232 26 34MB
Polish Pages 509 Year 2008
JULIUSZ BATOR
Wojna galicyjska Działania armii austro-węgierskiej na froncie północnym (galicyjskim) w latach 1914-1915
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo EGIS Sp. z o.o. Kraków 2008 © Copyright by Juliusz Bator Kraków 2008 ISBN: 978-83-7396-747-2 Wydanie II, rozszerzone
Redakcja: Magdalena Olkuśnik Korekta: Małgorzata Piwowarczyk, Jakub Muchowski Indeks: Jakub Muchowski Opracowanie map: Andrzej Najder Skład: Filip Lohner Projekt okładki: Filip Lohner Konsultacja naukowa: Marcin Mikulski, Krzysztof Wielgus, Andrzej Zaręba Ilustracje oraz podpisy zdjęć: Andrzej Zaręba Fotografie: zbiory własne Andrzeja Zaręby, Juliusza Batora oraz Wydawcy Fotografia ze strony 243 pochodzi ze zbiorów Muzeum Historii Fotografii w Krakowie
Wydawnictwo EGIS Sp. z o.o. ul. Pilotów 71, 31-462 Kraków tel. (12)410 86 23 (12)410 86 21 e-mail: [email protected] www.libron.pl
Wierni przysiędze i obowiązkowi, W boju krew swoją i życie oddali. Bez względu na to, czy na dziejów szali Wrogiem nam, czy też przyjacielem byli Jako żołnierze wzorowi - na wieczną pamięć zasłużyli. Epitafium pióra Hansa Hauptmana z tablicy na cmentarzu wojennym nr 52 w Zdyni
Ku chwale tych, którzy wówczas walczyli, i tych, którzy dzisiaj pamiętają
Wstęp do drugiego wydania Pisząc swoją Wojnę galicyjską, zamierzałem zwrócić honor tym, którzy walczyli ponad dziewięćdziesiąt lat temu na ziemiach Galicji, oraz rozbudzić w potomkach uczestników i świadków tamtych wydarzeń iskrę zaciekawienia losami ich przodków. Dziś, półtorej roku od chwili złożenia pierwszego wydania do druku, ze zdumieniem stwierdzam, że wzbudziłem nie tyle iskrę zaciekawienia, co płomień zażartej polemiki pomiędzy moimi sympatykami i adwersarzami, a zainteresowanie tą skromną publikacją i zaprezentowanym w niej tematem przeszło moje wyobrażenia. Podjęta przez wydawnictwo decyzja drugiego wydania była dla mnie tym bardziej zaskakująca, że przebywając prawie rok w Budapeszcie, ze względów technicznych nie zabierałem głosu na forach internetowych, a o rozmiarach zainteresowania dowiedziałem się dopiero po powrocie do domu. Po pobieżnym przejrzeniu rozmaitych wątków i głosów z dyskusji internetowych zrozumiałem, że wiadomość o drugim, poprawionym wydaniu zdążyła już zatoczyć szerokie kręgi i że podejmując się uzupełnienia i poprawy swojej pracy, staję przed trudnym, a nawet prawie niemożliwym do wykonania zadaniem. Aby bowiem zaspokoić oczekiwania czytelników, w pełni zadowolić miłośników tematu i ustosunkować się do słów krytyki moich przeciwników, musiałbym napisać całą książkę od nowa. Na to oczywiście nie starczyłoby mi czasu, gdyż - pomijając już sam proces pisania - musiałbym zacytować mnóstwo nowych źródeł, do których dotarłem w międzyczasie, uwzględnić setki nowych opracowań i zmienić kwalifikację mojej pracy z publicystyki popularno-naukowej na szczegółową monografie. To zaś mogłoby wprawdzie zadowolić czytelników bardziej obeznanych w tej dziedzinie, ale z drugiej strony - odstręczyć szerokie grono tych, którzy poszukują podstawowych wiadomości w tym zakresie. Historyk przedstawiający wizję przeszłości staje zawsze przed trudnym wyborem, bo prezentując jakiekolwiek wydarzenia, pokazuje je swemu odbiorcy jakby przez lunetę - stosując rozmaity stopień przybliżenia. Jeśli jest ono za duże, to obserwowane pole ulegnie zbytniemu zawężeniu i zaistnieje niebezpieczeństwo wyizolowania wydarzenia z jego otoczenia, z kontekstu. Gdy zaś
7
jest za małe - wówczas pole widzenia będzie szerokie, a przyczyny i skutki staną się bardziej widocznie, ale ucierpią szczegóły. Jeśli zastosuje się przybliżenie średnie, wtedy - jak to zwykle bywa - może się okazać, że połączyło się raczej wady obu przytoczonych tu skal niż ich zalety. Można oczywiście stosować przeskoki, od dużego do małego zbliżenia i na odwrót, ale wówczas historyk nie uchroni się od krytyki, że zbytnio wyeksponował jedne wydarzenia, a pominął inne. Na przykład mieszkaniec Krosna czy Sanoka może mieć pretensje, dlaczego wspomniałem o Bochni czy Wieliczce, a pominąłem jego miejscowość, chociaż także przeszła przez nią wojna i mające tam miejsce wydarzenia były jego zdaniem równie ciekawe. Co więcej, obiektywnie rzecz biorąc, będzie miał rację, bo aby w pełni oddać chwałę i grozę tamtych dni, trzeba by rzeczywiście napisać o wszystkich miejscowościach, które dosięgnął płomień wojny, o wszystkich ofiarach, krzywdzie matek, żon, narzeczonych, dzieci wszystkich poległych i okaleczonych, oraz o wszystkich wzlotach, upadkach i nieszczęściach, jakie przyniosła Galicji I wojna światowa. Uznając rację tego roszczenia, chciałbym uświadomić potencjalnego odbiorcę mojego tekstu, że utrzymanie tak dużego przybliżenia wspomnianej „lunety dziejowej" nie było możliwe w tak niewielkim opracowaniu. Na swoje usprawiedliwienie przytaczam rozszerzoną bibliografię do mojej pracy. Bibliografia ta jest tylko skromnym wyborem ogromnej ilości opracowań i monografii dotyczących tematu. Żadne z nich nie wyczerpało całości. Jeżeli więc nawet suma zamieszczonych tam pozycji nie daje obrazu całości, to jakże mogłaby go dać tylko jedna książka napisana ręką tylko jednego autora? Z głębokim przeświadczeniem własnego ograniczenia twórczego muszę poinformować grono miłośników Austro-Węgier i militariów I wojny światowej, że drugie wydanie, pomimo wszelkich poprawek, sprostowań i uściśleń, pozostanie nadal tym samym, co pierwsze, i nie będzie niczym innym niż ogólną syntezą trudu żołnierza monarchii, nakreśloną przez pryzmat wybranych epizodów ówczesnej epopei wojennej: dwóch bitew sierpniowych, utraty Lwowa, odwrotu wrześniowego, ofensywy Wisła - San (ze szczególnym uwzględnieniem bitwy pod Dęblinem i walk w rejonie Przemyśla), bitew pod Krakowem i Limanową, wybranych epizodów karpackich walk zimowych, austro-węgierskiego wkładu w bitwę pod Gorlicami i odzyskanie Lwowa. Przy czym opis żadnego z wymienionych wydarzeń nie jest drobiazgową monografią, a osoba pragnąca poznać więcej szczegółów i opinii na ich temat powinna uzupełnić swoją wiedzę, sięgając do fachowych publikacji lub wartościowych portali internetowych. Wskazówki co do pozyskania takich
8
informacji podaję w przypisach i w bibliografii. Jeśli któryś z bardziej zaangażowanych czytelników Wojny galicyjskiej zechce z nich skorzystać, będzie to dla niego niewątpliwym pożytkiem, a mi sprawi satysfakcje, że niniejsza skromna praca zainicjowała lub wzmogła jego zainteresowanie tematem. Chciałbym też podkreślić, że w drugim wydaniu nie zmieniłem oceny opisywanych w książce wydarzeń, mimo zarzutów czynionych mi przez część spośród czytelników. Nie chcąc zamieniać wstępu w polemikę, pozwolę sobie odesłać wszystkich zainteresowanych na stronę forum Austro-Węgry (http://austro-wegry. info/), gdzie odnoszę się do wszelkich obiekcji względem mojej pracy i prezentowanego w niej stanowiska oraz tłumaczę podjęte w trakcie pisania decyzje, które wpłynęły na kształt i zawartość publikacji. Jedna sprawa musi być jednak postawiona jasno. Wielu uczestników forum "Austro-Węgry" oraz inni krytycy i "recenzenci" zarzucali mi "ck patriotyzm", nadmierną lojalność w stosunku do monarchii naddunajskiej i nieuwzględnianie polskiego punktu widzenia (wg nich państwo Franciszka Józefa było dla Polaków takim samym zaborcą jak dwaj pozostali, a celem wszystkich polskich działań była od początku pełna niepodległość). Tzw. "ck patriotyzm" i "nadmierna lojalność" wynikają przede wszystkim z mojego pochodzenia. Jako Węgier widzę wiele spraw inaczej niż Polacy (wśród których żyję i do których żywię najszczerszą sympatię), a przede wszystkim nie mogę traktować Austro-Węgier jako czegoś obcego, a ich żołnierzy jak żołnierzy cudzych. Mój stosunek do nich jest taki sam jak stosunek polskich historyków do armii II Rzeczypospolitej w 1920 i 1939 roku, Franciszek Józef zaś jest dla mnie mniej więcej tym, kim dla nich prezydent Mościcki. Mogę więc węgierskiego monarchę i jego armię krytykować oraz wytykać im błędy, ale zawsze pozostaną dla mnie - moim królem i moją armią. Oczywiście byli i są nadal na Węgrzech tacy, którzy mają inny pogląd na sprawę i identyfikują się ze stronnictwem niesławnej pamięci Károlyiego, lecz po katastrofie w Trianon nie ma chyba Węgra, który by się szczerze zachwycał upadkiem monarchii, i dla większości jest jasne, że rację mieli: Deák , Tisza, Andrassy i Teleki, którzy bronili Austro-Węgier, a nie Károlyi i Kun, którzy je podkopywali, aż wykopali grób niewoli dla Węgrów z Siedmiogrodu, Górnych Węgier. Banatu i Baczki. Z racji pochodzenia nie poczuwam się też do żadnej "wspólnoty słowiańskiej", ani nie czuję jakiejś szczególnej, braterskiej więzi z przedstawicielami tych nacji. Sympatią darzę raczej poszczególne narody słowiańskie (Bośnia-
9
ków, Bułgarów, Chorwatów, Słoweńców i Ukraińców), które walczyły w imię sprawy - moim zdaniem słusznej - niż do jakiejś wydumanej "pansłowiańskiej" wspólnoty ponadetnicznej, co w rzeczywistości sprowadza się do Rosjan oraz pozostających pod ich wpływem Czechów i Serbów. Nie ukrywam też, że mojemu węgierskiemu sercu bliżsi są Albańczycy czy Turcy niż odwieczni wrogowie Węgier: Serbowie i Rumuni. Oczywiście są to tylko sympatie oraz antypatie polityczne i odnoszą się do poszczególnych wspólnot, a nie do konkretnych osób. Osobiście znam wielu Rosjan, którzy są wspaniałymi ludźmi, i pozostaję z nimi w przyjaźni, szanując ich przekonania (oni zaś wzajemnie szanują moje), i takich Węgrów czy Polaków, których wolałbym w życiu nie spotkać. Jeśli chodzi o sprawę polską, to wspomnę tylko, że nazywanie monarchii austro-węgierskiej takim samym zaborcą jak dwaj pozostali jest z gruntu fałszywe, gdyż jej postępowanie w stosunku do Polaków nie było w niczym podobne do postępowania Rosji i Prus. Galicja posiadała pełną autonomię kulturalną i polityczną, polska kultura rozwijała się tu bez najmniejszych przeszkód, a Polacy stanowili wielką siłę polityczną w Przedlitawii i ich wpływy polityczne były niewiele mniejsze od niemieckich. Jeśli ktoś nie widzi różnicy między tymi zjawiskami a bezwzględnym uciskiem narodowym w pozostałych zaborach, to nie zasługuje na miano historyka i jego pojmowanie dziejów nie sięga nawet poziomu szkoły podstawowej. Oceniając wysiłki mające na celu odzyskanie niepodległości należy zauważyć, że obecnie Polacy patrzą na nie przez pryzmat wydarzeń z 1917 i 1918 roku, kiedy to drogi ich i Austro-Węgier ostatecznie się rozeszły (bynajmniej nie wyłącznie z winy monarchii naddunajskiej). Jednak w 1914 roku (czyli w tym czasie, kiedy toczy się akcja Wojny galicyjskiej) ogromna większość naszych rodaków wiązała nadzieje z rozszerzeniem państwa Franciszka Józefa o ziemie polskie (tzw. rozwiązanie austro-polskie) i działała właśnie w takim kierunku. A nawet ci (nieliczni), którzy marzyli o całkowicie odrębnej i niezależnej Polsce, zdawali sobie sprawę, że pierwszym warunkiem do jej zaistnienia jest klęska Rosji. Bez Limanowej i Gorlic nie byłoby z pewnością niepodległej Polski, ponieważ żadne państwo należące do Ententy nawet nie brało tego pod uwagę i nie chciało, ale wszystkie (a zwłaszcza Francja) pragnęły widzieć po zwycięskiej wojnie wielką i niepodzielną Rosję sięgającą od Odry po Kamczatkę. Autora nie dziwi jednak obecna nieświadomość tego faktu, bo przedwojenna Polska, będąca sojuszniczką Francji, usiłowała tę podstawową prawdę zatrzeć i zbagatelizować, a powojenna Polska Rzeczpospolita Ludowa, znajdująca się w radzieckiej (a właściwe
10
rosyjskiej) strefie wpływów, nauczyła zniewolonych Polaków patrzeć na świat oczyma "wielkiego słowiańskiego brata". Takie jest moje zdanie w tych kwestiach i jeśli miłośnikom carskiej Rosji, panslawizmu czy fanom Dobrego wojaka Szwejka to nie odpowiada, to mogę im tylko doradzić jakąś inną, mniej stresującą lekturę. Nie będą mieli żadnych kłopotów z wyborem i dostępnością, bo przez prawie dziewięćdziesiąt lat oczerniania Austro-Węgier takich publikacji nagromadziło się sporo. Jeśli jednak nie naruszyłem układu książki i nie zmieniłem oceny opisywanych wydarzeń, to na czym konkretnie polega owo poprawienie i uzupełnienie Wojny galicyjskiej w drugim wydaniu? Otóż - po pierwsze, poprawiłem dostrzeżone własne błędy (np. ilość cmentarzy wojennych na terenie Galicji) i większość skutków działalności chochlika drukarskiego (np. dziwaczny "fort Sędzina w Krakowie"), wyprostowałem wiele nieścisłości i drobniejszych potknięć, w czym bardzo mi pomogła lektura uwag pochodzących z forum internetowego "Austro-Węgry" (w tym miejscu serdecznie dziękuję tym jego uczestnikom, którzy przyczynili się do wyprostowania i udoskonalenia mojej pracy). Po drugie, ponieważ czytelnicy odczuwali pewien niedosyt, w każdym rozdziale dodałem nieco szczegółów (np. o starciu pod Satanowem i o pierwszej bitwie lwowskiej, pierwszym tygodniu wojny i o udziale Flotylli Wiślanej w pierwszym miesiącu walk, passus o zdobyciu i okupacji Bochni w rozdziale o powstrzymaniu "walca parowego", więcej epizodów walki o Jabłoniec i trochę ciekawostek w "Aneksie" opisującym organizację i uzbrojenie armii austro-węgierskiej). Niektóre poszerzenia włączyłem w zasadniczy tekst (tam, gdzie było to możliwe i nie rozrywało opisu czy toku myśli), większość zaś umieściłem w przypisach. Pracę poszerzyłem o kilka nowych biogramów (np. arcyksięcia Karola, arcyksięcia Fryderyka, generałów: Arza, Rotha, Kusmanka, i o dwa rosyjskie: wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza oraz Radki Dimitriewa). Dodałem też zestawienia obrazujące działania poszczególnych armii, korpusów i dywizji, ich składy, wyliczenie pułków (zarówno wspólnych liniowych, jak i obrony terytorialnej) i spis dowódców większych jednostek (armii, korpusów, brygad, dywizji, pułków, niektórych batalionów) itp. Pracę zaopatrzono w długo oczekiwany i postulowany indeks, a bibliografię uzupełniono o pozycje, które pozwolą cierpliwemu czytelnikowi lepiej poznać dzieje walk w Galicji i polityczne tło epoki. Rozumiejąc, że niewielu Polaków włada językiem węgierskim, pozwoliłem sobie podać nie tylko oryginalne tytuły pozycji, ale też tłumaczenia tych tytułów w nawiasach kwadratowych. Dzięki temu czytelnik będzie miał wyobrażenie, czego dotyczy umieszczona w bibliografii publikacja.
11
Na koniec chciałem wyrazić najserdeczniejsze podziękowania wszystkim rozmówcom prywatnym i dyskutantom z forum "Austro-Węgry", którzy przyczynili się do udoskonalenia Wojny galicyjskiej. I jeszcze jedno. Pomimo szczerej chęci poprawy, z pewnością nie udało mi się wytępić wszelkich drobnych błędów, gdyż chochlik czuwa i jest złośliwy. Odpowiedzialność za nie biorę jednak na siebie i z góry proszę czytelników o wyrozumiałość.
Od autora Pieśń o wierności i sile przebrzmi przez tysiąclecia, Z płomieni powstanie złoty dźwięk, Aby poruszyć wszystkie serca I ten, który zapisze go swoją krwią Pozostanie na wieki niezapomniany...1
Wojna galicyjska. Czytelnik na próżno szukałby tego hasła w podręcznikach szkolnych, fachowych opracowaniach z dziedziny historii wojskowości, w słownikach i encyklopediach. Termin ten zastosowano bowiem po raz pierwszy w niniejszej skromnej pracy, będącej jedynie wybiórczym szkicem, w którym nakreślono najważniejsze epizody tragicznego, lecz pełnego patosu i wielkości wydarzenia dziejowego, którego uczestnikami byli nasi dziadowie i pradziadowie przed dziewięćdziesięciu laty. Ze wszystkich zmagań, jakie w ciągu ostatniego tysiąclecia dotknęły Małopolskę i sąsiadującą z nią Ruś Halicką, określane łącznie na przełomie XIX i XX wieku Galicją i Lodomerią, najbardziej krwawymi i niszczącymi okazały się te z 1914 i 1915 roku, gdy w początkowym okresie wojny, nazywanej już wtedy wielką lub światową, starły się ze sobą w śmiertelnej walce monarchia Habsburgów i imperium Romanowów. Ogromne straty w ludziach były spowodowane nie tylko zupełnym niedostosowaniem tradycyjnej XlX-wiecznej stra1
Napis na cmentarzu wojskowym w Lisiej Górze: cytat za: Frodyma, t. II, s. 110.
13
tegii i taktyki bojowej do nowoczesnych środków niszczących wynalezionych w ostatnich dziesięcioleciach tego wieku (karabin maszynowy, artyleria wielkokalibrowa i szybkostrzelna, masowe użycie granatów zaczepnych i obronnych itp.), ale i determinacją obydwu walczących stron, usiłujących za wszelką cenę zrealizować swe cele militarne. O zaciętości walk świadczą zachowane po dziś dzień cmentarze wojenne w liczbie 407 2 , które możemy napotkać w większości miejscowości dzisiejszego województwa małopolskiego i zachodniej części podkarpackiego. Spoczywają na nich obok siebie setki tysięcy walczących po obydwu stronach. A przecież i dalej na wschodzie, w nieoznaczonych prowizorycznych mogiłach z pewnością leżą szczątki nie niniejszej liczby bohaterów tamtejszych wydarzeń, którym monarchia Habsburgów nie zdążyła już przed swym upadkiem zapewnić godniejszego pochówku. W wyniku działań zbrojnych w gruzach legły dziesiątki sennych miasteczek, a setki wsi padły ofiarą grabieży i pożogi. Dla Galicji I wojna światowa była przede wszystkim końcem jednej, a początkiem drugiej epoki. Zamykała ona ostatecznie długotrwały okres pokojowego współżycia zamieszkujących ją narodów i rozpoczynała między nimi konfrontację, która miała się odbić ponuro na XX-wiecznych losach Polski i Ukrainy. Poza tym wynik zmagań militarnych w tej części Europy Środkowej przekreślił mocarstwowe dążenia imperium rosyjskiego i był dla niego tak wielkim wstrząsem, iż w konsekwencji przyczynił się do rewolucji, która miała istotne znaczenie dla XX-wiecznych losów całej ludzkości. Omawiane zmagania są wreszcie niezmiernie ważne i dlatego, że to one umożliwiły na tym terenie zaistnienie polskiego niepodległościowego czynu zbrojnego, co poruszyło lawinę wydarzeń, które w końcu doprowadziły do odzyskania przez Polskę wolności. Waga tych wydarzeń polegała także i na tym, że właśnie front galicyjski, charakteryzujący się przewagą działań manewrowych nad pozycyjnymi, był jedynym w I wojnie światowej, na którym istniała szansa przełamania i militarnego rozstrzygnięcia konfliktu3. Mimo to, w zainteresowaniach badaczy i opracowaniach poświęconych temu okresowi I wojna światowa w Galicji stale pozostaje w cieniu innych wy2
Są to jedynie dane przybliżone (referat na konferencji "Małopolska i Podhale w tarach Wielkiej Wojny", 28-29.08.2004, Nowy Targ). Nie są to wszystkie miejsca spoczynku uczestników ówczesnych walk, lecz jedynie uporządkowane architektonicznie cmentarze na terenie Galicji Zachodniej. We wschodniej Galicji, na Słowacji i na Zakarpaciu nie zdążono uporządkować miejsc pochówków i żołnierze spoczywają nadal w prowizorycznych grobach. Liczba 4 0 7 cmentarzy nie obejmuje także byłej Kongresówki, gdzie również pochowano tysiące poległych w opisywanych walkach. 3
Na froncie zachodnim żadnej ze stron nie udało się to od jesieni 1914 roku do lata 1918 roku, natomiast fronty bałkański i włoski nie miały decydującego znaczenia dla losów całej wojny.
14
darzeń, a w świadomości historycznej obecnego społeczeństwa prawie nie istnieje. O bitwie pod Tannenbergiem, która praktycznie niczego nie rozstrzygnęła, wie każdy wykształcony człowiek, natomiast o gorlickim przełamaniu frontu, który odmienił losy Europy Środkowej, wiedzą głównie ci szczególnie zainteresowani I wojną. O bitwie pod Limanową mało kto słyszał, chociaż jej rola na wschodzie była porównywalna z rolą bitwy nad Marną. Armia austro-węgierska znana jest obecnemu pokoleniu Polaków głównie z groteskowej powieści Jaroslava Haska i filmu "C.K. Dezerterzy", które to "dzieła", stworzone przez politycznych przeciwników monarchii, ukazują ją w sposób daleko odbiegający od prawdy, a nawet od zdrowego rozsądku. Jeśli bowiem żołnierze Franciszka Józefa byli tak tchórzliwi i niezainteresowani walką, a ich dowódcy tak bezdennie głupi i ograniczeni, jak to widzimy w obydwu produktach literatury i kinematografii, to trudno zrozumieć, dlaczego dzielne, bitne, a do tego o wiele liczniejsze wojska rosyjskie i ich wybitni wodzowie nie potrafili przez dziesięć miesięcy sforsować Karpat, przez pięć miesięcy zdobyć jednej osamotnionej twierdzy, a wreszcie ponieśli klęskę pod Gorlicami. Ci, którzy głoszą, że zasadniczą rolę w takim biegu wydarzeń odegrała pomoc niemiecka dla słabszego sojusznika, nie zdają sobie sprawy, że aż do wiosny 1915 roku była ona minimalna, a nawet w decydujących ofensywach wiosennych nie przekroczyła nigdy 20% ówczesnego stanu wojsk austro-węgierskich. Trudno też przypuszczać, by setki tysięcy zabitych żołnierzy monarchii, pochowanych na wspomnianych 407 cmentarzach wojennych i setkach cmentarzy polowych, stanowili w większości polegli w czasie ucieczki z pola bitwy, ofiary paniki i rozstrzelani dezerterzy. Zarówno brak zainteresowania dla przedmiotowych zmagań w Galicji, jak i stereotyp rzekomej beznadziejności sił zbrojnych cesarza Franciszka Józefa nie są przypadkowe i mają podłoże głównie polityczne, nie zaś merytoryczne. Trzeba bowiem pamiętać, że: a) Austro-Węgry, jako jedyne z walczących stron, w wyniku I wojny światowej przestały istnieć i nikt nie uważał się za ich bezpośredniego kontynuatora, co sprawiało, że można było na ich konto zapisać własne błędy i niezbyt chwalebne postępowanie (tendencja ta była bardzo wyraźna w Niemczech, Związku Radzieckim, Jugosławii, Rumunii, Czechosłowacji, a częściowo także w Polsce), jak również przypisać sobie ich sukcesy (szczególnie czynili to Niemcy); b) wojnę wygrała koalicja4, która obciążyła stronę pokonaną całkowitą odpowiedzialnością za jej wybuch i dlatego uczyniła ze świadomego prowokatora 4
Słowa "koalicja" i "alianci", o ile w tekście nie zaznaczono inaczej, oznaczają w niniejszej pracy przeciw-
ników państw centralnych, tzn.: Rosję, Francję, Anglię, Belgię, Serbię i Czarnogórę; natomiast mianem
15
- militarystycznej Serbii - rzekomo niewinną ofiarę agresji ze strony potężnego mocarstwa5. Polska historiografia od czasów przedwojennych starała się maksymalnie wyeksponować samodzielne działania Polaków i ich udział w odzyskiwaniu niepodległości, co wymagało pomniejszenia roli Austro-Węgier w tworzeniu polskich oddziałów paramilitarnych w Galicji i formowaniu Legionów, choć jest sprawą oczywistą, iż bez zgody austriackich władz państwowych i pomocy bezpośredniej ze strony austriackich czynników wojskowych w ogóle nie byłoby to możliwe. Tego rodzaju wypaczenia były utrwalane ponadto przez silny wpływ myśli narodowo-demokratycznej i wszystkich jej sukcesorów na społeczeństwo międzywojenne i powojenne, a ideologia ta zawierała zawsze treści panslawistyczne (a więc prorosyjskie), profrancuskie i antygermańskie; c) dominujący w Europie Środkowej Związek Radziecki narzucił państwom satelickim swą komunistyczną doktrynę, która uznawała I wojnę światową za obustronnie imperialistyczną. Będąc zaś spadkobiercą państwowości rosyjskiej, w istocie rzeczy kontynuował jej politykę zagraniczną i podtrzymywał panslawistyczną tezę o Austro-Węgrzech jako strupieszałym więzieniu "narodów słowiańskich", a także przeświadczenie o niezwyciężoności rosyjskiego żołnierza. Wspomniane już powszechne, aczkolwiek fałszywe poglądy są niezmiernie krzywdzące dla poległych żołnierzy monarchii, których rodziny żyją przecież nadal nie tylko na terenie byłej Galicji, ale i na całym obszarze dawnego państwa Habsburgów. Każda ofiara wojny jest tragiczna, a każda śmierć żołnierska na polu walki napełnia bliskich bólem i żalem. A jednak los poległych żołnierzy cesarza Franciszka Józefa jest nieporównanie gorszy i smutniejszy niż ich przeciwników czy sojuszników. Pozbawiono ich bowiem nie tylko życia, lecz również i honoru. Tzw. światowa opinia publiczna, wykreowana przez zwycięskie mocarstwa Ententy, zrobiła z nich tchórzy i dezerterów, wszelkie zaś przejawy niedającego się ukryć bohaterstwa i heroizmu przedstawiała jako chorobliwe akty paranoi oficerów, głupoty ich podwładnych i sklerotycznego okrucieństwa podstarzałych sztabowców. I to właśnie jest najbardziej bolesne i niegodziwe. Przegrana przez monarchię wojna i niechęć międzynarodowych pseudoliberałów6 do Austro-Węgier nie powinna i nie może być pretekstem do niczym nie"sprzymierzonych" określa się Austro-Węgry i Niemcy. 5
Sprawę zamachu sarajewskiego, jako świadomej prowokacji ze strony oficjalnych decydentów królestwa Serbii, i odpowiedzialności za wybuch I wojny światowej autor niniejszej pracy przedstawił szczegółowo w pracy seminaryjnej na IV roku studiów i planuje ją niebawem wydać jako osobną książkę zatytułowaną Kto zasiał wiatr. 6
Pod tym pojęciem autor rozumie fanatycznych, zlaicyzowanych francuskich republikanów i zakorze-
nionych w skrajnej tradycji protestanckiej myślicieli anglosaskich, którzy żywili chorobliwą niechęć dla
16
uzasadnionego odzierania poległych i kombatantów z należnego im szacunku, jak to się czyniło i czyni od dziesięcioleci. Jednakże każda akcja budzi reakcję, a tradycja rodzinna i opowieści domowe są na ogół silniejsze od ideologicznych intencji programów szkolnych oraz od środków masowego przekazu, które na każdym kroku szerzą kult wartości "demokratycznych", "republikańskich" i "postępowych". Pomimo długotrwałego milczenia podręczników i pojawiania się prześmiewczych utworów wiele rodzin w dawnej Galicji z czcią przechowywało i przechowuje do dziś wypłowiałe fotografie swych przodków w szarych mundurach z charakterystycznymi klapkami kieszeni wyciętymi w jaskółczy ogon, a w dzień Święta Zmarłych na cichych grobach bohaterów tamtych walk zapalają się setki nowych świateł, jako świadectwo triumfu pamięci nad zapomnieniem i wierności nad podłością. Autor żywi głęboką nadzieję, że w miarę czytania książki cierpliwy czytelnik przekona się o nieprawdziwości podręcznikowego dogmatu, iż wojska monarchii habsburskiej nie wykonały wyznaczonej im w 1914 i 1915 roku roli i tylko pomoc niemiecka ocaliła je od zagłady7. Przedmiotem opisu i rozważań tej książki są działania militarne armii austro-węgierskiej na froncie galicyjskim od lata 1914 do lata 1915 roku. W takim miejscu zazwyczaj umieszcza się zapewnienie o całkowitej bezstronności, tzw. obiektywizmie badawczym autora, jednakże w niniejszej książce autor odstępuje od tego nieomal uświęconego długą tradycją obyczaju. Obiektywizm badawczy jest bowiem bądź wynikiem nieświadomości piszących, bądź przejawem zwykłej hipokryzji, która pod maską bezstronności ukrywa "poprawność polityczną", służącą na ogół wpływowym gremiom politycznym. Nie było, nie ma i nigdy nie będzie obiektywizmu historycznego. Każdy autor jest bowiem niewolnikiem swoich przekonań politycznych i światopoglądowych, patriotyzmu oraz sympatii i antypatii, które tak czy inaczej przenosi do swojej pracy. Im bardziej się od owego subiektywizmu odcina, tym bardziej jest to podejrzane. katolickiej monarchii habsburskiej, uważanej przez nich za ostatni relikt średniowiecznego świata. Zob. Zdziechowski, s. 34, 135-135 i 216-222. 7
W rzeczywistości, co autor będzie starał się dowieść w niniejszej publikacji, to raczej Austro-Węgry ocaliły jesienią 1914 roku Niemcy (planowane przez Rosjan zdobycie Śląska) przed natychmiastową katastrofą, odpierając ofensywę rosyjską (tzw. walec parowy) w bitwach pod Krakowem i Limanową. Natomiast Niemcy nie dotrzymały wówczas umowy koalicyjnej wobec swego bezowocnego zaangażowania na froncie zachodnim. Bitwa pod Gorlicami nie była zaś niemieckim, lecz wspólnym zwycięstwem obu armii, przy czym pomysł przełamania frontu był dziełem austriackiego szefa sztabu. Franza Conrada von H ö t z e n d o r f a decydujące uderzenie na wzgórza Pustki i Wiatrówki były w całości wykonane przez austro-węgierskie, nie zaś niemieckie wojska.
17
Ileż złośliwości, niechęci i satysfakcji z katastrofy Austro-Węgier zawierają takie "obiektywne" opracowania jak np.: Rozpad Austro-Węgier 1914-1918 Henryka Batowskiego czy Kobiety Habsburgów Hellmuta Andicsa! Autor nie tai swej sympatii do monarchii naddunajskiej i nie zamierza zadawać gwałtu swoim przekonaniom. Jego celem nie jest jednak poniżenie kogokolwiek, ani pomniejszenie chwały wojennej sojuszników czy przeciwników Austro-Węgier. Nie ma bowiem żadnego powodu, żeby odsądzać od czci i wiary dzielnych ludzi, którzy zginęli, wypełniając z honorem obowiązek i dochowując wierności przysiędze. Jeśli piętnuje kogokolwiek, to tylko tych, którzy byli winni zbrodni wojennych i bezsensownych zniszczeń. Autor nie podziela natomiast typowych dla wielu innych opracowań wyrazów współczucia, zrozumienia i sympatii dla bezideowych dezerterów, tchórzy i dekowników. Słabość jest rzeczą ludzką, ale z pewnością nie zasługuje na gloryfikację. Piszący te słowa nie czuje też najmniejszej sympatii dla tych przedstawicieli narodu polskiego, którzy dobrowolnie8 stanęli po stronie Rosji. Jeśli byli oni mieszkańcami Królestwa Kongresowego, to taki wybór można uznać jedynie za wyraz ślepoty i amnezji politycznej oraz policzek wymierzony bojownikom poległym w powstaniach 1830 i 1863 roku. Natomiast, jeśli byli mieszkańcami Galicji, to akt taki może być uznany tylko za wyraz podłości i niewdzięczności wobec jedynego władcy europejskiego, który obdarzył ich autonomią, przywilejami i przyczynił się do przetrwania kultury polskiej w najcięższym dla niej czasie. Dobrowolne dążenie galicyjskich wszechpolaków do zastąpienia tolerancyjnych i życzliwych rządów austriackich przez wrogą polskości, ultranacjonalistyczną i despotyczną Rosję było zdaniem autora nawet czymś gorszym od zdrady - maniakalnym dążeniem do etnicznej samozagłady. Aby zamknąć ten temat i nie być posądzonym o kosmopolityzm, autor przytoczy w tym miejscu następujące słowa niewątpliwego polskiego patrioty Mariana Zdziechowskiego: Po upadku powstania 1863 roku, gdy Rosja i Prusy postawiły sobie za cel zgładzić z oblicza ziemi imię Polski, a Polaków na Moskali i Prusaków przerobić, cesarz Franciszek Józef podał nam rękę, obdarzył Galicję instytucjami autonomicznymi (on osobiście, nie parlament), spolszczył, a wyraźniej mówiąc, wskrzesił Uniwersytet Jagielloński, po nim Lwowski, dal nauce naszej, literaturze, sztuce, kulturze możność wspaniałego rozkwitu. Pomyślmy, co by się z tym wszystkim stało, z tym, co stanowi ostoje i wyraz duchowego życia narodu, gdyby wszystko to nie znajdowało w owym strasznym dla nas czterdziestoleciu bezpiecznego schronienia i opieki w państwie Habsburgów? Z ust głupców słyszymy ciągle, że Franciszek Józef robił to we własnym 8
Podkreślam d o b r o w o l n i e , gdyż nie dotyczy to Polaków zmobilizowanych ukazem cara.
18
interesie; niechże wskażą nam jednak takiego monarchę - z wyjątkiem dobrych królów z bajki - który by świadomie przeciw własnemu interesowi działał!9
Reasumując - w miarę możliwości i dostępnych źródeł - autor pragnie ukazać w sposób wolny od złośliwości bieg głównych wydarzeń i wybranych epizodów kampanii galicyjskiej 1914 i 1915 roku. By przybliżyć się do założonego celu, zastosowano w niniejszej książce chronologiczny podział wydarzeń od momentu ogłoszenia mobilizacji w Austro-Węgrzech do odzyskania przez nie Lwowa, co wymusiło kolejność rozdziałów: Pierwsze starcie. Ofensywa wyprzedzająca i utrata Lwowa, Odwrót wrześniowy i kontrofensywa Wisła - San, Odwrót listopadowy i powstrzymanie "walca parowego": Kraków, Łapanów - Limanowa, Zimowe bitwy karpackie i Odwojowanie Galicji. Konieczne wydało się odstąpienie od tego schematu w przypadku rozdziału Obrona Przemyśla, ponieważ opisywane w nim wydarzenia ciągną się od jesieni aż do wiosny, a więc są zbieżne czasowo z wypadkami opisanymi w czterech pierwszych rozdziałach. Po dłuższym namyśle umieszczono go na przedostatniej pozycji, czyli przed Odwojowaniem Galicji, a to dlatego, aby zbytnio nie rozrywać tym ważnym, lecz izolowanym epizodem toku narracji bezpośrednio ze sobą związanych rozdziałów omawiających bitwę pod Limanową i bitwę "bożonarodzeniową". Książkę zamyka aneks (Armia austro-węgierska w 1914 roku), opisujący skład narodowościowy armii, jej uzbrojenie, organizację i strukturę dowodzenia. Jako materiał źródłowy posłużyła selektywna literatura przedmiotu10, w skład której wchodzą: dane archiwalne, dzienniki, pamiętniki i przyczynki napisane przez uczestników i świadków wydarzeń oraz opracowania, monografie, szkice i przyczynki zawierające niezbędne informacje. Wprawdzie szczegółowy wykaz wykorzystanych pozycji został dołączony do pracy w osobnym miejscu, jednak trzeba tu scharakteryzować najważniejsze z nich. Z przyczyn obiektywnych nie było autorowi, niestety, dane sięgnąć bezpośrednio do najważniejszych źródeł, tj. Österreichisches Staatsarchiv-Kriegsarchiv w Wiedniu ani jego węgierskiego odpowiednika w Budapeszcie. Autor jest natomiast szczęśliwym posiadaczem dwóch pierwszych tomów monumentalnej pracy zbiorowej Österreich-Ungarns Letzter Krieg wydanej w 1930 roku w Wiedniu pod redakcją Edmunda Glaise von Horstenau, opracowanej wspólnie przez ówczesne austriackie Ministerstwo 9
Zdziechowski, s. 130.
10
Materiałów, które mogłyby zostać wykorzystane w książce, jest tak wiele (a ponadto stale przybywają nowe), że nie sposób ich wszystkich uwzględnić i dlatego wykorzystane opracowania, przyczynki i dokumenty stanowią tylko pewien wybór z istniejących danych.
19
Obrony Narodowej i Archiwum Wojenne. Dzieło to zawiera, prócz ogromnie szczegółowego opisu wydarzeń, cytaty najważniejszych rozkazów dziennych, protokołów narad i konferencji, relacje świadków wydarzeń, a także indeks osobowy pozwalający ustalić imiona i pisownię nazwisk uczestników walk galicyjskich. Bardzo ważnymi źródłami są też pamiętniki i wspomnienia pozostawione przez kilkunastu dowódców obu stron uczestniczących w konflikcie. Spośród nich najważniejszym wydaje się dziennik austro-węgierskiego szefa sztabu generalnego i wodza frontu północnego Franza Conrada von Hötzendorfa (Aus meinem Dienstzeit 1914-1918), który był autorem większości opisywanych przez autora operacji militarnych. Dziennik pozwala poznać nie tylko ich przebieg, ale także motywy, jakie kierowały tym niewątpliwie najzdolniejszym strategiem monarchii przy podejmowaniu decyzji, oraz żywione przez niego obawy i nadzieje. Innym ważnym źródłem są wspomnienia węgierskiego korespondenta wojennego Ferenca Molnára (Egy haditudósitó emlékei), które dostarczają ciekawych szczegółów dotyczących mniej znanych epizodów wojennych i znakomicie oddają ówczesny stan ducha węgierskich żołnierzy. Dalej wymienić należy dwa doskonałe dzienniki: Jana Dąbrowskiego i hrabiego Augusta Krasickiego, pełne interesujących komentarzy politycznych oddających na bieżąco nastroje i poglądy polskich poddanych monarchii Habsburgów. Obaj autorzy, staranie wykształceni (Jan Dąbrowski był słynnym krakowskim historykiem, późniejszym twórcą Wielkiej wojny) i zaangażowani politycznie w polski ruch niepodległościowy, potrafili na ogół trafnie określić wagę obserwowanych wydarzeń i niejednokrotnie ocenić ich przyszłe konsekwencje. Znacznie mniej pożyteczne są natomiast szkice-pamiętniki stworzone już w nowej sytuacji powojennej przez marszałka Józefa Piłsudskiego (Moje pierwsze boje) i byłego ministra skarbu cesarsko-królewskiego Leona Bilińskiego (Wspomnienia i dokumenty). Choć zawierają nieraz ciekawe szczegóły, to jednak proporcja i ocena wydarzeń jest w nich zakłócona wyraźną chęcią dostosowania się do potrzeb politycznych nowych czasów, w których zostały napisane. Nie mogąc omówić wszystkich istotnych źródeł tej kategorii, trzeba jeszcze wspomnieć ciekawy szkic historyczny gen. Franciszka Latinika, który w czasie opisywanych działań dowodził słynnym 100. cieszyńskim pułkiem piechoty (Żołnierz polski pod Gorlicami). Dzieło to jest interesującym przykładem pogodzenia austro-węgierskiej cnoty wojskowej, wierności pamięci poległych towarzyszy broni i polskiego patriotyzmu. Okropności wojny widziane oczyma szarego człowieka ukazują natomiast dzienniki księdza Bronisława Świeykowskiego i Heleny Jabłońskiej z Seifer-
20
rów czy wspomnienia Jana Biedronia. Niezmiernie cenny jest też, pochodzący z dalekiej Australii, szkic Ernö Muhra Limanowskiego (A Limanovai csata 1914 december 11), syna bohaterskiego płk. Othmara Muhra, przytaczający szczegóły słynnego szturmu i obrony wzgórza Jabłoniec. Dziełem zajmującym pozycję pośrednią między źródłem a opracowaniem jest obszerny, trzytomowy zbiór komentarzy, relacji i wspomnień, wydany wspólnie przez sprzymierzonych w czasie wojny: Der Krieg 1914/1917 in Wort und Bild. Jest on nie tylko cenną bazą informacyjną, lecz również niewyczerpanym źródłem ilustracji i fotografii tworzonych na żywo przez specjalne służby wojskowe i amatorów - uczestników wydarzeń. Pisząc o przedmiotowych zmaganiach, nie można też oczywiście pominąć monumentalnego inwentarza austro-węgierskich grobów wojskowych, będącego dziełem Rudolfa Brocha i Hansa Hauptamana (Zachódniogalicyjskie groby bohaterów), dostarczającego cennych informacji o polach bitewnych, a także o ofiarności miejscowej ludności przy budowie pomników. Ważnym dokumentem opisywanej epoki jest ówczesna prasa, która była podstawowym źródłem informacji dla mas. Autor korzystał głównie z dwóch tygodników wiedeńskich: "Das Interessante Blatt" oraz "Wiener Bilder", a także z wydawanej w Krakowie gazety codziennej "Nowa Reforma". Prasa austriacka dostarczyła wielu, nieosiągalnych gdzie indziej, drobnych informacji o ochotnikach, poległych oficerach i darach dla walczącej armii. Nieocenionym źródłem przy pisaniu były też oficjalne komunikaty i oświadczenia sztabu dla ludności i wojska zatytułowane An unsere Soldaten in Felde (Do naszych żołnierzy w polu). Z opracowań obejmujących całość opisywanego zagadnienia wyróżniają się natomiast dwa: Wielka wojna 1914-1918, opracowana dwa lata przed II wojną światową przez wspomnianego już Jana Dąbrowskiego, oraz wydane pół wieku później Studia i szkice z dziejów I wojny światowej pióra prof. Mariana Zgórniaka. Pierwsze jest rzadkim przykładem opracowania dziejów I wojny światowej, w którym front galicyjski przedstawiono we właściwych proporcjach w stosunku do całego zagadnienia. Autor dostrzega i opisuje zalety oraz wady armii austro-węgierskiej, porównując ją rzetelnie z niemieckim sojusznikiem i rosyjskim przeciwnikiem. Pomimo podania mnóstwa szczegółów Dąbrowski wydaje się być jednak raczej badaczem stosunków politycznych niż wojskowości, a jego składnia i słownictwo reprezentujące starą "galicyjską szkołę" są czasem trudno zrozumiałe. Pojawiają się też drobne nieścisłości geograficzne, co wynika najczęściej z tego, iż autor nigdy nie był w wielu opisywanych przez siebie miejscach. Praca profesora Zgórniaka jest natomiast zwarta, rzeczowa i konkretna,
21
a jedyną jej wadą stała sie konieczność pomieszczenia wielkiej ilości informacji na stosunkowo niewielkiej liczbie stron, co zmusza autora do ograniczenia się do głównego wątku wydarzeń i rezygnacji z opisu wielu ciekawych epizodów. Pod względem wnikliwości badawczej pracom tym nie dorównuje z pewnością monografia gorlickiego przełamania frontu napisana przez Michała Klimeckiego (Gorlice). Opis przebiegu wypadków dotyczących samej operacji jest wprawdzie obszerny, lecz rozdziały wstępne (Pierwsze dni wojny i Na wschodzie bez zmian) nie harmonizują z dalszym wywodem. Nadmierne eksponowanie wydarzeń na froncie zachodnim i północnym (Prusy Wschodnie), przy jednoczesnym zmarginalizowaniu ważnych wydarzeń na froncie galicyjskim i niesłusznym wyeksponowaniu roli Hindenburga, który z bitwą gorlicką nie miał wiele wspólnego, wprowadza jedynie niepotrzebny zamęt i rozprasza uwagę czytelnika. Kończąc ten przegląd nie można zapomnieć o niskonakładowych opracowaniach i szkicach, tworzonych przez entuzjastów specyficznych tematów związanych z kampanią galicyjską. Mnóstwa pożytecznych informacji na temat walk galicyjskich dostarczają trzy tomiki przewodnika po cmentarzach galicyjskich napisane i wydane staraniem Romana Frodymy. Nieocenionym źródłem wiedzy o lotnictwie austro-węgierskim w 1914 roku i lotniskach galicyjskich jest praca zbiorowa Z galicyjskich pól wzlotów wydana pod redakcją Roberta Panka i Krzysztofa Wielgusa, uzupełniona następnie pracą Brzesko-Okocim. Lotnicza baza Najjaśniejszego Pana pod tą samą redakcją (tu ważny jest szczególnie rozdział Andrzeja Turowicza: Działania wojenne 1914 roku i pierwszej polowy 1915 roku w Małopolsce). Nie można też zapomnieć o cennej monografii Tadeusza Nowakowskiego poświęconej armii austro-węgierskiej, w której autor przedstawił jej strukturę, uzbrojenie i wyposażenie. Dla tematu bitew karpackich znaczną pomoc stanowi trudno dostępna praca Tadeusza Andrzeja Olszańskiego Pierwsza wojna światowa w Karpatach. Najobszerniejszą pracą o twierdzy Przemyśl jest książka Franza Forstnera Twierdza Przemyśl. Zawiera ona wiele szczegółów, niestety, nie można na niej polegać pod względem językowym. Być może jest to wina tłumacza, bo przekład jest wyjątkowo niedbały, nazwiska przekręcone (np. Ruskis zamiast Ruzski lub Czurczenthaler zamiast Tschurtschenthaler), stopnie wojskowe pomieszane, lecz zdarzają się też naiwne, a nawet irytujące komentarze będące niewątpliwie autorskimi (np. kuriozalny zarzut wobec żołnierzy załogi przemyskiej, że często korzystali z usług prostytutek). Wszystko to obniża rangę książki, zważywszy, że autor miał świetny dostęp do wiedeńskiego archiwum i można się było spodziewać rzetelniejszej monografii. Korzystanie z książki Forstnera było możliwe
22
dopiero po jej zweryfikowaniu przez dane zawarte w Österreich-Ungarns Letzter Krieg. Już po zakończeniu pracy autorowi wpadły w ręce najnowsze prace dotyczące twierdzy przemyskiej: opracowany przez Marcina Wichrowskiego Dziennik oficera Landszturmu oraz Drugie oblężenie Twierdzy Przemyśl pióra Franza Stuckheila. Jakkolwiek było już za późno na wprowadzenie wielkich zmian w książce, niektóre opisywane w nich epizody epopei twierdzy przemyskiej zostały jednak uwzględnione. Poza kwerendą literacką przy tworzeniu niniejszej pracy ważne były też doświadczenia zebrane w terenie, czyli na polach dawnych walk. Dopiero bezpośredni ogląd terenu i jego rzeźby może dać wyobrażenie o trudzie żołnierskim obu stron w kampanii galicyjskiej, a zwłaszcza o walkach w Karpatach. Ciekawe było także zetknięcie się z tymi przedstawicielami miejscowej ludności Beskidu Wyspowego i Pogórza Wielickiego, którzy z własnej woli opiekują się mogiłami poległych w opisywanej kampanii i kultywują przekaz ustny o tych, zamierzchłych już przecież, wydarzeniach. Zdumiewające jest nie tylko to, że starsi mieszkańcy zdołali go zachować w pamięci mimo wszelkich trudów codziennej egzystencji, lecz także i to, że potrafili go przekazać młodemu pokoleniu, uchodzącemu za niezbyt wrażliwe pod względem świadomości historycznej. Przygotowanie tekstu nie było łatwe ze względu na bariery językowe. Język niemiecki używany w Austrii na początku XX wieku znacznie odbiega od klasycznego niemieckiego, a zwłaszcza jego obecnej formy. Fachowe tłumaczenie książka zawdzięcza mgr Pawłowi Kędrze. Teksty i opracowania węgierskie autor przyswoił sobie dzięki pogłębieniu wiedzy w tym zakresie na kursach języka zorganizowanych przez Konsulat Generalny Republiki Węgierskiej i Centrum Węgierskie w Krakowie. W pracy starano się ujednolicić nazewnictwo geograficzne i pisownię nazwisk, eliminując formy nieprawidłowe, często spotykane w opracowaniach (a więc Ruzski, a nie Russki, Russkij czy Ruskij). Największą trudność sprawiało nazwisko słynnego gen. Brussiłowa, którego prawidłowa transliteracja tak właśnie powinna wyglądać, podczas gdy w polskich opracowaniach nazywany jest z uporem Brusiłowem. Z uwagi na zakorzenienie w literaturze polskiej, pozostawimy go w tekście jako Brusiłow. Nazwy geograficzne występują na ogół w formach, jakich urzędowo używano na terenie Austro-Węgier. A więc np. Pozsony (spolonizowane Pożoń, w przymiotniku pożoński), a nie Bratysława. Jeśli jednak nazwa była wówczas znana w Galicji w spolonizowanej formie (np.
23
Temeszwar), to w takiej jest używana w książce. W razie różnicy między małopolskimi nazwami miejscowości, zastosowano pisownię współczesną (np. Lesko, a nie Lisko i Żegocina, a nie Rzegocina). Dla Królestwa Kongresowego podano polskie nazwy w ich obecnej formie, a więc Dęblin, a nie Iwangorod. Znaczną trudność stanowiło nazewnictwo dotyczące przynależności państwowej i narodowości poddanych monarchii naddunajskiej. Pomimo długiej tradycji w polskim piśmiennictwie historycznym autorowi nie wydaje się słuszne stosowanie terminu "Austriacy" na określenie całej zbiorowości. Po pierwsze, w czasie I wojny światowej nie określano nim nawet wszystkich niemieckojęzycznych mieszkańców Przedlitawii, a jedynie księstw Dolnej i Górnej Austrii. Po drugie, nazwy takiej narodowości nie uwzględniano w żadnym ze spisów powszechnych monarchii. Po trzecie zaś, austriacka świadomość narodowa ukształtowała się w pełni dopiero po II wojnie światowej. Po czwarte wreszcie, nazywanie Austriakami poddanych Korony Świętego Stefana byłoby zamachem na dumę narodową Węgrów, którzy już w 1867 roku wywalczyli dualistyczną formę państwa i zupełną odrębność prawną od Cesarstwa Austriackiego. Dlatego też autor nazywa ich żołnierzami monarchii habsburskiej lub monarchii naddunajskiej (ostatecznie, gdy konieczność stylistyczna tego wymaga - Austro-Węgrami), choć może to wyglądać sztucznie, ale jest jakoś uzasadnione faktem, że właśnie armia była jedną z niewielu wspólnych instytucji podwójnej monarchii. Autor nie używa też wobec poddanych cesarza Franciszka Józefa terminu Niemcy, gdyż wprowadzałby on mylne skojarzenia z sojuszniczymi poddanymi cesarza Wilhelma II, a ponadto i on nie w pełni oddaje rzeczywistość, gdyż ci, którzy w podwójnej monarchii posługiwali się językiem niemieckim, najczęściej określali się sami według swej najbliższej ojczyzny, np. jako: Styryjczycy, Tyrolczycy, Karyntczycy, Sasi czy Szwabowie. Innych poddanych Austro-Węgier określa się w niniejszej książce, używając nazewnictwa tradycyjnego (np. Polacy, Chorwaci, Czesi, Morawianie, Słowacy, Słoweńcy, Bośniacy, Serbowie, Włosi, Rumunii). Pewien problem stanowią Ukraińcy. Wprawdzie w czasie I wojny światowej terminu tego już używano, ale był stosunkowo świeży i stosowano go na ogół do uświadomionej narodowo części ruskojęzycznych mieszkańców wschodniej Galicji11. Znaczna ich część nazywała się jednak sama nadal Rusinami, Łemkami, Hucułami lub Bojkami, mieszkańców Rusi Karpackiej określano zaś tradycyjnie mianem Ruthenów lub Rutenów12. Z tego 11
Dlatego też termin Ukraińcy odnosi się w niniejszej pracy przede wszystkim do ochotniczych oddzia łów wspierających armię austro-węgierską. 12
Tu niestety rodzi się kolejny problem, gdyż Niemcy rozciągali nazwę Ruthenen na wszystkich Ukraińców, natomiast Węgrzy stosowali ją (jako ruthenek lub rutenek) tradycyjnie tylko dla swoich, tj.
24
powodu stosuje sie wszystkie te nazwy w zależności od kontekstu opisywanej sytuacji. Ze względu na przejrzystość i czytelność tekstu zrezygnowano ze skrótów stosowanych przez historyków wojskowości na oznaczenie jednostek wojskowych. Autor pisze wiec batalion, a nie baon i nie używa szyfru typu p. piech. land, co oznacza w opracowaniach fachowych: pułk piechoty pospolitego ruszenia (landszturmu). Stosuje natomiast spolonizowane, potoczne formy: honwed i honwedzi (czyli żołnierze węgierskiej obrony terytorialnej, od weg. honved, dosł. "obrona ojczyzny"), landwera (obrona terytorialna w Przedlitawii, od niem. Landwehr) i landszturm oraz landszturmiści, czyli pospolite ruszenie (niem. Landsturm). Ze skrótów nazw instytucji występują tylko dwa: AOK (Armeeoberkommando), czyli Naczelna Komenda Armii dla Austro-Węgier, i powszechnie używany rosyjski skrót Stawka, dla carskiego odpowiednika tej instytucji. W książce umieszczono nawiązujące do tekstu mapy i ilustracje. Te ostatnie pochodzą z wydawnictw z czasów I wojny światowej, a mianowicie wspomnianego już dzieła Der Krieg in Wort und Bild (skrót Krieg) oraz z tygodników austriackich: „Das Interessante Blatt" (skrót Interessante Blatt) i „Wiener Bilder", współczesnych opisywanym wydarzeniom, a także ze zbiorów fotografii z krakowskiego Muzeum Fotografii oraz albumów prywatnych. Na koniec autor chciałby podziękować swoim mistrzom, którzy wprowadzali go w tajniki wiedzy historycznej, profesorom - dr hab. Wojciechowi Rojkowi i dr hab. Marianowi Zgórniakowi, oraz entuzjastom tematu: Krzysztofowi Wielgusowi i Marcinowi J. Mikulskiemu, którzy dostarczyli mu cennych materiałów i udzielili mu wielu fachowych wskazówek, bez których niniejsza książka byłaby znacznie uboższa.
górnowęgierskich ruskojęzycznych unitów - natomiast mieszkających poza granicami Korony Świętego Stefana nazywali orosok lub rzadziej ukrainek.
Wprowadzenie Nie tylko wielkich czynów Domaga się czas, Lecz także wielkich synów1.
Sierpień 1914 roku zakończył ostatecznie okres długotrwałego pokoju panującego w monarchii naddunajskiej od 48 lat2, kiedy pod rządami nieomal legendarnego cesarza Franciszka Józefa narodowości zamieszkujące ten obszar żyły spokojnie obok siebie, nie naruszając zasadniczo swoich tradycji i odrębności. Przez ten czas zdążyły dorosnąć dwa pokolenia, które wojnę znały jedynie z opowiadań ojców i dziadków, służbę wojskową zaś traktowały raczej jako szkołę życia niż jako przygotowanie do zmagań z realnym wrogiem.
1
Napis na cmentarzu w Paleśnicy; cytat za: Frodyma, t. lII, s. 62.
2
Tj. od 1866 roku.
27
Toteż gdy 28 lipca 1914 roku. po niespełnieniu przez Serbię warunków przesłanego jej ultimatum3, wojna z nią stała się faktem, a starcie z popierającą Serbów Rosją było nieuniknione, większość mieszkańców monarchii ze zdumieniem przeczytała lub wysłuchała następujących słów swego wiekowego monarchy: Do moich ludów! Było moim upragnionym życzeniem, aby w latach, jakie mi z Bożej łaski jeszcze są pisane, poświęcać się dziełu pokoju i chronić moje ludy przed wielkimi ofiarami i ciężarami wojny. Opatrzność postanowiła inaczej. Knowania przepełnionego nienawiścią wroga zmuszają Mnie, bym dla zachowania czci Mojej monarchii, dla ochrony jej imienia i jej mocy, dla zapewnienia stanu posiadania po wielu latach pokoju sięgnął po miecz [...]. W tej ciężkiej godzinie jestem w pełni świadom doniosłości Mojego rozstrzygnięcia i Mojej odpowiedzialności wobec Wszechmogącego. Wszystko przebadałem i rozważyłem. Z czystym sumieniem wkraczam na drogę, jaką wskazuje Mi obowiązek. Ufam Moim ludom, które we wszystkich burzach gromadziły się w wierności i zgodzie przy Moim ironie i zawsze były gotowe do wielkich ofiar dla honoru, wielkości i siły ojczyzny4.
Ogromna większość ludów monarchii nie wątpiła w szczerość intencji cesarza i w owej chwili podzielała zarówno jego żal za utraconym pokojem, jak i determinację w obronie tego wszystkiego, co wznoszono wspólnie przez całe dziesięciolecia. Bo mimo swych wad i niedociągnięć, jakie cechują każde dzieło ludzkie, monarchia naddunajska była w owych czasach jednym z nielicznych państw w Europie, które starało się pogodzić jedność polityczną ze swobodami obywatelskimi poddanych i poszanowaniem tradycji zamieszkujących ją ludów. I nie mogła się z nią pod tym względem równać ani Rzesza Niemiecka dyskryminująca Polaków w Poznańskiem, ani cesarstwo Romanowów usiłujące przerobić wszystkich poddanych na Rosjan, ani Wielka Brytania odmawiająca pełni praw 3
Serbia za radą rosyjskiego ambasadora odpowiedziała, iż przyjmuje warunki ultimatum za wyjątkiem jednego punktu, który ograniczał jej suwerenność. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, gdyż w przesłanej Serbom nocie wyraźnie zaznaczono, iż królestwo Serbii musi spełnić w s z y s t k i e wymienione warunki i nie pozostawiono żadnej furtki na targi. Serbowie musieli więc przyjąć ultimatum w całości albo je odrzucić. Pokrętna odpowiedź serbska, która niby przyjmowała żądania austro-węgierskie, a w istocie rzeczy swoją bezczelnością dolewała oliwy do ognia, przesądzała o wybuchu wojny i miała być jedynie rodzajem alibi wobec opinii światowej, zupełnie nie zorientowanej w sprawach bałkańskich. Słuszności zarzutów zawartych w przesłanej nocie nie kwestionował w 1919 roku nawet były poseł serbski w Berlinie, M. Bogićević, który już po wojnie wyznał: „choć ciężko to wyznać, ale w imię prawdy historycznej uważam za swój obowiązek oświadczyć, że poza drobnymi wyjątkami oskarżenia zawarte w ultimatum były słuszne" (M. Boghischewitsch, Kriegsursachen, Zürich 1919, s.85.) 4
Krieg, s. 3.
28
katolickim Irlandczykom, ani nie uznająca żadnych mniejszości narodowych Republika Francuska czy ultranacjonalistyczne Włochy. Ogromna większość poddanych darzyła też niekłamanym przywiązaniem i sympatią swego sędziwego władcę. Trzeba również podkreślić, że rzadko się zdarza w dziejach świata, aby jakikolwiek mąż stanu cieszył się po 64 latach sprawowania rządów popularnością większą niż u progu panowania. A przecież nie było w Europie władcy bardziej znienawidzonego przez swoje ludy niż osiemnastoletni Franciszek Józef I w 1848 i 1849 roku i bardziej przez nie kochanego niż ten sam Franciszek Józef u progu I wojny światowej! Mimo wstrząsu spowodowanego nieodwołalnością wojny zdawano sobie jednak sprawę, iż takiego biegu wypadków można się było spodziewać od dawna. Zamach w Sarajewie, dokonany 28 czerwca 1914 roku, był w istocie tylko ostatnim aktem długotrwałego procesu, który rozpoczął się już w czasie wojny krymskiej, gdy monarchia Franciszka Józefa pokrzyżowała Rosji jej ówczesne plany bałkańskie. Panslawistyczne hasła i imperialistyczne dążenia Rosji do dominacji na Bałkanach nie dały się pogodzić z bezpieczeństwem naddunajskiego cesarstwa. Właściwie starcie okazało się nieuniknione już w 1903 roku, gdy dokonano niezwykle brutalnego, pro rosyjskiego zamachu stanu w Belgradzie; odtąd nowe władze serbskie stały się głównym ośrodkiem wspieranych przez Rosję działań zmierzających do rozbicia spoistości wewnętrznej Austro-Węgier5. Po pierwszym starciu na niwie dyplomatycznej, czyli konflikcie bośniackim (1908/1909), który udało się jakoś spacyfikować, niebezpieczeństwo znów wzrosło w 1912 roku, gdy Serbia wraz z trzema innymi państwami bałkańskimi zaatakowała zaprzyjaźnioną z Austro-Węgrami Turcję, podwajając nieomal swój obszar i liczbę ludności. Gdy w następnym roku pokonała przy pomocy Greków i Rumunów Bułgarię, stała się lokalnym mocarstwem, które nie zamierzało bynajmniej powstrzymać swego rozwoju i szukało nowych terenów ekspansji. Już pod koniec 1913 roku Serbowie próbowali zaanektować dopiero co rodzącą się Albanię, do czego nie dopuściły Austro-Węgry, zmuszając ich przez dość ostre ultimatum do ustąpienia6. Dorzuciło to jeszcze jeden powód do wrogości, jaką żywiło od dawna to 5
Grupa oficerów wdarta się do pałacu królewskiego i zamordowała w nim parę królewską - Aleksandra Obrenovicia i jego małżonkę Dragę, a następnie wyrzuciła ich sponiewierane trupy (królowej odcięto piersi) z balkonu na ulicę. Niebawem zamachowcy zaprosili na opróżniony tron Piotra Karadziordzievicia, który objął go z cichym błogosławieństwem Francji i Rosji, a jednym z jego pierwszych dokonań monarszych było wynagrodzenie i awansowanie ewidentnych zbrodniarzy. 6
Podczas krótkiej okupacji Albanii Serbowie zdążyli jednak dokonać potwornych zbrodni na miejscowej lud-
ności cywilnej, zgodnie z praktyką czystek etnicznych, podobną do tej, jaką zastosowali osiemdziesiąt lat później. Por. Zdziechowski, s. 221.
29
bałkańskie państwo do habsburskiej monarchii, zamieszkanej przez 6,7 miliona południowych Słowian, których Serbowie pragnęli "uszczęśliwić" swym panowaniem7. Toteż od początku 1914 roku młode i rozzuchwalone niedawnymi zwycięstwami państwo serbskie nasiliło wysiłki zmierzające do sprowokowania północnego sąsiada. W przeciwieństwie do mieszkańców Austro-Węgier, dla Serbów, którzy w ciągu niespełna trzydziestu lat rozpętali trzy krwawe konflikty, wojna była stanem naturalnym i ufni w rosyjskie poparcie nie obawiali się oni zbrojnego starcia z monarchią Habsburgów. Po zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda - w który były bez wątpienia zamieszane serbskie organy wojskowe, przy czynnym udziale rosyjskich doradców wojskowych i politycznych - utrzymanie kruchego pokoju było niemożliwe. Co prawdą, wobec podziału Europy na antagonistyczne bloki militarne oraz apetytów innych mocarstw, by upiec swoją pieczeń w ogniu powszechnej pożogi8, każdy konflikt na Bałkanach groził przerodzeniem się w wojnę powszechną, jednakże rządzący monarchii austro-węgierskiej nie widzieli sposobu jego uniknięcia. W obliczu panslawistycznej ofensywy prowadzonej przez Serbię i stojącą za nią Rosję Austro-Węgry miały bowiem tylko dwa wyjścia9: 7
O tym, jak wyglądało owo serbskie wyzwolenie i szczęście bratnich narodów w międzywojennej SHS i Ju-
gosławii. świadczą najlepiej słowa jedynego przedstawiciela Chorwatów, który w 1917 roku bez upoważnienia swego narodu podpisał sławetny pakt z Serbami na wyspie Korfu, a potem w 1932 roku komentował to następująco: „Oby mój naród wybaczył mi, że niechcący zawiniłem; Dajcie nam broń do rąk, a powstaniemy wszyscy, jak jeden mąż przeciw tyranii serbskiej. Mamy jej dość (H. Pozzi, Les Coupables, Paris 1935, s. 264-269 i 401-402). 8
Sprzymierzona z Rosją Francja pragnęła odzyskać Alzację i Lotaryngię utracone w 1870 roku, Anglia zniszczyć niemiecką flotę wojenną, konkurencję gospodarczą i poszerzyć swe kolonie, Rosja zdobyć Konstantynopol i poddać swej władzy cale Bałkany, a sprzymierzone z Austro-Węgrami Niemcy wyeliminować groźbę francuskiego odwetu i złamać panowanie Wielkiej Brytanii na morzach. 9
Niekiedy podnosi się zarzut (Pajewski, s. 40), iż Austro-Węgry nie skorzystały z innego rozwiązania: wypra-
wienia zamordowanej parze okazałego i godnego następcy tronu pogrzebu, w którym z pewnością wzięliby udział monarchowie ówczesnej Europy, co z kolei spowodowałoby izolację dyplomatyczną Serbii i zwiększyłoby szansę uzyskania od niej satysfakcji. W rzeczywistości nie było to jednak możliwe do wykonania, a efekt byłby raczej wątpliwy. Arcyksiążę Ferdynand, żeniąc się wbrew tradycji rodzinnej z baronówną Zofią Chotek, zgodził się bowiem oficjalnie na uznanie tego związku za morganatyczny, tj. uznał, że ani jego żonie nie będą nigdy przysługiwały prawa monarsze, ani jego dzieci nie będą mogły dziedziczyć tronu. Z tego powodu uroczysty pogrzeb Zofii Chotek, jako żony następcy tronu, nie mógł mieć miejsca, a nie można go było też przeprowadzić osobno dla arcyksięcia Ferdynanda, który swą towarzyszkę życia kochał i z pewnością nie życzyłby sobie okazania jej publicznie afrontu. Co do rezultatu zjazdu monarchów, to byłby on co najwyżej doraźny. Narastających sprzeczności między mocarstwami nie dałoby się usunąć przez puste słowa kurtuazyjne. Zamach w Sarajewie nie był bowiem wybrykiem młodych bośniackich terrorystów, ale doskonale przygotowaną prowokacją wojenną. Nawet gdyby udało się jakoś i ten konflikt załagodzić (a była to już trzecia prowokacja w ciągu jednego roku), to i tak nie zmieniłoby to polityki królestwa Serbii, dopóki popierały ją Rosja i Francja - trudno zaś sobie wyobrazić, by zarówno jedno, jak i drugie mocarstwo miało zrezygnować ze swoich planów ze względu na światową opinię publiczną. Nie jest zresztą wykluczone, iż
30
1) narażając się na śmieszność i pogardę całego świata oraz własnych poddanych udawać, wbrew oczywistym faktom, iż zabójstwo pary arcyksiążęcej było jedynie wybrykiem kilku szalonych młokosów; 2) stanowczo ukrócić agresywne poczynania Serbów, wysyłając do Belgradu ostre ultimatum i ryzykując wojnę. Pierwsze musiałoby nieuchronnie prowadzić do rozpadu państwa, niesławnej ruiny dzieła całego życia cesarza i jego współpracowników, i byłoby sprzeczne z oczekiwaniami większości poddanych zadowolonych z życia na liberalnej i kulturalnej wyspie, jaką stanowiła monarchia habsburska w morzu otaczającego ją despotyzmu i barbarzyństwa, drugie zaś oznaczało ryzykowną wojnę, w której zwycięstwo było wątpliwe, a rozpad państwa prawdopodobny10. Wobec takiej alternatywy, chociaż naddunajska monarchia nie dysponowała siłami, które mogły sprostać obydwu spodziewanym przeciwnikom, a efektywna militarna pomoc niemiecka nie była pewna, wolała ona raczej podjąć ryzyko wojny niż samozagładę przez haniebną kapitulację. W opinii ogromnej większości poddanych Franciszka Józefa nadchodząca wojna miała być sprawiedliwą wojną o przetrwanie jego cesarstwa i jak wykazały wypadki pierwszego roku wojny, ta ogromna większość nie zawiodła jego oczekiwań, ofiarnie stawiając czoła przeważającym siłom nieprzyjaciela zalewającego Galicję. Zamykając niniejsze wprowadzenie, nie można pominąć milczeniem tego, że pomimo dziewięćdziesięciu lat, jakie minęły od prowokacji sarajewskiej, świat wciąż nie może się wyzwolić od skutków I wojny światowej i dlatego kwestia genezy i odpowiedzialności za tę pierwszą nowoczesną "rzeź narodów" pozostaje stale sprawą polityczną, co oczywiście nie sprzyja w miarę obiektywnej analizie historycznej. mocodawcy zamachu sarajewskiego z góry przewidzieli, że uroczysty pogrzeb ich przyszłych ofiar nie będzie możliwy, bo przecież sprawa morganatycznego małżeństwa austro-węgierskiego następcy tronu nie była dla nikogo tajemnicą. Niekiedy spotyka się też opinie, iż Austro-Węgry powinny się poświęcić dla ratowania powszechnego pokoju i bez względu na okoliczności zamachu odstąpić od dochodzenia zadośćuczynienia. Takiej argumentacji można jednak przeciwstawić, wypowiedziane w innych, lecz analogicznych okolicznościach, powszechnie znane słowa Józefa Becka: "Nie znamy pokoju za wszelką cenę''. A przecież można było niewątpliwie za cenę ustępstw odsunąć nadchodzącą burzę dziejową na parę miesięcy czy lat. Wszak nikt na świecie nie chciał umierać za Gdańsk! Dlatego wprost nie wypada żadnemu z szanujących się Polaków czynić zarzutu kierownictwu politycznemu Austro-Węgier, które wolało raczej wybrać niepewną walkę, niż poniżenie. 10
Przewidziała to zresztą już wcześniej ofiara zamachu w Sarajewie, czyli arcyksiążę Franciszek Ferdynand, w słowach: "Nigdy nie będę prowadził wojny z Rosja, bo taka wojna oznaczałaby upadek cesarstwa Habsburgów lub cesarstwa Romanowów, a najpewniej i jednego, i drugiego" .
31
Warto sobie też uzmysłowić, że mocarstwo, które wyniosło z tamtej wojny najwięcej korzyści, czyli Stany Zjednoczone, dziś bezsprzecznie dominuje pod każdym względem na naszej planecie. To zaś, które bezpośrednio zadecydowało o zmianie konfliktu lokalnego w wojnę światową, czyli Rosja, pozostaje nadal regionalnym mocarstwem i wcale nie zapomina o swej misji dziejowej w Europie Wschodniej i Środkowej. Ponieważ zaś największy kataklizm dziejowy XX wieku, czyli II wojna światowa i jej zbrodnie są zakorzenione w I wojnie światowej, przeto nie jest obojętne, kto ponosi historyczną i polityczną odpowiedzialność za jej wybuch: czy często podkreślana przez historyków pyszałkowata buta cesarskich Niemiec pragnących stanąć wśród pierwszych potęg politycznych świata, czy też beztroska zachłanność i megalomania "mistycznego" hipernacjonalizmu carskiej Rosji, czy zaślepiona chęć odwetu III Republiki Francuskiej, czy brytyjski strach przed utratą panowania na morzach i zagrożeniem dla największego imperium, jakie kiedykolwiek istniało na ziemi? A może austriacka "wojownicza frywolność starczych imperiów"? Czy nie zawiniło zbytnie zadufanie ekspansjonistycznej Serbii, rozzuchwalonej niedawnym zwycięstwem nad dwoma odwiecznymi wrogami: Turcją i Bułgarią? Czy bardziej winny jest agresywny imperializm kolonialny i powiązane z nim koła ekonomiczne nakręcające spiralę zbrojeń, czy też rewolucyjny socjalizm głoszący doktrynę, iż proletariat przejmie władzę nad światem poprzez rewolucję, która wybuchnie jako reakcja na wielką wojnę imperialistów? A może na katastrofę złożyły się wszystkie wymienione okoliczności? I wreszcie, czy zamach w Sarajewie, dokonany przez młodocianych zapaleńców, był pretekstem do rozprawy z niewygodną dla Austrii Serbią, jak twierdziła strona koalicyjna, czy też był on świadomą prowokacją rosyjskich kół ekspansjonistycznych dokonaną rękami Serbów, jak dowodziły państwa centralne? Jeśli nawet w wybuchu I wojny światowej miały udział wszystkie te czynniki, to nie jest obojętne, jaka była ich hierarchia, gdyż trudno sobie wyobrazić, aby mogły dzielić odpowiedzialność w całkowicie równej mierze. Na powyższe pytania starano się odpowiedzieć w rozmaity sposób w tysiącach prac, wykorzystując wszelkie możliwe archiwa i istniejące dokumenty, lecz jak już wspomniano - polityczne konsekwencje przedmiotowej sprawy nie skłaniały bynajmniej do obiektywnej oceny faktów. Akt traktatu wersalskiego (zgodnie z zasadą, iż zwycięzca ma zawsze rację) bezdyskusyjnie obarczył Niemcy całkowitą winą za rozpętanie wojny i zmusił je do oficjalnego zaakceptowania tego werdyktu, pozostawiając historykom co najwyżej znajdowanie argumentów do udowodnienia tej tezy. W związku
32
z tym, iż odrodzona Polska stała sie prawie od razu sojuszniczką Francji, a „rząd dusz" sprawowała w niej przeważnie rusofilska, prokoalicyjna i antyniemiecka Narodowa Demokracja, oficjalne stanowisko zwycięzców stało się prędko i u nas kanonem obowiązującym w ówczesnej historii najnowszej. W miarę upływu czasu i wraz z narastaniem tendencji rewizjonistycznych zaczęto w państwach zwyciężonych ostrożnie odrzucać ów werdykt i wynajdywać argumenty przerzucające odpowiedzialność na stronę przeciwną lub dowodzące nieuchronności minionej wojny. Natomiast w przedwojennym Związku Sowieckim wysunięto jeszcze inną, uwarunkowaną ideologicznie tezę: za wybuch wojny odpowiedzialne są światowy imperializm i rozdzierające go sprzeczności11. Obok winy Niemiec eksponowano tu "drapieżną odwetowość" ze strony Francuzów, natomiast rolę Rosji sprowadzano do bezwolnego narzędzia (mięso armatnie) w rękach zachodniego kapitału. Tezę tę narzucono również po II wojnie światowej historykom we wszystkich państwach satelickich. Po upadku Związku Radzieckiego powrócono oczywiście do tez przedstawiających carską Rosję jako obrończynię uciśnionych, z cara Mikołaja II uczyniono nieomal świętego. W powojennych Niemczech Zachodnich, które oficjalnie zrywały z przeszłością Rzeszy, poczucie winy za rozpętanie II wojny światowej i ludobójstwo Hitlera całkowicie zdominowało myśl historyczną i powszechnie przyjmowano tezę o ciągłości skłonności imperialistycznych od czasów Bismarcka do III Rzeszy, obarczając się dodatkowo winą za pomoc w przygotowaniu rewolucji bolszewickiej w Rosji. Natomiast w Stanach Zjednoczonych lansuje się do dziś tezę, iż Amerykanie wtrącili się do I wojny światowej po stronie koalicji, aby ratować demokrację zagrożoną przez pruski militaryzm i wesprzeć słuszne prawa uciemiężonych ludów bałkańskich do samostanowienia. Dopiero wydarzenia bałkańskie końca lat osiemdziesiątych i początku dziewięćdziesiątych ukazały sprawy tego rejonu w zupełnie innym świetle. Idealizowana przez zwycięską koalicję Jugosławia, która miała rzekomo zaspokajać naturalne pragnienia południowych Słowian, okazała się ostatecznie sztucznym tworem ekspansjonizmu serbskiego (który zdołał jeszcze raz zademonstrować swe zbrodnicze oblicze w Słowenii, Chorwacji, Bośni i w Kosowie) i rozpadła się nieodwołalnie na prawdziwe państwa narodowe. Jak na ironię losu Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia musiały ostatecznie w 1999 roku odegrać te samą rolę, jaką w 1914 roku odegrały kajzerowskie Niemcy i "sklerotyczne" Austro-Węgry, wysyłając do sprzymierzonej z Rosją Serbii ultimatum i wszczynając z nią, po jego odrzuceniu, nie wypowiedzianą wojnę. 11
E. Tarle, Dzieje Europy 1871-1919, Warszawa 1961, s. 327-331.
33
I tu rzecz jasna wyłonił sie ideologiczny dylemat: jeśli dążenia ludów słowiańskich do zjednoczenia się pod przywództwem Serbii były prawdziwe w 1914 roku, to oczywiście są one prawdziwe i teraz, a wówczas państwa zachodnie są agresorem wspierającym i inspirującym zbrodnicze tendencje separatystyczne i terrorystyczne. Jeśli natomiast Jugosławia była tworem serbskiego ekspansjonizmu nie liczącego się z prawami narodów i pokojem światowym, to oczywiście oznacza, iż w pamiętnym 1914 roku demokracje zachodnie poparły niewłaściwą stronę, przyczyniając się do rozpętania katastrofy cywilizacyjnej i na dodatek wynagradzając po wojnie popleczników terroryzmu, bo w decydującej chwili wstawiły się za inspiratorami zamachu w Sarajewie.
Rozdział 1 Pierwsze starcie. Ofensywa wyprzedzająca i utrata Lwowa Spokojnie mijały lata W naszym wąskim kręgu świata. Od chat i pól tak sercu bliskich Oderwał nas dopiero surm bojowych zew, By przez zgiełk bitewny, cierpienia i krew Pchnąć nas w straszliwe śmierci uściski1.
Walki letnie, otwierające dramatyczne zmagania między monarchią naddunajską a carską Rosją, stanowią dość trudny przedmiot do analizy w tak krótkim rozdziale. Jako działania manewrowe charakteryzują się jednoczesnym przebiegiem w różnych punktach opisywanego teatru wojennego i bardzo znaczną dynamiką wydarzeń. Dotyczy to zwłaszcza przełomu sierpnia i września 1914 roku, gdy efektowne zwycięstwo 4. Armii Auffenberga pod Komarowem nad Bugiem zbiegło się w czasie z porażką 3. Armii Bruderman1
Napis na cmentarzu wojennym w Blecharce; cytat za: Frodyma, t. I, s. 42.
35
na nad Gniłą Lipą, co spowodowało powstrzymanie i przekreślenie austro-węgierskiej operacji wyprzedzającej i utratę Lwowa. Omawiane operacje, trwające od sierpnia do początku września 1914 roku, dzielą się na kilka opisanych poniżej faz: 1) ostateczne zajęcie pozycji wyjściowych i pierwsze działania zaczepne w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, Miechowskiem i Kieleckiem oraz rozpoznanie sił przeciwnika na Ukrainie; 2) austro-węgierskie główne uderzenie wyprzedzające w Lubelskiem i Zamojskiem (bitwy pod Kraśnikiem i Komarowem) i zbiegająca się z nim w czasie wielka ofensywa rosyjska w Galicji Wschodniej (bitwy nad Złotą i Gniłą Lipą, oddanie Lwowa przez wojska austro-węgierskie); 3) nieudana próba odbicia Lwowa, zakończona utratą wschodniej Galicji i koniecznością wycofania się na linię Karpat i Dunajca. Dla lepszej przejrzystości wydarzenia równoczesne zostaną opisane oddzielnie. Z A D A N I A B O J O W E , ZWIĄZKI OPERACYJNE I U G R U P O W A N I E WYJŚCIOWE W O J S K A U S T R O - W Ę G I E R S K I C H W LIPCU 1 9 1 4 R O K U 2
W związku z nieuchronnością konfliktu w końcu lipca 1914 roku austro-węgierski sztab generalny przystąpił do realizacji przygotowanych planów wojennych. Opracowano dwa warianty: B (Balkan) zakładający rozprawę z Serbią przy neutralności Rosji i R (Russland) uwzględniający jej interwencję. W każdym przypadku przewidywano zorganizowanie 6 armii ogólnowojskowych i niezależnych od nich załóg fortecznych. Według planu B zamierzano rzucić przeciw Serbii 3 słabsze armie złożone z 7 korpusów, natomiast 3 silniejsze armie składające się z 9 korpusów miały pilnować granicy od strony północnej. Natomiast w wypadku wystąpienia Rosji (wariant R) zamierzano rzucić przeciw niej 4 armie (13 korpusów), na walkę z Serbią przeznaczano zaś tylko 2 armie. Już samo takie założenie niosło poważne ryzyko, gdyż nawet użycie 3 armii przeciw Serbom nie dawało nad nimi przewagi wystarczającej do ich złamania w trudnym, górskim terenie i nawet 4 armie rzucone na galicyjski teatr wo2
Dyslokacja za: O U L K , s. 63-88. Szczegółowe dane dotyczące organizacji, wyszkolenia i uzbrojenia siły zbrojnej Austro-Węgier znajdują się w aneksie do niniejszej książki.
36
POŁOŻENIE WYJŚCIOWE WOJSK AUSTRO-WĘGIERSKICH, NIEMIECKICH I ROSYJSKICH NA FRONCIE WSCHODNIM 6 V I I I 1914
jenny nie mogły zmienić na nim niekorzystnego układu sił i nie gwarantowały sukcesu obronnego. Było to zupełnie oczywiste dla szefa sztabu generalnego Franza Conrada von Hötzendorfa, a wobec mobilizacji rosyjskiej stało się jasne, iż zachodzą okoliczności przewidziane w wariancie R. Co więcej, rosyjski sztab generalny (Stawka) zakładając, iż Niemcy zaangażują swe główne siły we Francji, uruchomił własny plan A (Awstria), przeznaczając ogromne siły (5 wielkich armii dysponujących 80 dywizjami) na realizację swych imperialnych celów wobec monarchii naddunajskiej. Sytuację pogarszało i to, że ukształtowanie granicy z Rosją nie dawało szans obrony przy przyjęciu taktyki defensywnej, prowokacja sarajewska zaś wykluczała również strategię defensywną wobec Serbii. Groziła ona kompromitacją polityczną Austro-Węgier, a nawet możliwością wtargnięcia wroga do Bośni, co oznaczałoby natychmiastowe osiągnięcie celów wojennych serbskich prowokatorów i mogłoby się zakończyć rozpadem monarchii. Wprawdzie w austro-węgierskich sferach wojskowych nie brakło zwolenników (m.in. głównodowodzący arcyksiążę Fryderyk) ustąpienia z Galicji i cofnięcia obrony na linię Karpat oraz oczekiwania na pomoc Niemców, ale to oznaczało nie tylko kompromitację w oczach galicyjskich Polaków i Rusinów, lecz także zapewne ich nieuchronną dezercję z wojska, co zniweczyłoby militarną wartość takiego manewru. Pozostawała więc jedynie ryzykowna ofensywa na obu frontach, która przy jej powodzeniu mogłaby podnieść prestiż monarchii, a w każdym przypadku pozwalała oddalić linię frontu i zyskać na czasie. Conrad liczył też na to, że siły austro-węgierskie zmobilizują się szybciej niż rosyjskie, a doskonała infrastruktura kolejowa pozwoli na zorganizowanie ruchomej rezerwy, którą będzie można użyć najbardziej racjonalnie i rzucić w odpowiedni punkt, zapewniając sobie przewagę. Z tego założenia wynikała organizacja operacyjna sił zbrojnych. Front bałkański powierzono gen. broni Oskarowi Potiorkowi, któremu oddano do dyspozycji dwie armie i umocniony rejon banacki. Były to 5. Armia piechoty pod dowództwem gen. Libioriusa von Franka (skład: VIII korpus z Pragi i XIII korpus z Zagrzebia wraz ze związkami armijnymi) oraz 6. Armia pod osobistym dowództwem wspomnianego Oskara Potiorka (skład: XV korpus z Sarajewa i XVI korpus z Raguzy oraz związki armijne). Chwilowo do dyspozycji oddano mu także 2. Armię (skład: IV korpus z Budapesztu, VII korpus z Temeszwaru i IX korpus z Litomierzyc) pod dowództwem gen. dyw. kawalerii Eduarda von Böhm-Ermolliego. Jednak z tej ostatniej, jako przewidzianej
38
głównie na wojnę z Rosją, wolno mu było użyć tylko niektórych oddziałów. W sumie front bałkański wiązał 319 batalionów, 60 szwadronów i 142 baterie (bez 2. Armii: 239 batalionów, 37 szwadronów i 101 baterii), z czego w walce wzięło bezpośredni udział 275,5 batalionu, 41 szwadronów i 103 baterie. Najbardziej interesujący nas i najważniejszy ze strategicznego punktu widzenia front północny, czyli galicyjski, miał być dowodzony osobiście przez szefa sztabu generalnego, bezpośrednio z kwatery głównej, którą ulokowano w twierdzy przemyskiej. Do akcji ofensywnej przeznaczono tu 3 armie polowe i 2 samodzielne grupy operacyjne, natomiast cały ciężar ewentualnej defensywy spoczywał na załogach dwóch potężnych twierdz (Kraków i Przemyśl), jednego rejonu umocnionego (Lwów) i pięciu przyczółków mostowych (Jarosław, Sieniawa, Mikołajów, Halicz, Niżniów). Oto ich składy i dowódcy: 1. Armia pod dowództwem gen. kawalerii Victora Dankla (szef sztabu: gen. mjr Alfred Kochanowski), w składzie: I korpus krakowski, V korpus z Pozsony, X korpus z Przemyśla i pozakorpuśne związki armijne (w tym 12. dyw. piechoty z Krakowa, 3. dyw. kawalerii z Wiednia i 9. dyw. kawalerii ze Lwowa). Jej zadaniem był atak w kierunku Lublina. 3. Armia dowodzona przez gen. kawalerii Rudolfa von Brudermanna (szef sztabu: gen. mjr Rudolf Pfeiffer), w składzie: XI korpus ze Lwowa i XIV korpus z Innsbrucka oraz pozakorpuśne związki armijne (w tym 41. dyw. piechoty honwedu z Budapesztu, 23. dyw. piechoty honwedu z Szegedyna, 4. dyw. kawalerii ze Lwowa, 2. dyw. kawalerii z Pozsony i 11. dyw. kawalerii honwedu z Debreczyna). Jej zadaniem było odepchnięcie Rosjan od granicy i próba ofensywy w kierunku Wołynia. 4. Armia pod dowództwem gen. piechoty Moritza Auffenberga (szef sztabu: gen. mjr Rudolf Krauss), w składzie: II korpus z Wiednia, VI korpus z Koszyc, IX korpus z Litomierzyc i nowo utworzony XVII korpus oraz armijne związki pozakorpuśne (w tym: 6. dyw. kawalerii z Jarosławia i 10. dyw. kawalerii z Budapesztu). Była ona najsilniejsza i jej zadaniem było miażdżące uderzenie na północ w kierunku Wołynia. Samodzielna grupa operacyjna Kummera pod dowództwem gen. kawalerii Heinricha Kummera von Palkenfelda (szef sztabu: płk Karl Gottlicher), w składzie: 7. dyw. kawalerii z Krakowa, 95. dyw. pospolitego ruszenia z Pragi, 106. dyw. pospolitego ruszenia z Ołomuńca i 100. bryg. pospolitego ruszenia z Pozsony. Do tej grupy przydzielono też później ochotnicze oddziały polskie, czyli Legion Zachodni. Zadaniem tej grupy było opanowanie Jury Krakowsko-
39
-Częstochowskiej i zapewnienie łączności z sojuszniczym niemieckim korpusem obrony terytorialnej, dowodzonym przez gen. dyw. piechoty Remusa von Woyrscha, operującym na Górnym Śląsku. Samodzielna grupa operacyjna Kövessa pod dowództwem gen. piechoty Hermanna Kövessa de Kövessháza (szef sztabu: płk Gottlieb Wejmelka), w składzie: elementy XII i III korpusu oraz pozakorpuśne oddziały operacyjne. Jej zadaniem miało być utrzymanie pozycji we wschodniej Galicji i zapewnienie łączności z Rumunią, będącą nadal formalnie sojusznikiem monarchii, oraz wytrwanie aż do przybycia reszty 2. Armii, której podlegała. Twierdza Kraków. Komendant: gen. dyw. Karl Kuk. Skład załogi: 95. bryg. piechoty pospolitego ruszenia (wydzielona z grupy Kummera), 110. bryg. piechoty pospolitego ruszenia (wydzielona z 1. Armii) oraz 2 Pułk Artylerii Fortecznej i związki pomocnicze. Twierdza Przemyśl. Komendant: gen. dyw. Hermann Kusmanek von Burgneustädten. Skład załogi: 97. bryg. piechoty pospolitego ruszenia, 111. bryg. piechoty pospolitego ruszenia i 3 Pułk Artylerii Fortecznej oraz związki pomocnicze. Umocniony rejon polowy Lwów. Komendant: gen. mjr Friedrich Gostischa, skład: 19. pułk piechoty pospolitego ruszenia i kompanie artylerii fortecznej. Przyczółki mostowe w Jarosławiu, Sieniawie, Mikołajowie, Haliczu i w Niżniowie. Bronione przez elementy 19., 34. i 20. pułków piechoty pospolitego ruszenia. Szczególną rolę w planie wojennym przeznaczono 2. Armii dowodzonej przez gen. Eduarda von Böhm-Ermolliego (szef sztabu: gen. mjr Artur Mecensefy), w składzie XII, III, VII i IV korpusu, których część pod wodzą gen. dyw. Hermanna Kövessa de Kövessháza wysłano wcześniej do Galicji, resztę zaś zgromadzono w Banacie naprzeciw Belgradu w wagonach kolejowych. Armia ta miała stanowić ruchomą rezerwę i natychmiast po pokonaniu Serbii miano ją przewieźć do Galicji. Choć pomysł był bardzo dobry, jednakże obecność 2. Armii na pograniczu serbskim nie spowodowała przechylenia szali zwycięstwa, a jej brak na froncie północnym poważnie zaważył na przebiegu wypadków i przyczynił się do utraty Lwowa. Trudno jednak winić za to szefa sztabu generalnego, gdyż wojskom austro-węgierskim po prostu brakowało sił na walkę na dwa fronty z potężniejszym przeciwnikiem. Conrad wybierał po prostu zło konieczne i ryzykował kampanię, która przy odrobinie szczęścia mogła się udać.
40
W sumie wszystkie wojska zgromadzone na froncie północnym liczyły wraz z 2. Armią: 819 batalionów piechoty, 384 szwadrony kawalerii, 380 baterii (2082 działa), 87 kompanii technicznych, 88 kompanii artylerii fortecznej i 1234 karabiny maszynowe. CELE I PLANY WOJENNE ROSJI
Już w XIX wieku rosyjski imperializm stawiał sobie dwa główne i powiązane ze sobą cele polityczne: 1) zdobycie Konstantynopola3 i swobodne wyjście floty wojennej na Morze Śródziemne oraz 2) zdobycie hegemonii na Półwyspie Bałkańskim, a także w naddunajskiej Europie. O ile pierwszy z nich wydawał się nierealny wobec tureckiej deklaracji neutralności w chwili wybuchu wojny, to drugi, zakładający rozbicie monarchii habsburskiej, zdawał się być w zasięgu ręki, wobec jednoczesnej akcji serbskiego sojusznika i zaangażowania niemieckiego sprzymierzeńca monarchii naddunajskiej we Francji. Dla rosyjskich sfer politycznych i ogromnej większości sztabu generalnego (tzw. Stawki) głównym przeciwnikiem wojennym, a właściwie przewidywaną, łatwą ofiarą, była zawsze monarchia habsburska, nazywana przez nich potocznie Austrią. Niemcy znajdowały się na planie dalszym, traktowane jako sprzymierzeniec naddunajskiego cesarstwa. W Europie Środkowej nie było bowiem zasadniczego konfliktu interesów pomiędzy państwami kajzera Wilhelma i cara Mikołaja. Przeciwnie, łączyła je podobna polityka w stosunku do Polaków (germanizacja i rusyfikacja) i obie strony uważały za nieszczęście, iż starcie między nimi musi obudzić uśpioną od lat sprawę polską, i że niezależnie od przebiegu działań wojennych rozbudzone ambicje emancypacyjne kłopotliwych poddanych nie przyniosą im żadnego pożytku. Więcej spraw dzieliło obie strony na Bałkanach i na Bliskim Wschodzie, lecz nie były one tak wielkie, aby czynić z wybuchającego konfliktu zmagania na śmierć i życie. Wprawdzie w planach strategicznych Rosji uwzględniono od dawna starcie z dwoma przeciwnikami, lecz zawsze głównym przeciwnikiem była w nich Austria4. Co więcej, już gen. Ignacy Prądzyński5 przewidywał w XIX wieku, że przeciwnicy będą dążyć do zamknięcia armii rosyjskiej w Królestwie6. Aby 3
Wprawdzie od wieków miasto to nazywało się po turecku Stambuł, lecz dla Europejczyków pozostawało nadal Konstantynopolem. 4 5
W tych czasach państwo Habsburgów nazywało się jeszcze Cesarstw m Austrii. Turowicz, s. 10.
6
Rzeczywiście, zgodnie z tymi przewidywaniami, już w latach osiemdziesiątych XIX wieku niemiecki szef sztabu generalnego Helmut von Moltke Starszy zakładał jednoczesny kleszczowy atak od strony Prus Wschodnich i Galicji, a plan ten - porzucony przez jego następcę Alfreda Schlieffena - opracowywał
41
temu zapobiec, zalecał on bezwzględną ofensywę wyprzedzającą we wschodniej Galicji oraz atak na Prusy Wschodnie, a następnie Śląsk. Uważał, że najpierw należy uderzyć na Austrię, jako na słabszego przeciwnika. Pomimo upływu lat pomysły Prądzyńskiego okazały się bardzo trwałe i rosyjskie plany wojenne powstałe w ostatniej ćwierci XIX wieku pokrywały się z jego założeniami. Najdoskonalszym z nich był wariant z 1880 roku opracowany przez ówczesnego szefa sztabu generalnego, gen. Władimira Obruczewa, który proponował uderzenie na Galicję z dwóch głównych obszarów koncentracji wojsk: Dubna - Równego i Lublina - Chełma. Dalszym rozwinięciem była nowelizacja dokonana w 1909 roku przez kierującego w tym czasie sztabem gen. Władimira Suchomlinowa, przy bezpośrednim udziale wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza. Nie wdając się w nużące szczegóły, warto nadmienić, że wśród ponad dziesięciu wariantów "założeń wojennych" opracowanych przez Stawkę w latach 1900-1914 był tylko jeden plan defensywny gen. Jurija Daniłowa, który przewidywał wycofanie się za Bug z pozostawieniem na przedpolu twierdzy Modlin7. Propozycje te wywołały jednak tak ostrą krytykę ze strony jego kolegów, że w 1912 roku zastąpiono je nowym wariantem, uzupełnionym specjalnym suplementem na rok przed wybuchem wojny8. Według niego9 carskie siły zbrojne podzielono na front północno-zachodni dowodzony przez gen. Jakowa Grigorijewicza Żylińskiego i front południowo-zachodni pod dowództwem gen. Nikołaja Judowicza Iwanowa. Pierwszy z nich tworzyły dwie armie mające uderzyć na Prusy Wschodnie, drugi zaś uformował się między środkową Wisłą a granicą rumuńską i był skierowany przeciwko Austro-Węgrom. W jego skład wchodziły cztery potężne zgrupowania: 4. Armia gen. Antona Jegorowicza von Salza, skoncentrowana w Lubelskiem, miała nacierać w kierunku na Jarosław i Rzeszów; 5. Armia gen. Pawła Adamowicza Plehwego, rozlokowana między Chełmem a Łuckiem, miała uderzać w kierunku na Lubaczów i Żółkiew; 3. Armia gen. Nikołaja Władimirowicza Ruzw szczegółach i daremnie postulował tuż przed wybuchem wojny austro-węgierski szef sztabu generalnego Franz Conrad von Hötzendof; zob. Zgórniak, Szkice, s. 65 i n., 78-90. 7
W czasie wojny Daniłow mianowany naczelnym kwatermistrzem, jako jeden z nielicznych zdecydowanych rosyjskich wrogów Niemiec, usiłował wzmocnić front północny i starał się wszelkimi sposobami torpedować galicyjskie i karpackie plany swego południowego konkurenta Iwanowa, uważając je za zbyt kosztowne i nie rozstrzygające; zob. tamże. s. 92-98. 8
Tamże, s. 95 i n.
9
Przedstawianą tu wersję określała Stawka kryptonimem "A", tzn. Awstria, co dobitnie określało zasad-
niczy cel działań. Istniał co prawda także i wariant "G", czyli Germania, zakładający pewne wzmocnienie północnego frontu, lecz uważano go za mało prawdopodobny (tamże, s. 95).
42
skiego, gromadząca siły pomiędzy Łuckiem a rzeką Horyń, powinna nacierać w kierunku południowo-zachodnim, czyli na Lwów i Przemyśl; na wschód zaś od Zbrucza miała się koncentrować 8. Armia gen. Aleksieja Aleksandrowicza Brusiłowa. Tej ostatniej wyznaczono decydującą rolę: miała ona nacierać w kierunku zachodnim, wypierając przeciwnika w stronę Lwowa i doprowadzić do zdobycia stolicy Galicji. Łącznie w skład frontu południowo-zachodniego miały w pierwszej fazie działań wchodzić: 4 armie = 17 korpusów = 42 dywizje piechoty (w tym 7 rezerwowych), 23 brygady strzelców oraz 16,5 dywizji jazdy. Nieco później, w drugim rzucie frontu południowo-zachodniego gen. Iwanowa, za wymienionymi 4 armiami planowano koncentrację jeszcze 2 armii rezerwowych: 6. i 9. Armii liczących początkowo 10, a po nadejściu korpusów syberyjskich i turkiestańskich, do 24 dywizji piechoty10. W sumie stanowiło to miażdżącą przewagę w stosunku do austro-węgierskiego przeciwnika, a powiększały ją ponadto: nieuchronne skracanie się linii frontu w czasie ofensywy oraz znacznie wyższe stany osobowe i artyleryjskie rosyjskich pododdziałów11. Wodzem naczelnym został z carskiej nominacji niezwykle ambitny i przekonany o swym geniuszu wojennym, gen. kawalerii i zażarty wróg Austro-Węgier - wielki książę Mikołaj Mikołajewicz12. Jego szefem sztabu był niezbyt utalentowany i bezwolny gen. piechoty Nikołaj Januszkiewicz, kwatermistrzem zaś nastawiony wybitnie antyniemiecko, wspomniany już gen. Jurij Daniłow. Zarówno przyjęty plan wojenny, jak i poczynione nominacje nie pozostawiały żadnych złudzeń co do zasadniczego kierunku natarcia. O całkowitej pewności 10
Tamże, s. 96.
11
Rosyjski korpus składał się standardowo z 2 dywizji piechoty, 1 pułku kozaków (6 szwadronów), oddziału łączności i dywizjonu artylerii ciężkiej (2 baterie po 6 dział). Dywizja piechoty to 2 brygady piechoty po 2 pułki, z których każdy składał się z 4 batalionów i oddziału karabinów maszynowych (8 ckm). Ponadto w skład dywizji wchodziła brygada artylerii (6 baterii po 8 dział). W sumie dawało to w korpusie 32 bataliony piechoty, 6 szwadronów jazdy. 64 karabiny maszynowe, 96 dział polowych i 12 ciężkich. Rosyjska dywizja kawalerii miała 2 brygady jazdy po 2 pułki i dywizjon artylerii konnej. Dywizje kawalerii składały się z 24 szwadronów, 12 dział i 8 ckm (Tamże, s. 92). Przegrana wojna z Japonią wykazała słabość i niedostatki armii rosyjskiej. Dopiero w 1910 roku podjęto zasadniczą, gruntowną reorganizację armii. W 1913 roku Rosja przystąpiła do wprowadzania w życie tzw. wielkiego planu wzmocnienia sił zbrojnych. Ogromnym utrudnieniem wszelkich przygotowań wojennych był fatalny stan komunikacji. W 1912 roku postanowiono rozpocząć budowę dróg żelaznych głównie w celach strategicznych. Były to inicjatywy bardzo cenne, lecz mocno spóźnione (Tamże, s. 63-65). 12
Był on wnukiem cara Mikołaja I. zięciem zajadłego króla Czarnogóry, Mikołaja, szwagrem króla Włoch, Wiktora Emanuela III, autorem słynnego manifestu do Polaków i najprawdopodobniej głównym inspiratorem zamachu w Sarajewie (Aronson, s. 85-86).
43
rychłego osiągnięcia celów świadczyło też założenie zawczasu w kwaterze głównej dowódcy przyszłego południowego frontu gen. Iwanowa w Kijowie specjalnego Karpatsko-russkowo Komitieta Oswobożdienija. którego zadaniem było przygotowanie politycznego zespolenia Galicji z imperium Romanowów13. Jak widać, przedstawiony powyżej rosyjski plan "A", przewidujący rzucenie głównych sił przeciwko Austro-Węgrom, zmniejszał prawdopodobieństwo powodzenia planowanej przez AOK ofensywy wyprzedzającej. Jedyną nadzieję dla monarchii habsburskiej stwarzał ogrom rosyjskiego imperium i słabość jego infrastruktury, które zdaniem cesarsko-królewskiego sztabu, musiały znacznie spowolnić mobilizację. Mając do pokonania mniejsze dystanse i dysponując lepszymi drogami i liniami kolejowymi, wojska austro-węgierskie potrzebowały znacznie mniej czasu na koncentrację i zajęcie pozycji wyjściowych. Istniała więc szansa, że armie c. i k. zdołają gwałtownym atakiem rozbić i rozproszyć jeszcze nie gotowe i niepełne ugrupowania rosyjskie, co mogłoby odsunąć groźbę inwazji na Galicję, a nawet stworzyć możliwości opanowania znacznych terenów na wschodzie przy poparciu wschodniogalicyjskich, ukraińskich środowisk niepodległościowych. Inną pomyślną okolicznością, dobrze rokującą dla monarchii naddunajskiej, była decyzja Stawki, aby pozostawić na zachód od Wisły tylko niewielkie oddziały osłonowe. Odsuwało to niebezpieczeństwo odcięcia głównego trzonu wojsk austro-węgierskich od północnego zachodu i otwierało możliwość wykorzystania polskiego ruchu niepodległościowego14. Lecz ani cesarsko-królewski wywiad, ani naczelne dowództwo nie mogły wiedzieć, że nauczony japońską klęską sztab rosyjski wyzbył się dawnej powolności, a planując wojnę od dawna, tak przygotował się do mobilizacji, że zajęła ona znacznie mniej czasu, niż oczekiwano. OSTATNIE MODYFIKACJE AUSTRO-WĘGIERSKICH PLANÓW WOJENNYCH15
Gdy 31 VII wobec ogłoszenia mobilizacji w Rosji wojna z nią stała się pewna, AOK przystąpiło do realizacji planu opisanego szczegółowo w niniejszym rozdziale. Projektowane uderzenie wyprzedzające miało nastąpić między Wisłą a Bugiem, podczas koncentracji sił rosyjskich. Gdyby się w pełni powiodło (co sami projektodawcy uważali za założenie zbyt optymistyczne), planowano następnie odeprzeć Rosjan w kierunku Kijowa i odciąć od Morza Czarnego. Jednak nawet jego częściowe powodzenie odsuwało niebezpieczeństwo inwazji na Gali13
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 139; Różański, s. 58.
14
Dąbrowski. Wielka wojna, s. 150-153; Zgórniak. Szkice, s. 84-85.
15
Głównym źródłem do odtworzenia austro-węgierskiego planu wojennego był dla mnie O U L K , s. 90-93 oraz s. 324-326 (rozdział Der Angriffsplan Conrads).
44
cię i dawało nadzieję na doczekanie pomocy ze strony niemieckiego sojusznika, który przyrzekał jej udzielić po błyskawicznym zwycięstwie na Zachodzie. Poza tym AOK wiele obiecywało sobie po powstaniu Polaków przeciw panowaniu rosyjskiemu16. Niestety, już w trakcie mobilizacji okazało się, że sytuacja jest mniej korzystna, niż zakładano: gwałtowny opór Serbii i jej gotowość do wojny sprawiły, iż nie było możliwe natychmiastowe wycofanie z frontu bałkańskiego głównego trzonu 2. Armii, której zasadniczym zadaniem była aktywna obrona wschodniej Galicji. Zastępująca ją w tym prowizorycznie grupa gen. Kövessa nie mogła wykonać wszystkich zadań przewidzianych pierwotnie dla całej armii, co stało się bezpośrednim powodem jej rychłej porażki. Poza tym chwiejne było stanowisko "sprzymierzonej" Rumunii, która paktowała w tym czasie z wrogami monarchii, co czyniło bardziej prawdopodobnym przyłączenie się jej do ataku i przeprowadzenie uderzenia od południowego wschodu niż wykonanie zobowiązań sojuszniczych wobec państw Trójprzymierza. Wszystko to powodowało, że koncentracja armii austro-węgierskich nastąpiła na linii San - Dniestr, a nie we wschodniej Galicji, co dodatkowo osłabiało obronę granicy nad Zbruczem i tym samym niebezpiecznie przybliżało główny teatr zmagań w pobliże galicyjskiej stolicy17. Ostatecznie więc w austro-węgierskim sztabie generalnym 30 VII zatwierdzono do realizacji kombinację planu B i R. Postanowiono też, że zarówno ze względów strategicznych, jak i taktycznych wielkie ugrupowania będą wprowadzone do boju i będą realizowały swe cele kolejno, od zachodu na wschód, a więc najpierw grupa operacyjna Kummera (przed 10 VIII), następnie 1. Armia gen. Dankla (po 14 VIII), dalej 4. Armia Auffenberga (około 20 VIII), a w końcu 3. Armia Brudermanna i grupa operacyjna Kövessa. POCZĄTEK DZIAŁAŃ W O J E N N Y C H : ZADANIA B O J O W E OBU STRON, MOBILIZACJA, R O Z P O Z N A N I E I WYMARSZ
Ostatnie dni pokoju potwierdziły przewidywania austro-węgierskiego szefa sztabu generalnego. Stało się bowiem oczywiste, że nie tylko nie uda się ograniczyć wojny do Serbii, ale także Rosja wystąpi niezwłocznie zbrojnie prze16
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 142-145.
17
Podczas gdy pierwotnie zakładano tu ciągłą obronę na linii ujście Sanu do Wisły - U hnów - Radziechów - Brody - Tarnopol - Trembowla, teraz musiano ją cofnąć na zachód i miała przebiegać na linii ujście Sanu - wschodnie przedpola Lwowa - Podhajce - Buczacz - linia Karpat (tamże, s. 138).
45
ciwko monarchii naddunajskiej, co oznaczało konieczność podjęcia walki na dwa fronty. Należało więc szybko uruchomić ryzykowny plan, przedstawiony w poprzednim rozdziale (kombinacja B i R) i mieć nadzieję, że korzystające z lepszych połączeń kolejowych i uskrzydlone świeżym zapałem wojennym armie cesarsko-królewskie zdołają odepchnąć Rosjan na bezpieczną odległość od Galicji, zanim ci zmobilizują swe ogromne zasoby ludzkie. Jak wspomniano, plan ów niósł ze sobą poważne zagrożenia i przyczynił się niemało do późniejszej utraty Lwowa, lecz był koniecznością, ponieważ monarchia nie mogła się uchylić przed walką z obydwoma zajadłymi wrogami, którzy nie ukrywali, iż pragną ją wspólnym wysiłkiem całkowicie zniszczyć. Mimo to 1 VIII, w dniu wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej, na przyszłym froncie wschodnim I wojny światowej zaistniała dziwna sytuacja, gdyż ani Austro-Węgry, ani Rosja, czyli główni zapaśnicy na przyszłej arenie działań, nie pośpieszyli z wzajemnymi deklaracjami wojennymi. Nie oznaczało to oczywiście, że zasadniczy konflikt miedzy nimi, który był najistotniejszym powodem wojny, uległ nagłemu wyciszeniu. Po prostu obie strony starały się zyskać na czasie, choć kilka dni, aby polepszyć swą sytuację wyjściową. Stratedzy monarchii naddunajskiej pragnęli w spokoju dokończyć mobilizację i dyslokację wojsk, mieli także nadzieję, że w ciągu tygodnia osiągną w Serbii na tyle wyraźną przewagę, że "wypożyczone" na front bałkański pododdziały 2. Armii Böhm-Ermolliego będzie można przenieść na ich właściwe miejsce do Galicji Wschodniej. Natomiast Rosjanie również nie śpieszyli się z krokami wojennymi, gdyż po pierwsze, woleli w oczach opinii światowej uchodzić za ofiary niż za sprawców wojny, a po drugie, każda zwłoka była dla nich cenna, by dokończyć mobilizację w ich ogromnym imperium. Austro-węgierski wywiad doskonale orientował się zarówno w celach oraz planach wojennych carskiej Rosji, jak i w jej możliwościach militarnych, i nie napawały one austro-węgierskiego sztabu generalnego zbytnim optymizmem, co jaskrawo kontrastowało z niekłamanym entuzjazmem szarych poddanych monarchii, a szczególnie Polaków galicyjskich i Węgrów. MOBILIZACJA
1 VIII 1914 roku, o godz. 3.00 w nocy rozpoczęła się na terenie Galicji powszechna mobilizacja, przy czym oficerów rezerwy zawiadamiano imien-
46
nie, a nad powołaniem szeregowców czuwali w każdej gminie wójtowie18. Przebiegała ona sprawnie, w podniosłym, a nawet radosnym nastroju, gdyż wojna z Rosją była z utęsknieniem wyczekiwana przez obydwie główne narodowości, zamieszkujące ten kraj koronny, tj. Polaków i Ukraińców. Entuzjazm ludności zaskoczył nawet władze wojskowe, gdyż do punktów werbunkowych już w pierwszym dniu zgłosiło się wielokrotnie więcej chętnych do walki, niż były one w stanie przyjąć19. Nastrój tamtych dni oddają aż nadto wymownie dwie niezależne relacje z przewidzianego na kwaterę główną Przemyśla i z Krakowa, gdzie do walki szykowały się również ochotnicze oddziały strzeleckie. W pierwszej z nich hrabia August Krasicki wspomina: Lesko - Przemyśl, Niedziela, 2 VIII [...] Na stacji tłumy zmobilizowanych i odprowadzających ich rodzin [...]. [Pociągi przychodzi w końcu około 11, przepełniony aż do ostatniego miejsca zmobilizowanymi [...]. Z trudnością dostaję się do wagonu, a o miejscu nie ma mowy. Pociąg wlecze się pomału, na każdej stacji te same sceny, zdobywanie miejsc. Z zapałem śpieszą dumy zmobilizowanych do swych oddziałów, jakby na świętą wojnę. Pokazuje się, że Austria potrafiła wychować pod względem wojskowym swych obywateli [...] w końcu około 5-ej po południu dojeżdżam do Przemyśla. Na stacji tłumy wojskowych i cywilnych. W gazetach wiadomości o mobilizacji i zarządzeniach władz. Kuferek zostawiam wprost na stacji, składam służbowy kartusz i idę wprost do Komendy Uzupełniającej, gdzie się melduję u podpułkownika Kralicka. Dostaję przydział do pułku Landszturmu nr 18, jako adiutant w II batalionie w Żurawicy [...] przyjechał mój brat Ksawery, którego spotkałem na mieście, ma również zgłosić się do wojska, ale na razie nie jest powołany [...]. Przemyśl, Wtorek, 4 VIII Od wczesnego rana zajęci jesteśmy zgłaszaniem się rezerwistów, których kilka tysięcy koczuje w Żurawicy, z niecierpliwością czekając swej kolei. Są to ludzie wszelkich stanów, najwięcej naturalnie chłopów20.
Drugą, podobną w tonie relację pozostawił znakomity krakowski historyk, Jan Dąbrowski: 18 19
Interessante Blatt, XXXIII, 6 VIII 1914, s. 13. Chociaż powołanym pozostawiono na stawienie się w punktach werbunkowych 48 godzin, ogromna
większość wezwanych stawiła się już przed upływem 10 godzin, do południa 31 VIII! (Krasicki, s. 25). 20
Krasicki, s. 24-26.
47
Kraków, 3 VIII [...] Rano dowiedzieliśmy się w Makowie o ogólnej mobilizacji. Po południu wróciłem do Krakowa, wczoraj reszta rodziny. Nastrój wojenny, ale spokojny. Nigdzie nie widać zdenerwowania. Wielu znajomych powołanych. Wujek Józef do pospolitego ruszenia. My trzej jesteśmy na razie w domu, ale o ile nas nie powołają - trzeba będzie coś ze sobą zrobić! Kraków, 19 VIII [...] Nastrój ludności mamy również dobry. Wszyscy idą przeciw Rosji. O żadnym słowianofilstwie nikomu się nie śni. Wojsko spokojne; przez Kraków przewinęło się go tysiące, a nigdzie nie widziałem, już nie nadużyć, lecz nawet pijanego żołnierza. Idą ubrani w kwiaty, zwłaszcza polskie pułki, z obrazami Matki Boskiej na czele; obsypują ich podarunkami. Wszyscy wierzą święcie, że Rosja musi być pobita [...]23.
Podobna determinacja panowała we wszystkich krajach koronnych Austrii i na Węgrzech, manifestujących w ten sposób przywiązanie do sędziwego cesarza oraz wartości swobód parlamentarnych, które przeciwstawiano carskiemu samodzierżawiu. Nawet w Czechach, gdzie wpływy propagandy panslawistycznej były największe, a sympatia dla starego władcy najmniejsza, nie zanotowano żadnych poważnych incydentów i cienia pacyfistycznych demonstracji. Zmobilizowani docierali do wyznaczonych punktów, zamieniali cywilne ubrania na mundury, a niezaprzysiężeni dotąd rekruci składali uroczystą przysięgę: Wir schwören bei Gott dem Allmächtigen einen heiligen Eid, Seiner Majestät, unserem Allerdurchlauchtigsten Fürsten und Herrn, treu und gehorsam zu sein, auch Allerhöchsten ihren Generalen, überhaupt allen unseren Vorgesetzten und Höheren zu gehorchen, sie zu ehren und zu beschützen, ihren Geboten und Befehlen in allen Diensten Folge zu leisten, gegen jeden Feind, wer immer es sei, und wo immer Seiner Kaiserlichen und Königlichen Majestät Wille es erfordern mag, zu Wasser und zu Lande, bei Tag und bei Nacht, in Schlachten, in Stürmen und in Gefechten jeder Art, mit einem Worte an jedem Ort, zu jeder Zeit und in allen Gelegenheiten tapfer und mannhaft zu streiten, unsere Truppen, Geschütze, Fahnen und Standarten nicht zu verlassen22. 21
Dąbrowski, Dziennik, s. 33-34. Fragment relacji z 19 VIII dołączono, ponieważ cytowany fragment jest raczej wspomnieniem o przebiegu niedawnej mobilizacji, niż odnosi się do wydarzeń opisywanego dnia. 22
"Składamy przed Bogiem Wszechmogącym święta przysięgę, Jego Wysokości, naszemu Najjaśniejszemu Monarsze i Panu. być wiernymi i posłusznymi, także najwyższym Generałom, w ogóle wszystkim naszym przełożonym i wyższym być posłusznymi, ich czcić i chronić, wykonywać ich nakazy i rozkazy we wszystkich służbach, przeciw każdemu wrogowi, ktokolwiek by to był, i gdziekolwiek wola Jego Cesarskiej
48
Jeszcze sprawniej przebiegała mobilizacja w polskich niepodległościowych organizacjach wojskowych reprezentowanych przez Komisję Skonfederowanvch Stronnictw Niepodległościowych23. Środowiska te od dawna z niecierpliwością oczekiwały wojny, a z powodu ograniczonej liczby uczestników ich zebranie nie wymagało wiele czasu. Już 3 VIII wszystkie oddziały paramilitarne poddały się pod komendę Józefa Piłsudskiego, który niezwłocznie przystąpił do formowania z zachodniogalicyjskich "strzelców" i "drużyniaków" I kompanii kadrowej. W jego koncepcji ten całkowicie samodzielny operacyjnie i politycznie oddział miał natychmiast po wybuchu wojny austriacko-rosyjskiej przekroczyć granicę i stając się zalążkiem narodowego wojska formowanego z napływających licznie ochotników, wywołać w Królestwie Kongresowym powszechne powstanie. Działalność ta była zaaprobowana przez AOK i skonsultowana z cesarsko-królewskim wywiadem wojskowym w Krakowie, jakkolwiek czynniki oficjalne nie wyrażały dla niej poparcia, uzależniając je od przebiegu wydarzeń. Podobnie odbywała się mobilizacja Strzelców Siczowych, czyli proaustriackich, paramilitarnych, ochotniczych oddziałów ukraińskich. WYBUCH WOJNY I PIERWSZE DZIAŁANIA ZBROJNE
Po zakończeniu mobilizacji - mimo że większość austro-węgierskich jednostek i związków taktycznych dopiero za trzy dni miała rozpocząć przemieszczanie się na pozycje wyjściowe - postanowiono dłużej nie zwlekać i 6 VIII, punktualnie w południe, zawezwano do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Wiedniu rosyjskiego ambasadora Ignatija Szebeko i wręczono mu akt wypowiedzenia wojny, który jednocześnie odczytał w rosyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Petersburgu przedstawiciel Austro-Węgier, hrabia Ferenc Szapary. Jako bezpośrednie przyczyny podano: 1) niepowstrzymanie się rządu rosyjskiego przed politycznym wsparciem dla Serbii i zachęcenie jej w ten sposób do wojny; 2) ogłoszenie w Rosji mobilizacji i przeprowadzanie jej w sposób jawnie wskazujący na chęć zaatakowania monarchii habsburskiej; i Królewskiej Mości tego wymaga, na wodzie i na lądzie, w dniu i w nocy, w bitwach, w szturmach i w każdego rodzaju walkach, jednym słowem w każdym miejscu, o każdym czasie i we wszystkich okazjach bić sic odważnie i mężnie, nie opuszczać naszych oddziałów, dział, chorągwi i sztandarów". 23
Polski ruch niepodległościowy obejmujący organizacje paramilitarne "Strzelec", "Związek Strzelecki", "Drużyny Bartoszowe" i "Drużyny sokole", opisane w ogromnej liczbie specjalistycznych opracowań, nie jest zasadniczym tematem prezentowanej pracy. Dlatego też ograniczono się jedynie do jego militarnych aspektów i przedstawiono w proporcji odpowiedniej do jego wkładu w kampanie wojenną 1914 i 1915 roku.
49
3) solidarność sojuszniczą wobec Niemiec, znajdujących się już od 1 VIII w stanie wojny z imperium Romanowów. Dalsza zwłoka była niemożliwa z powodów zarówno strategicznych, jak i politycznych. Po pierwsze, już od 1 VIII zgromadzona na Górnym Śląsku niemiecka grupa Woyrscha, która miała zapewnić łączność między obu sojusznikami, przeprowadzała pomyślnie operację zajmowania Jury Częstochowskiej i Wieluńskiej, opanowując 3 VIII Kalisz, Częstochowę i Będzin, co wymagało rychłego rozpoczęcia analogicznego ruchu przez najbliższą jej i koncentrującą się w rejonie Krakowa austro-węgierską grupę Kummera. Po drugie, w Królestwie Kongresowym panowała powszechna niechęć do Niemców (spotęgowana jeszcze przez zbombardowanie i spalenie przez nich Kalisza), co rodziło konieczność interwencji monarchii naddunajskiej, cieszącej się większą sympatią wśród Polaków. Było to niezbędne, aby nie osłabić morale galicyjskich poddanych i nie zaprzepaścić do końca widoków na polską irredentę. Po trzecie, już o świcie 6 VIII, nie czekając na wybuch wojny, wspomniana wyżej, paramilitarna polska kompania kadrowa, pod dowództwem kpt. Tadeusza Kasprzyckiego, przekroczyła w Michałowicach pod Krakowem granicę carskiego imperium, rozpoczynając tym samym działania wojenne i tworząc nieodwracalne fakty. Oddziały strzeleckie nie napotkały nigdzie poważnego oporu nieprzyjaciela. Pomimo swych miniaturowych rozmiarów i symbolicznego uzbrojenia, posuwały się dość szybko naprzód. W dniu 12 VIII wkroczyły do Kielc, zajmując pierwsze ważniejsze miasto w Królestwie Kongresowym i dopiero tu natrafiając na poważniejszą kontrakcje wroga, odpartego po kilkudniowych walkach. Jednak mimo znacznego sukcesu militarnego, akcja nie powiodła się politycznie. Oczekiwane przez Piłsudskiego powstanie nie wybuchło, a spodziewana rekrutacja do polskich oddziałów okazała się bardzo nikła z powodu obojętnego lub wręcz niechętnego stosunku ze strony miejscowej ludności. Zawiedzione tym austro-węgierskie czynniki wojskowe ogłosiły więc 13 VIII formalne wcielenie wszystkich oddziałów ochotniczych do swego pospolitego ruszenia, poddały je taktycznie i strategicznie dowództwu cesarsko-królewskiemu i domagały się nowego politycznego rozwiązania w sprawie polskich formacji. Nastąpiło ono, głównie na skutek starań Polskiego Koła Poselskiego w Wiedniu, 16 VIII. Polityczne kierownictwo i zwierzchnictwo nad polskimi ochotnikami, zwanymi odtąd Legionami Polskimi, obejmował - złożony
50
KUCHNIA POLOWA
AUSTRO-WĘGIERSKIEGO
ODDZIAŁU PIECHOTY.
KUCHNIE POLOWE GINĘŁY ZAZWYCZAJ JUŻ PODCZAS
PIERWSZYCH BOJÓW, TOTEŻ ICH ODNALEZIENIE I KORZYSTANIE Z DOBRODZIEJSTW KOTLA NIE BYŁO CZĘSTE. POLOWE MIEJSCA ŻYWIENIA BYŁY TEŻ WYMARZONYM CELEM DLA NIEPRZYJACIELSKIEJ ARTYLERII. ODMARSZE MUSIAŁY SIĘ ODBYWAĆ PRZY KOTŁACH PUSTYCH I WYGASZONYCH, TOTEŻ KAŻDY ALARM W POLU KOŃCZYŁ SIĘ WYLANIEM POSIŁKU DO PRZYDROŻNEGO ROWU
z poważnych działaczy galicyjskich - Naczelny Komitet Narodowy (NKN). Same zaś oddziały zostały militarnie poddane Komendzie Legionów, która pod względem strategiczno-taktycznym była podporządkowana dowództwu austro-węgierskiemu. Piłsudskiemu pozostawiono pod bezpośrednią komendą tylko jeden z legionowych pułków24. Kilka godzin po wypowiedzeniu wojny granice przekroczyły również pierwsze regularne oddziały austro-węgierskie (była to grupa gen. Kummera), zajmując do końca dnia bez walki Olkusz i Wolbrom. Miejscowa ludność ze zdumieniem obserwowała długie szeregi obcej piechoty, maszerujące bez przeszkód w głąb carskiego imperium. Trwało to kilka następnych dni. W ten sposób pierwsza akcja oczyszczania z nieprzyjaciela sporego pasa ziemi od Jury Krakowsko-Częstochowskiej po Góry Świętokrzyskie została uwieńczona całkowitym powodzeniem już w pierwszym tygodniu wojny. Ostatecznie do dnia 19 VIII austro-węgierska ofensywa wyprzedzająca dotarła aż do Sandomierza i Annopola25. Zadanie to jednak nie było zbyt heroiczne, ponieważ operująca 24 25
Suleja, s. 119-121. Zgórniak, Szkice, s. 123.
51
FOTOGRAFIE WOJENNE RZADKO PRZEDSTAWIAJĄ PRAWDZIWĄ RZECZYWISTOŚĆ - ŚMIERĆ I KALECTWO. UKAZANE NA ZDJĘCIU CZĘŚCIOWO ZWĘGLONE ZWŁOKI AUSTRO-WĘGIERSKIEGO OFICERA SĄ PRZETAŻAJĄCYM ŚWIADECTWEM TRAGEDII, KTÓRE KRYJĄ SIĘ ZA NAGROBNYMI INSKRYPCJAMI
tu, jedyna na zachód od środkowej Wisły, rosyjska 14. dyw. kawalerii w ogóle nie podjęła otwartej walki. KONCENTRACJA GŁÓWNYCH SIŁ AUSTRO-WĘGIERSKICH
W trakcie powyżej opisanych pomyślnych działań zbrojnych od 9 VIII na wszystkich liniach kolejowych monarchii skierowanych ku północy i wschodowi panował duży ruch. Dziennie w rejony koncentracji przybywało około 40 stuosiowych pociągów wojskowych, liczących w sumie 7000 wagonów. Jednocześnie terytorium Galicji stało się obiektem pierwszych wypadów rosyjskich oddziałów kawalerii i sił lotniczych, które odparto jednak bez trudu26. W celu lepszego prowadzenia zaplanowanych operacji AOK (zgodnie z przedwojennym planem) postanowiło przenieść swe stanowisko dowodzenia z Wiednia do Przemyśla27. Wbrew optymistycznym nastrojom społeczeństwa i euforii pierwszych sukcesów, szef sztabu generalnego, Franz Conrad von Hötzendof, mianowany dowódcą frontu północnego, był daleki od optymizmu, zdając sobie sprawę 26
Interessante Blatt. XXXIII, nr 33, s. 10.
27
Po porażce w Galicji Wschodniej i oblężeniu Przemyśla wielokrotnie krytykowano tę decyzję jako zbyt ryzykowną dla naczelnej komendy, a także zbyt uciążliwą i dezorganizującą funkcjonowanie twierdzy (Forstner, s. 101, 107).
52
z ryzyka operacji i przewagi przeciwnika. Tuż przed odjazdem do Przemyśla, 15 VIII był on na audiencji pożegnalnej u cesarza, który zdawał się podzielać jego nastrój. Kiedy opuszczał monarchę, ten podał mu rękę i pożegnał się z nim słowami: "Oby Bóg sprawił, żeby wszystko poszło dobrze, a jeśli nawet nie stanie się tak, jakbyśmy chcieli, to ja to zniosę"28. 16 VIII o godz. 2.00 w nocy pociąg specjalny wiozący Wodza Naczelnego, gen. piechoty arcyksięcia Fryderyka, następcę tronu, arcyksięcia Karola, szefa sztabu generalnego i dowódcę frontu północnego, gen. broni Franza Conrada von Hötzendorfa, i pozostałych członków AOK opuścił Wiedeń. Conrad jechał do Przemyśla ze świadomością, że nie wybiera się na "żwawą i wesołą wojnę", lecz na decydującą walkę o potęgę i istnienie monarchii29. Członkowie AOK po 36-godzinnej podróży, prowadzącej przez Kraków i Jarosław, wzdłuż granicy rosyjskiej przybyli do Przemyśla, gdzie na dworcu zostali powitani przez komendanta twierdzy, gen. dyw. Hermanna Kusmanka von Burgneustädtena. Oficerowie AOK zamieszkali w obozie na Zasaniu, a generał niemiecki przy AOK wraz ze swoim sztabem znalazł kwaterę w mieście30. 2 armie wyznaczone do przeprowadzenia ofensywy (1. Armia pod dowództwem gen. kawalerii Dankla, złożona z 3 korpusów, zgrupowana między Tarnobrzegiem i Jarosławiem, i 4. Armia gen. piechoty Auffenberga, złożona z czterech korpusów, zbierających się między Jarosławiem i Rawą Ruską) osiągnęły wkrótce pełną gotowość bojową, pomimo opóźnień w transporcie taborów i różnych jednostek pomocniczych. Natomiast nie była jeszcze gotowa do walki zaledwie dwukorpusowa 3. Armia, dowodzona przez gen. kawalerii Rudolfa von Brudermanna, która otrzymała rozkaz skoncentrowania się na wschód od Lwowa i utrzymania tego regionu w przypadku ewentualnego uderzenia ze strony nieprzyjaciela. Co gorsza, oprócz wymienionych zadań armia ta miała jeszcze dodatkowo wspierać najbardziej wysuniętą na wschód i południe słabą grupę operacyjną armii gen. piechoty Hermanna Kövessa von Kövesháza, ponieważ większość przewidzianej w tym miejscu 2. Armii wraz z jej dowódcą gen. kawalerii Eduardem Böhm-Ermollim znajdowała się w drodze w transporcie kolejowym pomiędzy Syrmią nad granicą serbską a Dniestrem. I właśnie ta wymuszona sytuacją, niewspółmierna do przewidywanych zadań, słabość austro-węgierskiego prawego skrzydła, połączona z nieudolnością dowódcy flan-
28
Conrad, t. 4, s. 426.
29
Tamże, s. 400.
30
Heiden, s. 28-29.
53
ki31 i słabym rozpoznaniem sił przeciwnika w tym rejonie, były głównymi przyczynami rychłego załamania tego odcinka frontu w zbliżającym się starciu. 14 VIII rozpoczęto przeprowadzanie rozpoznania głównego pola przyszłej walki. Jednostki oddziałów lotniczych (Luftfahrtruppen) - mimo niewielkiej liczebności, spowodowanej wycofaniem w ostatniej chwili części sprzętu latającego (wszystkie samoloty Lohner C skierowano do wzmocnienia konstrukcji) - świetnie spełniły swe zadania pomiędzy Wisłą i Bugiem, a wspierający je niemiecki sterowiec dotarł nawet nad twierdzę w Dęblinie (Iwanogrodzie) i zebrawszy potrzebne informacje, skierował się z nimi majestatycznie w kierunku Przemyśla. Zawiódł natomiast całkowicie wywiad, oparty na płatnej sieci szpiegów, którzy niewiele mogli zdziałać pozbawieni w terenie sympatii lojalnej wobec cara ludności. Skromniejsze rezultaty przyniosło rozpoznanie dalekiego zasięgu prowadzone przez sześć dywizji kawalerii, które poniosły przy tym poważne straty. W zamiarze AOK miało ono wysunąć się wachlarzowato około 100 km poza wschodnią i północną granicę monarchii i zbadać teren do linii Kowel - Ostroróg - Starokonstantynów - Bar - Mohylew. Zadanie to okazało się nie w pełni wykonalne, wobec oporu przeciwnika, i jakkolwiek niektóre dywizje osiągnęły znaczne sukcesy (np. 1. dyw. kawalerii zajęła Kamieniec Podolski i przesunęła się na wschodzie aż do Rachnówki, a 4. doszła pod Szklin, niedaleko Łucka), to jednak inne spisały się znacznie gorzej i powróciły bez istotnych wiadomości. Najtragiczniejsze w skutkach okazały się działania 5. dyw. huzarów honwedu, której zadaniem było rozpoznanie pozycji nieprzyjaciela na wschód od Zbrucza, w rejonie miasteczka Gorodok. Początkowo odniosła ona sukces, lokalizując tam kombinowaną dywizję kozaków i nieprzyjacielską artylerię. Starcie kawalerii było początkowo pomyślne. Udało się przegnać kilka sotni kozaków, co rozzuchwaliło huzarów i skłoniło do dalszej, nierozważnej szarży. W rejonie miasteczka Gorodok austro-węgierscy kawalerzyści dostali się pod celny ogień rosyjskiej piechoty i ponieśli ciężkie straty. Pomieszana dywizja cofnęła się za granicę na Zbruczu, w rejon Satanowa, gdzie nagle wśród jej pododdziałów zaczęła się gwałtowana strzelanina. Huzarzy byli bowiem przekonani, że dosięgnął ich rosyjski pościg. Wybuchła nieopisana panika, która pociągnęła wiele ofiar. Był wśród nich, niestety, również dowódca dywizji, gen.
31
Obydwa opisywane zgrupowania zrehabilitowały się potem całkowicie pod nowym dowództwem (gen. Boroevicia i gen. Böhm-Ermolliego) podczas zimowych walk w Karpatach (zob. rozdział Zimowe bitwy karpackie).
54
LATO 1 9 1 4 ROKU - OKRES STRASZKIWYCH RZEZI W ARMII AUSTRIACKIEJ. ATAKUJE BATALION LANDWERY. PIERWSZA FALA TYLARIERÓW RUSZYŁA WŁAŚNIE DO SZTURMU, NASTĘPNA SZYKUJE SIĘ DO ATAKU I OSŁANIA SWOICH KOLEGÓW OGNIEM DWÓCH KARABINÓW MASZYNOWYCH SCHWARZLOSE Z PŁYTAMI STALOWYMI, KTÓRE PODCZAS MARSZÓW W CZASIE WOJNY JAKO PIERWSZE ILĄDOWAŁY W ROWACH. FOTOGRAFIA PRAWDOPODOBNIE PRZEDSTAWIA PLAC ĆWICZEŃ, ALE WSZYSTKIE ATAKI PIECHOTY \WYGLĄDAŁY PODOBNIE. WYSTARCZYŁ DOBRZE WSTRZELANY CEKAEM Z FLANKI, BY ODDZIAŁ ZOSTAŁ ZDZIESIĄTKOWANY.
(FML) Ernst von Froreich Szabó, który zginał od przypadkowego strzału, bądź też, widząc zagładę powierzonego sobie oddziału, popełnił samobójstwo32. W sumie wysłanym na zwiad dywizjom kawalerii udało się jedynie powstrzymać i wyrzucić z Galicji dywizje rosyjskiego zwiadu kawaleryjskiego. Jedna z nich została całkowicie zniszczona 21 VIII w starciu pod Turynką, gdzie jej szarża załamała się w celnym ogniu spieszonych huzarów honwedu. Sukces był tym większy, że dywizje kozaków poprowadził osobiście jej dowódca gen. Siergiej Piotrowicz Wannowski, który ciężko ranny dostał się do niewoli. Natomiast drugą odparto w tym samym dniu pod Jarosławcami przy bardzo dużych stratach własnych33. Najbardziej fatalne było co, że rozpoznanie kawaleryjskie wypadło najsłabiej na wschód od granicznego Zbrucza, gdzie gromadziły się główne siły rosyjskie przeznaczone do zadania decydującego ciosu monarchii habsburskiej. 32
O U L K , s.165. Była to pierwsza ofiara zmagań austro-węgierskich w tak wysokiej randze.
33
Niedaleko Żółkwi (obecnie Nestieriwa na Ukrainie), zob. H. Batowski, Słownik, s. 40, O U L K ,
s. 167.
55
Dlatego AOK nie zdawało sobie sprawy, iż tempo mobilizacji przeciwnika jest znacznie szybsze, niż zakładano, i że w momencie podjęcia przez lewe skrzydło wojsk austro-węgierskich ofensywy wyprzedzającej wojska rosyjskie osiągnęły już w tym miejscu pełną gotowość bojową. Ogólny obraz przygotowań nieprzyjaciela, wynikający z rozpoznania prowadzonego do 20 VIII, był następujący: Rosjanie oczyścili pas Wisły i na wschód od niej zgromadzili silne oddziały kawalerii w półkolu wokół Galicji Wschodniej aż do Dniestru; w głębi następowała koncentracja piechoty przy wykorzystaniu linii kolejowych. Informacje o ruchach wojsk rosyjskich za Zbruczem były sprzeczne, co wzbudziło w sztabie austro-węgierskim mylne przekonanie, iż Rosjanie dopiero się tu organizują. Sytuacja wyjaśniła sic 21 VIII, gdy zachodnie, lewe skrzydło wojsk cesarsko-królewskich już rozpoczęło operację w Lubelskiem. Wtedy to silne oddziały kawalerii rosyjskiej, posuwające się przed piechotą, przeszły szerokim frontem przez Zbrucz i skierowały się w rejon Tarnopola-Trembowli, zmiatając przed sobą o wiele słabsze siły prawego skrzydła austro-węgierskiego. AUSTRO-WĘGIERSKIE
U D E R Z E N I E WYPRZEDZAJĄCE LEWEGO
S K R Z Y D Ł A U G R U P O W A N I A GALICYJSKIEGO ( V I I I 1 9 1 4 ) OFENSYWA LEWEGO SKRZYDŁA
Bezpośrednio po ukończeniu rozpoznania kawaleryjskiego gen. Conrad von Hötzendorf z rozmachem rozpoczął działania wojenne, nakazując gen. kawalerii Victorowi Danklowi, dowodzącemu 1. Armią, przystąpić do ofensywy na Lublin. Armia ta była całkowicie gotowa do walki, gdyż składające się na nią korpusy (krakowski, przemyski i pożoński) pochodziły z rejonów bliskich miejscu koncentracji. 21 VIII Dankl przebył niebezpieczną, lesistą i bagnistą przestrzeń przygraniczną po obu stronach rzeki Tanwi i osiągnąwszy wrogie terytorium, rozpoczął po jednodniowej przerwie natarcie idące wzdłuż wzniesień Roztocza, ciągnących się od Wisły do Frampola w kierunku Lublina. O wiele słabsza od 1. Armii, sąsiadująca z nią od zachodu grupa Kummera, która z powodzeniem wykonała swe zadanie w Kieleckiem, miała ubezpieczać manewr Dankla, pilnując lewego brzegu Wisły aż po Sandomierz. Sztab AOK zdawał sobie sprawę, iż tym razem, w przeciwieństwie do łatwych sukcesów w Kieleckiem, nie obejdzie się bez ciężkiej walki, gdyż naprzeciw stoi silna 4. Armia rosyjska gen. Antona Jegorowicza von Salza, która
56
otrzymała zadanie zaatakowania Galicji i wyjścia na tyły twierdzy Przemyśl, co mogłoby spowodować od razu katastrofalne skutki dla Austro-Węgier. Ryzyko było tym większe, że właśnie 21 VIII nadeszły jednoczesne, niepokojące wieści o przekroczeniu granicznego Zbrucza przez rosyjską kawalerię oraz o porażce Niemców broniących Prus Wschodnich przed inwazją rosyjską. Operująca tam, bardzo słaba 8. Armia niemiecka pod dowództwem gen. Maxa von Prittwitza nie potrafiła skutecznie powstrzymać 1. Armii rosyjskiej gen. Pawła Adamowicza Rennenkapfa pod G ą binem i usiłowała się ratować odwrotem za Wisłę. Wprawdzie już następnego dnia odwrót odwołano, a 8. Armia niemiecka zyskała nowego wodza w osobie odwołanego z emerytury Paula von Hindenburga, lecz uważano to za rozpaczliwy krok ratunkowy i nikt się nie spodziewał, że za parę dni ów spokojny rezydent odniesie najbardziej efektowny sukces na froncie wschodnim. Dla AOK było natomiast pewne, że zarówno zaangażowanie we Francji, gdzie niemieckie armie zbliżały się do Paryża, jak i zagrożenie Prus Wschodnich nie pozwolą sojusznikowi na rychłe przerzucenie większych sił na wschód i wsparcie operacji austro-węgierskich. BITWA POD KRAŚNIKIEM
Pomimo komplikowania się sytuacji, w wyznaczonym dniu 23 VIII trzy korpusy armii gen. Dankla śmiało ruszyły na północ w następującym ugrupowaniu: na lewym skrzydle I krakowski (złożony głównie z Polaków), w centrum V pożoński (przeważali w nim Węgrzy), na skrzydle prawym X przemyski (mniej więcej po połowie polski i ukraiński). Pierwsze na nieprzyjaciela natknęło się o godz. 9.00 lewe skrzydło dowodzone przez gen. Karla von Kirch bacha. Były to 46. i 5. dyw. piechoty należące do I korpusu, które starły się pod Zaklikowem z maszerującą naprzeciw rosyjską 18. dyw. piechoty. Korpus krakowski śmiałym atakiem uprzedził natarcie Rosjan, złamał je i odrzucił w zaciekłym boju w kierunku Kraśnika, odcinając nieprzyjaciela od Wisły. Było to pierwsze poważniejsze starcie na froncie wschodnim. Wykazało ono niezbicie bezsprzeczną przewagę doskonale przygotowanego polskiego piechura w austro-węgierskim mundurze nad dzielnym co prawda, lecz mniej samodzielnym rosyjskim sołdatem. Okazało się przy tym, iż nie wystarczy bać się swego przełożonego bardziej niż wroga. Trzeba jeszcze mieć świadomość, o co się walczy. Tej zaś wyraźnie brakowało rosyjskim, a zwłaszcza polskim poddanym cara.
57
POLOWY PUNKT ŁĄCZNOŚCI PUŁKU PIECHOTY AUSTRIACKIEJ, PRAWDOPODOBNIE 1 6 . REGIMENTU LANDWERY " K R A K Ó W "
Nieomal równocześnie pożoński V korpus gen. Paula von Puhallo, zajmujący pozycję centralną, wziął siłami 76. pułku piechoty strategiczne wzgórze Polichna, a następnie przypuścił szturm do znajdującego się za nim umocnionego obozu przeciwnika. Zacięty opór Rosjan złamano siłami 14. i 33. liniowych dyw. piechoty i 37. dyw. piechoty honwedu, pragnącej dowieść, że siły obrony terytorialnej w niczym nie ustępują wojskom polowym. W tym samym czasie walczący na lewym skrzydle przemyski X korpus, dowodzony przez gen. Hugona von Meixnera, zaatakował umocnione pozycje wroga ciągnące się na zachód i wschód od Frampola. W walkach tych wyróżniła się 9. dyw. kawalerii, która na południe od Porbachów starła kompletnie usiłujące ją powstrzymać nieprzyjacielskie formacje jazdy i piechoty. 24 VIII wzięto szturmem miasto Urzędów, w czym wyróżniła się znów 37. dyw. piechoty honwedu, a następnego dnia, po zaciekłych walkach, miejscowości: Wilkołaz, Józefów i Kraśnik. Jednoczesne kontruderzenie dwóch korpusów rosyjskich na linię Janów - Frampol zostało złamane siłami 45. dyw. strzelców z X korpusu przemyskiego, dowodzonej przez gen. Stepana Ljubičićia.
58
"OFENSYWAWYPRZEDZAJĄCA". SYTUACJA WOJSK
20
VII
1 9 1 4
Wszystkie jednostki, niezależnie od narodowości i rodzaju broni, walczyły z zapałem i bezprzykładną brawurą. Podziwu godne były zwłaszcza, ostatnie w historii tej formacji, wielkie szarże huzarów honwedu, których nie były w stanie powstrzymać ani artyleria, ani ogień karabinów maszynowych, ani przygotowane zawczasu okopy przeciwnika. A przecież nieprzyjaciel walczył również bardzo mężnie i rosyjscy artylerzyści nie ulękli się pędzącej na nich końskiej nawały, i do końca usiłowali bronić swych baterii. Toteż nic dziwnego, że widok tej pięknej szarży utrwalonej pędzlem głównego batalisty państw centralnych Hoyera stał się niebawem bardzo poszukiwanym artykułem na rynku w całej monarchii i do dziś obraz ten zdobi wiele węgierskich mieszkań. Pod wieczór 25 VIII nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że rosyjska 4. Armia została pobita we frontalnym starciu na odcinku 70 km i zmuszona do odwrotu ku północy. Dwudniowe zmagania pod Kraśnikiem były pierwszym zwycięstwem wojsk austro-węgierskich w rozpoczynającej się wojnie i dały im w sumie: 6000 jeńców rosyjskich, 20 zdobytych dział i 28 karabinów maszynowych. Zwycięstwo było tym cenniejsze, że jako pierwszy sukces Austro-Węgier poważnie zaważyło na nastroju i morale obu stron walczących, a ponadto wykazało wyższość żołnierza monarchii habsburskiej nad równym mu liczbą i wyposażeniem przeciwnikiem34. Należy przy tym dodać, że nieprzyjaciel rzucił do walki świetne oddziały gwardyjskie, którym sprostały w boju austro-węgierskie formacje obrony krajowej i pospolitego ruszenia. Sukces ten przekreślił rosyjskie plany oskrzydlenia armii austro-węgierskiej od strony Wisły. Natomiast otwierał on wojskom cesarza Franciszka Józefa drogę do Lublina i groził Moskalom całkowitym wyrzuceniem z Królestwa Kongresowego, co mogłoby mieć dla caratu zgubne skutki polityczne. Warto też przypomnieć, iż już starożytni Rzymianie wierzyli, że rezultat pierwszego krwawego starcia jest wróżbą ostatecznego wyniku wojny, toteż nic dziwnego, że pierwszy sukces wybitnie podniósł na duchu lojalnych poddanych wiekowego monarchy. Było też zrozumiałe, że obydwie strony nagrodziły i ukarały dowodzących w bitwie wodzów, tak jak na to zasłużyli: gen. Victor Dankl otrzymał awans i zaszczytny tytuł von Kraśnik, natomiast jego rosyjski przeciwnik, von Salza, został już 25 VIII pozbawiony dowództwa nad pobitą 4. Armią i musiał je oddać gen. Aleksiejowi Jermołajewiczowi Ewertowi35. 34
Po stronie austro-węgierskiej walczyły 144 bataliony piechoty i 71 szwadronów jazdy wyposażonych w 354 działa i karabiny maszynowe, po rosyjskiej zaś 104 bataliony piechoty i 100 szwadronów jazdy wyposażonych w 3 5 0 dział i karabinów maszynowych (OULK, t. 1, s. 184). 35
O U L K , t. 1. s. 177-189.
60
BITWA POD KOMAROWEM
Pomyślne wieści spod Kraśnika dotarły do głównej komendy w Przemyślu jednocześnie z niepokojącymi sygnałami ze wschodniej Galicji. Spowodowało to przyśpieszenie akcji ofensywnej austro-węgierskiej 4. Armii gen. Moritza Auffenberga, któremu 25 VIII przesłano rozkaz niezwłocznego natarcia w kierunku Chełma. Sytuacja była tu znacznie poważniejsza niż pod Kraśnikiem, gdyż stojąca naprzeciw 5. Armia rosyjska gen. Pawła Adamowicza Plehwego nie tylko przeważała liczebnie, lecz ponadto posiadała bardziej zdecydowane dowództwo. Mimo to Auffenberg znakomicie wywiązał się z powierzonego zadania i po kilku dniach ciężkich walk zdołał nie tylko odepchnąć, lecz także w dużej mierze oskrzydlić i zniszczyć przeciwnika. Dokonał tego, współdziałając operacyjnie ze świetnym tyrolskim XIV korpusem, dowodzonym przez arcyksięcia Józefa Ferdynanda, który należał do 3. Armii gen. Brudermanna i został od niej "wypożyczony" do tej akcji. Pozwoliło to na zrealizowanie podwójnego oskrzydlenia przeciwnika. Korpusy VI (koszycki) i XVII (mieszany) otrzymały zadanie przyjęcia w centrum uderzenia głównych sił przeciwnika i związania go walką. Natomiast operujące na lewym skrzydle korpusy II (wiedeński) i IX (północnoczeski), oraz znajdujący się na prawym skrzydle XIV korpus miały go niepostrzeżenie oskrzydlić i wyjść na jego tyły. Bój rozpoczął wiedeński II korpus, który 26 VIII natknął się pod Zamościem na rosyjski XXV korpus, pokonał go po krótkiej walce i odrzucił na północ, wdzierając się aż po Łabuńkę nad Wieprzem. Pozwoliło mu to nawiązać bezpośredni kontakt z przemyskim X korpusem należącym do sąsiedniej 1. Armii gen. Dankla, działającej ofensywnie w Lubelskiem, i wybić lukę pomiędzy 4. i 5. Armią rosyjską. Wszystko to stworzyło dogodny punkt wyjścia do planowanego manewru oskrzydlającego. Natomiast znajdujący się na prawo od niego, stanowiący centrum armii, północnoczeski IX korpus, który 27 VIII rozpoczął prowokacyjny atak pod Tarnawatką, napotkał - zgodnie z przewidywaniem austro-węgierskiego dowódcy - na zacięty opór XIX korpusu rosyjskiego i utknął w miejscu. Następnego dnia nieprzyjaciel dał się wciągnąć w zastawioną przez Auffenberga pułapkę, wzmacniając swe centrum dalszymi siłami (rosyjski V korpus), i usiłował rozerwać centrum austro-węgierskie na odcinku Tarnawatka - Tomaszów. Siła uderzenia była tak wielka, że zmęczone bojem oddziały austro-węgierskie znalazły się nagle w krytycznej sytuacji. Wybrana przez Rosjan
61
droga odwrotu biegła przez znajdujące sie tam rozlewiska rzeki Huczwy. Na północ zaś od jej górnego biegu zajęła właśnie pozycje skrajnie wyczerpana całodziennymi walkami 15. dyw. piechoty, nie zdając sobie sprawy z tego, że znalazła się na drodze zdesperowanego i znacznie przeważającego przeciwnika. Podczas gdy część całkowicie zaskoczonych żołnierzy austro-węgierskich stawiła dzielnie opór, inni ulegli przewadze Rosjan i w zamieszaniu nie byli zdolni do przeciwstawienia się im. Tylko niewielu oficerów i żołnierzy wyszło cało z tej krwawej łaźni i wycofało się na zachód. Śmierć dosięgła także dowódcę 15. dyw., Fryderyka Wodnianskyego, który najprawdopodobniej poniósł ją z własnej ręki36. Zaalarmowana przez resztki pechowej jednostki austro-węgierska 27. dyw. piechoty (wchodząca w skład sąsiedniego VI korpusu dowodzonego przez gen. Boroevicia) przygotowała się dzięki temu ostrzeżeniu na nadciągające uderzenie, lecz i ona została zepchnięta w kierunku Tomaszowa. Sytuacja została opanowana dopiero pod wieczór 28 sierpnia, gdy Auffenberg rzucił do walki XVII korpus rezerwowy, który brawurowym atakiem przeprowadzonym na wschód od Tomaszowa przywrócił stan wyjściowy. Ostatecznie prawe skrzydło armii Auffenberga uwolnił od zagrożenia XIV tyrolski korpus, dowodzony przez arcyksięcia Józefa Ferdynanda, który znakomicie wykonał swe zadanie, kompletnie niszcząc nad rzeką Huczwą XVlI korpus rosyjski i ścigając go aż po Hrubieszów i rzekę Bug. Warto zapamiętać, że w bojach tych odznaczyli się inicjatywą: sławny później, dowodzący 61. dyw. rezerwową gen. Roth w bitwie pod Hujczami oraz gen. Kirlbach dowodzący 41. dyw. piechoty Honwedu pod Posadowem37. W ten sposób austro-węgierski dowódca 4. Armii udaremnił przełamanie swego centrum i z obu skrzydeł zaczął wychodzić na tyły rosyjskiej 5. Armii gen. Plehwego, realizując wstępną fazę klasycznej operacji kanneńskiej. Ostatnie, rozpaczliwe próby odrzucenia lewego skrzydła oddziałów Auffenberga podejmowane w tym dniu przez Rosjan nie powiodły się i nie zdołały nawet zapewnić bezpiecznego odwrotu ich prawej flanki. W krytycznej sytuacji gen. Plehwe, nie chcąc się ośmieszyć, dając się zamknąć przez klasyczny manewr opisywany w podręcznikach wojskowych, wydał rozkaz niezwłocznego odwrotu. Przeprowadzono go dość sprawnie w kierunku Bugu w nocy z 1 na 2 IX, przez co rosyjski dowódca uratował nie tylko swe wykrwawione korpusy, ale i własne stanowisko. 36
Był to najwyższy ranga oficer austro-węgierski (Feldmarschalleutnant), który stracił życic, w całej "wojnie galicyjskiej". Interessante Blatt, XXXIII, nr 44, s. 4. 37
O U L K , t. 1, s. 200.
62
Znacznie uszczuplona rosyjska 5. Armia zdołała sie wyrwać z kleszczy i umocnić na nowych pozycjach na linii Grabowiec - Hrubieszów - Włodzimierz Wołyński, co dobrze świadczyło o jej dowódcy, który co prawda nie dotrzymał pola zdolniejszemu przeciwnikowi, lecz przynajmniej nie stracił głowy. Opisywane działania prowadzone między 26 VIII a 2 IX nazwano bitwą pod Komarowem. Dała ona Austro-Węgrom następującą zdobycz: 3 sztandary, 160 dział i co najmniej 10 000 jeńców. Zarówno pod względem kunsztu wojennego, jak i rozmiarów przewyższała niedawne zwycięstwo pod Kraśnikiem. Pokonana armia rosyjska była tu bowiem znacznie silniejsza od austro-węgierskiej, a z trudem tylko uniknęła całkowitej zagłady38. Przedstawione tu zmagania nie kończyły jednak sukcesów wojsk cesarskokrólewskich w Lubelskiem. W tym samym czasie 1. Armia Dankla posunęła się dalej na północ, tocząc zwycięskie boje (nazywane w źródłach bitwą pod Krasnymstawem lub bitwą pod Lublinem). Jej zwycięskiego marszu nie było już w stanie nic zatrzymać: ani powierzenie pobitej przez nią armii von Salza nowemu dowódcy, gen. Ewertowi, ani też uzupełnianie jej o kilka świeżych dywizji. 1 IX wojska austro-węgierskie znalazły się na przedpolach Lublina, osiągając linię Opole Lubelskie - Bychowa - Piaski. Austro-węgierski X korpus przeciął nawet kolej na linii Chełm - Lublin, zajmując stację Trawniki. Podczas toczących się wówczas walk w wojskach carskich zdarzyły się częste przypadki dezercji licznych wśród nich Polaków39. Pomiędzy rosyjskimi armiami generałów Ewerta i Plehwego otwarła się też ogromna luka, dająca Austro-Węgrom nadzieje na dalszą ofensywę w kierunku Wołynia. Ponieważ jednocześnie Rosjanie ponieśli miażdżącą klęskę w Prusach Wschodnich pod Tannenbergiem, mogło się w tym momencie zdawać, iż plan ofensywy wyprzedzającej austro-węgierskiego szefa sztabu generalnego powiódł się i że klęska Rosji jest pewna i nieunikniona. Jeszcze jeden krok naprzód, 38
Po stronie austro-węgierskiej: 152 bataliony piechoty, 150 szwadronów kawalerii i 600 dział, po stronie rosyjskiej: 194 bataliony piechoty, 102 szwadrony kawalerii i 610 dział (OULK, t. 1, s. 240). 39
"Kraków, sierpnia: Dla ilustracji notuję, co opowiadają jeńcy rosyjscy. Jest ich tu kilkuset spod Kraśnika,
prawie sami Polacy, którzy sami się poddali. Mówią, że oficerowie więcej boją się ich jak Austriaków i Polaków, ślą zawsze na pierwszy ogień i stąd ich najwięcej pada. Moskale idący za nimi strzelają do nich, gdyby który nie strzelił do Austriaków. Polacy nie chcą się bić z Austriakami; z Prusakami by się bili, "ale tu cesarz dobry". Kiedy z ich rotą było źle. kapitan ich uciekł pierwszy - więc poddali się i są bardzo zadowoleni (cytat za: Dąbrowski, Dziennik, s. 36).
63
ODZNACZENIA DLA SANITARIUSZY. POGARDZANI PRZED WOJNĄ I UWAŻANI ZA ZNIEWIEŚCIAŁYCH TCHÓRZY I DEKOWNIKÓW ŻOŁNIERZE Z CZERWONYM KRZYŻEM NA RAMIENIU RYCHŁO STALI SIĘ PRZEDMIOTEM OGÓLNEGO SZACUNKU I PODZIWU
wzięcie Lublina i przekroczenie rzeki Wieprza, a dowództwu rosyjskiemu nie pozostawałoby nic innego, jak ewakuować Warszawę i utracić całe Królestwo Polskie, co miałoby fatalne skutki polityczne i militarne. A jednak te cenne i drogo okupione własnymi stratami zwycięstwa wojsk austro-węgierskich, pomimo całego kunsztu wodzów i poświęcenia żołnierzy, przychodziły za późno. W tym samym bowiem czasie, gdy zachodnie lewe skrzydło wojsk cesarsko-królewskich zaangażowało się w ofensywne walki na Lubelszczyźnie, znacznie słabsze prawe skrzydło wschodnie ugięło się pod naporem ponad dwukrotnie silniejszego przeciwnika i prowadziło rozpaczliwą walkę na przedpolach Lwowa. Pomimo groźnej sytuacji na wschód od Lwowa sztab austro-węgierski nie mógł i nie chciał przerwać walk toczących się w północno-wschodniej Małopolsce w ich kulminacyjnym punkcie. Żywił bowiem nadzieję, że siły prawego skrzydła utrzymają swe pozycje do chwili ich wzmocnienia przez napływające z Serbii pododdziały 2. Armii, co okazało się, niestety, błędną rachubą. Nie tylko więc nie ściągnięto z lewego skrzydła posiłków, lecz pozwolono uszczuplić osłaniającą Lwów 3. Armię Brudermanna o doskonały XIV korpus tyrolski i zaangażować go w bitwę pod Komarowem. Tymczasem pod koniec sierpnia sytuacja na wschodnim
64
odcinku stała się tak krytyczna, że wymusiła decyzję o oddaniu stolicy Galicji, aby nie doprowadzić do rozerwania frontu. Uznano wówczas, iż zadanie udaremnienia upragnionego przez Rosjan odcięcia armii austriackich od zachodu zostało wykonane i wstrzymano zaczepną akcję, tak obiecująco rozwijaną między Wisłą a Bugiem40. AUSTRO-WĘGIERSKIE
DZIAŁANIA
POWSTRZYMUJĄCE
NA
PRA-
WYM SKRZYDLE UGRUPOWANIA STOSUNEK SIŁ WE WSCHODNIEJ GALICJI. PIERWSZE RUCHY WOJSK
Tuż przed rozpoczęciem ofensywy wyprzedzającej AOK nie posiadało jasnych informacji o rozmiarach sił rosyjskich za Zbruczem i szacowało je zbyt nisko. Tymczasem zgromadziły się tu dwie wyjątkowo silne armie dowodzone przez najwybitniejszych dowódców w armii carskiej. Na północnym wschodzie, między Łuckiem a Zbruczem, szykowała się do ataku 3. Armia gen. Ruzskiego, natomiast na wschód od Zbrucza przyczaiła się 8. Armia gen. Brusiłowa. Już same tylko wymienione oddziały posiadały ponad dwukrotną przewagę nad wojskami cesarsko-królewskimi osłaniającymi z tej strony Galicję. Tymczasem na terenie Besarabii Rosjanie zgromadzili jeszcze jedną, 7. Armię, która wobec neutralności Rumunii, w każdej chwili mogła wesprzeć atak na wschodnią Galicję. Stawka zdawała sobie doskonale sprawę z zamiarów austro-węgierskiego dowództwa i wcale nie zamierzała biernie czekać na całkowity pogrom swych sił w Lubelskiem i Zamojskiem. Toteż jeszcze 21 VIII rosyjska 8. Armia Brusiłowa 40
W ofensywie wyprzedzającej i późniejszych walkach odwrotowych brała też udział (wspierająco) niewielka austro-węgierska Flotylla Wiślana. Tworzyły ją zarekwirowane i uzbrojone statki należące do Zarządu Regulacji Rzek ("Wawel", "Wanda", "Melsztyn", "Kopernik", "Dunajec", "Tyniec"). Statki i motorówki Flotylli pływały pod banderą Marynarki Wojennej. 5 VIII 1914 roku "Wanda", "Wawel", "Dunajec" i "Melsztyn" wzięły udział w ataku na Brzesko Nowe, gdzie przejęto rosyjskie statki "Goplana" i "Nadwiślanin". 6 IX do statków w Brzesku Nowym dołączył "Tyniec". Na początku sierpnia podczas uderzenia na Kielce, Radom i Lublin statki skierowano do Nadbrzezia celem holowania tratew i galarów z zaopatrzeniem do Annopola i Józefowa. Ponadto prowadziły one zadania rozpoznawcze. W tym czasie przejęto rosyjskie statki "Planeta", "Steinkeller" i "Polonez". Podczas odwrotu na początku września "Wawel" utknął na mieliźnie i został zniszczony przez rosyjską artylerię, spłonął też "Steinkeller". Pozostałe starki przez kilka dni brały udział w walkach pod Sandomierzem. 12 IX, podczas odwrotu, z powodu niskiego stanu wód zatopiono statki "Kopernik", "Tyniec", "Wanda" i "Melsztyn". Ponieważ utracono większość uzbrojonych statków (ocalał tylko "Dunajec"), uzbrojono i opancerzono zdobyczne: "Nadwiślanin", "Goplana" i "Polonez", oraz włączono austro-węgierskie: "Krystyna" (własność Zarządu Regulacji Rzek) i "Neptun" (odkupiony od prywatnego właściciela z Mysłowic). Działania Flotylli Wiślanej stanowiły więc dość barwny i ciekawy epizod, niemający jednak zasadniczego wpływu na przebieg działań wojennych. Źródło wiadomości: Portal internetowy "Austro-Węgry" (http://austro-węgry.info/index.html).
65
przekroczyła Zbrucz, dzień zaś później ruszyła naprzód 3. Armia Ruzskiego, odrzucając słabą obronę austriacką. W ciągu dwóch dni w ręce Rosjan dostały się znaczne tereny z ważnymi miastami: Brodami, Tarnopolem i Trembowlą. Militarną sytuację Austro-Węgier pogorszyły natychmiast tłumy uchodźców41, szerzących straszliwe, a nieraz przesadzone wiadomości o okrucieństwach półdzikich hord kozackich. Jednocześnie na zajętych terenach ujawniały się tajone dotąd sympatie prorosyjskie u części wszechrusko nastawionych miejscowych Rusinów (tzw. moskalofilów) i polskich sympatyków narodowej demokracji (tzw. podolaków). Naczelne dowództwo austriackie zostało więc od razu zmuszone do cofnięcia wojska na ustaloną uprzednio zasadniczą pozycję obronną. Mimo to niebawem odrzuciło ono postawę defensywną i zachęcone sukcesami swych północnych armii zdecydowało się powstrzymać nacierających od wschodu Moskali, przyjmując ryzykowny plan dowódcy tego odcinka frontu - gen. Brudermanna. Dowódca austro-węgierskiej 3. Armii nalegał, aby i tu przejść do ataku, w kierunku na Złoczów i wzorem Dankla oraz Auffenberga ugodzić w centrum nieprzyjaciela. Powodzenie takiej akcji było jednak mało prawdopodobne, ponieważ jego przeciwnik, gen. Ruzski, dysponował i tak ogromną przewagą, a ponadto, jak już wspomniano, należący do 3. Armii najlepszy tyrolski XIV korpus zaangażowany był właśnie w ofensywę pod Komarowem. Aby dać szansę powodzenia nowej koncepcji, AOK musiało ściągać wszelkie siły, skąd tylko się dało. Z powodu niewykonalności manewru nie zawrócono jednak korpusu tyrolskiego walczącego nad górnym Bugiem. Natomiast 23 VIII przydzielono słabej armii Brudermanna III korpus, stanowiący zasadniczy trzon walczącej na południowym wschodzie Galicji grupy Kövessa. Przerzucono go pośpiesznie pod Lwów i wsparto nowo formowanym korpusem XII. Była to dodatkowa przyczyna przyszłej katastrofy, gdyż zastępująca nieobecną tam 2. Armię grupa gen. Kövessa i bez tego nie była w stanie przeciwstawić się całej potędze rosyjskiej 8. Armii gen. Brusiłowa. Ze zbytnim optymizmem przyjmowano, że powodzenie ataku Brudermanna może wpłynąć na ogólne zmniejszenie nacisku Rosjan na wschodnią Galicję, i pokładano nadzieję w tym, iż cesarsko-królewska 2. Armia, znajdująca się wciąż w transporcie kolejowym, lada chwila wejdzie do akcji. Było to jednak nad wyraz wątpliwe. Wprawdzie dowództwo tej armii już 25 VIII przybyło do wyznaczonej kwatery w Stanisławowie, ale sam gen. Böhm-Ermolli i jego szef sztabu nie mogli 41
Przeważali wśród nich bardzo liczni w galicyjskich miasteczkach Żydzi.
66
NOWOCZESNE ROSYJSKIE
HAUBICE,
OD
1909
ROKU
KONSTRUKCJA
KRUPPA.
ARTYLERIA
POLOWA
WYKORZYSTYWAŁA DOŚWIADCZENIA Z WOJNY ROSYJSKO-JAPOŃSKIEJ, TOTEŻ POTRAFIŁA PROWADZIĆ
ARMII
OGIEŃ
ROSYJSKIEJ
ZE STANOWISK
ZAKRYTYCH, CZĘSTO TEŻ ZMIENIAŁA POZYCJĘ OGNIOWĄ. KORPUS OFICERSKI ARTYLERII ROSYJSKIEJ STAŁ NA BARDZO WYSOKIM POZIOMIE. NATOMIAST JEJ PIĘTĄ ACHILLESOWĄ BYŁ PRAKTYCZNIE CAŁKOWITY BRAK DOBREGO SPRZĘTU CIĘŻKIEGO, KTÓRY NADAWAŁBY SIĘ DO NISZCZENIA UMOCNIEŃ BETONOWYCH. STĄD ROSYJSKIE OBLĘŻENIE
PRZEMYŚLA PRZEBIEGAŁO TAK
OSPALE
przecież zastąpić IV i VII korpusu, którymi mieli dowodzić. Na czas zdążyła tylko 23. dyw. piechoty honwedu, która 27 VIII stawiła się w szyku bojowym pod Mościskami. Dwie dalsze dywizje VII korpusu przybyły już po przegranej, 31 VIII, obejmując obronę linii Żydaczów - Chodorów. Natomiast IV korpus w ogóle nie przybył przed upadkiem Lwowa, gdyż został wciągnięty w ciężkie walki, jakie toczył z Serbami gen. Potiorek. W rezultacie ta świetna formacja ani nie przyczyniła się do rozstrzygnięcia w Serbii, ani nie uratowała wschodniej Galicji. Gdy wreszcie IV korpus zjawił się w dniu 8 IX pod Samborem, było już po wszystkim. Finezyjny plan "elastycznego" użycia świetnej 2. Armii doprowadził w efekcie do jej bezużytecznego rozproszenia, zwłaszcza że znakomita większość jej żołnierzy paradoksalnie spędziła najcenniejsze dni początku wojny w wagonach kolejowych. Było to niewątpliwie największym błędem AOK. PIERWSZA BITWA O LWÓW: ZŁOCZÓW, ZŁOTA LIPA, GNIŁA LIPA
Pomimo wyżej opisanych niekorzystnych okoliczności dowódca 3. Armii bezzwłocznie rozpoczął operacje zaczepne przeciw nadciągającym ze wschodu i północy Rosjanom. Na ich rezultat nie trzeba było długo czekać.
67
Naprzeciwko Rosjan stały siły 3. Armii austro-węgierskiej Brudermanna: XI. korpus lwowski zajął pozycje po obu stronach linii kolejowej Lwów - Brody ciągnące się aż do tzw. Wzgórz Jaryczeskich. Na południe od nich, wzdłuż naturalnego, błotnistego zagłębienia koło Krasnego i dalej na linii Gołogóry - Bortków wzdłuż rzeki Złotej Lipy rozciągały się centralne pozycje wyjściowe III korpusu, oddelegowanego niedawno z osłabionej w ten sposób grupy Kövessa. I wreszcie, skrajne lewe skrzydło stanowił XII korpus ubezpieczający linię Błotnia - Przemyślany42. Zgodnie z przyjętym planem „krótkiego uderzenia43 3. Armia gen. Brudermanna atakująca rosyjską 3. Armię Ruzskiego miała się poruszać po linii Lwów - Złoczów. Do ataku przewidziano 115 batalionów piechoty, 91 szwadronów jazdy i 376 dział. Tymczasem nadciągający przeciwnik dysponował miażdżącą przewagą: 292 batalionami piechoty, 162 szwadronami jazdy i 720 działami. W tej sytuacji powodzenie akcji mógłby zapewnić jedynie nadzwyczajny geniusz wojenny, poparty równie nadzwyczajnym szczęściem. Tymczasem austro-węgierski dowódca nie był ani Hannibalem, ani Napoleonem i na dodatek nie był też, jak się niebawem okazało, ulubieńcem fortuny. Główną rolę w bitwie miał odegrać uderzający w centrum styryjski III korpus wspierany na północnym skrzydle przez niekompletny Xl lwowski. Atak zaczął się fatalnie, gdyż już na samym początku bitwy (26 VIII) III korpus został pobity przez rosyjski XI korpus pod Krasnem, na zachód od Złoczowa44. Nie znający dotąd prawdziwej wojny żołnierze austro-węgierscy ruszyli wprawdzie z entuzjazmem do ataku, lecz gdy piechota dostała się pod celny ogień rosyjskiej artylerii, cały animusz prysnął, nastąpiło załamanie i zamieszanie, a w rezultacie odwrót na pozycje wyjściowe, których wobec naporu przeciwnika nie udało się utrzymać. Nie mogło to zresztą nikogo dziwić, wobec miażdżącej przewagi przeciwnika. Za prawdziwy cud można było uznać utrzymanie przez dzielnych Styryjczyków ich pozycji w okolicach Buska aż do następnego poranka. Nie zmieniło to jednak krytycznego położenia całej jednostki i przyczyniło się do bezpośredniego zagrożenia Lwowa, 42
K.W. Kumaniecki, Stratega wielkiej wojny 1914-1918, Kraków-Warszawa 1921, s. 14-15.
43
"Krótkim uderzeniem" nazywano w nomenklaturze AOK gwałtowne natarcie na pozycje wroga, które ze względu na ich bliskość od punktu wyjściowego operacji i brak własnej przewagi w artylerii nie wymagało ani "podwożenia" własnych wojsk na pole bitwy, ani długiego przygotowania ogniowego. Pierwsza bitwa pod Lwowem z braku miejsca jest tu zaledwie zarysowana. Interesujących się tym zagadnieniem od strony strategicznej i taktycznej odsyłam do fachowego opracowania T. Pawlika. Bitwa pod Lwowem, Chełm 2007 (przedruk z: Studja z Wojny Światowej 1914-1918, tom IV).
68
którego ludność wpadła w panikę, słysząc zbliżający się odgłos wybuchów artyleryjskich45. Nerwowy nastrój udzielił się prawie natychmiast zarówno dowódcom, jak i walczącym żołnierzom. 27 VIII także XI korpus nie mógł utrzymać swego odcinka wobec przewagi wroga nacierającego od strony miasta Kamionka Strumiłowa. Brudermann rozkazał obu wielkim jednostkom cofnąć się na nowe pozycje na wzgórzach ciągnących się od drogi Firlejów - Kurowice- Miklaszów i dalej na północ od rzeki Pełtwia przez miejscowość Prusy, aż do północnych fortów Lwowa. Prawdziwe załamanie spowodowały jednak dopiero wypadki na południowym odcinku frontu wschodniego, ogołoconego wskutek realizacji planu Brudermanna46. Przeciwko maszerującej zza Zbrucza potężnej rosyjskiej 8. Armii Brusiłowa pozostawiono tu jedynie słabiutką zasłonę, zupełnie pozbawioną oparcia w terenie. Wobec braku poważniejszych przeszkód wodnych naciśnięty przez Rosjan XII korpus oparł swą obronę na niezbyt szerokiej rzeczułce - Złotej Lipie. Tu, walcząc ofiarnie, bronił swych pozycji przez całą następną dobę. Jednak dalsze utrzymanie tej linii stało się niemożliwe, gdyż już 27 VIII prawe skrzydło armii Brusiłowa przedarło się siłami swego VII korpusu pod Brzeżanami na tyły wojsk austro-węgierskich, grożąc im natychmiastowym odcięciem od zaplecza. Nie mając innego sposobu wyrwania się z pułapki, XII korpus pośpiesznie wycofał się na zachód, obsadzając linię rzeki Gniłej Lipy. Toczące się tu boje były niezmiernie krwawe, gdyż obie strony zdawały sobie sprawę ze strategicznego i politycznego znaczenia bitwy. Pokonanie przez Rosjan ostatniej zapory wodnej przed stolicą Galicji oznaczało dla monarchii naddunajskiej oddanie Lwowa, który co prawda posiadał cały system fortyfikacji polowych i stałych systemu rozproszonego (Obóz Warowny Lwów), ale nie był twierdzą mogącą powstrzymać zdecydowane natarcie całej nieprzyjacielskiej armii. Żadne wysiłki żołnierzy i dowódców monarchii naddunajskiej nie były w stanie dokonać cudu i już najbliższe kilkadziesiąt godzin ukazało straszliwą cenę ambitnego pomysłu Brudermanna. Najłatwiejsze zadanie przypadło centrum i południowemu skrzydłu rosyjskiej 8. Armii Brusiłowa. Posuwając się znad Zbrucza na zachód, nie napotkała nigdzie poważniejszych sił nieprzyjaciela. Pozostawione tu resztki grupy Kövessa i nominalna 2. Armia austro-węgierska składały sie zaledwie z 1 dywizji kawalerii i 3 dywizji piechoty. Usiłowały one, co prawda, stawić 45
Krasicki, s. 45 i n.
46
W przededniu walki ściągnięto stąd dla wzmocnienia 3. Armii cały III korpus, pozostawiając Kövessowi
tylko XII korpus ( O U L K , s. 205).
69
rozpaczliwy opór korpusom rosyjskim pod Czortkowem, Buczaczem (linie Seretu i Strypy) oraz nad rzeką Koropiec, lecz w końcu zmuszono je do odwrotu za Dniestr. Jedynym sukcesem austro-węgierskim na tym odcinku było chwilowe utrzymanie Bukowiny i jej stolicy - Czerniowiec, co studziło wojenne zapędy rumuńskiego "sojusznika", który nie miał b y n a j m n i e j zamiaru wesprzeć monarchii habsburskiej, lecz w skrytości ducha marzył o łatwej aneksji węgierskiego Siedmiogrodu. AOK pokładało ostatnią nadzieję w napływającej z wolna 2. Armii gen. Böhm-Ermolliego. Jednak Rosjanie byli szybsi. 29 VIII 3. Armia Brudermanna została gwałtownie zaatakowana pod Przemyślanami. O zaciekłości toczonych walk świadczy fakt, że poległ w nich dowodzący 16. dyw. piechoty gen. (GM) Emil Herzberg47 . Sytuacja stała się wkrótce krytyczna. Co prawda dzięki bohaterskiej postawie 22. dyw. landwery 3. Armia utrzymała się w pierwszym dniu na pozycjach, ale w następnym musiała zacząć odwrót z powodu przełamania frontu dokonanego przez wroga na południowym odcinku bronionej przez nią linii pod Firlejowem. Tu nie były go w stanie powstrzymać zebrane naprędce brygady pospolitego ruszenia. Dalej na południu 6 zmęczonych dywizji cesarsko-królewskiej 2. Armii usiłowało powstrzymać natarcie aż 4 kompletnych korpusów Brusiłowa. Desperacko rzucono je, wraz z 20. dyw. honwedu, na linię Gniłej Lipy pod Rochatyń, gdzie miały stawić czoła nieprzyjacielskiej nawale. Zacięte walki toczono następnego dnia, tj. 30 VIII, aż do chwili, gdy dywizjom rosyjskim na odcinku XII korpusu udało się przełamać front austriacki pod Przemyślanami. Manewr ten groził okrążeniem całego korpusu. Nieszczęsny Brudermann, nie znajdując żadnych sił na zapobieżenie katastrofie, nakazał swej armii odwrót w kierunku stolicy Galicji. W ten sposób pierwsza bitwa pod Lwowem48 została ostatecznie przegrana. Zadało to także decydujący cios ofensywnym planom Franza Conrada von Hötzendorfa i postawiło sztab generalny przed koniecznością wymyślenia nowego sposobu ratowania monarchii. Odpowiedzialnością za klęskę nie można jednak całkowicie obciążyć pechowego dowódcy 3. Armii, najprawdopodobniej bowiem nie udałoby się powstrzymać Rosjan nawet wówczas, gdyby gen. Brudermann okazał się mniej ambitny, a bardziej uzdolniony. 280 batalionów piechoty i 700 dział austro-węgierskich miało niewielkie szanse przeciw 340 batalionom i 1200 działom rosyjskim. 47 48
Interessante Blatt, XXXIII, nr 33, s. 4. Tak często określa sie ogólnie bitwy nad rzekami Złotą i Gniłą Lipą.
70
" D R U G A BITWA LWOWSKA"
(RAWA
RUSKA).
SYTUACJA WOJSK
IX
1 9 1 4
Przewagę tę powiększała także doskonała jakość rosyjskiej artylerii polowej oraz stosunkowo świeże doświadczenia jej zastosowania wyniesione przez Rosjan z wojny japońskiej. Rosyjska artyleria polowa była wyposażona w najnowsze armaty polowe Schneider, sprowadzone z Francji, oraz nowoczesne haubice konstrukcji Kruppa i najczęściej prowadziła ogień z dobrze zamaskowanych pozycji, zaskakując zupełnie przeciwnika. Austro-węgierskie haubice polowe M99, kalibru 10 cm, oraz armata polowa M05 z archaiczną spiżową lufą były w stosunku do nich zacofane co najmniej o jedno pokolenie i nie miały możliwości podjąć równorzędnego pojedynku z działami wroga ani zapewnić skutecznego przygotowania dla ataku własnej piechoty. Sam Brudermann zresztą zdał sobie wkrótce sprawę z popełnionych błędów, lecz nie omieszkał również znaleźć kilku innych przyczyn niepowodzenia akcji, pisząc: W walkach 3. Armii miały wystąpić następujące zjawiska: 1) Nasza piechota ruszyła bardzo energicznie do natarcia; natarciu temu rosyjska piechota przeciwstawiała się tylko bardzo krótki czas, albo go nie wytrzymywała i odchodziła w tyl. W dalszym posuwaniu się piechota zaniedbywała oczekiwania na wsparcie własnej artylerii i dostawała się w niszczący ogień rosyjskich szrapneli. Współdziałanie między artylerią i piechotą musi być we wszystkich warunkach zapewnione. 2) Najbardziej elementarne zasady rozpoznania, ubezpieczenia i łączności ulegają często zaniedbaniu. Nieuchronnym następstwem tego są objawy paniki, wycofywanie się całych oddziałów, rozrywanie związków taktycznych i wzajemne ostrzeliwanie się przez wojska... 3) Wiadomości najbardziej nieprawdopodobne są rozsiewane bez żadnych skrupułów i także, co jest pożałowania godne, przez oficerów uważane za prawdziwe, a nawet dalej rozszerzane, co pociąga za sobą paniczne wycofywanie się. Patrole zwiadowcze nadsyłają meldunki, które już z gruntu są zupełnie nieprawdopodobne, mimo to dowódcy dają im wiarę, stwarzając przez to fałszywą podstawę do działania49.
W sumie warto zapamiętać te spostrzeżenia, gdyż dotyczą one nie tylko pierwszej bitwy lwowskiej, ale można je odnieść do wszystkich działań austro-węgierskich w pierwszym miesiącu wojny. Skoro jednak tak było, to jak wytłumaczyć fakt, że podobna taktyka i strategia przyniosła Danklowi i Auffenbergowi sukces - zaś Brudermannowi katastrofę? Otóż należy zauważyć, że zwycięstwa dwóch pierwszych generałów również były okupione bardzo ciężkimi stratami własnymi, a ponadto mieli oni do czynienia z przeciwnikiem równym lub nieco 49
Cyt za: T. Pawl i k, dz. cyt., s. 275.
72
tylko przeważającym co do liczby i wyposażenia. Nie działali też na głównym kierunku rosyjskiej ofensywy. No i na koniec - sprzyjało im szczęście. Ci badacze, którzy przeciwstawiają klęsce austro-węgierskiej pod Lwowem wspaniałe zwycięstwo Hindenburga pod Tannenbergiem, zapominają również, że akcja w Prusach Wschodnich była dla Rosji jedynie drugorzędną dywersją, zaś ofensywa w Galicji - głównym celem wojny, do której imperium carów przygotowywało się od wielu lat. Sytuacja była dramatyczna. Co prawda klęsce swego prawego skrzydła i zagrożeniu Lwowa Austro-Węgrzy mogli przeciwstawić zwycięstwo lewego skrzydła i zagrożenie Lublina, jednakże ani militarna waga tych wydarzeń nie była równa, ani znaczenie wymienionych miast nie takie samo dla obu monarchii. Lublin był dla imperium Romanowów tylko zwykłym pogranicznym miejscem na mapie, podczas gdy Lwów był stolicą kraju koronnego, wielkim ośrodkiem kulturalnym i politycznym, zarówno dla Polaków, jak i Rusinów. Jego upadek musiałby się poważnie odbić na nastrojach tych dwóch narodowości i w konsekwencji mógłby spowodować w obu przypadkach zwycięstwo nurtu panslawistycznego i prorosyjskiego. Władze monarchii dobrze zdawały sobie sprawę, iż jeszcze w czasie pokoju największy wpływ polityczny miała tu, inaczej niż w Krakowie, niechętna monarchii Narodowa Demokracja. Utrata wschodniej części Galicji, zalanej przez wielotysięczne armie Brusiłowa oraz Ruzskiego, miała więc dla Austro-Węgier o wiele poważniejsze znaczenie niż utrata przez Rosję południowo-zachodniej części Królestwa. Nic więc dziwnego, że AOK, pomimo ciężkiej sytuacji 3. Armii gen. Brudermanna, poleciło mu 31 VIII utrzymać Lwów za wszelką cenę co najmniej 6 dni, aż do nadejścia pomocy ze strony armii walczących w Lubelskiem i Zamojskiem. Rozkazy te były jednak zbyt optymistyczne i nie dało się już wprowadzić ich w życie. ODWRÓT ZA RZEKĘ WERESZYCĘ50 - ODDANIE LWOWA
Zgromadzona na przedpolach Lwowa 3. Armia była kompletnie wyczerpana i przygnębiona, a jej dowódca załamał się psychicznie i nie był w stanie zorganizować obrony w terenie pozbawionym przeszkód terenowych i poważniejszych umocnień. Samo miasto wyposażono wprawdzie, jak to już uprzednio wspomniano, w system fortyfikacji polowych51, lecz najprawdopodobniej 50
W przedwojennych tekstach polskich występuje też czasem jako Wereszczyca, obecna nazwa ukraińska Wierreszyca. 51
Składało się na nie m.in. 10 fortów zewnętrznego pierścienia, za J. Bogdanowski, Fortyfikacja austriacka na ziemiach polskich, Materiały i Studia do Historii Wojskowości, t. XlI, cz. 2, Warszawa 1966.
73
IDYLLICZNY
OBRAZEK
PRZEDSTAWIA POLOWE PIEKARNIE
ARMII
AUSTRO-WĘGIERSKIEJ.
W
RZECZYWISTOŚCI
ODDZIAŁY
WALCZĄCE NA PIERWSZEJ LINII BARDZO PRĘDKO PRZESTAŁY OTRZYMYWAĆ TAK LUKSUSOWE ZAOPATRZENIE JAK CHLEB, DOPIERO ZATRZYMANIE WOJSK W OKOPACH NA FRONCIE POZYCYJNYM POZWOLIŁO NA UZYSKANIE DOSTAW Z KOLUMN ZAOPATRZENIOWYCH
nie przewidywano takiego obrotu sprawy i tak szybkiego biegu wypadków, dlatego nie opracowano żadnego planu, ani nie zapewniono rezerwowych sił na wypadek oblężenia. Ponieważ nikt nie spodziewał się tak szybkiego załamania frontu, z miasta nie ewakuowano nawet cywilów. Teraz szalała w nim panika, przekreślająca jakiekolwiek próby zorganizowania obrony. Szpitale były przepełnione rannymi i chorymi, a oddziały koczującego pod gołym niebem wojska i brak podstawowych urządzeń sanitarnych groziły wybuchem epidemii52. Wróg mógł zaatakować stolicę Galicji w każdej chwili, z dowolnego kierunku i nie tylko zawładnąć miastem, ale też zdobyć ogromną liczbę jeńców i sprzętu. Uznano więc, że próba oporu nie przyniosłaby w tych warunkach nic innego, prócz zniszczenia wspaniałego miasta i masakry jego mieszkańców. Nade wszystko, całkowita zagłada austro-węgierskiej 3. Armii musiałaby zagrozić niezbyt przecież odległej kwaterze głównej, ulokowanej w Przemyślu. Toteż po rozważeniu wszystkich racji i wysłuchaniu opinii ekspertów (z których tylko jedna, płk. Szeptyckiego ze sztabu 3. Armii, wyrażała możliwość utrzymania miasta) szef sztabu generalnego z ciężkim sercem wydał 2 IX, 52
Krasicki, s. 46.
74
o godz. 10.45 rozkaz wycofania 3. Armii na linię rzeki Wereszycy. Tworzone przez nią rozlewiska, jeziora i stawy dawały bowiem jakąś szansę powstrzymania wroga53. Choć w rozkazie nie padły takie słowa, było to jednoznaczne z oddaniem Lwowa nieprzyjacielowi. Conrad von Hötzendorf zdawał sobie sprawę z tragicznych konsekwencji politycznych tego posunięcia, lecz uważał, iż przede wszystkim należy ocalić armię, a nowe, lepsze pozycje i wprowadzenie do akcji wojsk, które odniosły sukces w Lubelskiem, pozwolą na odbicie miasta w ciągu kilku dni. Austro-węgierski szef sztabu był także pewien, że zajęcie pożądanego przez Rosjan miasta przez ich utrudzone wojska spowoduje kilkudniową przerwę w działaniach przeznaczoną na odpoczynek i urządzenie się w najnowszej zdobyczy. A przerwa taka była dla Conrada nie tylko pożądana, ale i konieczna, aby móc zreorganizować wyprowadzoną z zagrożenia 3. Armię i jednocześnie dać zwycięskiemu na Zamojszczyźnie Auffenbergowi czas na dokonanie zwrotu na południowy wschód i zajęcie nowych pozycji na północny zachód od Lwowa. Z tych wszystkich przyczyn, w nocy z 2 na 3 IX, w najgłębszej tajemnicy54, wojska austro-węgierskie cofnęły się z linii Lwów - Mikołajów na linię rzeki Wereszycy, pozostawiając stolicę Galicji nieprzyjacielowi. Nikt wówczas nawet nie podejrzewał, że miały do niej powrócić dopiero po morderczych walkach w czerwcu następnego roku. Akcja ewakuacyjna odbyła się bez przeszkód, gdyż Rosjanie nie wyobrażali sobie opanowania stolicy Galicji bez walki. Zmęczone walkami korpusy armii Ruzskiego przygotowywały się bardzo starannie do szturmu na forty lwowskie, a ich dowódca wyznaczył jego datę dopiero na 4 IX. Trwający przez całą noc (z 2 na 3 IX) wzmożony hałas po drugiej stronie frontu uważał Ruzski za przegrupowanie przeciwnika i jego przygotowania obronne. Dopiero o świcie 3 IX tajemnicza cisza od strony pozycji austro-węgierskich wzbudziła jego zaniepokojenie i spowodowała przyśpieszenie akcji. Uderzenie Rosjan trafiło jednak w próżnię. Do Lwowa wkroczyła bez trudności jazda, a następnie 5. dyw. piechoty rosyjskiego IX korpusu. Wzięcie wielkiego miasta bez chwały krwawych bojów i wymknięcie się 3. Armii austro-węgierskiej z potrzasku ogromnie zawiodło Stawkę. Pożąda53
Conrad, t. 4, s. 606.
54
Mimo to wiadomości o planowanym opuszczeniu Lwowa roznieśli już 2 IX po galicyjskich dworcach kolejowych oficerowie eskortujący z tego miasta rosyjskich jeńców (w Tarnowie stały dwa pociągi z jeńcami). "Oficer eskortujący opowiadał o ogromnej przewadze wojsk rosyjskich, a przy tym mają mieć wszystkie informacje od miejscowej ludności ruskiej. Pod Lwowem ma być bardzo źle, zapewne dziś będzie Moskalom oddany..." (cytat za: Krasicki, s. 47).
75
ła ona bowiem jakiegoś efektownego sukcesu, który mógłby przesłonić społeczeństwu imperium Romanowów jednoczesną kieskę w Prusach Wschodnich. Dlatego też ogłosiła ona niebawem we wszystkich gazetach pompatyczny komunikat, który dość zasadniczo odbiegał od rzeczywistości i który w żywych barwach opisywał nieistniejące boje: Wielkie zwycięstwo armii rosyjskiej. Zdobycie Lwowa. Pogrom wojsk austriackich. [...] Z pola walki donoszą, że po siedmiodniowym boju armia nasza zawładnęła silnie ufortyfikowanymi, wysuniętymi pozycjami Lwowa, wzniesionymi 15 do 20 wiorst od miasta i zbliżyła się do głównych fortów lwowskich. Po walce uporczywej, aż do ostateczności, Austriacy rzucili się do ucieczki bezładnej, porzucając działa lekkie i ciężkie, parki artyleryjskie i kuchnie polowe. Awangardy nasze ścigały nieprzyjaciela, który poniósł ogromne straty w zabitych i rannych oraz wziętych do niewoli. Armia austriacka działająca w kierunku Lwowa (sic!) składała się z korpusów III, XI, XII, oraz części VII i XIV55 Armia ta widocznie jest rozbita. Podczas ścigania cofających się wojsk austriackich od Gniłej Lipy, nieprzyjaciel zmuszony był opuścić jeszcze 31 miast56. Dzielna nasza armia pod dowództwem gett. Ruzskiego zdobyła w kierunku Lwowa 150 dział [...]".
Komunikat austro-węgierski był mniej poetyczny i zwięzły, ale bardziej zbliżony do rzeczywistości: K.u.K. Armee hat Lemberg freiwilig geräumt58. Upadek Lwowa wywołał ogromne wrażenie, zarówno po stronie austrowęgierskiej, jak i po rosyjskiej, gdzie ludność bez zastrzeżeń uwierzyła w spreparowane, przesadne wieści. W carskim imperium widziano w nim osiągnięcie wielkiego politycznego sukcesu. Był dla Rosjan symbolem uwolnienia wschod niej Galicji spod panowania austriackiego i cerkwi prawosławnej z katolickiej niewoli, co stanowiło nieomal główny cel wojny. Natomiast po stronie austro-węgierskiej społeczeństwo nagle zrozumiało, iż wojna może zakończyć się klęską, co było tym większym ciosem, że wieść o porażce przychodziła nieomal bezpośrednio po wiadomościach o zwycięstwach w Lubelskiem. Utrata stolicy Galicji zrobiła największe wrażenie w społeczeństwie polskim, gdzie teraz dopiero podniosło głowy stronnictwo wszechpolskie, wykorzystując niedawną, a dotąd lekceważoną odezwę wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza59. 55
Działały one w tym czasie zwycięsko w Zamojskiem.
56
W całym rejonie lwowskim nie ma tylu miast.
57
Cytat za: Krasicki, s. 74.
58
"C. i k. armia z własnej woli opuściła Lwów"; tamże, s. 75.
59
Jeszcze 19 VIII tak komentował ją Jan Dąbrowski: "Dzisiaj czytałem "Kurier Warszawski" (rzecz nad-
zwyczajna. bo żadne dzienniki nawet z Niemiec nie dochodzą) z 15 VIII z manifestem w. ks. Mikołaja do Polaków. Grunwald, zrośnięcie się Polski rozszarpanej przed stu pięćdziesięciu laty, etc. Nic ciekawego [...]" (cytat za: Dąbrowski, Dziennik, s. 34). Natomiast pod datą 3 IX ten sam autor pisze: "Plotkarstwo
76
PUNKT DOWODZENIA NIŻSZEGO SZCZEBLA ARMII AUSTRO-WĘGIERSKIEJ. PODCZAS OFENSYWY CZY TEŻ ODWROTU TAKIE POZYCJE BYŁY BUDOWANE RUTYNOWO. M I M O POTĘŻNYCH ŚRODKÓW OGNIOWYCH ÓWCZESNE ARMIE POD WZGLĘDEM KOMUNIKACJI NIE RÓŻNIŁY SIĘ NICZYM OD ARMII NAPOLEOŃSKICH. ŁĄCZNOŚĆ ZAPEWNIAŁ W NAJLEPSZYM PRZYPADKU TELEFON. ABY MÓC GO UŻYĆ, TRZEBA BYŁO CO JAKIŚ CZAS ZAKŁADAĆ STATYCZNE PUNKTY GROMADZĄCE INFORMACJE.
DRUGA BITWA POD LWOWEM (TZW. BITWA POD RAWĄ RUSKĄ)
Druga bitwa lwowska, zwana też czasem niewłaściwie bitwą pod Rawą Ruską, należy niewątpliwie do najciekawszych operacji I wojny światowej. Podjęta przez dowództwo cesarsko-królewskie w bardzo trudnej sytuacji, bezpośrednio po załamaniu się pierwotnego planu strategicznego i oddaniu ważnego ośrodka politycznego nieprzyjacielowi, zdumiewa do dziś rozmachem i śmiałością założenia. Świadczą one jak najlepiej o zdolnościach wojskowych Conrada von Hötzendorfa i o duchu żołnierzy austro-węgierskich. Historia wojskowości nie notuje bowiem, poza tą bitwą, podjęcia szeroko zakrojonej akcji ofensywnej w rak krótkim czasie po poniesionej porażce. I nic bardziej nie zadało kłamu rosyjskiemu komunikatowi o totalnej klęsce i panicznej ucieczce rozbitych rzekomo korpusów i dywizji przeciwnika, jak wydarzenia z początku września 1914
staje się wprost nieznośne [...] Ten sam Srokowski, który parę dni temu dzielił już Rosję (na podstawie znanych komunałów), dzisiaj ma rzadką minę i rezygnuje [...]" (tamże. s. 38).
77
roku, gdy nagle przeszły one niespodzianie do ataku, przysparzając niedawnemu zwycięzcy poważnych kłopotów. Po klęsce armii gen. Brudermanna i oddaniu Lwowa głównodowodzący na froncie północnym Conrad miał dwie możliwości: 1) wycofać swe siły na linię Sanu i oczekiwać za tą, poważniejszą od Wereszycy rzeką na pomoc ze strony niemieckiego sojusznika lub 2) powierzywszy obronę centrum frontu zreorganizowanej 3. Armii, uderzyć na zbyt pewnego siebie i upojonego sukcesem wroga z północnego i południowego skrzydła, wykorzystując zmęczoną, lecz pokrzepioną zwycięstwem w Zamojskiem 4. Armię Auffenberga oraz 2. Armię Böhm-Ermolliego, która wreszcie w tych dniach osiągnęła swój pełny stan bojowy. Austro-węgierski szef sztabu był zawsze przeciwnikiem operacji defensywnych i dlatego świadom ryzyka wybrał drugie, trudniejsze wyjście. Co prawda orientował się już w stale rosnącej przewadze liczebnej Rosjan, będącej skutkiem szybkiej i wyjątkowo sprawnej jak na państwo carów mobilizacji, lecz liczył na to, że gwałtowne uderzenie będzie dla nich tak wielkim zaskoczeniem, iż nie zdążą zająć nowych pozycji, które mogłyby pokrzyżować wymyśloną przez niego kontrofensywę. Uważał też, że niedawny pogrom dwóch rosyjskich armii między Wisłą a Bugiem wykluczy na pewien czas jakiekolwiek zapędy zaczepne z ich strony i do utrzymania tamtych pozycji wystarczą mu stosunkowo słabe siły. Przewidziane przez sztab cesarsko-królewski kilkudniowe zmniejszenie nacisku przeciwnika wykorzystano na przegrupowanie, zreorganizowanie i uzupełnienie swych sił. Wycofano się z trudnych do utrzymania pozycji nad Dniestrem. 2. Armię gen. Böhm-Ermolliego rozmieszczono na obronnej linii rzeki Wereszycy od Dniestru przez Komarno, aż po Gródek. W skład jej wchodziły teraz korpusy: XII, VII i świeżo przybyły z Serbii IV. Dysponowały one łącznie siłą 10 dywizji. Jej przewidywanym przeciwnikiem była rosyjska 8. Armia Brusiłowa, która, zostawiając oddziały etapowe i okupacyjne, zmalała nagle do 7 dywizji. Dalej na odcinku Gródek - Janów rozmieszczono pobitą niedawno 3. Armię, oddając ją w dowództwo Chorwatowi, gen. Svetozarovi Boroeviciowi, który zastąpił skompromitowanego Brudermanna. Nowy dowódca był z natury jednocześnie uparty, nieustępliwy, rzetelny i ostrożny, a więc posiadał wszystkie cechy niezbędne do zorganizowania skutecznej, aktywnej obrony na swym odcinku. Jego armia, złożona z korpusów III i XI, dysponowała po przegrupowaniu i uzupełnieniach siłą 6 dywizji.
78
Jej spodziewanym przeciwnikiem była stacjonująca na północ od Lwowa rosyjska 3. Armia gen. Ruzskiego, dysponująca aż 11 dywizjami. Sytuacja Boroevicia była niezmiernie trudna, gdyż przeciwnik nie tylko dysponował znaczną przewagą, lecz w dodatku to właśnie on zadał przed kilkoma dniami klęskę 3. Armii austro-węgierskiej, co niewątpliwie nie podnosiło na duchu jej żołnierzy. Kluczową rolę w operacji przeznaczono zwycięskiej na Zamojszczyźnie 4. Armii gen. Auffenberga, która miała uderzyć od północnego zachodu na szeroko rozciągniętą 3. Armię rosyjską, zajętą w tym czasie walką z Boroeviciem, i rozbić ją jednym, gwałtownym uderzeniem. Auffenberg wykonał doskonale ten trudny i ryzykowny manewr, obmyślony przez szefa AOK. Już 1 IX, zawrócony rozkazem Conrada, natychmiast zaprzestał pościgu za pobitą armią rosyjską Plehwego i wraz ze swymi 5 korpusami dokonał efektownego zwrotu na południowy wschód. Odchodząc, zostawił, stosownie do rozkazu naczelnego dowództwa, na osiągniętych przez siebie pozycjach koło Hrubieszowa 3 dywizje piechoty i 1 jazdy pod dowództwem arcyksięcia Józefa Ferdynanda, aby nadal ścigały nieprzyjaciela i nie dały mu odetchnąć. Z prowadzoną osobiście resztą armii, złożoną z 9 dywizji piechoty i 2 jazdy, Auffenberg pojawił się już w dniu 3 IX, czyli w wyznaczonym czasie, na pozycjach wyjściowych między Bełżcem a Uhnowem. Był to niewątpliwie pierwszy sukces operacji, lecz niósł on też ze sobą niemałe ryzyko, gdyż opróżnienie dużego odcinka frontu, zajmowanego dotąd przez całą armię, a teraz powierzonego słabej grupie, otwierało dwie luki: 1) miedzy armią Dankla a grupą arcyksięcia Józefa Ferdynanda, 2) między tą ostatnią grupą i armią Auffenberga. Gdyby Rosjanie zdołali wprowadzić tam świeże siły, wówczas powstałoby niebezpieczeństwo załamania się całego frontu między Wisłą a Bugiem i obejścia głównych sił cesarsko-królewskich od północy. Przenikliwy wódz 4. Armii zauważył to natychmiast i podzielił się tym spostrzeżeniem z Conradem, lecz ten wolał podjąć to ryzyko, niż poniechać rozpoczętej operacji zaczepnej. Auffenberg miał też wątpliwości, czy jego armia wykrwawiona w niedawnej zwycięskiej bitwie60 będzie mogła, mimo zapału bojowego, stanowić wystarczający czynnik rozstrzygający o losach przyszłego starcia. Mimo wszelkich wątpliwości Auffenberg rzucił 6 IX swe 130 batalionów, utrudzonych forsownym marszem, na prawe skrzydło rosyjskiej 3. Armii gen. 60
Straciła w niej ponad 40 000 zabitych i rannych (OULK, s. 269).
79
Ruzskiego, rozpoczynając tym samym drugą bitwę pod Lwowem. Najbardziej wysunięty na południe IX korpus 4. Armii zaatakował Rosjan na południe od Magierowa. Na północ od tej miejscowości aż po Rawę Ruską wszedł w bój korpus VI. Na wschód od Rawy Ruskiej uderzył XVII korpus, a jedna dywizja ubezpieczała front w okolicach Uhnowa, stanowiąc łącznik z grupą arcyksięcia Józefa Ferdynanda, pozostawioną nad górną Huczwią koło Tyszowiec. W drugiej bitwie lwowskiej dowództwo austro-węgierskie dążyło więc do dwustronnego oskrzydlenia nieprzyjaciela, na północ i na południe od Lwowa, co miało go zmusić do opuszczenia świeżo zdobytego miasta. Lecz pierwsza cześć planu została pokrzyżowana już w drugim dniu bitwy, ponieważ Auffenberg przez swój atak w kierunku Lwowa ściągnął na siebie zaciekłą kontrofensywę Rosjan. Wprawdzie rozgrzane niedawnym zwycięstwem oddziały austro-węgierskie powstrzymały ją jeszcze 7 IX w niezmiernie krwawym boju pod Magierowem, lecz nie były w stanie posunąć się naprzód i wykonać w tym miejscu zadania oskrzydlenia, jakiego od nich oczekiwano. Jednakże niestrudzony Conrad postanowił i taki bieg wydarzeń obrócić na swą korzyść, bo skierowanie głównych sił Ruzskiego przeciw Auffenbergowi osłabiło inne pozycje Rosjan. Wykorzystując to, austro-węgierski szef sztabu generalnego nakazał uwolnionym w ren sposób od nacisku 2. i 3. Armii niezwłocznie przekroczyć rzekę Wereszycę, a następnie oskrzydlić i odbić Lwów. Do 10 IX ofensywa austriacka osiągnęła tu, w niewyobrażalnie krwawych walkach, linię Janów - Mszana - Stawczany, docierając aż do Mikołajowa, który stanowił ważny przyczółek mostowy na Dniestrze. W zaciętych zmaganiach wyróżniły się zwłaszcza oddziały bośniackie. Stanowiło to dla żołnierzy rosyjskich spore zaskoczenie, gdyż ich oficerowie nieustannie zapewniali ich, że wszyscy Słowianie bałkańscy walczą za Austro-Węgry pod przymusem i że niechybnie przejdą na ich stronę. Tymczasem zamiast życzliwych braterskich uścisków spotkali się z nawałą półdzikich desperatów, przypominających raczej watahę głodnych wilków. Po trzech dniach zmagań wojska cesarsko-królewskie znajdowały się tylko 14 kilometrów od Lwowa i odbicie stolicy Galicji wydawało się pewne i nieuchronne. W okupowanym mieście lojalni poddani Franciszka Józefa z nadzieją spoglądali na zachód i zaczęli już wyciągać z ukrycia zdjęte niedawno portrety władcy, natomiast liczni rusofile wpadli w panikę. Tymczasem cesarsko-królewscy żołnierze ciągle wypierali wroga, biorąc około 10 000 jeńców i kilkadziesiąt dział. Znaczenie zmagań dla naczelnego dowództwa podkreślała jego niezapowiedziana wizyta na placu boju. Przybyli: Wódz Naczelny arcyksiążę Fryderyk, do-
80
wódca frontu północnego i szef sztabu generalnego Franz Conrad von Hötzendorf i następca tronu, a późniejszy cesarz Karol Franciszek Józef, który znalazł się przez moment na linii ognia61. Mimo to ogólna sytuacja była coraz trudniejsza. Wojska austro-węgierskie nie osiągnęły (wobec stałego uzupełniania sił rosyjskich) zamierzonej przewagi ilościowej. Toteż z największym wysiłkiem żołnierze drogo zdobywali każdy metr terenu. Wprawdzie pod ich naporem linia frontu wyginała się w kierunku wschodnim, ale wciąż brakowało sił niezbędnych do jej przełamania. W szczytowym dniu 11 IX między Rawą Ruską i Dniestrem atakowały po stronie austro-węgierskiej 454 zużyte bataliony piechoty, 124 szwadrony jazdy i 216 baterii wyposażonych w 1232 działa. Natomiast broniący się Rosjanie dysponowali 352 pełnymi batalionami piechoty, 267 szwadronami jazdy i 1263 działami. Atakujący posiadali więc jedynie względną przewagę w piechocie, lecz ustępowali Rosjanom w artylerii i w kawalerii, która w ówczesnych wojnach stanowiła najważniejszy czynnik manewrowy. Co więcej, przewaga Rosjan w tym rodzaju broni była prawie dwukrotna, co pozwalało wątpić w powodzenie zamierzonej przez Conrada operacji62 . Przy tym siły cesarsko-królewskie posunęły się naprzód głównie na odcinku bronionym przez 8. Armię Brusiłowa i angażowały w niewielkim stopniu 3. Armię Ruzskiego. Ta zaś, chwyciwszy oddech, coraz mocniej napierała na wyczerpanego Auffenberga. Rosjanie walczyli wszędzie z determinacją i poświęceniem. Nic też nie wskazywało na ich gotowość do rezygnacji ze Lwowa, który był dla nich jednym z zasadniczych celów wojny i o którego zdobyciu rozpisywały się wszystkie światowe media. Co więcej, zdawali sobie sprawę, że utrata tego miasta pozwoliłaby armii Auffenberga ostatecznie wejść między ich północne i południowe armie, a wtedy ich generalny odwrót byłby nieunikniony i cała kampania przegrana. Toteż przeciw 9 dywizjom Auffenberga rzucono nagle wszystkie 11 dywizji Ruzskiego, osiągając tym samym przewagę ostatecznie uniemożliwiającą Austro-Węgrom jakikolwiek krok do przodu. Na odcinku między Magierowem a Rawą Ruską toczyły się stale bezowocne zmagania, zamieniając się w tak charakterystyczną dla I wojny światowej ponurą rzeź. Szczególnie bolesną stratę poniósł w niej sam szef sztabu generalnego. Na polu walki poległ jego syn, Herbert Conrad von Hötzendorf, służący jako porucznik w 15. pułku dragonów63. 61
Interessante Blatt, XXXIII, nr 38. s. 13.
62
O U L K , s . 314.
63
Interessante Blatt, XXXIII, nr 39, s. 9.
81
Znacznie gorzej (a całkowicie zgodnie z obawami Auffenberga) potoczyły się wypadki na Lubelszczyźnie i w Zamojskiem: pobita pod Komarowem 5. Armia rosyjska Plehwego szybko spostrzegła, że ścigają ją niewielkie siły austro-węgierskie. Natychmiast więc wstrzymała odwrót i przeszła do kontrataku. Już 5 IX grupa arcyksięcia Józefa Ferdynanda, złożona tylko z 3 dywizji, została zepchnięta przez korpusy Plehwego pod Zamość. 7 IX musiała oddać to miasto i cofnąć się znacznie na południe. Jednakże wycofując się, arcyksiążę otworzył wspomnianą lukę. Pozwoliło to 5. Armii rosyjskiej wejść na lewe skrzydło armii Auffenberga i zaatakować ją od północy. Działo się to właśnie w momencie jej szczytowego zaangażowania w walkę z 3. Armią Ruzskiego pod Rawą Ruską i przyniosło od razu katastrofalny efekt. Niektóre oddziały austro-węgierskie, wchodzące w skład XIV korpusu, były zmuszone wycofać się z terytorium rosyjskiego i niejednokrotnie przebijać przez silniejsze jednostki wroga. Szczególnie tragicznie potoczyły się losy dwóch batalionów 2. Tyrolskiego Pułku Jegrów Cesarskich, które 6 i 7 IX zostały odcięte i zaskoczone przez sześć większych jednostek rosyjskich w miejscowości Na Granicy pod Hujczami. Pomimo bohaterskiej obrony bataliony zostały całkowicie zniszczone. Zginęło lub dostało się do niewoli blisko 2000 żołnierzy, w tym wielu oficerów. Gdy dowodzący batalionami pułkownik Aleksander Brosch Edle von Arenau zrozumiał, że nie zdoła się przebić ani ocalić swego pułku, z okrzykiem: "Rosjanie nie dostaną mnie żywego. Pozdrówcie moją żonę!", rzucił się w wir walki i poległ śmiercią walecznych. Co gorsza, w dniu 10 IX przyciśnięty przez nieprzyjaciela arcyksiążę, widząc, że na jego prawym skrzydle siły rosyjskie przedzierają się przez lukę w kierunku Narola i Cieszanowa, oddał nowo zajmowane przez siebie pozycje na linii Luboczycy. Skutkiem tego, niezwyciężony dotąd Auffenberg musiał nie tylko powstrzymać działania ofensywne, lecz wycofać swe lewe skrzydło na linię Smolin - Horyniec i przegrupować siły, aby odeprzeć atak od północnego zachodu. W katastrofalnym położeniu znalazła się też zwycięska dotąd i szykująca się do zdobycia Lublina 1. Armia Dankla. Niedawno pobita przez niego 4. Armia rosyjska została pod nowym energicznym dowództwem Ewerta wzmocniona 3 świeżymi korpusami piechoty oraz korpusem gwardii i wsparta nową - 9. Armią pod wodzą gen. Płatona Aleksiejewicza Leczyckiego. Wówczas walczące tu 9 dywizji austro-węgierskich stanęło wobec 16 dywizji rosyjskich, co z góry przesądzało dalszy bieg wydarzeń. Niebawem Dankl został zmuszony do odwrotu w stronę granicy, a sytuację pogorszyło jeszcze pojawienie się na lewym brzegu Wisły silnej grupy jazdy
82
rosyjskiej dowodzonej przez Nowikowa, która ostatecznie odcięła połączenia między armią Dankla a walczącą w Kieleckiem grupą Kummera. Zdając sobie sprawę ze znaczenia pozycji bronionych przez Dankla, nieprzyjaciel rzucał na nie coraz to nowe dywizje, tak że przemęczone oddziały jego armii nie mogły im sprostać. Na wschodzie ciągle rosła luka, w którą wlewały się bez przeszkód korpusy 5. Armii rosyjskiej, grożąc oskrzydleniem zarówno Danklowi, jak i Auffenbergowi walczącemu na odcinku lwowskim. Wobec takiego rozwoju wydarzeń 1. Armia Dankla opuściła 9 IX teren imperium rosyjskiego i usiłowała zorganizować swą obronę na linii pogranicznej rzeki Tanwi. Gdy i to stało się nierealne (na skutek letnich upałów poziom wód był w niej zbyt niski), 1. Armia zaczęła przygotowywać się do odwrotu za San, co stanowiło zagrożenie kwatery głównej w Przemyślu. Mimo to jednak Conrad nie chciał przerwać bitwy, ciągle mając nadzieję, iż zwycięskie na południu oddziały 2. i 3. Armii lada chwila wkroczą do Lwowa. Lecz los nie okazał się łaskawy. 11 IX w lukę pomiędzy 1. Armią Dankla a grupą arcyksięcia Józefa Ferdynanda wkroczyły 2 nowe korpusy rosyjskie i tym samym odwrót za San stał się nieunikniony. W tej sytuacji z ciężkim sercem Conrad nakazał przerwanie walk i odwrót wszystkich armii za tę rzeczną przeszkodę64. Według nowego rozkazu 1. Armia Dankla miała zająć nowe pozycje na lewym brzegu Sanu, od jego ujścia do Wisły po Jarosław z przyczółkami mostowymi w Sieniawie i w Jarosławiu, 4. Armia - pozycje między Jarosławiem a Przemyślem i zgromadzić silny odwód w okolicach Przeworska, 3. Armia - obsadzić linię na południe od Przemyśla po Niżankowice, 2. Armia zaś wycofać się na linię Nowe Miasto - Dobromil - Chyrów - Bilicz przebiegającą znacznie na wschód od Sanu65. Rozkaz wykonano dość sprawnie w nocy 12 IX. W ten sposób rokująca wielkie nadzieje druga bitwa lwowska dobiegła końca, grzebiąc szanse na szybkie odzyskanie stolicy Galicji. BILANS OFENSYWY LETNIEJ I O D W R Ó T ZA SAN
Druga bitwa lwowska zakończyła pierwszy etap walk na froncie galicyjskim. Nie ulegało wątpliwości, iż ofensywa wyprzedzająca, planowana jeszcze przed wybuchem wojny przez sztab austro-węgierski, nie osiągnęła zamierzonych celów i skończyła się niepowodzeniem. Jednakże - wbrew samochwalczej 64
O U L K , t. 1, s . 3 1 0 ; Conrad, t. 4, s. 701.
65
O U L K , t. 1, s. 310.
83
propagandzie rosyjskiej i bezkrytycznej paplaninie koalicyjnej prasy - pomimo wielkich strat i konieczności odwrotu nie była ona bynajmniej miażdżącą, ani tym bardziej kompromitującą klęską. Armia austro-węgierska podczas stosunkowo krótkiej kampanii letniej - pomimo niewystarczającego uzbrojenia i zbyt szczupłych zasobów ludzkich, a także trudności wynikających ze skomplikowanych stosunków narodowościowych - zademonstrowała siłę bojową i determinacje, jakiej się po niej nie spodziewał ani przeciwnik, ani nawet własne naczelne dowództwo66. Obawa, iż skłóceni ze sobą poddani nie zechcą narażać życia dla sędziwego monarchy, okazała się zupełnie płonna i przedwczesna. Zaprzeczyła jej już sama mobilizacja, a utwierdziła postawa żołnierzy w ciężkich walkach. Okazało się, iż wielki zapał bojowy wykazali nie tylko galicyjscy Polacy, pragnący zrealizować narodowe cele, oraz Węgrzy, pałający żądzą odwetu za rosyjską interwencję w czasie Wiosny Ludów, lecz także inni poddani monarchii, dla których Moskale wcale nie byli naturalnym wrogiem. Legendarnym wprost męstwem wykazały się tyrolskie pułki XIV korpusu, złożone w całości z niemieckojęzycznych mieszkańców tego kraju, i styryjskie, w których służyło wielu Słoweńców. W słynnych szarżach pożońskiego pułku jazdy pod Kraśnikiem, prócz Madziarów, galopowali także i Słowacy. W bitwie pod Komarowem główną, chwalebną rolę odegrali Czesi, w drugiej zaś bitwie lwowskiej słynne stało się gwałtowne natarcie słowiańskich, muzułmańskich Bośniaków na pozycje rosyjskie. Wielkim męstwem wykazały się też polskie i ukraińskie formacje ochotnicze. Nie ulega też wątpliwości, iż dowodzący na froncie rosyjskim Franz Conrad von Hötzendorf wykazał się wielkim talentem strategicznym oraz odwagą i pomysłowością, jakiej próżno było szukać u jego niemieckich odpowiedników. A jednak mimo wszystkich wymienionych okoliczności jego plany nie zostały zrealizowane i do poczucia porażki musiał dodać jeszcze osobistą tragedię - utratę syna. Stało się tak dlatego, iż w przeciwieństwie do swych przeciwników Austro-Węgry musiały jednocześnie toczyć walkę na dwóch frontach, rozciągających się na przeciwległych krańcach państwa, i miały od początku do czynienia z olbrzymią przewagą przeciwnika. Faktem jest, że żołnierze monarchii walczący w Galicji nigdzie nie ulegli równemu sobie liczbą i sprzętem wrogowi, natomiast w każdym wypadku porażki ustępowali wobec przygniatającej przewagi sił. Ruchliwości i pomysłowości Conrada sztab rosyjski przeciwstawił ogromne masy ludzkie oraz ich niezaprzeczalne przywiązanie do cara i stosunkowo świeże 66
Forstner, s. 105.
84
doświadczenie bojowe wojny japońskiej 1905 roku, przez co ostatecznie wygrywał operacje. Oceniając niepowodzenie planu ofensywy wyprzedzającej Conrada, trzeba jeszcze wziąć po uwagę inny (najczęściej pomijany) aspekt sprawy. Nie ulega wątpliwości, że Rosjanie uzyskali powodzenie i opanowali Galicję Wschodnią głównie dzięki użyciu 8. Armii gen. Brusiłowa, która wykonała uderzenia zza Zbrucza. Otóż, układając swój plan, austro-węgierski szef sztabu generalnego nie brał jej pod uwagę - ponieważ uważał, że zostanie ona związana nad Prutem przez rumuńskiego sojusznika lub, w razie ogłoszenia przezeń neutralności, będzie musiała tam pozostać, osłaniając Besarabię. Natomiast Hötzendorf nie uwzględnił trzeciej możliwości - a mianowicie tego, że zdradziecki sojusznik zawarł tajne porozumienie z Rosjanami, którzy dzięki temu mogli użyć tej groźnej jednostki w uderzeniu na Galicję. Porównując działania wojenne w Galicji i we Francji, należy również podkreślić, iż w tym samym czasie na froncie zachodnim siły były mniej więcej wyrównane67, a zarówno Francuzi, jak i Niemcy zawdzięczali swe porażki bardziej błędom własnego dowództwa niż talentom wodzów przeciwnika. W ten sposób Francuzi zmarnowali swe szanse w początkowej, wielkiej bitwie granicznej, Niemcy zaś w bitwie nad Marną. Conrad z pewnością nie popełnił takich błędów, co nie znaczy, iż uniknął krytyki po przegranej operacji. Każda armia, która nie osiągnie sukcesu, musi przejść kryzys personalny. I w każdej poszukuje się winnego. Skutkiem nieudanej ofensywy lwowskiej była tzw. sprawa Auffenberga, do której jeszcze wrócimy. Szkody, jakie poniosły wojska austro-węgierskie w tej operacji, to: 250 000 rannych i zabitych, 110 000 jeńców i 400 zniszczonych i straconych dział. Co prawda straty przeciwnika byty prawdopodobnie znacznie wyższe i odbiły się na osłabieniu tempa następnych operacji, lecz mniej bolesne, a dysponujące czterokrotnie większym potencjałem ludzkim imperium carów mogło sobie na nie pozwolić68. Na początku września Rosjanie górowali nad Austro-Węgrami przewagą 200 batalionów, czyli około 200 000 ludzi. A wzrastała ona z każdą chwilą, gdyż ze strony rosyjskiej czyniono wówczas wszystko, by wzmocnić front austriacki nowymi korpusami napływającymi z głębi imperium Romanowów. 67
Z lekką przewagą na korzyść aliantów; zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 92.
68
Oczywiście są to. jak wszędzie w tej książce, dane przybliżone zaczerpnięte z lektury Dąbrowskiego
(tamże, s. 234). Wg Rosjan strona austro-węgierska straciła 326 000 żołnierzy (226 0 0 0 zabitych i rannych, 100 000 jeńców i 400 dział) - natomiast straty rosyjskie miały wynosić 230 000 żołnierzy i 94 działa, więc były mniejsze od austro-węgierskich.
85
Wszystko wskazuje na to, iż przewaga rosyjska była tak wielka, że ofensywa wyprzedzająca planowana przez Conrada von Hötzendorfa nie mogła się udać. Pomimo wielkich strat osiągnęła ona jednak niewątpliwie jeden rezultat: pokrzyżowała pierwotne zamiary dowództwa rosyjskiego i uniemożliwiła mu szybkie rozstrzygnięcie wojny. Wojska austro-węgierskie nie dały się odciąć od Wisły i wycofawszy się na zachód, zamknęły Rosjanom drogę w głąb Austro-Węgier. Utrzymały też aż do końca wojny zdobyty w pierwszych bojach ważny teren Jury Krakowsko-Częstochowskiej, co zapewniło im łączność z niemieckim sojusznikiem. Gdyby wierzyć ówczesnej koalicyjnej propagandzie, która do dziś wywiera wpływ na wielu dyletanckich "historyków wojskowości", to monarchia Romanowów po sześciu pierwszych tygodniach wojny odniosła oszałamiający sukces: zmusiła swego przeciwnika do spiesznego odwrotu i opanowała jedną z jego największych prowincji wraz z miastem stołecznym, zdobywając przy tym dziesiątki tysięcy jeńców i porzuconego sprzętu wojennego. Ale była i druga strona medalu: sukces osiągnięto przy olbrzymich stratach własnych, przekraczających znacznie ubytki w szeregach przeciwnika, a ponadto nie udało się wyeliminować z walki ani jednego austro-węgierskiego związku taktycznego. Nie zmuszono do kapitulacji nie tylko żadnej armii, korpusu czy dywizji, ale nawet pojedynczego pułku czy batalionu i nie zdołano zapobiec zajęciu przez nie dogodnych pozycji do przyszłej ofensywy. Straty ludzkie i materiałowe można było dość szybko uzupełnić, dzięki sprawnie działającym komendom uzupełnień i służbom intendentury. Monarchia była dość ludna, przemysł zbrojeniowy zaś, pomimo względnej bliskości frontu, pozostawał poza zasięgiem wroga i ciągle zwiększał obroty. Odwrót wrześniowy, który nastąpił w konsekwencji porażki pod Lwowem, nie był wcale wstępem do kapitulacji monarchii, lecz przeciwnie - stanowił tylko konieczny etap na drodze do nowej ofensywy. Krew najlepszych synów monarchii nie została więc przelana nadaremnie, gdyż zamierzony pierwotnie rozmach ofensywy rosyjskiej został przyhamowany i jak to przyznał kwatermistrz Jurij Nikiforowicz Daniłow, wyczerpanie i straty armii rosyjskich w bitwach sierpniowych i wrześniowych były tak wielkie, iż nie mogły one marzyć o wykorzystaniu swych sukcesów przez szybki pościg za nieprzyjacielem69. Nie można też zapominać, iż letnia kampania w Galicji była częścią ogólnych zmagań w I wojnie światowej i nawet bardzo odległe od niej działania miały duże, a nawet zasadnicze znaczenie, istotnie 69
Tamże.
86
rzutujące na jej ostateczny wynik. Prawie jednocześnie zaszły trzy nieoczekiwane wydarzenia, które przekreśliły przedwojenne plany militarne walczących mocarstw: 1) we Francji wstrzymano nad Marną ofensywę niemiecką, 2) na froncie galicyjskim załamała się ofensywa wyprzedzająca Austro-Węgier, 3) na północy nastąpił nieoczekiwany przez nikogo zwrot: zwycięstwa Hindenburga i Ludendorffa pod Tannenbergiem. Szczególnie to ostanie przybiło Francuzów liczących na rychłe odciążenie ich frontu, rozczarowało rusofilską część opinii polskiej i wprawiło w zakłopotanie Stawkę. Miało też pewien istoty i negatywny wpływ na postrzeganie armii austro-węgierskiej, gdyż okazało się, że Niemcy złamali potężną ofensywę rosyjską nader szczupłymi siłami. Zrodziło to w butnych Teutonach poczucie wyższości w stosunku do naddunajskiego sojusznika i nadmierną wiarę we własne możliwości. Tymczasem dla carskiego sztabu generalnego operacja mazurska była jedynie drugorzędnym działaniem, podjętym dla uspokojenia francuskiego sojusznika, i nie przywiązywał on do swej klęski tak wielkiej wagi, jaką skłonni jej byli przypisać Niemcy. Odczuły to wkrótce Austro-Węgry, na próżno oczekujące w ciągu walk we wschodniej Galicji potężnego niemieckiego uderzenia na południe od Łomży i Siedlec. Jednak Niemcy po klęsce nad Marną wcale nie byli skłonni do przerzucenia na front wschodni ani jednej dodatkowej dywizji. Bez nich nawet genialny Hindenburg, dysponując siłami, jakie w tym momencie posiadał, nie był w stanie zrobić nic więcej, niż tylko zabezpieczyć Prusy Wschodnie przed nową inwazją.
Rozdział 2 Odwrót wrześniowy i kontrofensywa Wisła - San Ziemio, byłem ci wierny. Ziemio, piłaś moją krew. Ziemio, umarłem dla ciebie. Ziemio, teraz mnie okrywasz. Powstrzymajcie sie od łez. Żadne życie nie jest wieczne Prócz życia tego, kto poległ z honorem Za cesarza i ojczyznę1.
Decyzja AOK o wycofaniu się ze wschodniej Galicji zamknęła pierwszy etap zmagań monarchii naddunajskiej z carską Rosją i niosła ze sobą poważne konsekwencje. Mimo iż armiom austro-węgierskim udało się dość sprawnie oderwać od przeciwnika i obsadzić nową linię frontu nad Sanem, to niebawem 1
Napis na cmentarzu w Charzewicach; cytat za: Frodyma, t. III, s. 56.
89
LEKKIE HAUBICE M99 KALIBRU 1 0 C M . NA POZYCJI POLOWEJ. W MIARĘ DOBRZE WYPOSAŻONA W ARMATY ARMIA AUSTRO-WĘGIERSKA POSIADAŁA ZNACZNE BRAKI W ARTYLERII STROMOTOROWEJ, KTÓRA OKAZAŁA SIĘ NIEBAWEM PODSTAWĄ PROWADZENIA OSTRZAŁU ARTYLERYJSKIEGO. WYKORZYSTYWANO WIĘC WSZELKIE MOŻLIWOŚCI. HAUBICE TEGO TYPU, CO POKAZANE NA FOTOGRAFII, BYŁY O JEDNO POKOLENIE WSTECZ ZA SPRZĘTEM POCHODZĄCYM Z OSTATNICH LAT SPRZED WOJNY. BRAK OPOROPOWROTNIKA SPRAWIAŁ, ŻE ICH OGIEŃ BYŁ ZNACZNIE MNIEJ PRECYZYJNY, MNIEJSZA TAKŻE BYŁA SZYBKOSTRZELNOŚĆ I ZASIĘG RAŻENIA POCISKAMI. DLATEGO ROSYJSKA ARTYLERIA POLOWA ZAZWYCZAJ WYGRYWAŁA POJEDYNKI OGNIOWE
stało się jasne, że nie będzie jej można długo utrzymać. Zadecydowały o tym energiczne działania, jakie podjęły wojska rosyjskie na północ od Wisły. Austro-węgierska grupa Kummera została zmuszona do spiesznego odwrotu w kierunku Nidy, co otwierało przed Rosjanami możliwość sforsowania Wisły powyżej ujścia Sanu i wyjście na tyły wykrwawionych armii cesarsko-królewskich. Do decyzji dalszego odwrotu przyczyniał się też sam kształt tej rzeki, wijącej się kapryśnymi meandrami i zataczającej wokół Przemyśla głęboki łuk. Z tej przyczyny zachodni brzeg był łatwy do zaatakowania i trudny do obrony, a jednocześnie stwarzał wymarzoną okazję do zamknięcia zgromadzonych w jego łuku cesarsko-królewskich armii. Utrzymanie ciągłej linii frontu w tym miejscu byłoby bardzo kosztowne i najprawdopodobniej bezskuteczne, a na błyskawiczną pomoc niemiecką nie można było liczyć.
90
"ODWRÓT WRZEŚNIOWY" 20 IX 1 9 1 4
W I E L K I ODSKOK
Dlatego już 13 IX austro-węgierska kwatera główna podjęła decyzję o dokonaniu głębokiego i szybkiego odwrotu na możliwe do obrony i korzystniejsze do podjęcia kontrofensywy pozycje na linii: Nida - Dunajec - Biała - Beskidy i Bieszczady. Pozycji nad Sanem miano bronić tylko dotąd, dokąd nie uda się oderwać głównym siłom od przeciwnika i zająć nowych, ostatecznych linii obrony. Natomiast twierdza Przemyśl, będąca dotąd kwaterą główną, miała teraz spełnić inne zadanie: zablokować główną linię kolejową i w osamotnieniu związać jak największe siły wroga. Mimo iż nie udało się uniknąć chaosu i musiano porzucić znaczne ilości sprzętu, nakazany manewr został wykonany bardzo szybko. Po błyskawicznym oderwaniu od przeciwnika zajmowanie nowych pozycji zostało ukończone tło 20 IX, a więc zaledwie po tygodniu od podjęcia decyzji o konieczności odwrotu. Co więcej, już w trakcie jego wykonywania (16 IX) doszło do pierwszych uzgodnień wspólnej austro-niemieckiej akcji kontrofensywnej. Dowodziło to, iż AOK traktowało ten manewr jako chwilową konieczność i wcale nie pogodziło się z utratą wschodniej Galicji2. W nowej sytuacji, wobec przewidywanego oblężenia, Przemyśl nie mógł oczywiście pozostawać kwaterą główną. 17 IX przeniesiono ją więc do Nowego Sącza. Cesarsko-królewskie armie wycofywały się od 15 IX określonymi szlakami: 1. Armia Dankla cofała się, przekroczywszy dolny San doliną Wisły, 4. (Auffenberga) przez Jarosław w kierunku Tarnowa, 3. (Boroevicia) przez Przemyśl na Gorlice, a 2. (Böhm-Ermolliego) przez Sambor w kierunku Karpat. Wycofywanie wojsk polowych z Przemyśla zakończyło się 17 IX, kiedy po trzech dniach nieopisanego chaosu miasto opuściła najbardziej poszkodowana w walkach, 3. Armia. Narastające zagrożenie Przemyśla i mnożąca się rusofilska dywersja wyzwalały zarówno w żołnierzach, jak i w większości ludności cywilnej oburzenie i nienawiść w stosunku do rzeczywistych i urojonych zdrajców. 2
"W bitwie nad Marną rozkaz odwrotu był wykluczony, gdyż byłaby to przegrana wojny. Natomiast po
bitwie pod Lwowem i pod Rawą Ruską należało dać rozkaz odwrotu, w chwili gdy dalsze ich przeciąganie zakończyłoby się rozbiciem c. i k. armii, a armia ta musiała zachować zdolność bojową, aby wraz ze sprzymierzeńcem mogła znów podjąć działania przeciw Rosji po zwycięstwie Niemców na Zachodzie. Z tego to powodu na Zachodzie rozpoczął się długotrwały zastój, natomiast na froncie wschodnim mogły znów rozpocząć działania zaczepne cztery armie c. i k. wspomagane przez niemiecką 9. Armię. Wielki błąd nieprzyjaciela polegał na tym. iż nabrał przeświadczenia, że rozbił wojska austro-węgierskie, podczas gdy w rzeczywistości zaledwie je od siebie odsunął" (cytat za: Conrad, t. 4, s. 907-908).
92
ROSYJSKI POSTERUNEK PRZECIWLOTNICZY. W TYM OKRESIE OBRONA PRZED SAMOLOTAMI BYŁA OPARTA NA CEKAEMACH USTAWIONYCH NA SPECJALNYCH PODSTAWACH I WZROKOWEJ OBSERWACJI. ZAGROŻENIE PRZEZ BOMBARDOWANIE LOTNICZE BYŁO WÓWCZAS NIEWIELKIE, PODSTAWOWĄ TROSKA POZOSTAWAŁO ODPĘDZENIE SAMOLOTÓW ZWIADOWCZYCH
Na ulicach Przemyśla dochodziło do samosądów. 16 IX zmasakrowano grupę 45 Rusinów podejrzanych o szpiegostwo3. W tym samym dniu oddano z twierdzy pierwszy strzał w kierunku nadciągającego patrolu rosyjskiego4. Odtąd załoga twierdzy musiała sobie radzić sama, a kierownictwo jej obrony spoczęło niepodzielnie w ręku jej komendanta, gen. Hermanna Kusmanka von Burgneustädten, energicznego Sasa urodzonego w Siedmiogrodzie. 18 IX 5. Armia rosyjska zaatakowała przyczółki mostowe w Sieniawie i w Jarosławiu. Sieniawa padła natychmiast, natomiast załoga Jarosławia, wsparta jednym batalionem 2. pułku piechoty honwedu, połową szwadronu jazdy i jedną baterią dział, stawiała dzielnie opór aż do 21 IX. Wtedy to po sforsowaniu Sanu przez Rosjan pod Sośnicą, Walawą i Dusowcami dalsza obrona straciła sens i wycofano załogę tego przyczółka do Przemyśla. Tego samego dnia twierdza została ostatecznie odcięta od zaplecza i rozpoczęło się jej pierwsze oblężenie.
3
Kiedy eskortowana gromada przechodziła ulicami Przemyśla, została zaatakowana przez motłoch miejski, skandujący obelżywe okrzyki: «zdrajcy», »powiesić» i tym podobne, przy aktywnym uczestnictwie ze strony policji. Podburzony oddział honwedów zaatakował aresztowanych szablami na ulicy Bocianowej, wyciął ich w pień z taką wściekłością, że z grupy 45 osób z życiem wyszły cało tylko trzy osoby'' (cytat za: Forstner, s. 113). Natomiast przychylny Rosjanom Jan Różański (zob. Różański, s. 66) opisuje ten incydent jako napaść podjętą z inicjatywy huzarów. 4
Forstner, s. 116.
93
W tym samym czasie wycofane armie były już skoncentrowane na nowych odcinkach i przygotowywały się do następnej kontrofensywy. 1. Armia zajęła odcinek nad dolnym Dunajcem po Tarnów, 4. Armia - na wschód od Tarnowa po Gorlice, 3. Armia oparła się o Beskidy od rzeki Białej aż po granice węgierską, dalej na wschód w Karpatach znajdowała się 2. Armia. Jednak wobec wielkich strat własnych i rażącej dysproporcji sił kolejna samodzielna operacja nie miałaby szans powodzenia. Straty w bitwach, w odwrocie, na skutek chorób (między innymi tyfusu plamistego, duru brzusznego, czerwonki i cholery), a także pozostawienia znacznej części załogi w Przemyślu spowodowały stopnienie sił polowych do zaledwie 400 000 ludzi. Rosjanie mieli nadal prawie dwukrotną przewagę, mimo bardzo ciężkich strat, poniesionych w walkach sierpniowych i wrześniowych. W tych warunkach musi budzić zdumienie i podziw, że austro-węgierskie służby uzupełnieniowe zdołały w ciągu kilku dni powiększyć te siły o 100 000 nowych rezerwistów, tak że ostatecznie AOK mogło rzucić do walki około pół miliona żołnierzy. Nie było to jednak wiele i do podjęcia prawdziwej ofensywy potrzebne było poważne wsparcie niemieckie lub potężne uderzenie odciążające na innym odcinku całego wschodniego frontu 5 . Błyskawiczne oderwanie się od przeciwnika i sprawne zajęcie nowych pozycji wyjściowych mogło być, z militarnego punktu widzenia, uznane za suk5
"W operacjach odwrotowych austro-niemieckich na lewym brzegu Wisły wzięła udział także grupa legionowa, zostająca pod dowództwem Józefa Piłsudskiego, a traktowana ciągle jeszcze jako jeden (pierwszy) pułk Legionów, mimo że składała się z 6 batalionów piechoty, 3 szwadronów i 2 baterii. W związku z zepchnięciem armii Dankla w Lubelskiem ku Sanowi w czasie drugiej bitwy lwowskiej i wdarciem się na jej lewe skrzydło w Sandomierskiem wojsk rosyjskich, podchodzących pod Koprzywnicę i Staszów, ta grupa otrzymała rozkaz odwrotu z Kielc, które opuściła 10 września i skierowała się szybkim marszem do Szczucina, dla obrony linii Wisły. Tam bataliony legionowe, uzbrojone dotąd przeważnie w stare, jednostrzałowe karabiny Werndla, otrzymały wreszcie powtarzalne karabiny Manlichera. Dnia 16 września w związku z odwrotem i przegrupowaniem wojsk austro-węgierskich otrzymała ta grupa legionowa, wchodząca w skład pierwszej armii austro-węgierskiej, rozkaz obrony odcinka Wisły od ujścia Nidy do Dunajca, odcinka bardzo ważnego, gdyż sforsowanie go przez Rosjan oznaczało zagrożenie Tarnowa oraz magistrali kolejowej, wiodącej do Krakowa. O b r o n ę tę prowadził Józef Piłsudski przez szereg dni ofensywnie i z jak najlepszym rezultatem, mimo że na przeciwnym brzegu Wisły operowały 2 dywizje jazdy rosyjskiej, zaopatrzone dobrze w artylerie i karabiny maszynowe, i mogące liczyć na poparcie znajdującej się w Stopnicy dywizji piechoty rosyjskiej. Dwa bataliony (drugi i trzeci) zajęły Korczyn i w walkach 19 i 20 września z pomocą przerzuconych za Wisłę dwóch dalszych batalionów (I i V) odrzuciły Rosjan na kilka kilometrów od miasta. Jazda dotarłszy aż po Wiślicę, -zniszczyła most na Nidzie. Wobec ściągnięcia nowych sił rosyjskich, bataliony legionowe cofnęły się za Nidę, broniąc trójkąta Wisła - Nida na linii Czarkowa — Winiary. Na linii tej broniły się ściągnięte w całości za Wisłę oddziały Piłsudskiego przez kilka dni, robiąc wypady za Nidę (np. do Szczytnik 23 września). Dopiero 24 września przeprawiły się na prawy brzeg Wisły, by w początku października wziąć udział w operacjach pierwszej armii austro-węgierskiej znów na lewym brzegu Wisły, w Sandomierskiem (cytat za: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 238-239).
94
ces. Jednak nieuniknione straty w taborze, sprzęcie, jeńcach i rannych miały poważne konsekwencje polityczne. Wpłynęły one fatalnie na polska opinię publiczną w Galicji i zachwiały jej wiarę w zwycięstwo monarchii. W odwrocie nie dostrzegała ona bynajmniej sprawnego manewru, lecz nagle ujrzała, że monarchia naddunajska poniosła w Galicji ciężką klęskę, że utraciła w walkach swe najlepsze liniowe pułki oraz to, iż oddała wrogowi olbrzymi obszar koronnej prowincji, od Zbrucza aż po Dunajec. Nastroje pogorszyło jeszcze ogłoszenie 14 IX alarmu bojowego w twierdzy Kraków, co odczytywano powszechnie jako wstęp do jej ewentualnego oblężenia w najbliższych dniach6. Zbyt pesymistycznie i zdecydowanie przedwcześnie przewidywano utrwalenie rosyjskiego panowania w Galicji, a tym samym wyeliminowanie Austro-Węgier ze sprawy polskiej7. Pojawienie się pomocniczych oddziałów niemieckich w Krakowie po zajęciu Lwowa przez Rosjan8 interpretowano jako ograniczenie rozgrywki o Polskę wyłącznie do rozprawy między Niemcami a Rosją, chociaż była to powszechna praktyka międzysojusznicza i nieliczne oddziały austro-węgierskie walczyły również i we Francji po stronie niemieckiej, podobnie zresztą jak i rosyjskie po stronie francuskiej. Szanse orientacji promoskiewskiej w opinii polskiej nagle wzrosły i nawet najbardziej zagorzali zwolennicy rozwiązania austro-polskiego zaczynali się wahać i przybierać postawę wyczekującą9. Pod wypływem takich nastrojów w NKN doszło do formalnej secesji reprezentantów ugrupowań wszechpolskich i rozproszenia się Legionu Wschodniego, utworzonego we Lwowie, a przeprowadzonego później na Podkarpacie10. W rezultacie tej ukrytej dywersji tylko nie6
Tenże, Dziennik, s. 1 8 2 .
7
Tamże, s. 39-40; Krasicki, s. 80.
8
Nadeszły one w większej liczbie dopiero 22 IX, lecz Jan Dąbrowski zanotował tę informację w swym Dzienniku już pod datą 5 IX (zob. tamże, s. 38). 9
Kraków przygotowuje się do walki, stąd wśród ludności zamieszanie, choć spokój jest zupełny. Jedynie boją się ludzie. Widzę teraz poważnych mężów, którzy potracili głowy, lub tych, co dzielili "Rosję", jak nagle potracili miny, choć nic się właściwie nie dzieje [...]. Mam to - może mylne - przekonanie, że Austria, czy sama, czy z pomocą Niemiec. Rosję pokona, ale i w razie zwycięstwa Rosji nie widzę powodu do rozpaczy. Trzeba tylko spokojnie oceniać stan rzeczy i zachować zimną krew" (cytat za: Dąbrowski, Dziennik, s. 39). 10
W tej sprawie bardzo wymowne są dwie relacje Augusta Krasickiego. W pierwszej z 12 IX 1914 roku przytacza w całości rozpowszechniany wśród oddziałów legionowych anonimowy list do władz austrowęgierskich, kwestionujący sens składania przysięgi przez legionistów przed ogłoszeniem oficjalnego stanowiska monarchii w sprawie polskiej i złożeniem obietnicy, że polskie formacje nie będą rozmieszczone w różnych austro-węgierskich jednostkach operacyjnych. Zarówno z militarnego, jak i politycznego punktu widzenia były to postulaty niemożliwe do spełnienia w tak krytycznej dla monarchii chwili i stanowiły wyraźną prowokację zmierzająca do storpedowania idei polskich jednostek ochotniczych walczących po stronie Austro-Węgier. Tak też je Krasicki ocenił: "Odnośnie do tego listu słyszałem, że
95
wielka część tej formacji weszła w skład 3. pułku piechoty Legionów, który wraz z utworzonym jednocześnie w Krakowie 2. pułkiem piechoty Legionów, dwoma szwadronami jazdy i trzema batalionami artylerii został wyprawiony 30 IX z Krakowa jako II brygada Legionów do wschodniej części Górnych Węgier, którym po odwrocie armii austro-węgierskiej na zachód zagroziła inwazja rosyjska. P L A N I DECYZJA K O N T R O F E N S Y W Y W I S Ł A - S A N
Jak wspomniano, dowództwo austro-węgierskie, jeszcze przebywając w Przemyślu i wydając rozkazy głębokiego odwrotu, traktowało go jedynie jako wstęp do nowej kontrofensywy. Aby ją uskutecznić, zwróciło się 13 IX do niemieckiego sojusznika z żądaniem udzielenia niezbędnej pomocy. Mimo iż Niemcy byli zdecydowanie niechętni angażowaniu nowych sił na wschodzie, nie dali tym razem zdecydowanej odmowy, gdyż wsparcie sojusznika leżało w ich własnym interesie. Front rosyjski przybliżył się przecież niebezpiecznie do Krakowa, a tym samym do tak cennego dla Niemiec zagłębia i okręgu przemysłowego na Śląsku. Należało więc pomyśleć o rozmiarach pomocy i sposobie użycia wprowadzonych sił. Pierwszym pomysłem niemieckiego sztabu generalnego było nakazanie Hindenburgowi, by przerzucił 2 korpusy ze swego mało zagrożonego, pruskiego odcinka w stronę Krakowa. Argumentowano, że wobec porażki sojusznika proponowana przez Conrada pruska akcja ofensywna w kierunku Narwi i tak się nie powiedzie. Był to jednak zbyt skromny plan i nie odpowiadał austro-węgierskiemu sztabowi generalnemu. Wówczas szef sztabu Hindenburga, Erich Ludendorff, poszerzył go znacznie, proponując poważną wspólną ofensywę obu sojuszników, której celem miało być wyparcie Rosjan za Wisłę i San. Niemieckie naopozycja do przysięgi austriackiej pochodzi głównie ze Lwowa. Legion Wschodni, który maszeruje do Mszany, ma być bardzo buntowniczo usposobiony i przysięgi złożyć nie chce [...]" (Krasicki, s. 70). Gdy agitacja wśród "Galicjan Zachodnich" i "królewiaków" nie odniosła skutku i cały Legion Zachodni złożył wymaganą przysięgę, wówczas mimo pojednawczych gestów ze strony austro-węgierskiej i N K N po trzydniowych bezowocnych pertraktacjach formujący się w Mszanie Dolnej Legion Wschodni został ostatecznie rozwiązany Pod datą 23 IX Krasicki zapisał: "W sprawie Legionu Wschodniego, który dalej przysięgi odmawia i nadal pozostaje w Mszanie Dolnej, na polecenie Antoniego Wodzickiego, dziś jeszcze byłem u prof. Jaworskiego [przewodniczący N K N - J.B.] i Tadeusza Cieńskiego. Cieński z posłem Strońskim jadą dziś jeszcze do Mszany, gdzie ostatecznie ci, którzy przysięgi odmówią, zostaną rozbrojeni i zwolnieni z Legionów. Żandarmeria ma ich odstawić do miejsca przynależności. Ponieważ jednak tam są już Moskale, więc pewno po krótkiej drodze pójdą do wojska austriackiego. Szkoda, że ich tak zbałamucili [...]" (tamże, s. 83).
96
czelne dowództwo zaakceptowało ten plan pod warunkiem, iż nie pociągnie on za sobą uszczuplenia sił walczących na froncie zachodnim. Aby umożliwić jego wykonanie, poleciło 15 IX utworzenie całkowicie nowej 9. Armii niemieckiej, złożonej z części znajdującej sic w Prusach Wschodnich 8. Armii oraz z nowo zmobilizowanych rezerwistów. Formacja ta miała składać się z 5 korpusów liczących razem 12 dywizji. Szefem sztabu tej armii został Ludendorff, nominalnym zaś wodzem sam Hindenburg, który otrzymał jednocześnie nowy awans na głównodowodzącego wszystkimi siłami niemieckimi na wschodzie. Nowa armia zgromadziła się między Katowicami a Kluczborkiem. Rejon ten miał stanowić punkt wyjściowy do jej ofensywy w kierunku środkowej Wisły. Włączono do niej również grupę Woyrscha, działającą na tym odcinku od początku wojny. Osłabioną niemiecką 8. Armię pozostawiono w Prusach pod rozkazami nowego dowódcy gen. Richarda von Schuberta, aby spełniała rolę pomocniczą. 18 IX Ludendorff przybył do nowej, austro-węgierskiej kwatery głównej w Nowym Sączu, aby przedyskutować i ustalić dalszą wspólną akcję przeciw Rosji. Według jego propozycji sprzymierzeni mieli ukończyć koncentrację do 30 IX, a następnie przejść do ofensywy na wschodzie. Zdaniem niemieckiego generała, niemiecka 9. Armia powinna, atakując wzdłuż lewego brzegu Wisły, uderzyć na skrzydło lub na tyły głównych sił rosyjskich rozwijających się w Galicji Zachodniej w ślad za ustępującymi z niej wojskami habsburskimi. Plan ten wzbudził jednak poważne wątpliwości austro-węgierskiego szefa sztabu. Conrad uważał, że Niemcy przeceniają swoje możliwości wobec Rosjan i że postępujące za jego wycofującymi się korpusami wojska rosyjskie wcale nie będą stanowiły głównego trzonu ich sił. Muszą one bowiem najpierw uzupełnić straty, a ponadto jakoś rozwiązać problem znajdującego się na ich tyłach Przemyśla. Były to słuszne spostrzeżenia, gdyż Rosjanie posuwali się za Sanem wolno i ostrożnie, i nie przeszkadzali przeciwnikowi w przegrupowaniu. Natomiast carskie wojska znacznie silniej napierały na lewym brzegu Wisły w Królestwie Kongresowym, ponieważ nie bały się tutaj oskrzydlenia z południa. Do 26 IX ich czołowe oddziały dotarły w Kaliskie, na południu zaś na linię Kielce - Zagłębie Dąbrowskie - Jędrzejów -Wodzisław - Pińczów - Skalbmierz. W rzeczywistości (czego nie przewidział także i austro-węgierski szef sztabu) te niepokojące ruchy były tylko przednią strażą potężnych sil gromadzonych przez Rosjan na linii średniej Wisły. Uwzględniając nowe rozlokowanie sil przeciwnika, AOK wprowadziło korektę do planu niemieckiego, polegającą na wsparciu niemieckiego uderzenia w kierunku
97
środkowego biegu Wisły przez większość cesarsko-królewskiej 1. Armii pod dowództwem wypróbowanego w bojach gen. Dankla. Reszta tej armii miała wraz z Armiami 4., 3. i 2. niezwłocznie wyprzeć Rosjan za San i odblokować oblężony Przemyśl. Następne operacje wojenne miano uzgodnić wspólnie, przy czym Conrad nie ukrywał przed sojusznikiem, iż najchętniej pragnąłby kontynuować ofensywę w kierunku Lwowa, a następnie skierować się ku północy, aby zagrozić rosyjskim siłom zgromadzonym w Lubelskiem i wraz z Niemcami zamknąć je w gigantycznym kotle, czyli zrealizować koncepcje starszego Moltkego naszkicowaną jeszcze u schyłku XIX wieku. Druga i decydująca część operacji była jednak bardziej marzeniem niż rzeczywistością wobec ogromnej przewagi Rosjan nad siłami sprzymierzonych i w praktyce można było co najwyżej wykonać jej część pierwszą. Trzeba jednak podkreślić, iż był to i tak pomysł bardziej realny od planów Hindenburga i Ludendorffa, którym tannenberskie zwycięstwo odebrało poczucie rzeczywistości, a którzy zamierzali pierwotnie siłami tylko jednej armii, złożonej zaledwie z 12 dywizji, rozgromić przeciwnika, którego wojska w Królestwie Kongresowym składały się z 4 armii (2., 4., 5. i 9.), dysponujących 42,5 dywizjami piechoty i nieomal 15 dywizjami kawalerii. SPRAWA A U F F E N B E R G A
Zanim jednak doszło do rozpoczęcia działań, AOK musiało załatwić niefortunną i bardzo drażliwą sprawę, związaną z osobą dotychczasowego dowódcy 4. Armii gen. Moritza Auffenberga, który odznaczył się tak korzystnie zwycięstwem pod Komarowem. Wprawdzie zarówno jego zasługi, jak i zdolności wojskowe nie ulegały wątpliwości i nie ponosił on odpowiedzialności za niekorzystny wynik drugiej bitwy pod Lwowem, lecz nominalny wódz naczelny, arcyksiążę Fryderyk, pragnął znaleźć kozła ofiarnego za niepowodzenie operacji. Dowódca 4. Armii, który rozczarował sztab generalny tym, że nie mógł (wobec przewagi wroga) wykonać powierzonego mu zadania, a do tego nie cieszył się sympatią kolegów ze względu na zbyt wielką porywczość i otwartość w wyrażaniu sądów, świetnie się do tej roli nadawał. Sytuację dzielnego dowódcy pogorszyło także i to, że Auffenberg naraził się rodzinie panującej, pozwalając sobie na dość ostre (choć może i słuszne) wystąpienie wobec jednego z arcyksiążąt, dowodzącego podległymi jego armii oddziałami. Nie czując się winnym zaniedbania, arcyksiążę Piotr się obraził,
98
RÓW STRZELECKI ARMII AUSTRO-WĘGIERSKIEJ. ZBUDOWANY W SPOISTEJ GLEBIE, WG ZASAD SZTUKI FORTYFIKACYJNEJ, LECZ Z UWZGLĘDNIENIEM PIERWSZYCH DOŚWIADCZEŃ FRONTOWYCH. BRAK SZALUNKÓW DREWNIANYCH (NA CO POZWALAŁ RODZAJ GRUNTU) BYŁ SPOWODOWANY FAKTEM POWSTAWANIA POD OSTRZAŁEM WIELKIEJ ILOŚCI ODŁAMKÓW DREWNA. BUDOWA POZYCJI POLOWYCH O TAK OLBRZYMIEJ DŁUGOŚCI, JAK TO SIĘ STAŁO W 1 9 1 4 ROKU, NASTRĘCZAŁA OGROMNYCH PROBLEMÓW MATERIAŁOWYCH
a bardzo solidarni i dumni Habsburgowie doprowadzili do pozbawienia stanowiska świetnego i zasłużonego dowódcy. W oficjalnym komunikacie podano więc, że Auffenberg zachorował i obsypano go pochwałami i orderami, a następnie odsunięto od dowództwa 4. Armii. Objął je po nim dotychczasowy dowódca XIV korpusu styryjskiego, arcyksiążę Józef Ferdynand11 który zasłynął później ze szczególnie skrupulatnego i bezwzględnego taktowania dezerterów, zdrajców i moskalofilów lub podejrzanych o sympatię dla Rosjan12. 11
Pochodził on z toskańskiej linii Habsburgów i był rodzonym bratem obrażonego przez Auffenberga arcyksięcia Piotra (Grodziski, Habsburgowie, tablica V). 12
Szczególnie nienawidzący go narodowi demokraci nadali mu nawet z tego powodu przydomek "Wieszaciel" (na wzór Wieszatiela - Murawiowa), a dotknięci represjami wymierzonymi często w swoich rodaków proaustriaccy politycy galicyjscy obarczali go już po wojnie odpowiedzialnością za niepowodzenia militarne monarchii. Przykładem niech będzie wielokrotnie cytowany, na ogół dość proaustro-węgierski, lecz uprzedzony do arcyksięcia Jan Dąbrowski (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 235). Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że wszystkie armie biorące udział w I wojnie światowej nie miały litości dla żadnych objawów tchórzostwa i nielojalności ze strony swych obywateli czy poddanych i że wspomniane represje mieściły się całkowicie w ramach ówczesnych norm międzynarodowych. Można nawet powiedzieć, że na tle panujących wówczas zwyczajów postawa arcyksięcia Ferdynanda była i tak dość wstrzemięźliwa w porównaniu z francuskimi władzami wojskowymi, które nie dysponując żadnymi dowodami, skazały np. za rzekome szpiegostwo
99
R O Z L O K O W A N I E SIŁ I OSTATECZNE PLANY SPRZYMIERZONYCH
Rozpoczynając jesienną ofensywę Wisła - San, wojska sprzymierzeńców były znacznie słabsze od przeciwnika. Armie austro-węgierskie dysponowały 42 dywizjami, z czego 36 skupiono w Galicji na południe od Wisły13, pozostałe zaś 6 na północ od niej. Niemcy sformowali na północy od Krakowa wspomnianą już, nową 9. Armię o sile 12 dywizji, złożoną przeważnie z oddziałów przeniesionych tu z Prus Wschodnich14. Miała ona, wraz z wliczonym w nią dawnym korpusem landwery Woyrscha, współdziałać z połową 1. Armii austro-węgierskiej w południowym Królestwie Kongresowym. Lewe skrzydło 9. Armii, złożone ze wspomnianych 2 osobnych dywizji, sięgało Kalisza z rozkazem uderzenia na Łódź, a główne siły (4 korpusy) były zgromadzone na linii Częstochowa - Słomniki. W wyniku takiej dyslokacji, na ogromnej przestrzeni od Kalisza do Prus Wschodnich ziała ogromna luka wypełniona przez słabe oddziały osłony granicy. Już samo ustawienie i zaangażowana tu przez Niemców liczba wojsk pozostawały w rażącej dysproporcji do ambitnych zadań, jakie przed sobą stawiali: zepchnięcia wroga poza Wisłę i opanowania Warszawy. Co gorsza, niemieckiej luce na północy odpowiadała również austro-węgierska luka na linii Karpat. Aby odnieść sukces na głównych kierunkach uderzenia, trzeba było zgromadzić na nich większość sił, co nie mogło się nie odbić na obronie odcinków uważanych, z punktu widzenia nadchodzącej operacji, za mniej ważne. AOK nie tylko zdawało sobie sprawę z tego niebezpieczeństwa, lecz ponadto żywiło obawę, że zachęcona powodzeniami rosyjskimi Rumunia może już teraz wystąpić zbrojnie przeciw Austro-Węgrom. Licząc się z takim obrotem sprawy, sformowano niewielką grupę osłonową w Siedmiogrodzie pod dowództwem gen. Karla Pflanzer-Baltina. Oprócz bacznej obserwacji byłego15 sojusznika miała ona również osłonić Górne Węgry przed wdzierającymi się przez przełęcze karpackie słynną tancerkę Matę Hari i nakazywały dziesiątkować całe oddziały, które nie podrywały się wystarczająco ochoczo do ataku na niemieckie okopy. Natomiast co do zdolności strategicznych wymieniony arcyksiążę nie posiadał z pewnością talentów Auffenberga, lecz był na ogół dobrym i rzetelnym wykonawcą poleceń naczelnego dowództwa i sprawdził się wielokrotnie w kampanii 1914 i 1915 roku, o czym będzie jeszcze mowa w niniejszej pracy. Zawiódł dopiero pod Łuckiem, w kampanii 1916 roku, gdy sam musiał podejmować decyzje. 13
Skład: 2. Armia - 10,5 dywizji, 3. Armia - 8,5 dywizji, 4. Armia - 10 dywizji i część 1. Armii - tj. 6 dywizji. Ponadto 1 dywizja i 4 brygady pospolitego ruszenia znajdowały się w oblężonym Przemyślu (za: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 237). 14
9. Armia niemiecka składała się z 4 korpusów liniowych (XI. XVII, XX i korpusu rezerwowego gwar-
dii), 2 dywizji rezerwowych i jednej S. dywizji kawalerii (zob. tamże, s. 237). 15
Rumunia, nie przyłączając się do wojny, stawała się automatycznie państwem neutralnym, czyli byłym
sojusznikiem; w dodatku była to neutralność nieżyczliwa.
100
Rosjanami. Ich inwazja okazała się bowiem silniejsza i niebezpieczniejsza, niż przypuszczano i nie mogła być powstrzymana symbolicznymi siłami 24 batalionów pospolitego ruszenia operującego tu dotąd gen. Petera Hoffmana, wspieranego przez 8000 polskich legionistów16. W nadchodzącej operacji za główny cel uderzenia obydwa sprzymierzone sztaby uznały osiągniecie lewego brzegu Wisły, między ujściami Pilicy i Sanu, co dawałoby możliwość wyjścia na tyły Rosjanom, zaawansowanym w Galicji. Do tak ambitnego zadania przeznaczono zaledwie 18 dywizji niemieckich i austro-węgierskich, sądząc mimo zastrzeżeń Conrada, że główne zgrupowanie przeciwnika znajduje się nadal w Galicji, a na wyznaczonym kierunku uderzenia w Królestwie Rosjanie dysponują co najwyżej jedną armią i kilkoma dywizjami odwodów. Atak ten miał być uzupełniony idącą od strony Dunajca i Karpat austro-węgierską ofensywą w kierunku Przemyśla, co mogłoby doprowadzić do zagięcia południowego skrzydła Rosjan i zamknięcia znacznej ich części w kolanie Sanu. To zaś musiałoby spowodować ich dalszy, nieunikniony odwrót, utratę linii Sanu i Wisły, a w konsekwencji oddanie Lwowa i Warszawy. REAKCJA SZTABU ROSYJSKIEGO
Naczelne dowództwo rosyjskie zorientowało się w planach przeciwników, a dysponując znaczną przewagą liczebną, pokrzyżowało je jeszcze przed rozpoczęciem ofensywy nieprzyjacielskiej, przez całkowite przegrupowanie wojsk17. Spodziewając się ataku przez południowe Królestwo i wyjścia stamtąd manewru oskrzydlającego siły zgromadzone w Galicji, Stawka postanowiła skupić jak największe siły na głównym kierunku uderzenia sprzymierzonych, powstrzymać ich, a następnie przeprowadzić kontrmanewr oskrzydlający Niemców przez nagły wypad z Dęblina i Warszawy. Zaczęto więc koncentrować nad środkową Wisłą coraz to znaczniejsze siły, częściowo przybywające z głębi Rosji, częściowo zaś przesuwane z frontu galicyjskiego, na który przyszły w zamian nowe dywizje z Besarabii. Pod koniec września i z początkiem października punkt ciężkości frontu rosyjskiego zaczął się przesuwać w kierunku z południa ku północy. Nie oznaczało to wcale rezygnacji ze zdobytych na Austro-Węgrach terenów wschodniej Galicji. Stawka zamierzała pozostawić tu siły nieomal dorównujące 16
Zob. Żak, s . 1 4 . Oddziały te zasłynęły niebawem jako II brygada Legionów, zwana "żelazną".
17
10. Armia rosyjska, stworzona na pograniczu Prus w czasach ostatnich walk z Hindenburgiem, stwier-
dziła po zetknięciu się z Niemcami osłabienie ich sił na froncie pruskim. Jednocześnie rosyjski korpus jazdy Nowikowa, działający na północ od Krakowa, potwierdził tam koncentrację znaczniejszych sił niemieckich i austro-węgierskich (Dąbrowski. Wielka wojna, s. 236).
101
przeciwnikowi, co w jej mniemaniu miało storpedować lub opóźnić jego akcje zaczepną. Natomiast przykładając mniejszą wagę do terenów etnicznie polskich i obawiając się oskrzydlenia i niebezpieczeństwa ze strony oblężonej twierdzy przemyskiej, rosyjska komenda główna utrzymywała stosunkowo niewielkie oddziały na zachód od Sanu. To właśnie było główną przyczyną względnie łatwego wyparcia stamtąd Rosjan przez wojska cesarsko-królewskie. Zostawiając na froncie pruskim 10. Armię, naczelne dowództwo rosyjskie dobrze zabezpieczyło linię dolnej Wisły. Natomiast pokonaną pod Tannenbergiem, a teraz zreorganizowaną 2. Armię (dowodził nią gen. Siergiej Michajłowicz Scheidemann) skoncentrowało w okolicach Warszawy. Nad średnią zaś Wisłę w okolice Dęblina Stawka przerzuciła 4. Armię, która walczyła poprzednio na froncie lubelskim i znajdowała się po odwrocie Austriaków za Sanem. Dodatkowo główna komenda rosyjska przerzuciła także do Królestwa 9. Armię Leczyckiego, której użyto niedawno do złamania ofensywy Dankla, a która była pierwotnie sformowana w celu działań ofensywnych z rejonu Warszawy. Sprawniejsze dowodzenie miało być zagwarantowane przez przeniesienie kwatery głównej z Wilna do Brześcia nad Bugiem. Aby mieć całkowitą pewność sukcesu, dowództwo rosyjskie już w trakcie działań na początku października przeniosło z frontu galicyjskiego pod Dęblin jeszcze jedną, 5. Armię. Dowódca frontu p o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e g o , Nikołaj Judowicz Iwanow, zlekceważył siły austro-węgierskie, uznał bowiem, że do zatrzymania ich akcji w Galicji wystarczą najzupełniej trzy armie, z których dwie (3. i 8.) miały złamać wrogą kontrofensywę znad Dunajca i Białej, specjalnie zaś w tym celu sformowana oblężnicza 11. Armia miała zablokować i zdobyć Przemyśl. Dalej na wschodzie Iwanow zamierzał następnie kontynuować energicznie ofensywę za pomocą dywizji kozackich, które dotąd obserwowały formalnie sprzymierzoną, acz neutralną Rumunię. Gdy jednak okazało się, że rządzący Rumunią politycy przechylają się coraz bardziej na stronę koalicji, Rosjanie zawarli z nią 18 IX tajny traktat i przeznaczyli zgromadzone tu wojska do nowych zadań: sforsowania Karpat i wtargnięcia na Węgry. Według ich zamierzeń miało to spowodować wybuch panslawistycznego powstania, które rozbiłoby zupełnie monarchię od wewnątrz i rozstrzygnęło wojnę. Istotnie, takie natarcie nastąpiło 27 IX, kiedy to wspomniane oddziały wdarły się przez Przełęcze Użocką i Wyszkowską na Górne Węgry i zalały Ruś Karpacką. zajmując m.in. Munkacs i Máramarossziget. Zostały one jednak wyparte po zaciekłych, miesięcznych bojach przez pozostawione tam, wspomniane wy-
102
żej, oddziały austriackiego i węgierskiego pospolitego ruszenia, wsparte polskimi i ukraińskimi formacjami ochotniczymi 18. S T O S U N E K SIŁ W P R Z E D E D N I U I W TRAKCIE OPERACJI W I S Ł A - SAN
Jak łatwo zauważyć na podstawie powyższych wywodów, ofensywne plany sprzymierzonych, wystudiowane przez nich we wrześniu 1914 roku, nie miały wielkich szans powodzenia wobec ich rozpoznania przez sztab przeciwnika i przedsięwzięcia przezeń odpowiednich kroków. Jeszcze mniej prawdopodobnym czynił je bardzo nierówny i rzadko spotykany stosunek sił. Atakujący Niemcy i Austro-Węgrzy mieli być słabsi od broniących się Rosjan i co więcej - na głównym kierunku natarcia ten niekorzystny stosunek wynosił nie mniej niż 4:1! Według urzędowych i słynących ze skrupulatności danych cesarsko-królewskiego sztabu stan 42 dywizji piechoty i 12 dywizji kawalerii operujących na froncie północnym wynosił w końcu września 1914 roku 504 000 ludzi, w tym (jak to fachowo określano w terminologii wojskowej): 477 000 bagne18
Legiony Polskie zostały przewiezione na teren tego teatru wojennego 3 X 1914 roku, a w pierwszy kontakt bojowy z wrogiem weszły 6 X pod miejscowością Kracfalu. Jednakże najważniejsze akcje przeprowadziły one po 16 X, gdy powierzono im zadanie przekroczenia u boku 56. austro-węgierskiej dyw. piechoty Przełęczy Pantyrskiej i opanowanie rejonu: Rafajłowa - Zielona - Pasieczna - Pniów - Nadwórna. Zadanie to wykonały w całości do 24 X, staczając ciężką, lecz zwycięską bitwę pod Nadwórną, w której odznaczyli się zwłaszcza: kpt. Roja, por. Topór-Kisielnicki i ppor. Dunin-Wąsowicz (zob. Żak, s. 16-45). Znacznie mniej znanym epizodem jest udział w tych walkach ochotników ukraińskich, a walczyły wśród nich nawet kobiety. Obecność Ukraińców była bardzo ważna z punktu widzenia politycznych czynników austro-węgierskich. gdyż można go było przeciwstawić rosyjskiej propagandzie panruskiej i panslawistycznej. Dlatego austro-węgierskie media pisały: "Rasch und gründlich wurden die Russen über die Karpathenpässe zurückgeworfen. Der Rug des Feindes aus der Marmaros-Szigeter Komitat artete in Flucht aus und bei Bocswko wurde eine starke Kosakenabteilug zersprengt. In den amtlichen Berichten wird noch hinzugefügt: In diesen Kämpfen zeichnete sich auch das ukrainische Freiwilligenkorps aus. Wer das ukrainische Volk, dessen Seele immer loyal fur österreichische Sache schlägt und dessen Führer die Russophilen schonungslos bekämpfen, den hat das Zeugnis von seiner soldatischen Tapferkeit freilich nichts Neues gesagt [...] Aber auch die Mädchen bemühen sich, ihren patriotischen Gesühlen solgend, in die Reichen der Kämpfer augekommner zu werde" ["W tych bitwach odznaczył się także ochotniczy korpus ukraiński. Lud ukraiński zachował w swej duszy zawsze wierność dla władzy austrowęgierskiej i nie poszedł za podszeptami rusofilów pragnących odciągnąć go od walki. Znakiem tego była dzielność żołnierzy ochotników, co nie jest żadną nowością, lecz także i dziewczęta trudziły się, by spełnić swój patriotyczny obowiązek, i były obecne pomiędzy obrońcami państwa"] (zob. Wiener Bilder, XIX, nr 42, 18 Oktober, s. 7) Także Krieg, s. 74: "An zwei Stellen, nämlich auf der wohin erwähten Strasse über Wyszków und Toronya und auf den Uzsok Pass, erfolgte nun am 27. September der Einbruch der Russen in Ungarn, also Komitate Ungarn und Marmaros. Sie verwendeten dabei ziemlich starke Kräfte, zwei Kavalleriedivisionen und eine Infanteriebrigade die den auf einen sehr grosen Raum vetrteilten ungarischen Grenschutztruppen wohl überlagen waren. Aber der ungarische und ostgalizische Landsturm, unterstützt durch polnische Legionäre und ukrainische Freiwillige, wehrte sich mir Umsicht und Tapferkeit".
103
tów, 27 000 szabel i 1578 dział, składających się na 585 batalionów, 352 szwadrony i 386 baterii. Wszystkie siły niemieckie, które miały być zaangażowane w nadchodzącą operację, skupione w 12 dywizjach piechoty i 1 dywizji kawalerii, wynosiły 141 000 ludzi (w tym 133 000 bagnetów, 8 000 szabel i 806 dział w 154 batalionach, 68 szwadronach i 145 bateriach). Łącznie więc obaj sprzymierzeni dysponowali około 650 000 ludzi i 2400 działami, co odpowiadało sile 739 batalionów. Trzeba przy tym zaznaczyć, iż większość jednostek nie została uzupełniona po niedawnych walkach. "Broniący się" Rosjanie mogli przeciwstawić tym siłom na początku października 69,5 dywizji piechoty, 23 dywizje jazdy i 538 baterii, co równało się 1112 batalionom, 618 szwadronom jazdy i 5000 dział. Liczby te trudno przełożyć na liczbę żołnierzy, gdyż jednostki rosyjskie także poniosły ciężkie straty w kampanii letniej. Nie ulega jednak wątpliwości, że musiały prawic dwukrotnie przewyższać stan osobowy obydwu sprzymierzeńców szykujących się do uderzenia. Do tego w trakcie operacji Rosjanie rzucali wciąż nowe dywizje formowane w głębi imperium, tak że pod koniec miesiąca na (roncie było już 30 korpusów rosyjskich, liczących 82 dywizje piechoty! Przewaga wynosiła więc 25 dywizji. A trzeba pamiętać, że jako wielkie jednostki były one znacznie mocniejsze od analogicznych związków przeciwnika19. PIERWSZE UDERZENIA
Ofensywę rozpoczęła 9. Armia niemiecka, podejmując 28 IX uderzenie w kierunku środkowej Wisły. Początkowo miała ona do czynienia tylko z przednimi strażami Rosjan, które na ogół nie podejmowały walki, chcąc wciągnąć nieprzyjaciela w głąb spustoszonego i pokrytego mizernymi drogami kraju, aby w ten sposób utrudnić jego komunikację z zapleczem. Dzięki temu do 4 X Niemcy osiągnęli linie Opatów - Ostrowiec - Iłża - Opoczno - Rawa i Ludendorffowi zdawało się, że wszystko idzie według planu, a XVII korpus dowodzony przez słynnego później gen. Augusta von Mackensena niebawem osiągnie Warszawę20. 1 X ruszyła do ataku, sąsiadująca z Niemcami na lewym brzegu Wisły, 1. Armia austro-węgierska pod wodzą gen. Dankla. Jednocześnie AOK poin19
Dywizje rosyjskie: 16 batalionów, 32 karabiny maszynowe i 58 dział; austro-węgierskie: 12-13 batalionów. 16-20 karabinów maszynowych, 7 baterii = 46 dział; niemieckie: 12 batalionów wyposażonych podobnie do norm austro-węgierskich, lecz mocniejszych w karabiny maszynowe (OULK, t. 1, s. 173). 20
Zgórniak, Szkice, s. 133.
104
OFENSYWA
"WISŁA-SAN".
SYTUACJA WOJSK:
10
X
1 9 1 4
formowało drogą lotniczą oblężoną załogę Przemyśla o bliskim podjęciu ofensywy w Galicji i przekazało jej rozkazy stosowne do sytuacji21. Wreszcie, 4 X trzy pozostałe armie cesarsko-królewskie ruszyły w Galicji do swej trzeciej już od początku wojny ofensywy. Pomimo zniszczenia linii kolejowych i tragicznego stanu rozmiękłych dróg polegające jedynie na własnych nogach i koniach wojska austro-węgierskie przeprowadziły ją błyskawicznie. Zaledwie w ciągu pięciu dni zdążyły one, po trzech poważniejszych starciach pod Rzeszowem, Łańcutem i Krosnem, osiągnąć linię Sanu i odblokować Przemyśl, który właśnie w tych dniach był przedmiotem szczególnie zajadłego ataku wroga22. 5 X, po wstępnym przygotowaniu ogniowym z 483 dział, prawie 100 batalionów rosyjskich rzuciło się do zaciekłego szturmu, który trwał bez przerwy trzy dni, a apogeum osiągnął 7 X, kiedy to sam car Mikołaj wydał osobisty rozkaz niezwłocznego zajęcia Przemyśla. Skutek szturmu okazał się fatalny dla Rosjan. Gdy 9 X do Przemyśla zbliżyła się odsiecz w postaci 3. Armii austro-węgierskiej Boroevicia, komendant twierdzy zorganizował potężny wypad, który rozerwał pierścień oblężenia. BITWA POD D Ę B L I N E M 2 3
Na tym sukcesie zakończyła się pierwsza część operacji Wisła - San. Natomiast druga - tj. zdobycie Warszawy, uchwycenie przyczółków na prawym brzegu Wisły w Dęblinie i manewr oskrzydlający armie rosyjskie - przekraczała już możliwości sprzymierzonych i wkrótce zakończyła się katastrofą. Plan ten, którego wykonanie rozpoczęto 9 X, nie został zrealizowany głównie ze względu na szczupłość sił, jakimi dysponowali Niemcy. Przede wszystkim za słaba okazała się grupa operacyjna Mackensena skierowana pod Warszawę, która nieba21
Rozkazy te przywiozła z nowej kwatery głównej w Nowym Sączu załoga w składzie: kpt. Raabl i por. pilot Aladar Taussig, samolotem marki Albatros. Wzbudziło to sporą sensację ze względu na złe warunki atmosferyczne i uszkodzenia maszyny przez ostrzał rosyjski. Był to bohaterski wyczyn, gdyż każdy dłuższy przelot ówczesnymi prymitywnymi maszynami, pozbawionymi jeszcze specjalistycznych urządzeń lokacyjnych, a zrobionymi ze sklejki, płótna, drewnianych drążków i dziesiątków metrów linek, nawet w warunkach pokojowych i przy dobrej pogodzie zakrawał na zuchwałość i był znacznie bardziej niebezpieczny niż dzisiejsze loty kosmiczne (Z galicyjskich pól wzlotów, s. 96). 22
Miejsce obrony twierdzy przemyskiej w działaniach na froncie galicyjskim jest tak znaczące, że poświę-
cono jej osobny rozdział, toteż ograniczono się tu do niezbędnych informacji. 23
Październikowe działania pod Dęblinem, tak jak i późniejsze listopadowe na północ od Krakowa, rozgrywały się już poza terytorium Galicji, jednakże operacyjnie podlegały kierownictwu frontu północnego, Conradowi, i miały wielkie znaczenie dla dalszego biegu wydarzeń. Stąd opisuję je w niniejszej pracy, głównie na podstawie danych zawartych w. O U L K , s. 450-464.
106
wem zetknęła się z trzykrotną przewagą Rosjan. Natrafiwszy na niespodziewany opór, Niemcy skupili pod Warszawą większość swej 9. Armii, na skutek czego operację pod Dęblinem24 musiała samodzielnie wykonać znajdująca się tu połowa 1. Armii austro-węgierskiej Dankla. Ten, rozumiejąc powagę sytuacji i zdając sobie sprawę z rosnącej przewagi przeciwnika, zamierzał przed szturmem ściągnąć na plac boju pozostałą część swej formacji. Zabrakło na to, niestety, czasu, gdyż Niemcy, naciskani przez przeważające siły, zachwiali się pod Warszawą. Ponieważ stanowiło to zagrożenie dla austro-węgierskiego lewego skrzydła, Dankl był zmuszony 21 X rozpocząć ofensywę zaledwie z 7 dywizjami, jakie w tym momencie posiadał między Radomiem a ujściem rzeki Iłżanki. Były to siły I i V korpusu oraz I brygada Legionów Polskich. Dysponując nimi, Dankl stoczył pięciodniową zaciętą bitwę pod Dęblinem (22-26 X) ze znacznie przeważającymi siłami wroga25, liczącymi co najmniej 15 do 17 dywizji. W tej sytuacji austro-węgierski atak, zmierzający do wyrzucenia nieprzyjaciela za Wisłę w chwili przeprawy, został powstrzymany, a jego prawe skrzydło mocno naciśnięte. Nie udało się także wojskom cesarsko-królewskim zapobiec pod Solcem przejściu przez rzekę poważnych sił rosyjskich. Mimo że walczące 1,5 dywizji pospolitego ruszenia zostało wsparte nadchodzącym z południa X korpusem i w pierwszym starciu wyrzuciło Rosjan za rzekę, to dalsza walka sprowadziła ich z powrotem na lewy brzeg i zakończyła się porażką sił austro-węgierskich. Wreszcie w trakcie ciężkich walk z narastającą wciąż przewagą wroga nadeszła od Niemców wiadomość o podjęciu nieodwołalnej decyzji odwrotu spod Warszawy. Na wieść o tym gen. Dankl, obawiając się oskrzydlenia od północy, nakazał 27 X odwrót. W bitwie stracono ponad 50 000 ludzi. Mimo wszelkich wysiłków i niezaprzeczalnego męstwa żołnierzy została ona przegrana, a przez Królestwo Kongresowe i Galicje miał się przetoczyć niebawem słynny rosyjski "walec parowy". W walkach tych i to na jednym z najcięższych odcinków (Laski - Anielin) wzięła także udział grupa legionowa Piłsudskiego, skierowana tam z Sandomierskiego wraz z I korpusem (krakowskim)26. 24
Oficjalnie nazywanym Iwanogrodem.
25
Były to: III korpus kaukaski, korpusy XVI i XVII oraz cała 9. Armia rosyjska, tj. korpus gwardii oraz
korpusy XIV, XXV, a później XVIII (zob. O U L K , s. 452). 26
2 jej bataliony (II i IV) zostały skierowane z wojskami niemieckimi na północ pod Warszawę. Jeden z nich (II pod dowództwem mjr. Mieczysława Norwida-Neugebauera) dotarł nad Bzurę i wraz z cofającymi się wojskami niemieckimi odbył wielki marsz do Kalisza, skąd powrócił w Krakowskie, drugi zaś (IV - mjr. Tadeusza Wyrwy-Furgalskiego) dotarł tylko do linii Pilicy, a w czasie odwrotu połączył się z resztą oddziałów legionowych. Grupa Piłsudskiego natomiast wzięła udział w najzaciętszych walkach, jakie toczyły się wzdłuż linii kolejowej Radom - Dęblin. Zajmowała ona pozycje t u i na południe od tej
107
N I E P O W O D Z E N I E A U S T R O - W Ę G I E R S K I E J OFENSYWY W E WSCHODNIEJ GALICJI
W tym samym czasie, w którym załamała się ofensywa sprzymierzonych w Królestwie Kongresowym, nie powiodła się również szeroko zakrojona operacja wojsk austro-węgierskich mająca przywrócić monarchii Lwów i wschodnią Galicję. Po zwycięskim odblokowaniu Przemyśla i osiągnięciu linii Sanu Conrad von Hötzendorf wydał 10 X rozkaz, aby nazajutrz Armie 3. i 4. opanowały przeprawy na Sanie i odcięły Rosjan, pozostających jeszcze na zachodnim brzegu, przejmując ich artylerię i materiały wojenne27. Miał to być niezbędny wstęp do drugiej fazy ofensywy, lecz zarówno warunki obiektywne, jak i przeciwnik pokrzyżowali te plany. Szybki marsz znad Dunajca nad San został bowiem okupiony olbrzymimi startami w sprzęcie, koniach i kondycji zdrowotnej żołnierzy. Na fatalnych drogach wojska dosłownie utonęły w błocie, spowodowanym jesiennymi ulewami. Padlina końska leżała w rowach, w oddziałach szerzyły się choroby, a żołnierze byli niedożywieni. Widząc te trudności, komendant Przemyśla rozkazał już 7 X wypiec wielkie ilości chleba (czterodniowe zaopatrzenie dla wycieńczonej forsownym marszem 3. Armii). Choć jednak wypieczono 88 000 bochenków chleba, o łącznej wadze 61,6 ton (i naruszono w ten sposób żelazne zasoby twierdzy), nie mogło to polepszyć kondycji żołądków głodnych żołnierzy, nadszarpniętych zatruciami, i powstrzymać pospolitej wśród nich biegunki. Natomiast Rosjanie nie mieli najmniejszego zamiaru wycofywać się ze wschodniej Galicji i rezygnować z ciężko wywalczonej zdobyczy. Przeciwnie, od początku planowali zachować swe siły do kontrataku przeciw zmęczonym wojskom austro-węgierskim i właśnie dlatego nie stawiali uprzednio silnego oporu na zachód od Sanu. Rozmieszczenie wojsk cesarsko-królewskich i plany ich ofensywy przedstawiały się następująco: 3. Armia Boroevicia, wzmocniona najcenniejszym oddziałem załogi przemyskiej - 23. dyw. piechoty honwedu - miała uderzać z rejonu twierdzy w kierunku północno-wschodnim, aby obejść od tej strony linü, na wzgórzach koło Lasek i Anielina, utrzymując je podczas bardzo zaciętych walk z napierającym od Dęblina atakiem rosyjskim. W walkach tych, w których 111 batalion (mjr. Edwarda Rydza-Śmigłego) zaznaczył się bojem o las w Anielinie, najcięższy był dzień 26 X, w którym bataliony legionowe pod ogniem ciężkiej artylerii rosyjskiej utrzymały jednak swe pozycje pod Laskami, by pod wieczór rozpocząć odwrót na południe z całą armią Dankla (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 242). 27
Conrad, t. 5, s. 86.
108
stolicę Galicji; 2. Armia Böhm-Ermolliego, koncentrująca się na południe od Przemyśla, miała atakować w kierunku Drohobycza i Mikołajowa, z zamiarem oskrzydlenia Lwowa od południa; natomiast znajdująca się na północ od Przemyśla 4. Armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda miała osłaniać całą operacje od północy i zapewniać współdziałanie z 1. Armią Dankla, która, jak się spodziewano, niebawem miała wywalczyć sobie przeprawę przez Wisłę i wkroczyć na Lubelszczyznę. Tymczasem w tym samym dniu (10 X), w którym Conrad wydał rozkaz do omawianego natarcia, również i jego przeciwnik, Iwanow, nakazał wznowienie ofensywy i rozbicie nieugruntowanego jeszcze na nowych pozycjach przeciwnika. Wprawdzie trzy zgromadzone nad Sanem armie rosyjskie (3., 8. i 11.) nie przewyższały tu wojsk c. i k. liczbą żołnierzy ani ilością sprzętu, lecz ich kondycja była o wiele lepsza, gdyż otrzymały uzupełnienie i nie musiały przeżywać uprzednio forsownego odwrotu, jak ich naddunajski przeciwnik. O świcie 14 X do ataku ruszyła 4. Armia austro-węgierska. Przez cztery dni należące do niej bataliony piechoty usiłowały wykonać rozkaz i przeprawić się przez San. Jednak morderczy ogień rosyjskiej artylerii okazał się tu mocniejszy od własnego przygotowania ogniowego. Z największym trudem opanowano wiec wąziutki pasek ziemi na prawym brzegu rzeki, między Jarosławiem i Leżajskiem. Jednak nie było mowy o jego poszerzeniu wobec zdecydowanych, huraganowych kontrataków przeciwnika. 17 X podjęto podobny wysiłek pod Radymnem. Mimo wszelkich starań nie zdołano zdobyć prawego brzegu rzeki. Straty były rak wielkie, że polecono arcyksięciu Ferdynandowi zaniechać wszelkich kroków ofensywnych i ograniczyć się do ubezpieczania linii dolnego Sanu, co właściwie przesądziło o losach całej operacji. Nie powiodła się też ofensywna akcja 3. Armii Boroevicia i sąsiadującej z nią tzw. grupy gen. Heinricha Tschurtschenthalera, która dysponując przyczółkiem w postaci wschodniej części Przemyśla, miała dokonać przełamania frontu na wzgórzach sąsiadujących z miastem od wschodu. Na tym odcinku operacja mogła się zacząć dopiero 18 X, po odbudowaniu linii kolejowej, zniszczonej w poprzednich działaniach wojennych. Ciężkie boje toczyły się o wznoszące się na południowy wschód od miasta wzgórze Magiera, które udało się zdobyć, po walce wręcz, batalionowi z 1 pułku tyrolskich strzelców cesarskich28. Następnego dnia (19 X) kontynuowano morderczą walkę, w której 88. bryg. strzelców cesarskich pod dowództwem gen. mjr. Aloisa Schönburga-Hartensteina zdoby28
A. Wagner. Der Erste Weltkrieg. Ein Blick zurück. Truppendienst Taschenbücher, t. 5, Wien 1981,
s. 56.
109
ła pod Tyszkowicami29 wzniesienie zwane Wzgórzem Drzew30. Sukcesy te okazały się jednak zbyt kosztowne, a wzmocnionego przez gen. Brusiłowa odcinka nie dało się tam przełamać. Mało tego, w nocy 18 X oddziały 3. Armii rosyjskiej dowodzonej przez gen. Radkę Dimitriewa przeprawiły się pod Niskiem na zachodni brzeg Sanu, a walcząca tam 4. Armia cesarsko-królewska nie była w stanie - mimo wszelkich usiłowań - ich stamtąd wyprzeć. Zirytowany szef sztabu generalnego porzucił tym razem wszelką kurtuazję i nie żałował dowodzącemu tym zgrupowaniem arcyksięciu Józefowi Ferdynandowi gorzkich wymówek31. Choć jednak ambitny arcyksiążę potroił w związku z tym wysiłki, poszły one na marne z powodu wyraźnej przewagi artyleryjskiej przeciwnika. Wobec tego kolejnego niepowodzenia Conrad zarządził wspólne natarcie 3. i 4. Armii pod Radymnem, aby zlikwidować rosyjski przyczółek blokujący tam drogę kolejową Jarosław - Przemyśl. Jednakże IX korpus, na który spadł główny ciężar tego zadania, załamał się pod kontrnatarciem przeciwnika i ostatecznie 4. Armia przeszła odtąd wyłącznie do działań obronnych. Natomiast znacznie lepiej powiodło się prawemu, południowemu skrzydłu wojsk cesarsko-królewskich. W rozpoczętym 23 X natarciu 2. Armia Böhm-Ermolliego odrzuciła wojska rosyjskie do linii Dniestru i była bliska zdobycia starego Sambora oraz nawiązania kontaktu z operującą we wschodnich Karpatach wspomnianą już grupą Pflanzer-Baltina. Krwawa walka stoczona pod Turką od 23 do 25 X zakończyła się sukcesem austro-węgierskim, osiągniętym głównie dzięki mężnej postawie 31. dyw. piechoty i 38. dyw. piechoty honwedu dowodzonych przez gen. Károlya Tersztyànszkiego32. Następnego dnia główny ciężar walki przeniósł się pod Chyrów, na linię frontu między rzekami Bożewką i Strwiążem, gdzie toczyły bój marszowe bataliony VII korpusu dowodzonego przez gen. Josepha Krautwalda33. Front wielokrotnie przesuwał się tam i z powrotem w ciągu jednego dnia. Te dramatyczne walki nazywane zbiorczo bitwą pod Chyrowem toczyły się nieprzerwanie i pomyślnie aż do 2 XI, przynosząc wojskom cesarsko-królewskim znaczną liczbę jeńców. Tego dnia głównodowodzący całym frontem galicyjskim Conrad von Hötzendorf był zmuszony wydać rozkaz przerwania boju i szybkiego odwrotu, spowodowany opisanym już niepowodzeniem operacji wojsk sprzymierzonych 29
Obecnie Tiszkowiczi na Ukrainie.
30
O U L K , s. 436.
31
Conrad, t. 5, s. 223.
32
O U L K , s. 473; pełne nazwisko: Károly Tersztyànszky de Nádas.
33
Pełne nazwisko: Joseph Krautwald Ritter von Annau.
110
w Królestwie Kongresowym, odwrotem 1. Armii Dankla w Kieleckie na linię rzeki Opatówki oraz niemożnością sforsowania Sanu poniżej Przemyśla. W tej sytuacji AOK wydało z żalem dyrektywę nakazującą przerwanie walk, oderwanie się od przeciwnika i generalny odwrót na linię rzek Białej i Dunajca, czyli w rejon, z którego niedawno wyszła opisywana, a nieudana ofensywa. Obecność zbrojna monarchii Habsburgów nad Sanem miała być utrzymana jedynie w twierdzy przemyskiej, która pod wypróbowanym dowództwem gen. Kusmanka przygotowywała się do drugiego oblężenia. Pozostawiono w niej około 130 000 żołnierzy, zwłaszcza słabszych, chorych i rannych, z których udział w walkach mogła wziąć co najwyżej ich trzecia część. Mimo to, według nowych rozkazów, Przemyśl miał nie tylko się bronić, lecz także nękać nieprzyjaciela wypadami załogi podejmowanymi przy każdej nadarzającej się okazji. Rozkaz ten wypełniano skrupulatnie, nieomal do ostatniej chwili oblężenia twierdzy, tzn. aż do 22 III 1915 roku. O G Ó L N Y BILANS WALK L E T N I C H I JESIENNYCH
Nie byłoby właściwe ograniczenie się do oceny samej nieudanej ofensywy Wisła — San, gdyż porażka ta miała źródła we wcześniejszych wydarzeniach i przedwojennych uwarunkowaniach wojskowo-politycznych. Dlatego należy dokonać w tym miejscu łącznego bilansu walk letnich i jesiennych od początku wojny do końca października 1914 roku. Niepowodzenie operacji Wisła - San i splot rozmaitych wydarzeń na innych frontach (przegrana Niemców nad Marną i klęska Rosjan pod Tannenbergiem) dały początek rozmaitym wypaczeniom obecnym w późniejszych opracowaniach opisujących tę fazę walk. Rosjanie pragnęli bowiem przez wyolbrzymienie tego sukcesu przesłonić swą klęskę w Prusach Wschodnich i dowieść tezy, że Austro-Węgry są sztucznym i niezdolnym do istnienia tworem. Niemcy zaś z kolei usiłowali odciągnąć uwagę swojego społeczeństwa od niepowodzeń we Francji, eksponując pogrom Rosjan pod Tannenbergiem kosztem pomniejszania zasług swego południowego sojusznika. Opinie te były potem bezkrytycznie powtarzane przez wielu historyków, aż przeniknęły w końcu do podręczników szkolnych i literatury, przyczyniając się do kształtowania obrazu armii austro-węgierskiej jako zbiorowiska wylęknionych szeregowców gnanych na bezrozumną rzeź przez zwyrodniałych i sadystycznych bądź zdegenerowanych podstarzałych dowódców. Opinie te nie biorą pod uwagę niesłychanie ciężkiej, w chwili wybuchu wojny, sytuacji militarnej monarchii Habsburgów, na którą złożyło się wiele przyczyn.
111
Pierwszą z nich był długotrwały okres pokoju, który sprawił, że dwa pokolenia mieszkańców Austro-Węgier znały wojnę jedynie z opowiadań i nie zetknęły się dotąd bezpośrednio z jej okropnościami. W związku z tym odporność psychiczna nowo zmobilizowanych poddanych była trudna do przewidzenia w warunkach bojowych, a mieli oni przecież do czynienia bądź z przeciwnikiem zaprawionym w dwóch zwycięskich wojnach, jak Serbowie, bądź, jak Rosjanie, z wrogiem obeznanym z nowoczesnym placem boju w nie tak dawnym starciu z Japonią. Drugą przyczyną był wielonarodowy skład armii, który wprawdzie okazał się mniejszą przeszkodą, niż sądzono, lecz sztab generalny musiał brać tę okoliczność pod uwagę w planowanych operacjach. Trzecim powodem była "zbyt krótka kołdra", czyli brak wystarczających sił do osiągnięcia sukcesu w walce na dwa fronty. Czwartym (zwykle przemilczanym w opracowaniach i podręcznikach) były polityczne i militarne plany niemieckiego sprzymierzeńca, którego w pierwszej fazie wojny należało raczej osłonić od wschodu, niż spodziewać się od niego rychłego wsparcia. Piątą przyczyną była konieczność przeznaczenia sporych sił na osłanianie granic od strony formalnych sprzymierzeńców, tj. Włoch i Rumunii, które w chwili wybuchu wojny nie tylko zajęły stanowisko neutralne, lecz jeszcze spiskowały z wrogami państw centralnych i w każdej chwili mogły się zamienić w dodatkowych przeciwników. Wreszcie, po szóste i najważniejsze, sam kształt otwartych granic północnych i warunki geograficzne (bariera Karpat oddzielająca Galicje od reszty monarchii) sprawiały, iż ta północna prowincja była niezmiernie łatwa do zaatakowania przez północno-wschodniego sąsiada i bardzo trudna do obrony. W razie bezpośredniego ataku od strony Królestwa Kongresowego przez Wisłę poniżej Krakowa zostałyby natychmiast przecięte dwie biegnące równoleżnikowo linie kolejowe i główna bita droga strategiczna (tzw. cesarka wiodąca od Cieszyna do Tarnopola), a wojska cesarsko-królewskie uwięzione w środkowej i wschodniej Galicji mogłyby się jedynie ratować wycofaniem przez góry na Węgry, co wobec braku odpowiedniej infrastruktury (drogi gruntowe, ścieżki, trudno dostępne przełęcze) musiałoby się zakończyć katastrofą. Austro-węgierski sztab generalny nie miał więc wielkiego wyboru co do kierunku i sposobu przeprowadzenia przyszłych działali i musiał albo wykonać uderzenie wyprzedzające likwidujące to zagrożenie od północy, albo zawczasu ewakuować całą Galicję i oprzeć obronę na linii Karpat. W pierwszym wypadku ryzykował przerwaniem osłabionej obrony od wschodu i utratą Lwowa, w drugim zaś załamaniem morale i dezercją polskich i ukraińskich żołnierzy, których trudno byłoby skłonić do walki, gdyby ich ojczyste tereny odstąpiono wrogo-
112
wi bez stawienia oporu. Dopiero biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, można oceniać działanie sztabu generalnego i oddziałów cesarsko-królewskich w pierwszej fazie wojny i zrozumieć, że planowane operacje nie były pochopne ani nieprzemyślane, lecz po prostu konieczne. Nie da się natomiast zaprzeczyć, że właśnie te pierwsze zmagania zaskoczyły przeciwnika Austro-Węgier zarówno determinacją i duchem bojowym poddanych Franciszka Józefa34, jak i sprawnością działania cesarsko-królewskiego sztabu generalnego, który ani na moment nie uległ nastrojom chwili i nad wyraz umiejętnie czuwał nad przebiegiem operacji. Dzięki temu wykazano zdumiewający rozmach w uderzeniu wyprzedzającym, zdecydowanie i sprawność we wrześniowym oderwaniu się od przeciwnika i nadzwyczajną szybkość w podjęciu kolejnej ofensywy na początku października.
34
Dowodem na to jest całkowite załamanie Rosjan i panujący wśród nich zamęt w obliczu zdecydowanego ataku sił austro-węgierskich pod Kraśnikiem i Komarowem, gdzie pozostawili na pastwę przeciwnika tysiące jeńców, cenny sprzęt i nienaruszone sztandary pobitych pododdziałów, oraz tragiczny dla nich pierwszy szturm Przemyśla, w którym sama tylko załoga złożona głownie z drugorzędnych formacji obrony krajowej i pospolitego ruszenia samodzielnie unieszkodliwiła całą armię oblężniczą. Natomiast, pomimo całej złośliwej i obiegowej propagandy alianckiej, nawet w czasie rzekomo panicznego i chaotycznego wrześniowego odwrotu nie poddała się wrogowi ani jedna większa od kompanii jednostka austro-węgierska i nie oddano ani jednego proporca, w toku zaś całej kampanii galicyjskiej nie było wypadku, aby jakikolwiek wyższy dowódca cesarsko-królewski poddał bez walki swych ludzi (fakty za: O U L K ) .
Rozdział 3 Odwrót listopadowy i powstrzymanie "walca parowego": Kraków, Łapanów - Limanowa Ojczyzno święta! Bądź pozdrowiona Przez tych, co z dumą za ciebie mrą! Niech świat obaczy, jak Węgier kona, Katowska ręka nie zhańbi go! Pójdziemy cicho na wieki spać, A wiatr węgierski będzie nam grać: "Marsz Rakoczego"1. W dniach 11-12 XII 1914 Polegli wraz z Panem Pułkownikiem Huzarzy drogiej krwi, twardej pięści Ku czci węgierskiej niemej wierności2.
Z A Ł A M A N I E SIE P A Ź D Z I E R N I K O W E J OFENSYWY S P R Z Y M I E RZONYCH - POCZĄTEK "WALCA PAROWEGO" Niepowodzenie akcji niemieckiej grupy Mackensena 3 pod Warszawą 15 X 1914 roku wskutek uruchomienia rosyjskiego "walca parowego", zniweczyło październikową ofensywę sprzymierzonych. Wobec miażdżącej przewagi atakują1
O r - O t , "Marsz Rakoczego", cytat za: J. Mizio, W takt marsza Rakoczego, Warszawa 1988, s. 3.
2
Napis na cmentarzu wojskowym Jabłoniec, ułożony przez Ferenca Molnara; cytat za: Frodyma, t. III, s. 145. 3
Trzon tej grupy stanowiła 9. Armia niemiecka pod dowództwem Augusta von Mackensena wsławionego kierowaniem późniejszym natarciem pod Gorlicami. W grupie Mackensena walczyły też dwie dywizje kawalerii austro-węgierskiej (zob. Dąbrowski, Wielka wojna„ s. 240).
115
cych Rosjan (14 dywizji rosyjskich przeciw 5 niemieckim pod Warszawą) kierujący operacjami niemieckimi na froncie wschodnim marszałek Hindenburg zmuszony był wycofać całą 9. Armię niemiecką. Powstałą w ten sposób lukę musiała zamknąć wsławiona zwycięstwem kraśnickim 1. Armia austrowęgierska, dowodzona przez gen. kawalerii Victora Dankla4, która wobec olbrzymiego rozciągnięcia powierzonego jej odcinka i zdecydowanej przewagi 2 atakujących ją armii rosyjskich (4. i 9.), nie była w stanie sprostać niewykonalnemu zadaniu. Porażka armii Dankla pod Dęblinem i odsłonięcie jej północnej flanki przez paniczny odwrót niemieckiego sprzymierzeńca uczyniły nieaktualną, dobrze jak dotąd rozwijającą się, ofensywę wojsk c. i k. w Galicji, opisaną w poprzednim rozdziale K O N F E R E N C J A BERLIŃSKA S P R Z Y M I E R Z O N Y C H ( 2 7 X 1 9 1 4 )
Konferencja, którą wobec zaistniałej sytuacji odbył 27 X w Berlinie głównodowodzący wszystkich wojsk niemieckich, Erich von Falkenhayn6, z oddelegowanym przez Hindenburga jego szefem sztabu Ludendorffem i wysłannikiem specjalnym Conrada, miała burzliwy przebieg. Strona niemiecka została zasypana przez zawiedzionego sojusznika lawiną słusznych pretensji i żądań. Stanowisko austro-węgierskiego szefa sztabu prezentowane na konferencji wyglądało w skrócie następująco7: na lewym brzegu Wisły przeciw 24,5 dywizjom wojsk sprzymierzonych walczą obecnie 42 dywizje rosyjskie (stosunek 300 do 670 batalionów), czyli wróg jest dwukrotnie silniejszy. Nie ma żadnych możliwości, aby wesprzeć walczące tam oddziały siłami c. i k. z prawego brzegu Wisły. Odcinek frontu między tą rzeką a Karpatami jest bowiem broniony przez 28 wyczerpanych dywizji austro-węgierskich przeciw świeżym 26 dywizjom rosyjskim, czyli 364 bataliony własne przeciw 424 przeciwni4
1. Armia zasłynęła pierwszym zwycięstwem nad wrogiem, jakie odniesiono w I wojnie światowej na froncie wschodnim 24 VIII pod Kraśnikiem. Składała się z 8,5 dywizji. Przeważali w niej Polacy i Węgrzy. Pod Dęblinem natomiast armia ta utraciła w ciężkich wałkach aż 50 000 ludzi. 5
Niemcy, zawsze skłonni do obciążenia odpowiedzialnością za klęskę swego sojusznika, usiłowali wbrew faktom zrzucić winę na armię Dankla, podczas gdy w rzeczywistości sami odsłonili jej północne skrzydło (zob. tamże, s. 242). 6
Erich von Falkenhayn był szefem sztabu generalnego cesarskich Niemiec w okresie pomiędzy ich klęska-
mi pod Marną i Verdun. Zawsze lekceważył wojnę na wschodnim froncie i z tego powodu pozostawał zazwyczaj w złych stosunkach z A O K i osobiście z jej szefem, Conradem von Hötzendorfem. Nie cierpiał się też serdecznie z Hindenburgiem, który w końcu zajął jego miejsce. Opis konferencji zob. tamże, s. 248. 7
Aby lepiej oddać sytuację, opinię Conrada przedstawiono tu, używając czasu teraźniejszego.
116
ka8. W zaistniałej sytuacji jasne jest, że rozstrzygnięcie wojny nie zapadnie na froncie zachodnim, lecz niebawem na wschodnim, jeśli niemiecki sojusznik nie przeniesie natychmiast co najmniej 30 dywizji, walczących obecnie bez żadnego pożytku i nadziei zwycięstwa w północnej Francji. Conrad nie omieszkał też przypomnieć, iż zgodnie z obustronnymi ustaleniami Niemcy mieli przenieść swe główne siły na wschodni front już w czterdziestym dniu wojny. Tymczasem minęło 90 dni od rozpoczęcia działań, Rzesza Niemiecka zaś usiłuje utrzymać napór przeciwnika, który rozwija coraz to nowe siły, wysiłkiem zaledwie 3/14 wszystkich sił, którymi sama dysponuje! Wobec tego Austriak domagał się jak najpilniejszego wykonania ustalonych przed wojną niemieckich zobowiązań. Mimo powagi sytuacji i poparcia, jakiego udzielił austro-węgierskiemu partnerowi Ludendorff, niemiecki szef sztabu generalnego Falkenhayn nie podzielił zdania Conrada, a jego żądania stanowczo odrzucił. Należał on bowiem do typowych przedstawicieli pruskich junkrów, którzy wojnę z Rosją uznawali za pomyłkę dziejową, głównego zaś przeciwnika upatrywał we Francji, a zwłaszcza w Anglii, i (wbrew oczywistym faktom) przełamanie frontu zachodniego uważał nie tylko za osiągalne, ale i bliskie. Stwierdził on, iż wojska niemieckie szykują się właśnie do decydującego uderzenia pod Ypres, a austro-węgierskie nalegania i obawy uznał za przesadzone. W końcu oświadczył, że front wschodni musi wytrzymać jeszcze sześć tygodni, po których spodziewa się odnieść decydujący sukces na zachodzie, i wtedy zwróci wszystkie siły przeciw Rosji, która zresztą - pozbawiona nadziei na pomoc sojuszników - zapewne poprosi wcześniej o pokój. P O C Z Ą T E K LISTOPADA 1 9 1 4 : DALSZE D Z I A Ł A N I A O D W R O TOWE ARMII SPRZYMIERZONYCH
Pomimo oczywistego błędu w rozumowaniu Falkenhayna9, zarówno odpowiedzialnemu za północny odcinek frontu Hindenburgowi, jak i Conradowi nie pozostało nic innego, jak próbować umocnić się na dogodniejszych pozycjach. Wśród nieustającego naporu "walca parowego" wojskom austro-węgierskim udało się oderwać od przeciwnika i obsadzić wyznaczone pozycje do 10 XI (przy czym kwaterę AOK przeniesiono z Nowego Sącza do Cieszy8
Dywizja rosyjska miała inną organizację i posiadała więcej pododdziałów od austro-węgierskiej, a także
niemieckiej. 9
Ten sam błąd miał przynieść mu w 1916 roku katastrofę pod Verdun i dymisję.
117
na), co uniemożliwiło projektowany przez nieprzyjaciela manewr okrążający i pozwoliło uniknąć daremnych strat. 1. Armia Dankla zajęła nowe pozycje na północ od Krakowa, między Skałą a Częstochową, 4. Armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda osłaniała twierdzę od wschodu, między Skałą a Zakliczynem nad Dunajcem (przy tym Tarnów oddano bez walki 10 XI), 3. i 2. Armia (Svetozara Boroevicia i Eduarda Böhm-Ermolliego) umocniły się w Karpatach od Zakliczyna po Przełęcz Łupkowską, dalej zaś w Karpatach Wschodnich prowadziła energiczne działania grupa Pflanzer-Baltina. Na tyłach nacierających Rosjan, pod wypróbowanym dowództwem gen. Kusmanka, pozostawała oblężona twierdza Przemyśl, skutecznie blokująca węzeł kolejowy i magistralę Tarnopol-Kraków10. Wszystkie siły frontu galicyjskiego składały się w sumie z 41 dywizji i z nowo sformowanych brygad pospolitego ruszenia11, co byłoby wystarczające do spełnienia powierzonego im zadania, gdyby niemiecki sojusznik utrzymał swe stanowiska na odcinku północnym. Jednakże już dwa tygodnie po berlińskiej konferencji okazało się, iż napór Rosjan na terenie Królestwa Kongresowego jest zbyt silny, aby defensywne utrzymanie niemieckich pozycji obronnych było możliwe. Kawaleria rosyjska zdobyła Włocławek i zbliżała się do Torunia, a następnie pojawiła się na zachód od Koła i podchodziła pod Kalisz i Częstochowę. Niemiecka 9. Armia była za słaba, aby utrzymać olbrzymią linię frontu od Torunia aż po Śląsk i umocnić się na jakichkolwiek pozycjach. Również na froncie galicyjskim Rosjanie za wszelką cenę usiłowali zepchnąć wojska cesarsko-królewskie z zajmowanych pozycji, w celu przekroczenia Karpat i wdarcia się na Węgry.
10
Twierdza Przemyśl, odcięta od świata 4 Xl 1914 roku, poddała się po wyczerpaniu zapasów dopiero 22 III 1915, bijąc absolutny rekord długotrwałości obrony w całej I wojnie światowej. 11
Standardowa austro-węgierska dywizja piechoty składa się z 2 brygad piechoty po 2 pułki każda, artyle-
rii dywizyjnej i służb pomocniczych (2 szwadrony kawalerii rozpoznawczej, służba medyczna, transportowa, łączności, zaopatrzenia itp.). Każdy pułk dzielił się na 3 lub 4 bataliony, te zaś na kompanie. W sumie w skład dywizji piechoty wchodziło 12 0 0 0 pieszych, 300-420 konnych, 10-20 karabinów maszynowych i 42 działa. Oczywiście w opisywanym okresie stany liczebne dywizji na skutek licznych strat nie wynosiły nawet 50% wymienionych liczb. Niemiecka dywizja piechoty dzieliła się zawsze na 2 brygady po 2 pułki, 7. których każdy składał się z 3 batalionów. Przewaga dywizji rosyjskiej polegała na tym, iż każdy rosyjski pułk składał się z 4 batalionów piechoty, a każdy z nich z 4 kompanii i miał 64 działa polowe (za: Zgórniak. Szkice, s. 47, 93).
118
SIŁY ROSYJSKIEGO "WALCA PAROWEGO" I ZAMIARY ROSYJSKIEJ KWATERY GŁÓWNEJ (STAWKI)
Potężny nacisk 95 dywizji rosyjskich, zgrupowanych w 8 armiach (poza tym jedna, 10. Armia, osłaniała granice od strony Prus Wschodnich, a druga, 11., blokowała Przemyśl), wywierany na 59 (steranych bezustannymi bojami) dywizji państw centralnych pozwalał głównodowodzącemu księciu Mikołajowi Mikołajewiczowi żywić nadzieję na błyskawiczne zakończenie wojny. Najważniejszymi zadaniami, jakie sobie stawiał, było: przełamanie centralnego odcinka frontu między Radomskiem i Nidą, opanowanie twierdzy Kraków i niemieckiego Śląska, a dalej dotarcie przez sprzyjające (jak sądził) panslawistycznej propagandzie Czechy pod Wiedeń, z równoczesną możliwością operacji w kierunku Berlina. Bałkańskie interesy Rosji i chęć powetowania klęski tannenberskiej w Prusach nie pozwoliły mu jednak na zbytnie osłabienie skrzydeł celem wzmocnienia centrum i dlatego pomimo przeznaczenia do zasadniczej operacji 40 dywizji, pozostałe 55 miało prowadzić energiczną ofensywę również w Prusach Wschodnich i w Galicji. Siły rosyjskie walczące z wojskami cesarsko-królewskimi były skupione w 6 armiach, z czego 2 operowały w Królestwie Kongresowym, pozostałe zaś 4 w Galicji. Zajmowały następujące pozycje: 4. Armia gen. Aleksieja Jermołowicza Ewerta operowała 10 dywizjami piechoty i 1,5 dywizją kawalerii od Radomska do Częstochowy, 9. Armia gen. Płatona Aleksiejewicza Leczyckiego parła swymi 13,5 dywizjami piechoty i 3 kawalerii na Kraków, 3. Armia Radki Dimitriewa zalewała swymi 9 dywizjami piechoty i 4 kawalerii Galicję Zachodnią, nadciągając od Wisły do Pogórza Gorlickiego, 8. Armia sławnego później gen. Brusiłowa atakowała siłą 11 dywizji piechoty i 3 dywizji kawalerii barierę karpacką od górnego Dunajca po Przełęcz Użocką. Dalej do granicy austro-rumuńskiej działała ruchliwa grupa Dniestru (3 dywizje piechoty i 4 kawalerii). Prócz tego 11. Armia o sile 5 dywizji piechoty pod dowództwem gen. Andrieja Nikołajewicza Seliwanowa blokowała twierdzę Przemyśl12. Respekt wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza i jego szefa sztabu gen. Daniłowa wobec Niemców zmalał po niepowodzeniu Mackensena pod Warszawą, natomiast armię austro-węgierską lekceważyli oni, uważając ją za zupełnie zdemoralizowaną odwrotem i niezdolną do jakiejkolwiek akcji zaczepnej. Zamierzali więc z marszu 12
Zestawienie za: O U L K , s. 489-556 oraz za: Gołowin.
119
"WALECPAROWY". SYTUACJA WOJSK:
15
XI
1 9 1 4
zaatakować i opanować twierdzę Kraków i rozgromić resztki armii austro-węgierskiej chroniącej się pod jej osłoną13. „ K A N N E Ń S K I " PLAN H I N D E N B U R G A
Tymczasem Hindenburg, mianowany właśnie naczelnym dowódcą sil niemieckich na wschodzie, i jego szef sztabu gen. Ludendorff kwaterujący w Poznaniu, nie mogąc się doczekać posiłków z frontu zachodniego, opracowali i przesłali do akceptacji sojusznikom nowy plan wojenny, którego istotą było zaniechanie próby powstrzymania przeciwnika w centrum i jednoczesne zaatakowanie go ze skrzydeł, tj. od północy z rejonu Torunia i od południowego wschodu w Galicji. Gdybyśmy próbowali byli frontalnie odeprzeć atak następujących na nas czterech armii rosyjskich, to walka przeciw przygniatającej ich przewadze miałaby taki sam przebieg, jak pod Warszawą. Śląska Zatem tak czy owak nie można było obronić przed inwazją nieprzyjaciela. [...] Musieliśmy dążyć do skierowania go na odsłoniętą, względnie słabo zasłonioną flankę nieprzyjaciela14.
Aby umożliwić to zadanie i utworzyć skuteczną siłę uderzeniową, Hindenburg wycofał ze środkowego odcinka frontu na północ większość 9. Armii Mackensena, pozostawiając na dawnym miejscu jedynie 2,5 korpusu pod dowództwem gen. Woyrscha. Osłabione centrum miało zwabić główne siły rosyjskie w okolicę twierdzy Kraków, która powinna je związać i zająć, aby umożliwić wspomniany manewr okrążający. A U S T R O - W Ę G I E R S K I PLAN OPERACJI K R A K O W S K O - L I M A N O W SKIEJ I PIERWSZE P R Z E G R U P O W A N I E W O J S K
Conrad von Hötzendorf, okazując jak zwykle więcej przenikliwości od niemieckich kolegów, uznał powyższy plan przypominający klasyczny manewr kanneński Hannibala za zbyt optymistyczny i wysunął wobec niego kilka wątpliwości: 1) siły Rosjan na obu skrzydłach były zbyt silne w stosunku do tych, jakie mogliby na tym kierunku ataku zgromadzić sprzymierzeni; 13
Znaczenie twierdzy Kraków, jej uzbrojenie i rozmieszczenie fortyfikacji oraz dróg strategicznych opisał bardzo szczegółowo Janusz Bogdanowski (zob. Bogdanowski, s. 237-244). 14
Hindenburg; cytat za: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 249-250.
121
ROSYJSCY SAPERZY PRZY BUDOWIE SCHRONÓW POLOWYCH. SPOŚRÓD ARMII WALCZĄCYCH NA FRONCIE WSCHODNIM ARMIA ROSYJSKA MIAŁA NAJWIĘCEJ PRAKTYCZNYCH DOŚWIADCZEŃ. KLĘSKA W WOJNIE Z JAPONIĄ W
1 9 0 5 ROKU POZWOLIŁA
NA ZREWIDOWANIE SZEREGU BŁĘDNYCH POGLĄDÓW TAKTYCZNYCH I NA WYPRACOWANIE BARDZO SKUTECZNEJ TAKTYKI DEFENSYWNEJ.
2) nawet gdyby zdołano wykonać ten atak pomyślnie i nadzwyczajnym wysiłkiem rozerwać tam front, to i tak przemęczone wojska sprzymierzeńców nie miałyby szans na dłuższe kontynuowanie ofensywy i posuwanie się naprzód na terenie Królestwa Kongresowego, odznaczającego się nikłą infrastrukturą kolejową i drogową; 3) powstrzymanie rosyjskiego centrum atakującego siłą 40 dywizji przez 8 skrajnie wyczerpanych dywizji Woyrscha przez czas potrzebny do wykonania manewru wydawało się co najmniej wątpliwe; 4) ograniczenie się pod Krakowem do akcji defensywnej przez wojska znużone i zniechęcone długim odwrotem groziło odcięciem i upadkiem twierdzy, co wpłynęłoby katastrofalnie na stosunek do monarchii Polaków galicyjskich, którzy i tak zaczęli już tracić wiarę w możliwość zwycięstwa Austro-Węgier15. Dlatego nie negując konieczności podjęcia akcji ofensywnej przez Niemców z projektowanego przez nich kierunku, austro-węgierski dowódca po15
Już 21 IX 1914 roku, a więc przy lepszym położeniu ogólnym monarchii, udało się jej wrogom wewnętrznym, tj. prorosyjsko nastawionym narodowym demokratom, rozmontować w Mszanie Dolnej tzw. Legion Wschodni (zob. Krasicki, s. 78 i n.). W obecnej krytycznej sytuacji należało się więc spodziewać znacznie groźniejszej dywersji.
122
stanowił wzmocnić osłabione przez nich centrum przez przeniesienie tam większości 2. Armii gen. Böhm-Ermolliego (IV i XII korpus w składzie 4 dywizji16), a następnie, wykorzystując dobrze rozbudowaną sieć kolei galicyjskich w rejonie Krakowa, przesunąć najlepsze dywizje 4. Armii na lewy brzeg Wisły i wykonać tu uderzenie wyprzedzające, które w najgorszym razie mogłoby udaremnić projektowane przez Rosjan przełamanie i otoczenie twierdzy, w najlepszym zaś zachwiać całym frontem, zagrozić rosyjskim armiom operującym na kierunku śląskim i ostatecznie powstrzymać "walec parowy". Poprzez niezwłoczną realizacje planu Conrada zasłonięto więc centrum frontu, co ratowało Śląsk, i zamknięto Rosjanom drogę na Berlin i Czechy. Odbyło się to jednak kosztem frontu galicyjskiego i karpackiego, bronionych odtąd przez: a) jeden korpus lwowski gen. Stefana Ljubičicia, b) wykrwawioną 3. Armie Svetozara Boroevicia von Bojna, c) grupę Karla Pflanzer-Baltina w dalekiej Bukowinie. Operacja krakowska musiała więc być wykonana wręcz piorunująco, ponieważ słabe siły pozostawione w Galicji (11 dywizji) mogły lada chwila nie wytrzymać naporu dwukrotnie silniejszego wroga (22 dywizje), a wtedy "walec parowy" przelałby się przez Karpaty, grożąc katastrofą Węgier, a tym samym całej monarchii. Los wojny miał się zatem rozstrzygnąć pod Krakowem, gdyż planowane przez Niemców natarcie, które 11 XI ruszyło naprzód między Jarocinem i Toruniem, nie zdołało zwinąć zbyt silnego rosyjskiego prawego skrzydła i (zgodnie z przewidywaniami szefa AOK) po pierwszych sukcesach przemieniło się w dramatyczną bitwę pod Łodzią (17-24 XI), w której pod Brzezinami uniknięto ostatecznej katastrofy jedynie dzięki bohaterskiej postawie 3. dyw. gwardii dowodzonej przez gen. Karla Litzmanna17. Natarcie Niemców nie wpłynęło też na zmniejszenie rosyjskiego nacisku na południu, gdzie dwie armie (4. gen. Ewerta i 9. gen. Leczyckiego, w składzie 24,5 dywizji piechoty i 4,5 dywizji kawalerii) zepchnęły austro-węgierskiego przeciwnika na skraj Jury Krakowsko-Częstochowskiej, dochodząc na odcinku krakowskim nieomal pod same zewnętrzne forty i szykując się do generalnego natarcia na twierdzę. W walkach odwrotowych odznaczyły się znów Legiony Piłsudskiego, którym po krwawej bitwie pod Krzywopłotami i walkach w rejonie Uliny 16
Zostały one przekazane pod rozkazy Woyrscha, gdyż działały w pasie niemieckim.
17
Walki te opisują szczegółowo: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 2 5 6 i Zgórniak, Szkice, s. 139.
123
Małej udało się (wbrew oczekiwaniom) przedrzeć 11 Xl do Krakowa18. Dalsze wypadki pokazały, że Rosjanie zbyt optymistycznie oceniali możliwość szybkiego opanowania Krakowa i zmiażdżenia wojsk austro-węgierskich. Twierdza, budowana od roku 1849 i wielokrotnie modernizowana, w momencie wybuchu wojny posiadała dwa pierścienie fortów: zewnętrzny, oddalony o ok. 8 km od centrum miasta, i wewnętrzny, tzw. rdzeń, oddalony o ok. 4 km. Ponadto olbrzymim wysiłkiem w okresie mobilizacyjnym zbudowano niepełny, trzeci pierścień wielkich fortyfikacji polowych - punktów oporu - wysuniętych na ok. 3-5 km przed zewnętrzny pierścień fortów. Trzonem fortyfikacji pierścienia fortów były forty artyleryjskie z lat 1878-1886, w momencie mobilizacji przestarzałe i powoli modernizowane. Stanowiły one ośrodki grup fortowych, w skład których wchodziły nowoczesne forty, głównie pancerne, czyli wyposażone w stanowiska ogniowe osłonięte wieżami i kazamatami pancernymi. Największe forty pancerne: 47a "Węgrzce" i 49a "Dłubnia" broniły północnego, najbardziej zagrożonego odcinka pierścienia fortecznego. Kilkanaście mniejszych fortów, również w większości pancernych, służyło do bliskiej obrony. Twórcą znakomitego standardowego projektu takiego fortu był Polak, płk inż. Emil Gołogórski. Zewnętrzny pierścień forteczny był podzielony na 6 sektorów (obwodów) obronnych (Verteidigugsbezirk). Sektor III (zachodni) obejmował tereny Lasu Wolskiego i składał się z grupy fortu 38 "Skała"; sektor IV, północno-zachodni, zawierał dwie silne grupy fortowe, związane z fortami 43 "Pasternik" i 44 "Tonie" oraz dwufortowy zespół 41 "Bronowice Wielkie" i 41a "Mydlniki". Północny, najsilniejszy w twierdzy, V sektor zawierał aż trzy grupy: fortu 45 "Marszowiec", 47 "Łysa Góra" i 48 "Batowice"; sektor VI, północno-wschodni - to w istocie jedna grupa - fortu 49 "Krzesławice" oraz słabszy zespół dzieł: 49½ "Kopiec Wandy" i 49½a "Mogiła". Kolejny, bardzo silny, południowo-wschodni sektor bronił dojścia do miasta Doliną Wisły oraz wzgórzami Pogórza Wielickiego. Składał się aż z trzech grup: fortu 50 "Prokocim", grupy "Kosocice" (forty 50½ O "Barycz" i 50½ W "Kosocice"), i grupy fortu 51 "Rajsko". Sektor VIII, zamykający twierdzę od pozornie bezpieczniejszego kierunku południowo-zachodniego, to znów trzy gru18
Wśród mieszkańców Krakowa dominowały wówczas nastroje defetystyczne i zarówno sam Piłsudski, jak i przedstawiciele N K N , obawiając się oblężenia i spodziewanej kapitulacji twierdzy, prosili kwaterę główną c. i k., aby nie pozostawiać legionistów w mieście i wyznaczyć im inne zadania. "Użyłem więc wszystkich możliwych wybiegów, aby zostać na Podhalu, gdzie według swego zasadniczego planu chciałem umrzeć ze swoim oddziałem, broniąc zarówno honoru żołnierza polskiego, jak i ostatniej piędzi ziemi przed najazdem" (cytat za: Piłsudski, s. 141).
124
py: fortu 52 "Borek", dwufortowa grupa skotnicka (52½ S "Sidzina" i 52½ N "Skotniki"), wreszcie grupa fortu 53 "Bodzów". Grupa ta sąsiadowała przez Wisłę z sektorem III. Sektory I i II obejmowały centrum miasta (rdzeń twierdzy). Z Krakowa ewakuowano część ludności i władz samorządowych. Znaczna liczba mieszkańców po prostu uciekła, chociaż nie wszyscy ulegli psychozie strachu. Pozostał np. wybitny działacz NKN, świetny późniejszy historyk Jan Dąbrowski, który 15 XI 1914 roku zapisał w swym dzienniku: Wreszcie chciałbym zobaczyć wojnę, a zaczyna wyglądać, jakbym jej zobaczyć nie miał, bo Moskale się jakoś nie śpieszą. Kraków się jednak przygotowuje... Naokoło miasta w promieniu paru kilometrów popalono wsie, by nieprzyjacielowi nie dać schronienia, ludność wydalono. Cała okolica pokryta jest jak koronką nowymi fortami, szańcami itd. Z miasta wydalają wszystkich nie mających prowiantu na trzy miesiące. Od kilku dni zamknięto sklepy spożywcze, aby zmusić przez to ludność niezaopatrzoną do wyjazdu i z drugiej strony obronić zapasy przed wykupieniem ze strony tysięcy wojska. Kawiarnie i restauracje otwarte są na parę godzin i o dziewiątej wieczorem zamykają je. Po domach kwateruje wojsko. Ku ironii losu odbywa się i szkoła [...] Ludzie zdenerwowani są oblężeniem, można widzieć najczcigodniejszych mężów w strachu, chcą już przechylenia się wojny na tę lub na ową stronę19.
Powodem ewakuacji była nie tylko chęć oszczędzenia zapasów żywności na wypadek oblężenia, lecz także zapewnienia drożności dróg przelotowych i linii kolejowych, po których miały się przemieszczać oddziały przewidzianej przez Conrada kontrofensywy. Dzięki opisanemu wyżej, ryzykownemu manewrowi ogałacającemu front galicyjski udało mu się zgromadzić między górną Wisłą i górną Wartą potężną siłę uderzeniową 30 dywizji (360 batalionów), co dawało stosunkowo niewielką przewagę nad występującymi tam wojskami przeciwnika (21,5 dywizji, tj. 340 batalionów). Siły austro-węgierskie rozlokowano następująco: między Częstochową i Skałą rozciągnięta była 1. Armia gen. Victora Dankla w sile 13 dywizji piechoty i 2 dywizji kawalerii zgrupowanych w 4 korpusach (I, II, V i X20), między Skałą i Wisłą zaś zgromadzono główne siły 4. Armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda - VI koszycki korpus gen. Artura Arza (39. dyw. piechoty honwedu i 45. dyw. strzelców), świetny XIV korpus tyrolski gen. Josepha Rötha (8. dyw. piechoty, 3. dyw. piechoty i 13. dyw. strzelców) i wspierającą 19 20
Dąbrowski, Dziennik, s. 46.
W bitwie krakowskiej bezpośredni udział wzięły korpusy zgrupowane między Wolbromiem i Sułoszową - V i X (pożoński i przemyski) pod wspólnym dowództwem gen. Paula Puhallo (zob. O U L K , t. I, s. 523).
go od 18 XI (wydzieloną z XVII korpusu21) grupę gen. Karla Křitka (19. dyw. piechoty, połowa 41. dyw. honwedu, 15. dyw. piechoty i 96. bryg. piechoty), przeniesioną tu z prawego brzegu Wisły, gdzie pozostawiono słabe siły osłonowe22.
BITWA MIĘDZY C Z Ę S T O C H O W Ą A KRAKOWEM: 1 4 - 2 7 X I 1 9 1 4 2 3
Dnia 14 XI Rosjanie (nieświadomi ryzykownego manewru Conrada) silami dwóch armii (4. i 9.) rozpoczęli planowane wcześniej natarcie, którego celem był Kraków. Jednocześnie działania te wsparła na prawym brzegu Wisły 3. Armia gen. Radki Dimitriewa, spychając słabe siły austro-węgierskie spod ujścia Dunajca w kierunku Bochni. Jednakże na północy atak został powstrzymany przez walczący w Jurze I korpus 1. Armii Dankla, natomiast pod Krakowem zahamowany silnym ogniem artylerii fortecznej ostrzeliwującej zajęte przez Rosjan pozycje w Smardzowicach, Wierzbnie i Wawrzeńczycach. Dla cesarsko-królewskiego dowództwa termin ataku nie był tajemnicą, gdyż dzięki złamaniu kodu rosyjskiego przejęto związane z nim depesze iskrowe. Mimo to kontruderzenie musiało nieco poczekać do ukończenia manewru przegrupowania w rejonie Krakowa. Wreszcie 16 XI Conrad wydał upragniony rozkaz ataku. Rozpoczęły go z dwudniowym opóźnieniem jednocześnie 2 korpusy: VI i X. Uderzenie rozwinęło się z wielką prędkością i już 17 Xl spadło w okolicach miasta Skały na rosyjską 9. Armię, usiłującą wcisnąć się między 1. i 4. cesarsko-królewską armię. W jego rezultacie Rosjanie zostali od razu odrzuceni od górnego biegu Prądnika i nadaremnie usiłowali powstrzymać przeciwnika, tocząc zajadły bój pod Jangrotem. Jednocześnie generał Roth wypadł zza fortów krakowskich i posuwał się powoli w kierunku Proszowic, Arz zaś rozpoczął ofensywę drogą 21
Była to nowa jednostka, niezwiązana z. okręgami korpuśnymi, utworzona 20 VIII 1914 roku. W przeddzień wojny Austro-Węgry posiadały 16 korpusów-okręgów. 22
Do tego czasu osłaniała Kraków od południowego wschodu między Niepołomicami a Wieliczką. Po
18 Xl z całej Armii pozostała na prawym brzegu rzeki jedynie trzecia część XVII korpusu pod dowództwem Jovana Nikicia (połowa 41. dyw. piechoty honwedu, 10. bryg. kawalerii i 6. dyw. kawalerii), rozciągnięta miedzy ujściem Raby do Wisły a Gdowem. Dalszy odcinek frontu między Gdowem a Nowym Sączem obsadził słaby XI lwowski korpus gen. Stefana Ljubicicia "wypożyczony" od 3. Armii broniącej długiej linii Karpat. 20 XI korpus ten wzmocniono jedną 11. dyw. kawalerii honwedu dowodzoną przez gen. Gyulę Nagya i oddziałami legionistów pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Rozlokowanie wojsk za: O U L K , s. 528 i n. 23
Podstawowym źródłem opisu bitwy na lewym brzegu Wisły między Częstochową i Krakowem jest
O U L K , s. 522-536.
126
POWSTRZYMANIE
"WALCA
PAROWEGO". FAZA
I:
I
XII
1 9 1 4
ROZPOZNAWCZE SAMOLOTY ALBATROS BI I BII STANOWIŁY PODSTAWOWY SPRZĘT W AUSTRO-WĘGIERSKICH KOMPANIACH LOTNICZYCH (FLIK). ZANIM ROZPOCZĘTO ICH LICENCYJNĄ PRODUKCJĘ W ZAKŁADACH PHOENIX GOTOWE MASZYNY ZOSTAŁY DOSTARCZONE WPROST Z NIEMIEC PO WYBUCHU WOJNY. ETATOWO KOMPANIA MIAŁA MIEĆ W SKŁADZIE 6 MASZYN I WŁASNY PARK TRANSPORTOWO-NAPRAWCZY. KOMPANIE MIAŁY PODLEGAĆ DOWÓDZTWOM KORPUSÓW LUB ARMII
warszawską w kierunku Słomnik. Atak ten natrafił jednak na bardzo silny opór Rosjan i dlatego dla jego wzmocnienia zdecydowano się na krok bardzo ryzykowny. Stacjonujące pod Wieliczką oddziały Křitka przerzucono przez Niepołomice i Szczurową na północny brzeg Wisły, aby wzmocnić siłę uderzenia Rotha i Arza. Manewr ten odniósł pożądany skutek, lecz jednocześnie osłabił i tak już bardzo skromną osłonę południowej części zachodniogalicyjskiego Frontu, co praktycznie przekreśliło możliwość planowanego powstrzymania nadciągającej armii Dymitriewa na linii Raby, przesądzając tym samym los miasta Bochni i narażając twierdzę Kraków na możliwe obejście od południowego wschodu, Tego samego dnia (17 XI) przeszła do ataku także 1. Armia gen. Victora Dankla, ścierając się z atakującą tu rosyjską 4. Armią gen. Ewerta, co uniemożliwiło jej wsparcie spychanej z wolna przez Austro-Węgrów 9. Armii Leczyckiego (zażarte walki toczyły się w Jurze Częstochowskiej od linii Żarki - Kotowice do Podzamcza koło Ogrodzieńca). Następnego dnia (18 XI) VI korpus gen. Artura Arza24, toczący ciężki bój w rejonie Iwanowic, został chwilowo powstrzymany przez rosyjskie korpusy: X i XVIII. Arz był zmuszony w tej sytuacji prosić o posiłki. Arcyksiążę Józef Ferdynand posłał mu więc 9 batalionów załogi twierdzy, prowadzonych przez płk. Karola Piaseckiego, które dotarły po południu na plac boju i wsparte szarżami 11. dyw. kawalerii honwedu osiągnęły całkowite zwycięstwo25. Aby zaś jeszcze bardziej wspomóc atak sił uderzających z Krakowa, Conrad von Hötzendorf rozkazał znajdującej się w środkowej Polsce II Armii gen. Böhm-Ermolliego uderzyć na Rosjan pod Noworadomskiem i uniemożliwić tym samym wsparcie przez nich prącego na Kraków gen. Leczyckiego26. 24
Jest to właśnie początek świetnej kariery tego uzdolnionego dowódcy, którą zakończy na stanowisku szefa sztabu generalnego jako następca Conrada. 25
O U L K , s. 530.
26
K.W. Kumaniecki, dz. cyt.
128
BITWA
POD
KRAKOWEM,
1 4 - 2 0
XI
1 9 1 4
19 XI strzelcy górscy XIV korpusu gen. Rotha brawurowym atakiem wyparli Rosjan za linię rzeki Dłubni, osiągnęli dawną granicę państwową w rejonie wsi Prusy i Goszcza, a następnie wspierani na prawym skrzydle przez grupę Křitka zepchnęli przeciwnika w kierunku rzeki Szreniawy. W czasie bitwy podjęto w zagrożonej twierdzy rozmaite środki ostrożności. 17 XI dowództwo nakazało zamknąć bramy, zabraniając przyjazdów do Krakowa nawet na "pobyt chwilowy"; zakazano też prywatnych wypraw po żywność poza obręb fortecy. Następnego dnia w prasie pojawiły się pierwsze doniesienia o walkach wokół Krakowa, co miało zapobiec panice wśród ludności. Nie można było ukrywać powagi sytuacji, gdyż huk dział był słyszalny już od kilku dni. Niebawem Rosjanie zaatakowali bezpośrednio forty północno-wschodniego sektora twierdzy - 20 Xl o 15.30 po południu, we mgle, ich artyleria rozpoczęła ostrzeliwanie fortu 49 "Krzesławice" i dzieł sąsiednich. Pozycje rosyjskie znajdowały się tutaj w odległości zaledwie 2 km od fortów; Rosjanie zdobyli m.in. wzgórze 279 na północ od fortu 49. Ostrzał prowadzony z drogi na północ od Kocmyrzowa był celny, ale nie spowodował szkód - strzelała wyłącznie lekka
129
artyleria płaskotorowa (armaty polowe), niebędąca w stanie zagrozić budowlom fortów. Rosjanie zostali odparci dzięki licznym kontratakom wykonanym przez załogę twierdzy; zdobyto m.in. działa ostrzeliwujące forty VI sektora. 20 XI huk dział zaczął się oddalać od miasta; 25 Xl umilkł zupełnie. Przez cały czas bitwy do Krakowa napływały liczne grupy jeńców rosyjskich, przyprowadzono też 20 dział wraz z jaszczami, zdobytych zapewne podczas wspomnianego wypadu na Kocmyrzów. Znaczną rolę odegrała kolej kocmyrzowska, którą wykorzystano m.in. do przewozu rannych z pola bitwy do szpitali w Krakowie; tylko nocą z 18 na 19 XI przyszły trzy pociągi z rannymi. Wśród jeńców było wielu Polaków; 23 XI jedna z grup, wkraczając do miasta, zdjęła czapki z głów i wzniosła okrzyk: "Niech żyje Kraków!". W sumie w listopadowych walkach pod Krakowem wzięto kilka tysięcy jeńców27. Rolę przejściowego obozu jenieckiego pełniły koszary Franciszka Józefa I przy ul. Rajskiej. Po kilkudniowym pobycie jeńców wywożono w głąb monarchii28. Wzięci do niewoli rosyjscy żołnierze byli bardzo wygłodniali, zdarzało się, że nie jedli po 5 dni; mieszkańcy Krakowa samorzutnie (mimo braków w zaopatrzeniu!) rozdawali im chleb i papierosy. Mimo to rosyjscy żołnierze nie tracili ducha, nawet w chwili niepowodzeń na froncie - jeszcze 11 XII, jeniec rosyjski zapytany, czy podoba mu się Kraków, odparł: "Będzie nasz!"29. Niespodziewane natarcie sił austro-węgierskich, które rosyjski sztab generalny uważał za zupełnie zdemoralizowane i niezdolne do akcji zaczepnej, wprawiło go w osłupienie. Gen. Płaton Leczycki, który niedawno zastanawiał się nad skutecznym sposobem zablokowania i zajęcia twierdzy Kraków, musiał się teraz cofać krok za krokiem i uważać, aby nie zostać odciętym od sąsiedniej armii Ewerta. Rosjanie walczyli zajadle, lecz żadne środki podejmowane przez ich dowódcę nie odnosiły skutku. Gdy 20 XI ich zacięte kontrataki spowodowały chwilowe powstrzymanie natarcia tyrolskiego korpusu Rotha, natychmiast z Krakowa wyruszyło mu w sukurs dalszych 18 batalionów załogi, które wsparte ogniem 114 dział wypożyczonych z twierdzy ostatecznie zepchnęły Rosjan za Szreniawę. Wówczas gen. Leczycki wezwał drogą radiową swego sąsiada, Radko Dimitriewa, do udzielenia mu niezwłocznej pomocy w "imię zwycięstwa". Wezwanie nie pozostało bez echa. Ten energiczny Bułgar w służbie carskiej wysłał mu cały XXI korpus, który przeprawił się pod Rogowem przez Wisłę. Już 23 XI 27
Tylko w dniach 18 i 19 Xl miało trafić do Krakowa 3000 jeńców rosyjskich.
28
" N o w a Reforma", 23 i 27 XI 1914.
29
"Nowa Reforma", 6 i 11 XII 1914. Opis ataku artylerii rosyjskiej na twierdze oraz sprawa jeńców rosyj-
skich zostały zaczerpnięte z maszynopisu pracy Marcina J. Mikulskiego, dzięki uprzejmości jej autora.
130
kozacka szpica, wchodzącej w jego skład 7. dyw. kawalerii, pojawiła się w lesie na północ od Koszyc, dopiero co zajętych przez wojska austro-węgierskie. W następnym dniu XIV korpus Rotha stoczył z nią krwawy bój pod Klimontowem, zmuszając przeciwnika w godzinach nocnych do odwrotu. Wobec takiego obrotu sprawy dla Dimitriewa nie ulegało wątpliwości, że bitwa na lewym brzegu Wisły została przegrana i że dalsze postępy austro-węgierskie mogą być zatrzymane jedynie przez natychmiastowe natarcie na prawym brzegu, czyli w zachodniej Galicji. Toteż niezwłocznie przystąpił tu do ofensywy30. Wobec wspomnianej już szczupłości sił cesarsko-królewskich na tym terenie było to zadanie bardzo łatwe. Osłonowe siły grupy Nikicia i dwudywizyjny "korpus" Ljubicicia nie były w stanie odeprzeć araku. Po dzielnej początkowo obronie, prowadzonej przez te formacje, 24 Xl wojska rosyjskie dotarły do Raby pod Bochnią. Samo miasto, odległe od centrum Krakowa zaledwie o 40 km, zdobyły szturmem dwa dni później po ciężkiej walce wręcz. W zajętym mieście najeźdźcy dopuścili się licznych gwałtów i rabunków. Początkowo będący u szczytu swych powodzeń Rosjanie wesoło maszerowali na zachód, a strwożoną ludność uspokajali przyjacielsko: "Wyście nasi, a my wasi". Chełpili się, że: "śniadanie zjedzą w Krakowie, obiadować będą w Wiedniu, a wieczerzać w Berlinie". A że 25 XI przypadały właśnie urodziny carowej, zorganizowali oni w dniu opanowania miasta uroczystości i nabożeństwo prawosławne, odprawiane w sąsiedztwie pomnika Kazimierza Wielkiego na rynku. Usiłowali też wciągnąć do świętowania, bezskutecznie zresztą, miejscowych gapiów. Niebawem jednak porażka pod Krakowem popsuła im wyraźnie humor, a gdy 4 XII nad miastem pojawiły się austro-węgierskie samoloty, zrzucając na nich bombę oraz ulotki, które ludność łapczywie rozchwytywała, rozpoczęły się szykany i gwałty. Nie zapobiegło im nawet usadowienie się w Bochni sztabu gen. Sacharowa. Moskale zajęli wtedy słynną kopalnie soli, usiłując podjąć jej rabunkową eksploatację. Rozwydrzeni żołdacy niszczyli sklepy (zwłaszcza żydowskie), plądrowali opuszczone mieszkania, urządzali ogniska i śpiewy na płycie rynku. Nie obeszło się też bez gwałtów i zabójstw, dokonanych na cywilach usiłujących bronić swego mienia. Wypadki te były spowodowane głównie zawodem, jaki sprawiła zdobywcom pełna godności postawa mieszkańców tego miasta. Rosjan nie witano tu 30
Na odcinku południowym arak Rosjan nastąpił już 20 XI, gdy 10. dyw. rosyjskiej jazdy pod dowódz-
twem Kellera przeprawiła się przez Dunajec, a tuż za nią postępował z piechotą gen. Awram Michajłowicz Dragomirow.
131
POWSTRZYMANIE
"WALCA
PAROWEGO".
FAZA
2:
LIMANOWA,
ŁAPANÓW.
11
XII 1 9 1 4
kwiatami ani chlebem i solą, ludność zaś okazywała im nieprzyjazną obojętność, wypełniając bez entuzjazmu zarządzenia okupacyjne i zachowując całkowitą lojalność wobec austro-węgierskiego państwa. Odpowiedzią okupantów były wspomniane rabunki, pobicia i gwałty, totalna dewastacja mienia publicznego i bezmyślny wandalizm, aprobowany przez rosyjskich oficerów. Usiłował temu przeciwdziałać burmistrz miasta, Ferdynand Meiss, zarzucając bezskutecznymi prośbami i napomnieniami gen. Sacharowa.
Ot będącego przed wojną jednym z najlepszych zakładów tego typu w Galicji, zachowana do dziś w archiwum miejskim: Czwartek 26. listop. Smutnie zapisał się w pamięci mieszkańców Bochni - w dniu tym bowiem w godzinach rannych armia rosyjska wkroczyła do miasta. Rozpoczęła się rosyjska gospodarka. Budynek zaroił się sołdatami. Na trawnikach zapłonęły ogniska... Trzaskające koło gmachu parkany zwiastowały początek szkód. Przedstawienia
i pr szkód, były bezskuteczne, Za spalonymi parkanami poszły węgle gimnazjalne. Prośba o ich sprzedanie i ustalenie ceny za ich odstąpienie na opał oficerskich mieszkań okazała się czystą komedyą: węgla używano, ale go nie zapłacono. Najbardziej we znaki zakładowi dala się drużyna, która przez dłuższy czas zajmowała gimnazjum. Członkowie tej drużyny włamali się do gabinetu fizycznego i historyi naturalnej i z bezprzykładną swawolą poniszczyli przyrządy i eksponaty, a kosztowne szafy porozbijali31. Przed ich brutalnym wandalizmem nie ostała się i biblioteka gimnazyalna nauczycieli i uczniów. Co kosztowniejsze dzieła i ilustracye potargano i porozrzucano. Dobrano się i do instrumentów muzycznych i urządzono kakofoniczny koncert. Odbyło się niszczenie dla samego niszczenia; kiedy zaś profesor Nalepa w grzecznej formie zaprotestował przeciw tym bezmyślnym szkodom przed dowódcą drużyny - rosyjskim pułkownikiem. odpowiedział mu tenże: "Odpowiednie zakazy wydałem, a co do instrumentów muzycznych dziwi mnie ten zarzut, bo przecież grają na nich ludzie inteligentni, muzykalni, uczniowie konserwatoryum". [Potem] przyszły pułki syberyjskie i dopełniły miary zniszczeń. Poobijane sale splądrowały do reszty, zostawiając nie dający się opisać nieporządek. Doszło do tego, że resztki przyrządów, okazów, ilustracji i książek walały się w błocie na różnych miejscach bliższych i dalszych gimnazjum. Jednego dnia naszedł ks. prof. Nalepa jakiegoś malca rosyjskiego przy otwartej szafie i rozrzucającego przyrządy gimnazyalne, innym razem znalazł na podwórcu gimnazyum trąbę - helikon, własność zakładu, przeznaczoną do zabrania. Rąbanie ławek i urządzenia szkolnego było na porządku dziennym. Koło 11 grudnia przedstawiono gimnazjum jeden straszny obraz spustoszenia i niechlujstwa wewnątrz i zewnątrz...
31
Według wspomnień mieszkańców Bochni w pierwszym rzędzie dobrano się do eksponatów biologicznych i anatomicznych zakonserwowanych, ówczesnym sposobem, w spirytusie, co spowodowało upojenie wandali i wzmogło ich żądzę zniszczenia.
133
Podobne sceny rozgrywały się również w nieodległym od Bochni Brzesku, które wpadło w ręce rosyjskie 24 XI, gdzie w pałacu potentata piwnego Görza usadowił się sztab 3. Armii rosyjskiej gen. Dimitriewa. Zdewastowaniu uległ wówczas słynny w całej monarchii browar, ludność zaś bezceremonialnie grabiono, oficjalnie - rekwizycjami i nieoficjalnie - "prywatnymi" wymuszeniami przez żołnierzy. Po zdobyciu Bochni Rosjanie przekroczyli wkrótce dolny bieg rzeki Raby, posuwając się dość szybko w kierunku Krakowa. Oddziały austro-węgierskie korpusu Ljubicica usiłowały powstrzymać ich marsz na terenie rozległej Puszczy Niepołomickiej, lecz zostały i z niej wyparte, a ów wielki kompleks leśny stał się doskonałą osłoną maskującą przemieszczanie się pododdziałów 3. Armii rosyjskiej, szykującej się do szturmu na twierdzę krakowską. Dalsze natarcie hamowane tu jedynie nierównością terenu Pogórza Wielickiego i Beskidu Wyspowego dotarło niebawem do linii Wieliczka - Dobczyce - Dobra, osiągając tym samym najdalszy zasięg terytorialny rosyjskich postępów na tym odcinku w całej toczącej się wojnie. 28 XI Rosjanie z 18. pułku carowej Katarzyny oraz ze 168. i 124. pułków strzelców wkroczyli do Dobczyc nad Rabą, ich artyleria zaś zajęła stanowiska na froncie Stojowice - Brzączowice. Zajęto też Łapanów, a patrole kozackie przeprawiły się przez Rabę koło Fałkowic, ignorując zupełnie spalony przez wojska austriackie most. Zdobyły one również Gdów, w którym pojawiła się wkrótce także rosyjska piechota i artyleria. We wszystkich zajętych miejscowościach po pierwszych przyjaznych gestach ze strony okupanta następowały rabunki i gwałty, które nasiliły się znacznie w trakcie kontruderzenia austro-węgierskiego. Celem tych wszystkich wojsk manewrujących na Pogórzu Wielickim była rzecz jasna twierdza krakowska, którą postanowiono zaatakować od południowego wschodu. W artylerii przeważały jednak działa polowe, ciężkiego sprzętu zaś było bardzo mało. Tym niemniej 36. pułk ciężkiej artylerii zajął stanowiska bojowe w Stojowicach. W ten sposób w rękach rosyjskich znalazła się większość powiatu myślenickiego. Samych Myślenic Rosjanie jednak nie zdobyli i przez cały czas operacji pozostawały one w rękach austro-węgierskich. Ostatecznie linia najdalszego zasięgu Rosjan na przełomie listopada i grudnia przebiegała na tym odcinku przez Hucisko, Dobczyce, Trzemeśnię, Zasań, Wiśniową i Wierzbanową. Na odcinku południowo-zachodnim Rosjanie wkroczyli do Limanowej i Nowego Sącza, który do niedawna stanowił austro-węgierską kwaterę główną.
134
W dniu 24 XI również i na karpackim odcinku frontu pomiędzy Przełęczą Łupkowską a Użocką ruszyła do ataku 8. Armia Brusiłowa, dokonując drugiego z rzędu wtargnięcia Rosjan na ziemie Korony Świętego Stefana. Jednakże - pomimo iż udało im się nawet wkroczyć do miejscowości Homonna i Bartfa - ich sukces był nader przejściowy, gdyż po kilkunastu dniach Brusiłow musiał na prośbę swego kolegi Dymitriewa zmienić kierunek natarcia z południowego na zachodni i wówczas 2. Armia austro-węgierska Boroevicia bez trudu wyparła chwilowych zdobywców za Karpaty32. Conrad von Hötzendorf rozkazał 25 XI przerwać zwycięską bitwę na lewym brzegu Wisły i wykonać błyskawiczne przegrupowanie wojsk na zagrożony odcinek frontu, aby podjąć tam nową kontrofensywę. REZULTAT I Z N A C Z E N I E BITWY P O D K R A K O W E M
Bitwa krakowska mimo jej połowicznych rezultatów miała przełomowe znaczenie w dotychczasowych zmaganiach wojennych i potwierdziła słuszność decyzji austro-węgierskiego szefa sztabu. Zysk terytorialny był wprawdzie niewielki, lecz toczący się od początku listopada rosyjski "walec parowy" został powstrzymany na głównym kierunku uderzenia. Co więcej, cofające się dotąd i lekceważone przez przeciwnika siły austro-węgierskie zdołały samodzielnie i bez wsparcia odwodami przejść z dnia na dzień do zwycięskiej ofensywy i wziąć 28 000 jeńców, co znakomicie podniosło ducha bojowego, wpłynęło na spoistość wielonarodowej armii, podniosło jej szacunek w oczach niemieckiego sojusznika i zahamowało defetystyczne nastroje panujące wśród polskiej inteligencji galicyjskiej. Jednakże rozstrzygnięcie jeszcze nie zapadło. Zwycięstwo okupiono 70 000 zabitych, rannych i chorych oraz skrajnym wyczerpaniem sił fizycznych, których nie było kiedy i jak zregenerować. Tymczasem powstrzymanie rosyjskiego natarcia między Wisłą i Karpatami musiało być dokonane tymi samymi zużytymi siłami, przeniesionymi z lewego brzegu rzeki i zależało od ich wytrzymałości oraz hartu ducha. Pomimo oczywistego ryzyka było to jednak niezbędne, gdyż bitwa pod Krakowem pokazała, iż jedyną szansą ocalenia są działania ofensywne. Franz Conrad von Hötzendorf musiał więc podjąć kolejne wyzwanie i rzucić do ataku wyczerpane oddziały przeciw przeważającym liczebnie siłom wroga. Nie miał jednak wyboru i musiał postawić wszystko na jedną kartę. Zdawał 32
K.W. Kumaniecki, dz. cyt., s. 46.
135
sobie sprawę, że los monarchii rozstrzygnie się tym razem w walnej bitwie między Łapanowem a Limanową i że żaden manewr odwrotowy nie jest możliwy. SYTUACJA M I L I T A R N A NA P O Ł U D N I E OD KRAKOWA NA P R Z E Ł O M I E LISTOPADA I G R U D N I A 1 9 1 4 R O K U
W dniu zatrzymania działań na lewym brzegu Wisły sytuacja na południu między tą rzeką a Karpatami przedstawiała się następująco: Główne uderzenie 3. Armii Radki Dimitriewa (IX i XI korpus) rozwijało się na linii od Puszczy Niepołomickiej, na zachód od Wieliczki i Dobczyc. Carskie wojska zajęły wówczas znaczną część powiatu myślenickiego, aczkolwiek nie udało im się opanować jego stolicy. Myślenice odczuły jednak na własnej skórze wszelkie uciążliwości i niedolę przyfrontowego miasteczka, przez które przewijały się w kolejnych odwrotach i kontrnatarciach własne i sojusznicze oddziały, wielokrotnie przewyższające liczbą jego stałą ludność. Efektem były bezlitosne rekwizycje i niemniej bezwzględny werbunek wszystkich zdolnych do noszenia broni mężczyzn, gdyż los monarchii wisiał na włosku i potrzebowała ona w tej decydującej chwili każdej kwatery, każdego człowieka, każdego konia i każdego worka paszy. Na wieść o nadciągających kozakach, których kojarzono powszechnie z gwałtami, podpaleniami i mordami, myśleniczan ogarniała coraz większa panika, która niestety odbijała się także i na austro-węgierskich żołnierzach. Przypadki dezercji były natychmiast przykładnie karane przez sądy polowe, a przy okazji stracono także wiele osób cywilnych, posądzonych o sianie dywersji i domniemane szpiegostwo. W rezultacie ludność Myślenic zaczęła odczuwać strach przed własnymi żołnierzami i oficerami i o wiele cieplej wspominała niemieckich sojuszników z dywizji gen. Bessera. Byli oni bowiem świetnie wyposażeni w prowiant, posiadali własne konie i nie musieli uciekać się do rekwizycji. Nie odbywali też sądów polowych nad miejscową ludnością i nie wykonywali egzekucji, gdyż nie sprawowali nad cesarsko-królewskimi poddanymi żadnej jurysdykcji. Dalej na południowym wschodzie Rosjanie działali mniejszymi siłami XXI korpusu gen. Dragomirowa, wyprzedzanego przez (sławną ze swych wybryków) 10. dyw. kawalerii kozaków pod dowództwem gen. Fiedora Arturowicza Kellera, który już 20 XI przekroczył Dunajec i następnego dnia wkroczył do Limanowej33. Aby podtrzymać ten zagrożony odcinek i okiełznać buszujących 33
"Złą sławę natomiast zostawiła po sobie 10. dywizja jazdy Kellera. Jego żołnierze popełniali gwałty na
ludności cywilnej, zabierali żywność, pieniądze, zegarki. Najgorzej obchodzili się z żydami. Bili ich nahajami. kolbami [...]" (cytat za: Kowalska, s. 4).
136
tu kozaków, Conrad przerzucił ram już 20 XI grupę specjalną pod dowództwem gen. Gyuli Nagya34, której jądro stanowiła 11. dyw. kawalerii honwedu. Wspierały ją 3 bataliony legionistów Józefa Piłsudskiego, które zaczęły tu niebawem tzw. piekielny taniec pod Limanową35. Wejście w akcję nowych oddziałów zmieniło natychmiast sytuację. Węgierscy huzarzy, nazywani przez kozaków czerwonymi diabłami36, skutecznie przepędzili rosyjską kawalerię spod Mszany Dolnej, a polscy legioniści dowodzeni przez Rydza-Śmigłego, zaskoczywszy szwadron ułanów rosyjskich w Chyżówkach, wzięli go do niewoli wraz z dowódcą i pięcioma oficerami37 . Ośmielony tym sukcesem Piłsudski odbił nawet 24 XI na parę godzin Limanową, której jednak, wobec wyraźnej przewagi przeciwnika, nie udało się utrzymać38. Linia frontu przebiegała dalej w Beskidzie Wyspowym mniej więcej wzdłuż drogi Limanowa - Nowy Sącz, gdzie rosyjska 3. Armia stykała się z 8. Armią gen. Brusiłowa, starającego się ze wszystkich sił wyprzeć austro-węgierską 3. Armię gen. Boroevicia na drugą stronę Karpat. A U S T R O - W Ę G I E R S K I PLAN O P E R A C J I Z A C Z E P N E J Ł A P A N Ó W -
LIMANOWA
Plan operacji limanowskiej opracowany przez Conrada von Hötzendorfa polegał na szybkim przeniesieniu koleją z Krakowa do Mszany Dolnej znakomitego XIV korpusu tyrolskiego gen. Rotha39 i uczynieniu z niego grupy uderzeniowej, w celu zaatakowania od południowego zachodu głównych sił rosyjskich, zwabionych pod twierdzę krakowską. Natomiast zarówno twierdza Kraków, osłaniana dodatkowo od strony Wieliczki przez grupę Křitka, oraz grupa Nagya, która walczyła na odcinku limanowskim, miały spełnić istotną, lecz jedynie pomocnicza rolę: wiązać i dezorganizować przeciwnika aż do momentu rozstrzygnięcia, przy czym Kraków miał działać defensywnie, honwedzi i legioniści zaś ofensywnie między wsią Dobrą a rzeką Dunajcem. 34
Pełne nazwisko: Gyula Nagy de Töbör-Ethe.
35
Piłsudski, s. 141.
36
Ze względu na czerwony kolor spodni: zob. Krieg, t. 1, cz. 1, s. 144-145.
37
Piłsudski, s. 148.
38
Tamże, s. 160.
39
Sam Roth objął bezpośrednie dowództwo nad północno-zachodnim odcinkiem wyjściowej operacji rozciągającym sie od południowych rubieży Wieliczki po Mszanę Dolną, natomiast odcinek pomiędzy Mszaną a Tymbarkiem objął gen. Arz, któremu podlegała również sojusznicza 47. dyw. niemiecka dowodzona przez gen. Bessera.
137
Istotą planu Conrada było jego przekonanie, że zagrożony od południowego zachodu Radko Dimitriew zechce wciągnąć do walki również i rosyjską 8. Armię gen. Brusiłowa. A to z kolei zwolni jej nacisk na 3. Armię austrowęgierską Boroevicia i pozwoli tej ostatniej przejść do ofensywy na Podkarpaciu. Oznaczało to, że twierdza krakowska ma spełnić w tej grze rolę przynęty, IV Armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda funkcję tarczy powstrzymującej i absorbującej przeciwnika, mieczem zaś, który zada ostateczny cios, ma być III Armia Boroevicia walcząca w Karpatach40. W ostatecznym rezultacie cała operacja mogłaby doprowadzić do odblokowania Przemyśla i oczyszczenia z wroga całej zachodniej i środkowej Galicji41. Ponownego przesunięcia większości cesarsko-królewskiej 4. Armii na południe dokonano od 28 XI do 2 XII 1914 roku, wykorzystując do tego linie kolejowe: Kraków - Jordanów i Jordanów - Mszana Dolna. Trasa ta omijała wielkim łukiem od zachodu pole przyszłych zmagań, przez co wprawdzie transport wojsk nieco się wydłużał, lecz jednocześnie doskonale zabezpieczało go to przed ewentualnym atakiem wroga. Jedyną słabością dobrze obmyślonego planu była skąpość sił przeznaczonych do tego zadania: najsilniejsza 4. Armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda wraz z wzmacniającą ją pojedynczą dywizją niemiecką liczyła zaledwie 82 000 żołnierzy, podczas gdy jej rosyjski przeciwnik, Radko Dimitriew, dysponował 110 000 ludzi. PLANY W O J E N N E 3 . A R M I I ROSYJSKIEJ R A D K I D I M I T R I E W A
Powodzenie akcji ułatwiał fakt, iż uparty Bułgar42 nie rozpoznał zamiarów przeciwnika i zaślepiony możliwością łatwego opanowania Krakowa od południowego wschodu wyraźnie szedł mu na rękę. Dimitriew, upojony ostatnim łatwym sukcesem nad słabiutką grupą Ljubicicia, wykluczał możliwość poważnej ofensywy ze strony austro-węgierskiej. Sądził on, iż większość nieprzyjacielskiej 4. Armii musi pozostać na lewym brzegu Wisły wobec groźby 40
Na forum internetowym magazynu "Inne Oblicza Historii" (http://www.ioh.pl/forum/viewtopic. php?t; z 22 XI 2007) pojawił się zarzut, jakobym w I wydaniu niniejszej książki przypisał decydująca rolę w złamaniu Rosjan 4. Armii, a szczególnie 9. pułkowi huzarów pod Jabłońcem. Rolę tę spełniło rzecz jasna uderzenie 3. Armii z południowego wschodu. Wyeksponowanie przeze mnie zmagań 4. Armii, a szczególnie 9. pułku, było spowodowane przejęciem przez nie głównego uderzenia rosyjskiego i ściągnięciem na siebie ataku VIII korpusu z Armii Brusiłowa, co ją osłabiło i umożliwiło skuteczne uderzenie 3. Armii austro-węgierskiej gen. Boroevicia. 41
Przez środkową i zachodnią Galicje rozumieli ówcześni wojskowi c. i k. okręgi korpusów: Kraków i Przemyśl. 42
Zapewne szukający odwetu za upokorzenie doznane we wrześniu pod Przemyślem.
138
ponowienia ataku Leczyckiego. Według takiej kalkulacji jedynymi przeszkodami dla jego zamierzeń były fortyfikacje twierdzy i jej załoga. Dowódca rosyjskiej 3. Armii był zdania, iż trzeba tylko przełamać narożnik obrony Krakowa na lewym skrzydle. W tym celu należy opanować dwie grupy fortowe Kosocice i Rajsko, a tym samym otworzyć gościniec lwowski43 i wkroczyć nim triumfalnie do dawnej stolicy Polski44. Za najcenniejszą zdobycz ostatniej ofensywy rosyjski generał uważał Wieliczkę, którą postrzegał jako idealny punkt wyjściowy ataku na Kraków. Sił austro-węgierskich na prawym brzegu Wisły Dimitriew nie traktował poważnie. Nawet w momencie uderzenia grupy Rotha uznał tę akcję za rozpaczliwy manewr słabej grupy Ljubicicia, mający na celu odciągnięcie sił rosyjskich od miasta, a nie istotne zagrożenie dla ich lewego skrzydła. POCZĄTEK AKCJI ZACZEPNEJ GRUPY R O T H A ( 1 - 5 X I I 1 9 1 4 )
Tymczasem grupa uderzeniowa wyładowana w Chabówce i w Mszanie Dolnej z wagonów kolejowych rankiem 2 XII przystąpiła do generalnego szturmu na pozycje rosyjskie. Nie tracąc czasu na długie przygotowanie artyleryjskie, alpejscy strzelcy z Tyrolu, wspierani przez dywizję niemieckiej piechoty i spieszone dywizje węgierskiej kawalerii, brawurowo wdarli się na pozycje wroga na znajdujących się w rejonie Myślenic wzgórzach: Zasań, Trzemeśna, Burletka i Kornatka, i nacierając w kierunku północno-wschodnim, zdobyli znaczny obszar Pogórza Wielickiego. Rosjanie stawili zaciekły opór jedynie na wzgórzu Burletka, które zdobyto dopiero po trzecim szturmie, przy czym pomogła w tym w dużej mierze rosyjska artyleria, omyłkowo ostrzeliwująca własne pozycje i cofające się oddziały. Do dnia 5 XII atakujący dotarli doliną rzeki Stradomki do Góry św. Jana na południe od Łapanowa i Rajbrotu, skąd rozciągała się wspaniała panorama widokowa na Beskid Wyspowy, Gorce i Pogórze Wielickie45. W sumie opór Rosjan nie był duży, a ich kontrdziałania ślamazarne. Jak napisano wyżej, gen. Dimitriew lekceważył ten odcinek frontu, a poza tym trudno było rosyjskim piechurom stawić czoła atakującym ich Tyrolczykom, którzy z wielką wprawą poruszali się w górzystym terenie. Jednocześnie z rejonu Dobrej i Tymbarku uderzyła na wschód, doliną rzeki Łososiny 43
Tj. dzisiejszą ulicę Wielicką.
44
Bogdanowski, s. 241.
45
Wg "Czas", nr 639, 23 XlI 1914.
139
i szosą nowosądecką, kombinowana grupa gen. Nagya i wyrzuciła przeciwnika z Limanowej, kończąc w ren sposób definitywnie krótką rosyjską okupację tego położonego najdalej w ich zachodnim zasięgu miasteczka46. Wchodzący w skład tej grupy legioniści stoczyli zwycięskie potyczki pod Wysokiem (4 XII) i Trzetrzewiną (5 XII). Następnie osiągnęli Marcinkowice nad Dunajcem, a ich artyleria rozpoczęła ostrzał Nowego Sącza. P I E R W S Z E REAKCJE R O S J A N . D R U G I S Z T U R M KRAKOWA ( 2 - 6 XII 1 9 1 4 )
Ponieważ dowódca 3. Armii rosyjskiej odczytał ten atak jako próbę odciążenia Krakowa, rozkazał w następnym dniu zatrzymać posuwające się na północ oddziały Rotha47 i przystąpił niezwłocznie do szturmu twierdzy. Już 1 XII w mieście ponownie usłyszano huk dział. Tego samego dnia obserwowano tam liczne samoloty startujące z Rakowic i latające na południowy wschód. To właśnie rozpoznanie lotnicze pozwoliło precyzyjnie określić kierunek natarcia Rosjan i zaplanować przeciwdziałanie. Rosyjski dowódca rzucił do ataku cały XXI korpus, co pozwoliło mu opanować (znajdujące się dziś w granicach Krakowa) wsie Bieżanów i Bogucice, skąd jego artyleria otwarła zmasowany ogień na fort Rajsko. W Krakowie znów słychać było kanonadę, w tym ogień strzelających z największą szybkostrzelnością (1 strzał co 4 minuty) najcięższych 30,5 cm moździerzy M11, zwanych przez krakowian "G rubymi W ujkami" . Znów do twierdzy napływali jeńcy, tym razem od strony Podgórza - spod Bieżanowa i Wieliczki48. Rosjanie również tutaj zdołali podejść na bezpośrednie przedpole twierdzy i zdobyć część jej polowych pozycji wysuniętych. Doszli wówczas do punktu uwiecznionego dobrze znanym krakowianom, wyniosłym 46
Kowalska, s. 3.
47
Ostatnie badania terenowe oraz archiwalne, prowadzone przez Polskie Towarzystwo Historyczne O/
Nowy Targ oraz Towarzystwo Przyjaciół Fortyfikacji, zlokalizowały ślady rozpoczętej olbrzymiej linii fortyfikacji polowych, biegnących od twierdzy Kraków, przez Pogórze Wielickie, Beskid Makowski, Pasmo Podhalańskie, aż po Tatry Zachodnie. Szczególnie dobrze zachowane są linie umocnień w gminie Raba Wyżna. Fortyfikacje te były budowane od późnego lata 1914 roku, a więc w chwili, gdy zagrożenie było jeszcze daleko. Można je wiązać z rozbudową systemu obronnego dalekich rubieży twierdzy krakowskiej. Prace nabrały tempa w listopadzie 1914 roku. Odkrycia te stawiają w nowym świetle manewr grupy Rotha: odbywał się on w oparciu o tworzoną linię umocnień, dającą dobrą pozycję wyjściową i zabezpieczającą na wypadek niepowodzenia. Wszystko wskazuje na to, iż dowództwo austro-węgierskie za wszelką cenę nie chciało dopuścić do głębszego okrążenia Krakowa i wyjścia południowych jednostek armii rosyjskiej na Górne Węgry. 48
"Nowa Reforma", 03 XII 1914.
140
obeliskiem na wzgórzu Kaim49. W odpowiedzi na to walkę podjęła cała artyleria forteczna oraz załoga twierdzy. Na zagrożone odcinki wyjechały pociągi pancerne50, a startujące z Rakowic samoloty skutecznie kierowały ogniem dział na przygotowujących się do szturmu Rosjan. Na krótkim odcinku pierścienia twierdzy, na linii Prokocim - Piaski - Kosocice - Rajsko skoncentrowała się wtedy nieomal cała załoga krakowskiej fortecy. Ostrzeliwany był fort 51 "Rajsko". Mieszkańcy Podgórza wybrali się tego dnia (5 XII) na Krzemionki oglądać bitwę, ale spotkał ich zawód - gęsta mgła spowijała plac boju, zbyt zresztą odległy, by mógł być widziany. 6 XII linia frontu przebiegała zaledwie 10 km od Rynku Głównego. Nadzieje Dimitriewa rosły do momentu, gdy zgasiło je potężne kontruderzenie obrońców. Po kilkugodzinnym, krwawym boju na bagnety załoga nie tylko wyparła Rosjan z Bieżanowa, lecz zdobyła także całe pasmo wzgórz dzielące Kraków od Wieliczki. Jeden z uczestników ataku na twierdzę tak wspominał te gorące chwile: Wy myślicie, że z Krakowem tak łatwo? Tam ziemia wylatuje w górę, tam są druty, które parzą i wykręcają ręce, tam woda zalewa grunt, a ludzie wpadają w doły najeżone bagnetami51.
Mimo tych wszystkich niepowodzeń Dimitriew nie chciał pogodzić się z porażką. Nie bacząc na narastający nacisk następującej od południa grupy Rotha i na załamanie szturmu, polecił za wszelką cenę utrzymać Wieliczkę, jako przewidywaną bazę do dalszego ataku na twierdzę. 6 XII załoga skoncentrowana na wąskim odcinku południowo-wschodniego sektora twierdzy przeszła do przeciwnatarcia i zdobyła przeciwległe pasmo wzgórz po drugiej stronie doliny Malinówki, dominujące nad Wieliczką52. Zlikwidowano w ten sposób bezpośrednie zagrożenie fortów atakiem, zajmując rosyjskie podstawy wyjściowe do natarcia. Dużą rolę odegrała artyleria ciężka, choć nie użyto tutaj najcięższych moździerzy z obawy przed zawaleniem się chodników wielickiej kopalni. Ogień dział kierowano z balonów obserwacyj-49
Mimo iż wszyscy mieszkańcy Krakowa jeżdżący często w stronę Wieliczki codziennie mijają ten monument, na ogół nie mają świadomości znaczenia tego symbolu, a grupy młodocianych degeneratów wciąż plugawią jego powierzchnię niecenzuralnymi napisami. 50
Użycie pociągów pancernych w obronie Krakowa nie jest pewne. Pojawiły się bowiem zarzuty, że nie pozwalała na to ówczesna sieć kolejowa na terenie miasta Krakowa i w okolicach (np. nie było wówczas jeszcze obwodnicy wschodniej, którą wybudowali dopiero Niemcy w czasie II wojny światowej). Nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby ich użyć na przebiegającym przez dzisiejsze miasto odcinku magistrali wiedeńsko-lwowskiej i odcinku kolei biegnącym do Wieliczki. Wspomnienia o obecności pociągów pancernych w Krakowie zachowały się w wielu relacjach świadków tamtych dni i mieszkańców miasta. 51
Bogdanowski, s. 192.
52
Tamże, s. 244
141
nych, zakotwiczonych na Krzemionkach (6 i 8 XII). Głównym kierunkiem działań garnizonu w grudniu była jednak nie Wieliczka, lecz Niepołomice. Chodziło o uniemożliwienie Rosjanom przeprawienia posiłków (X korpus) z północnego brzegu Wisły, a zapewne także o wyrzucenie przeciwnika z podstaw wyjściowych umożliwiających natarcie na najsłabiej umocniony odcinek twierdzy w dolinie rzeki między fortami "Prokocim" i "Lasówka"53. W ramach działań zmierzających do zerwania przeprawy przez Wisłę saperzy forteczni wysadzili za pomocą min rzecznych zbudowany przez Rosjan w nieustalonym dokładnie miejscu "most wojenny", wraz z akurat maszerującym przezeń batalionem rosyjskiej piechoty54. Głównymi pozycjami obronnymi wojsk rosyjskich byty tutaj Grabie, Podłęże i Staniątki, osłonięte podmokłymi łąkami i korytem Podłężanki. Piechota austriacka nie była w stanie zbliżyć się do Grabia na mniej niż 1000 m i obronę przełamywano ogniem artylerii ciężkiej i najcięższej, przede wszystkim baterii 30,5 cm moździerzy M11, śmiało przerzuconej 13 XII na przedpole twierdzy do odbitego kilka dni wcześniej Pleszowa. Ostrzeliwała ona Grabie, Pobiednik i prawdopodobnie także Niepołomice. W efekcie rosyjski batalion następnego dnia oddał pozycję w Grabiu bez walki i szturm podjęty przez wojska austro-węgierskie 15 XII trafił w próżnię. W czasie walk grudniowych załoga twierdzy podjęła w sumie 14 wypadów, przede wszystkim na Kocmyrzów (2, 9 i 10 XII), Pleszów (4 XII)55 i Grabie, poszerzając i oczyszczając przedpole. Artyleria twierdzy odegrała w ogóle ogromną i chyba decydującą rolę w walkach o Kraków, wystrzeliwując łącznie 20 000 pocisków. Jej działanie spowodowało, że po 5 XII wojska rosyjskie w zasadzie odeszły na dalsze przedpole, trzymając się poza zasięgiem ostrzału dział z fortów. Ich ogień sparaliżował poczynania zaczepne Rosjan i zmuszając do odsunięcia się od twierdzy, odebrał im inicjatywę zaczepną. Zadał też duże straty - tylko w Pobiedniku ostrzeliwanym przez najcięższe moździerze miały one wynosić średnio 200 zabitych dziennie56. Tak intensywne użycie artylerii niosło ze sobą pewne ryzyko - 13 XII zapas amunicji do dział nowoczesnych wzorów (zapewne głównie 53
"Nowa Reforma", 11 II 1915.
54
"Nowa Reforma", 22 I 1915. Chodzi najprawdopodobniej o typowe miny rzeczne służące do zwalcza-
nia śródlądowych jednostek pływających; wiadomo, że obie strony używały w walkach na Wiśle flotylli rzecznych. Most znajdował się zapewne na odcinku między Grabiem a Wolicą. 29 I 1915 roku "Nowa Reforma" informowała o śmierci wskutek wybuchu chłopca, który w Wolicy uderzył kijem pływający w Wiśle dziwny przedmiot; była to pływająca mina. W związku z tym wypadkiem FKK wydało ostrzeżenie o pływających minach, zakazując ich wyławiania i dotykania, oraz nakazując informować o ich zauważeniu władze wojskowe, żandarmerię lub policję. 55
J. Bogdanowski, Rola krakowskiej twierdzy..., s. 47; "Nowa Reforma", 4 XII 1914.
56
"Nowa Reforma", 11 II 1915.
142
do moździerzy M11) oceniano jako wystarczający zaledwie na dwa dni walki. Bitwa była już jednak rozstrzygnięta - wojska rosyjskie cofały się na Tarnów. Druga i ostatnia już próba zdobycia krakowskiej fortecy została udaremniona. 11 XlI huk dział zaczął oddalać się od miasta; 15 XII ruszyła ponownie kolej kocmyrzowska. Front odsunął się na wschód, pod Tarnów. 15 XII, po zakończeniu walk o twierdzę, jej dowództwo nakazało uzupełnić uszczuplone zapasy żywności i ponownie zabroniło z nich korzystać, zapowiadając, że zlikwidować je będzie można tylko na jego rozkaz; przypomniano przy tym, że władze wojskowe nie biorą odpowiedzialności za osoby nie posiadające zaopatrzenia57. 18 XII prezydium miasta z prezydentem Juliuszem Leo i wiceprezydentami Bandrowskim, Nowakiem i Kostaneckim złożyło podziękowanie dowódcy twierdzy gen. Kukowi za „dzielną i skuteczną" obronę. „Do życzeń tych - pisała "Nowa Reforma" - przyłącza się ogół Krakowa", podnosząc "pieczę o twierdzę i obywatelskie postępowanie" wobec pozostałej w mieście ludności. Kuk kilka tygodni później rak mówił o obronie i postawie mieszkańców miasta: Mogę dodać, że zachowanie ludności było wzorowe. Jak to stwierdzają wszystkie doniesienia, życie w mieście nawet podczas najgwałtowniejszych walk artylerii przed-
Mimo wszystko Dimitriew nie chciał pogodzić się z porażką. Nie bacząc na narastający nacisk następującej od południa grupy Rotha i na niepowodzenie szturmu, polecił za wszelka cenę utrzymać Wieliczkę, jako przewidywaną bazę do dalszego ataku na twierdzę. R O S Y J S K I E Ś R O D K I Z A R A D C Z E P R Z E C I W ATAKOWI G R U P Y R O T H A - P R Z Y H A M O W A N I E P O S T Ę P Ó W NATARCIA W O J S K CESARSKO-KRÓLEWSKICH ( 4 - 7 X I I 1 9 1 4 )
Dopiero w trakcie opisywanego szturmu Krakowa 4 XII wódz 3. Armii rosyjskiej rozpoznał wreszcie istotny cel działań przeciwnika i nakazał całemu IX korpusowi zwrócić front na południe, aby stawić czoła austro-węgierskiej ofensywie, osadzić ją w miejscu, a następnie przełamać lub odrzucić na pozycje wyjściowe. Spowodowało to wzmożenie walk na linii osiągniętej uprzednio przez grupę Rotha i zatrzymało ją tam do 7 XII. Jednocześnie Dymitriew, zdając 57
"Nowa Reforma", 15 XII 1914.
58
Gen. Kuk do korespondenta "N.W. Nachrichten", barona Redena; za: "Nowa Reforma", 21 I 1915.
143
sobie nareszcie sprawę z rozmiarów i znaczenia toczącego się boju, ściągnął zza Wisły wypożyczony Leczyckiemu X korpus, zajmujący dotąd pozycję miedzy Brzozówką, Michałowicami i Wyciążem, oraz zwrócił się przez radiotelegram o pomoc do walczącego na wschód od niego generała Brusiłowa. Ten, uznając powagę sytuacji, zdecydował się uderzyć 6 XII w kierunku Limanowej silnym VIII korpusem, aby wyjść na tyły grupy Rotha, przełamać front i ostatecznie rozstrzygnąć bitwę. W ten sposób spełniły się przewidywania Conrada i odciążona austro-węgierska 3. Armia Boroevicia mogła następnego dnia podjąć ofensywę na całej linii frontu karpackiego. W ten sposób Rosjanie wpadli w przygotowaną dla nich pułapkę. Bój nie był jednak rozstrzygnięty, a jego los zależał teraz od dwóch okoliczności: 1) czy grupie Rotha uda się kontynuować natarcie w kierunku Bochni oraz Brzeska i złamać główne siły Radki Dimitriewa, 2) czy grupie osłonowej Nagya uda się zatrzymać natarcie VIII korpusu armii Brusiłowa i uniknąć rozerwania frontu. Dlatego też Conrad bez wahania wysłał do boju ostatnie rezerwy: 15. dyw. wypożyczoną z 1. Armii Dankla skierował na pomoc Rothowi pod Łapanów, natomiast dwie dywizje pod dowództwem gen. Arza miały wesprzeć pod Limanową walczących tam desperacko huzarów Nagya i legionistów Piłsudskiego. Zanim jednak wymienione oddziały mogły wejść do walki, nastąpiło potężne, dwustronne kontruderzenie Rosjan. I N T E R W E N C J A V I I I KORPUSU 8 . A R M I I BRUSIŁOWA: POCZĄTEK KRYZYSU BITWY
Interwencja VIII korpusu armii Brusiłowa na odcinku limanowskim rozpoczęła się już 6 XII pod Marcinkowicami, gdy Piłsudski zmylony maskującymi manewrami Rosjan zaatakował ich główne siły, biorąc w ciemnościach nocnych turkot przewożonej artylerii za wozy taborów rzekomo ewakuujących się z Nowego Sącza oddziałów. Poznawszy swą pomyłkę i stoczywszy chwalebnie bój z przeważającymi siłami wroga, zdołał wycofać się w kierunku Pisarzowej. Jednak i tu nie udało się mu 7 XII powstrzymać głównych sił całej 15. dyw. nieprzyjaciela. Na skutek tego 8 XII legioniści walczyli już na przedpolu Limanowej, której zagroziła kolejna inwazja "braci Słowian".
144
W tym samym krytycznym dniu 6 XII uderzyła spod Łososiny Dolnej 14. dyw. VIII korpusu armii Brusiłowa. Postępowała ona doliną rzeki o tej samej nazwie i wnet zagroziła odcięciem austro-węgierskiej 6. dyw. kawalerii, zadając jej porażkę pod wsią Jaworzna. Widząc to, walcząca obok 47. pruska dyw. rezerwowa zatrzymała swe uderzenie wymierzone w Wiśnicz i przeszła do obrony na linii Leszczyna - Rajbrot. Walki na tym odcinku były niezmiernie krwawe, gdyż zarówno rosyjska taktyka atakowania falami, jak i brak doświadczenia przeniesionych z zachodniego frontu Niemców w walkach obronnych na linii pozbawionej umocnień polowych przynosiły tragiczne żniwo, którego śladem są widoczne po dziś dzień malowniczo położone cmentarze wojenne59. Natomiast mimo wszystkich wysiłków Radki Dimitriewa podlegające mu rosyjskie korpusy nie zdołały zapobiec nowemu natarciu grupy Rotha w dniach od 7 do 10 XII. W morderczych zmaganiach osiągnęła ona 8 XII linię Gdów - Sobolów - Rajbrot, zbliżając się nieuchronnie do Bochni i zmuszając Rosjan do opuszczenia Wieliczki, co ostatecznie pogrzebało ich szanse na zdobycie Krakowa. Nie ulegało wątpliwości, iż między 7 a 10 XII bitwa wkroczyła w nową najgwałtowniejszą fazę, gdyż obie strony szukały rozstrzygnięcia w ofensywie, nie licząc się ze stratami. Austro-węgierskie włamanie we front rosyjski przypominało teraz klin oparty z jednej strony o Wisłę na północny zachód od Wieliczki, z drugiej zaś o Dunajec na zachód od Łącka, podczas gdy jego szpic docierał w okolice Rajbrotu, zbliżając się do Lipnicy Murowanej. Rozdzielał on wyraźnie walczące tu wojska cesarsko-królewskie na dwa odcinki: północno-zachodni i wschodni. Na pierwszym z nich oddziały grup Křitka, Ljubicicia i Rotha niepowstrzymanie, choć niezmiernie wolno posuwały się naprzód, tocząc mordercze boje wręcz, na północ od rzeki Stradomki pod Leszczyną, Krasnem, Słupią, Sobolowem, Grabiną, Buczyną, Wichrasem i Gdowem. W samym ostrzu klina pod Rajbrotem wykrwawiała się bez możliwości posuwania się naprzód sprzymierzeńcza 47. pruska dyw. piechoty dowodzona przez gen. Alfreda von Bessera. Najcięższe walki toczono tu pod Łąktą i Żegociną, szczególnie zaś o górujące nad okolicą wzniesienie Kobyła, gdzie 217., 218. i 219. pruskie rezerwowe pułki piechoty wsparte 24. pułkiem austriackiej landwery i 19. rezerwowym batalionem strzelców usiłowały powstrzymać główne uderzenie 14. dyw. rosyjskiej, 59
Świadczą o tym proporcje poległych pochowanych na cmentarzach wojskowych w tym rejonie, gdzie przeciętne straty Niemców i Rosjan są trzykrotnie większe od analogicznych strat wojsk austro-węgierskich. Np. na cmentarzu nr 302 w Żegocinie pochowano 22 żołnierzy c. i k., 102 rosyjskich i aż 152 niemieckich, chociaż w walkach brała udział taka sama liczba jednostek austriackich i niemieckich (za: Frodyma, t. III, s. 71).
145
należącej do VIII korpusu Brusiłowa. Wzgórze przechodziło z rąk do rąk w następujących po sobie atakach i kontratakach, z których każdy kosztował setki zabitych i rannych, aż wreszcie wieczorem 8 XII udało się je opanować Rosjanom. Byli oni jednak tym tak skrajnie wyczerpani, że nie mogli wykorzystać tego sukcesu, który okazał się zresztą nietrwały. Już następnego ranka wzniesienie odbili znów węgierscy huzarzy, sprawiając przy tym przeciwnikowi krwawą łaźnię. Natomiast na południe od Rajbrotu na odcinku wschodnim, ciągnącym się przez Limanową ku Łącku, oddziały huzarów honwedu, austro-węgierskiej landwery i polskich legionistów były wyraźnie spychane przez VIII korpus z armii Brusiłowa w kierunku zachodnim i ponowna utrata Limanowej wydawała się raczej nieuchronna. O zajadłości walk na północnym skrzydle tego odcinka świadczą słowa naocznego świadka wydarzeń, rolnika Marcina Krawczyka z Żegociny: Rosjanie wkroczyli do Rajbrotu, zajęli okoliczne lasy, prowadząc ożywioną działalność patroli kozackich, które mocno ostrzeliwano z broni maszynowej, ręcznej i artylerii stojącej na polach dworskich. W następnych dniach walki toczyły się na Królówce, Połomni i we wsi. Rosjanom udało sie tu przerwać linie obronne oddziałów węgierskich, a nawet zabrać nieco jeńców [...] Po kilku dniach Rosjan wyparła kawaleria węgierska przy silnym oporze w rejonie kościoła i Żarnówki, gdzie z pomocą przyszły wojska pruskie. Po skończonej walce około 4 po południu Żegocina została oczyszczona z Rosjan [...] Pobojowisko przedstawiało okropny widok, pola pokryte były zabitymi Prusakami, Rosjanami i Austriakami. Obok mnóstwo broni i materiałów zrabowanych przez Rosjan i ukrytych w okopach. Wojska nie mogąc sobie poradzić z chowaniem zabitych, zmusiły do tego chłopów pod kierownictwem wójta Szymona Piecha60.
Głównym placem boju stawała się jednak środkowa część tego odcinka, gdzie 7 XII 15. dyw. rosyjska pokonała, usiłujące jej się przeciwstawić pod Kaniną, oddziały landwery i zbliżała się do Limanowej. Miasto to otaczają wyniosłe wzgórza. Jednym z nich jest Jabłoniec, wznoszący się po prawej stronie szosy Limanowa - Nowy Sącz (ok. 3 km od Limanowej). Stoki jego opadają w stronę wsi Mordarka - bezpośrednio graniczącej z Limanową — oraz Siekierczyny i Starej Wsi. Nieco dalej w kierunku Starej Wsi jest następne wzgórze, zwane Golcowem. Po bitwie marcinkowickiej wojska austro-węgierskie z pośpiechem umacniały swoje pozycje wokół wspomnianego wzgórza Jabłoniec. Kopały rowy strzeleckie, które biegły przez jego szczyt w kierunku Golcowa i Starej Wsi oraz Łysej Góry. Koło Łysej Góry, na wzgórzach sowlińskich, i na Lipowem ustawiono baterie dział. W najważniejszym punkcie obrony, na Jabłońcu, jeszcze 8 XII 60
Kowalczyk, s. 3.
146
przygotowywano umocnienia, a jako straż przednią postawiono tu kompanię landszturmistów. Kiedy jednak w południe nadeszły rosyjskie oddziały zwiadowcze, pospolitacy opuścili swe pozycje i wycofali się w kierunku Limanowej. W opisywanym dniu dowodzący na tym odcinku gen. mjr Herbert von Herberstein miał w rezerwie jedynie 2 pułki (9. i 13.) huzarów, rozmieszczone między Limanową a rafinerią nafty w Sowlinach, i właśnie wtedy przekazał płk. Othmarowi Muhrowi61 9. pułk huzarów hrabiego Nadasdy z Sopronia, którym uprzednio dowodził osobiście. W momencie przejmowania komendy, w chwili gdy generał chwalił księcia Sułkowskiego, przebywającego tam ze swoim oddziałem pospolitego ruszenia, za jego dobre dowodzenie w walkach z okresu 5-7 XII, dotarła doń ponura wiadomość o opuszczeniu stanowisk przez owych Iandszturmistów62. Gen. von Herberstein zareagował błyskawicznie i natychmiast wydał pułkownikowi Muhrowi następujący rozkaz: Zaatakować 606 m. Zebrać przybyłe stamtąd oddziały landszturmu, poprowadzić na nowo do przodu i razem z 9. pułkiem zdobyć i utrzymać wzniesienie będące na południowy zachód od szczytu 48363.
Pułkownik niezwłocznie wykonał zadanie i zebrał z powrotem pechowych pospolitaków, by stanowili na Jabłońcu główną straż, a sam stanął na pierwszym odcinku obrony. Zapewne nie przypuszczał wtedy, iż za dwa dni będzie głównym bohaterem całej operacji i że nie dożyje jej końca. Na wzgórze Jabłoniec przybył też wówczas 13. pułk huzarów węgierskich pod dowództwem mjr. Tömöryego. Jednakże Rosjanie, powstrzymani w tym miejscu, nieubłaganie zbliżali się w kierunku Limanowej przez wzgórza: Pisarzową, Kaninę i Siekierczynę. Ustawili na nich armaty, skierowane na wzgórze Jabłoniec i Limanową. Silne oparcie uzyskali też na opanowanym przez siebie wzgórzu Golców. Rozpalająca się 61
W oryginalnej wersji węgierskiej jego imię brzmi: Ottmar. Jednakże w niniejszej pracy przyjąłem tę pisownię, która widnieje na pomniku w Limanowej i utrwaliła się w polskiej historiografii. 62
Na podstawie wspomnień legionistów i samego Piłsudskiego tak opisuje to zdarzenia Maria Kowalska:
"Legioniści przebywali w tym czasie w Limanowej, w domu lekarza Mieroszewskiego, i jedli kolację. Najpierw słyszeli lekkie pociski, potem zaczęły pękać szrapnele, a wreszcie posypały się ciężkie granaty. Do Piłsudskiego dotarła wiadomość, że wojska austro-węgierskie cofają się. Szybko wysłał do miasta oficera na zwiady, ponieważ nie dostał żadnego raportu. Oficerowie wrócili z wieścią, że z okolicznych gór schodzą w różne strony grupy żołnierzy, przeważnie polskich szturmistrzów. Mówili oni, że Moskali jest dużo i że są bardzo blisko, tak blisko, że do nich strzelać nie można. Słysząc to, Piłsudski powiedział: zaczął się wielki bój pod Limanową. Był to jedyny przypadek, gdy widział źle walczących Polaków. Pozostałe wojska znajdujące się na Jabłońcu stały na wyznaczonych pozycjach. Tej samej nocy otrzymał rozkaz, że ma pilnować górskich przejść w kierunku Mszany Dolnej. Niepokoił się bardzo o finał rozpoczynającej się bitwy" (cytat za: Kowalska, s. 5). 63
Cytat za: Muhr, s. 11.
147
bitwa objęła więc teren od Golcowa przez Jabłoniec w stronę Łysej Góry. Dnia 9 XII Rosjanie zaczęli mocno nacierać od strony Golcowa, skąd wyparli najbardziej wysunięty do przodu oddział Bernolaka. Następnie uderzyli na 9. pułk huzarów, który musiał się wycofać w kierunku Starej Wsi, ale wyszedł z tego prawie bez strat, dzięki zręczności i męstwu nowego dowódcy. Podczas odwrotu osłaniały ten oddział 2 bataliony (I i II) 10. pułku piechoty honwedu64, które nie tylko pomyślnie wykonały to zdanie, lecz także podjęły kontratak na Golców i zmusiły wroga do oddania tego niezmiernie ważnego punktu. Po tych walkach odesłano 9. pułk huzarów do Słopnic, a 13. pułk huzarów do Zamieścia na odpoczynek. Południowy odcinek frontu od Limanowej do Łącka powierzono natomiast polskim legionistom, którzy utrzymali go aż do 11 XII, tocząc z nieprzyjacielem walki pod Zbludzą (9 XII), Zagórzynem i Zabrzeżem (10 XII) oraz Łąckiem nad Dunajcem (11 XII). Jednak mimo odparcia pierwszej fali wroga, wobec jego ciągle wzmaganego nacisku i szczupłości własnych sił, sytuacja na tym odcinku wydawała się rozpaczliwa. SZCZYTOWA FAZA KRYZYSU BITWY: 10 XII 1 9 1 4
Wieczorem 9 XII dowódca rosyjskiej 8. Armii gen. Brusiłow zdał sobie sprawę, iż rozstrzygnięcie walki musi nastąpić w ciągu kilkunastu nadchodzących godzin, gdyż brak wysłanego pod Limanową korpusu dawał mu się coraz bardziej we znaki i uniemożliwiał odparcie ofensywy 3. Armii austrowęgierskiej. Ta zaś coraz mocniej naciskała na przeciwnika, zbliżając się do Dukli, Żmigrodu i Sanoka. Uprzedzony o tym komendant oblężonego Przemyśla gen. Hermann Kusmanek dokonał 8 XII poważnego wypadu z twierdzy, w celu połączenia się z nadciągającą w ten rejon grupą gen. Josepha Krautwalda65. Natomiast do Nowego Sącza podchodził przez doliny Popradu i Kamienicy Nawojowskiej gen. Sándor Szurmay ze specjalną grupą szturmową, grożąc odcięciem Rosjan wciągniętych w walki pod Limanową66. W tej sytuacji Brusiłow wydał rozkaz VIII korpusowi, by za każdą cenę złamać na tym odcinku opór wroga nie później niż do 11 XII. Również jego zachodni sąsiad, Radko Dimitriew, odzyskawszy wreszcie wszystkie pożyczo64
Najprawdopodobniej chodzi tu o pospolite ruszenie, czyli ochotników węgierskich w wieku 35-40 lat, a nie oddziały obrony krajowej. 65
Forstner, s. 150.
66
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 264.
148
POWSTRZYMANIE
"WALCA
PAROWEGO".
FAZA
3: OFENSYWA GRUDNIOWA,
20 XII 1 9 1 4
ne Leczyckiemu jednostki, rzucił je przeciw grupie Rotha, rozkazując, by następnego dnia powstrzymały jej natarcie i odrzuciły ją za Stradomkę67 na linię Jaroszówka - Wieruszyce. Rankiem 10 XII kontrofensywa rosyjska w rejonie Sobolowa zderzyła się z atakiem austro-węgierskiej 3. dyw. piechoty. Szczególnie dramatyczny przebieg przybrała walka o nagie wzgórze 364 m w Gierczycach-Czyżówce, przezwane przez żołnierzy austro-węgierskich "Łysą Kopą". Ta kluczowa pozycja panująca nad ważną drogą strategiczną Łapanów - Muchówka, którą Rosjanie zdobyli z samego rana, stała się natychmiast celem kontrataków 3. dyw. piechoty dowodzonej przez gen. Ernsta Horsetzkyego68. 59. pułk piechoty z Linzu zdołał nawet na krótko opanować szczyt wzniesienia, biorąc szturmem okopy strzeleckie, lecz nie dał rady się na nim utrzymać. Niebawem masy rosyjskiej piechoty zalały je, mimo nieprzerwanego ognia jedynego karabinu maszynowego obrońców. Pomimo najwyższych ofiar ze strony pułków 14., 59. i cesarskich strzelców69 nie zdołano go ponownie odbić, a walczące tu bataliony dosłownie stopniały w krwawym, całodziennym boju nieomal do zera70. W odległej o 2 km Polance 42. styryjski pułk armat polowych długo wytrzymywał przeważający ogień skoncentrowanego na nim przeciwnika, a następnie pozbawiony wsparcia bohatersko obronił w boju wręcz swe pozycje przed atakującą zewsząd piechotą wroga i zmusił go do odwrotu. Wreszcie pod wieczór oddziały austro-węgierskiej grupy Rotha zostały odepchnięte poza rzekę Stradomkę na linie Jaroszówka - Wieruszyce71. Na tym jednak zakończyły się sukcesy Rosjan, gdyż strzelcy tyrolscy rzucili się w pieszym ataku na bagnety przeciw szarżującym kozakom. Zaskoczeni Rosjanie nie byli w stanie kontynuować natarcia i kontruderzenie Radki Dimitriewa zamarło z nastającą nocą na całym północnym odcinku frontu od Gdowa aż do Rajbrotu 72 . Rozczarowany tym uparty dowódca rosyjskiej 3. Armii postanowił spróbować ostatniej szansy przełamania przeciwnika. W szarzejącym już zmierzchu zimowego dnia spróbował więc ataku w miejscu luki pomiędzy grupami Křitka i Rotha. Znajdowała się ona między Wieliczką a Gdowem. Jednakże, gdy rosyjska 15. dyw. piechoty zaczęła już przeni67
Chodzi o korpusy X i XXI; tamże, s. 264.
68
Pełne nazwisko: Ernst Horsetzky von Hornthal.
69
Niem. Kaiserjager.
70
Krieg, t. 1, s. 194.
71
K.W. Kumaniecki, dz. cyt., s. 47.
72
Krieg, t. 1, s. 194.
150
kać na skrzydło austro-węgierskiej 3. dyw. piechoty, sytuację uratowały cztery bataliony z 95. bryg. pospolitego ruszenia pod dowództwem płk. Wiktora Grzesickiego. Oddziały te były dopiero co sformowane i przybyły w ostatniej chwili ze Świątnik Górnych73. Ostatecznie noc, zmęczenie i zimno rozdzieliły walczących. Dalej na południe oddziałom grupy gen. Arza nie udał się tego dnia atak doliną rzeki Łososiny, przeprowadzony siłami dwóch dywizji landwery, Rosjanie zaś opanowali wzgórze Kobyła74. W rejonie Limanowej ostatkiem sił powstrzymywano cały dzień uporczywe ataki VIII korpusu, przy czym działająca tam grupa Herbersteina uzyskała wsparcie 39. dyw. piechoty honwedu pod dowództwem gen. Imre Hadfyego75. Atakowana bezustannie Limanowa przeżywała wtedy ciężkie godziny bombardowania artyleryjskiego76. Tego samego wieczora, po dwudniowych walkach, powrócili także zza linii wrogiego pierścienia zamykającego Przemyśl skrajnie wyczerpani honwedzi 7. pułku, pozostawiając na placu boju 100 poległych i 700 rannych, prowadząc jednak 700 jeńców77. Kończący się krytyczny dzień 10 XII nie przyniósł więc rozstrzygnięcia i pozostawił sztaby obu walczących stron w pesymistycznych nastrojach. Conrad von Hötzendorf zrozumiał, iż przeprowadzona z takim trudem i przygotowana tak starannie operacja limanowska stanęła w miejscu, wojska walczą ostatkiem sił, a żadnych odwodów już nie ma. Nie można było sprowadzić posiłków z frontu południowego, gdzie mimo zdobycia Belgradu toczono ciężkie boje z pragnącymi go odbić Serbami, ani ściągnąć ich z centralnej Polski, gdyż walcząca tam 2. Armia Böhm-Ermolliego osłaniała Śląsk i Czechy. Nie dało się osłabić 1. Armii Dankla osłaniającej z północy Kraków. Nie można też było liczyć na to, że posiłków dostarczą Niemcy uwikłani 73
O U L K , t. 1, s. 793.
74
Frodyma, t. III, s. 179.
75
O U L K , t. l, s. 793.
76
Jan Biedroń, który przeżył je jako dziecko, tak opisał to po siedemdziesięciu latach: "Moja rodzina posiadała wtedy dom na tzw. spalenisku. Kiedy rozpoczęła się bitwa, to cała rodzina wraz z innymi mieszkańcami ukryła się w piwnicach znajdujących się w miejscu obecnego ośrodka zdrowia przy ul. Matki Boskiej Bolesnej. Całe miasto było ostrzeliwane z Pisarzowej tzw. szrapnelami. Budynek, w którym się ukryliśmy, miał stropy betonowe [...] Po drodze do schronu napotkaliśmy zabitego wraz z koniem oficera węgierskiego, który leżał pod bramą organistówki (obecnie sklep książek katolickich). Zabity był Oberleitnantem w pełnym rynsztunku i widziałem, że przed śmiercią wymiotował krwią" (cytat za: Biedroń, s. 6). 77
Forstner, s. 151.
151
w ciężkie walki w rejonie Łodzi. Jedyną zdecydowanie pozytywną stroną dotychczasowego przebiegu wydarzeń była rozwijająca się wolno w Karpatach ofensywa 3. Armii Boroevicia. Gdyby jednak pękł front pod Limanową lub zaszła konieczność cofnięcia się na pozycje wyjściowe z 2 XII, Fakt ten byłby już bez znaczenia, bo zwolnione dywizje rosyjskie łatwo mogły odzyskać przewagę nad austro-węgierską 3. Armią, rozciągniętą na olbrzymim odcinku frontu karpackiego. Równie niewesołe nastroje panowały w sztabie rosyjskim. Jego szef Daniłow uświadomił wielkiemu księciu Mikołajowi Mikołajewiczowi, iż postępująca od końca października zwycięska ofensywa "walca parowego" ostatecznie wygasa. Od strony Prus Wschodnich oddziały rosyjskie zajęły pozycje obronne. Od Torunia do Łodzi toczyły się wciąż walki z Niemcami, których losy były zmienne, a sukces w tym miejscu wydawał się być niemożliwy. Od Piotrkowa po Kraków natarcie zostało zatrzymane, a dowódcy armii rosyjskich przyjęli postawę wyczekującą. Opanowanie dawnej stolicy Polski okazało się mrzonką, na prawym zaś brzegu Wisły utknęła w krwawych bojach armia Radki Dimitriewa. Najgorzej było natomiast na froncie karpackim, gdzie wojska austro-węgierskie przeszły do kontrofensywy grożącej odblokowaniem Przemyśla i utratą najważniejszej zdobyczy- wschodniej Galicji. Dotychczasowe straty były ogromne (od początku wojny 1 500 000 ludzi), zaczynało brakować broni i amunicji, linie komunikacyjne zaś były ogromnie wydłużone i prymitywne78. Wszyscy dowódcy armii rosyjskich na obu frontach z wyjątkiem Brusiłowa, okazali się zupełnie nieudolni, a przekonanie o słabości wojsk austro-węgierskich budowane przez propagandę było tragicznym złudzeniem. Należało więc albo podjąć ostatni wysiłek, albo dokonać taktycznego odwrotu na umocnione pozycje i przygotować nową ofensywę na jednym, wybranym kierunku80.
78
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 283.
79
Tzn. północnym - dowodzonym przez Ruzskiego i galicyjskim - dowodzonym przez Iwanowa.
80
Roman Frodyma (zob. Frodyma, t. III. s. 181), zwiedziony tendencyjnymi rosyjskim źródłami usiłującymi pomniejszyć znaczenie pogromu swej 14. dyw. w walkach o Jabłoniec, wysunął tezę, iż Brusiłow podjął już w tym momencie decyzję o odwrocie, a uderzenie na wzgórze miało jedynie ułatwić oderwanie się jego VIII korpusu od przeciwnika, a zatem przełom musiałby nastąpić już 10 XII. Nic jednak na to nie wskazuje. Zagrażający tyłom jego wojsk austro-węgierski korpus Szurmaya nadciągał bardzo wolno pod Nowy Sącz i dotarł na jego przedpola dopiero w momencie pełnej fazy zmagań na Jabłońcu, a więc nie mógł mieć wpływu na podjecie decyzji przez rosyjskiego generała uprzedniej nocy. Rosyjska dywizja nie musiała się też tak dramatycznie "ubezpieczać" od strony Limanowej, gdyż nie było w niej wojsk mogących skutecznie przeszkodzić tej nienaruszonej wówczas jednostce.
152
PRZEŁOM NA WZGÓRZU JABŁONIEC: 11 XII 1 9 1 4
Tymczasem nastała północ i rozpoczynał się 11 XII. W Limanowej zastępujący Herbersteina gen. Bauer wydał obu węgierskim pułkom rozkaz, aby o świcie wyruszyły na Jabłoniec i wymieniły walczące tam 10. i 3. kompanie huzarów. Realizując go, zaraz po północy, Othmar Muhr wraz ze swym pułkiem wyjechał ze Słopnic w kierunku miasta. Od strony Jabłońca słychać było daleki zgiełk bitewny, a szczególnie powracające i odpływające rosyjskie okrzyki "urrra". W pobliżu Limanowej huzarzy zsiedli z koni i płk Muhr polecił księciu Sułkowskiemu, aby pod jego nadzorem odprowadzono je na tyły. W ten sposób Węgrzy pożegnali się ze swymi czworonożnymi przyjaciółmi, aby wyruszyć w drogę, która dla wielu z nich miała być ostatnią. Następnie pułkownik rozkazał huzarom udać się pieszo na nieodległy Jabłoniec. Mieli tam zastąpić piechotę, której ciągle brakowało. Z miasta wyszli o godz. 5.00 rano, kiedy było jeszcze ciemno, aby wymienić na wzgórzu huzarów pozostających pod dowództwem Jenö Brokesa. O tym, co się stało później, informują nas w zbliżony sposób rozmaite relacje, z których żadna nie daje jednak pełnego obrazu zdarzeń. Można je jedynie z dużym prawdopodobieństwem zrekonstruować81. Nie ulega wątpliwości, że gdzieś w drodze na szczyt wzniesienia Othmar Muhr zorientował się, iż kluczowa pozycja całego frontu dostała się w ręce wroga. Nie wiemy, czy dostrzegł coś podejrzanego w niedalekim okopie, czy też uzyskał informacje od któregoś z ocalałych z pogromu pospolitaków lub od miejscowych gospodarzy. Wiadomość była ze wszech miar wstrząsająca i czyniła nieaktualnym powierzone mu zadanie. Pułkownik natychmiast zrozumiał, że w tej chwili decyduje się być może los bitwy, a nawet całej wojny i monarchii. Jeśli bowiem nieprzyjaciel umocni się na pozycjach i podciągnie artylerie, to nie 81
Najpełniejszą wydaje się być relacja korespondenta wojennego, znakomitego pisarza węgierskiego F. Molnara, oparta na relacjach huzarów - uczestników bitwy. Jednak niektóre jej szczegóły pozostają w sprzeczności z relacjami naocznych obserwatorów bitwy - podlimanowskich mieszkańców i kapelana wojskowego Folby. Rozbieżności dotyczą czasu trwania starcia (wg Molnara od północy do godziny 11 rano, a wg pozostałych od 6 rano do 16). sposobu podejścia pod pozycje rosyjskie (wg Molnara huzarzy podczołgali się pod sam okop, wg Biedronia zaś - podeszli wyprostowani, symulując niewiedzę o obecności Rosjan w okopach na wzgórzu) i śmierci pułkownika Muhra (wg Molnara zginął na miejscu, raniony w klatkę piersiową serią z karabinu maszynowego, wg kapelana Folby zaś - został trafiony w brzuch pociskiem typu d u m - d u m i zmarł, nie odzyskawszy przytomności, dopiero po zniesieniu go z pola walki). Relacja niemieckiego korespondenta wojennego Rody'ego sugeruje, że huzarom udało się zaskoczyć Rosjan pogrążonych we śnie i beztroskim odpoczynku, natomiast wszystkie inne źródła w skazują. że nie jest to prawdopodobne - Rosjanie od dłuższego czasu obserwowali wspinających się huzarów i otworzyli do nich ogień z bliskiej odległości.
153
tylko Limanowa będzie stracona, ale też nie uda się załatać pękniętego frontu. Jedyną szansą był natychmiastowy atak i odbicie straconych pozycji. Z drugiej strony Muhr zdawał sobie sprawę, że jego podwładni byli szkoleni głównie do walk kawaleryjskich, nie mieli pojęcia o okopywaniu się i nie posiadali też na wyposażeniu bagnetów ani nawet łopatek saperskich. Uzbrojeni byli tylko w krótkie karabinki, ich kolby oraz pięści i zwykłe łopaty, które niektórzy z nich zabrali ze sobą do spodziewanych prac ziemnych. Atak w tych warunkach wydawał się czystym szaleństwem, lecz jego zaniechanie oznaczało niewyobrażalną w skutkach katastrofę. Rozważywszy za i przeciw, pułkownik postanowił odzyskać utracone pozycje, licząc na entuzjazm huzarów i zaskoczenie przeciwnika. Ponieważ zamiar ten wykraczał daleko poza rutynową akcję bojową, Muhr zatrzymał na chwilę swoje oddziały, aby poinformować je o sytuacji i swoim zamiarze. Historia nie przekazała jego słów, ale relacje huzarów, na które powołał się jego syn, pozwalają znakomicie na odtworzenie jej sensu: Okop wpadł w ręce wroga. Nie można pozwolić, by Rosjanie podciągnęli artylerię i ostatecznie przerwali front. Wówczas Węgry staną dla nich otworem. Pozycję trzeba więc odbić za wszelką cenę. Jedyną szansą jest zaskoczenie przeciwnika. Nie uda się dojść niepostrzeżenie do okopu, ale wróg z pewnością nie ma pojęcia, że oni już wiedzą o upadku pozycji i obecności Rosjan w austro-węgierskim okopie. Zatem jeśli huzarzy będą się zachowywać naturalnie i nie dadzą tego po sobie poznać, Rosjanie być może dopuszczą ich na kilkanaście kroków, zanim otworzą ogień. Gdy zacznie się strzelanina, wszyscy muszą się jednocześnie rzucić naprzód i dopaść wroga, nim zdąży zadać duże straty. W tym ataku z pewnością wielu polegnie. Śmierć jest jednak zwykłym losem człowieka i dopadnie każdego, nawet we własnym łóżku w bezpiecznym domu. Chwała jest natomiast udziałem nielicznych, a wdzięczna ojczyzna nigdy nie zapomni o bohaterach. On - pułkownik Muhr - nie będzie się krył za plecami zwykłych żołnierzy, lecz poprowadzi ich osobiście. Żołnierze wysłuchali go w absolutnej ciszy, po czym wszyscy huzarzy jednomyślnie poparli zamysł dowódcy i plan ataku. Pokrzepiony tym pułkownik błyskawicznie ustawił do walki pięć kompanii 9. pułku. Osobiście stanął na czele 4. kompanii, a obok niego szli dowódcy pozostałych: porucznik Emeryk Himmel, kapitan Arthur Zalay i kapitan Jenö Szantay. Na lewe skrzydło Muhr posłał 4. kompanię 13. pułku huzarów pod dowództwem Leonarda Thuna-Hohensteina. Część żołnierzy pomaszerowała drogą na szczyt Jabłońca. Niektóre pododdziały rozsypały się w pozornym bałaganie po całym stoku wzgórza, de-
154
monstrując niesione niedbale łopaty. Jeszcze inne czołgały się w ciemnościach, starając się niepostrzeżenie zbliżyć do celu. Niemal naoczny świadek skutków tej operacji, węgierski pisarz Ferenc Molnar, autor słynnych Chłopców z Placu Broni, występujący w charakterze korespondenta wojennego, tak opisał następne wydarzenia: Huzarzy ze swymi oficerami na czele, posuwając sic na czworakach, ostrożnie zbliżali się do okopu. Przeciwnik miał na rym wzgórzu przewagę i nim huzarzy dotarli do okopu, Moskale już go zdobyli i pośród tej czarnej nocy czekały na naszych chłopców wrogie karabiny maszynowe82.
Rosjanie z pewnością dostrzegli maszerujących, lecz ich karabiny stale milczały. Niewątpliwie popełnili straszny błąd, lekceważąc rzekomo bezbronnego i beztroskiego przeciwnika. Gdyby otwarli ogień na co najmniej 100 kroków przed nadchodzącymi, huzarzy nie mieliby żadnych szans na atak, zaś brak jakiejkolwiek osłony spotęgowałby ich katastrofę. Jednak tak się nie stało. Carscy oficerowie i żołnierze, widząc beztroskę nadchodzących i typowe narzędzia do robót ziemnych w ich rękach, doszli do wniosku, że przeciwnik nie wie o ich obecności, a jego zaskoczenie będzie pełne. W armii carskiej brakowało amunicji, więc nie chciano jej marnować bez potrzeby. Sądzono, że im bliżej podpuści się nieświadomego i prawie bezbronnego przeciwnika, tym celniejsze będą strzały i tym większe jego straty w panice i zamieszaniu, gdyż ci, którzy przeżyją pierwsze salwy, będą musieli przebiec w ucieczce dłuższy dystans. Tymczasem huzarzy podchodzili coraz bliżej, a odstęp od okopu malał z każdą sekundą. Z pewnością każda z nich wydawała się dla nich wiecznością. Pot spływał im po plecach: wzgórze było przecież dość strome i szli nieomal na pewną śmierć. Wielu zapewne żegnało się w myślach z rodziną i ojczystymi stronami. Tymczasem wrogi okop wciąż milczał... Brzozy niewielkiego lasku pokrywającego szczyt rosły w oczach. Jeszcze pięćdziesiąt, czterdzieści, dwadzieścia kroków... Syn pułkownika Muhra tak opisał te decydujące sekundy: Zaczynało już świtać, kiedy dotarli do brzozowego lasku. Tu było stanowisko Brokesa, którego oddział mieli wymienić. Ponieważ siedzieli na nim Rosjanie, pułkownik Muhr wydał rozkaz do ataku: "Za mną. synowie!", po czym z okrzykiem "Niech żyje król!" stanął na czele pułku, a dzielni huzarzy rzucili się na przeważające siły wroga i zaraz dostali się pod ogień karabinów maszynowych.
82
Cytat za: Molnar, s. 53. 83 Cytat za: Muhr, s. 12.
155
Wielu huzarów padło pod lawiną pocisków, lecz ich ogromna większość w jednej chwili dopadła celu, a ich łopaty i kolby krótkich karabinków poczęły szerzyć straszliwe spustoszenie. W bezpośrednim zwarciu pierś w pierś rosyjskie długie karabiny z nastawnymi bagnetami okazały się słabą zasłoną przed błyskawicznymi ciosami ostrzy łopat, kolb i noży huzarskich. W przeciwieństwie do krótkich dolmanów84 węgierskich kawalerzystów długie szynele wojskowego munduru zimowego dodatkowo utrudniały ruchy carskich piechurów. Proste narzędzia okazały się teraz groźną bronią, odcinającą ręce, miażdżącą twarze, otwierającą wnętrzności i rozbijającą czaszki... Atakujący, zbryzgani świeżą krwią, żółcią i strzępami mózgów, szybko przybrali demoniczny wygląd, a determinacja mnożyła ich siły. Bohatersko walcząc, dokonywali nadludzkich czynów. Rosjanie, którzy zginęli na wzgórzu, padli od potwornych uderzeń kolb. Pewien porucznik rzucił się na wroga z łopatą na długiej rękojeści, wciąż prowadząc swych ludzi, jak zresztą wszyscy oficerowie. Na samym przedzie wciąż pułkownik Muhr...85.
Wkrótce jednak Rosjanie ochłonęli z pierwszego wrażenia, ściągnęli z innych części wzgórza nowe siły, a ich przewaga liczebna i siła ognia zaczęły przynosić rezultaty. Śmierć poczęła zbierać krwawe żniwo i wśród walczących huzarów. Pierwszy padł Jenö Szantay, który był na lewo od Arthura Zalaya. Zalay postąpił jeszcze trzy kroki do przodu, kiedy idący na prawo od niego pułkownik Muhr został śmiertelnie postrzelony. Wyniósł go z pola bitwy także ranny Imre Himmel oraz Barcsay z 13. pułku i pewien huzar. Położyli go na rozpostartym szynelu86.
Równocześnie, o 50 kroków dalej, zginął dzielny Leonard Thun, padł również jego wierny podwładny i utalentowany dowódca, Otto Bauer. Kilku innych oficerów - między innymi hrabia Adalbert (Bela) Odescalchi, Zoltan Cserhalmy, podporucznik Babica i Nedeczki - zostało rannych. 9. pułk huzarów poniósł ogromne straty, ale dokonał pierwszego rozbicia sił rosyjskich, co niewątpliwie było największą zasługą poległego Muhra. Docenił to zresztą sam cesarz Franciszek Józef, przyznając mu pośmiertnie jeszcze tego samego dnia drogą telegraficzną Krzyż Rycerski87. 84
Krótka, szamerowana kurtka huzarska.
85
Cytat za: Molnar, s. 53 i n.
86
Cytat za: Muhr, s. 13.
87
A także przydomek "Limanowski" przysługujący jego potomkom. Po bitwie urządzono na wzgórzu prowizoryczny cmentarz, który następnie zamieniono w monumentalne założenie architektoniczne - dzieło Gustawa Ludwiga. Jego centralnym punktem była kaplica-mauzoleum, gdzie miały spocząć zwłoki bohaterskiego pułkownika. Stało się to jednak dopiero 10 lat po wojnie. Do tego czasu korzystał on z gościny właściciela dworu w Tymbarku - Turskiego, jakiej ten mu udzielił we własnym rodzinnym grobowcu.
156
Na widok dzielnie walczących huzarów poderwali się do walki także piesi honwedzi, na czele z kapitanem Belą Mortonem. Ten przeszedł niepostrzeżenie ze swoimi żołnierzami przez brzozowy lasek88 i zaatakował Rosjan od tyłu. O godz. 6.30 nieliczni, pozostali przy życiu Rosjanie uciekli, pozostawiając dziesiątki swoich rannych i poległych. Węgrzy odzyskali utracone pozycje oraz wzięli do niewoli 120 carskich żołnierzy. Sukcesu tego nie dożył jednak dzielny pułkownik Muhr. Przynieśli go konającego do znajdującego się u stóp Jabłońca, na jego północnowschodniej stronic, punktu pomocy 13. pułku huzarów, kierowanego przez doktora Berera. Przyniósł go porucznik Barcsay i jeden huzar, ułożonego na szynelu. Kula mogła być o działaniu dum-dum i dostała się w okolice żołądka. Biedny, był już w stanie agonalnym. Udzieliłem mu ostatniego błogosławieństwa. Wkrótce, o godz. 7 bohaterski huzar zmarł89.
Nieoczekiwany sukces wroga zachwiał szeregami walczącej na tym odcinku 15. dyw. rosyjskiej. Natomiast dzięki radiotelegramowi cesarza wieść o nim błyskawicznie rozeszła się wśród walczących na całym froncie wojsk austro-węgierskich, zmieniając ich stan ducha z wczorajszej ponurej determinacji w triumfalną euforię. Była to niewątpliwie największa zasługa poległego pułkownika. Poderwana nią, dowodzona przez gen. Dezsö Molnára brygada honwedu wyparła tego samego rana Rosjan z Trzetrzewiny, a grupa Szurmaya zepchnęła wroga z przedpola Nowego Sącza. Jednak Brusiłow, widząc, iż oczekiwane zwycięstwo wymyka mu się z rąk, wydał rozkaz opanowania Jabłońca za wszelką cenę. Dlatego też Rosjanie jeszcze trzykrotnie desperacko ponawiali tego dnia ataki na pozycje huzarów, na których skupiły się wszystkie oczy i nadzieje cesarsko-królewskiej armii. Tymczasem na Jabłońcu po śmierci Othmara Muhra dowództwo 9. pułku huzarów objął mjr Janos Cserhalmy z 13. pułku. Dowodzeni przez niego huzarzy o godz. 7.00 ofiarnie odparli nacierających Rosjan. W walce tej zasłynęli: wałczący nagimi pięściami huzar Lajos Hamvay z 9. pułku i podporucznik Ferdynand Bissingen z 13. pułku. Grozę i niesamowitość boju powiększała wzmagająca się nawałnica szalejącej burzy śniegowej z upiornie wyjącym wiatrem. Następny atak 88
Była to wówczas własność miejscowego gospodarza Józefa Kuny. W Brzezinie tej zginaj wspomniany Bauer, natomiast Muhr, Thun i Szantay otrzymali śmiertelne rany w niedalekiej Sośninie należącej do Stanisława Tokarza (zob. Sitowski, s. 14). 89
Relacja kapelana obozowego dywizji kawalerii, Janosa Folby.
Wg relacji miejscowych włościan zwłoki bohatera zwieziono ze wzgórza na zaimprowizowanym pojeździe skleconym z chłopskiej dwukółki. Kondukt tworzyli wierni huzarzy. Towarzyszyło im wielu mieszkańców wzgórza, a maszerujące na obronioną pozycje oddziały oddawały im cześć, salutując. Opis tego zdarzenia w dwóch różnych wersjach przedstawili wspomniany już Jan Biedroń i członkowie rodziny ówczesnego wójta Starej Wsi - Jana Gawrona.
157
miał miejsce o godz. 9.30. Podjęty siłami czterech pułków rosyjskiej 15. dyw., został odrzucony głównie przez 13. pułk huzarów. Bohaterską śmiercią zginęli wtedy jego dowódca Elek Fejer oraz porucznik Ernö Hartmann. Ostatnie uderzenie nastąpiło w samo południe. Rosjanie zaatakowali całą linię stanowisk obronnych na Jabłońcu przy użyciu wszystkich swoich sił. Masy atakujących piechurów zalały wzgórze. Obrońcy nie mogli już liczyć na żadne wsparcie. Ponieważ wyczerpała się amunicja, w ruch poszły kolby, pięści, kamienie, a nawet zęby. Huzarzy, wiedząc, iż skupia się na nich cała uwaga obu armii, nie mogli się cofnąć. Musieli utrzymać pozycje lub zginąć. W walce kierowali się już prawie wyłącznie instynktem, gdyż większość oficerów poległa wcześniej lub odniesiono ich rannych do punktów medycznych90. W miarę przeciągającego się boju Rosjan zaczęło opanowywać zdumienie i zabobonny strach potęgowany jeszcze górską scenerią zimowej burzy i zapadającego zmroku. W dół znoszono coraz więcej rannych. Niektórzy mieli zmiażdżone twarze, poszarpane zębami gardła i porozdzierane wnętrzności91. Przeciwnik wydawał się raczej watahą wampirów niż oddziałem wojska. Natomiast Węgrzy kojarzyli ofiarny atak i śmierć płk. Muhra ze swymi legendami o cudownej pomocy armii duchów z Mlecznej Drogi i oczekiwali ostatecznego triumfu92. Wreszcie, punktualnie o 4.00 po południu Rosjanie nagle zaczęli się cofać, przerywając czterogodzinny szturm. Odwrót zamienił się niebawem w paniczną ucieczkę. Śmiertelnie zmęczeni huzarzy usiłowali ścigać niefortunnego przeciwnika w zapadającej ciemności, lecz na rozkaz dowódców poniechali tego zamiaru. Następnie porzucili szybko oddalającego się wroga i nareszcie opuścili pole całodziennej bitwy, udając się na zasłużony spoczynek. Ich pozycję przejęli nadciągający landszturmiści. Szturm i obrona Jabłońca były kulminacyjnym punktem opisywanej operacji. Pozostaną na zawsze symbolem bohaterstwa, wierności i poświęcenia żołnierza węgierskiego. Z tego powodu na miejscu walki wybudowano w następ90
Bitwę przeżyło tylko 8 z 21 oficerów, przy czym wszyscy byli ranni.
91
O bezwzględności walk, która wpłynęła na załamanie się Rosjan, świadczy plastyczny opis pola bitwy w relacji korespondenta wojennego Rody z czasopisma "Neue Frankfurter Press": "Przed rowami trupy Rosjan, którzy atakowali, leża grupami, po dwóch, trzech, na wznak, ku ziemi z otwartymi ramionami lub stężali w paradoksalnych pozycjach [...] Huzarzy wpadli na nich z kolbami i odbyły się zapasy o byt i niebyt [...] Tu leżą rozbite karabiny całych oddziałów, obok jednak leżą trupy Rosjan z rozbitymi czaszkami (...) Temu małemu człowieczkowi huzarzy strzaskali szczękę obnażając kość i zęby [...J Tego Rosjanina z pełną rudą brodą, obliczem piegowatym, kolba huzarska tak urządziła, że widoku tego nie zapomnę nigdy [...] Musi się wymijać kałuże krwi [...] Trzeba uprzątnąć 1200 trupów Rosjan, którzy padli w sośninie [...]". 92
Według węgierskich ludowych legend, w decydujących chwilach bitwy, dowódca może wezwać na pomoc wojsko duchów, dowodzone przez księcia Csabę - syna Attyli. Niewidzialna pomoc nadchodzi i okazuje się skuteczna, jeśli ten. który jej wzywa, zginie w toczącym się boju.
158
nych latach jeden z najpiękniejszych i najokazalszych cmentarzy wojskowych zachodniej Galicji, na pamiątkę zaś tych zdarzeń nazwano kilka ulic i placów w Budapeszcie - Limanova93. G E N E R A L N A OFENSYWA WOJSK AUSTRO-WĘGIERSKICH I DZIAŁANIA P O Ś C I G O W E ( 1 1 - 1 6 X I I 1 9 1 4 )
Tymczasem zdziesiątkowana i zdemoralizowana klęską, a jeszcze niedawno zwycięska, 15. dyw. rosyjska zamieniła się w stado uciekinierów pragnących się znaleźć jak najdalej od miejsca porażki. Jej zguba była nieuchronna. Na cofających się Rosjan natarł w Kamienicy i Łącku Piłsudski, pod Trzetrzewiną zaś brygada Molnara wyszła im na tyły i odcięła drogę odwrotu. Klęska 93
Broch, Hauptman, s. 396. Pamięć o bohaterskim czynie węgierskich huzarów, a w szczególności Othmara Muhra, pozostała żywa do dziś zarówno wśród Węgrów, jak i mieszkańców Limanowej i wzgórza Jabłoniec. Budapesztański plac Limanova stał się terenem zaciętych walk podczas powstania 1956 roku w dniach 4-7 XI. Jak głosi umieszczona na nim tablica, jego obrońców natchnęła bohaterska walka Muhra i jego żołnierzy. Jedna z niezliczonych pieśni wojennych, wciąż nuconych przez węgierskich wieśniaków, również nawiązuje wyraźnie do tego zdarzenia: "Gdzieś w Galicji, gdzieś na wzgórzu cichy cmentarz leży, W nim w mogile śpi na wieki dwunastu żołnierzy... Nie płacz matko, że twe dziecię w obcej ziemi gnije, Prawda matko, syn twój poległ, lecz ojczyzna żyje." Również i w Limanowej otaczano Muhra czcią i pamięcią. W odróżnieniu od innych obiektów tego typu cmentarz na Jabłońcu uniknął dewastacji i ruiny, otoczony troskliwą opieką mieszkańców, którzy szczycili się tym, że węgierscy huzarzy rozsławili na świecie imię ich miasta i wzgórza. Pamięć o krwawym boju przekazywano ustnie z pokolenia na pokolenie na przekór oficjalnej propagandzie. 90. rocznicę bitwy pod Limanową uczciły dzieci ze szkoły podstawowej, pisząc dość naiwne, lecz wzruszające wiersze. Jedno z nich, jedenastoletnia Marta Kościółek z klasy IV c, stworzyła następujący utwór: "Wzgórze Jabłonieckie sławne w Budapeszcie, Tam zwycięża wojsko austro-węgierskie. Tam składamy wieńce i palimy znicze, Aby uczcić bitwę z zaborcą okrutnym. W niej to właśnie zginął pułkownik O t h m a r Muhr, Do dziś też czcimy jego dzielny znój. W Budapeszcie placów jest bez liku Lecz tylko jeden nosi nazwę Dzięki naszym dzielnym wojownikom O t o Limanowa rozsławiona w świecie A na Jabłońcu stoi pomnik Dla tych, co zginęli o świcie." Słowa te świadczą o tym, że ich autorka znała dobrze okoliczności walki, rozumiała, o jaką stawkę walczono i jaka była waga wydarzenia w rozsławieniu małego beskidzkiego miasta. Chwała dziadkom, rodzicom i nauczycielom z Limanowej, którzy wychowali takie dzieci.
159
dosięgła jednak nie tylko 15. dyw. Cały VIII korpus szukał ratunku w odwrocie. Nocą musiał go zaakceptować zrezygnowany Brusiłow. Stało się to w wyniku ataku grupy Szurmaya, która od wschodu wyszła mu na tyły, grożąc odcięciem korpusu od reszty sił i jego całkowitą zagładą. Tego samego dnia pękł również front na odcinku łapanowskim. Wszystkie pododdziały tyrolskiej grupy Rotha przeszły do zwycięskiego ataku, odbiły utracone dzień wcześniej pozycje i coraz szybciej pędziły załamane korpusy 3. Armii Radki Dimitriewa w kierunku Bochni94. Do ofensywy przeszła również 2. Armia c. i k. gen. Böhm-Ermolliego, utrzymująca dotąd front od Piotrkowa po Częstochowę w Królestwie Kongresowym, oraz 1. Armia Dankla, ostatecznie odrzucając na wschód od Szreniawy pechową 9. Armię rosyjską Leczyckiego. Nie ulegało wątpliwości, iż wraz z kończącym się szybko mroźnym, zimowym dniem 11 XII na całym froncie od Włocławka po Bukowinę rozpoczął się odwrót "walca parowego", zamieniając się nazajutrz w prawdziwy pogrom. O ile 11 XII był dniem chwały południowego skrzydła 4. Armii, to 12 XII był przede wszystkim dniem zwycięstw 3. Armii Boroevicia. Rano Węgrzy z należącej do niej grupy Szurmaya wkroczyli do Nowego Sącza, opuszczonego w nocy przez Rosjan, podając rękę legionistom Piłsudskiego nadciągającym od północnego zachodu. W Beskidzie Niskim 3. Armia austro-węgierska zdobyła nie bez ofiar wszystkie przejścia: Grab, Barwinek i Konieczną. Sztab 8. Armii Brusiłowa w pośpiechu opuścił Krosno. Wyzwolono również Gorlice. 3. Armia rosyjska gen. Dimitriewa usiłowała się przez jakiś czas bronić w Puszczy Niepołomickiej, ale zagrożona odcięciem przez rozwijający się błyskawicznie atak grupy Rotha, wycofała się do 14 XII za dolny bieg Raby. Rosjanie przygotowywali się tu do stawienia zdecydowanego oporu, o czym świadczy zorganizowanie przez nich 13 XII szpitala polowego nr 357 w gmachu gimnazjum bocheńskiego, lecz wypadki następowały tak szybko, że zaledwie dwa dni później przestał on funkcjonować. Dzień 15 grudnia będzie pamiętny dla mieszkańców Bochni i zakładu naszego, leszcze z rana snuły się oddziały wojsk rosyjskich i patrole kozackie. Nagle w południe zjawiło się dwóch ułanów austryackich z bronią w ręku gotową do strzału. Radość zapanowała w mieście na widok dzielnych ułanów i uciekających przed nimi lub poddających się Moskali. Za ułanami, którzy w samym mieście zabrali do niewoli 200 sołdatów wraz z oficerami, rychło nadeszły większe oddziały wojsk austryackich. Tak skończyło się trzechtygodniowe panowanie Rosyan w Bochni95. 94
Radko Dimitriew utrzymywał ją rozpaczliwie aż do 16 XII, nie chcąc się wyrzec ostatniego przyczółka, z którego można by jeszcze raz zagrozić twierdzy Kraków; zob. Ziemia Bocheńska, s. 32. 95
Kronika gimnazjum miasta Bochni (IV, s. 12).
160
Do 16 XII cały wschodni front cofnął sie na linię rzek: Bzura - Rawka - Nida - Dunajec - Biała i nie miał się już nigdy przesunąć w kierunku zachodnim. Rezydujący w głównej kwaterze AOK w Cieszynie Conrad von Hötzendorf mógł odczuwać słuszną satysfakcję - jego przewidywania okazały się słuszne, a nawet przeszły najśmielsze marzenia: wyczerpane wojska cesarsko-królewskie nie tylko wytrzymały napór silniejszego i zadufanego w sobie przeciwnika, lecz ponadto zdołały mu zadać klęskę, największą od początku toczącej się wojny. Zwycięstwo było tym cenniejsze, że osiągnięto je nieomal całkowicie własnymi siłami, gdyż pomocnicza niemiecka 47. dyw. nie stanowiła nawet 10% atakujących. Austro-węgierski szef sztabu generalnego dał temu wyraz w wydanym 20 XII komunikacie wojennym: Wielka bitwa pod Limanową: Po wyparciu Rosyan z Wieliczki front bitwy skrócił się i objął przestrzeń od Dobczyc przez Tymbark do Limanowej. Bitwa na tej przestrzeni trwała przez 8 dni, tj. aż do 12 grudnia i skończyła się straszliwą klęską Rosyan, a naszem ogromnem zwycięstwem. Była to najstraszniejsza i najkrwawsza bitwa nie tylko w wojnie obecnej, ale w ogóle w dziejach świata. Jeszcze dnia 20 grudnia znajdowano w rowach strzeleckich niepogrzebane zwłoki, których wygląd wskazywał, że toczyły się tam straszliwe walki na bagnety. Skutki zwycięstwa: To świetne zwycięstwo rozstrzygnęło o położeniu w Galicyi. Po tem zwycięstwie rozpoczęli Rosyanie odwrót na wschód, a co ważniejsza, zmuszeni zostali do odwrotu w Królestwie Polskiem, przez co jeden okres wojny z Rosyą, najważniejszy dotychczas, skończył się dla Rosyi klęską. Odbicie Sącza, Grybowa, Gorlic i Dukli: Podczas, gdy część naszej armii pędziła Rosyan przed sobą w Królestwie, druga część odepchnęła ich od Krakowa i pobiła na głowę w bitwie kolo Limanowej, trzecia część naszej armii zaatakowała Rosyan od południa, od strony Węgier, skąd wypędziła watahy kozackie, jakie się aż tam przedostały i zaczęła je przeć na północ na przestrzeni od Sącza do Łupkowa. Na drugi dzień po zwycięstwie pod Limanową wojska nasze zajęły Nowy Sącz, Grybów, Gorlice i Żmigród. Armia idąca od strony Węgier stoczyła w Karpatach szereg walk na południe od Sącza, Grybowa, Gorlic i Żmigrodu, wzięła Rosyanom masę jeńców, odbiła wszystkie przełęcze aż do Łupkowskiej i parła Rosyan na północ. W ten sposób armia rosyjska odepchnięta od Limanowej znalazła się jakby w kleszczach. Gdy zwycięska armia spod Limanowej połączyła się z armią, która szła prosto na linii Nowy Sącz - Dukla. kleszcze te się złączyły i położenie Rosyan stało się rozpaczliwe. Dnia 14 grudnia wojska nasze weszły do Dukli96.
był także drukowany w "Nowej Reformie" z 20 XII 1914 roku oraz w innych gazetach codziennych.
161
PRZYHAMOWANIE OFENSYWY NA SKUTEK ZMĘCZENIA WOJSK I PRÓB KONTRATAKÓW ZE STRONY BRUSIŁOWA - OSTATECZNY FINAŁ BITWY Jednakże nie wszystkie pragnienia Conrada mogły się spełnić, ponieważ najzdolniejszy z rosyjskich generałów, Brusiłow, nie dopuścił do odblokowania Przemyśla. Nie upierając się, jak Radko Dimitriew, przy nieaktualnych planach, zdołał wyprowadzić większość swych sił z zaciskających się kleszczy, a następnie utrzymać ciągłą linię frontu na linii Tuchów - Brzostek - Krosno - Sanok i Lesko. Tu doczekał się poważnych posiłków i w dniu wydanego przez Conrada triumfalnego komunikatu rozpoczął zuchwały kontratak, usiłując odebrać przynajmniej najważniejsze z utraconych uprzednio pozycji. Wpłynęło to także na pobitego pod Krakowem Dimitriewa, który podjął analogiczną próbę na gorlickim odcinku frontu. Jednak dzięki bohaterskiej postawie I brygady Legionów w czterodniowych walkach bożonarodzeniowych pod Łowczówkiem i Meszną Szlachecką (22-25 XII) zdołano go na odcinku zachodnim powstrzymać i ograniczyć straty do oddania Tuchowa i Gorlic, co nieznacznie tylko poprawiło sytuację Rosjan. Podczas gdy pechowy Bułgar pogodził się z utratą marzeń o zachodniej Galicji, jego szczęśliwszy sąsiad Brusiłow skierował swe uderzenie na południe. Tu odrzucił korpus Szurmaya spod Jasła w kierunku Żmigrodu, co zamknęło wojskom austro-węgierskim drogę do Przemyśla. Oznaczało to w perspektywie dalsze ciężkie zimowe boje w Karpatach, ponieważ jedynym ofensywnym celem carskich armii stało się odtąd wtargnięcie na Węgry, natomiast sztab austro-wegierski, nie chcąc poświęcić oblężonej twierdzy nad Sanem, był zmuszony także do podejmowania na tym odcinku kolejnych prób ataków97. Niemożliwość pełnego wykorzystania zwycięstwa pod Limanową wynikała też ze skrajnego wyczerpania wojsk, walczących bez przerwy od podjęcia ofensywy październikowej. Straty poniesione przez cesarsko-królewskie armie w samej tylko bitwie są trudne do określenia, jednakże można wykazać, iż w dniu rozpoczęcia walk (2 XII) liczba walczących we wszystkich jednostkach polowych na froncie północnym wynosiła (bez załóg twierdz) 303 000 ludzi, natomiast po jej zakończeniu - tylko 271 000. Dałoby to więc około 25 000 poległych w samej bitwie po Limanową, tzn. jedną trzecią biorących 97
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 265-267 i Forstner, s. 169.
162
w niej udział żołnierzy. Byłoby to więc mniej niż w bitwie krakowskiej, lecz tam walczyły znacznie większe siły98. Straty Rosjan wynosiły zapewne ponad 50 000 żołnierzy w obu biorących w niej udział armiach, co było skutkiem stosowania przez nich masowych ataków piechoty w następujących po sobie falach. O ich rozmiarach może dać wyobrażenie zapiska ambasadora francuskiego w Petersburgu Paleologue'a, że według oświadczenia wielkiego księcia Mikołaja straty poniesione do dnia 5 XII w czasie ostatnich pięciu tygodni wyniosły w samej tylko Galicji 250 000 ludzi99. Dlatego też po opanowaniu opisanej sytuacji rzecznik sztabu generalnego AOK wydał bardziej lakoniczne oświadczenie: Der Sieg von Limanowa - Łapanów drängte den Feind in Westgalizien um mehr als 50 Kilometer zurück. Ein grosses, auch wirtshaftlich wichtiges Gebiet ist wieder in der Händen der Österreicher, die Festung Krakau von jeder Gefahr befreit, der reichste Teil Polens von den Verbündeten besetzt100. Z N A C Z E N I E BITWY P O D LIMANOWĄ
W skali strategicznej znaczenie operacji Kraków - Łapanów - Limanowa może być porównane jedynie z wcześniejszą i (niezasłużenie) słynniejszą od niej bitwą nad Marną101. Tamta - przez swe nieoczekiwane dla przeciwnika działanie ofensywne - zatrzymała niemiecką nawałę i pokrzyżowała cały plan Moltkego, przesądzając tym samym o losie wojny na froncie zachodnim. Ta zaś dokonywała tego samego w stosunku do Rosji na froncie wschodnim, pozbawiając ją jednak nie tylko inicjatywy strategicznej, lecz także w ogromnej mierze środków do prowadzenia efektywnej wojny. Z taktycznego punktu widzenia bitwa pod Limanową była jednak zadaniem trudniejszym, gdyż nad Marną Francuzi uderzyli na skrzydło przeciwnika w momencie dokonywania przez niego tuż przed Paryżem zwrotu w kierunku południowym, natomiast armia cesarsko-królewska musiała najpierw skłonić ciągle prącego do przodu przeciwnika do wykonania pożądanego dla siebie manewru. 98
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 271. Podane tu dane liczbowe (jak i wszystkie inne w Wojnie galicyjskiej)
są szacunkowe. 99
Tamże, s. 269.
100
Dosłowne tłumaczenie: "Bitwa pod Limanową - Łapanowem odrzuciła wroga z Galicji Zachodniej na ponad 50 km. Co więcej, najistotniejszy gospodarczo teren jest nadal w rękach austro-węgierskich, twierdza Kraków jest obroniona przed każdym niebezpieczeństwem, a najbogatsze części Polski są zajęte przez sprzymierzonych" (cytat za: Krieg, t. 1, cz. 1, s. 198). 101
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 268.
163
Warto zauważyć, iż koncepcja ściągnięcia głównych sił wroga pod pożądany przez niego punkt na własnym lewym skrzydle i uderzenie operacyjne z prawego skrzydła mogła mieć wpływ na analogiczny pomysł Piłsudskiego w operacji warszawskiej 1920 roku102. Rzeczywiste historyczne znaczenie bitwy limanowskiej było jednak o wiele donioślejsze od tego, jakie mogli przeczuć współcześni wydarzeniom, i przerastało najważniejszy ówczesny cel sprzymierzonych, czyli utrzymanie parlamentarnej monarchii habsburskiej. Dzięki temu zwycięstwu zahamowano najgroźniejszą rosyjską ofensywę i uratowano dla kultury zachodniej całą Europę Środkową. Nie ulega wątpliwości, iż gdyby wówczas nie utrzymano frontu - wojna byłaby definitywnie przegrana, co dla Polaków i Ukraińców oznaczałoby całkowite przejście pod rządy wschodniego zaborcy. Zwycięstwo Rosji oddałoby też w jej ręce los Kotliny Dunajskiej i Bałkanów, i to z całkowitą aprobatą jej zachodnich sprzymierzeńców. Carskie samodzierżawie rozciągnęłoby się na znaczną część kontynentu, i to zapewne na trwałe, gdyż bez klęski w Rosji nie byłoby też rewolucji. W takim wypadku Polska nie miałaby szans na wyzwolenie i uległaby, mimo pobożnych życzeń Romana Dmowskiego, całkowitej rusyfikacji. Los jej byłby zwycięskiej entencie obojętny, ponieważ nie potrzebowałaby jej jako przedmurza przed nieistniejącym bolszewizmem, ani też jako zabezpieczenia przed odradzającą się potęgą Niemiec. Dlatego niezależnie od świadomości tego faktu i intencji tych żołnierzy państw centralnych, którzy polegli wtedy pod Krakowem, Łapanowem czy Limanową - wszyscy oni pracowali dla naszej przyszłej niepodległości i nawet nie zdając sobie z tego sprawy, oddali za nią życie, jak to proroczo głoszą słowa wyryte na tablicy jednego z wojskowych cmentarzy: Nam wojna stała się grobem - Wam odrodzeniem. Gdy chodzicie w blasku dnia - pomyślcie o tych, którzy za was polegli103.
Austro-węgierski sukces w opisanych tu operacjach wojennych był dziełem wielu umysłów, serc i rąk. Pod względem koncepcyjnym wyłączną zasługę należy przypisać szefowi sztabu generalnego - Franzowi Conradowi von Hötzendorfowi. Plan operacji narodził się w jego umyśle i on też, nie tracąc wiary w jej ostateczny efekt, kierował nią osobiście, zarządzając przemieszczenia i koncentracje wojsk. Nie było to łatwe zadanie, gdyż będący jego nominalnym przełożonym feldmarszałek arcyksiążę Fryderyk Habsburg wysuwał wobec niej nie102
Należy pamiętać, że Marszałek był przecież jednym z uczestników i obserwatorów bitwy limanowskiej we wszystkich jej fazach. 103
Cmentarz nr 185 w Lichwinie; cytat za: Frodyma, t. II, s. 82.
164
ustanne zastrzeżenia i mimo swych miernych zdolności strategicznych, upierał się przy oddaniu Galicji oraz skupieniu obrony na linii Karpat. Znaczną zasługę w sprawnym przeprowadzeniu akcji należy przyznać wodzowi 4. Armii, arcyksięciu Józefowi Ferdynandowi, który nie posiadając cech i kwalifikacji na takie stanowisko, zrozumiał jednak powagę sytuacji i stał się sprawnym narzędziem w rękach kwatery głównej - nie kwestionując jej decyzji i nie psując własnymi pomysłami. Z pewnością jeszcze więcej zawdzięcza limanowskie zwycięstwo dowódcy 3. Armii walczącej w Karpatach - Svetozarowi Boroeviciowi. Ten wybitny strateg i taktyk, mimo iż zasadniczo różnił się w ocenie sytuacji od Conrada104, to w sposób niezwykle zdyscyplinowany i dokładny wykonał powierzoną sobie część planu, wychodząc na tyły wroga, co zasadniczo wpłynęło na ostateczny wynik działań. Znakomicie wywiązali się ze swych zadań wszyscy dowódcy na szczeblu operacyjnym: Roth, Arz, Nagy, Szurmay, Křitek, Ljubicić, Molnar i Herberstein, którzy niezłomnie przeprowadzali powierzone im operacje na wyznaczonych odcinkach i mimo ciężkiej sytuacji, nie stracili nawet przez chwilę całkowitego panowania nad podkomendnymi. Doskonale spisał się również dowódca legionistów, Józef Piłsudski, oraz jego oficerowie, zwłaszcza iż nie byli oni przecież zawodowymi wojskowymi i brak doświadczenia w działaniu operacyjnym, wymagającym ścisłej współpracy z innymi jednostkami, musieli nadrabiać zapałem. Podziwu godni byli także oficerowie wszystkich szczebli, nie szczędzący krwi i życia, którzy dzielnie stawali w najbardziej zagrożonych odcinkach i niejednokrotnie własnym przykładem dawali wzór do naśladowania żołnierzom, i podnosili ich ducha. Warto tu wspomnieć zwłaszcza Grzesickiego, Piaseckiego i oczywiście Othmara Muhra - uznanego zgodnie przez wszystkie źródła, instancje wojskowe i żołnierzy wszystkich narodowości armii austro-węgierskich za największego bohatera bitwy pod Limanową. Dał on nie tylko piękny pokaz wszystkich najwyższych cnót wojskowych, lecz potrafił ponadto podjąć dramatyczną decyzję z idealnym wyczuciem chwili, co prawdopodobnie przeważyło szalę zwycięstwa. Do sukcesu przyczyniły się też w wielkim stopniu służby pomocnicze, a zwłaszcza kolej, która sprawnie dostarczyła wszelkich środków niezbędnych do dwukrotnego przetransportowania przez węzeł krakowski ogromnej masy wojsk w bardzo krótkim czasie. Jej to zasługą było, iż żołnierze nie musieli
104
Był on bowiem zwolennikiem oddania Przemyśla bez walki przed ofensywą "walca parowego" i przyłączenia jego licznej załogi do armii karpackiej, co by ją wzmocniło i uwolniło od konieczności ponoszenia strat związanych z niemożliwym odblokowaniem twierdzy (zob. Forstner, s. 167).
165
przez cały dzień maszerować w śniegu, mrozie i błocie, i mogli dotrzeć na pole bitwy w miarę wypoczęci. Nie mniejsze zasługi miały pracujące z pełnym poświęceniem służby, medyczna i kwatermistrzowska. Jednakże wszyscy oni niczego by nie dokonali bez osobistego męstwa i bezprzykładnego bohaterstwa tysięcy podoficerów i szeregowców, którzy potrafili pokonać nie tylko wroga, lecz również deprymujące, niekorzystne warunki pogodowe oraz niewyobrażalne ograniczenia bytowe105 i psychiczne wynikające z długiego odwrotu. Swoją postawą zadali kłam rosyjskiej i koalicyjnej propagandzie kreującej ich na łatwego i tchórzliwego przeciwnika. Nie ulega wątpliwości, iż dali z siebie wszystko i żadna inna armia — tej, ani żadnej innej wojny - nie mogłaby zrobić nic więcej i lepiej. Niemymi świadkami ich postawy jest ponad sto cmentarzy wojskowych kryjących ciała tysięcy poległych w walce i zmarłych z odniesionych ran. Determinacja żołnierzy wynikała z różnych pobudek: Tyrolczykom i Słoweńcom dodawała sił tradycyjna wierność dla domu habsburskiego, a niemieckim sprzymierzeńcom przyświecała w walce przysłowiowa cnota żołnierska i poczucie obowiązku. Węgrzy walczyli z niezwykłym poświęceniem i entuzjazmem dla chwały i ocalenia swej ojczyzny, odzyskanej ugodą z 1867 roku. Z tym samym zapałem, z jakim ich ojcowie i dziadowie walczyli przeciw uzurpatorowi, cesarzowi Franciszkowi Józefowi, w czasie Wiosny Ludów, ich synowie i wnukowie umierali teraz dla niego jako prawowitego króla konstytucyjnego, ukoronowanego mistyczną Koroną Świętego Stefana. Wielu z nich walczyło również w swym przekonaniu o wyzwolenie Polski, spłacając tym samym dług zaciągnięty sześćdziesiąt sześć lat wcześniej106. Szczególną rolę w bitwie odegrali Polacy. Wielokrotnie wspomniano ich dzielną postawę w Legionach Piłsudskiego, gdzie polskimi znakami i komendą manifestowali obecność nieistniejącego jeszcze, przyszłego państwa. Polacy stanowili również większość załogi twierdzy krakowskiej, lwowskiego korpusu Ljubicicia oraz oddziałów landwery i landszturmu w okolicach Limanowej. Z nich też składała się prawie w połowie 47. dyw. pruska, wykrwawiona pod Rajbrotem, gdyż pochodziła z Wielkopolski. Niezależnie od przynależności do różnych formacji, l05
W większości przez kilka dni i nocy pozostawali w okopach pod gołym niebem przy 20-stopniowym mrozie, przeplatanym gwałtowną odwilżą, w całkowicie przemakalnych mundurach, pozbawieni jakiejkolwiek ciepłej strawy. 106
1 XI 1914 roku rozpowszechniano w Budapeszcie następujący utwór B. Horkaya: "Teraz walczymy
razem / Wspólna jest nasza broń / I Węgrów i Polaków wspomóż Boże i chroń / Przed swymi ołtarzami słuchaj modlitwy słów: / Pozwólże nam zwyciężyć, a wstanie Polska znów!" (B. Horkay, "Tábori Újság" [Dziennik Obozowy]. Cytat za: Bratankowie w krzywym zwierciadle, zebrał I. Csapláros, Warszawa 1986, s. 215).
166
wszyscy Polacy bronili własnej ziemi i umierali z myślą o przyszłej niepodległości ojczyzny. Tragedią bitwy było jednak to, iż wielu z nich musiało strzelać do swych rodaków z Królestwa i z Litwy, wcielonych do armii rosyjskiej. W korpusie lwowskim dzielnie walczyli Ukraińcy, a w jednostkach węgierskich liczni Słowacy. Mimo mozaiki narodowej i różnorodnych motywacji cesarsko-królewska armia zdobyła się na doskonałe zgranie i solidarne działanie, aby osiągnąć zwycięstwo. Jego pamięć pozwoliła jej następnie przetrwać ciężkie chwile wyjątkowo surowej zimy 1914/1915 roku, mordercze bitwy karpackie, blokadę oraz upadek Przemyśla i doczekać do ostatecznego wiosennego triumfu pod Gorlicami.
Rozdział 4 Zimowe bitwy karpackie Gdy nadszedł przypływ, utworzyli Tamę z własnych ciał i zakrzepłej krwi. Patrzcie - kraj nie stał się pustynią1.
P I E R W S Z E U D A R E M N I E N I E O D B I C I A P R Z E M Y Ś L A N A SKUTEK KONTRATAKU BRUSIŁOWA. PRZESUWANIE SIĘ CIĘŻARU Z M A GAŃ NA O D C I N E K KARPACKI ( T Z W . BITWA B O Ż O N A R O D Z E NIOWA)
Powstrzymanie rosyjskiego "walca parowego" pod Krakowem i Limanową ocaliło państwa centralne od natychmiastowej klęski i stwarzało nadzieję na rychłe odblokowanie Przemyśla, odbicie wschodniej Galicji, a nawet zakończenie wojny, jak to głosiły austro-węgierskie komunikaty wojenne z połowy grudnia 1914 roku2. AOK wydawało się jednak zapominać, iż wspomniany sukces osiągnięto kosztem znacznego ogołocenia karpackiego odcinka frontu, tak że długa linia od Nowego Sącza po granicę rumuńską była obsadzona w grudniu 1914 roku jedynie przez 1
Napis na cmentarzu wojskowym w Bierówce: cytat za: Frodyma, t. I, s. 62.
2
Zob. rozdział: Odwrót listopadowy i powstrzymanie "walca parowego": Kraków, Łapanów - Limanowa.
169
3. Armię Boroevicia i grupę osłonową gen. Pflanzer-Baltina3. Grupa ta została utworzona w Karpatach Wschodnich z formacji drugorzędnych w początku października 1914 roku. Jej pierwotnym zadaniem było wsparcie przygotowywanej ofensywy Wisła — San i zabezpieczenie Węgier przed zalewem dywizji kozackich, które 1 X wtargnęły na Ruś Karpacką, dochodząc aż do Husztu. Znany ze swej fantazji i zuchwałości gen. kawalerii Pflanzer-Baltin zdołał wówczas nie tylko wykonać powierzone mu zadanie, lecz po uzyskaniu wsparcia w postaci II brygady Legionów gen. Karola Trzaski-Durskiego w ciągu 5 dni całkowicie oczyścił Górne Węgry z wroga i wkroczył przez Przełęcz Pantyrską na Bukowinę, 20 X odbił jej stolicę - Czerniowce, a następnie zbliżył się na 15 km do ważnego ośrodka wschodniej Galicji - Stanisławowa. Wprawdzie sukcesy te zostały ograniczone w listopadzie przez natarcie 12. dyw. rosyjskiej jazdy w ramach południowego skrzydła rosyjskiego "walca parowego", lecz Pflanzer-Baltin (zwany przez swych podwładnych "Dzikim"), umiejętnie rzucając przeciw niej desperacko walczące polskie oddziały II brygady legionowej, nie dał się zepchnąć za Karpaty, utrzymał się w części Bukowiny i całkowicie zniweczył ówczesne marzenia wielkiego księcia Mikołaja o przedarciu się w dolinę Cisy i pogromie Węgier. Wydarzenia te przysporzyły wielkiej sławy zarówno zuchwałemu dowódcy grupy, jak i polskim legionistom i przyczyniły się do znacznego wzrostu znaczenia całej formacji oraz jej stopniowego wzmacniania. Ten niedobór sił nie wydawał się groźny w końcu października i na początku grudnia, gdy rosyjski sztab generalny skupił swą całą uwagę i większość sił w Galicji Zachodniej oraz Królestwie Kongresowym. Lecz fiasko frontalnego przełamania, opisane w poprzednim rozdziale, mogło zachęcić Rosjan do próby szukania rozstrzygnięcia w pasie Karpat, gdzie posiadali niewykorzystaną dotąd przewagę sił. Sytuację tę wykorzystał natychmiast dowodzący 8. Armią Brusiłow, który nie uległ psychozie niespodzianej porażki pod Limanową, błyskawicznie przegrupował swe siły i przygotował je do gwałtownego kontrataku. Tymczasem zmęczone nieustannymi marszami i walką, wykrwawione armie cesarsko-królewskie nie były w stanie spełnić oczekiwań austro-węgierskiego sztabu generalnego i odblokować Przemyśla. Toteż już po kilku dniach, tj. 20 XII, znalazły się w ciężkiej sytuacji spowodowanej skutecznym kontratakiem 8. Armii gen. Brusiłowa, zwracającego się całą siłą na południe4. Co prawda odparto zwycięsko pod Łowczówkiem i Meszną Szlachecką jednoczes3
Zob. rozdział: Odwrót wrześniowy i kontrofensywa Wisła - San.
4
Zob. rozdział: Odwrót listopadowy i powstrzymanie "walca parowego": Kraków. Łapanów - Limanowa.
170
ną próbę kontrofensywy ze strony gen. Radki Dimitriewa5, a także obroniono wszystkie nowe pozycje nad Dunajcem, Białą i w Pogórzu Gorlickim, lecz dalej na wschód III korpus austro-węgierski, zaskoczony niespodziewanym atakiem na Jasło, poniósł w wigilię Bożego Narodzenia ciężką porażkę i musiał się cofnąć w kierunku Żmigrodu. Niebawem musiały to uczynić także inne formacje austro-węgierskiej 3. Armii gen. Boroevicia. Jasło, Krosno, Dukla, Sanok, Lesko, Baligród i Lutowiska wpadły znów we wrogie ręce, a linia frontu przesunęła się na północne stoki Karpat, od Przełęczy Dukielskiej aż do granicy rumuńskiej. Co więcej, w sam Nowy Rok Rosjanie zdołali opanować Przełęcz Użocką, otwierając sobie drogę na Węgry. Wprawdzie na tym skończyły się na razie ich sukcesy, a wyczerpana 3. Armia Boroevicia zdołała utrzymać się na swych pozycjach, lecz wraz z rozciągniętą grupą Pflanzer-Baltina, broniącą wschodniego odcinka karpackiego, stanowiły za słabą zasłonę dla dalszych ataków rosyjskich. Chwilowe zatrzymanie akcji rosyjskiej na odcinku karpackim było głównie zasługą uporu i zdecydowania obu dowódców austrowęgierskich (tzn. Boroevicia i Pflanzer-Baltina) oraz poświęcenia ich żołnierzy, nie zaś wynikiem realnego stosunku sił w tym miejscu. W ten sposób dały o sobie znać skutki listopadowego przeniesienia cesarsko-królewskiej 2. Armii na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Wojska austro-węgierskie osłoniły w ten sposób Górny Śląsk i uratowały sprzymierzeńca za cenę wystawienia się na śmiertelne niebezpieczeństwo w Karpatach. Zmniejszono tym ogromnie szanse na odblokowanie Przemyśla i odbicie wschodniej Galicji6. Wkrótce stało się jasne, iż niespodziany kontratak Brusiłowa, który zastopował te usiłowania, nie był tylko zwykłą odpowiedzią na niedawną zwycięską kontrofensywę wojsk austro-węgierskich, lecz w rzeczywistości otwierał całkiem nową wielką operację. Niebawem cały ciężar zmagań i uwaga obydwu wrogich sztabów na froncie wschodnim miały się skupiać przez długie miesiące na tym właśnie odcinku frontu. Odtąd aż do końca kwietnia surowe góry stały się świadkiem następujących po sobie ofensyw i kontrofensyw, które miały kosztować życie wielu setek tysięcy ludzi i odbić się katastrofalnie na dalszych losach obu walczących stron. 5
Stało się to głównie za sprawą I brygady Legionów, a zwłaszcza jej 1. pułku piechoty dowodzonego przez mjr. Rydza-Śmigłego, który przywrócił pod Łowczówkiem wywalczoną niedawno linię frontu, utraconą na skutek załamania się austriackiej obrony krajowej z grupy gen. Ignatza Schmidta (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 266). 6
Nie przeszkadzało to niemieckiemu łącznikowi w osobie płk. Maxa H o f f m a n n a bezczelnie wyrzekać na
"opieszałość naddunajskiego sprzymierzeńca, niezdolnego rzekomo do żadnej akcji bez niemieckiego wsparcia.
171
SYTUACJA N A F R O N T A C H P O D K O N I E C 1 9 1 4 ROKU
Aby zrozumieć przyczyny przesunięcia punktu ciężkości zmagań na południowy odcinek frontu wschodniego, niezbędne jest zapoznanie się z ogólną sytuacją wszystkich stron walczących w I wojnie światowej na przełomie pierwszego i drugiego roku zmagań. U progu 1915 roku we wszystkich sztabach państw uczestniczących w wojnie panowały nastroje rozczarowania. Wypadki wojenne przekreśliły optymistyczne plany, a ogromne straty w ludziach i sprzęcie wskazywały, iż wstępne założenia nie uwzględniały postępu technicznego, jaki dokonał się w sztuce masowego zabijania od wojny francusko-pruskiej. Mimo ogromu cierpień i strat żadna ze stron nie zamykała roku 1914 sukcesem. Na froncie zachodnim Niemcom nie udało się złamać Francji w pierwszej, błyskawicznej fazie wojny, ani wywalczyć dogodnych pozycji wyjściowych w tzw. wyścigu do morza. Mimo uporu zapatrzonego w Zachód niemieckiego szefa sztabu Falkenhayna, szybkie zwycięstwo we Francji nie było możliwe i rozpaczliwe próby przełamania frontu, ponawiane od czasu do czasu, jedynie mnożyły własne straty. Również i Francuzom nie udało się ani planowane na początku wojny wtargnięcie przez Alzację i Lotaryngię do serca Niemiec, ani nawet wyparcie nieprzyjaciela z własnego terytorium, pomimo niewątpliwego sukcesu osiągniętego we wrześniu nad Marną. Sprzymierzeni Anglicy także nie zanotowali na swym koncie żadnych sukcesów lądowych, jedynie wzrastające straty, a Belgowie z trudem bronili ostatniego skrawka swej ojczyzny. Mimo wysiłków czynionych przez obydwie strony, front zachodni zaczął nabierać cech stałości i zamienił się powoli w rozbudowane linie okopów, w których nowoczesne środki obrony udaremniały wszelkie próby desperackich ataków piechoty. Na froncie bałkańskim wojskom austro-węgierskim nie udało się do końca roku złamać zuchwałej Serbii, co stawiano sobie na początku wojny jako jej główny cel. Dwie potężne ofensywy zaplanowane i przeprowadzone przez gen. Potiorka zakończyły się niepowodzeniem, mimo iż w drugiej z nich udało się na pewien czas opanować Belgrad (2-15 XII) i że wojska cesarsko-królewskie walczyły na rym teatrze wojennym z determinacją w pełni dorównującą zdecydowaniu przeciwnika7. Trudno też mówić o sukcesie Serbów, gdyż ich wojska 7
Powszechnie spotykane w wielu publikacjach opinie o kompromitującej klęsce austro-węgierskiej w Serbii są głównie wynikiem "pobożnych życzeń" wojennej propagandy aliantów. Żaden z wielkich austrowęgierskich związków taktycznych nie został w tej kampanii osaczony ani zmuszony do kapitulacji, nie
172
USTABILIZOWANIE
FRONTU
PO TZW.
BITWIE BOŻONARODZENIOWEJ,
1
I
1 9 1 5
w kontrofensywach i ofensywach nie potrafiły opanować i utrzymać żadnego skrawka Austro-Węgier, co przecież było dla nich celem wojny. Listopadowe przystąpienie do wojny Turcji po stronie państw centralnych wcale nie poprawiło natychmiast ich położenia, gdyż nowy sojusznik był odcięty przez wrogą Serbię i neutralną Bułgarię, a ogólny stan imperium osmańskiego wróżył raczej konieczność jego nieustannego dozbrajania i wspierania niż realną pomoc z jego strony. Jedyną realną i natychmiastową korzyścią było zamknięcie cieśnin wiodących do Morza Czarnego i odcięcie wszelkich dostaw przesyłanych przez aliantów tą drogą do Rosji. Podobny obraz rozczarowania i bezsilności obu stron przedstawiał także najbardziej nas interesujący front wschodni. Rosjanom nie udało się ani zająć niemieckich Prus Wschodnich, ani rozbić Austro-Węgier w pierwszej fazie wojny, ani też realizować ambitnego planu frontalnego złamania obu przeciwników w listopadowej ofensywie zwanej "walcem parowym". Ostatecznie jedyną zdobyczą pozostawała dla nich u progu nowego roku Galicja Wschodnia, co jednak okupiono gigantycznymi stratami (ok. 1 200 000 ludzi) i utratą 1/3 Królestwa Kongresowego. Ponadto nad Sanem, w oblężonym Przemyślu, powiewała nadal flaga cesarsko-królewska, co uniemożliwiało skuteczne odblokowanie najważniejszej na tym terenie linii kolejowej i drażniło carską dumę. Poza tym wyczerpujące się gwałtownie środki wojenne armii rosyjskiej, zdanej głównie na wątłe dostawy sojuszników, zwiastowały nieuchronną katastrofę w przypadku dalszego przeciągania się wojny. Po stronie państw centralnych największymi sukcesami było zniszczenie przez Niemców przeciwnika wdzierającego się do Prus Wschodnich i listopadowe powstrzymanie przez obu sprzymierzonych "walca parowego" pod Krakowem, Limanową i Łodzią. Lecz nie powiodły się ani zaplanowana przez Conrada letnia ofensywa wyprzedzająca, ani przygotowana przez Hindenburga wielka ofensywa Wisła - San w październiku, ani wreszcie odblokowanie Przemyśla, spodziewane przecież wobec zwycięstwa pod Limanową. Ponadto Rosjanie posiadali też stale (mimo olbrzymich strat) wielką przewagę liczebną nad przeciwnikami, którzy nie mogli myśleć o rozstrzygającej ofensywie bez ściągnięcia dodatkowych sił z frontu zachodniego. oddano wrogowi żadnego sztandaru ani proporca. Nie odpowiadały też prawdzie doniesienia o rzekomym przechodzeniu na stronę przeciwnika Słowian walczących w szeregach monarchii naddunajskiej. Przeciwnie - ogrom strat w ludziach i wyczerpanie sił obu stron świadczą o zaciętości walk i wyrównanej determinacji poddanych Franciszka Józefa i króla Piotra. W rzeczywistości stosunek sił walczących nigdy nie przekraczał 4:3 na korzyść wojsk cesarsko-królewskich i był wyrównany przez trudne warunki górskiego terenu i fakt, że Serbowie walczyli przecież u siebie.
Austro-Węgry nie rozpadły się co prawda na skutek propagandy panslawistycznej - jak spodziewano się tego w Petersburgu, Paryżu i Belgradzie - a ludy monarchii poświadczyły obfitym upływem własnej krwi wierność dla cesarza Franciszka Józefa, lecz prawdą było, iż odbyło się to kosztem 700 000 ofiar, przy czym padli w boju najwartościowsi oficerowie i żołnierze, których nie dało się zastąpić świeżymi rekrutami8. Wobec przedstawionej sytuacji większość sztabów porzuciła myśl o szybkiej realizacji maksymalnych celów wytyczonych przed wybuchem wojny lub w jej pierwszej fazie i zaczęła projektować najbliższe operacje w skali lokalnej - nie oglądając się na sojuszników, lecz mając na uwadze własne, partykularne interesy. Dlatego też Rosjanie porzucili niedawne megalomańskie zapędy zmierzające do frontalnego zmiażdżenia obu przeciwników i powracali do pierwotnej koncepcji uderzeń skrzydłowych, które miałyby im przynieść bezpośrednią korzyść: opanowanie Prus Wschodnich lub zrealizowanie panslawistycznego celu, tj. wdarcia się na Bałkany przez Galicję i Węgry. Również austro-węgierski szef sztabu generalnego, po odrzuceniu 15 XlI przez niemieckiego kolegę planu wspólnego uderzenia oskrzydlającego z Prus Wschodnich i Galicji, zrezygnował z idei decydującego rozstrzygnięcia na froncie wschodnim na rzecz działań lokalnych, mających na celu aktywną obronę linii Karpat, odblokowanie Przemyśla i wyparcie wroga z Galicji9. Wobec takich zamiarów obydwu stron musiało nastąpić nieuchronne przegrupowanie sił i wzmocnienie dotychczasowych związków taktycznych w Karpatach, co z kolei przekształciło na kilka miesięcy ten drugorzędny dotąd odcinek frontu w najważniejsze pole zmagań na wschodzie, a może nawet na wszystkich frontach toczącej się wojny. 8
Pod koniec grudnia stan bojowy wszystkich sił austro-węgierskich na froncie północnym wynosił zaledwie 271 000 bagnetów i szabel, z załogami zaś Krakowa i Przemyśla — 339 000. Stan wielu dywizji nie przekraczał 700 oficerów i żołnierzy i był niższy od etatowego składu jednego batalionu piechoty! (zob: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 270). 9
Narada odbyła się po zwycięstwie pod Limanową, a przed akcją Brusiłowa 19 XII w Opolu. Conrad, wspierany przez niemieckiego dowódcę na wschodzie, Hindenburga, domagał się natychmiastowego przekształcenia rozwijającej się operacji w wielką obustronną ofensywę, natomiast niemiecki szef sztabu generalnego Falkenhayn sprzeciwiał się jakiemukolwiek zwiększeniu sił niemieckich walczących z Rosją do chwili (bliskiego jego zdaniem) zwycięstwa nad Francją i radził ograniczyć się do defensywy na północy i zakończenia wojny na Bałkanach. Sprawa zatoczyła szersze kręgi, gdyż do zdania austro-węgierskiego szefa sztabu przychylił się kanclerz Rzeszy Bethman-Hollweg, domagając się nawet, podczas następnej konferencji obu stron (Berlin, 2 I 1915), usunięcia nieudolnego Falkenhayna ze stanowiska. Jednak cesarz Wilhelm odrzucił ten wniosek, co odsunęło skuteczne akcje państw centralnych na cztery miesiące i pociągnęło za sobą setki tysięcy ofiar, których można było uniknąć (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 292-293; Forstner, s. 169).
175
PRZYGOTOWANIA STYCZNIOWE
Rozpoczynający się nowy rok stawiał rosyjskie naczelne dowództwo i sztab generalny wobec konieczności podjęcia natychmiastowych działań mogących szybko zakończyć wojnę, która już zaczynała rujnować Rosję i mogła się w każdej chwili przyczynić do jej całkowitego załamania. Mimo kurczącej się szybko amunicji i zużywania sprzętu atutem państwa carów były nadał 103 dywizje wobec 77 austro-węgierskich i niemieckich, przy czym stan rosyjskich związków taktycznych przewyższał analogiczne składy przeciwnika, co dawało mu realnie prawie dwukrotną przewagę. Nie było jednak zgody, gdzie skierować uderzenie. Generalny kwatermistrz Stawki, gen. Daniłow, proponował uderzyć najpierw na Prusy Wschodnie, gdyż atak przez Karpaty wydał się mu zbyt ryzykowny i lękał się 15 korpusów niemieckich, które mogłyby zaatakować od północy rosyjskie armie skupione na walce z Austro-Węgrami. Dlatego też proponował prewencyjny atak na Niemców siłami czterech armii. Miało to przynieść zdobycz w Prusach Wschodnich, odzyskanie i umocnienie Królestwa Kongresowego, a także upadek ducha w monarchii naddunajskiej, pozbawionej nadziei na pomoc sojusznika. Plan ten pociągał głównodowodzącego księcia Mikołaja Mikołajewicza, zyskał poparcie dowódcy frontu północnego gen. Ruzskiego i wzbudzał entuzjazm zachodnich sojuszników. Nie znalazł jednak uznania u dowódcy frontu galicyjskiego, gen. Iwanowa, który uważał go za szaleństwo wobec niedawnej zagłady 2 armii rosyjskich, atakujących w sierpniu Prusy Wschodnie. Natomiast ostatnie sukcesy kontrofensywy Brusiłowa przeciw 3. Armii austro-węgierskiej i zdobycie przez niego w noc sylwestrową kluczowej Przełęczy Użockiej wskazywały na możliwość dalszego sukcesu w tym miejscu pod warunkiem skupienia odpowiednich sił i podjęcia zdecydowanej akcji. Gen. Iwanow sądził, iż zepchnięcie przeciwnika przynajmniej do linii Koszyc będzie sprawą łatwą z powodu jego słabości liczebnej, całkowitego wycieńczenia fizycznego i rusofilskiego nastawienia części Łemków i Słowaków. Wprawdzie forsowanie gór jest zawsze trudnym zadaniem, a jeszcze trudniejszym w zimie, lecz Iwanow miał wszelkie powody, by przypuszczać, iż rosyjscy żołnierze lepiej zniosą zimno i trudne warunki atmosferyczne niż ich przeciwnik. Uderzenia miały dokonać trzy walczące tu armie (3., 8. i 11.) wsparte dodatkowo czterema dywizjami. Operując takimi argumentami, Iwanow przekonał do swej idei głównodowodzącego, który jednak nie chciał rezygnować przy tym z ofensywy na północy, tak że (swoim fatalnym zwyczajem) nakazał uderzenie w dwóch kierunkach,
176
przydzielając każdemu ze skrzydeł posiłki wynoszące dokładnie połowę tego, co postulowali dowódcy frontów. W rezultacie przewaga na obu skrzydłach nie była tak miażdżąca, jak chcieli wnioskodawcy, i nie osiągnięto zamierzonego celu ani w jednym, ani w drugim przypadku. Mimo wspomnianych okoliczności Iwanow nadal dysponował w styczniu 1915 roku na swym froncie znaczną przewagą liczebną nad przeciwnikiem. W jego północno-zachodniej części, na południe od Pilicy, naprzeciw 18 dywizji rosyjskich armii (4. i 9.) stało 14 dywizji wchodzących w skład 2 austro-węgierskich armii (1. i 2.) oraz niemieckiej armii Woyrscha. Natomiast na południe od Wisły stacjonowały 3. i 8. Armia (Radki Dimitriewa i Brusiłowa) oraz 11. Armia Seliwanowa blokująca Przemyśl naprzeciw 3. Armii austro-węgierskiej Boroevicia, samodzielnej grupy Pflanzer-Baltina i wycieńczonej załogi wspomnianej twierdzy10. Znaczna przewaga na północ od Wisły pozwalała Iwanowowi w dowolnym momencie przesunąć stąd całą, kompletną armię na front karpacki. Aby zapewnić wojskom sprawne wykonanie zadania, wszystkie siły walczące w Karpatach zostały podporządkowane Brusiłowowi, na którym spoczęło w ten sposób nie tylko dowodzenie 8. Armią, lecz i odpowiedzialność za całość operacji. Główny atak miał nastąpić przez Przełęcz Dukielską na 3. Armię austro-węgierską Boroevicia i tam też gromadzono wszelkie siły, jakie można było zebrać na południe od Przemyśla. Większość z nich skupiono na zachód od Przełęczy Użockiej, natomiast na wschód od niej aż po granicę rumuńską znajdowały się tylko 4 dywizje piechoty, wsparte przez kawalerię. Podesłano tu wkrótce jeszcze 2 dywizje XXII korpusu. Przewidywanym przeciwnikiem dla tych sił miała być samodzielna grupa gen. Pflanzer-Baltina. Ponieważ jednak książę Mikołaj Mikołajewicz wahał się co do rozdziału rezerw między skrzydła swych wojsk, przygotowania przeciągnęły się tak długo, iż ubiegła je ofensywa przeciwnika, który zdołał pokrzyżować te ambitne plany. W tym samym czasie również i dowództwo naczelne Austro-Węgier (AOK) zwróciło szczególną uwagę na ten karpacki odcinek frontu i postanowiło skupić na nim wszelkie siły, aby zrealizować tam ważny, lecz ograniczony cel - odblokowanie Przemyśla, z widokami na oswobodzenie Galicji Wschodniej, znajdującej się już od czterech miesięcy w ręku wroga. Gdy wszelkie próby nakłonienia Falkenhayna do wspólnej ofensywy nie dały żadnego rezultatu i nawet niemiecki głównodowodzący na północnym wschodzie, Hindenburg, radził Conradowi poświęcić Przemyśl i skupić się na działaniach wspierających Niemców w Kró10
Opisana tu sytuacja odpowiada połowie stycznia. W chwili rozpoczęcia działań austro-węgierski sztab generalny znacznie powiększył swe siły.
177
lestwie Kongresowym, cesarsko-królewski szef sztabu generalnego postanowił przeprowadzić uderzenie zza Karpat bez oglądania się na sprzymierzeńca. Jego niemiecki kolega nadal oponował, podnosząc wątpliwości, czy austro-węgierskie wojska poradzą sobie w zimie, w trudnym górskim terenie, lecz Conrad von Hötzendorf pozostawał nieugięty w swym zamiarze i zdołał w końcu uzyskać od sprzymierzeńca obietnice posiłków dla swego planu". Lecz choć Niemcy mówili o skierowaniu pod rozkazy sprzymierzeńca całej armii, to rzeczywistość okazała się dużo skromniejsza: posiłki stanowiły 2,5 dywizje piechoty i 1 dywizja kawalerii, co odpowiada tylko połowie stanu armijnego. Dopiero po uzupełnieniu ich taką samą liczbą dywizji austro-węgierskich można było z nich utworzyć nową armię (tzw. Südarmee, czyli Armię Południową) i wysłać w Karpaty. Mimo iż Niemcy starali się przypisać swym rodakom wszelkie zasługi, ten związek taktyczny dowodzony przez niemieckiego gen. Alexandra von Linsingena wcale nie odbiegał poziomem od innych walczących tam oddziałów, a sam Linsingen nie wykazał szczególnej inicjatywy, wypełniając jedynie rozkazy AOK. Austro-węgierski szef sztabu zamierzał początkowo umieścić tę jednostkę w Beskidzie Niskim, aby wzmocnić zasadnicze uderzenie, jakie miała wykonać tu największa austro-węgierska 3. Armia Boroevicia, lecz uległ niemieckiemu oficerowi łącznikowemu Hugonowi Freytag-Loringhovenowi i ostatecznie wyznaczył jej pozycje w Bieszczadach, na wschód od Przełęczy Użockiej12. Ostateczny plan ofensywy karpackiej wyglądał następująco: w uderzeniu miały wziąć bezpośredni udział trzy zgrupowania - 3. Armia Boroevicia, tzw. Armia Południowa Linsingena i grupa Pflanzer-Baltina - wychodzące z pozycji od Beskidu Niskiego aż po Bukowinę. Celem ich działań było przekroczenie głównych przełęczy (Dukielskiej, Użockiej i Wereckiej), uchwycenie przyczółków w Galicji Wschodniej i jej odzyskanie. Natomiast 4. Armia arcyksięcia Ferdynanda miała związać 3. Armię rosyjską Radki Dimitriewa i dopiero po 11
Bardzo nieżyczliwy dla Conrada Franz Forstner stara się obciążyć go odpowiedzialnością za niepotrzebne straty i w zaślepieniu powtarza argumenty strony niemieckiej (zob. Forstner, s. 169), nie chcąc zrozumieć, iż stosunek Falkenhayna do Austriaków był podyktowany niemiecką racją stanu, jak ją rozumieli filorosyjscy pruscy junkrzy. Głównym przeciwnikiem była dla nich Francja, do Austro-Węgier zaś nie pałali żadną sympatią. Ich zdaniem byłoby najlepiej, gdyby Rosja mocno przycisnęła ich sprzymierzeńca do czasu, gdy po spodziewanym zwycięstwie na zachodzie Rzesza Niemiecka przerzuciłaby na wschód swe siły, "uratowała" Austro-Węgry, które musiałyby się jej całkowicie podporządkować, i zawarła z państwem carów korzystny i honorowy pokój. Monarchia naddunajska stałaby się bezsilnym satelitą Niemiec i nie trzeba by wcale poruszać sprawy polskiej - niebezpiecznej w wypadku jakiegokolwiek poważnego sukcesu Austro-Węgier. 12
Warto to zapamiętać, gdyż to wtrącenie się Niemców w plany Conrada pozbawiło 3. Armię silnego wsparcia w chwili decydującego ataku i zasadniczo przyczyniło się do niepowodzenia ofensywy (zob. Forstner, s. 190).
178
osiągnięciu sukcesu przez swego sąsiada uderzać w kierunku na Jasło. Wszystkie wyznaczone do akcji siły liczyły łącznie od Krakowa po granicę rumuńską 39 dywizji (495 batalionów piechoty, 233 szwadrony kawalerii i 422 baterie artylerii), co odpowiadało w liczbach bezwzględnych 330 000 piechurów, 23 000 jeźdźców i 1160 działom, przy teoretycznym stanie wyżywieniowym równym 573 000 porcji. Natomiast przeciwnik przygotował na tym samym odcinku 31 dywizji, o większych składach osobowych, szacowanych ogólnie na 610 000 żołnierzy13. Trzeba tu wspomnieć, iż zamierzenia cesarsko-królewskiego szefa sztabu generalnego natrafiały na poważną opozycje nie tylko ze strony niemieckiego sprzymierzeńca, lecz miały też przeciwników wśród generałów austrowęgierskich, a nawet w samym sztabie generalnym. Najważniejszym z nich był tytularny zastępca najwyższego wodza, arcyksiążę Fryderyk, który od samego początku wojny przeciwstawiał się wszelkim planom ofensywnym i uważał, iż należy porzucić Galicję i bronić monarchii na linii Karpat. Pozwoliłoby to skrócić front, lepiej wykorzystać naturalne walory obronne i uniknąć wielkich strat. Teraz znów twierdził, iż należy raczej pozostawić Przemyśl swemu losowi, niż ryzykować niepewną ofensywę w niesprzyjającej porze zimowej. Drugim poważnym oponentem był wsławiony zwycięskimi walkami grudniowymi dowódca 3. Armii - Svetozar Boroević. Uważał on, iż sytuacja, w której celem operacji armii polowych ma być odblokowanie twierdzy, jest nienormalna, a przewidując taki rozwój wypadków, już w listopadzie poprzedniego roku doradzał ewakuację Przemyśla, co mogłoby wzmocnić o 100 000 ludzi armie polowe i dać im swobodę manewru 14 . Teraz było na to za późno, lecz Boroević nadal podtrzymywał swoje stanowisko bliskie arcyksięciu. Jednak Conrad nie mógł uwzględnić tych zastrzeżeń, choć mogły się wydawać słuszne z taktycznego punktu widzenia. Na wojnie bowiem liczy się nie tylko taktyka i ekonomia sił, lecz także realia polityczne i moralne. Pozostawienie Galicji Rosjanom oznaczałoby nie tylko utratę prowincji i przyznanie się do klęski, lecz musiałoby fatalnie wpłynąć na polskich i ruskich żołnierzy, których tysiące walczyły nadal w szeregach cesarsko-królewskiej armii w nadziei na odzyskanie swej bliższej ojczyzny i rychły powrót do domu. Z moralnego i politycznego punktu widzenia niemożliwe było także pozostawienie bohaterskiego Przemyśla na pastwę wroga w chwili, gdy był natchnieniem dla walczących i symbo13
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 304. Natomiast Franz Forstner (zob. Forstner, s. 170) podaje, iż w samym
uderzeniu (po odliczeniu 4 armii i załogi Krakowa) uczestniczyło 20,5 dywizji wyposażonych w 1000 dział. Siły rosyjskie na tym odcinku frontu liczyły wówczas 22 dywizje i 4 dywizje rezerwy o liczniejszych składach, a więc posiadały znaczną przewagę. 14
Zob. Forstner, s. 139.
179
lem ofiarności dla monarchii. Maszerujące na front pułki pospolitego ruszenia z zapałem śpiewały pieśń "Kusmanek und Landsturm, hurrrah!"15, ułożoną samorzutnie na cześć komendanta niezłomnej twierdzy. Sława obrońców była na ustach każdego, o ich trudnym życiu i walce pisały wszystkie gazety i czasopisma w państwie Habsburgów, a bohaterscy piloci dokonywali cudów i nieustannie ryzykowali życie, aby utrzymać powietrzny kontakt z zablokowaną twierdzą16. Poza tym, mimo znacznej liczebności, załoga oblężonej twierdzy składała się przecież z drugorzędnych jednostek pospolitego ruszenia i za wyjątkiem jedynej 23. dyw. piechoty honwedu raczej nie nadawała się do działań polowych. Ponadto doświadczenia bojów letnich i jesiennych wykazały, iż wielonarodowa armia cesarsko-królewska znacznie lepiej sprawdza się w ofensywie niż w defensywie. Zatem bierne wyczekiwanie w trudnych górskich, zimowych warunkach na uderzenie nieprzyjaciela, zahartowanego w takich walkach, mogło zakończyć się katastrofą. Biorąc to wszystko pod uwagę, Conrad postąpił tak, jak w tych okolicznościach musiał postąpić, i wydał rozkaz ataku, wyprzedzając o trzy dni swego rosyjskiego odpowiednika. PIERWSZA BITWA KARPACKA
W takiej sytuacji 23 I wojska państw centralnych przeszły do ofensywy w Karpatach. Warunki pogodowe były wybitnie niesprzyjające. Zima 1914/1915 roku okazała się bardzo długa, surowa i kapryśna. Obfitowała na przemian w wielkie mrozy i gwałtowne odwilże, podczas których artyleria i tabory w ogóle nie mogły się poruszać. Marne górskie drogi odśnieżano z największym wysiłkiem tylko po to, aby przy ociepleniu zamieniały się w rwące rzeki lub rozległe bajora, które nocami ścinały się w lodowiska. Ludzie i konie łamali na nich nogi, a wszelki transport odbywał się na żołnierskich plecach. Nawet działa trzeba było rozbierać na części i przenosić w ten sposób. Zmniejszyło to znacznie liczbę ludzi uczestniczących bezpośrednio w walce. Żołnierze nie dostawali ciepłej strawy, gdyż nie wolno było w pobliżu frontu palić ognia. Skutkiem tego były liczne zamarznięcia. Odmrożenia, gangrena, zapalenie płuc i głód pochłaniały o wiele więcej ofiar niż kule, bagnety i granaty nieprzyjaciela. Szczególnie tragiczny był los rannych, którzy nie mogli się doczekać na sanitariuszy i umierali w samotności lub dogorywali w prowizorycznych lazaretach nazwanych szumnie "szpitalami wojskowymi". Ponieważ masowo zamarzały zamki karabinów, często jedyną bronią pozostawały 15 16
Obronę Przemyśla omawiam w osobnym rozdziale. Lotnicza baza, s. 72-75.
180
kolba i bagnet. Na zapleczu frontu utrudzeni żołnierze, chcąc sic szybko rozgrzać, palili zabudowania i domy. Nieraz ich ofiarami stawali się zmęczeni i ranni koledzy, którzy ginęli w ren sposób straszną śmiercią. Trudności pogarszał jeszcze niechętny stosunek miejscowej ludności, w znacznej mierze prawosławnej. Z tego powodu łatwo ulegała ona propagandzie panslawistycznej szerzonej przez niektórych moskalofilskich popów. Gdy wojska rosyjskie pojawiły się tu po raz pierwszy w końcu września poprzedniego roku, powitano je życzliwie, a niektórzy Łemkowie służyli im za informatorów i przewodników. Powracające oddziały austro-węgierskie odpowiedziały akcją pacyfikacyjną i wysiedleńczą. W jej efekcie wsie były wyludnione, a żołnierzy otaczała lodowa pustynia. Mimo tych wszystkich trudności wojska uderzyły z zapałem, wdzierając się na teren okupowanej Galicji. 3. Armia Boroevicia sforsowała Przełęcze Dukielską i Użocką, natomiast austro-węgierski korpus Hoffmanna, należący do niemiecko-austro-węgierskiej armii Linsingena, nacierał przez Przełęcze Werecką i Beskid. Siły te okazały się jednak niedostateczne wobec czekających je zadań, a kontrofensywa rosyjska rozpoczęta 26 I uniemożliwiła osiągnięcie tych celów. Toteż poważniejsze rezultaty odnotowano tyko na skrajnym prawym skrzydle, gdzie walczyła grupa Pflanzer-Baltina. 3. Armia Boroevicia i armia Linsingena, stanowiące główną siłę uderzeniową, nie zdołały wywalczyć wyjścia z gór i otworzyć drogi do Przemyśla, mimo iż ich oddziały biły się bardzo ofiarnie przy rosnącym oporze przeciwnika i stale pogarszających się warunkach pogodowych. Silne mrozy, dochodzące w nocy do dwudziestu kilku stopni, zamiecie śnieżne, niemożność podprowadzenia artylerii na właściwe pozycje i brak ciepłej strawy utrudniały akcję. Oddziały przebrane w białe płaszcze śniegowe posuwały się naprzód niezmiernie wolno wśród ciężkiej zimy17 . Mimo wszystkich przeciwności 3. Armia austro-węgierska wyparła w centrum rosyjskie korpusy (V i XVIII) ku północy i zeszła w dolinę górnego Sanu. Niesłychanie krwawe walki rozpętały się na Przełęczy Dukielskiej, gdzie nacierał austro-węgierski VII korpus dowodzony przez arcyksięcia Józefa, zmierzając w kierunku Barwinka i Tylawy z zamiarem opanowania Dukli. Na lewo III korpus toczył morderczy bój pod Żmigrodem, na prawo zaś VIII i X korpus usiłowały sforsować Przełęcz Łupkowską w kierunku Sanoka. Na prawym skrajnym skrzydle 3. Armii Boroevicia walcząca tam grupa gen. Szurmaya zdobyła 17
O rozmiarach strat niech świadczy to, że w 20. pułku landwery wchodzącym w skład 43. dyw. landwery po kilku dniach ofensywy z 60 oficerów i 3400 żołnierzy pozostało 9 oficerów i 2 5 0 szeregowców (Forstner, s. 172).
181
OKOPY W ZIMIE. ŚNIEG I MRÓZ BYŁY STRASZLIWYM WYZWANIEM DLA ŻOŁNIERZY, NIE MNIEJSZYM DLA BRONI, PONIEWAŻ SMARY W KARABINACH MASZYNOWYCH (CEKAEM) ZAMARZAŁY PRZY NISKIEJ TEMPERATURZE.
26 I Przełęcz Użocką i zaczęła schodzić w dolinę Sanu. Następnie, walcząc w ponad trzydziestostopniowym mrozie, rozgromiła pod Lutowiskami, wsławioną zbrodniami wojennymi, kawalerię chana Nachiczewańskiego. Nieco mniejsze postępy zrobiła armia Linsingena. Wyrzuciła ona Rosjan z południowych stoków Karpat, zdobywając austro-węgierskim korpusem Hoffmanna przełęcze: Werecką i Beskid oraz szereg miejscowości po stronie galicyj-
182
skiej (Smorze, Tucholkę). Dalej na wschód nie zdołała się posunąć poza Przełęcz Wyszkowską. Nie potrafiła jednak zejść w stronę doliny, co mogło zadecydować o całym tym odcinku frontu karpackiego. Okazało się tu, że (mimo buty demonstrowanej Conradowi przez sojuszniczy sztab generalny) oddziały niemieckie w trudnych warunkach pogodowych i terenowych nie są lepsze od austro-węgierskich. W końcu stycznia mrozy niespodziewanie ustąpiły, lecz w górach lunął gwałtowny deszcz, który przemoczył zmarzniętych żołnierzy do suchej nitki, a następnie podczas nocy mróz zamieniał umundurowanie w lodowe pancerze, zabijając w walczących nie tylko chęć walki, ale i życia18. W tym momencie atak armii państw centralnych spotkał się z kontrofensywą Iwanowa. Uderzyła ona głównie w odcinek dukielski, gdzie skupiono aż trzy (XXIV, XII, VIII) korpusy 8. Armii Brusiłowa. Dowódca frontu Iwanow liczył na życzliwe nastroje miejscowej ludności (Łemków i Słowaków), a także na dogodne warunki do zejścia w kierunku Węgier. Toteż nakazał ofensywę za wszelką cenę. Odparcie tego ataku było niezmiernie trudne, ponieważ uprzednio wojskom cesarsko-królewskim nie udało się opanować całej Przełęczy Dukielskiej. Toteż, gdy 28 I ruszył tu Brusiłow, 3. Armia austro-węgierska Boroevicia nie zdołała go powstrzymać, mimo uzyskania wsparcia dwóch nowych dywizji przysłanych z frontu serbskiego. Po bardzo zaciętych walkach Rosjanie zdołali zepchnąć wojska austro-węgierskie poza kluczową przełęcz na południowy stok Karpat w rejonie Czeremchy i 5 II zdobyli Mezölaborcz na terenie Korony Świętego Stefana, przerywając ważne połączenie kolejowe Homonna - Mezölaborcz - Łupków. Wydawało się, że losy kampanii są już przesądzone. Jeszcze jeden mały wysiłek i nic nie powstrzymałoby carskich wojsk przed wlaniem się na Wielką Nizinę Węgierską! Armia Boroevicia straciła tu w krwawych walkach od 23 I do 5 II prawie połowę swego stanu bojowego (89 000 ludzi) i była bliska wyczerpania. Mordercze zmagania zmęczyły jednak także i Rosjan. Nie próbowali się nawet posuwać dalej w dolinę rzeki Laborczy, po tym, jak na jej zamarzniętej powierzchni austro-węgierskie oddziały pospolitego ruszenia stawiły im desperacki opór w walce wręcz, nie bacząc na załamujący się lód i lodowatą wodę, powodującą śmierć w wyniku szoku termicznego Ponadto w decydującej chwili Rosjanom zabrakło odwodów. Ostatecznie zatrzymano ofensywę Brusiłowa na linii Wola Michowa - górny bieg rzeki Ondawy. Osiągnięto to przy pomocy nowego korpusu (XII z 4. Armii 18
Tamże.
19
Krieg, t. 2, cz. l, s. 208.
183
arcyksięcia Ferdynanda) przerzuconego na zagrożony odcinek. Stał się on niebawem zalążkiem nowo sformowanej 2. Armii dowodzonej przez gen. Böhm-Ermolliego, którą umieszczono obok zmasakrowanej armii Boroevicia. To, że 3. Armia Boroevicia pomniejszona do połowy stratami w ataku i obronie zdołała utrzymać odcinek frontu długości 106 km, zakrawało na cud20. W tym samym czasie nastąpiła ponowna ofensywa armii Linsingena na lewym skrzydle atakujących korpusów rosyjskich. Choć jej rezultat terenowy był nikły, to jednak zmusiła ona Iwanowa do rzucenia na ten odcinek XXII korpusu rezerwowego i utrudniła mu prowadzenie dalszej akcji na południe od Przełęczy Dukielskiej. Jeszcze bardziej zagroziły ofensywie rosyjskiej postępy najdalej na wschód wysuniętej grupy Pflanzer-Baltina. Dużo spokojniej było w zachodniej części frontu galicyjskiego, gdzie 4. Armia austro-węgierska arcyksięcia Ferdynanda i 3. Armia rosyjska Radki Dimitriewa trzymały się wzajemnie w szachu i uchylały się od działań frontalnych, realizując swe zadania osłonowe. Jednakże, gdy sąsiednia armia Brusiłowa przedarła się na drugą stronę Beskidów przez Przełęcz Dukielską, wówczas Radko Dimitriew również uderzył i natarł swym lewym skrzydłem na styk 4. i 3. Armii austrowęgierskiej, uzyskując pewien zysk terenowy w rejonie Bardejowa i Świdnika. Nigdzie jednak nie zdołał rozerwać frontu przeciwnika, a o zażartości Stoczonych tu walk świadczą do dziś liczne cmentarze wojenne rozrzucone od Przełęczy Małastowskiej po Przełęcz Beskidek21. Styczniowo-lutowa operacja austro-węgierska mająca na celu odblokowanie Przemyśla kończyła się więc w sumie niepowodzeniem. Dnia 8 II, pomimo sprzeciwu ze strony AOK, gen. Boroevic nakazał przerwanie ataku i przejście do obrony. Z odbitej przez wojska cesarsko-królewskie Przełęczy Użockiej pozostawało do oblężonej twierdzy tylko 70 km, lecz ten dystans okazał się, niestety, za długi. A przecież choć w pierwszej bitwie karpackiej nie osiągnięto zamierzonego celu, zdołano jednak pokrzyżować węgierskie plany Iwanowa i za cenę morderczych strat jeszcze raz ocalić monarchię od klęski. SUKCESY GRUPY PFLANZER-BALTINA NA B U K O W I N I E I W KARPATACH W S C H O D N I C H
Inaczej przedstawiały się sprawy na prawym skrzydle armii austro-węgierskich, gdzie na Rusi Karpackiej i Bukowinie szykowała się do ataku grupa Pflan20
Zgórniak, Szkice, s. 150; Krieg, t . 2 , cz. 1, s. 281-298.
21
Wśród nich wyróżnia się zwłaszcza Gładyszów; za: Frodyma, t. I, s. 25-55.
184
zer-Baltina. Ten wsławiony jesiennymi zwycięstwami gen. kawalerii nie tylko wykonał powierzone mu zadanie, lecz przekroczył je nawet, prowadząc swą akcje dalej, podczas gdy lewe skrzydło musiało przejść do obrony. Polem jego działania był szeroki pas Karpat Wschodnich, na wschód od armii Linsingena aż po granicę rumuńską. W tym właśnie miejscu wojska rosyjskie osiągnęły w ostatnich dniach starego roku sukces terenowy, wypierając słabe siły austro-węgierskie z południowej Bukowiny. Postępy te, choć nieznaczne, napełniły naczelne dowództwo, jak i obydwa rządy monarchii nowymi obawami ze względu na wrażenie, jakie wywierały one w sąsiedniej Rumunii, gdzie narastała wciąż niechęć do Austro-Węgier. Z tego powodu wzmocniono grupę Pflanzer-Baltina doskonałym korpusem chorwackim, złożonym z 3 dywizji liniowych ściągniętych z serbskiego frontu. Grupa składała się dotąd wyłącznie z drugorzędnych formacji pospolitego ruszenia22 i II brygady Legionów. W ten sposób siły Pflanzera wzrosły z końcem stycznia do 5 dywizji (72 batalionów i 23 szwadronów, czyli 55 000 walczących i 190 dział) i mógł on rozpocząć skuteczne natarcie. Zadanie to ułatwił mu sam Brusiłow, ściągnąwszy stąd większość sił na zachodni odcinek frontu. Skutkiem tego Rosjanie dysponowali na odcinku Pflanzera stosunkowo słabymi siłami, liczącymi 3 dywizje piechoty i kilka pułków kozackich. Pflanzer-Baltin dysponował także innym atutem, a była nim przychylność i wierność ludności. Obie strony Karpat Wschodnich zamieszkiwali głównie ubodzy ruscy górale: Huculi i węgierscy Ruthenowie23, którzy odznaczali się nadzwyczajnym przywiązaniem do Kościoła unickiego, swej bliższej ojczyzny i panującego Franciszka Józefa, którego portrety czcili na równi ze świętymi ikonami. Pamiętali też jesienne wtargnięcie Rosjan na swoją ziemię, które prócz rabunków i gwałtów niosło im wątpliwe „dobrodziejstwo" przymusowego nawracania na prawosławie. Podobne uczucia do monarchii żywili też zagrożeni pogromami miejscowi Żydzi, bardzo liczni w południowogalicyjskich i bukowińskich miasteczkach. Zmęczeni żołnierze monarchii zawsze mogli liczyć na życzliwe przyjęcie w każdej chacie, a ludność chętnie dzieliła się z nimi skromnymi zasobami żywnościowymi. Ponadto pospolite ruszenie składało się tu z elementu miejscowego, który był gotów bronić swych zagród i rodzin do ostatniego tchu. Ruskie 22
Oddziały pospolitego ruszenia składały się tu jednak z miejscowych Rusinów, którzy doskonale znali teren i byli zahartowani od dziecka w panujących tu warunkach klimatycznych (za: Krieg, t. 2, cz. 1, s. 320-321). 23
Mieszkało tam też nieco Węgrów, na Bukowinie południowej przeważali zaś rumuńscy Mołdawianie.
Ich stosunek do monarchii był podobny, o czym świadczyła znaczna liczba ochotników do pospolitego ruszenia i obrony krajowej (zob. Interessante Blatt, XXXIV, nr 7, s. 9).
185
SYTUACJA WOJSK:
KONIEC STYCZNIA
1 9 1 5
ARMIA
AUSTRIACKA
MIAŁA
NAJSTARSZE
W
EUROPIE
STRZELCÓW ALPEJSKICH POWSTAŁY JUŻ W 1 8 1 6
DOŚWIADCZENIA
ROKU.
W
FOTOGRAFIA
WALCE
W
GÓRACH.
PRZEDSTAWIA
PIERWSZE
GRUPĘ
ODDZIAŁY
ZWIADOWOÓW-
-NARCIARZY (Z BATALIONÓW STRZELECKICH LUB LANDWERY, NA CO WSKAZUJĄ MIĘKKIE PLECAKI ZAMIAST TORNISTRÓW) W CZASIE ĆWICZEŃ W STRZELANIU, Z UŻYCIEM KIJKÓW NARCIARSKICH JAKO PODPÓREK DO BRONI.
kobiety i dzieci brnęły niejednokrotnie boso w głębokim śniegu, aby dostarczyć swym bliskim i innym walczącym oddziałom skromny, ciepły posiłek na pierwszą linię okopów. Złożony był on najczęściej jedynie z chleba i ciepłego mleka, które kobiety ogrzewały własnym ciałem, aby nie wystygło. Gdzie indziej zgłaszały się ochoczo do kopania okopów, aby nie odrywać swych obrońców od służby polowej24. Dlatego, choć warunki terenowe i klimatyczne nie były tu lepsze niż na odcinku Beskidu Niskiego, żołnierze nie cierpieli rak wielkiego niedostatku i mieli znacznie więcej sił i zapału do walki.25 Toteż zarówno z taktycznych, politycznych, jak i osobistych powodów Pflanzer-Baltin zaczął swoją akcję od otwarcia sobie drogi na Bukowinę26. Pozwoliło to jego skrzydłu posuwać się dalej pod osłoną granicy rumuńskiej. Siły swe podzielił na dwie części. Na zachodzie, od Przełęczy Pantyrskiej po Żabie, umieścił gru24
Tamże, XXXIV, nr 16, s. 9; XXXIV, nr 17, s. 9.
25
Krieg, t. 2, cz. 2, s. 320.
26
Na początku grudnia 1914 roku Pflanzer-Baltin wsławił się odbiciem stolicy Bukowiny - Czerniowiec
- i nie mógł się pogodzić z ich ponowną utratą pod koniec roku.
pę złożoną z 2 dywizji liniowych (6. i 42.) i oddziałów legionowych pik. Józefa Hallera. Na froncie bukowińskim sformował grupę wschodnią złożoną na razie z formacji pospolitego ruszenia i części II brygady Legionów pod dowództwem gen. Trzaski-Durskiego. Oddziały legionowe liczyły ponad 2100 żołnierzy w składzie: I i III batalion 2. pułku piechoty, II batalion 3. pułku piechoty oraz 2. i 3. szwadron ułanów wraz z towarzyszącą artylerią. Operacyjnie podporządkowano je cesarsko-królewskiemu gen. Emilowi Schultheissowi von Devecserowi, który dowodził rozlokowaną tam 54. dyw. piechoty27. Za wojskami pierwszej linii posuwała się, jako odwód, liniowa 36. dyw. złożona w przeważającej liczbie z Chorwatów. Pod koniec stycznia wałczące tam oddziały legionowe dzieliły się na dwie grupy. Pierwszą stanowiły bataliony Trzaski-Durskiego, które przez cały miesiąc (w grudniu i początkach stycznia) Walczyły na północny wschód od Munkacsa, koło Őkörmezö, z wkraczającymi od Wyszkowa wojskami rosyjskimi. Natomiast druga, mniejsza grupa Hallera broniła się pod Rafajłową. I właśnie te oddziały polskie stanowiły trzon sił mających przeprowadzić uderzenie na Bukowinie28. W połowie stycznia wśród przygotowań do nowej ofensywy, gdy pozycje pod Okörrnezö objęła armia Linsingena, grupa legionowa została przeniesiona na skrajne prawe skrzydło w Karpaty Rodniańskie i przez Felso-Vissó i Borsa skierowana na Kirlibabę, gdzie biegła droga z Węgier do południowej Bukowiny w dolinę Złotej Bystrzycy. Atak rozpoczął się 18 I. Oddziały legionowe uderzyły na Kirlibabę od strony Przysłopu i po czterodniowych ciężkich walkach wyparły Rosjan, wkraczając na Bukowinę. 22 I zajęto Kirlibabę, zmuszając Rosjan do cofnięcia się na północ. Pflanzer-Baltin natychmiast wykorzystał ten sukces i przemienił go 1 II w szeroką operację oczyszczania Bukowiny. Tego samego dnia grupa Januszajtisa odbiła Breazę, a kilka dni później oddziały legionowe dotarły do Kimpulungu. Maszerując wciąż na północ legioniści osiągnęli w połowie lutego Śniatyń. 18 II 27
Zob. Żak, s. 48. Autor ten opisuje także dokładnie całą zimową akcję tej grupy legionowej na Bukowinie na s. 39-62. 28
W ciągu kilkumiesięcznych bojów na Węgrzech polscy legioniści nabrali doświadczenia bojowego i przeobrazili się w doskonałych żołnierzy. Co prawda węgierskie szpitale zapełniły się rannymi i chorymi ochotnikami polskimi skupionymi potem w osobnej stacji zbornej w Budapeszcie, lecz nie była to daremna ofiara. Zaowocowała ona w najbliższej przyszłości potężną akcją komitatową, w której naród węgierski upomniał się o niepodległość Polski (zob. Dąbrowski, Sprawa, s. 28-32). Męstwo Polaków docenił też austriacki sztab generalny. 28 XII grupę Pflanzer-Baltina wizytował w Zapredjilu następca tronu arcyksiążę Karol. Podczas tej wizyty wyraził podziw dla męstwa legionistów, udekorował orderami i rozmawiał osobiście z oficerami i żołnierzami (zob. Krasicki, s. 152).
188
miasto to zdobył płk Zygmunt Zieliński siłami III batalionu 2. pułku Legionów. Mimo iż Rosjanie posiadali tam baterię złożoną z 16 dział i silny garnizon, nie potrafili stawić czoła legionistom i wkrótce rzucili się do haniebnej ucieczki w kierunku Horodenki. Ludność entuzjastycznie powitała wyzwolicieli i do samego wieczora wraz z nimi wyłapywała ukrywających się kozaków, a następnie podejmowała zmęczonych żołnierzy darmowymi napitkami i jedzeniem. Sceny takie powtarzały się w kolejnych wsiach i miastach: w Stecowej, w Jasieniowie Dolnym i w Horodence29. Także wojska austro-węgierskie posuwały się w podobnym tempie. Gen. Lilienhof, dowodzący na odcinku bukowińskim, po sforsowaniu grzbietu Karpat zaczął szybko wypierać dywizje walczącego w Bukowinie XXX korpusu rosyjskiego, spychając go w niedługim czasie za Seret, a potem za Prut. W walkach tych do niewoli dostało się ponad 30 000 Rosjan. Największym triumfem wojsk monarchii było jednak zdobycie 17 II stolicy Bukowiny - Czerniowiec - i przekroczenie Prutu. 17 II osiągnięto w Nowosielicy przedwojenną granicę państwową30. Na południu Bukowiny, odcięty od swych wojsk, rosyjski dowódca korpusu stacjonujący w Radowcach (Radautz) nad granicą rumuńską popełnił samobójstwo31. Zdarzenia te wpłynęły korzystnie na operujące dalej ku zachodowi dywizje grupy Pflanzer-Baltina. W początkach lutego, po walkach pod Zieloną zaczęły one spychać wojska rosyjskie w kierunku na Stanisławów. Wśród wojsk austro-węgierskich walczyła tu mała grupa legionowa Hallera, posuwając się przez teren jesiennych walk doliną rzeki Bystrzycy ku północy. Na skutek tych postępów obu części grupy Pflanzera, węgierscy huzarzy i oddziały pospolitego ruszenia wtargnęły 16 II do Kołomyi, którą wyzwoliły w ciężkich walkach ulicznych. Wzięto do niewoli ponad 2000 ludzi i zdobyto wielką ilość porzuconego sprzętu. Natomiast 20 II padł Stanisławów, zdobyty przez 29
O t o opis naocznego świadka: "Zbliżając się do Horodenki, widzimy jadących naprzeciwko nas jeźdźców i ludzi. Na czele jedzie żydek ubrany w smoking, z ogromną chorągwią biało-niebieską (podobno kolory Syjonu) na fiakierskiej szkapie. Podjeżdża do generała (był to Trzaska-Durski - J.B.] i zaczyna przemawiać, ale z rozczulenia i z emocji sie rozpłakał i nie mógł dokończyć powitalnej mowy. Orszak chłopów i żydów wprowadza nas do Horodenki, gdzie stajemy o trzeciej po południu. Miasteczko leży w głębokim jarze, bardzo gęsto zabudowane. Tłumy mieszkańców oczekują nas u wjazdu i z entuzjazmem witają wkraczające wojska polskich legionów. Wyszły różne deputacje z chorągwiami i portretami cesarza. Rusini z chorągwiami żółto-niebieskimi, obrazami św. Mikołaja i portretami Szewczenki. Burmistrz przy bramie triumfalnej na rynku przyjmował chlebem i solą, osobno zaś delegacja ruska. Muzyka żydowska wygrywała marsze. Dla Polaków tutejszych zjawienie się Legionów Polskich było wielką niespodzianką, gdyż będąc od siedmiu miesięcy pod okupacją rosyjską, nic nie wiedzieli o powstaniu Legionów. Udajemy się na kwatery [...]" (cytat za: Krasicki, s. 185). 30
Krieg, t. l, cz. 2, s. 296.
31
Tamże.
189
sojusznicze oddziały niemieckie. Do końca lutego Rosjanie wycofali się na linię Dniestru. We wszystkich opisanych bojach poważną rolę odegrały oddziały II brygady Legionów, walcząc zwycięsko pod Jezupolem, Niżniowem i Tłumaczem oraz Jezierzanami, a także Budzyniem i Delawą nad Dniestrem32. Walki przeciągnęły się na tym odcinku aż do 15 III, kiedy wreszcie dzielni legioniści mogli odejść na krótki a zasłużony odpoczynek w niedawno odbitej Kołomyi. W ten sposób gen. Pflanzer-Baltinowi udało się dokonać w ciągu lutego zdumiewającego dzieła. Podczas gdy na innych odcinkach frontu karpackiego ofensywa znacznie silniejszych zgrupowań austro-węgierskich nie osiągnęła powodzenia, dowodzona przez niego mieszana i w dużej mierze prowizoryczna grupa zdołała wyzwolić znaczną część południowo-wschodniej Galicji i odrzucić ku północy całe lewe skrzydło rosyjskie. Wydawało się wtedy, iż wystarczy tylko mały wysiłek, aby podważyć cały front karpacki i odblokować Przemyśl. Musiano by tego jednak dokonać na zachodzie w kierunku Stryja, ponieważ przekroczenie Dniestru przewyższało możliwości znacznie przerzedzonych sił austro-węgierskich. Poza tym wysuwanie się zbyt daleko ku północy byłoby przy ówczesnym ukształtowaniu frontu przedsięwzięciem bardzo ryzykownym. W tych warunkach nie powiodła się też nowa ofensywa lewego skrzydła armii Pflanzera, która miała zagrozić tyłom Rosjan na linii Dolina - Stryj i otworzyć drogę zatrzymanej w Karpatach armii Linsingena, bogaty bowiem w środki i pomysły rosyjski gen. Iwanow zrobił wszystko, aby powstrzymać dalsze postępy austro-węgierskie. Oddanie linii górnego Dniestru oznaczałoby przecież dla Rosjan konieczność odwrotu za San i odstąpienie od Przemyśla. Byłby to ostateczny koniec bałkańskich planów Iwanowa. Działania grupy Pflanzer-Baltina były oczywistym dowodem, że główną przyczyną niepowodzenia w pierwszej, austro-węgierskiej ofensywie zimowej w Karpatach był prócz przeciwności natury, niedostatek sił ludzkich. Zabrakło tylko kilku świeżych dywizji, a Rosjanie zapewne stanęliby wobec konieczności odwrotu z południowej i środkowej Galicji. Główną winę za ten stan rzeczy ponosi dowództwo niemieckie, które na początku stycznia poskąpiło Conradowi wystarczających posiłków i skazało tym samym sojusznika na porażkę, a nieliczne, wysłane mu z pomocą własne oddziały - na niepotrzebne straty. D R U G A BITWA KARPACKA ( 2 7 I I - 1 4 I I I 1 9 1 5 )
Pierwsza bitwa karpacka wygasła w Beskidzie Niskim i Bieszczadach około 15II, a w Karpatach Wschodnich ciągnęła się jeszcze kilka dni dłużej, lecz mimo 32
Żak, s. 58.
190
swej zaciętości i tragicznego żniwa w zabitych i rannych w obu zmagających się ze sobą armiach, nie doprowadziła do rozstrzygnięcia. Utrzymanie blokady Przemyśla i włamanie się na Słowację w paśmie Beskidu Niskiego było niewątpliwym sukcesem Rosjan, ale Austro-Węgrzy zrównoważyli to w dużym stopniu na swej prawej flance w południowo-wschodniej Galicji i na Bukowinie, wypierając przeciwnika za Dniestr i zagrażając jego głównym siłom oskrzydleniem od południowego wschodu. Powstrzymanie odsieczy nie wpłynęło też na obrońców Przemyśla, którzy mimo tragicznej sytuacji aprowizacyjnej i zdrowotnej nadal prowadzili walkę. Zarówno Conrad von Hötzendorf, jak i jego przeciwnik Iwanow uznali niepowodzenie swych styczniowo-lutowych planów za skutek niedostatecznego zgromadzenia sił na głównych kierunkach uderzenia. Wyciągnęli więc podobne wnioski i przystąpili do przygotowania następnego ataku. Obaj byli zresztą w sytuacji przymusowej i nie mogli sobie pozwolić na defensywę. Pierwszy nie mógł biernie czekać na upadek twierdzy przemyskiej, bo obawiał się w takim wypadku załamania moralnego swych wojsk i poważnych następstw politycznych dla monarchii. Drugi zaś nie mógł zrezygnować z prób rychłego przedarcia się na Węgry i zakończenia w ten sposób wojny, zanim jego oddziałom wyczerpie się amunicja i ulegną wewnętrznemu rozkładowi. Aktualna sytuacja na froncie północnym, gdzie ofensywa Ruzskiego na Prusy Wschodnie zakończyła się całkowitym niepowodzeniem, utwierdzała jeszcze Iwanowa w przekonaniu o konieczności natychmiastowego podjęcia akcji w jedynym (jego zdaniem) miejscu, gdzie sukces był jeszcze możliwy33. Sprawę niezwłocznego ponowienia ofensywy austro-węgierskiej rozstrzygnął już 15 II sam cesarz Franciszek Józef, przysyłając poprzez następcę tronu rozkaz utrzymania i odblokowania Przemyśla za wszelką cenę34. W ten sposób stało się jasne, iż nowa operacja jest nie tylko konieczna, ale trzeba ją jeszcze przyśpieszyć przed uprzednim terminem wyznaczonym przez AOK na 7 III. Przeforsowanie własnych planów nie poszło natomiast łatwo gen. Iwanowowi. Koniec lutego zastał wojska rosyjskie w położeniu o wiele trudniejszym, niż to było po ukończeniu i tak niekorzystnych dla nich walk grudniowych. Pobite na obu skrzydłach, były zagrożone na północy atakiem ze wschodu na Warszawę, na południu zaś mogły lada chwila utracić linię Karpat i znaleźć się w odwrocie za Narew i Wisłę. Sztab, szukając kozła ofiarnego, wskazywał właśnie na Iwa33
Styczniowe i lutowe walki na terenie Prus Wschodnich i Królestwa Kongresowego opisują: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 309-315; Zgórniak, Szkice, s. 150-153; Pajewski, s. 257-258. 34
Forstner, s. 173.
191
ZIMA BYŁA UCIĄŻLIWA DLA ŻOŁNIERZY WSZYSTKICH RODZAJÓW BRONI, W SZCZEGÓLNOŚCI ZAŚ DLA KOLUMN TABOROWYCH. OD ZARANIA DZIEJÓW WRAZ Z OPADAMI ŚNIEGU PRZERYWANO DZIAŁANIA ZBROJNE, JEDNAK OD CZASÓW NAPOLEOŃSKICH WALKI TOCZYŁY SIĘ TAKŻE ZIMĄ, W NADZIEI, ZE SILNIEJSZY ZWYCIĘŻY. EFEKTY BYWAŁY OPŁAKANE, CHOĆ W ISTOCIE WARUNKI ATMOSFERYCZNE STANOWIŁY NAJSUROWSZY EGZAMIN DLA SŁUŻB KWATERMISTRZOWSKICH. NA FOTOGRAFIACH AUSTRIACKI WÓZ TABOROWY, KTÓRY PO POŚLIZGU WPADŁ DO ROWU
nowa, oskarżając go o rozdwojenia akcji ofensywnej, co nie pozwoliło uzyskać wystarczającej przewagi ani w jednym, ani w drugim miejscu. Toteż udało się mu przekonać swych przełożonych dopiero wówczas, gdy bieg wypadków na froncie północnym w ciągu lutego i marca wykazał, że żadnych sukcesów nie będzie można tam osiągnąć. Jednakże, choć wielki książę Mikołaj Mikołajewicz przychylił się w końcu do zdania komendanta frontu południowo-zachodniego, to nie chciał go wesprzeć żadnymi dodatkowymi siłami. Nie zmieniło tego nawet powodzenie lokalnej austro-węgierskiej ofensywy Pflanzer-Baltina, której szans nie doceniano początkowo w naczelnym dowództwie rosyjskim35. Wobec tego Iwanow musiał radzić sobie sam i zaczął przegrupowywać podległe mu armie, by uwolnić się od niebezpieczeństwa, jakie zagroziło lewemu skrzydłu frontu rosyjskiego. Siły potrzebne mu w Galicji wydobył z frontu w Królestwie kosztem głównie 9. Armii, a częściowo 3. Armii Radki Dimitriewa36. Na południe od Pilicy zostawił 5 korpusów (grenadierski, XXIV, XXV, XXVI i stworzony z dywizji rezerwowych XXXI) pod rozkazami dotychczasowego dowódcy 4. Armii gen. Ewerta. Dowództwo 9. Armii wraz z gen. Leczyckim przeniósł na front karpacki. Pod rozkazy tego generała oddano prócz walczącego tam korpusu XXX nowo ściągnięte z Królestwa korpusy: XI, XVII, XVIII oraz II korpus jazdy. Tak sformowana 9. Armia w sile 8,5 dywizji piechoty i 5 dywizji jazdy objęła front od granicy rumuńskiej po Bolechów. Zdaniem Iwanowa była to wystarczająca potęga, aby nie tylko odeprzeć, ale i zmiażdżyć zuchwałego Pflanzera. Na zachód od Leczyckiego miała operować 8. Armia Brusiłowa, która jednak - po nieudanej ofensywie dukielskiej i oskrzydlającym ją ruchu Pflanzera - straciła w oczach Iwanowa pierwotne znaczenie taranu otwierającego wrota Węgier. Jej 2 najbardziej poszkodowane korpusy (XII i XXIV) przesunięto więc do osłabionej przez przegrupowanie 3. Armii (Radki Dimitriewa). Nowym zadaniem dla obu tych armii (tzn. 8. i 3.) miało być kontynuowanie ofensywy na południe, ale celem tych działań było tylko związanie sił nieprzyjacielskich i odciągnięcie ich z rejonu Karpat Wschodnich. Miało to ułatwić główne, przełamujące uderzenie Leczyckiego. Tych zmian, przeprowadzonych do końca lutego, Iwanow nie 35
Już po pierwszych sukcesach przeciwnika na Bukowinie Iwanow zażądał od wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza dalszych posiłków. Naczelny wódz rosyjski zawiadomił go jednak 10 II, że wobec niebezpiecznego położenia w Prusach Wschodnich nie może mu dać nowych sił i że musi sam sobie radzić przez przesuwanie na zagrożone części frontu sił z innych podległych mu armii. W połowic lutego Iwanow na swe ponowne żądanie dostał taką samą radę ze strony naczelnego dowództwa, gdzie brano mu nie bez racji za złe, że swą samowolną ofensywą, zaczętą w stronę Koszyc, zarówno naruszył równowagę na swoim froncie, jak i pokrzyżował plany naczelnego dowództwa (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 302-305). 36
To nieustanne osłabianie frontu między Wisłą a Beskidem Niskim miało fatalne dla Rosjan skutki
i ułatwiło niebawem państwom centralnym przełamanie pod Gorlicami.
193
uznał za wystarczające do podjęcia akcji i ponawiał żądania posiłków. Otrzymał je wreszcie 2 III, dając się przez to wyprzedzić uderzeniu przeciwnika. Uzyskane wzmocnienie stanowił XXXIII korpus sformowany z dywizji rezerwowych. Odesłano go do 9. Armii Leczyckiego, gdyż musiał on wcześniej wypożyczyć swój XXVII korpus Brusiłowowi naciskanemu potężnie przez przeciwnika. Dopiero teraz Iwanow mógł przystąpić do wymarzonego przez siebie przełamania nad Dniestrem i na froncie karpackim. Po drugiej stronie frontu austro-węgierski sztab generalny pracował w jeszcze większym pośpiechu. Tragiczna sytuacja Przemyśla i rozkaz cesarski z 15 II spowodowały, że termin rozpoczęcia nowej operacji wyznaczono już na 27 II, co oznaczało, że na realne przygotowania zostało zaledwie 12 dni. Biorąc po uwagę skrajne wykrwawienie wojsk walczących w Karpatach, zadanie to mogły wykonać jedynie nowe siły sprowadzone z innych, spokojniejszych odcinków frontu. Należało dokonać szybkiego przegrupowania sił bez możliwości wstępnego przygotowania pola walki i ograniczyć się do zorganizowania odpowiedniego zaplecza. 3. Armia austro-węgierska Boroevicia, na której poprzednio spoczywał główny ciężar operacji, nie nadawała się do nowego zadania i została podzielona. Spośród jej 18 dywizji pod dowództwem Boroevicia zostawiono tylko 10, zgrupowanych w korpusach: III, VII, X i XVII. Pozostałe 8 (grupa Szurmaya, korpusy: V, XVIII i XIX37), wyróżniające się walecznością i sprawnością bojową, zostały przekazane nowo sformowanej armii, nazwanej drugą od dowódcy Böhm-Ermolliego, którego wraz ze sztabem dawnej 2. Armii przeniesiono 12 II z okolic Piotrkowa w Królestwie Polskim. Z dawnego składu wybrano zaledwie trzy dywizje. Reszta pozostała dalej w składzie mieszanej grupy Woyrscha38, pod dowództwem gen. Kövessa. Nowa 2. Armia otrzymała jeszcze dalsze 4 dywizje, osiągając w ten sposób siłę 15 dywizji. Umieszczono ją pośpiesznie pomiędzy Przełęczami Użocką a Łupkowską, na zachód od armii Linsingena, a więc na skrzydle tych korpusów rosyjskich, które niedawno sforsowały Przełęcz Dukielską. Tej właśnie sile powierzał Conrad najważniejsze zadanie. Coraz bardziej niepomyślne wieści dochodzące z Przemyśla wykluczały podjęcie jakichkolwiek działań oskrzydlających. Zdecydowano się więc na jedno potężne, przełamujące uderzenie w Bieszczadach, które miało odblokować 37
Korpusy XVII. XVIII i XIX były nowymi formacjami, które utworzono już po wybuchu wojny, wy-
korzystując siły rezerwowe i pospolite ruszenie. Przed wojną terytorium Austro-Węgier dzieliło sie na 16 okręgów korpuśnych (zob. aneks niniejszej pracy: Armia austro-węgierska w 1914 roku). 38
Złożonej z oddziałów austro-węgierskich i niemieckich; była ona północnym odpowiednikiem armii Linsingena.
194
JAMA ŚNIEŻNA STANOWI OPARCIE DLA ŻOŁNIERZY PIECHOTY. ZIMA 1 9 1 4 - 1 9 1 5 OKAZAŁA SIĘ STRASZNYM WYZWANIEM DLA ARMII, A NAJWIĘKSZY CIĘŻAR PONOSIŁA OCZYWIŚCIE PIECHOTA, KTÓRA MUSIAŁA SIEDZIEĆ NA WYSUNIĘTYCH POZYCJACH CZASAMI PO KILKA TYGODNI BEZ ZMIANY
ginącą twierdzę, podążając do niej najkrótszą drogą wiodącą od Cisnej przez Baligród. Zadanie to miała wykonać grupa specjalna gen. Tersztyànszkiego, atakując na odcinku frontu o szerokości 12 km. Liczyła ona około 50 000 żołnierzy, głównie Węgrów. Ofensywę tę miała wspierać energicznie 3. Armia. W wyznaczonym dniu (27 II) na rozkaz gen. Böhm-Ermolliego rozpoczęto gwałtowne uderzenie, nie zwracając uwagi na fatalne warunki wywołane roztopami, uniemożliwiającymi należyte użycie artylerii, tonącej na bezdrożach, ani na to, że w ówczesnych okolicznościach taki atak nie mógł być zaskoczeniem dla przeciwnika, zarówno co do kierunku, jak i czasu akcji. Ofensywa prowadzona wśród zaciętych i krwawych walk nie przyniosła jednak spodziewanego rezultatu ani na froncie 2. Armii, ani wspomagających ją armii sąsiednich. Wojska rosyjskie mimo widocznej przewagi austro-węgierskiej (21 dywizji przeciw 12 na froncie 2. i 3. Armii)39 stawiały zajadły opór, korzystając z umocnionych pozycji. Walczono na bliski dystans, niejednokrotnie na bagnety, kolby i pięści, brnąc na przemian w śniegu lub w błocie. Górzysty teren, mglistość i obfitość opadów utrudniały zarówno posuwanie się oddziałów, jak i prowadzenie rozpoznania. Zwłaszcza zwiad 39
W rzeczywistości stosunek sił był jednak mniej korzystny dla wojsk cesarsko-królewskich, gdyż austro-węgierska dyw. piechoty. nawet przy pełnym składzie, stanowiła około 7 5 % rosyjskiej. Zatem realny stosunek sił wynosił 16:12. czyli 4:3 na korzyść Austro-Węgrów. Było to niewystarczające, gdyż w podobnych warunkach zimowych do przełamania frontu potrzebna była co najmniej dwukrotna przewaga.
195
SYTUACJA:
1
III
1915
lotniczy, wobec prymitywnej budowy ówczesnych maszyn, stał się iluzoryczny pomimo nadzwyczajnej ofiarności pilotów. Nie zważając jednak na te trudności, szturmowa grupa Tersztyànszkiego parła naprzód ze Smolnika nad Osławą i z Cisnej w kierunku Baligrodu. Najcięższy bój rozpętał się wzdłuż drogi wiodącej z Przełęczy Żebrak na północ. Węgierscy żołnierze rzucili ram wszystko na jedną kartę, by wywalczyć przejście do swych rodaków stanowiących najlepszą część przemyskiej załogi. Lecz przeciwnik nie ustępował im zdecydowaniem i determinacją. Na dodatek Rosjanom przyszły z pomocą siły natury. W takich warunkach Baligród osiągnięto dopiero 10 III i nie ruszono się już dalej. Naoczny świadek tych zmagań, płk Georg Veith, wspominał te chwile następująco: Dnia pierwszego marca przyszła mgła i śnieżyca. Wszelka orientacja staje się niemożliwa, całe pułki błądzą, w rezultacie straty są ogromne; 6 marca nowa zmiana pogody: niebo bez chmur, w dzień odwilż, w nocy zimno do 20 stopni. W następstwie tego obmarzają stoki gór, tak że każdy atak, nawet bez przeciwdziałania nieprzyjaciela, urasta do roli wyczynu turystycznego. Gdy się to wszystko pokona, kończy się słońce ogrzewające choć trochę w ciągu dnia walczących, a mroźny wiatr północno-zachodni wyciąga z ludzi resztki ciepła. Na całym terenie walki ani jednej kwatery, nikt dniami i tygodniami nie zdejmuje z siebie ubrania, które u wielu zmieniło się w twardy przylegający pancerz lodowy. Ziemia zamarznięta na kamień uniemożliwiała atakującym okopywanie się przed ogniem nieprzyjacielskim. Straty wzrastają ogromnie; ranni, których wysyłka jest niezmiernie trudna, giną masami. Ludzie wyczerpani przez wielotygodniowe wałki i braki nie mogą nawet w nocy myśleć o śnie, bo oznacza on natychmiastową śmierć przez zamarznięcie. Dnia 10 marca przyszła burza śnieżna: atak utknął, całe linie tyralierskie pokrył raz na zawsze śnieżny całun. Piechota stanęła bez osłony przed przeszkodami, wznoszonymi przez nieprzyjaciela: gros artylerii było ciągle jeszcze o 3-4 marsze za frontem. Mimo to wojska wytrzymały; mimo meldunków dowódców, zapewniających od tygodni o ich zupełnym wyczerpaniu, wytrwały w tym białym piekle40
W równie trudnych warunkach walczyły także wojska rosyjskie. Jednak lepsze przystosowanie i przyzwyczajenie do ciężkich warunków zimy pozwalało Rosjanom lżej znosić nieprzyjazną aurę. Łatwiej też było bronić pozycji, do których nie trzeba było dochodzić, niż je zdobywać po utrudzeniu wyczerpującym marszem o głodzie i chłodzie. Rosjanie bronili się zaciekle, nie oglądając się na bardzo duże straty własne. Na próżno naczelne dowództwo austro-węgierskie rozkazem z 3 III nakazało wszystkim armiom walczącym oczyszczenie z nieprzyjaciela środkowej Galicji i odsiecz Przemyśla. Darem40
Forstner, s. 173; zob. także: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 318.
197
nie też w rozkazie z 6 III zakazywało zaprzestawania ofensywy nawet tam, gdzie atakujące dywizje nie miały już sił na dalszą walkę. Aby wspomóc główne uderzenie, próbowano zaatakować przeciwnika między Gorcami a Przełęczą Małastowską siłami grupy gen. Arza (12., 8., 39. i 38. dyw. piechoty), należącymi do 4. Armii arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Lecz i to natarcie utknęło w śniegu i błocie. Żołnierze (zwłaszcza Czesi i Rumuni) załamywali się psychicznie i szukali ratunku od śmierci w dezercji i symulanctwie41. W tych warunkach ciężkie walki, staczane na froncie wszystkich trzech armii karpackich, przyniosły państwom centralnym pewien wynik tylko na części frontu 2. Armii, której po zaciętych walkach honwedów gen. Tersztyánszkiego udało się wygiąć front rosyjski pod Baligród. Przez chwilę zdawało się, że Tersztyànszkiemu powiedzie się przełamanie frontu rosyjskiego, otwierające drogę do odsieczy Przemyśla. Dowódca walczącego z nim VIII korpusu rosyjskiego zdecydował się już bowiem na oddanie Sanoka. Tylko bezwzględny rozkaz Brusiłowa zatrzymał ten korpus na stanowiskach i pognał go ponownie do walki, ratując rym samym szansę przygotowywanej wówczas przez Iwanowa ofensywy. Walki toczyły się dalej, lecz rosyjska obrona, wspierana siłami natury, była w nich stale silniejsza od węgierskiego ataku, tak że już w pierwszych dniach marca było rzeczą jasną, iż dalsza ofensywa austro-węgierska nie może się powieźć w tych warunkach. Podczas tych morderczych bojów Iwanow zakończył przegrupowanie wojsk na froncie południowo-zachodnim i dał sygnał do rozpoczęcia przygotowanej od dawna operacji. Ofensywa rozpoczęta 10 III przez armie Brusiłowa ruszyła w największej zamieci śnieżnej i powstrzymała ostatecznie austrowęgierską akcję ofensywną. W dniu 13 III rosyjski VIII korpus, wzmocniony nowymi jednostkami, przełamał front XIX korpusu austro-węgierskiego na południowy zachód od Baligrodu i biorąc tam wzgórza, o które tak długo i zacięcie walczono, począł się przebijać w kierunku Woli Michowej. Tu jednak natrafiono na tak zacięty i desperacki opór, że nie udało się go pokonać pomimo kilkakrotnego ponawiania ataku. Siły natury, które działały uprzednio na korzyść Rosjan, przyszły teraz z pomocą obrońcom i obróciły wniwecz plany Iwanowa. Rozmach ofensywy rosyjskiej został powstrzymany, ale wraz z wygasaniem walk gasła też ostatnia nadzieja na ocalenie Przemyśla, którego zapasy mogły starczyć jedynie do 19 III. Pięć dni wcześniej AOK oficjalnie przyznało, iż uwolnienie twierdzy z rejonu bieszczadzkiego przekracza moż41
Forstner, s. 174.
198
liwości walczących armii, i przerwało operację42. Ostatnią deską ratunku dla ginącej twierdzy była możliwość odsieczy ze strony działającej w południowo-wschodniej Galicji grupy Pflanzer-Baltina, lecz i ona znalazła się wkrótce w ciężkich opałach, gdy zwaliła się na nią główna siła uderzenia ofensywy rosyjskiej. Pflanzer otrzymał wprawdzie w końcu lutego posiłki, w postaci 5. dyw. piechoty, lecz okazało się to niewystarczające, gdyż naprzeciw jego sześciodywizyjnej grupy, przemianowanej teraz na 7. Armię, szykowało się do natarcia 9 wypoczętych i pełnoetatowych dywizji 9. Armii rosyjskiej Leczyckiego. Niedoszły zdobywca Krakowa zamierzał główną ich częścią (dokładnie 5 dywizji piechoty43) zaatakować od zachodu z okolic Doliny i Kałusza w kierunku Sołotwiny. Miało to odciąć armię Pflanzera od armii Linsingena. Uderzając dalej na Delatyn, Leczycki planował odciąć 7. Armię od Karpat, a przede wszystkim od jedynej drogi łączącej ją z Węgrami, czyli linii kolejowej Delatyn — Körösmezö. Jednak "dziki" dowódca 7. Armii nie dał się zaskoczyć i nie zamierzał łatwo oddawać z trudem wywalczonej uprzednio zdobyczy. Rozpętały się krwawe walki pod Kałuszem, w wyniku czego Pflanzer-Baltin rozkazał się cofnąć swym oddziałom kilkanaście kilometrów na linię Jezierzany - Ottynia Tysmieniczny - Bystrzyca Sołotwińska. Tu jednakże oddziały pospolitego ruszenia i legionowe stawiły tak skuteczny opór, że osadziły w miejscu potężne uderzenie przeciwnika. Co więcej, na rozkaz dowodzącego gen. Lilienhofa 3. szwadron kawalerii legionowej pod dowództwem mjr. Januszajtisa zaskoczył nieprzyjaciela pod wsią Oleszą i odbił, dopiero co zdobyte przez Rosjan, miasteczko Tłumacz. Ponieważ w tym samym czasie zachwiał się jednak korpus gen. Klaudiusa Csibulki44, walczący na prawym skrzydle 7. Armii, przesunięto dzielnych ułanów nieco na wschód pod Korolówkę, gdzie wraz z resztą sił legionowych toczyli ciężkie walki do 15 III45. Nie udało się więc na głównym kierunku uderzenia odciąć Baltina od armii Linsingena, ani zagrozić jego ważnym liniom zaopatrzeniowym. Natomiast XXX korpus rosyjski sforsował Dniestr pod Jezupolem, zajął Stanisławów i zepchnął centrum Pflanzera ku południowi. Zaczęły się ostre walki o ważną strefę, decydującą o zejściu z gór na doliny, gdzie pospolite ruszenie w wielokrotnych kontratakach broniło każdej piędzi ziemi. Tu zdołało się 42
Tamże.
43
Jedną z nich dowodził późniejszy generał wojsk polskich, zdobywca Wilna, Lucjan Żeligowski.
44
W niektórych źródłach austriackich występuje też inna pisownia tego nazwiska: Czibulka.
45
Żak, s. 60.
199
ono doczekać wsparcia w postaci nowego XI korpusu, wydzielonego z 4. Armii walczącej nad Dunajcem. Zastąpił on wykruszone jednostki pospolitego ruszenia, które odesłano wraz z legionistami na zasłużony odpoczynek do Kołomyi. Dzięki temu udało się Pflanzerowi, 17 i 18 III, po odparciu ostrych ataków rosyjskich na Ottynię utrzymać w końcu front na linii Bystrzyca - Ottynia - Niezwiska - Dniestr i zasłonić granicę od strony Besarabii. Jedynym rezultatem gigantycznej operacji Leczyckiego było ponowne zajęcie Stanisławowa przez Rosjan. W ten sposób spełzły na niczym wielkie plany Iwanowa, mające doprowadzić do przerwania frontu w Karpatach Wschodnich. Nie zmieniało to jednak faktu, że tragicznym następstwem austro-węgierskiego niepowodzenia w lutowo-marcowej bitwie karpackiej była kapitulacja Przemyśla. Twierdza poddała się Rosjanom 22 III po ostatniej próbie wyrwania się załogi z oblężenia, wyczerpaniu środków obrony i zniszczeniu przez obrońców wszelkich urządzeń i broni, jakie mogłyby się przydać nieprzyjacielowi. Ofiarne uderzenie grupy Tersztyánszkiego, które utknęło 10 III pod Baligrodem, nie zdołało odmienić losu twierdzy, choć kosztowało ono życie połowy z jej 71 000 obrońców46. Cała nowo utworzona 2. Armia BöhmErmolliego straciła w ciągu dwóch tygodni łącznie 51 000 ludzi. Całkowite straty innych armii w tej operacji co najmniej dorównywały tej liczbie, nie licząc załogi Przemyśla, która w liczbie 2500 oficerów i 117 000 żołnierzy znalazła się w niewoli rosyjskiej. Nie ulegało wątpliwości, że armia austro-wegierska walcząca na froncie galicyjskim znalazła się w najbardziej krytycznej sytuacji od początku wojny, a w monarchii zachwiała się nagle wiara nie tylko w odzyskanie wschodniej Galicji, lecz nawet w utrzymanie jej części zachodniej. Dowodem na to były wydane na przełomie marca i kwietnia zarządzenia o ponownej ewakuacji ludności Krakowa47 w związku ze spodziewanym oblężeniem tej jedynej już twierdzy znajdującej się na północ od Karpat. Wśród żołnierzy panowało rozgoryczenie, żal do dowództwa za niepowodzenie akcji i zachwianie się wiary w sens dalszej walki. Sztab generalny i oficerowie byli w szoku, gdyż stracono nagle cel wszystkich operacji podejmowanych od kilku miesięcy. Co prawda straty przeciwnika były jeszcze większe, a efektem poświęcenia armii było odparcie kolejnej ofensywy "węgierskiej" Iwanowa, lecz w ogólnym przygnębieniu nie zdawano sobie z tego sprawy. Naczelne dowództwo cesarsko-królewskie nie miało ani chęci, ani siły na przygotowa46
W trakcie walki wzmocniono ją nowymi dywizjami, tak że 1 III jej liczebność wzrosła z 50 000 do 71 000 walczących (zob. Forstner, s. 173). 47
Turowicz, s. 29.
200
nie kontrofensywy i po raz pierwszy od wielu miesięcy musiało się ograniczyć do przedsięwzięć obronnych. Inicjatywa na froncie na południe od Wisły przechodziła w ręce rosyjskie. T R Z E C I A BITWA KARPACKA ( T Z W . BITWA W I E L K A N O C N A )
Dowódca rosyjskiego frontu południowo-zachodniego Iwanow natychmiast postanowił wykorzystać szansę, jaką dawał upadek Przemyśla. Głównym atutem był opisany powyżej szok austro-węgierskiego dowództwa i wojska, choć i same siły 11. Armii gen. Dimitrija Grigoriewicza Szczerbaczewa, czyli 2 korpusy uwolnione teraz od oblegania upartej twierdzy i przeznaczone do działań na froncie karpackim, były nie do pogardzenia. Jeden z nich (XXVIII ) Iwanow przydzielił zaraz do 8. Armii Brusiłowa, drugi (XXIX ) do 3. Armii Radki Dimitriewa. To tym armiom miała teraz przypaść główna rola w ostatecznym uderzeniu na Węgry. Miały się one przebić na południe pomiędzy Zboró a Przełęczą Użocką w kierunku Wielkiej Niziny. Następnie 8. Armia Brusiłowa miała uderzyć w kierunku Szatmár-Németi, by wyjść na ryły przeciwnika i wraz z atakującą od frontu 9. Armią Leczyckiego zniszczyć zamknięte w ten sposób armie Linsingena i Pflanzer-Baltina. Był to śmiały, lecz bardzo ryzykowny plan48. Rosyjski dowódca budował go na założeniu, że armia austro-węgierska nie jest zdolna do poważniejszego oporu i znajduje się już w stanie totalnego rozkładu. Nie zauważył natomiast, iż pogardzany przez niego przeciwnik już nieraz wykazał rzadką cechę błyskawicznego przezwyciężania kryzysów i niezłomny upór. Właściwość tę dostrzegł natomiast rosyjski głównodowodzący wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, który nie miał złudzeń co do szans powodzenia wielkiego planu Iwanowa. Przyjął go jednak z powodów politycznych. Bez wyraźnego wtargnięcia na Węgry nie można było liczyć na rychłe przekonanie do ataku na państwo Habsburgów jego niedawnych, nieszczerych sojuszników, tj. Włoch i Rumunii. Już 16 III oświadczył on ambasadorowi Francji Paleologue'owi, że natychmiastowe wciągnięcie w wojnę tych dwóch państw jest konieczne i że Rosja przegra, jeżeli znaczna część wojsk przeciwników nie zostanie odciągnięta na nowe fronty. Taka militarna demonstracja wymagała jednak skupienia wszystkich sił i środków na jednym celu. Dlatego też 19 III rozkazał on przez swego szefa sztabu gen. Nikołaja Nikołajewicza Januszkiewicza przejście na wszystkich odcinkach frontu w Prusach i Królestwie do ścisłej defensywy. 48
Krytykował go szczególnie niechętny Iwanowowi Daniłow (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 321).
201
W ten sposób uznał całkowicie racje Iwanowa, choć decyzja jego była spóźniona i wynikała z fatalistycznych pobudek. Sadził, że sukces w walce z Austro-Węgrami, choćby drogo okupiony, przyśpieszy interwencję Włoch czy Rumunii; uważał, że trzeba ryzykować, bo bez tego nadejdzie klęska. Materiały wojenne były bowiem na wyczerpaniu i nie wzbogaciła ich, dopiero co opanowana, twierdza przemyska. Zwłaszcza, że przedsiębiorczy gen. Kusmanek zadbał przed kapitulacją o to, aby nie ofiarować wrogowi nic poza tysiącami wygłodniałych jeńców, a jedyny austro-węgierski sprzęt wojskowy nadający się do użycia stanowiły ich łyżki i menażki. Sytuacja była więc, wbrew oficjalnej euforii prasy alianckiej, bardzo ciężka, a decyzja o rozpoczęciu nowej gry wojennej bez pokrycia materiałowego okazała się jeszcze bardziej ryzykowna, niż się spodziewano, a nawet graniczyła z hazardem49. Zgodnie z poleceniem głównodowodzącego Rosjanie zarzucili w końcu marca ofensywę na północy. Główny oponent Iwanowa, gen. Ruzski, zgodnie z obyczajami panującymi odwiecznie w północnym imperium „zachorował" i 26 III złożył dowództwo frontu północno-zachodniego. Na jego miejsce przyszedł tam gen. Michaił Wasiljewicz Aleksiejew, znany przeciwnik akcji zaczepnej w Prusach. Natychmiast odesłał on część korpusów w głąb kraju, tworząc rezerwy w celu użycia ich na froncie karpackim. Iwanow nie zamierzał dawać przeciwnikowi czasu na wypoczynek i już 20 III dwie armie rosyjskie (tzn. 3. i 8., czyli Dimitriewa i Brusiłowa) rozpoczęły zdecydowaną akcję ofensywną przeciw 2. i 3. Armii austro-węgierskiej (Boroevicia i Böhm-Ermolliego), której kulminacja przypadła na cztery ostatnie dni marca. Najpierw przypuszczono atak na 3. Armię Boroevicia, a dopiero 29 III zaatakowano wysunięty pod Baligród północnobieszczadzki odcinek 2. Armii. Czas naglił Rosjan, toteż walcząc z równie wielkim rozmachem i bezwzględnością, jak i gigantycznymi stratami własnymi, udało im się osiągnąć pewne sukcesy. Na froncie Boroevicia XXIV korpus rosyjski wyparł III korpus austro-węgierski aż do Zboró (pol. Zborowa) na Górnych Węgrzech50, na odcinku Böhm-Ermolliego zaś Brusiłow zepchnął wroga, siłą 14 dywizji przeciw 12, o jakieś 5-8 km na południe, między Wolę Michową a Ustrzyki Górne. Tu nastąpił jednak kres powodzenia, gdyż szok wojsk austro-węgierskich po utracie Przemyśla szybko mijał i ku zdumieniu Iwanowa w żadnym punkcie nie zdołano przełamać i zwinąć frontu nieprzyjaciela. Spodziewany sukces zaczął mu się więc wymykać z rąk51. 49
Polityka - dodaje Daniłow - zaczęła interweniować bardzo poważnie w dziedzinę strategii i ciążyć nad decyzjami naczelnego dowództwa (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 322). 50
Tj. w obecnej północnej Słowacji.
51
Pierwszą zapowiedzią otrząśniecia się po stracie Przemyśla było opublikowane 1 IV we wszystkich mediach austro-węgierskich oświadczenie sztabu generalnego, skierowane do walczących wojsk i społeczeństwa.
202
SYTUACJA:
10
IV
1915
Na korzyść obrońców działała surowa zima nadal panująca w górach i utrudniająca Rosjanom, atakującym z ogarniętych już wiosną dolin, dostęp na pozycje wyjściowe. Trzeba im jednak oddać sprawiedliwość, iż czynili nadludzkie wprost wysiłki, z nadzwyczajną prędkością torując sobie łopatami i saperkami drogę w kilkumetrowej warstwie śniegu52. Mimo odparcia pierwszego uderzenia wroga, sytuacja wojsk cesarsko-królewskich nadal była jednak krytyczna i austro-węgierski szef sztabu generalnego zrozumiał, że ma do czynienia z potężnym i zdecydowanym przeciwnikiem. Odgadł też, iż dotychczasowa operacja jest tylko wstępem do potężnego manewru oskrzydlającego. Szanse obrony nie przedstawiały się dobrze, gdyż Rosjanie mieli tym razem znaczną przewagę liczebną, a wojska austro-węgierskie nie chwyciły jeszcze oddechu po poprzedniej morderczej operacji i były przygnębione upadkiem twierdzy nad Sanem. Sądząc po kierunku uderzeń i ich sile, Conrad zrozumiał, że najbardziej zagrożony jest Böhm-Ermolli, którego 2. Armia ze 110 000 walczących miała przeciw sobie 156 000 karabinów rosyjskich. W sumie obliczał siły własne na froncie karpackim na 302 000 żołnierzy przeciw 350 000-370 000 rosyjskich. Do tego 2. Armia walcząca bez chwili wytchnienia od końca lutego nie mogła się długo opierać świeżym siłom rosyjskim, dopiero co sprowadzonym z zaplecza frontu. Nie znajdując lepszego rozwiązania, wobec braku rezerw, Conrad polecił jej cofnąć się o 20 km na południe na przygotowane po południowej stronie gór pozycje, tak aby główny atak wroga uderzył w próżnię. Ruch ten wykonano w dniach 1-4 IV. Objął on jednak tylko lewe skrzydło 2. Armii i jej centrum, tj. 4 korpusy: XIX, XVIII, V i korpus Schmidta. Natomiast silna grupa gen. Szurmaya, która brała mniejszy udział w poprzednich zapasach, pozostała na dawnych stanowiskach przy Przełęczy Użockiej. Chodziło tu o dwie sprawy: 1) aby nie odsłaniać skrzydła tzw. Armii Południowej (Linsingena), nie zmuszać jej także do odwrotu i nie oddawać wrogowi ciężko zdobytych pozycji po północnej stronie gór, w którym mimo żalu z powodu utraty twierdzy i oddania czci jej załodze, nazwano to wydarzenie: "jednym z wielu drugorzędnych epizodów bitewnych, które dla nas wprawdzie przykre, ale nie oznacza w żadnym wypadku rozstrzygnięcia losów wojny". ("Übergabe von Przemysl ist einer von den vielen Zwischenrallen des Krieges, kein erfreulicher für uns. aber auch keiner, der das Schicksal des Krieges entscheiden wird"; cytat za: Interessante Blatt, XXXIV, nr 13, s. 4) Określono też sukces Rosjan jako "krótki triumf", wskazując na wyraźne wyczerpywanie się ich zasobów wojennych, apelując jednocześnie o wytrwanie na stanowiskach wszystkich sił walczących w Karpatach. Nawet jeśli przedstawione oświadczenie miało na celu głównie podnieść ducha wojska i społeczeństwa, to nie da sic zaprzeczyć, iż przedstawiona w nim analiza sytuacji była trafna, gdyż zgadzała się całkowicie z ówczesnymi obawami najwyższego dowództwa rosyjskiego. 52
Krieg, t. 2, cz. 1, s. 294.
204
2) aby zachować siłę zdolną do zaatakowania od tyłu przeciwnika, który wedrze się na Górne Węgry. Z tego powodu Grupa Szurmaya przeszła pod dowództwo Linsingena i weszła w skład jego "Armii Południowej". Jednakże usunięcie się 2. Armii spod nowego uderzenia ofensywy rosyjskiej przeniosło nieoczekiwanie punkt ciężkości na front 3. Armii Boroevicia, wypchniętej w wyniku pierwszej bitwy karpackiej za Przełęcz Dukielską. Dotąd 2. Armia osłaniała ją od wschodu swym ciężko wywalczonym przyczółkiem na północ od gór, pod Baligrodem, groźnie wisząc nad frontem rosyjskim znajdującym się na południe od Przełęczy Dukielskiej. Lecz teraz, gdy cofnęła się na południe, dowództwo rosyjskie mogło to wykorzystać: zamiast uderzyć w próżnię, mogło nakazać wykonanie głównego ciosu wojskom znajdującym się za Przełęczą Dukielską, aby otworzyć sobie nareszcie drogę na równinę węgierską i rozerwać zupełnie front przeciwnika. A tak się fatalnie złożyło, że właśnie oddziały Boroevicia, które mocno ucierpiały już w trakcie pierwszej bitwy karpackiej, znajdowały się w stanie najgłębszego kryzysu psychicznego. Jego objawy (niechęć do wychodzenia z okopów, „włoski strajk", symulanctwo i wzmożona dezercja) dały się zauważyć zwłaszcza w formacjach złożonych z Czechów. Dlatego też Conrad von Hötzendorf, trafnie odgadując zamiary przeciwnika, umieścił na najniebezpieczniejszym odcinku koło Łupkowa nowe siły, które zajęły pozycje na styku dwóch wspomnianych wyżej armii cesarsko-królewskich. Był nimi tzw. korpus "Beskid", uzyskany od Niemców pod koniec marca. Dowodził nim niemiecki gen. Georg von Marvitz, a składał się on z 3 dywizji niemieckich. Pomoc sojusznika w obliczu zagrożenia okazała się tradycyjnie bardzo skąpa. W rzeczywistości bowiem formacja składała się z 2 nowych dywizji, przeniesionych z frontu w Królestwie, oraz jednej "pożyczonej" z armii Linsingena. Praktycznie oznaczało to, iż wzmacniając jeden zagrożony odcinek, osłabiano inny, również oczekujący na uderzenie. Tym niemniej korpus "Beskid" zastąpił wyczerpany i stopniały austro-węgierski X korpus przemyski, wycofany do rezerwy. Rosjanie uderzyli 1 IV, a ponieważ był to Wielki Tydzień, decydujący bój nazwano wkrótce bitwą wielkanocną. Kluczowe zmagania trwały zaledwie pięć dni, tj. od 1 do 5 IV, lecz należały do najkrwawszych i najdramaryczniejszych w całej wojnie. Zgodnie z obawami Conrada główne uderzenie nie poszło za cofającą się planowo 2. Armią austro-węgierską, lecz zwróciło się przeciw 3. Armii Boroevicia. Ciężkie boje rozpętały się na odcinku pomiędzy Konieczną a Łupkowem, tam gdzie front rosyjski najgłębiej wbijał się
205
FOTOGRAFIA PRZEDSTAWIA PRAWDOPODOBNIE INSPEKCJĘ OSOBISTEGO EKWIPUNKU W JEDNOSTCE LANDSZTURMU. SPRAWDZANIE STANU
ŻELAZNEJ
PORCJI
ŻYWNOŚCIOWEJ
NALEŻAŁO
DO
REGUŁY. MIMO GŁODU ŻOŁNIERZOM ZABRANIANO KORZYSTANIA
Z OSOBISTYCH ZAPASÓW BEZ WYRAŹNEGO POLECENIA. ZA "NIEAUTORYZOWANE" ZUŻYCIE ZAPASÓW GROZIŁA L/W. KARA SŁUPKA
w terytorium Węgier. 4 korpusy armii Boroevicia (III, XVII, VII i "Beskid") broniły się przeciw 4, daleko silniejszym korpusom rosyjskim (XXIV, XII, XXIX i kombinowanemu). Wysiłki rosyjskie skoncentrowały się w dwóch punktach Górnych Węgier: 1) koło miasteczka Sztropkó (Stropków), gdzie napastnicy pragnęli wywalczyć sobie zejście na południe doliną rzeki Ondawy; 2) na południe od Mezölaborcz (ob. Mezilaborce), gdzie walczyli także o zejście wzdłuż ważnej linii kolejowej w dolinie Laborczy; Ponadto, aby odwieść siły swego przeciwnika od głównego placu boju, Moskale zaatakowali również dalej na zachód, pomiędzy Konieczną a Zboró. Tu właśnie - pod Konieczną53 - w Wielką Sobotę, 3 IV wojska cesarsko-królewskie znalazły się nagle w groźnej sytuacji. Jej przyczyną był nienotowany dotąd w historii wojen nowożytnych, haniebny postępek 28. praskiego pułku piechoty, którego 2 bataliony opuściły swych towarzyszy broni w krytycznym 53
Dokładnie w miejscowościach Regetovka i Stebnicka Huta w pobliżu Przełęczy Konieczniańskiej.
206
momencie i w całości oddały się dobrowolnie do niewoli54. Powstałą stąd lukę szybko wprawdzie zamknięto, ale wiadomość o poddaniu się ze względów politycznych dwóch batalionów jednego z najstarszych w armii pułków wywarła w monarchii naddunajskiej ogromne i przygnębiające wrażenie, choć w ostatecznym rozrachunku wydarzenie to bardziej miało zaszkodzić w przyszłości dobrej sławie żołnierza czeskiego niż austro-węgierskiego. Dalej na wschód koło Stropkó Rosjanom udało się zepchnąć wojska austro-węgierskie nieco na południe i zająć to miasteczko, ale po zaciętych walkach, toczonych 5 IV, w Poniedziałek Wielkanocny, ich natarcie zostało ostatecznie powstrzymane w gwałtownych kontratakach. Stało się wtedy jasne, że przerwanie frontu się im nie uda. W tym samym dniu, na południe od Mezölaborcz, nastąpiło ostateczne rozstrzygnięcie bitwy. Walki trwały tu od Wielkiego Piątku, czyli 2 IV. Rozpoczął je przygniatający atak rosyjski, który wyparł obrońców w kierunku stacji kolejowej Őkröske w dolinie Laborczy. Front chwiał się tu tak, że bliski był przerwania. Pod wieczór otwarcie upragnionej drogi na Węgry i Bałkany wydawało się Rosjanom pewne, lecz postawa walczących tam wojsk okazała się całkowitym przeciwieństwem zachowania żołnierzy czeskiego pułku pod Konieczną. W tę samą Wielką Sobotę, 3 IV, kiedy to rozeszła się wieść, że 28. pułk czeski dobrowolnie maszeruje do niewoli, dywizje walczące nad Laborczą rozpoczęły ostatkiem sił kontratak, który po dwudniowych morderczych walkach doprowadził do odrzucenia Rosjan. 5 IV walcząca wraz z korpusem "Beskid" austro-węgierska jarosławska 2. dyw. piechoty, złożona głównie z Polaków i Rusinów, zdobyła 2 wzgórza o nazwach: Kobyła i Jawirska, które panowały nad doliną Laborczy, i zamknęła w ten sposób wrogowi drogę na południe. Obie strony walczyły tu z absolutną pogardą śmierci i bezgranicznym poświęceniem, zdając sobie sprawę z decydującego znaczenia ich wysiłków. W dy54
Pułk w sile 1400 żołnierzy poddał się rosyjskiej 49. dyw. piechoty, przechodząc do niej z rozwiniętymi sztandarami, przy dźwiękach wesołej muzyki, w rejonie Konieczna - Stebnicka Huta. Stało się to na skutek namowy por. Vojtecha Klecandy (Dąbrowski nazywa go kapitanem Nekandą), działającego w 2. Kompanii Czeskiej Drużyny walczącej od początku wojny ochotniczo w szeregach rosyjskich. Sprawa ta nie jest jednak jednoznaczna. Nie wiadomo bowiem, czy owe bataliony rzeczywiście dobrowolnie przeszły na stronę rosyjską, czy też po prostu rozpadły się w chaosie, jaki ogarnął 28. pułk. Po wojnie Czesi zrobili z tego wydarzenia mit narodowy i punkt h o n o r u , do czego przyczyniła się niewątpliwie powieść Jaroslava Haška. Uczestnicy wydarzeń nie potwierdzili tej wersji. Jest jednak jasne, żc cokolwiek się wtedy stało - 28. pułk praski z pewnością się nie popisał. W każdym razie jednostkę rozformowano, dzieci zaś w całej monarchii szydziły z tchórzliwych Czechów i na pytanie, ile to jest 28, podnosiły obie ręce do góry. Gest ten towarzyszył odtąd oddziałom czeskim na wszystkich dworcach na Węgrzech i w Galicji.
207
SALA OPERACYJNA W SZPITALU. URZĄDZENIA I WYPOSAŻENIE WSKAZUJĄ NA SZPITAL UMIEJSCOWIONY GŁĘBOKO NA TYŁACH ARMII. POLOWIE SZPITALE I SALE OPERACYJNE BYŁY URZĄDZANE AD HOC W MIEJSCACH TAKICH JAK OBORY, STODOŁY, CHAŁUPY CZY CEGIELNIE.
O ASEPTYCE NIE BYŁO WIĘC MOWY, STĄD BRAŁA SIĘ OLBRZYMIA ŚMIERTELNOŚĆ WŚRÓD RANNYCH, ZAZWYCZAJ
NIE UJMOWANA W STATYSTYCE STRAT WOJENNYCH
wizji jarosławskiej pozostało tylko 1200 zdatnych do walki żołnierzy, lecz kosztem 85% strat w ludziach przeważyła ona szalę bitwy i ocaliła monarchię naddunajską od katastrofy, powstrzymując zwycięski marsz carskich armii. W ten sposób załamano ofensywę rosyjską w Beskidzie Niskim, chociaż walki toczyły się jeszcze kilka dni na całym froncie. Ale odtąd w żadnym miejscu nie udało się Rosjanom postąpić ani kroku do przodu, a co więcej - ich przeciwnik przechodził wszędzie do kontrataków. Wreszcie 9 IV piechota niemiecka armii Linsingena zdobyła po długich walkach pod Koziową górę Zwinin, stanowiącą klucz do tego odcinka frontu. Następnego dnia po tych bojach, nazywanych bitwą pod Koziową, Iwanow wydał Dimitriewowi i Brusiłowowi rozkaz wstrzymania ofensywy aż do nadejścia posiłków, a w kilka dni później zarządził przejście do obrony wszystkim dowodzonym przez siebie wojskom. Walki ustały wśród ogromnego wyczerpania obu przeciwników, a szeroki pas Karpat zamienił się w gigantyczne cmentarzysko przykryte białym całunem śniegu. Jednocześnie z walkami w Beskidzie Niskim toczyły się ciężkie boje w Bieszczadach. Główne uderzenie miała wyprowadzić rosyjska 8. Armia,
208
zasilona większością sił rozwiązanej 11. Armii55. Natarcie w Bieszczadach ruszyło w ostatnich dniach marca 1915 roku. Jedna z dywizji przerzuconych na front karpacki z Przemyśla przebiła się głęboko wciętą doliną Prowczy pomiędzy masywami Połonin Wetlińskiej i Caryńskiej. Dna doliny nie obsadzono, pozycje obrońców były położone znacznie wyżej na grzbietach i głównego przeciwnika Rosjan stanowili nie żołnierze wrogiej armii, lecz głęboki, kopny śnieg. 30 III wojska rosyjskie dotarły do Nasicznego, obrona austriacka pękła i już 1 IV Rosjanie zajęli Ustrzyki Górne i Wołosate. Pozycje na połoninach Austriacy oddali bez walki 2 i 3 IV; główną linią obronną stawało się teraz pasmo graniczne. Tymczasem oddziały rosyjskie z Wołosatego ruszyły na południowy wschód, zdobyły Przełęcz Bukowską u stóp Rozsypańca (1280 m) i parły dalej, przebijając się przez trzymetrowe zaspy wzdłuż grzbietu Połoniny Bukowskiej ku przełęczy Użockiej; dopiero silny węzeł obronny na szczycie Opołonka (1028 m) zdołał zatrzymać ich natarcie. Rosjanie ominęli wówczas pozycję austriacką, zeszli dolinami Halicza i Negrylowa ku Sanowi, po czym nocą 10 IV zaatakowali Uzsok, który jednak wojska austro-węgierskie utrzymały i nie dopuściły do rozwinięcia natarcia dalej na południe. 11 IV wojska carskie zdobyły Beniową, spaloną miesiąc wcześniej na skutek ostrzału artyleryjskiego, i Sianki. Nie udało się im jednak rozwinąć natarcia z przełęczy Beskid Wołosacki na południe, w celu przecięcia doliny Ungu i biegnącej wzdłuż niej linii kolejowej. Uniemożliwiła to zacięta obrona przez wojska cesarsko-królewskie panującej nad przełęczą góry Menczył (1008 m)56, nie zdobytej mimo wielokrotnych szturmów. Nie powiodło się również natarcie w zachodniej części Bieszczadów. Wojska rosyjskie zdobyły tutaj Wolę Michowa, górę Szczołb i Głęboki Wierch, opanowując w tym rejonie główny grzbiet Karpat. 4 IV Rosjanie wzięli Cisną i uderzając Doliną Roztoczki, po ciężkich walkach zajęli przełęcz nad Roztokami, przeszli ją i opanowali Zemplénoroszi i Nagypolan. 9 IV zdobyli Wysoki Groń (905 m). Jeszcze 20 IV dotarli w rejon na południe od góry Dziurkowiec (1188 m), zajmując Runinę. Do 14-20 IV (w zależności od odcinka) natarcie rosyjskie wygasło. Zacięta, wręcz rozpaczliwa obrona wojsk cesarsko-kólewskich, wykrwawienie wojsk rosyjskich i wciąż trwająca niezwykle śnieżna zima sprawiły, że cel operacji ponownie nie został osiągnięty.
55
Armię tę utworzono specjalnie w celu blokowania twierdzy Przemyśl i rozwiązano po jej kapitulacji.
56
T. Olszański, I wojna światowa w Karpatach, Warszawa 1985, s. 33.
209
Ofensywa kwietniowa, nazywana w historiografii wielkanocną57, była ostatnią w zimowej kampanii. Obie strony nie miały sił na dalsze działania zaczepne. Front zastygł. Przebiegał on teraz od Smerekowca na południe przez górę Rotundę, górę Jaworzynkę (869 m), Wysową, Cigelkę, górę Busov (1002 m), Magurę (902 m) po Zboró, który znajdował się w rękach rosyjskich. Stamtąd biegł na południowy wschód przez Spaleny verch, Hazslin, Bereznicę na południe od Sztropkó, po czym prowadził na wschód przez Oroszvágás i Csebény, górę Kobyla (638 m), Alsóalmád, Vendégi, górę Skura (857 m), górę Horozate (762 m) po Zellő, dalej przez górę Borsuk (719 m), WARTOWNIK W OKOPIE. UZBROJENIE STANOWI KARABIN MANNLICHER górę Briaki (685 m), wzgórza M 9 5 . ŻOŁNIERZ JEST OWINIĘTY W PRZYGOTOWANĄ NAPRĘDCE PELERYNĘ, ZROBIONĄ NAJPEWNIEJ Z PRZEŚCIERADŁA. ÓWCZESNE na północ od Stariny i RuniREGULAMINY W OGÓLE NIE PRZEWIDYWAŁY ZIMOWEGO MASKOWANIA nę. W głównym grzbiecie Kar- ŻOŁNIERZY, TOTEŻ ROZKAZY WYPRZEDZIŁA INWENCJA ŻOŁNIERZY pat pozostały armii austro-węgierskiej na pewno węzły obronne na Menczyle (1008 m), Opołonku (1028 m), a być może także i nieatakowany przez Rosjan odcinek o d Dziurkowca (1188 m) przez silnie umocnioną przełęcz pod Czerteżem po M ałą Semenową (1071 m) i Chresty (998 m)58. W rękach wojsk c. i k. pozostał także Uzsok. Pomimo tragicznych doświadczeń zimowych bitew karpackich głównodowodzący rosyjskim frontem południowo-zachodnim, ogarnięty maniakalną obsesją przebicia się na Węgry, aż do początku maja przygotowywał nową ofensywę. Naczelny wódz, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, nakazywał jednak 57
Wielkanoc 1915 roku przypadała na 4-5 IV, jednocześnie w Kościele katolickim i prawosławnym;
termin świąt zbiegł się z początkiem ofensywy rosyjskiej i największymi sukcesami Rosjan odniesionymi podczas jej trwania. 58
T. Olszański, I wojna światowa..., s. 35.
210
kontynuować operacje zaczepne; chodziło o utrzymanie inicjatywy strategicznej, wciąż należącej do Rosjan. Gen. Iwanow po niepowodzeniu walk kwietniowych nie wierzył już w sukces nowej operacji, ale przygotowania rozpoczęto. Nadal wzmacniano front 8. Armii walczącej w górach, kosztem 3. Armii osłaniającej jej prawe skrzydło nad Dunajcem. Zagrożenie tego skrzydła było wyczuwane przez rosyjskich sztabowców; 12 IV generalny kwatermistrz, gen. Daniłow, zwracał uwagę na niebezpieczeństwo ataku niemiecko-austriackiego na odcinku 3. Armii. Koncentrację sił przygotowywanych do uderzenia wykryło również rosyjskie rozpoznanie lotnicze. Jeszcze na dwa dni przed decydującym starciem, które miało tam odmienić losy wojny, uparty generał rosyjski dokonywał ostatnich uszczupleń na głównym kierunku bliskiego już uderzenia przeciwnika. REZULTATY
Krwawe zmagania zwane zimowymi bitwami karpackimi trwały trzy miesiące, nie przynosząc żadnej ze stron pożądanego rozstrzygnięcia. Za to straty w nich poniesione należały do najcięższych dla obu stron walczących w ciągu całej wojny. Z armii austro-węgierskiej od 1 l do 30 IV ubyło 700 000 ludzi, z czego ponad 1/3 stanowili zabici, inwalidzi i jeńcy. Do tego doliczyć należy jeszcze załogę Przemyśla. Straty ludzkie Rosjan, usiłujących wyrównać luki wyposażenia, były daleko większe. Sama bitwa wielkanocna, trwająca zaledwie 5 dni, kosztowała ich około 40 000 poległych i rannych. Choć nie udało się nigdy zestawić dokładnych statystyk, szacuje się, że we wszystkich bitwach karpackich Rosja utraciła co najmniej 1 200 000 ludzi. Za tę straszliwą cenę osiągnięto niewiele. Rosjanie wymusili kapitulację Przemyśla, co wykorzystali w pełni propagandowo zarówno u siebie, jak i za granicą, lecz militarne znaczenie tego sukcesu było niewielkie. Zdołali też, przy niezmiernie dużych stratach w ludziach i sprzęcie, opanować skrawek Górnych Węgier na południe od Przełęczy Dukielskiej, który do niczego im się ostatecznie nie przydał. Strona austro-węgierska za cenę życia tysięcy swoich najwierniejszych i najlepszych poddanych zdołała utrzymać wszystkie najważniejsze przejścia w Karpatach i oswobodzić niewielki południowo-wschodni fragment Galicji oraz większość Bukowiny, które stanowiły najbiedniejsze i najbardziej zacofane ze wszystkich krajów monarchii. Znacznie lepiej natomiast udało się obu walczącym stronom pokrzyżować sobie wzajemnie plany. Rosjanie udaremnili odsiecz Przemyśla i obronili swe zdo-
211
bycze w Galicji Wschodniej. Wojska austro-węgierskie przeszkodziły przedarciu się Moskali na Węgry i pogrzebały tym samym wielkie plany bałkańskie Rosji. Lecz sytuacja tylko pozornie była remisowa. Zasadniczym celem Rosji bowiem było zniszczenie Austro-Węgier i zakończenie wojny przed nieuchronnym zużyciem materiałów niezbędnych do jej prowadzenia. Natomiast dla monarchii naddunajskiej prawdziwym celem bitew karpackich nie było ocalenie Przemyśla, lecz utrzymanie linii Karpat i niedopuszczenie do rozkładu państwa. Twierdzy nad Sanem broniono tak zawzięcie właśnie dlatego, że stała się dla ludów Austro-Węgier symbolem trwania monarchii i obawiano się skutków jej upadku. Jednak była to obawa przedwczesna, gdyż przywiązanie do monarchii znacznej większości jej mieszkańców okazało się w czasie zimowych zapasów 1914/1915 roku tak duże, że zdołała ona dzięki niemu przetrwać kryzys wywołany kapitulacją twierdzy i utrzymać swój naturalny mur obronny - Karpaty. Mimo ciężkiej sytuacji na froncie i niewątpliwego uszczerbku w swej pozycji politycznej, jakim była utrata Lwowa i większości Galicji Wschodniej, Austro-Węgry zdołały również utrzymać swe jesienne zdobycze w Królestwie Kongresowym, czyli dość szeroki pas ziemi od północnych granic Krakowa po Piotrków Trybunalski, co zapewniało łatwą komunikację z niemieckim sojusznikiem. Niechętni państwom centralnym badacze59 patrzący oczyma koalicji, eksponują jedynie klęski Austro-Węgier i zdają się zwykle nie zauważać, że w trakcie zimowej kampanii karpackiej państwo to osiągnęło swój zasadniczy cel, którym było niedopuszczenie wroga do serca monarchii, podczas gdy Rosja swego celu nie osiągnęła. Co więcej, na jego niedoszłą realizację zmarnowała ona szczupłe zapasy sił i amunicji, przygotowując tym własną zgubę. Niektórzy historycy (np. Dąbrowski) sądzili, iż odpowiedzialność Iwanowa za późniejszą klęskę Rosji jest jeszcze większa60. Ich zdaniem defensywa w Karpatach mogłaby zachować resztki zapasów wojennych i zwiększyłaby szansę odparcia ataku pod Gorlicami, a być może nawet dotrwania do wybuchu wojny włosko-austro-węgierskiej. Wydaje się to jednak problematyczne, ponieważ szybkie przerzucenie z powrotem na odcinek gorlicki całego korpusu, który w przeddzień tej operacji nierozważnie "oddelegowano" do działań w Karpatach, i tak nie zmieniło losu bitwy, podobnie jak i przystąpienie Włoch do wojny wcale nie 59
Do takich należy niewątpliwie przepojony niechęcią do Austro-Węgier współczesny Austriak Franz Forstner. który tak dobrał materiał w swej książce (Forstner, s. 171-175, 188-190), że przedstawił owe krwawe zmagania jako bezprzykładną klęskę Austro-Węgier, w ogóle nie widząc ich zasadniczego i negatywnego skutku dla Rosjan. Podobnie postępują Michał Klimecki (Klimecki, s. 52-63) oraz Janusz Pajewski (Pajewski, s. 286-287). Decydującą rolę bitwy karpackiej w załamaniu się impetu rosyjskiego wśród polskich historyków zauważył najpierw Jan Dąbrowski (Dąbrowski, Wielka wojna, s. 324-325), natomiast Marian Zgórniak zajmuje w swym opracowaniu stanowisko pośrednie (Zgórniak, Szkice, s. 155). 60
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 326.
zatrzymało austro-węgierskiej ofensywy wiosenno-letniej. Rację miał więc raczej Iwanow, upatrując w swych zimowych uderzeniach ostatnią szansę zwycięstwa dla Rosji. Przekreślił ją jednak upór Conrada von Hötzendorfa i poświęcenie żołnierzy broniących dorobku swojego życia, swych rodzin, ojczyzny i wolności parlamentarnych. Potyczki zimowe w Karpatach odbywały się przy zastosowaniu przez obie strony na szeroką skalę nowego środka walki - propagandy politycznej, mającej podkopać spoistość polityczną szeregów przeciwnika. I chociaż stanowiła ona novum, to wkrótce zaczęła odnosić skutki widoczne tak po stronie austro-węgierskiej, jak i rosyjskiej. Środki masowego przekazu w obu państwach umiejętnie mobilizowały opinie publiczną, powiększając rozmiary sukcesów i zmniejszając skutki porażek, przy czym media austro-węgierskie zachowujące bardziej umiarkowany ton i nie fabrykujące nieistniejących zdarzeń okazały się bardziej skuteczne od rosyjskich, ponieważ lepiej przygotowywały swych odbiorców na przeciwności losu i działały przez to bardziej mobilizująco. Natomiast rosyjska dywersja panslawistyczna nie osiągnęła większych rezultatów (przekonano jedynie przekonanych, tj. tych czeskich malkontentów i część Łemków, którzy występowali przeciw monarchii już przed wojną). Z drugiej strony zawiodły także (nieudolne zresztą) próby pozyskania przez Austro-Węgry carskich poddanych: Polaków i Ukraińców walczących u boku Rosjan. W wielu opracowaniach na temat bitew karpackich i w ogóle pierwszego roku wojny w Galicji uderza ich stronniczość, a nawet oczywiste wypaczenia będące skutkiem bezkrytycznego zawierzenia nie tylko źródłom rosyjskim, które starały się ukazać Austro-Węgry jako poroniony twór uciskający narody słowiańskie, lecz także i niemieckim, zainteresowanym w wyolbrzymieniu swej roli w owych wydarzeniach i lansujących tezę o rozstrzygającej roli swych posiłków61. Nie zaprzeczając oczywistemu faktowi obecności niemieckich oddziałów na odcinku karpackim, należy jednak rzecz sprowadzić do właściwych proporcji. W bitwach karpackich po stronie austro-węgierskiej użyto sił 4 armii własnych (2., 3., 4. i 7.) oraz 2,5 dywizji piechoty i 1 dywizji jazdy przydzielonych do wspólnej niemiecko-austro-węgierskiej Armii Południowej. Natomiast pomoc niemiecką stanowiło w sumie 4,5 dywizji piechoty i 1 dywizja kawalerii. Razem było to mniej niż jedna armia i nie więcej niż 10% sił użytych w Karpatach przez państwa centralne. Wojska niemieckie walczyły wprawdzie dzielnie, lecz nie spisały się ani lepiej, ani gorzej niż reszta armii. Ich dowódcy Linsingen i von Marvitz nie przewyż61
Celowali w tym zwłaszcza historycy okresu komunistycznego powtarzający tezy ustalone w przedwojennych sowieckich podręcznikach. Będzie jeszcze o tym mowa w opisie operacji gorlickiej.
213
szali ani talentem, ani inwencją austriackich i węgierskich kolegów. Nie mieli zresztą ku temu żadnej możliwości, wykonując jedynie polecenia i rozkazy austro-węgierskiego sztabu generalnego. Twierdzenie, iż linię Karpat utrzymano tylko i wyłącznie dzięki wsparciu sojusznika, jest więc co najmniej dyskusyjne. W każdym razie nie można go było nawet w przybliżeniu porównać z rzeczywistą rolą wojsk austro-węgierskich zasłaniających niemiecki Śląsk w listopadzie 1914 roku. Trzeba też na koniec podkreślić, zazwyczaj pomijaną, wielką ofiarność społeczeństwa monarchii Habsburgów na rzecz wojny. Podczas gdy wszyscy chętnie piszą o zdradzie praskiego 28. pułku piechoty i nieuchronnych przypadkach dezercji, żadne opracowanie nie wspomina, iż były to przypadki incydentalne w porównaniu z wielotysięczną rzeszą ochotników zgłaszających się do służby frontowej. Wśród nich znajdowały się też kobiety, jak np. odznaczona za dzielność kapral Mariska Fery-Bognar62 z 69. pułku piechoty liniowej, oraz trzynasto- i czternastoletni chłopcy, jak łącznik Otto Kashanek z Brna i huzar Hugo Josa63. Nikt też na ogół nie wspomina, iż w czasie trwania bitew karpackich zapełniano codziennie całe szpalty gazet zdjęciami oficerów, którzy polegli, prowadząc swych podwładnych do walki, i że w każdej z nich było takich informacji kilka lub kilkanaście. Poza wspomnianym już wielokrotnie pułkiem czeskim nie zdarzył się też ani jeden przypadek, by jakikolwiek oficer poddał swych ludzi bez uprzedniej walki. W niniejszej pracy wspomniano również o pomocy okazywanej wojskom Pflanzer-Baltina przez ludność południowo-wschodniej Galicji i Bukowiny. O przywiązaniu ludności cywilnej do monarchii habsburskiej świadczą też liczne epizody pomocy wywiadowczej niesionej jej wojskom. Przykładem może być wyczyn dziewiętnastoletniej Susi Schorr z Pistyna w Galicji Wschodniej, która nie wahała się wykraść dziennika rozkazów stacjonującym w domu jej rodziców oficerom rosyjskim i przedrzeć się z nim w trakcie dwudniowej, zimowej wędrówki przez linię frontu do sztabu 54. austro-węgierskiej dywizji piechoty64. Sympatycznym przykładem cywilnej ofiarności było przekazanie walczącym w Karpatach żołnierzom miliona papierosów przez właścicieli i robotnice jednej z chorwackich fabryk tytoniowych. Prawdą jest też jednak i to, że w wyniku opisywanych walk w Karpatach pozostało na zawsze wiele tysięcy ludzi, zwłaszcza oficerów, którzy byli do monarchii najbardziej przywiązani, i że nie dało się ich już zastąpić.
62
Interessante Blatt, XXXIV, nr 13, s. 2.
63
Tamże, nr 6, s. 11.
64
Tamże, nr 17, s. 6.
Rozdział 5 Obrona Przemyśla Walczyliśmy jak lwy, Broniąc Bramy Węgier1.
Twierdza Przemyśl odegrała ogromną rolę w galicyjskich zmaganiach 1914/1915 roku i z tego powodu zasługuje na poświęcenie jej osobnego rozdziału. Ze względu na długotrwałość izolowanej obrony pozostaje ona dotąd wyjątkowym fenomenem pośród podobnych sobie zdarzeń w ciągu całego XX wieku. Wydarzenia przełomu września i października 1914 roku sprawiły, iż już w pierwszym etapie wojny przemyska twierdza stała się sławna nie tylko w całej monarchii habsburskiej, lecz i na całym świecie, napełniając dumą sprzymierzonych, obawą wrogów, a szczerym podziwem neutralnych. Odniesione wówczas zwycięstwo nad oblegającymi wojskami rosyjskimi uczyniło z niej symbol żywotności i trwania Austro-Węgier, co poważnie zaważyło na późniejszych wydarzeniach. Gdy potężny "walec parowy" przetoczył się po Ga1
Napis na cześć obrońców Przemyśla wyryty na cokole pomnika na prawym brzegu Dunaju, u wejścia na Most Małgorzaty w Budapeszcie.
215
licji, docierając aż do Krakowa, względy prestiżowe i polityczne nie zezwoliły na ewakuowanie Przemyśla i skazały go na długą samotna obronę. Osiągnięta wcześniej chwała zobowiązywała legendarną załogę do niezłomnego trwania nad Sanem i wykluczała wczesną kapitulację. Zmuszało to z kolei austro-węgierski sztab generalny do podejmowania nieustannych wysiłków mających na celu odblokowanie twierdzy. W ten sposób Przemyśl stał się głównym celem wszystkich operacji podejmowanych przez obie strony od października do końca marca i mimowolną przyczyną gigantycznych strat poniesionych w tym czasie przez obu przeciwników2. Długotrwała obrona i krzepiące wiadomości przesyłane z twierdzy do monarchii, dzięki poświeceniu austro-węgierskich lotników, wytworzyły przesadne przekonanie, iż Przemyśl będzie trwał w oporze w nieskończoność. Dlatego też, gdy z początkiem kalendarzowej wiosny nadeszła tą samą drogą wiadomość o jego upadku, całe Austro-Węgry ogarnęła zgroza oraz rozżalenie i zaczęto sobie zadawać niedorzeczne pytanie: dlaczego nie broniono się nadal. I choć nie ulega żadnej wątpliwości, że zarówno dowództwo twierdzy, jak i jej załoga zrobili o wiele więcej i wytrwali wielokrotnie dłużej, niż należało się spodziewać, pytanie to powraca nieraz do dziś w rozmaitych publikacjach3. Wskazywano też wiele "argumentów", które miały dowodzić, iż można się było utrzymać dłużej4: 1) twierdza posiadała nowoczesny system umocnień; 2) jej artyleria pod względem kalibru i ilości przewyższała nieprzyjacielską; 3) jej załoga pod względem liczebności nie ustępowała oblegającym ją Rosjanom; 4) zapasy zgromadzone na początku wojny powinny wystarczyć na dłużej. Wydobywano też skwapliwie inne mniej bohaterskie strony życia załogi i ludności twierdzy: spekulację artykułami żywnościowymi, regularne kontakty 2
Zob. poprzednie rozdziały niniejszej pracy.
3
Od chwili upadku Przemyśla wielokrotnie próbowano podważyć jego legendę, wymieniając nie tylko przedstawione niżej ciemne strony obrony, lecz wręcz podważając jej celowość. Zresztą jeszcze przed podjęciem decyzji przez sztab przeciwni obronie byli np. zastępca głównodowodzącego arcyksiążę Fryderyk i uzdolniony gen. Boroević (problem ten opisano w poprzednim rozdziale). Zarzucano też gen. Kusmankowi, iż nie dopilnował właściwie wykonania dzieła zniszczenia twierdzy i wiele obiektów pozostało w dość dobrym stanie, utrudniając późniejsze odbijanie Przemyśla (Forstner. s. 195). Po upadku monarchii austro-węgierskiej, na wniosek interpelacji poselskich pozwano nawet gen. Kusmanka przed specjalną "Komisję do zbadania obowiązków służbowych", która jednak 21 IV 1921 roku uwolniła byłego komendanta twierdzy od wszelkich stawianych mu zarzutów (Forstner, s. 205 i n.). 4
Zarzuty te szczególnie jadowicie eksponuje wielokrotnie cytowane dzieło Franza Forstnera (zwł. na s. 175-181).
216
żołnierzy z prostytutkami, defetyzm siany przez ludność i rzekomo nieuzasadnione represje, jakie ją za to spotykały. Z wszystkimi wymienionymi argumentami można jednak polemizować: 1) Rzekomo najnowocześniejszy system obronny nigdy nie był ukończony ze względu na chroniczny brak środków finansowych, a ponadto znali go Rosjanie, którzy weszli już przed wojną w posiadanie jego planów, przekazanych im przez osławionego płk. Redla. Trzeba też przyznać, że na gotowości bojowej twierdzy zaważyło także wstrzymanie rozbudowy fortyfikacji w Galicji przez Conrada, po objęciu przez niego stanowiska szefa sztabu generalnego w 1907 roku. 2) Artyleria forteczna była tylko w niewielkim procencie w miarę nowoczesna, resztę zaś stanowiły niemal muzealne rupiecie. 3) Załoga była rzeczywiście liczna, składała się jednak w olbrzymiej większości z drugo- i trzeciorzędnych jednostek pospolitego ruszenia. Na 128 000 stanu liczebnego sprawność bojową, porównywalną z oddziałami liniowymi, posiadało nie więcej niż 20 000 żołnierzy, przy czym ich liczba spadała w czasie oblężenia. 4) Wielkie zapasy żywnościowe, paliwowe i medyczne zostały mocno nadszarpnięte w październiku 1914 roku, gdy wspomagano nimi dwie armie polowe w czasie ofensywy Wisła - San. Poza tym obliczono je na znacznie mniejszy stan załogi (90 000) i nic uwzględniono w kalkulacji ludności cywilnej5. Niedorzeczne są też wymienione wyżej zarzuty czynione obrońcom Przemyśla. Cnota żołnierza nie polega na tym, z kim śpi, lecz jak walczy. Żaden z nich nie ślubował celibatu i oczekiwano od nich dotrzymania przysięgi wojskowej, a nie małżeńskiej. Kilku autorów wydaje się mylić wojsko z męskim klasztorem. Obiektywnie rzecz biorąc, chyba lepiej, że żołnierze szukali zapomnienia w płatnej miłości, niż gdyby mieli dopuszczać się gwałtów na mieszkankach miasta. Wypominana spekulacja żywnością jest natomiast nieunikniona wszędzie, gdzie istnieje jej niedobór. Najbardziej zaś niedorzeczny wydaje się argument dotyczący defetyzmu mieszkańców i związanych z nim represji ze strony komendy twierdzy. Jeśli defetyzm, szpiegostwo i czynne moskalofilstwo były faktem, to i represje były konieczne, by utrzymać dyscyplinę. Jeśli zaś podważa się celowość represji, to sugeruje się tym samym, że wspomnianych zjawisk nie było. Oczywiście, jak to zwykle bywa w podobnych okolicznościach, były też z pewnością niewinne ofiary nadgorliwości służbowej. Jednakże jak dotąd nie znaleziono w żadnej wojnie sposobu na ich wyeliminowanie. 5
Podane tu informacje wynikają z uważnej lektury danych, przytoczonych za: O U L K , cz. 1, s. 378-379.
217
S T R A T E G I C Z N E Z N A C Z E N I E PRZEMYŚLA W M O N A R C H I I AUSTRO-WĘGIERSKIEJ
Samo położenie Przemyśla w centrum Galicji, na skrzyżowaniu dwóch najważniejszych szlaków komunikacyjnych czyniło z niego ważny punkt strategiczny, który w razie ufortyfikowania mógł skutecznie zamknąć drogę na Węgry. Zauważyła to jeszcze przed Wiosną Ludów zajmująca się fortyfikacjami austriackimi komisja pod przewodnictwem Heinricha von Hessa. Przemyśl nad Sanem, leżący w środku kraju i na ważnych węzłach komunikacyjnych, zamyka główną nieprzyjacielską linię operacyjną prowadzącą przez Brody i Lwów, flankuje linie boczne, północne i południowe, oraz osłania, przydatne wyłącznie dla armii, przejścia przez Karpaty między Duklą a Preszowem6. Z biegiem lat opinia ta nie traciła na aktualności. Przeciwnie, wraz z rozwojem kolejnictwa strategiczne znaczenie Przemyśla wzrosło i wymusiło konieczność jego ufortyfikowania. Pierwsze kroki w tym kierunku podjęto jeszcze podczas wojny krymskiej, konstruując prowizoryczne umocnienia polowe, lecz ówczesne kłopoty finansowe Austrii Sprawiły, że na poważną realizację projektów musiano poczekać aż do 1872 roku, gdy Rada Państwa ostatecznie zatwierdziła budżet, akceptując plan budowy twierdzy rdzeniowej i ogólny koszt robót opiewający na 24 000 000 guldenów7. KRÓTKI ZARYS ROZWOJU TWIERDZY
Plany umocnienia Przemyśla, jako obozu warownego bądź twierdzy austriackiej, sięgają początków XIX wieku. Budowę wielkich szańców obozu warownego rozpoczęto w obliczu wojny krymskiej w roku 1854 i powoli kontynuowano także po jej zakończeniu. Pierwsze plany modernizacji, a właściwie budowy twierdzy, dostosowanej do warunków stawianych przez nowoczesną artylerię, polegały właśnie na rozbudowie i przebudowie tych wielkich, siedmiokątnych szańców. Projektów tych (z lat siedemdziesiątych XIX wieku) nie zrealizowano w całości, gdyż konieczna stała się budowa nowych fortów. Ambitne założenia gen. Daniela Salis Soglia przewidywały od r a z u budowę pierścienia fortów pancernych; uniemożliwiły to jednak względy finansowe. w latach osiemdziesiątych XIX wieku powstały więc najpierw forty artyle6
Forstner, s. 74.
7
Tamże, s. 77.
218
ryjskie, w odmianie jednowałowej (5 dzieł obronnych), jak nowocześniejszej, dwuwałowej (3 obiekty). W latach dziewięćdziesiątych budowano dwa najpotężniejsze dzieła pancerne, tzw. forty jednostkowe (Einheitsfort), służące do obrony bliskiej i dalekiej równocześnie (IX "Brunner i XIII "San Rideau"), oraz kilkanaście fortów międzypola, przeważnie bez pancerza. Już w XX stuleciu rozpoczęto modernizację twierdzy, wprowadzając wielkie forty, przeznaczone głównie do bliskiej obrony, jednak z potężnymi bateriami pancernymi do prowadzenia ognia flankowego (tradytorami). Na uwagę zasługuje rozbudowa najnowocześniejszej, wysuniętej grupy fortowej, tzw. Grupy Siedliskiej, o którą toczyły się najcięższe walki w październiku 1914 roku. Twierdza Przemyśl, paradoksalnie gorzej rozwinięta od Krakowa, pod koniec okresu pokojowego otrzymała, jako swoistą rekompensatę, więcej nowoczesnego wyposażenia fortecznego, np. bardzo nowoczesnych wież pancernych, wysuwalno-obrotowych typu M.2 oraz ciężkich, dwunastocentymetrowych dział do kazamat pancernych w tradytorach. Twierdzę Przemyśl podzielono na 8 odcinków obronnych, z których dwa pierwsze obejmowały wewnętrzny pierścień obronny o obwodzie 15 km i średnicy 6 km. Zewnętrzny pierścień został podzielony na 6 odcinków obronnych. W nim wybudowano 15 fortów głównych oraz kilkanaście pomocniczych. Między fortami umieszczono dodatkowe stanowiska artylerii. Najbardziej rozbudowany był odcinek VI obejmujący swoim zasięgiem teren między Sanem a Wiarem. Jego forty broniły najważniejszych dróg od Lwowa i Dobromila. Z 13 fortów tego odcinka, 5 posiadało pancerne wieże. Najnowocześniej wyposażoną grupę fortów stanowiły forty w rejonie wsi Siedliska, broniące Przemyśla od wschodu8. Na lewym brzegu rzeki San rozciągał się odcinek III. Zaczynał się on od położonego nad Sanem fortu XVII "Ostrów" mającego za zadanie, wraz ze znacznie wyżej usytuowanym fortem VIII "Łętownią", obronę twierdzy przed nieprzyjacielem nadchodzącym od strony Dubiecka. Północny odcinek IV był dla Przemyśla i twierdzy tak samo ważny jak odcinek VI. Z tej strony prowadziła do miasta główna droga i linia kolejowa z Krakowa, a teren był całkowicie bezleśny i prawie równinny. Dlatego też tutaj znajdowały się potężne forty pancerne. Pierścień obronny twierdzy zamykał najniżej położony krótki odcinek V, mający też tylko 4 obiekty obronne. Spośród nich wyróżniał się potężny fort pancerny XIII - "San Rideau". Załogę twierdzy przewidywano na około 80 000 żołnierzy, z tej liczby 50 000 przezna8
Dziś znajdują się one już po ukraińskiej stronie granicy.
219
czonych było do zadań bojowych. Ze względu na znaczenie, jakie przywiązywano do twierdzy, trzon jej załogi stanowili żołnierze narodowości niemieckiej i węgierskiej. W 1913 roku zostały zatwierdzone plany przewidujące przekształcenie fortecy z typowej twierdzy pierścieniowej w rejon umocniony, mogący być bazą operacyjną dla własnych celów zaczepnych. W związku z tym rozpoczęto szereg prac w miastach na północ i wschód od Przemyśla, w celu stworzenia systemu obronnego na linii San - Dniestr. Przemyśl, poza blokowaniem głównych szlaków wiodących z zachodu i Węgier, miał także za zadanie zapewnić obronę przestrzeni w rejonie Sambor - Chyrów. W ten sposób przekształcono Przemyśl w potężną twierdzę, niemniej jednak z wielu względów, m.in. z braku potrzebnych kredytów oraz nagłego wybuchu wojny, nie udało się do końca wykonać zamierzonych planów. Nie okazało się również najszczęśliwsze umieszczenie tu głównej kwatery sztabu generalnego. Zlokalizowano ją bowiem za blisko głównego kierunku uderzenia przeciwnika i zbyt daleko od serca monarchii. Poza tym praca sztabu i nieustanne przemarsze przez miasto oddziałów polowych utrudniały komendzie twierdzy przygotowania obronne i wprowadzały niepotrzebny zamęt. Dlatego też twierdza mogła zacząć funkcjonować zgodnie ze swym zasadniczym przeznaczeniem dopiero po opuszczeniu jej przez AOK i po wycofaniu z niej oddziałów polowych. PIERWSZE OBLĘŻENIE WYPOSAŻENIE WOJENNE
W lecie 1914 roku twierdza Przemyśl była daleka od natychmiastowej gotowości bojowej, gdyż po pierwsze kryzys polityczny przerodził się w wojnę światową w niespotykanym dotąd tempie, a po drugie austro-węgierskie plany wojenne dotyczące frontu północnego (galicyjskiego) były - jak wspomniano - ofensywne. Twierdza nad Sanem pełniła w nich rolę kwatery głównej i centralnej bazy operacyjnej, a jej całkowite oblężenie uważano raczej za nieprawdopodobne. Jednakże ogłoszenie mobilizacji w Rosji i wybuch wojny rosyjskoniemieckiej rychło otwarły oczy głównej komendzie austro-węgierskiej na całą potęgę carskiego imperium, z którym przyjdzie się zmierzyć przy symbolicznej pomocy sojusznika, i skłoniło ją do natychmiastowego ogłoszenia stanu wyposażenia wojennego Przemyśla. Oznaczało to jego niezwłoczne przygotowanie do obrony, zgodnie z dyrektywami Ministerstwa Wojny z 20 IV 1887 roku9. 9
Forstner, s. 105.
220
Regulaminowy czas wyposażenia wojennego przewidywano na 42 dni. Miało ono odbyć się w trzech etapach odpowiadających przewidywanym zadaniom: 1) zabezpieczenie przed niespodziewanym, podstępnym uderzeniem; 2) zabezpieczenie przed próbą szturmu; 3) zabezpieczenie przed oblężeniem regularnym. Zadania te obejmowały postawienie w stan gotowości istniejących obiektów obronnych, wybudowanie umocnień polowych, oczyszczenie przedpola z drzew i obiektów cywilnych, przygotowanie dróg zaopatrzenia, zinwentaryzowanie i uzupełnienie zapasów wojennych, przygotowanie szpitali i punktów sanitarnych oraz lotnisk polowych, uzupełnienie artylerii i załogi. Rozwój wypadków przyśpieszył znacznie tempo robót i mimo olbrzymich wstępnych braków i niedociągnięć zostały one ukończone zgodnie z harmonogramem, już przed 15 IX, co pozwoliło stawić skutecznie czoła nadciągającemu przeciwnikowi. Było to przede wszystkim zasługą nowego dowódcy twierdzy, gen. Hermanna Kusmanka, który zabrał się do pracy z ogromną energią, przemyślnością i uporem cechującym wszystkich Siedmiogrodzian10. A wiele było do zrobienia. Przed wybuchem wojny twierdza dysponowała teoretycznie trzema liniami obronnymi, lecz tylko jedna linia pierścienia zewnętrznego była prawic ukończona, pozostałe zaś, tj. wewnętrzne, były wykonane jedynie częściowo. Linia pierścienia mierzyła 45 km w obwodzie i składała się z 17 dzieł głównych, 12 dzieł pośrednich, 6 łącznikowych, 11 stałych baterii11. Drugą linię stanowiły 4 nieukończone forty. Natomiast wewnętrzna linia obronna miała się składać z 21 dzieł, z których formę stałą przybrały jedynie dwa: fort XVIII b (Głęboka) i fort piechoty "Trzy Krzyże". Forty były na ogół przestarzałe. Tylko 12 mogło wytrzymać uderzenie pocisków z nowoczesnych moździerzy i to jedynie do kalibru 240 mm (a były wówczas używane nawet moździerze 305 i 420 mm!)12. Pozostałe dawały jedynie ochronę przed granatami i działami do 150 mm. Rozmieszczenie dzieł nie kryło wszystkich luk i według gen. Kusmanka na VIII odcinku obronnym na wzgórzu "pod Mazurami" przeciwnik mógłby przez to opanować górujące nad nim wzgórze Helicha i objąć z niego ogniem artyleryjskim cały obszar miasta oraz sparaliżować mosty na Sanie, przerywając tym samym komunikację między dwoma częściami Przemyśla. Aby do tego
10
Gen. dyw. Hermann Kusmanek von Burgneustädten, narodowości saskiej, urodzony w Hermanstadt został wyznaczony na to stanowisko przez cesarza Franciszka Józefa na kilka miesięcy przed wybuchem I wojny światowej (zob. Materniak, s. 26). 11
Forstner, s. 106.
12
Co prawda nie posiadali ich wówczas Rosjanie.
nie dopuścić, musiano przesunąć linię pierścienia umocnień na to wzniesienie i wybudować dobrze umocnione stanowiska polowe na jego przedpolu. Artyleria twierdzy liczyła na początku wyposażenia 714 armat, 54 haubice, 95 moździerzy i 72 karabiny maszynowe, przy czym podstawowe uzbrojenie stałe, tj. 595 armat, 46 haubic i 39 moździerzy, było przestarzałe, a nowoczesny był jedynie ruchomy odwód (56 armat, 8 haubic i 32 moździerze). Do końca okresu wyposażenia stan ogólny wzrósł, dzięki staraniom Kusmanka, do 1000 sztuk artylerii, lecz 299 z nich były to armaty wzór 1861 - nieomal muzealne zabytki, miotające pociski na czarny proch. Prace budowlane rozpoczęto 14 VIII i użyto do nich olbrzymiej liczby 29 000 robotników. Pracując na zmiany dzień i noc, rozbudowali oni w wymaganym czasie główną linie pierścienia, zaopatrując ją w fosy, okopy, działobitnie i zasieki z drutu kolczastego. Uzupełniono też infrastrukturę o nowe magazyny, składy, baraki, stajnie i szpitale polowe. Wzniesiono również dwa dodatkowe mosty na Sanie. Zamknięto też luki w międzypolach. W sumie w ciągu miesiąca zbudowano: 7 nowych dzieł pośrednich, 24 umocnione schrony, 50 km zakrytych okopów w międzypolach, 200 nowych ziemnych baterii, 1000 km zasieków z drutu kolczastego i pola minowe. Poza tym wykarczowano około 1000 ha lasu, który przed wojną sięgał pod sam pierścień. Niestety, padające ulewne deszcze nie pozwoliły na dokończenie tej ostatniej pracy, co wykorzystali Rosjanie, podchodząc pod osłoną drzew pod sam fort I/1, gdzie nie wycięto lasu. Przykrą koniecznością było także zlikwidowanie 21 osiedli na przedpolu twierdzy, co spowodowało rozgoryczenie ich mieszkańców, choć mogli się tego spodziewać, gdyż większość domów stanowiło samowolę budowlaną (permanentne omijanie reskryptu demolacyjnego). Do wykonanych prac należy jeszcze dodać: wybudowanie kuchni, hangarów, nowych dróg w obrębie twierdzy, wykopanie studni i pociągnięcie tysięcy metrów kabli telefonicznych. Sytuację komplikowało umieszczenie siedziby AOK w twierdzy, co zmuszało Kusmanka do zapewnienia jej łączności, bezpieczeństwa i szybkiego transportu. Wiele do życzenia pozostawiała także załoga twierdzy. Na początku roku 1914 pokojowy stan załogi liczył: 22 bataliony pospolitego ruszenia, 2,5 batalionu zapasowego, 4 szwadrony kawalerii, 35 kompanii artylerii fortecznej i 2 kompanie zapasowe, 7 kompanii saperów, oddział telegrafu fortecznego i polowej kolei fortecznej, 2 plutony reflektorów fortecznych, 2 oddziały balonowe, 33 baterie artylerii pospolitego ruszenia, 1 baterię haubic ciężkich, 66 wojskowych oddziałów roboczych i 14 dowództw wojskowych grup roboczych. W końcu sierpnia załoga liczyła 80 655 osób i 8588 koni, czyli teoretycznie tyle, ile przewidywał
222
regulamin dla twierdz tej klasy, lecz problem polegał na tym, iż tzw. załoga bezpieczeństwa składała sic z jednostek pospolitego ruszenia, które z reguły były słabo wyszkolone. Dotyczyło to zwłaszcza stanowiącej jądro obrony 111. bryg. piechoty pospolitego ruszenia złożonej z Rusinów, którzy byli w 80% analfabetami i nie znali ani regulaminu, ani najprostszych pojęć wojskowych (wśród karpackich Łemków było też wielu moskalofilów, co stwarzało dodatkowe niebezpieczeństwo). Pomysłowy Kusmanek pokonał jednak wszelkie trudności. Intensywne ćwiczenia przekształciły tę zbieraninę w całkiem znośny materiał wojenny, tzw. metoda gorsetu, czyli mieszania elementu niepewnego z bardziej oddanym, zapobiegła zaś skutecznie zdradzie i dywersji, choć utrudniła nieco rozkazodawstwo. Ostatecznie, na początku pierwszego oblężenia w twierdzy znajdowały się następujące jednostki: 23. dyw. piechoty honwedu (dowódca gen. dyw. Bela Tamásy13), 4 brygady pospolitego ruszenia (93. - dowódca gen. mjr Kaltenecker, 97. - dowódca gen. mjr Victor von Weber, 108. - dowódca płk Martinek, 111. - dowódca gen. mjr Waitzendorfer), następnie grupa gen. mjr. Wilhelma Nickla14 złożona z 14 batalionów pospolitego ruszenia zabezpieczenia linii kolejowych, żandarmeria asystencyjna pospolitego ruszenia oraz kompanie zapasowe pospolitego ruszenia. Ponadto pułki marszowe honwedów: 3., 4., 6. i 16., batalion marszowy 35. pułku landwery i 5 kompanii zapasowych pospolitego ruszenia przyczółka mostowego Jarosław15. Załoga liczyła więc w sumie: 65,5 batalionów piechoty, z czego 40,5 stanowiło pospolite ruszenie16. Oprócz tego było jeszcze 7 szwadronów jazdy, 4 baterie artylerii polowej, 43 kompanie artylerii fortecznej, 48 baterii artylerii pospolitego ruszenia, 8 kompanii saperów oraz różnorakie formacje techniczne i sanitarne17. Stan liczebny załogi twierdzy jest różnie podawany w zależności od źródeł. Według danych memoriału AOK o zaopatrzeniu Przemyśla, w twierdzy na początku oblężenia znajdowało się 131 000 osób i 21 000 koni18. 13
Pełne nazwisko Bela Tamásy de Fogras.
14
Pełne nazwisko Wilhelm Nickl von Oppavar; imion Kalneckera, Martinka i Weizendorfera nie udało się autorowi ustalić. 15
O U L K , s. 379.
16
Tamże.
17
Tamże.
18
Dane według memoriału AOK. Podaje się też inne dane: Pawieł Czerkasow, zgadzając się z nimi co do stanu osobowego, szacował liczbę koni na 11 000 (Czerkasow, tab. 4). natomiast Hermann Heiden (Heiden, s. 88) podawał liczbę 128 000 osób i 14 500 koni. Ireneusz Materniak 135 000 żołnierzy i 14 500 koni (Materniak, s. 27), Krzysztof Wielgus zaś 127 000 żołnierzy (Z galicyjskich pól wzlotów, s. 87).
223
SZTURM I ODSIECZ
Rosjanie nie wykorzystali czasu, jaki od połowy września mieli do dyspozycji na zdobycie twierdzy. Chociaż ostatnie cesarsko-królewskie oddziały liniowe opuściły Przemyśl już 17 IX, Rosjanie zajęci ściganiem cofającego się przeciwnika zostawili zablokowaną twierdzę w spokoju aż do początku października. Z pewnością uważali, iż wobec zarysowującej się szansy błyskawicznego całkowitego zwycięstwa szkoda czasu na zajmowanie się izolowanym punktem oporu, który i tak wpadnie im w ręce jako zdobycz wojenna. Toteż początkowo osaczono ją jedynie siłami 3. i 8. Armii rosyjskiej dowodzonymi przez gen. Brusiłowa19. Dopiero, gdy okazało się, że Austro-Węgry nie tylko nie zamierzają kapitulować, lecz przeciwnie - szykują się do zdecydowanej kontrofensywy, rosyjskie naczelne dowództwo doceniło wagę twierdzy nad Sanem i postanowiło ją natychmiast zdobyć. Przeciw 68 austro-węgierskim batalionom zamkniętym w twierdzy rzuciło więc na Przemyśl potężne siły 3. Armii dowodzonej przez gen. Radkę Dimitriewa, złożonej z ponad 8 dywizji piechoty (128 batalionów). Wojska te były wyposażone prawie w 900 dział, z których jednak znaczną większość stanowiły armaty polowe, niezdolne do poważnego naruszenia stałych fortyfikacji. W sumie 1 X Rosjanie zgromadzili do ataku na Przemyśl prawie 280 000 żołnierzy, co wyraźnie odzwierciedlało ich główny zamiar: złamanie załogi twierdzy w jednym potężnym szturmie, bez względu na straty własne. Przed przystąpieniem do akcji Rosjanie zbudowali prowizoryczne umocnienia, w czym starali się im przeszkodzić obrońcy, prowadząc niezbyt intensywny ostrzał ogniowy z dział różnego kalibru. Ponieważ informacje carskiego wywiadu mówiły o znacznym procencie Rusinów wśród załogi twierdzy, rosyjskie samoloty zrzucały nad miastem ulotki nawołujące ich do dezercji z szeregów cesarsko-królewskiej armii. Nie odniosły one jednak żadnego skutku z powodu omówionych powyżej środków zaradczych, zaprowadzonych przez komendanta Kusmanka, a także konsekwentnego stosowania przez niego prawa wojennego, zgodnie z którym za samo sprzyjanie Rosjanom i publiczne wyrażenie sympatii dla nich można było stanąć przed sądem polowym20. Czynione przez Rosjan przygotowania do szturmu nie umknęły uwadze dowództwa twierdzy, a utwierdziły je w tym spostrzeżeniu świeże wiadomości dostarczone drogą lotniczą zza linii frontu przez dzielnego kpt. Raabla 1 X. AOK informowało o początku 19
Stawka dysponowała dość dokładnymi planami umocnień twierdzy i na ich podstawie doszła do błędnego przekonania, iż Przemyśl nie ma szans na dłuższą obronę. 20
Materniak, s. 8.
224
kontrofensywy Wisła - San i spodziewanym w najbliższych kilkudziesięciu godzinach szturmie Przemyśla, a także dostarczyło klucz do szyfru używanego przez rosyjskich radiotelegrafistów. Przed rozpoczęciem szturmu Dimitriew spróbował opanować Przemyśl bez walki, wysyłając w dniu 2 X jako parlamentariusza płk. Wandama ze wspaniałomyślną, jak mu się zdawało, propozycją, której treść brzmiała następująco: Panie Komendancie! Szczęście opuściło cesarsko-królewska armię. Ostatnie skuteczne walki dały mi możność otoczenia pierścieniem twierdzy przemyskiej, powierzonej Waszej Ekscelencji. Spodziewana przez Was pomoc z zewnątrz wydaje się niemożliwa. Celem uniknięcia daremnego rozlewu krwi, sądzę, że we właściwym czasie proponuję oddanie twierdzy, gdyż jest to najlepsza sposobność dla Waszej Ekscelencji i całego garnizonu uprosić od naszego Naczelnego Dowództwa przychylne warunki poddania. W razie przyjęcia przez Waszą Ekscelencję naszej propozycji czynimy odpowiedzialnym, a zarazem upoważnionym do postawienia swoich życzeń i warunków pułkownika Wandama. Przy tej sposobności pozwalam sobie wysłać Waszej Ekscelencji wyrazy głębokiego poważania. Dowódca armii blokującej Przemyśl. Generał Radko Dimitriew21.
Bezczelne żądanie spotkało się jednak z należytą odpowiedzią: Panie Dowódco! Udzielenie merytorycznej odpowiedzi na tak haniebne żądania Pana uchybiłoby mojej godności. Komendant załogi Przemyśla22.
Twarda odpowiedź wywarła wielkie wrażenie na parlamentariuszu, którego ponadto wprowadzono w błąd co do liczebności i jakości sił zamkniętych w twierdzy, zmieniając tabliczkę na drzwiach pokoju służbowego Kusmanka na "Dowódca Armii", na biurze operacyjnym szefa sztabu płk. Huberta zaś na "Oddział Operacyjny Armii". W ten sposób Rosjanin doszedł do wniosku, iż jego naczelne dowództwo zbyt nisko oszacowało obrońców twierdzy i że zapowiada się ciężka walka23.
21
W oryginale: "Herr Kommandant! Das Glück hat die k. und. k. Armee verlassen. Die letzten erfolgreichen Kämpfe unserer Truppen haben mir die Möglichkeit gegeben, die Eurer Exzellenz anvertraute Festung Przemysl zu umringen. Irgendwelche Hilfe von außen halte ich für unmöglich. Um das unnütze Blutvergießen zu vermeiden, sinne ich es jetzt zur rechten Zeit, Eurer Exzellenz die Unterhandlung über die Übergabe der Festung vorzuschlagen, da es in diesem Falle möglich wäre, für Sie und Garnison ehrenvolle Bedigungen beim allerhöchsten O b e r k o m m a n d o zu erbitten. Fals Eure Exzellenz die Unterhandlung zu beginnen wünschen, so wollen Sie unserem entsprechend bevollmächtigten Delegierten, Oberleutnant Wandam, Ihre Bedigungen gütlichst mitteilen. Ich benutze diesen Anschluß, um Eurer Exzellenz meine Hochachtung auszusprechen. General Radko D i m i t r i e f " (cytat za: Krieg, t. 1, cz. 2, s. 11). 22
W oryginale: " H e r r Kommandant! Ich finde es unter meiner Würde, auf Ihr schimpfliches Ansinnen eine meritorische Antwort zu erteilen. Der Kommandant der Besatzung Przemyśl" (cytat za: Krieg, t. 1, cz. 2,.s. 11). 23
Forstner, s. 120.
225
W tej sytuacji żądny sławy Bułgar uznał, iż atakowanie silnie zaopatrzonej twierdzy przyniesie mu mniejszą chwałę niż dowodzenie armią polową i po uzyskaniu negatywnej odpowiedzi przekazał dowodzenie 11. Armią "oblężniczą" gen. Szczerbaczewowi, a sam przejął dowództwo nad 3. Armią rosyjską i pozbył się w ten sposób problemu. Zmiany te wpłynęły na odłożenie szturmu o jeden dzień, lecz gdy 4 X specjalna grupa wypadowa osiągnęła z Przemyśla rejon miejscowości Rokietnica, wówczas uzyskała najświeższe dane o pozycjach wyjściowych Rosjan i stanie ich przygotowań do ataku. Rozmieszczenie jednostek rosyjskich było następujące. Między Bełwinem a Drohojewem znajdowała się 78. dyw. rezerwowa; dalej, między Drohojewem a Dusowcami - 82. dyw. rezerwowa; na północ, od Nowosiułek do Boratycz 69. dyw. rezerwowa. Od Boratycz aż do rzeki Wiar stacjonowała 60. dyw. rezerwowa. Następnie między Młodowicami a Kniażycami stała 3. bryg. strzelców. Dalej po obu brzegach Sanu, między Kniażycami, Krasiczynem i Bełwinem, 9. dyw. kawalerii. W północnym sektorze koło Bełwina stanowiska zajmowała 12. dyw. piechoty. Odwód stanowiła 65. dyw. rezerwowa24. Wszystko to wskazywało, iż szturm miał się rozpocząć w ciągu kilkunastu najbliższych godzin. 5 X, po wstępnym przygotowaniu ogniowym z 483 dział, prawie 100 batalionów rosyjskich rzuciło się do zaciekłego szturmu, który trwał bez przerwy trzy dni, a osiągnął apogeum 7 X, kiedy to sam car Mikołaj wydał osobisty rozkaz niezwłocznego zajęcia Przemyśla. Skutek uderzenia okazał się fatalny dla Rosjan. Trzy dywizje rosyjskie, skierowane na fortyfikacje odcinka Siedlisk, zostały odparte w morderczej walce wręcz przez jedyną liniową jednostkę w dyspozycji Kusmanka - 23. dyw. honwedów. W niniejszej pracy nie jest możliwe - ze względu na jej rozmiar - opisanie wszystkich epizodów szturmu. Aby jednak dać pojecie o zaciętości walki, przedstawimy krótki szkic dotyczący obrony fortu łącznikowego I/1 "Łysiczka", należącego do VI odcinka Siedliska25. Miał on kluczowe znaczenie dla obrony twierdzy i dlatego do ataku na ten odcinek Rosjanie przeznaczyli całą 19. dyw. piechoty, której podejście pod dzieło doskonale maskował niewypalony na tym odcinku niewielki las za Bukowem. Omawiany fort był uzbrojony w 2 działa kal. 8 cm w wieżach pancernych i 2 armaty kal. 8 cm w tradytorze służącym do ostrzeliwania międzypola w stronę fortu XV "Borek". Zasadniczą załogę stanowiło 37 artylerzystów z 1. pułku artylerii piechoty honwedu i 1 kompania 24
O U L K , t. 1, s. 381.
25
Tamże, s. 382; Różański, s. 89-91.
226
pospolitego ruszenia. Dowodził nimi ppor. Altman. W forcie przebywał także dowódca całej wschodniej Grupy Artylerii, ppłk Janko Šverjuga26, który objął kierownictwo nad obroną po tym, gdy jego stanowisko obserwacyjne zostało zniszczone przez celne uderzenia nieprzyjacielskich pocisków. Dramatyczny atak nastąpił o godz. 3.00 w nocy, gdy śmiało operujący żołnierze rosyjskiego 73. krymskiego pułku piechoty, wykorzystując szum ulewnego deszczu, dotarli aż pod sam nasyp fortu i wtargnęli na wał, likwidując błyskawicznie wartowników. Nie udało się jednak zrobić tego całkowicie bezszelestnie. Do wnętrza schronu wpadł śmiertelnie ranny żołnierz. "Rosjanie na wale!" - krzyknął rozdzierającym głosem i padł martwy. Węgierscy żołnierze pod dowództwem kapitana Šverjugi ruszyli natychmiast do kontrataku, wypadając z nisko sklepionego korytarza na wał z okrzykiem "rajta! éljen a kiraly!" 27 Tam wdarli się już, w istocie, Rosjanie. Zlikwidowali oni austro-węgierskie posterunki, a następnie przyciągając kłody drzewa, spuścili je przed otwory strzelnic, aby uniemożliwić prowadzenie ognia. Tym sposobem zdobyli oni przedpole i wał fortu I/1. Rozgorzała walka wręcz. Walczono na bagnety i kolbami karabinów. Nikt się nie poddawał i nikt nie prosił o życie. Walczono na noże i duszono się gołymi rękoma. Wreszcie komendant Šverjuga, sam ranny, wrócił do schronu i wydał żołnierzom rozkaz, aby zamknęli ciężką bramę wiodącą do środka schronu. Po wykonaniu tego zadania poprosił o skierowanie na jego fort ognia ze wszystkich sąsiednich baterii, chociaż na zewnątrz pozostało jeszcze kilkudziesięciu własnych żołnierzy. Nie było jednak innego wyjścia. Wymagało tego nie tylko ocalenie fortu, ale i całej twierdzy. Zamysł okazał się trafny. W ogniu artylerii nie przedostał się na wał już ani jeden Rosjanin, a wysłane im na pomoc posiłki nie mogły nawet sforsować linii zasieków. Wszystkie baterie, które nie były zajęte bezpośrednim odpieraniem ataku, strzelały teraz w rejon fortu I/1. Pozostający w obrębie wału Rosjanie mieli już tylko do wyboru: albo bezowocnie zginąć, albo zdobyć fort. Wybrali to drugie i spróbowali wedrzeć się do wnętrza schronu. Z grupy około 400 rosyjskich oficerów i żołnierzy, którzy przedarli się przez zasieki i dotarli aż do fortu, poległo na wale i przed
26
Taki stopień tego oficera narodowości chorwackiej wymienia Franz Forstner (Forstner, s. 124), natomiast Hermann Heiden i O U L K nazywają go tylko nadporucznikiem (Oberleutnant) Šverjugą (poprawna forma nazwiska wraz z imieniem znajduje się w indeksie nazwisk - O U L K , t. 1, s. 826). Błąd w określeniu stopnia bierze się zapewne z pomylenia podobnych słów niemieckich: Oberstleutnant (podpułkownik) i Oberleutnant (nadporucznik), którego polska literatura (wobec nieistnienia takiego stopnia w naszym wojsku) tradycyjnie myli z kapitanem. 27
Węg.: „Za mną! Niech żyje król!"
227
strzelnicami już dwie trzecie. Ich oficerowie spróbowali ostatniego sposobu. Rozkazali żołnierzom wspiąć się na sklepienie fortu i rzucać przez otwory kominowe ładunki wybuchowe. Te jednak nie eksplodowały. Rosjanie nie zdołali też wyważyć żelaznych wrót. W miarę upływu czasu słabli zarówno obrońcy, jak i atakujący. Zbliżała się godzina 9 rano. Załoga fortu z niecierpliwością wyglądała odsieczy. Lecz ta, w sile jednej kompanii z 7. pułku piechoty honwedu, nie mogła się przebić przez zaporowy ogień rosyjskich dział. Wreszcie dokonała tego niewielka grupa żołnierzy z tej kompanii. Wykorzystali oni nierówności gruntu i naturalną zasłonę stworzoną przez lasek i kryjąc się, dotarli do fortu. Wówczas walka rozstrzygnęła się bardzo szybko. Rosjanie, wzięci w dwa ognie, nie bronili się długo. Mizerne resztki pozostałych przy życiu Rosjan złożyły broń, widząc beznadziejność dalszego oporu, a prowadzący ich oficer popełnił samobójstwo. W ten sposób fort I/1 został ocalony, a jednocześnie zażegnano niebezpieczeństwo, które wisiało nad całą twierdzą28. Nie udała się również próba ataku na twierdzę od strony północnej, przedsięwzięta następnego dnia. Oddziały szturmujące zostały na jednych odcinkach wybite, a na innych przekonały się, że bez pomocy najcięższej artylerii brawurowe ataki piechoty, koszonej ogniem fortów i wpadającej na pola minowe, są daremne. Gdy 9 X do twierdzy zbliżyła się odsiecz w postaci 3. Armii austro-węgierskiej Boroevicia, komendant Kusmanek zorganizował potężny wypad, który rozerwał pierścień oblężenia. Trudno oszacować straty rosyjskie, gdyż źródła są bardzo rozbieżne. Sam Kusmanek podawał w 1918 roku liczbę 70 000 zabitych, oficjalne źródła austro-węgierskie z 1914 roku 40 000, Rosjanie zaś - od 10 000 do 20 000 ludzi29. Co do strat obrońców twierdzy także panuje rozbieżność: od 1000 do 3000 poległych30. Pewien węgierski oficer zapisał pod datą 9 X: Zwycięstwo, zwycięstwo. Gloria in excelsis Deo! Kiedy robi się jasno, widać przedpole pokryte na całej długości i szerokości trupami Rosjan. Od strony Rosjan nie padają nawet pojedyncze strzały... Wszystko zaczyna ożywać. Ci, których nie było na pierwszej linii, przychodzą pooglądać cuda. Setki okopanych w jednej linii Rosjan - martwych. Niektórzy ruszają się jeszcze, zabierają ich sanitariusze. Widuje się pojedynczych żołnierzy z nożami do cięcia drutu. Martwy oficer w dołku strzeleckim trzyma w rękach dokładny plan dzieła I/3 i punktu oporu Byków. Za nim okopana cienka 28
Heiden, s. 120-121.
29
Forstner, s. 128.
30
Tamże.
228
linia strzelców. Wszyscy martwi! Straszny widok. Przed samą siecią kolczastą leżą setki, a dalej z tyłu - tysiące ciał. Pracowaliśmy sumiennie. Nigdy nie zapomnę tego widoku. O pół do piątej przyszedł feldkurat i prosił mnie, abym mu towarzyszył w obchodzie pobojowiska. Kiedy pobłogosławił najpierw naszych zabitych, wyszedł na chwile dalej. Krótko pobłogosławił Rosjan, po czym zrobiło mu się niedobrze i wrócił szary. Nie wiem, ile straciłem ludzi, na razie wyrokować o tym trudno. O ósmej wieczorem nadszedł rozkaz do odwrotu. O dziesiątej batalion wrócił do domu, moi oficerowie nieśli mnie na ramionach i zaczęło się świętowanie zwycięstwa, do pół do czwartej rano! Potem nareszcie poszliśmy spać31.
W sumie było to wielkie zwycięstwo załogi Przemyśla, które uczczono modłami dziękczynnymi w katedrach obu wyznań32 i w głównej synagodze. Dzielny dowódca twierdzy stał się zaś żywą legendą i bohaterem. Wieść, iż potężna armia oblężnicza poniosła porażkę z rąk pogardzanych zwykle oddziałów pospolitego ruszenia, stanowiących większość załogi Przemyśla, błyskawicznie obiegła całą monarchię, a wkrótce samorzutnie ułożono o tym pieśń, która niebawem stała się nieoficjalnym hymnem landszturmu: Kusmanek hurrrah Der Ruß steckt' seine Nase herein nach Österreich, und kam in groß Extase als er vernahm zugleich, Daß Landsturmleut' sind da Und Kusmanek, hurrrah! „Mir hilft der Russophile", Ruft aus sein freches Maul; Der Schuft nimmt mich zum Ziele, Doch ist die Sache faul, Denn Landsturmleut' sind da Und Kusmanek, hurrrah! Er will des Reiches Schlüssel, Die Festung an der San, Doch stößt er sich den Rüssel Gehörig daran an,
31
M. Wichrowski, Twierdza Przemyśl Dziennik oficera Landszturmu oraz Galicja 1914, Przemyśl 2004,
s. 67. 32
Tzn. rzymsko- i greckokatolickiego; zob. Materniak, s. 22.
229
Denn Landsturmleut sind da Und Kusmanek , hurrrah! Drum auf, ihr Landsturmbrüder. Laßt leben unsern Held. Und singet immer wieder Dass hör' es alle Welt, Denn Landsturmleut' sind da Und Kusmanek, hurrrah!33.
D R U G I E OBLĘŻENIE STAN TWIERDZY PRZED DRUGIM OBLĘŻENIEM
Przez 21 dni pierwszego oblężenia twierdza znakomicie spełniła swoje zadanie, wiążąc pod swoimi fortami przeszło ćwierćmilionową armię. Brak tych sił na froncie spowodował znaczne opóźnienie ofensywy rosyjskiej w kierunku na Kraków i Śląsk i wydatnie pomógł wojskom monarchii w przeprowadzeniu skutecznego przeciwuderzenia34. 10 X do Przemyśla wkroczyły triumfalnie pierwsze jednostki austro-węgierskiej 3. Armii pod dowództwem gen. Boroevicia, a dowódca obrony twierdzy wydal z okazji zwycięstwa następujący komunikat: Oficerowie i żołnierze! Minęły trzy tygodnie od kiedy nieprzyjaciel pojawił się przed wałami Przemyśla i przystąpił do okrążenia twierdzy. Dzięki licznym wypadom udało się nam aż do ostatniej chwili powstrzymać go z dala od dzieł pierścienia. Nieprzyjaciel, ufając swojej przewadze, czynił w ostatnich dniach rozpaczliwe wysiłki w celu zawładnięcia twierdzą, bastionem walczących armii. W trzydniowych zażartych zmaganiach, ponosząc duże straty, zdołaliśmy go odeprzeć na wszystkich kierunkach, będąc wiernymi naszej przysiędze i służąc najmiłościwszemu cesarzowi, królowi i ojczyźnie. Możemy z dumą spojrzeć na trzytygodniowy okres, podczas którego wśród trudów i niedostat33
Dosłowny przekład: Rusek wepchnął swój nos / do Austrii / I wpadł w wielką ekstazę / gdy zaraz usłyszał, / że ludzie z landszturmu tu są / i Kusmanek, hurrra! / "Rusofil mi pomoże" / wykrzykuje jego bezczelny pysk / Łajdak bierze mnie na cel / ale ta sprawa kiepsko stoi, / bo ludzie z landszturmu tu są / i Kusmanek. hurrra! / Chce kluczy do królestwa / twierdzy nad Sanem / ale tęgo sobie obije na tym ryj / bo ludzie z landszturmu tu są / i Kusmanek, hurrra! / Ruszajcie więc, bracia z landszturmu / niech żyje nasz bohater /I śpiewajcie tak, by usłyszał cały świat: / że ludzie z landszturmu tu są / i Kusmanek. hurrra!; tekst według ulotki zamieszczonej w: Z galicyjskich pól wzlotów, s. 109. 34
Szczegóły kontrofensywy Wisła - San zamieściłem w rozdziale: Odwrót wrześniowy i kontrofensywa Wisła - San.
230
ków wypełniliśmy nasze wielkie zadanie, wiążąc i odrzucając znaczne siły nieprzyjaciela i ostatecznie odnieśliśmy zwycięstwo. Jako Komendant Twierdzy, w imieniu służby najwyższemu, z prawdziwą satysfakcją dziękuję wszystkim dowódcom i oddziałom za wytrwałość, za ofiarne wypełnienie obowiązku i wykazaną waleczność, które doprowadziły nas wszystkich do nadejścia tego szczęśliwego dnia zwycięstwa. Chcielibyśmy także ofiarować nasze wzruszone serca towarzyszom poległym na polu chwały, którzy przypieczętowali własną krwią swoje oddanie dla Najjaśniejszego Pana i dla ojczyzny. Cześć ich pamięci35.
Robotnicy i żołnierze twierdzy Przemyśl nie mieli jednak czasu na świętowanie zwycięstwa. Czekała ich ciężka praca, gdyż należało doprowadzić do porządku przedpola pierścienia i obszar twierdzy. Przede wszystkim, aby uniknąć niebezpieczeństwa wybuchu zarazy, musiano pochować tysiące trupów rosyjskich, zalegających fosy, stanowiska bojowe, pola minowe i odcinki ataku. Aby na przyszłość nie ułatwiać nieprzyjacielowi ponownego blokowania twierdzy, zrównano z ziemią wybudowane przez niego okopy i stanowiska oraz odnowiono zniszczone przeszkody przed linią pierścienia. Natomiast w jego wnętrzu zlikwidowano skutki zniszczeń powstałe w wyniku bombardowania artyleryjskiego. Podobne prace wykonano też w fortach, działobitniach, na drogach, fosach i liniach telefonicznych. Remont taki był jednak niemożliwy na przedpolach frontu wschodniego, gdyż Rosjanie okopali się tuż pod Medyką i nie dopuszczali do podjęcia tych prac. W tym czasie uszczuplono zarówno zapasy, jak i siłę bojową twierdzy. Wraz z rozkazem AOK dotyczącym wypieczenia czterodniowych racji chleba dla całej dywizji, wydano także komendzie twierdzy polecenie przekazania najlepszej 23. dyw. piechoty honwedu do dyspozycji dowództwa 3. Armii. Ponadto 5 batalionów wydzielonych z załogi twierdzy wzmocniło grupę szturmową gen. dyw. Tschurtschenthalera36. W walkach poza linią pierścienia walczyły łącznie 22 bataliony piechoty i 27 baterii artylerii fortecznej. W ataku na rosyjskie pozycje w Medyce także uczestniczyła załoga twierdzy oraz 2 moździerze 305 mm, które należały do jej wyposażenia. Heroicznie walczyła 23. dyw. piechoty honwedu, która wspólnie z 21. pułkiem landwery z St. Pölten i z tyrolskimi strzelcami krajowymi zdobywała wzgórze Magiera. W walkach tych załoga straciła wielu najlepszych żołnierzy. Tych olbrzymich strat niestety nie udało się już uzupełnić. Jednak największe znaczenie miała pomoc materialna twierdzy dla walczących wojsk liniowych. Poza 88 000 porcji chleba, armia korzystała także 35 36
Cytat za: Volker, s. 107. Pełne nazwisko: Heinrich Tchurtschenthaler von Helmheim.
231
r obficie z innych zapasów Przemyśla. Z notatek dowódcy twierdzy wynika, że całkowita ilość żywności przekazanej dla armii znajdujących się w rejonie między Jarosławiem a Chyrowem odpowiadała racjom przeznaczonym na 21 dni aprowizacyjnych twierdzy. Wówczas AOK zaniepokojone wiadomościami o opróżnianych magazynach, w których znajdowały się zapasy chleba i sucharów zaledwie na 58 dni, jarzyn na 105 dni, owsa na 162 dni, a mięsa tylko na 27 dni, nakazało natychmiastowe przerwanie przekazywania armiom żywności z zapasów twierdzy. Przemyśl oddał także walczącym wojskom wiele innych materiałów i sprzętu wojennego. Cenne były zwłaszcza szerzące panikę wśród wroga słynne moździerze kal. 305 mm. Szczególny uszczerbek w działach i amunicji pociągnął za sobą wspomniany szturm na Magierę. Na skutek załamania się operacji Wisła - San te nieuniknione ubytki materiałowe nie zostały już nigdy wyrównane, co znacznie pogorszyło szanse twierdzy podczas drugiego oblężenia. Póki trwała operacja Wisła - San, gen. Kusmanek nie mógł oczekiwać od armii żadnej pomocy przy gromadzeniu rezerw amunicji, dlatego pragnął zintensyfikować wykorzystanie kolei do uzupełniania zaopatrzenia. Tego jednak nie udało się wykonać, gdyż ruch przerwany na linii kolejowej Zagórz - Chyrów - Niżankowce - Przemyśl wznowiono dopiero 28 X i trwał on bardzo krótko - jedynie do godzin porannych 4 XI. Tylko przemyślność i przedsiębiorczość komendanta twierdzy sprawiły, że udało się zbudować polową linię kolejową. Roztropny Kusmanek nakazał bowiem natychmiast po wycofaniu się Rosjan spod Przemyśla położyć tory konnej trakcji z twierdzy przez rzekę Wiar do Niżankowic. W ten sposób zapewniono dostawy zaopatrzenia dla twierdzy, jeszcze przed wznowieniem ruchu przez zniszczony most w Niżankowicach, gdyż towary przywożone koleją przeładowywano wprost na konną kolej polową. Kusmanek polecił też w tym czasie budowę prowizorycznego mostu na Sanie, co skróciło naprawę mostu kolejowego o 48 godzin oraz zwiększyło przepustowość transportów z zaopatrzeniem. Jednak mimo tych wysiłków magazyny twierdzy zostały tylko częściowo uzupełnione, a zapasy żywności według zestawienia AOK mogły wystarczyć na następujący okres: chleb i suchary na 172 dni, jarzyny na 214 dni, mięso na 111 dni oraz owies na 510 dni. Jednak dane AOK były zbyt optymistyczne, ponieważ w sprawozdaniu uwzględniono potrzeby załogi liczącej tylko 85 000 osób i 3700 koni, czyli dla wyposażenia pokojowego. Natomiast stan faktyczny wynosił: 130 767 osób załogi, 18 000 osób cywilnych, 2000 jeńców i 21 484 koni! Dlatego też w rzeczywistości chleba i sucharów wystarczało na
232
111 (98) dni, jarzyn - na 139 (122) dni, mięsa na 72 (62) dni, a owsa dla koni na 80 dni. Odnośnie do innych materiałów sprawozdanie AOK głosiło: Po dotarciu wszystkich transportów do celu, twierdza najobficiej zaopatrzona została w sprzęt techniczny, materiały sanitarne, węgiel, benzynę, naftę itp. - znacznie więcej ponad nakazaną wielkość...37
Było to jednak niezupełnie ścisłe. W rzeczywistości brakowało umundurowania zimowego i żołnierze nosili wciąż te same mundury, które otrzymali podczas mobilizacji w sierpniu. Brakowało też słomy i siana z powodu przyjęcia i odtransportowania tysięcy rannych38. Odpowiedzialny za intendenturę twierdzy płk Schwalb nie załamywał rąk i polecił wywarzanie potrzebnych artykułów na miejscu w oblężonej twierdzy, w czym wykazał zresztą zdumiewającą pomysłowość39. Przemyśl udzielił też armiom polowym wydatnej pomocy sanitarno-medycznej, co spowodowało niedobór w zaopatrzeniu w lekarstwa, sprzęt medyczny i środki opatrunkowe. Ponadto w szpitalach twierdzy miejsce znalazło około 15 000 rannych żołnierzy jednostek frontowych i ponad 1000 chorych na cholerę. Ich leczenie dodatkowo obciążyło służby medyczne i spowodowało dalsze uszczuplenie leków. Przywleczona przez żołnierzy frontowych cholera zaczęła wkrótce grasować wśród załogi twierdzy i zbierać ponure żniwo. Aby ją powstrzymać, zaryzykowano wówczas z powodzeniem próbne szczepienia ochronne. Dzięki nim załoga została uodporniona na tę chorobę i zanotowano mniej przypadków śmiertelnych, niż miało to miejsce w armiach polowych40. Kusmanek nakazał też podjęcie rygorystycznych środków mających na celu zmniejszenie skutków fatalnych warunków sanitarnych w fortach i na kwaterach załogi we wsiach, gdyż były one wówczas główną przyczyną zachorowań. Zastosowano proste, acz radykalne środki: Żołnierze otrzymali surowy rozkaz mycia rąk w roztworze chlorku rtęci przed każdym posiłkiem, a także po zetknięciu się z klamkami pomieszczeń. Podsumowując okres między końcem pierwszego a początkiem drugiego oblężenia, należy stwierdzić, iż dowództwo twierdzy i podlegające mu służby z wielką starannością i ofiarnością przygotowały ją na ponowne oblężenie, choć musiały przezwyciężyć liczne przeszkody spowodowane bliskością frontu i przemarszami armii polowych. 37
Cytat za: Forstner, s. 143.
38
Tamże.
39
Między innymi polecił on produkować granatniki z rur kanalizacyjnych (za: Forstner, s. 155).
40
W ciągu całej kampanii cholera i tyfus pochłonęły prawdopodobnie więcej ofiar śmiertelnych niż działania bojowe.
233
DZIAŁANIA WOJENNE W TRAKCIE DRUGIEGO OBLĘŻENIA TWIERDZY41
9 XI twierdza została szczelnie opasana przez Rosjan, którzy zamknęli w niej 135 000 żołnierzy, 18 000 ludności cywilnej, 2000 jeńców (cześć chorowała na cholerę) oraz 14 500 koni. Mimo iż sytuacja była znacznie gorsza niż poprzednio, gen. Kusmanek sądził, że i tym razem uda się mu doczekać odsieczy, co wyraził w radiotelegramie do naczelnego dowództwa: Jesteśmy otoczeni. Rozpoczyna się oblężenie. Wytrwamy jak za pierwszym razem. Nie zawiedziemy zaufania.
Tym razem jednak Rosjanie wyciągnęli wnioski z bolesnej porażki na początku października i nie zamierzali wcale szturmować twierdzy. Początkowo blokowali ją siłami wydzielonymi z 11., 3. i 8. Armii, następnie zaś nie chcąc zatrzymywać doborowych polowych jednostek - przeznaczyli do tego celu specjalną Armię Oblężniczą pod dowództwem gen. Seiiwanowa, której stan liczebny był zmienny42, artylerię zaś stanowiło 300 dział polowych większego kalibru. Nie były to siły mogące zdobyć twierdzę szturmem, lecz wystarczająco duże, aby uniemożliwić jej kontakt ze światem i zamorzyć głodem w czasie długiej, zimowej blokady. Naczelna kwatera rosyjskiego dowództwa usadowiła się wygodnie w Rudnikach koło Mościsk, żołnierze zaś zabrali się bez pośpiechu do budowy nowych, solidnych okopów i leży zimowych. W tej sytuacji Kusmanek uznał za bezcelowe bierne oczekiwanie na rozwój wydarzeń i przeszedł do aktywnych działań, organizując szereg wypadów, których celem było odzyskanie niektórych ważnych strategicznie punktów, zmuszenie przeciwnika do ściągnięcia pod twierdzę większych sił z pierwszej linii frontu i podniesienie morale własnej załogi43. Przez cały czas oblężenia twierdza utrzymywała kontakt lotniczy z AOK, dzięki czemu wszystkie akcje zaczepne jej załogi były uzgodnione i zsynchronizowane z działaniami wojennymi na froncie. Takich większych akcji dowództwo twierdzy zorganizowało sześć. Pierwszy wypad zorganizowano już 14 XI. Jego celem było zakłócenie przemarszu oddziałów rosyjskiej 3. Armii, która przeprawiała się przez San na północ od Przemyśla, zmierzając w kierunku zachodnim. W ten sposób Kusmanek pragnął pomóc w zaczynającej się austro-węgierskiej operacji nazywanej potem bitwą pod Krakowem44. Wypadu dokonało 15 batalionów pie41
Opis działań podczas drugiego oblężenia przedstawiono za: Forstner, s. 147-166; Materniak, s. 27-33; Różański, s. 100-128; Z galicyjskich pól wzlotów, s. 87-91; Dąbrowski, s. 320; Krieg, t. 2, cz. 1, s. 309 i n. 42 43 44
Tzn. dostosowany do realnej siły i sytuacji na froncie; zob. Materniak, s. 28. Materniak, s. 26. Zob. rozdział 3 niniejszej pracy.
234
choty i 8 baterii artylerii. Bez problemu rozbiły one ubezpieczenia rosyjskie i dotarły aż do linii Rokietnica - Tapin - Zamiechów. Tu jednak okazało się, że 3. Armia nie przeprawia się w spodziewanym przez Kusmanka miejscu. Wobec tego, po zniszczeniu rosyjskich umocnień i spaleniu okolicznych wiosek, oddziały powróciły bezpiecznie do twierdzy. Drugi wypad nastąpił 20 XI. Jego celem było nękanie przeciwnika i "złapanie języka". Skierowano go na miejscowość Bircza. Był on mniej szczęśliwy od poprzedniego. Wprawdzie wzięto 132 jeńców, lecz utracono jednocześnie ponad stu własnych zabitych i rannych. Ten ponowny atak na pozycje rosyjskie rozdrażnił przeciwnika i sprowokował go do akcji zaczepnej, która miała miejsce 28 XI i zakończyła się sukcesem. Rosjanie zaatakowali, zdobyli i utrzymali pozycję "Na górach Batycze", niwecząc następnie wszelkie próby jej odbicia przez 12 batalionów austro-węgierskich. Trzeci wypad miał miejsce 9 XII, w czasie kryzysu toczącej się właśnie bitwy pod Łapanowem i Limanową. Był on znacznie poważniejszy od dotychczasowych. Wzięło w nim udział aż 20 batalionów piechoty, 15 baterii artylerii i 2 szwadrony jazdy. Akcja była uzgodniona z dowódcą austro-węgierskiej 3. Armii Boroeviciem i miała nie dopuścić do przerzucenia na front karpacki rosyjskiej 81. dyw. piechoty. Nie odniosła ona jednak sukcesu, gdyż na skutek szalejącej śnieżycy oddziały wypadowe zostały ostrzelane przez własną artylerię. Czwarty i największy wypad w kierunku Birczy nastąpił 15 XII. Tym razem nie chodziło o osiągnięcie doraźnych korzyści, lecz o przerwanie pierścienia oblężenia i połączenie się z głównym trzonem wojsk austro-węgierskich, które właśnie odniosły sukces w bitwie pod Limanową i kontynuowały ofensywę zmierzającą do odbicia wschodniej Galicji. Wzięły w nim udział aż 24 bataliony piechoty wspierane 15 bateriami artylerii. Choć wypad był starannie przygotowany i utrzymywano go do ostatniej chwili w tajemnicy, to jednak Rosjanie byli o nim uprzedzeni - dzięki swej siatce szpiegowskiej działającej wewnątrz twierdzy - i nie dali się zaskoczyć. Uderzenie wyszło o godz. 6.00 rano, po czym po zajęciu wysuniętych pozycji rosyjskich na Popielnej Górze zostało zatrzymane pod Rokszycami i Witoszyńcami. Prowadzący go węgierscy piechurzy utknęli tu i przełamali opór dopiero następnego dnia. 17 XII nastąpiło ostateczne zahamowanie akcji. Honwedzi zajęli co prawda daleko położone wzgórze Kopystońkę i utrzymali ją mimo wściekłych kontrataków Rosjan, lecz nie mogli postąpić dalej. Następnego dnia miał miejsce silny kontratak wojsk carskich, który osadził w miejscu akcję wypadową. Węgrzy z trudem utrzymywali się 235
na linii Paportenka - Brylińce - Stuczyna, licząc jedynie na rychłe nadejście spodziewanej od południa odsieczy. Zamiast niej przyszły jednak ponure wieści, że została ona powstrzymana w pobliżu Sanoka i Leska, a więc zaledwie 20 km od osiągniętych przez wypad linii! W tej sytuacji dalsze kontynuowanie natarcia byłoby bezcelowe, zwłaszcza iż nieprzyjaciel zagroził właśnie północnej linii obronnej. Wieczorem odwołano wiec wyczerpane oddziały na pozycje wyjściowe. Wypad kosztował ponad 1000 zabitych, choć przyprowadzono 233 jeńców. Tymczasem korzystając z zaangażowania większości zdolnych do walki żołnierzy austro-węgierskich na południu, Rosjanie zaatakowali na północy i opanowali wzgórze 264 "Na Górach" koło Hnatkowic, zabezpieczając ostatecznie swobodne przemarsze swych wojsk w kierunku Krakowa. Pomimo usilnych kontrataków prowadzonych do 22 XII honwedzi nie mogli go odbić. Ostatecznie cała akcja od 15 do 22 XII kosztowała dalsze 5000 rannych, zabitych i zaginionych, a jej rezultat był negatywny: nie tylko nic rozerwano pierścienia, lecz dodatkowo stracono kontrolę nad ważnym szlakiem komunikacyjnym. Komendant Kusmanek zdawał sobie sprawę z przemęczenia ludzi i wyczerpywania się zapasów. Dlatego też podjął jeszcze jedną rozpaczliwą próbę ataku, licząc na to, że Rosjanie będą się mniej strzegli bezpośrednio po osiągnięciu wspomnianego sukcesu. Piąty wypad nastąpił więc już 28 XII. Tym razem rezultaty były jeszcze gorsze. Grupa szturmowa, złożona z 15 batalionów, zdołała jedynie dotrzeć do pierwszych linii wroga i nie była w stanie przebyć zapory ogniowej stworzonej przez przeciwnika, tracąc przy tym dalszych 300 ludzi. Wobec pogarszania się kondycji niedożywionych żołnierzy, niezdolnych do dłuższego wysiłku, i kolejnego cofnięcia się głównych sił austro-węgierskich na linię Karpat, Kusmanek zawiesił na razie wszelkie akcje ofensywne, starając się jedynie poprawić stan obronny samej twierdzy. Wzmożono więc akcje represyjne przeciw wszelkim przejawom nielojalności, a w szczególności przeciw dywersji, szpiegostwu i dezercji, stosując się bezwzględnie do instrukcji podanej do publicznej wiadomości w "Gazecie Przemyskiej" jeszcze 12 XI: Przypominamy ponownie różnym plotkarzom, iż za rozsiewanie bajek i plotek wzbudzających trwogę wśród ludności jest ustanowiona ze strony CK Komendy Twierdzy kara śmierci45.
O ile na tym polu nastąpiła szybka i wyraźna poprawa, to żaden cud nie mógł, pomimo wielkiej pomysłowości komendanta, powiększyć topniejących zasobów żywności i lekarstw. Obronę twierdzy podtrzymywała odtąd jedynie 45
Materniak, s. 23.
236
świadomość wysiłków mających przynieść jej odblokowanie, jakie podejmują wojska cesarsko-królewskie w trakcie kolejnych zimowych bitew karpackich. Ogromną zasługę we wzmacnianiu ducha oporu mieli dzielni lotnicy, utrzymujący nieprzerwaną łączność z zapleczem46. Tymczasem w miarę pogarszania się stanu bojowego załogi Rosjanie przystąpili do bardziej zdecydowanych akcji, zaczęli nasilać bombardowanie Przemyśla, w którym podobno prócz artylerii brały również udział największe na całym świecie samoloty bombowe "Ilia Muromiec", szerząc panikę wśród mieszkańców cywilnych47. Znacznie większy problem stanowiły choroby, a zwłaszcza tyfus, cholera i zapalenie płuc, które wraz z powszechnym niedożywieniem spowodowały w styczniu, lutym i marcu redukcje stanu bojowego załogi twierdzy do 1/3 stanu wyjściowego. Przy czym nawet ci "zdolni do walki" żołnierze jadali tylko raz dziennie, nocowali w okopach, mieli odmrożone ręce i nogi oraz cierpieli na ogólne wyczerpanie organizmu. Z frontu karpackiego nadchodziły coraz gorsze wieści. Na odsiecz nie było już co liczyć. Oblężenie zbliżało się do nieuchronnego końca. Dalsze trwanie w biernej obronie mogło się zakończyć jedynie opanowaniem twierdzy na skutek ostatecznego szturmu przeciwnika. Pozostawały jedynie dwie drogi postępowania: 1) desperacka próba przebicia się przez pierścień; 2) kapitulacja po całkowitym zniszczeniu wszelkich urządzeń wojskowych. Kusmanek wybrał pierwszą możliwość, niezwłocznie powiadamiając o swej decyzji AOK i prosząc o podanie mu informacji o pozycjach wojsk nieprzyjacielskich celem wybrania najwłaściwszego kierunku uderzenia. AOK zaakceptowało w pełni zamiary komendanta Przemyśla i poleciło dokonać przerwania pierścienia w kierunku Leska lub Sambora, gdzie walczyły oddziały austro-węgierskiej 2. Armii. Jednakże dowódca obrony Przemyśla, akceptując rozkaz, miał inną koncepcję co do kierunku uderzenia, czym wprawił w zdumienie swych zwierzchników: Według przekazanej informacji o sytuacji uważam za wykluczone nawiązanie przez Sambor styczności bojowej z własną armią. Zamierzam w celu utrzymania dalszej zdolności bojowej uderzyć bezpośrednio w kierunku Mościska - Gródek 46
Z galicyjskich pól wzlotów, s. 87-117.
47
"1 grudnia. Wtorek: Właśnie przechodziłam koło Bodnara, gdy trzask straszny usłyszałam. W jednej chwili powstał zgiełk, zaczęto wołać: "bomba". Rosyjski aeroplan zrzuca bomby... Wszystko w ruchu, jedni uciekają do domu, do piwnic, drudzy lecą z domów na ulice. Popłoch straszny..." (Jabłońska, s. 38).
237
- Lwów, otworzyć zapasy w Mościskach i Sądowej Wiszni i zniszczyć tam. gdzie jest to możliwe, linie kolejowe48.
Powodem tak zaskakującej decyzji był przede wszystkim stan załogi. Kusmanek zdawał sobie sprawę, iż tylko nadzieja na rychłe opanowanie obfitych magazynów żywnościowym może jeszcze rozniecić w żołnierzach chęć do natarcia, a ponadto uznawał ten najmniej prawdopodobny kierunek uderzenia za jedyny, gdzie mógłby zaskoczyć przeciwnika. Tak właśnie przedstawił to potem w swym pamiętniku: Przełamanie w kierunku wschodnim biegło natomiast przez teren, na którym najmniej spodziewano się załogi i należało oczekiwać zaskoczenia nieprzyjaciela. Ponadto trasa prowadziła do obiektów, których zniszczenie spowodowałoby duże straty przeciwnika, do dużego magazynu żywnościowego koło Mościsk. Wreszcie w sprzyjających warunkach możliwe było połączenie się z armią Pflanzera49.
W ten sposób 19 III doszło do szóstego i ostatniego wypadu. Plan desperackiego uderzenia był następujący: wybrane oddziały szturmowe bez przygotowania artyleryjskiego miały zbliżyć się bezszelestnie do pierwszej linii nieprzyjaciela, sforsować umocnienia i złamać jego opór w walce wręcz. Za nimi miała ruszyć cała masa zdatniejszych do walki żołnierzy, otwierając drogę reszcie załogi. Każdy otrzymał po trzy konserwy mięsne jako wyżywienie na drogę, co miało pozwolić na dotarcie do zbawiennych magazynów w Mościskach. W oddziałach czołowych mieli się znaleźć tradycyjnie honwedzi z 23. dyw. piechoty, za nimi zaś: kombinowana dyw. gen. Weitzendorfera, 97. bryg. landszturmu gen. mjr. Webera, 108. bryg. pospolitego ruszenia płk. Martinka i kombinowana bryg. mjr. Kloibera. Dalsze działania miało wspierać 18 baterii artylerii. Przed wymarszem odczytano rozkaz komendanta twierdzy, w którym nie podano kierunku wymarszu, lecz krzepiono załogę w następujących słowach: Za liniami przeciwnika, tam, gdzie chcę was zaprowadzić, znajdują się tylko słabe rezerwy, składające się także z żołnierzy pospolitego ruszenia. Oni też nie zdołają już nas powstrzymać. A więc odważnie - naprzód!50
Wykonanie planu odbiegało jednak niestety od założeń wstępnych. Większość wygłodzonych żołnierzy, pomimo kategorycznego zakazu, od razu zjadła rozdane konserwy, co spowodowało powszechny rozstrój ich żołądków, biegunkę, a nawet wypadki śmiertelne. Saperzy zaś wykonali zbyt wąskie 48
Forstner, s. 159.
49
Tamże, s. 160.
50
Tamze.
238
przejście przez zasieki i pola minowe, czego efektem było znaczne opóźnienie w wychodzeniu oddziałów na pozycje wyjściowe. Na skutek tego uderzenie nastąpiło w szarzejącym poranku zamiast w nocnych ciemnościach, co znacznie osłabiło efekt zaskoczenia. Mimo to Węgrzy śmiało wzięli z marszu pierwsze linie rosyjskie i ruszyli ku głównym umocnieniom wroga. Ten jednak nie dał się zaskoczyć. Atakujących przywitał gęsty ogień artylerii i karabinów, powodując od razu katastrofalne straty. Gdy mimo to czołówki wdarły się do okopów nieprzyjaciela, odwaga ich okazała się daremna wobec jego znacznej przewagi liczebnej i kondycyjnej. Stało się jasne, iż mimo usiłowania zachowania tajemnicy plan akcji przeniknął w jakiś sposób do Rosjan i byli nań doskonale przygotowani. Desperacki atak wciąż jednak trwał, gdyż załoga Przemyśla zdawała sobie sprawę, iż jest on jej ostatnią szansą. Po siedmiu godzinach walki przemienił się on jednak w beznadziejną rzeź. W tej sytuacji Kusmanek wydał rozkaz przerwania walki i powrotu do twierdzy. Skutki okazały się jednak tragiczne: z 8500 żołnierzy 23. dyw. piechoty honwedu powróciło jedynie 2662. Wielkie straty poniosły także inne jednostki uczestniczące w akcji. O godz. 14.00 ostatnie oddziały biorące udział w wypadzie powróciły za linię pierścienia, a artyleria forteczna udaremniła planowany przez Rosjan kontratak51. Nie zmieniło to jednak faktu, że twierdza utraciła ostatnich najlepszych obrońców i nie było już żadnej nadziei na przebicie. ŻYCIE W TWIERDZY W CZASIE DRUGIEGO OBLĘŻENIA
W związku z taktyką biernej blokady, jaką stosował nieprzyjaciel, życie w twierdzy podczas drugiego oblężenia było zdominowane przez sprawy zaopatrzenia. W początkowej fazie oblężenia racja dzienna wynosiła: 700g chleba, 200g jarzyn, 1/4 litra wina lub 1/2 litra piwa, 300g mięsa, 20g tłuszczu. Brano pod uwagę stan rzeczywisty załogi i jeńców. Później, na skutek przedłużającego się oblężenia podjęto decyzję o racjonowaniu żywności. Dzienną rację zmniejszono do: 300g chleba, 100g jarzyn i 200g mięsa. Po raz kolejny decyzja o ścisłym racjonowaniu żywności zapadła 21 XII. Do mąki chlebowej zaczęto dodawać do 20% wiórów drzewnych i mączki kostnej. Zaczęto też zabijać konie. Stanu zapasów bardzo to nie poprawiło, natomiast ograniczyło znacznie gotowość bojową artylerii odwodu i praktycznie uniemożliwiło poważniejsze akcje zaczepne. Od 1 III zaprzestano wydawania z magazynów wojskowych żywności ludności cywilnej. 51
Tamże, s. 161.
239
Brakowało też wielu innych podstawowych produktów niezbędnych do życia codziennego - świec, zapałek i ciepłej odzieży, co w połączeniu z fatalnym wyżywieniem i ciężką zimą powodowało szerzenie się chorób. Niedobory starano się uzupełniać w rozmaity sposób. Zapasy żywności powiększano przez planowy ubój słabszych koni, których liczba spadła już w styczniu 1914 roku do 8000. Poprawiło to nie tylko zaopatrzenie załogi w mięso, lecz pozwoliło także oszczędzić paszę, która w innym wypadku wyczerpałaby się już na początku stycznia. Więcej nie dało się zrobić, gdyż artyleria i transport musiały mieć jakieś środki lokomocji. Kiedy zaczęło brakować słomy, na podściółkę stosowano dla pozostałych koni liście, wióry i gałązki jedliny, chroniąc tym samym zwierzęta przed zimnem. Wobec dalszego wyczerpywania się paszy szef taborów fortecznych nakazał karmić konie obmyśloną przez siebie paszą zastępczą złożoną z wiórów i sieczki nasyconych solą bydlęcą w roztworze fosforanu. Potrzebną sieczkę uzyskano z materaców słomianych stosowanych dotąd w szpitalach i zbutwiałych strzech z opuszczonych chat. Dzięki tym środkom udało się do końca oblężenia zachować przy życiu większość koni i krów mlecznych, od których zależało życie rannych żołnierzy. Brakujące przedmioty wytwarzano w Przemyślu, stosując jako surowiec różne, mniej istotne rzeczy. Już w listopadzie gen. Kusmanek rozkazał uruchomić warsztaty krawieckie, które przerabiały na odzież zimową i ciepłą bieliznę kostiumy teatralne, flagi i zasłony okienne. 6000 tornistrów z cielęcej skóry przerobiono na ocieplające kamizelki dla żołnierzy pełniących nocną służbę na przedpolu. Z braku odpowiedniej skóry produkowano buty na drewnianych podeszwach, a żołnierze samodzielnie naprawiali uszkodzone obuwie słomą, gałgankami, a nawet blachą. Kiedy zabrakło przedmiotów codziennego użytku, uruchomiono własne fabryki mydła, zapałek i lampek oliwnych. Nieustannie produkowano też broń i inny sprzęt wojskowy. Najpotrzebniejsze chemikalia i lekarstwa dostarczały ofiarnie załogi samolotów, ryzykując nieustannie życie podczas zimowych przelotów. Ta produkcja osiągnęła imponujące rozmiary52. Powstało wówczas 8000 granatów ręcznych, 18 miotaczy min, podstawy obro52
"W warsztatach kolejowych pracowało kilku bardzo zdolnych inżynierów posiadających status oficera rezerwy oraz około 150 robotników zatrudnionych w nich już w czasie pokoju. Dokonywali rzeczy nie do uwierzenia. W myśl wskazówek sztabu artylerii wywarzali na przykład komplety uszczelek wszelkiego rodzaju, w tym skórzane pierścienie uszczelniające (Lederdichtungsringe), pierścienie zamykające (Abschlussringe) i 800 wkładek dennych (Bodenkappen) do armat M61, 100 pistoletów na race oświetlające, kątomierze artyleryjskie, które mimo uproszczonej konstrukcji okazały się bardzo użyteczne, rurki do otworów zapałowych (Zündlochstollen), mocowania do zapałów (Binderlager) do dział M80, śruby mechanizmu podniesienia lufy (Richtschraube) do dział M 8 0 oraz oporniki (Bremse) do armat M80, glicerynę do oporników. 20 łóż obrotowych z kół wagonów kolejowych i kątowników dla armat M75, celem
240
towe do dział przeciwlotniczych i 4000 specjalnych nożyc do cięcia drutu kolczastego. Wyprodukowano także specjalny pojazd pancerny uzbrojony w dwie armaty i cztery karabiny maszynowe. Pomimo tragicznej sytuacji istniało w Przemyślu pewne życie kulturalne. Czynne były kina, kawiarnie (chociaż serwowano w nich tylko herbatę), grała nawet orkiestra honwedów. Dowództwo twierdzy wydawało czasopismo "Wiadomości wojenne". Nieregularnie ukazywała się też "Ziemia Przemyska". Łączność ze światem zewnętrznym utrzymywano za pomocą telegrafu i lotnictwa. Dzięki temu ostatniemu żołnierze mogli nawet wysyłać do swych rodzin kartki i listy, a także odbierać od nich życzenia świąteczne. Długotrwałe oblężenie doprowadziło do wytworzenia się między zamkniętą załogą i oblegającymi żołnierzami carskimi szczególnej więzi, gdyż zacięty opór przeciwnika budził w nich podziw, a nawet przejawy sympatii. W okresie Świąt Bożego Narodzenia 1914 roku przerwano ogień, a na przedpolu odcinka VI obrońcy ujrzeli wielką tablicę, na której widniał następujący napis mozolnie wykonany przez niewprawne ręce: Z całego serca życzymy Wam wszystkim, dzielnym obrońcom twierdzy, spokojnych i wesołych świąt Bożego Narodzenia. Pokój na ziemi, a ludziom wszelkiego zadowolenia. Dałby Bóg spełnienie Waszych pragnień. Szczere życzenia od oficerów i żołnierzy 5 baterii X Brygady Artylerii53.
W miejscach, gdzie krzyżowały się ścieżki patroli obu walczących stron, obrońcy składali papierosy i wódkę galicyjską, a oblegający świeży chleb i mięso. Były także i mroczne strony oblężenia. Głód rodził jak zwykle w takich wypadkach spekulację i nadużycia. Żołnierze, którym śmierć codziennie zaglądała w oczy, chętnie korzystali z ostatnich przyjemności, których nie brakowało, tj. z alkoholu i schadzek z prostytutkami. Prócz cholery i tyfusu największą plagą stały się wkrótce choroby weneryczne. Sztab był bezsilny w zwalczaniu tej plagi. Zresztą oficerowie i personel medyczny wcale nie świecili swym podwładnym nadzwyczajnym przykładem w tej dziedzinie. Mimo wszelkich starań kontrwywiadu i sukcesów w walce z dywersją, dezercją i panikarstwem, nie zdołano też rozbić rosyjskiej siatki wywiadowczej, co powodowało, iż przeciwnik był z reguły dobrze przygotowany na akcje zaczepne załogi, a to uniemożliwiało ich sukces i kosztowało wiele istnień ludzkich.
ich przystosowania do zwalczania celów powietrznych... etc., etc." (cytat za: F. Stuckheil, Drugie oblężenie Twierdzy Przemyśl, t. II: Czasy upadku, Przemyśl 2004, s. 36). 53
Za: Forstner, s. 153.
241
KAPITULACJA
Nazajutrz po załamaniu się ostatniej próby przedarcia się załogi przez rosyjski pierścień oblężenia nieprzyjaciel przystąpił do ostatecznego szturmu, który trwał nieprzerwanie przez dwa dni (20 i 21 III). Pomimo znacznego ubytku sił straconych w nieudanym wypadzie i ogólnego przygnębienia wynikającego z poczucia bezradności, wymęczeni żołnierze monarchii dobrze spełnili swój obowiązek, odpierając krwawo wszelkie ataki i utrzymując dotychczasowe pozycje. Jednak już 20 III AOK, po analizie ostatniego raportu Kusmanka o niepowodzeniu przebicia i gotowości obrony do kresu wytrzymałości, podjęło decyzję o kapitulacji i przysłało mu 20 III szyfrowanym radiogramem następujący rozkaz: Ponieważ brak wyżywienia uniemożliwia dalszą obronę, należy kapitulować, a przed poddaniem twierdzy nieprzyjacielowi zniszczyć cały materiał wojenny, wraz z amunicją działową54.
Po otrzymaniu polecenia komendant twierdzy zwołał w następnym dniu naradę swego sztabu55, na której podał je do wiadomości swym współpracownikom i wezwał ich do wspólnego obmyślenia sposobu najlepszego i najbezpieczniejszego wykonania rozkazu, zgodnie z "Regulaminem służbowym E-9 & 70" przewidzianym na taką okoliczność56. Na naradzie dokonano także podsumowania działań obronnych i analizy aktualnego stanu załogi, dochodząc do wniosku, iż znajduje się ona w stanie kompletnego wyczerpania na skutek: 1) prowadzenia nieprzerwanych walk przez ponad pół roku w ścisłym kontakcie z nieprzyjacielem; 2) bardzo zniszczonego umundurowania, nie nadającego się do noszenia w okresie zimowym; 3) przebywania przez siedem miesięcy w niezdrowych, nie ogrzewanych i wilgotnych pomieszczeniach; 4) niedostatecznego wyżywienia, które systematycznie zmniejszano od początku grudnia poniżej fortecznej normy żywieniowej. 54
Forstner, s. 162; Materniak, s. 34.
55
W jego skład wchodzili: dowódca 23. dyw. piechoty honwedu - gen. dyw. Tamásy, komendant północnego odcinka twierdzy - gen. dyw. Waitzendorfer, dyrektor inżynierii - płk Schwalb, szef artylerii fortecznej - płk Camil i szef sztabu twierdzy - ppłk Hubert (za: Forstner, s. 162). 56
Tamże.
242
KOZACY NA PRZEMYSKIEJ U L I C Y . JEDNA Z NAJBARDZIEJ CHARAKTERYSTYCZNYCH FORMACJI WOJSKOWYCH I WOJNY ŚWIATOWEJ. KOZACY PEŁNILI NIEZWYKLE WAŻNĄ ROLĘ W ARMII ROSYJSKIEJ, BĘDĄC PRAWDZIWĄ LEKKĄ KAWALERIĄ. O ILE W AUSTRO-WĘGRZECH PODZIAŁ KAWALERII NA LEKKĄ I CIĘŻKĄ BYŁ JUŻ WÓWCZAS CAŁKOWICIE FIKCYJNY I FORMALNY, PONIEWAŻ UŁANI MIELI IDENTYCZNE KONIE I WYPOSAŻENIE JAK HUZARZY CZY DRAGONI, O TYLE W ROSJI KOZACY DOSIADALI ZUPEŁNIE INNYCH KONI NIŻ FORMACJE KLASYCZNE - MNIEJSZYCH. UWAŻANYCH ZA LICHE, LECZ DZIELNYCH I ODPORNYCH NA TRUDY. W CZASIE WOJNY TE RÓŻNICE UWYPUKLIŁA JESZCZE BARDZIEJ EFEKTYWNOŚĆ FORMACJI. O ILE PIĘKNE I DUŻE KONIE KLASYCZNEJ KAWALERII DOBRZE WYGLĄDAŁY NA DEFILADACH, KOMPLETNIE ZAWODZĄC W POLU, WIERZCHOWCE KOZACKIE DOSKONALE ZNOSIŁY SŁUŻBĘ W WARUNKACH WOJENNYCH. KOZACY POTRAFILI ZNACZNIE PRZEKRACZAĆ MARSZOWE NORMY JAZDY Z TEGO OKRESU, CO WESPÓŁ Z DOSKONAŁYM PRZYGOTOWANIEM JEŹDZIECKIM STWORZYŁO BARDZO GROŹNĄ FORMACJĘ, ZDOLNĄ DO NIESPODZIEWANYCH UDERZEŃ I DALEKICH ZAGONÓW NA TYŁACH PRZECIWNIKA
Ustalono też, iż zapasy żywności wyczerpią się w dniu 24 III57. Ponieważ zakładano, że załoga będzie potrzebowała po kapitulacji mniej więcej dwa dni na drogę do najbliższych rosyjskich składów żywnościowych, ustalono termin kapitulacji na 22 III, co dawało zaledwie jeden dzień na dokonanie dzieła 57
Zostało po 7 konserw mięsnych i po 4 porcje sucharów na każdego żołnierza (Tamże, s. 163). Później czyniono Kusmankowi zarzut, iż żywności było w rzeczywistości więcej, gdyż już po kapitulacji ludność cywilna plądrowała magazyny przez trzy dni. Ci, którzy to podnoszą, nie zauważają jednak, iż Kusmanek obliczał prowiant na potrzeby 120 000 ludzi - natomiast ludność cywilna liczyła mniej niż 15 000, a przecież nie wszyscy brali udział w rabunku. Poza tym istniała także rezerwa na potrzeby szpitali wojskowych, wystarczająca do końca marca, która nie została wliczona w raport. Nie można też było wykorzystać, z braku czasu, mięsa zastrzelonych 21 III koni, ich wcześniejsza rzeź nie była zaś możliwa, gdyż przed rozkazem kapitulacji były one niezbędne dla zapewnienia transportu dział i taborów w ostatnim wypadzie z 19 III.
243
zniszczenia fortyfikacji i sprzętu zgodnie z zaleceniem sztabu generalnego58. Na koniec odprawy gen. Kusmanek podziękował swemu sztabowi za wzorowe wypełnienie obowiązków i wydał ostatni rozkaz do załogi, ustalający porządek działań w okresie przed i w trakcie kapitulacji, ze szczegółową instrukcją dotyczącą zniszczenia sprzętu: Rozkaz Komendanta Twierdzy nr 94, dn. 21.03.1915 roku.
nr operacyjny 233/1.
Przemyśl
Dnia 22 marca, w czasie od godz. 5 do 6 przed południem przeprowadzić wysadzenia i zniszczenia w obrębie twierdzy. Podczas tego będzie utrzymywany następujący przebieg. W czasie od 5 do 5.30 należy rozsadzić wszystkie działa forteczne wg podanych rozporządzeń Oddziału Sztabu Artylerii Komendy Twierdzy. Podczas wysadzania załogi interwałów znajdujących się przed barierami mają się wedle możliwości ukryć, przy czym powinny one nadal zachować czujność i być gotowe do odparcia ewentualnego ataku nieprzyjaciela. O godz. 6 przed południem należy wysadzić i zniszczyć forty i wszelkie widoczne obiekty, a także materiały wojenne wg wskazań korpusu inżynierów. Do momentu wysadzenia fortów obsadzone interwały tak trzymać, aby łączące części interwałów na 100-200 kroków zostały wolne. Po wysadzeniu fortów należy dążyć do jak najdalej idących zniszczeń w interwałach i opróżnić je (piece, okna, drzwi ziemianek ewentualnie spalić, również i słomę). Załogi odcinków mają się zebrać w miejscach postoju, używając do tego rowów łącznikowych. Załogi wewnętrznych odcinków mają pozostać w swych pomieszczeniach. Połączenia telefoniczne zniszczyć wg wskazań Komendanta Oddziału Telefonicznego. Telefony forteczne powinny zostać zniszczone przez telefonistów. W czasie wysadzania wszystkie grupy i oddziały mają zniszczyć swoje karabiny maszynowe, karabiny, bagnety i szable (kolby karabinów rozbić, zamki rozebrać i wdeptać w ziemię, a szable połamać). Naboje rozsypać i wdeptać w ziemię albo wyrzucić do Sanu. Po 6 ludzi w każdej kompanii ma zachować karabiny. Do tego celu przeznaczyć żołnierzy z pierwszej linii, którzy otrzymali medale za waleczność, a także najdzielniejszych podoficerów. Celem tego zarządzenia jest zachowanie dyscypliny i porządku. Pełne uzbrojenie pozostawić tylko żandarmerii wojskowej, strażnikom jeńców wojennych i kompaniom sztabowym Komendy Twierdzy. Reszcie załogi należy pozostawić tylko: koce, chlebaki, łyżki, noże, widelce i menażki. Wszystkie inne przedmioty wyposażenia, telefony, auta, kuchnie, podwody i krótko - wszystko, co może się przeciwnikowi przydać, należy zniszczyć. Konie artyleryjskie, za wyjątkiem dwóch na każdy pododdział - zastrzelić. Urządzenia punktów obserwacyjnych, aparaty oświetleniowe i rakietnice — również zniszczyć.
58
Tamże, s. 163.
244
Po ukończeniu wysadzeń i zniszczeniu broni, wstrzymać wszelkie wrogie poczynania wobec przeciwnika. Pozostawić na nadających się do tego punktach patrole oficerskie, które mają dać znać nadchodzącemu przeciwnikowi, że załoga twierdzy dobrowolnie się poddaje i że parlamentariusz zostanie wysłany do rosyjskiego dowództwa armii. Te patrole mają sie zachowywać przy zbliżaniu się nieprzyjaciela jak parlamentariusze. Zniszczenie broni oddziałów należy tak przeprowadzić, aby każda grupa, która ją aż do wysadzania posiada, zniszczyła ją ostatnia. Ten rozkaz należy przekazać do Komendy Obrony Twierdzy, do Komendy Rezerwy i Komendy Placu w odpowiedniej ilości egzemplarzy. Kusmanek59
Po ogłoszeniu rozkazu natychmiast rozpoczęto przygotowania do jego wykonania. Aby niepotrzebnie nie marnować amunicji, a jednocześnie zmylić przeciwnika, artyleria wykonała w jego kierunku całonocną kanonadę, nie dbając już o maskowanie swych pozycji. Dowódca oblegających, gen. Seliwanow, zabronił odpowiadać na to zmasowane uderzenie, gdyż uznał je za przygotowanie do kolejnego wypadu. W ten sposób załoga uzyskała czas niezbędny do wykonania dzieła zniszczenia. O godz. 5.00 rano załadowano do dział ostanie, wzmocnione naboje i odpalono je, obracając całą artylerię forteczną w kupę złomu. Następnie rozpoczęto egzekucję 5000 koni na polach fortu Hurko, co było najsmutniejszym obowiązkiem ich opiekunów. Tuż przed godz. 6.00 Przemyśl opuściły dwa ostatnie samoloty pilotowane przez podporucznika Stangera i ogniomistrza Meltscha, po czym nastąpiła gigantyczna eksplozja fortów artyleryjskich i mostów na Sanie, tak że ich odłamki nieomal dosięgły znajdujące się już w powietrzu maszyny60. Dzieło zniszczenia zostało dokonane skrupulatnie, według rozkazu Kusmanka. Poza wymienionymi w nim przedmiotami zniszczono również wszystkie dokumenty, papiery wartościowe i pieniądze znajdujące się na terenie twierdzy. Węgrzy, stanowiący najbitniejszą i najbardziej ofiarną część załogi, nie zamierzali też oddać przeciwnikowi sztandarów pułkowych. Pocięli je wiec na kawałki i rozdzielili między oficerów. Po zakończeniu dzieła zniszczenia radiostacja nadała przed rozbiciem telegrafu ostatni meldunek: Cieszyn - Przemyśl radio 9 spec 98 22 marca, godz. 6.55 rano Deszyfrator I Forty, działa, składy amunicji i inne, mosty, dworce kolejowe, przewody telefoniczne i telegraficzne, broń, amunicja, reflektory i pozostały sprzęt wojenny wysadzo59 60
Tamże, s. 164; Materniak, s. 36.
Z nich jedynie Stangerowi udało się bezpiecznie dolecieć do Krakowa (zob. Forstner, s. 166).
245
no, bądź zniszczono. Wręczono pełnomocnictwa w celu podjęcia rokowań z dowództwem armii blokującej. Klucz szyfrowy Beta wraz z deszyfratorami 1 i 2 zniszczono. Ciężko odczuwając nasz los, życzymy armiom polowym sławy i zwycięstwa! Komenda Twierdzy Przemyśl, Rozkaz operacyjny nr 23461
Zniszczenie twierdzy wprawiło w nieopisaną wściekłość kierującego oblężeniem gen. Seliwanowa, który zamierzał ją zdobyć nienaruszoną 23 III. W pierwszej złości kazał nawet aresztować austro-węgierskich parlamentariuszy: podpułkowników Martina i Huberta, i zagroził im rozstrzelaniem. Furia rosyjskiego generała świadczyła najlepiej o dokładnym wykonaniu poleceń Kusmanka i rozczarowaniu oblegających go od pół roku carskich żołnierzy62. Było to ostatnie i być może największe zwycięstwo załogi Przemyśla. Wkrótce sam car osobistym rozkazem nakazał uwolnić parlamentariuszy, zwrócić oficerom zrabowaną im białą broń i otoczyć opieką bohaterską załogę, łagodząc w ten sposób nieodpowiedzialny wybryk swego podwładnego63. Ostatecznie kapitulacja Przemyśla była przecież największym jak dotąd rosyjskim sukcesem w całej kampanii i nie powinna być splamiona żadnym niehonorowym czynem. Do niewoli trafiło: 9 generałów (w tym główni bohaterowie: Kusmanek i Tamásy), 93 oficerów sztabowych, 2500 młodszych oficerów i urzędników wojskowych oraz 117 000 podoficerów, żołnierzy i oficerów wojskowych64. W dzień po upadku twierdzy pełniący obowiązki wodza naczelnego arcyksiążę Fryderyk, za zgodą cesarza Franciszka Józefa, poinformował o tym wszystkich żołnierzy monarchii w następujących słowach: Nach viereinhalbmonatigen heldenmütigen Kämpfen, in welchen der rücksichlose und zähe, aber stets vergeblich anstürmende Feind ungeheure Verluste erlitt, und nach blutiger Abweisung seiner noch in letzter Zeit, insbesondere am 20. und 21. März, Tag und Nacht unternommenen Versuche, die Festung Przemyśl mit Gewalt in die Hand zu bekommen, hat die heldenmütige Festungsbesatzung, die noch am 19. März mit letzter Kraft versuchte, den übermächtigen Ring der Einschließung zu sprengen, durch Hunger gezwungen, auf Befehl und nach Zerstörung und Sprengung aller Werke, Brücken, Waffen, Munition und des Kriegsmaterials aller Art., die Trümmer von Przemyśl dem Feinde überlassen. Den unbesiegten Helden von Przemyśl unseren kameradschaftlichen Gruß und Dank; sie wurden durch Naturgewalten und nicht durch den Feind bezwungen, sie bleiben uns ein hehres Vorbild treuer
61 62
Tamże, s. 165. Tamże.
63
Materniak, s. 36.
64
Forstner, s, 165.
246
Pflichterfüllung bis an äußerste Grenze menschlicher Kraft. Die Verteidigung von Przemyśl bleibt für ewige Zeiten ein leuchtendes Ruhmesblatt unserer Armee. Feldmarschall Erzherzog Friedrich 65
Natomiast gen. Seliwanow, obejmując twierdzę, stwierdził dumnie: "Przemyśl należy teraz do nas na wieczność"66. Jednak owa "wieczność" miała trwać zaledwie dwa miesiące.
65
Cytat za: Krieg, t. 2, cz. 1, s. 308. "Po czteroipółmiesięcznych, heroicznych walkach, podczas których bezwzględny i uparty nieprzyjaciel, nadaremnie szturmując, poniósł ogromne straty i po krwawym odparciu prób zdobycia siłą twierdzy Przemyśl, podejmowanych w dzień i w nocy. a szczególnie w ostatnim okresie 20 i 21 marca, bohaterska załoga próbowała jeszcze ostatkiem sił rozerwać potężny pierścień oblężenia. Zmuszona przez głód i po zniszczeniu oraz wysadzeniu w powietrze wszystkich fortów, mostów, broni, amunicji i sprzętu wojennego, przekazała nieprzyjacielowi na nasz rozkaz ruiny Przemyślu. Niezwyciężonym bohaterom Przemyśla składamy nasze braterskie pozdrowienie i podziękowanie. Zostali zwyciężeni przez siły natury, a nie przez nieprzyjaciela. Pozostają dla nas bezprzykładnym wzorem wiernego wypełniania obowiązku aż do najwyższych granic sił ludzkich. Obrona Przemyśla pozostanie na wieczne czasy lśniącą kartą chwały naszej armii". Feldmarszałek, arcyksiążę Fryderyk. 66
Forstner, s. 165.
Rozdział 6 1
Odwojowanie Galicji Oto nagroda, która po wojnie nas czeka: Z tysięcy małych źródeł w godzinie potrzeby Urosły siły nasze, jak potężna rzeka. Nie dopuście więc nigdy, przenigdy, ażeby Źródła te wyschły, bowiem tylko wtedy Ze znoju oraz krwi naszej Wiosna zakwitnie pokojem2.
Wielka bitwa pod Gorlicami jest bez wątpienia najbardziej znanym i najczęściej opisywanym wydarzeniem spośród działań na froncie galicyjskim. Przypisuje się jej decydującą rolę w załamaniu się rosyjskiego frontu wschodniego, przekreśleniu imperialistycznych i panslawistycznych marzeń carskiego imperium, a nawet często określa się ją jako pierwszy kamień lawiny, która dwa lata później wymazała z kart historii rodzinę Romanowów i otworzyła w konsekwencji wrota rewolucji bolszewickiej. Ten ostatni związek przyczynowo-skutkowy jest jednak 1
Austro-węgierskie i niemieckie opracowania stosują tu termin Befreiung, węgierskie zaś felszabaditot, co znaczy dosłownie oswobodzenie. 2
Napis na cmentarzu wojennym w Magurze Małastowskiej; cytat za: Frodyma, t. I, s. 50.
249
widoczny dopiero z dalszej perspektywy historycznej i zapewne sztaby planujące te operację nie wyobrażały sobie aż tak katastrofalnych konsekwencji dla swego wschodniego przeciwnika. Znacznie mniej znane, a przecież także ważne i ciekawe są jednak inne operacje ofensywy wiosenno-letniej: sforsowanie Dunajca przez 4. Armię austro-węgierską, przełamanie frontu rosyjskiego w Magurze Małastowskiej przez 3. Armię, odbicie Przemyśla i operacja lwowska. Przecenia się też na ogół niemiecki wkład w operację gorlicką. Przedstawia się ją zwykle jako dzieło niemieckie lub w najlepszym razie niemiecko-austro-węgierskie, podczas gdy biorąc pod uwagę zarówno sam pomysł, jak i proporcje użytych sił, należałoby mówić raczej o operacji austro-węgiersko-niemieckiej. Z tych też powodów, opisując zmagania, wyeksponujemy marginalizowany zwykle wkład wojsk cesarsko-królewskich, natomiast powszechnie znane działania formacji niemieckich, które nie są zasadniczym tematem niniejszej pracy, przedstawimy bardziej pobieżnie. S T R O N Y WALCZĄCE I I C H A R M I E N A W I O S N Ę 1 9 1 5 ROKU STAN ARMII CESARSKO-KRÓLEWSKIEJ NA WIOSNĘ 1 9 1 5 ROKU
Stan armii cesarsko-królewskiej na wiosnę 1915 roku i jej położenie strategiczne nie napawały wielkim optymizmem, choć były one w rzeczywistości lepsze od tego, jak przedstawiano je w carskiej propagandzie i w ocenie zbyt pewnego siebie niemieckiego sojusznika3. Niewątpliwie ciężkie walki zimowe i krańcowe warunki atmosferyczne wyniszczyły armie austro-węgierskie, a na polach bitew padli najwierniejsi synowie monarchii. Do 30 IV 1915 roku Austro-Węgry utraciły w walkach prawie 1,5 mln żołnierzy, a więc więcej niż wystawiły do boju w pierwszych dniach wojny4. Bezsporne jest i to, że wróg nadal okupował większość Galicji, a upadek Przemyśla był wielką klęską, która wywołała szok w całej monarchii i pozbawiła walczące w Karpatach wojska na3
Na tym bazują obecne, bardzo nieprzychylne dla wojsk cesarsko-królewskich, oceny współczesnych historyków wojskowości, np. Michała Klimeckiego (Klimecki, s. 62 i n.) i Jana Różańskiego (Różański, s. 59 i n.). Praźródłem tego rodzaju sądu są nieobiektywne relacje niemieckich generałów, Hoffmanna i Cramona, których celem było jednocześnie obciążenie odpowiedzialnością za klęskę Niemiec austrowęgierskiego sojusznika i przypisanie sobie wszelkich sukcesów na wschodzie. Wersję tę przyjęli też skwapliwie badacze rosyjscy i radzieccy, gdyż ich teza o Austro-Węgrach jako państwie znienawidzonym przez poddanych i niezdolnym do życia mogła być utrzymywana jedynie przez wyeksponowanie roli Niemiec w wiosennych ofensywach. Podobne powody skłaniały również do głoszenia tego typu sądów polskich badaczy wywodzących sic z kręgów sympatyzujących z endecją 4
Zgórniak, Szkice, s. 154.
250
turalnego dla nich celu działań. Prawdą też było, że wielu czeskich poddanych w austro-węgierskich mundurach straciło wiarę w sens umierania za cesarza Franciszka Józefa i w czasie bitwy wielkanocnej złamało przysięgę i nie dochowało mu wierności. Z drugiej jednak strony wymęczone wojska naddunajskiej monarchii zdołały w tych samych ciężkich, górskich walkach przetrwać krytyczne chwile i ostatecznie powstrzymać przeciwnika, przekreślając jego marzenia o zejściu na Wielką Nizinę Węgierską. Prawdą też było, że zdrada, dezercja i nielojalność miały niewielki zasięg w skali monarchii i zdecydowanie przewyższały je: lojalność, upór, ofiarność, a nawet bohaterstwo wykazywane przez większość cywilnych i wojskowych poddanych. I chociaż po obu stronach walczyły prócz wojsk liniowych formacje ochotnicze, była między nimi istotna różnica: nieliczni Polacy z Legionu Puławskiego walczący po stronie rosyjskiej rekrutowali się wyłącznie spośród poddanych cara, natomiast w o wiele liczniejszych legionach walczących u boku Austro-Węgier znajdowało się sporo rosyjskich poddanych z Królestwa Kongresowego. Także i rzekomo moskalofilscy Rusini z Galicji Wschodniej nie kwapili się bynajmniej do ochotniczego wstępowania do "oswobodzicielskiej" armii5. Natomiast Austro-Węgry, mimo iż utraciły wschodnią Galicję, nadal dysponowały oddziałami ukraińskich ochotników, dzielnie walczących pod swoimi znakami przeciw rzekomym zjednoczycielom. Wprawdzie bardzo intensywna propaganda panslawistyczna pozwoliła Rosjanom zwerbować nieliczne czeskie kompanie ochotnicze z wziętych do niewoli żołnierzy cesarsko-królewskich, lecz nie dokonały one żadnego godnego wspomnienia czynu wojennego. Widać czeskim dezerterom wcale się nie śpieszyło, by narażać życie dla "wyzwalania braci Słowian", i nie myśleli umierać za prawosławnego cara6. Mimo iż sam dowódca frontu północnego Conrad von Hötzendorf wielokrotnie przesyłał niemieckiemu sojusznikowi alarmujące wieści o krytycznej sytuacji w Karpatach, chcąc na nim wymusić nareszcie istotne wsparcie, stan rzeczywisty nie był aż tak tragiczny. Poważny kryzys, który zapoczątkowała utrata Przemyśla 22 III, został przezwyciężony już w pierwszej dekadzie kwietnia po złamaniu rosyjskiej ofensywy wielkanocnej i nastrój katastroficzny wśród wojsk austro-węgierskich 5
O tworzeniu się prorosyjskich ukraińskich formacji w ogóle nie mogło być mowy, wobec wszechruskiego kursu politycznego imperium Romanowów. 6
Podobnie nie zachowały się żadne wzmianki o bohaterstwie Czechów, którzy przyjęli nową służbę. Większość, a wśród nich znany prześmiewca armii austro-węgierskiej Jaroslav Hašek, wybrała bezpieczne oczekiwanie na koniec wojny w niewoli rosyjskiej, w której ze względu na "filosłowiaństwo" traktowano ich ulgowo.
251
zaczął wyraźnie ustępować wzmagającej się chęci rewanżu. Ten, kto się miał nie sprawdzić, już się nie sprawdził, kto miał zwątpić, zwątpił, a kto miał zdradzić, już zdradził. Po ośmiu miesiącach wojny narodzeni i dorastający w czasie długotrwałego pokoju żołnierze monarchii nabrali doświadczenia bojowego i zahartowali się w najcięższych warunkach, a wśród ich dowódców dokonała się na ogół pozytywna selekcja i wysoko protegowane miernoty, takie jak np. gen. Brudermann, ustąpiły miejsca samorzutnym wybitnym talentom, takim jak gen. Arz, Roth czy Szurmay. Tym niemniej odbyło się to kosztem ogromu zniszczeń i ofiar, przy czym w krwawych walkach padli na ogół najlepsi i najofiarniejsi oficerowie liniowi i zawodowi podoficerowie. W trakcie działań uległa co prawda zniszczeniu olbrzymia ilość sprzętu wojennego, a zużycie materiałów przekroczyło najbardziej pesymistyczne oczekiwania z początku wojny, lecz cały ważny militarnie przemysł monarchii był zlokalizowany w Czechach i nie poniósł żadnej szkody, więc pracował pełną parą i zaopatrywał armie polowe. Był położony w niezbyt wielkiej odległości od linii frontu, co ułatwiało transport. Wyciągnięto też praktyczne wnioski z toczących się zmagań. Rezygnowano z droższych i trudno dostępnych materiałów na rzecz tanich i dostępnych7, a jednocześnie modernizowano sprzęt i racjonalizowano jego obsługę. Przyniosło to pozytywne rezultaty, które najwyraźniej da się uchwycić na przykładzie lotnictwa. Na początku wojny ustępowało ono znacznie rosyjskiemu zarówno co do liczby, jak i wielkości maszyn. Natomiast po ośmiu miesiącach walk, mimo nieuniknionych strat, uzyskało ono bezwzględną przewagę nad przeciwnikiem, na skutek stosowania własnych niezawodnych silników rzędowych, mniejszych kosztów budowy lekkich maszyn oraz niezawodnej obsługi a także transportu samolotów bazującego na wypróbowanej konnej trakcji8 i gęstej sieci lotnisk polowych, wyposażonych w niezbędną bazę naprawczą. Natomiast carskie siły powietrzne zmalały o około 80% w stosunku do stanu wyjściowego, gdyż jego sprzęt wyposażano w importowane z Francji wysoce awaryjne silniki rotacyjne, do których brakowało części zamiennych, a własna baza naprawcza prawie nie istniała. Fatalny stan dróg w Królestwie i Galicji uniemożliwiał też Rosjanom niezbędne w owych czasach przewożenie maszyn, gdyż stosowane przez nich do tego celu spalinowe ciężarówki były także wysoce awaryjne, a do tego 7
Nowakowski, s. 47-48.
8
W owych czasach loty samolotowe odbywały się jedynie w celu rozpoznania, walki lub utrzymywania łączności z odciętymi jednostkami (np. w Przemyślu). Na lotniska polowe dostarczano maszyny koleją i transportem naziemnym, w którym główną rolę odgrywały w armii c. i k. konie (zob. Z galicyjskich pól wzlotów, s. 58-59).
252
technicznie niedoskonałe9. Z tych właśnie powodów sztab austro-węgierski dysponował na wiosnę 1915 roku znacznie precyzyjniejszym rozpoznaniem lotniczym niż rosyjska Stawka. Trzeba też zauważyć, że mimo utraty większości Galicji i upadku Przemyśla, zarówno w niezajętej, jak i zajętej przez wroga części Galicji, stopniowo wśród ludności brały górę nastroje proaustriackie, co należy przypisać uciążliwości okupacji i nieudolności rosyjskich rządów wojskowych oraz rusyfikatorskim tendencjom władz centralnych, które skutecznie odstręczyły od współpracy nawet najzagorzalszych wszechpolaków i ukraińskich rusofilów. Wreszcie, po przezwyciężeniu kryzysu zimowego, wśród żołnierzy Austro-Węgier wzrósł bardzo autorytet monarchii habsburskiej, na skutek stałej obecności na polu walki wielu przedstawicieli rodziny panującej. Wprawdzie sam cesarz ze względu na podeszły wiek nie opuszczał swej wiedeńskiej siedziby, lecz jego następca, arcyksiążę Karol, wielokrotnie odwiedzał walczące jednostki, nie wahając się pojawiać na linii ognia, i nie omieszkał osobiście wspierać, chwalić i zachęcać walczących10. Godzi się tu zaznaczyć, że osobiste zaangażowanie arcyksiążąt w działania frontowe należało zawsze do tradycji rodu Habsburgów. I jakkolwiek z wyjątkiem arcyksiążąt Karola i Albrechta11 dynastia raczej nie wydała wielu wybitnych wodzów, to jednak wszyscy przedstawiciele tej rodziny odznaczali się osobistym męstwem i chętnie dzielili wojskowy trud swych poddanych. Najlepszym przykładem był sam cesarz Franciszek Józef, który za młodu osobiście walczył w czasie wojen włoskich w bitwach pod Solferino i Magentą, oraz jego brat - pechowy cesarz Meksyku, Maksymilian. Kontrastowało to ogromnie z postępowaniem cara, który będąc w pełni sił, pojawił się w Galicji jedynie z krótkimi wizytami w Przemyślu i Lwowie, a właśni żołnierze mogli go oglądać jedynie z bezpiecznej odległości. Wreszcie, co najważniejsze, austro-węgierski szef sztabu generalnego i głównodowodzący działaniami na froncie galicyjskim Conrad von Hötzendorf przewyższał zdolnościami i cechami osobowymi (inicjatywa, konsekwencja działania, śmiałość) swych rosyjskich odpowiedników - zarówno ambitnego i nieudolnego wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, jak i dowódcę frontu południowo-zachodniego, gen. Iwanowa.
9 10
Tamże, s. 82-83. Interessante Blatt, XXXIV, nr 4, s. 1; Krasicki, s. 153.
11
Arcyksiążę Karol zwyciężył cesarza Napoleona pod Aspern w 1809 roku, choć doznał późnej odeń klęski pod Wagram, natomiast arcyksiążę Albrecht pokonał Włochów pod Custozzą w 1866 roku.
253
STAN ARMII ROSYJSKIEJ NA WIOSNĘ 1 9 1 5 ROKU
Zarówno imperium rosyjskie, jak i jego armia przeżywały na wiosnę 1915 roku znacznie poważniejszy kryzys niż ich naddunajski przeciwnik. Na pozór wszystko wyglądało dobrze: Rosjanie opanowali większość Galicji wraz z jej stolicą, zepchnęli przeciwnika w Karpaty i wreszcie po pięciomiesięcznym oblężeniu złamali irytujący ich opór przemyskiej twierdzy. Lecz wszystkie te sukcesy nie mogły zmienić dwóch nieubłaganych faktów: 1) imperium Romanowów nie zdołało osiągnąć najważniejszego celu militarnego i politycznego - rozbicia rzekomo "sklerotycznych"12 i słabych AustroWęgier; 2) wszystkie wyżej wymienione sukcesy osiągnięto kosztem olbrzymich strat ludzkich i nieomal całkowitego wyczerpania materiału i sprzętu wojennego, czego wobec słabości własnego przemysłu zbrojeniowego nie dało się nadrobić. Ku zdumieniu i rozczarowaniu rosyjskich strategów niepowodzenia, jakie dotykały ich przeciwnika, zamiast zmiękczać, wzmagały jego opór i determinację, a nadzieje na panslawistyczną irredentę, która miała go rozsadzić od wewnątrz, okazały się złudne. Mimo wszystkich sukcesów żadna z wielkich akcji ofensywnych zaplanowanych przez Stawkę i podejmowanych przez ogromne armie od początku wojny nie zakończyła się powodzeniem: 1) nie zdołano zacisnąć obręczy wokół Galicji; 2) nie opanowano Prus Wschodnich; 3) nie zmiażdżono przeciwników słynnym listopadowym „walcem parowym"; 4) nie opanowano duchowej stolicy Polski - Krakowa; 5) nie zdołano wywalczyć sobie przejścia przez Karpaty na Węgry; 6) co prawda zdobyto wschodnią Galicję i nawet łamiąc prawo międzynarodowe, ogłoszono jej wcielenie do Rosji, lecz jednocześnie w trakcie działań utracono ważną ze względów strategicznych, gospodarczych i politycznych zachodnią część Królestwa Kongresowego z ważnymi centrami przemysłowymi: Łodzią i Zagłębiem Dąbrowskim. Wyraźnie zawiodło też naczelne dowództwo. Przedkładając cele polityczne ponad wojskowe, nie chcąc rezygnować z żadnego kierunku ekspansji, rozpra12
Rosyjska prasa tego okresu używa często tego określenia, zapewne czyniąc aluzję do wieku cesarza Franciszka Józefa.
254
szało swoje siły, rzucając je jednocześnie w Karpaty i na Prusy W schodnie, co umożliwiało słabszym przeciwnikom skuteczną obronę i prowadziło jedynie do marnotrawstwa trudnych do odnowienia środków wojennych oraz olbrzymich strat w ludziach. Miarą tej katastrofy był raport głównego kwatermistrza wojsk rosyjskich gen. Daniłowa, z którego wynikało, że na skutek zimowych bitew karpackich większość pułków 3. Armii Dimitriewa liczyło nie więcej niż 1200 żołnierzy, a w 8. Armii Brusiłowa i 9. Leczyckiego, które usiłowały się przebić przez wschodnie Karpaty, były nawet takie, których stany spadły do 400 bagnetów, wobec około 4000 przeciętnego stanu etatowego13. Jeszcze bardziej katastrofalnie wyglądały straty w wyposażeniu. Wobec częstego porzucania broni przez żołnierzy w czasie odwrotów i niemożności jej uzupełnienia nowymi dostawami zabrakło wkrótce podstawowego wyposażenia, tj. karabinu piechoty. Nowo formowane oddziały uzupełnienia uzbrajano więc bronią pozostałą po rannych i poległych, która znajdowała się z reguły w fatalnym stanie i zawodziła na polu walki. Słabość własnego przemysłu zbrojeniowego, będąca głównie skutkiem nieprawdopodobnego marnotrawstwa i korupcji rosyjskiego kierownictwa odpowiadającego za przemysł zbrojeniowy, powodowała, że do marca 1915 roku osiągnięto produkcję zaledwie 60 000 karabinów miesięcznie wobec 300 000 potrzebnych walczącym. Jeszcze gorzej wyglądało to w przypadku amunicji artyleryjskiej, której zapasy wyczerpano w podejmowanych od jesieni ofensywach, a produkcja rzędu 360 000 pocisków miesięcznic pozwalała zaledwie na trzy wystrzały dziennie na armatę! Zachodni sojusznicy nie mogli wesprzeć Rosji swą produkcją, gdyż po pierwsze, z ledwością pokrywała ona ich własne potrzeby na froncie zachodnim, a po drugie, droga do carskiego imperium była zamknięta przez państwa centralne, do których w listopadzie 1914 roku dołączyła Turcja. Wprawdzie Anglia i Francja podjęły później próbę przełamania tej blokady w słynnej ekspedycji dardanelskiej, lecz cała akcja ugrzęzła na długie miesiące w cieśninach tureckich i zakończyła się ostatecznie klęską14. Wiosną 1915 roku doszło do tego, że wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, który jeszcze niedawno postrzegał swą armię jako główny czynnik rozstrzygający w wojnie, zaczął wiązać nadzieje na zwycięstwo ze spodziewanym wystąpieniem przeciw Austro-Węgrom Włoch i Rumunii, a także podjęciem jednoczesnej ofensywy przez Serbię13. Właśnie dlatego przychylał się do ponownych 13
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 282.
14
Tamże; Pajewski, s. 259-270.
15
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 330.
255
nalegań dowódcy frontu galicyjskiego Iwanowa na podjęcie na przełomie kwietnia i maja kolejnej ofensywy w Karpatach, która miała, wraz z przewidywanym wystąpieniem wymienionych sojuszników, doprowadzić do złamania Austro-Węgier. Takie to fantastyczne plany snuło naczelne dowództwo rosyjskie, pomimo kilkakrotnego fiaska podejmowanych tu w zimie ataków i widocznych już wyraźnie przygotowań państw centralnych do uderzenia na odcinku między Wisłą i Karpatami. Jak wspomniano w poprzednim rozdziale, jeszcze na kilka dni przed katastrofą dowództwo frontu południowo-zachodniego skierowało swój jedyny odwód, tzn. III korpus kaukaski, spod Chyrowa w Karpaty, przeznaczając go do ofensywy, która miała się zacząć 3 V. W ten sposób Stawka wybitnie ułatwiała przeciwnikom wykonanie ich zamiarów, a przecież w momencie podjęcia przez nich operacji gorlickiej stale dysponowała na całym froncie od Morza Bałtyckiego do granicy rumuńskiej siłami 109 dywizji piechoty i 31 dywizji jazdy, wobec 107 dywizji piechoty i 19,5 dywizji jazdy przeciwnika, co dawało przy większej liczebności jednostek rosyjskich szanse skutecznego pokrzyżowania planów państw centralnych, mimo ich przewagi w artylerii16. Sytuację armii rosyjskiej utrudniła też bardzo narastająca niechęć ludności terenów okupowanych, co było głównie skutkiem błędnej rusyfikatorskiej polityki uprawianej przez Jurija hrabiego Bobrińskiego, mianowanego przez cara generał-gubernatorem zdobytej prowincji. Zdołał on w bardzo krótkim czasie zrazić i rozczarować do imperium rosyjskiego zarówno przychylne mu elementy polskie ("wszechpolaków" i "podolaków"), jak i Ukraińców. Wszelkie narodowościowe i autonomiczne nadzieje obu zamieszkujących Galicję narodowości zostały przekreślone już w jego pierwszym publicznym wystąpieniu, gdy zaproszonym lwowskim notablom oświadczył 23 IX 1914 roku, iż: Galicja Wschodnia i Łemkowszczyzna od dawien dawna stanowiły rdzenną część dawnej, jedynej wielkiej Rosji. Na tych terenach ludność była zawsze rosyjska, a zatem układ stosunków na tych terenach powinien się zasadzać na pierwiastkach rosyjskich. Będę tu zatem wprowadzać rosyjski język, prawo i ustrój17.
W związku z tym nawet ci z polskich urzędników galicyjskich, którzy uprzednio skłaniali się ku orientacji prorosyjskiej, zostali odsunięci i zastąpieni biurokratami sprowadzonymi z głębi Rosji, co zabiło wśród Polaków galicyjskich wszelkie skłonności rusofilskie. Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz tłumaczył wykrętnie, że polska autonomia zostanie wprowadzona na 16
Tamże, s. 341.
17
Tamże, s. 331.
256
terenach zachodniej Galicji, za Sanem, lecz mimo postępów wojsk rosyjskich nic takiego nie miało tam miejsca. Natomiast Ukraińców odstręczyła nachalna rusyfikacja i narzucanie prawosławia oraz prześladowanie grekokatolicyzmu18. W efekcie miejscowa ludność Galicji, wśród której orientacja prorosyjska miała na jesieni 1914 roku sporo zwolenników; zaczęła z wiosną 1915 roku wiązać wszystkie nadzieje na poprawę losu z powrotem władzy austro-węgierskiej i życzyć wojskom rosyjskim klęski. Nastroje te potęgowały wieści o niesłychanych gwałtach, zbrodniach i nadużyciach, jakich dopuszczały się we wschodniej Galicji i na Bukowinie niekarne, półdzikie i prymitywne oddziały złożone ze szczepów kaukaskich19. Nieustannie pogarszał się także stan duchowy i moralny rosyjskich żołnierzy, cierpiących braki w zaopatrzeniu i zawiedzionych stałym odsuwaniem się w czasie zwycięstwa. Wprawdzie nadal bili się dzielnie i dochowywali wierności, lecz z każdym dniem narastało wśród nich zniechęcenie i zobojętnienie. Przebywając już kilka miesięcy z dala od rodzin oraz własnego narodu i otoczeni cichą niechęcią tych, których w swym mniemaniu wyzwolili, przeżywali rozgoryczenie potęgowane brakiem podstawowych środków do życia, jeszcze w trakcie zimowych bitew karpackich wojskom austro-węgierskim poddało się ponad 20 000 żołnierzy rosyjskich, pragnących po prostu zaspokoić głód20. Aby uratować upadającego ducha armii i życzliwie nastroić nowych poddanych, generał-gubernator Bobriński i wielki książę Mikołaj Mikołajewicz zaaranżowali uroczystą wizytę cara, który raczył odwiedzić pozyskane ziemie w ostatniej dekadzie kwietnia. Wizyta objęła Lwów, Przemyśl, Chyrów i Sambor, lecz staranne odizolowanie panującego od żołnierzy frontowych i sztuczne spędzanie "wiwatującej" ludności sprawiły, że nie osiągnęła ona zamierzonego celu. Obserwujący ją sojuszniczy oficerowie francuscy zauważyli, iż żołnierze przyjmują monarchę chłodno i obojętnie, co było jak najgorszą wróżbą dla ciężkich walk, jakie czekały w najbliższym czasie armię rosyjską. Jedynym zadowolonym z niej mógł być wódz naczelny wielki książę Mikołaj, który otrzymał od monarchy wspaniałą pamiątkową szable z napisem „Za oswobożdienije Galiczyny"21. 18
Wywieziono do Rosji unickiego metropolitę Szeptyckiego, a cerkwie unickie zostały przejęte przez prawosławnych popów, podporządkowanych nowemu "metropolicie" - Rosjaninowi Eulogiuszowi (zob. tamże, s. 331). 19
Tamże, s. 332.
20
Interessante Blatt, XXXIV, nr 12, s. 11.
21
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 333.
257
SYTUACJA MILITARNA NIEMIEC NA WIOSNĘ 1 9 1 5 ROKU
Dotychczasowy przebieg wojny upewniał naczelną komendę austro-węgierską w przekonaniu, iż korzystny przełom w działaniach na froncie rosyjskim może zostać osiągnięty jedynie przy znacznej pomocy niemieckiego sojusznika. Artyleria austro-węgierska nie dysponowała bowiem wystarczającą siłą, aby przeprowadzić nieznany na froncie wschodnim, a stosowany na zachodnim "ogień huraganowy", który był niezbędny do przełamania umocnionych pozycji wroga. AOK zdawało sobie sprawę, że choć armia niemiecka poniosła gigantyczne straty we Francji, to jednak niemiecka machina militarna uzupełnia je ze znacznym naddatkiem i dysponuje środkami wojennymi wystarczającymi do zasłonięcia się od zachodu i rozgromienia Rosji. Tymczasem jednak ani aktualna sytuacja armii niemieckiej na froncie zachodnim, ani zamysły niemieckiego sztabu generalnego nie wskazywały jednoznacznie na bliskie zaangażowanie się tego potężnego sojusznika Austro-Węgier na wschodnim teatrze działań. Utrzymująca się na zachodzie od późnej jesieni równowaga militarna ani nie wróżyła tam szybkiego zwycięstwa, ani nie pozwalała na zluzowanie walczących tam związków taktycznych. Niemiecki szef sztabu generalnego Falkenhayn nie zmienił też poglądów i będąc wiernym zasadzie, iż głównym wrogiem Niemiec jest Wielka Brytania, a nie carska Rosja, bynajmniej nie odczuwał żadnej chęci zwiększenia środków w obronie austrowęgierskiego sojusznika. Dlatego jeszcze w marcu 1915 roku radził swemu austro-węgierskiemu koledze Conradowi, aby poświęcić Przemyśl i przyjąć w Karpatach strategię defensywną, a uwolnione w taki sposób siły rzucić do ofensywy przeciw Serbii, co mogłoby jego zdaniem doprowadzić do połączenia lądowego z zagrożoną przez Anglików i Francuzów Turcją. Ale dowództwo austro-węgierskie nie zamierzało po raz trzeci powtarzać popełnionego już dwukrotnie błędu - próby złamania Serbii, a poza tym nie dysponowało żadnymi siłami, które mogłoby wydobyć z galicyjskiego frontu. Odrzuciło więc z oburzeniem te niepoważną propozycję, domagając się w zamian poważniejszego niż dotąd zaangażowania się sojusznika na froncie wschodnim. Falkenhayn nieugięcie bronił swego stanowiska, twierdząc, iż jak dotąd żadna ofensywa sprzymierzonych na froncie wschodnim nie zakończyła się sukcesem i że nie widzi możliwości pokonania Rosji, która może wciągnąć przeciwnika w głąb swego niezmierzonego obszaru. AOK replikowało nie bez złośliwości, że również żadna akcja niemiecka na froncie zachodnim nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Austro-węgierski pomysł rozstrzygnięcia na froncie wschodnim popierał natomiast od dawna głównodowodzący siłami niemieckimi na wschodzie,
258
Mindenburg, twierdząc, iż przechwytywane przez wywiad rosyjskie depesze szyfrowe ujawniają narastające braki zaopatrzeniowe w wojskach carskich, co należy jak najszybciej wykorzystać. Lecz to nie on decydował o głównych kierunkach strategicznych wszystkich wojsk niemieckich, a siły, którymi dysponował, nie były wystarczające do wsparcia skutecznej ofensywy sojuszników. Poza tym Niemcy domagali się w razie podjęcia wspólnej ofensywy oddania pod swą komendę wszystkich wojsk austro-węgierskich, co strona cesarsko-królewska uważała za wykluczone. Dopiero upadek Przemyśla i krytyczne zagrożenie austro-węgierskiego frontu w Karpatach dostarczyły feldmarszałkowi Conradowi nieodpartych argumentów w stosunku do opornego Falkenhayna. Celowo powiększył on jeszcze rozmiary niebezpieczeństwa i nalegał, argumentując, iż klęska Austro-Węgier pociągnie przecież za sobą natychmiastową katastrofę Niemiec. Dopiero wtedy niemiecki szef sztabu generalnego przystąpił do rozważenia możliwości takiego udzielenia pomocy sojusznikowi, aby zadać Rosjanom cios, który na długo uwolni Austro-Węgry (a tym samym i Niemcy) od zagrożenia na wschodzie22. ROZMIESZCZENIE WOJSK NA FRONCIE WSCHODNIM W POŁOWIE KWIETNIA 1 9 1 5 ROKU
Na początku kwietnia, po bitwie wielkanocnej, strony walczące na froncie wschodnim znajdowały się w następującym ugrupowaniu, poczynając od północy. Od Morza Bałtyckiego po górną Wisłę w Małopolsce naprzeciw 3 armii niemieckich (10., 8. i 9.), jednej austro-węgierskiej (1. Armia Dankla) i 2 niemieckich grup operacyjnych (gen. Gallwitza - pomiędzy Łomżą a dolną Wisłą naprzeciw Modlina, i gen. Woyrscha - między środkową Pilicą i górną Nidą) stało 6 silnych armii rosyjskich (10., 12., 1., 2., 5. i 4.). Z tego 5 armii rosyjskich podlegało dowództwu frontu północno-zachodniego, a 1 (4. Armia rosyjska) dowództwu frontu południowo-zachodniego gen. Iwanowa. Przewaga Rosjan nad przeciwnikami była na tym odcinku bezsporna. Natomiast na południe od Wisły, między ujściem Dunajca a granicą monarchii habsburskiej z Rumunią, państwa centralne dysponowały 4 armiami austro-węgierskimi (4., 3., 2. i 7.23) i jedną wspólną niemiecko-austro-węgierską armią Linsingena przeciw 4 armiom rosyjskim (3. Radki Dimitriewa, 8. Brusiłowa, 11. Szczerbaczewa i 9. Leczyckiego). Siły były tu nieomal wyrównane, z lekką przewagą 22
Tamże, s. 328 i n.
23
Była to właściwie nie armia, lecz Samodzielna Grupa Pflanzer-Baltina w Bukowinie, przemianowana na 7. Armię dopiero w maju 1915 roku.
259
Rosjan, gdyż przeciw 51,5 słabszym dywizjom piechoty i 8,5 dywizjom kawalerii dysponowali oni siłą 46 silniejszych dywizji piechoty i 13 dywizji kawalerii. W takim układzie sił wydaje się zdumiewające, że naczelne dowództwo rosyjskie planowało aż do końca kwietnia 1915 roku wykonanie miażdżącego uderzenia przez Karpaty w kierunku Budapesztu wyłącznie siłami znajdującymi się na południe od Wisły24. P R Z Y G O T O W A N I E OFENSYWY
Przedstawiona powyżej sytuacja obu walczących stron skłoniła zarówno austro-węgierski, jak i niemiecki sztab generalny do podjęcia planów nowej ofensywy wobec Rosji. Stawała się ona tym bardziej konieczna, że w pierwszych miesiącach 1915 roku znacznie pogorszyły się stosunki austro-węgiersko-włoskie i wbrew wszelkim staraniom i naciskom niemieckim, wywieranym na obie strony, mało prawdopodobne było, by dało się uniknąć nowej wojny. Austrowęgierski szef sztabu generalnego nie miał co do tego żadnych złudzeń, gdyż przewidywał taki rozwój wypadków jeszcze w 1911 roku i aby tego uniknąć, proponował wówczas nawet wojnę prewencyjną przeciw niepewnemu sojusznikowi, co zakończyło się jego krótkotrwałym odsunięciem ze stanowiska. Na wiosnę 1915 roku niemieccy sojusznicy, którzy wówczas naciskali władze monarchii w sprawie jego dymisji, przyznali mu poniewczasie rację, lecz nie zmieniało to faktu, iż sprawy frontu wschodniego wymagały szybkiego zabezpieczenia, zanim Włochy zaatakują Austro-Węgry. To zaś mogłoby się dokonać jedynie przez zadanie Rosji tak silnego ciosu, aby nie była ona zdolna do podejmowania jakichkolwiek akcji ofensywnych w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Po dotychczasowych doświadczeniach jesiennych i zimowych obydwa sztaby zdawały sobie sprawę, iż nie może się to odbyć przez podejmowanie oskrzydlających operacji na wielosetkilometrowych odcinkach frontu, ani przez podejmowanie punktowych ataków w trudnym terenie górskim. Mało prawdopodobne wydawało się też, aby można było osiągnąć zwycięstwo, atakując siłami mniejszymi, równymi lub nawet nieco tylko większymi od sił przeciwnika. Dotychczas takie działania (np. operacja Wisła - San czy bitwy karpackie) kończyły się zawsze załamaniem dobrze zapowiadającej się operacji i ogromnymi stratami, których nie mogły zrekompensować jeszcze więk24
Rozmieszczenie i stosunek sił za: Dąbrowski, Wielka wojna, mapa s. 327-341; Zgórniak, Szkice, s. 158.
260
POLEGLI W BITWIE O WZGÓRZE JAWIRSKA NA WIOSNĘ 1 9 1 5 ROKU. M I M O ŻE BYŁA TO BITWA LOKALNA, JEJ PRZEBIEG ŚWIADCZYŁ O OLBRZYMICH
MOŻLIWOŚCIACH JEDNOSTEK AUSTRIACKICH. WZGÓRZE, NIEZDOBYTE PRZEZ DŁUŻSZY CZAS PRZEZ ODDZIAŁY
NIEMIECKIE, ZOSTAŁO WZIĘTE KRÓTKIM PÓŁGODZINNYM SZTURMEM PRZEZ BATALION 4 0 . PUŁKU PIECHOTY Z RZESZOWA, SKŁADAJĄCEGO SIĘ PRAWIE WYŁĄCZNIE ( 9 7 % ) Z POLAKÓW
sze straty przeciwnika. Rozumiano też, że błędna była dotychczasowa taktyka stawiająca sobie za cel odzyskiwanie lub pozyskiwanie terenu i osiąganie wyznaczonych punktów na mapie. Przeciwnik, który zdołał na czas wycofać swe wojska z zagrożonych odcinków, zachowywał wtedy swoje siły i po ich rychłym wzmocnieniu i uzupełnieniu mógł łatwo przechodzić do kontrofensywy i odbijać utracone pozycje. Trwałą zmianę na froncie mogło zapewnić tylko takie uderzenie, które zniszczy lub wyeliminuje poważną część sił przeciwnika, uniemożliwi mu kontratak i odbierze na długi czas inicjatywę. Można to było osiągnąć przez zgromadzenie znacznie przeważających sił na stosunkowo wąskim odcinku frontu i przełamanie go z pomocą tzw. huraganowego ognia artylerii, nie stosowanego dotąd na froncie wschodnim. Jak wskazywały doświadczenia dotychczasowych walk, akcje sondażowe i doniesienia wywiadu, najbardziej odpowiednim miejscem do przeprowadzenia takiej operacji była zachodnia cześć frontu galicyjskiego,
261
pomiędzy górną Wisłą a Karpatami, a ściślej pas frontu między Tarnowem a Gorlicami. Obydwa sztaby zdawały sobie jednak sprawę, iż wykonanie ambitnego zadania wymaga zgromadzenia tak znacznej liczby ludzi i sprzętu wojennego, że nie będzie to możliwe bez ściągnięcia ich z frontu zachodniego. Plany takich działań powstawały niezależnie od siebie, lecz choć sojusznicy kierowali się podobnymi przesłankami, to jednak zamierzenia gen. Falkenhayna były bardziej ograniczone i mniej dalekosiężne w skutkach niż te, które chciał zrealizować gen. Conrad von Hötzendorf. OFENSYWA WIOSENNA W ZAMYSŁACH AUSTRO-WĘGIERSKIEGO SZTABU GENERALNEGO
Conrad zainteresował się rejonem Gorlic jako obszarem, z którego mogła wyjść ofensywa austro-węgierska, jeszcze w pierwszych dniach 1915 roku. Samo miasto zostało odbite z rąk Rosjan na skutek zwycięstwa pod Limanową w grudniu 1914 roku, lecz po niedługim czasie zajęły je ponownie oddziały z 3. Armii rosyjskiej Dimitriewa. Nie zdołały się one jednak przebić na zachód. VI korpus gen. Artura Arza von Straussenburga, wchodzący w skład 4. Armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda, zatrzymał przeciwnika na zachodnich przedmieściach Gorlic, a sytuacja ta utrwaliła się w ciągu zimy. Dla miasta nadeszły ciężkie chwile. Działania austro-węgierskiej artylerii, podobnie jak postępowanie okupantów, stały się bardzo dokuczliwe. Ostrzał dział austro-węgierskich niszczył zabudowania. Spłonęły przedmieścia Magdalena i Pocieszka. Mimo to ludność Gorlic nie pogodziła się z okupacją i nie przestała wierzyć w odwrócenie losów wojny25. Już wówczas austro-węgierski sztab generalny dostrzegł kluczową rolę tego rejonu, a Conrad zasugerował Falkenhaynowi w styczniu 1915 roku podczas konferencji we Wrocławiu pomysł generalnego natarcia z rejonu Gorlic26. Jednakże nie znalazł on wtedy zrozumienia u niemieckiego szefa sztabu generalnego, wszystkie zaś wysiłki na froncie galicyjskim były podporządkowane odblokowaniu Przemyśla. Ponieważ również Rosjanie skoncentrowali swe wysiłki na zdobyciu twierdzy i przełamaniu linii Karpat, zachodni odcinek frontu między Tarnowem a Gorlicami miał dla obu stron drugorzędne znaczenie. Jednakże w trakcie drugiej bitwy karpackiej austro-węgierskie dowództwo zdecydowało się na dezinformująco-odciążającą akcję i rozkazało 4. Armii wykonać atak w rejonie Gorlic. 25
Świeykowski, s. 116-126.
26
Klimecki, s. 69.
262
I WOJNA ŚWIATOWA WPROWADZIŁA DO EUROPEJSKIEJ ŚWIADOMOŚCI POJĘCIE EWAKUACJI. W MIARĘ POSTĘPÓW WROGICH ARMII LUDNOŚĆ MIAŁA OPUSZCZAĆ ZAGROŻONE TERENY. ADMINISTRACJA AUSTRIACKA PRZEPROWADZAŁA PLANOWĄ EWAKUACJĘ LUDNOŚCI Z ZAJĘTYCH TERENÓW, DODATKOWO PODGRZEWAJĄC ATMOSFERĘ PROPAGANDOWYMI OPOWIEŚCIAMI O CZEKAJĄCYCH JĄ OKROPNOŚCIACH Z RĄK WROGA. W RZECZYWISTOŚCI EXODUS LUDZI POZBAWIONYCH DOBYTKU I POMOCY NIE BYŁ W ŻADEN SPOSÓB LEPSZY OD SZYKAN I KRADZIEŻY, JAKICH DOPUSZCZAŁY SIĘ WYGŁODNIAŁE ROSYJSKIE ODDZIAŁY POLOWE
Natarcie rozpoczęte 9 III zaskoczyło Rosjan i przyniosło wykonującej go 12. dyw. krakowskiej, składającej się głównie z Polaków, znaczny sukces. Wzięto pierwszą linię okopów i 600 jeńców. Cesarscy strzelcy tyrolscy zdobyli szturmem i utrzymali cmentarz w Gorlicach27. Walki trwały tu do 18 III i choć z powodu szczupłości zaangażowanych sił nie mogły się zakończyć przełamaniem frontu i odmienić losu Przemyśla, to niewątpliwie wskazywały właściwy kierunek przyszłej ofensywy. Dlatego pomimo wszystkich niepowodzeń w ofensywach karpackich i trudnej sytuacji militarnej, austro-węgierski szef sztabu generalnego ciągle powracał do idei przeprowadzenia natarcia w rejonie Gorlic. Siły, jakimi dysponował, były jednak zbyt słabe do tak gigantycznego przedsięwzięcia, gdyż obie utrzymujące tu front cesarsko-królewskie armie (4. i 3.) były zbyt wykrwawione, aby można było liczyć na ich zwycięstwo nad stojącą naprzeciw 3. Armią rosyjską Dimitriewa. Niezbędna była więc pomoc sojusznika, której wielkość Conrad szacował na co najmniej 4 dywizje piecho27
Interessante Blatt, XXXIV, nr 11, s. 11; Forstner, s. 188.
263
ty. Swoimi uwagami podzielił się on z niemieckim oficerem łącznikowym, gen. Augustem Cramonem, który w następstwie tego wysłał 1 IV do niemieckiej kwatery głównej stacjonującej w Mezieres, następującą depeszę: Eks. Conradowi jest dalsze wsparcie więcej niż kiedykolwiek potrzebne, bądź to przez jedną niemiecka dywizję do jego rozporządzenia dla poparcia drugiej Armii, bądź to przez ofensywę większych sił w kierunku Gorlic, przeciwko flance i połączeniom natarcia rosyjskiego28.
Projektowane przełamanie miało być według Conrada wstępem do gigantycznej operacji, której cele wyłożył niemieckiemu szefowi sztabu generalnego w depeszy z 7 IV. W wyniku jednoczesnego uderzenia armii niemieckich na północy i austro-węgierskich na południu Rosjanie mieli odejść przynajmniej za Wisłę, San i Dniestr. Wówczas mielibyśmy obaj wolną rękę - tłumaczył gen. Conrad dla innych celów, a również i możliwości dojścia z Rosją do jakiegoś porozumienia29.
Niemiecki szef sztabu generalnego Falkenhayn natychmiast uznał te pomysły za zbyt awanturnicze i mało realne. Jego zdaniem obydwaj sojusznicy nie byli w stanie skoncentrować tak znacznych sił, jakie musiałyby być użyte do jego realizacji. Była to jednak półprawda. Zgromadzenie odpowiednich sił leżało bowiem zarówno w jego kompetencjach, jak i możliwościach. Zawsze można je było wydobyć z zachodniego frontu, gdzie żołnierze bezsensownie wykrwawiali się bez nadziei na zwycięstwo. Problem polegał jednak na tym, że Falkenhayn nie tyle nie mógł, co nie chciał wesprzeć efektywnie sojusznika, co było podyktowane najzwyczajniejszą zawiścią i poczuciem niższości w stosunku do austro-węgierskiego kolegi. Wielu niemieckich oficerów i historyków wojskowości uznawało bowiem Conrada von Hötzendorfa za największą indywidualność wśród dowódców państw centralnych, przewyższającą trafnością wydawanych sądów, oryginalnością koncepcji i odwagą w podejmowaniu decyzji kolejnych szefów niemieckiego sztabu generalnego: Moltkego i Falkenhayna. Po przegranej wojnie twierdzili nawet, że zwycięstwo mógł wywalczyć wódz o takiej osobowości jak gen. Conrad i wojska o takich walorach jak niemieckie. Wystarczy przytoczyć opinię niemieckiego gen. Maxa Hoffmanna: Wszystkie pomysły austro-węgierskiego szefa Sztabu Generalnego, przynajmniej o ile je poznałem, były dobre, czego nie można powiedzieć o wszystkich pomysłach naszego naczelnego dowództwa. Nieszczęściem tego genialnego człowieka było to, że nie miał narzędzia odpowiedniego do wprowadzenia w czyn swych koncepcji. Wojsko 28
Klimecki, s. 70.
29
Tamże.
264
zawiodło go, podczas gdy nasze wojsko, dobrze czy źle prowadzone, do lata 1918 r. nigdy nie zawiodło.
Trzeba jednak zauważyć, że o ile w stosunku do austro-węgierskiego szefa sztabu słowa te były całkowicie adekwatne, o tyle druga część wypowiedzi tylko częściowo zawierała prawdę. Żołnierze austro-węgierscy, jak wykazały to chociażby bitwy pod Kraśnikiem, Komarowem, Krakowem, Limanową i Gorlicami, byli z pewnością wystarczająco dobrym narzędziem wojny. Odwagą dorównywali Niemcom, a nawet przewyższali ich pomysłowością i indywidualną inicjatywą. Natomiast Conrad von Hötzendorf nie posiadał nigdy w żadnym momencie wojny i na żadnym froncie wystarczającej przewagi w sprzęcie i liczbie ludzi. Miał zawsze do czynienia z przeważającymi siłami wroga, a ponadto zmuszony był zwykle przerywać dobrze rozwijające się operacje z powodu zagrożenia monarchii na całkiem innych frontach. Przeciwnicy państw centralnych walczyli z wrogiem na ogół na jednej ze swych granic i do tego wspomagali się wzajemnie: Francja przy pomocy Anglii i Belgii odpierała ataki jedynie ze wschodu, ze strony Niemców, Rosja walczyła tylko na zachodniej granicy swego imperium, mając zawsze przewagę liczebną nad wrogami, Serbia do jesieni 1915 roku odpierała ataki tylko od północnej granicy, Włosi walczyli na niewielkim w istocie odcinku swej austro-węgierskiej granicy. Podobnie było z Rumunią. Sojusznicze w stosunku do Austro-Węgier Niemcy skupiły cały swój wysiłek na froncie zachodnim, gdyż wiedziały, że dla działających na wschodzie Rosjan nie są głównym celem wojny. Natomiast Austro-Węgry musiały od razu rozdwoić swe siły i podjąć desperacką walkę na dwóch granicach: z Rosją i z Serbią, a potem jeszcze dodatkowo na trzeciej granicy, z Włochami, i wreszcie czwartej - z Rumunią. Tej oczywistej prawdy nie chcieli dostrzec polscy politycy należący w Austro-Węgrzech do tzw. ugrupowania cywilnego i szczerze nienawidzący przeciwnego ich koncepcjom politycznym Conrada. Przykładem może być całkowicie dyletancka i niesprawiedliwą opinia, jaką wyraził w swych powojennych wspomnieniach były minister skarbu c. i k. oraz ostatni cywilny zarządca Bośni - Leon Biliński30. Kiedy więc starania o akceptacje ofensywy nie odniosły u Falkenhayna żadnego rezultatu, zawiedziony Conrad próbował zainteresować swymi planami naczelnego dowódcę wojsk niemieckich na wschodzie, feldmarszałka Hindenburga, i jego szefa sztabu, gen. Ludendorffa. Ci, w przeciwieństwie do swego zwierzchnika, w zasadzie przychylali się do propozycji sojusznika, lecz po pierwsze, nie mieli wystarczających sił do jego wsparcia (deklarowali przekazanie Austro-Węgrom jednego korpusu, czyli dwóch dywizji), a po 30
Biliński, s. 2S7.
265
ROSYJSKĄ TRADYCJĄ OD CZASÓW KUTUZOWA BYŁA TAKTYKA SPALONEJ ZIEMI PODCZAS ODWROTÓW ARMII. NA ZDJĘCIU ZNISZCZONA W CZASIE WIOSENNEJ OFENSYWY AUSTRO-NIEMIECKIEJ FABRYKA W MIECHOWIE
drugie, stawiali przy tym warunki, jakie wydały się Conradowi nie do przyjęcia. W kwaterze głównej w Cieszynie oceniono, że godzą one w prestiż i honor wojsk austro-węgierskich. Hindenburg domagał się bowiem, aby AOK oficjalnie oświadczyło, iż nie jest w stanie bez pomocy sojusznika opanować sytuacji w Karpatach, i przekazało pod komendę niemieckiego generała jeden z armijnych odcinków frontu. Proponowanym kandydatem był gen. Marwitz, dowodzący dotąd korpusem "Beskid"' walczącym w Karpatach. Zgodnie z tym postulatem niemiecki generał miał stanąć na czele niemiecko-austrowęgierskiej grupy armijnej złożonej co najmniej z 3 armii austro-węgierskich i być podporządkowanym jedynie zwierzchnictwu AOK. Na takie rozwiązanie Conrad von Hötzendorf nie chciał wyrazić zgody, gdyż byłoby to obrazą dla austro-węgierskiego komendanta 3. Armii, Boroevicia, któremu ów niemiecki generał dotąd podlegał. Poza tym Marwitz nie wydawał się zdolniejszy niż generałowie monarchii, a szczupłość sił niemieckich na tym odcinku frontu nie uzasadniała niemieckich pretensji do dowodzenia całą operacją. Mimo wszystko zmuszony okolicznościami austro-węgierski szef sztabu generalnego był gotów już ostatecznie wyrazić zgodę, gdy nagle 13 IV otrzymał
266
z niemieckiego sztabu generalnego zdumiewającą depeszę, która wybawiła go z przykrego położenia i przeszła jego najśmielsze oczekiwania. Oto niespodzianie Falkenhayn nie tylko wyraził chęć uczestniczenia Niemców w operacji gorlickiej, lecz ponadto znacznie zwiększył siły jakie był skłonny skierować na pomoc sojusznikowi: zamiast żądanych 4 dywizji ofiarowywał 4 korpusy! Wiadomość ta wywołała w Cieszynie wielkie poruszenie. Jeszcze tego samego dnia Conrad odpowiedział, iż proponowane przez Niemców działania w pełni odpowiadają dowódcom austro-węgierskim, i zawiadamiał, że następnego dnia pod wieczór przyjedzie do Berlina w celu dokonania ustaleń potrzebnych dla wspólnej akcji. OFENSYWA WIOSENNA W ZAMYSŁACH NIEMIECKIEGO SZTABU GENERALNEGO
Jak już zaznaczono w niniejszym rozdziale, w odróżnieniu od jasnych i zdecydowanych planów dowództwa austro-węgierskiego w dowództwie niemieckim nie było jednolitego pomysłu na prowadzenie operacji przeciw Rosji i ofensywne, lecz ryzykowne pomysły Hindenburga krzyżowały się z ostrożniejszymi, defensywnymi propozycjami Falkenhayna. Toteż fakt, iż właśnie ten, najbardziej zwykle oponujący przeciw zbytniemu angażowaniu się na wschodzie niemiecki generał nie tylko zmienił zdanie, lecz gotów był nawet powiększyć niemiecki udział w ofensywnej operacji gorlickiej, wprawił AOK w radosne zdumienie. W rzeczywistości jednak ten niespodziewany krok niemieckiego szefa sztabu generalnego nie wynikał z generalnej zmiany poglądów na ważność obu frontów. Falkenhayn nadal wierzył, iż rozstrzygnięcie wojny nastąpi we Francji, lecz niemożność złamania wojsk koalicyjnych na zachodzie z pomocą walczących tam sił niemieckich nasunęła mu w końcu myśl, iż nie obejdzie się bez rzucenia do walki nowych sił. Te zaś były uwiezione na froncie wschodnim i nie można ich było stamtąd wydobyć bez likwidacji zagrożenia ze strony Rosjan. Stąd nie chcąc początkowo przyznać racji swemu austro-wegierskiemu koledze, doszedł wreszcie do zbieżnego z nim wniosku: do uwolnienia potrzebnych na zachodzie dywizji konieczna jest zdecydowana, gwałtowna i zwycięska ofensywa na froncie wschodnim. W odróżnieniu od swego austro-węgierskiego partnera, który od dawna postulował przełamanie w rejonie Gorlic, Falkenhayn brał pod uwagę przy wyborze miejsca i kierunku głównego uderzenia kilka możliwości: 1) skrzydłowe uderzenie z Prus Wschodnich;
267
2) skrzydłowe uderzenie z Karpat; 3) frontalne uderzenie między Pilicą i górną Wisłą; 4) frontalne uderzenie miedzy górną Wisłą i Karpatami. Ponieważ celem projektowanych operacji nie było całkowite rozgromienie Rosjan i zakończenie wojny na wschodzie, a jedynie pozbawienie przeciwnika zdolności ofensywnej i odrzucenie go na bezpieczną odległość, niemiecki szef sztabu generalnego zdecydowanie wykluczał generalną dwufazową ofensywę proponowaną mu przez Conrada. Dwa pierwsze warianty rozważane przez Falkenhayna były jednak obciążone poważnymi wadami. Natarcie z Prus Wschodnich na północne skrzydło rosyjskie mogło wprawdzie poprawić położenie wojsk sprzymierzonych w Kongresówce, ale tylko niewiele pomogłoby to wojskom austro-węgierskim w Galicji, gdyż carskie armie nadal mogły się przelać przez wał Karpat na Węgry. Z kolei ofensywa niemiecko-austro-węgierska w Karpatach wymagała pokonania wielu problemów technicznych i trudno było ją sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę tragiczne górskie drogi rozmyte wiosennymi roztopami. Problem stanowiłoby też ukrycie jej przygotowania w terenie, na którym skupiona była od trzech miesięcy uwaga wroga. Ponadto ciężko byłoby przełamać przeciwnika tam, gdzie był najsilniejszy. Pozostawały tylko dwa rozwiązania: uderzenie między Wisłą a Beskidami lub między Pilicą a Wisłą. Spośród nich niemiecki szef sztabu generalnego wybrał pierwszą możliwość. Uznał bowiem, że skrzydłom nacierających wojsk chronionym przez Wisłę i pasma Beskidów w zasadzie nie groziło okrążenie, a poza tym według oceny wywiadu odcinek frontu rosyjskiego u podnóża gór był słabiej obsadzony niż pozycje w Karpatach. Lepiej też było zmierzyć się w pierwszym starciu z pechowym Dimitriewem niż z pomysłowym i zaradniejszym Brusiłowem. Ponadto gdyby udało się przełamać front na południu, nacierający mieliby do sforsowania stosunkowo wąskie rzeki: Wisłokę i San, a nie, jak w przypadku uderzenia z centrum - szeroką Wisłę z potężną twierdzą Dęblin na zapleczu31. Rozumując w ten (niezbyt odkrywczy) sposób, dowódca niemiecki przychylił się do wariantu identycznego z postulowanym od kilku miesięcy przez Conrada von Hötzendorfa. Sam projekt nie oznaczał jeszcze ostatecznej akceptacji operacji, gdyż Falkenhayn, będąc z natury ostrożny i pedantyczny, postanowił zbadać możliwości powodzenia takiej akcji, zanim uzgodni ją z sojuszniczym sztabem. Zgoda dowództwa austro-węgierskiego była bowiem pewna, biorąc pod uwagę 31
Klimecki, s. 66.
268
dotychczasowe natarczywe ponaglenia ze strony Conrada. Gdyby natomiast przesłanki do projektowanej ofensywy okazały się zbyt wątłe, trudno byłoby się oprzeć naciskom zawiedzionego sojusznika. Dlatego też pierwsze posunięcia w kierunku przygotowania natarcia odbywały się w tajemnicy nie tylko przed wrogiem, lecz także naddunajskim partnerem. Na rozkaz Falkenhayna niemiecki płk von Losseberg dokonał szczegółowej analizy możliwości skutecznego uderzenia pod Gorlicami. Sprawą przygotowania transportów kolejowych miał się natomiast zająć szef wojskowych transportów kolejowych, płk Wilhelm Gröner, który opracował plan przewiezienia kilku dywizji na linię Nowy Sącz - Tarnów. Planów tych nie dało się jednak ukryć przed czynnikami austro-węgierskimi, gdyż w jego ręku znajdowały się wszystkie węzły kolejowe w Galicji Zachodniej i niezbędny tabor. Falkenhayn rozwiązał tę delikatną sprawę w ten sposób, iż skierował 5 IV swego łącznika przy austro-węgierskim sztabie generalnym, gen. Augusta Cramona, wprost do szefa austro-węgierskiego kolejnictwa polowego, gen. Johanna Strauba, aby zaczerpnąć wiarygodnej informacji o stanie infrastruktury na terenie przyszłych działań. Wynik sondażu przeszedł oczekiwania niemieckiego dowódcy: Cramon dowiedział się od swego rozmówcy, iż sieć kolejowa dochodzi niemal do pozycji frontowych i że w każdej chwili pozwala to na szybką i sprawną koncentrację oddziałów mających uderzyć w kierunku Lwowa. Gen. Straub zapewnił też nie bez dumy, że podległy mu transport kolejowy poza swymi zwykłymi zadaniami może każdego dnia przewieźć dodatkowo kompletną dywizję piechoty. Dopiero po zaspokojeniu swej ciekawości gen. Cramon odkrył karty przed sojusznikiem i poinformował go oględnie o planowanej operacji, prosząc jednak o chwilowe powstrzymanie się od zameldowania o tym w AOK "ażeby, zanim rzecz nie będzie zdecydowana w niemieckim naczelnym dowództwie, nie budzić u ekscelencji Conrada nadziei"32. Dopiero wtedy Falkenhayn, pewny już powodzenia ofensywy i pozytywnej reakcji sojusznika, rozkazał przesunąć pierwsze oddziały na front wschodni. Nie chcąc niczego pozostawić przypadkowi, starannie dobrał też jednostki, które miały brać w niej udział. Pedantycznie wprost zadbał o ich wyposażenie "w artylerię również i najcięższą, jaka dotychczas w polu niemal nie była używana, w amunicję i miotacze bomb. Do działań zostali oddelegowani oficerowie, znający z zachodniego teatru wojennego różne sposoby prowadzenia walki"33. 32
Tamże, s. 67.
33
Falkenhayn, cytat za: Klimecki, s. 67.
269
Gdy oddziały niemieckie zaczęły załadunek, a transporty z amunicją już przemierzały Niemcy w kierunku Galicji Zachodniej, gen. Falkenhayn wysłał 13 IV do feldmarszałka Conrada wspomnianą wyżej depeszę o następującej treści: Wasza ekscelencja wie, że nie uważam za wskazane powtórzenia próby obejścia zewnętrznego (prawego) skrzydła rosyjskiego. Równie mało korzystne wydaje mi się dalsze przydzielanie niemieckich oddziałów do frontu karpackiego jedynie w tym celu, by go wesprzeć. [...] Natomiast chciałbym poddać pod pańską rozwagę pewną myśl strategiczną. [...] Armia, o co najmniej ośmiu niemieckich dywizjach, zostanie tu na zachodzie oddana do użycia i przewieziona w okolice Mączyn - Grybów - Bochnia, by z linii mniej więcej Gorlice - Gromnik natrzeć w ogólnym kierunku na Sanok. [...] Również trzeba by tę armię wraz z c. i k. 4. Armią złączyć pod jednym dowództwem, oczywiście w tym wypadku niemieckim. Gdyby podczas koncentracji grupy wypadowej c. i k. 2. i 3. Armie krok w krok, ciągnąc za sobą wroga, mogły wycofać się na linię Użok - Pereczeny - Homonna - Varanno - Zborów, wówczas taki ruch ulżyłby i wzmógł skuteczność działań34.
Wsteczny ruch 2. i 3. Armii i wciągnięcie sił nieprzyjaciela w głąb Węgier - co miało nastąpić po przełamaniu pozycji rosyjskich u podnóża Karpat - mogło wprawdzie wpędzić nieprzyjaciela w pułapkę, lecz Falkenhayn nie upierał się przy realizacji tego pomysłu, wiedząc, iż sojuszniczy sztab nic zaryzykuje żadnego taktycznego odwrotu swych wojsk w Karpatach, nawet gdyby to miało być zrekompensowane późniejszym zwycięstwem. Opuszczenie pozycji utrzymanych z tak wielkim trudem, kosztem ogromnych ofiar, mogłoby bowiem zachwiać dopiero co odbudowanym morale wojsk. W ostateczności niemieckiemu szefowi sztabu generalnego wystarczało, że obie armie zwiążą oddziały nieprzyjaciela. WSPÓLNIE UZGODNIONY PLAN PRZEŁAMANIA
Wieczorem 14 IV, zgodnie z zapowiedzią austro-węgierskiego szefa sztabu, nastąpiło w Berlinie spotkanie Conrada i Falkenhayna. Przystąpiono niezwłocznie do dopracowywania szczegółów i ważnych rozstrzygnięć prestiżowych. Ustalono więc, że zasadnicze przełamanie fontu wykona świeżo sformowana niemiecka 11. Armia gen. Augusta von Mackensena oraz podporządkowana mu austro-węgierska 4. Armia dowodzona przez arcyksięcia Józefa Ferdynanda. Austro-węgierski szef sztabu generalnego, chcąc zwiększyć skuteczność operacji, a także nie dopuścić do przypisania sobie przez Niemców całej zasługi zwycięstwa, zobowiązał się wzmocnić każdą z wymienionych armii dwoma "bitnymi 34
Tamże.
270
dywizjami piechoty", a 11. Armię także uzupełnić cesarsko-królewską dywizją kawalerii oraz "udzielić 11. Armii wydatnej pomocy w formie przydziału lekkich kolumn taborowych"35. Stosunkowo łatwo rozwiązano też trudny i drażliwy problem podległości służbowej. Conrad - wdzięczny sojusznikowi za podwojenie oczekiwanej pomocy36 - zgodził się na następujące rozwiązanie: austro-węgierskie dywizje wspomagające 11. Armię i dowódca 4. Armii cesarsko-królewskiej zostaną podporządkowani niemieckiemu gen. Mackensenowi, który przejmie bezpośrednie kierownictwo operacji, natomiast tenże Mackensen będzie bezpośrednio podlegał austro-węgierskiej komendzie głównej, która przybędzie in corpore na plac boju i będzie na miejscu czuwała nad strategiczną stroną ofensywy. Osoba wysuniętego przez Falkenhayna przyszłego dowódcy 11. Armii nie wzbudzała w Conradzie żadnych zastrzeżeń. Urodzony w 1855 roku Mackensen debiutował jeszcze w wojnie francusko-pruskiej 1870 roku i zakończył ją jako najmłodszy wiekiem rotmistrz w armii niemieckiej. Odtąd szybko awansował i był uważany za jednego z najzdolniejszych oficerów. Na obecną wojnę wyruszył na czele XVII korpusu niemieckiego i odznaczył się brawurą i talentem w walkach na terenie Prus Wschodnich. Następnie objął dowództwo nad niemiecką 9. Armią i dowodził nią jesienią podczas ofensywy Wisła - San i w miesiącach zimowych. Wprawdzie nie udało mu się wtedy zająć Warszawy, lecz osiągnął znaczne sukcesy pod Łodzią i pod Łowiczem. Mężny, przedsiębiorczy i zdyscyplinowany cieszył się doskonałą opinią zarówno wśród swych przełożonych, jak i podwładnych. Dla austro-węgierskiego dowódcy ważne było i to, że w przeciwieństwie do proponowanego przez Hindenburga - Marwitza, Mackensen nigdy dotąd nie podlegał żadnemu z cesarsko-królewskich dowódców i dlatego ci mogliby go teraz zaakceptować jako swego zwierzchnika. Falkenhayn zadbał także o obsadę szefostwa sztabu 11. Armii. Został nim stosunkowo młody, czterdziestotrzyletni płk Hans von Seeckt. Na koniec obie strony uzgodniły termin początku operacji na pierwsze dni maja. Uskrzydlony przeforsowaniem swych zamiarów dowódca austro-węgierski usiłował jeszcze raz przekonać Falkenhayna co do konieczności kontynuowania generalnej ofensywy jeszcze większymi siłami po spodziewanym przełamaniu pod Gorlicami, lecz niemiecki szef sztabu nie wyrażał zgody na przesuwanie kolejnych dywizji z frontu zachodniego. Berlińskie ustalenia zakończyły się więc niekwestionowanym sukcesem Conrada von Hötzendorfa: 35
Tamże, s. 71.
36
8 dywizji zamiast postulowanych 4 (zob. Klimecki, s. 71).
271
1) niemiecki partner uznał słuszność jego pomysłu ofensywnego; 2) posyłał pomoc dwa razy większą od spodziewanej; 3) wyrażał zgodę na wspólną akcję, w której ze względu na udział liczebny (10 austro-węgierskich i 8 niemieckich dywizji), a także na najwyższą komendę decydujący głos miała strona austro-węgierska. Nieomal natychmiast po powrocie do swej kwatery głównej, już 16 IV, austro-węgierski szef sztabu generalnego otrzymał kolejny telegram od Falkenhayna, informujący o dalszych szczegółach akcji. Zawierał on przede wszystkim harmonogram przygotowań i ordé de bataillé 11. Armii. Początek ofensywy zaplanowano za dwa tygodnie: do 24 IV miały się stawić na pozycjach wyjściowych sztaby korpusów i dywizji, do 27 IV wszystkie pododdziały piechoty, pozostałe zaś służby do ostatniego dnia kwietnia. 11. Armia miała do tego czasu niepostrzeżenie objąć pozycje wyjściowe na odcinku 32,5 km, opróżnione przez dotychczas obsadzające je pododdziały 4. i 3. Armii austro-węgierskich, które w tym celu rozsunęły się i zajęły pozycje na jej skrzydłach. W skład owej mieszanej 11. Armii miały wejść następujące siły niemieckie: XLI korpus rezerwowy gen. Hermanna von François, korpus gwardii gen. Plettenberga, korpus kombinowany gen. von Kneussela i X korpus gen. Ottona von Emmicha37. Jednak najważniejszą, centralną pozycję i najtrudniejsze zadanie otrzymał przydzielony specjalnie do tejże 11. Armii VI korpus austro-węgierski dowodzony przez gen. Arza von Straussenberga, złożony z 2 świetnych dywizji (12. krakowskiej dyw. piechoty i 39. dyw. piechoty), w których przeważali Polacy i Węgrzy. Korpus ten jako jedyny nie zmienił swoich pozycji, lecz pozostał na tych samych stanowiskach, jakie zajmował od grudnia, tzn. na odcinku od wsi Staszkówki do Woli Łużniańskiej. Naprzeciw na wzgórzach Staszkówki i Pustki znajdował się najbardziej umocniony odcinek rosyjskich linii obronnych. Ponadto do niemieckiego X korpusu przydzielono świetną węgierską 11. dyw. kawalerii. W sumie 11. Armia skupiła na swym 32,5 km odcinku frontu od Rzepiennika Strzyżewskiego na północy po Ropicę Ruską na południu 128 979 żołnierzy (w tym 107 000 niemieckich), 606 dział (448 lekkich i 158 ciężkich), 260 karabinów maszynowych i 70 moździerzy38. Zadaniem 11. Armii było rozerwanie frontu przeciwnika, porażonego nieznanym dla niego "huraganowym ogniem" artylerii. W dziele tym miały również wziąć udział rozmieszczone na jej skrzydłach 37
Imion gen. Plettenberga i Kneussla nie udało się autorowi ustalić.
38
Dane za: Zgórniak, Szkice, s. 156. Natomiast Jan Dąbrowski (Dąbrowski, Wielka wojna, s. 332) podaje inne liczby: 104 000 żołnierzy piechoty, 3000 jeźdźców, 604 działa i 70 miotaczy min.
272
wydzielone części dwóch armii austro-węgierskich: na północy od Rzepiennika Strzyżewskiego do ujścia Dunajca - korpusy IX i XIV39 należące do 4. Armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda, na południe i wschód od Ropicy Ruskiej X korpus40 należący do 3. Armii Boroevicia. Siła ich była jednak nieporównywalnie mniejsza niż ta, którą dysponowała 11. Armia. Pozostałe jednostki 4. i 3. Armii nie miały uczestniczyć w operacji przełamującej, lecz wykonywać zadania wiążące i osłonowe na skrzydłach wroga. W sumie do całej akcji przełamującej przeznaczono 217 000 żołnierzy, 1045 dział i 70 moździerzy. Nigdy dotąd front wschodni nie zaznał takiego nagromadzenia sił i środków, a wszystko to skupiono na niewielkim przecież odcinku liczącym zaledwie około 50 km. Przewidywanym przeciwnikiem dla wyżej wymienionych armii państw centralnych była tkwiąca tu już od grudnia 3. Armia rosyjska gen. Radki Dimitriewa. Utrzymywała ona dość długi odcinek od ujścia Dunajca do Wisły po Przełęcz Łupkowską w Karpatach. Dysponowała 17 dywizjami piechoty, kilkoma jednostkami terytorialnymi i 6 dywizjami kawalerii. Wyposażona była w około 200 dział. Niełatwo natomiast określić liczebność 3. Armii rosyjskiej, gdyż żadna z jednostek nie posiadała pełnego składu etatowego. W całym rejonie projektowanego uderzenia państw centralnych rosyjska 3. Armia dysponowała 3 korpusami, przeciw 3 armiom przeciwnika, co mogło dać jakieś 80 000-100 000 ludzi, natomiast naprzeciw 11. Armii Mackensena tworzącej główną siłę uderzeniową stał 1 rosyjski X korpus, którego siły sztaby sprzymierzonych obliczały na około 56 000 żołnierzy41. Przed utworzeniem wspólnej niemiecko-austro-węgierskiej 11. Armii siły te były aż nadto wystarczające do utrzymania frontu, natomiast po jej pojawieniu się Rosjanom mogłoby pomóc jedynie zgromadzenie znacznych odwodów za liniami umocnień i zdecydowany kontratak, który mógłby zastopować spodziewaną ofensywę. Dowodzący 3. Armią Radko Dimitriew dostrzegł grożące mu niebezpieczeństwo, lecz jego przełożony, Iwanow, nie tylko nie wzmocnił zachodniego odcinka frontu obsadzonego przez 3. Armię, lecz przygotowując natarcie w Karpatach, zabrał z niego XXI korpus. Dopiero informacja zwiadu lotniczego 3. Armii, który 24 IV wykrył koncentrację poważnych sił przeciwnika, zmieniła decyzję rosyjskiego dowódcy frontu, lecz z powodu jego kunktatorstwa wysłany na 39
Ogółem 60 000 ludzi, 295 dział, w tym 57 ciężkich (Klimecki, s. 76).
40
Był on złożony z 4 słabych liczebnie dywizji i liczył: 28 801 żołnierzy, 144 działa, w tym 32 ciężkie, 63 karabiny maszynowe; jego zadaniem było uderzenie z Magury Małastowskiej w kierunku Bartnego (tamże. s. 76). 41
François, s. 45.
273
pomoc III korpus kaukaski wyruszył z rejonu Chyrowa dopiero tuż przed uderzeniem państw centralnych42. Mimo wszystkich wymienionych błędów w ocenie sytuacji, 3. Armia rosyjska nie zapowiadała się wcale jako łatwy przeciwnik. W pierwszej fazie wojny to właśnie ona przełamała austro-węgierski front we wschodniej Galicji i wkroczyła do Lwowa, a w październiku 1914 roku również jej oddziały osiągnęły najdalszy zachodni zasięg frontu w okolicach Dobrej koło Myślenic i dotarły do wzgórz w Bieżanowie (dziś jedna z dzielnic Krakowa). Co prawda już od grudnia 1914 roku opuściło ją szczęście i dała się pobić pod Łapanowem 4. Armii austrowęgierskiej arcyksięcia Józefa Ferdynanda, po czym powierzono jej mniej ważny (zdaniem dowódcy frontu Iwanowa) odcinek zachodniogalicyjski, lecz należało się spodziewać bardzo twardego oporu ze strony jej żołnierzy wszechstronnie zaprawionych w boju. Atutem rosyjskiej 3. Armii były też bardzo rozbudowane i dobrze przygotowane umocnienia, wykorzystujące naturalne wzniesienia. Tworzył je system połączonych ze sobą okopów umocnionych drewnem i kamieniami i osłoniętych od przodu zasiekami z drutu kolczastego. W wielu punktach (np. na wzgórzach Staszkówki) dostępu do nich broniły pola minowe. Niewątpliwie najmocniej ufortyfikowano kluczową pozycję - pasmo wzgórz ciągnące się między Staszkówką i Łużną, które miał szturmować austro-węgierski VI korpus43. Dalej w odległości 5-10 km przygotowano drugą linię, wprawdzie pozbawioną zasieków z drutu, lecz efektywnie wykorzystującą dominujące nad okolicą wzniesienia, takie jak Wilczak (373 m) czy Lipie (423 m). Budowano także i trzecią linię, lecz nie udało się jej zakończyć przed bitwą. Rosyjskie dowództwo frontu, przygotowując rozstrzygającą jego zdaniem ofensywę w Karpatach, usiłowało w ten sposób zabezpieczyć swe lewe, zachodnie skrzydło44. Nie brało jednak pod uwagę tak ogromnej przewagi i koncentracji artylerii przeciwnika, którą potęgował jeszcze żałosny stan zasobów pocisków do własnych 200 dział. Również i dowództwo 3. Armii pozostawiało wiele do życzenia, gdyż Bułgar Radko Dimitriew mimo niewątpliwych talentów militarnych nie był równorzędnym przeciwnikiem dla Mackensena czy Hötzendorfa, a w dodatku nie zawsze znajdował wspólny język ze swymi rosyjskimi kolegami45. Tymczasem po austro-węgierskiej stronie frontu kończono ostatnie przygotowania do ataku. Do 28 IV 485 pociągów przewiozło w rejon wyjściowy 42
Zgórniak, Szkice, s. 159; Z galicyjskich pól wzlotów, s. 78.
43
Dokładny opis pozycji zob. Klimecki, s. 82.
44
Zgórniak, Szkice, s. 163; Klimecki, s. 82-83.
45
Tamże, s. 84.
274
3 kompletne korpusy niemieckie, używając do tego każdego dnia 60 stuosiowych składów. W momencie rozpoczęcia ofensywy wszystkie przewidziane oddziały były już na miejscu, a liczba pociągów wzrosła do 640! Była to głównie zasługa Kierownictwa Transportów Polowych nr 1 w Krakowie i jego szefa kpt. Peyreka oraz współpracującego z nim ofiarnie cywilnego personelu podporządkowanego W. Zborowskiemu-Kostarkiewiczow46. Już 24 IV Mackensen wyznaczył termin ataku na 2 V i wszystko wskazywało na to, że będzie on dotrzymany. W noc poprzedzającą uderzenie wojska sprzymierzone oczekiwały na sygnał na następujących pozycjach, idąc od południa: od Przełęczy Małastowskiej po Ropicę Ruską szykował się do ataku X korpus austro-węgierski, który jako jedyna część 3. Armii Boroevicia wziął bezpośredni udział w operacji. Jego przeciwnikiem miał być rosyjski XXIV korpus w sile 2 dywizji piechoty (48. i 49.). Dalej na północny zachód, od Ropicy do Gorlic rozlokował się niemiecki korpus kombinowany, złożony z 2 dywizji piechoty (11. bawarskiej i 119. niemieckiej). Miał on walczyć z rosyjską 9. dyw. piechoty. Krótki odcinek miedzy Gorlicami a Wolą Łużniańską obsadził niemiecki XLI korpus (81. i 82. dyw. rezerwy). Miał on uderzyć na styk rosyjskich dywizji piechoty 9. i 61., wziąć ważne wzgórze cmentarne w Gorlicach i zdobyć miasto. Kluczową dla całej operacji pozycję, ciągnącą się między Wolą Łużniańską a Staszkówką, zajmował, jak już wspomniano, VI korpus austro-węgierski w sile 2 dywizji (12. i 39.). Miał on zdobyć dwa najmocniej ufortyfikowane wzgórza: Pustki i Wiatrówkę, bronione przez 61. dyw. rosyjską, co byłoby równoznaczne z przełamaniem frontu. Jego północnym sąsiadem był elitarny pruski korpus gwardii (1. i 2. dyw. gwardii), zajmujący pozycje od Staszkówki po Ciężkowice. Jego zdaniem było opanowanie kolejnego pasma wzgórz i odrzucenie broniącej ich 31. rosyjskiej dyw. piechoty w kierunku Rzepiennika. Pierwszoliniowe pododdziały 11. Armii zostały wzmocnione siłami niemieckiego X korpusu (19. i 20. niemieckie dyw. piechoty i 11. węgierska dyw. kawalerii), który usadowił się za nimi na całej długości zajmowanego przez nie odcinka. Na północ od Ciężkowic szykował się do ataku w kierunku Gromnika austro-węgierski IX korpus należący do 4. Armii arcyksięcia Ferdynanda. Jego pozycje dochodziły do rejonu Tarnowa. Na północ od nich, nad Dunajcem, rozlokowano słynny tyrolski XIV korpus gen. Rotha, którego zadaniem było sforsowanie tej rzeki i odrzucenie wroga w kierunku Wisłoki. Ich przeciwnikiem był rosyjski IX korpus. Stojące na obu skrzydłach jednostki dwóch armii austro-węgierskich tylko pozornie miały zadania łatwiejsze od mieszanej 11. Armii. Wpraw46
Tamże, s. 74; imion Peyreka i Zborowskiego-Kostarkiewicza nie udało sie autorowi ustalić.
275
SYTUACJA: 2
V
1 9 1 5
dzie pozycje wroga były tu mniej rozbudowane, lecz za to liczebna i ogniowa przewaga nad nim była mniejsza. Z decydującej wagi mającego nastąpić boju doskonale zdawało sobie sprawę naczelne dowództwo austro-węgierskie, które stawiło się w przeddzień ataku na pozycjach wyjściowych. Prócz dowodzącego całym frontem północnym szefa sztabu generalnego Conrada i podlegającego mu niemieckiego gen. Mackensena przybył też pełniący formalne najwyższe dowództwo arcyksiążę Fryderyk Habsburg i następca tronu arcyksiążę Karol. Tego samego dnia o godz. 18.00 kwatera główna wydała oczekiwany rozkaz: "Natarcie rozpocząć rano 2 maja o godz. 10.00". Już wcześniej, punktualnie o 15.00, artyleria sprzymierzonych rozpoczęła wstępne ostrzeliwanie pozycji rosyjskich, aby uzyskać niezbędne informacje o położeniu wrogich baterii. Jednak rosyjskie działa milczały, oszczędzając amunicję i nie chcąc zdradzać swego położenia. Nocą austro-węgierscy oraz niemieccy pionierzy i saperzy wyruszyli na przedpole, aby przecinać druty kolczaste i usuwać zasieki, by w ten sposób utorować drogę oddziałom szturmowym. Po obu stronach frontu nikt nie zmrużył oka i z każdą chwilą rosło napięcie nerwów. Szczególnie poruszeni byli żołnierze austro-węgierskiego VI korpusu, który jako jedyny pozostał na dawnych pozycjach. Zdawali oni sobie doskonale sprawę ze stopnia umocnienia linii wroga i z tego, że przyjdzie je zdobywać kosztem wielkich ofiar. Polscy i węgierscy obrońcy monarchii habsburskiej nie mieli jednak wątpliwości co do wyniku walki. Przecież zawsze walczyli z pełnym poświęceniem, a teraz po raz pierwszy od początku wojny zdecydowana przewaga była po ich stronie. W szczególnej sytuacji znaleźli się polscy poddani cesarza Franciszka Józefa tworzący zasadniczy trzon 12. dyw. piechoty. Znaczną część ich przeciwników szykujących się do obrony kluczowej pozycji na wzgórzu Pustki (około 17%) stanowili bowiem polscy poddani cara. Jednak nie mogli oni liczyć na rozterkę w sumieniach galicyjskich rodaków. Pułki wchodzące w skład 12. dyw. składały sic głównie z zachodniogalicyjskich chłopów wyznających proste wartości, a ich lojalność wobec Habsburgów była starsza od dualistycznej monarchii i nie pozostawała w żadnej sprzeczności z rodzącą się miłością do Polski47. Poza tym zbyt wiele wycierpieli oni w ciągu surowej zimy i chłopska zawziętość, domagająca się 47
Wyraża to prosty wiersz żołnierza 56. pułku wadowickiego, Antoniego Kucharczyka, piszącego pod pseudonimem Jantek z Bugaja: Jeszcze nie słyszano / O j , by Polak źle bronił / Cesarza, Ojczyzny, piersią nie zasłonił / Cesarska korona / Oj, we Wiedniu się świeci, / Krwią, życiem jej bronią / Wierne polskie dzieci. / Nasz cesarz kochany / O j , ukochał Polaków, / Naród polski cały, / Nasz Lwów i nasz Kraków. / My go też kochamy, / Oj, Polacy żołnierze, / Gotowi za niego / Dać życie w ofierze (za: Rozkwitały pąki, s. 385).
277
wyrównania krzywd, była silniejsza niż współczucie dla współbraci zza kordonu w rosyjskich szynelach. G O R L I C K I E PRZEŁAMANIE FRONTU ZASTOSOWANIE "OGNIA HURAGANOWEGO"
Tymczasem krótka majowa noc dobiegała końca. Słońce wstało wcześnie i w jego promieniach szybko rozwiewała się mgła, ukazując w całej krasie przepiękne widoki pogórza gorlickiego. Wśród ciszy przerywanej jedynie ptasim śpiewem zaczynał się dzień 2 V 1915 roku. Jednak sielanka trwała bardzo krótko. Punktualnie o 6.00 rano przerwał ją na całej kilkudziesięciokilometrowej linii frontu piekielny huk ponad 1000 dział różnego kalibru. Rozpoczęło się potężne przygotowanie artyleryjskie, jakiego nie zaznał dotąd front wschodni48. Obok 7-9 cm armat polowych w nawale ogniowej brały udział baterie 10-15 cm ciężkich dział polowych, 21 cm najcięższe haubice niemieckie, wreszcie siejące zniszczenie słynne austro-węgierskie 30,5 cm moździerze Skoda. Grad pocisków spadał na zasieki z drutu kolczastego, pierwszą linię okopów rosyjskich, rowy łącznikowe, gniazda karabinów maszynowych, stanowiska artylerii, a także na zaplecze frontu, szerząc spustoszenie i trwogę. W Gorlicach, których mieszkańcy byli już od 126 dni przyzwyczajeni do zniszczeń czynionych przez pojedynki artyleryjskie, ta ogniowa nawałnica wydała się końcem świata. W nieszczęśliwym mieście obróciła w gruzy to, co zostało jeszcze z jego zachodniej części, i spadła na umocniony cmentarz, dziesiątkując jego obrońców. Pociski zapaliły rafinerie nafty i zbiorniki ropy w Gliniku Mariampolskim, w płomieniach stanęły liczne domy w samym mieście, na przedmieściach i we wsiach wzdłuż całej linii frontu. Niebo zasnuły gęste dymy płonącej ropy, które utrzymywały się następnie przez wiele dni. Do bombardowania przyłączyły się też samoloty, zrzucając na pozycje wroga i linie zaopatrzeniowe zastosowane tu po raz pierwszy bomby ekrazytowe o wielkiej sile rażenia. O godzinie 9.00 do potężnego grzmotu dział dołączył się huk eksplodujących pocisków, wyrzucanych przez miotacze min, dopełniających dzieła zniszczenia. Pandemonium trwało równe 4 godziny. Skutki ostrzału przechodziły wszelkie wyobrażenie oficerów i żołnierzy wojsk sprzymierzonych. Dowodzący VI korpusem austrowęgierskim gen. Arz przyrównał ostrzeliwaną, kluczową pozycję rosyjską na 48
Na głównym kierunku natarcia użyto 7 0 0 dział, resztę na skrzydłach (za: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 334).
278
wzgórzu Pustki do czynnego wulkanu49, według zaś prowadzącego 100. pułk cieszyński, płk. Franciszka Latinika: [...] pociski przerzynają powietrze z sykiem i szumem, skowytem i gwizdem, a wbiwszy się w pozycje przeciwnika, z piekielnym hukiem cisną w górę na kilka metrów ziemię, kamienie, belki, deski, karabiny i ciała ludzkie. Chmury gryzącego dymu zalegają coraz większą przestrzeń50. SZTURM NA PIERWSZĄ LINIĘ OBRONNĄ
Nagle o godz. 10.00 kanonada umilkła i nastała chwila absolutnej, złowieszczej ciszy. Przerwało ją tysiące przenikliwych gwizdków oficerskich, po czym ponad 100 000 austro-węgierskich i niemieckich piechurów w pasie ponad 30 km wypadło ze swych okopów i z grzmiącym okrzykiem "hurrra" runęło wprost na pozycje wroga. W ślad za nimi ruszyły baterie artylerii polowej, które miały prowadzić ogień z nowo zajętych pozycji i wspierać w ten sposób piechotę w dalszej walce. Potężne uderzenie nieomal błyskawicznie dosięgło rosyjskich okopów, lecz walka przyjęła bardzo rozmaity przebieg, gdyż potężny ogień dział i moździerzy nie wszędzie zdołał zniszczyć i zdezorganizować obronę rosyjską. W takich przypadkach atakujących przywitał ogień broni ręcznej i maszynowej oraz rzadki, ale celny ogień artyleryjski. Na południu atakująca na skrajnym prawym skrzydle 11. Armii 11. bawarska dyw. piechoty, wchodząca w skład korpusu kombinowanego, usiłując zdobyć masyw Zamczysko (Postronie), natrafiła na silny opór i poniosła ciężkie straty. Zaległa więc na przedpolu wroga i musiano wznowić ogień artylerii na pozycję rosyjską. Dopiero wtedy udało się opanować okopy obrońców, którzy bohatersko walczyli aż do śmierci. Pierwsze umocnienia rosyjskie Bawarczycy zdobyli już w południe, ale szczyt wzgórza Zamczysko został opanowany dopiero wieczorem i to głównie dzięki sukcesowi sąsiedniego austro-węgierskiego X korpusu, należącego do 3. Armii Boroevicia. Nie potrafiono jednak przeszkodzić resztkom jednego z rosyjskich pułków rosyjskich 9. dyw. piechoty wycofać się na wschód51. Na silny opór napotkała również niemiecka 119. dyw. piechoty, która atakowała na odcinku Sękowa - Gorlice. Jej prawe skrzydło (46. pułk piechoty) nacierało wzdłuż drogi Sękowa - Dominikowice, a następnie zwróciło się bardziej na lewo, na graniczącą od południa z Sękową niewielką wioskę Sokół. 49
Klimecki, s. 87.
50
Latinik, s. 30.
51
Zgórniak, Szkice, s. 165.
279
Wobec niepowodzenia piechoty wprowadzono tu do walki dywizyjną kawalerię, aby zdobyć leżące nad Sękówką wzgórze Magierka. Po wielokrotnych próbach udało się osiągnąć pożądany cel dopiero około godz. 15.00. Natomiast lewe skrzydło dywizji (58. pułk piechoty) atakowało ze wsi Nowodworza w kierunku przedmieścia Gorlic - Zawodzia. Doszło tam do zaciętych walk toczonych w ruinach domów, które trwały do godz. 11.00. Zawodzie zostało wtedy ostatecznie zdobyte, a pułk po przegrupowaniu i wzmocnieniu posiłkami rozpoczął uderzenie na wzgórza leżące wzdłuż rzeki Sękówki. Atakując wzgórze Sokół, został jednak dosłownie zmasakrowany przez obrońców, tracąc 15 oficerów i ponad 400 podoficerów i szeregowców52. Umocniony punkt zdobył wreszcie pozostający dotąd w rezerwie 11. pułk piechoty, który obszedł go od strony Magierki i Sokoła i wdarł się na niedostępną pozycję zmiękczoną ponownym ostrzałem artyleryjskim. Rosjanie usiłowali jeszcze kontynuować opór w Kobylance i na wzgórzu Urwisko, lecz i te gniazda oporu wpadły w godzinach popołudniowych w ręce 119. dyw. piechoty. Jeszcze bardziej dramatycznie ułożyła się sytuacja na odcinku natarcia niemieckiego XLI korpusu rezerwowego dowodzonego przez gen. von François. Wchodząca w jego skład 82. rezerwowa dyw. piechoty miała za zadanie opanować miasto Gorlice i wzgórza przylegające do niego od północy. W formacji tej służyli żołnierze, których dopiero co przeniesiono z frontu zachodniego i którzy nigdy dotąd nie zmierzyli się z Rosjanami. Przeciwnikiem była tu rosyjska 61. dyw. piechoty. Tak się złożyło, że w obydwu związkach taktycznych służyło wielu Polaków, którym przyszło stoczyć bratobójczą walkę53. Kluczową pozycją w obronie był tu umocniony cmentarz i wzgórze 357, którego zachodni stok zajmował cmentarz żydowski, silnie umocniony przez Rosjan. Gen. von François, nie chcąc wdawać się w uciążliwe szturmowanie miasta pełnego najrozmaitszych pułapek, nakazał okrążyć je od północy i opanować tylko ufortyfikowany cmentarz, leżący na jego peryferiach. Zamiar ten jednak się nie powiódł; chociaż już o godz. 10.30 72. pułk piechoty w walce wręcz opanował cmentarz katolicki i zachodnią rubież miasta, to jednak Rosjanie stawili tu tak silny opór, że jedna z kompanii niemieckich została prawie całkowicie wybita54. Nieomal jednocześnie 271. pułk piechoty zaatakował wspomniane wzgórze 357, które zdobył po krwawej walce wręcz o godz. 10.45. Rosjanie wycofali się wówczas na cmentarz żydowski i przez jakiś czas skutecznie odpierali ataki przeciwnika. Złamał ich tu 52
Klimecki, s. 89.
53
Frodyma, t. 1, s. 98; t. II, s. 136-137.
54
Poległo 3 oficerów oraz 95 podoficerów i szeregowców (za: Klimecki, s. 91).
280
dopiero wznowiony ogień artyleryjski. Wówczas obrońcy zwątpili w sens walki i wbiwszy karabiny w ziemię, podnieśli ręce do góry. W ten sposób atak 82. rezerwowej dyw. piechoty zakończył się ostatecznie sukcesem, choć zapłacono za niego bardzo drogo. Na zdobytym wzgórzu 357 natychmiast ulokowano artylerię polową, która ogniem swych dział pokryła wkrótce dolinę rzeki Ropy i drogę Gorlice - Glinik Mariampolski, zamieniając szerzący się w nim pożar zbiorników ropy naftowej w prawdziwą burzę ognia. Przesądziło to ostatecznie o losie miasta. Okrążona rosyjska załoga Gorlic skapitulowała w godzinach popołudniowych, tracąc nadzieję na powodzenie odwrotu wobec zdobycia przedmieścia Zawodzie przez niemiecką 119. dyw. piechoty. Dopiero wtedy mizerne szczątki ludności cywilnej Gorlic (1300 osób) mogły bezpiecznie opuścić solidny gmachu magistratu, w którym przebywały od rana. Wraz ze swym burmistrzem, ks. Bronisławem Świeykowskim, ludzie wylegli radośnie na to, co pozostało z ulic, i witali wyzwolicieli55 z niekłamaną radością. Mieszkańcy cieszyli się z końca inwazji i szczęśliwego zwrotu w wojnie, choć dorobek ich życia przepadł bezpowrotnie, cała zachodnia część miasta przypominała księżycowy krajobraz, a wokół szalały pożary, napełniając powietrze smrodem spalenizny, konkurującym jedynie z odorem ludzkich i końskich trupów walających się na ulicach i placach. Mimo iż poległo 6 oficerów oraz 501 podoficerów i szeregowców niemieckich, ich poświęcenie wydało piękne owoce, gdyż wzięto do niewoli rosyjskiego generała, 17 oficerów oraz 3593 podoficerów i szeregowców. Poległych Rosjan nie sposób było policzyć56. Najgorzej natomiast powiodło się niemieckiej 81. rezerwowej dyw. piechoty, która atakowała dalej na północy na odcinku Mszanka - Wola Łużańska i miała osiągnąć Zagórzany. Rosjanie stawili jej skuteczny opór w lesie Kamieniec. Plujące ogniem karabiny maszynowe dosłownie zdziesiątkowały niemieckie pułki (267., 268. i 269.), a natarcie załamało się i przysłowiowa teutońska karność zaczęła się rozprzęgać w obliczu potwornych ran zadawanych przez nadlatujące pociski. Okazało się, że uprzedni huraganowy atak artylerii zupełnie zawiódł w tym miejscu i nawet nie osiągnął pozycji wroga. W tej sytuacji rzucono na pomoc niemieckie oddziały rezerwowe i uzyskano wsparcie ze strony artylerii sąsiedniego VI korpusu austro-węgierskiego. Dopiero wtedy oddziały mogły ruszyć naprzód i wykonać zadanie, lecz tylko częściowo, gdyż nie udało się do samego wieczora 55 "
O godz. wpół do 4 wjeżdża pierwszy patrol Bawarczyków na Rynek [...] Chlebem i solą tych trzech witając bohaterów, składam im w najserdeczniejszych słowach podziękowanie za ocalenie nas z niewoli i niedoli (...) Okrzyki "es lebe hoch!"' i "hura" zabrzmiały w całym Rynku, który zalegli prawie w komplecie wszyscy ówcześni mieszkańcy Gorlic [...]" (za: Świeykowski, s. 126). 56
Klimecki, s. 93
281
całkowicie oczyścić z wroga wsi Zagórzany, będącej planowanym celem akcji. W ciągu 2 V 81. dywizja wzięła do niewoli na swym odcinku ponad 4000 Rosjan, lecz utraciła przy tym 57 oficerów oraz 2007 podoficerów i żołnierzy57. Kluczowym punktem obronnym pierwszej linii umocnień rosyjskich było zalesione wzgórze Pustki dominujące nad całą okolicą nieco na północ od wsi Wola Łużniańska. Ze względów prestiżowych AOK powierzyło opanowanie tej najważniejszej pozycji swoim, a nie sprzymierzonym żołnierzom. Dlatego pozostawiono na miejscu walczący tu od grudnia austro-węgierski VI korpus, pod dowództwem wybitnie uzdolnionego gen. Artura Arza58. Zarówno on, jak i jego żołnierze zdawali sobie sprawę z trudności zadania, lecz mimo to nie chcieli zawieść pokładanych w nich nadziei59. Zdobycie tej ważnej pozycji powierzono złożonej z Polaków krakowskiej 12. dyw. piechoty. Jej dowódca gen. Paul Kestranek wydzielił w tym celu specjalną brygadę uderzeniową, dowodzoną przez gen. Rudolfa von Metza, złożoną z najbitniejszych żołnierzy. Tworzyły ją: wadowicki 56. pułk piechoty, dowodzony przez płk. Mollinarego i 1,5 batalionu (1. i połowa 4.) wydzielonego z cieszyńskiego 100. pułku piechoty, prowadzone przez ppłk. Pitla60. Grupę tę miały wspierać na jej prawym skrzydle: 3. batalion 100. cieszyńskiego pułku piechoty oraz batalion z 20. sądeckiego pułku piechoty dowodzony przez mjr. Walthera. Ze względu na znaczenie pozycji rosyjskiej, huraganowy, czterogodzinny ogień był tu bardzo precyzyjny i dokonał w niej ogromnych spustoszeń. Podczas tej nawały cesarsko-królewscy żołnierze z niecierpliwością oczekiwali dawno upragnionej chwili ostatecznego porachunku z dobrze znajomym przeciwnikiem61. Teraz wybiła godzina zapłaty za ciężką zimę spędzoną w okopach, poniewierkę i rozłąkę z bliskimi. Gdy tylko miotacze min zamilkły. a działa przeniosły pociski na dalsze pozycje wroga, wspomniana brygada uderzeniowa poderwała się i z potężnym okrzykiem "hurrra" runęła na 57
Tamże.
58
W 1917 roku m i m o stosunkowo młodego wieku objął on po Conradzie stanowisko szefa sztabu ge-
neralnego 59
Wspomnienia gen. Arza: "VI Korpusowi przypadło nader ciężkie zadanie zdobycia silnie umocnionego
wzgórza Pustki, które było uważane za klucz pozycji obronnej nieprzyjaciela. Od kilku miesięcy obserwowaliśmy, jak nieprzyjaciel rozbudowuje i wzmacnia pozycję obronną. Silne zasieki z drutu kolczastego i potężne przeszkody wybudował nieprzyjaciel na wzgórzu Pustki" (cytat za: Klimecki, s. 130-131). 60
Klimecki, s. 94. Dowódcą całego 100. pułku był Polak, płk Franciszek Latinik. Imion Mollinarego.
Pitla i Walthera nie udało się autorowi ustalić. 61
"Ogień artylerii to się potęguje, to słabnie, stosownie do wskazówek dowódców. Ci śledząc skuteczność i skutek ognia, żądają telefonicznie skupienia go na poszczególnych gniazdach oporu, zasypując ołowiem okopy..." (cytat za: Latinik, s. 32).
282
pozycje rosyjskie. Ponieważ dystans między pozycjami przeciwników był tu bardzo krótki, żołnierze 56. pułku nieomal natychmiast wdarli się w okopy wroga, szerząc śmierć i zniszczenie bagnetem i kolbą. Zaskoczony furią ataku nieprzyjaciel nie był w stanie długo stawiać oporu. Po pięciu minutach walki Rosjanie poddali dwa pierwsze okopy, znajdujące się u podnóża zalesionego wzgórza i wbiwszy karabiny bagnetami w ziemię wyszli z nich z podniesionymi rękoma. Był to jednak zaledwie dobry początek bardzo ciężkiej walki. Dalszy atak musiał się bowiem odbywać pod górę, w zalesionym terenie pełnym pułapek, rowów strzeleckich, strzelców wyborowych i nietkniętych przez artylerię, dobrze zamaskowanych karabinów maszynowych. Nawet dziś, w komfortowych warunkach pokojowych, z trudem pokonuje się to wzniesienie. Toteż polscy żołnierze monarchii habsburskiej, stanowiący 56. i 100. pułk piechoty, z trudem i mozołem posuwali się pod górę, narażeni na morderczy ogień i nieustannie odpierając kontrataki zdesperowanego przeciwnika. O ile opanowanie dwóch pierwszych okopów odbyło się nieomal bez strat, to teraz opłacano każdy metr poległymi i rannymi. Mimo to zdobycie najsilniejszej pozycji wroga, umacnianej systematycznie przez całe trzy miesiące, zabrało austro-węgierskim żołnierzom zaledwie pięćdziesiąt minut. Potem zażarta, lecz krótka obrona nagle się załamała, gdyż nieliczni, żywi dotąd żołnierze rosyjscy zdali sobie sprawę, że jedynym skutecznych sposobem ocalenia jest złożenie broni. Punktualnie o godz. 11.00 na szczycie wzgórza zatknięto sztandar monarchii habsburskiej62. Dowództwo korpusu niezorientowane początkowo w sytuacji, widząc odpływające w dolinę kolumny żołnierzy, sądziło, że atak się nie udał. Dopiero potem okazało się, iż są to jeńcy rosyjscy63. Podsumowując te wydarzenia, dowódca 12. krakowskiej dyw. piechoty, gen. Kestranek, składając dowództwu korpusu całodzienny meldunek, stwierdził: Jeńców wzięto zaledwie 1700 oraz. 4 karabiny maszynowe, gdyż wszystko prawie legło w okopach zabite. Nieprzyjaciel stojący przed 12. dywizją, całkiem zniszczony. Okopy to kupa gruzów, kryjąca tysiące trupów64.
Jak się później okazało, był to nie tylko moment przełomowy w bitwie, lecz również w całej kampanii wschodniej. I chociaż w tym momencie, w dniu 2 V, sporo czasu pozostało do południa, to zaszło już słońce dla wszystkich mocarstwowych i panslawistycznych ambicji dynastii Romanowów. 62
Tamże, s. 33.
63
Zgórniak, Szkice, s. 167.
64
Klimecki, s. 95; Latinik, s. 36.
283
12. dyw. nie poprzestała jednak na tym sukcesie. Po zajęciu wzgórza i rozerwaniu frontu jej pułki, wsparte artylerią sprowadzoną tymczasem na wzgórze Pustki, kontynuowały atak w kierunku wschodnim, wspomagając jednocześnie pozostających w tyle sąsiadów: z prawej strony niemiecką 81. rezerwową dyw. piechoty, z lewej - węgierską 39. dyw. piechoty. Obie te jednostki były dotąd powstrzymywane gęstym ogniem rosyjskich karabinów maszynowych. Do wieczora 12. dyw. piechoty dotarła do Moszczenicy i zajęła wzgórze leżące na wschód od tej miejscowości. Resztki walczących tu oddziałów rosyjskich przerwały walkę i schroniły się za drugą linią umocnień. Na północ od krakowskiej 12. dyw., na wzgórza Wiatrówki i Staszkówka65 nacierała złożona z Węgrów, koszycka 39. dyw. piechoty pod dowództwem gen. Imre Hadfyego66. Węgrów przywitał jednak tak silny ogień przeciwnika, że pierwszy szturm został odparty. Wówczas o godz. 11.00 wznowiono ogień artyleryjski na gniazda karabinów maszynowych. Okazał się on jednak mniej skuteczny, niż sądzono. Gdy żołnierze z 16. pułku piechoty poderwali się po raz drugi do ataku na wzgórze Wiatrówki, ponownie nie byli w stanie sforsować zapory ognia, wielu z nich pozostało na zawsze w polskiej ziemi. Rosjanie zaczynali nabierać otuchy, gdyż po dwóch odpartych szturmach spodziewali się dłuższego odpoczynku. Lecz radość ich była przedwczesna. W chwilę potem odezwały się z boku baterie ustawione na zdobytym przez Polaków sąsiednim, dominującym wzgórzu Pustki, likwidując widoczne jak na dłoni stanowiska rosyjskich karabinów maszynowych. Jednocześnie carscy żołnierze z przerażeniem ujrzeli po swej lewej stronie oddziały austro-węgierskiej piechoty, nadbiegające z miejsca, gdzie jeszcze przed półgodziną stacjonowali ich towarzysze broni. Wszystko to spowodowało zamieszanie w rosyjskich okopach, z którego natychmiast skorzystali Węgrzy. Błyskawiczne uderzenie 16. pułku dosłownie rozniosło niedostępną dotąd pozycje, z której niewielu obrońcom udało się ujść z życiem. Następnie węgierscy żołnierze wraz z nadchodzącymi Polakami skierowali się w kierunku Moszczenicy. Podobny przebieg miała również walka o sąsiednie wzgórze Staszkówka, z tym że piechotę węgierską wsparła tam od północy artyleria i piechota pruskiej 2. dyw. gwardii, w której służyli również Polacy z Poznańskiego. Jednak opór wroga był prawdziwie heroiczny i resztki Rosjan złożyły broń dopiero popołudniu67. Walcząc w ten sposób, węgierska 39. dyw. piechoty zajęła do wieczora północą część wsi Moszczenica i wzgórze pomiędzy Moszczenicą i Sitnicą. 65
Na południu od wsi Staszkówka, atakowanej przez 2. dyw. gwardii pruskiej.
66
Krieg, t. 2, s. 390-391.
67
Klimecki, s. 95; Zgórniak, Szkice, s. 169.
284
Znacznie gorzej niż austro-węgierskiemu VI korpusowi powiodło się w pierwszym dniu starcia elitarnemu pruskiemu korpusowi gwardii, a zwłaszcza jego południowemu skrzydłu. Atakował on wąski odcinek frontu między wsiami Staszkówka i Rzepiennikiem Strzyżewskim. Na skutek błędu rozpoznania pozycji rosyjskich, nawała artyleryjska przeszła ponad nimi i pozostały one prawie nietknięte. Odczuła to nad wyraz boleśnie 2. dyw. gwardii, gdy jej atak na wieś Staszkówka i sąsiednie wzgórza załamał się na przeszkodach z drutu kolczastego, w piekielnym ogniu rosyjskich lekkich dział i karabinów maszynowych. Niemcy nie dość, że zostali nim zastopowani i dosłownie przygnieceni do ziemi, to jeszcze w dodatku, leżąc w nieosłoniętym polu, stanowili doskonały cel dla rosyjskich strzelców wyborowych. Sytuacja ta utrzymywała się dość długo i dopiero namierzenie wrogich pozycji i ponowne otwarcie ognia artyleryjskiego nieco nadwątliło uzyskaną przez Rosjan przewagę. Pozwoliło to opanować wieś Staszkówkę, do której od południa wkraczali również Węgrzy z 39. dyw. piechoty, i wreszcie około 15.00 zdobyć dominujące tam wzgórze - Mętlówkę. Do wieczora zdziesiątkowana dywizja osiągnęła miejscowość Turza. Straty były ogromne. Rosjanie wyeliminowali z walki 2800 ludzi, tj. 20% stanu osobowego całej jednostki. Natomiast sąsiadująca z nią pruska 1. dyw. gwardii natrafiła na bardzo słaby opór nielicznego na jej odcinku nieprzyjaciela i bez większych trudności osiągnęła 2 V swoje cele: wsie Rzepiennik Strzyżewski i Rzepiennik Biskupi oraz sąsiadujące z nimi od wschodu wzgórza. Tak w wielkim skrócie wyglądał 2 V 1915 roku szturm mieszanej 11. Armii na pozycje rosyjskie. Zafascynowani działaniami tej jednostki badacze rzadko kiedy wspominają walki biorących udział w tej samej operacji oddziałów 4. i 3. Armii austro-węgierskich, choć były one równie krwawe i niemniej interesujące. Na południowy wschód od pozycji 11. Armii walczył w górach Beskidu Niskiego przemyski X korpus gen. Hugo Martinyego, należący do austro-węgierskiej 3. Armii gen. Boroevicia. W jego skład wchodziły: 21. dyw. landwery, stacjonująca na stokach Magury Małastowskiej, 45. dyw. landwery, rozwinięta nad rzeczką Małastówką i najbardziej wysunięta na południowy wschód jarosławska 2. dyw. piechoty. Mimo że w X korpusie przeważały jednostki obrony krajowej, nie ustępowały one jednak siłom liniowym. To właśnie one odegrały najbardziej chwalebną rolę w stoczonej nieomal w tym samym miejscu niedawnej bitwie wielkanocnej, zahamowując impet wroga tam, gdzie cofały się i załamywały całe liniowe pułki. Skład narodowościowy walczących tam jednostek cesarsko-królewskich był mieszany - mniej więcej po połowie stanowili go Polacy i Ukraińcy ze wschodniej Galicji. Choć w czasach pokoju stosunki
285
ROSJANIE
DŹWIGAJĄ
SWOICH
RANNYCH,
PRZYNALEŻNOŚĆ BYŁA CZYSTO UMOWNA.
ESKORTOWANI
NIE
JEST
PRZEZ
WYKLUCZONE,
NIELICZNYCH ŻE
GRUPĘ
NIEMIECKICH JEŃCÓW
ŻOŁNIERZY.
ARMII
ROSYJSKIEJ
PAŃSTWOWA POLSKIEGO
POCHODZENIA ESKORTUJE POLAK ZE ŚLĄSKA
między nimi układały się różnie, to teraz połączyła ich wspólna nienawiść do rosyjskich najeźdźców, którzy od jesieni ubiegłego roku okupowali ich najbliższą ojczyznę. I o ile ich koledzy z VI korpusu bronili swych domów i rodzin przed grożącym im zalewem wroga, o tyle żołnierze X korpusu musieli własnym wysiłkiem wyzwolić swoich najbliższych spod okupacji i tylko własny bagnet mógł im otworzyć drogę do domu. Nic więc dziwnego, że również oni ochoczo rzucili się do zarządzonego w dniu 2 V szturmu i walcząc z niebywałą zajadłością, przełamali front, docierając znacznie dalej, niż się po nich spodziewano: 21. dyw. wzięła umocnione wzgórze Pstrążne (532 m), nawiązując kontakt z Bawarczykami, 45. dyw. najwyższy punkt wszystkich umocnień - wzgórze Zawiersza (671 m), 2. dyw. zaś Ostrą Górę na wschód od miejscowości Bartne68. Nie mniej świetnie spisały się 2 austro-węgierskie korpusy należące do 4. Armii arcyksięcia Ferdynanda, których zadaniem było przełamanie frontu na odcinku między Ciężkowicami a Tarnowem. IX korpus skoncentrowany w okolicy Gromnika opanował trudno dostępny grzbiet Rzepiennika Marciszewskiego i umocnione pozycje wroga w Jodłówce Tuchowskiej, Luboczy 68
Zgórniak, Szkice, s. 170.
286
KOLUMNA JEŃCÓW ROSYJSKICH W KARPATACH. OGROMNE STRATY NA FRONCIE WSCHODNIM, MIMO ŻE UDERZAŁY STATYSTYKĄ (WEDŁUG OFICJALNYCH DANYCH W PIERWSZYCH KILKU MIESIĄCACH WOJNY ROSJA STRACIŁA AŻ 2 MILIONY ŻOŁNIERZY) NIE WIĄZAŁY SIĘ JEDNAK Z UTRATĄ ŻYCIA. WIĘKSZOŚĆ ŻOŁNIERZY PODDAWAŁA SIĘ, PONIEWAŻ BRAK SZLAKÓW KOMUNIKACYJNYCH, WŁAŚCIWYCH MAP I ORIENTACJI W TERENIE PRZYSPARZAŁY PROBLEMÓW
i Chojniku, otwierając tym samym drogę na miasto Tuchów, w którym stacjonował sztab rosyjskiego IX korpusu. Po zaciętym, lecz bezowocnym oporze, Rosjanie poddawali się tam masowo i do wieczora wzięto aż 17 000 jeńców. Reszta uciekła za rzekę Białą. W walce wyróżnili się szczególnie żołnierze 1., 2. i 3. pułku strzelców tyrolskich oraz 9. pułku piechoty honwedu69. Nieprzyjaciel utrzymał jedynie wzgórze Lichwin, które zdobyto jednak w zaciętych bojach do południa następnego dnia. Wielki sukces odniósł także tyrolski XIV korpus, któremu udało się uchwycić ważne przyczółki na Dunajcu poniżej Tarnowa. W nocy z 1 na 2 V specjalne oddziały wywiadowcze (tzw. nachrichten-Detachement), złożone z najodważniejszych ochotników znakomicie władających bagnetem i nożem, przekroczyły Dunajec na wysokości Pasiek i Otwinowa, zaskoczyły i wybiły rosyjską ochronę przepraw, biorąc też około 1000 jeńców, 6 dział i 5 karabinów maszynowych. Działania przecięły komunikację pomiędzy wojskami rosyjskimi operującymi na obu brzegach Wisły i zagroziły bezpośrednio oddziałom okupującym Tarnów, który zajęty przez Rosjan w listopadzie 1914 roku przeżywał od tej pory koszmar nieustannego ostrzału artyleryjskiego i ataków lotniczych76. Ponadto działania te wprowa69
Frodyma, t. II, s. 89.
70
Tamże, s. 121 (podano tu błędną, datę z 2 na 3 V); Lotnicza baza, s. 34-42.
dziły w błąd dowódcę rosyjskiej 3. Armii, Radkę Dimitriewa, co do kierunku głównego ataku i jeszcze bardziej zdezorganizowały obronę carskich wojsk. Wydarzenia z 2 V opisano tu dokładniej od innych, gdyż jakkolwiek obie strony nie bardzo zdawały sobie wówczas sprawę z ich doniosłości, dziś nie ulega wątpliwości, iż właśnie one stanowiły przełom. Rosjanie nie tylko ponieśli ogromne straty, lecz nie potrafili utrzymać swej pierwszej i najbardziej umocnionej linii i bezpowrotnie utracili inicjatywę bojową. Wprawdzie straty atakujących (zwłaszcza Niemców) były większe, niż się spodziewano, a huraganowy ogień nie okazał się aż tak skuteczny, jak oczekiwano, lecz nie zmieniało to w niczym faktu, że żołnierze austro-węgierscy i niemieccy bardzo dobrze wypełnili swe zadania i wykazali w pierwszym dniu bitwy wyraźną wyższość nad przeciwnikiem: prócz odwagi mieli także nieustępliwość i zdecydowaną wolę zwycięstwa, podczas gdy Rosjanie bili się wprawdzie dzielnie i zaciekle, zadając znaczne straty, lecz wyraźnie brakowało im wytrwałości i dość prędko ogarniało ich zwątpienie. Dlatego też zarówno dowódca rosyjskiej 3. Armii, jak i jego przełożeni popełnili ogromny błąd, usiłując w następnych dniach odbić utracone pozycje, do czego nie posiadali ani sił, ani środków, ani też entuzjazmu żołnierzy. Jedynym sposobem pomniejszenia skutków przełamania z 2 V i uratowania 3. Armii rosyjskiej byłoby szybkie oderwanie jej od przeciwnika i natychmiastowe wycofanie za San. Wówczas istniałaby pewna szansa utrzymania wschodniej Galicji i dotrwania do wybuchu wojny włosko-austro-węgierskiej. Lecz rosyjski wódz naczelny książę Mikołaj Mikołajewicz nie chciał się do końca wyrzec mirażu rozgromienia Austro-Węgier i wydał taki rozkaz dopiero 10 V, gdy był on już zupełnie nieaktualny, a katastrofa - nieunikniona Na razie polecił on Dimitriewowi bronić zacięcie drugiej linii i wytrwać do czasu przybycia na plac boju odwodu frontu - słynnego kaukaskiego III korpusu. Po drugiej stronie frontu naczelne dowództwo austro-węgierskie miało wszelkie powody do radości i satysfakcji: 1) sprawdziła się w praktyce postulowana od dawna przez Conrada, zdecydowana ofensywa przełamująca na froncie wschodnim; 2) udało się formalnie podporządkować niemieckiego generała i niemieckie posiłki swojemu zwierzchnictwu; 3) żołnierze austro-węgierscy okazali się nie gorsi, lecz na ogół lepsi od niemieckich i im też przypadła chwała zdobycia najważniejszych pozycji wroga. 71
Zgórniak, Szkice, s. 171.
288
Uskrzydlone tym AOK postanowiło wykorzystać pomyślny początek ofensywy i nie zwalniać jej tempa w dniu następnym. Rozkaz gen. Mackensena nakazywał wznowienie walk o świcie 3 V i opanowanie do wieczora całej drugiej linii rosyjskiej obrony. Szczególne zadanie otrzymał niemiecki korpus kombinowany gen. Kneussla, austro-węgierski X korpus walczący w Beskidzie Niskim: miał on do końca dnia osiągnąć Duklę, aby odciąć rosyjskie dywizje walczące na Górnych Węgrzech. Zadanie to uznano za tak ważne, iż wsparto ten atak niemiecką 20. dyw. piechoty i węgierską 11. dyw. kawalerii pozostającymi dotąd w odwodzie. Całością tej akcji miał kierować gen. Otto von Emmich72. Zakończyła się ona powodzeniem. Efektem całodziennych walk było opanowanie Męciny Wielkiej oraz Lipinek i dotarcie na przedpola Żmigrodu. Niemiecki XLI korpus również, choć z dużym trudem, wypełnił swoje zadanie: było nim przerwanie drugiej linii obrony na strategicznym wzgórzu Wilczak i otwarcie drogi na Biecz. Walki prowadzone z wielokrotnym użyciem artylerii i pośród licznych kontrataków przeciwnika przeciągnęły się tam aż do późnej nocy73. W centrum kontynuował swą ofensywę austro-węgierski VI korpus gen. Arza. I tym razem czekało nań najcięższe zadanie, gdyż Radko Dimitriew tu właśnie skierował swe skąpe odwody i postanowił za wszelką cenę powstrzymać przeciwnika. Całodzienne walki kosztowały wiele ofiar, a opanowanie wyznaczonych pozycji wydawało się nadal odległe. Około 19.00 dowódca korpusu zameldował już nawet Mackensenowi, iż nie zdoła wykonać rozkazów, lecz meldunek okazał się przedwczesny, gdyż kilka minut potem 39. dyw. piechoty honwedu gen. Hadfyego wtargnęła na umocnioną pozycję rosyjską w okolicy Rozembarku (ob. Rożnowice) i przełamała ją, spychając dzielnie walczących Rosjan na wschód. O godz. 22.00 Węgrzy zdobyli Racławice i znaleźli się zaledwie 10 km od Biecza, w którym Rosjanie zainstalowali główną kwaterę 3. Armii. Sąsiednia krakowska 12. dyw. piechoty jeszcze bardziej przybliżyła się do tego miasta, opanowując kluczowe wzgórze Dział Krzemienny74. Pruski Korpus Gwardii nacierający w kierunku wsi Lipie i Olszyny początkowo poruszał się bez kłopotów, lecz w godzinach popołudniowych został zaskoczony silnym kontratakiem rosyjskim, który usiłował nie dopuścić go do drugiej linii obronnej. Lecz i ta desperacka próba okazała się daremna, gdyż pod wieczór Niemcy opanowali zamierzone cele. 72
Klimecki, s. 97; Zgórniak, Szkice, s. 169.
73
Klimecki, s. 99; Zgórniak , Szkice, s. 169.
74
Latinik, s. 38-39.
289
Duże postępy poczyniła także austro-węgierska 4. Armia arcyksięcia Ferdynanda, przełamując drugą linię obrony rosyjskiej. Na jej południowym skrzydle IX korpus opanował wszystkie wsie i obronne wzgórza, zatrzymując się na przedmieściach Tuchowa, z którego nocą uciekł sztab rosyjskiego IX korpusu przerażony wiadomością o upadku Ryglic, znajdujących się daleko poza drugą linią obronną, co groziło mu odcięciem. O zaciekłości walk świadczy kilkanaście cmentarzy wojennych, jakie pozostały w rej okolicy do dziś. Szczególnie ciężkie wałki toczono o Lichwin, a najbardziej dramatyczne z nich - o kluczowe wzniesienie zwane Głową Cukru. Salzburski 59. pułk piechoty, 14. pułk piechoty z Linzu i tyrolski 2. pułk strzelców opanowały je już wprawdzie o 5.00, lecz o godz. 11.00 odebrał je im desperacki kontratak Rosjan. W ciągu reszty dnia i następującej po nim nocy przeprowadzono wiele ataków i kontrataków, aż wreszcie o świcie 4 V oddziały austro-węgierskie ostatecznie opanowały wzniesienie. W zażartym boju o Głowę Cukru padło 271 żołnierzy cesarskokrólewskich i 337 Rosjan. Władze austro-węgierskie, doceniając bohaterstwo zarówno swoich żołnierzy, jak i męstwo przeciwnika, uczciły poległych pięknym cmentarzem i następującą tablicą: To wzgórze kryje skarb - dzielnych, wiernych mężów. Nam wojna stała się grobem - Wam odrodzeniem. Gdy chodzicie w blasku dnia - pomyślcie o tych, którzy za was polegli. Przybyliśmy z daleka, by znaleźć śmierć75.
Ciężkie walki toczyły się też o Janowice, Szczepanowice i Dąbrówkę Szczepanowską. Rosjanie dokonywali cudów waleczności, aby powstrzymać równie zdecydowane i desperackie natarcie, lecz do świtu 4 V wszystkie ich pozycje zostały tu ostatecznie przełamane. Natomiast znacznie mniejsze postępy uczynił XIV korpus, umacniając jedynie swe zdobycze i przyczółki z poprzedniego dnia. Tak więc druga doba bitwy pod Gorlicami pogłębiła kryzys 3. Armii Dimitriewa, mimo iż walczyła ona znacznie wytrwalej niż w dniu poprzednim i że nigdzie wojska sprzymierzone nie powtórzyły "ognia huraganowego". Druga linia obrony została przełamana i jedyne, co udało się upartemu Bułgarowi osiągnąć, to zwolnienie tempa postępów nieprzyjaciela. Jednak cena, jaką za to zapłacono, była ogromna. Stracono posiadane niewielkie rezerwy, a korpusy, które w zimowych bitwach karpackich zapędziły się na Górne Węgry, wpadły w pułapkę sprzymierzonych i ich los wydawał się przesądzony. Ostatnią nadzieję pokładał Dimitriew w obiecanym mu III korpusie kaukaskim, który zbliżał się już do pola walki i włączył do akcji po południu 4 V. Nie odmieniło to jednak losu bitwy. 75
Frodyma, t. II, s. 82.
290
Nowym zadaniem dla wojsk sprzymierzonych było osiągnięcie linii Wisłoki, zdobycie przyczółków na jej prawym brzegu i ostateczne zamknięcie kotła w Beskidzie Niskim, w którym miały się znaleźć nie wycofane jeszcze z Węgier korpusy rosyjskie. Prawe skrzydło sprzymierzonych pod komendą gen. Emmicha opanowało Folusz, Cieklin i osiągnęło pod koniec dnia najbardziej umocniony punkt rosyjskiej trzeciej linii obronnej - Ostrą Górę, co przekreśliło szanse na powstrzymanie natarcia i możliwość utrzymania Żmigrodu i Dukli. Rosjanie rozpoczęli więc pośpieszny odwrót swych dwóch korpusów z Beskidu Niskiego, lecz został on utrudniony przez gwałtowne uderzenie biernej dotąd reszty austro-węgierskiej 3. Armii gen. Boroevicia, która zagroziła im od południa i południowego wschodu. Pod koniec dnia stało się jasne, że nie uda się wyprowadzić z zamykającego się kotła wszystkich jednostek. Jedyny sukces odnieśli Rosjanie na odcinku ataku niemieckiego XLI korpusu rezerwowego, który utknął na wzgórzach pomiędzy Wójtową a Harklowa i nie zdołał przełamać trzeciej linii obronnej. Austro-węgierski VI korpus gen. Arza rozpoczął wykonywanie swych zadań od opanowania zabytkowego Biecza. Dokonał tego cieszyński 100. pułk piechoty dowodzony przez płk. Franciszka Latinika. Mimo że sztab rosyjski umknął już w nocy, pozostawieni na pastwę losu rosyjscy piechurzy toczyli nadal uporczywą, wręcz heroiczną walkę, podejmując szereg kontrataków76. Ich poświęcenie było jednak daremne, nic bowiem nie mogło powstrzymać polskich żołnierzy w austro-węgierskich mundurach, którzy zdążyli już posmakować zwycięstwa w poprzednich dniach. Ale zaciekłość walk nie wykluczała wzajemnej solidarności żołnierskiej. Gdy w trakcie walki wojska austro-węgierskie opanowały wielki rosyjski szpital polowy na terenie klasztoru, cały nieewakuowany personel medyczny (50 osób) pozostawiono na miejscu i rosyjscy lekarze, ramię w ramię z lekarzami austro-węgierskimi ratowali przez całą dobę życie bardzo licznym przynoszonym do nich rannym obu walczących stron. Był to jeden z najwspanialszych przejawów humanitaryzmu jaskrawo kontrastującego ze straszliwymi jatkami, typowymi dla walk I wojny światowej. Węgierska 39. dyw. piechoty, wykonując swe zadanie, starła się z nowymi siłami nieprzyjaciela - rosyjską 52. dyw. piechoty rzuconą tu jako rezerwa przez Dimitriewa, i po całodziennych zmaganiach zepchnęła ją poza rzekę Olszynkę. Wobec wprowadzenia odwodów i rozpaczliwych prób rosyjskich zamknięcia drogi na nową główną kwaterę 3. Armii, tj. Jasło, osiągnięcie trzeciej linii obronnej nie było jednak w tym dniu możliwe. Natomiast pruski korpus gwar76
Latinik, s. 42.
291
WYŁADUNEK MĄKI Z POCIĄGU TOWAROWEGO KOLEJKI WĄSKOTOROWEJ. T E G O TYPU URZĄDZENIA W POCZĄTKOWEJ FAZIE WOJNY MOGŁY ISTNIEĆ W OBRĘBIE TWIERDZ. STAŁY SIĘ RZECZYWISTOŚCIĄ FRONTU POZYCYJNEGO PO KAMPANII WIOSENNEJ 1915ROKU.KIEDYFRONTUSTABILIZOWAŁSIĘNAWOŁYNIU
dii, działając w pasie stosunkowo słabo obsadzonym przez przeciwnika, zdołał posunąć się do miejscowości Radoszyce i Czernina i wspiąć się na pierwsze pasma wzgórz Pogórza Ciężkowickiego. Największy jednak sukces odniosła tego dnia austro-węgierska 4. Armia, której seklerski 24. pułk honwedu opanował najważniejszą pozycję w tym rejonie - górę Obszar, co przesądziło o losach Tuchowa, Tarnowa i całego rejonu po Wisłokę. Jeszcze tego samego dnia Seklerzy77 zdobyli Tuchów i skierowali się w stronę Tarnowa - miejsca urodzenia i spoczynku gen. Józefa Bema, otaczanego przez nich kultem nieomal religijnym. Współczesnemu wędrowcowi zwiedzającemu miejsca ówczesnych zmagań, usiane mniejszymi i większymi cmentarzami, muszą się w związku z tym nasunąć strofy znanego utworu Petőfiego: Nie muszę wołać: "Naprzód Seklerzy!" Wy zawsze pierwsi, póki sił starczy... Tam gdzie się bitwa najsroższa szerzy, Tam lud seklerski najdzielniej walczy. W ich żyłach burzy się krew płomienna. Każda jej kropla, jak perła cenna! 77
Tzn. oddziały złożone z Węgrów zamieszkujących wschodni Siedmiogród.
292
PIEKARNIE POLOWE NA FRONCIE. DOPIERO ODEPCHNIECIE ROSJAN OD LINII ROKADOWYCH W MAJU 1 9 1 5 ROKU POZWOLIŁO NA LEPSZE ZORGANIZOWANIE ZAPLECZA I SŁUŻB KWATERMISTRZOWSKICH. W CZASIE POŚCIGU LINIE ZNÓW SIĘ ROZCIĄGNĘŁY I WOJSKO WRÓCIŁO DO STAREGO ZWYCZAJU OBJADANIA ZAJMOWANYCH TERENÓW
Kto się ośmieli im przeciwstawić? Dla kogo, aż tak odwaga droga? Pędzą jak zamieć, zawsze na przedzie jak wiatr roznoszą w pył wojska wroga! W ich żyłach burzy się krew płomienna, Każda jej kropla, jak perła cenna!78
Dalej na północ od Tarnowa Rosjanie bronili uporczywie ujścia Dunajca, nie chcąc dopuścić do zachwiania frontu nad Nidą po drugiej stronie Wisły. A zatem kolejny, trzeci już dzień szturmu, oznaczał dalsze postępy wojsk sprzymierzonych i nawet przybycie pod wieczór III korpusu kaukaskiego pod dowództwem gen. Irmanowa niewiele tu zmieniło. Dwie składające się nań dywizje zaatakowały przeciwnika ze znikomym skutkiem: 21. dyw. piechoty koło wsi Bednarka usiłowała odrzucić w kierunku Gorlic posuwających się na Żmigród Bawarczyków, lecz po szybkiej potyczce odstąpiła na wschód, natomiast 52. zaatakowała krakowską 12. dyw. piechoty na wzgórzach pod Bieczem i została przez nią odparta po zażartej, lecz krótkiej walce79. 78
S. Petőfi, Poezje wybrane, tłum. T. Fangrat, Warszawa 1973, s. 182 (utwór Seklerzy).
79
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 338.
293
W nocy z 4 na 5 V Radko Dimitriew stracił wszelkie złudzenia co do możliwości powstrzymania przeciwnika i zażądał od Stawki zezwolenia na natychmiastowy odwrót za Wisłokę, a może i za Wisłok. Lecz wódz naczelny książę Mikołaj Mikołajewicz nakazał mu bezwzględnie kontruderzenie, obiecując dalsze posiłki i ofensywę odciążającą w Karpatach Wschodnich80. Było to zupełnie nierealne i równoznaczne z katastrofą. 5 V wszystkie kontrataki III korpusu kaukaskiego załamały się w rejonie Biecza, a prawe skrzydło wojsk sprzymierzonych dowodzone przez gen. Emmicha sforsowało Wisłokę, zdobyło Żmigród, a wieczorem dotarło do Dukli, ostatecznie przecinając drogę odwrotu naciskanym zewsząd i bitym rosyjskim jednostkom w Beskidzie Niskim. Austro-węgierski VI korpus złamał opór III korpusu kaukaskiego i dotarł na przedpola Jasła, seklerskie zaś pułki należące do 4. Armii arcyksięcia Ferdynanda opanowały Pilzno, osiągając dolny bieg Wisłoki na wysokości tej miejscowości oraz Brzostka. W tej sytuacji Rosjanie rozpoczęli pośpieszną ewakuację z Tarnowa, jedyną możliwą jeszcze drogą wzdłuż wiodącej na wschód linii kolejowej. Wreszcie 6 V nastąpił nieunikniony finał. O świcie, wśród nieopisanego zamętu tratujących się w ucieczce rosyjskich piechurów i kozaków, ze wszystkich stron wkroczyły do Tarnowa oddziały austro-węgierskie. Ponieważ okupacja była tu wyjątkowo uciążliwa, wśród cywilów zapanowała żywiołowa radość. Kobiety podnosiły w górę dzieci i płacząc ze wzruszenia, wołały: "Patrz dziecko, to nasi. Moskale już uciekli, już ich nie ma"81. Nieomal tragikomiczny wydźwięk miał spóźniony rajd kilku rosyjskich samolotów zwiadowczych, które już po zajęciu przez wojska austro-węgierskie Tarnowa porozrzucały na pobliskich polach tysiące sporządzonych w trzech językach ulotek, zachęcających żołnierzy monarchii do poddania. Zbierano je pośród wybuchów szyderczej radości, a żołnierze wykorzystywali pozyskany w ten sposób papier do celów higienicznych82. Tego samego dnia wyzwolono Duklę oraz Jasło i sforsowano Wisłokę na całej długości tej rzeki. Do generalnej ofensywy przeszły także nie biorące w niej dotąd udziału armie: 1. Armia Dankla nad Nidą oraz 2. Armia gen. Böhm-Ermolliego i Linsingena w Karpatach, z łatwością wypychając ze stanowisk zaszokowane wydarzeniami ostatnich dni jednostki rosyjskie. Utrwalony żmudnymi bojami zimowymi front galicyjski zachwiał się na kilkusetkilometrowym odcinku i zaczął się gwałtownie przesuwać w kierunku wschodnim. Dopełniła się też katastrofa walczącego 80
Tamże.
81
J. Borzęcki, Moskale w Tarnowie, Tarnów 1915, s. 66-69.
82
Molnar, s. 217-222.
294
w Beskidzie Niskim rosyjskiego XXIV korpusu. Z dwóch składających się na niego jednostek, 49. dyw. piechoty uległa całkowitej zagładzie i rozproszeniu, druga zaś - 48. dyw. piechoty dostała się do niewoli wraz ze swym dowódcą, gen. Ławrem Korniłowem, sławnym potem organizatorem białego spisku przeciw bolszewikom83. Tego samego dnia rosyjski szef sztabu generalnego, gen. Awram Dragomirow, wstrząśnięty rozmiarami klęski, oświadczył: "Istnieje tylko jedna właściwa decyzja: wycofanie naszych armii za San"84. Tak zakończyła się czterodniowa bitwa gorlicka, największa i najkrwawsza z dotychczasowych, w której Rosjanie stracili nie tylko ludzi i bezcenny dla nich sprzęt, lecz także inicjatywę strategiczną, poczucie wyższości w stosunku do nieprzyjaciela i pewność ostatecznego zwycięstwa w toczącej się wojnie. O D W O J O W A N I E GALICJI: RZESZÓW, PRZEMYŚL, L W Ó W
Wkrótce miało się okazać, iż carskim armiom nie uda się zatrzymać frontu ani na Wisłoku i Sanie, ani też na Sanie i Dniestrze. Zaledwie po kilkunastu dniach od triumfalnej wizyty Mikołaja II we Lwowie szybkimi krokami zbliżał się koniec carskiego panowania we wschodniej Galicji, a nawet - czego nie przeczuwał jeszcze niemiecki szef sztabu generalnego Falkenhayn - kres stuletnich rządów rosyjskich w Królestwie Kongresowym. I nie mogły tego zmienić żadne rozpaczliwe kontrofensywy czy próby utrzymania ciągłej linii frontu. DZIAŁANIA POŚCIGOWE: KROSNO, RZESZÓW, JAROSŁAW
Rano 7 V, na kolejny rozkaz Dimitriewa powtarzający dyrektywy wielkiego księcia Mikołaja, niestrudzony, a dwukrotnie już pobity III korpus kaukaski jeszcze raz zaatakował przeciwnika pod Krosnem, nie chcąc dopuścić do oddania miasta i uchwycenia przez wojska cesarsko-królewskie przyczółku na Wisłoku. Jednakże szczęście opuściło go tu ostatecznie. Zamiast powstrzymać, a nawet okrążyć (pechową dla niego) krakowską 12. dyw. piechoty, korpus doznał od niej jeszcze raz ciężkiej klęski, zostawiając w jej ręku tysiące jeńców w okolicach Krościenka, Komborni i Odrzykonia85. Rosjanie w pośpiechu opuszczali Krosno, Iwonicz Zdrój i Rymanów, wycofując się w kierunku Sanoka. 8 V Wisłok był już sforsowany w wielu miejscach i utrzymywanie jakichkolwiek rosyjskich sił 83
Zgórniak, Szkice, s. 170. Korniłow uciekł potem z austro-węgierskiej niewoli i pracz Rumunię powrócił do Rosji, aby odegrać znaczącą rolę w czekającej ją wojnie domowej. 84 85
Klimecki, s. 106. Zgórniak, Szkice, s. 171.
295
JEŃCY ROSYJSCY. ROSYJSKA PIECHOTA BYŁA UWAŻANA POWSZECHNIE ZA WYŚMIENITĄ, CHOĆ PONOSIŁA OGROMNE STRATY Z POWODU WIELU BRAKÓW ZARÓWNO W WYPOSAŻENIU, JAK I WYSZKOLENIU. SZEREGI ZAPEŁNIALI GŁÓWNIE NIEPIŚMIENNI CHŁOPI
296
SYTUACJA:
16
V
1 9 1 5
między tą rzeką a Sanem stawało się bezsensowne i osłabiało szanse obrony na tej ostatniej przeszkodzie wodnej przed Lwowem. Lecz wielki książę Mikołaj Mikołajewicz łudził się jeszcze nadzieją, iż może lada dzień uzyskać wsparcie ze strony francuskiego sojusznika, który zacznie ofensywę na froncie zachodnim i odciągnie tam poważne siły niemieckie, oraz że Włochy przystąpią do wojny. Na koniec wierzył świecie w sukces przewidywanej ofensywy gen. Leczyckiego w Karpatach Wschodnich 86 . Dlatego też wydał kolejny rozkaz, aby za wszelką cenę bronić pozycji na zachód od Sanu, co było prawdziwym wyrokiem śmierci na zmasakrowaną 3. Armię Dymitriewa. Ciągłe utrzymywanie się Rosjan u ujścia Dunajca i nad Nidą dawało złudzenie, iż przerwanie frontu objęło tylko jego zachodniogalicyjski odcinek i że będzie go można jakoś załatać. 9 V dwa rosyjskie korpusy (XII i XXII), które zachowały jeszcze zdolność bojową, przeszły do kolejnego kontrataku w okolicach Sanoka przeciw nadciągającym siłom Bawarczyków i austro-węgierskiego X korpusu, lecz po całodobowej walce zostały kompletnie pobite, a koncepcja obrony na linii Sanu została całkowicie unicestwiona. Opór nie miał zresztą szans, gdyż dwie południowe armie sprzymierzone zaczęły właśnie schodzić na północną stronę Karpat, zdobywając Ustrzyki Górne i Przełęcz Użocką. Nie powiodło się także kontruderzenie rosyjskie pod Rzeszowem, w wyniku czego to ostatnie większe miasto na wschód od Sanu wpadło 11 V w ręce nacierającego tam austro-węgierskiego IX korpusu. W tym samym dniu rosyjska 4. Armia, utrzymująca dotąd pozycje nad Nidą, rozpoczęła odwrót w stronę Sandomierza, naciskana przez austro-węgierską 1. Armię Dankla. 10 dni po przełamaniu gorlickim obie strony dokonały pierwszych szacunkowych obliczeń strat rosyjskich, które okazały się nad wyraz zbieżne. Wynosiły one 140 000 jeńców i poległych, 100 dział i 300 karabinów maszynowych87. 14 V żołnierze mieszanej 11. Armii dotarli na przedpola Jarosławia i węgierscy huzarzy uchwycili przyczółek na Sanie po wschodniej stronie rzeki. 15 V opanowali to miasto, a następnego dnia rozpoczęli operacje mającą na celu odbicie zrujnowanej twierdzy Przemyśl. 86
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 339.
87
Za: Zgórniak, Szkice, s. 172. Zgórniak powołuje się na obliczenia oficerów rosyjskich. Liczba ta
świadczy też o tym, że dane na temat liczebności rosyjskiej 3. Armii są ogromnie zaniżone, gdyż szacowano ją na 80 0 0 0 ludzi, tzn. 60 0 0 0 mniej, niż wynosiła sama liczba strat po bitwie. Jeśli nawet przyjąć, iż wliczono tu również straty 8. Armii Brusiłowa, to przecież straty 3. Armii musiały mieć co najmniej 80-procentowy udział!, czyli musiałyby wynosić ok. 115 000 żołnierzy. A przecież nie wszyscy zginęli czy dostali się do niewoli!
298
FORT X "ORZECHOWCE" PO ZNISZCZENIACH I PROWIZORYCZNYCH NAPRAWACH, DOKONANYCH PRZEZ ROSJAN. ZDJĘCIE WYKONANE PO ODBICIU TWIERDZY PRZEMYŚL. FORT X TO DWUWAŁOWY FORT ARTYLERYJSKI, ZMODERNIZOWANY PRZEZ WBUDOWANIE NOWYCH BATERII OBRONY BLISKIEJ Z WIEŻAMI PANCERNYMI, KAPONIER GRODZOWYCH W FOSACH I KAPONIER OBRONY ZAPOLA. NA ZDJĘCIU WIDOCZNA ELEWACJA KOSZAR SZYJOWYCH
W tym samym czasie rozstrzygały się w Karpatach Wschodnich i na Bukowinie losy ostatniej rosyjskiej ofensywy karpackiej. Była ona przygotowywana już od polowy kwietnia, a prace nad nią nie zostały przerwane nawet w obliczu zagrożenia nad Dunajcem. Gdy wydarzenia z 2 V uniemożliwiły wykonanie całego upragnionego przez Mikołaja Mikołajewicza i Iwanowa planu, 9 V spróbowali zrealizować przynajmniej część tego przedsięwzięcia, mając nadzieję, że może ono ulżyć walczącym nad Dunajcem i Wisłokiem armiom i odciągnąć stamtąd przynajmniej część sił przeciwnika. Wyjątkowo silna rosyjska 9. Armia Leczyckiego (11 dywizji piechoty i 2 korpusy kawalerii) zaatakowała tu o wiele słabszą austro-węgierską grupę gen. Pflanzer-Baltina (8,5 dywizji piechoty i 5 dywizji kawalerii), przemianowaną krótko przed tym na 7. Armię. Początkowo uderzenie zdawało się być skuteczne. Rosyjski XXXIII korpus sforsował Dniestr pod Kopaczyńcami, gdzie broniły się posiłkowe oddziały niemieckie pod wodzą gen. Marschalla, i uzyskawszy w ten sposób przyczółek, zaczął spychać oddziały austro-węgierskie w stronę Prutu, docierając w ciągu trzech dni do linii Nadworna - Kołomyja - Czerniowce. Lecz tu sukcesy się skończyły. Doświadczony gen. Pflanzer-Baltin nie uległ panice, lecz cofnąwszy się przed natarciem wroga, zdołał umocnić swe oddziały w okolicach Kołomyi i powstrzymać przeciwnika. Niebawem przyszedł mu z pomocą III korpus wydzielony z 3. Armii Boroevicia, co nie osłabiło wcale
299
tempa postępów na innych odcinkach frontu, gdyż jego skrócenie pozwoliło na zluzowanie znacznych oddziałów austro-węgierskich i przerzucenie ich na zagrożone pozycje88. Co prawda walki trwały tu aż do połowy czerwca i obfitowały w dramatyczne zdarzenia, z których najważniejszym była słynna szarża szwadronu ułanów II brygady Legionów pod Rokitną (13 VI 1915), lecz nic zmieniło to ogólnego obrazu działań. W ten sposób zgasła ostatnia nadzieja Rosjan na przełamanie linii Karpat. ODBICIE PRZEMYŚLA
Zaledwie 10 dni po rozpoczęciu ofensywy wojska sprzymierzone osiągnęły linię Sanu i Dniestru, a artyleria austro-węgierska rozpoczęła ostrzał Przemyśla, który tak niedawno zwiedzał sam car, ogłaszając całemu światu koniec wielowiekowego dzieła zbierania ziem ruskich. Teraz jego generałowie nie mieli już złudzeń, że sprzymierzone wojska, zbliżające się z trzech stron do zdewastowanej twierdzy, z pewnością nie poniechają okazji do rewanżu. Dlatego też umocniono obronę posiłkami przewidzianymi pierwotnie na front turecki i zamierzano utrzymać nową linię obronną aż do ruszenia się zachodniego i włoskiego frontu. Tymczasem spodziewana dalsza ofensywa państw centralnych wcale nie była pewna i po drugiej stronie, w nowej niemieckiej kwaterze generalnej w Pszczynie, toczyły się już od 12 V gorące dyskusje na temat dalszych kroków wojennych. Niemiecki szef sztabu generalnego Falkenhayn twierdził, iż cele przełamania gorlickiego zostały już osiągnięte i Austro-Węgry są dostatecznie zabezpieczone od północy przez nowy przebieg linii frontu. Dalsza ofensywa mogłaby doprowadzić do wciągnięcia wojsk sprzymierzonych w głąb Rosji i niepotrzebnych strat. Należało ją więc zatrzymać, a uwolnione przez to siły przerzucić na Bałkany, aby wreszcie złamać Serbię. Takie stanowisko spotkało się ze zdecydowanym i gwałtownym odporem ze strony Conrada von Hötzendorfa, który nie zamierzał się zatrzymywać u wrót przemyskiej twierdzy, mającej symboliczne znaczenie dla całej monarchii i na kilka kroków przed odbiciem stolicy Galicji. Zdanie Conrada zostało poparte przez przez niemieckich dowódców wojujących od miesięcy na wschodzie. Wspólnie dowodzili oni, że tak pomyślny moment może się już nie powtórzyć i że jedynym zabezpieczeniem frontu wschodniego jest kontynuowanie natarcia, aż do całkowitego wyzwolenia Galicji i wyparcia Rosjan z Królestwa Kongresowego oraz krajów nadbałtyckich. Przerzucanie wojsk do Serbii było w oczach Conrada na razie bezcelowe, 88
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 341.
300
gdyż jej opór mógł być złamany dopiero po pozbawieniu jej nadziei na pomoc rosyjską lub po przystąpieniu do wojny Bułgarii. Pozostawało jeszcze zagrożenie ze strony Włoch, lecz zdaniem Hötzendorfa dało się je zażegnać, odsyłając na ten rychło przewidywany front po 10 dywizji austro-węgierskich i niemieckich, które można było bez szkody wycofać ze skróconego frontu rosyjskiego. Trudne rozmowy toczyły się między Pszczyną a Cieszynem jeszcze kilka dni, lecz w końcu zwyciężyła koncepcja austro-węgierska89. Wobec decyzji o wznowieniu ofensywy na wschodzie armie państw centralnych uległy pewnemu przegrupowaniu. Między Pilicą a Wisłą miały nacierać: niemiecka grupa Woyrscha i austro-węgierska 1. Armia Dankla90. Pozycje między ujściem Sanu do Wisły a Przeworskiem zajęła austro-węgierska 4. Armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda. Odcinek między Przeworskiem a Przemyślem obsadziła mieszana 11. Armia Mackensena, wzmocniona jeszcze jedną niemiecką dywizją. Na niewielkim, wąskim odcinku frontu miedzy Przemyślem a Chyrowem rozlokowała się uszczuplona teraz 3. Armia Boroevicia. Dalej, w kierunku Sambora ciągnęły się pozycje 2. Armii Böhm-Ermolliego, a nad wschód od nich nad Dniestrem rozciągał się długi odcinek frontu obsadzony przez mieszaną Armię Południową gen. Linsingena. Ostatni odcinek frontu do granicy rumuńskiej mocno trzymała austro-węgierska 7. Armia gen. PflanzerBaltina, zmagając się z rozpaczliwymi atakami rosyjskiej 9. Armii Leczyckiego. W sumie siły państw centralnych liczyły na froncie od Pilicy po Czeremosz 49 dywizji (w tym 33 austro-węgierskie i 16 niemieckich)91. Również i Rosjanie, pokrzepieni złudną nadzieją na rychły atak Włoch na Austro-Węgry92 i uzupełnieniami dokonanymi kosztem wojsk zgromadzonych na wojnę z Turcją, przegrupowali swe siły. Między Pilicą a Wisłą pozostawała 4. Armia Ewerta. Dalej na południe między widłami Wisły i Sanu a Jarosławiem rozmieszczono mocno przerzedzoną 3. Armię, której dowództwo powierzono 19 V gen. Leszowi, pozbywając się skompromitowanego Dimitriewa. Najważniejszy odcinek frontu, między Jarosławiem a Wielkim Błotem nad Dniestrem, powierzono 8. Armii gen. Brusiłowa, którego geniusz wojenny miał zapobiec upadkowi twierdzy przemyskiej. Dalej na południowy wschód, od Wielkich Błot po Dolinę, front miała utrzymać złożona z 2 korpusów 11. Armia Szczer89
O U L K , t. II, s. 403-410.
90
W jej składzie walczyła 1 brygada Legionów.
91
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 3 4 5 .
92
Konwencja między obu stronami została zawarta w Baranowiczach 16 V. Włosi zobowiązali się w niej do przeprowadzenia w najbliższym czasie przełamującej ofensywy w kierunku Lublany (zob. Dąbrowski, Wielka wojna, s. 349).
301
baczewa, a wreszcie dalej, aż do granicy rumuńskiej operowała potężna 9. Armia Leczyckiego, która miała nieustannie próbować przerwać front w Karpatach Wschodnich93. Teoretycznie siły te mogły z powodzeniem pokrzyżować plany państw centralnych, lecz w rzeczywistości utrata przyczółków nad Sanem, wielkie braki w sprzęcie i w zaopatrzeniu oraz ogólne zniechęcenie żołnierzy rosyjskich nie rokowały większych nadziei. Kluczowym punktem obrony była (zniszczona w chwili kapitulacji 22 III) twierdza przemyska. Kaponiery, tradytory i wieże pancerne nie nadawały się już do użycia, lecz i tak pogruchotane forty dawały żołnierzom rosyjskiego VIII korpusu o wiele solidniejszą osłonę niż najstaranniej nawet zbudowane umocnienia polowe. Jednakże sytuacja obrońców była trudna, gdyż rozległa strefa twierdzy znalazła się na styku trzech armii sprzymierzonych (2., 3. i 11.) podchodzących do niej z trzech stron: od północnego zachodu, południowego zachodu i od południowego wschodu, a ambicją każdej z nich było uprzedzenie sąsiadów w zaszczytnym zadaniu odbicia twierdzy. Operacja przemyska rozpoczęła się 13 V atakiem niemieckiego XLI korpusu, który przeszedłszy San pod Jarosławiem, posunął się przez Radymno do zachodnich fortów twierdzy. Główna rola miała jednak przypaść należącemu również do mieszanej 11. Armii niemieckiemu korpusowi gen. von Kneussla, który 14 V stanął pod Rokietnicą. Duże znaczenie miały też mordercze walki stoczone przez austro-węgierski VI korpus gen. Arza o przyczółek Sanu w Radymnie. W ten sposób uzyskano bazę do ataku na Przemyśl od północy. Potem działania osłabły tu aż do 24 V, gdyż siły sprzymierzone podciągały najcięższą artylerię. Nie mniejszą ochotę na odbicie Przemyśla wykazywali jednak również żołnierze austro-węgierskiego X korpusu gen. Martinyego, dla którego miasto to było miejscem macierzystym. Ani jedna, ani druga jednostka nie zamierzały pozostawać bierne aż do zamknięcia pierścienia wokół twierdzy i wyczekiwać na wycieńczenie załogi. Postanowiono opanować miasto frontalnym uderzeniem po „huraganowym ogniu" artyleryjskim i skupić szturm na dwóch stosunkowo niedużych odcinkach w linii fortów. Korpus Kneussla zamierzał zaatakować północno-wschodnie forty miedzy fortem X ("Orzechowce") a fortem XI ("Duńczykówki"), natomiast austro-węgierski X korpus skoncentrował swe wysiłki na południowym forcie VII ("Prałkowce"). Pierwszy atak na fort VII podjęto już 16 V. Żołnierze 24. i 25. dyw. piechoty podeszli do niego na odległość 300 m, lecz powstrzymał ich silny ogień obrońców. Wtedy okopali się na osiągniętych pozycjach i poczekali na ciężką 93
Tamże, s. 342.
302
artylerię. Po jej nadejściu najcięższe działa i moździerze rozpoczęły 28 V nieustanne ostrzeliwanie twierdzy, które trwało całą dobę. W nocy z 29 na 30 V przerwano ogień i żołnierze cesarsko-królewskiego 45. pułku piechoty uderzyli na fort VIII i zdobyli go, tracąc przy tym 2 oficerów i ok. 300 żołnierzy. Nie byli jednak w stanie utrzymać obiektu, gdyż rosyjska artyleria pokryła go gradem pocisków. Opuścili więc zdobytą już pozycję, lecz ich poświęcenie nie poszło na marne, bo Rosjanie nie zdecydowali się na ponowne obsadzenie fortu, który pozostawał pusty. W ren sposób w pierścieniu obronnym wybito pierwszy wyłom, a Rosjanie, sądząc, że stąd właśnie wyjdzie główny atak, przenieśli na ten odcinek większość artylerii, ogołacając w ten sposób odcinek północny. Stacjonujący tam korpus gen. Kneussla rozpoczął ostrzał artyleryjski upatrzonego odcinka dopiero 30 V. Pociski najcięższych moździerzy (42 i 30,5 cm) rozkruszyły w ciągu doby forty Xa, XIa i XI, co umożliwiło opanowanie ich ruin. W odróżnieniu od swych austro-węgierskich poprzedników, rosyjscy obrońcy fortyfikacji nie podjęli tu walki i cofnęli się w popłochu w kierunku miasta. Na drodze korpusu Kneussla pozostał już tylko jeden fort główny - Xl ("Duńkowiczki"). Próbowano go jeszcze bronić, lecz gdy padł 2 VI, droga do wnętrza twierdzy stanęła otworem i los Przemyśla był już przesądzony. Rosjanie stracili wiarę w możliwość utrzymania twierdzy i rozpoczęli gorączkowe przygotowania ewakuacyjne. Było to tym bardziej konieczne, że XLI korpus gen. François rozpoczął właśnie atak na Medykę w celu przecięcia drogi odwrotu. W nocy z 2 na 3 VI rosyjska załoga twierdzy zdążyła jeszcze zniszczyć wszystkie mosty na Sanie i spalić na dworcu wszystkie materiały i łupy, których nie miała nadziei wywieść. Około 3.00 w nocy czołówki korpusu Kneussla osiągnęły centrum, a rosyjskie oddziały broniące wszystkich fortów na północ od Sanu złożyły broń. Kilka godzin później austro-węgierscy żołnierze X korpusu gen. Martinyego opanowali forty broniące południowego odcinka twierdzy i wkroczyli do prawobrzeżnej części miasta. Rano o godz. 7.00 nie było już w Przemyślu najmniejszego śladu po tak do niedawna dumnych rosyjskich zdobywcach. W oknach domów pojawiły się przechowywane w tajemnicy flagi państwowe, a ludność wyległa masowo na ulice, by powitać wyzwolicieli. Było to zupełnie zrozumiałe, gdyż okupanci zachowywali się okropnie, od ponad miesiąca rekwirując, rabując i niszcząc wszystko, co tylko wpadło im w ręce. W mieście straszyły ogołocone mieszkania, wybite okna i wyłamane drzwi, a całe ulice były zasłane rozbitymi naczyniami, połamanymi skrzyniami, ubraniami, książkami, obrazami i innymi przedmiotami porzuconymi przez uciekających Rosjan94. 94
Forstner, s. 194.
303
Rankiem dowódca 11. Armii, feldmarszałek Mackensen, przesłał do AOK w Cieszynie następujący telegram na ręce pełniącego obowiązki naczelnego wodza armii c. i k. arcyksięcia Fryderyka: Wasza Cesarska Wysokość. Proszę zameldować Jego Majestatowi Apostolskiemu, Naszemu Najjaśniejszemu Panu o tym, że 11. Armia składa Przemyśl u stóp Najwyższego95.
W dalszej części meldunku prosił o odznaczenie gen. Kneussla za kierowanie całością akcji. Jednakże w Wiedniu stwierdzono, iż ostatnia sugestia była przesadzona, gdyż uznanie należało się w równej mierze gen. Martinyemu i jego przemyskiemu X korpusowi, dlatego też odznaczono obydwu Orderem Żelaznej Korony I klasy ze wstęgą wojenną. Mimo że od wschodu stale dobiegała kanonada dział, nie zwlekano z uczczeniem tak wielkiego sukcesu. Natychmiast zaczęto przygotowania do święta zwycięstwa. Dnia 6 VI 1915 roku odbyła się w Przemyślu wielka parada wojskowa, w której wśród gromkich okrzyków tłumu ramię w ramię przemaszerowały przed arcyksiążętami Fryderykiem i Karolem oddziały 11. bawarskiej dyw. piechoty i cesarsko-królewskiej 24. dyw. piechoty. Był to też ostatni czyn bojowy austro-węgierskiej 3. Armii, która kończyła tu swój szlak bojowy. W związku z dalszym skróceniem frontu i koniecznością przerzucenia znacznych sił na front włoski została ona rozwiązana, a jej nowy dowódca, gen. Puhallo von Brlog, przeniesiony do innych zadań96. Niebawem przybyli też do najsławniejszej twierdzy monarchii ministrowie: austro-węgierski minister wojny gen. Aleksander Krobatin i węgierski minister obrony krajowej gen. Samuel Hazai97. ODZYSKANIE LWOWA
Początek czerwca zapowiadał dalsze klęski Rosji i rozwiewał jej wszelkie nadzieje na utrzymanie frontu na Sanie i Dniestrze. San był sforsowany w wielu miejscach, najcenniejsza zdobycz ostatnich miesięcy - Przemyśl - znalazła się znów w rękach austro-węgierskich, a włączenie się Włoch do wojny w dniu 23 V nie przyniosło oddziałom rosyjskim żadnej ulgi. Ostatnią nadzieję pokładali oni jeszcze w wyczerpaniu się bardzo intensywnie używanej przez państwa centralne amunicji artyleryjskiej, co według Iwanowa miało zmniejszyć prze95
Tamże, s. 193.
96
Poprzedni dowódca, Boroević, udał się na front włoski już 25 V, a niedługo potem dołączył do niego dotychczasowy dowódca 1. Armii - gen. Dankl. Puhallo objął po nim dowodzenie walczącą na zachód od Wisły 1. Armią. 97
Interessante Blatt, XXIV, nr 26, s. 11.
304
wagę przeciwnika, lecz była to złudna nadzieja, gdyż właśnie wtedy produkcja materiałów wojennych osiągnęła w Niemczech najpełniejszy rozkwit. Błędne mniemanie, że przeciwnik wyczerpie swe zasoby w "ogniu huraganowym", miało zgubne skutki dla samych Rosjan. Dążąc do swego celu, ich dowództwo wystawiało tysiące swych żołnierzy na pewną śmierć, czyniąc z nich prawdziwe mięso armatnie. Musiało to w ostatecznej konsekwencji zerwać więź zaufania między masami wojsk i prowadzącymi ich na śmierć dowódcami, co prowadziło do wzmożonej dezercji i przyszłej rewolucji98. W ten sposób nowa rosyjska strategia defensywna, opracowana po utracie Przemyśla, okazała się nie mniej zgubna od poprzedniej ofensywnej. Natomiast prawdziwą szansą dla Rosji była krótkotrwała i nieuzgodniona z austro-węgierskim sojusznikiem nowa koncepcja Falkenhayna, który marzył o likwidacji wschodniego frontu przez natychmiastowe nawiązanie porozumienia z Rosją, która - jak mu się wydawało - byłaby teraz o wiele skłonniejsza do separatystycznego pokoju. Ten typowy pruski junkier, widzący w państwie carów tradycyjnego sojusznika Niemiec, zawsze uważał, iż tocząca się z nim wojna jest pomyłką dziejową, i nie pragnął też bynajmniej wzmocnienia pozycji dawnego rywala Prus, czyli Austro-Węgier. Nie bez słuszności podejrzewał, że ich przyjaźń z Niemcami opiera się jedynie na obawie przed Rosją. Dlatego też, jego zdaniem, nie powinna ona zostać osłabiona do tego stopnia, by to zagrożenie całkowicie znikło. Takimi myślami Falkenhayn podzielił się 3 VI, tuż po zdobyciu Przemyśla, z kanclerzem Rzeszy, Theobaldem Bethmanem-Hollwegiem, sugerując, aby ten wszczął odpowiednie kroki przygotowawcze za pośrednictwem państw neutralnych. Jednak - na szczęście dla monarchii Habsburgów - niemiecki kanclerz stanowczo odrzucił te sugestie, wskazując, iż wszystkie pojednawcze kroki w stronę Rosji podejmowane zarówno przed wojną, jak i w ciągu jej trwania były przez nią zawsze odrzucane. Falkenhayn zastanawiał się też, czy nie dałoby się od razu rozpocząć jakiejś ofensywy w północnej części frontu wschodniego, by zrównoważyć nią austro-węgierski sukces w Galicji. Jednakże nawet bardzo wojowniczy Hindenburg powstrzymywał go od tego zamiaru, wskazując mu, że 2 dodatkowe korpusy, które miałby dostać do dyspozycji, nie wystarczą do przerwania frontu 99 . Dopiero to skłoniło upartego Falkenhayna do zaakceptowania dalszej ofensywy w Galicji, w której główną rolę rezerwował dla wspólnej 11. Armii Mackensena. Ten podjął się zadania z naj98
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 353.
99
Tamże.
305
wyższą ochotą, ku wielkiemu zadowoleniu całego austro-węgierskiego sztabu generalnego. Ofensywa miała wyjść znad Sanu w kierunku północno-wschodnim. Prócz wspomnianej już 11. Armii, powiększonej do 16 dywizji, miały wziąć w niej udział 2 podporządkowane Mackensenowi armie cesarsko-królewskie: 4., zajmująca pozycje między widłami Wisły i Sanu a Sieniawą, oraz 2. - między Mościskami a Dniestrem. Pozostałe armie miały realizować swe własne zadania, dostosowując je do biegu wydarzeń, co zresztą wykonywały znakomicie, gdyż już 30 V Armia Południowa Linsingena zdobyła Stryj, zagrażając rosyjskiej obronie Lwowa od południa, a następnie zwróciła się na południowy wschód, odbijając Kałusz i Stanisławów, przez co wyszła na tyły rosyjskiej armii Leczyckiego, zmagającej się w rejonie Kołomyi z Pflanzer-Baltinem100. Natarcie rozpoczęło się 12 VI uchwyceniem nowego przyczółka za Sanem pod Sieniawą, po czym w dniu następnym 700 dział pokryło "ogniem huraganowym" wszystkie pozycje rosyjskie. Zaraz po jego wstrzymaniu między Lubaczówką a Mościskami ruszyło potężne natarcie austro-węgierskiego VI korpusu Arza, które natychmiast zmiotło pierwszą pozycje wroga. Szczególnie dobrze spisali się w tych walkach polscy piechurzy z krakowskiej 12. dyw., skutecznie rywalizując z pułkami gwardii pruskiej, wśród których nie brakowało również ich rodaków. Wzięto 34 000 jeńców. Dowodzący na tym odcinku frontu gen. Brusiłow cofnął swe oddziały na drugą linię obronną: Mokrzany - Krakowiec - Oleszyce i zaprowadziwszy w swych szeregach porządek, szykował się do twardej obrony pokrzepiony wieścią, że na skrzydłach atakowanych przez dwie pozostałe armie austro-węgierskie nieprzyjaciel uczynił mniejsze postępy. Nie docenił on jednak determinacji austro-węgierskiej 12. dyw. piechoty i współzawodniczącego z nią w waleczności pruskiego korpusu gwardii, które już w następnym dniu, tj. 14 VI, po krótkim szturmie wzięły główną pozycję drugiej linii w okolicach wsi Krakowiec i Wielkie Oczy, otwierając wojskom sprzymierzonym drogę na Lubaczów. Wówczas dowodzący całym frontem rosyjskim gen. Iwanow polecił Brusiłowowi powstrzymać postępy przeciwnika poprzez kontratak na drodze z Wielkich Oczu do Rawy Ruskiej i z Rudek do Lwowa, aby odsunąć niebezpieczeństwo utraty stolicy Galicji, której sam car nakazał bronić do ostatniego naboju. Jednak złamanych "ogniem huraganowym", przemęczonych i zniechęconych oddziałów rosyjskich nie było już stać na żadne działania zaczepne. Widząc to, Brusiłow bezzwłocznie opuścił drugą linię i cofnął się na trzeci pas umocnień, biegnący 100
Tamże.
306
między Magierowem i Gródkiem Jagiellońskim. Nowo zdobyty przez sprzymierzonych teren został wkrótce zabezpieczony od północy przez austro-węgierska 4. Armię arcyksięcia Ferdynanda, która wyparła rosyjską 3. Armię gen. Lesza za rzekę Tanew. W ten sposób rozpoczęta niedawno ofensywa, po dwudniowej zażartej bitwie między Lubaczowem a Mościskami, zagroziła nie tylko rosyjskiemu panowaniu w Galicji Wschodniej, lecz również w Lubelskiem. 15 VI Brusiłow przerwał walkę i wycofał swe oddziały na wschód, lecz Mackensen nie zamierzał zmniejszać nacisku i pozwolić mu na umocnienie się na ostatniej trzeciej linii obronnej przed Lwowem. Po dwóch dniach wytężonego pościgu wojska cesarsko-królewskie osiągnęły linię rzeki Wereszycy, wzdłuż której biegła ostatnia rosyjska linia umocnień, ciągnąc się dalej na północ w stronę Magierowa. W ten sposób osiągnięto te same pozycje wyjściowe, jakie zajmowały wojska austro-węgierskie we wrześniu 1914 roku w czasie drugiej bitwy lwowskiej. Główna siła uderzeniowa Mackensena została skierowana na północny wschód w stronę Magierowa, natomiast sąsiednia austro-węgierska 2. Armia zajmowała pozycje od Gródka po Mikołajów i Żydaczów, szykując się do ataku na wzgórza otaczające od południa stolicę Galicji. Rankiem 19 VI wojska sprzymierzone przeprowadziły czwarte już, licząc od Gorlic, wielkie uderzenie zwane bitwą pod Gródkiem i Magierowem. Rozpoczął je już nieomal tradycyjnie austro-węgierski VI korpus Arza zajmujący centralną pozycję na odcinku 11. Armii. Po kilkugodzinnej zażartej walce jego 12. dyw. przedarła się pod Horodyskami przez rosyjską trzecią linię i posunęła się 12 km w głąb pod miejscowość Kunin, a na północ od niej współzawodnicząca z nią gwardia pruska wyparła Rosjan z Magierowa i odepchnęła ich do Dobrosina. W ten sposób przerwano łączność między 3. i 8. Armią rosyjską i wybito bardzo groźną lukę we froncie, co czyniło wątpliwym dalszy sens utrzymywania Lwowa przez Rosjan. Jednocześnie znad Wereszycy wyszło gwałtowne uderzenie IV i XVIII korpusu austro-węgierskiego, które sforsowały dobrze bronioną linię rosyjską między Stawem Janowskim i Stawami Gródeckimi. Szczególną zajadłość w walce wykazały tu: 25. pułk piechoty landwery z Wiednia i budapeszteński 34. pułk piechoty. Ostatnia umocniona linia obrony okazała się więc dla Rosjan nie do utrzymania, co przesądziło o dalszych losach miasta. Cofnęli się oni teraz na prowizoryczne pozycje ciągnące się od Kunina na północy, przez Rzęsną po Mikołajów na południu, lecz utracili już wiarę w sens dalszej walki. Dezercja przybrała tak wielkie rozmiary, iż gen. Brusiłow musiał wydać rozkaz użycia karabinów maszynowych w celu zmuszenia swych żołnierzy do wytrwania
307
na stanowiskach. Aby utrzymać stolicę Galicji, Stawka wydała 19 VI rozkaz wycofania wszystkich wojsk pozostających jeszcze w Sandomierskiem i przerzucenie ich pod Rawę Ruską. Rozkazy te stały się jednak nieaktualne już w nocy z 19 na 20 VI, gdy okazało się, że droga przez Rawę jest już w rękach przeciwnika. Gen. Brusiłowowi polecono obronę Lwowa na linii jego przedmieść, a jednocześnie zarządzono ewakuację rosyjskich władz cywilnych, które zainstalowano we wrześniu poprzedniego roku z pogwałceniem prawa międzynarodowego101. Przez cały następny dzień walki toczyły się na przedpolach stolicy Galicji, aż wreszcie wraz z zapadającą nocą austro-węgierski VI korpus Arza złamał opór 2 korpusów rosyjskich, broniących kluczowych pozycji w okolicach Żółkwi, odcinając tym samym pozostającym w mieście okupantom ostatnią drogę odwrotu na północ. Natomiast dwa współzawodniczące ze sobą korpusy (wiedeński i budapeszteński) wchodzące w skład 2. Armii gen. Bohm-Ermolliego zdobyły o 7.00 rano wieniec fortyfikacji na wzgórzach okalających Lwów od południa: "Rzęsnę Polską", "Skniłów", "Brzuchowice" i "Łysą Górę", z których oczom austro-węgierskich żołnierzy ukazała się wspaniała panorama upragnionego celu ich wysiłku. Widok ten wycisnął niejednemu z nich łzy z oczu, gdy zrozumieli, że niewyobrażalne cierpienia, jakich zaznawali w ciągu ostatnich miesięcy, oraz morze krwi przelane przez nich i poległych kolegów nie poszło przecież na marne. Oto, wbrew przechwałkom cara i jego generałów, powrócili do wschodniej Galicji i stoją u wrót jej stolicy! Tymczasem we Lwowie okupant gorączkowo likwidował swe rządy, dokonując zarazem kolejnych gwałtów: zamierzał "ewakuować" w głąb Rosji wszystkich mężczyzn od 18 do 50 roku życia wraz z towarzyszącymi im rodzinami i całym dobytkiem oraz wsadzić w powietrze kopiec Unii Lubelskiej i spalić dworzec kolejowy102. Na szczęście nie wystarczyło już na to czasu, a zasadnicza większość mieszkańców stolicy Galicji nie zamierzała podporządkowywać się absurdalnym zarządzeniom. W nieopisanym popłochu rosyjskie władze cywilne i wojskowe uciekały na wschód wraz z policją i Ochraną oraz kilkoma setkami polskich i ukraińskich rusofilów, słusznie obawiających się represji ze strony powracającej władzy cesarza Franciszka Józefa. Zabrali oni ze sobą także 37 zakładników, pośród których był prezydent miasta - Tadeusz Rutowski. 101
Tak ówczesne, jak i obecne prawo międzynarodowe nie przewiduje możliwości przeprowadzania trwałych zmian terytorialnych przed zakończeniem działań wojennych. Warto zapamiętać, iż ten jakże częsty proceder zapoczątkowała właśnie carska Rosja w okupowanej Galicji. 102
Dąbrowski, Wielka wojna, s. 360.
308
Pierwsze oddziały austro-węgierskiej 2. Armii pojawiły się w centrum Lwowa około południa, o godz. 14.00 zaś wjechał do niego uroczyście dowódca 2. .Armii gen. Böhm-Ermolli witany owacyjnie przez nieprzeliczone tłumy rozradowanych Lwowian. Liczni w stolicy Galicji uliczni muzycy wygrywali i wyśpiewywali do wieczora specjalnie ułożoną na cześć Böhm-Ermolliego balladę, w której śpiewano o rosyjskim władcy: Próżno tuli go carowa On wciąż krzyczy: Ja chcę Lwowa I z rozpaczy wódkę goli, Bo go zerżnął Böhm-Ermolli103.
Wiadomości o odzyskaniu stolicy Galicji błyskawicznie rozniosły się po wszystkich krajach monarchii, wywołując wszędzie żywiołowy entuzjazm przejawiający się w tysiącach procesji dziękczynnych, festynach i iluminacjach. Najbardziej wzruszającą i żywiołową uroczystość urządzono z tej okazji w Krakowie: Po kilkudniowem, pełnem nerwowego napięcia oczekiwaniu, otrzymano wczoraj wieczór upragnioną wiadomość, iż Lwów, stolica naszego kraju, po blisko 10-miesięcznej niewoli rosyjskiej, dostał się znowu i daj Boże, na zawsze, w nasze ręce. Wiadomość, niesiona lotem błyskawicy, znalazła się niedługo na ustach wszystkich. Przyjęto ją entuzjastycznie [...] Czekano jeszcze potwierdzenia wiadomości. Zamiast urzędowej depeszy, która z natury rzeczy nic mogła nadejść rak prędko, usłyszano donośny głos we wszystkich kościołach krakowskich z górującym nad niemi przeczystym, srebrnym tonem Zygmunta. Zapewnienie to, tak charakterystyczne, stanowiło dowód ostateczny. Grupy osób przystanęły na ulicach, w Rynku zgromadziły się rzesze publiczności. Na twarzach wszystkich malowała się radość [...] Wiadomość szła z ust do ust, każdy kto o niej słyszał, spieszył by zawiadomić rodzinę lub znajomych. Po cukierniach, kawiarniach, trafikach, restauracyach i sklepach, na rynku, plantach, już o niczym nie mówiono, tylko o wolnym Lwowie. Na Rynku i ulicach [...] tłumy publiczności rosły i zwiększały się z każdą chwilą [...] Ściskano się wzajemnie i składano życzenia. Przedmiotem serdecznych owacyj byli wszędzie uchodźcy lwowscy, pełniący żywot tułaczy w Krakowie. Chwil tak radosnych, tak podniosłych, Kraków od dawna nie pamięta. Gdy tylko dzwony bić zaczęły, wkrótce zaczęto dekorować miasto. Pierwsza chorągiew o barwach państwowych ukazała się na gmachu komendy twierdzy. Natychmiast także udekorowano gmach magistratu krakowskiego, pałac Larysza. wieżę ratuszową, Bramę Floryańską, gmach miejskiej straży pożarnej. Również na wieży Maryackiej wywieszono chorągiew [...] Za tym przykładem poszli prywatni właściciele realności i wkrótce także ulice Bracka, Floryańska, św. Anny, wreszcie Rynek były pięknie ozdobione chorągwiami o barwach narodowych [...] W mieście do późnej nocy panował ruch niezwykły. Przed lokalem naszego pisma przy ul. św. Anny czekały tysiące publiczności spragnione bliższych szczegółów o odzyskaniu 103
Czuma, Mazan, s. 52.
309
Lwowa. Niedługo potem ukazał sie na mieście nadzwyczajny dodatek "Nowej Reformy", publiczność rzuciła się skwapliwie: pismo wyrywano z rak szczęśliwców, którzy je piersi zdobyli, miejscami czytano depesze w głos - Radość nie miała granic, gdy dowiedziano się, ze Lwów zdobyła nasza bohaterska armia, w której tylu walczy żołnierzy, związanych bezpośrednio zarówno z odzyskaną stolicą, jak z naszym miastem. Rozentuzjazmowane tłumy publiczności wznosiły radosne okrzyki na cześć armii, na cześć Lwowa. Nastrój ten przeniósł się z ulicy do restauracyj, kawiarń, które były otwarte z powodu świetnego zwycięstwa do 2 w nocy [...] 104.
Utrudzonym żołnierzom monarchii oficjalnie podziękowano za ich wysiłki w specjalnym orędziu wydrukowanym przez gazety i czasopisma monarchii: Do naszych żołnierzy w polu Żołnierze! W polityce austro-węgierskiej i w austro-węgierskiej armii nigdy nic zwykło się mówić wielkimi słowami o wyzwoleniu narodów. Taki tani sposób zdobywania popularności w Europie i gdzie indziej, i tworzenia złudzeń, z użyciem teatralnych koturnów, pozostawialiśmy zawsze innym: Rosjanom, którzy przy całym tym wyzwalaniu innych ludów nie zdobyli się na wyzwolenie własnego, Anglikom, którzy za morzem uciskają Egipcjan i Hindusów a u siebie Irlandczyków, Francuzom, którzy w Tunisie i Maroku zdzierają skórę z własnej ludności ku pożytkowi swoich kapitalistów, i panom Włochom, którzy chcieliby Słowian południowych z Dalmacji i Istrii zrównać z Trypolitańczykami. Austro-Węgry nie mówią wiele o wyzwoleniu, lecz za to wyzwalają naprawdę. W tej wojnie oderwały dużą część rosyjskiej Polski od carskiego panowania, oczyściły Bukowinę od zbójów i rabusiów, a teraz uwalniają Polaków i Rusinów Galicji od strasznego losu utraty języka narodowego, swobody religii i rozwoju duchowego na rzecz rosyjskich ciemiężycieli. Prawdziwymi wyzwolicielami w tej najstraszniejszej ze wszystkich wojen jesteście Wy, żołnierze cesarza Franciszka Józefa, i Wam ludność Europy, a nawet ci, którzy dzisiaj są wrogo wobec nas nastawieni, będą kiedyś wdzięczni za to, że wał z Waszych ciał powstrzymał przed zalaniem Europy Zachodniej przez rosyjską antykulturę. Żołnierze, wyzwoliciele własnej ojczyzny i wyzwoliciele Europy, pozdrawiamy Was z dumą i wdzięcznością105. 104
"Nowa Reforma", 23 VI 1915, XXXIV, s. 2. Wiele krakowskich rodzin przechowuje ów dodatek lub
cytowane wydanie poranne do dzisiaj. 105
W oryginale: "AN UNSERE SOLDATEN IM FELDE! Soldaten! In der österreichisch-ungarischen
Politik und in der österreichisch-ungarischen Armee ist es niemals üblich gewesen, mit großen Worten von der Befreiung der Völker zu arbeiten. Diese billige Art, sich in Europa und andereswo volkstümlich zu machen und durch den Gebrauch hoher Stelzen Täuschungen hervorzurufen, haben wir immer den anderen überlassen: den Russen, die vor lauter Befreiung fremder Volker nicht zu Befreiung des eigenen Volkes kamen, die Engländern, die über See die Aegypter und Inder und daheim die Iren unterdrücken, den Franzosen, die in Tunis und Marokko zugunsten ihrer Kapitalisten die eingeborene Bevölkerung schinden, und den Herren Italiern, die die Südslawen Dalmatiens und Istriens den Tripolitanern gleichstellen möchten. Österreichisch-Ungarn redet nicht soviel von Befreiung, aber es befreit dafür wirklich. Es hat in diesem Kriege einen großen Teil der russischen Polen der zaristischen Herrschaft entrissen, die Bukowina von den Räubern und Plündern gesäubert, und jetzt die Polen und die Ruthenen Galiziens von dem furchtbaren Los
310
Wojna Austro-Węgier z Rosją toczyła się nadal, ale odbicie Lwowa zamknęło jej najbardziej dramatyczny etap i rozstrzygnęło losy Galicji. Ofensywa zaczęta pod Gorlicami była kontynuowana i po zdobyciu Lwowa, aż do końca sierpnia 1915 roku, zamieniając się zgodnie z marzeniami Conrada von Hötzendorfa w generalne natarcie na całym froncie od Kurlandii na północy po Lubelskie i Wołyń na południu. W ręce sprzymierzonych wpadały kolejno Lublin, Dęblin, Warszawa, Modlin i Wilno. Siła ofensywna carskiego imperium została złamana i nie zdołało już ono powrócić do krajów utraconych w 1915 roku. Nawet starannie przygotowana, wielka ofensywa dowodzona przez najlepszego z rosyjskich generałów, Brusiłowa, przeprowadzona w 1916 roku pod Łuckiem, pomimo taktycznego sukcesu nie zdołała w najmniejszym stopniu przybliżyć się do Lwowa i zagrozić poważnie Galicji. Wyczerpała natomiast ostatnie środki wojenne i cierpliwość narodu rosyjskiego. W ten sposób wielkomocarstwowa zachłanność i panslawistyczne mrzonki, które w 1914 roku pchnęły carską Rosję ku wojnie, zgotowały jej ostatecznie rewolucję i zgubę. Dla Austro-Węgier odzyskanie Galicji nie było jednak końcem walki o przetrwanie. Czekała je jeszcze długa i ciężka wojna na froncie włoskim i na Bałkanach. Obrona zaatakowanej przez Włochy bariery Alp była dla AOK zadaniem tak ważnym, iż uznano niebawem ten obszar za główny front, przesuwając tam z Galicji najlepsze jednostki i najzdolniejszych dowódców. To samo tyczyło rozprawy z Serbią, która dokonała się ostatecznie jesienią 1915 roku. Opór Serbii, jak to słusznie zauważył austro-węgierski szef sztabu generalnego, był zażarty i skuteczny jedynie dopóty, dopóki olbrzymie masy ludzkie rosyjskiego imperium wiązały większość sił cesarsko-królewskich w Galicji i dopóty czuła się zabezpieczona prestiżem swego potężnego północnego sojusznika przed wystąpieniem Bułgarii. Gdy jednak prestiż ten załamał się na skutek wydarzeń pod Gorlicami, Przemyślem, Lwowem i Dęblinem - wówczas nic już nie mogło powstrzymać Bułgarów przed chęcią odwetu za przegraną106 niedawno II wojnę bałkańską i katastrofa Serbii dokonała się błyskawicznie. befreit, die nationale Sprache, die freie Religionsausübung und die geistige Entwicklung an die russischen Bedrücker zu verlieren. Die wahren Befreier in diesem entsetzlichsten aller Kriege seid Ihr, Soldaten des Kaisers Franz Joseph, und Euch wird die europäische Menschheit, und selbst die heute uns noch feindlich gegenüberstehende, es danken, daß die rassische Unkultur durch den aus Euren Leibern gebildeten Wall verhindert wurde. Westeuropa zu überfluten. Soldaten, Befreier der eigenen Heimat und Befreier Europas, wir begüszen Euch mit dankbarem Stolze!" (Cytat za: Interessante Blatt, XXXIV, nr 26, s. 2). 106
W momencie podjęcia ofensywy przez Rosjan najbardziej wartościowe oddziały austro-węgierskie przeprowadzały właśnie natarcie pod Assiago na froncie włoskim.
311
SYTUACJA:
20
VI
1 9 1 5
Wojna z Rosją była stopniowo spychana na dalsze miejsce, a wreszcie w końca 1915 roku uznano ją nieco przedwcześnie za drugorzędną. Zemściło się to w lecie 1916 roku, gdy trzeciorzędne austro-węgierskie jednostki landwery i honwedu nie były w stanie odeprzeć zmasowanego ataku najlepszych jednostek Brusiłowa i musiały się przed nimi cofnąć. Jednakże ku rozczarowaniu Rosji i jej koalicjantów nie spowodowało to militarnej katastrofy naddunajskiej monarchii i kontrofensywa wyborowych oddziałów, sprowadzonych awaryjnie z frontu włoskiego, oraz wsparcie niemieckiego sojusznika w krótkim czasie powstrzymały akcję rosyjską i ograniczyły jej postępy terytorialne do minimum. Położenia Rosji nie zmieniła też ani katastrofalna pomyłka strategiczna Niemców pod Verdun, ani niespodziana napaść zachęconej sukcesami Brusiłowa Rumunii na Siedmiogród. Po krótkiej walce, w której zabłysnęły ponownie talenty Mackensena i Arza, zdradziecki eks-sojusznik nie tylko został wyparty z pożądanych przez niego terenów, lecz utracił swą stolicę i musiał żebrać o pomoc rosyjskiego sprzymierzeńca, którego przecież miał w pierwotnej intencji aliantów wesprzeć. Upadek i rozpad monarchii austro-węgierskiej dokonał się dopiero w październiku 1918 roku, na skutek pogarszającej się sytuacji ekonomicznej (inflacja i głód spowodowany blokadą państw centralnych) oraz nowych warunków politycznych. Alianci od początku wojny kwestionowali dalsze istnienie Austro-Węgier i skazali je na zagładę, kiedy więc w 1918 roku z powodu blokady i wyczerpywania się sił państw centralnych zwycięstwo okazało się niemożliwe, a ostatnie pokojowe propozycje nowego cesarza Karola I zostały odrzucone przez nieubłaganą koalicję, wówczas narodowości, które dotąd w ogromnej większości zachowywały lojalność wobec monarchii, wolały znaleźć się po stronie zwycięzców niż zwyciężonych107. 107
Opinia, że ludy monarchii habsburskiej uczyniły to powodowane chęcią zbudowania suwerennych państw narodowych i że to właśnie było przyczyną upadku Austro-Węgier, jest tworem wyobraźni koalicyjnych historyków, którzy mieszają przyczyny ze skutkami. Ani bowiem Chorwaci nie byli zainteresowani zmianą panowania węgierskiego na serbskie (podpisujący w ich imieniu pakt na Korfu dr Trumbić sam przyznał się potem do nadużycia), ani bardzo religijnym Słowakom nie śpieszyło się do tworzenia wspólnego państwa z Czechami, których uważali za bezbożników i antychrystów, co znakomicie ilustruje odezwa słowackiego księdza Františka Jehlicki z 1920 roku: "Skarżyliśmy się, ale p o m i m o to nie żądaliśmy odłączenia od Węgier. Nie myśmy się odłączyli, ale nas gwałtem odłączono i przeistoczono w kolonię obcego nam obyczajami, przekonaniami i charakterem narodu czeskiego" (cytat za: Zdziechowski, s. 42). Umowa Masaryka z kilkoma emigrantami słowackimi zawarta w Pittsburgu była więc takim samym nadużyciem, jak wspomniana umowa na wyspie Korfu. Nie pragnęli się też oderwać od monarchii Ukraińcy, ani galicyjscy, ani zakarpaccy. W świetle tych wszystkich danych, jak również i odkrawania od Węgier terytoriów zamieszkanych w 100% przez ludność madziarską, jasne jest, że traktat "pokojowy" z Trianon, rozbijający królestwo węgierskie, nie był żadnym aktem sprawiedliwości etnicznej, lecz zwykłym politycz-
313
Takie były przyczyny rozpadu Austro-Węgier, w którym ich armia odegrała najmniejszą rolę: nie poniosła spektakularnej klęski na żadnym z ówczesnych frontów 108 nie zbuntowała się i nie rozstrzeliwała swych dowódców, jak rosyjska i niemiecka, a nawet walczyła na froncie bałkańskim jeszcze wówczas, gdy państwo, którego broniła, przestało istnieć, wypełniając testament swego monarchy Franciszka Józefa: "Jeśli już monarchia ma iść na dno, to winna przynajmniej pójść na dno z godnością"109.
nym bandytyzmem - porównywalnym jedynie z rozbiorami Polski. Co do roku 1918, to całkowitego zerwania z monarchią pragnęli tylko Polacy (od pokoju brzeskiego w marcu 1918 roku), Czesi (od października 1918 roku), Włosi i wojewodińscy Serbowie. Rumuni siedmiogrodzcy wypowiedzieli się na ten temat dopiero w grudniu 1918 roku. 108
Załamanie frontu na Wołyniu w 1916 roku nie pociągnęło za sobą kapitulacji żadnej wielkiej jednostki i zostało niebawem naprawione, a tzw. klęska pod Vittorio Veneto, czyli masowe rozprzężenie armii austro-węgierskiej na froncie włoskim, nastąpiła na przełomie października i listopada 1918 roku, kiedy monarchia praktycznie już nie istniała. Wydarzenie to nie może być więc zaliczane do prawdziwych bitew. 109
Na froncie bałkańskim zawieszenie broni podpisano dopiero 13 Xl 1918 roku, czyli dwa dni po kapitulacji Niemiec! Cytat słów Franciszka Józefa za: Grodziski, s. 173.
Biogramy ARTHUR ARZ VON STRAUSSENBURG
Jeden z najwybitniejszych dowódców austro-węgierskich urodził się 16 VI 1857 roku w Nagyszeben (Hermannstadt). Pochodził ze starej saskiej rodziny siedmiogrodzkiej. Jego dziadek Samuel Arz - naczelnik urzędu pocztowego w Hermannstadt - został podniesiony do stanu szlacheckiego z przydomkiem "von Straussenburg" w 1835 roku. Jego ojciec, Albert, był ewangelickim duchownym i administratorem dóbr magnackich. Po ukończeniu gimnazjum w Dreźnie Arthur Arz zdał z wyróżnieniem egzamin maturalny w ewangelickim gimnazjum w Hermannstadt. Zgodnie ze swoją pozycją zamierzał studiować prawo, lecz najpierw odbył jednoroczną służbę ochotniczą w 23. batalionie honwedu na przełomie 1876 i 1877 roku. Odkrył wówczas, że jego powołaniem jest służba zawodowa, i dlatego po zakończeniu okresu uwieńczonego egzaminem na oficera rezerwy zdecydował się zostać zawodowym oficerem i 1 V 1878 roku przyjęto go do armii w stopniu podporucznika (Leutnant). Jako porucznik ukończył w latach 1885-1887 Wyższą Szkołę Wojskową w Wiedniu i jako wyróżniający się oficer został przydzielony do sztabu generalnego, w którym służył przez rok. Następnie, po awansie na kapitana, został, jako członek sztabu II korpusu, adiutantem Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych (Feldzeugmeister) barona Schönfelda. Spędziwszy w tym charakterze dwa kolejne lata, został ponownie przydzielony do sztabu generalnego, gdzie pracował przez następne dziesięć lat. Następnie promowano go do stopnia majora i oddelegowano do II korpusu stacjonującego w Wiedniu w funkcji drugiego oficera sztabowego. Tu 1 maja 1898 roku uzyskał awans do stopnia podpułkownika. W czasie służby w korpusie zwrócił na niego uwagę arcyksiążę Eugeniusz, ceniąc go za wzorowe pełnienie
315
obowiązków i talent organizacyjny. Następnie Arz krótko służył w 34. pułku piechoty, a potem powrócił do biura sztabu generalnego, w którym doczekał w dniu 1 maja 1902 roku awansu na pułkownika. Tu pracował, odnosząc nowe sukcesy, czego dowodem było objęcie przez niego w maju 1903 roku stanowiska szefa departamentu. W tym samym roku Arthur Arz ożenił się z węgierską szlachcianką Stefanie Tomka Tomkahazi es Falkusfalvai. Z tego związku narodziła się jego jedyna córka - Steffa. W 1908 roku osiągnął swój pierwszy generalski awans na stopień brygadiera (Generalmajor) i wraz z tym powierzono mu dowództwo 61. bryg. piechoty. Dowodząc nią na manewrach jesiennych w 1911 roku, swoją pomysłowością i energią ponownie zwrócił uwagę generała broni (General Kawalerie) arcyksięcia Eugeniusza, czego konsekwencją było powierzenie mu dowództwa nad 15. dyw. piechoty z Miskolca (1912). Niedługo potem spotkał go kolejny awans (Feldmarsalleutnant) i przydzielono go do pracy w Ministerstwie Wojny w charakterze szefa sekcji departamentu wojskowego. Wybuch wojny przerwał jego karierę sztabową, gdyż natychmiast powierzono mu ponownie dowództwo 15. dyw. i wysłano wraz z nią na front wschodni. Pod koniec sierpnia Arz stoczył swoją pierwszą bitwę pod Komarowem, przyczyniając się w dużym stopniu do osiągnięcia w niej sukcesu przez wojska austro-węgierskie. W uznaniu jego zasług i talentu powierzono mu 7 IX 1914 roku dowodzenie VI korpusem, który przekształcił z biegiem czasu w elitarną siłę uderzeniową, używaną do najtrudniejszych zadań. Korpusem tym dowodził osobiście aż do jesieni 1916 roku, odnosząc wiele wspaniałych sukcesów. Pierwszym z nich był jego udział w wielkiej bitwie pod Limanową - Łapanowem, w której Arz dowodził praktycznie całym prawym skrzydłem grupy uderzeniowej Rotha. Jego energiczne działania powstrzymały, osadziły w miejscu i złamały główny impet Rosjan, a następnie doprowadziły do okrążenia południowego skrzydła nieprzyjaciela i w olbrzymim stopniu zadecydowały o ostatecznym zwycięstwie. Bezpośrednio po bitwie pod Limanową VI korpus został użyty do powstrzymania kontrofensywy rosyjskiej (tzw. bitwa bożonarodzeniowa) miedzy Tarnowem i Gorlicami i utrzymał front w tym miejscu aż do wielkiej ofensywy sprzymierzonych w maju następnego roku. W kwietniu 1915 roku dowodzony przez Arza korpus został przydzielony do nowo utworzonej wspólnej 11. Armii dowodzonej przez niemieckiego generała Mackensena i jako jedyny duży austro-węgierski związek taktyczny wziął bezpośredni udział w szturmie na pozycje rosyjskie w słynnej bitwie pod Gorlicami. Przełamał wówczas front na północ od Gorlic (wzgórze Pustki i Wiatrówki), przy-
316
czyniając się do walnego zwycięstwa sprzymierzonych. Następne sukcesy odniósł Arz w bitwie pod Gródkiem - Magierowem (czerwiec 1915 roku) i pod Brześciem Litewskim (sierpień tego roku). Sam Mackensen uważał VI korpus za najlepszą część swojej armii, a jego dowódcę za jednego z najbardziej utalentowanych oficerów. Doceniając jego zasługi, AOK powierzyło Arzowi w sierpniu 1916 roku nader trudne zadanie. Postawiono go na czele nowo sformowanej i słabej 1. Armii, zlecając mu obronę Siedmiogrodu przed spodziewanym atakiem rumuńskim. Gdy 28 VIII ten były sojusznik przekroczył granicę węgierską, dysponując dziesięciokrotnie większymi siłami, Arz zdołał opóźnić jego marsz, broniąc umiejętnie swojej rodzinnej ziemi, a po otrzymaniu wiadomości o rozpoczęciu kontrofensywy państw centralnych z terenu Bułgarii przeszedł do gwałtownego kontrataku, który przyniósł mu wielkie zwycięstwo pod Braszowem i całkowite oczyszczenie terytorium Austro-Węgier z wojsk napastnika. W uznaniu nowych zasług powierzono mu dowodzenie całą grupą armijną operującą na Wołoszczyźnie. Miarą sukcesu Arza było to, że doczekał się jednoczesnej pochwały od nieskorego do podobnych gestów ówczesnego szefa sztabu generalnego Conrada Hötzendorfa ("ma zadatki na znakomitego dowódcę, zdolnego do radzenia sobie w krytycznych sytuacjach") oraz innego znakomitego dowódcy - Boroevicia ("dzielny, honorowy, szlachetny charakter, u rodzony generał"). Szczyt kariery wojskowej osiągnął Arz niedługo potem, kiedy 1 III 1917 roku został mianowany przez nowego cesarza Karola I szefem sztabu generalnego w miejsce zdymisjonowanego Hötzendorfa. Nowy władca pragnął się w ten sposób wyzwolić od potężnej osobowości dotychczasowego szefa komendy głównej, który przejawiał zbyt wielkie ambicje polityczne i miał naturę konfliktową, powodującą ciągłe zatargi z sojusznikami. Towarzyski, kontaktowy i kompromisowy charakter Arza był w oczach Karola I największym atutem nowego szefa sztabu. Awans okazał się jednak całkowicie chybiony. Arz, który doskonale sprawdzał się w skali taktycznej i był znakomitym dowódcą polowym, wyraźnie ustępował w skali strategicznej poprzednikowi i nigdy nie zdobył się na żaden wielki pomysł w stylu Hötzendorfa. Ponadto stale odczuwał kompleks niższości w stosunku do swych dawnych przełożonych i nie był w stanie narzucić swego zdania ani Hötzendorfowi, ani Boroeviciowi, co fatalnie odbijało się na poszczególnych operacjach. Nie potrafił też wyzyskać dwóch niewątpliwych sukcesów austro-węgierskich - odzyskania resztek Galicji i Bukowiny oraz imponującego przełamania frontu włoskiego w Dolomitach. Jego ugodowość wobec niemieckich sprzymierzeńców i nadmierna uprzejmość
317
spowodowały, że obydwa te sukcesy sprzymierzeńcy chętnie dopisali do swego konta. 9 II 1918 roku Arz otrzymał swój ostatni awans w armii austro-węgierskiej, uzyskując stopień generała broni (Generaloberst). Miała to być zachęta do opracowania przez niego ofensywy ostatniej szansy, czyli próby przełamania pozycji włoskich nad rzeką Piavą i wymuszenia na przeciwniku pokoju. To gigantyczne zamierzenie zakończyło się jednak całkowitym fiaskiem wskutek zmęczenia niedożywionych i wycieńczonych sił austro-węgierskich, niedoceniania sił przeciwnika i niesubordynacji Hötzendorfa i Boroevicia, którzy nie wykonywali poleceń Arza, działając na własną rękę. Po tym niepowodzeniu von Straussenburg złożył dymisję na ręce cesarza Karola, lecz ten pozostawił go na piastowanym stanowisku. W październiku 1918 roku wobec rozkładu państwa i rozprzęgającej się armii Arz nie był w stanie zapobiec katastrofie i obronić pozycji austro-węgierskich przed nową ofensywą włoską (tzw. ofensywa Vittorio Veneto) i zmuszony był podpisać w dniu 3 XI rozejm równoznaczny z bezwarunkową kapitulacją. Tym smutnym aktem zakończył swoją karierę wojskową, ustępując ze stanowiska na rzecz generała broni Kövessa, który również nie mógł już niczego dokonać. Po upadku Austro-Węgier Arz zamieszkał początkowo w Wiedniu, jednakże nie czuł się dobrze w nowym państwie rządzonym przez socjaldemokratów, które odmawiało mu pensji czy renty. Rozumiejąc niechęć ze strony socjaldemokratów i niemieckich nacjonalistów, z których jedni uważali go za symbol lojalności wobec znienawidzonej monarchii, a drudzy za pupilka ostatniego cesarza niechętnego wobec idei wszech niemieckiej, Arz zamierzał przenieść się do swego ojczystego Siedmiogrodu. Był to jednak zamiar niemożliwy do zrealizowania ze względu na trudności finansowe i wrogość rządu rumuńskiego (Rumuni nie mogli mu zapomnieć upokarzających klęsk poniesionych z jego ręki). Ostatecznie w 1926 roku osiadł na Węgrzech, gdzie przyznano mu rentę i otoczono szacunkiem. Zmarł na atak serca w Budapeszcie w 1935 roku i został pochowany na cmentarzu Kerepesi. Arz pozostawił po sobie kilka cennych publikacji (Die Geschichte der grosse Krieg, Fight and Fall of the Empires), które wyróżniają się niezwykłą skromnością autora i nieprzecenianiem swej roli w opisywanych zdarzeniach. ALEKSIEJ ALEKSIEJEWICZ BRUSIŁOW (BRUSSIŁOW)
Najwybitniejszy z dowódców rosyjskich w I wojnie światowej urodził się 19 VIII 1853 roku w Tbilisi. Jako oficer zawodowy wstąpił do armii w 1872 roku. Uczestniczył w wojnie z Turcją 1877-1878, gdzie swymi wybit-
318
nymi talentami militarnymi zwrócił uwagę wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza (Starszego). Następnie do 1906 pracował w Oficerskiej Szkole Kawalerii. Przed wybuchem wojny dowodził kolejno dywizją kawalerii i korpusem, a przez pewien czas pełnił też funkcję zastępcy dowódcy Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Od początku I wojny światowej Brusiłow dowodził skutecznie 8. Armią, której zadaniem było sforsowanie linii Zbrucza, obejście Lwowa od południa i szybkie przedarcie się przez Karpaty. Jego akcja przyczyniła się w dużej mierze do sparaliżowania uderzenia ofensywnego 3. Armii austro-węgierskiej dowodzonej przez Brudermanna, co wybitnie ułatwiło zdobycie Lwowa przez sąsiadującą armię gen. Ruzskiego, a następnie do pokrzyżowania planów odbicia stolicy Galicji w tzw. drugiej bitwie lwowskiej. Przyczynił się też do powstrzymania październikowej ofensywy państw centralnych (tzw. operacja Wisła - San) i do ponownego osaczenia twierdzy Przemyśl. W czasie największej rosyjskiej ofensywy, zwanej walcem parowym (listopad 1914), dowodził jej karpackim odcinkiem, mając za przeciwnika 3. Armię austro-węgierską dowodzoną przez Svetozara Boroevicia. Największym sukcesem Brusiłowa było opanowanie nowej kwatery głównej Austro-Węgier - Nowego Sącza, wskutek czego musiała się ona przenieść do Cieszyna. W grudniu 1914 roku wziął udział w bitwie pod Limanową, próbując wesprzeć rozstrzygający atak na Kraków, podjęty przez jego północnego sąsiada, generała Radkę Dymitriewa. Jednakże uczestniczący w tej bitwie VIII korpus wchodzący w skład jego armii doznał ciężkiej porażki pod Jabłońcem, a jedna z jego dywizji została całkowicie rozbita. Brusiłow cofnął się wtedy na północ wobec naporu 3. Armii austro-węgierskiej gen. Boroevicia, oddając Nowy Sącz i wszystkie przełęcze w Karpatach. Jednak kilka dni później zdołał zorganizować kontratak, który ograniczył skutki porażki pod Limanową, odrzucił wojska austro-węgierskie z powrotem w Karpaty i uniemożliwił im odsiecz Przemyśla. Przez całą zimę 1914/1915 roku walczył skutecznie w Beskidzie Niskim, dokonując tam w lutym, marcu i kwietniu poważnego włamania na terytorium Górnych Węgier. W czasie katastrofy gorlickiej (2 V 1915 roku) zdołał wyprowadzić swoje wojska z terytorium Górnych Węgier i zapobiec ich odcięciu
319
i zniszczeniu w Karpatach. Jednakże w czerwcu 1915 roku jako obrońcy Lwowa nie udało mu się zapobiec odbiciu stolicy Galicji przez wojska austro-węgierskie, pomimo że nie wahał się ustawić za linią frontu karabiny maszynowe mające powstrzymywać defetyzm i dezercję zdemoralizowanych oddziałów. Utrzymał jednak Tarnopol i nie dał się wyprzeć z południowo-wschodniego skrawka Galicji. W marcu 1916 roku stanął na czele frontu południowo-zachodniego. Korzystając z odesłania większości austro-węgierskich jednostek frontowych do Tyrolu, zaplanował i przeprowadził w lipcu 1916 roku udaną ofensywę na Wołyniu (tzw. ofensywa Brusiłowa). Wojska austro-węgierskie poniosły wówczas ciężką klęskę, tracąc ogromną ilość ludzi i sprzętu, lecz i Rosjanie nie osiągnęli zasadniczego celu operacji - przerwania frontu i odbicia Lwowa. Do końca roku Brusiłow jeszcze dwukrotnie podejmował działania zaczepne, jednak nie odniósł tak znaczącego sukcesu jak za pierwszym razem. Był jednym z nielicznych dowódców, którzy w czasie rewolucji lutowej 1917 roku poparli żądanie abdykacji cara. W zamian za to szybko uzyskał zaufanie Rządu Tymczasowego i z jego ramienia od maja do lipca 1917 roku był wodzem naczelnym całej armii rosyjskiej. W lipcu podjął kolejną ofensywę (tzw. ofensywa Kiereńskiego), która ze względu na niskie morale wojsk i ich słabe wyposażenie szybko się załamała i skończyła dotkliwą porażką, która pociągnęła za sobą utratę ostatniego skrawka okupowanej Galicji z Tarnopolem. W czasie przewrotu bolszewickiego Brusiłow zachował się biernie i dlatego był jednym z niewielu rosyjskich generałów, których nie poddano represjom. W 1920 roku wsparł swoim autorytetem apel do byłych oficerów carskich, aby wstępowali w szeregi Armii Czerwonej w celu odparcia ataku "pańskiej Polski". W czasie operacji 1920 roku był też doradcą wojskowym bolszewików, a w latach 1923-1924 inspektorem kawalerii. Szczęśliwie nie doczekał czystek stalinowskich, gdyż zmarł w Moskwie 17 III 1926. Aleksiej Aleksiejewicz Brusiłow był jedynym carskim generałem, którego sowiecka historiografia zawsze oceniała pozytywnie, i ulubionym bohaterem sowieckiej historii wojskowości. Pozostawił po sobie pamiętniki (Moi wosspominanija), które do dziś są cennym źródłem informacji o I wojnie światowej w Galicji. RADKO DIMITRIEWICZ DIMITRIEW (WŁ. RUSKO DYMYTROW RUSKOW)
Jeden z głównych bohaterów "Wojny galicyjskiej". Bułgarski i rosyjski generał, bułgarski bohater 1 wojny bałkańskiej, niefortunny dowódca 3. Armii rosyjskiej w 1914 i 1915 roku, pokonany dwukrotnie przez armie państw cen-
320
tralnych: miedzy Krakowem i Łapanowem w grudniu 1914 roku oraz pod Gorlicami w maju 1915 roku. Radko Dimitriewicz Dimitriew urodził się w 1859 roku w Bułgarii w miejscowości Gradec w okręgu śliwnickim jako poddany imperium ottomańskiego. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało prawdopodobnie Rusko Dymytrow Ruskow, przy czym Rusko wydaje się być imieniem własnym odziedziczonym zgodnie ze zwyczajem Słowian bałkańskich po dziadku, Dymytrow zaś odpowiednikiem rosyjskiego otczestwa. Dopiero w czasie wojny z Serbią otrzymał od swoich towarzyszy broni przydomek Radko, którego odtąd używał jako imienia. Podczas służby w armii rosyjskiej za pierwszego okresu emigracji (1887-1898) jego nazwisko przyjęło rosyjską formę: Radko Dimitirewicz Dimitriew, pod którym przeszedł do historii. W 1875 roku ukończył naukę w Aprilowskim Gimazjum w Gabrowie, a niedługo potem wziął udział jako ochotnik w tzw. wojnie wyzwoleńczej, czyli w wojnie rosyjsko-tureckiej, która pozwoliła Bułgarii zrzucić jarzmo tureckie. Wówczas to Rusko po raz pierwszy zetknął się z armią rosyjską, zafascynował się nią i nabrał przekonań zdecydowanie rusofilskich, którym pozostał wierny do końca życia. Po zakończeniu wojny służył w rosyjskim pułku ułanów w 2. dyw. gwardii jako podporucznik, jednocześnie kontynuował naukę w średniej szkole sztuki wojennej (1877), a następnie w nowo utworzonej Akademii Wojennej w Sofii. Po ukończeniu I semestru wysłano go jako stypendystę do Petersburga, gdzie studiował przez cztery lata w Akademii Sztabu Generalnego (1880-1884). W tym czasie awansował na porucznika (1881), a następnie na kapitana (1884). W 1884 roku powrócił do Bułgarii i służył jako kapitan w 1. dyw. płowdiwskiej. W roku 1886, w momencie napaści Serbii na Bułgarię, został jako zdolny oficer przydzielony do sztabu głównego. W wojnie wyróżnił się w zwycięskiej bitwie pod Śliwnicą, uzyskując przez to zaszczytny przydomek Radko (tj. „dzielny"). Na przeszkodzie jego dalszej karierze w Bułgarii stanął jednak jego udział w zamachu stanu przeciwko panującemu wówczas księciu Aleksandrowi Battenbergowi, który z poduszczenia rosyjskiego poselstwa zorganizowali młodzi oficerowie (9 VIII 1886). W wyniku zamachu książę został obalony i udał się
321
na emigrację, ale główny cel przewrotu spalił na panewce, gdyż do władzy doszło stronnictwo antyrosyjskie (tzw. rusofobów), które w 1887 roku zaoferowało tron poddanemu austro-węgierskiemu - księciu Ferdynandowi Koburgowi. Uczestników zamachu (w tym Ruskowa) wyrzucono z armii, a kiedy usiłowali oni wzniecić antyrządowe powstanie w Sylistrii, zmuszono ich do emigracji. W 1887 roku Radko Ruskow schronił się w Rosji, podejmując służbę w armii rosyjskiej. Do 1898 roku był wykładowcą w Szkole Wojennej w Tyflisie (obecnie Tbilisi), a jednocześnie dowódcą 5. pułku grenadierów. W armii rosyjskiej przybrał też nowe nazwisko (Radko Dimitriewicz Dymitriew) i zdobył kolejne awanse oficerskie, osiągając w 1893 roku stopień podpułkownika. W 1898 roku nastąpiło odprężenie polityczne na linii Petersburg - Sofia. Car Mikołaj II uznał księcia Ferdynanda za prawowitego i legalnego władcę Bułgarii, co umożliwiło amnestię dla rusofilów i powrót emigrantów, Radko Dymitriew został ponownie przyjęty do służby w armii bułgarskiej, awansując w 1900 roku na pułkownika i otrzymując stanowisko w bułgarskim sztabie generalnym. W 1904 roku został nawet jego szefem i niebawem awansował na stopień generała-majora (18 V 1905 roku). W 1907 roku w związku z kolejnym ochłodzeniem na linii Sofia - Petersburg (książę Ferdynand nosił się z zamiarem ogłoszenia się carem, co oburzało Rosjan) Dimitriew został przeniesiony ze sztabu na bezpieczniejsze (z punku widzenia władz) stanowisko naczelnika 3. Okręgu Wojskowego, które sprawował do 1912 roku. W czasie wojen bałkańskich (1912-1913) był dowódcą 3. Armii bułgarskiej, która pobiła turecką armię wschodnią pod Kirk-Kilise i Łozengradem (Lüleburgas), a następnie dowódcą połączonych 1. i 3. Armii na linii Czataldży. Jego zwycięstwa nad Turkami na pewno predestynują go do rangi bohatera wojen bałkańskich. W czasie II wojny bałkańskiej z Grecją, Serbią i Rumunią Dimitriew był pomocnikiem głównodowodzącego (cara Bułgarii Ferdynanda I) i w dużym stopniu odpowiadał za klęskę Bułgarów w bitwie pod Bregalnicą. Podejrzewany o sprzyjanie Serbom został po zakończeniu wojny dyskretnie usunięty przez cara Ferdynanda, który wysłał go do Petersburga jako posła w randze ministerialnej (lipiec 1914). Do zaszczytnej dymisji przyczyniło się wybitnie prorosyjskie i proserbskie stanowisko Dimitriewa w nadciągającym konflikcie Serbii z Austro-Węgrami. Dimitriew wraz z grupą związanych z nim oficerów był zwolennikiem natychmiastowego wystąpienia zbrojnego Bułgarii po stronie przyszłej Ententy w razie wybuchu wojny. Tymczasem car Ferdynand oficjalnie pragnął zachować neutralność, a skrycie sprzyjał państwom centralnym, marząc o odwecie na Serbach.
W chwili wybuchu wojny (1 VIII 1914 roku) Radko Dimitriew, nie bacząc na stanowisko własnego rządu, wstąpił natychmiast na ochotnika do armii rosyjskiej, gdzie powierzono mu dowództwo VIII korpusu i wysłano na front galicyjski. Odpowiedzią jego ojczystych władz było ponowne wyrzucenie go z wojska i pozbawienie obywatelstwa Bułgarii. 3 IX 1914 roku za udział w zdobyciu stolicy Galicji Radko Dimitriew został w randze generała-lejtnanta dowódcą 3. Armii i pozostawał na tym stanowisku aż do katastrofy dowodzonej przez niego jednostki w maju 1915 roku. Jednak współpraca z rosyjskimi kolegami układała mu się nie najlepiej ze względu na despotyczny i graniczący z arogancją charakter oraz lekceważenie jego narodowości przez rdzennych przedstawicieli potężnego imperium. Posiadał natomiast Dimitriew pełne zaufanie głównodowodzącego, Wielkiego Księcia Mikołaja Mikołajewicza, przez co jeszcze bardziej budził zawiść otoczenia. W nowej roli nie odniósł też żadnych oszałamiających sukcesów. Nie udało mu się zdobyć z marszu twierdzy przemyskiej ani zapobiec jej odblokowaniu przez wojska austro-węgierskie w początkach października 1914 roku, a następnie po wstępnych sukcesach w ramach tzw. walca parowego, gdy jego oddziały podeszły od południowego wschodu pod twierdzę Kraków, zdobywając Tarnów, Brzesko, Bochnię i Wieliczkę, doznał z rąk austro-węgierskiego generała Rotha ciężkiej porażki w tzw. bitwie pod Łapanowem - Limanową i musiał się wycofać za Dunajec. Jego próba kontrataku w ramach tzw. bitwy bożonarodzeniowej nie udała się, zastopowana przez polskie oddziały legionowe pod Łowczówkiem, i linia frontu utrwaliła się aż do maja następnego roku. 2 V 1915 roku na jego 3. Armię spadło główne przełamujące uderzenie wojsk sprzymierzonych (zwłaszcza 11. Armii Mackensena). Dimitriew okazał się całkiem bezradny wobec przygniatającej przewagi ogniowej nieprzyjaciela, a jego słynny upór w połączeniu z błędnie podejmowanymi decyzjami użycia rezerw powiększył rozmiary klęski. Katastrofa gorlicka była właściwie kresem jego kariery wojskowej. 20 V usunięto go z dowództwa 3. Armii (a właściwie jej mizernych resztek) i jedynie protekcji Mikołaja Mikołajewicza zawdzięczał, iż pozostawiono go przy dowództwie II korpusu syberyjskiego. Odtąd Radko Dimitriew nie odegrał już żadnej roli na froncie galicyjskim. Wraz z przystąpieniem Bułgarii do wojny po stronie państw centralnych został on (podobnie jak inni oficerowie) wezwany do powrotu do ojczyzny. Wezwanie pozostało bez echa, w związku z czym bułgarski sąd wojenny uznał go za dezertera i skazał zaocznie na karę śmierci (wrzesień 1915). 20 III 1916 roku Dimitriew odzyskał część zaufania u Rosjan i powierzono mu dowództwo
323
12. Armii, które sprawował do 20 VII 1917 roku. Tym razem jego przeciwnikami byli Niemcy, gdyż 12. Armia walczyła nad Bałtykiem. W 1917 roku powierzono mu obronę ryskiego rejonu umocnionego. Na nowym stanowisku Dimitriew nie wykazał się już niczym szczególnym. Po wybuchu rewolucji lutowej i obaleniu monarchii władze republikańskie patrzyły na niego podejrzliwie, uważając go za skrytego zwolennika restauracji Romanowów. Choć w maju 1917 roku awansowano go po raz ostatni na stopień generała anszefa (odpowiednik feldmarszałka), to jednak niebawem w czasie puczu Korniłowa przeniesiono go ostatecznie do rezerwy. We wrześniu 1918 roku pojmały go oddziały Gwardii Czerwonej na Kaukazie, a 18 X 1918 roku wraz ze zdobywcą Lwowa generałem Ruzskim został rozstrzelany na rozkaz komisarza I. Sorokina w Piatigorsku.
ARCYKSIĄŻĘ FRYDERYK
Urodził sie 4 VI 1856 roku w Gross Seelowitz na Morawach jako najstarszy syn arcyksięcia Karola Ferdynanda i arcyksiężnej Elżbiety. Jego dziadek Karol, założyciel linii cieszyńsko-żywieckiej, był słynnym marszałkiem polowym, który pokonał Napoleona w bitwie pod Aspern w maju 1809 roku. Po wczesnej śmierci ojca Fryderyka i jego dwóch młodszych braci (Karola Stefana i Eugeniusza) zaadoptował wpływowy i sławny stryj, arcyksiążę Albrecht, zwycięzca spod Custozzy, który odtąd wywierał olbrzymi wpływ na wychowanie chłopców. Pod skrzydłami tego sławnego wojownika arcyksiążę Fryderyk zrobił w ciągu kilkunastu lat błyskawiczną karierę wojskową, awansując od stopnia podporucznika (1871) aż do generała dywizji (1886). W tym czasie dowodził formalnie wieloma jednostkami i zebrał pokaźną kolekcję medali i orderów, tak krajowych, jak i zagranicznych. W 1878 roku ożenił się z nad wyraz ambitną księżną Izabellą von Croy-Dülmen, z którą miał osiem córek. Ich matka marzyła o wydaniu jednej z nich za ówczesnego następcę tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, co wobec jego mezaliansu z jej damą dworu Zofią Chotek stało się powodem nieukrywanej niechęci arcyksięcia Fryderyka do przyszłej ofiary zamachu w Sarajewie. Pomimo talentów militarnych swoich najbliższych krewnych i błyskawicznej kariery 324
wojskowej arcyksiążę Fryderyk nie przejawiał strategicznych umiejętności ani zainteresowań, a jego pasją życiową było rolnictwo, które z upodobaniem studiował w wolnych chwilach. Pasję tę mógł wprowadzić w życie, gdy po śmierci swego stryja Albrechta (1895) odziedziczył większość jego majątków i stał się niezaprzeczalnie najmajętniejszym z Habsburgów. Jego olbrzymie posiadłości obejmowały: Księstwo Cieszyńskie, austro-węgierski Altenburg i Belleje, "Państwo Żywieckie", Seelowitz i Friedland. Miał też wiele domów, pałaców i posiadłości w Wiedniu i w Pozsony oraz słynną kolekcję sztuki (Albertina), znajdującą się do dziś w Wiedniu. W oparciu o takie bogactwa arcyksiążę Fryderyk zajął się produkcją buraków cukrowych i mleka, stając się w ciągu kilku lat absolutnym monopolistą w tej dziedzinie w całej monarchii. Poczynając od jubileuszu pięćdziesięciolecia panowania cesarza aż do 1912 roku, kolekcja medali i odznaczeń arcyksięcia Fryderyka powiększyła się znacznie, a przy okazji nawiązał on wiele kontaktów z przedstawicielami panujących dynastii Europy. 11 IV 1905 roku cesarz powołał go na stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, co wiązało się z przeprowadzką całej jego rodziny z ulubionego pałacu pod Pozsony do pałacu Albrechta w Wiedniu. Wszystkie te wyróżnienia spadały na arcyksięcia Fryderyka dzięki sympatii, jaką darzył go stary monarcha, który serdecznie nie cierpiał swego następcy arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Towarzyski, elegancki, doskonale wychowany, wielkoduszny i "staromodny" Fryderyk był dla niego prawdziwym przeciwieństwem gburowatego i skąpego, "postępowego" Ferdynanda. Zdaniem cesarza Fryderyk, posiadający w swych żyłach dobrą krew arcyksięcia Karola i Albrechta, byłby znacznie lepszym naczelnym dowódcą wojsk niż Franciszek Ferdynand. Po zamachu w Sarajewie droga do najwyższego stanowiska w całej armii monarchii austro-węgierskiej stanęła przed arcyksięciem Fryderykiem otworem i 11 VII 1914 roku został mianowany przez cesarza wodzem naczelnym wszystkich wojsk w monarchii. Zaraz po wybuchu wojny arcyksiążę Fryderyk wyjechał do kwatery głównej w Przemyślu, mając u swego boku faktycznego kierownika i inicjatora wszystkich operacji, szefa sztabu generalnego Franciszka Conrada von Hötzendorfa, który praktycznie zdominował go silną osobowością i narzucał mu wszystkie decyzje. Rola nowego wodza naczelnego stała się niebawem czysto symboliczna i dekoracyjna (odznaczanie medalami i krzyżami za waleczność, wygłaszanie mów okolicznościowych). Pomimo iż w wielu sprawach miał odmienne zdanie od swego szefa sztabu (np. chciał wycofać wojska z Galicji i oprzeć obronę na łuku karpackim), to jednak zawsze w końcu ustępował Conradowi i przyznawał mu racje. W czasie kampanii galicyjskiej arcyksiążę
325
Fryderyk wykazał się znaczną odpornością na trudne warunki bytowe (co było dziwne, biorąc pod uwagę jego wychowanie w luksusowych warunkach) i osobistą odwagą. Nie wahał się wizytować linii frontu znajdujących się pod ogniem nieprzyjaciela, pokrzepiając w ten sposób walczących swoją obecnością. Bardzo przydatny okazał się też jego talent dyplomatyczny i rozległe wpływy wśród niemieckiej arystokracji na dworze cesarza Wilhelma II. Dzięki nim udało się rozwiązać i załagodzić wiele konfliktów i napięć powstałych na linii Hötzendorf - Falkenhayn, co w sumie pozytywnie wpływało na przebieg operacji. 8 XII 1914 roku arcyksiążę Fryderyk został podniesiony do rangi feldmarszałka, co było pierwszą promocją tego typu od czasu jego stryja Albrechta. Sytuację arcyksięcia Fryderyka komplikowało nie tylko to, że ulegał woli swego szefa sztabu, lecz również, że od początku wojny miał w swym najbliższym otoczeniu "oddanego mu na praktykę" aktualnego następcę tronu, arcyksięcia Karola Franciszka, który formalnie mu podlegał, lecz faktycznie był tym, o którego łaskę coraz częściej zabiegali dowódcy polowi. Pozycje arcyksięcia Fryderyka zachwiała klęska zadana armii austro-węgierskiej pod Łuckiem (lipiec 1916 roku), za którą starano się go uczynić odpowiedzialnym (jako głównodowodzący wyraził on bowiem zgodę na "ofensywę Hötzendorfa w Tyrolu, co pociągnęło za sobą fatalne ogołocenie frontu wschodniego z najlepszych jednostek). Militarna rola arcyksięcia Fryderyka skończyła się ostatecznie wraz ze śmiercią jego protektora - cesarza Franciszka Józefa. Jego następca cesarz Karol I 11 II 1917 roku podziękował mu za sprawowaną służbę i obsypawszy nowymi orderami i honorowymi funkcjami, zwolnił ze stanowiska. Było to zresztą logiczne, gdyż młody monarcha nie potrzebował przecież swego zastępcy na stanowisku wodza naczelnego. Pomiędzy nowym cesarzem a arcyksięciem Fryderykiem panowały zresztą od dawna oziębłe stosunki, od czasu, gdy zięciem Fryderyka został brat przyrodni żony cesarza Zyty - Elias Bourbon-Parma, szczególnie przez nią nie cierpiany. 5 XI 1918 roku arcyksiążę Fryderyk przeniósł się wraz z całą rodziną na Węgry, gdzie mieszkał aż do śmierci. W wyniku katastrofy monarchii stracił on większość swych majątków i firm położonych w Czechach, na Morawach i w Austrii, ale zachował liczne posiadłości na Węgrzech, które oddano mu po rozgromieniu Republiki Rad. Po śmierci eks-cesarza i eks-króla Karola (1922) ambitna małżonka arcyksięcia Fryderyka do końca życia prowadziła skrytą lub jawną działalność w celu wprowadzenia na tron węgierski ich syna Albrechta, co rozbijało się zarówno o niechęć regenta Horthy'ego, który pragnął, aby tron
326
pozostawał pusty, jak i monarchistów-lojalistów uważających za prawowitego króla Ottona - syna Karola. Feldmarszałek arcyksiążę Fryderyk Habsburg zmarł 30 XII 1936 roku na Węgrzech w Magyarovarze, gdzie został pochowany. CESARZ I KRÓL KAROL I HABSBURG
Błogosławiony Karol I Habsburg-Lotaryński (Karl Franz Josef Ludwig Hubert Georg Maria von Habsburg-Lothringen) - ostatni władca cesarsko-królewskich Austro-Węgier (jako król Węgier - Karol IV, jako król Czech - Karol III) - urodził się 17 VIII 1887 jako syn arcyksięcia Ottona (1865-1906, brata arcyksięcia Franciszka Ferdynanda) i Marii Józefy Saskiej (córki króla Saksonii Jerzego I Wettyna) w zamku Persenbeug nad Dunajem. W dzieciństwie cesarz Franciszek Józef nie poświęcał mu większej uwagi, gdyż nowy arcyksiążę był wtedy bardzo odległym pretendentem do tronu (w chwili jego urodzin żył jeszcze syn cesarza Rudolf, brat cesarza Karol Ludwik i dwaj jego synowie: Franciszek Ferdynand i Otto - ojciec Karola). W 1900 roku rozpoczął naukę w wiedeńskim Gimnazjum Szkockim. Nie zdawał matury, ponieważ cesarz Franciszek Józef uważał, że arcyksiążę nie powinien konkurować z tymi, którzy mogliby stać się w przyszłości jego poddanymi. W latach 1906-1908 był słuchaczem praskich uniwersytetów. Niebawem rozpoczął karierę wojskową. W 1903 roku został mianowany podporucznikiem, a w 1905 rozpoczął regularną służbę wojskową w czeskim Bilinie. Rok później przeniesiono go służbowo do Pragi. W 1906 roku nastąpiła ważna zmiana w życiu księcia Karola, gdyż został on oficjalnie uznany za spadkobiercę Franciszka Ferdynanda, który był wtedy następcą tronu. W 1909 roku Karol poznał księżniczkę Zytę Parmeńską, z którą ożenił się w 1911 roku i pozostał jej wierny aż do końca swoich dni. Mieli ośmioro dzieci, w tym pięciu synów. Ich najstarszym synem był Otto von Habsburg, urodzony w 1912 roku. Najmłodsza córka, Elżbieta, przyszła na świat w 1922 roku - już po śmierci ojca. Bezpośrednio po podróży poślubnej książę Karol został przeniesiony do garnizonu w dalekiej Kołomyi w Galicji, gdzie spędził cały rok (1912). Przy-
327
szły cesarz poznał tu bliżej swoich ukraińskich poddanych, których darzył odtąd szczerą (i odwzajemnioną) sympatią. Dał temu wyraz w późniejszych wspomnieniach: "Jestem i pozostanę pod wrażeniem wierności Rusinów dla monarchii. Poznałem ten lud podczas wielotygodniowych pobytów we wschodniej Galicji i nauczyłem się go kochać [...]". Zaważyło to także potem na jego polityce w stosunku do Polaków. I jakkolwiek wobec nich starał się być później uprzejmy ("Uznając, że silna i przyjazna Polska jest istotna dla austro-węgierskiej polityki, nie ma innego możliwego rozwiązania, jak włączenie do państwa polskiego wszystkich ziem monarchii zamieszkałych przez Polaków") i wyrozumiały (amnestia dla uczestników kryzysu przysięgowego w Legionach), to jednak w sprawach konfliktowych zajmował stanowisko proukraińskie (pokój brzeski, sprawa przekazania Lwowa Ukraińcom 1 XI 1918 roku). Po zabójstwie Franciszka Ferdynanda w 1914 roku Karol stał się następcą tronu. Lata 1914-1916 spędził jako dowódca sztabowy na froncie I wojny światowej. Na początku wojny uzyskał przydział do AOK w Przemyślu, gdzie terminował pod okiem arcyksięcia Fryderyka Habsburga i szefa sztabu generalnego Franza Conrada Hötzendorfa. Chociaż brał udział we wszystkich naradach sztabowych, zarówno arcyksiążę Fryderyk, jak i jego szef sztabu nie zasięgali opinii przyszłego cesarza w żadnej sprawie i wyznaczyli mu rolę reprezentacyjną. Zadaniem następcy tronu było przede wszystkim wzmacnianie morale, co przychodziło mu z łatwością ze względu na wielką odwagę osobistą (czego dowód dał, pojawiając się kilkakrotnie na linii ognia w drugiej bitwie pod Lwowem), małe wymagania bytowe (szczególnie chętnie dzielił niewygody zwykłych żołnierzy w czasie straszliwych bitew karpackich), skromność, bezpośredni stosunek do żołnierzy i wielką troskliwość o warunki ich bytowania (szczególnie interesowała go sytuacja rannych w szpitalach polowych). Stał też u boku arcyksięcia Fryderyka i generała Hötzendorfa podczas słynnej bitwy pod Gorlicami. W czasie kampanii nie zyskał jednak zaufania i sympatii ani jednego, ani drugiego, gdyż uważali go za zbędnego figuranta w kwaterze głównej. Zaprzyjaźnił się wtedy natomiast z uzdolnionym dowódcą polowym gen. Arzem (którego po objęciu tronu uczynił szefem sztabu generalnego), a w trakcie "operacji gorlickiej" również z niemieckim szefem sztabu 11. Armii von Seecktem. Specyficzne doświadczenia tego okresu obfitującego w olbrzymią ilość ofiar, niewypowiedziane cierpienia rannych i tragiczne warunki bytowania prostych żołnierzy ukształtowały jego negatywny stosunek do wojny i przekonanie o konieczności jak najszybszego jej zakończenia. W maju
328
1915 roku przeniesiono go na front włoski, gdzie awansował na stopień generała-majora i przez pewien czas dowodził jedną z armii, nabywając doświadczenia polowego. 20 X 1916 roku po klęsce pod Łuckiem następca tronu został mianowany dowódcą grupy armijnej "Arcyksiążę Karol" i ponownie skierowany do Galicji, gdzie zdołał przywrócić sprawność militarną nadwyrężonym oddziałom austro-węgierskim i znacznie ograniczyć skutki letniej ofensywy Brusiłowa. Dalszej karierze wojennej położyła kres śmierć starego cesarza 21 XI 1916 roku. Karol objął wówczas tron Austrii jako cesarz Karol I, a 30 Xli 1916 roku koronował się uroczyście w Budapeszcie na króla Węgier jako Karol IV, gwarantując w ten sposób niepodzielność ziem Korony Świętego Stefana. Od pierwszych chwil swego panowania Karol zmierzał konsekwentnie do zawarcia pokoju w porozumieniu z Niemcami lub nawet (w razie niemożności pozyskania ich do tej idei) wbrew nim, przez co naraził się na szereg konfliktów z potężniejszym sojusznikiem. Istotna współpraca wojskowa między obydwoma partnerami zakończyła się w grudniu 1917 roku po zwycięskich kampaniach we Włoszech i w Rumunii. Odtąd obydwa mocarstwa toczyły już dalszą wojnę bez wzajemnego uzgadniania planów. Dążenie do zawarcia pokoju doprowadziło do tajnych kontaktów cesarza Karola I z aliantami (misja księcia Sykstusa), które jednak nie przyniosły rezultatów wskutek oporu Włochów, Rumunów i popierających ich żądania Francuzów, a same kontakty zostały przez dyplomacje francuską upublicznione, czyli ujawnione Niemcom. Państwa koalicyjne zadecydowały już bowiem wówczas o zagładzie Austro-Węgier i nie miały ochoty na jakiekolwiek poważniejsze pertraktacje, które mogłyby to państwo utrzymać w istnieniu. Alianci woleli raczej poświęcić miliony istnień ludzkich, które natychmiastowe przerwanie wojny mogłoby ocalić, niż zgodzić się na przetrwanie jedynego katolickiego mocarstwa w Europie Środkowej. W czasie krótkiego panowania cesarz Karol I starał się o polepszenie doli zwykłych poddanych, najbardziej wyniszczonych przez blokadę (skierowanie wojskowych zapasów żywności na potrzeby głodującej biedoty w Wiedniu i bardzo nowoczesne u s t a w socjalne). Ostatnim aktem politycznym wydanym przez Karola I był opublikowany 16 X 1918 roku "Manifest do moich wiernych ludów", przekształcający Przedlitawię (cesarstwo austriackie) w państwo związkowe, w którym każdy naród miał mieć własną organizację państwową. Akt ten nie miał jednak większego znaczenia, gdyż koalicja uznała już wcześniej prawa do całkowitej niepodległości Czechosłowacji (w rzeczywistości do zwykłej aneksji Słowacji przez Czechy) i obiecała Serbii przyłączenie
329
wszystkich terenów Austro-Węgier zamieszkałych przez Słoweńców, Chorwatów, Bośniaków i Serbów. Jednakże owe narody wolały ogłosić niepodległość własnego państwa (ze stolicą w Zagrzebiu), a ich wolę samostanowienia zdążył jeszcze zaakceptować nieszczęsny cesarz Karol I. Państwo to jednak nie miało szans na utrzymanie niepodległości wobec niechęci Ententy i zostało miesiąc później zaanektowane przez Królestwo Serbii. Również i mieszkańcy rdzennej Austrii nie zamierzali pozostawać pod panowaniem cesarza Karola, ale marzyli o przyłączeniu się do Rzeszy Niemieckiej. W tym czasie armia austro-węgierska walcząca dotąd we Włoszech była zmuszona 3 XI poprosić o zawieszenie broni. Wobec takich nastrojów i niemożności dalszego sprawowania władzy cesarz Karol I ogłosił 11 Xl 1918 roku "rezygnację z udziału w prowadzeniu spraw rządowych", co oznaczało koniec panowania Habsburgów w Przedlitawii. Dwa dni później (13 XI) ogłosił on podobną rezygnację na Węgrzech, a walczące tu dotąd wojska poprosiły o rozejm na froncie bałkańskim. Karol nigdy jednak formalnie nie abdykował i czynił do końca życia starania o odzyskanie utraconych tronów. Po swoim ustąpieniu eks-monarcha przebywał początkowo w Austrii, ale wobec nalegań rządu republikańskiego, usiłującego wymusić na nim oficjalną abdykacje, 24 III 1919 przekroczył wraz z rodziną granicę Szwajcarii. Para cesarska żyła tam w bardzo trudnych warunkach materialnych, gdyż dobra Habsburgów zostały skonfiskowane przez władze republiki austriackiej. W 1921 roku Karol podjął dwie nieudane próby restauracji swojej władzy na Węgrzech, zakończone niepowodzeniem z powodu sprzeciwu Ententy i działań niechętnego jej regenta Węgier Horthy'ego. Decyzją państw Ententy były cesarz został wygnany na portugalską wyspę Maderę. Wraz z nim na wygnanie udała się jego żona, a później także dzieci. Karol I Habsburg zmarł tam na zapalenie płuc 1 IV 1922 roku. Jego zwłoki nigdy nie zostały przewiezione do Austrii. Ostatni cesarz doczekał się natomiast beatyfikacji dokonanej przez Jana Pawła II. Polski papież, Karol Wojtyła, uczcił w ten sposób pamięć ostatniego prawdziwie katolickiego monarchy Europy, któremu zawdzięczał swoje imię nadane mu na chrzcie z woli ojca - zawodowego żołnierza monarchii. HERMANN RUDOLF KUSMANEK VON BURGNEUSTAETTEN
Słynny dowódca obrony Przemyśla urodził się w starej saskiej rodzinie w Nagyszeben (wówczas nazywanym Hermannstadt) 16 IX 1860 roku. Był więc krajanem Arthura Arza. Po ukończeniu Akademii Wojskowej w Wie-
330
ner Neustadt dostał pierwszy przydział do 63. pułku piechoty. Następnie powołano go do sztabu generalnego, gdzie zrobił błyskawiczną karierę uwieńczoną awansem na pułkownika (1 XI 1900). Później pracował jako szef kancelarii w Ministerstwie Wojny. W 1906 roku otrzymał awans na generała brygady [Generalmajor] (listopad 1906) i dowództwo 65. bryg. w Gyor (Raab), następnie zaś po awansie na generała dywizji (1 XI 1910) dowództwo 23. dyw. piechoty w Linzu (1910-1911) i 28. dyw. piechoty w Lublanie (Laibach) (1911-1914). Na pół roku przed wybuchem wojny (styczeń 1914) powierzono mu komendę jednej z dwóch największych twierdz w Galicji Przemyśla. Pomimo przestarzałego parku artyleryjskiego i dokładnego rozeznania jego umocnień przez wywiad rosyjski Kusmanek zdołał przekształcić Przemyśl w niezdobytą twierdzę i w dniach 5-7 X zadać ciężką klęskę oblegającej ją armii rosyjskiej gen. Szczerbaczewa. Uczyniło to z niego bohatera narodowego Austro-Węgier. Następnie od początku listopada do końca marca 1915 roku związał znaczne siły nieprzyjaciela i zablokował transport kolejowy w Galicji. Podczas drugiego oblężenia wykazywał się niezwykłą pomysłowością i zaradnością w rozwiązywaniu trudnych problemów, a pomimo twardej ręki i bezwzględnego tępienia wszelkich przejawów defetyzmu, dezercji, rusofilstwa i szpiegostwa zdołał przywiązać do siebie załogę i ludność twierdzy, niestrudzenie organizując namiastki normalnego życia w oblężonym mieście. W stosunkach służbowych był niezwykle pedantyczny i robił wrażenie surowego, ale potrafił też znaleźć wspólny język ze zwykłymi żołnierzami i okazać im nieraz serdeczność i uznanie (poza niemieckim znał dobrze język węgierski, którym mówiła znaczna cześć obrońców twierdzy, oraz język słoweński, co pomagało mu w kontaktach z żołnierzami słowiańskiego pochodzenia i mieszkańcami miasta). Nieomal w przeddzień drugiego oblężenia Przemyśla przez Rosjan otrzymał kolejny awans na generała piechoty [GSI]. Gdy 22 III 1915 roku wskutek wyczerpania się żywności i środków medycznych Kusmanek był zmuszony za zgodą AOK poddać twierdzę, odmówił opuszczenia swych towarzyszy broni i nie skorzystał z możliwości ewakuacji
331
drogą lotniczą, ale po całkowitym zniszczeniu wszystkiego, co mogłoby posłużyć wrogowi, podzielił los swej załogi i poszedł z nią do niewoli. W odwecie za całkowite zdemolowanie twierdzy był początkowo szykanowany aresztem przez jej zdobywcę gen. Seiiwanowa, lecz niebawem przeproszono go i uhonorowano dzięki osobistej interwencji cara Mikołaja II (uroczyste zwrócenie szabli), co było wyrazem uznania za bohaterską obronę twierdzy. W niewoli był przetrzymywany w Kijowie, Moskwie i na Syberii. 15 V 1917 roku za wzorową postawę i niezłomną wierność cesarz Karol I awansował go na generała armii (GO — Generaloberst). Po kapitulacji Rosji w Brześciu nad Bugiem Kusmanek był jednym z pierwszych uwolnionych jeńców wojennych i natychmiast, w lutym 1918 roku, powrócił do służby, lecz nie zdołał zająć żadnego poważnego stanowiska przed katastrofą monarchii i pozostawał w rezerwie. Po wojnie, już w Republice Niemiecko-Austriackiej, został wskutek oskarżenia posłów socjaldemokratycznych - Jarzabka i Malika - wezwany przed specjalną "Komisję do zbadania naruszeń obowiązków służbowych" pod zarzutem "przyczynienia się wskutek uchybień w organizacji zapasów twierdzy do jej poddania". Przesłuchanie Kusmanka miało charakter polityczny i było w istocie sądem socjaldemokratycznej republiki nad monarchią austro-wegierską. Po świetnej obronie, w której skompromitował swych oskarżycieli, udowadniając im zupełną ignorancję i stronniczość polityczną, został 12 IV 1921 roku uwolniony od wszelkich zarzutów. Żył w spokoju, nie angażując się w życie polityczne, aż do śmierci 7 VIII 1934 roku. Za wybitne osiągnięcia techniczne i wychowawcze otrzymał doktorat honorowy w Niemieckim Instytucie Technologicznym w Brnie. Został pochowany w Wiedniu na cmentarzu Hietzinger. FRANCISZEK KSAWERY LATINIK
Przyszedł na świat 17 VII 1864 roku w Tarnowie. Ukończył Szkołę Kadetów w Krakowie-Łobzowie. Od 1882 roku służył zawodowo w armii austro-węgierskiej. Pierwszą promocję oficerską (podporucznik piechoty) uzyskał w 1885 roku. W 1891 roku ukończył .Akademię Sztabu Generalnego w Wiedniu i pełnił rozmaite funkcje w linii, sztabach jednostek i w sztabie generalnym. Był m.in. komendantem szkoły oficerów rezerwy i wykładowcą taktyki w Oficerskiej Szkole Piechoty. W latach 1909-1913 był komendantem Szkoły Kadetów w Krakowie. Podczas I wojny światowej służył jako oficer w armii
332
austro-węgierskiej. Wyróżnił się w bitwie pod Gorlicami, skutecznie dowodząc 100. cieszyńskim pułkiem piechoty i zdobywając kluczowe wzgórze Pustki. W 1915 roku awansował na stopień pułkownika. W 1916 roku walczył na froncie rosyjskim i rumuńskim. Następnie od 1916 roku dowodził brygadą piechoty na froncie włoskim. Tu został ciężko ranny. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę wstąpił do Wojska Polskiego. Od listopada 1918 do stycznia 1919 roku dowodził garnizonem Zamość, potem był dowódcą Okręgu Wojskowego w Cieszynie. W styczniu 1919 pułkownik Latinik, pozbawiony wszelkiej pomocy, bohatersko bronił Zaolzia i ziemi cieszyńskiej przed czeskimi agresorami. W styczniu 1919 roku został dowódcą 6. dyw. piechoty, a w listopadzie 1919 roku dowódcą 7. dyw. piechoty i frontu śląskiego. W 1920 roku awansował na generała brygady. Od lutego do sierpnia 1920 roku był przedstawicielem Wojska Polskiego w Komisji Graniczno-Plebiscytowej w Cieszynie. Jej prace zostały jednak przerwane, gdyż Czechosłowacja, korzystając z zagrożenia Polski przez bolszewików, wymogła niekorzystne dla nadwiślańskiego kraju rozwiązanie arbitrażowe bez plebiscytu. W okresie wojny polsko-bolszewickiej, podczas bitwy warszawskiej od sierpnia do października 1920 roku był gubernatorem wojennym Warszawy i dowodził 1. Armią frontu północnego. Podczas działań pościgowych kierował grupą operacyjną w 6. Armii. Po nastaniu pokoju przez krótki czas był w 1921 roku komendantem Okręgu Generalnego Kielce, a następnie aż do lutego 1925 roku komendantem Okręgu Generalnego X Przemyśl. W latach 1920-1922 wchodził w skład pierwszej Tymczasowej Kapituły Orderu Virtuti Militari. Latinik nie był jednak (podobnie jak większość byłych oficerów austro-węgierskich) ulubieńcem Piłsudskiego, który zarzucał mu opieszałość w czasie bitwy warszawskiej. Ostatecznie do konfliktu doszło w 1925 roku, gdy dotknęły go liczne szykany i zmuszono go do podania się do dymisji. W 1925 roku w wyniku weryfikacji Latinik został wprawdzie generałem dywizji, ale 1 III 1925 roku przeniesiono go w stan spoczynku. Uchroniło go to od udziału w wydarzeniach 1926 roku. Na emeryturze osiadł w Krakowie, gdzie zajmował się publicystyką. Tu zmarł 29 sierpnia 1949 roku i został pochowany na cmentarzu Rakowickim. MIKOŁAJ MIKOŁAJEWICZ ROMANOW
Naczelny wódz rosyjski w pierwszym roku I wojny światowej urodził się w Petersburgu 18 Xl 1856 roku. Wbrew powszechnemu mniemaniu nie był
333
on stryjem cara Mikołaja II, lecz jego dalszym krewnym. Ojcem Mikołaja Mikołajewicza był Mikołaj Mikołajewicz (starszy), syn cara Mikołaja I, który był z kolei pradziadkiem ostatniego imperatora Rosji. Ów starszy Mikołaj Mikołajewicz był swego czasu także wodzem naczelnym armii rosyjskiej w zwycięskiej wojnie z Turcją (1877-1879) i z tego powodu uznano go za rosyjskiego bohatera narodowego i wyzwoliciela Słowian bałkańskich. Toteż już od najwcześniejszych lat Mikołaj Mikołajewicz (młodszy) był wychowywany w duchu panslawistycznym, a jego myśli kierowały sie ku Bałkanom i Konstantynopolowi. Pozycja ojca, militarna atmosfera panująca w jego rodzinnym domu i doskonała kondycja oraz warunki fizyczne (miał ponad 2 m wzrostu) predestynowały go do kariery wojskowej, w której przeszedł wszystkie stopnie oficerskie od podporucznika aż po generała lejtnanta. Był też starannie wykształcony w Petersburskiej Akademii Sztabu Generalnego. Choć jego mniemania o własnym geniuszu wojskowym nie miały granic, w istocie nie posiadał on prawdziwego talentu strategicznego ani taktycznego (podobnie jak i jego ojciec), a wszystkie operacje wojenne sygnowane jego ręką były w istocie pomysłami jego szefa sztabu, kwatermistrza oraz dowódców frontów. W odróżnieniu od cara Mikołaja II ożenionego z Niemką i przyjaźniącego się przez długie lata z cesarzem Niemiec Wilhelmem II, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz był zawsze wrogiem niemczyzny i głową dworskiej frakcji słowiańskiej. Za cel swego życia uważał zdobycie Konstantynopola i uwolnienie Słowian bałkańskich spod austriackiego panowania. Utwierdzała go w tym także jego żona - czarnogórska księżniczka Aleksandra, córka przebiegłego króla Czarnogóry Mikołaja. W istocie marzenia wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza szły jeszcze dalej, gdyż ewentualna wojna, w której miał być wodzem naczelnym, otwierała przed nim perspektywę carskiego tronu. W razie zwycięstwa łatwo byłoby mu, jako uwieńczonemu świeżymi laurami wodza i chwałą powiększenia imperium, przejąć tron od "gnuśnego" Mikołaja II, w razie zaś porażki mógłby przy pomocy armii obalić swego krewnego, obwiniając go o wywołanie wojny. Nie jest wiadome, czy niebezpieczeństwo takie wyczuwał dość prostoduszny imperator Wszechrosji, przytłoczony potężną
334
osobowością "stryja", lecz z pewnością rozumiała je caryca Aleksandra, która toczyła z głównodowodzącym cichą i zawziętą walkę na dworze. Filoserbski wielki książę, wraz ze swym czarnogórskim teściem, nieustannie szukał okazji do interwencji na Bałkanach i rozdmuchiwał wszelkie ogniska niepokoju. Jego to zasługą było zmontowanie w 1912 roku koalicji antytureckiej (Czarnogóra, Serbia, Bułgaria i Grecja) i rozpętanie I wojny bałkańskiej, oraz zachęcenie Serbii do okupacji Albanii i nieustannego prowokowania Austro-Węgier. Jego bliskie stosunki z rosyjskim attache wojskowym w Belgradzie, Artamanowem, wskazują też niedwuznacznie na to, że był jednym z moralnych (a może i faktycznych) inspiratorów zamachu sarajewskiego. Wydarzenie to uruchomiło lawinę zdarzeń, która przyniosła w efekcie wybuch I wojny światowej. Pozostawiając swoim podwładnym rzeczywiste planowanie i prowadzenie kampanii, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz zajął się głównie działalnością polityczną i usiłował wbrew zwyczajom i prawom wojennym realizować swe panslawistyczne marzenia. Dowodem na to było utworzenie pod jego patronatem Zachodnioruskiego Komitetu Oswobodzenia i ogłoszenie przezeń inkorporacji Galicji zaraz po zdobyciu przez Rosjan Lwowa, a jeszcze wcześniej wydanie słynnego manifestu do Polaków, zapowiadającego zjednoczenie całego narodu polskiego w jednym imperium rosyjskim, które zagwarantuje im autonomię (14 VIII 1914). W czasie kampanii wojennej ulegał na przemian sprzecznym żądaniom i życzeniom dowódców frontów: północnego (Aleksiejewa) i południowo-zachodniego (Iwanowa), co powodowało rozdzielanie sił i niemożliwość osiągnięcia przygniatającej przewagi na wybranych kierunkach uderzenia. Choć przypisywał sobie wszystkie sukcesy swych podwładnych (czego dowodem było wręczenie mu przez cara po kapitulacji Przemyśla szabli honorowej z napisem "Za oswobożdienije Galiczyny"), jego nietrafne decyzje personalne, kunktatorstwo, upór i despotyzm były jedną z najważniejszych przyczyn klęski Rosji w maju 1915 roku. Stronnictwo dworskie wykorzystało też okazję, aby odsunąć go od naczelnego dowództwa, które objął osobiście car, i odesłania go na front kaukaski, gdzie odniósł spore sukcesy w walkach z Turkami. Upokorzenie, jakiego doznał od Mikołaja II, spowodowało, iż stał się wkrótce głową dynastycznej opozycji (napisał nawet list wzywający cara do natychmiastowej abdykacji dla ratowania Rosji). Był też jedynym przedstawicielem dynastii Romanowów, który w marcu 1917 roku poparł przewrót rewolucyjny, widząc w tym nową szansę na osiągniecie korony. Nowo utworzony Rząd Tymczasowy nie miał jednak do niego zaufania i wkrótce odsunął go od
335
wszelkich funkcji (przez chwilę był znowu głównodowodzącym wszystkich sił zbrojnych). Mikołaj Mikołajewicz pojechał wtedy na Krym, gdzie szczęśliwie uniknął żałosnego losu swoich krewnych i w 1919 roku udał się ostatecznie na emigrację do Francji, gdzie liczne środowisko emigrantów rosyjskich uważało go za jednego z dwóch najważniejszych pretendentów do tronu. Jednakże jego realna pozycja polityczna nieustannie słabła, gdyż rząd francuski nie traktował go poważnie, środki zaś finansowe wygnanych Rosjan ulegały szybkiemu wyczerpaniu. Ostatecznie wielki książę Mikołaj Mikołajewicz zmarł w zapomnieniu 6 I 1929 roku w miejscowości Antibes. JOSEF FREIHERR ROTH VON LIMANOWA-ŁAPANÓW
Urodził się 21 X 1859 roku w Trieście, gdzie stacjonował jego ojciec - późniejszy podpułkownik. Od dziecka przeznaczono go do kariery wojskowej i dlatego po ukończeniu szkoły kadetów w Saint Pölten wstąpił do Terezjańskiej Militarnej Akademii w Wiener Neustadt. 4 IV 1879 roku rozpoczął służbę wojskową w stopniu podporucznika, w 21. batalionie strzelców (Feldjaegerbatalion). Następnie służył kolejno w 71. bryg. piechoty, 13. bryg. piechoty w Esseg i w XII korpusie kwaterującym w Hermannstadt. W nich też osiągnął kolejne promocje oficerskie (1884 - porucznik, 1889 - kapitan). W 1890 roku przeniesiono go z powrotem do Wiednia, najpierw do sztabu 13. dyw. piechoty, a następnie do 5. Departamentu Ministerstwa Wojny. Tu w 1891 roku poślubił hrabiankę Melanię Lasańską, z którą miał dwóch synów i dwie córki. Za wzorową pracę w Ministerstwie Wojny cesarz przyznał mu na jej zakończenie 22 X 1895 roku medal Signum Laudis. 1 XI tego samego roku Roth uzyskał promocję na stopień majora i stanowisko szefa sztabu 12. dyw. piechoty stacjonującej w Krakowie. W 1896 roku dostał Pruski Order Korony III klasy. W 1897 roku przeniesiono go na analogiczne stanowisko do V korpusu, gdzie otrzymał w maju 1898 roku kolejny awans na podpułkownika. W 1900 roku dowodził krótko 76. pułkiem piechoty w Grazu. W 1901 roku powrócił jednak do pracy biurowej. Został wtedy szefem nowo utworzonego biura 336
Instrukcji Prac i Ćwiczeń (fuer Instruktive Arbeiten und Übungen), w którym, doceniony przez sztab generalny, doczekał się kolejnych odznaczeń. 1 XI 1901 roku otrzymał awans na pułkownika. Jednocześnie powierzono mu prace nad sporządzaniem regulaminów instrukcji szkół wojskowych, a także stanowisko egzaminatora na wyższe stopnie oficerskie. Za całokształt osiągnięć został uhonorowany Orderem Żelaznej Korony III klasy i rycerskim Krzyżem Orderu Leopolda. 1 V 1908 roku Roth otrzymał swoją pierwszą promocję generalską na stanowisko brygadiera i dowództwo nad 94. bryg. piechoty. 1 IV 1910 roku Roth uzyskał ekskluzywne stanowisko Komendanta Wojskowej Akademii Terezjańskiej w Wiener Neustadt, zastępując na nim gen. Arthura Giesla von Gieslingen. 1 V 1912 roku awansowano go na generała dywizji (FML). Gdy zaczęła się wojna, Roth otrzymał 5 VIII 1914 roku dowództwo 3. dyw. piechoty w XIV korpusie tyrolskim. Chrzest bojowy przeszedł pod Komarowem, gdzie w niemałym stopniu przyczynił się do zwycięstwa. Następnie z powodzeniem walczył w bitwie pod Rawą Ruską, w której poprowadził osobiście 2. pułk strzelców cesarskich do ataku pod Hujczami. W czasie odwrotu wrześniowego nadzwyczaj sprawnie wyprowadził swoją dywizję na nowe pozycje. W przeddzień ofensywy Wisła - San wskutek tzw. sprawy Auffenberga otrzymał dowodzenie całym XIV korpusem, który przejął z rąk arcyksięcia Józefa Ferdynanda, awansowanego wówczas na dowódcę 4. Armii. Był to przełomowy punkt w karierze wojennej Rotha, który wobec nikłego talentu owego przedstawiciela dynastii panującej i niezwykłych walorów bojowych XIV korpusu stał się praktycznie najbardziej wpływowym generałem w całej 4. Armii. Dlatego też jemu właśnie szef sztabu generalnego powierzył najtrudniejsze zadanie w całej kampanii jesiennej - zaatakowanie 3. Armii rosyjskiej gen. Radki Dimitriewa na południe od Krakowa, zwabienie jej w pułapkę i ostateczne powstrzymanie tzw. walca parowego. Do wykonania tej operacji utworzono specjalną Grupę Szturmową Rotha (w sile ośmiu dywizji piechoty, trzech dywizji kawalerii i jednej brygady polskich legionów), której rdzeń stanowił XIV korpus tyrolski. Dysponując tymi siłami, Roth zdołał wykonać powierzone mu zadanie i pokonać silniejszego wroga, za co otrzymał rycerski Krzyż Wojskowego Orderu Marii Teresy, a później (4 VIII 1916) dziedziczny przydomek: von Limanowa-Łapanów. Po bitwie, której rezultatem było przesuniecie frontu o prawic 90 km, XIV korpus zajął pozycje nad dolnym Dunajcem w pobliżu Tarnowa, na których dotrwał w uciążliwych bojach do wielkiej ofensywy państw centralnych w początku maja 1915 roku. Podczas ofensywy Roth przełamał front w rejonie Tarnowa,
337
a następnie, posuwając się wzdłuż Wisty, po przekroczeniu Sanu walczył na Lubelszczyźnie. Korpus wchodził wtedy w skład 1. Armii Victora Dankla, zakończył zaś swój szlak bojowy na froncie wschodnim, zdobywając wraz z mieszaną armią gen. Linsingena Kowel. W uznaniu dotychczasowych zasług Josef Roth został awansowany do rangi generała piechoty (General der Infanterie) i przeniesiony na front włoski, gdzie powierzono mu zaszczytną funkcję Komendanta Obrony Tyrolu (Landesverteidigungkommandant Tirol), który obejmował IV i V rejon frontu włoskiego. Tu walczył na ogół zwycięsko z przeważającymi siłami wroga, biorąc udział we wszystkich operacjach obronnych i zaczepnych, aż do marca 1918 roku, kiedy to awansowano go po raz ostatni (Generaloberst) i powierzono mu stanowisko Generalnego Inspetora Heimkehrenwesen, które piastował do końca wojny. Po upadku monarchii powrócił do swego domu w Wiedniu i chętnie angażował się w życie kombatanckie, pełniąc w nim najrozmaitsze eksponowane funkcje. W 1925 roku został przewodniczącym kapituły Wojennego Orderu Marii Teresy. Zmarł 9 IV 1927 roku i został pochowany z wszystkimi honorami na cmentarzu wiedeńskim Zentralfriedhof. TADEUSZ ROZWADOWSKI (TADEUSZ JORDAN-ROZWADOWSKI)
Urodził się w 19 V 1866 roku w Babinie (powiat Kałusz). Po ukończeniu wiedeńskiej Wojskowej Akademii Technicznej był w latach 1886-1916 zawodowym oficerem artylerii w armii austro-węgierskiej. W latach 1896-1907 pełnił funkcję attache wojskowego armii austro-węgierskiej w Bukareszcie. Wybuch wojny zastał go na stanowisku dowódcy 12. bryg. artylerii w 12. "Krakowskiej" dyw. piechoty. Później dowodził 43. dyw. piechoty. Wyróżnił się w czasie bitwy pod Gorlicami, za którą został odznaczony orderem Marii Teresy. Zastosował wówczas nowy rodzaj natarcia ogniowego, określanego Feuerwaltze, polegającego na ścisłym współdziałaniu piechoty z artylerią. Ciągle awansując, dosłużył się stopnia Feldmarschalleutnanta (polski odpowiednik generała dywizji) w armii austro-węgierskiej. W 1916 roku przeszedł do służby w Legionach i robił dalszą karierę w polskich siłach zbrojnych. Od 26 X do 15 XI 1918 roku był szefem sztabu generalnego z ramienia Rady Regencyjnej i organizatorem Wojska Polskiego, od 22 XI 1918 do 19 III 1919 roku zaś dowodził "Armią Wschód" na froncie małopolskim w wojnie polskoukraińskiej. Utrzymał Lwów, pomimo beznadziejnego położenia Polaków, atakowanych przez kilkakrotnie liczniejsze siły ukraińskie. Od marca 1919 roku do lipca 1920 roku stał na czele Misji Wojskowej w Paryżu, Londynie i Rzymie,
338
m.in. na paryskiej konferencji pokojowej, gdzie zbliżył się politycznie do Narodowej Demokracji. W najniebezpieczniejszym okresie wojny bolszewickiej był od 22 VII 1920 roku szefem sztabu generalnego i członkiem Rady Obrony Państwa. Przypisywano mu przygotowanie szczegółowego opracowania operacji warszawskiej, w czasie której był faktycznie głównodowodzącym całością sił polskich, po objęciu przez Piłsudskiego dowództwa 4. Armii nad Wieprzem. W kwietniu 1921 roku został promowany na generała broni i przeniesiony na stanowisko Generalnego Inspektora Kawalerii, którą zreformował w 1924 roku. Był wielkim zwolennikiem zmotoryzowania tej formacji i przezbrojenia kawalerii w broń pancerną. Jego koncepcje miały wielu zwolenników (Władysław Sikorski, Stanisław Sosabowski, Tadeusz Kutrzeba), lecz nie odpowiadały marszałkowi Piłsudskiemu. Za udział w wojnie polsko-bolszewickiej otrzymał Order Virtuti Militari (II i V klasy) oraz czterokrotnie Krzyż Walecznych. Kres kariery Rozwadowskiego przyniósł przewrót majowy 1926 roku. Dowodził wówczas wojskami rządowymi oraz pełnił funkcję wojskowego gubernatora Warszawy. Początkowo został jedynie zwolniony z funkcji, następnie bezprawnie uwięziony pod fałszywymi zarzutami przez władze sanacyjne w Warszawie i Wilnie (do kwietnia 1927) oraz przeniesiony w stan spoczynku. Złe traktowanie w więzieniu, a nawet - według niektórych badaczy - podawana mu w trakcie przetrzymywania wolno działająca trucizna, przyczyniły się niewątpliwie do jego śmierci w dniu 18 XI 1928 roku. Został pochowany na cmentarzu Obrońców Lwowa w kwaterze dowódców. Do dnia dzisiejszego nie został zrehabilitowany.
339
VICTOR DANKL, HRABIA KRAŚNIKA
Przyszły dowódca austriackiej 1. Armii urodził się 18 IX 1854 roku w urokliwym podalpejskim miasteczku Udine w Wenecji Julijskiej. Był synem kapitana detaszowanego na włoską placówkę, Niemca z Wiednia. Dalsze losy rodziny związane były z regionem urodzenia Victora - Gorycją i Triestem, gdzie uczęszczał do gimnazjum. W 1870 roku, po ukończeniu akademii wojskowej w Wiener Neustadt, Dankl został podporucznikiem w 3. pułku dragonów w Enns. Kilka lat później młody oficer rozpoczął studia w Wyższej Szkole Wojennej w Wiedniu, co w perspektywie oznaczać mogło większe możliwości kariery na znaczących stanowiskach. Pierwszą funkcją po ukończeniu uczelni było stanowisko w sztabie 8. bryg. kawalerii w Pradze. W 1884 roku otrzymał stopień rotmistrza. Pełnił następnie rozmaite funkcje sztabowe, między innymi w sztabie XIII korpusu w Zagrzebiu. 16 V 1903 roku został promowany do stopnia generalskiego (generał-major, najniższy stopień generalski). Nominacja wiązała się z objęciem przez niego funkcji komendanta 66. bryg. piechoty w Komarom. Następna nominacja generalska nadeszła w roku 1907 - Dankl został wówczas dowódcą 36. dyw. piechoty w Zagrzebiu. 29 X 1912 roku został generałem kawalerii (przedostatni w hierarchii stopni korpusu generalskiego). Przed wybuchem wojny awansował dalej, sięgając po stanowisko dowódcy elitarnego XIV korpusu w Tyrolu. Jako dowódca 1. austriackiej Armii polowej Dankl dowodził swoimi oddziałami w zwycięskiej dla nich bitwie pod Kraśnikiem, rozegranej 23-25 VIII 1914 roku. W maju 1915 roku Victor Dankl został oddelegowany na front włoski, gdzie objął stanowisko dowódcy obrony Tyrolu. 1 V 1916 roku otrzymał nominację na stopień generała pułkownika, w uznaniu za zasługi na stanowisku dowódcy 11. Armii austriackiej, która powstrzymała wiosenną ofensywę włoską pod Trentino. Niebawem Dankl musiał jednak przekazać dowództwo w ręce generała Rohra, a sam został wysłany do szpitala z powodu komplikacji zdrowotnych po operacji gardła. 17 VIII 1917 roku Dankl, którego z przyczyn zdrowotnych uznano za niezdolnego do służby liniowej, został członkiem oficerskiej gwardii cesarskiej w stopniu kapitana. Otrzymał jednocześnie tytuł barona, a rok później został hrabią 340
Kraśnika, na pamiątkę jednego z najbardziej znanych zwycięstw Austriaków nad armią rosyjską. Po przegranej wojnie Dankl został w Austrii, jego popularność rosła wraz z ubywaniem kolejnych bohaterów niedawnego dramatu. Po śmierci Hötzendorfa mianowano go przewodniczącym kapituły orderu Marii Teresy. Jako emeryt otrzymywał rozmaite honorowe tytuły, między innymi został właścicielem honorowym 53. pułku piechoty oraz doktorem filozofii honoris causa uniwersytetu w Innsbrucku. Zmarł tamże 8 I 1941 roku. SVETOZAR BOROEVIĆ VON BOJNA
Urodził się 13 XII 1856 roku w rodzinie prostego żołnierza jednostki straży granicznej (11. Grenzinfanterie Regiment). Jeszcze w roku 1847 jego ojciec, Adam Boroević był sierżantem w pułku. Za męstwo i wierną służbę dziesięć lat później otrzymał promocję oficerską i został podporucznikiem, jednak dopiero po narodzinach syna, który w przyszłości miał zostać jednym z najlepszych austriackich generałów polowych. Edukacja Svetozara przebiegała od najniższych szczebli, począwszy od szkoły w Kemenitz dla małoletnich i szkoły kadetów piechoty w Liebenau, którą Boroević ukończył w 1875 roku. 1 V tegoż roku został podporucznikiem 52. pułku piechoty węgierskiej. W roku 1878 wraz z pułkiem wziął udział w kampanii bośniackiej i walkach w tym kraju, w których odznaczył się nadzwyczajnym męstwem. W niedługim czasie jego kariera potoczyła się w żywszym tempie. Już jako porucznik został wysłany do Wyższej Szkoły Wojennej w Wiedniu, będącej kuźnią sztabowych kadr armii. Od 1881 roku pełnił rozmaite funkcje sztabowe w brygadach piechoty. W 1887 roku został instruktorem-wykładowcą w Wojskowej Akademii Terezjańskiej w Wiener Neustadt. Pierwszą funkcje samodzielnego dowódcy objął jako podpułkownik w 17. pułku piechoty, gdzie został dowódcą jednego z batalionów. Już jako pułkownik poślubił w 1899 roku Leontynę von Rosner, córkę wojskowego Fryderyka Rosnera, z którą miał jednego syna. 1 V 1904 roku Boroević został generałem majorem. Rok później przyjęto go w poczet szlachty węgierskiej (Chorwacja wchodziła bowiem w skład krajów Korony Świętego Stefana) i przyznano tytuł von Bojna.
341
Syn chorwackiego podoficera był człowiekiem próżnym i łasym na m u ły; być może dążenie do zaszczytów było spowodowane chęcią zapewnienia własnemu synowi lepszej pozycji życiowej, niż miał on sam, rozpoczynając karierę. Pragnienie dostania się w krąg ludzi nobilitowanych towarzyszyło mu przez resztę służby, rzucając cień na osobiste dokonania. W 1909 roku już jako generał porucznik (FML) von Bojna objął VI korpus w Koszycach, składający się głównie z Węgrów, Słowaków i po części z Rusinów. W roku 1913 w dowód zasług został przyjęty w poczet tajnych radców dworu cesarskiego, jednocześnie dano mu honorowe świadectwo własności 51. pułku piechoty. Wojnę rozpoczął w składzie 4. Armii Auffenberga wraz ze swoim zmobilizowanym korpusem. Wkrótce przejął funkcje głównodowodzącego 3. Armii po Rudolfie Brudermannie. Von Bojna był uważany za kompetentnego i zdolnego dowódcę. Odegrał wielką rolę w zwycięskiej operacji Limanowa - Łapanów, a potem w zimowych bitwach karpackich. Ugruntował swoją sławę w czasie walk z Włochami, dowodząc 5. Armią nad Isonzo. Odznaczył się w wielu bitwach w tym rejonie, a szczególnie podczas operacji ofensywnej pod Caporetto, która zakończyła się spektakularną klęską Włochów. Wybitny zwłaszcza w obronie, był porównywany do napoleońskiego marszałka Laurenta Gouvion de Saint-Cyr. Podobnie jak jego francuski odpowiednik, uchodził za człowieka wymagającego i bezwzględnego, prawdziwego twardogłowego oficera, niebaczącego na ofiary w dążeniu do wyznaczonego celu. Za dokonania frontowe otrzymał w lutym 1918 roku stopień feldmarszałka. Jednocześnie na własną chwałę ambitny von Bojna rozpoczął starania o uzyskanie orderu Marii Teresy z dekoracją wojenną, który wiązał się z automatycznym przyznaniem wyższego stopnia szlacheckiego. Chorwat dotarł nawet do samego cesarza, który będąc nadrzędnym zwierzchnikiem kapituły orderu, przyspieszył nominację. Osiągnąwszy ten cel, von Bojna nie zatrzymał się w pół drogi i zażądał zuchwale podniesienia go do tytułu hrabiego. Został jednak odprawiony z kwitkiem. Wyższą rangę szlachecką (jedynie barona) otrzymał dopiero pośmiertnie, został również wówczas uhonorowany orderem. Cesarska wola została bowiem zakwestionowana przez kapitułę orderu. Boroević należał do najwierniejszego (w stosunku do monarchii) trzonu korpusu oficerskiego. Jesienią 1918 roku, w chwili gdy rewolta rozsadziła państwo od środka, zaproponował cesarzowi pacyfikację Wiednia za pomocą swoich lojalnych oddziałów i powrót siłą do władzy. Na szczęście cesarz odmówił.
342
Po wojnie, pomimo przyjęcia obywatelstwa królestwa SHS, pozostał w Wiedniu. Najwierniejszy z dowódców był w rozpaczliwej sytuacji finansowej, nie posiadał bowiem poza wojskiem żadnych wpływów. Zmarł niedługo po klęsce monarchii w szpitalu w Klagenfurcie 23 V 1920. Został pochowany w Wiedniu na koszt cesarza Karola na cmentarzu centralnym. W 1931 roku został oficjalnie uznany za kawalera Orderu Marii Teresy z tytułem barona. FRANZ CONRAD VON HÖTZENDORF
Przyszedł na świat 11 Xl 1852 roku w wiedeńskiej dzielnicy Penzing. Był synem emerytowanego pułkownika huzarów, pochodzącego z Moraw. Tytuł szlachecki odziedziczył po pradziadku. Dzieciństwo miał Conrad trudne; ojciec zmarł wcześnie i matka, córka praskiego artysty Küblera, musiała łożyć sama na edukację syna. W wieku 11 lat został wysłany do szkoły wojskowej. Edukację wstępną zakończył w 1871 roku w stopniu podporucznika piechoty i został przydzielony do 11. batalionu strzelców (11. FJB). Po kilku latach udało mu się wyjednać u przełożonych skierowanie do szkoły sztabowej. W roku 1878 Franz Conrad brał udział w wyprawie bośniackiej, a kilka lat później w akcji policyjnej w południowej Dalmacji. Niebawem ten wyróżniający się wyobraźnią i pomysłami oficer został wykładowcą taktyki piechoty. Posiadając także temperament polemiczno-literacki, zajmował się publikowaniem własnych przemyśleń na temat armii. Został dość znanym autorem wojskowym. W roku 1886 oficer ożenił się Wilhelminą le Beau, z którą miał czterech synów: Konrada, Erwina, Herberta i Egona. W 1893 roku po awansie do stopnia pułkownika Conrad objął funkcje dowódcy 1. pułku piechoty w Opawie. Jako teoretyk wojskowy był gorącym rzecznikiem atakowania, podobnie jak ówczesna rodząca się we Francji „młoda szkoła". W taktycznych subtelnościach swojej teorii ćwiczył konsekwentnie swój pułk. Z powodu zdolności intelektualnych został zauważony przez Franciszka Ferdynanda i stał się jego cichym protegowanym. Seria szybkich awansów i niebawem (już 18 XI 1906 roku) ten pozbawiony wpływowych koneksji oficer objął stanowisko szefa sztabu wspólnej armii!
343
Jego teorie były szczególnie miłe następcy tronu w kwestii planu strategicznego - szef sztabu był zwolennikiem wojny prewencyjnej przeciw Włochom i Serbii. Poza tym był rzeczywiście wybitnym umysłem strategicznym. Wiódł też dość skomplikowane życie prywatne. Po śmierci pierwszej żony bardzo szybko - w 1915 roku - ożenił się ponownie, z matką sześciorga dzieci Wirginią von Reninghaus, nie zważając na protesty synów. Funkcję faktycznego głównodowodzącego armii austriackiej pełnił von Hötzendorf do 1 III 1917 roku, kiedy został obciążony personalną odpowiedzialnością za klęski na froncie wschodnim, szczególnie za katastrofę czerwcową 1916 roku. Znany jest jego wrogi stosunek do Falkenhayna, którego negatywne opinie zaważyły na jego losach. Nie przeszkodziło to jednak w mianowaniu go 23 XI 1916 roku feldmarszałkiem. Później zredukowano go do funkcji dowodzącego jedną z armii na włoskim froncie. Wyczerpany, nie odniósł sukcesu w bitwie nad Piavą w czerwcu 1918 roku i został definitywnie wysłany na emeryturę, choć z honorami, tytułem hrabiowskim i stanowiskiem pułkownika cesarskich trabantów. Po wojnie Conrad rozstał się z wojskiem i zajął teologią i filozofią, osiadł w Innsbrucku. Kilka lat później przeniósł się do Wiednia, zmarł 25 VIII 1925 roku w szpitalu Bad Mergentheim w Wirtembergii. Pochowano go na cmentarzu Hietzing w Wiedniu. KARL FREIHERR VON PFLANZER-BALTIN
len wybitny, a zarazem ekscentryczny oficer kawalerii przyszedł na świat w Pécsu 1 VI 1856 roku w rodzinie wojskowego audytora, generała Wilhelma Pflanzera. Odbył edukacje wojskową i 1 IX 1875 roku otrzymał przydział do 1. pułku dragonów. Niebawem trafił do szkoły sztabowej, którą ukończył w 1880 roku. Przez kolejne 9 lat pełnił rozmaite funkcje w sztabach korpusów i brygad we Lwowie, Przemyślu i Temesvárze. W roku 1884 został awansowany do stopnia rotmistrza, pełnił tę funkcję przy 18. dyw. piechoty w Mostarze. W roku 1889 stacjonował w Tarnowie, w szeregach słynnego 2. pułku ułanów Schwarzenberga. Tutaj, w tym galicyj-
344
skim garnizonie, Pflanzer spotkał swoją przyszłą żonę, Jadwigę Feger, z którą miał 2 synów (jeden z nich zginął podczas I wojny). 20 III 1893 roku ojciec Pflanzera w dowód zasług otrzymał tytuł szlachecki Edler von Baltin, podobnie jego syn Karl, który został uhonorowany w ten sam sposób 8 IV tegoż roku. Jednak radykalna zmiana jego pozycji życiowej i towarzyskiej nastąpiła dopiero po adopcji przez wuja Josefa von Baltina, który postanowił przekazać swojemu podopiecznemu bezcenny tytuł barona. 1 V 1903 roku Karl Pflanzer-Baltin został generałem majorem. Już wówczas dał się poznać jako wytrawny taktyk, zwolennik teorii, zgodnie z którą podwładni powinni doskonale rozumieć zamiary szefa. Jego niekonwencjonalna metoda osobistego nadzoru nad szkoleniem żołnierzy była krytykowana przez innych wyższych rangą oficerów. Nie przeszkodziło to jednak w awansie, prawdopodobnie z powodu słabości Franciszka Ferdynanda do nietuzinkowych oficerów. Jako generał porucznik 1 X 1907 roku objął dowództwo 4. dyw. w Brnie. W 1911 roku Pflanzer został generalnym inspektorem szkół korpusowych, rok później awansował do stopnia generała kawalerii. Jednak dopiero wojna pozwoliła temu zdolnemu oficerowi na zrobienie błyskotliwej kariery. Wysłany w Karpaty, zdołał zatrzymać przenikanie Rosjan na Nizinę Węgierską. Za osiągnięcia frontowe 25 IV 1915 roku otrzymał order Leopolda i tytuł tajnego radcy dworu roku. 20 XII 1915 roku ten popularny generał został uhonorowany własnością 93. pułku piechoty, 1 V 1916 roku zaś podniesiony do rangi generała pułkownika. Zarazem za zasługi w wyzwoleniu Czerniowiec spod okupacji rosyjskiej tamtejszy uniwersytet przyznał mu doktorat honoris causa w dziedzinie filozofii. W 1916 roku jego gwiazda gwałtownie jednak zbladła pod wpływem krytyki Niemców, którzy nie ufali mu i odmówili podporządkowania się w skali operacyjnej podczas ofensywy Brusiłowa. Na osobiste polecenie następcy tronu Pflanzer-Baltin podał się do dymisji. Już po objęciu tronu przez cesarza Karola Pflanzer-Baltin powrócił w 1917 roku z honorami do służby. 8 III 1918 roku został generalnym inspektorem piechoty, a w lipcu 1918 roku objął dowodzenie na froncie albańskim. Jego zdolności i talent dowódczy zostały raz jeszcze potwierdzone - alianci doznali szeregu upokarzających porażek. Do samego końca generał Pflanzer-Baltin pozostał niepobity w polu. Po wojnie osiadł w Wiedniu, gdzie zmarł 8 IV 1925 roku. Został pochowany na cmentarzu Hietzinger.
345
MORITZ FREIHERR VON AUFFENBERG GRAF VON KOMAROW
Jeden z najzdolniejszych oficerów sztabowych Austro-Węgier urodził się 22 V 1852 roku w Opawie. W wieku 19 lat został młodszym oficerem w 28. pułku piechoty złożonym głównie z Czechów. Po ukończeniu szkoły wojennej w Wiedniu objął w 1893 roku funkcję dowódcy 23. pułku piechoty. Awansował dosyć szybko, ponieważ już w roku 1900 otrzymał stopień generała majora, po czym objął dowodzenie nad 55. pułkiem piechoty. Pięć lat później Auffenberg został komendantem 36. dyw. piechoty w Zagrzebiu. Dwa lata później przesunięto go na stanowisko inspektora szkół korpusów. W 1909 roku został dowódcą XV korpusu, a w 1911 objął funkcje ministra obrony krajowej. W tym czasie był blisko związany z Conradem. Jego największym przedwojennym osiągnięciem było współuczestnictwo w tajnym planie rozbudowy artylerii austriackiej przez koncern Skoda. Zgodnie z założeniami planu, firma ta miała dostarczyć do oddziałów artylerii fortecznej moździerzy wielkiej mocy, gotowych do akcji polowych. Późniejszy szybki upadek Auffenberga był związany właśnie z tą sprawą. Wybuch wojny zastał Moritza Auffenberga na stanowisku dowódcy 4. Armii, którą kierował w błyskotliwy sposób, doprowadzając do klęski Rosjan pod Komarowem. Jednak już 30 IX 1914 roku został pozbawiony dowództwa na rzecz arcyksięcia Józefa i z wszelkimi honorami przeniesiony w stan spoczynku. 22 IV 1915 roku dwór, w uznaniu zasług w początkowej fazie wojny, przyznał mu tytuł hrabiego Komarowa. Kilka dni później koło fortuny odwróciło się. 28 V tegoż roku hrabia został aresztowany pod zarzutem malwersacji giełdowych. Okazało się, że przekazał on w czasie prac w Ministerstwie Wojny informacje na temat tajnych planów kontraktu z firmą Skoda, co zostało wykorzystane do decyzji o zakupie akcji przed kontraktem. Sąd cywilny oczyścił generała z zarzutów, jednak sąd honorowy zarzuty podtrzymał.
346
EDUARD VON BÖHM-ERMOLLI
Eduard von Böhm-Ermolli przyszedł na świat jako poddany papieski 12 II 1856 roku w Anconie. Według standardów epoki pochodził z nizin społecznych. Jego ojciec, Georg Böhm, był zawodowym podoficerem, który odznaczył się odwagą podczas kampanii włoskiej w roku 1849 i w uznaniu zasług otrzymał srebrny medal za męstwo. Następnie został oficerem i w 1885 roku, odchodząc na emeryturę, został awansowany do stopnia majora; przyznano mu wówczas tytuł szlachecki (jako drugi człon nazwiska przyjął panieńskie nazwisko swojej żony). Jego syn został przeznaczony do zawodu oficera; odbył edukację w szkole w Saint Pölten, po czym ukończył akademię wojskową w Wiener Neustadt. Pierwszym przydziałem służbowym Eduarda po promocji oficerskiej w 1875 roku był 4. pułk dragonów w Wels. W roku 1878 został skierowany do szkoły wojennej w Wiedniu. Los sprawił, że generał związał się na wiele lat z Galicją, a szczególnie z Krakowem. Jako oficer sztabowy odbył następnie praktykę w 21. bryg. piechoty we Lwowie. W roku 1896 Böhm-Ermolli wylądował w Gródku Jagiellońskim na stanowisku dowódcy 3. pułku ułanów. Od 1901 roku dowodził, w stopniu pułkownika, 16. bryg. kawalerii w Pozsony. 1 V 1903 roku Böhm-Ermolli otrzymał nominację generalską. Jego następnym stanowiskiem było dowództwo krakowskiej 7. dyw. kawalerii, a następnie przejściowo komenda nad 12. dyw. piechoty w Krakowie. 1 XI po promowaniu na stopień generała porucznika otrzymał komendę nad 1 korpusem w Krakowie. 1 V 1912 roku został generałem kawalerii. W czasie wojny ten, uważany za jednego z najzdolniejszych, generał austriacki dowodził sprawnie 2. Armią, która początkowo prowadziła działania w Serbii, a następnie w Galicji. Pozostawał na tym stanowisku niemal przez cały okres wojny, co jest wyjątkiem w armii i odejściem od zwyczajowej reguły rotacji przydziałów służbowych. 31 I 1918 roku Böhm-Ermolli otrzymał stopień feldmarszałka; był już wówczas baronem, z tytułem przyznanym przez nowego cesarza Karola.
347
Ze służby odszedł dopiero w grudniu 1918 roku, następnie osiadł w Opawie, gdzie wstąpił do nowo utworzonej armii czechosłowackiej. Jego stopnie zostały potwierdzone do rangi generała armii, lecz w służbie czynnej już nie uczestniczył. Po upadku Czechosłowacji w 1939 roku Böhm-Ermolli został obsypany honorami przez Niemców i przywrócony do rangi, jaką posiadał w armii c. i k. Oficjalnie przyjęto go do Wehrmachtu i przyznano mu m u ł właściciela 28. pułku piechoty wcielonego do armii niemieckiej. Hitler nadał mu prawo do noszenia buławy marszałkowskiej. Zmarł 9 XII 1941 roku i został pochowany na koszt państwa.
Posłowie Że wasze młyny znowu mielą, Że wasze oczy znowu promienieją, Że wasze kosy znowu brzęczą I Że wasze dzieci znowu kwintą Bóg tego chciał i wymodlił. A sprawiliśmy to my - umarli1. W czasie ponad dziesięciomiesięcznych zmagań w Galicji obie strony dokonały wielu dynamicznych operacji, skutkujących ciągłymi przesunięciami frontu, co odróżniało zasadniczo ten teatr wojenny od pozostałych obszarów objętych I wojną światową. Działo się to głównie na skutek ofensywnej doktryny panującej zarówno w sztabie austro-węgierskim, jak i rosyjskim. W pierwszej fazie wojny (sierpień 1914) siły monarchii Habsburgów, przeznaczone do walki na północnych granicach państwa, dokonały zaplanowanej przez szefa sztabu generalnego ofensywy wyprzedzającej przeciw znacznie silniejszemu przeciwnikowi, która pokrzyżowała jego zaborcze plany obliczone na łatwe i szybkie załamanie Austro-Węgier. Wojska cesarsko-królewskie zajęły wtedy zająć południowy pas Królestwa Kongresowego po Góry Świętokrzyskie i Lublin, lecz nie udało im się obronić wschodniej Galicji, co spowodowało na początku września załamanie się obrony na tym odcinku, utratę Lwowa i pierwsze oblężenie twierdzy przemyskiej. Głównodowodzący na tym froncie, gen. broni Conrad von Hötzendorf, zdołał jednak przez zarządzenie szybkiego i głębokiego odwrotu nad Dunajec ocalić większość swych wojsk od okrążenia i zniszczenia, co umożliwiło szybkie podjęcie kontrofensywy z udziałem niemieckiego sojusznika (ostatnia dekada września). Ta błyskawiczna operacja, mimo szczupłości zaangażowanych środków, pozwoliła zepchnąć Rosjan na całym froncie wschodnim na linię rzek Wisła - San. W czasie jej trwania oblężona załoga Przemyśla zdążyła jeszcze odnieść zwycięstwo nad oblegającym 1
Tablica na cmentarzu wojskowym w Tuchowie; cytat za: Frodyma, t. II, s. 58.
349
ją przeszło dwukrotnie silniejszym przeciwnikiem. Dobrze zapowiadająca się akcja została nagle zahamowana, na skutek niepowodzenia Niemców pod Warszawą i konieczności przejęcia przez 1. austro-węgierską Armię Dankla opuszczonego przez Niemców odcinka frontu, co przekroczyło jej możliwości. Rosjanie wyruszyli więc (koniec października) do kolejnej miażdżącej ofensywy, zwanej "walcem parowym", do której zaangażowali największe siły, jakie udało im się zebrać w całej I wojnie światowej. Wówczas AOK zarządziło i przeprowadziło drugi głęboki odwrót na pozycje wyjściowe. Zasadniczym celem Rosjan było teraz nie tylko wyrzucenie wojsk państw centralnych z terenu Królestwa Kongresowego, ale zajęcie niemieckiego Śląska lub Czech i tym samym zwycięskie zakończenie wojny. Mimo grozy sytuacji niemiecki sojusznik ponownie nie wywiązał się ze swego zadania i zamiast sprowadzić z frontu zachodniego wystarczające siły, obarczył swego słabszego austro-węgierskiego partnera zadaniem osłonięcia swego własnego terytorium i powstrzymania ogromnie przeważającego liczebnie nieprzyjaciela na głównym kierunku natarcia. Sztab austro-węgierski, zdając sobie sprawę, iż decydują się losy całej wojny, zasłonił swego zawodnego sojusznika, ogołacając własną obronę w zachodniej Galicji. W ciężkiej bitwie pod Krakowem (koniec października 1914 roku) wojskom cesarza Franciszka Józefa udało się zahamować postępy przeciwnika i powstrzymać jego marsz na zachód, lecz odbyło się to kosztem dalszych strat w Galicji i zagrożenia wypchnięcia austro-węgierskich wojsk w Karpaty. W rej, zdawałoby się beznadziejnej, sytuacji gen. Conrad zdołał opracować i przeprowadzić taki plan strategiczny, który nie tylko powstrzymał przeciwnika, lecz pozwolił odzyskać znaczne tereny i pokrzyżować jego plany strategiczne. Operacja ta, zwana bitwą pod Łapanowem i Limanową, mimo olbrzymiego ryzyka i dramatycznego przebiegu, zakończyła się powodzeniem, do czego oprócz znakomitego planu strategicznego przyczyniło się w największym stopniu bohaterstwo i poświęcenie żołnierzy monarchii. Nieprzyjaciel został odepchnięty na linię rzek Dunajec i Biała. Dalsze postępy i uwolnienie obleganego ponownie Przemyśla nie były możliwe wobec ogromnego zmęczenia wojsk i konieczności prowadzenia równoległych czasowo operacji w Serbii. Nieprzyjaciel, powstrzymany na kierunku zachodnim, skupił się wówczas na sforsowaniu linii Karpat od Beskidu Niskiego po granice rumuńską, usiłując przebić się na Węgry i w ten sposób rozbić monarchię. Sztab austro-węgierski rozumiał, iż ograniczenie się jedynie do walki defensywnej może osłabić morale wielonarodowej armii, i odpowiedział na te plany rosyjskie podjęciem
350
szeregu kontrofensyw, których oficjalnym celem było odblokowanie oblężonego od początku listopada Przemyśla. Mordercze zmagania przebiegające w górskim terenie, wśród niesłychanie surowej zimy trwały ponad trzy miesiące (styczeń, luty, marzec i znaczną część kwietnia 1915 roku) i pociągnęły za sobą gigantyczne straty po obu stronach. Odsiecz dla osamotnionej twierdzy nie powiodła się i braki w zaopatrzeniu oraz wycieńczenie załogi zmusiły ją 22 III do kapitulacji. Mimo to zarówno długotrwała obrona Przemyśla, jak i wyczerpujące walki karpackie nie poszły na marne, gdyż dzięki nim rosyjska armia nie zdołała przełamać linii Karpat, a jej zasoby materiałowe uległy tak wielkiemu wyczerpaniu i zużyciu, że wobec słabości przemysłu zbrojeniowego w państwie carów równało się to niemal katastrofie. Sam Przemyśl bronił się w zupełnym osamotnieniu przez pięć i pół miesiąca, co stanowiło absolutny rekord w całej I wojnie światowej. W czasie bitew karpackich ciężkie warunki wojennego życia wywołały wprawdzie zjawisko dezercji w wojskach Franciszka Józefa, lecz z drugiej strony wzmogły także ofiarność większości poddanych wiekowego cesarza. Zdradę Czechów z praskiego pułku zrekompensowało poświęcenie polskich i ukraińskich żołnierzy monarchii w tzw. bitwie wielkanocnej, a przypadki łatwego poddawania się żołnierzy narodowości czeskiej Rosjanom - dobrowolne poddawanie się tysięcy carskich żołnierzy zmęczonych wojną i poszukujących pożywienia. Wyczerpanie przeciwnika nasunęło niestrudzonemu Conradowi myśl opracowania operacji przełamania frontu i odwrócenia losów wojny, do czego potrzebował pomocy Niemców. Mimo początkowego oporu niemieckiego szefa sztabu Falkenhayna, udało się go jednak nie tylko przekonać do konieczności takiej operacji, ale i do zintensyfikowania pomocy i powiększenia jej rozmiarów. W ten sposób 2 V 1915 roku doszło do rozstrzygającego przełamania pod Gorlicami. Zarówno wybór miejsca, pomysł operacji, jak i sposób jej przeprowadzenia były dziełem naczelnego dowództwa austro-węgierskiego. Ono też przybyło w całości na plac boju i czuwało nad przebiegiem operacji. Niemiecki gen. Mackensen, który dowodził wspólną 11. Armią (większość stanowili w niej Niemcy, ale korpusowi austro-węgierskiemu powierzono najważniejszy i najtrudniejszy odcinek), choć był jednocześnie zwierzchnikiem dwóch współdziałających armii austro-węgierskich, wykonywał jedynie rozkazy austro-węgierskiego naczelnego dowódcy arcyksięcia Fryderyka i jego szefa sztabu Franza Conrada von Hötzendorfa. Błyskawiczna koncentracja wojsk była możliwa wyłącznie dzięki sprawności i oddaniu austro-węgierskich służb kolejowych. Wreszcie, to właśnie pułki naddunajskiej monarchii złożone
351
z Polaków i Węgrów przełamały obronę nieprzyjaciela na kluczowym odcinku (wzgórza Pustki i Wiatrówki) i w ten sposób zadecydowały o zwycięstwie. Po gorlickim przełamaniu frontu tylko uporowi Conrada należy zawdzięczać, iż operacja zamieniła się w zdecydowaną ofensywę i nie została zatrzymana na linii Sanu, jak chciał tego niemiecki partner. W efekcie doprowadziło to do odbicia Lwowa, co miało ogromne konsekwencje polityczne dla Rosji. Popularne wśród ludu panslawistyczne plany zostały przekreślone, co spowodowało brak zainteresowania dla dalszych działań wojennych, a przy stałym pogarszaniu się warunków życia doprowadziło do rewolucji. Odbicie Lwowa było początkiem dalszej ofensywy obydwu sprzymierzonych, która zasadniczo odmieniła losy Polski. Zebrany materiał badawczy i powyższe krótkie podsumowanie pozwala na wysunięcie kilku wniosków, dotyczących operacji militarnych prowadzonych przez armię austro-węgierską w czasie kampanii galicyjskiej 1914-1915 roku: 1. Mimo trudnego położenia strategicznego i konieczności walki na dwa fronty z przeważającymi siłami wroga, austro-węgierski sztab generalny nigdy nie odstąpił od swych ofensywnych zasad, które mimo wielkiego ryzyka, ciężkich strat i przejściowych klęsk, w końcowym rozrachunku przynosiły efekt pozytywny. 2. Duszą i mózgiem owej strategii był niewątpliwie gen. broni Franz Conrad von Hötzendorf, któremu nawet jego niemieccy partnerzy przypisywali niewątpliwy talent operacyjny. 3. Przyczyną przyjęcia doktryny ofensywnej była struktura narodowościowa monarchii; stanowiące ją ludy pozostawały w swej masie lojalne wobec swego władcy, ale wielonarodowe wojska musiały posiadać jasno wyznaczony cel operacji i nie mieć czasu na popadanie w depresję, czego nie mogła z pewnością zapewnić okopowa defensywa. 4. Szybkość podejmowanych operacji świadczyła zarówno o wielkiej sprawności służb tyłowych (zwłaszcza kolejowych), jak też o zdolnościach organizacyjnych i zdyscyplinowaniu wyższej kadry dowódczej; słabsi wykruszyli się już w pierwszym miesiącu wojny (Brudermann) i pozostały albo wybitne talenty (np. Böhm-Ermolli, Boroević, Pflanzer-Baltin, Arz, Roth, Szurmay), albo zdyscyplinowani wykonawcy. Od odwrotu wrześniowego nie zdarzały się w armii austro-węgierskiej przypadki samowoli taktycznej czy strategicznej generałów, jaka często miała miejsce u rosyjskiego przeciwnika. 5. Armie austro-węgierskie mogły przetrwać zimowy kryzys nie dlatego, iż zadecydowała o tym (skąpa w owym czasie) pomoc niemiecka, lecz głównie
352
dlatego, że większość żołnierzy monarchii, wbrew wielu przedwojennym obawom i nadziejom przeciwnika, niezachwianie wytrwała w dzielności i walczyła o wiele lepiej, niż się spodziewano. 6. W opisywanych działaniach wojennych austro-węgierscy dowódcy stale trzymali się kilku żelaznych zasad, co nie zawsze miało miejsce w innych armiach: a) żaden oficer, jakiegokolwiek stopnia nie jest upoważniony do żadnych koncesji politycznych na rzecz wroga, a wszelkie z nim pertraktacje muszą się ograniczać do spraw wojskowych i merytorycznych, leżących w jego kompetencji; b) dowódca nigdy nie kapituluje bez podjęcia walki; c) dowódca zawsze dzieli los swych podwładnych. 7. W umacnianiu morale wojsk dużą rolę odegrała postawa oficerów frontowych wszystkich stopni, którzy w większości dzielili trudy swych podwładnych i osobiście prowadzili ich do walki (np. Othmar Muhr); duża ich część przypłaciła to życiem, co z kolei wpłynęło na osłabienie kadry dowódczej w późniejszym okresie wojny. 8. Przebieg starć i operacji zbrojnych świadczył o tym, iż wbrew propagandzie niemieckiej żołnierz austro-węgierski nie był wcale gorszy od swego przeciwnika ani sojusznika. Najlepszym na to dowodem jest to, że w czasie zimowych walk w Karpatach na odcinkach obsadzonych przez niemieckie oddziały sojusznicze nigdy nie udało się osiągnąć lepszych rezultatów bojowych niż na odcinkach obsadzonych przez żołnierzy monarchii habsburskiej, natomiast żołnierze rosyjscy nieraz wyrażali podziw dla swych austro-węgierskich przeciwników z oblężonej załogi przemyskiej, choć ta nie należała przecież do jednostek elitarnych. 9. Nie ma podstaw dość powszechne mniemanie, iż jedyną realną wartość bojową przedstawiały jednostki złożone z Polaków lub Węgrów. Nie negując ich ogromnego pozytywnego wkładu w działania wojenne, trzeba oddać również sprawiedliwość innym ludom monarchii: tyrolskim Niemcom, którzy stanowili zasadniczy trzon ofensywy pod Łapanowem, Chorwatom dowodzo2
Zasad tych nic wyznawali, niestety, niektórzy polscy dowódcy w 1939 roku, jak np. broniący Lwowa gen. Władysław Langner, który nie tylko, bez próby oporu, wydał 22 IX bolszewikom miasto Lwów i oddał do niewoli kilkadziesiąt tysięcy oficerów i żołnierzy w ręce wroga, nieuznającego konwencji genewskich, co równało się narażeniu ich na oczywistą zagładę, ale w dodatku pozwolił sobie w nocie kapitulacyjnej na komentarz usprawiedliwiający bandycka napaść ze strony Związku Sowieckiego i uzasadnienie kapitulacji względami panslawistycznymi. Porównanie postępowania generałów Langnera i Kusmanka autor pozostawia czytelnikowi.
353
nym przez gen. Sarkoticia niezłomnie broniącym linii Karpat, Bośniakom usiłującym ofiarnie odmienić losy drugiej bitwy lwowskiej, ukraińskim Rusinom walczącym o powrót do okupowanej Galicji i broniącym swych domów oraz rodzin w Karpatach Wschodnich i na Bukowinie, a także Czechom dowodzonym przez gen. Auffenberga, którzy w dużej mierze przyczynili się do zwycięstwa pod Komarowem. 10. Oczywiście w armii austro-węgierskiej, tak jak i każdej innej w czasie wojny, istniały wypadki dezercji, spekulacji, grabieży, a nawet rozbojów i zdrady. Istniała w niej też surowa dyscyplina i sądy polowe nie były pobłażliwe dla tych, którzy łamali prawo i nie zachowywali się lojalnie. Nic ma jednak żadnego dowodu na to, aby armia monarchii cesarza Franciszka Józefa różniła się pod tym względem in minus od innych biorących udział w wojnie. Trzeba pamiętać, iż I wojna światowa była olbrzymim wstrząsem moralnym i psychicznym dla większości ówczesnych ludzi, zupełnie nieprzygotowanych na długotrwałe zmagania w tak gigantycznej skali.
Aneks Armia austro-węgierska w 1914 roku
1
M O N A R C H I A NADDUNAJSKA: WARUNKI P O L I T Y C Z N E , D E M O GRAFICZNE I G O S P O D A R C Z E
Z końcem XIX wieku wszystkie organizmy państwowe pragnące odegrać jakąkolwiek rolę polityczną ogarnęła fala wielkich zbrojeń, która osiągnęła szczyt w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej. Potęgę militarną uważano wtedy nie tylko za narzędzie gwarantujące państwu bezpieczeństwo, lecz także za instrument nacisku politycznego i gry międzynarodowej. W procesie tym, w którym po stronie Trój przymierza przodowały ambitne cesarskie Niemcy, po stronie Trójporozumienia zaś pałająca żądzą odwetu Francja, monarchia Habsburgów uczestniczyła w znacznie skromniejszym zakresie, na miarę swych uwarunkowań politycznych, demograficznych i gospodarczych. Miarą tego może być np. fakt, iż znacznie przewyższając Francję pod względem liczby ludności, Austro-Węgry utrzymywały na czas pokoju dwa i pół raza mniejszą armię2. Nie inaczej wyglądały również te proporcje w zakresie uzbrojenia i możliwości mobilizacyjnych. Podobnie też kształtowały się te proporcje w stosunku do niemieckiego sojusznika. Zjawisko to wynikało z realiów politycznych monarchii naddunajskiej, daleko odbiegających od ówczesnych stosunków europejskich. Pod względem polityczno-prawnym Austro-Węgry były dziedziczną monarchią konstytucyjną składającą się z dwóch całkiem różnych organizmów: 1) cesarstwa austriackiego (tzw. Przedlitawii)3 i 2) królestwa węgierskiego (tzw. Zalitawii), połączonych unią realną na podstawie ugody zawartej w 1867 roku. Człon pierwszy składał się z 17 rozmaitych, różnojęzycznych krajów koronnych, obdarzonych szeroką autonomią, natomiast człon drugi 1
Ogromna większość danych statystycznych przytoczonych w niniejszym rozdziale pochodzi z następują-
cych pozycji: O U L K , t. 1, s. 3-62; Zgórniak, Szkice, s. 37-56; Nowakowski, s. 3-107; Dąbrowski, Wielka wojna, s. 83-86; Pajewski, s. 155-158; Z galicyjskich pól wzlotów, s. 56-59; Galantai, s. 166-171. 2
Austro-Węgry posiadały w 1914 roku armię stanowiącą 0 , 8 % ludności całego państwa, podczas gdy we Francji utrzymywano stale pod bronią 2%, w Niemczech zaś 1,2% ludności (za: Dąbrowski, Wielka wojna, s. 84). 3
Oficjalna nazwa - Królestwa i Kraje Reprezentowane w Radzie Koronnej (Nowakowski, s. 3).
355
stanowił jednolity politycznie organizm4, w którym autonomię posiadali jedynie (na zasadzie wyjątku) Chorwaci. Związek Austrii z Węgrami był o wiele luźniejszy od analogicznej, choć wcześniejszej o nieomal trzy wieki unii lubelskiej, gdyż obydwa organizmy posiadały tylko trzy wspólne instytucje i odpowiadające im Ministerstwa: Wojny (Kriegsministerium), Spraw Zagranicznych (Auswärtiges Amts) i Finansów (Finanzministerium), przy czym to ostatnie zajmowało się tylko wydatkami na wspólne cele. Wszystkie pozostałe instytucje były całkowicie odrębne, tak iż monarchia posiadała w istocie dwa oddzielne i równorzędne gabinety ministerialne. Trzeba nadmienić, że wielu historyków i publicystów, świadomie lub nieświadomie, zapomina o tym fakcie, z uporem nazywając monarchię naddunajską sprzed I wojny światowej Austrią, a jej żołnierzy Austriakami, tak jakby od czasu kongresu wiedeńskiego nie zaszła żadna zmiana5. Według ostatniego spisu ludności z 1910 roku Przedlitawię obejmującą obszar 300 006 km2 zamieszkiwało 28 571 934 mieszkańców, natomiast Zalitawię o obszarze 325 411 km2 - 20 886 487 osób. W Przedlitawii oficjalnym językiem urzędowym był niemiecki, przy czym w każdym z krajów koronnych w sprawach wewnętrznych dopuszczalny był język krajowy (np. czeski w Czechach, a polski w Galicji). W Zalitawii jedynym językiem urzędowym był węgierski, za wyjątkiem wchodzącego w jej skład Królestwa Chorwacji i Sławonii, w którym wewnętrzna administracja i obrona terytorialna posługiwały się językiem chorwackim. Największym ewenementem monarchii był status jej najmłodszego nabytku - Bośni i Hercegowiny (zarząd od 1878 roku, inkorporacja w 1908 roku) o pow. 51 199 km2 i liczbie 931 802 mieszkańców, który uważano za wspólną własność obydwu członów państwa i w związku z tym powierzono jego zarząd wspólnemu ministrowi finansów6. Sytuacja etniczna była jednak o wiele bardziej skomplikowana, gdyż teren monarchii zamieszkiwanej wspólnie przez 51 390 223 poddanych stanowił konglomerat przynajmniej 11 narodowości, należących do czterech grup językowych (germańskiej, ugrofińskiej, słowiańskiej i romańskiej), przy czym zasięgi językowe nie pokrywały się bynajmniej z granicami autonomicznych krajów koronnych. Według danych statystycznych z 1910 roku skład ten przedstawiał się następująco: Niemcy - 12 010 000 (23,5%), Węgrzy - 10 061 000 (19,5%), Czesi - 6 435 000 (12,5%), Polacy - 4 968 000 (9,9%), Ukraińcy - 3 991 000 (8%), Rumuni 4
Podzielony na 71 administracyjnych komitatów.
5
Bliższe wyjaśnienie tego problemu czytelnik znajdzie we wstępie (Od autora) niniejszej książki.
6
Był nim w 1914 roku Polak, Leon Biliński.
356
- 3 224 000 (6,5%), Chorwaci - 2 881 000 (6,4%), Serbowie - 2 648 000 (5%), Słowacy - 1 968 000 (3,9%), Słoweńcy - 1 253 000 (2,5%) i Włosi - 768 000 (1,5%). W rzeczywistości sytuacja narodowościowa była jeszcze bardziej złożona, gdyż w spisie nie uwzględniano bardzo licznych Żydów, ani muzułmańskich Bośniaków uważanych wówczas za mniejszości religijne, a nie etniczne, oraz Romów (Cyganów) nieposiadających stałego miejsca zamieszkania. Ponadto termin Niemcy oddawał jedynie język, jakim posługiwali się używający go ludzie, a nie ich spójnię kulturową, mentalną czy historyczną. Mieszkaniec obu prowincji austriackich czuł się przede wszystkim Austriakiem, Styryjczyk Styryjczykiem, Karyntczyk Karyntczykiem, a Tyrolczyk Tyrolczykiem - swoją niemieckość zaś podkreślała i uświadamiała sobie jedynie garść wiedeńskich nacjonalistów. Problemy narodowościowe od dawna niepokoiły władze w Austro-Węgrzech, o czym świadczą plany reorganizacji monarchii na bazie etnicznej, czynione przez następcę tronu Franciszka Ferdynanda. Obawy te okazały się jednak znacznie przesadzone, ponieważ jakkolwiek narody Austro-Węgier nie pałały do siebie wzajem nadzwyczajną miłością, wyrażały nieraz niezadowolenie i pragnęły często poprawy swej pozycji, to jednak realizacje swych marzeń wiązały na ogół z wewnętrzną przemianą i dalszym trwaniem Austro-Węgier i wcale nie były zainteresowane ich katastrofą. Dotyczyło to nie tylko narodowości nieposiadających własnego państwa poza granicami imperium, ale nawet tych, które - jak Rumuni czy Serbowie - poddawane były naciskom propagandowym swych zorganizowanych rodaków zza granicy. Paradoksem ówczesnej sytuacji było to, że jedynie mniejszość włoska jasno wyrażała skłonności irredentystyczne, ojczyzna zaś, do której pragnęła się ona przyłączyć, była aktualnie sojusznikiem Austro-Węgier. Nie doceniano też na ogół ani osobistej lojalności i oddania mieszkańców Przedlitawii dla osoby Franciszka Józefa l, ani przywiązania mieszkańców Zalitawii do tradycji Korony Świętego Stefana. Wymienione tu czynniki miały się stać w czasie wojny główną przyczyną gorzkiego rozczarowania Rosji i niepowodzenia jej akcji panslawistycznej, zmierzającej do zmiękczenia armii przeciwnika. Pod względem gospodarczym monarchia naddunajska z pewnością nie zaliczała się do światowej czołówki, znacznie ustępując pod tym względem swemu niemieckiemu sojusznikowi. Jednakże - co warto podkreślić - Austro-Węgry przeżywały od 1867 roku (mimo kilku załamań) ciągłą i narastającą koniunkturę gospodarczą, co przejawiało się w stałym wzroście dochodów państwa, dodatnim saldzie w eksporcie i ogólnym wzroście zamożności poddanych. Choć
357
monarchia posiadała ogromną bazę surowcową (żelazo, węgiel, ropa naftowa i gaz) i stojący na wysokim poziomie, zlokalizowany głównie w Czechach przemysł ciężki i maszynowy, to jednak zdecydowanie największy wzrost wykazywał przemysł lekki i spożywczy (gorzelniany, winiarski, piwowarski, tytoniowy i cukrowniczy), stanowiący lwią część eksportu. Zaletą gospodarki monarchii na wypadek wojny była całkowita samowystarczalność rolna, do czego przyczyniały się w największym stopniu Węgry. Możliwości przygotowań wojennych monarchii były jednak ograniczone przez to, iż władze, dążąc do zadowolenia wieloetnicznych poddanych, nie zwiększały procentowego udziału wydatków zbrojeniowych w budżecie - jak to robiły inne państw - a nawet procent ten stopniowo spadał (15,7% w 1910 roku wobec 24,1% w 1868 roku)7. Mówiono nawet, iż przeciętny mieszkaniec Austro-Węgier wydaje trzy razy więcej na wino i piwo niż na cele zbrojeniowe. To właśnie było przyczyną ograniczonego wyposażenia technicznego armii i zmniejszonych możliwości mobilizacyjnych monarchii Habsburgów, mimo znacznych rezerw ludzkich. Natomiast nie szczędzono wydatków na infrastrukturę kraju, a zwłaszcza na sieć kolejową (pochłonęło to w 1910 roku aż 26% budżetu!), co miało wielki i nieomal zbawienny wpływ na przebieg kampanii wojennej w Galicji. O R G A N I Z A C J A I STRUKTURA WOJSKOWA M O N A R C H I I
W 1914 roku Austro-Węgry dysponowały nowoczesną, jak na owe czasy, siłą zbrojną działającą na podstawie "Ustawy o powszechnym obowiązku wojskowym" (Wehrgesetz) z 1868 roku, która była zarówno wynikiem bolesnych doświadczeń klęski poniesionej w wojnie z Prusami w 1866, jak i zasadniczych zmian w ustroju państwa dokonanych w latach 1867-1868. Najważniejszymi zmianami były: wprowadzenie powszechnego obowiązku służby wojskowej, składającej się z krótkoterminowej służby czynnej i rezerwy w miejsce dotychczasowego wybiórczego poboru do długoletniej służby w armii zawodowej, oraz nowy podział sił zbrojnych uwzględniający ich przeznaczenie i jakość. Dzieliły się one odtąd na: 1) wojska liniowe (Heer), stanowiące główną lądową siłę uderzeniową, 2) marynarkę wojenną (Kriegsmarine), 3) obronę krajową8, której zasadniczym celem było zabezpieczenie zaplecza, oraz 4) pospolite ruszenie (Landsturm), któremu wyznaczono funkcje pomocnicze i uważano za osta7
Oczywiście wydatki zbrojeniowe w liczbach bezwzględnych rosły, ale osiągano to przez, systematyczny wzrost dochodów państwa. 8
Nosiła ona w Przedlitawii nazwę Landwehr, na Węgrzech - Honved, a w Chorwacji - Domobrana.
358
teczną rezerwę. Każdy poddany po ukończeniu 21 lat (do 1889 roku 20 lat) był zobowiązany do odbycia służby wojskowej, która trwała w wojskach liniowych 3 lata czynne9, 7 lat w rezerwie i dalsze 10 w tzw. rezerwie zapasowej. Alternatywą była służba w obronie krajowej, która trwała w austriackiej landwerze 1 rok czynny i 11 lat w rezerwie, a w węgierskim honwedzie i chorwackiej Domobranie 1 rok czynny, 10 lat rezerwy i 12 lat rezerwy zapasowej. Po ukończeniu 32. roku życia wszystkich przeszkolonych obywateli przenoszono automatycznie do pospolitego ruszenia, do którego włączano także w czasie wojny osoby powyżej 19. roku życia niezakwalifikowane przez komisje lekarskie do czynnej służby wojskowej. Obowiązek służby w tym rodzaju wojsk wygasał dla żołnierzy i podoficerów po ukończeniu 42. roku życia, natomiast dla oficerów rezerwy po ukończeniu 60. roku życia. Głównym kryterium przydziału do odpowiednich formacji był stan zdrowia i wzrost (minimum 140 cm) - okazalszych kierowano do wojsk liniowych, nieco wątlejszych do obrony terytorialnej. Poborowych o słabym zdrowiu10, nauczycieli szkół ludowych i osoby przygotowujące się do tego zawodu, kleryków i właścicieli ziemskich własnoręcznie uprawiających ziemię kierowano od razu do rezerwy zapasowej, co równało się ich zaliczeniu do obrony krajowej. Poborowi z maturą mieli prawo do służby jako tzw. jednoroczni ochotnicy do stopnia oficerskiego (po roku służby i zdaniu egzaminów otrzymywali stopień kadeta) i przywilej wyboru rodzaju broni oraz miejsca służby. Jednakże w razie wyboru służby kawaleryjskiej musieli ją odbyć na własny koszt (koń i wyposażenie). Różnica prawna między wojskiem liniowym a obroną terytorialną polegała na tym, iż pierwsze podlegało wspólnemu cesarsko-królewskiemu Ministerstwu Wojny i mogło być użyte w dowolnym punkcie zgodnie z potrzebami wojny, druga zaś podlegała oddzielnym dla każdej części monarchii ministerstwom (w Austrii - Ministerium für Landesverteidigung11, na Węgrzech - Honvédelmi Miniszterium12) wchodzącym w skład swoich gabinetów rządowych i nie mogła być użyta poza granicami swego państwa bez zgody parlamentu. Inny był również język komendy: w przedlitawskiej (austriackiej) landwerze - niemiecki, w węgierskim honwedzie - węgierski, natomiast w chorwackiej Domobranie - chorwacki. Ważną częścią obrony terytorialnej była żandarmeria wojskowa, 9
Od 1912 roku: 2 lata formalnie, a 2 lata i 3 miesiące faktycznie.
10
"Słabość zdrowia" traktowano nad wyraz liberalnie i z tego powodu odpadało aż 2 0 % poborowych - najwięcej w całej Europie. 11
W interesującym nas okresie ministrem tym był gen. hrabia Fryderyk von Georgi (1907-1917) (zob. Nowakowski, s. 12). 12
W interesującym nas okresie ministrem tym był gen. Samu (Samuel) Hazai ( 1 9 1 0 - 1 9 1 7 ) .
359
podlegająca tzw. politycznej części (niem. Politischer Teil) swoich ministerstw. Ustawa o służbie wojskowej (Wehrgestz) ulegała pewnym zmianom, z których najważniejsze było zastąpienie w 1912 roku trzyletniej służby w wojskach liniowych dwuletnią, w celu zwiększenia ilości przeszkolonych rezerw. Centralnym organem administrującym sprawami wojskowości było wspólne Ministerstwo Wojny. Kierował nim minister w randze generalskiej, którym był w interesujących nas łatach gen. artylerii Aleksander von Krobatin (1912-1917). Ministerstwu podlegało 25 wydziałów, Biuro Prezydialne, Dyrekcja Kancelarii, Admiralicja i tzw. organy pomocnicze. Najważniejszym z nich był sztab generalny (Generalstab) z szefem sztabu generalnego i jego zastępcą na czele. Sztab dzielił się na 8 oddziałów (ogólny, operacyjny, zaopatrzenia, instrukcyjny, ewidencyjny obejmujący wywiad i kontrwywiad, opisowy, tj. geograficzny, przewozów wojskowych i łączności), a jego zadaniem było przygotowanie planów wojennych, gromadzenie niezbędnych danych i planowanie operacji bojowych. W razie wojny sztab ten uzyskiwał niezależność od ministerstwa, które zajmowało się odtąd gromadzeniem i dostarczaniem niezbędnych środków - natomiast przechodził do dyspozycji naczelnego wodza, którym był formalnie sam monarcha. Ze względu na podeszły wiek cesarz przekazał w 1912 roku swe uprawnienia jako zastępcy - następcy tronu Franciszkowi Ferdynandowi, a po jego zabójstwie w Sarajewie innemu Habsburgowi, arcyksięciu Fryderykowi Habsburgowi z linii żywieckiej13. Wódz naczelny i szef sztabu generalnego tworzyli wspólnie Naczelną Komendę Armii (Armeeoberkommando, skrót AOK) odpowiedzialną za przebieg operacji militarnych. W interesującym nas okresie szefem sztabu generalnego był gen. piechoty Franz Conrad von Hötzendorf (1912-1917), którego wybitna indywidualność i potężna osobowość zdominowały zupełnie niekompetentnego i niezbyt energicznego zastępcę naczelnego wodza arcyksięcia Fryderyka. W skład AOK wchodzili także: zastępca szefa sztabu generalnego (Stellvertreter) - gen. mjr Franz Höfer von Feldsturm, szef oddziału operacyjnego (Chef der Operationsabteilung) - płk Joseph Metzger oraz najwyższy komendant etapów (Etappenoberkommandant) - gen. mjr Franz Kanik. Innymi organami pomocniczymi wspólnego Ministerstwa Wojny byli generalni inspektorzy broni i korpusów osobowych odpowiedzialni za poziom ich wyszkolenia. Było ich w sumie 11 (kawaleria, artyleria, artyleria forteczna, wojska inżynieryjne, pionierzy, tabory korpuśne, wyszkolenie oficerów, wojskowe zakłady wychowawcze, uzupełnienia końskie, wojska sanitarne i budownictwo 13
Był on rodzonym wnukiem arcyksięcia Karola, który w kampanii 1809 roku zadał Napoleonowi porażkę pod Aspern, a następnie został przez niego zwyciężony pod Wagram.
360
wojskowe). Wszyscy oni byli generałami lub urzędnikami wojskowymi odpowiadającymi rangą generałom. Organami pomocniczymi były także: zajmująca się duszpasterstwem wojskowym kuria polowa (Apostolisches Feldvikariat) oraz szefowie korpusu audytorów (sądownictwo wojskowe) i korpusu lekarzy. Niezmiernie ważną rolę wśród organów pomocniczych Ministerstwa Wojny spełniał Techniczny Komitet Wojskowy (Technisches Militär Comitée), którym kierował przewodniczący (Präsident) w randze gen. majora. Komitet ten zajmował się odbiorem sprzętu i uzbrojenia dla wojska, prowadzeniem badań i prób nowych konstrukcji oraz organizowaniem produkcji wojennej. Miarą jego nowoczesności było specjalne wyodrębnienie w jego ramach Próbnego Wydziału Samochodowego, który dokonał doniosłego wynalazku gąsienicowego ciągnika artyleryjskiego, jakim przed I wojną światową nie dysponowały żadne inne armie. Ostatnimi organami pomocniczymi Ministerstwa Wojny były Wojskowy Komitet Sanitarny i Wydział Rachunkowy. Austriackie Ministerstwo Obrony Krajowej i węgierskie Ministerstwo Honwedu miały nieco podobną, choć mniej skomplikowaną strukturę, a ich specyfiką był podział na cześć wojskową i część polityczną, której podlegała żandarmeria. I tu istniały organy pomocnicze, których było znacznie mniej: 1) Generalny Inspektor Kawalerii, 2) Rzeczoznawca do spraw Poboru Koni, 3) Szef Korpusu Audytorów Obrony Krajowej, 4) Szef Korpusu Lekarskiego i 5) Inspektor Żandarmerii. O R G A N I Z A C J A TERYTORIALNA SIŁ Z B R O J N Y C H
Organizacja terytorialna sił zbrojnych Austro-Węgier nie pokrywała się z cywilnym podziałem państwa (zwłaszcza Przedlitawii) na kraje koronne, lecz była podyktowana przede wszystkim potrzebami mobilizacyjnymi. Natomiast w pewnej mierze uwzględniała ona podział narodowościowy monarchii. Podstawową jednostką terytorialną, podległą wspólnemu Ministerstwu Wojny, był Okręg Komendy Korpusu (Korpskommando), których było w momencie wybuchu wojny 16. Każdy okręg dokonywał poboru rekrutów za pośrednictwem Okręgowych Komend Uzupełnień, których siedziby pokrywały się zwykle ze stolicami podstawowych jednostek administracji cywilnej14. W 1914 roku było ich 109. Komenda uzupełnień była też zwykle siedzibą podstawowej jednostki wojskowej, czyli pułku piechoty. Każdy z nich miał swoją nazwę, numer, szefa honorowego, święto pułkowe, cechy mundurowe (kolor wyłogów i guziki), 14
W Przedlitawii (za wyjątkiem Galicji) był nim cyrkuł (Bezirk), w Galicji powiat, a w Zalitawii - komi-
tat (za: Nowakowski, s. 13).
361
siedzibę główną, dyslokacje, przydział operacyjny, a czasem też marsz pułkowy i szczególne przywileje15. Struktura komendy korpusu była następująca: Na czele korpusu stał komendant w stopniu gen. dyw. (Feldmarschalleutnant) lub gen. broni (Feldzugmeister, General der Infanterie/Kavallerie). Podlegał mu sztab korpusu nazywany oddziałem sztabu generalnego (Generalstabsabteilung) z szefem sztabu na czele16, będący właściwym organem dowodzenia, oraz komenda korpusu, będąca organem wojskowo-administracyjnym. W jej skład wchodziło biuro prezydialne (Präsidialbüro) i oddziały: wojskowy, sprawiedliwości, ekonomiczny, zaopatrzenia, sanitarny i inżynierii wojskowej. Dowódcy korpusu podlegali też: szef intendentury korpusu, szef wojskowej służby budowlanej, szef duszpasterstwa - superior polowy, referent do spraw wymiaru sprawiedliwości, szef sanitarny i referent weterynaryjny. Do dowództwa korpusu przydzielano też niekiedy do pomocy i dla nabycia doświadczenia tzw. generałów przydzielonych, odbywających w ten sposób swoisty staż przed objęciem samodzielnego dowództwa. Również podległa oddzielnym ministerstwom obrona terytorialna posiadała swoje Komendy Obrony Krajowej (Przedlitawia) i Dystrykty Honwedów (Zalitawia), których granice i siedziby pokrywały się z ich liniowymi odpowiednikami. W razie wojny Okręgowe Komendy Korpusów przekształcały się w korpusy armijne i wchłaniały wszystkie jednostki wojskowe (liniowe, obronę terytorialną i pospolite ruszenie) na swoim terenie. Standardowy korpus składał się z: 1) dwóch dywizji piechoty liniowej (wspólnej armii), 2) jednej dywizji piechoty landwery lub honwedu, 3) jednej dywizji kawalerii , 15
Dla przykładu podamy słynny 13. galicyjski pułk piechoty: 1) nazwa oficjalna - 13 Galicyjski Pułk Piechoty Hrabiego Stahremberga na Wieczne Czasy, 2) szef honorowy - hrabia G. Stahremberg (od 1888 roku). 3) święto pułkowe - 27 VI, na pamiątkę bitwy pod Trautenau z 1866 roku, 4) cechy mundur o w e - malinowe wyłogi kołnierza, żółte guziki, 5) komenda uzupełnień - Kraków, 6) miejsca stacjonowania - Ostrawa, Bielsko-Biała, Kraków, 7) przydział operacyjny - I korpus, 5. dyw. piechoty. 10. bryg., 8) nieoficjalna nazwa - "Krakowskie Dzieci", "Staszki" (za: Nowakowski, s. 80). 16
Wojskowa terminologia niemiecka (zwłaszcza w wydaniu austriackim) może być myląca dla polskiego czytelnika, przyzwyczajonego do terminologii francuskiej. Wynika to z odmiennie ukształtowanej tradycyjnej, historycznej terminologii wojskowej, podobnie jak np. nazewnictwo stopni wojskowych. W Austro-Węgrzech terminem "sztab generalny" posługiwano się na określenie zarówno sztabu generalnego wojsk lądowych, jak też i sztabów armii, korpusów, a także dywizji, oczywiście w odpowiednim złożeniu z nazwą rodzajową danego związku operacyjnego czy taktycznego. Ich szefowie nosili podobne tytuły, np. tytuł Conrada von Hötzendorfa jako szefa sztabu generalnego brzmiał der Chef des Generalstabs, a tytuł szefa sztabu dywizji - der Generalstabschef. 17
Nie oznacza to, że każdy korpus miał własną dywizję kawalerii. W chwili wybuchu wojny było 11 dywizji kawalerii na 17 korpusów.
362
4) związków pozadywizyjnych (np. kawalerii pozadywizyjnej), 5) zakładów tyłowych i odwodów. Oto wykaz 16 korpusów i ich dowódców z dnia 28 VII 1914 roku, według ich numeracji: I korpus - Kraków, komendant - gen. kawalerii Karl von Kirchbach18, szef sztabu - płk Ferdynand Demus; skład narodowy: Polacy, Czesi (Morawianie) i śląscy Niemcy. II korpus - Wiedeń, komendant - gen. piechoty Blasius Schemua, szef sztabu - gen. mjr Leo Greiner; skład narodowy: Niemcy (Austriacy) i Czesi (Morawianie). III korpus - Graz, komendant - gen. piechoty Emil Colerus von Geldern, szef sztabu - płk Richard Mueller; skład narodowy: Niemcy (Styryjczycy), Słoweńcy, Włosi. IV korpus - Budapeszt, komendant - gen. kawalerii Kàroly Tersztyànszky de Nàdas, sztab utworzono dopiero 2 VIII; skład narodowy: Węgrzy. V korpus - Pressburg (węg. Pozsony, slow. Bratysława), komendant - gen. broni (Feldzugmeister)19 Paul Puhallo de Brlog, szef sztabu - płk Herman Sallagar; skład narodowy: Węgrzy, Słowacy. VI korpus - Kaschau (węg. Kassa, słow. Koszyce), komendant - gen. piechoty Svetozar Boroević von Bojna, szef sztabu - płk Joseph Huber; skład narodowy: Węgrzy, Słowacy, Ukraińcy (Rusini Karpaccy). VII korpus - Temesvàr, komendant - gen. piechoty Otto Meixner von Zweienstamm, sztab utworzono dopiero 2 VIII; skład narodowy: Węgrzy, Niemcy, Rumuni, Serbowie. VIII korpus - Praga, komendant - gen. kawalerii Artur Giesl von Gieslingen, szef sztabu - płk Ludwig Sundermann; skład narodowy: Czesi, Niemcy Sudeccy. IX korpus - Leitmeritz (Litomierzyce), komendant - gen. piechoty Lothar von Hortstein, szef sztabu - płk August Martinek; skład narodowy: Niemcy Sudeccy, Czesi. X korpus - Przemyśl, komendant - gen. piechoty Hugo Meixner von Zweienstamm, szef sztabu - płk Gottlieb Kralowetz; skład narodowy: Polacy, Ukraińcy. 18 19
Od 29 VII, do 28 VII bowiem korpusem dowodził gen. Böhm-Ermolli. Odpowiada generałowi broni (Nowakowski, s. 75).
363
XI korpus - Lwów, komendant - gen. kawalerii Desiderius (Dezsö) Kolozsvàry de Kolozsvàr, szef sztabu - płk Franz Riml; skład narodowy: Ukraińcy, Polacy, Rumuni z Bukowiny. XII korpus - Hermannstadt (Nagyszeben)20, komendant - gen. piechoty Hermann Kövess de Kövessháza, szef sztabu - płk Egon Zeidler-Daublebsky; skład narodowy: Węgrzy (Seklerzy), Niemcy (Sasi), Rumuni. XIII korpus - Zagrab (Zagrzeb), komendant - gen. dyw. piechoty Adolf von Rhemen zu Barensfeld, szef sztabu - płk Alfred Zeidler; skład narodowy: Chorwaci, Włosi. XIV korpus - Innsbruck, komendant - gen. piechoty arcyksiążę Józef Ferdynand21, szef sztabu - płk Josef von Paić; skład narodowy: Niemcy (Tyrolczycy i Austriacy). XV korpus - Sarajewo, komendant - gen. piechoty Michael von Appel, szef sztabu - płk Mihalj Mihaljevic; skład narodowy: Bośniacy, Serbowie. XVI korpus - Raguza (Dubrownik), komendant - gen. broni Wenzel Wurm, szef sztabu - Paul von Loefen, skład narodowościowy: Chorwaci, Dalmatyńczycy, Bośniacy. Już w czasie trwania wojny 20 VIII 1914 roku utworzono dodatkowy XVII korpus. Jego komendantem został początkowo gen. kawalerii Karl von Huyn, a szefem sztabu płk Theodor von Lerch. Trzon stanowiła 19. dyw. piechoty z Pilzna i 5 brygad rozmaitych rodzajów broni. W korpusie tym przeważali Czesi i Niemcy. O R G A N I Z A C J A WOJSK WEDŁUG POSZCZEGÓLNYCH RODZAJÓW BRONI
Wojskowe władze lokalne tworzyły komendy placu (w większych garnizonach), komendy stacji wojskowych (w mniejszych garnizonach) i komendy twierdz22 (na omawianym terenie status twierdz miały tylko Kraków i Przemyśl). Najniższy szczebel terytorialnej organizacji wojska tworzyło 114 wojskowych okręgów uzupełnień. Spośród nich większość (102) była przyporządkowana pułkom piechoty armii wspólnej, 4 - jednostkom bośniacko-hercegowińskim, 20
Dzisiejsza rumuńska nazwa Sibiu.
21
Od 29 VII, bowiem do 28 VII komendantem był gen. kawalerii Victor Dankl.
22
Poza nimi na obszarze monarchii istniały jeszcze twierdze: Pola. Cattaro (Kotor). Trient ( Trydent),
Riwa, Sarajewo, Mostar, Trebinje i Bileca.
364
4 dalsze - pułkom tyrolskich strzelców cesarskich, ostatnie 4 natomiast podlegały marynarce wojennej. Pułki piechoty obu obron krajowych miały własne okręgi uzupełnień, nie pokrywające się z okręgami armii wspólnej; przed samą wojną było 37 okręgów uzupełnień landwery i 32 okręgi honwedu. Całość siły zbrojnej naddunajskiej monarchii złożona była z kilku rodzajów broni: 1. Najważniejszym rodzajem broni we wszystkich ówczesnych armiach była piechota. Jej podstawową jednostką organizacyjną był pułk. Każdy pułk armii wspólnej posiadał własny numer (od 1 do 102), nazwę i specyficzne odrębności mundurowe (inny krój mundurów pułków węgierskich, tj. pochodzących z Zalitawii, niż pułków przedlitawskich oraz różnice koloru wyłogów na kołnierzach i guzików). Większość pułków posiadała też święta pułkowe w rocznice historycznych bitew, w których brały udział23, oraz honorowych szefów, tzw. Regimentsinhaberów, była to stara tradycja o XVII-wiecznych korzeniach, zgodnie z którą swoistym właścicielem (czasem także dowódcą) pułku był ten, kro pokrywał koszy jego uformowania i wyposażenia. W jego imieniu np. wykonywano w jednostce prawo karne. W ramach reform po wojnie 1866 roku Regimentsinhaberom odebrano ich prerogatywy i odtąd tytularne szefostwo pułku miało charakter wyłącznie honorowy, stając się jeszcze jednym elementem wojskowej tradycji. W 1914 roku obok 102 pułków wspólnych, 37 pułków landwery i 32 pułków honwedu w skład piechoty armii austro-węgierskiej wchodziło także 29 samodzielnych batalionów strzelców oraz 1 batalion bośniacki. Rekrutowano je - podobnie jak i wszystkie inne formacje Wojskowe poza piechotą - nie z poszczególnych okręgów uzupełnień, lecz z całego terytorium danego korpusu. Poza tym istniały także wzmiankowane 4 pułki tyrolskich strzelców cesarskich, 4 pułki bośniackie oraz 88 pułków pospolitego ruszenia, z czego 41 stanowiły jednostki przedlitawskie, a 47 - węgierskie. Jak napisano wyżej, każdy pułk posiadał własny, przypisany na stałe okręg uzupełnień, co w praktyce oznaczało wprowadzenie w życie zasady poboru terytorialnego. Ze względu na wielonarodowy skład ludnościowy monarchii było to rozwiązanie praktyczne. Językiem służbowym był zawsze niemiecki oraz węgierski w formacjach honwedu i serbsko-chorwacki w oddziałach chorwackosłoweńskich (VI Dystrykt) honwedu. Natomiast tzw. języki pułkowe (musieli 23
Świąt pułkowych nie miały te jednostki, które sformowano w 1883 roku z dawnych piątych batalionów, istniejących w dotychczasowych 80 pułkach piechoty. Z nich oraz 8 batalionów strzelców sformowano 22 nowe pułki. Nie miały one tradycji bojowych, a więc i okazji do ustanowienia świąt.
365
je znać choć w minimalnym stopniu oficerowie i podoficerowie; w nich prowadzono szkolenie żołnierzy) były różne; językiem pułkowym mógł być jeden z 10 oficjalnie uznawanych języków monarchii, o ile używało go co najmniej 20% żołnierzy danej jednostki. W 1910 roku 132 jednostki wojskowe miały jeden język pułkowy, 144 były dwujęzyczne, a 19 było trójjęzycznych24. Oprócz terytorialności poboru starano się zaprowadzić zasadę terytorialności odbywania służby, tj. każdy pułk powinien stacjonować na terenie macierzystego korpusu, a w miarę możliwości - na terenie swojej komendy uzupełnień. W praktyce jednak zasada ta nie była w pełni przestrzegana, a poszczególne bataliony przesuwano do różnych, nieraz bardzo odległych garnizonów; przestrzegano przy tym jednak zasady pozostawienia w garnizonie macierzystym co najmniej jednego batalionu i tzw. kadry zapasowej. Przykładem może być tutaj pochodzący z Krakowa 13. pułk piechoty, który aż do 1910 roku w całości stacjonował w Krakowie; II i III batalion przeniesiono wówczas do Morawskiej Ostrawy, a IV do Bielska. 1 batalion pozostał w Krakowie. Zdecydowana większość jednostek strzeleckich stacjonowała na stałe poza terytoriami korpusów macierzystych. Od 1883 roku pułki piechoty armii wspólnej miały strukturę czterobatalionową i liczyły w okresie pokoju ok. 1600 żołnierzy, a w czasie wojny 4810 żołnierzy oraz 104 oficerów i urzędników wojskowych. Batalion dzielił się na 4 kompanie, te zaś na 4 plutony. W kompanii było łącznie (według etatu wojennego) 236 ludzi: 183 szeregowych, 35 podoficerów, 4 oficerów, 1 kadet, 4 pionierów, 3 noszowych, 1 podoficer rachuby (tzw. szef kompanii), 1 trębacz i 4 służących oficerskich. Oprócz tego w skład pułku wchodził oddział karabinów maszynowych z 8 karabinami maszynowymi Schwarzlöse. Pułki obron krajowych miały etat trzybatalionowy (oprócz 10. pułku piechoty honwedu, mającego etat czterobatalionowy) i na czas wojny liczyły 3648 oficerów i żołnierzy. Pułk piechoty był jednostką bardziej organizacyjno-administracyjną niż taktyczną. Jednostkami stricte taktycznymi były brygady; 2 brygady tworzyły dywizję. Skład brygad był zmienny; w zasadzie miały się one składać z 2 pułków każda, jednak w 1914 roku trudno było znaleźć 2 brygady o identycznej strukturze. Poszczególne bataliony pułków armii wspólnej często wchodziły w skład różnych brygad (gdzie podporządkowywano je dowództwom innych pułków) 24
W 1918 roku na skutek improwizowanej rozbudowy armii istniało także 18 jednostek czterojęzycznych i jedna pięciojęzyczna, którą był cieszyński 100. pułk piechoty; dane te jednak zestawiono bez uwzględnienia owego 2 0 % progu.
366
z różnych dywizji i korpusów; zaledwie 30 pułków wchodziło in corpore w skład związków wyższego rzędu. Korpusy XV (Sarajewo) i XVI (Ragusa, ob. Dubrownik) w całości zestawiono z pojedynczych batalionów detaszowanych z różnych pułków z całego terenu monarchii. W efekcie nie istniał de facto jeden ustalony etat zarówno brygady, jak i dywizji piechoty; miały one różną liczbę batalionów podporządkowanych różnej liczbie dowództw pułków (nie zawsze). W dywizji przed wojną było od 10 do nawet 27 batalionów (28. dyw. piechoty z Lubliany); przeciętnie było ich od 13 do 17. Dywizji piechoty przydzielano także jednostki artylerii, przeciętnie po 2 pułki na dywizję; wyjątkowo był to pułk i dywizjon lub też np. 2 pułki i dywizjon. W dywizjach obu obron krajowych nasycenie artylerią było mniejsze; zwykle był to 1 pułk lub też 2 samodzielne dywizjony, wyjątkowo więcej. W skład dywizji piechoty wchodziły też 1-2 szwadrony kawalerii (tylko po mobilizacji) i jednostki saperów lub pionierów (nie zawsze) oraz służby. W przeddzień wybuchu wojny istniało 49 dowództw dywizji piechoty, z czego 33 były dywizjami armii wspólnej, 8 - dywizjami landwery i 8 - honwedu. Te ostatnie sformowano dopiero w ramach mobilizacji, choć numery dla nich zastrzeżone były od dawna. Jednocześnie planowano rozformować 49. dyw. piechoty honwedu, a jej pułki oddać do macierzystego korpusu. Wkrótce jednak rozpoczęto formowanie kolejnych dywizji, początkowo drogą "odchudzania" istniejących, bardziej rozbudowanych związków taktycznych. U progu wojny było 50 dywizji i 24 samodzielne brygady, w tym 4 górskie. W 1915 roku armia liczyła już 69 dywizji i 25 samodzielnych brygad (w tym 5 górskich). Wprowadzono też jednolitą strukturę - 2 brygady po 2 pułki po 4 bataliony piechoty. Wyższym szczeblem organizacyjnym był korpus. W czasie pokoju korpusy miały strukturę trójdywizyjną, licząc po 2 dywizje piechoty armii wspólnej i jedną dywizję którejś z obron krajowych; te ostatnie powstały zresztą dość późno - dywizje landwery (od 1917 roku nazywane dywizjami strzelców Schützendivisionen) sformowano w 1894 roku, a jednostki honwedu dopiero w ramach mobilizacji. W skład korpusu wchodziły też: dywizja kawalerii (nie zawsze), jednostki artylerii (dwupułkowa brygada artylerii lekkiej lub górskiej, wyjątkowo więcej) i dywizjon taborów. W czasie wojny sformowano 10 nowych korpusów (3 pierwsze już w 1914 roku) oraz 8 efemerycznych grup o sile korpusu. Podstawowym uzbrojeniem żołnierza piechoty był karabin powtarzalny Mannlicher M95, uważany za jeden z najdoskonalszych na świecie (lepszy od rosyjskiego Mosina i niemieckiego Mauzera). Na karabin ten nasadzano bag-
367
net, który mógł być nakładany na lufę lub służyć za samodzielną broń białą. Jako karabinu maszynowego używano ckm Schwarzlöse wz. 07/12, który był godnym przeciwnikiem słynnego amerykańskiego Maxima używanego przez armię rosyjską. 2. Posiadająca bogate tradycje wspólna kawaleria austro-węgierska składała się z 15 pułków dragonów, 16 pułków huzarów i 11 pułków ułanów. Uzupełniały ją: 10 pułków huzarów honwedu, 6 pułków ułanów landwery, 1 dywizjon dalmatyńskich strzelców konnych, 1 dywizjon tyrolskich strzelców konnych i 47 szwadronów kawalerii węgierskiego pospolitego ruszenia. Podstawową jednostką taktyczną kawalerii był szwadron, liczący 6 szwadronów po 117 szabel, tj. oficerów i żołnierzy, które dzieliły się na 3 plutony. 3 szwadrony łączono w dywizjon. W skład pułku wchodziły też służby pomocnicze: pluton pionierów, patrol telegraficzny i służba zapasowa. Pułk liczył łącznie 37 oficerów oraz 874 podoficerów i żołnierzy. Wszystkie pułki (ułanów, dragonów i huzarów) miały identyczny etat. Pułki łączono w brygady kawalerii, a te w dywizje kawalerii. Przeciętny skład osobowy dywizji kawalerii to ok. 3600 koni, czyli 24 szwadrony. Liniowa dywizja kawalerii posiadała też 1-2 oddziały karabinów maszynowych (tzn. 4 karabiny maszynowe, 3 oficerów i 57 ludzi obsługi). Natomiast ciekawostką jest, iż kawaleria obrony terytorialnej była tu w lepszej sytuacji, gdyż obrony krajowe były lepiej finansowane niż wspólna armia i każda z tych formacji była wyposażona w 1 oddział karabinów maszynowych. W armii austro-węgierskiej dywizje kawalerii przydzielano do poszczególnych korpusów armijnych i aż do 1917 roku nie tworzono samodzielnych wielkich jednostek konnych (np. korpusów czy armii konnych). Szwadrony kawalerii pospolitego ruszenia przydzielano także jako tzw. kawalerię dywizyjną piechocie. Kawalerzyści byli szkoleni zarówno do szarż, jak i do zwiadu oraz walki pieszej i uchodzili za elitarny rodzaj wojsk. W sumie po mobilizacji, w kawalerii służyło 425 szwadronów, co dawało 76 500 ludzi25. 3. Nie mniej świetne tradycje posiadała cesarsko-królewska artyleria. Organizacyjnie była podzielona na artylerię polową i forteczną, którą uznawano za osobny, samodzielny rodzaj broni. Podstawowym ogniwem organizacyjnym w artylerii była bateria. W armii austro-węgierskiej funkcjonował tradycyjny, wywodzący się jeszcze z okresu wojen napoleońskich, podział jednostek artyleryjskich na pułki armat polowych i pułki haubic polowych. Oprócz nich artylerię lekką tworzyły też pułki artylerii 25
W tej rachubie wliczano do szwadronu służby pomocnicze, przez co osiągał stan 180 ludzi (za: OULK, t. l , s. 80).
368
górskiej w jednostkach górskich oraz dywizjony artylerii konnej (przydzielane do dywizji kawalerii). Ciężką artylerię polową stanowiły dywizjony haubic ciężkich. W momencie rozpoczęcia wojny armia naddunajskiej monarchii dysponowała liczbą 2610 dział polowych różnych typów. Pułki armat polowych (Feldkanonenregimenter) złożone były z 4 sześciodziałowych baterii liniowych plus bateria rezerwowa; na stopie wojennej obowiązywał w nich etat sześciobateryjny. Podstawowym sprzętem były 8 cm lekkie armaty polowe M5; w jednostkach landwery (dywizjony złożone z 2 baterii po 6 dział) i honwedu (formalnie dywizjony, a faktycznie pułki złożone z 4 baterii po 6 dział) spotykano także stare armaty 9 cm M75 i M75/96. Pułki haubic polowych (Feldhaubitzenregimenter) miały etat czterobateryjny, z 6 działami w baterii. Podstawowym sprzętem były przestarzałe 10 cm haubice M99, a później także nowoczesne M14. Pułki artylerii górskiej (Gebirgsartillerieregimenter) jako jedyne miały mieszany sprzęt. W ich skład wchodziło 4, 5 lub 6 baterii armat po 4 działa i dywizjon górskich haubic z 2 czterodziałowymi bateriami. Jednostki górskie wykorzystywały różnorodny sprzęt, często przestarzały. Cechą charakterystyczną używanych w nich dział była możliwość ich rozkładania i transportu w jukach; podobnie przewożono amunicję - do dział górskich nie było przodków. Dywizjony artylerii konnej (Reitende Artillerie Divisionen) dysponowały 3 czterodziałowymi bateriami 8 cm armat M5. Dywizjon artylerii konnej przy mniejszej o 2/3 ilości sprzętu posiadał więcej koni niż pułk armat polowych, dzięki czemu dysponował wysoką mobilnością, pozwalającą na dotrzymanie tempa jednostkom kawalerii. W ciągu kolejnych lat wojny wzrosła ilość (i jakość) artylerii austro-węgierskiej. W warunkach frontowych samorzutnie powstawały mieszane jednostki artyleryjskie, uzbrojone zarówno w armaty, jak i haubice. W latach 1915-1916 na dywizję piechoty przypadał czterobateryjny pułk armat, szesciobateryjny pułk haubic, bateria armat przeciwlotniczych i bateria miotaczy min; niektóre dywizje otrzymywały jeszcze trzybateryjny dywizjon haubic ciężkich i baterię ciężkich armat polowych. W 1917 roku przeprowadzono reformę polegającą na formalnym wprowadzeniu jednostek mieszanych, określanych mianem pułków artylerii polowej - Feldartillerieregimenter. Tworzono z nich brygady artylerii polowej, wchodzące w skład dywizji piechoty. Brygadę taką tworzyły 2 pułki artylerii lekkiej, pułk artylerii ciężkiej i dywizjon górski. W każdej brygadzie jeden z pułków nosił numer danej dywizji, drugi zaś - numer o 100 większy. Składały się one z 2 baterii lekkich armat, 3 baterii lekkich haubic
369
i baterii przeciwlotniczej (pułki o numerze równym numerowi dywizji, pułki z numerami większymi o 100 zamiast baterii przeciwlotniczej miały baterie miotaczy min). Dywizjony artylerii ciężkiej składały się z 2 sześciodziałowych baterii każdy. Dysponowały one różnorodnym sprzętem, w większości przestarzałym. Z czasem pojawiły się w nich nowoczesne wzory uzbrojenia - 15 cm haubice M14 i 10 cm ciężkie armaty M14, wprowadzone do produkcji krótko po rozpoczęciu wojny. Osobnym rodzajem broni w armii austro-węgierskiej była artyleria forteczna. W 1914 roku istniało 6 pułków i 10 samodzielnych batalionów tej formacji. Na dużą twierdzę pierścieniową przypadał przeciętnie jeden pułk; struktura i rozmiary takiej jednostki nie miały jednak nic wspólnego z opisanymi wyżej pułkami artylerii polowej. Pułki forteczne były złożone z batalionów (najczęściej 3), a te z kompanii; kompanie dzieliły się na baterie. Nic istniał jednolity etat pułku artylerii fortecznej; struktura poszczególnych jednostek zależała od ilości i rodzaju posiadanego sprzętu, rozmiarów i specyfiki danej twierdzy itp. Artyleria forteczna dysponowała największą mozaiką sprzętu - od muzealnych armat M61 (bardzo licznych, np. w twierdzy przemyskiej stanowiły one ok. 30% dział) po najnowocześniejsze 30,5 cm moździerze M U ; tych ostatnich było zresztą na początku wojny niewiele (w twierdzach krakowskiej i przemyskiej stacjonowały po 2 dwudziałowe baterie)26. Jednostkami wyższego rzędu były brygady artylerii fortecznej, grupujące zwykle po 1 pułku i 1 samodzielnym batalionie. Brygady stanowiły jednak (odwrotnie niż w piechocie) szczebel organizacyjno-administracyjny i nie miały charakteru związków taktycznych. W Galicji stacjonowały 2 brygady artylerii fortecznej - 2. w Krakowie (2. pułk w Krakowie i 6. samodzielny batalion) oraz 3. w Przemyślu (3. pułk w Przemyślu i 9. batalion we Lwowie). 4. W nowoczesnej wojnie niezbędne były także wojska techniczne. Tu podstawową jednostką była kompania, w której służyło 260 żołnierzy i oficerów. Dwie kompanie łączono w bataliony. Większych jednostek taktycznych nie formowano, gdyż wojska techniczne były nieodzownym wsparciem włączanym do innych rodzajów wojsk. Składały się na nie: 18 batalionów saperów, 8 batalionów pionierów, 1 batalion mostowy i rzeczna kompania minowa. Innym rodzajem wojsk technicznych były wojska komunikacyjne, w skład 26
Działu temu poświęcona jest monografia Andrzeja Zaręby, Chuda Emma. Ciężki moździerz 3 0 , 5 cm Skoda w czasie I wojny światowej (Kraków 2006), do której odsyłam wszystkich czytelników ciekawych szczegółów technicznych oraz losów poszczególnych baterii i ich obsługi w czasie I wojny światowej.
370
których wchodziły 2 pułki kolejowe, pułk łączności i dywizjon samochodowy (58 kolumn transportowych). W 1914 roku wojska techniczne liczyły łącznie 155 kompanii. Służyło w nich 40 300 żołnierzy i oficerów. 5. Najmłodszym i najnowocześniejszym rodzajem wojsk było lotnictwo. Wyodrębniono je dopiero w 1910 roku. Składały się na nie: 1 oddział sterowców, 1 kompania obsługi, 12 oddziałów balonowych i 15 kompanii lotniczych, z których każda liczyła 106 żołnierzy. W sumie w wojskach lotniczych służyło 1590 ludzi. Dowódcą tej najnowszej formacji austro-węgierskiej był w 1914 roku Słoweniec - płk Emil Użelac27. Na wyposażeniu było 108 samolotów, lecz udało się zmobilizować jedynie 84 pilotów wojskowych. Godzi się wspomnieć, iż aparaty latające (a zwłaszcza 43 sztuki samolotu Etrich "Taube", zwanego gołębiem) stały wówczas na najwyższym poziomie, a ich najsilniejszą stroną były znakomite silniki znacznie przewyższające parametrami i jakością wykonania produkty niemieckiego sojusznika. Mimo skromnych rozmiarów, lotnictwo cesarsko-królewskie odegrało ważną rolę w działaniach bojowych, służąc sztabom niezawodnym rozpoznaniem i zapewniając łączność z oblężoną twierdzą przemyską. 6. Poza wymienionymi rodzajami broni istniały także inne służby pomocnicze nie biorące bezpośredniego udziału w działaniach, obejmujące między innymi: 16 dywizjonów taborów, 27 oddziałów sanitarnych, 18 szpitali polowych, 7 szpitali honwedów, 14 komend krajowych żandarmerii, 8 węgierskich dystryktów żandarmerii, bośniacki korpus żandarmerii i wojskowo-policyjny korpus strażniczy. 7. W skład wojsk CK wchodziła też oczywiście marynarka morska (Kriegsmarine) o tonażu 251,450 ton (szóste miejsce w Europie), lecz pomijam jej opis, gdyż nie miała ona żadnego znaczenia dla działań w Galicji. Natomiast w omawianych działaniach brały udział jednostki tzw. Flotylli Wiślanej, formalnie podległej marynarce wojennej. Flotyllę sformowano 30 VII 1914 roku, a jej dowódcą został kapitan saperów von Philippovic. Na potrzeby wojenne zarekwirowano i uzbrojono statki cywilne pływające po Wiśle, a w czasie działań wojennych zdobyto też kilka okrętów flotylli rosyjskiej, które po remoncie i przystosowaniu wcielono do służby austro-węgierskiej. Jednostki Flotylli pełniły głównie służbę transportową i sanitarną, jedynie sporadycznie brały udział w działaniach bojowych. W sumie Flotylla składała się z 7 uzbrojonych statków i 16 uzbrojonych motorówek. Oto ich wykaz: 27
Z galicyjskich pól wzlotów, s. 40.
371
A. Statki austro-węgierskie wcielone do Flotylli: 1) SMS Dunajec - zbudowany w 1904, wcielony 30 VII 1914; 2) SMS Melsztyn - zbudowany w 1909, wcielony 30 VII 1914, zatopiony 12 IX, wydobyty jesienią 1915; 3) SMS Tyniec - zbudowany w 1909, wcielony 6 VIII 1914, zatopiony 12 IX, wydobyty w 1917; 4) SMS Wanda - zbudowany w 1909, wcielony 30 VII 1914, zatopiony 12 IX, wydobyty w 1916; 5) SMS Krystyna - zbudowany w 1903, wcielony we wrześniu 1914; 6) SMS Neptun - zbudowany w 1889; 7) SMS Kopernik - zbudowany w 1910, wcielony do Flotylli Wiślanej w sierpniu 1914, zatopiony 12 IX 1914, prawdopodobnie wydobyty w 1917; 8) SMS Wawel - zbudowany w 1893, wcielony do Flotylli 30 VII 1914, zatopiony 4 IX 1914. B. Statki rosyjskie wcielone do Flotylli: 1) SMS Nadwiślanin - zbudowany w 1894, zdobyty 5 VIII 1914, wcielony we wrześniu 1914; 2) SMS Polonez - zbudowany w 1889, zdobyty w sierpniu 1914, wcielony we wrześniu 1914; 3) SMS Planeta - zbudowany w 1894, na początku wojny zarekwirowany przez armię rosyjską jako transportowiec, wydobyty w sierpniu, zatopiony we wrześniu 1914, ponownie wydobyty prawdopodobnie w 1917; 4) SMS Wawel II - zbudowany w 1903, zatopiony prawdopodobnie w 1915, wydobyty i wyremontowany w Puławach w 1916; 5) SMS Steinkeller - zdobyty w sierpniu 1914, spalony przez Austriaków pod Annopolem 5 IX 1914; 6) SMS Przyjaciel Publiki; 7) SMS Kujawiak - zbudowany w 1883, wcielony 3 VIII 1914, zatopiony na początku 1915 roku koło Dęblina, wydobyty w kwietniu 1916; 8) SMS Wenera - zbudowany w 1894, zatopiony przez Rosjan koło Dęblina, wydobyty w 1916;
372
9) SMS Goplana - zbudowany w 1895, w sierpniu 1914 zarekwirowany przez armię rosyjską, zdobyty przez Austriaków 5 VIII 1914, wcielony do Flotylli we wrześniu 1914. Uzbrojone motorówki: 1) Iskra, 2) Wilga, 3) A (przekazana w 1917 Flotylli Bugu), 4) B, 5) C, 6)
D,
7) Alpha, 8) Gamma, 9) Dora, 10) Ida, 11) Ob der Enns (przekazana w 1917 Flotylli Bugu), 12) Hedwig, 13) Weichsel, 14) Danubius, 15) Matzi (zdobyczna rosyjska), 16) Gott mit Uns. W sumie stan osobowy armii austro-węgierskiej wynosił po mobilizacji w sierpniu 1914 roku 1 421 250 żołnierzy rozmieszczonych w armiach polowych. Wraz ze służbami tyłowymi mobilizacja objęła około 2 000 000 ludzi (w tym 57 dywizji piechoty i 11 dywizji kawalerii, 2370 dział lekkich i 168 ciężkich. 108 samolotów i 1582 karabiny maszynowe). Choć siły te wydają się imponujące, a ich jakość nie budziła większych zastrzeżeń, to monarchia była w ciężkim położeniu, gdyż główny potencjalny przeciwnik, tj. Rosja, zmobilizował w 1914 roku 3 341 000 żołnierzy w armiach polowych (w tym 115 dywizji piechoty i 25 dywizji jazdy, 6812 dział lekkich i 360 ciężkich), do tego zaś dochodziła Serbia (285 000 ludzi w armiach polowych, 10 dywizji piechoty i 1 dywizja kawalerii, 380 dział lekkich i 50 ciężkich). Poza tym wobec planów wojennych niemieckiego sojusznika (najpierw Francja, potem Rosja) nie tylko nie można było na niego liczyć w pierwszej fazie wojny, lecz jeszcze
373
należało brać pod uwagę konieczność osłaniania jego wschodnich granic własnymi siłami. K A D R A A U S T R O - W Ę G I E R S K I C H SIŁ Z B R O J N Y C H
W czasie pokoju armia austro-węgierska dysponowała 24 000 oficerów absolwentów trzech wyższych szkół wojskowych. Były to: 1) Terezjańska Akademia Wojskowa w Wiener Neustadt (Theresianische Militärakademie), 2) Techniczna Akademia Wojskowa (Technische Militärakademie) w Mödling, 3) Akademia Wojskowa Cesarzowej Ludwiki (Lodoviceum, Honvedakademia) w Budapeszcie. Aby podjąć takie studia, należało posiadać maturę lub ukończyć którąś z Wojskowych Wyższych Szkół Realnych, a najlepiej być absolwentem którejś z 15 Szkół Kadetów Piechoty, Szkoły Kadetów Kawalerii, Szkoły Kadetów Artylerii lub Szkoły Kadetów Wojsk Technicznych. Austro-węgierskie stopnic wojskowe posiadały swoją specyfikę i wyglądały następująco: I. Feldmarschall - marszałek. II. Generaloberst - generał pułkownik, odpowiednik generała armii w Wojsku Polskim; stopień wprowadzony w 1915 roku. III. General der Infanterie/Kavallerie/Feldzugmeister - odpowiedniki generała broni w Wojsku Polskim; Feldzugmeister-dosłownie zbrojmistrz polowy - w artylerii i wojskach inżynieryjnych. IV. Feldmarschallleutnant - odpowiednik generała porucznika w innych armiach, tj. generała dywizji w Wojsku Polskim. V. Generalmajor - odpowiednik generała brygady w Wojsku Polskim. VI. Oberst - pułkownik. VII. Oberstleutnant - podpułkownik. VIII. Major - major. IX. Hauptmann/Rittmeister (w kawalerii) - kapitan (rotmistrz). X. Oberleutnant - porucznik. XI. Leutnant - podporucznik. - Kadett (zamiennie Offizierstelvertreter) - kadet, zastępca oficera; w pewnym sensie odpowiednik podchorążego w Wojsku Polskim, z tym że podchorąży to tytuł, a nie stopień. Na stopień kadeta awansowano osoby odbywające służbę jednoroczną po zdaniu egzaminu oficerskiego; następnie zostawali oni oficerami rezerwy;
374
- Fähnrich - chorąży; - Stabsfeldwebel/Oberfeuerwerker - sierżant sztabowy (starszy ogniomistrz); - Feldwebel/Wachtmeister/Feuerwerker - sierżant (wachmistrz, ogniomistrz); - Zugsführer - plutonowy; - Korporal - kapral; - Gefreiter - starszy szeregowy (w piechocie; odpowiedniki w poszczególnych rodzajach broni i służb; nie istniała jedna ogólna nazwa na określenie stopnia starszego szeregowego); - Infanterist/Jäger/Kanonier/Dragoner/Ulan/Husar/Pionier/Trainsoldat itd. - szeregowy (odpowiedniki w poszczególnych rodzajach broni i służb; nie istniała jedna ogólna nazwa na określenie stopnia szeregowego).
Dodatek Z E S T A W I E N I A SZCZEGÓŁOWE: Trudniejsze skróty: Unmittelbar
Nazwy niemieckie:
Polskie rozwinięcie skrótu:
AOK.
Armeeoberkommando
Komenda Główna, Naczelne Dowództwo
BkschKomp.
Brückenschutzkompanie
Kompania strzelców mostowych
Dion.
Division
Dywizjon
DR., HR.UR...
Dragonen-, Husaren-, Ulanen- regi- Pułk: dragonów, huzarów, ułanów ment
FABrig.
Feldartilleriebrigade
Brygada artylerii polowej
FHR (FHD).
Feldhaubitzerregiment, - divizion
Pułk (dywizjon) haubic polowych
FJB.
Feldjägerbatalion
Batalion strzelców polowych
FML.
Feldmarschalleutnant
Generał dywizji
FsAR, FsAB
Festungartillerieregiment, - batallion
Pułk (batalion) artylerii fortecznej
GAR.
Gebigstartillerieregiment
Pułk artylerii górskiej
GbBrig.
Gebirgsbrigade
Brygada górska
GrJgKomp.
Grenzjägerkompanie
Kompania strzelców (jegrów) granicznych
Gp.
Gruppe
Grupa
Gstbschef
Generalstabesscheff
Szef sztabu
GM
Generalmajor
Generał brygady
Gd(l), (K)
General der Infanterie (Kavalerie)
Generał piechoty, kawalerii (odpowiednik generała broni)
HHR.
Honvedhusarenregiment
Pułk huzarów honwedu
HIBrig
Honvedinfanteriebrigade
Brygada piechoty honwedu
HID
Honvedinfanteriedivision
Dywizja Piechoty Honwedu
HIR
Honvéd Infanterieregiment
Pułk piechoty honwedu
HrdfKomp.
Honvéd Radfahrkompanie
Kompania cyklistów honwedu
Ibrig
Infanteriebrigade
Brygada piechoty
377
Kbrig
Kavelleriebrigade
Brygada kawalerii
KD
Kavalleriedivision
Dywizja Kawalerii
KJR
Kaiserjägerregiment
Pułk (jegrów) strzelców cesarskich
KSchR
Kaiserschützenregiment
Pułk strzelców cesarskich
Komb.KD
Kombinierte Kavalleriedivision
Kombinowana dywizja kawalerii
LstArtAbt.
Landsturmartillerieabteilung
Oddział artylerii posp. ruszenia.
LstEtbrig.
Landstumetappenbrigade
Brygada (p) pospolitego ruszenia
LstBrig, LstD.
Landsturmbrigade, - division
Brygada (dywizja) pospolitego ruszenia
LstHD
Landsturmhusarendivision
Dywizja huzarów pospolitego ruszenia.
LstTerrBrig.
Landsturmterritorialbrigade
Brygada krajowego pospolitego ruszenia
LwIR
Landwehr Infanterieregiment
Pułk piechoty austriackiej landwery
LIR
Landsturminfanterieregiment
Pułk piechoty pospolitego ruszenia
MaR., MaBaon.,
Marschregiment, bataillon, kompanie
Pułk marszowy, marszbatalion, marsz-
MaKomp.
kompania
MG.
Maschinengewehr...
Karabinów maszynowych (np. kompania)
Obst.
Oberst
Pułkownik
Obstlt.
Oberstleutnant
Podpułkownik
PB.
Pionierebataillon
Batalion pionierów
RdfKomp.
Radfahrerkompanie
Kompania cyklistów
rt. AR.
reitendes Artillerieregiment
Pułk artylerii konnej
RKnBt.
Reservkanonenbatterie
Rezerwowa bateria dział.
Rt. SchR
reitendes Schutzerregiment
Pułk strzelców konnych
RSchwd.
Reserveschwadron
Szwadron rezerwy
RKnBt.
Reservekanonenbatterie
Rezerwowa bateria dział polowych
SB.
Sappeurbatailon
Batalion saperów
SchBrig, SchD
Schutzenbrigade, Schutzendivision
Brygada (dywizja) Strzelców
Schwd.
Schwadron
Szwadron
sFHD
schwereFeldhaubitzdivison
Dywizjon ciężkich haubic polowych
378
A. O R G A N I Z A C J A W O J E N N A W G A L I C J I ( K R I E G S G L I E D E RUNG) W SIERPNIU 1 9 1 4 ZESTAWIENIE ORYGINALNE Z O U L K , S. 6 9 - 7 9 . WSZYSTKIE TERMINY W JĘZYKU NIEMIECKIM.
I. ARMEE KMDT.:
G D K VIKTOR DANKL
GSTBSCHEF: G M . ALFRED KOCHANOWSKI EDL. V. KORWINAU
I. KORPS (KRAKAU) KMDT.: G D K . KARL FREIH. V. KIRCHBACH AUF LAUTERBACH GSTBSCHEF: OBST. FERDINAND DEMUS
5.ID. (Olmütz):
FML. Karl Scotti 9.IBrig.: GM. Gustav Smekal, IR.54 (4), 93 (3) 10.IBrig.: GM. Richard Kutschera, IR.1 (3). 13 (4) Dionskav: 1., 2. Schwd. LwUR.4 5.FABrig. Obst. AIexander Ritt. v. Truszkowski, FKR.3 (5). 1. Dion. FHR.1 (2)
46.LID. (Krakau): FML. Karl Nastopil 91.LIBrig.: GM. August Urbański v. Ostrymiecz, LwIR.16 (3). 31 (3), 32 (3) 92.LIBrig.: GM. Adam Brandner Edl. v. Wolfszahn, LwIR.13 (3), 15 (3) Dionskav.: 5., 6. Schwd. LwUR.4 46.FABrig.: Obst. Heinrich v. Naumann, FKR.2 (4), k.k.FKR.46 (2), k.k.FHR.46 (2) Korpsunmittelbar: RSchwd. DR.11, sFHD.1 (2), 4., 6. Komp. SB.1, 2.Komp. PB.10
V. KORPS (PRESSBURG) KMDT.: F Z M . PAUL PUHALLO V. BRLOG GSTBSCHEF: OBST. HERMANN SALLAGAR
14.ID. (Preßburg): FML Hugo Martiny 27.lBrig.: GM. Georg Schariczer v. Rény, IR.71 (4), 72 (3), FJB.11 28.IBrig.: GM. Rudolf Ritt. v. Willerding, IR.48 (3), 76 (3), FJB.19 Dionskav.: l.,2. Schwd. HR.5 14.FABrig.: GM. Heinrich Ströhr, FKR.14 (5), I.Dion. FHR.5 (2)
379
33.ID. (Komorn):
FML. Karl Edl. v. Rebracha 65.IBrig.: GM. Konrad v. Essler, IR.19 (4). 26 (4) 66.IBrig.: GM Joseph Lieb, IR.12 (3). 83 (4) Dionskav.: 3., 4. Schwd. HR.5 33.FABrig.: Obst. Eduard Kaufmann, FKR.15 (5), II.Dion. FHR.5 (2)
37.HID. (Preßburg):
FML. Adrian Wieber 73.HlBrig.: Obst. Paul v. Nagy, HIR.13 (3), 18 (3) 74.HlBrig.: GM. Franz Cvrček, HIR.14 (3), 15 (3) Dionskav.: 5., 6. Schwd. HR.5 37.FABrig.: Obst. Karl Wondre, FKR.13 (5), HFKR.4 (4)
Korpsunmittelbar:
Rschwd. HR.9, sFHD.5 (2), 4., 5. Komp. SB.5, 4. Komp. PB.10
X.KORPS (PRZEMYŚL) KMDT.: GDI. HUGO MEIXNER V. ZWEIENSTAMM GSTBSCHEF: OBST. GOTTLIEB KRALOWETZ V. HOHENRECHT
2 . I D . (Jaroslau):
FML. Anton Liposćak 3.IBrig.: GM. Eugen Pöschmann, IR.40 (4). bh.lR.4 (2 Baone, l.JgKomp., 3MGA.), FJB.4 4.IBrig.: GM. Heinrich Trichtel. IR.89 (4), 90 (3) Dionskav.: 5., 6. Schwd. LwUR.3 2.FABrig.: Obst. Julius Kramař, FKR.29 (5), I.Dion. FHR.10 (2)
2 4 . I D . (Przemyśl): FML. Andreas Pirlik v. Rudan und Poria 47.IBrig.: GM. Felix Ritter Unschuld v. Melasfeld, IR.9 (4), 45 (3) 48.IBrig.: Obst. Walter Ritter Schreitter v. Schwarzenfeld, IR10 (3), 77 (3) Dionskav,: 3., 4. Schwd. LwUR.3 24.FABrig.: GM. Karl Seyferth Edl. v. Uhlen, FKR. 30 (5), II.Dion. FHR.10 (2) 4 5 . L I D . (Przemyśl): FML. Stephan Ljubičić 89.LIBrig.: GM. Ernst Ritter Hörmann v. Wüllerstorf und Urbair, LwlR.18 (3), 33 (3) 90.LlBrig.: GM. Johann Edl. v. Sauerwein, LwIR.17 (3), 34 (3) Dionskav.: l., 2. Schwd. LwUR.3 45.FABrig.: Obst. Adolf Eschelmüller, FKR.28 (4), FKD.45 (2), FHD.45 (2) K o r p s u n m i t t e l b a r : RSchwd. UR.3, sFHD.10 (2), 4., 5. Komp. SB.10, 3. Komp. PB.10
380
DEM ARMEEKMDO UNTERSTELLT (PODLEGAJĄCE BEZPOŚREDNIO AOK) 12.ID. (Krakau):
FML. Paul Kestřanek 23.IBrig.: GM. Miecislaus Edl. v. Zaleski. IR.3 (2), 56 (4), 100 (3) 24.IBrig.: GM. Godwin v. Lilienhoff-Adelstein, IR.20 (3), 57 (3), FJB.5 Dionskav.: 3., 4. Schwd. LwUR.4 12.FABrig.: GM. Thaddäus Ritter Jordan-Rozwadowski v. Groß-Rozwadów, FKR.1 (5), II.Dion. FHR. 12 (2) 5. Komp. SB. 1, 1. Komp. PB.10
3.KD. (Wien):
FML. Adolf Ritter v. Brudermann 10.KBrig.: Obst. Friedrich Freiherr v. Cnobloch, DR.3 (6), UR.7 (6) 17.KBrig.: GM. Stanislaus Ritter v. Ursyn-Pruszyńsky, UR.4 (6), HR.1 (6) rt.AD.2 (3)
9 . K D . (Lemberg):
FML. Leopold Freiherr v. Hauer 1.KBrig.: GM. Maximilian Freiherr von Schnehen, DR.4 (6), 13 (6) 9.KBrig.: GM. Sigmund Ritter v. Micewski, DR.1 (6), 11 (6) rt.AD.9 (3) k.k.1.LstIBrig. (Wien): Obst. Adolf Brauner, LstlR.1 (2), 2(4), RSchwd. DR.6, RKnBt. 42 k.k.36.LstIBrig. (Leitmeritz): Obst. Karl Maulik, LstlR.11 (4), 12 (4), 30 (4), Rschwd. DR.13, RKnBt. 27 k.u.101.LstlBrig. (Budapest): GM. Konrad Siegler v. Eberswald, LstlR.18 (3), 20 (3), 31 (3), RSchwd. HR.14, RKnBt. 16 k.k.110.LstIBrig. (Krakau): FML. Wenzel Tertain, LstIR.16 (3), 32 (3), Rschwd. UR.1, 2-12cm KnBt. (13., 14. Komp.FsAR.2) 1.MaBrig. (Krakau): Obst. Wilhelm Bańkowski, MaR.1 (MaBaone IR.3, 20, 56, 57, 100, MaKomp. FJB.5), MaR.2 (MaBaone IR. 1, 13, 54, 93), RSchwd. UR.2 5.MaBrig. (Preßburg): Obst. Joseph Blum, MaR.9 (MaBaone IR.48, 71, 72, 76, MaKomp. FJB.11, 19), MaR.10 (MaBaone IR.12, 19, 26, 83), RSchwd. HR.11, HMaR.7 (MaBaone 13, 18, 39), HMaR.8 (MaBaone 14, 15, 40)
381
ARMEEGRUPPE GDI. HERMANN KÖVESS VON KÖVESSHÁZA GSTBSCHEF: OBSTLT. GOTTLIEB WEJMELKA (OD 8 AŻ DO 25 SIERPNIA ZASTĘPUJĄCA 2. ARMIĘ W GALICJI)
2. ARMEE KMDT.: G D K . EDUARD VON BÖHM-ERMOLLI GSTBSCHEF: G M . ARTUR EDLER VON MECENSEFFY (KOMENDA 2 ARMII NA FRONCIE GALICYJSKIM DOPIERO OD 25 SIERPNIA)
XII. KORPS (HERMANNSTADT) KMDT.: GDI. HERMANN KÖVESS VON KÖVESSHÁZA GSTBSCHEF: OBSTLT. EGON FREIHERR ZEIDLER-DAUBLEBSKY VON STERNECK
16.ID. (Hermannstadt):
FML Franz Paukert 31.IBrig.: GM. Ernst Dieterich, IR.2 (4), 82 (4) 32.IBrig.: GM. Anton Goldbach, IR.31 (3). 64 (3) Dionskav: 3., 4. Schwd. HR.2 16.FABrig. GM. Konstanz Dobler von Friedburg, FKR.36 (5), I.Dion. FHR.12 (2)
35.ID. (Klausenburg):
FML. Viktor Njegovan 69.IBrig.: GM. Franz Hauninger, IR.50 (3), 51 (3) 70.IBrig.: GM. Wenzel Bauriedl, IR.62 (3), 63 (3) Dionskav: 5., 6. Schwd. HR.2 35.FABrig. Obst. Alfred Gröschl, FKR.35 (5), II.Dion. FHR.12 (2)
38.HID. (Klausenburg):
FML. Johann Freiherr Karg von Bebenburg 75.HlBrig.: GM. Karl Lippner von Nagyszentmiklós, HIR.21 (3), 22 (3) 76.HlBrig.: Oberst Adalbert Benke von Tardoskedd, HIR.23 (3), 24 (3) Dionskav. 1., 2. Schwd. HR.2 (niebawem przeniesione do Siedmiogrodu) 38.FABrig. Obst. Emanuel Werz, FKR.34 (5), I.Dion. HFKR.5 (4)
K o r p s u n m i t t e l b a r : RSchwd. HR.2, sFHD.12 (2), 5., 6. Komp. SB.12, 2. Komp. PB.2
382
III. KORPS (GRAZ) KMDT.: GDI. EMIL COLERUS VON GELDERN GSTBSCHEF: OBST. RICHARD MÜLLER
6 . I D . (Graz):
FML. Karl Gelb Edler von Siegesstern 11.IBrig.: GM. Ludwig von Fabini. IR.27(4), bh.2 (3) 12.IBrig.: GM. Felizian Krasel, IR.17 (4), FJB.8, 9 Dionskav: 5., 6. Schwd. DR.5 6.FABrig. Obst. Karl Kratky, FKR.9 (5), I.Dion. FHR.3 (2)
2 8 . I D . (Laibach):
FML. Rudolf Králiček 55.IBrig.: GM. Alfred Edler von Hinke, IR.87 (3), 97 (4), FJB.20 56.IBrig.: GM. Johann Fernengel, IR.27 (4), 47 (4), FJB.7 Dionskav: 1., 3. Schwd. DR.5 28.FABrig. GM. Wilhelm Elmar, FKR.8 (5), II.Dion. FHR.3 (2)
2 2 . L I D . (Graz):
FML. Heinrich Ritter von Krauss-Elislago 43.LIBrig.: GM. Joseph Nemeczek, LwlR.3 (3), 26 (3) 44.LIBrig.: GM. Ignaz Schmidt Edler von Fussina, LwIR.4 (5 z 3 MGA), 24 (4 z 2 MGA) Dionskav: 2., 4. Schwd. DR.5 22.FABrig. Obst. Michael Gärtner, FKR.7 (4), FKD.22 (2), FHD.22 (2)
Korpsunmittelbar:
RSchwd. UR.5, sFHD.3 (2), 4., 5. Komp. SB.3, 5. Komp. PB.3
DEM ARMEEKMDO UNTERSTELLT (PODLEGAJĄCE BEZPOŚREDNIO DOWÓDZTWU ARMII)
11.ID. (Lemberg):
FML. Alois Pokorny 21.IBrig.: GM. Milan Grubić, IR.15 (4), 55 (4) 22.IBrig.: GM. Alexander Ritter Wasserthal von Zuccari, IR58 (3), 95 (4), FJB.32 Dionskav: 1., 2. Schwd. LwUR.1 11.FABrig. GM. Rudolf Dieterich, FKR.33 (5), I.Dion. FHR.11 (2) 4. Komp. SB.11
43. L I D .
FML. Albert Schmidt von Georgenegg
(Czernowitz): 59.IBrig.: GM. Ernst Horsetzky Edler von Hornthal, IR.24 (3), 41 (4) 86.LIBrig.: GM. Moritz Jesser, LwIR.20 (3), 22 (3), 36 (3) Dionskav.: 5., 6. Schwd. LwUR. 1 43.FABrig.: FML. Ferdinand Goglia, FKR.31 (5), FKDion.43 (2). FHDion.43 (2),
383
20.HID. (Großwardein):
FML.
Friedrich von Csanády
39.HlBrig.: GM. Koloman Patzák, HIR.3 (3), 4 (3) 81.HIBrig.: GM. Eugen Perneczky, HIR.1 (3), 17 (3) Dionskav: 3., 4. Schwd. HHR.4 20.FABrig. GM. Stephan Schneeberger, I.Dion. FKR.20 (2), HFKR.8 (5) 1.KD. (Temesvár):
GM. Artur Freiherr Peteani von Steinberg 6.KBrig.: GM. Samuel Freiherr Apór de Al-Tórja, HR.7 (4), 14 (6) 7.KBrig.: GM. Johann Schilling, HR.4 (6), 12 (4) rt.AD.7 (3)
5.HKD. (Budapest):
FML. Ernst von Froreich 19.HKBrig.: GM. Ferdinand Graf von Bissingen und Nippenburg, HHR.1 (6), 8 (6) 23.HKBrig.: Obst. Baron Colbert Zech, HHR.6 (6), 7 (6) 1 Bt. rt.AD.6, HRdfKomp.1
8 . K D . (Stanislau) :
FML. Georg Edler von Lehmann 13.KBrig.: GM. Otto Berndt, DR.7 (6), UR.8 (6) 15.KBrig.: GM. Heinrich Freiherr von Gablenz-Eskeles, DR.2 (6). UR.11 (6) rt.AD.6 (2) k.k.35.LstIBrig. (Czernowitz): GM. Arnold Münzel, LstlR.22 (3), 36 (3), MaBaone IR.24, 41, RSchwd. DR.9, UR.8. RKnBt.31 k.k.40.LstlBrig. (Brünn): Obst. Joseph Kroupa, LstIR.14 (3), 24 (4), RKnBt.35 k.u.102.LstlBrig. (Szegedin): GM. Eduard Plank, LstlR.5 (3), 7 (3), 8 (2), RSchwd. HR.4 (from 7.MaBrig.), RKnBt.11 k.u.103.LstlBrig. (Klausenburg): GM. Emil Hennel, LstlR.21 (3), 22 (3), 23 (3), 24 (3), RSchwd. HR.16, RKnBt.36 k.k.105.LstlBrig. (Graz): Obst. Emil Stramlitsch, LstlR.3 (4), 4 (3), RSchwd. DR.3, RKnBt.18 12.MaBrig. (Hermannstadt): GM. Kornelius Blaim, MaR.23 (MaBaone IR.50, 51, 62, 63), MaR.24 (MaBaone IR.2, 31, 64, 82), RSchwd. HR.5 MaFormationen der 20. HID.: HMaR.13 (MaBaone 1, 17, 45), HMaR.15 (MaBaone 3, 4, 47) MaFormationen der 38.HID.: HMaR.9 (MaBaone 21, 22, 41), HMaR.10 (MaBaone 23, 24, 42) GAR. 14 (6), 1., 2. Komp. SB.8, 4. Komp. PB.3
384
JEDNOSTKI, KTÓRE PRZERZUCONO Z FRONTU BAŁKAŃSKIEGO MIEDZY 27 SIERPNIA A 2 WRZEŚNIA
VII. KORPS (TEMESVÁR) KMDT.: GDI. OTTO MEIXNER VON ZWEIENSTAMM GSTBSCHEF: OBST. JOSEPH RITTER SCHILHAWSKY VON BAHNBRÜCK
17.ID. (Großwardein):
FML.
Johann Ritter von Henriquez
(ostatnie oddziały
33.IBrig.: GM. Alexander Barbini, IR.39 (4), 101 (3). II/IR.37
przybyły do Galicji 31
34.IBrig.: GM. Franz Resch, IR.33 (3), 46 (3)
sierpnia)
Dionskav: 1., 2. Schwd. HR.7 17.FABrig. Obst. Dominik Zagar, FKR.19 (4). I.Dion. FHR.7 (2)
3 4 . I D . (Temesvár):
FML. Joseph Ritter Krautwald von Annau
(ostatnie oddziały przybyły do Galicji 31
67.IBrig.: GM. Wilhelm von Lauingen, IR.61(3), 96 (3) 68.lBrig.: GM. Ludwig Edler von Rössler, IR.29 (4), 43 (4)
sierpnia)
Dionskav: 4., 5. Schwd. HR.12 34.FABrig. GM. Heinrich Marx, FKR.21 (4), II.Dion. FHR.7 (2)
Korpsunmittelbar:
RSchwd. HR.7, sFHD.7 (2), 4., 5. Komp. SB.7, 5. Komp. PB.7
(ostatnie oddziały przybyły do Galicji 2 września)
IV. KORPS (BUDAPEST) KMDT.: GDK. KARL TERSZTYÁNSZKY GSTBSCHEF: OBST. ADALBERT DÁNI VON GYARMATA
3 1 . I D . (Budapest):
FML Erzherzog Joseph
[ostatnie oddziały
61.IBrig.: GM. Aurel von le Beau, IR.32 (4), 69 (3)
przybyły do Galicji
62.IBrig.: GM. Blasius Dáni von Gyarmata, IR.44 (4). bh.3 (2)
8 września)
Dionskav: 1., 2. Schwd. HR.8 31.FABrig. GM. Adalbert von Felix, FKR.10 (5), I.Dion. FHR.4 (2)
3 2 . I D . (Budapest):
FML. Andreas Fail-Greissler
[ostatnie oddziały
63.IBrig.: GM. Eugen von Podhoránszky, IR.23 (4), 70 (3)
przybyły do Galicji 8
64.lBrig.: GM. Gustav Mallász, IR.6 (3), 86 (3)
września)
Dionskav. 3., 4. Schwd. HR.8 32.FABrig. Obst. August Kreyčy, FKR.11 (5), II.Dion. FHR.4 (2)
385
Korpsunmittelbar: (ostatnie oddziały
RSchwd. HR.8, sFHD.4 (2), 4., 5. Komp. SB.4, 5. Komp. PB.4
przybyły do Galicji 9 września) 7. MaBrig (Temesvar) (ostatnie pododdziały przybyły do Galicji między 2 a 5 września]
3. ARMEE K M D T . : G D K . R U D O L F RITTER VON BRUDERMANN GSTBSCHEF: G M . R U D O L F PFEFFER
XI. KORPS (LEMBERG) KMDT.: G D K . DESIDERIUS KOLOSSVÁRY DE KOLOSVÁR GSTBSCHEF: OBST. FRANZ RIMI
3 0 . I D . (Lemberg):
FML. Julius Kaiser 60. IBrig.: GM. Oswald Kunesch, IR.30 (3), 80 (3), FJB.24, 30 85.LIBrig.: Obst. Georg Komma, LwIR.19 (3), 35 (3) Dionskav: 3.,4. Schwd. LwUR. 1 30.FABrig. Obst. Franz Edler v. Portenschlag-Ledermayr, FKR.32 (4), II. Dion. FHR.11 (2) k.k. 93.LstlBrig. (Lemberg): GM. Artur Kaltneker, LstlR.19 (4), 35 (4), RSchwd. UR.4, RKBt.32 11.MaBrig. (Lemberg: GM. Alois Fürst Schönburg-Hartenstein, MaR.21 (MaBaone IR.15,55,58,95), MaR.22 (MaBaone IR.30,80, MaKomp. FJB.30), Rschwd. UR.7
Korpsunmittelbar
RSchwd. UR.13, sFHD.11 (2), 5. Komp. SB.11, 5. Komp. PB.10
386
XIV. KORPS (INNSBRUCK) KMDT.: GDI. ERZHERZOG JOSEPH FERDINAND GSTBSCHEF: OBST. JOSEPH RITTER VON PAIĆ
3 . I D . (Linz):
FML. Joseph Roth 5.IBrig.: GM. Joseph Schneider Edler von Manns-Au, IR.28 (3), 59 (4) 15.IBrig.: GM. Theodor Stipek, IR.14 (4), KJR.2 (4) Dionskav.: 1., 2. Schwd. LwUR.6 3.FABrig.: GM. Edmund Edler von Sellner, FKR.42 (5), II. Dion. FHR.14 (2+GbHb.)
8 . I D . (Bozen):
FML. Johann Freiherr von Kirchbach auf Lauterbach 16.IBrig.: GM. Emil Herzberg, FJB.1, 13, 14, 16, 18 96.IBrig.: GM. Richard Mayer, KJR.3 (3), 4 (3) 121.IBrig.: GM. Adolf Brunswik von Korompa, KJR.1 (3), FJB.27 Dionskav.: 3., 4. Schwd. LwUR.6 8.FABrig.: Obst. Karl Petersilka, FKR.41 (5), I. Dion. FHR.14 (2)
4 4 . L I D . (Innsbruck): FML. Heinrich Tschurtschenthaler von Helmheim 87.LIBrig.: GM. Franz Ritter von Ržiha, LwlR.2 (3), 21 (3) 122.LIBrig.: GM. Ludwig Goiginger, LSchR.l (6 + 4 MGA.) Dionskav.: 5., 6. Schwd. LwUR.6 44.FABrig.: Obst. Eugen Brunswik von Korompa, FKR.40 (4), FKD.44 (2). FHD.44 (2) 88.LSchBrig. (Bozen): GM. Karl Georgi, LSchR.Il (5 + 3 MGA.), III (5 + 4 MGA.) 1.,3. Schwd. rt.LSch. GbHbDionen der GAR.8, 10, 14 (6) Korpsunmittelbar:
sFHD.14 (2), 5., 6. Komp. SB.14, 4. Komp. PB.2
DEM ARMEEKMDO UNTERSTELLT (PODLEGAJĄCE BEZPOŚREDNIO DOWÓDZTWU ARMII) 41.HID. (Budapest):
FML. Johan Nikić 40.HIBrig.: Obst. Adalbert Tanárky, HIR.12 (3), 32 (3) 82.HIBrig.: GM. Rudolf Schamschula, HIR.20 (3), 31 (3) Dionskav.: 5., 6. Schwd. HHR.4 41.FABrig.: Obst. Adolf Bauzher, II. Dion. FKR.12 (3), HFKR.7 (4)
23.HID. (Szegedin):
FML. Heinrich Daempf (część 2. Armii; ostatnie pododdziały przeniesiono na Bałkany 27 sierpnia)
4 . K D . (Lemberg):
GM. Edmund Ritter von Zaremba 18.KBrig.: GM. Eugen Chevalier Ruiz de Roxas, DR.9 (6), UR.13 (6)
387
21.KBrig.: Obst. Alois Ritter Klepsch-Kloth von Roden. DR.15 (6), UR.1 (6) rt.AD.11 (3) 2 . K D . (Preßburg):
FML. Emil Ritter von Ziegler 3.KBrig.: GM. Albert Freiherr Abele von und zu Lilienberg. HR.6 (6), HR. 16 (6) 16.KBrig.: GM. Erich Freiherr von Diller, HR.3 (6), UR.5 (5) rt.AD.5 (3)
11.HKD. (Debreczen):
GM. Julius Freiherr Nagy von Töbör-éthe 22.HKBrig.: GM. Karl Czitó, HHR.2 (6), 3 (6) 24.HKBrig.: Obst. Ladislaus Jóny von Jamnik. HHR.5 (6), 9 (6) rt.HAD.1 (3). HRdfKomp.2 k.u.97.LstIBrig. (Kaschau): GM. Alfred Weeber, LstlR.9 (3), 10 (3), 11 (3), 16 (3). RKnBt.33 k.k.108.LstIBrig. (Innsbruck): GM. Gustav Székely de Doba, LstIR.11 (3), 21 (3), 2. Schwd. rt.LSch., RKnBt.41 3.MaBrig. (Graz): GM. Wilhelm Nickl Edler von Oppavár, MaR.5 (MaBaone IR.27, 47, 87, 97, MaKomp. FJB.7, 20), MaR.6 (MaBaone IR.7, 17, MaKomp. FJB. 8, 9, 32), RSchwd. DR.5 l4.MaBrig. (Innsbruck): GM. Rudolf Freiherr von Dürfeid, MaR.27 (MaBaone IR.14, 28, 59, KJR.2), MaR.28 (MaBaone KJR.1, 3, 4, MaKomp. FJB.1, 13, 14, 16, 18, 27), RSchwd. DR.2 MaFormationen der 41.HID.: HMaR.14 (MaBaone 20, 31, 46), HMaR.16 (MaBaone 12, 32, 48) 4.MaBrig. (Budapest): GM. Martin von Radičević, MaR.7 (MaBaone IR.32, 44, 69, bh.3, MaKomp. FJB.24), MaR.8 (MaBaone IR.6, 23, 70, 86), RSchwd. HR.13 (Formacje marszowe zostały przydzielone do 23 HID 28 sierpnia!) 5.KnBt. der GAR.6, 11, 12(3), 1., 2.,3. Komp. SB. 12, 2. Komp. PB.9
4. ARMEE KMDT.: G D I . M O R I T Z RITTER VON AUFFENBERG G S T B S C H E F : G M . R U D O L F KRAUSS
II. KORPS (WIEN) KMDT.: GDI. BLASIUS SCHEMUA GSTBSCHEF: G M . LEO GREINER 4 . I D . (Brünn):
FML. Rudolf Stöger-Steiner Edler von Steinstätten 7.IBrig.: GM. Kletus Pichler, IR.81 (3), 99 (3) 8.IBrig.: GM. Adolf von Boog. IR.8 (3), 49 (3), IV/IR.3 Dionskav: 1.,2. Schwd. LwUR.5 4.FABrig. Obst. Hugo Machaczek, FKR.5 (5), I. Dion. FHR.2 (2)
2 5 . I D . (Wien):
FML. Erzherzog Peter Ferdinand 49.IBrig.: GM. Robert Edler von Langer, IR.84 (3), bh.1 (3), FJB.25 50.IBrig.: GM. Ferdinand Kosak, IR.4 (3), FJB.10, 17, 31, bh.1 Dionskav: 3., 4. Schwd. LwUR.5 25.FABrig. GM. Eduard Ritter Jemrich von der Bresche, FKR.6 (5), II. Dion. FHR.2 (2)
13.LID. ( W i e n ) :
FML. Eduard Edler von Kreysa 25.LlBrig.: GM. Karl Englert, LwIR.1 (3), 24 (3) 26.LIBrig.: GM. Emil Lischka, LwlR.14 (3), 25 (3) Dionskav: 5., 6. Schwd. LwUR.5 13.FABrig. GM. Eduard Tunk, FKR.4 (4), FKD.13 (2), FHD.13 (2)
Korpsunmittelbar:
RSchwd. HR.1, sFHD.2 (2), 4., 5., 6. Komp. SB.2, 5. Komp. PB.2
VI. KORPS (KASCHAU) KMDT.: GDI. SVETOZAR BOROEVIĆ VON BOJNA GSTBSCHEF: OBST. JOSEPH HUBER
15.ID. (Miskolcs):
FML. Friedrich Freiherr Wodniansky von Wildenfeld 29.lBrig.: Obst. Dr. jur. Karl Bardolff, IR.5 (3), 66 (3) 30.1Brig.: Obst. Joseph Mark, IR.60 (3). 65 (4) Dionskav. 5.,6. Schwd. HR.15 15.FABrig. Obst. Ernst Edler von Terboglaw, FKR.17 (5), I. Dion. FHR.6(2)
2 7 . I D . (Kaschau):
FML. Friedrich Ritter Gerstenberger von Reichsegg und Gerstberg 53.IBrig.: GM. Adolf Urbarz, IR.25 (3), 34 (3), FJB.29 54.IBrig.: Obst. Adolf Sterz Edler von Ponteguerra, IR.67 (4), 85 (3)
389
Dionskav: 3.,4. Schwd. HR.15 27.FABrig. Obst. Karl Niemilowcz, FKR.16 (5), II. Dion. FHR.6 (2) 39.HID. (Kaschau):
FML. Emmerich Hadfy 77.HIBrig.: GM. Desiderius Molnár von Péterfalva, HIR.9 (3), 11 (3) 78.HIBrig.: GM. Joseph Foglár, HIR.10 (3), 16 (3) Dionskav.: I.,2. Schwd. HR.15 39.FABrig.: Obst. Joseph Reisinger, FKR.18 (5), HFKR.3 (3)
Korpsunmittelbar:
RSchwd. HR. 12, sFHD.6 (2), 5.,6. Komp. SB.6, 3.Komp. PB.2
IX. KORPS (LEITMERITZ) KMDT.: GDI. LOTHAR EDLER VON HORTSTEIN GSTBSCHEF: OBST. AUGUST MARTINEK (dowództwo korpusu przeniesiono z Serbii 23 sierpnia, natomiast obydwie dywizje natychmiast po zmobilizowaniu wysłano do Galicji, zaś przydzieloną do niego pierwotnie 29 ID wysłano do Serbii) 10.ID. (Josefstadt):
FML.
Theodor
Hordt
19.IBrig.: Obst. Artur Iwański von Iwanina, IR.36 (4), 98 (3), FJB.2 20.IBrig.: GM. Hugo Reymann, IR.18 (3), 21 (3), FJB.12 Dionskav: 5.,6. Schwd. LwUR.2 10.FABrig. Obst. August Blaha, FKR.25 (5), I. Dion. FHR.9 (2) 4. Komp. SB.9 26. L I D . (Leitmeritz):
FML.
Johann von Friedel
51.LIBrig.: GM. Viktor Seidler, LwlR.11 (3), 12 (3), 30 (3) 52.LIBrig.: GM. Otto Gössmann, LwlR.9 (3 ), 10 (3) Dionskav.: 1.,2. Schwd. LwUR.2 26.FABrig.: Obst. Oskar von Heimerich, FKR.26 (4), FKD.26 (2), FHD.26 (2) K o r p s u n m i t t e l b a r : RSchwd. DR.1, sFHD.9 (2), 5. Komp. SB.9, 5. Komp. PB.9
XVII. KORPS - SFORMOWANY 20 SIERPNIA KMDT.: GDK. KARL GRAF HUYN GSTBSCHEF: OBST. THEODOR EDLER VON LERCH
19.ID. (Pilsen):
FML.
Karl Lukas
37.IBrig.: GM. Ernst Klerter, IR.35 (3), 75 (4), LwIR.29 (3) 38.IBrig.: GM. Heinrich Teisinger, IR.88 (4), FJB.6, 22 Dionskav 4.,6. Schwd. DR.14 19.FABrig. Obst. Johann Regnier, FKR.22 (5), II. Dion. FHR.8 (2)
390
5. Komp. SB.8 2.MaBrig. (Wien): GM. Gregor Miśčević, MaR.5 (MaBaone IR.8, 49, 81, MaKomp. FJB.17, 25, bh.1), MaR.4 (MaBaone IR.4, 84, 99, bh.1, MaKomp. FJB.19, 31), RSchwd. DR.15 9.MaBrig. (Leitmeritz): Obst. Friedrich Watterich von Watterichsburg, MaR.17 (MaBaone IR18, 21, 36, 98, MaKomp. FJB.2, 12), MaR.18 (MaBaone IR.42, 74. 92, 94), RSchwd. DR.8 Korpsunmittelbar: 6. Komp. SB.9, 1. Komp. PB.9 DEM ARMEEKMDO UNTERSTELLT (PODLEGAJĄCE BEZPOŚREDNIO DOWÓDZTWU ARMII ) 6 . K D . (Jaroslau):
FML. Oskar Wittmann 5.KBrig.: GM. Otto Schwer Edler von Schwertenegg, DR.6 (6), DR.8 (6) l4.KBrig.: Obst. Anton Leiter, HR.11 (6), UR.6 (6) rt.AD.10 (3)
10.KD. (Budapest): (ostatnie pododdziały
FML. Viktor Mayr 4.KBrig.: GM. Gustav Loserth, HR.10 (6), 13 (6)
25 sierpnia)
8.KBrig.: Obst. Viktor Bauer von Bauernthal, HR.9 (4), UR.12 (5)
rt.AD.4 (3) 6.MaBrig. (Kaschau): FML. Hugo Kuczera, MaR.11 (MaBaone IR.25, 34, 67, 85, MaKomp. FJB.29), MaR.12 (MaBaone IR.5, 60, 65, 66), RSchwd. HR.6, HMaR.5 (MaBaone 9, 11, 37), HMaR.6 (MaBaone 10, 16, 38) GAR.3 (6), 1.,2. Komp. SB.14, 1. Komp. PB.2, 1. Komp. PB.3
ARMEEGRUPPE G D K . H E I N R I C H RITTER KUMMER VON FALKENFEHD GSTBSCHEF: O B S T . KARL GÖTTLICHER
7 . K D . (Krakau):
FML. Ignaz Edler von Korda 11.KBrig.: Obst. Oskar von Mold Edler Mollheim, DR.10 (6), UR.2 (6) 20.KBrig.: V. GM. Albert Ritter Le Gray von Lierfels, DR.12 (6), UR.3 (6) rt.AD.1 (3)
k.k.95 L s t I D . (Prag):
GM. Artur von Richard-Rostoczil LstlBrig.: Obst. Franz Pfeifer Edler von Lindenrode, LstlR.6 (4), 7 (3), 8 (4)
391
LstlBrig.: Obst. Karl Piasecki, LstIR.28 (4), 29 (4) RSchwd. DR.10 RKnBt.22, 1.,2. HBt. GAR.3, 4-9cm KnBt. (=FKR.95) k.k.106 LstlD. (Olmütz):
GM. Carl Czapp LstlBrig.: GM. Karl Wojtĕchowsky Edler von Broddenritt, LstIR.13 (4), 15 (3), 31 (3) LstlBrig.: Obst. Augustin von Rochel, LstIR.25 (3), 38 (3) RSchwd. DR.12 RKnBt.29, 1.,2. HBt. GAR.4, 4-9cm KnBt. (=FKR.106) k.u.100 LstlBrig. (Preßburg): GM. Georg Mihálesics von Stolácz, LstIR.13 (3), 14 (3), 15 (3), RSchwd. HR. 15, RKnBt.13, 4-9cm KnBt. (=FKR.I00)
DER ARMEEGRUPPEUNTERSTELLT (PODLEGAJĄCE BEZPOŚREDNIO DOWÓDZTWU ARMII) 1.GABrigKmdo.: Obst. Adolf Aust, 15 cm HbBt. Nr 25, 26, 27 (From Fortress Krakau) 1.,2.,3. Komp. SB.2, 3. Komp. SB.1 (1.,2.,3. Komp. PB.5 en-route from the Balkans)
B. W S P Ó L N A A R M I A C. I K. I. WIELKIE JEDNOSTKI BOJOWE WSPÓLNEJ ARMII AUSTRO-WĘGIERSKIEJ; I) DOWÓDZTWA, REJONY DZIAŁAŃ I SKŁADY ARMII AUSTRO-WĘGIERSKICH NA FRONCIE PÓŁNOCNYM 1 9 1 4 - 1 9 1 5 W miarę toczonych walk zmieniały sie d o w ó d z t w a , rejony działań i skład wielkich jednostek. Poniższe zestawienie p o k a z u j e najważniejsze zmiany.
1. A R M I A
Sierpień 1914
Dowódca: GdK Dankl: Galicja, lubelskie I. V, X Kps: 12 ID, 3, 9 KD, kk 1, 36, ku 101, kk 110 LstBrig, 1, 5, 10
Wrzesień 1914
Rejon Działania: Królestwo Kongresowe: lewe skrzydło: I, V, X.Kps: 3, 7 KD, kk 35, ku 100, 101, kk 110 LstlBrig, kk 106 LstID,
23 stycznia 1915
Rejon działania: Królestwo Kongresowe: lewe skrzydło: II, I Kps, Gp FML Marzectiny.
14 kwietnia 1915
Rejon działania: Królestwo Kongresowe: lewe skrzydło: II, I Kps.
392
Maj 1915
1 maja 1915 Rejon działania: Królestwo Kongresowe: lewe skrzydło: II, I Kps. Dowództwo: GdK Dankl do Tyrolu: FZM v.Puhallo obejmuje dowództwo.
2. A R M I A / " O B E R K M D O O S T " / "2 G E N K M D O " / " O S T A R M E E "
Sierpień 1914
Dowództwo: GdK Böhm -Ermolli. Kwatera główna: Syrmia. Rejon działań: front bałkański; skład: IV, VII, IX Kps: 23 HID, half 7 ID, 10 KD, 4, 7, 8 MaBrig,
21 sierpnia 1914
Dowództwo przenosi się do Galicji,
25 sierpnia 1914
Rejon działań: Galicja. 2. Armia przejmuje rolę Grupy Kövessa. Skład: AGp Kövess: XII, III, VII, IV Kps: 11 ID. 43 SchD, 20 HID. 1 KD. 5 HKD, kk 35, 40, ku 102, 103; kk 105 Lstl Brig: 12, 7 MaBrig (najpóźniej ok. 2-5 września): HMart 13, 15, 19, 10, (VII Kps ok. 27 sierpnia-2 września, IV Kps ok. 2-9 września).
Wrzesień 1914
Rejon działań: prawe skrzydło w Królestwie Kongresowym. Skład: XII, VII Kps, ku 103 LstlBrig, 32 ID, IV Kps, 5 HKD, 8, 1 KD.
połowa listopada
Rejon działań: przeniesienie na lewe skrzydło w Królestwie Kongresowym. Skład:
1914
2 Armee Kmdo, XII, IV Kps.
23 stycznia 1915
Skład: oddelegowanie z Grupy Woyrscha jednostek niemieckich i austro-węgierskich na front karpacki: Kps Galliwitz (niemiecki), IV, XII Kps: 3, 7, 9 KD (austro-węgierskie).
15 lutego 1915
Rejon działań: dowództwo 2. Armii (2Armee Kmdo) w płn. Karpatach, 2. Armia zajmuje odcinek między 3. Armią Boroevicia i niemiecko-austriacką Südarmee Linsingena. Skład: Gp Szurmay, V, XVIII, XIX Kps.
2 marca 1915
Rejon działań: płn. Karpaty. Skład: Gp Szurmay, V, XVIII Kps, Gp Schmidt. XIX Kps.
10 marca 1915
Rejon działań: płn. Karpaty. Skład: Gp Szurmay, V, XVIII Kps, Gp Martiny, Gp Lützendorf, Gp Schmidt, XIX Kps.
20 m a r c a 1915
Skład: Gp Szurmay, V, XVIII Kps, Gp Martiny, Gp Schmidt, Gp Trollmann.
31 m a r c a 1915
Skład: Gp Szurmay, V, XVIII Kps, Gp Schmidt, XIX Kps.
14 kwietnia 1915
Skład: XIX Kps. Gp Schmidt, V Kps.
1 maja 1915
Rejon działań: Karpaty pomiędzy 3. Armią i niemiecko-austriacką Südarmee. Skład: XIX, VIII, IV, XVIII, V Kps.
16-20 maja 1915
Skład: V, XVIII, IV Kps, Kps Tersztyánszky.
26 maja 1915-
Skład: V, XVIII Kps, Gp Schmidt.
3 czerwca 1915 12-21 czerwca 1915 Skład: Gp Kornhaber, V, XVIII, XIX, IV Kps, niemiecki Beskiden Kps.
393
3. ARMIA
Sierpień 1914
Dowództwo: GdK Ritter v.Brudermann. Rejon działań: Galicja, Lwów i tereny na wschód od Lwowa. Skład: XI, XIV Kps: 41 HID, 23 H1D (z 2. Armii: 27 sierpnia).
Wrzesień 1914
Dowództwo: GdI v.Boroević. Rejon działań: Galicja na zachód od Lwowa, a potem odwrót na linie Dunajca i Beskidu Niskiego. Skład: IX, XI, III Kps: 4 KD, 44 SchD.
31 grudnia 1914
Przydzielenie nowego XVIII Kps, którego rdzeniem była istniejącą już wcześniej 44 SchD.
23 stycznia 1915
Rejon działań: płn. Karpaty (Beskid Sądecki. Beskid Niski). Skład: III, VII, X Kps, Gp Puhallo, XVIII, V, XIX Kps. Gp Szurmay.
Styczeń 1915
Skład: przydzielenie Korpusu Kombinowanego (Komb Kps) przeniesionego
Wczesny luty 1915
Skład: przydzielenie VIII Kps przeniesionego z 5. Armii: 9 ID, 21 SchD.
Środek lutego 1915 Skład: nowe przydzielenia jednostek przeniesionych z 1 Armii: 1 LstlBrig; z 2. Armii: 27 ID; z 4. Armii: XVII Kps, 11 ID, 41 HID, 45 SchD. 15 lutego 1915
Rejon Działania: płn. Karpaty, Skład: częściowe wsparcie przez 2. Armię teraz złożoną z X, VII, XVII, III Kps.
20 m a r c a 1915
Rejon Działania: płn. Karpaty. Skład: X, VII, XVII, III Kps.
14 kwietnia 1915
Rejon Działania: Płn. Karpaty:: III, XVII, VII, niemiecki Beskiden Kps, X Kps.
Połowa maja 1915
Dowództwo: GdI v. Boroević przeniesiony do 5 Armii na włoski front.
16-20 Maj 1915
I KD, niemiecki Beskiden Kps. XVII, X Kps, VII Kps.
26 maja-3 czerwca
Rejon Działań: Galicja. Skład: niemiecki Beskiden Kps. XVII, X Kps.
1915 12 czerwca 1915
Dowództwo 3. Armii zawieszone od końca września 1915.
4. ARMIA
Sierpień 1914
GdI Ritter v. Auffenberg. Rejon działań: Galicja, na północ od Przemyśla.
Październik 1914
Skład: II, VI, IX, XVII Kps, 6, 10 KD, 6 MaBrig, HMa 5, 6. Dowództwo: arc.ks. Józef Ferdynand. Rejon działań: Galicja, na prawo od 1. Armii. Skład: II, XVII, VI Kps, 10, 2, 6 KD, 11 HKD.
23 stycznia 1915 20 m a r c a 1915 31 m a r c a 1915 14 kwietnia 1915
Rejon działań: Galicja, dolny Dunajec. Skład: XVII (oddelegowany do 3. Armii w połowie lutego), XIV, XI Kps; Gp Arz-VI Kps, Gp Bartheldy, IX Kps; Skład: redukcja do IX Kps, Gp Hadfy. Skład: redukcja do IX, VI Kps. Rejon działań: Galicja, dolny Dunajec. Skład: XIV, VI, IX Kps.
394
1 maja 1915
Skład: KombID Stöger-Steiner, XIV, IX Kps, 31 Ibrig -from 16.ID, 11 HKD.
16-20 maja 1915 Skład: wzmocniono IX, XIV Kps. Kps Kirchbach. 26 maja-3 czerwca 1915 Skład: IX, XIV, VIII Kps, Gp Czapp, AGp Kirchbach, II Kps, Gp Schay. 12-21 czerwca 1915 Skład: XVII, IX, X, XIV, VIII Kps. A G P (ARMIJNA GRUPA) PFLANZER-BALTINA / 7. ARMIA
Październik 1914
Dowództwo: Wojskowe Dowództwo Munkácsa: GM Hofmann. Rejon działań: Karpaty Wschodnie. Skład: 34 bataliony różnorakich sił (głównie landwery i landszturmu).
20 października 1914 Utworzenie: AGp Pflanzer-Baltin. Dowództwo: GdK Pflanzer -Baltin. Skład: Kmdo Munkács. Przejmuje odpowiedzialność za całą wschodnią granicę Węgier Późny styczeń 1915 Skład: wzmocnienie XIII Kpsem przeniesionym z 5. Armii: 36 ID, 42 HID. 23 stycznia 1915
Skład: 6 ID, 54 ID. Polski Legion (2 brygada), Gp Schreitter, kuk 123 LstlBrig, Gp Bekesi (wzmocniona 7 LstEtBrig), XIII Kps incl 5 HKD (z 2 Armii), (Kav) Streifkps Rittm.Freih.v.Vivenot.
14 kwietnia 1915
Rejon: Karpaty Wschodnie. Skład: XIII Kps, Kps Czibulka, Kps Maschall, Gp Schwes.
1 maja 1915
Skład: XIII Kps, Kps Czibulka, d.Gp Maschall, XI Kps: res 8 KD.
8 maja 1915
AGp Pflanzer-Baltin przemianowana na 7. Armię bez zmiany dowódcy.
16-20 maja 1915
Skład: Brig Papp, XI Kps, Gp Machall, III Kps, Kps Czibulka, XIII Kps Gp Ljubicic.
26 maja-3 czerwca
Skład: Xl Kps, Gp Maschall. III Kps, Kps Czibulka, Gp Ljubicic (siedemnaście
1915
Baonów), a od 17 maja wzmocniona: Gp Schönburg.
12-21 czerwca 1915 Skład: XI, III Kps, Kps Czibulka, XIII Kps w rezerwie, Gp Schönburg. 22 czerwca 1915
Rejon działań: Bukowina. Skład: XIII Kps, Kps Czibulka, III Kps, Gp Benigni, Xl Kps.
2 ) D O W Ó D C Y K O R P U S Ó W I S Z E F O W I E SZTABU 1 9 1 4 - 1 9 1 5 I KORPUS
Dowódcy: Kirchbach auf Lauterbach Karl Freiherr von; GdK; VII.1914-V.1915 (rozwiązany i przekształcony) Kirchbach auf Lauterbach Karl Freiherr von; GdK; VI.1915-IX.1916 Szefowie sztabu: Demus Ferdinand: O; IV.1914-IX.1916
395
II KORPUS
Dowódcy: Schemua Blasius; GdI; II.-IX.19l4 Kirchbach auf Lauterbach Johann Freiherr von; FmLt-Gdl; IX.1914-IX.1915 Szefowie sztabu: Greiner Leo; O-GM; IV.1912-IX.1914 Szeptycki Stanislaus Graf von; O; IX.1914-IX.1915 III KORPUS:
Dowódcy: Colerus von Geldern Emil; FmLt-Gdl; I.1914-III.1915 Krautwald von Annau Josef Ritter; FmLt-Gdl; III.1915-I.1918 Szefowie sztabu: Müller Richard; OL-GM; III.1911-III.1915 Trauttweiler Edler von Sturmheg Josef; O; III.-VI.1915 Karg von Bebenburg Georg Freiherr; OL-O; VI.1915-XI.1918 IV KORPUS:
Dowódcy: Tersztyánszky von Nádas Karl; FmLt-GdK; IX.1912-V.1915 Schmidt von Georgenegg Albert; FmLt-Gdl; V.1915-VIII.1916 Szefowie sztabu: Dáni von Gyarmata Adalbert; OL-O; IX.1912-V.1915 Salis-Samaden Heinrich Freiherr von; OL; V-VI.1915 Merizzi Erik Edler von; OL-O; VI.1915-IV.1917 V KORPUS
Dowódcy: Puhallo von Brlog Paul; FmLt-FZM; X.1912-V.1915 Goglia Ferdinand Ritter von; FmLt-FZM; V.1915-III.1918 Szefowie sztabu: Sallagar Hermann; O; IV.1914-V.1915 Catinelli Wilhelm Freiherr von; OL-O; V.1915-III.1918 VI KORPUS
Dowódcy: Boroevic von Bojna Svetozar; FmLt-Gdl; IV.1912-IX.1914
396
Arz von Straussenburg Artur; FmLt-Gdl; IX.1914-VIII.1916 Szefowie sztabu: Huber Josef; OL-O: X.1913-VIII.1916 VII KORPUS
Dowódcy: Meixner von Zweienstamm Otto; FmLt-Gdl; VII.1912-IX.1914 Fail-Griessler Andreas; FmLt-Gdl; IX-XI.1914 Josef Erzherzog; GdK; XI.1914-XI.1916 Szefowie sztabu: Schilhawsky von Bahnbrück Josef Ritter; OL-O; II.1912-XII.1914 Eisner-Bubna Wilhelm; OL-O; XII.1914-XI.1916 VIII KORPUS
Dowódcy: Giesl von Gieslingen Artur Freiherr; FmLt-GdK; X.1912-IX.1914 Scheuchenstuel Viktor von; FmLt-FZM; IX.1914-VII.1916 (rozwiązany, a następnie ponownie sformowany) Szefowie sztabu: Sündermann Ludwig; O; VI.I913-VII.1916 IX KORPUS
Dowódcy: Hortstein Lothar Edler von; GdI; XII.1912-VIII.1914 Friedel Johann von; FmLt-FZM; VIII-XI.1914 Kralicek Rudolf; FmLt; XI.1914-X.1916 Szefowie sztabu: Marcinek August; OL-O; IV.1912-VIII.1914 Krammer von Marchau Gustav; O; VIII.1914-IX.1916 X KORPUS
Dowódcy: Meixner von Zweienstamm Hugo; GdI; I.1914-I.1915 Krautwald von Annau Josef Ritter; FmLt; I-III.1915 Meixner von Zweienstamm Hugo; GdI; III-IV.1915
397
Martiny Hugo; FmLt-Gdl; IV.1915-VI.1916 Szefowie sztabu: Kralowetz von Hohenrecht Gottlieb; OL-GM; III.1911-VI.1916 XI KORPUS
Dowódcy: Kolossváry von Kolosvár Desiderius; FmLt-GdK; X.1911-IX.1914 Ljubicić Stefan; FmLt-FZM; IX.1914-III.1915 Korda Ignaz Edler von; FmLt-GdK; III.1915-VII.1916 Szefowie sztabu: Riml Franz; OL-GM; IV.1911-V.1915 Beck-Rzikowsky Friedrich Graf von; O; V-VII.1915 XII KORPUS
Dowódcy: Kövess von Kövessháza Hermann; FmLt-Gdl; VI.1911-IX.1915 Szefowie sztabu: Zeidler-Daublebswsky von Sterneck Egon Freiherr; OL-O: IV.1914-VIII.1916 XIII KORPUS
Dowódcy: Rhemen zu Barenfeld Adolf Freiherr von; FmLt-Gdl; X.1912-VII.1916 Szefowie sztabu: Zeidler Alfred von; OL-O; IV.1912-IV.1915 Stromfeld Aurel; OL; IV-V.1915 (interim) Csoban Dragutin; O; V.1915-XI.1918 X I V KORPUS (OD I.1917 ZWANY SZLACHETNYM BIAŁYM KORPUSEM)
Dowódcy: Dankl Viktor; FmLt-GdK; II.1912-VIII.1914 Josef Ferdinand Erzherzog; FmLt-Gdl; VIII-X.1914 Roth Josef; FmLt-Gdl; X.1914-III.1916 Szefowie sztabu: Paic Josef Ritter von: OL-O; XII.1913-IX.1914 Göttlicher Karl; O; IX.1914-X.1915 XV KORPUS
398
Dowódcy: Appel Michael Edler von; FmLt-Gdl; X.1911-I.1915 Fox Vinzenz; FmLt-Gdl; I-VII.1915 Szefowie sztabu: Mihaljevic Michael; OL-O; III.1911-X.1914 Falkenhausen Richard von; O; X.1914-VI.1915 Körner Edler von Siegringen Theodor; OL-O; VI.1915-XI.1916 XVI KORPUS
Dowódcy: Wurm Wenzel; FmLt-FZM; II.1914-III.1917 Szefowie sztabu: Loefen Paul von; OL-O; III.1912-VI.1915 XVII KORPUS
Dowódcy: Huyn Karl Graf von; GdK; VIII-IX.1914 Kritek Karl; FmLt-Gdl; IX.1914-I.1917 Szefowie sztabu: Lerch Theodor Edler von; O; VIII.1914-VI.1917 X V I I I KORPUS
Dowódcy: Tschurtschenthaler von Helmheim Heinrich; FmLt; XII.1914-III.1915 Ziegler Emil Ritter von; FmLt-GdK; III-VIII.1915 Willerding Rudolf Ritter von; GM; VIII.1915 (interim) (rozwiązany, a następnie ponownie sformowany) Szefowie sztabu: Ehrlich von Treuenstätt Ludwig Ritter; M; XII.1914-III.1915 Lunzer Edler von Lindhausen Rudolf; O; III-IX.1915 X I X KORPUS
Dowódcy:
399
Trollmann Ignaz Freiherr von; FmLt-Gdl; I.1915-X.1917 Szefowie sztabu: Günste Karl; O; I.1915-III.1916 K O R P U S Y SPECJALNE I GRUPY UDERZENIOWE:
KORPUS KOMBINOWANY (DER KOMBINIERTES KORPS)
Dowódcy: Krauss Alfred; FmLt; IX.-XII.1914 Trollmann Ignaz; FmLt; XII.1914-I.1915 (przemianowany na XIX Korpus) Szefowie sztabu: Hittl Ernst; OL; IX.1914-I.1915 KORPUS HOFMANNA
Dowódcy: Hofmann Peter; GM-FmLt; X.1914-II.1917 (przemianowany na XXV Korpus) Szefowie sztabu: Lamezan-Salins Robert Graf; O; X.1914-V.1916 KORPUS SZURMAYA
Dowódcy: Szurmay Alexander; FmLt; XI.1914-II.1917 (przemianowany na XXIV Korpus) Szefowie sztabu: Röder Wilhelm; M-OL; XI.1914-II.1917 KORPUS CZIBULKI
Dowódcy: Czibulka Klaudius; FmLt; I-VIII.1915 (przemianowany na XVIII Korpus) Szefowie sztabu:
400
Zeynek Theodor Ritter von; OL; I-III.1915 Langer von Langenrode Hermann Ritter; OL; III-VI.1915 Larisch Julius; OL; VI-VIII.1915 KAWALERYJSKI KORPUS HAUERA
Dowódcy: Hauer Leopold Freiherr von; FmLt-GdK; X.1914-V.1915 (rozwiązany, a następnie ponownie sformowany) Szefowie sztabu: Üxküll-Gyllenband Nikolaus Graf von; M; X.1914-V.1915
3 ) D O W Ó D C Y DYWIZJI PIECHOTY 1 9 1 4 - 1 9 1 5
1.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Stephan Bogar von Kostanjevac Październik 1915 Październik 1915
FML. Ignaz Schmidt Edler von Fussina
-Kwiecień 1917
2.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Anton Lipoščak Styczeń 1915 Styczeń 1915-
GM. Karl Edler von Langer
Kwiecień 1915 Maj 1915Czerwiec 1915
FML. Anton Lipoščak
3.(Edelweiß-) Infanterie-Division (Szlachetna Biała Dywizja Piechoty) Sierpień 1914FML. Joseph Roth Październik 1914 Październik 1914
GM. (FML.) Ernst Horsetzky Edler von Hornthal
-Lipiec 1917
4.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Rudolf Stöger-Steiner Edler von Steinstärten Kwiecień 1915 Kwiecień 1915-
GM. Karl Bellmond Edler von Adlerhorst
Czerwiec 1915 Czerwiec 1915-
GM. Eduard Ritter Jemrich von der Bresche
Lipiec 1915
5.Infanterie-Division (dywizja piechoty)
401
Sierpień 1914-
FML. Karl Scotti
Październik 1914 Listopad 1914-
FML. Hugo Edler von Habermann
Czerwiec 1916
6.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Karl Gelb Edler von Siegesstern Sierpień 1914Grudzień 1914
FML. Fürst Alois Schönburg-Hartenstein Styczeń 1915Lipiec 1916 7.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Kasimir Freiherr von Lütgendorf Sierpień 1914 Wrzesień 1914GM. Erwin Zeidler Październik 1914 Październik 1914
GM. Adalbert Letovsky
-Kwiecień 1915 Kwiecień 1915-
GM. Blasius von Dani
Październik 1915
8.(Kaiserjäger-) Division (dywizja strzelców cesarskich) Sierpień 1914FML. Johann Freiherr von Kirchbach auf Lauterbach Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
GM. (FML.) Ludwig von Fabini
Sierpień 1916
9.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Viktor von Scheuchenstuel Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
GM Franz Daniel
Grudzień 1914 Grudzień 1914-
GM Joseph Schön
Maj 1915 Maj 1915 Maj 1915-
GM. Joseph Kroupa FML Alfred Edler von Schenk
Luty 1916
10.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML Theodor Hordt Grudzień 1914 Grudzień 1914-
GM. Artur Edler von Mecenseffy
Sierpień 1916
11.Infanterie-Division (dywizja piechoty)
402
Sierpień 1914-
FML. Alois Pokorny
Listopad 1914 Listopad 1914-
FML. Anton Bellmond Edler von Adlerhorst
Lipiec 1915
12.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Paul Kestranek Sierpień 1914Listopad 1915
13.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) FML. Eduard Edler von Kreysa Sierpień 1914Listopad 1914 Listopad 1914-
GM. (FML.) Gustav Székeli de Doba
Luty 1915 Luty 1915-
FML. Eduard Edler von Kreysa
Sierpień 1915
14.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Hugo Martiny Grudzień 1914 Grudzień 1914-
GM. Rudolf Ritter von Willerding
Luty 1915 Luty 1915-
FML. Hugo Martiny
Marzec 1915 Kwiecień 1915-
FML. Maximilian Csicserics von Bácsány
Czerwiec 1916
15.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914 FML. Friedrich Freiherr Wodniansky von Wildenfeld Sierpień 1914FML. Alfred Edler von Schenk Wrzesień 1914 2-4 Wrzesień
FML. Artur Arz von Straußenburg
1914 5-25 Wrzesień
Oberst Joseph Mark
1914 Wrzesień 1914-
FML. Alfred Edler von Schenk
Marzec 1915 Marzec 1915-
FML. Siegmund Ritter Benigni in Müldenberg
Czerwiec 1915
16.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Franz Paukert Wrzesień 1914 Wrzesień 1914
GM. Anton Goldbach
403
Wrzesień 1914-
FML. Georg Schariczer von Rény
Lipiec 1915
17.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Johann Ritter von Henriquez Listopad 1914 Listopad 1914-
GM. Aurel von Le Beau
Maj 1915 Maj 1915-
FML Karl Gelb Edler von Siegesstern
Wrzesień 1916
18.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Ignaz Trollmann Sierpień 1914Grudzień 1914 Styczeń 1915-
GM. Eduard Böltz
Wrzesień 1915
19.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Karl Lukas Grudzień 1914 Styczeń 1915-
GM. Richard Mayer
Wrzesień 1915
20.Honved-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) Sierpień 1914FML. Friedrich von Csanády Listopad 1914 Listopad 1914-
FML. Johann Nikić
Grudzień 1914 Styczeń 1915-
GM. Paul Edler von Nagy
Lipiec 1915
21.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) Sierpień 1914FML. Artur Przyborski Grudzień 1914 Styczeń 1915-
GM. Alois Podhajsky
Lipiec 1917
22.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) Sierpień 1914FML. Heinrich Ritter von Krauss-Elislago Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
GM. Ignaz Schmidt Edler von Fussina
Czerwiec 1915 Czerwiec 1915-
GM. Joseph Schön
Luty 1916
404
23.Honvéd-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) (dywizja wzięta do niewoli w Przemyślu) FML. Heinrich Daempf Sierpień 1914Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
FML. Arpád Tamásy von Fogaras
Marzec 1915
24.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Andreas Pitlik von Rudau und Poria Sierpień 1914Wrzesień 1914 Październik 1914
FML. Karl Edler von Langer
-Styczeń 1915 Styczeń 1915-
GM. Joseph Schneider Edler von Manns-Au
Lipiec 1915
25.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Erzherzog Peter Ferdinand Sierpień 1914Czerwiec 1915 Czerwiec 1915-
GM. (FML.) Joseph Poleschensky
Wrzesień 1915
26.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) Sierpień 1914 FML. Johann von Friedel FML. Karl Křitek Sierpień 1914Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
FML. Emil Lischka
Lipiec 1916
27.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Friedrich Ritter Gerstenberger von Reichsegg und Gerstberg Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
FML. Ferdinand Kosak
Sierpień 1917
28.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Rudolf Kraliček Listopad 1914 Grudzień 1914-
GM. Alfred Edler von Hinke
Październik 1915
29.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914 FML. Alfred Graf Zedtwitz Wrzesień 1914GM. Eduard Zanantoni Grudzień 1914 Styczeń 1915-
FML. Alfred Krauss
Lipiec 1915
405
30.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Julius Kaiser Sierpień 1914Wrzesień 1915
31.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Erzherzog Joseph Wrzesień 1914 Październik 1914
FML. Kasimir Freiherr von Lütgendorf
-Marzec 1916
32.Infanterie-Division (dywizja piechoty) FML. Andreas Fail-Griessler Sierpień 1914Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
GM. (FML.) Ludwig Goiginger
Marzec 1915 Marzec 1915-
GM. (FML.) Rudolf Freiherr von Willerding
Grudzień 1917
33.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Karl Edler von Rebracha Grudzień 1914 Grudzień 1914-
FML. Ferdinand Goglia
Maj 1915 Maj 1915-
FML. Theodor Hordt
Sierpień 1916
34.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Joseph Ritter Krautwald von Annau Styczeń 1915 Styczeń 1915-
GM. Julius Ritter von Birkenhain
Wrzesień 1915
35.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML Viktor Njegovan Wrzesień 1914 Wrzesień 1914Styczeń 1915 Styczeń 1915-
FML Vinzenz Fox
FML Eugen von Podhoránszky
Listopad 1918
36.Infanterie-Division (dywizja piechoty)
Sierpień 1914-
FML Claudius Czibulka
Sierpień 1915 Sierpień 1915-
FML. Franz Ritter Schreitter von Schwarzenfeld
Marzec 1916
406
37.Honvéd-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) FML. Adrian Wieber Sierpień 1914Marzec 1915 Marzec 1915-
GM. Koloman Tabajdi
Czerwiec 1916
38.Honvéd-lnfanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) FML. Johann Freiherr Karg von Bebenburg Sierpień 1914Listopad 1914 Listopad 1914-
GM. Paul Edler von Nagy
Grudzień 1914 Grudzień 1914-
FML. Alexander Szurmay
Styczeń 1915 Styczeń 1915-
FML. Stephan Bartheldy
Czerwiec 1915 Czerwiec 1915-
FML. Friedrich Csanády von Békés
Czerwiec 1916
39.Honvéd-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu)
Sierpień 1914-
FML. Emmerich Hadfy von Livno
Wrzesień 1915
40.Honvéd-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) Sierpień 1914FML. Joseph Braun Wrzesień 1914
Wrzesień 1914-
GM. Koloman Tabajdi
Grudzień 1914
Grudzień 1914Czerwiec 1915
FML. Eduard Plank
Czerwiec 1915Wrzesień 1915
FML. Lehel Festl
41.Honvéd-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) Sierpień 1914FML. Johann Nikić (dywizja rozwiązana i ponownie sformowana) Listopad 1914 Styczeń 1915-
FML. Gustav Schay
Lipiec 1915
42.Honvéd-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) Sierpień 1914FML. Stephan von Sarkotić Październik 1914 Październik 1914
GM. (FML.) Johann Graf von Salis-Seewis
-Kwiecień 1915
407
Kwiecień 1915GM. Karl Stracker Maj 1915 Maj 1915— FML. Johann Graf von Salis-Seewis Czerwiec 1915 43.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) Sierpień 1914GM. (FML.) Albert Schmidt von Georgenegg Maj 1915 GM. Thaddäus Ritter Jordan-Rozwadowski von Groß-Rozwadów Maj 1915Listopad 1915 44.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) Sierpień 1914FML. Heinrich Tschurtschenthaler von Helmheim Marzec 1915 GM. (FML.) Ludwig Goiginger Marzec 1915Maj 1915 Maj 1915GM. (FML.) Josef Nemeczek Październik 1916 45.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) Sierpień 1914FML. Stephan Ljubičič Wrzesień 1914 Wrzesień 1914GM. (FML.) Gustav Smekal Kwiecień 1915 Kwiecień 1915GM. Josef Nemeczek Maj 1915 Maj 1915FML. Gustav Smekal Grudzień 1915 46.Landwehr/Schützen-Division (dywizja strzelców landwery) Sierpień 1914GM. (FML.) Karl Nastopil Wrzesień 1914 Wrzesień 1914GM. Adam Brandner Edler von Wolfszahn Luty 1915 Luty 1915GM. (FML.) Karl Czapp von Birkenstetten Wrzesień 1915 47.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Friedrich Novak Styczeń 1915 Styczeń 1915FML. Viktor Weber Edler von Webenau Luty 1916 48.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Sierpień 1914FML. Johann Ritter Eisler von Eisenhort Luty 1915
408
Luty 1915Lipiec 1916
FML. Theodor Gabriel
50.Infanterie-Division (dywizja piechoty) GM. Franz Kaiser Edler von Maasfeld Październik 1914 -Październik 1915 Październik 1915
GM. Edward Tunk
-Grudzień 1915
51.Honvéd-Infanterie-Division (dywizja piechoty honwedu) GM. (FML.) Adolf Kornhaber von Pilis Luty 1915Październik 1915
52.Infanterie-Division (dywizja piechoty) (dywizja nie istniała pomiędzy styczniem 1915 a październikiem 1917 roku) Październik 1914 FML. Franz Ritter Schreitter von Schwarzenfeld -Styczeń 1915
54.Infanterie-Division (dywizja piechoty) od października 1917 r. Schützen-Division (dywizja strzelców) Październik 1914 FML. Emil Schultheisz von Deveczer -Styczeń 1915 Styczeń 1915-
FML. Siegmund Ritter Benigni in Müldenberg (w marcu rozwiązana)
Marzec 1915
55.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Październik 1914 Oberst (GM.) Ignaz Fleischmann (w październiku 1915 r. rozwiązana) -Październik 1915
56.Infanterie-Division (dywizja piechoty) (przekształcona w 128.LstlBrig. w końcu grudnia 1914 roku) Październik 1914
FML. Wilhelm Graf Attems-Petzenstein
-Styczeń 1915
57.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Luty 1914Sierpień 1916
FML. Heinrich Goiginger
58.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Marzec 1915Lipiec 1918
GM. (FML.) Erwin Freiherr Zeidler von Görz
59.Infanterie-Division (dywizja piechoty) Marzec 1915FML. Lukas Snjarić Luty 1916
61.Infanterie-Division (dywizja piechoty)
409
FML. Artur Winkler
Maj 1915Lipiec 1916
95.Landsturm-Infanterie-Division (dywizja piechoty pospolitego ruszenia) Sierpień 1914GM. Artur von Richard-Rostoczil (przekształcona w 95.LstlBrig.) Wrzesień 1914
106.Landsturm-Infanterie-Division (dywizja piechoty pospolitego ruszenia) Sierpień 1914GM. Karl Czapp von Birkenstetten Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
GM. Artur von Richard-Rostoczil
Listopad 1914 Listopad 1914-
GM. (FML.) Ernst Kletter
Lipiec 1916
Etschtalgruppe GM. Richard Müller
Luty 1915Marzec 1917
Kombinierte Infanterie-Division Goiginger (kombinowana dywizja piechoty) Październik 1914-
GM. Heinrich Goiginger
Luty 1915
Kombinierte Honvéd-Infanterie-Division Kornhaber (kombinowana dywizja piechoty honwedu) Listopad 1914FML. Adolf Kornhaber von Pilis Luty 1915
Gendarmerie-Truppen-Division (dywizja żandarmerii wojskowej) Czerwiec 1915GM. Anton Goldbach Październik 1915
4 ) D O W Ó D C Y D Y W I Z J I KAWALERII
1914-1915
Niniejsza lista obejmuje dowódców wspólnych c. i k. dywizji kawalerii, a także kawalerii honwedu i landwery.
1.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) Sierpień 1914GM. Artur Freiherr Peteani von Steinberg Luty 1915 Luty 1915-
GM. Theodor Freiherr von Leonhardi
Wrzesień 1915
2.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) Sierpień 1914FML. Emil Ritter von Ziegler Kwiecień 1915
410
Kwiecień 1915Listopad 1915
GM. Stanislaus Ritter von Ursyn-Pruszyński
3.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) Sierpień 1914Listopad 1916
FML. Adolf Ritter von Brudermann
4.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) GM. Edmund Ritter von Zaremba Sierpień 1914 GM. Otto Berndt Sierpień 1914Wrzesień 1915
5.Honvéd-Kavallerie-Division (dywizja kawalerii honwedu) FML. Ernst von Froreich (poległ pod Satanowem) Sierpień 1914 Sierpień 1914GM. (FML.) Samuel Freiherr von Apór de Al-Tórja Sierpień 1917
6.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) FML. Oskar Wittmann Sierpień 1914Wrzesień 1914 Wrzesień 1914-
GM. (FML.) Otto Schwer Edler von Schwertenegg
Sierpień 1917
7.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) Sierpień 1914FML. Ignaz Edler von Korda Marzec 1915 Marzec 1915-
GM. Siegmund Ritter von Micewski
Lipiec 1916
8.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) Sierpień 1914FML. Georg Edler von Lehmann Październik 1915
9.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) Sierpień 1914FML. Leopold Freiherr von Hauer Wrzesień 1915
10.Kavallerie-Division (dywizja kawalerii) Sierpień 1914 FML. Viktor Mayr Sierpień 1914GM. Gustav Loserth Grudzień 1914 Grudzień 1914-
GM. Herbert Graf Herberstein
Październik 1915
11.Honvéd-Kavallerie-Division (dywizja kawalerii honvedu)
411
GM. (FML.) Julius Freiherr Nagy von Tőbőr-Éthe
Sierpień 1914-
Grudzień 1914
GM. Ferdinand Graf von Bissingen und Nippenburg
Grudzień 1914-
Grudzień 1915
I I . PODODDZIAŁY TAKTYCZNE ARMII AUSTRO-WĘGIERSKIEJ: 1) JEDNOSTKI: A) PUŁKI PIECHOTY C. I K. OD 1 DO 102 W LIPCU 1914
Zestawienie wg pułkownika D. Maximilian Ehnl (Österreich-Ungarns letzter Krieg). Uwaga: Ze względu na miłośników literatury fachowej pozostawiono oryginalne, tj. niemieckie nazwy pułków. Pułki węgierskie (rekrutowane i stacjonujące na terenie Korony Świętego Stefana) zaznaczono kursywą. Pułk Infanterieregiment Kaiser Nr 1
Okręg rekrutacji Troppau
Skład etniczny 82% Niemcy, 18% różni
Infanterieregiment Alexander l. Kaiser von Rußland Nr 2
Brassó
Infanterieregiment Erzherzog Carl
Kremsier
Rumuni, 12% różni
Nr 3 Infanterieregiment Hoch- und
61% Węgrzy, 27% 83% Czesi, 17% różni
Vienna A
Deutschmeister Nr 4 Infanterieregiment Freiherr von Klobučar Nr 5
Szatmár-Németi
Infanterieregiment Carl I. König von Rumänien Nr 6
Ujvidek
95% Niemcy, 5% różni 58% Węgrzy, 39% Rumuni, 5% różni 41% Niemcy, 27% Chorwaci, Serbowie, Serbo-Chorwaci, 32% różni
Infanterieregiment Graf von
Klagenfurt
Khevenhüller Nr 7 Infanterieregiment Erzherzog Carl Stephan Nr 8
79% Niemcy. 21% różni
Brünn
31% Niemcy, 67% Czesi, 2% różni
Infanterieregiment Graf Clerfayt Nr 9 Stryj
73% Rusini (Rutenowie), 27% różni
Infanterieregiment Gustav V. König von Schweden, der Goten und Wenden Nr 10
Przemyśl
43% Polacy, 47% Rusini (Rutenowie), 10% różni
412
Infanterieregiment Johann Georg
Pisek
Czesi, 1 % rożni
Prinz von Sachsen Nr 11 Infanterieregiment Parmann Nr 12
20% Niemcy, 79%
Komárom
58% Węgrzy, 31% Słowacy, 11% różni
Infanterieregiment Jung-Starhemburg Kraków Nr 13 Infanterieregiment Ernst Ludwig
różni
Linz
Großherzog von Hessen und bei Rhein Nr 14 Infanterieregiment Freiherr von
82% Polacy, 18% 98% Niemcy. 2% różni
Tarnopol
Georgi Nr 15
29% Polacy, 62% Rusini (Rutenowie), 9% różni
Infanterieregiment Freiherr von Giesl Nr 16
Belovar, Gyor
97% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 3% różni
Infanterieregiment Ritter von Milde
Laibach
86% Słoweńcy, 14%
Nr 17
różni
Infanterieregiment Erzherzog Leopold Königgrätz
23% Niemcy, 75%
Salvator Nr 18
Czesi, 2% różni
Infanterieregiment Erherzog Franz
Raab
Ferdinand Nr 19 Infanterieregiment Heinrich Prinz
różni
Neusandez
von Preußen Nr 20 Infanterieregiment Graf von
86% Polacy, 14% różni
Časlau
Abensperg und Traun Nr 21 Infanterieregiment Graf von Lacy Nr
95% Węgrzy, 5%
87% Czesi, 13% różni
Sinj
22
82% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 18% różni
Infanterieregiment Markgraf von Baden Zombor Nr 23 Infanterieregiment Ritter von
Kołomyja
Kummer Nr 24
34% Niemcy, 52% Węgrzy, 14% różni 79% Rusini (Rutenowie), 21% różni
Infanterieregiment Edler von Pokorny Nr 25
Losonc
Infanterieregiment Schreiber Nr 26
Esztergom [Gran]
56% Węgrzy, 41% Słowacy, 3% różni 53% Węgrzy, 38% Słoweńcy, 9% różni
Infanterieregiment Albert I. König
Graz
von Belgier Nr 27
94% Niemcy, 6% różni
413
Infanterieregiment Viktor Emanuel
Praga
95% Czesi. 5% różni
III. König von Italien Nr 28 Infanterieregiment Freiherr von Loudon Temesvár Nr 29 (Nagy Becskerek]
44% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 56% różni
Infanterieregiment Schoedler Nr 30
Lwów
51% Polacy, 59% Rusini (Rutenowie), 10% różni
Infanterieregiment Pucherna Nr 31
Nagyszeben
25% Niemcy. 69% Rumuni. 6% różni
Infanterieregiment Kaiserin und
Budapest
Königin Maria Theresia Nr 32 Infanterieregiment Kaiser Leopold II. Nr 33
Arad
Infanterieregiment Wilhelm I.
Kassa
91% Węgrzy, 9% różni 28% Węgrzy, 54% Rumuni, 18% różni 91% Węgrzy, 9%
Deutscher Kaiser und König von
różni
Preußen Nr 34 Infanterieregiment Freiherr von
Pilsen
39% Niemcy, 60%
Sterneck Nr 35
Czesi, 1 % różni
Infanterieregiment Reichsgraf Browne Jungbunzlau
95% Czesi, 5% różni
Nr 36 Infanterieregiment Erzherzog Joseph Nr 37
Nagyvárad
48% Węgrzy. 49%
Infanterieregiment Alfons XIII. König von Spanien Nr 38
Kecskemét
Rumuni, 3% różni 97% Węgrzy. 3% różni
Infanterieregiment Freiherr von Conrad Debreczen
92% Węgrzy. 8%
Nr 39
różni
Infanterieregiment Ritter von Pino
Rzeszów
Nr 40 Infanterieregiment Erzherzog Eugen
97% Polacy, 3% różni
Czernowitz
Nr 41
27% Rusini (Rutenowie), 54% Rumuni, 19% różni
Infanterieregiment Ernst August
Theresienstadt
Herzog von Cumberland , Herzog zu Braunschweig und Lüneburg Nr 42 Infanterieregiment Rupprecht Kronprinz von Bayern Nr 43 Infanterieregiment Erzherzog Albrecht Nr 44
86% Niemcy, 14% różni
Karánsebes
78% Rumuni, 22% różni
Kaposvár
88% Węgrzy, 12% różni
414
Infanterieregiment Erzherzog Joseph
Sanok
Rusini (Rutenowie),
Ferdinand Nr 45
7% różni
Infanterieregiment Freiherr von Fejérváry Nr 46
Szeged
Infanterieregiment Graf von Beck-
Marburg
79% Węgrzy, 21% różni
Rzikowsky Nr 47 Infanterieregiment
46% Polacy. 47%
77% Niemcy. 23% różni
Rohr Nr 48
Nagy-Kanizsa
82% Węgrzy, 18% różni
Infanterieregiment Freiherr von Hess Nr 49 Infanterieregiment Friedrich Großherzog von Baden Nr 50
St. Pölten
98% Niemcy, 2% różni
Gyulafehérvár
22% Węgrzy, 71% Rumuni, 7% różni
Infanterieregiment von Boroević Nr 51 Kolozsvár
34% Węgrzy, 72% Rumuni, 4% różni
Infanterieregiment Erzherzog Friedrich Nr 52
Pécs
Infanterieregiment Dankl Nr 53
Zagrzeb
38% Niemcy, 52% Węgrzy, 10% różni 97% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 3% różni
Infanterieregiment Alt-Starhemberg
Ołomuniec
Nr 54 Infanterieregiment Nikolaus I. König
30% Niemcy, 64% Czesi, 6% różni
Brezany
von Montenegro Nr 55
26% Polacy, 59% Rusini (Rutenowie), 15% różni
Infanterieregiment Graf Daun Nr 56
Wadowice
88% Polacy, 12% różni
Infanterieregiment Prinz zu Sachsen-
Tarnów
91% Polacy, 9%
Coburg-Saalfeld Nr 57
różni
Infanterieregiment Erzherzog Ludwig Stanisławów
72% Rusini
Salvator Nr 58
(Rutenowie), 28% różni
Infanterieregiment Erzherzog Rainer
Salzburg
Nr 59 Infanterieregiment Ritter von Ziegler Nr 60
Eger
Infanterieregiment Ritter von Frank Nr 61
Temesvár
Infanterieregiment Ludwig III. König
Maros Vásárhély
97% Niemcy, 3% różni 98% Węgrzy, 2% różni 37% Niemcy. 38% Rumuni. 25% różni
von Bayern Nr 62
49% Węgrzy, 46% Rumuni, 5% różni
415
Infanterieregiment Freiherr von Pitreich Besztercse Nr 63 Infanterieregiment Ritter von
Szászváros
Auffenberg Nr 64 Infanterieregiment Erzherzog Ludwig
73% Rumuni, 27% różni S6% Rumuni, 14% różni
Munkács
Viktor Nr 65
83% Węgrzy, 17% różni
Ungvár
25% Węgrzy, 46%
Infanterieregiment Erzherzog Peter
Słowacy, 22% Rusini
Ferdinand Nr 66
(Rutenowie), 7% różni
Eperjes Infanterieregiment Freiherr Kray Nr
70% Słowacy, 30% różni
67 Infanterieregiment Freiherr von Reicher Szolnok
98% Węgrzy, 2%
Nr 68
różni
Infanterieregiment Freiherr von
Székesféhervár
Leithner Nr 69 Peterwardeiner Infanterieregiment
92% Węgrzy. 8% różni
Peterwardin
Edler von Appel Nr 70
79% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 21% różni
Infanterieregiment Galgótzy Nr 71
Trencsén
85% Słowacy, 15% różni
Infanterieregiment Freiherr von David
Pozsony
Nr 72
20% Niemcy, 28% Węgrzy, 51% Słowacy, 1% różni
Infanterieregiment Albrecht Herzog
Eger [Chebj
von Württemberg Nr 73 Infanterieregiment Freiherr von
różni
Jičin
36% Niemcy, 63%
Schönaich Nr 74 Infanterieregiment Nr 75
97% Niemcy. 3%
Czesi, 1% różni
Neuhaus
20% Niemcy, 79% Czesi, 1% różni
Infanterieregiment Freiherr von SalisSoglio Nr 76
Sopron
54% Niemcy, 39% Węgrzy, 7% różni
416
Sambor
69% Rusini
Infanterieregiment Philipp Herzog
(Rutenowie), 31%
von Württemberg Nr 77
różni
Esseg Infanterieregiment Gerba Nr 78
84% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 16% różni
Infanterieregiment Graf Jellacić Nr 79 Otočac
96% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 3% różni
Infanterieregiment Wilhelm Ernst
Złoczów
25% Polacy, 68%
Großherzog von Sachsen-Weimar-
Rusini (Rutenowie),
Eisenach, Herzog zu Sachsen Nr 80
7% różni
Infanterieregiment Freiherr von
Iglau
30% Niemcy, 69%
Waldstätten Nr 81 Infanterieregiment Freiherr von Schwit- Székely Udvarhely zer Nr 82
Czesi, 1% różni
Infanterieregiment Schikofsky Nr 83
34% Niemcy, 55%
Szombathely
88% Węgrzy, 12% różni Węgrzy, 11% różni
Infanterieregiment Freiherr von Bolfras Nr 84 Infanterieregiment von Gaudernak Nr 85
Vienna B
97% Niemcy, 3% różni
Máramaros Sziget
28% Węgrzy, 33% Rusini (Rutenowie), 29% Rumuni, 10%
Infanterieregiment Freiherr von Steinin- Szabadka ger Nr 86
różni 76% Węgrzy, 20% Chorwaci, Serbowie, Serbo-Chorwaci, 4% różni
Infanterieregiment Freiherr von
Cilli
Succovaty Nr 87 Infanterieregiment Nr 88
86% Słoweńcy, 14% różni
Beraun
26% Niemcy, 72% Czesi, 2% różni
Infanterieregiment Freiherr von
Gródek Jagielloński
Albori Nr 89
29% Polacy, 60% Rusini (Rutenowie), 11% różni
Infanterieregiment Edler von
Jarosław
Horsetzky Nr 90 Infanterieregiment Freiherr von
75% Polacy, 25% różni
Budziejowice
Czibulka Nr 91
54% Niemcy, 45% Czesi, 1% różni
417
Komotau Infanterieregiment Edler von
80% Niemcy. 20% różni
Hortstein Nr 92 Infanterieregiment Nr 93
Mährisch-Schönberg
60% Niemcy, 35% Czesi, 5% różni
Infanterieregiment Freiherr von Koller Turnau
76% Niemcy, 22%
N r 94
Czesi, 2% różni
Infanterieregiment von Kövess Nr 95
Czortków
21% Polacy, 70% Rusini (Rutenowie), 9% różni
Infanterieregiment Ferdinand
Carlstadt
Kronprinz von Rumänien Nr 96
97% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 3% różni
Infanterieregiment von Waldstätten
Triest
45% Słoweńcy. 27%
N r 97
Chorwaci, Serbowie, Serbo-Chorwaci, 20% Włosi, 8% różni
Infanterieregiment von Rummer Nr
Hohenmauth
98
28% Niemcy, 68% Czesi, 4% różni
Infanterieregiment Nr 99
Znojno
60% Niemcy, 37% Czesi, 3% różni
Infanterieregiment von Steinsberg Nr Cieszyn
27% Niemcy, 33%
100
Czesi, 37% Polacy, 3% różni
Infanterieregiment Freiherr von Drathschmidt Nr 101
Békéscaba
Infanterieregiment Potiorek Nr 102
Benesovo
84% Węgrzy, 16% różni 91% Czesi, 9% różni
PUŁKI CESARSKICH JEGRÓW TYROLSKICH
1.Regiment der Tiroler Kaiserjäger
Innsbruck, Brixen, Trient
2.Regiment der Tiroler Kaiserjäger
Innsbruck, Brixen, Trient
3.Regiment der Tiroler Kaiserjäger Innsbruck, Brixen, Trient 4.Regiment der Tiroler Kaiserjäger
Innsbruck, Brixen, Trient
418
58% Niemcy, 38% Włosi, 4% różni 55% Niemcy, 41% Włosi, 4% różni 59% Niemcy, 38% Włosi, 3% różni 59% Niemcy, 38% Włosi, 3% różni
BATALIONY (JEGRÓW) STRZELCÓW POLOWYCH
Batalion Feldjägerbataillon Nr 1
Armia Korpus Obszar IX
Skład etniczny 62% Niemcy, 36% Czesi, 2% różni
Feldjägerbataillon Nr 2
IX
74% Czesi, 26% Niemcy
Feldjägerbataillon Nr 4
X
77% Polacy. 23% różni
Feldjägerbataillon Nr 5
39% Niemcy, 25%
I
Czesi, 25% Polacy, 11% różni
Feldjägerbataillon Nr 6
VIII, I
69% Czesi, 30% Niemcy, 1% różni
Feldjägerbataillon Nr 7
III
85% Słoweńcy, 15% różni
Feldjägerbataillon Nr 8
III
78% Niemcy, 22% różni
Feldjägerbataillon Nr 9
III
96% Niemcy, 4% różni
Feldjägerbataillon Nr 10
II
98% Niemcy, 2% różni
Feldjägerbataillon Nr 11
V
52% Niemcy, 44% Węgrzy, 4% różni
Feldjägerbataillon Nr 12
IX
67% Czesi, 32% Niemcy, 1% różni
Feldjägerbataillon Nr 13
I
47% Polacy, 36% Rusini (Rutenowie), 17% różni
Feldjägerbataillon Nr 14 (utworzony 1914)
X
47% Rusini (Rutenowie), 43% Polacy, 10% różni
Feldjägerbataillon Nr 16
I
56% Niemcy, 34% Czesi, 10% różni
Feldjägerbataillon Nr 17
II
63% Czesi, 36% Niemcy, 1% różni
419
XI
59% Rusini
Feldjägerbataillon Nr 18 (utworzony 1914) Feldjägerbataillon Nr 19
V
58% Słowacy, 32% Węgrzy, 10% różni
Feldjägerbataillon Nr 20
III
48% Słoweńcy, 31%
(Rutenowie), 31% Polacy, 10% inni
Włosi, 21% różni
Feldjägerbataillon Nr 21
II
98% Niemcy, 2% różni
Feldjägerbataillon Nr 22
VIII
50% Niemcy, 49% Czesi, 1% różni
Feldjägerbataillon Nr 23
XII
68% Rumuni, 28% Węgrzy, 4% różni
Feldjägerbataillon Nr 24
IV
86% Węgrzy, 14% różni
Feldjägerbataillon Nr 25
II
75% Czesi, 22% Niemcy, 3% różni
Feldjägerbataillon Nr 27 (utworzony 1914)
XI
54% Rumuni, 27% Rusini (Rutenowie), 19% różni
Feldjägerbataillon Nr 28
VII
73% Rumuni, 27% różni
Feldjägerbataillon Nr 29
VI
67% Słowacy, 29% Węgrzy, 4% różni
Feldjägerbataillon Nr 30
XI
70% Rusini (Rutenowie), 30% różni
Feldjägerbataillon Nr 31
XIII
95% Chorwaci, Serbowie, SerboChorwaci, 5% różni
Feldjägerbataillon Nr 32
VI
74% Słowacy, 26% różni
BOŚNIACKO-HERCEGOWIŃSKLE PUŁKI PIECHOTY
420
94% Chorwaci, Serbowie, Serbo-
Sarajewo
Bosnisch-hercegovinisches Infanterieregiment Nr 1
Chorwaci, 6% różni
Bosnisch-hercegovinisches
93% Chorwaci. Banja Luka
Infanterieregiment Nr 2
Serbowie, SerboChorwaci, 7% różni 94% Chorwaci,
Bosnisch-hercegovinisches Tuzla
Infanterieregiment Nr 3
Serbowie, SerboChorwaci, 6% różni
Bosnisch-hercegovinisches
95% Chorwaci,
Infanterieregiment Nr 4
Mostar
Serbowie, SerboChorwaci, 5% różni
BOŚNIACKO-HERCEGOWIŃSKIE PUŁKI JEGRÓW
Bosnisch-hercegovinisches
96% Chorwaci, XV. XVI
Feldjägerbataillon
Serbowie, SerboChorwaci, 4% różni
B) PUŁKI CESARSKO-KRÓLEWSKIEJ KAWALERII WG STANU Z LUTEGO I 9 1 4 ROKU WRAZ Z PRZYDZIAŁAMI DO BRYGAD I KORPUSÓW Uwaga: Każdy pułk dzielił się na dwa dywizjony. Często stacjonowały one w różnych miejscach (czasem obydwa poza nominalnym g a r n i z o n e m ) i to jest uwzględnione w spisie. Tam gdzie występuje tylko jedna nazwa - stacjonowały obydwa szwadrony. Np.: Dragonerregiment Graf Paar Nr 2: oficjalne miejsce stacjonowania pułku: Tarnopol, 1. szwadron w Czortkowie, 2. szwadron w Trembowli.
PUŁKI DRAGONÓW OD 1 DO 15: ... Pułk
Rok
Garnizon
założenia
Brygada
Korpus
Kawalerii
D r a g o n e r r e g i m e n t Kaiser Franz Nr 1
1768
Brüx
9
IX
D r a g o n e r r e g i m e n t G r a f Paar Nr 2
1672
Tarnopol, 1.
15
XI
17
II
Czortków, 2. Trembowla D r a g o n e r r e g i m e n t Friedrich August
1768
König von Sachsen Nr 3
Wien, 1. Gr. Enzersdorf
421
1672
Enns, 2. Wels
18
Dragonerregiment Kaiser Ferdinand
II potem XIV
Nr 4
Korpus
Dragonerregiment Nikolaus I. Kaiser
1721
von Rußland Nr 5
Görz (Gorica), 2.
3
III
5
X
13
XI
Wind. Feistritz
Dragonerregiment Friedrich Franz
1701
IV Großherzog von Mecklenburg-
Przemyśl, 1. Hruszów, 2. Gródek Jagielloński
Schwerin Nr 6 Dragonerregiment Herzog von
1663
Lothringen Nr 7
Stanisławów, 2. Kolomea
Dragonerregiment Graf Montecuccoli
1618
Jarosław, 2. Radymno
5
X
1682
Brody, 1. Kamionka
21
XI
Nr 8 Dragonerregiment Erzherzog Albrecht Nr 9
Strumiłowa
Dragonerregiment Fürst von
1631
Kraków
11
I
Dragonerregiment Kaiser Nr 11
1688
Brünn, 2. Göding
10
II
Dragonerregiment Nikolaus
1798
Olmütz, 2. Bisenz
20
I
1682
Klattau, 1. Mies
1
VIII
1725
Brandeis an der Elbe,
1
VIII
21
XI
Liechtenstein Nr 10
Nikolajewitsch Großfürst von Rußland Nr 12 Dragonerregiment Eugen Prinz von Savoyen Nr 13 Dragonerregiment Fürst zu WindischGraetz Nr 14
2. Dobrzan
Dragonerregiment Erzherzog Joseph
1891
Żółkiew
Nr 15 PUŁKI HUZARÓW: OD 1 DO 16
Husarenregiment Kaiser Nr 1
1756
Wien
17
Husarenregiment Friedrich Leopold
1743
Brassó
12
II XII
Husarenregiment Graf von Hadik Nr 3
1702
Sopron, 1. Nezsider
16
V
Husarenregiment Artur Herzog von
1734
Nagyszeben, 1.
12
XII
Prinz von Preußen Nr 2
Connaught und Strathearn Nr 4 Husarenregiment Graf Radetzky Nr 5
1798
Komárom, 1. Györ
16
V
Husarenregiment Wilhelm IL König von
1734
Klagenfurt, 1. Villach
3
III
Württemberg Nr 6 Husarenregiment Willhelm II. Deutscher Kaiser und König von Preußen Nr 7
1798
Debreczen, 1. Nagy-
7
VII
Szászsebes
Várad
422
1696
Kecskemét, 2.
4
IV
Husarenregiment von Tersztyánszky Nr 8 Husarenregiment Graf Nádasdy Nr 9
1688
Mitrowitz, 1. Ruma
8
Husarenregiment Friedrich Wilhelm III.
1741
Budapest
4
XIII IV
König von Preußen Nr 10 Husarenregiment Ferdinand I. König der
1762
Łańcut, 2. Przemyśl
14
X
Bulgaren Nr 11 Husarenregiment Nr 12
1800
Arad, 1. Nagykikinda
7
VII
Jazygier und Kumanier Husarenregiment
1859
Székesfehérvár, 1.
4
IV
Czegléd
Wilhelm Kronprinz des Deutschen
Tolna
Reiches und Kronprinz von Preußen Nr 13 Husarenregiment von Kolossváry Nr 14
1859
Nyiregyháza
6
VI
Husarenregiment Erzherzog Franz
1701
Gyöngyös, 2.
6
VI
Salvator Nr 15 Husarenregiment Graf Üxküll-
Miskolcz
1798
Gyllenband Nr 16
Marburg, 1. Graz, 2.
3
Radkersburg PUŁKI UŁANÓW OD 1 DO 8 I OD 11 DO 13
Ulanenregiment Ritter von
1791
Brudermann Nr 1 Ulanenregiment Fürst zu
Lwów, 2. Mosty
21
I
Wielkie
1790
Tarnów, 2. Bochnia
11
I
Ulanenregiment Erzherzog Carl Nr 3
1801
Kraków, 2. Bielitz
20
I
Ulanenregiment Kaiser Nr 4
1813
Wiener Neustadt
18
II
Ulanenregiment Nikolaus II. Kaiser
1848
Szombathely
16
V
1688
Rzeszów, 2. Dębica
14
X
1758
Stockerau
10
II
Schwarzenberg Nr 2
von Rußland Nr 5 Ulanenregiment Ritter von Brudermann Nr 6 Ulanenregiment Erzherzog Franz Ferdinand Nr 7
423
1718 Ulanenregiment Graf Auersperg Nr 8 Ulanenregiment Alexander II. Kaiser
Czerniowce, 2. Neu-
13
XI
Zuczka
1814
Pardubitz
9
IX
1854
Warasdin, 1. Agram,
8
XIII
von Rußland Nr 11 Ulanenregiment Ritter von Brudermann Nr 12
2. Csáktornya
Ulanenregiment von Böhm-Ermolli
1860
Złoczów, 1. Zborów
15
Nr 13 2)
DOWÓDCY PODODDZIAŁÓW
Spis pochodzi ze schematu organizacji armii c. i k. z lutego 1914 roku. W czasie mobilizacji nastąpiły rozmaite zmiany, ponieważ jednostką taktyczną stały sie nie pułki, lecz bataliony, które często rozmieszczano w rozmaitych brygadach i dywizjach. Wszystkie nazwiska mają formę niemiecką z „von", przez co różnią się od oryginalnych. Np. pułkownik Lukachich Somoriai Géza występuje tu jako Géza Lukachich von Somorja.
Pułki piechoty
Baterie artylerii górskiej
Pułki jegrów cesarskich Bataliony strzelców polowych Bośniackie pułki piechoty Bataliony bośniackich strzelców polowych Pułki dragonów Pułki huzarów Pułki lansjerów (ułanów) Pułki artylerii polowej Pułki haubic polowych
Baterie ciężkich haubic Pułki artylerii górskiej Pułki artylerii fortecznej Bataliony artylerii fortecznej Bataliony saperów Bataliony pionierów Bataliony mostowe Pułki łączności i telegrafu Bataliony kolejowe
Pułki piechoty liniowej od 1 do 102 Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9
Oberst Adalbert von Kaltenborn Oberst Gustav Bohn von Blumenstern Oberst Heinrich Freiherr von Testa Oberst Adolf Sterz Edler von Ponteguerra Oberst Lorenz Frauenberger Oberst Julius Phleps Oberst Johann Fernengel Oberst Robert Trimmel Oberst Felix Ritter Cyrus-Sobolewski
424
Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14 Nr 15 Nr 16 Nr 17 Nr 18 Nr 19 Nr 20 Nr 21 Nr 22 Nr 23 Nr 24 Nr 25 Nr 26 Nr 27 Nr 28 Nr 29 Nr 30 Nr 31 Nr 32 Nr 33 Nr 34 Nr 35 Nr 36 Nr 37 Nr 38 Nr 39 Nr 40 Nr 41 Nr 42 Nr 43 Nr 44 Nr 45 Nr 46 Nr 47 Nr 48
Oberst Rudolf Obauer Edler von Bannerfeld Oberst Walter Ritter Schreitter von Schwarzenfeld Oberst Joseph Leide Oberst Joseph Krasser Oberst Friedrich Edler von Löw Oberst Rudolf Rudel Oberst Martin Verkljan Oberst Adolf Freiherr von Stillfried und Rathenitz Oberst Franz Otahal Edler von Ottenhorst Oberst Rudolf Ritter von Metz Oberst Stanislaus Puchalski Oberst Heinrich Teisinger Oberst Rudolf Streith Oberst Wilhelm Edler von Pflanzer Oberst Franz Schnetzer Oberst Ladislaus Honrath Oberst Joseph Mark Oberst Carl Weber Oberst Ferdinand Sedlaczek Oberst Emil Sperl Edler von Raabthal Oberst Edmund Rabl Oberst Heinrich Edler von Salmon Oberst Blasius Dani von Gyarmata Oberst Friedrich Tobis Oberst Maximilian Nöhring Oberst Johann Ritter von Mossig Oberst Rudolf Müller Oberst Franz Fedrigoni Edler von Etschtal Oberst Géza Lukachich von Somorja Oberst Alexander Edler von Vidulović Oberst Jakob Gqsiecki Oberst Eberhard Mayerhoffer von Vedropolje Oberst Carl Wöllner Oberst Ludwig Schlichting Oberst Carl Mihanović von Frankenhardt Oberst Franz Ullsperger Oberst Otto Sertić Oberst Richard Mayer Oberst Joseph Jobst von Rupprecht
Nr 49 Nr 50 Nr 51 Nr 52 Nr 53 Nr 54 Nr 55 Nr 56 Nr 57 Nr 58 Nr 59 Nr 60 Nr 61 Nr 62 Nr 63 Nr 64 Nr 65 Nr 66 Nr 67 Nr 68 Nr 69 Nr 70 Nr 71 Nr 72 Nr 73 Nr 74 Nr 75 Nr 76 Nr 77 Nr 78 Nr 79 Nr 80 Nr 81 Nr 82 Nr 83 Nr 84 Nr 85 Nr 86 Nr 87
Oberst Eduard Hentke Oberst Carl Baitz von Szapár Oberst Ludwig Langendorf Oberst Lukas von Vuchetich Oberst Franz Mahr von Oraviczabánya Oberst Joseph Hrozny Edler von Bojemil Oberst Carl Steiger Oberst Anton Madziara Oberst Joseph Dostal Oberst Johann Konschegg Oberst Gustav Fischer Oberst Heinrich Lederer Oberst Franz Weiss von Mainprugg Oberst Joseph Engerlein Oberst Johann Hefner Oberst Joseph Lieb Oberst Joseph Seipka Oberst Virgil Geőcz Oberst August Kleinschrodt Oberst Viktor Bakalarz Oberst Emil Baumgartner Oberst Eduard Maag Oberst Felix Ritter Unschuld von Melasfeld Oberst Ernst Wossala Oberst Adolf Brunswik von Korompa Oberst Richard Bertolas Oberst Franz Wiedstruck Oberst Johann Boeriu Oberst Marzell Ławrowski Oberst Anton Plivelić Oberst Eugen Edler von Luxardo Oberst Joseph Krużlewski Oberst Eugen Lüftner Edler von Krinnerstorff Oberst Franz Szende von Fülekkelecsény Oberst Artur Iwański von Iwanina Oberst Viktor Severus Edler von Laubenfeld Oberst Oskar Ritter Bolberitz von Bleybach Oberst Joseph Schaffer Oberst Dionys Rabatsch
426
Nr 88 Nr 89 Nr 90 Nr 91 Nr 92 Nr 93 Nr 94 Nr 95 Nr 96 Nr 97 Nr 98 Nr 99 Nr 100 Nr 101 Nr 102
Oberst Anton Graf Berchtold Freiherr von und zu Ungerechütz, Frätting und Püllütz Oberst Joseph Mayrhofer von Grünbühel Oberst Friedrich Watterich von Watterichsburg Oberst Hermann Eccher ab Echo und Marienberg Oberst Wilhelm von Reinöhl Oberst Carl Haas Oberst Joseph Zenkl Edler von Bunaberg Oberst Alois Bauer Oberst Stephan Pilar Oberst Carl Freiherr Knopp von Kirchwald Oberst Carl Alscher Oberst Felizian Krasel Oberst Heinrich Trichtel Oberst Konrad Graliert Oberst Hugo Kornberger
427
PUŁKI TYROLSKICH JEGRÓW CESARSKICH OD 1 DO 4
1. 2. 3. 4.
Oberst Guido Novak von Arienti Oberst Alexander Brosch Edler von Aarenau Oberst Heinrich Vonbank Oberst Ernst Dieterich BATALIONY JEGRÓW POLOWYCH
Nr 1 Nr 2 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9 Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 16 Nr 17 Nr 19 Nr 20 Nr 21 Nr 22 Nr 23 Nr 24 Nr 25 Nr 28 Nr 29 Nr 30
Oberstleutant Richard Vittorelli Oberstleutant Hugo Mayer Major Felix Schultz Oberstleutant Carl Pöschek Oberstleutant Franz Kahler Oberstleutant Wilhelm Staufer Oberstleutant Julius Lustig-Prean von Preanfeld Oberstleutant Hugo Schotsch Oberstleutant Dr. Jur. Oswald Eccher von Echo Edler von Marienberg Norbert Frass Major Dante Bontadi Oberstleutant Ludwig Ritter von Stampfer Oberst Otto Herzmansky Major Rudolf Dückelmann Major Ernst Mathes Oberstleutant Franz Schöblinger Oberstleutant Johann Haas Oberstleutant Wenzel Ort Major Theodor Althoff Oberstleutant Emmerich Gerö Oberstleutant Arnold Barwik Oberstleutant Augustin Dorotka von Ehrenwall Oberstleutant Desiderius Farkas Oberstleutant Joseph Jungl
428
Nr 31 Nr 32
Oberstleutant Eduard Hospodarz Oberstleutant Carl Strohmer
429
BOŚNIACKO-HERCEGOWIŃSKIE PUŁKI PIECHOTY
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4
Oberst Carl von Stöhr Oberst Ernst Kindl Oberst Georg Komma Oberst Anton Klein BOŚNIACKO-HERCEGOWIŃSKIE BATALIONY JEGRÓW POLOWYCH (FELDJÄGERBATAILLON)
Oberst Carl Heisegg PUŁKI DRAGONÓW 1-15
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9 Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14 Nr 15
Oberst Artur Wraubek Oberst Carl Freiherr von Peche Oberstleutant Carl Freiherr von Spiegelfeld Oberst Viktor Freiherr Sessler von Herzinger Oberstleutant Moritz Kranz Oberst Alfred Edler von Rettich Oberstleutant Stanislaus Krousky Oberst Viktor Dauer von Bauernthai Oberst Johann Kopeček Oberst Jaroslav Dwořák Oberst Anton Leiter Oberst Nikolaus Karapancsa Edler von Kraina Oberstleutant Paul Ritter Regner von Bleyleben Oberst Felix Prinz zu Schwarzenberg Oberst Otto Graf Huyn PUŁKI HUZARÓW 1-16
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9
Oberst Viktor von Mouillard Oberst Ladislaus Arnbrus de Velencze Oberst Friedrich Kirsch Oberst Anton Burka Oberstleutant Eduard Vetsey Oberst Joseph Kollowratnik Oberst Béla Berzeviczy von Berzevicze und Kakas-Lomnitz Oberst Adalbert Fluck von Raggamb Oberstleutant Alexander Haas
430
Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14 Nr 15 Nr 16
Oberst Alois Klepsch-Kloth von Roden Oberst Alexander Szivó de Bunya Oberst Rudolf Strobl Edler von Ravelsberg Oberst Stephan Horthy de Nagy-Bánya Oberst Franz Matskási von Tinkova Oberstleutant Alfons van der Sloot von Vaalmingen Oberst Friedrich Freiherr von Cnobloch PUŁKI UŁANÓW 1-8 I 11-13
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 11 Nr 12 Nr 13
Oberst Friedrich Weisz von Schleussenburg Oberstleutant Joseph Lasocki von Lasocino Oberst Erich Freiherr von Diller Oberstleutant Ludwig Redlich Oberstleutant Rudolf Furtmüller Oberst Alexander Dienst) Oberst Oskar Mold Edler von Mollheim Oberst Rudolf Edler von Dokonal Oberst Friedrich Prochaska Oberst Johann Pollet Edler von Polltheim Oberstleutant Lelio Graf Spannocchi PUŁKI ARMAT POLOWYCH (FELDKANONENREGIMENTER) 1 - 4 2
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9 Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14 Nr 15
Oberst Alexander Ritter von Truszkowski Oberst Heinrich von Nauman Oberstleutant Paul Ritter Cyrus-Sobolewski von Sobolów Oberst Michael Gärtner Oberst Hugo Machaczek Oberst Carl Wondre Oberst Georg Marjanović Oberst Eduard Ritter von Ripper Oberstleutant Franz Steiner Edler von Treuendorf Oberst Friedrich Schirza Oberstleutant Eugen Müller Oberstleutant Ludwig Braun Oberst Ferdinand Zwiedinek Edler von Südenhorst und Schidlo Oberstleutant Joseph Kralowetz Oberst Eduard Kaufmann
431
Nr 16 Nr 17 Nr 18 Nr 19 Nr 20 Nr 21 Nr 22 Nr 23 Nr 24 Nr 25 Nr 26 Nr 27 Nr 28 Nr 29 Nr 30 Nr 31 Nr 32 Nr 33 Nr 34 Nr 35 Nr 36 Nr 37 Nr 38 Nr 39 Nr 40 Nr 41 Nr 42
Oberstleutant Carl Ritter Schiller von Schildenfeld Oberst Franz Ullrich Oberstleutant Hugo Bilimek Oberstleutant Nikolaus Logoschan Oberstleutant Carl Hroch Oberst Alfred Unschuld Oberst Johann Regnier Oberst Carl Hinke Oberstleutant Adalbert Nobile de Giorgi Oberstleutant Joseph Strzizek Oberst Oskar Heimerich Oberst August Blaha Oberst Kasimir Teichmann Oberst Johann Rosenzweig Edler von Powacht Oberst Adolf Eschelmüller Oberst Johann Michalek Oberstleutant Johann Ritter von Romer Oberstleutant Ferdinand Scholz Oberst Emanuel Werz Oberst Alfred Gröschl Oberst Wendelin Hojer Oberst Julius Steinhauser Oberst Wilhem Soppe Oberstleutant Joseph Müller Edler von Müllenegg Oberst Eugen Brunswik von Korompa Oberstleutant Viktor Primavesi Oberst Adalbert Ritter Mikowetz von Minkewitz PUŁKI HAUBIC POLOWYCH (FELDHAUBITZREGIMENTER) 1-14
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9
Oberstleutant Otto Lössl-Scheuch Oberst Joseph Reisinger Oberstleutant Johann Freiherr Bibra von Gleicherwiesen Oberst August Kreyčy Oberstleutant Stephan Rukavina von Liebstadt Oberstleutant Wilhelm Reichenauer Oberst Dominik Žagar Oberst Franz Edler von Portenschlag-Ledermayr Oberst Joseph Wosáhlo
432
Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14
Oberst Rudolf Lechner Oberstleutant Alois Vollgruber Oberst Carl Kratky Oberst Eduard Ritter Jemrich von der Bresche Oberst Ludwig David
DYWIZJONY ARTYLERII KONNEJ (REITENDE ARTILLERIEDIVISION) 1-7 ORAZ 10-11
Nr 1 Nr 2 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 10 Nr 11
Major Ignaz Ledóchowski Hauptmann Carl Chevalier Hervay-Kirchberg Major Johann Sponer Oberst Rudolf Uherek Major Andreas Reutter Major Emil Bugarin Edler von Sokolplanina Oberstleutant Franz Gross Major Lorenz Dobringer DYWIZJONY CIĘŻKICH HAUBIC (SCHWERE HAUBITZDIVISIONEN) 1-14
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9 Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14
Oberst Julius Kramař Major Maximilian Müller Oberstleutant Rudolf Assmann Oberstleutant Wilhelm Lang Major Rudolf Gruner Oberstleutant Ferdinand Radl Oberst Adolf Bauzher Oberst Carl Petersilka Oberstleutant Carl Raser Oberstleutant Emil Wolff Oberstleutant Julian Ritter von Seńkowski Major Wilhelm Rükauf Oberstleutant Gustav Wacha Oberstleutant Joseph Holmberg
433
PUŁKI ARTYLERII GÓRSKIEJ (GEBIRGSARTILLERIEREGIMENTER )
Nr 3 Nr 4 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14 Samodzielny dywizjon górskich armat (Selbst. Gebirgskanonendivision)
Oberst Hugo Steinhardt Oberstleutant Adolf Duras Oberstleutant Ferdinand Moosbrugger Oberstleutant Ottokar Kubesch Oberstleutant Franz Dobner von Dobenau Oberstleutant Leo von Smekal Oberst Ferdinand Wiedersperger von Wiedersperg Oberstleutant Franz Murko Oberst Friedrich Neumann Oberst Ernst Edler von Terboglaw Major Hugo Fiebiger
PUŁKI ARTYLERII FORTECZNEJ (FESTUNGSARTILLERIEREGIMENTER)
Nr 1
Oberstleutant Anton Fejfar
Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6
Oberst Johann Smrček Oberst Nikolaus Hölscher Oberst Robert Kleinschnitz Oberstleutant Illuscig rekte Jeusceg Oberstleutant Adolf Koblischek BATALIONY ARTYLERII FORTECZNEJ (FESTUNGSARTILLERIEBATAILLONEN)
Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8
Oberstleutant Wladimir Pirnat Oberstleutant Carl Reinwarth Oberstleutant Alois Meyer Oberstleutant Adolf Günther Oberstleutant Hugo Müller Oberstleutant Alfred Poliak Oberstleutant Johann Schön Oberstleutant Albert Langer BATALIONY SAPERÓW (SAPPEURTRUPPE)
Nr 1 Nr 2
Major Vinzenz Reimer Major Rudolf Herkner
434
Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9 Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14
Major Leo Maschek Major Franz Wagner Major Friedrich Jobst von Ruprecht Major Carl Müller Major Rudolf Conrad Oberstleutant Franz Schmidt Major Joseph Lichblau Major Joseph Hnĕvkovský Oberstleutant Hugo Haluska Major Zdenko Dvořák Major Otto Jenker Major Ferdinand Korb BATALIONY PIONIERÓW (PIONIERTRUPPE)
Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 7 Nr 8 Nr 9 Nr 10 Batalion mostowy (Brückenbataillon) Pułk dróg żelaznych (Eisenbahnregiment) Pułk telegrafów (Telegraphenregiment) Dywizjony kolejowe (Traindivisionen) Nr 1 Nr 2 Nr 3 Nr 4 Nr 5 Nr 6 Nr 7 Nr 8 Nr 9
Oberstleutant Franz Berger Oberstleutant Eduard Appel Oberstleutant Albert Eisenbach Oberstleutant Rudolf Sydor Oberstleutant Ignaz Mjk Oberstleutant Rudolf Partl Oberstleutant Franz Fiedler Oberstleutant Joseph Watzek Kapitan Johann Vučinić Oberst Ernst Schaible Oberst Carl Blazeković
Major Theodor Indra Major Ignaz Cermák Oberstleutant Carl Zieritz Oberstleutant Rudolf Ullrich Oberstleutant Carl Diefenbach Oberstleutant Anton Holan Major Friedrich Sumpf Oberstleutant Edmund Steindler Major Stephan Grossnigg
435
Oberstleutant Alois Bauer Major Anton Havelka Major Carl Triesch Major Adolf Khol Major Franz Patzak Major Alois Andrich Major Wilhelm Watznauer
Nr 10 Nr 11 Nr 12 Nr 13 Nr 14 Nr 15 Nr 16
C .A U S T R I A C K AIW Ę G I E R S K AO B R O N AK R A J O W A I. HONWED 1) GENERAŁOWIE ODDELEGOWANI DO HONWEDU (WĘGIERSKIEJ OBRONY KRAJOWEJ) W 1914
Nazwiska, imiona i rangi podane w językach węgierskim i niemieckim. Lovassági tábornok és táborszernagy
General der Kavallerie and Feldzeugmeister
Rohr Ferencz Balás György
Franz Rohr Georg Balás
01 listopada 1911 30 kwietnia 1908 (wraz z rangą i funkcją)
Altábornagyok
Feldmarschalleutnants
26 października 1910 Marenzi Ferencz, valoliolai Franz Graf Marenzi von Tagliuno őrgróf marenzfeldti és und Talgate Markgraf von Val Oliola Freiherr schenecki báró
von Marenzfeldt und Scheneck
Báró Hauer
Lipót Leopold Freiherr von Hauer
3 listopada 1910
Báró Hazai Samu
Samuel Freiherr von Hazai
15 listopada 1910
Sarkotić István
Stephan von Sarkotić
1 listopada 1911
Bartheldy István
Stephan Bartheldy
12 listopada 1911
436
Nikić János
Johann Nikić
13 listopada 1911
Wieber Adorján
Adrian Wieber
8 maja 1912
Daempf Henrik
Heinrich Daempf
3 maja 1913
Braun József
Joseph Braun
4 maja 1913
Csanády Frigyes
Friedrich von Csanády
5 maja 1913
Devecseri Schultheisz Emil Emil Schultheisz von Devecser
10 maja 1913
Kárász Ernő
Ernst Kárász
14 maja 1913
Froreich Ernö
Ernst von Frohreich
6 listopada 1913
Fogarasi Tamásy Árpád
Árpád Tamásy von Fogaras
11 listopada 1913
Schay Gusztáv
Gustav Schay
14 listopada 1913
Vezérőrnagyok
Generalmajore
Kostanjevaci Bogat István
Stephan Bogat von Kostanjevic
26 listopada 1910
H a d f y Imre
Emmerich Hadfy
27 listopada 1910
Szurmay Sándor
Alexander Szurmay
18 grudnia 1910
Festl Lehel
Lehel Festl
10 maja 1911
Töbör-éthei báró Nagy Gyula
Julius Freiherr Nagy von Töbör-Éthe
04 listopada 1911
Plank Ede
Eduard Plank
06 listopada 1911
Severini Sorsich Bela
Bela Sorsich von Severin
15 listopada 1911
Eberswaldi Siegler Konrád
Konrad Siegler von Eberswald
16 listopada 1911
Haraszrosi T ö r ö k Kálmán
Koloman Török von Harasztos
18 listopada 1911
Lengyel János
Johann Lengyel
19 listopada 1911
Stoláczi Mihálcsics György
Georg Mihálcsics von Stolácz
20 listopada 1911
Báró B o t h m e r Árpád
Árpád Freiherr von Bothmer
21 listopada 1911
G r ó f Bissingen és N i p p e n b u r g
Ferdinand Graf von Bissingen u. Nippenburg
5 grudnia 1911
Átányi Ötvös Imre
Emmerich Ötvös von Átány
14 maja 1912
Vizeki Tallián András
Andreas Tallián von Vizek
15 maja 1912
Weeber Alfréd
Alfred Weeber
28 maja 1912
Czeisberger János
Johann Czeisberger
5 czerwca 1912
Cvrček Ferencz
Franz Cvrček
7 c z e r w c a 1912
Tolcsvai N a g y G á b o r
Gabriel Nagy von Tolcsva
29 października
Nándor
1912 Fülöpp A r t u r
Artur Fülöpp
14 listopada 1912
Baitz József
Joseph Baitz
28 listopada 1912
Besenyei László Albert
Albert László von Besenye
27 kwietnia 1913
H e n n e l Emil
Emil Hennel
11 maja 1913
437
Perneczky Jenő
Eugen Perneczky
23 maja 1913
Ivanskai Ištvanović M i k l ó s
Nikolaus lštvanović von Ivanska
11 listopada 1913
Turczer I m r e
Emmerich Turczer
12 listopada 1913
2) DYWIZJE I BRYGADY PIECHOTY HONWEDU
Nr brygady / dywizji
Miejsce
Dowódca
Skład (pułki)
stacjonowania 20. HITD
Nagy-Várad
FML. Friedrich von Csanády
39. HIBrig.
Nagy-Várad
GM. Koloman Patzák
HIR.3, HIR.4
40. HlBrig.
Szatmár-
Oberst Béla Tanárky
HIR.12, HIR.32
Németi 41. HITD
Budapest
FML. Johann Nikić
81. HIBrig.
Budapest
GM. Eugen Perneczky
HIR.1, HIR.17
82. HIBrig.
Veszprém
GM. Rudolf Schamschula
HIR.20, HIR.31
45. HIBrig. (23)
Szeged
GM. Rudolf Seide
HIR.2, HIR.5 (II. Landwehrdistrikt)
46. HIBrig. (23)
Lugos
GM. Lehel Festl
HIR.7, HIR.8 (II. Landwehrdistrikt)
73. HIBrig. (37)
Pozsony
Oberst Paul von Nagy
HIR.13, HIR.I8 (IV. Landwehrdistrikt)
74. HIBrig. (37)
Nyitra
GM. Franz Cvrček
HIR.14, HIR.I5 (IV. Landwehrdistrikt)
75. HIBrig. (38)
Kolosvár
GM. Karl Lippner v. Nagyszentmiklós
HIR.21, HIR.22 (V. Landwehrdistrikt)
76. HIBrig. (38)
Nagyszeben
Oberst Adalbert Benke von Tardoskedd
HIR.23, HIR.24 (V. Landwehrdistrikt)
77. HIBrig. (39)
Kassa
Oberst Desiderius Molnár von Péterfalva
HIR.9, HIR.11 (III. Landwehrdistrikt)
78. HIBrig. (39)
Miskolcz
GM. Josef Foglár
HIR.10, HIR.16 (III. Landwehrdistrikt)
79. HIBrig. (40)
Budapest
GM. Koloman Tabajdi
HIR.29, HIR.30 (I. Landwehrdistrikt)
80. HIBrig. (40)
Pécs
Oberst Johann Háber
HIR.6, HIR.19 (I, Landwehrdistrikt)
83. HIBrig. (42)
Zagreb
GM. Nikolaus lštvanović v. Ivanska
HIR.25, HIR.26 (VI. Landwehrdistrikt)
84. HIBrig. (42)
Osijek
Oberst Daniel Kolak
HIR.27, HIR.28 (VI. Landwehrdistrikt)
5. HHTD.
Budapest
FML. Ernst von Frohreich
438
19. HHBrig.
Budapest
GM. Ferdinand Graf v. Bissingen und
HHR.1, 4, 8
Nippenburg 23. HHBrig.
Zalaegerszeg
Oberst Baron Colbert Zech
HHR.6, 7, 10
11. HHTD.
Debreczen
GM. Julius Freiherr Nagy von Tőbőr-Éthe
22. HHBrig.
Szeged
Oberst Karl Czitó
HHR.2, 3
24. HHBrig.
Kassa
Oberst Ladislaus Jóny von Jamnik
HHR.5, 9
3) PODODDZIAŁY TAKTYCZNE (PUŁKI) HONWEDU:
A) Pułki Piechoty honwedu w sierpniu 1914 roku
Pułk Budapester Landwehr-
Powstanie
Garnizon
Brygada
Dywizja
Korpus
1886
Budapest
81
20
1886
Békes-Gyula
45
23
IX
1886
Debreczen
39
20
III
1886
Nagyvárad
39
20
III
1886
Szeged
45
23
IX
1886
Szabadka
80
40
XVI
1886
Veršecz
46
23
IX
III
Infanterie-Regiment Nr 1 Budapesti 1. honvéd gyalogezred
Gulaer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 2 Gyulai 2. honvéd gyalogezred
Debreczener LandwehrInfanterie-Regiment Nr 3 Debreczeni 3. honvéd gyalogezred
Nagyvárader LandwehrInfanterie-Regiment Nr 4 Nagyváradi 4. honvéd gyalogezred
Szegeder LandwehrInfanterie-Regiment Nr 5 Szegedi 5. honvéd gyalogezred
Szabadkaer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 6 Szabadkai 6. honvéd gyalogezred
Veršeczer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 7 Veršeczi honvéd gyalogezred
439
Lugoser Landwehr-
1886
Lugos
46
23
IX
1886
Kassa
77
39
VI
1886
Miscolcz
78
39
1886
Munkács
77
39
VI
1886
Szatmár-Németi
40
41
XIV
1886
Pozsony
73
37
V
1886
Nyitra
74
37
V
1886
Trencsén
74
37
V
Infanterie-Regiment Nr 8 Lugosi 8. honvéd gyalogezred Kassaer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 9 Kassai 9. honvéd gyalogezred Miscolczer Landwehr-
VI
Infanterie-Regiment Nr 10 Miskolczi 10. honvéd gyalogezred Munkácser LandwehrInfanterie-Regiment Nr 11 Munkácsi 11. honvéd gyalogezred Szatmárer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 12 Szatmári 12. honvéd gyalogezred Pozsonyer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 13 Pozsonyi 13. honvéd gyalogezred Nyitraer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 14 Nyitrai 14. honvéd gyalogezred Trencséner LandwehrInfanterie-Regiment Nr 15 Trencséni 15. honvéd gyalogezred
440
Beszterczebányaer
Beszterczebánya
78
39
VI
Székesfehérvár
81
20
III
1886
Sopron
73
37
V
1886
Pécs
80
40
XVI
1886
Nagykanizsa
82
41
XIV
Kolozsvárer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 21 Kolozsvári 21. honvéd gyalogezred
1886
Kolozsvár
75
Maros-Vásárhelyer
1886
Maros-Vásárhely
75
38
XII
1886
Nagyszeben
76
38
XII
1886
Landwehr-InfanterieRegiment Nr 16 Beszterczebányai 16. honvéd gyalogezred Székesfehérvárer
1886
Landwehr-InfanterieRegiment Nr 17 Székesfehérvári 17. honvéd gyalogezred Soproner LandwehrInfanterie-Regiment Nr 18 Soproni 18. honvéd gyalogezred Pécser LandwehrInfanterie-Regiment Nr 19 Pécsi 19. honvéd gyalogezred Nagykanizsaer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 20 Nagykanizsai 20. honvéd gyalogezred XII
Landwehr-InfanterieRegiment Nr 22 Maros-Vásárhelyi 22. honvéd gyalogezred Nagyszebener LandwehrInfanterie-Regiment Nr 23
441
Nagyszebeni 23. honvéd gyalogezred Brassóer Landwehr-
1886
Brassó
76
1886
Zagreb
83
42
XIII
1886
Carlstadt
83
42
XIII
1886
Sisak
84
42
XIII
1886
Osijek
84
42
XIII
1913
Budapest
79
40
XVI
1913
Budapest
79
40
XVI
38
XII
Infanterie-Regiment Nr 24 Brassói 24. honvéd gyalogezred Zagreber LandwehrInfanterie-Regiment Nr 25 Zágrábi 25. honvéd gyalogezred Karlovacer LandwehrInfanterie-Regiment Nr 26 Károlyvárosi 26. honvéd gyalogezred Sisaker LandwehrInfanterie-Regiment Nr 27 Sziszeki 27. honvéd gyalogezred Osijeker LandwehrInfanterie-Regiment Nr 28 Eszéki 28. honvéd gyalogezred Budapester LandwehrInfanterie-Regiment Nr 29 Budapesti 29. honvéd gyalogezred Budapester LandwehrInfanterie-Regiment Nr 30 Budapesti 30. honvéd gyalogezred
442
Veszprémer LandwehrInfanterie-Regiment Nr
1913
Veszprém
82
41
XIV
1913
Des
40
41
XIV
31 Veszprémi 31. honvéd gyalogezred Deser LandwehrInfanterie-Regiment Nr 32 Dési 32. honvéd gyalogezred B) PUŁKI HUZARÓW HONWEDU W SIERPNIU 1914 ROKU
W czasie mobilizacji większość szwadronów pułkowych poprzydzielano do brygad kawalerii honwedu (HKBrig.), wchodzących w skład dywizji kawalerii honwedu (HKD). Nieliczne przydzielono do dywizji piechoty honwedu (HID) lub dywizji piechoty wspólnej armii (ID). W zacienionych polach nazewnictwo węgierskie.
Nazwa pułku (pochodzi od
Kolor czaka
Szwadrony
miejsca rekrutacji) Budapester
szary
Landwehrhusarenregiment
wszystkie 6 szwadronów do: 19.HKBrig.-5.HKD.
Nr 1 Budapesti 1. honvéd huszárezred Debreczener
jasnoniebieski
Landwehrhusarenregiment
wszystkie 6 szwadronów do: 22.HKBrig.-
Nr 2
11.HKD.
Debrezeni 2. honvéd huszárezred Szegeder
biały
wszystkie 6 szwadro-
Landwehrhusarenregiment
nów do: 22.HKBrig.-
Nr 3
11.HKD.
Szegedi 3. honvéd huszárezred
443
czarny
Szabadkaer
1., 2. Schwd. 23.HID.
Landwehrhusarenregiment
3., 4. Schwd.
5., 6.
20.HID.
Schwd.
Nr 4
41.HID
Szabadkai 4. honvéd huszárezred Kassaer
wszystkie 6 szwadro-
Landwehrhusarenregiment
czerwony
nów do: 24.HKBrig.11.HKD.
Nr 5 Kassai 5. honvéd huszárezred Zalaegerszeger
ciemnonie-
wszystkie 6 szwadronów
Landwehrhusarenregiment
bieski
do: 23.HKBrig.-5.HKD.
zielony
wszystkie 6 szwadronów
Nr 6 Zalaegerszegi 6. honvéd huszárezred Pápaer Landwehrhusarenregiment
do: 23.HKBrig.-5.HKD.
Nr 7 Pápai 7. honvéd huszárezred Pécser Landwehrhusarenregiment
czerwony
wszystkie 6 szwadronów do: 19.HKBrig.-5.HKD.
Nr 8 Pécsi 8. honvéd huszárezred Maros-Vásárhelyer
czerwony
wszystkie 6 szwadronów do:
Landwehrhusarenregiment
24.HKBrig.-
11.HKD.
Nr 9 Maros-Vásárhelyi 9. honvéd huszárezred Varazdiner
czerwony
1., 2. Schwd. 36.ID.
Landwehrhusarenregiment
3., 4. Schwd.
5., 6.
42.HID.
Schwd. 13.IBrig.
Nr 10 Varasdi 10. honvéd huszárezred
C) Pułki artylerii polowej honwedu w sierpniu 1914 roku
444
Pułk Landwehr-Feldkanonenregiment Nr 1 1. honvéd tábori ágyusezred Landwehr-Feldkanonenregiment
Powstanie 1913
Garnizon Budapest
Okręg honwedu I
Dywizja 40. k.u.LandwehrInfanteriedivision
1914
Nagyszeben
V
Nr 2
23. k.u.LandwehrInfanteriedivision
2. honvéd tábori ágyusezred Landwehr-Feldkanonenregiment
1914
Kassa
III
Nr 3
3. honvéd tábori ágyusezred Landwehr-Feldkanonenregiment
39. k.u.LandwehrInfanteriedivision
1914
Nyitra
IV
Nr 4
37. k.u.Landwehrlnfanteriedivision
4. honvéd tábori ágyusezred Landwehr-Feldkanonenregiment
1914
Nr 5
Maros-
V
Vásárhely
38. k.u.LandwehrInfanteriedivision
5. honvéd tábori ágyusezred Landwehr-Feldkanonenregiment Nr 6
1914
Zagreb
VI
42. k.u. LandwehrInfanteriedivision
6. honvéd tábori ágyusezred Landwehr-Feldkanonenregiment Nr 7
1914
Hajmáskér
IV
41. k.u.LandwehrInfanteriedivision
7. honvéd tábori ágyusezred Landwehr-Feldkanonenregiment Nr 8
1914
Lugos
II
20. k.u.LandwehrInfanteriedivision
8. honvéd tábori ágyusezred 1. Reitende Landwehr-Artillerie
1914
Szeged
Division
II
11. HonvédKavalleriedivision
1. honvéd lovastüzér osztály
4) DOWÓDCY PUŁKÓW
A) Piechoty honwedu
Pułk (nazewnictwo
D o w ó d c a (niemieckie nazew-
Forma węgierska
niemieckie)
nictwo i f o r m a nazwiska)
Budapester HIR. Nr 1
Oberst Ludwig Bartha
Gyulaer HIR. Nr 2
Oberst Alexander Vincz von Vinczfalva Vinczfalvi Vincz Sándor ezredes
Debreczener HIR. Nr 3
Oberst Stephan Stadler
Stadler István ezredes
Nagyvárader HIR. Nr 4
Oberst Siegmund Ránffy
Ránffy Zsigmond ezredes
Szegeder HIR. Nr 5
Oberst Desiderius Nónay
Nónay Dezső ezredes
Szabadkaer HIR. Nr 6
Oberst Rudolf Kamenszky
Kamenszky Reszö ezredes
Veršeczer HIR. Nr 7
Oberst Kornel Bernatsky
Bernatzky Kornél ezredes
Lugoser HIR. Nr 8
Oberstleutant Julius Létay von Nyirjes Nyirjesi Létay Gyula ezredes
Kassaer HIR. Nr 9
Oberst Julius Preinreich
Preinreich Gyula ezredes
Miscolczer HIR. Nr 10
Oberst Samuel Daubner
Daubner Samu ezredes
Munkácser HIR. Nr 11
Oberst Rudolf Pillepić von Lippahora
Lippahorai Pillepić Rezső ezredes
Szatmárer HIR. Nr 12
Oberst Martin Tahy von Tahvár
Tahvári Tahy Márton ezredes
Pozsonyer HIR. Nr 13
Oberst Anton Pogány
Pogány Antal ezredes
Nyitraer HIR. Nr 14
Oberst Lazarus Formanek
Formanek Lázár ezredes
Trencséner HIR. Nr 15
Obersleutant Heinrich Dormándy von Dormánd
Dormándi Dormándy Henrik ezredes
Beszterczebányaer HIR.
Oberst Franz Hill
Hill Ferencz ezredes
Oberst Michael Gombos
Gombos Mihály ezredes
Soproner HIR. Nr 18
Oberst Ludwig Brunswik von Korompa
Korompai Brunswik Lajos ezredes
Pécser HIR. Nr 19
Oberst Otto Kleszky
Kleszky Ottó ezredes
Nagykanizsaer HIR.
Oberst Georg Ritter von Szypniewski
Lovag Sypniewski György ezredes
Bartha Lajos ezredes
Nr 16 Székesfehérvárer HIR. Nr 17
Nr 20 Kolozsvárer HIR. Nr 21
Oberst Raimund Latzin
Latzin Rajmond ezredes
Maros-Vásárhelyer HIR.
Oberst Árpád Schön
Schön Árpád ezredes
Nr 22 Nagyszebener HIR. Nr
Oberstleutant Desiderius Szoták
Szoták Deszö ezredes
23 Brassóer LHIR. Nr 24
Oberst Philipp Karleusa
Karleusa Fülöp ezredes
Zagreber HIR. Nr 25
Oberst Anton Matašić
Matašić Antal ezredes
Karlovacer HIR. Nr 26
Oberst Georg Petrovič
Petrovič György ezredes
Sisaker HIR. Nr 27
Oberst Alois Petković
Petković Alajos ezredes
Osijeker HIR. Nr 28
Oberst Julius Simonović
Simonović Gyula ezredes
Budapester HIR. Nr 29
Oberst Josef Ehmann
Ehmann József ezredes
446
Budapester HIR. Nr 30
Oberst Rudolf Polgár
Polgár Rezső ezredes
Veszprémer HIR. Nr 31
Oberst Eduard Weeber
Weeber Ede ezredes
Déser HIR. Nr 32
Oberst Karl Parupka
Parupka Károly ezredes
B) Pułki huzarów honwedu
Pułk (nazewnictwo niemieckie)
D o w ó d c a (niemieckie nazewnictwo i forma nazwiska)
Forma węgierska
Budapester HHR. Nr 1
Oberst Colbert Zech von Deybach Freiherr von Hart und Sulz
Deybachi Zech Colbert harti és sulzi báro ezredes
Debreczener LHR. Nr 2
Oberstleutant Johann Flohr
Flohr János alezredes
Szegeder HHR. Nr 3
Obersdeutant Árpád Cserépy von Kisruszka
Kiruszkai Cscrépy Árpád alezredes
Szabadkaer HHR. Nr 4
Oberstleutant Nikolaus Jankovich von Jeszenicze
Jeszeniczci Jankovich Miklós alezredes
Kassaer HHR. Nr 5
Oberst Paul Hegedüs
Hegedüs Pál ezredes
Zalaegerszeger HHR. Nr 6
Obersdeutant Ladislaus Forster von Szenterzsébet
Szenterzésbet Forster László alezredes
Pápaer HHR. Nr 7
Oberst Johann Graf Lubienski
Gróf Lubienski János ezredes
Pécser HHR. Nr 8
Oberstleutant Alexius Thege von Konkoly
Konkoly-Thege Elek alezredes
Maros-Vásárhelyer H H R . Nr 9
Oberst Koloman Géczy von Garamszeg
Garamszegi Géczy Kálmán ezredes
Varazdiner H H R . Nr 10
Oberstleutant Alois Hauer
Hauer Alajos alezredes
C) Pułki artylerii polowej honwedu Pułk
Dowódca
Forma węgierska
HFKR.1
Oberst Anton Hellebronth
Tisabeöi Hellebronth Antai ezredes
von Tiszabeö HFKR.2
Oberstleutant Ladislaus Thaisz
Thaisz László alezredes
HFKR.3
Oberstleutant Heinrich Loidin
Loidin Henrik alezredes
HFKR.4
Oberstleutant Alexander Mattanovich
Mattanovich Sándor alezreds
HFKR.5
Oberstleutant Eugen Stráner
Sztráner Jenő alezredes
HFKR.6
Oberstleutant Rudolf Sekullić
Sekullić Resző alezredes
HFKR.7
Oberstleutant Gustav Kapp
Capp Gusztáv alezredes
HFKR.8
Oberst Albert Pohl
Pohl Albert ezredes
447
II. LANDWERA 1) JEDNOSTKI TAKTYCZNE (PUłKI, BATALIONy ITP.) LANDWERY
A) Pułki piechoty landwery w sierpniu 1 9 1 4 roku Austriacka landwera posiadała 37 pułków piechoty i trzy pułki strzelców górskich.
Pułk
Rok powstania
Garnizon
Brygada
Dywizja
Korpus
K.K. Landwehr-
1889
Wien
25
13
II
1889
Linz
87
44
XIV
1889
Graz
43
22
III
1889
Klagenfurt
44
22
III
1889
Pola
•
1889
Eger (Cheb)
41
21
VIII
1889
Pilsen
41
21
VIII
1889
Prag
42
21
VIII
52
26
IX
Infanterieregiment Wien Nr 1 K.K. LandwehrInfanterieregiment Linz Nr 2 K.K. LandwehrInfanterieregiment Graz Nr 3 K.K. LandwehrInfanterieregiment Klagenfurt Nr 4 K.K. Landwehr-
•
Infanterieregiment Triest Nr 5 K.K. LandwehrInfanterieregiment Eger Nr 6 K.K. LandwehrInfanterieregiment Pilsen Nr 7 K.K. LandwehrInfanterieregiment Prag Nr 8 K.K. Landwehr-
1889
Leitmeritz
Infanterieregiment Leitmeritz Nr 9
448
K.K. LandwehrInfanterieregiment Jungbunzlau Nr 10 K.K. LandwehrInfanterieregiment Jičin Nr 11 K.K. LandwehrInfanterieregiment Časlau Nr 12 K.K. LandwehrInfanterieregiment Olmütz Nr 13 K.K. LandwehrInfanterieregiment Brünn Nr 14 K.K. LandwehrInfanterieregiment Troppau Nr 15 K.K. LandwehrInfanterieregiment Krakau Nr 16 K.K. LandwehrInfanterieregiment Rzeszów Nr 17 K.K. LandwehrInfanterieregiment PrzemyśI Nr 18 K.K. LandwehrInfanterieregiment Lemberg Nr 19 K.K. LandwehrInfanterieregiment Stanislau Nr 20 K.K. LandwehrInfanterieregiment St. Pölten Nr 21 K.K. LandwehrInfanterieregiment Czernowitz Nr 22
1889
Jungbunzlau
52
26
IX
1889
Jičin
51
26
IX
1889
Časlau
51
26
LX
1889
Olmütz
92
46
l
1889
Brünn
26
13
II
1889
Troppau
92
46
I
1889
Kraków
91
46
I
1889
Rzeszów
90
45
X
1889
Przemyśl
89
45
X
1889 1889
Lwów Stanisławów
85 86
30. ID. 43
XI III
1889
St. Pölten
87
44
XIV
1889
Czernowitz
86
43
III
449
K.K. LandwehrInfanterieregiment Zara Nr 23 K.K, LandwehrInfanterieregiment Wien Nr 24 K.K. LandwehrInfanterieregiment Kremsier Nr 25 K.K. LandwehrInfanterieregiment Marburg Nr 26 K.K. LandwehrInfanterieregiment Laibach Nr 27 K.K. LandwehrInfanterieregiment Pisek Nr 28 K.K. LandwehrInfanterieregiment Budweis Nr 29 K.K. LandwehrInfanterieregiment Hohenmauth Nr 30 K.K. LandwehrInfanterieregiment Teschen Nr 31 K.K. LandwehrInfanterieregiment Neu-Sandec Nr 32 K.K. LandwehrInfanterieregiment Stryj Nr 33 K.K. LandwehrInfanterieregiment Jaroslau Nr 34 K.K. LandwehrInfanterieregiment Zloczów Nr 35
1893
Zara
5.GbBrig.
18. ID.
XVI
1900
Wien
25
13
II
1900
Kremsier
26
13
II
1901
Marburg (Maribor)
43
22
III
1901
Laibach (Ljubljana)
44
22
III
1899
Pisek
42
21
VIII
1899
Budweis
37.IBrig.
19.ID.
XVII
1898
Hohenmauth
51
26
IX
1901
Cieszyn
91
46
I
1901
Nowy Sącz
91
46
I
1901
Stryj
89
45
X
1901
Jarosław
90
45
X
1898
Złoczów
85
30.ID.
XI
Kołomyja 86 1898 K.K. LandwehrInfanterieregiment Kolomea Nr 36 1906 Gravosa 4.GbBrig. K.K. LandwehrInfanterieregiment Gravosa Nr 37 Pułki strzelców górskich (Landesschützen-Regimenter) I-III LandesschützenTrient 87 1893 Regiment Trient Nr I 88 Bozen Landesschützen1893 Regiment Bozen Nr II Innichen 88 1892 LandesschützenRegiment Innichen Nr III
III
43
18.ID.
44
XVI
XIV XIV
XIV
B) Pułki ułanów Landwery w sierpniu 1914 roku W czasie mobilizacji poszczególne szwadrony były przydzielane różnym dywizjom wspólnej armii c. i k.
Garnizon 1.Landwehrulanen-
Szwadrony
Lwów
1., 2. Schwd. 11.ID.
Hohenmauth
1., 2. Schwd. 26.LID. 3., 4. Schwd. 29.ID.
5., 6. Schwd. 10.ID.
Rzeszów
1., 2. Schwd. 45.LID. 3., 4. Schwd. 24.ID.
5., 6. Schwd. 2.ID.
4.Lanwehrulanenregiment
Ołomuniec
1., 2. Schwd. 5.ID.
3., 4. Schwd. 12.ID.
5., 6. Schwd. 46.LID.
5.Landwehrulanen-
Stockerau
1., 2. Schwd. 4.ID.
3., 4. Schwd. 25.ID.
5., 6. Schwd. 13.LID.
Wels
1., 2. Schwd. 3.ID.
3., 4. Schwd. 8.ID.
5., 6. Schwd. 44.LID.
3., 4. Schwd. 30.ID.
5., 6. Schwd. 43.LID.
regiment 2.Landwehrulanenregiment 3.Landwehrulanenregiment
regiment 6.Landwehrulanenregiment Skróty: Schwd = szwadron, GbBrig = górska brygada, ID = dywizja piechoty,
451
LID = dywizja piechoty landwery, H I D = dywizja piechoty honwedu. Austriacka kawaleria landwery posiadała też dwa "dywizjony": pierwszy rekrutował się z Tyrolu, a drugi z Dalmacji. 2) DOWÓDCY PUŁKÓW LANDWERY W SIERPNIU 1914
Pułk K.K. LIR. Wien Nr 1 K.K. LIR. Linz Nr 2 K.K. LIR. Graz Nr 3 K.K. LIR. Klagenfurt Nr 4 K.K. LIR. Triest Nr 5 K.K. LIR. Eger Nr 6 K.K. LIR. Pilsen Nr 7 K.K. LIR. Prag Nr 8 K.K. LIR. Leitmeritz Nr 9 K.K. LIR. Jungbunzlau Nr 10 K.K. LIR. Jičin Nr 11 K.K. LIR. Časlau Nr 12 K.K. LIR. Olmütz Nr 13 K.K. LIR. Brünn Nr 14 K.K. LIR. Troppau Nr 15 K.K. LIR. Krakau Nr 16 K.K. LIR. Rzeszów Nr 17 K.K. LIR. Przemyśl Nr 18 K.K. LIR. Lemberg Nr 19 K.K. LIR. Stanislau Nr 20 K.K. LIR. St. Pölten Nr 21 K.K. LIR. Czernowitz Nr 22 K.K. LIR. Zara Nr 23 K.K. LIR. Wien Nr 24 K.K. LIR. Kremsier Nr 25 K.K. LIR. Marburg Nr 26 K.K. LIR. Laibach Nr 27 K.K. LIR. Pisek Nr 28 K.K. LIR. Budweis Nr 29
Dowódca Oberst Alexander Dini Oberst Konstantin Ritter Wasserthal von Zuccari Oberst Franz Flach Oberst Friedrich Eckhardt von Eckhardtsburg Oberst Richard Keki Oberst Adolf Hansmann Oberst Franz Sappe Oberst Albert Welley Oberst Josef Ritter Reyl-Hanisch von Greiffenthal Oberst Viktor Meisel Oberst Emil Stangl Oberst Oskar Esch Oberst Emil Wank Oberst Gustav Ritter von Zygadłowicz Oberst Emil Pattay Edler von Ključ Oberst Heinrich Freiherr von Dürfeld Oberst Edmund Lober Edler von Karstenrod Oberst Eduard Bezdiczka Oberst Karl Jent Obstlt. Anton Kosel Oberst Eduard Edler von Dietrich Oberst Alois Göttl
Oberst Alfred Plesskot Oberst Otto Richter Oberst Karl Mader Oberst Wenzel Schönauer Oberst Karl Zahradniczek Oberst Josef Fiedler Oberst Johann Wurja
Rosjanie unoszą ciężko rannego kolegę z pola bitwy. Straty, jakie zadawano sobie w czasie walki, już od pierwszych dni wojny przerosły najśmielsze rachuby. Dlatego do ewakuacji rannych używano najróżniejszych metod, dość powszechną było ciągnięcie na płaszczu. Żołnierze chętnie uczestniczyli w ewakuacjach nie tylko z racji powinności wobec rannego, ale także dlatego, że pozwalało to ujść z linii najcięższego ognia
Austro-węgierscy żołnierze i oficerowie z początkowego okresu wojny. Pierwsze walki wykazały, że mundury były wadliwie zaprojektowane i niewygodne - zbyt ciepłe latem, podatne na namakanie jesienią i zimą. Wełna używana w mundurach żołnierskich była często niskiej jakości, niesłychanie szorstka i sztywna, kaleczyła skórę podczas ruchu i stanowiła dogodne gniazdo dla wszy. Z kolei mundury oficerskie były bardzo eleganckie, ale generalnie słabo się nadawały do służby w polu, oficerowie zaś stanowili zbyt wyraźny cel dla nieprzyjacielskich strzelców. Straty na początku wojny były ogromne i niebawem spowodowały drastyczny spadek morale żołnierzy austro-węgierskich.
Piechota pruska w marszu po galicyjskiej drodze. Stare angielskie przysłowie głosi, że "piechur maszeruje, okopuje się i strzela". W przeciwieństwie do sytuacji na froncie zachodnim, na wschodzie przewagę miało maszerowanie - ówczesnymi czasy w zasadzie nie znano transportu piechoty innym środkiem niż kolej, tam zaś, gdzie nie docierały pociągi, trzeba było polegać na własnych nogach. Średnia norma dzienna marszu dla piechoty wynosiła około 30 km
Rosyjska kolumna artylerii konnej. Rosyjskie działa polowe wz. 1902, kalibru 76,2 mm należały do najlepszych, jakich używano w czasie wojny. Stosowano je przez cały okres I wojny światowej, we wrześniu 1939 roku zaś były na stanie polskich dywizjonów artylerii konnej
Austro-węgierscy żołnierze z początkowego okresu wojny
Kozacki kawalerzysta
Typy piechoty niemieckiej (pruskiej) z początku wojny. W porównaniu do munduru austriackiego niemiecki uniform był dużo wygodniejszy do noszenia w polu, z racji butów z cholewami i znacznie obszerniejszych spodni. Kolor munduru był w porównaniu do austriackiego nieco bardziej zielony w odcieniu (tzw. Feldgrau). Najbardziej charakterystycznym elementem wyposażenia był skórzany kask, tzw. Pickelhauba, w czasie wojny okrywany lnianym ochronnym pokrowcem z namalowanym numerem pułku
Piechota rosyjska w letnich ubiorach, typy umundurowania używane w pułkach pospolitego ruszenia i pułkach gwardyjskich (żołnierz po prawej stronie). Karabin Mosin 1891, dostosowany świetnie do niskiej kultury technicznej rosyjskiego żołnierza, wystarczająco celny i niewiarygodnie nieczuły na złe traktowanie i zanieczyszczenia
Rosyjska armia po doświadczeniach w wojnie z Japonią zmieniła swoje metody walki i stała sie bardzo skuteczna w obronie. Jako strona atakująca ponosiła jednak klęski, szczególnie jeśli przeciwnikiem była lepiej dowodzona i wyposażona obficie w sprzęt techniczny armia niemiecka. Rosyjskie tyraliery ponosiły niewyobrażalne straty, choć najbardziej dotkliwa na tym etapie wojny była dla armii rosyjskiej utrata broni strzeleckiej, a nie zagłada ludzi
Typy piechurów rosyjskich
Sposób ciągnięcia wózka cekaemu Maxim model 1910, na dalszym planie oficerowie pułków gwardii piechoty rosyjskiej
Typy piechurów rosyjskich
Wybrana literatura Źródła a) archiwa wojenne, dzienniki uczestników i świadków walk i ich wspomnienia oraz prace wydane w czasie trwania I wojny światowej: A nagy háború irásban es kepen [Wielka Wojna w zapiskach i obrazach], Budapest 1916. Andrassy Gy., A világhaború problemai [Problemy Wielkiej Wojny], Budapest 1916. Arz von Straussenburg A., Zur Geschichte des grossen Krieges, Wien-LeipzigMünchen 1924. Auffenberg-Komarow M. von, Aus Österreich-Ungarns Teilnahme am Weltkriege, Berlin-Wien 1920. Benoni K., Majerski St., Geografia monarchii austryacko-węgierskiej, Lwów 1906. Bresztovszki E., A világháború naplója [Dzienniki wojenne], Budapest 1921. Biedroń J., Bitwa pod Jabłońcem i jej skutki dla Limanowej i okolicy, „Gazeta Limanowska", XI 1994, s. 6. Biliński L., Wspomnienia i dokumenty, Warszawa 1924. Borzęcki J., Moskale w Tarnowie, Tarnów 1915. Broch R., Hauptman H., Zachodniogalicyjskie groby bohaterów z lat wojny światowej 1914-1915, Tarnów 1996. Brusiłow A., Memoires du gèneral Broussilov sur la guerre 1914-1918, Corbeil 1929. Conrad von Hötzendorf F., Aus meiner Dienstzeit 1906-1918, Wien-Leipzig-Berlin-München 1921-1925 (t. 1-5). W niniejszej pracy korzystałem głównie z t. 3 i 4. Cramon A. von, Unserer Österreichisch-Ungarischer Bundesgenosse im Weltkriege. Erinnerungen aus meiner vierjährigen Tätigkeit als bevollmächtiger deutscher General beim k. u k. Armeeoberkommando, Berlin 1922. Czerkasow P.W, Sturm Premislja 7 oktiabria 1914 goda (24 sientiabria), Moskwa 1927. Danilow J., Rußland im Weltkrieg 1914-1918, Jena 1925.
467
Dąbrowski J., Dziennik 1914-1918, Kraków 1977. Dąbrowski J., Sprawa polska na Węgrzech 1914-1916, Piotrków 1917. Der Krieg 1914-1917 im Wort und Bild, praca zbiorowa pod red. A. von Ardenne, Berlin-Leipzig-Wien-Stuttgart 1917. Der Völkerkrieg. Eine Kronik der Ereignisse seit dem 1. Juli 1914 herausgegeben von Casimir Hermann Bauer, Stuttgart 1914-1916, 15 tomów (łącznie jest ich 28, ale wymieniam tylko odnoszące się do lat 1914-1915). François H. von, Der Karpatendurchbruch und die Befeiung von Galizien, Leipzig 1922. Frühwald I., Orosz hadifokszában [Z niewoli rosyjskiej], Pozsony 1918. Haborus Eloadasak [Wojenne przeżycia], a Budapesti Kiraiyi Magyar Tudomàny Egyetem, Budapest 1922. Hindenburg P. von, Aus meinem Leben, Leipzig 1920. Hoffmann M., Wojna wśród niewyzyskanych sposobności, Warszawa 1931. Isteni nápi parancsok magyar vitezek szamara az 1915 esztendore [Boże dni walk i chwały węgierskich zuchów w 1915 roku], Budapest 1915. Jabłońska z Seifertów H., Dziennik z oblężonego Przemyśla 1914-1915, Przemyśl 1994. Janusz B., 293 dni rządów rosyjskich we Lwowie, Lwów 1915. József Föherceg [arc. Józef], A vilaghaboru, ahogyan én lattam [Wojna światowa taka, jaką ją widziałem], Budapest 1921. Kowalczyk M., Opis zdarzeń wojennych w Żegocinie i okolicy w 1914 roku, w zbiorach parafii Żegocina. Krasicki A., Dziennik z kampanii rosyjskiej 1914-1916, Warszawa 1988. Latinik F., Żołnierz polski pod Gorlicami. Działalność 100 Pułku Ziemi Cieszyńskiej, Przemyśl 1923. Molnar F., Egy haditudósitó emlékei, Budapest 2000. Muhr "Limanowski" E., A limanovai csata 1914 december 11., "Australiai Magyarsag"[= "Hungarians in Australia"] 1982, nr 242, s. 7 i n. Österreich-Ungarns letzter Krieg. Praca zbiorowa pod. red. E. Glaise-Horstenau, Wien 1930 (jest to zbiorowe zestawienie statystyczne, opracowane przez Austriackie Archiwum Wojenne i Związkowe Ministerstwo Obrony, zawierające najważniejsze rozkazy, opis wydarzeń oraz plany i mapy; w niniejszej pracy wykorzystano cz. 1 i 2). Piłsudski J., Moje pierwsze boje, Łódź 1988. Romer J., Pamiętniki, Lwów 1938.
468
Roth von Limanova J., Die Schlacht von Limanova - Lapanów, Dezember 1914, Innsbruck 1928. Rozwadowski T., Ze wspomnień o Wielkiej Wojnie generała Tadeusza Rozwadowskiego, Warszawa 1936. Świeykowski B., Z dni grozy w Gorlicach. Od 25 IX 1914 do 2 V 1915 roku, Kraków 1919. Tabori K., Háborus album, A világháború törtenelmi kepekben [Album wojenny. Wojna światowa w obrazach historycznych], Budapest, brw. Vojnovics E., Veltez A., A mi höseink. Tiszteink hösttetei a világháborúban [Nasi bohaterowie. Najczystsze bohaterstwo w wojnie światowej], Budapest 1916. b) prasa: "Das Interessante Blatt", Wien, rocznik XXXIII i XXXIV (tygodnik wychodzący w Wiedniu w każdy czwartek, zawierający bieżące komunikaty z frontu, oficjalne komentarze AOK skierowane do żołnierzy na froncie, komentarze działań militarnych oraz listy i zdjęcia poległych oficerów). "Nowa Reforma", Kraków (gazeta wychodząca dwa razy dziennie, zawierająca najważniejsze wiadomości). "Wiener Bilder", Illustriertes Familenblatt, Wien, rocznik XIX i XX (tygodnik wychodzący w Wiedniu w każdą sobotę, podobny do "Das Interessante Blatt", lecz mniej oficjalny, z przewagą relacji reporterskich i komentarzy politycznych).
Opracowania, monografie i przyczynki:
Achmatowicz A., Polityka Rosji w kwestii polskiej w pierwszym roku Wielkiej Wojny, Warszawa 2003. Aronson Th., Zwaśnieni monarchowie, przeł. A. Glandys, Kraków 1998. Bączkowski M., Pod czarno-żółtymi sztandarami, Kraków 2005. Batowski H., Rozpad Austro-Węgier 1914-1918, Wrocław-Warszawa-Kraków 1965. Batowski H., Słownik nazw miejscowych Europy Środkowej i Wschodniej, Warszawa 1964. Biełoj M., Galicyjskaja bitwa, Moskwa 1929. Bogdanowski J., Warownie i zieleń Twierdzy Kraków, Kraków 1979.
469
Boncz-Brujewicz M., Potieria nami w Galicji, cz. 1, Moskwa 1920, cz. 2, Moskwa 1926. Bratankowie w krzywym zwierciadle, zebrał I. Csapláros, Warszawa 1986. Brzesko-Okocim. Lotnicza baza Najjaśniejszego Pana, praca zbiorowa pod red. R. Panka i K. Wielgusa, Dębica 2000. Csanadi N., Nagyszeredi S., Vinkler L., A Magyar repüles törtenete [Historia węgierskiego lotnictwa], Budapest 1977. Cichowicz J.K., Strategiczeskij oczerk wojny 1914-1918, Moskwa 1922. Czerkasow P.W., Sturm Premislja 7 oktiabria 1914 goda (24 sientiabria), Moskwa 1927. Csomós R., A limanovai csáta hiteles törtenete és más elbeszélések [Wiarygodna historia bitwy limanowskiej i dzisiejsze opowiadania], Budapest 2004. Czuma M., Mazan L., Austriackie gadanie, czyli Encyklopedia galicyjska, Kraków 1998. Daniłow J., La Russe dans la guerre mondiale, Paris 1926. Darmochwał T., Beskid Niski, Polski i Słowacki, Białystok 1995. Dąbrowski J., Wielka wojna 1914-1918, Warszawa 1937. Drogomir J., Polegli w Galicji zachodniej 1914-1915 (1918), t. 1: Tarnów 1999, t. 2: Tarnów 2002, t. 3: Tarnów 2006. Duda O., Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej 1914-1918, Warszawa 1995. Földi P., A magyár gyalogság története 1715-1918 [Dzieje węgierskiej piechoty], Budapest 2005. Forstner E, Twierdza Przemyśl, przeł. J. Bańbor, Warszawa 2000. Frodyma R., Galicyjskie cmentarze wojenne. Przewodnik, t. 1: Beskid Niski i Pogórze, t. 2: Okolice Tarnowa, t. 3: Brzesko - Bochnia - Limanowa, Warszawa-Pruszków 1995-1998. Galántai J., Az I. Világháború, Budapest 2000. Gołowin N., Iz istorii kampanii 1914 goda na russkom frontie. Galicijskaja Bitwa, Paryż 1923. Gołowin N., The Russian Arrny in the World War, New York 1931. Grobicki J., Bitwa konna pod Jarosławicami 21 sierpnia 1914 roku (Studia z wojny światowej, t. 2), Warszawa 1930. Grodziski S., Franciszek Józef I, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1983. Grodziski S., Habsburgowie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1998.
470
Heiden H., Bollwerk am San. Schicksal der Festung Przemyśl, Oldenburg 1940. Henriquez V., A csisar es kiralyi 9 huszároezred graf Nadasdy [Cesarsko-królewski 9. pułk huzarów hrabiego Nadasdiego], Budapest 1930. Izdebski E., Bitwa pod Komarowem. (Studia z wojny światowej, t. 3), Warszawa 1931. Janusz B., 293 dni rządów rosyjskich we Lwowie, Lwów 1915. Kaan R.A., Geschichte des Habsburgerreiches 1526-1918, Wien-Köln-Graz 1986. Klimecki M., Gorlice 1915, Warszawa 1991. Kowalska M., Boje pod Limanową, „Dunajec", Xl 1994. Kumaniecki K.W., Strategja wielkiej wojny 1914-1918, Kraków-Warszawa 1921. Losoncsi Szakali K., Uzsok hösei 1914 [Bohaterowie Przełęczy Użockiej], Budapest 1940. Łazuga W., Ostatni stańczyk. Michał Bobrzyński - portret konserwatysty, Poznań 1982. Małopolska i Podhale w latach Wielkiej Wojny 1914-1918, „Prace Komisji Historyków Wojskowości" IV/1, Nowy Targ 2006. Materniak I., Przemyśl 1914-15, Warszawa 1994. Nagy K., A huszárság története 1914-1918 [Dzieje huzarów 1914-1918], Budapest 2005. Nowakowski T., Armia austro-węgierska, Warszawa 1992. Olszański T., I wojna światowa w Karpatach, Warszawa 1985Pajewski J., Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1991. Pawlik T., Bitwa pod Lwowem, Chełm 2007. Pawlik T., Działania osłonowe w Małopolsce wschodniej w sierpniu 1914 roku, Warszawa 1930. Peterfálvi Molnar D., Limanoviai magyar gyözelem [Węgierskie zwycięstwo pod Limanową], Budapest 1932. Pilch J., A világhláború története, Budapest 1927. Pittreich M., Lemberg 1914, Wien 1929. Pozzi H., Les Coupables, Paris 1935. Rozkwitały pąki białych róż. Wiersze i pieśni z lat 1908-1918 o Polsce, o wojnie i o żołnierzach, praca zbiorowa pod red. A. Romanowskiego, Warszawa 1990. Różański J., Twierdza Przemyśl, Warszawa 1966.
471
Rydel J., W służbie cesarza i króla, Warszawa 2001. Schrott K., Flotylla Wiślana monarchii austro-węgierskiej w latach 1914-1918, "Okręty Wojenne", cz. 1, nr 4/2001. Sitowski J., Echa bitwy w Mordarce i na Jabłońcu, "Gazeta Limanowska", XII 1994. Stuckheil F., Drugie oblężenie Twierdzy Przemyśl, przeł. M. Wichrowski, Przemyśl 2004. Suleja W., Józef Piłsudski, Wrocław-Warszawa- Kraków 1995. Szabo L., A nagy temetö, Przemysl ostroma 1914-1915 [Wielki Cmentarz. Obrona Przemyśla], Budapest 1982. Tabori K., Magyar Hösok 1914-1916 [Węgierscy bohaterowie], Budapest 1920. Turowicz A., Działania wojenne 1914 roku i pierwszej połowy 1915 roku w Małopolsce, [w:] Brzesko-Okocim. Lotnicza baza Najjaśniejszego Pana, praca zbiorowa pod red. R. Panka i K. Wielgusa, Dębica 2000, s. 7-32. Vitez Aggházy K., István V., A világháború [Wojna światowa], Budapest 1934. Völker R., Przemyśl. Sieg und Untergang der Festung am San, Waidhoffen/ Ybs 1927. Volkmann E.O., Wielka wojna 1914-1918, Warszawa 1925. Wagner A., Der Erste Weltkrieg. Ein Blick zurück. Truppendienst Taschenbücher, t. 5, Wien 1981. Weltfreimaurerei, Weltrevolution, Weltrepublik, Eine Unterschung über Ursprünge und Endziele des Weltkrieges, München 1921. Wichrowski M., Dziennik oficera Landsturmu oraz Galicja 1914, Przemyśl 2004. I wojna światowa na ziemiach polskich. Materiały z sympozjum naukowego, Warszawa 1986. Zajonczkowski A., Mirowaja wojna, Paris 1931. Zajonczkowski A., Podgotovka k mirovoj vojnie v mieżdunarodnym otnoszenii, Leningrad 1926. Zaręba A., Chuda Emma, Kraków 2006. Zdziechowski M., Węgry i dookoła Węgier, Warszawa 2001. Z galicyjskich pól wzlotów, praca zbiorowa pod red. R. Panka i K. Wielgusa, Brzesko 2002. Zgórniak M., Bitwa pod Gorlicami, [w:] Nad rzeką Ropą. Szkice historyczne, red. Zofia Żarnecka, Kraków 1968, s. 551-582.
472
Zgórniak M., Galicja w planowaniu wojennym Austrii i Austro-Węgier, Wydawnictwo UJ, zeszyt 121, Kraków 1997. Zgórniak M., Strategiczna rola Krakowa przed wybuchem I wojny światowej. Materiały sesji naukowej, Kraków 1988. Zgórniak M, 1914-1918. Studia i szkice z dziejów I wojny światowej, Kraków 1987. Ziemia Bocheńska, praca zbiorowa pod red. K. Szwajcy, Kraków 1967 Zigány A., A vilaghaboru törtenete [Historia wojny światowej], t. 1-3, Budapest 1917. Żak A.Cz., Rokitna 1915, Warszawa 1994.
Linki internetowe: http://austro-wegry.info http://www.austro-hungarian-army.co.uk http://www.mlorenz.at http://historicus.umk.pl http://www.spartacus.schoolnet.co.uk http://www.polegli.yoyo.pl http://beskid-niski.pl http://www.bibl.u-szeged.hu http://www.brzesko.ws http://www.bochenskie.republika.pl http://www.muzeum.tamow.pl http://www.fortyck.pl http://149.156.142.12 http://twierdza.art.pl
Skróty zastosowane w przypisach niniejszej pracy: Aronson = Theo Aronson, Zwaśnieni monarchowie, przeł. A. Glondys, Kraków 1998. Batowski, Rozpad = Henryk Batowski, Rozpad Austro-Węgier 1914-1918, Wrocław-Warszawa-Kraków 1965.
473
Batowski, Słownik = Henryk Batowski, Słownik nazw miejscowych Europy Środkowej i Wschodniej, Warszawa 1964. Biedroń = Jan Biedroń, Bitwa pod Jabłońcem i jej skutki dla Limanowej i okolicy, "Gazeta Limanowska", XI 1994, s. 6. Biliński = Leon Biliński, Wspomnienia i dokumenty, Warszawa 1924. Bogdanowski = Janusz Bogdanowski, Warownie i zieleń Twierdzy Kraków, Kraków 1979 (przedmiotowemu zagadnieniu poświęca strony 237-244). Broch, Hauptman = Rudolf Broch, Hans Hauptman, Zachodniogalicyjskie groby bohaterów z lat wojny światowej 1914-1915, Tarnów 1996. Brusiłow = Aleksiej Brusiłow, Memoires du gèneral Broussilov sur la guerre 1914-1918, Corbeil 1929. Conrad = Franz Conrad von Meitzendorf, Aus meinem Dienstzeit 1906-1918, t. 1-5, Wien-Leipzig-Berlin-München 1921-1925 (w niniejszej pracy autor korzystał głównie z t. 3 i 4). Cramon = August von Cramon, Unserer Österreichisch-Ungarischer Bundesgenosse im Weltkriege. Erinnerungen aus meiner vierjährigen Tätigkeit als bevollmächtiger deutscher General beim k.u k. Armeeoberkommando, Berlin 1922. Czerkasow = Pawieł W. Czerkasow, Sturm Premislja 7 oktiabria 1914 goda (24 sientiabria), Moskwa 1927. Czuma, Mazan = Mieczysław Czuma, Leszek Mazan, Austriackie Gadanie, Kraków 1998. Danilow = Jurij Danilow, Rußland im Weltkrieg 1914-1918, Jena 1925. Dąbrowski, Dziennik = Jan Dąbrowski, Dziennik 1914-1918, Kraków 1977. Dąbrowski, Sprawa = Jan Dąbrowski, Sprawa polska na Węgrzech 1914-1916, Piotrków Trybunalski 1917. Dąbrowski, Wielka wojna = Jan Dąbrowski, Wielka wojna 1914-1918, Warszawa 1937. Forstner = Franz Forstner, Twierdza Przemyśl, przeł. J. Bańbor, Warszawa 2000. François = Hermann von François, Der Karpatendurchbruch und die Befeiung von Galizien, Leipzig 1922. Frodyma = Roman Frodyma, Galicyjskie cmentarze wojenne. Przewodnik, t. 1: Beskid Niski i Pogórze, z. 2: Okolice Tamowa, t. 3: Brzesko - Bochnia - Limanowa, Warszawa-Pruszków 1995-1998.
474
Galantai = Jozsef Gàlantai, Az I. Világháború, Budapest 2000. Gołowin = Nikołaj Gołowin, Iz istorii kampanii 1914 goda na russkom frontie. Galicijskaja Bitwa, Paris 1923. Grodziski = Stanisław Grodziski, Franciszek Józef I, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1983. Grodziski, Habsburgowie = Stanisław Grodziski, Habsburgowie, WrocławWarszawa-Kraków 1998. Heiden = Hermann Heiden, Bollwerk am San. Schicksal der Festung Przemyśl, Oldenburg 1940. Hindenburg = Paul von Hindenburg, Aus meinem Leben, Leipzig 1920. Interessante Blatt = "Das Interessante Blatt", Wien, rocznik XXXIII i XXXIV. Jabłońska = Helena Jabłońska z Seifertów, Dziennik z oblężonego Przemyśla 1914-1915, Przemyśl 1994. Kaan = Robert A. Kaan, Geschichte des Habsburgerreiches 1526-1918, Wien-Köln-Graz 1986. Klimecki = Michał Klimecki, Gorlice 1915, Warszawa 1991. Kowalczyk = Marcin Kowalczyk, Opis zdarzeń wojennych w Żegocinie i okolicy w 1914 roku, w zbiorach parafii Żegocina. Kowalska = Maria Kowalska, Boje pod Limanową, "Dunajec", XI 1994. Krasicki = August Krasicki, Dziennik z kampanii rosyjskiej 1914-1916, Warszawa 1988. Krieg = Der Krieg 1914-1917 im Wort und Bild, praca zbiorowa pod red. A. von Ardenne, Berlin-Leipzig-Wien-Stuttgart 1917. Latinik = Franciszek Latinik, Żołnierz polski pod Gorlicami. Działalność 100 Pułku Ziemi Cieszyńskiej, Przemyśl 1923. Lotnicza baza = Brzesko-Okocim. Lotnicza baza Najjaśniejszego Pana, praca zbiorowa pod red. R. Panka i K. Wielgusa, Dębica 2000. Łazuga = Waldemar Łazuga, Ostatni stańczyk. Michał Bobrzyński - portret konserwatysty, Poznań 1982. Materniak = Ireneusz Materniak, Przemyśl 1914-1915, Warszawa 1994. Molnar = Ferenc Molnar, Egy haditudósitó emlékei, Budapest 2000. Muhr = Erno Muhr "Limanowski", A limanovai csata 1914 december 11., "Australiai Magyarsag" [= "Hungarians in Australia"] 1982, nr 242, s. 7 i n. Nowa Reforma = "Nowa Reforma", Kraków.
475
Nowakowski = Tomasz Nowakowski, Armia austro-węgierska, Warszawa 1992. OULK = Österreich-Ungarns Letzter Krieg, praca zbiorowa pod. red. E. Glaise-Horstenau, Wien 1930. Pajewski = Janusz Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1991. Roth = Joseph Roth von Limanova, Die Schlacht von Limanova - Łapanów, Dezember 1914, Innsbruck 1928. Rozkwitały pąki = Rozkwitały pąki białych róż. Wiersze i pieśni z lat 19081918 o Polsce, o wojnie i o żołnierzach, praca zbiorowa pod red. A. Romanowskiego, Warszawa 1990. Różański = Jan Różański, Twierdza Przemyśl, Warszawa 1966. Piłsudski = Józef Piłsudski, Moje pierwsze boje, Łódź 1988. Sitowski = Jan Sitowski, Echa bitwy w Mordarce i na Jabłońcu, "Gazeta Limanowska", XII 1994. Suleja = Włodzimierz Suleja, Józef Piłsudski, Wrocław-Warszawa-Kraków 1995 Świeykowski = ks. Bronisław Świeykowski, Z dni grozy w Gorlicach. Od 25 IX 1914 do 2 V 1915 roku, Kraków 1919. Turowicz = Andrzej Turowicz, Działania wojenne 1914 roku i pierwszej połowy 1915 roku w Małopolsce, [w:] Lotnicza baza..., s. 7-32. Völker = Rudolf Völker, Przemyśl. Sieg und Untergang der Festung am San, Waidhoffen/Ybs 1927. Wiener Bilder = "Wiener Bilder", Illustriertes Familenblatt, Wien, rocznik XIX i XX. I wojna światowa = I wojna światowa na ziemiach polskich. Materiały z sympozjum naukowego, Warszawa 1986. Zdziechowski = Marian Zdziechowski, Węgry i dookoła Węgier, Warszawa 2001. Z galicyjskich pól wzlotów = Z galicyjskich pól wzlotów, praca zbiorowa pod red. R. Panka i K. Wielgusa, Brzesko 2002. Zgórniak, Galicja = Marian Zgórniak, Galicja w planowaniu wojennym Austrii i Austro-Węgier, Wydawnictwo UJ, zeszyt 121, Kraków 1997. Zgórniak, Gorlice - Marian Zgórniak, Bitwa pod Gorlicami, [w:] Nad rzeką Ropą. Szkice historyczne, Kraków 1968, s. 551-582.
476
Zgórniak, Rola Krakowa = Marian Zgórniak, Strategiczna rola Krakowa przed wybuchem I wojny światowej. Materiały sesji naukowej, Kraków 1988. Zgórniak, Szkice = Marian Zgórniak, 1914-1918. Studia i szkice z dziejów I wojny światowej, Kraków 1987. Ziemia Bocheńska = Ziemia Bocheńska, praca zbiorowa pod red. K. Szwajcy, Kraków 1967. Żak = Andrzej Czesław Żak, Rokitna 1915, Warszawa 1994.
Indeks osobowy Albrecht, arcyksiążę 253, 324-326 Aleksander Obrenovic 29 Aleksiejew Michaił Wasiljewicz 202, 335 Andics Hellmut 18 Appel Michael von 364 Arz Samuel 315 Arz von Straussenburg Artur 125, 126, 128, 137, 144, 151, 198, 252, 262, 272, 278, 282, 289, 291, 302, 306, 307, 308, 313, 315-318 Auffenberg Graf von Komarow Moritz Freiherr von 35, 36, 39, 45, 53, 6162, 66, 74, 75, 78-83, 85, 92, 98-99, 100, 337, 342, 346, 354 Baltin Joseph von 345 Batowski Henryk 18, 55 Battenberg Aleksander 321 Bauer Otto 153, 156 Beck Józef 31 Bethman-Hollweg Theobald 175, 305 Biedroń Jan 21, 151, 153, 157 Biliński Leon 20, 265, 356 Bissingen Ferdynand 157 Bobriński Jurij 256, 257 Böhm-Ermolli Eduard von 38, 40, 46, 53, 54, 66, 70, 78, 92, 109, 110, 118, 123, 128, 151, 160, 184, 194, 195, 200, 202, 204, 294,301,308,309, 347-348 Boroevic Svetozar 54, 62, 78, 79, 92, 106, 108, 109, 118, 123, 135, 137, 138, 144, 152, 160, 165, 170, 171, 177-179, 181, 183-184, 194, 202, 205206, 216, 228, 230, 235, 266, 273, 275, 279, 285, 291, 299, 301, 304, 317, 318, 319, 341-343, 352, 363 Bourbon-Parma Elias 326 Broch Rudolf 21 Brudermann Rudolf von 39, 45, 53, 61, 64, 66, 68-70, 72-73, 78, 252, 319, 342, 352 Brusiłow Aleksiej Aleksandrowicz 23, 45, 59, 65, 66, 69, 70, 73, 78, 81, 85, 110, 119, 135, 137-138, 144-146, 148, 152, 157, 160, 162, 169, 170-171, 175, 176, 177, 183, 184, 185, 193-194, 198, 201, 202, 208, 224, 255, 259, 269, 298, 301, 306-308, 311, 313, 318-320, 329, 345 Chotek Zofia 30, 324
479
Cieński Tadeusz 96 Colerus von Geldern Emil 363 Conrad von Hötzendorf Franz 17, 20, 38, 40, 42, 52, 53, 56, 70, 75, 77, 78, 79, 80, 81, 83, 84-85, 86, 92, 96, 97, 98, 101, 106, 108, 109, 110, 116-117, 121, 123, 125, 126, 127-128, 135, 137, 138, 144, 151, 161, 162, 164-165, 174, 175, 177-178, 179-180, 183, 190, 191, 194, 204, 205, 213, 217, 251, 253, 258, 259, 262-267, 268-271, 277, 282, 288, 300, 311, 317, 325, 328, 343-344, 346, 349-350, 351-352, 360, 362 Cramon August 250, 264, 269 Croy-Dümen Izabella von 324 Cserhalmy János 157 Cserhalmy Zoltan 156 Csibulka Klaudius 199 Daniłow Jurij Nikiforowicz 42, 43, 86, 119, 152, 176, 201, 202, 211, 255 Dankl Victor 39, 45, 53, 56, 57, 60, 61, 63, 66, 72, 79, 82-83, 92, 94, 98, 102, 104, 107, 108, 109, 111, 116, 118, 144, 151, 160, 259, 294, 298, 301, 304, 338, 340-341, 350, 364 Dąbrowski Jan 20, 21, 44, 45, 47, 48, 63, 76, 85, 94, 95, 97, 99, 100, 101, 108, 115, 121, 123, 129, 148, 152, 162, 163, 171, 175, 179 188, 191, 193, 197, 201, 202, 207, 212, 234, 254, 255, 257, 260, 272, 278, 293, 298, 300 Demus Ferdynand 363 Dezsö Molnár 157, 364 Dimitriew Radko Dimitriewicz 11, 110, 119, 126, 130, 131, 134, 136, 138-139, 141, 143, 148, 150, 152, 160, 162, 171, 177, 178, 184, 193, 201, 202, 208, 224, 225, 255, 259, 262, 263, 268, 273, 274, 288-291, 294, 295, 320-324, 337 Draga, królowa Serbii 29 Dragomirow Awram Michajłowicz 131, 136, 295 Elżbieta, arcyksiężna 324, 327 Emmich Otto von 272, 289, 291, 294 Ewert Aleksiej Jermołajewicz 60, 63, 82, 119, 123, 128, 130, 193, 301 Falkenfeld Heinrich Kummer von 39 Falkenhayn Erich von 116, 117, 172, 175, 177, 178, 238, 239, 262, 264, 265, 267-271, 295, 300, 305, 316, 326, 344, 351 Feger Jadwiga 345 Fejer Elek 158 Fery-Bognar Mariska 214 Folby Janos 153, 157 Forstner Franz 22, 52, 84, 93, 148, 151, 162, 165, 175, 178, 179, 181, 191,
480
197, 198, 200, 212, 216, 218, 220, 224, 225, 227, 228, 233, 234, 238, 241, 242, 245, 246, 247, 263, 303 Franciszek Ferdynand 31, 325, 327 Franciszek Józef 9, 10, 15, 16, 18, 24, 27, 29, 31, 60, 80, 81, 113, 130, 156. 166, 174, 175, 185, 191, 221, 246, 251, 253, 277, 308, 310, 326, 327, 350, 351, 354 François Hermann von 272, 280, 303 Frank Libiorius von 38 Freytag-Loringhoven Hugon 178 Frodyma Roman 13, 22, 27, 35, 89, 115, 145, 151, 152, 164, 169, 184, 249, 280, 287, 290, 349 Georgi Fryderyk von 359 Giesl von Gieslingen Arthur 337, 363 Gołogórski Emil 124 Gostischa Friedrich 40 Gottlicher Karl 39 Gouvion de Saint Cyr Laurent 342 Greiner Leo 363 Gröner Wilhelm 269 Hadfy Imre 151, 284, 289 Haller Józef 188, 189 Hamvay Lajos 157 Hartmann Ernö 158 Hašek Jaroslav 15, 251 Hauptman Hans 159 Hazai Samuel 304, 355 Herberstein Herbert von 147, 151, 153, 165 Herzberg Emil 70 Himmel Emeryk 154 Hindenburg Paul von 22, 37, 75, 87, 96, 97, 98, 101, 116, 117, 121, 174, 175, 177, 259, 265, 267, 271, 305 Hitler Adolf 33, 348 Höfer von Feldsturm Franz 360 Hoffman Peter 101 Hoffmann Max 171, 181, 182, 250, 264 Horsetzky von Hornthal Ernst 150 Horstenau Edmund Glaise von 19 Hortstein Lothar von 363 Huber Joseph 363 Huyn Karl von 364
481
Iwanow Nikołaj Judowicz 42, 43, 44, 102, 152, 176-177, 183, 184, 190, 191, 193-194, 198, 200, 201-202, 208, 211, 212, 213, 253, 256, 259, 273, 274, 299, 304, 306, 335 Jabłońska Helena z Seifertów 20, 237 Januszkiewicz Nikołaj Nikołajewicz 43, 201 Jehlicki František 313 Jerzy I Wettyn 327 Josa Hugo 214 Józef Ferdynand 61, 62, 79, 80, 83, 99, 109, 110, 118, 125, 128, 138, 165, 181, 262, 270, 273, 274, 301, 337, 346, 364 Kanik Franz 360 Karol I Habsburg-Lotaryński 11, 59, 81, 188, 253, 277, 304, 313, 317, 318, 324, 326, 327-330, 332, 343, 345, 347, 360 Karol Ludwik 327 Karol, arcyksiążę 253 Kashanek Otto 214 Kasprzycki Tadeusz 50 Kestranek Paul 282-283 Kirchbach Kark von 57, 363 Klecanda Vojtech 207 Klimecki Michał 22, 212, 250, 262, 268, 269, 271, 273, 274, 279, 280, 281, 282, 283, 284, 289, 295 Koburg Ferdynand 322 Kochanowski Alfred 39 Kolozsvàry de Kolozsvàr Desiderius (Dező) 364 Korniłow Ławr 295, 324 Kövess Hermann de Kövessház 40, 45, 53, 66, 89, 94, 318, 364 Kowalska Maria 136, 140, 147 Kralowetz Gottlieb 363 Krasicki August 20, 47, 69, 74, 75, 95, 96, 188, 189, 253 Krauss Rudolf 39 Krautwald Ritter von Annau Joseph 110, 148 Křitek Karl 165 Krobatin Aleksander von 304, 360 Kuk Karl 40, 143 Kusmanek von Burgneustädten Herman Rudolf 40, 148, 180, 181, 202, 221, 223, 228-230, 232, 233, 234, 236, 237, 238, 239, 240, 243, 244, 245, 246, 330-332 Kutrzeba Tadeusz 339 Lasańska Melania 336
482
Latinik Franciszek Ksawery 20, 279, 282, 283, 289, 291, 332-333 Le Beau Wilhelmina 343 Leczycki Płaton Aleksiejewicz 82, 102, 119, 123, 128, 130, 139, 144, 150, 160, 193, 194, 199, 200, 201, 255, 259, 298, 299, 301, 302, 306 Leo Juliusz 143 Lerch Theodor von 364 Limanowski Ernö Muhr 21 Linsingen Alexander von 178, 181, 182, 185, 188, 190, 194, 199, 201, 204, 205, 208, 213, 259, 294, 301, 306, 338 Litzmann Karl 123 Ljubičić Stepan 58, 123, 126, 131, 134, 138, 139, 145, 165, 166 Loefen Paul von 364 Ludendorff Erich 87, 96, 97, 98, 104, 116, 117, 121, 265 Ludwig Gustaw 156 Mackensen August von 104, 106 , 115, 119, 121, 270, 271, 273, 274, 275, 277, 289, 301, 304, 305-306, 307, 313, 316, 323, 351 Maksymilian, cesarz Meksyku 253 Maria Józefa Saska 327 Martinek August 223, 263 Martiny Hugo 285, 302, 303, 304 Marvitz Georg von 213 Mecensefy Artur 40 Meiss Ferdynand 133 Meixner von Zweienstamm Hugon 58, 363 Meixner von Zweienstamm Otto 363 Metz Rudolf von 282 Metzger Joseph 360 Mihaljević Mihalj 364 Mikołaj I 43 Mikołaj 11 33, 41, 106, 226, 322, 332 Mikołaj Mikołajewicz Romanow 11, 42, 43, 76, 119, 152, 163, 170, 176, 177, 193, 201, 210, 253, 255, 256, 257, 288, 294, 295, 298, 299, 319, 323, 333-336 Mikołaj, król Czarnogóry 43 Molnár Ferenc 20, 115, 153, 155, 156, 157, 159, 165, 294 Morton Bela 157 Mueller Richard 363 Muhr Othmar 21, 147, 153-159, 165, 353 Nagy Gyula 126, 137, 140, 144, 165 Nickl von Oppavar Wilhelm 223
483
Nikic Jovan 126, 131 Norwid-Negebauer Mieczysław 107 Nowakowski Tadeusz 22, 252, 355, 359, 361, 362, 363 Obruczew Władimir 42 Odescalchi Adalbert (Bela) 156 Olszański Andrzej 22 Otto von Habsburg 327 Paić Josef von 364 Panek Robert 22 Pfeiffer Rudolf 39 Pflanzer Wilhelm 344 Pflanzer-Baltin Karl Freiherr von 100, 110, 118, 125, 170, 171, 177, 178, 181, 184-190, 193, 199, 201, 214, 238, 259, 299, 301, 306, 344-345, 352 Piasecki Karol 128, 165 Piłsudski Józef 20, 49, 50, 51, 94, 107, 123, 124, 126, 137, 144, 147, 159, 160, 164, 165, 166, 333, 339 Piotr Karadziordzievic 29 Plehwe Paweł Adamowicz 42, 61, 62, 63, 79, 82 Potiorek Oskar 67 Prądzyński Ignacy 41, 42 Prittwitz Max von 57 Puhallo Paul von 58, 125, 304, 363 Reninghaus Wirginia von 344 Rennenkapf Paweł Adamowicz 57 Rhemen zu Barensfeld Adolf von 364 Riml Franz 364 Rosner Fryderyk 341 Rosner Leontyna von 341 Roth von Limanowa-Łapanów Josef Freiherr 11, 62, 125, 126, 128-129, 130-131, 137, 139, 140, 141, 143-144, 145, 150, 160, 165, 252, 275, 316, 323, 336-338, 352 Rozwadowski Tadeusz 338-339 Rutowski Tadeusz 308 Ruzski Nikołaj Władimirowicz 22, 23, 65, 66, 68, 73, 75, 76, 79, 80, 81, 82, 152, 176, 191, 202, 319, 324 Rydz-Śmigły Edward 108, 137, 171 Sallagar Herman 363 Salz Anton Jegorowicz von 42, 56, 60, 63 Scheidemann Siergiej Michajłowicz 102 Schemua Blasius 363
484
Schmidt Ignatz 171, 204 Schönburg-Hartenstein Alois 109 Schorr Susi 214 Schubert Richard von 97 Schultheiss von Devecser Emil 188 Seeckt Hans von 271, 328 Seliwanow Andriej Nikołajewicz 119, 177, 234, 245-247, 332 Sikorski Władysław 339 Sosabowski Stanisław 339 Stuckheil Franz 23, 241 Suchomlinow Władimir 42 Sundermann Ludwig 363 Šverjug Janko 227 Szabó Ernst von Froreich 55 Szantay Jenö 154, 156, 157 Szczerbaczew Dimitrij Grigoriewicz 201, 226, 259, 331 Szurmay Sandor 148, 152, 157, 160, 162, 165, 181, 194, 204, 205, 252, 352 Świeykowski Bronisław 20, 262, 281 Tamásy de Forgas Bela 223, 242, 246 Taussig Aladar 106 Tersztyànszki de Nádas Károly 110, 195, 197, 198, 200, 363 Thuna-Hohenstein Leonard 154 Tomka Tomkahazi es Falkusfalvi 316 Tschurtschenthaler Heinrich 22, 109, 231 Turowicz Andrzej 22, 41, 136, 200 Uželac Emil 371 Veith Georg 197 Wannowski Siergiej Piotrowicz 55 Wejmelk Gottlieb 40 Wichrowski Marcin 23, 229 Wielgus Krzysztof 22, 25, 223 Wiktor Emanuel II 43 Wilhelm II 24, 41, 175, 326, 334 Wodniansky Fryderyk 62 Wodzicki Antoni 96 Woyrsch Remus von 40, 50, 97, 100, 121, 122, 123, 177, 194, 259, 301 Wurm Wenzel 364 Wyrwa-Furgalski Tadeusz 107 Zalay Arthur 154, 156
485
Zdziechowski Marian 17, 18, 19, 29, 313 Zeidler Alfred 364 Zeidler-Daublebsky Egon 364 Zgórniak Marian 21, 25, 42, 44, 51, 104, 118, 123, 184, 191, 212, 250, 260, 272, 274, 279, 283, 284, 286, 288, 289, 295, 298, 355 Zieliński Zygmunt 189 Zyta Parmeńska 326, 327 Żeligowski Lucjan 199 Żyliński Jakow Grigorijewicz 42
Indeks nazw geograficznych Albania 29, 335 Alsóalmád 210 Altenburg 325 Alzacja 30, 172 Ancona 347 Anielin 107, 108 Annopol 51, 65, 372 Aspern 253, 324, 360 Assiago 311 Austria Dolna 24 Austria Górna 24 Babin 338 Baligród 171, 195, 197, 198, 200, 202, 205 Bałkany 29, 30, 41, 164, 175, 207, 300, 311, 334, 335 Bar 54 Bardejów 184 Bartfa 135 Barwinek 160, 181 Będzin 50 Belgia 15, 265 Belgrad 29, 31, 40, 151, 172, 175, 335 Belleje 325 Bełwin 226 Bełżec 79 Beniowa 209 Berlin 28, 116, 118, 119, 123, 131, 175, 267, 270, 271 Besarabia 65, 85, 101, 200 Beskid Wyspowy 23, 134, 137, 139 Beskid, przełęcz 181, 182 Beskidek, przełęcz 184 Biała 92, 94, 102, 111, 161, 171, 287, 350
487
Biecz 362 Bielsko-Biała 289, 291, 293, 294 Bierówka 169 Bieszczady 92, 178, 190, 194, 209 Bileca 364 Bilicz 83 Bilin 327 Bircza 235 Blecharka 35 Błotnia 68 Bochnia 8, 11, 126, 128, 131, 133-134, 144, 145, 160, 270, 323 Bolechów 193 Boratycz 226 Bortków 68 Bośnia 9, 24, 33, 38, 84, 265, 330, 354, 356, 357, 364 Bożewka 110 Breaza 188 Bregalnica 322 Brno 214, 332, 345 Brody 45, 66, 68, 218 Brylińce 236 Brzączowice 134 Brześć Litewski 102, 317, 332 Brzesko 22, 134, 144, 323 Brzesko Nowe 65 Brzeżany 69 Brzeziny 123, 157 Brzostek 162, 294 Brzozówka 144 Buczacz 45, 70 Buczyna 145 Budapeszt 38, 39, 159, 260, 363 Budzyń 190 Bukowina 70, 123, 160, 170, 178, 184, 185, 187, 188-189, 191, 193,211, 214, 257, 259, 299, 310, 317, 354, 364 Bukowo 226 Bukowska, połonina 209 Bułgaria 29, 32, 174, 301, 311, 307, 321-323, 335 Busko 68 Bychowa 63
488
Bystrzyca Sołotwińska 199 Bystrzyca Złota 188 Bystrzyca 189, 200 Bzura 107, 161 Caporetto 342 Caryńska, połonina 209 Charzewice 89 Chełm 42, 61, 63, 68 Chodorów 67 Chojnik 287 Chorwacja 33, 341, 356, 358 Chyrów 83, 110, 220, 232, 254, 257, 274, 301 Cieszanów 82 Cieszyn 112, 161, 245, 266, 267, 301, 304, 319, 325, 333 Ciężkowice 275, 286 Cigelka 210 Cisa 170 Cisna 195, 197, 209 Csebény 210 Custozza 253, 324 Czarkowo 94 Czarne, morze 44, 174 Czarnogóra 15, 43, 334, 335 Czechosłowacja 15, 329, 333, 348 Czeremcha 183 Czernina 292 Czerniowce 70, 170, 185, 187, 299, 345 Częstochowa 50, 100, 118, 119, 125, 126, 160 Czortkowo 70 Czyżówka 150 Dąbrówka Szczepanowska 290 Dęblin 8, 24, 54, 101, 102, 106-108, 116, 268, 311, 372 Delatyn 199 Delawa 190 Dłubnia 124, 129 Dniestr 45, 53, 56, 70, 78, 80, 81, 110, 119, 190, 191, 194, 199, 200, 220, 264, 295, 299, 300, 301, 304, 306 Dobczyce 134, 136, 161 Dobra 134, 137, 139, 274 Dobromil 83, 219
489
Dobrosin 307 Dolina 190, 199, 301 Dominikowice 279 Drezno 315 Drohobycz 109 Drohojew 226 Dubieck 219 Dukla 148, 161, 171, 181, 218, 289, 291, 294 Dunaj 215 Dunajec 36, 92, 94, 95, 101, 102, 108, 111, 118, 119, 126, 131, 136, 137, 140, 145, 148, 161, 171, 200, 211, 250, 259, 273, 275, 287, 293, 298, 299, 323, 327, 337, 349, 350 Dusowce 93, 226 Enns340, 373 Esseg 336 Firlejów 69, 70 Frampol 56, 58 Francja 10, 15, 29, 30, 33, 38, 41, 57, 72, 85, 87, 95, 111, 117, 172, 175, 178, 201, 252, 255, 258, 265, 267, 336, 343, 355 Friedland 325 Gabrowo 321 Gąbin 57 Gdańsk 331 Gdów 126, 134, 145, 150 Gierczyce 150 Gładyszów 184 Glinik Mariampolski 278, 281 Gołogóry 68 Gorlice 8, 10, 15, 17, 20, 22, 92, 94, 115, 160, 161, 162, 167, 193, 212, 249, 262-264, 265, 266, 269, 270, 271, 275, 278, 279-281, 290, 293, 307, 311, 316, 321, 328, 333, 338, 351 Gorodok 54 Gorycja 340 Goszcza 129 Grabie 142, 145 Grabina 145 Grabowiec 63 Gradec 321 Graz 336 Gródek Jagielloński 78. 99, 237, 307, 317, 347 Gromnik 270, 275, 286 490
Gross Seelowitz 324 Grybów 161, 270 Györ 331 Homonna 135, 183, 270 Horodenki 189 Horodyski 307 Horyń 43 Horyniec 82 Hrubieszów 62, 63, 69 Hucisko 134 Huczwa 62, 80 Hujcze 62, 82, 337 Iłża 104 Iłżanka 107 Isonzo 342 Iwanowice 128 Iwonicz Zdrój 295 Jabłoniec, wzgórze 11, 21, 115, 138, 146, 147-148, 152, 153, 154, 157159, 319 Jangrot 126 Janów 58, 78, 80 Janowice 290 Jarocin 123 Jarosław 39, 40, 42 53, 83, 92, 93, 109, 110, 223, 232, 295, 298, 301, 302 Jarosławce 55 Jaroszówka 150 Jasieniowo Dolne 189 Jaworzna 145 Jędrzejów 97 Jezierzany 190, 199 Jezupole 190, 199 Jodłówka Tuchowska 286 Józefów 58, 65 Jugosławia 15, 30, 33, 34 Jura Krakowsko-Częstochowska 36, 40, 50, 51, 86, 123, 128, 171 Kalisz 50, 100, 107, 118 Kałusz 199, 306, 338 Kamienica 159 Kamienica Nawojowska 148
491
Kamieniec Podolski 54 Kamionka Strumiłowa 69 Kanina 146, 147 Karpaty Rodniańskie 188 Kaschau 363 Katowice 97 Kemenitz 341 Kielce 50, 65, 94, 97, 333 Kijów 44, 332 Kimpulungu 188 Kirk-Kilis 322 Kirlibaba 188 Klagenfurt 343 Kluczbork 97 Kniażyce 226 Kobylanka 280 Kocmyrzowa 129, 130, 142 Koło 118 Kołomyja 189-190, 200, 295, 306, 327 Komaró w 35, 36, 61, 63, 64, 66, 82, 84, 98, 113, 265, 337, 346, 354 Kombornia 295 Konieczna 160, 205-207 Konieczniańska, przełęcz 206 Konstantynopol 30, 41, 334 Kopaczyńce 299 Koprzywnica 94 Korfu 30, 313 Korolówka 199 Koropiec 70 Körösmezö 199 Kosowo 33 Koszyce 39, 131, 176, 193, 342, 363 Kotor 364 Kotowice 128 Kowel 54, 338 Koziowa 208 Kracfal 103 Kraków 8, 11, 17, 19, 21, 23, 36, 39, 40, 47, 48, 49, 50, 53, 73, 94, 95, 96, 100, 101, 106, 112, 115, 118, 119, 121-125, 126, 128-131, 134, 135, 136-143, 145, 151, 152, 160, 161, 162, 163, 164, 169, 174, 175, 179, 199,
492
200, 212, 216, 219, 230, 234, 236, 245, 254, 265, 274, 275, 277, 309, 319, 321, 323, 332, 333, 336, 337, 347, 350, 362, 363, 364, 366, 370 Krakowiec 306 Krasiczyn 226 Krasne 68 Kraśnik 36, 57, 58, 60, 61, 63, 84, 113, 116, 145, 265, 340, 341 Krościenko 295 Krosno 8, 106, 160, 162, 171, 195 Krzywopłoty 123 Księstwo Cieszyńskie 325 Kurowice 69 Laborcza 183, 206, 207 Łabuńka 61 Łąck 145, 146, 148, 159 Łąkta 145 Łańcut 106 Łapanów 19, 115, 134, 136, 137, 139, 144, 150, 163, 164, 169, 170, 235, 274, 316, 321, 323, 336, 337, 342, 350, 353 Łaski 107, 108 Lesko 24, 47, 162, 171, 236, 237 Leszczyna 145 Leżajsk 109 Lichwin 164, 287, 290 Liebenau 341 Limanowa 8, 10, 15, 17, 19, 115, 134, 136-137, 140, 144, 146-148, 151, 152, 153-154, 156, 159, 161, 162-163, 164, 165, 166, 169-170, 174, 175, 235, 262, 265, 316, 319, 323, 337, 342, 350 Linz 150, 290, 331 Lipa Gniła 36, 67, 69, 70, 76 Lipa Złota 36, 67, 68, 69, 70 Lipie 289 Lipinek 289 Lipnica Murowana 145 Lisia Góra 13 Litomierzyce 38, 39, 363 Łódź 100, 123, 152, 174, 254, 271 Łomża 87, 259 Londyn 338 Łososina Dolna 139, 145, 151 Lotaryngia 30. 172
493
Łowczówek 162, 170, 171, 323 Łozengrad 322 Lubaczów 42, 306, 307 Lublana 301, 331, 367 Lublin 39, 42, 56, 60, 63, 64, 65, 73, 311, 349 Luboczyca 82 Łuck 42, 43, 54, 65, 100, 311, 326, 329 Łupkowska, przełęcz 118, 135, 161, 181, 194, 273 Lutowiska 171, 182 Łużna 274 Lwów 8, 19, 35, 36, 39, 40, 43, 45, 46, 53, 64, 66, 67-70, 73, 75-76, 77, 78, 79-80, 81, 83, 86, 92, 95, 96, 98, 101, 108, 109, 112, 212, 218, 219, 238, 253, 257, 269, 274, 277, 295, 298, 304, 306, 307-308, 309-310, 311, 319-320, 324, 328, 329-310, 311, 319-320, 324, 328, 335, 338, 339, 344, 347, 349, 352, 353, 364, 370 Magierowo 80, 81, 307, 317 Magyarovar 327 Małastowska, przełęcz 184, 198, 275 Máramarossziget 102 Marcinkowice 140, 144, 146 Męcina Wielka 289 Meszna Szlachecka 162, 170 Mezieres 264 Mezölaborcz 183, 206, 207 Michałowice 50, 144 Miechów 266 Miklaszów 69 Mikołajów 39, 40, 75, 80, 109, 307 Miskolc 316 Młodowice 226 Mohylew 54 Mokrzany 306 Mordarka 146 Mościska 67, 234, 237, 238, 306, 307 Mostar 344, 364 Moszczenica 284 Mszana 80, 96, 122, 137, 138, 139, 147 Mszanka 281 Muchówka 150 Munkacs 102, 188
494
Nadbrzezie 65 Nadworna 103, 299 Nagypolan 209 Nagyszeben (Hermannstadt) 315, 330, 364 Narol 82 Nasiczne 209 Negrylowa 209 Nida 90, 92, 94, 119, 161, 259, 293, 294, 298 Niepołomice 126, 128, 142 Niepołomicka, puszcza 134, 136, 160 Niezwiska 200 Niżankowice 83, 232 Nizina Węgierska 183, 251, 345 Niżniowo 39, 40, 190 Nowe Miasto 83 Nowodworza 280 Nowosielica 189 Nowosiułek 226 Nowy Sącz 92, 97, 106, 117, 126, 134, 137, 140, 144, 146, 148, 152, 157 160, 161, 169, 269, 319 Odrzykoń 295 Ogrodzieniec 128 Ökörmezö 188 Olesza 199 Oleszyce 306 Olkusz 51 Olszyny 289 Ondawa 183, 206 Opatów 104 Opatówka 111 Opawa 343, 346, 348 Opoczno 104 Opole 175 Opole Lubelskie 63 Oroszvágás 210 Osława 197 Ostrawa 362, 366 Ostroróg 54 Ostrowiec 104 Ottynia 199, 200
495
Otwinowa 287 Paleśnica 27 Pantyrska, przełęcz 103, 170, 187 Paportenka 236 Paryż 57, 163, 175, 338 Pasieczna 103 Pasiek 287 Pełtwia 69 Persenbeug 327 Petersburg 49, 163, 175, 321, 322, 333 Piaski 63, 141 Piatigorsk 324 Piava 318, 344 Pilica 101, 107, 177, 193, 259, 268, 301 Pilzno 294, 364 Pińczów 97 Pisarzowa 144, 147, 151 Pistyn 214 Pittsburg 313 Pniów 103 Podgórze Gorlickie 119, 171 Podhajce 45 Podhale 124 Podłeżanka 142 Podłęże 142 Podzamcze 128 Pogórze Wielickie 23, 124, 134, 139, 140 Polanka 150 Poprad 148 Porbachów 58 Posadowo 62 Pozsony (Pożoń, Bratysława) 23, 39, 325, 347, 363 Prądnik 126 Praga 38, 39, 327, 363 Prowcza 209 Prusy Wschodnie 22, 41, 42, 57, 63, 73, 76, 87, 97, 100, 101, 111, 119, 152, 174, 175, 176, 191, 193, 201, 254, 255, 267, 268, 271 Prut 85, 189, 299 Przedlitawia 10, 24, 25, 329, 330, 355, 356, 357, 358, 361, 362 Przemyślany 68, 70
496
Przeworsk 83, 301 Przysłop 188 Raba Wyżna 140 Raba, rzeka 126, 128, 134, 160 Rachnówki 54 Racławice 289 Radom 65, 107 Radomsko 119 Radoszyce 292 Radowce 189 Radymno 109, 110, 302 Radziechów 45 Rafajłowa 103, 188 Raguza (Dubrownik) 38, 364, 367 Rajbrot 139, 145, 146, 150, 166 Rawa Ruska 153, 171, 177, 180, 181, 182, 192, 306, 308, 337 Rawka 161 Regetovka 206 Riwa 364 Rochatyń 70 Rokietnica 226, 235, 302 Rokszyce 235 Ropica Ruska 272, 273, 275 Rozembark 289 Rudek 306 Rumunia 15, 40, 45, 65, 100, 102, 112, 185, 198, 201, 202, 255, 259, 265, 295, 313, 322, 329 Runina 209, 210 Ruś Halicka 13 Ryglice 290 Rymanów 295 Rzepiennik Biskupi 285 Rzepiennik Strzyżewski 272, 273, 275, 285 Rzęsna 307 Rzeszów 42, 106, 261, 295, 298 Rzym 338 Sambor 67, 92, 110, 220, 237, 257, 301 San 8, 45, 78, 83, 89, 90, 92, 93, 94, 96-98, 100, 101, 102, 103, 106, 108109, 162, 170, 174, 181, 182, 190, 204, 209, 212, 216, 217, 218-220, 222, 224, 225, 226, 229, 230, 232, 244, 245, 257, 260, 264, 268, 271, 288, 295,
497
298, 300, 301, 302, 303, 304, 306, 319, 337, 338, 349, 352 Sandomierz 51, 156, 165, 298 Sanok 8, 148, 171, 181, 198, 236, 270, 295 Sarajewo 23, 30, 31, 32, 34, 38, 43, 324, 325, 360, 364, 367 Satanów 11,54 Seelowitz 324, 325 Sękowa 279 Sękówka 280 Serbia 15, 26, 28, 29, 30, 32, 33, 34, 36, 38, 40, 45, 46, 49, 64, 67, 78, 172, 174, 255, 258, 265, 300, 311, 321, 322, 329, 330, 335, 344, 347, 350, 373 Seret 70, 189 Sianki 209 Siedlce 87 Siedliska 219 Siedmiogród 9, 70, 93, 100, 221, 292, 313, 317, 318 Siekierczyny 146, 147 Skała 118, 124, 125, 126 Skalbmierz 97 Śląsk 17, 42, 96, 118, 119, 121, 123, 151, 214, 230, 286, 350 Śliwnica 321 Słomniki 100, 128 Słopnice 148, 153 Słowacja 14, 191, 202, 329 Słowenia 33 Słupia 145 Smardzowice 126 Smerekowiec 210 Smolin 82 Smolnik 197 Smorze 183 Śniatyń 188 Sobolowa 145 Sobolowo 150 Sofia 321, 322 Sokół 279, 280 Solec 107 Solferino 253 Sołotwina 199 Sośnica 93 Śródziemne, morze 41
498
Sc. Pölten 231, 336, 347 Staniątki 142 Stanisławów 66, 170, 189, 199, 200, 306 Stany Zjednoczone 32, 33 Stara Wieś 146, 148, 157 Starina 210 Starokonstantynów 54 Staszkówka 272, 274, 275, 284, 285 Staszów 94 Staw Gródecki 307 Staw Janowski 307 Stawczany 80 Stebnicka Huta 206, 207 Stecowa 189 Stojowice 134 Stopnica 94 Stradomka 139, 145, 150 Strwiąż 110 Stryj 190, 306 Strypa 70 Stuczyna 236 Świątniki Górne 151 Świdnik 184 Świętokrzyskie, góry 51, 349 Sylistria 322 Syrmia 53 Szczepanowice 290 Szczucin 94 Szczurowa 128 Szczytnik 94 Szklin 54 Szreniawa 129, 130, 160 Sztropkó 206, 210 Tanew 56. 83, 307 Tannenberg 15, 63, 73, 87, 102, 111 Tapin 235 Tarnawatka 61 Tarnobrzeg 53 Tarnopol 45, 56, 66, 112, 118, 320 Tarnów 75, 92, 94, 118, 143, 262, 269, 275, 286, 287, 292, 293, 294, 316,
499
323, 332, 337, 344 Tbilisi 318, 322 Temeszwar 24, 38 Tłumacz 190, 199 Tomaszów 61, 62 Toruń 118, 121, 123, 152 Trautenau 362 Trawniki 63 Trebinje 364 Trembowla 45, 56, 66 Trentino 340 Triest 340 Trydent 364 Trzemeśnia 134 Trzetrzewina 140, 157, 159 Tucholka 183 Tuchów 162, 287, 290, 292, 349 Turcja 29, 32, 174, 255, 258, 301, 318, 334 Turynka 55 Turza 285 Tysmieniczny 199 Tyszkowice 110 Tyszowiec 80 Udine 340 Uhnów 45, 79, 80 Ukraina 14, 36, 55, 110 Ulina Mała 123 Urzędów 58 Ustrzyki Górne 202, 209, 297 Użocka, przełęcz 102, 119, 135, 171, 176, 177, 178, 181, 182, 184, 194, 201, 204, 298 Vendégi 210 Vittorio Veneto 314, 318 Wagram 253, 360 Warszawa 64, 100, 101, 102, 104, 106-107, 115-116, 119, 121, 191, 271, 311, 335, 339, 350 Warta 125 Wawrzeńczyce 126 Wels 347 Werecka, przełęcz 178, 181, 182
500
Wereszyca 73, 75, 78, 80, 307 Wetlińska, połonina 209 Wichrasem 145 Wiedeń 19, 39, 49, 50, 52, 53, 119, 131, 277, 304, 307, 315, 318, 325, 329, 332, 336, 338, 340, 341, 342, 343, 344, 345, 346, 347, 363 Wieliczka 8, 126, 128, 134, 136, 137, 139, 140, 141-142, 143, 145, 150, 161, 323 Wielka Brytania (Anglia) 15, 23, 30, 117, 255, 258, 265 Wielkie Oczy 306 Wiener Neustadt 336, 337, 340, 341, 347, 374 Wieprz 61, 64, 339 Wieruszyce 150 Wierzbanowa 134 Wierzbno 126 Wilkołaz 58 Winiary 94 Wirtemberga 344 Wisła 8, 42, 44, 45, 52, 54, 56-57, 60, 65, 78, 79, 82, 83, 86, 89, 90, 92, 94, 96, 97, 98, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 111, 112, 116, 119, 123, 124, 125, 126, 128, 130, 131, 135, 136, 138-139, 142, 144, 145, 152, 170, 174, 177, 191, 193, 201, 217, 225, 230, 232, 256, 259-260, 262, 264, 268, 271, 273, 275, 287, 291, 292, 293, 294, 295, 299, 301, 304, 306, 319, 337, 338, 349 Wiśnicz 145 Wiśniowa 154 Witoszyńce 235 Włochy 29, 43, 112, 201, 202, 212, 255, 260, 298, 301, 304, 312, 329, 330, 344 Włocławek 118, 160 Włodzimierz Wołyński 163 Wodzisław 197 Wola Łużniańska 272, 275, 282 Wola Michowa 183, 198, 202, 209 Wolbrom 51, 125 Wołosate 209 Wolski, las 124 Wyciąż 144 Wysokie 140 Wysowa 210 Wyszków 188
501
Wyszkowska, przełęcz 102, 183 Wzgórza Jaryczeskie 68 Ypres 117 Zabrzeże 148 Zagłębie Dąbrowskie 97, 254 Zagórz 232 Zagórzany 281, 282 Zagórzyn 148 Zagrzeb 38, 330, 340, 346, 364 Zakarpacie 14 Zaklikowo 57 Zamiechów 235 Zamieście 148 Zamość 61, 82, 333 Zapredjil 188 Żarki 128 Zasań 53, 134, 139 Zbludza 148 Zbrucz 43, 45, 54, 55, 56, 57, 65, 66, 69, 85, 95, 319 Żebrak, przełęcz 197 Żegocina 24, 145, 146 Zellő 210 Zemplénoroszi 209 Zielona 103, 189 Złoczów 66, 67, 68 Żmigród 148, 161, 162, 171, 181, 289, 291, 293, 294 Żółkiew 42, 155, 308 Żydaczów 67, 307
Summary World War I has been a crucial event in the history of the European nations until today. Its consequence was a collapse of the old world of simple values, which soon afterwards resulted in the rise of genocidal totalitarian systems. Millions of young people lost their lives on the battlefields, in the trenches and field hospitals, which was a serious demographic shock for the whole continent. Today, ninety years after those bloody events, the questions return: Was there any sense in their untimely death? Didn't they shed their blood in vain? Do their descendants remember about their sacrifice? Austria-Hungary did not want and did not prepare the war. However, faced with incessant acts of provocation of scathing panslavism they could not keep the peace in the world and it was not in their power to prevent the catastrophe. From today's perspective we have to admit, though, that their defenders did not shed their blood in vain, as - even though they did not manage to keep the monarchy - they rescued Central Europe from a permanent deluge of eastern barbarity. Looking at it from our national perspective, they largely contributed to the regaining of independence by Poland. This book describes the Galician Campaign of 1914/15 and their memorable heroes. The names of the towns: Kraśnik, Limanowa, Gorlice and Przemyśl became a synonym of bravery and fidelity of all nations living in the monarchy, although they refer particularly to Hungarians. Thousands of them were buried in the Polish ground and they have been lying there until now, often in nameless and completely forgotten graves. The book is a humble attempt to express the veneration and gratitude to all those who fought at that time and although it cannot change their tragic lot, it may to some extent contribute to rescuing them from oblivion and restoring the veneration they deserve.
503
Összefoglalás Az első világháború mind a mai napig az egyik legtragikusabb esemény a magyar nemzet történetében. E háború eredményeként hullott darabokra az ország, mely joggal hasonlítható Lengyelország földarabolásához. A harcmezőkön, a lövészárkokban és a tábori korházakban fiatalok ezrei áldozták életüket, mely számos nép és nemzetiség életében demográfiai katasztrófához vezetett. Most, közel kilencven év távlatából újra felmerül a kérdés: vajon volt-e értelme ennyi fiatal halálának? Nem adták-e hiába életüket? Emlékezetükben őrzik-e az utódok az áldozatokat? Magyarország nem kezdeményezte a háborút és nem is lett volna képes a világbékét fenntartani. Az elmúlt évtizedek távlatból megérthetjük, hogy a vérontás nem volt hiábavaló, mert bár igaz, hogy sem a monarchiát, sem pedig az ország történelmi határait nem sikerült megtartani, Közép Európa mégsem vált a káosz martalékává, a lengyel nemzeti függetlenség helyreállításának ügye pedig támogatást nyert. E könyv az 1914/15 galíciai hadjáratról és annak elfeledett hőseiről szól. Noha a küzdő katonák az Osztrák-Magar Monarchia zászlaja alatt harcoltak. Krasnik, Limanova, Przemysl és Görlice harcmezői mégis a magyar katona bátorságának és hűségének szinonimáivá váltak. Közülük több ezren nyugszanak lengyel földben, gyakran hiányos sírfelirattal, magyar szülőföldjükön pedig a hősök tiszteletére emelt emlékművek hirdetik helytállásukat. E könyvem a hála és tisztelet jele azoknak, akik ebben a harcban részt vettek.
Schlusswort Der Erste Weltkrieg war eine Geschichtskatastrophe - und deren Auswirkungen bleiben bei den Völkern Europas bis heute spürbar. In die Brüche gingen, nach vier leidvollen Jahren, nicht allein die alten Mächte und das Jahrhunderte lang erarbeitete politische Gleichgewicht, sondern auch alle traditionellen humanistischen wie humanitären Werte; in der Folge sollte bald in Russland und in Deutschland der völkermörderische Totalitarismus zu Welt kommen und die Welt in noch größere Katastrophen und unvorstellbare Verbrechen versenken. Der Krieg war ebenfalls demographisch eine Katastrophe. Millionen junge Menschen ließen ihr Leben auf Schlachtfeldern oder verstarben in Lazaretts, und die andauernde Trennung der Eheleute und die Emanzipierung der Frauen versetzten dem traditionellen Familienmodell, das ungestörte Reproduktion der Generationen gewährte, den Todesschlag. Von diesem Verlust konnten sich die europäischen Völker nicht mehr erholen. Die Soldaten und die am erbitterten Ringen beteiligten ganzen Gesellschaften waren aber von der Billigkeit ihrer Sache zutiefst überzeugt, kämpften um sie und waren immer wieder zu bewunderungswürdiger und heroischer Anstrengung und Entbehrung bereit. Diese scheinen nun für Österreich-Ungarn, zumal es die Katastrophe nicht überlebte, vergeblich gewesen zu sein. Heute, nach über neunzig Jahren seit jenen blutigen Ereignissen, drängt sich wiederholt die Frage auf: Hatte der, oft namenlose, Tod der Soldaten der Donaumonarchie überhaupt Sinn? Oder ist ihr Blutopfer ganz und gar umsonst gewesen? Erinnern sich die Nachkommen ihrer und sind sie denn im Bilde ihre Aufopferung zu würdigen? Das Vorkriegs-Austroungarn, multinational und multikulturell, war keineswegs ein kriegerischer Staat. Vielmehr lag ein Krieg, der nationalistische Leidenschaften nur entfachen konnte, nicht in seinem Interesse, und die Bevölkerung gab für Bier und Wein mehr aus als für die Rüstung. Die Monarchie bestrebte keinen Krieg und bereitete auch keinen vor, wenn auch ihre Stabsleute (wie in allen anderen Staaten) mit ausgearbeiteten Plänen aufwarten konnten für den Fall eines Kriegsausbruchs. Aus der heutigen Betrachtungsweise liegen keinerlei Zweifel darüber vor, dass die Monarchie einer brutalen
505
Provokation panslawistischer Kräfte zu Opfer fiel, bei Akzeptanz französischer und britischer Politikerkreise, die bei dieser Gelegenheit eigene Ziele verfolgten. Die Donaumonarchie war vor keinerlei echte Wahl gestellt: entweder sich lächerlich zu machen und zu kapitulieren, ohne gegen den mächtigen Nachbar vom Norden und dessen balkanischen Mitläufer Kampf aufzunehmen, oder aber einen Krieg zu wagen, auf welchen es nicht vorbereitet war und der nicht eines Sieges versichern konnte. Der betagte Kaiser Franz Josef gab damals ungewissem Kampf den Vorzug vor unbestrittener Demütigung - und das kann man ihm nicht zur Last legen. Verteidigen sollten seine Soldaten dabei nicht allein die Souveränität und Integrität Österreich-Ungarns, sondern auch das europäische parlamentarische Staatsmodell, vom östlichen Despotismus gefährdet, und somit demokratische Freiheiten und Pluralismus gegen bürokratisch verhüllte Gewalt und Zentralismus. Waren die Soldaten auch nicht imstande die Integrität des Staates zu bewahren, so vermochten sie doch das gesamte Mitteleuropa vor totalitärer Sintflut und ethnischer Ausrottung zu retten. Dank gemeinsamer Anstrengung der Söhne aller hier beheimateten Völker wurde die Wiedergeburt von Polen, den baltischen Staaten und der Ukraine erst möglich (war der Weg der letzten zur Freiheit zwar noch ein sehr langer, so doch nicht denkbar ohne die Zurückdrängung der Russen aus Galizien). Dieses Buch beschreibt die Galizienkampagne der Jahre 1914 und 1915 und ihrer unvergesslichen Helden. Die Namen Kraśnik, Limanowa, Przemyśl und Gorlice, vor dem Krieg nur einem engen Kreis europäischer Geographen bekannt, wurden nun berühmt als Synonyme von Heldentum und Treue aller Nationen der Monarchie, besonders der Ungaren, deren Bluttribut im Verhältnis am größten ausfiel. Eine mehrsprachige Schaar von Söhnen der gefallenen Monarchie wurde im polnischen Boden bestattet; hier liegen sie bis heute, oft in namenlosen und verfallenen Gräbern. Möge diese bescheidene Veröffentlichung als eine Huldigung gelten für diejenigen, die damals im Kampfe fielen. Wir können jenen jungen Menschen das so brutal unterbrochene Leben nicht mehr zurückgeben. Wir sollen aber alles tun, um ihnen die gebührende Ehre zu erweisen und sie vor endgültigem Tod zu bewahren - vor der historischen Vergessenheit.
Spis treści W s t ę p do drugiego wydania
7
Od autora
13
Wprowadzenie
27
Rozdział 1 Pierwsze starcie. O f e n s y w a w y p r z e d z a j ą c a i utrata Lwowa
35
Rozdział 2 O d w r ó t wrześniowy i kontrofensywa Wisła - San
89
Rozdział 3 O d w r ó t listopadowy i powstrzymanie "walcaparowego": Kraków, Ł a p a n ó w - Limanowa
115
Rozdział 4 Zimowe bitwy karpackie
169
Rozdział 5 O b r o n a Przemyśla
215
Rozdział 6 O d w o j o w a n i e Galicji
249
Biogramy
315
Posłowie
349
Aneks A r m i a aus tro-węgierska w 1914 roku
355
W y b r a n a literatura
467
Indeks osobowy
479
Indeks nazw geograficznych
487
Streszczenia obcojęzyczne
503
Książka Wojna galicyjska jest napisaną z pasją historią walk, jakie toczyły się między wojskami austro-węgierskimi i rosyjskimi w latach 1914-1915. Przedstawia kluczowy okres dla kształtowania się układu sił na północno-wschodnim froncie I wojny światowej. Niewątpliwym atutem książki, jeszcze lepiej przybliżającym czytelnikowi historie tamtych walk. są zdjęcia, a także liczne mapki obrazujące rozwój opisywanych działań wojennych.
Ze wszystkich zmagań, jakie w ciągu ostatniego tysiąclecia dotknęły Małopolskę i sąsiadującą z nią Ruś Halicką, określane łącznie na przełomie XIX i XX wieku Galicją i Lodomerią, najbardziej krwawymi i niszczącymi okazały się te z 1914 i 1915 roku, gdy w początkowym okresie wojny, nazywanej już wtedy wielką lub światową, starły się ze sobą w śmiertelnej walce monarchia Habsburgów i imperium Romanowów. Ogromne straty w ludziach były spowodowane nie tylko zupełnym niedostosowaniem tradycyjnej XIX-wiecznej strategii i taktyki bojowej do nowoczesnych środków niszczących, wynalezionych w ostatnich dziesięcioleciach tego wieku (karabin maszynowy, artyleria wielkokalibrowa i szybkostrzelna, masowe użycie granatów zaczepnych i obronnych itp.), ale i determinacją obydwu walczących stron, usiłujących za wszelką cenę zrealizować swe cele militarne. O zaciętości walk świadczą zachowane po dziś dzień cmentarze wojenne w liczbie 407, które możemy napotkać w większości miejscowości dzisiejszego województwa małopolskiego i zachodniej części podkarpackiego. Spoczywają na nich obok siebie setki tysięcy walczących po obydwu stronach. A przecież i dalej na wschodzie, w nieoznaczonych prowizorycznych mogiłach z pewnością leżą szczątki nie mniejszej liczby bohaterów tamtejszych wydarzeń, którym monarchia Habsburgów nie zdążyła już przed swym upadkiem zapewnić godniejszego pochówku. W wyniku działań zbrojnych w gruzach legły dziesiątki sennych miasteczek, a setki wsi padły ofiarą grabieży i pożogi. Dla Galicji I wojna światowa była przede wszystkim końcem jednej, a początkiem drugiej epoki. Zamykała ona ostatecznie długotrwały okres pokojowego współżycia zamieszkujących ją narodów i rozpoczynała między nimi konfrontację, która miała się odbić ponuro na XX-wiecznych losach Polski i Ukrainy. Juliusz Bator - absolwent historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, od lat zajmuje się historią działań armii austro-węgierskiej w czasie I wojny światowej.