Druga wojna światowa. tom 4 księga 1 [PDF]


139 101 20MB

Polish Pages 494

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD PDF FILE

Table of contents :
Winston CHURCHILL - DRUGA WOJNA ŚWIATOWA - Tom IV ksiega 1......Page 1
Tom IV - HUŚTAWKA LOSU - księga 1 - JAPONIA ATAKUJE......Page 7
SPIS TREŚCI......Page 8
ROZDZIAŁ I - OBAWY AUSTRALII I OCEANII......Page 10
ROZDZIAŁ II - PORAŻKA NA PUSTYNI......Page 27
ROZDZIAŁ III - SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH......Page 43
ROZDZIAŁ IV - WOTUM ZAUFANIA......Page 68
ROZDZIAŁ V - ZMIANY W GABINECIE......Page 82
ROZDZIAŁ VI - KAPITULACJA SINGAPURU......Page 100
ROZDZIAŁ VII - RAJ U-BOOTÓW......Page 117
ROZDZIAŁ VIII - UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH......Page 143
ROZDZIAŁ IX - PODBÓJ BIRMY......Page 162
ROZDZIAŁ X - CEJLON I ZATOKA BENGALSKA......Page 182
ROZDZIAŁ XI - WSZYSTKO ZALEŻY OD TRANSPORTU MORSKIEGO......Page 199
ROZDZIAŁ XII - INDIE. MISJA CRIPPSA......Page 216
ROZDZIAŁ XIII - MADAGASKAR......Page 235
ROZDZIAŁ XIV - ZWYCIĘSTWA AMERYKANÓW NA MORZU - MORZE KORALOWE I WYSPA MIDWAY......Page 255
ROZDZIAŁ XV - KONWOJE ARKTYCZNE 1942......Page 274
ROZDZIAŁ XVI - OFENSYWA W ETERZE......Page 297
ROZDZIAŁ XVII - MALTA I PUSTYNIA......Page 311
ROZDZIAŁ XVIII - "DRUGI FRONT TERAZ!" (Kwiecień 1942)......Page 335
ROZDZIAŁ XIX - WIZYTA MOŁOTOWA......Page 349
ROZDZIAŁ XX - PRAWO NATURALNEJ SELEKCJI W STRATEGII......Page 369
ROZDZIAŁ XXI - ROMMEL ATAKUJE......Page 381
ROZDZIAŁ XXII - DRUGA WIZYTA W WASZYNGTONIE......Page 400
ROZDZIAŁ XXIII - WOTUM NIEUFNOŚCI......Page 418
ZAŁĄCZNIKI......Page 437
INDEKS......Page 478
Papiere empfehlen

Druga wojna światowa. tom 4 księga 1 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

LITERACKA

TOM IV

NAGRODA

NOBLA

KSIĘGA

...

fI-vt~lll)~rn~_Il~CJ)_ill_ ~2

ill1Jill(CWlI11 DRUGA WOJNA ŚWIATOWA KSIĘGA

TOM IV Przełożyła

Elżbieta

Katkowska

PHANTOM PRESS INTERNATIONAUREFREN GDAŃSK 1995

1

OD WYDAWCY Oddajemy do rąk Państwa długo oczekiwane przez polskich czytelników dzieło Win stana S. Churchilla "Druga wojna światowa". Dwunastotomowe wydanie polskie oparto na edycji angielskiej "Penguin Books", której każdy z sześciu woluminów obejmuje dwie księgi. Mamy nadzieję, że nawet po czterdziestu latach od jej pierwszego wydania Churchillowska interpretacja wydarzeń i opinii o drugiej wojnie światowej wciąż stanowić będzie ciekawą lekturę i przedmiot wnikliwych studiów.

PODZIĘKOWANIA

Po raz kolejny czuję się zobowiązany podziękować tym, którzy pomogli mi w pracy nad poprzednimi tomami. Są to: generał porucznik sir Henry Pownall, komandor G.R.G.Allen, puł­ kownik EW. Deakin, sir Edward Marsh, pan Denis Kelly i pan C.c. Wood. Muszę również podziękować ogromnej liczbie osób, które łaskawie zgodziły się przeczytać i krytycznie ocenić te stronice. Lord Ismay nieustannie wspierał mnie swoją pomocą, podobnie jak to czynili inni przyjaciele. Jestem oprócz tego niezmiennie zobowiązany rządowi Jego Królewskiej Mości za zgodę na publikację pewnych oficjalnych dokumentów, których królewskie prawa autorskie znajdują się w gestii zarządcy Biura Dokumentów Jego Królewskiej Mości. Na prośbę rządu sparafrazowałem ze względu na tajemnicę państwową treść kilku telegramów opublikowanych w niniejszym tomie. Zmiany te w żaden sposób nie wpływają na sens ani zawartość owych telegramów. Chciałbym wyrazić, jak bardzo czuję się zobowiązany wzglę­ dem kapitana Samuela Elliota Morisona (z USNR) , którego książki na temat operacji morskich w sposób jasny przedstawiają działalność floty Stanów Zjednoczonych. Mam dług wdzięczności wobec Roosevelt Trust za zgodę na wykorzystanie cytowanych tu telegramów Prezydenta, a także wobec innych, którzy pozwolili na opublikowanie swojej prywatnej korespondencji. Winston S. Churchill

PRZEDMOWA W tomach Nadciągająca burza, Ich najwspanialsza chwila i Wielka Koalicja przedstawiłem mój obraz wydarzeń prowadzących do wybuchu drugiej wojny światowej, podboju Europy przez nazistowskie Niemcy i nieugiętego oporu samotniej Wielkiej Brytanii, dopóki niemiecki atak na Rosję oraz szturm Japończyków nie sprawiły, że Związek Sowiecki i Stany Zjednoczone stanęły po naszej stronie. W Waszyngtonie na przełomie lat 1941/1942 prezydent Roosevelt ija, mając poparcie ekspertów ds. wojska i marynarki, proklamowaliśmy Wielką Koalicję oraz określiliśmy główne kierunki strategii, dotyczące przyszłego kierowania działaniami wojennymi. Mieliśmy stawić czoło najazdowi Japonii. Tak przedstawiała się sytuacja, gdy 17 stycznia 1942 roku wylądowałem w Plymouth; w tym momencie zaczyna się opowieść zawarta w niniejszym tomie. Jak w tomach poprzednich, narracja jest prowadzona z punktu widzenia premiera Wielkiej Brytanii, któremu powierzono Uako ministrowi obrony) specjalne obowiązki w zakresie spraw wojskowych. Także w tym tomie opieram się na szeregu swoich dyrektyw, telegramów, protokołów oddających znaczenie i wagę chwili, w której zostały napisane, a których obecnie nie mógłbym zastąpić lepszymi słowami. Te autentyczne dokumenty były przeze mnie dyktowane, gdy zachodziły poszczególne wydarzenia. Ponieważ są to moje własne sformułowania - powstające na bieżąco pod wpływem tych wydarzeń - chciał­ bym, aby właśnie na ich podstawie dokonywano oceny mojej osoby. Łatwiej by mi było przedstawić szereg refleksji związa­ nych z tamtymi chwilami, gdy odpowiedzi na wszystkie zagadki sąjuż znane, ale to muszę pozostawić historykom, którzy we właściwym czasie będą mogli wyrazić przemyślane opinie.

x

JAPONIA ATAKUJE

Zatytułowałem ten tom Huśtawka losu, ponieważ w tym okresie przechodziliśmy od niemalże nieprzerwanego pasma klęsk do prawie nieustających sukcesów. Przez sześć pierwszych miesięcy objętych tą opowieścią wszystko szło źle; przez sześć ostatnich - dobrze. I ta zmiana na lepsze towarzyszyła nam już do końca zmagań.

WINSTON SPENCER CHURCHILL Chartwell, Westerham, Kent 1 stycznia 1951

JAK

POTĘGA

WIELKIEJ ZYSKAŁA

KOALICJI PRZEWAGĘ

tom IV HUŚTAWKA

LOSU

....... księga

JAPONIA

1

ATAKUJE

SPIS TREŚCI księga

1

JAPONIA ATAKUJE

l II III IV V VI VII VIII IX X XI XII XIII XIV XV XVI XVII XVIII XIX XX XXI XXII XXIII

Obawy Australii i Oceanii. ............ ...... ................... ... .... 1 Porażka na Pustyni ......................................................... 18 Sytuacja podbramkowa na Malajach........................... 34 Wotum zaufania .............. ............ ................ ............ ........ 59 Zmiany w Gabinecie .................... .......... ........................ 73 Kapitulacja Singapuru........ ...... ........................ .............. 91 Raj U-bootów ................................................................... 108 Utrata Holenderskich Indii Wschodnich .................... 134 Podbój Birmy ................................................................... 153 Cejlon i Zatoka Bengalska ............................................. 173 Wszystko zależy od transportu morskiego ................ 190 Indie. Misja Crippsa ....................................................... 207 Madagaskar ..................................................................... 226 Zwycięstwa Amerykanów na morzu .......................... 246 Konwoje arktyczne 1942 ................................................ 265 Ofensywa weterze ......................................................... 288 Malta i pustynia .............................................................. 302 "Drugi front teraz!" ........................................................ 326 Wizyta Mołotowa ............................................................ 340 Prawo naturalnej selekcji w strategii ........................... 360 Rommel atakuje ............................................................... 372 Druga wizyta w Waszyngtonie .................................... 391 Wotum nieufności ........................................................... 409 ZAŁĄCZNIKI

A.

B. 1. 2. 3. 4. 5.

Osobiste dokumenty i depesze premiera .................... 429 Fortyfikacje Singapuru ................................................... 465 MAPY Odwrót na pustyni, styczeń 1942 ................................ 29 Półwysep Malajski ........................ .......................... ........ 37 Malaje. Sytuacja z 1 stycznia 1942 ............................... 57 Wyspa Singapur ............................................................. 105 Atlantyk. Struktura obrony 1942 ................................. 125

XXXII

6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19.

JAPONIA ATAKUJE

Bitwa o Atlantyk. Raj U-bootów 7 grudnia 1941-31 lipca 1942 ....................................... 130 Bitwa o Altantyk. Przełom w wojnie U-bootów 1 kwietnia 1942-21 maja 1943 ...................................... 131 Operacje ABDA .............................................................. 163 Birma ............................................................................... 169 Ocean Indyjski ............................................................... 201 Atak na Diego Suarez .................................................... 241 Madagaskar .................................................................... 243 Rejon Pacyfiku ............................................................... 249 Morze Koralowe ............................................................. 253 Konwoje arktyczne: szlak konwoju "PQ-17" ............ 275 Zimowe ofensywy Rosjan, styczeń-marzec 1942 ..... 357 Planowane uderzenie Rommla, 27-28 maja ............... 377 Bitwa o Tobruk .............................................................. 387 Pustynia Zachodnia ...................................................... 389

ROZDZIAŁ

I

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

Nowy kształt wojny -

Przeświadczenie

o ostatecznym zwycifstwie na Pacyfiku - Australia i Nowa Zelandia zagrożone atakiem Japonii - Moja korespondencja z panem Curtinem - Jego apel do Prezydenta - Raporty pana Bowdena dat yczqce zagrożenia Singapuru - Artykuł pana Curtina w "Melbourne Herald" - Uznajf siebie całkowicie odpowiedzialnym za dystrybucjf naszych środków - Moja odpowiedź Curtinowi z 3 stycznia Odpowiedź z 14 stycznia - Bezpieczne przybycie pierwszego konwoju do Singapuru - Wyjaśnienia dla Nowej Zelandii, 17 stycznia - Telegram pana Curtina z 18 stycznia i moja odpowiedź - Ogólne podsumowanie - Kwestia Australii - Zaczyna funkcjonować Rada ds. Wojny na Pacyfiku w Londynie i Waszyngtonie.

Angielsko-amerykańska bezbronność

owy 1942 rok, kolejny rok drugiej wojny światowej dla nas, Brytyjczyków, w sposób zgoła odmienny niż poprzednie. Nie byliśmy już sami. Przy naszym boku stali dwaj potężni sojusznicy: Rosja i Stany Zjednoczone. Chociaż z różnych powodów, były one gotowe walczyć na śmierć i życie w zgodzie z interesami Imperium Brytyjskiego. Taki alians dawał gwarancję ostatecznego zwycięstwa, o ile tylko zostanie zachowana niezbędna integracja lub w rę­ kach niemieckich nie pojawi się jakieś nowe narzędzie walki. W rzeczy samej, rysowała się perspektywa owego narzędzia, którego obie strony na wyścigi szukały jak ukrytego skarbu. Jak się okazało, los złożył w nasze silniejsze już ręce tajemnicę bomby atomowej. Przed nami była straszliwa i krwawa walka; nie mogliśmy przewidzieć jej przebiegu, ale finał zdawał się być oczywisty.

N

rozpoczął się

2

JAPONIA ATAKUJE

Wielka Koalicja musiała stawić czoło japońskiemu najeźdźcy. Atak był przygotowywany już od dawna, by teraz, z całą zajadłością i okrucieństwem spaść na brytyjskie i amerykańskie fronty, jeśli w ogóle o takich można było mówić. Przez myśl nawet nikomu nie przeszło, że Japonia mogłaby pokonać Stany Zjednoczone, ale musiały one ponieść duże straty na Filipinach i innych wyspach na Oceanie Spokojnym, a Brytyjczycy i nieszczęśni Holendrzy w południowo-wschodniej Azji. Rosja, w śmiertelnych kleszczach głównej armii niemieckiej, ucierpiała z powodu japońskiego ataku, ponieważ angielsko-amerykań­ skie posiłki i dostawy, które mogłyby być jej pomocne, teraz skierowano w inny region. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone miały przed sobą długi okres wycieńczających porażek, które wprawdzie nie mogły wpłynąć na ostateczny rezultat, ale były trudne do przetrzymania dla ich narodów. Brytania była bezbronna, bo nasze wojska walczyły gdzie indziej, Amerykanie dopiero co zaczęli gromadzić swoje prawie nieograniczone zasoby. Na Wyspach Brytyjskich wydawało się nam, że wszystko się pogarsza, chociaż myśląc logicznie wiedzieliśmy, że wojnę wygramy.

.. - ..

Pomimo nowych ciężarów, które spadły na nasze barki, niew kraju nie zwiększyło się. Natomiast Australia i Nowa Zelandia uświadomiły sobie, że nagle znalazły się na pierwszej linii frontu. Dostrzegły, że stały się krajami narażony­ mi na bezpośrednią inwazję. Wojna nie oznaczała już udzielania pomocy Ojczyźnie za morzami i oceanami, gdy znajdowała się w niedoli i niebezpieczeństwie. Nowy wróg mógł uderzyć prosto w australijskie domostwa. Trudno było sobie wyobrazić obronę rozległej linii brzegowej tego kontynentu. Wszystkie duże miasta leżały na wybrzeżu. Ich cztery dobrze wyszkolone dywizje ochotnicze, dywizja nowozelandzka i najlepsi oficerowie, wszystko to było daleko za oceanami. Dowództwo Floty Pacyfiku w mgnieniu oka spasowało na bliżej nieokreślony czas na rzecz Japonii. Siły powietrzne Australii prawie nie istniały. Czy możemy się dziwić, że Australijczycy byli głęboko

bezpieczeństwo

3

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

zatrwożeni,

nych? Zawsze

a

rząd koncentrował się wokół

spraw

wewnętrz­

będzie się

to uznawało za fakt szczególny, że w tym niebezpiecznym punkcie zwrotnym, gdy im i ich zawodowym doradcom wydawało się, że Związek Australijski miał nóż na gardle, nie wszyscy zjednoczyli się wokół wspólnej sprawy. Tak flegmatyczna i sztywna była ich partia, że polityka australijska pozostała obojętna wobec konieczności radykalnych posunięć. Laburzystowski rząd większości zmonopolizował władzę wykonawczą, a pobór żołnierzy, nawet w celu obrony ojczyzny, był niezgodny z prawem. Te odgórne decyzje nie miały nic wspólnego z duchem walki panującym w narodzie australijskim i o ileż utrudniły nasze zadanie zapewnienia imw miarę możliwości - bezpieczeństwa, obserwując realny rozkład sił w ogólnoświatowej strategii. Ponure stronice tego tomu rozpoczynają się od mojej korespondencji z premierem Australii, panem Curtinem. Nie mogliśmy dojść do porozumienia w sprawie posiłków australijskich w Tobruku. Później, w trakcie wojny, w łatwiejszych już czasach, gdy przybył do Anglii i wszyscy poznaliśmy go lepiej, cieszył się ogólnym szacunkiem i sympatią godną swej wybitnej i niezwykłej osobowości. Osobiście nawiązałem z nim stosunki przyjacielskie, które, niestety, zostały przerwane wskutek jego przedwczesnej śmierci. Wtedy jednak, gdy tak gwałtownie naciskano ze wszystkich stron, byłem aż za bardzo świadomy jakościowych i ilościowych różnic w poglądach, które nas dzieliły; żałuję przy tym wszelkich oznak zniecierpliwienia, jakie moje telegramy mogły zawierać. Podczas pobytu w Waszyngtonie otrzymałem szereg depesz od pana Curtina oraz od dra Evatta, ministra spraw zagranicznych, poprzez ich wysłannika w Waszyngtonie, pana Caseya. Pan Curtin przesłał również następujący telegram do Prezydenta: śmiertelnie

26 grudnia 1941 1. W tym przełomowym dla nas momencie pragnę zwrócić się do obydwu Panów, w czasie gdy konferujecie nad rozwiązaniem naszej wspólnej sprawy.

4

JAPONIA ATAKUJE

z panem Churchillem, poruszając kwektóra - według mnie - ma olbrzymie znaczenie w kontekście wojny z Japonią, co, mam nadzieję, zostanie przez Was rozważo­ ne podczas konferencji. 3. Teraz poruszam sprawę, która jest źródłem wielkiego niepokoju. 4. Ze wszystkich raportów jasno wynika, że Japończycy objęli panowanie na morzu i w powietrzu w rejonie północnych Malajów. Nieliczna tu armia brytyjska składa się z jednej australijskiej dywizji, my dodatkowo wysłaliśmy trzy dywizjony lotnicze na Malaje i dwa do Holenderskich Indii Wschodnich. Armia musi być wsparta przez lotnictwo, w przeciwnym razie powtórzy się Grecja i Kreta, a Singapur znajdzie się w poważnym niebezpieczeństwie. 5. Upadek Singapuru oznaczałby izolację Filipin, upadek Holenderskich Indii Wschodnich i próbę uduszenia wszystkich innych baz. Nieuniknionym następstwem byłoby przerwanie łączności między Oceanem Indyjskim a Pacyfikiem w tym rejonie. 6. Porażka stanowiłaby niebezpieczeństwo zarówno dla interesów Stanów Zjednoczonych, jak i naszych. 7. Nowe siły przeznaczone przez Zjednoczone Królestwo do wysła­ nia na Malaje wydają się absolutnie nieadekwatne, szczególnie jeśli chodzi o lotnictwo, a zwłaszcza myśliwce. [ ... l Niewielkie posiłki nie mają większego znaczenia. Prawda jest taka, że siła oporu przeciwko Japończykom na Malajach będzie bezpośrednio zależała od liczebności armii wystawionych przez rządy Zjednoczonego Królestwa i Stanów Zjednoczonych. 8. Nasi ludzie walczyli i będą walczyć mężnie, lecz muszą otrzymać odpowiednie wsparcie. Mamy trzy dywizje na Bliskim Wschodzie. Nasi lotnicy walczą w Wielkiej Brytanii i na Bliskim Wschodzie, ponadto ćwiczą w Kanadzie. Wyekspediowaliśmy duże dostawy do Brytanii, na Bliski Wschód i do Indii. Nasze środki są doprawdy ograniczone. 9. W Waszej mocy leży sprostanie tej trudnej sytuacji. Jeśli rząd Stanów Zjednoczonych by sobie tego życzył, z chęcią przyjmiemy amerykańskiego dowódcę w regionie Pacyfiku. Prezydent powiedział, że znaczenie Australii jako bazy wojskowej ciągle wzrasta, ale jeśli ma ona pozostać rzeczywiście bazą, trzeba wzmocnić Singapur. 10. Pomimo dużych trudności wysyłamy dalsze posiłki na Malaje. 11. Cieszyłbym się, gdyby ta kwestia została potraktowana jako pilna. 2.

Skontaktowałem się już

stię Rosji,

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

5

Przekazano mi również raporty, które dr Evatt otrzymywał od pana Bowdena, pełnomocnika Wspólnoty w Singapurze. Były pełne obaw i jak się okazało nie było w tym żadnej przesady. 26 grudnia 1941 Dzisiejsze raporty potwierdzają pogarszającą się z dnia na dzień sytuację sił powietrznych. Wczorajsze straty to 8 brytyjskich myśliw­ ców na 3 czy 4 japońskie. Kuala Lumpur i Port Swettenham są obecnie wysuniętymi bazami lotniczymi, z których ma być przeprowadzone rozpoznanie, ale nawet to jest trudne w obliczu druzgoczącej przewagi japońskiego sprzętu. Większość naszych myśliwców przesunięto teraz do Singapuru, aby bronić wyspy i bazy. Jednakże oficer dowodzący lotnictwem orzekł, że aby zapewnić efektywną eskortę myśliwców dla zbliżających się morskich konwojów, z tak potrzebnymi posiłkami ludzi i surowców, musiałby pozostawić Singapur bez ochrony.

W dalszej

części:

Muszę podkreślić, że załamywanie się malajskiej obrony to poważ­ na groźba dla całego systemu obronnego. Spodziewany transport nowoczesnych myśliwców w częściach, wymagających tygodni składa­ nia pod obstrzałem bombowców, nie jest w stanie uratować sytuacji. Nowe posiłki, które nam obiecano, odciążą zmęczone oddziały pozostające na linii frontu i nie poprawią w zasadniczy sposób naszego położenia. Zamierzeniem polityki brytyjskiej jest koncentracja myśliwców i obrony przeciwlotniczej Malajów na wyspie Singapur w celu ochrony bazy marynarki wojennej, ale w ten sposób pozbawi się obrony lotniczej wysunięte oddziały znajdujące się w głębi półwy': spu, między innymi Australijskie Siły Imperialne. * Przewidziane obecnie środki wzmocnienia obrony malajskiej z praktycznego punktu widzenia mogą być odebrane wyłącznie jako mało znaczący gest. W moim przekonaniu, jedyne co mogłoby ocalić Singapur, to natychmiastowy przerzut drogą powietrzną poważnych posiłków, dużej liczby najnowszych myśliwców z dobrze wyszkolonym personelem. Posiłki o jakie nam chodzi, to nie brygady, ale dywi7je, które musiałyby przybyć natychmiast, jeśli miałyby się na coś przydać. Wszystko co nie jest nowoczesne, silne liczebnie i bezzwłoczne, jest daremne. Według obecnego stanu rzeczy mogę przewidzieć, że upadek Singapuru jest kwestią tygodni. Jeśli Singapur i AlF na Mala-

*

W oryginale: Australian Imperial Force (skrót AlF).

6

JAPONIA ATAKUJE

jach mają być ocalone, należy od razu przedsięwziąć radykalne i skuteczne posunięcia. Wątpię, czy wizyta australijskiego ministra może mieć jeszcze jakieś znaczenie, gdyż jest oczywiste, że bez natychmiastowego wsparcia lotnictwa Singapur musi upaść. Potrzeba podjęcia decyzji i działa­ nia jest kwestią nie dni, ale godzin.

Dr Evatt dodał, że - jego zdaniem - relacja Bowdena kreśliła rzetelnie. "Jeśli nie zastosuje się środków, które on sugeruje, można się spodziewać najgorszego." sytuację

.. - ..

27 grudnia pan Curtin opublikował w Melbourne Herald arktóry ostentacyjnie cytowali nasi wrogowie. Między innymi pisał tam: tykuł,

Nie możemy zgodzić się ze stwierdzeniem, że wojna na Pacyfiku ma być traktowana jako podrzędny element ogólnego konfliktu. Nie oznacza to, że jakikolwiek inny teatr działań wojennych uznajemy jako mniej ważny od Pacyfiku; chodzi o to, że Australia prosi o opracowanie zgodnego z interesami innych planu, pozwalającego na zaangażowanie możliwie największych sił, jakie kraje demokracji mają do dyspozycji, planu koncentrującego się na odparciu Japończyków. Dlatego rząd Australii uważa wojnę na Pacyfiku za sprawę najwyższej wagi, a kształt planu walki krajów demokracji musi zależeć od zdania Stanów Zjednoczonych i Australii. Bez ogródek stawiam sprawęjasno, że Austalia patrzy z nadzieją na Amerykę, bez żadnych skrupułów wobec Zjednoczonego Królestwa, naszego tradycyjnego partnera. Znamy problemy, którym Zjednoczone Królestwo musi sprostać. Wiemy o stałej groźbie inwazji. Jesteśmy świadomi, jakie niebezpieczeństwo niesie rozproszenie sił. Lecz wiemy również, że Australia jest bliska poddania się, a Brytania może jeszcze wytrzymać. Postanowiliśmy więc, że Australia nie podda się. Skierujemy cały nasz wysiłek na zbudowanie planu - ze Stanami Zjednoczonymi jako kamieniem węgielnym - który będzie źródłem ufności w możliwość przetrwania, dopóki fala wojny nie zmiecie przeciwnika. Podsumowując, celem polityki zagranicznej Australii będzie uzyskanie pomocy Rosji i opracowanie, wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi jako czynnikiem decydującym, planu strategii na Pacyfiku, obejmującego siły brytyjskie, chińskie i holenderskie.

7

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

Zrobiło to jak najgorsze wrażenie, zarówno w kołach rządo­ wych Ameryki jak i Kanady. Byłem pewien, że ów wyraz niepokoju, chociaż w dużej mierze uzasadnionego, nie reprezentował nastroju panującego w Australii. Pan W.M. Hughes, premier Australii podczas pierwszej wojny światowej i lider partii Federal United Australia (sławny "Billy Hughes"), wypowiedział się wkrótce, że polityka uznająca brytyjską pomoc jako mniej istotną od innych wielkich członków Koalicji, byłaby dla Australii samobójczą, nieautentyczną i niebezpieczną. Australia została podzielona na dwa obozy. Zadepeszowałem z Waszyngtonu do pana Attlee:

Mam nadzieję, że nie ma wątpliwości co do naszych usilnych starań im z pomocą. [ ... ] Przyszedł mi do głowy pomysł nadania audycji radiowej dla narodu australijskiego. Jednocześnie w pełni uświadomiłem sobie spoczywającą na mnie odpowiedzialność. Mam nadzieję, że zdoła Pan zawiesić wszystkie sprawy do mojego powrotu, tak abym mógł sam wypić piwo, którego nawarzyłem. [... ] Jeśli Półwysep Malajski został poświęcony dla Libii i Rosji, nikt nie jest za to bardziej odpowiedzialny niż ja i zrobiłbym tak samo po raz drugi. Jeżeli Parlament stawia jakieś pytania, byłbym zadowolony, gdyby wzięto pod uwagę, że pragnę po powrocie odpowiedzieć na te pytania przyjścia

osobiście.

Od razu militarnej:

odpowiedziałem

panu Curtinowi

odnośnie

sytuacji

Premier do pana Curtina 3 stycznia 1942 Obszar dowodzenia generała Wavella jest ograniczony do strefy walk, tam gdzie mają miejsce konkretne działania. Wobec tego nie obejmuje on Australii, Nowej Zelandii i szlaków komunikacyjnych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Australią, ani też innych szlaków morskich. Nie oznacza to oczywiście, że te istotne regiony i połączenia chcemy pozostawić bez ochrony, ale to zależy od środków, jakimi będziemy dysponowali. Według nas, flota amerykańska powinna wziąć na siebie odpowiedzialność za obronę szlaków komunikacyjnych wraz z wyspami przybrzeżnymi Australii i Nowej Zelandii. Jest to przedmiotem naszego nacisku. Admirał King* dopiero co

*

King Ernest Joseph (1878-1956) Zjednoczonych.

admirał

Marynarki Wojennej Stanów

8

JAPONIA ATAKUJE

przejął władzę nad całą marynarką amerykańską i nie zaakceptował jeszcze naszego stanowiska. Rzecz jasna, jeśli nie zdołam przekonać Amerykanów do takiego rozwiązania, będziemy musieli sobie jakoś poradzić, ale wciąż żywię nadzieję, że nasza propozycja zostanie dobrze przyjęta, a w takim przypadku wszystkie jednostki nasze czy Wasze w tym obszarze znajdą się w czasie działań pod dowództwem Stanów Zjednoczonych. Państwa alianckie nigdy nie zamierzały koncentrować swoich głów­ nych sił na nowo powstałym teatrze działań wojennych w obszarze południowo-zachodniego Pacyfiku i nie wiem, skąd Pan to doprawdy wziął. [ ... J Dzień i noc trudzę się nad opracowaniem możliwie najlepszych rozwiązań w Waszym interesie i dla Waszego bezpieczeństwa, mając jednak na uwadze groźną sytuację na innych teatrach działań wojennych i ograniczone środki, jakimi dysponujemy. Jeszcze niedawno usilnie domagaliście się wyposażenia armii australijskiej na Bliskim Wschodzie w najlepszy sprzęt. Choć bitwa jeszcze się tam nie skoń­ czyła, perspektywy są niezłe. Popełnilibyśmy wielkie głupstwo, niwecząc tak dobrze zapowiadającą się dla Auchinlecka bitwę, gdybyśmy zabrali mu lotnictwo, czołgi, itd., żeby je przerzucić na Malaje, gdy nie było żadnej pewności co do przystąpienia Japończyków do wojny. Rozładowanie sytuacji na Kaukazie dzięki rosyjskim zwycię­ stwom oraz sukcesy Auchinlecka umożliwiły chwilowo, kosztem Bliskiego Wschodu, wygospodarowanie znacznych posiłków, co - jak wiadomo - jest jak najbardziej uzasadnione, gdy Malaje stały się teatrem działań wojennych. [ ... J

Między mną a panem Curtinem miany korespondencji.

dochodziło

do

ciągłej

wy-

Premier Australii do Premiera 11 stycznia 1942 Naturalnie, bardzo nas niepokoi, że Japończycy z taką łatwością zdołali podbić całe Maląje z wyjątkiem Johoru, jak również opinia głównodowodzącego, że trzeba liczyć się z niepowodzeniem obrony nawet tego ostatniego skrawka. Chcę zauważyć, że 8 dywizja australijska ma za zadanie przeprowadzenie decydującej bitwy. Rząd nie ma wątpliwości co do jej dzielnej postawy zgodnie z najlepszymi tradycjami AlF. Odwołując się jednak do stanowiska wyrażanego przeze mnie poprzednio i do Pań­ skich zamierzeń, jeszcze raz podkreślam konieczność jak najsilniejszego wsparcia Malajów. Odnoszę to szczególnie do sił powietrznych, gdyż powtórzenie kampanii, jakie toczyły się w Grecji i na Krecie

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

9

mogłoby wywołać gwałtowne reakcje społeczne, a jest to ostatnia rzecz, jakiej byśmy sobie życzyli. Mam nadzieję, że będzie Pan pamiętał o naszym porozumieniu dotyczącym przerzutu 6 i 7 dywizji australijskiej, razem z kadrą oficerską, bazą organizacyjną i zaopatrzeniem, z Bliskiego Wschodu do Holenderskich Indii Wschodnich.

Cały

Australii i jednocześnie prowadzonej przez nas polityki połą­ czonego dowództwa na teatrze działań wojennych w południo­ wo-wschodniej Azji. W wigilię mojego wyjazdu z Waszyngtonu tak podsumowałem swoje stanowisko: czas

starałem się uspokoić rząd

wytłumaczyć przesłanki

Premier do premiera Australii 14 stycznia 1942 l. Nie rozumiem, jak można się spodziewać skutecznej obrony Malajów, gdy Japończycy objęli panowanie na morzu, a my bijemy się o życie z Niemcami i Włochami. Obiektem najwyższej wagi jest twierdza Singapur ze swym istotnym zapleczem. Osobiście niepokoi mnie fakt, że walcząc na półwyspie, aby zyskać na czasie, możemy wyczerpać siły niezbędne przy długotrwałej obronie Singapuru. Z czterech dywizji przeznaczonych wcześniej do tego celu jedną straciliśmy, a druga potrzebuje miesiąca do sześciu tygodni, żeby wylizać się z doznanych ran. Niektórzy nawet uważają, że lepiej byłoby szybciej się wycofać, ponosząc mniejsze straty. 2. Naszym obowiązkiem jest udzielenie całkowitego pełnomocnic­ twa najwyższemu dowódcy. Znajdując się tak daleko, nie możemy ocenić, czy bardziej słuszna jest walka w północno-zachodniej części półwyspu aż do Mersing, czy wszystkie oddziały powinny być niezwłocznie skierowane do twierdzy singapurskiej. Osobiście wierzę, że Wavell postępuje słusznie, jest to również pogląd szefów sztabu. Jestem przekonany, ze Pan również podzieli tę opinię. 3. Głęboko wierzę, że Wasze oddziały dzielnie się spiszą w zbliża­ jących się bitwach jak przystało na najlepszych żołnierzy. Czyni się wszystko dla wzmocnienia Singapuru i jego zaplecza. Dotarły na miejsce dwa konwoje z 4 brygadą hinduską i zaopatrzeniem. Na 13 [stycznia] przewidziano przybycie posiadającego ogromne znaczenie konwoju z czołową brygadą 18 dywizji brytyjskiej na pokładzie. Naturalnie, jestem bardzo niespokojny o los 4500 ludzi na jednym okrę­ cie przepływającym przez Cieśninę Sundajską. Mam jednak nadzieję, że przybędą na czas, aby zająć pozycje wraz z braćmi z Australii. Przesyłam Panu wszystkie szczegóły planowanych posunięć na tym ważnym obszarze walk oraz daty przybycia konwojów. Robimy to

10

JAPONIA ATAKUJE

w nadziei, że powiedzie się zamiar Wavella tj. przeprowadzenie kontrataku w drugiej połowie lutego. 4. Zdaje Pan sobie sprawę, że sam zaproponowałem przesunięcie dwóch Waszych dywizji z Palestyny na nowy teatr działań wojennych, tak istotny dla interesów Australii. Jedynym czynnikiem hamującym przeprowadzenie tej operacji może stać się transport. Będzie­ my się musieli mocno starać, żeby znależć zastępstwo za tych żołnie­ rzy spośród naszych sił z Metropolii. 5. Bolą mnie aluzje dotyczące Grecji i Krety. Robimy co w naszej mocy, aby odeprzeć od Ojczyzny ataki i niebezpieczeństwo. Zaniechaliśmy wszelkich sporów partyjnych i ustanowiliśmy powszechną obowiązkową służbę wojskową, nie tylko dla mężczyzn, ale i dla kobiet. Ciężko przeżyliśmy stratę dwóch znakomitych okrętów, które miały wesprzeć siły na Dalekim Wschodzie. Choć nasze siły uległy znacznej redukcji, organizujemy dalszą pomoc dla marynarki. W bitwie libijskiej straty Wielkiej Brytanii i Imperium (poniesione do 7 stycznia) szacuje się na 1200 oficerów i 16 tysięcy żołnierzy. Za pomocą stosunkowo nielicznych sił można jeszcze utrzymać się na pustyni. Szykuje się ciężka bitwa w rejonie EI-Agejla. Udało się nam wyzwolić Tobruk, przychodząc z pomocą Waszym ludziom, którzy walecznie bronili go tak długo. Mam przeto nadzieję, że będzie Pan ostrożny w osądzaniu tych, którym życie i los Australijczyków są tak drogie. [ ... ] Była

i dobra wiadomość:

Premier do pana Curtina 14 stycznia 1942 Wczoraj punktualnie i bezpiecznie dotarł do Singapuru kluczowy konwój, obejmujący amerykański transportowiec Mount Vernon z 50 myśliwcami typu Hurricane, jeden pułk przeciwpancerny, 50 dział; jeden pułk ciężkiej artylerii przeciwlotniczej, 50 dział; jeden pułk lekkiej artylerii przeciwlotniczej, 50 dział; oraz 54 brytyjską brygadę piechoty. Razem około 9 tysięcy ludzi. ,

Pan Fraser równięż wyraził swój niepokój, na co ja odpowiedziałem:

Premier do premiera Nowej Zelandii 17 stycznia 1942 1. Jak zwykle z radością przyjmuję szczerze wyrażone przez Pana poglądy, z którymi w większości się zgadzam, doceniam również dobrze wyważoną argumentację, z jaką są przedstawione.

11

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

2. Rząd i naród Nowej Zelandii od początku reprezentują realistyczny i zdrowy stosunek do wydarzeń tej wojny, która najpierw ograniczona tylko do Europy, stopniowo objęła prawie cały świat, a teraz przyszła kolej na Nową Zelandię. 3. Jeśli sądzicie, że nie zwracaliśmy uwagi na Wasze potrzeby w przeszłości, chociaż nigdy tak naprawdę nie było, mogę zapewnić, że pomimo olbrzymiej odległości mierzonej w tysiącach mil, dzielą­ cej Londyn i Wellington, nie zostawimy Was bez pomocy w niebezpieczeństwie.

4. Na pewno, jestem o tym przekonany, wybaczy mi Pan, że z powodu braku czasu, z czym się ciągle borykam, nie omówię każdej Pańskiej kwestii szczegółowo. Z telegramu, który musiał Pan już otrzymać skoro zatelegrafował Pan do mnie, wynika liczebność armii i posiłków lotnictwa, jakie Wam wysyłamy. Zaakceptuje Pan, mam nadzieję, nowe uzgodnienia dotyczące australijsko-nowozelandzkiego obszaru działania marynarki. Ponadto Stany Zjednoczone rozważają możliwość rychłego przerzutu znacznych sił lądowych i powietrznych na Daleki Wschód. 5. Jednak proszę się nie spodziewać z mojej strony żadnych obietnic wsparcia, których po prostu nie mógłbym dotrzymać, ani też zbyt szybkiego polepszenia się sytuacji na Dalekim Wschodzie, bo potrzeba na to czasu, aczkolwiek nastąpi to z całą pewnością. 6. Wyczuwam niemalże wyrzuty, że zwiedliśmy Was w przeszłości zbyt optymisyczną prognozą dotyczącą zagrożenia w rejonie Pacyfiku, a Nowej Zelandii w szczególności. Lecz kto mógł przypuszczać, że flota amerykańska 7 grudnia poniesie tak wielkie straty, a potem jeszcze stracimy dwa nasze wspaniałe okręty? Wydarzeń tej wojny absolutnie nie można przewidzieć, ale nie wszystko działa na naszą niekorzyść. Nie jestem pewien, czy niemieckiej generalicji zawsze udaje się przewidywać wypadki z całko­ witą precyzją. Na przykład bitwa o Anglię, bitwa o Atlantyk, czy rosyjski opór, musiały zachwiać wiarę Hitlera w precyzyjne obliczenia osiągnięć militarnych.

... - ..

Nadszedł czas na z 14 [stycznia].

odpowiedź

pana Curtina na mój telegram

Premier Australii do Premiera 18 stycznia 1942 1. Nie rozumiem, jak Pan mógł z mojego telegramu wywnioskować, że spodziewamy się obrony całych Malajów, nie dysponując przeważającymi siłami morskimi.

12

JAPONIA ATAKUJE

2. Wręcz odwrotnie. Jeśli odwoła się Pan do telegramu rządu Australii z dnia l grudnia 1941, dotyczącego pierwszej konferencji w sprawie Singapuru, przeczyta Pan następujące stwierdzenie, które - niestety - sprawdziło się aż nazbyt dobrze: "Delegacja wyciągnęła zasadniczy wniosek, że siły będące do dyspozycji na tym obszarze, nie wystarczają do odparcia głównego uderzenia Japończyków, gdyż główna flota Dalekiego Wschodu nie została jeszcze wzmocniona i zasilona sprzętem." 3. Szefowie sztabu Zjednoczonego Królestwa położyli nacisk na: a. Siły lądowe niezbędne do obrony Malajów, b. Całkowitą ilość wyposażenia dla sił określonych w punkcie a. c. Lotnictwo konieczne do zapewnienia dostatecznego "poczucia bezpieczeństwa" na Malajach. 4. Wysłaliśmy w ten region nasze wszystkie siły powietrzne i lądo­ we wraz z zaopatrzeniem i stale naciskaliśmy na wzmocnienie obrony, ale sugerowano, że sytuacja nie jest wcale groźna, co nie było zgodne z prawdą, mając na uwadze błyskawiczne postępy Japończy­ ków. Dlatego w moim telegramie z 5 grudnia orzekłem, że wydarzenia są niepokojące. [... ] 6. Sięgając wstecz jeszcze do roku 1937, rząd Związku Australijskiego otrzymał zapewnienie, że celem rządu Zjednoczonego Królestwa jest uczynić Singapur twierdzą nie do zdobycia. Kiedy obrona Singapuru była omawiana w roku 1933 przez Imperialny Komitet Obrony, najwyższy pełnomocnik rządu Australii zaznaczył, jak poważne byłyby konsekwencje, gdyby się utraciło Singapur, czy gdyby główna flota nie mogła korzystać z jego zaplecza. Stwierdził, że cały wewnętrzny system obrony Australii jest oparty na integralności Singapuru oraz na obecności w nim dużej floty. Dodał, że jeśli ta opcja zawiodłaby, Australia, mając do dyspozycji niewielką marynarkę, musiałaby wystawić więcej piechoty i lotnictwa, żeby zapobiec zagrożeniu. Odnoszę się do tego, co miało miejsce wiele lat wcześniej, by do końca uzmysłowić koncepcję obrony, do której Imperium nas przekonywało. Ta koncepcja wpłynęła na naszą decyzję współdziała­ nia na innych teatrach działań wojennych, zgodnie z podjętymi zobowiązaniami w wojnie na Pacyfiku, chociaż dysponujemy stosunkowo niewielkimi środkami. 7. Moje uwagi na temat Grecji i Krety to nie aluzje, które mają służyć krytyce, nie staram się też nikogo osądzać, ale jest faktem bezsprzecznym, że wsparcie lotnictwa odbiegało znacznie od danych obietnic. [... ] Wyraziłem swoje stanowisko z całą szczerością, by naród Australii znał raczej fakty, niż miałby żyć w przekonaniu, że wszystko idzie dobrze, a później doznać rozczarowania okrutną prawdą.

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

13

8. Nikt nie darzy narodu Zjednoczonego Królestwa takim podziwem za jego ogromny wysiłek, jak bracia w Australii. Jednocześnie jednak, my również robimy co w naszej mocy, nawet jeśli Pan twierdzi, że tak nie jest. Poszczególne części Imperium, jak Pan wie, znajdują się na różnych szerokościach geograficznych, dysponują różny­ mi środkami i mają swoje własne problemy. [... ]

Moim obowiązkiem było uwzględnić trwogę, jaka zawładnę­ Australijskiego, zwłaszcza że mogło to mieć poważne konsekwencje. Nie mogłem jednak pominąć faktu udzielenia przez australijskie partie polityczne (a szczególnie Partię Pracy) silnego poparcia dla przedwojennej polityki lekceważenia naszego planu obrony i strategii pokojowych. Ponieważ ten telegram streszcza stanowisko, do jakiego czułem się upoważniony, zamieszczam go tutaj. ła rządem Związku

Premier do pana Curtina 19 stycznia 1942 1. Dziękuję Panu za szczere wyrażenie poglądów. Nie poczuwam się do odpowiedzialności za zignorowanie naszego planu obrony i polityki pokojowej, którą prowadziliśmy przed wybuchem wojny. Przez 11 lat byłem w opozycji i już 6 lat przed rozpoczęciem wojny ostrzegałem. Z drugiej jednak strony, odkąd zostałem premierem w maju 1940 r., ponoszę pełną odpowiedzialność za główne cele działania i ogólny podział naszych środków. Od tego momentu do teraz z Wysp Brytyjskich płyną na wschód posiłki marynarki i lotnictwa w ramach naszych maksymalnych możliwości transportowych. Uznałem, że Bliski Wschód wymaga szybszej interwencji, niż nowo powstały rejon walk ABDA *. Musieliśmy również wywiązać się z naszych obietnic wobec Rosji dotyczących dostaw amunicji. Nikt nie mógł wiedzieć, co zrobi Japonia, ale ja byłem pewien, że jeśli zaatakuje ona nas i Was, to Stany Zjednoczone przystąpią do wojny i bezpieczeństwo Australii i ostateczne zwycięstwo będą zapewnione. 2. Należy pamiętać, że nie dalej jak trzy miesiące temu, na Bliskim Wschodzie, gdzie stacjonowały AlF, stanęliśmy przed groźbą podwójnego ataku - od zachodu siły Rommla, od północy najazd z kie-

*

Wspólne dowództwo sił zbrojnych w Azji Południowo-Wschodniej i na Pacyfiku utworzone w dniu 3 stycznia 1942 r. przez aliantów zostało rozwiązane w pierwszych dniach marca 1942 r. Skrótowiec pochodzi od słów: American-British-Dutch-Australian, czyli siły amerykańsko-brytyjsko-ho­ lendersko-australijskie.

14

JAPONIA ATAKUJE

runku Kaukazu, Iranu, Iraku i Syrii. W takim przypadku wszyscy stratedzy zalecają, że należy skoncentrować się na zniszczeniu jednej z atakujących stron. Myślałem, że będzie lepiej rozprawić się z Rommlem, formując jednocześnie z pozostałych naszych środków front lewantyńsko-kaspijski, chociaż przekraczało to nasze możliwości. Od tego czasu zniszczyliśmy dwie trzecie armii Rommla i wyzwoliliśmy część Cyrenajki. Sytuacja była nie rozstrzygnięta, kiedy Auchinleck zastąpił Cunninghama. 3. Chociaż nie mogę obiecać całkowitego zniszczenia sił Rommla, to jednak odnieśliśmy istotny sukces, usuwając jedno poważne niebezpieczeństwo i zwalniając przy tym znaczne siły. W tym samym czasie silny, nieoczekiwany opór Rosji pozwolił nam na wzięcie głę­ bokiego oddechu, a może pozwoli jeszcze na kilka chwil wytchnienia na froncie lewantyńsko-kaspijskim. I tak byliśmy w stanie przesunąć 17 dywizję hinduską, a wkrótce kilka innych dywizji piechoty poprzednio przeznaczonych na front lewantyńsko-kaspijski razem z 18 brytyjską i 7 i 8 australijską dywizją oraz wspierającym lotnictwem, z Bliskiego Wschodu na dalekowschodni teatr działań wojennych. Dążymy do jak naj szybszego sfinalizowania sprawy. Możecie sobie wyobrazić, jak dramatyczna byłaby nasza sytuacja, gdyby Rommel nas pokonał, a Kaukaz, szyby naftowe Baku i Iran znalazły się w rę­ kach wroga. Jestem przekonany, że byłoby błędem zabierać siły potrzebne do pobicia Rommla w celu wzmocnienia Półwyspu Malajskiego, gdy Japonia była jeszcze w stanie pokoju. Być wszędzie bezpiecznym znaczy nie być silnym nigdzie. 4. Powinniśmy być wdzięczni, po pierwsze, za rosyjskie zwycię­ stwa, po drugie za nasz sukces w kampanii przeciwko Rommlowi, po trzecie, że Stany Zjednoczone zostały zaatakowane przez Japonię w tym samym czasie co my. Odpowiedzialność za straszne ryzyko, jakie musieliśmy podjąć i jeszcze lłie raz będziemy musieli podejmować spoczywa na tych, którzy w rządzie czy w opozycji nie przeciwstawili się nazistowskim zapędom, gdy ich państwo było jeszcze sła­ be. 5. Nikt nie mógł przewidzieć serii katastrof na morzu, które spadły na nas i na Stany Zjednoczone na przełomie 1941/1942. W ciągu godziny zmieciona została amerykańska potęga na Pacyfiku. W ciągu kolejnej godziny zatopiono Prince oj Wales i Repulse. W ten sposób Japończycy objęli chwilowe panowanie na Pacyfiku i bez wątpienia zostaliśmy ciężko ukarani za Daleki Wschód. W tej nowej sytuacji, która Was bezpośrednio dotyczy, powinienem był pozwolić na wysła­ nie trzech szybkich śródziemnomorskich pancerników, aby sformować z czterech okrętów typu "R" i właśnie naprawionego Warspite'a

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

15

nową flotę na Oceanie Indyjskim, która ruszyłaby Wam na pomoc na jak naj dogodniejszych warunkach. 6. Poinformowałem już Pana o zatopieniu Barhama. Teraz muszę powiadomić, że okręty Queen Elizabeth i Valiant zostały uszkodzone w części podwodnej przez "żywą torpedę", co wyeliminowało je z akcji; pierwszy na trzy, a drugi na sześć miesięcy. Ponieważ wróg jeszcze nie wie o tych trzech powyżej wymienionych okrętach, rozumie Pan, że nie ma potrzeby, aby się o tym dowiedział i muszę Pana prosić o zachowanie absolutnej tajemnicy w tej sprawie. * 7. W końcu jednak te straszne okoliczności przeminą. Do maja Stany Zjednoczone wzmocnią swą flotę na Hawajach. Zaproponowaliśmy im, żeby wycofali swoje dwa nowe pancerniki z Atlantyku, jeśli ich potrzebują, w ten sposób biorąc na siebie większy ciężar. Wysyła­ my dwa, a może trzy nowoczesne lotniskowce na Ocean Indyjski. Wkrótce dotrze tam Warspite, a zaraz potem Valiant. Jdli nie wydarzy się znowu jakieś nieszczęście, szala na Oceanie Indyjskim i Spokojnym przechyli się na naszą korzyść, a Japonia utraci obecną pewność siebie w podejmowaniu wszystkich zamorskich operacji. Tymczasem brak floty wojennej na Morzu Śródziemnym staramy się nadrobić lotnictwem, zbliżające się przybycie Ansona (nasz najnowszy pancernik) i całkowite wykorzystanie Duke oj York umożliwi zachowanie równowagi po redukcji sił amerykańskich na Atlantyku na rzecz Pacyfiku. 8. Nie wolno nam wpadać w przerażenie i wzajemnie się obwiniać. Przeciwnie, musimy jednoczyć nasze starania i pozostawać w prawdziwej przyjaźni. Proszę nie wątpić o mojej lojalności wobec Australii i Nowej Zelandii. Nie mogę dać żadnych gwarancji co do przyszłości, a czeka nas jeszcze, jestem pewien, ciężka próba. Żywię jednak - jak nigdy przedtem - nadzieję, że z tego mrocznego zaułka wyjdziemy bezpiecznie, a nawet z chwałą.

Dostałem następującą odpowiedź:

Premier Australii do Premiera 22 stycznia 1942 1. Cenię Pana wyczerpującą odpowiedź i odwzajemniam Pana odczucia co do zjednoczenia naszego wysiłku.

*

Trzy "żywe torpedy" włoskie w dniu 19 grudnia 1941 r. przedostały się do portu w Aleksandrii i uszkodziły pancerniki Queen Elizabeth i Valiant. Ten fakt był utrzymywany w największej tajemnicy, żadne informacje nie przedostały się do Wioch i Niemiec.

16

JAPONIA ATAKUJE

2. Tak jak Pan przewidział bieg wydarzeń w Europie, tak i my czujemy, że wiedzieliśmy w jakim kierunku rozwinie się sytuacja na Pacyfiku, przynajmniej wyraźniej, niż zdawano sobie z tego sprawę w Londynie. 3. Wydarzenia, niestety, potwierdziły nasze poglądy na temat Malajów i mając na uwadze raporty Gordona Bennetta jestem bardzo zaniepokojony trudną sytuacją. 4. Długoterminowy program, jaki Pan nakreśla, jest obiecujący, ale potrzebą chwili jest działanie. Japończycy mają zamiar szybko się posuwać, niszcząc nasz potencjał obronny i uniemożliwiając odzyskanie zajętych terenów.

Twierdzenie Australijczyków, że zrozumieli i przewidzieli na Dalekim Wschodzie i widmo japońskiego podboju lepiej, niż ja to zrobiłem w Londynie, można osądzić tylko w związku z całą wojną. Ich obowiązkiem była adekwatna ocena własnej sytuacji. My musieliśmy myśleć za wszystkich . sytuację

.. -..

Poinformowałem premierów Australii i Nowej Zelandii o urządzeniach, jakie mają być zainstalowane w Londynie dla zapewnienia pełnej i nieprzerwanej łączności z rządami Australii, Nowej Zelandii i Holandii w trakcie prowadzenia wojny z Japonią.

19 stycznia 1942 Powinna powstać Rada ds. Dalekiego Wschodu na szczeblu ministerialnym. Przewodniczyłbym jej ja, a pozostali członkowie to: lord tajnej pieczęci (który jest moim deputowanym do Komitetu Obrony), Duff Cooper i przedstawiciele Australii, Nowej Zelandii i Holandii. Ze strony Australii mógłby to być, na przykład, Earle Page, a przedstawicielem nowozelandzkim na początek pełnomocnik rządowy. Byłby w niej również holenderski minister. Pracę Rady wspomagałby sztab oficerów łącznikowych dominiów w konsultacji z zespołem planistów Zjednoczonego Królestwa. Obowiązkiem Rady byłoby formułowanie poglądów zainteresowanych stron i przedstawianie ich Prezydentowi oraz odwrotnie, poglądy Prezydenta trafiałyby do Rady. Nie przeszkodziłoby to, oczywiście, w spełnianiu ministerialnych obowiązków przez Earle' a Page' a, w czasie gdy Australia znalazła się w centrum wydarzeń. Czy się zgadzacie? Przeprowadzam również konsultacje z Praserem i rządem Holandii.

OBAWY AUSTRALII I OCEANII

17

Pierwsze zebranie Rady ds. Wojny na Pacyfiku, któremu przewodniczyłem, odbyło się 10 lutego. Obecni byli: lord tajnej pieczęci, sekretarz Foreign Office, premier Holandii (dr P.S. Gerbrandy), holenderski minister (Jonkheer E. Michiels Van Verduynen), sir Earle Page (przedstawiciel Australii), pan WJ. Jordan (przedstawiciel Nowej Zelandii), pan Amery (przedstawiciel Indii i Birmy) i szefowie sztabu. Na następnych posiedzeniach Rady była również obecna delegacja z Chin. Głów­ nym celem działalności Rady było "omawianie zasadniczych wytycznych polityki wobec wojny z Japonią w regionie Pacyfiku". Rada ds. Wojny na Pacyfiku powstała również w Waszyngtonie, pod przewodnictwem prezydenta Roosevelta. Te dwie Rady pozostawały w ścisłym kontakcie ze sobą. Ostatnie zebranie Rady miało miejsce w Londynie w sierpniu 1943 roku. Wojna nadal była napędzana za pomocą starego mechanizmu, ale posiedzenia Rady ds. Wojny na Pacyfiku umożliwiły krajom, które były poza tym mechanizmem, konsultowanie zachodzących wydarzeń. Wkrótce jednak katastrofy, które nastąpiły, zburzyły to.

ROZDZIAŁ

PORAŻKA

II

NA PUSTYNI

Rommel przeprowadza odwrót do EI-Agejla - Brak transportu - Nieszcz§!sny styczeń - Moja korespondencja z Waszyngtonu z generałem Auchinleckiem - Niezachwiana wiara Auchinlecka - Jego zamiar natarcia w połowie lutego - Jego telegram z 15 stycznia - Poddanie si§! Bardii i Haifaya z 14 tysiącami jeńców naszemu 13 korpusowi - Wracam do Londynu - Przygotowuj§! przemówienie dla Parlamentu Rommel wysyła jednostki rozpoznawcze - Niekorzystna wiadomość­ Szok: Bengazi! - Auchinleck leci do kwatery głównej - Jego telegram z 26 stycznia - Rommel idzie za ciosem - Ewakuacja Bengazi - Raporty Auchinlecka z 29 i 31 stycznia - Wycofujemy si§! o prawie 300 mil - Niezwykłe zrządzenie losu - Liczba i jakość brytyjskich czoł­ gów - Historia 1 dywizji pancernej - Daleko posuni#y odwrót.

oprzedni tom zawierał opis długo przygotowywanego zwycięstwa generała Auchinlecka na Pustyni Zachodniej i wyzwolenia Tobruku. Podczas pobytu w Waszyngtonie mogłem z ufnością rozmawiać o jego dalszych poczynaniach. Rommel zdołał jednak zebrać wojsko i wyprowadzić na pozycje na południe od EI-Gazala. Został tam zaatakowany przez 13 korpus pod dowództwęm generała Godwin-Austena i 16 grudnia, po trzydniowych walkach, zmuszony do wycofania się. Nasze oddziały ze skrzydła pustynnego usiłowały zablokować jego odwrót wzdłuż dróg na wybrzeżu prowadzących do Bengazi. Zła pogoda, nierówny teren, a przede wszystkim trudności w zaopatrzeniu udaremniły ten zamiar i kolumny wroga, choć z trudem, dotarły do Bengazi, uciekając przed· 4 dywizją brytyjsko-hinduską. Czołgi wroga wycofywano szlakiem pustynnym prowadzącym przez Mechili, a za nimi podążała 7 dywizja pancerna, wzmocniona później przez Brygadę Gwardii.

P

PORAŻKA

19

NA PUSTYNI

Istniała nadzieja powtórzenia sukcesu sprzed roku, gdy szybkie przedostanie się do Antelatu odcięło drogę wycofującym się na południe od Bengazi Włochom i wzięto do niewoli tłumy jeńców. Sformowanie wystarczająco dużych sił okazało się jednak niemożliwe, a i wróg był w pełni świadomy, iż może popełnić tę samą pomyłkę Gdy więc nasze oddziały przednie dotarły do Antelatu, napotkały silny opór i nie mogły zrobić ani kroku naprzód. Stanowiło to skuteczną tarczę dla wycofujących się do Adżdabiji oddziałów, które wróg zachował na wypadek naszych ataków, podczas gdy umacniał El-Agejla, dokąd 7 stycznia wycofał się bez żadnych przeszkód. 13 korpus gonił resztkami sił. Nastąpiło to nieszczęsne opóźnienie przypisywane złej pogodzie i zajęciu przez wroga portu w Bengazi. Dlatego zaopatrzenie dla przednich oddziałów musiało być przewożone drogą z Tobruku i nie zdołano zebrać zbyt dużych zapasów. Co za tym idzie 4 dywizja hinduska nie mogła być przetransportowana na południe od Bengazi i nasze siły, które miały stawić czoło wrogowi w El-Agejla, składały się tylko z Brygady Gwardii i 7 dywizji pancernej, którą w połowie stycznia zastąpiła 1 dywizja pancerna przybyła świeżo z kraju. Przez jakiś czas oddziały te ani nie były wystarczająco silne do natarcia, ani nie poczyniły żadnych kroków, żeby umocnić swoje pozycje obronne na wypadek kontruderzema.

.. -

,.

Katastrofa militarna, która po raz drugi, w tym samym zgubnym zakątku i w rok później miała zrujnować całą brytyjską kampanię 1942 na pustyni, wymaga dokładnego zrelacjonowania. Powiedzmy sobie, co naprawdę wydarzyło się w tym nieszczęsnym styczniu. 9 stycznia, po opisaniu swoich rozporządzeń, generał Auchinleck wysłał do mnie do Waszyngtonu następującej treści depeszę:

Oto przewidywane pozycje wroga. Stacjonują na linii EI-Agejla Marada. 10 korpus włoski z dywizjami "Brescia" i "Pavia" do utrzy-

20

JAPONIA ATAKUJE

mania rubieży EI-Agejla, wzmocnione jednostkami 90 niemieckiej dywizji lekkiej, zmotoryzowany korpus włoski z dywizjami "Trento" i "Trieste" i jednostkami niemieckiej 90 dywizji lekkiej w Maradzie, mają zapobiec naszemu okrążeniu EI-Agejla od południa. Niemieckie dywizj e pancerne 15 i 21 i być może dywizja pancerna "Ariete" w odwodzie są przeznaczone do kontrataku. Następnego

dnia:

Wczoraj Brygada Gwardii (dwa bataliony) została zatrzymana przez nieprzyjaciela, 12 mil na południowy-zachód od Adżdabiji. Ponieważ miałem do

dyspozycji pokój map w Białym Domu, nie było mi trudno uświadomić sobie, co oznaczały te niewinnie wyglądające telegramy. Premier do generała Auchinlecka 11 stycznia 1942 Obawiam się, że oznacza to wydostanie się 7 i 1/2 dywizji wroga z pułapki; będą się teraz wycofywały wyznaczonymi przez siebie trasami. Poinformowano mnie, że 9 statków handlowych o wyporności po 10 tysięcy ton bezpiecznie dotarło do Trypolisu. Rozumiem, że z całym przekonaniem wierzył Pan, że można odciąć włoską piechotę Rommla, posuwając się szlakiem El Abd w dół, zdaje się jednak, że nie złapali się w sieć. Jak wpływa to na operację "Aerobat" (marsz na Trypolis)? Jestem pewien, że Pan i Pańskie wojska zrobiły wszystko co w ludzkiej mocy, ale musimy trzymać się faktów, jakimi by one były, a te mają silny wpływ na operacje "Gymnast" i "Super-Gymnast".

Tutaj muszę jeszcze raz podkreślić dominujący wpływ wojny na morzu na losy 8 armii. Nieszczęście, jakie spotkało "Force K" (eskadra maltańska), tzn. strata krążownika Neptune na polu minowym Trypolisu 19 grudnia, umożliwiło konwojowi wroga przedostanie się przez nasze pozycje z niezbędnym zaopatrzeniem i tym samym uratowanie armii Rommla w krytycznym dla niego momencie. Trzeba przypomnieć, że operacja "Gymnast" dotyczyła naszego zamiaru wysłania pomocy generałowi Weygandowi we Francuskiej Afryce Północnej, jeśliby ją przyjął. W tym celu trzymaliśmy w pogotowiu jedną pancerną i trzy polowe dywizje, które w każdej chwili mogły wyruszyć z Anglii oraz znacz-

PORAŻKA NA PUSTYNI

21

ny kontyngent lotnictwa. Ani Weygand, ani Vichy nie odpowiedzieli pozytywnie na naszą inicjatywę, ale stale mieliśmy nadzieję, że zdecydowana porażka Rommla i wkroczenie do Trypolisu w czasie długiego marszu na Tunis mogłyby zachęcić jedną albo obie strony do podjęcia konkretnego kroku. "Super-Gymnast" był zakrojonym na wiele większą skalę planem brytyjskiej i amerykańskiej interwencji we Francuskiej Afryce Północnej, który uzyskał gorące poparcie Prezydenta; wysunąłem go w moim referacie z 16 grudnia jako główną anglo-amerykań­ ską operację desantową na zachodzie podczas kampanii 1942. Silna pozycja przeciwnika w Adżdabiji i jego regularne wycofywanie się do EI-Agejla miały więc dla mnie o wiele większe znaczenie, niż jakieś tam zastopowanie na pustyni wojsk zmierzających na zachód. W gruncie rzeczy niechętnie myślałem o podejmowaniu tego tematu z Prezydentem. Z następnego telegramu generała Auchinlecka wynikało, że wszystko jest jeszcze dobrze, ale zbliżały się działania rozstrzygające. Generał Auchinleck do

Premiera 12 stycznia 1942 1. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zaatakowała nas wię­ kszość dywizji przeciwnika. To prawda, że używa on nadal terminu "dywizja", ale są one dywizjami tylko z nazwy. Np. wiemy, że liczebość 90 niemieckiej dywizji lekkiej początkowo wynosiła 9 tysięcy, a teraz wynosi 3,5 tysiąca i zostało jej tylko jedno działo polowe. 2. Szacuję, że nie więcej niż 1/3 pierwotnych oddziałów niemiecko-włoskich zdołała wymknąć się z kotła, a to jest łącznie 17 tysięcy Niemców i 18 tysięcy Włochów. Są one zdezorganizowane, brak im starszych oficerów i żywności, a w wyniku naszego ciągłego nacisku są zmęczone i z pewnością nie tak silne, jak by to wynikało z ich liczebności w postaci 35 tysięcy żołnierzy. 3. Mam powody aby wierzyć, że ostatnio dotarło do Trypolisu sześć statków, każdy około 7200 ton. 4. Jestem przekonany, że powinniśmy kontynuować plan "Acrobat" z wielu powodów, nie lekceważyłbym kwestii nękania Niemców na dwóch frontach, w Rosji i w Libii. Obiecuję Panu, że nie podejmę nieprzemyślanego działania, ani też nie zrobi tego generał Ritchie, ale w świetle podnoszących na duchu wieści z frontu rosyjskiego czuję, że musimy zrobić wszystko, aby utrzymać pozycje w Libii. [ ... ] Jestem przeświadczony, że wróg jest w opałach, o jakich nawet nie śmieliśmy pomyśleć.

22

JAPONIA ATAKUJE

Generał Auchinleck do

Premiera 12 stycznia 1942 Zdaje się, że wróg zakończył wycofywanie się na rubież Mersa Brega - Maatex - Giofen - EI-Agejla, a nasze oddziały mają z nim kontakt na jego wschodnim i południowym skrzydle. Z tego co przechwyciliśmy z ich rozkazów wynika, że formacje i jednostki są liczebnie słabe, i aby wzmocnić resztki włoskich dywizji, muszą je uzupełniać zdziesiątkowanymi oddziałami niemieckimi. 2. Bengazi rozwija się dobrze jako baza zaopatrzeniowa, ale rozła­ dunek i załadunek utrudnione są złą pogodą, co zdaje się nie mieć końca, szaleją okropne burze piaskowe, które zmniejszają widoczność do zera. 3. Generał Ritchie realizuje swoje plany, mam nadzieję, że wkrótce będziemy się mogli pochwalić większą koncentracją sił na wysunię­ tych rubieżach. Codziennie przybywa nam dowodów świadczących o słabości i dezorganizacji przeciwnika. Premier do generała Auchin!ecka 13 stycznia 1942 Bardzo jestem zadowolony z Pańskiej depeszy z 12 [stycznia]. Dzisiaj pokażę ją Prezydentowi. Jestem przekonany o Pana racji co do przeforsowania decyzji o bitwie na linii EI-Agejla - Marada. Popieram, niezależnie od rezultatu.

Od 12 do 21 stycznia armia Rommla pozostawała bez ruchu na pozycji EI-Agejla, zajmując przesmyk około 50 mil między Morzem Śródziemnym a czymś, co nazwaliśmy "libijskim morzem piaskowym" na południu. Niecki solankowe, wydmy, nieduże klify stanowiły dobrą zaporę obronną, a wróg zrobił wszystko, żeby ją umocnić polami minowymi i drutem kolczastym. Generał Auchinleck nie przewidywał zaatakowania tych pozycji wcześniej niż w połowie lutego. Tymczasem kontakt z siła­ mi Rommla podtrzymywały dwa czołowe bataliony Brygady Gwardii oraz grupa wsparcia 1 dywizji pancernej. Za nimi, w Antelacie, w odległości prawie 90 mil, stacjonowała pozostała część l brytyskiej dywizji pancernej dowodzonej przez generała Messervy' ego. Te siły wraz z 4 dywizją brytyjsko-hinduską na wschód od Bengazi składały się na 13 korpus pod dowództwem generała Godwin-Austena. Duże rozproszenie sił spowodowane trudnościami administracyjnymi znacznie osła­ biało front i możliwość szybkiego wysłania posiłków. Nie poczyniono żadnych starań w kierunku użycia min lub innych za-

23

PORAŻKA NA PUSTYNI

pór w systemie brytyjskiej obrony. Plan był taki, że jeśliby Rommel zaatakował, nasze przednie oddziały miały się wycofać. Generał Auchinleck nie wierzył jednak w możliwość ataku Rommla i sądził, że ma mnóstwo czasu na odbudowanie swoich sił i zapasów. Generał Auchinleck

do szefa sztabu imperialnego 15 stycznia 1942 Przeciwnik najwidoczniej umacnia swe pozycje wokół El-Agejla. [... ] Całkowite siły wroga w najbliższym obszarze szacunkowo: Niemcy - 17 tysięcy ludzi, 50 dział polowch, 70 dział przeciwpancernych, 42 średnie i 20 lekkich czołgów; Włosi - 18 tysięcy ludzi, 130 dział polowych, 60 dział przeciwpancernych, 50 czołgów M13, około 1/3 wyjściowych stanów etatowych. 2. Nasze wysunięte oddziały składające się z Brygady Gwardii, grup wsparcia l i 7 dywizji pancernej *, czterech pułków samochodów pancernych, 2 brygady pancernej, zachowują kontakt z przeciwnikiem na całym froncie, a patrole sięgają linii El-Agejla - Marada. 3. Nie jesteśmy narażeni na ataki wroga z wyjątkiem powietrza, gdzie jego działanie ostatnio znacznie się wzmogło, prawdopodobnie w wyniku lepszej sytuacji paliwowej dzięki statkom docierającym do Trypolisu. Nasze lotnictwo cały czas aktywnie atakuje cele nieprzyjaciela oraz osłania porty i wysunięte wojska. Nieprzyjaciel ciągle bombarduje nasze porty i szlaki komunikacyjne na wschód od Bengazi, ale nie poczynił większych szkód. 4. Rozwój portu Bengazi przebiega zadowalająco. Dostawy docierają, lecz z opóźnieniem spowodowanym słabą pogodą i sztormami.

a. _ .. Wkrótce przyszła wiadomość o zdobyciu Bardii, Sollum i Halfaya przez 30 korpus, z 14 tysiącami jeńców, dużą ilością broni, kosztem nie więcej niż 500 ofiar z naszej strony. Jednocześnie uwolniliśmy 1100 naszych żołnierzy.

a. _ .. Nic ważnego już nie dotarło przed moim odlotem z Bermudów, ale z pewnością rozstawałem się z Prezydentem w poczu-

*

Grupa wsparcia 7 dywizji pancernej została wycofana do reorganizacji 19 stycznia, dwa dni przed atakiem przeciwnika (przyp.oryg.).

24

JAPONIA ATAKUJE

ciu, które później okazało się w pełni uzasadnione, że myśl o ogromnym przedsięwzięciu w Afryce Północnej jednoczy nasze starania. Po powrocie do Londynu otrzymywałem nadal dobre wiadomości, chociaż przed kolejną bitwą nastąpiła przerwa dłuższa, niż się spodziewaliśmy. Natychmiast po przybyciu, w ferworze zajęć, byłem zmuszony przygotować się do zapowiedzianej debaty w Parlamencie. Od czasu gdy ostatnio przemawiałem w Izbie Gmin, miała miejsce duża liczba wydarzeń światowej rangi i należało to teraz przedstawić narodowi. Jak zorientowałem się z gazet, a poświęcałem im około godziny dziennie, rosło niezadowolenie i obawa związana z wyraźnym brakiem gotowości do walki z Japończykami na Wschodzie i na Dalekim Wschodzie. Według opinii publicznej sytuacja na pustyni była dobra i byłem zadowolony, że mogę Parlamentowi przedłożyć fakty. Poprosiłem kolegów, aby dali mi trochę czasu .

.. - ...

Auchinleck nie docenił regeneracyjnych nieprzyjaciela. RAF na Malcie, pod zdecydowanym dowództwem wicemarszałka lotnictwa Lloyda, swoimi jesiennymi nalotami na włoskie porty przyczynił się do zwycię­ stwa na lądzie, ale w grudniu został w dużym stopniu sparaliżo­ wany na skutek działalności niemieckich dywizjonów lotniczych, skoncentrowanych w znacznej liczbie na Sycylii. Nasze porażki na morzu do tego stopnia osłabiły flotę admirała Cunninghama, że przez jakiś czas nie mogło być mowy o interwencji na szlaku morskim do Trypolisu. Dostawy bez przeszkód docierały do Rommla. 21 stycznia wysłał on jednostki rozpoznawcze w sile trzech kolumn, każda składająca się z tysiąca żołnierzy zmotoryzowanej piechoty wspartej czołgami. Szybko znalazły luki między naszymi wysuniętymi oddziałami kontaktowymi, które nie miały żadnych sprawnych czołgów na stanie. Generał Godwin-Austen rozkazał więc odwrót, najpierw do Adżdabiji, później jego wojska miały zablokować nieprzyjacielowi drogę z Antelatu do Msus. 23 stycznia nadeszła nie pomyślna wiadomość. Niestety,

możliwości

generał

PORAŻKA

NA PUSTYNI

25

Generał Auchinleck

do Premiera 23 stycznia 1942 Wydaje się jasnym, że przemieszczenie się Rommla na wschód 21 stycznia było spowodowane oczekiwaniem na nasze natarcie. Napotkawszyopór tylko niewielkich oddziałów, zdecydował się pójść dalej w zamiarze zaatakowania naszych głównych oddziałów zabezpieczają­ cych szlaki komunikacyjne, które, zdaje się, uważa za resztki z Bengazi. W czasie wycofywania się 21 stycznia po trudnym wydmowym terenie na południowy zachód od Adżdabiji, jak poinformowano, kolumny grup podtrzymujących 1 dywizji pancernej straciły 9 dział i 100 jednostek transportowych, również poniosły pewne straty w ludziach, szczegóły jeszcze nie są znane. 2. Jeśli Rommel nadal będzie nacierał, szczególnie na osi Bengazi, prawdopodobnym jest, że odsłoni swoje lewe skrzydło na atak naszych sił pancernych, które w tym rejonie sięgają liczby około 150 czołgów szybkich i czołgów amerykańskich. Niewielka kolumna, która ostatniej nocy doszła prawie do Antelatu - to chyba komandosi. 3. Zdaję sobie sprawę, że opinia publiczna w kraju może być zaniepokojona powtórnym zajęciem Adżdabiji przez nieprzyjaciela, ale może się również okazać, że ta rubież wcale nie będzie korzystna dla Rommla. Posunięcie Rommla powstrzymało nasze działania rozpoznawcze i inne przygotowania do zaplanowanej ofensywy na El-Agejla, ale, jak Pan wie, głównym, decydującym czynnikiem była i jest potrzeba skumulowania odpowiedniej rezerwy w Bengazi i na jego obrzeżach.[ ... ] Wierzę, że generał Ritchie tylko czeka na okazję, żeby doprowadzić do otwartej bitwy w okolicznościach korzystniejszych niż te w okolicy El-Agejla, zjej bagnami i pechem. [ ... ] Zaakceptowałem taki obraz sytuacji, nie mając naj mniejszego pojęcia,

co się stało 21., ani o histerycznym wycofywaniu się naszych które były w akcji. Do tego momentu nie było najrnniejszych przesłanek katastrofy. Wprost przeciwnie, cały czas mówiło się o zbliżającej się brytyjskiej ofensywie. Nasz zwrot w przesmyku prowadzącym do Trypolitanii mógł być nieco opóźniony, ale Auchinleck patrzył z ufnością w przyszłość. Lecz wtedy, 24 stycznia, przyszła wiadomość nie wróżąca nic dobrego. wysuniętych oddziałów,

Generał Auchinleck do

Premiera 24 stycznia 1942, godz.3 po pol. [ ... ] Nieprzyjaciel zdołał najwidoczniej zachować nadspodziewanie duże siły i zdaje się, że jego pierwsze natarcie zaskoczyło nasze wysunięte oddziały, które, jak Pan wie, były słabe i zostały zepchnięte z głównych kierunków. [... ] Jeszcze raz Rommel zrobił śmiały krok.

26

JAPONIA ATAKUJE

[ ... ] Nieoczekiwany sukces zachęcił go prawdopodobnie, tak jak w zeszłym roku; do posunięcia się dalej, niż pierwotnie zamierzał. Lecz stanu jego zaopatrzenia tym razem nie można w żaden sposób porównać z zeszłym rokiem, wtedy miał również świeże oddziały. Sytuacja nie rozwinęła się tak, jak bym sobie tego życzył, ale mam nadzieję, że ostatecznie zmieni się na naszą korzyść.

Wówczas nastąpił szok. W późnych godzinach tego samego dnia nadeszła służbowa depesza. Oficer łącznikowy marynarki 8 armii do głównodowodzącego na Morzu Śródziemnym 24 stycznia 1942 Poczyniono przygotowania do ewakuacji Bengazi, na razie traktując to jako środek ostrożności. Nie zarządzono jeszcze likwidacji zaplecza. W tych okolicznościach personel cywilny przemieszcza się nocą jak najdalej na wschód. [... ] Jeśli Bengazi padnie, następna bę­ dzieDarna.

To skłoniło mnie do wysłania poniższej depeszy do generała Auchinlecka, od którego dotychczas jeszcze niczego na ten temat nie otrzymałem: Premier do generała Auchinlecka 25 stycznia 1942 Jestem mocno zaniepokojony raporte~ z 8· armii, który mówi o ewakuacji Bengazi i Damy. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że sytuacja może rozwinąć się w ten sposÓb. Całe to przemieszczanie cywilnego personelu, informacja, że w Bengazi nie zarządzono dotychczas likwidacji zaplecza, stawia tę kampanię w innym świetle, niż miało to miejsce w poprzednich rozważaniach. Czy naprawdę ponieśliście taką klęskę w rejonie Antelatu? Czy nasze świeże siły pancerne nie zdołały stawić oporu przywróconym do życia czołgom niemieckim? Wygląda na to, że sytuacja jest poważna i bynajmniej się jej nie spodziewałem. Dlaczego wszyscy tak szybko ulegają? Dlaczego 4 brytyjsko-hinduska dywizja nie miałaby utrzymać się w Bengazi, tak jak Hunowie w Halfaya? Sposób przechodzenia na tyły, jak to najwidoczniej wyobrażają sobie niżsi oficerowie, spowoduje niechybny upadek operacji "Crusader" i zrujnuje operację ,,Acrobat."*

Auchinleck słusznie pośpieszył do wysuniętej kwatery głów­ nej generała Ritchiego.

*

Nasza ofensywa w Libii i natarcie na Trypolis (przyp.oryg.).

27

PORAŻKA NA PUSTYNI

Generał Auchinleck

do Premiera 26 stycznia 1942 1. Przyleciałem tutaj wczoraj z Kairu. Pomimo wyczerpujących walk, 1 dywizja pancerna i Brygada Gwardii nie zdołały opanować sytuacji. Pozycja jest niezadowalająca. Wczoraj nieprzyjaciel wyparł nasze oddziały do Msus i dalej, chociaż wieczorem wycofujące się wciąż na wschód od tego miejsca kolumny nadal walczyły z wrogiem.* [ ... J 4. Ciężkie instalacje i urządzenia bazy na wszelki wypadek zostały za moją zgodą wywiezione z Bengazi. Generał Ritchie wziął 4 dywizję hinduską pod swoje bezpośrednie dowództwo i dał rozkaz jak najsilniejszego uderzenia na południe od Bengazi, przy użyciu kolumn mieszanych przeciwko drogom wojskowym wroga i skrzydłu wokolicy Antelatu. 1 dywizja pancerna ma zrobić wszystko, aby zatrzymać wroga na południe od Charruby i na zachód od MechiIi, i zabezpieczyć skrzydło 4 dywizji hinduskiej. 5. Zidentyfikowano formacje wroga biorące udział w walce jako 21 dywizję pancerną, dywizję "Ariete" i 90 dywizję lekką.

Romme1 zatrzymawszy swoje główne siły w Msus, mógł w kierunku północno-zachodnim na Bengazi, albo na północny wschód w kierunku Mechiii. Uczynił i to, i to. Jego zamiarem było zdobycie Bengazi, ale wysłał także w kierunku północno-wschodnim oddziały pozorujące atak na nasze drogi wojskowe. Manewr był bardzo udany. Planowany przez nas kontratak na południe przez część 4 dywizji hinduskiej z Bengazi, a dywizji pancernej i Brygady Gwardii z Charruby został pospiesznie odwołany, ewakuowano Bengazi i cały 13 korpus wycofał się na linię Gazala - Bir Hakeim . uderzyć

.. - ..

Utrata Bengazi wkrótce

stała się

faktem o dużym znaczeniu.

Generał Auchinleck (kwatera główna) do Premiera 27 stycznia 1942 Ja również byłem bardzo zaniepokojony raportami dotyczącymi przedwczesnej akcji w Bengazi. Według tego, czego się dowiedziałem, nastąpiło jakieś nieporozumienie, prawdopodobnie w wyniku zbyt pochopnej decyzji niższego dowódcy, który wydał rozkaz ewa-

*

Dokładne

pozycje na mapie (przyp.oryg.).

28

JAPONIA ATAKUJE

kuacji personelu marynarki i który przed opuszczeniem miejsca zniszczył kilka barek oraz pachołków na nabrzeżu. Nie dokonano, za co odpowiada armia, istotnych zniszczeń portu, nie miały też miejsca żadne czynności likwidacyjne, z wyjątkiem zniszczenia kilku magazynów nieprzyjaciela. RAF zniszczył chyba trochę benzyny, również w wyniku nieporozumienia. Te błędy, których można było uniknąć, są godne pożałowania, ale nie są katastrofalne. Pociągnę za nie do odpowiedzialności.

Po obszernym zdaniu relacji z wojskowych przedsięwzięć, Auchinleck podsumował wydarzenie w następujący sposób: generał

[ ... ] Tu nie ma wątpliwości, obawiam się, że nasze siły pancerne nie dorównały przeciwnikowi i poniosły duże straty, same nie zadając porównywalnych strat przeciwnikowi. Nie wyjaśniono jeszcze przyczyny, ale prawdopodobnie to rozproszenie naszych oddziałów uniemożliwiło przeprowadzenie skoncentrowanych działań przeciwko nieprzyjacielskim stłoczonym masom wojsk. Jest to prawdopodobnie tylko jedna ze szczególnych przyczyn. l dywizja pancerna, czy raczej to co z niej zostało, jest teraz skoncentrowana i pozostaje pod osłoną samochodów pancernych. Mam nadzieję, że może być gotowa do uderzenia w każdej chwili, ale czekam na stosowny meldunek od jej dowódcy. Inne aspekty operacji wymagająjeszcze zbadania, co zostanie uczynione. Tymczasem naszym celem jest odzyskanie inicjatywy, zbliżenie się do pozycji przeciwnika i zniszczenie, ajeśli nie, to choć­ by odparcie go. Wierzę, że generał Ritchie jest w pełni zdecydowany tego dokonać. Tedder ija przebywamy obecnie tutaj.

I dnia następnego: Nieprzyjaciel rozdzielił swoje siły, naj widoczniej aby zabezpieczyć zarówno Mechili, jak i Bengazi. Jest to śmiałe posunięcie, typowe dla Rommla i może wynikać z niedocenienia naszych możliwości odparcia natarcia. Prawdopodobnie większość jego czołgów znajduje się na wschodnich pozycjach wyjściowych. Ruchy jego wojsk, może z wyjątkiem tych w kierunku Bengazi, nie pokrzyżowały poprzednich planów generała Ritchiego co do kontruderzenia.

..,

- ..

W tym momencie było dla mnie jasne, że generał Auchinleck do tej pory jeszcze nie zrozumiał, co stało się na pustyni. Żaden

M

O

R Z

E

SR

ODZIEMNE

30

JAPONIA ATAKUJE

z jego telegramów nie zawierał informacji o losie 1 dywizji pancernej, a właściwie 13 korpusu. Miałem nadzieję, że teraz w kwaterze głównej generała Ritchiego, odkryje prawdę. Na razie mnie również okrywał mrok niewiedzy. Premier do generała Auchinlecka 28 stycznia 1942 1. Mam do Pana pełne zaufanie i cieszę się, że jest Pan czujny. 2. Nie wątpię, że dotarła do Pana infonnacja o zamierzeniach Rommla, chodzi o oczyszczenie trójkąta Bengazi-Msus-Mechili, a potem wycofanie się na linię oczekiwania w okolicach EI-Agejla. To powinno umocnić naszą determinację by nie dać za wygraną. 3. Z niepokojem czekam na dalsze wiadomości od Pana dotyczące porażki naszych sił pancernych doznanej od liczebnie słabszych sił nieprzyjaciela. Może to mieć fatalne następstwa.

Z wyjątkiem narzekania na złą jakość naszych czołgów, nie znaleziono żadnego wytłumaczenia katastrofy, która nastąpiła, a teraz nadeszła jeszcze gorsza wiadomość. Generał Auchinleck do

Premiera 29 stycznia 1942 Sytuacja pogorszyła się i obawiam się, że będziemy musieli chwilowo ewakuować Bengazi. Dzisiaj, w godzinach rannych, 7 hinduska brygada piechoty została odparta przez dwie kolumny wroga posiadające druzgoczącą przewagę uzbrojenia. Każda kolumna nieprzyjacielska liczyła przynajmniej 25 czołgów. Jednocześnie na południu, od strony El Abiar wyłoniła się silna kolumna, wsparta przynajmniej przez 1500 pojazdów zmechanizowanych. Pod groźbą okrążenia, dowódca 4 dywizji hinduskiej zdecydował się na przerwanie uderzenia na południe od Bengazi. [... l W tych okolicznościach, myślę, że postąpił słusznie. Dano rozkaz do przeprowadzenia w Bengazi likwidacji zaplecza. Nie mamy tam nic cennego. Trzeba przyznać, że nieprzyjaciel odniósł zwycięstwo, jakiego ani ja, ani on sam nie oczekiwał, ajego taktyka była zręczna i zuchwała. Dużo teraz zależy od stopnia w jakim będzie musiał uszczuplić swoje oddziały pancerne wokół Msus, aby utrzymać ogromną siłę użytą do ataku na Bengazi. Rommel podjął znaczne ryzyko, tak samo jak my. Na razie on święci triumfy, lecz generał Ritchie i ja wykorzystamy wszelkie możliwe środki, żeby karta się odwróciła. Straty 1 dywizji pancernej w czołgach i działach są olbrzymie, jej znaczenie na polu walki chwilowo nie będzie duże, choć mam nadzieję, że nie na długo. Nie nastąpiła ani dezorganizacja, ani zamieszanie, ani też zachwianie morale żołnierzy, przynajmniej według mojej oceny.

PORAŻKA NA PUSTYNI

31

Generał Auchinleck

do Premiera 31 stycznia 1942 1. Dziękuję Panu za wiadomość z 28 stycznia, dostalem ją wczoraj po południu. Przykro nam, że musieliśmy oddać Bengazi, ale strata jest tylko chwilowa. 2. Jeśli chodzi o l dywizję pancerną. Nie jestem pewien, czy przeciwnik posiadał rzeczywiście mniej czołgów niż my, według stanu z tamtych dni, chociaż jest możliwe, że w rejonie walk dysponowaliśmy przewagą czołgów. Podałem Panu kilka powodów porażki naszych sił pancernych i nadal je podtrzymuję. Do innych, obecnie już nieodwracalnych przyczyn, o których wspomniałem, należy krótki zasięg i nieskuteczność naszych dwufuntowych dział oraz zawodna mechanika naszych czołgów szybkich w porównaniu z niemieckimi. W dodatku nie jestem przekonany, czy taktyczne dowództwo naszych jednostek pancernych reprezentuje wystarczająco wysoki poziom, aby zrekompensować poważną przewagę niemiecką. Można nad tym popracować, ale to, niestety, nie jest kwestią jednego dnia. 3. Niechętnie dochodzę do wniosku, że aby stawić czoło niemieckim siłom pancernym z nadzieją odniesienia zdecydowanego sukcesu, nasze siły pancerne, wg obecnego stanu wyposażenia, organizacji i dowodzenia, musiałyby mieć przewagę przynajmniej dwa do jednego. Nawet wtedy, aby osiągnąć zwycięstwo, musiałyby liczyć na ści­ słą współpracę z piechotą i artyleńą, które - z wyjątkiem może niedoboru dział przeciwpancernych - są w stanie nawiązać równorzędną walkę z wrogiem. Wszystkie te czynniki będą wzięte pod uwagę, o ile tylko okoliczności na to pozwolą, ale jestem zaniepokojony nadchodzącymi sygnałami, że personel Królewskiego Korpusu Pancernego w niektórych przypadkach traci zaufanie do sprzętu. Trzeba uczynić wszystko, żeby to zmienić. 4. Generał Ritchie i ja zdajemy sobie w pełni sprawę z ewentualnych zamierzeń Rommla, ale jakiekolwiek by one były, na pewno będzie się starał wykorzystać odniesione zwycięstwo, wysyłając do walki nawet najmniejsze kolumny, dopóki nie napotka oporu. Pracujemy nad planami przeciwstawienia się temu. [... l

Rommel znowu udowodnił, że jest mistrzem taktyki na pustyni i, przechytrzając naszych dowódców, odzyskał większą część Cyrenajki. Cofnięcie się o prawie 300 mil pogrzebało nasze nadzieje i kosztowało nas utratę Bengazi i zapasów, jakie generał Auchinleck gromadził dla celów wymarzonej ofensywy w połowie lutego. Rommel był na pewno zdumiony miażdżą­ cym sukcesem trzech niewielkich kolumn, które rozpoczęły na-

32

JAPONIA ATAKUJE

tarcie i wsparł je wszystkimi możliwymi oddziałami, jakie tylko mógł zgromadzić. Generał Ritchie ponownie skompletował kulejący 13 korpus i inne siły wcześniej wysłane w pobliże EI-Gazala i Tobruku. Tutaj prześladowcy i prześladowani zaczerpnęli tchu i obserwowali się wzajemnie aż do końca maja, kiedy to Rommel był gotów do nowego natarcia. To szczególne odwrócenie się koła fortuny i poważna klęska militarna wyrosły z prostych faktów, że przeciwnik wcześniej zdobył praktycznie nieograniczony dostęp do szlaku śródzie­ mnomorskiego, co pozwoliło mu na wzmocnienie i odnowienie uzbrojenia oraz że sprowadził dużą część lotnictwa z Rosji. Ale nigdy nie wytłumaczono taktycznej strony tego, co tam nastąpi­ ło. Decydującym dniem był 25 stycznia, kiedy przeciwnik przedarł się do Msus. Zamieszanie i korekty planu, które później nastąpiły, dały Rommlowi możliwość przejęcia inicjatywy. Brygada Gwardii nie rozumiała, dlaczego nie pozwolono jej pozostać na stanowisku, jednak rozkaz wycofania się był bezwarunkowy i stale ponawiany. 4 dywizja brytyjsko-hinduska nie odegrała żadnej roli w tej grze. Dopiero później, na podstawie dokumentów nieprzyjaciela, wyszły na światło dzienne fakty, że dysponował on przewagą czołgów. Afrika Korps miał 120 czołgów w akcji, a Włosi mieli 80 albo więcej przeciw 150 czołgom l dywizji pancernej. Pomimo to, nieefektywne wykorzystanie dywizji jest do tej pory niezrozumiałe. W depeszy Auchinlecka mówi się: "dopiero co przybywszy ze Zjednoczonego Królestwa nie miała doświad­ czenia w walkach pustynnych" oraz jako ogólny komentarz: "Czołgi niemieckie nie tylko zdobyły przewagę ogniową, lecz w warunkach bitwy nasze czołgi okazały się konstrukcyjnie słabsze. Gorsze uzbrojenie i zawodność naszych czołgów zostały jeszcze spotęgowane przez niedobór, w porównaniu z Niemcami, broni przeciwpancernej." Wszystkie te stwierdzenia wymagają szerszego omówienia. l dywizja pancerna była jedną z najlepszych, jakie mieliśmy. Składała się w większości z ludzi, którzy przeszli co najmniej dwuletnie przeszkolenie i reprezentowali tak wysoki stopień sprawności, jaki można spotkać w armii zawodowej. W listopa-

PORAŻKA

NA PUSTYNI

33

dzie wylądowali w Egipcie. Przed opuszczeniem Anglii poczyniono wszelkie starania, zgodnie z najnowszą wiedzą i doświadczeniem, aby przystosować sprzęt do warunków pustynnych. Po rutynowym przeglądzie w Kairze dywizja wyruszyła przez pustynię do Antelatu, dokąd dotarła 6 stycznia. Aby nie uszkodzić dróg, czołgi zostały prżewiezione specjalnymi transporterami przez całą pustynię i dotarły do Antelatu nie używane i w dobrym stanie. Jednak, ponieważ nie zdobyto się na poświę­ cenie w walce, ta świetna dywizja straciła ponad sto czołgów. Podczas gwałtownego odwrotu pozostawiono znaczną ilość benzyny zgromadzonej tutaj wcześniej i w rezultacie musiano porzucić wiele czołgów, którym wyczerpało się paliwo. Brygada Gwardii, wycofująca się według rozkazu, natknęła się na ogromne zapasy benzyny, które musiała zniszczyć, gdyż wróg był tuż tuż. Gwardziści znalazłszy porzucone czołgi wzię­ li możliwie dużo benzyny i obsadzili je. Jedna tylko grupa "Coldstream" zebrała sześć i dowiozła je bezpiecznie, a inne jednostki wzięły jeszcze więcej. W rezultacie, niektóre grupy wróciły silniejsze niż wyruszyły, zdobywszy kilka czołgów, które w niemieckim stylu, miały współdziałać z piechotą zmo. toryzowaną. Jeśli będziemy mieli na uwadze koszt, czas i wysiłek, jakiego wymaga utworzenie takiej jednostki jak dywizja pancerna ze wszystkimi specjalistami i szkoleniowcami, trud włożony w transport wokół Przylądka i wiele przygotowań związanych z jej wprowadzeniem do walki, doprawdy przykro jest ujrzeć taki obraz - skutek złego dowodzenia. Nasza klęska jest tym bardziej bolesną, jeśli porównamy ją z tym, co osiąg­ nęli Niemcy oddaleni o 400 mil od swojej bazy w Trypolisie. Rozważając te sprawy, nie powinno się zwodzić narodu brytyjskiego stwierdzeniami, że techniczne braki naszych czołgów były jedynym powodem głębokiego i obfitującego w konsekwencje odwrotu.

ROZDZIAŁ

III

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

Ostre walki na Półwyspie Malajskim - Cią.gły napór Japończyków Bitwa pod Segamat-Muar - Nasz odwrót na wyspę Singapur - Sporna kwestia strategii - Rozproszenie wojsk obrony Singapuru - Memorandum generała Pownalla - Moje pretensje do systemu obrony wybrzeża zachodniego - Odpowiedź pierwszego lorda morskiego - Wąt­ pliwości generała Wavella dotyczą.ce długotrwałej obrony Singapuru - Mój telegram z 15 stycznia - Odpowiedź Wavella z 16 styczniaBrak umocnień lądowych - Brak umocnień polowych - Moja nota do szefów sztabu, 19 stycznia - Polecenia szefów sztabu dla generała Wavella z 20 stycznia - Mój telegram do Wavella z 20 stycznia Znaczenie zachowania Drogi Birmańskiej - Pesymistyczne meldunki Wavella - Dylemat szefów sztabu - Interwencja sir Earle'a Page'aDepesza pana Curtina z 23 stycznia - "Niewybaczalna zdrada" Kontynuujemy politykę walki do końca w Singapurze.

ydarzenia na Malajach aż do końca grudnia 1941 . roku zostały opisane w poprzednim tomie. Kiedy wkroczyliśmy w nowy rok, nasz 3 korpus, złożony z 9 i 11 dywizji brytyjsko-hinduskiej, dowodzony przez generała broni Heatha, znajdował się pod silnym obstrzałem zarówno ze strony wschodniego, jak i zachodniego wybrzeża. Nieprzyjaciel poruszał się na południe z Kota Baru nadbrzeżną drogą i znalazł się w styczności z oddziałami naszej 9 dywizji w Kuantan. Na zachodzie 11 dywizja hinduska utrzymywała silną pozycję na wzgórzu w Kampar, mając z lewej strony brygadę obserwującą rzekęPerak. Dwie brygady 8 dywizji australijskiej zachowano w stanie Johor, jedna z nich broniła plaży w Mersing, gdzie desant przeciwnika, zawsze przecież możliwy, od-

W

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

35

ciąłby nasze wysunięte oddziały. Japończycy rozwinęli przynajmniej trzy pełne dywizje przeciwko nam, a gromadzenie ła­ dunków w Songkhli (Singorze) wskazywało na możliwość przybycia następnej. Po naszej stronie również przybywały posiłki oczekiwane z entuzjazmem. 45 brygada hinduska, czoło­ wa brygada 18 dywizji brytyjskiej i 50 myśliwców typu Hurricane dotarło bezpiecznie do połowy stycznia. Do końca tego miesiąca spodziewano się 18 dywizji oraz jeszcze jednej brygady z Indii. Ochrona tych konwojów w cieśninach na południe od Singapuru wymagała wykorzystania wszystkich dostępnych sił marynarki, z wyjątkiem małych jednostek, oraz prawie wszystkich pozostałych myśliwców. Dla japońskiego lotnictwa stwarzało to możliwość bezpośredniego ataku na nasze oddziały i szlaki komunikacyjne. Holendrzy, lojalnie wypełniając zobowiązania wynikające z porozumienia, wysłali cztery dywizjony, by przyłączyły się do obrony Singapuru, ale nie można było wykorzystać tego nabytku. Pozostało kilka bombowców, które nie mogły nic zrobić bez eskorty myśliwców. Zadaniem naszych wojsk była gra na zwłokę, zanim nadejdą posiłki, zatrzymująca wroga na jego kolejnych pozycjach jak najbardziej na północ, bez angażowania się w walki, aby nie zaprzepaścić szansy obrony wyspy Singapur. W końcu gru!inia usiłowano zorganizować grupę desantową, która miała uderzyć wzdłuż zachodniego wybrzeża na zapleczu wroga. 27 grudnia wykonano udany rajd, ale przeciwnik, prawie całkowicie panując w powietrzu, wkrótce był w stanie unieruchomić nasz marny oddział marynarki działający z Port Swettenham. 1 stycznia zniszczono nowy zespół sześciu szybkich jednostek desantowych dopiero co przybyłych z Ameryki. Potem możliwe były tylko próby odparcia ataków japońskich na morzu. 11 dywizja hinduska przez cztery dni krwawych walk utrzymywała pozycję w Kampar, ale wtedy, 2 stycznia, poinformowano o japońskim desancie w pobliżu ujścia rzeki Perak, co groziło odcięciem drogi dla tych w Kampar. Generał Heath, oczekując ataku od strony morza niedaleko od Kuala Selangor,

36

JAPONIA ATAKUJE

kilka mil na tyłach, dał rozkaz kontrataku morsko-lądowego, który miał przeprowadzić mały oddział Royal Marines z Port Swettenham, nie napotkano jednak przeciwnika. Następnej nocy, z 3 na 4 stycznia, koło Kuala Selangor dokonano desantu, ale brakuje informacji co do jego siły. RapOlty o ruchu wojsk nieprzyjaciela dochodziły rzadko i były kontrowersyjne, ale tak czy owak nie dysponowaliśmy odpowiednimi wojskami, aby interweniować. Nasze oddziały wycofały się, a linia obrony została znowu utworzona na rzece Slim, przy czym jedną brygadę skierowano na część południowo-zachodnią w celu odparcia możliwego ataku na tyłach .

.. - ..

Zmęczone oddziały czekały

na następny nieunikniony atak, z nich od trzech tygodni była bez przerwy zaangażo­ wana w walkach. Nie mogli odpowiedzieć na potężny cios, jaki spadł na nich 7 stycznia. Japończycy zaatakowali czołgami przy świetle księżyca główną drogę i przebili się przez nasze linie. Obydwie brygady rozpierzchły się w panice i wyszły z tego z dużymi stratami. Ten konieczny odwrót zagroził planowi powstrzymywania przeciwnika do czasu przybycia posiłków. Ponadto, na wschodnim wybrzeżu dotkliwe straty poniosła 9 dywizja. Jej brygada w Kuantan została wycofana, pozostawiając Japończykom 2 tysiące ofiar. Dywizja skoncentrowała swoje siły niedaleko Raub. Dalszy odwrót na zachodnie wybrzeże spowodowałby odsłonięcie jej skrzydła. W tym momencie generał Wavell, który przybył do Singapuru, aby objąć dowodzenie siłami ABDA, wizytował pozycje frontowe. Rozkazał głębokie cofnięcie się, aby wystarczająco oddalić się od Japończyków i w ten sposób pozwolić naszym wyczerpanym żołnierzom na krótkie wytchnienie, zanim nie zbierze się świeżych albo stosunkowo świeżych oddziałów. Wybrano pozycję oddaloną o 150 mil do tyłu, wzdłuż rzeki Muar, prawe skrzydło w pobliżu Segamat. Dowództwo powierzono generałowi brygady Gordonowi Bennettowi z dywizji australijskiej, który przybył z 27 brygadą 9 dywizji brytyjsko-hinduskiej, wycofaną z wybrzeża wschodniego i z 45 hinduską brywiększość

s y J

I

;

A M

~.

_._._._._._._./ \

.......

_.i I

H

N Y

ZATOKA SYJAMSKA

MORZE POL UDN/OWOCH/ŃSK/E

Wyspy (Archipelag] __ ,,:~~, Anambas

:~\').~".c:)

II~I,

I~::::o.""~'

O,====50..._lOcO==ł50 ...... 200 mil

PÓłWYSEP

MALAJSKI

38

JAPONIA ATAKUJE

gadą

piechoty. 11 dywizja brytyjsko-hinduska, na którą jak dokierowano główne uderzenie, miała odpoczywać i nabierać sił za linią frontu. Odwrót rozpoczął się 10 stycznia. Po zaciętej walce na tyłach, odskoczono od przeciwnika, a cztery dni później utworzono nowy front. Jednocześnie opuszczono bazę morską w Port Swettenham, a niedobitki z lekkich jednostek pływających udały się do Batu Pahat. Tutaj, 16 stycznia, nastą­ pił nieduży desant japońskiej marynarki. Można było wysłać tylko dwie jednostki w celu przechwycenia wroga, ale nie udało się im nikogo wykryć. Decydujący konwój z czołową 53 brygadą 18 dywizji i zapowiedzianymi 50 hurricane'ami właśnie był rozładowywany w Singapurze. Pod eskortą marynarki i lotnictwa, przepłynął przez niebezpieczne rejony, gdzie czyhało na niego lotnictwo nieprzyjaciela. Znaczenie tych posiłków było mniejsze, niż wskazywała na to ich liczebność. 45 brygada hinduska była niedoświadczona, nie przeszkolono jej do walk w dżungli. 18 dywizję brytyjską, która po trzech miesiącach pobytu na statku potrzebowała czasu, aby uzyskać wartość taktyczną, gdy tylko przybyła na miejsce, od razu rzucono do walki nie mającej szansy powodzenia. Wiązano duże nadzieje z myśliwcami typu Hurricane. Przynajmniej były to samoloty, które jakością dorównywały japoń­ skim. Złożono je pospiesznie, po czym uniosły się w powietrze. Przez kilka dni wyrządziły duże szkody przeciwnikowi, ale warunki były obce nowo przybyłym pilotom i liczebna przewaga Japończyków dawała się we znaki. Szybko znikały z horyzontu . tąd

.. - ...

Zażarta

bitwa o Segamat - Muar

rozgrywała się

przez ty-

dzień. Przeważająca część sił generała Gordona Bennetta miała bronić

wej ścia do Segamat, 45 brygada hinduska i jeden australijski batalion, do którego później dołączył drugi, broniły dostę­ pu do dolnej części rzeki Muar. Niezwykle udana zasadzka przed Segamat kosztowała Japończyków setki ludzi, ale chociaż walczono odważnie, nieprzyjaciel trzymał się mocno na pozycjach. Nad Muar jednak, cztery broniące bataliony zostały zaatakowane przez całą dywizję Gwardii Cesarskiej, zarówno

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

,39

od czoła, jak i od morza przez desanty oskrzydlające. Okrążo­ ne, przez kilka dni przebijały się na południe. W końcu były zmuszone do pozostawienia środków transportu i rozproszyły się na małe grupki. Z 4 tysięcy ludzi z tych jednostek powróciło tylko około 800. Brygadier Duncan oraz wszyscy dowódcy batalionów i zastępcy dowódcy 45 brygady zostali zabici. Ten nieduży oddział, stawiający nieugięty opór wrogowi, dysponujące­ mu przewagą liczebną i panującemu w powietrzu, uchronił od zagrożenia skrzydło i tyły obrońców Segamat, umożliwiając im odwrót w ostatniej chwili. Aby osłonić ten odwrót, rzucono do walki dwa brytyjskie bataliony 53 brygady, a część 11 dywizji brytyjsko-hinduskiej, nabierającej sił za linią frontu, miała wziąć na siebie ewentualne desanty w pasie przybrzeżnym w Batu Pahat i dalej na południe. Nasze siły rozciągały się teraz na 90-mi1owym fronCie biegnącym przez południowy koniuszek Półwyspu Malajskiego, od Mersing do Batu Pahat. Wróg deptał nam po piętach. W Mersing i Keluang nie obyło się bez ostrych potyczek, ale ponownie do decydującej bitwy doszło na zachodnim wybrzeżu, gdzie dwa brytyjskie bataliony utrzymywały Batu Pahat przez pięć dni. Do tego czasu wszystkie bezpośrednie wyjścia zostały zablokowane i oddziały podążyły 20 mil w dół wybrzeża, gdzie marynarka zabrała 2 tysiące ludzi podczas kolejnych nocy. W tym czasie strona japońska otrzymała znaczne posiłki. 15 stycznia duży konwój wyładował dwie nowe dywizje w Songkhli, skąd ruszyły one na południe, na Keluang, centrum naszych pozycji. Nieprzyjaciel posiadał teraz pięć pełnych dywizji na Malajach. 26 stycznia nasze odważne choć niewielkie jednostki rozpoznawcze zameldowały obecność 2 krążowników, 11 niszczycieli, 2 transportowców i mnóstwa małych jednostek w pobliżu Endau. Wszystkie 23 samoloty, które można było przygotować do akcji powietrznej, dokonały na nie dwóch ataków. Konwoje szły pod osłoną japońskich myśliwców i nasze straty, szczególnie wśród przestarzałych wildebeestów, były znaczne. Jednakże ataki zrobiły swoje, trafiono obydwa transportowce i zniszczono co najmniej 13 samolotów wroga. Ta wspaniała operacja wyssała jednak wszystkie soki z naszego lotnictwa.

40

JAPONIA ATAKUJE

Następnej

nocy dwa niszczyciele z Singapuru usiłowały zaataale zostały przechwycone i jeden z nich zatonął. Nowo wysadzony desant japoński natychmiast przemieścił się z Endau w dół wybrzeża, aby zaatakować 22 brygadę australijską w Mersing. Wywiązała się z tego otwarta walka na prawo od naszej linii w Mersing, w punkcie centralnym w Ke1uang i na odsłoniętym lewym skrzydle. Generał Percival podjął decyzję wycofania się na wyspę Singapur. Każdy człowiek i pojazd musiał na tym ostatnim etapie przejść po grobli, aby osiągnąć cel. Większa część jednej z brygad zginęła już na początku, ale rankiem 31 stycznia jej niedobitki przedarły się na drugą stronę, po czym grobla została wysadzona w powietrze. kować okręty japońskie,

.. - ..

Często pojawia się pytanie (w którym brzmi nuta krytycyzmu), czy nie byłoby wówczas lepiej skoncentrować wszystkie siły na obronie wyspy Singapur, zajmując się jedynie japońskim natarciem w dole Półwyspu Malajskiego przez wykorzystanie lekkich i mobilnych sił. Decyzja, jaką dowódcy podjęli na miejscu i którą ja aprobowałem, to rozegranie bitwy o Singapur w Johorze, jednocześnie dążąc do zatrzymania przeciwnika jak najdalej od naszych pozycji, aby zdobyć czas na przygotowanie się do obrony. Obrona lądu sprowadzała się do ciągłego odwrotu z ciężkimi walkami na tyłach i uporczywymi kontratakami. Walki te odwierciedlają duże zaangażowanie ze strony żołnie­ rzy i dowódców. Trzeba jednak dodać, że pochłaniały one wszystkie posiłki jeden po drugim, w miarę jak te przybywały. Nieprzyjaciel posiadał wszystkie atuty. Przed wojną przestudiowano pedantycznie teren i panujące na nim warunki. Przygotowano szczegółowe mapy, wywiad przeprowadził dokładną penetrację, łącznie z ukrywaniem zapasów rowerów dla japoń­ skich rowerzystów. Zgromadzono potężne siły i duże rezerwy, niektóre z nich nawet nie były potrzebne. Wszystkie dywizje japońskie były wprawione w prowadzeniu wojny w dżungli. Japońskie panowanie w powietrzu wynikające, jak to przedstawiłem, z zabezpieczania naszych koniecznych potrzeb gdzie

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

41

indziej, za które miejscowi dowódcy nie byli w naj mniejszym stopniu odpowiedzialni, było jeszcze jednym przygnębiającym faktem. W rezultacie, główna siła bojowa armii przeznaczonej do obrony Singapuru i prawie wszystkich dosłanych po wypowiedzeniu przez Japonię wojny posiłków, została wykorzystana podczas zaciętych walk na Półwyspie i, gdy wojska przeszły po grobli, kierując się do miejsca, które miało stać się nadrzędnym celem obrony, siła ta już nie istniała. Tutaj oddziały przyłączyły się do miejscowego garnizonu i do licznej obsługi bazy, która rosła liczebnie, ale nie w siłę. Znalazły się tam również dwie nowe brygady 18 dywizji brytyjskiej, które dopiero co wylądo­ wały w obcym, trudnym do wyobrażenia otoczeniu, po długiej morskiej podróży. Armia, która mogła uczestniczyć w decydującej bitwie o Singapur i była sformowana właśnie w tym celu na froncie dalekowschodnim, została rozproszona, zanim Japończycy rozpoczęli natarcie. Może i zostało sto tysięcy osób, ale to już nie było wojsko .

.. - ..

W Załączniku B czytelnik znajdzie memorandum napisane w roku 1949 przez generała Pownalla, które szeroko nakreśla politykę z okresu przedwojennego, dotyczącą twierdzy singapurskiej. Przedstawia ono również różne decyzje powzięte w sierpniu 1940 i później, gdy Japonia zajęła Indochiny. Dotyczyły one poważnego powiększenia garnizonu, a w szczególności posiłków lotnictwa. Zasoby, które miały zaspokoić te potrzeby - jak już opisałem - zużyto gdzie indziej i dopiero po wypowiedzeniu wojny przez Japonię i przystąpieniu do niej Stanów Zjednoczonych można było dokonać zabezpieczeń na dużą skalę. Ale na to było już za późno. Miejscowi dowódcy oczywiście prosili nawet o więcej niż to, co szefowie sztabu uważali za konieczne. Nie można było jednak zaspokoić ani jednych, ani drugich. Memorandum generała Pownalla jest relacją zrównoważoną. Na tych stronicach mogę jedynie opowiedzieć historię tego, co się wydarzyło .

.. - ..

42

JAPONIA ATAKUJE

Rozwojowi tragicznej sytuacji Singapuru towarzyszyły najw kraju i napięta korespondencja z generałem Wavellem i panem Curtinem.

posępniejsze rozważania

Premier (Waszyngton) do generała Wavella 9 stycznia 1942 Jak Pan wie z telegramów, chciałbym, żeby zachowano siły brytyjskie na Półwyspie Malajskim, jeśli to tylko możliwe, do obrony twierdzy Singapur i jej zaplecza w Johorze. Dlatego też gorąco popieram sposób, w jaki prowadzi się operacje na tyłach, mające na celu zadanie przeciwnikowi jak największych strat, zatrzymanie go przed naszymi pozycjami oraz zniszczenie wszystkiego, co mogłoby mieć jakąkolwiek wartość bojową. Nie rozumiem jednak, dlaczego ciągle musimy zmieniać naszą pozycję z powodu przemieszczania się przeciwnika na zachodnim wybrzeżu Półwyspu nie uzbrojonymi parowcami, pływającym złomem, łodziami rybackimi, które, podpływając różnymi rzekami i zatoczkami, zmuszają nas do cofania się. Jestem pewien, że jeden czy dwa okręty podwodne za pomocą 4-calowych dział albo torped mogłyby zablokować główne ujścia rzek, zatapiając te nie uzbrojone jednostki przewożące oddziały żołnierzy. Mogłyby się przecież zanurzyć w przypadku pojawienia się lotnictwa przeciwnika. W ten sposób osłaniałyby zachodnie skrzydło naszych oddziałów na Półwyspie, każąc nieprzyjacielowi słono płacić za każdy cal zdobytej ziemi, a nasze siły nie byłyby zmuszone do działań kompromisowych. Byłbym zadowolony, gdyby powiadomił mnie Pan, jak ta sprawa wygląda i czy można coś z tym zrobić. Chciałbym móc wyjaśnić sytuację Prezydentowi, z którym na bieżąco omawiam wszystkie aspekty wojny. '

Na zasadnicze pytanie, jakie postawiłem na temat morsko-lą­ dowych akcji Japończyków na zachodnim wybrzeżu Malajów, generał Wavell odpowiedział: Generał

Wavell do Premiera 10 stycznia 1942 Powinien Pan zobaczyć mój telegram do szefów sztabu na temat ogólnej sytuacji na Malajach. Od chwili, gdy tylko pojawiło się zagrożenie dla naszego zachodniego skrzydła, rozważamy możliwość interwencji marynarki. Najpierw próbowaliśmy wysyłać kutry patrolowe, ale zostały zatopione na skutek dziennych nalotów. W ciągu ostatnich trzech nocy z bazy na Sumatrze działał niszczyciel Scout. Tylko trzy holenderskie okręty podwodne znajdują się teraz na Malajach. Jeśli chodzi o jeden z nich, który właśnie powrócił z innej akcji,

43

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

postanowiono, że będzie operował niedaleko wybrzeża zachodniego, między Pinang a Selangor, począwszy od 12 stycznia.

Nie czułem się usatysfakcjonowany, dopóki nie nas dużo później pełniejsze wyjaśnienie.

dotarło

do

Premier do pierwszego lorda morskiego 22 stycznia 1942 Nie, tak być nie powinno. Oto jesteśmy zupełnie wymanewrowani i najwyraźniej pobici na zachodnim wybrzeżu Malajów przez przeciwnika, który nie ma żadnego okrętu wojennego w pobliżu. W rezultacie zmusza się nasze siły do wycofywania się z kolejnych pozycji, wróg zdobywa cenny czas, a wśród walczących oddziałów panuje ogólne poczucie zagrożenia. Niedociągnięcia są widoczne gołym okiem. Dlaczego pozwolono nieprzyjacielowi zdobyć te wszystkie jednostki pływające? My nie mamy żadnych, albo niewiele, a przecież to my - przynajmniej jeszcze do niedawna - panowaliśmy na morzu. Po drugie, jeśli w ogóle mówi się o ciężkim obstrzale z broni maszynowej dochodzącym z brzegów, jak to się stało, że zajął je wróg? Nie jest w stanie obsadzić ludźmi tylu punktów obsługi karabinów maszynowych, żeby osłonić każdą część wybrzeża. Na pewno powi- , nien Pan domagać się dokładniejszych raportów. Opanowanie zachodniego wybrzeża Malajów przez Japończyków, którzy nie posiadają tam ani jednego okrętu wojennego, zostanie zapisane w dziejach brytyjskiej marynarki jako jeden z najbardziej niewiary godnych błę­ dów. Przykro mi, że nie możemy się zgodzić, ale czekam na dalsze raporty, z których coś będzie wreszcie wynikało. Admirał

Pound wysłał wyczerpującą odpowiedź.

Pierwszy lord morski do Premiera 24 stycznia 1942 1. W Pana nocie z 22 stycznia potraktował Pan operację na zachodnim wybrzeżu Malajów wyłącznie z punktu widzenia marynarki, podczas gdy my nauczyliśmy się z naszych gorzkich doświadczeń, że w sytuacji, gdy małe jednostki muszą pływać w strefie przybrzeżnej, gdzie nieprzyjaciel ma przewagę w powietrzu, jest to problem zarówno marynarki, jak i lotnictwa. 2. Gdyby to opanowanie wybrzeża odbywało się w roku 1914, moż­ na by z całą stanowczością powiedzieć, że marynarka nie zdołała wykonać powierzonego jej zadania. W roku 1942 warunki są zupełnie inne. [... ] 4. Według informacji, jakie teraz posiadamy, zdaje się, że bieg wydarzeń był następujący:

44

JAPONIA ATAKUJE

a. Zgodnie z telegramem gubernatora do ministra ds. kolonii jeszcze przed wojną uzgodniono, że nie będzie się oddawało małych jednostek przeciwnikowi; zamierzano to osiągnąć poprzez wysłanie wszystkich jednostek pływających w górę rzek i zrealizowano to, gdy tylko władze wojskowe dowiedziały się o lokalnych zagrożeniach. Jednym z powodów niepowodzenia w tej materii było przenikanie wroga ścieżkami w dżungli, którędy to dotarł do miejsc, gdzie były ukryte nasze jednostki w górze rzek. Z drugiej strony wiemy, że wszystkie kutry i większość pozostałych jednostek została zniszczona. b. Zdaje się, że wszystko zaczęło się psuć od Pinangu, gdzie ustalenia wprowadzenia w życie taktyki "spalonej ziemi" zakończyły się fiaskiem. I tak nieprzyjaciel zdobył znaczną liczbę małych jednostek pływających, za pomocą których mógł rozpocząć opanowywanie wybrzeża. W tej części nie mieliśmy nic. Niczego zresztą byśmy nie zachowali w obliczu druzgocącej przewagi lotnictwa przeciwnika. c. Aby przeciwstawić się ruchom nieprzyjaciela z wyspy Pinang, która jest oddalona o 340 mil od Singapuru, mieliśmy niewielką ilość małych jednostek w Singapurze, wyposażonych w lekkie działa - improwizacja w momencie wybuchu wojny. Z powodu zdobycia przez wroga panowania w powietrzu, było praktycznie ni~możliwe, żeby jednostki te poruszały się za dnia, a te, które usiłowały to robić, zostały zatopione. d. Nieprzyjaciel przetransportował drogą lądową z Songkhli kutry desantowe i teraz ich używa. 5. Sytuacja w tym momencie przedstawia się następująco: kontradmirał robi wszystko aby uzupełnić stan kutrów patrolowych. Skierowano pytanie do generała Wavella, czy Holendrzy mogą nam pomóc, a rząd Indii poproszono o pomoc Royal Indian Navy. Lotnictwo również współdziała w ramach swoich ograniczonych możliwości.

Trzeba zauważyć, że sprawnych okrętów wojennych starczazaledwie na eskortowanie konwojów z posiłkami oraz zabezpieczanie dostępu do Singapuru od strony morza. Na potrzeby działań bojowych u wybrzeży nie zostało nic, prócz paru słabo uzbrojonych jednostek i kilku przerobionych statków żeglugi przybrzeżnej wyposażonych w przestarzałe uzbrojenie. Nasza mała flota musiała wytrzymać przygniatający napór lotnictwa ło

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

przeciwnika. Nie brakowało jej ducha walki, ale nie środków, aby osiągnąć sukces .

45 posiadała

.. - ..

jasnym, że generał Wavell miał poważne do naszych możliwości przeprowadzenia długo­ trwałej obrony Singapuru. Czytelnik rozumie, jak bardzo liczyłem, że Singapur nie podda się podczas oblężenia, zwłaszcza że wymagałoby ono ze strony japońskiej desantowania i przetransportowania ciężkiej artylerii. Zanim wyjechałem z Waszyngtonu, rozważałem jeszcze możliwość przynajmniej dwumiesięcznego oporu. Ze złym przeczuciem, ale bez skutecznej interwencji, obserwowałem topnienie naszych wojsk w miarę wycofywania się przez Półwysep Malajski. Z drugiej jednak strony, była to gra o tak cenny czas. Wkrótce

stało się

wątpliwości co

Generał

Wavell do szefów sztabu 14 stycznia 1942 do Singapuru wczoraj, 13 stycznia, dalej samochodem do Segamat na spotkanie z Heathem i Gordonem Bennettem. Plan jest realizowany, ale w walkach na północ od Kuala Lumpur dywizje 9 i 11 zostały jeszcze bardziej osłabione, zarówno liczebnie, jak i na duchu, a ataki wroga są bardziej uporczywe, niż przewidywałem. Bitwa o Singapur to będzie istne piekło i będziemy potrzebowali dużo szczęścia, aby konwoje dotarły bezpiecznie i na czas. Ulewny deszcz padający przez cały wczorajszy dzień osłonił przed wrogiem ważny konwój na ostatnim odcinku i wpłynął na opóźnienie działań przeciwnika. Gordon Bennett i Australijczycy są dobrej myśli i rozprawią się z wrogiem surowo. Jestem o tym przekonany. Przyleciałem

.. - ..

Aby upewnić się co do stanu umocnień zabezpieczających od strony lądu, których istnienie uważałem dotychczas za rzecz oczywistą, oraz zapytać o stan przygotowań do oblężenia, wysłałem następujący telegram: Premier (Waszyngton) do generała Wavella 15 stycznia 1942 1. Proszę mnie powiadomić, jakie rozwiązanie widzi Pan w przypadku, gdy będziecie zmuszeni wycofać się na wyspę. TIu oddziałów trzeba do obrony tego obszaru? Czy istnieją środki umożliwiające powstrzymanie desantów, jak to miało miejsce w Hongkongu? Jakie

46

JAPONIA ATAKUJE

istnieją środki

obronne i zasieki od strony lądu? Czy jest Pan pewien, do dyspozycji artyleńę twierdzy, jesteście w stanie zdławić każdą próbę wykorzystania bateńi oblężniczych? Czy o niczym nie zapomniano? Co zrobiono z bezużytecznymi ujściami rzek? Zawsze żywiłem przekonanie, że jest sprawą najwyższej wagi, aby przedłu­ żyć obronę wyspy choćby o jedną minutę, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. [ ... l 3. Wszyscy tutaj są zadowoleni z telegramów od Pana, które dają nam pojęcie, jak energicznie i z rozmachem działacie, aby wywiązać się z tego ogromnego zadania. Wszyscy Amerykanie zdają się pokła­ dać w Was taką samą nadzieję, jak Wasi brytyjscy przyjaciele. że mając

Odpowiedź Wavella na tę depeszę dotarła do mnie dopiero po powrocie do Londynu. Generał

Wavell do Premiera

16 stycznia 1942

Rozważałem kwestię obrony wyspy, będąc ostatnio w Singapurze i poprosiłem o szczegółowe plany. Jeszcze do niedawna wszystkie plany bazowały na odpieraniu ataków od strony morza i zatrzymariiu natarcia na lądzie na wysokości Johoru, albo trochę dalej na północ, a mało lub nawet nic nie zrobiono w celu stworzenia linii oporu w północnej części wyspy, aby uniemożliwić przekroczenie cieśniny Johor, chociaż powzięto ustalenia dotyczące wysadzenia grobli. Najcięższe działa twierdzy mają uniwersalny poziomy kąt ostrzału, ale płaski tor lotu pocisków czyni je nieskutecznymi podczas kontrataków. Ich użycie w żadnym stopniu nie gwarantuje uzyskania przewagi nad bateriami oblężniczymi przeciwnika. Sytuacja zaopatrzenia jest zadowalająca. Zarządziłem już przesunięcie części zaplecza lotnictwa i magazynów na Sumatrę i Jawę, aby zapobiec zatłoczeniu. Zatelegrafuję znowu, gdy otrzymam szczegółowe plany. Dużo będzie zależało od sytuacji w powietrzu.

Czytałem tę depeszę

rankiem 19 stycznia z uczuciem boles-

nego zaskoczenia. Nie było więc stałych umocnień odgradzają­ cych bazę marynarki wojennej i miasto od strony lądu! Co więcej, jeszcze bardziej zdumiewające było to, że dowódcy, od początku wojny, a zwłaszcza odkąd Japończycy usadowili się w Indochinach, nie zrobili kroku, a przynajmniej niczego o czym warto nadmienić, w kierunku stworzenia umocnień polowych. Nie wspomnieli w ogóle, że takowe po prostu nie istnieją.

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

47

Wszystko, co przedtem widziałem i czytałem na temat wojny, mnie do przekonania, wziąwszy nawet pod uwagę współczesną siłę rażenia, że wystarczy kilka tygodni, aby utworzyć silne umocnienia polowe, jak również ograniczyć i umiejscowić działania przeciwnika na jego linii frontu za pomocą pól minowych i innych przeszkód. Ponadto, nie mogło mi przejść przez myśl, że tyłów osławionej twierdzy nie bronił krąg oddzielnych fortów. Nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że o tym nie wiedziałem. Lecz zdaje się, że żaden z oficerów, którzy znajdowali się w krytycznym miejscu, ani żaden z moich zawodowych doradców w kraju nie zdawał sobie sprawy z takiej konieczności. W każdym razie żaden z nich nie zwrócił mi na to uwagi, nawet ci, którzy znali moje telegramy oparte na niewłaściwym, jak się okazało, założeniu, że będziemy mieli do czynienia z klasycznym oblężeniem. Miałem za sobą lekturę o obronie Plewny w 1877 roku. Turcy, a nie była to jeszcze era broni maszynowej, na poczekaniu przygotowali stałe umocnienia, mimo iż Rosjanie deptali im po piętach. Przestudiowałem także bitwę pod Verdun w 1917 roku, gdzie armia polowa stacjonująca w obrębie oddzielnych fortów i między nimi, rok wcześniej zapisała tak wspaniałą kartę w historii. Mocno liczyłem na to, że nieprzyjaciel będzie zmuszony do użycia artylerii na ogromną skalę, aby zetrzeć na proch nasze silne punkty oporu w Singapurze. Zdawałem sobie sprawę jak trudne i czasochłonne byłoby skoncentrowanie artylerii i zwiezienie amunicji malajskimi drogami w skrajnie niesprzyjających warunkach. Nagle wszystko prysło i ujrzałem przed sobą przerażający widok prawie nagiej wyspy i zmęczonych, jeżeli nie wręcz wycieńczonych żołnierzy, którzy się na nią wycofują. W żadnym wypadku nie piszę tego, aby siebie usprawiedliwić. Powinienem był to wiedzieć. Moi doradcy powinni to wiedzieć i powinni mi o tym powiedzieć, a ja powinienem był zapytać. Powodem, dla którego nie spytałem o tę sprawę wśród tysiąca pytań, które zadałem, było to, że możliwość pozostawienia Singapuru bez umocnień lądowych była dla mnie nie mniej abstrakcyjna, niż gdyby do ataku przystąpił okręt wojenny bez dna. Zdaję sobie sprawę, że istniały różne przyczyny doprowadziło

48

JAPONIA ATAKUJE

usprawiedliwiające

to fiasko: zajęcie oddziałów ćwiczeniami i w północnych Malajach, brak cywilnej siły roboczej, ograniczenia finansowe okresu przedwojennego i scentralizowana kontrola Ministerstwa Wojny, fakt, że rola armii polegała na obronie bazy marynarki wojennej usytuowanej na północnym brzegu wyspy i dlatego jej obowiązkiem była walka głównie w tej części, a nie wzdłuż całego brzegu. Nie przyjmowałem tych przyczyn do wiadomości. Umocnienia nabudową umocnień

leżało przygotować. Moją natychmiastową reakcją było ciągnięcia

naprawienie tego niedow stopniu, na jaki pozwalał czas. Od razu podykto-

wałem następującą notę:

Premier do generała Ismaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 19 stycznia 1942 1. Muszę wyznać, że wstrząsnął mną telegram Wavella z 16 stycznia i inne telegramy poruszające ten sam temat. Ani przez moment nie przyszło mi do głowy, dotyczy to również sir Johna DilIa, z którym rozważałem tę sprawę w czasie podróży w tamtą stronę, że gardziel twierdzy singapurskiej, zjej wspaniałą fosą sięgającą mili szerokości, nie ma żadnych umocnień obronnych od strony północnej. Po co mamy myśleć o wyspie jako twierdzy, jeśli nie mielibyśmy z niej uczynić niedostępnej fortecy? Stworzenie linii oddzielnych fortów z reflektorami i ogniem krzyżowym połączonych licznymi zasiekami z drutu kolczastego i zaporami na terenach bagnistych oraz dostarczenie odpowiedniej amunicji, aby umożliwić działom fortecznym zapanowanie nad bateriami przeciwnika zainstalowanymi w Johorze, było podstawowym zadaniem, które powinno zostać zrealizowane w czasie pokoju, a nie było w żadnej mierze wykonywane, co wywołuje moje szczere zdumienie, biorąc pod uwagę, że fortecę buduje się już od 20 lat. Jeśli tak już się stało, czy dwa i pół roku, tzn. od czasu rozpoczęcia wojny, nie wystarczyło, żeby o to zadbać? Jak to się stało, że żaden z Was nie zwrócił mi na to uwagi, gdy omawialiśmy te sprawy? Był na to zwłaszcza czas i miejsce, gdy w różnych protokółach, których historia sięgajuż ponad dwa lata, dawałem zawsze do zrozumienia jak bardzo liczyłem na skuteczność obrony Singapuru w przypadku klasycznego oblężenia, a nigdy nie polegałem na planie przesmyku Kra. W Anglii doszło obecnie do konieczności zabezpieczenia gardzieli wszystkich fortów przed atakiem lądowym od tyłu i forty Portsdown Hill w Portsmouth są przykładem stosowania zasad, które zawsze przynoszą dobre rezultaty. [... J

49

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

3. Morskie baterie i baza marynarki nie stanowią twierdzy, która ma silnym, "ze wszystkich stron zamkniętym" miejscem. Posiadaniem morskich baterii nie można w żaden sposób wytłumaczyć braku fortów i umocnień obronnych dla ochrony tyłów. Przez takie zaniedbanie całe bezpieczeństwo twierdzy wystawione jest na łaskę 10 tysięcy ludzi przedzierających się przez cieśninę na małych łódkach. Ostrzegam Was, że będzie to jeden z największych skandali, jakie kiedykolwiek widział świat. 4. Należy natychmiast opracować plan, który może jeszcze coś uratować, podczas gdy w Johorze trwają walki. Plan powinien zawierać: a. Próbę użycia dział fortecznych na froncie północnym, wykorzystując zredukowane ładunki i zaopatrując się w pewną ilość kruszącego materiału wybuchowego, jeśli takowego nie ma. b. Zaminowanie i wzniesienie zapór w miejscach ewentualnego desantu, gdzie mogłyby się zgromadzić jakieś większe siły. c. Ustawienie zasieków i pułapek na bagnach mangrowych i w innych miejscach. d. Stworzenie umocnień polowych i silnych stanowisk z wykorzystaniem artylerii polowej i broni maszynowej. e. Zebranie łodzi i trzymanie pieczy nad każdą możliwą łodzią, którą znajdzie się w cieśninie Johor lub gdziekolwiek w Waszym być

zasięgu.

f. Zainstalowanie baterii polowych na każdym końcu cieśniny, dobrze zamaskowanych, wyposażonych w reflektory, tak aby zniszczyć każdą łódź wroga, która szukałaby wejścia do cieśniny. g. Sformowanie trzech lub czterech mobilnych oddziałów rezerwowych do wykonania przeciwnatarć, które byłyby zalążkiem dla odbudowy oddziałów wypartych z Johoru. h. Cała ludność płci męskiej powinna być zatrudniona przy budowie umocnień. Należy zastosować w tym celu najsurowsze metody przymusu, aby żadna łopata i żaden kilof nie leżały bezczynnie. i. Obrona całej wyspy Singapur ma trwać dopóty, dopóki ostatnia jednostka i ostatnie stanowisko nie zostaną zniszczone. j. W konsekwencji miasto Singapur ma zamienić się w twierdzę, ma być bronione do ostatniej kropli krwi. Nie ma mowy o poddaniu się.

Na podstawie tego szefowie sztabu wydali cenia:

następujące

pole-

50

JAPONIA ATAKUJE

Szefowie sztabu do generała Wavella 20 stycznia 1942 Należy wziąć pod uwagę ewentualność, że bitwa w Johorze rozstrzygnie się na Waszą niekorzyść, trzeba więc poczynić przygotowania do morderczej obrony wyspy. Oto szczegóły: l. Przygotować się do użycia dział fortecznych na wypadek ataku od strony lądu oraz zorganizować skuteczne urządzenia przeciwpoża­ rowe. Złożyć meldunek o zapotrzebowaniu na niezbędny kruszący materiał wybuchowy, gdy będzie się rozważało możliwość dostawy. 2. Cieśniny i miejsca wysadzania desantu, które tworzą "drzwi" na wyspę, powinny być zabezpieczone drutem kolczastym, minami, pułapkami i innymi możliwymi środkami. 3. Część dział obronnych i broni maszynowej znajdujących się na plaży powinna być skierowana z sektorów południowych na północ i zachód. 4. Należy zebrać wszystkie łodzie i małe statki z cieśnin w obrębie całej wyspy, sprawować nad nimi kontrolę, albo zniszczyć. 5. Obrona musi być oparta na systemie odrębnych placówek, które mają pokryć wszystkie miejsca potencjalnie zagrożone możliwością przedostania się wroga. Mając na uwadze trudności ulokowania takich placówek na bagnach, powinno się zbudować dobry system mobilnych rezerwowych oddziałów gotowych do natychmiastowego kontrataku. Powinno się również rozwinąć system zmiennych linii w głębi wyspy, aby zapobiec działaniu grup desantowych, które by się tam przedostały. Należy w pełni wykorzystać dostępny potencjał roboczy cywilów i wojskowych w tym celu, jak i ogólnie dla budowania każdego rodzaju umocnień. 6. Trzeba zwrócić szczególną uwagę, żeby nie dać się zaskoczyć próbami nocnych desantów. W związku z tym, powinno się zbadać nawet najmniej prawdopodobne miejsca pod kątem japońskiej taktyki i ruchliwości japońskich oddziałów. 7. Należy podjąć odpowiednie kroki w celu zabezpieczenia lotnisk i innych możliwych lądowisk w Johorze i Singapurze przed japoński­ mi siłami powietrznymi, które według raportu przygotowują się w Indochinach. Trzeba w pełni wykorzystać personel RAF-u. 8. Powinno się wypracować skuteczne metody kontroli i rQzlokowania ludności cywilnej i jednocześnie rozprawić się z działalnością "piątej kolumny". 9. Obsługa określonych umocnień ma być uzbrojona i mieć wyznaczone zadania w ramach systemu lokalnej obrony cywilnej. 10. Trzeba rozwinąć jak najlepszy system komunikowania się za pomocą sygnałów w obrębie wyspy, a także włączyć w to lotniska na Sumatrze, które mogą stanowić bezpośrednią bazę dla lotnictwa.

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

51

11. Zdajemy sobie sprawę, że i tak podjęto działania dotyczące wielu z tych punktów, bylibyśmy wdzięczni za przekazanie nam planu tych przedsięwzięć. Jeśli chodzi o pozostałe punkty, powinno się przystąpić do ich realizacji bez najmniejszej zwłoki, jak i do podjęcia wszelkich kroków przygotowawczych przed długotrwałymi walkami.

W tym czasie zatelegrafowałem do

generała Wavella:

20 stycznia 1942 Teraz, gdy został Pan naczelnym dowódcą wojsk Ameryki, Wielkiej Brytanii, Holandii i Australii, nie mogę oczywiście przesyłać Panu żadnych bezpośrednich poleceń. Wszystkie rozkazy dotyczące akcji, których - mam nadzieję - będzie możliwie mało, będą wychodziły od Prezydenta przez Połączony Komitet Szefów Sztabu. Pomimo to, proponuję utrzymać naszą korespondencję na wypadek, gdybym miał jakieś pytania, lub gdybym chciał podsunąć Panu jakieś pomysły. Myślę, że taka konieczność nastąpi, gdyż w grę wchodzi tak wyjątkowa sytuacja jak obrona twierdzy Singapur. Właśnie w poczuciu wyjątkowości powinien Pan odebrać dzisiejszy telegram od Komitetu Szefów Sztabu na temat umocnień lądowych na wyspie Singapur. Byłem niezwykle strapiony Pana telegramami i chcę postawić sprawę jasno, że oczekuję obrony każdego skrawka ziemi, a każda rzecz przedstawiająca wartość materialną, każde umocnienie, mają być wysadzone w powietrze, jeśli istniałoby ryzyko zajęcia ich przez wroga. Dopiero po przewlekłych walkach w ruinach miasta Singapur, może wejść w rachubę kwestia poddania się. Zatelegrafowałem również

do szefów sztabu:

Premier do generała 1smaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 20 stycznia 1942 To [wzmocnienie Birmy] jest z pewnością problemem naczelnego dowódcy, ale szefowie sztabu mogą się na ten temat wypowiedzieć. Oczywiście, nic nie powinno odciągać naszej uwagi od bitwy o Singapur, ale jeśli Singapur padnie, będzie możliwe szybkie przemieszczenie sił do Birmy. Ze strategicznego punktu widzenia, uważam zachowanie Drogi Birmańskiej za sprawę ważniejszą niż utrzymanie Singapuru. Szefowie sztabu do generała Percivala (Singapur) 21 stycznia 1942 1. Gabinet Wojenny omawiał rozwój wydarzeń na Malajach. 2. Był zaniepokojony meldunkami o japońskich desantach nieprzerwanie lądujących za naszymi liniami na zachodnim brzegu Malajów.

52

JAPONIA ATAKUJE

Pokładano nadzieję

w możliwości zaangażowania miejscowej marynarki do skutecznego przeciwdziałania tym wypadom nie uzbrojonych (podobno) jednostek nieprzyjaciela. Prosimy o pełny meldunek, co zostało zrobione i co zamierza Pan zrobić w tej sprawie. 3. Kolejny problem, jaki poruszyliśmy w trakcie naszej dyskusji, to zapasy wody w Singapurze. Czy pamięta Pan, że Hongkong musiał się poddać z powodu braku wody, czy jest Pan przekonany, że Singapur da sobie radę nawet w przypadku odcięcia od lądu? 4. Miesiąc temu gubernator dostał polecenie ewakuowania z Singapuru możliwie jak najwięcej zbędnej ludności cywilnej. Prosimy o telegram z liczbąjuż ewakuowanych i z przyszłymi planami .

.. - ..

Kiedy

obudziłem się

rankiem 21 stycznia na moim biurku pesymistyczny telegram od generała Wavella dotyczący perspektywy utrzymania Singapuru: leżał wyjątkowo

Generał

Wavell do Premiera 19 stycznia 1942 oficer, którego wysłałem do Singapuru po plany obrony wyspy. Przygotowuje się obecnie projekt obrony północnej części wyspy. Do utrzymania wyspy potrzeba tyle samo, albo jeszcze więcej oddziałów niż do obrony Johoru. ,,* Wydałem rozkaz Percivalowi, żeby walczył do końca w Johorze, ale jeśli tam przegra, ma postąpić według planu obrony wyspy, który zakłada nieugięty długotrwały opór. Muszę Pana jednak ostrzec, że wątpię, czy uda się długo utrzymać wyspę, gdy stracimy Johor. Działa forteczne są ustawione do działań przeciwko statkom i większość amunicji jaką posiadają jest przystosowana właśnie do tego celu; wiele z nich może strzelać tylko w stronę morza. ** Część garnizonu została już odesłana do Johoru, a większość oddziałów, które zostały, ma wątpliwą wartość bojową. Przykro mi, że kreślę taki przygnębia­ jący obraz, ale nie chcę, żeby miał Pan błędne pojęcie o sytuacji w twierdzy na wyspie. Umocnienia Singapuru, które zostały wcześ­ niej zbudowane, uwzględniają atak tylko od strony morza. Mamjeszcze nadzieję, że Johor utrzyma się, dopóki nie przybędzie następny konwój. Właśnie wrócił

* Podkreślenie autora (przyp.oryg.). ** To nie jest prawdziwe, większość armat mogla strzelać także w stronę lądu (przyp. oryg.).

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

53

Później przyszła następująca wiadomość: Generał

Pownall do Premiera 20 stycznia 1942 Wavell poleciał na krótko do Singapuru, gdyż zdaje się, że sytuacja się pogarsza. Sytuacja na froncie Muar pogmatwana, ale 45 brygada i 2 batalion australijski wycofują się na teren Bakri, aby połączyć się z 53 brygadą piechoty, która ma zabezpieczać Payong Hill, 8 mil na północ od Batu Pahat. Prawe skrzydło, teraz za rzeką Segamat, wieczorem dotrze do Labis. Wavell zatelegrafuje po powrocie. Generał Wavell do szefów sztabu 1. Poleciałem dzisiaj do Singapuru

20 stycznia 1942 i widziałem się z Percivalem, Heathem i Simmonsem. Sytuacja na Malajach znacznie się pogorszyła. Cała 45 hinduska brygada piechoty i dwa australijskie bataliony są odcięte w rejonie Bakri, na wschód od Muar i naj widoczniej nie udało się im dokonać odwrotu. 53 brygada w Payong, 20 mil na wschód od Bakri, jest również ostro atakowana. 2. Sytuacja na południu będzie wymagała odwrotu oddziałów w rejonie Segamat - Labis, a może zajdzie potrzeba ogólnego odwrotu w kierunku Johor Baharu, ewentualnie na wyspę. 3. Przedsięwzięto środki przygotowawcze do obrony wyspy w ramach dostępnych, niezbyt dużych zasobów. Sukces obrony będzie zależał od liczebności i stanu oddziałów wycofujących się z Johoru, przybycia posiłków oraz od tego, czy lotnictwo będzie w stanie przeznaczyć jakieś myśliwce na wyspę. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mam nadzieję, że będzie możliwa długotrwała obrona. 4. Dzisiaj rano Singapur został dwukrotnie zbombardowany przez około 50 samolotów za każdym razem. Straty militarne jeszcze nie są znane. Generał Wavell odpowiedział również na mój telegram z 20, ale depesza ta dotarła do mnie wieczorem. Generał

Wavell do Premiera 21 stycznia 1942 l. Cieszę się, że będzie Pan nadal pozostawał ze mną w kontakcie. 2. Boję się, żeby nie miał Pan wypaczonego obrazu obrony wyspy Singapur. Jeszcze do niedawna sam nie zdawałem sobie sprawy, że umocnienia zostały zaplanowane wyłącznie na odparcie ataku od strony morza. Wszystkie punkty z telegramu szefów sztabu zostały rozważone i są realizowane w miarę możliwości. 3. Mam nadzieję, że do Singapuru dotrze brygada hinduska i pozostałości 18 dywizji. Biorąc pod uwagę straty, powinno to stanowić odpowiednik około trzech dywizji do obrony wyspy, jeśli będziemy

54

JAPONIA ATAKUJE

do tego zmuszeni. Kolejne posiłki trzeba chyba będzie wykorzystać w celu obrony Jawy i Sumatry, które są bardzo słabe. Opracowujemy plany odnośnie tego razem z Holendrami.

......

Długo zastanawiałem się nad telegramem Wavella z 19 stycznia. Do tej pory myślałem tylko o ożywieniu, a jeśli trzeba, o wymuszeniu desperackiej obrony wyspy, twierdzy, miasta i takie podejście powinno być zachowane, chyba że radykalnie zmieniłoby się politykę. Ale teraz zacząłem bardziej myśleć o Birmie i o posiłkach znajdujących się w drodze do Singapuru. Można je było z góry skazać, albo skierować gdzie indziej. Jeszcze było trochę czasu, aby odwrócić dzioby statków na pół­ noc, do Rangunu. Dlatego przygotowałem następującą notę do szefów sztabu i przekazałem ją generałowi Ismayowi 21 stycznia na zebraniu o 11.30. Przyznaję jednak otwarcie, że nie mogłem podjąć decyzji. Zdałem się na moich kolegów i doradców. Wszystkim nam wtedy było ciężko rozstrzygnąć tę sprawę.

Premier do generała Ismaya, dla Komitetu Szefów Sztabu

21 stycznia 1942 1. Zważywszy na niepomyślny telegram od generała Wavella, musimy jeszcze raz rozważyć całą sytuację na zebraniu Komitetu Obrony dzisiaj wieczorem. Popełniliśmy dokładnie ten błąd, jakiego się obawiałem, gdy wysyłałem telegram "ostrzeżenie" z okrętu w drodze do Ameryki. Oddziały, które mogłyby stanowić solidny front w Johorze, a na pewno zabezpieczyć wybrzeże Singapuru, zostały rozbite w pył. Nie zbudowano żadnych linii obronnych od strony lądu. Marynarka nie przygotowała żadnych umocnień chroniących przed nieoczekiwanym atakiem wroga na zachodnim wybrzeżu wyspy. Generał Wavell wyraził pogląd, że do obrony Singapuru potrzeba więcej oddziałów, niż aby wygrać bitwę w Johorze. Walka w Johorze jest w 90 % przegrana. Jego depesza daje mało nadziei na możliwość długotrwałej obrony. Jest oczywistym, że odniesienie sukcesu byłoby możliwe kosztem wszystkich posiłków, które są w drodze. Jeśli generał Wavell wątpi, czy zdoła się obyć bez posiłków ponad dwa tygodnie, powstaje pytanie, czy nie lepiej byłoby od razu zniszczyć doki, baterie, warsztaty i skoncentrować wszystkie siły na obronie Birmy i zachowaniu Drogi Birmańskiej w naszych rękach.

SYTUACJA PODBRAMKOWA NA MALAJACH

55

2. Wydaje mi się, że powinniśmy ten dylemat rozstrzygnąć rzetelnie i bez ogródek przedstawić generałowi Wavellowi. W czym Singapur może być lepszy od wielu innych portów na południowo-zachodnim Pacyfiku, jeśli dokona się dokładnych zniszczeń obiektów marynarki wojennej i militarnych w ogóle. Z drugiej strony, utrata Birmy byłaby tragedią. Odcięłoby to nas od Chińczyków, których oddziały, jak do tej pory, są najbardziej skuteczne spośród wszystkich walczących przeciwko Japończykom. Gmatwając sprawy i wahając się, czy podjąć tę okropną decyzję, możemy stracić zarówno Singapur jak i Drogę Birmańską. Oczywiście,decyzja zależy od od tego, jak długo możli­ wym jest utrzymanie Singapuru. Jeśli to kwestia tylko kilku tygodni, to na pewno nie warto tracić naszych wszystkich posiłków i lotnictwa. 3. Ponadto należy mieć na uwadze, że upadek Singapuru, któremu nieuchronnie będzie towarzyszył upadek Corregidoru, będzie strasznym wstrząsem dla Indii, który może załagodzić tylko przybycie dużych posiłków i udana akcja na froncie birmańskim. Modlę się, żeby to wszystko rozstrzygnęło się dziś rano .

... .. ..

Szefowie sztabu nie doszli do żadnych konkretnych wniosków. Kiedy spotkaliśmy się wieczorem w Komitecie Obrony, dominowało wahanie przed podjęciem tak poważnej decyzji. Odpowiedzialność postawienia pierwszego kroku spoczywała na generale Wavellu jako głównodowodzącym siłami aliantów. Osobiście uważałem tę sprawę za tak trudną, że starałem się nie eksponować mojego poglądu, co powinienem był zrobić, gdybym był zdecydowany. Żaden z nas nie potrafił przewidzieć załamania się obrony, która miała nastąpić za trzy tygodnie i kilka dni. Można więc było poświęcić dzień lub dwa na dalsze rozważania.

.......

Sir Earle Page, przedstawiciel Australii, nie brał oczywiście w zebraniu Komitetu Szefów Sztabu, nie zaprosiłem go również do Komitetu Obrony. Tak czy owak, dotarł do niego egzemplarz mojej noty do szefów sztabu. Natychmiast zatelegrafował do swojego rządu i 24 stycznia otrzymaliśmy depeszę od pana Curtina, mającą charakter ostrej wymówki: udziału

56

JAPONIA ATAKUJE

Pan Curtin do Premiera

23 stycznia 1942 nasze stanowisko odnośnie nadzwyczajnego zebrania Gabinetu Wojennego, poświęco­ nego omówieniu meldunków dotyczących sytuacji na Malajach: [ ... ] Page poinformował, że Komitet Obrony rozważa możliwość ewakuacji Malajów i Singapuru. Po wszystkich zapewnieniach, jakie otrzymaliśmy, ewakuacja Singapuru byłaby uważana tutaj i gdzie indziej za niewybaczalną zdradę. Singapur jest główną twierdzą w systemie obrony Impeńum, jak i w obronie lokalnej. Tak jak zaznaczyłem w moim telegramie, zrozumieliśmy, że nie dopuszczano nawet myśli o kapitulacji, a w każdym bądź razie Singapur miał się utrzymać przez długi okres, aż do przybycia głównej floty. Nawet jeśli w grę miałoby wejść zawrócenie posiłków, powinny być one skierowane do Holenderskich Indii Wschodnich, a nie do Birmy. Każde inne rozwiązanie dotknie nas w szczególny sposób, zwłaszcza, że może to zmusić Holenderskie Indie Wschodnie do zawarcia odrębnego paktu pokojowego. Wierząc w obiecane przybycie posiłków, działaliśmy i realizowaliśmy naszą część umowy. Oczekujemy, że przemyślicie, jaki ma być cel tej całej ewakuacji. Rozwój sytuacji na Malajach i zaatakowanie Rabaulu są źródłem ogólnonarodowego niepokoju wynikającego z niemocy zrobienia czegokolwiek przez Koalicję, aby przeciwstawić się japońskiemu najazdowi. Na rządzie, który zdaje sobie sprawę z konieczności przygotowania narodu na ewentualność stawienia bezpośredniego oporu agresorowi, spoczywa także nieuchronny obowiązek wyjaśnienia, dlaczego pozwolono wrogowi dotrzeć do naszych brzegów. Przeto wyczerpanie wszystkich możliwości, jakie stwarza sytuacja, jest kwestią powinności, tym bardziej, że Australijczycy, których tylu się zgłosiło na ochotnika do służby poza granicami kraju, nie mogą zrozumieć, dlaczego muszą tak długo czekać na poprawę sytuacji, gdy siła stawianego przez nich oporu, prestiż Impeńum i solidarność koalicyjnych dążeń w tym czasie narażone są na niepowetowane straty. Przekazuję następującą informację, określającą

Telegram pana Curtina był tyleż poważny, co niezwykły. Wy"niewybaczalna zdrada" nie było zgodne ani z prawdą, ani z faktami militarnymi. Nadchodziła straszliwa klęska. Czy mogliśmy jej uniknąć? Jak wyglądał bilans zysków i strat? W tym momencie przeznaczenie liczących się posiłków nadal zależało od nas. Nie można mówić o żadnej zdradzie, jeśli przyjrzy się tej sprawie szkiełkiem i okiem. Ponadto australijski rażenie

Sajgon

o

Sytuacja z l stycznia 1942 Siły brytyjskie Ataki japońskie

-..

58

JAPONIA ATAKUJE

Komitet Wojenny nie był w stanie spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy. Gdyby było inaczej, nie żądałby całkowitej rezygnacji z Birmy, ktĆ!ra - jak pokazały wydarzenia - była jedynym miejscem, gdzie z naszymi środkami można było coś jeszcze osiągnąć. Nie jest zgodne z prawdą stwierdzenie, że depesza pana Curtina rozstrzygnęła problem. Gdybyśmy wszyscy się zgodzili na politykę, jaką sugerowałem, postawilibyśmy sprawę ostro przed Wavellem. Byłem jednak świadomy opowiedzenia się opinii publicznej przeciwko zdaniu na łaskę i niełaskę wroga tego mającego rozgłos na całym świecie kluczowego punktu na Dalekim Wschodzie. Trudno sobie wyobrazić, jaki jazgot by to wywołało wszędzie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Nazwano by to "brytyjską dezercją", tym bardziej że Amerykanie walczyli tak dzielnie w Corregidorze. Z punktu widzenia czysto militarnego, nie ma żadnych wątpliwości, jaka powinna zapaść decyzja. Pomimo to, zgodnie i z ogólnym poparciem, cały wysiłek skierowano na wsparcie Singapuru i podtrzymanie jego obrony. 18 dywizja, której część wylądowała już wcześniej, podążała do celu.

ROZDZIAŁ

IV

WOTUM ZAUFANIA

Atmosfera polityczna -

Konieczność ostrzeżenia

Parlamentu przed - Potrzeba utworzenia Ministerstwa Przemysłu - Sir Stafford Cripps powraca z Rosji - Proponuję mu objęcie Ministerstwa Zaopatrzenia - Izba Gmin a transmitowanie mojego przemówienia - Proszę o wotum zaufania - Potrzeba sprzeciwu Relacja z bitwy na pustyni - Chylę czoło przed Rommlem - Słabość obrony na Dalekim Wschodzie - Nasze środki są. ograniczone - Przyjmuję pełną. odpowiedzialność - Przed nami ciężkie czasy - Przyjazny ton debaty - Czterysta sześćdziesią.t cztery do jednego - Ulga w Ameryce i w krajach Koalicji - Sześciu spośród dwudziestu liberałów wstrzymuje się od głosu - Sir Stafford Cripps odrzuca tekę ministra zaopatrzenia - Mój list do niego z dnia 31 stycznia.

zbliżającymi się klęskami

Parlamencie spodziewano się szczegółowego expose na temat mojej misji w Waszyngtonie i tego wszystkiego, co wydarzyło się w ciągu pięciu tygodni mojej nieobecności. Dla mnnie dwie sprawy wybijały się na pierwszy plan. Pierwsza to ta, że Wielka Koalicja musi wygrać tę wojnę, nawet jeśli mielibyśmy jeszcze na to długo czekać. Druga, to niezliczony szereg klęsk, jakie mieliśmy ponieść z rę­ ki japońskiego najeźdźcy. Każdy mógł dostrzec, z poczuciem wielkiej ulgi, że nasze życie jako narodu i Imperium nie było już zagrożone. Z drugiej jednak strony, fakt, że minęło poczucie śmiertelnego niebezpieczeństwa, wyzwolił falę krytyki, zarówno tej przyjaźnie nastawionej, jak i wrogiej, wytykającej wszystkie popełnione błędy. Wielu poczuwało się do obowiązku ulepszenia metod prowadzenia wojny i w ten sposób skrócenia tej straszliwej opowieści. Byłem głęboko zaniepokojony niepowodzeniami, które już na nas spadły i nikt lepiej ode mnie nie

W

60

JAPONIA ATAKUJE

wiedział, że był to dopiero początek oberwania się wielkiej chmury. Postawa rządu Australii, krytyka dobrze poinformowanych i impertynencko "bezstronnych" gazet, przebiegłość i ciągłe drwiny 20 czy 30 bardziej aktywnych posłów Parlamentu, atmosfera kuluarów - wszystko to dało mi obraz zakło­ potanej, nieszczęśliwej, zbitej z tropu opinii publicznej, ze wszystkich stron, choć powierzchownie, napadającej na mnie i złorzeczącej mi. Z drugiej strony, dobrze zdawałem sobie sprawę ze swej silnej pozycji. Mogłem liczyć na dobrą wolę ludzi za swój udział w uratowaniu im skóry w 1940. Nie przeceniłem roli olbrzymiej fali narodowego zaufania, która niosła mnie naprzód. Gabinet Wojenny i szefowie sztabu dali wyraz najwyższej lojalności. Byłem pewny swego. Jasno dawałem do zrozumienia, jeśli wymagała tego sytuacja, że nie zgodzę się na najmniejsze uszczuplenie osobistego autorytetu i odpowiedzialności. W prasie roiło się od sugestii, że powinienem pozostać premierem, a właściwą kontrolę wojny przekazać komu innemu. Zdecydowałem, że nie oddam ani cząstki władzy, wezmę na siebie najwyższą i bezpośrednią odpowiedzialność i będę się domagał wotum zaufania od Izby Gmin. Pamiętałem również mądre francuskie powiedzenie: "On ne regne sur les ames que par le calme." (Duszami rządzi się tylko spokojem). Przede wszystkim należało ostrzec Parlament i kraj przed nieszczęściami, które miały na nas spaść. Nie ma gorszego błę­ du, jaki może popełnić przywódca narodu, niż kreślenie fałszy­ wych nadziei, które się wkrótce rozwiewają. Naród brytyjski jest w stanie stanąć w obliczu niebezpieczeństwa i nieszczęścia z hartem i pogodą ducha, ale ma za złe temu, kto go oszuka, lub gdy odkryje, że sam mieszka w świecie złudzeń. Przeczuwałem, że należy opisywać obecny stan rzeczy w najciemniejszych barwach, i to nie tylko ze względu na moją pozycję, ale dla dobra ogólnego prowadzenia wojny, by uniknąć przyszłych nieszczęść. Można było tak postąpić również w tych okolicznościach, bez szkody dla sytuacji militarnej, nie kolidując z wiarą w ostateczne zwycięstwo, jaką wszyscy mieli taraz prawo odczuwać. Pomimo wstrząsów i nerwów, jakie przynosił każdy dzień, nie żałowałem 12 czy nawet 14 godzin wzmożonej kon-

61

WOTUM ZAUFANIA

centracji, jakiej wymagało 10 tysięcy słów pierwotnej wersji opracowania tego tak obszernego i wielostronnego tematu. W czasie, gdy płomienie niepomyślnie przebiegającej wojny na pustyni pełzały po moich stopach, byłem pochłonięty przygotowywaniem wystąpienia i oceną sytuacji .

.. -..

W tym czasie wyrażono szeroko poparte życzenie ustanowienia Ministerstwa Przemysłu, którego szef wszedłby w skład Gabinetu Wojennego. W lipcu 1941, zanim wyruszyłem w podróż na spotkanie z prezydentem Rooseveltem, długo spierałem się w Parlamencie, czy rzeczywiście było to w owym czasie konieczne. Ale strumień opinii płynął nadal i ciągle przybierał na sile, nie tylko dzięki wypadkom jakie miały miejsce, ale dzięki randze ludzi i urzędów w to zaangażowanych. Prezydent np. wyznaczył wcześniej pana Donalda Nelsona do nadzoru całego przemysłu. Czy nie powinien on mieć jakiegoś odpowiednika? Wszystko skupiało się wokół lorda Beaverbrooka, którego sukces w Waszyngtonie został już opisany, a który wywierał silny wpływ na najbardziej zainteresowane koła amerykańskie. W Ministerstwie Uzbrojenia w latach 1917 i 1918 przewodniczyłem gałęziom, którymi teraz zajmuje się minister zaopatrzenia i minister przemysłu lotniczego. Działy te były ze sobą tak ściśle powiązane z powodu surowców i wykwalifikowanej siły roboczej, że jednoosobowe kierownictwo mogłoby być bardzo korzystne. Ponieważ wszystko rozrosło się do gigantycznych rozmiarów, było to tym bardziej potrzebne. Beaverbrook miał zaufanie zarówno Rosjan, jak i Amerykanów i nikt bardziej niż on nie nadawał się do zarządzania tak wielkim kompleksem. Odkąd przeszedł z Ministerstwa Przemysłu Lotniczego do Ministerstwa Zaopatrzenia, na granicy tych dwóch resortów rodziły się liczne konflikty, niektóre z nich były nieuniknione. Łącząc dwa wielkie działy naszego przemysłu zbrojeniowego pod zarządem ministra przemysłu w randze członka Gabinetu Wojennego, którym Beaverbrook notabene już był, miałem nadzieję nie tylko na zniwelowanie niesnasek, lecz przede

62

JAPONIA ATAKUJE

wszystkim na poprawę wyników. Pułkownik Moore-Brabazon, minister przemysłu lotniczego oraz sir Andrew Duncan, który byłby wspaniały jako minister zaopatrzenia, wydawali mi się dobrymi podwładnymi, każdy z nich posiadał szeroki zakres działania i oceny. Gdy się to wszystko kotłowało w mojej gło­ wie, na scenie wydarzeń pojawiła się nowa postać . •• et •.

Sir Stafford Crips już od dawna pragnął zakończyć swoją w Rosji. Stanowisko ambasadora u Sowietów Brytyjczycy i Amerykanie, którzy zostali powołani do jego piastowania, uważali za wyjątkowo nieatrakcyjne, zarówno w czasie wojny, jak i po jej zakończeniu. Zanim napaść Hitlera nie rzuciła Rosji w nasze ramiona, Moskwa przez cały czas niemal całkowicie ignorowała naszego wysłannika. Prawie nigdy nie miał dostępu do Stalina, a Mołotow traktował jego i innych ambasadorów Koalicji z lodowatą obojętnością. Przeniesienie dyplomatycznej stolicy z Moskwy do Kujbyszewa w trakcie grudniowego kryzysu nie wniosło nic nowego, a wprost przeciwnie, było powieleniem nieprzyjemnej i bezowocnej atmosfery Moskwy w znacznie gorszej formie. W sytuacji, gdy tak wiele załatwiało bezpośrednie porozumiewanie się moje ze Stalinem, teraz również między Prezydentem a Stalinem, funkcja ambasadora została całkowicie zepchnięta ze sceny, gdzie były podejmowane jakieś decyzje. Sir Stafford już wcześniej, gdy przebywał w kraju w czasie niemieckiej inwazji, wyraził swoje życzenie, aby ktoś go zastąpił na tym stanowisku, ale przyznał, a wręcz podzielał mój pogłąd, że nie powinno to nastąpić w chwili, gdy Rosja znajduje się w agonii w wyniku pierwszego uderzenia. Od tego czasu minęło prawie osiem miesięcy i nie można widzieć w tym nic niewłaściwego, że polityk takiego formatu pragnie powrócić do Izby Gmin, gdy ta aż kipi życiem politycznym. Dlatego, na początku stycznia zgodziłem się posłać na jego miejsce sir Archibalda CIarka Kerra. 23 stycznia Cripps z Rosji przyleciał do kraju. W tym czasie był ważnym politykiem z ramienia Partii Pracy, z której kilka lat wstecz został usunięty za radykalne poglądy. Jego reputacja misję

63

WOTUM ZAUFANIA

zwyżkowała

na fali entuzjazmu ogarniającego całą Wielką Bryw związku z nieugiętym oporem Rosji, z 'czym kojarzyło się jego stanowisko jako ambasadora. Lewica i jej prasa skonstruowały piękną historyjkę, że to on, bardziej niż ktokolwiek inny, miał wielki wpływ na przystąpienie Rosji do wojny po stronie samotnej, zduszonej przez wroga Wielkiej Brytanii. Istniała grupa radykalnych komunistów, której przedstawiciele najwyraźniej widzieli go na stanowisku premiera, i w tych to kręgach mówiło się, że Cripps będzie liderem nowej fali krytyki rządu, która miała nadzieję zorganizować się w znaczącą siłę parlamentarną. Ponieważ znałem jego zdolności i lubiłem go osobiście, zależało mi na wprowadzeniu go do rządu, który potrzebował wsparcia ze wszystkich stron. Ponieważ dawni koledzy Crippsa z Partii Pracy nie wnosili żadnych sprzeciwów, rozglądałem się za okazją. Chociaż cały czas dokładnie byłem świadomy poglądów frakcji lewicowych, brałem pod uwagę wyłącznie przesłanki merytoryczne. W czasie pierwszej wojny światowej, gdy ja byłem ministrem uzbrojenia, Cripps był wicedyrektorem najwię­ kszej fabryki materiałów wybuchowych w Imperium Brytyjskim i wypełniał swe obowiązki niezwykle sprawnie. W parze z praktycznym doświadczeniem w zarządzaniu szły wybitne zdolności umysłowe. Zdawało mi się, że powierzenie mufunkcji ministra zaopatrzenia będzie jak najbardziej zgodne z interesami narodu i może stanowić kamień węgielny pod planowane Ministerstwo Przemysłu. Sir Stafford i lady Cripps zostali 25 stycznia zaproszeni na lunch do Chequers i wówczas przeprowadziłem z nim długą i potwierdzającą nasze wspólne interesy rozmowę. Gdy wysunąłem konkretną propozycję i wyjaśniłem pozycję jaką stanowisko to będzie zajmowało w ogólnej sferze przemysłu zbrojeniowego, powiedział, że musi się zastanowić i da mi wkrótce znać. tanię

.. - ..

27 stycznia rozpoczęła się debata. Przedstawiłem Parlamentowi naszą sytuację. Wiedziałem, że był w zrzędliwym nastroju, bo gdy tylko po powrocie do kraju poprosiłem o możliwość

64

JAPONIA ATAKUJE

zarejestrowania mojego przemówienia na ścieżce dźwiękowej, aby można je było transmitować w Imperium i w Stanach Zjednoczonych, wystąpił sprzeciw na różnych płaszczyznach, nie mający żadnego związku z potrzebą chwili. Wycofałem więc moją prośbę, mając świadomość, że żaden inny parlament na świecie tego by mi nie odmówił. W takiej to atmosferze przyszło mi przemawiać. Po powrocie do kraju, doszedłem do wniosku, że muszę prosić Izbę Gmin o poparcie w postaci wotum zaufania. Jest to pod każdym względem normalna konstytucyjna i demokratyczna procedura. Proszono o debatę poświęconą tematowi wojny. Pracowałem nad jej szczegółami i bezstronną wymową przez całe trzy dni. Każdy poseł będzie mógł powiedzieć wszystko, co uważa za stosowne na temat administracji, czy też przeciwko niej, wyrazić ewentualne obiekcje co do składu osobowego rządu, zgodnie ze swym przekonaniem, wystrzegając się jednak spraw, które Parlament, skrupulatny pod tym względem, mógłby uznać za naruszenie tajemnicy wojskowej. Czy chcielibyście jeszcze większej wolności? Czy można jeszcze bardziej dać wyraz demokracji? Mało jest takich państw, które mają wystarczająco silne instytucje, aby taka rzecz mogła się zdarzyć podczas walki o życie narodu. Winien jestem Parlamentowi wyjaśnienie, co doprowadziło mnie do skierowania prośby o tak wyjątkowe poparcie w tym właśnie czasie. Sugerowano, że powinniśmy przeprowadzić poświęconą tej sprawie trzydniową debatę, w której na rząd bez wątpienia spadłyby razy ponoszących mniejszą odpowiedzialność, a która to debata w końcu doprowadziłaby do ogólnego przekonania, że powinniśmy ustąpić bez żadnego sprzeciwu. Przy takim obrocie sprawy, pewne odłamy prasy, które są wrogo nastawione (a są takie) i ich wrogość znalazła już publiczny wyraz, mogłyby oznajmić, że zaufanie do rządu zostało nadszarpnięte, mogłyby również pojawić się implikacje, że jest to wszystko wymierzone przeciwko mojej osobie, aja muszę być bardzo zuchwałym, prosząc Parlament o wotum zaufania. [ ... ] Mnóstwo złych wieści dociera do nas ostatnio z Dalekiego Wschodu i uważam za wysoce prawdopodobne, z powodów, które zaraz przedstawię, że będzie ich dużo więcej. Trudno jest oddzielić historię wielu błędów i niedociągnięć, zarówno w sferze działania, jak i zapobiegliwości, od złych wiadomości. Widzę jak opanowują nas ogromne sztormowe fale, którym nie potrafimy się przeciwstawić ijest to jeszcze jeden powód, bym domagał się formalnego solennego wotum za-

65

WOTUM ZAUFANIA

ufania od Izby Gmin, która w tej walce, jak do tej pory, nigdy nie zawiodła. Parlament nie spełniałby swojej funkcji, gdyby nie były zachowane dwa czynniki: po pierwsze, debata w duchu wolności sło­ wa; po drugie, przejrzyste, uczciwe, jawne jej przegłosowanie. W takiej sytuacji wszyscy będziemy wiedzieć na czym stoimy, wszyscy ci, z którymi mamy do czynienia, w ojczyźnie i za granicą, przyjaciele czy wrogowie, będziemy wiedzieć na czym stoimy i na czym oni stoją. Dlatego, że mamy przeprowadzić debatę otwartą, w której może się wypowiedzieć 20 lub 30 posłów, domagam się wyrażenia opinii przez pozostałych 400 czy 500 posłów, którzy nie będą mogli zabrać głosu ze względu na ograniczony czas. Powodem, dla którego domagam się wotum zaufania jest to, że sprawy mają się źle, a będzie jeszcze gorzej. Jeśli poseł chce wyrazić jakieś sugestie czy nawet ostrą krytykę pod adresem rządzących, jest to naj zupełniej zgodne z założeniami funkcjonowania administracji i nie wykracza poza żadne normy. Lecz jeśli szanowny poseł bardzo nie znosi rządu i czuje, że jego rozbicie będzie służyło interesowi ogólnonarodowemu, powinien mieć odwagę potwierdzić swoje przekonania publicznie. Nie ma żadnych obiekcji co do szczerych wypowiedzi, wolno mówić prosto z mostu, a rząd dostosuje się do postanowień ustalonych w trakcie debaty. Nie ma potrzeby mówić półsłów­ kami i nikt nie powinien okazać tchórzostwa podczas głosowania. Ja głosowałem przeciwko rządom, które miałem popierać i patrząc z perspektywy czasu, odczuwam czasami zadowolenie, że tak postą­ piłem. Każdy w tych ciężkich czasach musi spełnić swój obowiązek .

.. - ...

Przedstawiłem

niektóre aspekty walk na pustyni.

Generał Auchinleck domagał się początkowo pięciu miesięcy na przygotowania do tej kampanii, ale 18 listopada zaatakował wroga. Od ponad dwóch miesięcy rozgrywa się na pustyni niezwykle zaciekła, nieprzerwana bitwa pomiędzy rozproszonymi grupkami żołnierzy wyposażonych w naj nowszą broń, szukających się nawzajem dzień po dniu, walczących na śmierć i życie przez całe dnie, a niekiedy długo w nocy. Jest to bitwa, która wygląda inaczej niż przewidywano. Panuje chaos i wojska są rozproszone. Dużo zależało od poszczególnych żołnierzy i młodszych oficerów. Dużo, ale nie wszystko; ponieważ przegralibyśmy bitwę 24 listopada, gdyby generał Auchinleck nie interweniował osobiście, nie zmienił dowództwa i nie rozkazał bezwzględnego podtrzymywania natarcia, nie bacząc na ryzyko i konsekwencje. Lecz z uwagi na tę brawurową decyzję powinniśmy wrócić

66

JAPONIA ATAKUJE

do momentu, skąd rozpoczęliśmy naszą wędrówkę, a nawet jeszcze wcześniej. Tobruk prawdopodobnie by się poddał, a Rommel maszerowałby na Nil. Od tego momentu losy bitwy są bardziej określone. Odzyskano Cyrenajkę. Nadal trzeba jej bronić. Nie zdołaliśmy zniszczyć armii Rommla, ale prawie dwie trzecie to ranni, jeńcy albo zabici.*

Parlament oczywiście nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia udanego kontruderzenia Rommla, ponieważ posłowie nie mogli się domyślać ogromnych perspektyw jakie by się otworzyły dzięki szybkiemu zdobyciu Trypolitanii przez Brytyjczyków. Utrata Bengazi i Adżdabiji, co nabrało już powszechnego rozgłosu, zdawała się być jednym z serii wzlotów i upadków w trakcie pustynnej wojny. Ponadto, z telegramów, które docierały, nie miałem dokładnych informacji, co się stało i dlaczego. Nie mogłem się powstrzymać przed złożeniem Rommlowi wyrazów uznania. Nie potrafię powiedzieć, jaka jest w tej chwili sytuacja na froncie zachodnim w Cyrenajce. Walczymy z odważnym i zręcznym przeciwnikiem i, jeśli wolno mi powiedzieć pomimo krzywd wojennych, wielkim generałem. Z pewnością musiał otrzymać posiłki. Toczy się teraz kolejna bitwa i uczyniłem już z tego regułę, żeby nigdy nie starać się przewidywać, jaki będzie wynik bitwy. Zawsze sobie gratuluję przyjęcia takiej zasady. Naturalnie, nikt nie mówi, że nie mamy szansy. [ ... ]

Moja wzmianka o Romm1u przeszła w tym momencie bez echa. Później natomiast dowiedziałem się, że niektórzy poczuli się oburzeni. Nie mogli zrozumieć, jak można doceniać jakiekolwiek cechy u dowódcy nieprzyjaciela. Prostactwo jest dobrze znaną wadą natury człowieka, ale jest wrogiem tych, co wygrywają wojny i ustanawiają pokój.

l. _..

*

Skorygowana liczba wraz z powojenną informacją na temat ofiar po stronie przeciwnika znajduje się w tomie III (księga 2, rozdział XXX). Poległych po stronie brytyjskiej było 17 704, liczba ofiar przeciwnika wyniosła ok. 33 tysiące (przyp.oryg.).

WOTUM ZAUFANIA

67

Następnie przeszedłem do obszerniejszego zagadnienia, jakim była słabość naszej obrony na Dalekim Wschodzie. Opowiedziałem

Izbie historię tych kilku miesięcy i szanowni poz niej, że jak do tej pory przetrwaliśmy dzięki łaskawości losu, której trudno dać wiarę, przy tak skąpych zasobach do dyspozycji i małym polu manewru. Gdzie bylibyśmy teraz, zastanawiam się, gdybyśmy poddali się wrzawie dominującej trzy czy cztery miesiące temu, że powinniśmy zaatakować Francję albo Niderlandy? Wciąż widzimy na murach napisy: "Kiedy drugi front?". Do kogo to nie przemawia? Wyobraźmy sobie, w jakiej sytuacji byśmy się znaleźli, gdybyśmy ulegli tej porywczej pokusie? Każda tona naszego ładunku, każdy okręt, każdy samolot, cały potencjał naszej armii byłyby przeznaczone do walki o życie na brzegach Francji albo Niderlandów. Wszystkie kłopoty związane z Dalekim Wschodem i Bliskim Wschodem byłyby niczym w porównaniu z jeszcze jedną, dużo gorszą Dunkierką. [ ... l Przypuszczam, że są tacy, którzy huczeli, agitowali, nawet wyrażali poczucie niesprawiedliwości, wszystko po to, żeby we Francji utworzyć drugi front, a teraz będą się słodko uśmiechać i pytać jak to się stało, że nie mamy mnóstwa oddziałów na Malajach, w Birmie, na Borneo, na Celebesie. Przez dwa i pół roku walki byliśmy w stanie jedynie utrzymać się na powierzchni. [ ... l Powoli wyłania się jednak koniec naszej niedoli. Wygląda na to, że najgorsze jest za nami; lecz pod warunkiem, że wszyscy będziemy razem i zdobędziemy się po raz ostatni na morderczy wysiłek. Wygląda też na to, bardziej niż kiedykolwiek, że zmie·· rzamy do ostatecznego zwycięstwa. [ ... l Stawiając opór Niemcom i Włochom tutaj i w dolinie Nilu, nigdy nie byliśmy w stanie wystawić wystarczającej armii dla Dalekiego Wschodu. [... l Można wypominać, że to czy owo można było zrobić, a nie zrobiono, ale nigdy nie byliśmy w stanie wystawić wystarczają­ cej armii przeciwko napaści Japończyków. Według polityki Gabinetu, za wszelką cenę staraliśmy się uniknąć uwikłania w walki z Japoń­ czykami przed przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do wojny. Musieliśmy nawet zamknąć na kilka miesięcy Drogę Birmańską, gdy znaleźliśmy się w naprawdę trudnym położeniu. Pamiętam, że niektórzy krytykujący nas dzisiaj, byli bardzo źli z tego powodu, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Nie nastąpiła taka chwila, nie mogła ona nastąpić, by Wielka Brytania czy Imperium Brytyjskie, mając do dyspozycji tylko własne ręce, mogły walczyć z Niemcami i Włochami, rozgrywać bitwę o Anglię, bój na Atlantyku, bitwę na Bliskim W schosłowie wywnioskują

68

JAPONIA ATAKUJE

dzie i jednocześnie stanąć w pełnym rynsztunku w Birmie, na Półwy­ spie Malajskim, ogólnie na Dalekim Wschodzie, przeciwko potędze olbrzymiego militarnego imperium, jakim jest Japonia z ponad 70 mobilnymi dywizjami, trzecią flotą na świecie, potężnym lotnictwem i potencjałem 80-90 milionów twardych i wojowniczych Azjatów. Gdybyśmy zaczęli rozpraszać nasze siły na bezkresne obszary Dalekiego Wschodu, bylibyśmy zgubieni. Gdybyśmy przemieścili oddziały pilnie potrzebne na frontach wojennych na tereny, gdzie nie było wojny i mogło jej wcale nie być, doprowadziłoby to do kompletnego fiaska. Odrzucilibyśmy szansę, która teraz jest czymś więcej niż tylko szansą, na wydostanie się nas wszystkich z bagna, w którym byliśmy zanurzeni po uszy. [... ] Podjęto decyzję udzielenia pomocy Rosji, dążąc do rozbicia sił Rommla i utworzenia silniejszego frontu od Lewantu po Morze Kaspijskie. Wynikało to z decyzji, że możemy jedynie skromnie wesprzeć Daleki Wschód w obliczu hipotetycznego zagrożenia ze strony Japonii. To prawda, że w Singapurze stacjonowało 70 tysięcy ludzi, ale nowoczesne samoloty, czołgi oraz artylerię przeciwlotniczą i przeciwczołgową przyznano w pierwszej kolejności Dolinie Nilu. Za tę decyzję, w szeroko pojętym aspekcie strategicznym, jak również za dyplomatyczną politykę wobec Rosji, biorę pełną odpowiedzialność. Jeśli w niewłaściwy sposób wykorzystaliśmy nasze środki, nikogo nie można za to bardziej winić niż mnie. Jeśli nie będziemy mieli licznych nowoczesnych samolotów i czołgów w Birmie i na Malajach dziś wieczorem, nikt nie jest ode mnie bardziej odpowiedzialny. Dlaczego więc krzyczy się, że szukam kozłów ofiarnych, że chcę zrzucić winę na generałów, lotników czy marynarzy? Dlaczego mówi się, że odwołuję lojalnych i zaufanych kolegów i przyjaciół, aby uciszyć wrzawę niektórych dziennikarzy brytyjskiej i australijskiej prasy lub zatuszować ogrom niepowodzeń na Malajach i Dalekim Wschodzie i porażki, które nas tam jeszcze czekają? Już dwie godziny atakowałem Parlament. To co mówiłem przyjmowali bez entuzjazmu. Ale miałem wrażenie, że argumenty nie były nieprzekonywające. Biorąc pod uwagę co nas jeszcze czekało, sądziłem, że będzie najlepiej, gdy zakończę przedstawiając sytuację w jak najgorszym świetle, niczego nie obiecując, nie wykluczając jednak nadziei. Chociaż czuję jak dojrzewa duch zwycięstwa i wyzwolenia, który bezpiecznie zaprowadzi nas i inne znękane narody do upragnionego celu, muszę wyznać, że odczuwam ciężar wojny bardziej nawet niż

69

WOTUM ZAUFANIA

w czasie przerażających dni lata roku 1940. Jest tyle frontów, na któ~ rych prowadzone są działania, tyle kluczowych punktów do obrony, tyle nieuchronnych porażek, tyle rozdzierających głosów podniesionych, by wykorzystać sytuację, a wszystko teraz, gdy możemy odetchnąć swobodniej po tylu wzlotach i upadkach tej wojny. Dlatego czuję, że mam prawo przyjść do Izby Gmin, na której jestem usłu­ gach, i prosić jej członków, aby nie zmuszali mnie do działania wbrew sumieniu i sprawiedliwemu osądowi, do szukania kozłów ofiarnych, dzięki którym miałbym oczyścić siebie z zarzutów, żebym nie musiał podejmować decyzji, których w tym momencie domagają się ci lub owi, a które nie byłyby wcale pomocne w naszym przyszłym działa­ niu. Wprost przeciwnie, czuję, że powinienem liczyć na zachętę i pomoc Izby Gmin. Nigdy nie usiłowałem przewidywać przyszłości. Pozostaję przy moim pierwotnym programie: krew, trud, łzy i pot. Niczego więcej nie proponowałem, a w kilka miesięcy później dodałem do tego "dużo niedociągnięć, błędów i rozczarowań". Lecz promyk światła, przebijający się zza chmur i coraz szerzej oświetlający naszą drogę, ośmiela mnie, by domagać się od Izby Gmin deklaracji zaufania, jako dodatkowej broni w arsenale Narodów Zjednoczonych .

.. - ..

Debata trwała jeszcze przez trzy dni. Jej ton był dla mnie nadspodziewanie przychylny. Nie było żadnych wątpliwości co do tego, jak Izba postąpi. Koledzy z Gabinetu Wojennego, na czele z panem Attlee, energicznie i konsekwentnie popierali stanowisko rządu. 29 stycznia musiałem zamknąć debatę. Obawiałem się wtedy, że nie będzie żadnego sprzeciwu. W kuluarach starałem się sarkazmem wywołać krytykę przeciwko nam, jednocześnie nie zaprzepaszczając tak pracochłonnie zbudowanego pojednania. Ale nic, co ośmieliłem się powiedzieć, nie zdołało popchnąć nieporuszonych konserwatystów, laburzystów czy partii liberalnych do głosowania. Na szczęście, gdy zapowiedziano głosowanie według partii, przyznanie wotum zaufania zostało zakwestionowane przez trzech reprezentantów Niezależnej Partii Pracy. Dwóch jej członków zostało powoła­ nych do liczenia głosów i wynik był 464 do 1. Byłem wdzięcz­ ny Jamesowi Maxtonowi, przywódcy mniejszości, za przeprowadzenie tej sprawy. Prasa nadała temu taki rozgłos, że telegramy z gratulacjami i wyrazami ulgi napłynęły ze wszystkich

70

JAPONIA ATAKUJE

krajów Koalicji. Najcieplejsze otrzymałem od moich przyjaciół z Białego Domu. Przesłałem Prezydentowi gratulacje z okazji jego sześćdziesiątych urodzin. "To zabawne, pisał, że jestem teraz w tej samej dziesięciolatce co Pan." Złośliwcy z prasy nie czuli się jednak pozbawieni pożywki. Krążyli skwapliwie jak wiewiórki. Żeby prosić o wotum zaufania! Komu się śniło tak prowokować parlament państwa? Te "rozdzierające głosy", jak je nazywałem, nieświadomie spełniły rolę zwiastunów nadchodzącej katastrofy. Premier do chiefwhipa 31 stycznia 1942 Gratuluję Panu wspaniałego głosowania konserwatystów i ich cią­ gle rosnącego poparcia na przestrzeni prawie dwóch lat. Piszę do przywódcy Partii Liberalnej na temat ich głosowania. Może sprawdzi Pan załączony list, i, jeśli nie ma Pan zastrzeżeń, proszę o przystawienie pieczęci i wysłanie go. Pan Churchill do sir Archibalda Sinclaira 31 stycznia 1942 Muszę zwrócić Pana uwagę na głosowanie Partii Liberalnej w Parlamencie nad wotum zaufania. Z całej dwudziestki sześciu powstrzymało się albo było nieobecnych, została więc czternastka do reprezentowania partii. Z tych czternastu, trzech jest ministrami, mianowicie Pan, Johnston i Foot. Pełni Pan również funkcję podsekretarza w Izbie Lordów. Zbyt dużo żagli jak na taką łupinę i obawiam się, że Partia Konserwatywna, która w trzech głosowaniach, jakie odbyły się w dziejach obecnego rządu głosowała odpowiednio 252, 281, 309 osób odniesie się krytycznie do braku poparcia dla rządu. Poza tym News Chronicle stała się jedną z najbardziej krytycznych, a często nawet wrogich, gazet i zaatakowała w pożałowania godny sposób wspaniałą, choć sterowaną, niezależność gazety Manchester Gurdian. Proponuję, aby Pan się rzetelnie przyjrzał tym sprawom. Jak Pan wie, nigdy nie mierzyłem siły Partii Liberalnej jej parlamentarną reprezentacją. Gdy jednak jej liczebność jest tak mała, wydaje mi się tym bardziej konieczne prezentowanie jedności działania w takich przypadkach jak wotum zaufania dla rządu, które partia formalnie i oficjalnie zdecydowała się poprzeć .

.. -..

Sir Stafford Cripps nie zabrał głosu w trakcie debaty, ale w czasie jej trwania napisał do mnie sympatyczny list, odrzuca-

WOTUM ZAUFANIA

71

jąc

jednak propozycję podjęcia pracy na stanowisku ministra zaopatrzenia na podanych przeze mnie warunkach. "Jedynym warunkiem niezbędnym do osiągnięcia oczekiwanej produkcji jest, aby minister zaopatrzenia miał nieograniczone kompetencje w swoim dziale i odpowiedzialność za dystrybucję i dostawy priorytetowe oraz był członkiem Gabinetu Wojennego. Rozumie Pan więc moje odczucie, że nie powinienem podjąć się tego zadania na sugerowanych warunkach, gdyż czuję, że zawiódłbym Pana i naród. Przykro mi, że po drobiazgowym i sumiennym rozważeniu podjąłem w końcu negatywną decyzję, gdyż miałem nadzieję, że będę mógł Panu pomóc w dźwiganiu tego potężnego ciężaru." Odpowiedziałem na to: 31 stycznia 1942 Przykro mi, że nie czuje się Pan na siłach nam pomóc, poprzez przejęcie ogromnego obszaru działania w ramach Ministerstwa Zaopatrzenia. Niestety, spełnienie warunków, o których Pan mówi, nie leży w mojej mocy. Przynależność ministra zaopatrzenia do Gabinetu Wojennego kłóci się z polityką Parlamentu, który ostatnio zdecydowanie ustalił, aby minister przemysłu pełnił funkcję dyrektora naczelnego w całym departamencie zaopatrzenia wojennego. Poza tym pogwałciłoby to zasadę "małego" Gabinetu Wojennego, na co opinia publiczna kładła taki nacisk w trakcie formowania obecnego rządu i w czasie jego administracji. I tak zwiększyliśmy liczbę naszych członków z pięciu do ośmiu, a jeśli liczyć ministra stanu w Kairze, razem byłoby dziewię­ ciu. Jeśli włączyłoby się ministra zaopatrzenia [ex officio]*, nie moż­ na pominąć ministra przemysłu lotniczego. Jeśli kierownicy tych dwóch antagonistycznych departamentów zaopatrzenia znaleźliby się w Gabinecie Wojennym, trzeba byłoby włączyć ich szefów ze szczebla ministerialnego, którym przecież podlegają. W ten sposób naruszono by zasadę [małego] Gabinetu Wojennego oraz planowane kompetencje ministra przemysłu. Jestem pewien, że nie zyskałoby to aprobaty ani Izby Gmin, ani opinii publicznej. Byłoby mi miło, gdybym mógł się z Panem od czasu do czasu zobaczyć, jak Pan o tym wspomina. Zawsze pozostanę otwarty na Pana

*

Słowa .,ex officio" dodałem w moim liście do sir Stafforda Crippsa datowanym 9 lutego. Patrz s. 78 (przyp.oryg.).

72

JAPONIA ATAKUJE

przyjacielskie rady, chociaż muszę przyznać, że liczyłem na aktywną pomoc. Może któregoś dnia doczekam się jej.

Na tym stanęło - ale tylko na chwilę.

ROZDZIAŁ

V

ZMIANY W GABINECIE

Rosnące napircie polityczne - Stan zdrowia lorda Beaverbrooka - Moje z nim stosunki - Zostaje ministrem przemysłu - Stanowisko sir Stafforda Crippsa - Wybieg umożliwiajqcy rozwią.zanie problemu: przewodniczą.cy Izby Gmin lord Moyne opuszcza Ministerstwo ds. Kolonii - Lutmoe kirski - Dalsze zmiany w rzą.dzie - List lorda Beaverbrooka z 17 lutego - Rezygnacja - Nominacja pana Olivera Lytteltona na ministra przemysłu - Gabinet Wojenny, stary i nowy - Moje stanowisko - List od sir Fredericka Maurice'a - Utrzymujr stanowisko ministra obrony.

otum zaufania dało tylko chwilowe wytch\lienie. Nikt nie mógł mi zarzucić, że nie ostrzegałem przed katastrofami, które miały nastąpić. Te nadeszły już w lutym. Jednocześnie czułem, jak narasta napięcie wśród polityków. Pojawiło się żądanie "zasilenia" rządu. Mówiono, że potrzebna jest "świeża krew". Od razu przyszło mi do głowy, że chodzi o sir Stafforda Crippsa, który jest w dodatku pod ręką. Ogromnie nie lubiłem przeprowadzania zmian pod wpływem zewnętrznej presji i wyraziłem się dość ostro na ten temat w trakcie debaty nad wotum zaufania. Mijał luty i wydawało się, że trzeba będzie przebudować cały system ministerialny, żeby uwzględnić zmiany, jakich wymagało utworzenie Ministerstwa Przemysłu. Przedstawiciele Ministerstwa Informacji w wielu częściach świata zwracali uwagę, że konflikty w sferze wewnę­ trznej polityki angielskiej są źródłem niepowetowanego zła. Było jasne, że wkrótce trzeba będzie zająć stanowisko w trudnej i bolesnej kwestii natury personalnej. Ponadto, utworzenie Ministerstwa Przemysłu byłoby łatwiejsze do przeprowadzenia

W

74

JAPONIA ATAKUJE

w wyniku konsensusu, a nie poprzez pokonywanie burzliwej atmosfery, ale wyglądało na to, że nie da się tego uniknąć. Gdy opracowywanie planów dotyczących Ministerstwa Przemysłu dobiegało końca, z bólem patrzyłem jak lord Beaverbrook podupada nagle na zdrowiu. Zaczął dotkliwie odczuwać ataki astmy, które pozbawiały go snu, tego lekarstwa na wszystko. Pewnego wieczoru, po powrocie z Waszyngtonu, gdy byliśmy na konferencji w Aneksie, rozdrażnił mnie nieustający hałas i nagle powiedziałem: "Niech ten ktoś opuści salę i przerwie to kocie miauczenie." Wśród zebranych nastąpił moment konsternacji i wtedy uświadomiłem sobie, że to ta nieszczęsna astma mojego przyjaciela. Wyraziłem szczere ubolewanie i na tym incydent się zakończył, ale powracam do niego, gdyż pokazuje on napięcie tamtych wycieńczających czasów i tak wiele mówi o osobowości Beaverbrooka. Wiem, że poważnie rozważał możliwość brania udziału w kilkugodzinnych nocnych lotach na wysokości powyżej dziesięciu tysięcy stóp, aby dzięki wysokości zmniejszyć cierpienie. Te zdrowotne niedomagania stały się u Beaverbrooka źródłem stanu, . który mogę jedynie nazwać załamaniem nerwowym. Otrząsnąłem się już z jego emocjonalnej rezygnacji podczas naszego pobytu w Waszyngtonie. Narastało w nim niekłamane znużenie i niesmak do wykonywania obowiązków słUżbowych i gdy czasami domagał się większej i bardziej nieskrępowanej władzy, w duchu marzył o pozbyciu się jej ciężaru i rozterek, czego wielu innych moich kolegów również pragnęło. Ludzie, którzy nie wiedzieli jakie, swoją energią, siłą przekonywania, trafnym sądem, oddał zasługi sprawie państwa w czasie swojej kadencji, zastanawiali się, dlaczego miał on na mnie tak duży wpływ. Upatrywali źródła w naszych wieloletnich powiązaniach z pierwszej wojny światowej i w wydarzeniach bę­ dących jej następstwem. Oprócz lorda Simona, zajmującego stanowisko lorda kanclerza, z którym nigdy nie łączyły mnie stosunki osobiste, chociaż darzyłem go ogromnym szacunkiem, Beaverbrook był jedynym kolegą, który przeżył wraz ze mną wstrząsy i napięcia poprzedniej wojny. Należeliśmy do starszej generacji polityków. Często staliśmy po przeciwnej stronie ba-

ZMIANY W GABINECIE

75

rykady W tych dawnych czasach, niekiedy byliśmy zaciekłymi antagonistami, ale ogólnie nasze wzajemne stosunki zostały zachowane i stanowiły ważną cząstkę mojego życia politycznego, w końcu scementowane bliską przyjaźnią, która przetrwała zmienne koleje losu. W nowych, jeszcze bardziej burzliwych czasach, często pocieszałem się rozmową o kłopotach i problemach, porównując je z tym, co już kiedyś przeszliśmy i musieliśmy rozwikłać z kimś, kto był w samym środku, na posterunku, jeśli nie na oficjalnym stanowisku, to oddziaływując za pomocą swej charyzmy. Inni koledzy byli wtedy nieznanymi osobami, w większości młodymi porucznikami wspólnie walczą­ cymi w mini,onych, choć wciąż żywych w pamięci dniach. Zakończyłem przygotowania do przekazania Beaverbrookowi ogromnej sfery wpływów, gdzie jego zdolności będą miały pole do popisu, a jego irytacja wywoływana każdą przeszkodą spotkaną na drodze zostanie zredukowana do minimum. Projekt utworzenia Ministerstwa Przemysłu i nominacja lorda Beaverbrooka na ministra oraz powołanie sir Andrew Duncana na dotychczasowe stanowisko Beaverbrooka został wniesiony do Parlamentu 4 lutego. Lecz kilka istotnych szczegółów wymagało ustalenia poza główną sceną. Na życzenie Beaverbrooka i z wyraźną aprobatą lorda Leathersa, do kompetencji Ministerstwa Przemysłu dodałem jeszcze kontrolę nad transportem wojennym. Nie było to w żadnym wypadku zgodne z moimi pierwotnymi planami, ale ponieważ Leathers równie pragnął pracować z Beaverbrookiem, jak i być jego podwładnym, a podobno świetnie im się razem pracowało, zauważyłem korzyści tkwiące w tej jeszcze bardziej rozległej fuzji. O każdy jednak drobny punkt w podziale obowiązków i odpowiedzialności trzeba było przeprowadzić osobną bitwę. W końcu wyczerpała się moja cierpliwość, która i tak była wielka. Premier Churchill do lorda Beaverbrooka 10 lutego 1942 Wysyłam Ci kopię projektu rządowego, który postanowiłem za kilka godzin wręczyć Parlamentowi. Jeśli chodzi o mnie, jest to forma ostateczna. Nie szczędziłem czasu i sił w ciągu ostatniego tygodnia starając się wnieść poprawki zadowalające Ciebie i naród, a także

76

JAPONIA ATAKUJE

rozproszyć

niepokój departamentów, z którymi będziesz stale współ­ Nie mogę już nic więcej zrobić. Jestem przekonany, że podjęcie tego zadania jest Twoim obowiąz­ kiem, który dzięki Twoim nieograniczonym możliwościom przerodzi się w sukces. Przychylam się do zdania Leathersa, że jeśli chodzi o typy jednostek handlowych, Ministerstwo Transportu Wojennego powinno mieć prawo postawienia kropki nad "i", jako że stanowi jedyny autorytet w tej dziedzinie i dysponuje dużą wiedzą. Jeśli po tym wszystkim, co zostało ustalone, sprawa rozbije się o ten punkt, albo o jakiś inny związany z wielkim urzędem, który dla Ciebie przystosowałem, jestem zmuszony powiedzieć, że spotkasz się z surową oceną narodu brytyjskiego i naszych sojuszników, biorąc pod uwagę wyjąt­ kowość sytuacji, w której się znajdujemy i ogromną skalę interesów, jakie wchodzą w grę. Mam więc nadzieję, że nie okażesz się niegodny powierzonego zadania i nie zadasz dotkliwego ciosu swojej ojczyźnie, przyjacielowi, a nade wszystko własnej reputacji. W takim przypadku, postąpię jak zostało ustalone i przedłożę projekt rządowy Parlamentowi dziś rano. Jeśli natomiast zdecydujesz się na odrzucenie warunków, poproszę Parlament, aby pozwolił mi odłożyć oświadczenie do czwartku. Modlę się, żebyś dał mi znać przez Bridgesa, który przyniesie Ci ten list pracował.

osobiście.

Lord Beaverbrook odniósł się pozytywnie do mojego listu i 10 lutego przedstawiłem Parlamentowi projekt rządowy określający zasady powołania i funkcjonowania Ministerstwa Przemysłu. Odczytałem Izbie cztery początkowe i najważniejsze fragmenty: 1. Minister przemysłu jest ministrem Gabinetu Wojennego. Obcią­ za wszystkie sprawy związa­ ne z przemysłem zbrojeniowym zgodnie z polityką Ministerstwa Obrony i Gabinetu Wojennego. Będzie wykonywał wszystkie obowiąz­ ki, które do tej pory należały do dyrektora ds. przemysłu, z wyjątkiem tych związanych z siłą roboczą i procesem wytwórczym. 2. Obowiązki te obejmują rozmieszczanie dostępnych środków produkcji i surowców (łącznie z działalnością importową) tam, gdzie to konieczne, ustalenie priorytetu w produkcji oraz kontrolę i prowadzenie różnych departamentów i ich działów. 3. Projekt ten nie zmienia w żadnym stopniu odpowiedzialności przed Parlamentem tych ministrów, którzy stoją na czele departamentów, szefowie departamentów szczebla ministerialnego mają prawo ża się go najwyższą odpowiedzialnością

77

ZMIANY W GABINECIE

zwrócić się bezpośrednio do ministra obrony lub do Gabinetu Wojennego w sprawach spornych dotyczących spełnianych przez nich obowiązków.

4. Minister przemysłu będzie również odpowiedzialny za przeprowadzenie negocjacji w imieniu Gabinetu Wojennego, w sprawie zało­ żenia tu i w Stanach Zjednoczonych ciał kolegialnych, które miałyby się zająć rozdziałem broni i surowców w obrębie państw alianckich.

W tym momencie przerwał mi pan Hore-Belisha pytaniem, dlaczego kwestie siły roboczej i procesu wytwórczego zostały wyeliminowane z zakresu planowanych kompetencji. To oczywiście wyzwoliło silne osobiste antagonizmy, które poniosły lorda Beaverbrooka i pana Ernesta Bevina. Odczytałem więc trzy inne paragrafy, jak następuje: 8. Minister pracy i spraw publicznych jest ministrem Gabinetu Wojennego i w przyszłości, w ramach ogólnej władzy Gabinetu przejmie obowiązki do tej pory wypełniane przez dyrektora ds. przemysłu, a dotyczące siły roboczej i pracy. Obowiązki te obejmują przydział zasobów siły roboczej do sił zbrojnych i obrony cywilnej, do przemysłu zbrojeniowego i pozostałych gałęzi przemysłu oraz rozwiązywa­ nie ogólnych problemów z zakresu produkcji. 9. Ponieważ jedną z funkcji, jakie ten urząd musi spełniać jest rozdział siły roboczej, minister pracy i spraw publicznych ma obowiązek dokładać starań, aby jak nąjefektywniej gospodarować tą siłą. W tym celu urzędnicy otrzymają kompetencje, które pozwolą im na uzyskanie informacji o przydziale robotników. 10. Wszystkie kwestie sporne dotyczące siły roboczej między Ministerstwem Pracy a działami przemysłu zostaną załatwione przez ministra pracy i ministra przemysłu lub wyznaczonych przez nich urzęd­ ników. Trzy działy zaopatrzenia zachowają istniejącą odrębność w zakresie organizacji pracy.

Pod koniec poprosiłem o uważne przestudiowanie projektu i poddanie go sprawiedliwej ocenie, jeśliby członkowie tego pragnęli, i zaproponowałem elastyczne stanowisko w odniesieniu do debaty.

.. -..

Kiedy działo się to wszystko, coraz bardziej istotne stawały pozycja i stosunek sir Stafforda Crippsa. Zachowywał się

się

78

JAPONIA ATAKUJE

tak, jakby miał do przekazania jakieś ważne przesłanie. Zachę­ cony zgodą na transmisję jego przemówienia z okazji powrotu z Moskwy, ubiegał się w Ministerstwie Informacji o dalsze możliwości występowania w radiu. 9 lutego napisałem do niego: W Bristolu na pytanie dotyczące przystąpienia przez Pana do rządu Pan: "Proszę lepiej zapytać pana Churchilla", czy coś w tym rodzaju. Czy w takiej sytuacji nie należałoby opublikować Pana listu z 29 stycznia i mojej odpowiedzi z 31 ? Widzę, że na 2 stronie zapomniałem wstawić "ex officio" po sło­ wach: "Jeśli włączyłoby się ministra zaopatrzenia". Lord Beaverbrook nie zasiadał w Gabinecie Wojennym z racji tego, że był ministrem zaopatrzenia, ale jesienią 1940 został wyznaczony na to stanowisko z powodów natury ogólnej. Dlatego chciałbym włą­ czyć te słowa, które nie zmieniają sensu mojej wypowiedzi, ajedynie wpływają na jej lepsze zrozumienie. odpowiedział

Na jego życzenie nie opublikowałem korespondencji, ale stadla mnie jasnym, że jego przystąpienie do Gabinetu Wojennego w szerokich kręgach opinii publicznej powitano by z radością. Nie było to jednak łatwe do zrealizowania, gdy jednocześnie w wielu wpływowych grupach panowało równie silne przekonanie, że należałoby zmniejszyć ilość członków Gabinetu Wojennego, a ponadto powinni być oni w jak najwyższym stopniu pozbawieni obowiązków w departamentach. Wpadłem więc na pewien pomysł. Gdy w maju 1940 r. tworzony był rząd, do sprawowanych przeze mnie urzędów dodałem jeszcze stanowisko przewodniczącego Izby Gmin. Pan Attlee wykonywał codzienne obowiąz­ ki, a ja uczestniczyłem w sprawach doniosłej wagi, co i tak było nieuniknione. Miałem wrażenie, że sir Stafford posiadał wszelkie przymioty potrzebne przewodniczącemu Izby. Był człowie­ kiem Parlamentu i jednym z najlepszych mówców. Ta nominacja, niosąca za sobą członkostwo w Gabinecie Wojennym, którego stałby się reprezentantem, umożliwiłaby mu szeroki zakres działania, do którego dążył i taktownie się domagał. Omówiłem plan z panem Attlee, a jego rzetelność i lojalność w tym okresie napięć były bezcennymi. Zaproponowałem, żeby przekazał Crippsowi tajną pieczęć i stanowisko przewodniczącego ło się

79

ZMIANY W GABINECIE

Izby Gmin, a on miał objąć Ministerstwo ds. Dominiów i przywicepremiera, jednak bez żadnych zmian konstytucyjnych. I tak nastąpiła zmiana raczej formy niż treści. Pan Attlee zgodził się, musiałem więc poprosić lorda Cranborne'a, aby ustąpił z Ministerstwa ds. Dominiów i objął Ministerstwo ds. Kolonii. Połączyłem to stanowisko z przewodnictwem Izbie Lordów. Obydwa te urzędy były sprawowane przez lorda Moyne' a człowieka i przyjaciela, dla którego miałem najwyższe uznanie. Wykluczenie go z rządu było dla niego oczywiście dużym ciosem, który z niechęcią mu zadawałem. Z perspektywy przyszłych wydarzeń można stwierdzić, że kosztowało go to życie, którego pozbawił go żydowski zabójca w Kairze.

jąć tytuł

Mój drogi Walterze, 19 lutego 1942 Z głębokim żalem, wypływającym Z naszej przyjaźni i Twoich zasług dla kraju, zmuszam się do przeprowadzenia reorganizacji Ministerstwa ds. Kolonii. Konieczność znacznych zmian w rządzie, których wymagają wydarzenia i opinia publiczna, kazały mi przekazać Ministerstwo ds. Dominiów panu Attlee; było dużo nacisków, aby urząd ten był sprawowany przez członka Gabinetu Wojennego. W takiej sytuacji obawiam się, że Cranborne będzie musiał zająć Twoje miejsce, ale znając Ciebie i Twoje postępowanie w tych ciężkich czasach wojny, jestem przekonany, że bez wahania podporządkujesz się memu życzeniu, które wypływa z wyższej konieczności. Było mi przyjemnie współpracować z Tobą w tym burzliwym okresie i z całego serca dziękuję Ci za pomoc i przyjaźń, jaką zawsze mi okazywałeś, a również za fachowość z jaką spełniałeś swoje obowiązki, zarówno jako minister ds. kolonii, jak i przewodniczący Izby Lordów.

Moyne przyjął dymisję z właściwą sobie godnością i poczuciem humoru. "Nie muszę mówić, napisał, że dobrze rozumiem potrzebę zmian w rządzie i jedyne, co mogę dodać, to, że zawsze będę Ci wdzięczny za umożliwienie mi rocznej służby na tak ciekawym stanowisku oraz za niezmienną życzliwość i uwagę, jakie okazywałeś moim poczynaniom." ·fi _

••

80

JAPONIA ATAKUJE

W czasie gdy w będącej pod presją machinie rządowej zmietryby, przytłoczyła nas zewnętrzna katastrofa. Singapur, o którym będzie mowa w następnym rozdziale, poddał się 15 lutego, a 100 tysięcy żołnierzy Wielkiej Brytanii i Imperium, według dokonanych wówczas obliczeń, dostało się do niewoli japońskiej. Ale trochę wcześniej, 12 lutego, doszło do epizodu o niedużym, przynajmniej moim zdaniem, znaczeniu, który wywołał olbrzymie oburzenie i niepokój opinii publicznej. Pancerniki Scharnhorst i Gneisenau wraz z krążownikiem ciężkim Prinz Eugen uciekły z Brestu, przepływając bez najmniejszego uszczerbku przed frontem luf armatnich baterii Dover i wszystkich naszych sił powietrznych i morskich. Takie przynajmniej było mniemanie opinii publicznej. W odpowiednim czasie powrócimy do tego. Nie dziwmy się jednak, że zaufanie narodu do administracji i jej poczynań poważnie się zachwiało . niały się

.,

-..

Zmiany wewnątrz rządu wynikające z utworzenia Ministerstwa Przemysłu i potrzeby znalezienia miejsca dla sir Stafforda Crippsa, który miał wnieść ożywienie i świeże siły, urosły do rangi przebudowy całej struktury. Kapitan Margesson, który służył tak dobrze, przestawał być ministrem wojny, na to miejsce radziłem wyznaczyć stałego podsekretarza, sir Jamesa Grigga. Grigg był osobą cywilną cieszącą się doskonałą opinią, zwła­ szcza jeśli chodzi o skuteczność działania i siłę woli. Działał nie tylko w skarbie państwa, gdzie przez blisko pięć lat był moim głównym sekretarzem osobistym, gdy byłem kanclerzem skarbu, ale również służył w Indiach jako doradca ds. finansów w radzie wicekróla, gdzie pozostawił po sobie dobre imię. Znajomość finansów Ministerstwa Wojny miał w małym palcu i zyskał zaufanie wszystkich generałów i urzędników. Nie pragnął dostać się do Izby Lordów, nie miał żadnego doświadcze­ nia jako członek Izby Gmin; musiał znaleźć, a jeśli trzeba to wywalczyć, zwolenników i przystosować się do szerszej i zróż­ nicowanej areny działania i bardziej elastycznych metod niezbędnych politycznemu przywódcy. Jego siła charakteru, bezinteresowność, odwaga, a muszę jeszcze dodać: wytrwa-

81

ZMIANY W GABINECIE

łość, były naprawdę

niepospolite.

Awansując

pewnością traciłem

ministerialne z

go na stanowisko jednego z najlepszych

urzędników państwowych.

Przeprowadziłem również zmianę

w Ministerstwie PrzemyLotniczego, powołując pułkownika Llewellina, który bardzo dobrze spisał się w Stanach Zjednoczonych, dzięki czemu nasz cały przemysł lotniczy został mocno zintegrowany. Zajął on miejsce pułkownika Moore-Brabazona, z którym rozstawałem się z głębokim żalem, ofiarowując w zamian godność para. słu

Mój drogi Moore-Brabazon, 21 lutego 1942 Z wielkim żalem muszę Pana zawiadomić, że przebudowa rządu, do której jestem zmuszony ze względu na presję wydarzeń i opinii publicznej, wymaga ode mnie przeprowadzenia zmian również w Ministerstwie Przemysłu Lotniczego. Wiem, ile trudu włożył Pan w tę pracę i jestem głęboko wdzięczny za całą Pana życzliwość wobec mojej osoby. Pan wie, jak jest mi trudno w środku tej ciężkiej i niepomyślnej wojny i mam szczerą nadzieję, że służbowe rozstanie nie wpłynie na przyjaźń, którą tak bardzo sobie cenię. Odpowiedź

ukazuje jego wspaniały charakter:

Szanowny Premierze, 21 lutego 1942 W pełni rozumiem. Jest jeden czy dwa aspekty prowadzonej polityki, które chciałbym omówić z Panem ze względu na ich znaczenie, ale nie czas teraz na to. Praca sprawiała mi dużą satysfakcję i cenię sobie fakt, że to Pan mi ją powierzył. Ministerstwo działa lepiej niż w chwili, gdy je objąłem. Życzę szczęścia.

BRAB.

Aby

zredukować liczbę członków

siałem poprosić

Gabinetu Wojennego, mukanclerza skarbu o formalne odejście.

Pan Churchill do sir Kingsleya Wooda 19 lutego 1942 Przesyłam Panu skład nowego Gabinetu Wojennego, którego reorganizację uznałem za niezbędną. Zauważy Pan, że nie włączyłem w jego skład kanclerza skarbu i w ten sposób odstąpiłem od pierwotnego planu z okresu formowania rządu.

82

JAPONIA ATAKUJE

Bardzo mi przykro z tego powodu, ale w obecnych okolicznościach nie ma innego wyboru. Oczywiście, zawsze służę radą w przypadku jakichś trudności czy wątpliwości.

W końcu, jednym z ważniejszych wydarzeń tego okresu zmian gabinetowych stało się odejście pana Greenwooda z Gabinetu Wojennego, ułatwiające zamierzoną redukcję jego członków; czyn świadczący o najwyższym patriotyzmie i bezinteresowności.

.. - ..

W trakcie zmian w Gabinecie lord Beaverbrook nie raz służył zachowania chłodnego bezstronnego stanowiska, zwłaszcza w odniesieniu do spraw, które nie dotyczyły jego osoby. Na przykład: dobrą radą. Posiadał zdolność

Drogi Premierze, 17 lutego 1942 Oto list, o którym wspominałem przez tel~fon. Naród stracił wiarę w siebie i zwraca się do rządu oczekując, że my odbudujemy tę wiarę. Zadaniem rządu jest sprostanie tej potrzebie. Co można zrobić, za pomocą zmian w strukturze administracji, aby zaspokoić pragnienia narodu? 1. Włączenie sir Stafforda Crippsa do rządu? To, że naród pragnie Crippsa, jest przelotną namiętnością. Jego popularność już przywiędła. 2. Powołanie ministra albo wiceministra obrony? Nikogo się nie znajdzie na to stanowisko, kto by usatysfakcjonował zarÓwno opinię publiczną, jak i Ciebie, którego byłby bezpośrednim podwładnym. Być może można by wyznaczyć kogoś, kto tak jak Cripps wkomponowałbysię w obecny nastrój narodu. Lecz Ty nie byłbyś zadowolony. 3. Sformowanie Gabinetu Wojennego składającego się z kilku ministrów, gdzie każdy z nich przewodniczyłby kilku departamentom i byłby pozbawiony obowiązków w poszczególnych departamentach? Powinno się zrealizować ten plan. Gabinet Wojenny składałby się z Bevina - najsilniejszy człowiek w obecnym Gabinecie - Edena, najpopularniejszy członek Gabinetu i z pana Attlee, przywódcy Partii Socjalistycznej. Innych członków Gabinetu trzeba by się było pozbyć. Są dzielnymi ludźmi, bardziej szanowanymi niż trzydziestu innych, ale nie dorastają do pięt trzem pierwszym. 4. Wreszcie, niektórym członkom rządu sprawującym urząd ministra opinia publiczna wystawiła ocenę niedostateczną. Ich nazwiska

83

ZMIANY W GABINECIE

są Ci dobrze znane. W każdym razie jeden z ministrów któregoś z rodzajów sił zbrojnych nie cieszy się uznaniem społeczeństwa. Być może jest ich dwóch. Jest to, oczywiście, list prywatny, bez żadnego zamiaru wszczynania czy zachęcania do publicznej agitacji z mojej strony. Zawsze Twój MAX

Przesłał mi również, bez daty, następujący cytat z Tukidydesa, który prawdopodobnie bez skutku starał się wypróbować na sobie:

"Nie prowadźcie już więcej rozmów ze Spartą. Pokażcie im po prostu, że nie jesteście złamani obecnymi nieszczęściami. Ci, którzy przyjmą klęskę nie drgnąwszy powieką i ci, którzy stawią zacięty opór, czy to państwa czy jednostki, będą prawdziwymi bohaterami."

.. - ..

Nagle, gdy zdawało się, że wszystko jest ustalone, lord Beaverbrook zrezygnował. Stan jego zdrowia był katastrofalny i nie czuł się na siłach sprostać nowym ogromnym obowiąz­ kom, wbrew temu co wcześniej myślał. Zrobiłem wszystko, aby zmienić jego decyzję, ale długa i dokuczliwa dyskusja, której byłem świadkiem, a jaka miała miejsce między nim a innymi głównymi ministrami przekonała mnie, że nie powinienem wywierać na niego presji. Zgodziłem się więc, żeby opuścił Gabinet Wojenny i udał się z bliżej niesprecyzowaną misją do Stanów Zjednoczonych, gdzie mógł oddziaływać pozytywnie na otoczenie Prezydenta, a także znaleźć odpoczynek i spokój na jakiejś wyspie Indii Zachodnich, czego potrzebował najbardziej. Wielu z tych, którzy nie doceniali jego zalet i wkładu w ogólny wysiłek wojenny, paru, z którymi nie miał dobrych stosunków, było zadowolonych. Ja jednak dotkliwie odczułem jego odejście. Ostatni list, napisany przez niego kilka dni później, dowodzi, w jakich stosunkach rozstawaliśmy się: Drogi Winstonie, 26 lutego 1942 To ostatni dzień mojego urzędowania i wracam do miejsca skąd pochodzę. A teraz muszę Ci powiedzieć o dwudziestu jeden miesiącach nąjwspanialszej przygody, jakiej nikt przedtem jeszcze nie przeżył.

84

JAPONIA ATAKUJE

Przez cały ten czas wszystko czego dokonałem, dokonałem dzięki Twojemu wsparciu. Powierzenie mi tych odpowiedzialnych funkcji było wyzwaniem z Twojej strony i aby utrzymać moją pozycję, musiałeś cały czas być pod obstrzałem niektórych nieprzychylnych członków Izby Gmin. To, co ja z siebie dałem Tobie, jest niczym w porównaniu z tym, co od Ciebie dostałem. Zawdzięczam Ci moją reputację. Zaufanie opinii publicznej do mojej osoby tak naprawdę jest Twoją zasługą. Nawet moja odwaga była stymulowana przez Ciebie. Te wszystkie dobrodziejstwa dają mi prawo dopisać się na listę poruczników, którzy słu­ żyli Tobie, gdy w godzinie nieszczęścia przynosiłeś naszemu narodowi wyzwolenie. Odchodząc więc, wysyłam ten list jako podziękowanie i dowód oddania dla przywódcy narodu, wyzwoliciela narodu i symbolu siły oporu w wolnym świecie. . Twój oddany Max

Zawsze myślałem o jego powrocie do życia politycznego, gdy odzyska zdrowie i równowagę ducha, ale na razie nie dzieliłem się tym zamiarem z kolegami.

.. - ..

Stanowisko ministra przemysłu ze wszystkimi związanymi z tym konsekwencjami znów wakowało. Znalezienie następcy nie sprawiło mi żadnych trudności. W Oliverze Lytteltonie widziałem człowieka z dużym doświadczeniem w prowadzeniu interesów i olbrzymim potencjałem energii, co się sprawdziło w różnych okolicznościach. Znałem go od dzieciństwa z domu jego rodziców i w 1940 wciągnąłem go do życia publicznego, mianowicie do Parlamentu, a także powołałem na stanowisko prezesa Rady ds. Handlu. Jako prezes tej instytucji zdobył zaufanie wszystkich partii, a jako minister stanu w Kairze prawie przez cały rok zmagał się z następstwami militarnych porażek na Bliskim Wschodzie. Zapoczątkował i zrealizował wiele poważnych ulepszeń w administracji i usługach kolejowych na tyłach fronu. Dzięki temu nawiązał ścisły konatakt z panem Averellem Harrimanem i bardzo dobrze oceniano jego działanie w Waszyngtonie. Musiałem tylko znaleźć kogoś na stanowisko ministra stanu w Kairze.

85

ZMIANY W GABINECIE

18 marca nominację otrzymał pan R. G. Casey, przedstawiciel Australii w Waszyngtonie. Na 19 lutego wyznaczono przeprowadzenie zmian w Gabinecie Wojennym. Pomimo włączenia dwóch nowych osób, liczba członków zmalała z ośmiu do siedmiu. Jak czytelnik zapewne zauważa, postąpiłem dokładnie odwrotnie do panującego ogólnie przekonania, dając pełen upust swemu poglądowi, że członkowie Gabinetu Wojennego powinni zajmować odpowiedzialne stanowiska, a nie być tylko doradcami, którzy nic nie mają do roboty oprócz myślenia, rozmawiania i podejmowania decyzji w wyniku osiągniętego kompromisu albo większością głosów. STARY SKŁAD Premier pan CHURCHILL lord tajnej pieczęci panATTLEE lord przewodniczący Rady sir JOHN ANDERS ON minister spraw zagranicznych pan EDEN minister bez teki pan GREENWOOD minister zaopatrzenia lord BEAVERBROOK kanclerz skarbu sir KINGSLEY WOOD panBEVIN minister pracy NOWY SKŁAD pan CHURCHILL

Premier wicepremier i minister ds. dominiów pan ATTLEE lord tajnej pieczęci i przewodniczący Izby Gmin sir STAFFORD CRIPPS sir JOHN ANDERS ON lord przewodniczący Rady minister spraw zagranicznych pan EDEN pan OLIVER LYTTELTON minister przemysłu minister pracy pan BEVIN

W wyniku tego posunięcia wystąpiło oczywiście wiele róż­ nych problemów. Lord Cranbome uważał, że jako przewodniczący Izby Lordów powinien być członkiem Gabinetu Wojennego lub przynajmniej zawsze brać udział w jego zebraniach. Zależało mu również na ulepszeniu przeprowadzania debat rzą­ dowych w tej Izbie, gdzie, zgodnie z tradycją - choć nie wyni-

86

JAPONIA ATAKUJE

kało

to Z nakazów konstytucyjnych - powinno być przynajmniej dwóch ministrów stanu. Sądziłem w tym czasie, że sir James Grigg zacznie pełnić nowe obowiązki jako członek Izby Lordów.

Pan Churchill do lorda Cranborne'a 20 lutego 1942 Nie sądzę, aby było możliwe przyznanie komukolwiek, kto przewodniczy Izbie Lordów, "absolutnego prawa do uczestniczenia w obradach Gabinetu Wojennego", ponieważ silnie akcentuje się, że ma być to jak najmniej liczne ciało. Poprzednio, jedynym ogniwem łą­ czącym Izbę Lordów z Gabinetem Wojennym był lord Beaverbrook, który prawie nigdy nie był obecny, a jeśli tak, to tylko dla przedyskutowania spraw dotyczących jego urzędu. Nie mogę również zagwarantować, że człowiek wyznaczony na stanowisko drugiego ministra stanu w Izbie Lordów będzie spełniał wymogi w zakresie doświadczenia parlamentarnego, a zarazem cieszył się ogólnym szacunkiem. Muszę myśleć o skuteczności działania w dużych departamentach. Z drugiej strony, powinno się jednak zadbać o możliwość przeprowadzenia właściwej debaty. Być może Duff Cooper, kanclerz księstwa Lancaster, chciałby się tym zająć, chociaż jeszcze mu o tym nie wspominałem. Proponuję, żeby wstrzymać się z ostatecznymi ustaleniami na dwa, trzy dni. W tym czasie będę traktował nominację, którą Panu proponowałem, jakby w zawieszeniu. Może dałoby się, na przykład, rozdzielić zadanie na ministra, który by się zajął przewodniczeniem Izbie Lordów oraz na drugiego, który by objął Ministerstwo ds. Kolonii. Dziękuję za szczerość. Dostrzegam problem i b~dę się starał go rozwiązać.

Kilka dni później: Ponieważ sir James Grigg mocno pragnie pozostać w Izbie Gmin i najwyraźniej życzy sobie tego również Izba, nie będę mógł wesprzeć Pana w Izbie Lordów. Wymogi konstytucyjne są jak najbardziej speł­ nione. Jeśli jednak będzie Pan potrzebował dalszej pomocy, mógłbym poprosić Duffa Coopera, aby zarzucił swoje obowiązki w księstwie. Może najbliższe kilka tygodni potraktuje Pan jako okres próbny.

Przeprowadzono kilka zmian w mniejszych ministerstwach. w tym zakresie duże wsparcie. Aż dziewięciu głównych wiceministrów dobrowolnie podporządkowało się moim dyspozycjom, aby wygładzić tę bolesną drogę przemian, Otrzymałem

87

ZMIANY W GABINECIE

którą z takim trudem budowaliśmy. Ostateczna lista zmian, niektóre z nich uprawomocniły się dopiero po kilku tygodniach, przedstawia się następująco:

22 lutego 1942 roku minister ds. kolonii minister przemysłu lotniczego

prezes Rady ds. Handlu minister gospodarki wojennej minister wojny

minister robót publicznych

lord CRANBORNE, na miejsce lorda Moyne pułkownik LLEWELLIN, na miejsce pułkownika Moore-Brabazona pan DALTON, na miejsce pułkownika Llewellina lord SELBORNE, na miejsce pana Daltona sir JAMES GRIGG, na miejsce kapitana Margessona (zrezygnował) lord PORTAL, na miejsce lorda Reitha

4 marca 1942 minister skarbu Generalny Radca Prawny

sir WILLIAM JOWITT, na miejsce lorda Hankeya major MAXWELL FYFE, na miejsce sir Williama Jowitta

Problem reprezentacji izby wyższej w Gabinecie Wojennym w sposób, który już wcześniej był wprowadzony, a mianowicie kilku ministrów, którzy nie byli oficjalnie człon­ kami, w praktyce zostało "stałymi obserwatorami". Przed koń­ cem miesiąca mogłem już podjąć rutynową działalność. rozwiązałem

Premier do sir Edwarda Bridgesa 27 lutego 1942 Porządek działań Gabinetu na następny tydzień powinien wyglądać następująco:

godzina 5.30 po poł., sala nr 10, apel z udziałem obserwatorów, szefów sztabu i przedstawicieli dominiów i Indii. Sprawy do omówienia: ogólna sytuacja na frontach, z pominięciem spraw otoczonych tajemnicą, takich jak najbliższe operacje wojskowe oraz inne aktualne tematy. 2. wtorek, godzina 6 po po!., sala nr 10, Rada Pacyfiku. 1.

poniedziałek,

generałów, stałych

88

JAPONIA ATAKUJE

3. środa, godzina 12 w południe, Izba Gmin. Tylko Gabinet Wojenny i Pan. W trakcie omawiania poszczególnych punktów wezwiemy potrzebne osoby. 4. czwartek, godzina 12 w południe, Izba Gmin. Gabinet Wojenny. (Zarówno we środę jak i w czwartek, jeśli będzie wymagało tego dobro sprawy, odbędzie się drugie zebranie o godz. 6 po poł.) 5. środa, godzina 10 wiecz. Komitet Obrony. Z udziałem szefów sztabu, ministrów poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, ministrów ds. Indii i dominiów zależnie od potrzeby, mnie, wicepremiera, ministra spraw zagranicznych i może pana Olivera Lytteltona. Zobaczymy jak to się sprawdzi.

Ogólnie rzecz biorąc, główne zmiany zostały dobrze przyjęte przez prasę i opinię publiczną. Po tak wielkim przewrocie na szczeblu ministerialnym, Parlament również odczuwał potrzebę stabilizacji i w ten sposób zdołaliśmy złapać oddech, co miało umożliwić przetrwanie dalszych, nadchodzących właśnie klęsk .

.. -,..

Moja własna pozycja, zdaje się, nie została naruszona w tym okresie napięć politycznych i zmian w kraju, a porażek za jego granicami. Zresztą za bardzo byłem zajęty codziennymi sprawami, żeby się nad tym zastanawiać. Mój osobisty autorytet chyba nawet umocnił się na tle niepewnego postępowania kilku moich współpracowników lub rzekomych współpracowników. Nie cierpiałem z powodu nadmiaru obowiązków i nie pragnąłem, aby ktokolwiek mnie w nich wyręczał. Wszystko czego pragnąłem, to zastosowania się do moich życzeń w wyniku rozsądnej dyskusji. Niepowodzenia na frontach zbliżyły mnie do szefów sztabu i tę wspólnotę czuło się we wszystkich krę­ gach rządowych. Nie było szeptów niosących intrygę czy zdradę ani w Gabinecie Wojennym, ani wśród większej liczby ministrów rangi gabinetowej. Z zewnątrz jednak cały czas naciskano, abym zmienił metody prowadzenia wojny, wyrażając opinię, że należy przerwać pasmo dotychczasowych klęsk. "Wszyscy jesteśmy z premierem, ale trzeba otwarcie przyznać, że ma on zbyt wiele obowiązków. Powinno się mu ująć trochę z ciężaru, który dźwiga na barkach." Taki dominował pogląd

ZMIANY W GABINECIE

89

i stale to akcentowano. Ucieszyłem się otrzymawszy następują­ cy list od sir Fredericka Maurice'a:* Mój drogi Premierze 14 lutego 1942 Z rozmów, jakie przeprowadziłem z pewnymi członkami Parlamentu wnioskuję, że będą Pana naciskać do powrotu do modelu przyjętego przez pana Lloyda George'a w latach 1916-18, jeśli chodzi o koordynację polityki i strategii, zlikwidowanie stanowiska ministra obrony narodowej i połączenie ścisłymi więzami szefów sztabu z małym Gabinetem Wojennym, w skład którego wchodziliby ministrowie bez teki. Jako że działałem dwa i pół roku w systemie pana Lloyda George' a jestem przekonany, z jednym może wyjątkiem, że z tych dwóch, Pań­ ski system jest o wiele lepszy. Od lat jestem jego orędownikiem, zarówno w Kolegium Obrony Imperium, jak i Kolegium Sztabu. Jestem przeświadczony, że powinien istnieć minister obrony w bezpośrednim kontakcie z szefami sztabu, a jedynym ministrem obrony w czasie wojny może być premier. Pan, przechodząc od ogólników do najbardziej wyrafinowanych szczegółów, posiada wspaniałą umiejętność, rzadką wśród polityków, mówienia tym samym językiem co marynarze, żołnierze, lotnicy. Metoda uczestnictwa szefów sztabu w zebraniach Gabinetu Wojennego łączy się z dużą stratą czasu ze strony szefów sztabu, gdyż rzadko kiedy są oni skłonni wyrazić wszystko, co im leży na sercu podczas obrad Gabinetu, a na pewno nie mają takich zahamowań przed premierem, z którym pozostają w ścisłym kontakcie. Jedyną wadą, z mojego punktu widzenia jako osoby z zewnątrz, jest Połączony Komitet Planowania. Doświadczenie mówi mi, że członkowie tego komitetu są, ex officio, zbyt zajęci sprawami włas­ nych urzędów, aby poświęcić się wspólnemu planowaniu, a po drugie, gdy się spotykają, są raczej nastawieni na szukanie niedociągnięć i powodów do dezaprobaty dotyczących propozycji działania, niż na

*

Sir Frederick Maurice był szefem operacji wojskowych w roku 1918 podczas pierwszej wojny światowej. W liście do Timesa zaatakował ówczesnego premiera pana Lloyda George'a. Przedmiotem konfliktu była liczebność armii we Francji. Został zwolniony ze stanowiska, po czym nastąpiła straszliwa debata w Izbie Gmin, która zakończyła się głosowaniem. To, czy liberałowie głosowali na pana Asquitha czy na pana Lloyda George'a w tej sytuacji stało się potem przedmiotem testu w wyborach powojennych. Generał Maurice został prezesem Legionu Brytyjskiego w roku 1932 (przyp.oryg).

90

JAPONIA ATAKUJE

inicjowanie takich propozycji. Wierzę, że jedynym sposobem, aby skłonić ich do skutecznego działania jest wybranie jednej osoby, która miałaby wykonać plan, zakładając, że ofiaruje się jej niezbędną pomoc przy planowaniu. Następnym krokiem byłoby przedłożenie planu do zatwierdzenia Panu i szefom sztabu. Do Was należałaby decyzja, czy plan jest dobry i czy istnieją środki dojegowykonania. Z całym uszanowaniem najlepszymi iyczeniami powodzenia w tych ciężkich czasach. Z powaianiem FMAURICE Dziękując

sir Frederickowi za jego list,

dodałem

(24 lutego

1942 r.): Dochodzę do wniosku, że dając do wykonania "zadanie", zgodnie z naturą zadania jednego z trzech urzędników powinno się postawić nad pozostałymi.

Byłem całkowicie

zdecydowany zachować pełną władzę,je­ śli chodziło o prowadzenie wojny. Można to było osiągnąć jedynie poprzez połączenie urzędu premiera z urzędem ministra obrony. Posiadanie prawa do wydawania własnych decyzji to trud i znój pokonywania opozycji i znalezienia wspólnego mianownika dla rozbieżnych, sprzecznych poglądów. Najważniej­ sze jest to, aby na samym szczycie znajdował się jeden umysł obejmujący całe pole działania, wspomagany i korygowany przez wiernych doradców, ale nie podzielony w swojej integralności. Oczywiśc'ie, nie pozostałbym na stanowisku premiera ani godziny, gdyby pozbawiono mnie urzędu ministra obrony. To, że było to dobrze znanym faktem, wykluczało wszelkie próby sił, nawet w najbardziej niekorzystnych okolicznościach, a wiele sugestii wysuwanych w dobrej wierze przez komitety i inne postaci bezosobowej machiny, w konsekwencji spalało na panewce. Muszę wyrazić moją wdzięczność wszystkim tym, którzy pomogli mi zwyciężyć.

ROZDZIAŁ

VI

KAPITULACJ A SINGAPURU

Nie zbadano przyczyn upadku Singapuru - Pozycje generała Percivala - Osłabiony garnizon - Żadnych złudzeń w Whitehallu - Znaczenie przeprowadzenia zniszczeń - Moja nota do szefów sztabu z 2 lutego - Brak lotnictwa w Singapurze - Japończycy przekraczają. cieś­ ninf, 8 lutego - Opanowują. wyspf - Mój telegram do generała Wavella z 10 lutego - Odpowiedź Wavella wyrazem braku nadziei Cifżkie walki na całym froncie 11 i 12 lutego - Napór japoński powstrzymany - Pechowa ewakuacja - Trudne warunki w mieście Singapur - Wavell rozkazuje prowadzić obronf do końca - Jego telegram do mnie z 14 lutego - Szef sztabu imperialnego i ja upoważniamy Wavella do podjfcia decyzji o poddaniu sif - Jego ostatnie rozkazy wydane generałowi Percivalowi - Kapitulacja - Depesza od Prezydenta.

U

znałem, że niemożliwym jest przeprowadzenie przez Komisję Królewską badań

odnośnie

okoliczności

upadku Singapuru, gdy wokół szalała wojna. Nie mogliśmy sobie pozwolić na marnotrawienie ludzi, czasu i energii. Parlament zaakceptował moje stanowisko, ale doszedłem do stanowczego wniosku, że aby oddać sprawiedliwość zainteresowanym oficerom i żołnierzom, powinno się zbadać wszystkie okoliczności sprawy, jak tylko ustaną walki. Nie dokonano tego jednak do dnia dzisiejszego. Mijają lata i wielu świadków odeszło na tamten świat. Całkiem możliwe, że nigdy nie doczekamy się oficjalnego oświadczenia wydanego przez kompetentne władze sądownicze na temat największej klęski i najbardziej kompromitującej kapitulacji w historii brytyjskiej. W tej książ­ ce nie zamierzam wypowiadać się z pozycji sądu, ani też w ogóle wyrażać opinii na temat postępowania jednostek.

92

JAPONIA ATAKUJE

Ograniczę się do

przedstawienia nagich faktów, które - jak wiemiejsce oraz dokumentów pochodzących z tamtych czasów. Na podstawie tego czytelnik sam będzie mógł sobie wyrobić zdanie. W tej wojennej relacji, za którą czuję się w pełni odpowiedzialny, pomógł mi bardzo generał Pownall. Właśnie otrzymał nominację na stanowisko naczelnego dowódcy na Dalekim Wschodzie, z kwaterą główną w Singapurze, kiedy w Waszyngtonie podjęto decyzję stworzenia dowództwa ABDA. Skutkiem takiego obrotu sprawy został szefem sztabu generała Wavella. Gdyby zachowano pierwotną wersję, on zostałby obarczony tym strasznym ciężarem, który ostatecznie spadł na barki generała Percivala. Pozycje generała Percivala w czasie obrony Singapuru są pokazane na mapie*. 3 korpus (generał broni Heath) składał się wtedy z 18 dywizji brytyjskiej (generał brygady BeckwithSmith), której główna część przybyła 29 stycznia oraz z 11 dywizji brytyjsko-hinduskiej (generał brygady Key), która wchło­ nęła resztki 9 dywizji. Korpus był odpowiedzialny za obszar rozciągający się wzdłuż północnego brzegu wyspy, aż do cieś­ niny, ale wyłączając ją samą. W tym miejscu obronę przejmowała 8 dywizja australijska (generał brygady Gordon Bennett), mając pod swymi rozkazami również 44 brygadę hinduską. Brygada ta przybyła zaledwie kilka dni wcześniej i podobnie jak 45, składała się z młodych i nie bardzo wyszkolonych żoł­ nierzy. Południowego brzegu broniły oddziały forteczne, wspomagane przez malajskie brygady piechoty i siły ochotnicze, dowodzone przez generała Simmonsa. Ciężkie działa obrony wybrzeża, które mogły skierować ogień na północ, nie na wiele mogły się przydać z ograniczonymi zasobami amunicji, przeciwko pokrytej dżunglą krainie, w której roiło się od wroga. Na wyspie został zaledwie jeden dywizjon myśliwców i tylko jedno lotnisko nadawało się do użytku. Liczebność ześrodkowanego ostatecznie garnizonu zmniejszyła się w wyniku strat i ubytków ze 106 tys. według rzę - miały

*

Patrz s. 105 (przyp.oryg.).

93

KAPITULACJA SINGAPURU

szacunkowych danych Ministerstwa Wojny, do około 85 tys. ludzi, łącznie z jednostkami z bazy, administracją i różnymi korpusami nieliniowymi. Z tej liczby może 70 tys. było uzbrojonych. Chociaż przygotowania umocnień polowych i zapór odbywały się przy ogromnym zaangażowaniu miejscowej ludności, nawet w minimalnym stopniu nie pokrywały wciąż rosnących ogromnych potrzeb. Nie było żadnych stałych umocnień na linii frontu, gdzie nastąpić miało natarcie. Morale armii znacznie zmalało, jako następstwo ciągłego odwrotu i ciężkich walk na Półwyspie. Zagrożone wybrzeże północne i zachodnie było poniekąd osłaniane przez cieśninę J ohor, o szerokości od 600 do 2 tys. jardów i do pewnego stopnia przez mangrowe bagna okalające ujścia kilku rzek. Do obrony pozostało 30 mil frontu, a w dżun­ gli, na przeciwległym brzegu nie można było w ogóle dojrzeć ruchów przeciwnika. Część środkowa wyspy jest pokryta bujną roślinnością i plantacjami, tak że tu również trudno o dobrą widoczność. Zasadnicze znaczenie miał rejon w okolicy wsi Bukit Timah, gdzie znajdowały się ogromne magazyny wojskowe oraz trzy zbiorniki, od których zależało zaopatrzenie w wodę. Za tym wszystkim leżało miasto Singapur, które w owym czasie dawało dach nad głową milionowi ludzi wielu ras i gościło masy uciekinierów.

.,

- ..

W kraju nie mieliśmy już złudzeń co do losu Singapuru. Pojedynie pytanie: jak długo. Szefowie sztabu już 21 stycznia myśleli o zniszczeniu naszych zasobów i zatelegrafowali do generała Percivala aby upewnić się, że Singapur nie odda niczego w ręce przeciwnika, gdy nadejdzie to najgorsze. "Powinniście być pewni" orzekli, "że nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby być wykorzystane przez wroga, nie umknie Waszej uwagi". Mówili również o zniszczeniu amunicji. Wypowiedź tę skomentowałem 31 stycznia stwierdzając, że najbardziej oczywistym rozwiązaniem, które nasuwa się samo, jest użycie amunicji przeciwko nieprzyjacielowi. Gdy ewakuacja stanie się nieuchronna, czego absolutnie nie kwestionuję, zostaną na to jeszzostało

94

JAPONIA ATAKUJE

cze dwa lub trzy dni.[ ... ] Wystrzelanie amunicji na wroga jest naturalną i z dawna zalecaną metodą, gdy twierdzy grozi kapitulacja. Powinno zostać mnóstwo czasu na dokonanie wszelkich ustaleń. Jeśli twierdzy broni się we właściwy sposób, istnieje większe prawdopodobieństwo, że amunicji może na koniec zabraknąć, niż że zostaną jej całe magazyny." Powróciłem do tego dwa dni później: Premier do generała Ismaya, 2 lutego 1942 dla Komitetu Szefów Sztabu 1. Oto najważniejsze zalecenia: po pierwsze, baza marynarki ma być obrócona w pył, tak żeby uniemożliwić pracę doków i stoczni na co najmniej 18 miesięcy; po drugie, działa forteczne mają być zniszczone i unieszkodliwione na taki sam czas. W ten sposób Singapur, w oczach przeciwnika, straci na wartości jako dogodna baza marynarki. Ponieważ czynności likwidacyjne dotyczą rejonu ściśle wojskowego, gdzie ludność nie ma prawa wstępu pod groźbą kary, ich przygotowanie nie powinno wywołać paniki. Ponadto, najlepiej by było, gdyby samo zakładanie ładunków wybuchowych zostało wykonane przez saperów. 2. Powinno się również wykonać plany zniszczenia innych cennych obiektów, jednak przygotowania te nie mogą osłabić obrony, która, jak słusznie powiada generał, powinna trwać do ostatniej godziny. Istotny jest każdy zyskany dzień .

...

- ..

Odbyłem długą konferencję ze Sztabem na temat ogólnej sytuacji w rejonie Oceanu Indyjskiego i zasypałem ich różnymi pytaniami.

Premier do

generała

Ismaya 2 lutego 1942 dzisiaj o godz. 10 wieczorem spotkanie z szefami sztabu w celu omówienia kwestii dalszych posiłków dla Półwyspu Malajskiego i Birmy oraz obrony na Oceanie Indyjskim. Chciałbym, żeby poruszono następujące zagadnienia: 1. Singapur. - Jak to się stało, że dopiero w zeszłym tygodniu powiedziano nam o ostrzeliwaniu dwóch z trzech lotnisk, znajdujących się na wyspie, przez artylerię z lądu? Dlaczego nie zbudowano nowych? Czy można zaobserwować jakiś postęp w przygotowaniach umocnień na północnym brzegu? Co uczyniono w zakresie transportu wewnątrz wyspy, sieci dróg, itd.? Mniemam, że grobla, w której wyChciałbym odbyć

KAPITULACJA SINGAPURU

95

konano wyłom, jest szczególnie nasycona artylerią i bronią maszynową. Jakie właściwie istnieją plany kontrataku od strony morza na transporty japońskie kierujące się na Malaje, zakładając na podstawie widocznych gołym okiem faktów, że Japończycy są w stanie zrobić wszystko, my nic, jeśli chodzi o desant? 2. Jak pIańuje się wykorzystać wpływające do Singapuru konwoje z posiłkami wojska i lotnictwa oraz żywnością? Czy postanowiono coś w sprawie odciążenenia Singapuru poprzez ataki na japońskie lotniska przez ciężkie bombowce z Sumatry i Jawy? Czy zaplanowano założenie b.az lotniczych na innych wyspach? Co uczyniono w kwestii nałożenia obowiązku pracy na pozostałą w Singapurze ludność płci męskiej? Wiele z tych spraw należy do sfery działania generała Wavella, ale musimy być w pełni świadomi sytuacji i czuwać, aby nie przeoczyć najmniejszego drobiazgu. 3. Bazy na Oceanie Indyjskim. Co wiemy na ten temat? Na przykład, Trinkomali: jaki to garnizon? W jaką broń jest wyposażony? Czy zrobiono wszystko, żeby zabezpieczyć jego gardziel? Jakie lotniska są dostępne w sąsiedztwie? Za obronę Oceanu Indyjskiego odpowiedzialna jest marynarka. Jaki jest plan rozmieszczenia posiłków? Kiedy będą sprawne te trzy lotniskowce? Jakie są przyszłe zamierzenia wobec Warspite'a? Jak przebiega naprawa Valianta? Wiem, że U-boot ogniem armatnim zatopił statek handlowy w Zatoce Bengalskiej. Czy statki handlowe pływające w tych regionach są wyposażo­ ne w broń? Czy mają dobrych artylerzystów na pokładzie? Jakie przedsięwzięto środki zaradcze w celu utrzymania Zatoki Bengalskiej? Zdaje się, że obecnie nie dysponujemy żadnymi jednostkami marynarki ani lekkimi, ani ciężkimi, które mogłyby wziąć udział w akcji. Jakie niszczyciele, korwety, krążowniki przeznacza się na wody Oceanu Indyjskiego? Proszę o wgląd w proponowany rozkład posiłków miesiąc po miesiącu, na okres czterech miesięcy. 4. Jakie jeszcze posiłki przewidziane są dla rejonu ABDA oprócz przemieszczanych właśnie dwóch dywizji australijskich? Wygląda na to, że gdy tylko przybędą Amerykanie w ramach operacji "Magnet" [w Irlandii Północnej] oraz w następstwie opóźnienia groźby inwazji dzięki Rosji, a także z innych powodów, powinniśmy być w stanie wysłać stąd przynajmniej cztery dywizje. To, czy należy je skierować do Egiptu, na front lewantyńsko-kaspijski, do Indii, czy w rejon ABDA rozstrzygnie się później. Musimy być przygotowani na poważne zmniejszenie aprowizacji i importu ze względu na zwiększoną dyslokację wojsk. Trzeba rozważyć możliwość transportu żołnierzy mniejszymi statkami handlowymi. Co z brygadą zachodniohinduską

a

96

JAPONIA ATAKUJE

z Freetown? Musimy mieć więcej ludzi na wschód od Suezu. Trzeba ogarnąć wzrokiem obszar wszystkich działań. 5. Najpilniejszą sprawą obecnie stały się posiłki dla Indii. Jestem głęboko poruszony reakcją najapońskie zwycięstwa w całej Azji. Bę­ dziemy musieli koniecznie dysponować większą liczbą oddziałów brytyjskich w Indiach. Nie muszą być to siły w postaci kompletnych dywizji, gdyż będą zapewniały bezpieczeństwo wewnętrzne przed buntami. Można do tego wykorzystać dywizje obrony wybrzeża i oddzielne bataliony. 6. Przy innych okazjach wspominałem o możliwości przybycia Amerykanów w rejon Zatoki Perskiej i utworzenia przez nich armii dla celów frontu lewantyńsko-kaspijskiego. Proszę o propozycje i rozkład posiłków, aby nadać bieg ww. sprawom i modlę się, żebyście na moje pytania znaleźli jak najlepsze odpowiedzi.

a. _ .. Sytuacja lotnictwa w Singapurze pogorszyła się. Premier do generała Wavella 2 lutego 1942 Widzę, że wydał Pan rozkaz, aby hurricane'y, które właśnie dotarły do Singapuru, udały się do Palembangu. Byłbym wdzięczny za wyjaś­ nienie mi tej nowej decyzji, która na pierwszy rzut oka wygląda na miotanie się pogrążonego w rozpaczy Singapuru. Generał

Wavell do Premiera 3 lutego 1942 wycofania większości myśliwców na Sumatrę podjęli­ śmy 29 stycznia, podczas mojej wizyty w Singapurze, wspólnie z Peirse'em. Wycofanie oddziałów do Singapuru wystawia trzy z czterech lotnisk na wyspie na ogień artyleryjski. Zwiększenie natęże­ nia ataków na lotniska zmusiło nas do wycofania bombowców do bardziej bezpiecznych baz na Sumatrze. Strata Malajów pogłębia znaczenie utrzymania południowej Sumatry i zachowania tam lotnisk umożliwiających operacje ofensywne w celu zmniejszenia rozmiaru ataków na Singapur. Obrona tych lotnisk przez myśliwce to sprawa dużej wagi. Pozostawienie myśliwców w Singapurze stanowiłoby zaproszenie do ich zniszczenia, co Japończyczycy zrealizowaliby w ciągu kilku dni. Tymczasem robimy wszystko, aby wzmocnić obronę za pomocą myśliwców, utrzymując w tym celu odpowiednik jednego dywizjonu na lotnisku Kalang i wykorzystując inne lotniska, w stopniu na jaki Decyzję

97

KAPITULACJA SINGAPURU

pozwalają okoliczności, łające

do uzupełniania paliwa przez myśliwce dzia-

z Sumatry.

Proszę zauważyć, że takie rozmieszczenie sił daje najlepsze perspektywy obrony Singapuru, który zamierzamy i mamy nadzieję utrzymać.

Premier do generała Wavella 4 lutego 1942 1. Czuję się spokojniejszy mając świadomość, że nie zamierzacie w obronie Singapuru zrezygnować z lotnictwa i wykorzystujecie wszystkie możliwości, aby uzupełnić paliwo samolotów mających bazę na Sumatrze. 2. Jednak wielka szkoda, że większa część myśliwców nie będzie mogła działać prosto z bazy, a będzie musiała tracić tyle czasu latając między Sumatrą a Singapurem. 3. Chociaż zdaję sobie sprawę z ryzyka, na jakie byłyby narażone samoloty, które stacjonowałyby w Singapurze, nie sądzę jednak, aby istniała prawdziwa potrzeba obrony powietrznej z baz Sumatry, w momencie gdy Japończycy wejdą do Singapuru. Ponadto, mamy nadzieję, że do końca lutego wyślemy wam około 90 nowych hurricane'ów na Athene i lndomitable'u. Spodziewam się zatem, że zostanie podjęte stosowne ryzyko dla wzmocnienia obrony Singapuru myśliw­ cami. 4. Trudno mi zrozumieć, dlaczego połowa myśliwców jakie zostały na wyspie to samoloty Buffalo. Jeśli konieczne jest ograniczenie ich liczby, jest dla mnie sprawą oczywistą, że powinny zostać te o najwyższej jakości.

.. - ..

Rankiem 8 lutego patrole zameldowały, że wróg koncentruje na plantacjach na północny zachód od wyspy, a nasze pozycje są pod silnym obstrzałem. O godz. 10.45 wieczorem 22 australijska brygada piechoty, na zachód od rzeki Kranji, została zaatakowana przez 5 i 18 dywizję japońską. Główne siły uderzeniowe pokonały cieśninę J ohor opancerzonymi barkami desantowymi i realizując dalekosiężny i dokładnie opracowany plan zaatakowały wybrane punkty na lądzie. Rozgorzały cięż­ kie walki i wiele jednostek zostało zatopionych, ale Australijczycy byli słabi na lądzie i grupki nieprzyjaciela przedostały się na brzeg w wielu punktach. Do czasu reorganizacji brygady, wróg opanował wieś Ama Keng, miejsce przecięcia się dróg się

98

JAPONIA ATAKUJE

i szlaków komunikacyjnych w tym rejonie. O godz. 8 następne­ go ranka atakował już lotnisko Tengah. Najbardziej dogodnym miejscem do zorganizowania oporu był stosunkowo wąski przesmyk między rzekami Kranji i Jurong. 22 brygada australijska i 44 hinduska otrzymały rozkaz wycofania się na te pozycje i zostały wzmocnione przez dwa bataliony z odwodów dowództwa. Meldunek wojskowy zawierał następującą treść: Generał

Percival do generała Wavella 9 lutego 1942 Wczoraj wieczorem miał miejsce desant dużych sił przeciwnika. Wróg wdarł się w nasze linie na pięć mil. Lotnisko Tengah jest w jego rękach. Brygada australijska broniąca tego sektora poniosła duże straty. Natarcie chwilowo wstrzymano dzięki rzuceniu do walki jednostek rezerwowych, ale sytuacja jest niewątpliwie bardzo trudna, biorąc pod uwagę rozciągniętą linię brzegową, której mu'simy strzec. Opracowałem plan koncentracji sił dla zabezpieczenia Singapuru, jeśli okaże się to konieczne.

.. -..

Wieczorem 9 lutego nastąpił podobny atak od strony pozycji 27 brygady australijskiej, między cieśniną a rzeką Kranji. Znowu nieprzyjacielowi udało się zdobyć punkt oparcia i w rezultacie między tą brygadą a linią rzek Kranji-Jurong powstał wyłom w obronie. To jeszcze nie wszystko, bo dwie brygady wycofujące się z zachodu do tej linii, gdzie nie było umocnień, poszły za daleko i zanim je zawrócono, wrogowi udało się ją przekroczyć. Aby wzmocnić pozycje Gordona Bennetta wysła­ no po kolei brygadę z 11 dywizji brytyjsko-hinduskiej oraz trzy bataliony z 18 dywizji brytyjskiej, lecz wieczorem 10 lutego Japbńczycy zbliżyli się już do wsi Bukit Timah, a nocą pod osłoną czołgów przedarli się jeszcze dalej. Oto moja reakcja na tę wiadomość: Premier do generała Wavella 10 lutego 1942 Uważam, że powinien Pan sobie zdawać sprawę z tego, jak podchodzimy do sytuacji w Singapurze. Szef sztabu imperialnego poinformował Gabinet, że Percival ma ponad 100 tys. ludzi, z tego 33 tys. Brytyjczyków i 17 tys. Australijczyków. Wątpię, czy Japończycy ma-

99

KAPITULACJA SINGAPURU



równie dużo ludzi na całym Półwyspie Malajskim, a mianowicie· dywizji, a szóstą w drodze. W tych okolicznościach obrońcy muszą mieć znaczną przewagę liczebną nad siłami japońskimi, które przedostały się przez cieśninę i w dobrze pomyślanej bitwie powinniśmy ich zniszczyć. W obecnej sytuacji, nie ma co myśleć o ratowaniu oddziałów czy oszczędzaniu ludności. W tej bitwie trzeba walczyć do samego końca, nie szczędząc sił. 18 dywizja ma szansę zapisania chlubnej karty w historii. Dowódcy i wyżsi oficerowie powinni polec ze swoimi oddziałami. Honor Imperium Brytyjskiego i armii brytyjskiej wisi na włosku. Wierzę, że będzie Pan bezlitosny dla każdego przejawu słabości. Podczas gdy Rosjanie walczą tak jak wszystkim wiadomo, a Amerykanie dzielnie się trzymają na Luzonie, reputacja naszego kraju i naszego narodu jest zagrożona. Spodziewam się, że każda jednostka znajdzie się w bezpośrednim kontakcie bojowym z wrogiem i będzie walczyła do końca. Jestem przekonany, że tymi słowy wyrażam Pana własne odczucia, a wysyłam je tylko po to, żeby dzielić z Panem ten ciężar. pięć

Relacja Wavella z wizyty z Singapurze czne sformułowania. Generał

Wavell do Premiera

zawierała

pesymisty-

11 lutego 1942

1. Wróciłem dzisiaj po 24-godzinnym pobycie w Singapurze. Dostałem Pański telegram tuż przed wyjazdem. Widziałem się z dowódcami wszystkich dywizji i z gubernatorem, i rozmawiałem z nimi przekazując treść Pańskiego telegramu. Zostawiłem Percivalowi pisemne wytyczne w podobnym tonie. 2. Bitwa o Singapur nie przedstawia się dobrze. Japończycy, stosując typową dla nich taktykę infiltracji, opanowują zachodnią część wyspy dużo szybciej, niż można by się było tego spodziewać. Rozkazałem Percivalowi zorganizować kontratak z udziałem wszystkich dostępnych w tym rejonie oddziałów. Morale niektórych oddziałów jest niskie, a żaden z nich nie może się poszczycić takim, jakiego byśmy sobie życzyli. Panujące warunki utrudniają obronę, bowiem konieczne jest utrzymywanie rozciągniętego frontu wokół ograniczonego skrawka ziemi. Główne problemy to brak odpowiedniego wyszkolenia w niektórych oddziałach wspomagających oraz kompleks niższości, który wywołała śmiała i zręczna taktyka Japończyków i dowodzenie ich lotnictwem. 3. Robimy co w naszej mocy, aby wytworzyć bardziej optymistyczną atmosferę i rozbudzić ducha walki, ale nie będę ukrywał, że jak do tej pory nasz wysiłek nie przyniósł większych efektów. Wydałem

100

JAPONIA ATAKUJE

kategoryczne rozkazy, że nie może być mowy o poddaniu się i wszystkie oddziały mają walczyć do końca. 4. Nie uważam, że Percival ma do dyspozycji taką liczbę ludzi, o jakiej Pan mówi. Nie sądzę, żeby miał więcej niż 60 tys., najwyżej 70 tys. Mimo to powinno mu to wystarczyć do rozprawienia się z oddziałami wroga, które wylądowały na wyspie, jeśli nasze jednostki zdoła skłonić do działania z dostateczną bojowością i determinacją. 5. Jedno z trzech lotnisk na północy jest teraz w rękach wroga, a dwa pozostałe pod obstrzałem są bezużyteczne. Zostało jedynie lotnisko na południu wyspy, a korzystanie z niego jest niezwykle ograniczone z powodu ciągłego bombardowania. 6. W drodze powrotnej z Singapuru, spadłem z nabrzeża, pogrążo­ nego w ciemnościach i przetrąciłem sobie dwie małe kości w krzyżu. Stan nie jest poważny, ale będę musiał zostać parę dni w szpitalu, a i przez następne dwa czy trzy tygodnie będę pewnie unieruchomiony.

.. ... ~

dniem chaotycznych walk na całym froncie. z rezerwy do wypełnienia luki jaka się utworzyła między zbiornikiem wodnym MacRitchie a drogą z Bukit Timah. Grobla została uszkodzona w celu zatrzymania wroga, ale jego oddziały poradziły sobie z tym natychmiast, gdy tylko wycofały się nasze jednostki osłaniające. Japońska Gwardia Cesarska przedostała się tamtędy w nocy, zbliżając się do wsi Nee Soon. Następnego dnia, tzn. 12 lutego, 3 korpus otrzymał rozkaz wycofania się do obwodu biegnącego od drogi Bukit Timah do zbiorników bronionych przez 53 dywizję, a następnie rozciągającego się się do wsi Paya Lebar i Kalang. Oddziały forteczne z przylądka Changi zostały skierowane za tę linię. Na południe od drogi do Bukit Timah przez cały dzień 12 lutego trwały zaciekłe walki. 22 brygada australijska nadal utrzymywała swoją pozycję na południe od wsi Bukit Timah, skąd przez 48 godzin wróg nie zdołał jej wyprzeć. Była teraz odizolowana i na rozkaz wycofała się do Tanglin, gdzie brygady 44 hinduska i 1 malajska przedłużały linię obrony w kierunku południowym. 13 lutego Japończycy prawie nie posunęli się do przodu. Pułk malajski utrzymujący pasmo wzgórz Pasir Panjang uparcie od11 lutego

był

Wysłano mieszaną jednostkę

101

KAPITULACJA SINGAPURU

pierał

18 dywizję japońską, która po dwugodzinnym bombardowaniu przystąpiła do ataku .

.. - ...

13 lutego zapoczątkowano projektowaną ewakuację ludności na Jawę. Pierwszy etap objął trzy tysiące wyznaczonych wcześniej osób. Wśród tych, którym kazano opuścić wyspę byli ludzie piastujący najwyższe stanowiska, technicy, zbędna kadra oficerska, pielęgniarki i inni, szczególnie przydatni w dalszej wojnie. Dołączył do nich wicemarszałek lotnictwa Pulford i kontradmirał Spooner, dowodzący lotnictwem i marynarką twierdzy. Była to ich ostatnia podróż. Zaatakowały ich jednostki marynarki japońskiej eskortujące wyprawę na Sumatrę. Z około 80 małych jednostek pływających różnego rodzaju, które wyruszyły z Singapuru tego albo następnego dnia, prawie wszystkie zostały zatopione lub przechwycone przez wroga. Dopiero po wojnie dowiedzieliśmy się jaki był los Pulforda i Spoonera. 15 lutego ich jednostkę zaatakowały niszczyciele przeciwnika i wylądowała ona na brzegu małej wysepki. Udało się im i 45 pozostałym zaokrętowanym wraz z nimi, bez przeszkód wydostać na ową wysepkę. Jeden z grupy, młody oficer nowozelandzki, zdobywszy tubylczą łódkę wyruszył w drogę i po wielu przygodach dotarł szczęśliwie do Batavii 27 stycznia. Do tego czasu Jawę również ogarnęło zamieszanie wojenne, niemniej postanowiono wysłać samolot w celu uratowania rozbitków. W wyniku niepomyślego zbiegu okoliczności podjęty wysiłek poszedł na marne. A na samej wysepce opuszczona i trawiona gorączką grupa wiodła nędzny żywot, tracąc nadzieję na ocalenie, ale za to wolna od nękania przez wroga. Przed końcem marca Pulford i trzynastu innych zmarło. Spooner i jeszcze trzech ludzi zmarło w kwietniu. 14 maja najwyższy stopniem ocalały oficer, podpułkownik lotnictwa Atkins zrozumiał, że zbliża się koniec. Z siedmioma innymi popłynął tubylczą łódką na Sumatrę i poddał się Japończykom, którzy posłali na wyspę po pozostałych rozbitków. Wszyscy później trafili do obozu jenieckiego w Singapurze, gdzie zupełnie podupadli na siłach. drogą morską

102

JAPONIA ATAKUJE

...... Główne walki w dniu 14 lutego toczyły się w sektorze połu­ dniowym, po obu stronach drogi do Bukit Timah, gdzie nasze oddziały zostały zmuszone do wycofania się, jak się okazało, na ostatnią możliwą rubież. Warunki w mieście Singapur stały się wprost wstrząsające. Załamała się wszelka działalność gospodarcza, zagrażało odcięcie dostaw wody, a zapasy żywności i amunicji dla wojska zostały poważnie uszczuplone w wyniku utraty magazynów, które znalazły się w rękach wroga. W tym momencie rozpoczęto realizację planu zniszczeń. Zniszczono uzbrojenie stałych umocnień i prawie wszystkie działa polowe i przeciwlotnicze. Spalono lub wysadzono w powietrze cały zapas bomb i paliwa lotniczego. Powstało pewne zamieszanie w związku z planem dotyczącym bazy marynarki. Wydano rozkazy, by został zatopiony dok pływający i zniszczono keson, pompownie, suchy dok, ale w wielu innych punktach plan nie został wypełniony.

Tego dnia gubernator Malajów Kolonii następującą relację:

przesłał

do Ministerstwa ds.

Dowódca garniźonu poinformował mnie, że miasto Singapur jest otoczone. Milion ludzi znajduje się na obszarze o promieniu trzech mil. Zapasy wody poważnie zmalały i nie wystarczą na więcej niż 24 godziny. Na ulicach leży wielu zabitych i nie ma możliwości ich pogrzebania. Totalny brak wody stanie się wkrótce faktem, a to oznacza epidemię. Poczuwałem się do obowiązku zwrócenia na to uwagi dowódcy garnizonu.

......

Generałowie Wavell i Percival wymienili następujące telegramy, które nie dotarły do Londynu, aż do czasu, gdy w kilka tygodni później wyraźnie się o nie upomniałem.

Wavell do generała Percivala 13 lutego 1942 Musicie wszyscy walczyć do końca tak jak teraz. Lecz jeśli uczyni się wszystko co w ludzkiej mocy, kilku śmiałych i zdeterminowanych może próbować ucieczki na małych statkach na południe na Sumatrę poprzez wyspy znajdujące się po drodze. Każdy taki statek zabezpieGenerał

KAPITULACJA SINGAPURU

103

czony workami z piaskiem i z bronią maszynową lub małym np. dwufuntowym działem na pokładzie, będzie bardzo przydatny w obronie rzek na Sumatrze. Generał

Percival do generała Wavella 13 lutego 1942 Nieprzyjaciel znajduje się w odległości 5 tysięcy jardów od strony morza, co oznacza, że miasto Singapur jest w zasięgu działania artylerii polowej. Istnieje również niebezpieczeństwo wyczerpania się zapasów wody i żywności. Według opinii dowódców oddziały biorące udział w walkach są zbyt zmęczone zarówno do odparcia silnego ataku, jak i wykrzesania sił do kontrataku. Z radością powitalibyśmy szansę zainicjowania ofensywy, chociaż i tak byłoby to tylko gestem, ale nawet taka możliwość nie istnieje, skoro brak jakichkolwiek oddziałów, które mogłyby przeprowadzić natarcie. W takiej sytuacji nie sądzę, żeby opór mógł potrwać dłużej niż dzień czy dwa. Podlegli mi dowódcy jednomyślnie wyrażają opinię, że przeciąganie obrony w czasie będzie dla miasta Singapur oznaczało totalne zniszczenie i jeszcze poważniejsze straty w ludziach. Czuję się w obowiązku reprezentowania ich poglądów, jeśli interesuje to stolicę za morzami. Musi wreszcie nastąpić taki etap, że w interesie żołnierzy i ludności cywilnej położy się kres dalszemu rozlewowi krwi. Pana polecenia z 10 lutego są realizowane, ale czy w powyżej opisanych okolicznościach mógłby Pan pozwolić mi na większą swobodę działania? Wavell do generała Percivala 14 lutego 1942 Musi Pan nadal, jak najdłużej, zadawać przeciwnikowi jak najwię­ ksze straty, aż do walk o każdy dom w razie konieczności. Wasze działanie wiąże przeciwnikowi ręce i wyniszcza jego siły, co może mieć pierwszorzędne znaczenie dla przebiegu walk na innych frontach. W pełni rozumiem Waszą sytuację, ale konieczne jest prowadzenie dalszych akcji. Generał

Wtedy Wavell przesłał mi następującą depeszę, która jak się wydaje, podsumowywała poprzednie: Generał

Wavell do Premiera 14 lutego 1942 telegram od Percivala, że nieprzyjaciel jest w pobliżu miasta, a jego oddziały są niezdolne do kontynuowania przeciwnatarcia. Rozkazałem mu, aby zadawał wrogowi jak największe straty tak długo, jak to jest możliwe, aż do walk o każdy dom w razie konieczności. Obawiam się jednak, że nie da się zbyt długo wytrwać w obromeo Dostałem

104

JAPONIA ATAKUJE

.. - .. Czytelnik przypomina sobie zapewne moją notę do szefów sztabu z 21 stycznia, na temat zarzucenia planu obrony Singapuru i skierowania posiłków do Rangunu, i zastanawia się dlaczego nie przeforsowałem tego poglądu. Podczas gdy wszyscy z pobudek emocjonalnych wybraliśmy obronę Singapuru, jedynym co dawało szansę powodzenia, a naprawdę zyskania na czasie, bo realnie rzecz biorąc tylko to mogliśmy osiągnąć, było wydanie bezwzględnych rozkazów prowadzenia desperackich walk do samego końca. Rozkazy te były zaakceptowane przez generała Wavella, który, jak wynika z telegramów, wywierał silną presję na generała Percivala. W strategii wojennej istnieje prawidłowość, że jeżeli nawet na szczycie dowodzenia pojawiają się jakieś wątpliwości, generał, który dowodzi w danym rejonie, nie powinien o nich wiedzieć, a otrzymywane przez niego rozkazy powinny być proste i jasne. Lecz teraz, gdy było już pewne, że stracimy Singapur, doszedłem do przekonania, że rozkaz dalszego prowadzenia obrony byłby niesłuszny i oznaczałby niepotrzebną rzeź, okropności walk ulicznych w tym rozległym mieście pełnym znękanych, bezsilnych, ogarniętych paniką mieszkańców, i to bez żadnej nadziei na zwycięstwo. Powiedziałem generałowi Brooke' owi do jakich doszedłem wniosków i wiedziałem, że on także czuje, że nie należy wywierać więcej presji na generała Wavella z kraju, a wręcz przeciwnie, powinniśmy go upoważnić do podjęcia tej nieuchronnej decyzji, za którą, po tym telegramie, będziemy na równi z nim odpowiedzialni: Premier do generała Wavella 14 lutego 1942 Tylko Pan może osądzić, czy nastąpił moment, kiedy w Singapurze nie da się już niczego osiągnąć. Proszę o przekazanie odpowiednich rozkazów Percivalowi. Szef sztabu imperialnego wyraża zgodę. Generał

Wavell do Premiera 15 lutego 1942 W ciągu ostatnich 48 godzin dostałem od Percivala dwa telegramy, z których wynika, że z powodu braku wody w mieście i innych trudności, siła oporu znacznie zmalała. Dwukrotnie rozkazałem mu walczyć do końca. Teraz wysłałem telegram następującej treści:

Pozycje Brytyjczyków, 81utego Oddziały forteczne - - - Ostateczna linia, IS lutego •••••• Ataki Japończyków • 0 2 4 I

106

JAPONIA ATAKUJE

Generał

Wavell do generała Percivala 15 lutego 1942 Musicie walczyć tak długo, jak długo jest Pan w stanie zadawać straty wrogowi, a Pańskie oddziały mogą wykrzesać z siebie siły, aby tego dokonać. Zyskany czas i szkody wyrządzone przeciwnikowi mają ogromne znaczenie w ogólnej sytuacji. Jeśli będzie Pan w pełni przekonany, że dalsza walka jest niemożliwa, upoważniam Pana do przerwania oporu. Zanim to nastąpi, należy zniszczyć uzbrojenie, sprzęt, środki transportu, wszystko, co mogłoby być wykorzystane przez wroga. Również przed ostatecznym przerwaniem walk należy każdemu zdeterminowanemu człowiekowi czy grupie umożliwić i zorganizować ucieczkę, wykorzystując wszelkie dostępne środki. Uciekinierzy muszą być uzbrojeni. Proszę powiadomić mnie o swoich zamiarach. Cokolwiek się stanie, dziękuję Panu i Pana oddziałom za wysiłek ostatnich dni.

Niedziela, 15 lutego, była dniem kapitulacji. Zapasów dla wojska zostało zaledwie na kilka dni, amunicji niewiele, nie było właściwie paliwa. Najgorsze, że zapas wody oceniano tylko na 24 godziny. Wyżsi dowódcy wypowiedzieli się, że z dwóch możliwości, przeciwnatarcia i kapitulacji, pierwsza nie wchodziła w rachubę z powodu wyczerpania oddziałów. Generał Percival zdecydował się na kapitulację i wysłał ostatni tragiczny telegram do generała Wavella: ży-wności

15 lutego 1942 W wyniku działań wroga straciliśmy zapasy wody, paliwa, żywno­ ści i amunicji. Nie jesteśmy więc w stanie prowadzić dalszej walki. Wszyscy oficerowie zrobili, co w ich mocy i są wdzięczni za Pana pomoc. Japończycy zażądali bezwarunkowej kapitulacji i ultimatum to zostało przyjęte przez naszą stronę. Działania wojenne przerwano o godz. 8.30 wieczorem .

.. ., ..

Te czarne chmury wiszące nade mną rozproszyła na chwilę depesza ze słowami otuchy od naszego największego sojusznika:

KAPITULACJA SINGAPURU

107

Prezydent do byłego człowieka marynarki 19 lutego 1942 Zdaję sobie sprawę, jak kapitulacja Singapuru wstrząsnęła Panem i narodem brytyjskim. Wszystkim teoretyzującym specjalistom, a zwłaszcza Pana wrogom, daje to powód do triumfowania, ale nie przywiClZywałbym zbytniej wagi do naszych dotychczasowych niepowodzeń, co nie znaczy, że je lekceważę. Musimy ciągle patrzeć w przyszłość, na następne posunięcia, które należy przedsięwziąć, aby zaatakować przeciwnika. Mam nadzieję, że zachowa Pan pogodę ducha w tych trudnych tygodniach, bo jestem przekonany, że Brytyjczycy darzą Pana wielkim zaufaniem. Chcę, żeby Pan wiedział, że często o Panu myślę i wiem, że nie zawaha się Pan prosić mnie o to, co jestem w stanie zrobić. [... l Proszę się do mnie odezwać.

ROZDZIAŁ

VII

RAJ U-BOOTÓW

Ogromny rozrost floty U-bootów - Atak na flotę. handlową na wodach Hitler w kraju - "Tirpitz" wysłany do Trondheimu - Hitler decyduje się. wycofać "Scharnhorsta" i "Gneisenaua" z Brestu - Ucieczka odbywa się. z 11 na 12 lutego - Oburzenie w Brytanii - Niezwykle korzystny dla nas manewr - Opinia Prezydenta - Bronię. Admiralicji podczas tajnego posiedzenia w kwietniu - U-booty sieją spustoszenie wzdłuż wybrzeży Stanów Zjednoczonych - Wielka Brytania wysyła do Ameryki okrę.ty do działań przeciw okrę.tom podwodnym - Mój telegram do Harry' ego Hopkinsa z 12 marca - Prośba Prezydenta o ataki na bazy U-bootów - Wyjaśniam mu, jak wygląda nasza sytuacja - Genialny wyczyn w St. Nazaire - Wprowadzenie w życie systemu konwojowania przez marynarkę. Stanów Zjednoczonych, 1 kwietnia - Admirał Donitz zmienia rejon ataków - Hitler popełnia błąd nie koncentrując się. na wojnie U-bootów - Tabela strat aliantów od stycznia do lipca Jesienne walki - Potrzeba lotnictwa o bardzo dużym zasię.gu oraz lotniskowców "grupy wspacia" sil nawodnych - Powołuję. do życia nowy Komitet ds. Walki z U-bootami, 4 listopada - Proszę. pana Mackenziego Kinga o pomoc - Zimowa pogoda przynosi wyciszenie walk.

przybrzeżnych Ameryki - Poważne straty w lutym 1942 podejmuje zgubną decyzję. koncentracji niemieckiej marynarki

P

rzystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny było dla

i podniosło nas na duchu. Mogliśmy lina przejęcie części ciężaru, który dźwigaliśmy na swoich barkach, przez partnera dysponującego prawie nieograniczónymi środkami i żywić nadzieję, że w wojnie na morzu szybko osiągniemy kontrolę nad niemieckimi okrętami podwodnymi. Z pomocą Amerykanów, można się było spodziewać żabe~pieczenia naszych żywotnych interesów na Atlantyku, chociaż należało się jeszcze liczyć ze stratami, przynajmniej do nas

wielką ulgą

czyć

RAJ U-BOOTÓW

109

czasu, kiedy nasz sojusznik nie zacznie działać tu pełną parą. Mając świadomość takiego zabezpieczenia, mogliśmy dalej prowadzić wojnę w Europie i na Bliskim Wschodzie. Daleki Wschód był na razie najbardziej posępną sceną. Ale rok 1942 miał dostarczyć wielu gwałtownych wstrząsów, a na Atlantyku miał to być rok najbardziej zaciętych walk w dziejach całej wojny. Do końca 1941 r. liczba niemieckich okrętów podwodnych sięgała prawie 250, z których, według raportu admirała D6nitza, prawie sto znajdowało się zawsze w gotowości bojowej, a co miesiąc dochodziło piętnaście. Na początku nasze zjednoczone siły, chociaż dużo sprawniejsze niż gdy byliśmy sami, okazały się niewystarczające do odparcia nowego ataku na obszar, który teraz znacznie się zwiększył. Przez sześć lub siedem miesięcy, U-booty w prawie niekontrolowany sposób buszowały na amerykańskich wodach i w gruncie rzeczy omal nie doprowadziły do przedłużenia działań wojennych na czas nieokreślony. Gdyby nas jednak zmuszono do wstrzymania lub nawet znacznego ograniczenia ruchu statków na Atlantyku, zniweczyłoby to nasze plany wspólnego działa­ nia. 12 grudnia, na konferencji z Fiihrerem, postanowiono rozszerzyć pole działania okrętów podwodnych na przybrzeżne wody Stanów Zjednoczonych. Ponieważ wiele okrętów i kilku najlepszych niemieckich dowódców przeniesiono na Morze Śród­ ziemne, a z rozkazu Hitlera D6nitz był zmuszony do zachowania silnej grupy również na wodach norweskich i arktycznych, wysłano najpierw tylko sześć większych U-bootów 740-tonowych. Wypłynęły one z portów Zatoki Biskajskiej między 18 a 30 grudnia, z rozkazem penetrowania północnego krańca przybrzeżnego szlaku między Nową Fundlandią a Nowym Jorkiem w okolicy portów docelowych wracających do kraju konwojów. Osiągnęły natychmiastowy sukces. Do końca stycznia na wodach przybrzeżnych Stanów Zjednoczonych i Kanady zostało zatopionych 31 statków oprawie 200 tys. BRT. Wkrótce ataki rozszerzyły się na południe od Hampton Roads i przyląd­ ka Hatteras, a stamtąd na wybrzeże Florydy. Ta ogromna morska autostrada pełna była bezbronnych amerykańskich i sojusz-

110

JAPONIA ATAKUJE

niczych statków. Tym szlakiem, od portów naftowych Wenezueli· i Zatoki Meksykańskiej, nieustannie podążała karawana cennych tankowców. Przerwanie jej, wpłynęłoby ujemnie na całą naszą wojenną gospodarkę i plany walk. Na Morzu Karaibskim spośród obfitości celów niemieckie okręty podwodne wybrały sobie tankowce. Atak dotyczył w równym stopniu statków państw neutralnych, jak i aliantów. Z tygodnia na tydzień zwiększał się rozmiar masakry. W lutym straty wywołane działalnością U-bootów osiągnęły liczbę 71 statków, z czego z wyjątkiem dwóch wszystkie zostały zatopione w strefie amerykańskiej. Był to najwyższy współczynnik strat poniesionych do tamtej pory w skali całej wojny. Wkrótce miał jeszcze wzrosnąć.

.. - ..

Przyczyną tych strat, przekraczających ogół poniesionych przez nas podczas tej wojny, chociaż nie dorównujących liczebnie stratom z najgorszego okresu roku 1917, było nie więcej niż 12 - '15 okrętów, operujących w tym rejonie. Ochrona, na jaką stać było wówczas marynarkę Stanów Zjednoczonych, stanowiła kroplę w morzu potrzeb. Naprawdę zaskakującym jest, że w ciągu tych dwóch lat, gdy nieprzyjaciel przygotowywał się do totalnej wojny przeciwko kontynentowi amerykańskiemu, nie zdołano w odpowiedni sposób zabezpieczyć się przed tym śmiertelnym atakiem. W ramach prezydenckiej polityki "wszechstronnej pomocy dla będącej w stanie wojny Brytanii" rzeczywiście dużo dla nas zrobiono. Otrzymaliśmy 50 niszczycieli starszego typu i 10 kutrów amerykańskich służb celnych. W zamian za to, daliśmy im nic nie warte bazy w Zachodnich Indiach. Ale nasz sojusznik smętnym okiem patrzył teraz na ofiarowane nam okręty. Od czasu Pearl Harbor, PacyfIk stał się dużym ciężarem dla marynarki Stanów Zjednoczonych. Nadal zdumiewa mnie, że mając wszelkie informacje na temat środ­ ków zabezpieczających jakie przedsięwzieliśmy, zarówno przed podjęciem walk jak i w trakcie, Amerykanie nie uwzględ­ nili w swoich planach przybrzeżnych konwojów oraz zwiększe­ nia liczby małych jednostek.

RAJ U-BOOTÓW

111

Nie rozwinięto również obrony powietrznej wybrzeża. Amepowietrzne, które sprawowały kontrolę nad prawie całym lotnictwem mającym bazy na wybrzeżu, nie były przeszkolone w zakresie zwalczania okrętów podwodnych, podczas gdy marynarka, wyposażona w wodnosamoloty i amfibie, nie miała środków do ich wykorzystania. W końcu doszło do tego, że skuteczny system amerykańskiej obrony tworzył się dopiero w trakcie tych decydujących miesięcy małymi, acz bolesnymi kroczkami dążąc do przezwyciężenia kryzysu. Tymczasem Stany Zjednoczone i państwa Koalicji doznawały dotkliwych strat, jeśli chodzi o statki, ładunki i życie ludzkie. Ponoszone straty byłyby większe, gdyby Niemcy na Atlantyk wysłali duże okręty nawodne. Hitler jednak miał obsesję na punkcie szybkiego zaatakowania Norwegii. Myśląc wybitnie jednotorowo poświęcił nęcącą szansę na Atlantyku i skoncentrował wszystkie dostępne okręty, w tym wiele podwodnych, na norweskich wodach. "Norwegia jest strefą przeznaczenia w tej wojnie" - mówił. Była nią w istocie, z czego czytelnik zdaje sobie sprawę, ale w owym czasie Atlantyk stanowił szansę dla Niemców. Na próżno admirałowie przekonywali o konieczności przeprowadzenia morskiej ofensywy. Ich Fiihrer pozostał niewzruszony, a jego decyzję strategiczną usprawiedliwiał dodatkowo brak paliwa. Już w styczniu wysłał Tirpitza - swój jedyny, ale za to najpotężniejszy w świecie pancernik - do Trondheimu. rykańskie siły

Premier do generała 1smaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 25 stycznia 1942 l. Od trzech dni wiadomo, że Tirpitz znajduje się w Trondheimie. Zniszczenie, czy nawet uszkodzenie tego okrętu byłoby najwię­ kszym wydarzeniem na morzu w naszych czasach. Żaden inny cel nie jest z nim porównywalny. Na pewno nie ma osłony przeciwlotniczej takiej jak w Breście albo w niemieckich portach w kraju. Nawet gdyby tylko został uszkodzony, trudno by go było odtransportować do Niemiec. Nie ma dwóch zdań, że jeśli miałoby się przeprowadzić atak nocny, lepiej poczekać na poświatę księżyca, ale ataków nocnych nie można porównać z tymi za dnia. Zmieniłoby to sytuację na morzach całego świata i odzyskalibyśmy panowanie na Atlantyku.

112

JAPONIA ATAKUJE

2. Nie może zabraknąć współdziałania między dowództwem lotnictwa bombowego, siłami lotnictwa marynarki i lotniskowcami. Powinno się zaplanować zaatakowanie zarówno samolotami torpedowymi z lotniskowca, jak i ciężkimi bombowcami za dnia albo o świcie. Cała strategia wojny w tym okresie opiera się na tym okręcie, który sam trzyma w szachu cztery największe pancerniki brytyjskie, nie mówiąc o dwóch nowych okrętach amerykańskich zablokowanych na Atlantyku. Traktuję to jako sprawę najwyższej wagi i podkreślam element czasu. Wspomnę o tym w Gabinecie jutro, a we wtorek wieczorem musimy to szczegółowo omówić w Komitecie Obrony.

.. ... ...

W ramach polityki obronnej Hitler zdecydował sprowadzić do portów w kraju pancerniki Scharnhorst i Gneisenau, które od blisko roku zablokowane były w Breście, stanowiąc jednocześnie zagrożenie dla naszych oceanicznych konwojów. 12 stycznia w Berlinie odbyła się specjalna konferencja poświęco­ na temu zagadnieniu, gdzie niemiecka admiralicja omawiała plan realizacji życzeń Fiihrera. Hitler powiedział: Siły

przede wszystkim to znaczenie, że Konieprzyjaciel nie uzna za konieczne podjęcia ataku na nasze, wciąż jeszcze nie uszkodzone, okręty. Gdy są one w Breście, absorbują siły morskie wroga w nie większym stopniu, niż gdyby były w Norwegii. Jeśli widziałbym jakąkolwiek szansę, że przez okres czterech lub pię­ ciu miesięcy okręty pozostaną nienaruszone, a potem, gdy sytuacja diametralnie się zmieni, wykorzystane na Atlantyku, bardziej byłbym skłonny zastanawiać się nad pozostawieniem ich w Breście. Aby jednak nie narażać okrętów na niebezpieczeństwo uderzenia, które codziennie na nie czyha, jestem zdecydowany na ich wycofanie. morskie w

Breście mają

wiążą ręce lotnictwu wroga i odciągają od ataków na nasz kraj. rzyści wypływające z tej sytuacji będą trwały tak długo, dopóki

Decyzja ta była źródłem incydentu, który w owym czasie, w Anglii tak dużo zamieszania i ogólnego oburzenia, że wymaga zrobienia w tym miejscu dygresji . wywołał

.. - ..

Nocą

ciężkim

11 lutego owe dwa pancerniki wraz z krążownikiem Prinz Eugen uciekły z Brestu i szczęśliwie przedosta-

RAJ U-BOOTÓW

113

wszy się przez Kanał La Manche znalazły schronienie w portach macierzystych. W wyniku poważnych strat, jakie ponieśliśmy w rejonie Morza Śródziemnego w zimie i chwilowego obezwładnienia całej naszej wschodniej floty, byliśmy zmuszeni - tak jak to stwierdziłem w poprzednim tomie - wysłać wszystkie nasze samoloty torpedowe, aby bronić Egiptu przed potencjalną inwazją morską. Ale jednocześnie bacznie obserwowano Brest, by w razie jakiegokolwiek wypadu zaatakować bombami i torpedami z morza i z powietrza. Wzdłuż domniemanego szlaku, zarówno przez Kanał, jak u wybrzeży Holandii rozlokowano miny. Admiralicja przewidywała, że Niemcy będą próbowali ominąć Dover w nocy, ale niemiecki admirał wolał opuszczać Brest pod osłoną ciemności, aby za dnia mignąć przed bateriami Dover. Wypłynął z Brestu przed północą 11 lutego. Poranek następnego dnia był mglisty i gdy zauważono okręty nieprzyjaciela, radary naszego lotnictwa patrolowego nic nie wykazały. Nasza radiolokacja na wybrzeżu również zawiodła. Uznaliśmy to wtedy za nieszczęśliwy przypadek. Po wojnie dowiedzieliśmy się, że to generał Martini, szef niemieckiej radiolokacji, wykonał precyzyjny plan. Niemieckie zakłócanie, które poprzednio było bardzo nieskuteczne, zostało wzmocnione za pomocą dużej ilości nowego sprzętu, ale aby nie okazało się to w dniu krytycznym zbyt podejrzane, nowe urządzenia wprowadzano stopniowo, tak że zakłócanie stawało się z dnia na dzień coraz bardziej skuteczne. Nasi operatorzy nie podnieśli więc niepotrzebnej wrzawy, bo nikt nie przewidywał niczego nadzwyczajnego. Jednakże 12 lutego zakłócanie tak się nasiliło, że nasza morska radiolokacja była bezsilna. Dopiero o godz. 11.25 wiadomość dotarła do Admiralicji. Wtedy uciekające pancerniki z silną eskortą lotnictwa i niszczycieli znajdowały się w odległości 20 mil od Boulogne. Gdy minęła 12 w połud­ nie baterie Dover otworzyły ogień z ciężkich dział. Natychmiast pięć ścigaczy torpedowych skierowało się na morze i przystąpiło do ataku. Sześć swordfishów z Manston w hrabstwie Kent, prowadzonych przez komandora porucznika Esmonde'a (który prowadził pierwszy atak na Bismarcka), wyru-

114 szyło

JAPONIA ATAKUJE

zadowoliwszy się osłoną zaledwie dziesięciu spitfire' ów. Swordfishe pod silnym obstrzałem myśliwców nieprzyjaciela, zrzuciły torpedy na wroga, ponosząc jednak duże straty. Żaden z nich nie powrócił, ocalało jedynie pięć osób z ich załóg. Esmonde został pośmiertnie odznaczony Victoria Cross. Kolejne fale bombowców i samolotów bombowo-torpedowych atakowały nieprzyjaciela aż do zapadnięcia nocy. Odbyło się wiele zaciętych i chaotycznych walk z niemieckimi myśliwcami, w których ponieśliśmy dotkliwsze straty niż przeciwnik, dysponujący przewagą liczebną. Gdy niemieckie pancerniki dotarły do holenderskiego brzegu, około 3.30 po południu, pięć niszczycieli z Harwich zdecydowało się na atak, wystrzeliwując torpedy z odległości ok. 3 tys. jardów pod silnym obstrzałem. Pomimo to nie tknięta ani przez baterie Dover, ani atakami torpedowymi, niemiecka eskadra utrzymywała swój kurs i rankiem 13 lutego wszystkie niemieckie okręty dopłynę­ ły do rodzimych portów. Wiadomość ta zdumiała brytyjską opinię publiczną, która nie mogła zrozumieć czegoś, co się uważa nie bez racji za dowód opanowania przez Niemców Kanału La Manche. Jednakże bardzo szybko okazało się, za pośrednic­ twem naszej służby wywiadowczej, że Scharnhorst i Gneisenau padły ofiarą naszych pól minowych. Minęło sześć miesięcy zanim Scharnhorst był w stanie wrócić do służby, a Gneisenau nigdy już nie brał udziału w działaniach bojowych na morzu. Nie można było tego jednak podać do wiadomości publicznej i naród trwał w swym oburzeniu. Aby uciszyć narzekania, przeprowadzono oficjalne dochodzenie i ogłoszono jego wyniki, te przynajmniej, na które pozwalała tajemnica wojskowa. Gdy spojrzymy na to z perspektywy czasu i pod szerszym kątem, epizod ten jawi się nam jako niezwykle korzystny. "Gdy będę przemawiał przez radio wieczorem w następny poniedziałek - telegrafował Prezydent zwrócę się również do tych, którzy traktują epizod w Kanale jako porażkę. Jestem coraz bardziej przekonany, że ulokowanie wszystkich niemieckich okrętów w Niemczech ułatwi nam rozwiązanie problemu północnego Atlantyku." Jednakże, poza kręgiem osób wtajemniczonych, sytuacja w owym czasie mog-

115

RAJ U-BOOTÓW

la istotnie wyglądać bardzo źle dla każdego w krajach Wielkiej Koalicji. Reprezentowałem taki sam pogląd jak pan Roosevelt. Premier do Prezydenta 17 lutego 1942 Wycofanie się niemieckiej marynarki z Brestu zdecydowanie poprawiło sytuację na naszych wodach terytorialnych i na Atlantyku. Stamtąd zagrażała ona konwojom idącym na wschód, wymuszając włączenie do eskorty dwóch pancerników. Eskadra z Brestu mogła się również przenieść albo na atlantycki szlak handlowy, albo na Morze Śródziemne. Wolimy raczej, żeby została tu gdzie jest. Nasze bombowce, które były rozproszone, można teraz skoncentrować na Niemczech. W końcu, jak Pan już może wie, Prinz Eugen został uszkodzony, a zarówno Scharnhorst jak i Gneisenau wpadły na miny, pierwszy z nich dwukrotnie. To oznacza, że nie zrobią nam niespodzianki przez co najmniej sześć miesięcy, a my w tym czasie wzmocmimy naszą marynarkę. Szkoda, oczywiście, że ich nie zatopiliśmy i prowadzimy dochodzenie mające na celu wyjaśnienie, dlaczego za dnia nikt nie wiedział, że opuściły Brest.

.. - ..

Dopiero po upływie ponad dwóch miesięcy w wyniku przeprowadzonego 23 kwietnia tajnego posiedzenia zezwolono mi wyjawić te istotne fakty Izbie Gmin. Byłem pod wrażeniem wstrząsu, jaki wśród mas wiernych Brytyjczyków wywołało przepłynięcie przez Kanał tych dwóch okrętów. [... ] Liczba samolotów torpedowych została znacznie uszczuplona ze względu na potrzeby w Egipcie. Jeśli chodzi o marynarkę, z oczywistych powodów nie trzymamy naszych największych okrętów w Kanale La Manche i na Morzu Irlandzkim. Zwrócono jednak uwagę na to, że znalazło się tylko 6 niszczycieli będących w stanie zaatakować niemieckie pancerniki. Zadawano wielokrotnie pytanie, gdzie była reszta flotylli? Odpowiedź brzmiała i brzmi, że jesteśmy na Atlantyku, konwojując transporty z żywnością i amunicją ze Stanów Zjednoczonych, bez których nie możemy żyć.[ ... ] Większość ludzi uznała fakt przepłynięcia niemieckiej eskadry przez Kanał za zdumiewający i wręcz przerażający. Mogła też dostać się na południe i z odrobiną szczęścia dotrzeć na Morze Śródziemne. Mogła udać się na Atlantyk i zagrażać naszym statkom handlowym. Mogła skierować się na pół­ noc i wpłynąć na macierzyste wody przy norweskich fiordach. Lecz

116

JAPONIA ATAKUJE

jedynym co wydawało się nieprawdopodobieństwem dla opinii publicznej okazało się wpłynięcie do Kanału i przedostanie się przez cieś­ ninę Dover. Przeczytam więc streszczenie oceny sytuacji dokonanej przez Admiralicję 2 lutego, na dziesięć dni przed ucieczką pancerników, gdy ćwiczenia i próby pod parą oraz przybycie eskorty niemieckich niszczycieli dość jasno świadczyło o ich zamiarach: Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Kanał stanowi duże ryzyko dla Niemców. Jest jednak prawdopodobne, ponieważ ich ciężkie okręty nie są w pełni sprawne, że woleliby raczej spróbować przeprawy, opierając się na osłonie niszczycieli i lotnictwa, które mają pełne możliwości oraz doskonale wiedząc, że nie dysponujemy w Kanale żad­ nymi ciężkimi okrętami do przeciwstawienia się im. Możemy więc się spodziewać, że dwa pancerniki i 8-calowy krążownik ciężki wraz z pięcioma dużymi i pięcioma małymi niszczycielami, a także, powiedzmy, dwadzieścia pilotujących myśliwców (z możliwością przywoła­ nia w każdej chwili posiłków) może wkroczyć na wody Kanału. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, jest bardzo prawdopodobne, że niemiecka flotylla może przedostać się na wschód przez Kanał dużo bezpieczniej, niż gdyby próbowała szlaku oceanicznego do Norwegii, a ponieważ sądzi się, że Niemcy będą unikać ryzyka dopóty, dopóki nie staną pewnie na nogi, Kanał wydaje się najbardziej prawdopodobnym kierunkiem ich poczynań, gdy opuszczą Brest.

Ten fragment raportu sztabu marynarki napisanego przed "wydarzeniem" zrobił, jak się tego spodziewałem, większe wrażenie na Izbie Gmin, niż mogłyby wywołać jakiekolwiek wyjaśnienia.

.. -...

Tymczasem atlantyckie wybrzeże Stanów Zjednoczonych nadal opanowane przez siejące spustoszenie U-booty. Jeden z dowódców okrętu podwodnego zameldował D6nitzowi, że nawet dziesięciokrotnie więcej U-bootów znalazłoby cele do niszczenia. Spoczywając na dnie w ciągu dnia, nocą U-booty wykorzystywały możliwość osiągnięcia dużej prędkości nawodnej, aby upatrzyć sobie najcenniejszy łup. Prawie każda wystrzelona przez nie torpeda dosięgała ofiary, a gdy wyczerpały się torpedy, działa okazywały się prawie równie skuteczne. W miastach nadatlantyckich, w których przez pewien czas było

RAJ U-BOOTÓW

117

utrzymywano pełne oświetlenie nabrzeży, nocą słyszano odgło­ sy bitew niedaleko brzegu, widziano tonące, palące się okręty i ratowano rozbitków i rannych. Panowało uczucie rozgoryczenia i gniewu wobec rządu, który znalazł się w kłopotliwej sytuacji. Amerykanów jednak łatwiej doprowadzić do wściekłości niż zastraszyć.

W Londynie patrzyliśmy na to nieszczęście z niepokojem i smutkiem. Już 6 lutego wysłałem do Hopkinsa osobistą przestrogę:

Byłoby

dobrze upewnić się, że zwrócono Prezydentowi uwagę na straty poniesione w wyniku działania U-bootów na północ­ no-zachodnim Atlantyku. Od stycznia potwierdzone straty wynoszą 158208, prawdopodobne 83 740, możliwe 17 363, razem - 259311 BRT. ciężkie

10 lutego nie proszeni przez drugą stronę zaoferowaliśmy marynarce 24 nasze najlepiej wyposażone do zwalczania okrętów podwodnych trawlery i 10 korwet z przeszkoloną załogą. Zostało to ciepło przyjęte przez sojusznika, pierwsze jednostki dotarły do Nowego Jorku na początku marca. Nie było to wiele, ale wszystko co mogliśmy odstąpić. "Ofiarowała wszystko co miała, a to było wszystko co miała do zaofiarowania." Konwoje przybrzeżne nie mogły wyruszyć, dopóki nie podjęto koniecznych działań organizacyjnych i nie zebrano niezbędnej eskorty. Dostępne okręty i lotnictwo wykorzystywano przede wszystkim do patrolowania rejonów zagrożonych. Nieprzyjaciel, z łatwością omijając patrole, prześlado­ wał swe bezbronne ofiary w innym miejscu. 16 lutego U-boot pojawił się w pobliżu dużego portu naftowego na Arubie w Holenderskich Indiach Zachodnich i po zatopieniu jednego małe­ go tankowca i uszkodzeniu innego, ostrzelał urządzenia portowe na brzegu, nie powodując większych strat. Próba storpedowania olbrzymiego tankowca stojącego na kotwicy u wybrzeża również nie była zbyt udana. Tego samego dnia w tym samym rejonie następne trzy U-booty zatopiły kolejne trzy tankowce. Zaraz potem inny U-boot wpłynął do brytyjskiego portu na Trynidadzie, gdzie zatopił dwa zacumowane statki i wycofał się amerykańskiej

118

JAPONIA ATAKUJE

bez szwanku. Ten ostatni incydent zmusił nas do zmiany kierunku kursu transatlantyckich statków transportujących żołnie­ rzy na Daleki W sch6d, które tu zwykle uzupełniały zapasy paliwa. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności ani Queen Mary, ani żadne inne duże statki znajdujące się w tym rejonie nie zostały zaatakowane. W marcu największe napięcie odczuwało się w rejonie między Charlestonem a Nowym Jorkiem, kiedy pojedyncze U-booty ze swobodą i bezczelnością trudną do zniesienia grasowały po całych Karaibach i Zatoce Meksykańskiej. Podczas tego miesiąca zatopieniu uległo prawie pół miliona ton, z czego 3/4 na amerykańskich wodach przybrzeżnych, a prawie połowa tonażu dotyczyła tankowców. Bilans strat niemieckich w marcu nie przedstawiał się imponująco: tylko dwa U-booty zostały zatopione na wodach terytorialnych przez amerykańskie lotnictwo eskortują­ ce konwój z Nowej Fundlandii. Autorem pierwszego skutecznego ataku nawodnego niedaleko amerykańskiego wybrzeża był niszczyciel Stanów Zjednoczonych Roper. Nastąpiło to dopiero 14 kwietnia.

.. -..

. W marcu

wróciłem

wą najwyższej

do kwestii, która stała się wówczas spra-

wagi.

Premier do pana Harry'ego Hopkinsa 12 marca 1942 1. Jestem głęboko zaniepokojony olbrzymimi stratami wśród tankowców na zachód od 40 południka i na Morzu Karaibskim. W styczniu zostało zatopionych lub uszkodzonych 18 statków o łącznym tonażu 221 tys. BRT, w lutym liczba ta wzrosła do 364 941 BRT, do 11 marca zatopiono 7 statków, łącznie 88 449 BRT. Nie dalej jak wczoraj zameldowano zatopienie lub uszkodzenie 30 tys. BRT. I tak w ciągu dwóch miesięcy, tylko na tych wodach, zatopionych lub uszkodzonych zostało około 60 tankowców, łącznie 675 tys. BRT. W dodatku kilkanaście tankowców ma opóźnienie. 2. Dzięki reorganizacji konwojów na Atlantyku, znaczna liczba amerykańskich niszczycieli została zwolniona z obowiązku eskortowania na szlakach transatlantyckich i przeniesiona do innej służby. Przekazaliśmy 24 trawlery do zwalczania okrętów podwodnych, z których 23 już dotarły.

119

RAJ U-BOOTÓW

3. Sytuacja jest tak poważna, że należy podjąć jakieś drastyczne kroki i mamy ogromną nadzieję, że znajdziecie dodatkową eskortę w celu natychmiastowego zorganizowania konwojów na zachodnioindyjskich Bermudach, wycofując z Pacyfiku kilka niszczycieli, dopóki nie przybędzie dziesięć korwet, które przekazujemy. 4. Jedyna alternatywa to: albo chwilowe wstrzymanie ruchu tankowców, co grozi wyczerpaniem się naszych zapasów, albo ograniczenie liczby konwojów na szlaku Halifax - Zjednoczone Królestwo [tj. zmniejszenie ruchu], aby na pewien czas zabezpieczyć eskortę dla konwojów zachodnioindyjskich. Trzebajednak zdawać sobie sprawę, że to drugie rozwiązanie nie tylko zmniejszyłoby nasz import o 30 tys. ton miesięcznie, lecz wprowadzenie go w życie zajęłoby trochę czasu. 5. Chciałbym, żeby te propozycje zostały od razu przedyskutowane na najwyższym szczeblu władz marynarki. Jeśli zmniejszając liczbę konwojów musielibyśmy na pewien czas· ograniczyć nasz import, trzeba by rozważyć zwiększenie tonażu w drugiej połowie roku przy założeniu, że moglibyście ,nam pomóc. Proszę mnie powiadomić, co sądzi Pan o przedstawieniu tych wszystkich spraw bezpośrednio Prezydentowi. 6. Z wielką ulgą przyjąłem wspaniałe telegramy od Prezydenta, poruszające wszystkie najważniejsze kwestie. Pociesza mnie fakt, że zupełnie się zgadzamy co do przyszłych losów tej wojny. Proszę przekazać osobiste pozdrowienia od Króla [i] Marszałka i powiedzieć, że "znów nastąpią szczęśliwe dni" .

.. .. ..

Prezydent po burzliwych konsultacjach ze swoimi admirała­ mi na ten temat i na temat sytuacji marynarki w ogóle, szczegółowo odpowiedział na mój telegram. Z wdzięcznością odniósł się do faktu przybycia trawlerów i korwet. Zaproponował róż­ nego rodzaju metody oszczędzania eskorty konwojów transatlantyckich poprzez ograniczenie ich kursowania do l lipca, kiedy to rosnąca w geometrycznym postępie produkcja małych jednostek morskich i samolotów przeznaczonych specjalnie do osłony statków, miała zacząć przynosić efekty. Dał mi zapewnienie, którego potrzebowałem, odnośnie realizacji naszych planów importowych na drugą połowę roku. Parę dni później dodał, z wyczuwalną przeze mnie nutą zniecierpliwienia:

120

JAPONIA ATAKUJE

Prezydent do byłego człowieka marynarki 20 marca 1942 Pańskie zainteresowanie podjęciem kroków zmierzających do przeciwstawienia się groźbie U-bootów na Atlantyku, jak to wynika z ostatniej depeszy do pana Hopkinsa na ten temat, zmusza mnie do zwrócenia Panu szczególnej uwagi na konieczność skutecznego zaatakowania baz, w których U-booty stacjonują i stoczni, gdzie są budowane i naprawiane, aby ograniczyć w ten sposób ich działalność u samego źródła, tam gdzie z konieczności istnieją ich skupiska.

Po przeprowadzeniu

badań

i opracowaniu planów odpowie-

działem: Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 29 marca 1942 l. Dążąc do rozprawienia się z U-bootami w przyszłości, obecnie koncentrujemy się na bombardowaniu ich baz i ostatniej nocy poleciało nad Lubekę 250 bombowców, w tym 43 ciężkie. Rezultat jest podobno lepszy niż kiedykolwiek. Jest to zgodne z Pańskim życze­ niem. 2. Admiralicja, dowództwo obrony wybrzeża i RAF opracowały plan patrolowania w dzień i w nocy okrętów wypływających z Zatoki Biskajskiej. U-booty działające na Karaibach i wybrzeżach amerykańskich wypływają z portów Zatoki Biskajskiej, które są najdogodniejsze do tego celu i skąd odległość jest najmniejsza. Obecnie Niemcy praktykują zanurzanie się w dzień, a nocą nadrabiają dystans na powierzchni. Mamy nadzieję, że nocne ataki lotnictwa pomieszają im szyki i zmuszą do częstszego wynurzania się w porze dziennej. Wobec tego należy nękać wroga i w dzień i w nocy, wydłużając w ten sposób rejsy U-bootów, a tym samym zmniejszając czas ich działania po Waszej stronie. Stanowiłoby to dodatkowy element w naszym planie, mającym za zadanie zniszczenie lub uszczuplenie sił przeciwnika, co mam nadzieję uda się nam przynajmniej z kilkoma jednostkami w miesiącu, gdyż zawsze znajduje się co najmniej sześć U-bootów płynących w tę lub z powrotem w patrolowanym rejonie. 3. Jeżeli się weźmie pod uwagę wciąż duże straty po Waszej stronie, to organizowanie konwojów może być tylko połowicznym środkiem zaradczym. Admiralicja nalega na przeznaczenie czterech, a później sześciu dywizjonów bombowców, do osłony nowo tworzonego biskaj ski ego patrolu. Patrząc na to zagadnienie z merytorycznego punktu widzenia, mam duże wątpliwości, czy będzie można temu życze­ niu sprostać.

121

RAJ U-BOOTÓW

4. Z drugiej strony, istnieje poważna konieczność bombardowania Niemiec. Nasza nowa metoda tropienia celu daje nadzwyczaj dobre wyniki. Jednakże nasze siły bombowe nie rozwinęły się tak, jak się tego spodziewaliśmy. Jesteśmy mocno zawiedzeni defektem konstrukcyjnym zakończenia skrzydeł lancasterów, co zmusza nas do przesunięcia o kilka miesięcy użycia czterech najlepszych i najnowocześ­ niejszych dywizjonów. Właśnie teraz, gdy poprawia się pogoda, gdy Niemcy wycofują artylerię przeciwlotniczą ze swoich miast do Rosji, gdy tak zależy Panu na bombardowaniu baz U-bootów, bardzo trudno byłoby mi podjąć decyzję wyjęcia tych sześciu dywizjonów spod dowództwa lotnictwa bombowego, gdzie Harris tak dobrze sobie radzi .

...

-..

Marzec zakończył się dla nas iście bohaterskim i genialnym wyczynem w St. Nazaire. Było to jedyne miejsce wdłuż wybrzeży Atlantyku, gdzie znajdował się dok umożliwiający naprawę Tirpitza w wypadku jego uszkodzenia. Jeśli udałoby się zniszczyć ów dok, jeden z największych na świecie, rajd Tirpitza z Trondheimu na Atlantyk stałby się dla niego o wiele bardziej niebezpieczny i Niemcy mogliby go uznać za niewarty zachodu. Nasi komandosi rwali się do tego zadania, ale wyczyn godny sławy i chwały nie mógł się obyć bez precyzyjnej strategii. Ekspedycja składająca się z niszczycieli i lekkich przybrzeżnych okrętów dowodzona przez komandora Rydera z Royal Navy i pułkownika Newmana z Pułku Essex, wyruszyła 26 marca po południu z Falmouth, mając około 250 komandosów na pokładzie. Do przebycia mieli 400 mil na stale patrolowanych przez przeciwnika wodach oraz 5 mil w górę ujścia Loary. Celem wyprawy było zniszczenie bram (stawideł) ogromnego doku. Campbeltown, jeden z pięćdziesięciu starych amerykańskich niszczycieli, wiozący 3 tony silnego materiału wybuchowego na dziobie, podpłynął do stawideł, w samą paszczę śmiercionośnego ognia nieprzyjaciela. Został tutaj podziurawiony, ale zapalniki głównych ładunków wybuchowych miały zadziałać z opóźnieniem. Dowodził nim komandor porucznik Beattie. Z jego pokładu major Copeland z grupą desantową wydostał się na brzeg, mając za zadanie zniszczenie mechanizmu wręcz

122

JAPONIA ATAKUJE

na przeważające siły Niemców i rozpoczęła walka. Wszyscy, z wyjątkiem pięciu członków grupy desantowej, zostali zabici lub schwytani. Okręt komandora Rydera wraz z resztkami jego sił, chociaż ostrzelany ze wszystkich stron, jakimś cudem utrzymał się na powierzchni podczas przedostawania się na otwarte morze i szczęśliwie dotarł do ojczyzny. Lecz olbrzymia eksplozja nie nastąpiła o czasie. Coś było nie w porządku z zapalnikiem. Dopiero następnego dnia, gdy duża grupa niemieckich oficerów i techników przeprowadzała inspekcję wraka Campbeltowna tkwiącego w stawidłach doku, okręt eksplodował z niszczycielską siłą, zabijając setki Niemców i rozbijając na drobne kawałki wielkie stawidła, których nie naprawiono do końca wojny. Jeńców, wśród których czterech było odznaczonych Victoria Cross, Niemcy potraktowali z szacunkiem, surowa kara spotkała natomiast śmiałych Francuzów, którzy pod wpływem impulsu wylegli tłumnie z mieszkań, by udzielić pomocy w czymś, co wydawało się być zwiastunem wyzwolenia. doku.

Natknęli się

się zażarta

..... ..

kwietnia marynarka Stanów ZjednOczonych mogła Na początku dotyczyło to tylko dziennych etapów o długości około 120 mil, między chronionymi miejscami kotwiczenia; nocą cały ruch statków zamierał. Każdego dnia między Nowym Jorkiem a Florydą znajdowało się z górą 120 statków wymagających osłony. Wynikające z tego wszystkiego opóźnienia stały się jeszcze jedną udręką. Dopiero 14 maja ruszył pierwszy, w pełni zorganizowany konwój z Hampton Roads do Key West. Następnie system szybko rozciągnął się na północ, do Nowego Jorku i Halifaksu, a do końca miesiąca łańcuch ciągnący się wzdłuż wschodniego wybrzeża od Key West na północ został całkowicie wypełniony brakującymi ogniwami. Natychmiast dało się odczuć ulgę, i chociaż U-bootom nadal udawało się ujść z życiem, nasze straty obniżyły się. Admirał Donitz niezwłocznie zmienił rejon działania na Morze Karaibskie i Zatokę Meksykańską, nie objęte jeszcze systeW

końcu

rozpocząć częściową ochronę konwojów.

RAJ U-BOOTÓW

123

mem konwojowania_ Krzywa strat w tonażu tankowców w tym rejonie stromo poszła do góry. Zwiększając zasięg działalności, U-booty dotarły do wybrzeży Brazylii i do rzeki Św. Wawrzyń­ ca. Dopiero pod koniec roku udało się pokryć wszystkie te niezmierzone obszary pełną siecią sprzężonych, skutecznie działa­ jących konwojów. Ale już w czerwcu było widać poprawę, a koniec lipca można traktować jako kres straszliwej masakry statków wzdłuż wybrzeża Ameryki. Na wykresie na stronie 124 czytelnik zobaczy, że w ciągu siedmiu miesięcy straty aliantów na Atlantyku spowodowane przez U-booty wyniosły ponad 3 miliony BRT, w tym 181 statków brytyjskich o łącznej pojemności 1 130 tys. BRT. Mniej niż 1/10 tych strat dotknęła statki w konwojach. Wszystko to kosztowało wroga, licząc do końca lipca, tylko 14 U-bootów zatopionych na Atlantyku i Morzu Arktycznym, z tego 6 na wodach Ameryki Północnej. I wreszcie my odzyskaliśmy inicjatywę w tym rejonie. Tylko w lipcu zniszczyliśmy 5 U-bootów na wybrzeżu atlantyckim, a ponadto w innych rejonach 6 niemieckich i 3 włoskie. Ta liczba czternastu okrętów w miesiącu, z czego połowę zatopiła eskorta konwojów, dodała nam otuchy. To najlepszy wynik jaki do tej pory osiągnęliśmy; jednak liczba nowych U-bootów wchodzących co miesiąc do służby, nadal przekraczała liczbę zatapianych. Poza tym, gdy tylko środki zaradcze aliantów okazywały się skuteczne, admirał Donitz przerzucał U-booty w inne rejony. Gdy wchodziły w grę ogromne przestrzenie oceanów, zawsze zdołał wypracować sobie krótki okres bezkarności w nowym rejonie, zanim go dopadliśmy. Stosunkowo bezpieczna żegluga na szlaku transatlantyckim w maju została zakłócona atakiem na konwój ok. 700 mil na zachód od Irlandii, gdzie utraciliśmy 7 statków. Potem nastąpił kolejny atak w strefie Gibraltaru i ponowne pojawienie się U-bootów niedaleko Freetown_ Jeszcze raz Hitler przyszedł nam z "pomocą", nalegając aby trzymać w gotowości bojowej grupę U-bootów do udaremnienia prób zajęcia Azorów i Madery przez aliantów. Jego sposób rozumowania, z czego czytelnik na pewno zdaje sobie sprawę, nie był tak zupełnie bezsensowny, ale jest mało prawdopodobne, by same U-booty mogły przechylić szalę zwycięstwa na stronę nie-

V)

luty

marzec kwiecień maj

czerwiec

lipiec

2

styczeń - lipiec!włącznie!

- LIPIEC

STYCZEŃ -

ŁĄCZNIE

OCEAN ATLANTYCKI

STRATY ZADANE PRZEZ U-BOOTY. STYCZEŃ - LIPIEC 1942

styczeń

O=~=

20°r--illltll

~

:;E

>Z

~

Z

O

>~

c=J

O

1:::::::::::::::1

brytyjskie

inne

~ 300

-

~

~

Z 400 O

500

r't:f'i':mI

amerykańskie

(300 mil od brzegów Ameryki Pn.)

W OBRĘBIE GRANIC MORSKICH USA I KANADY

ATLANTYK PÓŁNOCN

ATLANTYK STRUKTURA OBRONY, 1942

Główny obszar konwojów północnoatlantyckich Porty konwojów

. . J.,

126

JAPONIA ATAKUJE

miecką, gdybyśmy się rzeczywiście zdecydowali na uderzenie. Donitz z żalem rozstawał się ze swoimi umiłowanymi U-bootami, tym bardziej, że zbiegło się to z końcem błogich spokojnych dni na amerykańskim wybrzeżu, gdy zbierał w sobie siły do ponowienia ataku na główne szlaki konwojów. Atak U-bootów był dla nas naj gorszym złem. Niemcy postą­ piliby najmądrzej, gdyby wszystko postawili na tę kartę. Pamię­ tam jak mój ojciec mawiał: "Gdy uda ci się coś osiągnąć w polityce, wykorzystaj to do końca." Może to służyć jako strategiczna reguła. Tak jak Goring kilkakrotnie zmieniał cele natarcia w bitwie o Anglię, tak i teraz walka prowadzona przez U-booty została osłabiona przez rozdzielenie sił na kilka frontów. Pomimo to, przez długi czas stanowiła dla nas straszne zagrożenie .. Warto uważnie przyjrzeć się tabeli na stronie 128 .

... - ..

Nadeszła pora, by przedstawić bieg wydarzeń w innych rejonach i krótko zrelacjonować postęp osiągnięty w walkach o Atlantyk do końca 1942 roku. W sierpniu U-bo otY skierowały swoją uwagę na obszar w okolicy Trynidadu i na północne wybrzeże Brazylii, gdzie statki przewożące boksyt do Stanów Zjednoczonych dla przemysłu lotniczego oraz szereg jednostek płynących poza kontynent amerykański z dostawami dla Bliskiego Wschodu stanowiły znakomity cel. Inne U-booty grasowały w okolicy Freetown, niektóre z nich dotarły aż do Przylądka Dobrej Nadziei, a kilka zawędrowało nawet na Ocean Indyjski. Przez pewien czas budził nasz niepokój południowy Atlantyk. Tutaj we wrześniu i w październiku zatopiono pięć naszych dużych statków transatlantyckich wracających bez eskorty do kraju, ale wszystkie transporty z posiłkami żołnierzy zmierzające na Bliski Wschód w konwoju przedostały się bez szwanku. Wśród dużych statków, które straciliśmy, była Laconia o pojemności prawie 20 tys. BRT przewożąca dwa tysiące włoskich jeńców wojennych do Anglii. Wielu z nich utonęło. Główne walki znowu toczyły się wzdłuż wielkich szlaków konwojów na północnym Atlantyku. U-booty nauczyły się już

127

RAJ U-BOOTÓW

respektować siłę

lotnictwa i zgodnie z nową taktyką prawie wyw środkowej części akwenu, poza zasięgiem sił powietrznych stacjonujących w Islandii i Nowej Fundlandii. Dwa konwoje dostały porządnie w kość w sierpniu, jeden z nich stracił II statków. W całym tym miesiącu U-booty ogółem zatopiły 108 statków, a straty sięgnęły prawie pół miliona ton. We wrześniu i w październiku Niemcy wrócili do poprzedniej taktyki podwodnego atakowania w ciągu dnia. Biorąc pod uwagę to, że większość U-bootów działała obecnie w tak zwanych "wilczych stadach" oraz to, że nasze środki były ograniczone, trudno się dziwić poważnym stratom, jakie ponosiły konwoje. To właśnie wtedy najbardziej dotkliwie odczuwaliśmy brak odpowiedniej ilości samolotów o bardzo dużym zasięgu (VLR - Very Long Range) w dowództwie obrony wybrzeża. Dołączona mapa Oceanu Atlantyckiego, na której widoczne są te strefy, ilustruje ogromną lukę w samym centrum, gdzie osłona składająca się jedynie z nawodnych okrętów, nie mogła otrzymać żadnego wsparcia ze strony lotnictwa. łącznie operowały

l. _..

W

początkowych miesiącach

1942 roku nasza obrona wybrzeża przechodziła trudny okres. Przytłaczające żądania posił­ ków na Daleki Wschód i w basenie Morza Śródziemnego poważnie nadwerężyły zasoby jej samolotów i przeszkolonego personelu, które topniały w oczach, sukcesywnie wysyłane dla zaspokojenia naglących potrzeb w innych stronach świata. Poza tym, z niecierpliwością oczekiwane rozbudowanie tej formacji poprzez tworzenie nowych dywizjonów dalekiego zasięgu zostało chwilowo wstrzymane. W tych niezbyt sprzyjających warunkach nasi lotnicy i tak spisywali się dzielnie. Sama eskorta marynarki, chociaż stanowiła znaczne zabezpieczenie przed prowadzonymi tradycyjnymi metodami atakami zanurzonych w ciągu dnia U-bootów, nie mogła nigdy oddalić się zbytnio od konwojów, by rozbić skoncentrowane na skrzydłach siły. I tak, gdy "wilcze stada" uderzały, mogła ona wystawić siły w ilościach wystarczających tylko do zapewnienia obrony. Zdawaliśmy sobie sprawę, że sytuację dałoby się

Z

całkowitej

Razem

Maj Czerwiec Lipiec

Kwiecień

Luty Marzec

Styczeń

Miesiąc

2175161

196243 286613 354489 276131 451991 416843 192851

BRT

Tonaż

113

9 19 13 13 26 25 8

Liczba statków

658334

68284 86555 70058 88917 133951 164186 46383

BRT

Tonaż

(2) Obszar strategiczny USA (na zachód od 26 stopnia długości geogr. zachodniej z wyłączeniem obszaru /11)

49

6 2 7 6 3 9 16

Liczba statków

283208

32575 10942 35638 30975 15567 45982 111529

BRT

Tonaż

(3) Obszar strategiczny brytyjski (na wschód od 26 stopnia długości geogr. zachodniej)

568

46 71 81 67 120 114 69

Liczba statków

liczby 568 statków o pojemności 3 116 703 BRT tylko 53 statki, o tonażu 284 tys. BRT, płynęły w konwoju.

406

31 50 61 48 91 80 45

Liczba statków

(l) Granice morskie USA (na zachód od linii 300 rrńl od wybrzeży Pn. i Pd. Ameryki)

STYCZEŃ-LIPIEC 1942 (Włącznie)

297102 384110 460 185 396023 601 509 627011 350763

BRT

Tonaż

3 116703

Łącznie

(4)

STRATY STATKÓW HANDLOWYCH W WYNIKU DZIAŁALNOŚCI U-BOOTÓW NA OCEANIE ATLANTYCKIM

RAJ U-BOOTÓW

uzdrowić otaczając

129

konwoje nie tylko nawodną eskortą okrę­ tów, ale również osłoną samolotów, które by odnajdowały znajdujące się w pobliżu U-booty i zmuszały je do zanurzenia, w ten sposób wyznaczając pas, którym konwój mógłby bez obaw się poruszać. Wyłącznie obronne środki nie wystarczały. Aby zdobyć przewagę nad U-bootami należy je tropić i zawzię­ cie atakować jeśli się je dopadnie, zarówno z morza, jak i z powietrza. Samoloty, przeszkoleni lotnicy i broń powietrzna jakiej potrzebowaliśmy, były dalece niewystarczające, aby zapewnić nam decydującą przewagę, ale rozpoczęliśmy wówczas formowanie "grup wsparcia" spośród sił nawodnych. Sam pomysł pojawił się już dużo wcześniej, ale ciągle brakowało środków. Pierwsza z grup wsparcia, która później stała się niezwykle skuteczną bronią w wojnie z U-bootami, składała się z dwóch małych korwet, czterech nowych fregat prosto ze stoczni i czterech niszczycieli. Dysponując załogą złożoną z najlepiej wyszkolonych i doświadczonych ludzi oraz najnowocześ­ niejszym uzbrojeniem, miała działać niezależnie od eskort konwojów i nie obciążona innymi obowiązkami; zadaniem jej było poszukiwanie, tropienie i niszczenie stad U-bootów, gdy tylko pojawiły się na horyzoncie. Istotnym elementem umożliwiającym osiągnięcie sukcesu była współpraca między grupą wsparcia a lotnictwem i w 1943 roku upowszechniono zasadę, według której samolot wypatrywał U-boota, by następnie naprowadzić na jego trop grupę wsparcia. Ponadto, istniało zawsze prawdopodobień­ stwo, że w czasie pościgu za jednym U-bootem mogą ujawnić się inne i tak pierwotnie pojedynczy cel, może doprowadzić do stada. Tymczasem coraz poważniej rozważano potrzebę wsparcia konwojów przez lotniskowce. Czytelnik przypomina sobie z wcześniejszego tomu sukcesy towarzyszące krótkiej, lecz głośnej karierze naszego pierwszego lotniskowca eskortowego Audacity, który zatonął w grudniu 1941 roku. Do końca 1942 roku mieliśmy w służbie sześć takich okrętów. Ostatecznie wiele lotniskowców powstało w Ameryce, oprócz tych z Wielkiej Brytanii, a pierwszy z nich, Avenger, popłynął we wrześniu z konwojem na północ Rosji. Pierwsze ich spotkanie z U-bootami nastąpiło w konwoju operacji "Torch" w końcu października.

BITWA O ATLANTYK STATKI HANDLOWE ZATOPIONE PRZEZ U-BOOTY NA ATLANTYKU

RAJ U-BOOTÓW

7 grudnia 1941 - 311ipca 1942

o o

: ....

00

..

o

o

-. 000

Wielkość

strat w tonach rejestrowych brytyjskich 1144 000 innych państw 2 106 000 razem

3 250 000

BITWA O ATLANTYK STATKI HANDLOWE ZATOPIONE PRZEZ U-BOOTY NA ATLANTYKU

PRZEŁOM

W WOJNIE U-BOOTÓW I kwietnia 1942 - 21 maja 1943

00

o

o

00

.:.

~o o o

00

. . .

. ..'..:.:-, :'.i:'. \~.e.. .:. • •'~

• "J.'~" •• ,

: .,' ::.:.-;

'!.~.:

.:~\'" .'....:~«:?i.: .... -:: .:.-:,

.. "

-: .' . :.....

00

. ....." .:....

~.'

op

. ....:"'.'. . : -.

:: '.

. -, . ::

":~

o

o o

.

00

000 00

~

o ,o 00

o o

Wielkość

strat w tonach rejestrowych brytyjskich 1974000 innych państw 1786000 razem

3 760 000

• e.,

132

JAPONIA ATAKUJE

Wyposażone

w samoloty Swordfish, sprostały zadaniu, mianowicie przeprowadziły dokładne rozpoznanie, niezależne od baz lądowych, w ścisłej współpracy z nawodną eskortą. W ten sposób dzięki usilnym staraniom i pomysłowości, nasze środki wymierzone przeciwko U-bootom znacznie się poprawiały; ale siła nieprzyjaciela również rosła i mieliśmy jeszcze przed sobą dużo porażek. Między

październikiem 1942 roku liczba U-bootów z % do 196, pomimo pewnych strat. Warto dodać, że jesienią połowa z nich znalazła się znowu na Atlantyku, gdzie nasze konwoje stały się przedmiotem ostrych ataków wię­ kszych niż kiedykolwiek grup U-bootów. Jednocześnie palące potrzeby głównych operacji w Afryce zmusiły nas do drastycznej redukcji jednostek eskorujących. W listopadzie straty aliantów na morzu osiągnęły największą w dziejach całej wojny liczbę, obejmując 117 statków, ponad 700 tys. BRT zatopionych przez same U-booty i dodatkowo 100 tys. BRT straconych z innych powodów.

w akcji

styczniem a

zwiększyła się

.. - ..

Na wodach znajdujących się poza zasięgiem osłony lotnictwa, sytuacja była tak groźna, że 4 listopada utworzyłem Komitet ds. Walki z U-bootami, aby zajmował się jedynie tą kwestią. Ciało to, podejmujące doniosłe decyzje, odegrało niemałą rolę w toczonej walce. Sporo starań kosztowało nas wydłużenie zasię­ gu wyposażonych w radar samolotów Liberator, zdecydowaliśmy się w tym celu wycofać je z akcji na czas potrzebny do dokonania pewnych ulepszeń. W ramach tej polityki, Prezydent na moją prośbę wysłał do Zjednoczonego Królestwa odpowiednie amerykańskie samoloty, wyposażone w naj nowszy typ radaru. W ten sposób, dysponując większą siłą i dużo lepszym sprzętem, byliśmy teraz w stanie podjąć działania w Zatoce Biskajskiej. Ta decyzja i inne środki przedsięwzięte w listopadzie 1942 r. miały zaowocować w roku 1943. Premier do pana Mackenziego Kinga 23 listopada 1942 1. Jestem poważnie zmartwiony ciężkimi stratami, jakie ponoszą

konwoje w centrum szlaku transatlantyckiego. Doświadczenie pokazało jak ogromne zabezpieczenie może stanowić osłona lotnictwa,

133

RAJ U-BOOTÓW

która zmusza U-booty do zanurzania się w ciągu dnia, dzięki czemu skutecznie utrudnia gromadzenie się okrętów w stada. 2. Zanim będziemy mogli korzystać z pomocy lotniskowców, musimy się na razie zadowolić lotnictwem dalekiego zasięgu z bazami na wybrzeżu. Wszystkie dostępne lotniskowce pomocnicze biorą teraz udział w operacjach łączonych i w żadnym wypadku nie można się jeszcze przez wiele miesięcy spodziewać, aby miały zaspokoić potrzeby konwojów. Zamierzamy powiększyć zbiorniki paliwa niektórych samolotów typu Liberator, żeby umożliwić im zasięg operacyjny 2300 mil morskich, ale aby dotrzeć do wszystkich konwojów, owe samoloty o bardzo dużym zasięgu musiałyby startować z lotnisk po Waszej stronie Atlantyku, a także z Islandii (C) i Północnej Irlandii. 3. Z tego powodu zależy nam bardzo na wykorzystaniu Goose Airfield na Labradorze do dalekosiężnych operacji lotnictwa przeciw okrętom podwodnym. Stąd prośba o jak najszybsze zorganizowanie warsztatów naprawczych i zapewnienie możliwości uzupełniania paliwa. Potrzebowalibyśmy podobnych udogodnień w Gander i proszę o podjęcie tam takich samych przygotowań. Być może później bę­ dziemy chcieli wysłać dywizjon obrony wybrzeża, który stacjonował­ by w tych bazach. W tym czasie można by ograniczyć straty, gdyby lotnictwo kanadyjskie rozszerzyło zakres pomocy zagrożonym konwojom .

.... ...

Kanadyjczycy w pełni poparli nasze starania i smagnięcia naszej obrony pozbawiły U-bo otY właściwego im wigoru i zuchwalstwa. Szesnaście okrętów podwodnych zniszczono w październiku, największe dotychczas żniwo w skali miesię­ cznej. Pomimo naszych sporych sukcesów, w ostatnich dniach 1942 roku stado złożone z około dwudziestu U-bootów w pobliżu Azorów napadło na płynący z kraju konwój. W ciągu trzech dni zatonęło 15 statków, w tym 12 brytyjskich. Historia walk w roku 1943, kiedy to U-booty, znajdujące się w pełni sił, zostały skutecznie powstrzymane i ujarzmione, bę­ dzie tematem następnego tomu. Tymczasem zimowa pogoda przyniosła wyciszenie.

ROZDZIAŁ

VIII

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

Krótki żywot ABDA - Znaczenie Chin w świadomości Amerykanów - Spotkanie Wavella z generalissimusem Czang Kaj-szekiem w Chungking - Wavell przybywa do Batavii, 10 stycznia: główna kwatera Bandung - Anglo-amerykańskie wysiłki zmierzajqce do wsparcia rejonu ABDA - Japońskie zdobycze w styczniu - Co sqdzi Berlin? - Wavell stawia czoło burzy - Jego meldunek z 13 lutego - I z 16 lutego - Moja nota do szefów sztabu i telegram do Prezydenta z 17 lutego - Wavell radzi skierować wojska australijskie do Birmy28 lutego ostatecznym dniem podboju Jawy - Zamierzam ponownie wyznaczyć Wavella na naczelnego dowódcę w Indiach - Korespondencja z nim - Jego niebezpieczna podróż na Cejlon - Morska tragedia - Przegrana bitwa admirała Doormana - Zniszczenie floty aliantów - "Exeter" zatopiony - Jawa ostatniq placówkq - Zakończenie podboju Holenderskich Indii Wsc1lOdnich przez Japończyków.

celu utworzenia dowództwa ABDA, podlegające­ go naczelnemu dowódcy, przez linie telegraficzne między rządami Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Holandii, Australii, Nowej Zelandii, Indii i Chin, przeszły tysiące słów przekazywanych za pomocą najbardziej wyszukanych szyfrów. * Dowództwo zostało obsadzone ściśle według wkładu poszczególnych państw, utworzono trzy stanowiska dla sił lądowych, marynarki i lotnictwa. Lawirowano wśród problemów, np. czy w wyniku kompromisu holenderski admirał mógłby zostać dowódcą zjednoczonych sił marynarki; jak można by to wszystko załatwić z Brytyjczykami i Amery-

W *

Patrz mapa na s. 163 (przypis oryg.)

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

kanami; kiedy

135

włączyć

Australijczyków, i tak dalej. Zaledwie skomplikowany rozkład funkcji, mając na uwadze pięć państw i trzy odrębne rodzaje wojsk, gdy cały ogromny obszar, na którym mieliśmy walczyć, został podbity przez Japończyków, a połączona flota aliantów bezpowrotnie stracona w bitwie na Morzu Jawajskim. Na początku wynikło nieporozumienie z Czang Kaj-szekiem i chociaż nie miało wpływu na bieg wydarzeń, wymagało wielkiej dyplomacji. W Waszyngtonie odkryłem, że pozbawieni poczucia proporcji Amerykanie przywiązywali dużą wagę do Chin, co dotyczyło nawet najwyższych kręgów. Byłem świado­ my, że według amerykańskiego stereotypu potęgę militarną Chin uważano za równą brytyjskiej, a chińskich żołnierzy stawiano w jednym rzędzie z rosyjskimi. Podzieliłem się z Prezydentem spostrzeżeniem, że Amerykanie mocno przeceniają wkład, jaki Chiny mogą wnieść na rzecz Koalicji. Nie mógł się ze mną absolutnie zgodzić. W Chinach było 500 milionów ludzi. Co by się stało, gdyby ten ogromny potencjał poszedł w tym samym kierunku, jaki w ciągu ostatniego stulecia obrała Japonia, dysponując przy tym nowoczesną bronią? Odpowiedziałem, że mówię o obecnej wojnie, która na razie wystarczająco absorbowała nasze działania. Powiedziałem, że oczywiście, będę zawsze uprzejmy i pomocny dla Chińczyków, których podziwiam i lubię jako rasę i którym współczuję, że od lat znajdują się pod rządami nieodpowiednich ludzi, ale że nie może ode mnie oczekiwać zaaprobowania czegoś, co uznawałem za całkowicie nie przystającą do rzeczywistości hierarchię warzdołaliśmy ustalić

tości.

Gdy generał Wavell był jeszcze naczelnym dowódcą w Indiach, poleciał przez Himalaje, na spotkanie z generalissimusem Czang Kaj-szekiem w Chungking. Było to zgodne z zamysłem Amerykanów. Jednakże rezultat rozmowy zawiódł obie strony, a Czang Kaj-szek skarżył się Prezydentowi, że brytyjski dowódca wykazał wyraźny brak entuzjazmu odnośnie jakiegokolwiek wkładu, jaki Chiny mogłyby wnieść w rozwiązanie całości problemu. Musiałem to wyjaśnić.

136

JAPONIA ATAKUJE

Premier do generała Wavella 23 stycznia 1942 Wciąż jestem zaintrygowany, jakie to powody skłoniły Pana do odrzucenia pomocy Chin w obronie Birmy i Drogi Birmańskiej. Rozumiem, że przyjął Pan teraz w swoje szeregi 49 i 93 chińską dywizję, ale S armia chińska i pozostała część 6 annii pozostają w gotowości tuż za granicą i w każdej chwili mogą się przyłączyć. Wygląda na to, że Birma jest poważnie zagrożona możliwością najazdu. Gdy przypomnę sobie jak długo Chińczycy samotnie, słabo uzbrojeni, stawiali czoło Japończykom i gdy weźmiemy pod uwagę ciosy, jakie otrzymujemy wciąż ze strony japońskiej, nie mogę zrozumieć dlaczego nie powitamy tej pomocy z wdzięcznością. 2. Muszę Panu naświetlić opinię Amerykanów. Dla wielu z nich Chiny jawią się jako potęga równa Wielkiej Brytanii. Zdaje się, że Prezydent, który darzy Pana wręcz podziwem, jest trochę poirytowany niechęcią, z jaką potraktował Pan inicjatywę Czang Kaj-szeka. Amerykańscy szefowie sztabu nalegali, żeby objął Pan dowodzenie w Binnie tylko i wyłącznie dlatego, że uważali, iż skorzysta Pan z pomocy Chińczyków, aby otworzyć Drogę Birmańską, co jest nieodzowne dla ogólnoświatowego zwycięstwa. I proszę jednak nigdy nie zapominać o snującym się gdzieś w oddali cieniu azjatyckiej solidarności, która naszą drogę klęsk i porażek, przez jakie musimy przejść, może uczynić jeszcze bardziej niebezpieczną. 3. Jeśli miałbym jednym słowem streścić lekcję jaką mi dali w Stanach Zjednoczonych, byłoby to słowo "Chiny".

"Nie odrzuciłem chińskiej pomocy" odpowiedział Wavell. ,,Mówi Pan, że teraz przyjąłem 49 i 93 dywizję. Już 23 grudnia, kiedy byłem w Chungking, podjąłem decyzję w sprawie tych obydwu dywizji i jeśli nastąpiło jakieś opóźnienie, wina leży wyłącznie po stronie chińskiej. Te dwie dywizje stanowią 5 armię chińską, o ile mi wiadomo, gdyż nie liczę jeszcze jednej dywizji wchodzącej w skład tej armii, ponieważ reprezentuje ona wątpliwą wartość militarną. Prosiłem tylko, żeby 6 armia nie przekraczała granicy Birmy, z tej banalnej przyczyny, że byłoby ją trudno wyżywić. [... ] Oddziały brytyjskie z Indii i z Afryki przeznaczone na potrzeby Birmy powinny w zupełności wystarczyć, jeśli wszystko będzie szło dobrze i o ile nie zawiedzie transport. [ ... ] Zdaję sobie sprawę, że Amerykanie darzą Chińczyków sentymentem, a kraje demokracji bardziej skłonne są myśleć sercem niż głową, ale istotą planowania jest lub być

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

137 \

powinno myślenie głową. Sądzę, że rozstrzygnięcie przeze mnie sprawy chińskiej pomocy w ten sposób, że dwie dywizje 5 armii chińskiej będą z nami współpracowały, a 6 armia na moją prośbę stanowiłaby rezerwę stacjonującą w Kunming, było zupełnie słuszne i przykro mi, że moje starania zostały źle zrozumiane. Mam nadzieję, że uda się Panu zmienić odczucie Prezydenta, gdy będzie Pan miał ku temu okazję. Zgadzam się, że Brytyjczycy nie cieszą się dużym prestiżem w Chinach i to się nie zmieni, dopóki nie zaczniemy odnosić sukcesów. Nie zwię­ kszymy naszej popularności przyznając się, że bez pomocy Chin nie możemy utrzymać Birmy." Premier do

generała

Wavella

28 stycznia 1942 zgadzamy. Nie przepuszczę żadnej okasytuację Prezydentowi.

Dziękuję. Cieszę się, że się

zji, aby

wyjaśnić

Generał Wavell przybył

.. - ..

do Batavii 10 stycznia i założył kwaw pobliżu Bandungu, który był siedzibą dowództwa armii holenderskiej. Z małą zaledwie garstką oficerów, gdy ogromne odległości dzieliły go od źródeł posiłków, gdy w wielu punktach frontu rozciągającego się na pięć tysięcy mil rozgrywały się właśnie działania wojenne, zabrał się do zawiłej i pilnej sprawy zorganizowania pierwszego w tej wojnie mię­ dzyalianckiego dowództwa. Podbój dokonany przez Japończyków zagroził już łańcucho­ wi wysp, tworzących południowy obręb malajskiej zapory, z których największymi były Sumatra i Jawa. Na wschodzie, nie mając nadziei na ocalenie, generał MacArthur trwał nadal w śmiałym oporze na półwyspie Bataan na Filipinach. Na zachodzie większa część Malajów Brytyjskich została podbita przez wroga. Singapur znajdował się w niebezpieczeństwie. Między tymi trzymającymi się jeszcze, ale zagrożonymi filarami oporu aliantów, przez labirynt holenderskich wysepek przedzierały się na południe następne oddziały japońskie. Stracono już Sarawak i Brunei, holenderskie porty paliwowe na Borneo i Celebesie. Na każdym kroku nieprzyjaciel wzmacniał swe terę główną

138

JAPONIA ATAKUJE

bazy lotnicze, z których mógł uderzać na Jego siły nigdy nie wykroczyły poza zasięg osłony lotnictwa operującego z baz na wybrzeżu lub z lotniskowców na morzu. Oto w całej pełni realizowały się długo pielęgnowane i starannie nakreślone plany tego wojowniczego narodu. Wavell uzależniał wszystko od przybycia posiłków. W żaden sposób nie można było ocalić małych holenderskich garnizonów w głównych punktach środkowych wysp, a wiedzieliśmy co stało się w Singapurze. Holendrzy, których ojczyzna była w niewoli, nie mieli już skąd sprowadzić zasobów. Od samego początku zaangażowali wszystkie swoje środki, a te w trakcie działań wojennych stopniowo topniały. W drodze z Bliskiego Wschodu znajdowały się dwie australijskie dywizje i jedna brygada pancerna. Trzem pułkom przeciwlotniczym kazano pośpiesznie udać się na spustoszone lotniska Jawy. Z pokładu lndomitable'a wystartowało 48 hurricane'ów; dwa kolejne dywizjony bombowców przyleciały z Egiptu przez Indie na Sumatrę. 8 samolotów ostatecznie dotarło na Jawę. Wysłaliśmy wszystko, co byliśmy w stanie wygospodarować. Azjatycka flota Stanów Zjednoczonych, wycofana z Filipin, otrzymała rozkaz przyłączenia się do marynarki brytyjskiej i holenderskiej. Amerykanie uczynili wszystko, żeby aliantom dostarczyć jak najwięcej samolotów, zarówno drogą powietrzną jak i morską, ale odległości były ogromne, a japońska machina działała szybko i precyzyjnie. W~końcu stycznia utracono Kendari na Celebesie i wielki port paliwowy Balikpapan we wschodniej części Borneo. Wielokrotnie przeważające siły wroga zdobyły wyspę Ambon z waż­ nym lotniskiem. Dalej na wschód, już poza zasięgiem działania ABDA, Japończycy zajęli Rabaul na Nowej Brytanii i Bougainville w archipelagu Wysp Salomona. Stanowiło to pierwszy krok w groźnej próbie odcięcia Australii od drogi życia łączącej ją ze Stanami Zjednoczonymi. Na początku lutego pierwsze oddziały japońskie wylądowały w Finschaven na Nowej Gwinei, ale rozmiar wydarzeń w innych stronach powstrzymał wówczas Japończyków od rozciągnięcia ich panowania na te zdobycze,

zakładając

kolejną wybraną ofiarę.

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

odległe

wała.

rejony. Na drugim

końcu,

w Birmie, inwazja

139 postępo­

.. - ..

Czytelnika może zaciekawi, co w owym czasie myśleli Niemcy. 13 lutego admirał Raeder złożył raport Ftihrerowi: Rangun, Singapur i najprawdopodobniej Darwin znajdą się w rę­ kach japońskich w ciągu paru tygodni. Oczekuje się, że Sumatra nie stawi większego oporu, ale Jawa może bronić się dłużej. Japonia planuje wzmocnić front na Oceanie Indyjskim, przejmując kluczową pozycję w postaci Cejlonu i zamierza również, dzięki przeważającym siłom marynarki, zdobyć panowanie na morzu w tym obszarze. W Zatoce Bengalskiej, na wodach przybrzeżnych Cejlonu i w cieś­ ninach po obydwu stronach Sumatry i Jawy działa w obecnej chwili 15 japońskich okrętów podwodnych. Wraz oddaniem w nasze ręce Rangunu, Sumatry i Jawy, przeciwnik utraci ostatnie szyby naftowe między Zatoką Perską a kontynentem amerykańskim. Dostawy ropy dla Australii i Nowej Zelandii będą musiały iść albo z Zatoki Perskiej, albo z Ameryki. Gdy tylko na Cejlon wprowadzą się japońskie pancerniki, lotniskowce, okręty podwodne i lotnictwo marynarki wojennej, Wielka Brytania będzie zmuszona uciec się do silnej osłony konwojów przez duże okręty, jeśli będzie chciała zachować łączność z Indiami i Bliskim Wschodem. Spośród stoczni remontowych dla dużych brytyjskich okrętów; pozostaną w tej części świata tylko Aleksandria, Durban i Simonstown .

.,

- ..

Wavell uczynił co w jego mocy, aby stawić czoło zbliżającej burzy. W Palembangu utworzył bazę lotnictwa. Na morzu amerykańskie i holenderskie okręty podwodne, nie bez powodzenia, nękały wyznaczone do natarcia siły przeciwnika, na wschód i na zachód od Borneo. Powstrzymano atak na Balikpapan, a 4 amerykańskie niszczyciele zatopiły 4 transportowce. Piąty transportowiec padł ofiarą holenderskiego samolotu. Ale uzupełnianie liczby samolotów ledwie nadążało za poniesionymi stratami. Przy próbie zaatakowania konwoju nieprzyjaciela wypływającego z cieśniny Makasar 4 lutego mała eskadra marynarki zaatakowana przez siły powietrzne poniosła straty się

140

JAPONIA ATAKUJE

w trakcie wycofywania się. Zaczęły napływać raporty o dużych siłach Japończyków, koncentrujących się na Wyspach Anambas. Nasze lotnictwo w Palembangu, głównie dywizjony australijskie, składało się z 60 bombowców i około 50 hurricane' ów, niewłaściwie obsługiwanych i osłanianych przez działa przeciwlotnicze, którym brakowało amunicji. 13 lutego wszystkie dostępne bombowce zaatakowały japoński konwój składający się z 25 albo i więcej jednostek, nie przyniosło to jednak oczekiwanego skutku. Straciliśmy 7 samolotów. Następnego ranka, na Palembang zrzucono grupę siedmiuset japońskich spadochroniarzy i cały dzień trwała zażarta walka o lotnisko. Gdyby na czas nie otrzymali wsparcia, zostaliby wybici co do jednego, ale piętnastego pojawiły się czołowe oddziały potężnych sił uderzeniowych na jednostkach desantowych, które przewiozły żołnierzy w górę r~~ki. Przeciwko okrętom użyliśmy wszystkich dostępnych samolotów i okupione dużymi stratami natarcie zostało powstrzymane, choć zrozumieliśmy jednocześ­ nie, że nasze lotnictwo ulega stopniowej zagładzie. W Palembangu zostało nam teraz zaledwie 20 hurńcane' ów i 40 bombowców, wiele z nich nie nadających się do użytku, skoncentrowanych na nie wykrytym jak dotąd lotnisku. Przed nadejściem nocy było już oczywistym, że nasze wątłe siły muszą się wycofa~, a cała południowa Sumatra wpadnie w ręce Japończyków. Na ten dzień przypadła również kapitulacja Singapuru. W przeddzień tej tragedii generał Wavell wysłał nam szczegółową zapowiedź prawdopodobnych wydarzeń, którą powtórżyłem bezpośrednio zainteresowanym premierom dwóch dominiów. Generał

Wavell do Premiera 13 lutego 1942 [ ... ] Nieoczekiwanie gwałtowne natarcie nieprzyjaciela na Singapur i zbliżanie się silnie osłanianego konwoju do południowych brzegów Sumatry wymaga zrewidowania naszych planów dotyczących obrony Holenderskich Indii Wschodnich, gdzie południowa Sumatra odgrywa główną rolę. Mając więcej czasu i 7 dywizję australijską (która jest w drodze) przeznaczoną dla południowej Sumatry, można by myśleć o utworzeniu silnej obrony. Chociaż teren nie jest jeszcze w pełni przygotowany.

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

141

Wiodąca brygada piechoty 7 dywizji australijskiej nie będzie mogła przystąpić do walki przed 8 marca, a cała dywizja przed 21 marca. Jeśli

stracimy Sumatrę Południową, długotrwała obrona Jawy staje prawdopodobna. Garnizon jest zbyt słaby jak na tak dużą wyspę. 6 dywizja australijska miała obecnie wesprzeć Jawę, ale nie będzie to mogło nastąpić przed końcem marca. Jeśli wycofałoby się 7 dywizję australijską z Sumatry Południowej, można by ją przeznaczyć do obrony Jawy. Z punktu widzenia lotnictwa, obrona Jawy jest bardzo trudna; bez Sumatry Południowej wygląda to strasznie. Nawet z perspektywą posiłków lotnictwa jest bardziej prawdopodobne, że straty będą większe niż możliwości ich uzupełnienia. Nasze skromne siły powietrzne nie mogą tak po prostu zająć się tylko i wyłącznie lotnictwem przeciwnika. Ich zadaniem jest również atakowanie transportowców nieprzyjaciela, jeśli nawet pominiemy to, że nie są w stanie zabezpieczyć naszych własnych konwojów. Nie ma wątpliwości, że utrzymanie południowej Sumatry jest niezwykle istotne dla powodzenia obrony Jawy. Sytuacja nie wymaga na razie zmiany planów, ale być może będziemy do tego zmuszeni. Jeśli­ by się tak stało, najpierw trzeba by rozważyć miejsce docelowe korpusu australijskiego, ponieważ obejmuje on w większości w pełni wyszkolone i wyposażone oddziały. Musimy wzmacniać Sumatrę, dopóki wyraźnie nie okaże się to zbędne. Dalsze wsparcie Jawy byłoby prawdopodobne niekorzystne . się mało

.,

- ..

Następnego dnia po ogłoszeniu kapitulacji Singapuru naczelny dowódca ponownie dokonał przeglądu sytuacji na podległym sobie obszarze działania. Jego bardzo dokładna relacja jasno i wyczerpująco opisuje scenę zdarzeń. Generał

Wavell do Premiera 16 lutego 1942 1. Dojdzie Pan do wniosku, podobnie jak ja, że ostatnie wydarzenia w Singapurze i na południowej Sumatrze skłaniają nas do postawienia sobie niezwykle trudnych i ważkich pytań odnośnie naszej strategii i polityki kierującej naszymi działaniami. 2. Geografia. Jawa ma 500 mil [długości] tzn. równe to jest przybliżonej odległości między Londynem a Inverness i praktycznie całe północne wybrzeże ma warunki dogodne dla desantów. 3. Rozmiar natarcia wroga i przewidywane działania. Mając zabezpieczony transport morski i osłonę, wróg może wystawić przeciwko

142

JAPONIA ATAKUJE

10 lub 14 dni cztery dywizje, które w ciągu miesiąca wsparte przez kolejne dwie lub więcej dywizji. Maksymalną skalę ataku powietrznego szacuję na 400 do 500 myśliwców (łącz­ nie z samolotami startującymi z lotniskowców) i 300 do 400 bombowców. Środki, które my jesteśmy w stanie przeciwstawić nieprzyjacielowi na Jawie są następujące: a) Marynarka; Główne siły uderzeniowe to maksymalnie 3 do 4 krążowników i 10 niszczycieli. Jeśli rozdzieli się je na dwa zagrożone krańce wyspy, nie wystarczą do obrony żadnego z nich. Natomiast skoncentrowanie ich w jednym miejscu, z powodu dużych odległości, utrudniłoby dotarcie na czas do rejonów walk. Gdziekolwiek by się znalazły, będą narażone na silny atak lotnictwa. b) Siły lądowe. Obecnie trzy słabe dywizje holenderskie. Brytyjskie siły imperialne: jeden szwadron 3 Pułku Huzarów uzupełniony lekkimi czołgami i około 3 tys. Australijczyków w różnych jednostkach. Mamy do dyspozycji kilkutysięczny personel naziemny RAF-u, ale większość jest nie uzbrojona. Amerykanie: jeden pułk artylerii polowej, ale bez pełnego wyposażenia. c) Lotnictwo. W chwili obecnej około 50 myśliwców, 65 średnich i nurkujących bombowców. Desanty na Jawie w najbliższej przyszło­ ści moina powstrzymać jedynie przeciwstawiając wrogowi przeważające siły marynarki i lotnictwa. Gdy wróg skutecznie przeprowadzi desant, w obecnej chwili niewiele będzie można zrobić, aby zapobiec natychmiastowemu opanowaniu przez niego głównych baz marynarki i lotnictwa na wyspie. Pierwszy transport korpusu australijskiego nie dotrze na Jawę przed końcem miesiąca. Jednostki te nie będą w stanie podjąć działań do 8 marca, a jeśli chodzi o całą dywizję najwcześniejszy możliwy termin to 21 marca. W połowie kwietnia będą mogły stanąć w gotowości bojowej pozostałe dywizje korpusu. Podsumowując, utrzymanie Birmy i Australii jest absolutnie niezbędne w prowadzeniu dalszych działań wojennych przeciwko Japonii. Utrata Jawy, choć pod każdym względem byłby to ciężki cios, nie oznaczałaby tragedii. Zatem starania nie powinny iść w kierunku umocnienia Jawy, ale na rzecz zapewnienia bytu Birmie i Australii. Problem, który należy niezwłocznie rozwiązać, to przeznaczenie korpusu australijskiego. Jeśli istniałaby jakakolwiek możliwość rozmieszczenia korpusu na wyspie i prowadzenia równej walki z Japoń­ czykami, byłbym zdecydowanie za podjęciem ryzyka, tak jak uczyniłem to w sprawie pomocy dla Grecji przed rokiem. Sądziłem wówczas, że mieliśmy dużą szansę powstrzymania natarcia Niemców i nie

Jawie w

ciągu

mogą być

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

143

bacząc na wynik owych walk uważam, że podjęcie ryzyka było uzasadnione. W obecnym przypadku, patrząc z taktycznego i strategicznego punktu widzenia, mimo ryzyka przedsięwzięcie byłoby pozbawione szansy powodzenia. W pełni dostrzegam polityczny aspekt sprawy jaki jest z tym związany.[ ... ]

Na podstawie tego wystosowałem następującą notę: Premier do generała /smaya, dla Komitetu Szefów Sztabu /7 lutego 1942 Uważam, że ogólnie trudno jest coś zarzucić poglądom generała WaveIIa. Osobiście się z nim zgadzam. Optymalny plan działania powinien więc chyba wyglądać tak: a) Skierowanie australijskiej dywizji do Birmy, jeśli rząd Australii wyrazi na to zgodę. b) Wysłanie następnie 70 dywizji przez Bombaj, statkami wyznaczonymi do przetransportowania 2 dywizji australijskiej; jedna brygada ma być przerzucona na Cejlon. c) Jak najszybsze wysłanie pozostałych dwóch australijskich dywizji, gdy tylko będziemy dysponować statkami. d) Bezwzględne wsparcie Trinkomali działami przeciwlotniczymi z konwoju "WS-l7" i wysłanie reszty tego konwoju do Rangunu. Nie jestem pewien tego, jak generał WavelI zamierza wykorzystać stacjonujące na Jawie wojska. Czy mają walczyć do końca wraz z Holendrami, aby opóźnić przejęcie obszaru przez przeciwnika, czy też myśli się o próbie wydostania ich stamtąd? Zdaje się, że to najbardziej dyskusyjna kwestia.

Oto co przekazałem Prezydentowi: 17 lutego /942 1. Powinien Pan zobaczyć telegramy WaveIIa dotyczące nowej sytacji, jaka wytworzyła się po upadku Singapuru i licznych desantach Japończyków na Sumatrze. Będziemy dzisiaj wieczorem omawiać naszą sytuację w Komitecie Obrony i jutro w Radzie Pacyfiku i prześlemy Panu podjęte zalecenia. Jeśli nie ma widoków na skuteczny opór na Sumatrze i Jawie, pojawia się pytanie czy nie powinniśmy przerzucić wszystkich posiłków do Rangunu i Australii. Zdaje się, że rząd Australii nalega, aby ich dwie dywizje wróciły do kraju. Nie mogłem się temu zbyt długo sprzeciwiać i prawdopodobnie 3 dywizja australijska, która jest teraz w Palestynie, będzie zmierzała do Australii. Wydaje mi się, że najbardziej kluczowym punktem obecnie jest Rangun, który może nam zapewnić kontakt z Chinami. Jak Pan widzi,

144

JAPONIA ATAKUJE

Wavell słusznie postąpił zmieniając kurs naszej brygady pancernej, która ma tam dotrzeć 20. bieżącego miesiąca. Szefowie sztabu prześlą Panu wyniki rozmów w dniu jutrzejszym kanałami wojskowymi. 2. Zbliżają się walki w Libii, gdzie Rommel będzie prawdopodobnie stroną atakującą. Sądzę, że nie zawiedziemy pokładanych w nas nadziei. Wstępna potyczka lotnictwa w dniu wczorajszym była dla nas bardzo pomyślna. Generał

Wavell przewidział, że inwazja na Jawę, nasz ostatni bastion, zacznie się przed końcem lutego i z tym, czym dysponowaliśmy czy też mieliśmy dysponować, nadzieja na osiąg­ nięcie sukcesu była znikoma. Dlatego radził, aby wszystkie oddziały australijskie, które znajdowały się w drodze, wysłać do Birmy. 18 [lutego] poddała się piękna wyspa Bali, sąsiadka Jawy od strony wschodniej, a kilka dni póżniej nieprzyjaciel zajął wyspę Timor, a na niej jedyne jakie jeszcze zostało lotnisko tranzytowe w drodze do Australii. W tym czasie grupa szybkich lotniskowców admirała Nagumo, znana z Pearl Harbor, pojawiła się na Morzu Timor. Składała się obecnie z czterech ogromnych lotniskowców osłanianych przez pancernik i krążownik. 19 lutego przypuściła niszczycielski atak na zatłoczony statkami port Darwin, powodując duże ofiary w ludziach. Darwin przestał stanowić wartość jako baza na pozostałą część tej szybkiej kampanii. Teraz wiemy, że ostatecznym dniem inwazji na Jawę wyznaczonym przez Japończyków był 28 lutego. 18 stycznia Zachodnie U grupowanie Inwazyjne składające się z pięćdziesięciu transportowców pod silną osłoną wyruszyło z Zatoki Camranh we francuskich Indochinach. Dziewiętnastego W schodnie Ugrupowanie Inwazyjne liczące 41 transportowców wypłynęło z Jolo na Morzu Sulu, udając się do Balikpapanu, dokąd dotarło 23 stycznia. 21 stycznia szefowie sztabu połączonych sił przekazali generałowi Wavellowi, że Jawa ma być broniona do koń­ ca przez oddziały, które się tam znajdują, ale nie przewiduje się dostarczenia żadnych posiłków. Kazano mu również przenieść gdzie indziej kwaterę główną. Wavell odpowiedział, że jego zdaniem dowództwo ABDA należy zlikwidować a nie przenieść, na co wyrażono zgodę.

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

145

l' _ •. Gdy wydarzenia koniec jest bliski.

nabrały pełnego

rozmachu,

wiedziałem, że

Premier do generała Wavella 20 lutego 1942 1. Naturalnie, na cały plan obrony rejonu ABDA wpływa błyskawi­ czne natarcie wojsk nieprzyjaciela we wszystkich kierunkach. Podję­ to decyzję, że należy walczyć na Jawie do końca, dysponując siłami znajdującymi się na wyspie, a także kilkoma oddziałami, które są w drodze. Główne posiłki zostaną skierowane do Birmy i Indii. Prezydent chce, aby Stany Zjednoczone zajęły się skrzydłem australijskim, a my koncentrujemy wszystkie siły na obronie i odzyskaniu Birmy i Drogi Birmańskiej, oczywiście, jeśli wyczerpiemy wszelkie możliwości stawienia oporu na Jawie. Prezydent również zdaje sobie sprawę jak ważny jest Cejlon, który stanowi klucz do jedynych drzwi dla naszej marynarki. 2. Niewykluczone jest, że generał MacArthur, jeśli zostanie uwolniony [z Corregidoru], zajmie się sprawą Australii. Nie powiedział mi Pan, gdzie przeniósłby Pan kwaterę główną gdyby zaistniała konieczność opuszczenia Jawy. 3. Moim zdaniem powienien Pan znowu objąć naczelne dowództwo w Indiach, pozwalając Hartleyowi* na powrót do dowództwa północnego. Z tego miejsca byłby Pan w stanie ożywić cały wysiłek wojenny skierowany przeciwko Japończykom z naszej strony.

21 lutego

otrzymałem

od

generała

Wavella

przygnębiającą

odpowiedź.

Obawiam się, że obrona rejonu ABDA załamała się i Jawa nie wytrwa długo. Zawsze zależało to od walk lotnictwa.[ ... ] Jakiekolwiek starania podjęte teraz na Jawie na niewiele się zdadzą. Problem tkwi w tym, co należy ocalić. [ ... ] Nie widzę potrzeby dalszej egzystencji kwatery głównej. [ ... ] Teraz jeśli chodzi o mnie. Jak zwykle z chęcią dostosuję się do Pana życzeń i uczynię co w mojej mocy, gdziekolwiek mnie Pan wyśle. Tutaj zawiodłem Pana i Prezydenta, być może ktoś lepszy ode mnie osiągnąłby sukces. [... ] Jeśli uważa Pan, że najlepiej się przysłużę

*

Generał

gdy

sir Alan Hartley został mianowany naczelnym dowódcą w Indiach, Wavell objął dowództwo ABDA (przyp.oryg.).

generał

146

JAPONIA ATAKUJE

wracając

do Indii, oczywiście to uczynię, z tym, że należy najpierw z wicekrólem, czy mój prestiż i wpływy, które tak bardzo liczą się na Wschodzie, nie ucierpiały zbytnio z powodu tej porażki oraz czy nie narazi się na trudności Hartleya i jego następcy w dowództwie północnym. Sumienie nie pozwala mi zostawić tych dzielnych Holendrów, wobec czego zostanę z nimi i będziemy walczyć do końca, jeśli uważa Pan, że ma to jakiś sens. Najlepsze życzenia. Obawiam się, że przeżywa Pan teraz trudny okres, ale wiem, że Pańska odwaga zwycięży wszystkie niepowodzenia. skonsultować się

Zawsze, odkąd pamiętam, postępowałem zgodnie z zasadą, wojskowych dowódców nie można oceniać na podstawie wyników, ale na podstawie ich wkładu pracy. Nigdy nie miałem złudzeń co do ABDA, a teraz myślałem tylko o ocaleniu Birmy i Indii. Podziwiałem zimną krew i stanowczość z jaką Wavell przyjął serię porażek, które można było przewidzieć z całą precyzją od samego początku. Niektórzy znaleźliby powody aby nie przyjąć stanowiska, lub też zanim podjęliby się tego tak beznadziejnego zadania, które mogło jedynie zepsuć im reputację w oczach opinii publicznej, prosiliby o warunki niemożliwe do spełnienia. Postępowanie Wavella było godne najlepszych tradycji wojskowych. Odpowiedziałem więc w następujący sposób: że

Premier do generała Wavella 22 lutego 1942 Gdy zakończy Pan dowodzenie w rejonie ABDA, powinien Pan udać się do Indii, chcemy bowiem, żeby ponownie objął Pan stanowisko głównodowodzącego i prowadził wojnę przeciwko Japończykom z głównej bazy. Być może będzie Pan potrzebował zastępcy, który odciążyłby Pana w wykonywaniu czynności rutynowych, ale to można załatwić na miejscu w Delhi. Wszystkie, dodatkowe problemy rozważymy później.

Mam nadzieję, że zdaje Pan sobie sprawę jaK wysoko ja i Pańscy przyjaciele tutaj, i Prezydent, i Komitet Połączonych Sztabów w Waszyngtonie, oceniamy Pana godne podziwu prowadzenie operacji ABDA w obliczu niepomyślnego losu ·i przygniatającej przewagi przeciwnika.

Wavell odpowiedział:

147

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

Według

obecnych planów opuszczamy wyspę 25 lutego. Jestem wdzięczny za okazaną mi wspaniałomyślność i zaufanie przejawiające się ponownym powierzeniem mi dowództwa w Indiach. Najbardziej korzystne byłoby, gdyby Hartley mógł zostać moim zastępcą. niezwykle

25 lutego dodał: Dzisiaj wieczorem wyruszam z Peirse' em do Kolombo. Stamtąd Rangunu albo do Delhi, w zależności od odpowiedzi Hartleya na mój telegram. polecę do

Wavell i Peirse polecieli z Bandungu samolotem. Pilot amektóry prowadził samolot z naczelnym dowódcą na pokładzie powiedział do kogoś, kto przyszedł do jego kabiny: "No, mam tylko tę mapę kolejową, nie ma powodu do obaw. Jak mi powiedziano, mamy się dostać do miejsca, które nazywa się Saylon i jest ono akurat na mapie". I polecieli prawie 2 tys. mil do "Saylonu"*. Wavell mógłby napisać niejedną książkę ze swoich podróży powietrznych. Sześć czy siedem razy groziło mu śmiertelne niebezpieczeństwo, ale nigdy nie spadł mu włos z głowy. Dostalprzydomek samolotowego Jonasza, jako że Jonasz zawsze wychodził cało, a odnosiło się to również do samolotu. Tym razem samolot zapalił się w powietrzu, ale załoga zwalczyła ogień, nie budząc nawet naczelnego dowódcy. Na Cejlonie czekała na niego depesza: rykański,

Premier do generała Wavella 26 lutego 1942 Niech się Pan zastanowi, czy ze względu na najważniejszą pozycję Cejlonu nie należałoby wyznaczyć najlepszego żołnierza, który objął­ by dowodzenie nad wszystkimi miejscowymi urzędami, łącznie z władzami cywilnymi, i czy Pownall mógłby się tym zająć. Nie chcemy mieć drugiego Singapuru.

6 marca Generał Pownall

*

został dowódcą

.. - ..

garnizonu .

Odległość z Bandungu do Kolombo wynosi 1840 mil. "Saylon" to prawdopodobnie "Cejlon" w gwarze pilota.

148

JAPONIA ATAKUJE

Wysłałem depeszę do tych, którzy zostali na Jawie, aby wytrwali do końca razem z Holendrami:

Premier do wicemarszałka Maltby'ego 26 lutego 1942 Panu i wszystkim oficerom sił brytyjskich, którzy zostali, aby bronić Jawy, przesyłam najlepsze życzenia sukcesu w wielkiej walce, która Was czeka. Każdy zyskany dzień ma duże znaczenie i wiem, że zrobi Pan co w ludzkiej mocy, aby jak najpóźniej oddać wyspę w ręce wroga.

Dowodzenie nad kurczącą się marynarką aliantów objął teraz holenderski admirał Helfrich. Ten stanowczy Holender nigdy nie tracił nadziei i z animuszem atakował wroga, nie bacząc na koszty czy przeważającą siłę skierowaną przeciwko niemu. Był godnym następcą sławnych holenderskich żeglarzy z przeszło­ ści. Aby stawić czoło inwazji na Jawę, do której przygotowywały się na morzu duże konwoje, sformował dwie grupy bojowe, wschodnią w Surabai pod dowództwem admirała Doormana i zachodnią z okrętów brytyjskich w Tanjong Priok, porcie Batavii. Dwudziestego ósmego grupa zachodnia, składająca się z krążowników Bobart (australijski), Danae i Dragon oraz niszczycieli Scout i Tenedos, po podjęciu różnych prób w celu znalezienia przeciwnika, otrzymała rozkaz wycofania się przez cieśninę Sunda do Kolombo, dokąd bezpiecznie dotarła po kilku dniach. Powodem odesłania grupy zachodniej w tych okolicznościach był niedobór paliwa i ciągłe ataki powietrzne na Tanjong Priok. Gdyby przyłączyła się do grupy wschodniej admirała Doormana, mogłaby jedynie podzielić jej los. Wypłynął on z Surabai 26 lutego, o godzinie 6.30 po połud­ niu, na pokładzie De Ruytera. Jego siły składały się z ciężkich krążowników Exeter (brytyjski) l Houston (amerykański) z nie działającą tylną wieżą artyleryjską i 9 niszczycieli, w tym 3 brytyjskich, 4 amerykańskich i 2 holenderskich. Doorman otrzymał od admirała He1fricha następujące rozkazy: "Musi Pan kontynuować walkę dopóki wróg nie zostanie zniszczony." Jest to zdrowa reguła, zwłaszcza że japońskie konwoje bojowe stanowiły nie lada gratkę, ale tym razem, nie wzięto pod uwagę druzgoczącej przewagi przeciwnika, jego absolutnego panowania w powietrzu oraz faktu, że odesłano zachodnią grupę bojo-

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

149

wą. Ponadto admirał Doorman nie znał wspólnego szyfru, jakim były przekazywane taktyczne sygnały. Jego rozkazy przed wysłaniem musiały przechodzić przez mostek De Ruytera, gdzie tłumaczył je amerykański oficer łączności. Na prośbę o natychmiastową pomoc kilku niszczycieli pozostających w Surabai nie uzyskał żadnej odpowiedzi. W nocy dwudziestego szóstego bez skutku szukał wroga i rankiem wrócił do Surabai, aby niszczyciele uzupełniły zapas paliwa. Gdy wpływał do portu, dotarły do niego bezapelacyjne rozkazy admirała Helfricha, dotyczą­ ce zaatakowania sił nieprzyjaciela znajdujących się na zachód od Bawean. Doorman ze swoimi zmęczonymi załogami ponownie wyruszył w morze i godzinę później, zaraz po 4 po południu rozpoczęła się bitwa. Na początku zachowana była równowaga sił. Pojedynek dalekosiężnych dział nie spowodował strat po żad­ nej stronie, równie nieskuteczna okazała się seria torped wystrzelonych przez Japończyków. Po półgodzinnych walkach trafiono jeden z okrętów wroga, na którym w rezultacie wybuchł pożar. Zaraz potem jeden z pocisków japońskiej salwy ugodził w kotłownię Exetera. Jego prędkość spadła i musiał zawrócić do portu. Jednostki znajdujące się z tyłu podążyły za nim. W tym samym czasie holenderski niszczyciel Kortenaer został storpedowany i zatonął. Admirał Doorman wycofał się wówczas w kierunku południowo-wschodnim i główna walka została przerwana, nie licząc niszczyciela Electra, który starając się przeprowadzić atak torpedowy poprzez japońską zasłonę dymną, został odcięty i zatopiony przez trzy japońskie niszczyciele. Exeter po krótkim postoju był w stanie poruszać się z prędko­ ścią 15 węzłów. Dostał rozkaz powrotu do Surabai, dokąd pły­ nął pod osłoną jedynego, który przetrwał, holenderskiego niszczyciela. Admirał Doorman na nowo uformował swoją rozproszoną i zmniejszoną eskadrę i poprowadził ją na skrzydło wroga w nadziei na zaatakowanie konwoju transportowców. Doszło do przerywanych, chaotycznych walk. Nieprzyjaciel, otrzymawszy właśnie posiłki, był w pełni poinformowany przez lotnic-

150

JAPONIA ATAKUJE

two O posunięciach Doormana. Amerykańskie niszczyciele wystrzelały wszystkie torpedy i zawróciły do Surabai. Brytyjski niszczyciel Jupiter wpadł na minę, postawioną tego samego dnia przez Holendrów i błyskawicznie zatonął, co spowodowało śmierć wielu ludzi. Zaraz po 10.30 wieczorem admirał Doorman napotkał dwa japońskie krążowniki. W wyniku zaciętej akcji obydwa holenderskie krążowniki zostały storpedowane i zatopione, zabierając ze sobą dzielnego holenderskiego admirała, który tak wspaniale walczył z przeważającymi siłami. Perth i Houston, którym udało się uwolnić w odpowiednim momencie, obrały kurs na Batavię, gdzie dotarły następnego popołudnia.

.. - ..

Musimy towarzyszyć tym wydarzeniom aż do ich nieszczęs­ nego końca. Po nabraniu paliwa australijskie i amerykańskie krążowniki jeszcze tej samej nocy wyruszyły z Batavii usiłując przedostać się przez cieśninę Sunda. Przez przypadek wpadły na główne siły Zachodniego Ugrupowania Inwazyjnego Japoń­ czyków, w momencie gdy oddziały żołnierzy opuszczały transportowce w zatoce Banten, na najbardziej wysuniętym na za~ chód krańcu Jawy. Zanim zostały zgładzone, zemściły się na wrogu, zatapiając dwa transportowce podczas ich rozładunku. 307 oficerów i marynarzy z Pertha i 368 z Houstona przeżyło, aby znaleić się w japońskich obozach jenieckich. Zarówno dowódca okrętu australijskiego jak i amerykańskiego poszli na dno wraz ze swoimi okrętami. Tymczasem uszkodzony Exeter i jedyny ocalały brytyjski niszczyciel Encounter powróciły do Surabai, która była już nie do utrzymania. Chociaż istniało duże prawdopodobieństwo, że każdy szlak ewentualnej ucieczki będzie zablokowany przez wroga, wybrali to wyjście. Cztery amerykańskie niszczyciele, które brały udział w bitwie dnia poprzedniego, zużyły wówczas wszystkie torpedy. Pomimo to, wypłynęły nocą 28 lutego i prześlizgnęły się przez wąską cieśninę Bali napotykając tylko jeden patrol nieprzyjaciela, który szczęśliwie ominęły. Zanim nastał dzień posunęły się daleko na południe i dotarły do Au-

UTRATA HOLENDERSKICH INDII WSCHODNICH

151

stralii. Ten szlak był nie do pokonania dla znaczenie większego Extera. 28 lutego wieczorem wraz z Encounterem i amerykań­ skim niszczycielem Pope wyruszył on w nadziei przedostania się przez cieśninę Sunda na Cejlon. Rankiem ta mała grupa została zauważona przez wroga i wkrótce japońskie krążowniki wsparte przez niszczyciele i lotnictwo osaczyły zdobycz. Zasypany gradem pocisków Exeter, znany z bitwy u ujścia La PIaty w 1939 roku, szybko został wyeliminowany z walki. Tuż przed południem torpeda zadała mu śmiertelny cios. Zatopiono zarówno Encountera jak i Pope'a. Japończycy wzięli do niewoli 50 oficerów i 700 marynarzy z dwóch okrę­ tów brytyjskich, razem z rozbitkami z Pope'a .

.. - ..

W ten sposób nasza marynarka została rozbita, a Jawa z trzech stron otoczona przez Japończyków. Ostatnia, nie wykorzystana próba uzupełnienia szybko ubywających samolotów została podjęta przez dwa amerykańskie statki transportujące 59 myśliwców. Jeden z nich, stary transportowiec lotniczy Langley, został zatopiony przez samoloty, gdy zbliżał się do wyspy. Drugi dopłynął bezpiecznie, ale wtedy nie było już możliwości zejścia na ląd i zmontowania znajdujących się w skrzyniach samolotów. Gdy kwatera naczelnego dowództwa została rozwią­ zana, wszystkie siły alianckie przeszły na czas obrony wyspy pod dowództwo Holendrów. Generał Poorten miał pod swymi rozkazami 25 tys. regularnego wojska z holenderskiego garnizonu, do którego przyłączył się kontyngent brytyjski pod dowództwem generała Sitwella, składający się z trzech australijskich batalionów, szwadronu lekkich czołgów z 3 Pułku Huzarów, zaimprowizowanego oddziału uzbrojonych ludzi z jednostek administracyjnych, w tym 450 z RAF-u, oraz paru amerykań­ skich artylerzystów. Holendrzy mieli około 10 eskadr lotnictwa, ale większość samolotów nie nadawała się do użytku. Siły RAF-u wycofane z Sumatry zostały sformowane w pięć dywizjonów, które dysponowały 40 sprawnymi maszynami. Było jeszcze 20 amerykańskich myśliwców i bombowców.

152

JAPONIA ATAKUJE

Tym oto skromnym siłom przypadła obrona wyspy, której tylko północny brzeg rozciągał się na 800 mil i miał niezliczone plaże dogodne dla desantów. Japońskie konwoje płynące ze wschodu i z zachodu wyładowały cztery lub pięć dywizji. Niebawem musiał nastąpić koniec. Wiele tysięcy Brytyjczyków i Amerykanów, w tym 5 tys. lotników wraz z ich świetnym dowódcą Maltbym oraz ponad 8 tys. żołnierzy brytyjskich i australijskich, poddało się na mocy decyzji Holendrów z 8 marca. Postanowiono walczyć na Jawie do końca wraz z Holendrami. Chociaż nie było nawet nadziei na zwycięstwo, powstrzymano przynajmniej przeciwnika w jego marszu po nowe zdobycze. Japoński podbój Holenderskich Indii Wschodnich stał się faktem.

ROZDZIAŁ

IX

PODBÓJ BIRMY

Ataki japońskiego lotnictwa na Rangun - Natarcie z Syjamu na Birmę, 16 stycznia -17 dywizja brytyjsko-hinduska pokonana nad rzelat Salween - Przeprawa w Sittang - Nasz odwrót nad rzekę Pegu Przykry konflikt z rzą.dem Australii - Punkt widzenia Australijczyków - Mój telegram do pana Curtina z 20 lutego - Oraz do Prezydenta - Depesza Prezydenta do pana Curtina - Apel Prezydenta spotyka się z odmowq - Odpowiedź pana Curtina na mój telegram, 22 lutego - Kieruję australijski konwój do Rangunu - Nieprzychylna reakcja rzą.du Australii - Spełniamy ich życzenie, 23 lutego - Dalsze starania Prezydenta - Żadnych oddziałów australijskich do Birmy - Wysłanie generała Alexandra w celu objęcia dowództwa - Alexander wydostaje się z Rangunu - Udany odwrót do Prome - Komplikacje zwiqzane z dowodzeniem na froncie birmańskim - Ocalenie resztek naszej armii - Droga do Indii zablokowana.

P

anowało ogólne przekonanie, że Japończycy nie rozpoczną głównej

kampanii w Birmie przynajmniej do czasu na Malajach. Ale tak się nie stało. Japońskie ataki powietrzne na Rangun rozpoczęły się już pod koniec grudnia. Nasza obrona powietrzna składała się wówczas tylko z jednego brytyjskiego i jednego amerykań­ skiego dywizjonu myśliwców, przy czym tym drugim była Amerykańska Jednostka Ochotnicza, sformowana przed wojną w celu wsparcia Chińczyków. Poprosiłem Prezydenta, aby zostawił tych dzielnych żołnierzy w Rangunie. ostatecznego

zakończenia działań

Premier do Prezydenta 31 stycznia 1942 Poinfonnowano mnie, że do końca miesiąca Czang Kaj-szek zamierza wycofać do Chin dywizjony myśliwców Amerykańskiej Jednostki Ochotniczej, które są nam tak bardzo pomocne w obronie Ran-

154

JAPONIA ATAKUJE

gunu. Nie ulega wątpliwości, że bezpieczeństwo Rangunu jest dla Czanga problemem równie ważnym jak i dla nas, i gdy zabraknie tych dywizjonów zanim przybędą hurricane'y, których spodziewamy się między 15 a 20 lutego, mogłoby to okazać się katastrofalnym. Rozumiem, że generał Magruder ma tak właśnie przedstawić tę sprawę Czangowi, ale uznałem to za tak ważny problem, że informuję Pana o tym osobiście, w przekonaniu, że powninien być Pan świadom tej kłopotliwej kwestii.

Prezydent przychylił się do mojej prośby. Dysponując tak skromnymi siłami, wyrządziliśmy spore szkody japońskim bombowcom. Nasze straty wojskowe były niewielkie, ale bombardowania siały w zatłoczonym mieście spustoszenie, powodując wiele ofiar w ludziach. Dużo miejscowych robotników i personelu pomocniczego z jednostek wojskowych i cywilnych opuszczało swoje stanowiska pracy, co miało ujemny wpływ, choć nie zdołało przerwać pracy portu. Przez cały styczeń i luty odpieraliśmy naloty i każdy z nich Japończycy musieli okupić poważnymi stratami. Natarcie Japończyków z Syjamu na Birmę rozpoczęło się 16 stycznia atakiem na Tavoy, który zajęli bez większych trudności, w rezultacie czego ewakuowaliśmy drogą morską nasz mały garnizon znajdujący się bardziej na p9łudnie, w Mergui. 20 stycznia japońska dywizja zaatakowała od wschodu Moulmein, napotykając opór brygady hinduskiej W, Kawkareik. Kilka dni później opanowała Moulmein. Gubernator Birmy, sir Reginald Dorman-Smith, wykazał się w czasie tych trudnych tygodni, odkąd Japończycy wkroczyli do Birmy, stanowczością i odwagą. Pomyślałem, że w dzień po upadku Singapuru nadeszła odpowiednia pora do wyrażenia mu uznania i ostrzeżenia przed zbliżającym się kryzysem. Premier do gubernatora Birmy 16 lutego 1942 Nie chciałem do tej pory niepokoić Pana depeszami, ale chcę powiedzieć jak bardzo ja i moi koledzy podziwialiśmy Pana stanowcze postępowanie i nieugiętą wolę w warunkach piętrzących się trudności i niebezpieczeństw. Teraz, gdy Singapur skapitulował, Wy znajdziecie się z pewnością pod głównym obstrzałem. Wkrótce dotrą poważne posiłki, w tym brygada pancerna i dodatkowe dywizjony hurricane' ów.

155

PODBÓJ BIRMY

Spotykamy się dzisiaj wieczorem, aby omówić możliwości dalszej pomocy. Uważam, że Birma i dostęp do Chin jest kwestią najważniej­ szą na całym [wschodnim] froncie. Najlepsze życzenia .

.. - ..

Po dwóch tygodniach walk z przeważającymi i ciągle rosną­ cymi siłami japońskimi, trzy brytyjsko-hinduskie brygady, które składały się na 17 dywizję, zostały odparte do linii wyznaczonej przez rzekę Salween i tutaj w okolicy Bilin trwała zacięta bitwa, w której bez końca atakowano i kontratakowano. Do 20 lutego było już wiadomo, że jeśli nie chciano stracić wszystkich oddziałów, konieczny jest dalszy odwrót do rzeki Sittang. Przez tę rzekę o wartkim nurcie, szeroką na 500 jardów, przerzucony był tylko jeden most. Zanim większa część 17 dywizji zdołała do niego dotrzeć, silne oddziały japońskie zaatakowały przyczółek, a wycofujące się do niego kolumny maszerujących żoł­ nierzy zostały oskrzydlone przez świeżo przybyłą dywizję nieprzyjaciela. Dowódca przyczółka, przeświadczony, że nasze trzy wycofujące się brygady zostały mocno osłabione, rozproszone i wręcz osaczone, wydał rozkaz w porozumieniu z dowódcą dywizji, aby wysadzić most. Gdy dywizja szczęśliwie przedarła się nad rzekę, czekały na nią szczątki mostu i szerokie rozlewisko. Pomimo to, 3300 ludzi zdecydowało się pokonać tę groźną przeszkodę. Zdołano przetransportować tylko 1400 karabinów i kilka sztuk broni maszynowej, całą resztę broni i wyposażenia stracono. To było główne niepowodzenie tej akcji. Między Japończykami a Rangunem pozostawała jedynie linia obrony nad rzeką Pegu. Tutaj nastąpiła reorganizacja niedobitków z 17 dywizji, do której dołączyły trzy brytyjskie bataliony z Indii oraz 7 brytyjska brygada pancerna przybyła właśnie z Bliskiego Wschodu, zawrócona przez generała Wavella z drogi na Jawę do Birmy. Brygada ta odegrała niebagatelną rolę w późniejszych walkach. Bardziej na północ l dywizja birmań­ ska ruszyła z prowincji południowych Shan, zastąpiona przez 6 armię chińską, na południe od Taungngu, gdzie strzegła głów­ nego północnego szlaku do Mandalay.

..

-..

156

JAPONIA ATAKUJE

Muszę teraz przedstawić bolesny epizod w naszych stosunkach z rządem australijskim i jego odmowę udzielenia nam pomocy. Żałuję, że na mnie wypadło relacjonowanie tych faktów, ale historia kampanii birmańskiej byłaby bez nich niepełna. Wiele osób, zarówno w kraju, jak i w Australii ma o nich fałszy­ we wyobrażenie. Dla sprawiedliwej oceny będzie lepiej, jeżeli swoje racje wypowiedzą obie strony. Można będzie z tego wyciągnąć także wnioski na przyszłość. W okresie wielkiego napięcia i fali rozgoryczenia ogarniają­ cej koła wojskowe i polityczne w Londynie Gabinet Wojenny i szefowie sztabu prezentowali jednolite stanowisko. Należy jednak pamiętać, że rząd Australii miał całkowicie inny punkt widzenia. Jego poprzednicy pod kierunkiem pana Menziesa powołali do istnienia Australijskie Siły Imperialne i wysłali co najmniej cztery dywizje - kwiat męstwa i odwagi - na drugi koniec świata, by pomóc krajowi swych przodków ogarniętemu wojną, do wybuchu której Australijczycy w naj mniejszym stopniu się nie przyczynili, nie biorąc też udziału w żadnych poprzedzających ją przygotowaniach. Już od czasu walk w Bardii, wojska australijskie oraz dywizja nowozelandzka odgrywały czołową rolę w wojnie na pustyni broniąc Egiptu. Promieniały w glorii zwycięstw i dzieliły z innymi smutek odwrotów. 9 dywizja australijska miała być jeszcze autorem tego, co w historii będzie zapisane jako decydujący cios w bitwie pod Alamajn osiem miesięcy później. Żołnierze ci ryzykowali wszystko i przeszli swoje w Grecji. Po wsławieniu się brawurowymi walkami w Johorze, dywizja australijska została rozbita lub wzięta do niewoli w Singapurze, w okolicznościach, które nigdy nie zostały wyjaśnione, za co odpowiedzialność ponosi dowództwo brytyjskie. Klęska nad rzeką Sittang zdawała się przesądzać los Birmy, co znowu poszło na konto rządu brytyjskiego, jako dowód jego bezradności i niekompetencji. Nikt spośród tych, którzy znali fakty, nie miał wątpliwości co do tego, że napaść Japończyków z dużą przewagą liczebną, panowaniem w powietrzu i na morzu oraz możliwością swobodnego doboru miejsca uderzenia, w ciągu kilku miesięcy skończy się zdominowaniem

PODBÓJ BIRMY

157

i podbiciem ogromnych obszarów objętych dowodzeniem generała Wavella. Wszystkie australijskie koła wojskowe uznawały Singapur za klucz do całej obrony wysuniętych placówek i czołowych pozycji. Od nich Australia uzależniała możliwość zdobycia niezbędnego czasu na odzyskanie przez Stany Zjednoczone panowania na Pacyfiku oraz koncentrację i reorganizację australijskich sił zbrojnych, które miały bronić własnego kraju. Uważa­ no bowiem japoński atak za wielce prawdopodobny i grożący wystawieniem wszystkich obywateli - mężczyzn, kobiet i dzieci w równym stopniu - na niebezpieczeństwo i okopności podboju. Tak samo dla nich, jak i dla nas, Birma była tylko jednym z wielu miejsc oporu w tej wojnie, lecz gdy zajęcie jej przez Japończyków nie zagrażało w niczym bezpieczeństwu Wysp Brytyjskich, dla Australii równało się śmiertelnemu zagrożeniu. Bezlitosna fala klęsk i zniszczenia, która zdominowała nasz los w owym czasie, nie skłaniała rządu Australii do darzenia zaufaniem naszych metod prowadzenia wojny i podejmowania decyzji. Nadszedł czas, myśleli, aby zmobilizować wszystkie siły jakie można zgromadzić w celu stawienia czoła śmiertelnemu niebezpieczeństwu, zagrażającemu ich miastom i narodowi. Jednocześnie nie mogliśmy nie pamiętać, że kiedy w 1940 roku byliśmy wystawieni na równie straszne niebezpieczeń­ stwo w o wiele bliższej i prawdopodobnej postaci, nie straciliśmy poczucia proporcji i nie wahaliśmy się zwiększyć naszego ryzyka w imię innych potrzeb życiowej wagi. Dlatego czuliśmy, że mamy prawo poprosić ich o taką samą decyzję, jaką podjęliśmy w sierpniu 1940. Wtedy to, aby uratować operację pustynną, wysłaliśmy do Egiptu połowę naszych i tak skromnych sił. Nie poszło to na marne~ Podobny gest poświęcenia ze strony Australii w tej sytuacji, mógłby również przynieść dobre rezultaty. Jeśli chodzi o mnie, nie wierzyłem, aby Japonia, osiągnąwszy wymarzone zdobycze w postaci Holenderskich Indii W schodnich, miała wysłać armię 150 tysięcy żołnierzy - mniejsza liczba byłaby całkowicie pozbawiona sensu - za równik, 4 tysiące mil na południe, aby podjąć bezpośrednią walkę z narodem Au-

158

JAPONIA ATAKUJE

stralii, którego żołnierze wykazywali najwyższe męstwo wszę­ dzie, gdzie się pojawili. Poza tym, chociaż australijscy ministrowie wcale mnie o to nie prosili, to z mojej strony wyszła pierwsza propozycja odesłania z Bliskiego Wschodu dwóch najlepszych dywizji australijskich do ich kraju i przedstawiłem już tę sprawę Parlamentowi. Ponadto w styczniu będąc w Waszyngtonie otrzymałem od prezydenta Roosevelta obietnicę, że Stany Zjednoczone wezmą na siebie obowiązek obrony Australii na oceanie, wysyłając w ten rejon 90 tysięcy żołnierzy. Obietnicę zaczęto natychmiast spełniać. Teraz, gdy ważyły się losy Birmy i całej wojny na Dalekim Wschodzie, przy psychicznym wsparciu Gabinetu Wojennego i szefów sztabu, osobiście zwróciłem się do pana Curtina. Premier do pana Curtina 20 lutego 1942 Jak przypuszczam, zdaje Pan sobie sprawę, że Wasza czołowa dywizja, której pierwsze oddziały płyną obecnie na południe od Kolombo do Holenderskich Indii Wschodnich w niewielkiej grupie brytyjskich i amerykańskich statków (Mount Vernon), to jedyna formacja, która jest w stanie dotrzeć do Rangunu na czas, aby zapobiec jego utracie, jak również odcięciu łączności z Chinami. Będzie mogła zejść na ląd w Rangunie około 26 lub 27. Nie dysponujemy absolutnie niczym, co mogłoby zapełnić tę lukę. 2. Wszyscy jesteśmy jak najbardziej za tym, by australijscy żołnie­ rze wrócili do domu bronić swej ziemi ojczystej i dołożymy wszelkich starań, aby pomóc im się tam przedostać. Ale nie można lekceważyć wyjątkowych sytuacji na wojnie, decydujących o życiu i śmierci i oddziały, które są w drodze do planowanego miejsca przeznaczenia, muszą być przygotowane na zmianę kierunku i udział w bitwie. Uczynimy wszystko, aby siły te jak najszybciej zwolnić i odesłać do Australii. Nie podpisuję się pod prośbą Stanów Zjednoczonych dotyczącą przeznaczenia przez Was dwóch innych dywizji do Birmy. Wrócą one niezwłocznie do ojczyzny. Natomiast pilnie jest nam potrzebna ta jedna, a jest ona jedyną siłą, która może zmienić sytuację.

3. Proszę wrócić do swojej depeszy z 23 stycznia, w której wyraził Pan, że ewakuacja Singapuru byłaby "niewybaczalną zdradą". Zgodnie więc z Pana punktem widzenia, wsparliśmy Singapur 18 dywizją i innymi istotnymi siłami, zamiast skierować je do Birmy i rozkazaliśmy im walczyć do końca. Straciliśmy je bezpowrotnie, nie się

PODBÓJ BIRMY

159

ratując

Singapuru, podczas gdy prawie na pewno mogliśmy wówczas Rangun. Ja i moi koledzy z Komitetu Obrony czujemy się w pełni odpowiedzialni za tę decyzję, ale Pana wkład w jej podjęcie, jak wynika z telegramu, jest równie niemały. 4. W godzinach grozy największa pomoc przewidziana dla Was ma nastąpić ze strony Stanów Zjednoczonych. Sami Amerykanie mogą zaopatrzyć Australię w potrzebne wojska, łącznie z lotnictwem i wygląda na to, że są dQ tego w pełni przygotowani. Jak Pan wie, Prezydent przywiązuje ogromną wagę do kwestii zachowania łączności z Chinami, bez których nie można będzie rozpocząć decydującej ofensywy przeciwko Japonii. Ponadto, odcięcie Chin od pomocy aliantów mogłoby mieć katastrofalne konsekwencje dla Azji. 5. Jestem przekonany, że jeśli odmówi Pan wyrażenia zgody na wypełnienie tej luki przez australijskie oddziały, które znajdują się tak blisko krytycznego miejsca, i zainicjuje Pan w ten sposób cały łań­ cuch nieszczęść, co może być brzemienne w skutki dla przebiegu całej wojny, wywrze to fatalne wrażenie na Prezydencie i kołach rządo­ wych w Waszyngtonie, od których tak bardzo jesteście zależni. Niech Pan przede wszystkim weźmie pod uwagę zamiar Stanów Zjednoczonych przeniesienia głównych sił marynarki z Hawajów w rejon Anzac. 6. Musimy natychmiast znać odpowiedź, ponieważ pierwsze statki konwoju będą wkrótce oddalały się od Rangunu, a każdy dzień jest dniem straconym. Wierzę więc, że dla dobra ogólnie pojętych interesów, a przede wszystkim dla Waszego własnego dobra, z największą roztropnością rozważy Pan sprawę, którą Panu przedłożyłem. ocalić

Zatelegrafowałem również do Prezydenta, który nie tylko ży­ wo interesował się losem prowadzącej do Chin Drogi Birmań­ skiej, ale poczuwał się do dużej odpowiedzialności za Australię. Były człowiek

marynarki 20 lutego 1942 do prezydenta Roosevelta Jedynymi oddziałami, które mogą dotrzeć do Rangunu na czas, aby zatrzymać wroga do chwili przybycia innych posiłków, są oddziały czołowej dywizji australijskiej. Może ona być na miejscu 26 lub 27 lutego. Poprosiliśmy rząd Australii, aby zezwolił na zmianę jej kursu ze względu na wyjątkową sytuację i obiecaliśmy, że odeślemy ją do kraju jak najszybciej. Wszystkie pozostałe wojska australijskie są w drodze do domu. Rząd Australii kategorycznie odmówił. Odwoła­ łem się ponownie do jego sumienia w imię ogólnej sprawy zachowania Drogi Birmańskiej i łączności z Czangiem.

160

JAPONIA ATAKUJE

2. Biorąc pod uwagę Pana propozycję pomocy Australii w obronie przed najeźdźcą japońskim oraz możliwość przeniesienia w tamten obszar dużych sił morskich, sądzę, że ma Pan prawo nalegać na powyższe rozwiązanie na korzyść sił alianckich. Proszę więc o wystosowanie depeszy, która wzmocniłaby efekt wysłanego właśnie przeze mnie, dość ostrego w tonie, telegramu. Nasi tutejsi szefowie sztabu prezentują jednoznaczne stanowisko i nie mam wątpliwości, że Połą­ czony Komitet Szefów Sztabu w Waszyngtonie ma takie same odczucia. Może mógłby Pan również porozmawiać z Caseyem. Bezzwłocznie wysłał odpowiedź

dwie depesze. Ja

otrzymałem

jego

21 lutego:

Mam nadzieję, że będzie Pan w stanie przekonać rząd Australii, aby wyraził zgodę na tymczasowe zatrzymanie ich czołowej dywizji w Birmie. Myślę, że jest to kwestia najwyższej wagi. Proszę im powiedzieć, że śpieszę z wysłaniem do Australii dodatkowych oddziałów,

a także samolotów, oraz że oceniam sytuację jako bardzo optymia już na pewno nie jako tragiczną.

styczną,

Zatelegrafował również

do pana Curtina:

Prezydent do premiera Australii 20 lutego 1942 W pełni rozumiem jak ciężko w obecnych okolicznościach jest Panu podjąć decyzję dotyczącą rozporządzenia czołową australijską dywizją powracającą z Bliskiego Wschodu. Przypuszczam, że wie Pan o naszej niezłomnej decyzji wysłania do Australii dodatkowych wojsk w liczbie ponad 27 tys. żołnierzy oprócz tych oddziałów, które sąjuż w drodze. Będą to siły kompletnie wyposażone.

Musimy walczyć w granicach naszych dwóch skrzydeł: jedno stanowi Australia, drugie Birma, Indie i Chiny. Biorąc pod uwagę poło­ żenie geograficzne, nam Amerykanom łatwiej jest wesprzeć Australię i prawe skrzydło. Przekazuję to Panu, aby uwierzył Pan, że pomożemy Wam i nastąpi to możliwie szybko. Ponadto operacje, które marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych rozpoczęła i ma zamiar przedsięwziąć, mają słu­ żyć zabezpieczeniu wybrzeży Australii i Nowej Zelandii. Trzebajednakjasno stwierdzić, że lewe skrzydło musi być po prostu utrzymane. Jeśli upadnie Birma, wydaje mi się, że znajdziemy się w dużym niebezpieczeństwie, a będzie to dotyczyło również Australii. Dywizja australijska jest w tej chwili jedyną dostępną formacją, która może natychmiast wzmocnić nasze pozycje w Birmie. Mogłaby od razu

161

PODBÓJ BIRMY

przystąpić

do walk i wierzę, że zdołałaby nas wybawić od czyhające­ go zagrożenia. Mimo iż zdaję sobie sprawę z tempa, z jakim poruszają się Japoń­ czycy, nie wierzę, biorąc pod uwagę Wasze położenie geograficzne i wojska, które znajdują się po drodze czy też działają w pobliżu Australii, aby groziło Wam bezpośrednie niebezpieczeństwo. Chociaż wiem, że Wasi żołnierze walczyli i nadal walczą na frontach całego świata, chociaż jestem w pełni świadomy jakie to duże poświęcenie ze strony Australii, chcę jednak Pana prosić, mając na uwadze cało­ kształt działań wojennych na Dalekim Wschodzie, o ponowne rozważenie decyzji, a w rezultacie o wydanie rozkazu dywizji, która jest teraz w drodze do Australii, aby natychmiast zawróciła, by wesprzeć brytyjskie siły w Birmie. Może Pan być pewien, że z wszystkich sił będziemy walczyć przy waszym boku aż do zwycięstwa. Generał Wavell, odpowiedzialny za obronę rejonu ABDA i zarazem cieszący się sympatią rządu Curtina, kilka dni wcześ­ niej niezależnie wystąpił z podobną prośbą. Apelował on o udostępnienie całego korpusu wojsk australijskich. Odpowiedź Australii wywołała ogólne zaskoczenie. Marszłek

polny Dill do Premiera

Dowiedziałem się właśnie

22 lutego 1942

od Hopkinsa, że Curtin pomimo apelu

Prezydenta odmówił zezwolenia na skierowanie skiej dywizji do Birmy.

czołowej

australij-

Premier Australii do Premiera 22 lutego 1942 1. Otrzymałem Pana dość wyraźnie postawioną prośbę, choć przecież nasze życzenia co do dyspozycyjności sił AlF na Pacyfiku są Panu od dawna znane, a co więcej potwierdzone przez Pana samego w oświadczeniu dla Parlamentu. Ponadto 15 lutego Page przedstawił obszerną deklarację dotyczącą naszego punktu widzenia. 2. Naczelny dowódca rejonu ABDA wystąpił z propozycją, abyśmy udzielili dodatkowej pomocy wojskowej Birmie. Stracono już Malaje, Singapur i Timor, i wygląda na to, że wkrótce całe Indie Holenderskie zostaną zajęte przez Japończyków. Wróg, dysponując przewagą marynarki i lotnictwa, rozpoczął w części północno-zachodniej i pół­ nocno-wschodniej, z Rabaulu, naloty na nasze terytorium. Rząd Australii dał już wyraz swojej pomocy dla sił rejonu ABDA i był to maksymalny wkład, na jaki nas było stać. Najpierw wysłaliśmy, pomniejszoną o jedną brygadę, dywizję na Malaje, towarzyszyły jej

162

JAPONIA ATAKUJE

pewne oddziały pomocnicze. Następnie, znowu wysłaliśmy znaczne siły, w tym batalion karabinów maszynowych. Wyekspediowaliśmy również wojska na Ambon, na Jawę oraz do holenderskiego i portugalskiego Timoru. Wysłaliśmy także sześć dywizjonów naszego lotnictwa i dwa krążowniki z Australijskiej Marynarki Królewskiej. 3. To Pan zasugerował, aby przerzucić dwie australijskie dywizje w rejon Pacyfiku, co później publicznie Pan potwierdził oświadcza­ jąc, że nic nie stanie na przeszkodzie, by AlF wróciły bronić ojczyzny. Zgodziliśmy się na umieszczenie dwóch dywizji na Sumatrze i Jawie. Jednocześnie przekazaliśmy Page'owi w telefonogramie, że jeśli Japończykom i tam się poszczęści, będzie to początek wycofywania naszych sił do Australii. 4. Ponieważ sytuacja na froncie w rejonie ABDA w tak dużym stopniu pogorszyła się, bezpośrednio potęgując nasze zagrożenie, ponieważ Japończycy cały czas prą naprzód wyciągając ręce po tereny Anzac, rząd, na podstawie opinii szefów sztabu co do sił potrzebnych do odparciajapońskiego ataku na Australię, nie może zrozumieć, dlaczego wymaga się od nas, aby kolejne siły zostały ulokowane w najbardziej od nas oddalonej części rejonu ABDA. Pomimo Pańskiego oświadczenia, że nie popiera Pan propozycji wyekspediowania przez nas kolejnych dwóch dywizji korpusu AlF do Birmy, nasi doradcy rozważają prośbę WaveUa o wysłanie całego korpusu oraz propozycję DiUa, co do pozostawienia miejsca przeznaczenia 6 i 9 dywizji jako sprawy otwartej, gdyż być może okażą się one niezbędne w Birmie. Gdyby jedna dywizja brała udział w walkach, nie można by jej zostawić bez wsparcia, a wszystko wskazuje na to, że do tego rejonu należałoby przeznaczyć cały korpus, jeśli nie chcielibyśmy, aby powtórzył się przebieg kampanii greckiej i malajskiej. W końcu, obserwując przewagę japońskiej marynarki i lotnictwa, można nabawić się wąt­ pliwości, czy ta dywizja w ogóle będzie miała możliwość wylądowa­ nia w Birmie, a tym większa wątpliwość nasuwa się w związku z obietnicą jej rychłego wycofania stamtąd. Wraz z upadkiem Singapuru, Pinangu i Martabanu, Zatoka Bengalska jest teraz szczególnie zagrożona atakami ześrodkowanych w tym rejonie potężnych sił japońskiej marynarki i lotnictwa. Przerzut więc naszych wojsk na ten front, zważając na to co miało miejsce wcześniej, trudno byłoby uznać za grę, którą przy łucie szczęścia można wygrać, a przegrana w tej grze spowodowałyby upadek ducha narodu australijskiego. Wobec tego rząd musi podporządkować się decyzji swoich obywateli. 5. Chciałbym teraz wyrazić pogląd co do poruszonej przez Pana kwestii 18 dywizji, która jakoby została przerzucona z Birmy do Singapuru w następstwie naszego telegramu. Zwracam uwagę, że nasz

OPERACJE ABDA

164

JAPONIA ATAKUJE

telegram został wysłany 23 stycznia, a Pan informował mnie w depeszy z 14 stycznia, że jedna brygada dodatkowa tej dywizji spodziewanajest 13 stycznia, a reszta przybędzie 27 stycznia. 6. Mając na uwadze rozwój wypadków w najbliższej przyszłości oraz wykorzystanie AlF na Bliskim Wschodzie, czujemy, że mamy absolutne prawo oczekiwać ich szybkiego powrotu zabezpieczonego odpowiednią osłoną.

7. Zapewniamy Pana, i pragnąłbym by w ten sposób zostało to przekazane Prezydentowi, który doskonale wie, co uczyniliśmy dla wspólnej sprawy, że gdyby tylko nasi doradcy uważali za możliwe przerzucenie wojsk australijskich do Birmy i Indii bez narażania ogólnonarodowego bezpieczeństwa, z przyjemnością wyrazilibyśmy na to zgodę. Moją wypowiedź,

do której odwoływał się punkt 5, formuło­ tak aby uniknąć stwierdzenia, że podjęliśmy decyzję "pod wpływem" protestu pana Curtina. Faktycznie jedna brygada 18 dywizji wylądowała przed jego depeszą, ale można ją było oczywiście przerzucić, a los dwóch innych brygad i pozostałych istotnych posiłków był nadal nie ustalony. Decyzja została podjęta na naszą odpowiedzialność, ale pan Curtin nie był w porządku, wypierając się swojego w niej udziału po tym, jak mocno zaznaczył swoje stanowisko w rozmowach na ten temat. W tym czasie, spodziewając się pozytywnej odpowiedzi, skierowałem już australijski konwój do Rangunu. Dało to przynajmniej rządowi australijskiemu więcej czasu na dalsze prze-

wałem ostrożnie,

myślenia.

Premier do premiera Australii 22 lutego 1942 Nie mogliśmy przewidzieć, że nasza i Prezydenta prośba o skierowanie jednej australijskiej dywizji do Birmy w celu ratowania tam sytuacji spotka się z odmową. Wiedzieliśmy, że jeśli nasze statki utrzymają kurs na Australię, podczas gdy my czekaliśmy na Pana formalną zgodę, albo dotarłyby do Rangunu zbyt późno, albo nawet zabrakłoby im paliwa, aby tam w ogóle dotrzeć. Dlatego zdecydowaliśmy się na chwilowe skierowanie konwoju na północ. Niektóre ze statków należących do konwoju znajdują się na tyle daleko na północ, że nie dopłynęłyby do Australii bez uzupełnienia zapasu paliwa. Te czynniki natury fizycznej stwarzają możliwość nowego rozwoju sytuacji i pozwalają Panu na ponowne rozpatrzenie stanowiska. Jeśli po-

PODBÓJ BIRMY

165

zostanie ono bez zmian, czołowa dywizja austra1iljska zgodnie z Pana życzeniem powróci natychmiast do Australii. Premier do generała Wavella 22 lutego 1942 Rząd Australii odmówił wyrażenia zgody na udzielenie pomocy w Rangunie przez ich czołową dywizję. Jednakże wczoraj zawróciliśmy konwój na północ w przeświadczeniu, że rząd Australii stanie na wysokości zadania. Konwój posunął się tak daleko na północ, że nie dotrze do Australii bez uzupełnienia paliwa. Co teraz? Daje to wła­ dzom Australii dodatkowe 3-4 dni na przemyślenie spraw w świetle ponawianych apeli Prezydenta, a nam pozwoli zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja Huttona na froncie w Binnie. Dziękuję za serdeczne życzenia. Wierzę, że naród stanie po mojej stronie, co byłoby pocieszającym aspektem, wziąwszy pod uwagę trudności, jakie nas czekają.

Reakcja rządu australijskiego była niepomyślna. Premier Australii do Premiera 23 lutego 1942 1. Z Pańskiego telegramu z 20 lutego wynikało jasno, że konwój nie płynie na północ. Pana telegram z 22 lutego świadczy o tym, że zawrócił Pan konwój w kierunku Rangunu, traktując naszą zgodę, co do tej niezwykle istotnej kwestii, jako zwykłą formalność. Czyniąc tak, stworzył Pan sytuację, która tylko zwiększa niebezpieczeństwo, w jakim znajduje się konwój, wobec czego cała odpowiedzialność za następstwa tej decyzji spoczywa na Panu. 2. Poinformowaliśmy już Prezydenta o powodach leżących u źródła naszej decyzji i biorąc pod uwagę ton jego korespondencji do mnie, na podstawie jego przyjaznej odpowiedzi, jesteśmy w' pełni przekonani, że rozumie i uznaje powagę sytuacji, która skłania nas do takiego postępowania. 3. Na sobotnim zebraniu Rady ds. Wojny na Pacyfiku, kiedy rozpatrywano depeszę Wavella, okazało. się, że Jawa wkrótce zostanie opanowana przez Japończyków. W ten sposób znikają zewnętrzne bariery obronne Australii i jesteśmy narażeni na bezpośrednie ciosy wroga. 4. Ufaliśmy, że oddziały AlF przyczynią się do ocalenia Malajów i Singapuru, mając oparcie w Holenderskich Indiach Wschodnich. Wszystkie te punkty obrony na północy już straciliśmy albo tracimy. W takiej sytuacji rozważa Pan wykorzystanie wojsk AlF w obronie Birmy. Tak jak w Grecji, wszystkim działaniom brakowało odpowiedniego wsparcia lotnictwa. 5. Czujemy się w obowiązku ratowania Australii nie tylko dla niej samej, ale w celu zachowania jej jako bazy, z której prowadzona by-

166

JAPONIA ATAKUJE

łaby wojna przeciwko Japonii. W tych okolicznościach odwołanie tej decyzji jest po prostu niemożliwe. Podjęliśmy ją w wyniku długich i skrupulatnych rozważań i kilkakrotnie potwierdziliśmy. 6. Nasz szef sztabu generalnego podkreśla, że chociaż Pana telegram z 20 lutego dotyczy jedynie czołowej dywizji, rzecz przedstawia się tak, że sposób załadowania uniemożliwia teraz rozdzielenie tych dwóch dywi:zJi* i wszystkie jednostki będą musiały dostosować swój kurs do pierwszego statku. Fakt ten umacnia nas w przekonaniu o słu­ szności naszej decyzji.

Odpowiedziałem:

Premier do premiera Australii 23 lutego 1942 Dotyczy Pańskiego telegramu z 23 lutego. 1. Wasz konwój zmierza teraz do Kolombo, aby uzupełnić paliwo. Następnie zostanie skierowany do Australii zgodnie z Pana życze­ niem. 2. Moja decyzja zawrócenia go na północ, w czasie gdy czekałem na ostateczną odpowiedź od Pana była konieczna, gdyż w przeciwnym razie pomoc, gdybyście ją zaoferowali, mogłaby nie przyjść na czas. 3. W chwili, gdy zawrócono konwój na północ, poczyniono przygotowania do wzmocnienia jego osłony, która zostanie utrzymana w czasie rejsu do Kolombo oraz po wyruszeniu z Kolombo, o ile bę­ dzie to możliwe. 4. Oczywiście w pełni odpowiadam za moje działania. Było

to wszystko, co można było uczynić.

Prezydent do Premiera 23 lutego 1942 1. Po otrzymaniu ostatecznej odpowiedzi Curtina, który negatywnie ustosunkowuje się do tak wyraźnie postawionej przez nas prośby, wysłałem mu następującą depeszę w nadziei, że uda nam się uzyskać pomoc dla Birmy z następnego kontyngentu: 2. "Do Curtina. Dziękuję Panu za telegram z 20. W pełni rozumiem Pana stanowisko, pomimo iż nie całkiem mogę się zgodzić, co do konieczności powrotu czołowej dywizji do Australii. Nie ma wątpli­ wości, że jeśli chodzi o Birmę i Australię, obydwa te kluczowe obszary musimy za wszelką cenę utrzymać. Sądzę jednak, że w chwili obecnej główne uderzenie wymierzone będzie przeciwko Birmie, czyli

*

To jest 6 dywizji australijskiej i 9 dywizji australijskiej.

PODBÓJ BIRMY

167

skrzydłu

lewemu, a prawe skrzydło - Australia - pozostanie nadal bezpieczne. Dodatkowe, w pełni wyposażone posiłki wojsk amerykańskich przygotowują się do drogi na Wasz kontynent. Mam n!idzieję, że wziąwszy to wszystko pod uwagę, w zależności od rozwoju sytuacji w ciągu najbliższych kilku tygodni, rozważy Pan możliwość skierowania drugiej powracającej dywizji do jakiegoś rejonu w Indiach lub w Birmie, aby stworzyć tam silną linię obrony. Możecie liczyć na nasze pełne wsparcie w każdej sytuacji. Roosevelt." 3. Opracowuję dodatkowe plany mające na celu usprawnienie kontroli wysp w rejonie Anzac dla zwiększenia bezpieczeństwa, a nastę­ pnie powstrzymania natarcia Japończyków. Premier do premiera Australii 26 lutego 1942 Telegram od gubernatora Birmy wysłany z Rangunu o godzinie 6.30 po południu, 24 lutego: "Nie zaszły żadne istotne zmiany, ale gdyby dołączyły do nas siły australijskie, sytuacja mogłaby się radykalnie poprawić. Wiem, że wydanie im takich dyspozycji jest kwestią kontrowersyjną, ale myślę, że warto zaryzykować, jeśli nie chcemy inwazji Japończyków." 2. Telegram od gubernatora Birmy wysłany z Rangunu o godzinie 11.20 wieczorem, 25 lutego: ,,Musimy wiedzieć definitywnie, czy australijska dywizja przybędzie. Proszę o odpowiedź tak lub nie." 3. Poinformowałem oczywiście gubernatora o Pana decyzji. Premier do gubernatora Birmy 25 lutego 1942 Apelowaliśmy wielokrotnie, w czym dopomógł nam Prezydent, ale rząd Australii kategorycznie odmawia. Walczcie dalej. Premier do generała Ismaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 27 lutego 1942 Proszę o krótkie oświadczenie dotyczące sił, jakie możemy wysłać na front do Rangunu oraz tych, które są w drodze. Proszę również o wykaz jednostek znajdujących się w Indiach, które mogą stawić opór atakom powietrznym i natarciu lądowemu. Poza tym, chciałbym dokładnie wiedzieć, jak wygląda stan garnizonu na Cejlonie, marynarka, lotnictwo, siły lądowe oraz daty przybycia posiłków lotnictwa i sił lądowych. Generał Wavell do szefa sztabu imperialnego i do Premiera 7 marca 1942 Łączność z Birmąjest od dwóch dni utrudniona; zdaje się, że radiostacja zepsuła się na dobre i nie mam żadnych wieści od Alexandra. Z depeszy marynarki, która dotarła tu dziś rano, wnioskuję, że wczo-

168

JAPONIA ATAKUJE

raj około północy podjęto nagle decyzję o ewakuacji Rangunu, zawróceniu konwojów tam zmierzających i zniszczeniu naszej bazy. Natychmiast zatelegrafowałem do Alexandra, żeby się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Zawiadomię Pana, gdy tylko dotrze jakaś oficjalna wiadomość.

Alexander faktycznie wydał rozkaz zniszczenia dużych rafinerii w Rangunie oraz wielu innych istotnych obiektów, a wszystkie wojska miały przedrzeć się na północ, drogą ku Prome. Japończycy zamierzali zaatakować miasto od zachodu. Aby osłonić dywizję, której zadaniem było okrążenie miasta, umieścili w poprzek drogi znaczne siły. Pierwsze próby przedarcia się przez ich linie zostały udaremnione i trzeba było zebrać wszystkie możliwe posiłki. Ciężkie walki trwały przez 24 godziny, ale japoński dowódca trzymał się ściśle rozkazów i gdy upewnił się, że okrążająca dywizja dotarła na upatrzone do natarcia pozycje od strony zachodniej, uznał, że jego zadanie spełniania funkcji siły zaporowej jest zakończone. Wobec tego odblokował drogę do Prome, aby przyłączyć się do głównego ataku japońskiego na miasto. To pozwoliło Alexandrowi maszerować naprzód i uciec z Rangunu w pełnym rynsztunku, nie tracąc środków transportowych ani artylerii. Japończycy nie udali się w pościg za wycofującymi się wojskami, gdyż po zaciętych walkach, które pochłonęły wiele ofiar, musieli zreorganizować swoje własne wojska oraz odpocząć po długim marszu. Aby zyskać na czasie, dywizja birmańska wytrwale prowadziła walki aż do Taungngu, a w tym czasie 17 dywizja i brygada pancerna łatwo pokonały drogę do Prome .

...

-..

Trzeba było krwawych walk, aby wydostać Birmy. Wavell był świadom trudności. Generał

Wavell do Premiera

armię

z górnej

19 marca 1942

Jeśli Japończycy zadaliby zdecydowany cios, nie sądzę żebyśmy mogli liczyć na utrzymanie górnej Birmy przez dłuższy okres. Wielu oddziałom brak sprzętu i wciąż otrząsają się po walkach w dolnej Birmie. Bataliony Strzelców Birmańskich, które zostały, przedstawiają

wątpliwą wartość. Jest zbyt mało artylerii. Żadne posiłki nie są w tej

C H I N Y

BENGALSKA \

~,Kawkarcik

,. )

.~

i\

s y J

"

",i,

.,1J6jI,

~I'N '''!:'

:~;l1\,

ikobary

\~

'~

I'

\~~':t~

BIRMA oI

100 I

200 I

300 mil I

A M

170

JAPONIA ATAKUJE

chwili osiągalne. W spółpraca z Chińczykami niełatwa. Nie wierzą w naszą waleczność i zwlekają z pomocą. Nie jestem pewien, czy poradziliby sobie z japońską taktyką w dżungli dużo lepiej niż my. Moż­ na jednak wierzyć, że Alexander walczy z całym poświęceniem i Japończycy mają na pewno ogromne trudności.

Sprawy skomplikowały się na tle problemów z dowodzeniem Alexandrem, Czang Kaj-szekiem a amerykańskim generałem Stilwellem. Generał Stilwell przybył z Chin, aby objąć dowództwo nad przebywającymi wówczas w Birmie 5 i 6 armią chińską, liczącymi sześć dywizji*. Generalissimus Czang Kaj-szek zaakceptował właściwie nasze żądanie, by Alexander został naczelnym dowódcą wszystkich wojsk znajdujących się w Birmie. Ale Prezydent uważał, że będzie lepiej podzielić dowodzenie między Alexandra a Stilwella. W tym trudnym momen~ie nie nalegałem, aby było inaczej. między

Prezydent Roosevelt do byłego marynarki 20 marca 1942 W związku z Pana telegramem dotyczącym dowodzenia w Birmie, poprosiłem ostatnio Generalissimusa, aby nie zaprzestał wspierania frontu birmańskiego i jeśli chodzi o dowodzenie, pozwolił Stilwellowi na współdziałanie zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez jego pierwotne dyrektywy zaaprobowane przez szefów połączonych sztabów. Ostatnie depesze od Stilwella wskazują na to, że on i Alexander są w stanie nadal skutecznie razem pracować, ale pilnie potrzebują chińskich posiłków. Generalissimus wyznaczył Stilwella na dowódcę 5 i 6 armii chińskiej, ale niestety nie zezwoli na dokończenie ich przerzutu do Birmy dopóty, dopóki nie zostanie wyjaśniona sprawa dowodzenia. Stilwell nie ograniczył się do próśb, aby Generalissimus odstąpił,od swego stanowiska, ale właściwie wydał rozkaz dodatkowym jednostkom by szły na południe w nadziei, że Generalissimus to zaakceptuje. Pomimo obecnych komplikacji odnośnie dowodzenia, Stilwell potrafi zapewnić możliwość pełnego współdziałania, podczas gdy chiński dowódca mógłby z dużym prawdopodobieństwem pomieszać szyki Alexandrowi. Stilwell jest nie tylko niezwykle uzdolnioną i zaradną jednostką, ale zna bardzo dobrze naród chiński, człowieka

*

Chińska dywizja była wielkości mniej hinduskiej (przyp. oryg).

więcej

l/3 dywizji brytyjskiej czy

171

PODBÓJ BIRMY

mówi biegle ich językiem i na pewno nie będzie podporządkowywał wszystkiego swoim racjom. W ostatnim telegramie zawiadamia: "Ustaliliśmy z generałem Alexandrem kwestię współpracy, więc sprawa dowodzenia nie może już mieć wpływu na prowadzenie działań. Poprosiłem Generalissimusa o wyekspediowanie trzech kolejnych dywizji do Birmy." Myślę, że możemy pozostawić sprawę dowództwa w takiej formie, jak przedstawia się ona w tej chwili. Mam wrażenie, że współpraca generała Alexandra i generała Stilwella będzie szła gładko. Ciekawe, że obydwaj pierwotnie mieli się spotkać w akcji "Super-Gymnast" [tzn. we Francuskiej Afryce Północnej], a w rezultacie spotkają się w Maymyo .

.. -..

oddanie Birmy. Resztę kampanii można scharakteryzować jako rozpaczliwy slalom między wojskami japońskimi a zbliżającymi się deszczami. Ponieważ nie mieliśmy żadnego portu, gdzie można by przeprowadzić desant, Alexander nie miał już nadziei na dodatkowe posiłki. Nasze skromne siły powietrzne, które osłaniały ewakuujących się i walczyły w Zatoce z o wiele liczniejszymi samolotami wroga, musiały opuścić dobrze zagospodarowaną bazę w Rangunie i przenieść się na lotniska, gdzie nie było żadnego systemu ostrzegania i do końca marca zostały praktycznie zniszczone, w większości przypadków na ziemi. Lotnictwo stacjonujące w Indiach zdołało zrzucić pewne zapasy żywności i środków medycznych oraz ewakuować 8600 osób, w tym 2600 rannych, ale dla reszty wojsk i masy cywilów jedyne wyjście, jakie pozostało, to sześćsetmilowy marsz przez dżunglę i góry. 24 marca nieprzyjaciel przystąpił do ofensywy na Taungngu bronione przez chińską dywizję i zdobył miasto po tygodniu ostrych walk. Cztery dni później z obydwu brzegów rzeki Irawadi zaatakował Prome. Pod koniec kwietnia wróg stał u wrót Mandalay, a tym samym prysła nadzieja na utrzymanie łączno­ ści z siłami chińskimi oraz korzystanie z Drogi Birmańskiej. Część wojsk chińskich wycofała się do Chin; reszta podążała wraz z generałem Stilwellem w górę rzeki Irawadi i przez góry dostała się do Indii. Alexander z Brytyjczykami udał się na pół­ nocny zachód do Kalewy. Tylko w ten sposób mogli sprawoUtrata Rangunu

oznaczała

172 wać kontrolę nad wschodnią granicą Indii,

JAPONIA ATAKUJE

która już wtedy była przez zmierzającą ku rzece Chindwin kolumnę sił japońskich, gdy jednocześnie od wewnątrz wzbudzały niepokój poczynania Kongresu Hinduskiego. Drogi, które tamtędy prowadziły, były niewiele szersze od ścieżek w dżungli. Tłoczyły się na nich tysiące uciekinierów, wielu z nich rannych i chorych, a wszyscy bez wyjątku głodni. Dzięki zdolnościom administracyjnym armii generała Alexandra i władz cywilnych Birmy (gubernator i jego żona odegrali tu wiodącą rolę) wspartych pomocną dłonią mieszkańców Indii, a przede wszystkim plantatorów z północnego Assamu, uratowano tę masę ludzi. 17 maja, tylko dwa dni po przewidywanym terminie rozpoczęcia pory deszczowej, Alexander mógł złożyć meldunek, że jego wojska zdołały się przedostać i są teraz skoncentrowane w Imphal, aczkolwiek stracono wszystkie środki transportowe i kilka ocalałych z walk czołgów. Było to jego pierwsze doświadczenie samodzielnego dowodzenia i chociaż skończyło się całkowitą klęską, pozwoliło mu wykazać się wszelkimi walorami wojskowego kunsztu, zimną krwią i prawidłową oceną sytuacji, które to cechy uczyniły go później jednym znajwybitniejszych dowódców sił alianckich w dziejach wojny. Droga do Indii została zablokowana. zagrożona

ROZDZIAŁ

X

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

Sukcesy Japończyków - Cejlon głównym punktem - Port "T" Utworzenie brytyjskiego frontu wschodniego - Wzmocnienie pozycji w Indiach - Zawyżona ocena japońskiego budownictwa okrętowego­ Chiny najbardziej prawdopodobnym celem Japończyków - Kolombo bardziej bezpieczne - Kryzys na Oceanie Indyjskim - Natarcie japoń­ skiej floty - Atak powietrzny na Kolombo - Los "Dorsetshire" i "Cornwalla" - Spustoszenie w Zatoce Bengalskiej - Mój telegram do Prezydenta z 7 kwietnia - Decyzja o wycofaniu Floty Wschodniej do Afryki Wschodniej - Konieczność utrzymania Cejlonu - Kolejny apel do Prezydenta, 15 kwietnia - Jego odpowiedź, 17 kwietnia Uspokajam Wavella - Kres inwazji japońskiej - Próżnia na Oceanie Indyjskim - Trzymamy się wytyczonych celów.

wyniku wypraw opierających się na potężnych simarynarki i lotnictwa, Japończycy gładko wchłonęli całą zaporę złożoną z wysp należących do Holenderskich Indii Wschodnich, łącznie z Syjamem i brytyjskimi Malajami. Zajęli południową Birmę i Andamany, a teraz zagrażali samym Indiom. Wybrzeża Indii i Cejlonu, a także biegnący dalej na zachód główny szlak morski, który łączył nas z Bliskim Wschodem, wystawione zostały na zmasowane naloty. Powodem do dużego niepokoju był Madagaskar, gdzie wszystko wskazywało na to, że Francuzi z Vichy na pewno się poddadzą, tak jak to uczynili wcześniej w Indochinach. Naszym najważniejszym obowiązkiem stało się znaczne wzmocnienie Indii i zabezpieczenie panowania marynarki na Oceanie Indyjskim, a przede wszystkim w Zatoce Bengalskiej *.

W

*

łach

Patrz mapa na s. 201 (przyp.oryg.).

174 Jedyną naprawdę dobrą bazą był

JAPONIA ATAKUJE

Cejlon, z portami Kolombo i Trinkomali. Zdobyciu wystarczającej dla wyspy ilości myśliwców, przed spodziewanym atakiem Japończyków, towarzyszyły energiczne i niemalże szaleńcze starania. Lotniskowiec Indomitable, miast pełnić rolę okrętu bojowego, kursował w tę i z powrotem z najwyższą prędkością, przewożąc tylko samoloty i ich wyposażenie. W tym krytycznym momencie, do czasu przybycia sił brytyjskich, rząd Australii wyraził zgodę na wsparcie cejlońskiego garnizonu ich dwiema brygadami powracającymi do kraju z operacji pustynnych. Stanowiło to miły gest, który chwilowo łagodził sytuację. N a czas wojny z Japonią Admiralicja długo szukała dla naszej floty dobrze zakamuflowanych i odosobnionych miejsc kotwiczenia na Oceanie Indyjskim. Atol Addu, pierścień wysp koralowych okalający głęboką lagunę na południowym końcu Malediwów, około sześciuset mil na południowy zachód od Cejlonu, mógł stanowić półśrodek, tak samo jak Kolombo. Tutaj, w miejscu oddalonym od głównych szlaków morskich, dokąd nieprzyjaciel musiałby przebyć długą drogę przez ocean, nasza flota mogła znaleźć schronienie, paliwo i wszelkie zaopatrzenie, pozostając niedaleko od Kolombo. Laguna jest tak dużajak Scapa Flow i wchodzi się do niej przez cztery głębokie kanały w barierze raf. Na otaczających ją wyspach pokrytych dżunglą umieszczono baterie ogniowe i reflektory. Wewnątrz zgromadzono statki zaopatrzeniowe i medyczne. Prowadzono prace nad zorganizowaniem lotniska i bazy dla wodnosamolotów. Przez pewien czas wróg nie wiedział o naszych przedsięwzię­ ciach. Port, który nazwaliśmy Portem" T", odgrywał ważną rolę w działaniach bojowych na Oceanie Indyjskim. Od początku roku nasze starania zmierzały w kierunku rozbudowania na Oceanie Indyjskim sił zdolnych do obrony naszych interesów w tym rejonie. Na następcę pechowego Toma PhilIipsa wybrano admirała Somerville'a, który wspaniale sprawdził się jako dowódca sławnej eskadry "Force H" w Gibraltarze. Przybył do Kolombo 24 marca, na pokładzie lotniskowca Formidable. Obejmując dowodzenie miał do dyspozycji pancernik Warspite, który właśnie przybył z Ameryki przez

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

175

Australię po zakończeniu remontu koniecznego ze względu na uszkodzenia zadane w bitwie o Kretę dziesięć miesięcy temu, 4 pancerniki klasy "R", 3 lotniskowce, łącznie z lekkim lotniskowcem Hermes, 7 krążowników (w tym holenderski Heemskerck) i 16 niszczycieli. Zebrane z różnych stron oddziały nie miały czasu na wspólne ćwiczenia w ramach skoordynowanych działań. Najpierw podzielono je na dwie części, jedna miała stacjonować w Kolombo, druga w Porcie "T". Ponawiano rozkazy mające na celu przyśpieszenie tempa prac nad organizacją baz lotnictwa wzdłuż zachodniego wybrzeża Zatoki Bengalskiej, dokąd już wówczas przybywały samoloty. Ale w Indiach wszystko idzie bardzo wolno. Upewniłem się, czy działania są koordynowane i realizowane odpowiednio szybko.

Premier do generała /smaya, Dla Komitetu Szefów Sztabu 4 marca /942 Proszę o ponowne przedstawienie planu uzupełnień teatru działań wojennych w Indiach. Czołowa brygada 70 dywizji musi być tuż tuż koło Cejlonu (pytanie, kiedy tam dotrze?). Dotyczy to również duże­ go konwoju z uzbrojeniem przeciwlotniczym i przeciwpancernym. Następnie, kolej na dwie brygady, 16 i 17 z 6 dywizji australijskiej. Powinny one zostać siedem lub osiem tygodni i należy tak manipulować statkami, aby nie spowodowało to żadnych komplikacji dyplomatycznych, a jednocześnie byśmy przez ten czas bez przeszkód mogli dysponować owymi wojskami. W ten sposób Wavell będzie mógł swobodnie skierować dwie pozostałe brygady 70 dywizji do Indii i wykorzystać je na froncie birmańskim oprócz innych posiłków, które są w drodze. Na wieść o ich przybyciu, na pewno łatwiej będzie mu rzucić na front birmański Brytyjski Batalion Bezpieczeństwa Wewnę­ trznego (British Internal Security Battalion). 2. Dwa dywizjony [lotnicze] transportowane przez /ndomitable'a powinny dotrzeć na Cejlon 6. bieżącego miesiąca. Powinno to, wraz z istniejącą bazą sił lotnictwa, zapewnić dobrą osłonę zarówno dla dwóch brygad australijskich (gdy przybędą), jak i dla dwóch okrętów klasy ,,R" znajdujących się w porcie, biorąc pod uwagę fakt, że nieprzyjaciel może przeprowadzić atak powietrzny tylko za pomocą samolotów z lotniskowca. Do końca miesiąca powinien być przygotowany do prowadzenia działań wojennych lndomitable, wkrótce potem Warspite. Zgromadzi się kilka innych krążowników i znaczną

176

JAPONIA ATAKUJE

flotyllę,

prawie 20 jednostek. Sytuacja będzie się następnie stopniowo przewidziane jest przybycie Formidable'a, a w ciągu następnych kilku tygodni Valianta. 3. Proszę o potwierdzenie, że wszyscy sięco do tego zgadzają, gdyż nieporozumienia i konflikty wynikające z kontrowersyjnych poglą­ dów na szczegóły niezwykle nas absorbują czasowo i emocjonalnie . poprawiała, ponieważ

... - ..

Najważniejsze rozważania dotyczyły oczywiście sił Japoń­

skich.

Chodziło

o to, aby ich nie wyolbrzymiać.

Premier do pierwszego lorda Admiralicji i do pierwszego lorda morskiego 10 marca 1942 1. Czy jest zgodne z prawdą, że Japończycy budują obecnie 9 okrę­ tów liniowych i 2 ogromne lotniskowce? Jeśli tak, przyszłość rzeczywiście wygląda groźnie. Jakie istnieją dowody na to, że taki jest stan faktyczny? Ile potrzeba by płyty pancernej, stali i wszelkiego rodzaju nowoczesnych urządzeń na zbudowanie takiej potężnej floty w ciągu dwóch lat, licząc od dziś? Jakie stocznie mogą podjąć się budowy tylu okrętów jednocześnie? Kiedy przewiduje się rozpoczęcie tego przedsięwzięcia? Co wiemy o systemie zaopatrzenia w Japonii? Może istniejąjeszcze jakieś pytania, które należałoby zadać. Proszę o przygotawanie odpowiedzi. W żadnym wypadku nie wolno nam zlekceważyć japońskiego potencjału. Potrzebujemy jednak oczywistych faktów. 2. Ponieważ obecnie nie jestem w pełni przekonany co do powyższych spekulacji, gorąco popieram rozbudowę lotnictwa torpedowego bazującego na lądzie. Premier do pierwszego lorda Admiralicji 19 marca 1942 Przypuszcza się, że wszystkie te okręty oddawane są do użytku na czas. Kuro rozpoczęty w 1937 r. powinien być skończony w 1941. Sądzi się, że w rok później powiększy szeregi floty. Na Sasebo przeznaczono pięć lat, ale na Maizuru już tylko cztery. Jak to się odnosi do naszych pięciu okrętów klasy King George V lub do obecnie budowanychjednostek amerykańskich? Ostatecznie, czy są w stanie wybudowa~ lotniskowiec o wyporności 27 tys. ton w ciągu czterech lat? Czy naprawdę mogą zakończyć budowę w rok po zwodowaniu? Proszę o podanie analogicznych liczb odnoszących się do brytyjskiego i amerykańskiego budownictwa okrętowego.

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

177

Nie zawsze trzeba brać pod uwagę najgorsze, a jeżeli tak się robi, to uniemożliwia się najlepsze wykorzystanie ograniczonych środków. Wywiad Admiralicji postąpił słusznie, starając się przewidzieć wszystkie ewentualne niespodzianki, ale ja musiałem podejmować ryzyko, które niejednokrotnie kończyło się fiaskiem. Faktycznie, z tego co dzisiaj wiadomo, budowa japońskich okrętów, podobnie jak u nas, nie nadążała za harmonogramem na papierze. Rozmieszczenie japońskich dywizji, według informacji naszego wywiadu, było pod pewnymi względami uspokajające. Premier do Komitetu Szefów Sztabu 13 marca 1942 1. Z rozkładu sił japońskich wynika, że jest mało prawdopodobnym, by uderzenie na Australię miało nastąpić szybko i na pełną skalę. Skoro przygotowujecie dla Australijczyków ocenę ich sytuacji, możecie zacząć właśnie od planu rozmieszczenia sił japońskich. 2. Wydaje mi się, że jeśli Japończycy napotkają jakieś trudności w trakcie podboju Assamu, a sytuacja na Cejlonie będzie korzystna dla nas, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ruszą na północ do Chin. Premier do premiera Australii 20 marca 1942 Bierzemy pod uwagę Pańskie poglądy i całkowicie rozumiemy Pański punkt widzenia. Tak jak Pan sugeruje, nie moglibyśmy pozbawić ochrony wszystkich naszych szlaków morskich prowadzących na Bliski Wschód, ponieważ od niej zależy siła znacznej liczby wojsk, które tam walczą. Nie możemy również zlekceważyć kwestii bezpieczeństwa Cejlonu dopóty, dopóki utrzymanie go leży w naszej mocy. Nie możemy sobie także pozwolić na pozbycie się środków pozwalających na wsparcie lub obronę Indii. Wysłanie na Pacyfik trzech z czterech naszych szybkich opancerzonych lotniskowców, oznaczałoby, jak się Pan domyśla, pozostawienie jednostek znajdujących się na Oceanie Indyjskim na pastwę lotnictwa nieprzyjaciela, co właści­ wie równałoby się wycofaniu ich z działania. Naraziłoby to nasze konwoje kursujące na Bliski Wschód i do Indii, przeciętnie 50 tys. ludzi miesięcznie, na śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony dwóch czy trzech szybkich japońskich krążowników, wspieranych prawdopodobnie przez jeden lotniskowiec. Podziwiając ducha walki, jaki przebija z Pańskiego memorandum i przyłączając się do pragnienia rychłego odzyskania inicjatywy, wiemy jednocześnie, że nie można

178

JAPONIA ATAKUJE

by usprawiedliwić zlekceważenia innych zobowiązań i ryzyka w sugerowany przez Pana sposób. Gdy osiągniemy porozumienie na temat nowej organizacji zaproponowanej przez Prezydenta, odnośnie której przesłałem Panu opinię rządu Jego Królewskiej Mości przekazaną Prezydentowi, sprawy te bez wątpienia - znajdą odbicie w rozmowach, które odbędą się w Waszyngtonie. Zakładając, że

wykorzystano wszelkie środki do odstraszenia a w niektórych sytuacjach do stawienia oporu, doszedłem już wtedy do przekonania, że nie zaatakują oni Australii .. Wydawało mi się, że ich polityka będzie zorientowana na ostateczne rozprawienie się z Chinami. Japończyków,

Premier do generała Ismaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 25 marca 1942 Najbardziej właściwym posunięciem, jakie Japończycy mogą wykonać jest natarcie na północ, w kierunku Chungking, gdzie najprawdopodobniej podejmą decyzję o odstąpieniu od inwazji na Indie, zwłaszcza teraz, gdy czujemy się pewniej na Cejlonie. Jeśli jednak mamy swój los tak ściśle wiązać ,z Chińczykami, jest sprawą niezwykle istotną, aby osiągnąć zasadnicze porozumienie z Generalissimusem i, jeśli będzie to możliwe, skłonić go do takiego postępowania, które służyłoby sprawom istotnym ze strategicznego punktu widzenia. Premier do generała Ismaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 27 marca 1942 1. Określmy wyraźnie sytuację Cejlonu. Musimy zapewnić nienaruszalność obrony bazy marynarki [w Kolombo]. Wynika to z tego, że chcemy, aby flota działająca w Zatoce Bengalskiej, miała tam swoją bazę, unikając w ten sposób pokonywania odległości 600 mil z Portu "T". Nie należy zabierać z Cejlonu niczego, co mogłoby wpłynąć na zwiększenie zagrożenia bazy czy też zahamować wykorzystanie floty. 2. Istniała nadzieja, że Warspite i dwa opancerzone lotniskowce odegrają istotną rolę w Zatoce Bengalskiej. Wielka szkoda, że jeden z tych szybkich lotniskowców zdecydowano się wysłać doPortu "T", w celu osłaniania praktycznie bezużytecznych okrętów klasy "R". Jeśli nie da się ich wykorzystać, a w dodatku jeszcze są zawadą, to dlaczego się stamtąd nie usuną, powiedzmy do Adenu, albo nie popły­ ną w rejs, dając w ten sposób szansę lotniskowcom? Dwa [lotniskowce] razem to więcej niż dwa działające w różnych miejscach, a trzy razem stanowią większą siłę niż dwa razy po dwa.

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

179

marca sytuacja w Kolombo zdecydowanie się poW wyniku różnych zabiegów zdołaliśmy zgromadzić 60 nadających się do użytku myśliwców i niewielką ilość bombowców bliskiego zasięgu dowodzonych przez wicemarszałka lotnictwa D' Albiaca. Gdyby Japończycy zaatakowali z powietrza, zapewniało to przynajmniej możliwość stawienia solidnego oporu. Do

końca

prawiła.

.. - ..

Teraz nastąpić miały zapierające dech w piersiach wydarzenia w Zatoce Bengalskiej i na Oceanie Indyjskim. 28 marca admirał Somerville otrzymał wiadomość o zbliżającym się uderzeniu dużych sił japońskich, w tym lotniskowców, na Cejlon, przewidzianym na pierwsze dni kwietnia. 31 marca, na połud­ nie od Cejlonu w miejscu dogodnym do przeprowadzenia interwencji, skoncentrował flotę oraz wysłał patrole lotnicze w promieniu 120 mil od Kolombo. Do dalszego rozpoznania można było użyć tylko czterech łodzi latających typu Catalina. Admirał Layton, sprawnie działający naczelny dowódca Cejlonu, postawił swoje oddziały w stan gotowości bojowej, a wszystkim statkom handlowym kazał opuścić porty. Wstrzymano wówczas remont krążownika Dorsetshire i wraz z Cornwallem przyłączono go do ześrodkowanych sił admirała Somerville'a. Od 31 marca do 2 kwietnia panował nastrój nerwowego oczekiwania. Flota nadal pozostawała w wyznaczonym rejonie wyczekiwania, ale z wyjątkiem meldunku o patrolach japońskich okrętów podwodnych na południowy wschód od Cejlonu, nie wydarzyło się nic. Wieczorem dwóm okrętom typu "R" koń­ czyła się woda; admirał Somerville doszedł do wniosku, że albo przeciwnik chciał wymusić wycofanie się Brytyjczyków ze względu na brak paliwa, albo wywiad posiadał mylne informacje. Niechętnie, ale szczęśliwym trafem jednak zdecydował się powrócić do oddalonego o 600 mil Portu "T". Dorsetshire i Comwall udały się do Kolombo. Ledwie okręty dotarły do atolu Addu 4 kwietnia, gdy patrolujący samolot Catalina zauważył ogromne siły nieprzyjacielskie

180 zbliżające się

JAPONIA ATAKUJE

do Cejlonu. Zanim zdołał zameldować o siłach wroga, został zestrzelony. Tak więc pierwotne ostrzeżenie nie mijało się z prawdą, z wyjątkiem kwestii czasu, i nie mogło być wątpliwości co do tego, że następnego dnia nastąpi wielkie uderzenie na Cejlon. Jeszcze tej nocy admirał wypłynął z atolu Addu, z Warspite'em, lotniskowcami Indomitable i Formidable, dwoma krążownikami i sześcioma niszczycielami, rozkazując admirałowi Willisowi podążyć za nim, gdy "R-y" i reszta floty będą gotowe. Nocą 4 kwietnia patrole powietrzne cały czas przekazywały admirałowi Laytonowi raporty o zbliżaniu się przeciwnika i kilka minut przed 8.00 w niedzielę wielkanocną 5 kwietnia, nastąpił spodziewany atak: 80 japońskich bombowców nurkujących uderzyło na Kolombo. Wszyscy byli w stanie gotowości. W zaciętych walkach powietrznych zniszczono 21 atakujących samolotów kosztem 19 naszych myśliwców oraz sześciu swordfishów z lotnictwa morskiego. Do 9.30 rano atak zakończył się. Dzięki usunięciu z portu na czas floty handlowej, straty nie były dotkliwe, choć urządzenia portowe uległy pewnemu uszkodzeniu. Zatopiono niszczyciel Tenedos i uzbrojony krążownik pomocniczy Hector, ale nie ucierpiał żaden statek handlowy. Tymczasem Dorsetshire i Cornwall otrzymały rozkaz ponownego przyłączenia się do sił admirała Somerville'a. Dzień był jasny i spokojny. Komandor Agar na Dorsetshire wiedział jak blisko znajduje się przeciwnik, poruszał się więc z maksymalną prędkością. O godzinie 11 wypatrzono pojedynczy japoński samolot. Około 1.40 po południu rozległ się huk bomb z furią spadających na dwa okręty. Jedna za drugą, w odstępie kilku sekund, płynęła fala bombowców nurkujących sformowanych w trójki. Zatopienie naszych dwóch krążowników zajęło im niewiele ponad 15 minut. Rozbitkowie uchwycili pływające szczątki okrętów i z ogromnym samozaparciem znosili cierpienia związane z oczekiwaniem na pomoc. Wszyscy wiedzieli, że będą musieli długo czekać. Następnego wieczora, po 30 godzinach przebywania w tropikalnym słońcu i rojących się od rekinów wodach, przyszedł im na pomoc Enterprise i dwa niszczyciele, ratując 1222 oficerów i żołnierzy z obydwu okrętów,

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

181

w tym wielu rannych. 29 oficerów i 395 żołnierzy straciło ży­ cie. Admirał Somerville stwierdził wtedy, że flota nieprzyjaciela jest dużo silniejsza niż jego. Teraz wiadomo, że admirał Nagumo, który prowadził natarcie na Pearl Harbor, dysponował pię­ cioma lotniskowcami i czterema szybkimi pancernikami, ponadto krążownikami i niszczycielami, którym towarzyszyły tankowce. To był przeciwnik, na spotkanie którego nasza flota tak starannie przygotowywała się aż do 2 kwietnia. Mało brakowało, by doszło do katastrofalnej w skutkach bitwy morskiej. Ocaliwszy rozbitków z dwóch krążowników, Somerville wycofał się na zachód i 8 kwietnia dotarł do Portu "T" .

.. - ..

Następnego dnia spadło na Cejlon więcej nieszczęść. Wcześ­ nie rano Trinkomali stało się obiektem silnego nalotu 50 bombowców, osłanianych przez myśliwce, zniszczono doki portowe, warsztaty i lotnisko. Wyszło im na spotkanie nasze lotnictwo, zestrzeliwując 15 maszyn wroga przy stracie 11 własnych. Garstka naszych lekkich bombowców wykonała heroiczny, lecz skazany na niepowodzenie, atak przeciwko druzgoczącej przewadze japońskich lotniskowców. Więcej niż połowa nie wróciła z tego lotu. Japońskie samoloty zatopiły mały lotniskowiec Hermes i niszczyciel Vampire, które wypłynęły ostatniej nocy z Trinkomali, aby uniknąć zagrożenia. Ponad sto osób

straciło życie.

Tymczasem w Zatoce Bengalskiej nasze bezbronne statki druga grupa uderzeniowa, składająca się z lekkiego lotniskowca i sześciu ciężkich krążowników. 31 marca, w tym samym dniu, kiedy podjęto wyjątkowe środki działania w Kolombo, zdecydowano się opróżnić port w Kalkucie. Marynarki wojennej w tym rejonie prawie nie było i podjęto decyzję, że statki popłyną w małych zespołach. Pięć dni później zaniechano tego kontrowersyjnego przedsięwzięcia, gdy w wyniku ataku powietrznego na południe od Kalkuty zatonął statek. W rezultacie akcję wstrzymano. W ciągu najbliższych kilku dni, panujący na morzu i w powietrzu Japończycy zatopili statki o poatakowała

182

JAPONIA ATAKUJE

jemności

93 tys. BRT. Ogólnie straty, łącznie z tymi spowodowanymi przez siły Nagumo, wyniosły w tym okresie nieomal 116 tys. BRT.

.. - ..

Duża koncentracja japońskiej

marynarki przeciwko nam spodywersyjnych przez flotę Stanów Zjednoczonych. wodowała, iż zapragnąłem podjęcia działań

Były człowiek marynarki do 7 kwietnia 1942 prezydenta Roosevelta 1. O ile nam wiadomo, na Oceanie Indyjskim działa 5 może 6 japońskichpancerników, prawdopodobnie wyposażonych w 16-calowe działa, oraz na pewno 5 lotniskowców. Nie możemy oczywiście stawić czoła takiej sile, zwłaszcza gdy jest ześrodkowana. Zna Pan skład naszej floty. Cztery okręty typu "R" w połączeniu z innymi byłyby wystarczająco dobre, by przeciwstawić się trzem typu Kongo, które, jak sądziliśmy, stanowiły całe ugrupowanie atakujące. Nie mogą one oczywiście współzawodniczyć z nowoczesnymi okrętami japoński­ mi. Biorąc pod uwagę nawet duże straty zadane lotnictwu wroga podczas ataku na Kolombo, nie mamy pewności, czy nasze dwa lotniskowce dałyby radę czterem japońskim lotniskowcom ześrodkowa­ nym na południe od Cejlonu. Sytuacja ta wzbudza mój poważny niepokój. 2. Nie wiemy jeszcze, czy nieprzyjaciel wykonuje zwykłe manewry na Oceanie Indyjskim, czy też te ruchy wojsk stanowią preludium do inwazji na Cejlon. W obecnych okolicznościach nasza marynarka nie jest wystarczająco silna, by się temu przeciwstawić. 3. Ponieważ z pewnością zdecydowanie przeważacie już nad siłami przeciwnika na Pacyfiku, istnieje dogodna sytuacja na wykorzystanie Floty Pacyfiku Stanów Zjednoczonych do zmuszenia japońskiej marynarki na Oceanie Indyjskim do powrotu na Pacyfik. Oznaczałoby to zmuszenie przeciwnika do rezygnacji z wszelkich ofensywnych operacji, jakie planuje, albo do jakich jest zobowiązany na mocy wcześ­ niej podjętych decyzji. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo by nam na tym zależało.

.. - ..

Po doświadczeniach ostatnich kilku dni, nikt nie miał wątpli­ wości, że jeszcze przez jakiś czas admirał Somerville nie będzie

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

dysponował siłą,

którą mógłby przystąpić

do generalnej bii ich potęga w lotnictwie morskim były przytłaczające. W Zatoce Syjamskiej, w ciągu paru minut lotnictwo torpedowe zatopiło nasze pierwszorzędne okręty. Następnie, w wyniku absolutnie zaskakującej metody ataku powietrznego - bombowce nurkujące - unicestwiono także dwa tak istotne dla nas krążowniki. Nic podobnego nie zdarzyło się na Morzu Śródziemnym we wszystkich naszych walkach z lotnictwem niemieckim i włoskim. Pozostawienie Floty Wschodniej w pobliżu Cejlonu byłoby rzuceniem wyzwania nieszczę­ ściu. Japończycy zdobyli panowanie nad Zatoką Bengalską i w wybranym przez nich momencie mogli opanować obszary morskie wokół Cejlonu. Lotnictwo brytyjskie zostało przez wroga zdziesiątkowane. Flota wojenna, powolna, przystosowana do dużego zasięgu rażenia, o małej wytrzymałości, z wyjątkiem Warspite'a, sama znajdowała się w owym czasie w niebezpieczeństwie. Ewentualna osłona sił powietrznych z lotniskowców nic nie zdziałałaby przeciwko wielokrotnym atakom na taką skalę jak te, które zniszczyły Dorsetshire'a i ComwalIa. Bazy na Cejlonie, a jeszcze bardziej atol Addu, były też narażone na ataki dużych sił powietrznych i lądowych. Co do jednego wszyscy byli zgodni. "R-y" powinny jak najszybciej wydostać się ze strefy zagrożenia. Z chwilą, gdy zasugerowałem to pierwszemu lordowi morskiemu, nie było potrzeby dalszego omawiania tej sprawy. Wydano rozkazy i Admiralicja upoważniła admirała Somerville' a do wycofania floty dwa tysiące mil na zachód do wschodniej Afryki. Tam przynajmniej mogła być wykorzystana jako osłona na ważnych szlakach morskich prowadzących na Bliski Wschód. Sam admirał wraz zWarspite 'em i dwoma lotniskowcami, miał nadal prowadzić operacje na wodach indyjskich, broniąc naszej łączności z Indiami i Zatoką Perską. W tym celu zamierzał stworzyć dla swoich sił bazę w Bombaju. Jego działania uzyskały natychmiastową aprobatę Admiralicji, której myśli w trakcie tych smutnych dni biegły tym samym torem. Nowy plan wprowadzono bezzwłocznie w życie. twy. Sukcesy

z

183

Japończyków

184

JAPONIA ATAKUJE

Wówczas podniosła się fala trwogi, jaka czasami obejmuje dowództwo. Zasadniczym problemem było utrzymanie Cejlonu. Uważałem, że jeszcze był czas na wycofanie Warspite 'a i jego dwóch lotniskowców z Bombaju, gdzie były chyba na razie bezpieczne. najwyższe

Premier do generała Ismaya, 14 kwietnia 1942 dla Komitetu Szefów Sztabu Musimy dołożyć wszelkich starań, a nawet podjąć duże ryzyko, aby tylko utrzymać Cejlon w naszych rękach. Admirał Somerville ma teraz dobrą bazę w Bombaju. Dlaczego wszyscy zakładają tak szybką utratę Cejlonu i południowych Indii, że poważnie się obawiają o bezpieczeństwo Bombaju? To już chyba naprawdę przesada. Powinno mu się powiedzieć, aby pod żadnym pozorem nie proponował ewakuacji z Cejlonu jakiegokolwiek personelu.

Szefowie sztabu zgodzili się, że należy zachować Cejlon, by jako główna baza marynarki, a w tym czasie szybka część wschodniej floty miała stacjonować w Kilindini, na brytyjskim wybrzeżu wschodniej Afryki. Admirał Somerville udał się do Kilindini dwa tygodnie później. Z wyjątkiem wybrzeża Afryki, na razie całkowicie wycofaliśmy się z Oceanu Indyjskiego. mógł służyć

.. - ..

Ponowiłem dział

apel do Prezydenta, który jeszcze nie odpowiena moją depeszę z 7.

Były człowiek

marynarki do prezydenta Roosevelta 15 kwietnia 1942 1. Muszę wrócić do problemu poważnej sytuacji na Oceanie Indyjskim, wynikającej z faktu, że Japończycy zdołali skierować tam prawie 1/3 swoich okrętów wojennych i połowę lotniskowców, to jest ugrupowanie, któremu przez kilka miesięcy nie mogliśmy dorównać. Można łatwo przewidzieć konsekwencje: a) Utrata Cejlonu. b) Podbój wschodnich Indii, co spowodowałoby nieobliczalne skutki dla ogólnego planu wojny i konieczność pożegnania się z Kalkutą i z całą łącznością z Chinami poprzez Birmę. Lecz to dopiero początek. Dopóki nie będziemy w stanie przeprowadzić operacji morskiej na dużą skalę, nic nie powstrzyma Japoń-

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

185

czyków przed zdominowaniem zachodniej części Oceanu Indyjskiego. To doprowadziłoby do załamania się naszych pozycji na Bliskim Wschodzie, nie tylko z powodu wstrzymania udających się tam i do Indii naszych konwojów, ale także z powodu przerwania dostaw ropy naftowej z Abadanu. Bez ropy naftowej nie jesteśmy w stanie utrzymać naszych pozycji w rejonie Oceanu Indyjskiego ani na morzu, ani na lądzie. Odcięłoby to również dostawy do Rosji przez Zatokę Perską. Ciężar nałożony przez Japończyków jest dla nas nie do udźwignięcia. 2. Mieliśmy nadzieję, że do końca kwietnia amerykańska Flota Pacyfiku będzie na tyle silna, aby odzyskać Pearl Harbor i zagrozić niezwyciężonym dotąd Japończykom. Obecnie wydaje się, że nic nie może powstrzymać japońskiego natarcia na zachód. Nie jesteśmy jednak pewni (biorąc pod uwagę ogromne odległości), czy nawet powrót tloty wojennej Stanów Zjednoczonych do Pearl Harbor wywarłby odpowiednią presję na najwyższe dowództwo marynarki japońskiej. Jesteśmy naj zupełniej świadomi Waszych trudności w rejonie Pacyfiku. 3. Jeśli nie czujecie się na siłach, by przeprowadzić działania, które zmusiłyby Japończyków do powrotu na Pacyfik, jedynym sposobem odwrócenia czyhającego niebezpieczeństwa byłoby jak najszybsze zgrupowanie znacznej tloty nowoczesnych pancerników i lotniskowców na Oceanie Indyjskim. Poprosiłem również

o pomoc w zakresie lotnictwa.

6. Chcielibyśmy także mieć w Indiach kilka ciężkich amerykań­ skich bombowców. Obecnie jest ich 14 i przyznano dodatkowych 50. Ale w zeszłym tygodniu żadne z nich nie były w stanie zaatakować okrętów japońskiej marynarki. Zabraliśmy z Libii wszystko, co było można, nie przekreślając tam perspektywy na nową ofensywę. Wysyłamy na wschód każdy sprawny samolot, by skutecznie go tam wykorzystać, ale bez Waszej pomocy nie osiągniemy zadowalającego stanu. Czy mógłbym prosić, Panie Prezydencie, o podjęcie odpowiednich decyzji?

Tak: jak: się spodziewałem, Prezydent wolał skoncentrować się na rozbudowie lotnictwa. Prezydent do Premiera 17 kwietnia 1942 Śledziliśmy i nadal uważnie śledzimy bieżące potrzeby na froncie. Mam nadzieję, że zapozna się Pan z zaleceniami naszego lotnictwa przesłanymi marszałkowi do wglądu dla Pana. Byłby to naj szybszy sposób dostarczenia samolotów do Indii, chociaż byłyby to samoloty bazujące na lądzie i na razie Wasza tlota musiałaby pozostać pod taką

186

JAPONIA ATAKUJE

osłoną.

Z drugiej jednak strony, myślę, że mogłoby to na dobre pood wylądowania na Cejlonie, w Madrasie czy w Kalkucie. Innymi słowy, na pewno poprawiłoby to ogólną sytuację wojskową w rejonie Indii. Jednakże samoloty te wymagają wykorzystania Rangera jako promu, uniemożliwiając użycie go jako lotniskowca. Rangerjest najbardziej przystosowany do pełnienia funkcji promu, zwłaszcza że jego podział grodziowy i odporność konstrukcji pozostawiają wiele do życzenia. Nie poinformowano Pana szczegóło­ wo o środkach powziętych obecnie przez Flotę Pacyfiku ze względu na wymóg tajności, lecz mam nadzieję, że uzna je Pan za skuteczne, gdy wkrótce będą mogły być Panu przedstawione. W pełni rozumiem, że brakuje marynarskiego masła do posmarowania chleba, ale chyba się Pan ze mną zgodzi, że z powodu różnic operacyjnych między dwiema siłami, powstaje poważne pytanie, czy główna koncentracja floty wraz z wojskami mieszanymi powinna mieć miejsce na Cejlonie. Częściowo z tego powodu, częściowo z powodu mojego przeświadczenia, że w ciągu najbliższych kilku tygodni trzeba przede wszystkim przeszkodzić japońskiej inwazji w Indiach lub na Cejonie, jesteśmy raczej za tym, aby rozważyć możliwość chwilowego przerzucenia jednostek Waszej Home Fleet, niż mieszania wojsk na Oceanie Indyjskim. Jeśli mam wyrazić swoje osobiste zdanie, sądzę, że Wasza flota na Oceanie Indyjskim jest w najbliższym czasie w miarę bezpieczna, zakładając, że nie będzie się prowadziło większych walk, rozbudowując jednocześnie bazy lądowe dla sił powietrznych, które atakowałyby japońskie transportowce. Mam nadzieję, że powiadomi mnie Pan, jakie jest Pana zdanie odnośnie przedstawionego powyżej projektu wykorzystania lotnictwa. Od razu moglibyśmy go wprowadzić w czyn. wstrzymać Japończyków

Przedstawiłem

Wavellowi

sytuację

w

możliwie

jasnych bar-

wach. Premier do generała Wavella 18 kwietnia 1942 Kierujemy nasz wysiłek na rozbudowę na Oceanie Indyjskim floty wystarczająco silnej, aby skłonić Japończyków do wysłania wię­ kszych sił z ich głównej floty, niż by tego sobie życzyli. W związku z tym poprosiłem Prezydenta o wysłanie pancernika North Carolina, który w Scapa Flow dołączyłby do Washingtona; są to dwa najnowsze amerykańskie okręty. W ten sposób Duke wraz z Renownem będą mogły przejść na Ocean Indyjski. Illustrious ma znaleźć się pod dowództwem admirała Somerville'a w maju, a w czerwcu ma być gotowy

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

187

Valiant. Tak więc wkrótce na Oceanie Indyjskim będziemy dysponowali trzema szybkimi dużymi jednostkami marynarki wojennej i trzema spośród największych opancerzonych lotniskowców. Dąży­ my do tego, aby lotniskowce wyposażyć w jak największą liczbę samolotów. W ciągu 8 do 10 tygodni, stopniowo rosnąc, flota Somerville' a powinna stać się dostatecznie silna. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę, że główna flota Stanów Zjednoczonych będzie bardziej aktywna i odciągnie japońskie siły w większym stopniu, niż to miało miejsce w przeszłości. Lecz jeśli w tym czasie stracimy Cejlon, a zwłaszcza Kolombo, cały wysiłek włożony w powiększanie floty pójdzie na marne. Dlatego obronę Kolombo przez artylerię przeciwlotniczą oraz lotnictwo należy traktować jako sprawę pilniejszą i w żadnym razie nie mniej ważną niż obrona Kalkuty. Jeśli chodzi o długą linię brzegową między Cejlonem a Kalkutą, nie jest możliwe ani zgromadzenie wystarczających sił powietrznych w celu powstrzymania j apońskich desantów, ani rozciągnięcie powietrznego parasola nad poruszającą się po tym obszarze flotą. Czy naprawdę uważa Pan za prawdopodobne, że Japonia mogłaby rozważać wysłanie czterech czy pięciu dywizji do okręgu administracyjnego Madras?* Co mogłaby przez to osiągnąć w porównaniu ze zdobyciem Cejlonu albo energicznym uderzeniem na Chiny i pokonaniem Czang Kaj-szeka? Tylko Chiny mogą przynieść Japończy­ kom rozstrzygnięcie tegorocznej kampanii. Dlatego uważam, że powinien Pan podejść do problemu selektywnie. Baza marynarki w Kolombo i łączność z Chinami przez Kalkutę to sprawa najwyższej wagi. Muszę zaznaczyć, że wraz z upadkiem Chin zwolnionych zostanie przynajmniej 15 a może 20 japońskich dywizji. Wówczas inwazja na Indie może naprawdę okazać się możliwą .

.. -..

Bieg wydarzeń położył kres cierpieniom, jakie przeżywali­ na myśl o straceniu, nawet na pewien czas, kontroli morskiej nad Zatoką Bengalską. Okazało się, że to już koniec japońskiej ekspansji na zachód. Rajd ich floty znalazł się poza główną orbitą j apońskiej polityki ekspansjonistycznej. Dokonali wypadu i demonstracji siły. Naprawdę nie zamierzali podbijać południowych Indii ani Cejlonu. Oczywiście, gdyby zastali śmy

*

Historyczna nazwa trzech stanów w Indiach: Bombaj, Madras i Bengal.

188

JAPONIA ATAKUJE

Kolombo nie przygotowane i pozbawione obrony powietrznej, najprawdopodobniej przekształciliby rekonesans w zasadniczą operację desantową. Mogliby stoczyć bitwę z flotą brytyjską i, co nie było niemożliwe, zadać jej silny cios. Gdyby tak się stało, trudno byłoby położyć kres ich podbojom. Sprzyjający los i szybkie decyzje pozwoliły na uniknięcie takiej sytuacji. Nieugięty opór napotkany w Kolombo udowodnił Japończykom, że za dalsze zdobycze musieliby drogo zapłacić. Straty, jakie poniosło lotnictwo przekonały ich, że trafili na równego sobie przeciwnika. Decydujące znaczenie miała odradzająca się potę­ ga floty Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku. Oprócz pojedynczych okrętów podwodnych i zamaskowanych bombowców, flota japońska już nigdy nie pokazała się na wodach Oceanu Indyjskiego. Zniknęła tak nagle, jak się pojawiła, zostawiając za sobą próżnię, z której wycofały się wówczas obydwie walczące strony. Nie wiedzieliśmy, oczywiście, że niebezpieczeństwo, jakie zagrażało naszym liniom komunikacyjnym na Oceanie Indyjskim minęło. Nadal musieliśmy uważać na przeciwnika, który objął panowanie na morzu i wysłał znaczne wojska inwazyjne do Indii. Nadal czuliśmy ciężar odpowiedzialności i obawy i przygotowywaliśmy się do obrony przed nieprzyjacielem. Wyrażało się to w wielu żądaniach wysłania na wschód posił­ ków na skalę, jaka mogłaby poważnie zdezorganizować główne założenia strategiczne wojny w Europie. W depeszy z 12 kwietnia do szefów sztabu generał Wavell stwierdził: Jeśli nie poczyni się poważnych kroków w kierunku zaspokojenia naszych podstawowych potrzeb, których ani trochę nie wyolbrzymiłem, muszę Panów ostrzec, że nigdy nie odzyskamy kontroli na Oceanie Indyjskim i w Zatoce Bengalskiej, ryzykując ponadto utratę Indii. Naturalnie irytuje nas sytuacja, gdy z niecałą dwudziestką lekkich bombowców staramy się odeprzeć uderzenie, w którym biorą udział trzy duże okręty i kilka innych, flota handlowa o pojemności prawie 100 tys. BRT, a w tym samym czasie ponad 200 ciężkich bombowców atakuje jedno niemieckie miasto.

CEJLON I ZATOKA BENGALSKA

Takie stanowisko gach dominiów.

zyskało, oczywiście,

189

poparcie w kilku krę­

Premier do ministra ds. dominiów 16 kwietnia 1942 Poglądy takie są teraz z całą pewnością na czasie. Każdy chciałby wysłać lotnictwo bombowe do Indii i na Bliski Wschód. Jednakże nie można dokonać żadnych decydujących zmian. Czyni się wszystko, co jest możliwe. Byłbym bardzo zadowolony, gdyby mógł się Pan zobaczyć z szefem sztabu lotnictwa i wysłuchać, co ma do powiedzenia. Problem jest bardzo szczególnej natury. Nie ma sensu pozbywać się dywizjonów, które w miejscu docelowym będą bezsilne i bezużytecz­ ne. Zbudowaliśmy tutaj całą machinę, która ma na celu bombardowanie Niemiec, co jest jedynym sposobem, najaki nas obecnie stać, aby pomóc Rosji. Ze wszystkich stron spotyka się to z atakiem, który może jedynie załamać tę operację. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nie możemy rozproszyć zdobytej tutaj potęgi, bez gwarancji uzyskania proporcjona1ych korzyści gdzie indziej.

Nic nie odciągnęło nas od głównych celów i nie powstrzymato później wyraźnie widać, od dążenia do nowych energicznych operacji ofensywnych. Epizod ten kosztował wiele naszej krwi, ale było już po wszystkim. Od tego czasu zaczę­ liśmy rosnąć w siłę. ło, jak będzie

Walki powietrzne na Cejlonie miały poważne konsekwencje strategiczne, których w owym czasie nie mogliśmy przewidzieć. Słynne już lotniskowce admirała Nagumo, które prawie przez cztery miesiące nieubłaganie panowały na morzu i w powietrzu, poniosły przy tej okazji takie straty w samolotach, że trzy z nich musiano wycofać do Japonii, by przeprowadzić niezbędny remont i na nowo wyposażyć. Tak więc, gdy miesiąc później Japonia przystąpiła do ataku na Port Moresby na Nowej Gwinei, mogły wziąć w nim udział zaledwie dwa lotniskowce Nagumo. Jego pojawienie się z pełnymi siłami na Morzu Koralowym mogłoby z dużym prawdopodobieństwem przechylić szalę na niekorzyść Amerykanów w tej tak istotnej konfrontacji.

ROZDZIAŁ

XI

WSZYSTKO ZALEŻY OD TRANSPORTU MORSKIEGO

Potrzeba mobilnych rezerw na wschodzie - Proszę Prezydenta o transportowce dla dodatkowych dwóch dywizji - Oraz o statki handlowe - Ogólny przegląd sytuacji, 5 marca - Front japoński Odpowiedź Prezydenta - Istotne warunki - Amerykańska flota do transportu wojsk, zasoby i perspektywy na przyszłość - Rozlokowanie lotnictwa Stanów Zjednoczonych - Zgodność kursu polityki Prywatne poglądy Prezydenta na temat uproszczenia systemu podziału na poszczególne strefy wpływów strategicznych - Jego pierwsza wzmianka o europejskim froncie w 1942 r. - Rosnąca liczba budowanych przez Amerykanów statków - List Prezydenta do mnie z 18 marca - Moja odpowiedź z 1 kwietnia.

asze myśli pochłaniała poważna sytuacja będąca skutkiem działalności U-bootów, ale nie sparaliżowało to naszych poczynań. Na początku marca zwróciłem uwagę Prezydenta na związek między strategią wykorzystywania środków transportu morskiego a naszym budżetem importowym. Żywiłem szczerą nadzieję, że odkomenderuje na nasze potrzeby flotę niezbędną do przetransportowania dwóch dodatkowych dywizji na wschód. Nikt nie był w stanie stwierdzić, co się wydarzy w tym rozległym obszarze, z tyloma teatrami działań wojennych. Owładnęło mną wielkie pragnienie, aby zaistniała taka sytuacja, nad którą naprawdę mógłbym zapanować. Gdyby można było doprowadzić do tego, że dwie dywizje mijałyby w maju lub w czerwcu Przylądek, stanowiłoby to bezcenną mobilną rezerwę, którą można by wysłać do Egiptu, Iranu, Indii lub Australii, w zależności od rozwoju wypadków.

N

WSZYSTKO ZALEŻY OD TRANSPORTU MORSKIEGO

Były człowiek

191

marynarki do prezydenta Roosevelta 4 marca 1942 Odkąd powróciłem do kraju, moja uwaga skupia się na sytuacji transportu morskiego, która może w bieżącym roku dotkliwie ograniczyć nasze starania. Istnieją dwa główne aspekty. Po pierwsze przerzut wojsk. Pan wie, że z Bliskiego Wschodu przez Ocean Indyjski przerzucamy dużą liczbę żołnierzy, w tym australijski korpus składa­ jący się z trzech dywizji i 70 dywizję brytyjską. Aby opuszczenie Bliskiego Wschodu przez nasze wojska i wysłanie licznych posiłków do Indii i na Cejlon w postaci zarówno sił lądowych jak i powietrznych powiodło się, musielibyśmy ze Zjednoczonego Królestwa od lutego do maja wyekspediować 295 tysięcy żołnierzy. W lutym wypłynął konwój w liczbie 45 tysięcy ludzi. Drugi, 50-tysięczny konwój, obejmujący 5 dywizję i siedem dywizjonów lotniczych wypłynie w marcu. Dwa kolejne konwoje, łącznie 85 tys. ludzi, wyślemy w kwietniu i w maju. Aby tego dokonać, oszczędzamy na każdej tonie ładunku, której potrzebę jesteśmy w stanie zakwestionować, chwytamy się każdego sposobu umożliwiającego przyśpieszenie całego cyklu oraz zwiększenie ładowności statku. Pomimo to, zabraknie nam transportowców dla 115 tysięcy ludzi. W tej sytuacji zwracam się do Pana z prośbą. Sądzę, że wszyscy musimy pogodzić się z faktem, że operacja "Gymnast" [różnorodne formy interwencji we Francuskiej Afryce Pół­ nocnej przez Wielką Brytanię od wschodu, a Stany Zjednoczone od strony Atlantyku] przez kilka miesięcy nie dojdzie do skutku. Biorąc ten czynnik pod uwagę, czy bylibyście w stanie udostępnić nam statki do przetransportowania na Ocean Indyjski w ciągu najbliższych czterech krytycznych miesięcy dwóch kompletnych dywizji (powiedzmy 40 tysięcy żołnierzy), łącznie z niezbędnym transportem samochodowym, bronią i wyposażeniem? Oznaczałoby to, że chcielibyśmy zająć się załadunkiem w Zjednoczonym Królestwie w kwietniu i w pierwszej połowie maja. Uzbrojone statki transportowe, przeznaczone obecnie dla operacji ,,Magnet" [transport wojsk amerykańskich do Irlandii Północnej] ewentualnie wystarczą dla 1O tysięcy z łącznej liczby 40 tysięcy, i te oraz inne statki, jakie będziecie w stanie znaleźć, mogłyby w drodze do Zjednoczonego Królestwa przewieźć tak znaczną część żołnierzy w ramach operacji "Magnet", by zostało zrównoważone opóźnienie przerzutu pozostałych wojsk. Ponadto flota handlowa, jaką mamy do dyspozycji, musi nie tylko zapewniać import najważniejszych towarów do Zjednoczonego Królestwa, ale również utrzymywać regularne dostawy do Rosji oraz zaspokajać ciągle rosnące potrzeby naszych wojsk na wschodzie. Nasze

192

JAPONIA ATAKUJE

statki muszą obecnie zaniechać działalności importowej na korzyść dostaw na wschód; dotyczy to nie tylko jednostek kursujących z kraju, lecz także ze Stanów Zjednoczonych, gdyż wielu amerykańskim statkom, które pomagały nam realizować to drugie zadanie, wyznacza się teraz ważniejsze cele. Te zmiany i szereg innych następstw wojny na Dalekim Wschodzie, mają bardzo duży wpływ na naszą wydolność importową. W oiągu pierwszych czterech miesięcy tego roku szacowany wskaźnik importu wynosi tylko 7,25 miliona ton, przy czym ostatnio liczba zatopionych jednostek znacznie wzrosła. Będzie to oznaczało poważny spadek zapasu surowców i towarów w pierwszej połowie roku, na co pozwolić nie można, a co należy zrekompensować znacznym wzrostem skali importu w miesiącach późniejszych. Przeprowadziliśmy szczegółową analizę niezbędnych

w 1942 roku potrzeb importowych, które umożliwią nam działanie w pełnym wymiarze oraz zapewnią, iż nasze zapasy pod koniec roku nie spadną poniżej krytycznego poziomu. Jesteśmy przekonani, że naj niższy tonaż importu, na jaki pozwala zdrowy rozsądek, to 26 milionów ton, nie wliczając w to importu ropy naftowej. Na pewno nie zrealizujemy tego bez znacznego zastrzyku dodatkowych środków transportu morskiego. W związku z naszymi różnorodnymi planami, bylibyśmy Panu bardzo wdzięczni za przekazanie informacji, jak w ramach Waszego comiesięcznego programu budowy statków, gdy liczebność floty powiększa się o coraz nowsze jednostki, wyglądała­ by ewentualna pomoc z Waszej strony w zakresie przewozu towarów importowanych oraz naszego wyposażenia ze Stanów Zjednoczonych na Bliski Wschód.

Na drugi dzień: Były człowiek

marynarki 5 marca 1942 do prezydenta Roosevelta 1. Gdy przypominam sobie, jak bardzo czekaliśmy, wręcz modliliśmy się o przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny, trudno mi jest pogodzić się z myślą, że interesy brytyjskie tak bardzo podupadły od czasu wydarzeń z 7 grudnia. Singapur to najdotkliwsza w naszych dziejach klęska, a wkrótce spadną na nas inne nieszczęścia. Z powodu dużych odległości i braku środków transportu, wielka potęga Stanów Zjednoczonych nie tak od razu da się we znaki wrogowi. Niełatwo jest przewidzieć granice japońskiej agresji. W 1943 i 1944 roku staniemy już na nogi, ale na razie musimy za wszystko słono płacić. Cały front lewantyńsko-kaspijski zależy wyłącznie od sukcesów armii rosyjskiej. Obawiam się, że planowana przez Niemców wiosenna ofensy-

WSZYSTKO ZALEŻY OD TRANSPORTU MORSKIEGO

193

wa przeciwko Rosji, będzie miała gigantyczne rozmiary. Stale wrasta Malty. Liczne posiłki docierają do Rommla w Trypolisie en route do Cyrenajki. 2. Od czasu naszej ostatniej rozmowy nie jestem w stanie nakreślić sobie pełnego obrazu planów amerykańskich sił morskich, powietrznych i lądowych wobec Japonii. Mam nadzieję, że do maja Wasza marynarka uzyska przewagę na Pacyfiku i na dobre przykuje uwagę wroga. Spodziewamy się, że do połowy marca oprócz czterech odnowionych okrętów klasy Ramillies, na Oceanie Indyjskim z Warspite'em będą współpracowały dwa spośród naszych naj nowszych lotniskowców, a następnie, w maju dołączy do nich kolejny lotniskowiec oraz Valiant. Siłom tym będą towarzyszyły cztery nowoczesne i kilka starszych krążowników, a także około dwudziestu niszczycieli. Z bazą na Cejlonie, który po utracie Singapuru uważamy za jeden z najbardziej kluczowych punktów, wojska te powinny być w stanie obronić Indie przed japońską inwazją, chyba że dołączyłaby większość floty nieprzyjacielskiej znajdującej się po Waszej stronie teatru działań wojennych, na co - ponownie wyrażam nadzieję - nie pozwoli rosnąca w siłę marynarka Stanów Zjednoczonych. Zakładamy, że na Cejlon dotrze znaczna ilość holenderskich okrę­ tów podwodnych i wraz z naszymi dwoma, jedynymi jakie udało nam się ocalić z walk na Morzu Śródziemnym, będą mogły kontrolować cieśninę Malakka. Rozumiemy, że Wasze okręty podwodne z rejonu ABDA mają bazę we Fremantle, skąd patrolują Cieśninę Sunda i inne cieśniny między wyspami holenderskimi, a zadaniem ich jest nie tylko prowadzenie obserwacji, ale przede wszystkim zadawanie strat japońskim siłom przedzierającym się na Ocean Indyjski. Następne dwa tygodnie to dla Cejlonu najbardziej krytyczny okres. Do końca marca sytuacja powinna się już ustabilizować, choć nie będzie to jeszcze oznaczało całkowitego bezpieczeństwa. 3. Dopóki Tlrpitz i Scheer znajdują się w Trondheimie, nasza flota północna musi nie tylko pilnować północnych przejść, ale także strzec rosyjskich konwojów. Napięcie jednak chwilowo zmalało dzięki uszkodzeniu Scharnhorsta, Gneisenaua i Eugena*, tego ostatniego, zdaje się, dość dotkliwie, a my korzystamy ze sposobności, żeby wyremontować Rodneya. Rodney i Nelson powinny być gotowe w maju, ale Anson osiągnie gotowość bojową dopiero w sierpniu. 4. Byłbym wdzięczny, gdybym otrzymał od Pana krótki raport dotyczący dyspozycji i planów amerykańskiego lotnictwa. Zarówno zagrożenie

*

Chodzi

oczywiście

o

krążownik

Prinz Eugen.

194

JAPONIA ATAKUJE

Brytyjczycy, jak i Amerykanie ponieśli duże straty na Jawie, a najbardziej przygnębiło mnie niefortunne zatopienie Langleya* z jego bezcenną konsygnacją**. Przede wszystkim chciałbym wiedzieć, jak daleko sięgają Wasze plany działania z Chin lub Aleutów. Mamy również nadzieję, że bombowce Stanów Zjednoczonych stacjonujące w północno-wschodnich Indiach licznie wystąpią przeciwko bazom przeciwnika w Syjamie i w Indochinach. 5. Gdy uświadomi Pan sobie, co się stało z armią, którą chcieliśmy zgromadzić na lewantyńsko-kaspijskim teatrze działań wojennych, jak prawie cała została wycofana do Indii i Australii, od razu Pan zrozumie, w jakim znaleźlibyśmy się położeniu, gdyby załamała się rosyjska obrona Kaukazu. Bardzo byście nam pomogli, gdybyście zaproponowali Nowej Zelandii jakąś amerykańską dywizję na miejsce jej własnej, którą chce wycofać z Palestyny. To samo dotyczy dywizji australijskiej stacjonującej obecnie na Bliskim Wchodzie. Każdy ze zrozumieniem podchodzi do· obaw Australijczyków i Nowozelandczyków, gdy ich najlepsze wojska znajdują się poza granicami kraju, ale wsparcie Australii i Nowej Zelandii oddziałami amerykańskimi zapewniłoby im odpowiednie bezpieczeństwo, oszczędzając jednocześnie na transportowcach niezbędnych do przewiezienia dywizji z Bliskiego Wschodu na antypody. Aby ułatwić Wam wyekspediowanie dodatkowych posiłków do Oceanii, jestem absolutnie skłonny zaakceptować znaczne opóźnienie operacji "Magnet". Kwestią niezwykle istotną wydaje się zwiększenie obecności sił morskich Stanów Zjednoczonych w rejonie Anzac, ponieważ tam właśnie obawy miejscowych władz są uzasadnione. Ponadto należy zagwarantować możliwość ponownego wejścia do naszych głównych baz. 6. Wszystko więc sprowadza się do transportu morskiego. Przesła­ łem Panu osobny telegram dotyczący planu importu towarów do Wielkiej Brytanii w roku kalendarzowym 1942. Jego realizacja bę­ dzie z pewnością wymagała przeznaczenia na ten cel Waszych nowych statków w trzecim i w czwartym kwartale tego roku. Jednakże sprawą decydującą, która musi być rozstrzygnięta natychmiast, jest zapewnienie transportu dla wojska. O ile mi wiadomo, jest obecnie mowa o tonażu zdolnym do przewiezienia 280 tys. ludzi, ale oczywiście połowa statków będzie wracała z bardzo długich rejsów bez żoł­ nierzy na pokładzie. Wasza strona natomiast dysponuje potencjałem do przetransportowania 90 tys. ludzi i niezwykle zaniepokoiła mnie

* Patrz s. 151 (przyp.oryg.). ** Terminu "konsygnacja" autor używa w starym wojskowym znaczeniu jako "stala

gotowość

bojowa".

WSZYSTKO ZALEŻY OD TRANSPORTU MORSKIEGO

wypowiedź, że

195

nawet do lata 1943 potencjał ten nie podwoi się. Jeśli nie da się temu zaradzić, nie ma mowy o poprawieniu sytuacji do roku 1944, a trzeba zdawać sobie sprawę jakie niebezpieczeństwo niesie za sobą takie przedłużenie wojny. Jeśli wyda się obecnie odpowiednie zarządzenia, musi nastąpić podwojenie a nawet potrojenie amerykań­ skiego potencjału transportowego w zakresie transportu wojsk do lata 1943. My możemy obecnie przewieźć nie więcej niż 280 tys., zwłasz­ cza że ponieśliśmy ostatnio bardzo duże straty wśród tego rodzaju jednostek. Byłbym niezmiernie wdzięczny, gdyby mógł Pan zlikwidować moje obawy. Całkowicie podzielam Pana pogląd, co do konieczności przeprowadzenia operacji "Gymnast", ale zdaje się, że poraż­ kajaka spotkała Auchinlecka i dokuczliwy dla nas brak transportowców spowodują długotrwałe opóźnienia. 7. W każdym comiesięcznym konwoju na wschód wysyłamy od 40 tys. do 50 tys. osób. Konieczność utrzymania armii na obecnym poziomie i rozbudowania lotnictwa oraz sił przeciwlotniczych na indyjskim teatrze działań wojennych uniemożliwia nam wysłanie stąd wię­ cej niż trzech dywizji w marcowym, kwietniowym i majowym konwoju, przy czym każdy z nich dotrze z ,dwumiesięcznym opóźnieniem. Wygląda na to, że wszystkie te wojska mogą być potrzebne w Indiach, wobec czego dla transkaspijskiego teatru działań wojennych* nie mogę obiecać większej pomocy, niż ta, jaką określi­ łem w punkcie 5. 8. Chciałbym, o ile można, nawiązać do tematu, który podjęliśmy przy okazji naszego spotkania. Japonia rozszerza swoje wpływy na wiele nie zabezpieczonych punktów, starając się je połączyć za pomocą osłony marynarki i lotnictwa. Wróg rozprzestrzenia się coraz bardziej i wiemy, że jest to w Tokio źródłem pewnego niepokoju. Niczego nie można robić na dużą skalę, jeśli nie poczyni się odpowiednich przygotowań w zakresie zaplecza technicznego i taktycznego. Gdy wyraził Pan swój zamiar utworzenia wielu oddziałów komandosów na wybrzeżu kalifornijskim, wiedziałem, że trafił Pan w sedno. Przygotowanie kilku dobrych zespołów ludzi, z których każdy może zaatakować znajdującą się w rękach japońskich bazę czy wyspę i zlikwidować miejscowy garnizon, mogłoby wyzwolić poczucie zagrożenia na wszystkich ich wyspach. Jeszcze w tym roku można by dla przykładu przeprowadzić kilka śmiałych akcji, powodując duże zamieszanie i co za tym idzie uszczuplenie japońskich zasobów na skutek wzmacniania przez nich innych punktów.

*

Autor stosuje

różne

nazwy dla tego teatru

działań

wojennych.

196

JAPONIA ATAKUJE

9. Jestem przekonany, że wystartowanie teraz wzdłuż całego wyKalifornii z planami przygotowawczymi w zakresie statków, jednostek desantowych, lotnictwa, dywizji ekspedycyjnych, itd. do poważnego ataku przeciwko Japończykom w 1943 r., to polityka, której można by się trzymać na dłuższą metę. Ponadto Stany Zjednoczone są taką potęgą, że cała zachodnia część wojsk mogłaby być przeznaczona na wybrzeże Pacyfiku, bez szkody dla planowanych działań przeciwko Hitlerowi na Atlantyku, o których rozmawialiśmy. Zdaje się, że jeszcze długo trudno będzie Wam się uporać z problemem aktywizacji Waszego potencjału militarnego, przy czym brak transportowców morskich będzie czynnikiem trzymającym wszystko w szachu. brzeża

otrzymałem od Prezydenta wyczerpującą która najwyraźniej była rezultatem długiej debaty sztabu. Oto co pisał: ,,Pana depesza z 4 marca stała się bodźcem do przeprowadzenia konferencji, która jeszcze trwa. W pełni zdajemy sobie sprawę z ogromu problemów, jakim musicie sprostać na Oceanie Indyjskim, jednocześnie jesteśmy zainteresowani tym, co dotyczy nas na Pacyfiku, odkąd wzięliśmy na siebie odpowiedzialność za losy Australii i Nowej Zelandii." Zaznaczył, że Stany Zjednoczone wykorzystują dużą część Floty Pacyfiku w rejonach Anzac i ABDA. Japonia rozciąga swoje wpływy na zasadzie zręcznie przeprowadzanego rozwijania teatru działań wojennych i wciąż naciera z impetem. Sytuacja na Pacyfiku jest niewesoła. Wyasygnowanie dla Brytyjczyków transportowców umożliwiających dalszy przerzut wojsk do Indii ograniczyłoby możliwości przeprowadzenia amerykańskich operacji ofensywnych w innych rejonach. Pomimo to, gdyby rządy Australii i Nowej Zelandii zezwoliły na pozostawienie swoich dywizji na Bliskim Wschodzie z możliwością przerzucenia ich do Indii, Stany Zjednoczone są przygotowane na wysłanie dwóch dywizji - jednej do Australii i jednej do Nowej Zelandii, oprócz dwóch dywizji, które już otrzymały rozkaz przemieszczenia się do Australii i Nowej Kaledonii. Łącznie dałoby to liczbę 90 tys. żołnierzy amerykańskich w Australii i Oceanii. Na skutek tego należałoby chwilowo ograniczyć transport materiałów na mocy ustawy Lend-Lease przez Morze Czerwone do Chin. Wszystko zależy od pozostawienia dwóch

8

marca

odpowiedź,

WSZYSTKO ZALEŻY OD TRANSPORTU MORSKIEGO

197

dywizji Anzac na Bliskim Wschodzie. Żadne inne wyjście nie gwarantuje tak efektywnego wykorzystania transportu. Poza tym Prezydent zgodził się na spełnienie mojej zasadniczej prośby, w sposób jaki sugerowałem. Zapewni statki do przerzucenia naszych dwóch dywizji wraz z wyposażeniem z Wielkiej Brytanii wokół Przylądka. Pierwszy konwój mógłby wyruszyć około 26 kwietnia, reszta około 6 maja. W dalszej opowieści zobaczymy, jak pomocne okazało się to przedsię­ wzięcie. Muszą być jednak spełnione pewne bardzo istotne warunki. "Udostępnienie tych statków - wyraził się Prezydent uzależnione jest od 'spełnienia w trakcie ich eksploatacji nastę­ pujących warunków: a) Nie można podjąć operacji «Gymnast» [interwencja w Francuskiej Afryce Północnej]. b) Przerzut wojsk amerykańskich na Wyspy Brytyjskie będzie ograniczony do liczby, jaką są w stanie przewieźć statki ze Stanów Zjednoczonych. c) Nie można dokonać bezpośredniego przerzutu do Islandii (C). d) Należy wycofać jedenaście statków handlowych z rejsów do Birmy i na Morze Czerwone w kwietniu i maju. Statki te będą oddelegowane do transportu towarów do Chin i na Bliski Wschód na mocy ustawy Lend-Lease. e) Amerykański wkład w powietrzną ofensywę przeciwko Niemcom w 1942 r. będzie nieco uszczuplony, a udział Amerykanów w działaniach lądowych na kontynencie europejskim będzie poważ­ nie ograniczony. Podkreśla się konieczność zwrócenia statków Stanów Zjednoczonych użytych do przerzutu dwóch dywizji brytyjskich z chwilą zakończenia operacji." Byłem całkiem zadowolony z przebiegu sprawy. Jedną z moich fundamentalnych zasad było zawsze posiadanie jak najwię­ kszej liczby możliwości, które służyłyby jednemu głównemu celowi, dotyczyło to zwłaszcza czasu wojny. Przyznanie przez Prezydenta dodatkowego transportu, co po raz drugi umożliwi­ ło mi dysponowanie kilkoma dywizjami okrążającymi Przylą­ dek, ilustruje tę zasadę. Jeśli chodzi o nasze wspólne środki w zakresie potencjalnego transportu wojsk, Prezydent i jego doradcy podali kilka liczb,

198

JAPONIA ATAKUJE

które należałoby mieć na uwadze w miarę, gdy ta relacja posuwa się do przodu. Obecny program budowy statków - jak twierdził - daje maksimum, jakie można osiągnąć i co najmniej do czerwca 1944 niemożliwe jest jego zwiększenie. Obecnie w trakcie budowy znajdują się transportowce, które będą w stanie przewieźć 225 250 żołnierzy. Z Waszych wypowiedzi wnioskujemy, że Brytyjczycy nie planują rozbudowy floty do transportu wojsk. Statki, które teraz znajdują się pod amerykańską banderą, są w stanie łącznie przewieźć około 130 tys. osób. Wzrost wynikający z przemian w trakcie 1942 r. przewidywany jest na przynajmniej 35 tys. osób. Do czerwca 1943 nowe statki zapewnią transport dla dodatkowych 40 tys. żołnierzy, do grudnia 1943 dla kolejnych 100 tys., a do czerwca 1944 dla następnych 95 tys. W ten sposób, nie biorąc pod uwagę strat, łączny potencjał jednostek Stanów Zjednoczonych przeznaczonych do transportu wojska w czerwcu 1944 będzie wynosił 400 tys. osób.

Te liczby strategii.

wyznaczały

kierunek

angielsko-amerykańskiej

Następnie szczegółowo

przedstawiono rozmieszczenie capowietrznych dokońca 1942 r. Prezydent dodał, że duża część tych sił zostanie wyekspediowana do Zjednoczonego Królestwa, jeśli jednomyślnie podejmie się decyzję o przeprowadzeniu w 1942 r. ofensywy skierowa~ej przeciwko wojskowej potędze i zasobom Niemiec. Obejmowało to siły przypisane poprzednio operacjom "Gyrnnast" i "Magnet". Zakończył słowami: łych amerykańskich sił

Powierzając Panu osobiście pełen wykaz szczegółów naszych operacji wojskowych nie mam nic przeciwko temu, żeby podzielił się Pan nimi ze swoimi najbliższymi doradcami. Proszę jednak, by bezwzględnie ograniczyć dalsze rozpowszechnianie tych informacji. W niedzielę prześlę Panu moje własne sugestie odnoszące się do uproszczenia podziału zobowiązań. Być może nadchodzi krytyczny okres, ale proszę zawsze pamiętać, że na pewno nie da się go porównać z tym, który tak dzielnie przetrwaliście do tej pory.

W

pełni się

z tym zgadzałem i odpowiedziałem następująco:

WSZYSTKO

ZALEŻY

OD TRANSPORTU MORSKIEGO

199

Były człowiek mQ/)'narki do prezydenta Roosevelta 9 marca 1942 Jestem niezmiernie wdzięczny za Pana szybką i pocieszającą odpowiedź na moje sugestie. Nasz sztab omawia sytuację w świetle podanych przez Pana szczegółów i wkrótce może się Pan spodziewać ode mnie telegramu.

Następnie Prezydent wysłał obiecaną depeszę,

która porusza-

ła kłopotliwą kwestię dowodzenia

i zakresu odpowiedzialności, w końcu w zadowalający sposób. "Telegrafowałem do Pana w sobotę wieczorem - oznajmił - w związku z ogólnymi zaleceniami Połączonych Sztabów, jak Pan niewątpliwie domyślił się z kontekstu. Pragnę teraz podzielić się z Panem czysto osobistymi poglądami, tak aby wiedział Pan wokół czego krążą moje myśli." Oto co miał w dalszej części do powiedzenia: rozwiązaną

Od stycznia, kiedy odbyły się nasze spotkania, można zauważyć odchodzenia od znakomitych postulatów ustalonych w owym czasie w związku z całym obszarem południowo-zachod­ niego Pacyfiku. Chciałbym więc, żeby rozważył Pan następujący plan operacyjny, który przedstawiam w uproszczonej formie: . ' 1. Całkowita odpowiedzialność za obszar'Pacyfiku spoczywa na Stanach Zjednoczonych. Decyzje operacyjne sił lądowych, marynarki i lotnictwa dotyczące tego rejonu jako całości, będą podejmowane w Waszyngtonie przez szefów sztabu Stanów Zjednoczonych, przy czym w Waszyngtonie powoła się Komitet Doradczy pod przewodnictwem amerykańskim, składający się z przedstawicieli Australii, Nowej Zelandii, Holenderskich Indii Wschodnich i Chin, który bę­ dzie się zajmował sprawami operacyjnymi. Można by jeszcze dołą­ czyć Kanadę. Radę ds. Wojny na Pacyfiku, zlokalizowaną obecnie w Londynie można równie dobrze przenieść tutaj, a w każdym razie decyzje operacyjne, a także te dotyczące zaopatrzenia, powinno się podejmować tutaj. Myślę, że jeśli chodzi o kwestie polityczne, wolał­ by Pan, aby Rada Pacyfiku znajdowała się w Londynie. Naczelne dowództwo w tym regionie będzie w rękach amerykańskich. Lokalne dowództwo operacyjne na kontynencie Australii zostanie powierzone Australijczykom. Nowa Zelandia pozostanie pod dowództwem nowozelandzkim. Lokalne dowództwo operacyjne w Chinach będzie sprawował Generalissimus. Lokalne dowództwo operacyjne w Hotendencję

200

JAPONIA ATAKUJE

lenderskich Indiach Wschodnich otrzymają Holendrzy, jeśli w przyszłości na skutek ofensywy uda się wyrwać ten obszar z rąk Japończy­ ków. Przy takich założeniach, decyzje dotyczące bezpośredniej strategii operacyjnej będą podejmowane w Waszyngtonie przez naczelnego dowódcę dla całego obszaru Pacyfiku, pod kontrolą szefów sztabu Stanów Zjednoczonych. Podobnie będzie się postępowało w przypadku metod stopniowego przechodzenia do ofensywy. Dotyczyłoby to, na przykład, ofensywy w kierunku północno-zachodnim z głównych baz na południu i ataków na Japonię z baz chińskich, syberyjskich i z Aleutów. Bierzemy w tym miejscu całkowitą odpowiedzialność na siebie, zwalniając Brytyjczyków z jakichkolwiek zadań w tym rejonie z wyjątkiem wsparcia naszych starań w zakresie zaopatrzenia w surowce, tam gdzie będzie to możliwe. 2. Obszar środkowy, rozciągający się od Singapuru, łącznie z Indiami, Oceanem Indyjskim, Zatoką Perską, Morzem Czerwonym, Libią i Morzem Śródziemnym, znajdzie się pod bezpośrednią opieką brytyjską. Wszystkie decyzje operacyjne na tym obszarze będą należały do Was; zawsze je4nak będziemy mieli na uwadze, że Australia i Nowa Zelandia udzielą pomocy w Indiach, czy na Bliskim Wschodzie, w stopniu zależnym od wyniku pertraktacji z rządami tych państw. Nadal będziemy przeznaczać dla tego obszaru możliwie jak najwięcej amunicji i statków. Nasuwa się w związku z tym wniosek, że operacja "Gymnast" zostanie chwilowo odłożona. Istniała jeszcze

trzecia kwestia niezwykłej wagi.

Coraz częściej myślę o utworzeniu tego lata nowego teatru działań wojennych na kontynencie europejskim w zakresie lotnictwa i nalotów. Z punktu widzenia transportu morskiego i zaopatrzenia, jest dla nas nieskończenie łatwiej uczestniczyć w wojnie powietrznej, czego nie można powiedzieć o aspekcie lądowym, z powodu dzielącej nas od Europy odległości około 3 tys. mil. Nawet pomimo dużych strat, jakie niewątpliwie poniesiemy, zrekompensuje się to przynajmniej takimi samymi stratami Niemców, a także zmusi wroga do wycofania z frontu rosyjskiego dużej ilości wszelkiego rodzaju sił. Ponadto, w ramach tego planu, Islandia i "Magnet" [transport wojsk amerykańskich do Irlandii Północnej] nie odegrają tak istotnej roli, gdy ofensywa będzie prowadzona bezpośrednio na ziemi europejskiej. Zamiarem naszym jest oczywiście jak naj szerzej pojęta pomoc dla Rosji.

INDYJSKI

OCEAN

:'. W-y Czagos

:' A10lAddu (Port I)

>==

o

I

500

I

1000 mil morskich

OCEAN INDYJSKI

CI Reunion

11 Mauritius

·.·Seszele

~Irinkomali

: Kolombo\JCEJLON Malediwy :::

MORZE ... Sok01ta ukbdiwy:. ARABSKIE :'

AUSTRALIA

202

JAPONIA ATAKUJE

Od początku transport morski leżał u podstaw naszej strategii wojennej. Wraz z przystąpieniem do wojny Japonii, angielsko-amerykańska siła bojowa prawie bezpośrednio zależała od uzupełniania strat floty przez nowo zbudowane jednostki. W czasie pierwszych sześciu miesięcy 1942 r. tonaż zatopionych brytyjskich i amerykańskich jednostek sięgał prawie cało­ ści strat poniesionych w 1941 r. i prawie o 3 mln BRT przekroczył całkowity program budowy statków przez aliantów. Jednocześnie ogromnie wzrosły potrzeby amerykańskiej armii i marynarRi. Ale już w marcu plan Stanów Zjednoczonych na nastę­ pny rok przewidywał podwyższenie tonażu budowy statków do 12 mln BRT. W maju 1942 Amerykanie wyrównali bieżące straty nowymi statkami. Dopiero pod koniec sierpnia cel ten został sumarycznie osiągnięty przez aliantów. Minął następny rok, zanim zdołaliśmy uzupełnić nasze wcześniejsze straty. Pomimo rosnących zobowiązań Amerykanów mogliśmy na nasze potrzeby zatrzymać blisko 3 mln BRT amerykańskich statków handlowych i tankowców. Jednak nawet hojność ze strony Stanów Zjednoczonych nie zdołała zrównoważyć zwiększających się w galopującym tempie strat Brytyjskiej Marynarki Handlowej.

.. -..

Na kolejnych stronicach tej opowieści zobaczymy, jak rozwijały się nowe możliwości i nowe zadania, z którymi musiały się zmierzyć dwie potężne siły morskie anglojęzycznego świata i z jak zmiennym szczęściem były one realizowane. Nad całą sceną wydarzeń miało wkrótce jaśniej zaświecić słońce, którego promienie zwiastowały pierwsze zwycięstwa amerykańskiej marynarki nad Japonią na Pacyfiku, a wszystkie problemy morskie dały się w końcu rozwiązać dzięki błyskawicznie postępu­ jącej w Stanach Zjednoczonych budowie nowch statków. Następująca wymiana korespondencji między mną a Prezydentem świadczy o tym, jak ścisła była nasza współpraca w trakcie tych niespokojnych dni.

WSZYSTKO ZALEŻY OD TRANSPORTU MORSKIEGO

203

Drogi Winstonie, 18 marca 1942 Jestem pewien, że wie Pan, jak dużo w trakcie minionego miesiąca myślałem o Pańskich kłopotach. Trzeba przyznać, że sytuacja jest trudna, a ponadto Pan dodatkowo dźwiga ciężar, jaki Wasza zachwycająca, niepisana konstytucja nakłada na angielski sposób rządzenia w czasie wojny, tak samo zresztą jak w czasie pokoju. Szczerze mówiąc, amerykańska pisana konstytucja, przewidująca czteroletnią kadencję, oszczędza nieszczęśnikowi na szczycie niejednego bólu gło­ wy. Następny w kolejności jest ten czarowny bożek, którego wszyscy powszechnie czcimy, zwany "Wolnością Prasy". Żadnemu z nas nie dokuczają rubryki podające wiadomości, które ogólnie biorąc nie są takie złe. Ale obydwu nas prześladują tak zwane interpretacyjne komentarze garstki dżentelmenów, którzy w czasie najgorszego kryzysu nie mogą zrezygnować z politykowania, i którzy nie mają za sobą żadnej szczytnej przeszłości, a jeszcze mniej wiedzy, a w oparciu o tak mierne podstawy przejawiają ambicje bycia przewodnikami opinii publicznej, Nasza prasa - i to jest najgorsze - usilnie wyolbrzymia mało ważne, zaściankowe problemiki, delikatnie sugerując, że zadaniem Ameryki jest obrona Hawajów. Na naszym wschodnim i zachodnim wybrzeżu obrona działa w żółwim tempie, czekając chyba, aż ktoś zaatakuje brzegi ojczyzny. Ciekawe jest jednak to, że te niedobitki izolacjonizmu nie kierują swojego ataku przeciwko mojej osobie, z wyjątkiem może wiecznego przypominania o moim strasznym przeciążeniu i fakcie, że sam sobie jestem strategiem, ignorującym dobrodziejstwo wojskowego doradztwa. Stara śpiewka, znana również i Panu. A oto, co myśli ten strateg amator. Nie ma sensu zawracać sobie ani trochę głowy Singapurem czy Indiami Wschodnimi. To przeszłość. Należy utrzymać Australię i - tak jak to przedstawiłem w telegramie - chcemy to wziąć na siebie. Należy utrzymać Indie i to będzie należało do Was, ale szczerze mówiąc, ten problem nie wzbudza we mnie większych obaw. Istnieje prawdopodobieństwo, że Japończycy wylą­ dują na zachodnim wybrzeżu Birmy. Mogą zbombardować Kalkutę. Ale nie potrafię sobie wyobrazić, żeby dysponowali wystarczającą ilością wojsk, do dokonania czegoś więcej poza płytkim wyłomem na granicy. Myślę też, że zdołacie utrzymać Cejlon. Mam nadzieję, że możecie wprowadzić tam więcej okrętów podwodnych - stanowią znacznie cenniejszą broń niż poślednia flota nawodna. Mam też nadzieję, że w większym stopniu, niż ma to miejsce teraz, wzmocnicie Bliski Wschód. Musicie utrzymać Egipt, Kanał, Syrię, Iran i szlak wiodący na Kaukaz.

204

JAPONIA ATAKUJE

Kończąc, spodziewam się, że w ciągu kilku dni prześlę Panu bardziej dokładny plan wspólnych operacji w samej Europie. Zanim dojdzie to do skutku, otrzyma Pan na pewno informacje na temat mojej rozmowy z Litwinowem; wkrótce spodziewam się od Stalina odpowiedzi. Wiem, że nie weźmie mi Pan za złe brutalnej szczerości, jeśli Panu powiem, iż moim zdaniem ja osobiście lepiej potrafię postępować ze Stalinem niż Pańskie Foreign Office, czy mój Departament Stanu. Stalin nienawidzi ludzi pokroju angielskiej elity rządowej. Uważa, że mnie lubi bardziej i mam nadzieję, że tak nadal będzie. Amerykańska marynarka strasznie opieszale przygotowuje się do wojny podwodnej u naszych wybrzeży. Nie muszę chyba Panu mówić, że większość oficerów marynarki już dawno przestała się przejmować jednostkami mniejszymi niż 2 tys. ton. Przeszedł Pan przez to wszystko dwa lata temu. My to mamy wciąż przed sobą. Spodziewam się, że do 1 maja uruchomię dość dobre patrole przybrzeżne działające od Nowej Fundlandii po Florydę, poprzez Indie Zachodnie. Wybłaga­ łem, pożyczyłem, ukradłem każdą jednostkę pływającą dowolnego typu powyżej 80 m długości - powierzyłem je oddzielnemu dowództwu admirała Andrewsa. Myślę, że zachowa Pan optymizm i ogromny zasób energii, ale chyba nie obrazi się Pan, jeśli powiem, iż powinien Pan wziąć ze mnie przykład. Raz w miesiącu jadę na cztery dni do Hyde Parku, zaszywam się w norze i zacieram za sobą ślady. Przywołują mnie do telefonu tylko wtedy, jeśli zdarzy się coś naprawdę ważnego. Życzę, żeby i Pan tego spróbował, życzę Panu także położenia kilku cegieł albo namalowania nowego obrazu. Serdeczne ukłony dla Pani Churchill. Chciałbym bardzo, abyśmy moja żona i ja mogli się z nią zobaczyć. Jak zwykle oddany FRANKLIN D. ROOSEVELT

PS. Jest tutaj Winant. Odpowiedziałem Były człowiek

Uważam, że

to fascynujący

człowiek.

w podobnym tonie.

marynarki do Prezydenta 1 kwietnia 1942 list z 18 marca, który właśnie otrzymałem, bardzo mnie ucieszył. Jestem wdzięczny za to, że tak wiele myśli poświęca Pan moim sprawom. Dziękuję również za osobiste zaangażowanie. Nasza pozycja w kraju była zawsze dość silna, ale gdy wynikiem ogromnego wysiłku są tylko klęski, ludzie z Parlamentu i z prasy stają się l.

Pański

WSZYSTKO

ZALEŻY

OD TRANSPORTU MORSKIEGO

205

Z natury rzeczy niespokojni. Trudno mi pogodzić się z utratą Singapuru, ale mam nadzieję, że wkrótce wyrównamy rachunek. 2. Występ Dickiego* w St. Nazaire, chociaż na małą skalę, jest bardzo pokrzepiający. Tylko Panu mogę zdradzić tajemnicę, iż kilka tygodni temu uczyniłem go wiceadmirałem, generałem broni i marszałkiem lotnictwa, instalując go w Komitecie Szefów Sztabu, jako szefa połączonych operacji. Ma uprawnienia takie jak inni z możli­ wością uczestnictwa w obradach, gdy wchodzą w grę jego sprawy lub kwestie ogólne dotyczące prowadzenia wojny. Będzie w samym środ­ ku tego, co Pan nazywa połączonym atakiem na Europę. Czekam niecierpliwie na Pańskie plany. My pracujemy bardzo ciężko, nie tylko nad planami, ale już w ramach przygotowań. 3. Jako również amatorowi, wydaje mi się, że najmądrzejszym posunięciem z punktu widzenia Japonii, byłoby przedarcie się przez Birmę na północ do Chin i działanie na tamtym obszarze. Mogą zahaczyć o Indie, ale wątpię, żeby mieli się zdobyć na poważną ofensywę. Co miesiąc wysyłamy na wschód 40 do 50 tys. żołnierzy. Gdy okrążą Przylądek, możemy ich skierować do Suezu, Basry, Bombaju, na Cejlon lub do Australii. Powiedziałem Curtinowi, że jeśli Australia zostanie groźnie zaatakowana, przez co rozumiem udział 6 do 8 dywizji wroga, Wielka Brytania przyjdzie jej z pomocą. Oczywiście stałoby się to kosztem pilnych potrzeb w innych rejonach tego teatru działań wojennych. Mam nadzieję, że nadal wszelkimi możliwymi sposobami będzie Pan wspierał Australię, umożliwiając mi w ten sposób skuteczną obronę Egiptu, Lewantu, Indii. Nie będzie to łatwe zadanie. 4. Nie możemy wysłać z Morza Śródziemnego więcej okrętów podwodnych na Ocean Indyjski, gdzie są tylko dwa brytyjskie i cztery holenderskie. Jesteśmy obecnie znacznie silniejsi na Cejlonie, mamy do dyspozycji wystarczającą ilość garnizonów, jesteśmy wyposażeni w hurricane'y, kilka samolotów torpedowych, urządzenia radiolokacyjne, nieźle też stoimy pod względem artylerii przeciwlotniczej. Flota admirała Somerville'a rozrasta się do znacznych rozmiarów i być może nadarzy się sposobność do stoczenia walki. W tym czasie posuwa się naprzód operacja "Ironclad" [Madagaskar]. W dużym stopniu dotyczy to również Dickiego. Patrząc całościowo, mam nadzieję, iż nasza sytuacja na Oceanie Indyjskim w krótkim czasie poprawi się i wydaje mi się, że Japończycy stracili dobrą okazję. 5. Istotne jest, aby nie pozwolić Japończykom na liczne podboje i przeszkodzić w ześrodkowaniu wojsk, które miałyby dokonać dal-

*

Lord Louis Mountbatten

206

JAPONIA ATAKUJE

szych wypraw. Byłbym bardzo zadowolony z jakiejkolwiek informacji o realizacji planów dotyczących kalifornijskich komandosów. Dostrzegam pewne oznaki świadczące o tym, iż Donovan nad nimi pracuje. 6. Wszystko teraz zależy od wielkiego frontu rosyjsko-niemieckiego. Wygląda na to, że zakrojona na olbrzymią skalę ofensywa niemiecka może utrzymać się nawet do końca maja, albo do początku czerwca. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby pomóc Rosjanom diwigać ten ciężar. Będziemy musieli stoczyć bitwę o każdy konwój zmierzający do Murmańska. Stalin jest zadowolony z naszych dostaw. Mają one od lipca wzrosnąć o 50 procent, ale będzie to trudne do wykonania ze względu na nowy teatr działań wojennych, a także transport morski. Tylko pogoda powstrzymuje nas od nieprzerwanego ostrego ataku bombowego na Niemcy. Nasze nowe metody są niezwykle skuteczne. Essen, Kolonia, a przede wszystkim Lubeka zostały zbombardowane nie mniej niż Coventry. Jestem przekonany, że utrzymanie takiego kursu przez całe lato, polegającego na uderzaniu Hitlera od tyłu, podczas gdy on mocuje się z Niediwiedziem, jest kwestią priorytetową. Wszystko, co jest Pan w stanie wyekspediować dla wzmocnienia naszych nalotów, będzie miało dla nas dużą wartość. Na Malcie wiążemy prawie 600 niemieckich i włoskich samolotów, opłacamy to jednak wieloma zaciętymi walkami. Zastanawiam się, czy te siły przeciwnik skieruje w najbliższej przyszłości na front w południowej Rosji. Mówi się jednak dużo o możliwości powietrznego ataku na Maltę, prawdopodobnie w tym miesiącu. 7. Odezwał się do mnie Stalin. Spodziewa się użycia gazu przez Niemców przeciwko Rosji, przeto zapewniłem go, że każdy taki przykład pogwałcenia ogólnych zasad będziemy traktować tak, jakby był skierowany bezpośrednio przeciwko nam i zastosujemy bezwzględne środki odwetowe. Zamierzamy tak rzeczywiście postąpić. Proponuję, wyrażając jego pragnienie, ogłoszenie deklaracji o takiej treści pod koniec bieżącego miesiąca, a czas dzielący od tej daty poświęcimy na przygotowanie środków zapobiegawczych. Proszę, żeby zostało to wyłącznie między nami. Osobiście jestem w wyjątkowo dobrej formie, chociaż odkąd wróciłem, odczuwam bardziej ciężar wojny niż poprzednio. Moja żona i ja przesyłamy Panu, a także Pani Roosevelt wyrazy naj szczerszego uszanowania. Być może, gdy pogoda się poprawi, będę mógł sobie pozwolić na weekend z Panem i przelecę się samolotem na drugą stronę Atlantyku. Tyle mamy spraw do omówienia, o których najłatwiej byłoby porozmawiać bez pośrednictwa telegrafu i poczty.

ROZDZIAŁ

XII

INDIE. MISJA CRIPPSA

Lojalność

Wielkiej BnJtanii wobec Indii - Wystawienie nam słonego rachunku za obronf narodów indyjskich - Wierność i inne walory armii hinduskiej - Dwa i pół miliona hinduskich ochotników - Skutki japońskiego marszu na zachód - Defetyzm Partii Kongresowej - Wizyta Czang Kaj-szeka - Mój telegram do niego z 12 lutego - Propozycja nadania Indiom po wojnie statusu dominium - Moja własna koncepcja Zgromadzenia Ustawodawczego - Komitet Ministrów zajmuje sif sprawami Indii - Zainteresowanie Stanów Zjednoczonych - Przesyłam Prezydentowi pełne oświadczenia pochodzące ze źródeł indyjskich - Poglądy gubernatora Pendżabu - PnJwatne poglądy Prezydenta - Brytyjski projekt deklaracji - Misja sir Stafforda Crippsa Kongres odrzuca nasze propozycje - Mój list do sir Stafforda Crippsa z 11 kwietnia - Prezydent załamany niepowodzeniem - Połączony Gabinet - Moja odpowiedź Prezydentowi, 12 kwietnia - Powrót sir Stafforda .



adna część populacji na świecie nie była tak skutecznie chroniona przed niebezpieczeństwem i okropnościami wojny światowej, jak było to w przypadku narodu Hindustanu. Ludność Indii została przeniesiona ponad walkami na ramionach naszej małej wyspy. Urzędnicy rządu brytyjskiego w Indiach, zawsze gdy zachodziła różnica zdań, mieli zwyczaj stawiać sobie za punkt honoru przeforsowanie poszczególnych interesów Indii wbrew woli Wielkiej Brytanii. Gdy spodziewano się wybuchu wojny w Europie, powzięto zobowiązania, które obciążały nas całkowitymi kosztami towarów i usług przeznaczonych ha cele obronne Indii. Kontrakty zawarte w Indiach charakteryzowały się niebywałą wprost ekstrawagancją, a długi zaciągnięte w postaci zdewaluowanych rupii zostały zamienio-

Z

208

JAPONIA ATAKUJE

ne na tak zwany "bilans szterlinga" po kursie przedwojennym innymi słowy - brytyjskie zadłużenie wobec Indii zwielokrotniło się. Bez bliższego zbadania sprawy i przeprowadzenia stosownych obliczeń, obciążono nas prawie milionem funtów dziennie na obronę Indii zagrożonych podbojem, którego los nie oszczędził tak wielu innym narodom. Broniąc ich przed naj surowszymi okrucieństwami, zakończyliśmy wojnę z zadłu­ żeniem równym prawie temu, jakie zostało nam po pierwszej wojnie światowej wobec Stanów Zjednoczonych. Oświadczy­ łem, że ta kwestia musi być ponownie poddana analizie, i że zachowujemy sobie prawo oddalenia tego tak zwanego "dłu­ gu", ze względu na koszta poniesione na obronę Indii. Poinformowałem o tym wicekróla. Jest to jednak tylko tło, na jakim błyszczy olśniewające świat­ ło chlubnego bohaterstwa i świetności hinduskich żołnierzy, którzy walczyli na Bliskim Wschodzie, bronili Egiptu, wyzwolili Abisynię, odegrali wielką rolę we Włoszech i którzy ramię w ramię z kolegami brytyjskimi wyparli Japończyków z Birmy. Lojalność armii hinduskiej wobec króla-cesarza, okryta chwałą wierność indyjskich książąt wobec zawartych traktatów, niezrównana dzielność indyjskich żołnierzy i oficerów, zarówno muzułmanów jak i hinduistów, na zawsze pozostanie w kronikach tej wojny jako jeden z najbardziej chlubnych wzorców. Rząd brytyjski w Indiach zajął się tworzeniem ogromnej armii hinduskiej. Dwa duże ugrupowania polityczne w Indiach Kongres i Liga Muzułmańska - albo prowadziły wobec nas wrogą działalność, albo po prostu odnosiły się do naszych starań biernie. Pomimo to, ponad 2,5 miliona mieszkańców Indii zgłosiło się na ochotnika do służby wojskowej i w 1942 r. armia hinduska licząca milion żołnierzy szybko stała się faktem, przy czym co miesiąc zgłaszało się około 50 tys. kolejnych ochotników. Chociaż w kontekście ogólnoświatowego konfliktu polityka "pęcznienia" armii hinduskiej okazała się błędna, odpowiedź narodu Indii jak również waleczność jego żołnierzy, chwalebnie zamyka ostatnie strony historii Imperium Indyjskiego .

.. - ..

INDIE. MISJA CRIPPSA

209

Wraz z marszem Japończyków na zachód, w głąb Azji, atmosfera w Indiach pogarszała się w niepokojąco szybkim tempie. Wieść o Pearl Harbor była ciosem zwalającym z nóg. Nasz prestiż ucierpiał bardzo z powodu straty Hongkongu. W tej sytuacji należało się liczyć z bezpośrednim niebezpieczeństwem grożącym subkontynentowi Indii. Zdawało się, że japońska marynarka swobodnie, nie napotykając prawie oporu, może wkroczyć do Zatoki Bengalskiej. Po raz pierwszy za rządów brytyjskich, Indie stały przed groźbą zapowiadającej się na szeroką skalę inwazji ze strony potęgi azjatyckiej. Polityka indyjska cechowała się rosnącym napięciem. Chociaż tylko niewielkie ugrupowania ekstremistyczne w Bengalu, pod przewodnictwem takich ludzi jak Subhas Bose, reprezentowały otwarcie wywrotowe stanowisko i miały nadzieję na zwycięstwo państw Osi, znaczna część opinii publicznej, która popierała Gandhiego, święcie wierzyła, że Indie powinny zachować w tym ogólnoświatowym konflikcie bierność i neutralność. W miarę posuwania się Japończyków naprzód, szerzył się defetyzm. Sugerowano, że jeśli Indie w jakiś sposób zdołałyby zerwać więzy łączące je z Wielką Brytanią, być może Japończycy nie mieliby wówczas pretekstu do podjęcia przeciwko nim ofensywy. Cał­ kiem możliwe, utrzymywano, że jedyne niebezpieczeństwo dla Indii tkwi w ich powiązaniu z Imperium Brytyjskim. Jeśli moż­ na by ten związek zerwać, Indie na pewno mogłyby zdobyć pozycję Irlandii. I taka, ugruntowana niekiedy środkami przemocy, opinia krążyła w społeczeństwie. Podejście Partii Kongresowej pogarszało się wraz z rosnącą groźbą japońskiego najazdu. W jaskrawy sposób uwidoczniło się to, gdy w lutym 1942 r. generalissimus Czang Kaj-szek i jego żona odwiedzili Indie. Celem ich podróży było rozbudzenie wrogości przeciw Japończykom i podkreślenie potrzeby przeciwstawienia się wspólnemu przeciwnikowi na skalę ogólnoazjatycką, zwłaszcza z uwzględnieniem Indii i Chin. Przywódcy partii indyjskich wykorzystali tę okazję do wywarcia przy pomocy chińskiego gościa presji na rząd brytyjski, aby doprowadzić do uznania żądań Kongresu.

210

JAPONIA ATAKUJE

Gabinet Wojenny nie mógł zgodzić się na to, aby głowa obcego państwa miała spełniać rolę bezstronnego arbitra między przedstawicielami króla-cesarza, a panami Gandhim i Nehru. Skłoniło mnie to do zwrócenia się do Generalissimusa: 12 lutego 1942 W Gabinecie Wojennym panuje opinia, że zaproponowana przez Pana wizyta u pana Gandhiego w Wardha mogłaby utrudnić zamiar pozyskania całych Indii dla koalicji antyjapońskiej. Mogłoby to w niezamierzony sposób przerodzić się w roztrząsanie dwustronnych nieporozumień, w momencie gdy konieczne jest zachowanie jedności. Wobec tego ośmielam się mieć nadzieję, że Jego Ekscelencja będzie tak dobry i nie zechce forsować tej sprawy wbrew życzeńiom wicekróla i króla-cesarza. Z dużą nadzieją oczekuję zacieśnienia współpracy brytyjskich, indyjskich i innych wojsk z dzielnymi żoł­ nierzami chińskimi, którzy tak długo samotnie stawiali opór głównej sile japońskiej agresji.

W tej sytuacji Generalissimus skłonił się do moich życzeń wicekróla nie fortunna wizyta minęła nie wyrządzając żadnej szkody., i

dzięki delikatności

.. -..

15 lutego

poddał się Si~,gapur.

W indyjskiej polityce i prasie echem rosnące nieporozumienia między społecznościami hinduistycznymi a muzułmańskimi. W nadziei stworzenia wspólnego frontu, przywódcy Kongresu wysuwali postulaty uznania Indii za państwo suwerenne oraz sformowania Indyjskiego Rządu Wspólnoty Narodowej. Gabinet z całą uwagą rozważał poruszone powyżej kwestie, a między Ministerstwem ds. Indii i wicekrólem popłynęły typowe w takiej sytuacji fale obfitej korespondencji. Wysłałem do wicekróla prywatny telegram, który wyrażał moje poglądy na temat indyjskiego samorządu, do czego z racji urzędu byłem niejako zobowiązany. Dało się zauważyć, że prawie wśród wszystkich panuje zgodna opinia, co do powojennej konieczności zaoferowania narodom Indii statusu dominium oraz nadania temu wydarzeniu należytego znaczenia i rozgłosu. odbijały się głośnym

INDIE. MISJA CRIPPSA

211

Premier do wicekróla Indii 16 lutego 1942 Mój pomysł polega na tym, aby do różnych społeczności Indii hinduistów, muzułmanów, sikhów, nietykalnych, itd. - zwrócić się z prośbą o wydelegowanie najlepszych ludzi, spełniających rolę przywódczą, z których można by utworzyć ciało samorządowe. Jednakże rozwiązanie to, najlepsze jakie można w takiej sytuacji wymyślić, może się skończyć w ten sposób, że cała Rada wpadnie w ręce kliki kongresowej. Jest to ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył.

Zgromadzenie Ustawodawcze, do którego każda licząca się i rasa wybrałyby swoich najlepszych przywódców, było drogą, którą chciałem podążać wówczas i później. Dzięki temu można było pozbawić polityków poszczególnych partii społeczność

wyłączności wpływów.

25 lutego sformowałem grupę ministrów, która miała zająć się dokładnym przestudiowaniem przebiegu indyjskich spraw i odegrać rolę doradczą wobec Gabinetu Wojennego. Każdy członek grupy dysponował własną, zdobytą na miejscu, wiedzą na temat Indii. Zarówno pan Attlee, który jej przewodniczył, jak i lord kanclerz, lord Simon, byli członkami komisji "Simona" w roku 1930. Sir Stafford Cripps był ekspertem, jeśli chodzi o politykę indyjską i łączyły go bliskie stosunki z panami Gandhim i Nehru. Lord przewodniczący Rady, sir John Anderson, przez pięć lat był gubernatorem Bengalu. Sir James Grigg, minister wojny, był członkiem Departamentu Finansów w radzie wicekróla. Minister ds. Indii, pan Amery, był w Komitecie jedynym członkiem z ramienia Partii Konserwatywnej. Wszyscy pozostali byli laburzystami, liberałami albo bezpartyjnymi. Zastrzegłem sobie prawo do udziału w zebraniach, kiedy uznam to za stosowne. W praktyce jednak poglądy reprezentowane przez Komitet w tak dużym stopniu pokrywały się z moimi przekonaniami, że nigdy taka potrzeba nie zaistniała. Gabinet Wojenny miał do Komitetu zupełne zaufanie i kierował się w dużej mierze jego radami. Wszystko było przygotowane do podjęcia trudnych decyzji. Pomimo to, skonsultowałem się jeszcze z człon­ kami w randze gabinetowej, nie wchodzącymi w skład Gabinetu Wojennego.

212

JAPONIA ATAKUJE

Premier do sir Edwarda Bridgesa 28 lutego 1942 Sprawa Indii zostanie poruszona na forum Gabinetu Wojennego we wtorek w południe. Następnie, ze względu rangę decyzji, z pewnością trzeba będzie skonsultować się ze wszystkimi ministrami, a być może również ze wszystkimi wiceministrami. Ponieważ dotyczy to bezpośrednio praw Korony, należy ponadto jak najszybciej uzyskać zgodę Króla. Powinien Pan poruszyć tę sprawę w Komitecie ds. Indii. Projekt robi na mnie korzystne wrażenie, ale nie możemy ryzykować możliwości rozłamu, wobec czego chciałbym zbadać reakcję, jaką wywoła on wśród większej grupy osób niż ta nie liczna, która się tym obecnie zajmuje.

.. - ..

Wraz z japońskim natarciem na Azję, które posuwało się na na zachód, Stany Zjednoczone wykazywały coraz większe zainteresowanie sprawami Indii. Zaangażowanie się w zagadnienia ogólnowojennej strategii skonfrontowało Amerykanów z politycznymi problemami, co do których mieli wyraźnie spolaryzowane poglądy, lecz żadnego doświadczenia. Przed Pearl Harbor, Indie były uznawane za godny ubolewania przykład brytyjskiego imperializmu, stanowiąc jednocześnie obszar, za który wyłączną odpowiedzialność ponosiła Wielka Brytania. Teraz, gdy wojska japońskie zbliżały się do granic Indii, zainteresowanie ze strony rządu Stanów Zjednoczonych wzmogło się, znajdując upust w wyrażanych poglądach i oferowanych poradach dotyczących spraw indyjskich. Kraje, w których mieszka tylko jedna rasa ludzi, obfitują w górnolotne dyskusje dotyczące problemów rasowych. Podobnie Stany ~ednoczone, które nie mają żadnych kolonii czy posiadłości zamorskich, potrafią przybierać ton wzniosły i bezstronny, gdy wypowiadają się na temat tych, którzy owe posiadłości mają. Po raz pierwszy Prezydent poruszył ze mną kwestię indyjską, prezentując typowo amerykański pogląd, podczas mojej wizyty w Waszyngtonie, w grudniu 1941 r. Zareagowałem dość ostro, wyłuszczając mu jednocześnie najdrobniejsze szczegóły problemu i już nigdy w naszych rozmowach do tego nie powrócił. Później, pod koniec lutego 1942 r. polecił Averellowi Harrimanowi, aby wysondował, jakie jest moje zdanie odnośnie możli-

INDIE. MISJA CRIPPSA

213

wości osiągnięcia porozumienia między rządem brytyjskim a indyjskimi przywódcami politycznymi. Powiedziałem Harrimanowi, że właśnie mam zamiar zatelegrafować do Prezydenta, co uczyniłem 4 marca. Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 4 marca 1942 Stoimy obecnie przed poważnym problemem, czy w tej krytycznej sytuacji należy ogłosić deklarację przyznania Indiom po wojnie statusu dominium, wiążącą się, jeśli będzie tego pragnęła druga strona, z prawem do dokonania secesji. W żadnym razie nie możemy zerwać naszych stosunków z muzułmanami - członkami stumilionowej społeczności - w dodatku w obecnych walkach stanowiącymi trzon armii, na który możemy rzeczywiście liczyć. Musimy również wziąć pod uwagę naszą odpowiedzialność wobec 30 do 50 milionów nietykalnych, a także traktaty z stanami książęcymi Indii liczącymi około 80 milionów. Przede wszystkim nie chcemy dopuścić, aby w przeddzień inwazji wroga Indie pogrążyły się w chaosie.

Amerykanom znane było stanowisko hinduistów. Uznałem, nie zaszkodzi, jeśli zobaczą także muzułmańską stronę medalu. W związku z tym, jeszcze tego samego dnia wysłałem Prezydentowi źródłowe wypowiedzi, szczegółowo określające stanowisko indyjskie, czego kwintesencję stanowią następujące fragmenty. Autorem pierwszego oświadczenia jest pan Jinnah, przewodniczący Ligi Muzułmańskiej. że

Składająca się z kilku jednostek, które nie zdobyły sobie żadnych stronników, Konferencja Sapru*, odgrywając rolę agenta sondażowe­ go Kongresu, w sposób zwodniczy wysuwa obłudne i coraz bardziej perfidne propozycje. Jeśli rząd brytyjski da się złapać w zastawioną pułapkę, ofiarą padną indyjscy muzułmanie, czego skutki, zwłaszcza w odniesieniu do wkładu na rzecz wojny, będą straszne. Według postulatów Sapru cała władza ma być w trybie natychmiastowym przekazana w ręce hinduskiego Rządu Wspólnoty Narodowej, co prakty-

*

Postulat utworzenia rządu tymczasowego został wysunięty przez sir Tej Bahadura Sapru w imieniu ciała zwanego Konferencją Bezpartyjnych. Koncepcja dwu narodowości, hinduskiej i muzułmańskiej, została przez jego rzeczników całkowicie pominięta. Wywołało to natychmiastową wrogość Ligi Muzułmańskiej (przyp.oryg.).

214

JAPONIA ATAKUJE

cznie natychmiast wywoła brzemienny w następstwa konflikt konstytucyjny, wynikający z pogwałcenia gwarancji danych muzułmanom i innym mniejszościom w postaci Deklaracji Rządu Brytyjskiego z 8 sierpnia 1940 r. Deklaracja ta stanowi obietnicę niewprowadzania żadnych zmian konstytucyjnych, tymczasowych czy ostatecznych, bez zgody muzułmanów, zapewniając również, że nie będzie się zmuszać muzułmanów do podporządkowania się nie aprobowanemu przez nich systemowi rządowemu. Postulaty Sapru wprowadziłyby zasadnicze zmiany, i to na podstawie dążenia do ustanowienia Indii jednostką mononarodową, torpedując tym samym muzułmańskie żą­ danie utworzenia Pakistanu, czego tak bardzo oczekują. Muzułmanie mają poważne obawy i sytuacja jest napięta. Odwołują się oni do rządu brytyjskiego, aby w przypadku jakiejś zasadniczej zmiany konstytucyjnej zadeklarował przyjęcie schematu Pakistanu, jeśli rząd Jego Królewskiej Mości będzie sobie życzył mieć oparte na wolności i równości stosunki partnerskie z muzułmanami.

"Pakistan" oznaczał osobne terytorium i rządy dla muzułma­ nów, a w rezultacie podział Indii. Ta rozległa ewolucja została już z grubsza przeprowadzona, ale stało się to kosztem prawie pół miliona ofiar śmiertelnych i wędrówki dziesiątków milionów ludzi. Dokonanie takich zmian w czasie wojny, gdy wróg deptał nam po piętach, było niemożliwe. Drugi dokument był autorstwa sir Firoza Khan Noona, muzułmańskiego członka Rady Wykonawczej wicekróla. W przekonywających słowach powtórzył zarzuty pod adresem hinduistycznego rozwiązania, które pan Jinnah przedstawił w tak impulsywny sposób. Oto jego wnioski: Poczytuję sobie za obowiązek zwrócić uwagę rządu Jego Królewskiej Mości na niebezpieczeństwo, w obliczu jakiego stanęłyby Indie, gdyby rząd poddał się presji antybrytyjskich elementów w Indiach i nie dotrzymał zagwarantowanych wcześniej zobowiązań. Byłoby to zdradą wobec opiekuńczości, którą, według Wielkiej Brytanii, zawsze otaczano wszystkie narody Indii, a nie tylko ten pod egidą Kongresu. Mam nadzieję, że rząd Jego Królewskiej Mości rzetelnie wypełni swój obowiązek ochrony najlepiej pojętych interesów wszystkich narodów Indii, nie zważając na presję z zewnątrz, gdzie na Wspólnotę Brytyjską patrzy się pod zupełnie innym kątem.

215

INDIE. MISJA CRIPPSA

Trzecie oświadczenie zostało napisanie przez doradcę wojskowego ministra ds. Indii i zawierało następujące informacje na temat armii hinduskiej: Stref największego poboru do armii hinduskiej nie można geograficznie przypisać poszczególnym prowincjom. Trzon mahometański pochodzi z północno-zachodniej prowincji granicznej i z Pendżabu, ale ma też w nim swój udział Radżputana, Indie Środkowe, Zjednoczone Prowincje, Bihar i Madras. Duża liczba żołnierzy hinduskich (Dogras, Jats, itd.), a również sikhowie pochodzą z Pendżabu. Gurkhowie z Nepalu, poza naszymi granicami, stanowią sporą oddzielną grupę. Dopóki generalny stosunek do deklaracji nie będzie znany, trudno jest ocenić reakcję poszczególnych grup, ale można przewidzieć jaki ogólny wpływ wywrze to na armię. Żołnierze indyjscy są ochotniczymi najemnikami [mógł się wyrazić "ochotnikami"]. Walczą dla pieniędzy, aby móc utrzymać rodziny, mając również nadzieję na nagrody i zasiłki przy demobilizacji, na emeryturę, a być może nadanie gruntu. Przede wszystkim jednak, pochodząc ze sfer o sięgających daleko w przeszłość tradycjach wojskowych, są dumni z wykonywanego przez siebie zawodu, gdzie elementami dominującymi są indywidualnie pojęta lojalność w stosunku do brytyjskich oficerów i ogólna lojalność wobec brytyjskiego dowództwa. Jakakolwiek zapowiedź zasadniczych zmian bądź to warunków, bądź zwierzchnictwa, pod którym rozpoczęli służbę, obojętnie czy miałoby to dotyczyć oczekiwanych perspektyw materialnych, czy też wiary w przynależność do wojsk Korony Brytyjskiej, nie może nie doprowadzić do rychłego zamieszania.

7 marca ponownie

zatelegrafowałem

do Prezydenta:

Były człowiek marynarki 7 marca 1942 do prezydenta Roosevelta Zgodnie z zamierzeniem stałego informowania Pana o naszej polityce indyjskiej, przesyłam Panu teraz telegram od gubernatora Pendżabu. Nie jest to oczywiście jedyny punkt widzenia na te sprawy, lecz w obliczu wroga dobijąjącego się do naszych wrót i mając na uwadze fakt, iż Pendżab dostarcza połowę wszystkich wojsk, które mogą wziąć udział w obronie Indii, stanowiska tego nie można ignorować. Uporczywie staramy się znaleźć jakiś pojednawczy i uzdrawiający sytuację środek, ale musimy postępować ostrożnie, by nie zburzyć obecnej polityki brytyjskiej, w momencie, gdy sytuacja coraz bardziej destabilizuje się.

216

JAPONIA ATAKUJE

Gubernator napisał: Chciałbym przedstawić moją opinię na temat wpływu, jaki miało­ by na Pendżab, ogłoszenie w chwili obecnej deklaracji przyznającej Indiom w jakiejś nieokreślonej jeszcze przyszłości prawo do odłącze­ nia się od Imperium. Myśląca odpowiedzialnie część muzułmanów, stanowiąca większość, trwa niezachwianie w przekonaniu, że dopóki nie stworzy się konstytucji dla muzułmańskich Indii, dopóty Wielka Brytania musi dochować wierności swoim wcześniejszym zobowią­ zaniom. Z pewnością muzułmanie są pełni obaw, że konstytucja w rozważanej teraz fOlmie da władzę hinduistom, których już i tak podejrzewają o projapońskie sympatie. Mogą nie zechcieć angażo­ wać się w obronę Indii jako całości i szukać sprzymierzeńców gdżie indziej. Nastąpi bezprecedensowa intensyfikacja wrogości pomiędzy sikhami a muzułmanami, których wzajemne stosunki już teraz są bardzo napięte. Wszystkie środowiska będą chciały zatrzymać swoich ludzi w kraju, aby bronić lokalnych interesów, co wywrze poważny wpływ na rekrutację. Nie uniknie się zamieszek i obecne niezbyt rozbudowane liczebnie oddziały żandarmerii przypuszczalnie nie wystarczą.

.. - ..

Tym razem Prezydent przesłał mi swoje osobiste poglądy na temat Indii. Prezydent Roosevelt 11 marca 1942 do byłego człowieka marynarki Dużo myślałem o problemie Indii i jestem wdzięczny za wszelkie informacje na ten temat. Jak Pan doskonale zdaje sobie sprawę, wysuwanie jakichkolwiek propozycji wprowadza mnie w stan zażeno­ wania. Jest to temat, w zakresie którego, oczywiście, Wy wszyscy dobrzy ludzie jesteście o wiele bardziej kompetentni niż ja. Próbowałem podejść do tej kwestii z historycznego punktu widzenia, mając nadzieję, że zastrzyk nowych refleksji dotyczących Indii może się Wam okazać pomocny. Dlatego pozwolę sobie sięgnąć do historii, do początku rządu Stanów Zjednoczonych. Podczas Rewolucji, od 1775 r. do 1783 r., kolonie brytyjskie proklamowały utworzenie trzynastu stanów. Każdy z nich reprezentował inną formę sprawowania władzy, choć każdy zakładał sprawowanie zwierzchnictwa nad innymi. W trakcie wojny panował wielki chaos w stosunkach między poszczególnymi władzami i dwa jedynie ogniwa je łączyły: Kongres Kontynentalny (ciało charakteryzujące się źle sformułowanymi kompetencjami i sporą niesprawnością działania) oraz armia kontynentalna, o którą

INDIE. MISJA CRIPPSA

217

trzynaście stanów nie troszczyło się zbyt sumiennie. W 1783 r., pod koniec wojny, stało się jasne, że nowych kompetencji trzynastu rzą­ dów nie da się pogodzić z Unią Federalną, ponieważ eksperyment był jeszcze w toku i zniweczyłoby to wszelkie starania zmierzające do osiągnięcia ostatecznego kształtu. Dlatego trzynaście rządów zawarło Umowę Konfederacji, o której śmiało można powiedzieć, że stanowiła tymczasowy rząd i miała pozostać prawomocna do czasu, gdy doświadczenie, próby i błędy przekonają o potrzebie stałej unii. Od 1783 r. do 1789 r. nie objęte władzą federalną rządy trzynastu stanów doprowadziły do sytuacji grożącej im rozpadem na poszczególne pań­ stwa. W 1787 r. odbyła się Konwencja Konstytucyjna (Constitutional Convention), w której wzięło aktywny udział 20, 25 czy 30 reprezentantów wszystkich Stanów. Zebrali się nie jako Parlament, lecz jako grupa szczerze oddanych sprawie patriotów, którym przyświecał cel utworzenia rządu federalnego. Prowadzone wówczas rozmowy zostały zaprotokołowane, ale spotkania nie odbywały się na szerszym forum. Ich wynikiem jest obecna Konstytucja Stanów Zjednoczonych, która wkrótce uzyskała aprobatę 2/3 stanów. Przyszła mi do głowy myśl, aby zasugerować utworzenie czegoś, co można by nazwać tymczasowym rządem w Indiach, któremu by przewodziła niewielka grupa reprezentantów, obejmująca różne kasty, zawody, religie i regiony - grupę tę można by uznać za tymczasowy rząd dominium. Reprezentowałaby oczywiście istniejące władze brytyjskich prowincji, jak również Radę Książąt, lecz zasadniczym celem takiego przesięwzięcia byłoby ustanowienie ciała w celu utworzenia stałego rządu dla całego kraju - przy czym sfinalizowanie tego nastąpiłoby za pięć, sześć lat, najwcześniej rok po zakończeniu wojny. Myślę, że ta centralnie rządząca grupa, wyrażająca interesy nowego dominium powinna otrzymać pewną wykonawczą i administracyjną władzę nad takimi dziedzinami jak finanse, kolej, telegraf i inne, które zaliczamy do służb publicznych. Być może zwrócenie narodom Indii uwagi na analogię ich sytuacji do metod pracy i problemów Stanów Zjednoczonych z lat 1783-1789 pozwoli im inaczej spojrzeć na siebie i sprawi, że ludzie odrzucą wrogość wobec innych, staną się bardziej lojalni w stosunku do Imperium Brytyjskiego i wyraźniej uświadomią sobie niebezpieczeństwo dominacji japońskiej oraz korzyści płynące ze spokojnego procesu ewolucyjnego w porównaniu z chaosem rewolucyjnym. Takie posunięcie współgra z istniejącymi w ciągu ostatniego pół­ wiecza na całym świecie tendencjami przemian oraz z demokratycznym procesem obejmującym wszystkich walczących z nazizmem. Mam nadzieję, że niezależnie od wydarzeń, Londyn wystąpi z taką

218

JAPONIA ATAKUJE

propozycją i Indie

nie będą miały powodu do wysuwania krytycznych to uczynione niechętnie i pod przymusem. Bóg mi świadkiem, że nie chcę się w to mieszać, pragnę jedynie przyjść z pomocą. Mówiąc szczerze, nie moja to sprawa, chyba że ma to związek z powodzeniem wspólnie prowadzonej wojny.

uwag,

iż zostało

Dokument ten jest pod wieloma względami ciekawy, ponieilustruje trudność, polegającą na porównywaniu sytuacji z innych stuleci i miejsc, gdzie fakty niemal całkowicie różnią się od siebie. Wskazuje również, jak niebezpieczne są próby wykorzystania dla celów strategii wojennej zauważalnych, choć powierzchownych podobieństw historycznych . waż

.. .. ~

8 marca armia japońska wkroczyła do Rangunu. Zorganizowanie skutecznej obrony Indii większość moich kolegów uzależniała przede wszystkim od podjęcia kroków zmierząjących do przezwyciężenia impasu politycznego. O sprawach indyjskich dyskutowano bez przerwy w Gabinecie Wojennym. Reakcja rządu brytyjskiego na propozycje utworzenia rządu brytyjsko-indyjskiego przybrała formę projektu deklaracji i postanowiono wysłać do Indii sir Stafforda Crippsa, aby na miejscu prowadził bezpośrednie rozmowy z przywódcami wszystkich indyjskich partii i środowisk. Premier do wicekróla Indii 10 marca 1942 1. Zgadzam się z Panem, że wystąpienie z deklaracją ot tak sobie, nie wiedząc, jakie jest stanowisko indyjskich partii, byłoby, jak Pan to słusznie ujmuje, szukaniem guza, i w naj gorszym dla wszystkich mome\1cie spowodowałoby pełen goryczy konflikt. Wczoraj, zanim otrzymałem Pana telegram, zdecydowaliśmy się, że nie ogłosimy obecnie żadnej deklaracji, lecz wyślemy ministra Gabinetu Wojennego, aby na miejscu zobaczył, czy uda się to przeprowadzić, w przeciwnym razie po co mamy tracić czas? Stafford Cripps, który zręcznie potrafi zdobyć sobie zwolenników, na ochotnika podjął się wykonać to niewdzięczne i ryzykowne zadanie. Wyruszy prawie natychmiast. Pomimo wszystkich różnic, dotyczących [poszczególnych] aspektów sprawy, mam całkowite przekonanie co do nadrzędnego celu, jakim jest pobicie Hitlera i jego wspólników za wszelką cenę. Zapowiedź jego misji wzmoże jeszcze zaangażowanie w sprawę i da czas na spo-

219

INDIE. MISJA CRIPPSA

kojne roztrzygnięcie problemu lub na uświadomienie sobie, że na razie jest on nie do rozwiązania. 2. Dokument, który postanowiliśmy opracować, reprezentuje naszą wspólną politykę. Jeśli partie indyjskie, dla dobra których jest on przygotowany, odrzucą go, udowodnimy przynajmniej światu szczerość naszych zamiarów i łącząc nasze siły będziemy walczyć dla sprawy tutaj, jeśli zajdzie taka konieczność. 3. Mam więc nadzieję, że będzie Pan oczekiwał przybycia lorda tajnej pieczęci i wraz z nim weźmie Pan udział w całym przedsię­ wzięciu. Sir Stafford musi oczywiście trzymać się ustaleń zawartych w projekcie deklaracji, która wyznacza granice jego kompetencji. Ponadto jego zadaniem będzie dokładne przedstawienie obecnej sytuacji Indii w sferze wojskowej i w zakresie władzy wykonawczej. 4. Z powodu nieprzychylnego rozgłosu oraz ogólnego stosunku Amerykanów do sprawy, nie możemy zająć całkowicie negatywnego stanowiska i misja Crippsa musi udowodnić uczciwość naszych zamiarów i zdobyć czas na konieczne konsultacje. 5. Według mnie nic nie ma znaczenia oprócz udanej i niezachwianej obrony Indii, będącej częścią ogólnego zwycięstwa; takie jest również przeświadczenie sir Stafforda Crippsa. Następnego wzięliśmy

dnia publicznie decyzje.

zakomunikowałem,

jakie po-

.. - ..

Sir Crafford Cripps przybył do Delhi 22 marca i mając za punkt wyjścia projekt deklaracji zaaprobowany przez brytyjski Gabinet, prowadził obszerne rozmowy. Istota propozycji rządu brytyjskiego leżała w powzięciu uroczystego postanowienia przyznania Indiom po wojnie całkowitej niepodległości, jeśli Zgromadzenie Ustawodawcze będzie się tego domagało. Ze względu na brak miejsca, nie możemy pozwolić sobie na przedstawienie szczegółowej relacji z przeprowadzonych negocjacji. O ich wyniku najlepiej mówią telegramy samego sir Stafforda Crippsa. Lord tajnej pieczęci (Delhi) do Premiera 11 kwietnia 1942 Dziś wieczorem otrzymałem długi list od przewodniczącego Kongresu oznajmiający, że Kongres nie może zaakceptować propozycji.

220

JAPONIA ATAKUJE

Odrzucenie projektu ma bardziej rozległe podstawy niż te obejmujące zagadnienia obrony, chociaż podkreśla ono fakt, że gdyby Kongres zgodził się, na zachowanie przez naczelnego dowódcę swobody w sprawowaniu kontroli nad prowadzeniem działań wojennych i zwią­ zanymi z tym czynnościami jako War Member, funkcje Defence Member zostałyby nadmiernie ograniczone. Głównym jednak powodem odmowy, jest przekonanie Kongresu, że od razu powinien powstać Rząd Narodowy i bez zmian konstytucyjnych "konwencje powinny dać wyraźne gwarancje, które pozwalałyby na funkcjonowanie nowego rządu jako wolnego rządu, a jego członkowie działaliby na zasadzie członków Gabinetu w rządzie konstytucyjnym". W liście podkreśla się, że obraz sytuacji w wyniku proponowanych zmian nie będzie się w zasadniczy sposób różnił od tego, który jest obecnie. "Nasz zamysł - tzn. wytworzenie nowego psychologicznie podejścia, które dawałoby ludziom poczucie, że nadeszła niepodległość i że bronią właśnie zdobytej wolności - zostałby całkowicie udaremniony, gdy ludzie znowu ujrzą stary obraz. Kongres na to pójść nie może." 2. Najwyrażniej nie ma nadziei na porozumienie i w niedzielę wyruszam do kraju. Następnie jeszcze

tego samego dnia pisał:

Odmowa Kongresu spowodowana jest nowym czynnikiem, o czym wkrótce się Pan dowie, ale trudno to wyjaśnić w telegramie. W okolicznościach tutaj panujących zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy i myślę, że nie powinien się Pan martwić, że moja wizyta pogorszyła sytuację z punktu widzenia ogólnego morale i odczuć społecznych. W ciągu ostatnich kilku dni, sądzę, nastrój się polepszył. Moim zdaniem, pomimo porażki, atmosfera naprawdę dość znacznie się poprawiła.

Z ust Nehru wyszła obiecująca wypowiedź na temat totalnej wojny przeciwko Japonii; Jinnah zapewnił mnie o niezachwianym poparciu muzułmanów; a sikhowie i inne mniejszości ogólnie rzecz biorąc odczują ulgę i mam nadzieję, że w jakimś stopniu większą pewność siebie. Realny problem stanowi sam Kongres i jego wewnętrzne odczucia; stąd wynikły długotrwałe dyskusje i wahania, które znalazły odbicie w jego decyzjach. Istnieje szansa, jeśli będziemy postępować mądrze, unikając wzajemnego obwiniania się, że 21 kwietnia Komitet Kongresu Indii zainicjuje zmianę frontu, gdyż jest on o wiele bardziej reprezentatywny niż Komitet Wykonawczy.

INDIE. MISJA CRIPPSA

221

Wynik wizyty nie pogrążył nas w rozpaczy, choć szczerze zasmuTeraz musimy zająć się obroną Indii. Na ten temat porozmawiamy po powrocie. Najlepsze życzenia. Czołem! cił.

Podczas wszechogarniających walk o życie dzień po dniu, pod swoimi skrzydłami 400 milionów bezbronnych ludzi, których trzeba było uchronić przed horrorem japońskiego podboju, filozoficznie potraktowałem wieść zza oceanu, tym bardziej, że od początku można to było przewidzieć. Wiedziałem, jak bardzo Stafford Cripps będzie odczuwał gorzki smak porażki i postanowiłem go pocieszyć. mając

Premier do lorda tajnej pieczęci 11 kwietnia 1942 Zrobił Pan wszystko co w ludzkiej mocy, a Pańska nieustępliwość, wytrwałość i pomysłowość dowiodły, jak bardzo Brytyjczykom zależy na osiągnięciu porozumienia. Nie powinien Pan zbyt mocno się zniechęcać, czy odczuwać rozczarowania z powodu takiego wyniku. Efekt, jaki Pana misja wywołała w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych, jest jak najbardziej korzystny. Fakt, że różnica zdań dotyczy szerszych kwestii, a nie zagmatwanych poglądów na temat obrony, jest bardzo pozytywny. Bardzo się cieszę, że wraca Pan natychmiast do kraju, gdzie czeka niezwykle serdeczne powitanie. Pomimo iż nie spełniły się Pańskie nadzieje, wyświadczył Pan wspólnej sprawie wielką przysługę, a pod przyszłość narodów Indii położone zostały solidne podwaliny. Bezzwłocznie wysłałem do

prezydenta Roosevelta tekst pierwszego telegramu Crippsa z 11 kwietnia i moją odpowiedź. Prezydent był skonsternowany na wieść o niepowodzeniu i nakłaniał mnie, abym odłożył wyjazd Crippsa z Indii, w nadziei, że może jeszcze da się coś osiągnąć. Prezydent do pana Harry'ego Hopkinsa(Londyn) 12 kwietnia 1942 Uprzejmie proszę o natychmiastowe przekazanie poniższej depeszy byłemu człowiekowi marynarki. Musimy zrobić wszystko, aby nie dopuścić do załamania się tej sprawy. Mam szczerą nadzieję, że jest Pan w stanie odłożyć wyjazd Crippsa z Indii, aby dać jeszcze jedną szansę, która może nas uchronić przed zerwaniem negocjacji. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie podzielam Pana punktu widzenia wyrażonego w przesłanym mi telegramie, dotyczącego prze-

222

JAPONIA ATAKUJE

konania amerykańskiej opinii publicznej, że negocjacje poniosły fiasko z powodu różnic w kwestiach ogólnych. Wrażenie, jakie tutaj wywarła misja, jest wręcz przeciwne. Panuje powszechne przekonanie, że źródłem powstałego impasu jest niechętny stosunek rządu brytyjskiego do przyznania Hindusom prawa do samorządu, pomimo iż ci kontrolę nad obronnością chcą powierzyć kompetentnym władzom brytyjskim. Amerykańska opinia publiczna nie może zrozumieć, dlaczego w sytuacji, gdy rząd brytyjski zgadza się na odłączenie się czę­ ści składowych Indii od Imperium Brytyjskiego po wojnie, nie chce pozwolić, aby już w czasie wojny cieszyli się czymś, co byłoby odpowiednikiem samorządu. Czuję, że muszę przedstawić Panu tę kwestię bardzo szczerze i wiem, że zrozumie Pan motywy, dla których to robię. Jeśli pozwoli się na zerwanie negocjacji z powodów, jakie przedstawia się Amerykanom, i jeśli z kolei Indie zostaną skutecznie podbite przez Japonię, co zada naszej stronie ciężkie straty wojskowe i morskie, nie można będzie powiedzieć, że nieprzychylna reakcja amerykańskiej opinii publicznej była przesadzona. Czy nie byłoby więc możliwe, żeby Pan przełożył datę wyjazdu Crippsa, tłumacząc, że Pan osobiście przekazał mu polecenie dokonania ostatecznych starań na rzecz znalezienia wspólnej płaszczyzny porozumienia? Z tego co wyczytałem wnioskuję, że w ubiegły czwartek osiągnięcie porozumienia było bardzo bliskie. Gdyby mógł go Pan upoważnić do oświadczenia, że posiada Pana bezpośrednie pełnomocnictwo do podjęcia negocjacji na nowo w tym punkcie, to mam wrażenie, że przy pójściu na mały kompromis z obydwu stron można by doprowadzić do zawarcia ugody. Tak jak wyraziłem się w moim poprzednim telegramie do Pana, wciąż utrzymuję, że prawdopodobnie rozwiązanie można znaleźć, jeśli wchodzącym w skład Indii grupom dałoby się szansę utworzenia Rządu Narodowego, w swej istocie podobnego do naszej formy rzą­ dów z okresu Umowy Konfederacji, dając do zrozumienia, że gdy skończy się okres prób i błędów, będą mogły same zadecydować, na podstawie danej już przez Was obietnicy, o przyszłych więzach z Imperium Brytyjskim. Jeśli podejmie Pan sugerowane przeze mnie starania, a Cripps mimo wszystko nie będzie mógł nic osiągnąć, przekona to przynajmniej amerykańską opinię publiczną, że rząd brytyjski przedstawił narodowi indyjskiemu uczciwą i realną ofertę i że odpowiedzialność za poniesione fiasko wyraźnie nie leży po stronie brytyjskiej, lecz jest za nie odpowiedzialny naród Indii.

... - ..

INDIE. MISJA CRIPPSA

223

Byłem wdzięczny biegowi wypadków, że uniemożliwił dokonanie tego aktu szaleństwa. Rasa ludzka nie jest w stanie osiągnąć postępu bez idealizmu, ale idealizm kosztem innych ludzi, ślepy na konsekwencje w postaci zniszczeń i rzezi, jakie spadają na miliony skromnych domostw, nie może być poczytany za formę najwyższą i najbardziej szlachetną. Prezydent wrócił myślami do amerykańskiej wojny o niepodległość i rozważał problemy indyjskie, posługując się analogią do walczą­ cych przeciwko Jerzemu III pod koniec XVIII w. trzynastu kolonii amerykańskich. Ja zaś byłem odpowiedzialny za utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa kontynentu indyjskiego, dającego schronienie prawie 1/5 populacji całego globu. Nasze środki były mizeme i nie mieliśmy już żadnych rezerw. Nasze wojska poddawały się lub cofały przed druzgoczącymi ciosami Japonii. Wróg usunął naszą flotę z Zatoki Bengalskiej, a właściwie z całego niemal Oceanu Indyjskiego. Zostaliśmy najwyraźniej pokonani w powietrzu. Wciąż istniała jednak szansa i nadzieja, że wszystko da się jeszcze naprawić i że nie zaniechamy naszego obowiązku ratowania ogromnych starożytnych Indii, którym przewodziliśmy przez prawie 200 lat, przed szkaradną i bestialską zagładą. Tracąc integralność kontroli wojskowej i władz rządowych na obszarze działań wojennych, pogrzebiemy i szansę, i nadzieję. Nie był to czas na konstytucyjny eksperyment z okresem "prób i błędów", który miał zadecydować o "przyszłych stosunkach" Indii z Imperium Brytyjskim. Nie była to również kwestia, w której decydującym czynnikiem byłoby usatysfakcjonowanie amerykańskiej opinii publicznej. Nie mogliśmy zdezerterować z Indii zrzucając odpowiedzialność wobec ich narodów i zostawiając je na pastwę anarchii i obcego jarzma. Była to jakaś polityka, lecz takiej polityki musielibyśmy się wstydzić. Naszym świętym obowiązkiem było przeznaczenie na obronę Indii wszelkich możliwych środków, i jeśli tak właśnie postępowaliśmy, oznacza to, że musielibyśmy zdradzić nie tylko narody Indii, ale także własnych żołnierzy, pozwalając bazom operacyjnym i dzielnie walczącej u ich boku armii hinduskiej na dezintegrację w zamęcie politykierstwa i krwawych zgliszczy.

224

JAPONIA ATAKUJE

Na szczęście wszyscy moi koledzy zajmujący się problemem indyjskim byli po mojej stronie. Gdyby stało się inaczej, nie zawahałbym się zrezygnować z ciężaru obowiązków, który dźwigałem, a który w owym czasie wydawał się niemożliwy do uniesienia przez jednego człowieka. Najbardziej przy takich okazjach pociesza fakt, że nie ma się żadnych wątpliwości. Ponadto, jak pokażą kolejne wydarzenia zawarte w tej opowieści, moje przeświadczenia, które podzielał Gabinet Wojenny, nie były pozbawione racji. Prezydentowi wysłałem następującą odpowiedź: Były człowiek marynarki (Chequers) 12 kwietnia 1942 do prezydenta Roosevelta Około 3 nad ranem 12 kwietnia, nie przestrzegając Pana zaleceń [dotyczących zdrowia Hopkinsa], Harry ija wciąż jeszcze rozmawialiśmy, gdy dotarł do mnie tekst Pana depeszy dotyczącej Indii. Nie mogłem zadecydować o takiej sprawie bez porozumienia się z Gabinetem, co fizycznie mogę zrobić dopiero w poniedziałek. Tymczasem Cripps opuścił już Indie, a obie strony opublikowały wszelkie wyjaś­ nienia. W tych okolicznościach Harry oznajmił, że zadzwoni do Pana i wytłumaczy, jak wygląda sytuacja, ale z powodu złych warunków atmosferycznych nie mógł uzyskać połączenia. Zamierza zadzwonić do Pana dziś po południu, a także przetelegrafować raport. Zdaje Pan sobie sprawę z wagi, jaką przywiązuję do wszystkich Pana wypowiedzi, ale uznałem, że nie byłbym w stanie wzią