Kazimierz II Sprawiedliwy [Wydanie II poprawione ed.] 9788371778933 [PDF]


149 7 30MB

Polish Pages 337 Year 2014

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD PDF FILE

Table of contents :
Wstęp
I. Skomplikowane dzieciństwo (1138-1146)
II. Ku samodzielności (1146-1166)
III. Na własnym księstwie
IV. Pan na Krakowie - pryncypat
V. Książę a Kościół
VI. W kręgu rodzinnym
VII. W opinii potomnych
Podsumowanie
Wskazówki bibliograficzne
Spis ilustracji
Spis treści
Papiere empfehlen

Kazimierz II Sprawiedliwy [Wydanie II poprawione ed.]
 9788371778933 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY

Józef Dobosz

Kazimierz II Sprawiedliwy

n

Wydawnictwo

[gll Poznań 2014

Poznańskie

Copyright © Józef Dobosz, 2014 Copyright © Wydawnictwo Poznańskie Sp. z o.o., 2014

Redakcja i korekta

Magdalena Owczarzak

Redakcja techniczna Projekt

okładki

Barbara Adamczyk Juliusz Zujewski

Wydanie II poprawione

ISBN 978-83-7177-893-3

Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o. 61-701 Poznań, ul. Fredry 8 Sekretariat: tel. 61 853-99-10 Dział handlowy: tel. 61 853-99-16, faks 61 853-80-75 e-mail: [email protected] www.wydawnictwopoznanskie.com

WSTĘP

Kazimierz, najmłodszy syn księcia Bolesława Krzywoustego i Salomei, córki Henryka hrabiego Bergu, powszechnie znany z przydomkiem Sprawiedliwy, zaliczany jest do grona ciekawszych i zdolniejszych władców polskich wczesnej doby dzielnicowej. Jednak od momentu narodzin historiografii naukowej w XIX stuleciu nie miał szczęścia do biografów, a działo się tak nie dlatego, że dla czasów jego panowania brakuje przekazów źródłowych, bo przecież już mistrz Wincenty na przełomie XII i XIII wieku skreślił jego „portret". Wydaje się, że książę Kazimierz podzielił los wielu Piastów, którym przyszło działać na gruncie tzw. testamentu Krzywoustego. Żył on niewątpliwie w „ciekawych czasach", w których patrymonialna monarchia piastowska powoli, acz zauważalnie przekształcała się w poliarchię, burząc niejedną karierę polityczną. W curriculum vitae miałby niewątpliwie co zapisać, bo gdy umierał w wieku lat 56, miał za sobą spory bagaż doświadczeń w postaci znaczących sukcesów i może niewielkich, ale dotkliwych porażek. Między 1138 a 1194 rokiem najpierw utracił ojca, a wkrótce został pełnym sierotą, zdanym na łaskę starszych braci. Podczas gdy wszyscy pozostali synowie, a nawet wnuki, Bolesława Krzywoustego otrzymywali w spadku coś z ojcowizny, on co najwyżej przyglądał się tym procesom. Gdy osiągnął pełnoletniość, zamiast udziału we władzy powędrował jako zakładnik na dwór cesarza Fryderyka Barbarossy. Może ten nieznanej długości pobyt w Rzeszy przyniósł mu jakieś korzyści,

SI

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY choćby w postaci doświadczeń i obserwacji, a może też kontaktów, ale tego nie wiemy. Po powrocie z Niemiec około dwudziestoletni Kazimierz był idealnym kandydatem na malkontenta i buntownika, ale z nieznanych nam przyczyn nie stał się nim. Może dlatego, że przed ukończeniem trzydziestego roku życia doczekał się wreszcie skromnej obszarem, ale własnej dzielnicy, a nieco wcześniej się ożenił. Przez moment chyba uczestniczył w spisku przeciwko swemu bratu Bolesławowi Kędzierzawemu w 1167 roku, ale nie przerodził się on w otwartą akcję zbrojną, być może z tego powodu, że Kazimierz zachował lojalność wobec ówczesnego princepsa, a może ten po prostu ustąpił lub zaproponował kompromis. W następnych latach kolejno poszerzył swe panowanie z małego księstwa wiślickiego na całe Sandomierskie oraz stał się opiekunem nieletniego i chorowitego syna Kędzierza­ wego - Leszka. Rozciągnął więc swe wpływy na Mazowsze i Kujawy, a wkrótce doszło do buntu przeciwko Mieszkowi Staremu i jego wielkoksiążęcym rządom w Krakowie, który wyniósł Kazimierza w 1177 roku na tron pryncypacki. Ostatnie kilkanaście lat żywota upłynęło mu na rywalizacji, często obfitującej w dramatyczne wydarzenia, o władzę zwierzchnią z Mieszkiem Starym oraz na licznych wyprawach na wschodnie i północno-wschodnie rubieże swego władztwa. W trakcie dorosłego życia książę potrafił zjednywać sobie sojuszników i skutecznie budować zaplecze polityczne, choć sam kilkakrotnie stawał przed groźbą zbrojnych konfliktów lub musiał je uśmierzać. Wspomagał licznymi fundacjami i donacjami Kościół i kiedy umierał 5 maja 1194 roku, był niewątpliwie Kazimierz najpotężniejszym z ówcześnie żyjących Piastów. Przeżył tyle, że wystarczyłoby nie tylko na biografię, ale i na powieść historyczną (lub nawet cykl powieściowy) z rozbudowanymi wątkami kryminalnymi, bo przecież długo wśród dziejopisów XV-XVII wieku utrzymywała się wiadomość o jego otruciu. Zamiast tego mamy dzisiaj o księciu Kazimierzu garść informacji biograficznych oraz kilka stereotypów i na półlegen­ darnych opowieści.

WSTĘP

I

Spośród

stereotypów przez czas jakiś bardzo nośny był ten o uległości księcia Kazimierza wobec Kościoła i jego hierarchów. Nie wiadomo, co właściwie było jego podstawą, czy przyjaźń z biskupem krakowskim Gedką, który był chyba jednym z jego mentorów, czy długo przecież niezbadana działalność fundacyjna1, a może jeszcze jakiś inny czynnik? Jego przydomek nie wynikał, jak można by sądzić, z tego, że był „sprawiedliwy" (łac. iustus) właśnie dla Kościoła. Przyjęto, że pojawił się on dopiero w czasach nowożytnych2 i rzeczywiście expressis verbis użył go po raz pierwszy opisujący dzieje Polski u progu XVI wieku kronikarz Maciej z Miechowa w nagłówku ryciny wyobrażającej tego księcia 3 • Już z uzasadnieniem posługiwał się nim inny nowożytny dziejopis - Marcin Bielski - tak objaśniając jego genezę: „Sprawiedliwym stąd nazwano, że Konarskiego [rycerza Jana z przekazu mistrza Wincentego - J.D.] nie dał ściąć o pogębek, gdy kostki z nim grał" 4 . Wszystko wskazuje na to, że obaj kronikarze szli tu tropem niedoścignionego dla nich wzorca, jakim były Roczniki Jana Długosza. To właśnie Długosz, za mistrzem Wincentym, opisał szczegółowo zdarzenia, do jakich doszło podczas gry w kości z rycerzem Janem z Konar, a także kilkakrotnie użył określenia „sprawiedliwy" w stosunku do Kazimierza5. Jednak dla naszego piętnastowiecznego dziejopisa „spramówiący

1 Dopiero w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku ukazało się pełne opracowanie jego fundacji i donacji kościelnych - Józef Dobosz, Działalność fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego, Poznań 1995. 2 Tak uważał Kazimierz Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa Wrocław [1992], s. 264; por. Oswald Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 2005, s. 323. 3 Maciej z Miechowa, Chronica Polonorum, Cracoviae 1521, ks. Il, s. 99. Zob. też Klemens Janicki, Carmina, [w:] tegoż, Dzieła wszystkie, wyd. Jerzy Krókowski, Wrocław 1966, s. 234, gdzie w nagłówku: Casimirus II Iustus (Kazimierz II Sprawiedliwy). 4 Marcin Bielski, Kronika polska, wyd. Kazimierz Józef Turowski, Sanok 1856, ks. Il, s. 220 - cały epizod o grze w kości kronikarz ten zaczerpnął ze starszych przekazów i opisywał nieco wyżej - s. 210. 5 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. VI, Warszawa 1973, s. 139-143.

71

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY wiedliwy" to chyba nie przydomek (przezwisko)6, choć tę cechę charakteru księcia mocno eksponował. Podobnie zapewne było z mistrzem Wincentym, który bardzo wyraźnie i to wiele razy podkreślał wyczulenie Kazimierza na kwestie sprawiedliwości, jak choćby w takiej formie: „Nikt bowiem nie umie rzetelniej oddawać każdemu, co mu się należy, i nigdy w nikim w sposób bardziej niezawodny nie kwitła cnota sprawiedliwości, ni rozum w sądzeniu" 7 • Kronikarz ten nazywał też księcia „synem Roztropności", a nawet wprost „księciem sprawiedliwości" 8 , ale nie urobiono od tych określeń w dobie średniowiecza przydomka. Natomiast już w XIII wieku przydano księciu liczbę porząd­ kową II9 i długo występował on w źródłach jako książę Kazimierz albo książę Kazimierz II. Żeby zamknąć wątek imionowy, dodać trzeba, że imię odziedziczył książę po swym pradziadku Kazimierzu Odnowicielu, a większość uczonych skłania się ku tezie, iż było to słowiańskie imię dwuczłonowe, z których pierwszy (od słowa „kaziti") oznaczał niszczenie, a drugi pokój (mir) 10 • W myśl tej teorii oznaczałoby to kogoś, kto niszczy, narusza pokój, więc człowieka wojowniczego. Inne stereotypy odnoszące się do Kazimierza nie dotyczą już jego cech osobowych, a raczej działalności i dokonań. Na plan pierwszy wybija się tutaj najmłodszy syn Krzywoustego nie jako 6 Tak uważał m.in. Jacek Hertel, Imiennictwo dynastii piastowskiej we wcześ­ niejszym średniowieczu, Warszawa - Poznań - Toruń 1980, s. 165-166, a za nim Kazimierz Jasiński, Rodowód, s. 264-265. 7 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Kiirbis, Wrocław 1992, ks. IV, rozdz. 5, s. 188. 8 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 5, s. 192 oraz ks. IV, rozdz. 9, s. 203. 9 Pierwszy raz zapis o Kazimierzu II pojawia się w Roczniku kapituły krakowskiej (wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 62), gdzie pod rokiem 1138 odnotowano: Kazimirus Il"' nascitur (Kazimierz II urodził się). 10 Stan badań referuje Jacek Hertel, Imiennictwo dynastii piastowskiej, s. 114-119. Konkurencyjna hipoteza głosi, iż imię Kazimierz pochodzi od członów kazać (nauczać) oraz -sław, czyli oznacza „sławnego w nauczaniu", a jeszcze inna uznaje, że chodzi o człowieka „niszczącego sławę".

1s

WSTĘP

„niszczyciel pokoju", a jako „niszczyciel senioratu", choć w 1177 roku nie pierwszy raz pominięto zasadę starszeństwa w objęciu tronu krakowskiego. W ślad za zamachem idzie kwestia zjazdu w Łęczycy z 1180 roku i jego nie do końca jasnych konsekwencji. Może właśnie „łęczyckie porządkowanie państwa" spowodowało utrwalenie wcześniej wspomnianego stereotypu władcy uległego Kościołowi? Czasami pobrzmiewa w literaturze, biorą­ cy początek w późnym przekazie Jana Długosza, schemat otrucia Kazimierza przez jakąś nieznaną z imienia niewiastę (zgodnie z nowożytną tradycją mieszczkę krakowską), z którą łączył go cudzołożny związek. W powszechniejszym odbiorze chyba inne elementy Kazimierzowej biografii nie są bliżej znane. Bardziej zaznajomieni z dziejami ojczystymi wiedzą coś o uzyskaniu przez księcia dzielnicy i jego wiślickim władztwie, potem o walce z bratem o pryncypat, a do tego znają epizody jego wypraw na wschód i północ. Raczej więc postrzega się Kazimierza Sprawiedliwego jako dzielnicowe książątko niż znaczącego władcę czasów przełomu. Może miał on duszę księcia dzielnicowego, ale też duże samozaparcie w dążeniu do wytkniętego celu, wzmocnione cierpliwością, która pozwalała wyczekiwać na swój czas. Żył w czasach przełomu, bo za takie może uchodzić druga połowa XII stulecia, zawieszona przez tzw. statut czy testament Bolesła­ wa Krzywoustego między monarchią i poliarchią. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że ów „stan zawieszenia" potrafił na miarę swych możliwości wykorzystać. Podejmujemy zatem próbę skreślenia biografii księcia Kazimierza, którego postać postaramy się ukazać całościowo, przede wszystkim w świetle zachowanych źródeł, a dopiero potem z wykorzystaniem ich odbicia, czyli bogatej co do liczby, a nierównej co do treści literatury przedmiotu11 • Realizując tak postawiony cel, dla znaczącej części książki przyjmiemy układ chronologiczny (rozdziały I-IV), a uzupełnimy ją trzema rozdziałami łamią11

Pełna

informacja o źródłach i literaturze znajduje się w zamieszczonych na „Wskazówkach bibliograficznych".

końcu książki

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY cymi ten schemat, którym nadamy układ problemowy (rozdziały V-VII). Pierwsze trzy części, które będą się odnosić do czasów od narodzin najmłodszego syna Krzywoustego, a więc od roku 1138, aż po osadzenie na tronie krakowskim w 1177 roku, będą ze względu na skąpe informacje źródłowe mniej obszerne. Tutaj dowiemy się o dzieciństwie księcia, jego drodze ku samodzielności oraz momencie, w którym po raz pierwszy poczuł on prawdziwy smak władzy, czyli uzyskał własne księstwo. Zasadnicze kwestie będą przedmiotem najobszerniejszego rozdziału IV - w nim postaramy się ukazać Kazimierza jako władcę i wszechstronnego, a zarazem konsekwentnego oraz szczęśliwego w działaniu. Ostatnie odsłony książki poświęcimy zagadnieniom ważnym w całokształcie działalności i dokonań księcia, które włączone do wcześniejszych części mogłyby rozbić ich spójność. Dużą wagę przywiązujemy tu do przeglądu relacji Kazimierza z instytucjami kościelnymi i ludźmi Kościoła, a także do próby odtworzenia jego kręgu rodzinnego. Wreszcie na zakończenie niejako dajemy spektrum opinii o Kazimierzu od jemu współczesnych, aż po historiografię naszych czasów. Może tak zaprojektowana biografia księcia Kazimierza Sprawiedliwego przynajmniej w części uzupełni dotychczasową powolność naszej nauki historycznej w badaniach nad jego życiem, działalnością i epoką, na co zwracał uwagę z górą dziesięć lat temu Jerzy Wyrozumski12 • Być może w przyszłości stanie się też ona podstawą do pełnego naukowego opracowania, z pogłębioną analizą wzmianek źródłowych oraz ukazaniem często frapujących uczonych dyskusji, o dokonaniach księcia bez ziemi, potem władcy wiślickiego i sandomierskiego, a wreszcie krakowskiego princepsa. Do tak sformułowanego zadania autor chętnie powróciłby w przyszłości. W sierpniu 2009 - maju 2011 roku 12

Jerzy Wyrozumski, Dzieje Polski piastowskiej (VIII wiek - 1370), Kraków

1999, s. 158.

Rozdział

I

SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146)

I 1. Narodziny i testament ojca Kazimierz, późniejszy książę sandomierski i princeps krakowski, zgodnie z przekazem zapisów rocznikarskich przyszedł na świat w roku 1138, a więc w roku śmierci swego ojca Bolesława Krzywoustego. Z rozmaitych powodów, przede wszystkim z racji niewyznaczenia mu dzielnicy w testamencie dotyczącym podziału ojcowizny, w przynajmniej części polskiej historiografii uznawano go za pogrobowca (np. Tadeusz Wojciechowski). Podstawowym dla nas przekazem jest krótka zapiska w Roczniku kapituły krakowskiej, gdzie czytamy: „1138 książę Bolesław III umarł w dniu V kalend listopadowych [tzn. dnia 28 października - J.D.]. Kazimierz II urodził się" [tłum. J.D.]1. Odczytując ten krótki zapis literalnie, musielibyśmy uznać, że Kazimierz urodził się już po śmierci ojca. Spróbujmy jednak spojrzeć na tę kwestię przez pryzmat innych źródeł z czasów najbliższych panowaniu naszego bohatera, choć trzeba przyznać - nie mamy ich zbyt wiele. Kluczowy jest dla nas w tym względzie opis śmierci księcia Bolesława, który odnajdujemy na kartach kroniki mistrza Wincentego. Dziejopis wyraź­ nie podkreślił, że najmłodszy potomek Krzywoustego, jego piąty 1 Rocznik kapituły krakowskiej, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] Najdawniejsze roczniki krakowskie i Kalendarz, wyd. tejże, MPH, t. V, s.n., Warszawa 1978, s. 58, zob. też komentarz wydawczyni w przypisie.

111

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) wówczas małym dzieckiem2, a zapewne w ślad za nim to spora część kronikarzy i annalistów z XIII-XV wieku. Taką informację odnajdujemy na kartach kronik, które powstały od schyłku XIII wieku aż po czasy Jana Długosza: wielkopolskiej, polskiej [polsko-śląskiej], Książąt polskich oraz Roczników czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego 3 • Nie będzie chyba zbytnim ryzykiem przyjęcie tezy, że książę Kazimierz urodził się na krótko przez zgonem swego ojca, czyli przed 28 października 1138 roku, a rocznikarz kapitulny krakowski z perspektywy ponad stulecia owe wydarzenia zapisał według ich ważności - najpierw śmierć wielkiego księcia, potem narodziny jego ostatniego potomka - nie patrząc na następstwo czasu. O ile podstawa źródłowa, wprawdzie ogólnie, ale informuje nas o okolicznościach narodzin Kazimierza, o tyle ich miejsce już przemilcza lub pomija. Możemy na ten temat jedynie snuć domysły - czy druga żona Krzywoustego Salomea z Bergu w czasie rozwiązania przebywała w którejś z najważniejszych siedzib monarszych piastowskiego władztwa, czy może wraz z mężem odbywali, zgodnie z ówczesną praktyką rządzenia, objazd po kraju? Jeżeli przyjmiemy założenie, że nie-

syn,

był

uczyniła

2 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Kiirbis, Wrocław 1992, ks. III, rozdz. 26, s. 159 (Biblioteka Narodowa, Seria l, nr 277) - wszystkie cytaty z dzieła mistrza Wincentego podawane za tym wydaniem [wydanie tekstu łacińskiego: Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem Kronika polska, wyd. i oprac. Marian Plezia, MPH, s.n„ t. XI, Kraków 1994]. 3 Kronika wielkopolska, tłum. Kazimierz Abgarowicz, wstęp i komentarze Brygida Kiirbis, Warszawa 1965, rozdz. 30, s. 138 [tekst łaciński, Kronika wielkopolska, wyd. Brygida Kiirbis, MPH, s.n„ t. VIII, Warszawa 1970]; Kronika polska, tłum. Kazimierz Abgarowicz, maszynopis dostępny w Zakładzie Źródłoznawstwa i Nauk Pomocniczych Historii Instytutu Historii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, s. 20-21 (cytat ze s. 21) [tekst łaciński - Kronika polska [polsko-śląska], wyd. Ludwik Ćwikliński, [w:] MPH, t. III, Lwów 1878, całość nas. 578-656]; Kronika książąt polskich, tłum. Kazimierz Abgarowicz, maszynopis dostępny w Zakładzie Źródłoznawstwa i Nauk Pomocniczych Historii Instytutu Historii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, [rozdz.] 15. Bolesław III, zwany Krzywoustym, s. 72 [tekst łaciński - Kronika książąt polskich, wyd. Zygmunt Węc­ lewski, [w:] MPH, t. III, Lwów 1878]; Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 3-4, Warsz.a:wa 1970, ~· 409.

112

NARODZINY I TESTAMENT OJCA

młody już

(w momencie zgonu miał ponad 50 lat) i schorowany u schyłku swych rządów nie podejmował forsownych wę­ drówek, a do tego dodamy zaawansowaną ciążę księżnej Salomei, to bardziej prawdopodobny wyda się wariant pierwszy. Trudniej jednak wskazać konkretną rezydencję książęcą - mogły to być Kraków lub Płock, jako dwa najważniejsze polityczne punkty na mapie Polski w dobie panowania Bolesława Krzywoustego; ze znacznie mniejszym prawdopodobieństwem można mówić o innych istotnych grodach państwa, w tym wielkopolskich - np. Gnieźnie i Poznaniu. Jeśli za dobrą monetę przyjmiemy przekaz Jana Długosza, że władca ten został pochowany w Płocku, na co wszystko wskazuje, to możemy ostrożnie przyjąć, że tam spędził on ostatnie tygodnie życia i tam właśnie przyszedł na świat jego ostatni potomek. Rok 1138 miał więc znaczenie szczególne - po pierwsze nasz bohater przyszedł na świat, po drugie kilka tygodni (miesięcy?) potem zmarł jego ojciec i weszły w życie jego wcześniejsze decyzje o systemie dziedziczenia schedy po nim. Kwestie tzw. testamentu (czy statutu) Bolesława Krzywoustego i miejsca w nim Kazimierza to w polskiej historiografii swoista puszka Pandory. Kolejne pokolenia historyków stawiają pytania o jego kształt, zakres uprawnień księcia zwierzchniego, istotę polskiego senioratu (pryncypatu), status dzielnic wyznaczonych książętom juniorom, a także o jego formę oraz przyczyny tej jednak znamiennej w skutkach decyzji. Wydaje się, że mimo ponadstuletnich wszechstronnych dociekań ciągle dalecy jesteśmy od pełnego rozpoznania okoliczności wydania statutu, jak i określenia jego pełnego kształtu. W roku 1881 Stanisław Smolka tak opisywał wydarzenia z roku 1138: „Ta krytyczna chwila, która w Czechach i na Rusi przed laty dziewięćdziesięciu minęła, zbliżała się do Polski w październiku 1138 r., kiedy Krzywousty dogorywał na łożu śmiertelnem. Z pierwszego małżeństwa z Zbisławą Święto­ pełkówną miał tylko dwoje dzieci, syna Władysława, który już 33 lat życia skończył i niedawno ożenił się był z Agnieszką, marksiążę

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) grabianką austryacką,

i córkę Judytę[ ... ]. W drugim małżeństwie Bergu, doczekał się Krzywousty dziesięciorga dzieci, sześciu synów i czterech córek. Dwóch synów i to najstarszych zmarło już przed kilku laty, w dziecinnym jeszcze wieku, Leszek i Kazimierz; dwie córki wydane były za mąż[ ... ]. Mniejsza wreszcie o dwie pozostałe córki,[ ... ] ale czterem synom należało się książęce wyposażenie. O najmłodszego Kazimierza nie było wprawdzie na razie kłopotu, urodził się bowiem dopiero przed kilku miesiącami, nie potrzeba więc było jeszcze niemowlęciu żadnego księstwa wydzielać i z dwadzieścia lat jakich był czas o tern myśleć, bo można było się spodziewać, że skoro dorośnie, sam się upomni o swoje prawa. Bolesław jednak i Mieszko dorastali już na dojrzałych młodzieńców, rwali się do żeniaczki, a i Henryk już nie był dzieckiem, niepodobna zatem było zostawić ich na łasce przyrodniego brata, tern bardziej, że księżna Salome, nie dowierzając pasierbowi, dbała o zabezpieczenie losu swych dzieci" 4 • Od napisania tych fraz minęło już 130 lat, a obserwacje Stanisława Smolki ciągle są „świeże" i chyba w znaczącym stopniu obroniły się przed próbami korekt wnoszonymi przez kolejne pokolenia polskich mediewistów. Pewnie jako pierwszy stworzył on w rodzimej historiografii spójny pogląd na wydarzenia, jakie dokonały się w roku 1138 i krótko potem. W myśl jego koncepcji najstarszy syn Krzywoustego - Władysław zwany Wygnańcem - otrzymał władzę monarszą, jako zwierzchnik młodszych braci przyrodnich. Mógł stanowić o polityce zewnętrznej i międzydzielnicowej, obejmował swym zwierzchnictwem Pomorze, a otrzymał w uposażeniu Kraków (jako oprawę pryncypatu) oraz Śląsk z ziemią lubuską (tu sprawował rządy bezpośrednie). Pozostali synowie Bolesława Krzywoustego zostali obdzieleni odpowiednio: Bolesław Kędzierzawy otrzymał Mazowsze, Mieszko Stary zaś Wielkopolskę, a Henryk Sandomierski ziemię sandomierską. Stanisław Smolka uwzględjednak z

4

I 14

Salomeą, hrabianką

Stanisław Smolka, Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1881, s. 200-201.

NARODZINY I TESTAMENT OJCA

I

w swych rozważaniach wdowę Salomeę, która uzyskaa pominął małego Kazimierza, uznając, że jego czas przyjdzie po uzyskaniu lat sprawnych. Ta interesująca wizja sukcesji po Krzywoustym jednak nie w pełni została przyjęta w następnych dziesięcioleciach, gdyż na dziełach historyków znacząco zaciążyła inna, zgłoszona kilkadziesiąt lat później przez Tadeusza Wojciechowskiego, a dołączo­ na do jego popularnych przez całe dziesięciolecia Szkiców historycznych jedynastego wieku 5• Podstawowym elementem przez lata obowiązującej teorii podziałowej zaproponowanej przez tego autora było wydzielenie czterech dzielnic dla synów Krzywoustego według następującego porządku: Śląsk z głównym grodem we Wrocławiu (być może z ziemią lubuską); Mazowsze z głównym punktem politycznym w Płocku oraz zapewne z Dobrzyniem; część Wielkopolski z Poznaniem; część Małopolski z Sandomierzem i Lublinem. W myśl tej koncepcji były one czymś w rodzaju marchii nadgranicznych broniących kraju przed Czechami, Pomorzanami, Prusami i Rusinami. Całość niczym zwornik miała spajać dzielnica centralna, która przebiegała przez dziedziny piastowskie pasem z południa ku północy i obejmowała Kraków, Wiślicę, Gniezno, Kalisz, Kruszwicę, Łęczycę i Sieradz. O ile cztery wymienione wcześniej terytoria miały być dziedziczne i przypisane do odpowiednio: Władysława II, Bolesława Kędzierzawego, Mieszka Starego i Henryka Sandomierskiego, o tyle ta piąta dzielnica miała znajdować się w rękach princepsa (księcia zwierzchniego), który to urząd miał sprawować najstarszy przedstawiciel dynastii (senior). Tadeusz Wojciechowski zatem wprowadził do prostego podziału zaproponowanego przez Stanisława Smolkę, wysnutą ze źródeł późniejszych i dociekań (spekulacji) pozaźród-

nil

też

ła Łęczycę,

Tadeusz Wojciechowski, Szkice historyczne jedynastego wieku, Kraków 1904 ta doczekała się kilku wydań uzupełnionych - Warszawa 1925, tu dołączony został szkic X (Dalsze losy zatraconej korony. Następcy Stanisława), a także Warszawa 1951 i 1970 oraz edycja z okazji stulecia pierwszego wydania nawią­ zująca do pierwodruku - Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2004). 5

(książka

15

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) łowych, istotną komplikację w postaci centralnej dzielnicy pryncypackiej. Ideę tę podbudował rozległymi uprawnieniami księcia zwierzchniego (m.in. polityka zewnętrzna, sprawy wojskowe, inwestytura kościelna, opieka i władza nad młodszymi braćmi), redukując rolę juniorów do pełnienia nienaruszalnych funkcji namiestniczych, połączoną z brakiem uprawnień związanych z prawem książęcym (ius ducale), z wyjątkiem czerpania pewnych dochodów z podległych sobie grodów. Dzielnice tzw. dziedziczne przynależały więc do Władysława (Śląsk), Bolesława (Mazowsze), Mieszka (część Wielkopolski z Poznaniem) i Henryka (Sandomierskie), zaś najmłodszy Kazimierz raczej narodził się już po śmierci ojca, zatem został pominięty, lub jeżeli przyszedł na świat przed śmiercią Krzywoustego, miał być przeznaczony do stanu duchownego. Wskazówką dla Wojciechowskiego w tych kwestiach był, przynajmniej częściowo, przekaz mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem, który podał informację o uwzględnieniu w podziałach tylko czterech synów starszych, pozostawiając bez nadziału właśnie Kazimierza i barwnie określając, iż zapisano mu „w spadku piąte koło u wozu czterokonnego [kwadrygi]" 6 • Sugestywna konstrukcja historiograficzna Tadeusza Wojciechowskiego na całe dziesięciolecia wycisnęła piętno na postrzeganiu początków polskiego rozbicia dzielnicowego. Bardzo silnie weszła na karty syntez dziejów Polski oraz podręczników szkolnych nie tylko wizja uprawnień księcia zwierzchniego (princepsa czy też seniora), ale przede wszystkim koncepcja podziału na cztery dzielnice dziedziczne i centralną dzielnicę tzw. senioralną lub pryncypacką. Sam Kazimierz Sprawiedliwy, w znaczącym stopniu pod wpływem drugiego wydania Szkiców historycznych jedynastego wieku (1925), w tradycji zbiorowej został uznany za pogrobowca. Dopiero w drugiej połowie XX wieku próbę przełamania stereotypów ukorzeniających się w dociekaniach nad tzw. statutem

6

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 26, s. 160.

NARODZINY I TESTAMENT OJCA

I

czy też testamentem Bolesława Krzywoustego pod wpływem konstruktów myślowych Tadeusza Wojciechowskiego podjął Gerard Labuda. Uczony ten przez dziesięciolecia weryfikował ustalenia badawcze autora Szkiców historycznych, a właśnie kwestia pierwszych podziałów dzielnicowych rozpoczęła wielki ciąg polemik Gerarda Labudy z tezami zawartymi w pisarstwie historycznym Tadeusza Wojciechowskiego 7• Koncepcja podziałów dzielnicowych oparta na „korytarzu", przebiegającym południkowo przez środek ówczesnego władztwa Piastów od Krakowa do Gdańska, została ponownie skonfrontowana z przekazami źródeł (zarówno rodzimych, jak i obcych). Z owej konfrontacji wyłoniło się znacząco inne spojrzenie na decyzje testamentowe Bolesława Krzywoustego. Przede wszystkim Gerard Labuda wysunął hipotezę o dwufazowości pierwszych podziałów dzielnicowych, odnosząc je do lat 1138 i 1146, czyli do śmierci Krzywoustego i zakończe­ nia wygnaniem Władysława II wojny domowej z lat 1144-1146. Pierwotnie książę Bolesław jeszcze przed śmiercią zdecydował o podziale kraju między synów, wyznaczając trzy dzielnice dla tych z nich, którzy już osiągnęli lata sprawne bądź się do nich zbliżali. Odpowiednio Władysław uzyskał Śląsk z ziemią lubuską, Bolesław Mazowsze z Kujawami, a Mieszko Wielkopolskę z Gnieznem, Poznaniem i Kaliszem. Księżna wdowa Salomea wraz z dwoma najmłodszymi potomkami Krzywoustego - Henrykiem (urodzonym około 1130 roku) i Kazimierzem - otrzymała 7 Podsumowaniem polemik z częścią prac Tadeusza Wojciechowskiego są opublikowane niedawno przez Gerarda Labudę Szkice historyczne X-XI wieku. Z dziejów organizacji Kościoła w Polsce we wczesnym średniowieczu, Poznań 2004, wydane w setną rocznicę pierwszej edycji Szkiców Tadeusza Wojciechowskiego. Zob. też Gerard Labuda, Święty Stanisław biskup krakowski, patron Polski. Śladami zabójstwa - męczeństwa - kanonizacji, Poznań 2000. Polemikę z Tadeusza Wojciechowskiego szkicem X: Dalsze losy zatraconej korony. Następcy Stanisława podjął Gerard Labuda w rozprawie pt. Testament Bolesława Krzywoustego, [w:] Opuscula Casimiro Tymieniecki septuagenario dedicata, Poznań 1959, s. 171-194 oraz artykule Zabiegi o utrzymanie jedności państwa polskiego w latach 1138-1146, Kwartalnik Historyczny 66 (1959), nr 4, s. 1147-1167.

17

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) z której zamierzano potem uposażyć najsynów, ziemie łęczycką i sieradzką. Ucieczka Wła­ dysława Wygnańca w wyniku wojny domowej na wiosnę 1146 roku, a jeszcze wcześniej zgon księżnej Salomei (27 lipca 1144 roku) spowodowały korekty w tym dość klarownym układzie. Obecny princeps - Bolesław Kędzierzawy - zapewne w porozumieniu z Mieszkiem Starym dokonał istotnych korekt w pierwotnym systemie podziału państwa. Zajął on dzielnicę łęczyc­ ka-sieradzką, mającą wówczas istotne znaczenie polityczne ze względu na centralne położenie, młodego, ale zapewne będącego już w latach sprawnych Henryka uposażył ziemią sandomierską, która wcześniej należała do dzielnicy pryncypackiej. Nowy ksią­ żę zwierzchni przejął też władzę na należącym do Władysława II Śląsku, a poza tym dysponował Mazowszem i Kujawami. W ten sposób uzyskał istotną przewagę nad swymi młodszymi braćmi, posiadając ponad połowę terytorium władztwa piastowskiego. W Wielkopolsce nadal sprawował rządy Mieszko Stary, a ośmio­ letni Kazimierz pozostawał pod opieką Kędzierzawego bez żad­ nego uposażenia. Ogłoszona drukiem pół wieku temu koncepcja Gerarda Labudy była szeroko dyskutowana w literaturze fachowej, ale w pracach popularnonaukowych, a zwłaszcza podręcznikach szkolnych nie zawsze była dostrzegana. Nie miejsce tu na szczegółowe referowanie stanu dyskusji, wystarczy ogólna konstatacja, że podziałowe hipotezy Tadeusza Wojciechowskiego w świetle zachowanych źródeł są nie do utrzymania. W owym sporze rację wypada przyznać wywodom Gerarda Labudy co do liczby wyznaczonych przez Krzywoustego dzielnic tzw. dziedzicznych, a więc nie cztery, ale raczej trzy, a także co do braku dzielnicy pryncypackiej w kształcie południkowego pasa ziem od Karpat po Bałtyk. Bardziej racjonalne wydaje się też rozwiązanie z wyznaczoną dla księżnej wdowy dzielnicą, która miała być potem podstawą uposażenia dla dwóch najmłodszych Bolesławowi­ ców - Henryka i Kazimierza. Wydarzenia z lat późniejszych (po

jako

oprawę wdowią,

młodszych

j 18

NARODZINY I TESTAMENT OJCA

I

1138 roku) szybko wprowadziły do tych postanowień korekty - po pierwsze synowie Salomei usunęli swego przyrodniego brata Władysława w wyniku dramatycznych wydarzeń z lat 1144-1146, po drugie wcześniejszy zgon księżnej wdowy spowodował zainteresowanie ziemiami łęczycką i sieradzką ze wzglę­ dów strategicznych. Skierowało to jednocześnie uwagę na dwóch najmłodszych jej synów. Niewątpliwie postanowienia Bolesława Krzywoustego, które podjął zapewne przed śmiercią (pytanie, czy już po narodzinach pierwszych męskich potomków ze swego drugiego związku małżeńskiego, czy też dopiero w ostatniej fazie swego życia, pozostanie otwarte chyba na zawsze), będą jeszcze wielokrotnie wzbudzały zainteresowanie zarówno wąskiego krę­ gu znawców naszych dziejów, jak i szerszego grona zainteresowanych przeszłością8 • Namiętne spory o przyczyny, kształt ikonsekwencje decyzji o podziale dziedziny piastowskiej z około 1138 roku trafnie podsumował przed laty Stanisław Trawkowski: „[ ... ] Nie znamy jego szczegółowej treści [tzw. statutu lub testamentu Bolesława Krzywoustego - J.D.]; jest ona przedmiotem zaciętych a subtelnych sporów. Jedno jest pewne: ustalona została zasada, że zwierzchnim księciem ma być zawsze najstarszy spośród Piastowiców. Wyeliminować miało to spory i obce ingerencje [... ]"9 • 8 Pomijamy tu dyskusję naukową wokół koncepcji Gerarda Labudy, odsyła­ do wskazówek bibliograficznych na końcu niniejszej książki, wystarczy tylko powiedzieć, że jej uczestnikami byli m.in. Karol Buczek, Janusz Bieniak czy też Karol Maleczyński oraz Henryk Łowmiański. Z ważniejszych prac popularnonaukowych warto wskazać na zbiór esejów pt. Poczet królów i książąt polskich, Warszawa 1984 (lub inne wydanie), gdzie portret Władysława II Wygnańca (s. 90-97) nakreślił Benedykt Zientara, odtwarzając podział dzielnicowy z 1138 roku zasadniczo w duchu interpretacji Tadeusza Wojciechowskiego (z nieznacznymi modyfikacjami); podobnym tropem podążał Andrzej Jureczko (Testament Krzywoustego, Kraków 1988, „Dzieje narodu i państwa polskiego", t. I, z. 6). Zgodnie z wykładnią Gerarda Labudy, wydarzenia z 1138 roku opisywał np. Bogdan Snoch, Synowie Krzywoustego. Opowieść o początkach rozbicia dzielnicowego w Polsce, Warszawa 1987. 9 Stanisław Trawkowski, Bolesław III Krzywousty, [w:] Poczet królów i książąt polskich, Warszawa 1984, s. 89.

jąc

19

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) Dla nas mają one znacznie o tyle, o ile odnoszą się do naszego bohatera - Kazimierza Sprawiedliwego. Spróbujmy spojrzeć, jaką rolę i miejsce w ojcowskich postanowieniach wyznaczają najmłodszemu Bolesławowicowi dziejopisowie epoki średniowiecza. Mistrz Wincenty zwany Kadłub­ kiem swą opowieść o losach piastowskiej dynastii i jej państwa rozpoczynał jeszcze u schyłku XII, zapewne właśnie z zachęty Kazimierza Sprawiedliwego. Warto przytoczyć w całości ustęp odnoszący się do śmierci księcia Bolesława, gdyż kluczową rolę odgrywa w nim właśnie mały Kazimierz: „Gdy poczuł, że [los] żąda od niego śmiertelnej powinności, poleca spisać dokumenty testamentowe. Przekazuje w nich w spadku czterem synom i to co osiągnięte zasługami przodków, i następstwo w królestwie, wyznaczając stałe granice czterech dzielnic w ten sposób, że w ręku najstarszego miało pozostać i księstwo dzielnicy krakowskiej, i władza zwierzchnia. A jeśliby spotkało go to co ludzkie, zawsze starszeństwo i wzgląd pierworództwa miały rozstrzygać spór o następstwo. Przypominają mu piątego syna, to jest Kazimierza, który był jeszcze małym dzieckiem, dlaczego nie pamię­ tał o nim, dlaczego nie zapisał mu żadnej cząstki testamentowej. A on im na to odrzekł: »Owszem od dawna pamiętałem i zapisałem«. Gdy oni dziwili się, jaka to mogła być część piąta wśród czterech, ktoś, nie wiem żartobliwie czy poważnie, wtrącił: »Czyż nie widzicie, że dla czterech tetrarchów zrobiona jest kwadryga [stosowna] dla tetrarchii? Tak to temu pacholęciu zapisuje się w spadku piąte koło u wozu czterokonnego [kwadrygi]«. A gdy obwiniano ojca o sporządzenie nielitościwego testamentu, rzekł: »W źrenicy oka widzę cztery strumienie z tej łzy wypływające i nawzajem na siebie uderzające falami; niektóre z tych [strumieni] w najgwałtowniejszym wylewie nagle wysychają. Ze złotego dzbana wytryska wonne źródło i koryta tych strumieni napełnia aż po wierzch wspaniałymi klejnotami. Niech więc ustaną żale na nielitościwy testament, słuszną bowiem jest rzeczą, aby dzielnice małoletnich powierzano opiekunom, nie małoletnim. Teraz

NARODZINY I TESTAMENT OJCA

I

jednak muszę już udać się tam, dokąd nikt nie wybiera się bez zbawiennego wiatyku«. Przyjąwszy więc zbawienne lekarstwo, zakończył szczęśliwy dzień życia najszczęśliwszy książę, [a] jeszcze szczęśliwszy ojciec" 10 • Jest w tej opowieści malutki Kazimierz jednocześnie „piątym kołem u wozu" i „złotym dzbanem", gdyż autor dobrze znał późniejsze jego losy, z opanowaniem tronu krakowskiego włącznie. Mistrz Wincenty, przedstawiając w alegoriach i metaforach decyzję Bolesława Krzywoustego co do przyszłości swego najmłodszego potomka, chciał zapewne „usprawiedliwić" chyba nie do końca zgodne z owymi decyzjami objęcie w 1177 roku przez Kazimierza pryncypatu. Przy tej okazji dowiedzieliśmy się jednak, że ojciec nie uwzględnił dla niego nadziału, albo coś wyznaczył, ale owo „coś" znajdowało się w rę­ kach pełnoletniego opiekuna. Nie dowiemy się jednak od tajemniczego w tym fragmencie dziejopisa, ani kto miałby być owym opiekunem - księżna wdowa Salomea, czy najstarszy przyrodni brat Władysław? - ani też o jakie terytorium mogło chodzić. Sam Wincenty na początku pisze o czterech tylko dzielnicach i czterech synach na nich uposażonych oraz dzielnicy pryncypackiej, którą dzierżyć miał najstarszy z rodu (zasada senioratu). Musimy więc ten interesujący passus traktować z bardzo dużą ostrożnością, postrzegając go przede wszystkim w kategoriach legitymizacji władzy księcia Kazimierza po zamachu z 1177 roku oraz propagandy władzy w ówczesnych czasach (o czym szerzej w rozdziale VII, część 1: Speculum mistrza Wincentego). Przekaz naszego kronikarza wyjaśnił nam właściwie tylko jedno - wbrew poglądom niektórych uczonych genealogów Kazimierz nie był pogrobowcem. Wydaje się natomiast, że wnioskując ostrożnie z tego, czego mistrz Wincenty nie powiedział bądź powiedzieć nie chciał (nie mógł?), można zaryzykować hipotezę, iż najmłod­ szy Bolesławowie nie otrzymał osobnej dzielnicy. Oczywiście nie możemy mówić o spisanym na łożu śmierci przez Bolesława te10

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 26, s. 158-160. 21

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) stamencie, a całość wypowiedzi dziejopisa trzeba potraktować jako podporządkowującą przedstawiane fakty wymogom zgodnym z ówczesnymi zasadami retoryki. Następcy mistrza Wincentego dość wiernie korzystali z jego przekazu i to do tego stopnia, że nieznany nam dzisiaj autor Kroniki wielkopolskiej (zapewne w drugiej połowie XIII wieku) niemal dokładnie powtórzył opowieść o 11 piątym kole u kwadrygi", ale pominął tę część o 11 złotym dzbanie". Do całego metaforycznego wywodu uczonego poprzednika dodał też jeszcze jedno - precyzyjnie, zgodnie ze znaną sobie rzeczywistością, wyliczył dzielnice przypisane czterem synom Krzywoustego i wymienił ich z imienia: dzieli królestwo polskie między czterech synów, nakazując spisać testament. Pierworodnemu zaś Władysławowi wraz z godnością pierwszeństwa przekazuje testamentem wła­ dzę nad ziemią krakowską, sieradzką, łęczycką, nad Śląskiem i Pomorzem; Bolesławowi Kędzierzawemu Mazowsze, Dobrzyń, Kujawy oraz kasztelanię chełmińską [i michałowską]; Mieszkowi zaś Gniezno, Poznań i Kalisz wraz z ich przyległościami; Henrykowi i dzielnicę sandomierską i lubelską wyznacza i zapisuje jako ich własne dzielnice i księstwa, tak jak wspomniane dzielnice niegdyś były okolone swoimi granicami" 11 • Jak łatwo zauważyć, dziejopis dość wiernie oddał znane sobie z końca XIII wieku podziały terytorialne, o których nie wspominają wcześniejsze źródła - np. kwestie Dobrzynia, ziemi chełmińskiej, a nawet michałowskiej czy Lubelszczyzny. Kazimierza potraktował jednak dokładnie jak poprzednik. Pochodzące z końca XIII lub z XIV wieku kolejne kroniki, powstałe w kręgu śląskim, idą podobnym tropem, choć problemy związane z podziałem dokonanym przez Bolesława Krzywoustego traktują jeszcze skromniej. Pierwsza z nich - Kronika polska (zwana też Kroniką polsko-śląską), dziełko o niezbyt rozbudowanej narracji, informuje nas, że Krzywousty miał pięciu synów: Wła11 [ ••• ]

11

122

Kronika wielkopolska, rozdz. 30, s. 137-139 (cytat- s. 138).

NARODZINY I TESTAMENT OJCA

I

dysława, Bolesława, Mieszka, Kazimierza i Hemyka, spośród których czterem wyznaczył dzielnice, a najstarszy z nich otrzymał Śląsk i Kraków wraz z władzą zwierzchnią opartą na zasadzie senioratu. Dalej odnajdujemy zapis o wyznaczonych poszczególnym synom nadziałach: „A gdy, jak wspomniałem, dzielił dziedzictwo między synów, starszemu Władysławowi wyznaczył Śląsk i Kraków, Henrykowi Sandomierz, Mieszkowi Gniezno i Pomorze, Bolesławowi Kujawy i Mazowsze, młodszemu zaś Kazimierzowi nic nie zapisał, jakby przepowiadając, że należy mu się coś większego" 12 • ÓW śląski dziejopis jest bardziej lakoniczny od wielkopolskiego i z mniejszą precyzją opisuje wyznaczone synom Krzywoustego dzielnice. Mieszkowi Staremu przyznaje Pomorze, zapewne myląc sytuację z 1138 roku z rzeczywistością z końca stulecia XIII, kiedy to po umowie w Kępnie z 1282 roku i zgonie księcia gdańskiego Mściwoja II władzę nad Pomorzem Nadwiślańskim objął Przemysł II wielkopolski. Książę Kazimierz i w tym przekazie został potraktowany jako ktoś, kto dzielnicy nie otrzymał, ale został naznaczony do jakiegoś wyższego celu. Tu już zupełnie zniknęły piękne metafory użyte do opisu sytuacji sprzed mniej więcej stulecia przez mistrza Wincentego. Piszący później autor Kroniki książąt polskich niemal wiernie powtórzył zapis z Kroniki polskiej o podziale dzielnicowym, identycznie ujmując w nim miejsce i rolę Kazimierza Sprawiedliwego13 . Obie śląskie kroniki śmierć Krzywoustego i związane z nią wydarzenia kładą na rok 1139, idąc tu zapewne tropem niektórych przekazów rocznikarskich, gdyż zarówno u mistrza Wincentego, jak i w Kronice wielkopolskiej próżno szukać jakiejkolwiek daty. Stąd zapewne i Jan Długosz w swym najważniejszym dziele Rocznikach czyli kronikach sławnego Królestwa Polskiego odnośne wydarzenia umieścił pod 1139 rokiem. Jednak największy dzie-

Kronika polska, s. 20-21 (cytat - s. 21). Zob. o tym. Kronika książąt polskich, [rozdz.] 15: Bolesław III, zwany Krzywoustym, s. 72. 12

13

23

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) jopis polskiego średniowiecza zupełnie inaczej zinterpretował znane sobie z innych źródeł fakty i informacje. Przede wszystkim rozdzielił wydarzenia związane z podziałami dokonanymi po śmierci Bolesława Krzywoustego na dwie fazy - pierwszą, czyli testament, umieścił właśnie pod rokiem 1139, natomiast drugą, czyli wcielenie go w życie pod rokiem 1140. Pod rokiem 1139 odnajdujemy więc na kartach Długoszowych Roczników następujący zapis: „Pierworodnemu Władysławowi, synowi Rusinki, zapisuje ziemię krakowską, sieradzką, łęczycką, Śląsk i Pomorze. Poleca, by w jego ręku z tytułu primogenitury została władza zwierzchnia, tron książęcy i dawny autorytet, a pozostałym braciom rozkazuje, żeby mu byli we wszystkim posłuszni. Twierdzi, że jeśli w Królestwie Polskim nie będzie jednego człowieka, który będzie miał pieczę nad wszystkim, nastąpi całkowity upadek i rozpręże­ nie. Bolesławowi Kędzierzawemu zapisuje Mazowsze, ziemię dobrzyńską, Kujawy i ziemię chełmińską. Mieczysławowi Staremu ziemię gnieźnieńską, poznańską i kaliską, Henrykowi I ziemię sandomierską i lubelską oraz dzielnice i przynależności" 14 • Opis Długosza jest kompilacją przekazów poprzedników, zwłaszcza Kroniki wielkopolskiej, połączoną z informacjami dzisiaj nam nieznanymi, a całość „doprawiona" jest domysłami kronikarza oraz silnym prezentyzmem. Dziejopis swobodnie przenosi znaną sobie rzeczywistość drugiej połowy wieku XV na czasy Bolesława Krzywoustego i jego bezpośrednich następców. Zaraz za przekazem o podziałach, jakich dokonał Krzywousty na łożu śmierci, odnajdujemy w dziele Długosza obszerniejszy jeszcze fragment, który zawiera objaśnienie o losach najmłodszego z Bolesławo­ wiców - Kazimierza Sprawiedliwego. Kronikarz miejsce małe­ go księcia w testamencie ojcowskim ubiera w następującą opowieść: „Pozostał narodzony w poprzednim roku syn Kazimierz [Jan Długosz przyjmuje, że Kazimierz urodził się w roku 1138, zaś śmierć jego ojca nastąpiła dopiero w roku 1139 - J.D.], jeszcze 14

j 24

Jan Długosz, Roczniki, ks. 3-4 - cytowany fragment pochodzi z ks. 4, s. 409.

NARODZINY I TESTAMENT OJCA

I

niemowlę

w kołysce, któremu po rozdzieleniu między czterech synów wszystkich ziem i prowincji, nie zostawił żadnego działu. Wszyscy obecni przy tym rozporządzeniu [ostatniej woli] sądzili, że zrobił to przez nieuwagę, zapomnienie albo wskutek choroby. Podsuwano mu imię piątego, maleńkiego syna Kazimierza, a kiedy mu zwrócono uwagę, żeby i jemu, najmłodszemu spośród braci zostawił należny mu dział, odpowiedział: »Już dawno - powiada - wymyśliłem ten dział«. Gdy wszyscy ze zdziwieniem i ciekawością wypytywali się nawzajem, co to za piąty dział, rzekł: »Czy nie widzicie, że na czterech kołach znajduje się piąta [część wozu]: siedzenie, które zwie się po polsku wasąg. Położony w środku stanowi jego najważniejszą część. Otrzymał też nazwę, która wywodzi się z istoty poszczególnych części. Tak i temu dziecku przeznaczam środkowy dział, między czterema braćmi-dziedzicami, który mu zapewni większy szacunek i wpływy, niż którykolwiek z pozostałych działów. Toteż przestańcie martwić się tym dzieckiem i moim niezgodnie z powinnością ułożonym testamentem, bo tę troskę można pozostawić jego opiekunom«. Przeczuwał jakoś - i to przeczucie go nie omyliło - że niektórzy synowie nie pożyją długo. Nie jest rzeczą dość jasną i nie do nas należy sądzić, czy zdecydował tak pod wpły­ wem natchnienia, czy nieprzytomny, jak to bywa przy zgonie, czy też z obawy przed większym podziałem i rozpadnięciem się królestwa" 15 . W tej części opisu wydarzeń związanych z tzw. testamentem Krzywoustego odnajdujemy wyraźne echa przekazu mistrza Wincentego, ale chyba ponownie „przepuszczone" przez filtr Kroniki wielkopolskiej - pojawia się ponownie metafora zwią­ zana z wozem i kołami. Odnosząc się do decyzji podziałowych, Długosz, podobnie jak i jego poprzednicy, powtarza starsze informacje, ale nie stawia pytania zasadniczego - dlaczego mistrz Wincenty podał w formie tak zawoalowanej kwestię niewydzielenia przez ojca odrębnej dzielnicy Kazimierzowi Sprawiedliwemu. 15

Jan Długosz, Roczniki, ks. 3-4, s. 409-410. 25

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) Pod rokiem 1140 dziejopis zamieścił barwny opis, jak to pod Krakowem odbył się generalny zjazd „wszystkich ziem" (to znaczy możnych i rycerstwa z całej Polski), na którym po długo­ trwałej debacie udzielono zgody na dokonanie podziału kraju, czego wielu się obawiało, gdyż może wywołać on: „zaburzenia, niezgody wewnętrzne i sprowadzi nieszczęście na obywateli. Przepowiadali też, że podział Królestwa Polskiego pociągnie za sobą nieuchronnie także ich zgubę: bo wszystko, co ulega podziałowi, musi zginąć" 16 • Dalej następuje streszczenie wyżej cytowanego opisu samego aktu podziałowego oraz znamienna informacja o małym Kazimierzu - „U niego [Władysława II Wygnańca, jako księcia zwierzchniego - J.D.] pozostawiono piątego księcia, nieletniego Kazimierza, o którego staranie powierzyli mu zarówno pozostali bracia-książęta, jak i wszyscy panowie i doradcy polscy" 17 • Długosz podaje tu fakty, których nie znamy z innych przekazów - nie potrafi sobie wyobrazić dziejów dynastii piastowskiej z XII wieku inaczej niż przez pryzmat wiedzy o swych własnych czasach. Nie zna państwa innego niż zjednoczone, rzą­ dzone wprawdzie przez króla, ale przy pomocy doradców i rodzących się zrębów reprezentacji stanowej. Kto w takim państwie ma się zaopiekować najmłodszym z braci, jeśli nie najstarszy, dysponujący władzą zwierzchnią, choćby tylko przyrodni brat? Zapewne dlatego dziejopis w dalszej części kreśli wizję niemal apokaliptyczną następnych lat po dokonaniu podziału - wojny domowe, upadek „godności i potęgi Królestwa". Spoglądając na wielowiekowy dorobek polskiej historiografii, zarówno tej z doby średniowiecza, jak i pozostającego pod urokiem Długosza dziejopisarstwa czasów wczesnonowożytnych, ale także współczesnych (XIX-XX wiek) historyków, nie otrzymujemy wiążącej odpowiedzi na dwa zasadnicze dla nas pytania - po 16 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 5-6, Warszawa 1973 - cytat z ks. 5, s. 9. 17 Tamże, ks. 5, s. 10.

j 26

u BOKU MATKI

I

pierwsze o kształt podziału dokonanego przez Bolesława Krzywoustego, po drugie o miejsce w nim małego księcia Kazimierza. O ile mistrz Wincenty nakreślił pewną wizję tych wydarzeń celowo, starając się usprawiedliwić w ten sposób zamach z 1177 roku, to już jego następcy nie do końca rozumieli jego intencje. Zamieszanie pogłębiało dodatkowo przenoszenie przez dziejopisarzy z końca XIII-XV wieku znanej sobie rzeczywistości na czasy wcześniejsze. Uczeni, którzy musieli zmagać się z tymi przeciwnościami, dołożyli własne domysły, zwłaszcza w tych miejscach, gdzie przekazy źródeł nie do końca były czytelne, jak również stereotypy i obciążenia własnych doświadczeń, i tych naukowych, i tych politycznych oraz społecznych. Ostatecznie wypada nam przyjąć, że Kazimierz urodził się tuż przed zgonem ojca i w jego decyzjach tzw. testamentowych nie został bezpośrednio uwzględ­ niony. Być może rację należy przyznać Gerardowi Labudzie, który uznał, że nieletniego Kazimierza pozostawiono u boku księżnej wdowy, przynajmniej do czasu postrzyżyn, ta zaś rezydowała chyba, właśnie z Kazimierzem i Henrykiem, w ziemiach centralnej Polski - Sieradzkiem i Łęczyckiem. Może właśnie z owych terytoriów zamierzano wydzielić w przyszłości uposażenie dla obu małych książąt? Wypadki z lat następnych szybko jednak te rachunki zweryfikowały, do czego jeszcze wrócimy.

I 2. U boku matki Kazimierz raczej nie został uwzględniony w statucie podziałowym ojca, który zapewne w zasadniczych zrębach był przygotowany jeszcze przed 1138 rokiem. W źródłach nie odnajdujemy żadnej wzmianki, która wskazywałaby, kto przejął nad nim opiekę. Zarówno mistrz Wincenty, jak i późniejsze kroniki bardzo ogólnie wspominają o jakichś opiekunach, nie wyjawiają jednak ich imion. Ten pierwszy, opisując wydarzenia nieco późniejsze (po śmierci księżnej Salomei z Ber-

Wiemy

już, że mały

bezpośrednio

27

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) gu), ujął rzecz następująco: „Żaden nierozumny niedorostek nie powinien zostać pozostawiony sam sobie, gdyż czym dla ognia jest oliwa, tym dla młodzieńca swoboda. Stąd ktoś powiedział: »Natura z bisioru utkała niemowlęctwu powijaki, złote dla mło­ dości więzy sporządziła roztropność«" 18 • Dopiero Jan Długosz wskazał na najstarszego, przyrodniego brata Władysława, który takim zadaniem został obarczony z woli pozostałych braci, „jak i wszystkich panów i doradców polskich" 19 (kolejny anachronizm Długosza). Kronikarz, jak się zdaje, nie mógł sobie wyobrazić innego rozwiązania, jak wyznaczenie na opiekuna najstarszego Piastowica - jest to wyraźnie jego domysł, niepoparty wcześniej­ szymi przekazami. Historycy tropem przemyśleń dziejopisa jednak nie poszli, uznając raczej, iż właściwą opiekę kilkumiesięczny Kazimierz, podobnie jak starszy Henryk, mógł znaleźć jedynie na dworze matki Salomei. W myśl ustaleń Gerarda Labudy Salomea uzyskała położoną w sercu dziedziny piastowskiej oprawę wdowią, złożoną z dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej, a te w przyszłości miały stanowić uposażenie dla jej dwóch najmłodszych synów. Na jej stałą siedzibę najlepiej nadawała się Łęczyca z dużym grodem oraz funkcjonującym w jej zapleczu ośrodkiem kościelnym (tzw. opactwo na łęczyckim grodzie), na którego miejscu zaczęto wznosić nowy obiekt sakralny - konsekrowaną w maju 1161 roku kolegiatę romańską (dzisiejszy Tum pod Łęczycą). O ile możemy uznać, że z dużym prawdopodobieństwem poznaliśmy już zarówno opiekunkę małoletniego Kazimierza, jak i przypuszczalne miejsce ich rezydowania, to o samej opiece i towarzyszących jej wydarzeniach nie wiemy właściwie nic. Stajemy bezradnie naprzeciw ską­ pych i lakonicznych przekazów źródłowych, z których niewiele potrafimy wyczytać. Nie pomogą nam ani przekazy kronikarskie, ani zapiski rocznikarskie, które skupiły się na innych kwestiach. 18 19

I 28

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 30, s. 167-168. Jan Długosz, Roczniki, ks. 5, s. 10.

u BOKU MATKI

I

Na pewne ważne fakty z dzieciństwa Kazimierza zwraca nieoceniony dla dociekań nad dziejami pierwszej poło­ wy XII wieku mistrz Wincenty. W swej opowieści akcentuje on konflikt między ówczesnym princepsem a synami Salomei, który zakończył się regularną wojną domową i usunięciem z tronu krakowskiego Władysława Wygnańca. Salomea z Bergu, jak się zdaje, dość starannie przygotowywała swych synów do wewnątrzdynastycznego konfliktu o władzę. W czynionych przez nią nadaniach na rzecz polskiego Kościoła i wystawionym z tej okazji dokumencie pojawiają się licznie dostojnicy tak świeccy, jak i kościelni. Chodzi o dokument, który po 28 października 1138 otrzymali od księżnej benedyktyni z klasztoru w Mogilnie, a który opiewał na nadanie im wsi Radziejów Stary w intencji zmarłego Bolesława Krzywoustego. Darowiznę tę poświadczali dostojnicy świeccy - komesi: Dzięgień, Wszebor, Zbylut, Radzisław, Andrzej (syn biskupa), Czechwoj oraz Sieciema (Zyzema); a także prepozyt kapituły kruszwickiej Bernard wraz z kanonikami, których imiona brzmią: Piotr, Bero, Bebo, Chuno (Kuno), Werner i Wilhelm. Księżna wdowa pozyskała więc nie tylko obdarowanych mnichów mogileńskich, ale też cały krąg duchownych związanych z kolegiatą w Kruszwicy, a także możnych świeckich, których imiona politycznie zapewne wiele znaczyły w tym czasie. Budując świadomie zaplecze polityczne, dla siebie, ale może przede wszystkim dla swych synów, na tym nie poprzestała. Z nieco późniejszych dokumentów znamy też jej nadania dla innej kościelnej placówki na pograniczu kujawsko-wielkopolskim - klasztoru Kanoników Regularnych w Trzemesznie. Informację o obdarowaniu przez Salomeę trzemeszeń­ skich kanoników przynosi nam falsyfikat podrobiony na imię Mieszka Starego z datą 28 kwietnia 1145, a częściowo owe darowizny potwierdza oryginalny dokument legata papieskiego kardynała Humbalda z 1146 roku. W tym pierwszym odnajdujemy zapis o nadaniu kanonikom laterańskim z Trzemeszna przez księżnę wsi Waśniów, położonej w ziemi sandomierskiej, wraz uwagę

29

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) targiem i karczmą oraz solą. Było to nadanie niemaobok samej wsi zakonnicy otrzymali kościół z całym jego uposażeniem, z którego mogli czerpać spore dochody, wzbogacone nadaniem soli. Na tym hojność wdowy po Krzywoustym się nie skończyła. Starała się ona zażegnać spór graniczny mię­ dzy swymi najstarszymi synami Mieszkiem i Bolesławem, który koncentrował się wokół wsi Kwieciszewo. Kwestię tę rozstrzygnęła iście salomonowym wyrokiem - sama przejęła sporną wieś, a następnie przekazała ją klasztorowi trzemeszeńskiemu. Z jednej strony sytuacja ta ukazuje rolę, jaką odgrywała księżna wdowa po śmierci jej małżonka, z drugiej zaś potwierdza, że granice włości Mieszka Starego i Bolesława Kędzierzawego przebiegały gdzieś na pograniczu wielkopolsko-kujawskim. Księżna zdobyła też kolejnego wpływowego sojusznika politycznego, jakim niewątpliwie był prepozyt Bernard, przełożony wspólnoty kanoników regularnych założonej przez Bolesława Krzywoustego. Listy świadków oraz darczyńców z falsyfikatu trzemeszeńskiego oraz dokumentu kardynała Humbalda pokazują nam dużą grupę możnych duchownych i świeckich, którzy podczas wojny domowej z princepsem Władysławem stanęli murem za synami Salomei. Zapewne większość z nich została wciągnięta do świadomie i od początku budowanego przez księżnę obozu politycznego, który miał wspierać młodszych synów Krzywoustego. Możemy tam znaleźć arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba, wpływowego biskupa płockiego Aleksandra z Malonne, dwóch kanclerzy Jana i Peana, a także grupę komesów, a wśród nich: Odolana, Wszebora, Szawła, Dzierżykraja, Zbyluta, Bogumiła, Dzięgienia, Męcinę, Pakosława, Spitygniewa. Jako darczyńcy zaś występują: Stojsław, Mikora, Niemir (Niemierza), Bernard, Zdzisław, Trojan, Janusz (z żoną Sulisławą), Włost, a także ponownie Szaweł, Wszebor, Dzierżykraj i Dzięgień. Można przypuszczać, że za czasów Salomei uformowało się szerokie stronnictwo wspierające młodych książąt, w którego skład weszli dwaj biskupi z północnych dzielnic państwa - arcy-

z

kościołem,

łe, gdyż

f 30

u BOKU MATKI

I

biskup Jakub i biskup płocki Aleksander; musiała też sprzyjać im znacząca część duchowieństwa z diecezji kujawskiej (kapituła kruszwicka), a także duża grupa możnych, spośród których przynajmniej część swe zaplecze majątkowe posiadała w dzielnicach Bolesława, Mieszka i Salomei. Ich imiona można łączyć z formowaniem się dużych struktur rodzinnych, które w następnych stuleciach będziemy znali pod nazwami np.: Łabędziów (Włost, Wszebor i może Mikora), Powałów (Janusz i Trojan), Nałęczów (Dzierżykraj), Pałuków (Zbylut), Awdańców (Pakosław). Dorastający wtedy do postrzyżyn Kazimierz, przebywając u boku matki, zapewne w tych wszystkich rozgrywkach dyplomatycznych i wydarzeniach udziału nie brał, a z działań matki skorzystali przede wszystkim Bolesław i Mieszko. Potrzeba budowy sprawnego i wiernego zaplecza politycznego musiała kiełkować w umyśle Salomei wcześnie, skoro już w 1141 roku doszło do zjazdu w Łęczycy. Postanowiono tam o zamążpójściu córki Krzywoustego Agnieszki, a narada odbywała się bez księcia zwierzchniego - Władysława Wygnańca. Rzecz dotyczyła kwestii dynastycznych wynikających ze zmiany na tronie wielkoksiążęcym w Kijowie. Władzę tam utracili Monomachowicze, a z ich potomkinią Wierzchosławą, wnuczką Mści­ sława Monomachowicza, ożeniony był Bolesław Kędzierzawy (jeszcze przed 1138 rokiem). Księżna Salomea zmieniła więc pierwotne plany odesłania córki Agnieszki do klasztoru rodowego hrabiów Bergu w Zwiefalten (Szwabia) i uznała, że korzystniejszym rozwiązaniem będzie wydanie jej za mąż za syna nowego wielkiego księcia kijowskiego W siewołoda Olegowicza. Princeps jednak okazał się sprawniejszym dyplomatą i pokrzyżował szyki obozowi juniorów, wydając w 1142 roku swego syna Bolesła­ wa (później otrzymał przydomek Wysoki) za córkę Wsiewołoda, Zwinisławę (wiemy o tych wydarzeniach z Latopisu hipackiego). Czy samodzielna polityka juniorów pod skrzydłami księżnej Salomei była wystarczającym powodem do wszczęcia działań wojennych? Może o tym świadczyć wyprawa podjęta wkrótce, 31

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) w 1142 roku, przez książąt ruskich, z Światosławem synem Wsiewołoda na czele, podczas której dokonano pewnych spustoszeń Mazowsza. W czerwcu pod grodem Czerskiem połączyła się ona z wojskami princepsa Władysława. Nie wiemy niestety o owym konflikcie zbyt wiele, źródła ruskie sugerują niezbyt krwawy jego przebieg i szybkie uspokojenie nastrojów. Niewątpliwie dało to asumpt księżnej i jej starszym synom do bardziej wytężonej pracy nad rozwinięciem i wzmocnieniem zaplecza politycznego oraz uporządkowaniem spraw między sobą (np. zażegnanie konfliktu granicznego o Kwieciszewo). Sytuację jednak skomplikował szybki zgon księżnej, który nastąpił 27 lipca 1144. Stanowiło to sygnał do wznowienia pretensji i nastąpiło zaognienie konfliktu, a nade wszystko niespełna sześcioletni Kazimierz pozbawiony został matczynej opieki.

I 3. Pod opieką starszych braci Latem 1144 roku sytuacja radykalnie zmieniła się i obie coraz wyraźniej kształtujące się strony konfliktu sposobiły się do dalszych kroków. Mistrz Wincenty wzrost napięć między przyrodnimi braćmi dość jednoznacznie przypisał negatywnemu wpływo­ wi żony princepsa - ambitnej księżnej Agnieszki, córki Leopolda Babenberga, margrabiego Austrii. Kronikarz ujął to tak: „Tak więc książę, sam w sobie bardzo ludzki, pod wpływem zawziętości żony wyzbywa się ludzkości. Stłumiwszy w sobie uczucie braterskiej miłości usposabia się wrogo i z okrutną zaciekłością prześla­ duje małoletnich jeszcze braciszków, a zająwszy ich grody, postanawia ich wydziedziczyć. Ci pokornymi prośbami starają się przejednać wolę nieubłaganej kobiety i więcej łzami niż wymową usiłują coś wskórać. Raczej jednak tysiąckroć ugłaskasz piekielne furie Erebu, niż raz jeden przebłagasz srogość niewieścią" 20 • Win20

j 32

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 26, s. 161.

POD OPIEKĄ STARSZYCH BRACI

I

centy wyraźnie przerzucał odpowiedzialność za wszczęcie wojny domowej z synów Krzywoustego na żonę najstarszego z nich - Władysława, odmalowując na kartach swego dzieła jej bardzo niepochlebny obraz. Czy jednak nie bezpieczniej jest przyjąć, że doszło do ostatecznej rozgrywki o władzę w całej piastowskiej dziedzinie, w której obie strony rzuciły na szalę wszystko, czym dysponowały? Źródła późniejsze na ogół przyjęły wykładnię mistrza Wincentego, wydaje się jednak, że Władysław zgłosił pretensje do spadku po zmarłej księżnej Salomei i może do opieki nad dwoma młodszymi książętami Henrykiem i Kazimierzem (może jednak tylko nad tym ostatnim, gdyż Henryk dochodził właśnie lat sprawnych lub już je osiągnął). Czy owe pretensje wynikały z wydzielenia wdowiej oprawy z dzielnicy pryncypackiej, jak przypuszczają niektórzy historycy, czy też z uprawnień wład­ cy zwierzchniego, trudno dzisiaj rozstrzygnąć. Wiemy, że synowie Salomei uznali należące do niej wiano jako spadek po niej, który właśnie im się należy, i zajęli je z grodem w Łęczycy włącznie. Dalej wypadki nie mogły się potoczyć inaczej niż na drodze konfliktu zbrojnego, o którym dość rozbieżnie informują nas zapisy źródeł. Powstały na Rusi Latopis hipacki w lakonicznej formie ukazał następujący przebieg wydarzeń - Włady­ sław II Wygnaniec w 1145 roku (zapewne latem) przy wsparciu synów księcia Wsiewołoda Olegowicza z księciem Światosławem na czele zaatakował przyrodnich braci i zajął bez walki cztery grody. Inaczej opisał te wydarzenia mistrz Wincenty, a w świetle jego przekazu konflikt rozstrzygnął się w dwóch fazach. Pierwszą dziejopis odnosi do bitwy stoczonej nad rzeką Pilicą, podczas której młodzi książęta otrzymali wsparcie licznych możnych z wojewodą Wszeborem na czele, a opisuje ją następująco: „Otóż Wła­ dysław, niezbyt ufając swoim zastępom, zaciągnął cudzoziemskie, które tamci małą garstką pobili tak, że jak wieść niesie, rzeka Pilica, nad którą stoczono walkę, wezbrała od ich krwi" 21 • Dalej 21

Tamże, ks. III, rozdz. 28, s. 162.

33

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) kronikarz podkreśla, że pokonany Władysław zgromadził jeszcze liczniejsze zastępy wojska i przystąpił do wojny ze zdwojoną energią, co spowodowało, że „I zburzywszy już prawie wszystkie ich grody lub osadziwszy w nich załogi, jak gdyby spełniły się jego życzenia, wokół grodu Poznania, który został jako jedyna ich obrona, zgromadził tak swoje, jak i obce posiłki. Już rozwinął dookoła całą pomysłowość, całą potęgę sztuki oblężniczej, tym bezpieczniejszy im większe miał wojsko" 22 • O ile wydarzenia opisywane w Kronice polskiej mistrza Wincentego jako bitwa nad Pilicą odnieść możemy do roku 1145, choć nie wiemy dokładnie, gdzie odbyła się sama konfrontacja zbrojna oraz czy rzeczywiście skończyła się tak pomyślnie dla młodych książąt, to wydarzenia związane z oblężeniem grodu poznańskie­ go łączyć trzeba z wiosną roku następnego. Wówczas Władysław, jak się wydaje, nie otrzymał już tak skutecznej pomocy książąt ruskich, gdyż zmarł książę Wsiewołod Olegowicz i na Rusi rozgorzały walki o tron kijowski. Niezależnie od łatwo dostrzegalnego dla czytelnika pozytywnego nastawienia mistrza Wincentego do synów Salomei, trzeba przyjąć, że stroną aktywniejszą i odnoszącą sukcesy w wojnie był princeps. Zapewne najpierw odepchnął wojska juniorów od rzeki Pilicy, zresztą przy wydatnej pomocy zewnętrznej, co najprawdopodobniej owocowało zajęciem spornych ziem łęczyckiej i sieradzkiej, by w drugiej fazie kampanii skutecznie zaatakować Wielkopolskę. Ostatnim punktem oporu młodych książąt został Poznań i zwycięstwo Włady­ sława wydawało się pewne. Co więc takiego stało się wczesną wiosną 1146 roku, że sytuacja nagle odwróciła się i bliski zwycię­ stwa princeps musiał spod Poznania odstąpić, ratując się ucieczką z kraju? Wydawać by się mogło, że odpowiedź na to pytanie odnajdziemy na kartach dzieła mistrza Wincentego, który zamieścił stosunkowo obszerny opis tych wypadków. Pisze on sporo o inicjatywie młodych książąt, zwłaszcza Mieszka, która 22

I 34

Tamże, ks. III, rozdz. 28, s. 163.

POD OPIEKĄ STARSZYCH BRACI

I

prowadzi do podjęcia „wycieczki" przez oblężonych, zakończo­ nej rozbiciem obozu księcia Władysława i ucieczką jego wojsk. Konfrontacja tego przekazu z innymi źródłami nakazuje nam sporą ostrożność w tak jednowymiarowym postrzeganiu wydarzeń z przełomu zimy i wiosny 1146 roku. Kronika wielkopolska zawiera znamienny fragment: „Tymczasem Piotrek [Piotr Włostowic, wojewoda z czasów Bolesła­ wa Krzywoustego i podczas rządów Władysława II - J.D.], ów sławny mąż[ ... ], namawia i zachęca go [Władysława - J.D.], aby zaprzestawszy prześladowania braci otaczał ich raczej braterską miłością, współczując szczególnie z młodym ich wiekiem. Chociaż on z tego powodu bardzo niechętny był dla Piotrka obawiając się, żeby wraz z braćmi jego, przeciwstawiając się jemu nie ośmielił się wydać mu wojny, jednak przezornie kryjąc się z tym, zaniechał wywierania zemsty. Lecz gdy wspomniany palatyn Piotrek w mieście Wrocławiu uroczyście obchodził wesele swej córki, którą przyrzekł dać za żonę Jaksie, księciu Serbii, Włady­ sław wysławszy pachołków kazał go schwytać i po obcięciu języ­ ka oślepić" 23 • Sroga kara, jaka została wykonana w grudniu 1145 roku na najwybitniejszym możnowładcy ówczesnych czasów, zaufanym jego ojca, nie mogła przysporzyć księciu Władysławowi popularności wśród rycerstwa, nie wiemy też, jakie były jej przyczyny. Podejrzenie o sprzyjanie synom Salomei w obliczu sięga­ jącego szczytu konfliktu mogło być wystarczającym podłożem do tak desperackiego kroku. Jeżeli przyjmiemy, że dowodzący wojskami juniorów wojewoda Wszebor był, zgodnie z bardzo prawdopodobną hipotezą Janusza Bieniaka, najstarszym synem Piotra Włostowica, to działania Władysława uzyskują pewne wytłuma­ czenie. Wydaje się jednak, że decyzja ta zamiast pomóc princepsowi, wpłynęła raczej na wzmożenie niechęci do jego rządów nie Kronika wielkopolska, rozdz. 32, s. 140-141. Szerzej o tym wydarzeniu źródła - Kronika polska, s. 22-23; Kronika książąt polskich, s. 73-75, a nade wszystko tzw. Cronica Petri, czyli dziełko poświęcone Piotrowi Włostowicowi - Cronica Petri comitis Poloniae wraz z tzw. Carmen Mauri, wyd. Marian Plezia, MPH, s.n., t. III, Kraków 1951 (dostępne tylko w wersji łacińskiej). 23

śląskie

35

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) Piotra Włostowica, ale podsyciła bunt rycerstwa, które od grudnia 1145 roku (wykonanie wyroku na Piotrze) do przedwiośnia 1146 roku zdołało zgromadzić odpowiednie siły do akcji zaczepnej. Kronikarz śląski wyraźnie podkreślił, że dokonana na Piotrze „zbrodnia obróciła się na zgubę jej i męża [czyli Agnieszki i Wła­ dysława - J.D.], albowiem cała Polska uzbroiła się przeciw Wła­ dysławowi wraz z braćmi, których wojska rozproszył w trzech bitwach [„.]" 24 • Niebagatelną rolę w konfrontacji braci pod Poznaniem musiał odegrać też sędziwy już wówczas arcybiskup gnieźnieński Jakub (zm. około 1148 roku), skoro mistrz Wincenty zauważył, że „arcybiskup Jakub z przedniejszymi panami przeszedł na stronę młodych książąt" 25 • Wiemy, że wcześniej popierał on księżną Salomeę i jej synów i, jeśli wierzyć bez zastrzeżeń Kronice wielkopolskiej, szczególnie dobitnie uczynił to wczesną wiosną 1146 roku pod oblężonym przez siły Władysława Poznaniem. Właśnie wówczas „[„.] Jakub I, arcybiskup gnieźnieński, zbliżywszy się do wojskowych placówek wjechał do obozu Wła­ dysława siedząc na swoim małym wózku i karcąc upominał go pod groźbą kary Bożej, aby zaniechał prześladowania braci i litując się łaskawie z powodu przelewania krwi chrześcijańskiej, hań­ bienia dziewic i gwałcenia żon, czego bez ustanku dopuszcza się zbrodniczo barbarzyński lud jego wojska w narodzie, z którego sam również pochodzi - aby starał się przejednać braci i odszedł do swoich ziem. A gdy on jak faraon z sercem zatwardziałym wzgardził usłuchaniem napomnień czcigodnego arcybiskupa, ten wnet skrępował go tamże więzami klątwy jako pyszałka i wroga wiary chrześcijańskiej" 26 • Mimo chyba mocno udramatyzowanego opisu niegodziwości wojsk Władysławowych, dowiadujemy się, że nie tylko rycerstwo opuściło sprawę princepsa, ale wyraź­ nie odwracała się od niego kościelna hierarchia państwa piastowskiego, na czele z arcybiskupem Jakubem. tylko u

współrodowców

wśród całego

24

25 26

I 36

Kronika polska, s. 23, podobnie Kronika książąt polskich, s. 74. Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 28, s. 162. Kronika wielkopolska, rozdz. 32, s. 143-144.

POD OPIEKĄ STARSZYCH BRACI

I

Książę Władysław po klęsce pod Poznaniem, buncie rycerstwa, przy braku przychylności ze strony większości polskiej hierarchii kościelnej i chyba pozostający pod karą klątwy znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Musiał opuścić kraj i udał się do króla niemieckiego Konrada III, ale wcześniej, jak pisze mistrz Wincenty, obsadził wiernymi sobie załogami grody, zapewne na południu kraju - na Śląsku i w Małopolsce. Broniła się jeszcze Agnieszka w Krakowie, który to gród Mieszko i Bolesław „ściska­ ją [ ... ] potężnym oblężeniem i ową tygrysicę, która broniła zamku, zmuszają do poddania się. Ona, wyparta wreszcie z grodu i wyzuta z mienia, musiała pójść za mężem i wraz z nim zmarniała wśród utrapień i wygnania" 27 • Wydarzyło się to zapewne jeszcze wiosną 1146 roku, a już w sierpniu tego roku (zgodnie z przekazem Roczników magdeburskich) król Konrad III podjął wyprawę do Polski. Interwencja ta jednak nie zmieniła stanu rzeczy - Władysław do śmierci, która nastąpiła w 1159 roku, nie powrócił do kraju. W kontekście życiorysu Kazimierza Sprawiedliwego rodzi się pytanie, jaką rolę odgrywał wówczas kilkuletni chłopczyk u boku swych starszych braci? Mistrz Wincenty, podobnie jak inne źród­ ła z epoki, nie dostrzega go w zasadzie, odnajdujemy go jedynie jako uczestnika uprawianej przez braci polityki w dokumencie kardynała Humbalda i falsyfikacie trzemeszeńskim. Chyba był potrzebny jako potwierdzenie politycznej zwartości obozu juniorów wobec działań księcia zwierzchniego, ale może też nie chciano, by stał się jego zakładnikiem. Nie do końca przekonują sugestie, jakoby po wyprawie króla Konrada III z 1146 roku starsi bracia oddali go na dwór niemiecki jako zakładnika (tak Marek Smoliński - zob. niżej). Ostatecznie zapewne aż do lat sześćdzie­ siątych XII wieku książę Kazimierz nie dysponował własną dzielnicą, a i ze źródeł zniknął na ponad dziesięć lat. Jedynie mistrz Wincenty zauważa, że Bolesław Kędzierzawy, nowy po Włady-

27

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 28, s. 165. 37

I

I SKOMPLIKOWANE DZIECIŃSTWO (1138-1146) sławie

princeps: „Kazimierza, który był młodzieniaszkiem, czas w swoim domu jak syna, nie jakoby zupełnie żałował mu łaski współuczestnictwa, lecz aby delikatnej latorośli, pozbawionej podpierającego palika, nie narażać na podmuchy lekkomyślności" 28 • Najpewniej zarówno w czasie wojny domowej, jak i przez następne lata Kazimierz znalazł swe miejsce u boku najstarszego syna Salomei - Bolesława Kędzierzawego.

jakiś wychowywał

28

Tamże, ks. III, rozdz. 30, s. 167.

Rozdział

II

KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166)

I 1. W cieniu starszych braci (1146-1157) Pierwsze lata po zwycięskiej wojnie domowej juniorów nad princepsem Władysławem II w kontekście Kazimierza Sprawiedliwego nie rysują się nam zbyt jasno, co wynika z wyraźnej skąpości przekazów źródłowych. Taka perspektywa badawcza sprzyja mnożeniu hipotez, które przekraczają często granice spekulacji, a nierzadko i granice zdrowego rozsądku. Wiemy jedynie, że podczas wydarzeń z lat 1144-1146 kilkuletni Kazimierz u boku starszych braci mógł odgrywać rolę drugoplanową, podobnie jak o kilka lat starszy od niego Henryk i taką rolę wyznaczyli im Mieszko i Bolesław podczas nadań dla klasztoru w Trzemesznie, co widać w dokumencie kardynała legata Humbalda z marca 1146 roku. Henryk i Kazimierz występują tam nie jako książęta (duces), ale bracia książęcy (zapis w dokumencie brzmi następująco: Boleslauus et Misico duces et fratres eorum Henricus atque Casimirus - Bolesław i Mieszko książęta i bracia ich Henryk, a także Kazimierz). Jest bardzo prawdopodobne, że Henryk wkrótce, jako że osiągnął tzw. lata sprawne, uzyskał własną dzielnicę i w najbliższych latach się usamodzielnił, ale o Kazimierzu tego powiedzieć nie możemy. Cytowany wyżej, na koniec poprzedniego rozdziału, mistrz Wincenty niedwuznacznie suge39

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) ruje, że opiekę nad ośmioletnim Kazimierzem przejął ówczesny princeps Bolesław Kędzierzawy i wnosząc z tonu tej wypowiedzi, możemy uznać, że nadziału nie wyznaczał mu dość długo, gdyż jeszcze w 1161 roku nasz bohater występuje w liście świad­ ków dokumentu dla klasztoru w Czerwińsku bez wskazania jego ewentualnego władztwa.

-

Il. 1. Dokument kardynała legata Humbalda dla klasztoru Kanoników Regularnych w Trzemesznie z 1146 roku.

I 40

w CIENIU STARSZYCH BRACI

I

Il. 2. Fragment dokumentu kardynała Humbalda z 1146 roku z wymienionym Kazimierzem Sprawiedliwym.

czerpane ze źródeł są dla tego okresu „ciemny" fragment jego życiorysu rozjaśniać, poprzez próby czytania między wierszami źródeł jeszcze bardziej go zamazują. Przykła­ dem tego może być wysuwana na podstawie niedomówień zawartych w przekazach źródłowych hipoteza o oddaniu najmłodsze­ go syna Krzywoustego jako zakładnika po sierpniowej wyprawie Konrada III na Polskę. Wyprawa ta, jak wierny, nie udała się, a król niemiecki nie zdołał wkroczyć na tereny państwa Piastów (zatrzymany został na rzece Odrze), jednak realne zagrożenie interwencją na rzecz Władysława Wygnańca nie zostało zażegnane. Tymczasem król niemiecki podjął rokowania i wycofał swe wojska po złożeniu przez książąt polskich obietnicy okupu i stawienia się na jego dworze na wezwanie. Fakty te z nieznanych powodów zignorował (może przypadkowo pominął?) mistrz Wincenty, który po opisie usunięcia Władysława i potem jego małżonki od razu przeszedł do omówienia panowania Bolesława Kędzierza­ wego, nazywając go „bratem" i zarazem „następcą Władysława". O rokowaniach po sierpniowej wyprawie Konrada wspomniał Wincenty z Pragi, a Roczniki magdeburskie jako jedyny przekaz źródłowy zamieściły skromną wzmiankę, że ustalenia ich objęły nie tylko trybut i obietnicę stawienia się na dworze królewskim przez Bolesława, ale także oddanie jako zakładnika młodszego brata (po łacinie zapis ten brzmi: iuniore fratre obside). Część polskich historyków wysunęła na tej podstawie przypuszczenie, że owym księciem był wtedy około czternastoletni Henryk (np. Gerard Labuda, Benedykt Zientara, ostatnio Mikołaj Gładysz), jednak pojawiła się spekulacja, że zakładnikiem był liczący wówczas Nie

dość, że wiadomości

życia Kazimierza zupełnie śladowe, to historycy zamiast ów

41

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) osiem lat Kazimierz Sprawiedliwy (Marek Smoliński). Powyższa koncepcja jest wszakże obudowana dość luźnymi poszlakami, głównie obejmującymi wnioski z milczenia źródeł lub zawartych w nich niedomówień i czasem błędów. Wydaje się, że założony czas pobytu zakładnika w Niemczech (i Czechach), a obejmujący lata 1146-1161, wydaje się zupełnie nieprawdopodobny. Chyba hipoteza o oddaniu Henryka Sandomierskiego jako gwaranta porozumienia między Konradem III a Bolesławem Kędzierza­ wym wydaje się pewniejsza. Jeśli założymy, że Henryk został przekazany w ręce niemieckie późnym latem 1146, a źródła ruskie poświadczają jego obecność podczas interwencji na Rusi Bolesława w roku 1149, to być może przebywał on jako zakładnik do czasu udziału polskich posiłków pod wodzą Mieszka Starego w tzw. wyprawie krzyżowej przeciwko Słowianom połabskim (1147 rok). Próbując rozwikłać zagadkę, jaką postawił historykom zapis z Roczników magdeburskich, musimy wziąć pod uwagę również to, że w roku 1146 z punktu widzenia dwóch starszych synów Salomei korzystniejsze było pozbycie się, choćby chwilowe, podczas porządkowania na swą modłę państwa tego z młodszych braci, który właśnie osiągnął lata sprawne. Tym był niewątpliwie Henryk, który zapewne wówczas ostatecznie otrzymał we władanie swój nadział. Wreszcie należy zwrócić uwagę na to, że skromna notatka zamieszczona przez magdeburskiego annalistę jest jedynym tak ujmującym ten problem przekazem źródłowym. Żadne inne źródło nie mówi nam o zakładniku wysłanym wtedy przez Kędzierzawego na dwór niemiecki. Zastanawia zaś milczenie Roczników magdeburskich o oddaniu na dwór Fryderyka Barbarossy Kazimierza Sprawiedliwego po złożonym mu w 1157 roku hołdzie przez princepsa Bolesława Kędzierzawego pod Krzyszkowem. Można na tej podstawie postawić ostrożną hipotezę, że rocznikarz pomylił dwa wydarzenia o podobnym charakterze, opisując rozstrzygnięcia po wyprawie Konrada III z 1146 roku oraz Fryderyka I z 1157 roku. Może więc po prostu w zapisce

I 42

w CIENIU STARSZYCH BRACI

I

umieszczonej pod 1146 rokiem kompilator rocznika „skleił" informacje odnoszące się w pewnej części do działań cesarza Fryderyka I Barbarossy, zakończonych sukcesem pod Krzyszkowem? Ostatecznie możemy przyjąć, że porozumienie Bolesława Kędzie­ rzawego oraz Mieszka zawarte z królem Konradem III latem 1146 roku nie musiało być obwarowane oddaniem w zakład jakiegoś z ich młodszych braci. Wydarzenia z 1146 roku to na długo ostatnia wzmianka źród­ łowa, z którą łączono imię Kazimierza. Zgodnie z informacjami mistrza Wincentego musimy przyjąć, że młody książę znalazł się pod opieką princepsa Bolesława i przebywał w jego otoczeniu. Kronikarz wyraźnie napisał, że zarówno Mieszko, jak i Henryk w roku 1146 zostali obdarzeni z woli księcia Bolesława „więcej niż braterską miłością, oddając [im - J.D.] nie tylko to, czego wymagał wzgląd na następstwo, lecz z świętą łaskawością obdarzając ich, to znaczy Mieszka i Henryka, także tymi dzielnicami, które im się należały" 1 • Niżej zaś, w cytowanym już passusie o małym Kazimierzu, dziejopis jakby tłumaczył nowego władcę zwierzchniego z jego postępowania wobec najmłodszego syna Krzywoustego. Z jednej strony Kazimierz był wychowywany w domu princepsa „jak syn", ale z drugiej aż do śmierci Henryka w 1166 roku, a miał wówczas już lat 28, nie otrzymał nadziału ziemi. „Wstydliwie" też przemilczał Wincenty oddanie najmłod­ szego brata jako zakładnika, który miał być gwarantem zawartego w sierpniu 1157 roku pod Krzyszkowem porozumienia mię­ dzy polskim princepsem a cesarzem. Między latem 1146 a latem 1157 roku Kazimierz Sprawiedliwy w zasadzie nie został zauważony przez znane nam dzisiaj przekazy źródłowe. Za dobrą monetę musimy przyjąć stwierdzenie mistrza Wincentego, że opiekę nad nim roztoczył, i to chyba długotrwałą i skuteczną, Bolesław Kędzierzawy. W trudnych cza1 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Kiirbis, Wrocław 1992, ks. III, rozdz. 30, s. 167.

43

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) sach umacniania władzy w państwie piastowskim przez juniorów (1146 - około 1150) działo się zapewne wiele, ale kronikarze i annaliści, jeśli kogoś wówczas dostrzegali i opisywali, to był nim głównie książę zwierzchni, ewentualnie Mieszko zwany później Starym, czasem Henryk osadzony w Sandomierskiem. To właś­ nie ich widzimy przy okazji wyprawy na Połabie w 1147 roku, podczas odbywającego się w styczniu 1148 roku zjazdu w Kruszwicy (ślub Ottona, syna Albrechta Niedźwiedzia i Judyty, siostry Bolesława Kędzierzawego), czy konfliktów na pograniczu ruskim w 1149 roku (Bolesław i Henryk uczestniczyli w wyprawie na Włodzimierz Wołyński i Łuck, udzielając sojuszniczej pomocy księciu Izjasławowi). Do Polski docierają wówczas dokumenty dla rozmaitych instytutów kościelnych, które wystawia sam papież. Specjalne bulle, tzw. protekcyjne, otrzymują klasztory - kanonikom regularnym z Trzemeszna 31maja1147 roku w Paryżu wystawia takową papież Eugeniusz III, biskup kujawski (włoc­ ławski) otrzymuje podobną od tego samego papieża 4 kwietnia 1148 (wystawiona w Reims), zaś opat klasztoru Kanoników Regularnych na górze Ślęży (potem przeniesiony na wrocławską wyspę Piasek) Arnulf uzyskuje od Eugeniusza III bullę w dniu 19 października 1148. Wreszcie cały kler polski z arcybiskupem gnieźnieńskim na czele (podówczas był nim arcybiskup Janik Gryfita) zapewne 23 stycznia 1150 zostaje przez tego papieża napomniany za niewykonywanie klątwy rzuconej przez legata papieskiego kardynała Gwidona na tych, którzy przejęli ziemie należne księciu Władysławowi Wygnańcowi oraz za nieprzestrzeganie nałożonego na kraj interdyktu. Eugeniusz III jeszcze raz zatwierdził anatemę i interdykt, ale chyba niewiele wskórał, podobnie jak jego wysłannik kardynał Gwido w 1148-1149 roku. Również tym razem polskie duchowieństwo opowiedziało się konsekwentnie po stronie książąt juniorów. Z zachowanego materiału źródłowego wiemy też, że Bolesław Kędzierzawy w tym czasie (rok 1149) poczynił nadania dla fundowanego przez Piotra Włostowica klasztoru Benedyktynów na wrocławskiej wyspie

I 44

w CIENIU STARSZYCH BRACI

Il. 3. Dokument fundacyjny klasztoru Cystersów w (tzw. oryginał gnieźnieński).

Łeknie

I

z 1153 roku

45

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) Ołbin,

a wcześniej Mieszko Stary po zwycięstwie pod Poznaniem tamtejszej katedrze i biskupowi Boguchwałowi wieś Lusowo (1146 rok). W tych też czasach, zapewne na wiosnę 1147 roku korespondencję ze świętym Bernardem z Clairvaux prowadzili biskup krakowski Mateusz oraz wybitny możny Piotr Włostowic. Próżno szukać przy wspomnianych wydarzeniach imienia Kazimierza, choć przynajmniej przy okazji ślubu swej siostry Judyty 6 stycznia 1148 roku musiał być obecny. Również w następnych latach młody Kazimierz w źródłach nie występuje, choć jego bracia są w nich czasami odnotowywani. To właśnie około 1154 roku Henryk wyruszył na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, co odnotowują liczne roczniki, a także Jan Długosz, i sprowadził stamtąd do leżącej nad Nidą Zagości na Kielecczyźnie joannitów, zakładając im placówkę. Ważny klasztor Kanoników Regularnych w Czerwińsku otrzymał 18 kwietnia 1155 bullę od papieża Hadriana IV złożoną na ręce przeora Gwidona, a podobny dokument uzyskał 23 kwietnia tegoż roku biskup wrocławski Walter. W znanym dokumencie fundacyjnym klasztoru cysterskiego w Łeknie, który wystawił możny Zbylut w 1153 roku, a opieczętował go arcybiskup Janik, w partii końco­ wej znajduje się zapis następującej treści: Anno MCLIII, Boleslao, Mesicone, Heinrico Jratribus germanis in Polonia principatibus, czyli „W roku 1153 za panowania w Polsce braci rodzonych Bolesława, Mieszka, Henryka". Niemal identyczny w formie i treści zapis odnajdujemy w dokumencie fundacyjnym, również z 1153 roku, innej wspólnoty cysterskiej - klasztoru w Brzeźnicy /Jędrzejowie. Wystawcą był założyciel opactwa, wspomniany wyżej arcybiskup Janik Gryfita 2 • Ponownie pominięto liczącego wówczas lat około piętnastu Kazimierza. Powrócił na karty kronik, roczników nadał

2 Dokument łekieński dostępny jest w tłumaczeniu na język polski: Dokument fundacyjny klasztoru cysterskiego w Łeknie z roku 1153, oprac. Andrzej M. Wyrwa, tłum. Anna Strzelecka, Poznań 2003, tu s. 45; natomiast dokument klasztoru ję­ drzejowskiego zob. Dokument fundacyjny klasztoru Cystersów w Jędrzejowie, oprac. Józef Dobosz, Andrzej M. Wyrwa, tłum. Kazimierz Liman, [w:] Cystersi w Polsce.

I 46

ZAKŁADNIK

I

i dokumentów dopiero w roku 1157, w związku ze wspomnianą na ziemie piastowskie następcy Konrada III - Fryderyka Barbarossy.

już wyprawą

\ 2.

Zakładnik

W lutym 1151 roku zmarł król niemiecki Konrad III, wspierający starania księcia Władysława Wygnańca o powrót do wła­ dzy w Polsce, a jego następcą został Fryderyk I znany pod przydomkiem Barbarossa (Rudobrody). Rządy objął on w 1152 roku i pierwsze lata musiał poświęcić na uporządkowanie stosunków w Rzeszy oraz jej relacji z papiestwem. To drugie udało się już w 1153 roku, zawierając w Konstancji stosowny traktat, w którym cesarz i papież sprzymierzyli się przeciwko Normanom sycylijskim, a ten drugi zobowiązał się do ekskomuniki wrogów nowego króla niemieckiego i koronowania go na cesarza. W 1154 roku Fryderyk doprowadził do zjazdu Rzeszy w Goslarze i pacyfikacji stosunków między dwoma najważniejszymi tamtejszymi stronnictwami politycznymi skupionymi wokół rodów Welfów i Staufów. To stworzyło mu warunki do wyprawy do Italii w 1154-1155 roku i ostatecznie utorowało drogę do korony cesarskiej (koronacja nastąpiła 18 czerwca 1155 roku). Następnie cesarz zawarł małżeństwo z Beatrycze z Burgundii (1156), po wcześniejszym unieważnieniu jego bezdzietnego małżeństwa z Adelą z Vohburga, co pozwoliło mu zdobyć wpływy na obszarach dolnej Burgundii i Prowansji. Wreszcie w 1156 roku uporządkował relacje między Welfami i Babenbergami, wydając tzw. privilegium minus, w świetle którego właśnie Babenbergowie otrzymali nieograniczone prawa dziedziczne w Austrii. Teraz Fryderyk mógł zainteresować się wschodnimi rubieżami W 850-lecie fundacji opactwa jędrzejowskiego, red. ks. Daniel Olszewski, Kielce 1990, s. 205-208 (tu s. 207).

47

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) Rzeszy, a zwłaszcza kwestiami polskimi, które stale akcentowała Agnieszka, żona Władysława Wygnańca, oraz sam Władysław. Z niektórych przekazów źródłowych wiemy, że cesarz początkowo na drodze dyplomatycznej próbował zmusić nowego polskiego princepsa do przywrócenia Władysława Il, co mistrz Wincenty ujął następująco: „Atoli nie zapominający o sobie Wła­ dysław, nie mając dostatecznej siły do pomsty, jakowymś sposobem pozyskuje dla siebie króla Prażan [to znaczy ówczesnego księcia czeskiego, potem króla Władysława II - J.D.] i z jego pomocą podżega nienawiść Rudego Smoka [kronikarz określił tak Fryderyka I Rudobrodego - J.D.], powołując się u szczytu majestatu cesarza na powinowactwo z nim [... ]. Przeto cesarz, nie tyle przekonany, co poruszony natarczywymi jego prośbami, naprzykrza się Bolesławowi częstymi poselstwami, aby brata nie tyle królestwu przywrócił, ile wspólnocie ojcowizny" 3 • Brak odzewu ze strony książąt polskich wywołał dość zdecydowaną reakcję Barbarossy, który rozpoczął przygotowania do wyprawy mającej na celu wymuszenie na polskim princepsie posłuchu i również umożliwienie powrotu Władysławowi Wygnańcowi i jego rodzinie. Strona polska zareagowała, ale chyba zbyt późno, gdyż poselstwo dotarło do Halle, gdzie wówczas przebywał Fryderyk, tuż przed wyruszeniem niemieckiej ekspedycji pod wodzą samego cesarza do Polski. Oferta złożona władcy niemieckiemu była chyba nie tylko spóźniona, ale i niewystarczająca - zapewne nie zgodzono się na restytucję w jakiejkolwiek postaci księcia Władysława Wygnańca. W początkach sierpnia 1157 roku wyruszyła więc dobrze zorganizowana wyprawa niemiecka, której tym razem nie udało się zatrzymać na linii Odry. Przebieg wydarzeń z lata 1157 roku tak komentował mistrz Wincenty: „A więc [cesarz] sprzysięga całą potęgę cesarstwa na jednego męża: siła wszystkich przeciw Bolesławowi, siła Bolesława przeciw wszyst3 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 30, s. 168; por. Ottone et Ragewino, Gesta Friderici I imperatoris, wyd. Roger Wilmans, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XX, Hannoverae 1858, liber III, s. 418-419.

I 48

ZAKŁADNIK

I

kim! Dają mu do wyboru jedno z dwojga: albo ustąpi z królestwa, albo przyjmie walną bitwę. Atoli przemyślny mąż, odkładając z dnia na dzień jedno i drugie, walczy bez wojny, zwycięża bez bitwy. Odcina bowiem i wstrzymuje wszędzie wszystkie dostawy żywności. Gdy więc z tego powodu nagle zabrakło żywności, owa siła niezwyciężonych legionów, owe najsławniejsze falangi zmarniały z głodu i zarazy" 4 • Dziejopis nawet w obliczu klęski i złożonego w Krzyszkowie pod Poznaniem hołdu cesarzowi zachował pełną lojalność wobec Bolesława, przekuwając porażkę niemal w triumf. Rzeczywistość wyglądała znacznie gorzej - pełniejsze informacje przynoszą nam źródła niemieckie i czeskie, zwłaszcza zachowana korespondencja między cesarzem Fryderykiem I i Wibaldem, opatem klasztoru w Stablo. Książęta polscy wycofali się za Odrę, rzeczywiście nie podejmując walki i paląc grody, jednak gdy wojska niemieckie znalazły się pod Poznaniem, z inicjatywy Bolesława rozpoczęto rokowania. W ich wyniku princeps musiał oświadczyć, że usunięcie Władysława Wygnańca nie było przejawem niechęci wobec Rzeszy oraz złożyć obietnicę zapłacenia 2000 grzywien srebra bezpośred­ nio Fryderykowi Barbarossie, a dalej 1000 grzywien srebra książę­ tom Rzeszy, nadto cesarzowa miała otrzymać 20 grzywien w zło­ cie, a dworzanie 200 grzywien srebra (łącznie 3200 grzywien srebra i 20 złota). Poza tym książę Bolesław zaprzysiągł udział w wyprawie cesarza do Italii oraz miał stawić się na Boże Narodzenie w Magdeburgu w celu rozsądzenia sporu między nim a Władysła­ wem Wygnańcem. Gwarantami postanowień krzyszkowskich byli oddani jako zakładnicy najmłodszy syn Krzywoustego Kazimierz oraz potomkowie najwybitniejszych możnych polskich. O tym, że Kazimierz znalazł się wśród grupy synów polskich możnych wyznaczonych jako zakładników gwarantujących wypełnienie przez książąt polskich postanowień pokoju krzyszkowskiego, dowiadujemy się z listu samego Fryderyka Barbarossy 4

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 30, s. 168-169. 49

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) do opata klasztoru w Stablo, Wibalda. Cesarz dość precyzyjnie opisuje przebieg wyprawy oraz postawione Bolesławowi Kędzie­ rzawemu w Krzyszkowie warunki pokojowe, które omówiliśmy wyżej. Znajduje się tam znamienny ustęp: et de supradictis omnibus fideliter explendis acceptis obsidibus Ca z i m e r o fr a t r e d u c is et aliis nobilibus5, który wśród zakładników z imienia wskazuje jedynie Kazimierza, jako brata książęcego, czyli brata Bolesława Kę­ dzierzawego. Natomiast omawiane wyżej Roczniki magdeburskie, które pod rokiem 1146 wspominały o bracie książęcym wziętym jako zakładnik po wyprawie króla Konrada, pod rokiem 1157 tylko ogólnie mówią o tym, że Fryderyk wkroczył do Polski z wyprawą wojenną. Za listem zaś Fryderyka powtórzył wszystkie informacje o ekspedycji cesarza do Polski autor jego Czynów, Otton biskup Freising (Fryzyngi), imię księcia - zakładnika podając jako Gazimiro 6• Zakończony pokojem zawartym pod Krzyszkowem konflikt książąt juniorów z cesarzem Fryderykiem opisał też w swych Rocznikach Wincenty z Pragi. Dodał on kilka nieznanych z innych przekazów szczegółów - podkreślił rolę w wyprawie posiłków czeskich, a także to, iż zakładnicy zostali początkowo przewiezieni do Pragi, gdzie zmarł jeden z nich - syn polskiego możnego Jaksy. Ostatecznie czeski władca Władysław II wydał rozkaz przewiezienia pozostałych na cesarski dwór do Wiirzburga7. Wśród nich zapewne znajdował się Kazimierz, choć praski dziejopis nie wymienia go. Gdy w sierpniu 1157 roku ruszała wyprawa Fryderyka Barbarossy na Polskę, rządzoną przez juniorów, w obronie praw WłaBule [sic!] i listy dotyczące Polski: Fryderyk I cesarz donosi Wibaldowi o zwyodniesionem nad Polakami, wyd. August Bielawski, [w:] MPH, t. II, Lwów 1872, s. 22 (cały list nas. 21-22). 6 Ottone et Ragewino Gesta Friderici I imperatoris, liber III, opowieść o wydarzeniach z 1157 roku nas. 418-419, imię księcia-zakładnika nas. 419. 7 Vincentii Pragensis Annales, wyd. Wilhelm Wattenbach, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XVII, Hannoverae 1861, s. 666-667, opis wydarzeń znajduje się pod rokiem 1158, ale wydawca skorygował datę na 1157. 5

cięstwie

1so

POWRÓT DO KRAJU I MAŁŻEŃSTWO

I

dysława Wygnańca

do tronu polskiego, Kazimierz właśnie koń­ lat. Lata sprawne osiągnął już wcześniej, a ciągle nie wyznaczono mu żadnej, choćby najmniejszej dzielnicy, tak przynajmniej wynika z zachowanych źródeł. Ponad sto lat temu Stanisław Smolka zauważył, że taka sytuacja czyniła zeń idealny materiał na malkontenta. Czy warunki pokojowe, jakie usłyszał w Krzyszkowie Kędzierzawy, zadowalały go do końca, nie wiemy - samo złożenie hołdu było jakimś upokorzeniem ale czasowe pozbycie się z kraju najmłodszego brata było księ­ ciu princepsowi chyba na rękę. Jak długo przebywał Kazimierz w Niemczech jako zakładnik, trudno dzisiaj rozstrzygać. Wincenty z Pragi wydarzenia z lata 1157 roku umieścił wprawdzie pod rokiem 1158, ale owo przesunięcie daty nie wynikało z pomylenia terminu wyprawy cesarza do Polski z terminem odesłania zakładników, początkowo przetrzymywanych w Czechach, na cesarski dwór do Wi.irzburga. Jak się wydaje, Kazimierz i pozostali „gwaranci" pokoju czasowo zostali oddani pod opiekę wład­ cy czeskiego, który jesienią 1157 roku (w październiku), zapewne zgodnie z wcześniejszymi umowami, odesłał ich Fryderykowi Barbarossie. Tutaj wiadomości źródłowe o losach księcia Kazimierza się urywają. Nie wiemy też, czy zdobył on - przebywając nieokreślony czas w otoczeniu cesarskim - jakieś nowe doświad­ czenia i kontakty, które mógł później wykorzystać? Bez odpowiedzi pozostanie też pytanie, czy mógł młody książę być pomocny starszym braciom jako źródło informacji o ruchach politycznych cesarza Fryderyka zarówno podczas pobytu w Rzeszy, jak i już po powrocie do kraju. czył dziewiętnaście

I 3. Powrót do kraju i

małżeństwo

Pierwszy źródłowy ślad wskazujący, że Kazimierz powrócił do Polski, po nieokreślonym co do długości pobycie w Rzeszy, odnajdujemy w dokumencie wystawionym przez jego braci Bolesła-

s1 I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166)



Il. 4. Widok od wschodu na romańską kolegiatę w Tumie pod

wa

Łęczycą.



Kędzierzawego

i Henryka Sandomierskiego 21 maja 1161 8 . wówczas odbywał się w Łęczycy uroczysty zjazd książąt polskich, duchowieństwa oraz możnych i rycerstwa z okazji konsekracji tamtejszej kolegiaty. Zgromadził on większość polskich biskupów, spośród których przybyli arcybiskup gnieźnieński Janik oraz biskupi: Mateusz krakowski, Walter z Malonne wrocław­ ski, Werner płocki i Onold kujawski (kruszwicki). W dokumencie wyliczono też z imienia 27 możnych, przy niektórych z nich dodając informację, że przybyli z braćmi bądź synami, na końcu zaś dodając zwyczajową formułę „i wielu innych tak duchownych, jak świeckich". Na ich czele stali dwaj ówcześnie najwybitniejsi przedstawiciele tej kategorii społecznej - Jaksa z Miechowa oraz Świętosław, syn Piotra Włostowica. Obszerną listę świadków

Właśnie

8 Dokument dostępny jest w postaci drukowanej tylko w języku łacińskim - Kodeks dyplomatyczny Małopolski, wyd. Franciszek Piekosiński, t. II, Kraków

1886, nr 4, s. 373.

1s2

POWRÓT DO KRAJU I MAŁŻEŃSTWO

I

tego dyplomu otwierają jednak książęta, jak ich tam określono, Kazimierz Sprawiedliwy oraz Odon, najstarszy syn Mieszka Starego. Bolesław i Henryk wykorzystali tak wielkie zgromadzenie dostojników duchownych i świeckich z rozmaitych dzielnic piastowskiej dziedziny, aby poczynić też nadania dla innej ważnej placówki kościelnej - klasztoru Kanoników Regularnych w Czerwińsku na Mazowszu. Wszystko wskazuje na to, że na wiosnę 1161 roku książę Kazimierz był już wciągnięty w wir bieżących wydarzeń w kraju, uczestnicząc w jednej z ważniejszych w tym czasie uroczystości religijnych. Najpóźniej przed majem tego roku musiał wrócić z Rzeszy, a na podstawie przekazów źródłowych nie jesteśmy w stanie ustalić dokładniejszej daty z prostego powodu - żadne znane nam dzisiaj źródła tego faktu nie zarejestrowały. W historiografii dawniejszej pojawił się nawet pogląd o powrocie Kazimierza dopiero w 1163 roku. Podstawą takiego stanowiska Oswalda Balzera było przyjęcie przezeń założenia, że zakładnik mógł zostać bez przeszkód zwolniony dopiero po objęciu schedy śląskiej przez synów Władysława Wygnańca, czyli ostatecznym wypełnieniu postanowień pokojowych z 1157 roku, a to nastą­ piło właśnie w 1163 roku. Autor ten nie zauważył chyba imienia Kazimierza we wspomnianym dokumencie Bolesława i Henryka z maja 1161 roku. Cesarz zdecydował się zapewne na zwolnienie młodego księcia, ponieważ ustały rzeczywiste powody jego dalszego przetrzymywania - Władysław Wygnaniec zmarł 30 maja 1159, a wkrótce potem i jego małżonka Agnieszka. Ta ostatnia opuściła ziemski padół dokładnie 24 lub 25 stycznia, ale nie jesteśmy pewni daty rocznej - musiało to nastąpić między 1160 a 1163 rokiem. Możemy w tej sytuacji pokusić się jedynie o postawienie hipotezy, iż po zgonie księcia Władysława cesarz Fryderyk uwolnił Kazimierza, który mógł od połowy 1159 roku przebywać w kraju. Dopiero po zgonie księżnej Agnieszki polski princeps zdecydował się na wpuszczenie jej synów na Śląsk i przekazanie im władzy nad tym terytorium. 53

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) Dwudziestokilkuletni Kazimierz, mimo osiągnięcia lat sprawnych, wykazania się lojalnością wobec starszych braci podczas pobytu w Niemczech, gdyż tak chyba trzeba rozumieć około trzyletnią niewolę, i w jakiś sposób włączenia się w sprawy wewnętrzne po powrocie, nadal pozostawał „księciem bez ziemi". Tak przynajmniej musimy rozumieć zapis dokumentu z 1161 roku. O ile sytuacja naszego bohatera pod względem samodzielności politycznej po powrocie z Rzeszy niewiele się zmieniła, to w jego życiu zaszły jednak pewne istotne zmiany. Właśnie w latach sześćdziesiątych XII stulecia ożenił się i fakt ten przysporzył historykom sporo problemów, z których trzy wydają się zasadnicze - pierwszy to osoba małżonki księcia, dmgi to okoliczności małżeństwa i trzeci to czas jego zawarcia. Spróbujmy kolejno przyjrzeć się tym zagadnieniom. Małżonka Kazimierza Sprawiedliwego wprawdzie pojawia się w przekazach źródłowych nie jeden raz, ale mistrz Wincenty ani razu nie wymienia jej z imienia, nie wspomina też nic o samym ślubie. Imię księżnej podają dokumenty z epoki - dyplomy wystawione przez Kazimierza Sprawiedliwego w Opatowie w 1189 roku czy późniejszy dokument patriarchy jerozolimskiego Monacha z roku 1198, opisujący zresztą wydarzenia wcześ­ niejsze. Jej imię występuje też w zapiskach nekrologicznych opactwa św. Wincentego we Wrocławiu i zapewne w dochowanym w formie nowożytnej obiturażu klasztoru Norbertanek zwierzynieckich. Znał je też Jan Długosz, który w następującej notatce umieszczonej pod rokiem 1168 poinformował nas o jej pochodzeniu: „Wobec nacisku ze strony braci i możnych królestwa książę Kazimierz pojął za żonę wywodzącą się z książąt ruskich Helenę, pannę, córkę księcia bełzkiego Wszewłoda" 9 • To stanowisko największego naszego średniowiecznego dziejopisa mocno odcisnęło się na starszej historiografii, w której dość 9 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 5-6, Warszawa 1973 - cytat: ks. 5, s. 108.

I 54

POWRÓT DO KRAJU I MAŁŻEŃSTWO

I

jednoznacznie uznano ruskie pochodzenie Heleny. Wprawdzie Oswald Balzer u schyłku XIX wieku wprowadził istotne korekty do genealogicznych rozeznań Długosza, ale podtrzymał ruskie korzenie księżnej. Uznał on ostatecznie, że Helena wywodziła się z dynastii Rurykowiczów, ale nie była córką księcia kijowskiego Wsiewołoda, gdyż ten w roku 1168, pod którym to Długosz umieścił małżeństwo Kazimierza, miał ledwie kilka lat. Drogą eliminacji kolejnych hipotez doszedł do wniosku, iż była ona córką księcia kijowskiego Rościsława. Pogląd ten próbował kwestionować ponad trzy dekady później Stanisław Kę­ trzyński, który przyjął, że książę Kazimierz dwukrotnie wchodził w związki małżeńskie. Pierwszą jego żoną była nieznana księżniczka, a drugą właśnie Helena, wywodząca się z Rurykowiczów. Te mylne hipotezy zweryfikował dopiero u schył­ ku lat siedemdziesiątych XX wieku Tadeusz Wasilewski, który uważnie przeczytał kronikę mistrza Wincentego i prawidłowo zinterpretował jej zapis odnoszący się do szwagra Kazimierza Sprawiedliwego. Dziejopis, omawiając wydarzenia z 1191 roku związane z próbą zajęcia Małopolski przez Mieszka Starego, napisał: „Uporczywa wieść, że ciągną przeciw nim [wojskom księcia Mieszka Starego - J.D.] wojska niezwyciężonego księcia czeskiego Konrada, niemałą przejęła ich trwogą. Był to bowiem tak znaczny i tak dzielny książę, iż od jego skinienia poruszała się oś rzymskiego cesarstwa, [ ... ] A ponieważ był bratem żony Ka zimie r z a [podkreślenie moje - J.D.], w żaden sposób nie powinien był lekceważyć, ani nie mógł być obojętny na krzywdy najbliższego z przyjaciół" 10 • Wymieniony przez Wincentego Konrad to Konrad III Otto, książę znojemski (Znojmo na Morawach), syn Konrada Il. W oryginale łacińskim Konrad określony jest jako frater iugalis Cazimiri, co znaczyłoby bezpośrednio „brat małżeński", czyli „brat żony", a zatem szwagier. Helena była więc nie księżniczką ruską z domu Rurykowiczów, 10

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 16, s. 223-224.

55

I

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) a księżniczką znojemską z domu Przemyślidów, córką księcia znojemskiego Konrada II. Okoliczności zawarcia związku małżeńskiego Kazimierza i Heleny są w zasadzie nieznane z perspektywy źródeł. Czyżby ślub niezbyt znaczącego politycznie polskiego księcia bez ziemi" został świadomie zignorowany przez kronikarzy i annalistów epoki? Nie potrafimy powiedzieć, kto wystąpił z propozycją tego mariażu, wiążącego Piastów - potomków Krzywoustego i jego drugiej żony, Salomei z Bergu, z książętami morawskimi z dynastii Przemyślidów, ani jakie były jego motywy. Z konieczności obracamy się w sferze domysłów i spekulacji. Nie wiemy, czy małżeństwo to było skierowane przeciw komuś, czy też raczej w celu poparcia kogoś? Na uwagę zasługuje może jeden fakt, że w osobach Heleny i Kazimierza połączyły się linie dynastyczne Piastów i Przemyślidów, raczej skazane w swych państwach na drugorzędną pozycję. Przewrotność losu sprawiła, że ci pierwsi wysunęli się w Polsce u progu rozbicia dzielnicowego na czoło kosztem wyznaczonego do władzy Władysława II Wygnańca. Natomiast ci drudzy walczyli o swoje z księciem rządzącym Czechami z Pragi, ale ostatecznie nie udało im się to, co młodszej linii Piastów. Czy jednak podobieństwo położenia politycznego w szczególnym okresie rozwoju czeskiej i polskiej monarchii patrymonialnej było wystarczającym powodem, aby poprzez mał­ żeństwo zawrzeć jakiś sojusz - pozostaje tylko pytaniem retorycznym. Podobnie rzecz się ma z domysłem wysuniętym nie tak dawno przez Marka Smolińskiego, iż małżeństwo z księżniczką morawską było wyrazem usamodzielnienia się Kazimierza spod wpływu starszych braci Mieszka i Bolesława i poprzez mariaż z Przemyślidami morawskimi, mającymi dobrą pozycję w obozie cesarskim, oparcia się politycznie na Fryderyku Barbarossie11 • 11

11 Marek Smoliński, Okoliczności i cel polityczny małżeństwa Kazimierza Sprawiedliwego z Heleną Znojemską, [w:] tegoż, Caesar et duces Poloniae. Szkice z dziejów stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie XII wieku (1146-1191), Gdańsk

2006, s. 53-78.

I 56

POWRÓT DO KRAJU I MAŁŻEŃSTWO

I

Kolejnym pytaniem, na które nie znamy odpowiedzi, jest to - czy w ułożeniu tego związku uczestniczyli starsi bracia Kazimierza? Jeśli nie oni, to kto był inicjatorem? Sam książę, może książę znojemski Konrad III Otto? Skoro Kazimierz wystąpił wspólnie z braćmi w Łęczycy w maju 1161 roku, zachowując wobec nich lojalność, nic nie wskazuje na jakąś głębszą chęć natychmiastowego usamodzielnienia się przez niego. Możemy też postawić pytanie, czy pobyt w Rzeszy, a wcześniej przejściowo w Czechach po wydarzeniach z lata 1157 roku mógł mieć jakiś wpływ na wybór Przemyślidówny jako przyszłej małżonki polskiego księcia juniora? I na to pytanie nie potrafimy odpowiedzieć jednoznacznie - może właśnie wtedy podjęto jakieś decyzje lub nawiązano rozmowy? Ostatecznie nie potrafimy wskazać ani inicjatora, ani przekonywających motywów i okoliczności zawarcia związku mał­ żeńskiego między Heleną i Kazimierzem. Fakt ten, podobnie jak wiele innych odnoszących się do polskiego wcześniejszego śred­ niowiecza, spada na nas z całym dobrodziejstwem zagadkowości, wątpliwości i pytań bez odpowiedzi. Jedno wszakże wydaje się niepodważalne - małżeństwo doszło do skutku i wydało owoce. Pewne jest również, że przynajmniej nie przeszkadzało tym, którzy od polskiego juniora byli ważniejsi na politycznej szachownicy tamtych czasów, a więc jego braciom, a także książętom morawskim i ówczesnemu władcy czeskiemu, królowi Władysła­ wowi IL Być może nie tylko nie przeszkadzało, ale i było na rękę. Wiemy, kim była wybranka księcia Kazimierza, poznaliśmy też rozliczne wątpliwości co do motywów i mocodawców tego małżeństwa, spróbujmy jeszcze odpowiedzieć na pytanie: kiedy do niego doszło? Datę podał jedynie Jan Długosz, umieszczając to wydarzenie pod rokiem 1168, jednak nie jest ona wiarygodna i została w historiografii potraktowana z dużą ostrożnością. Oswald Balzer uznał, że w 1164 roku na świat przyszła pierworodna córka Kazimierza i Heleny, wydana za mąż za księcia Wsiewołoda Czermnego, a więc do małżeństwa musiało dojść 57

j

I KU SAMODZIELNOŚCI (1146-1166) jeszcze w 1163 roku, kiedy to nastąpiło objęcie Śląska przez synów Wygnańca i powrót Kazimierza. Wiemy jednak, że książę powrócił z pewnością przed majem 1161 roku, a jego nieznana z imienia córka poślubiła księcia ruskiego w roku 1178. Ponieważ lata sprawne do zamążpójścia w tym czasie dziewczęta osiągały w wieku lat dwunastu, mogła się zatem urodzić nawet w roku 1166. Pierworodny syn pary książęcej o imieniu Kazimierz pojawił się w źródłach jesienią 1167 roku, a w marcu 1168 już nie żył (o stosunkach rodzinnych księcia zob. rozdział VI). Skoro brał udział z ojcem w zjeździe w Jędrzejowie, musiał być na tyle duży, że bez kłopotów w porze jesiennej lub wczesnozimowej przebył drogę z Wiślicy (?) do oddalonego od niej kilkadziesiąt kilometrów w linii prostej Jędrzejowa. Można więc ostrożnie przyjąć, że dwoje najstarszych dzieci Heleny i Kazimierza przyszło na świat najpóźniej w latach 1165-1166, ślub musiał w takim razie nastą­ pić gdzieś w połowie lat sześćdziesiątych XII wieku. Takie też stanowisko zajął Kazimierz Jasiński, który przyjął przedział czasu między 1160 a 1166 rokiem. Wbrew opowieści Jana Długosza do ślubu doszło nie po śmierci księcia Henryka Sandomierskiego, ale jeszcze za jego życia i to chyba niedługo po powrocie Kazimierza z Rzeszy. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XII stulecia w ży­ ciu księcia Kazimierza niewątpliwie dużo się wydarzyło. Tylko to, o czym dowiadujemy się ze źródeł, wystarczyłoby na snucie wielu domysłów - oddanie jako zakładnika na dwór cesarski, brak uposażenia ziemskiego, niejasne okoliczności i czas zawarcia małżeństwa itd. - i mogłoby stać się bardziej kanwą ciekawej powieści niż naukowej dysertacji. Ale najważniejsze dopiero nastąpiło, bo małżeństwo stało się zapewne drogą do samodzielności i wyjścia z cienia starszych braci. Jednak pełniejszą swobodę uzyskał książę dopiero po objęciu własnej dzielnicy.

Rozdział

NA

III

WŁASNYM KSIĘSTWIE

1. Śmierć Henryka Sandomierskiego i jego testament Rok 1166 okazał się rokiem przełomu dla najmłodszego syna Krzywoustego. Właśnie wówczas, po konfliktach granicznych i wyprawach przeciwko pogańskim Prusom1, Bolesław Kędzie­ rzawy przystąpił do organizowania kolejnej ekspedycji do ich kraju. Mistrz Wincenty podkreślał szczególną rolę, jaką przywią­ zywał ówczesny książę zwierzchni, aby uporządkować sytuację na północno-wschodnich granicach swego władztwa. Przygotował on wiele wypraw, odniósł sporo sukcesów, a nawet część plemion pruskich podporządkował sobie i schrystianizował. Postępy, zwłaszcza na gruncie zaszczepiania nowej religii, okazały się jednak nietrwałe, co kronikarz opisał następująco: „Wkrótce bowiem ci obłudnicy jak śliskie żaby wskoczyli w odmęt odszczepieństwa i jeszcze wstrętniej zanurzyli się w błocie głęboko zakorzenionego bałwochwalstwa" 2 • Jak zaświadczają przekazy Przebieg owych wypraw z czasów Bolesława Kędzierzawego ostatnio ze w biografii tego księcia Magdalena Biniaś-Szkopek, Bolesław IV Kędzierzawy - książę Mazowsza i princeps, Poznań 2009, s. 277-292. Również wydanie drugie jako: Bolesław Kędzierzawy, Poznań 2014, tu s. 154--165. 2 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Ki.irbis, Wrocław 1992, ks. III, rozdz. 30, s. 171-172. 1

szczegółami opisała

59

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE źródeł,

do kolejnej wyprawy doszło w roku 1166, a jej okoliczi przebiegowi mistrz Wincenty poświęcił dłuższy passus, który przytoczymy w całości: „Zebrawszy więc razem liczne wojsko najlepiej wyćwiczonych [ludzi Bolesław] gotuje się do najazdu na prowincje Getów [tu: Prusów - J.D.] żadną wprawdzie sztuką nie obwarowane, lecz niedostępne z powodu naturalnego położenia. U samego wstępu jest matecznik zewsząd zarosły gąszczem ciernistych krzaków, gdzie pod zielenią trawy kryje się otchłań błotnej smoły. Zwiadowcy i przewodnicy wojsk zapewniają, że znaleźli niezawodną krótszą drogę przez knieje; byli bowiem i nieprzyjaciół podarkami przekupieni, i o zasadzce na swoich powiadomieni. Tedy po wąskiej ścieżce gnają na wyścigi pierwsze szeregi doborowego, gdy [nagle] z zasadzki wyskakują z obu stron nieprzyjaciele; i nie tylko z dala rażą pociskami, jak to kiedy indziej czynić zwykli, lecz jak gdyby w tłoczni ściśniętych prasą rozgniatają. A ci tymczasem samorzutnie jak dziki rzucają się na zjeżone dzidy, jedni z żądzy zemsty, drudzy z chęci spieszenia na pomoc; i więcej ich pada pod ciężarem własnego natło­ ku niż od ciosów oręża. Niektórych zbroja obciążonych pochłonę­ ła głębia rozwartej otchłani; inni ponoszą śmierć zaplątawszy się w zarośla i krzaki cierniste, [a] wszystkich ogrania mrok szybko zapadającej nocy. Tak przez zdradziecki podstęp przepadło bitne wojsko! Tak zmarniała w niedorzecznej wojnie dzielność wspaniałych rycerzy! Wymowa najwymowniejszych nie starczyłaby, żeby chociaż powierzchownie napomknąć, a cóż dopiero szerzej opowiedzieć o ich imionach, osobach, szlachetnym pochodzeniu, rodowodzie, o godnościach, dzielności, skrzętności, dostatkach! Aż po dziś dzień różni ludzie na różne sposoby ich opłakują" 3 • Dziejopis ukazał więc obraz klęski Bolesławowych wojsk w bagiennej puszczy w kraju Prusów, klęski tym boleśniejszej, że bę­ dącej wynikiem zdrady. Wprowadzone w zasadzkę rycerstwo nie było w stanie przeciwstawić się napastnikom, a ich ciała na

nościom

3

I 60

Tamże, ks. III, rozdz. 30, s. 172-173.

ŚMIERĆ HENRYKA SANDOMIERSKIEGO I JEGO TESTAMENT

I

wieki pozostały gdzieś w kniei. Użalał się Wincenty nad poległy­ mi w tej bitwie, która odbyła się zapewne na przełomie lata i jesieni 1166 roku, choć unikał wskazania imion najznaczniejszych spośród nich. Na najważniejszego, który utracił życie w wyniku wyprawy pruskiej, wskazują dopiero źródła późniejsze. Zapiski w polskich rocznikach wyraźnie informują pod rokiem 1166 lub 1167, że Henryk, bądź książę Henryk, zginął wraz ze swym wojskiem w Prusach4 • Pełniejszy opis wydarzeń pozostawił nam jeszcze Jan Dłu­ gosz, zapisując je pod 1167 rokiem. Z tego źródła dowiadujemy się, że: „Sławny książę sandomierski Henryk, walcząc w szeregu, wielokrotnie ranny, zginął z wieloma znakomitymi rycerzami od niezliczonych ran. Pierwej wyzionął ducha, niż zaniechał wojny. Wolał stawiwszy mężnie czoło, umrzeć niż żyć w hańbie. Przebity, umierając, zsunął się na ziemię by skonać. [... ] Trupa księcia sandomierskiego Henryka, odartego w haniebny sposób z jego [książęcych] oznak, zamieszanego w stosie trupów, pochłonęło bagno, jeżeli można nazwać pochłonięciem i śmiercią [śmierć], którą poniósł z miłości ojczyzny i dla zapewnienia zwycięstwa swemu narodowi" 5• Skąd zaczerpnął te szczegóły Jan Długosz, dociec trudno, a napisał o wyprawie znacznie więcej niż mistrz Wincenty. Ogólny opis zdarzeń pochodzi zapewne z kronik: mistrza Wincentego, wielkopolskiej i źródeł śląskich, a data i informacja o śmierci Henryka zapewne z przekazów annalistycznych. Reszta to domysły dziejopisa zaprawione charakterystycznym dla epoki - w której żył - etosem rycerskim i wyobrażeniem, jak powinien umierać władca-rycerz. W jednym Długosz nie uchybił niczego - fakty podstawowe są w jego dziele zgodne z wcześniej4 Tak m.in. Rocznik kapituły krakowskiej, Rocznik krakowski, Rocznik Traski, Rocznik Sędziwoja oraz Rocznik lubiński (opisy zob. we „Wskazówkach bibliograficznych"). 5 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Warszawa 1973, ks. 5, s. 105-106, skąd pochodzi cytat, cały obszerny opis wyprawy i bitwy z Prusami na s. 103-106.

61

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE szymi przekazami, czyli wyprawa, zasadzka i bitwa zakończona klęską wojsk polskich oraz śmierć księcia Henryka. Istotną wzmiankę o zgonie księcia Henryka zawiera datowana na 31 grudnia 1167 tzw. zapiska kapitulna krakowska, która podaje informacje o zamianach dóbr między biskupem krakowskim Gedką i małżonką Bolesława Kędzierzawego Marią. Odbyło się to w asyście członków kapituły krakowskiej - jej dziekana Lamberta, archidiakona Arnolda, mistrza Amileusza (Emiliusza?), zapewne scholastyka, kustosza Hannibala, kantora Bogdana, kanonika Pawła i stolnika Stefana. Odnajdujemy tam również ciekawą zapiskę o tym, że wówczas panowało w Polsce trzech książąt, a mianowicie Bolesław, Mieszko i Kazimierz (jest to chyba pierwsza wzmianka stawiająca Kazimierza na równi z braćmi), a czwarty, ich brat, książę Henryk, zmarł. Stało się to w tym samym roku i dniu, kiedy umarł biskup krakowski Mateusz6 • Ponieważ datę dzienną zgonu biskupa podaje kalendarz katedry krakowskiej pod 18 października, należy wnosić, że książę Henryk i biskup Mateusz zmarli właśnie tego dnia w roku 11667 • Zapiska ta ma jednak jeszcze inne znaczenie dla historyka, gdyż wskazuje jednoznacznie, że dawną dzielnicę sandomierskiego księcia po jego śmierci podzielono na trzy części, największą jej część (elegantior pars) wraz ze stolicą w Sandomierzu objął zaś książę Bolesław. Kto jeszcze uczestniczył w „rozbiorze" schedy po Henryku, źród­ ło to nie precyzuje, można się tylko domyślać, że wszystko zostawało w rodzinie i pozostałe dwie części zajęli dwaj najbliżsi krewni zmarłego bezpotomnie księcia - Mieszko Stary i Kazimierz. Rąbka tajemnicy uchyla mistrz Wincenty, który wpraw6 Tekst dokumentu: Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej św. Wacława, wyd. Franciszek Piekosiński, cz. 1, Kraków 1874, nr 1, s. 2. 7 Inaczej w literaturze w zasadzie tylko Tadeusz Wasilewski, Data zgonu biskupa krakowskiego Mateusza i księcia sandomierskiego Henryka - 18 października 1165 roku, [w:] Christianitas et cultura Europae. Księga jubileuszowa prof Jerzego Kłoczowskiego, red. Henryk Gapski, cz. 1, Lublin 1998, s. 587-592, który powrócił do starej koncepcji Franciszka Piekosińskiego z lat siedemdziesiątych XIX wieku.

I 62

ŚMIERĆ HENRYKA SANDOMIERSKIEGO I JEGO TESTAMENT

I

dzie nie dostrzega udziału Henryka w wyprawie pruskiej i jego tam śmierci, ale nieco niżej, odnosząc się do zgonu Bolesława Kędzierzawego i uczynionego przezeń zapisu dla najmłodsze­ go brata, pisze: „Pełnoletni już Kazimierz [miał wówczas 28 lat - J.D.] podobnym testamentem odziedziczył księstwo po zmarłym bracie Henryku" 8 • W Roczniku Sędziwoja (XV wiek) znajduje się pod 1167 rokiem zapis, wedle którego Kazimierz po Henryku dziedziczył posiadane przezeń ziemie, czyli Sandomierskie, Łę­ czyckie i Sieradzkie9 • Jan Długosz, znając zapewne przynajmniej część wymienionych wyżej przekazów, stworzył z tego dość nieprawdopodobną opowieść, jak to w 1168 roku, już po klęsce pruskiej, odbył się w Krakowie zjazd książąt Bolesława i Mieszka z baronami i prałatami, by zdecydować o losach księstw sandomierskiego i lubelskiego (sic!). Kazimierz więc, zgodnie z tym przekazem, nie uzyskał dzielnicy na mocy testamentu brata, ale z łaski dwóch starszych braci, jednak lepszą część Henrykowego władztwa dożywotnio zajął Bolesław Kędzierzawy.

Odrzucając dość dziwną

i chyba fantastyczną opowieść Jana musimy przyjąć następujący przebieg wydarzeń. Bezżenny i bezdzietny Henryk uczynił zapis na rzecz najmłodszego syna Krzywoustego Kazimierza. Kiedy tego dokonał, nie wiemy, być może równocześnie z noszącym pewne cechy testamentu dokumentem wystawionym dla joannitów sprowadzonych przez siebie do leżącej na Ponidziu Zagości. Musiało się to stać jeszcze przed podjęciem ekspedycji wojennej do kraju Prusów, a więc przed latem 1166 roku. Starsi bracia, zwłaszcza Bolesław, z jakichś względów nie dopuścili do objęcia całego sandomierskiego władztwa przez najmłodszego z nich Kazimierza i dokonali jego podziału na trzy części. Tę największą i najważniejszą zajął Bolesław, Kazimierz osiadł czasowo w Wiślicy, a część przypadająca Mieszkowi jest trudna do określenia, być może były to jakieś teDługosza,

8 9

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 30, s. 174. Rocznik Sędziwoja, wyd. August Bielowski, [w:] MPH, t. II, Lwów 1872, s. 876. 63

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE rytoria na lewym brzegu Pilicy w dawnych ziemiach łęczyckiej i sieradzkiej. Książę Kazimierz, już blisko trzydziestoletni, uzyskał zatem własne, choć mocno okrojone księstwo i rozpoczął mozolną drogę budowania silniejszej pozycji politycznej.

I

2.

Władza

w

księstwie wiślickim

panowanie we własnym władztwie, ale okooraz jego ówczesne rządy są bardzo słabo oświetlone źródłowo. Wiemy, że testament Henryka Sandomierskiego nie został wykonany w zamyślonym przezeń kształcie, a Długosz zbudował nawet konstrukcję wskazującą, że uzyskanie własnej dzielnicy zawdzięczał książę Kazimierz starszym braciom. Niewątpliwie klęska w wojnie z Prusami przyczyniła się do skomplikowania sytuacji w Polsce, która po uregulowaniu kwestii potomków zmarłego już Władysława Wygnańca w 1163 roku na gruncie politycznym zdawała się stabilizować. Do fiaska polityki pruskiej Kędzierzawego dodać należy też nową okoliczność, nie tylko poniesiono porażkę w bitwie i utracono wielu rycerzy, ale zmarł też Henryk, pozostawiając księstwo sandomierskie dla nieuposażonego Kazimierza. Plastyczna wizja Długosza, wedle której książęta i dostojnicy spotkali się w Krakowie i dokonali podziału schedy po sandomierskim księciu, nie musi być prawdziwa, jednak niewątpliwie pokazuje, że Henrykowy testament wzbudził jakieś kontrowersje wśród synów Krzywoustego. W ich wyniku nie pozwolono Kazimierzowi objąć całego terytorium podległego jego bratu Henrykowi, a największym udziałowcem dokonanego podziału księstwa sandomierskiego stał się princeps Bolesław Kędzierzawy. Wydaje się, że zarówno poniżająca klę­ ska wojsk polskich książąt gdzieś na bagnach w kraju Prusów, jak i nieuszanowanie testamentu księcia Henryka mogły się przyczynić do wzrostu napięcia wśród ówczesnych elit politycznych. Z owego napięcia zaczęło rodzić się zarzewie buntu przeciwko

Kazimierz

rozpoczął

liczności objęcia władzy

I 64

WŁADZA

L

w KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

J

Il. 5. Dokument Henryka Sandomierskiego wystawiony przed 1166 rokiem dla klasztoru Joannitów w Zagości. 65

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE księciu zwierzchniemu, który od dwudziestu lat cieszył się niezmiennie, niezależnie od okoliczności, pełnym poparciem moż­ nych świeckich oraz duchownych hierarchów. W zachowanym materiale źródłowym odnajdujemy rzeczywiście poszlaki, które mogą nas prowadzić do wykrycia nie tylko spisku przeciwko księciu zwierzchniemu, ale i wskazania jego przywództwa. Mistrz Wincenty wprawdzie po opisie nieudanej wyprawy do kraju Prusów nie podkreślał żadnych jej negatywnych konsekwencji poza następującą konstatacją: „Odtąd omijały tryumfy wojenne tak Bolesława, jak i jego synów" 10 • Dopiero snując opowieść o zamachu z 1177 roku, włożył w usta księcia Kazimierza, namawianego wówczas przez możnych do wzięcia władzy kosztem usuwanego z Krakowa Mieszka Starego, nastę­ pujące słowa: „Dawne - rzecze - co więcej, zadawnione jest u was to zwodzicielskie kuszenie, gdyż nie mogło tak szybko wypaść waszej pamięci, jak to pierwsi z książąt [łacińskie primi principum chyba należy przełożyć jako „pierwsi wśród możnych" - J.D.], Jaksa mianowicie oraz ów sławny Świętosław, którego chwalebne kwitnie dziś potomstwo i prawie wszyscy dostojnicy nakłaniali mnie usilnie, chociaż się opierałem, do tego panowania, abym wygnawszy najmiłościwszego księcia, brata mego Bolesła­ wa, po nieszczęsnym przywłaszczeniu [sobie tronu] bezpieczniej panował" 11 • W niemal identycznej formie i kontekście owo wydarzenie opisała Kronika wielkopolska. Kiedy zatem wskazana przez mistrza Wincentego próba buntu nastąpiła, trudno rozstrzygnąć z prostego powodu - żadne inne przekazy źródłowe nie podjęły tego wątku, a więc nie znamy jego daty i bliższych okoliczności. Wyjątek stanowi tu jednak jeden dziejopis - Jan Długosz - który zainteresował się tą kwestią i umieścił odnośne wydarzenie pod rokiem 1170. Również i u tego autora, podobnie jak u Wincentego i w Kronice wielkopolskiej, jako sprawcy całego zamieszania wy-

10 11

I 66

Tamże,

ks. III, rozdz. 30, s. 173. Tamże, ks. IV, rozdz. 6, s. 195-196.

WŁADZA

w

KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

stępują dwaj wybitni możni z trzeciej ćwierci XII wieku - Jaksa oraz Świętosław, odpowiednio zięć i syn sławnego palatyna Piotra Włostowica. Rodzi się zatem pytanie, czy możemy zawierzyć dacie przekazanej przez Długosza? Może znane są jakieś przekazy źródłowe, które naprowadzą nas na czas i miejsce buntu, czy próby buntu przeciwko Bolesławowi Kędzierzawemu? Uważna kwerenda w średniowiecznym materiale dyplomatycznym ukazała historykom już wiele lat temu odpowiedni trop. Przekazy źródeł narracyjnych można uzupełnić informacjami zawartymi w dokumentach z XII wieku - chodzi tutaj o cykl dokumentów, czy tzw. zapisek aktowych (lub obiektywnych) spisanych z okazji wielkiego zjazdu dostojników kościelnych i świeckich w Jędrzejowie, ale nieposiadających żadnych elementów datacji. Dokonano wówczas uroczystej konsekracji świątyni klasztornej osadzonych tam kilkanaście lat wcześniej przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Janika Gryfitę cystersów, a przy okazji książęta i biskupi poczynili nowe lub potwierdzili starsze nadania na rzecz tej wspólnoty zakonnej. W tym miejscu nie interesuje nas zjazd jędrzejowski w kontekście poświęcenia klasztornego kościoła oraz nadania dla cysterskiej wspólnoty, a przede wszystkim kto w Jędrzejowie był obecny i kogo tam zabrakło, jak również kiedy uroczystości się odbyły. W zachowanych w formie kopii kilku skromnych co treści i dyktatu dokumentów odnajdujemy przynajmniej część odpowiedzi na postawione wyżej pytania. W sumie dysponujemy dokumentami dwóch przedstawicieli polskiej hierarchii kościelnej - arcybiskupa gnieźnieńskiego Janika i biskupa krakowskiego Gedki (każdy w dwóch wersjach) oraz dwóch polskich książąt - Mieszka Starego i Kazimierza Sprawiedliwego. Każdy z nich oprócz intytulacji, adresu odbiorcy, dość dokładnie w dyspozycji wyliczonych nadań bądź ich potwierdzeń, miał zabezpieczenie klątwą, natomiast tylko druga wersja dokumentu biskupów oraz dwa dokumenty książęce zawierają pełną listę świadków. Uzyskujemy z nich wskazówkę, że cała rzecz zdarzyła się in consecratione eiusdem ecclesie, czyli

67

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE podczas konsekracji klasztornego kościoła, ale niestety brakuje jeszcze jednego ważnego elementu, mianowicie datacji. Odłóżmy więc kwestię datowania tego wydarzenia na później i zajmijmy się uczestnikami uroczystości. Pierwsza wersja dokumentu biskupów informuje nas tylko, że uczestnikami konsekracji kościoła klasztornego cystersów jędrze­ jowskich byli Mieszko Stary (tu jako dominus Mezeco) i Kazimierz (jako d.[ominus] Kazimirus), obaj określeni jako domini terre. Dokument enigmatycznie wskazuje również, że obecni byli też liczni opaci, komesi, rycerze, duchowni. Dużo więcej można wyczytać w liście świadków drugiej wersji aktu Janika i Gedki. Tutaj obok obu książąt odnajdujemy też wymienionych z imienia rozmaitych dostojników duchownych i świeckich według następującego porządku: opat tyniecki Hildebrand, opat klasztoru na Świętym



-

Il. 6. Opactwo Cystersów w Jędrzejowie - widok północnej strony kościoła klasztornego (obecna budowla pochodzi z czasów nowożytnych).

j 68

WŁADZA

w

KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

Krzyżu Milwanus (Miłowan?), opat klasztoru sieciechowskiego Arnold, opat klasztoru w Łeknie Szymon oraz świeccy: Jaksa (tu w formie Aiax), Świętosław, Gniewomir, Stefan, Jakub, Jan, Klemens i wielu innych (owi multi alii już bez imion). Nieco inaczej wyglądały listy świadków obu dyplomów książęcych Mieszka i Kazimierza - tutaj obie formuły otwierali książęta, w dokumencie Mieszka Kazimierz ze swym synem również Kazimierzem, w dokumencie Kazimierza zaś Mieszko ze swymi synami: Stefanem, Bolesławem, Mieszkiem i Władysławem. Dalej świadkowali obaj znani już biskupi, potem czterej wyliczeni przez dokumenty biskupie opaci i dopiero po nich możni świeccy według następu­ jącej kolejności: Jaksa (tu jako Jaczo), Świętosław ze swym synem Leonardem, Gniewomir z synami Wacławem i Emmeramem, Stefan ze swymi synami Stefanem i Wincentym, Mikołaj brat (zapewne tegoż) Stefana, Klemens i Jan. Zamykają te wyliczenia dwaj kanclerze Cherubin i Stefan12 • Dzięki tym krótkim, uznanym za falsyfikaty formalne powstałe na podstawie wiarygodnych zapisek klasztornych (tzw. zapisek obiektywnych czy aktowych), dokumentom uzyskaliśmy informacje ukazujące dość szeroki krąg uczestników zjazdu jędrzejowskiego. Nie wchodząc w szczegóły, możemy stwierdzić, iż obecni byli tam bardzo wpływowi hierarchowie polskiego Kościoła - arcybiskup gnieźnieński Janik i biskup krakowski Gedko, obaj wywodzący się z rodzimych elit możnowładczych od lat związanych z obozem politycznym synów Salomei. Pierwszy, który został arcybiskupem po Jakubie zwanym ze Żnina identyfikowany jest z późniejszym rodem Gryfitów, jako jeden z jego wczesnych przedstawicieli i stronnik młodych książąt podczas walk z Władysławem Wygnańcem i w okresie utrwalania przez nich władzy w drugiej połowie lat czterdziestych XII wieku. Drugi zaś był potomkiem Trojana syna Wojsława,

12

Teksty dokumentów zob. W. Semkowicz, Nieznane nadania na rzecz opactwa z XII w., Kwartalnik Historyczny 24 (1910), s. 67-69.

jędrzejowskiego

69

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE jednego z przedstawicieli przyszłej struktury rodowej Powałów, którzy również w czasach walk o władzę stali wiernie u boku książąt juniorów. Mniej znani są wyliczeni po nich czterej opaci, którzy zawiadywali wspólnotami zakonnymi rządzącymi się regułą świętego Benedykta z Nursji. Trzej pierwsi, czyli Hildebrand, Milwanus i Arnold byli przełożonymi opactw benedyktyńskich z obszaru Małopolski, a czwarty - Szymon, opat klasztoru w Łeknie - przewodził wspólnocie cysterskiej, młodszej gałęzi benedyktynów. Spośród dużej grupy możnych świeckich, którym poświęcimy nieco uwagi niżej, na pierwszych miejscach znajdują się Jaksa i Świętosław Piotrowic, a więc dwaj przywódcy próby buntu przeciwko Bolesławowi Kędzierzawemu wskazani bez chronologii przez mistrza Wincentego. Na zjeździe jędrzejowskim obecni zatem byli członkowie dynastii piastowskiej oraz przedstawiciele ówczesnych elit kościelnych i świeckich - najwyższych dostojników państwa. Nie mniej znamienna niż obecność na jędrzejowskich uroczystościach najważ­ niejszych ludzi w państwie jest nieobecność ówczesnego księcia zwierzchniego i jego potomków, przy jednoczesnym wystąpieniu Mieszka i Kazimierza wraz ze swoimi potencjalnymi następcami. Może to wskazywać, że właśnie Jędrzejów był miejscem, w którym zgodnie ze słowami mistrza Wincentego Jaksa i Świętosław, zapewne przy współudziale licznych możnych, próbowali skłonić Piastowiców lub Piastowica, najpewniej najmłodszego z synów Krzywoustego, do wystąpienia przeciwko ówczesnemu princepsowi krakowskiemu. W związku z tak sformułowaną hipotezą rodzi się kilka pytań, po pierwsze o rolę w ewentualnym buncie, czy próbie buntu (spisku), obu obecnych na zjeździe książąt - Mieszka i Kazimierza; po drugie o motywy, które kierowały spiskowcami (na te ogólnie zwracaliśmy już uwagę wyżej); po trzecie o datę odnośnych wydarzeń; wreszcie po czwarte o ich konsekwencje, przede wszystkim polityczne. Na temat roli wyznaczonej przez spiskowców obu książę­ tom trudno się wypowiadać jednoznacznie. Sądząc na pod-

I 70

WŁADZA

w

KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

stawie cytowanej wyzeJ wypowiedzi mistrza Wincentego, książę Kazimierz był przez Jaksę i Świętosława poinformowany o jakichś krokach przedsięwziętych przeciwko Bolesła­ wowi Kędzierzawemu. Zaproponowano mu wręcz zastąpie­ nie brata na stolicy krakowskiej i przejęcie prerogatyw księcia zwierzchniego. Jan Długosz poszedł jeszcze dalej w swej interpretacji wydarzeń, akcentując nie znaczenie grupy spiskowców, ale całego rycerstwa krakowskiego (oddając raczej stosunki panujące w jego czasach). Podkreślał też, że Kazimierza wytypowano na następcę Bolesława z pominięciem Mieszka Starego, co można odczytać jako wyraźną obawę przed rząda­ mi tego Piastowica. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że były to wnioski samego Długosza, który już dobrze znał owoce jego krótkiego panowania w Krakowie w latach 1173-1177. Skoro jednak do Jędrzejowa ściągnęli obaj książęta - i Kazimierz zapewne z pobliskiej Wiślicy, i Mieszko z odleglejszej Wielkopolski, i to wraz z rodzinami, sytuacja musiała być mniej jednoznaczna. Być może niezadowolenie z rządów Kędzierzawego po klęsce pruskiej i zagarnięciu większej części spadku po Henryku było stosunkowo wysokie i podczas zjazdu w Jędrzejowie możni podjęli próbę przekonania obu obecnych tam książąt, najpewniej każde­ go z osobna, do zmiany sytuacji. Mistrz Wincenty, kreśląc swój obraz władcy idealnego, którego upatrywał w Kazimierzu, pominął w swym przekazie Mieszka, za nim zapewne poszedł kronikarz wielkopolski, a potem Jan Długosz. Tyle tylko możemy wydobyć ze źródeł o roli synów Krzywoustego w buncie przeciwko księciu zwierzchniemu podczas zjazdu w Jędrzejowie, dodając jednocześnie, że wnioski te siłą rzeczy oparte są na kruchych podstawach i są bliskie spekulacji. Jeszcze trudniej w pełni przedstawić okoliczności, w jakich doszło do próby buntu. Wcześniej, mimo rozmaitych trudności, zwłaszcza wydarzeń z roku 1157 i hołdu krzyszkowskiego, zdecydowana większość elit świeckich i duchownych murem stała przy Bolesławie Kędzierzawym, jako następcy Władysła71

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE wa Wygnańca na tronie krakowskim. Widocznie najazd Fryderyka Barbarossy, zakończony wprawdzie hołdem, wydaniem zakładników oraz sporymi sumami do zapłacenia stronie niemieckiej, nie spowodował takich strat w ludziach, a także nie wydał takich negatywnych owoców ekonomicznych, jak pogrom Bolesławowych hufców na bagnach, gdzieś w kraju Prusów. Być może skutki klęski postrzegane były tym silniej, im bardziej stanowczo princeps domagał się podziału schedy po zmarłym Henryku, usuwając na margines Kazimierza Sprawiedliwego? Ostatecznie okoliczności wystąpienia Jaksy i Świętosława zapewne nigdy nie zostaną przekonywająco wyjaśnione przede wszystkim dlatego, że ono się nie udało. Próż­ no się zastanawiać, czym kierowała się grupa możnych, na której czele stali wspomniani - jak to ich nazwał mistrz Wincenty - primi principes, i tak skazani jesteśmy jedynie na domysły. Być może tak ostre ich wystąpienie spowodowała próba dalszego utrzymywania na marginesie życia politycznego młodego księ­ cia Kazimierza, choć słowo młody należałoby tu ująć w cudzysłów. Czyżby Bolesław Kędzierzawy początkowo zamyślał

spadku po księciu sandomierskim w całości? Może do zaprzestania dalszych działań była „kompromisowa" propozycja podziału dzielnicy sandomierskiej, znana nam z zapiski kapitulnej krakowskiej? W ten sposób Kazimierz mógł zostać tylko albo aż księciem wiślickim i skończyła się jego rola „księcia bez ziemi". Z zaklętego kręgu mniej lub bardziej prawdopodobnych domniemań, hipotez czy pytań wyjść nie sposób. Jedno wszakże wydaje się pewne - w Jędrzejowie nie było Kę­ dzierzawego, stawili się zaś tam ci, którzy byli niezadowoleni z sytuacji zaistniałej w kraju, zwłaszcza w ziemiach Małopolski po 1166 roku. Może przestraszony taką manifestacją polityczną princeps był bardziej skłonny do ustępstw, a to uchroniło go od następstw gorszych niż tylko wydzielenie skromnego księstwa najmłodszemu bratu i przekazanie nieokreślonej części schedy po Henryku Mieszkowi. o

przejęciu

hasłem

WŁADZA

w

KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

do tej pory koncentrowały się na okopróby buntu przeciwko Kędzierzawemu, które wskazują pośrednio na drugą połowę lat sześćdziesiątych XII wieku jako na czas tych wydarzeń, tuż po nieudanej wyprawie pruskiej. Spróbujmy bardziej precyzyjnie określić, kiedy doszło do zjazdu w Jędrzejowie. Można tego dokonać na podstawie zamieszczonej w omówionych wyżej dokumentach listy świadków, zapisków nekrologicznych odnoszących się do daty śmierci księcia Henryka i biskupa krakowskiego Mateusza oraz znanej nam już zapiski kapitulnej krakowskiej. Uważna analiza występujących w dokumentach jędrzejowskich książąt i możnych wskazuje, że kluczową postacią dającą możliwość dokładniejszego datowania zjazdu jest małoletni syn Kazimierza Sprawiedliwego, noszący to samo imię. W rocznikach polskich - Roczniku krakowskim i Roczniku Traski - odnajdujemy zapisy o rocznej dacie jego śmierci odpowiednio pod rokiem 1168 i 1167 (pierwszy z roczników zawiera zapis: dux Kazimirus filius Kazimiri obiit, czyli zmarł książę Kazimierz syn Kazimierza; drugi natomiast podaje krótko: Kazimir obiit, czyli zmarł Kazimierz13). Dawniej uczeni przyjmowali, że precyzyjniejszy jest przekaz Rocznika Traski i dawali mu pierwszeństwo przed Rocznikiem krakowskim, ostatnio jednak przyjmuje się, że w tej kwestii prawidłowy zapis odnotowano w tym drugim. Sprowadza się to do wniosku, iż mały książę Kazimierz zmarł w roku 1168. Dodatkowych informacji dostarcza nam trzynastowieczny Kalendarz katedry krakowskiej, w którym pod 1 marca zanotowano: Kazimirus filius Kazimiri ducis obiit, czyli zmarł Kazimierz, syn księcia Kazimierza14 • Składając oba przekazy źródeł, otrzymujemy pełną datę zgonu pierworodnego syna Kazimierza Sprawiedliwego - 1 marca 1168; z tego zaś wynika, że zjazd w Jędrzejowie nie mógł się odbyć po Nasze

rozważania

licznościach

13 Rocznik krakowski oraz Rocznik Traski, wyd. August Bielawski, [w:] MPH, t. Il, Lwów 1872, s. 834. 14 Kalendarz katedry krakowskiej, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 128.

73

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE tym terminie. Wiemy więc, że potencjalni spiskowcy spotkali się w Jędrzejowie najpóźniej w lutym 1168 roku, a najwcześniej mogło do tego dojść po powrocie z wyprawy pruskiej w 1166 roku. Pytanie, czy możliwe jest uszczegółowienie tego przedziału czasowego, nasuwa się samo, spróbujmy zatem na nie odpowiedzieć. Znamy datę dzienną śmierci księcia Henryka, która zgodnie z przekazem zapiski kapitulnej krakowskiej pokrywa się z dniem zgonu znanego biskupa krakowskiego Mateusza. Informację o śmierci Mateusza w dniu 18 października przekazały zgodnie Kalendarz katedry krakowskiej (Matheus Cracouiensis episcopus obiit 15 ) oraz Nekrolog opactwa św. Wincentego we Wrocławiu 16 • Skoro Henryk zmarł 18 października 1166 roku, to oczywiste jest, że spiskowcy mogli się spotkać najwcześniej po tym terminie. Ponieważ jednak na zjeździe w Jędrzejowie obecny był i czynił nadania następca Mateusza, biskup krakowski Gedko, który wyświęcony został, zgodnie z przekazami annalistów i kronikarzy, dopiero 19 czerwca 1167, to termin zjazdu w praktyce zawęża się nam do przedziału niewiele dłuższego niż pół roku. Jeśli przyjmiemy założenie, że obecny w Jędrzejowie Gedko był zwolennikiem spiskowców, a pamiętać trzeba, że należał on dziesięć lat później do ścisłego grona przeciwników władzy Mieszka Starego w Krakowie, to treść zapiski kapitulnej krakowskiej z 31 grudnia 1167 wskazuje, że pogodził się on z Kędzierzawym. Wszystko to prowadzi do uznania, że do spisku musiało dojść gdzieś na jesieni 1167 roku, a jego kulminacją był zjazd z okazji konsekracji klasztornego kościoła cystersów jędrzejowskich pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i świętego Wojciecha. Może owego po15

Tamże, s. 179. Inaczej w swych dziełach Jan Długosz, który śmierć biskupa

położył

pod 10 października, oczywiście 1166 roku (np. Roczniki, ks. 5, s. 102). zdania był w ostatnich latach jedynie Tadeusz Wasilewski (zob. wyżej przyp. 6). 16 Nekrolog opactwa św. Wincentego we Wrocławiu, wyd. Karol Maleczyński, MPH, s.n., t. IX, cz. 1, Warszawa 1970, s. 78, gdzie następujący zapis pod 18 paź­ dziernika: obiit[ ... ] Matheus episcopus. Henricus. Zapewne więc wpisy odnoszą się właśnie do krakowskiego biskupa i sandomierskiego księcia. Odrębnego

I 74

WŁADZA

w KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

sw1ęcenia dokonano z okazji święta Translatio Sancti Adalberti, które przypadało na 20 października, zwłaszcza że fundatorem klasztoru był arcybiskup gnieźnieński Janik, najpewniej gorący orędownik świętego Wojciecha17• Przyjmując założenie, że do zjazdu w Jędrzejowie doszło w okolicy święta Translatio Sancti Adalberti, czyli około 20 paź­ dziernika 1167, musimy pamiętać, iż od zgonu Henryka Sandomierskiego minął już rok. Być może spiskowcy byli zniechęceni postawą księcia zwierzchniego w uregulowaniu spraw spadkowych, przede wszystkim w odniesieniu do Kazimierza. Może jednak niezadowolenie odnosiło się też do jakichś kwestii koś­ cielnych (biskup Gedko?), a pamiętać trzeba, że równocześnie z problemem podziału dzielnicy sandomierskiej toczyły się dyskusje o obsadzie biskupstwa krakowskiego po zgonie Mateusza. Przyczyny, którymi kierowali się możni świeccy, nie do końca są jasne i szczegółów chyba nie poznamy nigdy. Ostatecznie po rocznych negocjacjach, zawiązaniu spisku, który miał na celu zapewne wymuszenie ustępstw na princepsie, pod koniec 1167 roku doszło do ugody i pacyfikacji nastrojów. Dla Kazimierza oznaczało to uzyskanie własnego władztwa, którego stolicą został gród w Wiślicy. Okoliczności zawładnięcia przez Kazimierza księstwem wiśli­ ckim są, jak widać z powyższych wywodów, nieźle oświetlone źródłowo i dość dobrze zbadane, ale już panowanie tego wład­ cy do roku 1173 stanowi spore wyzwanie dla historyka. Teza, że książę urządził w Wiślicy swoją siedzibę jeszcze przed śmiercią Henryka, jest niewątpliwie frapująca, ale nie ma żadnej solid17 Inną propozycję datowania zjazdu w Jędrzejowie zgłosił Janusz Bieniak, który odnosi to wydarzenie do 2 lutego 1168, argumentując pierwszym członem (maryjnym) wezwania kościoła tamtejszych cystersów (na 2 lutego przypada ważne święto Purificationis B. M. V., czyli święto Oczyszczenia Najświętszej Panny Marii, tzw. święto Matki Boskiej Gromnicznej) - zob. o tym Janusz Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (Cz. III C. Arbitrzy książąt - pełnia władzy), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. Stefan K. Kuczyński, t. VIII, Warszawa 1999, s. 33-45.

75

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE nej podstawy źródłowej. Oparta jest na logicznej przesłance, że on wyznaczony na spadkobiercę sandomierskiego władcy, a po ślubie z Heleną musiał gdzieś znaleźć stałe miejsce pobytu. Przeczy temu przekaz mistrza Wincentego, który podkreślał, że opiekę nad Kazimierzem roztoczył Bolesław Kędzierzawy. Sam gród wiślicki należał w tym czasie do najważniejszych militarnych i politycznych ośrodków dawnych ziem krakowskiej i sandomierskiej. Przyglądając się więc początkom samodzielnych rządów Kazimierza Sprawiedliwego, warto zastanowić się nad rolą i znaczeniem jego głównej siedziby, jak również wskazać na kształt terytorialny nowego księstwa. Już na początku tych rozważań musimy pamiętać, że w latach 1166/1167-1173 nie odnajdziemy żadnych wzmianek źródłowych zarówno o Wiślicy, jak i panowaniu księcia Kazimierza. Naszą wiedzę na ten temat kształtują informacje płynące z badań archeologicznych, porównawczych studiów osadniczych mocno zaprawione wnioskowaniem pośrednim, opartym na analogiach i domysłach. Zacznijmy od Wiślicy jako stolicy nowego księstwa dzielnicowego. Leży ona nad niewielką rzeką Nidą i dzisiaj znana wprawdzie z zabytków z doby średniowiecza, nie odgrywa istotnej roli. W średniowieczu jednak stanowiła jeden z ważniejszych punktów osadniczych w Małopolsce, niezależnie od faktu, czy w dobie plemiennej była główną czy jedną z głównych siedzib tzw. państwa Wiślan. W XII wieku istniał tu gród kasztelański o chyba starszej genezie, który przejściowo być może stał się miejscem pobytu sprowadzonego do Polski przez Bolesława Krzywoustego jego zięcia Borysa, syna króla węgierskiego Kolomana I. Nie wskazując imienia węgierskiego uchodźcy, tak opisuje to wydarzenie mistrz Wincenty: „Bolesław przeto przyjmuje go w sław­ nym mieście [w tekście łacińskim użyto określenia urbs, które ma również znaczenie gród, cytadela i zapewne jako gród należy w tym kontekście je przetłumaczyć - J.D.] Wiśliczan [łacińskie Vislicziensium - J.D.] nie jako zbiega, lecz jako rodowitego obywatela i ustanawia go grododzierżcą [w tekście łacińskim urbis

był

I 76

WŁADZA

w

KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

prefectum, a więc kasztelanem - J.D.]"18 • W świetle tej relacji „Panończyk", jak go nazywa kronikarz, pod nieobecność Bolesława Krzywoustego dokonuje aktu zdrady i przyzywa księcia przemyskiego i halickiego Władymirkę Wołodarowica. Ten wspierany przez Połowców i zapewne Węgrów zdobywa i niszczy Wiślicę. Za mistrzem Wincentym informacje te powtórzyła Kronika wielkopolska. Roczniki odnotowały to wydarzenie pod rokiem 1135, wskazując też datę dzienną na 9 lutego (tak np. Rocznik kapituły krakowskiej, czy Rocznik krótki). Ten epizod w dziejach wiślickiego grodu, tak brzemienny w skutki, wpisuje się w szerszy kontekst wydarzeń z pierwszej połowy lat trzydziestych XII wieku i zaangażowania się politycznego księcia Bolesława Krzywoustego w walki wewnętrzne o tron na Węgrzech między Borysem Kolomanowicem i Belą Ślepym, synem Almosa. Właśnie z rządami Kazimierza Sprawiedliwego łączy się odbudowanie grodu wiślickiego lub też przywrócenie jego rangi sprzed tragicznych wydarzeń 1135 roku. Najpewniej jednak świetność Wiślicy rozpoczął przywracać już Henryk Sandomierski, a Kazimierz po objęciu własnego księstwa proces ten kontynuował. Istotna trudność w rozstrzygnięciu owego problemu polega na tym, że dla sporej liczby ważnych znalezisk archeologicznych ogólnie mieszczących się w chronologii tzw. wczesnego średniowiecza nie można wyznaczyć precyzyjnych dat powstania i funkcjonowania. Składają się na nie zapewne więcej niż jednofazowy gród na wzgórzu staromiejskim (tzw. Regia) oraz posadowione na nim budowle murowane (dwie rotundy i dwie budowle prostokątne, zapewne palatia), a także relikty kościoła z XII wieku odnalezione pod stojącą do dzisiaj kolegiatą oraz bardzo rozbieżnie datowany kościół św. Mikołaja (istniał zapewne od przełomu XI-XII wieku). Nie przychodzą nam tu w sukurs, jak zaznaczyliśmy wyżej, źródła zwane potocznie pisanymi. Trzeba pamiętać, że Wiślica nie była długo główną sie18

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 22, s. 148.

77

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE

• Il. 7. Kolegiata w Wiślicy. Widok od północnego wschodu na gotycki dwunawowy kościół z fundacji Kazimierza Wielkiego. W jego podziemiach znajdują się wcześniejsze, romańskie fazy kościoła. dzibą księcia

Kazimierza, zapewne tylko do roku 1173, kiedy to najprawdopodobniej przeniósł się on do Sandomierza, a wkrótce do Krakowa (1177). Natomiast zakres inwestycji budowlanych, tak kościelnych, jak i świeckich, podjętych w Wiślicy, zarówno na grodzie, jak i w jego najbliższym sąsiedztwie był imponują­ cy i wymagał znacznie więcej czasu. Pomimo tych zastrzeżeń, możemy bez większego ryzyka stwierdzić, że wiślicki kompleks osadniczy stał się w XII wieku ważnym ośrodkiem kultury romańskiej, którego dwoma elementami były dwór książęcy oraz za jego sprawą wykreowane, istotne w skali nie tylko diecezji krakowskiej, ale i całego piastowskiego państwa prężne środowi­ sko kościelne. Było to dziełem i Henryka Sandomierskiego, i jego bezpośredniego spadkobiercy - Kazimierza. Szczególną rolę odgrywała erygowana tam kolegiata, której dwunastowieczne re-

I 78

WŁADZA

w KSIĘSTWIE WIŚLICKIM



• Il. 8. Kolegiata w Wiślicy. Widok na prezbiterium strony południowo-wschodniej.

I

kościoła

gotyckiego od

79

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE

Il. 9.

1so

Wiślica



- podziemia kolegiaty. Posadzka z gipsu jastrychowego z krypty kościoła (ostatnia ćwierć XII wieku).

WŁADZA

w

KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

likty, ze znakomitą posadzką z gipsu jastrychowego ozdobioną rytami, podziwiać można w podziemiach współcześnie stojącej tu budowli sakralnej z fundacji Kazimierza Wielkiego. Owa rytowana posadzka w krypcie pierwszej kolegiaty wiślickiej była już zapewne dziełem samego księcia Kazimierza, który najpewniej rozpoczęty przez Henryka kościół ostatecznie ukończył, ozdobił i nadał mu odpowiednią rangę 19 • Być może właśnie z czasów panowania w Wiślicy Henryka i Kazimierza pochodzi ciekawa opowieść rycerska o Wisławie z Wiślicy i Walterze (Walgierzu) Udałym z Tyńca oraz jego żonie Helgundzie, którą odnajdujemy na kartach Kroniki wielkopolskiej2°. Gród w Wiślicy oraz jego bezpośrednie zaplecze osadnicze stanowiły przez kilka lat (od jesieni 1166 do początku roku 1173) centrum nowej dzielnicy. Jej kształt terytorialny wzbudzał pewne dyskusje i wątpliwości, według niektórych uczonych miała się ona składać z kasztelanii wiślickiej oraz pobliskich trzech okręgów grodowych skupionych wokół Małogoszcza, Czechowa-Kijów oraz być może Połańca (tak Jan Leśny21 ), czyli obejmowały południowo­ -zachodnią część władztwa Henryka Sandomierskiego. Szczegółowe badania osadnicze doprowadziły innych historyków do wniosku, iż władztwo wydzielone Kazimierzowi z dawnej dzielnicy Henryka było nieco większe i obok okręgu grodowego wiślickiego obejmowało nie jedną, ale trzy kasztelanie nadpilickie czyli Małogoszcz, Skrzynno i Żarnów (tak zdawał się rozumować 19

O fundacjach kościelnych Kazimierza zob. niżej w rozdziale V, s. 164 i nn.

°Kronika wielkopolska, tłum. Kazimierz Abgarowicz, oprac. Brygida Kiirbis,

2

Warszawa 1965, rozdz. 29, s. 125-131. Opowieść ta poprzedza wspomniany wyżej epizod o zdobyciu Wiślicy przez Władymirkę w 1135 roku. Jest ona polską wersją znanego na Zachodzie eposu rycerskiego o Walterze i Helgundzie, o czym szerzej zob. Gerard Labuda, Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski, Warszawa 1961, s. 243--297 (rozdział: Powieść o Walgierzu z Tyńca i o Wisławie z Wiślicy); por. Teresa Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1995, s. 149-153 („Wielka historia literatury polskiej"). 21 Jan Leśny, Wiślica, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, red. Gerard Labuda, Zdzisław Stieber, t. VI, Wrocław 1980, s. 491--499.

s1 I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE Stanisław Zajączkowski, a z pewnosc1ą Henryk Łowmiański). To drugie stanowisko chyba jest bliższe informacjom z zapiski kapitulnej krakowskiej o podziale Henrykowego dziedzictwa na trzy części, ale także - jak się wydaje - lepiej tłumaczy podjęte w Wiślicy z dużym rozmachem działania budowlane. W sumie granicę nowego księstwa na zachodzie, oczywiście w pewnym uproszczeniu, stanowiła Pilica. Kazimierz dysponował niezbyt dużym obszarem, który jednak był dość dobrze rozwinięty osadnicza. W skład księstwa wiślickiego wchodziło kilka okręgów grodowych o lokalnym znaczeniu, z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem były to obok Wiślicy wspomniane wyżej Czechów, Połaniec, Małogoszcz, Skrzynno i Żarnów. Z dokumentów Henryka i Kazimierza wiemy, że na tym terytorium funkcjonowały doskonale zorganizowane włości książęce, które obok ludności zajmującej się rolnictwem dysponowały grupą osadników wyspecjalizowanych w rozmaitych typach gospodarki hodowlanej, rzemiośle oraz trudniących się łowiectwem. Niektóre z nich już po połowie XII wieku przeszły w ręce kościelne. Tak było z włością zagojską, w skład której wchodziły w czasach panowania Henryka Sandomierskiego dwie wsie Zagość i Właszów (Włoszczowice). W tej pierwszej hodowano przed 1166 rokiem pięćdziesiąt klaczy i pięć ogierów rozpłodowych, których doglą­ dali pasterze o imionach Esglez i Szilga, a także stada owiec i krów z pasterzami wyliczonymi z imienia (łącznie dwunastu). Znajdowała się tam również winnica z dwoma winiarzami (Domavi i Zabor), a także osada, przy której funkcjonowało czterech złot­ ników (Bliżuj i jego brat Scrabiz, Radon i Sulisław). Dodatkowo osadnictwo w Zagości wzmocniono ludnością książęcą z Chrobrza (dziesięć osób wymienionych z imienia). We Właszowie zaś funkcjonowało gospodarstwo hodowlane i rolne składające się ze stada sześćdziesięciu wołów oraz dziesięciu koni, zamieszkiwane przez ludność wieśniaczą zwaną ratajami. Całość doskonale zorganizowanego gospodarstwa książę Henryk jeszcze przed rozpoczęciem wyprawy pruskiej przekazał dla założonego przez siebie

1s2

WŁADZA

w KSIĘSTWIE WIŚLICKIM

I

w Zagości klasztoru Joannitów, dodając ogólnie brzmiące zwolnienie immunitetowe oraz bobry z Małogoszcza i Kijów. Jeszcze więcej szczegółów na temat tego ważnego ośrodka gospodarki książęcej dowiadujemy się z nieco późniejszego dokumentu Kazimierza Sprawiedliwego, datowanego na 29 sierpnia niewiadomego roku i wystawionego na wiecu w Milicy. Do owego nadania mogło dojść najwcześniej w roku 1173, a najpóź­ niej w roku 1175, a więc w momencie obejmowania przez księcia władzy w Sandomierzu. Kazimierz zaznaczył, że włość zagojska składała się wówczas ze stanowiących całość czterech wsi, których ujazdu dokonał niegdyś komes Piotr Stary (w dokumen-

Il. 10. Dokument Kazimierza Sprawiedliwego dla klasztoru Joannitów w Zagości z 1173-1175 roku. 83

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE cie Henryka zwany Piotrem Bożenowicem). Zamieszkiwali tam wówczas pasterze, zwłaszcza kobylnicy (hodowano głównie konie, ale również woły, owce, krowy oraz świnie), a także ła­ giewnicy (piwowarzy), winiarze oraz inni wieśniacy. Z imienia wymieniony jest pochodzący z Italii winiarz Barbez, było tam też czterech dziesiętników (niewolnych książęcych) pochodzących z Kijów. Druga z włości- Właszów - wymieniona jest tutaj wraz z przyległościami, lasami z użytkami w nich, łąkami i barciami. Książę Kazimierz owe posiadłości, wzmocnione immunitetem i karczmą w Czechowie, w ślad za nadaniem brata przekazywał i potwierdzał zagojskim joannitom. Tylko na podstawie dwóch dokumentów Henryka i Kazimierza możemy się zorientować o jakości i skali książęcego osadnictwa oraz gospodarki na niewielkim obszarze księstwa wiślickie­ go, które odziedziczył ten drugi. Poznaliśmy przecież wycinek książęcej domeny, złożony z kilku wsi wyspecjalizowanych w rolnictwie, hodowli (w tym zarodowej hodowli koni, pewnie również bojowych), eksploatacji użytków leśnych (barcie, łąki, żeremia bobrowe), winiarstwie, a nawet w rzemiośle złotniczym. Skoro książęta oddawali tak dobrze zagospodarowane i zaludnione wsie instytucji kościelnej, to musieli mieć ich więcej. Obok tego uzyskiwano przecież dochody z eksploatacji ludności wolnej, mającej prawo dziedziczenia posiadanej ziemi (daniny, posługi i cię­ żary z tytułu ius ducale) oraz rozlicznych monopoli monarszych. Do tych ostatnich zaliczyć trzeba regale zwane taberną (taberna to polskie: karczma), regale targowe (sieć osad targowych w drugiej połowie XII wieku szybko się rozwijała), a także cła. Te ostatnie zapewne przynosiły spore dochody, zwłaszcza tam, gdzie znajdowały się nie tylko zwykłe komory celne, ale przeprawy przez rzeki, a tych na Pilicy było chyba sporo. Książę wiślicki mógł więc, mimo skromnych terytorialnych rozmiarów swego władz­ twa, liczyć na niezłe dochody z dobrze zorganizowanych włości książęcych, monopoli monarszych oraz pobieranych od ludności wolnej podatków, głównie w postaci danin w naturze oraz roz-

I 84

ROK 1173 - NA SANDOMIERSKIM TRONIE I MAZOWIECKIEJ REGENCJI

I

maitych obciążeń w postaci robocizn. To zapewne wystarczało, aby kontynuować rozpoczęte przez Henryka dzieło przywracania dawnej pozycji grodu w Wiślicy, kształtowania nowego obrazu kulturalnego tamtejszego dworu i rozpocząć działalność fundacyjną. Jednakże było to o wiele za mało na odgrywanie przez Kazimierza Sprawiedliwego w tym czasie jakiejś znaczą­ cej roli politycznej, do tego potrzebne było znaczniejsze zaplecze terytorialne i ekonomiczne, które mogło się przełożyć na wzmocnienie pozycji wśród ówcześnie żyjących Piastowiców. Książę na tę drogę wkroczył w 1166 roku, a wykazując cierpliwość w następnych latach, rozbudował swe stronnictwo polityczne, którego zręby można dostrzec już w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XII wieku, oraz powiększył znacznie swe władztwo.

3. Rok 1173 - na sandomierskim tronie i mazowieckiej regencji „Bolesław

[... ] umarł w wieku dojrzałym, nie w podeszłym, i pochowany został w rzędzie ojców swoich"22, podał mistrz Wincenty, a inne źródła pozwoliły nam doprecyzować, kiedy to się stało. Datę dzienną na 5 stycznia wyznacza nam zapiska z Nekrologu opactwa św. Wincentego we Wrocławiu, a roczną przekazały liczne roczniki, z Rocznikiem kapituły krakowskiej na czele, a także Kronika wielkopolska oraz Jan Długosz pod rokiem 1173. Dzień 5 stycznia 1173 stał się więc dla księcia wiślickiego Kazimierza Sprawiedliwego kolejną datą przełomową i kolejny raz przełom wiązał się ze śmiercią brata. Ów przełom kronikarz ujął w nastę­ pującą notatkę: „Odtąd mijały tryumfy wojenne tak Bolesława, jak i jego synów. Starszy z nich, dziedzic ojcowskiego imienia, własnym zgonem ojca zgon uprzedził. Młodszy zaś, któremu na imię Lestek, dziedziczy Mazowsze i Kujawy na mocy takiego za22

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. III, rozdz. 30, s. 174.

ss I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE pisu testamentowego: »Syn mój, Lestek, ma być na stałe jedynym dziedzicem Mazowsza wraz z Kujawami. Brat mój Kazimierz, w czasie jego małoletniości niech nie sprawuje [tylko] opiekuń­ stwa, lecz do ojcowskiego przytuli go serca. Jeśliby przypadkiem Lestka spotkał los śmiertelników, niech tenże brat mój Kazimierz, na stałe będzie dziedzicem tych ziem«" 23 • Dziejopis wprawdzie nie zwrócił uwagi na taki „drobiazg" jak znajdująca się w rękach zmarłego princepsa znacząca część dawnej dzielnicy sandomierskiej, ale historycy powszechnie przyjmują, że w 1173 roku ksią­ żę Kazimierz obok Wiślicy włączył do swego władztwa również Sandomierz wraz z terytoriami leżącymi za Wisłą. Stał się zatem panem dzielnicy niepomiernie większej niż dotychczas, a dodatkowo uzyskał znaczące wpływy na północnym wschodzie dziedziny piastowskiej, gdyż na mocy wspomnianej przez mistrza Wincentego decyzji Bolesława Kędzierzawego przejął opiekę nad jego małoletnim synem Leszkiem. Testament Kędzierzawego spowodował, że Kazimierz stał się panem całej wschodniej części państwa, choć na znaczą­ cej jego części sprawował tylko regencję i rządził w imieniu chorowitego Leszka Bolesławowica. Decyzje, jakie musiały zapaść na przełomie roku 1172-1173 lub raczej jeszcze u schył­ ku roku 1172, stwarzały dla władcy małego księstwa wiślic­ kiego zupełnie nową sytuację. Być może podobnie odbierał to nowy książę zwierzchni Mieszko Stary, który został pominię­ ty w sprawach wewnątrzrodzinnych, choć był przecież teraz wśród Piastowiców najważniejszy. Trzeba jednak podkreślić, że zasięg terytoriów podległych najmłodszemu synowi Krzywoustego (oczywiście wraz z zarządzanymi w imieniu kilkuletniego Leszka Mazowszem i Kujawami) był w nowej sytuacji nie mniejszy niż jego starszego brata i princepsa krakowskiego. Budowało to nie tylko nowe perspektywy polityczne, lecz także otwierało znaczące możliwości ekonomiczne, a jedno i drugie wyma23

I 86

Tamże, ks. III, rozdz. 30, s. 173--174.

ROK 1173 - NA SANDOMIERSKIM TRONIE I MAZOWIECKIEJ REGENCJI

I

gało

utrwalenia i zabezpieczenia. Z tego krótkiego okresu życia Kazimierza niewiele zachowało się zapisów źródłowych. Najważniejszym z nich jest przywoływany już wyżej dokument zagojski z dnia 29 sierpnia 1173-1175, wystawiony tuż po śmier­ ci Bolesława Kędzierzawego. Być może potwierdzenie fundacji Henryka Sandomierskiego celowo zbiegło się w czasie z przejęciem władzy w całym jego dawnym księstwie? Czy była to tylko formalna czynność, czy też jakaś forma manifestacji swej niezależności, trudno dzisiaj rozstrzygać. Dlaczego Kazimierz nie uczynił tego tuż po objęciu dzielnicy wiślickiej, czyli gdzieś około 1167 roku? Dzisiaj odpowiedzi na tego typu pytania chyba nie znajdziemy. W tym okresie rządów Kazimierz pogłębił współpracę ze śro­ dowiskami kościelnymi księstwa sandomierskiego. Z cystersami nawiązał kontakt już w roku 1167, a pośrednikiem był najpewniej arcybiskup gnieźnieński Janik, po objęciu zaś władzy w Sandomierzu szczególniej zainteresował się tą gałęzią monastycyzmu. Zapewne około 1176 roku rozpoczął starania o osadzenie szarych mnichów na zachodnim skraju swego władztwa, wyznaczając na siedzibę nowej wspólnoty cysterskiej, leżący przy przeprawie przez Pilicę, Sulejów. W następnych latach organizacja klasztoru sulejowskiego musiała zajmować księciu sporo czasu i zapewne pochłonęła część jego dochodów, co ukazuje nam cykl dokumentów fundacyjnych - falsyfikatów z datami 1176 i 1178, które powstały na wiarygodnych podstawach. W tym samym czasie wspomógł Kazimierz fundację jednego ze swych największych politycznych zwolenników - Jaksy. Fakty z tym związane poznajemy jednak dopiero ze spisanego w drugiej połowie XV wieku Liber beneficiorum diecezji krakowskiej Jana Długosza. Dziejopis ten, omawiając klasztory działające na terenie podległym koś­ cielnie biskupowi krakowskiemu, zwrócił uwagę na założony przez Jaksę klasztor Norbertanek na wówczas podkrakowskim Zwierzyńcu (dzisiaj dzielnica miasta Krakowa). Znajdziemy tam krótką zapiskę o nadaniach poczynionych na rzecz tej placówki księcia

87

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE właśnie przez Kazimierza Sprawiedliwego jako księcia sandomierskiego. Tym razem przedmiotem darowizny był spory klucz wsi (w sumie sześć) nad Wisłą w okolicy dzisiejszego Kazimierza Dolnego24 • Zapewne była to forma zadośćuczynienia za pomoc, jaką okazywał księciu przez ostatnie lata Jaksa, najpóźniej mogło do niej dojść w 1177 roku. Być może jednak stało się to jeszcze za życia wybitnego możnego, a więc przed lutym 1176 roku, kiedy to Jaksa zmarł. W tym krótkim czasie jego panowania źródła nie przekazały nam śladów innej działalności księcia niż nadania na rzecz placówek kościelnych. Nie świadczyło to zapewne o braku z jego strony aktywności politycznej, a raczej wskazywało na umacnianie władzy we właśnie poszerzonym terytorialnie księstwie. Na jego zachodnich rubieżach osadzał oddanych sobie mnichów cysterskich, w Krakowie i okolicach umacniał pozycję Jaksy, wspierając jego rodową fundację norbertańską, a przez darowizny nad Wisłą czynił jednocześnie jedno i drugie. W krótkim czasie, od około 1167 roku, Kazimierz uzyskał poparcie, a może i coś więcej, ze strony cystersów z Jędrzejowa i nowej ich wspólnoty w Sulejowie, joannitów zagojskich, a także zwierzynieckich norbertanek. Z jednej więc strony książę umacniał poprzez nadania i fundacje swą władzę, zwłaszcza w rejonach pogranicznych osadzając przychylny sobie żywioł, z drugiej mógł to czynić z większym niż dotąd rozmachem dzięki przejęciu całej dzielnicy sandomierskiej. Obok kleru zakonnego, Kazimierz zyskiwał też uznanie w środowisku możnych, przede wszystkim związa­ nych z ziemiami krakowską i sandomierską. Być może też należała do jego zwolenników część hierarchii kościelnej, szczególnie biskupi krakowski i płocki. Równocześnie z umacnianiem swego panowania w dzielnicy sandomierskiej, Kazimierz objął opiekę nad małoletnim Lesz-

24 Jan Długosz, Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis, wyd. Aleksander Przezdziecki i inni, t. III Monasteria, Cracoviae 1864, s. 59.

j 88

ROK 1173 - NA SANDOMIERSKIM TRONIE I MAZOWIECKIEJ REGENCJI

I

kiem Bolesławowicem. Ten ostatni urodził się najpewniej około 1162 roku, a zatem lata sprawne osiągnął chyba już po uzyskaniu przez Sprawiedliwego pryncypatu. W jaki sposób przebiegało zarządzanie Mazowszem i Kujawami oraz sama regencja - nie wiemy właściwie nic. Mistrz Wincenty, opisując przebieg wydarzeń z roku 1177, zauważył, że: „[„.] a Lestkowi zatwierdził dzielnice pozostawione [mu] testamentem ojca, opiekę nad nim poruczył rządcy tych dzielnic, księciu Żyronowi [w tekście łacińskim: principi Syronis - jedno ze znaczeń terminu princeps, to pierwszy, najznakomitszy, najznaczniejszy, najważniejszy, co oznacza tu wybitnego możnego - J.D.], obdarzonemu wszelkimi zaletami"25 • Właściwie poza to zdanie dziejopis nie wyszedł, omawiając mazowiecko-kujawskie dokonania księcia Kazimierza. Uważna analiza innych przekazów źródłowych właściwie niewiele przynosi w kwestii rządów opiekuńczych na Mazowszu i Kujawach do 1177 roku. Związki księcia sandomierskiego z dawną dzielnicą Kędzierzawego dostrzegamy chyba tylko przez pryzmat obecności w jego kręgu ówczesnego biskupa płockiego Lupusa. Ten wybitny hierarcha pełnił u boku księcia Kazimierza funkcje kancelaryjne podczas wspominanego już zjazdu w Milicy w sierpniu 1173-1175 roku oraz podobne podczas późniejszego (chyba około 1180 roku) zjazdu w Świerzym Górnym. Ale czy książę podjął jakieś głębsze działania gospodarcze, czy też na rzecz Kościoła na Mazowszu i Kujawach za życia Leszka, trudno wyrokować. Obie dzielnice dysponowały w tym czasie sporym potencjałem ekonomicznym, posiadały przynajmniej kilka znaczących grodów z Płockiem, Kruszwicą i Włocławkiem na czele, a także spore zaplecze polityczne, na które składali się liczni możni świeccy oraz duchowni. Ci ostatni skupieni byli w kręgu dwóch biskupstw płockiego (mazowieckiego) i kujawskiego (włocławskiego) - oraz kilku znaczących klasztorów i kapituł kolegiackich (np. kanonicy regularni z Czerwińska czy kapituła kruszwicka). Trudno sobie 25

Tamże, ks. IV, rozdz. 8, s. 200.

89

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE wyobrazić,

aby sprawujący regencję Kazimierz tego potencjału czy nie chciał zagospodarować, ale trzeba też pamię­ tać, że w pierwszych latach po śmierci Bolesława Kędzierzawego był on zajęty umacnianiem swej pozycji w księstwie sandomierskim. Wkrótce też nadeszła propozycja, nieważne tutaj czy wyczekiwana, czy też zgoła niespodziewana, objęcia tronu krakowskiego kosztem Mieszka Starego. Wszystko to mogło odciągać uwagę sandomierskiego władcy od spraw mazowiecko-kujawskich, ale jak było istotnie, nie dowiemy się zapewne nigdy, najwyżej możemy nieco pospekulować, stosując rozumowanie tzw. pośrednie. Możemy odwołać się do jakichś kontaktów Kazimierza z klasztorem Kanoników Regularnych w Czerwińsku, możemy też przywołać wspomnianego biskupa Lupusa. Może to właśnie w pierwszych latach regencji ten hierarcha był czynnikiem łączącym Mazowsze z rezydującym w Wiślicy i Sandomierzu Sprawiedliwym? Możemy też podeprzeć się kroniką mistrza Wincentego, który barwnie opisał też próbę przejęcia w następnych latach opieki nad Leszkiem przez Mieszka Starego, o czym w następnych rozdziałach. Wszystko to, poza garścią domysłów i mniej lub bardziej prawdopodobnych hipotez, nie pozwoli nam jednak na gruntowne rozpoznanie zakresu i form władzy sprawowanej przez Kazimierza w latach 1173-1177 na Mazowszu i Kujawach. Musimy sobie powiedzieć otwarcie, w tym względzie pozostaniemy chyba na zawsze w dużym stopniu ignorantami.

nie

potrafił,

I 4. Stronnictwo polityczne Droga Kazimierza do uzyskania własnego księstwa była długa i dość kręta. Musiał się na niej wykazać znaczną cierpliwością oraz lojalnością wobec starszych braci, a do pewnego czasu zyskiwał nie tyle w momentach przełomowych dla piastowskiego państwa, ile na najczęściej przedwczesnych zgonach kolejnych

I 90

STRONNICTWO POLITYCZNE

I

przedstawicieli rządzącej linii dynastycznej. Henryk miał wówczas nieco ponad trzydzieści lat, a Bolesław Kędzierzawy może pięćdziesiąt lub nieco więcej. Skoro jednak księciem wiślickim został Sprawiedliwy dopiero w wieku niemal trzydziestu lat i to jeszcze - jak wszystko wskazuje - w atmosferze spisku i wiszą­ cego na włosku buntu możnych, to zasadne wydaje się pytanie: czy wokół przyszłego princepsa krakowskiego jeszcze przed 1166-1167 rokiem kształtował się jakiś obóz czy stronnictwo polityczne. Zapewne na zbudowane przez Salomeę z Bergu dla młodych książąt zaplecze w postaci przede wszystkim wyższego duchowieństwa i rycerstwa dzielnic północnych Kazimierz nie mógł już liczyć. Po pierwsze dlatego, że większość z jego uczestników już nie żyła, po drugie jego kariera polityczna rozpoczęła się i długo rozwijała się w innym środowisku - naturalnym zapleczem było w tym wypadku duchowieństwo i rycerstwo dawnych ziem krakowskiej i sandomierskiej, a częściowo łęczyckiej i sieradzkiej. Krąg możnych mazowieckich i kujawskich pojawił się później i chyba nie odgrywał tak istotnej roli. Na kim i od kiedy mógł więc oprzeć najmłodszy syn Krzywoustego swoją działalność polityczną?

Kiedy w 1157 roku osiągnął lata sprawne, został zakładni­ kiem cesarza Fryderyka Barbarossy, co mogło mieć wpływ na nawiązanie przezeń kontaktów z grupą możnych lub ich potomków, którzy podzielili jego los. Może był to początek kontaktów z Jaksą, którego jedyny syn, jak już wiemy, podczas pobytu w niewoli poniósł śmierć na terenie Czech? Niestety imion innych współzakładników nie znamy, a zatem zamyka nam to drogę do dalszych wniosków. Próbując odtworzyć krąg polityczny zebrany wokół księcia Kazimierza u początków jego politycznego marszu na tron krakowski, nie możemy opierać się na przekazie mistrza Wincentego, który nie wychodzi w swym dziele poza ogólniki i to dopiero wówczas, gdy opisuje powoła­ nie go na stolicę pryncypacką. Poza przywódcami spisku z 1167 roku - Jaksą i Świętosławem Piotrowicem - dziejopis skąpi nam 91

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE innych imion. Musimy pamiętać, że w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XII wieku odchodziła grupa możnych skupiona jeszcze wokół Bolesława Krzywoustego i potem realizująca jego polityczny testament u boku jego starszych synów. Do głosu natomiast dochodziło pokolenie, które uczyło się na ich przykła­ dzie polityki, a na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych osiągnęło apogeum swych możliwości. Równocześnie do gry wchodzili młodzi możnowładcy, owi zakładnicy z 1157 roku i właśnie spośród nich w znaczącym stopniu mogło wyrastać polityczne zaplecze „księcia bez ziemi". Podobnie rzecz się miała z hierarchami polskiego Kościoła, wielu z nich w tym czasie zmarło, a zastępowali ich młodsi, często rodzimego pochodzenia. Jeśli w identyfikacji przynajmniej części z nich nie pomoże nam dzieło mistrza Wincentego, sięgnijmy po listy świadków zachowane na dokumentach z epoki. Nasz przegląd rozpocząć powinniśmy od wyżej już wymienianego dokumentu wystawionego na zjeździe w Łęczycy 21 maja 1161 roku przy okazji konsekracji tamtejszej kolegiaty dla klasztoru Kanoników Regularnych w Czerwińsku. Jak wiemy, znajdował się tam podówczas książę Kazimierz w otoczeniu swych starszych braci - Bolesława i Henryka - a także syna Mieszka Starego Odona. Ponieważ konsekrowano ważny kościół w archidiecezji gnieźnieńskiej, obecny był też arcybiskup Janik, a asystowali mu czterej inni hierarchowie - biskupi: krakowski Mateusz, wrocław­ ski Walter, płocki Werner i kujawski (kruszwicki) Onold. Pierwszy z nich - Janik - politycznie czynny był już od wczesnych lat czterdziestych XII wieku, a jego rówieśnikami byli najpewniej Mateusz oraz Walter z Malonne, dwaj pozostali mogli być nieco młodsi. Nie oni wszakże interesują nas najbardziej, gdyż pośród nich nie dostrzegamy najbliższych współpracowników księcia Kazimierza. Chyba dopiero ich następcy, zwłaszcza ci, którzy zastąpili na stolicach biskupich krakowskiej i płockiej Mateusza i Waltera, czyli Gedko i Lupus, byli bliżej związani z najmłod­ szym synem Krzywoustego, a im poświęcimy nieco miejsca niżej.

I 92

STRONNICTWO POLITYCZNE

I

Ważniejsi są

ci, którzy zostali zapisani po biskupach, czyli spore grono możnych, których wyliczenie otwierają nasi dobrzy znajomi - Jaksa oraz Świętosław. Następny na liście jest też już nam znany Żyra, a za nim dokument wymienia Jana (może Trojan?), Sasina, Ilika (Wilka), Gniewomira, Grzegorza, Klemensa, Pomiana, Stefana z synami Wszebora - Krystynem, Ottonem i Wszeborem, a dalej Męcinę z braćmi, Marcina Sułkowica, Przecława, Odona (Gwido?), Dobiesława, Racibora, Bezdrona (Bezdrzew?), Marcina, Krystyna, Wita, Świętopełka i Wrocisza. W sumie poznajemy dwudziestu sześciu mniej lub bardziej anonimowych polskich możnych, którzy wówczas musieli być stronnikami synów Salomei. Próbował ich wszystkich zidentyfikować Janusz Bieniak, uznając całą tę grupę za elitę rządzącą ówczesnym pań­ stwem piastowskim. Oczywiście wymienieni w testacji dokumentu biskupi nie nastręczają większych problemów identyfikacyjnych, są nie najgorzej znani z innych źródeł. Arcybiskupa Janika (Jana) dość powszechnie utożsamia się z kształtującym się wówczas kręgiem rodowym Gryfitów. Niewątpliwie był on od początku stronnikiem synów Salomei, a najpóźniej wiosną 1146 roku został osadzony na wrocławskiej stolicy biskupiej, skąd szybko, bo w poło­ wie 1149 roku, awansował na arcybiskupstwo gnieźnieńskie. Aż do śmierci, która nastąpiła przed 1177 rokiem (dokładnej daty nie można wyznaczyć), był uczestnikiem wszystkich ważnych wydarzeń politycznych, a sam na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych XII wieku założył i uposażył klasztor Cystersów w Jędrzejowie. Biskup krakowski Mateusz to autor (wspólnie z Piotrem Włostowicem) znanego listu do Bernarda z Clairvaux, datowanego na wiosnę 1146 roku. Należał do ówczesnych kręgów intelektualnych, a mistrz Wincenty uczynił właśnie jego i arcybiskupa Piotra uczestnikami dialogu, na którym oparte są pierwsze trzy księgi jego kroniki. Zmarł on, jak wiemy, 18 października 1166, a zastąpił go Gedko. Kolejny z hierarchów - biskup Walter z Malonne - w odróżnieniu od poprzednich był obcego pocho93

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE dzenia, wywodził się z diecezji leodyjskiej i był bratem znanego biskupa płockiego Aleksandra. Godność biskupią we Wrocławiu objął po Janiku w 1149 roku, za jego czasów rozpoczęto tam budowę romańskiej katedry, zmarł w roku 1169. Biskup płocki Werner był następcą Aleksandra z Malonne, a jego pontyfikat obejmował lata 1156-1170. Ostatni z hierarchów - kujawski Onold - przysparza sporo problemów identyfikacyjnych ze względu na występowanie w źródłach w zbliżonym czasie biskupa tej diecezji o imieniu Onolf. Niektóre przekazy podają, że ów Onolf zawdzięczał swe wyniesienie Kazimierzowi Sprawiedliwemu, stąd wydaje się, że mamy tu do czynienia z dwoma osobami. Onold był biskupem na Kujawach zapewne od drugiej połowy lat pięćdziesiątych XII wieku do lat siedemdziesiątych, a Onolf był jego następcą. Powyższy przegląd wskazuje, że spośród pięciu obecnych na zjeździe konsekracyjnym w Łęczycy biskupów polskich właściwie tylko arcybiskup Janik mógł być bliżej powiązany z najmłodszym synem Krzywoustego. Wynika to z ich wspólnego występowania na zjeździe w Jędrzejowie w 1167 roku. Spora rzesza polskich możnych zamieszczona w testacji dokumentu z 1161 roku to w świetle analizy Janusza Bieniaka chyba dwa pokolenia najbardziej wpływowych nobilów, być może w jakiejś części urzędników książęcych. W tym miejscu zasadne jest pytanie, którzy z nich znaleźli się w stronnictwie popierają­ cym w następnych latach Kazimierza Sprawiedliwego? Jakiekolwiek wnioski możemy uzyskać tylko poprzez zestawienie testacji dokumentu łęczyckiego z 1161 roku z nieco późniejszymi listami świadków z dokumentów ze zjazdu jędrzejowskiego z 1167 i wiecu w Milicy z 1173-1175 roku. Pierwsze z dokumentów, książąt Mieszka i Kazimierza, jak już wiemy, zawierają w wykazie świadków przedstawicieli dynastii, którzy nas tutaj nie interesują, dalej dwóch hierarchów polskiego Kościoła - Janika i Gedkę; potem czterech opatów, z których łekieńskiego Szymona możemy chyba wykluczyć z naszych rozważań o stronnictwie

I 94

STRONNICTWO POLITYCZNE

I

politycznym księcia Kazimierza, gdyż był on zaproszony jako przedstawiciel bratniego klasztoru, a ten leżał w innej dzielnicy. Jeśli zaś chodzi o trzech pozostałych, to ich poparcie mogło być dla nowego władcy dzielnicowego cenne, gdyż zarządzali oni placówkami klasztornymi znajdującymi się na obszarze Mało­ polski bądź w ziemi sandomierskiej, bądź w krakowskiej. Byli to zwierzchnicy wspólnot benedyktyńskich: opat świętokrzyski Milwan, opat tyniecki Hildebrand oraz opat sieciechowski Arnold, na których wsparciu mogło Kazimierzowi zależeć. W jakim stopniu udało się ich wciągnąć do jędrzejowskiego spisku możnych i wykorzystać ich wpływy, nie sposób rozstrzygnąć. Być może, że i oni, podobnie jak łekieński Szymon, przybyli do Jędrzejo­ wa tylko w celach religijnych. Występujący jako ostatni na liście świadków kanclerze - a więc też duchowni, Cherubin i Stefan, sprawujący te funkcje odpowiednio u boku Mieszka Starego i Kazimierza - byli niezależnie od wszystkiego bezpośrednio powią­ zani ze swoimi książętami. Inaczej zapewne było z grupą możnych świeckich, zwłaszcza że na jej czele wymienieni są Jaksa i Świętosław, którzy otwierali również listę możnych w dokumencie z 1161 roku, a przez mistrza Wincentego uważani byli za przywódców spisku (buntu) przeciwko Bolesławowi Kędzierzawemu. Przybyli oni w celu uświetnienia zjazdu z okazji konsekracji kościoła w Jędrzejowie, ale musimy ich też podejrzewać, że realizowali swe polityczne zamierzenia. Obok dwóch wymienionych wybitnych dostojników znajdował się tam Gniewomir z synami Wacławem i Emmeramem, a w dokumencie łęczyckim również dostrzegamy możnego o tym imieniu. Podobnie chyba rzecz się ma ze Stefanem, który w Jędrzejowie zjawił się z dwójką synów: Stefanem i Wincentym, a w Łęczycy w asyście synów komesa Wszebora-Krystyna, Ottona i Wszebora, a także swego brata Mikołaja. Na końcu listy świadków dokumentów jędrzejowskich Mieszka i Kazimierza odnajdujemy jeszcze Jana i Klemensa, z których to drugie imię na pewno powtarza się w dyplomie z 1161 roku, a być może Jan 95

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE z dokumentu z 1167 to świadek zapisany w formie „Ian" w dokumencie z 1161 roku, którego Janusz Bieniak identyfikuje jako Trojana. Dodać trzeba, że Świętosław przybył na zjazd w Jędrze­ jowie wraz z synem Leonardem. W dokumentach biskupów Janika i Gedki lista świadków wygląda nieco inaczej, choć zasadniczo nie różni się od tej z dokumentów książęcych. Pierwsza redakcja zawiera tylko imiona obu obecnych w Jędrzejowie książąt oraz dodaje ogólną formułkę, iż poza tym było tam wielu opatów, komesów, rycerzy (możnych), kapelanów (duchownych), których imiona, jak zaznaczono, dłu­ go by wymieniać. W redakcji drugiej mamy już pewne szczegóły; są więc książęta, dalej wspomnianych pięciu opatów oraz możni: Jaksa, Świętosław, Gniewomir, Stefan, Jakub, Jan i Klemens oraz wielu innych już niewymienionych z imienia. Wynika z tego, że spośród dwudziestu sześciu obecnych i wymienionych z imienia możnych świeckich, uczestniczących w zjeździe w Łęczycy w 1161 roku, po kilku latach w Jędrzejowie stawiło się pięciu lub sześciu, a dodatkowo obecny był arcybiskup Janik oraz nowy biskup krakowski Gedko. Czyżby właśnie oni stanowili grupę najbardziej niezadowolonych z sytuacji, jaka ukształ­ towała się po nieudanej wyprawie do kraju Prusów? A może tylko oni byli bezpośrednio zainteresowani rozwojem sytuacji, gdyż ich interesy ekonomiczne i polityczne koncentrowały się w ziemiach małopolskich? Na tak postawione pytania chyba nie pomoże nam odpowiedzieć zapiska kapitulna krakowska z 31 grudnia 1167, która wprawdzie zawiera listę świadków, a są to duchowni - człon­ kowie kapituły krakowskiej. Nie powinno to dziwić, gdyż na opisane tam zamiany dóbr między biskupem a żoną Bolesława Kędzierzawego Marią zgody udzielała kapituła katedralna krakowska (zapis: hoc actum esse communi consensu capitolij nostri26 ). Pewne wątpliwości może wzbudzać tylko umieszczony na końcu 26

I 96

Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej

św. Wacława, nr

1, s. 2.

STRONNICTWO POLITYCZNE

I

stolnik Stefan, którego Janusz Bieniak zidentyfikował ze znanym nam z dokumentów łęczyckiego i jędrzejowskich Stefanem. Być może jednak chodzi w tym wypadku o stolnika biskupiego, gdyż dość dziwna wydaje się sytuacja, by wyliczono z imienia tylko jednego świeckiego przy sporej gromadzie kanoników krakowskich. Wydaje się, że lista świadków ugody majątkowej między księżną a biskupem odnosi się do zatwierdzającego ją zgromadzenia kanoników kapitulnych, lub szerzej ludzi Kościoła. Można sobie też wyobrazić, że ów Stephana dapifero był stolnikiem księż­ nej (jej dworu rozumianego dla tych czasów zapewne jako bliskie otoczenie), ale wówczas chyba nie mógł być tożsamy z wybitnym możnym uczestniczącym w najważniejszych wydarzeniach politycznych kraju. W sumie możemy ostrożnie przyjąć, że w kręgu Kazimierza Sprawiedliwego w drugiej połowie lat sześćdziesią­ tych XII wieku znajdowała się pewna grupa rycerstwa z ziem krakowskiej i sandomierskiej, którą możemy identyfikować ze świadkami zjazdu jędrzejowskiego, a zatem z Jaksą, Świętosła­ wem Piotrowicem z synem Leonardem, Gniewomirem z synami Wacławem i Emmeramem, Stefanem z synami Stefanem i Wincentym, Mikołajem, Klemensem, Janem i Jakubem. Spróbujmy się przyjrzeć, czy można tę grupę powiększyć w świetle analizy materiału źródłowego odnoszącego się już do następnych lat, kiedy książę Kazimierz samodzielnie panował w Wiślicy i Sandomierzu. Znany nam już dokument wystawiony na wiecu w Milicy w skromnej liście świadków zawiera imiona kilku możnych świeckich oraz jednego przedstawiciela episkopatu. Są to ponownie Świętosław i Jaksa, do tego Radosław, podkomorzy Paweł oraz biskup płocki Lupus. W ogólnej formule zawartej przed datacją dokumentu zaznaczono, że obok wyżej wymienionych obecnych było w Milicy wielu możnych świeckich oraz biskupi. Dodatkowo poznajemy jeszcze wśród stronników Kazimierza Sprawiedliwego komesów Radosława i Pawła oraz biskupa Lupusa. W sumie do znanych nam wcześniej z imienia dziewięciu komesów (plus ich potomkowie) doliczyć trzeba 97

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE dwóch dalszych. Grupę tę uzupełniają dwaj biskupi: krakowski Gedko i płocki Lupus, chyba również arcybiskup gnieźnieński Janik, a zapewne także bliżej nieokreśleni rycerze i duchowni niewyliczeni w testacjach dokumentów, których chyba nie rozpoznamy nigdy. W kręgu księcia Kazimierza odnajdujemy więc sporą grupę postaci, spośród których przynajmniej kilka jest dość dobrze osadzonych w materiale źródłowym, a część z nich należała z całą pewnością do kluczowych „polityków" epoki. Na plan główny wybijają się dwaj organizatorzy „spisku jędrze­ jowskiego", czyli Jaksa i Świętosław. Wokół pierwszego z nich przez dziesięciolecia narosło sporo nieporozumień i sprzeczności, z których najważniejszą jest utożsamienie znanego z polskich źródeł Jaksy zwanego z Miechowa z Jaksą księciem kopnickim na Połabiu. Nie miejsce tu i pora na kolejne odgrzewanie starych sporów historiograficznych, zwłaszcza iż pełne rozwiązanie Jaksowej zagadki wydaje się ze względów źródłowych niemożliwe. W kwestiach dyskusyjnych odsyłamy zatem do literatury przedmiotu27, skupiając się na sprawach najważniejszych. Przynależy do nich najpewniej fakt, że w 1157 roku młody Kazimierz Sprawiedliwy dzielił los zakładnika z synem Jaksy. Mógł to być początek bliskich kontaktów księcia z wybitnym możnowładcą, który najpewniej był rodzinnie związany z kręgiem Gryfitów, a więc i arcybiskupem Janikiem, i jego bratem Klemensem, a także poprzez małżeństwo z córką Piotra Włostowica z kręgiem Włosto­ wiców-Łabędziów. Dysponował wielkimi dobrami w ziemiach Małopolski i prowadził rozległą działalność fundacyjną - założył klasztory w Miechowie (bożogrobcy) i na Zwierzyńcu pod Krakowem (norbertanki), wspólnie z żoną Agafią Piotrówną rozbudował kościół św. Michała we Wrocławiu, był hojnym donatorem klasztoru w Sieciechowie (benedyktyni). W 1162 roku odbył też pielgrzymkę do Ziemi Świętej, a w źródłach systematycznie wy27 Zob. podsumowanie dyskusji: Józef Dobosz, Monarcha i możni wobec Kościo­ ła

w Polsce do początku XIII wieku, Poznań 2002, s. 368--378.

I 98

STRONNICTWO POLITYCZNE

I

stępował

od roku 1149 aż do swej śmierci w lutym 1176 (potwierzapisy rocznikarskie i nekrologiczne). Nie zdążył jednak wesprzeć Kazimierza Sprawiedliwego w zdobyciu w 1177 roku Krakowa i władzy pryncypackiej. Tego zapewne zdołał dokonać szwagier Jaksy i drugi wielki stronnik księcia Kazimierza Święto­ sław Piotrowic, którego tak wysoko ocenił mistrz Wincenty, nazywając go „ów sławny Świętosław, którego chwalebne kwitnie dziś potomstwo" 28 (zapewne znany z dokumentów jędrzejow­ skich Leonard oraz Włodzimierz i ich potomkowie znani dziejopisowi już z perspektywy końca XII i początku XIII wieku). Ważną rolę w książęcym stronnictwie odgrywał też zapewne biskup Gedko, który jako znacząca postać wkroczył do historii niemal równocześnie z Kazimierzem, uzyskując jesienią 1166 roku godność biskupa krakowskiego. Na kartach niniejszej książ­ ki spotkamy się z nim jeszcze niejednokrotnie, gdyż od zjazdu ję­ drzejowskiego jego losy na dobre splotły się z losami przyszłego krakowskiego princepsa aż do śmierci biskupa w 1185 roku. Podobnie trzeba ocenić znaczenie biskupa płockiego Lupusa, choć jego współpracę z księciem datować trzeba dopiero od roku 1173, czyli od śmierci Bolesława Kędzierzawego. Obok wymienionych możnych pochodzących z powiązanych ze sobą genealogicznie kręgów Włostowiców-Łabędziów oraz Gryfitów (poza Jaksą trzeba też wspomnieć o dwóch ważnych Gryfitach- arcybiskupie Janie i jego bracie Klemensie), których z „księciem bez ziemi" połączyły interesy polityczne w ziemiach krakowskiej i sandomierskiej, należy też zwrócić uwagę na kręgi rodzinne: Wojsławiców-Powałów (biskup Gedko), a także Strzegomiów (Gniewomir z synami) oraz Lisów (Stefan i Mikołaj). Tak ukształtowane zaplecze polityczne, którego początek formowania możemy łączyć z powrotem Kazimierza Sprawiedliwego z Niemiec przed majem 1161 roku imał­ żeństwem z księżniczką znojemską Heleną, zapewne wystarczyłoby w dobie kryzysu wywołanego klęską wyprawy pruskiej, aby dzają ją

28

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 6, s. 195-196. 99

I

I NA WŁASNYM KSIĘSTWIE książę wywalczył przynajmniej część schedy po Henryku. Czy jednak w zmienionych okolicznościach po zgonie Kędzierzawego, powiększeniu władztwa i objęciu regencji nad małoletnim Leszkiem było ono wystarczającą gwarancją silnej pozycji politycznej wobec nowego princepsa (zwłaszcza w obliczu śmierci w 1176 roku Jaksy- niewątpliwie filara rządów Kazimierzowych)?

Rozdział

IV

PAN NA KRAKOWIE -PRYNCYPAT

I 1. Zamach z 1177 roku i jego konsekwencje Książę Kazimierz, pozostający przez długie lata bez dzielnicy, chyba dość cierpliwie w cieniu braci czekający na swoją chwilę, w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XII wieku znalazł się w położeniu nader korzystnym w stosunku do innych ówcześnie ży­ jących potomków Bolesława Krzywoustego (zarówno synów, jak i wnuków). Niespodziewanie uzyskał spore zaplecze ekonomiczne w postaci dość rozległej dzielnicy sandomierskiej, a dodatkowo poprzez opiekę nad chorowitym i młodym Leszkiem Bolesła­ wowicem mógł w jakimś stopniu korzystać z zasobów Mazowsza i Kujaw. W bezpośrednio podległym mu księstwie mógł liczyć na grono oddanych i wypróbowanych stronników, którzy zaliczali się do elity możnowładczej państwa piastowskiego. Nie wiemy, czy zaniepokoiło to obejmującego w 1173 roku tron krakowski nowego princepsa Mieszka Starego, a w każdym razie nie znamy żad­ nych jego starań, aby uniemożliwić jakąś akcję polityczną ze strony najmłodszego, ale coraz bardziej popularnego brata. Być może, że owa popularność rosła wraz z utratą zaufania do rządzące­ go w Krakowie Mieszka. Polityka tego władcy, dość powszechnie uchodzącego w naszej tradycji historycznej i zbiorowej pamięci za orędownika silnej pozycji władcy zwierzchniego, była

101

I

I PAN NA KRAKOWIE -PRYNCYPAT - jak się przyjmuje - nakierowana na wzmocnienie władzy princepsa, a charakteryzował ją też silny fiskalizm. Niezależ­ nie od narosłej przez ostatnie dwa wieki literatury przedmiotu, koncepcji, hipotez oraz ocen historyków i prób rekonstruowania przez nich genezy wydarzeń, które doprowadziły do wypowiedzenia Mieszkowi posłuszeństwa przez elity ziemi krakowskiej w 1177 roku, musimy powrócić do tekstu kroniki mistrza Wincentego, który jako pierwszy pokusił się o nieomal publicystyczne uargumentowanie konieczności pozbawienia go władzy. Dopiero rozważywszy ten kontekst, możemy przejść do postawienia sobie pytania, dlaczego kandydatem na nowego władcę Krakowa został Kazimierz oraz omówienia samego zamachu. Mistrz Wincenty tak opisuje początki panowania księcia Mieszka w Krakowie: „Otóż po śmierci Bolesława nastąpił brat jego, trzeci Mieszko, który jako wiekiem najbliższy bratu zaraz po nim objął władzę bez żadnej przerwy w następstwie panowania. Zachwycały się nim kraje ościenne, sprzyjała mu zewsząd świetność władców, nawet najodleglejszych, rosła wszelka chwała zaszczytów, uśmiechał się cały wdzięk fortuny. Nigdy mu nie zabrakło ani spełnienia się życzeń, ani wojennych tryumfów - pominąwszy czasy Kazimierza i jego synów. Uczestnik wszelkich szczęśliwości, jeżeli w ogóle [o rzeczach] doczesnych tak mówić można, wszelkie wyobrażenia o szczęściu przerastał [ciesząc się] znakomitym i licznym potomstwem płci obojga" 1 . Dalej znajdziemy listę mariaży Mieszkowego potomstwa oraz wyliczenie kolejnych jego synów, którzy mieli stanowić też o jego sile, a następnie kronikarz stawia sobie pytanie, dlaczego władca tak szczęśliwy drogą tego szczęścia nie poszedł. Stawia pytanie i tak na nie odpowiada: „Często wszak największa pomyślność sprowadza największe nieszczęście; gdyż szczególnie wszelka sława, im znaczniejsza jest, tym do upadku skłonniejsza. 1 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Kiirbis, Wrocław 1992, ks. IV, rozdz. 2, s. 176.

1102

ZAMACH

z 1177 ROKU I JEGO KONSEKWENCJE

I

wyjątkowe uprzywilejowanie, niestety, pod wpływem pewnej beztroskiej zarozumiałości popadł w jakąś nieoględną gnuśność" 2 • Dziejopis nie byłby sobą, gdyby jednak zadowolił się krótką moralizatorską oceną sytuacji, która doprowadziła do upadku tak dobrze zapowiadające się rządy. Snując przypowieści i alegorie oraz metafory, próbuje zagłębić się w rzeczywiste przyczyny klęski takiego wielkiego herosa. Do tych najważniejszych należą doradcy i współpracownicy „księcia obdarzonego mądrością ponad wszystkich książąt", jak być może ironicznie nazywa Wincenty Mieszka Starego. Zapewne właśnie do książęcych urzędników odnoszą się słowa kronikarza: „[ ... ] zwłaszcza iż zewsząd, jak mówią, rozlegały się żałosne narzekania uciśnionych i nabrzmiałe skargą jęki, a wielce świątobliwy biskup krakowski Gedeon, którego imię należałoby złotym wyryć rylcem, napominając [jak] trąbą ustawicznie nawoływał i raz po raz usiłował odwieść złoczyńców od zbrodniczego uporu" 3• Na przywódcę opozycji wobec niesprawiedliwych poczynań urzęd­ ników książęcych wyrasta według opowieści dziejopisa właśnie biskup krakowski Gedko: „Nie mógł bowiem miłościwy pasterz bez narażenia własnego zbawienia zlekceważyć lub milczeniem pokryć tak przykrego ucisku swej trzody" 4 • Dalej otrzymujemy barwną alegorię, według której ów hierarcha postawił przed obliczem władcy „pewną matronę w żałobnej szacie", której trzody owiec pilnowali zgodzeni przez jej syna najemnicy. Owo stado na skutek ich niedbalstwa rozszarpały wilki, ale twierdzą oni, że uczyniły to ostre psy syna matrony. Spór ten ma rozstrzygnąć władca, który bierze, jak się wydaje, stronę najemników. Na to odpowiada biskup krakowski następującymi słowami: „»Boski, zaiste chwalebny władco, wydałeś wyrok i obwieściłeś myśl Bożego ustanowienia. Wiedz jednak, że twoje ustanowienia póty

On tedy zadufany w [swoje]

2

Tamże, ks. IV, rozdz. 2, s. 178.

3

Tamże,

4 Tamże,

Kronika polska, ks. IV, rozdz. 2, s. 183. ks. IV, rozdz. 2, s. 183. 103

I

I p AN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT zachowują

moc, póki ty sam swoim ustanowieniom niczym przeciwnym nie zaprzeczysz. Posłuchaj, błagam, do czego odnosi się wydany przez ciebie wyrok, spokojnie przyjmij twój na siebie wyrok! Ta matrona to Ziemia Krakowska; ty, jeśli nie zechcesz się zaprzeć, jesteś jej synem. Trzoda owiec to lud tej dzielnicy. Do pasienia jej wyznaczyłeś nie pasterzy, lecz wrogów, którzy dbają o własne korzyści, nie [o dobro] trzody. Stąd słusznie nazywasz się już nie synem, a pasierbem, nabiera bowiem wrogości pasierba, kto nie lituje się nad nieszczęściem matki. Ty wokół wodzisz psy wściekłe, to jest okrutnych urzędników, których nie trzymasz w karbach, lecz uwolniwszy ich na twój rozkaz z więzów karności pozwalasz im na wszystkie strony szaleć. Ci z okrutną zaciekłością jadowitymi ukąszeniami bezustannie pastwią się nad znękaną zupełnie trzodą. I zdaje się, że nic nie pragną innego, jak tylko poszarpać gardła trzody i nasycić się jej krwią. A więc na siebie wydałeś wyrok, ponieważ za to, o co drugiego sądzisz, siebie samego potępiasz«'' 5 . Słowa Gedki wywołują reakcję odwrotną od zamierzonej, książę zamyśla dla niego wygnanie, a dla innych jego zwolenników nawet śmierć lub okaleczenie. Kary te nie mogą być wcielone w życie, gdyż zarówno biskup, jak i jego stronnicy uciekają. Dalsze napomnienia i na księciu, i na jego urzędnikach nie robią odpowiedniego wrażenia, a ucisk wzrasta. Ostatecznie więc „ ta okoliczność była powodem nieubłaganej nienawiści do księcia" 6 , a to wywołało potajemną naradę najwyższych dostojników ziemi krakowskiej, która doprowadziła do otwartego buntu, którego konsekwencją było usunięcie Mieszka Starego z krakowskiego tronu. Tyle diagnozy mistrza Wincentego, który zdawał się winić księcia zwierzchniego przede wszystkim za brak sprawiedliwego nadzoru nad swymi urzędnikami, dopuszczającymi się drakońskich nadużyć. W historiografii jednak równie często, jak

I 104

5

Tamże, ks. IV, rozdz. 3, s. 185.

6

Tamże, ks. IV, rozdz. 4, s. 187.

ZAMACH

z 1177 ROKU I JEGO KONSEKWENCJE

I

nadmierny fiskalizm i nadużycia w ramach ius ducale, podkreśla się konflikt starego i nowego porządku. Ten stary, czyli silny centralizm władzy i próbę narzucenia jedynowładztwa, utożsa­ miać miał Mieszko Stary; ten nowy zaś, łączony z osłabieniem władzy centralnej i postępującym rozbiciem dzielnicowym, symbolizował w pewien sposób Kazimierz Sprawiedliwy. Stanisław Smolka widział w buncie krakowskim z 1177 roku położenie kresu koncepcji przywrócenia przez Mieszka „dawnego blasku władzy monarszej i dawnej siły", a dalej konstatował: „Polityka wewnętrzna Mieszka rozbiła się o skałę nieskruszonej jeszcze potęgi możnowładczych żywiołów, wśród nagle wybuchłej wrzawy rokoszu, kiedy dopiero zaczęła z rozpiętemi żaglami zmierzać do celu" 7 • Wszakże dalej akcentował to, co uwypuklił też mistrz Wincenty, iż princeps krakowski sam po części uruchomił rokoszową lawinę swą polityką fiskalną. Tropami wskazanymi przed ponad stu laty przez S. Smolkę zdaje się posługiwać historiografia do dzisiaj, czasami wprowadzając jakieś modyfikacje. Dla nas istotne jest to, że Mieszkowa polityka, nawet jeśli miała na celu przebudowanie podstaw gospodarczych ówczesnej polskiej monarchii, nie została zaakceptowana przez elity krakowskie, które zaczęły się stosunkowo szybko rozglądać za następcą princepsa. Wydarzenia z 1177 roku odnosiły się zapewne nie tylko do sfery konfliktów czysto ekonomiczno-społecznych, ale były wyrazem napięć wewnątrzdynastycznych oraz wzrastania na tym tle pozycji możnych, co prowadziło do coraz silniejszej dekompozycji politycznej państwa piastowskiego. Pytanie, czy poprzez tzw. robicie dzielnicowe wkraczało ono na drogę ku modernizacji, czy może odwrotnie, wydaje się nacechowane anachronizmem, gdyż rozbicie się dokonało. Możliwe, że podłoże konfliktu, który doprowadził do zmiany na tronie pryncypackim w 1177 roku, jest przynajmniej co do kwestii ogólnych jasne, przyjrzyjmy się więc jeszcze przebiegowi 7

Stanisław Smolka,

Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1881, s. 307.

rns I

I PAN NA KRAKOWIE -PRYNCYPAT wydarzeń.

Kiedy zarysowała się niechęć krakowskich możnych do Mieszka - trudno rozstrzygnąć, gdyż źródła przekazały nam tylko datę roczną zamachu. O okolicznościach, ale bez podawania dat pisał mistrz Wincenty, a za nim późniejsi kronikarze. W Kronice wielkopolskiej odnajdujemy w zasadzie niemal wierne powtórzenie tego przekazu, z jednym wyjątkiem, zawarto tam znamienną frazę: „Książę Mieszko został usunięty raczej skutkiem prześladowania i zdrady swoich niż przez siły zbrojne brata. W roku Pańskim 1179, opuszczony niemal przez wszystkich, ustąpił równocześnie z ojczyzny i królestwa, zadowalając się z żoną i trzema synami miasteczkiem Raciborzem" 8 • Jednym z tych, którzy opuścili Mieszka, był jego pierworodny syn Odon, co kronikarz podkreśla wyraźnie, a mistrz Wincenty jakby mimochodem zauważa, że „Odona zaś odznacza księstwem poznańskim" 9 • Kronika polska (polsko-śląska) wyraźnie skraca relacje dwóch poprzednich do opisu rodziny księcia Mieszka i jego powiązań genealogicznych oraz faktu strącenia go z tronu krakowskiego. Winą za to obciąża jednak nie tylko samego księcia i jego bezimiennych urzędników, ale namiestnika zarządzające­ go Krakowem, czyli Henryka Kietlicza, dodając, że syn Mieszka Odon, widząc ojcową klęskę w Krakowie, usuwa go z Wielkopolski. Niemal tożsame treści wyczytamy w Kronice książąt polskich, ale Jan Długosz już wszystkie dotychczasowe relacje udoskonalił. Znając przekazy swych poprzedników w dziejopisarskim fachu, a dodatkowo także sporo innych materiałów, uznał, iż stosowne wydarzenia musiały mieć następstwo czasowe. Tak też zrelacjonował przyczyny, dojrzewanie buntu i wreszcie jego okoliczności oraz przebieg. Rok 1174 w jego opisie rozpoczyna się następują­ cym nagłówkiem: „Monarcha polski Mieczysław uniesiony pychą z powodu [swojej] potęgi staje się najbardziej zbrodniczym 8 Kronika wielkopolska, tłum. Kazimierz Abgarowicz, oprac. Brygida Kiirbis, Warszawa 1965, rozdz. 35, s. 158. 9 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 8, s. 200.

I 106

ZAMACH

z 1177 ROKU I JEGO KONSEKWENCJE

I

księciem" 10 ; dalej pod rokiem 1175 czytamy w nagłówku: „Biskup krakowski Gedeon napomina monarchę Mieczysława, aby zaniechał tyranii, ale spotyka się z odmową" 11 ; a pod rokiem 1176: „Biskup krakowski Gedeon w przemyślny sposób ponownie gani surowe rządy Mieczysława, a ten podrażniony naganą, grozi cięż­ ką karą biskupowi i innym panom" 12 • Wreszcie pod rokiem 1177 mamy już apogeum konfliktu w postaci buntu i usunięcia z tronu pryncypackiego Mieszka Starego. W relacji Długoszowej zawarte są oczywiście imiona i wątki znane nam już z wcześniejszych kronik - jest i Henryk Kietlicz jako diaboliczny sługa książęcy, Gedko jako przywódca rodzącej się i wzbierającej na sile opozycji, jest przypowieść o matronie symbolizującej ziemię krakowską, jest też pod rokiem 1179 wystąpienie księcia Odona przeciwko ojcu. Nie podał więc nam Długosz wiele nowego, ale chciał swej opowieści nadać pewną dynamikę i następstwo w czasie, co się chyba udało. Kolejności wydarzeń zaproponowanej przez dziejopisa nie jesteśmy w stanie zweryfikować, wydaje się jednak, że bunt mógł zrodzić się jako impuls, a przygotowania nie musiały trwać od początku panowania Mieszka w Krakowie. W zapisie rocznikarskim mamy tylko ogólną informację zawartą pod 1177 rokiem, że Kazimierz objął tron krakowski (czy Kraków) 13 • Nie wiemy, kiedy pojawiło się zarzewie buntu, ale wiemy, że tym razem Jaksę i Świętosława, jako jego przywódców, zastąpił „świątobliwy biskup Krakowian" Gedko, jak go nazywa mistrz Wincenty. Wystawiony przez Mieszka Starego 26 kwietnia 1177 na wiecu w Gnieźnie dokument wskazuje, że z jego punktu wi-

10 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 6, Warszawa 1973, s. 125. 11 Tamże, ks. 6, s. 128. 12 Tamże, ks. 6, s. 132. 13 Tak następujące roczniki: Rocznik krótki, Rocznik kapituły krakowskiej, Rocznik krakowski, Rocznik Traski, większość kodeksów Rocznika małopolskiego, a Rocznik Sędziwoja pod rokiem 1178 (zapisy bibliograficzne zob. „Wskazówki bibliograficzne").

107

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT dzenia nie działo się nic niepokojącego. Określił on tam siebie jako Misico divina favente clemencia dux totius Polonie 14 (Mieszko z łaskawej Bożej życzliwości książę całej Polski), a zatwierdzał w nim zamianę wsi dokonaną za zgodą księcia Bolesława Wysokiego klasztorowi cysterskiemu w Lubiążu na Śląsku. Zaświadczali to swoją obecnością książęta polscy: Bolesław Wysoki, Kazimierz Sprawiedliwy, Mieszko Mieszkowic i Leszek, a także książę pomorski Bogusław I oraz arcybiskup gnieźnieński Zdzisław i dwóch biskupów - płocki Lupus i wrocławski Żyrosław. Byli też obecni liczni możni z Włodzimierzem Świętosławicem, Żyrą, Abrahamem czy Stefanem na czele, w sumie szesnastu wymienionych z imienia. Czy niepokoić mogła nieobecność biskupa krakowskiego Gedki? Przecież nie było na gnieźnieńskim wiecu także biskupa kujawskiego, poznańskiego i lubuskiego, że pominiemy już pomorskiego (wolińska-kamieńskiego). Spośród ważniejszych postaci politycznych ówczesnej doby zabrakło też Mieszka Plątonogiego, być może ze względu na konflikt z Bolesławem Wysokim, a także innej osoby dramatu wskazywanej przez źródła - najstarszego syna Mieszka Starego, Odona. Chronologia zamachu krakowskiego oraz pojawiających się w jego tle sporów i buntów na Śląsku i w Wielkopolsce nie jest do końca jasna. Na podstawie przekazu mistrza Wincentego oraz zależnej od niego Kroniki wielkopolskiej możemy odnieść wraże­ nie, że wydarzenia w zachodniej części dziedziny piastowskiej były przynajmniej częściowo następstwem wydarzeń w ziemi krakowskiej. Podobnie rzecz się ma w świetle informacji zawartych w kronikach śląskich i w Rocznikach Jana Długosza. Dyskusję wzbudziła nie tylko chronologia, ale i fakt, kto był pierwotnie zaproponowany na tron krakowski jako następca Mieszka - najpierw Bolesław Wysoki, a dopiero potem Kazimierz, czy, też od początku kandydatem był ten drugi. W historiografii dość wcześ14

Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. I, wyd. [Ignacy Zakrzewski], Poznań

1877, nr 22, s. 28-29.

110s

ZAMACH

z 1177 ROKU I JEGO KONSEKWENCJE

I

nie pojawiła się konstrukcja wskazująca na Bolesława Wysokiego, najstarszego po Mieszku Starym ówcześnie żyjącego Piastowica, jako na tego, który miał walczyć o pryncypat (najpierw chyba Marian Łodyński, potem Benedykt Zientara). Ostatnio Janusz Bieniak przyjął następujący, hipotetyczny przebieg wydarzeń - w 1177 roku buntownicy przeciw Mieszkowej władzy w Krakowie zaproponowali tron Bolesławowi Wysokiemu, ten ofertę przyjął, ale z powodu buntu jego brata Mieszka Plątonogiego i syna Jarosława nie mógł przybyć do Małopolski. Następnie rozpoczęła się wojna, do której Bolesław wciągnął Odona Mieszkowica i w ten sposób dwaj rywale do pryncypatu - Wysoki i Stary - związali swe siły i nie mogli interweniować w Krakowie, w którym miejscowi możni zaproponowali tron Kazimierzowi, a ten po krótkim wahaniu go przyjął. Propozycja ta ukazuje bardzo złożoną sytuację polityczną, jaka musiała być w roku 1177 i toczącą się wokół niej subtelną grę polityczną - może nawet sieć spisków i intryg. Nie wchodząc tutaj w głębsze polemiki, w znaczącym stopniu zwią­ zane z interpretacją podstawowego przekazu, czyli dzieła mistrza Wincentego, a ściślej nie tyle tego co napisał, ile tego co pominął, trzeba zauważyć, iż ta konstrukcja to w znaczącym stopniu teoretyczna spekulacja. Brakuje nam przede wszystkim dokładnego następstwa w czasie poszczególnych ogniw tej układanki - nie wiemy dokładnie, kiedy zawiązano spisek krakowski, kiedy nastąpił bunt Mieszka Plątonogiego i Jarosława, a o dacie rocznej wystąpienia Odona w Wielkopolsce dowiadujemy się z Kroniki wielkopolskiej. O ewentualnych planach pryncypackich Bolesława Wysokiego milczą też źródła proweniencji śląskiej. W tym kontekście niejasny jest też klucz obecności i absencji na wiecu w Gnieź­ nie w kwietniu 1177 roku, a przypomnijmy, byli tam i Bolesław Wysoki wraz ze swym biskupem Żyrosławem wrocławskim, i Kazimierz Sprawiedliwy (bez głowy spisku krakowskiego biskupa Gedki), brakowało natomiast Odona i Mieszka Plątonogiego. W świetle informacji źródłowych możemy powiedzieć tyle, że skoro na wiosnę 1177 roku w Gnieźnie odbył się wiec, na któ109

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT rym Mieszko Stary zatwierdzał nadania swego bratanka Bolesła­ wa Wysokiego dla jego największej fundacji kościelnej, klasztoru Cystersów w Lubiążu, to chyba nie świadczy to o skrajnie złych stosunkach między nimi. Zmiany musiały nastąpić dość gwał­ townie, zapewne w drugiej połowie roku 1177, kiedy dokładnie - trudno rozstrzygnąć. Czy spiskowcy krakowscy musieli sięgać po przeciwwagę dla Mieszka na Śląsk, skoro już raz proponowali objęcie tronu pryncypackiego Kazimierzowi (w 1167 roku)? Czy zagrożony w swej dziedzinie Bolesław Wysoki mógł snuć plany usunięcia stryja z Krakowa? W odpowiedzi na tak postawione pytania nie pomogą nam żadne źródła. W świetle relacji mistrza Wincentego wydarzenia następowały stosunkowo szybko, jeśli na wieść o nich „Nie przestraszony tym Mieszko, ogromnej siły ducha książę, bada rady udzielane przez swoich, ich wierność, odwagę i siły, lecz za późno; niełatwo bowiem zaradzić długo zaniedbywanej chorobie i daremne jest zastanawianie się na dnie morza nad rozbiciem okrętu" 15 • Wahania co do przyjęcia propozycji spiskowców przez Kazimierza wydają się figurą retoryczną kronikarza, który wyraźnie nie chciał, aby jego bohater miał na sumieniu wiarołomstwo wobec brata. O zachowaniu ścisłej tajemnicy przez spiskowców, ale też i obronie dobrego imienia Kazimierza przez Wincentego świadczy następujący ustęp: „Ledwie więc nakłoniony tak bezustannymi naleganiami proszących, jak radami największych przyjaciół, udaje się do Krakowa po kryjomu z małym orszakiem, dbając o to, żeby zajęcie jego nie wydało się raczej czynem gwałtu niż następstwem dobrowolnego wyboru obywateli" 16 • Być może zatem konflikt dynastyczny na Śląsku i bunt krakowski to wydarzenia od siebie niezależne, podobnie jak niezadowolenie dorosłego już Odona z braku włas­ nego władztwa? Może to, co się stało w Krakowie, było impulsem do wystąpienia Mieszka Plątonogiego i Odona Mieszkowica z pretensjami odpowiednio do brata i ojca? 15 16

1110

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 7, s. 197. Tamże, ks. IV, rozdz. 6, s. 196.

ZAMACH

z 1177 ROKU I JEGO KONSEKWENCJE

I

Na to krakowskie wydarzenie, gdzieś z drugiej połowy 1177 roku, spróbujmy spojrzeć w ten sposób. Wiosną 1177 roku ksią­ żęta, biskupi i możni zbierają się na wiecu w Gnieźnie, choć nie wiemy, jakich spraw tam dociekają, może poza zatwierdzeniem nadań dla klasztoru lubiąskiego. Mieszko tytułuje się jeszcze dux totius Poloniae i dysponuje poparciem oddanego sobie arcybiskupa gnieźnieńskiego Zdzisława, następcy Janika. Niepokój badają­ cego te kwestie historyka może budzić najwyżej brak w Gnieźnie biskupa krakowskiego Gedki, którego poznaliśmy już jako głowę buntu. Dalej wszystko biegnie szybko - następuje dobrze chyba przygotowany bunt możnych krakowskich, którzy proponują władzę Kazimierzowi, a ten ją przyjmuje. Na wieść o tym Mieszko Plątonogi rozpoczyna skuteczną batalię przeciwko swemu starszemu bratu Bolesławowi Wysokiemu, wciągając w to jego syna Jarosława, co mistrz Wincenty oddał bardzo lakoniczną wzmianką: „Gdy zaś wszystkich dzielnic stolice i grody bez walki radoś­ nie się przed nim otwierały [przed Kazimierzem Sprawiedliwym - J.D.], dzielnica śląska zamierzała podnieść bunt. Władzę nad nią przywłaszczył sobie w swoim czasie syn Władysława Mieszko, wygnawszy brata, księcia Bolesława" 17 . W Wielkopolsce Mieszko Stary doznaje jeszcze jednego upokorzenia - bunt przeciw niemu wznieca jego najstarszy syn Odon, co mistrz Wincenty kwituje tylko przyznaniem mu przez Kazimierza dzielnicy poznańskiej, a Kronika wielkopolska, w cytowanym wyżej ustępie, odnosi do 1179 roku. Ostatecznie w wyniku splotu tych rozmaitych okoliczności Mieszko Stary udaje się na wygnanie, a prawdopodobnym miejscem jego pobytu wydaje się nieodległy, a wskazany przez Kronikę wielkopolskft Racibórz - należący do Mieszka Plątonogie­ go18. Konflikt na Śląsku ostatecznie rozwiązuje Kazimierz, we17 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 8, s. 200. Kronika polska (polsko-śląska) akcentuje w tych wydarzeniach wyraźniej rolę Jarosława Bolesławowica. 18 Kronika wielkopolska, rozdz. 35, s. 158, mistrz Wincenty nie podaje nazwy grodu, w którym przejściowo osiadł były princeps, informując tylko, że: „opusz-

111

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT dle Wincentego następująco: „Odzyskawszy ją [dzielnicę Bolesława Wysokiego - J.D.] niemałym trudem, Kazimierz oddał ją Bolesławowi. Lecz i wojowniczość jego brata, mianowicie tegoż Mieszka, poskromił przez nadanie mu kilku grodów; a również brata ich Konrada mianował księciem marchii głogowskiej" 19 • Pełnej chronologii tych wydarzeń nie jesteśmy w stanie odtworzyć, ale wydaje się, że nie można ich ograniczać tylko do drugiej połowy 1177 roku; do tego czasu z pewnością możemy odnieść tylko bunt krakowski. Wojna na Śląsku miała chyba dwie fazy pierwsza mogła pojawić się nawet równocześnie z wydarzeniami krakowskimi, wnioskując z nieobecności Plątonogiego w Gnieź­ nie w kwietniu 1177 roku, natomiast w drugiej uczestnikiem był już Kazimierz, który spacyfikował nastroje. Musiało się to chyba przenieść, być może podobnie jak wydarzenia w Wielkopolsce, na rok 1178, a nawet 1179. Ostatecznie Mieszko Stary został wyzuty nie tylko z tronu krakowskiego, ale i ojcowizny, jego syn Odon uzyskał władzę w Poznaniu, a książęta śląscy podzielili się schedą po ojcu Władysławie według następującego klucza: Bolesław uzyskał księstwo wrocławskie, Mieszko raciborskie, Jarosław opolskie, a najmłodszy z Władysławowiców - Konrad głogowskie. Mieszko Plątonogi uzyskał dodatkowo od nowego princepsa krakowskiego pograniczne grody (m.in. Bytom). Nastąpił więc podział dzielnicy śląskiej, a także Wielkopolski, której częścią poznańską władał Odon, a kalisko-gnieźnieńską z metropolitalnym Gnieznem czasowo objął Kazimierz. Pamiętać trzeba, iż wyżej przedstawiony został tylko możliwy przebieg wydarzeń z roku 1177 i ewentualnie z dwóch lat następ­ nych, który ukazuje okoliczności, jakie doprowadziły do zamachu stanu w Krakowie i zmian w dotychczasowych podziałach dzielnicowych. Stan podstawy źródłowej, przede wszystkim jej czony niemal przez wszystkich [Mieszko - J.D.], porzucił równocześnie ojczyznę i tron, zadowalając się wraz z trzema synami granicznym gródkiem" - Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 7, s. 199. 19 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 8, s. 200. 1112

o LEGITYMIZACJĘ ZDOBYTEJ WŁADZY skąpość,

I

także szerokie spektrum możliwości jej interpretacji, przekazu mistrza Wincentego, skazuje nas chyba na wieczne hipotezy, na co historyk raczej narzekać nie powinien. Podstawowy wniosek, który jest tu najważniejszy, to fakt objęcia w 1177 roku na skutek zamachu stanu tronu krakowskiego przez Kazimierza Sprawiedliwego, który musiał sprostać temu nowemu wyzwaniu.

a

zwłaszcza

I 2. O

legitymizację

zdobytej

władzy

(1177-1181)

Nie wnikając, w jakim stopniu przypadek, a w jakim konsekwentny Kazimierza Sprawiedliwego na tron pryncypacki, zajmijmy się utrwalaniem zdobytej przezeń władzy, którą mistrz Wincenty widział ogromną. Wiemy już, że u progu panowania interweniował na Śląsku, rozstrzygając tamtejsze spory rodzinno-dynastyczne, a także uznał panowanie w Poznaniu Odona Mieszkowica. Dalej kronikarz w następujących słowach ukazuje początki realizowania władzy pryncypackiej: „[ ... ] Lestkowi zatwierdził dzielnice pozostawione [mu] testamentem ojca, opiekę nad nim poruczył rządcy tych dzielnic, księciu Żyronowi, obdarzonemu wszelkimi zaletami. Sambora, siostrzeńca tego Żyry, osadził w marchii gdańskiej. Również niejakiego Bogusława czyli Teodoksa ustanawia księciem Pomorzan. Gnieźnieńską zaś dzielnicę, która dla wszystkich Lechitów jest metropolią, wraz z miastami biskupimi dookoła wcielił do własnego księstwa. Nakazuje przeto przyłączyć niektóre prowincje ruskie: przemyską z przynależnymi miastami, włodzimierską z całym księstwem, brzeską z wszystkimi jej mieszkańcami, drohiczyńską z całą jej ludnością" 20 • Widzimy tu bardzo śmiałą wizję rozległości terytorialnej władzy Kazimierza - nie tylko Śląsk czy Wielkopolska i mazowiecko-kujawska scheda po Kędzierzawym, ale także Pozamysł wyniósł

20

Tamże, ks. IV, rozdz. 8, s. 200-201.

113

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT morze Nadwiślańskie i Zachodnie, jak również całe pograniczne terytoria ruskie. Stąd już tylko krok do konstatacji: „Tak przeto Kazimierz został monarchą Lechii"21 • Czy rozumieć to jako przywrócenie jedności państwa piastowskiego, czego mistrz Wincenty niewątpliwie miał świadomość? Chyba jednak wyprzedzał on fakty, chcąc jak najlepiej przedstawić wielkość sukcesu i zamiarów swego bohatera. Tu też pokazał, jak spełniła się profetyczna wizja, którą ukazał wcześniej, opisując akt podziału kraju dokonany na łożu śmierci przez Bolesława Krzywoustego: „[ ... ] cztery księstwa czterech braci, to jest Władysława, Bolesława, Mieszka, Henryka, przypadły na jednego Kazimierza, jak to ojciec dawno przewidział mówiąc o czterech rzekach, przez które wyobraził czterech władców, [a] przez koryta rzek cztery księstwa, Kazimierza zaś do złotego dzbana przyrównując, zalety jego do wonnego zdroju" 22 • Kazimierz, dysponując, przynajmniej formalnie, sporymi wpływami w piastowskiej dziedzinie, musiał sprostać zupełnie nowym zadaniom. Po pierwsze należało uporządkować sytuację w podległych mu księstwach po zawieruchach buntów, spisków i wojen; po drugie spłacić komu trzeba długi polityczne, które wynikły, czy może które zaciągnął wobec popierających go moż­ nych w trakcie i po zamachu krakowskim; po trzecie wreszcie należało legitymizować i wzmocnić podstawy swej władzy, która na skutek kolejnego już po 1138 roku złamania zasady senioratu mogła okazać się krucha i krótkotrwała. Materia była o tyle skomplikowana, że musiał wszystkie wymienione kwestie rozwiązywać niemal jednocześnie. Jak wyglądało porządkowanie kraju, czy może bliżej podległych mu bezpośrednio dzielnic, niewiele potrafimy powiedzieć. Cytowaną wyżej wypowiedź mistrza Wincentego o nadawaniu księstw rozmaitym przedstawicielom dynastii piastowskiej czy

I 114

21

Tamże,

22

Tamże,

ks. IV, rozdz. 8, s. 201. ks. IV, rozdz. 8, s. 201-202.

o LEGITYMIZACJĘ ZDOBYTEJ WŁADZY

I

książętom z Pomorza trzeba uznać w tym kształcie za wybieg propagandowy. Zapewne ingerował w jakiś sposób w sprawy śląskich Władysławowiców, choćby ratując od klęski Bolesława Wysokiego, czy też czyniąc pewne ustępstwa terytorialne wobec Mieszka Plątonogiego. Z pewnością delegował wojewodę mazowieckiego Żyrę na opiekuna chorowitego Leszka Bolesławowi­ ca, a Odonowi Mieszkowicowi wyznaczył księstwo poznańskie. Jednak jego zwierzchnictwo nad niezwykle szybko emancypują­ cymi się zachodniopomorskimi Gryfitami było chyba coraz bardziej iluzoryczne, a niewiele lepiej rzecz się miała z wpływami na Pomorzu Nadwiślańskim, gdzie władzę przejmowała nowa rodząca się dynastia rodzimych władców - Sobiesławowiców. W źródłach właściwie nie odnajdujemy jednoznacznych śla­ dów jego działalności porządkującej stan zastany w państwie, czy może bezpośrednio podległych mu dzielnicach. Ponownie w sukurs przychodzi nam mistrz Wincenty, który w swym dziele zamieścił następujące, odnoszące się do czasów bezpośrednio po zamachu, zdanie: „Zrywa pęta niewoli, kruszy jarzmo poborców, znosi daniny, wprowadza ulgi podatkowe; ciężary nie tyle zmniejsza, co zupełnie usuwa, daniny i służebności znieść każe" 23 • Jeżeli przyjmiemy, że zapis ten tyczy się powściągnięcia nadużyć, jakich dokonywali urzędnicy Mieszka Starego w ziemi krakowskiej, to musimy go rozumieć jako zniesienie wszystkich dodatkowych obciążeń narzuconych przez tego princepsa bądź bezprawnie stosowanych przez urzędników kierowanych przez Henryka Kietlicza, gdyż pod określeniem praeses provintiae kryje się właśnie on. W ten sposób Kazimierz wycofałby się z metod rządzenia stosowanych przez swego poprzednika. Trudno sobie wyobrazić, aby nowy princeps krakowski zniósł wszystkie świadczenia na rzecz monarchii, podcinając jej podstawy

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 8, s. 202. obraz stosunków społecznych i gospodarczych w czasach wcześ­ niejszego polskiego średniowiecza nakreślił w ostatnich latach Karol Modzelewski - zob. zwłaszcza tegoż, Chłopi w monarchii wczesnopiastowskiej, Wrocław 1987. 23

Najpełniejszy

11s

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT egzystencji. Fragment ten musimy więc traktować jako próbę budowania przez dziejopisa portretu władcy idealnego - „księ­ cia sprawiedliwości". Czyli Kazimierz w rzeczywistości co najwyżej złagodził twardą politykę fiskalną poprzednika, a także nadmierne obciążenia rozmaitymi ciężarami ius ducale. Chodziło zwłaszcza o zapewne nadmiernie aktywne działania urzędników książęcych w egzekwowaniu swych uprawnień, co chyba częś­ ciowo ilustruje poniższy, może nieco przydługi, ale znamienny cytat z dzieła mistrza Wincentego: „Miał ten naród [pewne] od prawieku uświęcone i jakby mocą zwyczaju przyjęte [prawo], że każdy wielmoża wyruszający dokądkolwiek z orszakiem przemocą zabierał ubogim nie tylko plewy, siano, słomę, lecz [nawet] zboże po włamaniu się do stodół i chat i porzucał koniom, nie tyle na pożywienie, ile na stratowanie. Był też inny zadawniony zwyczaj - świadczący o podobnej zuchwałości: ilekroć wielmoża chciał nagle wyprawić do kogoś poselstwo, choćby w jakiejś błahej sprawie, to nakazywał sługom wskakiwać na podwodowe konie biednych ludzi i w mgnieniu jednej godziny rączym kłu­ sem przebywać niezmierzone przestrzenie. Wielu ponosiło z tego powodu wielkie szkody, niektórych bowiem konie marniały nieuleczalnie, niektórych wprost padały, niektóre nieodwołalnie uprowadzano, uznawszy je jeszcze za dobre. Nadarzała się stąd okazja do rozbojów, a niekiedy zabójstw" 24 • Kronikarz wskazuje tu na grupę możnych (łac. potentes, -ium) nadużywających prawa do korzystania ze stanu i podwody, pod którymi musimy rozumieć wspomnianych wyżej książęcych urzędników. Trudno rozstrzygnąć, czy i w jakim zakresie uporządkował nowy princeps przypisywane Mieszkowi, wprowadzane chyba stanowczo, odnawianie monety (może lepiej określić to przymusową wymianą monety). Z badań numizmatyków wynika niewątpliwie jedno - Kazimierz nie należał do najaktywniejszych władców wczesnej doby dzielnicowej w biciu monety. O ile Bolesław Kędzierzawy 24

j 116

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 9, s. 202-203.

o LEGITYMIZACJĘ ZDOBYTEJ WŁADZY

I

czy Mieszko Stary na tym polu wyraźnie zaznaczyli swą obecność, co jest odzwierciedlone w dość licznych znaleziskach bitych przez nich denarów czy brakteatów, o tyle aktywność Kazimierza jest stosunkowo słaba. Przypisuje mu się ledwie jeden denar oraz kilka brakteatów, wszystkie ogólnie datowane na okres po 1177 roku i łączone ze sporą dozą wątpliwości z mennicami w Płocku i Gnieźnie Gózef A. Szwagrzyk). Książę usiłował też uregulować relacje z instytucjami kościel­ nymi, a zwłaszcza z biskupem krakowskim, który - jak wiemy był najpewniej głową buntu przeciwko polityce Mieszka Starego w ziemi krakowskiej. Mistrz Wincenty ujął to następująco: Poza tym książęta uporczywie uzurpowali sobie prawo, iżby dobra zmarłych biskupów zabierali niby jacyś rabusie albo je włączali do skarbu książęcego. Co bowiem prawu Boskiemu podlega, niczyją nie może być własnością, dozwolone zaś jest zajęcie tego, co jest własnością niczyją. Wszak Bóg nie pozwala naigrywać się z siebie ani nie wolno mu urągać żadnym dziwacznym wybrykiem. Żeby więc nie działy się więcej takie nadużycia, książę sprawiedliwości [łac. aequitatis princeps - J.D.] zakazuje ich pod groźbą klątwy" 25 • Wraz z fragmentem odnoszącym się do uporządkowania stanu i podwody, kwestia zniesienia tzw. ius spolii, czyli zagarniania majątku po zmarłym biskupie przez władców, podniesiona była na zjeździe i synodzie łęczyckim w 1180 roku - o czym nie napisał Wincenty - na którym obecni byli wszyscy ówcześni biskupi podlegli metropolicie gnieźnieńskiemu, a także książęta polscy. Trzeba się zgodzić ze stanowiskiem Romana Grodeckiego, że w Łęczycy Kazimierz nie przyznał polskiemu Kościołowi immunitetu o charakterze ogólnym, jak to się stało w okresie późniejszym w Borzykowej (1210) i Wolborzu (1215), a jedynie wydał przywilej, który możemy określić mianem statutu ziemskiego, mający na celu uregulowanie niektórych spornych kwestii w egzekwowaniu ciężarów prawa książęcego. Do 11

25 Tamże,

ks. IV, rozdz. 9, s. 203.

117

I

I PAN NA KRAKOWIE-PRYNCYPAT dalszych dyskusji należy pozostawić kwestię zasięgu terytorialnego owego statutu - czy odnosił się on do terytoriów bezpośrednio podległych nowemu princepsowi (Krakowskie i Sandomierskie, może dzielnice centralne), czy też sięgał dalej, do dzielnic krewniaków .





Il. 11. Tum pod Łęczycą. Widok na kolegiatę romańską od strony południo­ wo-zachodniej (połowa XII wieku).

W Łęczycy odbył się, jak zaznaczyliśmy, zarówno zjazd ksią­ żąt, jak i synod biskupów metropolii gnieźnieńskiej. Również podjęte tam uchwały odnoszą się najpewniej do dwóch sfer świeckiej i duchownej, co wyraźnie przebija z tekstu dzieła mistrza Wincentego. Ostatecznie o postanowieniach w kwestiach państwowych napisał on: „»Kto zabrałby zboże ubogim bądź gwałtem, bądź jakimkolwiek podstępem, lub kazałby zabierać, niech będzie wyklęty. Kto z okazji jakiegoś poselstwa wymuszałby podwodę lub kazał wymusić [dostarczenie] czworonoga do podwody, niech będzie wyklęty, wyjąwszy jeden przypadek, mianowicie gdy donoszą, że którejś dzielnicy zagrażają nieprzyj 118

o LEGITYMIZACJĘ ZDOBYTEJ WŁADZY

I

jaciele. Nie jest bowiem bynajmniej niesprawiedliwością, jeśli ratuje się wtedy ojczyznę wszelkim sposobem«" 26 • Tak więc początkowo mistrz Wincenty uznaje stan i podwodę jako w całości nieusprawiedliwione, ale już relacjonując uchwały zjazdu, wprowadza jedno wyłączenie od tej reguły - czas wojny z najeźdź­ cą (obrona ojczyzny). Natomiast w sferze kościelnej uchwalono zdaniem dziejopisa następujące prawo: „»Kto zagarnąłby dobra zmarłego biskupa lub kazałby zagarnąć, czy byłby nim książę, czy jakakolwiek znakomita osoba [łac. illustris persona - J.D.], czy ktoś z urzędników [książęcych], bez żadnego wyjątku niech będzie wyklęty«", do którego dodał on następujący komentarz: „Atoli i ten, kto przyjąłby zrabowane dobra biskupie i zabranych nie zwrócił w całości albo nie zaręczyłby za niezawodne zwrócenie ich, jako wspólnik tego świętokradztwa powinien być związa­ ny udziałem w tej samej klątwie" 27 • Gdy kronikarz rozpoczynał opowieść o regulowaniu niesprawiedliwości przez księcia Kazimierza, akcentował tylko udział władców w zagarnianiu mająt­ ków zmarłych biskupów, gdy natomiast relacjonował ostateczne postanowienia zjazdu i synodu, rozciągał tę kwestię również na możnych i urzędników monarchii, a nawet na tych, którzy w jakiś sposób weszliby w posiadanie tych dóbr (zapewne kupno, zamiana, darowizna). Łęczyckim zjazdem i synodem biskupim zainteresowali się również inni kronikarze, ale w annalistyce polskiej próżno szukać śladu po tym ważnym wydarzeniu. Kronikarz wielkopolski tradycyjnie powtórzył, czy raczej streścił część informacji mistrza Wincentego, uznając całe wydarzenie przede wszystkim za koś­ cielny synod zwołany przez arcybiskupa Zdzisława. Na owym synodzie w obecności księcia Kazimierza zapadają stosowne postanowienia (opisane już za Wincentym), ale autor od siebie dodaje następujący passus: „Podobny, myślę, wyrok na rycerzy 26

Tamże, ks. IV, rozdz. 9, s. 205.

27

Tamże, ks. IV, rozdz. 9, s. 205.

119

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT mających

prawo patronatu, którzy po

śmierci kapłana ośmiela­

ją się grabić mienie pozostawione przez niego" 28 • ÓW dodatek

musimy traktować jako anachronizm, gdyż w czasach Kazimierza Sprawiedliwego zjawisko zwane w dziejach Kościoła prawem patronatu niewątpliwie na ziemiach polskich jeszcze się nie uformowało. Własność na instytucjach kościelnych przekształciła się w tzw. prawo patronatu dopiero pod wpływem przyjęcia zrębów reformy gregoriańskiej, czyli od czasów arcybiskupa Henryka Kietlicza (pontyfikat arcybiskupi 1199-1219), a to być może dokonywało się ewolucyjne już na oczach tego dziejopisa. Pewne nowe elementy do relacji o zjeździe łęczyckim dołożył dopiero Jan Długosz, który najpierw dość wiernie zrelacjonował przekaz mistrza Wincentego, oczywiście bez powołania się na niego, a następnie dodał, iż wszystko to odbyło się na wielkim zjeździe w Łęczycy, na ogromnym zgromadzeniu książąt, biskupów i rycerzy" 29 • Kronikarz jako pierwszy podał dwa ważne elementy - datę roczną wydarzenia, umieszczając je w swym dziele pod rokiem 1180, oraz miejsce akcji, czyli Łęczycę. Za Wincentym wyliczył on z imienia ośmiu uczestniczących w naradzie" biskupów, a od siebie dodał, że obok księcia Kazimierza byli tam: 11 poznański [książę - J.D.] Otto [czyli syn Mieszka Starego Odon - J.D.], wrocławski Bolesław i mazowiecki Leszek oraz ogromny tłum panów i rycerzy" 30 • Wszyscy wspomniani dziejopisowie podali też, że postanowienia łęczyckie zostały zatwierdzone przez papieża Aleksandra III. Treść uchwał łęczyckich poznajemy zatem tylko z przekazów pośrednich zawartych w polskich średniowiecznych kronikach, nie wiemy, czy zostały one spisane w formie dokumentu. Być może nigdy taki nie powstał, postanowienia zjazdu i synodu zostały tylko umieszczone w suplice o ich zatwierdzenie 11

11

28 29

30

1120

Kronika wielkopolska, rozdz. 37, s. 163. Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 154. Tamże, ks. 6, s. 154.

o LEGITYMIZACJĘ ZDOBYTEJ WŁADZY

I

skierowanej do pap1eza. Długo w historiografii, na podstawie przekazu mistrza Wincentego i następnych kronikarzy, przyjmowano, że przy tej okazji Aleksander III wystawił w owej kwestii stosowną bullę. Jan Długosz nawet napisał pod rokiem 1180: „Odpis zaś jego zatwierdzenia, którego oryginał przechowywany w katedrze krakowskiej nieraz miałem w rękach i oglądałem, dla uniknięcia wątpliwości, załączam" 31 i rzeczywiście niżej in extenso zacytował tekst dokumentu, ale w formule datacyjnej podał tylko miejsce wystawienia (Tusculum) i dzień (28 marca) bez daty rocznej. Oryginał „łęczyckiej" bulli Aleksandra III długo uchodził za nieznany, okazało się jednak, że istnieje. Odnalazł go w 1955 roku profesor Aleksander Gieysztor w Instytucie Historii w Leningradzie (dzisiaj St. Petersburg) i ogłosił drukiem. Różnice między odpisem Długosza i oryginałem nie są wielkie, w tym ostatnim również nie ma daty rocznej, którą ostatecznie ustalono na rok 1181 na podstawie itinerarium papieża. Tak więc 28 marca 1181 roku w Tusculum Aleksander III nakazał sporządzić odpowiedni dokument zatwierdzający postanowienia łęczyckie, być może na podstawie, jak chce Długosz, jakiegoś pisemnego aktu przywiezionego przez polskie poselstwo (w historiografii mamy dwa stanowiska - jedno uznaje, że do papieża wysłano uwierzytelniony dokument księcia Kazimierza, który być może sporządził sam mistrz Wincenty, a drugie, iż najpewniej była to suplika), skierowany bezpośrednio do księcia, którego nazywa „ukochanym synem, szlachetnym mężem C. księciem Polski" (dilecto filio nabili uiro C. duci Polonie32 ). Wprawdzie imię księcia stanowi tutaj tylko sygla C, nikt jednak nie ma wątpli­ wości, iż chodzi o Kazimierza Sprawiedliwego (łac. Casimirus). 31 Tamże,

ks. 6, s. 156. Aleksander Gieysztor, Nad statutem łęczyckim 1180 r.: odnaleziony oryginał bulli Aleksandra III z 1181 r., [w:] Księga Pamiątkowa 150-lecia Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, Warszawa 1958, Aneks, s. 206-207 (cały tekst bulli; cytat ze s. 206), omówienie tego aktu nas. 181-205; por. Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 156-157 (tu tekst odpisu). 32

121

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT Treść

papieskiego dokumentu w znaczącym stopniu zgadza się z tym, co przekazał mistrz Wincenty na temat postanowień zjazdu łęczyckiego - jest więc passus poświęcony zakazowi zajmowania dóbr po zmarłych biskupach oraz drugi, odnoszący się do nadużyć stanu i podwody. Jest też znamienna uwaga o tym, że papież owo zatwierdzenie wydał na podstawie prośby książęcej, zawierającej stosowne jego rozporządzenie a zamieszczone w autentycznym piśmie. W świetle tego fragmentu bulli chyba trzeba przyjąć, wbrew starszej literaturze a w zgodzie ze stanowiskiem Aleksandra Gieysztora, istnienie dokumentu Kazimierza regulującego kwestie ius spolii oraz podwody i stanu. Ciekawość historyków wzbudził fakt, że w czasach Długo­ sza bulla Aleksandra III znajdowała się w archiwum kapituły krakowskiej. Zdaniem Aleksandra Gieysztora papieski dokument dotarł do Polski późną wiosną 1181 roku już w zmienionych warunkach politycznych - nastąpił powrót Mieszka III do Wielkopolski i władza Kazimierza uległa ograniczeniu, a zatem postanowienia łęczyckie nie odnosiły się już do całego kraju. Bullę zatrzymał jako instrument polityczny na przyszłość biskup krakowski Gedko, którego diecezja znajdowała się pod rządami Kazimierza. Być może jednak na całą tę kwestię należy spojrzeć inaczej - w tych czasach nie było jeszcze regularnej kancelarii książęcej, a jej namiastkę stanowili ludzie Kościoła powiązani z jego rozmaitymi instytucjami. U boku Sprawiedliwego funkcje kancelaryjne sprawowali zapewne biskup płocki Lupus, może też następca Gedki na krakowskiej stolicy biskupiej - biskup Pełka; może wreszcie sam mistrz Wincenty, równocześnie zasiadający w kapitule krakowskiej. Wydaje się, że tu należy upatrywać drogi, jaką przedostała się bulla do późniejszego archiwum kapitulnego w Krakowie, w którym odnalazł ją Jan Długosz i jej odpis zamieścił w swym dziele. Nie mniejsze zainteresowanie w polskiej historiografii wzbudził związany z zagadnieniami łęczyckimi fragment kroniki mistrza Wincentego kończący opisywanie postanowień statu1122

o LEGITYMIZACJĘ ZDOBYTEJ WŁADZY tu z 1180 roku. Dziejopis

I

zamknął tę część

narracji swego dzie„Wszyscy wyrażają zgodę i zatwierdzają bardzo miłe wszystkim uchwały tak świętych zakazów; trwają one nienaruszone dlatego, że potwierdził je ap os to 1s ki p r z y w i 1ej A 1e ks a n d r a II I, k t ó r y n a t c h n i o nym wyrokiem umocnił panowanie Kazimierza [podkreślenie moje - J.D.], żeby wola ojcowska nie stanowiła dla niego żadnej przeszkody; niegdyś bowiem zastrzegł sobie [ojciec], aby najstarszy syn piastował naczelną władzę, aby spór o następstwo tronu rozstrzygała zasada pierworództwa" 33 • Dyskusja nad tym znamiennym fragmentem zogniskowała się wokół dwóch zasadniczych kwestii - po pierwsze powstał problem, czy w Łęczycy uchwalono nową lub istotnie zmieniono starą ustawę sukcesyjną Bolesława Krzywoustego; po drugie, czy owe nowe postanowienia w jakiś sposób zatwierdził papież specjalnym przywilejem. Taki tok rozumowania musi nas prowadzić do wniosku, że skoro zamierzano zmieniać tzw. statut Krzywoustego, to musiało chodzić o legitymizację władzy nowego princepsa oraz o jej dziedziczenie przez jego potomków. Zapewne nieprzypadkowo zgromadzono w Łęczycy cały skład polskiego episkopatu oraz popierających Kazimierza Sprawiedliwego książąt, a także, jak się wydaje, i najważniejszych możnych. Dość starannie przygotowany zjazd i synod łęczycki były chyba jednym z ostatnich ogniw umacniania władzy nowego princepsa. Na Wielkanoc nieznanego roku w miejscowości Świerże Górne odbył się zjazd odnotowany przez najstarsze dokumenty miechowskie z 1198 roku, na którym obecni byli Kazimierz Sprawiedliwy, pełniący przy nim wówczas funkcje kancelaryjne biskup płocki Lupus oraz arcybiskup Zdzisław. Występujące tam osoby wskazują, iż do wydarzenia tego doszło po zamachu z 1177 roku, a przed zniknięciem ze źródeł obu przedstawicieli episkopatu, czyli najpóźniej około połowy lat osiemdziesiątych ła następującym ustępem:

33

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 9, s. 205-206.

123

I

I PAN NA KRAKOWIE- PRYNCYPAT sobie wyobrazić, że do spotkania trzech tak nie doszło bez przyczyny, a tą mogło być przygotowanie istotniejszego spotkania w Łęczycy. Pojawienie się w Małopolsce arcybiskupa gnieźnieńskiego Zdzisława, który dość powszechnie w literaturze przedmiotu uchodzi za nominata księcia Mieszka Starego na to stanowisko, nie mogło się wiązać z jakimiś błahymi sprawami kościelnymi. Być może w Świerzym Górnym prowadzono wstępne rozmowy, które doprowadziły do uznania przez cały episkopat polski panowania nowego księcia zwierzchniego, a więc mogło do tego dojść na Wielkanoc roku 1179 lub 1180 (daty dziennej zjazdu w Łęczycy nie znamy). W źródłach odnajdujemy też ślad przeprowadzenia w czasach pontyfikatu biskupiego Gedki, a zatem między 1168 a 1185 rokiem, synodu Kościoła polskiego w Jeżowie, na którym obecny był legat papieski Rajnald. Wystawił on tam 13 stycznia dokument bez daty rocznej, w którym rozstrzygał spór o dziesięciny z wsi Wawrzyńczyce między biskupem krakowskim a opatem klasztoru na Ołbinie. Zarówno cel, jak i okoliczności wizyty legata Rajnalda nie są jasne. Wiemy, iż nie mogła to być legacja zwią­ zana z kwestiami przywrócenia synów Władysława Wygnańca, gdyż ci powrócili na Śląsk w 1163 roku. Być może, iż należy to wydarzenie wiązać z zamachem z 1177 roku i wytworzeniem się w Polsce nowej sytuacji politycznej? Może równocześnie prowadzono rozmowy o obdarowanie katedry krakowskiej relikwiami jakiegoś świętego sprowadzonego z Rzymu? Wiemy, iż w roku 1184 sprowadzono do Krakowa i uroczyście złożono w katedrze krakowskiej relikwie świętego Floriana, co pominął w swym dziele mistrz Wincenty. Jan Długosz zaś, opisując okoliczności zjazdu łęczyckiego pod 1180 rokiem, zauważył, iż do Rzymu wysłano poselstwo w celu uzyskania potwierdzenia papieskiego dla podjętych uchwał, ale także „[„.] dla uzyskania ciała i kości jakiegoś świętego, które by uświetniły katedrę krakowską" i nieco niżej dodaje: „W sprawie zaś ofiarowania świę­ tego ciała każe [papież Aleksander III - J.D.] posłom polskim być

XII wieku.

Można

ważnych osobistości

j 124

o LEGITYMIZACJĘ ZDOBYTEJ WŁADZY

I

dobrej myśli i jechać z nim razem do Rzymu" 34 • W świetle zachowanych, trzeba powiedzieć dość ułamkowych, źródeł możemy pokusić się o następujące hipotetyczne przedstawienie wydarzeń z okresu po roku 1177 do mniej więcej 1181 roku. Po udanym zamachu i opuszczeniu przez Mieszka Starego zajmowanych przezeń dzielnic, Kazimierz przystąpił do porządkowania sytuacji na zasadzie status quo ante. Najpierw jednak musiał ułożyć swe stosunki z bratankami na Śląsku, o czym wyżej, następnie przystąpił do spłaty politycznych długów jednym oraz do pozyskania tych, którzy wcześniej byli związani z obozem brata. Miało to prowadzić za cenę pewnych ustępstw do legitymizacji jego wła­ dzy zwierzchniej (pytanie: czy tylko dożywotniej, czy też wraz z przeniesieniem jej na potomków, pozostaje otwarte) i pacyfikacji nastrojów. Na Wielkanoc 1179 roku (lub 1180, co bardziej wątpliwe) książę spotkał się, w asyście swego stronnika biskupa płockiego Lupusa, z arcybiskupem Zdzisławem w Świerzym Górnym, gdzie być może wynegocjowano warunki, na jakich polski Kościół uznał zwierzchnią władzę Kazimierza. W roku 1180 na wielkim zjeździe politycznym, któremu towarzyszył synod kościelny, w Łęczycy książę zobowiązał się do uporządkowania ius spolii oraz nadużyć stanu i podwody, a obecni książęta oraz możni duchowni i świeccy legitymizowali jego władzę. Przygotowano też stosowne dokumenty i wysłano z nimi poselstwo do papieża, który miał zatwierdzić postanowienia podjęte w Łęczycy. W świetle bulli Aleksandra III z 28 marca 1181 wiemy, iż papież z pewnością potwierdził te postanowienia zjazdu, które odnosiły się do zakazu zagarniania majątków po zmarłych biskupach oraz kwestii stanu i podwody, natomiast nie mamy żadnej pewności, czy zatwierdził on dziedziczność rządów Kazimierza Sprawiedliwego. Możemy zaś przyjąć, iż uznał on jego panowanie w Krakowie jako księcia zwierzchniego, skoro tytułował go „księciem Polski". Być może z tymi kwestiami można połączyć legację Raj34

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 155 i 156. 125

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT nalda, który byłby wysłannikiem Aleksandra III i przybył albo w związku z przygotowaniami do zjazdu łęczyckiego, albo też, co chyba bardziej prawdopodobne, może z poselstwem polskim, które wracało w 1181 roku z Italii. Wydaje się, że wraz z porząd­ kowaniem sytuacji politycznej oraz legitymizowaniem skutków zamachu z 1177 roku, książę oraz jego główny sojusznik biskup krakowski Gedko podjęli starania u papieża o relikwie świętego Rzymianina, co miało wzmocnić kartę przetargową biskupstwa krakowskiego wobec Gniezna i zrównoważyć odrodzony kult świętego Wojciecha, a może też przynieść korzyści polityczne księciu, którego główną siedzibą po 1177 roku stał się Kraków. Nieufnie traktowana przez wielu historyków notka Jana Długo­ sza o chęci uzyskania relikwii dla katedry krakowskiej w czasach Kazimierza i Gedki wydaje się wiarygodna, choć przedsięwzię­ cie to musiało poczekać na realizację jeszcze kilka lat - dopiero w 1184 roku starania zostały uwieńczone sukcesem, kiedy to za zgodą następcy papieża Aleksandra III, Lucjusza III, sprowadzono relikwie świętego Floriana. Niezależnie od rozmaitych wątpliwości i dysput historyków możemy przyjąć, że w latach około 1180-1181 Kazimierz podjął batalię dyplomatyczną o legitymizację władzy zdobytej na skutek zamachu w 1177 roku i utwierdzonej w latach następnych. Wydaje się, że przekonał do siebie nie tylko większość możnych świeckich z Sandomierskiego i Krakowskiego, ale i innych dzielnic, a także kilku dzielnicowych domini terre - głównie Bolesława Wysokiego, Leszka Bolesławowica i Odona Mieszkowica. Niewątpliwie zabiegał też o poparcie hierarchów polskiego Kościo­ ła. Sądząc po postanowieniach zjazdu w Łęczycy, takie poparcie otrzymał, płacąc zań chyba niezbyt wygórowaną cenę, którą była wspomniana już wielokrotnie rezygnacja z zajęcia mienia, czy może w ogóle z majątku, po zmarłych biskupach oraz powściąg­ nięcie nadużyć książęcych urzędników tak w dobrach świeckich, jak i duchownych w zakresie stanu i podwody. Dyskusja o zasięgu terytorialnym łęczyckich postanowień wydaje się nie do za-

I 126

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

kończenia, choć

trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na fakt, dla ówczesnych zastosowane rozwiązania musiały być dość oczywiste. Być może zatwierdzenie owych decyzji, które przyjął Kazimierz, przez papieża Aleksandra III były dla polskiego Koś­ cioła wystarczającą gwarancją ich przestrzegania? Świeccy możni chyba też uzyskali zapewnienie nienadużywania niektórych obciążeń wynikających z ius ducale. Kwestia zasięgu uchwał łęczyc­ kich wydaje się drugorzędna z dwóch powodów - po pierwsze nastąpił w tym względzie powrót do status quo ante, a więc sprzed Mieszkowych rządów w Krakowie; po wtóre zaś może nadużycia, przynajmniej te największe, nastąpiły w dzielnicy tzw. senioralnej, czy też poprawniej pryncypackiej. Nie był zatem statut łęczycki generalnym przywilejem dla duchowieństwa, ani nie nosił charakteru szerokiego zwolnienia immunitetowego. Być może był on tylko krokiem wstecz w stosunku do postrzegania przez Mieszka III Starego uprawnień władczych księcia zwierzchniego. W sumie Kazimierz Sprawiedliwy osiągnął swój doraźny cel polityczny - zatwierdzono jego władzę zwierzchnią, co w jakiś sposób uznał papież w 1181 roku, niezależnie od tego, na ile orientował się on w zawiłościach politycznych na obszarach rządzonych przez Piastów, potomków Bolesława Krzywoustego, gdzieś nad Wisłą, Odrą i Wartą. Czy owa legitymizacja władzy zwierzchniej dzierżonej od 1177 roku przez Kazimierza Bolesławowica i wynikająca z niej pewna pacyfikacja nastrojów otworzyły drogę do powrotu do Wielkopolski poprzedniego princepsa, tworząc nową sytuację w relacjach wewnątrzdynastycznych, to już problem odrębny.

że

I 3. Braterskie rozrachunki Wiosną

1181 roku mogło się więc wydawać, że sytuacja w kraju jest uporządkowana, a władza Kazimierza w Krakowie odpowiednio zabezpieczona. Jednak pod rokiem 1181 w Roczniku kapituły poznańskiej odnajdujemy informację o odzyskaniu przez 127

I

I PAN NA KRAKOWIE- PRYNCYPAT Mieszka Starego Gniezna, a Kronika książąt polskich owo wydarzenie, nie podając daty, ujmuje następująco: „Otóż Kazimierz piastujący zwierzchnią władzę nad Polską, zdjęty litością nad swym bratem Mieszkiem [... ] z wyrozumiałością pozwolił mu posiadać Gniezno, metropolię całej Polski, którą ten Mieszko zdradziecko sobie przedtem przywłaszczył" 35 • Inaczej te kwestie widzą autorzy dwóch innych kronik - kronikarz wielkopolski oraz mistrz Wincenty, a także Jan Długosz. Ten pierwszy przedstawił wydarzenia związane z powrotem Mieszka w obszernym rozdziale Jak Mieszko błaga Kazimierza, by zechciał odwołać go do ojcowizny w dużym stopniu za mistrzem Wincentym. Od siebie dodał bodaj tylko datę owego powrotu, najpewniej za Rocznikiem kapituły poznańskiej w następującym zdaniu: „Mieszko więc ufny w cichą pomoc [Pomorzan - J.D.] w roku Pańskim 1181 potajemnie udał się nocą do Gniezna; o świcie wkracza [do niego] opanowując [je] i nagle odzyskuje wszystkie odziedziczone po ojcu grody" 36 • Najważniejszy jednak w tej kwestii jest przekaz samego Wincentego, który poświęcił jej spory fragment Kroniki polskiej, ujmując całość w kilka faz. W myśl jego przekazu Mieszko już po uzyskaniu przez brata zatwierdzenia rządów w Krakowie przez papieża rozpoczął z nim pertraktacje, co dziejopis ujmuje w bardzo dramatyczną frazę: „Tymczasem brat nalega na brata gorącym błaga­ niem, bez przerwy niepokoi go natarczywymi prośbami. Stawia mu przed oczy nędzę drżącej starości, smutne zawodzenie bratowej, żałosne biadania synowic, częste łkania wnuków, którym lepiej byłoby od miecza zginąć niż umrzeć z głodu, niż dostać się do jakiegoś ciasnego więzienia" 37 • Dalej mistrz Wincenty opisuje argumenty Mieszka, z którymi zwraca się on do Kazimierza, aby zezwolił mu na powrót do ojcowizny, a zatem: pierwszym jest Kronika książąt polskich, rozdz. 20, s. 82. Kronika wielkopolska, rozdz. 38, s. 163-165 - cała opowieść o powrocie Mieszka, natomiast cytat ze s. 165. 37 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 10, s. 206. 35 36

I 128

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

odwołanie się do dawnych czasów Kazirnierzowego dzieciństwa, kiedy był pod opieką braci, a drugim pochlebstwo (podkreśla­ nie prawowitości władzy nowego princepsa), trzecim zaś uwaga o oparciu się w sprawowaniu władzy na posłusznych bratankach (w domyśle synach Mieszka). Druga faza to odpowiedź księcia Kazimierza, którą dziejopis przedstawił w formie obszerniejszego cytatu: „Na to rzecze Kazimierz: »Niewdzięcznością jest zapierać się doznanego dobrodziejstwa, z czym idą pospołu wstręt do odpłacania i zarozumiała pycha. Nigdy w was myśl nie powstała, aby być tych przywar wspólnikiem lub splamić się ich towarzystwem. Owszem, wyznaję, i zawsze chciałbym wyznawać, że zobowiązują mnie wiekopomne dobrodziejstwa brata i bratowej. I zupełnie słuszne jest ich żądanie, jeśli dotyczy wyłącznie zwrotu należnej im ojcowizny. Albowiem nie przysługuje mu chyba prawo do upominania się o władzę naczelną, skoro zasługuje na utratę tego przywileju, kto przyznanej sobie władzy nadużywa. Wszelako jeżeli się okaże, iż uporczywie jej nadużywał? Pożytek bowiem rzeczypospolitej wymaga, żeby nikt na złe nie używał swej władzy. Zgoła jednak nie widzę, co mogłoby go powstrzymać od skutecznego upominania się o swe dziedzictwo«" 38 • Tu Wincenty wkłada w usta swego bohatera odpowiedź godną władcy idealnego, który nie szuka pomsty, nie podejmuje decyzji bez należytej rozwagi, ceni też miłość braterską i pamięta o doznanych dobrodziejstwach. Na ile marny tu do czynienia z rzeczywistością, a na ile to tylko retoryka, dzięki której kronikarz osiąga swój cel, czyli budowanie portretu wzorcowego monarchy, trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Na tym wszakże nie kończy się stopniowanie napięcia. Łatwo się domyślać, że Kazirnierzowa odpowiedź, choć „poprawna politycznie", nie musiała przypadać do gustu jego głów­ nym doradcom i stronnikom, którzy składali się najpewniej z dawnych buntowników przeciwko władzy Mieszka Starego.

38

Tamże,

ks. IV, rozdz. 11, s. 207-208. 129

I

I PAN NA KRAKOWIE -PRYNCYPAT W świetle przekazu kronikarskiego grozili oni księciu otwartym buntem, jeżeli zrealizuje swoje zamierzenie: „Wtedy powstało wśród panów szemranie i wzmogła się buntownicza wrzawa. Mówią: »Oto stało się to, czegośmy się obawiali. Rzadko kruk krukowi oko wydziobuje, rzadko brat brata doszczętnie niszczy. Nasza tu dzieje się krzywda, najoczywistsze nasze niebezpieczeństwo! Jego bowiem przywrócenie jest naszą zagładą. Albowiem gdy tylko nadarzy się stosowna pora, nie zaniecha wywrzeć najsurowszej zemsty za krzywdę, co więcej, najsroż­ szego okrucieństwa zemsty. Dwaj zaiste zagrażają nam wrogowie: Mieszko z powodu swoich krzywd, a Kazimierz z powodu braterskich. Cóż więc? Wypadałoby zapewne tą samą motyką odciąć gałązki tego samego szczepu, na próżno bowiem wycina się oset, gdy wewnątrz pozostaje przyległy korzeń«" 39 • Z tego passusu dowiadujemy się nie tylko o niezadowoleniu możnych i groźbie kolejnego buntu, ale dostrzegamy przeciwstawienie charakterów obu braci. O ile Kazimierz mściwy nie jest, o tyle Mieszko posiada tę cechę w nadmiarze - dziejopis wykorzystuje i ten moment, aby podkreślić „idealność" jednego z nich. Ostatecznie przemyślny Kazimierz zgrabnie wycofuje się ze swego pomysłu zgody na powrót brata do Wielkopolski, stwierdzając, iż chciał tylko wypróbować w ten sposób wierność swych stronników, i tak upadają nadzieje dawnego princepsa oparte na negocjacjach wewnątrzrodzinnych. Wobec takiego obrotu sprawy Mieszko zwraca się o pomoc do cesarza Fryderyka Barbarossy, który już kolejny raz podczas swych rządów ma okazję do interwencji w wewnętrzne sprawy książąt piastowskich. Rozpoczyna się zatem kolejna faza dramatu w świetle przekazu mistrza Wincentego. Jednak i tym razem nadzieje dawnego princepsa się nie ziściły, gdyż odpowiedź Barbarossy nie była dlań przychylna, co tak widział dziejopis: „Ani jednak odwoływanie się do prawa, ani siła wymowy, ani pośrednictwo przyjaciół, ani usilne proś39

I 130

Tamże, ks. IV, rozdz. 11, s. 208.

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

by, ani zapewnienia wierności nie mogły mu pomóc, gdyż zalety Kazimierza, chociaż nieobecnego, dowodnie przeciwdziałały. Albowiem cesarska wysokość zawyrokowała, że ani Polaków nie można pozbawiać prawa obierania sobie księcia, ponieważ jest mu obojętne, czy mają nieużytecznego, czy nie mają żadnego; ani nie powinien Kazimierz tracić pryncypatu jedynie z zawiści do swoich zalet. Tak więc Mieszko odebrał cięgi w miejscu, skąd spodziewał się pociechy" 40 • Ponieważ Mieszka Starego zawiodły pertraktacje z bratem oraz próby umiędzynarodowienia konfliktu wewnątrzdynastycznego, trzeba więc było szukać innego rozwiązania. Okazało się nim zadzierzgnięcie kilka lat wcześniej (zapewne około 1177 roku) więzów powinowactwa z panującymi na Pomorzu Zachodnim Gryfitami, poprzez wydanie za mąż za Bogusława I oraz jego syna Racibora Mieszkowych córek - Anastazji i Salomei. To właśnie przyjaźń i życzliwość Pomorzan stały się przepustką do odzyskania Gniezna. Ostatni akt dramatu rozgrywa się nieokreśloną bliżej nocą najpewniej 1181 roku, kiedy wsparty przez Pomorzan Mieszko „podkrada się nocą pod metropolię [Gniezno - J.D.], o świcie osacza ją, zdobywa i wkracza jako zwycięzca. Osadziwszy tam załogę w bardzo krótkim czasie odzyskuje wszystkie ojcowskie grody z tą samą niemal łatwością, z którą je utracił; do odzyskania ich brat, jak mówią, potajemnie dał mu sposobność" 41 • Jan Długosz, który dość wiernie powtórzył opowieść mistrza Wincentego, dorzucił do tego barwnego obrazu kilka własnych kresek: po pierwsze poinformował o naradzie, którą zwołał Kazimierz w celu uzyskania zgody na powrót Mieszka (tego nie ma expressis verbis u Wincentego); po drugie uznał, że Fryderyk Barbarossa odmówił pomocy Mieszkowi ze względu na zamorską wyprawę do Ziemi Świętej (!); po trzecie Mieszko miał wydać jedną z córek za księcia „krainy nadmorskiej" Mściwoja (!); po 40

Tamże, ks. IV, rozdz. 12, s. 209.

41 Tamże,

ks. IV, rozdz. 12, s. 209-210.

131

I

I PAN NA KRAKOWIE-PRYNCYPAT czwarte sformułowanie Wincentego, w którym ten podejrzewał Kazimierza o wyrażenie zgody na powrót brata Długosz zamienił na pewnik, i wreszcie po piąte: podał informację o pogodzeniu się Mieszka z jego synem Odonem. Z barwnego przekazu mistrza Wincentego, wspartego informacjami Kroniki wielkopolskiej, Jana Długosza oraz zapiskami rocznikarskimi wyłania się ciekawy obraz starań Mieszka Starego o odzyskanie, przynajmniej na razie, władzy w dzielnicy wyznaczonej mu niegdyś przez ojca i powrotu z wygnania. Poznajemy determinację i chyba spore zdolności dyplomatyczne byłego princepsa, który systematycznie dąży do wyznaczonego celu. Ostatecznie musimy przyjąć, że wiosną (może latem?) 1181 roku zaistniały odpowiednie warunki do powrotu księcia Mieszka do Wielkopolski. Sprzyjało temu umocnienie panowania Kazimierza Sprawiedliwego dokonane podczas zjazdu w Łęczycy w 1180 roku i zatwierdzenie przyjętych tam postanowień przez papieża Aleksandra III. Należy sądzić, iż nowy władca Krakowa poczuł się na tyle mocny i bezpieczny, by zbytnio nie blokować zamiarów swego brata (zgodnie z informacjami mistrza Wincentego i Dłu­ gosza). Ze źródeł niemieckich (Roczniki kolońskie większe) wiemy, że pod 1180 rokiem odnotowano, iż jakiś książę polski obecny był na zjeździe w Gelnhausen (Reichstag z marca 1180 roku) i zgła­ szał prośbę do cesarza Fryderyka o pomoc w zamian za dziesięć tysięcy grzywien42 • Niestety nie udało się przekonywająco wyświetlić, kim był ów „hojny" książę (w roczniku dux Poloniorum) - w grę wchodzą: Mieszko Stary, Bolesław Wysoki i Kazimierz Sprawiedliwy. Do kontekstu naszych przekazów kronikarskich o zajęciu w 1181 roku Gniezna przez Mieszka oraz wcześniej­ szych jego prób uzyskania pomocy Barbarossy pasowałby pierwszy z trójki wymienionych Piastów. Niezależnie od tego możemy przyjąć, iż Kazimierz mógł rzeczywiście sprzyjać planom brata, 42 Annales Colonieneses maximi [Roczniki kolońskie większe], wyd. Karl A.F. Pertz, [w:] Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XVII, Hannoverae 1861, s. 790.

I 132

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

choć

I

na nie przystać. Ten z kolei nie dysponoby samodzielnie opanować swą ojcowiznę, dlatego początkowo próbował zjednać do swych planów kręgi niemieckie, gdzie miał pewne wpływy (zięciami Mieszka byli Fryderyk, książę lotaryński oraz Bernard, hrabia Anhaltu). Po odmowie cesarza Fryderyka wykorzystał swe związki z panującymi na Pomorzu Gryfitami i zapewne przy ich pomocy zajął Gniezno. W ten sposób zamknięty został pierwszy rozdział porachunków między dwoma ostatnimi synami Krzywoustego, którzy jeszcze pozostawali przy życiu, a na następne konflikty nie trzeba było długo czekać. W 1181 roku sytuacja polityczna ukształtowała się tak, że Kazimierz nie mógł już z władzy w Krakowie zrezygnować, a ambicji Mieszka i nadszarpniętej po wydarzeniach z 1177 roku dumy nie zaspokajało panowanie w Wielkopolsce. Otwarta w tym miejscu pozostaje kwestia, w jakim stopniu sam powrót Mieszka do Wielkopolski spowodował uszczuplenie Kazimierzowego pryncypatu na rzecz diarchii w dziedzinie piastowskiej. Umocnienie się Mieszka w Gnieźnie wzmogło jego starania o odzyskanie pryncypatu pośród niezbyt mocno jeszcze rozrodzonych Piastów i pozbawienia władzy zwierzchniej Kazimierza. W kronice mistrza Wincentego odnajdujemy znamienny zapis, w którym ponownie wychodzą na jaw nie najlepsze cechy Mieszka Starego - namawia on Kazimierza do porzucenia sprawy Bolesława Wysokiego, a gdy ten na to przystaje, książę wielkopolski sam zawiera sojusz z bratankiem. Dziejopis zresztą wcześniej zauważa, że: „o wiele słabszy Mieszko walczy raczej podstępem i sprytem. Ilekroć bowiem widzi, że grozi mu silniejsze natarcie zbrojnych, przysięga, że wystarczy mu ojcowizna, wyrzeka się pryncypatu; gdy zaś natężenie wojny słabnie, twierdzi, że wymuszone przysięgi nie mają mocy" 43 • Do jakiego dokładnie czasu odnieść można owe polityczne działania Mieszka, które doprowadziły do odwrócenia przymierzy i przeciągnięcia otwarcie nie

mógł

wał wystarczającymi siłami,

43

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 12, s. 210.

133

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT podstępem

na

swoją stronę śląskiego księcia Bolesława

I Wyso-

kiego i czy rzeczywiście chodziło tylko o podstęp, czy też stały za tym jakieś inne racje polityczne, trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Wiemy tylko, że za radą śląskiego sojusznika do łask ojcowskich miał powrócić poznański książę Odon (tak mistrz Wincenty), a sam Mieszko Stary „obiega znów książąt niemieckich i co znaczniejszych panów, a uzyskawszy u cesarza przyzwolenie [na działania] przeciw Kazimierzowi - bardzo wielu sobie zjednuje i na zgubę brata namawia" 44 • W tym kontekście wiemy, że ostatecznie do sojuszu Mieszka i Bolesława mogło dojść raczej po jego powrocie do Gniezna, a zatem najszybciej około połowy 1181 roku. Czy poprzedzały go jakieś rozmowy w roku 1180 lub wcześniej, nie potrafimy powiedzieć. Koalicjanci mogli chyba swobodniej rozwinąć skrzydła, ponieważ w 1182 roku skomplikowała się sytuacja polityczna w Rzeszy, Czechach, a także we władztwie Kazimierza Sprawiedliwego. W państwie Przemyślidów trwała walka o schedę po zmarłym w 1180 księ­ ciu Sobiesławie, a właśnie w 1182 roku szwagier Kazimierza Konrad III znojemski - oblegał Pragę. W ten konflikt dwóch linii dynastycznych zaangażowane były rozmaite siły Rzeszy, a po części także niektórzy książęta polscy. Natomiast krakowski princeps wmieszał się w sprawy wewnętrzne na Rusi (o czym niżej) i w tym samym roku podjął wyprawę na Brześć, której datę podały liczne roczniki polskie. Sytuacja była zatem sprzyjająca do podjęcia żywszych kroków politycznych przeciw niemu. Marek Smoliński zauważył ostatnio, iż Mieszko mógł zwrócić się ponownie do cesarza Fryderyka Barbarossy o pomoc przeciwko krakowskiemu princepsowi właśnie w 1182 roku, kiedy dwór cesarski przebywał blisko granic księstw polskich - w Magdeburgu. Informację o tym pobycie Barbarossy i rozstrzyganiu kwestii związanych z dawnym władztwem Henryka Lwa w Saksonii przekazały Roczniki kolońskie większe. 44

I 134

Tamże, ks. IV, rozdz. 12, s. 211.

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

Relacje braterskie, czy może nawet wewnątrzdynastyczne, były niezwykle dynamiczne. Jeszcze w 1181 roku całkowitym zwycięzcą i panem sytuacji był Kazimierz, który uzyskał poparcie wielu Piastów oraz możnych świeckich i całego episkopatu, sprzyjał mu papież, a cesarz Fryderyk I nie chciał wesprzeć jego konkurenta do krakowskiego tronu. Natomiast już w 1182 roku (lub nieco wcześniej) nastąpiło odwrócenie przymierzy wśród samych Piastów, a cesarz z jakichś powodów udzielił zezwolenia na wystąpienie przeciwko Kazimierzowi. Mimo jednak zaangażowania na Rusi, pozycja krakowskiego princepsa musiała być jeszcze na tyle mocna, że koalicjanci nie wszczęli otwartej wojny, a Mieszko za zezwoleniem cesarskim gromadził dopiero zwolenników w Rzeszy. Wydaje się, że w roku 1183 proces ich pozyskiwania dobiegał końca i miało dojść do ostatecznej decyzji o kolejnej interwencji niemieckiej (cesarskiej) w wewnętrzne sprawy książąt polskich, tym razem na korzyść kolejnego poszkodowanego, czyli Mieszka Starego. Oddajmy ponownie głos mistrzowi Wincentemu, który tak widział ówczesną sytuację: „[ ... ] gdy spośród nich znaczniejsi [czyli spośród zwolenników Mieszka w Rzeszy- J.D.] w wysokim pomieszczeniu jakiegoś zamku w sprawie wygnania Kazimierza naradzają się i sprzysięgają, nagła zagłada pozbawia ich wszelkiej możności rady i szkody. [Ów] bowiem zamek, acz trwałej budowy, żadną siłą ani żadną wichurą nie uderzony, lecz niezbadanym wyrokiem boskim nagle wstrząśnięty, wszystkich prawie przywalił, a niektórych życia pozbawił" 45 • Kronikarz zinterpretował ten wypadek jednoznacznie: „Widzisz więc, Kazimierzu, co zawdzięczasz Stwórcy, co Matce Jego, skoro raczyli ciebie nie tyle obronić, ile opromienić aż takim cudem"46 - nad księciem Krakowa i Sandomierza czuwała opatrzność boża. Wincenty opisał jednak autentyczne wydarzenie, które pod rokiem 1183 odnotowały roczniki niemieckie. Z Roczników kolońskich więkwięc

45 Tamże, 46

ks. IV, rozdz. 12, s. 211.

Tamże, ks. IV, rozdz. 12, s. 212.

135

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT szych dowiadujemy się, że w Erfurcie odbył się wówczas zjazd panów niemieckich, podczas którego doszło do opisanej przez naszego dziejopisa katastrofy budowlanej 47 • Potwierdza to przekaz Rocznika akwizgrańskiego, który dodaje, iż ów zjazd odbywał się pod kierownictwem króla Henryka VI, syna cesarza Fryderyka I Barbarossy, a radzono na nim m.in. o wyprawie skierowanej przeciwko Polsce (expeditio contra Polonos) 48 • Możemy więc uznać, że zabiegi Mieszka odniosły pożądany skutek i interwencja na jego rzecz była, jeśli nie przesądzona, to przynajmniej bardzo poważnie brana pod uwagę w 1183 roku. Czy jednak przyczyną jej zaniechania było zawalenie się budynku, w którym odbywano obrady w Erfurcie, i zgon części jego uczestników? Mamy tu chyba do czynienia tylko z wykorzystaniem tego dramatu przez kronikarza, który chciał ukazać Kazimierza jako predestynowanego do władzy zwierzchniej nie tylko dzięki swym przymiotom, ale i boskiej opiece. W rzeczywistości najpewniej Fryderyk Barbarossa zrezygnował z kosztownego przedsięwzięcia na skutek dyplomatycznych zabiegów księcia krakowskiego, który rozwiązał już kwestie ruskie i mógł przystąpić do kontrakcji. Jego poselstwo pojawiło się w Halle (potwierdza to przekaz niemieckiej Cronica s. Petri Erfordensis moderna) kilka miesięcy po tragicznym wydarzeniu w Erfurcie. Po nieznanych nam bliżej rokowaniach cesarz zrezygnował z podejmowania kroków na rzecz Mieszka Starego. W ten sposób zakończył się kolejny etap wyrównywania rachunków między przedstawicielami dynastii piastowskiej, w którym po raz kolejny starano się wykorzystać kartę niemiecką. Podstawą do tego były dwa elementy - pierwszy to związki Annales Colonieneses maximi, s. 791. Przekaz Rocznika akwizgrańskiego (Annales Aquenses, ed. Georg H. Waitz, [w:] Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XXN, pars 1, Hannoverae, 1879, s. 38, pod rokiem 1183) potwierdza również Cronica s. Petri Erfordensis moderna, ed. O. Holder-Egger, [w:] Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XXX, pars 1, Hannoverae 1896, s. 374 (pod rokiem 1184), a podobną relację odnajdujemy też na kartach Cronica Reinhardsbrunensis, jak wyżej, s. 542 (pod rokiem 1184). 47

48

I 136

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

pokrewieństwa bądź

powinowactwa z niemieckim domem palub tamtejszymi możnymi; drugi to tendencje ze strony królów niemieckich do rozciągnięcia zwierzchności na ziemie podległe władzy Piastów. Jak dalece zasadne są tezy starszej historiografii (m.in. Stanisława Smolki czy Romana Grodeckiego), ciągle obecne w wielu opracowaniach, wedle których w 1184 roku cesarz Fryderyk Barbarossa, idąc tropem decyzji papieskich z 1181 roku, miał zatwierdzić pryncypacką władzę księcia Kazimierza, trudno stwierdzić. W każdym razie śladu po ewentualnym, wystawionym z tej okazji dokumencie żadnego nie odnajdujemy. Z pewnością możemy stwierdzić tylko, że wysłana do Halle Kazimierzowa legacja przyniosła zamierzony skutek przecięła zainteresowanie kręgów niemieckich sprawą Mieszka Starego. Przyczyniła się do tego zapewne skomplikowana sytuacja około 1184 roku w samej Rzeszy, w Czechach oraz w Italii. Czy ta kolejna dotkliwa porażka dawnego princepsa położyła ostatecznie kres jego rywalizacji z najmłodszym bratem o pozycję w państwie? Kazimierz w 1184 roku odniósł przecież poważny sukces dyplomatyczny- wspólnie z biskupem krakowskim Gedką po kilkuletnich staraniach uzyskali dla krakowskiej katedry relikwie świętego Floriana, które uroczyście zostały wprowadzone do Krakowa w 1184 roku przez biskupa Modeny Idziego (o tym ważnym wydarzeniu zob. niżej). Można było odnieść wrażenie, że niepowodzenia własne oraz sukcesy brata tylko wzmacniały konsekwentną i nieugiętą postawę Mieszka - jak się zdaje, ponownie oś konfliktu przesunął z zagranicy na tereny polskie. Skoro nie pomógł sojusz z Bolesławem Wysokim, zawiodły rachuby niemieckie, pozostało szukanie następnego punktu zaczepienia. W dość pokrętnym tekście mistrz Wincenty ujmuje grę polityczną wokół chorowitego Leszka Bolesławowica, formalnie władcy Mazowsza i Kujaw. Na jego opiekuna, jak wiemy, wyznaczony został Kazimierz jeszcze jako mało znaczący książę wiślicki, który po objęciu tronu krakowskiego poruczył Leszka wojewodzie mazowieckiemu Żyrze. W świetle przekazu dziejo-

nującym

137

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT pisarskiego dostrzegamy jakąś intrygę, którą zawiązali stronnicy Mieszka, chcąc uzyskać prawa do jego nadziału. Ta odsłona dramatu ma się rozgrywać między jakimiś rzekomymi zwolennikami Kazimierza, samym księciem krakowskim, wreszcie Leszkiem i jego wojewodą. Owi fałszywi przyjaciele princepsa tak prowadzą rozmowy, iż jako lepsze rozwiązanie dla władcy Mazowsza i Kujaw przedstawiają jego przejście pod opiekę Mieszka Starego. Jeśli wierzyć mistrzowi Wincentemu, to sprawę Kazimierza najpierw porzucił wojewoda Żyra, który następnie przekonał do tego swego księcia. Sytuacja układa się zatem następująco: „Lestek więc za namową namiestnika przechodzi wraz z wszystkimi możnymi pod opiekuństwo Mieszka, a syna jego Mieszka, mło­ dzieńca nadzwyczaj przemyślnego i wytwornego, ustanawia testamentem następcą w swoim księstwie" 49 • Podstęp chyba jednak nie udał się do końca, gdyż Mieszko Mieszkowic, jak zauważa dziejopis, zbyt szybko próbował przejąć rolę władcy Mazowsza. Cały plan przeciągnięcia na swą stronę mazowieckiego księcia, a co za tym idzie osłabienia politycznego i najpewniej ekonomicznego Kazimierza ostatecznie upadł, a „Leszek [ ... ] żalem zdjęty rzucił się Kazimierzowi do nóg [ze słowami]: »Zgrzeszyłem, ojcze, przeciw niebu i tobie i nie jestem godzien zwać się synem twoim; uczyń mię jakby jednym z twoich najemników«" 50 • Jak się możemy spodziewać, Kazimierz przywraca Leszka do swych łask, a ten potwierdza dawne postanowienia Bolesława Kędzierzawe­ go i dodaje do nich swe własne. Mistrz Wincenty, jak wytrawny prawnik, kończy ten zawiły okres zmiany opiekunów i testamentów następującą sentencją: „Stąd oczywiście widać, że poprzednim testamentem nic nie przekazał [chodzi o zapis, którym Leszek uczynił swym następcą na Mazowszu Mieszka Mieszkowica - J.D.], ponieważ poprzedni zapis wygasa mocą następnego.

49

50

I 138

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 13, s. 213-214. Tamże, ks. IV, rozdz. 13, s. 214.

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

Uznaje się bowiem konsens tylko wtedy, gdy konsens trwa" 51 • Ten fragment podparty Digestami miał oczywiście uzasadniać cią­ głość praw Kazimierza do Mazowsza i Kujaw. Tę swoistą grę polityczną i może prawną możemy odnieść najpóźniej do roku 1185, gdyż w nieznanym miesiącu 1186 roku Leszek zmarł52 • Przekaz Wincentego w skromniejszej formie potwierdzają roczniki (Rocznik kapituły krakowskiej, Rocznik krótki) oraz Kronika wielkopolska, a Rocznik świętokrzyski pod rokiem śmierci Leszka zaznacza, iż jego władztwo jeszcze za jego życia objął Kazimierz. Niewiele wnosi nam Jan Długosz, który pod 1186 rokiem opisał wprawdzie śmierć Leszka, ale podkreślał szczególnie testamentalne przekazanie Kazimierzowi Mazowsza i Kujaw, na marginesie dodając uwagę o pretensjach Mieszka do połowy ziem po bratanku. Wśród historyków jednak pojawiła się pewna nieufność do głów­ nego dziejopisa Kazimierzowych dziejów i część z nich uznała, iż akcja Mieszka Starego przyniosła jednak jakiś skutek - nie zdołał on wprawdzie opanować całej schedy po zmarłym Leszku, ale utrzymał zachodnie Kujawy (taką hipotezę wprowadził do naszej historiografii Henryk Rutkowski). Twierdzenia te trudno jednak zweryfikować na gruncie źródeł, są one raczej efektem poszukiwania rozwiązań na podstawie poszlak pośrednich. Ogólnie musimy przyjąć, iż w świetle przekazów kronikarskich i annalistyki dziedzictwo Leszkowe dostało się w roku 1186 w ręce Kazimierza, który już w 1187 roku sprawował tam władzę książęcą, rozsądzając spory. Konkretnie w obecności biskupów: płockiego Wita i kujawskiego Stefana oraz wojewodów: mazowieckiego Żyry i krakowskiego Mikołaja, książę wydał wyrok w sprawie między Krzywosądem i Sieciechem a kapitułą płocką o kaplicę (wraz z uposażeniem) św. Benedykta w podpłockim Radziwiu.

51

Tamże, ks. IV, rozdz. 13, s. 214.

52

Taką informację odnajdujemy w: Roczniku kapituły krakowskiej, Roczniku małopolskim, Roczniku Traski, Roczniku krakowskim i Roczniku

krótkim, Roczniku świętokrzyskim.

139

I

I PAN NA KRAKOWIE- PRYNCYPAT Próby pozyskania dla własnych celów chorowitego mazowieckiego księcia Leszka, jak się wydaje nieudane, tak jak wszystkie dotychczasowe przedsięwzięcia Mieszka Starego, nie zamknęły konfliktu między synami Krzywoustego - ich walka o tron krakowski ciągle nie była rozstrzygnięta. Jak pisze mistrz Wincenty: „[ ... ] zatarg braci chwilowo raczej został przerwany niż uśmierzo­ ny [... ]"53 • Na następny akt tym razem trzeba było jednak poczekać nieco dłużej - teraz przyszła wyraźnie pora na antrakt, najdłuższą przerwę w konflikcie od 1177 roku. Z jakiego powodu Mieszko chwilowo zrezygnował z odzyskania Krakowa? Przecież Kazimierz w następnych latach po śmierci Leszka zwiększył istotnie aktywność na wschodnich rubieżach swego władztwa, nie brakowało zatem okazji do podjęcia jakichś kroków ofensywnych. Jednak na kolejną próbę powrotu Mieszka na krakowską stolicę trzeba było czekać aż do roku 1191. Odnotowały to niektóre polskie roczniki oraz kroniki - jedne pod 1191 rokiem, inne zaś pod rokiem 1192. Informacje annalistyczne są tradycyjnie skąpe i ograniczają się do najważniejszego faktu - wkroczenia wojsk Mieszkowych do ziemi krakowskiej. Kluczowy rocznik powstały w XIII wieku w kręgu annalistyki małopolskiej - Rocznik kapituły krakowskiej - pod 1191 rokiem zamieścił krótką zapiskę o zniszczeniu Krakowa przez ekspedycję Mieszka Starego, identyczny wpis znajduje się w roczniku tzw. wielkopolskim (tu widnieje data 1190, umieszczona po zapisce o śmierci cesarza Fryderyka Barbarossy). Późniejsze annały podają nieco więcej szczegółów i umieszczają wydarzenie pod rokiem 1192. W Roczniku krakowskim możemy przeczytać, iż Mieszko wraz ze swym wojskiem zajął Kraków, do czego przyczynił się Hemyk Kietlicz, jednak Kazimierz przy pomocy Rusinów odzyskał swą stolicę, uwolnił pojmanego syna Mieszkowego (tu bez imienia), a wiarołomny Kietlicz udał się na wygnanie na Ruś. Niemal identyczna zapiska znajduje się w Roczniku Traski, ale tutaj pod rokiem 1191 i ściągnięta z zapiską 53

I 140

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 14, s. 214.

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

umieszczoną powyżej. Inne roczniki miały już wyraźny problem z wydarzeniami związanymi z zajęciem przez Mieszka Starego Krakowa, myląc je wyraźnie z akcją, jaką podjął dwadzieścia lat później Mieszko Plątonogi - informację o zniszczeniu przez księ­ cia raciborskiego Krakowa, umieszczoną pod 1192 rokiem przekazały: Rocznik małopolski (w trzech kodeksach) oraz Rocznik Sę­ dziwoja. Pełniej przebieg wydarzeń przedstawił mistrz Wincenty, który próbował też wskazać na genezę umożliwienia Mieszkowi zajęcia grodu krakowskiego. W jego opowieści główną tego przyczyną była niepopularność wśród części możnych wojewody Mikołaja, który przy Kazimierzu obrósł w zaszczyty i stał się głów­ nym kreatorem polityki ruskiej kosztem zbliżenia z Węgrami. Przeciwnicy wszechwładnego palatyna, zdając sobie sprawę, iż dopóki rządzi Kazimierz, Mikołaj nie upadnie, postanowili zawiązać spisek przeciwko krakowskiemu princepsowi. Mistrz Wincenty tak opisał zastosowany przez buntowników fortel: samej głowie spisku, kasztelanowi krakowskiemu [Henrykowi Kietliczowi - J.D.], pod pozorem jakiejś niechęci przenieść się każą [spiskowcy- J.D.] do Mieszka, ostrożnie czyhając na odpowiednią porę do zdrady. Gdy więc książę zajęty był sprawami w odległych okolicach, rozgłaszają kłamliwie, że został zgładzo­ ny, różne [też] zmyślają przyczyny śmierci. Doradzają kasztelanowi, aby nadciągnął z Mieszkiem i usiłują zająć miasto pozbawione przyjaciół Kazimierza" 54 • Mieszkowe wojska rzeczywiście nadciągają, Kraków, z powodu zdrady jakichś bliżej nieokreślo­ nych 11 mieszkańców miasta", poddaje się, a zdradzieckie potwory przywłaszczają sobie odznaki dostojeństw, prefektury, trybunat, świetny konsulat, senatorskie godności i wszystkie urzędy" 55 • Przeciw owym zdradzieckim potworom", czyli najpewniej spiskowcom oraz wojskom wielkopolskim występuje jedynie biskup krakowski Pełka, któremu nie udaje się zapobiec klęsce. 11 [ ••• ]

11

11

54

Tamże, ks. IV, rozdz. 16, s. 222-223.

55

Tamże, ks. IV, rozdz. 16, s. 223.

141

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT Sytuacja zmienia się jednak równie szybko jak w klasycznym thrillerze, gdyż okazuje się, że Kazimierz nie umarł. Dziejopis tak opisał ową zmianę: „Skoro [ludzie] Mieszkowi usłyszeli, że Kazimierz ożył, co więcej, że z bliska zagraża razem z księciem włodzimierskim Romanem i księciem bełskim Wsiewołodem, [natychmiast] pod osłoną nocy pouciekali" 56 • Dalej dołożył on jeszcze opowieść o plotce, jakoby pod Kraków ciągnął szwagier Kazimierza, Konrad III znojemski, co miało już zupełnie skonfundować najeźdźców. Teraz zadanie księcia krakowskiego było już łatwe - oblegał gród krakowski i odzyskał w nim władzę, mimo chyba zaciętej obrony, którą dowodził Bolesław Mieszkowic, wspomagany przez rządcę grodu Henryka Kietlicza. Próba zajęcia Krakowa i odzyskania przez Mieszka pryncypatu kończy się i tym razem jego klęską, przywódca buntu został zesłany na Ruś, a Bolesław wraz z wziętymi do niewoli ludźmi ojca został przez Kazimierza odesłany do Wielkopolski. W ślad za mistrzem Wincentym wszystkie wydarzenia związane z próbą odzyskania przez Mieszka Krakowa opisali oczywiście kronikarz wielkopolski oraz Jan Długosz (pod 1191 rokiem), a w Kronice polskiej (polsko-śląskiej) odnajdujemy tylko skromne Wincentego streszczenie (jako gło­ wa buntu występuje Kietlicz, ale synem Mieszka uczestniczącym w wyprawie jest Odon), podobnie jak w Kronice książąt polskich. Zanim ostatni już akt braterskich waśni zakończył się ugodą i odesłaniem jeńców, trzeba było do tej ugody doprowadzić. Dziejopis przedstawia nam oczywiście postać, która doprowadziła do tego: „Sprawcą zaś tej zgody i więzadłem, złotym łańcuchem zgoła, był mąż w pilnym staraniu o wszelką cnotę, o wszelką wiedzę, o wszelką mądrość utwierdzony, wszelką grzecznością obyczajów się wyróżniający, rodu szlachectwem nie mniej niż umysłu nader wybitny - ten sam arcybiskup Piotr"57 • Wincenty nie tylko obdarza Piotra tak wspaniałą charakterystyką, ale poświęca mu rów-

I 142

56

Tamże, ks. IV, rozdz. 16, s. 223.

57

Tamże, ks. IV, rozdz. 17, s. 229.

BRATERSKIE ROZRACHUNKI

I

nież

znakomity wiersz. Trzeba nam wiedzieć, że ów arcybiskup Piotr (objął metropolię gnieźnieńską, najpewniej z woli Mieszka Starego, około 1190 roku, a zmarł w sierpniu 1198 roku) był rzeczywiście nie byle kim - był wnukiem samego Piotra Włostowica, a więc wywodził się z kręgu Włostwiców-Łabędziów. Kiedy dokładnie doszło do jego pośrednictwa, nie wiemy, podobnie jak nie znamy precyzyjnej daty wyprawy Mieszkowych wojsk na Kraków. W świetle zachowanych dokumentów możemy się domyślać, iż Piotr gdzieś w sierpniu 1191 roku wyruszył do Małopolski, gdyż 8 września tego roku znajdował się w Sandomierzu. Skoro późnym latem arcybiskup przebywał na obszarach jeszcze nie tak dawno objętych buntem, to znaczy, że zarówno bunt, jak i ekspedycja wielkopolska na Kraków musiały rozpocząć się wiosną lub najpóźniej wczesnym latem 1191 roku. Rozmowy Kazimierza z Piotrem odnieść należy do sierpnia owego roku, gdyż we wrześ­ niu ten drugi był już w grodzie sandomierskim. Interwencja arcybiskupa Piotra doprowadziła do zgody, wielkopolscy jeńcy na czele z Bolesławem Mieszkowicem wrócili do domu, a „Ten postępek tak ujął Mieszka i serce zapalił odtąd tak wielką miłością do brata, że zapomniawszy wszelkich krzywd cieszył się ciepłem braterskich uścisków". Ową sielankę nasz kronikarz opatrzył dodatkowo ciekawym komentarzem: „Widział bowiem Wincenty, który to napisał- a wiemy, że świa­ dectwo jego jest prawdziwe" 58 • Czyż możemy nie wierzyć tak solennym zapewnieniom? Kazimierz jednak chyba tak łatwo nie uzyskał ponownego pełnego poparcia małopolskich możnych, skoro musiał powrócić do dawnej polityki węgierskiej, od której odejście chyba rozpoczęło całą tę awanturę polityczną. Smaczku sprawie dodaje to, iż sam mistrz Wincenty podkreślał, że więzy przymierza z Węgrami musiał ponownie zadzierzgać ten, który został obwiniony o ich zerwanie, czyli wojewoda Mikołaj. Wspierał go w tym ważnym przedsięwzięciu, wspomniany już, 58

Tamże,

ks. IV, rozdz. 17, s. 229.

143

I

I PAN NA KRAKOWIE-PRYNCYPAT dzielny „defensor" krakowskiego grodu - biskup Pełka. Książę Kazimierz obronił zatem jeszcze raz tron krakowski przed zakusami brata i mógł przystąpić do uregulowania spraw w granicznych rejonach dzielnicy mazowieckiej, czyli zająć się kwestią jaćwieską. Domysły niektórych uczonych wysnute z zapiski Rocznika kapituły gnieźnieńskiej, gdzie pod rokiem 1192 odnotowano pożar na gnieźnieńskim grodzie (który objął też jakoweś „monasterium"), iż krakowski princeps po zniszczeniu Krakowa podjął wyprawę odwetową i odpłacił bratu pięknym za nadobne, niszcząc Gniezno (tak Leon Koczy), należy uznać za nieporozumienie. Świadczy o tym akcja arcybiskupa Piotra oraz zaangażowanie Kazimierza Sprawiedliwego na Jaćwieży. W sumie w latach 1177-1191 konflikt między Kazimierzem a Mieszkiem Starym był stałym problemem obu braci, z których jeden usiłował odzyskać utracony grunt, drugi zaś najwyraźniej bronił się przed utratą zdobytej dzięki zamachowi stanu pozycji w państwie. Wiemy, że skuteczność postanowień testamentowych Krzywoustego, zresztą w tym czasie nie tylko jego - podobnie było z testamentem Henryka Sandomierskiego, a i testament Bolesława Kędzierzawego był podważany poprzez akcję dyplomatyczną, była dość iluzoryczna przynajmniej od wojny domowej z lat 1144-1146. Jeżeli Mieszko stał twardo na jego gruncie, to niewątpliwie brakowało mu siły, aby pokonać młodszego brata i usunąć go przynajmniej z Krakowa. Skoro Kazimierz rządził na tronie krakowskim, który być może chciał zabezpieczyć dla swych potomków, trzeba sobie zadać pytanie: czy wobec powrotu dawnego princepsa do Wielkopolski możemy o nim mówić jako o władcy zwierzchnim dla wszystkich ziem piastowskich oraz od Piastów zależnych. Tak księcia postrzegał mistrz Wincenty, który - jak wiemy - określał go „monarchą Lechii", jednak stanowisko dziejopisa wydaje się nieco przesadzone. Z pewnością o przewadze Kazimierza i sprawowaniu przezeń względnie pełnej władzy zwierzchniej możemy mówić w latach 1177-1181, kiedy Mieszko znajdował się na wygnaniu, a nowy princeps krakow-

I 144

WOBEC SĄSIADÓW

I

sukcesy i skupiał wokół siebie większość i możnych świeckich, a także polski episkopat. Być może wówczas też jego supremację uznawało w jakiś sposób Pomorze Zachodnie (obecność na zjeździe w Łęczycy tamtejszego biskupa) oraz rodząca się na Pomorzu Nadwiślańskim nowa lokalna dynastia Sobiesławowiców. Później, mimo skutecznego paraliżo­ wania dążeń starszego brata w jego zakusach na władzę w ziemi krakowskiej, pozycja „księcia sprawiedliwości" nie była już tak mocna. Janusz Bieniak w związku z tym wprowadził do polskiej historiografii dla okresu 1181/1182-1194 pojęcie diarchii, uznając, iż w pewnym stopniu mieliśmy wówczas do czynienia z dwuwładzą w sensie zwierzchności nad piastowską dziedziną. Tak więc i Kazimierz, i Mieszko byliby diarchami - nie monarchami (jedynowładcami) i nie princepsami (pierwszymi wśród równych sobie książąt piastowskich). Wydaje się, że takie rozwiązanie racjonalizuje ówczesne stosunki wewnętrzne, gdyż z jednej strony Kazimierz dysponował większym terytorium, a co za tym idzie i środkami, ale z drugiej strony stale był zagrożony kontratakami militarnymi bądź politycznymi starszego brata. Taka sytuacja osłabiała jego rolę pierwszego wśród krewniaków i ograniczała zasięg wpływów politycznych. Wydaje się, iż wśród książąt piastowskich powoli zwyciężała postawa partykularna, sprzyjająca przyspieszeniu procesów decentralizacyjnych, które nazywamy powszechnie rozbiciem dzielnicowym. Walka o tron krakowski pozostałych przy życiu w ostatniej ćwierci XII wieku synów Krzywoustego, jak się zdaje, te procesy mocno przyspieszyła. ski

osiągał największe

książąt

I 4. Wobec sąsiadów Polityka zewnętrzna Kazimierza Sprawiedliwego rozpoczęła się na dobre z chwilą opanowania tronu krakowskiego w 1177 roku, choć niektóre jej wątki sięgają swymi początkami czasów wcześniejszych. Książę aktywny był właściwie na wszystkich 145

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT rubieżach

ta aktywność nie jednakowa. Zapewne pierwsze działania Kazimierza wychodzące poza krąg piastowski można zaobserwować jeszcze w okresie, gdy nie posiadał on własnej dzielnicy, tylko czy były to akcje na wskroś samodzielne? Za takie chyba nie można uznać czasów pobytu w niemieckiej niewoli po pokoju krzyszkowskim ani też decyzji o małżeństwie z księżniczką znojemską z domu Przemyślidów. Wydaje się jednak, że była to dobra szkoła polityki z jednej strony, a z drugiej znakomita okazja do nawiązania rozmaitych kontaktów, które mogły owocować w przyszłości. Chyba tą drogą nawiązał bardzo bliskie relacje z najwybitniejszym polskim możnym po Piotrze Włosto­ wicu - Jaksą z Miechowa, a poprzez niego ze Świętosławem Piotrowicem. Może też idea mariażu z młodszą linią Przemyślidów, panującą na Morawach, narodziła się podczas krótkiego pobytu w Czechach w 1157 roku, jako stacji przystankowej w drodze na dwór Fryderyka Barbarossy? Z tego wczesnego okresu życia księcia niewiele zatem wiemy o jego przedsięwzięciach, które można łączyć z polityką zewnętrzną. Dwa wskazane wyżej epizody mogły być co najwyżej dobrą szkołą uprawiania polityki, z której Kazimierz jako pojętny uczeń skorzystał sporo. Nie wiemy zaś nic o jego zaangażowaniu w jakieś działania militarne, które prowadzili jego bracia - podczas wypraw na Połabie i Ruś w drugiej połowie lat czterdziestych XII wieku był za mały, potem w czasie najazdu Barbarossy wiemy tylko, iż został zakładni­ kiem, choć mając dziewiętnaście lat mógł uczestniczyć w jakichś walkach czy potyczkach. W roku 1166 nie brał udziału w wyprawie przeciw pogańskim Prusom, a przynajmniej nie umieścił takiej wiadomości w swym dziele mistrz Wincenty. Nie możemy wykluczyć, iż dziejopis nie chciał skalać wizerunku swego bohatera, kreowanego na ideał władcy, uczestnictwem w zakończonej zupełną klęską wyprawie wojennej. Dopiero uzyskanie własnego księstwa po 1166 roku umoż­ liwiło Kazimierzowi prowadzenie względnie samodzielnej poswego

władztwa, choć oczywiście

wszędzie mogła być

I 146

WOBEC SĄSIADÓW

I

lityki, czy jednak od razu otworzyło przed nim szerokie horyzonty międzynarodowe, oczywiście szerokie z perspektywy środkowoeuropejskiej lub piastowskiej, należy wątpić. Pierwsze lata najpewniej poświęcił na umocnienie i rozwój swego lokalnego władztwa, kształtował własne zaplecze polityczne i zdobywał doświadczenia, których był wcześniej pozbawiony. Niewątpliwie pierwszym sygnałem wskazującym na to, że z księciem wiślic­ kim i sandomierskim trzeba się już liczyć, było uzyskanie opieki nad małoletnim bratankiem Leszkiem Bolesławowicem w 1173 roku. W latach następnych szybko wyrósł na jednego z najważ­ niejszych graczy politycznych wśród Piastów, a jego aktywność można zaobserwować w rozmaitych częściach środkowoeuropej­ skiego teatru działań politycznych. Widzimy go w Rzeszy, ale też w kręgu południowym - na Węgrzech i w Czechach, jak również na północy i północnym wschodzie (skromna aktywność na Pomorzu, wyprawy na obszary jaćwieskie), ale najaktywniejszy jest na wschodzie, na Rusi, gdzie angażuje się dość regularnie. Spośród wyliczonych rejonów działań politycznych księcia Kazimierza najbardziej enigmatyczne są czeski i węgierski, co wynika mniej ze znaczenia tych dwóch krajów, a chyba bardziej ze stanu zachowania podstawy źródłowej. Wątek czeski jest obecny w przekazie mistrza Wincentego odnośnie do politycznej działalności jego bohatera właściwie tylko jeden raz, kiedy omawia wydarzenia z 1191 roku, gdy Mieszko Stary zajął Kraków. Wówczas to dziejopis sugeruje bliskie związki między Kazimierzem a jego szwagrem, księciem znojemskim (ołomunieckim) Konradem III Ottonem, w zdaniu: „ponieważ był bratem [Konrad III Otto - J.D.] żony Kazimierza, w żaden sposób nie powinien był lekceważyć, ani nie mógł być obojętny na krzywdy najbliższego z przyjaciół" 59 • Odnajdujemy tam też pochwałę czeskiego księ­ cia, którego Wincenty nazywa „niezwyciężonym" i uważa, iż „Był to bowiem znaczny i tak dzielny książę, iż od jego skinienia 59

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 16, s. 224. 147

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT poruszała się oś

rzymskiego cesarstwa" 60 • Konrad III Otton naledo ważniejszych postaci w ówczesnej polityce nie tylko Czech (w 1189 roku objął władzę w całym kraju), ale i Rzeszy, współpra­ cując blisko z cesarzem Fryderykiem Barbarossą oraz jego synem Henrykiem VI. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięć­ dziesiątych XII wieku uczestniczył on w pacyfikacji Miśni oraz wyprawie koronacyjnej Henryka do Italii. Niestety w podstawie źródłowej nie natrafiamy na bardziej realne formy współpracy krakowskiego princepsa ze swym czeskim szwagrem. Podobnie mało wiemy o węgierskich wątkach polityki księcia Kazimierza - ponownie skromną wzmiankę odnajdujemy na ten temat u mistrza Wincentego i ponownie w kontekście wydarzeń krakowskich z 1191 roku. Podnosiliśmy już tę kwestię wyżej, tutaj należy tylko zwrócić uwagę na fakt, iż zerwanie jakichś więzi z królestwem węgierskim w związku ze sprawami halickimi stało się przyczyną niepopularności wojewody Mikołaja i w efekcie wystąpienia zbrojnego przeciwko Kazimierzowi Sprawiedliwemu. Jak wiemy, ten, który miał być przyczyną rozbratu z Węgra­ mi, czyli Mikołaj, po uśmierzeniu buntu stał się orędownikiem powrotu do sojuszu z węgierskimi Arpadami. Doszło do niego zapewne już w 1192 roku. Zasadniczo jednak słabo rozpoznany wątek węgierski w polityce princepsa krakowskiego wpisuje się pełniej w jego zaangażowanie na Rusi, a o tym niżej. Podobnie marginalne miejsce w działaniach politycznych Kazimierza, jak krąg południowy, zajmują sprawy pomorskie. Rodzi się tu oczywiście pytanie, czy oba Pomorza można uważać w ostatniej ćwierci XII stulecia jeszcze za polityczne pertynencje Piastów, czy też już za odrębne, choć dopiero raczkujące konstrukty polityczne? Pomorze Zachodnie miało już od jakiegoś czasu wykształconą dynastię i w drugiej połowie XII wieku szybko emancypowało się spod wpływów polskich zarówno w aspekcie politycznym, jak i kościelnym, starając się zbudożał

60

I 148

Tamże,

ks. IV, rozdz. 16, s. 224.

WOBEC SĄSIADÓW

I

wać trwałą niezależność.

Mistrz Wincenty pisze wprawdzie, po zamachu z 1177 roku Kazimierz „niejakiego Bogusława czyli Teodoksa ustanawia księciem Pomorzan" 61 , ale to chyba retoryka mająca podkreślić trwałość państwa Piastów i szczególną pozycję następnego wielkiego monarchy z tego rodu. W roku 1180 biskup pomorski (kamieński) jeszcze uczestniczy w wielkim synodzie w Łęczycy, ale już w 1188 roku otrzymuje bullę papieską dającą mu egzempcję spod obediencji Gniezna. Zachodniopomorscy Gryfici związani politycznie i rodzinnie z Mieszkiem Starym pomagają temu księciu w powrocie w 1181 roku do Wielkopolski. Wincenty władcę ich określa w tym czasie jako tego, „który niegdyś był na Pomorzu poborcą podatków" 62, sam więc niejako przyznaje, że pozycja tamtejszych władców uległa zmianie. W latach siedemdziesiątych XII wieku Gryfici zakła­ dali samodzielnie klasztory (np. klasztor Cystersów w Kołbaczu), a po 1188 roku dysponowali własnym, bezpośrednio podległym papiestwu, biskupstwem. Nie popełnimy więc chyba błędu, uznając, iż książęta zachodniopomorscy kroczyli w czasach Kazimierzowego pryncypatu własną drogą i raczej nie uznawali lub przestawali uznawać zwierzchnictwo rezydującego w Krakowie władcy piastowskiego. Nieco inaczej wygląda sprawa podległości wschodniej części Pomorza, tutaj dynastia w ostatniej ćwierci XII stulecia dopiero kształtowała się, wyrastając być może z dawnych namiestników tej prowincji, którzy byli spokrewnieni z kręgiem rodzinnym Wojsławiców-Powałów. W kronice mistrza Wincentego odnajdujemy określenie „marchia gdańska", na której Kazimierz miał osadzić po 1177 roku siostrzeńca wojewody mazowieckiego Żyry - Sambora. Być może zatem u progu Kazimierzowego pryncypatu zarządzający Pomorzem Nadwiślańskim Sobiesławowice byli namiestnikami zwierzchniego księcia Polski, ale czy tak było do iż

61

Tamże, ks. IV, rozdz. 8, s. 201.

62

Tamże, ks. IV, rozdz. 12, s. 209.

149

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT jego śmierci w 1194 roku? Nie miejsce tu na rozstrzyganie tego wieloletniego już sporu specjalistów zajmujących się dziejami wczesnośredniowiecznego Pomorza (ostatnio polemiki prowadzili głównie Gerard Labuda i Błażej Śliwiński), choć wydaje się, że powrót Mieszka Starego do Gniezna w 1181 roku spowodował przyspieszenie procesów emancypacyjnych tej piastowskiej pertynencji. Sobiesławowice na oczach mistrza Wincentego stawali się zapewne niezależną dynastią, samodzielnie ufundowali pierwsze klasztory na wschodniopomorskiej ziemi (klasztor Cystersów w Oliwie, sprowadzenie joannitów), choć wciąż jeszcze poszukiwali wsparcia silniejszych książąt piastowskich. W odróżnieniu od Gryfitów utrzymali też ściślejsze więzi z Polską dzielnicową, by - wymierając u schyłku XIII stulecia - poważ­ nie przyczynić się do przełamania procesów decentralizacyjnych w państwie piastowskim. Również sprawy niemieckie nie zaprzątają zbytnio Kazimierza Sprawiedliwego, co najpewniej wynika z położenia jego władz­ twa. Rzesza w polityce księcia krakowskiego pojawia się dość incydentalnie, najczęściej w związku z rywalizacją ze starszym bratem - Mieszkiem Starym - lub sprawami polityki węgierskiej czy ruskiej. Pierwsze omówiliśmy już przy okazji referowania rywalizacji o tron krakowski synów Krzywoustego, a tutaj warto tylko podkreślić wysyłanie przez obie strony poselstw w tych kwestiach na dwór cesarski, a także dyskusje wokół zatwierdzenia władzy pryncypackiej Kazimierza przez cesarza Fryderyka Barbarossę w 1184 roku. Drugie omówimy niżej, podejmując próbę charakterystyki polityki ruskiej krakowskiego princepsa. Nie potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy doświadczenia, jakie wyniósł Kazimierz podczas pobytu na dworze cesarskim jako zakładnik w wyniku pokoju krzyszkowskiego z 1157 roku, mogły ułatwić mu dyplomatyczne reakcje na rozmaite działania Mieszka Starego. Trzeba pamiętać, iż od tego czasu minęło sporo lat i chyba zmieniły się nieco realia. Może w latach osiemdziesiątych XII wieku lepsze efekty dawały związki rodzin-

11so

WOBEC SĄSIADÓW

I

nez księciem Konradem III Ottonem. Jednak również na to pytanie nie znajdujemy przekonywającej odpowiedzi. Czy w Rzeszy orędownikiem sprawy Kazimierza mógł być jego szwagier Konrad III, od lat osiemdziesiątych XII wieku aż do śmierci mocno zaangażowany w sprawy wewnętrzne w Niemczech i stojący blisko cesarza Fryderyka i jego syna Henryka VI? Na przeszkodzie staje nam brak źródeł, więc możemy się tylko zgodzić z sugestią mistrza Wincentego, iż „ponieważ był bratem żony Kazimierza, w żaden sposób nie powinien był lekceważyć, ani nie mógł być obojętnym na krzywdy najbliższego z przyjaciół" 63 • Był to niewątpliwie cenny sojusznik na gruncie cesarstwa, równoważący wpływy Mieszka, który miał spore koneksje rodzinne wśród możnych niemieckich. Dzięki przekazowi mistrza Wincentego mamy więcej informacji o działaniach politycznych i militarnych Kazimierza na wschodzie i północnym wschodzie, a dodatkowo garść wiadomości o polityce ruskiej przynoszą nam tamtejsze latopisy. Oba wątki są od siebie w jakiś sposób zależne, gdyż krakowski princeps najpierw zaangażował się mocno na Rusi, a dopiero po zablokowaniu tego nurtu w 1191 roku przystąpił do zaprowadzenia porządku na północno-wschodnich rubieżach swego mazowieckiego władztwa, podejmując wyprawy na Jaćwięgów. Sprawy ruskie od dawna interesowały władców piastowskich, którzy chętnie zawierali małżeństwa z rządzącą tam dynastią Rurykowiczów. Tą drogą kroczyli też Bolesław Krzywousty (pojął za żonę księżniczkę ruską Zbysławę, której synem był jego pierworodny - Władysław II) oraz jego synowie, Władysław oraz Mieszko Stary. W Latopisie hipackim pod 1178 rokiem odnajdujemy zapiskę o tym, iż żoną Wsiewołoda Czarnego, syna Światosława, została jakaś Kazimierzówna „żena z La chow". Można ją identyfikować tylko z nieznaną z imienia córką Kazimierza Sprawiedliwego. Być może w ten sposób chciał nowy princeps krakowski zrówno63

Tamże, ks. IV, rozdz. 16, s. 224.

1s1

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT ważyć wpływy

na Rusi swego starszego brata i rywala do tronu - Mieszka Starego. Trzeba jednak podkreślić, iż owa córka Kazimierza znika ze źródeł, zatem o dalszych skutkach tego mał­ żeństwa trudno coś powiedzieć. Początki poważnego zainteresowania sprawami ruskimi księcia Kazimierza trzeba odnieść więc do czasów tuż po opanowaniu przezeń tronu krakowskiego, ale rozwój ich nastąpił zapewne dopiero z uregulowaniem w latach 1180-1181 kwestii pryncypatu w Polsce i utwierdzeniem władzy w Krakowie. Zapewne nieprzypadkowo roczniki polskie pod rokiem 1182 odnotowały, iż: dux Kazimirus devicit Ruthenos64 („ksią­ żę Kazimierz pokonał Rusinów"), bez wskazania jakichś precyzyjniejszych danych o owej wyprawie ruskiej. Mistrz Wincenty natomiast nie przekazał żadnych informacji chronologicznych, umieszczając zwycięską wyprawę księcia krakowskiego zaraz po omówieniu wydarzeń związanych ze zjazdem łęczyckim i otrzymaniem bulli od papieża Aleksandra III (jak wiemy w 1181 roku). Przytoczmy opis Kazimierzowej wyprawy, jaki pozostawił nam kronikarz: „Wkroczywszy na Ruś podchodzi pod miasto Brześć, dobrze zabezpieczone zarówno dzięki załodze, jak sztuce i naturalnemu położeniu, i ściska zewsząd dokuczliwym oblężeniem. To miasto postanowił przywrócić pierworodnemu synowi swej siostry, wygnanemu przez braci wprowadzonych w błąd. Matka bowiem powodowana tajemną niechęcią kłamała, że on nie był jej synem, lecz że go podrzucono, gdy zabrakło nadziei na potomstwo. Rzecz ta, acz nieprawdopodobna, w oczach wielu 64 Taki zapis odnajdujemy w Roczniku kapituły krakowskiej, wyd. Z. Kozłowska­ -Budkowa, [w:] Najdawniejsze roczniki krakowskie i Kalendarz, MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 64, tak też w: Roczniku małopolskim, Roczniku Sędziwoja. Pod rokiem 1182 zapisał to wydarzenie także Rocznik krótki, ale nazywa Kazimierza księciem Kujaw, być może myląc go z jego wnukiem Kazimierzem Konradowicem (zmarł w roku 1267). Jedynie w Roczniku Traski wyprawa ta odnotowana jest pod rokiem 1181, a Rocznik świętokrzyski pod rokiem 1176 zawarł zapiskę o zajęciu Krakowa przez Kazimierza, dodając, iż w kolejnym roku pobił on Rusinów (następ­ stwo w czasie zgodne z przekazem mistrza Wincentego, czyżby więc te zapiski powstały na podstawie jego Kroniki polskiej?).

I 152

WOBEC SĄSIADÓW

I

obciążyła

[dobre] jej imię. Dlatego obywatele uważając za hań­ podrzutek miał panować nad książętami, podnieśli gwałtowny bunt. Ale również dowódcy wojsk wielce się tym zgorszyli" 65 • Z tej relacji łatwo wywnioskować, iż Kazimierz nie bez powodu podjął interwencję na swych przygranicznych terenach, gdyż właśnie tam rządzili jego siostrzeńcy. Specjaliści od genealogii, po wieloletnich dyskusjach ustalili, iż chodzi tu o córkę Krzywoustego i Salomei z Bergu, urodzoną w 1137 roku Agnieszkę. Ta została wydana najpewniej około 1149-1151 roku za księcia włodzimierskiego Mścisława Izjasławowicza (później­ szego wielkiego księcia kijowskiego w latach 1167-1169, zmarłe­ go 19 sierpnia 1170 roku). Z tego związku narodziło się trzech synów: Roman (około 1155-1156 -1205), Wsiewołod (przełom lat 50. i 60. XII wieku - 1195) oraz Włodzimierz (urodził się między 1158 a 1167 rokiem, zmarł w 1170 roku), a czwarty - Światosław (około 1154-1155-1182-1184)-dość powszechnie jest uznawany za dziecko pozamałżeńskie, choć ostatnio, chyba słusznie, za najstarszego syna Agnieszki i Mścisława Izjasławowicza uznaje go Dariusz Dąbrowski66 • Podczas walk o Brześć Agnieszka jeszcze żyła i być może uczestniczyła w sporach o władzę na Rusi Halicko-Włodzimier­ skiej. W każdym razie w 1182 roku wojska Kazimierza zaatakowały Brześć, a akcja została podjęta z myślą osadzenia na tamtejszym tronie Światosława Mścisławowicza. Chyba nie zostało to najlepiej przyjęte, tak przynajmniej widzi to nasz kronikarz, wśród wojsk polskich. Pojawiło się nawet zarzewie, czy może groźba buntu: „Przy tej sposobności rozległ się groźny pomruk buntu i zwrócił się przeciwko Mikołajowi, pierwszemu dostojnikowi dworu książęcego, mężowi największej rzetelności. Oburzano się bowiem, że majestat takiego księcia, nie rozwagą, lecz

bę, żeby jakowyś

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 14, s. 214-215. Dariusz Dąbrowski, Genealogia Mścisławowiczów. Pierwsze pokolenia (do początku XIV wieku), Kraków 2008, s. 248-256, o samym Mścisławie i jego synach zob. na s. 216-228 oraz 248-276. 65

66

153

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT istnym jego szaleństwem [wiedziony], popadł w tę głupotę, że sprawy jakiegoś bękarta przeciwko synom [prawowitym], nie przeciwko [dalszym] krewniakom, i że dla marnego zysku tak świetną sławę Lechitów wystawił na tak niebezpieczne, tak haniebne targi. Nie brak takich, którzy uporczywie twierdzą, że umawiał się on z nieprzyjaciółmi na zgubę wojska" 67 • Wojewoda Mikołaj kolejny raz jest powodem jakichś zatargów w polskim obozie, wiemy już, że podobną rolę przypisuje mu kronikarz podczas wydarzeń z 1191 roku. Może ustawianie w takiej pozycji najważniejszego książęcego urzędnika i doradcy miało zapobiec ukazywaniu rys na monolitycznie przedstawionej postaci księcia? Niezależnie od tego kandydatura Światosława nie cieszyła się chyba zbytnią popularnością, a najwyraźniej nie spodobała się też młodszym synom Agnieszki, z których książę bełski Wsiewołod ruszył na Brześć z posiłkami z księstw wło­ dzimierskiego i halickiego oraz „Partami" (tak nazywa Wincenty Jaćwięgów, ale także Połowców). Rozpoczyna się bitwa, która jest okazją do ukazania wojskowego geniuszu Kazimierza - ten rzuca się przeciwko nadciągającym oddziałom z niewielką tylko garstką ludzi. W boju daje dowody odwagi, waleczności i rzemiosła wojskowego znakomitej próby: „Rozbiwszy więc niczym piorun spadający pierwszą linię bojową przeciwników, żelazny mur oręża włócznią przebija, mieczem rozrąbuje, nieprzyjaciół po ziemi kładzie niby trawę w polu. O rzeczy tak niewiarygodna jak i zdumiewająca! Ani go nie powaliła nawała tylu siłaczy, ani nie zgniótł tak wielki tłum nacierających, ani nie przeszyły ostrza tylu mieczów, ani nie przebiły groty tak licznych włóczni" 68 • Kazimierz prezentuje się nam niczym sam Aleksander Wielki i ostatecznie odnosi zwycięstwo nad przybywającymi w sukurs Brześciowi posiłkami, zdobywa też gród, po czym realizuje swój

bronił

67 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 14, s. 215-216. Por. opisy wydarzeń w Kronice wielkopolskiej, rozdz. 39, s. 166-169 oraz u Jana Długosza - Roczniki, ks. 6, s. 162-164. 68 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 14, s. 217.

I 154

WOBEC SĄSIADÓW

I

cel polityczny, czyli osadza na tronie wybranego przez siebie księcia Światosława.

Wyprawa na Brześć z 1182 roku kończy się zatem pełnym sukcesem, na tronie pogranicznego księstwa zasiada wybrany przez Kazimierza władca, ale ten stan rzeczy nie utrzymuje się długo - „Atoli po upływie krótkiego zaledwie czasu ustanowiony książę zostaje zgładzony podaną mu przez swoich trucizną" 69 • Kiedy dokładnie nastąpiły te wydarzenia, które doprowadziły do śmierci wyraźnie niepopularnego na Rusi Świa­ tosława, trudno jednoznacznie stwierdzić - być może stało się to już w 1183 roku. Wincenty podaje, iż Kazimierz nie zaniechał wątku ruskiego, osadzając w jego miejsce swego drugiego siostrzeńca, księcia włodzimierskiego Romana Mścisławowicza. Kiedy mogła nastąpić ta ingerencja w sprawy ruskie, trudno rozstrzygnąć jednoznacznie. Wiemy już, że około 1183 roku (lub nieco wcześniej) pogmatwała się sytuacja wewnętrzna w Polsce - książę Mieszko Stary zaczął gromadzić stronników oraz szukać wsparcia w Rzeszy w celu odzyskania tronu krakowskiego. Jego rachuby rozwiały się ostatecznie już w roku 1184, ale wówczas Kazimierz zaangażowany był w sprawę sprowadzenia relikwii świętego Floriana, co zostało w tym właśnie roku sfinalizowane. W następnych latach książę był też zaabsorbowany kwestiami wewnętrznymi - w 1185 roku zmarł biskup krakowski Gedko, co wymagało dopilnowania obsady krakowskiej stolicy biskupiej odpowiednim kandydatem, prowadzono też akcję fundowania kolejnych klasztorów i kościołów, w tym mniej wię­ cej czasie Mieszko próbował przeciągnąć na swą stronę Leszka Bolesławowica, który w 1186 roku zmarł, pozostawiając jednak swe dziedzictwo Kazimierzowi. Wszystko to raczej przeszkadzało w prowadzeniu aktywnej polityki ruskiej. Zatwierdzenia na księstwie brzeskim Romana Mścisławowicza, który objął je po swym starszym bracie Światosławie, musiał więc dokonać 69

Tamże, ks. IV, rozdz. 14, s. 219.

155

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT Kazimierz chyba już około 1183 roku i tym razem odbyło się to raczej bez użycia siły. Kolejna odsłona polityki ruskiej księcia Kazimierza nastąpiła dopiero po kilku latach. Jeszcze w 1187 roku porządkował on jakieś sprawy na Mazowszu, zapewne związane z jednej strony z wypełnieniem testamentu Leszka i zabezpieczeniem tej dzielnicy, z drugiej zaś rozstrzygając bieżące kwestie sporne. W tym samym czasie ponownie jego uwagę zaprzątnął rozwój wydarzeń na Rusi - właśnie w 1187 roku zmarł Jarosław Ośmiomysł i władzę w Haliczu objął jego syn Oleg. Jednak nie rządził on długo, gdyż w tym samym roku usunął go stamtąd jego brat Włodzimierz. To wywołało reakcję ze strony księcia krakowskiego, który podjął wyprawę na Ruś i w 1188 roku osadził na tronie halickim swego nominata - znanego nam już księcia wło­ dzimierskiego i brzeskiego Romana Mścisławowicza, swego siostrzeńca. Tak wyglądała sytuacja w świetle przekazów ruskich latopisów, które zawierają chronologię wydarzeń. Barwniej, ale bez szczegółów chronologicznych opisał tło wydarzeń i ich przebieg mistrz Wincenty, któremu oddajmy głos: „Tego to Romana szczodrobliwy Kazimierz za szczególne zasługi odznaczył nadaniem mu królestwa Haliczan po wygnaniu ich króla Wło­ dzimierza. Ten błaga króla węgierskiego Belę, aby mu pomógł odzyskać tron. Król nie tyle z litości dla wygnańca, ile z chciwości panowania wypędza ustanowionego tam Romana króla, zajmuje królestwo, swojego wprowadza syna. Wygnańca zaś, aby nie był przeszkodą, związanego zamyka w więzieniu na Węgrzech. Jednakże ten, przekupiwszy straż więzienną, wymyka się w końcu po kryjomu i znękany rozlicznymi utrapieniami, gdy utrudzonemu życiu właśnie groziło rozbicie, dobił wreszcie do zbawczej przystani" 70 • Przekaz naszego dziejopisa dodaje nowe ciekawe fakty, które skonfrontowane z innymi źródłami dają nam następujący obraz tego, co wydarzyło się w latach 70

I 156

Tamże, ks. IV, rozdz. 15, s. 219-220.

WOBEC SĄSIADÓW

I

1187-1188 i kolejnych. W roku 1187 władzę w Haliczu obejmuje Oleg Jarosławowicz, być może popierany przez Kazimierza Sprawiedliwego, jednak natychmiast występuje przeciw niemu przyrodni brat Włodzimierz i pozbawia go władzy. Najpewniej wkrótce Włodzimierz podjął wyprawę na Polskę, którą uznaje się jako odwet za poparcie udzielone Olegowi. Tę ekspedycję, która odbyła się chyba jeszcze w 1187 roku, tak opisał mistrz Wincenty: „Jako że w jakimś porywie zuchwałości wkradł się on niegdyś z rabusiami do granic Kazimierza i porwane niewiasty znakomitych panów uprowadził prawem rozboju w najdalsze kraje barbarzyńców. Przemilczam, że pogwałcono kwiat dziewic, niektóre nawet niedorosłe; nie mówię, że pohańbiono cześć matron, że zbezczeszczono miejsce święte, że wywleczono kapłanów od ołtarza podczas sprawowania ofiary świętej, odzianych w poświęcone szaty, że zbezczeszczono religię w najświętszej chwili, więcej, że bezecnie sponiewierano uczczenie Królowej Niebios, gdyż jakby na jej hańbę świętokradzka bezbożność w samą uroczystość Wniebowzięcia nie wzdragała się przed przeklętą zbrodnią!" 71 • Najazd, raczej typowo łupieżczy, musiał odbyć się latem 1187 roku, skoro kronikarz podkreśla wyraźnie, że bezbożnych i świętokradczych czynów w koście­ le dopuszczono się podczas święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, a więc 15 sierpnia. W następnym roku książę Kazimierz zorganizował wyprawę, która doprowadziła do usunięcia z Halicza Włodzimierza, a na tamtejszym tronie osadzony został Roman. Włodzimierz zbiegł na Węgry, gdzie starał się uzyskać pomoc, ale jak wiemy z cytowanych wyżej fragmentów Kroniki polskiej, tamtejszy władca Bela III wprawdzie usuwa księcia Romana, ale Włodzimierza zamyka w więzieniu i władzę oddaje swemu synowi Andrzejowi (ten nawet krótko nosił tytuł króla halickiego, ale ostatecznie w latach 1205-1235 władał na Węgrzech jako Andrzej Il). 71

Tamże, ks. IV, rozdz. 15, s. 220-221.

157

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT Rządy węgierskie jednak nie utrzymały się zbyt długo w Haliczu, co tak postrzega mistrz Wincenty: „Albowiem dostojny książę wysyła pierwszego dostojnika dworu, owego sławnego Mikołaja, który i syna królewskiego - co wszystkim ludziom Wschodu wydawało się rzeczą niemożliwą - władczo usuwa wraz z całym przepychem wielmożów panońskich, i wygna:ńee­ wi przywraca królestwo. Tak więc ta sama ręka ranę mu zadała i wyleczyła" 72 • W świetle słów kronikarza, zbiegły z węgierskie­ go więzienia Włodzimierz udał się do Kazimierza, od którego uzyskał przebaczenie, a ten posłał swe wojska z wojewodą Mikołajem na czele, który ponownie osadził go na tronie halickim. Jednakże źródła ruskie, a konkretnie Latopis hipacki i częściowo Latopis kijowski, inaczej przedstawiają przebieg wydarzeń. Wło­ dzimierz uciekł z węgierskiego więzienia i stamtąd przedostał się do Rzeszy, gdzie został przyjęty na dworze cesarskim. Prosił cesarza o interwencję przeciwko Węgrom za obietnicę płace­ nia trybutu w wysokości 2000 grzywien, ale został skierowany do księcia krakowskiego Kazimierza Sprawiedliwego, który miał otrzymać nakaz interwencji na rzecz Włodzimierza. Wydarzenia te latopis umieścił pod 1189 rokiem, a więc ucieczka księcia halickiego z Węgier musiała nastąpić jeszcze w 1188 lub w 1189 roku. W ślad za przekazami latopisów uczeni przyjęli, że interwencja polska musiała nastąpić przed 6 sierpnia 1189, a odbiorcą petycji był przygotowujący się do wyprawy krzyżowej cesarz Fryderyk I Barbarossa. Właśnie z tego powodu wyznaczył polskiego księcia na wykonawcę całego przedsięwzięcia. Ostatnio jednak taka analiza wypadków została zakwestionowana przez Marka Smoliń­ skiego, który zauważył, iż aranżujący starannie wyprawę do Ziemi Świętej Fryderyk Barbarossa, który postanowienie to podjął jeszcze na wiosnę 1188 roku, był cały czas w dobrych stosunkach z Belą III, a zatem zaangażowanie w sprawy rusko-węgierskie po 72 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 15, s. 221. O wydarzeniach na Rusi pisze też obszernie Jan Długosz pod rokiem 1187, 1188, 1189 - Roczniki, ks. 6, s. 178-184.

I 158

WOBEC SĄSIADÓW

I

stronie Włodzimierza nie było dla niego korzystne. Ponieważ zaplanowano przemarsz wojsk krzyżowych Barbarossy m.in. przez Węgry, cesarz w 1188 roku i na początku roku następnego pozostawał w stałych kontaktach z dworem węgierskim (liczne poselstwa). Uzyskał też od króla Beli III zgodę na przemarsz i zaopatrzenie wojsk, a sam przemarsz odbył się w kwietniu 1189 roku. Wówczas, 4 kwietnia, doszło do spotkania Fryderyka I z królem Belą III i jego małżonką Małgorzatą w Esztergom, podczas którego zaręczono syna cesarza Fryderyka szwabskiego z córką króla węgierskiego. Trzeba zatem przyznać rację Markowi Smolińskie­ mu, że w obliczu tak ukształtowanej sytuacji interwencja cesarska po stronie księcia Włodzimierza nie miała sensu. W świetle tych faktów musimy stwierdzić, że interwencja Kazimierza z nakazu cesarskiego w 1189 roku (lub najpóźniej w 1190 roku) była raczej niemożliwa. Jeżeli tak, to należy uznać wyższość przekazu mistrza Wincentego nad ruskimi latopisami, przyznając, iż do wyprawy doszło z innych pobudek lub w innym czasie niż wskazuje Latopis hipacki. Możemy sobie wyobrazić dwie następujące sytuacje: pierwsza - Włodzimierz, niewiele wskórawszy u Fryderyka Barbarossy, udał się na dwór Kazimierza, który chętnie wykorzystał nadarzający się pretekst do interwencji i posłał wojska dowodzone przez Mikołaja (konstrukcja ta nie kłóci się z przekazem mistrza Wincentego, który nic o nakazie cesarskim nie wspomina); druga, którą głębiej uzasadnił Marek Smoliński73 - chronologia w latopisie jest nieprecyzyjna, a niewymieniony tam z imienia cesarz to nie Fryderyk, a jego syn Henryk, czyli do kontaktu musiało dojść między zgonem Barbarossy a wyruszeniem jego syna na wyprawę do Italii (między kwietniem a końcem 1190 roku), co sprowadzałoby się do mniej więcej drugiej połowy 1190 roku (natomiast ta konstrukcja byłaby zgodna co do treści z przekazem latopisarskim). Niezależnie od Marek Smoliński, Międzynarodowe aspekty buntu krakowskiego z 1191 roku, Caesar et duces Poloniae. Szkice z dziejów stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie XII wieku (1146-1191), Gdańsk 2006, s. 169-200. 73

[w:]

tegoż,

159

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT tego, którą z koncepcji wybierzemy jako bardziej prawdopodobwyprawa polska na Halicz, w wyniku której tamtejszy tron odzyskał Włodzimierz Jarosławowicz, była faktem. Właśnie podczas tej interwencji nastąpił bunt krakowski w 1191 roku, który przejściowo utorował drogę Mieszkowi do Krakowa. Wiernymi sprzymierzeńcami Kazimierza Sprawiedliwego byli w tym czasie książęta Wsiewołod bełski i Roman włodzimierski. Aktywność księcia Kazimierza na Rusi była spora, ale dotyczyła przede wszystkim rejonów bezpośrednio graniczących z jego władztwem. Dwie fazy jego ruskich wypraw odnosiły się bezpośrednio lub pośrednio do księstw ruskich, w których panowali jego siostrzeńcy, synowie Agnieszki Bolesławówny i księcia Mścisława Izjasławowicza: starszy Roman (zmarł w roku 1205) oraz młodszy Wsiewołod (zmarł w roku 1195). Ta linia Rurykowiczów jeszcze po śmierci Kazimierza będzie się pojawiać w dziejach Polski, ale to już odnosi się do potomków i następców krakowskiego księcia. Pytanie, czy cele polityki ruskiej księcia zostały zrealizowane, musi pozostać bez pełniejszej odpowiedzi. Na pewno w jakimś stopniu zabezpieczone zostały wschodnie rubieże Kazimierzowego władz­ twa, być może też ruskie alianse w jakiś sposób w tym rejonie neutralizowały wpływy Mieszka Starego, choćby to, że jego małżonką od około 1151-1154 roku była Eudoksja, najpewniej córka Izjasła­ wa Mścisławowicza, wielkiego księcia kijowskiego. Jednak nurt ruski w polityce księcia jest trudny do oceny, gdyż jego zakończenie zostało chyba sztucznie przerwane, a ściślej wymuszone buntem krakowskim w 1191 roku. Na powrót do tych kwestii nie starczyło już czasu, gdyż wkrótce potem, w maju 1194 roku, Kazimierz zmarł. Podjął go dopiero jego syn Leszek Biały w pierwszej ćwierci XIII wieku, ale również nie doprowadził do zadowalającego końca. Niewątpliwie kolejne interwencje na Rusi dały okazję mistrzowi Wincentemu na interesujące dopełnienie obrazu idealnego wład­ cy, na jakiego kreował on najmłodszego syna Krzywoustego - monarchy, który jest nie tylko szczodry, sprawiedliwy i miłuje naukę, muzykę itp., ale jest też walecznym i szczęśliwym wojownikiem.

ną,

I 160

WOBEC SĄSIADÓW

I

Po uporządkowaniu spraw wewnętrznych związanych z buntem krakowskim i rajdem Mieszka na Kraków w 1191 roku oraz uregulowaniu spraw ruskich i węgierskich, książę Kazimierz mógł obrócić zainteresowanie ku północno-wschodnim rubieżom swego władztwa, którym zagrażały pogańskie plemiona pruskie i jaćwieskie. Podjął w ten sposób trop, który niegdyś starał się wytyczyć Bolesław Kędzierzawy, ponosząc w 1166 roku tak dotkliwą klęskę. Wydaje się, iż tym razem postępowanie wojsk polskich było nad wyraz ostrożne, gdyż „Zgnębiwszy wielce ich pogranicze i ledwie pokonawszy ich w licznych starciach, bierze się odważniej do [poskromnienia] dzikości krnąbrnych Połekszan" 74 • Wincenty opisuje tu początek wypraw przeciwko Prusom (nazywa ich Getami) i Jaćwięgom, które podejmował Kazimierz w latach 1192-1193. Po pierwszych przygranicznych sukcesach jego wojska posunęły się głębiej na terytorium jaćwieskiego plemienia Połekszan, których tak charakteryzuje mistrz Wincenty: „Są zaś Połekszanie szczepem Getów, czyli Prusów. Lud to bardzo dziki, okrutniejszy od wszystkich dzikich zwierząt, niedostępny z powodu broniących dostępu rozległych puszcz, z powodu zwartych gąszczów leśnych, z powodu smołowych bagien" 75 • Terytorium plemiennym owego szczepu były ziemie leżące nad rzeką Ełk (czyli pierwotnie Łęk - stąd Połeksze, Połekszanie). Owych Połekszan miał wspierać potajemnie, wedle przekazu Kroniki polskiej, jakiś nieokreślony z imienia książę drohiczyński, którego Kazimierz oblegał w jego grodzie (Drohiczynie) i podporządko­ wał sobie. Przebieg wypadków wyglądałby zatem następująco - najpierw przygotowawcze walki przygraniczne, następnie oblę­ żenie Drohiczyna i podporządkowanie sobie tamtejszego władcy, a dopiero potem marsz ku siedzibom Połekszan. Wszystko tu wydaje się jasne, może z wyjątkiem owego zagadkowego księcia drohiczyńskiego. Sam gród drohiczyński przez jakiś czas znajdował 74

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 19, s. 231. ks. IV, rozdz. 19, s. 231-232.

75 Tamże,

161

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT się w księstwie brzeskim, a w latach 1172-1178 zarządzał nim, jak przyjmuje spore grono polskich historyków, Wasylko Jaropełko­ wicz (który być może umarł w latach 1178-1182 lub w 1183 roku) z linii Monomachowiczów, który, w myśl bardzo niejasnej informacji zawartej w rzekomym Latopisie połockim, był mężem córki mazowieckiego księcia Leszka (sic!). Oswald Balzer próbował rozwikłać tę zagadkę, uznając, iż mamy tu do czynienia z nieznaną z imienia córką Bolesława Kędzierzawego, co poparł Kazimierz Jasiński, stwierdzając, iż do tego związku doszło najpewniej około roku 1173. Ponieważ małżeństwo okazało się bezdzietne, ksią­ żę drohiczyński przekazał władzę swemu szwagrowi Leszkowi, potem zmarł między 1178 a 1182 rokiem. Wszystkie te wnioski zostały wyprowadzone na bazie tekstu rzekomego latopisu, który podał w XVIII wieku w Historii rosyjskiej Wasilij Tatiszczew (zmarł w 1750 roku). Dzisiaj jednak wiadomo już, iż ten rosyjski historyk nie korzystał z żadnego zaginionego źródła, a cała fraza poświęco­ na kwestii księcia drohiczyńskiego i jego mazowieckiej małżonki to tylko jego domysły i dowolne kombinacje dokonane na podstawie innych przekazów76 • Wasylko nie był więc księciem drohiczyńskim podporządkowanym w 1192 roku przez Kazimierza Sprawiedliwego. Ostatnio sugeruje się, iż w Drohiczynie panował do 1170 roku Włodzimierz Mścisławowicz, po nim władzę przejął Światosław Mścisławowicz, a wreszcie Roman77 • W każdym razie spod Drohiczyna zastępy wojsk Kazimierza ruszyły na północ, co tak postrzegał dziejopis: „Potem ledwo przemierzywszy ową nieprzebytą puszczę w ciągu trzech naturalnych dni w szybkim pochodzie, czwartego dnia przed świtem

Szerzej o księstwie drohiczyńskim w drugiej połowie XII wieku Adrian JuTak zwany „Latopis połocki" w przekazie Wasilija Tatisceva. Rola Drohiczyna w kontaktach polsko-ruskich drugiej połowy XII wieku, Studia Źródłoznawcze 45 (2007), s. 15-32. O Wasylce Jaropełkowiczu zob. Dariusz Dąbrowski, Genealogia Mścisławowiczów, s. 707-715, tu też uwagi o dziele Wasilija Tatiszczewa i Latopisie 76

supowić,

połockim. 77

I 162

Adrian Jusupowić, Tak zwany „Latopis połocki'', s. 26.

WOBEC SĄSIADÓW

każe

I

aby całe wojsko przede wszystkim posiliło a świętą ofiarę odprawił przewielebny biskup płocki. Godziło się bowiem, aby ci, co mieli walczyć przeciw Saladynistom, przeciw wrogom wiary świętej, przeciw najhaniebniejszym bałwochwalcom, raczej mieli ufność w tarczy wiary niż zadufanie w uzbrojeniu materialnym" 78 • Biorąc pod uwagę, że zastępy rycerstwa maszerowały przez tereny puszczańskie, w trakcie owych trzech dni przebyły najwyżej kilkadziesiąt kilometrów i przystąpiły do mszy, którą celebrował biskup płocki, ówcześnie był nim Wit. W tym fragmencie dostrzegamy wyraźnie elementy propagandy krucjatowej, nie tylko dlatego, że przed bitwą rycerstwo przystępuje do ofiary eucharystycznej, ale przede wszystkim dlatego, iż przeciwnicy są wrogami wiary świętej. Jako owi wrogowie są Połekszanie określeni najpierw „Saladynistami" (synonim muzułmanów od zdobywcy Jerozolimy w 1187 roku sułta­ na Saladyna), a dopiero potem „bałwochwalcami". Czyżby więc w oczach dziejopisa i jemu współczesnych wyprawa Kazimierza miała uchodzić za krucjatę? Wojska Kazimierza przystępują do działania, ale zamiast bitwy stykają się z jej unikaniem ze strony wroga, „gdyż wszyscy nieprzyjaciele nie tyle . z małodusznego strachu, ile z przemyślanej ostrożności kryli się po uroczyskach i jamach. Są bowiem wprawieni [bić się] w gęstwinie, w polu zaś [są] do niczego; katolicki

książę,

się zbawienną Hostią,

więcej podstępem niż siłą [walczą], więcej zuchwałą odwagą niż męstwem

ducha" 79 • Odpowiedzią na taką taktykę prowadzenia wojny ze strony polskiej jest niszczenie wszystkiego, co zniszczyć można - Kazimierzowe wojska podpalają więc wsie, gontyny, budowle obronne i spichrze. Połekszanie nie pozostają dłużni i organizują zasadzkę, udając pogodzenie się z porażką, przysyłają księciu zakładników oraz zobowiązują się do uiszczania danin. Usypia to czujność wojsk polskich, Połekszanie, 78 79

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 19, s. 232-233. Tamże, ks. IV, rozdz. 19, s. 233.

163

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT na zakładników, rozpoczynają atak z zasadzki. Takie nie może się oczywiście podobać naszemu dziejopisowi, który nie szczędzi dzielnym Jaćwięgom przykrych porównań do „dzikich bydląt" czy „kiełbi". Ostatecznie jednak ludzie ksią­ żęcy w wirze i ścisku bitwy biorą górę nad Połekszanami, „aż wreszcie po spaleniu całej niemal prowincji zarówno książę ich, jak i starszyzna padają do stóp Kazimierza z pochylonymi karkami, prosząc tak o własne, jak pozostałych ziomków ocalenie. Na widok ich pognębienia najdostojniejszy książę, powodowany dobrocią, wnet im litościwie przebacza i otrzymawszy odpowiednią rękojmię posłuszeństwa i [płacenia] danin z tryumfem wraca do własnego kraju" 80 • Krakowski princeps wychodzi zatem zwycięsko z bardzo poważnego położenia, choć porównanie do klęski doznanej przez jego brata Bolesława w 1166 roku w zasadzce zastawionej przez Prusów samo ciśnie się na usta. Tym razem jednak nie mamy opisu przykrej porażki, ale świetne zwycięstwo. Nie można się w tym wypadku uwolnić od myśli, iż Kazimierzowe wojska podczas wyprawy jaćwieskiej bardziej zajmowały się pacyfikacją należących do Połekszan wsi, niszczeniem dobytku, niż regularną wojną. Takie warunki zapewne narzucił przeciwnik, ale Wincenty musiał się chyba sporo natrudzić, aby uzasadnić słusz­ ność zastosowanych, drastycznych przecież środków. Wydaje się, że w latach 1192-1193 Kazimierz podjął klasyczną wyprawę odwetową, której celem było poskromienie najazdów plemion graniczących na północnym wschodzie z Mazowszem, a jego apologeta chciał chyba widzieć w tym coś więcej, stąd zapewne przebłyski idei krucjatowych w dziele Wincentego. To bardziej pasowało do władcy idealnego niż pospolity odwet połączony z elementami brutalnej pacyfikacji. Nie należy chyba jednak łą­ czyć wydarzeń, do jakich doszło na plemiennym terytorium Połekszan, z wcześniejszą klęską Kędzierzawego, co zdaje się sunie

bacząc

działanie

80

I 164

Tamże, ks. IV, rozdz. 19, s. 235.

WOBEC SĄSIADÓW

I

gerować Przemysław został

tuacji

Wiszewski. Gdyby rzeczywiście Kazimierz pokonany, to jego starszy brat nie omieszkałby takiej sy-

wykorzystać.

Północne

wyprawy Kazimierza zamknęły jego aktywność polityczną i militarną, gdyż na wiosnę 1194 roku książę umarł. Podczas siedemnastoletniego zasiadania na krakowskim tronie musiał on wykazać się sporymi umiejętnościami dyplomatycznymi i wojskowymi. Odbył w tym czasie szczęśliwie kilka wypraw i kampanii wojennych, sporo poselstw wysłał za granicę, zapewne wiele też ich przyjął. Osiągnął niewątpliwie spory sukces, utrzymując się na tronie krakowskim, mimo rozmaitych, nie zawsze sprzyjających okoliczności zewnętrznych. Przyglądając się jednak zewnętrznej polityce Kazimierza Sprawiedliwego, nie można oprzeć się wrażeniu, iż niemal wszystkie jego działania na tym polu były związane ze sprawami wewnętrznymi. Determinantą jego polityki wobec Niemiec, ale i częściowo wobec Rusi, była rywalizacja z Mieszkiem Starym o władzę pryncypacką, podobnie było chyba również w relacjach z papiestwem, na które jeszcze zwrócimy uwagę. Spore sukcesy w polityce ruskiej oraz przynajmniej częściowo udana pacyfikacja Połekszan służyły w znacznym stopniu celom lokalnym - zabezpieczeniu granic. Z jednej więc strony musimy oceniać dokonania na tej płaszczyźnie krakowskiego princepsa jako raczej skromne, ale z drugiej możemy spojrzeć na to inaczej. Utrzymywał kontakty z możnymi ówczesnego świata chrześcijańskiego - cesarzem i papieżem - będąc przecież tylko księciem zajmującym nie najwięk­ sze władztwo na peryferiach chrześcijaństwa zachodniego. Dość śmiało poczynał sobie na Rusi, choć dotyczyło to tylko niedużych księstw położonych wzdłuż jego pogranicza. Trzeba też pamię­ tać, że do pełniejszej oceny dokonań księcia na niwie polityki zewnętrznej zagradza nam drogę podstawa źródłowa - za mało wiemy o wątkach węgierskim, czeskim czy pomorskim. Biorąc pod uwagę zakres i skuteczność jego rozmaitych działań, musimy jednak pozytywnie spoglądać na zewnętrzne dokonania poli16s

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT on niewątpliwie umiejętnie połączyć z różnorodnymi wątkami zewnętrznymi i wykorzystać to do utrzymania się na tronie krakowskim oraz wzmacniania swej pozycji regionalnej. Cały czas musimy przy tym pamiętać, iż nie możemy oceniać go z perspektywy władcy całej dziedziny piastowskiej, ale raczej jako księcia wczesnodzielnicowego, którego państwo budowane było z mozołem i poddawane ciągłym zmianom terytorialnym. tyczne Kazimierza.

Potrafił

działalność wewnętrzną

I 5. Rządy wewnętrzne Kazimierz Sprawiedliwy po objęciu tronu krakowskiego w latach 1177-1181 władał znaczącym obszarem państwa piastowskiego, obejmując wówczas swymi wpływami ziemie sandomierską i krakowską, Mazowsze z Kujawami, dzielnice centralne (Łęczyckie i Sieradzkie), a zapewne także część Wielkopolski z Gnieznem. Poza jego bezpośrednim oddziaływaniem znalazły się tylko należący do Władysławowiców Śląsk oraz zachodnia część Wielkopolski, którą władał Odon Mieszkowic, szybko rozluźniały się też więzi z Pomorzem, zwłaszcza Zachodnim, gdzie rządził skoligacony z Mieszkiem Bogusław I (zmarł w 1187 roku), syn księcia Warcisława I. Mieszko Stary wydał za owego księcia swą córkę Anastazję, a za jego syna Racibora inną córkę, Salomeę. Wprawdzie mistrz Wincenty podaje w swej kronice, że owego pomorskiego władcę właśnie Kazimierz uczynił księciem Pomorza (w tekście łacińskim dokładnie: Maritimis ducem instituit), ale chyba trzeba tę wzmiankę traktować jako propagandową. Wiemy też, że Kazimierz miał mianować Sambora (był synem Sobiesła­ wa I i nieznanej z imienia przedstawicielki mazowieckiej gałęzi rodu Wojsławiców-Powałów) namiestnikiem Pomorza Gdańskie­ go, które zostało określone przez dziejopisa jako marchia. Trzeba przyznać, iż o działaniach księcia Kazimierza wewnątrz piastowskiej dziedziny możemy wyczytać w źródłach o wiele mniej niż

I 166

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

o jego polityce zewnętrznej. Głównym wątkiem, jaki podjął mistrz Wincenty, były relacje ze starszym bratem, co jest zrozumiałe w kontekście walk prowadzonych o prymat w kraju i władanie Krakowem. Związki księcia krakowskiego z bratankami, którzy rządzili Śląskiem, Mazowszem, czy żyli u boku Mieszka Starego w Wielkopolsce, w świetle podstawy źródłowej rysują się niejasno, żeby nie powiedzieć nijako. Spróbujmy zatem przyjrzeć się w pierwszej kolejności, jak książę Kazimierz radził sobie z zarzą­ dem podległymi mu terytoriami, kim się otaczał, a w dalszej - jakim był gospodarzem, wreszcie jakie stosunki łączyły go z krewniakami zarządzającymi innymi dzielnicami. Kazimierz jako władca dzielnicowy objął rządy w skromnej terytorialnie dzielnicy wiślickiej gdzieś na przełomie 1166 i 1167 roku. Wiemy, że dysponował wówczas grodem wiślickim i kasztelańskim oraz ośrodkami w Żarnowie, Małogoszczu i Skrzynnie, a może też w Czechowie i Połańcu. Wydaje się, iż wówczas jego działania skoncentrowane były na budowie siedziby w stolicy swego władztwa Wiślicy, jednak wraz z powiększaniem zasięgu swej władzy stawały przed nim nowe zadania. Skąpy zasób źró­ deł, które obrazowałyby metody sprawowania władzy książęcej, również zwierzchniej, w latach 1177-1194, skazuje nas na domysły wynikające z wykorzystania rozmaitych sposobów pośred­ niego opisania form rządzenia przez Kazimierza. Nie od dzisiaj wiadomo, iż we wcześniejszym średniowieczu monarcha opierał się na tzw. ius ducale, które określało całokształt jego uprawnień w stosunku do poddanych. Administracyjnie ten prosty system poboru danin, posług i ciężarów należnych monarchii musiał być oparty na jakichś ośrodkach władzy. Nie wchodząc tu w zawiłą materię sporów historyków o rolę i miejsce grodów w Polsce XXIII wieku i ich relację do specjalnych książęcych gospodarstw rolniczo-hodowlano-usługowych (zwanych curia ducis), trzeba stwierdzić, że to właśnie grody odgrywały centralną rolę w systemie zarządzania państwem. Były one najważniejszym miejscem dla obszarów zwanych okręgami grodowymi (z czasem przyjęła 167

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT się na ziemiach polskich nazwa kasztelania od łacińskiego: castellania, castellatura - to określenie pochodzi od: castellum, a przekłada się je najczęściej jako: twierdza, zamek, kasztel, miejsce obronne; zarządzającemu okręgiem przydano nazwę: kasztelan - terminy kasztelan i kasztelania w polskich źródłach pojawiły się gdzieś u schyłku XII stulecia), w których rezydowali namiestnicy wład­ cy, mający w swych obowiązkach funkcje policyjno-wojskowe, sądownicze (pod nieobecność monarchy) oraz administracyjno-gospodarcze. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie w grodach dokonywano poboru należności dla księcia (daniny), lub bardziej precyzyjnie: rezydujący tam książęcy urzędnicy (poborcy, włoda­ rze itp.) zajmowali się poborem danin. Najpewniej w grodach je gromadzono, dzieląc na dwie zasadnicze części, z których jedna należała do władcy, a druga stanowiła uposażenie owych urzęd­ ników - kasztelana i podlegających mu włodarzy, poborców, sędziów targowych i innych. Podstawowe stałe daniny, którym podlegał ogół ludności, to: stróża, powołowe-poradlne-podymne, podworowe, narzaz, stan, opolne świadczenie wołu i krowy (tylko na Pomorzu i w Wielkopolsce). System ten uzupełniał szereg danin i ciężarów o charakterze okazjonalnym, a należały do nich przede wszystkim: węźnica, nastawa, posługi transportowo-komunikacyjne (przewód, powóz), wyprawa wojenna, a także roboty związane z budową i naprawą grodów oraz wyrąbywaniem i utrzymywaniem w porządku przesiek. Nie ostatnie miejsce w strukturze dochodów monarchii zajmowały świadczenia zwią­ zane z rozmaitymi regaliami (monopolami) książęcymi - regale łowieckie, rybołówcze, targowe, tabema (regale odnoszące się do karczem), myta i cła, regale solne i inne. Zapewne około poło­ wy XII wieku (może nieco wcześniej) dość skutecznie potrafiono egzekwować narzucony obowiązek używania jednej monety (regale mennicze). Jak się wydaje, w czasach Kazimierza Sprawiedliwego zaczęło docierać do granic jego władztwa nowe zjawisko związane z procesami gospodarczymi i społecznymi - prawo niemieckie. Niestety nie znamy żadnych przykładów źródłowych

I 168

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

wskazujących na osiedlanie się jakichś grup ludności wiejskiej na nowym prawie. Lepiej dostrzegalne jest to dopiero w dobie panowania w Małopolsce i na Mazowszu jego synów: Leszka Białego i Konrada. Pierwsza z wymienionych danin - stróża - ma genezę plemienną, gdyż wywodzi się z obowiązku stróżowania w grodach, a pierwotnie podlegał jej ogół wolnych. Po reformie państwa dokonanej w czasach Kazimierza Odnowiciela przekształciła się ona w stałe obciążenie ludności (wyjąwszy rycerstwo), uiszczane najpewniej w zbożu, a należne w całości kasztelanom. Powołowe-poradlne­ -podymne to nazwa daniny, która płacona była od gospodarstwa, a kolejne człony użytej tu nazwy oznaczają sposób jej wybierania - powołowe od jednostki sprzężaju (para wołów), poradlne od jednostki ziemi ornej (radło), zaś podymne od jednego dymu (ta forma występowała lokalnie na Mazowszu, Kujawach i części Lubelszczyzny). Daniny te miały zapewne wspólną genezę i początkowo występowały pod nazwą polską: dań. Danina zwana podworowym (dwór to w średniowieczu określenie zagrody, obejścia, czyli domu i zabudowań gospodarskich) pobierana była raz do roku od wsi w wymiarze krowy (lub wołu), czyli rogacizny. Narzaz zaś był daniną w postaci nierogacizny (czasem szynek wędzonych lub połci wieprzowiny), którego nazwa wywodzi się od sposobu liczenia trzody chlewnej wypędzanej na pastwisko - nacięcie (karb - narzaz) na kiju oznaczające jedną sztukę. Regularną daniną był też stan, wywodzący się z dawnych zwyczajów monarchii objazdowej i powiązany ze stacjonowaniem władcy poza jego siedzibą. Podatek w całości był przeznaczony na potrzeby władcy i jego najbliższego otoczenia (dworu). Należy go odróżnić od doraźnie wybieranych świadczeń stacyjnych, związanych z administracyjnymi podróżami panującego oraz jego urzędników. Dochody płynące z powyższych danin głównych, poważnie uzupełnione wymienionymi wyżej ciężarami o charakterze okazjonalnym oraz monopolami monarszymi, stanowiły o dobrym

169

I

I PAN NA KRAKOWIE- PRYNCYPAT funkcjonowaniu ówczesnych władztw. Egzekucją owych świad­ czeń zajmowali się książęcy urzędnicy, a miejscem ich poboru i dystrybucji były ówczesne ośrodki władzy - grody. Dodatkowo monarcha nadzorował kraj w trybie mniej lub bardziej regularnych objazdów, rozsądzając jako instytucja odwoławcza rozmaite spory i karząc za przewinienia (tzw. system rex ambulans - król, władca objazdowy czy monarchia objazdowa; odnośnie do czasów, które nas interesują, można użyć określenia dux ambulans). Głównymi ośrodkami w należących do Kazimierza ziemiach krakowskiej i sandomierskiej były Wiślica, Sandomierz i Kraków, kolejne jego stolice, a z pozostałych można jeszcze wymienić Zawichost, Lublin, Wojnicz, Sącz, Żarnów, Skrzynno, Małogoszcz, Czechów, Połaniec, a także Radom, Łuków i Biecz. Za Pilicą, na obszarze ziem łęczyckiej i sieradzkiej, kluczową rolę odgrywały Łęczyca i Sieradz, a na Mazowszu Płock. Na Kujawach trzon organizacji grodowej stanowiły Włocławek, Kruszwica, Inowrocław oraz Wyszogród. Najpewniej całość władztwa Kazirnierzowego pokrywała sieć kilkudziesięciu ośrodków grodowych (kasztelań­ skich), w których rezydowali jego przedstawiciele. Sarn książę niewątpliwie odbywał objazdy po podległych mu terytoriach, choć źródła przekazały nam niewiele śladów po nich. Wierny, iż tuż przed zamachem w 1177 roku przebywał w Wielkopolsce (kwiecień), dokąd musiał dotrzeć z Sandomierza lub Wiślicy, przechodząc przez sporą część swej dzielnicy. Po zawirowaniach związanych z objęciem tronu krakowskiego musiał niewątpliwie sporo podróżować, ale poza bardzo enigmatycznymi wzmiankami lub informacjami nieprecyzyjnymi co do daty, niewiele o tym wierny. Wyżej wspominaliśmy o tym, iż najpewniej około roku 1180 w Świerzym Górnym książę zjechał się z arcybiskupem Zdzisławem i w obecności biskupa płockiego Lupusa ustalał może jakieś szczegóły związane z legitymizacją swej władzy pryncypackiej. W 1180 roku przebywał w Łęczycy, potem być może w Jeżowie, przy okazji pobytu w Polsce legata papieskiego Rajnalda. Już w roku 1182 odbył wyczerpującą wyprawę na

I 170

RZĄDY WEWNĘTRZNE

Ruś Halicko-Włodzimierską

- pod Brześć, a w roku 1184 przew Krakowie, gdzie zapewne podejmował biskupa Idziego z Modeny, który przywiózł relikwie świętego Floriana. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych zaangażował się w sprawy polityki ruskiej, podjął też kolejne wyprawy na ten obszar, przynajmniej w jednej z nich uczestnicząc osobiście. U schyłku życia wyprawił się na Jaćwież (zapewne w latach 1192-1193), skąd powrócił do swej głównej stolicy w Krakowie i zapewne tam zmarł w 1194 roku. Większość książęcych podróży w czasie jego władzy pryncypackiej (1177-1194) nie dotyczyła więc bieżących spraw zwią­ zanych z wypełnianiem obowiązków monarszych (sądy, kwestie gospodarcze itp.), ale łączyła się z kwestiami polityki wyższej - zewnętrznej (działania militarne) lub umacniania władzy zwierzchniej bądź jej obrony przed zakusami Mieszka Starego. Dokumenty ukazują nam też przypadki objazdów księcia, które odnosiły się do kwestii czysto administracyjno-gospodarczych. Niewątpliwie takim momentem był rok 1186, gdy zmarł Leszek Bolesławowie i należało przejąć po nim dzielnicę. Ponieważ nie znamy dokładnej daty zgonu mazowieckiego księcia, trudno jest ustalić, kiedy Kazimierz Sprawiedliwy udał się na Mazowsze. Zapis Jana Długosza o tym, jakoby krakowski ksią­ żę przybył na zaproszenie będącego już na łożu śmierci Leszka, jest raczej mało prawdopodobny, ale że „Książę Kazimierz pochował jego ciało [Leszka - J.D.] w katedrze płockiej w chórze i przez kilka dni uczestniczył w uroczystości pogrzebowej, biorąc udział w mszach i dając jałmużnę" 81 , jest już do przyję­ cia. Przynajmniej można sobie wyobrazić taką sytuację, iż Kazimierz w niedługim czasie mógł dotrzeć z Krakowa (jeżeli tam właśnie przebywał?) do Płocka i uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych. Mistrz Wincenty, który szeroko opisał próbę przeciągnięcia Leszka na stronę Mieszka Starego, dodał w uczonej mowie tylko tyle, że Leszek „ogłasza Kazimierza zupełnym

bywał

81

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 176.

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT a tę ostatnią wolę potwierdził w ostatnim dniu nie pomagając nam oczywiście rozstrzygnąć problemu. Hipotetycznie możemy jednak założyć, że w 1186 roku książę krakowski udał się na pogrzeb swego synowca do Płocka, a po przeprowadzeniu stosownych uroczystości przystąpił do przejmowania po nim schedy i zabezpieczania dzielnicy mazowieckiej. Mogło to trwać wiele miesięcy i znany nam już dokument z 1187 roku (bez daty dziennej) to najpewniej jedno z ogniw tego gospodarskiego pobytu Kazimierza na Mazowszu. Dyplomu tego wprawdzie nie znamy z oryginału, a z szesnastowiecznej kopii przechowywanej w Archiwum Diecezjalnym w Płocku, niemniej przynosi on ważne informacje. Dowiadujemy się, że w nieokreślonym miejscu w 1187 roku książę rozstrzygał spór o włości między kapitułą katedry płockiej, którą reprezentował prepozyt Barta, a dwoma przedstawicielami Sieciechowiców-Toporów: Krzywosądem i Sieciechem. Dokładnie chodziło o kaplicę św. Benedykta w leżącym wówczas pod Płockiem Radziwiu (dzisiaj część miasta) i jej uposażenie (chodziło o wieś Crow - nieznany źreb, dziesięcinę oraz wieś Cisów - może Czyżów?). Książę, może przy współudziale obecnych tam biskupów Wita płockiego i Stefana i kujawskiego, spór rozsądził, przyznając Sieciechowicom Crow, ale bez dziesięciny jednego źrebia, które wraz z wsią Cisów otrzymała kapituła płocka. Wyrok ten umocnił klątwą biskup Wit, zwierzchnik diecezji płockiej, a wszystko to rozegrało się być może w Płocku. Niestety innych śladów tego typu bieżącej działalności Kazimierza na obszarze Mazowsza nie znamy, nic też nie potrafimy powiedzieć o podobnych przypadkach na terytorium kujawskim. Czy w wypadku Kujaw wynika to ze stanu zachowania źródeł, a ściślej ich braku, czy też z tego, iż władzę na nich (może na ich części zachodniej) utrzymał Mieszko Stary, trudno rozstrzygnąć. Zresztą pobytów princepsa krakowskiego w dawnych ziemiach łęczyckiej i sieradzkiej, poza

swoim

następcą,

[życia]" 82 ,

82

I 172

Mistrz Wincenty, Kronika polska, ks. N, rozdz. 13, s. 214.

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

1180 rokiem, również trudno się doszukać w źródłach, chyba że odniesiemy do nich informacje zawarte w podrobionych dokumentach fundacyjnych klasztoru sulejowskiego, największej koś­ cielnej fundacji Kazimierza, ale o tym w stosownym miejscu. Z opatowskich dokumentów Kazimierza Sprawiedliwego dowiadujemy się o jego pobycie na wiosnę 1189 roku w Opatowie. Ściślej, zachowały się dwa oryginalne dokumenty, z których jeden nosi datę 12 kwietnia 1189 (odpowiednia formuła brzmi następująco: Datum in Opatow pridie idus aprilis, anno. M.C.LXXX. IX.), natomiast drugi, pozostający w związku z pierwszym, jest niedatowany. Dokument pierwszy odnosi się do postanowienia książęcego o zwrocie kapitule krakowskiej opola chropskiego, które przejął swego czasu w celu polepszenia (melioratio). Zawiera on też obszerną listę świadków, której przyjrzymy się niżej, tutaj ważne jest dla nas, iż występuje w niej żona księcia, Helena, która udała się w tę podróż z mężem. Odnajdziemy tam również biskupa krakowskiego Pełkę, kanclerza książęcego Mrokotę, podkanclerzego Piotra, stolnika Wojciecha, a nawet mistrza Wincentego - zapewne znanego nam kronikarza - oraz wielu innych możnych wymienionych z imienia. Wędrował Kazimierz po obszarze ziemi sandomierskiej wraz ze swym dworem. Dokument drugi, niedatowany, to tylko krótkie oświadczenie księcia, iż wyprosił sobie u kanoników krakowskich dożywotnie prawo łowów w Chropach i Kalnie, za które będzie oddawał im bliżej nieokreślone świadczenia. Wszystko wskazuje na to, że ksią­ żę najpierw uregulował kwestie związane z opolem chropskim, czego dotyczy pierwszy dokument z datą, a następnie zatrzymał sobie w dożywocie na zasadzie regale monarszego prawo łowiec­ kie w okolicznych lasach. Zapewne wiosną 1189 roku Kazimierz wraz z małżonką i najbliższym otoczeniem odbywał podróż po swej dzielnicy, która nie była związana z zaangażowaniem w prowadzoną podówczas polityką ruską. Chodziło raczej o sprawy bieżące, chyba bardziej związane z działaniami na rzecz Kościoła, a konkretnie o kwestie kolegiaty opatowskiej. Tutaj książę wydat173

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT nie wzmocnił miejscowe środowisko kanonickie i snuł najpewniej plany przekształcenia go w przyszłości w zaplecze do założenia biskupstwa rzymskiego na Rusi (pojawia się tu jednak jakiś styk z polityką ruską, ale raczej długofalowo, nie doraźnie). Podróż ta zapewne nie ograniczała się tylko do samego Opatowa i kwestii kościelnych, ale do dalszych wniosków zagradza nam drogę brak informacji źródłowych. Wiemy tylko, iż zapewne w roku 1190 lub początkach następnego Kazimierz już bezpośrednio zaprząt­ nięty był wyprawą na Halicz. Książę czynił sporo nadań i fundacji kościelnych, po których pozostały ślady w rozmaitych przekazach źródłowych - od dokumentów po źródła narracyjne. Przynajmniej część związanych z tym czynności musiała odbywać się w terenie, ale wiadomości, jakie mamy, w większości dalekie są od precyzji chronologicznej. Często nie znamy również ewentualnych miejsc pobytu Kazimierza w czasie prowadzenia działań fundacyjnych. Wiemy, iż w 1176 roku rozpoczął swe największe dzieło fundacyjne klasztor Cystersów w Sulejowie - ale problem polega na tym, że informacje o tym znajdujemy albo w suchych przekazach rocznikarskich, albo w podrobionym dokumencie fundacyjnym. Te pierwsze akcentują tylko ogólnie samo wydarzenie zapisane pod określoną datą, natomiast rzekomy akt fundacyjny podaje, jakoby do fundacji miało dojść w kościele św. Błażeja w roku 1176. Niestety nie wiemy, gdzie poszukiwać owej zagadkowej świąty­ ni - być może był to pierwotny kościół w Sulejowie, który cystersi otrzymali na wstępie procesu fundacji i potem (w XIII wieku) zastąpili nowym. Drugi z cyklu dokumentów fundacyjnych z datą 1178 jest również sfabrykowany w XIII wieku. Zawiera on informacje dla nas o tyle ciekawe, iż dotyczą zamian wsi we wczesnej fazie funkcjonowania opactwa sulejowskiego, których książę dokonuje. Ponieważ występujący w dokumencie arcybiskup Piotr oraz biskup krakowski Pełka nie pasują do roku 1178 (ten pierwszy objął swój urząd dopiero około 1190 roku, zaś drugi w 1186 roku), czynności w nim opisane mogły dojść do

I 174

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

skutku dopiero około 1190 roku. Wówczas Kazimierz zajęty był sprawami ruskimi oraz buntem krakowskim z 1191 roku, trzeba zatem przyjąć, że cystersami sulejowskimi mógł skutecznie zająć się dopiero późnym latem lub jesienią 1191 roku, a więc podczas pobytu arcybiskupa Piotra w Małopolsce. Zdaje się, że właśnie wtedy książę udzielił zgody na stosowne zamiany wsi, a Piotr obdarował opactwo dziesięcinami z kilkunastu wsi (mówi o tym fakcie trzeci z fundacyjnych falsyfikatów sulejowskich - dokument z datą 10 sierpnia 1176, rzekomo wystawiony przez arcybiskupa Piotra). Możemy nawet przyjąć, że stało się to pod koniec wizyty arcybiskupa we władztwie Kazimierza, kiedy wracał on do Gniezna. Mógł przechodzić wówczas przez nadpilicki Sulejów, a książę mógł go odprowadzać aż na krańce swego państwa, czyli do ziemi łęczyckiej. Miejscem całej akcji byłby może właśnie Sulejów, a ściślej sam klasztor. Podobne rozumowanie możemy przeprowadzić w wypadku nadań książęcych dla klasztorów cysterskich w Wąchocku i Koprzywnicy oraz klasztoru Bożogrobców miechowskich, które otrzymały od księcia Kazimierza zwolnienia immunitetowe. Tym razem jednak zdecydowanie trudniej ustalić chronologię owych nadań, a jeszcze bardziej kłopotliwe będzie wskazanie miejsca, gdzie mogło do takich czynności dojść. Klasztor wąchocki powstał z inicjatywy biskupa Gedki i początki tej fundacji określa się na rok 1179, a więc najwcześniej wtedy mógł otrzymać zwolnienia immunitetowe. Ponieważ należy przypuszczać, że stało się to jeszcze za życia Gedki, bliskiego współpracownika księcia krakowskiego, a zatem trzeba ową darowiznę datować najpóźniej na rok 1185. W wypadku opactwa koprzywnickiego sprawa wygląda podobnie - jego początki łączą się z Mikołajem Bogorią i rokiem 1185. Może oba bratnie klasztory otrzymały nadania książęce w zbliżonym czasie - ich kościoły klasztorne, obok wezwania maryjnego, nosiły tytuł św. Floriana, a początki jego kultu łączą się w ziemiach krakowskiej i sandomierskiej (także w całej Polsce) z rokiem 1184. 175

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT Hipotetycznie można założyć, iż obie placówki cysterskie, mające wspólną macierz (klasztor w Morimond w Burgundii) oraz wspólne wezwania, razem około 1185 roku otrzymały spore zwolnienia immunitetowe od księcia. Miejsce i okoliczności tego faktu niestety są nie do ustalenia. Nadania dla bożogrobców z Miechowa odnoszą się najpewniej do czasów po objęciu przez Kazimierza pryncypatu, ale precyzyjniej nic nie potrafimy o tym powiedzieć. W bardzo ogólnych zarysach znamy sposób, w jaki mógł Kazimierz Sprawiedliwy zarządzać swym państwem, a przecież ostatecznie po śmierci Leszka Bolesławowica objęło ono całą wschodnią część dawnej dziedziny piastowskiej, którą władał jako monarcha jego ojciec, Bolesław Krzywousty. W zasięgu jego władzy znalazło się zapewne kilkaset tysięcy ludzi (nie mamy żadnych szczegółowych danych) podzielonych na dwie podstawowe kategorie społeczne - rycerstwo i chłopstwo. W tych czasach dojrzewał też, jako odrębna grupa społeczna, stan duchowny. Chłopi podzieleni byli na dwie zasadnicze grupy - wolnych i niewolnych. Większa grupa ludności wiejskiej wolnej, uiszczają­ cej na rzecz monarchii wyliczone wyżej daniny, ciężary i posługi wynikające z prawa książęcego, dysponowała wolnością osobistą oraz ziemią. Grupa niewolnych zaś, pozbawiona podmiotowości prawnej, nie mogła świadkować w sądach, zawierać związków małżeńskich z wolnymi i oczywiście nie była właścicielem uprawianej ziemi. Nie wchodząc tutaj w zawiłe dyskusje o stopniu podobieństwa ludności niewolnej u Słowian do niewolnictwa antycznego, trzeba stwierdzić, że pracowała ona na rzecz swego właściciela i była od niego zależna, nieważne, czy owym właści­ cielem była monarchia (książę), jakaś instytucja kościelna (tu na ogół zwani byli przypisańcami), czy też świeccy rozbudowujący wydatnie w XII wieku swe posiadłości ziemskie. Znaczna część duchowieństwa oraz rycerstwa stanowiła elitę społeczną i polityczną dwunastowiecznej Polski, czyli była siłą, na której opierała się władza w zarządzie państwem. Właśnie do owych grup społecznych sięgał książę w poszukiwaniu bezj 176

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

pośredniego

zaplecza politycznego - stronników, a także urzęd­ ników, na których barkach spoczywał obowiązek wypełniania rozmaitych zaleceń monarszych. Spośród duchowieństwa na pierwszy plan wybijali się biskupi, którzy w czasach Kazimierza Sprawiedliwego niemal bez wyjątków pochodzili ze struktur rodzinno-rodowych miejscowego rycerstwa. Poza zwierzchnikami diecezji ówczesne źródła pokazują nam też pewną grupę wyższe­ go kleru związanego z rozwijającymi się kapitułami katedralnymi oraz kształtującymi się gdzieś od połowy XII wieku ze sporym rozmachem środowiskami kapituł kolegiackich. Ważne miejsce zajmowały też klasztory cysterskie, miechowscy bożogrobcy, placówki norbertańskie, natomiast nie dostrzegamy miejsca w polityce książęcej dla benedyktynów. Dokładniej współpracę księcia z Kościołem i reprezentującym go duchowieństwem omówimy niżej, a tutaj tylko warto zaznaczyć, iż było ono jednym z istotnych ogniw Kazimierzowej polityki. Taki ogląd wynika zapewne ze stanu zachowania podstawy źródłowej, którą przedstawiciele Kościoła jako instytucji piszącej sami tworzyli. W bezpośrednim zasięgu władzy księcia princepsa (czy może diarchy) w różnych okresach jego panowania znajdowały się trzy diecezje - krakowska, kujawska i płocka, a częściowo także czwarta - archidiecezja gnieźnieńska, jednak bez siedziby arcybiskupa (trzy kasztelanie nadpilickie na terenie księstwa sandomierskiego: Żarnów, Skrzynno i Małogoszcz oraz ziemie łęczycka i sieradzka). Niewątpliwie podporami władzy Kazimierza byli biskupi krakowscy i płoccy, zapewne też kujawscy, choć o tym wiemy nieco mniej. Arcybiskupi gnieźnieńscy, rezydujący w Gnieźnie, nie odgrywali chyba w planach księcia krakowskiego żadnej roli, pozostając pod wpływem Mieszka Starego (wyjąwszy może krótki okres lat 1177-1181). W trzech diecezjach, które znajdowały się w zasięgu władzy Kazimierza Sprawiedliwego (włączywszy tu także sporne Kujawy), w latach 1177-1194 na stolicach biskupich zasiadało przynajmniej kilku biskupów, których łączyły bliskie związki polityczne 177

I

I PAN NA KRAKOWIE-PRYNCYPAT z krakowskim władcą. W Krakowie byli to Gedko z formacji ponadrodzinnej Wojsławiców-Powałów, bliski krewny wpływowe­ go wojewody mazowieckiego Żyry oraz Pełka, brat wojewody Mikołaja (Lisowie). W Płocku katedrę biskupią dzierżyli znany nam już biskup Lupus, a po nim zaliczany do Janinów biskup Wit, a na stolicy biskupiej kujawskiej zasiadali wówczas Onolf i Stefan. Za najważniejszych przyjaciół politycznych księcia Kazimierza uznaje się zwłaszcza dwóch biskupów krakowskich oraz biskupa płockiego Lupusa. Gedko stał u boku najmłodszego z synów Krzywoustego konsekwentnie od lat sześćdziesiątych XII wieku, wspierając go podczas starań o własną dzielnicę w latach 1166-1167 i potem, gdy książę sięgał kolejno po władzę w Sandomierzu oraz Krakowie. Wspólnie podejmowali akcje fundacyjne i zapewne dążyli do wzmocnienia pozycji Krakowa na kościelnej mapie ówczesnej Polski. W wypadku Gedki duże znaczenie mogło mieć jego pochodzenie z Wojsławiców-Powałów (był synem Trojana, a wnukiem Wojsława, wybitnego możnego z czasów Krzywoustego), z których pochodził też jego brat stryjeczny mazowiecki wojewoda Żyra (również wnuk Wojsława, a syn komesa Janusza). Jego następca Pełka, wywodzący się z możnego rodu Lisów, młodszy pokoleniowo, miał wsparcie swego brata, znanego nam już wpływowego wojewody krakowskiego Mikołaja. Wierność tego hierarchy wobec Kazimierza i jego potomków była najwyższej próby - po śmierci księcia był wspólnie z bratem Mikołajem i księżną Heleną nawet regentem - opiekunem małoletnich synów książęcych. Biskup Lupus przez więcej niż dziesięć lat stał u boku księcia sandomierskiego potem krakowskiego, walcząc o legitymizowanie dokonanego w 1177 roku zamachu. W nieznanym czasie i okolicznościach zastąpił go Wit (Janina), który wystę­ pował w dokumentach z roku 1187 i 1191 (zapiska sandomierska). Biskupi nie są oczywiście jedynymi duchownymi, którzy pojawiają się w źródłach w najbliższym otoczeniu Kazimierza Sprawiedliwego. Z dokumentów, kronik i z zapisek nekrologicznych można wydobyć grupę kleru kapitulnego związanego

I 178

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

z diecezjami płocką i krakowską w dobie Kazimierzowej wła­ dzy w Krakowie. Poznajemy też kilka środowisk klasztornych (cystersów, bożogrobców, benedyktynów, norbertanów), choć imiona zakonników to już rzadkość - źródła robią wyjątek jedynie dla przełożonych wspólnot zakonnych (z dokumentu opatowskiego z kwietnia 1189 roku znamy opata świętokrzyskiego Milwana, który występował na tej funkcji jeszcze w latach sześć­ dziesiątych XIII wieku). Mnisi cysterscy z Sulejowa pojawiają się w falsyfikacie opatrzonym datą roczną 1178 jako kapelani księ­ cia Kazimierza, co wywołało dyskusję na temat sprawowania przez nich rzeczywistych funkcji kancelaryjnych. Trzeba jednak przyznać, iż nie odnajdujemy żadnych śladów działalności zakonników z klasztoru sulejowskiego jako pracowników książęcej kancelarii. Sama kancelaria zresztą nie była w tych czasach chyba na tyle rozbudowana i nie była obarczona nadmiarem obowiązków w dobie wszechwładnej kultury oralnej. Pewnie czasem trzeba było przygotować jakieś pismo (dokument, zapiskę, list), ale najczęściej odnosiło się to do kontaktów zagranicznych (dyplomacja), czy to ze Stolicą Apostolską, czy to z dworami innych władców. Tak było najpewniej w dobie starań o legitymizację władzy Kazimierza, podobnie w kwestiach poselstw na dwór cesarski około 1184 roku. W stosunkach wewnętrznych oratura bardzo mocno przeważała nad literaturą, a po świadectwa pisane sięgano rzadko - w kręgu Kazimierza powstały, niepodejrzane co do formy i treści, tylko: przywoływany już dokument zagojski z 1173-1175 roku oraz niedawno wspomniany dokument opatowski z kwietnia 1189 roku (dokładniej dwa). Do tego dodać możemy znany z kopii dokument z 1187 roku odnoszący się do sporu o własność kaplicy św. Benedykta pod Płockiem oraz garść wzmianek o jakichś ewentualnych dokumentach, które nie dochowały się do dzisiaj (np. dokumenty dla klasztoru w Miechowie czy dokument w sprawie postanowień zjazdu łęczyckiego). Znamy też kilka innych, które jednak niekoniecznie są z Kazimierzem związane, ale wywodzą się z kręgu małopolskiego i dotyczą czasów jego panowania - za179

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT chowany w kopii dokument biskupa Pełki z 1192 roku w sprawie zamiany wsi między klasztorem w Jędrzejowie a niejakim Niegosławem (tu znajduje się interesująca wzmianka, iż dokument został opatrzony nie tylko pieczęcią biskupa, ale również księcia oraz wojewody Mikołaja); zapiska sandomierska z 8 września 1191 (znana tylko z kopii) lub przechowywany w oryginale testament Dzierżka z około 1190 roku (ten ciekawy dokument zawiera akt ostatniej woli odnośnie do majątku, tak ciekawie skonstruowany, iż jednocześnie stanowi nadanie dla klasztoru norbertań­ skiego w Busku oraz uposażenie małżonki; ta ostatnia może owo uposażenie otrzymać pod warunkiem wstąpienia do wymienionego klasztoru). W sumie działalność takiego tworu jak kancelaria była mocno ograniczona, nawet jeżeli stwierdzimy, iż wiele jej produktów nie dochowało się do naszych czasów. W dobie krakowskiego panowania Kazimierz niewątpliwie korzystał z wyspecjalizowanych w piśmie ludzi, a w źródłach pozostał nawet ślad po jego kanclerzach. Dokument opatowski wymienia w liście świadków zarówno kanclerza książęce­ go, którym był Mrokota, jak i podkanclerzego o imieniu Piotr. Może to wskazywać na istnienie kancelarii o rozwiniętej strukturze, na której czele stał kanclerz ze swym zastępcą podkanclerzym, a prace pisarskie wykonywali członkowie książęcej capella (wspomniani wyżej mnisi). Wydaje się jednak, że taki model to czysty idealizm, a tak rozbudowana struktura nie była niewąt­ pliwie potrzebna. Książę w różnych okresach korzystał z usług rozmaitych osób duchownych, które wykonywały czynności pisarskie - w latach siedemdziesiątych i może na początku lat osiemdziesiątych XII wieku rolę taką skutecznie odgrywał biskup Lupus, potem być może zastąpił go biskup krakowski Peł­ ka. O wykonywanie jakichś czynności kancelaryjnych przy boku Kazimierza podejrzewa się też mistrza Wincentego. Określenie mnichów z Sulejowa mianem „kapelani książęcy" to raczej zaszczytny tytuł dla tamtejszych cystersów, który nie przekładał się na praktykę, no chyba, że chodziło o własne sprawy tej za-

I 180

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

konnej wspólnoty. Kanclerz i podkanclerzy byli urzędnikami dworu, ale zakres ich działań jest bliżej nieznany. Oczywiście poza przygotowaniem dokumentów czy prowadzeniem korespondencji dyplomatycznej pismo wykorzystywano do innych celów - spisywano roczniki, wykorzystywano pismo w liturgii, działały szkoły katedralne i kolegiackie itd. Wszystko to odnosi się jednak nie do działalności ówczesnego państwa, a do instytucji kościelnych, dla których pismo było nie tylko sposobem dokumentowania, administrowania, ale także środkiem zachowania pamięci (memoria) i tej potocznej, i tej liturgicznej (o zmarłych). Istotną rolę w zarządzaniu podległymi księciu Kazimierzowi dzielnicami odgrywali też świeccy możni. Krąg jego najbliż­ szych współpracowników, stronników, czy też urzędników możemy odtworzyć w jakimś stopniu na podstawie list świadków w zachowanych dokumentach. Wiemy jednak, że autentycznych aktów z ostatniej ćwierci XII stulecia, odnoszących się do panowania księcia zachowało się niewiele, a sięgnięcie do zapisów w rocznikach, kronikach, nekrologach czy innych źródłach może pomóc, ale listy politycznego otoczenia Kazimierza znacząco nie wzbogaci. Spróbujmy mimo tego poważnego mankamentu bliżej przyjrzeć się zachowanej podstawie źródłowej. Dysponujemy przede wszystkim wspomnianymi już wyżej: falsyfikatem sulejowskim z datą 1178, dokumentem z 1187 roku w sprawie uposażenia kaplicy św. Benedykta, aktem legata Rajnalda, dokumentem wojewody mazowieckiego Żyry z 1185 roku i z tego samego okresu dokumentem Leszka Bolesławowica, dwoma dokumentami opatowskimi Kazimierza z 1189 roku, zapiską sandomierską z 1191 roku, testamentem Dzierżka z około 1190 roku oraz dokumentem biskupa Pełki w kwestii nadań poczynionych przez niejakiego Niegosława z 1192 roku. Nie wszystkie z tych przekazów dyplomatycznych dotrwały do dzisiaj w postaci oryginalnej, spora część znana jest nam z kopii, często dość późnych (np. zapiska sandomierska to kopia z końca XV wieku, sporządzo­ na przez Jana Długosza; dokument Pełki zaś znany jest dopiero 1s1

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT z siedemnastowiecznego kopiarza jędrzejowskiego, a dokument w sprawie kaplicy św. Benedykta z kopii szesnastowiecznej), niektóre z nich to ewidentne falsyfikaty (np. sulejowski z 1178 roku powstał około połowy XIII wieku). Nie wszystkie też zawierają część, która nas tutaj najbardziej interesuje - listę świadków. Najliczniej testatorzy są reprezentowani w falsyfikacie, którego jeszcze nie wymienialiśmy - jest to akt z datą 1163, rzekomo wystawiony w Krakowie. Został on sfabrykowany dopiero w XVII stuleciu, a sprawcami tej podróbki byli Firlejowie. Sam dokument jest łatwym do rozszyfrowania fałszerstwem, gdyż w 1163 roku Kazimierz nie był księciem krakowskim, a taki tytuł przydaje mu fałszerz; sama treść zawiera wiele niemożli­ wych dla stosunków dwunastowiecznych zwolnień od ciężarów prawa książęcego. Najciekawszą jego częścią jest obszerna lista świadków, zawierająca aż 31 osób, uważana przez wielu historyków z XIX i początku XX wieku za zmyślenie fałszerza (tak np. Franciszek Piekosiński). Niektórzy uznawali, iż została ona w całości zaczerpnięta z jakiegoś dokumentu (dokumentów?) z XIII stulecia, kiedy tak rozbudowane testacje już dość często występowały w dyplomach. Inaczej do tego ciekawego świadec­ twa przeszłości podeszli Krzysztof Mosingiewicz i Błażej Śliwiń­ ski83, słusznie uznając, iż lista świadków dołączona do falsyfikatu została sporządzona na autentycznej podstawie. Wskazali tu na wydarzenia z 1187 roku, gdy Kazimierz przebywał na Mazowszu i wystawił znany nam już dokument. Obaj autorzy za prawdopodobne uznali, że lista świadków podrobionego dokumentu stanowi echo tego, co działo się na mazowieckiej ziemi po zgonie Leszka Bolesławowica, a więc może odnosić się do lat 1186-1187. Ten sposób patrzenia na owo źródło zaakceptował Janusz Bieniak, ale odmiennie ocenił miejsce wydarzeń oraz chronologię listy świad­ ków zawartej w falsyfikacie. Uznał on, iż mamy tu do czynienia 83 Krzysztof Mosingiewicz, Błażej Śliwiński, Rycerstwo polskie z końca XII w. w falsyfikacie Kazimierza Sprawiedliwego, Kwartalnik Historyczny 88 (1981), nr 3,

s. 713-722.

I 182

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

z grupą możnych występujących w latach 1181-1191, może nawet w początkach tego okresu (1181-1182) w jakimś dokumencie wystawionym w Krakowie84 • Być może był to jakiś dyplom zwią­ zany z porządkowaniem spraw po zamachu z 1177 roku oraz zjazdem łęczyckim i wysłanym do papieża poselstwem, o którym pisał mistrz Wincenty? Spróbujmy bliżej przyjrzeć się listom świadków w znanych nam dokumentach, aby odtworzyć grono współpracowników księcia Kazimierza, rozpoczynając oczywiście od falsyfikatu z 1163 roku. Testacja podrobionego w XVII wieku na imię Kazimierza Sprawiedliwego dokumentu zawiera, jak już wiemy, 31 imion możnych, których możemy uznać za przedstawicieli elity lat osiemdziesiątych XII wieku. Odnajdujemy tam osoby dobrze nam już znane, które odgrywały w dobie panowania Kazimierza Sprawiedliwego w Krakowie pierwszoplanowe role na ówczesnej scenie politycznej po zejściu z niej Jaksy, Świętosława Piotrowica i chyba także komesa Radosława. Do nich wypadnie zaliczyć przede wszystkim Żyrę należącego do ponadrodzinnej struktury, którą w następnych stuleciach określano mianem rodu Powałów (Ogończyków-Powałów). Był on synem Janusza Wojsławica, wybitnego możnego z około połowy XII wieku, bliskim krewnym znanego biskupa krakowskiego Gedki Trojanowica (Janusz i Trojan Wojsławice byli rodzonymi braćmi). Został przydany jako opiekun małoletniemu i chorowitemu Leszkowi Bolesławowicowi, stając się jako wojewoda mazowiecki najważ­ niejszą osobistością świecką w tej dzielnicy. W źródłach spotykamy go jeszcze w 1161 roku, gdzie na dokumencie z maja tego roku świadkował podczas wielkiego zjazdu z okazji konsekracji romańskiej kolegiaty łęczyckiej. Potem występował jeszcze kilkukrotnie, m.in. sam wystawił dokument, zapewne w ostatnich miesiącach 1185 roku, w którym wyliczył uposażenie rodowego 84 Janusz Bieniak, Polska elita polityczna XII w. (Część III A. Arbitrzy książąt - krąg rodzinny Piotra Włostowica), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. Stefan K. Kuczyński, t. IV, Warszawa 1990, s. 87-89.

183

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT kościoła NP Marii pod Płockiem i oddał go pod opiekę kościoła w Halle. Przedstawił się tam jako: ego Ziro, per divinam misericordiam Masovie palatinus (ja Żyro, z bożego miłosierdzia wojewoda Mazowsza). Wspominał go oczywiście mistrz Wincenty, jako obdarzonego wszelkimi zaletami opiekuna Leszka Bolesławo­ wica. Ostatni raz wymienia go dokument Kazimierza Sprawiedliwego z 1187 roku, później źródła już o nim milczą i zapewne stąd przyjmuje się, że wkrótce po tym roku zmarł. Niewątpliwie Żyra był postacią kluczową pośród rycerstwa tamtych czasów przez ponad ćwierć wieku utrzymał się wśród elity politycznej, przypuszcza się, że pełnił urząd wojewody mazowieckiego przy trzech kolejnych książętach: Bolesławie Kędzierzawym, jego synu Leszku i Kazimierzu. Cień na jego stałość w stosunku do księcia Kazimierza w lekko zawoalowanej formie, nie podając imienia, rzuca mistrz Wincenty, przy okazji opisu przeciągania księcia Leszka na swą stronę przez Mieszka Starego (po 1183, a najpewniej przed 1185 rokiem). Mieszkowi ludzie pertraktacje w tej sprawie rozpoczynają od namiestnika Leszka, a „Lestek więc za namową namiestnika przechodzi wraz z wszystkimi możnymi pod opiekuństwo Mieszka [ ... ]"85 • Ta chwilowa „zdrada" chyba jednak nie zaszkodziła wybitnemu i ustosunkowanemu możnemu, skoro w następnych latach, najpewniej do śmierci, pozostał na palacji mazowieckiej. Może skutecznie go chronił jego stryjeczny brat biskup krakowski Gedko, najwierniejszy stronnik Kazimierza? Kolejnym możnym wymienionym w falsyfikacie jest Mikołaj syn Stępoty, który został zidentyfikowany jako znany z przekazów epoki wojewoda krakowski Mikołaj. Jako ważnego dostojnika dworu księcia Kazimierza wymienia go wielokrotnie mistrz Wincenty, nazywając go „mężem największej rzetelności", a dalej „pierwszym dostojnikiem dworu". Kronikarz wystawia ksią­ żęcemu wojewodzie opinię, którą śmiało możemy nazwać laurką: „o rzeczypospolitą dbałość, wypróbowana, trwała wierność,

85

I 184

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 13, s. 213.

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

chwalebna dzielność i wszystkim dobrze znana nieskazitelność" 86 , to przyczynek do charakterystyki Mikołaja Stępocica. Możny ten miał braci: Stefana, Pełkę oraz Stępotę (w falsyfikacie jako dziesiąty zapisany w formie: Stupotae, frater Nicolai), przynależących do rodzinnego kręgu, z którego wyrośnie w następnych stuleciach rycerski ród Lisów. Pierwszy z nich był kasztelanem krakowskim w czasach Bolesława Kędzierzawego i może u progu rządów pryncypackich Mieszka Starego, drugi - Pełka -jest nam już znany, to biskup krakowski w latach 1186-1207, a trzeci dowodnie wystąpił w dokumencie biskupa Pełki z 1192 roku jako comes Stapocha. Przynajmniej czterech przedstawicieli tej rodziny za życia Kazimierza Sprawiedliwego było aktywnych politycznie, z czego trzech odgrywało role kluczowe: Stefan jako komes krakowski u boku przede wszystkim Bolesława Kędzierzawego, Mikołaj na urzędzie palatyna krakowskiego przy Kazimierzu, a Pełka, być może najmłodszy z braci, został skierowany na drogę kariery duchownej i był następcą Gedki na biskupstwie krakowskim z nominacji ówczesnego księcia. Wygląda to tak, jakby klan Stępociców zdominował politykę w dzielnicach rządzonych przez Kazimierza i może stanowił przeciwwagę dla odgrywają­ cych istotną rolę a związanych z Mazowszem Powałów. Trzecim możnym, który został odnotowany w liście świadków falsyfikatu, jest znany nam już dobrze Henryk Kietlicz, który był kasztelanem krakowskim po Stefanie Stępocicu. Za rządów Kazimierza w Krakowie potrafił utrzymać to stanowisko, na które wprowadził go jeszcze Mieszko Stary, aż do pamiętnego buntu z 1191 roku, kiedy to został wygnany na Ruś. Piszący o tych wydarzeniach mistrz Wincenty skrupulatnie omija imię zdradliwego urzędnika, podobnie jak wcześniej nie wymienia go przy okazji nadużyć Mieszkowych urzędników, które doprowadziły do upadku tego princepsa w 1177 roku. Być może został po śmierci Ka86 Tamże, ks. IV, rozdz. 16, s. 222 - te słowa dziejopisa zostały napisane przy okazji omawiania buntu krakowskiego przeciwko Kazimierzowi w 1191 roku.

1ss I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT zimierza sprowadzony przez Mieszka na Kujawy, choć pojawiła się ostatnio ciekawa hipoteza, iż po powrocie z wygnania schronił się on w Czechach. W dokumencie fundacyjnym klasztoru w Kladrubach (falsyfikat z przełomu XII i XIII wieku) występuje jakiś Henryk Kietlicz, właściciel wsi Turany. Sam kasztelan być może był żonaty z siostrą błogosławionego Hroznaty z Tepli - Wojsła­ wą, która po jego wygnaniu mogła schronić się, zgodnie z późną tradycją zachowaną u norbertanek zwierzynieckich, w klasztorze na Zwierzyńcu pod Krakowem. Możny o tym imieniu pojawia się też w dokumencie Henryka Brodatego z 1203 roku dla Trzebnicy, ale nie mamy pewności, czy to dawny kasztelan krakowski. Pewne jest, że informacja Jana Długosza, jakoby Henryk na Rusi „zestarzał się i zmarł" 87 , jest nieprawdziwa. Z całym przekonaniem możemy też powiedzieć, że Kietlicz był bliskim krewnym znanego arcybiskupa reformatora Henryka Kietlicza (zmarł w 1219 roku). Po Żyrze, Mikołaju i Henryku Kietliczu występują w falsyfikacie dalsi możni, którzy chyba w tym czasie nie odgrywali przy księciu Kazimierzu tak istotnej roli, jak wspomniana trójka. Lasota i jego brat Wojciech zwany Starym to najpewniej synowie Pakosława, a więc należy ich łączyć z późniejszym rodem Awdańców. Pierwszy z nich wymieniony jest w dokumencie z początku XIII wieku, jako już zmarły, choć nadmienia się tam, iż przed trzydziestoma laty otrzymał od księcia Kazimierza wieś Góra na Mazowszu. Być może darowizna odnosi się do czasu, kiedy Kazimierz objął władzę w dzielnicy Leszka po jego śmierci w 1186 roku. Możemy sobie wyobrazić sytuację, gdy dokonują­ cy w 1186-1187 roku objazdu odziedziczonych ziem książę czyni takie nadanie. Wojciech zaś jest zapewne tożsamy ze świadkiem dokumentu wystawionego przez Mieszka Starego w kwietniu 1177 roku w Gnieźnie, dokąd przybył w otoczeniu Kazimierza Sprawiedliwego. Jako szósty został zapisany w falsyfikacie Abraham, którego również znamy jako świadka wspomnianego wyżej 87

I 186

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 190.

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

dokumentu z wiosny 1177 roku. Traktowano go wcześniej jako przedstawiciela kręgu rodzinnego, z którego wywodził się póź­ niejszy ród Odrowążów, ale ostatnio pojawiła się lepiej udokumentowana sugestia o jego związkach genealogicznych z Nałę­ czami. Po Abrahamie odnotowano możnego o imieniu Goworek, którego z imienia podaje w swej kronice mistrz Wincenty. Podczas krwawej bitwy nad Mozgawą w 1195 roku był on jednym z dowodzących siłami Małopolan przeciwko wojskom Mieszka Starego (kronikarz tytułuje go komesem), okrył się chwałą, ale dostał się do niewoli. Nieco później dziejopis wystawił temu możnemu bardzo pochlebną opinię: „Był bowiem pewien mąż szlachetnego rodu, nieskazitelnego charakteru, dzielny w radzie, powabem wszelkich cnót znakomity, imieniem Goworek, który wtedy sprawował u księcia Lestka [Leszka Białego, syna Kazimierza - J.D.] godność palatyna, a nawet na jego orzeczenie poruszały się zawiasy wszystkich godności" 88 • Wskazany tu urząd palatyna to oczywiście palacja sandomierska, a owo szlachetne pochodzenie odnosi się do ponadrodzinnej struktury zwanej potem rodem Rawiczów. Kariera Goworka związana jest przede wszystkim z Leszkiem Białym, synem Kazimierza, o którego względy rywalizował z wojewodą krakowskim Mikołajem (ich złe stosunki podkreślał mistrz Wincenty). U boku księcia Kazimierza należał do generacji młodszej, która dopiero wchodziła do gry w miejsce opuszczających scenę polityczną Jaksy, Świętosława Piotrowica, a także Radosława czy Stefana Stępocica. Kolejnym możnym występującym w liście świadków falsyfikatu był Wit (Witek), znany nam już z dokumentu łęczyckiego z 1161 roku, najpewniej ojciec dwóch ważnych postaci schyłku XII wieku - Wita, biskupa płockiego, oraz Dzierżka, fundatora klasztoru norbertańskiego w Busku. Z nimi zapewne należy łą­ czyć późniejszy krąg rodowy Janinów. Dalej mamy Racibora, który występował chyba jeszcze w maju 1161 roku, a więc wspólnie 88

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 26, s. 266.

187

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT grono bardziej doświadczonych uczestników politycznych epoki. Owego Racibora Janusz Bieniak ostrożnie identyfikuje jako ewentualnego protoplastę później­ szego rodu Belinów i łączy go z wybitnym możnym kręgu Kazimierza Sprawiedliwego - komesem Radosławem. Potem mamy jeszcze grupę około dwudziestu rycerzy, których część jest potwierdzona w innych źródłach epoki. Występują zatem Leonard syn Świętosława oraz Świętosław syn Leonarda - to niewątpliwi Włostowice-Łabędzie, pierwszy był synem znanego nam dobrze Świętosława Piotrowica, drugi zaś jego wnukiem. Pojawia się też jakiś Męcina (Mutina), którego identyfikuje się z Rawiczami - mógł on być synem możnego o tym imieniu, który został odnotowany w liście świadków dokumentu łęczyckiego z 1161 roku, a bliskim krewnym wojewody Goworka. Być może grupę rodzinną tworzą też Biernat, Sulisław i Sułek - potomkowie w kolejnym pokoleniu Sieciecha, wojewody Władysława Hermana. W póź­ niejszym, autentycznym dokumencie Kazimierza z 1189 roku występuje Sulisław Biernatowie, można więc założyć, że Biernat i Sulisław to ojciec i syn, a Sułek (zanotowany w falsyfikacie jako Sułek Miedzwiecki) to jakiś ich krewniak z linii władającej Niedź­ wiedziem. Wilk i Piotr to zapewne ojciec i syn - niegdyś Wła­ dysław Semkowicz na podstawie kryterium imionowego zaliczył ich do Awdańców, a współcześnie jego stanowisko podtrzymał Janusz Bieniak. Ten sam autor widział w występującym w falsyfikacie Kiełczu ich współrodowca. Wreszcie w falsyfikacie mamy trójkę braci - Stefana Starego, Klemensa i Jana, których zalicza się do kręgu rodzinnego, z którego wyrósł potem ród Gryfitów. To zapewne synowie Klemensa, brata arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana (Janika) i bliscy krewni Jaksy. Kolejni uczestnicy wiecu (zjazdu) z około 1181 roku, którzy pojawili się w falsyfikacie, to: Mojek, Michał, Bogusza, Marcin syn Muchorty, Mrokota, Wierzchosław, Hektor, Sąd Czarny, Witalis oraz Florian. Trudno jednoznacznie wskazać jakieś źródła, które mogłyby nam pomóc w ich precyzyjnej identyfikacji, choć

z Witem

stanowił

wydarzeń

I 188

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

imiona te występują np. w znanych nam z epoki księgach brackich. Jedyną osobą, o której można powiedzieć coś więcej, jest Mrokota - trzeba go chyba uważać za występującego w dokumencie opatowskim z 1189 roku kanclerza książęcego o tym imieniu, a późniejszego biskupa poznańskiego lub jego krewnego, ale o tym niżej. Florian zaś podczas zjazdu wykonywał jakieś czynności kancelaryjne, gdyż falsyfikat podaje, że to właśnie on spisał dokument - wniosek kiedyś postawiony przez Krzysztofa Mosingiewicza i Błażeja Śliwińskiego, iż mógł on być duchownym, jest zatem zasadny. Podobną rolę przy księciu odgrywali już biskup płocki Lupus, może też późniejszy biskup krakowski Pełka, nie posiadając tytułu kanclerskiego. Takowym przy Kazimierzu Sprawiedliwym mogli się szczycić Stefan (około 1167 roku) oraz wspomniany dopiero co Mrokota (1189 rok). Na tej grupie słabiej rozpoznawalnych przedstawicieli ówczesnego rycerstwa kończy się lista świadków zawarta w falsyfikacie noszącym datę 1163. Przyjrzyjmy się, w jakim stopniu można ją uzupełnić, posiłkując się innymi świadectwami z epoki. Dokumentem, który zawiera rozbudowaną listę świadków, jest też przywilej wystawiony przez księcia Kazimierza 12 kwietnia 1189 roku w Opatowie, przywoływany przez nas już wielokrotnie. W testacji występuje - obok żony księcia Heleny, biskupa krakowskiego Pełki, opata świętokrzyskiego Milwana, prepozyta krakowskiego Gedki (późniejszego biskupa płockiego), kanclerza Mrokoty, podkanclerzego Piotra oraz mistrza Wincentego - jeszcze piętnastu wymienionych z imienia możnych świeckich. Spośród wskazanych duchownych świadków tego nadania znamy już wszystkich, zwłaszcza biskupa Pełkę i kanclerza Mrokotę, a także opata Milwana i mistrza Wincentego - kronikarza. Najbardziej zagadkowy jest podkanclerzy Piotr, którego trudno połą­ czyć z którąś ze znanych z epoki postaci. Jeżeli zaś chodzi o grupę świeckich, to listę otwiera znany nam z falsyfikatu z datą 1163 Piotr Wilkowic (tam występował na dalszym miejscu), łączony z Awdańcami, zaraz za nim pojawia się Wysz, możny dość po189

I

I PAN NA KRAKOWIE- PRYNCYPAT wszechnie uznawany za jednego z przodków późniejszego rodu Sulimów. Przecław Jarantowic, podobnie jak Wysz, jest postacią mniej znaną. W dopisku do dokumentu fundacyjnego klasztoru łekieńskiego występuje jakiś Przecław, ojciec Chebdy, którego ostatnio uznaje się za wczesnego przedstawiciela Pomianów, a w 1161 roku mamy również możnego o tym imieniu, zaś w latach dziewięćdziesiątych XII wieku odnajdujemy też Przecława syna Rozdziała. Może nasz Przecław jest z nimi związany więza­ mi krewniaczymi, a może nawet tożsamy z Przecławem, ojcem Chebdy? Na dalszych miejscach listy świadków odnajdujemy grupę trzech możnych (numery 11-13 pośród świeckich), którzy należeli zapewne do tego samego związku krewniaczego, potem nazywanego Toporami - są to kolejno Śmił Sieciechowie (wnuk palatyna Sieciecha), Sulisław Biernatowie oraz Wacław Sulisła­ wic. Na czwartym miejscu zapisano imię Szaweł, które było podstawowym imieniem rodowym Odrowążów. Uchodzi on za syna znanego z połowy XII wieku Szawła z Końskich, stronnika obozu juniorów w wojnie z Władysławem Wygnańcem. Jako szósty wystąpił Wojciech - znany nam już syn Pakosława, Awdaniec, który wraz z bratem Lasotą był na wiecu krakowskim z około 1181 roku. Spośród pozostałych świadków dokumentu opatowskiego z określonymi kręgami rodzinnymi można połączyć jeszcze dziewiątego na liście świeckich- Wszebora, który był zapewne synem Wszebora Piotrowica i wywodził się z Włostowiców-Łabędziów (Janusz Bieniak utożsamia go z komornikiem księcia Kazimierza o tym imieniu, który został odnotowany w Księdze brackiej lubiń­ skiej), a także Warsza, syna Męciny (to ów Męcina z dokumentu łęczyckiego z 1161 roku), a więc możnego powiązanego ze wspólnotą rodową Rawiczów. Piąty świecki możny w testacji dokumentu z 1189 roku to Gaweł Sławnikowic, sądząc po imieniu ojca, mógł on być związany z rodem zwanym Pałukami, ale pewności nie mamy. Ósmy świecki świadek z dokumentu oraz dwaj ostatni to postaci jeszcze mniej znane - Wiezeta (zapis źródłowy - Visete, może Wieżęta?), Gaweł Zdebowic (w źródle Zdeboriz - może błąd

I 190

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

odczytu wydawcy) oraz Marcin Poznanowic. Ciekawą postacią jest występujący na siódmym miejscu listy świeckich Wielisław Jerozolimczyk (Velizlaj ierosolimitanj) - ciekawą dlatego, że nic o nim nie wiemy, a mimo to wzbudził wielkie zainteresowanie historyków (od Stanisława Smolki począwszy). Rację ma zapewne Mikołaj Gładysz, uznając go za świeckiego, który być może był uczestnikiem wyprawy krzyżowej (III)89 lub raczej pielgrzymki do Ziemi Świętej. W sumie w Opatowie przy księciu Kazimierzu pojawiała się spora grupa możnych świeckich, a pośród nich byli też obecni uczestnicy krakowskiego wiecu sprzed kilku lat - Piotr Wilkowic, Wojciech Pakosławic i zapewne Sulisław Biernatowie. Zabrakło jednak tych najważniejszych - wojewodów Żyry i Mikołaja oraz kasztelana krakowskiego Henryka Kietlicza. Listę świadków zawiera jeszcze cytowany już przez nas dokument księcia Kazimierza w sprawie uposażenia kaplicy św. Benedykta z 1187 roku, ale jest ona znacznie skromniejsza od dwóch już omówionych. Świadkami świeckimi są w zasadzie tylko dwaj najwyżsi dostojnicy we władztwie Kazimierza - wielokrotnie już wspominani Żyra oraz Mikołaj, wojewodowie mazowiecki i krakowski. Imiona dwóch rycerzy poznajemy dodatkowo, gdyż byli stroną w procesie o podpłocką kaplicę - to Krzywosąd i Sieciech, przedstawiciele mazowieckiej linii późniejszego rodu Toporów. Dodatkowo z dokumentu biskupa krakowskiego Pełki z 1192 roku poznajemy jeszcze niejakiego Niegosława, darczyńcę na rzecz cystersów z Jędrzejowa, a także świadków: Stępotę (znanego nam już falsyfikatu z 1163 roku) i Jarocha, syna Barana. Na tym koń­ czy się lista możnych świeckich, których możemy w jakiś sposób identyfikować z kręgiem politycznym krakowskiego princepsa po wydarzeniach związanych z zamachem z 1177 roku. Można do niej dodać jeszcze komesa Radosława, hojnego dobrodzieja klasztoru sulejowskiego, którego wspomina falsyfikat dokumentu fun89 Mikołaj Gładysz, Zapomniani krzyżowcy. Polska wobec ruchu krucjatowego z XII-XIII wieku, Warszawa 2002, s. 131-135.

191

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT dacyjnego tego klasztoru z datą 1176. Postać to o tyle zagadkowa, niewiele o nim wiemy - wystąpił w dokumencie zagojskim Kazimierza jako świadek, czynił spore nadania dla bożogrobców z Miechowa (może około 1180 roku), był też związany z jeżowską prepozyturą klasztoru benedyktyńskiego w Lubiniu. Tradycja trzynastowieczna odnotowała go z tytułem wojewody, a jego dobra koncentrowały się w Sandomierskiem i w dzielnicach środko­ wopolskich. Janusz Bieniak ostrożnie zasugerował, iż być może był poprzednikiem Mikołaja Stępocica na palacji krakowskiej, nie wykluczając też, że tytuł wojewody przydany mu w dokumencie Konrada Mazowieckiego z 1242 roku to modernizacja tytułu kasztelana (komesa) sandomierskiego. Tomisław Giergiel był bardziej zdecydowany, postrzegając w Radosławie wojewodę sandomierskiego, poprzednika Goworka, choć to pogląd chyba zbyt stanowczy. Możny ten należał do grupy (ro.in. Jaksa, Świętosław, biskup krakowski Gedko), która wyniosła Kazimierza Sprawiedliwego do władzy w Sandomierzu, a potem utorowała mu drogę do pryncypatu. Świętosława Piotrowica i Jaksę z Miechowa zapewne przeżył i zmarł chyba u progu lat osiemdziesiątych XII wieku. W gronie wspierającym Kazimierza trzeba też widzieć fundatora klasztoru Cystersów w Koprzywnicy Mikołaja Bogorię, choć o jego związkach z księciem dowiadujemy się dopiero ze źródeł trzynastowiecznych. Książę miał też licznych zwolenników wśród polskiego duchowieństwa, a tutaj na pierwszy plan wybijali się przedstawiciele Kościoła krakowskiego oraz płockiego, głównie biskupi, a na ich znaczenie polityczne u boku Kazimierza Sprawiedliwego już zwracaliśmy uwagę. Na zjeździe łęczyckim z 1180 roku stawili się wszyscy ówcześni przedstawiciele polskiego episkopatu, o czym pisaliśmy wyżej, jednak w następnych latach tylko niektórych spośród nich można uznać za stałych współpracowni­ ków krakowskiego princepsa. Arcybiskup gnieźnieński Zdzisław od początku był związany z Mieszkiem Starym i po jego powrocie do Wielkopolski zapewne dochował mu wierności. Jego że

I 192

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

następca Bogumił

to postać bardzo enigmatyczna, a jego relacje z oboma rywalami do tronu krakowskiego nie są nam znane. Arcybiskup Piotr, przedstawiciel Włostowiców-Łabędziów, musiał współpracować z Mieszkiem, choć dostrzegamy go i w kręgu Kazimierzowym, ale raczej jako „więzadło, złoty łańcuch zgody" między braćmi, jak go określił mistrz Wincenty. Ten wnuk Piotra Włostowica był zresztą bliskim krewnym kronikarza, a jego współrodowcy posiadali w dzielnicach podległych Kazimierzowi rozległe dobra. Spośród członków polskiego episkopatu cały czas w pobliżu krakowskiego księcia znajdowali się biskupi krakowscy - najpierw Gedko (zmarł w 1185 roku), potem Pełka (biskup w latach 1186-1207). Najpewniej obaj wspierali swych najbliższych krewnych wojewodów - mazowieckiego Żyrę Januszowica oraz krakowskiego Mikołaja Stępocica. O ile jednak Gedce Kazimierz zawdzięczał w znaczącym stopniu tron krakowski, o tyle młod­ szy odeń Pełka był zapewne ukształtowany jako polityk już na dworze księcia, ale przy udziale swych starszych braci (Mikołaja i Stefana). Gedko mógł więc występować w jakimś stopniu jako mentor młodego księcia wiślickiego, potem sandomierskiego i wreszcie krakowskiego, a Pełka nie miał już takiej pozycji. Obaj prŻez cały czas byli jednak wiernymi stronnikami Kazimierza, często towarzysząc mu w podróżach, czy broniąc jego władzy (jak Pełka w 1191 roku). Podobną rolę odgrywał przywoływany już wielokrotnie biskup płocki Lupus (zajmował to stanowisko od 1170 roku, a zmarł zapewne tuż przed 1187 rokiem), którego wedle kryterium imionowego (Lupus = Wilk) łączy się z Awdańcami. Biskup płocki Wit, który go zastąpił, również występował w otoczeniu Kazimierza. Pierwszy raz widzimy go podczas rozstrzygania sporu o uposażenie kaplicy św. Benedykta pod Płockiem w 1187 roku, potem pojawił się na synodzie, który u schyłku lata 1191 roku odbył w Sandomierzu arcybiskup Piotr. Wreszcie podczas wyprawy jaćwieskiej księcia Kazimierza towarzyszył mu z posługą duszpasterską, co 193

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT zaświadcza przekaz mistrza Wincentego, choć kronikarz nie wymienia jego imienia, a tylko celebrowanie mszy przez biskupa płockiego. Natomiast biskupa kujawskiego Stefana nie możemy chyba zaliczyć do współpracowników tej rangi co Lupus, Gedko czy Pełka, choć pojawił się w dokumencie z 1187 roku oraz przy okazji konsekracji kolegiaty NP Marii w Sandomierzu 8 września 1191. Był następcą znanego z udziału w zjeździe łęczyckim Onolfa i chyba podobnie jak on nie odmawiał poparcia księciu Kazimierzowi, choć bliżej o tym niewiele potrafimy powiedzieć. Pozostali zwierzchnicy polskich diecezji, poza Arnoldem, biskupem lubuskim, który wystąpił w Sandomierzu w 1191 roku, raczej nie pojawiali się na terytorium zarządzanym przez krakowskiego princepsa. Nie dostrzegamy tutaj biskupa poznańskiego Benedykta i jego następcy Mrokoty, a zatem ostatnim z poznańskich hierarchów był biskup Cherubin, obecny na zjeździe łęczyckim. Okoliczności polityczne zapewne zmusiły go do odstąpienia od sprawy Mieszka Starego i poparcia nowego ładu, jaki ukształ­ tował się po zamachu z 1177 roku. Osadzeni po nim na stolicy biskupiej w Poznaniu Benedykt oraz Mrokota powrócili do dawnego układu, stojąc - jak się wydaje - wiernie przy Mieszku Starym. Ciekawą postacią jest zmarły w 1196 roku Mrokota, gdyż najprawdopodobniej jest tożsamy z kanclerzem Kazimierza Mrokotą z dokumentu opatowskiego z 1189 roku. Prawdopodobna jest hipoteza, iż wspólnie z Henrykiem Kietliczem uczestniczył w buncie krakowskim z 1191 roku i po jego klęsce znalazł schronienie w Wielkopolsce, a po śmierci Benedykta został nagrodzony godnością biskupa poznańskiego (może około 1193 roku?). Ordynariuszem diecezji wrocławskiej przez cały okres rządów Kazimierza w Krakowie był biskup Żyrosław, który podobnie jak poznański Cherubin poparł zmiany polityczne zapoczątkowane zamachem z 1177 roku i pojawił się w Łęczycy w 1180 roku. Jednak w następnych latach dostrzegamy go przede wszystkim na Śląsku i nic nie wskazuje na jego kontakty z księciem krakowskim. Przyglądając się uważniej związkom polskich biskupów

I 194

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

ostatniej ćwierci XII wieku z piastowskimi dynastami, nietrudno dojść do wniosku, że w znacznym stopniu podziały diecezjalne pokrywały się wówczas z granicami księstw dzielnicowych. Wyjątkiem tutaj są dwie struktury - arcybiskupstwo gnieźnień­ skie, którego granice obejmowały część Wielkopolski, ziemie centralne (Łęczyckie i Sieradzkie), a także fragment Małopolski, przekraczając rzekę Pilicę oraz kadłubowe biskupstwo lubuskie. Zgodnie z tymi podziałami poszczególni hierarchowie starali się współpracować z rządzącymi na danym terytorium Piastami - biskup wrocławski z potomkami Władysława II, biskup poznański z Mieszkiem Starym, a zasadniczo podobnie postępował arcybiskup gnieźnieński, który jednak z racji specyficznego rozlokowania swej diecezji musiał być chyba bardziej elastyczny. Trzej biskupi z terytoriów podlegających Kazimierzowi - krakowski, płocki i zapewne kujawski - to na ogół bliscy współpracownicy tego władcy. Najwięcej swobody miał zapewne zwierzchnik peryferyjnego biskupstwa lubuskiego, choć najbliżej mu było chyba do Śląska. Natomiast biskupi zachodniopomorscy, rezydujący wówczas już w Kamieniu, właśnie w tym czasie wyemancypowali się spod podległości metropolicie gnieźnieńskiemu (1188 rok). Wszystko to pokazuje, że ówczesna Polska piastowska zaczynała coraz bardziej przechodzić od monarchii do poliarchii, a pozycja władzy pryncypackiej ulegała stopniowemu osłabieniu. Może walczący o nią Kazimierz i Mieszko nie zdawali sobie z tego jeszcze sprawy, ale ich rywalizacja przyczyniła się nie tylko do pęknięcia kraju na dwie części, ale i do utrwalenia odrębności poszczególnych dzielnic. W latach 1177-1194 w otoczeniu księcia Kazimierza Sprawiedliwego wystąpiło około 50 znanych z imienia możnych świeckich. Przed zamachem z 1177 roku kluczową rolę odgrywali Jaksa, Świętosław i najpewniej Radosław, potem nastąpiła swoista zmiana warty, co można odczytać ze źródeł. Nie była ona spowodowana przyczynami politycznymi, a raczej naturalnymi - spore grono dawnych sojuszników obozu juniorów 195

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT w drugiej połowie lat sieXII wieku i u progu lat osiemdziesiątych zmarło, a nie zawsze mogli ich zastąpić najbliżsi krewni. Włostowiców­ -Łabędziów oraz Gryfitów na najwyższych stanowiskach dworskich zastąpili zapewne przedstawiciele kręgu rodzinnego, który potem znamy pod nazwą rodu Lisów - wojewoda Mikołaj i jego brat Pełka, biskup krakowski. Nie oznacza to, iż ci pierwsi zupełnie zniknęli z ówczesnego horyzontu politycznego - odnajdujemy ich w źródłach, choć już nie na tak eksponowanych miejscach. W wypadku tych mniej znaczących rycerzy z krę­ gu Kazimierza, przynajmniej niektórych z nich można wiązać ze strukturami rodzinnymi, z których w następnych stuleciach wyrosły rody Awdańców, Odrowążów, Rawiczów, Toporów, Janinów. Natomiast przez niemal całe krakowskie panowanie księcia u jego boku ważną rolę odgrywali potomkowie Wojsła­ wa - Powałowie - Żyra Januszowic, wojewoda mazowiecki oraz Gedko Trojanowic, biskup krakowski. Dodatkowo działania polityczne Kazimierza wspierali liczni duchowni, których kilkunastu, na czele z biskupami, pojawiło się w źródłach. Więk­ szość owych duchownych wywodziła się z miejscowego moż­ nowładztwa i tworzyła ze swymi świeckimi krewnymi dobrze uzupełniający się system rodzinnych grup interesu - np. biskup krakowski Gedko i wojewoda Żyra, bracia stryjeczni (Wojsławice­ -Powałowie), biskup krakowski Pełka i wojewoda krakowski Mikołaj, bracia rodzeni (Lisowie), a wcześniej arcybiskup Jan i Jaksa (krąg rodzinno-rodowy Gryfitów). Niewielu odnajdziemy w źródłach ludzi, którzy od sprawy Kazimierza na rozmaitych etapach jego kariery politycznej odstąpili lub wręcz samego księcia zdradzili. Niewątpliwie taką postacią był kasztelan krakowski Henryk Kietlicz, a jak się zdaje wspólnie z nim kanclerz Mrokota. Niejednoznacznie zachował się też około 1184 roku wojewoda Żyra, ale utrzymał stanowisko i pozycję. Zapewne takich osób było więcej, o czym enigmatycznie pisze mistrz Wincenty przy okazji omawiania epizodu przeciągania Leszka Bole-

w walce z

Władysławem Wygnańcem

demdziesiątych

I 196

RZĄDY WEWNĘTRZNE

I

sławowica na stronę Mieszka Starego czy buntu krakowskiego z 1191 roku, ale ich imion nie znamy. Istotną rolę w otoczeniu książęcym odgrywali ówcześni ludzie pióra (litterati), którzy byli wykorzystywani jako doradcy, ale dawali też wyspecjalizowaną usługę - spisywali dokumenty. Zapewne ważne miejsce u boku władcy zajmowali duchowni z kręgu kształtujących się w tym czasie w diecezji krakowskiej struktur archidiakonalno-prepozyturalnych oraz z kręgu kapituł katedralnych, ale tych w odróżnieniu od niektórych litterati najczęściej nie poznajemy z imienia. Wyjątkami są tu prepozyt kapituły krakowskiej Gedko czy jego odpowiednik w kapitule płockiej Barta. Również mnisi z rozsianych po władztwie Kazimierzowym klasztorów byli jego wsparciem politycznym, zwłaszcza cystersi, ale również norbertanie, bożogrobcy z Miechowa, a w mniejszym stopniu joannici zagojscy i benedyktyni (opat tych ostatnich- Milwan - wystąpił jako świadek w dokumencie opatowskim). Księ­ cia wspierała więc bezpośrednio (na rozmaitych urzędach) oraz pośrednio (udzielając mu kredytu zaufania) liczna grupa moż­ nych świeckich i duchownych dobrze już osadzona ekonomicznie w ziemiach, którymi władał Kazimierz oraz chyba nieźle zorganizowana politycznie. Właśnie dzięki nim mógł książę utrzymać tron krakowski aż do śmierci, mimo rozmaitych przeciwności, prób buntu, a nawet otwartych konfliktów. Ci sami możni stanęli też potem u boku jego synów, w znaczącym stopniu zapewniając im utrzymanie władzy w Małopolsce, na Mazowszu i na Kujawach oraz w ziemiach łęczyckiej i sieradzkiej. W czasach Kazimierzowego pryncypatu, czy może jego współwładzy z Mieszkiem, dokonywała się wyraźna przemiana dotychczasowych elit ogólnopolskich na dzielnicowe, powiązane z określonym terytorium dawnego państwa Piastów. Rozrastające się struktury rodzinne wiązały się coraz bardziej z dzielnicami, w których znajdowały się ich dobra. Wówczas też chyba ostatecznie rozstawano się z ideą jednego państwa piastowskiego - poliarchia zaczęła brać wyraź­ nie górę nad monarchią.

197

I

I PAN NA KRAKOWIE - PRYNCYPAT

I 6. Spadek po Kazimierzu 11 Było stałym jego zwyczajem obchodzenie uroczystości świę­ tych. Gdy więc cały dzień świętego Floriana [4 maja - J.D.] poświęcił Panu spędzając go to na nabożeństwie, to na modlitwie, to na dziękczynieniu, nazajutrz wyprawił świetną biesiadę dla książąt, wielmożów i pierwszych w królestwie. Oprócz biesiady wiele powodów pobudzało ich do wesela: najpierw - odniesione wszędzie nad nieprzyjacioły tryumfy, po wtóre - [to, iż] po tak niebezpiecznych trudach książę był zdrów i cały, po trzecie - tak jego własny, jak i przyjaciół bezpieczny pokój, po czwarte - świąteczna błogość [przeżywanego] powodzenia. Nie brakło też milszego nad wszystkie rozkosze rozradowania najdostojniejszego księcia, co pobudzało wszystkich do tym większej ochoty i wesela. Atoli gdy głosy powszechnej uciechy wzbijają się aż pod niebo, nagle burza niespodziewana grzebie świetność tak wielkiej chwały. Albowiem to ogromne wesele - o boleści! - z nagła i do ma żałoba ogrania i żal radość porywa, zgnębia i w swoje wprzę­ ga jarzmo. Kiedy wszyscy wszędy się weselili - [książę], ta jedyna - ta osobliwa gwiazda ojczyzny, gdy zadawał właśnie pewne pytania biskupom o zbawienie duszy, wychyliwszy maleńki kubek - na ziemię się osunął i ducha wyzionął. Nie wiadomo, czy zgasł [tknięty] chorobą, czy trucizną" 90 • Takimi słowami wyraził okoliczności śmierci swego bohatera, może też mentora mistrz Wincenty. Swą opowieść o losach księcia Kazimierza rozpoczął on od momentu sięgnięcia przezeń po tron krakowski, akcentując znaczenie uczt i biesiad w jego życiu. I właśnie podczas uczty nić jego żywota została przecięta, co barwnie, ale i zgodnie z kanonami ówczesnej sztuki retorycznej ukazał dziejopis. Dodał też 90 Mistrz Wincenty, Kronika polska, ks. IV, rozdz. 19, s. 235-236. Śląskie kroniki - Kronika polska (polsko-śląska), s. 26 oraz Kronika książąt polskich, rozdz. 20, s. 82 - powielają ten schemat, aczkolwiek w formie mocno skróconej, natomiast Kronika wielkopolska, rozdz. 44, s. 174--176 jest tu w pełni wierna przekazowi mistrza Wincentego.

I 198

SPADEK PO KAZIMIERZU

I

piękny,

rymowany tren na śmierć Kazimierza (tzw. epicedion), z 58 strof trzywierszowych, spisanych 23-zgłoskowcem (niektóre wiersze nieco krótsze). Swoistą dysputę wiodą w nim: Wesołość, Żal, Wolność, Roztropność, Sprawiedliwość, Proporcja i wreszcie sam Autor, a zatem cechy i postawy życiowe. Nieco inaczej widział to, co stało się podczas krakowskiej uczty Jan Długosz, przede wszystkim uznał, iż książę nie zmarł natychmiast, a „wychyliwszy mały puchar osunął się do tyłu [„.] i straciwszy przytomność, upadł, a po paru godzinach, wskutek wzmagającej się choroby, zmarł" 91 • Dodał też, że: „Jedni wyraża­ li przekonanie, że go powaliła choroba, inni, że napój miłosny, który podobno podała mu pewna kobieta z Krakowa, żeby rozpalić jego uczucie i zmysły ku sobie. Ponieważ mimo upomnień ze strony biskupa krakowskiego Fulka [Pełki - J.D.] nie wzdragał się przed występnym cudzołóstwem, naraził się na nagłą, niespodziewaną śmierć przez otrucie" 92 • O ile więc Wincenty, a także późniejsi kronikarze o otruciu wypowiadali się ostrożnie, o tyle Długosz jest bardziej stanowczy. Opowieści o jakiejś zazdrosnej kobiecie, która miała przygotować ów miłosny napój, nie odnajdziemy oczywiście w innych źródłach. W Roczniku krakowskim mógł wyczytać Jan Długosz o jakiejś kobiecie, która trucizną pozbawiła życia krakowskiego princepsa oraz podobnie w kodeksie lubińskim Rocznika małopolskiego. Wszakże nie ma w nich mowy o zazdrości i cudzołóstwie, tylko o trucicielce. Tych kronikarskich sensacji nie jesteśmy w stanie zweryfikować ani co do samego otrucia, ani co do złego prowadzenia się księcia. Wydaje się, że na skutek lektury Kroniki polskiej mistrza Wincentego czternastowieczni dziejopisarze rozbudowali nieco domysły swego poprzednika w kronikarskim fachu, skrupulatny kanonik krakowski Długosz wszystko to poskładał i doprawił pikantnym szczegółem, mając zresztą o księciu Kazimierzu zdanie pozytywne. Trzezłożony

91

92

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 196. Tamże, ks. 6, s. 196-197. 199

I

I PAN NA KRAKOWIE -PRYNCYPAT Kazimierz, umierając w 56. roku życia, wiek na ówczesne czasy dość zaawansowany. Podobnie długo żyli jego dziad Władysław Herman (około 1042-1044 - 1102) i ojciec Bolesław Krzywousty (1086-1138) czy Władysław Wygnaniec (1105-1159), a około 50 lat miał w momencie śmier­ ci starszy brat Bolesław Kędzierzawy (około 1122-1173). Wśród ówczesnych Piastów wyjątkami byli zapewne Mieszko Stary, który przekroczył 75 lat (około 1122-1125 - 1202) oraz zbliżający się do siedemdziesiątki Mieszko Plątonogi (urodzony przez 1146 rokiem, zmarł w 1211 roku) i Władysław Laskonogi (około 11611166 - 1231). Być może zatem okoliczności nagłego zgonu księcia krakowskiego okryte były jakąś tajemnicą (co jest zawsze dobrą pożywką dla literatów), a może zmarł on z powodów prozaicznych - osiągnął jak na tamte czasy podeszły wiek. Mistrz Wincenty wyraził swój żal po zgonie „księcia sprawiedliwości", podając nie tylko okoliczności tego ważnego wydarzenia, ale i jego datę dzienną - dzień po świętym Florianie, czyli 5 maja. Trzynastowieczny Kalendarz katedry krakowskiej umieścił to wydarzenie pod 6 maja w enigmatycznej zapisce: Dux Kazimirus obiit93 (książę Kazimierz zmarł), ale przypuszcza się, iż przy przepisywaniu w XIII wieku starszych wpisów nekrologicznych nastąpiło przesunięcie o jeden dzień. Datę roczną śmierci księ­ cia przekazały liczne roczniki, spośród których Rocznik kapituły krakowskiej pod rokiem 1194 zamieścił następującą zapiskę: dux Kazimirus frater ducis Meskonis obiit94 (książę Kazimierz, brat księ­ cia Mieszka zmarł), a podobną notkę odnajdziemy pod tym samym rokiem w Roczniku krótkim. Zgon „księcia sprawiedliwości" pod 1194 rokiem odnotował też autor Kroniki wielkopolskiej, a być może w ślad za nim Jan Długosz. Data taka widnieje też w kodeksie lubińskim Rocznika małopolskiego i niektórych innych

ba

przecież pamiętać, że

osiągnął

93 Kalendarz katedry krakowskiej, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] Najdawniejsze roczniki krakowskie i Kalendarz, MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 145. 94 Rocznik kapituły krakowskiej, s. 66.

1200

SPADEK PO KAZIMIERZU

I

annałach. Kilka innych źródeł podało to wydarzenie pod rokiem 1195 - np. Rocznik Sędziwoja, Rocznik krakowski czy Rocznik Traski. Ostatecznie zatem przyjęto, że książę krakowski Kazimierz Sprawiedliwy zmarł 5 maja 1194 roku w Krakowie. Karierę rozpoczynał jako książę bez ziemi i cesarski zakładnik, a umierał jako krakowski princeps, władca ziemi krakowskiej i sandomierskiej, pan Mazowsza, zapewne Kujaw oraz ziem sieradzkiej i łęczyckiej. Pozostawiał więc po sobie niemałe terytorialne dziedzictwo, dwóch męskich, choć nieletnich następców - Leszka i Konrada, wdowę o chyba sporych zdolnościach politycznych, a także oddane grono wiernych współpracowników. Wszyscy oni mieli w przyszłości odegrać istotną rolę w dzieleniu schedy po nagle zmarłym księciu. Wielkie aktywa terytorialne i spora wła­ dza, a także sam Kraków, powodowały, iż po ten spadek chciał sięgnąć dawny rywal - Mieszko Stary. Sytuację po odejściu księcia Kazimierza, z pewną retoryczną przesadą wprawdzie, ale chyba dość trafnie oddał mistrz Wincenty, pisząc: „Gdy więc zgasła gwiazda Kazimierza, powstał jakby jakiś zamęt i zamieszanie w ludzkich stosunkach, jedni byli zdumieni tak niespodziewanym wypadkiem, drudzy jakby przytomność stracili, wielu jak gdyby gromem rażonych padało z boleści na ziemię. Mógłbyś widzieć wielu całkiem martwych na kształt posągów, niektórych zalanych obfitymi potokami łez. Mógłbyś widzieć, jak z twarzy matron i dziewic, z bruzd pooranych paznokciami tryskały strumienie krwi. Inni bili sobą w posągi i od własnych uderzeń niemal mózg sobie roztrzaskiwali, inni od udręki smutku mieczem w siebie godzili; wszyscy, gdy on umierał, jednego i tego samego pragnęli, aby razem z nim umrzeć" 95 • Dramatycznie opisana i nieco zapewne ubarwiona żałoba po zgonie „księcia sprawiedliwości" była chyba typowa dla epoki, ale w tym wypadku dodatkowo uzasadniona okolicznościami. Odchodził książę, a wraz z nim zaburzeniu ulegała

95

Mistrz Wincenty, Kronika polska, ks. IV, rozdz. 21, s. 244-245. 201

I

I PAN NA KRAKOWIE-PRYNCYPAT budowana przez ostatnie lata stabilizacja - brakowało dorosłego następcy, a w Gnieźnie i Kaliszu czekał na sposobność Mieszko Stary. Małopolskie elity, które wyrosły u boku Kazimierza, musiały czuć się zagrożone.

Po obrzędach pogrzebowych, wedle mistrza Wincentego, biskup Pełka po naradzie z najważniejszymi dostojnikami zwołał wiec, na którym miały zapaść kluczowe decyzje o następstwie po Kazimierzu. Zdaje się, że obecni na nim byli też jacyś stronnicy Mieszka Starego, a także jego bratanka Mieszka Plątonogiego, których dziejopis nie wymieniał z imienia. Wśród zgromadzonych wygrała jednak lojalna wobec niedawno zmarłego władcy opcja, której przewodzili przede wszystkim Lisowie - wojewoda Mikołaj i biskup krakowski Pełka. Mistrz Wincenty włożył w usta biskupa Pełki następujące uzasadnienie przekazania wła­ dzy w Krakowie Leszkowi: „Nic temu nie wadzi ustawa praojców, w której zastrzeżono, iż zawsze starszy urodzeniem ma prawo do zwierzchnictwa [oczywiście mowa tu o tzw. statucie Krzywoustego - J.D.]. Ponieważ papież Aleksander i cesarz Fryderyk, którzy mają władzę zarówno nadawać prawa, jak znosić, ustawę tę zupełnie znieśli, skoro obaj za życia starszego, to jest Mieszka, w tymże pryncypacie Kazimierza i ustanowili i zatwierdzili. Nie ma przeto nic, co od tej strony mogłoby oddalić zgodę książąt, poparcie możnych, życzenia obywateli czy ludu" 96 • Trzeba przyznać, że nasz dziejopis nie tylko zgrabnie posługiwał się retoryką czy wierszem, ale też tam, gdzie trzeba, potrafił przeprowadzić uczony wywód prawniczy. Chyba jednak nie przekonał on Mieszka Starego, który przystąpił do formowania koalicji przeciwko synom Kazimierza. Znaleźli się w niej dwaj synowie Władysława Wygnańca - Bolesław Wysoki i Mieszko Plątonogi, a wielkopolski książę kaptował też innych stronników. Kazimierzowiców zaś wsparł ich ruski krewniak, Kazimierzowy siostrzeniec, Roman Mścisławowicz. Zgodnie z przekazami rocznikar96

1202

Tamże, ks. IV, rozdz. 21, s. 248.

SPADEK PO KAZIMIERZU

I

skimi i późniejszych kronik Mieszko w 1195 roku zebrał armię i u schyłku lata wkroczył do Małopolski. Do konfrontacji doszło - jak pisze mistrz Wincenty - w krakowskiej dzielnicy, w miejscowości Mozgawa zwanej tak od pobliskiej rzeki, nieopodal klasztoru Cystersów jędrzejowskich. Początkowo Wielkopolanie starli się z Krakowianami, których wspierał książę Roman, walka musiała być zgodnie z przekazem dziejopisa krwawa: „Tutaj ani syn ojcu nie okazuje uszanowania, a ojciec niepomny jest syna; brat nie poznaje brata ani krewny krewniaka, powinowaty spowinowaconego, nie zna związek związku, a owa święta więź duchowego spowinowacenia siebie samą zapoznaje: wszyscy, bez żadnego wyboru, wzajem się zabijają w zamęcie rzezi" 97 • Syn Mieszkowy - Bolesław padł na polu bitwy, ugodzony dzidą, jego los podzieliło wielu rycerzy, a sam Mieszko został ranny, podobnie jak książę Roman. Z przekazu naszego dziejopisa wynika, że w tej fazie starcia pole bitwy opuścili Rusini, a Wielkopolanie ich ścigali, zaś w kolejnej starli się Ślązacy prowadzeni przez Pląto­ nogiego i jego bratanka Jarosława, z Sandomierzanami, dowodzonymi przez Goworka. Tutaj górą byli ci pierwsi, a Goworek dostał się do niewoli. Bitwa się zakończyła i choć nie zwycięży­ li w niej Małopolanie, to strona przeciwna nie mogła się cieszyć pyrrusowym zwycięstwem w bratobójczej bitwie. Mieszko „ wraca do siebie, jęcząc pod brzemieniem podwójnego łupu, mianowicie pod ciężarem żalu z powodu śmierci syna i pod ciężarem bólu z powodu odniesionych ran" 98 • Do Małopolski powrócił po kilku latach już w innych okolicznościach. Scheda po Kazimierzu przeszła w ręce jego dwóch synów - Leszka (władza w Krakowie i Sandomierzu) i Konrada (Mazowsze, Kujawy oraz ziemie łę­ czycka i sieradzka), nad którymi opiekę przejmuje ich matka Helena, wspierana przez biskupa Pełkę i wojewodę Mikołaja. Dalsze losy Kazimierzowiców to już jednak odrębne zagadnienie. 97

Tamże, ks. IV, rozdz. 23, s. 251-252.

98

Tamże, ks. IV, rozdz. 23, s. 254.

203

I

Rozdział

V

KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ

I 1. Wobec papiestwa Sferą

najlepiej chyba dotąd rozpoznaną w działalności księcia Kazimierza są jego relacje z Kościołem 1 • Już wcześniej podkreślaliśmy bliskie związki tego monarchy z hierarchami polskiego Kościoła, zwłaszcza z diecezji płockiej i krakowskiej, a także kujawskiej. Od początku swej politycznej drogi, czyli od uzyskania własnej dzielnicy, Kazimierz utrzymywał nie tylko bliskie kontakty z instytucjami kościelnymi, ale i wspierał je organizacyjnie i ekonomicznie. Niewątpliwie ludzie Kościoła i kierowane przez nich placówki to ważne filary, na których oparta była władza, a poniekąd i sukcesy najmłodszego syna Krzywoustego. Dokonajmy więc przeglą­ du osiągnięć Kazimierza na polu kościelnym, pamiętając, iż jego niemal współczesny biograf - mistrz Wincenty - prawie zupełnie pominął te kwestie. Na kartach Kroniki polskiej dziejopis ten kilkakrotnie akcentował pobożność księcia, roztoczył przed czytelnikiem wachlarz jego cnót, godny ideału chrześcijańskiego monarchy, podkreślał nawet jakoweś skłonności do teologicznych dysput. Czasami wskazywał też na dobre stosunki z przedstawicielami episkopatu - zwłaszcza biskupami krakowskimi Gedką i Pełką, także z arcybiskupem Piotrem. Próżno jednak szukać tam 1

go,

O tym szerzej Józef Dobosz, Działalność fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwe1995.

Poznań

1204

WOBEC PAPIESTWA

I

informacji o nadaniach i fundacjach Kazimierzowych, wyjąwszy omówione już w poprzednim rozdziale kwestie tzw. statutu łę­ czyckiego z 1180 roku. Skoro wiedzy na ten temat poskąpił nam Wincenty, musimy podążyć tropem innych przekazów źródło­ wych, aby rozpoznać możliwe kontakty księcia wiślickiego, sandomierskiego i krakowskiego z papiestwem, jego fundacje i nadania na rzecz Kościoła polskiego, a także ich inspiracje. W dobie życia i panowania Kazimierza Sprawiedliwego obserwujemy pewne nasilenie kontaktów władców piastowskich oraz hierarchów polskiego Kościoła ze Stolicą Apostolską. Zapocząt­ kowały to niewątpliwie wydarzenia z lat około 1133-1136, kiedy to arcybiskupstwo magdeburskie i jego ówczesny zwierzchnik Norbert z Xanten usiłowali przejąć kontrolę początkowo nad biskupstwem poznańskim, a potem nad całą polską metropolią kościelną. Bolesławowi Krzywoustemu udało się obronić niezależność polskich struktur kościelnych, czego wyrazem była bulla tzw. gnieźnieńska z 7 lipca 1136, wystawiona przez papieża Innocentego II w Pizie. W następnych latach kontakty z papiestwem przebiegały dwutorowo - po pierwsze w związku ze sprawą usuniętego z tronu pryncypackiego i wygnanego z kraju księcia Władysława II, a po drugie polskie instytuty kościelne (biskupstwa i klasztory) kontynuowały linię zapoczątkowaną przez arcybiskupa Jakuba i starały się skutecznie o papieskie bulle tzw. protekcyjne, zabezpieczające ich rozrastający się majątek. Nasiliła się więc korespondencja z kręgami Kościoła na Zachodzie (w tym z papiestwem), a także legacje papieskie do Polski. W 1146 roku w kraju Piastów przebywał kardynał legat Humbald, a między październikiem 1148 i lipcem 1149 roku kardynał legat Gwido (kardynał diakon S. Marie in Porticu). Papież Eugeniusz III 23 stycznia 1150 upominał arcybiskupa gnieźnieńskiego i podległy mu cały kler z powodu nierespektowania klątwy, którą obłożył kraj w jego imieniu wspomniany legat Gwido. Wcześniej zaś, bo na wiosnę 1146 roku, korespondencję z Bernardem z Clairvaux prowadził biskup 205

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ krakowski Mateusz i Piotr Włostowic, a dotyczyła ona kwestii krucjatowych. Może była to odpowiedź polskich dostojników na manifest krucjatowy, który przywiózł wysłannik opata z Clairvaux - mistrz Achard. Bernard był jednym z największych orędowników II krucjaty, która zresztą wkrótce (w 1147 roku) pod przewodem króla niemieckiego Konrada III wyruszyła do Ziemi Świętej. Natomiast bulle protekcyjne otrzymali kanonicy regularni z Trzemeszna w 1147 roku, biskupstwo włocławskie w 1148 roku oraz opactwo Kanoników Regularnych na Ślęży, również w 1148 roku - wszystkie je wystawił papież Eugeniusz III. W roku 1155 podobne dokumenty uzyskały od papieża Hadriana IV klasztor Kanoników Regularnych w Czerwiń­ sku i biskupstwo wrocławskie. Wspomniane fakty odnoszą się do czasów, gdy książę Kazimierz był małym dzieckiem i chyba poza legacją Humbalda (wymienia go ów legat w swym dokumencie z marca 1146 roku) w innych tego typu akcjach nie uczestniczył lub też nie dysponował własną dzielnicą i jego rola polityczna była znikoma. Na kolejne ślady kontaktów ze Stolicą Apostolską natrafiamy w źródłach dopiero podczas pontyfikatu papieża Aleksandra III (1159-1181) i to raczej u schyłku jego rządów. Wówczas Kazimierz nie tylko posiadał własną dzielnicę, ale także rozbudowane zaplecze polityczne i sięgał po władzę w Krakowie. Wtedy bullę otrzymało opactwo benedyktyńskie w Mogilnie (wystawiona 18 czerwca 1179 w Lateranie) i mogła ona pozostawać w związku ze staraniami nowego princepsa o legitymizację swej władzy. Wcześniej, bo w lutym 1179 roku, podobny dokument otrzymało opactwo norbertańskie w Uznamiu i mniej więcej w tym czasie opactwo Cystersów w Kołbaczu, a być może do tego okresu należy też odnieść bullę dla biskupa pomorskiego Konrada, aczkolwiek chyba trudno je wiązać z księciem Kazimierzem. To raczej wyraz stopniowego rozbratu księstwa zachodniopomorskiego i ukorzeniającej się tam organizacji koś­ cielnej z Piastami. Szczytowym momentem kontaktów Kazimie-

I 206

WOBEC PAPIESTWA

I

rza Sprawiedliwego z papiestwem były wydarzenia, które doprowadziły do zjazdu łęczyckiego w 1180 roku oraz wystawienia przez Aleksandra III w Tusculum, w dniu 28 marca 1181, bulli zatwierdzającej postanowienia łęczyckie. Papież Aleksander zmarł jednak wkrótce, bo 30 sierpnia 1181, a rozpoczęte starania o translację relikwii jakiegoś świętego z Rzymu, o czym pisał Jan Długosz, uległy zahamowaniu. Do tego czasu odnieść trzeba również legację Rajnalda, który był obecny na synodzie w Jeżo­ wie i 13 stycznia około 1180 roku wystawił tam dokument. Może­ my się jedynie domyślać, iż pobyt tego legata w kraju Piastów był związany z wydarzeniami po zamachu krakowskim z 1177 roku i odnosił się do pertraktacji księcia Kazimierza ze Stolicą Apostolską o zatwierdzenie przywileju łęczyckiego i legitymizowanie jego władzy pryncypackiej. Nic więcej o tej zagadkowej legacji nie można powiedzieć, a następny pobyt w Polsce przedstawiciela papieskiego wiąże się już z 1184 rokiem i sprowadzeniem relikwii świętego Floriana do Krakowa, ale o tym niżej. Kolejne kontakty z papiestwem wyraźnie wkraczają już na ścieżkę włączania polskich księstw oraz ich struktur kościelnych w krąg reformy gregoriańskiej. Znamienna jest tu bulla, którą otrzymał zatwierdzony na krakowskim biskupstwie następca Gedki - Pełka. Papież Urban III dnia 4 lutego 1186 wystawił dokument, wedle którego na prośbę nowego biskupa objął biskupstwo krakowskie opieką Stolicy Apostolskiej. Nie ograniczył się tylko do tego ogólnikowego aktu, ale dodał też, że biskupi krakowscy uzyskali w strukturach polskiego Kościoła miejsce bezpośrednio po metropolitach, których zresztą konsekrują. Ważniej­ szym uprawnieniem z punktu widzenia relacji władzy świeckiej i duchownej była jednak decyzja papieska podkreślająca, że w diecezji krakowskiej zabrania się wznosić świątynie bez zgody biskupów, a sami biskupi mają prawo odrzucać nadmierne żądania metropolity gnieźnieńskiego oraz księcia. W jakim stopniu biskup Pełka, adresat bulli, z tych uprawnień w stosunku do księcia Kazimierza korzystał, trudno stwierdzić. Ich relacje aż 207

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ do niespodziewanego zgonu księcia były bardzo dobre i raczej trzeba decyzję papieską traktować jako potencjalną, do pełniej­ szego wykorzystania w przyszłości. Niedługo potem, bo w roku 1189, zgodnie z przekazem Rocznika kapituły krakowskiej, przybył do Polski kardynał Jan Malabranca (Johannes cardinalis cognominatus Malabranca venit in Poloniam 2 ). Było to w czasach pontyfikatu papieża Klemensa III (1187-1191), a za rządów biskupich w Krakowie Pełki. Ciekawie podłoże wyprawy Jana kardynała tytułu św. Teodora (potem św. Pryski) z rodu Malabranca tłumaczył Jan Długosz, który pod rokiem 1189 zamieścił następujący ustęp, który przytoczymy w całości: „Papież Klemens III pragnąc zreformować Kościół polski zarówno w odniesieniu do członków, jak głowy, i chcąc uzyskać wsparcie ze strony kleru polskiego na wydatki związane z obroną Ziemi Świętej, której odzyskania gorąco pragnął, wysyła do Polski kardynała Jana zwanego Malabranka. Ten przybywszy najpierw do Krakowa, przyjęty w uroczystej procesji przez księcia Kazimierza, biskupa Pełkę i wszystkie stany, wyznaczył w Krakowie synod wszystkich biskupów diecezji gnieźnieńskiej, ogłosił pewne uchwały w sprawie reformy kleru i nałożył zarówno na biskupów, jak i na cały kler dziesięcinę przeznaczoną na odzyskanie Ziemi Świętej. Książę i monarcha polski Kazimierz przyjmuje go uprzejmie i zaszczyca go wspaniałymi, godnymi jego osoby darami" 3 • Przekaz Jana Długosza trudny jest do zweryfikowania, gdyż nie dysponujemy innymi tak dokładnymi źródłami. W sumie z tej zapiski dowiadujemy się o trzech ważnych faktach: po pierwsze o krucjatowym tle wyprawy kardynała Jana, po drugie o synodzie polskiej prowincji kościelnej zwołanym z tej okazji w Krakowie 2 Rocznik kapituły krakowskiej, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 66. Informacje tego annału powtórzyły Rocznik Traski, Rocznik Sędziwoja (oba również pod rokiem 1189), a także pod zmylonymi datami Rocznik małopolski. 3 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 6, Warszawa 1973, s. 184.

I 208

WOBEC PAPIESTWA

I

i po trzecie o wdrożeniu w Polsce reform kościelnych. Wszystkie te informacje uznano za wiarygodne, choć mocno zaprawione spojrzeniem z perspektywy piętnastowiecznego obserwatora zjawisk ze stulecia XII (tak np. Adam Vetulani czy Jan Ptaśnik). U schyłku rządów Kazimierza, w roku 1193, papież Celestyn III wystawił bulle dla kilku polskich klasztorów - ich odbiorcami były opactwo św. Wincentego we Wrocławiu (dwa dokumenty, z których pierwszy dotyczył usunięcia z klasztoru benedyktynów i wprowadzenia tam premonstratensów, a drugi był tzw. bullą protekcyjną), kanonicy regularni NP Marii z Wrocławia, premonstratenski ze Strzelna oraz joannici z poznańskiego szpitala (wszystkie wystawione między 7 a 9 kwietnia). Ten cykl bull nie miał związku z krakowskim princepsem, lecz był owocem starań środowisk miejscowych. W sumie kontakty Kazimierza Sprawiedliwego i blisko zwią­ zanego z nim krakowskiego środowiska kościelnego ze Stolicą Apostolską trzeba uznać za dość rozległe i częste. Koncentrowały się one głównie wokół dwóch zasadniczych dla księcia i jego politycznego zaplecza kwestii - legitymizacji władzy pryncypackiej oraz sprowadzenia relikwii świętego, które mogły wzmocnić znaczenie biskupa i kapituły krakowskiej w polskim Kościele. Trzecim ważnym obszarem owych relacji było rozpoczęcie reform w diecezjach bezpośrednio podległych księ­ ciu, a może i w całym środowisku kościelnym metropolii gnieź­ nieńskiej. Zapewne kontynuacją tego procesu zajął się kardynał Piotr z Kapui, który przybył do Krakowa w 1197 roku, a więc już po śmierci księcia Kazimierza (poświadczył to Rocznik kapituły krakowskiej, w którym odnajdujemy też informację, iż legat ten zajmował się kwestiami małżeństw sakramentalnych). Waż­ ne jest twierdzenie Długosza o krucjatowym podłożu wyprawy do naszej części Europy kardynała Jana Malabranca, choć nie wydaje się, aby mógł on zbyt wiele osiągnąć w tym względzie w Krakowie, wszak Kazimierz był wówczas poważnie zaangażowany w sprawy ruskie. 209

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ

I 2. Fundacje i nadania Wspieranie Kościoła, również materialne, było w średniowieczu jednym z najważniejszych zadań monarchów. Najwyższą formą jałmużny było nie tylko czynienie darowizn na rzecz kościelnych instytutów, ale przede wszystkim założenie świątyni czy klasztoru. Na tym gruncie wyrastał wielki ruch budowlany, dzięki któremu ówczesna Christianitas pokryła się gęstą siecią placówek koś­ cielnych. Powstawały wielkie katedry, olbrzymie opactwa, a obok nich niewielkie kościółki i kaplice rozsiane po wsiach. Wraz z chrześcijaństwem zjawisko to dotarło do kraju Piastów, w którym początkowo fundatorem i możnym opiekunem Kościoła był sam władca. Jednak w czasach Kazimierza Sprawiedliwego ten swoisty monarszy monopol już nie istniał, gdyż gdzieś na przeło­ mie XI i XII wieku został przełamany przez wzrastających w siłę (także ekonomiczną) możnych. Władcy piastowscy zachowali jednak przodującą pozycję na polu nadań i fundacji kościelnych, choć na skutek kolejnych podziałów dzielnicowych słabła ich podstawa gospodarcza i siła polityczna. Książę Kazimierz na tę drogę mógł wkroczyć najwcześniej po uzyskaniu własnego zaplecza w postaci nadziału ziemi, a więc dopiero po 1166 roku. Przedtem mógł obserwować postawy swych braci i ewentualnie matki, a także z kręgów dworskich słyszeć o swych poprzednikach, zwłaszcza ojcu. Być może najbardziej znamienna była tu działalność Henryka Sandomierskiego, który w 1154 roku udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, sprowadził do Zagości nad Nidą joannitów i chyba inwestował w środowiska kanonickie Wiślicy, Sandomierza, Opatowa, a może i inne. Trudno było chyba wzorować się na Bolesławie Kędzierzawym, którego samodzielnej wielkiej fundacji nie znamy, czy też na Mieszku Starym, gdyż ten książę docenił taki rodzaj działalności raczej w drugiej fazie swych rządów. Fundacyjny debiut małego Kazimierza był jednak tyleż niespodziewany, co mało samodzielny. Stało się to podczas wojny z princepsem Władysławem, kiedy książęta juniorzy uczyni1210

FUNDACJE I NADANIA

I

li pewne nadania na rzecz klasztoru w Trzemesznie. Tamtejsze opactwo Kanoników Regularnych zostało założone jeszcze przez ich ojca Bolesława Krzywoustego, może na bazie jakiejś starszej placówki kościelnej, a potem wspierała je księżna Salomea i jej synowie. W tym kontekście imię Kazimierza pojawia się czterokrotnie w falsyfikacie trzemeszeńskim z datą 28 kwietnia 1145, a dwukrotnie w związku z nadaniami. Jedna z zapisek odnosi się do rozległego nadania dla klasztoru trzemeszeńskiego, którego dokonali wspólnie książęta: Mieszko i Bolesław oraz ich bracia Henryk i Kazimierz. Zgodnie z treścią tego falsyfikatu kanonicy trzemeszeńscy otrzymali wówczas kaplicę NP Marii w Górze pod Łęczycą (Góra Małgorzaty) wraz z jej uposażeniem, na które składały się wieś Góra oraz Łubnica, Zachłodzice i Ostrów, a także prawo do sądów bożych wobec ludności klasztornej (m.in. próba wrzącej wody, żelaza), dziesięcinę z karczem w grodzie (łęczyckim), dziesięcinę z grodu w Żarnowie, sól z Wieliczki oraz zwolnienia targowe. Hojna darowizna w formie znacznie ogólniejszej została potwierdzona przez przebywającego w Polsce kardynała Humbalda, legata papieskiego w dokumencie z datą 2 marca 1146. Z tego aktu dowiadujemy się tylko o nadaniu samej kaplicy: sancte Marie apud Lonciziam in monte sitam 4 (świętej Marii pod Łęczycą położonej na górze), do którego doszło pod Gnieznem. Kilkuletni Kazimierz wystąpił więc wspólnie z brać­ mi, którzy oddawali jakąś część schedy po zmarłej w 1144 roku matce sprzyjającej im placówce klasztornej. Jego rola ograniczała się najpewniej do statystowania Bolesławowi i Mieszkowi oraz ukazywania na zewnątrz zwartości politycznej obozu juniorów. W krąg nadań dla klasztoru w Trzemesznie wpisuje się zapewne asystowanie wszystkich synów Salomei przy konsekracji kościoła św. Jana Ewangelisty w Trzemesznie, który poświęcił arcybiskup gnieźnieński Jakub, dodając od siebie liczne dziesię4

Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. I, wyd. [Ignacy Zakrzewski], Poznań

1877, nr 12, s. 18-19, cytat ze s. 19.

211

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ ciny. Wówczas też spore nadania poczynił na rzecz klasztoru komes Janusz Wojsławowie oraz jego żona Sulisława. Wydarzenia te, łączone z około 1145 rokiem, wprowadzały nieletniego jeszcze Kazimierza w poznawanie instrumentarium politycznego ówczesnych władców, choć trudno je uznać za prawdziwy debiut fundacyjny. Trzemeszeński falsyfikat naprowadza nas jednak na ślad chyba bardziej świadomego nadania dla tamtejszych kanoników regularnych. Chodzi o zapis dotyczący Kwieciszewa - wsi klasztornej, której mieszkańcy uzyskali od książąt Mieszka, Bolesława i Kazimierza rozległy immunitet. Włość ta jeszcze za życia księżnej Salomei była, jako graniczna, przedmiotem sporu między Mieszkiem i Bolesławem. Zatarg rozstrzygnęła matka książąt, która ją przejęła i darowała wraz z Osiekowem, Pustwinem oraz Zbarem (z targiem) klasztorowi w Trzemesznie. Był to wyrok iście salomonowy i jej potomkowie już nie rościli sobie do niej praw, dodając wspomniany immunitet. W falsyfikacie egzempcja jest ujęta dość szczegółowo - zwolnienie od wszelkich ciężarów (ogólnie), jak stróża, podworowe, narzaz, powołowe, budowa grodu i wyprawa wojenna - ale ważniejsza jest nieobecność księcia Henryka. Nadania kaplicy w Górze Małgorzaty czynili wszyscy synowie Salomei, tutaj jest ich trzech, a więc możemy sobie wyobrazić, iż stało się to po tragicznej śmierci Henryka w 1166 roku, ale najpóźniej do przełomu 1172-1173 roku, gdyż 5 stycznia 1173 zmarł Bolesław. Może jednak to fałszerz przez przypadek wypuścił imię Henryka, komponując z rozmaitych zapisków klasztornych jednolity tekst rzekomego dokumentu Mieszka Starego z datą 28 kwietnia 1145? Pewności mieć chyba nie będziemy nigdy, choć wydaje się, że imiona książąt wyliczane są w tym fabrykacie z dużą konsekwencją i można też przyjąć, iż spisujący go mnich, łącząc w jedną całość zapiski, nie skontrolował należycie ich chronologii. W każdym razie ten wielkopolski epizod donacyjny małego Kazimierza nie miał dlań jakiegoś większego znaczenia - politycznie korzystali na nim niewątpliwie jego starsi bracia, utrzymując skutecznie stare przyjaźnie, nawiązane jeszcze przez ich matkę. 1212

FUNDACJE I NADANIA

I

Za właściwy początek nadań księcia na rzecz polskiego Koś­ trzeba uznać zjazd w Jędrzejowie zwołany przez fundatora tamtejszego opactwa cysterskiego arcybiskupa Janika z okazji konsekracji klasztornej świątyni jesienią 1167 roku. Wydarzenia te znamy z punktu widzenia ówczesnej polityki, a ich wymiar religijny dotychczas pomijaliśmy. Pierwszym celem spotkania książąt oraz możnych duchownych i świeckich było dedykowanie, przysposobionego do celów liturgiczno-religijnych konwentu cysterskiego, świętemu Wojciechowi i Najświętszej Pannie Marii kościoła w Jędrzejowie. Był to niewątpliwie dogodny moment, aby wspólnota zakonna została obdarowana przez przynajmniej część z obecnych jakimiś dobrami, przywilejami czy dochodami. Tak też stało się w 1167 roku w Jędrzejowie - spore nadania poczynił wówczas sam Janik, a także obaj obecni na zjeździe książęta Mieszko i Kazimierz. Ten pierwszy nas tutaj nie interesuje, drugi zaś w świetle znanego nam już falsyfikatu poczynił pewne kroki w celu doposażenia wspólnoty mnichów jędrzejow­ skich. Odnajdziemy tam informację, że książę polski Kazimierz nadał wieczyście kościołowi świętej Marii i świętego Wojciecha w Jędrzejowie, tamtejszym braciom i ich następcom trzynaście wozów soli z komory celnej w Sandomierzu. Oprócz darowizny soli cystersi otrzymali też dla znajdujących się w ich rękach wsi, chłopów i targu immunitet. Z tak sformułowanymi darowiznami mamy pewien problem - w 1167 roku Kazimierz formalnie nie posiadał Sandomierza, chyba nie mógł też wyjąć spod ciężarów prawa książęcego wszystkich posiadłości klasztornych. Może­ my przyjąć dwa rozwiązania - pierwsze, że w momencie nadań książę czuł się spadkobiercą całej schedy po Henryku, stąd jego decyzje; drugie, że fałszerz w XIII wieku dokonał scalenia w jeden skromny pod względem formy i treści dokument z szeregu zapisek odnoszących się do wydarzeń z panowania Kazimierza kolejno jako księcia wiślickiego, sandomierskiego i wreszcie krakowskiego. Obie wersje są prawdopodobne, a jeżeli przyjmiemy pierwszą z nich, to nadania zostały w całości przyznane w 1167 cioła

213

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ w grę wchodziłaby druga, to najpierw klasztor sól z komory sandomierskiej (może jeszcze w 1167 lub dopiero po objęciu Sandomierskiego w 1173), a następnie, chyba raczej po 1177 roku, ogólny immunitet. Niezależnie od tych wąt­ pliwości badawczych musimy uznać, że zjazd jędrzejowski był pierwszym znanym nam ze źródeł kontaktem księcia z cystersami. Zawdzięczał to chyba bliskim stosunkom z Jaksą, którego współrodowiec Janik Gryfita był jednym z głównych mocodawców tego zakonu w kraju Piastów. Na wymienionych wyżej nadaniach nie skończyły się kontakty Kazimierza z opactwem jędrzejowskim. W świetle dokumentu Bolesława Wstydliwego z 1250 roku książę przekazał klasztorowi w nieokreślonym bliżej czasie wieś Tarszawę wraz z ludźmi (tzw. dziesiętnikami). Jednakże z dokumentu fundacyjnego tegoż opactwa, wystawionego przez arcybiskupa Janika w 1153 roku,

roku,

jeśli zaś

uzyskał



Il. 12. Opactwo Cystersów w Jędrzejowie - widok na mentami ściany romańskiej.

I 214

I północną część

z frag-

FUNDACJE I NADANIA

I

wiemy, iż wieś ta pochodziła z jego darowizny. Wydaje się, że obie wzmianki źródłowe można pogodzić. Tarszawa była rzeczywiście nadaniem fundatora i przeszła w ręce klasztorne w 1153 roku, jednak musiała być niestabilna osadnicza, skoro wkrótce trzeba było ją wzmocnić z nadania książęcego ludźmi niewolnymi. Kazimierz najpewniej po 1177 roku przekazał klasztorowi jędrzejowskiemu dziesięć rodzin spośród swych niewolnych chłopów w celu utrwalenia słabnącej wsi. U schyłku swego ży­ cia zapewne książę patronował też zamianie wsi między niejakim Niegosławem a mnichami jędrzejowskimi w 1192 roku, co dokumentem potwierdził biskup krakowski Pełka. Przedmiotem owych zamian były ze strony Niegosława wieś Niegosławice, a ze strony klasztornej - Buszków. Po śmierci Kazimierza dobre stosunki z opactwem w Jędrzejowie podtrzymywali jego syn Leszek oraz jeden ze współpracowników, mistrz Wincenty (już jako biskup krakowski). Cystersi z Jędrzejowa byli pierwszą placówką tego zakonu, z jaką książę nawiązał bliższe kontakty i odtąd szarzy mnisi stale cieszyli się jego względami. Uzyskanie w 1173 roku całej dawnej dzielnicy Henryka z jej stolicą w Sandomierzu bardzo poważnie wzmocniło ekonomicznie Kazimierza i zapewne wówczas zaczął zamyślać nad własną dużą fundacją. Wybór padł oczywiście na cystersów, a na miejsce ich sprowadzenia wyznaczono pograniczny Sulejów nad Pilicą. Dokładnie kiedy rozpoczęto proces fundacyjny, trudno rozstrzygnąć, w źródłach najczęściej pojawiają się jako daty założenia opactwa rok 1176 lub 1177. Początki sulejowskiego opactwa odtwarzane są na podstawie trzech dokumentów z roku 1176 i 1178, które po dogłębnych badaniach przez specjalistów z zakresu dyplomatyki i paleografii zostały uznane za falsyfikaty powstałe w stuleciu XIII na podłożu zapisek klasztornych. Pierwszym z nich jest tzw. dokument fundacyjny z datą 1176, którego akcja prawna rzekomo odbywała się w bliżej nieokreślonym kościele św. Błażeja. Jego wystawcą miał być fundator, czyli Kazimierz Sprawiedliwy. Drugim aktem był podrobiony na 215

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ imię

arcybiskupa Piotra dokument w sprawie dziesięcin, z datą 10 sierpnia 1176, a trzecim rzekomy dokument księcia Kazimierza w sprawie zamian wsi z datą 1178. Jeżeli dodamy do informacji zaczerpniętych z tych trzech falsyfikatów garść danych zachowanych w przekazach rocznikarskich oraz tzw. źródłach cysterskich, to możemy pokusić się o ustalenie szczegółów tej inicjatywy fundacyjnej. Z porównania źródeł wyłania się następujący schemat działań księcia, który doprowadził do założenia nad Pilicą znanej placówki cysterskiej, której średniowieczne i wczesnonowożytne zabudowania, z pięknym trzynastowiecznym kościołem, może­ my do dzisiaj podziwiać w Sulejowie-Podklasztorzu. Pierwszym krokiem był sam zamysł fundacji nowego klasztoru, który musiał się pojawić najpóźniej około 1176 roku. Wówczas fundator musiał uzyskać zgodę na fundację u odpowiedniego biskupa, w którego diecezji miał być ulokowany przyszły klasztor. W wypadku

-

IL 13. Klasztor Cystersów w Sulejowie. Widok na i NP Marii od strony północno-zachodniej.

I 216

kościół

pw.

św.

-

Tomasza

FUNDACJE I NADANIA

I

Sulejowa decyzja należała do znanego nam już orędownika cystersów - arcybiskupa Janika Gryfity - bowiem miejscowość ta znajdowała się na obszarze archidiecezji gnieźnieńskiej. O uzyskanie porozumienia było zatem łatwo, a związany z cystersami Janik mógł też wystąpić jako pośrednik do kapituły generalnej cystersów, wspierając starania księcia o przysłanie konwentu. Ponieważ w licznych przekazach źródłowych regularnie pojawia się rok 1176 jako data założenia opactwa, przyjmuje się, że wtedy w Citeaux zapadła decyzja o podjęciu inicjatywy polskiego księcia. Kiedy w myśl obowiązujących zasad sprawdzono miejsce przyszłej fundacji i kto został wyznaczony na wizytatora, nie wiemy, choć prawdopodobne wydaje się, iż mógł to być któryś z miejscowych opatów cysterskich. W grę wchodzą dwa opactwa, które od około ćwierć wieku funkcjonowały na ziemiach podległych Piastom - Łekno na Pałukach oraz małopolski Jędrzejów. Trzeci klasztor - powstający z fundacji księcia Bolesława Wysokiego - w śląskim Lubiążu dopiero był powoływany do życia i właśnie w 1175 roku uzyskał dokument fundacyjny. Wydaje się bardziej prawdopodobne z racji odległości od Sulejowa, że kapituła generalna cystersów zwróciła się raczej do opata jędrzejow­ skiego niż do łekieńskiego Szymona. Może już w 1177 lub w 1178 roku z burgundzkiego Morimond przybyli nad Pilicę szarzy mnisi, którzy przystąpili do porządkowania otrzymanego od księcia i jego współpracowników majątku, taki wniosek nasuwa się na podstawie falsyfikatu dokumentu odnoszącego się do zamian wsi z datą 1178. Następnym etapem było uzyskanie nadania dziesię­ cin od arcybiskupa gnieźnieńskiego, co mogło nastąpić w związ­ ku z konsekracją pierwszej świątyni klasztornej. Jan Długosz w swych Rocznikach pod rokiem 1176 zawarł ciekawy opis fundacji klasztoru w Sulejowie, z którego wynika, iż znał przynajmniej dwa z trzech falsyfikatów z lat 1176-1178. Zacytujmy ten opis w całości: „Dziesiątego sierpnia książę Sandomierza Kazimierz zakłada w swym księstwie, w diecezji gnieźnieńskiej w Sulejowie klasztor cystersów. Umieszczono 217

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ ten klasztor, wybierając piękną okolicę i dogodne położenie nad brzegami Pilczy, w posiadłości komesa Racława, który zmarłszy bezdzietnie zostawił Chrystusa jako spadkobiercę. Książę jednak Kazimierz jako pierwszy fundator i opiekun i wówczas i całe swe życie darzył wymienione miejsce ogromną sympatią i życzliwością. Ofiarował wymienionemu klasztorowi jako uposażenie posiadłości, wsie, dziesięciny i dochody w soli i dał mu wiele darów w ruchomościach i nieruchomościach. Dla jego powiększenia i ozdoby z książęcą hojnością uwolnił całkowicie [od świadczeń] wszelkie majątki darowane klasztorowi przez niego i innych. Nadał zaś wymienionemu klasztorowi wsie: Sulejów, Strzelce, Dąbrowę, Bałdrzyków, Górę, Byczynę, Kępę, Puczniów, Mianów, Szczepanów, Piotrów, Cienię i Tądów oraz trzynaście bałwanów soli do pobrania na cle sandomierskim, koryto soli z Krakowa i dziewięć bobrów z komory książęcej. Z biegiem czasu zaś arcybiskup gnieźnieński Piotr na prośbę wymienionego Kazimierza i biskupa krakowskiego Pulka [to znaczy Pełki- J.D.] nadał temuż klasztorowi w Sulejowie dziesięciny snopowe ze swego stołu arcybiskupiego w Sulejowie, Białej, Łęcznie, Milejowie, Skąpem, Ściborzu i Tomisławicach [?]. Przyłączył również do tego klasztoru kościół w Bałdrzykowie z dziesięcinami w Tą­ dowie, Cieni i Pasturowie" 5 • Tak nasz wielki dziejopis postrzegał z perspektywy niecałych trzech wieków powołanie placówki cysterskiej w Sulejowie. Czy jego pogląd odbiegał znacząco od dwunastowiecznej rzeczywistości - spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie, konfrontując Długoszowy przekaz z innymi źródłami. Długosz prawidłowo określił fundatora opactwa oraz jego położenie, ale sam Sulejów błędnie uznał za posiadłość niejakiego komesa Racława. Kim był ten zagadkowy człowiek? W rzekomym dokumencie fundacyjnym występuje comes Rescelaus, ale w zupełnie innym charakterze - jako nadawca kilku wsi nad Nerem. Dziejopis więc najpewniej wyciągnął błędne wnioski z za5

j 218

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 136-138.

FUNDACJE I NADANIA

I

pisu dokumentu i uczynił owego komesa właścicielem samego Sulejowa. Tego zaś Rescelausa zidentyfikowano z komesem Radosławem, któremu już wcześniej poświęciliśmy nieco uwagi, jako jednemu z bliskich współpracowników księcia Kazimierza. Dziełem Radosława było nadanie klasztorowi sulejowskiemu sporego, bo składającego się z pięciu wsi nad rzeką Ner, klucza wsi (Kępa, Puczniew, Mianów, Szczepanów i Piotrów). Słusznie trzeba go więc uznać za współfundatora placówki cysterskiej w Sulejowie. Na ślad innego uczestnika fundacji natrafiamy dopiero w materiale źródłowym z XIII wieku. W rzekomym dokumencie fundacyjnym odnotowano nadanie wsi Bałdrzychów nad Nerem, ale w taki sposób jakby uczynił to sam książę, zapewne dlatego Jan Długosz nie zwrócił specjalnej uwagi na tę darowiznę. Dopiero w świetle dokumentu wnuka fundatora opactwa sulejowskiego Kazimierza I kujawskiego, syna Konrada Mazowieckiego, z lute-



I

Il. 14. Opactwo Cystersów w Sulejowie. Widok od wschodu na prezbiterium i transept kościoła pw. św. Tomasza i NP Marii oraz na skrzydło kapitularza (XIII wiek). 219

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ go 1261 roku cała sprawa została ukazana we właściwym świetle. Na przełomie roku 1260 i 1261 potomkowie niejakiego rycerza Bałdrzycha, mianowicie śląska rodzina Gąsków, podjęli próbę odzyskania wsi nadanej niegdyś przez ich dziada (na zasadzie prawa retraktu). Stawili się przed sądem księcia Kazimierza kujawskiego, skarżąc klasztor w Sulejowie, który przedstawił jako dowód własności wsi bullę papieża Honoriusza III z 1218 roku. Ze znajdującego się w niej zapisu nie wynikało, kto Bałdrzychów nadał, a tylko że był w rękach klasztornych przed wystawieniem papieskiego dokumentu. Książę wyznaczył więc stosowny czas na dostarczenie przez cystersów sulejowskich bardziej przekonywającego dowodu pozyskania wsi bezpośrednio od fundatora. Wówczas opat Piotr pojawił się z rzekomym dokumentem fundacyjnym, a Kazimierz kujawski rozstrzygnął sprawę na korzyść szarych mnichów oraz wystawił odpowiedni dokument w dniu 6 lutego 1261. W ten sposób na scenie znalazł się rzekomy dokument fundacyjny, który cystersi sulejowscy przedłożyli do transumowania księciu krakowskiemu Bolesławowi Wstydliwemu w 1262 roku. Sam dokument zaginął w tajemniczych okolicznoś­ ciach, a do dzisiaj zachował się ów transumpt. Wyrok Kazimierza kujawskiego nie zdeprymował Gąsków, którzy korzystając z obecności na Śląsku w 1267 roku legata papieskiego kardynała Gwidona, ponownie wystąpili o odzyskanie wsi Bałdrzychów, ale i tym razem ich pretensje oddalono i sprawę zamknięto na zawsze. Dla nas najistotniejsze z tego niemal kryminalnego wąt­ ku jest to, że poznaliśmy imię jeszcze jednego współpracownika księcia Kazimierza Sprawiedliwego w dziele fundacyjnym - rycerza Bałdrzycha, który ofiarował na rzecz nowej fundacji swą wieś Bałdrzychów wraz z kościołem. Poza tym epizodem nic o nim nie wiemy, jedynie z faktu, że Bałdrzychów leżał nad Nerem w pobliżu pięciu włości darowanych Sulejowowi przez komesa Radosława, można wnosić, iż Bałdrzych był w jakiś sposób powiązany z tym wybitnym możnym i bliskim stronnikiem Kazimierza Sprawiedliwego. 1220

FUNDACJE I NADANIA

I

Pozostałe wsie klasztor w Sulejowie otrzymał już bezpośred­ nio od swego fundatora, a były to: Sulejów (jednocześnie siedziba konwentu), Strzelce i Dąbrowa (koło Sulejowa), a także Góra i Byczyna, Cienia z ludźmi oraz Tądów. Wkrótce mnisi otrzymali też od księcia Kazimierza źreb Sgimira Coqueliza oraz źreby Utrosza i Damiana, a od jego brata Mieszka Starego dwa źreby - jeden Mileja z braćmi i drugi Suemingali z braćmi (wyrosła z nich wieś o nazwie Milejów). Wieś Tądów została zaś zamieniona na Ści­ bor, a ten ostatecznie na Tomisławice i Skąpe (Skąpice). Dodatkowo cystersi otrzymali kościół w Sulejowie, przy którym osadzono przybyły z Morimond konwent (może nosił on pierwotnie wezwanie św. Błażeja), targ w tej miejscowości oraz immunitet skarbowy (ekonomiczny) dla wszystkich wsi klasztornych znajdujących się w obszarze władzy księcia. Fundator zadbał też o nadanie pewnych monopoli książęcych, które stanowiły sporą część dochodów nowego opactwa. Składały się na to: 13 wozów soli ruskiej z komory celnej w Sandomierzu (identyczną darowiznę otrzymali wcześniej cystersi z Jędrzejowa), koryto soli w salinach podkrakowskich oraz dziewięć skór bobrowych rocznie. Do nadań Kazimierza Sprawiedliwego, komesa Radosława i Bałdrzy­ cha oraz Mieszka Starego, arcybiskup Piotr dołożył dziesięciny z kilkunastu wsi - Sulejowa, Strzelec, Dąbrowy, Milejowa, Białej, Łęczna, Bałdrzychowa, Cieni, Ścibora, Skąpic, Tomisławic i Tądo­ wa. Można przypuszczać, iż stało się to podczas wyprawy tego hierarchy do Małopolski latem 1191 roku, kiedy to doprowadził on do zgody między Kazimierzem i Mieszkiem. Z pewnością Piotr nie mógł uczynić tych nadań w 1176 roku, jak chce rzekomy dokument w sprawie dziesięcin z datą 10 sierpnia 1176, gdyż arcybiskupem został po błogosławionym Bogumile, dopiero gdzieś około 1190 roku. Książę Kazimierz był fundatorem i organizatorem dużej fundacji klasztornej na pograniczu swego władztwa. Osobiście przekazał jej kilka wsi, kościół i rozległe dochody oraz zwolnienia immunitetowe. Prowadził zapewne pertraktacje o sprowadzenie

221

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ

Il. 15.

Romański portal domkowy w

go w Sulejowie. 1222

fasadzie zachodniej kościoła klasztorne-

FUNDACJE I NADANIA

I

konwentu, chyba za pośrednictwem arcybiskupa Janika i zainteresował tym przedsięwzięciem swego współpracownika komesa Radosława, a także mało znanego rycerza Bałdrzycha. Po buncie krakowskim z 1191 roku, zapewne na prośbę księcia, dóbr nowemu klasztorowi przysporzyli Mieszko Stary oraz arcybiskup Piotr, wnuk Piotra Włostowica. Sulejowscy cystersi stali się dla samego księcia, jak i dla jego potomków - synów i wnuków specjalną fundacją rodową, cieszącą się stałą opieką Kazimierzowiców. Ową szczególną rolę tego klasztoru poświadczają zapisy dokumentów książęcych określające mnichów sulejowskich kapelanami samego Kazimierza i jego potomków6, jak również licznie wystawiane przywileje przez Leszka Białego, Konrada Mazowieckiego, a potem przez Bolesława Wstydliwego, Kazimierza Konradowica i ich następców. Wydaje się, że wbrew niektórym specjalistom z zakresu nauki o dokumencie określenie „kapelani" nie odnosiło się do funkcji kancelaryjnych. Miało ono podkreślać bliskie związki klasztoru z fundatorem i jego rodziną, za którą mnisi sulejowscy z pewnością się modlili. Założenie i uposażenie klasztoru cysterskiego w Sulejowie było niewątpliwie największym przedsięwzięciem fundacyjnym Kazimierza Sprawiedliwego, nie wyczerpało jednak jego zainteresowania szarymi mnichami. W roku 1179 w ziemi sandomierskiej pojawiła się kolejna placówka cysterska, którą zlokalizowano we wsi Wąchock (pierwotnie Kamienna). Nie wchodząc w dyskusje wokół jej fundatora i procesu fundacji, trzeba tylko podkreślić, iż jej założycielem był biskup krakowski Gedko, któ6 Pierwszy raz takiego zwrotu użył najpewniej Leszek Biały, tak przynajmniej wynika z zachowanych dokumentów, w roku 1221: capellanis meis scilicet fratribus de Sulio (kapelanom moim to jest braciom z Sulejowa) - Kodeks dyplomatyczny Polski, t. I, wyd. Leon Rzyszczewski, Józef Muczkowski, Antoni Z. Helcel, Warszawa 1847, nr 12. Podobny zwrot występuje w falsyfikacie z datą 1178 (podrobiony około 1237 roku), gdzie zbliżone określenie (Capellanis meis de Suleo) włożone jest w usta Kazimierza Sprawiedliwego - Józef Mitkowski, Początki klasztoru cystersów w Sulejowie. Studia nad dokumentami, fundacją i rozwojem uposażenia do końca XIII wieku, Poznań 1949, Dokumenty, nr 2, s. 315.

223

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ ry z dóbr biskupstwa wydzielił kilka wsi (Kamienna, Skarżysko oraz trzy źrebia w Mirzcu), dołożył spory szmat puszczy. Nieco później, po śmierci fundatora, dodano także dziesięciny z niemal dwudziestu wsi. Zapewne właśnie Gedko wystarał się u księcia Kazimierza o jakieś zwolnienia immunitetowe dla majątku nowej wspólnoty cysterskiej. Ich zakres jest trudny do ustalenia, gdyż dowiadujemy się o nich z bardzo ogólnej formuły w dokumencie Bolesława Wstydliwego z 8 maja 1260. Nastąpiło to między 1179 a 1194 rokiem i dotyczyło przede wszystkim kwestii ekonomicznych. Inicjatywa Gedki zbiegła się w czasie z procesem fundacyjnym klasztoru sulejowskiego, trzeba zatem założyć współpracę na tym polu księcia i biskupa, zwłaszcza że do Wąchocka cystersi przybyli również z burgundzkiego Morimond, a kościół klasztorny nosił wezwanie św. Floriana. Podobnie było też z innym klasz-





Il. 16. Klasztor Cystersów w Wąchocku. Widok od południowego wschodu na romański kościół pw. św. Floriana i NP Marii oraz nowożytne zabudowania klasztorne.

j 224

FUNDACJE I NADANIA

m

I



Il. 17. Dawne opactwo Cystersów w Koprzywnicy - widok od zachodu na kościół pw. św. Floriana i NP Marii oraz skrzydło z kapitularzem.

-

Il. 18.

Romański kościół

-

pw. św. Floriana i NP Marii w Koprzywnicy (pocysterski). Widok od południa. 225

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ torem szarych mnichów, którego inicjatywę fundacyjną możemy odnieść w przybliżeniu do roku 1185 - opactwem w Koprzywnicy w ziemi sandomierskiej. Podjął ją, może z książęcej inspiracji, Mikołaj Bogoria, a zakonnicy i w tym wypadku przybyli z Morimond, kościół zaś konwentualny poświęcono świętemu Florianowi. Nieco zamieszania wprowadził jak zwykle Jan Długosz, tak opisując powstanie klasztoru koprzywnickiego: „ W tym samym roku [1185 - J.D.] książę polski Kazimierz założył i uposażył klasztor w Koprzywnicy, w diecezji krakowskiej i przeznaczył go braciom cystersom. Dla jego lepszego uposażenia szlachta i rycerze z herbu Bogoria i Habdank i innych domów i rodów z pobożności nadali mu niektóre wsie, źreby i folwarki. Także pierwszy założyciel książę Kazimierz nadał temu klasztorowi miasto Koprzywnicę, obok którego leży klasztor, ze wszelkim prawem, władzą i własnością, przyznając wspomnianemu miastu i wsiom nadanym już temu klasztorowi i takim, które mu w przyszłości będą nadane, całkowite zwolnienie od wszelkich ciężarów i słu­ żebności. Umieścił też w wymienionym klasztorze braci zakonu cystersów wziętych z klasztoru w Morymundzie. Zbudował również kościół z kamienia ciosanego i postarał się, by go poświęcono nowemu przybyszowi św. Florianowi męczennikowi. Głównym jednak po księciu Kazimierzu [ofiarodawcą] był komes Mikołaj Bogoria, który darował wymienionemu klasztorowi wiele wsi" 7• Nasz dziejopis nieco przesadził, przypisując księciu Kazimierzowi założenie opactwa koprzywnickiego, gdyż nawet jego wnuk, książę krakowski Bolesław Wstydliwy, wystawiając w 1277 roku dokument klasztorowi, wyraźnie zaznaczył, iż fundatorem był komes Mikołaj8. Rolę księcia trzeba więc zredukować - mógł on być pośrednikiem, może wspólnie z biskupem Gedką, między Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 175. W dokumencie zapis: comes Nicolaus fundator eiusdem abbacie (komes Mikołaj fundator tegoż opactwa) - zob. Zofia Kozłowska-Budkowa, Stanisław Szczur, Dzieje opactwa cystersów w Koprzywnicy do końca XIV wieku, Nasza Przeszłość 60 (1983), Aneks, s. 72. 7

8

I 226

FUNDACJE I NADANIA

I

fundatorem a cystersami oraz obdarował klasztor immunitetem o podobnym charakterze jak wcześniej opactwo w Wąchocku. Związki Kazimierza Sprawiedliwego z cystersami były zatem przez cały okres od uzyskania własnej dzielnicy aż do śmierci bliskie i wyjątkowo trwałe. Pierwsze kroki, zrazu ostrożne, na tym gruncie stawiał chyba pod okiem arcybiskupa Janika, by potem już samodzielnie fundować ważne opactwo w Sulejowie i inspirować do założenia kolejnych biskupa Gedkę, a zwłaszcza komesa Mikołaja. Cztery wielkie klasztory cystersów założone w XII wieku w Małopolsce - Jędrzejów, Sulejów, Wąchock i Koprzywnica - na stałe wpisały się w pejzaż religijny, społeczno-gospodarczy i kulturowy tych ziem. Wszystkie były filiami wielkiego burgundzkiego klasztoru w Morimond - jednej z czterech cór opactwa w Citeaux (Cistertium). W trzech pierwszych, mimo burz dziejowych, szarzy mnisi nadal mają swoje placówki, a gospodarzem obiektów poklasztornych w Koprzywnicy jest tamtejsza parafia. Trzeba jednak podkreślić, że książę Kazimierz nie był wyjątkiem pośród ówcześ­ nie rządzących na ziemiach polskich władców. Cystersami interesowali się również, fundując dla nich siedziby, Bolesław Wysoki (Lubiąż), Mieszko Stary (Ląd), a także książęta zachodniopomorscy z dynastii Gryfitów (Kołbacz) czy wschodniopomorscy Sobiesławowice (Oliwa). Pokolenia dynastów wczesnej doby dzielnicowej wyraźnie promowały cystersów, jak się zdaje kosztem starszej gałęzi tej samej reguły zakonnej - benedyktynów. Kazimierz Sprawiedliwy wspierał nie tylko klasztory cysterskie, ale także inne formacje zakonne działające na ziemiach pod jego panowaniem. Wyżej zwróciliśmy uwagę na placówkę kanoników regularnych z Trzemeszna, a oprócz niej w źródłach odnajdujemy wyraźne związki księcia z klasztorem tej samej reguły w mazowieckim Czerwińsku, z bożogrobcami z Miechowa, joannitami zagojskimi czy norbertankami ze Zwierzyńca. Jedynym śladem działalności księcia na rzecz Kościoła na Mazowszu (poza rozsądzeniem sporu o kaplicę św. Benedykta w podpłockim Radziwiu) są dwa dokumenty z 1222 roku wystawione przez jego 227

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ syna Konrada na wiecu w Trojanowie. Oba odnoszą się do opactwa Kanoników Regularnych w Czerwińsku i dotyczą wsi Łom­ na oraz zamieszkujących ją przypisańców. W tej klasztornej wło­ ści najpewniej książę Bolesław Kędzierzawy osadził jakąś grupę swych chłopów, zamieniając ich w przypisańców i przy okazji nadał opactwu immunitet. Jego decyzję potwierdził Kazimierz, do którego zresztą zwrócili się o pomoc zbiegli z Łomnej ludzie klasztorni. Książę zbiegów odesłał jednak do opata czerwińskie­ go, którego jurysdykcji podlegali w myśl postanowień Kędzie­ rzawego oraz jego własnych. Potwierdzenie nadania klasztorowi ludzi niewolnych i obrócenia ich w przypisańców oraz ustanowienia nad nimi władzy sądowej opata lub wyznaczonego przezeń sędziego musiał Kazimierz uczynić albo zaraz po 1173 roku, gdy sprawował opiekę nad nieletnim Leszkiem Bolesławowicem, albo co bardziej prawdopodobne, gdy został suwerennym panem

-

Il. 19. Klasztor Kanoników Regularnych w

I 228

ską fasadę zachodnią.

Czerwińsku

- widok na

-

romań­

FUNDACJE I NADANIA

I

Mazowsza, a więc po 1186 roku. Być może stało się to podczas wizyty na Mazowszu w 1187 roku. O zatwierdzeniu przez Kazimierza nadań swego brata Henryka dla ufundowanego przezeń klasztoru Joannitów w Zagości nad Nidą i wystawieniu między 1173 a 1175 rokiem stosownego dokumentu pisaliśmy wyżej, omawiając zakres dokonanych darowizn. Tutaj warto tylko dodać, iż do końca życia krakowski princeps chyba już nic dla tej placówki zakonników-rycerzy nie uczynił, a przynajmniej informacje o tym nie zachowały się w źródłach. Jego największą zasługą było uporządkowanie nadania Henryka Sandomierskiego oraz sprecyzowanie przyznanego już przez niego immunitetu skarbowego, który pierwotnie zamykał się w ogólnej formule zwolnień od ciężarów obyczaju polskiego (ius ducale). Kazimierz ze swej strony zwolnił wszystkich ludzi klasztornych od ciężarów i posług „obyczaju polskiego", nadał przywilej targowy, uwolnił od obowiązku utrzymania sokolników i psiarczyków książęcych, wyprawy wojennej czy budowy grodu. Zdecydowanie wyraźniejsze związki łączyły księcia z fundowanym przez Jaksę klasztorem Bożogrobców w Miechowie. Była to placówka utworzona w 1162 roku po powrocie tego możnego z pielgrzymki do Ziemi Świętej. Otrzymała ona rozległe nadania i przywileje tak od polskich książąt, jak i licznych moż­ nych żyjących i działających w drugiej połowie XII wieku. W najstarszych dokumentach klasztornych z 1198 roku (dokument patriarchy jerozolimskiego Monacha oraz tzw. Album patriarchale) imię księcia Kazimierza wymienione jest dwukrotnie. Wzmianka pierwsza dotyczy obdarowania włości klasztornych rozległym immunitetem ekonomicznym, z wyliczeniem zwolnień od wyprawy wojennej i budowy grodu, stróży, podwody, powozu i poradlnego. W istocie było to potwierdzenie i doprecyzowanie nadań swych poprzedników na stolicy pryncypackiej w Krakowie - Bolesława Kędzierzawego i Mieszka Starego - dokonane w latach 1177-1194 (dokładniej tego wydarzenia wydatować nie można). Po raz drugi Kazimierz pojawił się w dokumencie Mo229

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ nacha, jako donator dochodów z nadanego przez komesa Radosława targu w Skaryszowie. Książę przyznał klasztorowi odszkodowanie w wysokości trzech grzywien srebra za uiszczanie opłaty targowej na skaryszowskim forum, a także nadał 12 głów soli ruskiej (z 50 przeznaczonych dla niego samego) oraz cło. Wcześniej oczywiście Radosław obdarował bożogrobców wsiami w Skaryszowie i Repnianach (z ludźmi) oraz targiem, karczmą i kościołem w Skaryszowie. Dziesięciny ze Skaryszowa, Wierzbicy, Modrzejewa, Odechowa i Krępy dołożył zaś biskup krakowski Gedko. Z dokumentów można wyczytać, iż nadanie książęce nastąpiło na Wielkanoc w obecności arcybiskupa Zdzisława oraz biskupa płockiego Lupusa na zjeździe w Świerzym Górnym w niewiadomym roku. Zapewne obecny był tam również komes Radosław, a chyba także biskup Gedko. Wydaje się, że ów zjazd odbył się tuż przed spotkaniem łęczyckim z 1180 roku, a więc może właśnie na Wielkanoc tego roku. Również inna fundacja Jaksy z Miechowa - klasztor Norbertanek na podkrakowskim Zwierzyńcu - otrzymała wsparcie od księcia Kazimierza. Dowiadujemy się o tym z Liber beneficiorum diecezji krakowskiej Jana Długosza, a zatem dopiero ze źródła piętnastowiecznego. W owej księdze uposażeń znalazł się cały ustęp, który odnosi się do klasztoru zwierzynieckiego i uczynionego przez ówczesnego księcia sandomierskiego nadania, z którego wynika, że przedmiotem darowizny były wsie ksią­ żęce położone nad Wisłą, w ziemi lubelskiej. Były to: Skowieszyn, Wietrzna Góra, Krępa, Wojszyn, Rzeczyca oraz Jaworzec, wszystkie położone w okolicach Kazimierza Dolnego, jako zwarty klucz majątkowy9. Część z nich dzisiaj nie istnieje, gdyż weszły w skład miasta Kazimierz lub zostały zniszczone zalewami Wisły (Wietrzna Góra, Krępa, Jaworzec). Książę przekazał zatem norbertankom spory i dobrze zagospodarowany majątek nieru9 Jan Długosz, Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis, wyd. Aleksander Przezdziecki i inni, t. III: Monasteria, Cracoviae 1864, s. 59.

I 230

FUNDACJE I NADANIA

I

chomy, z brzegami rzeki, jazami oraz okolicznymi lasami, gdzie powstała klasztorna grangia (cella), obsadzona zapewne przez grupę konwersów. Kazimierz Sprawiedliwy, jeżeli wierzyć przekazowi Długosza, dokonał tego nadania jako książę sandomierski, czyli między rokiem 1173 a 1177, a potwierdzili je w latach 1254 i 1256 jego wnuk Bolesław Wstydliwy oraz w latach 1286 i 1287 prawnuk Leszek Czamy. Wspólnoty zakonne nie były jedynymi odbiorcami dokonywanych przez księcia Kazimierza nadań, równie wiele uwagi poświęcał on rozwiniętym w XII wieku, zwłaszcza w diecezji krakowskiej, środowiskom kanonikatu świeckiego. Właśnie w drugiej połowie tego stulecia rozpoczynało się na ziemiach polskich stopniowe wykształcanie kolejnego po diecezji szczebla administracji kościelnej, czyli organizacji prepozyturalno-archidiakonalnej i wznoszenie sieci kościołów kolegiackich. Rezydowały przy nich rozbudowane wspólnoty księży, zorganizowane na wzór katedralnych w kapituły kolegiackie. Przodowała w tym względzie diecezja krakowska, na której obszarze w ostatnich trzydziestu latach XII stulecia (ściślej między 1171 a 1198 rokiem) uformowało się kilka takich jednostek administracyjnych, m.in. archidiakonaty: krakowski, lubelski, zawichojski oraz prepozytury: kielecka, sandomierska i wiślicka. W tym czasie owe grupy kanonickie, funkcjonujące na podstawie reguły świętego Augustyna i kierujące się zasadami vita communis (życia wspólnego) i vita canonicae, stały się ważnym elementem polityki biskupów krakowskich Gedki oraz Pełki, którym sekundował krakowski princeps Kazimierz Sprawiedliwy. Budowanie okręgów archidiakonalno-prepozyturalnych i towarzysząca mu reforma małych, kilkuosobowych grup kanonickich, z których wyrastały kapituły kolegiackie, były polem współpracy wspomnianych biskupów z księciem. Kościoły kolegiackie oraz rezydujące przy nich kolegia księży wymagały nie tylko reformy, ale i wzmocnienia ekonomicznego oraz ściślejszego powiązania z biskupem. Część tych zadań, zwłaszcza gospodarczych, musiał wziąć na siebie książę. 231

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ Pierwsze zetknięcie się Kazimierza z dużym, jak na owe czasy, kanonickim nastąpiło z pewnością po objęciu przezeń władzy w księstwie wiślickim. W Wiślicy jeszcze przed tym, nim stała się ona rezydencją książęcą i stolicą nowej dzielnicy, znajdowały się instytuty kościelne. Jednym z nich był niewielkich rozmiarów kościół św. Mikołaja, którego fundator i precyzyjna chronologia powstania trudne są do ustalenia - wydaje się, że wzniesiono go gdzieś na przełomie XI i XII wieku. Drugim, którego relikty zalegają dzisiaj pod czternastowieczną kolegiatą bę­ dącą fundacyjnym dziełem króla Kazimierza Wielkiego, był tzw. kościół z kryptą, datowany na około połowę XII stulecia. Żadne­ go z nich nie ufundował więc Kazimierz Sprawiedliwy, nawet zakładając, że w Wiślicy zamieszkiwał jeszcze przed objęciem schedy po Henryku. Kościół św. Mikołaja chyba też nie był w ogóle obiektem jego zainteresowania, a w każdym razie nic nam o tym ze źródeł nie wiadomo. Inaczej rzecz się miała z kolegiatą, której ostatnie fazy budowlane oraz przekształcenie tamtejszej grupy kanonickiej łączy się z najmłodszym synem Krzywoustego. Jednak jego fundatorem był chyba Henryk Sandomierski, który w nieokreślonym bliżej czasie (na pewno przed 1166 rokiem) wzniósł kościół i osadził przy nim kolegium kilku księży z prepozytem na czele. Owa grupa kanonicka funkcjonowała w peł­ nej wspólnocie majątkowej. Książę nie zdążył ukończyć świątyni, którą przejął jego następca, Kazimierz Sprawiedliwy. Nowa sytuacja polityczna i wzrost rangi wiślickiego grodu oznaczały również podkreślenie roli tamtejszego środowiska kościelnego. Stolica dzielnicy wymagała pewnych działań prestiżowych, włącznie z doinwestowaniem i podniesieniem znaczenia miejscowej grupy kanonickiej. Dziełem księcia Kazimierza było więc zapewne zreformowanie niewielkiej grupy kanonickiej przez podzielnie wspólnej masy majątkowej na prebendy, stworzenie prałatur: kantora, kustosza i scholastyka oraz prepozyta jako przełożonego kapituły. Rozbudowane kolegium kanoników stało się kapitułą kolegiacką, a miejscowy prepozyt stanął na czele okręgu admiśrodowiskiem

I 232

FUNDACJE I NADANIA

I

nistracji kościelnej zwanego prepozyturą wiślicką. Wydarzenia te trzeba łączyć z okresem 1167-1177, może nawet zawężając ten przedział do lat 1167-1173. W roku 1167 Kazimierz objął rzeczywiste rządy w swej pierwszej dzielnicy, a w 1173 sięgnął już po Sandomierz. Wiemy też, że w następnych latach książę przekazał patronat nad kolegiatą w Wiślicy swemu bliskiemu współpra­ cownikowi, biskupowi krakowskiemu Gedce, co stało się najpóź­ niej w 1185 roku, gdyż zgodnie z przekazami źródeł hierarcha ten zmarł 20 listopada tego roku. Sama kolegiata wiślicka, którą rozpoczął budować jeszcze książę Henryk, jak wiemy, nie dotrwała do dzisiaj w pierwotnej postaci. Podczas prac wykopaliskowych w podziemiach do dzisiaj stojącej, gotyckiej budowli, które prowadzone były w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, odkryto jednonawowy obiekt sakralny z kryptą podprezbiterialną oraz emporą zachodnią. Nawa tamtego kościoła miała wymiary 7xll,5 m, a jego prostokątne prezbiterium zamknięte absydą około 5,7x3,7 m. Znajdująca się pod prezbiterium krypta miała identyczne jak ono wymiary i również zamknięta była absydą, a jej konstrukcja wspierała się na czterech kolumnach. Tam właśnie odsłonię­ to szczególny na ziemiach polskich zabytek sztuki romańskiej posadzkę z gipsu jastrychowego, ozdobioną wyjątkowymi pod względem techniki wykonania i programu ideowego rytami. Płyta ta składa się z dwóch kwadratowych pól oddzielonych od siebie i obramowanych bordiurą. W każdym z kwadratów wyryto po trzy postaci - na tym bliższym absydzie (wschodnim) wyobrażono chłopca w pozie oranta, modlącego się mężczyznę (duchownego) oraz drugiego, starszego mężczyznę, natomiast na polu zachodnim wyryto w gestach modlitewnych postaci mężczyzny, chłopca i kobiety. Okalająca posadzkę bordiura skła­ da się z motywów roślinnych i zwierzęcych, a we wschodnim kwadracie znajduje się inskrypcja. Zabytek ten powstał w ostatniej fazie budowy krypty, zapewne już po ukończeniu samego kościoła. Ściślejsze jej datowanie jest trudne, ale można do tego 233

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ celu wykorzystać jej treść oraz zamieszczoną na niej inskrypcję. Kwadrat górny (wschodni), jak ustalono, wyobraża osoby już zmarłe, identyfikowane jako książę Henryk Sandomierski, Kazimierz Kazimierzowie oraz biskup krakowski Gedko lub raczej jakiś nieznany prepozyt wiślickiej kolegiaty. W dolnym (zachodnim) umieszczono natomiast osoby żyjące, identyfikowane jako: Kazimierz Sprawiedliwy, jego żona oraz syn Bolesław. Mielibyśmy więc do czynienia z niemal całym kręgiem rodzinnym ówczesnego władcy Wiślicy - brakuje tylko córki, wydanej za mąż w 1178 roku. Ważna wydaje się w tym kontekście inskrypcja, która zachowała się w następującej formie: HI CONCVLCARI QUERUNT VT IN ASTRA LEV ARI POSSINT ET PARITER VE[ ... ]. Brakującą końcówkę napisu Brygida Ki.irbis zrekonstruowała jako: VE[RSUS CELUM CAPESCERE ITER]1°, co doprowadziło ją do wniosku, iż był to dwuwiersz spisany rymowanym heksametrem. Wyobrażone na posadzce postaci pragną być deptane, aby dostać się do nieba, jest to zatem scena wiecznej adoracji, w której uczestniczą żywi i umarli, co podkreśla znaczenie eschatologii dla ludzi średniowiecza. Było to podstawą do uznania, o czym już mówiliśmy, iż we wschodnim polu posadzki umieszczono zmarłych, a w zachodnim jeszcze żyjących. Jeże­ li identyfikacja wyobrażonych osób jest poprawna, to rytów nie wykonano wcześniej, nim nastąpiła śmierć trzech postaci z kwadratu wschodniego - wiemy, że Henryk zmarł 18 październi­ ka 1166 roku, Kazimierz Kazimierzowie 1 marca 1168. Trzecią postacią nie był chyba jednak Gedko, który zmarł dopiero w listopadzie 1185, a może jakiś nieznany nam z imienia prepozyt wiślicki. Rozstrzyga o tym postać małego chłopca, identyfikowana jako Bolesław Kazimierzowie, gdyż zmarł on - jak wiemy - 16 kwietnia 1182, a umieszczono go w kwaterze żywych. Ryty wykonano więc po 1 marca 1168 roku a przed 1182 rokiem, 10 Zob. Brygida Kiirbis, O życiu religijnym w Polsce X-XII wieku, [w:] Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza, red. Teresa Michałowska, Wrocław

1989, s. 53-54.

I 234

FUNDACJE I NADANIA

•Il. 20.

I



Posadzka wiślicka - kwatera dolna (zachodnia) z krypty kościoła. Przedstawia być może księcia Kazimierza, jego żonę Helenę i syna Bolesława.

c

IL 21. Posadzka wiślicka - fragment bordiury z ornamentem i wyobrażeniami bestii.

I

roślinnym

235

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ fundatorem mógł być tylko książę Kazimierz. Może brak pośród postaci wyobrażonych na polu zachodnim córki pary książęcej, wydanej za mąż na Ruś w 1178 roku, wskazuje, że do prac przystąpiono dopiero po jej wyjeździe? Pozostanie to jednak na zawsze w sferze domysłów, podobnie jak pytanie o znojemskie, za pośrednictwem księżnej Heleny, inspiracje powstania tego zabytku. Dzisiaj wiemy też, że podobnych płyt w Europie było sporo, ale dla naszych stosunków ta z Wiślicy pozostaje wyjątkowa. Podobne relacje, jak ze środowiskiem kanonickim Wiślicy, łą­ czyły Kazimierza Sprawiedliwego z kolegiatą Najświętszej Panny Marii w Sandomierzu. Wokół tego drugiego co do znaczenia kościoła w diecezji krakowskiej rozwinął się w ostatniej ćwierci XII wieku duży okręg archidiakonalny, co było zapewne powodem podniesienia rangi i przeprowadzenia reformy tutejszego środowiska kanonickiego. Jego początków należy poszukiwać gdzieś na przełomie XI i XII wieku, a pierwsza o nim wzmianka w źródłach pisanych pochodzi z bulli papieża Eugeniusza III z 1148 roku. Była to zapewne niewielka grupa księży rezydująca przy kościele NP Marii, który ufundowali Władysław Herman, jego żona Judyta Maria lub już Bolesław Krzywousty. W czasach Kazimierza Sprawiedliwego wzniesiono i poświęcono dla nich nowy kościół, a stało się to 8 września 1191. W ówczas arcybiskup gnieźnieński Piotr konsekrował kolegiatę w obecności biskupów: krakowskiego Pełki, płockiego Wita, kujawskiego Stefana i lubuskiego Arnolda, a przy okazji spisał wszystkie jej posiadłości i dochody. Księcia Kazimierza jako fundatora tego sandomierskiego kościoła wskazuje dopiero Jan Długosz w Liber beneficiorum diecezji krakowskiej, ale z trzynastowiecznych dokumentów wiemy, iż był on wcześniej objęty patronatem monarszym. Należy więc wnosić, że po objęciu tronu sandomierskiego w 1173 roku Kazimierz bliżej zainteresował się tutejszym środowiskiem kościel­ nym, ale chyba nie zdążył przed zamachem z 1177 roku wiele dla niego uczynić. Po utrwaleniu przezeń władzy w Krakowie i rozpoczęciu odważniejszej polityki wobec Rusi wzrosło znacze-

I 236

FUNDACJE I NADANIA

I

nie sandomierskiego grodu oraz tutejszych kościołów. Zapewne wówczas princeps krakowski podniósł, przy współpracy biskupa krakowskiego, niewielką grupę kanonicką do rangi kapituły kolegiackiej i przystąpił do rozbudowy świątyni. Dokonano podziału masy majątkowej między kanoników, wydzielono pięć prałatur: prepozyta, kustosza, dziekana, kantora oraz scholastyka, a także osiem kanonii. Pierwszym znanym prepozytem sandomierskim był współpracownik i biograf księcia - mistrz Wincenty. Całą operację przeprowadzono najpewniej w okresie po 1177 roku a przed 1191, zamknęły ją uroczystości związane z konsekracją romańskiej kolegiaty, a być może przy okazji odbył się synod polskiego Kościoła. Zdecydowanie trudniejsze jest ustalenie, jaka część z bogatego majątku sandomierskiej kolegiaty pochodziła od księcia Kazimierza. Na całe, może budowane przez niemal stulecie, uposażenie składało się dziesięć wsi, dziesięciny z trzydziestu pięciu dalszych wsi, siedem kościołów i kaplic oraz dochód z targu w Lukosinie. Większość pochodziła zapewne z nadań poprzedników Kazimierza Sprawiedliwego, a więc pewnie Bolesława Krzywoustego czy Henryka Sandomierskiego. Z naszym bohaterem możemy w zasadzie powiązać tylko nadanie, które zapisano w notycji sandomierskiej z 1191 roku jako darowiznę kaplicy w Żarnowie z wszystkimi przynależnościami, dziesię­ cinami oraz dziesięcinami i dziewięcinami z tamtejszego grodu i karczmy - zatem było tego całkiem sporo. Może też z nadania księcia pochodziły wspomniane już pozostałe kaplice i kościo­ ły, czyli: kaplica św. Mikołaja w Sandomierzu, kaplica św. Jana tamże, kaplica w Połańcu, kaplica św. Maurycego w Zawichoście oraz kaplice w Sieciechowie i Świerzym Górnym. Cztery pierwsze położone były w ważnych grodach książęcych, a dwie ostatnie w ośrodkach niegrodowych. Kto i kiedy te kaplice ufundował i doposażył, nie można dzisiaj rozstrzygnąć, być może część z nich była dziełem samego Kazimierza? Na tak postawione pytanie nie znajdujemy jednak odpowiedzi. 237

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ Stojąca

do dzisiaj i będąca najważniejszym chyba elementem urbanistycznego współczesnego Opatowa, piękna kolegiata romańska również łączy się z dziejami księcia Kazimierza. Wprawdzie Jan Długosz pod rokiem 1144 podaje, że budowla owa pochodziła z fundacji Piotra Włostowica 11 , ale jego informacja nie zasługuje na wiarę. Nie wdając się w spekulacje na temat wczesnych, przedkazimierzowskich, dziejów tej placówki kościelnej, trzeba uznać, iż początki tutejszej małej grupy kanonickiej łączą się Henrykiem Sandomierskim. On zapewne rozpoczął budowę późniejszego kościoła św. Marcina i osadził przy nim kilku księży, a jego dzieło kontynuował Kazimierz. Dokonał on reformy grupy kanonickiej, podnosząc kościół do rangi kolegiackiego i ustanawiając kapitułę z prałaturami dziekana, kantora i scholastyka oraz kanoniami zwykłymi i być może wikariatami. W 1189 roku przebywał on w Opatowie, gdzie wystawił w kwietniu dwa dokumenty, ale nie ma w nich jeszcze wzmianek o kolegiacie św. Marcina. Można zatem sądzić, że proces reformowania kanonickiego środowiska opatowskiego wówczas dopiero się rozpoczął i był chronologicznie zbieżny z wcześniej omawianą inicjatywą umacniania kościoła NP Marii w Sandomierzu. Położony przy ruskich szlakach Opatów nadawał się doskonale jako kościelna baza wypadowa do rekatolizacji schizmatyckiej Rusi i tamtejsza kolegiata została włączona w orbitę polityki wschodniej księcia Kazimierza. Wyznaczył on tutaj siedzibę, być może tymczasową, dla przyszłego łacińskie­ go biskupstwa na Rusi, a ten nurt polityczny kontynuował jego syn i spadkobierca Leszek Biały. Po śmierci Leszka, na mocy decyzji księcia Henryka Brodatego, dobra opatowskie zostały przekazane biskupowi lubuskiemu. Wszelkie pytania odnoszą­ ce się do ewentualnych nadań księcia Kazimierza dla kanoników opatowskich muszą pozostać bez odpowiedzi - zagradza nam tu drogę uparte milczenie źródeł. pejzażu

11

I 238

Jan Długosz, Roczniki, ks. 5, s. 27-28.

FUNDACJE I NADANIA

I

Fundacyjne i donacyjne dokonania Kazimierza Sprawiedliwego były, jak wynika z powyższego przeglądu, znaczące, a lista obdarowanych placówek spora. Największe zainteresowanie księcia koncentrowało się na sprowadzonych na ziemie polskie w poło­ wie XII wieku cystersach, a także na środowiskach kanonickich. Te ostatnie reformował i wspólnie z biskupami krakowskimi włą­ czał w struktury administracyjne diecezji krakowskiej. Chętnie też obdarowywał placówki kościelne, które założył Jaksa z Miechowa - bożogrobców z Miechowa i norbertanki ze Zwierzyńca, co może było formą spłaty długu dla tego wybitnego możnego, któremu książę zawdzięczał własną dzielnicę. Ponieważ nastąpiło to już po bezpotomnej śmierci Jaksy, może był to sposób na modlitwę za jego duszę? Największym dziełem fundacyjnym Kazimierza był oczywiście klasztor Cystersów, których sprowadził z Morimond do Sulejowa. Wyraźnie widać, że wspierając Kościół, starał się trzymać szeroko rozumianych granic Małopolski, a nadania dla wielkopolskiego Trzemeszna czy mazowieckiego Czerwińska były tylko incydentami. Trzeba również podkreślić, że w wielu wypadkach książę kontynuował dzieło swego brata Henryka i nie dotyczy to tylko klasztoru w Zagości, ale też przynajmniej kilku grup kanonickich. Miał też grono oddanych współpracowników i naśladowców, do których trzeba zaliczyć komesa Radosława, rycerza Bałdrzycha, Mikołaja Bogorię, a także biskupów krakowskiego i płockiego, jednak nie wszystkich z nich znamy, tak jak niewiele brakowało, a nie znalibyśmy zasług Bałdrzycha. Otwarte pozostaje pytanie, czy możliwe jest odnalezienie w materiale źródłowym jeszcze jakichś nowych, dotąd nieznanych fundacji lub nadań księcia Kazimierza. Na tzw. źródła pisane raczej nie możemy liczyć, ale ciekawych danych mogą nam dostarczyć badania wykopaliskowe12 • Wyposażeni w coraz doskonalsze metody badawcze archeolodzy, czy też interpretujący materiał zabytkowy 12 Zob. próbę tego typu dociekań dokonaną przez Jerzego Sikorę - Działalność fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego w świetle nowych badań, Acta Universitatis Lodzensis, Folia Archaeologica 24 (2004), s. 127-154.

239

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ

... Il. 22. Kolegiata chodnią.

j 240

św.

Marcina w Opatowie - widok na

romańską fasadę

za-

FUNDACJE I NADANIA

Il. 23. Kolegiata

św.

Marcina w Opatowie - widok na partię wschodnią.

I

241

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ historycy sztuki i architektury mają pole do popisu, aby móc stawiać bardziej lub mniej prawdopodobne hipotezy (oby nie spekulacje), pod warunkiem wszakże, że datowanie przypisywanych księciu Kazimierzowi obiektów będzie precyzyjne i bezbłędne. Zasadne jest też pytanie o inspiracje i przyczyny tak rozbudowanej działalności na rzecz Kościoła polskiego księcia, który przecież samodzielność ekonomiczną wywalczył sobie stosunkowo późno. Charakterystyczne jest, że dość mocno rozbudowanych działań fundacyjnych i donacyjnych Kazimierza Sprawiedliwego nie dostrzegli jemu współcześni. Mistrz Wincenty zauważył tylko i mocno uwypuklił postanowienia zjazdu łęczyckiego, które były jakimś ogólnym gestem, chyba głównie politycznym, skierowanym do instytucji kościelnych, ale nie można ich mylić z działalnością fundacyjną. Kronikarz ten zaznacza jeszcze wielokrotnie, kreśląc portret władcy, jego szczodrobliwość, co oczywiście może mieć związek z czynionymi darowiznami, a nie odnosi się do żadnej konkretnej z nich. Nie możemy więc oczekiwać, że ze źródeł bezpośrednio wydobędziemy zarówno krąg inspiratorów, jak i przyczyny licznych kościelnych donacji księcia. Na podstawie dostępnych nam materiałów spróbujmy jednak wskazać tych, którzy mogli stanowić dla Kazimierza wzorzec lub wprost zachęcać go do tego, by wypełnił jeden z ważniejszych nakazów dla monarchów doby średniowiecza - być hojnym dobrodziejem oraz opiekunem Kościoła i wiary chrześcijańskiej. Niewątpliwie jakąś inspirację do prowadzenia tego typu działań wyniósł książę z kręgu rodzinnego - zarówno Bolesław Krzywousty, jak i jego małżonka Salomea byli z kręgami kościelnymi blisko związani. Ojciec był przede wszystkim autorem powiększenia liczby diecezji podporządkowanych polskiej metropolii kościelnej, co stało się około 1124 roku. Z jego inicjatywy prowadzono akcje misyjne na Pomorzu i zaplanowano powołanie dla tych obszarów kilku biskupstw - dla Pomorza Zachodniego w W o linie, Szczecinie i Lubuszu, a dla Nadwiślańskiego (i może kraju Prusów?) w Kruszwicy i Włocławku. Ostatecznie z tego ogromnego projekj 242

FUNDACJE I NADANIA

I

tu pozostały biskupstwa w Lubuszu oraz Wolinie (z czasem przeniesione do Kamienia) oraz kujawskie (z siedzibą we Włocław­ ku). Krzywousty wspierał też klasztory benedyktyńskie, a jego małżonka, wywodząca się z hrabiów Bergu, utrzymywała stały kontakt z rodowym klasztorem z Zwiefalten w Szwabii i kontynuowała w miarę możliwości dzieło swego małżonka. Wzorcem i inspiracją dla Kazimierza mogła też być postawa jego starszego brata Henryka, który odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej w 1154 roku, osadził w Zagości joannitów, a także przysłużył się rozwijającemu się na ziemiach polskich w XII wieku kanonikatowi świeckiemu (z pewnością Wiślica, Sandomierz, Opatów). Właś­ nie dzieło Henryka, przynajmniej do pewnego stopnia, tak udanie rozwijał jego spadkobierca. Pozostali starsi bracia - Bolesław Kędzierzawy i Mieszko Stary - chyba nie odegrali takiej roli. Ten pierwszy nie był szczególnie zaangażowany w działalność fundacyjną, w każdym razie taki obraz rysuje się nam w świetle zachowanej podstawy źródłowej, ten drugi zaś największe swe fundacje i donacje poczynił raczej na skutek rywalizacji z Kazimierzem o pryncypat, zatem dopiero po 1181 roku. Może też wywodząca się z czeskich Przemyślidów żona Helena oddziaływała na Kazimierza w kwestiach wspierania instytucji kościelnych? Poza krę­ giem swych najbliższych wpływ na postawę księcia mogli mieć niektórzy jego współpracownicy. Na pierwszy plan wybijają się tutaj postaci Jaksy z Miechowa, jego współrodowca arcybiskupa Janika oraz biskupa krakowskiego Gedki. Wybitny możny Jaksa, skoligacony przez małżeństwo z Agafią Piotrówną z Włostowica­ mi-Łabędziami, znany był z licznych darowizn na rzecz Kościoła, podobnie jak wcześniej jego teść, Piotr Włostowic. Było więc skąd czerpać inspirację, zwłaszcza że Jaksę i Kazimierza łączyła polityka. Niewątpliwie do działalności na rzecz struktur kościelnych zachęcali księcia dwaj wielcy hierarchowie XII wieku - Janik i Gedko. Pierwszy wprowadził Kazimierza w krąg fundacji cysterskich, drugi pozyskał go do wzmocnienia pozycji biskupstwa krakowskiego. 243

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ W historiografii od dawna zastanawiano się nad przyczynami podejmowania przez władców doby średniowiecznej szeroko rozumianej działalności fundacyjnej. N a ogół jako najbardziej uchwytny źródłowo czynnik akcentuje się motywy dewocyjne, ale wskazuje się też na kwestie gospodarcze. Ostatnio wyraźniej zwraca się też uwagę na motywy polityczne pobożnych fundacji monarchów i wielkich feudałów. Kazimierz Sprawiedliwy jako pobożny i hojny fundator wpisywał się w ramy ówczesnych wzorców zachowań, podejmując swe wielostopniowe działania na rzecz Kościoła. Najpewniej podstawowym motorem takiej postawy była szeroko pojęta motywacja społeczno-religijna. Na pierwszy plan wybijała się tutaj w jakiś sposób uchwytna źród­ łowo dewocja na podłożu eschatologicznym. W zachowanych dokumentach - przy założeniu, iż na ich ostateczny kształt miał wpływ sztywny formularz - odnajdujemy sporo wzmianek wskazujących na czynienie przez Kazimierza nadań za zbawienie dusz - swojej i swoich najbliższych. W znanym nam już dyplomie zagojskim z 1173-1175 roku nadanie czynione jest: pro anima patris mei et matris et pro anima eiusdem fratris duci H(enrici) et pro mea ipsius anima 13 (za duszę mego ojca i matki i za duszę tegoż brata mego Henryka, i za duszę moją własną), w rozumieniu oczywiście tej duszy zbawienia. W innym zachowanym w oryginale dokumencie - opatowskim z 1189 roku - książę podkreśla, że nadania dla kapituły katedry św. Wacława w Krakowie uczynił z prostej pobożności (w dokumencie: a nostra deuotione simplex14 ), zatem mamy do czynienia z motywem dewocyjnym, ale brakuje wyraźnie podkreślonego czynnika eschatologicznego. Natomiast w najstarszych dokumentach miechowskich (1198), w imieniu księcia wypowiada się osoba trzecia, twórca treści aktu, który uj13 Album Palaeographicum, wyd. Stanisław Krzyżanowski, Tabularum I-XXXI textus, do druku na podstawie starszego wydania przygotowali Władysław Semkowicz i Zofia Kozłowska-Budkowa, Kraków 1960, nr 4, s. 6-7. 14 Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej św. Wacława, cz. 1: 1166-1366, wyd. Franciszek Piekosiński, Kraków 1874, nr 4, s. 8-9.

I 244

FUNDACJE I NADANIA

I

dla klasztornej wspólnoty bożogrobców pro salute anime sue suorumque omnium successorum 15 (za zbawienie duszy swojej i wszystkich swoich następców). Podobną formułę odnajdujemy w rzekomym dokumencie fundacyjnym klasztoru sulejowskiego, tu przyczyną darowizn jest zbawienie duszy księcia fundatora i wszystkich jego tak poprzedników, jak i następców (ob anime meae remedium et omnium tam praedecessorum quam successorum meorum 16 ). Pobożność i starania o zbawienie duszy (modlitwa) Kazimierza i jego rodziny (zarówno tych, którzy już odeszli, jak i tych, którzy obejmą po nim schedę) były istotnym czynnikiem, który stymulował jego relacje z Kościołem. Ważnym elementem religijno-społecznym działań księcia było budowanie struktur kościelnych, a przez to zbliżanie wiernych do miejsc modlitwy, skracanie drogi do kościoła. Mamy tu zatem do czynienia z pogłębianiem chrystianizacji, na brak czego nieco tylko wcześniej w liście do Bernarda z Clairvaux utyskiwał biskup krakowski Mateusz (zapewne w 1146 roku). Najpewniej reforma kanonikatu świeckiego oraz umacnianie kościołów kolegiackich wpisywały się w ten właśnie nurt - możemy go określić jako misję wewnętrzną. Natomiast polityka ruska zaowocowała podjęciem misji zewnętrznej, którą książę złożył, przynajmniej tymczasowo, na barki osadzonych w Opatowie kanoników, po uprzedniej reformie tutejszego środowiska kościelnego. Kompleks przyczyn religijno-społecznych w istotny sposób był uzupełniony o motywy natury cywilizacyjnej (w tym gospodarczej), ale one nie zostały jakoś specjalnie zaakcentowane w znanej nam podstawie źródłowej. Domyślać się możemy, że pobożne fundacje powodowały, iż nad Wisłę trafiało sporo ludzi przybywających z Zachodu. Wywodzili się oni z nieco innego kręgu kulturowego i siłą rzeczy przynosili z sobą odmienne od

muje

przyczynę nadań

następująco:

15 Kodeks dyplomatyczny Małopolski, t. Il, wyd. Franciszek Piekosiński, Kraków 1886, nr 376, s. 16. 16 Józef Mitkowski, Początki, Dokumenty, nr 1, s. 313-314.

245

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ miejscowych wzorce życia społecznego, kulturalnego i gospodarczego. W drugiej połowie XII wieku odnosiło się to w znaczącym stopniu do rozprzestrzeniających się na ziemiach polskich rozmaitych formacji zakonnych - osadzały się one szybko w polskim pejzażu osadniczym, sprawnie wykorzystując zastane zasoby i możliwości ekonomiczne, ale i wprowadzając do nich modyfikacje. W tamtych czasach dotyczyło to głównie wsi, gdyż tam przede wszystkim lokalizowano klasztory. Placówki te, obdarzone ziemią i rozległymi immunitetami, a często ludźmi niewolnymi, korzystnie położone przy ważnych szlakach komunikacyjnych i posiadające regale targowe, dość szybko rozwijały się, stając się na skalę lokalną centrami ekonomicznymi. Było to korzystne zarówno dla owych wspólnot zakonnych, jak i w perspektywie dla osiadłej w pobliżu ludności. Rolę taką w mniejszym stopniu wypełniały wspierane przez księcia środowiska kanonickie. Były one zaangażowane w działalność organizacyjną oraz duszpasterską i w XII stuleciu w znaczącym stopniu rekrutowały się chyba z rodzimych kręgów. Stawiane im zadania zmuszały do prowadzenia vita activa (w odróżnieniu od vita contemplativa mnichów), co nie sprzyjało bezpośredniemu ich włączaniu się do spraw ekonomicznych czy rozwijania osadnictwa. Umiejętność posługiwania się przez ludzi Kościoła piórem spowodowała, że spośród nich wywodzili się urzędnicy kształ­ tującej, czy może rodzącej się w tamtym czasie książęcej kancelarii. Pewnie wraz z rozwojem i krzepnięciem Kazimierzowego władztwa rosło zapotrzebowanie na wykwalifikowane kadry, a także na konsumpcję w dworskich kręgach tego, co dzisiaj nazwalibyśmy dobrami kultury. Niewątpliwie do rozwoju architektury i sztuki romańskiej w ówczesnej Polsce najbardziej znacząco przyczyniły się instytucje kościelne, dzięki którym następowała na peryferiach dwunastowiecznej zachodniej (łacińskiej) Christianitas powolna, acz systematyczna recepcja nowych wzorów kulturowych. Szczytowym jej osiągnięciem były m.in. wspaniałe romańskie kolegiaty w Tumie pod Łęczycą, Opatowie, ale także

I 246

FUNDACJE I NADANIA

I

powstała gdzieś u progu XIII wieku kronika mistrza Wincentego, napisana w duchu renesansu XII wieku. Możnych ówczesnego świata obok motywów społeczno-reli­ gijnych i cywilizacyjnych do podejmowania działań fundacyjnych czy donacyjnych popychały także pobudki polityczne. Niedawno Roman Michałowski wskazał na trzy zasadnicze elementy politycznego podłoża fundowania i obdarowywania instytutów koś­ cielnych. Fundacja traktowana jako jedna z podstawowych form propagandy w instrumentarium politycznym monarchy miała na celu podbudowanie jego prestiżu na zewnątrz. Uzyskiwał przez nią król lub książę łaskę bożą zarówno dla siebie (wchodził w krąg sacrum), jak i dla swego państwa, wzmacniając jego siłę i pozycję. Wreszcie poprzez jałmużnę w jej najwyższej formie władca sam przed sobą występował jako monarcha godny tego miana, co dawało mu pewność siebie 17• Spoglądając z tej perspektywy na działania księcia Kazimierza na rzecz polskiego Kościoła, możemy uznać, iż u podstaw ich podjęcia legł czynnik podniesienia prestiżu politycznego. Donacje i fundacje przynosić musiały owemu władcy spory rozgłos nie tylko wśród ludzi Kościoła oraz możnych z jego dzielnic, ale i u pozostałych książąt piastowskich. Pytanie, czy ów rozgłos mógł sięgać poza granice Polski doby wczesnego rozbicia dzielnicowego, jest zasadne, ale nie mamy na to żadnej odpowiedzi poza garścią domysłów. Może jakieś wiadomości docierały na pobliską Ruś Halicko-Włodzimierską, może na Morawy, gdzie rządzili najbliżsi krewni Heleny, może też na Węgry? Jakieś wrażenie mogły też wywierać na wyswobadzają­ cych spod zwierzchnictwa piastowskiego władcach Pomorza. Dalej chyba nie było odbiorcy takich informacji - krakowski princeps nie był przecież kimś znanym poza obszarem państw i państewek kręgu środkowoeuropejskiego.

Kazimierz jako fundator wchodził też w sferę sacrum, niewąt­ pliwie wzmacniając swą pozycję wobec poddanych, ale też takimi 17 O tym szerzej Roman Michałowski, Princeps fundator. Studium z dziejów kultury politycznej w Polsce X-XIII wieku, Warszawa 1993 (lub wydanie późniejsze).

247

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ działaniami

skutecznie zdobywał poparcie polityczne ze strony Po pierwsze pozyskiwał bezpośrednio obdarowanych, po drugie rósł w oczach kościelnej hierarchii, po trzecie przyciągał do siebie w przypadku donacji ich założycieli i krewnych. Rozliczne nadania i fundacje umiejętnie lokowane dawały też utrwalanie jego władzy na terenach pogranicznych. Taką rolę mógł spełniać położony nad Pilicą klasztor w Sulejowie, a może też wsparcie fundacji opactwa koprzywnickiego, którego majątki sięgały na wschód za Wisłę. Sprowadzenie do katedry krakowskiej relikwii świętego Floriana, o czym niżej, dodawało politycznego prestiżu księciu, opromieniało jego siedzibę oraz wzmacniało jego głów­ nego stronnika - biskupa krakowskiego. Wreszcie za pomocą działalności fundacyjnej Kazimierz próbował, chyba częściowo z powodzeniem, realizować pewne elementy polityki zewnętrz­ nej - chodzi oczywiście o misję ruską opatowskich kanoników, powiązaną z książęcą polityką wobec Rusi Halicko-Włodzimier­ skiej. U podstaw fundacyjnych działań Kazimierza Sprawiedliwego znajdował się zespół przyczyn, a który ze wskazanych wyżej czynników ogrywał rolę najważniejszą, trudno rozstrzygnąć. Najpewniej w wypadku każdego nadania decydowały czynniki indywidualne, choć wszystkim towarzyszył nieodmiennie motyw społeczno-religijny z wyraźnie zaakcentowaną w źródłach dewocją o podłożu eschatologicznym. W trakcie niespełna trzydziestu lat doprowadziło to do powstania i ugruntowania się wielu placówek kościelnych, których większość do dzisiaj, choć rzadko w swej pierwotnej postaci, istnieje. Kościoła.

3. Współpraca z biskupami krakowskimi i sprawa relikwii świętego Floriana Działalność księcia Kazimierza na rzecz Kościoła odnosiła się nie tylko do omówionych wyżej fundacji i nadań, ale też od objęcia tronu krakowskiego do stałej i bliskiej współpracy z tamtejszymi

I 248

WSPÓŁPRACA

z BISKUPAMI KRAKOWSKIMI

I

biskupami. Na początku z Gedką, synem Trojana Wojsławica, potem z Pełką, bratem wojewody krakowskiego Mikołaja. O tym, jaką rolę odegrał Gedko w wydarzeniach z 1177 roku, pisaliśmy wyżej, teraz przyjrzyjmy się jego relacjom z Kazimierzem w kontekście spraw kościelnych. Kiedy doszło do pierwszego spotkania księcia i biskupa, nie wiemy. Czy był to wielki zjazd z okazji konsekracji klasztornej świątyni jędrzejowskich cystersów, czy może stało się to jeszcze wcześniej, zapewne nie ustalimy nigdy. Gedko został zatwierdzony i konsekrowany w czerwcu 1167 roku, zatem jego wyniesienie do godności biskupa krakowskiego zbiegło się w czasie z uzyskaniem przez Kazimierza pewnej samodzielności politycznej wraz z objęciem skromnej dzielnicy wiślickiej. Krótko potem obaj spotkali się w Jędrzejowie, gdzie Jaksa i Świętosław snuli plany wystąpienia przeciwko Bolesławowi Kędzierzawemu. Czy już wtedy w projekty spiskowców był wciągnięty Gedko, nie można rozstrzygnąć jednoznacznie, choć należy przypuszczać, że większość obecnych na tym zjeździe akceptowała ich linię polityczną. Dla nas ważne jest, że wtedy i książę, i biskup zetknęli się z cystersami i odtąd stale ten zakon popierali, stając się nawet fundatorami jego nowych placówek. Chyba już samodzielnie, zgodnie z przekazem redakcji świętokrzyskiej Katalogów biskupów krakowskich oraz Jana Długosza, w 1171 roku Gedko ufundował kolegiatę w Kielcach i uposażył ją, podobnie jak później klasztor Cystersów w Wąchocku, z dóbr biskupich. Kazimierz wówczas zajęty był pewnie porządkowaniem swej stolicy na wiślickim grodzie i nie dysponował odpowiednimi środkami, by zaangażować się w tworzenie prepozytury kieleckiej. Później jednak biskup współpracował z księciem przy fundowaniu opactwa wąchockiego, a także doposażaniu klasztoru cysterskiego w Koprzywnicy i placówki bożogrobców miechowskich. Podobnie było z nadaniami na rzecz norbertanek ze Zwierzyńca. Dwoma zasadniczymi wspólnymi dziełami Gedki i Kazimierza było zainicjowanie reformy kanonikatu świeckiego w diecezji krakowskiej i budowanie wokół niego nowego szczebla organizacyjnego bi249

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ skupstwa - organizacji archidiakonalno-prepozyturalnej, a także sprowadzenie do Krakowa relikwii świętego Floriana i rozpoczę­ cie budowy ku jego czci bazyliki na podkrakowskim Kleparzu. O tym pierwszym przedsięwzięciu już pisaliśmy, tutaj warto tylko dodać, iż władca i biskup Gedko zapoczątkowali to dzieło, ale dokończone zostało dopiero za pontyfikatu jego następcy - Pełki. Jeżeli chodzi o sprowadzenie relikwii świętego Floriana, to wiemy już, że ten projekt sięga swymi początkami zjazdu łęczyc­ kiego z 1180 roku oraz poselstwa wystosowanego do papieża Aleksandra III w 1181 roku. Już wtedy książę Kazimierz starał się o relikwie jakiegoś świętego, a papież mu je obiecał, jednak na realizację owych obietnic trzeba było poczekać do pontyfikatu papieża Lucjusza III. Dopiero wówczas do Krakowa szczątki świętego przywiózł biskup Modeny, Idzi. Najbardziej wiarygodne polskie źródła, z Rocznikiem kapituły krakowskiej na czele, kładą to wydarzenie pod rokiem 1184, choć poza suchymi faktami (data, samo wydarzenie, a czasem osoba biskupa Idziego oraz pokreślenie roli Gedki) niewiele nam o nim mówią. Dopiero późniejsze przekazy dają nam pełniejszy obraz tego, co stało się w 1184 roku i kto tego dokonał. Jednym z nich jest oczywiście nasz największy średniowieczny dziejopis Jan Długosz, który poświęcił nieco uwagi świętemu Florianowi, natomiast drugim wcześniejsza niż Długoszowe Roczniki, bo pochodząca z XIV lub z przełomu XIV i XV wieku legenda pt. Translatio sancti Floriani. Starsze ze źródeł, w odróżnieniu od żywota świętego Floriana, powstało w Polsce i jest związane z lokalną tradycją ludową oraz samą kolegiatą kleparską, a do dzisiaj dochowało się w trzech redakcjach18 • Wprawdzie różnią się one nieco między sobą, ale podstawowe informacje są na ogół zgodne. Dowiadujemy się 18

Źródło to zostało do dzisiaj tylko raz wydane i dostępne jest w języku ła­

- zob. Translatio sancti Floriani, Redakcja I-Ili, wyd. Wojciech Kętrzyński, [w:] MPH, t. IV, Lwów 1884, s. 757-762. O kulcie świętego Floriana w Polsce szerzej w starszej pracy Kazimierza Dobrowolskiego - Dzieje kultu św. Floriana w Polsce do połowy XVI w., Warszawa 1923.

cińskim

12so

WSPÓŁPRACA

z BISKUPAMI KRAKOWSKIMI

I

o przyjaźni między papieżem a biskupem Gedką, okolicznoś­ ciach sprowadzenia ciała świętego, a także poznajemy malowniczą opowieść o tym, jak to Florian zatrzymał wóz ze swymi relikwiami na polach kleparskich, gdzie potem ufundowano kolegiatę i złożono w niej jego rękę. Redakcje I i II zgodnie informują nas, że wszystko to było wspólnym dziełem księcia i biskupa oraz mylnie datują wydarzenia na rok 1183. Interesujący jest też przekaz Jana Długosza, który umieścił opowieść pod rokiem 1184 i rozpoczął ją następująco: „Papież Lucjusz, jak głosi stare podanie, które dotarło do naszych czasów, wszedłszy do kaplicy kryjącej ciała wielu męczenników, zapytał, kto ze spoczywają­ cych tam świętych pragnie przenieść się do Polski. Na te słowa wypowiedziane przez papieża - nie wiadomo - na serio, czy dla żartu, z grobowca, w którym pochowano czcigodne zwłoki św. Floriana, ukazała się papieżowi wyciągnięta ręka [świętego], który wzywał, wyznaczał, wskazywał i tym wyciągnięciem ręki dawał znak, żeby jego dano Polakom i katedrze krakowskiej" 19 • Dalej kronikarz podaje znane nam już z roczników informacje, dodaje, że relikwie uroczyście w asyście księcia i biskupa zło­ żono w katedrze krakowskiej oraz podkreśla, że całego przedsięwzięcia dokonali wspólnie Kazimierz i Gedko. W osobnym ustępie dowiadujemy się od Długosza o erygowaniu przez księcia w ufundowanej przez biskupa bazylice kolegium prała­ tów, kanoników i wikariuszy; tych pierwszych miało być pięciu z dziekanem na czele, tych drugich czterech, a ostatnich ośmiu. Wydaje się to prawdopodobne, a osadzona przy poświęconym św. Florianowi kościele kapituła była od razu grupą kanonicką zreformowaną, jej majątek podzielony był na prałatury i kanonie. Po kilku latach starań Kościół krakowski uzyskał więc cenne relikwie świętego żołnierza rzymskiego z prowincji Noricum. Zapewne ich sprowadzenie wzmocniło pozycję biskupa krakowskiego w polskich strukturach kościelnych, a krajowi miało dać 19

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 170-171. 251

I

I KSIĄŻĘ A KOŚCIÓŁ patrona, który mógł być przeciwwagą czczonego w Gnieźnie świętego Wojciecha. Kult nowego świętego szybko przejęły placówki cysterskie związane z księciem i biskupem - zwłaszcza Wąchock i Koprzywnica, jednak czy do końca spełnił on oczekiwania swych mocodawców, należy wątpić. W drugiej połowie XIII wieku większe znaczenie uzyskał kult świętego Stanisława, a kreowany przez Jana Długosza na patrona Polski Florian nie mógł się z nim równać. Pewnie jednak w 1184 roku sprowadzenie do Małopolski relikwii nowego świętego i przeszczepienie na jej grunt jego kultu było sporym sukcesem. Było to jednocześnie zwieńczeniem kariery duchownej zmarłego w 1185 roku biskupa Gedki oraz jego wieloletniej współpracy z księciem Kazimierzem - translatio sancti Floriani można uznać za ich największe wspólne dzieło. O ile stosunek między Kazimierzem i Gedką można określić jako bliską współpracę polityczną, w której zachowane były przynajmniej pozory równowagi, chyba jednak z pewnym wskazaniem na dobrze ustosunkowanego i doświadczonego biskupa, o tyle w wypadku następcy Gedki proporcje te raczej się odwróciły. Gedce, swemu mentorowi, książę zawdzięczał tron krakowski i cieszył się stale jego poparciem, a znacznie młodszy Pełka, choć też mający mocne zaplecze w postaci brata Mikołaja, był już Kazimierzowym nominatem i jemu zawdzięczał karierę. Współ­ działał on z księciem krakowskim w niektórych przynajmniej przedsięwzięciach fundacyjnych, zwłaszcza w zakończeniu reformy kanonikatu, był też wiernym obrońcą Krakowa przed zakusami Mieszka Starego w 1191 roku. Po śmierci Kazimierza stanął przy jego małoletnich synach i do końca (do śmierci w 1207 roku) był związany z Leszkiem Białym. Owocem współpracy księcia i dwóch krakowskich hierarchów było wzmocnienie pozycji biskupstwa w polskim Kościele, sporo ważnych fundacji, a także początki reformy Kościoła w duchu gregoriańskim, wyprzedzają­ ce szerszą akcję arcybiskupa Henryka Kietlicza. Świadczy o tym bulla z 1186 roku dla biskupa Pełki czy legacje papieskie Jana Ma-

I 252

WSPÓŁPRACA

z BISKUP AMI KRAKOWSKIMI

labranca z 1189 roku i Piotra z Kapui z 1197 roku. Książę Kazimierz potrafił ułożyć sobie dobrze stosunki z Kościołem, zwłasz­ cza z biskupami krakowskimi, ale też płockimi lub kujawskimi. Relację tę możemy określić jako trwały stan symbiozy - obie strony, świecka i duchowna, czerpały zeń jednakowe korzyści, wzajemnie się wspierając. Kościół i jego ludzie byli podporą krakowskiego tronu, na którym zasiadał książę Kazimierz, a on sam stał się podporą ołtarza. Wszelkie stereotypy krakowskiego princepsa jako władcy uległego czy podporządkowanego Kościołowi należy uznać za daleko idące uproszczenie. Może w początkach walki o własną dzielnicę oraz o pryncypat przewagę zachowywał biskup krakowski, ale potem sytuacja stopniowo zmieniała się na korzyść księcia, by osiągnąć zadowalający obie strony stan równowagi.

I

Rozdział

W

VI

KRĘGU

RODZINNYM

I 1. Rodzice, bracia i dalsi krewni Rodzina księcia Kazimierza przynajmniej częsc1owo jest nam znana z wcześniejszych rozdziałów tej książki. Przez pojęcie kręgu rodzinnego możemy rozumieć środowisko, z którego nasz bohater się wywodził lub też środowisko, które sam, już jako dorosły człowiek, stworzył. Krąg najbliższych księcia w tym pierwszym znaczeniu w zasadzie omówiliśmy wyżej, tutaj wypadnie się nam skoncentrować przede wszystkim na tym drugim. Nie sposób jednak pominąć potomków Bolesława III Krzywoustego, wśród których mały Kazimierz wzrastał, naprzód jako dziecko, potem młody Piastowic bez ziemi, gdyż właśnie od nich czerpał najpewniej pierwsze nauki, jak wypełniać zadania członka dynastii panującej. Jego ojca oczywiście bliżej przedstawiać nie trzeba, ponieważ ten żyjący w latach 1086-1138, a panujący w latach 1102-1138 monarcha należy do najlepiej rozpoznawalnych postaci historycznych w naszym kraju. Zasługa to nie tylko Anonima zwanego Gallem, który wykreował go w swej kronice na trzeciego wielkiego Bolesława w dziejach państwa piastowskiego, ale także wielkiej aktywności polityczno-militarnej księcia, a może najbardziej jego decyzji, zwanej statutem lub testamentem, wprowadzającej system dziedziczenia władzy wedle starszeństwa w rodzie Piastów (zasady senioratu i pryncypatu) oraz uposaża­ nie ziemiami młodszych przedstawicieli dynastii. Abstrahujemy

już

I 254

RODZICE, BRACIA I DALSI KREWNI

I

tu oczywiście od wielkiej dyskusji historiograficznej o przyczynach zastosowania takiego rozwiązania oraz związanych z nim szczegółach - temat to odpowiedni w biografii samego Bolesława a nie jego najmłodszego syna. Dla nas najważniejsze jest to, że Bolesław Krzywousty z dwóch swych małżeństw pozostawił liczne potomstwo, z najmłodszym, urodzonym tuż przed jego śmiercią, Kazimierzem. Pierwszy związek małżeński książę Bolesław zawarł, gdy nie miał jeszcze lat dwudziestu, a ściślej - zdaje się, że skończył ledwie szesnaście. Wybranką była Zbysława, córka wielkiego księcia kijowskiego Światopełka, a do ślubu doszło w 1103 roku. Anonim tzw. Gall przekazał, iż dyspensę na ten związek (oboje spokrewnieni byli w trzecim stopniu wedle prawa kanonicznego) wyjednał u papieża biskup krakowski Baldwin. Z małżeństwa przyszedł na świat w 1105 roku Władysław Wygnaniec oraz przed 1112 rokiem nieznana z imienia córka, wydana za mąż na Ruś. Zbysława zmarła najpóźniej w 1114 roku, w roku następnym Krzywousty ożenił się z Salomeą, córką Henryka hrabiego Bergu (w Szwabii). Związek ten trwał do śmierci księcia Bolesława, a jego owocem było aż dwanaścioro dzieci. Część spośród nich jest nam już znana - Bolesław Kędzierzawy, Mieszko Stary, Henryk; inne mniej. Pierwszym dzieckiem pary książęcej był Leszek, urodzony już w 1115 roku a zmarły przed rokiem 1131, rok po Leszku przyszła na świat Ryksa (zmarła w 1155 lub 1156), którą około 1130 roku wydano za mąż za króla Szwecji Magnusa, póź­ niej za księcia nowogrodzkiego Włodzimierza Wsiewołodowicza, po którego śmierci powróciła do Szwecji jako żona króla Swerkera I. Następnymi w kolejności potomkami Bolesława i Salomei byli: nieznana z imienia córka, wydana za margrabiego Marchii Północnej Konrada von Pl6tzkau (zmarła w 1133 roku), oraz Kazimierz tzw. Starszy (zmarł w 1131 roku), oboje urodzeni mię­ dzy 1117 a 1121-1122 rokiem. Po nich przyszli na świat Bolesław (urodzony około 1121-1122) i Mieszko (urodzony między 1122 a 1125), a następnie Gertruda (urodzona między 1126 a 1135) 255

I

I w KRĘGU RODZINNYM - mniszka w rodowym klasztorze hrabiów Bergu w Zwiefalten, w którym zmarła w roku 1160 i została tam pochowana. Około roku 1130 urodził się Henryk Sandomierski, a po nim kolejno trzy córki- Dobroniega Ludgarda (urodzona między 1128 a 1135, wydana za margrabiego Dolnych Łużyc Dytryka); Judyta (urodzona około 1133, a wydana za Ottona I, margrabiego Brandenburgii) oraz znana nam już Agnieszka (urodzona w 1137 roku), żona Mścisława, księcia włodzimierskiego. Ostatnim, jak wiemy, potomkiem książęcej pary był Kazimierz Sprawiedliwy. Mały książę wychowywany był w pierwszych latach swego życia przez matkę, z większością rodzeństwa zapewne nigdy się nie zetknął lub kontakty były sporadyczne - Leszek, Kazimierz Starszy oraz nieznana z imienia siostra umarli przed jego narodzinami, pozostałe siostry wydawano za mąż, często do odległych krajów, a Gertrudę wysłano do Zwiefalten. We wczesnym dzieciństwie mógł u boku matki, a po 1144 roku pod opieką starszych braci, wychowywać się przez jakiś czas z Dobroniegą Ludgardą, Judytą i Agnieszką. Niestety o tych wydarzeniach źródła nie przynoszą nam żadnych informacji - nie wiemy, jak był zorganizowany dwór księżnej wdowy Salomei, gdzie na stałe przebywała z małym Kazimierzem oraz córkami. Możemy snuć domysły, że była to Łęczyca lub Płock, co wydaje się prawdopodobne, gdyż pierwszy gród był głównym ośrodkiem politycznym ziem łęczyckiej i sieradzkiej, wyznaczonych jako oprawa wdowia, a drugi miejscem pochówku Bolesława Krzywoustego i centralnym grodem władztwa najstarszego syna Salomei. Wiemy, że właśnie w Łęczycy w 1141 roku księżna i jej synowie radzili nad nieoddawaniem, wedle pierwotnych planów, Agnieszki do klasztoru, a związaniem jej z którymś z synów księcia Wsiewołoda Olegowicza. Projekt ten został udaremniony przez Władysława Il, a księżniczka dopiero dziesięć lat później została wydana za księcia Mścisława. O wydarzeniach politycznych z lat 1138-1144 wiemy sporo, ale o wychowaniu najmłodszego Bolesławowica zupełnie nic. W wieku sześciu lat pozbawiony mat-

I 256

RODZICE, BRACIA I DALSI KREWNI

I

ki, znalazł się pod opieką starszych braci, na co zwracał uwagę mistrz Wincenty. Pisał niejasno o powierzaniu dzielnic małolet­ nich członków dynastii opiekunom przy okazji omawiania śmier­ ci Krzywoustego, a później, już wprost, o tym, że Kazimierza jako dziecko „czas jakiś wychowywał w swoim domu jak syna" 1 Bolesław Kędzierzawy. Relacje braterskie między synami Salomei znamy raczej w kontekście politycznym niż rodzinnym. Cytowany wyżej dziejopis czasami podaje jakieś szczegóły, ale najczęściej z czasów, gdy Kazimierz był już dorosły i stawał się podmiotem gry politycznej. Sporo tam frazesów o miłości braterskiej, ale to chyba bardziej wymogi retoryki wsuwały mu pod rylec (pióro) te słowa niż sielanka, którą obserwował. Niewątpliwie książę Kazimierz musiał być bliżej Bolesława Kędzierzawego oraz Henryka Sandomierskiego, po którym uzyskał namiastkę własnej dzielnicy, a chyba nieco dalej od rezydującego w Wielkopolsce Mieszka. W jakiś sposób spójność polityczną synów Salomei akcentują dwa zachowane dokumenty - oryginalny kardynała legata Humbalda z 2 marca 1146 oraz podrobiony w XIII wieku dokument rzekomo Mieszka Starego z 28 kwietnia 1145 dla klasztoru w Trzemesznie. Wszyscy książęta juniorzy występują w nich razem, a sugestywny jest tu zwłaszcza akt Humbalda, gdzie zanotowano, iż obecni w Gnieźnie byli: Bolesclavus et Misico duces et fratres eorum Henricus atque Casimirus, filii quondam Bolesclavi ducis 2 (Bolesław i Mieszko książęta i bracia ich Henryk, a także Kazimierz, synowie Bolesła­ wa niegdyś księcia), którzy wspólnie dokonali nadania kaplicy w Górze Małgorzaty pod Łęczycą wraz z jej uposażeniem. Falsyfikat trzemeszeński natomiast wylicza synów Salomei z imienia bodaj czterokrotnie - pierwszy raz występują tylko trzej: Mieszko, Bolesław i Kazimierz, jako nadawcy immunitetu dla klasztornej wsi Kwieciszewo, potem już cała czwórka: przy nadaniu 1 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Ki.irbis, Wrocław 1992, ks. III, rozdz. 30, s. 167. 2 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. I, wyd. [Ignacy Zakrzewski], Poznań 1877, nr 12, s. 19.

257

I

I w KRĘGU RODZINNYM kaplicy w Górze Małgorzaty, następnie przy nadaniu arcybiskupa i wreszcie jako świadkowie. W tym dokumencie dwaj młod­ si z braci pojawiają się na przemian jako bracia książęcy lub już książęta. Mały Kazimierz, niewątpliwie niebędący wówczas podmiotem czynności prawnych i politycznych (miał siedem - osiem lat), konsekwentnie występował u boku starszych braci. Później, gdy minęło zagrożenie ze strony Władysława Wygnańca i sytuacja się ustabilizowała, jego obecność nie była chyba niezbędna, skoro zniknął z dokumentów aż do roku 1161. Relacje małego Kazimierza z około czterdziestoletnim bratem przyrodnim Władysławem trudno bliżej określić. Dopiero u Długosza znajdujemy następującą informację: „U niego [tj. Władysława - J.D.] też pozostawiono piątego księcia, nieletniego Kazimierza, którego staranie powierzyli mu zarówno pozostali bracia-książęta, jak i wszyscy panowie i doradcy polscy"3 • Żaden z wcześniejszych kronikarzy nie pozostawił nam podobnej zapiski i jak wiemy - nieletni książę pozostawał pierwotnie pod opieką Salomei. Skąd więc tak brzmiący przekaz u krakowskiego kanonika? Wydaje się, że Długosz w tym wypadku, zresztą również wielokrotnie i w innych sytuacjach odnoszących się do dawniejszych czasów, rozumował anachronicznie. Przenosił znane sobie dobrze stosunki, charakterystyczne dla XV wieku, na stulecia wcześniejsze. Skoro więc Władysław stawał się monarchą, czy też księciem zwierzchnim, to do niego należała opieka nad nieletnimi braćmi i siostrami. Rzeczywistość po śmierci Krzywoustego była jednak inna, a ówczesny princeps najpewniej niemal wcale nie miał kontaktów z najmłodszym bratem. Salomea rezydowała w Łęczycy lub u swego najstarszego potomka w Płocku, Wła­ dysław zaś w Krakowie i na Śląsku. Po śmierci księżnej wdowy wybuchła wojna domowa, w jej wyniku najstarszy Bolesławowie opuścił kraj i już doń nie wrócił. Trudno było zatem o zadzierzg3 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 6, Warszawa 1973, s. 10, pod rokiem 1140.

I 258

RODZICE, BRACIA I DALSI KREWNI

I

nięcie jakichś relacji na linii mały Kazimierz i zaawansowany jak na owe czasy wiekiem Władysław (w momencie ucieczki miał 41 lat). Można postawić pytanie, czy podczas pobytu Kazimierza na dworze cesarza Fryderyka Barbarossy po wydarzeniach z 1157 roku nie doszło do spotkania przyrodnich braci? Sytuację taką możemy dopuścić, ale nic o niej nie wiemy ze źródeł, trudno zatem ją zweryfikować. Podobnie rzecz się miała z bratankami, którzy wraz z ojcem udali się na wygnanie lub też przyszli na świat już w Niemczech. Bolesław Wysoki, Mieszko Plątonogi czy Konrad z całą pewnością zetknęli się ze swym stryjem dopiero po powrocie na Śląsk w 1163 roku. Trzeba jednak pamiętać, że urodzony w 1127 roku Bolesław był starszy od stryja, a nieco młodszy Mieszko mógł być jego rówieśnikiem, młodszy od Kazimierza był Konrad, który narodził się już w Rzeszy, a zatem po 1146 roku. O stosunkach księcia z Władysławowicami wiemy niewiele, skąpił nam takich informacji mistrz Wincenty, a więc i jego następcy w dziejopisarskim dziele nie mogli dużo przekazać. Właś­ ciwie pierwszy raz dowiadujemy się o kontaktach Kazimierza z bratankami, gdy Wincenty opisuje porządkowanie państwa po zamachu z 1177 roku. Wówczas to kronikarz zamieszcza następującą notatkę: Gdy zaś wszystkich dzielnic stolice i grody bez walki radośnie się przed nim [Kazimierzem - J.D.] otwierały, dzielnica śląska zamierzała podnieść bunt. Władzę nad nią przywłaszczył sobie w swoim czasie syn Władysława Mieszko, wygnawszy brata, księcia Bolesława. Odzyskawszy ją z niemałym trudem, Kazimierz oddał ją Bolesławowi. Lecz wojowniczość jego brata, mianowicie tegoż Mieszka, poskromił przez nadanie mu kilku grodów; a również brata ich Konrada mianował księciem marchii głogowskiej"4. Fragment ten znamy już z jednego z poprzednich rozdziałów, ale warto go przytoczyć w tym miejscu, gdyż jest to jeden z nielicznych przekazów ilustrujących stosun11

4

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 8, s. 200. 259

I

I w KRĘGU RODZINNYM ki krakowskiego princepsa z jego śląskimi krewniakami. Autor Kroniki polskiej (polsko-śląskiej) nieco inaczej widział te wydarzenia - za inicjatora buntu przeciwko Bolesławowi Wysokiemu uważał jego syna Jarosława, który sprzymierzył się z Plątonogim. Nowy książę krakowski miał tu wystąpić jako pośrednik między stronami konfliktu, który Mieszkowi wyznaczył ziemię raciborską, a nadziały otrzymali też Jarosław i Konrad. Należałoby więc wnosić, że Kazimierz wystąpił jako sojusznik najstarszego Władysławo­ wica, a ich drogi rozeszły się kilka lat później, jak chce mistrz Wincenty, na skutek podstępu Mieszka Starego („krótko przedtem odwrócił się [od Kazimierza - J.D.] Bolesław" 5 - kronikarz pisze tu o wydarzeniach z około 1184 roku, „krótko przedtem" to oczywiście czas po zjeździe łęczyckim). Właściwie tyle tylko wiemy o kontaktach i relacjach Kazimierza z jego śląskimi bratankami, bo fakt wspólnego świadkowania Bolesława Wysokiego z ówczesnym księciem sandomierskim na dokumencie Mieszka Starego z roku 1177 nic tu nie wnosi. Niewiele wiemy o kontaktach Kazimierza z licznymi potomkami Mieszka Starego (miał on pięciu synów i jak się zdaje sześć córek). Książę stykał się przynajmniej z niektórymi z nich niewątpliwe przy okazji wielkich zjazdów i wieców - tak było z pewnością w 1167 roku w Jędrzejowie, dokąd Mieszko przybył z czterema swymi synami, Stefanem, Bolesławem, Mieszkiem i Władysławem. Wcześniej, w maju 1161 roku w Łęczycy Kazimierz występował obok najstarszego Mieszkowego syna Odona, a później, w kwietniu 1177 roku wspólnie z Mieszkiem tzw. Młodszym. Okazji takich było zapewne więcej, ale o innych źród­ ła milczą. Nie potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o relacje między księciem sandomierskim Kazimierzem a najstarszym synem Mieszka - Odonem - w przededniu buntu krakowskiego z tego samego roku. Ostatecznie Odon zbuntował się przeciwko ojcu, co tak oddał mistrz Wincenty: „Atoli opuszczają 5

I 260

Tamże, ks. IV, rozdz. 13, s. 212.

RODZICE, BRACIA I DALSI KREWNI

I

go [Mieszka Starego - J.D.] i jego ulubieńcy, niepomni zgoła wielkich dobrodziejstw. Wśród nich książę Odo, pierworodny jego syn, jako najzaciętszy wróg usiłuje usunąć korzeń własnego pnia, na własną głowę sprowadza pożar, z zaciętością wielką nastając na zgubę ojca" 6 • Efektem jakiejś współpracy Kazimierza i Odona było wyznaczenie temu drugiemu księstwa poznańskiego. Kilka lat potem książę poznański pogodził się z ojcem, a o jego stosunkach ze stryjem nic już nie wiemy. Natomiast Mieszko zwany czasem Młodszym znany jest z rajdu na Kraków w 1191 roku, gdzie dostał się do niewoli stryja. Uwolnił go Kazimierz, jak pisze mistrz Wincenty, za sprawą „przesławnego męża, przewspaniałego arcybiskupa Piotra" 7 • Na podstawie nielicznych, suchych, a często enigmatycznych wzmianek źródłowych trudno wyrobić sobie pogląd na związki i kontakty księcia Kazimierza z jego krę­ giem krewniaczym - braćmi i ich potomstwem. Jedynym z bratanków Kazimierza, z którym utrzymywał on bliższe stosunki, był małoletni syn Bolesława Kędzierzawego - Leszek. Wynikało to zapewne z faktu, że Kazimierz wychowywał się na dworze jego ojca i został przez niego wyznaczony na opiekuna kilkuletniego spadkobiercy Mazowsza i Kujaw. W świetle przekazu mistrza Wincentego miał Kazimierz być nie tylko opiekunem małego Bolesławowica, ale wręcz zastąpić mu ojca - kronikarz włożył w usta opuszczającego doczesny padół łez Bolesława Kędzierzawego następujące słowa: „Brat mój, Kazimierz, w czasie jego małoletniości niech nie sprawuje [tylko] opiekuństwa, lecz do ojcowskiego przytuli go serca" 8 • Mamy tu zresztą ciekawą analogię do dzieciństwa naszego bohatera, który po zgonie Salomei był wychowywany przez Kędzierzawego. Bliskie związki Kazimierza i Leszka dziejopis podkreślał raz jeszcze, gdy niedługo przed śmiercią ten drugi, będąc już w latach spraw6

Tamże,

7

Tamże, ks. IV, rozdz. 17, s. 226.

8

Tamże, ks. III, rozdz. 30, s. 173-174.

ks. IV, rozdz. 7, s. 197.

261j

I w KRĘGU RODZINNYM nych,

poddał się

„opiece" Mieszka Starego. W usta Leszka wrado dawnych układów z najmłodszym stryjem, Wincenty włożył następujące zdanie: „Żalem zdjęty rzucił się Kazimierzowi do nóg [ze słowami] »Zgrzeszyłem ojcze, przeciw niebu i tobie i nie jestem godzien zwać się synem twoim; uczyń mię jakby jednym z twoich najemników«" 9 • Wiemy już, że relacje między bratankiem i stryjem zostały przywrócone na zasadzie status quo ante i ostatecznie Kazimierz odziedziczył Mazowsze i Kujawy. Garść informacji o rodzinie Kazimierza, jaką możemy wydobyć ze źródeł, nie pozwala nam na pełniejszą rekonstrukcję dzieciństwa księcia. Możemy domyślać się bliskiej więzi emocjonalnej z matką, a potem z dwoma starszymi braćmi - Bolesławem i Henrykiem, choć zastanawiające jest w tym kontekście zwlekanie z wyznaczeniem dorosłemu już Kazimierzowi przynajmniej namiastki własnej dzielnicy. Nie wiemy, jak wyglądał „proces edukacji" dorastającego księcia, nie znamy jego bezpośrednich opiekunów czy mentorów. Sytuację gmatwa też nieco jego póź­ ne przyjście na świat, gdyż był młodszy od niektórych bratanków. W sumie można powiedzieć, że relacje księcia Kazimierza z najbliższymi krewnymi były raczej standardowe - wszystko ciągle oscylowało między sojuszem a zdradą. Wynikało to zapewne z banalnego faktu - członkowie dynastii w tych czasach walczyli o władzę, tę mniejszą, czyli własną dzielnicę lub tę więk­ cającego

szą, zwierzchnią.

I 2. Kazimierz - jego małżeństwo i potomstwo że z założonego przez Kazimierza kręgu rodzinnego kilka ważnych gałęzi rodowego drzewa Piastów. W poprzednich rozdziałach pisaliśmy już, że książę ożenił się z Heleną, którą w starszej literaturze powszechnie identyfikowano

Wiemy,

wyrosło

9

I 262

Tamże, ks. IV, rozdz. 13, s. 214.

KAZIMIERZ - JEGO MAŁŻEŃSTWO I POTOMSTWO

I

Il. 24. Posadzka wiślicka - przerys. W kwaterze górnej (wschodniej) przedstawiono osoby nieżyjące (może nieznany prepozyt kolegiaty, książę Henryk Sandomierski i Kazimierz Kazimierzowie), a w dolnej (zachodniej) żyjące (może książę Kazimierz, jego żona Helena i syn Bolesław). 263

I

I w KRĘGU RODZINNYM z księżniczką wywodzącą się z dynastii ruskich Rurykowiczów. To mylne przeświadczenie zakorzeniło się w naszej pamięci i świadomości zbiorowej w znaczącym stopniu dzięki przekazowi Jana Długosza, który pod rokiem 1168 umieścił następującą informację: „ Wobec nacisku ze strony braci i możnych królestwa książę Kazimierz pojął za żonę wywodzącą się z książąt ruskich Helenę, pannę, córkę księcia bełzkiego Wszewołoda" 10 • Tropem tym poszedł Oswald Balzer, który jednakże sprostował naszego piętnastowiecznego dziejopisa, uważając Helenę za córkę Rości­ sława, wielkiego księcia kijowskiego. Perypetie badań nad pochodzeniem Heleny znamy już z jednego z poprzednich rozdziałów, nie warto więc tutaj ich powtarzać, ważne jest tylko, iż prawidłowej identyfikacji ponad trzydzieści lat temu dokonał Tadeusz Wasilewski i ona została zaakceptowana przez niemal wszystkich polskich historyków. W jej świetle Helena jawi się nam jako córka Konrada Il, księcia znojemskiego z czeskiej dynastii Przemyśli­ dów, oraz Marii, córki wielkiego żupana Raszki Urosa I, a siostra jednego z najwybitniejszych przedstawicieli morawskiej linii tego rodu - Konrada III Ottona. Termin zawarcia związku małżeńskie­ go między Kazimierzem i Heleną również rozważaliśmy wyżej, tutaj wystarczy wspomnieć, że stało się to w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych XII wieku, a precyzyjniejszej daty nie uda się chyba ustalić na gruncie dostępnej dzisiaj podstawy źródłowej. Zresztą nie tylko na temat daty tego małżeństwa źródła mówią niewiele. Wiemy, że Helena wystąpiła w dokumencie opatowskim wystawionym przez jej męża 12 kwietnia 1189, a także wymieniają ją najstarsze dokumenty miechowskie. Opatrzone datą 1198 roku dwa przekazy dyplomatyczne zawierają spis dobrodziejów i majątku klasztoru Bożogrobców w Miechowie, założo­ nego u progu lat sześćdziesiątych XII wieku przez znanego nam możnego Jaksę. W jednym z nich, tzw. Album patriarchale, znajduje się następujący zapis: Kasimerus dux et uxor eius Helena cum dua10

I 264

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 108.

KAZIMIERZ - JEGO MAŁŻEŃSTWO I POTOMSTWO

I

bus filijs Lestcone et Conrado 11 (książę Kazimierz i jego żona Helena z dwoma synami Leszkiem i Konradem). Do kręgu modlitewnego klasztoru miechowskiego przyjęta została cała rodzina księcia, co stało się najpewniej gdzieś na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XII wieku, gdyż wówczas żył jeszcze sam Kazimierz, a narodzili się już jego dwaj synowie. Poza tym wiemy lub domyślamy się, że przyszła księżna krakowska urodziła się około roku 1150, a zmarła przed 1206 rokiem, a może - jak się ostatnio sugeruje - dopiero około roku 1212. Dzienną datę jej śmierci zawiera znany z osiemnastowiecznej redakcji Nekrolog klasztoru Norbertanek na Zwierzyńcu - odpowiedni wpis znajduje się tam pod 28 września 12 • Niewiele uwagi Helenie poświęcił mistrz Wincenty, który nawet nie wymienił jej z imienia. Pierwszy raz wspomniał o książę­ cej małżonce mimochodem, opisując bunt krakowski z 1191 roku i rzekomy marsz na pomoc księciu krakowskiemu jego szwagra Konrada III Ottona. Po raz wtóry kronikarz poświęcił Helenie nieco miejsca w swym dziele, omawiając sytuację po bitwie mozgawskiej z 1195 roku, tutaj urasta ona do rangi regentki: „I oto matka dwóch chłopców [Leszka i Konrada - J.D.] ponad płeć niewieścią bardzo roztropna, tak w radach przemyślnych, jak i w rzeczy przewidywaniu, podejmuje opiekę nad sierotami, dopóki nie dorośnie starszy, który był bardzo bliski dojrzałości. Z rozkazania tej niewiasty rozdzielone zostają odznaki godności według zasług każdego: jednych się usuwa, drugich się wyznacza na ich miejsce, tak że bez jej woli nie przyznaje się ani godności trybunatu, 11 Kodeks dyplomatyczny Małopolski, wyd. Franciszek Piekosiński, t. II, Kraków 1886, nr 376, s. 16. 12 Zob. Jerzy Rajman, Średniowieczne zapiski w Nekrologu norbertanek na Zwierzyńcu, Nasza Przeszłość 77 (1992), s. 52 i przyp. 110. W Nekrologu opactwa św. Wincentego we Wrocławiu, wyd. Karol Maleczyński, MPH, s.n., t. IX, cz. 1, Warszawa 1971 znajduje się pod 2 kwietnia zapis Helena ductrissa (s. 32), natomiast pod 28 września Hau/ana (s. 73). Należy wnosić, że tradycja zachowana w klasztorze zwierzynieckim jest bliższa prawdy, a na tej podstawie uznać związek wpisu z Nekrologu św. Wincentego pod 28 września z zapiską w Nekrologu zwierzynieckim.

265

I

I w KRĘGU RODZINNYM ani nawet niższych urzędów. Wszyscy okazywali jej tak wielki szacunek, że dostojnicy zapomniawszy o swojej godności woleli słuchać niewiasty i przemilczeć czy znosić jej wprawdzie nie haniebne, ale niewieście nieobycie, niż opuszczać pacholęta. Albowiem nawet ktoś bardzo roztropny nie może niekiedy uniknąć nierozważnego błędu, dlatego nieroztropność łatwiej znajduje przebaczenie w oczach ludzi roztropnych niż w oczach ludzi niedoświadczonych" 13 • Po śmierci Kazimierza jego żona staje się prawdziwym politykiem, nie tylko sprawuje regencję, ale jak dalej pisze nasz kronikarz - nie waha się zawrzeć umowy z Mieszkiem Starym, wpuszczając go do Krakowa. Wydaje się, iż do śmierci była kluczową osobą w księstwach swych synów, potrafiącą nawet okiełznać niezwykle wpływowych Lisów - wojewodę Mikołaja i jego brata biskupa krakowskiego Pełkę. Można wnosić, że i za życia męża Helena odgrywała istotną rolę w działaniach na rzecz Kościoła, być może była inspiratorką wielu jego fundacji i donacji. O jej samodzielnej działalności fundacyjnej nic nie wiemy, ale znamienne jest, że niemal wszystkie odnoszące się do niej w źródłach wzmianki pochodzą z instytucji kościelnych (bożogrobcy, norbertanki, kapituła krakowska). Przypisuje się jej również istotną rolę w rozbudowaniu wiślickiej siedziby księcia Kazimierza, na podstawie podobieństwa malowideł z rotundy w Znojmie na Morawach i rytowanej posadzki z krypty dwunastowiecznej kolegiaty w Wiślicy. W Rocznikach Jana Długosza znajduje się też trudna do zweryfikowania informacja, że po objęciu przez Leszka samodzielnych rządów Helena osiadła w Sandomierzu. Być może posiadała w okolicach jakieś dobra, podobnie jak na Kujawach. Z około trzydziestoletniego związku Heleny i Kazimierza przyszło na świat pięcioro dzieci, a przynajmniej tyle udało się ich odnaleźć w źródłach. Czterech spośród nich to synowie, piąta zaś to nieznana z imienia córka. Właśnie ją ponad sto lat temu 13

I 266

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. N, rozdz. 23, s. 255-256.

KAZIMIERZ - JEGO MAŁŻEŃSTWO I POTOMSTWO

I

Oswald Balzer uznał za pierworodne dziecko pary książęcej, które przyszło na świat około roku 1164. Takiej pewności jednak mieć nie możemy, gdyż wybitny uczony przyjął dość ryzykowne zało­ żenie, że córka Kazimierza, wydana za mąż w 1178 roku, musiała mieć wówczas czternaście lat. Wiemy jednak, że wiek sprawny do zamążpójścia wynosił raczej lat dwanaście, więc mogła się ona równie dobrze urodzić około roku 1166, a przed nią mógł przyjść na świat jej brat Kazimierz, o czym niżej. Informację o wydanej za mąż za Wsiewołoda Czermnego Światosławowicza, syna Świa­ tosława Wsiewołodowicza, wielkiego księcia kijowskiego z linii Olegowiczów, przekazał Latopis hipacki pod rokiem 1178. Zgodnie z zapiską w tym źródle małżeństwo zostało zawarte między dniem św. Filipa Apostoła a Bożym Narodzeniem (11 paździer­ nika - 24 grudnia). Później Kazimierzówna znika ze źródeł, choć jej małżonek występuje w nich jeszcze przez ponad trzydzieści lat (zmarł w 1214 roku). Niewiele potrafimy powiedzieć o najstarszym synu Kazimierza i Heleny, którego na kartach tej książki już wspominaliśmy. Kazimierz Kazimierzowie wystąpił u boku ojca na zjeździe ję­ drzejowskim jesienią 1167 roku, tak jak wraz z ojcem przybyli do Jędrzejowa czterej synowie Mieszka Starego. Nie potrafimy określić, w jakim był wtedy wieku, Oswald Balzer przyjmował, że urodził się on między 1164 a 1167 rokiem, a Kazimierz Jasiński nie oznaczył nawet w przybliżeniu daty jego narodzin. Młodszy Kazimierz zresztą zmarł już dnia 1 marca (co poświadcza wpis w Kalendarzu katedry krakowskiej) 1168 roku (tak przekazał Rocznik krakowski), zapewne nie osiągając wieku postrzyżyn. Nie zwrócili na niego uwagi ani mistrz Wincenty, ani kronikarz wielkopolski, a także inni dziejopisowie średniowieczni. Nieco więcej szczegółów znamy na temat kolejnego Kazimierzowego syna - Bolesława. Jednak również i w jego wypadku historycy mieli poważny problem z określeniem daty jego narodzin. Przyjmuje się, iż nastąpiło to około 1168 roku, a zatem mniej więcej w czasie, gdy zmarł jego starszy brat. Na kolejne 267

I

I w KRĘGU RODZINNYM informacje o Bolesławie natrafiamy w przekazach rocznikarskich w kontekście jego śmierci. W Roczniku Traski pod rokiem 1183 odnajdujemy informację, iż młody książę zmarł przywalony drzewem, które nazbyt nieostrożnie podciął. Trzynastowieczny Rocznik kapituły krakowskiej natomiast zawiera zapiskę o wyprawie przeciwko Rusinom Kazimierza i zgonie jego syna Bolesła­ wa pod rokiem 1182 (Bolezlaus filius Kazimiri obiit 14 ), nie podając jednak szczegółów znanych Trasce. W późniejszym kodeksie szamotulskim Rocznika małopolskiego oraz w jeszcze późniejszym Roczniku Sędziwoja odnotowano tylko krótko pod rokiem 1183, że zmarł Bolesław, syn Kazimierza. W tonie podobnym do Rocznika Traski, ale pod rokiem 1184, wspomina o śmierci Bolesława Rodowód książąt polskich. Jan Długosz, znając zapewne zapiskę Traski, odnotował tragiczną śmierć młodego Kazimierzowica pod rokiem 1183 w następujących słowach: „Inny równie bolesny wypadek dotknął w tym samym czasie [chodzi o przejście Leszka pod opiekę Mieszka Starego - J.D] księcia Kazimierza. Kiedy bowiem jego młodszy syn Bolesław dla zabawy podcinał jakieś drzewo, żmija, która się po pniu zsunęła, ugryzła Bolesława w delikatną jak u młodego szyję i nagle w gwałtowny sposób udusiła i pozbawiła życia i to tak szybko, że podniesiony z ziemi przez stojących dookoła nie wydał głosu ani jęku. Ojciec, książę Kazimierz, długo opłakiwał tak nagłą i niezwykłą śmierć. Pogrzebał go uroczyście w katedrze krakowskiej" 15 • Skąd kanonik krakowski zaczerpnął tak dramatyczny opis wydarzeń, trudno rozstrzygnąć. O ile sam fakt podcinania drzewa przez Bolesława znany był już czternastowiecznemu rocznikarzowi, o tyle ubarwienie tej opowieści przez wprowadzenie do narracji żmii oraz dodanie miejsca pochówku (katedra krakowska, ukończona w 1143 roku) to już jakieś domysły (?) Długosza. Z tych kilku informacji źródłowych wiemy tylko tyle, że urodzony około 1168 roku drugi syn Kazimierza

już

14 Kalendarz katedry krakowskiej, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 64. 15 Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 167.

I 268

KAZIMIERZ - JEGO MAŁŻEŃSTWO I POTOMSTWO

I

miał na imię Bolesław oraz że u progu osiągnięcia lat sprawnych, w 1182 roku (dajemy tu pierwszeństwo przekazowi trzynastowiecznego Rocznika kapituły krakowskiej nad innymi zapiskami annalistycznymi), zmarł w tragicznych okolicznościach. Dzienną datę zgonu Bolesława odnotował kalendarz katedry krakowskiej pod 16 kwietnia (Bolezlaus filius Kazimiri ducis obiit 16 - Bolesław syn księcia Kazimierza umarł). Z trójki starszych dzieci księcia Kazimierza lata sprawne osiąg­ nęła z pewnością -nieznana z imienia -córka, gdyż została wydana za mąż. Zresztą być może i ona wkrótce po ślubie zmarła? Gdyby tak było, to około 1182-1183 roku książęca para nie miałaby już żadnego potomstwa, ponieważ kolejni synowie, doskonale znani z rozmaitych przekazów źródłowych, przyszli na świat kilka lat później. Datę urodzenia starszego z nich, Leszka, trudno jednak ustalić w sposób bezwzględny, mistrz Wincenty, opisując śmierć Kazimierza i zmagania pod Mozgawą, nazywał go chłopcem lub nawet małym chłopcem (chłopczykiem). Oswald Balzer przyjmował, iż Leszek urodził się około 1186-1187 roku, a zdaniem Kazimierza Jasińskiego nastąpiło to nieco wcześniej, co akceptował Tadeusz Wasilewski, przyjmując lata 1184-1186. Równie trudno rozstrzygnąć, kiedy przyszedł na świat młodszy z nich - Konrad. Wspomniani uczeni przyjmowali odpowiednio lata 1187-1188 (O. Balzer), najwcześniej rok 1186 (Kazimierz Jasiński) i około roku 1188 (Tadeusz Wasilewski). Dysponując bardzo kruchą podstawą źródłową, nie sposób powyższe sugestie doprecyzować, możemy powiedzieć tylko jedno - obaj synowie, dziedzice Kazimierza, w momencie jego zgonu nie osiągnęli jeszcze samodzielności prawnej (mieli około ośmiu - dziesięciu lat) i potrzebowali opieki. Ich dziejami jednak nie będziemy się tu zajmować, odsyłając do stosownej literatury17 • 16

Kalendarz katedry krakowskiej, s. 140.

17

Młodszy z Kazimierzowiców doczekał się ostatnio biografii, której autorem

jest Henryk Samsonowicz - Konrad Mazowiecki (1187/1188 - 31 VIII 1247), Kraków 2008, gdzie dalsza literatura; natomiast starszy zupełnie niedawno doczekał się 269

I

I w KRĘGU RODZINNYM Imiona nadawane dzieciom księcia Kazimierza pochodzą zasadniczo z zasobu imienniczego dynastii piastowskiej. Wyjątek stanowi tylko najmłodszy z synów - Konrad, którego imię nawiązuje ewidentnie do morawskiej linii czeskich Przemyślidów. Odziedziczył je zapewne po dziadku macierzystym Konradzie II znojemskim i może też po wuju - Konradzie III Ottonie. Wprawdzie wystąpiło ono wcześniej wśród Piastów - otrzymał je, najpewniej po królu niemieckim Konradzie III, trzeci syn Władysła­ wa Wygnańca i Agnieszki - jednak w wypadku najmłodszego potomka Kazimierza nie miało to żadnego wpływu. W następ­ nych wiekach imię to rozpowszechniło się wśród Piastów linii mazowieckiej, a zwłaszcza Piastów śląskich - nosiło je wielu ksią­ żąt oleśnickich. Pozostali synowie Kazimierza Sprawiedliwego nadawane mieli imiona związane z przodkami ojca. Pierworodny, jak się przyjmuje, syn księcia miał na imię Kazimierz, a było ono obecne w dynastii rządzącej Polską od pierwszej ćwierci XI wieku. Otrzymał je wówczas syn Mieszka II i Rychezy, znany w dziejach jako Kazimierz Odnowiciel, a potem dwaj synowie Bolesława Krzywoustego - Kazimierz tzw. Starszy oraz późniejszy Sprawiedliwy. Nie można mieć wątpliwości, że Kazimierz Kazimierzowie odziedziczył swe miano po ojcu. Trzeci z synów Heleny i Kazimierza - Leszek (Lestek) - był dopiero trzecim przedstawicielem dynastii piastowskiej noszącym to imię. Pierwszym był pierworodny syn Krzywoustego i Salomei, który zmarł około 1130 roku, a nadano mu to imię, jak się wydaje, pod wpływem pisanego w kręgu dworu książęcego dzieła Anonima tzw. Galla. Dziejopis ten w I księdze swej Kroniki polskiej zawarł opowieść o przodkach pierwszego historycznego polskiego władcy Mieszka I, gdzie pojawił się Piast oraz jego syn Siemowit, który osiągnął godność książęcą, a „Po jego zgonie na jego miejsce wstąpił syn niezbyt dobrej monografii autorstwa Marka Chrzanowskiego Leszek Biały, książę krakowski i sandomierski, princeps poloniae (ok. 1184- 23/24 listopada 1227), Kraków 2013. Zob. też Oswald Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 1895 lub Kraków 2005, s. 458-479 oraz „Wskazówki bibliograficzne" na końcu niniejszej książki.

I 270

KAZIMIERZ - JEGO MAŁŻEŃSTWO I POTOMSTWO

I

jego, Lestek, który czynami rycerskimi dorównał ojcu w zacności i odwadze" 18 • Kolejnym Leszkiem był znany nam już bliżej syn i dziedzic Bolesława Kędzierzawego, a tradycję tę zachował również Kazimierz Sprawiedliwy. Wreszcie tragicznie zmarły w 1182 roku syn księcia - Bolesław - otrzymał imię związane z Piastami od drugiej połowy X wieku (od Bolesława I zwanego Chrobrym) i będące stałym elementem imiennictwa tego rodu. W tym wypadku było to chyba świadome nawiązanie do jego wielkiego dziada - Bolesława Krzywoustego, choć w grę może też wchodzić opiekun Kazimierza Sprawiedliwego, Bolesław Kędzierzawy.

*** dzisiaj źródeł potrafimy powiedzieć na temat kręgu rodzinnego Kazimierza Sprawiedliwego. Odpowiedź na pytanie, czy dużo to, czy mało, jest niejednoznaczna - gdy patrzymy przez pryzmat naszych czasów, i nawet czasów, w których żył Jan Długosz, to niewiele, ale gdy uświadomimy sobie, że nasi bohaterowie żyli osiem - dziewięć wieków temu, w czasach gdy kultura piśmiennicza stawiała dopiero pierwsze kroki, to chyba całkiem sporo. Właśnie relacje zawarte w tzw. źródłach pisanych mogłyby ukazać nam pełniej funkcjonowanie ówczesnej rodziny panującego, umożliwić zbudowanie obrazu jej codziennego bytowania. Odnośnie do czasów Kazimierza marny wprawdzie świetny przekaz mistrza Wincentego, ale po pierwsze to w zasadzie źródło jedyne, a po drugie dziejopis ten nie skupiał się na rzeczach drobnych, dając raczej wykład dziejów państwa ku nauce potomnym. Więcej tam popisów uczoności i rozmaitych przykładów, często ku przestrodze, niż opisu np. życia prywatnego władcy. Odnajdziemy tam wprawdzie kilka uwag o znaczeniu uczt, biesiad i zabaw, w tym polowań, jednak są one tylko dodatkiem podkreślającym jakieś ważniejsze wydarzenia polityczne

Tyle z

dostępnych

18 Anonim tzw. Gall, Kronika polska, tłum. Roman Grodecki, oprac. Marian Plezia, Wrocław 1989, ks. I, rozdz. 3, s. 16.

2n

I

I w KRĘGU RODZINNYM bądź akcentującym jakieś

cechy opisywanych bohaterów. Kronikarz używał też sporo frazesów podkreślających miłość braterską (np. między synami Krzywoustego), ojcowską, czasem matczyną, ale i te opisy niewiele wnoszą do odtworzenia rzeczywistych relacji w rodzinnym kręgu księcia Kazimierza. W ponadpięćdzie­ sięcioletnim jego życiu nie zabrakło momentów dramatycznych i tragicznych. Przesycone było ono śmiercią najbliższych: matki, bo zgonu ojca nie mógł pamiętać, braci - Henryka i Bolesława, bratanka, a nade wszystko dwóch starszych synów - Kazimierza i Bolesława. Nierzadkim zjawiskiem były zdrady polityczne w kręgu ówcześnie żyjących Piastów oraz dość liczne wojny domowe. Można powiedzieć, że w wypadku księcia Kazimierza „historia zatoczyła koło", gdyż sam szybko osierocony, odchodząc nagle podczas uczty 5 maja 1194 roku, w podobnej sytuacji pozostawił swych dziedziców - Leszka i Konrada. Różnica polega tylko na tym, że dwaj mali Kazimierzowice dłużej mogli cieszyć się opieką swej zaradnej matki Heleny. Spoglądając zatem z oddali wieków na krąg rodzinny, który stworzył Kazimierz Sprawiedliwy, musimy wrócić do mistrza Wincentego i jego myślą zakończyć nasze rozważania: „Chociaż bowiem Kazimierz w swojej osobie umarł, jednak u swoich nie mógł tak łatwo uchodzić za zmarłego, ponieważ dla nieśmiertelnych dobrodziejstw w ich sercach żył i wiecznie żyć będzie. I o winnym szczepie nie sądzimy, że został przyjęty, lecz przeciwnie, że się rozkrzewił, gdzie żywe i żywotne latorośle świadczą o jego życiu" 19 •

19

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 21, s. 246.

Rozdział

VII

W OPINII POTOMNYCH

I 1. Speculum mistrza Wincentego Najważniejszy świadek epoki i rządów Kazimierza - mistrz Wincenty - pozostawił nam obszerny opis jego życia i dokonań od narodzin aż po śmierć 1 , który uzupełniają inni dziejopisowie polscy doby średniowiecznej, rzadkie wprawdzie, lecz istotne wzmianki w źródłach obcych (niemieckich, ruskich), a także zapisy annalistyczne oraz dokumenty i źród­ ła materialne. Krótkie wzmianki annalistyczne pozbawione są oczywiście jakichkolwiek elementów oceny władcy, a jeszcze mniej mówią nam rozmaite pozostałości archeologiczno-architektoniczne. Podstawą pozostaje więc przekaz Wincentego, który obszernie wykorzystali jego następcy w kronikarskim fachu, a za ich pośrednictwem historiografia doby staropolskiej. Historycy XIX-XXI wieku urabiali sobie pogląd na panowanie Kazimierza, na ogół wszechstronnie wykorzystując zachowane i dostępne im źródła, starając się obiektywnie ukazać osobę i do-

1 Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem Kronika polska, wyd., wstęp i komentarz Marian Plezia, MPH, s.n., t. XI, Kraków 1994, s. 118-175 (od ks. Il, rozdz. 26 do ks. IV, rozdz. 20); tłumaczenie polskie: Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Kiirbis, Wrocław 1992, s. 158-244 (lub kolejne wydania).

273

I

I w OPINII POTOMNYCH Il. 25. Siedemnastowieczny relikwiarz zawierający relikwie bł. Wincentego Kadłubka (opactwo Cystersów w Jędrzejowie) .





konania księcia2 • Czy jednak całkowicie wyzwolili się oni spod uroku barwnej opowieści Wincentego, Długosza i innych? W pierwszym etapie przeglądu ocen księcia Kazimierza przez potomnych podejmiemy próbę ukazania postaci księcia wiślickie­ go, potem sandomierskiego, a wreszcie krakowskiego princepsa w świetle opinii, jaką pozostawił o nim mistrz Wincenty. Takie postawienie sprawy będzie wymagało oczywiście nie tylko drobiazgowej analizy treści Kroniki polskiej autorstwa tego dziejopisa, 2 Jak dotąd, otrzymaliśmy w zasadzie jeden pełniejszy szkic ukazujący nam, jak mistrz Wincenty postrzegał dynastów piastowskich swojej doby (druga połowa XII i początki XIII wieku) - Janusz Bieniak, Mistrz Wincenty o współczesnych mu Piastach, [w:] Europa Środkowa i Wschodnia w polityce Piastów, red. Krystyna Zielińska-Melkowska, Toruń 1997, passim. Zob. również nieco starszą pracę: Brygida Kiirbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. Roman Heck, Wrocław 1975, s. 196-228, gdzie na stronach 215-218 autorka zamieściła analizę Wincentyńskiego portretu księcia Kazimierza Sprawiedliwego w kontekście ideału monarchy.

I 274

SPECULUM MISTRZA WINCENTEGO

I

ale i zmierzenia się z pewnymi stereotypami spoglądania na księ­ cia Kazimierza (np. przychylność czy może uległość wobec Koś­ cioła) oraz pytaniami i dyskusjami obecnymi w polskiej historiografii od dawna (np. Kazimierz jako wzorzec władcy, przydomek księcia, topika, metafora i alegoria w przekazie mistrza Wincentego, inspiracje kronikarza do napisania swego dzieła itp.). Kronika polska mistrza Wincentego powstała na przełomie XII i XIII wieku, a jej autor zarówno formą nadaną swemu dziełu, jak i stylem oraz erudycją mieścił się w kręgu uczonych tzw. renesansu XII wieku, abstrahując od miejsca, w którym pobierał nauki (Francja lub Italia?). Niewątpliwie związany był z dwoma kluczowymi środowiskami ówczesnego księstwa krakowskiego - krakowską katedrą, początkowo jako kanonik jej kapituły a potem biskup, oraz dworem książęcym Kazimierza Sprawiedliwego (może wypełniając przejściowo zadania kancelaryjne). Czy i jak dalece na jego formację intelektualną wpłynęła prężnie rozwijająca się w XII i XIII stuleciu kongregacja cysterska, trudno ocenić. Wydaje się, że z faktu kilkuletniego rezydowania przezeń w cysterskim klasztorze w Jędrzejowie po złożeniu godności biskupa krakowskiego (od około 1218 roku do śmierci w 1223) trudno wyprowadzać jakieś daleko idące wnioski. Pobyt u jędrzejow­ skich cystersów z pewnością był krótkotrwały, a jego erudycja, sposób patrzenia na świat oraz horyzont umysłowy chyba jednak znacząco odbiegały od tego, jaki reprezentowali wówczas szarzy mnisi. Z drugiej jednak strony z szarymi mnichami był związa­ ny nadaniami dla klasztorów w Jędrzejowie i Sulejowie, a także w ostatnich latach życia. Samo dzieło Wincentego w świetle wieloletnich badań Brygidy Kiirbis 3, a także wyników, jakie przy3 O autorze i jego dziele zob. więcej Brygida Kiirbis, WstfP, [w:] Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, s. IV-CXVII (tu wcześniejsza literatura), Oswald Balzer, Studium o Kadłubku, [w:] tegoż, Pisma pośmiertne, t. 1-2, Lwów 1934--1935, a także Teresa Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1995, s. 129-138. Starsze badania nad kroniką mistrza Wincentego podsumował Jan Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo polskie (do roku 1480), Wrocław 1964, s. 70-82 (tu zwłaszcza prace O. Balzera, Romana Grodeckiego, Janiny Hoffman-Dadejowej, Stanisława

275

I

I w OPINII POTOMNYCH niosły

trzy konferencje - krakowska (2000), warszawska (wiosna 2008) i ponownie krakowska (jesień 2008) - poświęcone kronikarzowi4, jest więc dobrze rozpoznane. Również niektóre wątki związane z Kazimierzem Sprawiedliwym, a przekazane przez dziejopisa zostały podjęte, na marginesie pozostawiając oczywiście te, które weszły do kanonu faktów w ogólniejszych opracowaniach dziejów Polski (zwłaszcza politycznych). Na plan pierwszy wybijają się tutaj następujące zagadnienia: Kazimierz jako ideał władcy5, wątek związany z oddaniem księcia jako zakładnika po hołdzie krzyszkowskim Bolesława Kędzierzawego oraz spór o to, kto był inspiratorem spisania Kroniki polskiej. Podstawowe pytanie, jakie nasuwa się podczas analizy Kazimierzowego portretu w dziele mistrza Wincentego, to kwestia jak dalece skreślony przez kronikarza wizerunek „najdzielniejszego z książąt" jest pełny. Ważne jest też, w jakim stopniu metafora czy elementy topiki wzięły górę nad realizmem i względnym obiektywizmem przekazu - czyli w jaki sposób na opisie księ­ cia zaważyły bliskie z nim związki kronikarza, a w jakim stopniu Kętrzyńskiego,

Mariana Plezi - szczególnie Kronika Kadłubka na tle renesansu XII wieku, Znak 14 (1962), nr 7-8, s. 978-994 - Henryka Zeissberga). Zob. też Mistrz Wincenty Kadłubek - pierwszy uczony polski - w 750-lecie śmierci. Sympozjum naukowe zorganizowane w Poznaniu staraniem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i Polskiego Towarzystwa Historycznego w dniach 23 i 24 listopada 1973 roku, Studia Źródłoznawcze 20 (1976), s. 3-132. 4 Pierwsza z nich odbyła sie w marcu 2000 roku w siedzibie Polskiej Akademii Umiejętności, a jej efekty opublikowano - Mistrz Wincenty Kadłubek. Człowiek i dzieło, pośmiertny kult i legenda. Materiały sesji naukowej - Kraków 10 marca 2000, red. Krzysztof R. Prokop, Kraków 2001. Natomiast druga odbyła się w dniach 4--6 czerwca 2008 w Warszawie, a jej pokłosiem jest książka zbiorowa: Onus Athlanteum, Studia nad Kroniką biskupa Wincentego, red. Andrzej Dąbrówka, Witold Wojtowicz, Warszawa 2009, zaś trzecia jesienią tegoż roku w Krakowie (zob. Cistercium Mater Nostra II/2, Kraków 2008). 5 Tu zob. zwłaszcza Brygida Kiirbis, Wizerunki Piastów, s. 215 i nn.; Czesław Deptuła, Aleksandra Witkowska, Wzorce ideowe zachowań ludzkich w XII i XIII wieku, [w:] Polska dzielnicowa i zjednoczona. Państwo - społeczeństwo - kultura, red. Aleksander Gieysztor, Warszawa 1973, s. 119-158, a także Jerzy B. Korolec, Ideał władcy w Kronice mistrza Wincentego, [w:] Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza, red. Teresa Michałowska, Wrocław 1989, s. 71-87.

I 276

SPECULUM MISTRZA WINCENTEGO

I

przekaz implikował sam gatunek dziejopisarski i bieżąca pragmatyka polityczna. Zadowalającą odpowiedź może przynieść przede wszystkim uważna lektura Kroniki polskiej, której rozmaitej wagi informacje o księciu Kazimierzu rozrzucone są na kartach księgi IV. Spróbujmy na podstawie narracji kronikarskiej nakreślić portret księcia, zawierający zarówno paletę jego cech (wygląd, przymioty ducha itp.), jak i przegląd jego działalności w rozmaitych obszarach życia. Opis wyglądu zewnętrznego księcia Kazimierza zbywa kronikarz ogólnikiem w rozdziale 5 księgi IV, który warto zacytować, gdyż to chyba jedyny nieco obszerniejszy fragment mówiący o jego fizycznych zaletach. Mistrz Wincenty przedstawił to następująco: Bo nie wypada zajmować się zewnętrznymi przymiotami jego ciała, które już same wdziękiem swoim niby promieniami słońca [oczy] patrzących czarują. Nadzwyczaj szlachetna [jest] wytworność tak [jego] postaci, jak rysów twarzy oraz sama wysmukła budowa ciała, nieco przerastająca ludzi średnie­ go wzrostu. Spojrzenie jego ujmujące, nacechowane jednak jakąś pełną szacunku godnością 116 • Owe corporis dotes - jak widzimy podane są na otwarcie następującej potem pełniejszej charakterystyki księcia, obejmującej już głównie przymioty ducha i intelektu (o czym niżej). Sam kronikarz podkreśla wyraźnie pewną niestosowność zajmowania się fizycznym wyglądem swego bohatera, który stanowi dlań zgodnie z zasadami harmonii i wymaganiami retoryki punkt wyjścia ukazania całej gamy cnót książęcych. Pretekstem do wygłoszenia pochwały najdzielniejszego z ksią­ żąt" są wypadki związane z zegnaniem z krakowskiego tronu pryncypackiego Mieszka Starego w roku 1177. Rozpoczyna ją włożona w usta jednego z prześwietniejszych mężów" metafora porównująca księcia Kazimierza do najszlachetniejszego drzewa oliwnego, dającego owoce nad całą wspaniałość klejnotów wytworniejsze" 7• Dalej już Wincenty precyzyjnie wylicza rozmai11

11

11

11

6 7

Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, s. 187. Tamże, ks. IV, rozdz. 5, s. 187.

277

I

I w OPINII POTOMNYCH te cnoty (virtutes) kandydata na zwolniony właśnie tron krakowski, od razu podkreślając: „wspaniałe skarby serca[ ... ] i wyposażenie umysłu" oraz stawiając pytanie retoryczne: „Nie wiadomo czy w nim natura przewyższa łaskę, czy łaska naturę" 8, co niewątpliwie jest toposem, być może zaczerpniętym z hagiografii. Dalej kronikarz rozwija ten wątek, akcentując po stronie natury cnoty polityczne, a po stronie łaski cnoty oczyszczające (a więc takie, które związane są z walką ze złem). Książę zatem w pierwszej grupie praktykuje sprawiedliwość przyrodzoną i polityczną9 (czyżby przyczynek do przydomka Sprawiedliwy), a dalej umiarkowanie, męstwo i roztropność. Na pierwszy plan wybija się natychmiast kwestia pragmatyczna - sprawiedliwość w są­ dzeniu, którą cechuje umiłowanie zgody połączone z negatywną oceną oszczerstwa. Zapewne do działalności Kazimierza należy odnieść fragment opinii kronikarza - „Stąd wielu ludzi miewa za oszczerstwa wypalone na czole piętno, wielu ucięto nos, niejednemu język, na znak mianowicie wiecznej hańby" 10 • Tak pojęta sprawiedliwość, jako mścicielka oszczerstwa, jest równoważona przez cnotę umiarkowania, ale gdy chodzi o szczodrobliwość, to tu już książę przekracza granice owego umiarkowania, co Wincenty tłumaczy wprost: „Wszak hojna szczodrobliwość cenniejsza jest nad złoto" 11 . Sądząc ze zdania: „A teraz miło będzie wspomnieć o jego przymiotach i zaletach" 12, wszystko, co kronikarz napisał wcześ­ niej, było tylko preludium do właściwej charakterystyki Kazimierza. Do owych przymiotów i zalet (w tekście po łacinie dotes fortitudinis, czyli przymioty męstwa) zaliczone zostaje ćwiczenie 8

Tamże, ks. IV, rozdz. 5, s. 188.

Brygida Ki.irbis - Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, s. 188, przyp. 65 interpretuje ją w duchu Jana z Salisbury jako sprawiedliwość społeczną czy też praworządność liczącą się z porządkiem naturalnym. 10 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 5, s. 188-189, cytat pochodzi ze s. 189. 11 Tamże, ks. IV, rozdz. 5, s. 189. 12 Tamże, ks. IV, rozdz. 5, s. 189. 9

I 278

SPECULUM MISTRZA WINCENTEGO

I

się

nieustanne w pracy, przeciwstawione gnuśności. Zastrzega tu jednak wyraźnie Wincenty, że rozmaite zabawy, a w tym polowania, dają czasami przygotowanie do spraw ważnych 13 (państwowych?). Zapewne dlatego Kazimierz w przekazie Wincentego „nie mniej usiłuje pokonać potwory duszy, jak dzikie zwierzęta" 14 • Kronikarz akcentuje jednak cechy „ducha" księcia, a więc wspaniałomyślność, stałość, odwagę, cierpliwość, stawiając je w jakiś sposób w opozycji do siły cielesnej (fizycznej). Spośród wymienionych wyżej zalet Wincenty zdaje się najwyżej cenić cierpliwość, o czym można wnioskować z opowieści o grze w kości, w której księciu Kazimierzowi sprzyjało nadzwyczajne szczęście. Ostatnim rzutem pokonał swego przeciwnika (rycerza Jana), który spoliczkował go i następnie uciekł. Winny obrazy majestatu Jan mógł oczekiwać srogiej kary po schwytaniu, został jednak ułaskawiony przez księcia, co ukazał Wincenty w formie obszernej mowy samego poszkodowanego. Dla kronikarza to też doskonała okazja, aby podkreślić przymioty księcia w następu­ jących słowach: „Jakże przedziwna w dzielnym mężu zarówno niezachwiana cierpliwość, jak przemyślna roztropność, skoro wyrządzone mu krzywdzące obelgi nie tylko spokojnie znosi, lecz chętnie przebacza, mądrze usprawiedliwia, łaską się odwdzięcza, darami wynagradza" 15 • Od cierpliwości do roztropności już tylko jeden krok, który niewątpliwie uczynił książę Kazimierz - dzielny w radzie, przezorny, ostrożny, oględny i znajdujący podporę w mądrości i właśnie roztropności. Otrzymujemy zatem ciąg dalszy katalogu przymiotów książęcych, który wzbogacił jeszcze Wincenty unikaniem zarozumiałości (w kontekście obcowania z ludźmi niższych kondycji społecznych, zwanych przez niego ładnie prostaczkami) oraz pokorą 16 • Konkluduje: „Nic prostszego 13

Tamże,

14

Tamże, ks. IV, rozdz. 5, s. 190.

15

Tamże, ks. IV, rozdz. 5, s. 192.

16

Tamże,

ks. IV, rozdz. 5, s. 189.

ks. IV, rozdz. 5, s. 192-193. 279

I

I w OPINII POTOMNYCH nic roztropniejszego nad prostotę", odwołując Hieronima17• Kronikarz obszernie wychwala roztropność, opisując zalety uczt i biesiadowania, które właśnie roztropny może wykorzystać, aby po pierwsze organizator uczty mógł od nadmiernie ugoszczonych uczestników dowiedzieć się o swych własnych brakach, po drugie zaś, aby poznać (wydobyć?) sądy innych o sobie, a wreszcie po trzecie, by od nietrzeźwych wydobyć informacje o knowaniach i spiskach. Książę Kazimierz urządza więc uczty z wymienionych powodów, ale i dla pozyskania sobie względów poddanych, zapewne tych z najbliższego otoczenia przede wszystkim. Cały wywód kończy Wincenty zdaniem znamiennym, iż Kazimierz „stosownie do chwili oddaje się godziwym ucztom, w takiej mierze, iż nie pozwala pijaństwu brać nad sobą góry, skoro nie opuszcza go nieodłączna towarzyszka, trzeźwość umysłu" 18 • Obszerną charakterystykę księcia Kazimierza, zaprawioną solidną domieszką retoryki i okraszoną licznymi metaforami, porównaniami i opowieściami, dziejopis kończy informacją o intelektualnych przymiotach swego bohatera. Opisuje krótko, ale barwnie, jak to książę gromadzi wokół siebie ludzi pióra (ówczesnych litterati), dla których sam staje się wymagającym partnerem w uczonych dysputach. W tej opowieści Kazimierz jest też znawcą muzyki (gra i śpiewa), a nawet kwestii teologicznych, które, jak można wnosić z przekazu, roztrząsa na gruncie dialektyki19 • W sumie uzyskaliśmy obraz władcy idealnego, obdarzonego nie tylko odpowiednim pochodzeniem, ale i rozlicznymi przymiotami (cnotami), jakimi powinien odznaczać się wzorcowy monarcha tamtej epoki. Modelowy król (książę) musiał być połączeniem

nad

roztropność,

się zresztą

do

świętego

17 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 5, s. 192-193. Cytat z świętego Hieronima - Komentarz do Proroctwa Ozeasza, II 76. 18 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 5, s. 193-194, cytat ze s. 194. O znaczeniu uczty w ówczesnej polityce zob. też ks. III, rozdz. 20, s. 146. 19 Tamże, ks. IV, rozdz. 5, s. 194-195.

I 280

SPECULUM MISTRZA WINCENTEGO

I

zespołu

cech osobowych i społecznych - z jednej strony stała niew boju (czyli jego wojenne czyny musiały być najwyższej próby), ale z drugiej, może ważniejszej, sprawiedliwość rządów i odpowiedni stosunek do poddanych (a więc sprawiedliwy i bezstronny w sądach, z cechami takimi, jak: dobroć, cierpliwość, łaskawość, szczodrobliwość itp.). Dziejopis zapewne świadomie wykreował swego bohatera, „księcia sprawiedliwości", na wzorzec władcy, używając do tego celu całego swego kunsztu literackiego (styl), ale przede wszystkim uczoności oraz wiedzy o wydarzeniach politycznych i życiu dworskim. Czy chodziło jednak tylko o zwykłe dopasowanie życia Kazimierza do schematu ideału monarchy (rycerza), czy też przyświecały kronikarzowi jeszcze inne cele? Przynajmniej częściową odpowiedź na tak postawione pytanie daje kontekst umieszczenia Kazimierzowego speculum - jest to preludium do złożenia księciu propozycji objęcia pryncypackiego tronu krakowskiego po wygnanym właśnie Mieszku Starym. Można zatem domyślać się, że moment opisywania przejęcia władzy przez najmłodszego syna Krzywoustego w roku 1177 w Krakowie w atmosferze zamachu stanu i wojny domowej był najlepszy, by ukazać jego zalety, a nawet wyraźnie wskazać na tego, kto był od dawna predestynowany do dzierżenia pryncypatu w dziedzinie piastowskiej. Wincenty zresztą nie pierwszy raz uprzedzał fakty, ubierając swą opowieść w alegoryczne lub metaforyczne przepowiednie. Opisując koniec panowania i śmierć Bolesława Krzywoustego, opowiedział o pytaniach, które możni stawiali znajdującemu się na łożu śmierci księciu. Chodziło wówczas o piątego syna, czyli malutkiego Kazimierza, pominiętego w nadziałach ziemi. Umierający stary książę miał wówczas odpowiedzieć pięknymi metaforami o czterech strumieniach łez w źrenicy i złotym dzbanie, a ktoś z obecnych (zapewne możnych) dołożyć tę o piątym kole u kwadrygi. Kazimierz miał więc w przyszło­ ści stać się owym złotym dzbanem, z którego wytryśnie wonne źródło, napełniając wysychające cztery strumienie (starsi bracia) zwyciężoność

2s1

I

I w OPINII POTOMNYCH - krótko

mówiąc

wówczas, a zatem pod rokiem 1138 kronikarz to, co stało się w roku 1177, legitymizując rządy Kazimierza jako princepsa. Nie przypadkiem po charakterystyce „księcia sprawiedliwości" kronikarz opisuje prośby i namowy w jego kierunku wysyłane przez poddanych, by zechciał wziąć w swe ręce władzę, którą mu właśnie ofiarują. Wymawiający się książę przytacza nawet sytuację sprzed lat kilku, gdy księstwo krakowskie oferowali mu najmożniejsi z dostojników, czyli Jaksa i Świętosław Piotrowic, kosztem Bolesława Kędzierzawego, ale ostatecznie ofertę przyjmuje. Kronikarz snując swą opowieść o dziejach polskich już za panowania księcia Kazimierza (jako krakowskiego princepsa), jeszcze wielokrotnie odnosi się do cech charakteru swego bohatera, choć najczęściej nie stanowią one elementu charakterystyki, a są koniecznym zabiegiem retorycznym. Wprawdzie nie bezpośrednio wymienia cechę, ale nawiązuje Wincenty do akcentowanej wyżej „sprawiedliwości", pisząc: „Zrywa więc pęta niewoli, kruszy jarzmo poborców, znosi daniny, wprowadza ulgi podatkowe; ciężary nie tyle zmniejsza, co zupełnie usuwa, daniny i służebności znieść każe" 20 • Kazimierz oczywiście nie mógł zrezygnować z wszelkich świadczeń na rzecz monarchii, jak to sugeruje kronikarz, gdyż podciąłby podstawy jej egzystencji. Raczej starał się powściągnąć jakieś nadużycia w egzekwowaniu prawa książęcego z okresu poprzedniego. Fragment ten należy zatem rozumieć jako czynienie sprawiedliwości, jakieś porządkowanie państwa, co poświadcza następny passus kroniki, poświęcony starodawnym, niekoniecznie sprawiedliwym, prawom „narodu" - stanowi i podwodzie21 • Zresztą w podobnym duchu Wincenty traktuje kwestie będące przedmiotem zjazdu i synodu łęczyckiego, zwłaszcza zaboru mienia po zmarłym biskupie (ius spolii), tu nazywając Kazimierza wprost „księ-

zapowiadał

I 282

20

Tamże, ks. IV, rozdz. 8, s. 202.

21

Tamże, ks. IV, rozdz. 9, s. 202 oraz przyp. 113 na tejże stronie.

SPECULUM MISTRZA WINCENTEGO

I

ciem sprawiedliwości" 22 • Pozostałe wzmianki odnoszące się do cech księcia są już „czysto" stylistyczne - książę jest więc szczodrobliwy23, wielce miłościwy24 , dobry25, chwalebny26, najdostojniejszy, który powodowany dobrocią litościwie przebacza27 . Jest wreszcie Kazimierz „jedyną - tą osobliwą gwiazdą ojczyzny", czyli „wspaniałym słońcem" 28 , na co zwraca uwagę kronikarz, opisując śmierć swego bohatera. Wreszcie w wielu fragmentach swej opowieści Wincenty wychwala wojskowe zalety Kazimierza, tu nie jest on tylko „księciem sprawiedliwości" - dodana zostaje więc istotna część składowa portretu władcy idealnego. Kazimierz jest nie tylko sprawiedliwym zarządcą kraju, ale i ucieleśnia jeden z ważnych elementów ideału rycerza - umie walczyć i sprzyja mu w marsowym rzemiośle fortuna. Książę jest więc niezwyciężony 29 , dzielny (tu kronikarz ciekawie tłumaczy rozpoczęcie wypraw na Ruś - dzielny (virtus) Kazimierz, który uważa „bezczynną gnuśność za wroga natury", podejmuje wyprawę wojenną poza granice księstw polskich)30, odważny3 1 czy nieustraszony32. Wojenne przewagi krakowskiego księcia uwidaczniają się na polach bitew przeciw22

Tamże, ks. IV, rozdz. 9, s. 203 oraz przyp. 213 i 215.

23

Tamże, ks. IV, rozdz. 15, s. 219 - w kontekście przekazania władzy nad

księstwem

halickim księciu Romanowi. 15, s. 221 - w kontekście opowieści o księciu Halicza Włodzimierzu i przywróceniu go do władzy przez krakowskiego princepsa. 25 Tamże, ks. IV, rozdz. 17, s. 229 - w kontekście konfliktu z Mieszkiem Starym w 1191 roku i uwolnienia przez Kazimierza swego bratanka wraz z ludźmi wziętymi do niewoli podczas nieudanej dla Mieszka wyprawy na Kraków. 26 Tamże, ks. IV, rozdz. 19, s. 231 - przy opisie wyprawy na Jaćwież. 27 Tamże, ks. IV, rozdz. 19, s. 236 - kronikarz używa tego określenia przy opisie ostatniej uczty, w jakiej uczestniczył książę Kazimierz, a więc tej z 5 maja 1194. 28 Tamże, ks. IV, rozdz. 19-20, s. 236, por. rozdz. 21, s. 244. 29 Tamże, ks. IV, rozdz. 13, s. 212, por. też s. 217. 30 Tamże, ks. IV, rozdz. 14, s. 214. 31 Tamże, ks. IV, rozdz. 14, s. 217. 32 Tamże, ks. IV, rozdz. 14, s. 217.

24 Tamże, ks. IV, rozdz.

2s3

I

I w OPINII POTOMNYCH ko Rusinom, Jaćwięgom, a także podczas wewnętrznych konfliktów, zwłaszcza z bratem Mieszkiem Starym. Kronikarz opisuje je barwnie (np. wojna na Rusi): „Rozbiwszy więc niczym piorun spadający pierwszą linię bojową przeciwników, żelazny mur orę­ ża włócznią przebija, mieczem rozrąbuje, nieprzyjaciół po ziemi kładzie niby trawę w polu. O, rzeczy tak niewiarygodna jak i zdumiewająca! Ani go nie powaliła nawała tylu siłaczy, ani nie zgniótł tak wielki tłum nacierających, ani nie przeszyły ostrza tylu mieczów, ani nie przebiły groty tak licznych włóczni. Nie przeraża go napór ludzi jakby tłocznię ugniatających" 33 • Jednak nad nieustraszonym wojownikiem czasami górę bierze miłość braterska, czy to do Bolesława (podczas próby buntu tzw. jędrzejowskiego), czy to Mieszka (zarówno po zamachu z roku 1177 - cicha zgoda na powrót do Wielkopolski w 1181 roku, jak i po wydarzeniach z roku 1191), czasami bratanków (Leszka, Bolesława Wysokiego i Mieszka raciborskiego oraz Mieszka i Bolesława Mieszkowiców), a czasami roztropność i sprawiedliwość (jak w wypadku potraktowania ruskiego księcia Włodzimierza Jarosławowicza). Pozostałe informacje, jakie przekazuje nam mistrz Wincenty o księciu Kazimierzu Sprawiedliwym, odnoszą się już bezpośrednio do jego panowania. Kronikarz powraca zatem raz jeszcze do metafory o czterech strumieniach (rzekach) i złotym dzbanie, aby podkreślić, że jego bohater został „monarchą Lechii" i zjednoczył piastowską dziedzinę, podzieloną wcześniej między Władysława, Bolesława, Mieszka i Henryka. Nieco wyżej odnajdziemy opis porządków dokonanych przez Kazimierza w poszczególnych dzielnicach jego władztwa - na Śląsku (uspokojenie nastrojów między Władysławowicami - Mieszkiem i Bolesławem Wysokim, wydzielenie marchii głogowskiej dla trzeciego Konrada), w Wielkopolsce (wydzielenie dzielnicy poznańskiej dla Odona Mieszkowica oraz zajęcie dla siebie dzielnicy gnieźnieńskiej z siedzibą metropolii kościelnej), na Mazowszu 33 Tamże,

I 284

ks. IV, rozdz. 14, s. 217.

SPECULUM MISTRZA WINCENTEGO

I

i Kujawach (uznanie władzy małoletniego Leszka i przydanie mu na opiekuna wojewody Żyry), na Pomorzu Gdańskim (osadzenie jako namiestnika Sambora) i wreszcie na Pomorzu Zachodnim (ustanowienie księciem Bogusława I). Dodatkowo książę, w myśl kronikarskiego przekazu, „Nakazuje ponadto przyłączyć niektóre prowincje ruskie: przemyską z przynależnymi miastami, włodzimierską z całym księstwem, brzeską z wszystkimi jej mieszkańcami, drohiczyńską z całą jej ludnością" 34 • Spełniła się więc przepowiednia, którą wygłoszono przy łożu śmierci Bolesława Krzywoustego - „piąte koło u wozu", czyli Kazimierz stał się panem całego piastowskiego władztwa, mało tego - dokonał podporządkowania politycznego przygranicznych terytoriów ruskich. Stał się arbitrem książąt piastowskich i wykreował nowych książąt na Pomorzu. Nie jest tu ważne, że rzeczywistość była chyba mniej dla „księcia sprawiedliwości" łaskawa - śląscy Władysławowice zachowali sporą niezależność, o skali wpły­ wów na Pomorzu najlepiej chyba świadczy usamodzielnienie się biskupstwa w Kamieniu oraz samodzielne poczynania fundacyjne wschodniopomorskich Sobiesławowiców, zaś o stosunkach na wschodnich i północnych rubieżach licznie podejmowane wyprawy w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XII stulecia. W opinii mistrza Wincentego Kazimierz był „monarchą Lechii", na którego skinienie „ wszyscy drżeli bardziej niż liście drżące [na wietrze]" 35, choć w rzeczywistości jego panowanie raczej wskazuje, że był lokalnym władcą piastowskim z pewnymi ambicjami, ale bez_ wizji jedności piastowskiej dziedziny. Wincenty, obok dość dobrze rozbudowanego i zgrabnie, w duchu retoryki epoki renesansu XII wieku, skonstruowanego portretu idealnego monarchy, przekazał nam też sporo informacji o działalności politycznej i panowaniu księcia Kazimierza. Obszerne passusy poświęcił on zarówno kwestiom wewnętrznym, 34

Tamże,

35

Tamże,

ks. IV, rozdz. 8, s. 200-201. ks. IV, rozdz. 15, s. 221. 285

I

I w OPINII POTOMNYCH jak i dość licznym wyprawom przedsiębranym poza granice kraju przez swego bohatera. Te pierwsze, oprócz wspomnianego wyżej porządkowania księstwa, otwiera relacja ze zjazdu i synodu łęczyckiego z roku 1180. Najważniejszą jej częścią są postanowienia, zatwierdzone jednomyślnie przez zgromadzonych w Łęczy­ cy wszystkich biskupów, wyliczonych przez kronikarza imiennie - „Jest przy tym obecnych, w święte infuły ustrojonych, ośmiu świętych kapłanów: Zdzisław, arcybiskup gnieźnieński, Gedko [biskup] krakowski, Żyrosław wrocławski, Cherubin poznań­ ski, Lupus płocki, Onolf kujawski, Konrad pomorski, Gaudenty lubuski"36 • Owe postanowienia to przede wszystkim zakaz pod karą klątwy konfiskaty dóbr po zmarłych biskupach, a także przyjmowanie owych zagarniętych dóbr również zabezpieczone anatemą, a także zakaz zabierania zboża ubogim oraz obarczania ich rozmaitymi formami podwody. Decyzje podjęte na zjeździe zatwierdził swym autorytetem, czy jak chce kronikarz „natchnionym wyrokiem", i stosownym dokumentem papież Aleksander III, który jednocześnie uznał panowanie Kazimierza w Krakowie (wbrew tzw. statutowi Krzywoustego). Dalej Wincenty barwnie opisuje nowy wątek relacji wewnątrz dynastii piastowskiej, rozpoczynając go od stosunków na linii Kazimierz - wygnany Mieszko Stary. Odnajdujemy tu nie tylko przedstawienie wątku politycznego, ale przede wszystkim całe retoryczne uzasadnienie powrotu Mieszka do Wielkopolski przy cichej zgodzie ówczesnego krakowskiego princepsa. Niżej kronikarz przedstawia próbę przeciągnięcia na swą stronę młodocia­ nego i chorego Leszka Bolesławowica i w efekcie przejęcia przez Mieszka Starego pod swe zwierzchnictwo Mazowsza i Kujaw. Wielkopolski książę ma zatem przejąć nad Leszkiem opiekę, jego dziedzicem ma zostać Mieszkowy syn o tym samym imieniu. Intryga jednak, ze względu na postępowanie Mieszka Mieszkowica, kończy się powrotem Leszka pod skrzydła Kazimierza. 36

I 286

Tamże, ks. IV, rozdz. 9, s. 203-204.

SPECULUM MISTRZA WINCENTEGO

I

Dziejopis od spraw wewnętrznych płynnie przechodzi do ukazania działań swego bohatera skierowanych poza granice dziedziny piastowskiej. Po uregulowaniu kwestii wewnątrzdyna­ stycznych książę Kazimierz obraca swe zainteresowanie ku Rusi (Rusinów kronikarz nazywa Partami), o czym wyżej wspominaliśmy. Wojna rozpoczyna się od marszu na Brześć w celu osadzenia tam syna swej siostry Agnieszki (tak w opowieści Wincentego!). Z odsieczą grodowi przybywają zastępy księcia bełskiego Wsiewołoda oraz książąt włodzimierskich, nad którymi Kazimierz odnosi zwycięstwo i osadza tam wybranego przez siebie władcę (zapewne Światosława Mścisławowicza, wyprawa z 1182 roku), który wkrótce zostaje zamordowany. Po nim krakowski princeps oddaje tę dzielnicę jego bratu przyrodniemu Romanowi, a wkrótce po wygnaniu z Halicza księcia Włodzimierza dodaje mu królestwo Haliczan" 37• W tym miejscu kronikarz wprowadza do wątku polityki ruskiej passus węgierski, opisując, jak to uchodzący na Węgry książę Włodzimierz został zatrzymany przez tamtejszego króla Belę III, który osadził na tronie halickim swego syna Andrzeja (późniejszego króla Węgier Andrzeja II). Wło­ dzimierz zdołał zbiec z więzienia i odzyskać Halicz i przy jakiejś okazji próbował najechać ziemie Kazimierza, porywając kobiety, w tym zapewne małżonki możnych polskich (jak się zdaje około 1187-1188 roku). Wywołało to reakcję ze strony księcia Kazimierza, który ponownie usunął z tronu Włodzimierza Jarosławowicza. Równie obszernie jak konflikty z Rusią opisuje Wincenty wyprawy Kazimierza Sprawiedliwego przeciw Jaćwięgom, których nazywa Getami. Wcześniej jeszcze podejmuje on szerzej wątek kolejnego konfliktu z Mieszkiem Starym, który podczas działań na Rusi wykorzystuje zdradę kasztelana krakowskiego Henryka Kietlicza i próbuje zająć Kraków (rok 1191). Dzięki niezłomnej postawie biskupa krakowskiego Pełki i pomocy książąt, włodzimier­ skiego Romana i bełskiego Wsiewołoda, Mieszko został wyparty 11

37

Tamże, ks. IV, rozdz. 14-15, s. 212-214.

287

I

I w OPINII POTOMNYCH a zgodę między braćmi zapośredniczył arcybiskup Piotr. Poza tym nieco miejsca kronikarz poświęcił roli, jaką odgrywał przy księciu Kazimierzu wojewoda Mikołaj i akcentował jeszcze raz wątek polityki węgierskiej po nieudanym zaję­ ciu Krakowa przez Mieszka Starego w 1191 roku, z podkreśleniem w nim znaczenia właśnie Mikołaja. Zwrócił też uwagę na szwagra Kazimierza - księcia znojemskiego Konrada, co dało asumpt do ważnego ustalenia, że małżonka księcia Helena była nie księżnicz­ ką ruską, a znojemską. Wcześniej Wincenty zauważył też skargę złożoną na Kazimierza przez Mieszka Starego przed obliczem cesarza Fryderyka Barbarossy, co pozwoliło na wysunięcie hipotezy o przygotowywanej w 1183 roku wyprawie cesarskiej na Polskę. Mistrz Wincenty zbudował spójny retorycznie portret Kazimierza Sprawiedliwego jako ideału władcy - „księcia sprawiedliwości", człowieka obdarzonego niepospolitymi cechami i intelektem, a także walecznego i szczęśliwego wojownika. Do owego wyidealizowanego obrazu (speculum?) dołożył garść informacji o prowadzonej przez tego władcę działalności, głównie politycznej. Nawet to, co dzisiaj uznalibyśmy za oczywiste sła­ bostki w tak monolitycznie przedstawionym charakterze księ­ cia - nadmierną chyba skłonność do ucztowania, wina oraz gier hazardowych - kronikarz zgrabnie przekuwa w zalety. Wiele wiadomości zostało przekazanych subiektywnie, wiele zapewne ku nauce potomnych zostało ukształtowanych zgodnie z ówczesnymi wymogami ideologii władzy, ale z całości opowiadania wyłania się postać princepsa krakowskiego, który zdołał pokonać rozmaite trudności w drodze do władzy, którą osiągnął dość późno (tron wiślicki objął w wieku lat 28, sandomierski 35, a krakowski prawie 40) i władzę tę potrafił utrzymać, zbierając wokół siebie oddanych stronników. O ile dobrze poznajemy losy księcia już dorosłego, o tyle kronikarz nie rozjaśnia nam czasów jego dzieciństwa i młodości, podobnie jak pomija całą rozległą działalność na rzecz polskiego Kościoła. Mimo wszystkich zastrzeżeń o wątkach topicznych, retoryce i propagandzie władzy, z

Małopolski,

gnieźnieński

I 288

NASTĘPCY MISTRZA WINCENTEGO

I

kształtowaniu obrazu władcy idealnego, o związkach kronikarza ze swym bohaterem, które możemy określić mianem patronatu, otrzymujemy opowieść zwartą, dającą nam wyobrażenie przynajmniej o wydarzeniach z ostatniej ćwierci XII wieku. Całość może jest nieco zbyt polukrowana, ale pokazuje meandry ówczesnej polityki, wysyła czytelny komunikat, jak ówcześnie wyglądała manifestacja władzy i może propaganda polityczna. Mniej dowiadujemy się o poddanych księcia, działalności gospodarczej, a nawet szerszym kręgu dworskim czy rodzinnym. Kronikarz podkreślał oczywistą opiekę bożą nad swym bohaterem38, my zaś musimy uznać, że ów bohater znajdował się pod opieką szczególną, gdyż zyskał tak znakomitego jak mistrz Wincenty biografa.

I 2. Następcy mistrza Wincentego Średniowieczni polscy kronikarze, którzy spisywali swe dzieła od

XIII wieku aż po schyłek epoki, korzystali bezpolub pośrednio z Wincentyńskiej Kroniki polskiej. Ukazany w niej wizerunek siłą rzeczy musiał zaciążyć na sposobie przedstawiania postaci i dokonań księcia Kazimierza w późniejszych stuleciach, choć oczywiście żaden z nich nie poświęcił tej kwestii tyle uwagi, co pierwszy biograf i apologeta tego władcy. Najlepiej jednak oddać głos samym dziejopisom - kronikarzowi wielkopolskiemu, dwu autorom kronik: polskiej (polsko-śląskiej) oraz książąt polskich, a także Janowi Długoszowi - by przekonać się, w jakim stopniu wzorowali się na świadku epoki, a w jakim próbowali ukazać własne opinie o Kazimierzu Sprawiedliwym. Kronika wielkopolska zawiera dziesięć ustępów (rozdziałów), w których relacjonuje wydarzenia dotyczące panowania księcia 39 • Kolejne fakty drugiej

połowy

średnio

Np. Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 16, s. 225. Kronika wielkopolska, tłum. Kazimierz Abgarowicz, komentarz Brygida Ki.irbis, Warszawa 1965, rozdz. 35-44, s. 156-176. Wydanie krytyczne tekstu łacińskie­ go - Kronika wielkopolska, wyd. Brygida Ki.irbis, MPH, s.n., t. VIII, Warszawa 1970. 38 39

2s9

I

I w OPINII POTOMNYCH omówione są rzetelnie za mistrzem Wincentym, od siebie dziejopis dodaje niewiele - głównie kilka dat (1179- bunt Odona i wygnanie Mieszka, 1181 - powrót Mieszka Starego do Gniezna, 1182 -wyprawa Kazimierza na Brześć, 1194 - śmierć Kazimierza) oraz krótką informację o sprowadzeniu relikwii świętego Floriana. Zależność od Wincentego musi być daleko idąca, skoro w Kronice wielkopolskiej odnajdujemy następujące zdanie: „Do takiego zaś postąpienia i zgody przyczynił się ów niezwykle przezorny mąż Piotr, arcybiskup gnieźnieński, którego widział biskup krakowski Wincenty Kadłubek; on napisał o tym, a wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe" 40 • Dziejopis więc omawia poszczególne wydarzenia polityczne: od objęcia przez Kazimierza tronu krakowskiego, przez zjazd łęczycki, kolejne wyprawy na Ruś (z buntem krakowskim 1191 roku), potem na Jaćwież, aż po śmierć księcia. Czasami w toku narracji pojawiają się jakieś pochwały, jak np. „wielki zwycięzca" czy „najdostojniejszy książę" lub „I tak zgasł Kazimierz, ta jedyna najdostojniejsza gwiazda ojczyzny"41 , ale i tak są powtórzeniem lub parafrazą poprzednika. Obszerniej kronikarz ten scharakteryzował księcia Kazimierza w zasadzie tylko raz, przy okazji omawiania buntu z 1177 roku, wkładając słowa pochwały w usta jakiegoś „znacznego męża": „»Sądzę, że nie uchodzi waszej uwagi, jaka i jak wielka jest sława cnót Kazimierza, księcia sandomierskiego; choć wonie ich wszystkim są dobrze znane, uchodzą jednak za nie znane wszystkim. W cieniu więc jego [osoby] wypada nam spokojnie odetchnąć, aby nabrzmiały nasz ból, nieco ukojony zbawienną jego oliwą, zmalał«" 42 , ale i to okazuje się prostym streszczeniem rozległej charakterystyki, jaką odnajdziemy u mistrza Wincentego. Kronikarz wielkopolski podziela zatem zdanie swego poprzednika, własnych ocen chy-

40

Kronika wielkopolska, rozdz. 42, s. 173.

41

Tamże, rozdz. 44, s. 174-175.

Kronika wielkopolska, rozdz. 35, s. 156. Por. Mistrz Wincenty (tzw. Kadłu­ bek), Kronika polska, ks. IV, rozdz. 5, s. 187-193. 42

j 290

NASTĘPCY MISTRZA WINCENTEGO

I

ba nie daje i rządów księcia, obfitujących przecież w wydarzenia polityczne, nie podsumowuje. Analizę treści tego dzieła możemy zatem porzucić, konstatując, że przecież nie Kazimierz miał być w jego założeniu ideałem władcy. Dwie kroniki powstałe w śląskim kręgu dziejopisarskim przynoszą o księciu Kazimierzu wiadomości niewiele, nie tylko w porównaniu z dziełem mistrza Wincentego, ale i z Kroniką wielkopolską. Na ich podstawie z pewnością nie moglibyśmy zbudować nie tylko charakterystyki naszego bohatera, ale i jakiejkolwiek oceny. Starsza z nich - Kronika polska (polsko-śląska) 43 - streszczając swych poprzedników, podaje tylko garść informacji o wydarzeniach politycznych. Zawiera jednak konkluzję nie tyle panowania Kazimierza, ile podsumowanie jego osobowości: „Wspominają o tak wielkich przymiotach wrodzonych tego Kazimierza, że gdyby go wykształcono, uważano by go zaiste za mędrca" 44 • Zdanie jest pochlebne, ale z późniejszej perspektywy żyjący o ponad stulecie wcześniej władca uchodził na Śląsku za, delikatnie mówiąc, czło­ wieka bez odpowiedniego dla jego stanu i pozycji wykształcenia. Spoglądając na karty drugiego z dzieł kronikarskich śląskiej proweniencji - Kroniki książąt polskich45 - dowiemy się o księciu Kazimierzu niewiele więcej. Autor o krakowskim princepsie wie tyle, ile jego poprzednik, no może dodaje fakt znany od mistrza Wincentego i kronikarza wielkopolskiego, czyli informację następują­ cą: „Oto jak spełniła się przepowiednia Bolesława Krzywoustego, który czyniąc zapis innym synom temu Kazimierzowi nic nie za-

43 Kronika polska (polsko-śląska), tłum. Kazimierz Abgarowicz, maszynopis w Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; wydanie krytyczne: Kronika polska [polsko-śląska], wyd. Ludwik Ćwikliński, [w:] MPH, t. III, Lwów 1878. 44 Kronika polska (polsko-śląska), s. 27. 45 Kronika książąt polskich, tłum. Kazimierz Abgarowicz, maszynopis w Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; wydanie krytyczne: Kronika książąt polskich, wyd. Zygmunt Węclewski, [w:] MPH, t. III, Lwów 1878.

291

I

I w OPINII POTOMNYCH pisał wskazując, że

jemu więcej się należy" 46 • Chodzi tu o ciekawą kwadrygi i piątego u niej koła oraz dzbana. Kronikarz powtarza też za swym śląskim poprzednikiem, że Kazimierz miał wielkie przymioty umysłu i również z żalem konkluduje, że nie rozwijano ich przez naukę. Oczywiście obaj dziejopisowie nie musieli się nadmiernie interesować księciem z wprawdzie niedalekiej Małopolski, ale z dość już odległej przeszłości - tak jak autor Kroniki wielkopolskiej skupiał uwagę na rodzimej dzielnicy, tak i oni koncentrowali się na panujących na Śląsku Piastach. Zupełnie inną rolę odgrywał w naszej historiografii, nie tylko średniowiecznej, Jan Długosz - on nie spoglądał na historię lokalnych podmiotów politycznych, ale pisał dzieje polskie z perspektywy wielkiej monarchii jagiellońskiej. Kazimierz był dla niego monarchą nie tyle polskim, ile Polski, któremu dziejopis ten poświęcił sporo uwagi na kartach ksiąg 5 i 6 swych Roczników47 • Jego opowieść o dziejach Polski w dobie panowania księcia Kazimierza nie jest tak spójna jak w dziele mistrza Wincentego, czy Kronice wielkopolskiej, gdyż osią narracji były nie osoby władców a dzieje państwa (Królestwa Polskiego). Dzięki Długoszowi poznajemy znacznie więcej elementów chronologii niż u jego poprzedników, gdyż korzystał on nie tylko z dwóch podstawowych kronik, ale także z innych dostępnych w XV stuleciu materiałów. Wszystko to dało dużo rozmaitych informacji o życiu naszego bohatera, ale wiele z nich ma chyba niedużo wspólnego z rzeczywistością XII wieku. Długosz często mylił porządek wydarzeń, przypisywał wydarzenia do określonego roku na podstawie sobie tylko znanych przesłanek, a nade wszystko anachronizował, odnosząc sytuację z lat minionych do sobie dobrze znanej rzeczywistości. W sumie jednak w niektórych aspektach jego przekaz wzbogaca naszą wiedzę o Kazimierzu Sprawiedliwym, choć zmusza do zametaforę

Kronika książąt polskich, s. 78. Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 5-6, Warszawa 1973, s. 15-201. 46

47

I 292

NASTĘPCY MISTRZA WINCENTEGO

I

chowania czujności. Referuje znane mu od poprzedników (głów­ nie pewnie mistrza Wincentego) fakty polityczne od narodzin księcia aż po jego śmierć, od siebie czasem dorzucając jakieś drobiazgi, jak np. informacje o fundacjach czy szczegóły o bulli Aleksandra III z 1181 roku, małżeństwie Kazimierza itp. Dziejopis ten, w odróżnieniu od kronikarzy z Wielkopolski i Śląska, nie ucieka od ocen osoby księcia oraz jego panowania. Idąc tropem mistrza Wincentego, jeszcze bardziej niż kronikarz wielkopolski, pod rokiem 1177, opisując zamach krakowski, zamieszcza obszerną charakterystykę Kazimierza, którą wkłada w usta Stefana, uznając go za wojewodę krakowskiego48 : „»Jest bowiem niedaleko szlachetny książę sandomierski Kazimierz, którego prawość, rozsądek, zręczność w działaniu i skromność widzieliśmy i ciągle mamy okazję obserwować nie tyle w objawach i oznakach zewnętrznych, ile w czynach i [ich] skutkach. Wiadomo, że hojna natura skupiła w nim niemal wszystkie zalety: sprawiedliwość, męstwo, umiar, hojność, rozsądek i zapobiegliwość. Czarujący w zetknięciu, poważny w słowach, przystępny, wyrozumiały i ludzki dla swoich oraz obcych, spieszy z pomocą nieszczęśliwym i przytłoczonym jakimś nieszczęściem. Niezwykły w wyrażaniu uznania dla zalet, dbały o nagradzanie trudu, umiejący trafnie wybierać przy rozdzielaniu godności i urzędów państwowych, taką wobec wszystkich okazuje życzliwość i łaskawość, że doprowadził do tego, iż nie wiadomo, czy wrodzona dobroć jest w nim większa od życz­ liwości, czy też życzliwość góruje nad wrodzoną dobrocią. I choć wiadomo, że każdy może go ułagodzić i przebłagać, a proszony łatwo wszystkim wybacza wykroczenia, głęboko jednak nienaNajprawdopodobniej Długosz nie zmyślił tej postaci, jak chcieli wydawcy jego dzieła Gan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 139, przyp. 3), ale awansował i ożywił zmarłego przed 1177 rokiem kasztelana krakowskiego Stefana, najpewniej brata znanego nam wojewody Mikołaja i biskupa krakowskiego Pełki, a więc jednego z protoplastów późniejszego rodu Lisów. Wiemy, że podobnego chwytu retorycznego użył mistrz Wincenty, który podobną mowę włożył w usta nieznanego męża, a za nim uczynił to autor Kroniki wielkopolskiej. 48

tłumaczenia

293

I

I w OPINII POTOMNYCH widzi i surowo karze oszczerców. Na wieczne ich zawstydzenie, a nadto by i innych ta hańba odstraszała, napiętnował rozpalonym żelazem jednych na czole lub na policzkach, innych na nosie, innym kazał okaleczyć język, wielu oślepić lub wychłostać. Nie trzeba zaś chwalić jego rzetelności i hojności, tymi zaletami bowiem przewyższył wszystkich książąt naszych czasów. Nie dąży bowiem chciwie, jak to jest zwyczajem większości książąt, do zdobywania [bogactw], ani nie rzuca się na to co zdobył, ale wszystkie swe dochody rozdaje dla rozwoju i korzyści państwa. Je i odpoczywa jedynie tyle, ile tego [ciało] z natury potrzebuje, a stroniąc od bezczynności, żeby nie osłabnąć z opieszałości, narzucił sobie jako konieczny obowiązek [następujące ćwiczenia]: staczanie pozornej walki lub polowanie, turnieje na kopie i inne wymagające odwagi rycerskie ćwiczenia. Poświęca się im jednak dopiero wtedy, kiedy wcześniej załatwi do końca ważne sprawy państwowe«" 49 • Kazimierz wypada w tym świetle znakomicie, to władca idealny - obdarzony jest i przymiotami umysłu, i ducha, ale też uosabia ideał rycerza - choć w pewnych sytuacjach potrafi być okrutny. Długosz, streszczając Wincentego, fragment o surowym karaniu oszczerców i krzywoprzysięzców przejął bez najmniejszych zastrzeżeń, gdyż i w jego czasach takie surowe kary były czymś normalnym, choć dzisiaj wzbudzają one sprzeciw. Na kartach Roczników jeszcze wiele razy pojawiają się rozmaite korzystne cechy księcia Kazimierza, jest on więc m.in.: hojny, łagodny, dojrzały, przezorny, zwycięski, wielkoduszny, wierny, miłujący braci, rozsądny, no i oczywiście pobożny. Jana Długo­ sza stać jednak i na odrobinę własnej refleksji na temat krakowskiego princepsa, jednak pozwala sobie na to dopiero, opisując jego śmierć. Pod rokiem 1194 czytamy więc: „Zapewniwszy spokój i wewnątrz, i zewnątrz [kraju] po pobiciu i zmuszeniu do uległości i trybutu ludów, które od dawna były wrogie, książę i monarcha polski Kazimierz uchodził u swoich i u obcych za 49

I 294

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 139-140.

NASTĘPCY MISTRZA WINCENTEGO

I

znakomitego i bardzo szczęśliwego władcę jako ten, który najkrwawsze wojny orężem i sprytem doprowadził do szczęśliwego zakończenia. Toteż niektórzy uważali, że dorównuje całkowicie swemu ojcu Bolesławowi Krzywoustemu" 50 • Warto zwrócić uwagę, że największe wrażenie na kronikarzu zrobiły Kazimierzowe zwycięstwa, a nie inne cechy i zalety, a szczególnie odważne jest porównanie do czynów ojca, który w polskiej tradycji i pamięci zbiorowej uchodzi zgodnie z określeniem Anonima tzw. Galla za „marsowego syna". Tak dokonań Kazimierza nie podsumował nawet mistrz Wincenty. Na zakończenie Długosz jakby powracał do nakreślonej pod 1177 rokiem charakterystyki księcia, konkludując: „Wiadomo, że przez całe życie przykładał on wielką wagę do wyrobienia sobie prawości, skromności, oszczędności i innych podobnych zalet charakteru, a z powodu łagodności i przystęp­ ności był szczerze opłakiwany przez wszystkie stany" 51 • Czy w tej beczce miodu znajdziemy chociaż niewielki naparstek dziegciu? Może jakaś skłonność do gier hazardowych, wskazana za Wincentym na przykładzie gry w kości z rycerzem Janem, którego Długosz nazywa Janem Konarskim; może jakaś wybujała skłon­ ność do płci pięknej? Tę ostatnią Długosz akcentował przy okazji tajemniczej śmierci księcia w następującym passusie: „Jedni wyrażali przekonanie, że go powaliła choroba, inni, że napój miłosny, który podobno podała mu pewna kobieta z Krakowa, żeby rozpalić jego uczucie i zmysły ku sobie. Ponieważ mimo upomnień ze strony biskupa krakowskiego Pulka [Pełki - J.D.] nie wzdragał się przed występnym cudzołóstwem" 52 • Wincenty więc bardziej widział w Kazimierzu konsumenta trunków a Długosz konesera płci nadobnej. Niezależnie od tych słabostek, książę w przekazie naszego piętnastowiecznego dziejopisa to wielki monarcha, obdarzony licznymi przymiotami i taki właśnie obraz krakowskiego władcy przejęli jego naśladowcy w epoce nowożytnej. 50

Tamże, ks. 6, s. 195--196.

51

Tamże, ks. 6, s. 197.

52

Tamże, ks. 6, s. 196-197.

29s

I

I w OPINII POTOMNYCH Nasi kronikarze, którzy podjęli się trudu spisywania dziejów Polski po Długoszu, w zasadzie bezkrytycznie przejęli jego sposób postrzegania dawno minionych wieków. Również w spojrzeniu na czasy i dzieło Kazimierza Sprawiedliwego bez zastrzeżeń podążali tropem swego wielkiego poprzednika. Maciej z Miechowa (1457-1523), Marcin Kromer (1512-1589), Marcin Bielski (1495-1575) czy Bernard Wapowski (około 1450/1470-1559) w swych kronikach dzieje Polski do roku 1480 referowali za Długoszem, potem uzupełniali je o czasy sobie znane. Najstarszy z nich - Maciej z Miechowa - swą Chronica Polonorum napisał po łacinie, a dopiero kilkadziesiąt lat po jej pierwszym wydaniu przełożono ją na język polski. O Kazimierzu Sprawiedliwym mógł powiedzieć tyle, ile znalazł u swego poprzednika, którego być może spotkał osobiście. Wszystko to streścił w księdze III swego dzieła, w rozdziałach 23-25 na kilku ledwie stronach53 • Piszący po nim Bernard Wapowski kroczył podobną drogą, ale jego kronika, którą doprowadził do roku 1535, w części od czasów najdawniejszych do roku 1380 nie zachowała się, trudno zatem poznać jego stanowisko na temat osoby i panowania Kazimierza Sprawiedliwego. Ale już Marcin Bielski w swej Kronice polskiej o księciu krakowskim wypowiadał się obszernie, choć mało oryginalnie54 • Wypominał księciu jego rzekomą skłonność do kobiet, a jakby na drugim biegunie podkreślał jego działalność fundatorską (Wąchock, Koprzywnica, św. Florian, Sulejów), nazywał go też „cnotliwym panem i dobrodziejem", „dobrotliwym panem" 55 • Próbował go nawet scharakteryzować - „Był średniej urody, a na weźrzeniu wdzięczny, więc namniej nie gniewliwy. 53 Maciej z Miechowa, Chronica Polonorum, Cracoviae 1519 (pierwsze wydanie skonfiskowane) oraz 1521 (wydane po ocenzurowaniu), ks. III, rozdz. 23-25, s. 99-105 (niepełny przekład na język polski przygotowano dopiero w 1549 roku). 54 Marcin Bielski, Kronika polska, wyd. Kazimierz Józef Turowski, Sanok 1856, ks. Il, s. 209-222 (pod hasłem: Kazimierz Sprawiedliwy, monarcha polski). Pierwsze wydanie tego spisanego wcześniej dzieła przygotował jego syn Joachim Bielski, a ukazało się ono w Krakowie w 1597 roku. 55 Marcin Bielski, Kronika polska, ks. II, s. 214.

I 296

NASTĘPCY MISTRZA WINCENTEGO

I

Sprawiedliwym stąd nazwano, że Konarskiego [nazwisko rycerza Jana podane za Długoszem - J.D.] nie dał ściąć o pogębek, gdy kostki nim grał" 56 - ale trzeba przyznać, iż owa charakterystyka mocno odstaje treścią i formą od Długoszowej, by o Wincentym nie wspomnieć. Wreszcie ostatni z przywołanych wyżej dziejopisów nowożytnych - Marcin Kromer - równie doskonale znał Długosza, a może też Wincentego i jego sądy o Kazimierzu wydają się najciekawsze. W swej Kronice polskiej o czasach i panowaniu księcia krakowskiego rozpisał się na ponad dwudziestu stronicach57, określając go skromnym, dobrotliwym oraz szczegółowo omawiając wydarzenia polityczne. Kromer pełniej niż Bielski czy Maciej z Miechowa starał się scharakteryzować postać krakowskiego princepsa i uczynił to przy okazji omawiania jego śmierci. Za Długoszem pojawiała się oczywiście jakaś rozmiłowa­ na w Kazimierzu niewiasta, przyczyna jego zguby, a w tym kontekście zdanie o uleganiu przez księcia urodzie kobiecej. Zaraz potem kronikarz jednak konstatuje: „W rzeczach wszystkich innych pomierny, szczery, pożyteczny, i wstrzemięźliwy, zarówno surowy, jako i dobrotliwy, w wojennych postępkach równie jako domowych znamienity i wszelkiej sławy pan godny. Przeciwko braciej zasię i synom braterskim tak dobry i pobożny, że wiele dla nich niepożytków, szkód i niebezpieczeństw podejmował. Do chwały Bożej ochoczy, tak iż wiele na ozdobę kościelną wyłożył" (dalej autor wylicza fundacje - Sulejów, Koprzywnica, św. Florian - J.D.) 58 • Kazimierz jest w tym przekazie ponownie wielki, jak u Jana Długosza, choć opis cnót nie jest już tak szczegółowy. Tamże, ks. II, s. 220. Marcin Kromer, Kronika polska ksiąg XXX, z języka łacińskiego przełożył Marcin z Błażowa Błażowski, Sanok 1857, ks. II, s. 326-349 (Kazimierz). Pierwsze wydanie tego dzieła Kromera, w języku łacińskimi ukazało się w 1555 roku w Bazylei pod tytułem: De origine et rebus gestis Polonorum libri XXX (O pochodzeniu i czynach Polaków ksiąg XXX), natomiast po polsku, w tłumaczeniu Błażow­ skiego, ukazało się drukiem w Krakowie w 1611 roku. 58 Marcin Kromer, Kronika polska, ks. II, s. 348. 56

57

297

I

I w OPINII POTOMNYCH Podsumowując dziejopisarskie spojrzenie na księcia Kazimierza, na pierwszy plan wysuwa się wniosek, że żaden z naszych kronikarzy doby średniowiecznej i wczesnonowożytnej w kreśleniu portretu władcy nie może się równać z mistrzem Wincentym. Potwierdza to wypowiedziane wyżej zdanie, że książę miał szczęście trafić na biografa znakomitego, który na gruncie dialektyki i retoryki zbudował jego świetną, czy może świetlaną charakterystykę. Jego drogą podążał kronikarz wielkopolski, a częściowo Jan Długosz, ale żaden z nich ani stylem, ani formą nie zbliżył się do dzieła mistrza Wincentego. Jednak na tradycji i pamięci zbiorowej silniejsze piętno wycisnął Jan Długosz i jego kontynuatorzy, niż subtelny uczony wykształcony w dobie i na wzorach renesansu XII wieku. Potoczna wiedza o Kazimierzu Sprawiedliwym była bowiem budowana na podstawie przekazów o mniej wysublimowanej formie, a więc prostszych w odbiorze. Jawi się nam w nich jako monarcha polski formatu Krzywoustego, niemal bez skazy, ale ma drobne słabostki, a rządzi sprawiedliwie, choć bywa surowy. Czy taki ogląd wytrzyma poddanie go roztrząsaniom historyków dysponujących całym instrumentarium naukowym?

I 3. W historiografii XIX-XXI wieku Wraz z rozwojem historiografii naukowej zmieniały się metody badawcze, a przez to i sposób patrzenia na przeszłość. Książę Kazimierz Sprawiedliwy wprawdzie nie doczekał się - jak wiemy - pełnej biografii, ale zaczęto spoglądać nań z perspektywy nie tylko dawnych dziejopisów, ale konfrontować ich przekazy z innymi źródłami. Początkowo odnoszono się oczywiście tylko do spuścizny pisanej, głównie kronikarskiej i annalistycznej, z czasem jednak zaczęto korzystać szerzej z dokumentów epoki, zwłaszcza od momentu podjęcia trudu wydawania średniowiecz­ nych aktów drukiem (w Polsce od mniej więcej połowy XIX wieku). Wraz z rozwojem archeologii oraz pogłębieniem badań nad

I 298

w

HISTORIOGRAFII XIX-XXI WIEKU

I

sztuką minionych epok spore znaczenie w dociekaniach nad panowaniem księcia Kazimierza zaczęły odgrywać zabytki architektury i sztuki. Nim jednak do tego doszło, trzeba było zbudować podstawy nauki historycznej na ziemiach polskich pod zaborami. Spisujący dzieje Polski u schyłku panowania Stanisława Augusta Adam Naruszewicz (1733-1796) jest tu swoistym pomostem mię­ dzy dawnymi sposobami przedstawiania dziejów a tymi nowocześniejszymi spod znaku Joachima Lelewela i jego następców. W jego Historii narodu polskiego, podzielonej na księgi, a w ich ramach na postaci władców z wyszczególnieniem lat ich panowania, znalazło się miejsce dla Kazimierza Sprawiedliwego59 • Autor nadał swemu dziełu układ niemal jak u Jana Długosza, a więc tok narracji zdominowany jest przez chronologię, jednak ze sporą liczbą odsyłaczy zarówno do starych średniowiecznych kronik, jak i dziejopisów z doby nowożytnej. Lata krakowskiego panowania księcia Kazimierza, w jego ujęciu sprowadzone do przedziału 1178-1194, Adam Naruszewicz omówił drobiazgowo, a co ważniejsze nie uchylił się od ich oceny. Pod rokiem 1194, pisząc o śmierci, zawarł następujące podsumowanie jego życia i rządów: „Pan łaskawy, w gniewie pomiarkowany i na urazy niepamięt­ ny, dał dowód tej cnoty w młodszym jeszcze wieku, kiedy grając w kości z jakimś Janem, zniewagę wyciętego sobie policzku wspaniale darował. Sprawiedliwości jego, oddanie bratu księ­ ztwa Wielkopolskiego, zniesienie zbytków krajowych oświadcza­ ją. Niezbywało mu na mężnem sercu w bitwach, a na roztropności i dowcipie w kierowaniu interesów publicznych. Kochali go swoi i obcy; te zaś wszystkie przymioty duszy zdobiła nadto powierzchowna ciała postać z urody i wzrostu. Duchowieństwo zakonne z jego hojności otrzymało fundusze w Sulejowie, Płocku i Koprzywnicy; a świeckie w Krakowie na Kleparzu. Poskromił 59 Dzieło to autor rozpoczął pisać po 1775 roku, tutaj przywołujemy wydanie nieco późniejsze - Adam Naruszewicz, Historia narodu polskiego, wydanie nowe Jana Nepomucena Bobrowicza, t. VI, Lipsk 1836, gdzie o Kazimierzu Sprawiedliwym, ks. XIII, rozdz. I-XXX, s. 73-138.

299

I

I w OPINII POTOMNYCH możniejszych dumę i przemoc; atoli miarkując rząd monarchiczny ojcowskiemi względami, poznosił z rycerskiego stanu wiele danin i ciężarów, które nań chciwość Mieczysława włożyła" 60 • Takiej formy wypowiedzi nie powstydziłby się żyjący trzysta lat wcześniej Długosz, co nie zmienia faktu, że Naruszewicz niezwykle wysoko ocenił naszego bohatera, zwłaszcza na tle „chciwego" Mieszka Starego. Zwraca też uwagę silniejsze niż u wcześniej­ szych dziejopisów podkreślenie zniesienia rozmaitych ciężarów prawa książęcego w Łęczycy. Joachim Lelewel (1786-1861) także poświęcił nieco uwagi w swych rozlicznych pracach historycznych księciu Kazimierzowi, równie dobrze jak Naruszewicz znając przekazy dziejopisarskie, nie pozostawał pod tak silnym ich urokiem. Jego pogląd na dzieje polskie doby wczesnego rozbicia dzielnicowego daje do pewnego stopnia tytuł rozdziału odnoszący się do panowania Kazimierza Sprawiedliwego w jego Historii Polski do końca panowania Stefana Batorego - „Możnowładczy nieład od r. 1180 do r. 1320 - lat 140" 61 • Autor ten dał ocenę księcia krótką, dobitną i jednoznacznie pozytywną: „Przedsiębrał dalej Kazimirz do porządków już poczynionych jeszcze sprawiedliwość więcej obostrzeć, nauki rozszerzyć [!], miasta i zamki ponaprawiać, kiedy go (r. 1194) nagła śmierć narodowi uniosła. Kochany powszechnie, posiadał rzadkie ujmujące przymioty, wszakże nie uniknął niesforności możnych" 62 • Gdyby nie owi możni, byłaby kolejna laurka bez zastrzeżeń, zwłaszcza że doszły fakty skądinąd nieznane - o krzewieniu nauki, czy miastach i zamkach. Inaczej nie potrafił ocenić krakowskiego princepsa po kilkudziesięciu latach Stanisław Smolka (1854-1924), który przecież

Adam Naruszewicz, Historia narodu polskiego, ks. XIII, rozdz. XXX, s. 137-138. Joachim Lelewel, Historia Polski do końca panowania Stefana Batorego, oprac. Zygmunt Kolankowski, Warszawa 1962, s. 132-135 (na tych stronach o panowaniu Kazimierza) Uoachim Lelewel, Dzieła, t. VI]; wcześniej też nieco uwagi poświęcił księciu, nas. 131-132. 62 Joachim Lelewel, Historia Polski, s. 135. 60

61

I 300

w HISTORIOGRAFII XIX-XXI WIEKU

I

koncentrował się na jego starszym bracie i wiecznym oponencie, Mieszku Starym63 • Dostrzegał on w najmłodszym synu Krzywoustego większość tych cech, które już tutaj wielokrotnie wymienialiśmy, a przeszkadzało mu chyba jedynie osłabienie ulegającej podziałom Polski. Warto przytoczyć tutaj opinię tego znakomitego uczonego, choćby dlatego, że jest wprawdzie co do treści często zbieżna z już przez nas poznanymi, ale mocno różni się formą: „ Trudno zaiste wyobrazić sobie, że to był syn Krzywoustego, najmłodsze co prawda jego dziecię, które ojca nie znało i nie wniosło w dramat swego życia tradycji dawnych rządów książęcych. Z tern wszystkiem bezprzykładna owa łagodność charakteru i pobłażliwość nie szła u Kazimierza bynajmniej w parze z słabością. Gdzie było tego potrzeba, nie brakło mu stanowczości, odwagi i męstwa, jak tego najlepsze i dla potęgi państwa pamiętne dowody dał tylekroć w stosunkach z ościennymi ksią­ żętami. Jeśli więc przydomek »Sprawiedliwego« słusznie mu się należał i nie był tylko czczym synonimem zbytecznej pobłażliwo­ ści, to łatwo pojąć, że sędziowskie powołanie księcia, wymagające nieraz surowego ukarania jakiegoś panka możnego, w niejednej rodzinie magnackiej mogło mu przysporzyć nieprzyjaciół. Jeśli bowiem wobec własnej urazy wolno mu było posuwać pobłażliwość do ostatecznych granic, to nie byłby »sprawiedliwym« księciem, gdyby również krzywdy swoich poddanych puszczał bezkarnie" 64 • Stanisław Smolka podkreślił nie tylko sukcesy księ­ cia, jego przymioty osobiste, ale też zwrócił uwagę na jego stanowczość i umiejętność ryzyka wobec opozycji możnych. Widział więc zalety krakowskiego princepsa, podkreślał wielokrotnie jego sukcesy militarne (zwłaszcza wobec Rusi) czy zdolności negocjacyjne, mimo to konkludował mniej wesoło: „Powrót do dawnych czasów, do tradycji Bolesławowskiej epoki już był niemożliwy, wszystkie stosunki zanadto się zmieniły, ale o ile na tle tych

63

Stanisław Smolka,

64

Tamże, s. 354-355.

Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1881, s. 301-359.

301

I

I w OPINII POTOMNYCH zmian wzmocnić można było powagę tronu, o tyle Kazimierzowi stała do tego otworem droga. Potrzeba było na to jednak czasu, choćby kilkunastu jeszcze lat jego panowania [... ]" 65 • Wiemy wszakże, że właśnie owego czasu zabrakło i nie sprawdzimy nigdy tej sugestii Stanisława Smolki, który jako cel badawczy obrał sobie Mieszka Starego i jego czasy, a pochlebniej chyba wypowiadał się o jego najmłodszym bracie. Stulecie XX przyniosło nie tylko pogłębienie refleksji nad naszą przeszłością, ale również wiele prób syntetycznego jej ujęcia, zarówno w postaci dużych syntez i podręczników akademickich, jak i popularnonaukowych opracowań, kierowanych do szerszego kręgu mniej przygotowanych odbiorców. Nie ma tutaj potrzeby streszczać drobiazgowo poglądów ich autorów na temat panowania Kazimierza Sprawiedliwego, spróbujmy tylko przyjrzeć się, co nowego wniosły one do oceny tej postaci. Przed ponad osiemdziesięcioma laty Roman Grodecki (1889-1964) 66 uważał wprawdzie, że rządy krakowskie Kazimierza były „czystą uzurpacją", a w 1184 roku doszło do wiernopoddańczego aktu wobec cesarza Fryderyka I, ale bardzo pozytywnie ocenił politykę ruską księcia. Podsumowując swe wywody o Kazimierzowych czasach, napisał: „Umierał jako książę potężny,[ ... ] ugruntowana potęga terytorialna czyniła Kazimierza najsilniejszym z książąt Polski i mogła stworzyć podstawę materialną dla utwierdzenia tzw. pryncypatu, to jest władzy zwierzchniej nad całą Polską" 67 • Najważniejszymi dla niego kwestiami był tzw. statut łęczycki z 1180 roku, a dalej ekspansja, zapewne stąd tak silnie podkreślał, iż „potęga" Kazimierza zasadzała się na rozległości terytorialnej Tamże, s. 358. W roku 1926 ukazał się znakomity, do dzisiaj wznawiany, dwutomowy podręcznik akademicki autorstwa Romana Grodeckiego, Stanisława Zachorowskiego i Jana Dąbrowskiego, w którym to dzieje wczesnego średniowiecza opracował właśnie Roman Grodecki (Dzieje Polski średniowiecznej, t. 1-2, Kraków 1926), obszernie charakteryzując epokę Kazimierza (t. 1, s. 180-193, cytuję według wydania Kraków 1995). 67 Dzieje Polski średniowiecznej, t. 1, s. 192-193. 65 66

I 302

w

HISTORIOGRAFII XIX-XXI WIEKU

I

jego władztwa. Nie mamy już tutaj nawiązania do panegiryku mistrza Wincentego i jego mniej lub bardziej udatnych streszczeń i przeróbek z wieków późniejszych, a więc nie ma cnót i przymiotów, a są twarde realia polityczne - siła wynika z terytorium, ludzi i gospodarki. Większość autorów jednak nie powielała tego schematu oceny Kazimierzowych rządów, nie naśladowała też bardziej emocjonalnej wypowiedzi Stanisława Smolki, ograniczając się do referowania faktów. Jeżeli pojawiały się jakieś elementy oceny, to odnosiły się one głównie do zamachu z 1177 roku, jako koń­ ca senioratu. Jako jeden z niewielu wyraźną konkluzją kończył omawianie panowania księcia Kazimierza, zwłaszcza jego krakowskiego okresu, Jerzy Wyrozumski68 • Przytoczmy opinię tego historyka w całości: „Kazimierz II Sprawiedliwy, nie dość eksponowany w naszej historiografii, należał do władców wybitnych, jak na warunki, w których żył i działał. Wykazywał się nie tylko dużą zręcznością w polityce wewnętrznej, ale radził sobie nieźle w relacjach z innymi książętami piastowskimi; uzurpowany pryncypat udało mu się uprawomocnić dostępnymi wówczas środkami i utrzymać do końca życia. W polityce zagranicznej, wykraczającej poza Polskę, wykazał się dużą aktywnością i pewnym szerszym horyzontem politycznym" 69 • Musimy przyznać, że na taką notę chciałby zasłużyć każdy władca - bo przecież epitetu „wybitny" ważący słowa historyk używa rzadko. Jerzy Wyrozumski zwrócił też uwagę na coś jeszcze - na małe zainteresowanie Kazimierzem historiografii współczesnej, a choć zrobił to z górą dziesięć lat temu, do dzisiaj niewiele się w tej kwestii zmieniło. Wiedza budowana przez dziesięciolecia przez uczonych, czę­ sto uproszczona, przepływała do szerszych kręgów odbiorców zainteresowanych przeszłością poprzez rozmaite formy popularyzatorskie i kształtowała obraz księcia Kazimierza w tradycji 68 Jerzy Wyrozumski, Dzieje Polski piastowskiej (VIII wiek - 1370), Kraków 1999 [Wielka Historia Polski, t. 2], panowanie Kazimierza opisał nas. 147-159. 69 Tamże, s. 158.

303

I

I w OPINII POTOMNYCH zbiorowej. Dysponujemy dzisiaj sporą liczbą roznej biograficznych, leksykonów, a także tzw. pocztów władców Polski, które najczęściej powielają stereotypy na temat naszego bohatera. Książę jest więc grabarzem senioratu (pryncypatu), władcą uległym Kościołowi7°, twórcą statutu łę­ czyckiego, uwikłanym w walkę z bratem oraz prowadzi aktywną politykę na wschodzie. Chyba jeszcze gorzej wygląda to we współczesnych podręcznikach szkolnych, które zresztą bardziej przypominają tandetne komiksy niż źródła wiedzy. Tu poza kwestiami senioratu najczęściej wspomina się o ustępstwach na rzecz możnych duchownych i świeckich oraz czasem o polityce wobec Rusi. Na tym tle wyróżniają się przynajmniej dwa artykuły w dostępnych dzisiaj na rynku księgarskim pocztach władców polskich. Autorem pierwszego ze szkiców jest Tadeusz Wasilewski71, który nie tylko skreślił życiorys władcy, ale dał też pochlebną ocenę jego rządów. Kazimierz Sprawiedliwy więc: „zmarł jako książę potężny. Liczono się z jego wpływami nie tylko w Polsce, lecz w sąsiednich księstwach ruskich. Dzięki jego aktywności politycznej i militarnej szybko rozwijało się w czasie jego panowania osadnictwo w Sandomierskiem, a zwłaszcza w pogranicznej Lubelszczyźnie. Na uwagę zasługuje także rozległa działalność fundacyjna księcia i jego mecenat artystyczny. Wincenty Kadłubek otrzymał od niego polecenie spisania dziejów ojczystych, a pracę tę kontynuował również po jego śmierci" 72 • W opinii tej mamy zupełnie nowe akcenty, wcześniej chyba niespotykane, a miano-

i

pamięci

jakości słowników

70 Ten negatywny stereotyp chyba pierwszy raz tak wyraźnie wystąpił w dziele z początku drugiej połowy XX wieku - Historia Polski, t. I: do roku 1764, cz. 1: do połowy XV wieku, red. Henryk Łowmiański, Warszawa 1958, gdzie na s. 311 czytamy: „Na tron krakowski powołano [w 1177 roku - J.D.] Kazimierza, przezwanego później przez panów duchownych, którym był uległy, Sprawiedliwym". 71 Tadeusz Wasilewski, Kazimierz II Sprawiedliwy, [w:] Poczet królów i książąt polskich, Warszawa 1984, s. 122-130 (również wydania wcześniejsze i późniejsze). 72 Tadeusz Wasilewski, Kazimierz II Sprawiedliwy, s. 128. Niemal identyczną ocenę księcia Kazimierza odnajdziemy w popularnonaukowej książeczce Bog-

I 304

w HISTORIOGRAFII XIX-XXI WIEKU

I

wicie połączenie wypraw wojennych z rozwojem osadnictwa na wschodnich rubieżach dziedziny piastowskiej. Dodatkowo autor eksponuje mecenat książęcy - zwłaszcza promotorstwo spisanej przez mistrza Wincentego kroniki, która zresztą stała się nieocenionym źródłem wiedzy o Kazimierzu. Najciekawiej chyba sylwetkę Kazimierza Sprawiedliwego przedstawił Przemysław Wiszewski, w obszernym szkicu ukazując jego drogę do władzy, zalety, o których pisał mistrz Wincenty, a z których wyłania się portret władcy idealnego, a także jego krakowskie rządy73 • Autor ten w następujący sposób podsumowuje nie tylko panowanie księcia, ale i opinię o nim mistrza Wincentego: „choć książę był postacią niezwykłą, to w nieco innym sensie, niż chciał to przedstawić mistrz Wincenty. Był świet­ nym władcą przede wszystkim dzięki umiejętności zjednywania sobie sojuszników oraz konsekwentnemu dążeniu do celu. Nie wahał się współpracować na szeroką skalę z możnowładztwem swoich dziedzin, nawet jeśli mogło to stwarzać wrażenie osłabie­ nia własnej pozycji. Był także władcą zdecydowanym w swoich dążeniach, nie wahającym się posłużyć zdradą i przemocą przeciw braciom. A jednocześnie starał się uzyskać szerokie poparcie Kościoła [... ].Był chyba najbardziej utalentowanym z synów Krzywoustego" 74 • Jak dotąd nie spotkaliśmy w historiografii negatywnego spojrzenia na księcia Kazimierza, pora więc złamać ten sielankowy schemat. Próbę innego spojrzenia na postać krakowskiego princepsa podjął Błażej Śliwiński75 i na nim oraz jego panegiryście, dana Snocha, Synowie Krzywoustego. Opowieść o początkach rozbicia dzielnicowego w Polsce, Warszawa 1987, zwłaszcza s. 112-113. 73 Przemysław Wiszewski, Kazimierz Sprawiedliwy, [w:] Stanisław Rosik, Przemysław Wiszewski, Poczet polskich królów i książąt. Od Mieszka I do Władysława Laskonogiego, Wrocław 2005, s. 293-316. 74 Przemysław Wiszewski, Kazimierz Sprawiedliwy, s. 316. 75 Błażej Śliwiński, Kronikarskie niedyskrecje, czyli życie prywatne Piastów, Gdańsk 2004, s. 107-112. 305

I

I w OPINII POTOMNYCH mistrzu Wincentym, nie zostawił suchej nitki. Książę był więc opojem, który zginął od przedawkowania alkoholu oraz prostaczkiem, a jego obyczaje były lekkie. Autor ten próbuje nawet ironizować, analizując źródło: „Ciężko jest wyłuskać sens w przekazach Wincentego, jego język jest po prostu irytujący, choć można zrozumieć, iż biedny Kazimierz organizował liczne biesiady, pił sam i innych spijał, aby od odurzonych trunkami gości dowiedzieć się, co myślą o księciu [„.]. Pił Kazimierz, ponieważ pili wszyscy i książę nie chciał, ale musiał. Można powiedzieć, że władca wpadł w alkoholizm dla dobra swego państwa, a cały sens opowieści kronikarza jest niczym innym jak pochwałą pijaństwa" 76 , i dalej w podobnym stylu. Z drobnych aluzji i wzmianek źródłowych niepewnego pochodzenia (jak przywoływana wyżej opowiastka o kobiecie trucicielce) można również nakreślić całkiem zgrabny portrecik władcy, a że jednostronny ... ? W sumie musimy przyznać, że mimo braku szerszego zainteresowania Kazimierzem Sprawiedliwym u współczesnych historyków, jego obraz w historiografii wypada całkiem imponująco. Nie dlatego, że pisano o nim dużo, ale dlatego, że tylko pozytywnie, no może z jednym wypadkiem. Nie zmienia to faktu, że owo pisanie o Kazimierzu nie wychodzi jak dotąd poza podręczniki, syntezy, poczty oraz słowniki i leksykony, a to wzmacnia schematy i stereotypy, o jakich pisaliśmy wyżej. Mistrz Wincenty zbudował portret idealnego władcy, a jego następcy - średniowiecz­ ni i nowożytni dziejopisowie - w jakiś sposób go pielęgnowali, z rzadka dodając nowy, czasem pikantny szczegół. Historiografia XIX-XXI wieku nie wykazała już takiego zainteresowania osobą jednego z wielu książąt dzielnicowych, który może był wybitny, co akcentowano, ale nie był monarchą na skalę swego ojca Bolesława. Dzisiaj nie możemy za dobrą monetę brać zgrabnego propagandowo obrazu mistrza Wincentego,· ale musimy przyznać, iż Kazimierz jawi się nam jako postać ciekawa. Jego siła nie polega 76

j 306

Tamże, s. 109.

w HISTORIOGRAFII XIX-XXI WIEKU

na tym, że zdołał objąć w posiadanie połowę dziedziny piastowskiej, ale że uczynił to w niekorzystnym dla siebie czasie i położe­ niu. Przynajmniej niektóre cechy akcentowane przez Wincentego, gdy obserwujemy jego drogę do władzy, potwierdzają się - był cierpliwy i umiał czekać na odpowiednią okazję, posiadał spory potencjał negocjacyjny, co wynikało z pozornej ustępliwości. Niewątpliwie musiał dobrze opanować rzemiosło wojenne i znakomicie znać się na ludziach, których jednocześnie potrafił przyciągać do siebie (choć czasem też zniechęcać). W dorosłym życiu sprzyjało mu szczęście, czego nie można powiedzieć o dzieciń­ stwie i młodości. Umiał też przekuwać porażki w sukcesy i najogólniej był władcą skutecznym, a to już wystarczy, by nazwać go w ślad za niektórymi tu przywoływanymi historykami „wybitnym". Zdołał zbudować spore władztwo, legitymizować w nim władzę i przekazać ją małoletnim synom. Utrzymał też pryncypat, choć przy silnej pozycji Mieszka oraz władców Śląska raczej nie podlegało mu całe władztwo piastowskie. Czy myślał już jak typowy władca dzielnicowy, czy też pozostało w nim coś z dawnego stylu rządzenia, do końca rozstrzygnąć nie można, najłatwiej więc stwierdzić, że był monarchą czasów przejściowych. Ponieważ zrobił więcej niż mógł w określonych warunkach politycznych, można mu wybaczyć drobniejszej natury słabostki - owe wspomniane przez mistrza Wincentego polowania, gry w kości, uczty, a czasem chwiejność i ustępliwość, które mogły być drogą do celu, czyli umocnienia pozycji i władzy.

I

PODSUMOWANIE czyli to, co o księciu Kazimierzu wiemy, to, czego się domyśla­ my i to, czego zapewne nigdy wiedzieć nie będziemy

Kazimierz Sprawiedliwy przeżył 56 lat, podczas których z kilkuletniego chłopca, potem przez wiele lat księcia bez ziemi i drobnego władcy dzielnicowego stał się silnym jak na ówczesne polskie warunki princepsem krakowskim. Doczekał się następców, którym starał się ułatwić przejęcie schedy po sobie, ale już ich samodzielności nie dożył. Wiemy o nim i dużo, i zarazem mało. Dużo jak na wcześniejsze polskie średniowiecze, chyba przede wszystkim dlatego, że znalazł biografa, tak jak częściowo jego ojciec Bolesław Krzywousty, który spisując swą relację o panowaniu księcia, czynił to niemal bezpośrednio. Może też dlatego, że i inne współczesne mu źródła potrafiły go dostrzec, może też sam chciał być dostrzeżony? Nieco pomógł losowi, zachęcając mistrza Wincentego do podjęcia kronikarskiego trudu, ale też dbał o ludzi piszących w swym otoczeniu, o czym świadczą wzmianki o jego kanclerzach, czy też kilka zachowanych w oryginale dokumentów. Do zachowania dobrego wspomnienia o „księciu sprawiedliwości" walnie przyczynił się przede wszystkim mistrz Wincenty, którego dzieło czytane i streszczane w późniejszych wiekach przez kronikarza wielkopolskiego oraz Jana Długosza wyrobiło mu zaszczytny przydomek oraz jak najlepszą opinię u ich następców. Jednak wiedza budowana na tak jednostronnym materiale zawiera sporo przemilczeń, mniej lub bardziej świadomych, czy braków wynikających z niezwracania uwagi przez dawnych

I 308

PODSUMOWANIE

I

dziejopisów na kwestie, które interesują historiografię naukową, takie jak np. podstawy gospodarcze, ustrojowe czy społeczne ówczesnej monarchii. Ale też sprawy życia codziennego, w tym rodzinnego, kultury, jak również relacji międzyludzkich. Cóż więc o Kazimierzu wiemy? Niewątpliwie znamy pewną liczbę faktów, które potrafimy wyczytać z dostępnej nam podstawy źródłowej, głównie przekazów kronikarskich i rocznikarskich. Układają się one w ciąg dat: 1138, 1144, 1146, 1157, 1161, 1166-1167, 1173, 1176, 1177, 1180, 1181, 1182, 1183-1184, 1186, 1187, 1188-1189, 1191, 1194, których jesteśmy pewni lub prawie pewni. Może jeszcze kilka dałoby się uznać za przybliżone - np. datowanie na 1192-1193 wyprawy jaćwieskiej - kilka lub kilkanaście za blisko z księciem związane (np. daty pontyfikatów biskupich Gedki, Pełki, Lupusa, Wita, niektóre wydarzenia związane z innymi książęcymi współpracownikami). Wszystkim z nich potrafimy przyporządkować jakiś fakt, na ogół natury politycznej - np. wojna, bitwa czy wyprawa, zjazd lub wiec, fundacja, wystawienie dokumentu - a czasami osobistej (zgon kogoś bliskiego, narodziny). Żadnej z nich nie podał mistrz Wincenty, niemal wszystkie poznajemy dzięki rocznikom oraz dokumentom, ale w zamian za to prawie wszystkie kryjące się pod nimi zdarzenia kronikarz ten opisał. W ten sposób znamy okoliczności przyjścia na świat księcia, który długo musiał pozostawać w cieniu starszych braci i pierwsze lata życia spędził pod opieką matki. Potem przebywał na dworze Bolesława Kędzierzawego, choć wedle słów mistrza Wincentego do wspierania małego Kazimierza przyznawał się też Mieszko Stary. Zdaje się, że prosto spod czułej braterskiej opieki musiał udać się jako zakładnik na dwór Fryderyka Barbarossy w 1157 roku. Dowiadujemy się też o kilku faktach sprzed objęcia własnej dzielnicy, potem o zapisie Henryka i wydarzeniach na zjeździe jędrzejowskim. Następne fakty przypominają już jak na tak wczesne nasze dzieje małą lawinę. Poszerzanie terytorium, wyniesienie na tron krakowski, polityka legitymizacji władzy pryncypackiej, a wreszcie cały ciąg wypraw 309

I

I PODSUMOWANIE ruskich i jaćwieskich, przeplatane buntami, zdradami i umacnianiem władzy wewnętrznej. W ten sposób wypełniamy ostatnie trzydzieści lat życia księcia informacjami z zakresu prowadzonej polityki, które wzbogacają fakty odnoszące się do życia rodzinnego (małżeństwo, kolejne dzieci) oraz działalności fundacyjnej. Kiedy w naszym poszukiwaniu optymalnego portretu Kazimierza Sprawiedliwego zaczynają pojawiać się domysły? Najczęś­ ciej wówczas, gdy albo nie znamy żadnych faktów z życia księcia, albo też mistrz Wincenty czegoś nie dopowiedział lub dyskretnie skomplikował formę przekazu. W krąg ten wchodzimy właściwie już przy rozpatrywaniu kwestii daty narodzin, choć tutaj szybko nasze wątpliwości zostaną rozwiane. Ale już problem miejsca małego Kazimierza w testamencie ojca otwiera pole do dość rozległych spekulacji - myśli uczonych wędrują więc w wielu kierunkach i mnożą się pytania typu: pogrobowiec czy też nie? Może przeznaczony do stanu duchownego jako najmłodszy? A może po prostu nie uwzględniono go wcale, czekając aż wszystko rozstrzygnie opatrzność? Na domysłach, lepiej lub gorzej uzasadnionych przesłankami pośrednimi, opieramy też niektóre fakty, jak np. termin ożenku księcia z Heleną znojemską, datę buntu jędrzejowskiego, kwestię uzyskania własnej dzielnicy przed zapisem Henryka Sandomierskiego. Ciągle też nie możemy rozwikłać do końca i jasno, czy w skład władztwa Kazimierza weszły Kujawy. Wydaje się, że na domniemaniach oparta jest konstrukcja o ich zajęciu przez Mieszka Starego, ale jakieś wątpliwości pozostają. Wielekroć, jak już podkreśliliśmy, na konstruowanie często swobodnych hipotez skazał nas sam mistrz Wincenty, zwłaszcza co do niektórych, oczywiście tych gorszych, cech charakteru krakowskiego princepsa. Mamy tu na myśli hazard, skłonność do ucztowania oraz polowań. Z jednej strony wiemy, że były to typowe rozrywki możnych tamtego świata, z drugiej zaś niedomówienie biografa zawsze wzbudza czujność, często nadmierną, historyka. Rodzą się pytania - może biesiadowanie przeradzało się w regularne pijatyki, a książę był zwykłym opojem? Może na j 310

PODSUMOWANIE

I

polowaniach rozładowywał tajoną agresję? Że nie wspomnimy o upodobaniu do gry w kości. Niewielka kropla dziegciu może zepsuć uczonemu i dociekliwemu historykowi największą nawet beczkę miodu. Na manowce domysłów i spekulacji może nas zaprowadzić rozważanie, czy książę był roztropny, sprawiedliwy oraz przemyślny i cierpliwy, może nawet spolegliwy, czy może łagodny i naiwny, wręcz prostaczek (jak chciał jeden z cytowanych we wcześniejszych rozdziałach autorów). Chyba stawianie alternatywy chwiejny czy sprytny niewiele przyniesie, ale historyk musi, jak śledczy, podejrzewać. Skoro mistrz Wincenty uznał za pożałowania godną klęskę porażkę wojsk Bolesława Kędzie­ rzawego w 1166 roku, wciągniętych w zasadzkę gdzieś w bagnistym kraju Prusów, to dlaczego podobną (choć tego nie wiemy z pewnością) sytuację, w której znalazł się Kazimierz na ziemi Połekszan około 1192 roku przekuł w sukces? Czasami więc do tworzenia zbyt pośpiesznych hipotez popycha nas cecha zawodowa - nieufność. Często jednak dzieje się tak na skutek niemoż­ ności badawczej - stajemy wobec braku źródeł bądź ich zupełnej niewiarygodności, bądź sprzeczności. W ów czas rodzą się mniej lub bardziej prawdopodobne hipotezy, jakich wiele wykorzystaliśmy wyżej. Jako przykład może tu służyć kwestia wydarzeń z lat 1183-1184 odnoszących się do akcji Mieszka Starego w Rzeszy na rzecz swego powrotu na tron krakowski i kontrakcji Kazimierza. Najszersze pole do domysłów dają jednak takie ciekawe passusy w źródłach, jak w wypadku opisu zgonu księcia. Mistrz Wincenty ostrożnie wyraził wątpliwość, czy nie został on otruty, kronikarz wielkopolski w pełni mu zaufał, ale Jan Długosz był już historykiem. Zbierał i analizował wcześniejsze przekazy i przy okazji natknął się na rocznikarską notkę o jakiejś niewieście. Zbudował z tego spójny opis, w którym już jasno zaproponował alternatywę, iż do zguby Kazimierza przyczyniła się albo choroba, albo napój miłosny podany przez jakąś kobietę z Krakowa w celu rozpalenia jego zmysłów. W świetle dalszego zdania: „Ponieważ mimo upomnień ze strony biskupa krakowskiego 311

I

I PODSUMOWANIE Pulka nie wzdragał się przed występnym cudzołóstwem, naraził się na nagłą, niespodziewaną śmierć przez otrucie"1, wiemy już w co nasz wielki dziejopis uwierzył. Tym samym tropem musieli pójść Długoszowi kontynuatorzy z czasów nowożytnych, ale niekiedy czynią to i współcześni nam historycy. Podobnie było ze wzmianką o piciu alkoholu, z której w XX wieku narodziło się zdanie: „Cichutko, żeby nikogo nie urazić, jakoś tak nieoficjalnie, tu i ówdzie napomyka się, iż książę Kazimierz po prostu zginął od przedawkowania alkoholu, od nadmiaru trunków, a mówiąc wprost: jako zaawansowany alkoholik zapił się na śmierć" 2 • Na domysły wreszcie jesteśmy skazani w kwestii poszukiwania nowych książęcych fundacji czy problemów gospodarczych i społecznych, a nawet łączenia zachowanych budowli czy ich reliktów z Kazimierzem Sprawiedliwym. Naszą wiedzę o życiu księcia Kazimierza budujemy z faktów, uzupełniając ją opartymi na przesłankach pośrednich hipotezami, a dla podniesienia zainteresowania postacią dodajemy czasem, traktując je jako szczyptę pikanterii, te przekazy, których sprawdzenie jest niemożliwe, a one same są zgoła nieprawdopodobne. Jednakże są też dla historyka spore pokłady informacji, których nie jest w stanie wydobyć z żadnego źródła - musi sobie wówczas przypomnieć łacińską formułkę ignoramus et ignorabimus. Tak właśnie jest z latami dziecięcymi i wczesną młodością naszego bohatera. Przytoczona wyżej sekwencja dat właśnie dla lat 1138-1161 jest najskromniejsza, a i te, które tam umieś­ ciliśmy, mówią nam o samym wydarzeniu, nie zaś o jego okolicznościach. Nie poznamy też zapewne nigdy psychologicznego portretu Kazimierza, a ten skreślony przez mistrza Wincentego będziemy traktować jako wdzięczny temat badawczy, a nie jako obiektywny czy obiektywizujący obraz książęcych przymio1 Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 6, Warszawa 1973, s. 197. 2 Błażej Śliwiński, Kronikarskie niedyskrecje, czyli życie prywatne Piastów, Gdańsk 2004, s. 111.

I 312

PODSUMOWANIE

I

tów. Wiele dowiemy się z niego o ideologii władzy we wczesnej epoce dzielnicowej i obowiązujących wzorcach osobowych, niebywale mniej o psychologicznych meandrach Kazimierzowej duszy. Nie ma też widoków na poznanie księcia w życiu rodzinnym, a z tych strzępów informacji, jakie mamy, ledwo udaje się odtworzyć krąg jego najbliższych. Zapewne też nie rozwikłamy nigdy właściwej przyczyny jego nagłego zgonu podczas uczty. Może gdybyśmy dysponowali jego szczątkami, to przy dzisiejszych możliwościach nauk eksperymentalnych udałoby się tę zagadkę rozwiązać. Jednak przecież nie wiemy nawet, gdzie i jak szukać miejsca jego ostatecznego spoczynku, no chyba że poważnie potraktujemy zapis Jana Długosza: W końcu czwartego dnia po przygotowaniu wszystkiego, co uznano za konieczne do pogrzebu tak znakomitego księcia, odprawiono w katedrze krakowskiej z ogromnym nakładem kosztów wystawne, królewskie egzekwie, a rycerze własnoręcznie z należnym szacunkiem zło­ żyli ciało w grobowcu zbudowanym z boku chóru" 3 • Prace badawcze w obrębie Wawelu, w tym katedry św. Wacława, trwają od wielu lat, ale jak dotąd nie natknięto się na pozostałości książęcego grobowca. Może Długosz uznał, że księcia tej rangi i znaczenia nie można było pochować poza Krakowem, a tymczasem była jeszcze wiślicka kolegiata ze wspaniałą romańską kryptą? W sumie więc sporo wiemy o tym, co książę Kazimierz robił, czasami jak to robił, natomiast nie wiemy, co przy tym, i nie tylko przy tym, myślał. Nie mamy też dzisiaj chyba już żad­ nych narzędzi, aby naszą wiedzę o nim powiększyć, no może są jeszcze dwie nadzieje - jedna zupełnie nieprawdopodobna, druga dość realna. Ta pierwsza to odnalezienie jakichś dotąd nie/1

Jan Długosz, Roczniki, ks. 6, s. 197. Byłaby to wawelska katedra romańska, jeszcze Władysław Herman, ukończona została dopiero u progu lat czterdziestych XII wieku. Aleksander Semkowicz, Krytyczny rozbiór „Dziejów Polskich" Jana Długosza (do roku 1384), Kraków 1887, s. 199, uznawał, iż kronikarz znał ten grobowiec z autopsji, ale od czasów pogrzebu krakowska katedra była wielokrotnie przebudowywana. 3

którą rozpoczął budować

313

I

I PODSUMOWANIE znanych źródeł pisanych, a druga wiąże się z badaniami archeologicznymi i wydobyciem tajemnic ukrytych dzisiaj pod ziemią. Dotyczy to nie tylko miejsca pochówku Kazimierza, ale i uzyskania więcej informacji o procesie romanizacji ziem polskich, który przecież w drugiej połowie XII wieku nabierał tempa, a także odtworzenia życia materialnego epoki. Historyk spogląda więc z zazdrością, licząc jednak na ciekawe dla siebie wyniki badań, na archeologa czy historyka sztuki, którzy może otworzą mu drogę jeśli nie do wniosków nowych i pewnych, to chociaż pozwolą mu pospekulować.

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

Niniejszy przewodnik bibliograficzny zawiera najważniejsze źródła i literaturę przedmiotu do biografii księcia Kazimierza Sprawiedliwego oraz jego epoki. Ma on stanowić podstawę do uzupełnienia wiedzy przede wszystkim o czasach życia i panowania naszego bohatera, nie jest kompletną bibliografią zagadnienia. Całość została podzielona na dwie zasadnicze części źródła oraz opracowania - a każda z nich została uporządkowana rzeczowo. Wiele z zamieszczonych niżej prac zawiera dodatkowo kompetentnie zestawione wykazy bibliograficzne, w których Czytelnik odnajdzie dalsze prace, pogłębiające wiedzę na temat Kazimierza Sprawiedliwego i czasów, w których żył. Pewne informacje bibliograficzne, w stopniu koniecznym do lepszego zrozumienia narracji, zawarte zostały też w przypisach do poszczególnych rozdziałów książki, w jakiś sposób dopełniając niniejszego zestawienia źródeł i dzieł historiografii współczesnej.

I. Źródła 1. Kronikarstwo Podstawowym źródłem jest oczywiście dzieło mistrza Wincentego dostępne dzisiaj w kilku wydaniach łacińskich oraz tłumaczeniach. Spośród wydań łacińskich dwa mają znaczenie zasadnicze - Magistrii Vincentii Chronicon Polonorum, wyd. August Bielowski, [w:] Monumenta Poloniae Historica [dalej MPH], t. Il, Lwów 1872 oraz Magistri Vincentii dicti Kadłubek, Chronica Polonorum, wyd. Marian Plezia, MPH, s.n., t. XI, Kraków 1994. Najważniej­ szym tłumaczeniem jest: Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. Brygida Kilrbis, Wrocław 1992 (i następne wydania), gdzie dzieje Kazimierza w księgach III-IV, głównie strony 158-244; por. wcześ-

315

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY niejsze tłumaczenie - Mistrza Wincentego Kronika Polska, tłum. Kazimierz Abgarowicz i Brygida Ki.irbis, wstęp i komentarze Brygida Ki.irbis, Warszawa 1974; przekład dokonany w stuleciu XIX dzisiaj jest już niedostępny, a został przygotowany na podstawie jednego tylko z kilku zachowanych rękopisów dzieła - Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem biskupa krakowskiego Kronika Polska, z rękopisu Eugeniuszowskiego wyd. Aleksander Przezdziecki, tłum. A.[ndrzej] J[ózefczyk] i M.[arceli] S[tudziński], Kraków 1862. Informacje mistrza Wincentego powielają następne polskie kroniki w wypadku Kroniki wielkopolskiej dysponujemy dwoma podstawowymi wydaniami tekstu łacińskiego, pierwsze z nich opublikował jeszcze w XIX wieku August Bielawski jako: Kronika Boguchwała i Godysława Paska, [w:] MPH, t. II, Lwów 1872, natomiast za wydanie wzorcowe uznaje się obecnie edycję Brygidy Ki.irbis: Kronika wielkopolska, MPH, s.n., t. VIII, Warszawa 1970. Przekładu na język polski tego dzieła dokonał Hipolit Kowalski, jednak na podstawie jednego tylko rękopisu (wilanowskiego) - Warszawa (?) 1822; dzisiaj dysponujemy znacznie lepszym przekładem - Kronika wielkopolska, tłum. Kazimierz Abgarowicz, wstęp i komentarze Brygida Ki.irbis, Warszawa 1965, ostatnio wznowionym - Kraków 2010 (tu o losach Kazimierza rozdz. 35-44, nas. 158-176). Ważnym źródłem ogólnych informacji o panowaniu Kazimierza Sprawiedliwego są dwie kroniki powstałe w kręgu dziejopisarstwa śląskiego: Kronika polska (polsko-śląska) oraz Kronika książąt polskich. Obie są dostępne w starszych wydaniach krytycznych z XIX stulecia (Kronika polska (polsko-śląska), wyd. Ludwik Ćwikliński, [w:] MPH, t. III, Lwów 1878, s. 578-656, a o samym Kazimierzu s. 628-640; Kronika książąt polskich, wyd. Zygmunt Węclewski, [w:] MPH1 t. III, Lwów 1878, s. 423-577, o Kazimierzu na s. 476-483), natomiast nie doczekały się tłumaczeń na język polski. Na potrzeby niniejszej biografii korzystaliśmy z roboczego przekładu obu dzieł, jakiego dokonał prawie pół wieku temu Kazimierz Abgarowicz - dostępny w maszynopisie w Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (Zakład Źródłoznawstwa i Nauk Pomocniczych Historii). Szczególne miejsce w polskim dziejopisarstwie zajmuje Jan Długosz, który w swych Rocznikach poświęcił sporo miejsca czasom Kazimierza Sprawiedliwego, jak i bezpośrednio jego osobie. Dzieło to dostępne jest dzisiaj zarówno w wydaniach krytycznych, jak i w tłumaczeniach na język polski. Najnowsze wydanie, oparte na autografie Długosza, jest dziełem zespołu, a informacje o księciu Kazimierzu znajdują się w ks. 5-6 - Jan Długosz, Anna/es seu cronicae incliti Regni Poloniae, lib. 5-6, Varsaviae 1973; odpowiednie tłumaczenie - Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, tłum. Julia Mrukówna, oprac. zespołowe, ks. 5-6, Warszawa 1973, s. 9-201. W XIX wieku w ramach wydania Długoszowych Opera omnia ukazały się drukiem wszystkie księgi Roczników zarówno w języku oryginału, jak i w tłumaczeniu na język polski - Jan Długosz, Historiae Polonicae libri XII,

I 316

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

I

wyd. Aleksander Przezdziecki, t. 2, lib. 5-8, [w:] tegoż, Opera omnia, t. 2, Cracoviae 1873 oraz w tłumaczeniu: Dziejów polskich ksiąg dwanaście, wyd. Aleksander Przezdziecki, tłum. Karol Mecherzyński, [w:] tegoż, Opera omnia, t. 3, Kraków 1868. Rozbiór krytyczny tej części Roczników Długoszowych zob. Aleksander Semkowicz, Krytyczny rozbiór Dziejów Polskich Jana Długosza (do roku 1384), Kraków 1887, a do działalności fundacyjnej księcia zob. Józef Dobosz, Działalność fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego, Poznań 1995, s. 39-54. Podstawowe informacje o polskim dziejopisarstwie średniowiecznym zestawia ciągle niezastąpiony Jan Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo polskie, Wrocław 1964, gdzie o polskich kronikach na s. 70-82 oraz 124-240. Zob. też Brygida Ktirbisówna, Dziejopisarstwo wielkopolskie XIII i XIV wieku, Warszawa 1959, gdzie o Kronice wielkopolskiej nas. 81-224. W dobie nowożytnej uwagę księciu Kazimierzowi poświęcili kronikarze szesnastowieczni, idąc ściśle za przekazem Jana Długosza, a mianowicie Maciej z Miechowa, Marcin Bielski, Marcin Kromer, a także Bernard Wapowski. Zob.: Marcin Kromer, Kronika polska ksiąg XXX, z j. łacińskiego przełożył Marcin z Błażowa Błażowski, Sanok 1857, ks. II, s. 326-349 (Kazimierz) - pierwsze wydanie tego dzieła w języku łacińskimi ukazało się w 1555 roku w Bazylei pod tytułem: De origine et rebus gestis Polonorum libri XXX (O pochodzeniu i czynach Polaków ksiąg XXX), natomiast po polsku, w tłumaczeniu Błażow­ skiego, ukazało się drukiem w Krakowie w 1611 roku; Marcin Bielski, Kronika polska, wyd. Kazimierz Józef Turowski, Sanok 1856, ks. II, s. 209-222 (pod hasłem: Kazimierz Sprawiedliwy, monarcha polski) - pierwsze wydanie dzieła przygotował jego syn Joachim Bielski, a ukazało się ono w Krakowie w 1597 roku; Maciej z Miechowa, Chronica Polonorum, Cracoviae 1519 (pierwsze wydanie skonfiskowane) oraz 1521 (wydane po ocenzurowaniu), ks. III, rozdz. 23-25, s. 99-105. Część kroniki Bernarda Wapowskiego, opisująca czasy po rok 1380 zaginęła. Drugorzędne znaczenie mają nieliczne wzmianki o panowaniu i czasach księcia Kazimierza w kronikarstwie obcym. Do końca panowania Bolesława Kędzierzawego nieco informacji odnajdziemy w autorstwa Ottona i Ragewina z Freising Gesta Friderici I imperatoris, wyd. Roger Wilmans, Monumenta Germaniae Historica, SS, t. XX, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XX, Hannoverae 1858 (również Leipzig 1925), ks. II-III. Zob. też niżej, przy wskazówkach dotyczących rocznikarstwa niemieckiego pracę Marka Smolińskiego, a także Ortlieb, Zwifaltensis chronicon, (fragment ks. I), wyd. August Bielowski, [w:] MPH, t. II, Lwów 1872, s. 1-5. Kilka informacji o czasach Kazimierza zawiera też Mnich Sazawski, Kronika, tłum. i oprac. Maria Wojciechowska, [w:] Kronikarze czescy, Kanonik Wyszehradzki, Mnich Sazawski, Warszawa 1978, ks. IV, od rozdz. XIII is. 183. Podstawowe wydanie tego zabytku historiograficznego ukazało się w XIX wieku w formie bilingwy (j. łaciński i czeski) -Mnich Stizawsk!J, wyd. Josef Ernler, tłum. Vaclav V. Tomek, 317

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY [w:] Fontes Rerum Bohemicarum, t. II: Cosmae Chronicon Boemorum cum continuationibus, Praha 1874, s. 238-269, czasy życia Kazimierza na s. 260-269; zob. też Pokracvatele Kosmovi, wyd. Marie Blahova, Zdenek Fiala, Praha 1974

(czeskie

tłumaczenie

kontynuatorów Kosmasa).

\ 2. Annalistyka Sporo wzmianek o wydarzeniach z czasów Kazimierza Sprawiedliwego zawierają rozmaite roczniki polskie z XII-XV stulecia, a mniej roczniki obce - głównie niemieckie i czeskie, a także ruskie latopisarstwo. Spośród polskich roczników do najważniejszych należy trzynastowieczny Rocznik kapituły krakowskiej, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 19-105, o czasach Kazimierza na s. 58-67. Powiązany jest z nim Rocznik krótki, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 219-244 (o czasach księcia Kazimierza na s. 237-239). Kilka istotnych wzmianek zawiera Rocznik tzw. wielkopolski, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, s. 223-227, podobnie jak Rocznik świętokrzyski, wyd. Anna Rutkowska-Płachcińska, MPH, s.n., t. XII, Kraków 1996, o czasach księcia Kazimierza nas. 23-30 oraz s. 108-109 - kodeks sochaczewski i 95-96 - rękopis żagański (wcześniejsze­ go wydania Rocznika świętokrzyskiego dokonał August Bielowski, [w:] MPH, t. III, Lwów 1878, s. 53-86). Późniejsza annalistyka proweniencji małopol­ skiej nie doczekała się jeszcze nowszego wydania krytycznego - korzystamy więc tymczasem z ich starszej, dziewiętnastowiecznej edycji w Monumenta Poloniae Historica zainicjowanej przez wieloletniego dyrektora Ossolineum Augusta Bielowskiego: Rocznik małopolski (cztery kodeksy: Kuropatnickiego, lubiński, szamotulski i królewiecki), wyd. August Bielowski, [w:] MPH, t. III, Lwów 1878, s. 135-202 (czasy Kazimierza, s. 154-161); Rocznik krakowski, wyd. August Bielowski, [w:] MPH, t. II, Lwów 1872, s. 826-852 (o czasach Kazimierza, s. 832-835); Rocznik Traski, wyd. August Bielowski, [w:] MPH, t. II, Lwów 1872, s. 826-861 (o czasach Kazimierza, s. 832-835); Rocznik Sędzi­ woja, wyd. August Bielowski, [w:] MPH, t. II, Lwów 1872, s. 871-880 (o czasach Kazimierza, s. 875-876). Pełniejsze informacje na temat średniowiecznej annalistyki małopolskiej zbiera Wojciech Drelicharz, Annalistyka małopolska XIII-XV. Kierunki rozwoju wielkich roczników kompilowanych, Kraków 2003. Nieco wzmianek o czasach Kazimierza Sprawiedliwego przechowało się w rocznikach pochodzących z Wielkopolski - Roczniku lubińskim, Roczniku kapituły gnieźnieńskiej, Roczniku kapituły poznańskiej, które wydała Brygida Ki.irbis - MPH, s.n., t. VI, Poznań 1962 (tłumaczenie autorstwa Anny Pawlaczyk i Jacka Wiesiołowskiego - Roczniki wielkopolskie, [w:] Nasi Piastowie,

I 318

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

I

Kronika Miasta Poznania 1995, nr 2, s. 67-122). Szerzej o polskich rocznikach zob., oprócz wymienionej wyżej pracy Wojciecha Drelicharza, Jan Dąbrow­ ski, Dawne dziejopisarstwo, s. 44-69. Nieco wzmianek o Kazimierzu i jego czasach dostarczają nam roczniki niemieckie, szczególnie: Annales Magdeburgenses [Roczniki magdeburskie], wyd. Georg H. Pertz, [w:] Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XVI, Hannoverae 1859 (nowsze wydanie Leipzig 1925), zwłaszcza s. 185-196; Annales Aquenses [Roczniki akwizgrańskie], ed. Georg H. Waitz, [w:] Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XXIV, pars 1, Hannoverae, 1879; Anna/es Pegavienses [Roczniki pegawskie] et Bosovieneses, wyd. Georg H. Pertz, [w:] Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XVI, Hannoverae 1859 (nowsze wydanie Leipzig 1925), zwłaszcza s. 258-268, a drobniejsze informacje także w tym samym wydaniu Georga Heinricha Pertza w Anna/es Palidenses czy Cronica s. Petri Erfordensis moderna oraz Cronica Reinhardsbrunensis, ed. O. Holder-Egger, [w:] Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XXX, pars 1, Hannoverae 1896 oraz Anna/es Colonienses maximi [Roczniki kolońskie większe], wyd. Karl A.F. Pertz, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XVII, Hannoverae 1861 (nowsze wydanie Leipzig 1925). Pełniejszy przegląd źródeł niemieckich do czasów Kazimierza daje Marek Smoliński, Caesar et duces Poloniae. Szkice z dziejów stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie XII wieku (1146-1191), Gdańsk 2006, s. 207-209. Wzmianki ważne dla pierwszych lat życia księcia Kazimierza odnajdziemy też u Wincentego z Pragi - Vincentii Pragensis Annales, wyd. Wilhelm Wattenbach, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XVII, Hannoverae 1861, s. 658-683. Informacje o czasach Kazimierza Sprawiedliwego, a także wzmianki o nim samym odnajdziemy również w ruskim latopisarstwie. W języku polskim dostępnych jest niewiele zabytków wschodniego dziejopisarstwa, ostatnio ukazało się dwuczęściowe tłumaczenie Latopisu kijowskiego, który obejmuje XII wiek - Latopis kijowski 1118-1158, tłum. i oprac. Edward Goranin, Wrocław 1995 oraz Latopis kijowski z lat 1159-1198, tłum. i oprac. Edward Goranin, Wrocław 1988 (podstawa tłumaczenia - Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. II, Ipat'jewskaja letopiś, S.-Pietierburg 1908 oraz wydanie anastatyczne, Moskwa 1962). Latopis ten we fragmentach drukował również Franciszek Sielicki - Latopis kijowski, [w:] Kroniki staroruskie, wybór, wstęp i oprac. Franciszek Sielicki, tłum. Edward Goranin, Franciszek Sielicki, Henryk Suszko, Warszawa 1987, s. 201-229. Siedemnastowieczny Latopis hustyń­ ski został w ostatnim czasie opracowany przez Henryka Suszkę - Latopis hustyński. Opracowanie, przekład i komentarze, wyd. H. Suszko, Wrocław 2003, gdzie na s. 129-171 czasy Kazimierza Sprawiedliwego (wydanie rosyjskie: Połnoje sobranije russkich letopisiej, t. II, Ipat'jewskaja letopiś, S.-Pietierburg 1843, s. 233-373, jako dopełnienie: Gustinskaja /etopiś). 319

I

I KAZIMIERZ II SPRAWJEDLIWY I 3. Dokumenty Dokumenty do dziejów epoki Kazimierza zestawiła przed ponad siedemdziesięciu laty Zofia Kozłowska-Budkowa, Repertorium dokumentów polskich doby piastowskiej, z. 1: do końca wieku XII, Kraków 1937, od nr 37, s. 39-139 i 143-146 (również wznowienie - Kraków 2006), zob. też starszą rozprawę Wojciecha Kętrzyńskiego, Studia nad dokumentami XII wieku, Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydz. Hist-Filozof. 26 (1891). Poszczególne dyplomy drukowane są w wydawnictwach źródłowych zwanych kodeksami dyplomatycznymi, w których występują w znacznym rozproszeniu. Najważniejsze z interesujących nas dokumentów, które odnoszą się bezpośrednio do Kazimierza bądź do jego panowania, opublikowano na łamach wydawnictwa Kodeks dyplomatyczny Małopolski, t. 1-2, wyd. Franciszek Piekosiński, Kraków 1876-1886, a także Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej św. Wacława, cz. 1, wyd. Franciszek Piekosiński, Kraków 1874; zob. też Zbiór ogólny przywilejów i spominków mazowieckich, t. I, wyd. Jan K. Kochanowski, Warszawa 1919; Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. I, wyd. [Ignacy Zakrzewski], Poznań 1877, a także Kodeks dyplomatyczny Śląska. Zbiór dokumentów i listów, t. I: 971-1204, wyd. Karol Maleczyń­ ski, Wrocław 1956; Józef Mitkowski, Początki klasztoru cystersów w Sulejowie. Studia nad dokumentami, fundacją i rozwojem uposażenia do końca XIII wieku, Poznań 1949, Dokumenty, nr 1-2, s. 313-317; Władysław Semkowicz, Nieznane nadania na rzecz opactwa jędrzejowskiego z XII w., Kwartalnik Historyczny 24 (1910), nr 1-11, s. 69-70; Bulle i listy dotyczące Polski, wyd. August Bielowski, [w:] MPH, t. I, Lwów 1864, s. 8-22. Szczegółowe informacje o dokumentach odnoszących się do Kazimierza Sprawiedliwego zob. Józef Dobosz, Najstarsze świadectwa działalności fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego, Studia Źródłoznawcze 35 (1994), s. 65-77 oraz tegoż, Trzynastowieczne falsyfikaty cysterskie z Sulejowa i Jędrzejowa - motywy i okoliczności powstania, [w:] Klasztor w kulturze średniowiecznej Polski, red. Anna Pobóg-Lenartowicz, Marek Derwich, Opole 1995, s. 225-237. Spośród innych źródeł, z których można wydobyć choćby pojedyncze informacje o księciu Kazimierzu, warto zwrócić uwagę na trzynastowieczny Kalendarz katedry krakowskiej, wyd. Zofia Kozłowska-Budkowa, [w:] MPH, s.n., t. V, Warszawa 1978, a zwłaszcza na Translatio sancti Floriani, wyd. Wojciech Kętrzyński, [w:] MPH, t. IV, Lwów 1884, s. 757-762. Pozostałe źród­ ła - katalogi biskupów, nekrologi, dzieła hagiograficzne, kalendarze itp. - sumarycznie omawia Jan Dąbrowski w Dawnym dziejopisarstwie polskim, s. 83-112. Można tu wskazać na nowsze wydania niektórych z nich - Katalogi biskupów krakowskich, wyd. Józef Szymański, MPH, s.n., t. X, cz. 2, Warszawa 1974; Księga bracka i Nekrolog opactwa Panny Marii w Lubiniu, wyd. Zbigniew Perzanowski, MPH, s.n., t. IX, cz. 2, Warszawa 1976 lub Nekrolog

I 320

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

opactwa

św.

Wincentego we

Wrocławiu,

wyd. Karol

Maleczyński,

I

MPH, s.n.,

t. IX, cz. 1, Warszawa 1971.

I II. Opracowania I

l. Ogólne

Spośród

syntez i podręczników do dziejów Polski warto zwrócić uwagę na podstawowy, długo zresztą niezastąpiony podręcznik akademicki z okresu dwudziestolecia międzywojennego - Jan Dąbrowski, Roman Grodecki, Stanisław Zachorowski, Dzieje Polski średniowiecznej, t. 1-2, Kraków 1926, w którym czasy panowania Kazimierza Sprawiedliwego opracował w tomie 1 Roman Grodecki (wznawiany kilkakrotnie od lat dziewięćdziesiątych XX wieku przez wydawnictwo „Universitas"), a także na ważną syntezę historii politycznej przygotowaną pod egidą krakowskiej PAU, w której interesujące nas zagadnienia przedstawiał Stanisław Zakrzewski, Okres do schyłku XII w., [w:] Encyklopedia Polska PAU, t. V, cz. 1, Warszawa 1920. Należy też podkreślić znaczenie opracowań takich, jak: Stanisław Szczur, Historia Polski. Śred­ niowiecze, Kraków 2002, głównie s. 127-148 (wydarzenia polityczne) oraz 148-207 (społeczeństwo, gospodarka, władza, Kościół i kultura); Jerzy Wyrozumski, Dzieje Polski piastowskiej (VIII w. - 1370), Kraków 1999, s. 142-159 [t. 2 w ramach Wielkiej Historii Polski]. Autor ten wcześniej opracował poczytną syntezę dziejów polskiego średniowiecza pt. Historia Polski do 1505 roku, Kraków 1978 (i następne wydania). ' Z innych opracowań o charakterze syntetycznym zob. jeszcze: Historia Polski, t. I: do roku 1764, cz. 1: do połowy XV w., red. Henryk Łowrniański, Warszawa 1958; czy też Kazimierz Tyrnieniecki, Polska w średniowieczu, Warszawa 1961; Marek K. Barański, Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2005. Ważne miejsce zajmuje tu też kompendium dziejów Polski wcześniejszego średniowiecza pióra Henryka Łowmiańskiego - Początki Polski. Polityczne i społeczne procesy kształto­ wania się narodu do początku XIV wieku, t. VI, cz. 1 i cz. 2, Warszawa 1985, zwłasz­ cza s. 126-161. Istotny jest też niewielki artykuł Antoniego Gąsiorowskiego, Spory o polskie rozbicie dzielnicowe, [w:] Badania nad historii] gospodarczo-społeczną w Polsce (problemy i metody), Warszawa - Poznań 1978, s. 115-122, gdyż wprowadza w dociekania nad okresem rozbicia dzielnicowego w Polsce.

I 2. Przyczynki do biografii Książę

Kazimierz nie ma pełnej biografii, natomiast ukazało się sporo szkiców i biogramów w rozmaitych dziełach zbiorowych lub słownikach i ency321

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY klopediach. Ciągle na szczególną uwagę zasługuje popularnonaukowy szkic pióra Tadeusza Wasilewskiego - Kazimierz II Sprawiedliwy, [w:] Poczet królów i książąt polskich, red. nauk. Andrzej Garlicki, Warszawa 1984, s. 122-130; zob. także obszerniejszy szkic A.M. [Andrzej Marzec], Kazimierz Sprawiedliwy, [w:] Piastowie. Leksykon biograficzny, red. nauk. Krzysztof Ożóg, Stanisław Szczur, Kraków 1999, s. 173-179 oraz Przemysław Wiszewski, Kazimierz Sprawiedliwy, [w:] Stanisław Rosik, Przemysław Wiszewski, Poczet polskich królów i książąt. Od Mieszka I do Władysława Laskonogiego, Wrocław 2007, s. 293-316; Mariusz Trąba, Lech Bielski, Kazimierz II Sprawiedliwy, [w:] tychże, Poczet królów i książąt polskich, Bielsko-Biała 2005, s. 130-141. Rocznicowy artykuł poświęcił księciu Kazimierzowi Mieczysław Rokosz - Książę czasów przełomu. 800 lat temu umarł Kazimierz Sprawiedliwy, Zeszyty Sandomierskie. Biuletyn Towarzystwa Naukowego Sandomierskiego 1 (1994), nr 1, s. 38-42. Biogram księcia przygotowała przed wielu laty Wanda Ptakówna - Kazimierz Sprawiedliwy (1138-1194), [w:] Polski słownik biograficzny, t. XII, Wrocław 1966-1967, s. 263-264; zob. też inne podobne opracowania - Józef Dobosz, Kazimierz II Sprawiedliwy, [w:] Słownik wład­ ców polskich, red. naukowa J. Dobosz, Poznań 1999, s. 196-200; Józef Dobosz, Kazimierz II Sprawiedliwy, [w:] Encyklopedia Britannica. Edycja polska, t. 20, Poznań 2001, s. 84-85, a także Antoni Gąsiorowski, Kazimierz Sprawiedliwy, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. II, cz. 2, red. Gerard Labuda i inni, Wrocław 1965, s. 400; zob. również ciekawą rozprawę Brygidy Kiirbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. Roman Heck, Wrocław 1975, gdzie na s. 215-219 autorka kreśli portret Kazimierza. Popularyzatorską próbą przedstawienia życia Kazimierza Sprawiedliwego jest książka Bogdana Snocha, Synowie Krzywoustego. Opowieść o początkach rozbicia dzielnicowego w Polsce, Warszawa 1987, w której Kazimierzowi poświęcił autor rozdział Pryncypat Kazimierza Sprawiedliwego, s. 99-113. Pomijamy tu niektóre wydane ostatnio wydawnictwa typu „poczty władców" czy też wydawnictwa słownikowe, które niewiele wnoszą do biografii księcia Kazimierza. Ostatnio ukazała się ważna rozprawka Roberta Bubczyka, Kazimierz Sprawiedliwy - władca idealny mistrza Wincentego(ChronicaPolonorum,lib.4),KwartalnikHistorycznyll6(2009),nrl; tegoż, Wpływ pisarstwa Jana z Salisbury na kronikę Wincentego na przykładzie wybranych fragmentów utworu (literacki „portret" Kazimierza Sprawiedliwego), [w:] Onus Athlanteum. Studia nad Kroniką biskupa Wincentego, red. Andrzej Dąbrówka, Witold Wojtowicz, Warszawa 2009, s. 450-458, por. Józef Dobosz, Kazimierz Sprawiedliwy w opinii mistrza Wincentego, [w:] Wielkopolska - Polska - Czechy. Studia z dziejów średniowiecza ofiarowane Profesorowi Bronisławowi Nowackiemu, red. Zbyszko Górczak, Jacek Jaskulski, Poznań 2009, s. 53-68.

I 322

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

I

I 3. Małżeństwo i potomstwo Obszerniej o małżeństwie Kazimierza Tadeusz Wasilewski, Helena księżnicz­ ka znojemska, żona Kazimierza Sprawiedliwego. Przyczynek do dziejów stosunków polsko-czeskich w XII-XIII w., Przegląd Historyczny 69 (1978), z. 1, s. 120-125, por. Kazimierz Jasiński, Nowy przyczynek do genealogii Piastów, Studia Źród­ łoznawcze 24 (1979), s. 191-195. Ostatnio o tym szerzej Marek Smoliński, Caesar et duces Poloniae. Szkice z dziejów stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie XII wieku (1146-1191), Gdańsk 2006, a tu szkic: Okoliczności i cel polityczny małżeństwa Kazimierza Sprawiedliwego z Heleną Znojemskq, s. 53-78. O małżeństwie, ale też potomstwie zob. szerzej wypowiedzi autorów opracowań genealogicznych, zwłaszcza Oswald Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 1895, s. 184 i nn. oraz wyd. fotooffsetowe 1982 (ostatnio także wznowienie w wydawnictwie „Avalon", Kraków 2005, s. 323-327), por. Stanisław Kę­ trzyński, Na marginesie „Genealogii Piastów", Przegląd Historyczny 29 (1931), s. 159-209 oraz Kazimierz Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, WarszawaWrocław [1992], s. 264-270. Do imienia i przydomka księcia zob. przede wszystkim Jacek Hertel, Imiennictwo dynastii piastowskiej we wcześniejszym średniowieczu, Warszawa-Poznań-Toruń 1980, s. 114-121oraz165-166.

I 4. Biografie braci Kazimierza Spośród

czterech braci naszego bohatera właściwie wszyscy mają na swój temat opracowania o charakterze mniej lub bardziej pełnych biografii ostatnio „doczekali się" ich najmłodszy Henryk oraz Bolesław IV Kędzie­ rzawy: autorką pierwszej jest Agnieszka Teterycz-Puzio, Henryk Sandomierski (1126/1133 - 18 X 1166), Kraków 2009, zaś drugiej Magdalena Biniaś-Szko­ pek, Bolesław IV Kędzierzawy - książę Mazowsza i princeps, Poznań 2009 (jest to w pełni naukowa biografia tego władcy). Wcześniej popularnonaukową książeczkę poświęconą Władysławowi Wygnańcowi napisał Bogdan Snoch, Protoplasta książąt śląskich. Władysław II, Katowice 1985, a poważniejszą propozycję biografii tego władcy przedłożył Mariusz Dworsatschek, Włady­ sław II Wygnaniec, Wrocław 1998 (wznowienie Kraków 2009). Mieszko Stary pierwszego obszernego na swój temat opracowania „doczekał się" jeszcze w XIX wieku - znakomitą rozprawę poświęcił mu Stanisław Smolka, Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1881 (praca uzyskała nagrodę Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu, a w 1959 roku Aleksander Gieysztor przygotował jej wznowienie, w którym dodatkowo zamieścił inną ważną rozprawę Stanisława Smolki, Uwagi o pierwotnym ustroju społecznym Polski piastowskiej - całość Warszawa 1959; w roku 2009 wydawnictwo „Avalon" wznowiło to dzieło na podstawie wydania z 1881 roku, a obecnie prace wy323

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY dawnicze nad kolejną edycją prowadzi Wydawnictwo Poznańskie); w ujęciu popularnym biografię Mieszka przygotował też Maciej Przybył - Mieszko III Stary, Poznań 1997 i 2002.

I 5. Testament Krzywoustego Klasyką są już dzisiaj prace Stanisława Smolki, Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1881, s. 197-205 (strony według wydania: Warszawa 1959); tegoż, Testament Bolesława Krzywoustego, Rozprawy Akademii Umiejętności, Wydz. Hist.-Filozof. 13 (1881), s. 259-310 oraz Tadeusza Wojciechowskiego, Szkice historyczne jedenastego wieku, wyd. 3, Warszawa 1951, s. 293-318 (ta część, czyli szkic X, nie pochodzi z pierwszego wydania krakowskiego tego dzieła z 1904 roku, ale opublikowana została dopiero w 1917 roku na łamach Kwartalnika Historycznego i włączona do drugiego wydania Szkiców z 1925 roku), czy wcześniejsza nieco rozprawa Antoniego Małeckiego, Testament Bolesława Krzywoustego, Przewodnik Naukowy i Literacki 4 (1876), s. 1-33. Zob. też Jan Adamus, Testament Bolesława Krzywoustego, Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń Łódzkiego Towarzystwa Naukowego 8 (1953), s. 77-80; tegoż, O pryncypacie polskim XII wieku, Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń Łódzkiego Towarzystwa Naukowego 5 (1950), s. 86-97. W nowszym oświetleniu wydarzenia z około 1138 roku ukazują: Gerard Labuda, Testament Bolesława Krzywoustego, [w:] Opuscula Casimiro Tymieniecki septuagenario dedicata, Poznań 1959, s. 171-194 (tu zestawiona starsza literatura i źródła); Karol Buczek, Jeszcze o testamencie Bolesława Krzywoustego, Przegląd Historyczny 60 (1969), s. 621-639; Tadeusz Grudziński, O akcie sukcesyjnym z czasów Bolesława Krzywoustego, Czasopismo Prawno-Historyczne 29 (1972), z. 1; Józef Spors, Podział dzielnicowy według statutu Bolesława Krzywoustego ze szczególnym uwzględnieniem dzielnicy senioralnej, Słupsk 1978, a także Karol Maleczyński, Bolesław Krzywousty. Zarys panowania, Katowice 1947; tegoż, Bolesław III Krzywousty, Wrocław 1975. Próbę podsumowania dorobku dziejopisarskiego średniowiecza na temat testamentu Krzywoustego stanowi artykuł Marka Derwicha, Testament Bolesława Krzywoustego w polskiej historiografii średniowiecznej, [w:] Acta Universitatis Wratislaviensis, Historia 33 (1980), s. 113-152. Zob. też Henryk Łowmiański, Początki Polski. Polityczne i społeczne procesy kształtowania się narodu do początku XIV wieku, t. VI, cz. 1, Warszawa 1985, s. 126-152 (zawarte tu informacje odnoszą się do genezy tego zjawiska oraz opisu przebiegu wydarzeń do roku 1146, a odnajdujemy też przegląd źródeł i starszej literatury przedmiotu); również Mariusz Weber, Statut Bolesława Krzywoustego w świetle źródeł, Nasze Historie 6 (2001), s. 83-93. U schyłku XX wieku ukazała się kontrowersyjna rozprawa Edwarda Rymara - Primogenitura zasadą regulującą następstwo w pryncypat w ustawie sukcesyjnej

I 324

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

I

Bolesława Krzywoustego (cz. I-Il), Śląski Kwartalnik Historyczny „Sobótka" 48 (1993), nr 1 i 49 (1994), nr 3-4. W ciekawy sposób tło wydarzeń zakreśla Janusz Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (Cz. I. Tło działalności), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. Stefan K. Kuczyński, t. Il, Warszawa 1982, s. 29-61. Popularnonaukowa praca Andrzeja Jureczki, Testament Krzywoustego, Kraków 1988 jest dość schematycznym zreferowaniem problematyki nie tyle wydarzeń z około 1138 roku, ile przebiegu całe­ go procesu rozbicia dzielnicowego; sam nieco mylnie zawarty w tytule, „testament Krzywoustego" omówiony został głównie na podstawie dociekań Tadeusza Wojciechowskiego, na stronach 1-15 (wydarzenia do 1146 roku). Zob. również Przemysław Wiszewski, Piąte koło i złoty dzban, czyli profetyczna wizja w Kronice Kadłubka (III, 26), [w:] Causa creandi. O pragmatyce źródła historycznego, red. Stanisław Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2005, s. 479-495.

I 6. Wojna domowa z lat 1144-1146 Temu ważnemu epizodowi poświęcono kilka istotnych przyczynków naukowych, zob. przede wszystkim Gerard Labuda, Zabiegi o utrzymanie jedności państwa polskiego w latach 1138-1146, Kwartalnik Historyczny 66 (1959), s. 1147-1167; Benon Miśkiewicz, Walki wewnętrzne w Polsce w latach 1142-1146, [w:] Europa - Słowiańszczyzna - Polska. Studia ku uczczeniu Profesora Kazimierza Tymienieckiego, Poznań 1970, s. 365-374; Jarosław Wenta, Zewnętrzne warunki sprzyjające zamachowi stanu w Polsce w latach 1145-1146, [w:] Personae, Colligationes, Facta, red. Janusz Bieniak i inni, Toruń 1991, s. 211-225; tegoż, Na marginesie dokumentu legata Humbalda z 2 marca 1146 roku dla Trzemeszna, Roczniki Historyczne 53 (1987), s. 106-111.

I 7. Wydarzenia z lat 1146-1177 oraz bunt jędrzejowski Udział książąt

polskich w tzw. krucjacie przeciwko Słowianom połabskim Kazimierz Myśliński, Sprawa udziału Polski w niemieckiej wyprawie na Słowian połabskich, [w:] Ars historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 357-376; zob. również tegoż: Polska a Pomorze zachodnie po śmierci Krzywoustego, Roczniki Historyczne 17 (1948) oraz Polska wobec Słowian połab­ skich do końca wieku XII, Lublin 1993, s. 159-217. Na szersze tło tego zjawiska zwrócił uwagę Henryk Samsonowicz, Międzynarodowe aspekty „krucjaty sło­ wiańskiej" w XII wieku, Acta Uniwersitatis Wratislaviensis, Historia 76 (1989). Kwestie hołdu w Krzyszkowie oraz jego okoliczności szerzej omawiała ostatnio Magdalena Biniaś-Szkopek, Bolesław IV Kędzierzawy, s. 229-267, tu też dalsza literatura. O stronie militarnej wyprawy Fryderyka Barbarossy na Polskę omówił

325

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY w 1157 roku zob. w popularnym wykładzie Karola Olejnika - Cedynia, Niemcza, Głogów, Krzyszków, Kraków 1988 (,,Dzieje narodu i państwa polskiego", t. I, z. 4) oraz szerzej o wydarzeniach militarnych na granicy zachodniej tegoż, Obrona polskiej granicy zachodniej (1138-1385), Poznań 1970; wcześniej ważny przyczynek opublikował Benon Miśkiewicz, Najazd Fryderyka Barbarossy na Polskę w 1157 r., Zeszyty Naukowe Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Historia 8 (1968) [przedruk w: tegoż, Szkice z dziejów wojskowości, Warszawa 1991). Edward Rymar poświęcił nieco uwagi wyprawie niemieckiej z 1172 roku Interwencja niemiecka na Śląsku w 1172 roku, a walka potomstwa Władysława II Wygnańca o polski pryncypat w latach 1163-1180, Śląski Kwartalnik Historyczny „Sobótka'' 49 (1994), nr 3--4; zob. także Benedykt Zientara, Bolesław Wysoki. Tułacz, repatriant, malkontent. Przyczynek do dziejów Polski XII wieku, Przegląd Historyczny 62 (1971), z. 3, s. 367-396. Problem tzw. buntu jędrzejowskiego z około 1167 roku podjął u progu XX wieku Władysław Semkowicz, Nieznane nadania na rzecz opactwa jędrzejowskiego z XII w., Kwartalnik Historyczny 24 (1910), s. 66-97, a kontynuowali go Janusz Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (Cz. III C. Arbitrzy książąt - pełnia władzy), [w:) Społeczeństwo Polski śred­ niowiecznej. Zbiór studiów, red. Stefan K. Kuczyński, t. VIII, Warszawa 1999, s. 31-52; Józef Dobosz, Monarcha i możni wobec Kościoła w Polsce do początku XIII wieku, Poznań 2002, s. 301-303, a ostatnio obszerniej Magdalena Biniaś­ -Szkopek, Bolesław IV Kędzierzawy, s. 156-161.

I 8. Zamach z 1177 roku i wydarzenia z lat 1177-1194 Nie ma dzisiaj opracowania całościowo omawiającego przebieg wydarzeń z zamachem stanu z 1177 roku i następnymi latami. Najpeł­ niej brzmi wypowiedź Janusza Bieniaka, zwłaszcza w dwóch częściach jego cyklu poświęconego polskiej elicie politycznej w XII wieku (Polska elita polityczna XII wieku. Cz. I. Tło działalności, [w:) Społeczeństwo Polski średnio­ wiecznej. Zbiór studiów, t. II, red. Stefan K. Kuczyński, Warszawa 1982 oraz Polska elita polityczna XII wieku. Cz. III D. Arbitrzy książąt - zmierzch, [w:) Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, t. IX, red. S.K. Kuczyń­ ski, Warszawa 2001). Warto też zapoznać się z mniejszymi rozprawami, a zwłaszcza: Gerard Labuda, Dwa zamachy stanu w Polsce 1177-1179, 1202-1206, Sprawozdania Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk 82 (1969), nr 1, s. 102-104; Stanisław Szczur, Udział Odona w buncie przeciwko Mieszkowi Staremu w 1177 roku, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Historyczne, Kraków 1985, z. 74, s. 47-55; tegoż, Zmiany polityczne w Wielkopolsce w latach 1181-1195, Roczniki Historyczne 46 (1980); zob. również Marek Smoliński, Dyplomacja księcia Mieszka III Starego w dobie zamachu stanu z lat 1177-1180/1181, [w:) tegoż, Caesar et duces Poloniae. Szkice z dziejów związanych

I 326

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

I

stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie XII wieku (1146-1191), Gdańsk 2006, s. 102-146, a także prace Edwarda Rymara przywołane w punkcie 7 niniejszego zestawienia. Wcześniej uwagę tym kwestiom poświęcił Marian Ladyński, Udział książąt śląskich w zamachu z roku 1177 (Przyczynek do dziejów Bolesława Wysokiego i Mieszka Raciborskiego), Kwartalnik Historyczny 22 (1908). Zajęcie Kujaw przez Mieszka Starego w obliczu umowy z Leszkiem Bolesławowicem przedstawił Henryk Rutkowski, Zajęcie Kujaw przez Mieszka Starego, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. S.K. Kuczyński, t. V, Warszawa 1992, s. 109-123. O buncie krakowskim z 1191 roku szerzej zob. Marek Smoliński, Międzynarodowe aspekty buntu krakowskiego z 1191 roku, [w:] tegoż, Caesar et duces Poloniae. Szkice z dziejów stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie XII wieku (1146-1191), Gdańsk 2006, s. 169-200. Ze starszych prac odnoszących się do całego okresu 1177-1194 trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na dzieło Stanisława Smolki, Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1881, s. 283-359 (również kolejne wydania Warszawa 1959 i Kraków 2009), z nowszych zaś Henryka Łowmiańskiego, Początki Polski, t. VI, cz. 1, Warszawa 1985, s. 153-162. Konfliktów między synami Krzywoustego dotyczy artykuł Magdaleny Biniaś-Szkopek, Konflikty w łonie dynastii piastowskiej a wzrost znaczenia możnych na przykładzie sporów synów Bolesława Krzywoustego, [w:] Pierwsze polsko-czeskie forum młodych mediewistów. Materiały z konferencji naukowej Gniezno 27-29 września 2005, red. Józef Dobosz, Jakub Kujawiński, Marzena Matla-Kozłowska, Poznań 2007, s. 153-162. Zob. też Edward Skibiński, Walka o władzę w kronice Mistrza Wincentego. Mieszko Stary i Kazimierz Sprawiedliwy, [w:] Onus Athlanteum. Studia nad Kroniką biskupa Wincentego, red. Andrzej Dąbrówka, Witold Wojtowicz, Warszawa 2009, s. 47-56. W kwestii stosunków z Pomorzem - Jan Powierski, Błażej Śliwiński, Klemens Bruski, Studia z dziejów Pomorza w XII wieku, Słupsk 1993.

I 9. Polityka zewnętrzna a) do relacji polsko-niemieckich Gerard Labuda, Zagadnienie suwerenności Polski wczesnofeudalnej w X-XII wieku, Kwartalnik Historyczny 67 (1960), z. 4, s. 1035-1068; tegoż, O stosunkach prawnopublicznych między Polską a Niemcami w połowie XII w. (Merseburg 1135, Kaina 1146, Krzyszkowo 1157), Czasopismo Prawno-Historyczne 25 (1973), s. 25-58; Czesław Deptuła, Niektóre aspekty stosunków Polski z Cesarstwem w XII wieku, [w:] Polska w Europie. Studia historyczne, red. Henryk Zins, Lublin 1968, s. 35-91; Kazimierz Myśliński, Księstwo saskie a Polska w XII wieku, [w:] Niemcy - Polska w średniowieczu. Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej przez Instytut Historii UAM w dniach 14-16 XI 1983 roku, red. Jerzy Strzel327

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY czyk, Poznań 1986, s. 171-186; Jerzy Hauziński, Polska a Królestwo Niemieckie w drugiej połowie XII w., [w:] Polska - Niemcy w średniowieczu. Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej przez Instytut Historii UAM w dniach 14-16 XI 1983 roku, red. Jerzy Strzelczyk, Poznań 1986, s. 137-155; Benon Miśkiewicz, Najazd Fryderyka Barbarossy na Polskę w 1157 roku, [w:] tegoż, Szkice z dziejów wojskowości, Warszawa - Poznań 1991, s. 226-240; Marek Smoliński, Caesar et duces Poloniae. Szkice z dziejów stosunków polsko-niemieckich w drugiej połowie XII wieku (1146-1191), Gdańsk 2006. Zob. także Kazimierz Myśliński, Polska wobec Słowian połabskich do końca wieku XII, Lublin 1993. b) Prusowie i Jaćwież Literatura obejmująca dzieje relacji polsko-pruskich (w tym jaćwieskich) oraz pogranicza polsko-pruskiego jest stosunkowo bogata. Ze starszych opracowań zob. A. Kamiński, Jaćwież. Terytorium ludność, stosunki społeczne i gospodarcze, Łódź 1953; tegoż, Pogranicze polsko-rusko-jaćwieskie między Biebrzą a Narwią, Rocznik Białostocki 4 (1963); tegoż, Wizna na tle pogranicza polsko-rusko-jaćwieskiego, Rocznik Białostocki 1 (1961), s. 9--61, z nowszych warto zwrócić uwagę na ogólniejszą pracę Grzegorza Białuńskiego, Studia nad dziejami plemion pruskich i jaćwieskich, Olsztyn 1999, a także nieco wcześ­ niejszą pióra Łucji Okulicz-Kozaryn, Dzieje Prusów, Wrocław 1997. Ważna jest rozprawa Jerzego Nalepy, Połekszanie (Pollexiani) - plemię jaćwieskie u pół­ nocno-wschodnich granic Polski, Rocznik Białostocki 7 (1967), s. 7-33. Polityka i wyprawy: G. Białuński, Wyprawa Bolesława Kędzierzawego na Prusy w 1166 roku, Zapiski Historyczne 60 (1995), z. 2-3, s. 7-18; Mikołaj Gładysz, Wyprawa jaćwieska Kazimierza Sprawiedliwego w relacji Mistrza Wincentego. Przyczynek do recepcji haseł krucjatowych w XII-wiecznej Polsce, [w:] Rycerstwo Europy środkowo-wschodniej wobec idei wypraw krzyżowych, red. Wojciech Peltz, Jarosław Dudek, Zielona Góra 2002, s. 59--67; Wiesław Caban, Polityka północno­ -wschodnia Kazimierza Sprawiedliwego w latach 1177-1192, Rocznik Białostocki 12 (1974), s. 189-200. c) Ruś O stosunkach z Rusią w czasach panowania Kazimierza Sprawiedliwego pisał już Konstanty Górski, Stosunki Kazimierza Sprawiedliwego z Rusią, Lwów 1876; kontynuowali te wątki m.in. Bronisław Włodarski, Polityka ruska Leszka Białego, Lwów 1925 (tu nawiązanie do czasów wcześniejszych); tegoż, Są­ siedztwo polsko-ruskie w czasach Kazimierza Sprawiedliwego, Kwartalnik Historyczny 76 (1969), nr 1, s. 5-19; tegoż, Sojusz dwóch seniorów (Ze stosunków polsko-ruskich w XII wieku), [w:] Europa - Słowiańszczyzna - Polska. Studia ku uczczeniu Profesora Kazimierza Tymienieckiego, Poznań 1970, s. 345-363; tegoż, Problem jaćwieski w stosunkach polsko-ruskich, Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu 24 (1958); Alina Wilkiewicz-Wawrzyńczykowa, Ze studiów nad

I 328

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

I

polityką polską

na Rusi na przełomie XII i XIII w., Ateneum Wileńskie 12 (1937), s. 1-35; Stefan M. Kuczyński, Stosunki polsko-ruskie do schyłku wieku XII, Slavia Orientalis 7 (1958), s. 223-255 (przedruk w tegoż, Studia z dziejów Europy wschodniej X-XVII w., Warszawa 1965, s. 7-31). Związkom rodzinnym Rurykowiczów ostatnio obszerną pracę poświęcił Dariusz Dąbrowski, Genealogia Mścisławowiczów. Pierwsze pokolenia (do schyłku XIV wieku), Kraków 2008, w której zbiera potrzebne informacje genealogiczne, zob. również tegoż, Rodowód Romanowiczów książąt halicko-wołyńskich, Poznań-Wrocław 2002 oraz tegoż,

Synowie Mścisława Rościsławowicza Chrobrego. Przyczynek do genealogii linii Rurykowiczów, Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycz-

smoleńskiej

nego, n.s. V [XVI] (2001), s. 165-173. O kwestiach Brześcia i Drohiczyna zob. np. Jan Powierski, Identyfikacja księcia brzeskiego z przekazu Mistrza Wincentego, [w:] Między Wileńszczyzną a Prusami. Polityka. Społeczeństwo. Kultura (XIII-XX w.). Księga Pamiątkowa poświęcona Jubileuszowi pięćdziesięciolecia pracy naukowej i siedemdziesięciolecia urodzin prof dr. hab. Wacława Odyńca, red. Józef Włodarski, Gdańsk 1998, s. 75-110, czy Adrian Jusupović, Tak zwany „Lato-

pis połocki" w przekazie Wasi/ja Tatisceva. Rola Drohiczyna w kontaktach polsko-ruskich drugiej połowy XII wieku, Studia Źródłoznawcze 45 (2007), s. 15-32 oraz Jan Piotr Sobolewski, Wasylko Jaropełkowicz i Izjasław Jarosławowicz, dwaj ksią­ żęta drohiccy z drugiej połowy XII wieku, [w:] Inter Orientem et Occidentem. Studia z dziejów Europy Środkowowschodniej ofiarowane Profesorowi Janowi Tyszkiewiczowi w czterdziestolecie pracy naukowej, Warszawa 2002, s. 77-88. Ważna jest też rozprawka Mariusza Bartnickiego, Problemy polityczne i militarne pogranicza polsko-ruskiego w ostatniej ćwierci XII w., [w:] Na pograniczu kultur, ję­ zyków i tradycji, red. Adam A. Witusik, Marek Mądzik, Lublin 2004, s. 29-41. I 10. Relacje z Kościołem Najpełniej jak dotąd opracowano nadania i fundacje księcia Kazimierza zob. Józef Dobosz, Działalność fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego, Poznań 1995; tegoż, Monarcha i możni wobec Kościoła w Polsce do początku XIII wieku, Poznań 2002 (według indeksu); Jerzy Sikora, Działalność fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego w świetle nowych badań, Acta Universitatis Lodzensis. Folia Archaeologica 24 (2004), s. 127-154; zob. też J. Dobosz, Najstarsze świadectwa działalności fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego, Studia Źródłoznawcze 35 (1994), s. 65-77. Szczególne miejsce zajmuje tu monografia największej fundacji Kazimierza - klasztoru sulejowskiego - pióra Józefa Mitkowskiego, Początki klasztoru cystersów w Sulejowie. Studia nad dokumentami, fundacją i rozwojem uposażenia do końca XIII wieku, Poznań 1949; por. Józef Dobosz, Okoliczności i motywy fundacji klasztoru Cystersów w Sulejowie, Nasza Przeszłość 83

(1994), s. 177-187. Kolegiacie wiślickiej wiele uwagi poświęcił Tadeusz Lalik,

329

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY do jego najważniejszej chyba na ten temat rozprawy - Pokolegiaty wiślickiej na tle kształtowania się kolegiat polskich XI! wieku, [w:] Odkrycia w Wiślicy. Rozprawy Zespołu Badań nad Polskim Średniowieczem UW i PW, t. I, Warszawa 1963, s. 149-191. Znaczące miejsce w relacjach Kościół - książę Kazimierz Sprawiedliwy zajmuje kwestia tzw. statutu łęczyckiego z 1180 roku, ważną rozprawę temu zagadnieniu poświęcił z górą sto lat temu Władysław Abraham, Zjazd Łęczycki z roku 1180, Kwartalnik Historyczny 3 (1889), s. 385-405; zob. także Adam Vetulani, Studia nad tekstami i znaczeniem statutu łęczyckiego z r. 1180, Lwów 1932 („Studia nad historią prawa polskiego", t. XIII, z. 8); Jan Adamus, O mniemanej łęczyckiej ustawie sukcesyjnej z 1180 r., Collectanea Theologica 17 (1936), z. 2, s. 183-205; Roman Grodecki, Początki immunitetu w Polsce, Lwów 1930, s. 19-39; tegoż, Zjazd łęczycki 1180 r., [w:] tegoż, Polska piastowska, Warszawa 1969, s. 97-115; Aleksander Gieysztor, Nad statutem łęczyckim 1180 r.: odnaleziony oryginał bulli Aleksandra III z 1181 r., [w:] Księga pamiątkowa 150-lecia Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, Warszawa 1958, s. 181-207. Z nowszych prac zob. Marek Smoliński, Geneza joannitów zagojskich w świetle początków zakonu w Niemczech, Czechach i na Morawach oraz związków rodzinnych Kazimierza Sprawiedliwego, [w:] Władcy, mnisi, rycerze, red. Błażej Śliwiński, Gdańsk 1996, s. 225-251 (Gdańskie studia z dziejów średniowiecza, nr 3); Barbara Klassa, Kazimierz Sprawiedliwy a joannici. Uwagi polemiczne, Studia Historyczne 43 (2000), z. 1, s. 145-161. Spośród ogólnych prac o Kościele polskim doby panowania Kazimierza Sprawiedliwego zob. Kościół w Polsce, t. I. Średniowiecze, red. Jerzy Kłoczowski, Kraków 1966, a także Marek Derwich, Najstarsze klasztory na ziemiach polskich (do końca XII wieku), [w:] Kościół w monarchiach Przemyślidów i Piastów. Materiały z konferencji naukowej Gniezno 21-24 września 2006 roku, red. Józef Dobosz, Poznań 2009, s. 219-229, a także Krzysztof Skwierczyński, Recepcja idei gregoriańskich w Polsce do początku XIII wieku, Wrocław 2005; Jarosław Maciejewski, Episkopat polski doby dzielnicowej 1180-1320, Kraków - Bydgoszcz 2003. Ostatnio Jerzy Kłoczowski, Wspólnoty zakonne w śred­ niowiecznej Polsce, Lublin 2010, głównie s. 54-78 oraz Eugeniusz Wiśniowski, Parafie w średniowiecznej Polsce. Struktura i funkcje społeczne, Lublin 2004. tutaj

odsyłamy

czątki

I 11. Gospodarka i

społeczeństwo

Kwestie gospodarcze epoki dawno nie były podejmowane, a aktualność zachowały wywody Kazimierza Tymienieckiego, Majętność książęca w Zagościu i pierwotne uposażenie klasztoru joannitów na tle osadnictwa dorzecza dolnej Nidy. Studium z dziejów gospodarczych XI! w., [w:] tegoż, Pisma wybrane, Warszawa 1956, s. 35-126 (pierwodruk Rozprawy Akademii Umiejętności, Wydz. Hist.-Filozof. 55 (1912), s. 335-425) i Romana Grodeckiego, Studia nad

I 330

WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE

I

dziejami gospodarczymi Polski XII wieku, Kwartalnik Historyczny 29 (1915), s. 257-294; tegoż, Początki immunitetu w Polsce, Lwów 1930, a także Józefa Matuszewskiego, Immunitet ekonomiczny w dobrach Kościoła w Polsce do roku 1381, Poznań 1936 oraz ważne rozpoznania Karola Buczka w rozprawie Targi i miasta na prawie polskim (okres wczesnośredniowieczny), Wrocław-Warsza­ wa-Kraków 1964 czy popularnonaukowe ujęcie Stanisława Trawkowskiego - Przemiany społeczne i gospodarcze w XII i XIII wieku, [w:] Polska dzielnicowa i zjednoczona. Państwo - społeczeństwo - kultura, red. Aleksander Gieysztor, Warszawa 1972, s. 62-118. Szczególne znaczenie należy przypisać rozprawie Karola Modzelewskiego, Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego X-XIII wiek, Wrocław 1975 (ostatnio wznowiona, Poznań 2000), a także tegoż, Chło­ pi w monarchii wczesnopiastowskiej, Warszawa 1986. Polemikę z ustaleniami tego autora i zaproponowanym modelem organizacji władzy i życia gospodarczego podjął ostatnio Sławomir Gawlas, O kształt zjednoczonego Królestwa. Niemieckie władztwo terytorialne a geneza społecznoustrojowej odrębności Polski, Warszawa 1996 lub kolejne wydanie. Sprawy wydobycia soli i polityki solnej omawia Jerzy Wyrozumski, Państwowa gospodarka solna w Polsce do schyłku XIV wieku, Kraków 1968, a także Antonina Keckowa, Saliny ziemi krakowskiej do końca XIII wieku, Wrocław 1965. O kwestiach polityki pieniężnej zob. zbiór starszych prac autorstwa Romana Grodeckiego - Polityka pieniężna Piastów, Kraków 2009 (wybór 16 prac tego autora z lat 1919-1939), a także Stanisław Suchodolski, Mennictwo polskie XI-XII wieku, Wrocław 1973; tegoż, Denar w kalecie. Trzy pierwsze stulecia monety polskiej, Wrocław 1981; tegoż, Moneta możnowładcza i kościelna w Polsce wczesnośredniowiecznej, Wrocław 1987 oraz Józef A. Szwagrzyk, Pieniądz na ziemiach polskich X-XX w., Wrocław 1990. Problematykę związaną ze społeczeństwem polskim w drugiej połowie XII wieku w postaci syntetycznej odnajdziemy w książce Społeczeństwo polskie od X do XX wieku, autorzy: Ireneusz Ihnatowicz, Antoni Mączak, Benedykt Zientara, Janusz Żarnowski, Warszawa 2005 (również inne wydania). Rozmaite problemy szczegółowe odnoszące się zwłaszcza do ówczesnego rycerstwa zawierają najwyższej próby rozprawy Janusza Bieniaka: 1. Polska elita polityczna XII wieku (Cz. I. Tło działalności), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. Stefan K. Kuczyński, t. Il, Warszawa 1982, s. 11-61; 2. Polska elita polityczna XII wieku (Cz. II. Wróżda i zgoda), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. S.K. Kuczyński, t. III, Warszawa 1985, s. 13-74; 3. Polska elita polityczna XII wieku (Cz. III A. Arbitrzy książąt - krąg rodzinny Piotra Włostowica), [w:] Społeczeństwo Polski średnio­ wiecznej. Zbiór studiów, red. S.K. Kuczyński, t. IV, Warszawa 1990, s. 13-107; 4. Polska elita polityczna XII wieku (Cz. III B. Arbitrzy książąt - trudne początki), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. S.K. Kuczyński, t. VII, Warszawa 1996, s. 11-44; 5. Polska elita polityczna XII wieku (Cz. III C. Arbitrzy książąt - pełnia władzy), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór 331

I

I KAZIMIERZ II SPRAWIEDLIWY studiów, red. S.K. Kuczyński, t. VIII, Warszawa 1999, s. 9-66. Polska elita polityczna XII wieku (Cz. III D. Arbitrzy książąt - zmierzch), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. S.K. Kuczyński, t. IX, Warszawa 2001, s. 9-53; por. Jarosław Wenta, O stróżach testamentu Bolesława Krzywoustego, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. S.K. Kuczyński, t. VIII, Warszawa 1999, s. 67-112, starsze rozpoznania zawiera praca Franciszka Piekosińskiego, Rycerstwo polskie wieków średnich, t. III: Rycerstwo małopolskie w dobie piastowskiej (1200-1366), Kraków 1902, a także niewielki, ale ważny artykuł Krzysztofa Mosingiewicza i Błażeja Śliwińskiego, Rycerstwo polskie z końca XII w. w falsyfikacie Kazimierza Sprawiedliwego, Kwartalnik Historyczny 88 (1981), nr 3, s. 713--722. Problemów związanych z rycerstwem w ziemi sandomierskiej dotyczy praca Tomisława Giergiela, Rycerstwo ziemi

sandomierskiej. Podstawy kształtowania się rycerstwa sandomierskiego do połowy XIII wieku, Warszawa 2004; a tej grupie społecznej na obszarze Mazowsza więcej uwagi poświęcił Jan Piętka, Urzędnicy i świeckie otoczenie książąt mazowieckich do połowy XIII wieku, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Zbiór studiów, red. S.K. Kuczyński, t. I, Warszawa 1981, s. 128-160 oraz tegoż, Geneza mazowieckiej elity feudalnej i jej stan w pierwszym okresie niezależności księ­ stwa (1138-1371), Rocznik Mazowiecki 7 (1979), s. 31-56. O chłopach zob. wspomnianą wyżej pracę Książęca ludność służebna

Karola Modzelewskiego, a

w Polsce wczesnofeudalnej,

także

Karola Buczka, 1958.

Wrocław-Kraków

I 12. Kultura i sztuka Podstawowe informacje o sztuce i architekturze zawiera Sztuka polska przedromańska i romańska do schyłku XIII wieku, red. Michał Walicki, cz. 1-2, Warszawa 1971; uzupełnieniem dla tej ważnej pracy jest Zygmunta Świe­ chowskiego Architektura romańska w Polsce, Warszawa 2000 oraz Architektura romańska w Polsce. Bibliografia, oprac. Ewa Świechowska, Wojciech Mischke, wstęp Zygmunt Świechowski, Warszawa 2001. Zagadnienia szeroko pojętej kultury zbiera synteza: Kultura Polski średniowiecznej X-XIII wiek, red. Jerzy Dowiat, autorzy: Jerzy Dowiat, Bronisław Geremek, Tadeusz Lalik i Stanisław Trawkowski, Warszawa 1985. Natomiast kwestie związane z literaturą średniowiecza zestawia Teresa Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1995, s. 129-157 (praca w ramach Wielkiej Historii Literatury Polskiej), por. Brygida Kurbis, Pisarze i czytelnicy w Polsce XII i XIII wieku, [w:] Polska dzielnicowa i zjednoczona. Państwo - społeczeństwo - kultura, red. Aleksander Gieysztor, Warszawa 1972, s. 159-201.

SPIS ILUSTRACJI

IL 1. Dokument kardynała legata Humbalda dla klasztoru Kanoników Regularnych w Trzemesznie z 1146 roku. IL 2. Fragment dokumentu kardynała Humbalda z 1146 roku z wymienionym Kazimierzem Sprawiedliwym. Il. 3. Dokument fundacyjny klasztoru Cystersów w Łeknie z 1153 roku (tzw. oryginał gnieźnieński). Il. 4. Widok od wschodu na romańską kolegiatę w Tumie pod Łęczycą. IL 5. Dokument Henryka Sandomierskiego wystawiony przed 1166 rokiem dla klasztoru Joannitów w Zagości. Il. 6. Opactwo Cystersów w Jędrzejowie - widok północnej strony kościoła klasztornego (obecna budowla pochodzi z czasów nowożytnych). IL 7. Kolegiata w Wiślicy. Widok od północnego wschodu na gotycki dwunawowy kościół z fundacji Kazimierza Wielkiego. W jego podziemiach znajdują się wcześniejsze, romańskie fazy kościoła. Il. 8. Kolegiata w Wiślicy. Widok na prezbiterium kościoła gotyckiego od strony południowo-wschodniej. Il. 9. Wiślica - podziemia kolegiaty. Posadzka z gipsu jastrychowego z krypty kościoła (ostatnia ćwierć XII wieku). Il. 10. Dokument Kazimierza Sprawiedliwego dla klasztoru Joannitów w Zagości z 1173-1175 roku. Il. 11. Tum pod Łęczycą. Widok na kolegiatę romańską od strony południowo­ -zachodniej (połowa XII wieku). Il. 12. Opactwo Cystersów w Jędrzejowie - widok na północną część z fragmentami ściany romańskiej. Il. 13. Klasztor Cystersów w Sulejowie. Widok na kościół pw. św. Tomasza i NP Marii od strony północno-zachodniej. Il. 14. Opactwo Cystersów w Sulejowie. Widok od wschodu na prezbiterium i transept kościoła pw. św. Tomasza i NP Marii oraz na skrzydło kapitularza (XIII wiek).

333

I

Il. 15. Il. 16.

Il. 17. Il. 18. Il. 19.

Romański

portal domkowy w fasadzie zachodniej kościoła klasztornego w Sulejowie. Klasztor Cystersów w Wąchocku. Widok od południowego wschodu na romański kościół pw. św. Floriana i NP Marii oraz nowożytne zabudowania klasztorne. Dawne opactwo Cystersów w Koprzywnicy - widok od zachodu na kościół pw. św. Floriana i NP Marii oraz skrzydło z kapitularzem. Romański kościół pw. św. Floriana i NP Marii w Koprzywnicy (pocysterski). Widok od południa. Klasztor Kanoników Regularnych w Czerwińsku - widok na romań­ ską fasadę zachodnią.

Il. 20. Posadzka wiślicka - kwatera dolna (zachodnia) z krypty kościoła. Przedstawia być może księcia Kazimierza, jego żonę Helenę i syna Bolesława.

Il. 21. Posadzka wiślicka - fragment bordiury z ornamentem i wyobrażeniami bestii. Il. 22. Kolegiata św. Marcina w Opatowie - widok na romańską

roślinnym

fasadę

za-

chodnią.

Il. 23. Kolegiata św. Marcina w Opatowie - widok na partię wschodnią. Il. 24. Posadzka wiślicka - przerys. W kwaterze górnej (wschodniej) przedstawiono osoby nieżyjące (może nieznany prepozyt kolegiaty, książę Henryk Sandomierski i Kazimierz Kazimierzowie), a w dolnej (zachodniej) żyjące (może książę Kazimierz, jego żona Helena i syn Bolesław).

Il. 25. Siedemnastowieczny relikwiarz zawierający relikwie Kadłubka (opactwo Cystersów w Jędrzejowie).

bł.

Wincentego

SPIS TREŚCI

Wstęp

.............................................

Rozdział

I. Skomplikowane

dzieciństwo

(1138-1146) . .

1. Narodziny i testament ojca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

2. U boku matki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Pod opieką starszych braci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rozdział

IL Ku

samodzielności

(1146-1166) . . . . . . . . . . .

1. W cieniu starszych braci (1146-1157) . . . . . . . . . . . . .

2. Zakładnik . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Powrót do kraju i małżeństwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rozdział

III. Na

własnym księstwie

..................

1. Śmierć Henryka Sandomierskiego i jego testament

2. Władza w księstwie wiślickim . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Rok 1173 - na sandomierskim tronie i mazowieckiej regencji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Stronnictwo polityczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rozdział

IV. Pan na Krakowie - pryncypat . . . . . . . . . . .

1. Zamach z 1177 roku i jego konsekwencje . . . . . . . . .

2. 3. 4. 5. 6.

O legitymizację zdobytej władzy (1177-1181) . . . . . Braterskie rozrachunki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wobec sąsiadów .............................. „ . Rządy wewnętrzne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Spadek po Kazimierzu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

5 11 11 27 32 39 39 47 51 59 59 64 85 90

101 101 113 127 145 166 198 335

I

Rozdział

V.

Książę

a

Kościół

.........................

l. Wobec papiestwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

2. Fundacje i nadania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Współpraca z biskupami krakowskimi i sprawa relikwii świętego Floriana . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rozdział

VI. W

kręgu

rodzinnym . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

l. Rodzice, bracia i dalsi krewni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

2. Kazimierz - jego małżeństwo i potomstwo . . . . . . . Rozdział

VII. W opinii potomnych . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

204 204 210 248 254 254 262

2. Następcy mistrza Wincentego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. W historiografii XIX-XXI wieku . . . . . . . . . . . . . . . . . .

273 273 289 298

Podsumowanie, czyli to, co o księciu Kazimierzu wiemy, to, czego się domyślamy i to, czego zapewne nigdy wiedzieć nie będziemy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

308

Wskazówki bibliograficzne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

315

Spis ilustracji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

333

l. Speculum mistrza Wincentego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .