduzy, jest ciężka, masywna, o szczegółach opraco­ wanych nazbyt dekoracyjnie, jubilersko. Cellini był przede wszystkim złotnikiem, ale i jako rzeźbiarz zdobył niepośledni rozgłos. Po wykonaniu brązowego popiersia bankiera i mecenasa sztuki Binda Altoviti, sam Michał Anioł wyraził podziw dla talentu artysty, pisząc doń: „Znałem was przez tyle lat jako najlep­ szego złotnika, o jakim słyszano kiedykolwiek, teraz będę musiał uznać w was znakomitego rzeźbiarza.” 9. Tempietto, przy kościele San Piętro in Montorio w Rzymie, zbudowane przez Bramantego w 1502 r. Tę niewielką świątyńkę, nazywaną niekiedy „powiększonym relikwiarzem”, uważa się za pierwsze dzieło architektury dojrzałego renesansu i bodaj za najbardziej konsekwentny przykład transpozycji form antycznych budowli centralnych. Zwartość bryły i har­ monijność jej elementów, na które składa się pierś­ cień okalających rotundę dorycko-toskańskich ko­ lumn, belkowanie i kopuła, przydają małej świątyńce cech monumentalnej budowli. Tempietto było jednym z pierwszych dzieł Bramantego po jego przybyciu do Rzymu z Mediolanu, gdzie wsławił się m.in. przebu­ dową gotyckiego kościoła Santa Maria delle Grazie. W Mediolanie zetknął się też z Leonardem, którego koncepcje centralnej architektury mogły wywrzeć nań

poważny wpływ. Świadczy o tym nie tylko Tempietto, ale także plany największego przedsięwzięcia Bramantego, przebudowy bazyliki Sw. Piotra (która zresztą wzniesiona została przez następców, m.in. przez Rafaela i Michała Anioła, według innych już koncepcji). 10. Palazzo Strozzi we Florencji, wzniesione w latach 1489—1507 przez Benedetta da Maiano i Cronakę. Budowla ta stanowi najdoskonalszy przykład ostatecznie już wypracowanego typu renesansowego pałacu miejskiego, typu, który kilkadziesiąt lat wcześ­ niej zapoczątkował Brunelleschi, a rozpowszechnił Michelozzo. We wszystkich swych elementach podpo­ rządkowana ścisłym proporcjom, jednolita kompozy­ cyjnie jako całość, tworzy regularny czworobok mu­ rów otaczających prostokątny, wewnętrzny dziedziniec arkadowy. Identyczne proporcje (oparte na zasadzie złotego podziału) wymiarów dziedzińca i elewacji ze­ wnętrznych zostały tu osiągnięte dzięki niemal dwu­ krotnemu poszerzeniu przęseł krużganków przy krót­ szych bokach. Układ wnętrz również cechuje re­ gularność i symetria. Właśnie dla swej niezwykłej regularności, doskonałości kompozycyjnej i piękna architektonicznych szczegółów Palazzo Strozzi nazywa­ ne bywało niekiedy „ósmym cudem świata”.

9.

„PODBOJ” EUROPY

L Katedra w Szybeniku (Jugosławia), budowa­ na z przerwami przez ponad sto lat (1431—1536) — wczesnorenesansowe dzieło miejscowego głośnego architekta Jerzego Dalmatyńczyka i Włocha Niccola Fiorentino. Wczesnorenesansowy charakter, z pewny­ mi elementami gotyku, nosi również pałac książęcy (zwany Pałacem Rektorów) w Dubrowniku, wzniesio­ ny w latach 1435—60 przy współudziale tegoż Jerzego Dalmatyńczyka. Miasta-republiki dalmatyńskiego wy­ brzeża Adriatyku, przeżywające w XV—XVI w. wielki rozkwit gospodarczy i uzależnione w znacznym stop­ niu od Wenecji, najwcześniej przejęły z Italii kulturę i sztukę renesansową, wzbogacając ją własnym wkła­ dem (np. znakomity rzeźbiarz renesansowy Ivan Duknoyić, znany jako Gioyanni Dalmata, działał nie tylko

we własnej ojczyźnie, ale zdobył też sławę m.in. w Rzymie i na dworze Macieja Korwina w Budzie). Ł Szpital Santa Cruz de Mendoza w Toledo (na ilustracji fragment fasady), zbudowany w latach 1504—14 przez architekta Enriąue Egasa. Jest to je­ den z pierwszych przykładów wczesnorenesansowej architektury hiszpańskiej, łączącej w sobie motywy włoskiego renesansu (np. arkady kolumnowe) oraz częściowo jeszcze gotyckie, z bogatą i niezwykle fi­ nezyjną ornamentyką rzeźbiarską, której autorem był Alonso de Covarrubias. Ten dekoracyjny styl, przy­ pominający jubilerskie techniki zdobnicze i typowy tylko dla Hiszpanii, nosi nazwę plateresco (plotera — hiszp.: jubilerski). Swoistość hiszpańskiej architektury renesansowej była wynikiem ścierania się wpływów sztuki mauretańskiej, niderlandzkiej (bo Karol V, ce­ sarz i zarazem — od 1516 r. — król Hiszpanii, wła­ dał również Niderlandami: stąd bliskie kontakty kul­ turalne obu krajów) i włoskiej, wpływów uwarunko­ wanych barwną i złożoną historią kraju. 3. Kaplica grobowa (na ilustracji wnętrza) wy­ bitnego mecenasa i humanisty, kardynała Tomasa Bakócza, przy katedrze w Esztergom, wzniesiona w 1506—7 r. (piękny ołtarz marmurowy wykonał w 1519 r. florentyńczyk Andrea Ferrucci). Jest to naj­ świetniejszy z zachowanych na Węgrzech przykładów architektury renesansowej. Na szczególną uwagę za­ sługuje wnętrze kaplicy, opracowane w czystym stylu toskańskim. Warto dodać, że Węgry były jednym z pierwszych (po Dalmacji i — oczywiście — Italii) krajów, w których rozwinęła się sztuka renesansowa. Stało się to już w drugiej połowie XV w., za pano­ wania Macieja Korwina. Wówczas przebudowane zo­ stały w nowym stylu m.in. zamki królewskie w Budzie i Wyszehradzie oraz niektóre rezydencje magnackie. Węgry wywarły też znaczny wpływ na kształtowanie się sztuki renesansowej w krajach sąsiednich, zwłasz­ cza w Polsce. Późniejsze panowanie Turków przyniosło, niestety, prawie całkowite zniszczenie większości re­ nesansowych obiektów. 4. Zamek Franciszka I w Chambord, z lat 1519-— —33, pierwsza we Francji renesansowa budowla wzniesiona od fundamentów, a nie jedynie zmoderni­ zowana, jak większość zameczków nad Loarą z tego czasu. Kształt obiektu, położonego w przepięknym parku, nie przypomina mimo to architektury Italii:

jedynie regularny rytm prostokątnych okien, podcie­ nia i detale kamieniarskie przypominają tu renesans włoski, natomiast strome dachy, wieżyczki, facjatki i masywne wieże cylindryczne — to elementy przejęte z żywej we Francji przez cały XVI w. tradycji gotyc­ kiej. Renesans we Francji rozpoczyna się w zasadzie od pierwszej ćwierci XVI w., kiedy to Franciszek I, urzeczony sztuką włoską w czasie wojen, które toczył w Italii, sprowadził do swego kraju wielu artystów włoskich (min. Leonarda, Giovanniego Battistę Rosso, Francesca Primaticcia). Obok nich wkrótce zasłynęli także i miejscowi twórcy, jak np. architekt Philibert Delorme, rzeźbiarz Jean Goujon czy malarze Jean i Franęois Cłouet, a symbioza sztuki włoskiej z ro­ dzimą tradycją gotycką dała w efekcie specyficzną, francuską odmianę sztuki renesansowej. 5. „Granowitaja Pałata”, czyli „Pałac Diamen­ towy” na moskiewskim Kremlu, wzniesiony w latach 1487—91 przez Włochów Marca Ruffo i Pietra Anto­ nia Solari. Nazwa budowli pochodzi od faktury ele­ wacji zewnętrznych, oblicowanych graniastymi, „dia­ mentowymi” blokami kamiennymi. W wielkiej kwa­ dratowej sali, ozdobionej malowidłami, późniejsi ca­ rowie odbierali po koronacjach hołd od bojarów. Wzniesienie renesansowego obiektu w Moskwie jest zjawiskiem interesującym i nietypowym, Odrodzenie nigdy bowiem nie objęło terenów Rusi, której kultura i sztuka aż do XVII w. rozwijała się w oparciu o włas­ ne i bizantyjskie tradycje. Skąd zatem Włosi i re­ nesansowa budowla na Kremlu? Otóż książę moskiew­ ski Iwan III Srogi, chcąc zabezpieczyć państwo przed Tatarami, podjął budowę twierdz i warowni. W tym celu sprowadził na Ruś słynących już w całej Euro­ pie architektów włoskich. Przy okazji wykorzystał ich do uświetnienia własnej siedziby. Obok „Granowitej Pałaty” Włosi rozbudowali i zmodernizowali na po­ czątku XVI w. mury kremlowskie, a ponadto architekt Aleoisio Novi wzniósł Sobór Archangielski, boloóczyk Aristotile Fieravanti zaś — Sobór Uspieński. Obydwa sobory są przykładami doskonałego połączenia ele­ mentów renesansowych (głównie dekoracyjnych) z ty­ powymi dla tradycyjnej architektury ruskiej. 6. Zamek wawelski, gruntownie przebudowany w latach 1502—36 przez Franciszka Florentczyka i Bartolommea Berrecciego — wspaniała rezydencja, podziwiana przez monarchów i książęta krajów ościen­ nych, a zarazem pierwsza w Polsce budowla rene­

sansowa. Tak wspaniałych krużganków arkadowych, jak na Wawelu, trudno by szukać — poza Italią — w całej Europie. Dekoracji wnętrz zamkowych również niejeden kraj mógłby nam pozazdrościć. Warto dodać, że pierwotnie zamek odznaczał się też prawdziwie tę­ czową gamą barw: błękitno-złote medaliony z wize­ runkami europejskich monarchów na elewacjach re­ prezentacyjnego drugiego piętra patrzyły spoza zielo­ nych kolumn krużgankowych, płaszczyzna dziedzińca barwiła się czerwienią nawierzchni z ubitego miału ceglanego, na stromych dachach przyciągała oczy sza­ chownica złotych, zielonych, czerwonych i błękitnych dachówek. Bona nie przywiozła nam renesansu; kiedy przybyła w 1518 r. do Krakowa, witały ją już dwa skrzydła przebudowanej rezydencji. Pierwszym wielkim mecenasem był sam Zygmunt Stary. Sprowadzeni przez niego (prawdopodobnie z Węgier) artyści toskańscy przeszczepili też na nasz grunt formy renesansowe najczystsze, florenckie. 7. Zamek Piastów śląskich w Brzegu (na ilu­ stracji dziedziniec według rekonstrukcji z XIX w.), gruntownie przebudowany w latach 1544—58 przez zespół budowniczych północnowłoskich pod kierun­ kiem Jakuba i Franciszka Parrów. Imponujący dziedzieniec krużgankowy (do dziś zachowały się tylkonieliczne detale) to wyraźny wpływ znacznie wcześ­ niejszej budowli wawelskiej. Elewacja frontowa, z bra­ mą ozdobioną rzeźbionymi portretami polskich książąt i królów piastowskich (m.in. kopie rycin z kroniki Miechowity), wskazuje na poczucie głębokiego przy­ wiązania fundatora, księcia Jerzego II, do tradycji ro­ dowej. Jerzy II, podobnie jak Zygmunt Stary, był też prawdziwym człowiekiem renesansu, humanistą i wiel­ bicielem kultury włoskiej; życie kulturalne i towa­ rzyskie na jego dworze, gdzie mówiło się głównie po włosku, przypominało atmosferę dworów w Ferrarzeczy Urbino. 8. Zamek w Dreźnie, przebudowany (z wyko­ rzystaniem elementów budowli gotyckiej) m.in. przez Hansa Kramera, według projektu (1547 r.) Caspara Voigta von Wierandt. Jest to bodaj najwcześniejszy obiekt renesansowy na terenie Niemiec. O ile malar­ stwo, reprezentowane m.in. przez sławnego Albrechta Diirera, rozkwitło tu wspaniale już na początku XVI w., to architektura rozwinęła się znacznie później, inspi­ rowana przy tym przez dwa różne ośrodki, co zade­ cydowało o odmienności form w budownictwie kra-

8

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

113

jów południowoniemieckich (gdzie działali już w pierw­ szej połowie XVI w. komaskowie — architekci i ka­ mieniarze z pogranicza włosko-szwajcarskiego) i północnoniemieckich (napływ, zresztą dopiero w drugiej połowie XVI w., architektów niderlandzkich). 9. Belweder, letnia rezydencja królewska na Hradczynie w Pradze, wzniesiona w latach 1536—63. Pierwsza kondygnacja, z galerią arkadową jakby przeniesioną wprost z Florencji, jest dziełem włoskich architektów Paola della Stella (projekt) i Giovanniego Spazio (wykonawstwo); druga, o bardziej klasycznym charakterze, wraz z interesująco ukształtowanym da­ chem, wybudowana została po dłuższej przerwie (spo­ wodowanej wielkim pożarem Pragi w 1541 r.) przez architekta pochodzenia niemieckiego Bonifaza Wohlmuta. Liczne późniejsze budowle na terenie Czech, zwłaszcza zamki i ratusze, noszą przeważnie cechy renesansu rodzimego i północnowłoskiego; ich twórca­ mi byli z reguły komaskowie. Budowniczych tych, reprezentujących nieco niższy poziom sztuki i rzadko wytrzymujących konkurencję w samej Italii, spotyka się w XVI w. powszechnie w środkowej Europie (Austrii, Niemczech, Czechach, na Morawach i Śląs­ ku), gdzie byli najczęściej inicjatorami architektury renesansowej. 10. Ratusz w Antwerpii, wzniesiony w latach 1561—65 przez Cornelisa Florisa, architekta niderlandz­ kiego, sławnego autora wzornika elementów i form architektonicznych, na którym opierano się w wielu krajach europejskich, m in. w Niemczech i Polsce. Wcześniejsze budowle w Niderlandach czy w ogóle w krajach północnych, do których wpływy włoskie docierały bardzo powoli, mają wprawdzie detale rene­ sansowe, lecz w zasadzie renesansowa architektura, przy tym o charakterze nader swoistym — masywna, przeładowana rzeźbiarską ornamentyką — pojawia się tu dopiero w drugiej połowie XVI w. Prezentowane we wzorniku Florisa dekoracyjne elementy architekto­ niczne, takie jak maszkarony, kartusze, motywy przy­ pominające ozdobne okucia metalowe, stały się nie­ zwykle typowe dla renesansowej architektury północnoeuropejskiej.

1. Piętro Aretino (1492—1556) 2. Bartolomeo Berrecci (ok. 1480—J537) 3. Benvenuło Cellini (1500—71; cytowany frag­ ment z jego pamiętnika: Benoenuta Celliniego żywot własny, dotyczy rzeźby Perseusz)

6. Andrea deł Verrocchio, Pomnik Bartolommea Colleoniego. 1479—88. Wenecja, plac przed kościołem Santi Gioyanni e Paolo

4. Bartolommeo Colleoni (1400—75; iL 6) 5. Albrecht Diirer (1471—1528) 6. Jan Kochanowski (1530—84) 7. Filippo Lippi (ok. 1406—69) 8. Lorenzino Medici (1514—48) — krewny Alessandra 9. Tycjan (ok. 1488—1576) 10. Jan Zamoyski (154i2—1605), kanclerz i hetman wielki koronny

11.

POMNIKI NAGROBNE

1. Nagrobek kanclerza republiki florenckiej Leonarda Bruniego — wybitnego humanisty i uczo­ nego — w kościele Santa Croce we Florencji. Pom­ nik ten (z lat 1444—47), jedno z najlepszych dzieł Ber­ narda Rossellina, stanowi typ rzeźbiarsko-architektonicznego nagrobkaj naśladowany później przez licz­ nych artystów renesansowych, także poza Italią. Zmarły, spoczywający jakby we śnie, na klasycznie ukształtowanym sarkofagu wewnątrz niszy, trzyma w dłoni główne dzieło swego życia, Historię Floren­ cji. M.in. za tę właśnie księgą władze republiki ucz­ ciły pamięć Bruniego pięknym nagrobkiem. 2. Nagrobek Carla Marsuppiniego, następcy Bruniego na stanowisku kanclerza republiki florenc­ kiej, również w kościele Santa Croce we Florencji, •wykonany w 1455 r. przez Desideria da Settignano. Układem kompozycyjnym pomnik ten nawiązuje do poprzedniego, różni się natomiast znacznie opracowa­ niem elementów dekoracyjnych; bogactwo szczegółów ornamentalnych, o finezyjnych, lekkich formach, na­ daje temu dziełu charakter hardziej malarski niż Tzeźbiarsko-architektoniczny. 3. Nagrobek papieża Innocentego VIII w bazy­ lice Sw. Piotra w Rzymie, wykonany w latach 1492— —98 przez Antonia del Pollaiuolo, doskonałego rzeż-

biarza, malarza, grafika i złotnika włoskiego. Dzieło to różni się już zdecydowanie od typu nagrobka wy­ kształconego we Florencji w połowie XV stulecia. Jest to tzw. nagrobek podwójny. W górnej partii odlana z brązu postać papieża siedzącego na tronie, z unie­ sioną do błogosławieństwa dłonią, robi wrażenie ży­ wej — jest aktywna, władcza. Tej części grobowca artysta przeciwstawił partię niższą, ukazującą zmar­ łego papieża leżącego na marach. 4. Nagrobek Filipa 1 Pięknego i Joanny Obłą­ kanej, znajdujący się w zamkowej kaplicy królews­ kiej w Grenadzie, wykonany w 1519 r. na zlecenie sy­ na królewskiej pary, cesarza Karola V, przez wczesnorenesansowego rzeźbiarza hiszpańskiego Bartolome Ordońeza. Pomnik ten nawiązuje swym charakterem do renesansowych nagrobków włoskich. Ordońez dłuż­ szy czas przebywał W Italii i tam zetknął się z dzie­ łami Michała Anioła, którego wpływ jest wyraźnie widoczny w wielu rzeźbach hiszpańskiego artysty. 5. Nagrobek Walentyny Balbiani z 1583 r. (obecnie w Luwrze), dzieło słynnego rzeźbiarza fran­ cuskiego, Germaina Pilona. W pomniku tym uwagę przykuwa oryginalne ujęcie postaci. Młoda jeszcze, urodziwa i pięknie odziana kobieta, półleżąc na sar­ kofagu, odkłada właśnie czytaną książkę i pogrąża się w głębokiej zadumie, nie zauważając nawet łaszą­ cego się do niej pieska. Zapewne myśli o znikomości kruchego życia... Potwierdza to płaskorzeźba na sar­ kofagu, ukazująca rozkładające się ciało zmarłej ko­ biety. Opracowanie szczegółów wskazuje, po raz pier­ wszy w tym właśnie dziele, na nawrót do naturaliz­ mu późnogotyckiego w rzeźbie francuskiej. (Na il.: fragment nagrobka). 6. Piętrowy nagrobek Zygmunta Starego i Zy­ gmunta Augusta w Kaplicy Zygmuntowskiej na Wa­ welu. Figury ostatnich Jagiellonów nie są dziełem jed­ nego artysty. Postać Zygmunta Starego, wspartego na łokciu, jakby za chwilę miał przerwać krótki odpo­ czynek i podnieść się z sarkofagu, prezentuje typ rzeźby nagrobkowej charakterystyczny dla rzymskich dzieł słynnego Andrea Sansovino. Twórcą figury Zyg­ munta Starego był prawdopodobnie Berrecci, co po­ twierdza umowa zawarta z artystą w 1539 r. w czasie prac wykończeniowych przy kaplicy. Podobna w uję­ ciu postać Zygmunta Augusta z 1573 r. jest nato­ miast dziełem Santi Gucciego, wybitnego artysty flo­

renckiego, którego długoletnia działalność w naszym kraju wywarła poważny wpływ na cłiarakter rzeźby i architektury polskiej końca XVI w. Santi Gucci zmontował też ostatecznie cały nagrobek, podnosząc sarkofag Zygmunta Starego ku górze, w dolnej niszy zaś umieszczając figurę Zygmunta Augusta. 7. Nagrobek biskupa Filipa Padniewskiego w katedrze wawelskiej, wykonany w latach 1572—75 przez znakomitego polskiego rzeźbiarza renesansowe­ go — Jana Michałowicza z Urzędowa, dla wybitnego talentu zwanego przez współczesnych „polskim Praksytelesem”. Ten piękny, obficie pokryty dekoracją rzeźbiarską pomnik jest przykładem dojrzałej już twórczości artysty. Postać biskupa, sportretowana z dużym realizmem, układem powtarza rozpowszech­ niony w Polsce sansowinowski typ rzeźby nagrobko­ wej. Czerpiąc z doświadczeń swych włoskich nauczy­ cieli, Michałowicz potrafił jednak wypracować własny styl. Artysta wykonał również wiele innych pomników nagrobnych (m.in. biskupów: Benedykta Izdbieńskiego w Poznaniu, Andrzeja Zebrzydowskiego w katedrze wawelskiej, prymasa Jakuba Uchańskiego w Łowiczu), a także działał jako architekt. 8. Nagrobek Barbary z Tęczyńskich Tarnow­ skiej (żony hetmana) w katedrze tarnowskiej. Sarko­ fag z figurą zmarłej wykonany został przez Włochów z warsztatu Berrecciego, po 1526 r. W porównaniu np. z bogato dekorowaną obudową nagrobka Filipa Pad­ niewskiego w katedrze wawelskiej pomnik Tarnow­ skiej zaprojektowany został z urzekającą prostotą, a i sama postać zmarłej zachwyca czystością i szla­ chetnością formy rzeźbiarskiej. 9. Piętrowy nagrobek wojewody Andrzeja Gór­ ki i jego żony w katedrze poznańskiej, wykonany w 1576 r. przez mediolańczyka Hieronima Canavesiego. Dzieło to wnosi już do renesansowej rzeźby na­ grobkowej w Polsce elementy manieryzmu, zwłaszcza w zastosowanych tu motywach dekoracyjnych zaczer­ pniętych ze wzorów niderlandzkich, np. w kartuszach herbowych czy owalnych i kwadratowych płycinach zacierających konstrukcyjną statyczność pilastrów i gzymsu. 10. Nagrobek Stefana Batorego w katedrze wa­ welskiej, wykonany na zamówienie jego żony Anny Jagiellonki w latach 1594—95 przez Santi Gucciego.

Pomnik Batorego jest już stylowo w pełni manierystyczny. Obudowa niszy, przeładowana elementami dekoracyjnymi, zatraca tu prawie zupełnie charakter architektoniczny, a i figura monarchy opracowana zo­ stała nazbyt dekoracyjnie, płasko, z nienaturalnym skrętem ciała i ruchliwymi, dynamicznymi kontura­ mi szat Z wielkiej liczby nagrobków, rzeźb i budowli przypisywanych dziś Gucciemu na podstawie analizy stylistycznej, nagrobek Batorego jest jedynym dzie­ łem sygnowanym przez samego artystę.

12.

VITAE YIRORUM ILLUSTRIUM

1. Giovanni Boccaccio. Wcześniejsze biografie z XIV w. na ogół sprowadzały się do wywodów ge­ nealogicznych i prezentacji faktów z życia opisywa­ nych postach Żywot Dantego był pierwszą biografią omawiającą nie tylko życie i twórczość genialnego poety. Napisany z prawdziwą swadą literacką, oddaje też znakomicie osobowość i psychikę Dantego. Rozgo­ ryczony tym, że prochów poety, mimo starań, nie sprowadzono do Florencji i chcąc podkreślić sławę zmarłego, pisał Boccaccio, że Dante pozostał w Ra­ wennie „między prastarymi grobowcami cesarzy i świę­ tych, w towMzystwie zaszczytniejszym niż ty, o, oj­ czyzno, mogłabyś mu ofiarować”. 2. Filippo Villani. Autor — prawnik z wykształ­ cenia i zawodu — dał w tym dziełku (napisanym pod koniec XIV w.) zbiór biografii znakomitych florentyńczyków, ludzi różnorodnej profesji: artystów, pisa­ rzy, lekarzy, prawników, wodzów i innych sławnych osobistości, zarówno dawniejszych, jak i sobie współ­ czesnych. Krótkie charakterystyki mają tu wartość nie tylko faktograficzną — oddają też nader przeko­ nywająco cechy zewnętrzne i duchowe walory opi­ sywanych postaci. 3. Silvio Enea Piccolomini — od 1458 r. papież Pius II — wybitny humanista, protektor uczonych i artystów, sam świetny poeta (uwieńczony laurem w 1442 r. przez cesarza Fryderyka III) i pisarz histo­ ryczny. Jego Komentarze... (wydane dopiero w 1584 r.), mające w znacznym stopniu charakter autobiograficz­

ny, stanowią cenne źródło informacji o życiu wybit­ nych Włochów współczesnych autorowi i — dzięki zna­ komitym, trafnym charakterystykom — frapującą lek­ turę. 4. Kallimach. Zycie i obyczaje Grzegorza z Sa­ noka to pierwsza prawdziwie renesansowa biografia poświęcona polskiemu humaniście. Napisana pod ko­ niec 1476 r., zapoczątkowała w Polsce ten gatunek lite­ racki, później reprezentowany u nas dosyć bogato. Dzieło to stanowi zarazem jedyne obszerniejsze źródło wiadomości o Grzegorzu z Sanoka, którego twór­ czość, oprócz skromnych fragmentów, nie zachowała się do naszych czasów. Kallimach, który po ucieczce z Rzymu prawie trzy pierwsze łata pobytu w Polsce spędził na dworze Grzegorza w Dunajowie, serdecznie tam podejmowany, biografią tą pragnął wywdzięczyć się swemu opiekunowi. 5. Giorgio Vasari — malarz, architekt (zapro­ jektował pałac Uffi2 i we Florencji, sławną dziś gale­ rię sztuki), teoretyk i historyk sztuki. Jego Vite... (wy­ dane w 1550 r.) — obok rozważań teoretycznych 0 sztuce prezentujące około 200 znakomicie skreślo­ nych życiorysów artystów włoskich od XIII do poło­ wy XVI w. — to prawdziwa kopalnia 'wiadomości, cenne do dziś źródło naukowe. Na uwagę w tych bio­ grafiach zasługuje także doskonała, krytyczna anali­ za opisywanych przez autora dzieł sztuki, np. słyn­ nej Mony Lizy Leonarda. Właśnie w Żywotach... Vasariego po raz pierwszy pada słowo rinascita (odro­ dzenie) na określenie sztuki renesansu. 6. Prawdopodobnie Stanisław Górski, historyk 1 sekretarz królowej Bony, ściśle związany z dworem królewskim i elitą humanistów skupionych wokół osta­ tnich Jagiellonów. (Niektórzy upatrują autora biogra­ fii w kardynale Stanisławie Hozjuszu). Ten rzetelnie opracowany życiorys, przedstawiający w szczegółach życie i działalność biskupa Piotra Tomickiego, wybit­ nego humanisty, protektora pisarzy i artystów, a przy tym świetnego dyplomaty, był owocem wieloletniej pracy Górskiego (jeśli to rzeczywiście on jest autorem) nad uporządkowaniem dokumentów kancelarii króle­ wskiej (częściowo zebranych -wcześniej przez Tomic­ kiego), które m.in. złożyły się na tzw. Acta Tomiciana — cenne dziś dla badań nad renesansem w Polsce. Górski był też autorem biografii Andrzeja Krzyckie-

go i — najprawdopodobniej — wielkiego marszałka ko­ ronnego, Piotra Kmity. 7. Stanisław Orzechowski. Napisany piękną pol­ szczyzną, życiorys ten (z 1561 r.) wynosi, może nawet nieco przesadnie, sławę czynów wojennych i talent polityczny możnowładcy, mecenasa i wybitnego wo­ dza, jakim niewątpliwie był hetman wielki koronny Jan Tarnowski. Biografia nie stanowiła jedynie hołdu dla hetmana; Orzechowski miał też wiele do zawdzię­ czenia Tarnowskiemu i innym magnatom, których po­ parcie ratowało go z niejednej opresji. Był przecież hetmański biografista — już jako proboszcz w Żura­ wicy — oficjalnym przeciwnikiem celibatu księży; w 1551 r. ożenił się, nie rezygnując z funkcji kościel­ nej; obłożony klątwą, wykorzystał życzliwą sobie jesz­ cze wówczas opinię szlachecką do walki o zdjęcie kląt­ wy przez Rzym. Występując raz z postulatami refor­ matorskimi wobec Kościoła katolickiego, to znów (i to aż nazbyt żarliwie) w jego obronie, stracił zaufanie zarówno hierarchii katolickiej, jak i różnowierców; zyskał •— popularność i sławę znakomitego pisarza-polemisty. 8. Autorstwo tej biografii (wydanej w latach 1567—68 u Wierzbięty w Krakowie), której pełny, a raczej prawie pełny tytuł brzmi: Żywot i sprawy poćciwego ślachcica polskiego Mikołaja Reja z Nagło­ wic [...], który napisał Andrzej Trzecieski, jego dobry towarzysz, który wiedział w szytki sprawy jego — wbrew pozorom nie jest zupełnie pewne. Trzecieski, znany poeta, był wprawdzie przyjacielem Reja i po­ dobnie jak tenże kalwinem, lecz styl i język Żywota jest tak wiernym naśladownictwem języka samego Reja, że niektórzy badacze skłonni są brać to dziełko za autobiografię twórcy Zwierciadła. Jakkolwiek rzecz się ma, Żywot zasługuje na szczególną uwagę; napisany w formie swobodnych, plastycznie i żywo nakreślonych opowiadań, zawiera bardzo dużo kon­ kretnych i dobrze udokumentowanych informacji o Reju. 9. Reinhold Heidenstein — zasłużony historyk, sekretarz i powiernik najtrudniejszych spraw dyplo­ matycznych Jana Zamoyskiego. Biografia, powstała w 1606 r., w rok po śmierci wielkiego kanclerza i het­ mana, przedstawia sylwetkę Zamoyskiego jako wybit­ nego polityka, wrodza i mecenasa — człowieka naj­ odpowiedniejszego do funkcji, które za życia pełnił.

Dziełko (złożone z trzech ksiąg) jest też doskonale udokumentowane i stanowi wartościowe źródło histo­ ryczne. W przedmowie doń biografista z dumą powo­ łuje się na zażyłą znajomość z Zamoyskim: „postano­ wiłem w tym króciutkim dziełku skreślić jego życie, które dzięki tyloletnlemu obcowaniu, mnie z pewnoś­ cią jest najlepiej znane”. Wcześniej jeszcze, w 1584 r., Heidenstein ogłosił drukiem Pamiętniki o wojnie mos­ kiewskiej, sławiącej Jego protektora jako wodza. Skłóceni z Zamoyskim Zborowscy zarzucili kanclerzo­ wi, że sam napisał tę rozprawę dla gloryfikacji swego imienia; sprawa oparła się nawet o sejm i choć roz­ strzygnięcie było dla Zamoyskiego pomyślne, jego in­ spiracja przy pisaniu Pamiętników... jest bardzo prawdopo dobn a. 10. Marcin Kromer — sekretarz i dyplomata Zygmunta Augusta, biskup warmiński, znakomity hi­ storyk. Historia o żałosnej przygodzie księcia finlandz­ kiego Jana... (1570) jest właściwie powieścią osnutą na tle życia królewicza szwedzkiego Jana Wazy (ojca Zygmunta III) i jego żony Katarzyny Jagiellonki (siostry Zygmunta Augusta). Jana Wazę, podejrzane­ go o tajne układy z Polską, wiele lat więził panujący w Szwecji brat, Eryk XIV. Wierna Katarzyna nie opuściła go, dzieląc z nim więzienie, w którym wy­ dała na świat późniejszego króla Polski, Zygmunta III. Powieść ta, ze względu na większą ścisłość histo­ ryczną niż walory literackie, słusznie może być uwa­ żana za utwór biograficzny.

13.

UWIELBIANIE STAROŻYTNOŚCI

1. Był najbardziej, obok Guarina z Werony i Poggia Braccioliniego, zapamiętałym zbieraczem sta­ rożytnych rękopisów. Jego księgozbiór liczył 800 to­ mów niezwykle cennych dzieł, w tym około 100 grec­ kich. Na ich zakup stracił cały swój majątek, żywiąc się tylko Chlebem, bobem i wodą (podawanymi wszak­ że przez ukochaną Benvenutę — drugą po starożyt­ nościach „pasję” Niccolego — w antycznych naczy­ niach!). Na szczęście cieszył się opieką Cosima Medici, który, sam będąc wielkim czcicielem antyku, nie tylko ratował go w biedzie, ale pokrywał także wy­

datki Niccolego związane z wyszukiwaniem i zakupem dzieł sprowadzanych często spoza Italii. Z. Na wznoszenie budowli (projektował, korzy­ stając z porad Albertiego, przebudowę Watykanu i całej otaczającej go dzielnicy, by przyćmić wspania­ łość antycznego Rzymu) i na kompletowanie księgo­ zbioru dzieł starożytnych. Próby realizacji pierwsze­ go celu przyniosły opłakane skutki, zdewastowano bowiem wiele starorzymskich pomników architektury, m.in. Circus Maximus i Koloseum, wykorzystując z nich ciosy i kolumny jako materiał budowlany. Dru­ gi cel natomiast wzbudza szczery podziw: poprzez agentów rozsyłanych po całej Europie wyszukiwał nie znane jeszcze rękopisy starożytnych pisarzy greckich i rzymskich i utrzymywał rzesze kopistów do przepi­ sywania tych dzieł (uchodząc z Rzymu w 1450 r. do Fabriano, przed szalejącą wówczas dżumą, tylko kopistów i uczonego grecystę Gk>vanniego Aurispę wziął ze sobą). Księgozbiór Mikołaja V, liczący kilka tysięcy tomów, stał się zalążkiem słynnej biblioteki watykańskiej. 3. Z nazwiskiem -wybitnego historyka, polemisty i słynnego zbieracza rękopisów autorów starożytnych, Poggia BracciolinL Ruiny klasycznych budowli Rzy­ mu, do którego przybył z Florencji na początku xy w., sprawiły na nim ogromne wrażenie; całymi dniami przebywał wśród nich, odczytując łacińskie napisy i oczyszczając marmurowe płyty z porostów i mchów. On pierwszy sporządził też dokładny inwentarz za­ bytków rzymskich — Urbis Romae descriptio (Opis miasta Rzymu) i skopiował teksty odczytanych przez siebie inskrypcji. W 1405 r. służył za przewodnika przybyłym tu, w celu studiowania zabytków starożyt­ nych, Brunelleschiemu i Donatellowi. Jemu zawdzię­ czamy też odnalezienie dzieł Kwintyliana (w podzie­ miach klasztoru w St. Gallen w Szwajcarii), frag­ mentów pism Cycerona, Lukrecjusza, Tertuliana i in­ nych pisarzy starożytnych. 4. Groteska — oranament złożony ze stylizowa­ nej wici roślinnej w połączeniu z motywami figural­ nymi i zwierzęcymi, stosowany w sztuce antycznej — zawdzięcza swą nazwę odkryciu zdobionych nią sta­ rożytnych malowideł w grotach (po włosku grotta •— grota, pieczara), a ściślej w podziemiach rzymskich ruin. Odkrycia dokonano rozkopując ruiny w cela zdo­ bycia materiału budowlanego dla nowo wznoszonych

pałaców. Znaleziono wówczas przypadkowo wiele zna­ komitych rzeźb antycznych, m.in. Apolla Belwederskiego i Laokoona. Tak więc dzięki tym pierwszym wy­ kopaliskom groteska zadomowiła się niebawem na do­ bre w sztuce renesansowej. 5. Rafaelowi powierzono odbudowę ważniej­ szych budowli starego Rzymu- Było to, oczywiście, przedsięwzięcie nie do zrealizowania, zważywszy ogromne koszty, przewyższające możliwości finanso­ we papieża. Na domiar złego Rafael zmarł po upływie kilku lat od chwili podjęcia gigantycznego zamierze­ nia (w 1520 r.). Obszerny list do Leona X, napisany przez artystę w chwili przygotowań do wielkiej od­ budowy, informuje o stanie starożytnych zabytków Rzymu w owym czasie. Rafael żarliwie domaga się w nim opieki nad niszczejącymi zabytkami i położe­ nia kresu nadal trwającemu dewastowaniu antycz­ nych budowli, które wykorzystywano jako materiał budowlany przy wznoszeniu nowych pałaców. Rafael był też twórcą koncepcji sporządzania dokumentacji i dokładnych pomiarów zabytków, wykonywania szczegółowych planów i przekrojów budowli. 6. Rozmiłowany w kulturze starożytnego świa­ ta, namiętnie poszukiwał i gromadził wszelkie ocalałe zabytki antyczne, a więc fragmenty tablic z inskryp­ cjami, monety, rysunki itp. Zapytywany, dlaczego tak się trudzi, odpowiadał: „By wskrzesić zmarłych”. Nie był jedynym zbieraczem starożytności. Odnajdywane posągi, relikty antycznej sztuki, wyblakłe manuskryp­ ty poczęli kolekcjonować możni świeccy i duchowni, zdobiąc nimi wpętrza swych rezydencji. Zbieractwu i kolekcjonerstwu ludzi Odrodzenia zawdzięczamy oca­ lenie od ostatecznej zagłady niejednego dzieła sztuki i kultury starożytnej. 7. Nieodzownym elementem audiencji, powitań dostojników, ślubów czy pogrzebów, były oracje, żywo przypominające wystąpienia senatorów i krasomów­ ców w czasach starożytnych. Oczywiście, w przemó­ wieniach tych roiło się od cytatów z literatury antycz­ nej, powoływano się w nich na imiona sławnych mę­ żów, wyliczano cnoty i piętrzono metafory. Niekiedy, zwłaszcza dla przyjmujących poselstwa, stanowiło to prawdziwą udrękę: Pius II, sam znakomity mówca (powiadano, że sztuce oratorskiej zawdzięczał tron pa­ pieski), musiał swego czasu wysłuchać po kolei wszyst­ kich członków licznego poselstwa, co zajęło kilka go-

dżin, każdy bowiem chciał się przed takim znawcą popisać, a Karol V gorzko wyrzucał sobie niezbyt rze­ telne opanowanie łaciny, nie mogąc zrozumieć zawiłej przenośni mówcy w czasie uroczystego powitania ce­ sarza w Genui. 8. Umiłowanie krasomówstwa — wyraz fascy­ nacji antykiem — znalazło odbicie nawet w kazaniach kościelnych owych czasów. Przynajmniej na terenie Italii niewiele różniły się one od oracji publicznych. Wygłaszali je bardzo często uczeni, humaniści, profe­ sorowie, zwłaszcza w niektóre dni świąteczne, podczas prymicji kapłańskich i powitań nowo mianowanych biskupów. Takie właśnie kazanie wygłosił w 1480 r., z ambony katedry w Como, sławny uczony Francesco Filelfo. Nawet wśród oficjalnych kaznodziejów na dworze papieskim w XV w. zdarzali się mówcy świeccy. 9. Za to, że z Arpinum pochodzili Cyceron i Mariusz, a ponadto ze względu na wciąż żywą pa­ mięć o tych sławnych mężach starożytnego Rzymu, których nazwiska niejednokrotnie nadal służyły miesz­ kańcom miasta za imiona chrzestne. Powód niewątpli­ wie... dostateczny — w każdym razie dostateczny do zrozumienia, jak bardzo papież-humanista miłował starożytność. 10. Łatwo się domyślić — od Platona! Nie było w tej genealogii ani krzty prawdy, ale snobistycznym „potomkom” wielkiego filozofa greckiego wystarczyło potwierdzenie faktu przez Francesca Filelfa, w jego obliczonym na zysk panegiryku sławiącym prawnika Teodora Plato. Jak głęboko Platowie byli przekona­ ni o swym starożytnym pochodzeniu, świetnie doku­ mentuje fakt, że po wykonaniu płaskorzeźby Platona w 1478 r. (w pałacu Magenta w Mediolanie), Giovan Antonio Plato śmiało dodał napis mówiący, że swój ród i talent wywodzi właśnie od tego filozofa. Nie był to przypadek odosobniony. Nawet Pius II Piccolomini i Paweł II Barbo z lubością przypisywali sobie po­ chodzenie od starożytnych; pierwszy dlatego, że no­ sił imię Eneasz (spotykane często wśród Piccolominieb!), a drugi dlatego, ii wystarczyło mu dodać do nazwiska Aheno-, by spokrewnić się z rzymskim roidem Ahenobarbów (z pochodzenia był Niemcem).

14.

CZAR PRZYRODY

1. Angelo Poliziano. Fragment ten pochodzi z jego poematu Giostra (Turniej). Utwór miał opiewać, w formie mitologicznej opowieści, zwycięzcę w turnie­ ju, Giuliana Medici, brata Wawrzyńca Wspaniałego. Nie został jednak ukończony, Giuliano zginął bowiem w wyniku spisku uknutego przez Pazzich — rywali Medyceuszów. Cytowany tu fragment ukazuje scenę narodzin Wenus, mającej nakłonić bohatera poematu do walki w obronie barw cudnej Simonetty. Scena ta, rozgrywająca się na płaskorzeźbie ozdabiającej bramę cypryjskiego pałacu bogini, oczywiście pałacu istnie­ jącego tylko w poemacie, posłużyła Botticellemu za te­ mat obrazu Narodziny Wenus (iL 7). Z. Sławny Ludoyico Ariosto, poeta ściśle zwią­ zany z dworem Estów, autor licznych komedii, sone­ tów, kancon, elegii i głośnego dzieła — Orland szalo­ ny — poematu opiewającego, na kanwie walk Karola Wielkiego z Saracenami, miłosne przygody pary bo­ haterów: Angeliki i Orlanda. Właśnie z tego poematu pochodzi cytowany fragment, opis uroczej polany, na której zatrzymał się Orland poszukujący ukochanej i płochej Angeliki, zbiegłej z Saracenem Medorem. 3. Pierre de Ronsard, największy poeta fran­ cuski doby Odrodzenia, założyciel grupy poetyckiej pod nazwą Plejada (stworzonej na wzór grupy grec­ kich poetów aleksandryjskich). Subtelne piękno róży i tajemnice jej urody zaczarowane w tych dwu stro­ fach, pochodzą z jednego spośród licznych sonetów Ronsarda. Spod pióra tego poety wyszły też piękne li­ ryki miłosne (zbiór Les amours), hymny (zbiór Hym7ies) oraz rozprawa o sztuce poetyckiej (L’art ■poetiąue franęais). 4. Rćmy Belleau, jeden z najwybitniejszych obok Ronsarda poetów francuskich w czasach renesan­ su i również członek Plejady. Niezrównany opis wios­ ny w cytowanym fragmencie jego wiersza Kwiecień wypływa nie tylko z trafności słów, ale i z melodyjnej rytmiki, nowatorskiej wersyfikacji. Wydoskonalenie języka narodowego, wprowadzenie do poezji nowych gatunków literackich, jak elegia, oda, sonet, epigra­ mat, było głównym celem poetów Plejady, do której

^ O

gs

wjj .o

G et ^3-

nj/ Wenus. Ok. 1485. Florencja, Galleria degll Ufflzi

I> K £

należeli, prócz Ronsarda i Belleau, Joachim Du Bellay, Jean-An toinę de Balf, Pontus de Tyard, Etienne Jodelle i Jean Daurat. 5. Najgłośniejszy renesansowy poeta Portugalii, Luiz Camóes. Opis wysp Dalekiego Wschodu, egzo­ tycznych ptaków, drzew, roślin, wyjęty został z jego poematu Luzjada (tytuł oznacza potomków synów Luza, legendarnego założyciela Luzytanii, czyli Portu­ galii), poświęconego portugalskim żeglarzom-odkrywcom, zwłaszcza Vasco da Gamie, odkrywcy drogi morskiej do Indii. Ta narodowa epopeja powstała w trudnych latach tułaczki autora: wplątany w sieć intryg na dworze królewskim, Camóes zesłany został do Estremadury; w wyprawie przeciw Maurom stracił oko; w 1553 r. wyjechał do odkrytych przed półwie­ czem i częściowo skolonizowanych już przez Portu­ galię Indii; zwiedził Chiny i Mozambik. Oprócz Luzjady napisał również wiele wierszy lirycznych. Sławny hiszpański komediopisarz Lope de Vega nazywał go „księciem poetów”. 6. Wybitny poeta węgierski dojrzałego renesan­ su, Balint Balassi, twórca węgierskiej liryki świeckiej. Gorący patriota, wiele wierszy poświęcił życiu rycerzy swego kraju, walczących na kresach państwa z tu­ reckim najeźdźcą. Z utworu o takiej właśnie tema­ tyce: Pieśń na chwalę rycerzy kresowych, pochodzi prezentowana tu strofa, oddająca niezwykle sugestyw­ nie wiosnę na węgierskiej puszcie. Balassi trzykrotnie bawił w Polsce, w ostatnich latach panowania Zyg­ munta Augusta i za Batorego. 7. Ten liryczny monolog z księżycem, przyja­ cielem zakochanych, jest fragmentem wiersza Philipa Sidneya — znakomitego angielskiego poety i prozaika okresu elżbietańskiego. Wykształcony humanista, autor Arkadii, sonetów miłosnych, romansu pasterskiego pro­ zą Astrophel and Stella oraz Obrony poezji — teore­ tycznej rozprawy o poezji angielskiej, uchodził też za ideał renesansowego rycerza-dworzanina. Zmarł z ran odniesionych w bitwie z Hiszpanami. 8. Edmund Spenser, również angielski poeta re­ nesansowy, autor m.in. cyklu sonetów miłosnych Amoretti i hymnów opiewających własne zaślubiny tudzież różne uroczystości dworskie. Kwiat „w barwy odziany jarzące”, wyjęty tu z hymnu Piękność ziemska, nie budzi wprawdzie u autora takich wzruszeń, jak

9. W tym wypadku podpowiedz jest na pewno zbyteczna. Fraszkę Jana Kochanowskiego Na lipę zna każdy uczeń. Jakże inny tu, niż we francuskiej czy angielskiej poezji, klimat: swojski, znajomy. Rozło­ żysta lipa spod czarnoleskiego dworku poety sama za­ prasza w gościnę, w cień swej korony. Uwiecznił ją Kochanowski w innych jeszcze fraszkach — była wszak często jego natchnieniem od chwili, kiedy po latach podróży zagranicznych oraz pobytu na dworach kró­ lewskim i magnackich osiadł na stałe w rodzinnej po­ siadłości. 10. I jeszcze jeden prześliczny obraz rodzinne­ go pejzażu — fragment z Żywota szlachcica we wsi Andrzeja Zbylitowskiego. Obok twórczości poetyckiej (głównie panegirycznej) tłumaczył również Zbylitowski literaturę starożytną (przełożył fragment Metamorfoz Owidiusza). Po studiach zagranicznych i pobycie na dworze Batorego, a następnie Zygmunta III, osiadł pod koniec XVI w. we własnym dworku w Zbylitowskiej Górze nad Dunajcem, pędząc już do śmierci ży­ wot ziemianina.

1 5 . WOJNA I TECHNIKA 1. Trudno dziś ustalić konkretną datę. Działo wynaleziono prawdopodobnie w Niemczech już na po­ czątku XIV w., ale przez długi czas nie było ono bro­ nią skuteczną. Kronikarz z Ulm w 1380 r. taką oto zanotował informację: „Przybył jakiś rycerz i obiegł miasto i strzelał doń z grzmiących dział. Szkód nie było.” Po kilkudziesięciu latach sytuacja uległa jed­ nak radykalnej zmianie — armaty zostały udoskona­ lone tak dalece, że niebawem wyłoniła się koniecz­ ność zmiany całej dotychczasowej taktyki prowadze­ nia wojen oraz fortyfikowania miast i zamków. Naj­ lepszą artylerię mieli Turcy. Mehmed II zdobył Kon­ stantynopol w dużej mierze dzięki artylerii, a zwłasz­ cza dzięki jednej armacie, która miała podobno lufę

9

500 z a g a d e k z e p o k i r e n e s a n s u

129

0 średnicy otworu ok. 120 cm i wyrzucała kamienny pocisk o wadze ponad 300 kg! Rozpowszechnienie się w całej Europie artylerii, dysponującej już różnymi rodzajami dział (bombardy — il. 8, moździerze, hau­ bice, kartauny, armaty, kolubryny), nastąpiło dopiero w XVI w. 2. Dzięki doskonałym pancerzom osłaniającym od stóp do głów zarówno wojowników Mediolanu, jak 1 Florencji. Mimo długiej i zaciekłej walki, przeciw­ nicy nie byli w stanie zadać sobie śmiertelnych ran. W pierwszej z bitew, na terenie rozmokłym od desz­ czów, zwyciężyli mediolańczycy, nie tracąc nikogo „z wyjątkiem — jak pisze Machiavelli w Historii Flo­ rencji — Ludovica degli Obizi oraz dwóch z jego lu­ dzi, którzy spadłszy z koni utonęli w grzęzawisku” na skutek ciężaru uzbrojenia; pod Anghiari zwycię­ żyli dla odmiany florentyńczycy, tracąc jednego tyl­ ko człowieka, stratowanego po upadku z konia, po­ nieważ ciężka zbroja nie pozwoliła mu podnieść się z ziemi. Mimo wprowadzenia broni palnej w XV— —XVI w. zbroje, i to bardzo ciężkie, były jeszcze dłu­ go w użyciu; dopiero od XVII w. zaczęto się ich stop­ niowo wyzbywać. 3. Cesarz Maksymilian I, świetny znawca spraw wojskowych 1 reorganizator armii, jakkolwiek potęgę Habsburgów ugruntował nie tyle dzięki zwycięstwom militarnym, ile przez dyplomatyczne małżeństwa swych dzieci i własne posażne ożenki. W miarę roz­ woju artylerii malało znaczenie jazdy, którą z więk­ szym pożytkiem zastępowała piechota, zwłaszcza przy zdobywaniu i obronie twierdz. Pułki lancknechtów, zorganizowane przez Maksymiliana pod koniec XV w., były pierwszą formacją nowożytnej piechoty; żołnie­ rzy uzbrojono w długie piki lub halabardy oraz w mie­ cze i rusznice, pozbawiono natomiast ciężkich i nie­ wygodnych pancerzy. W czasie bitew lancknechci na­ cierali w zwartych, regularnych czworobokach, a ciąg­ łość ognia z broni palnej (ładowało się ją bardzo dłu­ go) zapewniał im manewr tzw. kontrmarszu: po od­ daniu strzału żołnierze pierwszego szeregu odchodzili do tyłu dla załadowania rusznic, a ich miejsce zaj­ mował następny szereg. 4. Pewności w tej sprawie nie ma do dziś. Jed­ ni przypisują pierwszą śluzę Niderlandczykom, którzy mieli ją zbudować już w 1373 r., inni sądzą, że stało się to we Włoszech, konkretnie w Mediolanie, ok.

Bombarda. 1507. Warsztat Petera Loffler a w Innsbrucku. Wiedeń, Zbrojownia

1438 r., a twórcami owej konstrukcji byli włoscy inży­ nierowie Filippo z Modeny i Fioravante di Bologna. W połowie XV w. już wielu architektów włoskich zajmowało się budową śluz kanałowych, za najsłyn­ niejszego uchodził jednak inżynier Bertola da Novate. Problemu konstrukcji śluz nie pominął także, w swym dziele Ksiąg dziesięć o sztuce budoioania, wszechstron­ ny Alberti. Udoskonalaniem konstrukcji śluzy zajmo­ wał się również Leonardo i wielu innych mistrzów Odrodzenia. Doniosłości tego wynalazku nie ma, jak sądzę, potrzeby udowadniać. 5, Polski budowniczy, Erazm z Zakroczymia, w latach 1568—73, z polecenia Zygmunta Augusta. Most ten, łączący Warszawę z Pragą (na wysokości dzisiejszej ul. Mostowej), miał Ok. 500 m długości i 6 m szerokości, wspierał się na 18 podporach stałych utwierdzonych na potężnych palach dębowych (wbi­ janych katarami, które podnosiło podobno stu ludzi) i umocnionych potężnymi izbicami. Przedsięwzięcie pochłonęło ponoć kolosalną wówczas sumę 100 tysięcy czerwonych złotych polskich, ale też i sławę szeroką przyniosło renesansowej technice polskiej: „Zygmunt August — pisał w VI księdze słynnego dzieła Theatri praecipuarum totius mundi urbium (Kolonia 1617) Georgius Braun — zbudował na Wiśle most drewnia­ ny, długi stóp 1150, który tak długością, jak i wspa­ niałością widoku w całej Europie prawie nie miał sobie równego, podziw powszechny wywoływał...” Po­ żytku, jaki most dawał społeczeństwu, kwestionować nie sposób, nic więc dziwnego, że most uwieczniali na­ wet poeci. Jan Kochanowski w poświęconej mu fraszce napisał żartobliwie, że bawiąc w Warszawie, mógł wreszcie zaoszczędzić na promie, który do tej pory był jedynym środkiem przeprawy przez Wisłę. 6. W Holandii wiatraki służyły do walki z ży­ wiołem morskim, niezwykle groźnym dla znacznego obszaru tego kraju, położonego poniżej poziomu mo­ rza. Holendrzy od wieków prowadzili nieustanną walkę o zabezpieczenie lądu przed wylewami, sypiąc groble i kopiąc kanały odwadniające. Od XV w. do walki tej wprzęgli właśnie wiatraki, które, wykorzy­ stując siłę wiatru, uruchamiały pompy do usuwania wody z polderów, tj. terenów oddzielanych groblami od morza, osuszanych i odsalanych. W ten sposób, skrawek po skrawku, wydzierano morzu coraz nowe tereny pod uprawę. Wiatrakom zawdzięcza więc Ho­ landia wiele. Stały się też charakterystycznym ele-

7. Od pierwszych lat XVI w., przez prawie trzy kolejne stulecia. Oczywiście, nie służyły one bynaj­ mniej do jedzenia, bo nazwę wzięły tylko od kształtu jaja. Były to zegarki wielkości dzisiejszego budzika, 0 jednej wskazówce, uruchamiane sprężyną. Pierwsze „jajo norymberskie” skonstruował Peter Heniem z Norymbergi, na początku XVI w. Ze względu na wiel­ kość (choć, oczywiście, były one rewelacyjnie małe w porównaniu z wcześniejszymi zegarami-„machinami”), noszono je na łańcuszku na szyi. Było to trochę kłopotliwe, o czym świadczą najlepiej słowa Maksy­ miliana I Józefa, władcy Bawarii z przełomu XVIII 1 XIX w., który mawiał o „jajach norymberskich”: „Jeśli pragniesz mieć kłopoty, kup zegarek”. 8. Z wprowadzeniem artylerii skończyła się uży­ teczność murów i wież gotyckich zamków. Ciężkie kule żeliwne kruszyły je z łatwością: już w 1414 r. ele­ ktor brandenburski potrafił w ciągu dwu dni zburzyć zamek pewnego zbuntowanego wasala. Zaczęto więc myśleć o nowym systemie obwarowań. Włoscy inży­ nierowie i architekci XV i XVI stulecia, m.in. Fran­ cesco di Giorgio Martini, Michele Sanmicheli, Antonio da Sangallo starszy, a nawet wielki Leonardo, opra­ cowali typy fortyfikacji bastionowych, o niskich, lecz masywnych murach, zamykających najczęściej pole 0 kształcie regularnego wieloboku, umocnionych na narożach potężnymi bastejami z płaskimi platforma­ mi pod działa. Krzyżowy ogień armatni z tych bastei uniemożliwiać miał nieprzyjacielowi podejście do kur­ tyn, czyli odcinków muru między narożnikami. Twier­ dzę taką, z zabudowaniami dla załogi lub nawet z pa­ łacem wewnątrz obwarowań, chroniły dodatkowo fosy 1 wały ziemne. 9. Zamość — stolica rozległych dóbr hetmana i kanclerza Jana Zamoyskiego — nie tylko obwarowa­ ny został zgodnie z najnowszymi osiągnięciami wło­ skiej sztuki fortyfikacyjnej Odrodzenia, ale i zbudo­ wany od fundamentów, jako wzór miasta idealnego z regularną szachownicą ulic, kwadratowym rynkiem na przecięciu się dwu głównych arterii i rezydencją fundatora na osi założenia urbanistycznego. Tak roz­ planowaną zabudowę miasta zamknął wielobok po­ tężnej fortyfikacji bastionowej, która jeszcze po pięć-

dziesięciu latach skutecznie wytrzymała oblężenia wojsk Bohdana Chmielnickiego, a następnie Karola X Gustawa w czasie szwedzkiego „potopu”. Całe to przedsięwzięcie — jedno z nielicznych w ówczesnej Europie — zaprojektował włoski architekt Bernardo Morando w 1579 r., a w ciągu kilkunastu lat projekt został zrealizowany. Podobnym, choć nie tak świet­ nym przykładem miasta renesansowego w Polsce by­ ła Żółkiew, wybudowana również od fundamentów dla hetmana Żółkiewskiego (prace rozpoczęto ok. 1594 r.) przez włoskiego architekta Pawła zw. Szczęś­ liwym. 10. Towarzysząc florentyńczykom jako inżynier wojskowy, Brunelleschi wpadł na interesujący pomysł zmiany, przez wykopanie odpowiedniego kanału, biegu rzeki Serchio i otoczenia jej wodami warownej Lukki, aby pozbawić obrońców możliwości zaopatrywania się z zewnątrz. Projekt — godny talentu renesansowego mistrza — został przyjęty i z niemałym trudem zre­ alizowany, woda odcięte Lukkę od świata. Skutek mo­ zolnego przedsięwzięcia okazał się jednak zbawienny dla oblężonych, kanał wodny uniemożliwiał bowiem florentyńczykom szturmy na miasto, a nie zaszkodził obrońcom, którzy wbrew przypuszczeniom oblegają­ cych byli całkiem nieźle zaopatrzeni. Straciwszy sporo czasu, wojska florenckie wróciły do domu, pozosta­ wiając lukkańezykom w niezamierzonym prezencie piękną fortyfikację.

16 .

PATRIOTYZM I POLITYKA

1. „Nie umiem jeszcze stawiać własnej korzyś­ ci nad bezpieczeństwem całych Włoch." Wawrzyniec Wspaniały był jednym z nielicznych władców w re­ nesansowej Italii, którzy w obliczu zewnętrznego za­ grożenia zdawali sobie sprawę z tragicznych na­ stępstw, jakie sprowadzić mogły nieustanne walki ry­ walizujących ze sobą republik i rodów arystokratycz­ nych: „dałby Bóg — kontynuował swą odpowiedź — aby królom francuskim nigdy nie przyszło na myśl próbować swych sił w tym kraju! Jeśli do tego doj­ dzie, Włochy będą stracone”.

2. Podległa papiestwu Romania — państewko sąsiadujące z Wenecją — cierpiąc nadmierny ucisk za pontyfikatu Leona X, szukała wszelkich sposobów, by dostać się pod panowanie zamożnej Wenecji. Wenecjanie nie śpieszyli sią jednak z zajęciem tej pro­ wincji, uwikłałoby ich to bowiem w konflikt z pa­ piestwem i to w porze najmniej odpowiedniej, bo w obliczu groźby wkroczenia Turków do nadadriatyckiej Raguzy (pozostającej pod wpływami Wenecji). Nie mogąc korzystnie „sprzedać” swej niepodległości, oby­ watele Romanii postanowili szantażować papieża. Ich przedstawiciel tak oto wystąpił przed kardynałem Giuliem Medici — legatem papieskim w stolicy Ro­ manii — Rawennie: „Monsignore, prześwietna repu­ blika wenecka nie chce nas wziąć pod swe rządy, obawiając się zatargów z Kościołem; gdy jednak Tur­ cy wkroczą do Raguzy, oddamy się im dobrowolnie.” Należy chyba sądzić, że to oryginalnie „patriotyczne” wyznanie było w istocie tylko śmiałym manewrem dyplomatycznym. 3. Ten głośny despota, dążący do połączenia w swym ręku pontyfikatu z silną władzą świecką, nie miał nic przeciwko temu, żeby Wenecję —• najwięk­ szą w Italii potęgę — zawojowali pogańscy Turcy. Popierał nawet przez swych agentów w Konstantyno­ polu podobne zabiegi mediolańskiego władcy Lodovica il Moro. Zbiegłego do Włoch, po nieudanej próbie zamachu stanu, brata sułtana Bajazyta II, księcia Dżema, przez wiele lat trzymał w więzieniu, w za­ mian za sowitą coroczną opłatę z rąk tureckiego władcy. Moralności chrześcijańskiej istotnie trudno byłoby się spodziewać po tym papieżu — ojcu Cezara i Lukrecji Borgiów, miłości do Włoch również, był bowiem Aleksander VI Hiszpanem, dziwić się jednak wypada jego politycznej krótkowzroczności 4 . Autor tego znakomitego dzieła, przedstawia­ jącego w oparciu o rzetelny materiał źródłowy histo­ rię Polski od czasów najdawniejszych po rok 1480 (rok swej śmierci), z gorącym patriotyzmem pisze przy da­ cie zakończenia wojny trzynastoletniej: „czuję niema­ łą pociechę z ukończenia wojny pruskiej, z odzyskania krajów, z dawna od Królestwa Polskiego odpadłych, z przyłączenia Prus do Polski, bolało mnie to bowiem, że Królestwo Polskie szarpały dotąd i rozrywały roz­ maite ludy i narody; teraz szczęśliwym mienię siebie i swoich współczesnych, że oczy nasze oglądają połą­ czenie tych krajów ojczystych w jedną całość; lecz był­

bym szczęśliwszy, gdybym doczekał za łaską bożą od­ zyskania i zjednoczenia z Polską Śląska, ziemi lubus­ kiej i słupskiej; z radością zstępowałbym do grobu i słodszy miałbym w nim odpoczynek.” Długosz, wy­ chowawca synów Kazimierza Jagiellończyka, koncep­ cję swych Historiae polonicae libri XII (Dziejów pol­ skich ksiąg XII) oparł częściowo na dziele Liwiusza Ab urbe condita (Od założenia miasta), którego odpis prawdopodobnie przywiózł ze sobą z podróży do Ita­ lii. Nie był jeszcze człowiekiem renesansu, ale nale­ żał do kręgu tych wybitnych humanistów, których działalność stanowiła prolog epoki Odrodzenia w Pol­ sce. 5. W elegii VII poeta, przebywający na studiach w Italii, wyraża głęboką tęsknotę za ojczystym kra­ jem: Nie ma na świecie ziemi droższej i nie było, Którą by nad Ojczyznę stawiać się godziło, Włochy podziwiam, ziemię swą wielbię i miłuję, Owych chwyta mnie podziw, do tej miłość czuję. Italia więzi czarem, Ojczyzna praw siłą, Tamta daje gościnę, ta zaś strzechę miłą. Obym mógł kiedyś do niej szczęśliwie powrócić I w jej drogie objęcia serdecznie się rzucić. 6. W jednym z oktostychów (ośmiowierszy) po­ mieszczonych w zbiorze Zwierzyniec. Nasz renesanso­ wy piewca spokojnego żywota ziemiańskiego tak oto kreśli obraz kraju osłabianego niezgodą dufnej w swe przywileje magnaterii i szlachty: Rzeczpospolitą nago na wozie malują, Ano ją różni ludzie rozlicznie szacują: Jedni ciągną na lewo, a na prawo drudzy, Bo niezgodni tam zawżdy u tej pa niej słudzy. A kto temu nie wierzy, przypatrz się do tego, Gdy się sprawam dziwujesz sejmu chwalebnego: Uźrzysz, jako-ć okrutnie ta nędzica wrzeszczy, Co ją tak rozciągają, aż jej skóra trzeszczy. 7. Ta część dzieła, zatytułowana O wojnie, za­ wiera, obok poglądów o niesłuszności wojen zabor­ czych, cenne uwagi na temat obrony niepodległości państwa. Proponuje w niej Modrzewski utworzenie stałej zaciężnej armii w miejsce szlacheckiego pospo­ litego ruszenia, armii, która zapewniałaby najlepiej bezpieczeństwo granic. Całe zresztą dzieło, poruszające także kwestie prawa, obyczajów, kultury, oświaty i wpływu Kościoła na politykę państwa, przepojone

jest gorącą troską o losy ojczyzny. Traktat O popra­ wie Rzeczypospolitej, przełożony na wiele języków europejskich, przyniósł autorowi jeszcze za życia duży rozgłos. Dzięki niemu, jak też i innym jeszcze pracom, zyskał sobie Modrzewski w naszej tradycji miano ojca postępowej myśli społeczno-politycznej. 8. Fraszka ta oddaje hołd bohaterom poległym w bitwie z Tatarami pod Sokalem w 1519 r., w której zginął m.in. syn hetmana Mikołaja Firleja, również Mikołaj. Szczery i gorący patriotyzm płynie ze strofy wielkiego poety: Tuśmy się mężnie przecz ojczyznę bili 1 na ostatek gardło położyli. Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić, Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić. 9. Z Pieśni o spustoszeniu Podola Kochanows­ kiego (samo przysłowie jest wcześniejsze). Napisana w czasie bezkrólewia, po ucieczce Henryka Walezjusza z Krakowa, kiedy to hordy tatarskie bezkarnie wtargnęły na kresowe ziemie Rzeczypospolitej, wyty­ ka szlachcie polskiej opieszałość wobec patriotycznego obowiązku i zanikanie tradycji rycerskich. Ostatnia zwrotka Pieśni... brzmi nutą ironicznej przestrogi: Cieszy mię ten rym: Polak mądr po szkodzie; Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, Nową przypowieść Polak sobie kupi, Ze i przed szkodą, i po szkodzie głupi. 10. W obronie ojczyzny przed nawałą turecką, w bitwie stoczonej w 1620 r., z przeważającym liczeb­ nie przeciwnikiem, pod Cecorą, a ściślej, 7 paździer­ nika tegoż roku w pobliżu Mohylewa, dokąd wycofy­ wał się w ogniu nieustannej walki z garścią wierne­ go sobie rycerstwa. Wieść głosi, że kiedy w krytycz­ nym i beznadziejnym już momencie boju podano mu konia do ucieczki, sędziwy hetman przeszył go szablą na znak, że chce podzielić los swych żołnierzy. Po bitwie, wśród stosu poległych znaleziono jego ciało z odrąbaną ręką. Głowę Turcy odcięli 1 zawieźli do Stambułu. Po wykupieniu z rąk tureckich, ciało wiel­ kiego hetmana pochowano w Żółkwi, mieście, które sam przed laty założył i pięknie rozbudował. Na szkar­ łatnym pokryciu trumny widniał napis odpowiadający w pełni patriotycznej postawie hetmana: „Jak słodko i zaszczytnie umierać za ojczyznę”. Słowa te (pocho­ dzące od Horacego) zdobić będą później niejedną ry­ cerską szablę polską.

1 7 . KULISY DYPLOMACJI Ł Wielokrotnie i w różnych misjach dyploma­ tycznych, reprezentując interesy republiki florenckiej. Kupiec z zawodu, człowiek wielce zamożny, Manetti cieszył się sławą najświetniejszego mówcy swoich czasów. Władał znakomicie łaciną, greką i hebrajskim; utrzymywali, że lepiej zna hebrajski niż rabini. Uczestnicząc w 1447 r. w poselstwie florenckim do wyniesionego właśnie na tron papieski Mikołaja V, Manetti wygłosił przed papieżem kwiecistą, prawie półtoragodzinną przemowę. Mikołaj V słuchał jej z przymkniętymi oczami, jak gdyby drzemiąc. Słuchał jednak z wielką uwagą — i co wszystkich zadziwiło — odpowiedział Manettiemu w słowach jeszcze pięk­ niejszych, jako że był erudytą i człowiekiem głębokiej wiedzy. W cztery lata później Manetti zaproszony zo­ stał na stałe do Rzymu i mianowany sekretarzem Sto­ licy Apostolskiej. 2. Ostroróg należał do grona tych wybitnych Polaków XV w., których nowe, humanistyczne poglą­ dy przygotowały grunt pod kulturę Odrodzenia w na­ szym kraju. Doktor praw, po studiach w Erfurcie i Bo­ lonii przez ponad 40 lat pełnił nieprzerwanie trudne misje dyplomatyczne w Imieniu Kazimierza Jagielloń­ czyka. W 1466 r. złożył swój podpis na akcie pokoju toruńskiego, który zakończył wojnę trzynastoletnią z państwem krzyżackim. Ponieważ w traktacie prze­ widziano zatwierdzenie tego dokumentu przez Waty­ kan, Ostroróg posłował do Rzymu, gdzie wygłosił patriotyczną mowę przed obliczem Pawła II, wynosząc potęgę swego królestwa, które „mimo liczne wojny z tylu narodami, cudzego nie zaznało panowania”. Był też autorem traktatu politycznego Monumentum pro Reipublicae ordinatione (Memoriał to sprawie upo­ rządkowania Rzeczypospolitej), w którym domagał się niezależności władzy państwowej od Kościoła i ujed­ nolicenia prawa w całym kraju. 3. Talent dyplomatyczny wyrobił sobie Pio nie­ omal... z konieczności: chcąc utrzymać się przy poło­ wie swego państewka Carpi (drugą połowę dawno już wchłonął sąsiad Alfons I d’Este), musiał nauczyć się jednać sobie groźnych sąsiadów z Ferrary. Nieprze­ ciętny umysł, ogłada towarzyska i krasomówstwo sprawiły, że najwięksi władcy Europy powierzali mu

ważne misje dyplomatyczne. Papież Juliusz II zaan­ gażował go do układów z Giovannim BentivogIio, w czasie kampanii przeciw Bolonii. Za sukces tej mi­ sji papież-wojownik przyrzekł mu otoczyć Carpi opie­ ką i jednocześnie wysłał go z misją poselską do Francji. Tu Pio wprawił w taki zachwyt Ludwika XII, że król mianował go swoim posłem przy Stolicy Apostolskiej, Porozumienie w Cambrai w 1508 r., miedzy Ludwikiem XII, Juliuszem II, królem hiszpań­ skim Ferdynandem V Katolickim i cesarzem Maksy­ milianem I przeciwko Wenecji doszło do skutku głów­ nie dzięki Albertowi Pio. Przy tej okazji „międzyna­ rodowy” ambasador zjednał sobie kolejnego protek­ tora, cesarza Maksymiliana I, który nadał mu inwes­ tyturę na całe Carpi. Niestety, po śmierci Maksymi­ liana książę Ferrary przyłączył resztą Carpi do swego państwa. 4. Głównie do Rzymu i na dwór cesarza Maksy­ miliana I. Na dworze papieskim bawił trzykrotnie: w 1501 r. jako poseł Aleksandra Jagiellończyka, pod­ ówczas jeszcze wielkiego księcia litewskiego, w 1505 r., by skłonić papieża do interwencji w sporze polsko-krzyżackim (szło o zmuszenie wielkiego mistrza krzy­ żackiego do złożenia hołdu królowi polskiemu) i w 1518 r. również w sprawach pruskich. Ciołek, jeden z najlepszych dyplomatów polskich, wybitny humanista, biskup płocki, nawiązał żywe kontakty ze znanymi osobistościami w Italii i całej Europie. Z ostatniej misji, na dwór Leona X, nie powrócił już do Polski, zabiegając — przy okazji załatwiania spraw państwowych — o kapelusz kardynalski dla siebie. I być może otrzymałby go, ale przeszkodziło temu plebejskie pochodzenie biskupa, a ponadto wyraźny sprzeciw Zygmunta Starego, spowodowany nieprzy­ chylnym stosunkiem papieża do Polski, w jej sporze z Zakonem. Pozostał więc biskup w Rzymie i tu zmarł na morową zarazę, 22 września 1522 r. 5. Dantyszek jeździł jako sekretarz poselstwa polskiego na zjazd wiedeński w 1515 r., w ciągu dwu następnych lat w misjach dyplomatycznych do Wene­ cji, Augsburga i Niderlandów, a w latach 1524—32 był stałym posłem Zygmunta Starego na dworze cesarza Karola V. Znakomity humanista i poeta, w 1516 r. otrzymał od cesarza Maksymiliana I szlachectwo i ty­ tuł doktora obojga praw. W czasie swych podróży europejskich, zarówno oficjalnych, jak i prywatnych, nawiązał przyjazne kontakty z wybitnymi humanista­

mi epoki, m.in. z Erazmem z Rotterdamu i Filipem Melanchtonem. Wyniesiony na biskupstwo warmiń­ skie, stworzył na swym dworze w Lidzbarku żywy ośrodek nauki i sztuki renesansowej (zgromadził m.in. bogaty księgozbiór i kolekcję obrazów). 6. Bibbiena (właśc. Bernardo Dovizi; il. 9) — wzięty epistolograf i komediopisarz — jako dyplomata przez całe niemal życie pozostawał w służbie Medyceuszów. Z Giovamiim Medici jeździł m.in. w posel­ stwach do Francji i Niemiec. Po wygnaniu protekto­ rów z Florencji w 1494 r. prowadził ożywioną działal­ ność dyplomatyczną, zmierzającą do przywrócenia im władzy w rodzinnym mieście. W 1513 r., zjednując przychylność wielu kardynałów dla Giovanniego Me­ dici, przyczynił się w znacznym stopniu do jego wy­ boru na papieża. W tym samym jeszcze roku Giovanni, jako Leon X, wywdzięczył się wiernemu przyjacielowi kardynalską purpurą i mianował go skarbnikiem ka­ mery apostolskiej. Zawsze pogodny i dowcipny, stał się odtąd Bibbiena okrasą towarzyskich zgromadzeń na papieskim dworze. 7. Do Francji, Niemiec, Konstantynopola, na dwór cesarski — w misjach trudnych i niebezpiecz­ nych, z ramienia coraz to innych monarchów. Bra­ tanek kanclerza i prymasa Jana Łaskiego, posiadał wygórowane ambicje, ale też i rzetelną wiedzę zdobytą na studiach w Rzymie i Bolonii, był utalentowanym politykiem i wodzem, ale także głośnym wichrzy­ cielem. Cieszył się na wielu dworach europejskich sławą znakomitego dyplomaty i groźnego kondotiera. Niezadowolony z godności wojewody inowrocławskie­ go i sieradzkiego (nadanych mu w 1522 i 1523 r.), jako honorów zbyt niskich, przeszedł na służbę Jana Zapolyi, prowadząc w jego imieniu rokowania w Kon­ stantynopolu i uzyskując dla Węgrów poparcie Turcji w walce z Habsburgami. W zamian za udaną misję otrzymał w 1530 r. godność wojewody siedmiogrodz­ kiego. To go również nie zadowoliło, wdał się więc w spisek przeciw Zapolyi, co zaprowadziło go do wię­ zienia. Uzyskawszy wolność dzięki interwencji hetma­ na Jana Tarnowskiego, przeszedł z kolei na służbę Habsburgów i walczył po stronie Ferdynanda I z woj­ skami Zapolyi, a następnie posłował znów do Kon­ stantynopola, tym razem z ramienia Habsburgów. Suł­ tan Sulejman II wtrącił jednak Łaskiego do więzienia i uwolnił dopiero po złożeniu zobowiązania, że nie bę­ dzie już dłużej stronnikiem Habsburgów.

9. Rafael, Portret kardynała Bibbieny. Florencja, Galleria Pitti

Ok. 1511.

8. Stanisław Lasota posłował na dwór cesarza Karola V do Wiednia w imieniu Elżbiety Austriaczki, pierwszej żony Zygmunta Augusta, i w najtrudniej­ szym poselstwie — do Anglii, Francji, Hiszpanii i Włoch. Układny, wymowny i władający biegle obcy­ mi jeżykami dworzanin wyjeżdżał z Wilna w 1545 r. z wielce delikatną misją. Po śmierci pierwszej żony Zygmunt August, rozmiłowany w Barbarze Radziwił-

łównie, opierając się planom Bony, która upatrywała dlań małżonkę na którymś z panujących dworów europejskich, podjął „grę na zwłokę”. Funkcja „gra­ cza” przypadła Lasocie: oficjalnie miał objechać (oczywiście bez pośpiechu) dwory europejskie, aby zorientować się w zaletach kandydatek do polskiej ko­ rony, w rzeczywistości, aby odwlec na dłuższy czas zmorę ożenku „z rozsądku”. Poselstwo wypadło zna­ komicie. Henryk VIII przyjął Lasotę z wielkimi ho­ norami, obdarzył złotym łańcuchem, pasował na „ry­ cerza złocistego” i z radością zgodził się oddać królowi polskiemu rękę swej córki z pierwszego małżeństwa, Marli. Misja ta zajęła zaledwie kilka miesięcy, poseł wyprawił się więc z kolei na dwór francuski, gdzie również został przyjęty wspaniale, a przedłożona pro­ pozycja mariażu Zygmunta Augusta z córką Francisz­ ka I, Małgorzatą, zyskała przychylność Walezjuszów. Następnie udał się do Hiszpanii i Portugalii, stamtąd zaś do Włoch, zabawił czas dłuższy w Rzymie oraz na dworze Ercolego II w Ferrarze i po szesnastu mie­ siącach powrócił szczęśliwie do kraju; tu Zygmunt August był już po ślubie z Barbarą Radziwiłłówną. 9. Marcin Kromer, znany przede wszystkim jako pisarz historyczny (jego Polonia sive de sitw._; Polska, czyli o położeniu, ludach, obyczajach, urzę­ dach i ustroju Królestwa Polskiego z 1575 r. była dla zagranicy głównym źródłem informacji o naszym kra­ ju), wiele lat życia spędził na sprawowaniu misji dy­ plomatycznych. Będąc od 1545 r. sekretarzem Zygmun­ ta Augusta, kilkakrotnie posłował do Rzymu. W 1547 r. obecny był na sejmie Rzeszy w Augsburgu. Następnie jeździł na dwór Ferdynanda I w sprawie miast prus­ kich, a po śmierci królowej Bony w 1557 r. zapocząt­ kował wielowiekowe i bezskuteczne zabiegi dyploma­ tyczne o odzyskanie tzw. sum neapolitańskich, tj. 430 tysięcy dukatów pożyczonych przez nią królowi hisz­ pańskiemu Filipowi II, lecz przekazanych testamentem synowi, Zygmuntowi Augustowi. Na 20 lat przed swą śmiercią mianowany został biskupem warmińskim. 10. Głównie do Włoch, gdzie świetnie reprezen­ tował nie tylko interesy króla polskiego, ale jedno­ cześnie załatwiał rozliczne prywatne sprawy naszych magnatów. Głośny pisarz — polemista katolicki i pamiętnikarz (zachował się po nim interesujący Diariusz z podróży dyplomatycznych w latach 1584—89), jak rzadko który z Polaków owych czasów znał się na sztuce i z tego względu marszałek wielki koronny

Mikołaj Wolski zaangażował go do kupna obrazów dla swej rezydencji w Krzepicach. Kanclerz Jan Za­ moyski wykorzystywał go natomiast jako pośrednika w kontaktach z europejskimi uczonymi, m.in. z głoś­ nym filologiem francuskim Marc Antoine Muretem i uczonym włoskim Fulviem Orsinim, którym pragnął powierzyć katedry w Krakowie. Od 1592 r. aż do swej śmierci Reszka przebywał, jako stały poseł Rzeczy­ pospolitej, w Neapolu.

1 8 . OD LUTRA DO „NOCY SW. BARTŁOMIEJA” 1. Powstałe w okresie reformacji liczne Kościo­ ły protestanckie (nazwa wywodzi się od zgłoszonego przez luteranów na sejmie w Spirze, w 1529 r., pro­ testu przeciw uchwale katolików zabraniającej sze­ rzenia się reformacji) przyjęły ważniejsze elementy doktryny Kościoła luteraóskiego, utworzonego naj­ wcześniej. Głównymi założeniami protestantyzmu by­ ły: uznanie Biblii za jedyne źródło Objawienia, a tak­ że zasad życia chrześcijańskiego, przeświadczenie, iż zbawienie duszy zależy wyłącznie od siły wiary czło­ wieka, nie zaś od jego uczynków, odrzucenie wielu dogmatów Kościoła katolickiego, m.in. zaprzeczenie (z wyjątkiem Lutra) realnej obecności Chrystusa w eucharystii, odrzucenie kultu Marii jako Matki Bożej, kultu świętych, relikwii, odpustów i roli mszy świętej. Protestanci zdecydowanie zlikwidowali bogate ceremonie kościelne na rzecz prostoty obrządku i bez­ pośredniego kontaktu z Bogiem (w związku z tym zniesienie indywidualnej spowiedzi), w zamian orga­ nizując wspólne zgromadzenia w celu czytania i wy­ jaśniania Pisma świętego. Z sakramentów zachowali tylko chrzest i komunię pod dwiema postaciami Ł Zatarg króla angielskiego Henryka VIII z Kle­ mensem VII, spowodowany tym, że papież odmówił królowi unieważnienia jego małżeństwa z Katarzyną Aragońską i uznania zawartego w 1533 r. związku z Anną Boleyn. Pod presją Henryka VIII parlament angielski uchwalił w 1534 r. „akt supremacyjny”, w myśl którego król stawał się wyłączną głową Koś­ cioła, uniezależnionego od papiestwa. Utworzony w ten sposób Kościół anglikański zachował jednak początko­

wo liturgię i większość dogmatów Kościoła katolickiego Dopiero po śmierci Henryka VIII, pod wpływem sze­ rzącej się reformacji, anglikanizm przejął prawie w całości tezy kalwinizmu, pozostając wszelako przy tradycyjnej, katolickiej organizacji, z podziałem na diecezje i zachowaniem hierarchii kościelnej. 3. W 1536 r. w Bazylei. W rozprawie tej, zaty­ tułowanej Institutio christianae religionis (Nauczanie religii chrześcijańskiej) Kalwin głosił, iż ludzie nie są potępiani za grzechy, lecz grzeszą, ponieważ dusze są z góry przez Boga przeznaczone na zbawienie lub po­ tępienie (teza tzw. predestynacji, przeznaczenia). Przeznaczonym na zbawienie Bóg udziela swej łaski czyniąc ich skłonnymi ku głębokiej wierze i religij­ ności, przeznaczonych zaś na potępienie łaski tej po­ zbawia. W odróżnieniu od luteranizmu, z którym łączą go podstawowe dogmaty, kalwinizm określał niezmier­ nie rygorystycznie normy życia religijnego i codzien­ nego: potępiał wszelkie rozrywki; modlitwa i czytanie Biblii powinny wiernym wypełniać czas wolny od pracy. Przebywając głównie w Genewie, gdzie osiadł na stałe po ucieczce z Francji, uczynił Kalwin z tego miasta centralny ośrodek swej reformatorskiej dzia­ łalności. Jego idee zyskały wkrótce licznych zwolen­ ników w całej Europie, a zwłaszcza we Francji. 4. Zwingli, początkowo kaznodzieja w Glarus i Zurychu, pod wpływem nauk Lutra rozpoczął na terenie Szwajcarii walkę przeciw tym samym co Lu­ ter zasadom Kościoła katolickiego: potępił handel od­ pustami, posty i celibat. W ogłoszonej w 1525 r. roz­ prawie O prawdziwej i fałszywej religii głosił jednak hasła bardziej radykalne: domagał się nie tylko refor­ my religijnej, ale także moralnej i obyczajowej, wreszcie reorganizacji struktury społecznej. Eucharys­ tię traktował jako pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, a hostia była dla niego wyłącznie symbolem, nie zaś mistyczną obecnością w niej Chrystusa, nie jego cia­ łem (ten pogląd stanął na przeszkodzie porozumieniu między nim a Lutrem w 1529 r.). Wystąpienia publicz­ ne i zwycięskie dysputy z teologami katolickimi (Zwingli był wybitnym filologiem) zyskały mu rzesze zwolenników w niektórych kantonach Szwajcarii, dzięki czemu podporządkował swoim wpływom nawet władze administracyjne Zurychu. Doprowadziło to do wojny domowej między kantonami objętymi refor­ macją a katolickimi. Po śmierci Zwingliego w bitwie pod Kappel 11 października 1531 r., jego zwolennicy

5. Wyznawcy kalwinizmu we Francji. Hugenotami zaczęto ich nazywać około połowy XVI w. (fran­ cuski termin huguenot — protestant, był pierwotnie ironicznym określeniem walczących z księciem Sabau­ dii genewczyków, wyprowadzonym ze słowa nie­ mieckiego Eidgenossen — sprzysiężeni). Wpływ poglą­ dów Kalwina, promieniujących z doskonale zorgani­ zowanych ośrodków reformacji w Genewie i Strasbur­ gu, najbardziej rozpowszechni! się we Francji. W 1559 r. odbył się synod krajowy, na którym uchwalono wyz­ nanie wiary i utworzono jednolitą organizację kościel­ ną. Pod koniec XVI w. hugenoci skupiali już we Fran­ cji około miliona wyznawców. Wrogość między nimi a katolikami doprowadziła do długotrwałych krwa­ wych wojen religijnych, zapoczątkowanych w 1562 r. rzezią hugenotów w Vassy, zorganizowaną przez Gwizjuszów — najbardziej w tym czasie wpływowy we Francji ród, stojący na czele stronnictwa katolic­ kiego. Hugenotom przewodzili Burbonowie i admirał Gaspard de Coligny. 6. Arianie, inaczej bracia polscy (na Zachodzie nazywano ich także socynianami, od nazwiska jedne­ go z przywódców, Fausta Socyna — Włocha działają­ cego m.in. w Polsce) stanowili sektę religijną wyod­ rębnioną w latach 1562—65 z polskich kalwinistów. Głosili hasła najbardziej postępowe w całym obozie reformacji polskiej: potępiali pańszczyznę i poddań­ stwo, postulując podział ziemi folwarcznej między chłopów, domagali się zniesienia kary śmierci, wystę­ powali przeciwko wojnom (niektórzy nawet obron­ nym) i przeciwko istniejącemu podziałowi społeczne­ mu. Jeden z ich przywódców, Marcin Czechowic, na synodzie w 1568 r. zwracał się do szlachty: „Nie godzi się wam Chleba jeść z potu ubogich poddanych swych, ale sami róbcie. Także nie godzi się wam mieszkać na takich majętnościach, które przodkom waszym nada­ no za rozlanie krwie. Przedawajcie tedy takie majęt­ ności, a rozdajcie ubogim”. Arianie zapisali się też pięknie w dziejach polskiej kultury doby Odrodzenia. Zorganizowali sieć szkół o wysokim poziomie naucza­ nia. Z ich szeregów wyszło też widu pisarzy-polemistów, jak np. Szymon Budny czy Andrzej Wiszowaty.

10

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

145

on

cq n K (O

g a oo ft*

7. W czerwcu 1524 r. Rozpowszechniające się żywiołowo idee reform religijnych i społecznych oży­ wiły w klasach uciskanych, przede wszystkim zaś wśród chłopstwa, tendencje do wyzwalania się z wię­ zów feudalnych. Zbrojne wystąpienia chłopów, zapo­ czątkowane w Schwarzwaldzie, ogarnęły wkrótce wie­ le krajów niemieckich, m.in. Szwabię, Nadrenię, Sak­ sonię i Turyngię, a następnie także część Austrii i Szwajcarię. W pierwszej fazie walk powstańcy opa­ nowali liczne zamki, klasztory i miasta (np. Ulm, Bamberg, Memmingen), lecz podzieleni na luźne, słabo zorganizowane grupy, tworzące się żywiołowo i bez ściśle określonego programu działania, nie potrafili wykorzystać swych zwycięstw. Najbardziej radykalny odłam powstańców, z Thomasem Mtinzerem na czele, stawiał sobie za cel całkowitą likwidację feudalizmu i stworzenie ustroju bezklasowego. Przeciwko słabo zorganizowanym oddziałom chłopskim wystąpili ksią­ żęta niemieccy zrzeszeni w Związku Szwabskim (pows­ tałym jeszcze w 1488 r. właśnie w celu zabezpiecze­ nia się przed ruchami społecznymi). W maju i czerwcu 1525 r. wojska książąt stłumiły powstanie w Wirtem­ bergii i Frankonii, książę lotaryński Antoni pokonał oddziały chłopskie w Alzacji, a 15 maja 1525 r. rozbi­ te zostały pod Frankenhausen główne siły powstańcze, dowodzone przez Miinzera. Jego samego wzięto do nie­ woli i stracono. Pod koniec roku ruch chłopski został ostatecznie stłumiony. 8. Katarzyna Medycejska — wdowa po królu francuskim Henryku II, a matka Karola IX. Obawia­ jąc się, że silne stronnictwo hugenockie ograniczy władzę królewską (a tym samym i jej, ona to bowiem wpływała w tym okresie decydująco na politykę fran­ cuską), w porozumieniu ze stronnictwem Gwizjuszy zorganizowała krwawą rzeź hugenotów przybyłych w liczbie kilku tysięcy do Paryża na ślub swego przywódcy Henryka Burbona, króla Nawarry, z sio­ strą Karola IX, Małgorzatą. W nocy z 23 na 24 sier­ pnia 1572 r. wojsko i szlachta katolicka pod wodzą księcia Henryka Gwizjusza dokonały straszliwej rzezi rozmieszczonych po różnych kwaterach w całym mieś­ cie i zaskoczonych we śnie hugenotów (dla odróżnienia od kwater zajętych przez hugenotów, uprzedzeni mieszkańcy katoliccy oznaczyli swe domy krzyżami wymalowanymi na ścianach). Ofiarą krwawej nocy (il. 10) padło w Paryżu około 3 tysięcy, a w innych miastach Francji łącznie około 20 tysięcy hugenotów.

Ocalały przy życiu Henryk Burbon, po śmierci w 1589 r. ostatniego Walezjusza, Henryka III, objął tron francuski (jako Henryk IV), jakkolwiek po dłu­ gich jeszcze walkach i kosztem przejścia na katolicyzm („Paryż wart mszy” — miał powiedzieć w 1593 r., kie­ dy przekonał się, że tylko wyznanie powstrzymu­ je znaczną część Francuzów przed uznaniem go za króla). 9. Powstanie to wybuchło w Prusach Książęcych (Sambii) na wieść o ruchach chłopskich w Niemczech. Rozpoczęło się w nocy z 2 na 3 września 1525 r. we wsi Kaymen koło Królewca, pod wodzą młynarza Kaspra, szynkarza Gericke i księdza Frenzla, którym udało się wciągnąć do walki ponad 4 tysiące chłopów. Powstanie, wymierzone przeciw panom feudalnym, trwało niespełna 2 miesiące. 30 października wojska Albrechta Hohenzollerna, wsparte posiłkami polskimi, otoczyły zbuntowanych chłopów pod wsią Lauthen. Wobec przewagi przeciwnika, a także z braku jedno­ myślności i sprawnej organizacji, powstańcy złożyli broń bez walki, wydając przywódców, którzy zostali niebawem straceni. 10. Reformacja spowodowała nie tylko zbrojne wystąpienia ludu. Pod wpływem nauk Lutra książęta i niektórzy królowie przeszli na protestantyzm. W 1525 r. luteranizm przyjął wielki mistrz krzyżacki Albrecht Hohenzollern, przekształcając Zakon w pro­ testanckie księstwo (w tym samym roku Albrecht złożył hołd, jako lennik królestwa polskiego, Zygmun­ towi Staremu), w 1527 r. Gustaw I w Szwecji, a w 1536 r. Chrystian ni w Danii i Norwegii, uczynili protestantyzm religią panującą. Protestanccy książęta niewielkich państewek niemieckich należących do Rzeszy mieli gorszą sytuację, dwór cesarski bowiem pozostał katolicki. Chcąc połączyć swe siły, 27 lutego 1531 r. zawarli oni sojusz w Schmalkalden (nazwany Związkiem Szmalkaldzkim). Na jego czele stanęli ele­ ktor saski Jan Mocny i landgraf heski Filip Wspania­ łomyślny. Do Związku weszły jeszcze później miasta: Brema, Magdeburg, Augsburg, Ulm, Lubeka, Hamburg, Strasburg i inne. Trzyletnia wojna cesarza Karola V z wojskami książąt, zwana wojną szmalkaldzką, za­ kończyła się rozgromieniem oddziałów protestanckich pod Muhlbergiem 24 kwietnia 1547 r. i rozwiązaniem Związku Szmalkaldzkiego w następnym roku.

1. Profesor Akademii Krakowskiej, jeden z pier­ wszych humanistów polskich, Jan z Ludziska — wy­ chowanek m.in. uniwersytetu padewskiego. W Krako­ wie wykładał medycynę, ale był przy tym wielkim miłośnikiem kultury antycznej, wielbicielem Demostenesa i Cycerona (z podróży do Italii przywiózł od­ pisy prawie pięćdziesięciu mów współczesnych huma­ nistów włoskich, m.in. Guarina i Poggia). Pochodząc z ludu, znał, jak nikt inny, ciężki los chłopów. Wi­ tając w murach krakowskiej Almae Matris Kazimie­ rza Jagiellończyka, który obejmował właśnie tron pol­ ski, odważnie wystąpił w obronie praw uciśnionego ludu: „Dlaczego w tym kraju bogatym chłopi żyją w niewoli i cierpią taki ucisk [...]? Królu! Spomiędzy tylu książąt godnych korony obrali sobie Polacy Ciebie, tusząc, że dokonasz wielu reform, że pomiędzy innymi ukrócisz żebraninę możnych, a zniesiesz niewolę chło­ pów [...], jasną bowiem jest rzeczą, że natura wszyst­ kich ludzi zrodziła równymi.” 2. Jeden z pierwszych pisarzy doby Odrodzenia w Polsce tworzących w języku ojczystym, Biernat z Lublina. Autor Dialogu Palinura z Charonem, Ży­ wota Ezopa Fryga i Bajek, w swych utworach poru­ szał też problem nierówności społecznej. W pogodnych, moralizatorskich, wierszowanych Bajkach czyni nie­ jedną niepochlebną aluzję do społecznej roli możnych. Tytuł bajki z naszego pytania sam już wyjaśnia, za kogo poeta uważa panów. Wilk i liszka, zastanawia­ jąc się nad strukturą społeczną ludzi, konkludują: Boć się u nich tako dzieje: Małe wieszą wielcy złodzieje; A gdyby sprawnie wiesili, Mało by panów ostawili. 3. W Krótkiej rozprame między panem, wójtem a plebanem. W formie dialogu, jaki prowadzą między sobą postaci tytułowe, reprezentujące szlachtę, chło­ pów i Kościół, ukazuje autor zasadnicze konflikty spo­ łeczne ówczesnej Polski Każdy ze stanów znajduje się w opozycji wobec pozostałych, lecz najgorszy los przypada poddanym: Ksiądz pana wini, pan księdza, A nam prostym zewsząd nędza

— skarży się Wójt. Przedstawiając realny obraz sto­ sunków społecznych w Polsce, Rej nie domaga się jednak w Krótkiej rozprawie zmiany istniejącego sta­ nu rzeczy. 4. Ogłoszona drukiem w 1543 r. (oryginalny ty­ tuł łaciński Lasdus sive de poena homicidii), piętnuje niesprawiedliwy społecznie wymiar kar, stosowany w ówczesnej Polsce w przypadku zabójstwa człowie­ ka. Szlachcic za zabicie szlachcica karany był więzie­ niem i płacił 120 grzywien (mniej więcej równowar­ tość ceny dwu koni), a za zabicie chłopa lub mieszcza­ nina płacił jedynie 10 grzywien, zachowując wolność i wszystkie przywileje (prawo tzw. główszczyzny). Człowiek niższego stanu natomiast za zabicie szlach­ cica karany był śmiercią. Ostra krytyka niesprawied­ liwych przepisów prawnych, podjęta przez Modrzews­ kiego, nie mogła, oczywiście, spotkać się z życzliwym przyjęciem wszechwładnej wówczas w kraju szlachty. 5. W Rozmowie nowych proroków, dwu bora­ nów o jednej głowie. Trzy z zachowanych satyr Mar­ cina Bielskiego wyrażają krytykę prywatnego i pu­ blicznego życia szlachty polskiej, stanowiąc jednocześ­ nie protest przeciwko cięmiężeniu poddanych. Najbar­ dziej autor ubolewa nad losem chłopów właśnie w Rozmowie nowych proroków: Kmiecy lud pospolicie chłopy przezywany, Chocia wszyscy z nich prącej dobrze używamy. Sam Bóg wie, jak w swym stanie tak długo trwać mogą, Nigdy nie odpoczywać ręką ani nogą. Są oni u wszech ludzi jako niewolnicy— Do literatury polskiej okresu renesansu przeszedł jednak Bielski dzięki Kronice wszystkiego świata (wydanie I w 1551 r., następne w 1554 i 1557 r. w Krakowie) — pierwszej w naszym kraju próbie przedstawienia historii powszechnej w języku pol­ skim. 6. Jan Kochanowski. Motywy z życia wsi pol­ skiej występują w wielu utworach największego mist­ rza naszej poezji renesansowej, a najpiękniej potwier­ dza to jego Pieśń świętojańska o sobótce. Problem niesprawiedliwości społecznej na ogół nie znajduje jednak szerszego odbicia w jego dorobku. Także i Przymówka chłopska nie wyraża radykalnej posta­ wy autora, jest natomiast w tej pięknej fraszce traf­

nie ukazany zasadniczy konflikt społeczny epoki i nu­ ta gorzkiej refleksji nad istniejącym stanem rzeczy, płynącej ze słów poddanego skierowanych do pana: Tak-ci bywało, panie, pijaliśmy z sobą, Ani gardził pan kmiotka swojego osobą; Dziś wszystko już inaczej, wszystko spoważniało; Jako mówią: postawy dosyć, wątku mało. 7. Są to bohaterki arcydzieła poezji staropol­ skiej i najlepszej z sielanek Szymona Szymonowica Żeńców. Oskarżenie stosunków feudalnych zawarł tu poeta w lirycznym i przejmującym obrazie ciężkiej pracy wiejskich kobiet na pańskim folwarku. Przezor­ na Pietrucha i sympatyczna Oluchna, z pozostałymi wspólniczkami niedoli, pracują ponad siły pod hara­ pem starosty-ekonoma: Już południe przychodzi, a my jeszcze żnlemy; Czy tego chce urzędnik, że tu pomdlejemy? Głodnemu, jako żywo, syty nie wygodzil On nad nami z maczugą pokrząkując chodzi. Szymonowie, wychowanek Akademii Krakowskiej, a następnie jeden z organizatorów Akademii Zamojs­ kiej i wychowawca Tomasza, syna kanclerza Jana Za­ moyskiego, był niewątpliwie najlepszym poetą pol­ skim końcowej fazy renesansu. 8. „Chrystus za nas cierpiał, abyśmy wolni byli.” Tymi słowami, zdradzającymi znajomość ideolo­ gii ariańskiej, usprawiedliwiali zbuntowani chłopi za­ bójstwo swego dziedzica, Obierskiego, nie żałując by­ najmniej tego czynu. Propagowane przez arian hasła równości społecznej niewątpliwie wpływały w pewnym stopniu na rewolucyjne nastroje wśród ludu. Do śmielszych wystąpień zachęcały chłopów również przykłady (co prawda, rzadkie) uwłaszczania podda­ nych przez szlachtę ariańską. 9. Anonimowi autorzy, reprezentujący plebejski nurt literatury mieszczańskiej (zwanej sowizdrzalską): pozbawieni pracy bakałarze szkół parafialnych, pisar­ czykowie, wędrowni rybałci — publikujący pod przy­ branymi nazwiskami satyry i komedie odgrywane na jarmarkach czy odpustach. Utwory te odznaczały się radykalizmem społecznym, nierzadko nawoływały na­ wet do buntu chłopów i pospólstwa przeciwko szlach­ cie i patrycjatowi miast. Tytułem Lamenty chłopskie na pany obejmuje się wiele utworów poruszających problem niedoli poddańczego ludu. W jednej ze strof

Lamentów anonimowy autor zastanawia się nad ge­ nezą istniejącego stanu rzeczy: Ba, powiedzcież mi, proszę, bracia mili, Skąd się panowie na świecie wzniecili? Jeszczem to słyszał od dawnego wieku, Iż człowiek nie jest niewolnikiem człeku. 10. Jak wielu polskich arian, których nieliczny, wyraźnie plebejski odłam reprezentował, Grzegorz Pa­ weł z Brzezin żarliwie nawoływał do ulżenia doli chło­ pów, piętnował ucisk feudalny. Patronował próbom utworzenia w Rakowie gminy, opartej na wspólnej uprawie ziemi przez rodziny chłopskie. Jego surowe poglądy etyczne i radykalizm społeczny, zaprawiony zresztą naiwnym jeszcze materializmem, nie zyskały jednak szerszego poparcia nawet wśród braci polskich. Starannie wykształcony (studiował w Akademii Kra­ kowskiej i na uniwersytecie w Królewcu), zapisał się także w dziejach renesansowej kultury polskiej jako autor wielu rozpraw i broszur, głównie teologicznych, pisanych z niemałym talentem literackim w języku polskim, wówczas (w latach sześćdziesiątych XVI w.) jeszcze nieczęsto przez naszych pisarzy używanym. Kolejno kierownik szkoły miejskiej w Poznaniu, kaz­ nodzieja krakowski, następnie zaś jeden z duchow­ nych zboru w Rakowie, żył na ogół w ubóstwie i w zapomnieniu zmarł w 1591 r.

2 0 . ODKRYWCY I KONKWISTADORZY

1. Dom Enriąue Navegador, czyli Henryk Że­ glarz — syn króla portugalskiego Jana I, zw. Wielkim — był podróżnikiem, który zapoczątkował erę wiel­ kich odkryć geograficznych. W pierwszej połowie XV w. przedsięwziął kilka wypraw morskich, opły­ wając całe niemal zachodnie wybrzeże Afryki. Po­ dróże te umożliwiły odkrycie, w kilkadziesiąt lat póź­ niej, drogi morskiej do Indii przez innego sławnego żeglarza portugalskiego, Vasco da Gamę. Zasługą Henryka Żeglarza było też utworzenie w Sagres szko­ ły żeglarskiej, obserwatorium astronomicznego i arse­ nału morskiego.

2. Albuquerque, portugalski admirał, był już nie tylko odkrywcą, lecz także zdobywcą terytoriów zamorskich. Na początku XVT w. odkrył i podporząd­ kował Portugalii znaczną część terenów na zachodnim wybrzeżu Afryki. W 1506 r. król Manuel mianował go wicekrólem świeżo utworzonego w Indiach państwa Estado da India. Albuquerque położył duże zasługi dla organizacji władztwa portugalskiego w Indiach i hand­ lu portugalskiego w Azji Południowo-Wschodniej. W 1510 r. po ciężkich walkach opanował Goa, w 1511 r. — Malakkę, w 1515 r. — wyspę Ormuz leżącą u wejścia do Zatoki Perskiej. W tym samym jeszcze roku zmarł nagle, na wieść o odwołaniu go, wskutek intryg na dworze królewskim, ze stanowiska. Podboje Albuquerque’a dały początek potędze kolonialnej Portugalii. 3. Jako żołnierz brał udział w podboju przez Hiszpanów Haiti i Kuby w 1502 r., a następnie w la­ tach 1510—13 w ekspedycji Vasco Ńufiez de Balboa do Panamy. Tu, dowiedziawszy się o bogatym kraju In­ ków (Peru), w latach 1524—27, wraz z Diego de Almagro i księdzem Hernando de Luque, zorganizował wyprawę do tego kraju, zakończoną niepowodzeniem. Nie zrażony tym, uzyskawszy uprzednio od cesarza Karola V nominację na gubernatora Peru, podjął dru­ gą wyprawę na czele 180 ludzi (w tym 27 kawalerzystów). Wykorzystując walki wewnętrzne między panu­ jącym tu Atahualpą i jego bratem Huascarem, 15 listopada 1532 r. wkroczył do jednego z głównych miast Inków, Cajamarki, gdzie uwięził podstępnie Atahualpę i kazał go udusić (w 1533 r.), mimo złożenia olbrzymiego okupu w zamian za przywrócenie władcy Inków wolności. W ciągu dwu następnych lat Pizarro podbił cały niemal kraj Inków. Bezwzględny i surowy konkwistador zginął w końcu od takiej samej bro­ ni, jakiej zazwyczaj używał — zamordowany został bowiem przez zwolenników innego konkwistadora i do niedawna towarzysza walk, Diego de Almagra (syna). 4. Pierwszą podróżą Cortśsa (il. 11) za Ocean był udział w hiszpańskiej wyprawie do Indii Zachod­ nich (tak nazywano wówczas odkryte przez Kolumba wyspy w basenie Morza Karaibskiego), pod wodzą Diego Velazqueza. Wyprawa zakończyła się opanowa­ niem Kuby. W 1519 r. Cortćs, już jako wódz kolej­ nej wyprawy, wylądował na wybrzeżu dzisiejszego Meksyku. 21 kwietnia tego roku stoczył zwycięską

11. Herndn (Ferdynand) Cortśs

bitwę z Indianami u ujścia rzeki Tabasco; tu założył port Veracruz. Jeszcze w tym samym roku wyprawił się na teren państwa Azteków. Gościnnie przyjęty przez ich władcę Montezumę, podstępnie uwięził go, obejmując władzę w stolicy, Tenochtitlau (w obrę­ bie dzisiejszego miasta Meksyk). Po wybuchu po­ wstania miejscowej ludności (w toku którego zginął Montezuma) musiał wycofać się z Tenochtitlau, lecz

13 sierpnia 1521 r. ponownie opanował stolicę Azte­ ków i podporządkował sobie całe ich państwo. Mia­ nowany przez cesarza Karola V w 1522 r. namiestni­ kiem zdobytego kraju (nazwanego wówczas Nową Hiszpanią) sprawował tu rządy do 1528 r., kiedy na skutek zarzutów o nadużywanie władzy odwołany zo­ stał do Hiszpanii. Później powrócił jeszcze do Meksy­ ku i podjął kilka ekspedycji do Hondurasu i Kalifor­ nii. Zmarł w 1547 r. w Hiszpanii, w całkowitym za­ pomnieniu. 5. Diego de Almagro, hiszpański konkwistador, podrzutek (nazwisko przyjął od wsi, w której go znale­ ziono), towarzysz wyprawy Pizarra do Peru, po za­ jęciu tego kraju upoważniony został przez cesarza do zdobycia nowej prowincji dla siebie. W latach 1535— —37 przemierzył ze swym oddziałem Boliwię i pusty­ nię Atakuma, a następnie wybrzeże chilijskie. Po nie­ powodzeniu wyprawy wrócił do Peru, gdzie wsparł Pizarra w walce ze zbuntowanymi Inkami. Po stłu­ mieniu powstania rozpoczął z kolei walkę z Pizarrem o władzę w zdobytym kraju. Pokonany 6 kwietnia 1538 r. w bitwie pod Las Salinas, został przez Pizarra uwięziony i po trzech miesiącach, na rozkaz tegoż, uduszony. Zwolennicy Almagra, z synem (również Diego) na czele, pomścili w trzy lata później jego śmierć, zabijając z kolei Pizarra. Warto może dodać, że to właśnie Almagro, jeszcze przed swą wyprawą do Chile, udusił na rozkaz Pizarra ostatniego władcę Inków, Atahualpę. 6. Bclalcazar był również jednym z członków wyprawy Pizarra do Peru (przedtem walczył na tere­ nie dzisiejszej Nikaragui). Po opanowaniu Peru w po­ łowie lat trzydziestych XVI w. wyruszył z niewielką liczbą ludzi do Ekwadoru, pokonał tutejszego władcę Indian, odbudował miasto Quito i założył port GuayaquiL Po umocnieniu się w zdobytym kraju wyruszył na poszukiwanie legendarnej krainy złota — Eldorado. Krainy tej, oczywiście, nie znalazł, ale dotarł aż do Bogoty, opanowując południowo-zachodnią część dzi­ siejszej Kolumbii (krainę Popayan). Jako namiestnik tego kraju walczył później z bratem Pizarra, Gonzalem, który po śmierci Franciscka obwołał się guber­ natorem Peru. 7. Portugalczycy rozpoczęli erę odkryć, hiszpań­ scy konkwistadorzy w ciągu pierwszej połowy XVI w.

podbili większość terytoriów dzisiejszej Ameryki Ła­ cińskiej. Rozwój żeglugi morskiej, odkrycia nowych lą­ dów, bogactwa Nowego Świata zachęciły niebawem inne kraje europejskie do zamorskich podróży i pod­ bojów. W 1534 r., na polecenie króla francuskiego Franciszka I, z portu Saint-Malo wypłynął francuski żeglarz Jacąues Cartier, w celu odkrycia północnej drogi morskiej do Azji. Wyprawa dotarła do dzisiej­ szej Zatoki św. Wawrzyńca. Trzy wyprawy w głąb lądu, które podjął stąd Cartier, pozwoliły mu po­ znać dużą część terytorium dzisiejszej Kanady. Cartier zostawił też po sobie cenny opis podróży. 8. Była to jedyna, z wybranych tu przykładów, wyprawa wyłącznie lądowa; Jermak Timofiejewicz, ataman dońskich Kozaków, nigdy zapewne nie prze­ szedłby do historii jako odkrywca, gdyby nie rozboje, jakimi trudnił się na Powołżu. Pobity przez wojska Iwana Groźnego, uciekł ze swą watahą za Ural. Po­ party następnie przez bogatych kupców moskiewskich, Stroganowów, podjął rzeczywistą już wyprawę w głąb Syberii w 1581 r. W rok później zwyciężył armię Ta­ tarów (stojąc na czele 900 Kozaków) oraz Woguliczan, zdobył stolicę chana Kuczumy — Kaszłyk nad To­ bołem i przyłączył część Syberii, po Irtysz, do państwa moskiewskiego. W 1584 r. ponownie rozpoczęła się wojna z Kuczumą; Jermak, uciekając przed pościgiem po przegranej bitwie, ranny, utonął w nurtach Irtyszu. Odkrywanie i kolonizacja dalszych obszarów Syberii nie zakończyła się na Jermaku. W 1610 r. Rosjanie dotarli do Jeniseju, w 1639 r. do Morza Ochockiego, a w 1648 r. Kozak Siemion Iwanowicz Dieżniow do­ tarł aż do przylądka (zwanego dziś Przylądkiem Dieżniowa) nad Cieśniną Beringa. 9. Wyprawy Barentsa można nazwać pierwszy­ mi wyprawami polarnymi. Sławny żeglarz holender­ ski postawił sobie za cel odkrycie drogi morskiej z Europy do Azji, kierując się na północny wschód, wzdłuż wybrzeży Norwegii i Półwyspu Kolskiego. W trzech wyprawach, zorganizowanych w latach 1594, 1595 i 1596, dotarł kolejno do wybrzeży Nowej Ziemi, Spitsbergenu, Wyspy Niedźwiedziej i Półwyspu Kols­ kiego. Dalszą podróż uniemożliwiały okrętom potężne lody. Z ostatniej podróży Barents już nie powrócił; zmarł na Nowej Ziemi, gdzie załoga musiała przezimo­ wać na statku skutym lodami. Część załogi powróciła na łodziach do kraju. Po niemal 300 latach (w 1871 r.) norweski podróżnik, kapitan Elling Carlsen, odnalazł

na Nowej Ziemi notatki pisane przez Barentsa. Imie­ niem wielkiego podróżnika nazwano morze między No­ wą Ziemią, Spitsbergenem a Półwyspem Skandynaw­ skim, oraz jedną z wysp Spitsbergenu. 10. Hudson był podróżnikiem angielskim. W 1607 r. podjął wyprawę (zorganizowaną przez an­ gielską Kompanię Moskiewską) wzdłuż wybrzeży Grenlandii, i dalej, szlakiem Barentsa. Dopłynął do Nowej Ziemi, skąd musiał zawrócić, lody nie pozwo­ liły mu bowiem na kontynuowanie rejsu. W trzech kolejnych wyprawach, skierowanych ku wybrzeżom Ameryki Północnej — tym razem organizowanych przez holenderską (w 1609 r.) i angielską (w 1610— —11 r.) Kompanie Wschodnioindyjskie — dotarł do No­ wej Fundlandii, ujścia rzeki noszącej dziś jego imię, wreszcie do cieśniny i zatoki, również nazwanych je­ go imieniem. Tu lody uwięziły jego statek na wiele miesięcy. W czerwcu 1611 r. zbuntowana załoga wy­ rzuciła Hudsona wraz z dwunastoletnim synkiem i ośmioma wiernymi marynarzami za burtę, pozosta­ wiając im do dyspozycji niewielkie czółno. Słynny żeglarz z synkiem i grupką wiernych towarzyszy naj­ prawdopodobniej zatonął. W każdym razie nigdy już nie dowiedziano się o ich dalszym losie.

2 1 . BARWY ZAALPEJSKIEGO NIEBA 1. Madonna kanclerza Rolin (z 1435/36 r.) Jana van Eycka. Pierwszy plan wypełniają postaci kancle­ rza Burgundii, Nicolas Rolin, i Madonny z Dzieciąt­ kiem. Średniowieczny jest tu tylko motyw więzi czło­ wieka z bóstwem, bo i Madonnę, i kanclerza artysta przedstawia jako realnych, prawdziwych ludzi. Choć kanclerz modli się przed nią, spogląda nie bogoboj­ nym, lecz przenikliwym, szorstkim spojrzeniem czło­ wieka przebiegłego, polityka. Pejzaż za arkadami pa­ łacowego wnętrza kryje na niewielkiej powierzchni takie bogactwo szczegółów, że nie sposób uchwycić ich jednym spojrzeniem: kręta rzeka, na niej łodzie wypełnione ludźmi, miasto z setkami domów, kościo­ łów, wież i murów obronnych, wzgórza porosłe kępa­ mi drzew i zarośli. Drobiazgowość i pietyzm w od­

twarzaniu najmniejszych detali cechuje i inne dzieła niderlandzkiego mistrza, którego kunszt przedstawia­ nia natury i realnego życia był wzorem dla malarzy włoskich. W obrazach jego można „nie tylko rozpo­ znać poszczególne miejscowości 1 położenie krain, ale nawet zmierzyć odległość pomiędzy miastami” — pi­ sał w połowie XV w. włoski humanista Bartolomeo Fazio. 2. Wekslarz z żoną (z 1514 r.) Quentina Massysa. Massys należał już do tych artystów niderlandz­ kich, którzy nie tylko byli w Italii i zetknęli się z ma­ larstwem ojczyzny renesansu, ale urzeczeni nim, wpro­ wadzili wiele włoskich elementów renesansowych do własnej sztuki (głównie w zakresie kompozycji, sto­ sowania perspektywy, wykorzystywania wiedzy ana­ tomicznej przy malowaniu postaci). Wpływy włoskie nie zdołały jednak pozbawić malarstwa niderlandzkie­ go swoistej intymności, nie wyrugowały tematyki do­ tyczącej codziennego życia, północnego pejzażu. Nawet Madonna z Dzieciątkiem Massysa, nieomal powtarza­ jąca kompozycję Sw. Anny Samotrzeciej Leonarda ma w tle krajobraz północny. Wekslarz z żoną jest typowo niderlandzkim obrazem, przedstawiającym zwykły dzień w życiu mieszczańskiego małżeństwa. Ukazanie najdrobniejszych szczegółów pomieszczenia żywo przypomina dzieła van Eycka. Mężczyzna do­ kładnie waży ciężar monet, jego żona, odwracając kart­ kę książki do modlitwy, z większym jednak zaintere­ sowaniem spogląda ku perłom leżącym na stole. W maleńkim lusterku odbija się fragment ulicy, z domem, drzewem i skrawkiem nieba. 3. Zima (z 1565 r.) Pietra Bruegla starszego. Ten największy malarz niderlandzki XVI w. był bodaj jedynym, dla którego podróż do Italii stała się nie bodźcem do naśladowania mistrzów włoskich, lecz źródłem wzbogacenia i ostatecznego wypracowania własnej wizji artystycznej. Jego wczesne dzieła na­ wiązywały treścią do metaforycznej i zaskakującej twórczości niderlandzkiego malarza z drugiej połowy XV i początków XVI w., Hieronima Boscha: Walka karnawału z postem czy Zabawy dziecięce są jakby do­ słownymi ilustracjami przysłów ludowych. Tematyka chłopska i pejzaż wiejski charakteryzują większość dzieł Bruegla. Z tej przyczyny artysta zyskał sobie nawet przydomek „Chłopski”. Zima — jeden spośród pięciu obrazów z cyklu „kalendarza” — jest dziełem

0 znamienitych walorach kompozycyjnych i kolory­ stycznych. Myśliwi wracający ze sforą psów z polo­ wania, w głąbi łyżwiarze ślizgający się na lodowisku, kobiety krzątające się przy pracach wokół zagród obra­ zują czynności ludzi w porze zimowej. Bezlistne czarne drzewa, czarne sylwetki ludzi i zwierząt od­ cinają się kontrastowo od bieli śniegu. Chłód i ciszę czuje się w całym tym pejzażu. Nawet kolor nieba 1 wyczuwalne powietrze tchną chłodem. i. Autoportret (z 1498 r.) Albrechta Dtirera. Po­ wstał w okresie ugruntowanej już w Europie sławy niemieckiego artysty — malarza i grafika. W tym właśnie roku opublikowany został cykl jego słynnych drzeworytów ilustrujących Apokalipsę św. Jana. Po­ byt we Włoszech, poświęcony wyłącznie sprawom ar­ tystycznym, pozwolił Diirerowi na gruntowne zapozna­ nie się z renesansową sztuką włoską i poprzez nią z antykiem. Zdobyte w rodzinnej Norymberdze umie­ jętności warsztatowe, w połączeniu z talentem i zna­ jomością sztuki włoskiej sprawiły, że Diirer stał się bodaj najwybitniejszym pozawłosklm artystą Odro­ dzenia. Starannie ufryzowane włosy, elegancka szata, rozumne spojrzenie i poza malarza na prezentowa­ nym tu portrecie kojarzą się nieodparcie z postawą humanisty i myśliciela. Górzysty pejzaż za oknem to typowy motyw portretów włoskich tego czasu, dobrze znany twórcy.

5. Sąd Parysa {z 1529 r.) Lucasa Cranacha. Ten zamożny mieszczanin, kilkakrotny burmistrz Wittenbergi, prowadził duży warsztat malarski; dziś trudno z tego względu odróżnió niektóre jego dzieła od prac uczniów. Był twórcą licznych portretów (wykonywa­ nych głównie w technikach graficznych) oraz obra­ zów olejnych o tematyce religijnej i mitologicznej. Nieobce mu były, podobnie jak Diirerowi, osiągnięcia renesansowego malarstwa włoskiego. W Sądzie Pary­ sa, tak zresztą jak i w innych jego obrazach mitolo­ gicznych, w przedstawieniu kobiecych aktów kryje się akcent subtelnej, acz złośliwej ironii: trzy boginie ja­ wią się przed trojańskim królewiczem w całej krasie swych naturalnych wdzięków, odziane wszakże... w naszyjniki, a jedna z nich ma ponadto na głowie kapelusz z szerokim rondem. Ciekawy przykład połą­ czenia treści mitologicznych z charakterystyką osobo­ wości kobiecej i— „mini-pokazem” współczesnej ma­ larzowi mody.

6. Krajobraz (z około 1530 r.) Albrechta Altdorfera. Malarz ten, przedstawiciel tzw. Szkoły naddunajskiej, był najznakomitszym pejzażystą pośród re­ nesansowych artystów niemieckich. Tworzył, oczywiś­ cie, również kompozycje mitologiczne, biblijne (np. Odpoczynek w drodze do Egiptu) czy nawet historycz­ ne (np. Bitwa Aleksandra Macedońskiego z Dariuszem), jednakże w większości jego dzieł pejzaż zajmuje miej­ sce najbardziej poczesne. Malował także pejzaże. Ta­ kim właśnie jest obraz z naszej zagadki, przedstawia­ jący fragment romantycznego, lesistego krajobrazu alpejskiego. 7. Portret Ambasadorów (z 1533 r.) Hansa Holbeina młodszego. Niemiec, syn malarza, bardzo wcześ­ nie osiągnął pełnię swego talentu. Malował obrazy i freski o tematyce religijnej i mitologicznej (głównie w Bazylei, gdzie przebywał wiele lat), wykonał setki rysunków i drzeworytów ilustrujących dzieła wybit­ nych ówczesnych humanistów (m.in. do Pochwały głupoty Erazma z Rotterdamu), lecz przede wszystkim zasłynął jako genialny portrecista, nie mający wielu sobie równych w całych dziejach malarstwa. Pozosta­ wił dużo portretów znakomitych osobistości swoich czasów, uczonych, humanistów, kupców, monarchów i dyplomatów. Portret Ambasadorów należy do rzędu najlepszych jego obrazów. Spokojne, poważne oblicza francuskich posłów na dworze króla angielskiego, przepych ich szat, wspaniałość kotary oraz wypełnia­ jące wnętrze przedmioty, świadczące o tym, że portre­ towani byli ludźmi nauki i polityki, tworzą kompo­ zycję pełną klasycznej harmonii. 8. Kąpiąca się (ok. 1571 r.) Franęois Cloueta. Obraz ten znany jest bardziej jako Diana z Poitiers, przypuszcza się bowiem, że została na nim sportretowana właśnie owa słynna kochanka Henryka II. Nie­ którzy sądzą jednak, że Clouet uwiecznił tu kochan­ kę Karola IX, Marie Touchet. Beznamiętna nagość siedzącej w wannie młodej kobiety, jej nieskrępowane, chłodne spojrzenie i przyzwalający uśmiech przema­ wiają raczej za słusznością pierwszej wersji: nie tyle dzięki urodzie, ile dzięki przebiegłości Diana z Poitiers potrafiła zwycięsko rywalizować o królewskie serce z Katarzyną Medycejską, żoną Henryka. Realizm w traktowaniu najdrobniejszych szczegółów wiąże się w obrazach Cloueta z subtelnością maniery mistrzów tzw. Szkoły Fontainebleau (zapoczątkowali ją Włosi

sprowadzeni przez Franciszka I). Clouet, kontynuator nieomal rodzinnego zawodu (ojciec i dziadek byli rów­ nież głośnymi malarzami), zyskał sobie wielką sławę jako nadworny portrecista ostatnich Walezjuszy. Opie­ wali go poeci Plejady, a Ronsard zwał go „chlubą Francji”. 9. Bitwa pod Orszą (po 1514 r.). Autor tego obra­ zu nie jest znany. Przypisywano go m.in. Michałowi Lanczowi, nadwornemu malarzowi biskupa Jana Ko­ narskiego. Przeważa jednak pogląd, że twórcą dzieła był anonimowy malarz pochodzący z Prus Wschod­ nich. Pewniejsze jest to, że przedstawione wydarzenie, zwycięstwo wojsk polsko-litewskich pod wodzą księcia Konstantego Ostrogskiego nad armią moskiewską (8 września 1514 r.) znane było artyście z autopsji: obraz — cytując Stanisława Herbsta — stanowi nie­ jako pogranicze „malarstwa i kartografii oraz wy­ wiadu i reportażu wojskowego”, do dziś jest poważnym źródłem wiadomości nie tylko o sztuce, ale także o wojskowości i kulturze materialnej w Polsce w pierwszej ćwierci XVI w. Żywe sceny brawurowych walk, realistyczne ujęcie postaci (m.in. wierne portre­ ty Ostrogskiego, Piotra Kmity i Jana Tarnowskiego) oraz prawdziwy topograficznie pejzaż czynią z Bitwy pod Orszą unikalne dzieło w polskim malarstwie wczesnorenesansowym. (Na iL: fragment środkowy). 10. Zabójstwo św. Stanisława (około połowy XVI w.), obraz nieznanego malarza małopolskiego znajdujący się w kościele parafialnym w Koszycach (w Kieleckiem). Kompozycja głównego motywu, za­ bójstwa biskupa Szczepanowskiego przez króla Bole­ sława Śmiałego, zdradza tu powinowactwo z takąż sceną w rzeźbionym przez Stanisława Stosza (syna sławnego Wita, twórcy Ołtarza Mariackiego) tryptyku z kościoła Mariackiego w Krakowie. Godny większej uwagi jest jednak dalszy plan obrazu, z natury nama­ lowany pagórkowaty krajobraz, na wskroś rodzimy, nasycony świetlistą atmosferą, z rozłożystymi drzewa­ mi i niezwykle swojskim, lirycznym motywem pol­ skiego wieśniaka zdejmującego czapkę przed przydroż­ nym krzyżem.

11

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

181

2 2 . KORYFEUSZE NAUKI RENESANSOWEJ 1. Przyjaciel Erazma z Rotterdamu, wybitny znawca i wielbiciel literatury klasycznej, Bonifacy Amerbach (il. 12) — Szwajcar niemieckiego pocho­ dzenia — należał do grona najuczeńszych humanistów sławnego uniwersytetu w Bazylei. Polscy humaniści, zwłaszcza dawni słuchacze jego wykładów, czynili usilne starania, by ściągnąć go do Akademii Krakow­ skiej „pod bardzo zaszczytnymi warunkami”, jak się wyraził sam Amerbach w liście do innego uczonego z Bazylei, Udalryka Zasiusa. Starania te nie zostały zrealizowane, znamienity uczony nadal jednak utrzy­ mywał żywe kontakty z przyjaciółmi polskimi. Dla niego to Jan Łaski (bratanek Jana, prymasa) rozpoczął sam oraz przez swych znajomych, poszukiwanie w pol­ skich bibliotekach kościelnych i klasztornych kodek­ sów autorów klasycznych, a zwłaszcza pełnego tekstu traktatów prawno-politycznych Cycerona, na których Amerbachowi szczególnie zależało. Poszukiwania te za­ kończyły się niepowodzeniem, są jednak dla nas pięk­ nym świadectwem niezwykłej, pełnej zapału atmosfe­ ry życia umysłowego ludzi renesansu. 2. Wojciech z Brudzewa był największym przed Kopernikiem polskim astronomem i matematykiem, uczonym, który zapoczątkował europejską sławę Aka­ demii Krakowskiej w tych właśnie dyscyplinach wie­ dzy. Obok nauk ścisłych interesował się też filozofią, objaśniał Arystotelesa, przyjaźnił się z wieloma hu­ manistami, m.in. z Konradem Celtisem, który był przez pewien czas jego ucznieip. Główne dzieło jego życia, Theoricae novae planetarum (Teorie nowych planet), publikowane dwukrotnie, w 1494 i 1495 r. we Włoszech, cieszyło się ogromną popularnością w całej Europie. Wykładom Wojciecha z Brudzewa wiele zawdzięczał przyszły geniusz nauk astronomicznych, Kopernik. 3. Miał sławę arcyhumanisty swoich czasów. Niemiecki poeta, matematyk i astronom, był Celtis pionierem i nosicielem nowych prądów umysłowych w krajach środkowej Europy, głównie w Niemczech, Austrii i Polsce. W latach 1489—91 słuchał w Krako­ wie wykładów Wojciecha z Brudzewa, a jednocześnie wespół z Kallimachem oddawał się propagowaniu kul­ tury antycznej. Przebywając od 1497 r. na uniwersy-

12 Hans Holbein młodszy, Portret Bonifacego Amer'bacha. 1519. Bazylea, óffentliche Kunstsammlung

tecie w Wiedniu, gdzie założył słynne Kolegium Po­ etów i Matematyków, utrzymywał nadal żywe kon­ takty z uczonymi i humanistami polskimi, którym dedykował częstokroć swe rozprawy naukowe i utwo­ ry literackie. Jedna tylko Hasilina — kochanka Celtisa z czasów jego pobytu w Krakowie — nie umiała widocznie odczuć piękna jego poezji miłosnej, kiedy bowiem jeden z uczniów humanisty odczytał w gro­ nie krakowskich wielbicieli poety (była wśród nich i kochanka) przywiezione właśnie jego wiersze opie­ wające miłość do Hasiliny, ta uznała je za szczyt nie­ dyskrecji i obrazę swej czci, o czym powiadomiła nie­ bawem autora w liście nader jadowitym.

i. Włoch Galileusz, wybitny uczony późnego Odrodzenia, odkryciami swymi położył podwaliny pod współczesną fizyką i astronomią. On to sformułował mon. prawo ruchu wahadłowego i sposoby oznaczania ciężaru właściwego. Zajmował się również filozofią. Największą sławę przyniosły mu wszakże odkrycia astronomiczne, których dokonał za pomocą skonstruo­ wanej przez siebie lunety. Dzięki niej odkrył m.in. góry na Księżycu, satelity Jowisza, fazy Wenus i Mer­ kurego oraz plamy słoneczne. Prześladowany przez Kościół za swe śmiałe poglądy naukowe, wreszcie oślepły, na pięć lat przed śmiercią odsunął się od działalności naukowej. 5. Jan z Głogowa to drugi, obok Wojciecha z Brudzewa, koryfeusz nauk ścisłych (lecz także fi­ lozofii) Akademii Krakowskiej. Lekarz i przyrodnik krakowski Jan Solfa, w liście do Erazma z Rotterda­ mu z 1532 r., nazywał nie żyjącego już wówczas uczo­ nego „ozdobą naszego [krakowskiego] Uniwersytetu". Z pochodzenia Ślązak, na całe niemal życie związał się z krakowskim ośrodkiem naukowym, zajmując się głównie astronomią i popularyzacją nowych odkryć geograficznych. Był też na gruncie polskiej nauki pre­ kursorem geografii regionalnej. Bardzo prawdopodob­ ne, że interesował się również sztuką, o czym świadczyć może fakt, że dłużny był niebagatelną wówczas sumę 60 złotych Witowi Stoszowi, najpewniej za rzeźbę. 6. Paweł z Krosna to również humanista naj­ wcześniejszej fazy Odrodzenia w Polsce. Wielki mi­ łośnik i znawca literatury antycznej, jako profesor objaśniał w Akademii Krakowskiej pisarzy rzymskich, głównie Wergiliusza i Owidiusza. Sam również był głośnym poetą tworzącym po łacinie. Po ucieczce z Krakowa w 1508 r. przed szalejącą tu zarazą, prze­ bywał czas jakiś na dworze węgierskiego magnata-mecenasa Gabriela Perenyi’ego, a następnie w Wied­ niu, gdzie nawiązał żywe kontakty z tamtejszymi humanistami, publikując jednocześnie pierwszy zbiór swych poezji łacińskich i wydając kilka krytycznie opracowanych przez siebie dzieł pisarzy klasycznych oraz utworów współczesnych mu humanistów. Jego uczniem był min. głośny pisarz i humanista Jan z Wiślicy. 7. Lcfevre d’Etaples był jednym z pierwszych humanistów francuskich, z grona tych, którzy wespół

z Wilhelmem Budę, Robertem Estiennem oraz Etienne Doletem założyli w Paryżu, przy poparciu Franciszka I, College Royal (dziś: College de France). Wielbiciel Platona, starał się godzić naukę Kościoła z jego filo­ zofią. W 1512 r. wydał komentarze do Listów św. Pawła. Świetny znawca literatury i języków klasycz­ nych, wniósł zarazem poważny wkład do rozwoju ję­ zyka narodowego, tłumacząc w 1530 r. Biblię na język francuski. Krytycznie ustosunkowany do Kościoła, nie przeszedł jednak, podobnie jak i Erazm z Rotterda­ mu, do obozu reformacji. 8. Filip Melanchton, wszechstronnie utalentowa­ ny niemiecki humanista protestancki, cieszył się sła­ wą dorównującą nieomal sławie Erazma z Rotterda­ mu. Aby studiować pod jego kierunkiem, do Wittenbergi (wykładał tu m.in. grekę) zjeżdżali się tłumnie słuchacze z całej Europy, w tym również liczni Po­ lacy, m.in. Modrzewski. Znakomity filolog, filozof, psycholog, pedagog i historyk, obok żywej działalności naukowej i reformatorskiej zajmował się również reorganizacją niemieckich uniwersytetów i szkół niż­ szych w duchu protestanckiego humanizmu, dzięki czemu zyskał sobie miano „nauczyciela Niemiec” (praeceptor Germaniae). 9. Maciej z Miechowa, jeden z pierwszych wy­ bitnych uczonych polskiego renesansu, historyk, le­ karz i geograf, studiował w Akademii Krakowskiej, a następnie przez wiele lat na uczelniach włoskich, min. we Florencji, Rzymie, Bolonii i w Padwie, gdzie uzyskał doktorat medycyny. Po powrocie do Krakowa wykładał medycynę. Ośmiokrotnie powierzano mu funkcję rektora Akademii Krakowskiej. Jednocześnie był szanowanym lekarzem dworu królewskiego. Autor kilku traktatów lekarskich, największą jednak sławę zyskał sobie dziełami historycznymi: Kronika Polaków (Chronica Polonorum), wydaną w 1519 r. u Hieronima Wietora i przede wszystkim Traktatem o obojgu Sarmacjach (Tractatus de duabus Sarmatiis), wydruko­ wanym u Jana Hallera w 1517 r. To drugie dzieło było głośnym i cenionym w Europie geograficzno-etnograficznym opisem krajów wschodniej Europy. 10. Bernard Wapowski, wychowanek Akademii Krakowskiej i uniwersytetu w Bolonii, gdzie uzyskał doktorat z prawa kościelnego, zasłynął przede wszy­ stkim jako wybitny geograf i kartograf. W czasie

studiów krakowskich przyjaźnił się z Kopernikiem. W 1506 r. opracował wraz z uczonym włoskim Marco da Benevento mapę Polski i środkowej Europy. W la­ tach 1526—28 opracował i opublikował mapę Sarmacji (zachowaną jedynie we fragmentach) oraz wielką ma­ pę Polski w skali 1 : 1 000 000, stanowiącą podstawowe źródło do późniejszych polskich i obcych opracowań kartograficznych. Interesował się też astronomią i hi­ storią (napisał pracę o dziejach Polski do roku 1535), a jako wszechstronnie utalentowany humanista pełnił też często funkcje dyplomatyczne z ramienia Zygmun­ ta Starego.

2 3 . O KRĄŻENIU, PULSIE I KOŁTUNIE L Miguel Servet, hiszpański teolog i sławny le­ karz, uczony i reformator. Po studiach we Włoszech, Szwajcarii i Francji (gdzie był uczniem słynnego Wesaliusza), przez kilka lat prowadził we Vienne, w po­ łudniowej Francji, praktykę lekarską. Tu ukończył też swe najważniejsze dzieło Christianismi restitutio (Od­ nowa chrześcijaństwa), w którym, obok wywodów te­ ologicznych i etycznych, zawarł opis małego (płucnego) obiegu krwi Za swe reformatorskie poglądy, m.in. za kwestionowanie dogmatu Trójcy św., prześladowany był zarówno przez katolików, jak 1 protestantów. Schwytany przez kalwinistów w Genewie, po procesie, w którym niechlubną rolę oskarżyciela pełnił Kalwin, spalony został na stosie 27 października 1553 r. 2. Teofrast Paracelsus, słynny niemiecki filozof przyrody żyjący w pierwszej połowie XVI w., jeden z prekursorów nowożytnej medycyny (uważany za twórcę jatrochemii). Prowadził burzliwe życie węd­ rownego lekarza, przemierzając prawie całą zachod­ nią i środkową Europę (był również w Polsce). Ota­ czała go sława lekarza „cudotwórcy” i uczonego alche­ mika. W poglądach filozoficznych był wyrazicielem panteizmu — głosił, iż cały wszechświat przepełniony jest pierwiastkiem boskim. W dziedzinie medycyny najbardziej zasłużył się wprowadzeniem do leczenia chorób prostych leków roślinnych i mineralnych.

3. Wybitny uczony flamandzki, Andreas Wesalius. Wykładał przez pewien czas w paryskiej Sor­ bonie, w latach 1537—55 był profesorem anatomii i chirurgu na uniwersytecie w Padwie, a następnie pełnił funkcję nadwornego lekarza Karola V i Fili­ pa II. On to pierwszy wprowadził sekcję zwłok, jako podstawową metodę badawczą w anatomii człowieka. Jego dzieło De humani corporis fabrica libri septem (O budowie ciała ludzkiego ksiąg siedem), ilustrowane około 300 drzeworytami, odegrało przełomową rolę w dziejach medycyny i biologii. 4. Godny następca Wesaliusza, włoski uczony Gabriele Falloppio z Modeny. Na uniwersytetach w Ferrarze i Pizie prowadził wykłady z anatomii, a ostatnie 11 lat życia spędził w murach uniwersytetu padewskiego, wykładając anatomię i botanikę. Pozo­ stawił znakomite prace szczegółowo opisujące system kostny i nerwowy człowieka, organa słuchu i wzroku. Najpoważniejszym jego dziełem były Obseruationes anatomicae (Obserwacje anatomiczne). Wśród tłumu studentów, którzy słuchali jego wykładów i przyglą­ dali się przeprowadzanym przez niego sekcjom zwłok, częstym gościem był również studiujący wówczas w Padwie Jan Zamoyski. „Bo któż pilniej od niego [Falloppia] rozważył układ i porządek członków ciała ludzkiego? Do leczenia zaś uszkodzonych i naruszo­ nych części ciała miał z natury takie uzdolnienie i przyrodzone środki, że zdawało się, iż jest z nieba zesłany dla ocalenia rodzaju ludzkiego” — w pate­ tycznych słowach przemawiał przyszły hetman i kan­ clerz polski nad grobem genialnego anatoma w czasie jego pogrzebu w 1562 r. 5. Uczeń i dawny asystent Falloppia, z czasem nie mniej sławny od swego mistrza, Włoch Fabrizio Girolamo ab Aąuapendente. Prowadząc po Falloppiu katedry anatomii i chirurgii w Padwie, własnym, kosz­ tem zbudował wielkie prosektorium, przezwane „tea­ trem anatomicznym”, gdyż przeprowadzane tu przez niego poglądowe sekcje zwłok i wykłady ściągały tłu­ my słuchaczy, a częstokroć całe pielgrzymki uczonych z Włoch i spoza Alp. Nie było chyba organu ciała ludzkiego, którego by nie opisał z anatomicznego i fizjologicznego punktu widzenia. Zajmował się też embriologią, wprowadzając również i do tej dziedziny metodę porównawczoanatomiczną. Swoje bogate do­ świadczenia i odkrycia zamieścił w licznych traktatach

13. Warsztat Franęois Cloueta, Portret Ambroise’a Parę. 2. poł. XVI w. Paryż, Academie de Chirurgie

i rozprawach, ogłoszonych również pośmiertnie _(1625) w wydaniu zbiorowym Opera omnia anatomica et physiologica (Wszystkie dzieła anatomiczne i fizjolo­ giczne). Wybitny uczony utrzymywał żywe kontakty z Polską, a zwłaszcza z profesorami Akademii Zamoj­ skiej. 6. Ambroise Parć (il. 13), nadworny lekarz ko­ lejnych monarchów francuskich: Henryka II, Fran-

Ciszka II, Karola IX i Henryka III. Biorąc udział w licznych wojnach, wyspecjalizował się głównie w le­ czeniu ran odnoszonych w bitwach i stał się prekur­ sorem nowoczesnej chirurgii. Dla wielkiej sławy i zasług na tym polu potomność nadała mu imię „ojca chirurgii”. Parę był pierwszym, który zarzucił metodę zalewania ran wrzącym olejem i przypalania ich roz­ żarzonym żelazem, wprowadzając zwykłe opatrunki z gojących maści i podwiązywanie tętnic przy ampu­ tacjach kończyn. Ta nowa metoda wpłynęła radykal­ nie na zmniejszenie śmiertelności wśród ciężko ran­ nych. Parć pozostawił wiele cennych prac o ranach postrzałowych, trepanacji czaszki i położnictwie; skon­ struował też wiele narzędzi chirurgicznych i aparatów ortopedycznych. 7. Józef Struś, jeden z najgłośniejszych lekarzy Odrodzenia, o sławie europejskiej. Po studiach w Aka­ demii Krakowskiej i uniwersytecie padewskim, senat wenecki powierzył mu w 1536 r. funkcję profesora medycyny w Padwie. W późniejszych latach był nad­ wornym lekarzem Zygmunta Augusta i jego siostry Izabeli, żony Jana Zapolyi. Znany i szanowany w wie­ lu krajach, wzywany często na dwory monarchów europejskich, leczył nawet swego czasu sułtana Sulejmana II Wspaniałego. Ten lekarz, ale zarazem hu­ manista, przełożył na język łaciński pisma Hipokratesa i Galena, a w wolnych chwilach pisał również wiersze. Napisał też znakomite dzieło (Sphygmicae artis iam mille ducentos annos perditae et desideratae libri V...), w którym omówił rodzaje tętna i znaczenie badania pulsu dla stawiania diagnozy. Pierwsze wydanie tego dzieła, w 1555 r. w Bazylei, zostało błyskawicznie rozkupione. 8. Melchior Guilandinus, uczeń m.in. Falloppia, przyjaciel Jana Zamoyskiego z okresu jego studiów w Padwie, jeden z najsłynniejszych botaników XVI w. Studiował najpierw w rodzinnym Królewcu, później medycynę w Rzymie, wreszcie — korzystając z opieki możnych protektorów weneckich — kontynuował stu­ dia medyczne w Wenecji i Padwie. Zdobywszy opinię znamienitego botanika, na koszt mecenasów wenec­ kich odbył podróż naukową do Syrii, Palestyny i Egiptu, lecz napadnięty przez korsarzy w powrotnej drodze, stracił na kilka lat nie tylko wolność, ale i wspaniałe zbiory botaniczne, które wiózł ze sobą. Wykupionemu z niewoli przez Falloppia Guilandinusowi powierzono w 1561 r. ogród botaniczny, a nieba­

wem i katedrę botaniki leczniczej na uniwersytecie padewskim. W późniejszych latach zamierzał on zor­ ganizować wyprawę naukową do Indii i liczył bardzo na finansowe wsparcie Zamoyskiego. Polski magnat-humanista, który przedtem proponował Guilandinusowi objęcie katedry w Krakowie, przemilczał, jak się zdaje, tę prośbę, gdyż daleka podróż odsuwała możli­ wość przejazdu uczonego do Polski, na czym Zamoy­ skiemu bardzo zależało. 9. Jan Ursyn, filolog i matematyk, przyjaciel Szymonowica, za którego protekcją objął początkowo katedrę matematyki w Akademii Zamojskiej. Jedno­ cześnie opublikował podręcznik gramatyki łacińskiej dla tutejszych scholarów. Namówiony przez Zamoy­ skiego udał się w 1598 r. do Padwy, by studiować tu medycynę pod okiem takich sław, jak Fabrizio Girolamo ab Aąuapendente, Hercules Saxonius czy Emilio Campolongo. „Ursyna mego — pisał hetman-protektor do profesora Saxoniusa — polecam Waszej Dostojnoś­ ci jak najgoręcej [gdyż pragnę], aby z tego waszego najświetniejszego targowiska nauk powrócił bogaty w wiedzę.” W 1603 r. powrócił „Joannes Ursinus, Philosophiae et Medicinae Doctor, Phisices Professor” do Zamościa, rozpoczynając wykłady z medycyny w tutejszej Akademii, a nawet pełniąc przez 2 lata z rzędu funkcję rektora. Jedyne jego dzieło, które zachowało się do naszych czasów, to znakomita roz­ prawa o układzie kostnym, złożona z trzech traktatów (De ossibus humanis tractutus tres), z których pier­ wszy mówi o nazwach kości, drugi o ich rozwoju, a trzeci o połączeniach kostnych. 10. Krakowianin, sławny lekarz farmaceuta i zarazem aptekarz krakowski, Jerzy Pipan. Jak więk­ szość ówczesnych medyków polskich, studiował długie lata w Padwie, pełniąc tam nawet funkcję rektora. Po powrocie do kraju związał się na stałe z Akademią Krakowską; za Władysława IV otrzymał indygenat szlachecki, a „jako znakomity lekarz i głęboki filozof zjednał sobie powszechną cześć i uwielbienie”. Na jego to ręce w 1603 r. złożył kanclerz Zamoyski obszerne sprawozdania uczonych padewskich dotyczące głośnej „kwestii kołtunowej", chcąc, by i medycy krakowscy wypowiedzieli swoje zdanie o tej groźnej chorobie i ustosunkowali się do opinii padewczyków. Kancle­ rzowi zależało, rzecz jasna, tyleż na leczeniu kołtuna, co i na rozgłosie założonej przez siebie Akademii Zamojskiej.

1. Uniwersytet w Bazylei założony został w 1460 r., największą jednak popularność osiągnął w XVI w., a zwłaszcza w pierwszej połowie tegoż stulecia. Imię powszechnie podziwianego Erazma z Rotterdamu, któ­ ry wykładał tu w latach 1521—29, przyciągało do Bazylei rzesze słuchaczy, czyniąc z uczelni prawdziwą Mekkę erazmiańczyków. Oprócz tego apostola euro­ pejskiego humanizmu w murach uczelni bazylejskiej wykładali wówczas uczeni tej miary, co Bonifacy i Brunon Amerbachowie, profesor retoryki i doradca literacki tutejszych drukarzy Jan Sichard, głośny fi­ lolog i wydawca krytycznych opracowań literatury antycznej Beatus Rhenan oraz wielu innych. Przez audytoria uczelni przewinęło się też w XVI w. wielu studentów polskich. 2. W Bolonii powstał najstarszy uniwersytet w Europie; założony w 1200 r., był kontynuacją istnie­ jącej tu już od 1119 r. słynnej szkoły prawniczej. W XIV w. połowę rocznych dochodów państwowych Bolonii przeznaczano podobno na potrzeby uniwersy­ tetu. Sławę uczelni przyćmiły nieco w dobie Odro­ dzenia inne, bardzo liczne, uniwersytety włoskie, zwłaszcza padewski, jednakże przez całe stulecia boloóska Alma Mater cieszyła się dużym powodzeniem u słuchaczy z całej Europy. Szczególnie wysoki po­ ziom utrzymywał się w naukach prawniczych i astro­ nomii (tu właśnie Kopernik przeprowadzał swe pierw­ sze obserwacje astronomiczne pod kierunkiem Domenica Marii Novary), ale także w dziedzinie nauk hu­ manistycznych. Z uniwersytetem bolońskim związany był słynny grecysta Giovanni Aurispa i Aldus Manutius młodszy — głośny drukarz i kierownik tu­ tejszej katedry nauk humanistycznych, którą objął po wybitnym historyku, przyjacielu Zamoyskiego, Sygoniuszu. 3. Akademia Kalwina w Genewie — „kalwiń­ skim Rzymie” — otwarta oficjalnie 5 czerwca 1559 r., początkowo nie cieszyła się szczególnym powodzeniem. Najbardziej nawet zdeklarowanych wyznawców kalwinizmu odstraszały zbyt rygorystyczne zasady, obo­ wiązek składania przy immatrykulacji wyznania wia­ ry, surowy dogmatyzm i przestrzeganie czystości dok-

trynalnej w studiach teologicznych, które były tu głównym przedmiotem. Początkowo wielu studentów zapisywało się na studia pod przybranymi nazwiska­ mi. Takim „wolnym” słuchaczem był m.in. Justus Rab z Krakowa, który obiegłszy niemal wszystkie naukowe ośrodki reformacji w Europie, porzucił na koniec protestantyzm i wstąpił do zakonu jezuitów, by z cza­ sem zostać spowiednikiem Zygmunta III. Dopiero po śmierci Kalwina (1564) atmosfera i program nauczania w jego Akademii uległy radykalnej zmianie: „[...] jest ona wystarczająco zapełniona — pisał student genew­ ski Mikołaj Ostroróg — ma teologów i, co więcej, mężów najuczeńszych, a wśród nich prawników [...] dwóch mężów przesławnych, Włocha Paciusa i Fran­ cuza Godefroya, [dalej] pana Faye, rektora objaśnia­ jącego księgę Genesis i pana Bezę czytającego List Pawła do Rzymian, których ze znacznym pożytkiem słucham”. 4. Uniwersytet w Lejdzie to już dziecko rene­ sansu. Utworzony został w 1575 r. przez księcia Wil­ helma Orańskiego, przywódcę Niderlandów w walce z Hiszpanią o niepodległość. W 1577 r. przy uniwersy­ tecie założono słynny ogród botaniczny (Hortus Botanicus Academicus). Najświetniejszy okres tej holen­ derskiej uczelni — to pierwsze pięćdziesięciolecie jej istnienia, kiedy licznych słuchaczy z całej Europy (w tym także z Polski) przyciągały wykłady słynnych filologów holenderskich Justusa Lipsiusa i Jana Douzy oraz francuskiego poligloty i komentatora dzieł pisa­ rzy klasycznych, Josepha Juste’a Scaligera, któremu Zamoyski ofiarował swego czasu, na znak głębokiego szacunku, złoty medal z własnym wizerunkiem. 5. Uniwersytet w Lipsku powstał w okolicznoś­ ciach dość niezwykłych: założyli go jeszcze w 1409 r. profesorowie i studenci niemieccy, którzy opuścili mury uczelni praskiej w efekcie sporu, jaki rozgorzał tam między niemiecką a pozostałymi nacjami. W dobie renesansu uniwersytet lipski, opanowany przez uczo­ nych protestanckich, przyciągał ze wszystkich krajów słuchaczy przychylnych prądom reformacyjnym. Tu właśnie w 1519 r. odbyła się słynna szesnastodniowa dysputa teologiczna między Lutrem a jego zaciekłym przeciwnikiem, teologiem katolickim z uniwersytetu w Ingolstadt, Johannem Eckiem. Spośród najsłynniej­ szych uczonych lipskiej uczelni w dobie renesansu -wy­ mienić należy historyka Mateusza Dressera.

6. Padwa to drugi obok Bolonii najstarszy uni­ wersytet europejski (założony na początku XIII w.). W dobie Odrodzenia ta właśnie uczelnia, podobnie jak bazylejska, przeżywała najwspanialszy rozkwit. Tu wykładali słynni uczeni Falloppio, Landus Bassianus, Guido Pancirola, Francesco Robortello czy Sygoniusz (Carlo Sigonio), tu studiowało wielu Polaków, jak Zamoyski, Kochanowski, Górnicki i tylu jeszcze in­ nych; tworzyli oni jedną z najliczniejszych nacji wśród wszystkich reprezentowanych w murach czcigodnej uczelni. Padewskich uczonych łączyły też żywe związ­ ki z polskimi ośrodkami naukowymi. 7. Paryż nie zaliczał się może do przodujących ośrodków naukowych doby Odrodzenia, głównie ze względu na wciąż jeszcze żywe tradycje scholastyczne w Sorbonie, stanowił natomiast teren nieustannych starć poglądów konserwatywnych z nowymi, huma­ nistycznymi. Spowodowała to decyzja Franciszka I (w 1530 r.) o powołaniu „królewskich lektorów”, któ­ rzy w Sorbonie rozpoczęli wykłady z modnych nauk filologicznych, a więc z greki, łaciny i hebraistyki. Na skutek nieustannych sporów i dysput między konser­ watywnymi teologami a lektorami królewskimi, w po­ łowie XVI w. doszło do wydzielenia się z Sorbony samodzielnej uczelni — Kolegium Królewskiego (Col­ lege Royal). Oba zwalczające się uniwersytety, może właśnie dzięki nieustannej rywalizacji, tworzyły prawdziwie renesansowy klimat naukowy. Chlubą College Royal był m in. Guillaume Budę, ale i Sorbo­ na wykształciła tak wybitnych uczonych, jak Glareanus czy Rhenan, późniejszych profesorów bazylejskich. 8. Gimnazjum w Strasburgu zawdzięczało swą europejską sławę osobie założyciela i wieloletniego rektora, Jana Sturma, wybitnego humanisty, wycho­ wanka Sorbony, bożyszcza protestanckiej młodzieży. Założone w 1540 r., w 1566 r. przemianowane zostało na Akademię. Przez mury tej uczelni przewinęli się liczni studenci polscy, m.in. Mikołaj Ostroróg, Jan Kazanowski, synowie Seweryna Bonera. Usunięcie Stur­ ma ze stanowiska rektora (zadecydowała o tym jego tolerancyjność w kwestiach wyznaniowych) wywołało szczere oburzenie rzesz jego zwolenników i wiernych słuchaczy. Najlepiej świadczy o tym relacja Kazanowskiego z 1580 r.: „Sturm, najlepszy i najbardziej uczony starzec, na skutek niewdzięczności senatu mia­ sta, a także pastorów, którzy w mieście i Akademii

swobodnie się panoszą [...], pozbawiony został godności rektora.” 9. Uniwersytet wiedeński jest niemal rówieśni­ kiem Jagiellońskiego — założony został w 10 miesięcy po otwarciu Akademii Krakowskiej. Od samego po­ czątku epoki Odrodzenia obie te uczelnie łączyły też ścisłe związki — stała nieomal wymiana uczonych i częste studia Polaków w naddunajskiej stolicy. Pierwszym znakomitym uczniem Almae Matris Vindobonensis u progu renesansu był późniejszy wielki mecenas i protektor artystów, Piotr Tomicki. W 1497 r. zawitał tu głośny matematyk i astronom krakowski Jan z Głogowa i w tym samym roku rozpoczął w Wiedniu ożywioną działalność humanistyczną przesławny Celtis. Na zjazd królów w Wiedniu w 1515 r. z orszakiem Zygmunta Starego przybyli wybitni hu­ maniści polscy — Jan Lubrański, Maciej Drzewicki, Jan Dantyszek —• witani pompatycznymi oracjami przez uczonych wiedeńskich, Sprunglla, Agricolę, Wadiana. Wspaniały rozwój uniwersytetu wiedeńskiego zahamowany został dopiero w drugiej połowie XVI w. na skutek ożywionej działalności kolegium założonego tu przez jezuitów. JO. Uniwersytet w Wittenberdze, założony w 1502 r. przez wybitnego mecenasa, elektora saskie­ go Fryderyka Mądrego, wielkim blaskiem zajaśniał od 1517 r., kiedy Luter ogłosił na drzwiach tutejszej ka­ tedry 95 swoich słynnych tez, dając początek refor­ macji. W następnych latach uczelnia stała się głównym ośrodkiem humanizmu protestanckiego: z całej Europy ściągali tu liczni słuchacze, a wśród nich rzesze Po­ laków. Przyciągały ich przede wszystkim osobowości Lutra i ubóstwianego przez młodzież Filipa Melanchtona. Z Polaków studiujących w Wittenberdze wy­ mienić warto m.in. pochodzącego z Warmii poetę, siostrzeńca Dantyszka, Eustachego Knobelsdorfa i Abrahama Zbąskiego, magnata wielkopolskiego i początkowo energicznego działacza reformacyjnego (pochodzącego z rodu o dawnych tradycjach husyckich).

1. Najświetniejszy okres w rozwoju Akademii Krakowskiej to ostatnie dziesięciolecie XV w. — okres przyjmowania się nowych, humanistycznych prądów, i pierwsza połowa XVI w. — czasy wczesnego Od­ rodzenia. Sławę uczelni utwierdził przede wszystkim poziom nauk ścisłych i przyrodniczych, matematyki, astronomii, geografii, a nazwiska Wojciecha z Bru­ dzewa, Mikołaja Kopernika, Bernarda Wapowskiego czy znamienitego lekarza Wojciecha Oczki znane były w całej Europie. Z murów krakowskiej Almae Matris wyszli też czołowi humaniści i twórcy literatury pol­ skiej, Modrzewski, Kochanowski, Stanisław Górski, Szymonowie. Żywe kontakty uczonych krakowskich z najgłośniejszymi ośrodkami naukowymi Europy, wyjazdy Polaków na profesorskie niekiedy stanowiska do Padwy czy Wiednia i wielu zagranicznych studen­ tów w Krakowie, wszystko to świadczyło o między­ narodowym znaczeniu krakowskiej uczelni w dobie Odrodzenia. 2. Akademia Lubrańskiego w Poznaniu założo­ na została w 15X9 r. Jej twórca, jeden z najprzedniej­ szych humanistów wczesnego renesansu w Polsce, bi­ skup Jan Lubrański, przesiąknięty atmosferą włoskie­ go humanizmu, wzorował się w swej fundacji praw­ dopodobnie na Akademii założonej w 1500 r. w We­ necji przez swego przyjaciela, Aldusa Manutiusa star­ szego, sławnego wydawcę. Uczelnia poznańska, pod­ porządkowana początkowo Akademii Krakowskiej, stała się wkrótce prężnym ośrodkiem krzewiącym kulturę renesansową w naszym kraju. Wykładano tu przede wszystkim przedmioty humanistyczne — litera­ turę i języki klasyczne. Najwybitniejszym uczonym i organizatorem szkoły był Krzysztof Hegendorfer. Z murów poznańskiej Akademii wyszedł m.in. poeta Klemens Janicki. 3. Akademia Wileńska zorganizowana została — mówiąc żargonem dziennikarskim — jako ośrodek kształcenia kadr kontrreformacji. Do walki z rozra­ stającym się obozem reformacji, reprezentowanym często przez ludzi wybitnych, wykształconych w słyn­ nych uczelniach europejskich, Kościół pragnął przy­ gotować zastępy ludzi nie mniej uczonych. Założona w 1578 r., z inicjatywy Batorego, Akademia Wileńska

była uczelnią, w której funkcje wykładowców pełnili wyłącznie jezuici. Powstała zresztą na zrębie wcześ­ niejszego kolegium jezuickiego. Pierwszym jej rekto­ rem był Piotr Skarga, a z głośniejszych profesorów wymienić warto znamienitego humanistę i zarazem działacza kontrreformacyjnego, Justusa Raba. Aka­ demia odznaczała się wysokim poziomem naucza­ nia, zwłaszcza w zakresie filozofii i nauk filologicz­ nych. 4. Akademia Zamojska była, obok samego Za­ mościa, najwspanialszym chyba owocem mecenasowskiej działalności wielkiego kanclerza i hetmana. Nie mogąc dopiąć zamiaru utworzenia w Krakowie, obok istniejącej Akademii, uczelni humanistycznej w rodza­ ju paryskiego College Royal (zabiegał o to w 1577 r.), założył on pod koniec życia Akademię w zbudowanym przez siebie Zamościu. Przy wydatnej pomocy Szymonowica skompletował w latach 1593—95 grono pro­ fesorskie, głównie z uczonych lwowskich, dając po­ czątek nowej uczelni. Dziesięć jej katedr obejmowało dziedziny nauki szczególnie bliskie fundatorowi i naj­ bardziej istotne z punktu widzenia interesów kultury polskiej; wykładano więc literaturę i języki klasyczne, prawo i historię, nauki ścisłe i medycynę. Do najwy­ bitniejszych profesorów Akademii należeli: filolog Szymon Birkowski, prawnik Tomasz Drezner, grama­ tyk i lekarz Jan Ursyn. Założona przy Akademii dru­ karnia, prowadzona przez Marcina Łęskiego, rozwinęła sprawną produkcję, wypuszczając publikacje na euro­ pejskim poziomie edytorskim. 5. Sławna ariaóska Akademia w Rakowie zało­ żona została w 1602 r. Nasilenie prześladowań różnowierców, wzrost reakcji antyreformacyjnej doprowa­ dziły już w 1638 r. do zamknięcia Akademii. W cza­ sie krótkiego istnienia osiągnęła ona jednak bardzo wysoki poziom nauczania. Z jej murów wyszli min. tacy znani pisarze ariańscy, jak Samuel Przypkowski czy Andrzej Wiszowaty. Na studia do Rakowa, nazy­ wanego w latach świetności uczelni „polskimi Atena­ mi”, zjeżdżali studenci z wielu krajów europejskich. Doskonale prosperowała też związana z Akademią drukarnia rakowska. Intelektualny klimat ariańskiego miasteczka pięknie charakteryzuje, przekazana przez rektora tutejszej uczelni, Marcina Ruara, relacja szkockiego poety-globtrotera Thomasa Segetha, który bawiąc tu kilka dni odniósł wrażenie, że „przeniósł się do innego świata tutaj oddychało się spoko-

6. Słynną szkołę kalwińską w Lubartowie (zwa­ nym wówczas Lewar towem), rodowej posiadłości Fir­ lejów, założył w drugiej połowie XVI w. wojewoda lubelski, protektor różnowierców i zasłużony mecenas sztuki, Mikołaj Firlej. Fundator sprowadził też tutaj wykładowców z Krakowa, a nawet z najsłynniejszych zagranicznych uczelni protestanckich, m.in. z Lipska i Wittenbergi, dzięki czemu szkoła osiągnęła wysoki poziom nauki. Obok kalwińskiej istniała również w Lubartowie szkoła ariańska. W 1580 r. w tym właś­ nie miasteczku odbył się synod innowierczy. 7. Gimnazjum w Lesznie założone zostało pod koniec XVI w. przez wojewodę brzeskokujawskiego Rafała Leszczyńskiego, sympatyka i protektora braci czeskich, których cała kolonia osiedliła się tu na sku­ tek prześladowań w Czechach. Szkoła ta, przyciąga­ jąca studentów protestanckich z całej Polski, naj­ świetniejszy okres przeżywała w czasie pobytu w Lesznie (od 1628 r.) najwybitniejszego pedagoga późnego Odrodzenia, czeskiego uczonego Jana Amosa Komeńskiego, autora licznych prac dydaktycznych, o którego współpracę w organizacji szkolnictwa ubie­ gały się liczne kraje, m.in. Szwecja i Węgry. W mia­ steczku działały też dwie drukarnie innowiercze, na­ stawione w dużej mierze na publikację prac tutejszych uczonych. 8. Kolegium Nowodworskiego w Krakowie po­ wstało w 1588 r. jako szkoła przygotowująca do stu­ diów w Akademii Krakowskiej. Wysoki poziom nauki w tej szkole dyktował fakt, że zajęcia prowadzili w niej na ogół profesorowie Akademii. Oni opracowy­ wali również podręczniki dla słuchaczy kolegium. W przeciwieństwie do szkół jezuickich wykładano tu m.in. matematykę i historię Polski. Nazwę szkoła ta (dziś Liceum im. Nowodworskiego) zawdzięcza swemu fundatorowi, Bartłomiejowi Nowodworskiemu, który ponadto w 1617 r. przeznaczył znaczne sumy na dalszy rozwój kolegium. 9. Tradycje pułtuskiego gimnazjum sięgają po­ łowy XV w. Wtedy to powstała przy miejscowej ko­ legiacie szkoła pod protektoratem biskupów płockich,

U

500 z a g a d e k z e p o k i r e n e s a n s u

177

mających w Pułtusku swą rezydencję. Przejęta w dru­ giej połowie XVI w. przez jezuitów, nie straciła by­ najmniej swej rangi, stając się ważnym ośrodkiem nauki, wprawdzie kontrreformacyjnym, ale i huma­ nistycznym. Równy niemal akademickiemu poziom nauczania w jezuickim kolegium zapewniali znakomi­ ci wykładowcy. Profesorami byli tu m.in. organizator kolegium Piotr Skarga i tłumacz Biblii na język pol­ ski Jakub Wujek, który wykładał retorykę. 10. Gimnazjum toruńskie założone zostało przez władze miejskie w 1568 r. W 1594 r., z inspiracji ów­ czesnego burmistrza Henryka Strobanda, przekształ­ cono je w gimnazjum na prawach akademickich. Dla przybywających tu na studia licznych cudzoziemców prowadzono specjalne kursy języka polskiego. Pod ko­ niec XVI w. podejmowano nawet próby przekształce­ nia szkoły w uniwersytet.

2 6 . STUDIA ZAGRANICZNE POLAKÓW 1. Jan, najstarszy syn burgrabiego krakowskiego i wielkorządcy zamku królewskiego, Seweryna Bonera, przez wiele lat podróżował po Europie, studiując m.in. w Bazylei, Rzymie i innych uniwersytetach włoskich (w latach 1532—37) oraz przez krótki czas w Paryżu. Jego młodsi bracia, Stanisław i Andrzej, byli nato­ miast utalentowanymi uczniami m.in. w uniwersytecie wiedeńskim i słynnym gimnazjum w Strasburgu, któ­ rego rektor, Jan Sturm, publikując trzytomowy wy­ bór pism Cycerona, każdą z części dedykował po­ szczególnym członkom rodziny Bonerów: ojcu Sewery­ nowi i jego synom —• swym wychowankom. 2. Łukasz Górnicki jako student przyjeżdżał do Włoch dwa razy. W latach 1556—59 studiował praw­ dopodobnie prawo i nauki humanistyczne. O jego wcześniejszym pobycie we Włoszech (przed 1550) nie wiadomo dziś nic pewnego — ani o kierunku ówczes­ nych zainteresowań przyszłego znakomitego pisarza, ani o tym, w której z uczelni włoskich studiował. Przy­ jaciel Kochanowskiego oraz głośnego filologa i hu­ manisty Andrzeja Petrycego Nideekiego, po powrocie

do kraju sekretarzował Zygmuntowi Augustowi, przej­ mując zarazem opiekę nad wileńską biblioteką króla (przeniesioną z czasem do Tykocina). 3. Jeden z najbardziej utalentowanych renesan­ sowych poetów piszących po łacinie, pochodzenia chłopskiego, po studiach w kraju (w Akademii Lubrańskiego) przebywał w latach 1538—40 na uniwersy­ tecie w Padwie, na wydziale sztuk wyzwolonych, ucząc się pod troskliwą opieką Lazara Bonamico. O jego zdolnościach świadczy fakt, że studia padewskie za­ kończył w krótkim czasie uzyskaniem tytułu dokto­ ra filozofii. Przyjaciel wielu polskich pisarzy i hu­ manistów, cieszył się też, podczas pobytu we Włoszech, względami znakomitego pisarza włoskiego, kardynała Pietra Bembo. Z jego to rąk otrzymał nawet papieski laur poetycki. 4. Między innymi w Padwie i Bolonii, w latach 1537—39, po uprzednich studiach w Akademii Krakow­ skiej. W Bolonii studiował prawo pod kierunkiem Andrea Alciata i nauki humanistyczne u Romulusa Amasaeusa. Do kraju powrócił w 1540 r. z dyplomem doktorskim, by zasłynąć tu wkrótce jako utalentowany dyplomata, a także znakomity pisarz-polemista reli­ gijny i historyk. 5. Prawdziwy „obywatel Europy”, podobnie jak jego bracia Hieronim i Stanisław. Od 1515 r. przez kil­ ka lat studiował w Bolonii nauki humanistyczne. W latach 1524—25 bawił na uczelniach w Padwie i Paryżu, a niebawem także w Bazylei, gdzie nie tylko z wielką pilnością słuchał wykładów uwielbianego Erazma z Rotterdamu, ale mieszkał także przez pół roku u wybitnego humanisty, przejmując na siebie, w zamian za kwaterę, utrzymanie całego domu. Po latach uczeni bazylejscy będą jeszcze wspominać witraże z herbem Łaskich — Korab, wprawione ko­ sztem Jana w okna domu gospodarza i mistrza, a i o samym utalentowanym uczniu wyrażać się będą z szacunkiem. 6. Humanista-filolog, pisarz i wydawca, studia zagraniczne rozpoczął w 1553 lub 1554 r. w Padwie, korzystając z opieki biskupa Andrzeja Zebrzydowskie­ go (któremu w późniejszych latach sekretarzował). W ciągu kilku lat słuchał tu wykładów słynnych hu­ manistów padewskich Francesca Roborteila i Paola

Manutiusa, pozostając zarazem w trwałej z nimi przy­ jaźni. Przyjaźnił się również z Kochanowskim, stu­ diującym w tym samym czasie w Padwie. Po krótkim pobycie w kraju powrócił w 1557 r. na studia do Pa­ dwy i w dwa lata później uzyskał tu tytuł doktora obojga praw. 7. Stanisław Orzechowski, świetny pisarz pole­ mista i umysł nader niespokojny, czerpał wiedzę z wielu bardzo odmiennych źródeł. Po studiach w Aka­ demii Krakowskiej wyjechał do krajów niemieckich, studiując kolejno (w latach 1528—31) w Wiedniu, Wittenberdze i Lipsku. W dwu ostatnich ośrodkach miał okazję zapoznać się z ideologią reformacyjną, słuchając głównych przywódców protestantyzmu — Lutra i Melanchtona. Stąd udał się z kolei na studia retoryczno-filozoficzne do uczelni włoskich — Padwy, Bolonii i Wenecji. W Padwie uczęszczał na wykłady Lazara Bonamico i Antonia Passera — znawców ję­ zyków starożytnych, w Wenecji poznawał tajniki po­ lityki i historiografii pod kierunkiem Giovanniego Battisty Egnazia, a w Bolonii słuchał wraz z Krome­ rem wykładów wybitnego humanisty Bomulusa Amasaeusa. 8. Teolog, pisarz, tłumacz i wydawca kalwiński, gościł w murach wielu uczelni europejskich. W 1556 r. (już po studiach w Akademii Krakowskiej), studiował w Wittenberdze, dokąd przybył jako mentor starości­ ca wieluńskiego Stanisława Koniecpolskiego. Zaprzy­ jaźnił się tu z Melanchtonem i bawiącym chwilowo w Wittenberdze Janem Łaskim młodszym. Dla pogłę­ bienia studiów humanistycznych zapisał się w 1557 r. do słynnego gimnazjum Jana Sturma w Strasburgu, a stąd udał się niebawem do Bazylei i Zurychu. Po krótkim pobycie w Polsce powrócił w 1561 r. do Zu­ rychu, gdzie studiował u sławnego reformatora, teo­ loga i filologa klasycznego Heinricha Bullingera, a na­ stępnie udał się do Paryża, by słuchać wykładów z re­ toryki i filozofii Piotra Ramusa. 9. Poeta kalwiński, człowiek niezwykle zdolny i ruchliwy, ale — jak go współcześnie określano — „poeta pijanica”, niestały w swych zamiarach i przed­ sięwzięciach, był prawdziwym obieżyświatem. Studio­ wał m.in. w Wittenberdze, Paryżu, a być może i w Lip­ sku, zwiedził Włochy, Hiszpanię i Anglię. Po powrocie do kraju związał się z dworem ostatnich Jagiellonów, opiekując się biblioteką królewską, a następnie pozo­

stawał na służbach Mikołaja Radziwiłła „Czarnego”, udzielając się zarazem żywo w ruchu protestanckim. 10. Znakomity humanista, siostrzeniec Andrzeja Krzycłdego i przyszły biskup krakowski, jako student cieszył się za granicą uznaniem najwybitniejszych ówczesnych umysłów Europy. Studiował w latach 1528—29 w Bazylei pod opieką Erazma z Rotterdamu (w którego domu nawet przez ten czas zamieszkiwał), Bonifacego Amerbacha, Jana Sicharda i innych uczo­ nych, a następnie w Paryżu, gdzie pozostawał w ży­ wych kontaktach z francuskimi uczonymi. Najwięcej uwagi poświęcał przedmiotom humanistycznym (zwłaszcza literaturze rzymskiej) oraz teologii. Po ko­ lejnym, krótkim już pobycie w Bazylei, udał się Zeb­ rzydowski do Padwy; studia na tamtejszym uniwer­ sytecie zakończyły jego zagraniczne peregrynacje o charakterze naukowym.

PEREGRYNACJE DLA PRZYGÓD c l . i c ie k a w o ś c i Ś w ia t a L Dwukrotna podróż na Krym, jaką w czasach Batorego odbył Marcin Broniewski w charakterze posła do chana tatarskiego, nie należała może do najbar­ dziej egzotycznych, ale na pewno do niebezpiecznych, stepy ukraińskie bowiem — „ziemia niczyja” — roiły się wówczas od ludzi niespokojnych. Dała ona temu zdolnemu dyplomacie asumpt do napisania cennego dziełka o kraju i narodzie, z którym w ciągu stuleci Polska bądź toczyła częste wałki, bądź też wiązała się porozumieniami politycznymi Tartariae descriptio, napisane w 1595 r., jest jednym z najlepszych i naj­ bardziej wiarygodnych dzieł z zakresu geografii, ja­ kie powstały w renesansowej Polsce. Broniewski przedstawił w nim obiektywny obra2 geograficzny Półwyspu Krymskiego, ukazał obyczaje, sposoby wal­ ki, instytucje, stosunki polityczne i handlowe Tatarów. Wydane w 1613 r., wespół z pracami innych autorów, w Kolonii, do dziś nie zostało, niestety, przetłumaczone na język polski. 2. .Krewniak Zamoyskiego, wiele zawdzięczał Herburt mecenasowskiej opiece wielkiego kanclerza,

ale też i wiele dla swego protektora uczynił. Zna­ mienity bumanista, starannie wykształcony (studiował m.in. w Lejdzie i Ingolstadt, u sławnego filologa Roberta Turnera), odbywał liczne podróże po całej nie­ mal Europie, najczęściej w misjach dyplomatycznych. W imieniu Zygmunta III Wazy jeździł w 1587 r. do Szwecji i Anglii, w dwa lata później do Rzymu (tu zaprzyjaźnił się z innym polskim dyplomatą i huma­ nistą Stanisławem Reszką), w 1590 r. do Pragi, w la­ tach 1598 i 1599 do Turcji. Wielbiciel kultury staro­ żytnej i sam utalentowany pisarz, pośredniczył w spro­ wadzaniu z Italii ksiąg dla Akademii Zamojskiej (był jednym z jej organizatorów), a ze Stambułu przywiózł nawet liczne kodeksy greckie. 3. Brat Jana „erazmiańczyka”, i sam również uczeń Erazma z Rotterdamu, naturą niespokojną bar­ dziej jednak zbliżony do drugiego brata, Hieronima, jako podróżnik i łowca przygód wszedł nawet do lite­ ratury europejskiej. Jego niezwykłym i pełnym przy­ gód rycerskich peregrynacjom poświęcił po łacinie pi­ sany poemat Bernard Holtropius. Pielgrzymka do Ziemi Świętej w 1520 r. przyniosła mu godność „ry­ cerza jerozolimskiego”. Jako dworzanin Franciszka I brał udział w bitwie pod Pawią w 1525 r., a po klę­ sce, nie chcąc opuścić króla francuskiego, dzielił z nim niewolę hiszpańską. W następnych latach po­ słował kolejno w imieniu Franciszka I do Czech, w 1527 r. od Zapolyi do Francji i Anglii, w rok póź­ niej — również w imieniu króla węgierskiego — z bra­ tem Hieronimem do Stambułu. 4. O samym podróżniku nic właściwie nie wia­ domo ponad to, że był kupcem. Przypuszcza się, że pochodził z Pomorza albo Prus. Wiadomości o podró­ żach Pawłowskiego znamy jedynie z jego obszernego listu (adresat również nie jest znany) pisanego 20 li­ stopada 1596 r. z Goa i z kilku wzmianek w innych źródłach. Według tych informacji Pawłowski wypły­ nął z Gdańska do Lizbony w 1596 r., a stąd, 2 kwiet­ nia tegoż roku, do skolonizowanej przez Portugalczy­ ków prowincji indyjskiej Goa. Podróż do Indii trwała pół roku. Na tym jednak nie skończyły się jego pe­ regrynacje. W 1602 r., drogą przez Ormuz i Persję, dotarł do Astrachania. Nie wiadomo z jakich przy­ czyn wkrótce wrócił przez Morze Kaspijskie do Persji, gdzie zmarł we wrześniu 1602 r. (koło miejscowości Lenkoran).

5. Syn Mikołaja „Czarnego”, wojewody wileńs­ kiego, z czasem również wojewoda wileński, po śmierci ojea-kalwina przeszedł na katolicyzm, stając się jed­ nym z głównych orędowników kontrreformacji na Litwie. Przebywał w Niemczech (studiował w Lipsku), zwiedził Francję i Włochy, a w latach 1582—84 odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Do podróży tej skło­ niła go nie tylko chęć peregrynacji, ale także ślubowa­ nie, jakie złożył po oblężeniu Fołocka w 1579 r., w czasie którego został ciężko ranny. Owocem egzo­ tycznej podróży był jej opis w formie diariusza (Peregrinatio Hierosolymitana), w którym podaje intere­ sujące wiadomości o obyczajach, historii, a nawet sztuce zwiedzanych krain. 6. Maciej Stryjkowski, autor Kroniki polskiej, litewskiej, żmudzkiej i wszystkiej Rusi, zwiedził m.in. Turcję (uczestniczył w poselstwie Andrzeja Taranowskiego w roku 1574—75) oraz Grecję i wyspy Morza Egejskiego. Krainy kultury klasycznej wywarły na nim ogromne wrażenie, toteż w wierszowanej auto­ biografii, poprzedzającej właściwy tekst Kroniki, opi­ suje zwiedzane miejsca: Gdzie Leander do Hery swojej śmiele pływał, A z nią wspólnej miłości i śmierci zażywał, I gdzie król perski Kserkses most przez morze stawił, Przez który zbrojnych siedmkroć set tysiąc przeprawił, Gdzie Parnassus, Helikon, Hipokren przesławny, Które Muzom uczonym poświęcił wiek dawny, Gdzie Grekowie i Trojanie toczyli bój srogi, I gdzie Ulisses błądził ustąpiwszy drogi. 7. Drugiego podróżnika o tak wyjątkowej bio­ grafii nie znała renesansowa Polska. Frant kuty na cztery nogi, arcyoszust, znakomity „aktor” wszelkich ról, w ciągu blisko dziesięciu lat przemierzył Susliga wzdłuż i wszerz całą zachodnią i południową Europę, na koszt wybitnych uczonych, monarchów, kardyna­ łów i kupców europejskich, których umiał, jak nikt inny, zwodzić mistrzowskimi matactwami. Pomocą by­ ły mu wrodzone zdolności, wykształcenie humanistycz­ ne, niezwykła energia i ujmująca powierzchowność. Jako „poseł” Zygmunta Starego wystąpił przed obli­ czem Edwarda VI z mową tak piękną, że młody król angielski obdarzył go 2 tysiącami koron, a gdy nie­ bawem przybyło do Londynu rzeczywiste poselstwo

polskie, dwór angielski wolał przemilczeć pierwszą, kompromitującą audiencję. W Zurychu uzyskał wsparcie sławnego reformatora Bullingera, w Genewie zaś zjednał sobie szczerą życzliwość samego Kalwina, roztaczając przed „papieżem reformacji” świetlaną perspektywę sprotestantyzowania Polski. W jego głę­ bokie pragnienie służenia Bogu uwierzył nawet zało­ życiel i generał zakonu jezuitów Ignacy Loyola; z jego pieniędzmi i listem polecającym — sprawnie „podredagowanym” — znalazł się po pewnym czasie w Hisz­ panii (zamiast na Sycylii). Nie wiadomo wprawdzie, co ostatecznie stało się z naszym podróżnikiem, wia­ domo natomiast, że po przybyciu do Italii został zde­ maskowany i aresztowany w Ferrarze, w 1556 r. 8. Sławny hetman i wybitny strateg Jan Tar­ nowski, zanim objął najwyższe godności w swej oj­ czyźnie, przez wiele lat podróżował zarówno w celu pogłębienia wiedzy (głównie wojskowej) jak i z chęci poznania obcych krajów. Przebywał w Niemczech i Francji, „chrześcijańskie i pogańskie kraje przecho­ dził — jak pisze Orzechowski w jego biografii — przez bystre dunaje i burzliwe morza pływał, w morzu i zie­ mi szukając godności wielkiemu człowiekowi przyzwo­ itej, i jeżdżąc, chodząc, pływając nie oparł się, aż na Synaj górze oblanej krwią Pańską; Aleksandrię, Atlantę i wszystek Egipt, miejsce pamiątkami staro­ świeckimi nadobne, przechodził, Ateny uczone widział, w Rzymie się Stolicy Apostolskiej pokłonił, a stamtąd do Hiszpanii pojechał”. 9. Syn wojewody krakowskiego Stanisława, wy­ bitnymi zdolnościami i ożywioną działalnością mecenasowską zdobył wielką sławę. Będąc na studiach w Paryżu (w latach 1556—59) skupiał wokół siebie grono najlepiej zapowiadających się studentów pol­ skich, humanistów i uczonych, udzielając im wsparcia materialnego i zachęty do wielu przedsięwzięć nauko­ wych. W 22 roku życia otrzymał godność wojewody bełskiego. Jego liczne, pełne przygód podróże po Euro­ pie, a szczególnie misja dyplomatyczna do Szwecji, gdzie przeżył nieszczęśliwą miłość do szwedzkiej kró­ lewny Cecylii, stały się fabułą wielu utworów lite­ rackich (m.in. Marcina Kromera, Erazma Otwinowskiego, a w XTX w. Juliana Ursyna Niemcewicza), Szczery hołd Teczyńskiemu, młodo zmarłemu w roku 1563 (w kopenhaskim wiezieniu, gdzie eo — pochwy­ conego w drodze powrotnej ze Szwecji — wtrącili

Duńczycy), oddal Kochanowski w wierszu Pamiątka pa Janie Baptyście hrabi na Tęczynie: [...] a na swoje lata Dosyć młode, zwiedziłeś część niemałą świata, Przypatrując się pilnie wielkich królów sprawie, Tak w pokoju, jako i w żołnierskiej zabawie, A chocieć był nie prawie jeszcze dorósł wojny, Szedłeś między lud króla francuskiego zbrojny... 10. O podróżach Mikołaja Wolskiego nie sposób — tak były liczne — szczegółowo opowiedzieć w tym miejscu. Wybitna indywidualność renesansu polskie­ go, znamienity mecenas i koneser sztuki, alchemik, przyjaciel artystów i poetów, starosta krzepicki i mar­ szałek wielki koronny był typowym peregrynantem z ciekawości i żądzy poznania świata. Przejechał nie­ mal całą Europę wzdłuż i wszerz, rozpoczynając wę­ drówki zagraniczne i studia (najpierw w Wiedniu) już jako dziewięcioletni chłopiec. Dla wielkiej namiętnoś­ ci podróżowania współcześni zwali go perpetuus viator — wieczny podróżnik.

2 8 . ŻYWE MARMURY I BRĄZY 1. Herkules i Anteusz, rzeźba odlana z brązu przez Antonia Pollaiuola, artystę działającego w dru­ giej połowie XV stulecia. Pełna dynamiki kompozycja przedstawia mitycznych półbogów w ostatniej fazie ich walki: oto Herkules, zrozumiawszy tajemnicę nie­ zwykłej siły przeciwnika (który, jako syn Ziemi, był dopóty niezwyciężony, dopóki dotykał nogami grun­ tu), unosi go w morderczym uścisku, niebawem po­ kona Anteusza ostatecznie. Pollaiuola charakteryzowa­ ło poszukiwanie form efektownych, dających okazję do odtwarzania nagiego ciała ludzkiego w ruchu, do ukazywaniu jego anatomicznych właściwości. Repro­ dukowana tu rzeźba znajduje się dziś w Muzeum Na­ rodowym we Florencji. 2. Konny pomnik kondotiera Erazma Gattamelaty przed kościołem San Antonio w Padwie, wyko­ nany przez Donatella w latach 1446—53. Ustawiony na wysokim cokole, uderza promieniującą z niego siłą,

a jednocześnie spokojem. Z twarzy jeźdźca bije pew­ ność siebie i męstwo. Dorodny koń jak gdyby ro­ zumiał, że niesie na sobie nieustraszonego wodza. Dzieło to, formą nawiązujące w pewnym stopniu do antycznego posągu Marka Aureliusza, jest pierwszym od czasów starożytnych przykładem rzeźby na wskroś świeckiej, realistycznej, a przy tym doskonale wkom­ ponowanej w architektoniczne tło otoczenia. 3. Skuty niewolnik (1513—14), jedna z rzeźb Mi­ chała Anioła, z nie dokończonego przezeń monumen­ talnego grobowca Juliusza II, który miał stanąć w ba­ zylice Św. Piotra w Rzymie. Jeszcze za swego życia papież-wojownik, podejmując przebudowę bazyliki, po­ lecił artyście przerwać pracę. Jego następca na tronie papieskim, Leon X, postanowił ukończyć grobowiec, ale już w mniejszej skali. Kłopoty finansowe nowego fundatora nie pozwoliły, niestety, Michałowi Aniołowi ukończyć i tego drugiego projektu; z tej fazy prac pozostała tylko grupa rzeźb przedstawiająca m.in. jeń­ ców. W grupie tej na szczególną uwagę zasługuje re­ produkowane tu dzieło. Skuty niewolnik (jedna z kilku takich figur nie ukończonego grobowca), nawiązywać miał do orężnych zwycięstw Juliusza II. 4. Alegoria Miłosierdzia, rzeźba wykonana przez Jacopa Sansovina, wybitnego rzeźbiarza i architekta włoskiego wieku XVI, twórcę m.in. gmachu Bibliote­ ki św. Marka w Wenecji. Treść rzeźby, ustawionej w niszy jednej z sal tejże biblioteki, wyrażona zo:tała w formie czytelnej i prostej. Jest to postać kobiety z dwojgiem małych dzieci. Jedno z nich tuli się do ramienia dorodnej niewiasty, podtrzymywane jej dło­ nią, drugie wyciąga rączkę, by znaleźć się również w objęciach opiekunki. Lekki przechył ciała kobiety i wykrok do przodu są ujęciem kompozycyjnym po­ wszechnym w statuarycznej rzeźbie włoskiej późnego Odrodzenia, ujęciem charakterystycznym zarazem dla dzieł Sansoyina. 5. Figura Diany z fontanny zamku w Anet (obecnie w Luwrze), wykonana w 1558—59 r., praw­ dopodobnie przez Jean Goujona (niektórzy przypi­ sują autorstwo dzieła rzeźbiarzowi francuskiemu rów­ nie wybitnemu jak Goujon — Germain Pilonowi). Pełna wdzięku i gracji poza Diany, subtelność modelunku i oryginalność kompozycji całej rzeźby to cechy typowe dla maniery mistrzów tzw. szkoły Fontaine­

bleau — ośrodka artystycznego stworzonego przez Włochów, których do Fontainebleau sprowadził Fran­ ciszek I, ośrodka rozwijającego się również w drugiej połowie XVI w., już także dzięki artystom francuskim — uczniom Włochów. Twarz bogini jest podobno por­ tretem słynnej kochanki Henryka II, Diany z Poitiers. 6. Sw. Sebastian (z lat 1526—32) hiszpańskiego rzeźbiarza Alonsa Berruguete’a. W porównaniu z atle­ tycznymi, heroicznymi posągami Michała Anioła, któ­ re były obiektem studiów Hiszpana w czasie jego po­ bytu we Florencji, drewniana figura św. Sebastiana jest wątła, bezkrwista, przepojona ascetyzmem, tak typowym dla religijnej sztuki hiszpańskiej i odpowia­ dającym mistycyzmowi wielu ludzi katolickiej Hisz­ panii. Inne dzieła Berruguete’a, np. Ofiara Abrahama czy Mojżesz, pełne są ekspresji, akcentów trwogi i nie­ pokoju. Dziś Sw. Sebastian znajduje się w muzeum w Valladolid. 7. Wenus i Amor — to jeden z tematów ikono­ graficznych najczęściej podejmowanych przez arty­ stów renesansu, zarówno malarzy jak rzeźbiarzy. Re­ produkowana tu rzeźba niemieckiego złotnika z Norymbergi (słynnego w czasach Odrodzenia ośrodka rzeźby i złotnictwa), Benedikta Wurzelbauera, odlana w 1599 r. w brązie, miała stanowić ozdobny element jakiejś fontanny (dziś znajduje się w jednym z mu­ zeów w Pradze). Stąd obnażonym postaciom bogini miłości i wdzięcznego Amorka towarzyszy delfin, uka­ zany w dosyć niezwykłej pozie. Dzieło należy już do sztuki manierystycznej, reprezentującej schyłek rene­ sansu. Świadczy o tym m.in. zbytnia stylizacja, pewne wysubtelnienie konturów (zwłaszcza postaci Wenus) oraz udziwnienie szczegółów rzeźbiarskich (np. wyraź­ nie dekoracyjny, niezgodny z rzeczywistym, kształt pyszczka delfina). 8. Król Artur, statua bohatera popularnych w średniowieczu legend rycerskich, stanowiąca frag­ ment grobowca cesarza Maksymiliana I w kaplicy pa­ łacowej w Innsbrucku. Rzeźbę odlał z brązu (w latach 1512—13) artysta norymberski Peter Vischer starszy. Sylwetka rycerza w pełnej zbroi i z tarczą przy pra­ wej nodze imponuje męską postawą. Pod przyłbicą widać twarz o naturalistycznie oddanych rysach, zde­ cydowanych, surowych, wyrażających siłę i odwagę. Peter Yischer należał do rzędu najwybitniejszych arty-

tów niemieckich wczesnego renesansu. Jego pracow­ nia norymberska słynęła szeroko poza obszarem Nie­ miec, a zamówienia, np. na płyty czy posągi nagrob­ ne, przychodziły tu z różnych krajów, m.in. z Polski. 9. Statua św. Zygmunta z Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu, wykonana przez Bartolommea Berrecciego lub Włochów z jego pracowni ok. 1530 r. Posąg układem swym przypomina słynnego Dawida Michała Anioła i nie jest wykluczone, że artysta, niewątpliwie znający to dzieło, świadomie nawiązywał do jego kom­ pozycji (Berrecci i niektórzy jego współpracownicy pochodzili z Florencji, gdzie znajdował się posąg Da­ wida, lub z okolic tego miasta). 10. Nimfa z ogrodów Boboli we Florencji, dzie­ ło (z 1580 r.) Giovanniego da Bologna, Flamandczyka całkowicie zitalianizowanego. Rzeźba ta jest fragmen­ tem ogrodowej fontanny. W sztucznej grocie, na pod­ wyższeniu ze swobodnie na pozór ułożonego stosu ka­ mieni, stoi młoda naga kobieta, prawą dłonią osłania­ jąca piersi, lekko drżąca — zdawałoby się — i za­ wstydzona lubieżnymi spojrzeniami czterech faunów (niewidocznych na ilustracji), wspinających się na cembrowinę (również tutaj niewidoczną) i wyrzucają­ cych z gardzieli strumienie wody. Ujęcie postaci (ty­ powa figura serpentinata) pozwala z równym zachwy­ tem oglądać prześliczny akt z każdej strony. Taka za­ sada kompozycji będzie szczególnie charakterystyczna dla rzeźb baroku.

2 9 . PARADA KRÓLÓW 1. Wnuk Maksymiliana I i jego następca na tronie cesarskim, Karol V (il. 14). W Hiszpanii był królem od 1516 r.; jako cesarz (w latach 1519—58) władał m.in. dziedzicznymi krajami habsburskimi, krajami niemieckimi, Hiszpanią, a wraz z tą ostatnią także świeżo odkrytymi i zdobytymi obszarami w Ame­ ryce i Azji. Istotnie, słońce nigdy nie zachodziło w jego posiadłościach. Dla utrzymania w całości tak wielkich obszarów musiał jednak prowadzić stale nie­ mal wojny: z Francją, z książętami protestanckimi

14. Tycjan, Portret cesarza Karola V. 1548. Monachium, Stara Pinakoteka

Niemiec, z papieżem Klemensem VII. Ale zajmowały go nie tylko wojny i dyplomacja — był również pro­ tektorem artystów (min. Tycjana), pisarzy i uczonych. 2. Maksymilian I Habsburg, cesarz rzymski na­ rodu niemieckiego w latach 1493—1519 (wcześniej, od 1486 r. — król niemiecki). Prowadził ze zmiennym szczęściem wojny — m.in. z Francją, Mediolanem — ale trwałe sukcesy przyniosły mu przede wszystkim liczne małżeństwa dynastyczne w rodzinie. Z ręką pierwszej żony, Marii, córki Karola Śmiałego, wziął Burgundię i Niderlandy. Ożeniwszy syna, Filipa I Pięk­ nego, z Joanną Obłąkaną Aragońską, zapewnił pano­ wanie Habsburgów w Hiszpanii. Przez koligacje wnu­ ków (Ferdynanda i Marii) z dziećmi Władysława Ja­ giellończyka, króla Czech i Węgier, ustalone na nie­ fortunnym dla Polski zjeździe wiedeńskim w 1515 r., sprawił, że po śmierci .Ludwika, syna Władysława, w bitwie pod Mohaczem w 1526 r., Ferdynand I objął we władanie Czechy i Węgry. W ten sposób, dzięki koligacjom i małżeństwom, Maksymilian stał się twór­ cą potęgi habsburskiej. Zacytowane powiedzenie rze­ czywiście trafnie ilustruje istotne cechy polityki tego cesarza. 3. Syn Karola V, Filip II — król Hiszpanii, Ne­ apolu, Sycylii w latach 1556—98 i Portugalii od 1580 r. Zwany był, z racji fanatyzmu religijnego i popierania kontrreformacji, „królem katolickim”. W obronie swej neapolitańskiej korony nie wahał się jednak prowa­ dzić wojny z papieżem Pawłem IV. Za jego rządów doszło do krwawej wojny w Niderlandach, w wyniku której północne części tego kraju wyrwały się w 1581 r. spod władzy Habsburgów, tworząc Republikę Zjedno­ czonych Prowincji Niderlandów (później Holandia). Zbudowany dla niego przez Juana de Herrera, kilka­ dziesiąt kilometrów od Madrytu, olbrzymi zamek Eskurial, przypominający bardziej założenie klasztor­ ne niż pałacowe (zresztą, z klasztorem i kościołem wewnątrz), pasował w pełni do osobowości ponurego i fanatycznego władcy. 4. Franciszek I, król Francji w latach 1515—47. Starannie wykształcony, położył duże zasługi dla za­ początkowania i rozwoju kultury i sztuki renesanso­ wej we Francji. Wyprawa wojenna do Włoch w 1515 r., dzięki której poznał sztukę renesansową, spotęgowała w nim jeszcze zainteresowania nową sztuką i kulturą

humanistyczną. Sprowadzał artystów włoskich (m.in. Leonarda da Vinci, Benvenuta Celliniego, Giovanniego Battistę Rosso, Francesca Primaticcia) do rozbudowa­ nego, również przez Włochów, zamku w Fontainebleau, popierał też rodzimych artystów (takich jak malarz Franęois Clouet) i uczonych. Bibliotekę zamkową po­ wierzył humaniście Wilhelmowi Budó. On też powołał do życia niezależną od Sorbony humanistyczną uczel­ nię w Paryżu — College Royal. 5. Henryk V in , król angielski w latach 1509—47. Pierwszą żoną monarchy była Katarzyna Aragońska, ciotka cesarza Karola V. Po 17 latach małżeństwa wziął z nią rozwód, mimo sprzeciwu papieża (dopro­ wadziło to do zerwania z Rzymem i powstania Kościo­ ła anglikańskiego). W 1533 r. pojął za żonę piękną Annę Boleyn; za rzekome wiarolomstwo kazał ją ściąć w trzy lata później. Następnego dnia po ścięciu Anny Boleyn ożenił się z Jane Seymour. Jej pożycie z królem było jeszcze krótsze; urodziwszy upragnio­ nego przez monarchę syna (późniejszego Edwarda VI), zmarła przy porodzie. Następny związek, z Anną Klewijską, zakończył się — jak z pierwszą żoną — roz­ wodem. W 1540 r. Henryk VIII stanął na ślubnym kobiercu z piątą kandydatką do korony, Katarzyną Howard; po dwóch latach została ona, jak i Anna Boleyn, ścięta za wiarołomstwo. Najszczęśliwsze było ostatnie małżeństwo króla (w 1543 r.) z Katarzyną Parr, wdową po lordzie Johnie Neville’u Latimerze.

6. Elżbieta I, córka Henryka VIII i jego drugiej żony, Anny Boleyn, królowa angielska w latach 1558— —1602. Staranne wykształcenie zawdzięczała szóstej żonie Henryka VIII, Katarzynie Parr. Na koronę cze­ kała jednak dość długo, wcześniej bowiem zasiadł na tronie jedyny syn Henryka, Edward VI, a po nim Maria, córka Henryka V i n z pierwszego małżeństwa. Jako królowa była zręcznym politykiem; umiała rów­ nież dobierać sobie mądrych doradców. Na czasy jej panowania przypada rozwój gospodarczy i kulturalny (twórczość Williama Szekspira) oraz początek potęgi morskiej Anglii. W 1588 r. jej flota rozgromiła na Kanale La Manche niepokonaną dotąd flotę hiszpań­ ską, zwaną Niezwyciężoną Armadą. Angielski żeglarz Francis Drakę w latach 1577—80 powtórzył sukces Magellana, opływając kulę ziemska. Inny żeglarz, Walter Releigh, założył w latach 1585—86 pierwszą angielską kolonię w Ameryce, nazwaną na cześć kró­

lowej — „Dziewicy Narodu” (takie miano zyskała so­ bie, gdyż do śmierci pozostała niezamężna) — Virginia (dziś stan USA); przyczynił się też do upowszechnie­ nia w Europie uprawy ziemniaków i tytoniu. Czasy jej panowania noszą w dziejach Anglii miano okresu elżbietańskiego. 7. Alfons V, król Aragonii i Sycylii w latach 1416—58, a od 1443 r. także Neapolu. Dwie pierwsze korony odziedziczył po ojcu, Ferdynandzie I; trzecia — obiecana przez Joannę II, królową Neapolu, za pomoc przeciwko Andegawenom — kosztowała Alfonsa (po śmierci Joanny w 1435 r.) wiele walk orężnych. Może dlatego właśnie rozwojowi gospodarczemu i kultural­ nemu Neapolu poświęcił później najwięcej uwagi. Tu właśnie utrzymywał wspaniały dwór, wzniósł wiele pięknych budowli, popierał uczonych i artystów. Był jednym z najwybitniejszych mecenasów spośród mo­ narchów europejskich w dobie wczesnego Odrodzenia. 8. Maciej Korwin (właśc. Hunyadi), król Węgier w latach 1458—90. Był synem regenta Jana Hunyadiego, sławnego wodza z czasów Władysława Warneńczy­ ka. Dzielny wódz i roztropny polityk, uczynił z Węgier państwo potężne, opierające się skutecznie zarówno zaborczej polityce Habsburgów, jak i Turcji. Stąd zwano go „nowym Attylą”, nawiązując do imienia sławnego wodza Hunów, pogromcy Rzymian, który — jak głosi legenda — założył państwo węgierskie. Nie mniej niż na niwie polityczno-wojskowej, zasłużył się Maciej Korwin dla kultury swego kraju. Starannie wykształcony (w dzieciństwie m.in. przez naszego hu­ manistę Grzegorza z Sanoka), popierał humanistów, uczonych i artystów. Wielu włoskich architektów, rzeźbiarzy i malarzy renesansowych działało na jego dworze w Budzie; sprowadzała ich tam także żona Korwina, Beatrycze Aragońska, księżniczka neapolitańska. 9. Zygmunt I Stary, król Polski w latach 1506— —48. Tron objął dopiero w 39 roku życia (był piątym synem Kazimierza Jagiellończyka); przed nim pano­ wali starsi bracia — Jan Olbracht i Aleksander. Nie­ których złożonych problemów politycznych państwa Zygmunt Stary rozwiązać nie był w stanie. Wojna z Krzyżakami w latach 1519—21 doprowadziła do roz­ wiązania zakonu i zwasalizowania Hohenzollernów, nie wyeliminowało to jednak niebezpieczeństwa dla Pol-

ski w przyszłości; wojny z Moskwą przyniosły straty terytorialne (m.in. Smoleńsk), mimo okresowych zwy­ cięstw (np. w 1514 r. pod Orszą); postanowienia zjaz­ du wiedeńskiego w 1515 r. spowodowały z czasem przejście Czech i Węgier (dotąd pod berłem brata Zygmunta Starego, Władysława) pod władzę Habsbur­ gów. Duże zasługi położył Zygmunt Stary na polu kultury i sztuki Od jego czasów rozpoczął się re­ nesans w Polsce. W latach 1502—36 włoscy artyści Franciszek Florentczyk i Bartolommeo Berrecci prze­ budowali w stylu renesansowym zamek wawelski. Berrecci wzniósł na Wawelu Kaplicę Zygmuntowską — najpiękniejsze (poza Italią) dzieło architektury re­ nesansowej w Europie. Za przykładem króla mecenat artystyczny podejmą również magnateria i szlachta. 10. Ostatni z Jagiellonów, syn Zygmunta Stare­ go, Zygmunt August. Za staraniem matki, Bony Sfor­ zy, koronowany już w 1529 r. (miał wówczas 9 lat), właściwe rządy objął dopiero w 1548 r., po śmierci ojca. Zawarte potajemnie w 1547 r. małżeństwo z Bar­ barą Radziwiłłówną, wdową po wojewodzie trockim Stanisławie Gasztołdzie, przysporzyło jemu i ukocha­ nej żonie wiele trosk (związkowi temu przeciwna była zarówno Bona, jak i większość możnowładztwa). Nie trwało też długo: w 1551 r. Barbara zmarła, pozosta­ wiając młodego króla w wielkiej rozpaczy. Podobnie jak ojciec, był Zygmunt August jednym z najwybit­ niejszych mecenasów sztuki spośród władców polskich. Popierał uczonych, pisarzy i artystów, sprowadzał z zagranicy wybitne dzieła artystyczne (m.in. z Bruk­ seli arrasy dla ozdobienia Wawelu). Zmarł w 1572 r. w Knyszynie.

POLSCY MECENASI, KOLEKCJONERZY

3 0 . I BIBLIOFILE

1. Ten wielki magnat małopolski, wojewoda krakowski i marszałek wielki koronny, stworzył na swym zamku w Wiśniczu (znacznie przezeń rozbudo­ wanym w pierwszej połowie XVI w.) żywy ośrodek renesansowej kultury. Popierał pisarzy, poetów i uczo­ nych, udzielając im wsparcia materialnego, umożliwia­

ła

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

193

jąc studia zagraniczne i pracę twórczą. Z jego opieki korzystali m.in. Marcin Bielski, autor Kroniki wszy­ stkiego świata, Stanisław Orzechowski i wybitny prawnik Jakub Przyluski. Klemens Janicki studiował w Padwie właśnie na koszt Kmity. Niestety, na sku­ tek intryg (prawdopodobnie ze strony Orzechowskie­ go) kapryśny mecenas po dwóch latach odmówił uta­ lentowanemu poecie dalszego wsparcia i Janicki musiał powrócić do kraju, aczkolwiek.., już z tytułem doktor­ skim. 2. Siostrzeniec Piotra Tomickiego i sekretarz Zygmunta Starego, z którego humanistycznym dwo­ rem związany był przez długie lata, Krzyck! nie tylko zrobił błyskotliwą karierę (był kolejno biskupem przemyskim i płockim, wreszcie — od 1535 r., na dwa lata przed śmiercią — arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem), ale zdobył również sławę głośnego poety i wybitnego mecenasa. Z jego to inicjatywy w latach 1531—34 przebudowana została przez artystów włos­ kich pracujących na Wawelu (min. przez Jana Ciniego) katedra płocka. Jako biskup płocki podjął też budowę renesansowej kaplicy-mauzoleum przy kole­ giacie w Pułtusku. Dzieło to nie zachowało się do naszych czasów, ale niezwykle pochlebna wzmianka z końca XVI w. mówi, że światły fundator „tą szczu­ płą budowlą chciał Panteon Agryppy naśladować”. 3. Atmosfera życia umysłowego i towarzyskiego na dworze tego sławnego mecenasa, biskupa krakow­ skiego i kanclerza wielkiego koronnego, żywo przypo­ minała klimat renesansowych dworów Estów, Medyceuszów czy Montefeltrów. Dwór ten był ogniskiem kultury Odrodzenia w Polsce, szkołą ogłady towarzy­ skiej i cnót obywatelskich, Parnasem uczonych, artystów, a przede wszystkim poetów i pisarzy. W uroczo położonej willi Maciejowskiego w Prądniku pod Krakowem (wzniesionej „włoskim kształtem” przed 1547 r.), opiewanej przez Jana Kochanowskiego w łacińskiej Odzie X, odbywały się spotkania huma­ nistów i poetów rozprawiających z dala od miejskie­ go gwaru o literaturze, filozofii i sztuce, prowadzących „gry rozmowne” — jak pisze o tych zebraniach Łukasz Górnicki w swym Dworzaninie. 4. - Paulus Manutius, syn sławnego Aldusa i sam równie sławny uczony i wydawca wenecki, w listach do Myszkowskiego określał go jako najpierwszego me-

cenasa nauki i literatury w Polsce. Gratulując mu lis­ townie wyniesienia do godności biskupa płockiego (w 1568 r.), pisał: „Mam nadzieję, że teraz dla zna­ komitych talentów, w które ojczyzna twoja szczególnie obfituje, protekcja twa, łaska i majątek będą stać Otworem, tak iż pod twoją właśnie opieką dążyć będą do rzeczy wielkich i jak najbardziej godnych pożąda­ nia.” Nie były to zwykłe pochlebstwa. W latach sie­ demdziesiątych i osiemdziesiątych XVI w. był Mysz­ kowski bodaj najwybitniejszym (obok Jana Zamoy­ skiego) mecenasem w Polsce. Skupiał na swym hu­ manistycznym dworze poetów, uczonych i artystów. Z jego protekcji korzystali Łukasz Górnicki, Jakub Górski i Klemens Janicki, wiele utworów poświęcił mu Kochanowski, którego ten możny biskup-protektor darzył szczególną opieką. Santi Gucci wzniósł dla Myszkowskiego (w 1585—95) wspaniałą rezydencję manierystyczną w Książu Wielkim. 5. Wykształcony we Włoszech oraz na dworach cesarskich Karola V i Ferdynanda I, zaprzyjaźniony z szeregiem wybitnych humanistów polskich i euro­ pejskich, a przy tym sam poeta (piszący po łacinie), szczególną opieką otaczał młode talenty twórcze. Z je­ go protekcji i wsparcia korzystali m.in. Jan Kocha­ nowski, Stanisław Hozjusz, Jakub Górski, Benedykt Herbest i Andrzej Petrycy Nidecki. Kochanowski w najpochlebniejszych słowach sławił (w epigramacie z 1568 r.) postać znamienitego mecenasa jako człowie­ ka niezwykłych zdolności, erudytę i humanistę. Na­ grobek mecenasa w katedrze wawelskiej, wykonany w latach 1572—75 (wkrótce po śmierci Padniewskiego) przez sławnego Jana Michałowicza z Urzędowa, na­ leży do najwspanialszych osiągnięć renesansowej rzeźby sepulkralnej w Polsce. 6. Choć w przeciwieństwie do większości mece­ nasów polskiego renesansu nie posiadał wykształcenia uniwersyteckiego, zapisał się na kartach historii jako jeden z najgłośniejszych protektorów kultury i sztuki wczesnego Odrodzenia w Polsce. Brak studiów zastą­ piło mu wieloletnie przebywanie w otoczeniu Zygmun­ ta Starego (był od 1515 r. kanclerzem wielkim koron­ nym) i liczne wojaże zagraniczne w misjach dyploma­ tycznych. Utrzymywał żywe kontakty z wybitnymi humanistami i uczonymi epoki, m.in. z Erazmem z Rotterdamu, gromadził książki i iluminowane ko­ deksy rękopiśmienne. Wczesnorenesansowy malarz

i miniaturzysta polski Stanisław Samostrzelnik, będą­ cy przez dłuższy czas, jako zakonnik, kapelanem kanclerza-mecenasa, wykonał dla niego piękne miniatu­ rowe portrety członków rodu, w znanej księdze gene­ alogicznej Szydłowieckich (1531 r.). Znakomitym dzie­ łem rzeźbiarskim jest też jego nagrobek w kolegiacie opatowskiej, z piękną sceną Lamentu na płycie, wy­ konany przed 1532 r. przez Bemardina de Gianotis i Jana Ciniego, a w latach 1533—41 przerobiony z inicjatywy zięcia kanclerza, hetmana Jana Tar­ nowskiego. 7. Arcybiskup gnieźnieński i prymas (od 1561 r.), interrex w czasie dwu pierwszych bezkrólewi, oskar­ żony przez papiestwo o herezję (pragnął zjednoczenia wyznań chrześcijańskich w Polsce w jeden kościół na­ rodowy), był Uchański fundatorem licznych budowli renesansowych, zwłaszcza sakralnych. Z Łowicza, re­ zydencji arcybiskupów gnieźnieńskich, uczynił żywy ośrodek kultury humanistycznej; wzniósł tu również piękny zamek, którego budowę dokończył następca, biskup Stanisław Kamkowski. Przyjaciel humanistów, utrzymywał kontakty z Jakubem Przyłuskim i Andrze­ jem Fryczem Modrzewskim. Przy kolegiacie łowickiej Jan Michałowicz wzniósł dla niego kaplicę grobową (wtopioną w mury nawy bocznej w czasie przebudowy świątyni w XVII w.) i wykonał w niej — było to ostatnie jego dzieło rzeźbiarskie — piękny nagrobek z alabastrową figurą fundatora-mecenasa. 8. Biblioteka Mikołaja Czepiela była najwięk­ szym prywatnym księgozbiorem w renesansowej Pol­ sce. Znamienity humanista poznański pierwszej ćwier­ ci XVI -wieku, zaprzyjaźniony z Janem Lubrańskim i Erazmem Ciołkiem, jeden z pierwszych grecystów w Polsce, wychowanek Akademii Krakowskej i jej nominalny profesor (w rzeczywistości obowiązków pedagogicznych nie pełnił, pochłonięty misjami dy­ plomatycznymi i kompletowaniem swych zbiorów), gromadził Czepiel inkunabuły i książki o rzadkiej wartości, głównie autorów klasycznych i współczes­ nych sobie humanistów. W jego księgozbiorze przewa­ żały wydawnictwa sławnej weneckiej oficyny Aldusa Manutiusa starszego. 9. Biblioteka Jana Łaskiego, „erazmiańczyka", wyróżniała się spośród innych ówczesnych bibliotek prywatnych nie tylko doborem ksiąg. Wybitny refor­

mator i wielbiciel Erazma z Rotterdamu nabył ją od swego bazylejskiego mistrza w czerwcu 1525 r. za ko­ losalną wówczas sumą 400 dukatów, kierując się za­ równo pragnieniem zdobycia ogromnego i cennego księgozbioru, jak i chęcią finansowego wsparcia sta­ rzejącego się już humanisty. Pięknym przykładem mecenasowskiego gestu nabywcy było to, że Łaski, zapłaciwszy z góry całą należność, pozwolił Erazmowi korzystać z biblioteki do śmierci. Dopiero w 1537 r. przewiózł ją do Polski Andrzej Frycz Modrzewski. Niestety, w roku 1553, w czasie burzy towarzyszącej przeprawie Łaskiego z Anglii przez kanał La Manche, księgozbiór (który nasz reformator miał ze sobą) zatonął. 10. Inwentarze, testamenty, akta sądowe z cza­ sów renesansu mówią często o pokaźnych zbiorach sztuki wśród szlachty i mieszczaństwa polskiego, za­ przeczając na ogół sądom o małym zainteresowaniu Polaków dziełami sztuki w tym okresie. Do wybit­ niejszych kolekcjonerów należał m.in. znany lekarz krakowski, przyjaciel Andrzeja Petrycego Nideckiego z czasów studiów padewskich i sekretarz Zygmunta Augusta, Stanisław Różanka. W sporządzonym po pol­ sku testamencie z 1569 r. humanista ten wymienia wiele kosztowności, bogate zbiory numizmatyczne greckie i rzymskie oraz liczne obrazy, polecając swym braciom, by udostępniali je, „jeśli się kto z naszych tak uczyć będzie, iżby takich rzeczy potrzebował”.

W CIENIU KRUŻGANKÓW

3 1 . I ZACISZU DWORÓW 1. Zamek w Pieskowej Skale. Staroszlacheckie gniazdo, o wątkach muru sięgających XIV w., prze­ budowane zostało w latach siedemdziesiątych i osiem­ dziesiątych XVI w. na obronną rezydencję w stylu renesansowym przez kasztelana i wojewodę sando­ mierskiego, Stanisława Szafrańca. Nieregularną bryłę budowli (o czym zadecydowało wykorzystanie wcześ­ niejszych murów gotyckich) ozdobiły od dziedzińca oryginalne wielokondygnacyjne krużganki arkadowe z maszkaronami w międzyłuczach arkad i malowidła

na elewacjach, dziś zachowane zaledwie w nikłych fragmentach. Z arkadowej loggii na wieży zamkowej roztacza się piękny widok na dolinę Prądnika, na zalesione wzgórza i sterczącą u podnóża góry zamko­ wej samotną skałę, od swego kształtu zwaną Maczugą Herkulesa. Loggia ta, doskonale wiążąca architekturę zamku z jego naturalnym otoczeniem, była zapewne miejscem towarzyskich zgromadzeń humanistów na dworze Szafrańca, głośnego orędownika i protektora innowierców. 2. Zamek Leszczyńskich w Baranowie, wznie­ siony w latach 1579—1602. Założony na planie regular­ nego prostokąta, o stosunku boków 1:2, łączy w sobie cechy architektury włoskiego renesansu, wyrażone tu głównie w przepięknych arkadowych krużgankach dziedzińca, z elementami typowymi dla budownictwa polskiego (cztery cylindryczne wieże wtopione w narożniki budowli, zamknięcie podkowy trzech skrzydeł mieszkalnych murem parawanowym z bramą wjazdo­ wą pośrodku). Grzebień pięknej attyki, motywu tak typowego dla polskiej architektury renesansowej, wieńczy dachy budowli. Proporcje dwukondygnacyj­ nych kolumnowych galerii otaczających elewacje dzie­ dzińcowe ustalone zostały według znanej w geometrii zasady tzw. złotego podziału odcinka na dwie nie­ równe części. Piękne portale i obramienia okienne, kolumny i ich jońskie głowice noszą wyraźne cechy manieryzrau — schyłkowej fazy stylu renesansowego. Projektodawcą budowli był najprawdopodobniej czo­ łowy architekt drugiej połowy XVI stulecia w Polsce, florentyńczyk Santi GuccŁ 3. Zamek w Krasiczynie. Jego budowę podjął pod koniec XVI w. Stanisław Krasicki, a ukończył w 1614 r. syn Stanisława, Marcin — zagorzały zwolen­ nik polityki Zygmunta IIL Niezbyt regularne założe­ nie stanowi niezwykle interesujący przykład późnorenesansowej budowli, której każdy niemal element symbolizował treści ideologiczne, wyrażał polityczny i społeczny program fundatora. Olbrzymi czworobocz­ ny dziedziniec obiegają podcienia o arkadach wspar­ tych na filarach. Pola elewacji nad podcieniami po­ krywały prawie nie zachowane dziś sgraffita z wi­ zerunkami cesarzy rzymskich i niemieckich oraz kró­ lów polskich, a wspaniała ażurowa attyka do chwili obecnej wieńczy mury zamku. Dziedziniec był nie­ wątpliwie miejscem zjazdów szlacheckich, a treści

polichromii odgrywały rolę propagandową, zjednując rzesze szlachty dla wszechwładnego magnata i jego prokrólewskiej polityki. Cztery baszty w narożach — Boska, Papieska, Królewska i Szlachecka — wyrażały sarmackie już poglądy fundatora, stanowiły symbol aprobowanej przez niego hierarchii społecznej, w któ­ rej po Bogu kolejne miejsca przypadały Kościołowi, monarchii i szlachcie. Jednym z budowniczych tej rezydencji był Włoch Galeazzo Appiani. 1 Zameczek w Gołuchowie. Pierwotny dwór murowany wzniósł tu Rafał Leszczyński w latach sześćdziesiątych XVI w. Gruntowną jego przebudowę w stylu dojrzałego renesansu zainicjował ok. 1610 r. Wacław Leszczyński, kasztelan i wojewoda kaliski, a następnie kanclerz wielki koronny. Niewielka trójskrzydlowa budowla otrzymała przy jednym z boków skromnego dziedzińca lekką, sześcioarkadową loggię kolumnową na piętrze. (Ten właśnie fragment przed­ stawia ilustracja — rysunek wykonany w XIX w , przed przebudową.) W latach 1872—75 zameczek prze­ budowany został przez ówczesną właścicielkę, Izę z Czartoryskich Działyńską, i przeznaczony na po­ mieszczenie jej cennych zbiorów artystycznych. Otrzy­ mał wówczas charakter stylowy zgodny z duchem francuskiego neorenesansu, a projektu przebudowy dostarczył być może słynny rekonstruktor Carcassonne Viollet-le-Duc. Usytuowany w pięknym parku angiel­ skim, stanowi dziś filię Muzeum Narodowego w Po­ znaniu, z cennymi zbiorami tkanin i ceramiki, nale­ żącymi ongiś do Czartoryskich. 5. Pałac Myszkowskich w Książu Wielkim, wzniesiony przez Santi Gucciego w latach 1585—95. Jest to niewątpliwie najwybitniejsze dzieło architekto­ niczne Gucciego. Budowniczy, wznosząc pałac od pod­ staw, mógł pozwolić sobie na realizację całkowicie no­ wej koncepcji Pałac na planie prostokąta, z mocno wysuniętą z dwu stron środkową częścią bryły, ota­ czają po bokach wolno stojące, identyczne pawilony, w których pierwotnie mieściły się kaplica i biblioteka. Dzieło manierystyczne, kompozycją architektoniczną, układem wnętrz, rytmem otworów okiennych i wy­ glądem samej fasady wyraźnie wybija się spośród wszystkich innych przykładów polskiej architektury późnorenesansowej. 6. Dwór w Pabianicach. Układ pomieszczeń dwutraktowy, to znaczy grupujący je w dwu rzędach

(dzięki podziałowi sieni na dwie części) i dwa, a nie cztery, czworoboczne alkierze, usytuowane na prze­ ciwległych narożnikach, nadają bryle budowli ciekawą i dość oryginalną formę. Mury dworu koronują, jak w dziesiątkach renesansowych obiektów architektury świeckiej w Polsce, piękne attyki. Na szczególną uwa­ gę zasługuje fakt, że budowniczym tego dworu, po­ wstałego w latach 1566—70, był architekt polski, Wawrzyniec Lorek. 7. Dwór obronny w Szymbarku, wzniesiony w drugiej połowie XVI w. przez możną w Gorlickiem rodzinę Gładyszów. Czworoboczna budowla, o murach obronnych, z popularną w naszej architekturze attyką i renesansowymi obramieniami okien, zachowuje ty­ powy dla polskich dworów drewnianych układ po­ mieszczeń przylegających z jednego boku do sieni. Ty­ powe dla drewnianych dworów są tu także cztery narożne alkierze na piętrze, o elewacjach nadwieszo­ nych na kroksztynach. Budowla w Szymbarku jest jedym z pierwszych murowanych dworów na ziemiach polskich; interesująco łączy ona cechy typowe dla ro­ dzimego budownictwa z renesansowymi elementami dekoracyjnymi. & Dwór w Poddębicach, zbudowany w latach 1610—17 jako letnia rezydencja wojewody rawskiego Zygmunta Grudzińskiego. Najbardziej interesującym motywem w architekturze tej skromnej budowli jest jedna z bocznych elewacji, zakomponowana jako dwu­ kondygnacyjna loggia arkadowa, z filarami w parterze i kolumnami na piętrze. Sklepienie kolebkowe loggii na piętrze zdobi dekoracja stiukowa złożona m.in. z masz­ karonów. Wejście na loggię piętra prowadzi z klatki schodowej w sześciobocznej wieży przylegającej do loggii, a trójkątny szczyt tej elewacji, ozdobiony sterczynami, przecinają rytmiczne podziały poziome i pio­ nowe. 9. Kamienica Korniakta we Lwowie. Przepiękne krużganki arkadowe na trzech kondygnacjach wydłu­ żanego podwórza świadczą tu o przejęciu ulubionego w renesansie motywu galerii arkadowych również przez polskie budownictwo mieszczańskie. Konstanty Korniakt, bogaty hurtpwnik win, Grek osiadły we Lwowie i skoligacony nawet, przez małżeństwa swych dzieci, z magnackimi familiami Ossolińskich, Chodkiewiczów, Tarnowskich i Wiśniowieckich, powierzył

przebudowę dwu kupionych wcześniej kamienic na jedną reprezentacyjną rezydencję miejską, godną zdo­ bytej przez siebie pozycji społecznej, budowniczemu włoskiemu Piętro di Barbona. Data w ozdobnym portalu kamienicy potwierdza, że została ona prze­ budowana w stylu renesansowym w 1580 r. W póź­ niejszych czasach jej właścicielem był m.in. Jan III Sobieski. 10. Kamienica przy ul. Kanoniczej 21 w Krako­ wie. Jej fundatorem był kanonik krakowski Stanisław Skarszewski. Wzniesiona, a raczej gruntownie przebu­ dowana najprawdopodobniej do roku 1592 (data ta widnieje na jednym z wewnętrznych portali), jako pomieszczenie dla kanoników i dziekanów kapituły krakowskiej, ma w podwórzu krużganki arkadowe, i to o bardzo oryginalnej formie. Cechy manieryzmu dają się tu zauważyć zarówno w zachwianiu architek­ tonicznego ładu dwukondygnacyjnych galerii (w par­ terze arkady wspierają się na lżejszych optycznie kolumnach, krużganki piętra mają natomiast masywniejsze filary), jak i w detalach dekoracyjnych: filary piętra zdobią wzdłużne płyciny, jakby nabijane ce­ kinami, a w międzyłuczach arkad widnieją kartusze herbowe i maszkarony. Renesansową przebudowę rea­ lizował — jak się ostatnio przypuszcza — wspomniany już kilkakrotnie Santi Gucci.

3 2 . DRUKARZE EUROPEJSCY

1. Rodzina tych holenderskich drukarzy i wy­ dawców słynęła w Europie przez blisko półtora wie­ ku. Ich oficynę w Lejdzie otworzył w 1592 r. Lodevijk Elzevier. Po jego śmierci pracę wydawniczą i drukar­ ską kontynuowali synowie — Mathias i Bonaventura. Wysoki poziom edytorski „elzewirów”, ich staranna szata graficzna i tematyka (głównie klasycy oraz kom­ pendia geograficzno-politycznej wiedzy o poszczegól­ nych krajach) zapewniały im popularność w całej Europie. Sami wydawcy utrzymywali zresztą stałe kontakty z uczonymi i innymi wydawcami europej­ skimi.

2. Estienne’owie byli jedną z najbardziej zasłu­ żonych rodzin dla renesansowego drukarstwa fran­ cuskiego. Protoplasta rodu, Henri I, zwany Stephanusem, otworzył swą oficynę w Paryżu już w 1502 r. jako drukarz uniwersytecki. Oryginalne, renesansowe ozdoby graficzne wydawanych przez niego książek wykonywał doskonały grafik i drukarz Geoffroy Tory. Kontynuator dzieła Stephanusa, jego syn Robert I (wydawca łacińskiego przekładu Nowego Testamentu w 1523 r.), wprowadził w 1526 r. do swych druków nową, piękną czcionkę (antykwę) opracowaną przez Claude’a Garamonda. Drukarzami, a jednocześnie wszechstronnie wykształconymi humanistami byli rów­ nież brat Roberta — Charles oraz syn — Henri IL 3. Fedorow — to pierwszy znany z nazwiska drukarz rosyjski, zapewne założyciel pierwszej dru­ karni („Pieczatnogo dwora”) w Moskwie (w 1563 r.). „Pieczatnyj dwór” aż do początków XVIII w. stano­ wił centrum moskiewskiego drukarstwa. Tu ukazały się pierwsze książki drukowane cyrylicą, głównie dzie­ ła religijne i liturgiczne (m-in. w 1564 r. Apostoł — część Noioego Testamentu zawierająca Dzieje Apostol­ skie i Listy). Działalność samego Fedorowa w Moskwie trwała zaledwie do około 1566 r. Wydalony przez Iwana Groźnego na skutek intryg politycznych znalazł się w Wilnie, po dwu latach zaś w Zabłudowie (gdzie przez pewien czas prowadził działalność drukarską), wreszcie we Lwowie. W roku 1580, na trzy lata przed śmiercią, założył z inicjatywy książąt Ostrogskich drukarnię w ich rodowym Ostrogu. Najpiękniejszym drukiem (stanowiącym prawdziwy rarytas drukarstwa ruskiego XVI w.) wydanym tu przez Fedorowa była Biblia, od miejsca wydania nazwana Biblią ostrogską. i. Froben, wykształcony drukarz bazylejski, przyjaciel Erazma z Rotterdamu (wydał opracowaną przez wielkiego Holendra grecką edycję Nowego Te­ stamentu), pozostawał w ścisłych związkach z uczo­ nymi uniwersytetu w Bazylei. Wydawane przez niego prace, zwykle bogato ilustrowane (min. przez słynne­ go Hansa Holbeina młodszego), otrzymywały piękną szatę graficzną (ozdobne inicjały i karty tytułowe) i zawsze oznaczone były sygnetem drukarskim Frobena. 5. Giuntowie prowadzili drukarnie zarówno we Włoszech, jak i we Francji (w Lyonie). Filippo, zało­ życiel tego rodu drukarzy, otworzył swą oficynę we

Florencji jeszcze w XV w„ wydając piękne edycje dzieł klasyków. Jego syn Luca Antonio prowadził księgarnię w Wenecji, a od 1503 r. również własną drukarnię w tym mieście, publikując głównie dzieła medyczne i księgi liturgiczne. Młodszy syn Filippa, Bernard o, podobnie jak jego brat, prowadził drukarnię w Wenecji, a z czasem połączył się ze sławną oficyną Manutiusów. 6. Oficyna norymberska Antona Kobergera cie­ szyła się w ostatniej ćwierci wieku XV dużą popular­ nością nie tylko na terenie Niemiec, ale także (dzięki swym filiom) w wielu innych krajach Europy. Decy­ dowała o tym zarówno pokaźna liczba publikacji, ja­ kie się w niej ukazywały, jak też ich różnorodność tematyczna (Koberger wydawał min. dzieła filozo­ ficzne i teologiczne, prawnicze i historyczne), a wresz­ cie szata edytorska (staranny druk i często obfitość ilustracji). Ten ostatni walor druków Kobergera był efektem współpracy z oficyną wybitnych malarzy i grafików niemieckich Michaela Wolgemuta (nauczy­ ciela Albrechta Durera) i Wilhelma Pleydenwurffa. Słynną edycją tej oficyny (z 1493 r.) jest Kronika świata Hartmanna Schedla, opatrzona blisko dwoma tysiącami drzeworytów wykonanych przez wspomnia­ nych artystów (warto dodać, że wśród tych ilustracji znajduje się najstarszy zachowany widok Krakowa). 7. Aldus Manutius (właśe. Aldo Manuzio) star­ szy, głośny uczony i wielbiciel kultury starożytnej, przyjaciel wielu humanistów europejskich (zwłaszcza polskich), założył w Wenecji w 1494 r. drukarnię, któ­ rej sława przyćmiła wiele renesansowych ośrodków wydawniczych Europy. Przez wprowadzenie nowej czcionki, kursywy zwanej italiką, zmniejszył format książek i obniżył ich cenę. Wydawał przede wszystkim dzieła pisarzy starożytnych, min. oryginalne, greckie teksty Arystofanesa, Arystotelesa, Demostenesa, Pla­ tona czy Plutarcha. Sławne „aldyny”, zdobione subtel­ nymi inicjałami i winietkami, z oprawami o tłoczonym złotym ornamencie, stanowiły przedmiot pożądania wielu bibliofilów i humanistów renesansowych. Pracę wydawniczą sławnej oficyny prowadzili przez wiele dziesiątków lat następcy Aldusa — syn Paulus i wnuk Aldus zwany młodszym. 8. Moretus był jednym z pierwszych drukarzy niderlandzkich. Początkowo współpracował ze swym teściem, Plantinem, wydając wraz z nim dzieła lltur-

15. Johannes Oporin. Rycina z XVI w.

giczne, klasyków oraz utwory poetów francuskich. Od 1589 r. prowadził własną oficynę w Antwerpii. Druko­ wane przezeń książki, o wysokich walorach edytorskich, były zwykle bogato ilustrowane. Potomek wydawcy założył w 1876 r., w pomieszczeniu dawnej oficyny Moretusa, muzeum techniki i historii drukarstwa. 9. Oporin (ił. 15), jeden z najsławniejszych dru­ karzy bazylejskich, Niemiec z pochodzenia, był zara­

zem wybitnym humanistą i uczonym, profesorem uniwersytetu w Lucernie oraz wykładowcą (w latach 1532—42) języka greckiego na uniwersytecie w Bazylei. Założona przez niego w 1541 r. oficyna drukarska (początkowo prowadzona wespół z Thomasem Platterem) służyła przede wszystkim, zgodnie z zaintereso­ waniami i h u m a n i s t y c z n ą postawą właściciela, celom naukowym. W 1543 r. wyszło stąd słynne dzieło Wesaliusza De humani corporis libri septem, w 1542 r. łaciński przekład Koranu, a w latach 1554 i 1559 dwie edycje dzieła Andrzeja Frycza Modrzewskiego De republica emendanda (O poprawie Rzeczypospolitej). 10. Drukarnia sławnego Flamandczyka Christophe’a Plantina w Antwerpii (założona w 1555 r.) spec­ jalizowała się głównie w publikacji dzieł naukowych i — jak wiele innych oficyn tamtych czasów — litur­ gicznych. Książki Plantina nie ustępowały walorami edytorskimi publikacjom najgłośniejszych europejskich wydawców wieku XVI. Jego oficyna należała też do najprężniej działających (w ciągu 34 lat swej działal­ ności Plantin wydał ponad półtora tysiąca tytułów). W 1570 r. uzyskał od Filipa II (przypomnijmy, że po­ łudniowa część Niderlandów należała wówczas do ko­ rony hiszpańskiej) przywilej na wyłączność druku ksiąg liturgicznych nie tylko dla Niderlandów, ale i dla Hiszpanii (w latach 1569—72 z jego drukarni wy­ szła — zamówiona przez Filipa II — wspaniała, czterojęzyczna, ośmiotomowa edycja Biblii); świadczy to wymownie o osiągnięciach i wpływach tego wydawcy. Po śmierci Plantina drukarnię przejął jego zięć — Jan Moretus, godnie kontynuując tradycje teścia.

3 3 . W KRAKOWSKICH OFICYNACH 1. Znany i ceniony wydawca krakowski (zm. 1577), ożeniwszy się z Barbarą, wdową po sławnym drukarzu Wietorze, przejął w posiadanie jego drukar­ nię, która od tej pory nosiła nazwę Łazarzowej. Zmia­ na właściciela bynajmniej nie wpłynęła ujemnie na poziom oficyny; Andrysowicz dbał o utrzymanie jej dotychczasowej rangi, o poziom edytorski druków. Z tego zakładu, jednego z najlepszych w Polsce XVI w.,

wychodziły liczne książki w językach polskim i ła­ cińskim, miru dzieła Modrzewskiego i Kochanowskie­ go. Po śmierci Andrysowicza drukarnię przejął jego syn, Jan JanuszowskŁ 2. Norymberczyk z pochodzenia, od końca XV w. przebywał Jan Haller w Krakowie, początkowo jako księgarz-nakładca. W tej roli położył duże zasługi dla Akademii Krakowskiej, publikując dla jej słuchaczy niezbędne podręczniki (drukowane początkowo w Metzu i Lipsku). Od 1505 r. prowadził w Krakowie własną drukarnię (zakupioną od Kaspra Hochfedera), pozo­ stając nadal na usługach Akademii, ale także dworu królewskiego i humanistów. W jego oficynie ukazały się w 1506 r. Statuty Łaskiego, z pierwszym druko­ wanym tekstem w języku polskim (Bogurodzica), tekst konstytucji sejmowych (1507 r.) i łaciński przekład (dokonany przez Kopernika) Listów Teofilakta Symokatty (1509 r.). Oprócz drukarni miał Haller w swym ręku także papiernię w podkrakowskim Prądniku oraz księgarnię. Za zasługi dla drukarstwa polskiego otrzy­ mał w 1508 r. szlachectwo od Zygmunta Starego. 3. Kasper Hochfeder, niemiecki drukarz wę­ drowny, w latach dziewięćdziesiątych XV w. zajmował się działalnością wydawniczą w Norymberdze i Metzu (realizując m.in, zamówienia krakowskiego nakładcy — Jana Hallera). W 1503 r., za namową Hallera, otwo­ rzył pierwszą stałą drukarnię w Krakowie. W ciągu 2 lat wydał tu około 32 druków, głównie podręczników akademickich. Odstąpiwszy w 1505 r. swą oficynę Hal­ lerowi, powrócił do Niemiec, gdzie pracował jako drukarz jeszcze co najmniej do 1517 r. 4. Kontynuator dzieła swego ojca, Andrysowi­ cza, zasłynął Jan Januszowski nie tylko jako dosko­ nały drukarz, ale także jako wykształcony humanista i pisarz. Studia prawnicze odbywał w Padwie (ukoń­ czył je w 1576 r.). Sekretarzował Zygmuntowi Augus­ towi, a następnie Stefanowi Batoremu, wydawał w starannej szacie edytorskiej dzieła Stanisława Gór­ skiego, Reinholda Heidensteina. Kochanowskiego, Nideckiego. Sam napisał około 18 prac naukowych, m.in. 0 ortografii polskiej (Nowy karakter polski, 1594 r.) 1 dzieło prawnicze — Statut a, prawa i konstytucje ko­ ronne... (1600). W 1588 r. otrzymał tytuł szlachecki. 5. Marek Szarffenberg, wybitny księgarz, wy­ dawca i drukarz krakowski, rodem ze Śląska, wyda­

wał początkowo księgi religijne (brewiarze, psałterze i mszały), drukowane w Norymberdze, Wenecji i Wied­ niu. Od 1514 r. prowadźił dużą księgarnię w Krakowie, a następnie zawiązał tu spółkę drukarską z bratem Maciejem, z którym prowadził oficynę, mając jedno­ cześnie do dyspozycji własne papiernie w Żabim Młynie, Prądniku i Balicach oraz warsztat introli­ gatorski, Z oficyny braci Szarffenbergów wychodziły piękne edycje humanistów i klasyków, a od 1543 r. także dzieła w języku polskim (w tym właśnie roku ukazała się tu Krótka rozprawa Reja). 6. Objąwszy sławną oficynę po swym ojcu, Marku, utrzymał Mikołaj Szarffenberg jej wysoki po­ ziom, uzyskując nawet w 1570 r. od Zygmunta Augus­ ta przywilej typografa kancelarii królewskiej i prawo wyłączności drukowania statutów Królestwa na okres 15 lat. Przywileje te ponownie otrzymał od Stefana Batorego. W celu sprawniejszego wypełniania zobo­ wiązań wobec kancelarii królewskiej, obok stałej dru­ karni w Krakowie zorganizował Mikołaj drukarnię połową, prowadzoną przez jednego ze współpracowni­ ków, która znajdowała się zawsze w miejscu pobytu monarchy. W czasie wojen z Iwanem IV Groźnym wychodziły z niej uniwersały i manifesty królewskie oraz wszelkie broszury z aktualnymi informacjami, drukowane w obozie. 7. Syn krakowskiego księgarza i właściciela pa­ pierni, ożeniwszy się z wdową po Hieronimie Szarffenbergu, jednym z członków licznej rodziny druka­ rzy krakowskich, stał się Mateusz Siebeneicher właś­ cicielem poważnego przedsiębiorstwa wydawniczego, skupiając w swym ręku drukarnię, papiernie, księgar­ nię i magazyny księgarskie przy uL Grodzkiej. Od 1580 r. był nawet radnym Krakowa. Wydał około 187 dzieł, min. Jana Szczęsnego Herburta, spolonizowane­ go poety hiszpańskiego Piotra Rojzjusza i Marcina Bielskiego. Z jego drukarni wyszła też znana Postylla katolicka (zbiór kazań) Jakuba Wujka. 8. Znaczenie Floriana Unglera dla polskiej kul­ tury reneransowej jest tym większe, że z jego drukar­ ni (czynnej w Krakowie od około 1510 r.) wychodziło wiele prac w języku polskim. Już w 1513 r. wydał Ungler przekład łacińskiego modlitewnika Raj duszny, w układzie Biernata z Lublina, w 1515 r. Ortografię Stanisława Zaborowskiego, następnie Zielnik Stefana

Falimirza, a w 1526 r. mapę Polski Bernarda Wapowskiego. Druki oficyny Unglerowej odznaczały się sta­ ranną szatą graficzną. Przez kilkanaście lat po śmierci Unglera drukarnię prowadziła jego żona Helena. 9. Wybitny i wielce zasłużony dla polskiej kul­ tury renesansowej drukarz krakowski z drugiej poło­ wy XVI w., rozpoczął Maciej Wierzbięta swą karierę prawdopodobnie pracą w oficynie Floriana Unglera. Własną drukarnię założył w połowie lat pięćdziesią­ tych, od 1565 r. będąc zarazem nadwornym drukarzem królewskim. Z jego oficyny wyszło wiele najcenniej­ szych dzieł autorów polskich, min. Szachy Kocha­ nowskiego, Dworzanin polski Górnickiego i większość utworów Reja. Wierzbięta drukował też pisma inno­ wiercze (w późniejszych latach życia przyjął kalwinizm). 10. Hieronim Wietor był najbardziej chyba za­ służonym drukarzem krakowskim czasów Odrodzenia. Wykształcony w Akademii Krakowskiej i uniwersy­ tecie wiedeńskim prowadził najpierw drukarnię w Wiedniu, gdzie drukował jednak wiele książek auto­ rów polskich. W 1518 r. przeniósł oficynę do Krakowa, wiążąc odtąd na stałe swą działalność wydawniczą z naukowym i humanistycznym ośrodkiem krakow­ skim. Szczery miłośnik kultury i języka polskiego, dbał o jego czystość i piękną szatę edytorską druko­ wanych dzieł (nierzadko bogato ilustrowanych), sta­ wiając sobie jednocześnie za cel propagowanie idei renesansowych. Wydrukował w ciągu swego życia po­ nad 550 książek. Po jego śmierci oficynę prowadziła żona, a następnie ożeniony z nią Andrysowicz.

3 4 . TRIUMF GRAFIKI

1. Bitwa trytonów — miedzioryt Andrea Mantegni. Mitologiczny temat posłużył tu artyście do uka­ zania ludzi i fantastycznych potworów morskich w dynamicznym ruchu, w scenie walki. Modelunek po­ staci, tła i fal morskich odznacza się subtelną kreską, kładzioną z uwzględnieniem efektów światłocieniowych. Mantegna był również -wybitnym malarzem włoskim

wczesnego renesansu, znanym ze stosowania drastycz­ nych skrótów perspektywicznych (jak np. w Martwym Chrystusie) oraz efektów iluzjonistycznych w malar­ stwie freskowym (np. w plafonie sypialni małżeńskiej — Camera degli Sposi — pałacu w Mantui). 2. Bitwa nagich mężczyzn — miedzioryt Antonia del Pollaiuolo. Scena walki nie ma właściwie w tym dziele wyrazu emocjonalnego. Walczący przedstawie­ ni są w pozach sztucznych, akcja nie wzbudza grozy, wrażenia autentycznego boju. Ale też artyście chodziło wyłącznie o przedstawienie aktu męskiego w różnych ujęciach, wydobycie układu mięśni przy rozmaitych pozycjach ciała. Rycina jest — rzec można — studium anatomicznym męskiego ciała. Antonio Pollaiuolo, podobnie jak jego brat Piero, uprawiał również ma­ larstwo i rzeźbę, zwłaszcza nagrobkową. 3. Czterej jeźdźcy Apokalipsy — drzeworyt Al­ brechta Diirera z cyklu ilustracji do Apokalips!/ św. Jana, wydanej w 1495 r. Przejmująca wizja sądu nad złem w rycinie tej ukazana została z największym mistrzostwem. Trzej jeźdźcy pędzą na rozszalałych koniach, tratując wszystko po drodze: ten sam los spotyka cesarza i biskupa, śmierć zbiera obfity plon. Żywa kreska i modelunek światłocieniowy niezwykle prawdziwie oddają demonizm jeźdźców i przerażenie na twarzach postaci, stanowią o wysokich walorach artystycznych drzeworytu. Durer był najwybitniej­ szym grafikiem renesansu, a równocześnie jednym z największych malarzy i teoretyków sztuki tej epoki. 4. Rycerz, diabeł i śmierć (1513 r.) — również rycina Durera, wykonana jednakże techniką miedzio­ rytu. Jest to sztych o treści alegorycznej, symbolizu­ jącej cnoty moralne, które uosabia postać rycerza. Mimo natarczywości sił nieczystych jeździec posuwa się naprzód, niewzruszony, choć z widocznym napię­ ciem wewnętrznym. 5. Sw. Hieronim w celi (1514 r.) — jeszcze jed­ no dzieło graficzne Durera, miedzioryt. Wraz z Ryce­ rzem, diabłem i śmiercią oraz Melancholią (1514 r.) sztych ten należy do tzw. mistrzowskich sztychów wielkiego artysty niemieckiego i podobnie jak tamte, zawiera treść alegoryczną. Sw. Hieronim, pochylony nad pulpitem w trakcie pracy twórczej, uosabia świat

14

500 z a g a d e k z e p o k i r e n e s a n s u

209

6. Upadek pierwszych rodziców — drzeworyt światłocieniowy Hansa Baldunga zwanego Grien, ce­ nionego malarza i grafika niemieckiego renesansu. Drzeworyt ten (z 1511 r.) przedstawia właściwie akty kobiety i mężczyzny, akty o doskonałych harmonij­ nych proporcjach; temat biblijny stanowi tu jedynie pretekst do ukazania piękna ludzkiego ciała. Scena ukazująca Adama i Ewę w raju, z jabłkiem, którego zerwanie miało przynieść ludzkości tyle nieszczęść, nawiązuje do wcześniejszej o 7 lat ryciny Durera Adam i Ewa. 7. Sabat czarownic (1510 r.) — również drzewo­ ryt Baldunga. Temat jeszcze średniowieczny wyrażo­ ny został z dużym opanowaniem zarówno modelunku plastycznego, jak i techniki graficznej. Baldung po­ trafił doskonale operować w technice drzeworytniczej efektami światłocieniowymi, Uzyskując je poprzez sto­ sowanie bardzo zróżnicowanej kreski — od subtelnej, ledwie widocznej, do zdecydowanej, grubej, przecho­ dzącej w jednolitą plamę walorową. Dzięki temu przedstawione postaci i sceneria dają pełną Iluzję trój wy miarowoś ci. 8. Chrystus w ogrodzie oliwnym — drzeworyt Lucasa Cranacha starszego. Tło sceny będącej tema­ tem ryciny, jak i jej bohaterów, ukazał artysta nie­ zwykle efektownie i dramatycznie. Pogrążonym we śnie apostołom przeciwstawił ekspresyjnie ujętą postać Chrystusa, z wyrazem bólu na twarzy i z rozkrzyżowanymi ramionami, godzącego się przyjąć z rąk anioła kielich goryczy. Dramatyczność sytuacji podkreśla także pejzaż z postrzępionym urwiskiem skalnym i sama faktura graficzna: zróżnicowana kreska, efekty światłocieniowe. Lucas Cranach należy, obok Dilrera i" Hansa Holbeina młodszego, do czołówki niemieckich artystów renesansowych. Był zarówno wybitnym gra­ fikiem, jak i cenionym malarzem. 9. Sw. Jerzy (1506 r.) — to również drzeworyt Cranacha. Podobnie jak w niejednym dziele malar­ skim tego artysty, zauważyć w nim można szczególną postawę wobec tematu, nie pozbawioną ironii, uszczy­ pliwości. Rycina przedstawia moment po walce św. Jerzego ze smokiem, którego łeb ledwie widać wśród

innych szczegółów, toteż treścią dzieła jest właściwie portret rycerza, w okazałej zbroi, na tle górskiego pej­ zażu z zamkiem- Bohater stoi w takiej pozie, jakby wyczekiwał pochwały, a jego głową otacza aureola. Czy jest to jednak aureola świętego? Granach potrak­ tował ją nader dekoracyjnie i nieco złośliwie zarazem, formując — na kształt koronki czy ludowego haftu — z kwiatów, liści i ząbków. 10. Biskup i śmierć (1526 r.) — drzeworyt Han­ sa Holbeina młodszego, z cyklu Taniec śmierci, ukoń­ czonego w roku 1526, a opublikowanego w 12 lat póź­ niej. Motyw „tańca śmierci” był szeroko rozpowszech­ niony zarówno w gotyku, renesansie, jak i później, w dobie baroku. Holbein nadał mu w swym cyklu charakter szczególnie wymowny. Śmierć (w postaci kościotrupa), wszechobecna towarzyszka człowieka, nie oszczędza nikogo: ani rycerza, ani biskupa, ani nawet zapracowanego, żyjącego bardziej dla innych stanów niż dla siebie, oracza. Drzeworyty Tańca śmierci od­ znaczają się doskonałością rysunku, umiejętnością przedstawienia głębi przestrzeni i trafną charakterys­ tyką postaci

3 5 . MISTRZOWIE PIÓRA

1. Baldassare Castiglione. Starannie wykształcony, miłośnik kultury antycznej, cieszył się szacunkiem książąt, królów i papieży, pełnił w ich imieniu różne misje dyplomatyczne, przyjaźnił się z największymi humanistami i artystami epoki (m.in. z Rafaelem). Pisał elegie, epigramaty i pieśni w języku łacińskim. Dziełem, które utrwaliło jego sławę, był jednak Dwo­ rzanin (II Cortegiano-, 1528 r.) napisany na słynącym z wysokiej kultury humanistycznej dworze Guidobalda Montefeltro w Urbino, gdzie Castiglione przebywał wiele lat. Myślą przewodnią utworu było stworzenie sylwetki Idealnego dworzanina, którego zalety okreś­ lają w rozmowach towarzyskich bohaterowie książki. Dworzanin, jedno z arcydzieł prozy renesansowej, w krótkim czasie doczekał się przekładów na wiele języków europejskich.

2. Giovanni Pontano. Autor dialogu Charon — ostrej satyry na obyczajowość i mentalność ludzi swoich czasów — największy rozgłos zyskał pisanymi po łacinie poematami (np. Urania czy hepidina), w których wątki mitologiczne splatają się z barwny­ mi obrazami życia współczesnych autorowi neapolitańczyków. Tworzył również epitafia oraz elegie i kanty­ leny miłosne. Jako miłośnik i znawca kultury antycz­ nej żarliwie poświęcał się poszukiwaniu tekstów sta­ rożytnych pisarzy greckich i rzymskich. W założonej przez poetę Antonia Beccadellego (w 1468 r. w Nea­ polu) Akademii Antoniańskiej (zwanej tak od imie­ nia założyciela), mającej za cel propagowanie kultu­ ry antycznej, pełnił funkcję prezesa. Akademia ta otrzymała wkrótce od jego nazwiska nazwę Pontaóskiej. 3. Jacopo Sannazzaro. Wielbiciel antyku, przy­ jaciel Pontana i członek Akademii Pontańskiej, euro­ pejską sławę zdobył napisaną w latach 1480—85 (opu­ blikowaną w 1504 r.) powieścią pasterską Arcadia, złożoną z 12 fragmentów prozy poetyckiej, przeplata­ jących się z 12 małymi utworami poetyckimi Kanwę utworu stanowi starogrecki mit o Arkadii, krainie szczęśliwego i beztroskiego życia pasterzy, lecz z opi­ sów krajobrazu łatwo rozpoznać, że poeta umiejscowił akcję w Salemo, gdzie spędził szczęśliwe lata dzie­ ciństwa. Wiele epizodów z Arcadii ma też charakter autobiograficzny. Utwór ten stał się pierwowzorem dla licznych powieści pasterskich, zwłaszcza w litera­ turze hiszpańskiej, portugalskiej, francuskiej i angiel­ skiej w XVI—XVII w. Innym znanym dziełem Sannazzara był poemat o treści religijnej De partu Virginis (O narodzeniu Dziewicy). 4. Torąuato Tasso, jeden z najsławniejszych po­ etów włoskich późnego Odrodzenia. Dziełem, które tak bardzo zaważyło na jego życiu i rozsławiło imię twórcy, był heroiczno-romansowy poemat w 20 pieś­ niach pisanych oktawami — Jerozolima wyzwolona (1565—75). Romansowe wątki utworu, przesycone kli­ matem zmysłowości, kontrastujące z oschłym, wystu­ diowanym wątkiem epicko-historycznym, wywołały nie tylko sprzeciw inkwizycji kościelnej, ale i ducho­ we rozterki samego autora. Owładnięty manią prześla­ dowczą, skłonnością do nagłych, szaleńczych wybu­ chów, zamknięty został w klasztorze, z którego nie­ bawem uciekł, by po skandalu wywołanym na ferra-

ryjsłdm dworze dostać się na kilka lat do więzienia. W tym samym czasie, bez jego wiedzy, drukowano Jerozolimę wyzwoloną w licznych, odbiegających od oryginału i przekształconych wersjach. Po wyjściu z więzienia zdecydował się Tasso na gruntowną prze­ róbkę poematu, redukując do minimum wątek roman­ sowy. Stworzona w ten sposób Jerozolima zdobyta stała się poematem-karykaturą pierwotnego dzieła. Z innych znanych dzieł Tassa (zmarłego w 1595 r.) wymienić warto poemat ll Rinaldo (Rinaldo) oraz dra­ mat pasterski Amyntas (Amintas). 5. Michel Eyąuem de Montaigne. Wybitny filo­ zof i humanista francuskiego Odrodzenia, sprzedawszy urząd radcy parlamentu w Bordeaux, osiadł na stałe w Montaigne, swej posiadłości rodzinnej w Perigord, by poświęcić się tu wyłącznie pracy literackiej. Naj­ większym jego osiągnięciem są Próby — arcydzieło literatury francuskiej (wydanie pierwsze, z 1580 r. — 2 księgi; czwarte, z 1588 r. — 3 księgi i liczne uzu­ pełnienia). W dziele tym, mającym charakter auto­ biograficznych wyznań, zawarł Montaigne, inspirowa­ ny filozofią starożytnych sceptyków i stoików, własne poglądy na to, jak przejść rozumnie i szczęśliwie przez życie. Naturalny rozum człowieka — niezależnego i swobodnie rozwijającego się — winien być, według autora, jedynym czynnikiem rozstrzygającym wszelkie sporne problemy. 6. Franęois Rabelais. Wykształcony lekarz i hu­ manista, początkowo mnich w klasztorach francisz­ kanów i benedyktynów, często zmieniał miejsca poby­ tu z obawy przed prześladowaniami Kościoła za swą działalność pisarską, godzącą zarówno w Kościół, jak i w cały system feudalny. Jego fantastyczny romans 0 przygodach olbrzymów Gargantui i Pantagruela (ro­ dzaj ,kronik” wydawanych kolejno w ciągu lat, na­ stępnie zebranych w całość pod wspólnym tytułem Gargantua i Pantagruel) jest najwyższym osiągnięciem francuskiej literatury renesansowej. Wyszydził w nim autor ustrój feudalny, system szkolnictwa najczęściej opartego jeszcze na skostniałych zasadach średnio­ wiecznej scholastyki, napiętnował sztuczność, obłudę 1 pedanterię ludzi. Wiele motywów do swego utworu zaczerpnął Rabelais z bogatej tradycji francuskiej kul­ tury ludowej. Swobodny, plastyczny język Gargantui i Pantagruela, przesycóny humorem, o wielce dosad­ nych sformułowaniach, Polakom przypomina utwo-

16. Juan de Jauregui, Portret Miguela Cervantesa. 1600. Madryt, Akademia Nauk

ry wielkiego poety i pisarza Odrodzenia, Mikołaja Reja. 7. Jorge de Montemayor. Z pochodzenia Portu­ galczyk, przebywający stale w Hiszpanii, jako pisarz i poeta należy do renesansowej literatury hiszpańskiej.

Najsławniejsze jego dzieło, romans pasterski Diana (z 1559 r.), powstało nie bez inspiracji renesansowego pierwowzoru tego gatunku literackiego, Arcadii Sannazzara. Tłumaczona na wiele języków obcych, stała się Diana z kolei wzorem dla romansów pasterskich innych wybitnych pisarzy, min. dla Galatei Cervantesa i Arkadii Philipa Sidneya. Montemayor zasłynął również jako poeta i tłumacz dzieł autorów staro­ żytnych. 8. Miguel de Cervantes Saavedra (il. 16). Uczeń „erazmiańczyka” Juana López de Hoyos, we Włoszech dworzanin kardynała Giulia Acquaviva, uczestnik sławnej bitwy z flotą turecką pod Lepanto (w 1571 r.) i dwu wypraw na Tunis, więzień korsarzy algierskich i włóczęga w ojczystej Hiszpanii, znał różnorodne obli­ cza życia ludzkiego lepiej niż ktokolwiek ze współ­ czesnych. Te bogate doświadczenia, posmak sławy i gorycz niedoli pozwoliły mu stworzyć arcydzieło li­ teratury światowej, pierwszą w pełnym tego słowa znaczeniu nowożytną powieść europejską — Don Kichota (I część wydana była w 1605 r., II — w 1615 r.). Ukazał w niej nie tylko krytyczny obraz społeczeń­ stwa hiszpańskiego końcowej fazy Odrodzenia, ale na­ dał też swym bohaterom cechy ogólnoludzkie, zawarł w dziele myśli o trwałej, nieprzemijającej wartości. Poza Don Kichotem napisał także wiele utworów sce­ nicznych, w tym około 20 dramatów (m.in. słynną Numancję) i 8 komedii, granych z powodzeniem przez wędrowne trupy aktorskie. 9. Johann Fischart. Z wykształcenia prawnik, był bodaj najwybitniejszym niemieckim satyrykiem i publicystą protestanckim doby kontrreformacji. Jego pełne dowcipu i doskonałe literacko utwory godziły głównie w ostoję katolicyzmu — jezuitów (przykła­ dem Jesuitenhiitlein — Jezuicka chatka z 1580 r.). In­ teresował się też obyczajowością i kulturą życia swo­ ich czasów, pisząc moralizujące satyry — dziś cenne świadectwa kultury i obyczajów XVI w., m.in. o mał­ żeństwie i roli, jaką spełniać w nim powinna kobieta. Najgłośniej-zym jego dziełem jest parafraza Gargantui t Pantagruela Rabelais’go — Affenteurlich ungeherliche geschichtsschrift (1575 r.). 10. Alexander Barclay. Angielski zakonnik (prawdopodobnie pochodził ze Szkocji), utalentowany tłumacz dzieł klasycznych, zasłynął przede wszystkim

jako doskonały satyryk. Jego satyryczne dzieło The Ship of Fools {Okręt głupców) z 1509 r. pozostaje do dziś cennym obrazem obyczajów angielskich pierwszej ćwierci XVI w. Barclay napisał też zbiór pierwszych w angielskiej literaturze sielanek (Edogues, 1515 r.) opartych na wzorach klasycznych.

3 6 . POLSCY WYBRAŃCY KALIOPE

1. Jan Dantyszek. Z Silviem de Mathio poznał się zapewne jako jego student w Akademii Krakow­ skiej w pierwszych latach XVI w. Pierwszy tomik wierszy łacińskich Dantyszka (De rirtutis et fortunne differentia somnium) zaopatrzył Sylwiusz, opiekun li­ teracki poety, własnym epigramatem, sławiąc talent debiutanta i określając go „pruskim Tibullem" (poeta pochodził z Gdańska, stąd przydomek Dantiscus, Dan­ tyszek; naprawdę zwał się von Hófen). W późniejszych latach, kiedy Dantyszek był już sławnym poetą, dy­ plomatą i biskupem, kontakty między nim a Włochem nie przerwały się, ale zmieniły się role: uczony cu­ dzoziemiec stał się klientem dawnego wychowanka, aczkolwiek klientem nader kapryśnym. Korzystając wielokrotnie z protekcji młodego mecenasa, nie od­ mówił sobie jednak przyjemności wydania więcej niż surowej opinii o zbiorku epitafiów Dantyszka ku czci kardynała Mercurina de Gattinara (kanclerza Karola V), czym wywołał prawdziwą burzę wśród humanis­ tów na wawelskim dworze. Jeden z nich, Fabian Wojanowski, odsyłał nawet Sycylijczyka „do gramatyki, gdyż w niej uważany jest za uczeńszego niż w poezji”. Wracając do Dantyszka wypada przypomnieć, że two­ rzył (wyłącznie po łacinie) głośne panegiryki i wiersze okolicznościowe, np. De nostrorum temporum calamitatibus silva (Rzecz o klęskach naszych czasów) — utwór mający zjednywać zwolenników do wojny z Turcją. 2. Andrzej Krzycki. Jego debiut literacki, podob­ nie jak przyjaciela, młodszego o 3 lata Dantyszka, wiązał się również z opiekuństwem włoskiego huma­ nisty Silvia de Mathio. Napisana po łacinie Pieśń we­ selna na ślub Zygmunta i Barbary powstała na oficjal-

ne zamówienie Krzysztofa Szydłowieckiego, podówczas (1512 r.) podkanclerzego koronnego, a roli konsultanta i redaktora tego literackiego przedsięwzięcia, które miało odegrać poważną rolę propagandową w Europie, podjął się uczony i wielce zarozumiały Sycylijczyk. Pieśń była jednak tak wspaniała, że Silvio nie mógł nic wyrzec, prócz pochlebstwa: „Heroidę twoją z ogromną rozkoszą przeczytałem, godna jest ona wład­ czyni, która ją wysyła, godna władcy, do którego jest skierowana, godna ciebie, który ją skreśliłeś; chciał­ bym, abyś to przyjął bez znamion pochlebstwa, że [utwór] nie tylko mnie zachwycił, ale będzie przedmio­ tem podziwu potomności” Poza okolicznościową poe­ zję nigdy właściwie Krzycki nie wyszedł. Tworzył panegiryki, epigramaty, epitafia i epitalamnia, pieśni i nieomal pornograficzne erotyki (w czym nie prze­ szkadzały mu szaty dostojnika kościelnego). Te łaciń­ skie utwory posiadają wszelako wielką wartość lite­ racką, potwierdzają rzadki talent poetycki. W pamięci potomnych zapisał się jednak Krzycki bardziej jako wybitny mecenas niż jako poeta. 3. Klemens Janicki. Syn chłopa wielkopolskiego, niezwykłym talentem poetyckim wcześnie zwrócił na siebie uwagę wybitnych humanistów polskich wczes­ nego Odrodzenia. Po ukończeniu przezeń Akademii Lu­ blańskiego zainteresował się nim Krzycki, a po śmier­ ci tegoż Piotr Kmita, który umożliwił mu studia w Padwie. Po powrocie do kraju „doctor in artibus et philosophie” nie żył jednak długo — zmarł na puchlinę wodną w styczniu 1543 r. Pisał łacińskie elegie i epi­ gramaty, erotyki i wiersze o treści politycznej. Jego wierszowane Vitae Regum Polonorum (Żywoty królów polskich) były wielokrotnie (od 1583 r.) przedrukowy­ wane. Ostatnie utwory Janickiego, najbardziej utalen­ towanego poety polskiego przed Kochanowskim, dosko­ nałe w formie literackiej, cechuje głęboki liryzm i melancholijny nastrój wyrażający przeczucie zbli­ żającej się śmierci (elegia O sobie samym do potom­ ności). O chłopskim pochodzeniu nie zapomniał nigdy. Pamięć swego ojca z godnością uwiecznił w wymow­ nym epitafium. Tu leży kmieć nieznany, lecz poety chwała, Któremu życie dałem, mnie sławy dodała. 4. Mikołaj Rej (il. 17). We właściwej na naukę porze istotnie nie miał do ksiąg skłonnego serca.

17. Mikołaj Rej z Nagłowic. Rycina z XVI w.

Młodzieńczy wiek również chętniej trawił na „figlikach”, bawiąc nimi rówieśników w Akademii Krakow­ skiej, w której murach z trudem wielkim przez jeden rok wytrzymał. Za to zmężniawszy, pilnym samo­ kształceniem starał się nadrobić braki swej wiedzy, w czym niemałą rolę odegrał jego pięcioletni pobyt na humanistycznym dworze Andrzeja Tęczyńskiego (w la­ tach 1525—30). Płoche lata Reja nie mogą się jednak liczyć wobec wielkiego znaczenia, jakie dla literatury polskiej ma jego obfita twórczość. Autor Krótkiej roz­ prawy, Zwierzyńca, Zwierciadła i Żywota człowieka poczciwego, pisząc jako jeden z pierwszych wyłącznie po polsku, wniósł poważny wkład do rozwoju ojczys­ tego piśmiennictwa, utrwalił całe bogactwo żywego, barwnego języka polskiego doby renesansu. 5. „Ojciec” poezji polskiej, największy nasz poe­ ta do czasów Oświecenia, Jan Kochanowski. Uważał się za ucznia Rejowego, ale i sam Rej poznał się rychło na wyższości talentu następcy, oddając mu symbolicz­ nie — jak głosi szesnastowieczna anegdota — „lutnię słowieńskiej bogini”, po przeczytaniu jego młodzień­ czej pieśni O dobrodziejstwach Boga. Sława, jaka za życia jeszcze otaczała czarnoleskiego poetę, słusznie mu się należy. Płodną twórczością o niezwykłych wa­ lorach artystycznych wzbogacił literaturę ojczystą, wnosząc do poezji czystość i piękno języka, tworząc wiele nie znanych u nas przed nim form i gatunków literackich. Twórca Trenów, Pieśni i Fraszek, Psał­ terza i Odprawy posłów greckich miał prawo powie­ dzieć, że pierwszy stanął na skale „pięknej Kalijopy” — mitycznej opiekunki poetów. 6. Sebastian Klonowie. Ławnik, rajca, a przez pewien czas nawet burmistrz Lublina, w 1589 r. po­ wołany został przez Jana Zamoyskiego na superintendenta i nauczyciela gimnazjum w Zamościu, które niebawem miało się przekształcić w Akademię. Twór­ czość poety nie odznacza się większymi walorami artystycznymi, ale posiada dla nas wielką wartość, jako niewyczerpane źródło informacji o życiu i oby­ czajach polskich XVI w. Trafnie zaobserwowane szcze­ góły z życia (głównie mieszczaństwa), opatrzone nazbyt chyba moralizującymi komentarzami, wypełniają zwłaszcza jego rymowany traktat prawniczy — Worek Judaszów (1600 r.). Interesujące obrazy z życia chło­ pów na Rusi Czerwonej zawiera Roiołania (1584 r.), a obyczaje flisackie oddaje wiernie inny poemat Klo-

nowica — Flis, to jest spuszczanie statków Wisłą (1595 r.). 7. Mikołaj Sęp Sżarzyński. Zmarły w wieku 31 lat poeta, chorowity i przygnębiony świadomością choroby, całą wrażliwość melancholijnej, umistycznionej natury przelał w poezję, której walory artystycz­ ne ustępują jedynie wierszom Kochanowskiego. Jego liryki religijne, pieśni historyczne, epigramaty i sone­ ty, tcbnące nostalgiczną zadumą i głęboką refleksją filozoficzną nad kruchością życia, kunsztem języka poetyckiego, śmiałością porównań i zawiłością meta­ foryki zaprzeczają własnemu stwierdzeniu, jakoby „uczonej mało pił wody”. Studia w Wittenberdze, Lipsku, a prawdopodobnie i we Włoszech, głęboka znajomość literatury antycznej i współczesnej mu li­ teratury renesansowej musiały mieć niemały wpływ na poziom twórczości artysty, twórczości mało zresz­ tą znanej, bo z jednego tylko zbiorku poezji — Ryt­ my, a bo wiersze polskie — wydanego pośmiertnie w 1601 r.

8. Łukasz Górnicki, uszlachcony (w 1561 r.) mie­ szczanin, wykształcony humanista i sekretarz królew­ ski, wybitny prozaik polskiego renesansu. Największą sławę przyniósł mu Dworzanin polski (1566 r.) — adap­ tacja sławnego Dworzanina Castiglione’a. Wzorując się na włoskim oryginale, przeniósł Górnicki akcję utworu z Urbino na prądnicki dwór biskupa Samuela Maciejowskiego, wprowadził postacie polskich huma­ nistów dyskutujących o ideale dworzanina, zamieścił wiele interesujących, barwnych anegdot z rodzimego, polskiego życia dworskiego swoich czasów. W Dziejach w Koronie Polskiej (wydanych pośmiertnie w 1673 r.) zawarł wiele ciekawych informacji historycznych z czasów sobie współczesnych (od 1538 do 1572 r.). Zajmował się też przekładami literatury starożytnej (przetłumaczył tragedię Seneki Troas). 9. Piotr Skarga. Sławny kaznodzieja i trybun kontrreformacji polskiej, pisał przede wszystkim roz­ prawy polemiczne, zwalczając w nich innowierców (zwłaszcza arian), i teologiczne. Największy rozgłos u współczesnych przyniosły mu Żywoty świętych (1579 r.; wydawane za życia autora ośmiokrotnie). Dziś najwyżej ceni się jego Kazania sejmowe (1597 r.), będące właściwie ujętym w formą literacką traktatem politycznym, w którym potępiał anarchię możnych i przywary życia społecznego, w plastycznych, pełnych

grozy obrazach malując wizję upadku szlacheckiej Rzeczypospolitej. Wartość Kazań leży zresztą nie tylko w patriotycznej wymowie, ale także w wysokim artyz­ mie ich języka. 10. Bartosz Paprocki Pisarz niezbyt wielkiego talentu, ale za to bardzo płodny, prowadził nader burzliwe i niemal koczownicze życie. Ożenek z roz­ sądku (z bogatą wdową) sprawił, że nawet po jej śmierci nie wyzbył się jeszcze nienawiści do płci pięknej, czego dowodem jego rymowane Dziesięcioro przykazanie mężoioo (1575 r.). Stronnik Habsburgów, naraził się wielce Zamoyskiemu w czasie drugiego bezkrólewia, wobec czego musiał zbiec na Morawy i do Czech. Znalazł tu zresztą protektorów w osobach biskupa ołomunieckiego Pawłowskiego i cesarza Ru­ dolfa II. Pisał też w owym czasie po czesku. Do Pol­ ski powrócił na cztery lata przed śmiercią. Jego Koło rycerskie (1576 r.) — pewnego rodzaju uzupełnienie Rejowego Zwierzyńca, przeplatana wierszami pra­ ca heraldyczna Gniazdo cnoty (1578 r.), a przede wszystkim pierwszy herbarz w naszym piśmien­ nictwie (Herby rycerstwa polskiego; 1584 r.) utrwaliły pozycję Paprockiego w polskiej literaturze renesan­ sowej.

3 7 . TURNIEJE I SPORY LITERACKIE 1. Bracciolini — Valla. Obaj byli zbyt wielcy i zbyt sławni, żeby — przebywając jednocześnie w oto­ czeniu papieża Mikołaja V — mogli się lubić. Pier­ wszy nie mógł darować papieżowi, że mianował Vallę profesorem literatury antycznej w rzymskiej Sapienzy (uniwersytecie papieskim), drugi zaś nie mógł pogodzić się z zawiścią rywala i z wielkim szacun­ kiem, jakim go wszyscy darzyli. Okazję do starcia dał jeden z uczniów Valli, skreślając na tomie listów Poggia, które przypadkowo wpadły mu w ręce, kilka poprawek stylistycznych. Dowiedziawszy się o tym, Poggio natychmiast wystąpił ze zjadliwą inwektywą przeciwko Valli, zarzucając mu inicjatywę w bolesnej „korekcie”. Odpowiedź Valli, nie mniej cięta, rozpo­ częła długi i zażarty bój „atramentowy” między obu

2żl

humanistami, którzy z niezwykłą szczodrobliwością obrzucali się najwymyślniejszymi obelgami. 2. Claretti — Mathio. Pierwszego sprowadził w mury Akademii Krakowskiej Erazm Ciołek, drugi przybył tu z własnej inicjatywy. Obaj koryfeusze hu­ manizmu, jako Włosi, charakteryzowali się żywym temperamentem. Po krótko trwającej zgodnej współ­ pracy doszli do wniosku, że nie mogą dzielić sławy po równi. O bliższych szczegółach konfliktu brak in­ formacji. Wiadomo jednak, że bardziej wojowniczy Sycylijczyk Mathio pierwszy znieważył Clarettiego, a zniewaga ta musiała być ciężka, skoro sąd rektorski zajmował się uśmierzaniem sporu przez kilka miesięcy (1506/7 r.), w charakterze świadków zaś wzięli w roz­ prawie udział liczni studenci-wychowankowie obu przeciwników. Po niespełna dwu latach Sylwiusz Ma­ thio, być może niezadowolony z efektów poprzedniego rozstrzygnięcia, spowodował głośniejsze jeszcze zaj­ ście, dopuszczając się obrazy całego grona profesor­ skiego Akademii Krakowskiej. Wydalony z uczelni, dopiero za wstawiennictwem kanclerza Jana Łaskie­ go uzyskał przebaczenie członków senatu Akademii, lecz do pracy pedagogicznej w jej murach już nie po­ wrócił. 3. Filelfo — Bracciolini. O konkretnej przyczy­ nie ich sporów trudno mówić, gdyż walka obu nie ograniczyła się do jednego aktu. Chodziło, oczywiście, o literaturę. Zarozumiały, przeświadczony o tym, że posiada talent najwyższej próby i wiedzę nieporów­ nywalnie większą niż inni, nie oszczędzał Filelfo prawie żadnego ze współczesnych sobie włoskich hu­ manistów, a nawet ich najmożniejszych protektorów. Wszyscy też bali się jak ognia jego języka i pióra. Niccolego zwał głupim dziwakiem, znawcę literatury antycznej, generała kamedułów Ambrogia Traversariego odsyłał do pacierzy, Cosima Medici nazywał po­ tomkiem szynkarzy i właścicielem domów publicznych (możny protektor był wówczas na wygnaniu). W Btacciolinim trafił przecież na godnego przeciwnika, za­ prawionego w przypisywaniu ludziom najbarwniej­ szych biografii. W licznych inwektywach Poggio nie oszczędził nikogo z rodziny Filelfa, jego samego czy­ niąc księżym bękartem, zbrodniarzem i złodziejem książek. Skłóciwszy się ze wszystkimi, po powrocie Medyceuszów z wygnania Filelfo uciekł z Florencji, lecz przygarnięty w Mediolanie przez Filippa Marię Viscontiego, rzucał nadal gromy na swych przeciw-

4. Giovio — Palladio. Pierwszy historyk, drugi poeta, obaj — wielbiciele dobrego jadła. Zdarzyło się, że Palladio, zdobywszy wyśmienitego bażanta, zjadł go sam, nie zapraszając przyjaciół humanistów. Rzecz się jednak wydała, wywołując wśród nich wielkie obu­ rzenie. Obawiając się paszkwili i otwartego potępienia, wydał Palladio dla obrażonych kolegów sutą ucztę. Giovia wszelako nie sposób było przekupić: .Jakiż to szał, biedny Blosio, popchnął cię do tak potwornej zbrodni? — bez skrupułów zaatakował u stołu skru­ szonego gospodarza. — Jakiż bóg nieprzyjazny natchnął cię myślą tak czarnego czynu? Sam jeden zjadłeś pta­ ka z Fasydy, zjadłeś go cichaczem, niepomny ni sta­ rego druha Jowiusza, ni żadnego z przyjaciół!” Jad z ust Giovia płynął jeszcze długo i Palladio nie był nawet w stanie podjąć obrony. Los zemścił się jednak na złośliwcu. Gdy w czasie jakiejś uroczystości Giovio wmieszał się w uliczny tłum i osłonięty maską gotował się do rozdzielania szyderstw między przeciwników, ktoś przypiął mu na plecach kartkę z napisem para­ frazującym nazwisko: Io sono maestro Paolo Jomo (Jam jest mistrz Paweł Wesołek). 5. Jan z Głogowa — Konrad Celtis. Szczegóły ich sporu nie są znane. Sięga on wszakże okresu po­ bytu Celtisa w Krakowie w latach 1488—90. Przyby­ szowi z Niemiec, otoczonemu sławą „proroka huma­ nizmu”, musiała widocznie nie odpowiadać mniej en­ tuzjastyczna (jak mu się tylko wydawało) dla nowych prądów postawa Głogowczyka, skoro w jednym z wier­ szy nazwał go Celtis „nieprzyjacielem poetów”, który „bakałarzuje niedorozwiniętym i oszukiwanym wy­ rostkom”. Złośliwy los nie opuszczał Głogowczyka i później. Gdy w 1497 r. udał się do Wiednia, by pod­ jąć tu wykłady z matematyki, równocześnie przybył tam jego dawny przeciwnik. Czy doszło między nimi do nowego, otwartego sporu — nie wiadomo, ale w efekcie niefortunnego spotkania Głogowczyk po­ rzucił szybko zamiar pozostania w naddunajskiej sto­ licy i powrócił na swą katedrę w Krakowie. 6. Georgios — Bracciolini. Uczony Grek (miano­ wany przez Mikołaja V sekretarzem kurii papieskiej) i niezrównany łaclnnik Poggio Bracciolini przez jakiś czas znosili swoje towarzystwo na papieskim dworze, Poggio bowiem, niezbyt tęgi w grece, musiał niekiedy korzystać z porad Georgiosa przy tłumaczeniu Cyro-

pedii Ksenofonta. Gdy jednak Grek publicznie zaczął się przechwalać, że najlepsze rozdziały przekładu są jego zasługą i zarzucać Braccioliniemu niewdzięczność (miał on bowiem być autorem przesłanego do Wenecji listu pełnego inwektyw na greckiego humanistę) ten — rozzłoszczony — w obecności licznych humanistów (działo się to w teatrze Pompejusza) ulżył swemu krasomówstwu, odbierając w zamian dwa tęgie policzki. Bijatykę przerwała dopiero energiczna interwencja przyjaciół. W efekcie zajścia Georgios opuścił Rzym (na życzenie papieża), lecz wkrótce wrócił, by konty­ nuować walkę (tym razem już na słowa) z Bracciolinim. Ostateczny rozejm między nimi nastał dopiero po wyjeździe Poggia do Florencji. 7. Górski — Herbest. Ten drugi, objąwszy ka­ tedrę w Akademii Krakowskej dzięki protekcji star­ szego i sławniejszego jej profesora, Górskiego, nie za­ mierzał początkowo walczyć ze swym mistrzem, a jeśli marzył, to o polemice godnej uczonych przeciwników. Doszło jednak do sporu mniej subtelnego, a powodem były odmienne poglądy obu uczonych na sprawę okre­ su retorycznego. Herbest, powołując się na Arystote­ lesa i Cycerona, zaczął zbijać opublikowane wcześniej wywody Górskiego. Na reakcję tegoż nie trzeba było czekać. Rozcietrzewieni przeciwnicy poczęli grzmieć ze swych katedr, wytaczając przeciwko sobie „najcięż­ sze” argumenty. Wreszcie w październiku 1561 r., w obecności dziekana Tomasza Piotrkowczyka i pro­ fesorów wszystkich czterech fakultetów, doszło do pu­ blicznej dysputy. Oficjalnie skończyła się ona zwycię­ stwem starego mistrza, Herbest twierdził jednak, że przeciwnik, z braku rzeczowych argumentów, zwy­ ciężył jedynie litanią wyzwisk. Drugi turniej, na któ­ rym Herbest nie zjawił się z przyczyn zdrowotnych, przyjął Górski za kolejne swoje zwycięstwo, obwołu­ jąc przeciwnika tchórzem. Dalsze pojedynki toczyły się już na pióra. Rozgoryczony Herbest wyjechał wreszcie do Poznania, gdzie objął rektorat Akademii Lubrańskiego. 8, Ramus — Charpentier. Kością ich niezgody stał się Arystoteles. Ramus, sławny profesor retoryki i filozofii w College Royal w Paryżu, hołdując nowym, humanistycznym prądom i uwielbieniu dla rzymskiego antyku, wszystkie mądrości wielkiego Greka uważał za stek bredni. Scholastyczna jeszcze Sorbona uznała to za wyzwanie. Rękawicę w jej imieniu podjął młody, dwudziestopięcioletni profesor, wielbiciel Arystotelesa,

Jacąues Charpentier. Publiczna dysputa, zakończona właściwie'zwycięstwem tego ostatniego, nie zakończy­ ła jednak sporu. Audytoria Sorbony i College Royal zaczęli zapełniać teraz słuchacze obu uczelni; przycho­ dzili zwolennicy, by solidaryzować się z ulubionymi mistrzami i przeciwnicy — z ciekawości. Ramus i Charpentier sięgnęli wreszcie do argumentów bar­ dziej dosadnych: pierwszy nazywał swego rywala „gołobrodym młodzieńcem”, ten zaś czynił Ramusa „brodatym staruszkiem”. Bój zaognił się jeszcze, gdy Charpentier powołany został na katedrę matematyki w College Royal, gdzie dziekanem był właśnie Ramus! Zarzucając nowemu podwładnemu brak jakiegokol­ wiek pojęcia o matematyce, Ramus pragnął zmusić go do złożenia egzaminu. Ostry sprzeciw obrońcy Arysto­ telesa doprowadził do kolejnego turnieju, tym razem przed królem i parlamentem. Charpentierowi udało się wyjść obronną ręką i utrzymać na katedrze. Za­ ciekłość polemiczna kazała jednak obydwu uczonym toczyć spór aż do tragicznej śmierci Ramusa (kalwi­ na), zamordowanego podczas słynnej „nocy św. Bart­ łomieja”. 9. Robortello — Sygoniusz. Żywoty uczonych renesansu nie znają bardziej zaciekłych przeciwników. Pierwszego zwano „psem gramatycznym”, drugi był znawcą historii i prawa rzymskiego. Złośliwy los sprzęgną! ich na długie lata z tą samą uczelnią — uniwersytetem padewskim. Zaczęło się w 1555 r. Robortellową recenzją (naturalnie — druzgoczącą) dzieła Sygoniusza o Liwiuszu. W odpowiedzi Sygoniusz wy­ dał 2 księgi poprawek, w których wytknął przeciwni­ kowi 600 błędów rzeczowych w jego pracach anty­ kwarycznych. W Robortellu zawrzało. Gdy rywal opu­ blikował dzieło O dialogu, „pies gramatyczny” w ol­ brzymich afiszach rozlepionych na bramach Akademii zapowiedział własne wykłady, w których „rozprawiać będzie o dialogu, ale całkiem inaczej niż pewne nie­ dołęgi i nieuki, którym chce dać teraz nauczkę, aby na przyszłość pisali ostrożniej”. Sygoniusz odpowie­ dział natychmiast podobną inicjatywą. Jadu polemicz­ nego nie mogły jednak wyczerpać godziny wykładów. Obaj uciekli się więc do druku i kolportażu kilkukartkowych broszur: Robortello rozpowszechniał „jed­ nodniówki”, Sygoniusz odpowiadał regularnie co dwa dni. Brać studencka podzieliła się na dwa obozy, do­ pingując swych mistrzów. Gdy wreszcie władze uczel­ ni wydały surowy zakaz dalszego prowadzenia sporu — walka zeszła do „podziemia”. Na koniec Sygoniusz,

15

500 z a g a d e k z e p o k i r e n e s a n s u

225

przestraszony próbami zamachów na swe życie, uciekł z Padwy do Bolonii, kończąc wieloletni spór z Robortellem. 10. Turnebe — Ramus. Ramus zbyt żywą miał naturę, by zadowolić się sporem z jednym tylko prze­ ciwnikiem. Rozcietrzewiony walką z Charpentierem, choć wróg Arystotelesa, a obrońca pisarzy rzymskich, w „odkrywczym” zapale zaczął jednak i u tych ostat­ nich doszukiwać się wad: Cyceronowi wytknął błędy dialektyczne, Kwintylianowi brak smaku. Na to tylko czekał słynny filolog klasyczny Turnebe. Nie obeszło się bez publicznej, gorącej dysputy, w której obaj przeciwnicy z wielką sprawnością krzyżowali zarówno argumenty rzeczowe, jak i najzłośliwsze obelgi. Anty­ czni pisarze cieszyli się jednak zbyt wielkim szacun­ kiem w czasach renesansu, by szala zwycięstwa mogła się przechylić na korzyść chwilowego krytyka staro­ żytności. Za Turnebem opowiedziała się większość poważnych humanistów. Także i Charpentier nie za­ mierzał stracić okazji do pognębienia swojego rywa­ la i z całą rozkoszą dolał oliwy do ognia. W konsek­ wencji Ramus poniósł klęskę, co nie znaczy, że złożył broń.

3 8 . W KRAINIE POLIHYMNII 1. Do niedawna za „ojca” skrzypiec uchodził sławny włoski lutnik Gasparo da Salo, prowadzący najpierw swój warsztat w Salo, a od 1561 r. w Brescii. Najnowsze badania instrumentologów wskazują jed­ nak na Polskę, jako kraj, w którym skrzypce bu­ dowano już w drugiej połowie XV w. Nazwiska najwcześniejszych twórców naszych skrzypiec nie są znane, same instrumenty słynęły natomiast w do­ bie renesansu w całej Europie, podziwiane m.in. prze2 ówczesnych niemieckich teoretyków mu­ zycznych. 2. Był nim Giovanni Pierluigi Palestrina, wybit­ ny kompozytor włoski, twórca i reprezentant tzw. szkoły rzymskiej. W młodości śpiewał w kapeli kościo­ ła Santa Maria Maggiore w Rzymie, następnie w ka-

18. Lekcja muzyki (obraz szkoły francuskiej). Ok. 1530. Wiedeń, kolekcja Harrachów

peli przy bazylice św. Piotra, w latach 1567—71 był kapelmistrzem m.in. na dworach kardynała Ippolita d’Este w Rzymie i Tivoli. Zasługę jego stanowiło udo­ skonalenie polifonii. Tworzył, z wyjątkiem kilku madrygałów świeckich, wyłącznie kościelne kompozy­ cje chóralne a cappella, jak msze, motety, hymny, psalmy czy offertoria. Po soborze trydenckim, który uznał jego muzykę za obowiązujący wzór dla kompo-

zycjł kościelnych, otrzymał honorowy tytuł „kompo­ zytora kapeli papieskiej”. 3. Antonio de Cabezón. Sławę zdobył zarówno jako świetny wykonawca muzyki organowej, jak i kompozytor (komponował m.in. utwory instrumen­ talne o charakterze dydaktycznym i wokalne, zwłasz­ cza hymny i motety). Dużą rolę odegrał ten niewi­ domy od dzieciństwa muzyk w ukształtowaniu stylu i techniki gry na instrumentach klawiszowych. Znany był zarówno na dworach hiszpańskich: biskupa w Palencii i króla Filipa II, jak też w Anglii, Włoszech, Flandrii i Niemczech. 4. Cristóbal Morales. O jego sławie świadczyć może fakt, że przez dziesięć lat (1535—45) należał do kapeli papieskiej w Rzymie. Przedtem dyrygował ka­ pelą katedralną w Avili i Pląs en cii, a po powrocie z Rzymu był kolejno dyrygentem w Toledo, Marchenie, Sewilli i Maladze. Komponowane przez niego utwory, głównie religijne (msze, motety, lamentacje, hymny), łączyły styl flamandzkiej czterogłosowej po­ lifonii z elementami czerpanymi z rodzimej muzyki hiszpańskiej.

5. Hans Hassler z Norymbergi. Tworzył zarówno muzykę religijną (np. wielogłosowe motety a cappella, polifoniczne utwory instrumentalne, msze i psalmy), jak i świecką (np. czterogłosowe Canzonette). Kompo­ zycje jego zdradzają wyraźny wpływ włoskiej mu­ zyki, na czym zaważyły jego studia w Wenecji (w la­ tach 1584—85), m.in. pod kierunkiem Andre a Gabrielego. W twórczości Hasslera występują również tańce polskie. Od 1586 r. przebywał Hassler na dworze bi­ skupim w Augsburgu jako organista. 6. Nicolas Gombert. Charakterystyczne cechy jego kompozycji polifonicznych, zarazem cechy stwo­ rzonego przezeń tzw. klasycznego niderlandzkiego sty­ lu w muzyce renesansowej pierwszej połowy XVI w. to przede wszystkim operowanie stałym układem gło­ sowym (najczęściej pięcio-, sześciogłosowym). Uczeń — jak się przypuszcza — Josąuina des Prós, śpiewak i magister puerorum (dyrygent chóru chłopięcego) ka­ peli Karola V, przebywał wraz z nią we Włoszech, Hiszpanii I Niemczech. Komponował m.in. pieśni świeckie, motety, msze i madrygały. Wiele z jego

utworów zostało opublikowanych jeszcze za życia wy­ bitnego kompozytora. 7. Jan Pieterszoon Sweelinck. Syn organisty w kościele Oude Kerk w Amsterdamie, przejął po ojcu to stanowisko. Cieszył się sławą najświetniejsze­ go organisty swoich czasów (żył pod koniec XVI w.). Był też głośnym kompozytorem i wychowawcą całej generacji północnoeuropejskich organistów i kompo­ zytorów. Tworzył kompozycje organowe i klawesy­ nowe, fantazje, toccaty, preludia, pieśni świeckie i tańce. &. Claude Goudimel. W rozwiniętej przez siebie formie pieśni zastosował klasyczne wzory metryczne, tzn. typowe dla rytmu muzyki w starożytnej Grecji i Rzymie. Opracowany przez niego cykl psalmów protestanckich stał się obowiązującym psałterzem za­ równo wśród francuskich hugenotów, jak i protestan­ tów w innych krajach Europy (min. i w Polsce). Wy­ bitnie uzdolniony i gruntownie wykształcony kompo­ zytor (studiował m.in. w paryskiej Sorbonie), zginął 27 sierpnia 1572 r. w Lyonie, zamordowany w czasie krwawej rzezi hugenotów. 9. John Dowland. Ten najwybitniejszy bodaj wirtuoz i twórca angielskiej muzyki lutniowej doby Odrodzenia był też prawdziwym globtroterem muzy­ cznym. Po studiach w Paryżu w latach 1579—84 prze­ bywał kolejno m.in. w Wolfenbiittel, Kassel, Wenecji, Florencji. W Danii działał jako nadworny lutnista kró­ lewski. Kilkanaście lat przed śmiercią wrócił do Lon­ dynu, gdzie również został lutnistą na dworze kró­ lewskim. Komponował zarówno utwory lutniowe, jak i wokalne, pieśni, arie na głos z towarzyszeniem lutni i wioli, tańce i fantazje. 10. Włoski kompozytor i śpiewak Jacopo Peri, działający na dworze Medyceuszów we Florencji. On to napisał w 1597 r. pierwszą operę — Dafne. Niestety, muzyka do niej zaginęła. Peri, jeden ze współtwórców „Cameraty florenckiej” — grupy poetów, uczonych i muzyków poszukujących nowego stylu muzycznego, nawiązującego do muzyki greckiej, był też jednym z pierwszych twórców tzw. monodii akompaniowanej, czyli utworów solowych przeznaczonych dla jednego śpiewaka z towarzyszeniem instrumentu.

1. Dokładnych dat życia Sebastiana z Felsztyna dotąd nie znamy. Wiadomo tylko, że czynny był w pierwszej połowie XVI w. Dzięki opiece i protekcji Herburtów kształcił się w Akademii Krakowskiej, gdzie otrzymał stopień bakałarza artium. Zasłynął jako kompozytor muzyki kościelnej i zarazem jako autor traktatów teoretycznych o muzyce. Utwory jego, zwłaszcza motety, techniką i stylem dorównujące naj­ lepszym ówczesnym kompozycjom niderlandzkim i niemieckim, przez długi czas stanowiły repertuar chóru katedry krakowskiej. Niestety, do naszych cza­ sów dochowały się jedynie trzy czterogłosowe motety Sebastiana z Felsztyna (w tym Alleluja i Ai?e Maria) — w księgach rorantystów wawelskich. Zaginął na­ tomiast drukowany w 1522 r., w znanej oficynie Hie­ ronima Wietora w Krakowie, zbiór jego hymnów koś­ cielnych (Aliąuot hymnii ecclesiastici). 2. O życiu Mikołaja z Krakowa wiemy również niewiele. Działał w pierwszej połowie XVI w., w do­ bie panowania ostatnich Jagiellonów. Jego utwory, niezwykle melodyjne i pełne radości życia, zachowały się jedynie w transkrypcjach organowych, zapisanych w tabulaturach Jana z Lublina (1537—48) i klasztoru Sw. Ducha w Krakowie (1548). Ten pierwszy w Polsce wybitny reprezentant stylu niderlandzkiego w muzyce kościelnej był jednocześnie autorem wielu utworów o tematyce świeckiej, m.in. pieśni Aleć nade mną Wenus, i melodii tanecznych, m.in. deszcze Marcinie, Zakłutom się tamiem, Hajducki, Szewczyk idzie po ulicy i in. 3. Wacław z Szamotuł, jeden z najznakomitszych kompozytorów polskiej muzyki polifonicznej, przez licznych muzykologów do dziś wyżej jest nawet sta­ wiany od sławnego Palestriny. Szymon Starowolski w Setniku pisarzów polskich z 1625 r. pisał o nim, że „pozostawił wiele dzieł służących do uświetnienia uro­ czystości kościelnych ponętnymi utworami, wiele też stworzył dla szlachetnej radości dusz”, choć go, nie­ stety, „nie wszyscy współcześni w Polsce rozumieli”. Wszechstronnie utalentowany, studiował oprócz mu­ zyki filozofię Arystotelesa i matematykę w Akademii

Krakowskej, gdzie w bardzo młodym wieku uzyskał tytuł magistra. Nieobca była mu także twórczość poetycka, o czym świadczyć może zamieszczona w Lamentationes Hieremiae Prophetae na chór męski (zbiór wydany w Krakowie w 1553 r.) dedykacja Zy­ gmuntowi Augustowi, w formie poematu w języku łacińskim, o wyszukanych strofach i bogatej treści. Przyjęty w 1547 r. do kapeli królewskiej, pozostawał prawdopodobnie do ostatnich swych dni przy osobie króla-protektora. 4. Sława, jaką zyskał sobie kompozytor i lut­ nista pochodzenia węgierskiego Walenty Bakwark (inne wersje nazwiska: Bakfark, Greff-Bakfark, Bekwarek), równać się może sławie tylko niewielu muzyków pol­ skich i europejskich z XVI w. Znany był na dworach włoskich, francuskich, w Królewcu, Wiedniu, Siedmio­ grodzie, a przede wszystkim na dworze Zygmunta Augusta, gdzie przebywał szesnaście lat. Tu ożenił się (z Katarzyną Narbuttówną), osiągnął fortunę i tytuł szlachecki, zżył się z polskim środowiskiem artystycz­ nym, a kunszt jego muzyki opiewali liczni poeci polscy, m.in. Malcher Pudłowski, Hieronim Morsztyn, Wespazjan Hieronim Kochowski. Słowa fraszki Kochanow­ skiego: „Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej” przerodziły się nawet w przysłowie. Oprócz lutnio­ wych tran.krypcji utworów ówczesnych kompozytorów polskich i obcych tworzył także własne fantazje i pie­ śni o tematyce polskiej. Część jego dzieł wydana zo­ stała w 1565 r. w pięknej edycji drukarskiej przez zna­ ną oficynę Łazarza Andrysowicza w Krakowie. Za opiekę i względy, jakimi cieszył się na dworze ostat­ niego z Jagiellonów, wypłacił się jednak nader nie­ wdzięcznie, wysługując się potajemnie Albrechtowi pruskiemu. Skompromitowany, opuścił Polskę, by uni­ knąć kary za szpiegostwo. Zmarł w Padwie w 1576 r. jako ofiara wybuchłej tam groźnej epidemii. 5. Mikołaj Gomółka był, obok Wacława z Sza­ motuł i Marcina Leopolity, jednym z najwybitniej­ szych kompozytorów polskich „Złotego Wieku”. Czyn­ ny w kapeli królewskiej jako dyszkancista, a na­ stępnie instrumentalista, po śmierci Zygmunta Augu­ sta był cenionym muzykiem kolejno na dworach biskupa Piotra Myszkowskiego i kanclerza Jana Za­ moyskiego. W utworach swych umiał doskonale połą­ czyć zdobycze europejskiej muzyki renesansowej z ele­ mentami polskiej muzyki ludowej. Jedyne z zachowa­

nych jego dzieł, będące zarazem najobszerniejszym i najciekawszym polskim drukiem muzycznym z XVI w. — Melodie na Psałterz Polski (Kraków, 1580 r.), dedykowane biskupowi Myszkowskiemu, jest opraco­ waniem Psalmów Dawida, przełożonych na język polski przez Jana Kochanowskiego w 1578 r. Formę muzyczną większości tych psalmów cechuje prostota i na wskroś polska melodyka, wprowadzona świado­ mie przez kompozytora, który z poczuciem szczerego patriotyzmu wyjaśnia w dedykacji, że dzieło swe przeznacza „Nie dla Włochów, dla Polaków, dla na­ szych prostych domaków”. 6. Dla utworów większości naszych renesanso­ wych muzyków los okazał się mało życzliwy. Prze­ trwała sława twórców, dzieła natomiast tylko nielicz­ ne. Dotyczy to również głośnego kompozytora i orga­ nisty Marcina Leopolity, zmarłego w rodzinnym Lwo­ wie w 1589 r. Kształcił się prawdopodobnie w Akade­ mii Krakowskiej, a od 1560 r. przez kilka lat czynny był na dworze królewskim, w kapeli Zygmunta Augu­ sta, jako compositor cantus (twórca pieśni). Z kilku­ dziesięciu jego utworów religijnych zachowały się je­ dynie cztery pięciogłosowe motety a cappella, zach­ wycające pięknem melodii i doskonałością techniki polifonicznej, oraz msza — Missa paschalis. Starowolski, pisząc w cytowanym już wcześniej dziele nie­ zwykle pochlebnie o Leopolicie, dodaje, że pięknem melodii nikt mu w Europie nie dorównał — Nemo ex Europaeis adhuc. 7. Miło wiedzieć, że niektórzy wybitni muzycy polscy doby Odrodzenia nieśli sławę naszej muzyki poza granice własnej ojczyzny. Takim właśnie był Jakub Polak, lutnista i kompozytor lutniowy, przez wiele lat (ok. 30) zbierający zasłużone laury na dworze francuskim. Sprowadzony do Paryża w 1574 r. przez Henryka III Walezjusza, pierwszego z elekcyjnych królów polskich, zawołanego tancerza, komponował tam nasz rodak preludia, fantazje i przede wszystkim — zgodnie z zamiłowaniem protektora — muzykę ta­ neczną: kuranty, branles, galiardy, wolty. Jak popu­ larne musiały to być utwory świadczyć może fakt, że kilkadziesiąt z nich znalazło się w zagranicznych ta­ bulaturach lutniowych, zarówno drukowanych, jak i rękopiśmiennych. 8. Ogromnym rozgłosem, zarówno w kraju, jak i za granicą, cieszył się również inny renesansowy

lutnista i kompozytor polski, Wojciech Długoraj, zwa­ ny popularnie „Wojtaszkiem”. Po sukcesach na dworze Stefana Batorego dłuższy czas przebywał prawdopo­ dobnie w Niemczech. W każdym razie nazwisko jego było tu bardzo znane jeszcze w XVIII w. Z prywat­ nym życiem kompozytora wiąże się także niezbyt chlubna dla niego przygoda. Wykształcony przez Zbo­ rowskich i zaprzyjaźniony z Samuelem Zborowskim — słynnym banitą i wichrzycielem — stał się jedno­ cześnie przyczyną zguby buńczucznego magnata-opiekuna, któremu wykradł kompromitujące listy i prze­ kazał je kanclerzowi Zamoyskiemu, w ■wyniku czego Samuel został niebawem pochwycony i po krótkim procesie ścięty. 9. „Złoty Wiek” muzyki polskiej był nie tylko wiekiem sławnych kompozytorów i wykonawców, ale także budowniczych instrumentów smyczkowych — najpopularniejszych w renesansie. Dziś znamy kilkaset nazwisk dawnych lutników polskich, największa jed­ nak sława otaczała Marcina Groblicza, żyjącego w drugiej połowie XVI w. w Krakowie, twórcę gamb, wiolonczeli i przede wszystkim skrzypiec — słynnych na całą Europę. Starannie wykonywane, zdobione rzeźbionymi główkami smoczymi (znak charakterys­ tyczny), wyróżniały się czystym, miękkim dźwiękiem. 0 życiu Marcina Groblicza wiemy bardzo mało, ale budowa jego instrumentów zdaje się wskazywać, że mógł być uczniem samego Gaspara da Salo — uzna­ wanego do niedawna za ojca prawdziwych już, no­ wożytnych skrzypiec. Żałować tylko wypada, że do naszych czasów zachowało się zaledwie kilka sztuk bezcennych „Grobliczów”. 10. Znani lutnicy nierzadko całymi rodzinami, z pokolenia na pokolenie uprawiali to żmudne rze­ miosło. Tak np. znamy aż trzech sławnych lutników Marcinów Grobliczów i podobnie rzecz się miała z Dankwartami, działającymi głównie w Wilnie 1 w Warszawie. Najgłośniejszym z nich był żyjący na przełomie XVI i XVII w. w Wilnie Baltazar Dankwart,. którego skrzypce, podobnie jak Marcina Groblicza, zdobyły sobie uznanie i popularność w skali światowej. Los okazał się jednak i dla nich tak samo niełaskawy,. jak dla „Grobliczów”. Zaledwie kilka sztuk „Dankwartów” znajduje się dziś w kolekcji powstałego po* ostatniej wojnie Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu.

4 0 . KURANTY I GADIARDY ł. Taniec branie, popularny głównie we Francji w XVI w., swą nazwę wywodzi od słowa branler — kołysać się. Znano kilka odmian tego tańca, w którym pary, kołysząc się wdzięcznie, sunęły „za przodkującą". Dla zachowania rytmu i większej wesołości, wspomagano się śpiewem. Branie tańczono w metrum dwudzielnym (branie simple) bądź trójdzielnym (bran­ ie gay). Z czasem taniec ten przekształcił się w me­ nueta. 2. Tam trefne pląsy z ukłony, Tam cenar, tam i goniony — pisał Jan Kochanowski, poprzestając wszelako na samym wymienieniu nazw. Cenar, niemiecki taniec utrzymany w żywym tempie, popularny był w XVI w. również w Polsce, Czechach, na Śląsku i Morawach, gdzie zadomowił się zapewne za pośrednictwem nie­ mieckich kolonistów. O jego popularności w Polsce świadczą zapisy m.in. w tabulaturach: organowej Jana z Dublina (z ok. 1540 r.) oraz lutniowej Wojciecha Długoraja (z 1019 r.). 3. Taniec polski, zwany także świeczkowym, gęsim lub poduszkowym, towarzyszył w czasie wesel ceremonii oczepin panny młodej. Tańczono go do po­ pularnej melodii „chmielą”, a ściślej do jej części drugiej; sama melodia bowiem dzieliła się na dwie części: wolniejszą — śpiewaną i bardzo żywą — tań­ czoną. Przy chmielowym panna młoda nie mogła narzekać na brak powodzenia: po kolei tańczyli z nią wszyscy męscy uczestnicy wesela. 4. Typowo polski taniec korowodowy, w metrum trójdzielnym, uważany za poprzednika poloneza. Jego piękno zachwyciło nawet Henryka Walezjusza — sław­ nego tancerza — gdy jako król Polski przybył na Wawel, przeświadczony do tej pory, że Polak jedynie z koniem i szablą kojarzyć się daje. W pół wieku później historiograf Marii Ludwiki, Jean Laboureur, z podziwem opisuje czar chodzonego: „Tańcowali w okrąg; zwykle dwie kobiety były razem, potem dwaj mężczyźni i tak dalej. Pierwsza część polegała na pokłonach, potem na kroczeniu do miary i taktu muzyki. Czasem dwie damy, które były na czele, na­

gle i znienacka środkiem spieszniej się wracały, niby chcąc wymknąć się dwom kawalerom postępującym za nimi.” 5. Taniec modny w okresie późnego Odrodzenia, a następnie baroku, szczególnie we Francji. Złożona zwykle z dwu lub trzech części, galiarda charaktery­ zowała się szybkim, rytmicznym tempem. Tańczono ją zawsze po wolniejszych i dostojniejszych pawanie czy passamezzo. W drugiej połowie XVI w, galiarda zdo­ była też popularność jako samodzielna kompozycja muzyczna. Choć najchętniej tańczona we Francji, zna­ na była również i w Polsce; wspominał o niej m.in. wojewoda poznański Krzysztof Opaliński. 6. Goniony, typowo polski taniec renesansowy, przypominał prawdopodobnie dzisiejszego krakowiaka. Jak dokładnie wyglądał, trudno jednak dociec; fra­ gment krakowskiej tabulatury lutniowej z drugiej po­ łowy XVI w., zawierający najwcześniejszy zapis mu­ zyczny gonionego, niestety, zaginął. O popularności tego tańca w renesansowej Polsce świadczą liczne wzmianki w ówczesnej literaturze (wspomina o nim Rej w Krótkiej rozprawie). 7. Ulubiony taniec żołnierski, pochodzenia wę­ gierskiego, ale powszechnie przyjęty również w Pol­ sce od początków XVI w. Skoczny i żywy, tańczony wyłącznie przez mężczyzn, był hajducki popisem sprawności fizycznej tancerza. Zbójnicki, taniec pol­ skich górali, wywodzi się prawdopodobnie od niego. Pierwszy zapis muzyczny hajduckiego zawiera tabu­ latura organowa Jana z Lublina, następny ze znanych zapisów — tabulatura lutniowa Wojciecha Długoraja z 1619 r. O hajduckim można też znaleźć częste wzmianki w polskiej literaturze z początków XVII w. 8. Kurant, skoczny i żywy, tańczony był głównie we Francji i Włoszech w XVI w. Z czasem stał się jedną z części suity, przy czym wykształciły się dwa jego typy — włoski i francuski. Włoski odznaczał się szybkim tempem, w rytmie 3/4, francuski zaś tempem bardziej umiarowym, w rytmie 3/2. 9. Pawana, tańczona na Zachodzie w XVI w., wykształciła się najprawdopodobniej w Hiszpanii. Nazwa jej (od hiszpańskiego słowa pavo — paw) od­ powiada charakterowi tańca: cechują go ruchy po-

19. Tańczące pary. Rycina z XVI w.

10. Taniec prawdopodobnie pochodzenia pers­ kiego, rozpowszechnił się na początku XVI w. w Hi­ szpanii, następnie w Anglii i Francji. Powolna, w ry­ tmie trójdzielnym, sarabanda cechowała się ruchami na tyle zmysłowymi, że jej właśnie może najbardziej odpowiada nazwa tańca miłosnego. Z tego też powodu niejednokrotnie atakowano ten taniec, a w Hiszpanii, za panowania Filipa II, zakazano nawet tańczenia sarabandy. Z czasem weszła ona do suity, jako trzecia jej część, następująca po allemande i kurancie.

4 1 . KLEJNOTY RZEMIOSŁA ARTYSTYCZNEGO 1. Jeden z arrasów wawelskich — Biegnące lanie. Bogatą kolekcję arrasów, złożoną pierwotnie z 356 sztuk, a przeznaczoną do ozdoby wnętrz zamku wawelskiego zamówił (ok. połowy XVI w.) Zygmunt August w słynnych brukselskich warsztatach Wilłema Pannemaeckera, Petera van Aelsta, Jana van Tiegena i innych tkaczy. Sceny figuralne w arrasach projekto­ wał wybitny malarz niderlandzki Michel Coxcie, partie krajobrazowe i tkaniny o tematyce krajobrazowo-myśliwskiej — Willem Tons. Zbiór, nie ustępujący walorami artystycznymi najpiękniejszym tego typu tkaninom w całej europejskiej sztuce renesansowej, składał się z wielu serii tematycznych. Najciekawsze z nich to cykle z dziejami Adama i Ewy, Kaina i Abla, Noego, budowy Wieży Babel, Mojżesza, krajobrazowo-myśliwski (unikalny w skali europejskiej) i tzw. gro­ teskowy (m.in. z herbami króla oraz Korony i Litwy). Los nie sprzyjał, niestety, arrasom wawelskim. Już w dobie szwedzkiego „potopu” Jan Kazimierz oddał część arrasów w zastaw miastu Gdańsk. Po najeździe szwedzkim zostały na szczęście wykupione (aczkolwiek już wówczas części z nich brakowało). Po trzecim rozbiorze Polski wywieziono je do Rosji. Zwrócone Polsce w 1921 r., znalazły się znów na Wawelu, jed­ nak w uszczuplonej liczbie. W 1939 r. wywiezione zostały do Kanady, dzięki czemu uniknęły smutnego

losu, jaki spotkał w okresie okupacji setki innych dzieł sztuki w naszym kraju. Dziś — po wieloletnich staraniach o zwrot •— zdobią, jak dawniej, komnaty wawelskie. 2. Miecz Zygmunta Augusta, z głowicą rękojeści, jelcem i pochwą zrobionymi ze złota, ozdobionymi piękną płaskorzeźbioną dekoracją o motywach roślin­ nych i figuralnych. Miecz ten, dzieło norymberskiego złotnika Melchiora Baiera, wykonany został w 1540 r. według projektu złotnika Petera Flotnera. Podczas ceremonii pogrzebu Zygmunta Augusta miecz złama­ no, co miało symbolizować koniec dynastii Jagiellonów. Obecnie znajduje się w skarbcu katedry wawelskiej. 3. Złota solniczka, wykonana w latach 1540—43 przez Benvenuta Celliniego dla Franciszka I. Manierystyczna w stylu, urzeka wspaniałością formy i bo­ gactwem szczegółów rzeźbiarskich: na okrągłym, ozdobnym postumencie wzburzone fale z wyłaniają­ cymi się morskimi potworami, na falach kołysze się misternie rzeźbiony okręcik (jego pokład służy właś­ nie za solniczkę), w głębi świątyńka, a głównym akcentem całości są wychylające się plecami na ze­ wnątrz figury bogini Ziemi Gei i władcy mórz Posej­ dona. Solniczka ta stanowi symbol globu ziemskiego. Obecnie znajduje się ona w Kunsthistorisches Museum w Wiedniu. 4. Ten łatwo przenośny pulpit do pisania listów zrobiony został w 1568 r. dla księżnej saskiej Anny (dziś znajduje się w Muzeum Rzemiosła Artystycznego w Dreźnie). Niewielkie rozmiary pulpitu (51X55X X18 cm) i misterna dekoracja czynią zeń prawdziwe cacko. Drewno hebanowe, z którego jest wykonany, zdobią — inkrustowane kością słoniową — ujęte w obramienia sceny figuralne na pochyłej płytce pulpitowej i ornamenty o motywach roślinnych na ściankach bocznych. W tylnej ściance pulpitu znajdu­ ją się małe szufladki na przybory do pisania i szycia, drobiazgi toaletowe, leki i karty do gry.

5. Niemieckie rzemiosło artystyczne, zwłaszcza złotnictwo i inne pokrewne mu dziedziny, zajęło w czasach renesansu nie mniej poczesne miejsce wśród sztuk plastycznych niż malarstwo czy grafika. Sprzy­ jały temu niewątpliwie rozwój miast i wzbogacenie się mieszczaństwa, a w konsekwencji — wzrost zapo­ trzebowania na artystyczne przedmioty codziennego

użytku. Reprodukowany tu kufel na piwo — napój ulubiony przez Niemców, a zwłaszcza Bawarczyków (choć dość powszechnie używany i w innych krajach) — pochodzi właśnie z Bawarii. Wykonany został w Kitzingen pod koniec XVI w. (dziś w berlińskim Muzeum Przemysłu Artystycznego). Sporych rozmia­ rów (24 cm wysokości), z pokrywą zwieńczoną niewiel­ ką figurką, odznacza się ładnym kształtem i bogatą dekoracją. Srebrne naczynie pokrywa subtelna złocona ornamentyka złożona z motywów roślinnych oraz zbli­ żonych kształtem do okuć (tzw. ornament okuciowy). Uzupełnieniem ozdób są trzy owalne pola wypełnione alegoryczną dekoracją figuralną. 6. Słynny Dzwon Zygmunta na Wawelu, odlany z brązu w 1520 r. w pracowni ludwisarza Hansa Behema, norymberczyka osiadłego na stałe w Krakowie. Ufundowany został przez Zygmunta Starego dla ucz­ czenia patrona monarchy (stąd nazwa). Mówi o tym wyżłobiony piękną antykwą napis ujęty w ornamen­ talne pasy. Kolosalnych rozmiarów, ośmiotonowy dzwon, świadectwo godnych podziwu umiejętności technicznych i kunsztu artystycznego ludzi Odrodzenia, uwieczniony został w obrazie Matejki Zawieszenie Dzwonu Zygmunta. 7. Półmisek fajansowy wyrobu Bernarda Palissy’ego, z drugiej połowy XVI w. (dziś w Muzeum Ceramiki w Sóvres), o kształcie owalnym, pokryty glazurowaną, naturalistyczną dekoracją reliefową, przedstawiającą ryby, ślimaki, węże, raki, drobne owady, owoce i roślinki. Fajansowe naczynia i przed­ mioty dekoracyjne słynnego francuskiego artysty-ceramika należą do najwyższych osiągnięć rzemiosła artystycznego doby renesansu. Palissy był nie tylko artystą, ale i uosobieniem humanisty: zajmował się geologią, fizyką, chemią, agronomią i sadownictwem; rezultaty swych badań i doświadczeń zamieścił w licz­ nych traktatach naukowych. 8. Misa majolikowa z warsztatów w Derucie, z XVI w., ozdobiona malowaną podszkliwnie orna­ mentalną bordiurą, otaczającą wizerunek rycerza na stojącym dęba koniu. Artystyczne naczynia ceramicz­ ne wyrabiane były we Włoszech już w XIV w., głów­ nie w takich ośrodkach, jak Siena, Faenza, Urbino, We­ necja czy właśnie Deruta. Majolika to włoska nazwa (wzięta zapewne od wyspy Majorki, pośredniczącej

we włoskim imporcie ceramiki z Hiszpanii w XIV— —XV w.) fajansów — wyrobów z glinek wypalanych w temperaturze ok. 900°C, malowanych w różnorodne wzory i pokrywanych przeźroczystą glazurą; nazwa fajanse z kolei pochodzi od Faenzy — miejsca ich produkcji. Doskonała technika wyrobu i walory arty­ styczne dekoracji zapewniły majolikom włoskim wiel­ ką popularność w całej Europie. Misa tu reproduko­ wana znajduje się w Muzeum Narodowym w War­ szawie. 9. W wieku XVI, przynajmniej w jego pierwszej połowie, mimo że broń palna stawała się coraz sku­ teczniejsza, zbroje rycerskie nie wyszły jeszcze z uży­ cia. Więcej — ta ostatnia faza przyniosła nawet roz­ kwit sztuki płatnerskiej. Średniowieczne kolczugi i pancerze łuskowe teraz zastąpione zostały zbrojami płytowymi, tzn. wyrabianymi ze stalowych płyt, czę­ sto ozdobnie grawerowanych. Do tego typu należy również zbroja na naszej ilustracji, wykonana w 1538 r. w Augsburgu przez mistrza Desideriusa Helmschmida dla cesarza Karola V. Kirys osłaniający klatkę pier­ siową, z jednej płyty dopasowanej do kształtu ciała, zdobią misternie wygrawerowane pionowe paski, nabiodrki zaś i naramienniki zrobione są z osobnych, za­ chodzących na siebie pasków blachy (umożliwiało to zginanie rąk i nóg), zwanych folgami. Przyłbica osła­ niająca głowę, naręczaki, nagolenniki i rękawice z drobniusieńkich pasków metalowych stanowią uzu­ pełnienie tej pięknej zbroi, znajdującej się dziś w Arsenale Królewskim w Madrycie. 19. Znamienite dzieło flamandzkiego koronkar­ stwa renesansowego, służące do okrywania nóg, a więc jak gdyby rodzaj pledu, wykonane (w 1599 r.) w war­ sztatach brukselskich dla arcyksięcia Alberta — na­ miestnika króla hiszpańskiego w południowych Nider­ landach i jego małżonki Izabeli. Gipiura ta, czyli koronka klockowa (wykonana przez wiązanie nici na­ winiętych na klocki), o długości 2 m. przedstawia kompozycję mitologiczno-historyczną. Na 140 polach ażurowej tkaniny zilustrowane zostały (oczywiście, w skrócie) dzieje powszechne, fakty prawdziwe i le­ gendarne, mitologiczne i biblijne (np. historia Adama i Ewy, Orfeusza). Ząbki bordiury na węższych bokach zdobią sybille, a na szerszych — poczet rzymskich cezarów.

4 2 . KONKURSY I RYWALIZACJE ARTYSTYCZNE

1. Wielu wybitnych artystów, wśród nich Lo-r renzo Ghiberti i Filippo Brunelleschi. Konkurs roz­ pisany został przez zrzeszenie kupców florenckich, na przełomie lat 1401/2. Warunki określono nader do­ kładnie: drzwi miały być wzorowane na wcześniej­ szych o kilkadziesiąt lat brązowych drzwiach Andrea Pisano — miały więc być dwuskrzydłowe i dzielić się na 28 kwadratowych pól wypełnionych płaskorzeźbą. Określono również tematykę płaskorzeźb: sceny z No­ wego Testamentu. Oczywiście, uczestników konkursu obowiązywało dostarczenie projektu całości i wyko­ nanie, dla przykładu, odlewu jednego z 28 pól — z przedstawieniem ofiary Abrahama. W ostrej kon­ kurencji zwyciężył Ghiberti przed Brunelleschim i je­ mu też powierzono, w 1403 r., wykonanie całego dzieła (ukończył je dopiero w 1424 r.). W rok później powie­ rzono Ghibertiemu wykonanie trzecich drzwi do baptysterium (ukończone zostały w 1452 r.). Miarą ich wspaniałości mogą być słowa Michała Anioła, któ­ ry miał je nazwać „drzwiami godnymi ozdobienia bra­ my raju”. 2. Główni rywale z konkursu na drzwi baptysterium florenckiego — Ghiberti i Brunelleschi. Tym razem, przy pracy architektonicznej, na której Ghiberti prawie wcale się nie znał, Brunelleschi miał szansę odegrania się na przeciwniku. Droga do zwycięstwa była jednak bardzo długa. Problem przykrycia kopułą przestrzeni na skrzyżowaniu naw olbrzymiej katedry (rozpiętość nawy głównej — 42 m!) rozważali najwy­ bitniejsi architekci przez wiele lat. Nikt nie mógł jednak znaleźć pożądanego rozwiązania. W 1407 r. Brunelleschi przedstawił komitetowi przedsięwzięcia swój projekt. Odrzucono go. Po czterech latach archi­ tekt przedłożył nowy, rewelacyjny projekt ośmiobocznej kopuły, którą zamierzał wznieść bez rusztowań! Usunięto projektanta z sali obrad — pomysł wydał się wszystkim szalony. Ale Brunelleschi nie zamierzał ustąpić. Po ośmiu dalszych latach przekonywania fun­ datorzy dali mu wreszcie zlecenie na podjęcie budowy, ale... do współpracy wyznaczyli Ghibertiego. Przez siedem pierwszych lat realizacji rywale z trudem zno­ sili swoje towarzystwo. Wreszcie Brunelleschiemu

18

508 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

241

przyszedł pomysł nie gorszy od koncepcji samej ko­ puły: udając chorego, powierzył współpracownikowi zaprojektowanie łańcucha, który, opasując kopułę, chroniłby przed rozporem jej gigantyczne połacie. Przedstawiony projekt Brunelleschi zdecydowanie od­ rzucił, z łatwością udowadniając, że nie odpowiada on wymaganiom. Skompromitowany Ghiberti odstąpił więc od współpracy, a Brunelleschi — nareszcie sam — dokończył budowy kopuły (bez latami), zdobywając tym dziełem ogromną sławę. 3. Była to okoliczność zupełnie wyjątkowa. Pierwszy projekt, a właściwie dokładny model pałacu dla Cosima Medici wykonał w 1434 r. Brunelleschi. Model był podobno tak wspaniały, że fundator, oba­ wiając się zawiści swych wrogów, zrezygnował z jego realizacji. Zawiedziony tą decyzją Brunelleschi, w przypływie srogiego gniewu zniszczył model, na czym dobrze wyszedł tylko Michelozzo di Bartolomeo, któremu udało się zrealizować własny projekt. Nie wiadomo, czy projekt poprzednika był rzeczywiście wspaniały, wiadomo natomiast, że dzieło Michelozza ustaliło typ architektoniczny włoskiego pałacu rene­ sansowego, o rzucie czworobocznym, z wewnętrznym podwórzem arkadowym. 4. W konkursie na wykonanie grupy rzeźbiar­ skiej Spotkanie zmartwychwstałego Zbawiciela z nie­ wiernym Tomaszem. Konkurs ten ogłosił cech kupiecki Florencji na początku lat sześćdziesiątych XV w. Rzeźba miała stanąć w niszy wschodniej ściany koś­ cioła Or San Michele, z której usunięto wykonany przez Donatella spiżowy posąg św. Ludwika — patro­ na znienawidzonego w tym czasie stronnictwa gwelfów. W konkursie zwyciężył Verrocchio przed Lu­ ką della Robbia, i jego też dzieło zostało (dopiero po 1480 r.) ustawione w niszy. Jest ono wspaniałym przykładem monumentalnej, a zarazem pełnej harmonii i plastycznej doskonałości rzeźby renesan­ sowej. 5. Pierwszy z Leonardem, drugi z Michałem Aniołem. W 1503 r. florencka Signoria zleciła obu artystom ozdobienie dwu przeciwległych ścian Sali Rady w pałacu Signorii (Palazzo Vecchio) malowidła­ mi o tematyce przypominającej zdarzenia z wojny Florencji z Pizą, w której ta ostatnia została pokona­ na i zdobyta. Artyści nie żywili do siebie sympatii.

Leonardo cieszył się już wówczas sławą największego artysty i uczonego, Michał Anioł sięgał dopiero po laury. Obydwaj znali wielkość swych talentów. Efekt rywalizacji sławnego starego mistrza z genialnym de­ biutantem był wspaniały. Malowidła nie zostały, co prawda, wykonane — artyści opracowali jedynie kar­ tony — lecz kartony te (niestety zaginione; istnieją tylko ich kopie zrobione przez Petera Paula Rubensa, Marcantonia Raimondiego i Agostina Veneziano) do połowy XVI w. były „szkołą świata”. „Leonardo da Vincl — pisze w swym pamiętniku Cellini — obrał sobie za przedmiot walkę jeźdźców o zdobycie sztan­ daru i wykonał to tak cudownie, jak tylko wyobrazić sobie można. Natomiast Michał Anioł w swoim obra­ zie pokazał gromadę piechurów kąpiących się podczas upału w Arno. Przedstawił chwilę, gdy na znak alar­ mu nadzy piechurzy rzucają się do broni. Ruchy ich były tak piękne, że ani wśród dzieł starożytnych, ani wśród nowożytnych nie widziano tak wzniosłego dzieła.” 6. W 1505 r. papież Juliusz n powierzył Micha­ łowi Aniołowi wykonanie dla siebie gigantycznego grobowca w dobudowywanym właśnie do bazyliki Sw. Piotra chórze. Zanim jednak rzeźbiarz zgromadził blo­ ki marmuru, papież zmienił zamiar: postanowił zbu­ rzyć bazylikę, a na jej miejscu wznieść nową, powie­ rzając to zadanie Bramantemu. W przeddzień położenia kamienia węgielnego Michał Anioł, rozgoryczony i po­ niżony, uciekł z Rzymu. Gdy wrócił po dwóch latach, papież zlecił mu wykonanie fresków na olbrzymim, czterdzlestometrowej długości sklepieniu Kaplicy Sykstyóskiej. Koncepcja ta wyszła podobno od zazdrosnego o sławę Bramantego, który przypuszczał, że Michał Anioł, znakomity rzeźbiarz, nie sprosta zadaniu ma­ larskiemu. Zawiódł się jednak srodze. Sceny stworze­ nia świata z sykstyóskiego sklepienia (il. 20), wyko­ nane przez Michała Anioła (samodzielnie, bez pomocy uczniów czy choćby robotników do ciężkich prac fi­ zycznych, w ciągu zaledwie pięciu lat; 1508—12), przy­ ćmiły blaskiem doskonałości wiele znakomitych dzieł malarstwa. 7. Ci dwaj artyści poróżnili się o Michała Anio­ ła. Rzecz działa się w 1518 r. Do Florencji przybył właśnie z Anglii rzeźbiarz Piętro Torrigiani, by w ro­ dzinnym mieście znaleźć kilku zdolnych artystów i za­ angażować ich do jakiegoś wielkiego przedsięwzięcia

20. Michał Anioł, Stworzenie świata. 1508—12. Cykl fresków na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej przy bazylice Sw. Piotra w Rzymie

artystycznego, które zlecił mu król angielski. W jed­ nej z pracowni złotniczych poznał dziewiętnastoletnie­ go wówczas Benvenuta Celliniego i, zachwycony jego rysunkami, zaproponował mu podróż do Anglii. Roz­ mowa zeszła niebawem na Michała Anioła, którego Cellini uwielbiał dla wielkiego talentu. Torrigiani, którego „dzikie [...] ruchy, donośny głos i zmarszczone brwi zdolne były przerazić i odważnego człowieka”, miał jednak o sławnym artyście zupełnie inne zdanie, a nawet zaczął się przechwalać, jak to kiedyś w bójce złamał nos Michałowi Aniołowi- „Słowa te wzbudziły we mnie taką nienawiść — gdyż patrzyłem nieustan­ nie na dzieła boskiego Michała Anioła — że nie tylko odeszła mnie chęć pojechania z nim do Anglii, lecz nie mogłem znieść tego człowieka” — zapisał Cellini w swym pamiętniku. 8. Rywalizacja o sławę rzeźbiarską. Obaj artyś­ ci przez szereg lat pracowali dla księcia florenckiego Cosima I Medici. Oczywiście, Benvenuto Cellini (jak sam twierdzi) zawsze okazywał się rzeźbiarzem i złot­ nikiem najlepszym, a Baccio Bandinelli, zazdroszcząc mu sławy, zawiązywał przeciwko niemu najpotwor­ niejsze intrygi i zawsze pierwszy doprowadzał do awantur. Tak było w czasie wykonywania przez Cel­ liniego posągu Perseusza i przy innych okazjach. Najciekawiej może przedstawia się ich rywalizacja w kon­ kursie na marmurowy posąg Neptuna (w 1559 r.). W toku opracowywania modelów Bandinelli zmarł (Cellini twierdzi, że m.in. z zazdrości, gdyż książę przyznał pierwszeństwo nie dokończonemu jeszcze mo­ delowi Celliniego). Konkurs na tym się jednak nie skończył: przystąpili doń jeszcze Giovanni da Bologna, Vincenzo Danti, Moschino i Bartolomeo Ammanati. I tym razem książę uznał wyższość Celliniego. Choro­ ba artysty nie pozwoliła mu jednak przystąpić do re­ alizacji samej rzeźby, z czego — jak sam twierdził — skorzystała skłócona z nim księżna, by powierzyć wy­ konanie dzieła Ammanatiemu. Gdy jednak po wielu miesiącach obejrzała model Celliniego, zachwycona doskonałością projektu wyraziła głęboki żal i skruchę, nakłaniając jednocześnie artystę do zrealizowania rzeźby. 9. Najprawdopodobniej, idąc za włoskim zwy­ czajem, rada miejska Krakowa ogłosiła konkurs na projekt ozdobionych loggiami zewnętrznych schodów, prowadzących na piętro Sukiennic, przy krótszych

bokach budowli. Świadczą o tym dokumenty mówiące o dwu projektach, z których jeden został zrealizowa­ ny, lecz oba uhonorowane. Rywalami byli: Niderlandczyk Jan Frankstijn i Włoch Jan Maria Padovano. 4 lipca 1558 r. „dano Frankensteinowi, architektowi Jego Królewskiej Mości talarów 10 za model do scho­ dów sukienniczych, mających się zbudować grzywien 6 groszy 4” — mówi notatka z księgi rachunków miej­ skich. Ale inna notatka, z następnego roku, głosi, że również „wypłacono Janowi Maryi Padovanowi rzeź­ biarzowi, za model czyli projekt schodów Sukiennic, przez siebie dokonany, grz. 3. gr. 18". Według najnow­ szych badań, a także już z samej wysokości honora­ rium wynika, że zrealizowany został projekt Frankstijna, a więc Niderlandczyk był zwycięzcą konkursu, a w każdym razie zwycięskim rywalem. 10. Paolo Veronese. Konkurs rozpisano w 1585 r. Malowidło miało ozdobić strop nad ławami członków Wielkiej Rady, w odbudowanej po pożarze sali del Gran Consiglio. Owalny w kształcie plafon Veronese’a, o dziewięciometrowej długości, otoczony piękną, drew­ nianą ramą, przedstawia alegorię Wenecji, ukazanej tu pod postacią majestatycznej władczyni rozpartej na podniebnym tronie, otoczonej świtą. Dolna partia obrazu wyobraża sferę ziemską, z tłumem różnych postaci — rycerzy, dostojników, wytwornych dam — wpatrzonych w tronującą na obłokach władczynię, od­ dających jej cześć boską (por. ij. 2).

ZABAWY TOWARZYSKIE, TRIUMFY

4 3 . I UROCZYSTOŚCI

1. Ta prawdziwie „męska” zabawa nawiązywała, jak wiele innych w towarzyskim życiu ludzi Odro­ dzenia, do tradycji starorzymskich. Polegała ona na tym, że chcąc uczcić współbiesiadnika, należało wy­ chylić tyle kielichów, z ilu liter składało się jego nazwisko. Nie każdy jednak potrafił sprostać zadaniu. Na papieskim dworze, za Leona X i Klemensa VII, gdzie szczególnie chętnie zabawiano się w ten sposób, jeden tylko Fra Mariano, dominikanin, a zarazem „król błaznów” — capo di matti — był nie do pobicia:

brakowało mu liter nawet przy najdłuższych nazwis­ kach, pijał więc zwykle i do imion, a czasem nie mógł się powstrzymać także od uczczenia po imieniu i na­ zwisku krewnych biesiadnika. 2. „Scenografia” przyjęcia — prawdziwie ma­ kabryczna. Niespodzianka, jaką gospodarz sprawił gościom w pomieszczeniu poprzedzającym właściwą salę bankietową, mogłaby przerazić najśmielszych. Całe wnętrze obite było kirem i udekorowane trupimi czaszkami. Z naroży wyglądały cztery autentyczne szkielety podświetlone umieszczonymi z tyłu świeczka­ mi. Na stole, również przykrytym kirem, znajdował się wielki drewniany półmisek z dwiema trupimi czaszkami, czterema piszczelami i czterema naczynia­ mi z winem. Strozzi, jakby nigdy nic, z największą uprzejmością zapraszał gości, by raczyli się tutaj czymkolwiek poczęstować, zanim przejdą do innej sali, na właściwą kolację. W istocie spod czaszek wyglą­ dały pieczone bażanty, z piszozeli zaś kiełbasy. Nie­ stety, tylko nielicznym z zaproszonych starczyło sił, 6y przejść do następnej sali i zjeść kolację. Kilka osób opuściło, przy pomocy służby, nad wyraz gościnne progi sławnego bankiera. Z obecnych jeden tylko Fra Mariano zachował poczucie humoru, rzucając się łap­ czywie na pieczyste i kiełbasę z piszczeli, nie zrażony bynajmniej oryginalnym nakryciem. 3. Z typowo polską, sarmacką gościnnością. Gość, nawet z najdalszych stron, nawet zupełnie obcy, mógł zawsze spodziewać się pod szlacheckim dachem życzli­ wego przyjęcia. Wprawdzie to w Polsce również utarło się przysłowie „Gość nie w porę gorszy od Tatarzyna” (jakże słuszne! Taki „mospan” zjeżdżał zazwyczaj na wiele dni lub tygodni z całym pocztem ludzi i kara­ waną koni), ale przede wszystkim hołdowano przysło­ wiu „Gość w dom, Bóg w dom”. Przed gościem stały otworem pełne spichlerze, spiżarnie, no i., piwniczki z omszałymi gąsiorami. Jeśli zaś zdarzyło się „panu bratu” pochwalić coś u gospodarza, np. ozdobną szablę, misterne naczynie czy rączego konia, w wielu przy­ padkach mógł to już — więcej, musiał! — od tej chwi­ li traktować jak własne. Gościnność bowiem nakazy­ wała obdarowywanie gości tym, co się im szczegól­ nie podoba. Odmowa, uważana za wyraz pychy, po­ gardy, za obrazę, mogła doprowadzić nawet do zwady i „siekaniny”.

4. Towarzyska zabawa niemiecka, ale popular­ na również w Polsce (choć prawdopodobnie dopiero od XVII w.), polegała na organizowaniu bankietu przy­ pominającego spektakl teatralny; uczestnicy zabawy losowali karteczki z wypisanymi rolami i kostiumami, w których mieli wystąpić. W najgorszej sytuacji byli zawsze ci, którzy wylosowali role gospodarza i kupca; pierwszy musiał bowiem wydać dla wszystkich ban­ kiet, kupiec zaś dostarczyć potrzebne towary, a więc kostiumy, akcesoria itp. Z Polaków zabawę tę szcze­ gólnie lubił i często ją organizował kanclerz wielki litewski Stanisław Albrecht Radziwiłł. 5. Wielu Polaków uchodziło za znakomitych znawców sokolnictwa, ale chyba największą sławą pod tym względem cieszył się wojewoda poznański Janusz Latalski. Do niego to wysyłał posłów po sokoły sam cesarz Ferdynand I. Ćwiczenie sokołów, rarogów, krogulców czy orłów było sztuką wielce trudną, toteż za łowcze ptaki płacono poważne sumy. Batory, również miłośnik sokolnictwa, dawał za sokoła 120 korcy psze­ nicy, parę koni lub trzy woły. W polskiej poezji re­ nesansowej znaleźć można niejedną pouczającą wzmiankę, jak kosztowną zabawą było ówczesne my­ ślistwo: Nic to dziś za Iegawca dać i sto czerwonych, Za charta i pięć brogów dobrze nałożonych, Za wyżła koń turecki; tucznych kilka wołów Za krogulca; wożniki za parę sokołów. 6. Scenografię całej uroczystości opracowali florentyńczycy — słynący w całej Italii z umiejętności urządzania widowisk. Monarcha jechał na wysokim, kapiącym od złota rydwanie, zaprzężonym w cztery białe konie. Nad głową króla dwudziestu patrycjuszów trzymało wspaniały baldachim ze złotogłowiu. Przed Alfonsem posuwał się również wspaniały rydwan wio­ zący Fortunę, otoczoną siedmioma Cnotami na koniach. Jak tego wymagały zasady alegorii, Fortuna miała wło­ sy jedynie z przodu głowy, z tyłu zaś była łysa. Grupę tę uzupełniała postać Geniusza, na niższym stopniu rydwanu Fortuny, który trzymał nogi w ■wielkiej miednicy z wodą — miał przez to -wyrażać łatwość rozpływania się szczęścia. Na trzecim wreszcie ryd­ wanie, ukształtowanym w formie kuli ziemskiej, jechał „Juliusz Cezar” w wieńcu laurowym, który, wyjaśniw­ szy królowi symbolikę wszystkich postaci alegorycz­ nych, włączył się ponownie do triumfalnego orszaku.

7. Uroczystość ta była szczególnie imponująca, odbyła się bowiem na Wielkim Kanale, w przepięk­ nej scenerii. Rydwany zostały tu zastąpione przez ło­ dzie i gondole. Naprzeciw księżniczek ferraryjskich wypłynął cudownie przystrojony statek, otoczony set­ kami gondoli, tonących w kobiercach i girlandach. Różnobarwności dopełniały kolorowe stroje wenecjan. Oczywiście, i tu nie brakło postaci alegorycznych, mi­ tycznych bogów, nimf i trytonów, unoszących się to w powietrzu (za pomocą odpowiednich urządzeń), to na wodzie. Wielki Kanał tonął w powodzi barw, po­ wietrze przesycała woń kadzideł, zewsząd rozlegał się śpiew i dźwięki muzyki. Wenecjanie umieli wykorzy­ stywać urok położenia miasta i przy innych uroczy­ stościach. W 1541 r. skonstruowano olbrzymią kulę płynącą po Kanale (miała symbolizować glob ziem­ ski), a w jej wnętrzu urządzono wspaniały bal. 8. Działo się to w czasie karnawału. Cezar Borgia, postrach całego Rzymu, urządził triumf mający przypominać świetność dawnego imperium. Za tą po­ zornie historyczną uroczystością kryła się jednak alu­ zja do osoby organizatora ceremonii. Triumf Juliusza Cezara miał być utożsamieniem „triumfów” Cezara Borgii, miał wiązać postać okrutnika z tradycją an­ tyczną. Wjazd Cezara we wspaniałej kawalkadzie je­ denastu rydwanów wywołał wówczas powszechne zgor­ szenie rzeszy pielgrzymów bawiących w Wiecznym Mieście. 9. Z okazji wyboru Giuliana Medici na papieża. Florentyńczycy przejawiali najwięcej dbałości o stro­ nę artystyczną wszelkich uroczystości. Organizowanie ich powierzali zwykle wybitnym artystom, m in. Brunelleschiemu. Na cześć nowego papieża, który przybrał imię Leona X, urządzono tu wspaniałe widowisko, wy­ pełnione, oczywiście, treściami alegorycznymi. W przy­ gotowaniu uroczystości rywalizowały ze sobą dwa sto­ warzyszenia florenckie: jedno zorganizowało widowis­ ko, którego alegoryczną kanwą było ukazanie trzech okresów w życiu człowieka, drugie natomiast przed­ stawiło trzy epoki w dziejach świata, ukazane w pię­ ciu obrazach z historii Rzymu oraz za pomocą alegorii wyrażającej złoty wiek Saturna i powrót do niego. Dekoracje i wszelkie akcesoria użyte podczas trionfi wykonali wybitni artyści florenccy. 10. Franciszek I i Karol V częściej wojowali ze sobą, niż się przyjaźnili. Król francuski pamiętał zresz­

tą gorzką niewolę u cesarza. Gdy więc w 1531 r.( a były to wyjątkowe lata pokoju między Francją i Hiszpanią, Karol V prosił sąsiada o prawo przejazdu z wojskiem przez Francję (zmierzał bowiem do Flan­ drii), Franciszek I postanowił godnie powitać cesarza na swej ziemi. Pokoju, oczywiście, nie złamał, lecz uroczystość spotkania z cesarzem przygotował tak, by dawny wróg długo pamiętał swą podróż. W Bordeaux, Poitiers, Blois i Orleanie witały gościa bramy triumfalne, a w Fontainebleau powitał go sam Fran­ ciszek I, zamieniając zamek i jego otoczenie w baś­ niową scenerię: zza drzew parku wybiegały ku cesa­ rzowi nimfy, fauny, satyry, driady i najady, tańcząc w rytm muzyki. Na łuku triumfalnym przed zamkiem, jeszcze nie wybudowanym do końca, widniały portre­ ty obu monarchów w rzymskich togach i z wawrzyna­ mi na skroniach oraz malowane alegorie Pokoju i Zgo­ dy (była to zamierzona ironia, gdyż żaden z nich o trwałym pokoju nie myślał). Podczas gdy przebierań­ cy w maskach mitycznych zwierząt popisywali się akrobatycznymi ewolucjami, syn Franciszka I, młody książę Orleanu, Henryk, wskoczył niespodziewanie na cesarskiego konia i oburącz objął Karola V, wykrzy­ kując: „Teraz jesteś moim niewolnikiem”. Ta aluzja do niedawnej niewoli Franciszka I w Hiszpanii bardzo była nie w smak cesarzowi, cóż miał jednak zrobić? Był szczęśliwy, że epizod zabawy nie przemienił się w scenę realną.

4 4 . PLOTKI O KOBIETACH 1. Prawdziwy „heros”, kobieta, o której mówio­ no, że nie miała w sobie nic kobiecego prócz płci. Dzielna królowa Nawarry nie przejmowała się zresztą ani trochę tą opinią, wierna zasadzie Sum id, quod sum — „Jestem tym, czym jestem”. Nie zrażona żadnymi przeciwnościami, sama kierowała armią i swym ma­ leńkim państewkiem, broniąc je przed aneks ją Hisz­ panii i Francji. Zagorzała hugenotka, konfiskowała dob­ ra Kościoła katolickiego na terenie Nawarry, a swym poddanym pod karą śmierci zabraniała uczestniczenia w katolickich nabożeństwach i procesjach. Umiała też radzić sobie i w zawiłościach wielkiej polityki. Po

wieloletnich zabiegach doprowadziła do ożenku swe­ go syna Henryka (późniejszego Henryka IV) z siostrą Karola IX Małgorzatą de Valois, torując mu drogą do francuskiego tronu. Tuż przed ślubem zmarła jednak, otruta w Paryżu przez Katarzynę Medycejską, a ściś­ lej — od zatrutych rękawiczek, kupionych u sławne­ go truciciela pozostającego na usługach Katarzyny, florentyńczyka Renć. Umrzeć umiała Joanna tak samo dzielnie, jak dzielnie żyła. Ukrywając cierpienia i ból, podyktowała testament i kazała się pogrzebać jak najskromniej, zgodnie ze swym kalwińskim wyzna­ niem. 2. Przydomek Ferrarese wzięła od Ferrary — miasta, z którego pochodziła, przebywała jednak w Rzymie. Ta znana powszechnie z dowcipu i pięk­ ności kurtyzana cieszyła się adoracją nie byle jakich kochanków: przyjaciółmi Giulii byli najwyżsi dostoj­ nicy, m.in. z otoczenia papieża. Brała zresztą udział w niejednej uczcie na dworze Aleksandra VI, wraz ze słynnym rodzeństwem Borgiów i wieloma innymi kurtyzanami. Najdłuższy romans łączył ją ze znanym z wykształcenia i rycerskości kardynałem Lodoyico d’Aragona. Mieszkała wygodnie na Campio Marzio, w domu należącym do konwentu augustianów. Kul­ turalna i elegancka, prawdziwą wyrozumiałością da­ rzyła panie, którym nie udało się zajść tak wysoko, jak jej, w tej samej profesji. Plotka głosi, że gdy pewnego razu potrąciła jedną z takich pospolitszych pań na ulicy, a owa zaczęła jej obelżywie wymyślać, Giulia odpowiedziała: „Przebaczcie mi, madonno, ale widzę, że macie rzeczywiście więcej ode mnie prawa do ulicy”. 3. Niewiele o niej wiadomo, choć wizerunek jej częstokroć spotkać można na obrazach i freskach Ra­ faela, gdzie uosabia „idealną” kobiecość. Wielki mistrz darzył Fomarinę płomiennym uczuciem, choć o wier­ ności jego raczej należy powątpiewać: liczni klienci artysty uskarżali się, że nie dotrzymuje swych zobo­ wiązań artystycznych właśnie dlatego, że zbyt wiele czasu poświęca rzymskim kurtyzanom. Fornarina tak­ że wiernością nie grzeszyła, mimo scen zazdrości ze strony Rafaela: w całym Rzymie mówiono, że mie­ wała potajemne schadzki ze słynnym bankierem Agostinem Chigi. Z tej przyczyny zapewne Rafael nie spie­ szył się zbytnio z ukończeniem fresków w jego słynnej willi Famesinie nad brzegami Tybru. Zaniepokojony tym Chigi wymyślił jednak sprytny podstęp, nama-

21. Rafael, Imperia jako Sajona. 1509—11. Fragment fresku Parnas w Stanza della Segnatura w pałacu watykańskim w Rzymie

wiając Fornarinę, by towarzyszyła malarzowi w cza­ sie jego prac w willi. Skutek tego podstępu do dziś jest widoczny we freskach: partie malowideł z postaciami kobiecymi o kształtach przypominających kochankę mistrza są zdecydowanie lepsze artystycznie. 4. Imperia (il. 21), przesławna rzymska kurty­ zana, podobnie jak Giulia Ferrarese, pochodziła z Fer­ rary. Utrzymywała dwór nie mniej wspaniały od dwo­ rów kardynalskich, gościła na swych pokojach poetów i artystów, sama również pisała sonety i madrygały, a przy tym cudownie grała na lutni. Olśniewała też wszystkich niepospolitą urodą. Na drzwiach swego do­ mu kazała podobno wypisać sentencję: „Kto wchodzi, powinien być rozumny i dowcipny; kto wychodzi, niech zostawi złoto albo podarunek.” Pocieszała wielu, lecz najtrwalszym jej kochankiem był bankier Agostino Chigi, który urządził jej w pobliżu swego banku wspa­ niałe mieszkanie, z komnatami pełnymi dzieł sztuki, pięknych tkanin, z bogatą biblioteką. Wnętrza te były tak wspaniałe, że — jak głosi anegdota — bawiący u Imperii pewien hiszpański hidalgo, nie chcąc splunąć na dywany, napluł w twarz służącemu, usprawiedli­ wiając się przy tym: „Przepraszam cię, ale tutaj nie ma brzydszej rzeczy od twojej twarzy.” Żyła krótko, bo zaledwie 26 lat, ale za to do śmierci była czczona i podziwiana, a wierny Chigi wzniósł jej piękny na­ grobek (dziś nie zachowany). „Dwaj bogowie — z praw­ dziwą przesadą napisał po jej śmierci poeta Blosio Palladio — dwoma Rzym obdarzyli darami. Mars dał mu imperium, Wenus Imperię.” 5. Katarzyna Medici, prawnuczka Wawrzyńca Wspaniałego, nie miała najłatwiejszej drogi do ka­ riery. W trzecim tygodniu życia straciła matkę, a w ty­ dzień potem zmarł jej ojciec, Lorenzo Medici. Już w dzieciństwie zaznała wiele goryczy, będąc obiektem przetargów politycznych, a po wypędzeniu z Florencji Medyceuszów wrogowie ich chcieli nawet zamordo­ wać Katarzynę lub oddać do domu publicznego. Peł­ ne niebezpieczeństw dziecięce lata przydały jej na­ turze cech przebiegłości, odwagi, ale i wielkiego okru­ cieństwa. W czternastym roku życia stryj Katarzyny, papież Klemens VII, wydał ją za syna króla Francji, późniejszego Henryka II. Na francuskim dworze prze­ żywała kolejne upokorzenia — niezbyt ładna, zdradza­ na była przez męża, lecz ze swą nienawiścią do ry­ walki, Diany z Poitiers, kryła się umiejętnie, chcąc

umocnić swą pozycję polityczną na przyszłość. Zresz­ tą oziębłość męża umiała sobie wynagrodzić. Jeśli wie­ rzyć plotkom, ojcem pierwszego jej syna (późniejszego Franciszka II) był pan Franęois de Vendóme, za którym szalał cały fraucymer francuskiego dworu, ojcem zaś kolejnych synów (Karola IX i Henryka III) — Albert de Gondi. Po śmierci męża uzyskała wreszcie pełnię władzy, kierując polityką państwa pod małoletniość następców. Tak utalentowanej intrygantki, posługują­ cej się równie sprawnie sztyletem, rusznicą, jak i tru­ cizną (oczywiście, nie zawsze brudziła własne dłonie), nie znały chyba dzieje Francji. 6. Gdy w siedemnastym roku życia dostała się na dwór matki Franciszka I, Ludwiki Sabaudzkiej — ojciec, Pikardyjczyb Guillaume d’Heilly ucieszył się wielce, że z licznej gromady dzieci pozbył się chociaż jednego. Nie przewidywał jeszcze, ile warta jest uroda Anny. Królowa-matka natomiast spostrzegła to bardzo szybko. Chcąc ostudzić namiętność Franciszka I ku znienawidzonej pani de Chateaubriand, postarała się, by zauważył uroczą Annę do Pisseleu. Rezultat prze­ szedł wszelkie oczekiwania: Anna nie tylko podbiła serce kochliwego monarchy, ale i objęła nad nim nie­ podzielne władanie na przeszło 25 lat, aż do śmierci króla. Zmieniały się odtąd już tylko żony Franciszka I. Anna umiała zresztą dbać o wierność kochanka — nauczyła się dlań włoskiego i hiszpańskiego, intereso­ wała się sztuką (rozwój sławnego ośrodka w Fontaine­ bleau, gdzie pracowała cała kolonia artystów włoskich, był w dużym stopniu jej zasługą), zjednywała sobie także życzliwość siostry króla, Małgorzaty, która wy­ wierała poważny wpływ na Franciszka. Po 13 latach (w 1534 r.) król wyznaczył kurtyzanie małżonka „dla przyzwoitości”, Jana de Brosse de Bretagne, zadowa­ lając go hrabstwem d’Etampes, które podniósł jedno­ cześnie do rangi księstwa. Anna była od tej pory ko­ chanką Franciszka I jako księżna d’Etampes. 7. Diana z Poitiers — żona Louis de Brezć, księżna de Valentinois, owładnęła (i to na stałe) Hen­ rykiem II przede wszystkim dzięki niezwykłej mądroś­ ci i przebiegłości. Miała prawie 37 lat, kiedy zakochał się w niej siedemnastoletni następca tronu. Przedtem zresztą (jak głoszą plotki) utrzymywała tajemne związ­ ki z ojcem Henryka, Franciszkiem I. Niezwykłego cha­ rakteru, utalentowana intrygantka, chłodna i zdecy­ dowana w działaniu, nie lękała się ni żony kochanka,

Katarzyny Medycejskiej, ni wszechwładnej za życia Franciszka I pani d’Etampes. Podczas uroczystych wjazdów dworu królewskiego (np. do Lyonu) witający prawie nie zauważali królowej, za to wspaniale honoro­ wali kochankę. Ileż cierpliwości musiała mieć w sobie Katarzyna, by znieść tyle upokorzeń! Starała się też, jak mogła, by odciągnąć męża od rywalki. Organizo­ wała wspaniałe widowiska baletowe z udziałem naj­ piękniejszych dziewcząt, by zwrócić na nie uwagę Henryka. Nic to jednak nie pomagało. Henryk owszem, proponowanymi owocami nie gardził, ale po każdej przygodzie nieodmiennie wracał do Diany. Ta zresztą stosowała skuteczniejszą broń przeciw królowej — za jej namową Henryk utrzymywał Katarzynę stele nie­ mal w macierzyństwie (od 1543 r. rodziła niemal każ­ dego roku), dzięki czemu mógł poświęcać się kochan­ ce przez całe miesiące. 8. Iniąuitatis filia (córa nieprawości — jak nazwał Katarzynę Sforzę-Riario papież Aleksander VI, „ty­ grysica z Forli” czy „nasienie diabelskiego węża” — jak mawiano o niej w Wenecji, była rzeczywiście istotą niepospolitą. Choć brzemienna (spodziewała się czwartego dziecka), wraz z mężem Girolamem Riario, na czele wojsk papieskich (Girolamo był siostrzeńcem papieża Sykstusa IV), oblegała Paliano — najważniej­ szą twierdzę Colonnów. Po śmierci męża zwycięsko oparła się jego zabójcom, rodowi Orsich, którzy chwilowo opanowali Forli i uwięzili ją wraz w dzieć­ mi. Fortelem wydostawszy się z rąk oprawców, schro­ niła się w twierdzy, której załoga pozostała jej wier­ na, a kiedy Orsi przyprowadzili przed mury dzieci Katarzyny grożąc, że je zamordują, jeśli się im nie podda, miała ■— jak głosi legenda — unieść szaty i wykrzyknąć: „Głupcy, czyż myślicie, że innych dzieci mieć nie mogę?” Wkrótce wojska Mediolanu, Mantui i Bolonii przyszły jej na odsiecz, Orsich wypędzono, ich sprzymierzeńców Katarzyna kazała wymordować. Umiała jednak nie tylko wojować. Piękna i namiętna, nie zamierzała zbyt długo nosić żałoby po mężu. Nim wyszła za mąż po raz drugi, za Glovanniego Medici, zw. Popolano, miała jeszcze paru kochanków. Ostat­ nie lata nie były, niestety, pomyślne dla Katarzyny. Posiadłości jej zajął zbrojnie Cezar Borgia, a ona sa­ ma ukrywać się musiała po klasztorach, dopóki śmierć nie przerwała tego burzliwego życia. 9. Dumas, Balzac, Merimee uczynili z niej po­ stać idealną, kochankę najwierniejszą, daleką od in­

tryg, żądzy popularności i bogactw. Istotnie, intryg nie snuła, po władzę (mimo że była kochanką króla Francji Karola IX) nie sięgała; jej bronią była tylko uroda i niewysłowiony wdzięk, przypadkowo utajony nawet w imieniu i nazwisku. Henryk Nawarski (przyszły Henryk IV) znany był z tego, że umie układać ana­ gramy nawet z nazwisk. Gdy Maria pewnego razu twierdziła, iż z jej imienia i nazwiska (Marie Touchet) nic nie ułoży, królewski szwagier odparł: „I owszem — Je charme tout" („Zachwycam wszystkich”). Touchet znała przecież sama wpływ swego uroku na kochan­ ka. Kiedy pokazano jej portret Elżbiety Austriaczki — ładnej, ale cichej i bogobojnej żony Karola IX — miała odpowiedzieć: „Tej Niemki się nie boję”. Bać się zresztą i tak nie musiała, bo królowej-matce, wszechwładnej wówczas Katarzynie Medici, bardzo od­ powiadał romans syna z nic nie znaczącą na dworze, a więc niegroźną Marią. Więcej, straszna dla innych Medyceuszka darowała nawet Marii posiadłość Belleville, gdzie kochankowie mogli przeżywać niezmącone chwile szczęścia, a kiedy urocza kochanka Karola po­ wiła mu syna, wzruszona babka wystarała się nawet dla nieprawego wnuczka o tytuł hrabiowski. Po śmier­ ci Karola IX Touchet oddała rękę pierwszemu ko­ chankowi, panu d’Entragues, obdarzając go córką, póź­ niej słynną z urody markizą de Verneuil — kochanką Henryka IV. 10. Była to prawdziwa bogini miłości. Liczby kochanków, których Margot — przedostatnia z dzieci Henryka II i Katarzyny Medici — obdarzyła prze­ lotnym szczęściem, wyliczyć nie sposób. Pierwszą zna­ ną miłością w jej życiu był książę Henryk de Guise. Niedługo jednak cieszyła się nim, zmuszona do mał­ żeństwa z niepowabnym raczej Bourbonem, później­ szym Henrykiem IV. Ten nieudany (na szczęście bar­ dziej formalny niż rzeczywisty) związek oceniła póź­ niej w swym pamiętniku: „mówią wprawdzie, że nie­ bo małżeństwa przeznacza, ale to nieprawda, bogowie nie popełniliby takiej niesprawiedliwości”. Podczas ślu­ bu nie odpowiedziała nawet na pytanie księdza, czy chce pojąć Henryka Nawarskego za męża (rzucała w tym czasie miłosne spojrzenia na hrabiego La Mole, którego właśnie „odkryła”); Henryk podobno dyskret­ nie skłonił dłonią jej głowę na znak potwierdzenia, by formalości ślubnej stało się zadość. Kochanków nie tylko sama zmieniała — wrogowie, a miała ich wielu (wśród nich największym był brat Henryk IH) czy­ nili również wszystko, by pozbawiać ich życia. Ucięto

głowę pięknemu La Mole, zamordowano pana Bussy d’Amboise, Date’a de Saint-Julien (syna cieśli z Arles) zastrzelił inny kochanek Małgorzaty, Vermont. Piękna Margot po każdym głęboko rozpaczała, ale nie tra­ ciła mimo to gorącej krwi. Miłości hołdowała niemal do końca swych dni, nie zrażona nawet nieszczęścia­ mi (tułaczką, więzieniem), które przeżyła, i tragedia­ mi rodzinnymi, których była świadkiem. Na 2 lata przed śmiercią (miała już 60 lat) zakochała się jeszcze w pewnym śpiewaku; była też nadal na tyle kokiete­ ryjna, że gdy pewien karmelita, chcąc się przypochlebić, porównał jej piersi do łona Madonny, Margot kazała mu natychmiast przesłać 50 pistoli w złocie.

4 5 . DRAMAT I TEATR RENESANSOWY 1. Lope de Vega. Nędzarz i awanturnik, dworak i obieżyświat, nieszczęśliwy rozbitek Niezwyciężonej Armady, mnich, pod koniec życia nawet doktor filo­ zofii, a zarazem „niestrudzony” uwodziciel — oto wielki komediopisarz, który już za życia zdobył sobie niezwykłą sławę. W swym dorobku dramaturgicznym miał prawie 1500 komedii. Komedie owe (dla przykła­ du wymienić warto Gwiazdę Sewilli, Psa ogrodnika czy Dziewczynę z dzbanem), o tematyce historycznej i społeczno-obyczajowej. Ukazują niezwykle bogaty obraz życia i kultury renesansowej Hiszpanii Grano je też w całym kraju z wielkim powodzeniem, choć ze sprzedaży komedii trupom wędrownym i stałym teatrom niewielkie miał korzyści ten „fabrykant” utworów scenicznych, o którym Cervantes wyraził się, że „zagarnął pod swoją jurysdykcję wszystkich dra­ maturgów hiszpańskich”. 2. Ludovico Ariosto (il. 22), autor Orlanda sza­ lonego. Syn wysokiego urzędnika na dworze ferraryjskim, od dzieciństwa związany z panującym tam do­ mem Estów. Starannie wykształcony, pełnił misje dy­ plomatyczne w imieniu Estów, był z ramienia księcia Alfonsa d”Este gubernatorem Garfagnany, lecz przede wszystkim nadwornym poetą i autorem licznych ko­ medii dla stałej już sceny dworskiej w Ferrarze. Ko­ medie Ariosta (np. Awantura o skrzynię, Pod przebra­

li

500 z a g a d e k z e p o k i re n e s a n s u

257

22. Tycjan, Portret Ludowca Aria sta (?). 1510—15. Londyn, National Gallery

niem, Czarnoksiężnik czy Studenci), wzorowane na klasykach rzymskich, lecz zawierające wiele współ­ czesnych autorowi treści obyczajowych, były w za­ sadzie pierwszymi utworami scenicznymi pisanymi po włosku i wystawianymi współcześnie. Cieszyły się zresztą powodzeniem nie tylko na scenie ferraryjskiej; grano je także m.in. na dworze papieskim. 3. Christopher Marlowe. Rówieśnik Szekspira i największy obok niego dramaturg angielski doby Odrodzenia (epoki elżbietańskiej), jeden z twórców nowożytnej tragedii, nie znanej prawie w czasach re­ nesansu na kontynencie europejskim. Sławą swych

utworów dramatycznych, granych z wielkim powodze­ niem na scenach londyńskich (stałych) wyprzedził 0 kilka lat Szekspira. Tragedie Marlowa (m.in. Tamerlan, Tragiczne dzieje doktora Fausta, Edward II) usta­ liły typ renesansowego dramatu angielskiego, zwykle osnutego na kanwie historycznej lub legendarno-historycznej, z galerią bohaterów o silnej indywidualności 1 złożonej psychice. Burzliwe życie poety i dramaturga (był m.in. aktorem trupy wędrownej) przerwała, jak bohaterom jego dzieł, tragiczna śmierć, zginął bowiem zasztyletowany w jakiejś tawernie. 4. Williama Szekspira. O jego życiu niewiele zachowało się wiadomości. Początkowo aktor trupy wędrownej, z czasem współzałożyciel stałego teatru w Londynie w epoce elżbietańskiej i posiadacz pięk­ nego domu w rodzinnym Stratfordzie, jest do dziś naj­ wybitniejszym, najpopularniejszym dramatopisarzem literatury światowej. Pisał zarówno tragedie, dramaty historyczne składające się na cykl „kronik”, jak i ko­ medie romantyczne i tzw. ciemne, przepojone tonem goryczy i refleksji. Utwory jego poruszają odwieczne ludzkie problemy: miłości i nienawiści, żądzy władzy i ambicji prowadzących do zbrodni, ukazują ludzkie charaktery, postawy i przeżycia. Do najsłynniejszych dzieł Szekspira, i dziś także wystawianych z najwięk­ szym powodzeniem, zaliczyć można m.in. tragedie: Hamlet, Otello, Makbet, Król Lir, Antoniusz i Kleo­ patra, Romeo i Julia oraz komedie: Sen nocy letniej, Kupiec wenecki, Wesołe kumoszki z Windsoru czy Wieczór Trzech Króli. 5. Prymitywne jeszcze na ogół stałe sceny tea­ tralne w Hiszpanii XVI w. zwano corral (dziedziniec). Nazwa dość trafna, gdyż widownię i scenę stanowiło najczęściej podwórko lub plac między dwoma szerega­ mi domów. Z jednej strony plac ten zamykała scena (cazuela) ze zwykłym podwyższeniem i kulisami — je­ dynym miejscem osłoniętym drewnianym dachem — z drugiej zaś balkon dla kobiet. Okna domu wycho­ dzące ku odkrytej widowni wykorzystywano również jako balkony. Przed sceną, na placu, stało zwykle tylko kilka rzędów ław, pozostała część była natomiast zwykłym deptakiem, na którym tłoczyli się pospolici widzowie. W razie ulewnego deszczu przedstawienia musiano, niestety, odwoływać. Oprócz takich typowych teatrów było jednak kilka mieszczących się w specjal­ nie dla tego celu wzniesionych budowlach m.in. w Grenadzie, Sewilli i Walencji).

6. Suppositi (Pod przebraniem) Ariosta. Przedsta­ wienie urządzi! kardynał Cybo, siostrzeniec Leona X, we własnym mieszkaniu W zamku św. Anioła. Olbrzy­ mia sala z amfiteatralnie ustawionymi siedzeniami mogła pomieścić 2 tysiące osób. Dekoracje sceny z wi­ dokiem Ferrary (tam bowiem rozgrywa się akcja ko­ medii) malował sam Rafael. Na kurtynie, ku uciesze widzów, wymalowany był sławny błazen Fra Mariano, szarpany przez roje diablików. Treść komedii, dosyć frywolna, a nawet nieprzyzwoita, wywołała zaniepo­ kojenie widowni, tym bardziej że głównym widzem był sam Leon X. Papież jednak nie tylko nie był zgor­ szony, ale nawet w niektórych momentach okazywał najlepszy humor, potwierdzany gromkim śmiechem. Ciekawie również zapraszał wchodzących, mówiąc do nich uprzejmie: Dignus est intrare (Godzien jest wstąpić). 7. Jak i wieloma Innymi dziedzinami kultury — kanclerz i hetman wielki koronny, Jan Zamoyski Wszyscy wybitniejsi polscy autorzy i tłumacze utwo­ rów sceniczych, a więc np. Jan Kochanowski, Piotr Ciekliński, Jan Zawicki czy Szymonowie utrzymy­ wali ścisłe związki z kanclerzem, pisali dramaty dla niego lub za jego inspiracją. W świeżo założonej Aka­ demii Zamojskiej już w 1596 r. studenci wystawiali sztuki teatralne. Sekretarz legata papieskiego, ksiądz Bonifazio Vanozzi, który oglądał te studenckie popisy na zamojskiej scenie, pisze również, że kanclerz, na­ wet bawiąc na wiejskich wywczasach, kazał swym studentom dawać przedstawienia, najczęściej o tema­ tyce mitologicznej lub z dziejów starożytnego Rzymu. 8. Na „teatrum przed królem Jego Mością i królową Jej Mością w Jazdowie pod Warszawą, dnia dwunastego stycznia Roku Pańskiego 1578” — jak gło­ si karta tytułowa pierwszego wydania (w roku wy­ stawienia) Odprawy posłów greckich. Nie wiadomo jak wyglądało to przedstawienie, można jednak sądzić, że przygotowano w tym celu i odpowiednią scenę, i de­ koracje. Wystawienie dzieła Kochanowskiego, napisa­ nego na życzenie Jana Zamoyskiego, uświetniło bo­ wiem kilkudniowe, szumne uroczystości z okazji ślubu wielkiego kanclerza z Krystyną Radziwiłłówną, córką Mikołaja, wojewody wileńskiego. Zamoyski wiązał też z wystawieniem Odprawy, jak i z samymi uroczystoś­ ciami, które zgromadziły elitę polskiego możnowładz­ twa, plan polityczny: pragnął uzyskać od sejmu (któ­ rego obrady miały się wkrótce rozpocząć) wysokie

fundusze na przygotowywaną wojnę z Moskwą. Od­ prawa posłów greckich miała więc być ważnym czyn­ nikiem propagandowym — jej treść wyraźnie zresztą potwierdza tę tezę. 9. Przedstawienie o treści mitologicznej, powią­ zane ściśle z oprawą muzyczną. Odbyło się ono na początku czerwca 1592 r. na dziedzińcu zamku wawel­ skiego. W pierwszej części imprezy „zachodził śpiew nimf”, poprzedzony popisami muzycznymi szwajcars­ kiej kapeli. Właściwe widowisko rozpoczęli włoscy aktorzy, odtwarzając mitologiczną scenę wędrówki Orfeusza udającego się po ukochaną Eurydykę do podziemnego państwa zmarłych. Ukoronowaniem im­ prezy było przedstawienie triumfu postaci mitologicz­ nych i alegorycznych — Akteona, Neptuna, Wisły i La­ biryntu — które wjechały na scenę w złocistych ryd­ wanach. 10. W Pułtusku, gdzie jezuici założyli jedno z pierwszych kolegiów oraz prężny ośrodek swej dzia­ łalności kontrreformacyjnej i kulturalnej. Uroczystoś­ ci, widowiska i krasomówcze wystąpienia — to po­ tężna broń oddziaływania na świadomość ludzi, broń, na której jezuici poznali się bardzo wcześnie i umieli ją stosować do swych celów. Pierwsze przedstawienia, z okazji ważnych świąt kościelnych, np. Wielkiejnocy czy Bożego Ciała, organizowali jezuici pułtuscy (za­ pewne na rynku miasta) prawdopodobnie już od po­ czątku istnienia kolegium, tzn. od 1564 r. Listy Jakuba Wujka, będącego tu profesorem kolegium, wspomina­ ją o takich przedstawieniach, m.in. z lat 1568 i następ­ nych: „Już w oktawę Bożego Ciała [1568] wzniesiono z niemałym naszym wysiłkiem ołtarz na kształt łuków rzymskich tak zbudowany, by przyciągał oczy widzów i samą nowością, i pięknym wyglądem. Następnie, jak tylko ustawiono na nim Najświętszy Sakrament, trzej chłopcy ubrani za aniołów sławili go wierszami he­ brajskimi, greckimi i łacińskimi. Następnie kilku chłop­ ców wygłosiło dialog polski Treścią jego było poucze­ nie przez Wiarę, Nadzieję i Miłość pewnego dworza­ nina, który początkowo wahał się, o właściwościach tych cnót i o tajemnicach Najświętszego Sakramen­ tu”. Oczywiście, dawano w Pułtusku przedstawienia nie tylko religijnej treści W 1569 r. „w sam dzień św. Mi­ chała z wielkim zadowoleniem widzów wystawiono komedię polską, w której zgrabnie ukazano obyczaje studentów dobrych i złych” — pisał ksiądz Wujek.

4 6 . CO WIEMY O KOPERNIKU? 1. Pochodził z rodziny kupieckiej wywodzącej się ze Śląska, ale osiadłej w Krakowie już w XIV w. Ojciec przyszłego astronoma przeniósł się do Torunia i tu właśnie, 19 lutego 1473 r. przyszedł na świat Mi­ kołaj Kopernik. Osierocony w 10 roku życia przez ojca, pozostawał pod opieką swego wuja, Łukasza Watzenrode, kanonika włocławskiego, a następnie biskupa warmińskiego. Początkowe nauki pobierał najprawdo­ podobniej w partykularnej szkole w Chełmnie, podle­ gającej biskupom warmińskim. Pierwsze lata życia spędził zatem w Toruniu, Chełmnie, a zapewne i w Lidzbarku Warmińskim, gdzie od 1488 r. rezydo­ wał na stolicy biskupiej jego wuj. Ł Studia rozpoczął w 1491 r. w Akademii Kra­ kowskiej, na wydziale sztuk wyzwolonych. Przyswo­ ił tu sobie wiedzę z dziedziny matematyki, astronomii, geografii, a także z zakresu filozofii. W 1496 r. wyje­ chał do Bolonii, gdzie na koszt wuja, biskupa Watzenrode, studiować miał prawo. 5 lat pobytu we Wło­ szech poświęcił jednak przede wszystkim studiom i ob­ serwacjom astronomicznym, pod kierunkiem prof. Domenica Marii Novary. W 1500 r. miał swój pierwszy wykład w Rzymie. Po krótkim pobycie w rodzinnym kraju wrócił znów do Italii, by rozpocząć studia me­ dyczne w Padwie. Ukończywszy je, podjął rozpoczęte wcześniej studia prawnicze, tym razem na uniwersy­ tecie w Ferrarze, gdzie doktoryzował się z prawa ka­ nonicznego w 1503 r. Od tego roku przebywał już sta­ le w Polsce, poświęcając się pracy naukowej i peł­ niąc zarazem — jako członek kapituły warmińskiej — rozliczne funkcje {m.in. lekarza, bibliotekarza, admi­ nistratora diecezji). 3. Traktat ten, przygotowany już ok. 1514 r., w polskim tłumaczeniu nosi tytuł Komentarzyk do za­ łożeń przyjętych przez Mikołaja Kopernika dla w y­ jaśnienia ruchów niebios. Był to pierwszy zarys teorii heliocentrycznej, która swe pełne opracowanie znalaz­ ła w słynnym dziele De revolutionibus orbium coelestium, ukończonym w ostatnich latach życia wielkiego uczonego. Kopernik już w tej pierwszej pracy podał w wątpliwość obowiązującą do jego czasów teorię, jakoby Ziemia była ośrodkiem całego systemu plane­

tarnego, inne planety natomiast, wraz ze Słońcem, krą­ żyły wokół niej. 4. Dzieło De reoolutiombus orbium coelestium (O obrotach sfer niebieskich) wydrukowane zostało w 1543 r. w Norymberdze, staraniem uczonego i teo­ loga protestanckiego, Andreasa Osiandra, a pośrednio dzięki norymberskiemu matematykowi Joachimowi RhetykowL Rhetyk, wiedząc już o teorii Kopernika, gdyż była ona głośna wśród uczonych, przybył w 1539 r. do Fromborka i skłoniwszy astronoma do zgody na publikację dzieła (Kopernik początkowo wzbraniał się przed tym), przywiózł cenny rękopis do Norymberg!, a następnie powierzył go Osiandrowi. Książka ukaza­ ła się na krótko przed śmiercią jej autora. 5. Traktat ten, zatytułowany O sposobie bicia monety, Kopernik opracował wstępnie w 1517 r., a ukończył w 1526 r. Nie został on jednak ogłoszony drukiem. Głównym celem, jaki Kopernik postawił sobie w tej pracy, była naprawa oraz ujednolicenie monety polskiej i pruskiej. Autor dokonał w niej od­ krycia bardzo ważnego prawa ekonomicznego mówią­ cego, że zła moneta wypiera z obiegu dobrą. Prawo to, sformułowane nieco później przez angielskiego po­ lityka i finansistę, Thomasa Greshama, nosi dziś jego imię. Pierwszeństwo w odkryciu należy się jednak na­ szemu uczonemu. 6. Astronom, matematyk, lekarz, ekonomista — to jeszcze nie wszystkie dziedziny wiedzy, które opa­ nował i pogłębiał Kopernik. Przejawiał on także, jak wielu współczesnych mu uczonych, zamiłowania hu­ manistyczne. Ich owocem był dokonany przez Koperni­ ka przekład z greckiego na łaciński Listów Teofilakta Symokatty, bizantyjskiego pisarza z VII w. Przekład ukazał się drukiem w Krakowie w 1509 r. 7. Fizyk, literat i eseista, profesor uniwersytetu w Getyndze, Krystian Lichtenberg (1742—99). W książ­ ce poświęconej naszemu astronomowi pisał on, iż Prusy („niemieckie”) poszczycić się mogą wydaniem wielu wybitnych mężów, min. Kopernika, którzy, „do­ póki historia Niemiec istnieć będzie, pozostaną ich ozdobą”. Pierwszym Polakiem, który odparł te zarzuty, w książeczce zatytułowanej O Koperniku (Warszawa 1802), był astronom, matematyk i filozof (zresztą uczeń Lichtenberga) Jan Śniadecki.

23. Giorgione, Mikołaj Kopernik (?). Fragment obrazu Trzej filozofowie. Ok. 1508. Wiedeń, Kunsthistorisches Museum

8. Postawa Kopernika podczas wojny Polski z zakonem krzyżackim w latach 1519—21 dowiodła, że był on nie tylko wielkim, wszechstronnym uczonym i humanistą, ale również gorącym patriotą, oddanym sprawie polskiej. W przededniu wojny (przebywał wówczas na Mazurach 1 Warmii) powiadomił listownie króla Zygmunta Starego o zagrażającym niebezpie­ czeństwie ze strony Krzyżaków i prosił go o obroną

ziem z Zakonem sąsiadujących. (Listy te dopiero w ostatnich latach odnalezione zostały w archiwach niemieckich.) Gdy wojna stała się faktem, Kopernik osobiście kierował przygotowaniami do obrony Olszty­ na na wypadek oblężenia przez Krzyżaków. 9. Administrował wówczas przejściowo całą die­ cezją warmińską. Dał się przy tej okazji poznać jako doskonały gospodarz i zarządca; umiał w obowiązkach administratora wykorzystać swą wiedzę ekonomiczną. Jednocześnie sprawował też funkcję lekarza i bibliote­ karza zasobnych zbiorów kapituły warmińskiej na zam­ ku biskupim w Lidzbarku. Po roku 1523 (jak również przed wojną z Zakonem) przebywał głównie we From­ borku, gdzie najwięcej czasu poświęcał badaniom nau­ kowym, a zwłaszcza obserwacjom astronomicznym w skromnie urządzonym i wyposażonym obserwatorium na tamtejszej baszcie. 10. Są to Trzej filozofowie — dzieło Giorgiona, powstałe prawdopodobnie ok. 1508 r. (dziś znajduje się w zbiorach Kunsthistorisches Museum w Wiedniu). Trzy postaci w obrazie — młodzieniec, dojrzały mąż i stafzec — to trzy odmienne typy osobowości, repre­ zentujące jakby trzy różne postawy światopoglądowe: renesansowy humanizm (młodzieniec), averroizm (mąż w turbanie) i arystotelizm (starzec). Młodzieniec (fl. 23), uderzająco podobny do Kopernika z innych znanych jego portretów, wpatruje się z przenikliwą ciekawoś­ cią w ciemne tło skały przed sobą (tożsame z tajemni­ cami wiedzy?), jakby je chciał przejrzeć, poznać, przeniknąć. Jeśli w dziele Giorgiona sportretowany został rzeczywiście Kopernik (co nie jest wykluczone), byłby to najwcześniejszy znany portret, i najciekaw­ szy, wybitnego astronoma.

4 7 . ROZKOSZE STOŁU 1. Na ucztę ze Stambułu sprowadzono jakieś szczególne, żywe ryby, podano jesiotra i dwa impo­ nującej wielkości węgorze, za które zapłacił Chigi 250 dukatów, wreszcie — jako największą rozkosz ku­ linarną — papuzie języki w potrawie. To ostatnie

N U