150 107 56MB
Polish Pages [593] Year 1995
ROBERT BIELECKI
WIELKA ARMIA
ROBERT BIELECKI
WIELKA ARMIA
Okładkę
i
kartę
ty tu/ową
projektował
PAWEŁ OSIŃSKI
Redaktorzy BRODECKI BARBARA KOSIOREK-DULIAN BOGUSŁA W
Korekta ZANIEWSKA-oRCHoWSKA SŁA WOMlR POPIELEC KI
WlESŁA WA
Redaktor techniczny MARlA BRASZCZYK
© Copyright by Robert Bielecki, Warszawa 1995
© Copyright by Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1995
Wszystkie ilustracje
pochodzą
ze zbiorów autora.
Publikacja dotowana przez Komitet
Badań
ISBN 83-11-08284-7
Naukowych.
WSTĘP
południe
powyżej
600 kilometrów na od Kairu, nieco pierwszej katarakty nilowej, O znajduje wyspa Philae, znana ze swych staroegipskich Na frontonie się
świątyń.
jednej z nich, poświęconej bogini Izydzie, widnieje napis w języku francuskim, wyryty tam przed niespełna dwustu laty: "Roku 6 Republiki, 13 Messidora, armia francuska dowodzona przez Bonapartego wylądowała w Aleksandrii i przez dwadzieścia dni szła śladem Mameluków pod Piramidy. Desaix, dowodzący wówczas pierwszą dywizją, ścigał ich potem aż za pierwszą kataraktę, gdzie dotarł 13 Vendemiaire'a roku 7. Generałowie brygady Davout, Friant i Belliard, szef sztabu Donzelot, dowódca artylerii Latournerie, szef sztabu 21 półbrygady lekkiej Eppler byli razem z nim. 13 Vendemiaire'a roku 7 Republiki". Poniżej, już innym charakterem liter i inną ręką, dodano: ,,3 marca 1799". To jeden ze śladów wielkiej zawieruchy, która trwała ćwierć wieku - od Valmy po Waterloo - i która poza całą niemal Europą ogarnęła także Bliski Wschód, Antyle, południe Afryki, francuskie kolonie na Oceanie Indyjskim. Na polu bitwy pod Możajskiem, 60 kilometrów na zachód od Moskwy, zachował się do dziś granitowy obelisk, wzniesiony tu w 1912 roku, w setną rocznicę batalii, ze skromnym napisem: "Aux morts de la Grande Annee". W samej Moskwie, pod ścianą Kremla, na betonowych postumentach, spoczywają setki spiżowych dział, z jakimi taż sama Wielka Armia weszła do Rosji, a które musiała porzucić w tragicznym odwrocie. Na przeciwległym krańcu Europy, na równinie otaczającej Kadyks, wznoszą się szańce zwane "okopami Francuzów" - pozostałość daremnego, blisko dwuletniego oblężenia, jakie prowadził tu marszałek Soult. W katedrze w Oliwie, w jednej z bocznych kaplic, przyciąga wzrok zwiedzających tablica nagrobna francuskiego oficera, płk. Imrecourta, który poległ w 1807 roku, kiedy to korpus marszałka Lefebvre'a oblegał broniony przez Prusaków Gdańsk. Na polu bitwy pod Austerlitz, na szczycie rozległego płaskowzgórza Prace, które było centralnym punktem batalii, wznosi się wysoki na 26 metrów Pomnik Pokoju
6
WSTĘP
z napisem: "Pamięci żołnierzy, którzy polegli tu 2 grudnia 1805 roku". Wewnątrz pomnika znajduje się ossuarium, do którego wciąż składa się szczątki Francuzów, Rosjan i Austriaków, jakie co roku, na wiosnę, na tym pobojowisku odsłania pług oracza. W Pułtusku, na jednej z kamienic w rynku, trochę okazalszej od innych, odnajdujemy tablicę, na której napis głosi: "W domu tym mieszkał Napoleon ze swym bratem Hieronimem od 28 grudnia 1806 do 3 stycznia 1807". To jeden z licznych "domów Napoleona" - tym razem rzeczywiście związany z osobą cesarza - jakie pokazuje się w każdym niemal polskim mieście, niezależnie od tego, czy naprawdę przebywał tam Bonaparte. W wiedeńskim Muzeum Wojennym - świątyni chwały armii austriackiej - można zobaczyć ośmiofuntową armatę polową, na lufie której wykuto po polsku napis: "Wzięta przez żołnierzy Dąbrowskiego pod Tczewem 1807 roku". Ta pruska armata, zdobyta przez Polaków, służyła im w 1809 roku także przeciw Austriakom. Porzucona - po wybiciu obsługi - na grobli pod Raszynem, tam też dostała się, jako jedyna, w ręce wroga. Dziś zaświadcza w wiedeńskim muzeum o dziwnych losach broni, która przechodziła z rąk do rąk, z jednej armii do drugiej, w tej niezwykłej zawierusze dziejowej, jaką były wojny napoleońskie. W innym muzeum, tym razem paryskim, które mieści się w zabytkowym Pałacu Inwalidów, przechowuje się kirys francuskiego oficera z 2 pułku karabinierów, poległego w szarży pod Waterloo. Jest to właściwie szczątek kirysu, bo angielski pocisk armatni trafił szarżującego prosto w pierś i przechodząc na wylot pozostawił w stalowej blasze dwa otwory, dokładnie takie, jak przekrój lufy czterofuntowego działa. Wydarzenia wielkie i małe, doniosłe i bez epokowego znaczenia, losy całych mas wojska i poszczególnych ludzi, wszystko to łączy się ze sobą w tych świadectwach przeszłości, w bitewnych pomnikach, tablicach nagrobnych, sztandarach przechowywanych w muzeach, orężu wciąż odnajdywanym na pobojowiskach. O armii Wielkiej Rewolucji i Pierwszego Cesarstwa można pisać w różny sposób. Może to być - jak zresztą czyniła większość historyków - opowieść o kolejnych kampaniach, pełna szczegółowych i dramatycznych opisów bitew i potyczek, skupiająca uwagę czytelników na postaci samego Napoleona, jego marszałków i najwybitniejszych generałów. Takie spojrzenie dominowało do tej pory, od czasu pierwszych monografii wyprawy na Moskwę napisanych przez Labaume'a i Chambraya, poprzez wielotomowe dzieło Thiersa aż do niemal współczesnych nam historyków Houssaye'a, Lachouque'a czy Kukiela. Można też zająć się tą armią jako pewną społecznością, analizować jej skład socjalny, miejsce i rolę w społeczeństwie. Można wskazywać na drogi awansu, jakie zapewniał zawód oficera, na przemiany zachodzące w samym korpusie oficerskim, na stosunek poborowych do służby wojskowej, na związki armii z życiem cywilnym. Takich prac, o wyraźnie socjologicznym charakterze, jest znacznie mniej i na dobrą sprawę pojawiają się dopiero od kilku dziesięcioleci. Wymieńmy tu dla przykładu dwu francuskich historyków Jeana Tularda i Jeana Paula Bertauda. Żołnierze Wielkiej Rewolucji i Napoleona byli propagatorami nowych idei. To oni właśnie, przez swe zwycięstwa i podboje, zaszczepiali w zajmowanych krajach rewolucyjne przemiany, jakie dokonywały się we Francji. Warto więc przypatrzeć się bliżej, jak funkcjonował instrument owych przeobrażeń: najpierw rewolucyjne armie złożone
WSTĘP
7
w większości z ochotników, a potem doprowadzona niemal do perfekcji Wielka Armia. Jak był uzbrojony jej żołnierz i jaki nosił mundur? Jak organizowano przemarsze, ajak wyglądał biwak? Jak wreszcie, .co szczególnie ważne, rozgrywano bitwy i od czego zależał nieraz ich wynik? Warto zastanowić się, jakie w tych zwycięstwach były zasługi samego Napoleona, co zawdzięczał on marszałkom i generałom, co winien był korpusowi oficerskiemu, a jaki wkład wnieśli prości żołnierze. Warto też rozważyć, czy to tylko Francuzi odnosili owe zwycięstwa, czy też były one także, i w jakim stopniu, zasługą innych narodów. Warto oczywiście, chociażby skrótowo, zwrócić uwagę na rolę polskich żołnierzy.
I wreszcie, co ma istotne znaczenie, warto zastanowić się, jakie były przyczyny ostatecznej klęski Napoleona i w znacznym stopniu cofnięcia dzieła Wielkiej Rewolucji. Oprócz przyczyn politycznych, gospodarczych i socjalnych, o przegranej cesarza za?ecydowały "względy techniczne" - to, co łączyło się ze strukturą Wielkiej Armii, jej organizacją wewnętrzną, błędami w dowodzeniu, wyczerpaniem zasobów ludzkich i materiałowych. To właśnie jest przedmiotem niniejszej pracy.
CZĘŚĆ PIER WSZA
OD ARMII KRÓLEWSKIEJ DO WIELKIEJ ARMII
ciągu ćwierćwiecza między
szturmem Bastylii a klęską pod Waterloo zmieniała kilkakrotnie swe oblicze. Nic przecież sama Francja przeszła w tym czasie wielkie przeobrażenia. Zmieniała ona swój status od oświeconego absolutyzmu poprzez monarchię konstytucyjną, Republikę rządzoną kolejno przez żyrondystów, jakobinów i Dyrektoriat, dyktaturę wojskową pierwszego konsula Bonapartego, Cesarstwo, Restaurację Burbonów, Sto Dni aż do ponownej Restauracji, kiedy to pod wieloma względami, choć oczywiście nie całkowicie, próbowano przywrócić stan rzeczy sprzed upadku Bastylii. Tak częste i z zasady gwałtowne zmiany ustrojowe musiały z konieczności wpłynąć na armię. Przeszła ona głębokie przemiany w swej organizacji wewnętrznej, strukturze socjalnej, roli, jaką odgrywała w życiu narodu. Wiele z tych przemian stanowi temat następnych szczegółowych rozdziałów. Pewne problemy wymagają jednak choćby szkicowego wstępnego przedstawienia.
W dziwnego, bo
(1789-1815) armia francuska
ARMIA STAREGO
PORZĄDKU
Armia francuska w przeddzień Rewolucji składała się z trzech części: Domu Królewskiego, oddziałów liniowych oraz milicji. Elitę sił zbrojnych stanowił Dom Królewski (la M aison du Roi), zresztą bardzo ograniczony liczebnie w porównaniu z czasami Ludwika XV. Należało do niego 1200 ludzi pułku gardes du corps, czyli straży przybocznej, 100 Szwajcarów (les Cent Suisses), 3600 żołnierzy z regimentu gwardii francuskiej (les gardes frant;aises) oraz 2300 z regimentu gwardii .szwajcarskiej (fes gardes suisses). Żołnierze Domu Królewskiego mieli za zadanie strzec bezpieczeństwa króla i jego rodziny zarówno wewnątrz Pałacu Wersalskiego, jak też w najbliż szej okolicy. Byli gwardzistami i z tej racji zajmowali uprzywilejowaną
10 pozycję.
ARMIA I MILICJA
Rekrutowali się niemal wyłącznie z drobnej szlachty, otrzymywali i lepsze wyżywienie, mieszkali w lepiej urządzonych koszarach. Gdyby zechcieli przejść do wojsk liniowych, otrzymaliby od razu wyższy stopień. Zwykły żołnierz gwardii przybocznej stawał się tam podporucznikiem. Wojska liniowe (les troupes regles) liczyły 102 pułki piechoty, po dwa bataliony w każdym, a także 12 batalionów strzelców pieszych, które stanowiły -rodzaj piechoty lekkiej, służącej do zadań rozpoznawczych i ubezpieczających. Łącznie stan osobowy piechoty wynosił 113- tysięcy żołnierzy. Pułkom nadawano imiona historycznych nazw prowincji bądź też nazwisk osób, do których w danym momencie należały. Kawaleria składała się z 61 pułków, w tym 18 - dragonów, 6 - huzarów i 12 - strzelców konnych. Łącznie dawało to nieco ponad 32 tysiące żołnierzy. 64 regiment piechoty Royal Artillerie obejmował 7 pułków artylerii po 20 kompanii w każdym. Artyleria była więc już wydzielona i stanowiła odrębny korpus, choć formalnie zaliczano ją jeszcze do piechoty. • Od 1776 roku istniał Królewski Korpus Wojsk Inżynieryjnych, złożony z oficerów inżynierów oraz kompanii saperów i minerów. Wreszcie 33 kompanie królewskiej żandarmerii (marechaussee) utrzymywały porządek na drogach l. Milicja była rezerwą złożoną z oddziałów prowincjonalnych, rekrutowanych w wyniku losowania przeprowadzanego wśród nieżonatych mężczyzn od 18 do 40 roku życia. W czasach pokoju pułki zbierały się co pewien czas w celu odbycia ćwiczeń wojskowych. Podczas wojny zaś członkowie milicji przejmowali straż fortec, magazynów i wybrzeża, umożliwiając w ten sposób wojsku liniowemu wymarsz w pole. Milicja liczyła około 75 tysięcy ludzi. Regularna armia królewska osiągała stan 170 tysięcy żołnierzy, zajmując dopiero czwarte miejsce w Europie po siłach zbrojnych Rosji, Austrii i Prus. Dzięki milicji mogła jednak szybko zmobilizować znaczne rezerwy i rozpocząć kampanię z 250 tysiącami żołnierzy i oficerów. Rekrutacja do armii królewskiej odbywała się w drodze zaciągu, który nie zawsze był dobrowolny. Ponieważ brakowało ludzi (w praktyce nigdy nie udawało się osiągnąć etatowych stanów), dowódcy pułków wysyłali ekipy rekrutacyjne, które po gospodach, jarmarkach, aresztach i więzieniach namawiały, by wstępować do wojska, zmuszając często siłą do podpisania angażu. Opiewał on na trzy, cztery lub osiem lat. Rzecz oczywista, że wobec takich okoliczności w wojsku służyło wielu drobnych przestępców, włóczęgów, awanturników, 'których lokalne władze chętnie pozbywały się właśnie metodą wcielenia do armii 2. Technicznie armia królewska prezentowała się zupełnie nieźle. Wykształ cenie większości oficerów nie ograniczało się tylko do studiowania i recytowania regulaminów, zresztą nie odbiegających wcaLe poziomem od tych, jakie obowiązywały w innych armiach. W drugiej połowie XVIII stulecia ukazało się wyższy żołd
BLASKI I CIENIE
11
wiele prac teoretycznych z zakresu sztuki wojennej, które były żywo dyskutowane w pułkach i pasjonowały niejednego oficera. Nawet w prowincjonalnych garnizonach tworzyły się kółka oficerskie dla studiowania tego rodzaju dzieł. Zamożniejsi podejmowali na własny koszt podróże zagraniczne, zwłasz cza do Prus, by zapoznać się z organizacją obcych armii i zwiedzić pola słynnych bitew. Istniały już bardzo dobre szkoły oficerów artylerii, w których wykładano matematykę, rysunek techniczny, języki obce. Podobnie wysoki stopień przygotowania teoretycznego i praktycznego osiągnęli oficerowie wojsk inżynieryjnych. Słabszy poziom wiedzy wojskowej występował na niższych szczeblach dowodzenia. Od 1763 roku, a więc od zakończenia wojny siedmioletniej, armia francuska nie brała udziału w walce. Wyjątek stanowiło osiem regimentów piechoty, które za Atlantykiem w ramach korpusu ekspedycyjnego biły się w amerykańskiej wojnie o niepodległość. Armia przekształciła się z wolna w wojsko występujące głównie na paradach. Zwracano szczególną uwagę na musztrę paradną, na efektowne chwyty bronią i to do tego stopnia, że w niektórych pułkach celowo uszkadzano karabiny luzując metalowe części, tak aby "broń dawała miły trzask". Mimo wszystko armia francuska dysponowała liczną kadrą dobrych podoficerów. To z ich grona właśnie będzie wywodzić się wielu rewolucyjnych i napoleońskich generałów. Ze względu na konieczność ograniczenia wydatków armia nie dysponowała wystarczającymi funduszami. Pułki nie miały pełnych stanów, a mimo to i tak nie starczało pieniędzy na wyżywienie żołnierzy. W większości regimentów przyjęto więc praktykę "wynajmowania" żołnierzy prywatnym przedsiębiorcom. Kilku ludzi z każdej kompanii spało wprawdzie w koszarach, ale zamiast odbywać musztrę i pełnić służbę, pracowało u miejscowych kupców i rzemieślników. Część zarobionych w ten sposób pieniędzy żołnierze ci oddawali dowódcy kompanii na wyżywienie oddziału, a także opłacali tych kolegów, którzy pełnili za nich służbę. Ci żołnierze-robotnicy byli silnie związani z ludnością dużych miast; w znacznym stopniu będzie to decydować o ich postawie w dniach Rewolucji. U prywatnych przedsiębiorców pracowało też wielu podoficerów. Niektórzy z nich byli na przykład fechmistrzami, uczyli mieszczan szermierki i strzelania. Praktycznie wszyscy oficerowie wywodzili się ze szlachty, tym bardziej że od 1758 roku nie można było otrzymać nawet patentu podporucznika, jeśli nie udowodniło się szlacheckiego pochodzenia od czterech pokoleń. Oznaczało to, że nawet dla bogatszego mieszczaństwa - nie mówiąc już o plebsie - droga do oficerskich stopni była zamknięta. A właśnie z tych warstw społećznych rekrutowała się zdecydowana większość żołnierzy i podoficerów, którzy na stałe już, zawodowo, pozostawali w pułkach. Długi okres pokoju nie dawał okazji do weryfikacji zdolności militarnych
12
PRÓBY REFORM
korpusu oficerskiego. Ponieważ awanse zależały głównie od przychylnego spojrzenia króla, członków rodziny monarszej, książąt krwi bądź innych wpływowych protektorów, w wielu wypadkach pułkami, batalionami, a nawet kompaniami dowodzili ludzie zupełnie nie nadający się do tego. Stąd oczywiście wynikał antagonizm między oficerami z zamożnej szlachty, cieszącymi się przychylnością i zaufaniem dworu, a tymi, którzy - choć także szlacheckiego pochodzenia - mieli szans,e w najlepszym wypadku mi. awans do stopnia kapitana 3. Armia królewska, podobnie jak całe francuskie społeczeństwo, przeżywała kryzys jeszcze przed wybuchem Rewolucji. Ujawnił się on w wyniku reform podejmowanych odgórnie przez dwór, zmierzających do modernizacji sił zbrojnych i zmniejszenia kosztów ich utrzymania. Łączyło się to z koniecznoś cią likwidacji pewnych stanowisk oficerskich, a nawet całych oddziałów Domu Królewskiego. Opór, jaki reformom tym stawiali konserwatyści, okazał się tak silny, że mogły być one wprowadzone tylko połowicznie. Tym samym podważono wprawdzie stare struktury, ale nie stworzono jeszcze sprawnie działa jącego nowego systemu. Rewolucja zaskoczyła armię w trakcie przemian, co musiało spotęgować jej kryzys i przyśpieszyć wewnętrzne przekształcenia. Kryzys ujawnił się też na tle stosunku do Rewolucji. Już od 1788 roku wojsko było używane do tłumienia wystąpień i zamieszek. Początkowo bez większych oporów wykonywano tego rodzaju zadania. Szybko jednak - w miarę, jak rozwijała się ogólnokrajowa dyskusja nad stanem państwa i sposobami reform - wojskowi także zaczęli zastanawiać się, po czyjej mają stanąć stronie. Przełomem w tej postawie były wydarzenia związane ze szturmem na Bastylię. 14 lipca 1789 roku pułk gwardii francuskiej nie tylko odmówił tłumienia buntu paryżan, ale przeszedł na ich stronę i zadecydował swą postawą o upadku Bastylii. Podobny nastrój ogarnął inne pułki skoncentrowane wokół stolicy. Ich nie ukrywane już sympatie dla dzieła reform sprawiły, że Ludwik XVI nie ośmielił się dokonać zamachu stanu, choć przecież podjął już w tym celu daleko zaawansowane przygotowania. Od lata 1789 roku mamy więc do czynienia z coraz szybszym rozpadem armii królewskiej w jej dotychczasowej postaci. Wciąż jeszcze formalnie była ona wierna królowi, ale w praktyce nie występowała w jego obronie. Dlatego też proces rewolucyjnych przemian mógł pogłębiać się, gdyż kolejne wystąpienia zdesperowanych mas, głównie w Paryżu, nie były tłumione przez wojsko. Żołnierze i podoficerowie, a także w znacznej części młodsi oficerowie sympatyzowali z dziełem Rewolucji 4. Pojawił się też inny rodzaj sił zbrojnych - mieszczańska gwardia narodowa. Stanowiła ona dla zamożnego mieszczaństwa, dążącego do uniezależnienia się od monarchy, przeciwwagę armii królewskiej i była faworyzowana przez rewolucyjne władze do tego stopnia, że niejeden z żołnierzy i podoficerów decydował się na dezercję, by po przejściu do gwardii otrzymać stopień oficera. Nie podlegała ona żadnym wojskowym rygorom. Stanowiska oficerskie obsadzano z wyboru, można więc było w każdej chwili oficerów odwołać.
WOJSKA REGULARNE I OCHOTNICY
13
Armia królewska latem 1791 roku nie przedstawiała większej wartości bojowej. Po nieudanej ucieczce króla do Varennes - co łączyło się z dezercją kilku pułków wiernych Ludwikowi XVI - wyraźnie nasiliła się nieufność wobec oficerów pochodzenia szlacheckiego, którzy nie dawali przekonywających dowodów sympatii dla sprawy Rewolu