Civita Castellana 1798
 8311106037, 9788311106031 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

HISTORYCZNE

BITWY

MARIAN WITASEK

CIVITA CASTELLANA 1798

Dom Wydawniczy Bellona Warszawa

Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek za zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny detalicznej. Nasz adres: Dom Wydawniczy Bellona ul. Grzybowska 77 00-844 Warszawa Dział Wysyłki tel.: 022 45 70 306, 022 652 27 01 fax 022 620 42 71 Internet: www.bellona.pl e-mail: [email protected] www.ksiegarnia.bellona.pl

Miejska Biblioteka Publiczna WROCŁAW

4 000356903 23 bulwar Ikara 29-31

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz Ilustracja na okładce: Bartłomiej Drejewicz Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska Korektor: Teresa Kępa

© Copyright by Marian Witasek, Warszawa 2007 © Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2007

ISBN 978-83-11-10603-1

STOSUNKI FRANCUSKO-NEAPOLITAŃSKIE W LATACH 1789-1798 Stosunki pomiędzy rewolucyjną Francją a Królestwem Obojga Sycylii od samego początku nacechowane były dużą niechęcią, potęgującą się w miarę jak docierały do Neapolu wieści o upokorzeniach, jakich doznawała fran­ cuska rodzina królewska. Królowa Francji Maria Antonina była przecież rodzoną siostrą królowej Neapolu, ambitnej Marii Karoliny. Zdecydowanie występowano przeciwko rewolucyjnej agitacji prowadzonej przez konsulów francus­ kich, loże masońskie i licznych emisariuszy, zasypujących Włochy broszurami i pismami ulotnymi. Republika nie została uznana. Niechęć wzmagały rekwizycje statków neapolitańskich w Tulonie i Marsylii (1792 r.) oraz napas­ towanie sycylijskich rybaków. We Francji powstawały projekty aneksji Sycylii, mające zapewnić dostawy zboża do południowej Francji. Zajęcie wyspy i założenie tam baz wojskowych zdecydowanie poprawiłoby położenie republiki w basenie Morza Śród­ ziemnego i pozwoliło aktywniej oddziaływać na Włochy, Bałkany, Bliski Wschód i Afrykę. Obawa przed interwencją mocarstw powstrzymywała jednak zapędy Francuzów. Francuzi wysuwali jednak wobec Neapolu liczne zarzuty:

6 prowokacyjnego i obraźliwego traktowania swych przed­ stawicieli w Neapolu, szykanowania kupców francuskich, cenzurowania pism i gazet francuskich z paleniem ich włącznie, stosowania represji wobec stowarzyszeń i lóż masońskich utrzymujących kontakty z Paryżem, Lionem czy Marsylią, aresztowanie księdza Guerra z Sycylii, który próbował interwencji w Paryżu na rzecz uwięzionych przez Neapolitańczyków republikanów, wspomagania material­ nego (1 500 000 franków w 1791 r.) emigrantów monarchistycznych w Koblencji, przyjmowanie do wojsk neapolitańskich francuskich emigrantów, byłych królewskich oficerów i zezwolenie im na noszenie krzyża św. Ludwika, pomimo jego zniesienia we Francji, naruszanie terytorialności wód francuskich, prowadzenie antyrepublikańskiej agitacji na dworze cesarza Austrii oraz zbrojenia się przeciwko Francji. Agresywne poczynania żyrondystów znalazły wreszcie ujście w wysłaniu pod dowództwem kontradmirała Latouche'a floty wojennej, która 16 grudnia 1792 r. grożąc bombardowaniem Neapolu wymusiła na Królestwie Obojga Sycylii uznanie Republiki Francuskiej. Jednocześnie Fer­ dynand IV zmuszony został do ogłoszenia neutralności w wojnie i przysłania swojego ambasadora do Paryża. Ścięcie 21 stycznia 1793 r. Ludwika XVI i 16 paździer­ nika 1793 r. Marii Antoniny wstrząsnęło neapolitańskim dworem królewskim. Wydarzenia francuskie uzmysłowiły parze królewskiej, że zwycięstwo idei rewolucyjnych może ich także kosztować głowy. Wzmagała się propaganda rewolucyjna, kierowana przez przybyłego 24 grudnia 1792 r. do Neapolu, celem naprawy uszkodzonych okrętów, kontradmirała Latouche'a, którego marynarze rozdawali ulotki, czapki frygijskie, trójkolorowe kokardy i prowadzili przez pięć tygodni rewolucyjną agitację. W Neapolu powstał pierwszy rewolucyjny klub zbierający się na terenie fran­ cuskiej ambasady. Neapolitańczycy nie mieli jednak za-

7 miaru bezradnie się temu przyglądać. Natychmiast po odpłynięciu okrętów Latouche'a klub został rozbity aresz­ towaniami. Na miejsce zlikwidowanego klubu powstawały jednak inne. W rzeczywistości rewolucjoniści nie mający oparcia w masach, które należało dopiero uświadomić, nie stanowili żadnej realnej siły, chociaż niektórzy w swej determinacji mogli być niebezpieczni, jak np. rewolucyjny klub „RoMo" kierowany przez Vitalianiego, który zamierzał wprowadzić w życie francuski wzór, planując wybuch rewolucji na 30 marca 1794 r. Rodzinę królewską i urzęd­ ników zamierzano wymordować, zająć arsenał, spalić doki i opanować za pomocą ludu miasto. Krótko przed planowa­ ną akcją policja królewska wpada na trop sprzysiężenia i dokonując aresztowań zmusiła klub do rozwiązania się. Spiski powstały i w innych miastach, nie omijając od­ działów gwardii królewskiej, wojska i marynarki. Sytuacja wewnętrzna sprzyjała powzięciu przez Fer­ dynanda IV decyzji o wzięciu udziału w walkach w ramach I koalicji. W sierpniu 1793 r. ląduje więc w Tulonie 6000 korpus wojsk neapolitańskich. Żołnierze neapolitańscy przez pięć miesięcy dzielnie walczą z Francuzami, ponosząc w trakcie ewakuacji znaczne straty. Oddziały lądowe wspierała, działająca na wodach między Tulonem a Kor­ syką, neapolitańska flota wojenna. Udział wojsk neapolitańskich w ramach I koalicji nie ograniczył się tylko do korpusu tulońskiego. U boku armii austriackiej w Lombardii walczyły cztery pułki neapolitańskiej kawalerii. Ostatecznie na skutek poniesionych przez wojska koali­ cyjne porażek Królestwo Obojga Sycylii podpisało 10 paź­ dziernika 1796 r. w Paryżu traktat pokojowy. Postanowienia traktatu zobowiązywały do zaprzestania kroków wojennych, zawarcia pokoju i wprowadzenia wza­ jemnej przyjaźni. Unieważniono wszystkie umowy, których treść stała w sprzeczności z postanowieniami traktatu,

9

8 zabronione zostało więc posiłkowanie wzajemnych wrogów wojskiem, flotą, amunicją i pieniędzmi. Neapol zobowią­ zywał się do neutralności. Zgadzał się nie przyjmować w portach większej eskadry niż składającej się z czterech okrętów. Zabronione było dostarczanie obcym okrętom amunicji i tzw. kontrabandy wojennej. Oba kraje zobowią­ zały się do zniesienia wzajemnego sekwestru i zwrotu zarekwirowanych w czasie wojny majątków i towarów. Uzgodniono w terminie jednego miesiąca po ratyfikacji traktatu zwrot jeńców za zwrotem kosztów ich utrzymania. Ranni i chorzy mieli pozostać pod dotychczasową opieką, aż do czasu wyzdrowienia. Królestwo Obojga Sycylii zobowiązało się zwolnić z więzienia aresztowanych oby­ wateli francuskich i zwrócić im skonfiskowane majątki. Neapol obiecywał, że przeprowadzi śledztwo i ukarze winnych wtargnięcia do ambasady francuskiej w 1793 r. Obywatele francuscy, domownicy ambasadora, ministra, konsula i akredytowani agenci uznani przez Republikę Francuską mieli cieszyć się równą wolnością kultu jak wyznawcy najbardziej uprzywilejowanej sekty niekatolic­ kiej. Zobowiązano się do niezwłocznego zawarcia układu handlowego przyznającego Francji klauzulę najwyższego uprzywilejowania. Do czasu podpisania układu stosunki miały opierać się na unormowaniach przedwojennych. Przyjaźń pomiędzy Republiką Francuską a Królestwem Obojga Sycylii rozciągano także na Republikę Batawską. Układ posiadał również tajną klauzulę zobowiązującą Neapol do wypłaty Francji 8 000 000 franków w gotówce w przeciągu roku. W zamian traktat pomijał milczeniem neapolitańskich więźniów politycznych, a ponadto uzyskano francuskie zobowiązanie do powstrzymania agitacji rewo­ lucyjnej na terenach środkowych i południowych Włoch. Ratyfikacja traktatu miała nastąpić w ciągu 40 dni. Ponowne aktywne kontakty neapolitańsko-francuskie miały miejsce w okresie układów leobeńskich i campofor-

mijskich. Ówczesny przedstawiciel neapolitański, markiz de Galio, utrzymywał bezustanny kontakt z gen. Bonaparte. Głośno mówiono o rozbiorze Państwa Kościelnego, przy okazji którego Neapol nosił się z zamiarem zajęcia Benewentu, Ponte Corvo i północnego wybrzeża Adriatyku z Fermo i Ankoną. Równie łakomym okiem patrzono na weneckie Wyspy Jońskie i Albanię, będąc zdecydowanym odstąpić w zamian Francji część Elby i Prezydia. Uzyskano nawet obietnicę francuskiego przedstawiciela w Neapolu, Canclauxa poparcia tych projektów w zamian za uwolnienie więźniów politycznych. Pochopne poparcie przedstawiciela francuskiego spotkało się jednak z ostrą krytyką zarówno gen. Bonapartego, jak i Dyrektoriatu Wykonawczego, którzy nie mieli najmniejszego zamiaru przekazywać Królestwu Obojga Sycylii jakichkolwiek ziem. Zawiedziony w swych nadziejach Neapol, zdający sobie sprawę, że także w przypadku rozbioru Państwa Kościel­ nego nie otrzyma żadnych nabytków, nawiązał kontakty z Rzymem i Florencją, proponując im pomoc zbrojną. 1 Bonaparte, lekceważący powstałą koalicję , 29 września 1797 r. zagroził Ferdynandowi IV, że w razie przekroczenia granicy neapolitańsko-rzymskiej sam ruszy na Neapol, a flota francuska zaatakuje handel neapolitańsko-sycylijski. Ferdynand IV zdawał sobie sprawę, że nie są to groźby bez pokrycia. Nie pozostało mu nic innego, jak bezsilnie przyglądać się, kiedy 15 lutego 1798 r. wojska francuskie zajmowały Rzym. Zajęcie Rzymu uświadomiło wszystkim, że hegemonem Włoch stała się Francja, znikła iluzoryczna „równowaga sił na Półwyspie". Przestała istnieć także strefa buforowa pomiędzy Francją a Królestwem Obojga Sycylii, chroniąca w jakiś sposób Neapol przed wpływami idei rewolucyjnych. Krążyły głosy o konieczności likwidacji Królestwa Obojga 1

Bonaparte drwił z porozumienia neapolitańsko-rzymsko-florenckiego, nazywając je „koalicją szczurów, przeciw kotowi".

11

10

Sycylii i połączenia Włoch w ramach jednej republiki. Neapolitańscy emigranci-republikanie, wykorzystując łamy gazet paryskich, rzymskich i mediolańskich, agitowali za detronizacją Ferdynanda IV. Nowo powstały republikański rząd rzymski zażądał od Neapolu wypłaty zaległych 140 000 dukatów z tytułu opłat lennych, a kiedy Fer­ dynand IV odmówił, skonfiskowano królewski majątek znajdujący się na terenie rzymskim. Żądania wysunęła także Francja. Wysłany przez głównodo­ wodzącego Armii Włoch gen. Berthiera do Neapolu gen. Balait zażądał wypędzenia francuskich emigrantów-rojalistów, oddalenia brytyjskiego ambasadora Hamiltona, usunięcia ministra Actona oraz wolnego przemarszu do należących do Republiki Rzymskiej, ale leżących wewnątrz terytorium Królestwa Obojga Sycylii, Benewentu i Ponte Corvo. Wszystkie te wydarzenia wzmagały neapolitańskie roz­ goryczenie i oburzenie. Obawiano się jednak konfrontacji z Francją. Zwrócono się więc do Brytyjczyków z prośbą o jak najszybsze wsparcie w postaci desantu dywizji piechoty. Przewidywano w przypadku ataku republikań­ skiego ogłoszenie „świętej wojny". Tymczasem polityka Francji uległa raptownemu złago­ dzeniu. Ustały zaczepki i prowokacje, starano się wymazać złe wrażenie, jakie wywołały ostatnie posunięcia. Fran­ cuzom przygotowującym się do wyprawy egipskiej zależało teraz na przyjaznych stosunkach z Neapolem i zachowaniu przez niego przychylnej neutralności. Wysunięto nawet propozycję odstąpienia Neapolowi za cenę 20 000 000 franków i skonfiskowanych dóbr w Rzymie, Benewentu i Ponte Corvo. Nabytki terytorialne zdecydowanie polep­ szyły nastroje w Neapolu. Jednocześnie jednak nie ufano Francuzom. Pomimo więc odstąpienia Benewentu i Ponte Corvo oraz zdecydowanie łagodniejszego tonu w stosunkach dyplomatycznych Królestwo Obojga Sycylii podpisało 19 maja 1798 r. sojusz odporny austriacko-neapolitański.

Traktat zobowiązywał przyjście w przypadku zaatakowania którejś ze stron z natychmiastową pomocą. Austria zobo­ wiązała się utrzymywać na terytorium Włoch i Tyrolu 60 000 armię, Neapol utrzymywać na pograniczu neapolitańsko-rzymskim 30 000 żołnierzy i 3 do 4 fregat na Morzu Śródziemnym, jako eskorty statków transportowych przewożących żywność z Apulii do Austrii. W przypadku zagrożenia wojną obie strony zobowiązały się do zwięk­ szenia pozostających w pogotowiu oddziałów o 25%. Na wieść o zawarciu traktatu, chociaż właściwie jedynie podejrzewano jego istnienie, przedstawiciel Francji w Ne­ apolu, Garat2, zażądał od Ferdynanda IV zakończenia procesu jakobinów, wypuszczenia więźniów politycznych, wydania Francuzom Zatoki Mesyńskiej, przepędzenia z por­ tów Brytyjczyków oraz obniżenia stanów armii do stopy pokojowej. Ferdynand IV odrzucił żądania, chociaż ulegając naciskom własnych poddanych przerwał proces jakobinów, rozwiązując II Trybunał Stanu, narażający państwo na ogromne koszty, a wielu poddanych, zupełnie niewinnych, na długie miesiące więzienia. Skoncentrowana w Tulonie francuska flota, której ataku na Sycylię obawiano się w Neapolu, 13 czerwca zajęła nominal­ nie od 1530 r. należącą do Królestwa Obojga Sycylii Maltę. Wiadomość ta wywołała żywą reakcję i wysłanie protestu do Dyrektoriatu. Francuzi próbowali zminimalizować najazd, wyrażając zdziwienie z powodu tak gwałtownej reakcji Neapolu na zajęcie Malty, która przecież od wielu lat rządziła się już swoimi prawami, a jej zależność lenna była iluzorycz­ na. Tym niemniej za radą Talleyranda postanowiono załago­ dzić spór, przyznając Neapolowi jakąś rekompensatę. Sytuacja w Neapolu uległa jednak zmianie. Zanim Francuzi zajęli Maltę, w obawie, że zgrupowane okręty francuskie 2

Wybór Garata był co najmniej niestosowny. Nie mógł on liczyć na przychylne przyjęcie na dworze neapolitańskim skoro odczytywał Lud­ wikowi XVI wyrok śmierci.

12 zaatakują Sycylię, Neapol wystosował 3 i 9 kwietnia pisma do głównodowodzącego flotą brytyjską na Morzu Śród­ ziemnym lorda St. Vincenta, z prośbą o przysłanie pomocy. Tymczasem okazało się, że flota francuska nie zaatakowała Sycylii, ale zniknęła na morzu. Poszukujący francuskich okrętów kontradmirał Nelson postanowił wykorzystać we­ zwanie, zażądał więc żywności, wody, pilotów i lekkich okrętów, bez których miał utrudnione możliwości prze­ prowadzenia rozpoznania. Powołując się na § 3 traktatu paryskiego minister Galio, lawirujący pomiędzy Francją a Anglią, 17 czerwca odmówił udzielenia Nelsonowi pomocy. Anglicy zmuszeni byli o mały włos ruszyć do Gibraltaru. Z pomocą Nelsonowi przybyła żona brytyjskiego ambasa­ dora, lady Hamilton, która wyprosiła u swojej przyjaciółki, królowej Marii Karoliny, odręczny, sprzeczny z uchwałą Rady Stanu, rozkaz do gubernatora Syrakuz, polecający zaopatrzyć okręty Nelsona i udzielić mu wszelkiej pomocy. Zaopatrzeni Brytyjczycy ruszyli za flotą francuską, ale rozminąwszy się z nią, wrócili do Syrakuz. Ponownie starali się o uzyskanie wsparcia w postaci lekkich okrętów. Nie uzyskawszy pomocy ze strony floty neapolitańskiej, Nelson, nie czekając na płynące do niego posiłki brytyjsko-portugalskie, 25 lipca wypłynął w morze. 3 sierpnia 1798 r. posiłki te w sile 4 okrętów liniowych, 1 fregaty i 1 bandery wpłnęły do Neapolu. Jako że na kotwicy stały tu już brytyjski okręt liniowy „Lion", „George Thomson"3, 4 oraz zdobyta francuska fregata „Dorothee" , doszło do 5 6 pogwałcenia 3 i 4 paragrafów traktatu paryskiego. Francuski 3

Uzbrojony w 18 dział. Uzbrojona w 40 dział. 5 § 3 traktatu paryskiego zobowiązywał Królestwo Obojga Sycylii do neutralności. Do portów nie wolno było przyjmować więcej niż 4 okrętów wojennych. Zabronione było dostarczanie im amunicji i tzw. kontrabandy wojennej. 6 § 4 traktatu paryskiego zobowiązywał Królestwo Obojga Sycylii do roztoczenia w swych portach pełnej opieki nad okrętami francuskimi. 4

13 charge d'affaires Lachese wystosował w związku z tym 4 sierpnia protest przeciwko naruszeniu postanowień traktatu paryskiego. Zarzucał Neapolitańczykom zaopat­ rzenie Nelsona, udzielenie informacji co do kierunku pościgu za flotą francuską, przyjęcie powyżej 4 okrętów wojennych jednocześnie do portów, podczas gdy okrętom francuskim wiozącym armię Bonapartego odmawiano przy brzegach Sycylii wszelkiej pomocy, a pragnących nabrać na lądzie wody marynarzy francuskich napadano i mor­ dowano. W odpowiedzi Neapolitańczycy twierdzili, że Nelson wszedł do portu w Syrakuzach siłą, traktat mówił natomiast o nieprzyjmowaniu do jednego portu jednocześ­ nie więcej niż czterech okrętów wojennych, a nie do wszystkich portów królestwa; okręty przybyłe należały do różnych państw, a o napadach na marynarzy francuskich na Sycylii nic im nie było wiadomo. Odpowiedź rządu rozzłościła Lachese'a, wystosował więc ultimatum, zgod­ nie z którym gotów był uwierzyć w dobre intencje Królestwa Obojga Sycylii, jeśli Francja otrzyma zadość­ uczynienie w postaci wypędzenia Actona, wydania Francji gubernatora Syrakuz, zmniejszenia armii do 10 000 żoł­ nierzy oraz przyjęcia do portów neapolitańskich francus­ kich garnizonów będących gwarantem zachowania przez Królestwo Obojga Sycylii neutralności. Oczywiście tak poniżających warunków Neapolitańczycy przyjąć nie mogli. Obie strony wiedziały już jednak, że wojna jest nieunikniona, dlatego też Francuzi, chociaż zdawali sobie sprawę, że tak postawione żądanie musi zostać odrzucone, zdecydowali się na ostre ultimatum. Dwustronne zagrożenie, od strony Malty i Rzymu, oraz ostre ultimatum Lachese'a przekonały niezdecydowanych w Neapolu, że wojna jest nieunikniona, a partii wojennej z królową na czele dostarczyły dodatkowych argumentów za zbrojnym wystąpieniem. Zintensyfikowano zbrojenia, wyda­ no też zakaz zaopatrywania Malty w żywność, a przybyłe

14

z wyspy łodzie skonfiskowano, aresztując jednocześnie ich załogi. Ambitna Maria Karolina wystąpiła do Wiednia i Londynu z tzw. „wielkim planem". Zakładał on, że Austria otrzyma Cysalpinę i hegemonię w północnych Włoszech, Wielka Brytania Maltę, natomiast Królestwo Obojga Sycylii tereny do linii Terracina-Picerno-Velletri i Wybrzeże Adriatyckie do Ankony. Propozycji neapolitańskich nie potraktowano jednak poważnie, sądząc, że są raczej próbą wysondowania gotowości obu dworów do udzielenia Neapolowi pomocy. Oficjalnie Francja odgrażała się i straszyła Neapol, zdawano sobie jednak sprawę ze słabości swoich wojsk, liczebnej przewagi armii królewskiej i niezadowolenia z republikańskich rządów na terenie byłego Państwa Kościelnego, czego dowodem były wybuchające bunty. Niezadowolenie ludności Republiki Rzymskiej postano­ wili wykorzystać Neapolitańczycy, wspierając wybuchłe 24 lipca 1798 r. powstanie. Przysłano instruktorów, chorąg­ wie, kokardy, ręczną broń, amunicję, działa. Ruch po­ wstańczy zwany powstaniem circejskim zgromadził 20 000 powstańców. Francuzi, którzy obawiali się rozruchów przy granicy z Neapolem, przystąpili jednak do energicznej akcji, w wyniku której w przeciągu trzech tygodni opano­ wali sytuację. Francuzi, posądzający Neapol o przyczynienie się do klęski pod Abukirem i zarzucający Królestwu Obojga Sycylii wrogą wobec republiki politykę, polegającą na utrudnianiu aprowizacji Malty, wspieraniu powstania rzym­ skiego, atakowaniu francuskich marynarzy, wyraźnemu szykanowaniu oficjalnych przedstawicieli, wreszcie 40 000 brankę, zdecydowani byli na zbrojne rozwiązanie problemu neapolitańskiego. Obawiano się jednak wojny, słusznie podejrzewając, że Neapol posiada wsparcie nowej koalicji, musiano więc najpierw zakończyć własne zbrojenia. Cze­ kano tylko na chwilę, kiedy „armia włoska" będzie do-

15 statecznie silna, by przeciwstawić się Austriakom, a wtedy licząca 25 000 żołnierzy „armia rzymska" zajęłaby Neapol i pozbawiła tronu Ferdynanda IV. Sądzono, że cała operacja potrwa z miesiąc. Na razie należało jednak odwlec konflikt. Ambasador francuski gen. Lacombe Saint Michel zdawał się nie dostrzegać wrogości i jawnych probrytyjskich wystąpień. Łudził możliwością odstąpienia Malty i Rzymu, przestrzegając jednak, że chociaż Francja pragnie pokoju, zaatakowana, będzie walczyć. Entuzjastyczne przyjęcie wiadomości o zwycięstwie pod Abukirem oraz feta jaką zgotowano po przybyciu do Neapolu Nelsonowi, wyraźnie świadczyły, że do wojny dojść musi. Ścierano się tylko, kiedy ma nastąpić atak. Partia wojenna z królową Marią Karoliną domagała się natychmiastowego wystąpienia, obóz umiarkowany z mar­ kizem Galio na czele radził czekać na wspólne wystąpienie koalicji. Spór toczył się o termin, nie zaś o to czy do wojny dojdzie, obie więc frakcje gorąco wspomagały przygotowa­ nia wojenne. Król Ferdynand IV, chociaż mocno naciskany przez żonę i ambasadora brytyjskiego lorda Hamiltona, nie kwapił się do podjęcia ryzykownej decyzji. Doświadczenia ostat­ nich lat i doznane niepowodzenia I koalicji wyrobiły w nim pogląd, że do wojny należy przystąpić tylko w ostateczno­ ści. Stopniowo jednak król skłaniał się do siłowych roz­ wiązań. Nelson, uwielbiany przez królewskich poddanych za zwycięstwo nad Francuzami, obiecywał wsparcie brytyj­ skie i wskazywał, że na wypędzenie Francuzów z terytorium byłego Państwa Kościelnego wystarczy jedynie z 30 000 żołnierzy, a nagrodą miały być nabytki terytorialne na terenie Wenecji i Rzymu. Nieoczekiwanie dla partii wojennej przybyły z Wiednia nowy głównodowodzący wojsk neapolitańskich, feldmar­ szałek baron Mack, zamiast, jak oczekiwano, doradzić natychmiastowy atak, w trakcie odbytej 9 października

17

16 1798 r. w Caserta Rady Królewskiej, na którą zaproszono tylko zwolenników partii wojennej, oświadczył, że po­ trzebuje czasu na zapoznanie się z sytuacją, ludźmi i tere­ nem. Obiecywał, że jeśli zajdzie konieczność, w ciągu 10 dni ruszy z armią, wolałby jednak, aby dano mu więcej czasu, co najmniej 6 do 8 tygodni na poczynienie przygo­ towań. Mack wypełniał w ten sposób instrukcje, jakie otrzymał w Wiedniu, polecające mu odwlec wojnę do czasu wystąpienia koalicji. Ambitna Maria Karolina nie zrezygnowała jednak ze swych agresywnych planów. Wzmogła nacisk na Macka, tak że ostatecznie zdołała go pozyskać. Po manewrach armii neapolitańskiej zwołano po raz kolejny Radę Królew­ ską, ponownie bez przedstawicieli partii radzącej czekać na wystąpienie koalicji, na której królowa, Acton, ks. Castelcicala, Nelson i Hamilton zdecydowanie opowiedzieli się za natychmiastowym wystąpieniem. Nawet Mack wbrew instrukcjom wiedeńskim, skuszony wizją sławy i zapew­ nieniami królowej, iż otrzymała poufne wieści z Paryża, że w razie ataku neapolitańskiego wojska francuskie bez walki mają opuścić terytorium rzymskie, zapewniał króla, że czas na atak jest najstosowniejszy ze względu na brak francuskiego przygotowania i rozproszenie wojsk. Feld­ marszałek, chociaż przyznał, że nie zna wartości neapolitań­ skiego wojska, uważa, że tylko w wypadku podjęcia akcji ofensywnej armia królewska ma szansę odniesienia sukcesu. Zapewniał, że w przeciągu dwóch tygodni zajmie terytorium Republiki Rzymskiej. Wyznaczono 20 listopada 1798 r. na dzień rozpoczęcia wojny. Tymczasem cały wysiłek partii wojennej został po­ stawiony pod znakiem zapytania. 13 listopada przybył z Londynu kurier przywożący wiadomość, że królestwo nie otrzyma brytyjskich subwencji. Jednocześnie wręczono Ferdynandowi IV ostrzeżenie lorda Grenville'a, by Neapol wstrzymał się ze zbrojnym wystąpieniem do czasu otrzy-

mania z Wiednia informacji, co zrobi cesarz. Króla rozsier­ dziła dwulicowa postawa Brytyjczyków, którzy z jednej strony, ustami Hamiltona i Nelsona, pchali Neapol do wojny, z drugiej zaś oficjalnymi notami zalecali wstrzyma­ nie się od zbrojnych wystąpień. Również Mack stracił na animuszu widząc, że nie ma pretekstu usprawiedliwiającego naruszenie przez niego instrukcji z Wiednia. Początkowo liczył, podobnie jak i Ferdynand IV, na to, że cesarz zaaprobuje wcześniejsze neapolitańskie wystąpienie. Odroczył więc termin inwazji, mając nadzieję, że w ciągu trzech dni, o które przesunięto termin rozpoczęcia kroków wojennych, napłyną z Wiednia pomyślniejsze wieści. Na wszelki wypadek zastrzegł się jednak, że w przypadku pojawienia się nowych komplikacji, może zostać zmuszony do następnego odroczenia ataku. Ostatnie wątpliwości zniknęły 22 listopada 1798 r., kiedy wraz z ks. Belmonte-Pignatellim i majorem Freyem dotarła do Neapolu wieść o zajęciu przez wojska au­ 7 striackie Gryzonii . Mack przekonany, że jest to sygnał do ogólnego ataku koalicji, a co najmniej uzbrojony w pretekst, by zignorować wiedeńskie instrukcje, pewny o ewentualnej austriackiej pomocy, przestał się wahać, tym bardziej że połączona flota rosyjsko-turecka zaj­ mowała Wyspy Jońskie. Inwazję zaplanowano ostatecznie na 23 listopada 1798 r. Dzień wcześniej Ferdynand IV z obozu w San Germano wystosował manifest, w którym zapewniał, że rozpoczyna wojnę z powodu zagrożenia własnego kraju, celem przy­ wrócenia papieżowi jego ziem, rozprawienia się z panującą anarchią, rozbojami i rzeziami na terytoriach zajętych przez republikanów i w obronie wiary katolickiej. Zapo­ wiadał osobisty udział w wojnie, przebaczenie dla skruszo­ nych, bezlitosność wobec niepoprawnych. Apelował do Oddziały austriackie wkroczyły do Gryzonii miesiąc wcześniej. 2

— Civita Castellana 1798

V\

'

^1

18

wodzów armii republikańskich, by opuścili terytorium rzymskie i zaprzestali mieszania się w wewnętrzne sprawy Rzymian, w przeciwnym razie grożąc użyciem siły. Jednocześnie podjęto akcję dyplomatyczną wysyłając depesze do Wiednia, Turynu i Florencji. Zapowiadano w nich, że już wkrótce dowodzone przez Macka zwycięskie wojska neapolitańskie zjawią się w północnych Włoszech, by dopomóc w zrzuceniu republikańskiego jarzma. Jedno­ cześnie proszono cesarza, by nie pozostawiał sojusznika bez pomocy. Podkreślano, że dalsze zwlekanie jest niemoż­ liwe z powodu grożącego im ze strony Francji niebez­ pieczeństwa i że wystąpienie zbrojne stanowi jednocześnie zabezpieczenie Wielkiego Księcia Toskanii.

W PRZEDEDNIU WOJNY Traktat campoformijski podpisany 17 października 1797 roku kończył krwawy okres zmagań I koalicji z republikań­ ską Francją. Walki nie przerwała jedynie Wielka Brytania. Nie oznaczało to jednak, że monarchie europejskie zrezyg­ nowały ze swych planów zduszenia rewolucji. Pokój traktowano jedynie jako preludium do kolejnych zmagań. Pokonana i wyczerpana wojną Austria potrzebowała czasu na reorganizację i wzmocnienie armii, pragnęła także wylorzystać osamotnienie Wielkiej Brytanii, by w decydu­ jącym momencie sięgnąć po brytyjskie złoto, mające popłynąć w formie subwencji szerokim potokiem do cesarskiego skarbca. Austria pragnęła wciągnąć do decydu­ jącej rozgrywki z Francją daleką, lecz silną Rosję. Pokój campoformijski podpisany został przez Coblenza jako reprezentanta monarchii austriackiej. Kwestie związane z uregulowaniem spraw niemieckich pozostawiono do rozstrzygnięcia przez zwołany do Rastatt kongres pokojowy. Już tutaj doszło do pierwszych zgrzytów. Bonnier i Treilnard, przedstawiciele Francji, wypełniający polecenia Dy­ rektoriatu Wykonawczego, niezbyt zadowolonego z narzu­ conego mu przez gen. Bonapartego pokoju, stwarzali trudności.Wszak nie tak dawno wydano temu ambitnemu

21

20

generałowi zakaz zawierania pokoju i polecono maszerować na Wiedeń, ten jednak zignorował polecenia rządu i zawarł w Campoformio pokój entuzjastycznie przyjęty przez Francuzów. Co prawda entuzjazm towarzyszący wieści o pokoju podziałał na Dyrektoriat otrzeźwiająco i ostatecz­ nie nie tylko nie odrzucono traktatu, lecz nawet udając serdeczność przywitano Bonapartego przywożącego pokój jak bohatera. Nie oznaczało to jednak, że Dyrektoriat zamierzał kontynuować politykę Bonapartego. Kongres zebrał się w grudniu 1797 r. w Rastatt, małym miasteczku księstwa Wirtembergii. Obok delegatów Fran­ cji udział wzięły Austria, Prusy i szereg drobniejszych państw wchodzących w skład Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Mimo że pertraktacje ciągnęły się przez szesnaście miesięcy, nie przyniosły rozstrzyg­ nięcia. Pierwszą turę rozmów zakończono wiosną 1798 r. Celem delegacji francuskiej było uzyskanie zgody na przyłączenie do Francji lewego brzegu Renu i uznanie zasady sekularyzacji, polegającej na przyznaniu rekom­ pensaty książętom niemieckim posiadającym terytoria na lewym brzegu Renu kosztem terytoriów księstw ko­ ścielnych znajdujących się na prawym brzegu Renu. Nie czekając na ostateczną decyzję, Francuzi zastosowali politykę faktów dokonanych, zajmując pod koniec grudnia Moguncję. W lutym 1798 r. wojska francuskie, naruszając rozejm, ostrzelały z dział Mannheim, ostatni już niemiecki przyczółek na lewym brzegu Renu, i zajęły miasto. Wystosowano równocześnie ultimatum przekazane człon­ kom kongresu: najdalej w przeciągu 15 dni od chwili wręczenia francuskiego pisma Francja musi uzyskać bez żadnych warunków i zastrzeżeń granicę na Renie, Moguncję wraz z okręgiem i fortami oraz most kehlski. Jeżeli żądania nie zostaną spełnione, delegacja francuska opuści kongres. Zapachniało wojną, do której jednak państwa niemieckie nie były przygotowane. Brutalna

siła i szantaż przyniosły efekt, Francja otrzymała lewy brzeg Renu i uznanie zasady sekularyzacji. Rokowania w Rastatt ciągnęły się jednak dalej, stając się w końcu miejscem spotkań rządów europejskich prowadzących politykę antyfrancuską. Z inicjatywy Tal­ leyranda przedstawiciele Francji 6 grudnia 1798 roku postawili kolejne ultimatum, żądając wyrażenia zgody na wszystkie żądania Francji. Na skutek burzliwej dyskusji ultimatum zostało przyjęte, tego już jednak było Austrii zbyt wiele, Franciszek II odmówił ratyfikacji ugody. Wojna zawisła na włosku. 12 marca 1799 roku Francja wypowiedziała wojnę Austrii. W tym samym czasie, kiedy trwały rokowania w Rastatt, Dyrektoriat, wykorzystując osłabienie monarchii euro­ pejskich, postanowił spożytkować okazję i rozpoczął politykę „pokojowych zaborów". 26 stycznia 1798 r. przekształcono Holandię w Republikę Batawską, a 15 lutego 1798 r., wykorzystując pretekst, jakim były grudniowe manifestacje republikanów rzymskich, roz­ gonione przez wojska papieskie, które przy okazji na­ ruszyły eksterytorialność ambasady francuskiej i w za­ mieszaniu zastrzeliły francuskiego gen. Duphota, przy wsparciu stacjonujących pod Rzymem oddziałów gen. Berthiera, zdetronizowano papieża i ogłoszono powstanie Republiki Rzymskiej. Nie zapomniano także o Szwajcarii, gdzie po złamaniu słabego oporu oddziały francuskie zajęły kantony i ogłosiły powstanie nowego państwa, 1 Republiki Helweckiej . Postępowanie Francji zaniepokoiło dwory europejskie. Czując się zagrożony, król Królestwa Obojga Sycylii Ferdynand IV 19 maja 1798 r. zawarł z Austrią sekretne przymierze. Austriacy zobowiązali się, że w razie najazdu francuskiego natychmiast uczynią na terytorium Lombardii ' 12 kwietnia 1798 r. w Aarau.

23

22 dywersję siłami co najmniej 60 000 żołnierzy. Ferdy­ nand IV z kolei zobowiązał się do wsparcia przyszłej koalicji antyfrancuskiej armią 30 000, bez względu na to jak ułożą się stosunki neapolitańsko-francuskie i po­ wstrzymania się w przyszłości od zawierania z Francją osobnego rozejmu. Tymczasem brak zbrojnego wystąpienia Austrii na oczy­ wiste wzmocnienie obozu republikańskiego przyczyniło się do przekonania Dyrektoriatu, że Austria boi się wojny, wystarczy więc systematycznie ją straszyć działaniami zbrojnymi, aby osiągnąć wszystkie wyznaczone cele. Kon­ tynuowano więc w dalszym ciągu politykę faktów dokona­ nych. 17 maja 1798 r. włączono w skład państwa francus­ kiego kanton Genewy, 19 sierpnia podpisano z Republiką Helwecką zaczepno-odporny traktat, zapewniający wojskom francuskim przemarsz przez Szwajcarię. Zirytowana Austria przeprowadziła zbrojną demonstra­ cję. Francuzi również gromadzili wojska. Wojna mogła wybuchnąć lada chwila. Wybuch powstania w Szwajcarii związał jednak ręce Francji. Bojowe nastawienie wojsk znalazło ujście w krwawo stłumionym powstaniu. Posunięcia Francji przyczyniły się do tego, że z miesiąca na miesiąc zachowawcze siły Starej Europy zdawały sobie sprawę, że wojna jest nieunikniona i że czas pomyśleć o nowej, silniejszej od pierwszej koalicji antyfrancuskiej. Walcząca z Francją Wielka Brytania oraz upokorzona pokojem Austria stały się siłą napędową nowej koalicji. Nie oznacza to jednak, że Austria gotowa była nierozważnie wszcząć kroki wojenne wobec Francji. Franciszek II musiał mieć pewność, że nowa koalicja podoła postawionemu jej zadaniu. Pomoc Anglii, aczkolwiek doceniana, ograniczała się jednak tylko do floty i subwencji, konieczny był jednak silny partner lądowy zdolny złamać niezwyciężone dotych­ czas wojska francuskie. Na Prusy niezbyt liczono. Pozo­ stawała Rosja.

Daleka Rosja nie miała początkowo zamiaru mieszać się do spraw europejskich. W czasie, gdy trwały zmagania Francji z I koalicją, Rosja zachowywała ścisłą neutralność. Nie oznacza to jednak, by car nie przyglądał się z uwagą, co dzieje się na zachodzie Europy. Gwałtowny wzrost znaczenia Francji po pokoju w Campoformio, zajęcie we wrześniu 1797 r. Wysp Jońskich i aresztowanie na Zante rosyjskiego konsula zaniepokoiło Rosjan. Zaczęto się obawiać zaciśnięcia współpracy francusko-tureckiej. Zaniepokojenie Rosji podsy­ cali dyplomaci angielscy, austriaccy i neapolitańscy, zwraca­ jący uwagę na opiekę, jaką Francuzi roztoczyli nad polską emigracją, tworzenie wojsk polskich we Włoszech, entuzjas­ tyczne przywitanie, jakie zgotowano przybyłemu ze Stanów Zjednoczonych Kościuszce. Straszono cara groźbą rozprze­ strzenienia się idei rewolucyjnych. Jednakże dopiero zajęcie Malty, przez podążającego do Egiptu Bonapartego, stało się dla cara jako protektora zakonu maltańskiego policzkiem, który spowodował przyrzeczenie, że w przypadku wojny z Francją wojska rosyjskie wezmą w niej udział, siłami co prawda na razie bardzo ograniczonymi (korpus w sile 16 000 żołnierzy), uczyniono jednak pierwszy krok. Wyraźnym objawem zerwania z neutralnością było wysłanie do Bosforu, na prośbę Turcji, eskadry czarnomorskiej. Przegrana Francji pod Abukirem2 stała się sygnałem do ogólnego podniesienia głów przez wszystkich pragnących wojny z Francją. Mit o niezwyciężoności wojsk francuskich prysł, sprawca nieszczęść Starej Europy Bonaparte wraz z najlepszą częścią wojsk francuskich odcięty został w egip­ skich piaskach. Sytuacja niejako odwróciła się, teraz zachowaniem pokoju bardziej zainteresowana była Francja. Austria na­ tychmiast wykorzystała sytuację, zajmując zbrojnie sporne, 3 a ważne strategicznie, terytorium Gryzonii . 1 sierpnia 1798 r. 19 października 1798 r.

25

24 Koalicja nie była jednak gotowa. Wielka Brytania targowała się o każdego funta, Prusy odmawiały w niej udziału, a Rosja, aczkolwiek gotowa przyłączyć się do koalicji, podejrzewając Austrię o to, że pragnie Francję jedynie postraszyć ewentual­ nością nowej wojny, nie śpieszyła się z finalizacją umowy. Z oporami, tym niemniej koalicja powoli nabierała kształ­ tów. Początkowo car wysłał we wrześniu do Wiednia ks. Repnina celem podpisania konwencji o współpracy woj­ skowej pomiędzy wojskami austriackimi a 16 000-20 000 korpusem rosyjskim, sugerując jednocześnie, że Rosja, po spełnieniu pewnych warunków, gotowa jest zaangażować wojska o wiele liczniejsze. Natychmiast też opracowano w Wiedniu plan wiosennej ofensywy. Główne uderzenie z udziałem wojsk rosyjskich miało pójść przez Szwajcarię wprost na Francję. Austriacy współdziałający z Neapolem mieli zająć terytorium Włoch4. Rozmowy austriacko-brytyjskie były tymczasem dalekie od sfinalizowania. Brytyjczycy odrzucili gwarancję spłaty całej austriackiej pożyczki wojennej z czasów I koalicji, a na tym Austriakom szczególnie zależało. Nieustępliwa postawa Austrii skłoniła Brytyjczyków do prób bezpośred­ niego porozumienia się z Rosją. Jako podstawę układu ofiarowali carowi taką samą subwencję jak cesarzowi, a więc 500 tysięcy funtów szterlingów w miesięcznych ratach za 60 000 korpus pomocniczy, oraz jeszcze raz tyle za rekrutację szwajcarskiego korpusu pomocniczego, gotowi 5 byli nawet podwoić wysokość subwencji . Anglicy, ziryto­ wani postawą Austrii, proponowali nawet pominięcie jej w rozmowach, a nawet w koalicji, proponując na jej miejsce Prusy, które we współdziałaniu z brytyjską flotą uderzyć miały na Francję poprzez terytorium Holandii. Rosja odrzuciła sugestie brytyjskie i pozostała lojalna wobec Austrii, ostrzegając, że do żadnego porozumienia 4 5

M a h o ń , Etudes sur les Armees du Directoire, Paris 1905, s. 198. M a h o ń , Śtudes..., s. 200.

rosyjsko-angielskiego nie dojdzie, dopóki Brytyjczycy nie porozumieją się z Austrią. Nie oznaczało to jednak ustęp­ liwości cara wobec Cesarstwa, czego najlepszym dowodem było wstrzymanie ruchu korpusu posiłkowego w Brześciu Litewskim. Królestwo Obojga Sycylii, nie orientując się w mean­ drach polityki Wiednia, dążyło tymczasem do natychmias­ towego wszczęcia kroków wojennych. Zwycięstwo brytyj­ skie pod Abukirem, wypowiedzenie 12 września przez Turcję wojny Francji, chęć wyrzucenia z Rzymu od­ działów republikańskich, skłoniły je do szybkiego podjęcia kroków wojennych, a nie czekania na wiosenne wy­ stąpienie koalicji. Zdawano sobie jednak sprawę, że o wiele łatwiej będzie można osiągnąć wytyczone cele mając oparcie w potężnej koalicji, aniżeli walcząc samot­ nie z armiami republikańskimi i kołacząc o obiecaną austriacką pomoc. Brytyjczycy pchali do wojny Neapolitańczyków, choć oficjalnie przestrzegali Ferdynanda IV przed wystąpieniem zbrojnym bez zapewnienia sobie pomocy austriackiej, nieoficjalnie naciskali jednak poprzez swego ambasadora Hamiltona i admirała Nelsona do jak najszybszego wystąpienia zbrojnego. Londyn pragnął w ten sposób zaoszczędzić wydatków, uniknąć subwen­ cjonowania wojsk neapolitańskich i zachować twarz wobec Austrii, a równocześnie przyśpieszyć wybuch wojny i wykorzystując marsowe nastawienie Neapolitań6 czyków wplątać ich w wojnę . Gry tej dyplomacja neapolitańska nie potrafiła przejrzeć. Zabiegi te, rozszyfrowane przez dyplomację austriacką, skłoniły Wiedeń do ostrej krytyki brytyjskiej agitacji wobec rządu Królestwa Obojga Sycylii i zwrócenia Neapolowi uwagi na niestosowność bezwolnego wsłuchiwania się w brytyjskie podszepty. M a h o ń , Etudes..., s. 201.

26

Postawa Austrii zmusiła brytyjskiego ministra spraw zagranicznych lorda Grenville'a do demonstracyjnego ostrzeżenia posła neapolitańskiego o ryzyku wystąpienia zbrojnego bez poparcia Austrii. Również minister Eden ostrzegł oficjalnie przedstawiciela Ferdynanda IV w Wied­ niu Giansantego przed lekkomyślnym wystąpieniem. Brytyjczycy, zasłoniwszy się oficjalnymi ostrzeżeniami, nie zamierzali jednak przerwać nacisku. Ambasador angiel­ ski Hamilton, otrzymał instrukcje, w których co prawda polecono mu ostrzec Ferdynanda IV przed wystąpieniem przeciwko Francji, równocześnie jednak sugerowano, by Neapol nie czekał na wystąpienie koalicji, ale jedynie na deklarację cesarza Austrii, pozwalającą się zorientować czy i na jaką pomoc Neapol może liczyć. Jednocześnie Hamilton otrzymał pełnomocnictwa do zawarcia brytyjsko-neapolitańskiego przymierza, pod warunkiem, że nie będzie w nim mowy o brytyjskich subwencjach czy pożyczkach.

ARMIA KRÓLEWSKA Armia neapolitańska przed 1784 rokiem stanowiła jedynie efektowny instrument parad, ale jej użycie bojowe ograniczało się do wypraw przeciwko bandytom. Uzdrowieniem armii zajęła się ambitna, pragnąca ode­ grać na terenie Włoch rolę Katarzyny II, królowa Maria Karolina. Pragnieniem królowej było wyniesienie Królestwa Neapolitańskiego do roli mocarstwa, a do tego niezbędna była liczna i bitna armia. Doświadczenia wojny sukcesyjnej nakazywały rozbudowę zbrojeń lą­ dowych i morskich1. Reorganizatorem armii został John Acton. Armia w latach 1784-1786 powiększyła się do 20 000 ludzi. Dalsze prace Acton powierzył Szwajcarowi, zaproszonemu z Francji mar­ szałkowi polnemu baronowi Ludwikowi de Salis-Marchlins. Armia miała zostać zreorganizowana na wzór francuski i składać się z pułków krajowych, podczas gdy formacje cudzoziemskie miały być rozwiązane. Zazdrosny o wpływy reformatora Acton pozbył się jednak Szwajcara, a powiększoną w latach 1789-1790 do 30 000 żołnierzy armią, wykorzystując opracowany schemat organizacyjny, zajął się powtórnie Podczas trwania austriackiej wojny sukcesyjnej pod Neapol podpłynęła nota brytyjska, grożąca zbombardowaniem miasta.

29

28 osobiście Acton2. Jedyną modyfikacją miało być pozostawienie pułków cudzoziemskich. W ciągu kolejnych trzech lat armia królewska zwiększyła się do 36 000 żołnierzy, co pozwoliło jej na wysłanie 6000 korpusu ekspedycyjnego do Tulonu szturmowanego przez wojska rewolucyjnej Francji3. Zasadnicze zmiany organizacyjne nastąpiły w latach 1793-1794. Przybyły z Wiednia feldmarszałek-porucznik Józef von Zechenter zarzucił wzory francuskie i zastąpił je austriackimi. Nastąpił kolejny do 42 000 żołnierzy wzrost armii4. Wydarzenia międzynarodowe, a w szczególności zajęcie przez Francuzów w 1797 r. Rzymu, spowodowały kolejne podwyższenie stanu armii do ponad 56 000 żołnierzy. Zdecydowane na wojnę Królestwo Neapolitańskie w po­ czątkach 1798 r. wzmogło wysiłek mobilizacyjny. 20 kwietnia 1798 r. ogłoszono pobór, zobowiązując baro­ nów do dostarczenia 1 poborowego od każdych 100 dusz (męskich), klasztory liczące do 14 mnichów zobowiązane zostały dostarczyć 2 ochotników, do 19 mnichów — 3 ochot­ ników, do 24 mnichów — 5 ochotników, do 29 mnichów — 6 ochotników, do 30 mnichów — 7 ochotników. Klasztory powyżej 30 mnichów, arcybiskupi, biskupi, opaci i kapituły od każdej sumy 1000 dukatów renty rocznej zobowiązane zostały do dostarczenia 1 wyekwipowanego i uzbrojonego ochotnika. Na prośbę baronów i duchowień­ stwa datę dostarczenia ochotników określono na 1 sierpnia 1798 r., przy czym ci, którzy uzyskali zwolnienie od dostarczenia ochotników, zobowiązani byli od września miesięcznie płacić 25 dukatów za każdego niedostarczonego ochotnika. Na Sycylii zamierzano wystawić 20 000 osobną armię sycylijską5 oraz 40 000 pomocniczą formację mili2 3 4 5

Da mas, Memoires publies et annotes, Paris 1911, tom I, s. 271. D u m a s , Borboni di Napoli, Napoli 1862-1864, tom U, s. 145. D u m a s , Borboni..., t. II, s. 168. Projekt nie doczekał się realizacji.

cyjną. Od 21 lipca z włóczęgów i przestępców rozpoczęto formowanie 16 wolnych kompanii piechoty, których kadrę oficerską stanowili emerytowani milicjanci i inwalidzi. 2 września 1798 r. podpisano 40 000 brankę. Każda gmina od 100 dusz męskich zobowiązana została do dostarczenia 8 rekrutów. Już w pierwszym tygodniu dostarczono do szeregów 15 000 rekrutów, później jednak branka szła opornie i w konsekwencji nie została prze­ prowadzona do końca6. Władze prowincjonalne już we wrześniu otrzymały opieczętowane instrukcje z rozkazami ogłoszenia pospoli­ tego ruszenia mężczyzn w wieku pomiędzy 17 a 45 lat na wypadek wkroczenia Francuzów. Piechota dzieliła się na 24 pułki piechoty, 6 pułków strzelców, 7 batalionów grenadierów i 16 batalionów ochotniczych. Pułki piechoty składały się z dwóch batalionów. Batalion składał się z 4 kompanii fizylierów po 174 ludzi i 1 kom­ panii grenadierów po 125 żołnierzy i oficerów. Wliczając 15-osobowy sztab siła pułku wynosiła 1657 ludzi. Pułki piechoty: Re, Regina, Napoli, Palermo, Siracusa, Messapia, Sannio, Puglia, Agrigento, Campagna, Calabria, Lucania, Principessa, Calabria Ultra, Terra di Lavoro były pułkami krajowymi. Natomiast sporo cudzoziemców służyło w pułkach 1 Estero, 2 Estero, 1 Macidone, 2 Macidone i walońskim pułku Borgogna. Dzięki wrześniowej brance pułkom dodano trzecie bata­ liony przeznaczone na garnizony. Składały się one z 2 kom­ panii fizylierskich i Uczyły po 348 żołnierzy. Pułki strzeleckie nosiły oznaczenie numeryczne od 1 do 6. Składały się z 2 batalionów po 821 żołnierzy. Bataliony grenadierów oznaczone kolejnymi numerami składały się z 5 kompanii po 125 żołnierzy i oficerów. Mahoń, Etudes..., s. 144; D a m a s , Memoires..., t. I, s. 144.

31

30 Bataliony ochotnicze formowane na prowincji nosiły obok numeru porządkowego nazwę prowincji, z której się rekrutowały. Siła takiego batalionu wynosiła 821 ludzi. Formacje regularne wspierane były jednostkami nieregu­ larnymi: ochotniczym korpusem strzeleckim Fre (Corpo di volontari cacciatoń) w sile 4000 ludzi, 16 kompaniami wolnych strzelców górskich {Corpo difucilieri di montagna) liczących łącznie 3000 żołnierzy, legionem spuntonierow (Spuntonieri vel picchinieri) uzbrojonymi w broń białą, spuntony. Spuntonierzy liczyli około 1000 ludzi. W sumie armia królewska dysponowała nominalnie 83 640 piechurami. Kawaleria składała się z 12 pułków zorganizowanych w 5 brygad jazdy7: 1 brygadą dowodził ks. Hesse-Philipsthal, pułki: Re, Regina i Abruzzo. 2 brygadą dowodził baron Metsch, pułki: Rossiglione, Terragona, Principe Leopoldo. 3 brygadą dowodził Federici, pułki: Borbone, Principessa, Principe Alberto. 4 brygadą dowodził Gualengo, pułki: Principe, Napoli. 5 brygadą dowodził baron Bock, pułk Sicilia i kawaleria w stolicy. Pułki jazdy składały się z 4 szwadronów po 2 kompanie. 8 Szwadrony liczyły nominalnie 165 koni . Armia królewska dysponowała więc w 12 pułkach kawalerii 8100 kawalerzystami. Kilka innych pułków znajdowało się w trakcie formowania. Artyleria neapolitańska zreorganizowana w latach 1786-1795 pod wpływem instruktorów francuskich dys­ ponowała ujednoliconym kalibrem dział. Liczyła ok. 280 dział 4-, 8- i 12-funtowych. Kilkaset dział gorszych, 7

A y a l a , Le Wite de'piu celebri capitani e soldati napoletani delia giomata di Bitonto fino a'di nostri, Napoli 1843, s. 576. 8 Ayala, Le Wite..., s. 240.

starszych i większych kalibrów znajdowało się w bateriach nadbrzeżnych i fortach. Artyleria w okresie pokojowym składała się z 2 pułków artylerii liczących w sumie 2253 artylerzystów, utworzonego w 1795 r. korpusu artylerzystów przybrzeżnych (1696 ludzi) i artylerii fortecznej. Przygotowując się do wojny zor­ ganizowano także artylerię batalionową. W sumie Królestwo Neapolitańskie dysponowało ok. 6000 artylerzystów. Liczne zamki i cytadele zostały przygotowane do obrony. Szczególnie dobrze przygotowane zostały zamki Neapolu Sant'Elmo, Castel dell'Ovo, Castel Nuovo i Carmine, fort Yigliena oraz fortece Gaeta i Kapua. System obrony stałej wzmacniały liczne wieże nadbrzeżne. Służący w pułkach cudzoziemskich Szwajcarzy, Albańczycy, Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Irlandczycy, Grecy, a nawet Polacy rekrutowali się spośród ochotników i sta­ nowili dobry materiał żołnierski. Żołnierz krajowy prezen­ tował się dobrze. Materiał ludzki, chłopi, górale i lazaroni, był młody i zdrowy. Mieszczan w wojsku, ze względu na podatność na hasła republikańskie, było mało. System rekrutacji choć prymitywny, wyznaczający gminie lub baronom ilość rekruta, spełniał swoje zadanie. Oddziały lądowe mogły liczyć na wsparcie licznej floty wojennej liczącej w 1798 r. 6 okrętów liniowych o 70-74 działach, 9 fregat o 36-40 działach, 6 korwet o 20 działach, 6 brygantyn o 8 działach, 10 galeotyn, 2 pacchebotti, 1 orca oraz 140 mniejszych okrętów pomocniczych. Łącznie marynarka wojenna Królestwa Obojga Sycylii liczyła 180 9 okrętów, 1093 działa i 8600 marynarzy . Flota była odpowiednio zaopatrzona i dysponowała doświadczonym materiałem ludzkim. Swoją wartość bojową wykazała gromiąc w 1784 r. algierskich korsarzy, ener­ gicznie wspierając 12 okrętami w 1793 r. wojska koalicyjne Ayala, Memorie storico-militari dal 1734 al. 1815, Napoli 1835, - 87, 127.

s

33

32 pod Tulonem, oraz pod Savoną wspólnie z brytyjską eskadrą Hothmana walcząc z republikańską francuską eskadrą Martina. Największe kłopoty sprawiało obsadzenie stanowiska Naczelnego Wodza Królestwa Obojga Sycylii. Nominalnie armią dowodził król Ferdynand IV. Nie posiadał on jednak żadnych zdolności wojskowych i było jasne, że faktyczną komendę oddać trzeba wojskowemu z prawdziwego zda­ rzenia. Nie było to jednak proste. Pierwotny kandydat feldmarszałek-porucznik Józef von Zechenter, stojący na czele armii w okresie od stycznia 1793 r. do października 1794 r., nie sprostał zadaniu, polegającemu na zakończeniu modernizacji armii i usunięciu jej braków w wyszkoleniu. Jedyny neapolitański generał biorący udział w bitwie, markiz Arezzo, był 82-letnim starcem, zmarł zresztąjuż w 1795 r. Konieczne wydawało się więc sięgnąć po generała obcego, biorąc nawet pod uwagę możliwość przyjęcia przez kandydata zamiast wstąpienia do armii neapolitańskiej, stanowiska doradcy. Zbliżająca się wojna wymagała generała bardzo dobrego, potrafiącego porwać za sobą żołnierzy, zdolnego do samodzielnych, śmiałych akcji zaczepnych. Kandydatów wbrew pozorom nie było wielu, jedni nie chcieli podjąć się misji, inni nie nadawali się do tego. Myślano o powierzeniu stanowiska generalissimusa 72~letniemu feldmarszałkowi-porucznikowi hrabiemu Józefowi Ferraris, 69-letniemu feldmarszałkowi-porucznikowi markizowi Borta d'Adorno, generałowi Devins, 52-letniemu Krzysztofowi Augustowi ks. Waldeck. Ostatecznie wybrano gen. Macka. 55-letni gen. Mack baron von Leiberich pochodził z rodziny mieszczańskiej. Pracowitością, zręcznością i szczęściem zdołał uzyskać nobilitację. Uczestnicząc w wojnie z Turcją zdobył zaufanie feldmarszałka Lascy'ego, awansował na kapitana i uzyskał krzyż Marii Teresy. Po przejściu pod komendę feldmarszałka Laudona i odznaczę -

niu się pod Lissą został mianowany majorem i adiutantem feldmarszałka, który tuż przed śmiercią polecił Macka cesarzowi jako najzdolniejszego z oficerów . Od 1793 roku służył w armii ks. Coburga, przeciągając na stronę koalicji francuskiego gen. Dumourieza. Rok później przygotował, zakończony niepowodzeniem, plan rozbicia armii francus­ kiej gen. Pichegru. Rozżalony, zrzucając winę na złe wykonanie swoich planów, podał się do dymisji W 1798 r. otrzymał nominację na naczelnego wodza armii portugalskiej, stanowiska jednak nie objął, został bowiem w stopniu feldmarszałka-poruczcznika użyty w armii cesarskiej, odrzucił więc propozycję z Lizbony- Przygotowywał Wiedeń do obrony przed zwycięską armią Bonapar-tego, piastował stanowisko generalnego kwatermistrza armii włoskiej, co praktycznie wobec niedołęstwa naczelnego wodza Terzy'ego było równoznaczne z dowodzeniem armią10. Po podpisaniu pokoju w Campoformio przygotowywał w Treście flotę i armię lądową do' zajęcia Istrii, Dalmacji i Kottaro. Mack, niewątpliwie bardzo pracowity, surowy, ale spra-iedliwy, cieszył się wśród Wiedeńczyków dużą popularnością. Żołnierze bali się go, ale jednoczśnie szanowali, oficerowie pamiętali wspaniałą opinię o nim Laudona, a wśród salonowych dyskusji często mówiono o nim jako najlepszym generale austriackim i najlepszym teoretyku wojskowości Europy. Mack rzeczywiście był teoretykiem, zarozumiałym, przekonanym, że wszystko wie i rozumie lepiej niż inni, często w rozmowach rzucał datami, nazwiskami, roz­ prawiał o kampaniach Cezara, Hanibali, ks.- Eugeniusza, a nawet Bonapartego. Plany robił z rozmachem, nie biorąc jednak pod uwagę niepowodzenia i nie licząc się z rzeczywistością. W konsekwencji przed ich realizacją m

Mahoń,Etudes..., s. 144.

"-CMtaCastellana 1798

35

34 cechowała go zuchwałość, ale kiedy dochodziło do wyko­ nania planów, gdy piętrzyły się trudności i powstawały sytuacje, których nie przewidział, słowem, gdy nie wszyst­ ko szło po jego myśli, tracił głowę, nie dawał sobie rady, a poprzedni rozmach i zuchwałość zastępował brak zdecy­ dowania, a nawet bojaźliwość. Po dymisji z wojsk cesarskich11 nowy naczelny wódz armii Królestwa Obojga Sycylii generalissimus Mack przybył 9 października 1798 r. do Neapolu. Armię królewską charakteryzowała wysoka liczba ge­ nerałów obcego pochodzenia, co było świadomą polityką króla Ferdynanda IV, nie ufającemu własnym generałom, którzy nie posiadali żadnego doświadczenia wojennego. Niewątpliwie było w tym sporo winy samego króla, który nie wykorzystał możliwości przeszkolenia większej liczby oficerów przy okazji udziału korpusu neapoli-tańskiego w wyprawie tulońskiej, czy wysłaniu pewnej ich liczby w charakterze obserwatorów do sztabów austriackich. Generalicja neapolitańska, z drobnymi wyjątkami, nie zetknęła się z nowym sposobem wojowania reprezen­ towanym przez republikańską Francję i w 1789 r. przy­ stąpiła do wojny stosując stary fryderykański sposób wojowania. Wielu, dzięki protekcji i pokrewieństwu zys­ kawszy rangi, nie radziło sobie z dowodzeniem brygadami czy dywizjami, ci jednak starali się o dowództwo na zapleczu, co bez trudu uzyskiwali. Generałowie obcokrajowcy wywodzili się z Austrii, Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii, Belgii, byli wśród nich Francuzi emigranci. Spora ich liczba, znacznie przekraczająca liczbę generałów krajowców, była przyczyną sarkania rodzimej arystokracji, zarzucającej świadome paraliżowanie jej znaczenia. Różnorodność szkół i wy­

łgam d&,Memoires..., 1.1, s. 272.

szkolenia powodowała niejednolitość dowodzenia. Nie władając językiem włoskim mieli trudności w porozu­ miewaniu się z podkomendnymi, utrudniło to kontrolę wydawanych rozkazów i wskazówek, bardzo ograniczając bezpośrednie dowodzenie. Większe doświadczenie wo­ jenne nie wpływało na zaufanie do nich żołnierzy, ci bowiem przekonani byli, że generalicja dba głównie o swoją karierę12. Generalicja krajowa, nie dysponująca takim doświadczeniem bojowym jak obca, była jednak bardziej emocjonalnie związana ze sprawą. Cieszyła się też większym zaufaniem żołnierzy. Obie grupy miały duże ambicje i z mieszanymi uczu­ ciami przyjęły nominację Macka na naczelnego wodza. Cudzoziemcy zazdrościli mu, a krajowcy sarkali, że znów znaleźli się pod obcą komendą, odbierającą im możliwość wybicia się i kierowania własną armią w obronie włas­ nego kraju. W cichości ducha niektórzy liczyli, że „Szwab" dostanie w skórę, co w konsekwencji, być może, doprowadzi do przerwania faworyzowania obco­ krajowców. Mimo wysiłków Mack, przede wszystkim ze względu na brak czasu, nie opanował sytuacji wśród korpusu general­ skiego, zdołał jedynie wyeliminować ze składu armii inwazyjnej tych, którzy uzyskali nominacje dzięki protekcji lub pokrewieństwu bądź którzy ze względu na swój wiek mogli mieć trudności w dowodzeniu. Zabrakło natomiast Maćkowi czasu na obsadzenie pewnymi ludźmi fortec. Dotychczas wysłużeni generało­ wie lub wyżsi oficerowie broniąc się przed dymisjami, a korzystając z wpływów dworskich, uzyskiwali nieźle płatne i niemęczące stanowiska gubernatorów czy komen­ dantów fortec. Ayala, UWite..., s. 600.

36

37

Nie brakowało jednak generałów, którzy zasługiwali na słowa uznania. Należeli do nich 33-letni francuski emigrant marszałek Roger hrabia Damas13, 54-letni generał-porucznik Jan Daniel de Gambs14, 30-letni ks. de la Tremouille15, królewski kuzyn Józef hrabia Zabellitz zwany kawalerem Saskim16. Korpus oficerski, kształcony w szkole kadetów i królew­ skiej Akademii Wojskowej, charakteryzował się dobrym wykształceniem teoretycznym, brak mu jednak było do­ świadczenia praktycznego. Pragnąc temu zaradzić, najzdol­ niejsi wyjeżdżali na praktykę za granicę. Pewną grupę stanowili też oficerowie pochodzenia obcego. Część kadry oficerskiej zdobyła doświadczenia wojenne podczas obrony 13

Roger hrabia Damas urodził się 4 września 1765 r. w Paryżu. W wieku 23 lat został, dzięki protekcji stryja księcia de Chatelet, kapitanem. W latach 1784-1785 studiował wojskowość w Berlinie, a w latach 1787-1791 służył ochotniczo w armii rosyjskiej. Biorąc udział w wojnie z Turcją odznaczył się podczas szturmu Izmaiłowa, gdzie został ranny. Za zasługi Katarzyna II odznaczyła go krzyżem Św. Jerzego IV i HI klasy, szpadą honorową oraz, po uzyskaniu zgody króla Francji Ludwika XVI, mianowała pułkownikiem armii rosyjskiej. Następnie wstąpił w szeregi wojsk emigracyjnych księcia d'Artois. Niezadowolony z działalności księcia opuścił jego wojska i związał się z oddziałami księcia Yorku, Clerfayata i księcia Cobourga. W 1795 r. objął dowództwo Legionu Mirabeau i dowodził nim w 1796 r. pod Biberach. W 1797 r. zgłosił się do armii neapolitańskiej (Damas, Memoires..., t. I).

Tulonu i walk w Lombardii. Była to jednak garstka wśród oficerów bez doświadczenia, nieostrzelanych i niezaprawionych w boju. Nominacje i awanse zależały nie od zdolności czy starszeństwa w służbie, lecz protekcji, przekupstwa, uro­ dzenia. Wielu oficerów służyło tylko dla żołdu. Zdolni, przeładowani pracą, sarkali na stosunki panujące w armii, niejednokrotnie bez widoków na zrobienie kariery woj­ skowej, byli podatni na negatywny wpływ przekupstwa bądź, co gorsze, na działalność republikańskich agitatorów, szermujących hasłami równości i zniesienia przywilejów. Częste były tarcia między oficerami krajowymi a cudzo­ ziemcami. Oficerowie obcy na ogół posiadający większe doświadczenie wojenne traktowali z góry swych nie­ ostrzelanych neapolitańskich kolegów. Wrześniowa branka pogorszyła stosunki wśród korpusu oficerskiego. Uzupełnienia istniejących pułków i for­ mowanie nowych batalionów spowodowało powołanie wysłużonych oficerów, których stan zdrowia lub wiek nie pozwalał na właściwe wykonywanie obowiązków, a także przydzielenie w charakterze oficerów piechoty pewnej liczby oficerów marynarki, którzy byli z tego bardzo niezadowoleni17.

14

Jan Daniel de Gambs urodził się w 1744 r. w Sztrasburgu. W 1757 r. porucznik w pułku Lówendala, w 1760 w pułku d'Anhalt. W 1784 r. w stopniu porucznika-pułkownika wziął udział w wojnie amerykańskiej. Od 1786 r. uczestniczył w reorganizacji wojsk neapolitańskich. W 1791 awansował na francuskiego marszałka polnego. W 1797 r. generał-porucznik wojsk neapolitańskich (Damas, Memoires..., t. I, s. 302). 15 Ludwik książę de la Tremouille urodzony w 1768 r. (Damas, Memoires..., t. I, s. 289.) 16 Józef hrabia Zabellitz zwany kawalerem Saskim urodził się w 1766 r. Brał udział w kampanii antyfrancuskiej 1792 r. Następnie w armii rosyjskiej, gdzie zdobył stopień pułkownika. Od 1796 r. brygadier w armii neapolitańskiej. Reorganizował neapolitańską kawalerię. W 1798 r. mia­ nowany marszałkiem polnym (Damas, Memoires..., t. I, s. 278).

Ayala, U Vite...,s. 116.

39

ARMIA REPUBLIKAŃSKA

ARMIA FRANCUSKA

Armia francuska w przeddzień rewolucji składała się z trzech formacji: Domu Królewskiego, wojsk liniowych i milicji. Dom Królewski1 składał się z pułku gardes du corps2, les Cent Suisses3, les gardes francaises4, les gardes suisses5. Strzegł on bezpieczeństwa króla w pałacu Wersalskim. Żołnierze wywodzili się z drobnej szlachty. W razie rezygnacji ze służby w gwardii i przej­ ściu do wojsk liniowych mieli zapewnione stopnie pod­ poruczników. Wojska liniowe6 składały się z 102 pułków piechoty, 12 batalionów strzelców pieszych, 28 pułków ciężkiej jazdy, 18 pułków dragonów, 6 pułków huzarów, 12 pułków strzelców konnych i 7 pułków artylerii. Wojska liniowe liczyły 170 000 ludzi. Rekrutację do wojsk liniowych 1 2 3 4 5 6

La Maison du Roi. 1200 oficerów i żołnierzy. 100 Szwajcarów. Liczący 3600 ludzi regiment gwardii francuskiej. Regiment gwardii szwajcarskiej liczący 2300 oficerów i żołnierzy. Les troupes regles.

prowadzono w drodze zaciągu. Niemal wszyscy oficerowie wywodzili się ze szlachty7. Milicja zaliczana była do rezerwy. Składała się z od­ działów prowincjonalnych uzupełnianych przez losowanie wśród mężczyzn w wieku od 18 do 40 lat. W okresie pokoju pułki co jakiś czas zbierały #i? w celu odbycia ćwiczeń wojskowych. W razie wojny \V°Jska prowincjonal­ ne pełniły służbę w fortecach, strzegły magazynów i wy­ brzeży. Milicja liczyła ok. 75 00() ludziPrzed rewolucją armia podobnie jak c a * e społeczeństwo francuskie przeżywała kryzys. OrJ n g 8 r. używano ją do tłumienia wystąpień ludowych, ale w dn m zdobycia Bastylii (14 lipca 1789 r.) pułk gwardii francuskiej n i e ty^o odmówił udziału w tłumieniu wystąpień ludu Paryża, przeszedł nawet na jego stronę. Podobne nastroje występowały w całej armii. We Francji pojawił się podczas revs/°lucji nowy rodzaj sił zbrojnych — mieszczańska gwardia r»arodowa. Stanowis­ ka oficerskie obsadzane były w niej z wyboru. Kryzys w armii pogłębił się po nieucl ane J ucieczce króla Ludwika XVI. Kilka pułków zdezerterowało l przeszło za granicę do zbierających się wojsk emi grantów. Wzmogła się nieufność wobec szlacheckich oficerów. Do chwili wybuchu wojny szeregi armii z różnycL1 przyczyn opuściło 6000 oficerów. W 1792 r. Francja wypowiedziała wcrJ n e „królowi Czech i Węgier". Władze rewolucyjne nie m a j ^ c pełnego zaufania do wojsk regularnych rozpoczęły organi> 2 0 w a n i e batalionów ochotniczych spośród członków gwardii narodowej. Bata­ liony ochotnicze składały się z 500---6OO żołnierzy po­ chodzących z tego samego departamentu. Stanowiska oficerskie były obsadzone w drodze wyboru 8 . Od 1758 r. nie można było otrzymać nawet patentu podporucznika, jeśli nie udowodniło się szlachectwa od czt e r e c n pokoleń. °d 1791 r. przyjęła się zasada, że oficerem v/' batalionie ochotniczym moze być tylko taka osoba, która pełniła podo-jDn3 funkcję w gwardii narodowej.

41

40

Mimo początkowych niepowodzeń armia francuska otrząs­ nęła się i ostatecznie dzięki zwycięskim bitwom pod Valmy i Jemappes odparła najazd. W trakcie walk okazało się, że wojska regularne odznaczają się większą dyscypliną, ochotni­ cy natomiast braki uzupełniali zapałem. Ochotnicy stopniowo przesycili szeregi wojsk liniowych rewolucyjnym duchem, żołnierze zaś nauczyli ich dyscypliny i porządku. Latem 1792 r. pojawił się w armii francuskiej nowy typ żołnierza. Konieczność wyrównania poniesionych strat oraz potrzeba zorganizowania kolejnych oddziałów wymogły przeprowadzenie w lipcu 1792 r. poboru 50 000 rekrutów. Jesienią 1792 r. doszło po raz pierwszy do łączenia w ramach jednego pułku batalionów ochotniczych i li­ niowych9. Rok 1792 był także początkiem tworzenia wojsk niere­ gularnych, które zaczęto nazywać legionami. Inicjatorami ich powstania byli uchodźcy polityczni, którzy zamierzali idee rewolucji przenieść do własnych krajów. Pojawiły się legiony belgijskie, szwajcarskie, niemieckie i włoskie, które wykorzystywano głównie do walk partyzanckich i działań rozpoznawczych. Ścięcie Ludwika XVI10 z jednej strony uzmysłowiło europejskim monarchom jakim niebezpieczeństwem dla ich tronów jest rewolucja, z drugiej zaś dało mocarstwom pretekst do bezwzględnego rozprawienia się z buntow­ nikami. W lutym 1793 r. powstała potężna koalicja antyrewolucyjna, w skład której wchodziły: Austria, Prusy, Anglia, Hiszpania, Portugalia, Piemont, Neapol, Holandia i liczne drobne państewka niemieckie. Wobec śmiertelnego zagrożenia Francja zdecydowała się na reorganizację armii, która podniosłaby jej zdolność bojową i zwiększyła szeregi. Jeszcze w końcu 1792 r. ochotnicy 9

Skład mieszany miały 102, 103 i 104 pułki piechoty składające się z ochotników i żołnierzy dawnego regimentu gwardii francuskiej. 10 21 stycznia 1793 r.

wywodzący się z gwardii narodowej, po upływie okresu zaciągu"' odeszli do domów. Zmusiło to Konwencję do zatwierdzenia 24 lutego 1793 r. uchwały o poborze 300 000 rekrutów. Tak wielka liczba poborowych odmieniła skład społeczny armii. Dotychczas przeważali w armii mieszkańcy miast, teraz większość stanowili chłopi, mniej rozpolitykowani i bardziej skłonni do poddania się dyscyplinie. Jednocześnie w tym samym miesiącu Konwencja prze­ głosowała dekret o amalgamacie. Od dawna zastanawiano się, w jaki sposób połączyć stare bataliony liniowe z bata­ lionami ochotniczymi. Jakobini zdający sobie sprawę, że przepojeni rewolucyjnym duchem ochotnicy w razie po­ trzeby mogą być wykorzystani w walce z rojalistami i żyrondystami, byli przeciwni scaleniu ich w jeden organizm z wojskami liniowymi. Dekret o amalgamacie utrzymywał podział na stare bataliony liniowe i bataliony ochotnicze, choć jednocześnie je łączył. Połączenie w prak­ tyce polegało na tym, że do dwóch batalionów ochotniczych dodawano jeden stary batalion, tworząc w ten sposób nową formację — półbrygadę12. Dekret był wprowadzany w życie bardzo długo. W zasadzie termin jego wprowadzenia pozostawiono w gestii dowódców poszczególnych armii. Półbrygady miały zastąpić istniejące dotychczas pułki. Powolne wprowadzanie w życie dekretu o amalgamacie spowodowało, że w latach 1793-1796 armia francuska była mozaiką różnych formacji. Obok półbrygad ciągle wy­ stępowały pułki piechoty i bataliony ochotnicze. Rok 1793 był dla armii francuskiej okresem, kiedy doszło do masowego usuwania z armii oficerów szlachec­ kiego pochodzenia. Otworzyło to możliwości zrobienia kariery wojskowej przez plebejuszy. Masowość armii francuskiej, a szczególnie konieczność szybkiego wprowadzenia do szeregów tysięcy poborowych Zobowiązani byli do rocznej służby. Bataliony ochotnicze w każdej półbrygadzie zawsze nosiły numery 1 3 . a stary batalion numer 2.

43

42 spowodowała, że zaczęto dotkliwie odczuwać brak wy­ starczającej ilości oddziałów lekkiej kawalerii, która prowadziła działania rozpoznawcze i osłaniała piechotę podczas marszów, oraz ciężkiej kawalerii przeznaczonej do przełamywania szyków nieprzyjacielskich. Szybko znaleziono rozwiązanie. W piechocie pojawili się woltyżerzy, mający w pewnym stopniu przejąć na siebie zadania lekkiej kawalerii, a zadanie przełamania szyków przeciwnika przejęła piechota atakująca kolumnami z kom­ paniami grenadierskimi na czele. W 1794 r. wprowadzono w armii francuskiej podział na dywizje. Dywizje składały się z dwóch-trzech półbrygad piechoty, oddziału jazdy, artylerii i saperów. Dywizja wyposażona była we własny sztab, dzięki czemu mogła prowadzić samodzielne działania niezależnie od sztabu armii. Podstawową siłą armii francuskiej była piechota. W mo­ mencie wybuchu rewolucji liczyła 102 pułki piechoty13, 12 14 batalionów strzelców pieszych , 7 pułków kolonialnych, pułk piechoty morskiej oraz prowincjonalną milicję. 15 Pułki składały się z 2 batalionów piechoty . W pułku jeden batalion miał kompanię grenadierską i cztery kom­ panie fizylierów, drugi natomiast kompanię strzelców pieszych i cztery kompanie fizylierów. Kompanie liczyły 120 ludzi. Pułk uzupełniał pluton saperów. 13

79 pułków francuskich i 23 pułki cudzoziemskie. 1 kwietnia 1791 r. zniesiono historyczne nazwy batalionów strzelców pieszych przekształcając je jednocześnie w bataliony piechoty lekkiej. Były batalion strzelców pieszych „royaux de Provence" stał się wówczas 1 batalionem piechoty lekkiej, „royaux du Dauphine" — 2, „royaux Corses" — 3, „Corses" — 4, „Cantabres" — 5, „Bretons" — 6, „d'Auvergne" — 7, „des Vosges" — 8, „des Cevennes" — 9, „des Gevaudan" — 10, „des Ardennes" — 11, „du Roussilon" — 12. Bataliony piechoty lekkiej liczyły 8 kompanii po 130 żołnierzy. W 1792 r. powstały dwa kolejne bataliony z paryskiej gwardii narodowej. 15 Wyjątek stanowił pułk „du Roi", który składał się z czterech batalionów. 14

1 stycznia 1791 r. przeprowadzono gruntowną reor­ ganizację piechoty. Zniesiono dawne, wiążące się z mo­ narchią historyczne nazwy pułków, zastępując je nu­ meracją według starszeństwa16. W sierpniu 1791 r. utwo­ rzono trzy pułki piechoty z oddziałów paryskiej gwardii narodowej17. W czerwcu 1792 r. numeracja pułków objęła piechotę kolonialną18. 16

W ten sposób pułk „Colonel Gćneral" otrzymał numer 1, „Picardie" 2, „Piemont" — 3, „Provence" — 4, „Navarre" — 5, „Armagnac" — 6, Champagne" — 7, ,Austrasie" — 8, „Normandie" — 9, „Neustrie" — 10, „La Marinę" — 11, „Auxerrois" — 12, „Bourbonnais" — 13, „Forez" — 14, ,Bearn" — 15, „Agenois" — 16, „Auvergne" — 17, „Royal Auvergne" 18, „Flandrie" — 19, „Cambresis" — 20, „Guyenne" — 21, „Viennois" _ 22, „Royal" — 23, „Brie" _ 24, „Poitou" — 25, „Bresse" — 26, „Lyonnais" — 27, „Maine" — 28, „Dauphin" — 29, „Perche" — 30, ,Aunis" — 31, ,3assigny" — 32, „Touraine" — 33, „Angouleme" — 34, , Aąuitaine" — 35,, Anjou" — 36,,,Marechal-de-Turenne" — 37, „Dauphine" — 38, „Ee-de-France" — 39, „Soissonnais" — 40, „De-la-Reine" — 41, „Limousin" — 42, „Des Vaisseaux" — 43, „Orleans" — 44, „De la Couronne" — 45, „Bretagne" — 46, „Lorraine" — 47, ,Artois" — 48, „Vrntimille" — 49, „Hainaut" — 50, „La Sarre" — 51, „La Fere" — 52, „Alsace" — 53, „Roussillon" — 54, „Condś" — 55, ,$ourbon" — 56, ,3eauvaisis" — 57, „Rouergue" — 58, „Bourgogne — 59, „Royal-la-Marine" — 60, „Vermandois" — 61, „Salm-Salm" — 62, pułk szwajcarski „de Watteville" — 63, pułk szwajcarski „de Salis-Samane" — 64, pułk szwajcarski „de Sonnenberg" — 65, pułk szwajcarski „de Castella" — 66, „Languedoc" — 67, „Beauce" — 68, pułk szwajcarski „de Vigier" — 69, „Medoc" — 70, „Vivarais" — 71, „Vexin" — 72, „Royal Comtois" — 73, „Beaujolais" — 74, „Monsieur" — 75, pułk szwajcarski „de Lullin-de-Chateau-vieux" — 76, „La Marek" — 77, „Penthiewe" — 78, „Bourbonnais" — 79, .Angoumois" — 80, „Conti" — 81, „Saintonge" — 82, ,JFoix" — 83, „Rohan" — 84, pułk szwajcarski „de Diesbach" — 86, „Dillon" — 87, ,3erwick" — 88, „Royal Suedois" — 89, „Chartres" — 90, „Barrois" — 91, „Walsh" _ 92, „Enghien" — 93, „Royal Hesse-Darmstadt" — 94, pułk szwajcarski „de Salis-Marschelins" — 95, „Nassau" — 96, pułk szwajcarski "de Steiner" — 97, „Bouillon" — 98, „Royal-Deux Ponts" — 99, pułk szwajcarski „Reinach" — 100, „Royal-Liegeois" — 101, „du Roi" — 105. | g '02 pp, 103 pp i 104 pp. " ten sposób pułk „du Cap" otrzymał numer 106, „Pondichery" ~" 1 0 7, Ile-de-France" — 108, oddziały na Martynice i Gwadelupie r 1Q 9, „Port-au-Prince" — 110, oddziały w Gujanie — 111.

45

44 W 1792 r. rozwiązano pułki szwajcarskie19, uległ także rozwiązaniu składający się z Belgów 101 pp, dawny „Royal-Liegeois". Kolejna reorganizacja wiązała się z amalgamatem. Dekret o amalgamacie spowodował powstanie 198 półbrygad piechoty liniowej20 i 15 półbrygad piechoty lekkiej21. Z biegiem czasu liczba półbrygad liniowych wzrosła do 211, a lekkich do 32. 8 stycznia 1796 r. przeprowadzono kolejną reorganizację, mającą na celu doprowadzenie półbrygad do pełnych stanów etatowych. Część półbrygad rozwiązano, a żołnierzy prze­ niesiono do pozostałych półbrygad22. Przed rewolucją piechota francuska szkolona była według najlepszych pruskich wzorów. Ćwiczono ją w stosowaniu skomplikowanych manewrów, co wymagało doskonałego wymusztrowania. Wprowadzenie po 1789 r. w skład armii niezdyscyplinowanych i niewyćwiczonych batalionów ochot­ niczych zmusiło armię do zarzucenia szyku linearnego wymagającego doskonałego wyszkolenia żołnierzy i za­ stąpienia go prostszym, który mógł być używany przez niedoszkolonych poborowych. Do prowadzenia rozpoznania i powstrzymania pierwszego impetu nacierającego wroga wprowadzono szyk tyraliery. 19

17 VI 1792 r. 63 pp, dawny pułk „Watteville", został rozbrojony; pułk „de Salis-Samade", który otrzymał nr 64, rozwiązano 20 sierpnia 1792 r.; pułk „Sonnenberg" (65 pp) rozwiązano w październiku 1792 r.; pułk „Castella" (66 pp) rozwiązano 15 września 1792 r.; pułk „de Vigier" (69 pp) rozwiązano 7 października 1792 r.; pułk „Lullin-de-Chateauvieux" (76 pp) odszedł w sierpniu 1792 r. do Szwajcarii; pułk „Diesbach" (86 pp) rozwiązano 10 września 1792 r.; pułk „Salis-Marschalins" (95 pp) rozwiązano 1 listopada 1792 r.; pułk „Reinach" (100 pp) rozwiązano we wrześniu 1792 r. 20 Powstałych z połączenia dawnych batalionów piechoty i batalionów ochotniczych. 21 Powstałych z połączenia dawnych batalionów piechoty lekkiej i ochotniczych batalionów strzeleckich. 22 Po reorganizacji armia liczyła 110 półbrygad liniowych i 30 lekkich.

Polegał on na rozrzuceniu żołnierzy w luźnej linii. Tyralie­ rzy, wykorzystując osłony terenowe, takie jak głazy, drzewa, krzaki etc, prowadzili ogień dowolny w stronę maszerującej linii wojsk nieprzyjacielskich, osłabiając go, a jednocześnie ostrzegając własne oddziały przed niespodziewanym ata­ kiem wroga. Ogień tyralierów był na ogół dość skuteczny i niejednokrotnie powodował zamieszanie w szeregach przeciwnika. Tyralierzy, osłonięci przez zasłonę terenową, zza której mogli spokojnie celować, mieli czas na staranne wybranie celu. Sami byli mało wrażliwi na ogień przeciw­ nika. Ten bowiem strzelając ogniem plutonowych mógł brać na cel jedynie niektórych spośród nich. Osłona, skała bądź drzewo, wyłapywała zresztą większość kul. Najwięk­ szym wrogiem tyralierów była kawaleria. Starano się podczas ataku jazdy ukryć bądź skupić po kilku i wzajemnie osłaniać ogniem i bagnetem. Początkowo do działań tyralierskich wyznaczano pierw­ 23 szą lepszą kompanię fizylierów lub strzelców , dopiero z czasem w każdym batalionie zorganizowano kompanie woltyżerskie, przeznaczone specjalnie do walki w szyku tyraliery. Kolejnym szykiem stosowanym przez wojska rewolucyj­ ne był szyk en bataille. Bataliony rozwijały się w nim frontem szerokości 280 metrów w trzy szeregi. Szyk ten był przeznaczony do walki ogniowej, gdzie teoretycznie wszyscy żołnierze mogli prowadzić ogień, chociaż w prak­ tyce trzeci szereg przeznaczony był w zasadzie tylko do ładowania karabinów i podawania ich drugiemu bądź pierwszemu szeregowi. Szyk en bataille nie wymagał od żołnierzy tak dobrego wyszkolenia jak szyk linearny. Wystarczyło utrzymać ogólny kierunek natarcia i starać się utrzymać linię z sąsia­ dami z prawej i lewej strony. Grenadierzy nie walczyli w tyralierze.

47

46 Atak prowadzono przeważnie szykiem kolumnowym. Polegał on na tym, że poszczególne rozwinięte kompanie maszerowały jedna za drugą. Przeważnie na czele kolumny stawała kompania grenadierska. Kolumna miała ok. 40 metrów szerokości i była głęboka na 15 szeregów24. Atak polegał na szybkim podejściu do nieprzyjaciela i zaatako­ waniu go bagnetami. Atakująca piechota, bez względu na to czy używała szyku en bataille, czy kolumnowego, mogła zostać szybko rozbita przez szarżę, zwłaszcza ciężkiej kawalerii. Naj­ skuteczniejszą obroną było wówczas sformowanie czworo­ boku. Najczęściej czworobok formowany był z kilku batalionów25. W linii czworoboku stało od 3-5 rzędów piechoty, narożniki starano się wzmocnić artylerią. Piechota francuska uzbrojona była w karabiny modelu 1777. Ich długość wraz z bagnetem osiągała 200 cm26, ciężar od 4,4-4,7 kg, kaliber od 15,5-17,5 mm. Karabiny te miały niskie walory taktyczne. Skuteczne były na odległość do 200 metrów. Powyżej tej odległości, mimo prawidłowego celowania, można było nie trafić w duży dom. Często dochodziło do uszkodzeń bagnetów, co mogło doprowadzić do tego, że uniemożliwiał on prowadzenie z karabinu ognia. Największym wrogiem broni palnej była wilgoć. W wyniku zawilgocenia papiero­ wych ładunków prochowych prowadzenie ognia było nie­ możliwe. Sporo było niewypałów. Nabijanie broni było skomplikowane i wymagało od­ powiedniego przeszkolenia. Załadowanie karabinu wyma­ gało wykonania na tempo kilkunastu czynności. Dobrze wyszkolony piechur mógł oddać 2-3 strzały na minutę.

Każdy z żołnierzy miał w ładownicy, często także w kieszeniach, przygotowane papierowe ładunki. Ładunek karabinowy składał się z papierowej torebki, ołowianej kuli o ciężarze 25-27 gramów, porcji 12,5 gramów czarnego prochu27. Piechota królewska nosiła białe mundury, różniące się w poszczególnych pułkach kolorami wyłogów, łapek, naramienników i guzików. Cudzoziemskie pułki szwajcar­ skie nosiły mundury czerwone, a niemieckie ciemnoniebies­ kie. Nakryciem głowy był dwurożny kapelusz z białą burbońską kokardą. Utworzona w 1789 r. gwardia narodowa nosiła mundury niebieskie. W maju 1790 r. białe kokardy na kapeluszach zastąpiono trójkolorowymi28. W 1793 r. wprowadzono w całej armii nowy typ mun­ duru. Składał się teraz z ciemnoniebieskiego surdutu29 ze szkarłatnym kołnierzem i wyłogami, szerokich białych 30 spodni i kapelusza z trójkolorową kokardą . Znajdująca się w „armii rzymskiej" Championneta francuska piechota miała w 1798 r. bardzo duże do­ świadczenie bojowe, a jej dowódcy, chociaż zdawali sobie sprawę z ogromnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela, nie obawiali się starcia z nim i wierzyli w szybkie zwycięstwo. W 1789 r. kawaleria francuska składała się z 26 pułków ciężkiej jazdy, w tym dwóch pułków karabinierów, 18 Pułków dragonów, 12 pułków strzelców konnych i 6 puł­ ków huzarów. ° C h b y ł m i e s zaniną saletry (3/4), węgla (1/8) i siarki (1/8). -niebiesko-czerwonymi. 29 30 Habit a la francaise. » u . WzSledu na ciągłe braki w zaopatrzeniu często tylko kapelusz ą °y* dowodem, że ubrany w półwojskowy bądź nawet cywilny s t r ó - .' J Jest żołnierzem republiki. 28

24

Odmianą szyku była kolumna prowadzona dywizjonami, gdzie szerokość kolumny wynosiła 80 metrów, a głębokość 9 szeregów. 25 W razie braku czasu poszczególne bataliony tworzyły własne czworoboki batalionowe. 26 Długość lufy 113 cm, długość bagnetu 48 cm.

P r

Blalo

48

49

W 1791 r. podobnie jak w piechocie zniesiono historycz­ ne nazwy pułków i zastąpiono je numerami, zachowując osobną numerację dla poszczególnych rodzajów jazdy. W kawalerii o wiele mocniej niż w piechocie odczuto emigrację rojalistycznych oficerów31. Tym niemniej w ob­ liczu wojny, a później w trakcie jej trwania, powstawały nowe pułki kawaleryjskie. W 1791 r. jazda składała się z 27 pułków kawalerii (ciężkiej jazdy)32, 2 pułków karabi­ nierów konnych, 20 pułków dragonów, 23 pułków strzelców konnych i 11 pułków huzarów. W latach 1792-1796 kawaleria nie odgrywała większej roli w działaniach wojennych. Uważano ją za „arystokratyczny rodzaj broni". Nie tworzyła odrębnych dywizji, ale była przydzielana jako broń towarzysząca dywizjom piechoty. Przed rewolucją podstawową jednostką kawalerii był pułk33 liczący od 2 do 4 szwadronów34. Szwadron stawał do walki ustawiony w dwa szeregi. Teoretycznie pułk liczył od 629 do 729 żołnierzy i oficerów. W 1793 r. zniesiono stopień pułkownika, zastępując go stopniem szefa brygady. Podpułkownicy otrzymali stopnie 35 szefów szwadronów . Kawaleria francuska w zależności od typu jazdy korzys­ tała z różnych koni. Koń ciężkiej jazdy, dźwigający ciężar 150 kg, na który składała się waga jeźdźca i jego wyposa31

15 pułk kawalerii, dawny „Royal Allemand", i 4 pułk huzarów, dawny „Saxe Hussards", w całości przeszły do emigrantów. 32 W 1792 r. zmniejszono liczbę pułków kawalerii do 25, ale pod­ niesiono do 21 liczbę pułków dragońskich, strzelców konnych do 25, a huzarów do 13. 33 Dowództwo pułku składało się z mestre du campe (pułkownika dowodzącego), pułkownika en second, podpułkownika, majora, kwater­ mistrza, dwu sztandarowych, podoficera-adiutanta, kapelana i chirurga. 34 Szwadron składał się z 2 kapitanów, 2 poruczników, 2 podporucz­ ników, kadeta, wachmistrza starszego, wachmistrza, furiera, 8 brygadierów, 2 trębaczy, braciszka-kleryka, kowala i 132-152 żołnierzy. 35 Po dwóch w pułkach ciężkiej jazdy i trzech w pułkach jazdy lekkiej.

żenia oraz rząd koński, musiał być duży i silny. Dla dragonów przewidywano wierzchowce dźwigające 130 kg. Konie w pułkach lekkiej jazdy obciążone były 115 kg. Jednym z głównych powodów małej liczebności francus­ kiej kawalerii rewolucyjnej, obok wymagającego czasu wyćwiczenia poborowych, był brak koni. Najłatwiej były dostępne konie lekkie, dlatego też najliczniej powstające wówczas pułki jazdy to pułki strzelców konnych i huzarów. Pułki kawalerii (ciężkiej jazdy) i pułki karabinierów konnych składały się z 4 szwadronów, liczących po dwie kompanie36. Dragoni tuż przed rewolucją reprezentowani byli przez 18 pułków37. 1 stycznia 1791 r. historyczne nazwy pułków zostały zniesione i zastąpione kolejnymi numerami od 1 do 18. W 1793 r. z ochotników Angers powstał 19 pułk dragonów oraz pułk dragonów Hainault i Jemappes, który otrzymał numer 20. W kwietniu 1794 r. powstał z legionu de la Police 21 pułk dragonów. Jazda lekka składała się z pułków strzelców konnych i huzarów. W chwili wybuchu rewolucji było 12 pułków strzelców 38 konnych noszących nazwy prowincji . Pułk strzelców 39 konnych składał się z 4 szwadronów po 2 kompanie40. 36

Kompania składała się z kapitana, porucznika, 2 podporuczników, wachmistrza starszego, 2 wachmistrzów, brygadiera-furiera, 4 brygadierów, trębacza i 54 szeregowych. Razem 67 ludzi. 37 Nosiły nazwy: „Royal", „Conde", „Bourbon", „Conti", „ColonelGeneral", ,Xa Reine", „Dauphin", „Penthievre", „Lorraine", „Mestre-deCamp Gćnćral", „Angouleme", „d'Artois", „Monsieur", „Chartres", ..Noailles", „Orleans", „Schoenberg", „Le Roi". Nosiły nazwy: „d'Alsace", „des Eveches", „Flandre", „FrancheComte", „Hainaut", „Languedoc", „Picardie", „Guyenne", „Lorraine", Bretagne", „Normandie", „Champagne". W skład sztabu pułku wchodził pułkownik, podpułkownik, major, major en second, kwatermistrz-płatnik, 4 chorążych, 2 adiutantów, chirurg starszy, kapelan, trębacz, kowal, siodlarz, krawiec, zbrojmistrz, szewc. 40 V

K-ompania składała się z kapitana, porucznika, podporucznika,

Civita

Castellana 1798

50 1 stycznia 1791 r. zniesiono historyczne nazwy pułków zastępując je kolejnymi numerami od 1 do 12. W latach 1791-1793 powstało kilkanaście pułków strzelców kon­ nych złożonych z ochotników. Stopniowo ich liczba wzrosła do 26. Przed rewolucją huzarzy reprezentowani byli przez 6 pułków41. Rekrutowali się częściowo z cudzoziemców, w tym również Węgrów, chociaż dominowali w nich mieszkańcy Alzacji i Lotaryngii. 1 stycznia 1791 r. zostały zniesione historyczne nazwy pułków i zastąpione kolejnymi numerami od 1 do 6. Podobnie jak w przypadku strzelców konnych w okresie rewolucji tworzyły się liczne ochotnicze oddziały huzarów, które następnie przekształcano w pułki. W 1798 r. francuska kawaleria liczyła 12 pułków huzarów. W chwili wybuchu rewolucji francuska artyleria re­ prezentowana była przez 7 pułków artylerii, które w 1791 r. utraciły historyczne nazwy w zamian otrzymując numery od 1 do 7 42 . Pułk artylerii składał się z 2 batalionów po 10 kompanii43. Dekretem z 29 kwietnia 1792 r. utworzono 9 kompanii kanonierów konnych44. Artyleria konna nie uzyskała jednak samodzielności, gdyż już w czerwcu 1792 r. kompanie kanonierów konnych zostały przyłączone do pułków ar­ 45 tylerii pieszej . chorążego, wachmistrza-furiera, 2 wachmistrzów, 4 brygadierów, 4 appointe, trębacza, 67 szeregowych (w tym 4 bez koni). Przy każdej kompanii był „syn pułku" — syn podoficera lub strzelca. 41 Nosiły nazwy: „Bercheny", „Chamborant", „Esterhazy", „Saxe", „Colonel General", „Lauzun". 42 Nosiły nazwy: „La Fere", „Metz", „Besanćon", „Grenoble", „Stras­ burg", „Auxonne", „Toul". 43 Od 20 września 1791 r. kompania liczyła 75 ludzi. 44 Każda w składzie 76 ludzi. 45 1 i 2 pułk artylerii otrzymały po dwie kompanie kanonierów konnych, pozostałe pułki po jednej.

51 W latach 1791-1792 nastąpił gwałtowny wzrost znaczenia artylerii w armii francuskiej. Broń ta w najmniejszym stopniu uległa dezorganizacji związanej z emigracyjnym ruchem oficerów szlacheckich. Nastąpił jej wzrost liczebny. W okresie 1792-1793 powiększa się do 8 pułków artylerii pieszej i 9 pułków artylerii konnej46. Sprzęt artyleryjski zaprojektował i wprowadził hrabia Gribeauval, który w 1776 r. przeprowadził gruntowną reformę ówczesnej artylerii francuskiej, kontynuowaną następnie przez Jeana Jacąuesa du Teil. Wprowadzono standaryzację typów dział i ujednolicenie kalibrów, obniżono ciężar armat, co znacznie zwiększyło manewrowość artylerii, uproszczono przodki i jaszczyki amunicyjne, dużą wagę zwrócono na wyszkolenie artylerzystów47. Wprowadzono cztery podstawowe typy dział: 4-, 8i 12-funtowe armaty, oraz 6-calowe haubice. Działo 4-funtowe wyposażone było w lufę długości 160 cm. Ważyło wraz z lawetą 1049 kg48. Jaszczyk do działa mieścił 100 kartaczy z dużymi kulami ołowianymi49 50 i 50 kartaczy z małymi ołowianymi kulkami . Dochodziło do tego 18 kartaczy z dużymi kulami zamocowanymi na ogonie lawety. Działo 4-funtowe wymagało obsługi przez 8 ludzi, w tym 5 specjalistów. Działo 8-funtowe miało lufę długości 200 cm i ważyło wraz z lawetą 1324 kg51. Jaszczyk działa zawierał 62 kartacze z dużymi kulami i 20 kartaczy z małymi kulkami. Na lawecie, w skrzynce, znajdowało się 15 kartaczy W 1796 r. liczbę pułków artylerii konnej zmniejszono do 8. System Gribeauvala przetrwał bez zmian do 1803 r„ kiedy Napoleon I polecił wprowadzić w nim pewne modyfikacje. Bez lawety działo ważyło 289 kg. W jednym kartaczu 42 kule. 5o 60 do 100 kulek w kartaczu. Bez lawety działo ważyło 584 kg.

53

52 z dużymi kulami. Działo 8-funtowe wymagało obsługi 13 ludzi, w tym 8 specjalistów. Działo 12-funtowe miało lufę długości 230 cm i ważyło z lawetą 2000 kg52. Jaszczyk zawierał 48 kartaczy z dużymi kulami i 20 kartaczy z małymi. W skrzynce na lawecie umieszczano 9 kartaczy z dużymi kulami. Do obsługi działo wymagało 15 ludzi, w tym 8 specjalistów. Haubica 6-calowa miała 70 cm długości i ważyła wraz z lawetą 1178 kg53. W skrzynce na lawecie było 49 kartaczy z dużymi kulami i 11 kartaczy z małymi kulkami. Do obsługi haubica wymagała 13 ludzi, w tym 8 specjalistów. Artyleria cieszyła się wielkim szacunkiem piechoty. Szybko zdano sobie sprawę, że bije się ona o wiele lepiej, kiedy wie, że w pobliżu znajdują się własne działa. Rozbicie dział lub wybicie bądź ucieczka obsługi często powodowały w szeregach piechoty panikę. Dlatego też w okresie rewolucji działa 4-funtowe na ogół towarzyszyły piechocie i były przydzielane do poszczególnych pułków bądź półbrygad piechoty. Oficerowie piechoty dowodzący dywizjami na ogół zostawiali wolną rękę w wyborze stanowisk i kierowaniu ogniem oficerom artylerii, chociaż zdarzały się przypadki, że sami kierowali tą bronią. Oficerowie artylerii posiadali dużą wiedzę techniczną i na ogół duże doświadczenie wyniesione z pola walki. Wybierając stanowiska dla swych dział brali pod uwagę warunki terenowe. Za najlepszy uważali teren płaski i twardy bądź lekko pochyły w stronę nieprzyjaciela. Podstawowym strzałem artyleryjskim był tzw. „strzał rdzenny", stosowany na ogół w terenie płaskim lub lekko pochyłym i twardym, pozwalającym wykorzystać zasadę rykoszetu. Wystrzelona kula leciała na odległość 300-400 52 53

Bez lawety działo ważyło 986 kg. Bez lawety haubica ważyła 318 kg.

metrów, P° czym uderzała w ziemię i odbijając się od twardej nawierzchni wykonywała skok o kolejne 300-400 metrów. Jeżeli po skoku ciągle napotykała na teren twardy odbijała się ponownie i przelatywała kolejne 50-100 metrów. Jeśli nie napotkała na swej drodze żadnej przeszkody, po drugim skoku toczyła się po ziemi stopniowo wytracając szybkość. Przez cały czas od wystrzału do zakończenia drugiego skoku leciała na wysokości nieprzekraczającej 2 metrów. Kula taka jeśli trafiła w kolumnę wojska mogła powalić jednocześnie 20-30 ludzi. Kolejnym stosowanym przez artylerię strzałem był tzw. strzał „ostro przez metal". W tym przypadku kąt pod­ niesienia lufy był większy, więc i kula leciała na większą odległość, liczącą od 600-800 metrów. Napotykając twardy teren wykonywała skok o kolejne 300^4-00 metrów, by ostatecznie wbić się w ziemię. Taki strzał powodował, że kula leciała na wyższej wysokości, więc zdarzało się, że przelatywała nad oddziałami. Strzał „ostro przez metal" stosowano, gdy nieprzyjaciel znajdował się w odległości ponad 1 km. Stosowano także tzw. „strzał nawiasowy". Tutaj kąt podniesienia lufy był bardzo duży. Kula leciała wysoko i spadając z impetem wbijała się w ziemię. „Strzały nawiasowe" stosowano, gdy wojska nieprzyjacielskie kryły się za przeszkodami terenowymi, murami, nasypami, wzgó­ rzami bądź lasami. Przy strzałach „rdzennych", „ostro przez metal" i „nawia­ sowych" wykorzystywano kule pełne, które się nie rozrywały, lecz miażdżyły każdy cel żywy napotkany na swojej drodze. Używano także tzw. „brandkule" stosowane w zasadzie podczas oblężeń, których zadanie polegało na wywoływaniu pożarów. „Brandkule" rozgrzewano w piecach lub żelaz­ nych koszach. Kiedy osiągnęły odpowiednią temperaturę, Za pomocą szczypcy wrzucano je do lufy. Wystrzał na­ stępował automatycznie po zetknięciu się rozżarzonej kuli

54 z ładunkiem prochowym. „Brandkule" były utrapieniem oblężonych. Kula taka nawet po zanurzeniu w wodzie mogła wywołać pożar, a jeśli ugrzęzła w dachu, co jakiś czas powodowała zarzewie nowego pożaru. Dlatego też oblężeni zwracali baczną uwagę, gdzie takie pociski spadają i starali się zawsze szybko je odnaleźć. Używano również, zwłaszcza przeciwko kawalerii, dwóch kul połączonych łańcuchem. Szczególnie groźne były w terenie płaskim i twardym, gdy podskakując leciały na znaczne odległości. W niszczeniu siły żywej najskuteczniejsze były kartacze używane przeważnie na odległości 300-500 metrów. Kartaczami były kartonowe pudełka, w których znajdowały się ołowiane kulki lub kawałki metalu (siekance). W pudełku znajdował się ładunek czarnego prochu strzelniczego i zapal­ nik. Po wystrzeleniu kartacz leciał na wysokości kilku metrów, po czym rozrywał się nad głowami żołnierzy piechoty lub kawalerii. Łatwo sobie wyobrazić, jakie czynił spustoszenie. Z dział w zasadzie nie można było strzelać ponad głowami własnych żołnierzy, dlatego też stanowiska artyleryjskie znajdowały się przed, ewentualnie w linii własnych wojsk. Już po kilkunastu wystrzałach wokół baterii unosiły się kłęby prochowego dymu, szczypiąc obsługę w oczy i co gorsza często uniemożliwiając obserwację przedpola. Pomiędzy strzałem a ponownym załadowaniem mijała ponad minuta, czas wystarczający, by z odległości 300-500 metrów nieprzy­ jacielska kawaleria zbliżyła się do dział i wzięła obsługę na szable. Dlatego też kanonierzy po każdym wystrzale starali się jak najszybciej nabić działa, by być gotowym do kolejnego strzału. Do obrony osobistej kanonierzy uzbrojeni byli w karabiny model 1777 i tasaki służące również do cięcia faszyny. Podstawowym problemem, przed którym stanął rząd rewolucyjny, było pozyskiwanie nowych żołnierzy. Począt­ kowy patriotyzm i chęć czynu, które napełniły bataliony

55 tysiącami ochotników, z biegiem czasu ostygły. Kiedy pod koniec 1792 r. w wyniku zwycięskiej kampanii tysiące ochotników opuściło szeregi wojska, do czego mieli zresztą prawo, Konwencja, która musiała dalej prowadzić wojnę, zdecydowała się na ogłoszenie 24 lutego 1793 r. zaciągu 300 000 ochotników. Okazało się jednak, że ochotników jest za mało, dlatego też w sierpniu 1793 r. wprowadzono pobór mężczyzn w wieku 18-40 lat, zdolnych do noszenia broni, do wojska. Zasada powszechnego poboru do wojska została jednak szybko złagodzona dekretem z 13 grudnia 1793 r. Dekret zezwalał, tym, których było na to stać, by w swoje miejsce dać zastępcę54. System ten spotkał się z ostrą krytyką jakobinów, uważających go za jaskrawy przykład niejed­ nakowego traktowania obywateli. Kolejny 1794 r. stał się okresem kryzysu armii francus­ kiej. Dotychczasowi ochotnicy, gdy tylko mogli, opuszczali szeregi i wracali do domów. Wystąpiły jednocześnie masowe dezercje. W pierwszych miesiącach 1794 r. armia francuska teoretycznie liczyła 1 200 000 żołnierzy. Ale 55 w rzeczywistości miała o 400 000 ludzi mniej . 12 stycznia 1798 r. gen. Jourdan wystąpił z projektem powszechnej i stałej służby wojskowej. Proponował zasadę losowania. Służba w piechocie miała trwać 4 lata, w kawa­ lerii 6 lat. W razie wojny żołnierze byli zobowiązani pełnić służbę aż do zawarcia pokoju. Propozycja Jourdana została uzupełniona przez Delbrela, który uważał, że należy zrezygnować z losowania i powołać Zastępca był umundurowany i wyposażony na koszt poborowego. Oczywiście otrzymywał od niego również wysokie wynagrodzenie za zajęcie jego miejsca. Do tego z dalszą tendencją spadkową. We wrześniu 1794 r. pod 'ronią było 490 000 (teoretycznie 790 000). W lipcu 1796 r. armia liczyła nominalnie 475 000 ludzi, ale pod bronią tylko 400 000 ludzi. 18 pażdziernika 1797 r. w chwili podpisania pokoju w Campoformio wojska francuskie liczyły 350 000 oficerów i żołnierzy.

57

56 do wojska najstarszych poborowych danego rocznika. Powstał wówczas wspólny projekt Jourdana-Delbrela, który został przyjęty 5 września 1798 r. Ustawa Jourdana-Delbrela rozróżniała okres pokoju i wojny. Podczas wojny obowiązek obrony ojczyzny spoczywał na wszystkich zdolnych do noszenia broni Francuzach. W okresie pokoju przewidywano zaciąg ochot­ niczy, a w razie zbyt małego napływu chętnych, w celu uzupełnienia szeregów przewidywano pobór młodzieży w wieku 20-25 lat. Po ukończeniu 20 lat Francuz wpisywany był na listę poborowych i pozostawał na niej do ukończenia 25 lat. Z poboru zwolnieni byli żonaci. Po ustaleniu potrzebnego kontyngentu rekrutów na dany rok przeprowadzano wśród poborowych losowanie. Pobór przeprowadzały pod nadzorem władz departamentu władze miejskie. Wylosowany poborowy stawał przed komisją rewizyjną składającą się z lekarza, komisarza rządowego i ojców żołnierzy odbywających aktualnie służbę wojskową, która decydowała, czy nadaje się do wojska56. Po raz pierwszy ustawa Jourdana-Delbrela została wpro­ wadzona w życie dekretem z 24 września 1798 r., na mocy którego miano powołać do wojska 200 000 poborowych57. Z powodu niewypełnienia przewidywanego dekretem poboru, 17 kwietnia 1799 r. ogłoszono nowy pobór powo­ łujący 150 000 poborowych. Jednocześnie ponownie ze­ zwolono dawać zastępcę. Wchodząca w skład armii francuskiej „armia rzymska" Championneta liczyła, nie wliczając oddziałów sojuszniczych, 56

Lekarz i komisarz rządowy mieli tylko głos doradczy. Decyzja należała do ojców żołnierzy. 57 Spośród uznanych za zdolnych do służby wojskowej 143 000 z rocznika „VI roku" zgłosiło się do koszar zaledwie 96 000. Pozostałe 47 000 zbiegło, ukrywając się, usiłowało przekroczyć granicę bądź zaszyło się w innych departamentach.

26 794 żołnierzy. Składały się na nią 4 półbrygady piechoty lekkiej, 8 półbrygad piechoty liniowej, 6 pułków jazdy, artyleria i saperzy. Siły te wsparte były przez sprzymierzeńców, Legion Polski, 2 Legion Cysalpiński, batalion 7 Legionu Cysalpińskiego, 1 Legion Rzymski, batalion ankoński, jazdę i kawalerię rzymską. W sumie Francuzi mogli liczyć na wsparcie 7109 żołnierzy wojsk sprzymierzonych. Nie wszystkie jednak oddziały były na miejscu. W drodze armii włoskiej znajdowały się 7 i 16 półbrygady piechoty z lekkiej, 78 półbrygada piechoty liniowej, 7 i 25 pułki strzelców konnych. Część wojsk musiano pozostawić w charakterze garnizonu w Ankonie i w celu zabezpieczenia połączeń z Cysalpiną. Zadanie to powierzono 3 batalionowi 17 półbrygady piechoty liniowej, 3 batalionowi 73 pół­ brygady piechoty liniowej, trzem batalionom cysalpińskim, batalionowi ankońskiemu i 11 pułkowi kawalerii. Pozostałe wojska podzielono na trzy dywizje: I dywizja dowodzona przez gen. Macdonalda, z kwaterą w Rzymie, składała się z: 15 półbrygady piechoty lekkiej (3 bataliony — 1303 żołnierzy), 11 półbrygady piechoty liniowej (3 bataliony — 1800 żołnierzy), 12 półbrygady piechoty liniowej (3 bataliony — 1568 żołnierzy), 30 półbrygady piechoty liniowej (3 bataliony — 1594 żołnierzy), 19 pułku strzelców konnych (4 szwadrony — 470 żołnierzy), 15 pułku dragonów (4 szwadrony — 519 żołnierzy), Legionu Polskiego (3 bataliony — 2957 żołnierzy). W sumie dywizja w 15 batalionach i 8 szwadronach liczyła 10 211 żołnierzy. 2 dywizja dowodzona przez gen. Lemoine'a, z kwaterą główną w Spoleto, w składzie:

59

58 64 półbrygada piechoty liniowej (2 bataliony — 1050 żołnierzy), 97 półbrygada piechoty liniowej (3 bataliony — 2170 żołnierzy), 19 pułk dragonów (1 szwadron — 120 żołnierzy). W sumie w 5 batalionach i 1 szwadronie liczyła 3340 żołnierzy. 3 dywizja dowodzona przez gen. Casabianca, z kwaterą główną w Perugii, składała się z: 27 półbrygady piechoty lekkiej (3 bataliony — 1350 żołnierzy), 17 półbrygady piechoty liniowej (2 bataliony — 1400 żołnierzy), 73 półbrygady piechoty liniowej (2 bataliony — 1600 żołnierzy), 64 półbrygady piechoty liniowej (1 batalion — 525 żołnierzy), 19 pułku dragonów (3 szwadrony — 330 żołnierzy), 2 Legionu Cysalpińskiego (1 batalion — 330 żołnierzy). W sumie w 9 batalionach i 3 szwadronach liczyła 5545 żołnierzy. ARMIA REPUBLIKI CYSALPIŃSKIEJ

Organizujący Republikę Cysalpińską gen. Bonaparte, marzący początkowo o setkach tysięcy Włochów walczących z armią austriacką, szybko zdał sobie sprawę z nierealności takich pomysłów. Ludności Cysalpiny brakowało ochoty i zapału do walki. Do szeregów zgłosiło się wielu oficerów pragnących zrobienia błyskotliwej kariery, brakowało jednak żołnierzy. Napotkano trudności w zaprowadzeniu dyscypliny, dochodziło do częstych burd pomiędzy żołnierzami, a nawet poszczególnymi oddziałami, uchylano się przed walką, dezerterowano do wojsk austriackich bądź Toskanii, brakowa­ ło pieniędzy na mundury, broń i żołd.

W kwietniu 1798 r. gen. Berthier przekazując dowództwo armii francuskiej we Włoszech gen. Brune'owi nie ukrywał, że stan armii cysalpińskiej jest zły, występują liczne dezercje, a Legiony liczą po 500-600 ludzi. Przeprowadzenie niezbędnej reorganizacji spowodowało konieczność zlikwidowania 7 i 8 Legionu i zasilenia ich żołnierzami pozostałych 6 legionów liczących po dwa bataliony w legionie. Kawalerię zreorganizowano w dwa pułki: huzarów i dragonów. Pułk artylerii organizowany przez szefa brygady Lalance'a składał się z 150 zdobytych przez Francuzów dział i moździerzy. Przeniesiony ze służby francuskiej gen. Vignolle otrzy­ mawszy od Cysalpińskiego Dyrektoriatu Wykonawczego w listopadzie 1797 r. tekę ministra wojny, wszczął ener­ giczne kroki nad poprawą organizacji, wyszkolenia i wy­ posażenia wojsk. Zamierzał rozbudować wojska do czterech pełnych dywizji, tymczasem jednak, zmuszony sytuacją, ograniczał ilość legionów na rzecz większego nasycenia pozostałych żołnierzami. Traktat francusko-cysalpiński zawarty 21 lutego 1798 r. nakładał na republikę konieczność utrzymywania 22 000 armii narodowej oraz posiłkowych jednostek polskich, a od maja 1798 r. zobowiązano się nadto do utrzymywania 25 000 armii francuskiej i dalszej rozbudowy sił narodo­ wych, ogłoszono więc pobór 9000 rekruta. Organizację jednostek oparto na wzorach francuskich, chociaż wprowadzono pewne modyfikacje. W wojnie z Neapolem ostatecznie wziął udział tylko 2 Legion Cysalpiński dowodzony przez szefa brygady Pinio. Legion w sile 1100 żołnierzy podporządkowany został brygadzie Monniera w Fermo. LEGIONY POLSKIE

Starania polskiej emigracji, by u boku wojsk francuskich powstały polskie formacje wojskowe znalazły w końcu

60 uznanie wśród członków Dyrektoriatu Wykonawczego. 30 października 1796 r. minister Petiet poinformował gen. Dąbrowskiego, że rząd francuski pragnie „...ułatwić pat­ riotom polskim pośrednio pracę nad odbudową ojczyzny". Jako że francuska konstytucja zabraniała wcielania cudzo­ ziemskich jednostek w skład armii francuskiej, Dąbrowski miał udać się do „siostrzanych republik" w Bolonii, Ferrarze i Mediolanie. Został nawet zaopatrzony w list polecający do gen. Bonapartego. W rzeczywistości akcja Dyrektoriatu miała na celu nie tyle dopomożenie polskiej emigracji w utworzeniu armii polskiej, ile storpedowanie wysiłków Bonapartego prag­ nącego utworzyć narodowe wojska włoskie. 3 grudnia 1796 r. gen. Dąbrowski i Wojczyński58 zjawili się przed gen. Bonaparte. Głównodowodzący „armią włos­ ką", nie czytając listu ministra, oświadczył, że sprawa jest mu znana i zgadza się, by tytułem próby Polacy sformowali kompanię piechoty. Jeśli nowa jednostka sprawdzi się w najbliższej bitwie, rozwinie formację. Chłód z jakim Bonaparte przyjął polskich generałów wiązał się z uzyskanymi przez jego wywiad wiadomościami. Podejrzewał, że zostali nasłani przez Dyrektoriat, by sparali­ żować starania stworzenia narodowych wojsk włoskich. Tego samego dnia wieczorem doszło do ponownego spotkania. Bonaparte, zdecydowanie lepiej usposobiony zgadzał się na batalion piechoty sformowany z jeńców i dezerterów narodowości polskiej, z polską komendą, mundurem i oznaczeniami. Zezwalał również na wydanie przez Dąbrowskiego proklamacji wzywającej Polaków do dezercji z wojsk austriackich i zgłaszania się do polskiego batalionu. Zgodził się, by widniał pod nią jego podpis. W drugiej połowie grudnia 1796 r. nastawienie Bonapar­ tego stało się bardziej przychylne. Z jednej strony zdał 58

Wojczyński po cywilnemu, a Dąbrowski w mundurze generała polskiego.

61 obie sprawę, że nie zdoła w krótkim czasie pokonać trudności uniemożliwiających szybkie utworzenie narodo­ wych wojsk Republiki Lombardzkiej, z drugiej docenił czynnik destrukcyjny wobec wojsk austriackich, jakim mógł okazać się umundurowany po polsku Legion Pomoc­ niczy. Przypuszczano, że w wojsku austriackim służy od 80 000 do 100 000 Polaków59. Przystąpiono do rekrutacji. W celu ułatwienia szybkiego sformowania Legionu Polskiego, Bonaparte 1 stycznia 1797 r. polecił Administracji Generalnej Lombardii, by Polacy służący w 1 Legionie Lombardzkim gen. Lahoza zostali przeniesieni do Legionu Polskiego, oraz by wydała Tremonowi, zajmującemu się rekrutacją, odpowiednie in­ strukcje i pieniądze. Tremon ruszył do obozów jenieckich, by wydobyć z nich pragnących służyć w Legionie Polskim Polaków. Już 31 stycznia Legion Polski liczył 1100 żołnierzy i oficerów60. Żołnierzy podzielono na grenadierów i strzel­ ców61. 27 stycznia 1797 r. Dąbrowski przedstawił Administracji Generalnej Lombardii 20 grenadierów i 20 strzelców umundurowanych po polsku62. 20 000 Austriacy wcielili do swojej armii po powstaniu kościusz­ kowskim. Dochodziła do tego rekrutacja w 16 okręgach wojskowych od 1772 r. i dodatkowo w 5 nowych okręgach od 1796 r. Tylko jesienią 1796 r. wybrano z Galicji 40 000 rekrutów. Składał się z: 1 szefa batalionu (Kosiński), 1 kapitana (Borowski), 1 chirurga batalionowego (Baguttiego), 10 podporuczników, 1 chirurga kompanijnego, 10 starszych sierżantów, 65 kaprali, 5 doboszów, 513 grenadierów i 521 strzelców. Podział nastąpił według kryterium wzrostu. Grenadierami zostali żołnierze uczący ponad 170 cm wzrostu. Grenadierzy zostali skoszarowani W klasztorze St. Eustorgio, strzelcy w St. Marco (przeznaczony dla 600 ludzi, później dodano dodatkowo, nienadający się, wilgotny i niezdrowy klasztor i kościół św. Hieronima na 400 ludzi). Grenadierzy otrzymali mundury wzorowane na mundurze polskiej kawalerii narodowej w kolorze granatowym z wyłogami karmazynowymi.

62 Już 24 stycznia Dąbrowski złożył zapotrzebowanie na broń, domagając się jej w dobrym gatunku, a dla strzelców broni gwintowanej. Niestety, jeszcze 8 lutego dysponowano tylko 19 karabinami. Dużym problemem okazał się nabór muzykantów63, dopiero 18 marca 1797 r. Dąbrowski znalazł ich wśród rozwiązanych formacji sardyńskich i przebrał w polskie mundury. Z zadowoleniem przyjął Dąbrowski stawki żołdu64, które w zasadzie pokrywały się z dawnym żołdem polskim. W marcu 1797 r., w związku z nadciągającą armią austriacką arcyksięcia Karola, Bonaparte polecił, by umun­ durowani i uzbrojeni Polacy udali się do zdobytej nie­ dawno Mantui. 8 marca z Mediolanu wymaszerowało 1100 legionistów i 13 marca wkroczyło do twierdzy. Dąbrowski starał się w tym czasie, by Legion został zatrudniony w armii czynnej. Strzelcy otrzymali mundury kawalerii narodowej, ale z wyłogami zielo­ nymi. Legioniści mieli przycięte włosy do pół karku. Dla III batalionu przewidywano wyłogi jasnoniebieskie i białe guziki. 63 Bonaparte przykładał dużą wagę do wojskowych orkiestr. 64 Tabela żołdu dziennego: Liwrów Soldów Denarów Stopień 36 16 5 Kapitan Porucznik 3 11 14 10 2 Podporucznik Chirurg batalionowy 5 Chirurg (felczer) kompanijny 1 15 Adiutant podoficer 1 11 7 Starszy sierżant 19 8 Sierżant 17 9 6 14 Furier 7 12 Kapral Dobosz 11 7 7 5 Grenadier 6 5 Strzelec ( P a c h o ń s k i , Legiony Polskie, prawda i legenda 1794-1807, Warszawa 1969, t. I, s. 212.)

63 Sytuacja wojskowa zmusiła Bonapartego do ogołocenia z wojsk francuskich Romanii65. Wsparciem dla przybywa­ jących na ten teren wojsk republikańskich miał być polski batalion strzelców66. Romania była niechętna wojskom republikańskim, lud przywiązany do papieża pragnął powrócić pod jego rządy, polakom zajmującym garnizony w Rimini i Cesenie udało się jednak zyskać sympatię mieszkańców i uspokoić kraj bez przelewu krwi. Tymczasem batalion grenadierów67 otrzymał rozkaz wymarszu do Palmanova. Mieszkańcy z daleka biciem dzwonów ostrzegali o zbliżaniu się Polaków. 17 kwietnia wkroczono do miasta. Pod koniec marca 1797 r. Dembowski przystąpił do formowania 3 batalionu legionowego — fizylierów. Formowanie batalionu przebiegało sprawnie, tak że już 7 kwietnia 1797 r. osiągnął stan przewidziany etatem. 300 fizylierów umundurowanych i uzbrojonych wysłano do Mantui, pozostali czekali na broń i polskie umun­ durowanie. 1 kwietnia 1797 r. Legion Polski otrzymał chorągwie68. Chorągwie były w kolorze polskim, biało-granatowo-karmazynowym, z jednej strony z napisem w obrzeżu kolorem lombardzkim Legion Polski Posiłkowy Lombardii i dewizą: „Gli uomini liberi sono fratelli", z drugiej z nazwą batalionu. 12 marca 1797 r. w Bergamo wybuchła rewolucja. Rewo­ lucjoniści usunęli podestę Aleksandra Ottoliniego i sfor­ mowali liczący 800 żołnierzy batalion ochotniczy. Żądali przyłączenia do Mediolanu. Bergameńczycy pomogli również Prowincja odłączona od Państwa Kościelnego. Pozostało tam jedynie 200 Cysalpińczyków. 587 strzelców pod dowództwem kapitana Wierzbickiego. 568 ludzi dowodzonych przez szefa Strzałkowskiego. Chwilowo otrzymały chorągwie tylko I i II batalion.

64

65

rewolucjonistom w Brescji w przeprowadzeniu przewrotu 9. Przepędzono providitora Battaglio i podestę Moceniego, a garnizon składający się z 1500 Słoweńców rozbrojono. Przystąpiono do organizowania brescjańskich sił zbrojnych, na czele których stanął Józef Lechi. Zaniepokojony wydarzeniami rząd Republiki Weneckiej, nie chcąc otwarcie interweniować zbrojnie, przystąpił do działań kontrrewolucyjnych, wykorzystując kler, chłopów z doliny Sabbia i górali. Na czele 8000 ochotników stanęli sympatycy Austrii, Ottolini i Govazzi. Po zajęciu i ograbieniu Lecco z hasłami „Śmierć Francuzom i jakobinom" ruszyli na Bergamo. Naprzeciw wyszedł im adiutant-generał Landrieux z 200 żołnierzami francuskimi, który zdołał powstrzymać straż przednią kontrrewolucjonistów. Jednocześnie gen. Kilmaine zażądał od władz Wenecji natychmiastowego wycofania „band". Gorączkowo przystąpiono do wzmacnia­ nia garnizonu Bergamo. Zdołano zebrać 1500 żołnierzy. 26 marca szef batalionu Strzałkowski prowadził przez Brescję do Mantui, jako uzupełnienie 1 i 2 batalionu, 332 legionistów. Strzałkowski osiągnął Brescję 29 marca. Ulegając prośbie brescjańskich patriotów wsparł siły repub­ likanów 110 grenadierami dowodzonymi przez porucznika Jackowskiego. Oddziały republikańskie70 podeszły pod Salo. Wszczęto pertraktacje mające na celu otwarcie miejskich bram. Wówczas pod miasto podeszły siły kontrrewolucyjne do­ wodzone przez ks. Filippiego i Ottoliniego. Doszło do bitwy. Nieostrzelani ochotnicy brescjańscy ulegli panice. Jedynie wojska francusko-polskie przez cztery godziny prowadziły bój, tracąc w walkach posiadane 4 działa. Do niewoli dostało się 300 żołnierzy, w tym wszyscy przywód­ cy wyprawy, Francuzi i Polacy. Jeńców odesłano do 69

17 marca 1797 r. 1000 ochotników brescjańskich, dwa plutony francuskich artylerzystów z 4 działami i 110 polskich grenadierów. 70

Wenecji71- Porażka przeraziła rewolucjonistów w Brescji, gergamo i Cremie. Zadowolony z dotychczasowych osiągnięć kontrrewoluc­ jonistów senat wenecki postanowił wesprzeć ich akcję wojskami słoweńskimi, dowodzonymi przez gen. Fioravantiego. Wojska regularne rozłożyły obóz dwie mile przed Brescją, do której ściągali liczni chłopscy i góralscy ochotnicy. Doceniający powagę sytuacji szef sztabu dywizji Lom­ bardii gen. Couthaud rozkazał 4 kwietnia kapitanowi Konopce wysłać z zakładu legionowego w Mediolanie wszystkich umundurowanych i uzbrojonych legionistów z pomocą do Brescji. Na czele legionistów72 stanął Liberadzki73. Tymczasem Brescjańczykom udało się odrzucić kontr­ rewolucjonistów i wyprzeć ich do Salo. Wówczas do sił rewolucyjnych dołączył Liberadzki i Landrieux z Fran­ cuzami. Przystąpiono do kontrakcji. 9 kwietnia Lahoz ruszył na Baina, a Landrieux z Francuzami, Polakami i Brescjanami na Carsino. Po krótkiej walce miasto zdobyto, biorąc do niewoli 200 jeńców, 70 koni i 3 działa. 12 kwietnia wojska republikańskie podeszły pod Salo. Po dwudniowej kanonadzie miasto skapitulowało. Gar­ nizonowi pozwolono odejść. Niepowodzenia te nie wpłynęły uspokajająco na wenecki senat. Posiadając niesprawdzone wiadomości o sukcesach austriackich i marszu gen. Laudona na Weronę podjęto Dąbrowski podjął w Wenecji akcję mającą na celu uwolnienie Polskich jeńców. 2 Grupa składała się z 413 ludzi: Liberadzkiego, kpt. Wierzbickiego, PPor. Jalbrzykowskiego, 1 dobosza, 70 grenadierów, 65 strzelców, 274 fizylierów. Brakowało amunicji. Żołnierze otrzymali po 15 ładunków na karabin. Major Klemens Liberadzki przybył z kraju 5 kwietnia do Mediolanu nie miał jeszcze patentu lombardzkiego. Civita Castellana 1798

67

66 decyzję o wsparciu werońskich kontrrewolucjonistów. Liczono, że w krótkim czasie wystąpi przeciwko Fran­ cuzom 40 000 zbrojnych. Na dowódcę akcji wyznaczono gen. Giovanelliego. Przywództwo w Weronie oddano w ręce byłego oficera bawarskiego, hrabiego Nogarelliego, przysyłając mu w celu koordynacji akcji w po­ szczególnych dzielnicach brygadierów: Berettiniego, Bevilacqua, Maniscalchiego i Montanariego. Poparcia udzie­ lała szlachta i kler. Chłopi zbroili się i napadali na Francuzów. W Valeggio zorganizowano obóz wojskowy, na którego dowódcę wyznaczono gen. Maffeiego, dys­ ponującego 900 regularnymi żołnierzami wspartymi przez liczne oddziały nieregularne. Na drodze do Peschiery w Croce Bianca zorganizowano drugi obóz z 500 Sło­ weńcami i artylerią. Dołączyli do nich kontrrewolu­ cjoniści hrabiego Emieli i hrabiego Pereza. Przybył tutaj także gen. Fioravanti ze swoimi wojskami po kapitulacji Salo. Zagrożeni patrioci werońscy ściągnęli do miasta 350 Cysalpińczyków, na co zarząd miejski odpowiedział ściąg­ 74 nięciem 4 kompanii słoweńskich . 17 kwietnia doszło do wybuchu. Na ulicach atakowano Francuzów. Gen. Balland odpowiedział ogniem z armat, co jeszcze bardziej zaogniło sytuację. Masowo rzucono się na Francuzów. Do miasta wkroczyło 3000 żołnierzy słoweń­ skich i oddziały kontrrewolucyjne, do których przyłączyła się gwardia miejska. Dodatkowe 8000 zbrojnych rozłożyło się pod miastem. Uderzenie na obsadzone przez Francuzów zamki nie powiodło się, ale opanowano miejskie bramy i mosty. 500 75 Francuzów zginęło, a 300 wzięto do niewoli. W nocy Francuzi próbowali pertraktacji, ale ich wysłannicy zostali poranieni. Zamieszki w mieście, podczas których kontr74 75

14 kwietnia 1797 r. W tym kobiety.

rewolucjoniści wraz ze Słoweńcami rzucili się do rabunków tak przeraziły władze miejskie, że te nie chcąc brać na siebie odpowiedzialności za wytworzoną sytuację uciekły do Vicenzy76. Senat wenecki oburzony ich postawą zażądał powrotu władz do Werony, jednocześnie jednak mianował nadzwyczajnych pełnomocników: proveditora Vicenzy se­ natora Erizio i gen. Stolico, którym dano do dyspozycji dodatkowo 2000 żołnierzy. Zagrożenie garnizonu Werony sprowokowało akcję gen. Kilmaine'a. Rzucił on na Croce Bianca gen. Chabrana, który uzyskał wsparcie gen. Lahoza. Wezwani do otwarcia bram Werończycy odpowiedzieli atakiem przeprowadzonym przez gen. Fioravantiego. Jednocześnie wojska francusko-polsko-lombardzkie zostały zaatakowane przez oddział płk. Ferro od południa i 3000 chłopskich ochotników od zachodu. Chłopów rozproszyła 13 francuska półbrygada. Atak z miasta odparł gen. Landrieux z 18 półbrygada i artylerią konną. Płk Ferro, wsparty przez 5 działową baterię artylerii ustawioną przy moście koło Croce Bianca, wyparł 3 ba­ talion 64 półbrygady i 200 strzelców. Do kontrataku 77 rzucono Liberadzkiego. Polacy ruszyli na baterię , atakując ją bagnetami. Baterię zdobyto, odwrócono działa i ostrzeliwano żołnierzy płk. Ferro, zmuszając ich do odwrotu. Część Słoweńców z płk. Ferro i 3 działami zamknęła się w spichrzu, skąd prowadzili intensywny ogień. Z wypożyczonego od gen. Landrieux moździerza legioniści ostrzelali spichlerz, wysadzając zgromadzoną w jaszczykach amunicję i zawalając budynek. W ruinach zginął płk Ferro z ponad stu obrońcami. Zdobyto 3 działa chorągiew i wzięto do niewoli 3 oficerów i 150 78 żołnierzy . Niedobitki oddziału Ferrego zniszczyły 77

W nocy z 18 na 19 kwietnia. Podczas ataku Liberadzki został śmiertelnie ranny. w sumie Polacy zdobyli tego dnia chorągiew i 8 dział.

69

68 odcinając uciekających od Werony Chevaliera i Landrieux. Straty francusko-polsko-lombardzkie ograniczyły się do 5 zabitych i 67 rannych79. Tymczasem wieści o rozejmie podpisanym w Leoben przekreśliły wszystkie wysiłki kontrrewolucjonistów z We­ rony. Gen. Fioravanti musiał zgodzić się na bezwarunkową kapitulację i wraz z 3500 żołnierzami słoweńsko-werońskimi złożyć broń. Pokój leobeński był dla Legionów Polskich dużym ciosem. Obawiano się, że z takim trudem przeprowadzona akcja werbunkowa będzie daremna. Szybko otrząsnięto się jednak z przygnębienia i postanowiono wytrwać. 17 maja 1797 r. Bonaparte rozkazał przeprowadzenie w Legionie Polskim reorganizacji. Projekt został przyjęty 18 maja przez Centralny Komitet Wojskowy przy Ad­ ministracji Generalnej Lombardii. Z dotychczasowego Legionu Polskiego miały powstać dwa Legiony, każdy po trzy bataliony80. Obecne nazbyt barwne mundury, po zużyciu miały zostać zastąpione bardziej jednolitymi: granatowymi o kro­ ju dawnych mundurów polskich, ale z ozdobami lom81 bardzkimi . 79

Administracja Generalna Lombardii przekazała legionistom wyrazy uznania za działania pod Salo, Brescją i Werona. 80 Skład sztabu legionu: 1 szef legionu z rangą szefa brygady, 1 major pełniący służbę adiutanta, 2 adiutantów-podoficerów, 1 kwatermistrz-skarbnik. Skład batalionu: 1 szef batalionu, 1 major — zastępca, w randze wyższy od kapitanów, 1 adiutant major w randze porucznika, 2 adiutantów — podoficerów, 1 kwatermistrz, 10 kompanii (1000 żołnierzy). Spośród kompanii: pierwsza grenadierska, druga strzelecka, pozostałych 8 fizylierskich. W skład kompanii wchodzili: 1 kapitan, 2 poruczników, 97 podoficerów i szeregowych (razem 100 ludzi). 81 1 legion: klapy (revers) zielone (verds), kołnierze czerwone (rouge). wyłogi (parements) białe (blancs). 2 legion: klapy czerwone, kołnierze białe, wyłogi zielone.

Jednocześnie miano utworzyć trzy kompanie kanonierów polskich, noszących mundur kanonierów lombardzkich j tworzących w lombardzkim pułku artylerii 1 brygadę. Dowództwo Legionów pozostawało przy gen. dywizji Dąbrowskim, któremu przydzielono dwóch adiutantów: mjr. Tremo i mjr. Zawadzkiego. Szefa sztabu skreślono. Kwatermistrzem generalnym pozostał Gazzari. Dowódcą 1 Legionu został gen. Wielhorski. W skład Legionu wchodziły: 1 batalion z kwaterą w Bolonii, szef Strzałkowski, major Lipczyński. 2 batalion z kwaterą w Ferrarze, szef Kosiński, major Forestier. 3 batalion82 z kwaterą w Bolonii, szef Zabłocki, major Wierzbicki. Skład 2 Legionu Polskiego: 1 batalion83 z kwaterą w Mantui, szef Dembowski, major Tremo. 2 batalion84 z kwaterą w Fort Urbino, szef Chamand, major Konopka. 85 3 batalion z kwaterą w Mediolanie, szef Niemojewski, major Mościcki. Batalion składał się teraz z 10 kompanii (1 grenadierska, 86 1 strzelecka, 8 fizylierskich). W kompanii było 3 oficerów , 87 88 14 podoficerów , 2 doboszów, 104 szeregowych . Artyleria składała się z 3 kompanii. W kwestii umundurowania ustalono mundur polski wzoro­ wany na mundurze polskiej kawalerii narodowej.

3

Dawny 4 batalion. Dawny 3 batalion. Dawny 5 batalion. Uawny 6 batalion, kapitan, porucznik, podporucznik. 1 starszy sierżant, 4 sierżantów, 1 furier-kapral, 8 kaprali. W kompanii grenadierskiej 123 ludzi.

71

70 W 1 Legionie 1 batalion miał ozdoby w kolorze karmazynowym, a szlify i guziki srebrne89, 2 batalion ozdoby w kolorze zielonym, szlify i guziki złote90, 3 batalion ozdoby żółte, szlify i guziki srebrne91. W 2 Legionie 1 batalion miał ozdoby czarne, szlify i guziki srebrne92, 2 batalion ozdoby niebieskie z wypust­ kami czerwonymi, szlify i guziki srebrne93, 3 batalion ozdoby czerwone, szlify i guziki srebrne94. Artyleria miała ozdoby czarne, szlify i guziki złote95. Latem 1797 r. 1 Legion liczył 2922 ludzi, a 2 Legion 2660 żołnierzy i oficerów. Artyleria osiągnęła stan 300 ludzi. Łącznie 5882 żołnierzy i oficerów. Między 14 a 17 września Legiony Polskie przeszły reorganizację. Zgodnie z nowym etatem batalion miał składać się z 1053 ludzi96. W drugiej połowie września 1797 r. 1 Legion Polski otrzymał rozkaz wymarszu do 6 dywizji piechoty gen. Baraguay d'Hilliersa. 6 października 1797 r. gen. Berthier podzielił 1 Legion Polski na dwie grupy. Grupę pierwszą stanowiły 1 i 3 ba­ talion, drugą batalion 2. 1 i 3 bataliony 9 października wymaszerowały z Mestre do Motta. Oddziały nie wzięły udziału w walkach, ale 89

Wzorowany na mundurze kawalerii narodowej. Wzorowany na 3 regimencie pieszym buławy polnej litewskiej. 91 Wzorowany na 10 regimencie pieszym koronnym Ordynacji Radzyńskiej szefostwa gen. Działyńskiego. 92 Wzorowany na 8 regimencie pieszym litewskim im. Radziwiłłów. 93 Wzorowany na 16 regimencie piechoty. 94 Wzorowany na 2 regimencie pieszym koronnym szefostwa gen. Wodzickiego. 95 Wzorowane na dawnej artylerii polskiej. 96 Sztab batalionu: 1 szef batalionu, 1 major, 1 adiutant, 1 kwatermistrz, 1 felczer batalionowy, 1 sztabsfurier, 1 podchorąży, 1 dobosz batalionowy, 1 tambur metr, 5 puszkarzy, 1 starszy woźnica, 2 woźniców. P a c h o ń s k i , Legiony..., t. I, s. 368. 90

należąc do straży przedniej były w styczności z nie­ przyjacielem. 2 batalion wyznaczony został do obsadzenia Wenecji i Mestre. W Wenecji zastano napiętą atmosferę, a garnizon w stanie pogotowia. 12 października legioniści pomagali w likwidacji spisku Cercaty97. podpisany 17 października 1797 r. pokój w Campoformio przekreślał nadzieje Polaków. Wiedziano, że Bonaparte próbował podjąć sprawę polską. Nadal uważano, że jest on jedynym oparciem dla legionistów i wierzono, że będzie ich opiekunem i protektorem. Do spotkania Bonapartego z Polakami doszło w pobliżu Padwy. Wódz przemówił do żołnierzy, zachęcając, by nie tracili nadziei na powrót z bronią w ręku do kraju. Tymczasem sytuacja Legionów Polskich skomplikowała się. Z chwilą utworzenia Republiki Cysalpińskiej kon­ wencja podpisana z Republiką Lombardzką98 przestała obowiązywać. 15 listopada 1797 r. minister Birago przesłał cysalpińskiemu Dyrektoriatowi Wykonawczemu tekst konwencji z 9 stycznia zawartej między gen. Dąbrowskim a Republiką Lombardzką. W odpowiedzi Dąbrowski otrzymał pismo stwierdzające, że: „...co się tyczy układu ostatecznego między Republiką Cysalpińską a polskimi wojskami augzyliarnymi, to zważywszy, że Polacy oczekują wyniku traktatu w Rastatt, Dyrektoriat przesuwa dyskusję na ten temat na potem; tymczasem zrobi wszystko dla pogodzenia interesów obu narodów i zadowolenia Polaków, którzy niezmiennie zasługiwali na ich szacunek"99. Dąbrowski w odpowiedzi odpisał, że Legiony Polskie nie są zadowolone z odkładania do traktatu w Rastatt ich 8

W ciągu czterech dni aresztowali 58 czołowych spiskowców. Z 9 stycznia 1797 r. P a c h o ń s k i , Legiony..., t. I, s. 472.

72 losu. Dla Polaków interes Ojczyzny jest kwestią zasadniczą, a ta wiąże się nierozerwalnie z tytułem „augzyliarności". Proponował jednocześnie prolongowanie, z niezbędnymi zmianami, dotychczasowej konwencji, aż do czasu roz­ strzygnięcia losu Polski przez pokój generalny. W proponowanej nowej konwencji Dąbrowski zapropo­ nował w § 4 włączenie artylerii legionowej do Korpusu Polskiego, w § 5 zgadzał się na zmianę kokardy francuskiej na cysalpińską, w § 6 domagał się, by patenty oficerskie były wydawane przez Dyrektoriat Cysalpiński na wniosek dowodzącego Korpusem Polskim, w § 7 zastrzegał powrót do Polski, lub w razie gdyby pokój generalny nie przywrócił Polski, przyznanie praw obywatelskich wszystkim polskim legionistom, którzy chcieliby się osiedlić we Włoszech. Doszło do krótkich, ale napiętych pertraktacji. Bonaparte udzielił, jeszcze przed swoim wyjazdem z Włoch, zdecy­ dowanego poparcia Polakom. Ostatecznie 17 listopada 1797 r. podpisano konwencję100. 100

Konwencja przewidywała: § 1. Legiony Polskie będą nosić nazwę Legionów Polskich posiłkujących Republikę Cysalpińską. § 2. Ubiór, znaki stopni wojskowych, kolor mundurów poszczególnych batalionów, Kodeks praw wojskowych karnych będzie według zwyczajów i regulaminów wojska polskiego. Kodeks powyższy będzie drukowany i publikowany. § 3. Organizacja, żołd, utrzymanie i to wszystko, co jest przyznane wojskom cysalpińskim, będzie wraz przysługiwać polskim. § 4. Artyleria będzie stanowić część Korpusu Polskiego i będzie korzystać z tychże praw, co reszta Legionów. Oficerowie będą prezen­ towani przez gen. Dąbrowskiego, który obowiązuje się utrzymać tę broń w komplecie. Artyleria będzie pod bezpośrednimi rozkazami głównego komendanta artylerii cysalpińskiej. § 5. Oficerowie i żołnierze będą nosić z wdzięcznością kokardę narodową Republiki Cysalpińskiej, jako sprzymierzonej i przyjaciółki Republiki Francuskiej, od której Polska oczekuje swego odrodzenia. § 6. Dyrektoriat Wykonawczy Republiki Cysalpińskiej będzie dostarcza! patentów (brewetów) oficerom i zatrudnionym w Legionach Polskich na przedstawienie gen. Dąbrowskiego lub polskiego generała komenderują-

73 Dzięki poparciu Bonapartego Polacy wyszli z rokowań z Republiką Cysalpińską obronną ręką. Obroniono tytuł augzyliarności wojska, utrzymano polski mundur, zastrze­ żono wprowadzenie polskiego kodeksu karnego. Podkreś­ lono, że artyleria polska stanowi nierozerwalną część Korpusu Polskiego101. Jednocześnie idąc na ustępstwa zgodzono się, by or­ ganizacja Legionów Polskich oparta została na wzorach cysalpińskich. Zgadzano się także na wypłatę żołdu według stawek cysalpińskich102. Artyleria polska została cego Legionami, zastrzegając sobie prawo przedłożenia swych uwag co do jednostek, jeżeli wyda mu się to konieczne. Jeżeli Republika Cysalpińską życzyłaby sobie w przyszłości nowych batalionów polskich, Polacy z zadowoleniem będą widzieć 1/4 miejsc oficerskich obsadzonych przez oficerów cysalpińskich. § 7. Republika Cysalpińską oświadcza, że będzie Polaków uzbrojonych dla obrony swej wolności uważać jak prawdziwych braci. W razie, gdyby interes ich ojczyzny nakazywał im powrót do Polski, o ile Republika Cysalpińską nie byłaby w czynnej walce o utrzymanie swej wolności, będzie dozwolone Korpusowi Polskiemu opuścić Włochy. W razie wymaszerowania do Polski, Korpusy Polskie będą zobowiązane złożyć broń i ekwipunek odebrany od Republiki Cysalpińskiej, o ile rząd polski nie przedsięweźmie środków dla zapłacenia za te rzeczy. § 8. Jeżeli przy pacyfikacji generalnej zostanie zadecydowane nieist­ nienie Polski, Republika Cysalpińską przyzna prawo obywatelstwa cysalpińskiego wszystkim Polakom, którzy tu będą chcieli się osiedlić, a którzy wykażą się dwuletnią służbą w Legionach Polskich augzyliarnych Republiki Cysalpińskiej. § 9. Ponieważ artykuły powyższe nie będą obowiązywały stron, póki nie zostaną zatwierdzone przez Ciała Prawodawcze, Dyrektoriat Wykonaw­ czy zobowiązuje się poprzeć konwencję przed nimi, składając świadectwo lojalności, z jaką Polacy od początku dotrzymywali swych zobowiązań. Pacholski, Legiony..., t. I, s. 473-t74. Rozkazem z 18 listopada 1797 r. Aksamitowski otrzymał polecenie Wprowadzenia zwyczajów i mundurów polskich. Do chwili zużycia żołnierze winni nosić mundury dotychczasowe, oficerom polecono natych­ miast przebrać się w mundury polskie. Francuskie stawki były korzystniejsze. Cysalpińczycy nie chcieli do puścić do różnic między wojskami narodowymi a augzyliarnymi.

74

75

podporządkowana dowództwu cysalpińskiemu103. Przyjęto zamiast kokardy francuskiej cysalpińską. Strona cysalpińska zastrzegła sobie wprowadzenie 1/4 oficerów cysalpińskich do nowo tworzonych batalionów polskich104. Jedno­ cześnie strona polska zobowiązywała się do zwrotu kosztów ekwipunku i broni oraz gratyfikacji oficerskich przez przyszły rząd polski. Możliwość otrzymania obywa­ telstwa cysalpińskiego została uzależniona od dwuletniej służby w legionach i osiedlenia się. Wszystkie postanowienia uzależniono od aprobaty Ciała Prawodawczego105. Polacy zdawali sobie sprawę, że po traktacie w Campoformio przekreślona została nadzieja na szybki powrót do kraju. Wierzono jednocześnie, że pokój nie przekreśla szansy przywrócenia Polski, chociaż obawiano się, że wyjazd Bonapartego i narastanie antyfrancuskich i antylegionowych nastrojów wśród Cysalpińczyków jest dla sprawy polskiej dużym zagrożeniem. Bonaparte opuścił Mediolan w dniu podpisania konwencji. 15 XI Dąbrowski zawiadomiony został przez szefa sztabu gen. Berthiera, że przeznaczony został na dowódcę Korpusu 106 Emilii . 18 XI Dąbrowski pośpiesznie ruszył do Rimini, docierając na miejsce 22 XI 1797 r. Szefem sztabu korpusu został gen. Aleksander Tri107 vulzi , poszczególnymi brygadami dowodzili Józef Tieulie i Józef Lechi. Dowództwo artylerii objął mjr art. Małachowski.

Korpus składał się z 11 000 ludzi108, a w jego skład weszły: 3 bataliony 1 Legionu Polskiego, 3 batalion 2 Legionu Polskiego, 1 batalion Legionu Weneckiego, 3 bataliony 4 Legionu Cysalpińskiego, brescjańscy huzarzy i dragoni, kompania artylerii polskiej i 12 dział cysalpińskich109. Zadaniem korpusu było zajęcie Poggio di Bernio110 i Montefeltro z twierdzą papieską San Leo 111 . Twierdzę San Leo próbowano opanować w drodze pertraktacji. Z ramienia Cysalpińskiego Dyrektoriatu wy­ słani zostali z misją przekonania papieskiej załogi bądź jej przekupienia Mikołaj Martinelli i Józef Massini. Misja skończyła się niepowodzeniem"2. 1 grudnia Dąbrowski otrzymał decyzję Cysalpińskiego Dyrektoriatu nakazującą mu zajęcie Poggio di Bernio i San Leo. Do zajęcia Poggio di Bernio wyznaczony został mjr Józef Chłopicki, któremu przekazano cztery kompanie 2 batalionu polskiego i kilku miejscowych patriotów. Chłopicki wkroczył do miasta w niedzielę 3 grudnia nie napotykając żadnego oporu. Uroczyście posadzono drzewko wolności i przeprowadzono wybory nowych władz miejskich. W charakterze garnizonu w mieście została kompania kpt. Kończy, pozostałe kompanie roz­ kwaterowano w Petricuty. 2 grudnia 1800 Polaków i 400 Wenecjan z działem 3-funtowym ruszyło na San Leo. Po podejściu do twierdzy w charakterze parlamentariusza został wysłany Eliasz

103

Taka była opinia Bonapartego. Takie rozwiązanie musiało ostatecznie doprowadzić do zatargów związanych z językiem komendy. 105 Z punktu widzenia prawnego był to postulat słuszny, ale wyjazd Bonapartego mógł skłonić Ciało Prawodawcze do odmówienia ratyfikacji konwencji. 106 Nominację Dąbrowski otrzymał 18 XI. 107 Vel Trivulzi, były szef batalionu legionu lombardzkiego w 1796 r. i komendant mediolańskiej gwardii narodowej. 104

i

8

'"8 W tym 8500 pod bronią. P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 19. 110; Lenno cesarskie opuszczone przez wojska austriackie. Twierdza dysponowała 3 działami 10-funtowymi, 4 działami 4-funtowymi, 4 działami 3-funtowymi, 2 lekkimi działami 3-funtowymi śmigownicami. P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 16.

76

77

Tremo. Posłowi nie pozwolono jednak zbliżyć się do murów i ostrzelano go113. Przystąpiono do blokady twierdzy. Dwa polskie bataliony zamknęły drogi do San Leo" 4 , Wenecjan skierowano do Vardengo. W Urbino patrole zaobserwowały obecność 1500 żoł­ nierzy papieskich i 1000 uzbrojonych górali. 4 i 5 grudnia doszło do utarczek115. W wyniku poniesionych strat górale rozeszli się do domów. Wzmocniony opóźnionymi oddziałami i nieliczną ar­ tylerią"6 Dąbrowski, wątpiący, by można było skłonić załogę San Leo do kapitulacji głodem, przystąpił do prac oblężniczych. W oblężeniu mieli zostać użyci tylko Polacy, natomiast słabo zorganizowane i źle wyćwiczone oddziały cysalpińskie, weneckie i brescjańskie miały zostać użyte do prac pomocniczych. 6 grudnia po ostrzelaniu z dział twierdzy do szturmu ruszyła piechota legionowa. Legioniści nasadziwszy na bagnety czapki, przez co wydawali się Włochom jeszcze wyżsi, z wrzawą ruszyli na mury. Zmusiło to obrońców do wywieszenia białej flagi. Twierdza miała skapitulować 7 nazajutrz rano" . Wkroczenie Korpusu Emilii w granice Państwa Kościel­ nego i zajęcie San Leo przeraziło władze Republiki San 8 Marino" . Dąbrowski za pośrednictwem wysłanego do republiki Drzewieckiego uspokoił mieszkańców, zapew­ niając ich, że Polacy uszanują ich wolność. 1 3

' Tremo i 4 legionistów zostało rannych. P a c h o ń s k i , Legiony..., t-

n, s. 29. 114

1 batalion zamknął drogę do Urbino, a 3 batalion wylot doliny rzeki Merecchia. 115 5 XII Dąbrowski został draśnięty kulą w policzek. ' l 6 1 działo 9-funtowe, 3 działa 5-funtowe, 2 działa 3-funtowe. '" Jak się okazało kapitulacja była wynikiem nie szturmu Polaków, ale rozkazów, jakie napłynęły z Rzymu. 118 Obszar 60 km2 z 5000 mieszkańców.

Tymczasem w Rzymie papież Pius VI po ataku apoplek­ sji przekazał ster rządów kardynałowi Józefowi Doria Pamphiliemu, zwolennikowi porozumienia z Francją, skoro Rzym nie posiadał sił do walki z nią, a na pomoc Austrii, Anglii czy Hiszpanii nie można było liczyć. Rząd zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Już w czerwcu 1797 r. jakobini rzymscy usiłowali dokonać zamachu stanu, ale spisek się nie udał, a przywódców uwięziono. 2 grudnia skierowano do koncentrującego się w Rimini Dąbrowskiego prośbę o wstrzymanie działań. Nie mogąc nic wskórać ani u Dąbrowskiego, ani u ambasadora fran­ cuskiego w Rzymie Józefa Bonapartego119, rząd rzymski nakazał 7 grudnia skapitulować twierdzy San Leo. Tymczasem doszło do wystąpień antypapieskich. Miesz­ kańcy Pesaro lekceważąc składający się z 400 żołnierzy garnizon papieski demonstrowali za wolnością, paląc pub­ licznie „złotą księgę szlachty", w której znajdowały się wpisy od 1580 r. 120 7 grudnia o godz. 6.00 200 obrońców San Leo opuściło z bronią i bagażami twierdzę. Komendę nad twierdzą objął szef batalionu Moroni, dysponując 300 Cysalpińczykami z 3 batalionu 4 Legionu Cysalpińskiego. Przed kolejnymi zadaniami czekającymi korpus Dą­ browski podzielił wojsko na dwie brygady. W skład stacjonującej w Rawennie, Faenzie i Forli brygady gen. Lechiego weszły: 7 Legion Cysalpiński — 1425 ludzi; 2 batalion 4 Legionu Cysalpińskiego — 360 ludzi; 1 batalion wenecki — 440 ludzi; kawaleria cysalpińska — 161 ludzi; kawaleria brescjańska — 122 ludzi; 115

Brata Napoleona Bonaparte. W tym 50 rannych. Część załogi przeszła na stronę Cysalpińczyków, górali puszczono do domów. !0

79

78 kawaleria emilska — 40 ludzi; artyleria brescjańska — 243 ludzi. Razem: 2791 oficerów i żołnierzy. Druga brygada gen. Teuliego składała się z: 1 batalionu 1 Legionu Polskiego — 938 ludzi; 2 batalionu 1 Legionu Polskiego — 782 ludzi; 3 batalionu 1 Legionu Polskiego — 952 ludzi; 2 batalionu 2 Legionu Polskiego — 850 ludzi; 3 batalionu 4 Legionu Cysalpińskiego — 319 ludzi. Razem: 3841 oficerów i żołnierzy. Tymczasem po raz kolejny nastąpiły trudności z ratyfikacją konwencji. Dominującą pozycję w Wielkiej Radzie i Radzie Starszych zdobyli tzw. „brescjanie", którzy uważali, że nie należy bezkrytycznie kopiować wzorów francuskich, lecz przejąć w swoje ręce losy Cysalpiny. ,3rescjanie" nastawieni byli do Polaków niechętnie, uważając ich za „gwardię Bonapartego" i „satelitów tańczących pod dyktando Francji cysalpińskiego Dyrektoriatu"121. Jednocześnie kuszono Polaków zgodą na ratyfikację konwencji jeśli poprą oni „brescjanów". Na takie posunięcie nie zgadzał się jednak gen. Dąbrowski. Zajęcie San Leo wzmogło nacisk republikanów z Księs­ twa Urbino i Marchii Ankońskiej na Dąbrowskiego, by dopomógł im w planowanym przewrocie. Dąbrowski, zdając sobie sprawę, że rewolucja szybko się rozszerzy, jeśli republikanie otrzymają wsparcie Korpusu 122 Romanii , domagał się instrukcji z Mediolanu. W od­ 123 powiedzi minister Vignolle informował, że rząd pragnie zachowania przyjaznych stosunków z sąsiadami, więc zabrania oficjalnego popierania przewrotu. 12 grudnia Dąbrowski otrzymał petycję z 500 podpisami republikanów z Pesaro i Urbino, w której domagano się 121

P a c h o ń s k i, Legiony..., t. II, s. 56. Korpus Emilii został w międzyczasie przemianowany na Korpus Romanii. 123 Z 11 XII 1797 r. 122

włączenia tych ziem do Cysalpiny. Dąbrowski odmówił sparcia patriotów, ale jednocześnie zasugerował, że jeśli dojdzie do naruszenia granicy cysalpińskiej, będzie mógł w celu zaprowadzenia spokoju interweniować. Republikanie z Pesaro ściągnęli w celu pomocy w zorgani­ zowaniu przewrotu szefa służby zdrowia armii cysalpińskiej dr- Cataneo124. Dobrawszy sobie do pomocy chirurga 1 bata­ lionu polskiego Jana Baguttiego i kpt. Cerise oraz trochę cysalpińskich żołnierzy, przebranych w ubrania cywilne, 21 grudnia ominąwszy posterunki papieskie opanował bramę Pesaro biorąc do niewoli pełniących tam straż żołnierzy i przybyłego właśnie na inspekcję dowódcę papieskiego garnizonu. Wzmocniony przez miejscowych republikanów ruszył z pieśnią na ustach w głąb miasta. W mieście wybuchła panika. Obawiano się mordów i grabieży. Bagutti podając się za poszkodowanego napadem dostał się przed oblicze prezydenta Księstwa Urbino arcybiskupa Saluzzo, w czarnych barwach przedstawił sytuację w mieście i radził w celu ochrony spokojnych i bogobojnych mieszkańców wezwać na pomoc przed zbuntowanymi mieszczanami gen. Dąbrowskiego. Zdezorientowany Saluzzo uległ namowom i wysłał do wodza Polaków swego sekretarza Karola Majochy'ego z pismem, w którym proszono Dąbrowskiego, by jego wojska przekroczyły granicę i udzieliły mu pomocy. Tymczasem towarzyszący sekretarzowi w chwili wyjazdu z miasta Bagutti dał znać spiskowcom, by się wycofali. Dąbrowski otrzymał list arcybiskupa w Cattolica 22 grudnia o godz. 5.00 rano. Jednocześnie wręczono mu pismo władz miejskich Pesaro z prośbą o przyłączenie niiasta do Cysalpiny i obsadzenie go garnizonem. Dąbrowski odpowiedział sekretarzowi arcybiskupa, że to prawda rząd cysalpiński zakazał mu przekraczać granicę, Organizował wcześniej przewroty w Brescji i Salo.

81

80 ale nie odmówi prośbie gubernatora zaprzyjaźnionego państwa i wyśle żądaną pomoc do Pesaro. Natychmiast też wyruszył gen. Lechi z 1100 żołnierzy i 2 działami125. Do Pesaro wkroczono 22 grudnia o godz. 11.00. Gen. Lechi zameldował się u arcybiskupa Saluzzo z gotowością niesie­ nia mu pomocy, wydał jednocześnie do ludności odezwę z wezwaniem do zachowania spokoju. Rozbrojono papieski garnizon, zasadzono drzewko wolności, wybrano nowe władze miejskie i przystąpiono do organizowania gwardii narodowej. Saluzzo wydawał się być zadowolony. Wezwał papies­ kich poddanych do spokoju, z zadowoleniem odbierał od przybyszów honory. Pozytywnie ocenił rozstawienie wokół zamku straży wojskowych i towarzyszenie mu któregoś z legionowych kapitanów126. Kiedy jednak arcybiskup chciał wyjechać do Rzymu, spotkała go przykra niespodzianka. Nie dostał zgody. Dąbrow­ ski odmowę tłumaczył rozruchami na prowincji, a skoro arcybiskup oddał się pod jego opiekę, czuje się za niego odpowiedzialny, prosił więc go o pozostanie w mieście. Gen. Dąbrowski, opuściwszy nadgraniczne Cattolica wrócił do Rimini. Starał się w ten sposób zatrzeć wrażenie, że kieruje wydarzeniami w Pesaro, jednocześnie jednak czekał na zgodę ministra Vignolle'a na marsz w głąb Księstwa Urbino. Ruch rewolucyjny rozszerzał się. Republikanie z Pesaro 22 grudnia dokonali bezkrwawego przewrotu w kolejnym mieście — Fano. Jednocześnie przed Dąbrowskim zjawił się zaufany gubernatora Fabrycego Sceberra Testaferrata z żądaniem pomocy przeciw buntownikom, oraz delegacja władz miejskich Fano z prośbą o poparcie przewrotu. 125

110 żołnierzy z 4 Legionu Cysalpińskiego, 120 z 7 Legionu Cysalpińskiego, 740 Polaków z 2 batalionu, 100 huzarów i 30 artylerzystów. 126

P n l n i i n i i • l-i11 rt rttittł m v m o n n a n t\r\ r»r\1cl/-n

Dąbrowski 23 grudnia na czele kompanii strzelców 2 batalionu polskiego, kompanii grenadierów cysalpińskich i 24 huzarów przybył do miasta, gdzie został entuzjastycznie przyjęty przez mieszkańców. Wkrótce po tych wydarzeniach wokół Pesaro zaczęły się gromadzić uzbrojeni chłopi, manifestujący swoje przywią­ zanie do papiestwa i niezadowolenie z nowych rządów. Mimo sukcesów w bezkrwawym rozszerzaniu się rewolucji i Mediolanu ciągle nie nadchodziły oczekiwane instrukcje, co robić z tak dobrze rozwijającym się ruchem wyzwoleńczym i prośbami Senigalii, Ankony, Urbino o pomoc127. 23 grudnia Senigalia128 proklamowała wyzwolenie, w ślad za nią poszło San Hypolite. 25 grudnia republikanie z Fossombrone, korzystając z pomocy patriotów z Fano, proklamowali wyzwolenie, zasadzili drzewko wolności i zmienili władze miejskie. Papieski komendant Pavoli wezwał wówczas gen. Lechiego do udzielenia pomocy. Cysalpińczycy wysłali więc do miasta 1 kompanię 2 batalionu polskiego, dwie kompanie cysalpińskie i 24 huzarów. W wyniku doniesienia prze­ prowadzono rewizję u proboszcza katedry, odkrywając zgromadzoną broń i amunicję. Brak jasności co do stanowiska Francji i Cysalpiny wobec rozgrywających się wydarzeń był powodem zwołania do Fano zjazdu przedstawicieli miast wyzwolonych. Zjazd przewrót oczywiście akceptował, nie było tylko jednomyśl­ ności, czy korzystniejsze będzie przyłączenie do Republiki Cysalpińskiej, czy związanie się z nie uznaną Republiką Ankońską, czy też utworzenie nowej Republiki Metauro129 ze stolicą w Fano. 7

Już 19 XI 1797 r. w Ankonie proklamowano powstanie Republiki Ankońskiej, ale Francja odmówiła jej uznania. Stały tutaj garnizonem wojska francuskie, które zachowały ścisłą neutralność. Nazwa miała pochodzić od rzeki płynącej koło Fano. "~ Civiu Castellana 1798

83

82 Tymczasem 26 grudnia gen. Lechi zapoznawszy się z sytuacją w Urbino wkroczył do miasta witany entuzjas­ tycznie przez mieszkańców. Dowodzony przez Pavolego garnizon papieski130 wycofał się do Cagli. Wezwany przez gubernatorów Lechi zajął następnie San Angelo in Vado, Urbanie, Cagli, Gubbio. W każdym z miast natychmiast przystępowano do organizowania gwardii narodowej131. Postępy ruchu wyzwoleńczego zaniepokoiły Rzym. Dla­ tego też gubernator Maceraty Tomasz Arezzo otrzymał polecenie dotarcia do gen. Dąbrowskiego z żądaniem wstrzymania ruchu wojsk. Dąbrowski w odpowiedzi twier­ dził, że jego wojska przekroczyły granicę na wyraźne żądanie poszczególnych gubernatorów papieskich miast i prezydenta prowincji dla utrzymania spokoju w prowincji. Arezzo w imieniu papieża domagał się zdecydowanie, by marsz wojsk wstrzymano. Dąbrowski w odpowiedzi zobo­ wiązał się, że niezwłocznie wyśle do Mediolanu treść papieskiego żądania, ale jednocześnie oświadczył, że jeśli otrzyma kolejne wezwanie gubernatora któregoś z miast pośpieszy mu z pomocą. Arezzo wezwał wówczas Dąb­ rowskiego, by ten nie słuchał wezwań gubernatorów, ale kierował się decyzją papieża, która zabraniała dalszego posuwania się jego wojskom. Jedynym sukcesem papieskiego wysłannika było zwol­ nienie z internowania gubernatorów miast i prezydenta prowincji. Przybyły wreszcie wieści z Mediolanu, chociaż nie takie, jakich spodziewał się gen. Dąbrowski. Minister Vignolle informował, że rząd cysalpiński pozytywnie przyjął dele­ gatów z Pesaro dziękującym gen. Dąbrowskiemu za pomoc, jednocześnie jednak polecał mu zgodnie z decyzją Dyrek130

500 żołnierzy piechoty, 30 konnych, 2 działa. Organizowanie gwardii narodowej było potrzebą chwili, okolice bowiem wcale nie były spokojne. W nocy z 30 na 31 XII 200 stronników papieża zaatakowało pałac w Pesaro, pragnąc uwolnić arcybiskupa Saluzzo 131

toriatu, by Korpus Romanii, po zabezpieczeniu mie­ szkańców wrócił na terytorium cysalpińskie132. Jedno­ cześnie zabroniono Dąbrowskiemu uznawania Republiki Ankońskiej133. Rozkaz wycofania się z zajętych terytoriów otrzymał Dąbrowski 30 grudnia w Rimini. Wystosowano natychmiast pismo do Arezzo z zapewnieniem, że jeśli na piśmie zapewni o tym, że zaprowadzi porządek w prowincji j stwierdzi, również na piśmie, że życzeniem rządu papies­ kiego jest, by wojska cysalpińskie wycofały się, Dąbrowski wycofa swoje oddziały niezwłocznie. Dąbrowski musiał wykonać rozkaz wycofania swoich wojsk z zajętych terytoriów, uważał jednak, że jest on krzywdzący dla włoskich patriotów, którzy postawili na cysalpińską kartę, a teraz, wszystko na to wskazywało, mieli ponieść za to przykre konsekwencje. Jedynym co mu pozostało, to wesprzeć ich duchowo, by walczyli dalej na własną rękę. Zanim jednak wojska opuściły terytorium papieskie wydarzenia rzymskie całkowicie zmieniły sytuację, co skłoniło Dąbrowskiego do zatrzymania ruchu swoich wojsk134. 2 Decyzję taką wymusił na Cysalpińczykach wódz francuskiej „armii włoskiej" Berthier. Francja sama chciała zagarnąć Rzym i nie miała zamiaru dzielić się łupami z Cysalpińczykami. Mimo że nieoficjalnie pozwolono mu na pomoc w jej organizowaniu, «e bez obietnic, że mają większe szanse na utworzenie samodzielnego państwa. Pięć dni po wydaniu rozkazu o wycofaniu Korpusu Romanii do Mediolanu dotarł raport Dąbrowskiego o wyzwoleniu Fossombrone Urbino. Na głowę Dąbrowskiego i Lechiego spadły gromy za niezaosowanie się do rozkazów. Kiedy jednak dotarły wieści o zabiciu Kzyrnie francuskiego gen. Duphota, nagle krytykowany gen. Dąbrowski zyskał miano „przewidującego". ewolucyjny ruch w Księstwie Urbino wywołał w Rzymie zamieszanie, szechne było przekonanie, że akcja republikanów i wojsk cysalpińskich zmierza do uderzenia na Rzym.

84 Rząd papieski był w tym czasie rozdarty pomiędzy zwolenników zdecydowanego przeciwstawienia się agresji, wspieranych przez agentów angielskich, austriackich i neapolitańskich, którzy potrafili skłonić rząd do aresztowań zwolenników zmian i nakłonić papieża do obsady stanowiska naczelnego wodza armii papieskiej przez austriackiego generała Provera, a realistami zdającymi sobie sprawę ze słabości papiestwa i dążącymi do zawarcia z Francją porozumienia. Na czele stronnictwa porozumienia stal sekretarz stanu kardynał Doria Pamphili, który naciskał na Józefa Bonapartego, francuskiego ambasadora w Rzymie, by pomógł mu w roz­ ładowaniu napięcia ciągle rosnącego w komplikującej się sytuacji. Również papież skłaniał się ku ustępstwom, czego najlepszym dowodem było uznanie Republiki Cysalpińskiej. Jednocześnie republikanie rzymscy nie chcieli czekać na śmierć papieża, by przeprowadzić zmiany, tym bardziej że nadzieje ich powiększał ruch oddziałów Dąbrowskiego i pełne poparcie gen. Duphota. Duphot znany z odwagi na polu walki i aktywnych działań propagan­ dowych na rzecz ustanowienia wolnej Republiki Genueńskiej, przysłany został na głowę ambasadorowi Józefowi Bonaparte właśnie po to, by w cieniu, oficjalnie w sprzeczności z oficjalną polityką francuskiej ambasady, organizować ruch antypapieski i przygotować zamach stanu. Z trudem Józefowi Bonapartemu udało się 26 XII powstrzymać spiskowców przed zamachem. Ambasador ostrzegał, że bez uzgodnień z Paryżem uważa akcję za niedopuszczalną. Rozwaga ambasadora nie uspokoiła żądnych czynów spiskowców i nie wyciszyła nastrojów, szykowano się do akcji zbrojnej. Jednocześnie zwolennicy rozprawienia się z Francuzami, w sprzeczności z oficjalną polityką papieża, dążyli do konfrontacji. 28 XII doszło w Rzymie do demonstracji 3000 republikanów, którzy starli się z wojskiem papieskim. Po obu stronach padli zabici i ranni. Część rozbitych demonstrantów szukała schronienia w ambasadzie fran­ cuskiej. Gen. Duphot, z kilkoma oficerami z szablami w dłoniach, starał się rozdzielić walczących, a jednocześnie ochronić demonstrantów. Żołnierze papiescy dali salwę, w wyniku której gen. Duphot trafiony kula. zginął. Wojska papieskie nie zwracając uwagi na eksterytorialnośc ambasady francuskiej wpadły na jej teren i rozpędziły demonstrantów płazując tłum. Józef Bonaparte zażądał wyjaśnień. Kardynał sekretarz stanu zlek­ ceważył całe zdarzenie i dopiero w dwanaście godzin później, kiedy francuski ambasador, po uzyskaniu obietnicy od ambasadora Hiszpanii i ambasadora Toskanii opieki nad obywatelami francuskimi, zażądał paszportu i zagroził zemstą Francji, usiłował się usprawiedliwić. Nic to jednak nie dało i Bonaparte wyjechał z Rzymu 29 XII.

85 2 stycznia 1798 r. minister Vignolle polecił gen. Dąbrowkiemu wstrzymać się z ewakuacją swojego korpusu135. Paryż zawiadomiony o wydarzeniach rzymskich dzięki raportowi Józefa Bonapartego był oburzony. W Rzymie zaczęto się teraz liczyć z francuską interwen­ cją zbrojną. Liczono na pomoc dyplomatyczną Wiednia, Neapolu i Mediolanu. Tymczasem Dąbrowski na wiadomość o wydarzeniach rzymskich przesunął swoje oddziały między Perugię a Foligno i przygotowywał się do ataku na Rzym. 3 stycznia otrzymał rozkaz Berthiera136 utrzymania zajętych wcześniej miast i czekania na dalsze rozkazy. Jednocześnie obiecał wsparcie w postaci 11 francuskiej półbrygady lekkiej. Korpus Romanii ruszył 7 stycznia. Jego awangardę stanowił gen. Kniaziewicz prowadzący 3 batalion 2 Legionu 135

Otrzymawszy rozkaz Vignolla Dąbrowski odetchnął z ulgą. Był przekonany, że doprowadzeni do rozpaczy republikanie wymordują znaczniejszych papistów, sami zaś zostaną wybici po wycofaniu się jego wojsk. Na wszelki wypadek ponownie internowano arcybiskupa Saluzzo i gubernatorów miast. 36 Berthier przejął naczelne dowództwo po gen. Klimaine, dzięki wysunięciu jego kandydatury przez Napoleona Bonaparte. Do Mediolanu przybył 22 XII 1797 r. Brał udział w organizowaniu Legionów Polskich. Miał o nich bardzo dobrą opinię. Na wiadomość, że Cisalpińczycy zwlekają z podpisaniem konwencji, nazwał ich głupcami, podkreślając jednocześnie, że korpus polski jest doskonale wyszkolony i zdyscyp­ linowany. Po objęciu dowództwa stanęło przed nim niełatwe zadanie postawienia w stan gotowości bojowej armii francuskiej i przeprowadzenie reorganizacji armii cysalpińskiej. Kiedy do Berthiera dotarła wiadomość o ruchu Korpusu Romanii, wydał rozkaz zatrzymania go i powrotu na terytorium cysalpińskie. Berthier sam zamierzał zająć Rzym, licząc na zapełnienie pustych kas armii i zasilenie francuskiego rządu bogactwami Rzymu. Wiadomość o wypadkach rzymskich skłoniła go do anulowania wcześniejszych rozkazów i wydania Dąbrowskiemu polecenia utrzymania dotychczasowych pozycji. Ściągnął nawet do Romanii 2 batalion 2 Legionu Polskiego, planując w razie potrzeby wsparcie nim Korpusu Romanii.

87

86 Polskiego, 30 cysalpińskich huzarów i 2 działa. Kierował się przez Cagli, Gualdo do Foligno137. Dzień po Kniaziewiczu ruszył gen. Tulie z 1 batalionem 1 Legionu Polskiego i jazdą cysalpińską. Kierował się z Fossombrone do Nocery138. Dąbrowskiemu towarzyszył 3 batalion 1 Legionu Pol­ skiego i pozostała artyleria. Lechi z grupą brescjańską zajął 9 stycznia Perugię. W odwodzie pozostał z niewielkimi siłami w Pesaro gen. Julhien, liczący w razie zagrożenia na organizujące się po miastach oddziały gwardii narodowej. Wojska polsko-cysalpińskie wszędzie witano entuzjas­ tycznie. Coraz to nowe miasta prosiły o opiekę i wyzwolenie spod władzy papieża139. Dąbrowski listem z 7 stycznia wysłanym z Fano starał się usprawiedliwić swoje posunięcia wobec Mediolanu i Berthiera. Rządowi cysalpińskiemu wyjaśniał, że kieruje się w swoich ruchach zapałem dla sprawy wolności Włoch i jednocześnie podkreślał, że w razie kłopotów całą odpowiedzialność bierze na siebie, zwalniając rząd od odpowiedzialności. Jednocześnie przesłał depeszę do Berthiera, w której informował, że rozkazy o wycofaniu się Korpusu Romanii z Księstwa Urbino były już w toku, kiedy dotarły do niego wieści o wydarzeniach rzymskich. Zrozumiał, że jego obowiązkiem jest opanowanie dróg z Apeninów, tym bardziej że zarówno ludność, jak i gubernatorzy Foligno i Perugii domagali się jego wkroczenia. Korzystając z okazji prosił Berthiera, by pozwolił zastąpić zaprzężoną w woły artylerię brescjańską w doskonałą artylerię polską oraz o wymianę oddziałów cysalpińskich na bataliony 2 Legionu Polskiego140. 137

Miasto zajęto 10 stycznia 1798 r. Miasto zajęto 10 stycznia 1798 r. 139 Pergola zajęta 13 stycznia, Sassoferato, Furio, Tratta, Fabriano — zajęte 23 stycznia. 140 Na pierwszą wiadomość o wszczęciu przez Dąbrowskiego agresyw nych kroków wobec Rzymu Berthier wpadł w gniew. Groził postawieniem 138

Berthier decyzję zabezpieczenia dróg z Apeninów uznał za słuszną. Rozkazał utrzymać w rękach Księstwo Urbino, ale przestrzegał przed zatargami z Toskanią i Lukką. W tym samym czasie Mediolan stał się miejscem demonstracji Włochów domagających się wojny z pa­ pieżem. 18 stycznia 1798 r. Berthier otrzymał z Paryża rozkaz przygotowania w tajemnicy planu uderzenia na Państwo Kościelne. Natychmiast wystosował do Dąbrowskiego rozkaz opuszczenia Księstwa Urbino i skoncentrowania się w Rimini. Miejsce wycofujących się wojsk polsko-cysalpińskich miały zająć wojska francuskie. Berthier tłumaczył, że posunięcie takie jest potrzebne ze względu na koniecz­ ność zachowania w konflikcie francusko-rzymskim neu­ tralności Republiki Cysalpińskiej, która dopiero w przypad­ ku wmieszania się w wojnę państw postronnych miała zaangażować się czynnie w konflikt. Potwierdzeniem neutralności Cysalpiny miało być właśnie wycofanie jej wojsk z Księstwa Urbino. Dąbrowskiego przed sądem wojennym, rozwiązaniem polskiego korpusu i wcieleniem podoficerów i szeregowych do wojsk cysalpińskich. Żal było mu jednak postąpić w ten sposób z pozbawionymi ojczyzny uchodźcami. Nastawienie Berthiera zmienił dopiero Józef Bonaparte, który w bezpo­ średniej rozmowie przedstawił mu szczegóły wydarzeń rzymskich. W jej wyniku Berthier 11 stycznia w liście do Dąbrowskiego stwierdził, że odpowiedzialność za zajęcie Księstwa Urbino bierze na siebie, bo wydał już rozkaz wojskom cysalpińskim zajęcia tych terenów. Berthier wspólnie z Bonapartem uzgodnili plan działania. Zgodnie z nim cztery dywizje francuskie miały zająć Ankonę, Ferarę, Poto Legnano, Peschierę i dolinę Sabbii. Wojska cysalpińskie miały obsadzić Wierdze i stanowić rezerwę, a korpus polski wsparty przez 3000 Włochów miał w razie przekroczenia granicy rzymskiej przez Neapolitańczyków e przeć najazd. Szczególną wagę przywiązywano do utrzymania łączności z Ankoną. , Republika Cysalpińską miała zachować neutralność, ale gdyby do sporu , francusko-rzymskiego wmieszały się państwa obce, miała wesprzeć Francuzów zbrojnie.

88

«rt

Cysalpińczycy byli rozgoryczeni decyzją Francuzów. Zniknęły nadzieje na łupy i nabytki terytorialne. 25 stycznia w ślad za ustępującymi z Księstwa Urbino oddziałami Korpusu Romanii wkraczały na terytoria papies­ kie oddziały francuskie. Francuska ofensywa przeciwko Rzymowi była szybka i została przeprowadzona niezwykle sprawnie. Wzięło w niej udział 14 317 żołnierzy i 16 dział141. Francuzi po podejściu pod Rzym rozbili nad Tybrem przy Ponte Molle obóz i oczekiwali zapowiadanego przez rzymskich patriotów przewrotu. Przybyłemu 10 lutego na pertraktacje kardynałowi Berthier podyktował warunki pokoju, które zostały przyjęte. Papiści oddawali Francuzom zamek Św. Anioła, zobowiązali się rozbroić papieskie wojska liniowe, zwolnić więźniów politycznych, dostarczyć zakładników, aresztować 10 najzacieklejszych wrogów Francji142, zapłacić 6 milionów 143 piastrów kontrybucji i dostarczyć armii francuskiej peł­ nego wyżywienia. 14 lutego 1797 r. Francuzi wywiesili swoje flagi na Kapitolu, Kwirynale, Trinita di Monti i Palazzo Somonetti. 15 lutego lud rzymski ogłosił swoją suwerenność. Na Kapitolu i piazza del Popolo zasadzono drzewka wolności. 16 lutego powstał rząd tymczasowy, na który składało się 5 konsulów. Rozpoczęto organizowanie rzymskiej gwardii narodowej, której członkowie defilowali w Rzymie jeszcze tego samego dnia. 141

Strażą przednią dowodził gen. brygady Jan Cervoni dysponujący 3787 ludźmi; siły główne gen. Dallemagne liczyły 6066 żołnierzy, odwód stanowiła dywizja gen. Reya licząca 4464 ludzi. Rezerwę stanowiło 2000 żołnierzy i 6 dział gen. Dessolle'a stojących w Ankonie i 3800 legionistów polskich Dąbrowskiego skoncentrowanych w Rimini. 142 M.in.: gubernatora Rzymu Crwellego, dowódcę wojsk papieskich gen. Gandiniego, asesora Kongregacji Wojskowej kardynała Consalviego. sekretarza stanu Dorię Pamphilego. 143 1 piastr odpowiadał mniej więcej 5 frankom.

20 marca mianowano Barbielliniego pełnomocnikiem do formowania wojsk Republiki Rzymskiej, a 6 kwietnia powołano Ministerstwo Wojny. 28 marca 1797 r. podpisano tajną konwencję między administratorem kontrybucji włoskich Hallerem a Kon­ sulatem Rzymskim, gdzie zobowiązano się do wypłaty Francji w ciągu sześciu miesięcy w ratach 3 milionów piastrów w gotówce, dostarczyć armii francuskiej umun­ durowania i wyposażenia144 na łączną wartość 600 000 piastrów, oraz zabezpieczyć wyżywienie i zakwaterowanie korpusu okupacyjnego. Nadmierne obciążenia podatkowe, grabieże i ostra antyklerykalna polityka stały się bardzo szybko przyczyną wybuchu niezadowolenia. Już pod koniec lutego doszło w Rzymie do antyfrancuskich demonstracji, które zostały krwawo stłumione przez wojsko. Do ponownych wystąpień doszło w kwietniu nad granicą z Toskanią. Wybito w mias­ teczkach francuskie garnizony. W połowie maja z trudem 145 opanowano sytuację . Tymczasem gen. Berthier w związku z przeniesieniem do „armii angielskiej" 20 lutego 1798 r. przekazał dowództwo gen. Massenie. Massena, za którym szła opinia rabusia, nie zdobył uznania cierpiącego biedę żołnierza. Armia zbuntowa­ ła się i wypowiedziała Massenie posłuszeństwo, co nie przeszkodziło jej 26 lutego w spacyfikowaniu zrewoltowane­ go Rzymu i dzień później wysłaniu do Dyrektoriatu skargi. Tymczasową komendę objął gen. Dallemagne146. Dyrektoriat widząc siłę i zdecydowanie zbuntowanych uległ i mianował na dowódcę korpusu Wawrzyńca 144

40 000 koszul, 40 000 par butów, 4000 czapek etc. W okolicach Civita Vecchia ciągle dochodziło do zbrojnych starć. Prawdziwym dowódcą był jednak komitet oficerów dokonujący wypłat należności, sprawujący kontrolę, tępiący nadużycia i kierujący walką z powstańcami. Komitet zdecydowanie domagał się wypłaty zaległości żołdowych. ,5

90

91

Gouviona Saint Cyra, który zjawił się w Rzymie 26 mar­ ca 1798 r. W nocy z 30 na 31 marca Saint Cyr polecił szefom brygad aresztować oficerów prowodyrów buntu i zamknąć ich na zamku św. Anioła. Posunięcie okazało się błędne. Pozostali oficerowie zebrali się na Kapitolu i przygotowy­ wali do odbicia siłą uwięzionych. Wówczas Saint Cyr polecił ich uwolnić. Saint Cyr straciwszy zaufanie do buntujących się jedno­ stek postanowił przeprowadzić nową dyslokację wojsk tak, by pozbyć się z Rzymu buntowników. Na ich miejsce planował sprowadzić polskich legionistów. Tymczasem korpus Dąbrowskiego 13 marca zmienił nazwę na „Korpus z tamtej strony Padu". 17 marca korpus decyzją ministra Vignolle'a został przekształcony w dywi­ zję, której pozostawiono nową nazwę korpusu. Jednocześnie dokonano zmiany składu wojskowego. Z dotychczasowego korpusu miały pozostać w dywizji cztery bataliony polskie oraz artyleria147, natomiast Legion Cysalpiński (wenecki) udał się do Codogno, a kawalerię wysłano do Modeny. Dywizja w zamian za wycofane jednostki miała zostać wzmocniona innymi jednostkami cysalpińskimi. 3 kwietnia przybył do Mediolanu nowo mianowany dowódca „armii włoskiej" gen. Wilhelm Brune. Zgodnie z rozkazem nowego wodza „armii włoskiej" 2500 Polaków z 1 Legionu Polskiego miało 12 kwietnia ruszyć do Rzymu. 148 Pozostali powinni zostać przydzieleni do garnizonów w Fanzie, San Leo, Senigalii, Fano. Oddziały polskie wkroczyły do Rzymu 3 maja. Polacy szybko zdobyli przychylność i szacunek Rzymian, ze zdziwieniem stwierdzających, że są oni bardzo religijniStanowiąc dużą część garnizonu miasta dbali o czystość, porządek i bezpieczeństwo, zwracali uwagę na oświetlenie 147 148

W jej składzie kompania artylerii polskiej. 1 Legion Polski liczył 2832 ludzi pod bronią.

ulic. Dobrze układały się stosunki między gen. Dąbrowskim a gen. Gouvionem Saint Cyrem, mimo że niejeden z Fran­ cuzów za kpienie z religii „dostał od legionistów po głowie". Wojska stacjonujące na terytorium rzymskim, w związku z czekającymi ich zadaniami ochrony środkowych Włoch przed atakiem neapolitańskim, bądź desantem brytyjskim, zostały przemienione z 6 dywizji armii włoskiej na „armię rzymską", która ciągle podlegała jednak dowódcy „armii włoskiej". 26 lipca 1798 r. Gouvion Saint Cyr został odwołany ze stanowiska i zastąpiony tymczasowo przez gen. dyw. Macdonalda. Tymczasem wśród Rzymian rosło niezadowolenie wobec rządów francuskich. Urzędy w nowej republice w zdecydo­ wanej większości objęli ludzie zdeprawowani, łupiący wspólnie z Francuzami mienie publiczne, chłopi nie chcieli uprawiać pól ponieważ i tak trud ich pracy rekwirowali żołnierze francuscy, natomiast zamknięcie granicy neapolitańsko-rzymskiej zatamowało dopływ zboża i oliwy z południa. W miastach zapanował głód. Ludność oburzona była manifestowaniem przez Francuzów bezbożności i roz­ wiązłości, wystąpieniami przeciwko klerowi, zamienianiem klasztorów w koszary i szykanowaniem papieża Piusa VI. Do zamieszek doszło w departamencie Circeo. Powstań­ cy, zachęcani do walki przez emisariuszy neapolitańskich i angielskich, a szczególnie przez własnych księży, liczący na wsparcie zbrojne regularnych wojsk neapolitańskich, chwycili za broń. Tymczasem chociaż powstanie na granicy rzymsko-neapolitańskiej było królowi Obojga Sycylii bardzo na rękę, nie zamierzał interweniować zbrojnie, ograniczając się do wsparcia powstańców neapolitańskimi instruktorami wojskowymi, bronią i amunicją. Jednocześnie mamiono powstańców obietnicą, że jeśli ruch powstańczy okaże się naprawdę silny, stojące tuż za granicą wojska neapolitańskie wesprą go.

92 Gen. Gouvion Saint Cyr 25 lipca 1798 r. na wiadomość o rozruchach w circejskiej Anagni wysłał do miasta komisarza rządowego senatora Fryderyka Piotra Zaccaleoniego wraz z 800 żołnierzami i 4 działami w celu wyjaś­ nienia przyczyn mchawki i przywrócenia spokoju. Tymczasem powstanie rozszerzało się, ogarniając poza Anagni, Ferentino, Alatri, Frosinone wiele mniejszych miasteczek i wsi. Powstańcy powycinali drzewka wolności i rozprawiali się ze zwolennikami republikańskiego rządu. Zabito 4 edylów, jednego oślepiono, republikanów palono żywcem. 27 lipca Macdonald, który podejrzewał, że za całym ruchem powstańczym stoją Neapolitańczycy, wysłał do zbuntowanego departamentu kolumnę dowodzoną przez szefa brygady Humberta, składającą się z 400 polskich legionistów, szwadronu 19 pułku strzelców konnych i 2 dział artylerii konnej. Kolumna po dotarciu do Valmontone nawiązała kontakt z kolumną komisarza Zaccaleoniego i powiadomiła go o nadchodzącej pomocy. Dowództwo nad połączonymi kolumnami objął Antoni Girardon149. Girardon miał starać się zaprowadzić spokój w atmosferze pokojowej, ale w razie oporu powiadomić o konieczności zastosowania siły komisarza Zaccaleoniego i atakować. Licząc na zastraszenie planowano w razie walki z powstańcami postępować bezwzględnie. Kolumna pacyfikacyjna dotarła do Anagni w nocy 27 lipca. Po rozmowie z komisarzem Zaccaleonim szef bata­ lionu Zeydlitz postanowił zaatakować gromadzących się 150 wokół Ferentino powstańców . Wiedziano, że zdecydo149

Girardon dysponował w sumie 1200 ludźmi: 700 legionistami polskimi, 350 Francuzami z 12 półbrygady piechoty liniowej, strzelcami konnymi i obsługą dział. 150 Przewodził im, pochodzący z Ferentino, Antoni Rinaldi pseudonim „Calalono". Jego zastępcami byli: szewc Cezary Prospieri, oberżysta Paweł Trenta i przywódca rzemieślników Klaudiusz Triulzi. Powstańcy

93 wanie górują liczebnie nad wojskiem, liczono jednak na efekt zaskoczenia. Sądzono, że powstańcy nie wiedzą o przybyciu wojska. W rzeczywistości powstańcy nie tylko wiedzieli, że polscy legioniści nadeszli, ale nadto znali ich nieewielką liczbę. Powstańcy oczekiwali Zeydlitza na przygotowanych umocnionych pozycjach i przywitali legionistów silnym ogniem karabinowym. Legioniści w celu uniknięcia strat przeszli z szyku zwartego w tyralierę i szukali osłony przed gradem kul w nierównościach terenowych. Rozpoczął się pojedynek ogniowy między strzelającymi z zakrytych stanowisk powstańcami a rozrzuconymi w tyralierę legionis­ tami. Widząc przewagę nieprzyjaciela i jego zdecydowaną postawę, Zeydlitz, obawiając się z jednej strony zasadzki, a z drugiej będąc przekonanym, że szturm pozycji po­ wstańczych pod intensywnym ogniem rebeliantów naraziłby jego żołnierzy na duże starty, wycofał się do Anagni151. Powstańcy zadowoleni z sukcesu, jakim było odparcie regularnych wojsk, zamiast skorzystać z sympatii miesz­ kańców Anagni i uderzyć na miasto, wyprzeć Polaków i ścigać ich nieprzerwanie, zaczęli się zastanawiać, co dalej robić? Narady trwały długo. Zbyt długo. Kiedy w nocy zdecydowali się zaatakować następnego dnia Anagni, okazja do zniszczenia wojsk Zeydlitza przepadła. Rankiem 29 lipca do Anagni dotarł Girardon prowadząc z sobą kawalerię i piechotę Chłopickiego. Girardon z raportu Zeydlitza dowiedział się o przebiegu walk z dnia poprzedniego, natomiast zwolennicy republiki w terenie ostrzegli go o marszu wojsk powstańczych na w imieniu papieża wydawali proklamacje i wyznaczali kontyngenty żywwnosci, które okoliczna ludność dostarczała do ich obozu. Jeszcze starciem z oddziałami Zeydlitza rozbroili po walce gwardię narodową, którą dowodził Bruno Borgio. W strzelaninie zginęło 12 powstańców. Legioniści stracili 1 zabitego rannych. P a c h o l s k i , Legiony..., t. H, s. 186.

miasto. Odmowa dostarczenia żywności dla jego wojsk przekonała go o niechętnym nastawieniu mieszkańców. Chcąc uniknąć walki z powstańcami, mając u boku niepew­ nych obywateli Anagni, zdecydował się wyjść naprzeciw rebeliantom. Tymczasem powstańcy dowiedziawszy się o przybyciu do Anagni następnych wojsk regularnych zrezygnowali z ataku na miasto i ponownie zajęli sprawdzone już w walce stanowiska przed Ferentino. Siły ich wzrosły dzięki nadejściu posiłków z Veroli152 i Alatri153. Posuwający się na czele wojsk Girardona strzelcy konni i strzelcy legionowi natknęli się na powstańców nad strumieniem płynącym w pobliżu Ferentino. Po krótkim starciu Polacy opanowali mostek przez strumień i zajęli pozycje na drugim brzegu. Wyparci znad strumienia po­ wstańcy wycofali się do sił głównych zajmujących pozycje na pobliskim wzgórzu. Prowadzono stąd silny ogień kara­ binowy, który spowodował zabicie jednego legionisty i rany u kilku następnych. Biorąc jednak pod uwagę intensywność ognia można było dojść do wniosku, że powstańcy strzelają bardzo niecelnie. Z kolei korzystający z osłony drzew i głazów strzelcy polscy zdołali zabić 20 rebeliantów. Kiedy nadeszły główne siły Girardona i wykonały manewr oskrzydlający, powstańcy około godz. 14.00 wy­ cofali się do Ferentino. Nie zamierzali jednak rezygnować z dalszej walki, a na wezwanie do kapitulacji odpowiedzieli intensywnym ogniem. Girardon polecił wytoczyć działa i otworzyć ogień. Ostrzał artyleryjski szybko rozbił bramę i uczynił wyłom w murze, uszkadzając jednocześnie kilka domów zamie­ nionych w umocnione punkty oporu. W wyłom uderzyli 152

Spalono tutaj żywcem wraz z synami prezydenta miasta Jana Franchiego. 153 W Alatri rozzuchwalony bezkarnością tłum rozszarpał miejscowych zwolenników republiki, braci Yinciguerra.

kierowani przez mjr. Chłopickiego legioniści, którzy w walce wręcz wywalczyli wejście do miasta. Każdy z domów trzeba było zdobywać z osobna. Mimo fanatycznego oporu miasto opanowano, a niedobitki powstańców wycofały się jo Frosinone. Biorąc pod uwagę zaciętość walk straty Polaków okazały się niezwykle małe. Zginęło 6 legionistów, 4 zaginęło, a 20 zostało rannych. Girardon zadowolony z postawy Polaków chwalił ich w raporcie do Macdonalda, żałując, że trudności w porozu­ mieniu się opóźniają wykonywanie rozkazów. Garnizonem w zdobytym mieście miał stanąć Zeydlitz z 200 polskimi legionistami i 10 strzelcami konnymi. Z pozostałymi siłami Girardon wrócił do Anagni. W zdobytym mieście przeprowadzono dochodzenie, w wyniku którego ustalono, że głównym organizatorem powstania w mieście był kapitan strzelców neapolitańskich, Wincenty Fontana. Zdołał on zebrać 6000 „armię katolicką", do której zgłosiło się 1500 rzymskich żan­ darmów republikańskich (!!!), a mając doświadczenie we władaniu bronią stali się trzonem, wokół którego skupiła się główna siła powstańców — chłopstwo. Oka­ zało się jednocześnie, że broń, amunicja, kokardy z wi­ zerunkami Madonny, były dostarczone z Królestwa Oboj­ ga Sycylii, które przysłało jednocześnie licznych in­ struktorów wojskowych. Ustalono, że główną siłą napędową powstańców, powodującą ich determinację w walce, był fanatyzm religijny, podsycany przez księży. Wspierała powstanie szlachta, która dodawała odwagi walczącym głosząc, że desant angielski opanował Civita Vecchię, a skala powstania zmusi wkrótce Francuzów do wycofania się z Włoch. Girardon zdał sobie wówczas sprawę, że rozmiar po­ wstania jest o wiele większy niż przypuszczał, zaczął więc domagać się posiłków.

96

97

Tymczasem zgromadzone nad rzeką Cosa wojska po. wstańcze dowiedziawszy się o odejściu Girardona do Anagni postanowiły odbić Ferentino. Dwukrotnie pod. chodziły pod miasto, ale nie zdecydowały się na szturm. Tym niemniej garnizon miasta stojący ciągle pod bronią został tymi podchodami doprowadzony niemal do skrajnego wyczerpania. Girardon dowiedziawszy się o niepokojeniu garnizonu Ferentino zdecydował się zluzować dotychczasowy garnizon i zastąpić go kompanią grenadierów kpt. Downarowicza. Porażki powstańców w Ferentino wpłynęły na częściowe uspokojenie umysłów. Mieszkańcy Prossedi, Alatri i Guiliano złożyli deklaracje wierności Republice Rzymskiej. Ucieszony Girardon obiecał im wybaczenie, jeśli zasadzą zniszczone przez powstańców drzewka wolności. Nie oznaczało to jednak, by sytuacja była opanowana. Wręcz przeciwnie. Odmowa wymarszu do Frosinone rzym­ skiej gwardii narodowej, która swoją decyzję uzasadniała zbyt wielką154 odległością od stolicy, która jakoby zwalniała ich od działań bojowych, skłaniała do zastanowienia się, czy w deklaracji tej nie kryje się tak naprawdę sympatia dla ruchu powstańczego. W Rzymie pojawiły się ulotki wzy­ wające do walki z Francuzami. Na Zatybrzu doszło do rozruchów, na tyle poważnych, że konsulowie zdecydowali się spędzić noc na Kwirynale. Doszło do wybuchu po­ wstania w Terracinie i zamordowania komendanta tamtej­ szego garnizonu szefa batalionu Leduca. Analizujący sytuację Macdonald doszedł do wniosku, że za całym powstaniem stoją Neapolitańczycy. Postanowił więc w sposób metodyczny uporać się z powstaniem nakazując Girardonowi skierować pierwsze uderzenie na tereny górzyste, a dopiero później zająć się ruchem po wstańczym w nadmorskiej Terracinie. Dlatego też, aby 154

70 do 100 km od Rzymu.

odciąć regiony górskie od nadbrzeżnych polecił opanować wąwóz Prossedi i miasto Piperno. Macdonald uważając, że administracja rzymska działa lękliwie i nieudolnie, wprowadził od 2 sierpnia 1798 r. stan wyjątkowy i rządy wojskowe. Jednocześnie wzmocnił Girardona batalionem 12 półbrygady liniowej i garstką jazdy. Garnizon Rzymu wzmocniono oddziałami z po­ granicza toskańskiego. Girardon otrzymawszy wsparcie postanowił zaatakować skoncentrowanych na rzeką Cosa powstańców155. Mostu na rzece broniły wysunięte oddziały powstańcze, które dopiero po ataku na bagnety wycofały się do Frosinone. Wojska polsko-francuskie podchodząc pod mias­ to podzieliły się na trzy kolumny szturmowe. Na czele każdej z kolumn stanęli polscy grenadierzy. Lewą kolumną dowodził mjr Nadolski. Kolumna miała zaatakować miasto od strony zameczku zbudowanego na wzniesieniu i przemienionego na fortecę, z którego z wszystkich okien i dachu prowadzono gęsty ogień karabinowy. Kpt. Antoni Downarowicz wraz z grenadierami stanowił czoło kolumny środkowej. Mimo śmiałego uderzenia, podczas którego grenadierzy nie bacząc na intensywny ogień powstańców parli do przodu, zostali powstrzymani. Ciężka rana Downarowicza spowodowała zatrzymanie się grenadierów, a następnie wycofanie się kompanii. Widząc niepowodzenie, idący w drugiej linii kolumny mjr Chłopicki ze strzelcami legionowymi ponowił natarcie, porywając z sobą ustępujących grenadierów. Dowództwo nad powstańcami objął ksiądz Jan Baptysta Trino Chodzący z Frosinone. Wśród dowódców powstańczych wyróżniał się Wincenty Spaziani pseudonim „Canonico", nawołujący do bezlitosnego mordowania Francuzów. W sztabie powstańczym był w charakterze radcy wojskowego pułkownik neapolitański, a w poszczególnych oddziałach rebeliantów oficerowie-instruktorzy Królestwa Obojga Sycylii. C

'vila Castellana 1798

98

99

Tymczasem kolumna lewa z idącymi na jej czele grenadierami kpt. Antoniego Pokrzywnickiego posuwała się z powodu trudności terenowych powoli w stronę miasta. W tej chwili jedynym zadaniem, jakie mogła wykonać, była osłona działa ostrzeliwującego Frosinone. 3 batalion 1 Legionu Polskiego oraz wojska francuskie z Girardonem na czele stały w odwodzie, oczekując na rezultaty ataku kolumn szturmowych. Powstańcy bronili się dzielnie, prowadząc intensywny ogień karabinowy. Ich determinacja była tym większa, że rozpowszechniono wśród nich wiadomość o nadcią­ gającej pomocy dwóch regularnych pułków piechoty neapolitańskiej. Fundamentem obrony Frosinone był zameczek sztur­ mowany przez Nadolskiego. Polscy grenadierzy trzykrotnie odparci, dopiero w czwartym ataku, po rozbiciu bramy przez „na rękach wyniesione działo"156, wdarli się do środka, gdzie siekierami rozbili tamujące dalsze posuwanie się barykady. Walczono wręcz. 9 legionistów zginęło, wielu było rannych, ale zameczek zdobyto. Nieco później również pozostałe dwie kolumny sztur­ mowe wdarły się do miasta, opanowując miejskie mury i najbliższe domy. Powstańcy nie przerwali jednak walki. Wycofali się w głąb miasta i z fanatycznym uporem kontynuowali bój. Konieczne stało się zdobywanie, często wręcz, ko­ lejnych domów. Girardon, widząc nieustępliwość powstańców, pragnąc oszczędzić żołnierzy, nakazał podpalić miasto. Spłonęło 27 domów, w których śmierć w płomieniach znalazło wielu rebeliantów. Podczas gdy miasto trawiły płomienie, p°" wstańcy, osłaniani gdzieniegdzie przez towarzyszy wal­ czących zza barykad, zaczęli uciekać. Ostatnia barykada 156

P a c h o ń s k i , Legiony..., t. II, s. 193.

padła o godz. 11.00. Bronił się tutaj sztab powstańczy z oficerami neapolitańskimi rozpoznanymi po kokardach i epoletach. Zdobyte i częściowo spalone miasto Girardon oddał na łup żołnierzom. Wierzył, że los miasta zastraszy pozostałych buntowników i przywróci spokój w departamencie Circeo. Uciekinierzy ukrywszy broń wracali do domów i zajęli się uprawą pól, przerywając na jakiś czas walkę. Dyszeli jednak nienawiścią i chęcią zemsty. Przywódcy buntow­ ników uciekli za granicę neapolitańską. Pozostawiwszy w zdobytym Frosinone garnizon, na który składało się 256 legionistów z 1 batalionu polskiego157, Girardon ruszył 2 sierpnia na Alatri. W trakcie marszu legioniści wymęczeni dotychczasowymi walkami i forsow­ nymi marszami zbuntowali się i położywszy się przy drodze odmówili dalszego marszu. Namowy oficerów nic nie dały. Żołnierze narzekając na brak żywności i butów sarkali, że zmuszanie ich do dwukrotnego szturmu jednego dnia jest ponad ich siły. Girardon rzucał gromy, odgrażał się żołnierzom, ale nie mając innego wyjścia obiecał, że zajmie się ich potrzebami. Marsz wznowiono. 158 Tymczasem w zbuntowanym Alatri na wiadomość o marszu wojsk republikańskich i losie Frosinone za­ panowała trwoga. Czym prędzej wysłano więc do Girardona poselstwo, które złożyło oświadczenie o wierności i posłuszeństwie Republice Rzymskiej. Wystraszeni mie­ szkańcy witali wkraczające oddziały okrzykami „Niech żyje Republika". Wieczorem w kwaterze Girardona w Alatri zjawiła się reputacja miejska z biskupem Veroli na czele, prosząc o łaskę dla zbuntowanego miasta. Girardon obiecał łagodność, ale Komendantem garnizonu został mjr Nadolski. Miasto zbuntował kpt. strzelców neapolitańskich Fontana, który Patrzył buntowników w broń i amunicję.

zażądał wydania przywódców powstania. Do Veroli ruszył kpt. Laborde z jedną kompanią francuską i jedną polską w celu rozbrojenia zbuntowanych. Po przeprowadzeniu śledztwa na śmierć skazano proboszcza z Cassarnara który był odpowiedzialny za wywołanie buntu oraz 4 in. nych przywódców, którym udowodniono mordowanie republikanów. Poza terytorium nadgranicznym w departamencie Circeo do wybuchu powstania doszło także w nadmorskiej Terracinie, gdzie 1 sierpnia rewoltę wywołali powstańcy z Sezzy, zabijając komendanta garnizonu szefa batalionu Leduca i zmuszając do ucieczki garnizon. Działaczy republikańskich zamordowano, a ich majątek rozgrabiono. Władzę oddano w ręce byłych urzędników papieskich. Wywieszono natomiast zamiast flagi papieskiej flagę neapolitańską, przesyłając jednocześnie do króla Obojga Sycylii Ferdynanda IV prośbę o włączenie Terraciny do Królestwa Neapolitańskiego. Ostrożny Ferdynand IV propozycji nie przyjął, odmówił również wsparcia regularnej armii neapolitańskiej, chociaż przysłał broń, amunicję, kokardy, sztan­ dary, działa i instruktorów wojskowych, którzy rozgłaszali gotowość stojących nad granicą neapolitańsko-rzymską wojsk do wkroczenia i wsparcia powstańców. Macdonald przeznaczył grupie Girardona zadanie po­ mocnicze, polegające na zajęciu niewielkim oddziałem miasta Piperno i odcięcia w ten sposób zbuntowanej Terraciny od dopiero co uspokojonego departamentu Circeo. Piperno zajął 7 sierpnia kpt. Jabłonowski z 55 fizylierami. Sezza, która przed kilkoma dniami odparła oddział francuski zmierzający do Piperno, poddała się, składając deklarację wierności republice 159 . Poddała się także Ser159

Francuzi zastrzegli sobie ukaranie przywódców. W wyniku śledztw 30 października zostali rozstrzelani: Dominik de Vita z Aąuino, chłop Franciszek Ruci i szewc Ignacy Cottignola.

moneta. W ten sposób zbuntowaną Terracinę osłaniało od północy już tylko Sonnino i San Felice. Zadanie zajęcia Terraciny otrzymał adiutant generalny David Mathieu de Saint Maurice. Polecono mu nie prze­ prowadzać żadnych rekwizycji, chyba że dostawy dla wojska byłyby niewystarczające oraz nakazano utrzymywać żołnierzy w ryzach. Powstańcy oczekiwali nadchodzących Francuzów pod sama Terraciną. Obsadzono jedyną drogę prowadzącą do miasta, ustawiając na niej baterię z 8 neapolitańskich dział. Zebrano 3000 ludzi, obsadzając nimi otaczające drogę skały, podmiejskie ogrody i ukrywając w gęsto rosnących krzakach. Pozycje powstańcze zabezpieczone były przed obejściem bagnami, kanałami i rowami melioracyjnymi. Straż przednią Mathieu prowadził mjr Podolski. Po­ wstańcy z ukrycia zasypali maszerujące wojska kulami. Podolski zginął, a ranni zostali kpt. Kwiatkowski, por. Wysłuch, kpt. art. Hauke. Zdołano jednak oczyścić zbocza z prowadzących silny ogień strzelców. Z atakiem na działa czekano do nadejścia sił głównych. Niecelny ogień powstańczej baterii skłonił Mathieu do czołowego ataku na działa. Uderzono biegiem. Wojska przez trzy godziny walczyły z powstańcami na przedpolach miasta. Ostatecznie zdołano wyprzeć rebeliantów do Terraciny. Mathieu spodziewał się twardej obrony miasta, tym­ czasem większość powstańców uciekła w kierunku od­ dalonej o kilka kilometrów granicy neapolitańskiej 160 . W mieście pozostała garstka zapaleńców, których żołnierze republikańscy bez trudu wybili 161 . Miasto oddane na łup ograbiono. 60 Powstańcy na wieść o wydarzeniach w Ferentino i Frosinone odesłali swoje żony i dzieci za neapolitańską granicę do Fondi. 61 Straty republikanów zamknęły się liczbą 30 zabitych i 13 rannych żołnierzy i oficerów. Pod Mathieu zabito konia.

103

102 Opanowanie Terraciny było w zasadzie końcem po_ wstania circejskiego. Odosobnione oddziały powstańcze nie widząc sensu w prowadzeniu dalszej walki, po ukryciu broni rozpraszały się. Wracano do domów, tym bardziej że 11 sierpnia 1798 r. Girardon ogłosił amnestię. Rozkazem z 12 sierpnia Girardon został komendantem departamentu Circeo. W skład wojsk okupacyjnych weszły trzy bataliony polskie, półtora batalionu francuskiej 12 półbrygady liniowej, część 30 półbrygady liniowej, szwadron 19 pułku strzelców konnych, 2 działa i moździerz162. Wprowadzono, na wszelki wypadek, środki prewen­ cyjne. Gminę można było opuścić tylko za zezwoleniem, na drogach legitymowano podróżnych, zabierano zna­ lezioną broń. Między 3 a 7 października 1798 r. 1 i 3 bataliony znalazły się dla odpoczynku w Rzymie, a 2 batalion stacjonował na terenie departamentu Circeo. W połowie listopada miał zostać zluzowany przez 3 batalion, aie wobec neapolitańskiej inwazji rozkazy stały się nieaktualne. Podczas gdy na terenie rzymskim bataliony 1 Legionu Polskiego pomagały w dokonywaniu rewolucyjnego prze­ wrotu, bataliony163 2 Legionu Polskiego, przebywające na terenie północnych Włoch, weszły w skład garnizonu Mantui. 4 lutego 1798 r. wybuchł w Mantui bunt 12 i 63 półbrygad francuskich żądających wypłaty zaległego żołdu. Doszło do starć ulicznych. Dopiero apel gen. Miollisa, odwołanie się przez niego do patriotyzmu i dumy wojskowej oraz przyrzeczenie, że zaległości wkrótce zostaną uregulo­ wane uspokoiły buntowników. Nie było jednak pieniędzyDo wybuchu żołnierskiego niezadowolenia doszło wiec ponownie 12 lutego. Żołnierze 12 półbrygady sformowaw­ szy na placu Pradella czworobok zagrozili natychmias162 163

Razem ok. 2700 żołnierzy. 1 i 2 batalion.

towym powrotem do Francji. Gdy gen. Miollis próbował do nich przemówić, zagłuszono go, krzycząc, że wojska zdobywają ogromne łupy, które są rozkradane, żołnierze zaś pozostają w nędzy i od 5 miesięcy bez żołdu. Buntownicy oddawali co prawda szefom brygad i gene­ rałom honory, ale nie wykonywali ich rozkazów. Oficerowie niżsi poparli żołnierzy164. Po kilkudniowych rozmowach obiecano wojsku wypłacić zaległości165. W pewnym momencie dowództwo francuskie nosiło się z zamiarem zduszenia buntu rękami polskich legionistów. Wielhorski zdecydowanie jednak odmówił wykonania ta­ kiego rozkazu. Wkrótce głównym zmartwieniem Wielhorskiego okazał się stan zdrowia jego żołnierzy. Legioniści coraz częściej chorowali na malarię, chociaż sezon upałów wzmagający zachorowania wcale jeszcze nie nadszedł. Klimat Mantui, w czym nie było zresztą niczego dziwnego, Polakom nie służył. Wszelkie prośby do gen. Brune'a, by zmienić miejsce kwaterowania legionistów zostały odrzucone. Niezrażony Wielhorski tak długo jednak naprzykrzał się głównodowodzą­ cemu, że ten w końcu częściowo uległ. W Mantui miał pozostać jedynie 2 batalion, 1 batalion skierowano natomiast nad Adygę. Bataliony po miesiącu miały się wymienić. 2 Legion Polski podczas wojny z Neapolem pozostał w północnych Włoszech i nie wziął udziału w działaniach wojennych. Tymczasem dla sprawy polskiej istotne okazały się rozgrywki, do których doszło w Rzymie. Rządy dotychPoza buntem w Mantui do buntów doszło w Peschierze, Ferrarze, rescji oraz w Genui, wśród wojsk mających płynąć na Korsykę. W celu zdobycia na ten cel środków gen. Baraguey d'Hilliers nałożył na Mantuę kontrybucję w wysokości 200 000 liwrów. Pozostałą brakującą kwotę zamierzano wygospodarować z przewidywanych rzymskich łupów.

104 czasowego Konsulatu Rzymskiego były krytykowane zarów­ no przez Rzymian, jak i Francuzów. Konsulom zarzucano nieudolność, brak zapału, a nawet sabotaż166. 10 września 1798 r. komisarze francuscy167 zawarli przymierze z gen. Macdonaldem, które doprowadziło 15 września do prze­ wrotu. Konsul Angelucci ustąpił ze stanowiska, a następ­ nego dnia złożyli dymisje pozostali konsulowie. Zreduko­ wano skład Ciała Prawodawczego. Nowi konsulowie168 wydawali się bardzo energiczni. Nowy konsulat przekonany był o nieuchronności wojny z Neapolem. Liczył, że zwycięstwo pozwoli opanować klęskę głodu, a nabytki terytorialne wzmocnią jego pozycję. Wydano nawet odezwę domagającą się wojny z Królestwem Obojga Sycylii, która została źle przyjęta przez rząd Francji, któremu obecnie zależało na odwleczeniu ewentualnego konfliktu. Redaktor odezwy, sekretarz konsulatu Bassal, został nawet usunięty ze stanowiska. W październiku artyleria polska została wycofana z te­ rytorium rzymskiego i skierowana do Mantui. Udał się tutaj również 3 batalion 2 Legionu Polskiego. Głównodowodzący „armią włoską" gen. Brune przyjął tymczasem nowy projekt organizacji Legionów Polskich. Projekt przewidywał etat korpusu na 8001 ludzi169. 25 września powołano komisję do przeprowadzenia organiza­ cji Korpusu Polskiego. Korpus miał składać się ze sztabu generalnego170, dwóch legionów piechoty po 3789 ludzi każdy171, oraz batalionu artylerii z 313 żołnierzami i oficera1 6 6 p r z y s p r z e d a ż y dóbr narodowych. 167 Bertolio i Duport. 168 Pierelli, Brissi, Calisti, Rey, Zaccaleoni. 169 W tym 261 oficerów etatowych i 65 oficerów nadliczbowych' którzy mieli otrzymywać płace podporuczników. 170 8 osób, w tym 1 generał dywizji i 1 generał brygady. 171 Sztab legionu 69 ludzi (4 oficerów zdrowia, 13 saperów, 5 rzemieśl ników, 14 muzykantów), w trzech batalionach po 1230 ludzi plus 3 oficerów nadliczbowych.

i n ?

mi 172

. Korpus miał w sumie liczyć 7899 ludzi, ale przewi­ dywano powiększenie jego stanu o czwartą kompanię artylerii oraz pułk jazdy. Zmieniono ozdoby mundurów. 1 Legion otrzymał ozdoby karmazynowe, a 2 Legion pąsowe (szkarłatne). Pozo­ stawiono numerację batalionów na guzikach. Uchwały komisji zostały 24 października zatwierdzone przez gen. Brune'a, a minister Vignolle otrzymał polecenie natych­ miastowego wydania Polakom patentów oficerskich i wypłaty wszystkim oficerom znajdującym się na liście pensji173. Pragnąc umocnić swoją politykę we Włoszech gen. Brune, mimo że został już wyznaczony na dowódcę wojsk francuskich w Holandii, przeprowadził w Mediolanie 19 października 1798 r. zamach stanu. Do Dyrektoriatu cysalpińskiego wprowadził swoich ludzi174, wymienił również 57 członków Ciała Prawodawczego175. Wzburzenie na te posunięcia było w Mediolanie tak jaskrawe, że we Francji brano pod uwagę nawet likwidację armii cysalpińskiej. 1 listopada Brune wyjechał do Holandii176. 177 Nowym dowódcą został Bartłomiej Joubert , który przybył do Mediolanu 1 listopada. Zgodnie z rozkazami Sztab 7 osób, w trzech kompaniach po 101 artylerzystów plus 3 oficerów nadliczbowych. Rzecz była o tyle istotna, że decyzja Brune'a storpedowała plany Vignolle'a wprowadzenia do legionów zredukowanych (500 osób) oficerów cysalpińskich. Alessandriego, Lambertiego, Brunettiego, Sabattiego, Smanciniego oraz w charakterze sekretarza gen. Canzoniego. Posunięcie Brune'a wywołało sprzeciw nie tylko Cysalpińczyków Pragnących własnej reprezentacji, ale nawet ambasady francuskiej, która stał,a na stanowisku, że wojskowi nie powinni mieszać się do polityki Wewnętrznej. 176 Brune obiecał Polakom utworzenie w Holandii legionu polskiego. 177 Miał wówczas 30 lat. Wcześniej dowodził w 1797 r. „armią bat batawską", a w ^gg j a r m j ą moguncką". Zdolny, gorący republikanin, uparty i pewny swego. Przybywając do Włoch przywiózł z sobą obietnicę Dyrektoriatu Powiększenia „armii włoskiej" do 150 000 żołnierzy.

106

107

nowego głównodowodzącego „armii włoskiej", dowództwo „armii rzymskiej" miał objąć jego przyjaciel, gen. Jan Championnet178. Joubert obawiając się, że wybuch wojny z Neapolem nastąpi lada dzień zażądał od Cysalpińczyków wystawienia 25 000 armii179. Championnet przyjechał do Rzymu w nocy 18 listopada. W wydanej 20 listopada proklamacji przyznawał, że rząd nie dał mu środków na zaspokojenie potrzeb żołnierzy, ale obiecał, że jeśli wykażą jeszcze trochę cierpliwości, wywal­ czy dla nich wszystko, czego potrzebują. Tuż przed wybuchem wojny zwrócił się do Konsulatu Rzymskiego z żądaniem dostarczenia 200 koni dla szwad­ ronu kawalerii polskiej. ARMIA REPUBLIKI RZYMSKIEJ

Organizująca się Republika Rzymska od samego począiku napotkała na szereg trudności, które nie ominęły także tworzących się sił zbrojnych. Konieczność likwidacji armii papieskiej i odsunięcie jej oficerów i podoficerów od tworzonych nowych oddziałów narodowych natychmiast spowodowały dotkliwe braki kadrowe. Brakowało oficerów i znających służbę podoficerów, niewielu znajdowano ochotników do wypełnienia szeregów żołnierzami. Ratunek widziano w ściągnięciu oficerów i podoficerów cudzoziemskich, z wyłączeniem jednak Francuzów, chciano w ten sposób zachować pozory suwerenności republiki. Najbardziej pożądani byli Polacy, posiadający spore do­ świadczenie bojowe i życzliwość mieszkańców o wiele większą aniżeli pozostali cudzoziemcy, zwłaszcza Francuzi czy nawet Włosi (Cysalpińczycy, Toskańczycy, Piemontczycy). Liczono, że Polacy z chęcią przyjmą rzymska 178 179

Właściwie Jan Stefan Vachier, zwany Championnetem. Zmusił rząd cysalpiński do przeprowadzenia 9000 poboru.

propozycję, zwłaszcza że dawała ona zatrudnienie licznym polskim oficerom nadliczbowym. Już 20 lutego 1798 r. gen. Berthier złożył gen. Dąbrowskiemu propozycję przejścia kilku oficerów polskich do służby w armii Republiki Rzymskiej. Szczegóły miały zostać uzgodnione z rzymskim ministrem wojny Bremondem. propozycja rzymska postawiła Dąbrowskiego i legionis­ tów w trudnej sytuacji. Z jednej strony stanowiła dowód uznania wartości żołnierza polskiego, z drugiej jednak strony wypaczała ideę utworzenia legionów, rozpraszała polskie siły, mogła stanowić podstawę zarzutów przyjęcia przez Polaków służby kondotierskiej. Rzymianie odrzucali jednak obiekcje Polaków. Pragnąc jak najszybciej dysponować siłą zbrojną, na której mógłby się wesprzeć nowy rząd, ściągnięto generała-porucznika Jerzego Grabowskiego, wydając mu polecenie utworzenia w ramach wojsk rzymskich Legionu Polskiego, choć projekt taki odrzucony został przez gen. Dąbrowskiego nie widzące­ go możliwości jego przeprowadzenia z powodu trudności rekrutacyjnych i finansowych. Gen. Grabowski, którego przeciwnicy gen. Dąbrowskiego mamili wizją zajęcia miejsca wodza Legionów, z wielkim entuzjazmem przystąpił do pracy. Słuszne jednak okazały się przewidywania gen. Dąbrowskiego. Mimo ogromnych wysiłków Grabowski, który na każdym kroku napotykał ogromne trudności w organizowaniu Legionu, głównie na skutek braku gotówki i ochotników, w sierpniu 1798 r. został odwołany ze stanowiska. Pozostawał bezczynny Przez kilka miesięcy, aż dopiero interwencja gen. Macdonalda w Dyrektoriacie Wykonawczym Rzymskim spo­ wodowała przywrócenie go do służby w charakterze głów­ nodowodzącego armii rzymskiej. Niepowodzenia w formowaniu Legionu Polskiego na żołdzie Republiki Rzymskiej nie zniechęciły Konsulatu Rzymskiego. Postanowiono utworzyć siły zbrojne narodowe.

108 Wszelkie jednak wysiłki ministra wojny Bremonda, gen Planta, Santa-Croce, Pignatelliego i Palombiniego na niewiele się zdały. Powrócono więc do myśli wykorzystania Polaków proponując przejście na żołd Republiki Rzymskiej 1 Legionu Polskiego pod dowództwem gen. Kniaziewicza, pozostają­ cego dotychczas w służbie Republiki Cysalpińskiej. Aby zachęcić Polaków do służby w szeregach Republiki Rzym­ skiej zaproponowano przekazanie im z dóbr narodowych pod Rzymem ziemię, planując założenie swego rodzaju kolonii wojskowej, nęcąc bezdomnych Polaków własną ziemią i pragnąc w ten sposób związać ich z nową ojczyzną. Pomysł spalił jednak na panewce, ponieważ Polacy nie chcieli brać na siebie żadnych zobowiązań, pozostawiając sobie w każdej chwili możliwość powrotu do Polski. Zagrożenie nadciągające znad granicy neapolitańskiej spowodowało, że po przybyciu do Włoch gen. Championnet wymógł na Rzymskim Konsulacie sprecyzowanie ilości i organizacji wojsk rzymskich, do wystawienia których zobowiązana została Republika Rzymska traktatem francusko-rzymskim zawartym 15 maja 1798 r. Armia rzymska zgodnie z planem miała się składać z: 1 Legionu Rzymskiego w sile 1031 żołnierzy, batalionu ankońskiego 266 żołnierzy, kawalerii w składzie 1150 ludzi i artylerii 310 artylerzystów. Każdy z 8 departamentów miał wystawić jeden batalion piechoty, włączając do niego gwardię narodową stałą. Jazda miała zostać uzupełniona sbirami (żandarmami) i składać się z 4 pułków dragońskich po 4 szwadrony na pułk. Artyleria gwardii narodowej miała zostać uzupełniona i przeformowana w pułk artylerii. Ostatecznie całość sił podzielono na 3 legiony piechoty, 4 pułki jazdy i pułk artylerii. Dowództwo 1 Legionu Rzymskiego otrzymał Franciszek Pignatelli di Strongoli, posiadający doświadczenie z czasów służby w wojskach austriackich, wyróżniony za walki z powstańcami w lutym 1798 r. listem pochwalnym Kon-

109 sulatu Rzymskiego. Dowództwo 2 Legionu Rzymskiego otrzymał szef brygady Santa Croce. Dowództwo 3 Legionu Rzymskiego przydzielono Polakowi, szefowi brygady jsfielepcowi. Komendę nad kawalerią objął Józef Palombini. Rozpoczęto energiczne starania o rekruta i gotówkę. Wybuch wojny przeszkodził w ukończeniu zadania stwo­ rzenia wojsk rzymskich. Jedynie 1 Legion miał odegrać pewną rolę w nadchodzącej kampanii. Pozostałe dwa legiony i kawaleria nie zdążyły zakończyć organizacji, a wybuch wojny i agitacja duchowieństwa przyczyniły się do masowych dezercji. Ostatecznie w walkach wziął udział jedynie niewielki procent żołnierzy rzymskich, którzy jednak samą swoją obecnością pozwolili głosić Francji, że w obronie swej napadniętej ojczyzny walczą jako sojusznicy wojsk francuskich.

111

ARMIA INWAZYJNA Przygotowująca się do uderzenia armia inwazyjna po­ dzielona została na cztery korpusy. 1 korpusem rozmieszczonym nad Adriatykiem pomię­ dzy ujściem Tronto a Tagliacozzo dowodził Flamandczyk, marszałek polny Antoni Albert kawaler de Micheroux. Korpus podzielony został na trzy zgrupowania. Nad rzeką Tronto znajdowało się 11 456 żołnierzy dowodzonych osobiście przez marszałka. W skład grupy wchodziły: 2 batalion grenadierów, 11 batalion ochotników z Apulii, 5 batalion ochotników z Neapolu, 2 batalion ochotników królowej, 5 batalion strzelców, pp „Napoli" (2 bataliony), pp „Puglia" (2 bataliony), pp „Regina" (1 batalion), pułk kawalerii „Principe" (4 szwadrony), pułk kawalerii „Real-Napoli" (4 szwadrony). W sumie 12 batalionów piechoty, 8 szwadronów kawa­ lerii, 30 dział, w tym 6 dział górskich.

Druga grupa znajdująca się pod komendą pułkownika San Filippo zajmowała pozycje w Akwili. W jej skład wchodziły: 1 batalion ochotników, pp „Real Italiano" (2 bataliony), pułk kawalerii „Leopoldo 2" (2 szwadrony). W sumie 2933 żołnierzy w 3 batalionach piechoty, 2 szwadronach kawalerii i 7 dział. Grupa trzecia licząca w 3 batalionach piechoty, 2 szwad­ ronach jazdy i przy 4 działach 2893 żołnierzy dowodzonych przez pułkownika Giustiniego skoncentrowana została w Tagliacozzo. W sumie marszałek de Micheroux dysponował 18 bata­ lionami piechoty, 12 szwadronami kawalerii i 41 działami, liczącymi 11 456 bagnetów i szabel. Centrum ugrupowania armii inwazyjnej, przy którym znajdował się głównodowodzący Mack ze sztabem, składało się ze straży przedniej, 1 i 2 dywizji, rezerwy i centralnego parku artylerii. Strażą przednią dowodził brygadier Minichini dys­ ponujący: pp „Calabria Ultra" (2 bataliony), 3 pp „Cacciatori" (2 bataliony), pułkiem kawalerii „Abruzzo 1" (4 szwadrony). W sumie dysponował w 4 batalionach, 4 szwadronach i przy 4 działach 4079 bagnetami i szablami. Korpus główny, dowodzony przez generała-porucznika ks. Salandrę, składał się z dwóch dywizji. 1 dywizja dzieliła się na trzy brygady. Dowodzący pierwszą brygadą marszałek Metsch miał do dyspozycji: 6 batalion grenadierów, pp „Real Campagna" (2 bataliony), pp „Borgogna" (2 bataliony), 2 szwadrony jazdy.

113

112 W sumie w 5 batalionach, 2 szwadronach i 8 działach 4379 żołnierzy. Brygadą drugą i trzecią dowodził marszałek Roger hr. Damas, któremu oddano do pomocy brygadierów Sarrama i Pineda. Obie brygady składały się z: pp „Messapia" (2 bataliony), pp „Lucania" (2 bataliony), pp „Agrigento" (2 bataliony), 5 batalionu grenadierów, pułku kawalerii „Tarragona" (4 szwadrony). Razem w 7 batalionach piechoty, 4 szwadronach kawa­ lerii i przy 12 działach 6421 żołnierzy. 1 dywizja dysponowała łącznie 10 940 bagnetami i szab­ lami w 12 batalionach, 6 szwadronach i 32 działami. 2 dywizją piechoty dowodził marszałek ks. Hessen-Philipsthal. Dywizja ta również składała się z trzech brygad. Pierwszą brygadą dowodził brygadier ks. la Tremouille mający do dyspozycji: 15 batalion ochotników „Calabria", 8 batalion ochotników „Real Campagna", 2 batalion ochotników „Lucania", 15 batalion ochotników „Girgenti", batalion strzelców, pułk kawalerii „Leopoldo 1". Drugą brygadą dowodził brygadier Cusani. Składała się z: pp „Terra di Livoro" (2 bataliony), pp „Siracusa" (1 batalion), 14 batalion ochotników „Messapia". Brygadą trzecią dowodził brygadier Penevo. W jej skład wchodziły: 10 batalion ochotników „Siracusa", pułk kawalerii „Principessa" (4 szwadrony). Łącznie 2 dywizja w 10 batalionach piechoty, 6 szwa­ dronach kawalerii i przy 30 działach liczyła 9660 bagnetów i szabel.

Rezerwę Centrum dowodzoną przez marszałka Bourcarda podzielono na trzy brygady. Brygada pierwsza składała się z: pp „Calabria" (2 bataliony), pp „Macedonia 1" (2 bataliony), pp „Cacciatori 1" (2 bataliony). \V skład brygady drugiej weszły: pp „Re" (2 bataliony), 3 batalion grenadierów, 4 batalion grenadierów, 7 batalion grenadierów. Brygada trzecia wystąpiła w składzie: pułk kawalerii „Regina" (4 szwadrony), pułk kawalerii „Borbone" (4 szwadrony). Łącznie Rezerwa Centrum w 11 batalionach, 8 szwad­ ronach i przy 12 działach liczyła 10 313 żołnierzy. Centralny park artylerii dowodzony przez marszałka Józefa Fonseca liczył 120 dział i 1230 ludzi. Lewe skrzydło armii inwazyjnej zajmowało równinę koło Sessa. Dowodził nim kawaler Saski wspierany przez brygadiera piechoty Barone'a i brygadiera kawalerii Bocka. Składało się z: 1 batalionu grenadierów, 13 batalionu ochotników „Sannio", 1 batalionu ochotników , pp „Principessa" (2 bataliony), pp „Sannio" (2 bataliony), pp „Macedonia" (2 bataliony), pułku kawalerii „Re" (4 szwadrony). W sumie w 9 batalionach piechoty, 4 szwadronach kawalerii i przy 20 działach 8168 żołnierzy. Odrębną częścią armii inwazyjnej była skoncentrowana w Gaecie dywizja marszałka Diego Naselli, przeznaczona Nie ustalono numeru i nazwy tego batalionu. '•ta Castellana 1798

114 do lądowania w Toskanii, składająca się z 5747 ludzi w 8 batalionach piechoty. Królestwo Obojga Sycylii starannie przygotowało się do ataku na wojska republikańskie skoncentrowane w Repub­ lice Rzymskiej. W ataku brało udział łącznie 72 bataliony piechoty, 40 szwadronów kawalerii i 259 dział2. Wystar­ czyło tylko wykonać zaplanowany z rozmachem plan Macka. Wydawało się, że nic nie będzie się mogło oprzeć takiej potędze.

PLAN MACKA Podstawą planu Macka było założenie, że wojska neapolitańskie będą miały do czynienia tylko z oddziałami republikańskimi skoncentrowanymi w Republice Rzym­ skiej. Główne siły francuskiej armii włoskiej skoncen­ trowane na północy Włoch miały zostać zaangażowane przez Austrię i Piemont. Toskania miała zamknąć drogę ewentualnym posiłkom wysłanym dla wojsk francuskich w Republice Rzymskiej i zagrodzić drogę uciekającej armii Championneta. Dlatego też, żeby mieć pewność, że Toskania sprosta temu zadaniu, zaplanowano przewiezie­ nie drogą morską przy pomocy floty angielsko-portugalskiej dywizji gen. Naselliego. Naselli, po zajęciu, z za­ chowaniem pozorów przemocy, Toskanii, powinien, w za­ leżności od rozwoju wydarzeń, uderzyć na tyły armii Championneta bądź w razie jej rozbicia przez siły główne połączyć się z armią neapolitańską w okolicach Bolonii. W razie zagrożenia Wielkiego Księcia Toskańskiego, miał on zostać wraz z rodziną ewakuowany przez okręty brytyjsko-portugalskie. Mack wiedział, że armia Championneta liczyła około 20 000 żołnierzy, znał także ich dyslokację. Wykorzystując tę Wiedzę, przygotował plan strategiczny polegający na 2

M a h o ń , Źtudes..., s. 272, oblicza armię na 61 000 ludzi.

116 rozbiciu wojsk republikańskich na kilka grup i kolejnym ich likwidowaniu. Wojska republikańskie podzielone na dwie części, jedna w Rzymie, druga nad Adriatykiem pozostawiły część środkową swojego ugrupowania słabo obsadzoną. Mack był pewny, że wystarczy tu zaan­ gażowanie niewielkiej kolumny, aby zająć Rieti i przerwać połączenia pomiędzy 1 dywizją francuską skoncentrowaną w Rzymie i 3 dywizją francuską stojącą nad Adriatykiem. Zadanie to zostało powierzone płk. San Filippo (3 ba­ taliony piechoty, 2 szwadrony kawalerii, 7 dział — 2933 bagnetów i szabel), który nie liczył się z poważniejszym oporem, nie mówiąc już o starciu z liczniejszymi od­ działami francuskimi. Tymczasem Championnet natychmiast po objęciu stano­ wiska naczelnego wodza armii rzymskiej zorientował się w niebezpieczeństwie. Obsadził więc odcinek Spoleto-Rieti-Carsoli liczącą 3340 żołnierzy 2 dywizją gen. Lemoine'a. Wywiad neapolitański nie stanął na wysokości zadania i nie poinformował o zmianie sytuacji, Mack z kolei poniósł winę za zbyt słabe zaangażowanie sił na odcinku środkowym. Głównym celem ataku armii neapolitańskiej był Rzym, ważny ośrodek strategiczny o ogromnym znaczeniu pre­ stiżowym. Mack przewidywał obronę miasta i dlatego większość swoich sił (75%) przeznaczył na zajęcie „Świę­ tego Miasta". Liczył, że sprawne działanie wojsk pozwoli z trzech stron osaczyć 1 dywizję Macdonalda. Od strony Ternii atakowałby kawaler Saski, od Frascati na czele głównych sił osobiście Mack, od Tivoli kolumna płk. Giustiniego. Biorąc pod uwagę przewagę wojsk neapolitan1 skich wspartych blisko pięciokrotnie liczniejszą artyleria nad dywizją Macdonalda, Mack liczył, że jednym potężnym uderzeniem zmiażdży zamkniętych w mieście republikanów. 1

Neapolitańczycy: 48 batalionów, 30 szwadronów. Francuzi: batalionów, 8 szwadronów.

i

n

W razie gdyby Francuzi wyrwali się z matni i wycofali do Toskanii, dzieła zniszczenia powinna dokonać dywizja Nasellego przewieziona morzem do Livorno. Ewentualną próbę wycofania Macdonalda na Ankonę miały spara­ liżować kolumny Giustiniego i San Filippo działające nad Tybrem, uniemożliwiając im przeprawę i w konsekwencji zmuszając Francuzów do ponownej walki z głównymi siłami i wybuchającym powstaniem rzymskim. Micheroux, działający na odcinku nadadriatyckim, miał sforsować rzekę Tronto, zająć Fermo, Porto di Fermo, Meceratę. Mack był pewien, że dzięki przewadze liczebnej Micheroux rozbije siły dywizji gen. Casabianca i odetnie Francuzów od Ankony. Samo miasto, chociaż silnie ob­ warowane, dysponowało słabym garnizonem. Liczono więc na szybkie zajęcie tego ważnego portu.

119

INWAZJA Długo oczekiwany dzień zemsty na bezbożnikach Fran­ cuzach, chwały dla Macka, początku mocarstwowej drogi Królestwa Obojga Sycylii, nastąpił w deszczowy poranek 23 listopada 1798 r. Wojska po wysłuchaniu mszy, przy dźwiękach muzyki, biciu w werble, z rozwiniętymi sztan­ darami, nie zawracając sobie głowy taką drobnostką jak wypowiedzenie wojny, przekroczyły granicę neapolitańsko-rzymską. Wojska, wśród ulewnego deszczu, tonąc w rozmokniętych drogach, wolno posuwały się naprzód'. Przemoknięty żołnierz na skutek zaniedbania zmuszony był przekraczać wezbrane rzeki wpław. Wpływało to deprymująco na wojsko, nastroje jednak, z powodu entuzjastycznego przy­ jęcia przez przygraniczną ludność rzymską, były dobre. Pragnąc jak najszybciej posuwać się do przodu i maksy­ malnie wykorzystać zaskoczenie pozostawiono na tyłach artylerię. 12 półbrygada Girardona naciskana przez nacierające od San Germano na Veroli centrum neapolitańskie wyco­ fywała się stopniowo z Ceprano, Veroli, Alatri, Velletri.

Anagui. Doszło do pierwszej wymiany strzałów. Wy­ cofujący się Francuzi ewakuowali cywilne władze de­ partamentu Circeo2. Zdobyto francuskie magazyny żywnościowe, ale na skutek ugrzęźnięcia taborów w błotach prowiant nie trafił do żołnierzy. Jednocześnie idąca od Gaety kolumna lewego skrzydła zaatakowała Terracinę obsadzoną przez 2 i 3 bataliony Legionu Polskiego. W wyniku starcia zginęło 7 Neapolitańczyków, a 1 legionista dostał się do niewoli. Polacy, naciskani przez przeważające siły, wycofali się do Velletri. Zaskoczenie udało się. Dowództwo francuskie nie było przygotowane na taki rozwój wypadków. Nie przy­ gotowano żadnych rozkazów co robić w przypadku in­ wazji, nie przygotowano żadnych punktów oporu, nie opracowano planu odwrotu na Rzym. Nie zadbano nawet o odpowiednie mapy3. Championnet 23 listopada 1798 r., po zakończonej konfe­ rencji z gen. Casabiancą, udał się na przygotowane na jego cześć przez rzymskiego ministra wojny Bremonda przyjęcie, na którym bawił do północy. Kiedy wrócił do kwatery, otrzymał raport Girardona o inwazji neapolitańskiej4. Championnet już o 4.00 nad ranem ustalił plan działania. Kellermann, dysponujący batalionem 15 półbrygady pie­ choty lekkiej, batalionem 11 półbrygady piechoty liniowej, dwoma szwadronami kawalerii i artylerią, otrzymał zadanie obrony Tivoli. 2 batalion 15 półbrygady lekkiej stojący w Palestrino i Zagorolo winien cofać się na Rzym. Mosty na Salaro i Lomentano obsadzono oddziałem z 30 pół­ brygady liniowej i 4 działami. Gen. Kniaziewicz z 1 batalionem polskim stanął okrakiem na drodze z Palestrino i Zagorolo nieopodal miasteczka 3 4

1

Da mas, Memoires..., t. I, s. 282.

Mahoń, Śtudes..., s. 279; Ay a la, Memoire..., s. 142. Mahoń, Śtudes..., s. 339. Mahoń, Śtudes..., s. 278, 347.

121

120 Terrenove, 6 mil od Rzymu. Polecono mu zniszczyć mosty i ubezpieczać wycofujące się do granicy oddziały Girardona. Oddziały opuszczające Rzym, ze względu na brak amunicji, otrzymały tylko po 15 naboi na karabin5. Wycofujące się zgrupowanie Girardona rozdzielone zostało na dwie części. Pierwsza grupa w składzie 2 batalio­ nów 12 półbrygady liniowej, 2 szwadronów 16 pułku dragonów i półkompanii artylerii lekkiej dowodzona przez Girardona, kierowała się na Frascati. Grupa druga, dowo­ dzona przez szefa brygady Leblanca w składzie 2 batalio­ nów polskich, batalionu 12 półbrygady liniowej, 3 szwad­ ronów 16 pułku dragonów i półkompanią artylerii lekkiej pozostała na noc w Velletri, wysyłając w charakterze straży tylniej Polaków do Albano. Tymczasem Rzym stawał się miastem niebezpiecznym. Już rankiem 24 listopada na wieść o inwazji Neapolitańczyków przez Rzym przetoczyła się fala antyfrancuskich manifestacji. Demonstrujących rozganiano bagnetami6. Championnet wieczorem 24 listopada zaczął zastanawiać się nad opuszczeniem Rzymu, zdając sobie sprawę, że narazi w ten sposób na represje republikanów rzymskich i osłabi morale własnych wojsk. Zarządził rekwizycję koni i wozów, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął. 25 listopada neapolitańskie centrum osiągnęło Valmantone, brygada Metscha stała naprzeciwko Kellermanna pod Tivoli, a lewe skrzydło pod kawalerem Saskim dotarło do Velletri. Macdonald postanowił pierwszy opór stawić Neapolitańczykom pod Frascati i Albano, a następnie stoczyć bitwę pod murami Rzymu. W Albano stał 1 batalion polski, dwa szwadrony 16 pułku dragonów i artyleria z wysuniętym do Ariccia batalionem polskim i szwadronem dragonów wysłanym do 5 6

M a h o ń , Źtudes..., s. 280. D r z e w i e c k i , Pamiętniki 1772-1852, Kraków 1891, s. 120.

Gensano. Pozostała grupa szefa brygady Leblanca cofała się wolno z Velletri, ustępując przed nacierającymi Neapolitańczykami. W tym czasie Neapolitańczycy płk. San Filippo biorąc do niewoli część 64 półbrygady liniowej zajęli Rieti. Na wieść o zajęciu Rieti Championnet postanowił zrezygnować z obrony Rzymu, tym bardziej że, jak donosili rzymscy republikanie, na ulicach i placach Rzymu zbierał się wrogo nastawiony tłum, zaczęto wywieszać chorągwie papieskie i neapolitańskie. Przyjęcie bitwy pod Rzymem, w sytuacji, gdy amunicji mogło wystarczyć na najwyżej dwie godziny walki z pozostawionym za plecami wzburzonym i gotowym do ataku tłumem, stanowiło zbyt wielkie ryzyko. Armia nie była skoncentrowana, a przejś­ cia w Rieti, Terni i Spoleto były zbyt mizernie obsadzone przez nieliczną 2 dywizję. W przypadku ich sforsowania przez Neapolitańczyków zostałaby odcięta droga na Ankonę i jedyną drogą ewentualnego odwrotu byłby szlak ku Toskanii. Rozcięcie armii francuskiej na dwie części było równoznaczne z utratą magazynów w Civita Castellana, Otricoli, Narni, Spoleto, Foligno i wpadnięcie ich w ręce Neapolitańczyków7. Pragnąc zabezpieczyć sobie spokojny odwrót z Rzymu, Championnet wprowadził w mieście stan oblężenia, ostrzegając, że w razie rozruchów zastosuje najsurowsze represje. Pragnąc zabezpieczyć 800 rannych i chorych Francuzów, dla których zabrakło środków transportowych do wywiezienia ich z Rzymu, spośród przedstawicieli najzamożniejszych rodów rzymskich wzięto zakładników. Umieszczono ich w zamku św. Anioła8. Dowodzący garnizonem zamku szef batalionu Walter miał do dys­ pozycji batalion 30 półbrygady liniowej. Zadanie pod­ niesienia załogi do 900 ludzi i uzupełnienia zapasów 8

D r z e w i e c k i , Pamiętniki..., s. 121. r\ •Jrzewiecki, Pamiętniki..., s. 121.

122 spadło na Macdonalda. Championnet zobowiązał się natomiast do przybycia z odsieczą w ciągu 20 dni9. Przed wyjazdem z Rzymu Championnet mianował gen. Eble komendantem artylerii, gen. Reya komendan­ tem kawalerii, zaś Macdonaldowi polecił zaopatrzenie zamku św. Anioła i przeprowadzenie odwrotu. Macdonald przybył do Rzymu celem wydania rozkazów dotyczących koncentracji 1 dywizji i tutaj zastały go rozkazy Championneta10. Wyjazd Championneta, którego świadkiem był Mac­ donald, stał się hasłem do ucieczki administracji i republikan rzymskich. Przez cały dzień i noc uciekano wraz z rodzi­ nami i dobytkiem. Komisarze francuscy, Florent, Berlolio i Dupont wraz z członkami rządu w asyście 2 kompanii 17 półbrygady liniowej i części legii rzymskiej dowodzonej przez gen. Grabowskiego wyjechali do Perugii". Macdonald nie tracąc czasu wydał rozkazy nakazujące odwrót podległych mu oddziałów na Rzym. Bataliony polskie miały nocą ruszyć do obozu warownego założonego pod Rzymem, reszta piechoty francuskiej miała połączyć się z główną grupą 12 półbrygady liniowej. Kawaleria i artyleria pozostała w charakterze straży tylnej w Albano. Macdonald obawiał się, że uwikłana w walkę piechota zostanie oskrzydlona przez centralą grupę wojsk neapolitańskich zajmującą dawne pozycje Girardona. Do Albano wysłał więc gen. Mathieu, mającego dopilnować odwrotu. Tymczasem do obozu warownego kierował się Girardon, a wieczorem spodziewano się nadciągającego z Tivoh Kellermanna. Macdonald chcąc zyskać na czasie i zapewnić sobie spokój w trakcie odwrotu wysłał do Macka pismo, w którym zawiadamiał go, że wojska francuskie rankiem 26 listopada 9

Mahoń, Etudes..., s. 282. M a h o n , £ r u * s . . , s. 282. " M a h o ń , Etudes..., s. 283. 10

123 wycofąją się z Albano Tivoli iFrascati a następnego dnia zostanie opuszczony Rzym. Zawiadamiał także, że ma rozkazy nie walczyć z Neapolitańczykami, o ile nie zostanie zaatakowany. Polecił również opiece Macka pozostawionych w Rzymie rannyc i chorych oraz personel sanitarny pod komisarzem wojennym Valvillem. po własnych oddziałów przekazano kopię pisma wy­ słanego do Macka, by w razie zaczepki przedstawiać ten dokument. Francuzi mieli wobec nadciągających Neapolitańczyków zachowywać się pokojowo, ale w razie zaczepki bronić się. Girardon wycofywał się do Frascati. Ogniem karabino­ wym i kilkoma kontratakami na bagnety ostudził wojow­ nicze zapędy neapolitańskiej straży przedniej. Z Albano ku Rzymowi z kawalerią i artylerią lekką ruszył gen. Mathieu, by pod Rzymem przejąć komendę nad grupami Girardona i Darnauda, wysłać tabory do Civita Castellana i ubez­ pieczać odwrót. Gen. Kniaziewicz wraz z 1 batalionem polskim wycofał się na plac Termini w Rzymie. Wieczorem 26 listopada Macdonald skompletował za­ łogę zamku Św. Anioła. W skład garnizonu wchodził batalion 30 półbrygady liniowej, 300 legionistów rzym­ skich, kompania kanonierów ochotników i 100 rekon­ walescentów francusko-polskich. Komendant zamku szef 2 batalionu Walter' otrzymał rozkaz, by bronić fortu do ostatniego żołnierza13. Tymczasem w nocy 26 listopada w Rzymie wybuchło antyrepublikańskie powstanie. Uderzono w dzwony, w oknach Franciszek Valterre urodzony 1 października 1759 r. w Mezieres. służbę wojskową rozpoczął w 1776 r. Od 1 paździenika 1793 r. szef atalionu. W armii rzymskiej od 1798 r. (S i x, Dictionnaire Biographiąue es Generaux et Amiraux Francais de la Rewlution et de L'Empire [17 92~1814], Paris 1905, tom II, s. 527). 3 Mahoń, Etudes..., s. 284.

ukazały się obrazy Madonny stanowiące swego rodzaju sztandary powstańców14. Symbole republiki, drzewka wol­ ności, wyrywano i palono, dewastowano napisy i emblematy republikańskie, zrywano i niszczono kokardy rzymskie i francuskie. Ulice rozbrzmiewały okrzykami „Śmierć Francuzom" i „Eviva Maria". Pamiątkowa kolumna wy­ stawiona na cześć zabitego w grudniu gen. Duphota została wywrócona, a szczątki generała rozrzucono. Identyczny los spotkał szczątki agenta dyplomacji francuskiej Bassville'a i szczątki polskich oficerów wydobytych z grobów i wrzu­ conych do Tybru. Napadano pojedynczych żołnierzy i ofi­ cerów, a zwłoki wleczono ulicami i wrzucano do Tybru. Próba zduszenia rewolty przy użyciu rzymskiej gwardii narodowej nie powiodła się. Część gwardzistów otwierając ogień do Francuzów stanęła po stronie powstańców. Pozo­ stali, mimo prób utrzymania porządku, stracili zaufanie Macdonalda, gwardia narodowa została więc rozwiązana, a jej członkom polecono pod karą śmierci złożyć broń. Śmiałość powstańców rosła. Mimo braków amunicji starali się odciąć kwaterę Macdonalda od wojsk. Nie pozostało mu nic innego, jak z szablą w ręku przebić się przez tłum, dotrzeć na Forum, zabrać stamtąd batalion 30 półbrygady liniowej, zawrócić i rozgoniwszy tłum powrócić na kwaterę. W tym samym czasie opuszczono obóz warowny pod miastem i wycofano wojska do Rzymu. W charakterze ubezpieczenia pozostawiono tylko pod bramami miasta szwadron 19 pułku strzelców konnych. Cała dywizja Macdonalda skupiona została na miejskich placach, gdzie przy rozpalonych ogniskach przeczekano noc15. Zgodnie z wydanymi 26 listopada przez Championneta 1 rozkazami, Macdonald po skoncentrowaniu swojej dywizj 14

P a c h o ń s k i , Legiony Polskie w walce z powstańcami r;vw*