239 6 3MB
Polish Pages [549]
WŁADCA I WOJOWNICY NARRACJE O WODZACH, DRUŻYNIE I WOJNACH W NAJDAWNIEJSZEJ HISTORIOGRAFII POLSKI I RUSI
MONOGRAFIE FUNDACJI NA RZECZ NAUKI POLSKIEJ
Rada Wydawnicza Henryk Samsonowicz, Janusz Sławiński, Lech Szczucki, Marek Ziółkowski
FUNDACJA NA RZECZ NAUKI POLSKIEJ
PAWEŁ ŻMUDZKI
WŁADCA I WOJOWNICY NARRACJE O WODZACH, DRUŻYNIE I WOJNACH W NAJDAWNIEJSZEJ HISTORIOGRAFII POLSKI I RUSI
WROCŁAW 2009
Książka uzyskała wyróżnienie w programie Monografie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej Wydanie książki subwencjonowane przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej Redaktor tomu
Małgorzata Grochocka Projekt obwoluty
Barbara Kaczmarek
© Copyright by Paweł Żmudzki and Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego Sp. z o.o., Wrocław 2009 ISBN 978-83-229-3002-1
Opracowanie redakcyjne i przygotowanie do druku
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego Sp. z o.o. 50-137 Wrocław, pl. Uniwersytecki 15
Druk i oprawa Wrocławska Drukarnia Naukowa PAN im. S. Kulczyńskiego Sp. z o.o. 53-505 Wrocław, ul. Lelewela 4
WSTĘP
Nous ne prétendons donc pas montrer comment les hommes pensent dans les mythes, mais comment les mythes se pensent dans les hommes, et à leur insu. Claude Lévi-Strauss
Książka ta jest efektem rozważań, które zaczęły się od pytania o kształt i funkcje drużyn wczesnośredniowiecznych władców słowiańskich. Temat ten nowocześni historycy podejmowali już wielokrotnie, w znacznym stopniu w oparciu o źródła narracyjne. Dzięki zbiorowemu wysiłkowi dane niebudzące zaufania zostały odrzucone, a te które uznano za wiarygodne, posłużyły do stworzenia szczegółowego modelu drużyny. Traci on jednak swoją wartość, jeśli te same teksty źródłowe poddać badaniu, którego celem będzie poznanie całościowego sensu kronikarskich fabuł i opisów. Przy lekturze opracowań poświęconych drużynom i zagadnieniom pokrewnym szczególnie mocno można odczuć niedostatek ujęć uwzględniających specyfikę średniowiecznych narracji. Usiłuję zapełnić tę lukę książką, która w swym kształcie finalnym tylko pośrednio dotyczy drużyn czy innych rzeczywistych historycznych „formacji wojskowych”. Moje wywody są przede wszystkim komentarzem do porównywanych ze sobą tekstów źródłowych. Ujmując rzecz inaczej, książka dotyczy tego, jak w średniowieczu pisano historię, a nie samej historii. Dobór głównych źródeł („kronika” Galla Anonima i Powieść minionych lat) wynika z bogactwa epickich opowiadań o wojnach i wojownikach, występujących w obu tych dziełach. Najstarsza anonimowa „historia Polski” została napisana dla Bolesława Krzywoustego w formie ciągu wyraźnie wyodrębnionych opowieści o poszczególnych czynach księcia i jego przodków1. Powieść minionych lat, której pełny 1
Wybór literatury na temat Galla i jego utworu: S. Kętrzyński, Gall-Anonim i jego kronika, Kraków 1898; P. David, Les Sources de l’Histoire de Pologne à l’époque des Piasts (963–1386), Paris 1934, s. 35–55; M. Plezia, Kronika Galla na tle
5
(hipotetyczny) kształt zrekonstruowano na podstawie kilku latopisarskich zwodów zawierających różne jej redakcje, stanowi efekt pracy wielu autorów, redaktorów i kompilatorów. Ta różnorodna kolekcja staroruskich tekstów powstawała sukcesywnie w ciągu kilkudziesięciu lat – od drugiej połowy XI w. przez pierwsze dziesięciolecia XII w.2 Oba pomniki historiografii średniowiecznej zawierają najstarszą uchwytną w obu krajach tradycję pisania o wojnach, czyli, mówiąc dokładniej, tworzenia literackich narracji batalistycznych. Gall Anonim deklarował wprost, że dzieje konfliktów zbrojnych są zasadniczym tematem jego utworu3. We wstępie do księgi trzeciej dobitnie odpowiehistoriografii XII wieku, PAU, Rozprawy Wydziału Historyczno-Filozoficznego, seria II, t. XLVI (ogólnego zbioru t. 71), nr 3, Kraków 1947; M. Plezia, Nowe studia nad Gallem-Anonimem, [w:] Mente et litteris. O kulturze i społeczeństwie wieków średnich, Poznań 1984, s. 111–120; J. Dąbrowski, Dawne dziejopisarstwo polskie (do roku 1480), Wrocław–Warszawa–Kraków 1964, s. 26–42; D. Borawska, Gallus Anonim czy Italus Anonim?, „Przegląd Historyczny”, LVI, 1965, 1, s. 111–119; T. Michałowska, Średniowiecze, wyd. VIII, Warszawa 2003, s. 107–129; T.N. Bisson, On Not Eating Polish Bread in Vain: Resonance and Conjuncture in the “Deeds of the Princes of Poland” (1109–1113), „Viator. Medieval and Renaissance Studies”, 29, 1998, s. 275–282; T. Jasiński, Czy Gall Anonim to Monachus Littorensis?, „Kwartalnik Historyczny”, CXII, 2005, nr 3, s. 69–89; T. Jasiński, O pochodzeniu Galla Anonima, Kraków 2008. 2 Wybór literatury ogólnie charakteryzującej Powieść: A.A. Шахматовъ, Разысканiя о древнйшихъ русскихъ лтописныхъ сводахъ, С.-Петербургь 1908; Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 5–148; Д.С. Лихачев, Археографический обзор списков „Повести временных лет”, [w:] ibidem, s. 149–181; М.Х. Алешковский, Повесть временных лет. Судьба литературного произведения в древней Руси, Москва 1971; А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, Москва 1977; O. Pritsak, The “Povĕst’ vremennyx lĕt” and the Question of Truth, [w:] History and Heroic Tale. A Symposium, Odense 1985, s. 133–172; A. Rukavishnikov, Tale of Bygone Years: the Russian Primary Chronicle as a family chronicle, „Early Medieval Europe”, 12, 2003, 1, s. 53–74; И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы источниковедения летописных текстов, Москва 2004 (tu wykład historii i metodologii badań nad Powieścią), wyd. internetowe: http://orbis-medievalisru.47. com1.ru/library/viddanin.pdf (20.12.2007); П.П. Толочко, Давньоруські літописи i літописці X–XIII ст., Київ 2005. 3 M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, s. 51–53.
6
dział ewentualnym adwersarzom, którzy – jego zdaniem – mogli mieć pretensje, że tak wielkiego dzieła podjął się tak marny człowiek: „bella regum atque ducum non euuangelium me scripsisse”4 [wojny królów oraz książąt opisuję, a nie ewangelię]. Nieco dalej dodał: „Nam sicut sancti viri bonis operibus et miraculis celebrantur ita mundani reges et principes bellis trumphalibus et victoriis sublimantur”5 [Albowiem jak święci mężowie za dobre uczynki i cuda są czczeni, tak świeccy królowie i władcy za zwycięskie wojny i triumfy są wysławiani]. W badaniach nad zagadnieniem wczesnośredniowiecznych armii przyjmowano z reguły aprioryczne założenie, że źródła narracyjne realistycznie relacjonują rzeczywistość dawnych wydarzeń. Nawet pojawiające się tu i ówdzie cuda czy sytuacje kuriozalne z racjonalnego punktu widzenia przeważnie nie burzyły u nowoczesnych historyków wojskowości przekonania o mimetycznym charakterze średniowiecznych narracji historiograficznych. Każdą cudowność i nieprawdopodobieństwa traktowano jako retoryczne wstawki, ukłon w stronę gustów i estetycznych lub stylistycznych upodobań epoki6. Weźmy za przykład opowieść Galla Anonima o bitwie Bolesława Krzywoustego z Pomorzanami, stoczonej pod Nakłem w 1109 r. Według dziejopisarza wygrał ją dla Polaków św. Wawrzyniec, a dokładniej – Bóg za pośrednictwem świętego. Dzięki temu siedmiuset polskich wojowników zdołało rozbić 4 Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, Epistola tertii libri, s. 121. W celu lepszego zaprezentowania Czytelnikom swojego toku myślenia i podstaw interpretacji zawsze podaję własne tłumaczenie cytatów. Sporządzając przekłady, konfrontowałem swoje pomysły translatorskie z dostępnymi translacjami źródeł na języki nowożytne. W odniesieniu do podstawowych tekstów źródłowych były to: Anonim tzw. Gall, Kronika polska, tłum. R. Grodecki, oprac. M. Plezia, wyd. VII, Wrocław–Warszawa–Kraków 1999, i Powieść minionych lat, tłum. F. Sielicki, Wrocław–Warszawa–Kraków 1999; Повесть временных лет, перевод Д.С. Лихачев, Б.А. Романов, t. I, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 203–404. 5 Galli Anonymi Cronica, Epistola tertii libri, s. 122; K. Liman, Kilka uwag o topice w „Kronice polskiej” Galla Anonima, „Symbolae Philologorum Posnaniensium”, I, 1973, s. 156–157, 159–161. W bardzo podobny sposób dowartościowywał świecką literaturę heroiczną Cyryl turowski, ruski pisarz z XII w. – Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), s. 23. 6 И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 13.
7
w puch trzydziesto- czy nawet czterdziestotysięczną armię pogańską (wszystkie rękopisy Gesta ducum... podają dwie różne liczby na określenie ilości zbrojnych Pomorzan)7. Nowocześni badacze nierzadko bezrefleksyjnie eliminowali nadprzyrodzoną interwencję, resztę opowieści traktując jak dokładną relację z przebiegu walki i zbiór szczegółowych oraz wiarygodnych informacji o strukturze, składzie, a nawet wielkości polskiego wojska8. Zabiegi interpretacyjne dokonywane na tekście źródła wynikały z poglądu, że średniowieczni dowódcy myśleli racjonalnie (wedle nowoczesnych kryteriów) i świadomie stosowali w pełni rozumowe zasady strategii i taktyki, które można odtworzyć z dostępnych nam przekazów narracyjnych9. Inną charakterystyczną praktyką badawczą było dopasowywanie informacji źródłowych do prezentystycznych teorii wczesnośredniowiecznego państwa i społeczeństwa, tworzonych i stosowanych przez historyków w XIX 7 Galli Anonymi Cronica, ks. III, Epilogus, s. 124, i ks. III, rozdz. 1, s. 129, przyp. h oraz przyp. 2. 8 Przykłady takiej „redukcyjnej” interpretacji: J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma w związku z zagadnieniem organizacji sił zbrojnych za Bolesława Krzywoustego, „Kwartalnik Historyczny”, LXVI, 1959, nr 1, s. 44–45; K. Skalski, Drużyna przyboczna władców zachodniosłowiańskich, [w:] Z dziejów średniowiecznej Europy Środkowowschodniej, red. J. Tyszkiewicz, „Fasciculi Historici Novi”, t. II, Warszawa 1998, s. 24; T. Jasiński, „Falanga klęcząca” na Pomorzu w XII–XIII w., [w:] Aere perennius. Profesorowi Gerardowi Labudzie dnia 28 X 2001 w hołdzie, Poznań 2001, s. 64; A. Nowakowski, Wojskowość w średniowiecznej Polsce, Malbork 2005, s. 247. 9 O strategii i taktyce średniowiecznych dowódców pisali np.: A. Nadolski, Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego. Zarys strategii i taktyki, Łódź 1956; W. Wilinbachow, „Opowieść lat doczesnych” jako źródło wojskowo-historyczne, „Slavia Orientalis”, IX, 1960, nr 3, s. 485–498; J. Maroń, Koczownicy i rycerze, Wrocław 2001; B.S. Bachrach, Dudo of Saint Quentin and Military Strategy c. 1000, „Anglo-Norman Studies. XXVI. Proceedings of the Battle Conference 2003”, wyd. J. Gillingham, s. 21–36; A. Nowakowski, Wojskowość w średniowiecznej Polsce, s. 233–265. Zob. celną krytykę racjonalizowania (w duchu nowoczesnego racjonalizmu) poczynań ludzi z przeszłości, przedstawioną przez Dušana Třeštíka: „Lidé totiž zřejmĕ nejednají tak, jak musí, jak je k tomu nutí hospodářské a politické okolnosti, jednají prostě tak, jak mohou, jak jim to umožňují symboly, ideje, stereotypy a vůbec všechny předem připravené obrazy a vzorce tvořící jejich kulturu” – D. Třeštík, Mýty kmene Čechů (7.–10. století). Tři studie ke „starým povĕstem českým”, Praha 2003, s. 13 oraz 14–15.
8
i XX w.10 Tego typu ujęcia szczególnie mocno odcisnęły piętno na badaniach nad drużyną. Postrzegano ją jako instytucję przeżywającą ewolucję od form plemiennych i protopaństwowych do czegoś, co uczeni nazwali „Staatsgefolge”11. Występujące w źródłach określenie „drużyna”, zwłaszcza z dodanym przymiotnikiem: „mała”, „starsza”, „młodsza”, bywało traktowane jako niemal precyzyjny desygnat konkretnych grup i klas społecznych12. Współcześni historycy badający wczesne średniowiecze często odwołują się do źródeł archeologicznych, z którymi konfrontują szczegóły średniowiecznych narracji historiograficznych. Interpretacje fabuł siłą rzeczy muszą jednak przynależeć do innego dyskursu niż badanie 10
Krytyka prezentystycznych ujęć problemu państwa: A. Pleszczyński, „Amicitia” a sprawa polska. Uwagi o stosunku Piastów do Cesarstwa w X i na początku XI wieku, [w:] Ad fontes. O naturze źródła historycznego, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2004, s. 49–58; P. Urbańczyk, Władza i polityka we wczesnym średniowieczu, Wrocław 2000, s. 33–34. 11 Na przykład: П.С. Стефанович, Германская дружина и попытки сравнения ее со славянской дружиной. Историографический обзор, „Rossica Antiqua”, 2006, s. 207–208 (omówienie starszej literatury niemieckiej); А.А. Горский, Древнерусская дружина. К истории генезиса классового общества на Руси, Москва 1989, s. 3–12 (streszczenie dawniejszych rosyjskich i radzieckich badań nad drużyną); A. Wędzki, Drużyna, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, red. W. Kowalenko, G. Labuda, T. Lehr-Spławiński, t. I, cz. 2, Wrocław–Warszawa–Kraków 1961, s. 391–392; R. Wenskus, Stammesbildung und Verfassung. Das Werden der frühmittelalterlichen gentes, Köln–Graz 1961, s. 360, 365–373; F. Graus, Ranĕ středovéké družiny a jejich význam při vzniku států ve střední Evropě, „Československý časopis historický”, XIII, 1965, nr 1, s. 1–18; J. Bardach, L’État polonais aux Xe et XIe siècles, [w:] L’Europe aux IXe–XIe siècles. Aux origines des états nationaux, red. T. Manteuffel, Warszawa 1968, s. 296–297; S. Piekarczyk, Barbarzyńcy i chrześcijaństwo. Konfrontacje społecznych postaw i wzorców u Germanów, Warszawa 1968, s. 170–172; H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. IV, Warszawa 1970, s. 163–172; J. Žemlička, „Duces Boemanorum” a vznik přemyslovské monarchie, „Československý časopis historický”, XXXVII, 1989, 5, s. 707–719. 12 Na przykład: A. Wędzki, Drużyna, s. 392; T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym wczesnośredniowiecznych sił zbrojnych na Rusi, „Studia Wczesnośredniowieczne”, 1958, IV, s. 301–387; А.А. Горский, Древнерусская дружина, s. 39–41; W. Peltz, Wierność rycerska na Rusi, [w:] Etos rycerski w Europie Środkowej i Wschodniej X–XV w., Zielona Góra 1997, s. 47–48; G. Györffy, Święty Stefan I, król Węgier i jego dzieło, tłum. T. Kapturkiewicz, Warszawa 2003, s. 24–28.
9
artefaktów pozyskanych dzięki wykopaliskom. Dlatego zgadzam się z opinią, że źródła archeologiczne (same z siebie) przeważnie nie pozwalają poznać specyfiki więzi grupowych i nie korespondują z wypowiedziami literackimi13. W swojej książce realizuję postulat niemieszania na poziomie analitycznym badań archeologicznych i narratologicznych14. Można powołać się przy okazji na pewien przykład. We wstępną część Powieści minionych lat zostało wplecione porównanie broni polańskiej i chazarskiej. Bohaterowie opowieści wywiedli daleko idące konsekwencje z kształtu mieczy używanych przez pierwszy lud i szabel, którymi posługiwał się drugi15. Ideę oręża „narodowego” odnajdujemy także u Galla Anonima. Opowiedział on, jak w czasie nagłego napadu Pomorzan na kościół arcybiskupi w Spicymierzu sługa metropolity rozpoznał zbliżających się pogan po ich broni („armis eorum recognitis”)16. Można oczywiście „sprawdzać” wiarygodność obu tekstów, porównując znalezione przez archeologów uzbrojenie Polan i Chazarów czy Pomorzan i Polaków17. Jednak ewentualny negatywny wynik (brak istotnej różnicy) nie ma większego znaczenia dla 13 B. Kontny, Z motyką na słońce? Możliwości odzwierciedlenia instytucji drużyny w materiale archeologicznym, [w:] Antyk i barbarzyńcy. Księga dedykowana Profesorowi Jerzemu Kolendo w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. A. Bursche, R. Ciołek, Warszawa 2003, s. 253–267. Nieco ostrożniej podobną myśl wyraził J. Wrzesiński, Gdzie się podziali piastowscy „clipeati”?, [w:] Wojskowość ludów Morza Bałtyckiego. Mare Integrans. Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego, red. M. Bogacki, M. Franz, Z. Pilarczyk, Toruń 2007, s. 218–229. 14 Podobnie – J.M. Piskorski, Pomorze plemienne. Historia – Archeologia – Językoznawstwo, Poznań–Szczecin 2002, s. 232. 15 Повесть временных лет, t. I, wyd. Д.С. Лихачев, red. В.П. АдриановаПеретц, Москва–Ленинград 1950, s. 16. Wydania najstarszych kodeksów, które zawierają Powieść: Лаврентьевская летопись, Полное Собрание Русских Летописей, t. I, wyd. 2, Ленинград 1926, i Ипатьевская лтопись, wyd. A.A. Шахматовъ, Полное Собраніе Русскихъ Лтописей, t. II, wyd. 2, С.-Петербургь 1908; wydanie internetowe obu kodeksów: http://litopys.org.ua (19.12.2006). Zob. też A. Poppe, Latopisarstwo staroruskie, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. III, cz. 1, red. W. Kowalenko, G. Labuda, Z. Stieber, Wrocław–Warszawa–Kraków 1967, s. 23–27. 16 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 43, s. 113. 17 M. Wołoszyn, Obecność ruska i skandynawska w Polsce w X–XII w. – wybrane problemy, [w:] Wędrówka i etnogeneza w starożytności i średniowieczu, red. M. Salamon, J. Strzelczyk, Kraków 2004, s. 246–247.
10
badania fabuł. Motyw odmiennej broni właściwej danemu ludowi i tak w nich występuje i odgrywa istotną rolę18. W swojej książce nie zamierzam ustalać faktów historycznych ani odtwarzać technicznych szczegółów organizacji armii Piastów czy Rurykowiczów. Chcę natomiast zrozumieć narracje zawarte w Gallowych Gesta ducum... i Powieści minionych lat. Konstrukcja i treść badanych opowiadań oraz ich epicki charakter dyktują metodę postępowania badawczego. Zakładam, że w przypadku dzieł średniowiecznej historiografii analiza fabuł powinna stanowić punkt wyjścia – pierwszy i podstawowy krok w stronę poznania zjawisk opisywanych przez dziejopisarzy. Zdobycie wiedzy o przeszłości w aspekcie wszelkiego rodzaju działań wojennych i wspólnot wojowniczych nie jest bowiem możliwe bez pośrednictwa opowieści średniowiecznych dziejopisarzy19. Podejmowane przez nowoczesnych historyków próby wypreparowania ze źródeł narracyjnych informacji uważanych za „historycznie” prawdziwe lub prawdopodobne i odrzucenie tych, które zakwalifikowano jako fałszywe, dyktowane były potrzebą zrekonstruowania faktów z przeszłości i bytów realnie wówczas istniejących. Załóżmy, że uda się taką operację przeprowadzić. Otrzymamy garść szczegółów, które uznamy za wiarygodne, ale utracimy możliwość poznania sensu całej narracji, zbudowanej zarówno z elementów budzących zaufanie historyka, jak i tych nieprawdopodobnych, fantastycznych, dziwacznych czy cudownych. Rozgraniczanie tego, co w średniowiecznej opowieści realistyczne, od tego, co nierealne, jest gwałtem zadawanym narracji. W badaniach nad relacją między wodzem a wojskiem i nad więzią spajającą drużynę chcę brać pod uwagę całe opowiadanie, a nie 18 И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 143–147, 149–151. 19 R. Barthes, Dyskurs historii, tłum. A. Rysiewicz, Z. Kloch, „Pamiętnik Literacki”, 1984, z. 3, s. 225–236; W.J. Ong, Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, tłum. J. Japola, Lublin 1992, s. 186–205; H. White, Poetyka pisarstwa historycznego, red. E. Domańska i M. Wilczyński, Kraków 2000; rys syntetyczny: T. Wiślicz, Krótkie trwanie. Problemy historiografii francuskiej lat dziewięćdziesiątych XX wieku, Wydział I Nauk Społecznych PAN. Rozprawy. Historia. Zeszyt 5, Warszawa 2004, s. 10–11.
11
selekcjonować części składowe według założeń obcych kulturze, która zrodziła tekst źródłowy. W średniowiecznej wypowiedzi o charakterze literackim fragmenty odnoszące się do faktów (w dzisiejszym rozumieniu) są równie istotne jak te, które dotyczą czegoś, co na pewno nigdy się nie wydarzyło20. I jedne, i drugie współkształtują sens komunikatu. Moim podstawowym zadaniem jest więc zbadanie, jak drużyny i inne oddziały zostały przedstawione. Na plan dalszy schodzi kwestia, jakie były i czego dokonały naprawdę. Pytanie o rzeczywistość historyczną zostanie postawione dopiero na samym końcu. Już teraz jednak muszę zapowiedzieć, że odpowiedź będzie raczej wymijająca. Wynika to również z tego, jak średniowieczni literaci postrzegali przeszłość. Przed czterdziestu laty Krzysztof Pomian sformułował szereg śmiałych tez określających historiozofię przekazów kronikarskich w epoce, której początek wyznacza Getyka Jordanesa, a schyłkiem jest tak zwany renesans XII w. W pojęciu dziejopisarzy z tego okresu rzeczywistość wydarzeń (zarówno przeszłych, jak i teraźniejszych) pozostawała całkowicie im niedostępna poza świadectwem ustnym lub pisemnym, z którego korzystali. Dlatego metodą weryfikacji informacji było ważenie autorytetu mówiącego świadka albo autora wykorzystywanego tekstu, a nie rekonstrukcja faktów. W efekcie opowieść o zdarzeniach współczesnych kronikarzowi stawała się równie skonwencjonalizowana co wizja odległej przeszłości, a ewentualna wyjściowa niepowta-
20 J.
Adamus, O monarchii Gallowej, Warszawa 1952, s. 20–21; J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię. Tajemnice narracji historycznej, wyd. III, Poznań 2008, s. 10; C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski. Studium z historiozofii i hermeneutyki symboli dziejopisarstwa średniowiecznego, wyd. II, Lublin 2000, s. 10–11, 28–29; J. Banaszkiewicz, Podanie o Lestku I Złotniku. Mistrza Wincentego „Kronika polska” I 9, 11, „Studia Źródłoznawcze”, XXX, 1987, s. 39–40; P. Bering, Struktury narracyjne w późnośredniowiecznych łacińskich kronikach regionalnych, Gniezno 2001, s. 19; G.M. Spiegel, Theory into Practise: Reading Medieval Chronicles, [w:] The Medieval Chronicle. Proceedings of the 1st International Conference on the Medieval Chronicle, Driebergen/Utrecht 13–16 July 1996, wyd. E. Kooper, Amsterdam–Atlanta 1999, s. 1–2; G.M. Spiegel, Introduction, [w:] The Past as Text. The Theory and Practise of Medieval Historiography, Baltimore–London 1997, s. XI–XXII; A. Rukavishnikov, Tale of Bygone Years, s. 60; Z. Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, Warszawa 2005, s. 8.
12
rzalność przedstawianych czynów ludzi tworzących historię ścierała się z rozpowszechnionymi poglądami na bieg spraw ludzkich21. Książkę niniejszą należy postrzegać jako analizę tekstów źródłowych, celowo abstrahującą od wyników prac nowoczesnych historyków, którzy zmierzali do stworzenia syntezy rzeczywistych stosunków społecznych oraz kształtu władzy monarszej i spraw wojskowych w czasach objętych narracją Galla i Powieści minionych lat. Do literatury przedmiotu odwołuję się tylko w zakresie proponowanych przez badaczy interpretacji konkretnych fragmentów źródeł – tych samych, które mnie interesują. Wyobrażenia historyków na temat minionej rzeczywistości nie są dobrym punktem odniesienia fabuł kronikarskich. Średniowieczne narracje lepiej konfrontować z podobnymi opowiadaniami22, powstałymi w podobnym kontekście kulturowym. „Narratywistyczny” i komparatystyczny punkt widzenia doprowadzi – jak sądzę – do zweryfikowania wielu hipotez. Narracje średniowieczne mają własny sens, wewnętrzną logikę często odmienną od naszej23. Ich zrozumienie staje się możliwe dzięki badaniu większych całości narracyjnych, a nie pojedynczych zdań czy epitetów24. Nie sposób pojąć przywołanej już relacji Galla o zwycięstwie nad Pomorzanami bez uchwycenia związku między działaniami św. Wawrzyńca a poczynaniami Krzywoustego, Skarbimira i pogańskich wrogów. Co więcej, na znaczenie przekazu o bitwie pod Nakłem składa się także ewidentnie nieprawdziwa informacja o ogromnej dysproporcji sił między walczącymi armiami. Jeżeli ją jednak pominiemy (czy – co gorsza – skorygujemy) i przemilczymy Gallowe metafory przyrównujące wojowników pogańskich do myszy, a potem do wilków, 21 K.
Pomian, Przeszłość jako przedmiot wiary. Historia i filozofia w myśli średniowiecza, Warszawa 1968, s. 77–78, 141–146. 22 A. Radomski, Czy jest możliwa historyczna interpretacja tekstów źródłowych?, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 11–24. 23 E. Mieletinski, Poetyka mitu, tłum. J. Dancygier, Warszawa 1981, s. 187–197. 24 Manifest metody badania przekazów źródłowych jako całości: G. Dumézil, Bogowie Germanów. Szkice o kształtowaniu się religii skandynawskiej, tłum. A. Gronowska, Warszawa 2006, s. 28–31; R. Barthes, Wstęp do analizy strukturalnej opowiadań, tłum. W. Błońska, [w:] Narratologia, red. M. Głowiński, Gdańsk, 2004, s. 16–21. Zob. też J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, s. 7.
13
nie zrozumiemy ogólnego sensu opowiadania, od którego zależą szczegóły składające się na narrację. Możliwość rozpoznania, jak poszczególne motywy budują opowieść i jakie grają w niej role, daje metoda porównawcza. Na potrzeby komparatystyczne posłużę się wieloma tekstami, głównie wczesnośredniowiecznymi, które ukazują szczegóły działania wodzów i wspólnot wojowniczych. Porównywać będę funkcje25, jakie w różnych fabułach „wojennych” pełnią na przykład: podstępy, branie łupów czy wypowiadanie wojny i wzajemne relacje między tego typu częściami składowymi opowiadania. Szeroką perspektywę porównawczą umożliwia trwałość i powszechne występowanie analogicznych metod przedstawiania scen batalistycznych oraz różnego typu oddziałów zbrojnych w źródłach narracyjnych powstających w średniowiecznej Europie. Zestawianie podobnych fragmentów tekstów nie jest dla mnie celem samym w sobie. Nie próbuję rekonstruować obiegu motywów literackich26. 25
Na wzór metodologii zaproponowanej przez Władimira Proppa – W. Propp, Morfologia bajki, tłum. W. Wojtyga-Zagórska, Warszawa 1976; W. Propp, Nie tylko bajka, tłum. D. Ulicka, Warszawa 2000, s. 87–218; E. Skibiński, Wanda i Lubosza. Mit i motyw – kilka uwag o budowie opowiadań w tekstach kronik średniowiecznych, [w:] Formuła, archetyp, konwencja w źródle historycznym, materiały IX Sympozjum Nauk Dających Poznawać Źródła Historyczne, Kazimierz Dolny 14–15 grudnia 2000 r., red. A. Górak, K. Skupieński, Lublin–Radzyń Podlaski–Siedlce 2006, s. 33. Zob. też: E. Kafalenos, Functions after Propp: Words to Talk about How We Read Narrative, „Poetics Today”, 18, 1997, nr 4 (Winter), s. 469–475; A. Dundes, Binary Opposition in Myth: The Propp/Lévi-Strauss Debate in Retrospect, „Western Folklore”, 56, 1997, nr 1 (Winter), s. 39–50. 26 Tego typu badania na interesującym mnie materiale prowadzili między innymi: C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski, passim; R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima zw. Gallem, „Roczniki Humanistyczne”, L, 2002, z. 2, s. 5–33; A. Stender-Petersen, Die Varägersage als Quelle der altrussischen Chronik, Copenhagen 1934; E.A. Рыдзевская, К вопросу об устных преданиях в составе древнейшей русской летописи, [w:] eadem, Древняя Русь и Скандинавия в IX–XIV вв. Материалы и исследования, Москва 1978, s. 159–236; E.M.C. van Houts, Scandinavian Influence in Norman Literature of the Eleventh Century, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, VI, 1983, wyd. R.A. Brown, s. 107– 121; P. Bouet, Dudon de St.-Quentin et Virgile: «L’Énéide» au service de la cause normande, „Cahiers des Annales de Normandie”, XXIII, 1990, s. 215–236; P.A. White, The Latin Men: The Norman Sources of the Scandinavian Kings’ Sagas, „Journal of English and Germanic Philology”, 98, 1999, 2, s. 157–169.
14
Staram się odnaleźć wspólny sens przekazów, zarówno tych, które są zależne od siebie, jak i niezależnych. Dotyczy to także fragmentów źródłowych zapożyczających lub trawestujących motywy biblijne lub antyczne (grecko-rzymskie). Stwierdzenie wpływu jakiejś opowieści zaczerpniętej z Pisma Świętego na tekst średniowieczny wcale nie zmusza badacza do poprzestania na teologicznej interpretacji tego tekstu albo zaniechania dalszych komparatystycznych poszukiwań. Tak samo nawiązanie do literatury starożytnej nie musiało być wyłącznie popisem erudycji. Za Dušanem Třeštíkiem trzeba powtórzyć: „Bible nebo třeba Vergilius jsou díla plnĕ tkvící právě v archaické tradici a že analogie z nich přebírané mohou být plnĕ vyhovujícími paralelami k domácí tradici”27. Czesław Deptuła nieco ogólniej, ale równie trafnie określił powody, dla których warto interpretować fabuły powstające pod wpływem ksiąg biblijnych lub antycznych dzieł literackich: „Wszechobecne w piśmiennictwie średniowiecza »topoi« (»loci communes«) przekraczały tu stale ramy czystej konwencji, stając się w pełni funkcjonalnym środkiem wyrazu i przekazu sensów”28. Opowiadania o wojnach i bitwach oraz opisy29 wojska podporządkowane są podobnym ideom i regułom obrazowania w utworach zaliczanych do różnych gatunków literackich. Czasami więc, poszukując materiału porównawczego, sięgałem po dzieła hagiograficzne czy poetyckie. Analogia konstrukcji fabuł zawsze pozwala lepiej pojąć znaczenie przekazów, nawet wtedy, kiedy materiał porównawczy pochodzi z odmiennego gatunkowo utworu30. Trzeba dać się poprowadzić tekstom z epoki i cierpliwie przeczytać nawet najbardziej 27 D.
Třeštík, Mýty kmene Čechů 7.–10. století, s. 23. Podobnie P. Geary, Women at the Beginning. Origin Myths from the Amazons to the Virgin Mary, Princeton–Oxford 2006, s. 20. 28 C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski, s. 30. 29 Pojęcie „opis” rozumiem najogólniej, jako rozwinięcie opowiadania charakteryzujące rzeczy, osoby czy grupy ludzi, a nie wydarzenia – zob.: Ph. Hamon, Czym jest opis?, tłum. A. Kuryś, K. Rytel, [w:] Narratologia, red. M. Głowiński, Gdańsk 2004, s. 234–235; B. Witosz, Między opowiadaniem a opisem. (O wykorzystaniu teorii współczesnej lingwistyki w typologii gatunków mowy), [w:] Praktyki opowiadania, red. B. Owczarek, Z. Mitosek, W. Grajewski, Kraków 2001, s. 23–43. 30 L. Shopkow, History and Community. Norman Historical Writing in the Eleventh and Twelfth Centuries, Washington D.C. 1997, s. 277–280.
15
dziwne, fantastyczne czy banalne narracje batalistyczne i opowieści o właściwościach wojska, aby móc je interpretować, uwzględniając średniowieczne kategorie kultury, a nie nasze współczesne. Przekazy narracyjne wyrastają ze złożonej i wielowątkowej tradycji opowiadania. Dlatego komparatystyka jest jedyną drogą do ich zrozumienia. Umożliwia tłumaczenie jednej opowieści za pomocą innych – podobnych31. Oddanie głosu źródłom i rezygnacja z prostych racjonalizacji interpretacyjnych były w XX w. postulatem różnych szkół historiograficznych inspirowanych antropologią kultury i religioznawstwem porównawczym. Warto w tym miejscu, dla celów polemicznych, przytoczyć opinię holenderskiego teoretyka historiografii, Franka Ankersmita32, o tak zwanych mikrohistoriach, kwalifikowanych przez niego jako postmodernistyczne. Zauważył on w pracach Emmanuela Le Roy Laduriego czy Carla Ginzburga „stopniowy zanik intencjonalistycznych tez na temat przeszłości, które historyk klasyczny normalnie przedstawiał swojej publiczności. Pozostają jedynie te »wycinki przeszłości«, te surowe historie o najwyraźniej zupełnie nieistotnych zajęciach historycznych...”33. Frontalny zwrot ku źródłom i poważne traktowanie „surowych historii” pochodzących z badanej epoki nie spotkały się z uznaniem Ankersmita. Jego zdaniem „mikrohistoryczne petite-histoire” są rumowiskiem historiografii, rodzajem pasożyta żerującego na syntezach wielkich problemów dziejowych, same zaś nic nie wnoszą do poznania epok historycznych z powodu swojego ahisto31
J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw. The Boyhood Deeds of Finn in Gaelic Narrative Tradition, Berkeley–Los Angeles–London 1985, s. 15. 32 Syntetyczne omówienie poglądów Ankersmita – J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, s. 59–65. 33 F. Ankersmit, Reprezentacja historyczna, tłum. M. Piotrowski, [w:] idem, Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia z teorii historiografii, red. E. Domańska, Kraków 2004, s. 166. Kwalifikowanie Le Roy Laduriego jako postmodernisty jest nieporozumieniem: T. Wiślicz, Krótkie trwanie, s. 10, 31. O mikrohistoriach: ibidem, s. 28–32. Zob. też: J. Petráň, Mikrohistorie aneb o nedĕjinách, [w:] Dějiny ve věku nejistot. Sborník k příležitosti 70. narozenin Dušana Třeštíka, red. J. Klápště, E. Plešková, J. Žemlička, Praha 2003, s. 201–208; J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, s. 74–75.
16
ryzmu34. Wbrew Ankersmitowi trzeba zauważyć, że narracje źródłowe, zwłaszcza średniowieczne, również o „ważnych sprawach” mówią w sposób, który nazwał on „anegdotycznym”. Zwrot ku „surowemu” przekazowi źródeł jest niezbędny przede wszystkim dlatego, że „anegdoty” z epoki znacznie lepiej reprezentują (żeby użyć pojęcia stosowanego przez Ankersmita) przeszłość niż zdroworozsądkowe konstrukcje współczesnych historyków. Nie dają natomiast prostej odpowiedzi na pytania nowoczesnego kwestionariusza badawczego. W swojej książce rezygnuję więc z „intencjonalistycznych tez na temat przeszłości”. Własną narrację chciałbym ograniczyć do minimum, koncentrując się na porównywaniu i komentowaniu narracji średniowiecznych. Jeszcze raz powrócę do przykładu Gallowej opowieści o bitwie pod Nakłem. Analiza porównawcza pozwala uchwycić strukturę narracji oraz jej nadrzędną ideę. Działania księcia, wojewody i Pomorzan zostały przede wszystkim opisane tak, jak należało je opisać. Nie mamy natomiast żadnej pewności, że tak przebiegały w istocie. Bardziej rozbudowane i „ustrukturyzowane” narracje batalistyczne postrzegam jako przekazy zmitologizowane w znaczeniu, jakie pojęciu „mit” nadał Roland Barthes35. Fikcyjne i rzeczywiste szczegóły bitew zostały zawłaszczone, przetworzone i połączone tak, aby stworzyć tekst pokazujący, jak kto powinien walczyć. Dlatego w bitewnych i wojennych opowieściach funkcjonujących na kartach najdawniejszych utworów historiograficznych Polski i Rusi nie sposób dopatrzyć się drobiazgowej rekonstrukcji wydarzeń, nawet tych najnowszych z punktu widzenia autorów36. Natomiast niewątpliwie były to pouczające historie z morałem, potwierdzające literackie wyobrażenia o wojnie jako walce 34 F. Ankersmit,
Reprezentacja historyczna, s. 166–168. J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, s. 107, cytuje łagodniejszą wersję krytyki „mikrohistorii” pochodzącą z innej pracy Ankersmita. 35 R. Barthes, Mitologie, tłum. A. Dziadek, Warszawa 2000, s. 239–271; J. Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Warszawa 1986, s. 11–18. 36 T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla. Rozbiór krytyczny pierwszej księgi, cz. 3, „Zapiski Historyczne”, t. XXIII, 1958, z. 1–3, s. 9: „Autorzy olbrzymiej większości kronik, historii i żywotów nie odczuwali i nie rozumieli potrzeby pisania prawdy, tj. odtwarzania w możliwie wierny sposób minionej rzeczywistości. Przeciwnie nawet – zdradzali daleko żywsze zainteresowanie tymi partiami otrzymanego do
17
Dobra ze Złem. Przy takim założeniu zwycięstwo było zawsze wartościowane pozytywnie. Ujmując rzecz najogólniej, dobrzy wojownicy triumfują dzięki przychylności sił nadprzyrodzonych (Boga, świętych, bogów pogańskich) dlatego właśnie, że są dobrzy. Źli natomiast, przegrywając, ponoszą karę za swoją nikczemność. Jeżeli klęska spotyka potencjalnych „dobrych” – na przykład władców krajów, z którymi autorzy się identyfikują – fabuła tłumaczy to zazwyczaj grzechami ludu czy monarchy albo złym zachowaniem wojska37. Moralizatorsko-edukacyjny aspekt historiograficznej wypowiedzi jest elementem bodaj najbardziej świadomie kształtowanym przez autorów, momentem, kiedy myśl mityczna zmienia się w intencjonalnie formułowany dyskurs38. Znacznie mniejszy „wpływ” dziejopisarze mieli na pisane przez siebie charakterystyki określonych bohaterów i szczegóły fabuł, w których ci bohaterowie występowali. W Gesta ducum... Galla Anonima i Powieści minionych lat walka zbrojna, dowodzenie czy spoistość grupy walczących rzadko kiedy pojawiają się jako tematy samoistne. Najczęściej wiążą się nierozerwalnie z przedstawianiem władcy w roli wodza. Odwołując się do przytoczonej wyżej autorskiej deklaracji Anonima, nie interesowały go „bella” jako takie, lecz „bella regum atque ducum”. Prezentowanie zachowań wielkich bohaterów i ich wojowników na polu bitwy podporządkowane było strukturom opowieści heroicznej39. Narracje batalistyczne i opisy oddziałów wiązały się ściśle z charakterystykami władców i wodzów wojska. Na przykład cechy i zachowania przypiopracowania materiału, które wyraźnie tchnęły baśnią historyczną”. Zob. też: И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 5–8. 37 K. DeVries, God and Defeat in Medieval Warfare: Some Preliminary Thoughts, [w:] The Circle of War in the Middle Ages. Essays on Medieval Military and Naval History, wyd. D.J. Kagay, L.J.A. Villalon, Woodbridge 1999, s. 87–97. 38 H. Weinrich, Struktury narracyjne mitu, tłum. M. Dramińska-Joczowa, [w:] Narratologia, red. M. Głowiński, Gdańsk 2004, s. 184–185. 39 Omówienie na przykładzie źródeł islandzkich: Т.Н. Джаксон, К методике анализа русских известий исландских королевских саг, [w:] Методика изучения древнейших источников по истории народов СССР (сборник статей), red. В.T. Пашуто, Москва 1978, s. 128–143; Т.Н. Джаксон, Скандинавский конунг на Руси (о методике анализа сведений исландских королевских саг), [w:] Восточная Европа в древности и средневековье, Москва 1978, s. 282–288.
18
sywane młodym bohaterom i ich towarzyszom nie pasowały do literackich wizerunków dostojnych monarchów. Wspólnoty wojownicze określano z reguły za pomocą relacji wojowników z ich przywódcami. Elementami wyraźnie zdeterminowanymi przez strukturę, współbrzmiącymi z fabułami, są charakteryzujące wodzów i wojowników epitety, metonimie, metafory, „etykiety”40. Ich formularność przywodzi na myśl reguły oralnego obiegu opowieści. Nie ulega wątpliwości ścisły związek pisarstwa Galla i latopisarzy ruskich z miejscową tradycją ustną, zarówno historyczną, jak i z epickimi opowiadaniami o czynach dawnych oraz współczesnych władców czy innych bohaterów41. Uwarunkowania twórczości w kulturach tradycyjnych, posługu40
H.Y. Procházka, Origins and parallels to some uses of metonymy in the Old Russian military accounts, „Slavonic and East European Review”, 61, 1983, nr 1, s. 69–77; K. Liman, Epitety dotyczące osób w Kronice polskiej Anonima Galla, [w:] Ars historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 353, 355; K. Liman, Porównanie w strukturze narracyjnej „Kroniki polskiej” Anonima Galla, „Eos”, LXVI, 1978, 2, s. 289–303; D.S. Lichaczow, Poetyka literatury staroruskiej, tłum. A. Prus-Bogusławski, Warszawa 1981, s. 95–112. Lichaczow (jego nazwisko częściej zapisywane jest w formie Lichaczew), który wprowadził pojęcie etykiet literackich, przypisywał im dość marginalne znaczenie, co spotkało się ostatnio z celną krytyką Igora Danilewskiego – И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 13–14, 53–55. 41 H. Samsonowicz, „Historia opowiadana” w polskim średniowieczu, „Przegląd Historyczny”, LXXXIII, 1992, z. 3, s. 389–404; J. Banaszkiewicz, „Podanie bohaterskie” o Mieszku I zanotowane w Kronice Galla Anonima (I, 4), [w:] Homines et societas. Czasy Piastów i Jagiellonów. Studia historyczne ofiarowane Antoniemu Gąsiorowskiemu w sześćdziesiątą piątą rocznicę urodzin, Poznań 1997, s. 35–45; E. Skibiński, Elementy historii oralnej w kronikach Galla Anonima i Wincentego Kadłubka, „Res Historica”, 3 (Kultura piśmienna średniowiecza i czasów nowożytnych. Problemy i konteksty badawcze), red. P. Dymmel, B. Trelińska, Lublin 1998, s. 63–72; P. Dymmel, Traces of Oral Tradition in the Oldest Polish Historiography: Gallus Anonymus and Wincenty Kadłubek, [w:] The Development of Literate Mentalities in East Central Europe, wyd. A. Adamska, M. Mostert, Turnhout 2004, s. 343–363; W. Polak, „Gesta” Gallowe a kultura oralna, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 65–76; Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историколитературный очерк), s. 9–29; I. Tschekova, Genese und kommunikative Funktion der Nestorchronik, [w:] The Medieval Chronicle II. Proceedings of the 2nd International Conference on the Medieval Chronicle, Driebergen/Utrecht 16–21 July 1999, wyd. E. Kooper, Amsterdam–New York 2002, s. 255–259.
19
jących się wyłącznie słowem mówionym, pozostają inspirujące dla analizy przekazu średniowiecznych utworów historiograficznych42. Niemniej materią dostępną współczesnemu badaczowi pozostają spisane wersje opowieści. Dlatego dla objaśnienia znaczenia fabuł istotniejsze wydaje się przeanalizowanie ich późniejszych lub wcześniejszych literackich wariantów niż rozpoznanie formuł oralnych. Niektóre passusy pióra Galla Anonima można lepiej zrozumieć dzięki Wincentemu Kadłubkowi, a Powieść minionych lat dzięki na przykład zwodom latopisu nowogrodzkiego43. Dziejopisarzy wczesnego średniowiecza mocno ograniczały twarde wymogi „właściwej” narracji, jednoznacznie określające, jak przedstawiać czyny i właściwości różnego rodzaju postaci. Średniowiecznej twórczości dziejopisarskiej nie cechuje bowiem indywidualna ekspresja twórcza. Można w niej natomiast rozpoznać „powszechnie przyjęty, na swój sposób skamieniały układ elementów opowiadania”44. Wszechpotężne prawidłowości narracyjne, nad którymi autorzy kronik nie panowali, a często nawet nie byli ich świadomi, dyktowały takie szczegóły fabularne, jak metody walki czy więzi spajające walczących. Tekst musiał być napisany „poprawnie”, to znaczy odpowiednio prezentować bohaterów45. Opowieści średniowieczne splatały się same, podążały utartą koleiną. „Nous ne prétendons donc pas montrer comment les hommes pensent dans les mythes, mais comment les mythes se pensent dans les hommes, et à leur insu” – stwierdził Claude Lévi-Strauss46 i jego myśl odnieść można nie tylko do mitów, ale i do funkcjonowania wszelkich narracji w społeczeństwach tradycyjnych. Jeżeli dobrze rozumiem zdanie Lévi-Straussa47, zwraca ono uwagę na 42 W.J.
Ong, Oralność i piśmienność, passim. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 5–6, 12, 85–86, 133. 44 M. Głowiński, Wokół narratologii, [w:] Narratologia, red. M. Głowiński, Gdańsk 2004, s. 10. Podobnie rzecz ujmował R. Barthes, Wstęp do analizy strukturalnej opowiadań, s. 52–54. 45 G.M. Spiegel, Theory into Practise, s. 2. 46 C. Lévi-Strauss, Mythologiques I: Le cru et le cuit, Paris 1964, s. 20. 47 O kłopotach ze zrozumieniem tego zdania: E. Leach, Lévi-Strauss, tłum. P. Niklewicz, Warszawa 1973, s. 58–59. Mimo deklarowanych trudności Edmund Leach poprawnie oddał sens frazy po angielsku: „We are not, therefore claiming to 43 И.Н.
20
działające automatycznie mechanizmy rozwoju fabuły, niezależne od ewentualnych twórczych aspiracji autora48. Przyjęcie powyższych założeń implikuje nieuchronnie tezę dla tego typu komparatystyki fundamentalną. Podobieństwo fabuł występujących w niezależnych od siebie tekstach źródłowych wynika z podporządkowania ich tej samej strukturze narracyjnej. Analogicznie można tłumaczyć odmienności zaistniałe w nowszych wersjach starych opowiadań – na przykład w Kadłubkowych przeróbkach historii Anonima. Nie zawsze jednak można odróżnić nieświadome uleganie strukturze od mniej lub bardziej świadomego zastosowania konwencji literackiej49. Celowe nawiązywanie do znanych wzorców także kształtowało wypowiedzi dziejopisarzy. W XI i XII w., w środkowej i wschodniej Europie, literackie sposoby przedstawiania wojny w historiografii w niewielkim tylko stopniu uległy chrystianizacji. Chrześcijańskich książąt, w określonych sytuacjach wojennych, cały czas wypadało opisywać w sposób, którego nie powstydziliby się wielcy wodzowie pogańscy. Średniowieczne narracje o wojnie były sferą długiego trwania kultury tradycyjnej50. Odzwierciedlają one bogatą i rozbudowaną mitologię wojenną. Prezentowany w Gesta ducum... Galla i Powieści system wartości i wyshow how men think the myths, but rather how the myths think themselves out in men and without men’s knowledge”. W polskim tłumaczeniu Piotra Niklewicza: „Nie staramy się więc pokazać, jak człowiek myśli mitami, ale raczej, jak mity »myślą się« w człowieku bez jego wiedzy”. 48 O braku „twórczej indywidualności” u autorów anonimowych i w dziełach tworzonych kolektywnie – E.M.C. van Houts, Medieval Latin and Historical Narrative, [w:] Media Latinitas. A collection of essays to mark the occasion of the retirement of L.J. Engels, wyd. R.I.A. Nip, H. van Dijk, E.M.C. van Houts, C.H. Kneepkens, G.A.A. Kortekaas, „Instrumenta Patristica”, XXVIII, Turnhout 1996, s. 81–87. 49 K. Pomian, Przeszłość jako przedmiot wiary, s. 141–142. 50 J. Banaszkiewicz, „Nadzy wojownicy” – o średniowiecznych pogłoskach dawnego rytu wojskowego (Prokopiusz z Cezarei, Paweł Diakon, Girald z Walii, Sakso Gramatyk i Gall Anonim), [w:] Człowiek, sacrum, środowisko. Miejsca kultu we wczesnym średniowieczu, red. S. Moździoch, Wrocław 2000, s. 11–24; J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale. Structures trifonctionnelles et mythes indo-européens dans le cycle des Narbonnais, Paris 1981; V. Karbusický, Nejstarší pověsti české. Fantazie, domněnky, fakta, Praha 1967, s. 138–141; P. Dymmel, Traces of Oral Tradition in the Oldest Polish Historiography, s. 349–350.
21
obrażeń w pewnym uproszczeniu można nazwać kulturą „postwojowniczą” (następującą po kulturze „wojowniczej”, uchwytnej na przykład w Germanii Tacyta czy Historii Longobardów Pawła Diakona) albo „przedrycerską”51. Metodologia zaproponowana na potrzeby niniejszej książki, oparta na koncepcjach Rolanda Barthes’a i Haydena White’a, wzbudza niekiedy obawy w środowisku historyków. Spostrzeżenie, że jedyną realną formą skomplikowanej rzeczywistości historycznej jest tekst, ma rzekomo podważać status historii jako dyscypliny naukowej, zamykać możliwość percepcji przeszłości, prowadzić do sytuacji, w której historyk, stosując procedurę badawczą, poznaje wyłącznie samego siebie52. Tymczasem można pokusić się o inne rozumienie konsekwencji „zwrotu lingwistycznego”, „narratywizmu”, „strukturalizmu” dla badania dziejów53. Teorie Barthes’a, White’a, Georges’a Dumézila i wielu innych uczonych wrażliwych na brzmienie źródła i tok jego opowieści odkrywają autonomię przekazu pisanego, uczą określania wewnętrznych zasad splatania narracji. Pokazywanie społecznych realiów epoki i przebiegu wydarzeń (zwłaszcza postrzeganych tak, jak dzisiaj postrzegałby je nowoczesny profesjonalny historyk) nie było celem średniowiecznych narratorów. Nie znaczy to, że w źródłach średniowiecznych w ogóle nie ma realiów. Słynne zdanie Barthes’a: „La fait n’a jamais qu’une existence linguistique (comme terme d’un discours), et cependant tout se passe comme si cette existence n’était que la «copie» pure et simple d’une autre existence, située dans un champ extra-structural, le «réel»”54 wydaje się wymierzone w history51
Dlatego konsekwentnie tłumaczę słowo „miles” jako „wojownik”, a nie „rycerz”. Uwzględniam w ten sposób spostrzeżenia i uwagi, które poczynił A. Bogucki, Polskie nazwy rycerstwa w średniowieczu. Przyczynki do historii ustroju społecznego, Włocławek 2001, s. 61–62. Utartą historiograficzną praktyką było dotychczas postrzeganie Gallowych „milites” w kategoriach rycerzy-wasali na wzór zachodnioeuropejski, zob. np. J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma, s. 35–37. 52 S. Rosik, P. Wiszewski, Wstęp, [w:] Ad fontes. O naturze źródła historycznego, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2004, s. 7. Notabene w przywołanym tekście chochlik drukarski zmienił Rolanda Barthes’a w „Ferdynanda Barthèsa”. 53 J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, s. 5–7. 54 R. Barthes, Le discours de l’histoire, „Information sur les sciences sociales”, VI, 1967, 4, s. 73. W tłumaczeniu Adama Rysiewicza i Zbigniewa Klocha: „fakt jako
22
ków lekceważących specyfikę narracji i łatwowiernie biorących za dobrą monetę „efekt realności” przekazu historycznego, nie zaś w samą możliwość poznania przeszłości55. Konfrontowanie szczegółów współtworzących strukturę tekstu źródłowego z tym, co znajduje się poza strukturą, jest w moim przekonaniu wadliwą metodą badawczą. Syntetyzowanie wiedzy historycznej jest nieuniknione. Lepiej jednak przeprowadzać je w oparciu o znaczenia opowieści, poznane dzięki badaniu porównawczemu uwzględniającemu autonomiczny status fabuł i ich konstrukcję. *** Komentarza wymaga układ treści w książce. Rozdział pierwszy jest rodzajem wprowadzenia, służy wstępnemu rozpoznaniu prawidłowości rządzących narracjami o wojnach i wojownikach. Dlatego przedmiotem analizy są teksty wyraźnie wartościujące postępowanie bohaterów. Opowieści spisane przez Galla Anonima i autorów Powieści minionych lat zostały skonfrontowane ze sobą i szerszym materiałem porównawczym, aby dowiedzieć się, jakie działania zwyczajowo przypisywano monarchom wysławianym, wspaniałym i zwycięskim, a jakie władcom złym i przegranym – czyli potępianym i krytykowanym. Mówiąc inaczej, materiał zebrany w rozdziale pierwszym pozwala stwierdzić, co – w pojęciu kronikarzy – na wojnie przynosi władcy (jako postaci literackiej) chwałę, a co hańbę. Zasady i przesłanki takiego wartościowania stanowią klucz do zrozumienia średniowiecznych opowieści o bohaterach innego typu niż wielcy władcy. Rozdział drugi poświęcony został bodaj najważniejszej dla całej książki strukturze narracyjnej regulującej obraz młodych, wojowniczych herosów w historiografii wczesnego średniowiecza. Zespół elementów konstruujących literacki wizerunek „iuvenes” jest tak „mocną strukturą”, że nie zależy od odautorskiej oceny bohaterów. Bez wzglęskładnik dyskursu ma tylko i wyłącznie egzystencję lingwistyczną. Jednakże wszystko dzieje się tak, jakby ta egzystencja była tylko czystą i prostą »kopią« innej, umieszczonej w polu pozastrukturalnym: egzystencji tego, co »rzeczywiste« – R. Barthes, Dyskurs historii, s. 234. 55 G.M. Spiegel, Theory into Practise, s. 5–8.
23
du na to, czy autorzy uważali opisywaną grupę młodzieńców (albo postać pojedynczego młodzieńca) za pozytywną, czy negatywną, przypisują im takie same zachowania i identyczną naturę. Punktem wyjścia rozważań w rozdziale drugim są kronikarskie portrety książąt-chłopców. Szczególnie nośne interpretacyjnie okazują się fragmenty Gesta ducum... Anonima poświęcone młodemu Bolesławowi Krzywoustemu oraz zawarta w Powieści minionych lat młodzieńcza charakterystyka kniazia Światosława, syna Igora i Olgi. Od bohaterów indywidualnych przechodzę do otaczających ich grup rówieśniczych. Analiza porównawcza opisów watah młodzieżowych pozwala uchwycić prawidłowości nadrzędne, w dalszej perspektywie umożliwiające zestawienie literackich wizerunków „iuvenes” z narracjami prezentującymi ludy dzikie (zwłaszcza koczowników) albo z opowieściami o wspólnotach wojowniczych kobiet (Amazonek). Próg kulturowy, czyli określenie grupy jako cywilizowanej bądź nie, okazuje się jedną z najważniejszych idei programujących kształt i elementy średniowiecznych fabuł. W rozdziale trzecim staram się uchwycić zasady literackich ujęć przemiany młodzieńczego bohatera w wielkiego, dostojnego władcę. Punkt startu i apogeum kariery herosów, takich jak Krzywousty czy Światosław, znajdowały się na przeciwległych biegunach. Trudno o silniejszą opozycję ideową niż ta, którą można dostrzec między młodym wojownikiem a wspaniałym monarchą. W sferze literackich wyobrażeń jest to para przeciwieństw. Dlatego przypisywanie świetnie zapowiadającemu się księciu czynów świadczących o jego dojrzałości było wielkim tematem historiografii średniowiecznej. Fabuły rejestrujące takie szczegóły uwikłane są w grę między strukturą określającą postrzeganie młodego wojownika a ideał wielkiego władcy. Kronikarz powinien pokazać, jak bohater – wyprzedzając normalny (regulowany rytmem ludzkiego życia) bieg wydarzeń – przybiera postać dorosłego księcia czy króla, to znaczy całkowicie odmienia swoją młodzieńczą osobowość i obyczaje. W rozdziale czwartym rozważam sytuacje fabularne, w których przeciwstawnie pomyślani bohaterowie: dostojny monarcha i mniej znaczący władca (lub niewładca), prowadzą ze sobą wojnę. Pod uwagę biorę opowieści autorów opowiadających się po stronie „mniejszego” 24
czy „młodszego” (to znaczy: w sensie społecznym czy politycznym pośledniejszego) z antagonistów. Dobór takich przykładów pozwala lepiej zrozumieć ogólne reguły rządzące Gallowymi narracjami o buntach Krzywoustego przeciw ojcu, jego walkach ze starszym bratem i wreszcie o wojnie z Henrykiem V. Problem polegający na pokazaniu, dlaczego doszło do konfliktu kogoś niżej stojącego w hierarchii z kimś ważniejszym oraz jak ktoś politycznie słabszy mógł pokonać silniejszego, prowokował odwołania do struktury fabularnej uwidaczniającej się w opowieściach Anonima. Tematem rozdziału piątego są opisy drużyn (i opowiadania, w których odgrywają one znaczącą rolę) – wspólnot wojowników najbliższych monarsze. Ich literacki kształt zależy od kolejnej „mocnej struktury”, narzucającej te same szczegóły opowieściom na temat ludzi dobrego i złego władcy. Fabuła o oddziale szczególnie silnie związanym z monarchą może prowadzić do konkluzji, że władca faworyzuje grupę swoich towarzyszy kosztem reszty poddanych. Znacznie częściej jednak drużynę przedstawiano jako wspólnotę idealną, powołaną do pomocy w wykonywaniu monarszych obowiązków: opieki nad ludem i prowadzenia wojen zewnętrznych. Narracje o właściwie (z punktu widzenia autorów) funkcjonujących przybocznych wojownikach władcy niejednokrotnie pokazywały ich poprawne relacje z kobietami i dziećmi. Podkreślano w ten sposób efekt oswojenia wojowniczości. To znaczy: wielki i dobry władca potrafił skłonić swoich ludzi miecza do nawiązania spolegliwych więzi społecznych. Ostatni, szósty rozdział wypełniają rozważania dotyczące opowieści o wojewodach. W narracjach źródłowych postać pierwszego dostojnika po księciu pełni wyraźnie określoną funkcję. Dzięki wnioskom płynącym z analiz przeprowadzonych w poprzednich rozdziałach można określić, jakiego typu bohaterami są wojewodowie i jakie zadania przydzielają im średniowieczne utwory historiograficzne. Na zakończenie trzeba podkreślić, że poszukiwanie struktur i konwencji programujących poszczególne fabuły oznacza rekonstruowanie idealnych typów opowiadań na dany temat. Średniowieczni kronikarze często korzystali z w pełni dopracowanych tradycji ustnych i nie zawsze rozumieli je tak, jak mogły one być rozumiane pierwotnie. Czasem natomiast dziejopisarze prowadzili mniej lub bardziej świadomą 25
„grę” z pierwotnymi przekazami. Dlatego nie sposób traktować wniosków uzyskanych z porównywania konkretnych fabuł – refleksji powstającej niejako pomiędzy tekstami56 – jako wytrychu do wyjaśnienia wszystkich wczesnośredniowiecznych narracji o wojnach, władcach i wojownikach. *** Do powstania książki przyczyniły się trzy wyjazdy na kwerendy w zagranicznych bibliotekach. We wrześniu 2006 r. spędziłem miesiąc w Paryżu, w czerwcu i lipcu 2007 r. półtora miesiąca w Pradze, we wrześniu 2007 r. dwa tygodnie w Kijowie. Dwa ostatnie wyjazdy były możliwe dzięki stypendium Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. 56 И.Н.
s. 54–55.
Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы...,
ROZDZIAŁ I
DWA PRZECIWSTAWNE SPOSOBY PROWADZENIA WOJNY
1. MONARCHA WSPANIAŁY I WŁADCA HAŃBIĄCY SIĘ Na podstawie średniowiecznych utworów historiograficznych można wnioskować, jak przedstawiano i wartościowano różne zachowania władców i ich wojska na wojnie. Tego typu problematyka nieuchronnie łączy się z doniosłym tematem „bellum iustum”1. Nie będę jednak wyczerpująco omawiał średniowiecznej ideologii wojennej. Interesuje mnie natomiast coś, co można by nazwać „mechaniką” narracji batalistycznej. Postaram się odpowiedzieć na pytania: 1) jakie poczynania dziejopisarze przypisywali wielkim i wysławianym monarchom, a jakie antybohaterom opowieści; 2) czy możliwe jest uchwycenie prawidłowości regulujących dobór szczegółów w fabułach? Dlatego przedmiotem analizy będzie branie łupów, podstępy i oszustwa, wzywanie do bitwy oraz zdobywanie wrogich stolic, a konkretniej: jaką funkcję pełniły w narracjach wymienione motywy. Bardzo często pojawiają się one w historiach z wyraźnie zarysowaną tezą, w których autorzy stwierdzają, że władca prowadzący wojnę postąpił dobrze lub źle, okazał się wielki bądź nikczemny. Postaram się udowodnić, że przypisywane wodzom i wojownikom zachowania wyjaśniają przyczyny zwycięstwa albo przegranej, tłumaczą, dlaczego Bóg opowiedział się po tej, a nie innej stronie. Przyjrzyjmy się na początek opowiadaniu Galla Anonima o wyprawie kijowskiej Bolesława Chrobrego2. Jest to wyraźnie wydzielony 1 Klasyczną pracą na ten temat jest: K.-G. Cram, Iudicum belli. Zum Rechtscharakter des Krieges im deutschen Mittelalter, Münster–Köln 1955. 2 Na temat fabularyzacji tradycji o wyprawie kijowskiej: J. Banaszkiewicz, Bolesław i Peredsława. Uwagi o uroczystości stanowienia władcy w związku z wejściem Chrobrego do Kijowa, „Kwartalnik Historyczny”, XCVII, 1990, nr 3–4, s. 3–35.
27
fragment większej całości – panegiryku na cześć króla, zawartego w rozdziałach VI–XVI pierwszej księgi Gesta ducum... Pochwała Chrobrego – rozbita na poszczególne opowieści – zaczyna się wyliczeniem jego imponujących podbojów, a kończy pieśnią żałobną następującą po informacji o śmierci monarchy. Główny bohater nie ma dzieciństwa ani młodości. Od razu jest wielki, wspaniały i promienieje wyjątkowym majestatem. Opowiadania poświęcone Bolesławowi I dobitnie uzmysławiają, że Gallowy tekst miał czytelną tezę, której podporządkowywane są wiadomości o władcy i jego czynach. W Gesta ducum... król ucieleśnił ideał władcy najwyższej próby3. Z góry możemy więc założyć, że poczynania Chrobrego na wojnie są takie, jakie najbardziej przystoją wielkiemu monarsze. Rozdział o wyprawie kijowskiej nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, kto z antagonistów jest dobry, a kto zły. Zobaczmy więc, jakie zachowania Gall przypisał wychwalanemu Bolesławowi, a jakie zniesławionemu „królowi” Rusinów. Igitur inprimis inserendum est seriei, quam gloriose et magnifice suam iniuriam de rege Ruthenorum vindicavit, qui sibi sororem dare suam in matrimonium denegavit. Quod Bolezlauus rex indigne ferens, cum ingenti fortitudine Ruthenorum regnum invasit, eosque primum armis resistere conantes, non ausos committere, sicut ventus pulverem ante suam faciem profugavit. Nec statim tamen hostili more civitates capiendo, vel pecuniam congregando suum iter retardavit, sed ad Chyou caput regni, ut arcem regni simul et regem caperet, properavit4. [Najpierw więc niech włączone będzie do 3
M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, PAU, Rozprawy Wydziału Historyczno-Filozoficznego, seria II, t. XLVI, s. 65; T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla, Rozbiór krytyczny pierwszej księgi, cz. 3, „Zapiski Historyczne”, t. XXIII, 1958, z. 1–3, s. 9–10; J. Le Goff, Note sur société tripartie, idéologie monarchique et renouveau économique dans la chrétienté du IXe au XIIe siècle, [w:] L’Europe aux IXe–XIe siècles. Aux origines des états nationaux, red. T. Manteuffel, Warszawa 1968, s. 65–66; C. Deptuła, A. Witkowska, Wzorce osobowe zachowań ludzkich w XII i XIII wieku, [w:] Polska dzielnicowa i zjednoczona. Państwo, społeczeństwo, kultura, red. A. Gieysztor, Warszawa 1972, s. 124–125; B. Kürbis, Polskie laudes regiae w „Kronice” Anonima Galla, [w:] Cultus et cognitio. Studia z dziejów średniowiecznej kultury, Warszawa 1976, s. 306–307; T. Michałowska, Średniowiecze, wyd. VIII, Warszawa 2003, s. 114, 116–117. 4 Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, ks. I, rozdz. 7, s. 21–22. Podsumowanie rozważań znaczenia słowa „vindico” u Galla Anonima –
28
szeregu, jak chwalebnie i wspaniale pomścił swoją krzywdę na królu Rusinów, który odmówił oddania mu swojej siostry za żonę. Król Bolesław, uznając to za niegodziwe, z wielką siłą wkroczył do królestwa Rusinów i tych, którzy początkowo usiłowali zbrojnie się przeciwstawić, ale nie ośmielili się tego dokonać, przepędził sprzed swojego oblicza, jak wiatr kurzawę. Następnie jednak nie opóźniał swojego marszu przez zdobywanie miast czy gromadzenie pieniędzy wrogim obyczajem, lecz podążył do Kijowa, stolicy królestwa, aby siedzibę królestwa, podobnie jak i króla pochwycić].
Pisząc o wyprawie kijowskiej, Anonim w pierwszym zdaniu zakwalifikował ją jako słuszną i wspaniale dokonaną zemstę. Wielki król miał prawo pomścić zniewagę – próbę umniejszenia jego wysokiej godności. Dlatego też wkroczenie Bolesława na Ruś ujęte zostało parafrazą słów psalmu siedemnastego: „comminuam illos ut pulverem ante faciem venti”5 [zetrę ich jak kurzawę przed obliczem wiatru]. W taki sposób król Dawid zapowiadał, że z pomocą Bożą osiągnie zwycięstwo nad każdym przeciwnikiem. Charakterystyka wojennego postępowania Chrobrego, zawarta w następnym zdaniu, ma kluczowe znaczenie dla prowadzonych tu rozważań. Gall stwierdził, że istnieje „mos hostilis”, wedle którego najeźdźcy z reguły przystępują do pustoszenia zaatakowanego kraju zaraz po wkroczeniu na jego obszary. Zwykły wróg atakował pierwsze z brzegu osady ludzkie i niezwłocznie przystępował do kolekcjonowania łupów. Bolesław został jednak przedstawiony inaczej. Jego celem było zdobycie stolicy wrogiego królestwa6 i pochwycenie jego władcy7. K. Skwierczyński, Recepcja idei gregoriańskich w Polsce do początku XIII wieku, Wrocław 2005, s. 122–124. 5 Psalmi iuxta LXX, 17, 43, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. I, Stuttgart 1985, s. 788. Psalm ten został z niewielkimi zmianami włączony do 2. Księgi Samuela. Interesujący nas werset brzmi tam następująco: „delebo eos ut pulverem terrae” – II Liber Samuhelis, 22, 43, t. I, s. 451. 6 O rozróżnieniu wypraw łupieskich i wojen zdobywczych u Galla – L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie w Słowiańszczyźnie Zachodniej w X–XII w., „Roczniki Humanistyczne”, XXXI, 1983, 2, s. 22–23. O wartościowaniu przestrzeni i jej centralnego punktu w mitach i literaturze – W.N. Toporow, Przestrzeń i rzecz, tłum. B. Żyłko, Kraków 2003, s. 15–35, 52–60. Z punktu widzenia klasycznego historyka wojskowości postępowanie Chrobrego oznaczało złamanie jednej z podstawowych zasad strategii – P. Choc, S mečem i štítem. České ranĕ feudální vojenství, Praha 1967, s. 272–282. 7 W. Polak, Kronika Galla Anonima a pochodzenie rodu Awdańców, [w:] Peregrinatio ad veritatem. Studia ofiarowane Profesor Aleksandrze Witkowskiej OSU z okazji 40-lecia pracy naukowej, Lublin 2004, s. 407–408.
29
Wyjaśnienie powodów postępowania odmiennego od „mos hostilis” Gall włożył w usta „króla” Rusinów. Dla przeciwnika wielkiego Bolesława dziejopisarz zarezerwował rolę „antybohatera”. Ruski władca, zaskoczony podczas wędkowania, skompromitował się jako wojownik, a właściwie wyszedł na całkowicie niewojowniczego prostaka8. Mimo to właśnie jemu przypadło ogłosić triumf polskiego monarchy. Mamy tu do czynienia z nagminnym (w przekazach średniowiecznych) zabiegiem fabularnym, który można napotkać na przykład w Powieści minionych lat w opowieści o zemście Olgi na Drewlanach. Kiedy posłowie zabójców jej męża tkwili już na dnie wielkiego dołu i lada chwila kijowianie mieli ich żywcem zakopać, księżna zapytała: „Добра ли вы честь? Они же рѣша: Пуще ны Игоревы смерти”9 [Dobrze jesteście uczczeni? Oni zaś powiedzieli: Gorzej nam od Igorowej śmierci]. Sens tej konstrukcji wydaje się następujący: zwycięstwo dopełnia się, gdy pokonany sam potwierdza swoją klęskę. Słowa zwycięzcy mogłyby być czczą przechwałką. Zemsta Olgi dokonała się, gdyż Drewlanie ocenili swoją śmierć jako okrutniejszą od Igorowej. U Galla Anonima ruski „król-wędkarz”, zanim uciekł, powiedział: „Quia Bolezlauus huic arti non studuit, sed arma militaria baiolare consuevit, idcirco Deus in manum eius tradere civitatem istam regnumque Ruthenorum et divitias destinavit”10 [Ponieważ Bolesław tej sztuki [wędkarskiej – P.Ż.] nie uprawiał, lecz miał zwyczaj noszenia broni wojskowej, dlatego Bóg postanowił oddać w jego ręce to miasto oraz królestwo Rusinów i bogactwa]. Władca Polski nie wędkował, a zamiast tego nosił się jak wojownik, więc zwyciężył z woli Bożej. Przy okazji „król” Rusinów, a właściwie Bóg za jego pośrednictwem 8
A.F. Grabski, Polska w opiniach obcych X–XIII w., Warszawa 1964, s. 46; W. Polak, Kronika Galla Anonima a pochodzenie rodu Awdańców, s. 411; M. Cetwiński, „Rex insulsus” i „parasitis exercitus”, czyli pycha Rusina ukarana (Gall, I, 10; Kadłubek, II, 12), [w:] Europa Środkowo-Wschodnia. Ideologia, historia a społeczeństwo. Księga poświęcona pamięci Profesora Wojciecha Peltza, red. J. Dudek, D. Janiszewska, U. Świderska-Włodarczyk, Zielona Góra 2005, s. 326–327. 9 Повесть временных лет, wyd. Д.С. Лихачев, t. I, red. В.Л. АдриановаПеретц, Москва–Ленинград 1950, rok 6453 (945), s. 41; П.С. Стефанович, Древнерусское понятие чести по памятникам литературы домонгольской Руси, s. 75 http://www.drevnyaya.ru/vyp/stat/s2_16_9.pdf (30.05.2008). 10 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 22.
30
potwierdził słuszność kolejności Bolesławowych działań na wojnie. Najpierw trzeba zająć stolicę. Dzięki temu osiąga się panowanie nad całym królestwem11. Dopiero wówczas – po pokonaniu przeciwnika i przejęciu jego kraju – wypada brać łupy12. Zapowiedź ruskiego władcy spełniła się w dalszym ciągu opowieści. Chrobry w kunsztowny sposób zaznaczył objęcie władzy w Kijowie przez uderzenie mieczem w bramę i przez uczynienie z siostry „króla” Rusinów swojej nałożnicy13. Przygodowo-romansowy wątek Gall zakończył następująco: „Igitur rex Bolezlauus urbe ditissima regnoque Ruthenorum potentissimo decem mensibus potitus, inde pecuniam in Poloniam transmittendo nunquam extitit otiosus”14 [Więc król Bolesław władał najbogatszym miastem i najpotężniejszym królestwem Rusinów przez dziesięć miesięcy, nigdy nie okazał się bezczynny, przesyłając stamtąd pieniądze do Polski]. Postulowana sekwencja wojennych czynów godnych wielkiego władcy potwierdza się kolejny raz. Zdobycie stolicy oznaczało zawładnięcie państwem, którego bogactwa od tego momentu stały się własnością zwycięzcy. Do triumfatora należała także kobieta pozostawiona w stolicy. Dzięki właściwemu poprowadzeniu działań wojennych mógł on (w opowieści) zrobić z branką, co chciał, bez ujmy na honorze15. 11
J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, wyd. II, Wrocław 2002, s. 270–339; J. Banaszkiewicz, Jedność porządku przestrzennego, społecznego i tradycji początków ludu. (Uwagi o urządzeniu wspólnoty plemienno-państwowej u Słowian), „Przegląd Historyczny”, LXXVII, 1986, z. 3, s. 457–458; Z. Dalewski, Władza, przestrzeń, ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV w., Warszawa 1996, s. 65. 12 O rozróżnieniu łupów branych słusznie i niesłusznie – A. Crépin, Les dépouilles des tués sur le champ de bataille dans l’histoire, les arts et la pensée du haut Moyen Âge, [w:] La guerre, la violence et les gens au Moyen Âge, t. I: Guerre et Violence, wyd. Ph. Contamine, O. Guyotjeannin, Paris 1996, s. 15–24. 13 J. Banaszkiewicz, Bolesław i Peredsława, passim. Porównawczo – W. Toporow, Tekst miasta-dziewicy i miasta-nierządnicy w aspekcie mitologicznym, [w:] idem, Miasto i mit, tłum. B. Żyłko, Gdańsk 2000, s. 33–45. 14 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 23. 15 B. Kürbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. R. Heck, Wrocław 1975, s. 211. Inaczej W. Polak, Kronika Galla Anonima a pochodzenie rodu Awdańców, s. 415–416. Wojciech Polak, traktując wątek
31
Przeciwstawienie wojny zdobywczej wyprawie łupieżczej także w innym miejscu Gesta ducum... wpłynęło na konstrukcję Gallowej narracji. Pierwsze rozdziały drugiej księgi poświęcone są przede wszystkim zbrojnym czynom Władysława Hermana. Prezentację dokonań na tym polu poprzedziła krótka opowieść o żonach i dzieciach księcia. Przejście od wątku rodzinnego do wojennego dziejopisarz zaznaczył następująco: „Sed ne tanti pueri parentem nudo sermone transeamus, aliquo eum ornamento militie vestiamus. Igitur Polonorum dux Wladislauus, Romanorum imperatori maritali connubio counitus, de Pomoranis succurrentibus suis castrum eorum obsidendo triumphavit, eorumque contumaciam suis sub pedibus annullavit”16 [Lecz abyśmy rodzica takiego chłopca [Bolesława Krzywoustego – P.Ż.] gołym słowem nie potraktowali, przystrójmy go w jakąś wojenną ozdobę. Więc książę Polaków, Władysław, małżeństwem spowinowacony z cesarzem Rzymian, zwyciężył Pomorzan spieszących na odsiecz swoim, kiedy oblegał ich gród, a także ich hardość pod swoimi stopami unicestwił]. Anonim już wcześniej, na początku rozdziału, z którego pochodzi omawiany fragment, poinformował o małżeństwie Hermana z siostrą cesarza. Potem zapowiedział zmianę tematu, twierdząc, że ojca takiego chłopaka jak Krzywousty trzeba zaprezentować na wojnie. Przystępując do opisywania wypraw polskiego władcy na Pomorze, ruskiej księżniczki niczym świadectwo faktu historycznego, uznał, że postępek przynosił królowi hańbę i kłócił się z etosem rycerskim nawet we wcześniejszym okresie jego funkcjonowania. Tymczasem opowieść Galla ani nie jest relacją z wydarzeń, ani nie ma niczego wspólnego z kulturą rycerską. Jest jedynie fabułą, w której wątek księżniczki został wpleciony w szerszy plan narracyjny i wykorzystany na korzyść Bolesława. Cała opowieść zaczyna się prośbą o rękę dziewczyny. Chrobry chciał ją oficjalnie pojąć za żonę, ale został upokorzony odmową, potraktowany jak ktoś gorszy od „króla” Rusinów. Wojna stanowi w opowieści próbę sprawdzającą kwalifikacje bohaterów. Kiedy Bolesław zwyciężył, a ruski władca okazał się przegranym tchórzem, role odwracają się i siostra „najtchórzliwszego z królów” nie jest już godna zostać żoną Chrobrego. W zmienionej sytuacji księżniczka staje się w opowieści „dobrem” zdobytym w Kijowie wraz z całym królestwem i łupami. Dziewczyna jest przy tym postacią tak ważną, że wzięcie jej na jedną noc symbolizuje objęcie władzy nad Rusią. I temu może przede wszystkim służy wątek księżniczki. Taki sam gwałt Bolesław – prawem zwycięzcy – zadał zdobytemu miastu i całej ziemi ruskiej. 16 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 1, s. 64–65.
32
jeszcze raz jednak przypomniał o jego szczególnie bliskich związkach z Henrykiem IV. Można więc założyć, że wieść o świetnej koligacji łączyła się ze sposobem relacjonowania militarnych poczynań księcia. Mówiąc inaczej, cesarski szwagier powinien zachowywać się na wojnie jak wielki wódz-zdobywca i tak też początkowo został przedstawiony. Gall nie szczędził nam szczegółów obrazujących zaprowadzanie władzy polskiego księcia na Pomorzu. Po zwycięstwie odniesionym w dniu Wniebowzięcia Marii, Władysław Herman „civitates eorum et municipia infra terram et circa maritima violenter occupavit, suosque vastaldiones et comites in locis principalioribus et munitioribus ordinavit”17 [grody ich i miasta w głębi kraju i w pobliżu morza gwałtownie zajął i swoich gastaldów18 i komesów w miejscach ważniejszych i bardziej warownych ustanowił]. Kraj stał się zdobyczą księcia, ponieważ opanował on ważniejsze ośrodki w jego wnętrzu, aż po brzeg morski. Ponadto władca Polaków, chcąc całkowicie rozbroić Pomorzan i poddać sobie, kazał spalić umocnienia znajdujące się „in meditullio regni”19 [w samym środku królestwa], czyli te najważniejsze20. Władysław Herman poczynał sobie tak, jak Bolesław Chrobry na Rusi. Zajął środek ziemi przeciwnika – główne grody, i tam umacniał swoje rządy. Sytuacja zmieniła się, kiedy Pomorzanie zbuntowali się przeciwko nieszlachetnie postępującym zarządcom ustanowionym przez wojewodę Sieciecha. Przy okazji Gall nie omieszkał zaznaczyć, że „nobiliores” spośród polskich namiestników zachowywali się lepiej i poganie puścili ich wolno, natomiast innych pozabijali. Zrodziło to konieczność 17 Ibidem,
s. 65; T. Grudziński, Z problematyki kształtowania się stosunku prawnego Pomorza do polskiej monarchii wczesnofeudalnej (X–XI w.), „Zapiski Historyczne”, t. XXVI, 1961, z. 4, s. 33. 18 O „vastaldiones” – gastaldach, zob. M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, s. 144, 146; W. Sawicki, Terminologia prawnicza kroniki AnonimaGalla w świetle instytucji obcych i rodzimych, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska”, 17, sectio G (Ius), Lublin 1970, s. 7–8; T. Jasiński, O pochodzeniu Galla Anonima, Kraków 2008, s. 22–24. 19 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 2, s. 65. 20 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 343.
33
ekspedycji karnej. Poczynania księcia Władysława w jej trakcie zostały przedstawione zupełnie inaczej niż w scenach wcześniejszych. „Expleta itaque ibi ieiunii parte quam plurima sinum terre populosiorem et opulenciorem ex inproviso intravit, indeque predam inmensam et captivos innumerabiles congregavit”21 [Kiedy tam [na Pomorzu – P.Ż.] wypełniła się największa część postu, znienacka wkroczył do ludniejszego i bogatszego zakątka kraju i tam niezmierną zdobycz i niezliczonych jeńców zgromadził]. Herman, działając z zaskoczenia, zaczął brać łupy i niewolników, zanim przywrócił swoje panowanie na Pomorzu. „Cumque iam cum sua preda nichil dubitans remearet, iamque securus sui regni finibus propinquaret, Pomorani subito subsequentes eum super fluvium Uuda invaserunt”22 [I gdy już ze swoją zdobyczą, niczego nie podejrzewając, powracał i już bezpieczny do granic swojego królestwa się zbliżał, postępujący za nim Pomorzanie napadli go nad rzeką Uuda]. Bitwa stoczona na polu Drzu23 zakończyła się fatalną dla obu stron rzezią. Gall wyjaśniał niepowodzenie Władysława gniewem Bożym za podejmowanie działań wojennych w Wielkim Poście. Powołał się przy tej okazji na objawienia, jakie mieli niektórzy z ocalonych Polaków. Wyprawa naruszała czas święty, który powinien być przeznaczony na pokutę i modlitwę, a nie na prowadzenie wojny. Przedstawienie niewłaściwych poczynań księcia pozostaje ściśle związane z informacją o feralnym końcu ekspedycji. Żałosny wynik bitwy Anonim najwyraźniej tłumaczył nie tylko profanacją Wielkiego Postu, ale całością zachowań Hermana. Dlatego pokazał go w roli zwykłego najeźdźcy-rozbójnika podstępnie atakującego bogatszy region Pomo-
21 Galli
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 2, s. 65–66; T. Grudziński, Z problematyki kształtowania się stosunku prawnego Pomorza..., s. 34. 22 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 2, s. 66. O różnych znaczeniach słowa „dubito, dubitare” – M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, s. 87. Być może jest to słowo pochodzenia romańskiego – K. Maleczyński, Wstęp, [w:] Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, s. LX. 23 Identyfikowanym z Drzycimiem położonym blisko ujścia Wdy do Wisły – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze państwa wczesnopiastowskiego, „Kwartalnik Historyczny”, CVII, 2000, nr 2, s. 23.
34
rza. Władca, który tak prowadził wojnę, nie mógł odnieść sukcesu, a brak powodzenia świadczył o naganności postępowania24. Wróćmy do wyprawy kijowskiej Bolesława Chrobrego. W drugiej części opowieści, przedstawiając okoliczności powrotu z ruskiej stolicy, Anonim nadal przeciwstawiał polskiego władcę „królowi” Rusinów. „Illum itaque cum ingenti gaudio et pecunia remeantem iamque Polonie finibus propinquantem rex Ruthenorum fugitivus collectis viribus ducum Ruthenorum, cum Plaucis et Pincinaticis a tergo subsequitur et ad fluvium Bugam committere certus de victoria conabatur. Arbitrabatur namque Polonos more hominum de tanta victoria et preda gloriantes, unumquemque domum suam properare, utpote triumphatores terre sue finibus propinquantes et tam diu extra patriam sine filiis et uxoribus immorantes”25 [I tak jego [Bolesława – P.Ż.], gdy z wielką radością i pieniędzmi wracał już i zbliżał się do granic Polski, zbiegły król Rusinów, zebrawszy ludzi książąt Rusinów, z Pieczyngami i Połowcami od tyłu podszedł i pewny zwycięstwa zmusił do walki nad rzeką Bug. Był bowiem przekonany, że Polacy, obyczajem ludzi cieszących się z takiego zwycięstwa i łupu, każdy do domu swojego spieszy się, jak zwycięzcy zbliżający się do granic swojego kraju, tak długo poza ojczyzną, bez synów i żon pozostający]. Zwraca uwagę schematyczność konstrukcji opowieści wojennych u Galla. Zawiązanie fabuły „o wracaniu z łupami” z Rusi wygląda identycznie jak w przypadku odwrotu Hermana z Pomorza. Za wycofującym się władcą skrycie podążali wrogowie, chcąc dopaść go nad rzeką w pobliżu granicy, czyli w miejscu, w którym rozprzężenie w szeregach powracającego wojska jest największe. Dopiero dalszy ciąg akcji ukazuje różnicę między Władysławem a Bolesławem. Herman dał się zaskoczyć i zapłacił za to wysoką cenę. W wypadku opowieści o powrocie Chrobrego narracja rozwinęła się tak, aby uwypuklić wyjście z bardzo niebezpiecznej sytuacji. Przewidywania „króla” ruskiego okazały się bowiem słuszne. Większość armii Bolesława, bez jego wiedzy, rozproszyła się. Z Gallowej opowieści wynika jednoznacznie, że tylko dlatego tchórz24 Inaczej
J. Adamus, O monarchii Gallowej, Warszawa 1952, s. 60–61. Adamus uważał, że w tym rozdziale Gall bierze Hermana w obronę. 25 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 23–24.
35
liwy władca Rusinów zdecydował się z ogromnymi siłami zaatakować Polaków powodowany równie złudną co pyszną pewnością zwycięstwa26. U boku polskiego władcy pozostała jedynie doborowa garstka towarzyszy i współbiesiadników króla27. Chrobry, niezrażony, przemówił do wojowników, czym potwierdził swój status wodza. W przemówieniu między innymi kolejny raz powróciła kwestia, kiedy wypada brać łupy: „Nam quid prodest tot et tantas prius victorias habuisse, vel quid prodest tanta regna nostro dominio subiugasse, tantasque divitias aliorum cumulasse, si forte nunc subactos nos contingat hec et nostra perdisse”28 [Albowiem jaki jest pożytek odnieść wcześniej tyle i tak wielkich zwycięstw lub jaki pożytek poddać takie królestwa naszemu panowaniu i takie cudze bogactwa nagromadzić, jeśli być może teraz zdarzy się, że pokonani i te, i nasze utracimy]. Wierni towarzysze zgodzili się ze swoim władcą: „Hec et hiis similia rege Bolezlao proloquente, omnes sui milites hastas suas unanimiter protulerunt seque cum triumpho malle quam cum preda domum turpiter intrare responderunt”29 [Kiedy te i inne podobne [słowa – P.Ż.] Bolesław powiedział, wszyscy jego wojownicy włócznie swoje jednomyślnie wznieśli i odpowiedzieli, że wolą zwycięsko powrócić do domu niż z łupem haniebnie]. Gall do znudzenia powtarzał, jaka kolejność działań wojennych jest właściwa. Trzeba najpierw wygrać, potem podporządkować sobie królestwo i dopiero brać łupy. Tę sekwencję należy stosować, aż przeciwnik sam przyzna, że przegrał. Bogactwa Kijowa zostały – jak już 26
Badacze, którzy tego nie dostrzegli, zarzucali Anonimowi niekonsekwencję w kreowaniu wizerunku władcy ruskiego – W. Polak, Kronika Galla Anonima a pochodzenie rodu Awdańców, s. 412–413. Zdumienie wywoływała także informacja o „niekarności” części wojska Chrobrego – T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla, cz. 3, s. 49–50. A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1959, s. 237. Grabski uważał, że opowieść oddaje realia XII w. W czasach Krzywoustego karność armii rycerskiej miała być znacznie niższa niż za Chrobrego. 27 P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki. Wspólnoty wojownicze i normy życia rodzinnego w relacji Ibrahima ibn Jakuba, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 120–121. 28 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 24. O mowach w kronice Galla – K. Liman, Struktura mów przed bitwą w „Kronice polskiej” Anonima Galla, „Symbolae Philologorum Posnaniensium”, VI, 1983, s. 189–208. 29 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 24.
36
wiemy – słusznie wzięte przez Polaków, ale jeżeli przeciwnik to kwestionuje, zachodzi konieczność bitwy, a zdobyte już dobra ponownie stają się „cudze”. Gallowy Bolesław musiał na polu walki pokonać Rusinów, aby jego prawo własności do łupów nie podlegało żadnej wątpliwości. Przy okazji wielki monarcha wyznaczał standardy postępowania swoim ludziom. Pod wpływem przemówienia Chrobrego jego najwierniejsi i najlepsi wojownicy uznali za hańbę powrót ze zdobyczą, ale bez zwycięstwa. Naturalnie, tak zaaranżowana historia wyprawy kijowskiej kończy się informacją o wielkim triumfie nad stokroć silniejszym przeciwnikiem. Potem – jak podaje Gall – Ruś długo płaciła daninę Polakom, czyli (na poziomie narracji) sama potwierdzała swoją klęskę30. To, czego wyrzekł się Bolesław Chrobry, czyli łupienia kraju wroga, który nie został ostatecznie zwyciężony, to nie jedyny czyn wojenny nieprzystający do literackiej sylwetki wielkiego króla. „Antybohater” Gallowej opowieści o powrocie z Kijowa, władca Rusinów, po którym można spodziewać się wyłącznie działań niegodnych, „a tergo subsequitur” – z wielką armią podszedł Bolesława od tyłu. Pierwszy interpretator Galla, Mistrz Wincenty, dodał w analogicznym miejscu swojej wersji tej historii: „a tergo subrepit, ratus aut incautum insidiis inuoluere, aut prouidum obruere multitudine”31 [od tyłu pełznie, pewien, że albo beztroskiego wepchnie w zasadzkę, albo przewidującego pogrzebie przewagą liczebną]. Kadłubek dorzucił w ten sposób parę szczegółów do i tak wyrazistej charakterystyki ruskiego „króla”. Skradał się on za plecami przeciwnika i szykował na niego zasadzkę32. Gdyby zawiódł efekt zaskoczenia, nikczemnik zamierzał wykorzystać przewagę liczebną. Kadłubek przerobił zdanie wzięte z tekstu Galla tak, aby wyraźniej określało czyny hańbiące władcę na wojnie. Dzięki temu uległ wzmocnieniu przekaz obecny w opowieści Anonima. Król nie powinien walczyć podstępnie, lecz otwarcie i w związku z tym nie wypadało mu atakować od tyłu, ale od przodu. Chwały nie przysparza30 J. Powierski, Ruś w opiniach najwcześniejszych polskich kronikarzy, [w:] Polacy o Ukraińcach, Ukraińcy o Polakach, red. T. Stegner, Gdańsk 1993, s. 15. 31 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, wyd. M. Plezia, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. XI, Kraków 1994, ks. II, rozdz. 12, s. 42. 32 A.F. Grabski, Polska w opiniach obcych X–XIII w., s. 46.
37
ło również wystawienie wielkiej armii przeciwko garstce nieprzyjaciół. Działanie odwrotne przynosiło natomiast królom zaszczyt. Podczas bitwy nad Bugiem Chrobry – według Anonima – rzucił się, niczym „spragniony lew”, z nielicznymi towarzyszami na sto razy liczniejszego wroga33. Takiemu finałowi została podporządkowana kompozycja całego rozdziału o wyprawie kijowskiej. Gall zastosował określoną kolejność wydarzeń, aby móc dopełnić narrację historią o „niekarności” Polaków. Dzięki temu wielka na początku opowieści armia Bolesława skurczyła się do rozmiarów małego oddziału. W tych okolicznościach wyraźniej prezentuje się nikczemność władcy ruskiego – tchórza pokładającego nadzieję w przewadze liczebnej – i bohaterstwo Chrobrego zwyciężającego pomimo szczupłości własnych sił. W Gallowej opowieści „król” Rusinów posługiwał się Pieczyngami i Połowcami. Dziejopisarz nie znał informacji Thietmara o jeźdźcach pieczyńskich posiłkujących w 1018 r. Polaków34. Nic nie wiedział również o chronologicznych ustaleniach latopisarzy ruskich, którzy pierwsze przyjście Połowców na Ruś wzmiankowali pod rokiem 1054, a najdawniejszy napad połowiecki datowali dopiero na 1061 r.35 Wiadomość o koczownikach towarzyszących „królowi” ruskiemu, choć chyba ahistoryczna, znakomicie jednak dopełniała wizerunek „antybohatera”. Średniowieczni literaci chrześcijańscy przypisywali bowiem ludom stepowym szereg negatywnych cech36. W Powieści minionych lat opis krwawych, nieczystych i wyuzdanych obyczajów połowieckich 33
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 25. Thietmara, wyd. M.Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. VIII, rozdz. 32 (16), s. 621. A.F. Grabski, Polska wobec idei wypraw krzyżowych na przełomie XI i XII wieku. „Duch krzyżowy” Anonima Galla, „Zapiski Historyczne”, t. XXVI, 1960, z. 4, s. 48. Grabski tłumaczył Gallową wzmiankę o Pieczyngach pragnieniem kronikarza, aby poganie zawsze byli wrogami Polaków. 35 Повесть временных лет, rok 6562 (1054) i rok 6569 (1061), s. 109; О.П. Моця, Половці i Русь в XI ст., [w:] Любецкий з’їзд князів 1097 року в історичній долі Київской Русі, red. П.П. Толочко, Чернігів 1997, s. 47–48; J. Powierski, Ruś w opiniach najwcześniejszych polskich kronikarzy, s. 12–13. 36 E. Malamut, L’image byzantine des Petchénègues, „Byzantinische Zeitschrift”, 88, 1995, nr 1, s. 114–115, 117, 143; B. Zástěrová, Les Avares et les Slaves dans la Tactique de Maurice (Rozpravy Československé Akademie Věd, 81, 3), Praha 1971, s. 9–14 i passim; A. Paroń, Scytowie w historiografii bizantyjskiej – między naturą 34 Kronika
38
pełni funkcję suplementu do obszernej panoramy ludów dobrych i złych, zaczerpniętej z kroniki Jerzego Hamartolosa37. Dzicy koczownicy przeciwstawieni zostali obyczajnym chrześcijanom. Identyczne, jak u Galla, zestawienie Pieczyngów z Połowcami pojawia się w kronice Kosmasa, jako fragment „dziejów bajecznych” Czechów znajdujących się u progu swojej „historii” w stanie „naturalnym”. Kobiety i mężczyźni nie pełnili wtedy jeszcze określonych ról społecznych, nie było małżeństw i panował seksualny chaos. Motyw „wolnej miłości” posłużył Kosmasowi do odmalowania społeczności in statu nascendi, bez króla, prawa i porządku. Wizja pierwotnych Czechów jako ludu pozbawionego podstawowych zdobyczy cywilizacyjnych został dopełniony porównaniem ich do plemion koczowniczych postrzeganych jako zupełnie niecywilizowane38. Nomadzi, traktowani w tekstach średniowiecznych niczym modelowi dzicy, chętnie posługiwali się (w narracjach kronikarskich) podstępem. Przykładem niech będzie wzmianka w Powieści minionych lat, pod rokiem 1096, o drugim rajdzie połowieckiego kniazia Boniaka na Kijów: „приде второе Бонякъ безбожный шелудивый отай хыщникъ, к Кыеву внезапу, и мало в градъ не въѣхаша половци, и зажгоша болонье около града, и възвратишася на манастырь”39 [Przyszedł a kulturą, [w:] „Mundus hominis” – cywilizacja, kultura, natura, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2006, s. 447–456. 37 Повесть временных лет, s. 14–16; J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 128; P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, passim. 38 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, wyd. B. Bretholz, Monumenta Germaniae Historica. Scriptores Rerum Germanicarum, nova series II, Berlin 1923, ks. I, rozdz. 9, s. 19–20; J. Banaszkiewicz, Wątek „ujarzmienia kobiet” jako składnik tradycji o narodzinach społeczności cywilizowanej. Przekazy „słowiańskie” wcześniejszego średniowiecza, [w:] Człowiek w społeczeństwie średniowiecznym, red. R. Michałowski, Warszawa 1997, s. 27–44. Znakomitym wprowadzeniem do lektury kroniki Kosmasa jest – D. Třeštík, Kosmova kronika. Studie k počátkům českého dĕjepisectví a politického myšlení, Praha 1968. 39 Повесть временных лет, rok 6604 (1096), s. 151. O wyprawie Boniaka i okolicznościach sporządzenia zapiski – J. Powierski, Analiza przekazów Powiesti wriemiennych let z lat 6603–6604 a rekonstrukcja wydarzeń na Rusi od 1095 do wiosny 1097 roku, [w:] Komturzy, rajcy, żupani, red. B. Śliwiński (Studia z Dziejów Średniowiecza nr 11), Malbork 2005, s. 233–236, 267. Jan Powierski datował napad Boniaka na 1100 r. Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный
39
drugi raz bezbożny Boniak parszywy potajemnie, jak drapieżnik, niespodziewanie do Kijowa, i o mało nie wjechali do grodu Połowcy, i podpalili błonie wokół grodu, i skierowali się do klasztoru]. Boniak – jeśliby wierzyć opowiadaniu40 – próbował zdobyć ruską stolicę w zupełnie inny sposób niż Chrobry. Skradał się jak dzikie zwierzę i niewiele brakowało, a zająłby miasto znienacka. Bolesław – przypomnijmy – otwarcie rozpędził wrogów, „jak wiatr kurzawę”, a następnie, wkraczając do Kijowa ostentacyjnie przejął władzę nad stolicą. Działanie podstępne nie przystoi wielkiemu i cywilizowanemu władcy41, pasuje natomiast do „parszywego” i „drapieżnego” wodza nomadów. Nie inaczej u Anonima poczynali sobie Połowcy (Plauci) podczas napadu na Polskę. Niezliczone rzesze pogan przeprawiły się nocą przez Wisłę i o brzasku przystąpiły do łupienia kraju. Po całym dniu napastnicy z obfitą zdobyczą wrócili na drugi brzeg, gdzie rozbili obóz. Następnego dnia, a była to akurat niedziela, chrześcijanie zaatakowali obozowisko Połowców i zadali im klęskę42. W Gallowym opowiadaniu o wyprawie kijowskiej „król” Rusinów działał tak samo jak koczownicy – z zaskoczenia – a więc zaprzeczał swojej królewskiej godności. Porządek i otwartość, czyli dobre obyczaje, których monarcha powinien przestrzegać na wojnie, zostały zanegowane. Dlatego Anonim przydał „antybohaterowi” odpowiednich dla niego sprzymierzeńców – podstępnych i dzikich nomadów43. очерк), [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 120–121. Lichaczew uważał Nestora za autora zapiski. 40 W latopisie kijowskim, pod 1151 r., wspomniana została tradycja o Boniakowym uderzeniu szablą w Złotą Bramę: Ипатьевская лтопись, wyd. А.А. Шахматов, Полное Собранiе Русских Лтописей, t. II, wyd. 2, С.-Петербургь 1908, k. 432. Taki gest „czynił” Boniaka wielkim władcą i zdobywcą – J. Banaszkiewicz, Bolesław i Peredsława, s. 4, przyp. 4. Autor powieściowej zapiski pod 1096 r. być może więc celowo „degradował” Boniaka, przypisując mu rolę podstępnego łupieżcy. 41 G. Dumézil, Heur et malheur du guerrier. Aspects mythiques de la fonction guerrière chez les Indo-Européens, wyd. XII, Paris 1996, s. 93–97, 109–112; L. Wojciechowski, Podstęp w kronikach Anonima Galla i Mistrza Wincentego, „Zeszyty Naukowe KUL”, XXXVII, 1994, nr 3–4, s. 33. 42 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 19, s. 86–87. 43 W identyczny sposób Kadłubek konfrontował „cywilizowanego” Kazimierza Sprawiedliwego z „dzikimi Pollexiani” – B. Kürbis, Pollexianorum cervicosa feritas.
40
Kolejne u Galla przeciwstawienie dostojnego władcy „zwyczajnym wrogom” pojawiło się w anegdocie o chytrych Czechach, którzy wywiedli w pole Bolesława Szczodrego. Zdarzyło się bowiem za jego panowania, że książę czeski przedarł się przez leśną gęstwinę i wkroczył do Polski44. Gdy Czesi obozowali, Bolesław z wojskiem odciął im drogę odwrotu. „Et quia plurima pars diei preterierat, suosque properando fatigaverat, sequenti die se venturum ad prelium per legatos Bohemis intimavit, eosque ibidem residere, nec se diucius fatigare, magnis precibus exoravit. Antea quidem exeuntes, inquit, de silva sicut lupi capta preda famelici, silvarum latebras absente pastore inpune solebatis penetrare, modo vero presente cum venabulis venatore, canibusque post vestigia dissolutis, non fuga nec insidiis, sed virtute poteritis extensa retiacula devitare”45 [I ponieważ większa część dnia minęła, a także spiesząc się, swoich zmęczył, oznajmił Czechom przez posłów, aby następnego dnia przystąpili do bitwy, i licznymi prośbami prosił ich, aby zostali tam i nie męczyli go dłużej. Przedtem bowiem – mówi – wychodząc z lasu, niczym głodne wilki, wziąwszy zdobycz, mieliście zwyczaj, pod nieobecność pasterza, chować się w kryjówkach lasów, ale teraz, w obecności myśliwego z oszczepami i psami rozpuszczonymi za śladem, nie ucieczką, albo podstępem, lecz męstwem możecie wyjść z zastawionych sideł]. Książę czeski chytrze („versuta calliditate”) odpowiedział Bolesławowi: „indignum esse tantum regem ad inferiorem declinare, sed die crastina, si filius est Kazimiri, sit paratus ibidem Bohemorum servitium expectare. Bolezlauus vero, ut se filium ostenderet Kazimiri, ibi stando Bohemorum fallacie satisfecit”46 Dzikość i barbarzyństwo w opinii Mistrza Wincentego, [w:] Słowianie w dziejach Europy. Studia historyczne ku uczczeniu 75 rocznicy urodzin i 50-lecia pracy naukowej profesora Henryka Łowmiańskiego, red. J. Ochmański, Poznań 1974, s. 131–138. 44 G. Labuda, Zatargi z Czechami i Pomorzanami w pierwszym okresie rządów Bolesława Śmiałego (1058–1073), „Zapiski Historyczne”, t. L, 1985, z. 3, s. 37, 45, uznał, że wzmianka o konfrontacji Bolesława z księciem czeskim jest dalszym ciągiem opowiadania o oblężeniu Hradca (Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 22, s. 48). O kłopotach z datowaniem tego najazdu księcia czeskiego (Wratysława II) na Polskę – V. Vaníček, Vratislav II. (I.) První český král. Čechy v době evropského kulturního obratu v 11. století, Praha 2004, s. 120–121. 45 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 24, s. 49. 46 Ibidem, s. 49–50.
41
[niegodne jest, aby taki król zniżał się do gorszego, lecz następnego dnia, jeśli jest synem Kazimierza, niech będzie gotowy i tu oczekuje na służby Czechów. Bolesław zaś, aby okazać się synem Kazimierza, został tam, wierząc w kłamstwa Czechów]. Tymczasem Czesi uciekli pod osłoną nocy. Bolesław bolał nad tym i był zły na siebie, że dał się tak oszukać. Niezwłocznie też ruszył w pościg, zabijając wielu spośród wrogów. Tekst Galla można rozpatrywać na różnych poziomach. Zacznę od kwestii odmienności deklarowanych postaw władców polskiego i czeskiego. Bolesław Szczodry dopadł najeźdźców, zachodząc ich od tyłu. Do tego momentu można by uważać, że stosował metody swoich przeciwników. Król nie zaatakował ich jednak od razu, lecz wezwał do walki w wyraźnie wyznaczonym miejscu i czasie. Umawianie się na bitwę wprowadza Bolesława na wyższy poziom, pokazuje, że moralnie góruje on nad przeciwnikiem. W przemówieniu króla Czesi zostali porównani do wygłodniałych wilków, porywających zdobycz i unikających kontaktu z pasterzem, a ich podstępne działanie przeciwstawiono męstwu. Nie ulega wątpliwości, że wielki król powinien walczyć mężnie i otwarcie, a skłonność do oszustw przypisywano czeskim grabieżcom. Dwie różne postawy na wojnie są fundamentem opowieści o spotkaniu Szczodrego z Czechami. Znakomicie podkreślił to Wincenty Kadłubek, komponując na nowo ten sam epizod. Kiedy polski król zaskoczył przeciwników, zachodząc ich od tyłu, „incautos occupare potuisset. Absit, ait, ne nostre titulus uictorie quodam latrocinio insidiarum furnescat”47 [nieświadomych mógł napaść. Nie może być, powiedział, aby sława zwycięstwa łotrostwem zasadzki pociemniała]. Wykorzystanie sytuacji i niezapowiedziany atak na wrogów, którzy wpadli w zasadzkę, zniweczyłyby chwałę zwycięstwa, a na niej wielkiemu monarsze zależało najbardziej. Takie wymodelowanie postaci Szczodrego przez Kadłubka przypomina wątek obecny w tradycji osnutej wokół Aleksandra Wielkiego. W żywocie napisanym przez Plutarcha król macedoński przed bitwą pod Gaugamelą z pogardą odrzucił 47 Magistri
Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 18, s. 54. Podobne zasady konstruowania narracji można odnaleźć w innych fragmentach dzieła Kadłubka – B. Kürbis, Pollexianorum cervicosa feritas, s. 135.
42
propozycję Parmeniona, aby w nocy znienacka zaatakować obóz perski. Zwycięstwo odniesione w ten sposób byłoby – wedle słów, które biograf kazał wypowiedzieć Aleksandrowi – ukradzione48. Drugi poziom interpretacji Gallowej opowieści dotyczy kronikarskiej oceny Bolesława II. Wielu historyków było przekonanych o przychylnym stosunku dziejopisarza do króla49. Tymczasem Anonim traktował go z nieukrywaną ambiwalencją, jako władcę niezbyt fortunnego50, i dlatego w epizodzie pościgu za Czechami pokazał, że Bolesław nie dorósł do roli, jaką powinien był odegrać. Szczodry powstrzymał się od natychmiastowego uderzenia na nieprzyjaciół powodowany nie tyle pragnieniem iście królewskiej chwały (jak u Kadłubka), ile późną porą i zmęczeniem swoich ludzi. W posłaniu przekazanym Czechom pojawiła się metafora myśliwska. Król porównał siebie do łowcy, który z psami i oszczepami osaczył zwierzynę. W innym miejscu Anonim włożył tę przenośnię w usta władcy ruskiego – jak pamiętamy – przykładowego „antybohatera”. Przypisanie wodzowi autokreacji na myśliwego dopadającego uciekające zwierzę można uznać za zabieg deprecjonujący. Tak wypowiadający się bohater dokonuje popisu pychy i pewności siebie w obliczu wroga, który wcale nie został jeszcze po48 Plutarch
z Cheronei, Żywoty sławnych mężów (z żywotów równoległych), tłum. M. Brożek, wyd. V, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1976, Aleksander Wielki, rozdz. 31, s. 175–176. 49 Tak np.: M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, s. 66–67, 199; T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla. Rozbiór krytyczny pierwszej księgi, cz. 1, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, t. XVII, 1952, z. 3–4, s. 79, zwłaszcza przyp. 26; J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 25–26, 132–134. 50 Zauważył to już S. Zakrzewski, Bolesław Szczodry. Próba portretu, [w:] Księga Pamiątkowa ku uczczeniu 250-tej rocznicy założenia Uniwersytetu Lwowskiego przez króla Jana Kazimierza r. 1661, t. II, Lwów 1912, s. 3, 22–27. Tak samo J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. III, red. S.K. Kuczyński, Warszawa 1985, s. 27–28. Problem niechęci Anonima do Bolesława Szczodrego pełniej przedstawili: E. Skibiński, Biskup i monarcha, [w:] Docendo Discimus. Studia historyczne ofiarowane Profesorowi Zbigniewowi Wielgoszowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. K. Kaczmarek, J. Nikodem, Poznań 2000, s. 99–109; K. Skwierczyński, Recepcja idei gregoriańskich w Polsce..., s. 127–130; K. Benyskiewicz, Mieszko Bolesławowic 1069–1089. Źródła i tradycja historiograficzna, Kraków 2005, s. 21.
43
konany51. Najbardziej jednak uwłaczały Bolesławowi Szczodremu jego łatwowierność, naiwność i wrażliwość na pochlebstwa. Ponadto Czesi przebiegle skłonili go, aby postąpił po ich myśli, sugerując, że w przeciwnym razie okaże się bastardem. W opowieści Galla Bolesław dał się poniżyć, próbując udowodnić wrogom, że jest synem swego ojca. Wincenty Kadłubek w tym samym epizodzie znacznie przychylniej odniósł się do Szczodrego52 i usunął wszelkie negatywne aspekty postępowania króla. Zniknął zarówno „pragmatyczny” powód zaniechania natychmiastowego ataku, jak i wspomnienie Kazimierza Odnowiciela. U Mistrza Wincentego Bolesław dla sławy zrezygnował z działania podstępnego, a następnie dogonił uciekających wrogów i wszystkich zabił bądź schwytał. Jak widać, nawet epilog starcia został przez Kadłubka podretuszowany w celu przypisania ostatecznego zwycięstwa polskiemu władcy. Bolesław odniósł je – zgodnie z ogólną charakterystyką przypisaną mu przez Wincentego – w sposób bardzo okrutny: zabijał i brał do niewoli, nie zważając na wiek, ród ani stan53, ale trzeba przyznać, że wrogowie swoim oszustwem dali królowi powody do wściekłości54. Czesi natomiast w obu wariantach historii przedstawiani są tak samo. Za każdym razem są podstępnymi, tchórzliwymi, skłonnymi do ucieczki, chciwymi, kłamliwymi łupieżcami, ze względu na swoje cechy porównanymi do wilków. Przeciwstawienie wojny „królewskiej”, a więc otwartej, uporządkowanej, i „mos hostilis”, czyli podstępów, oszustw, grabieży i ucieczek, jest konstrukcją, którą operował Kosmas, przedstawiając wojnę księcia czeskiego Władysława z Bolesławem Krzywoustym w 1110 r. Polacy wraz z pretendentem do tronu praskiego (Sobiesławem) wkro51
M. Cetwiński, „Rex insulsus” i „parasitis exercitus”, s. 325; P. Żmudzki, Opisy bitew ukazujące wojowników gotowych przyjąć swój los (przykłady słowiańskie XI–XIII w.), [w:] Sacrum. Obraz i funkcja w społeczeństwie średniowiecznym, red. A. Pieniądz-Skrzypczak, J. Pysiak, Warszawa 2005, s. 153–154. 52 E. Skibiński, Biskup i monarcha, s. 103; K. Skwierczyński, Recepcja idei gregoriańskich w Polsce..., s. 191–192. 53 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 18, s. 54; R. Urbański, Granice okrucieństwa. O zagadkowej zbieżności stylistycznej w relacjach o najeździe mongolskim, „Studia Źródłoznawcze”, XLIV, 2006, s. 45–46. 54 Por. L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie..., s. 45.
44
czyli do Czech i doszli aż do Łaby, nie rabując i nie wzniecając pożarów. Władysław z wojskiem oczekiwał ich nad Cidliną, prawobrzeżnym dopływem Łaby. Polacy posłali do władcy czeskiego i powiedzieli: „Non nos hostilia portamus hastilia nec venimus pugnare, sed te fratre cum tuo pacificare. Sin autem nostris monitis adquiescere non vis, cras transibimus flumen et cetera post hec. Amen”55 [My nie niesiemy wrogich włóczni, ani nie przychodzimy walczyć, lecz pogodzić cię z twoim bratem. Jeżeli zaś naszemu upomnieniu nie zechcesz być posłuszny, jutro przejdziemy rzekę i reszta po tym. Amen]. Z kontekstu wynika, że „cetera” sugeruje zamiar stoczenia bitwy. Władysław dał wiarę Polakom i przeprawił się przez rzekę, chcąc zetrzeć się z nimi. Ci natomiast pozostali na przeciwległym brzegu i zadowoleni z udanego podstępu zaczęli grabić oraz siać zniszczenie. Bezsilny Władysław obserwował ekscesy Polaków zza rzeki56. Przyjrzyjmy się konstrukcji opowieści. Podstęp się udał, ponieważ polscy wojownicy uwiarygodnili się w oczach wrogów powstrzymywaniem się od działań zazwyczaj podejmowanych przez najeźdźców oraz ofertą polubownego rozstrzygnięcia sporu bez rozlewu krwi. Dlatego Władysław, chociaż nie wierzył w pokojowe intencje Bolesława i Sobiesława, przyjął propozycję stoczenia bitwy w określonym miejscu i czasie (za rzeką, jutro). Przechodząc do finału opowieści, Kosmas zlekceważył szczegóły geograficzne, które sam wcześniej pieczołowicie podał. Z tekstu w żaden sposób nie wynika, czy rzeka, za którą miała być stoczona bitwa, to Cidlina czy Łaba57. Nie to jest w opowieści istotne. Wystarczy, że można dostrzec konstrukcję zapewniającą przekaz treści ideowych: 1) w chwili wymiany poselstw oba wojska znajdowały się po tej samej stronie jakiejś rzeki; 2) umówionym miejscem bitwy był przeciwległy brzeg tej rzeki; 3) na drugą stronę rzeki przeprawił się tylko Władysław; 4) Bolesław pozostał na tym brzegu rzeki, na którym był, i odseparowany od przeciwnika przystąpił do pustoszenia Czech. Fabuła została zbudowana na przeciwstawieniu 55
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 35, s. 206. Ibidem, s. 207. 57 Ibidem, s. 207, przyp. 1. Zob. także: K.-G. Crem, Iudicium belli, s. 200–201. O innej niekonsekwencji w tym samym fragmencie kroniki Kosmasa – zob. rozdz. III. 56
45
podstępu i grabieży wojnie otwartej, uczciwej i honorowej. Nie trzeba nawet dodawać, że oszustwo deprecjonowało – według Kosmasa – Krzywoustego i czyniło go gorszym od oszukanego, ale honorowego Władysława58. Podobne wartościowanie działań podejmowanych na wojnie odnajdujemy w Powieści minionych lat. Pod rokiem 1096 została tam zapisana opowieść o batalii stoczonej przez kniazia Olega Światosławowicza59 z synami Włodzimierza Monomacha: Iziasławem i Mścisławem. Kluczem do zrozumienia przesłania zapiski jest kwestia ojcowizny. Latopisarz pochwalał kniaziów poprzestających na tym, co odziedziczyli po ojcu, ganił zaś sięgających po cudze60. Opisywany konflikt zbrojny rozpoczął się po odrzuceniu Olegowego żądania zwrotu Muromia. Pretensje Olega były słuszne, gdyż gród należał do jego ojcowizny. Iziasław Włodzimierzowicz, który niesprawiedliwie okupował nie swoją własność, ufał, że wygra wojnę dzięki wielkiej liczbie wojowników. Bitwa o Murom zakończyła się jednak klęską i śmiercią Iziasława. Zwycięzca poszedł za ciosem, przekroczył granice własnej 58 Moralną wyższość Władysława nad Krzywoustym Kosmas pokazywał również przy innych okazjach – Z. Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, Warszawa 2005, s. 163. 59 O Olegu: J. Dudek, Bizantyńska niewola księcia Olega-Michała Światosławowicza. Ze studiów nad pontyjską polityką Cesarstwa Bizantyńskiego w drugiej połowie XI w., [w:] Europa Środkowo-Wschodnia. Ideologia, historia a społeczeństwo. Księga poświęcona pamięci Profesora Wojciecha Peltza, red. J. Dudek, D. Janiszewska, U. Świderska-Włodarczyk, Zielona Góra 2005, s. 163–185; П.П. Толочко, Любецкий з’їзд князів, [w:] Любецкий з’їзд князів 1097 року в історичній долі Київской Русі, red. П.П. Толочко, Чернігів 1997, s. 9–13; A. Poppe, Oleg-Michał, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. III, cz. 2, red. G. Labuda, Z. Stieber, Wrocław–Warszawa–Kraków 1967, s. 475–476. 60 Д.С. Лихачев, Сочинения князя Владимира Мономаха, [w:] idem, Великое наследие. Классические произведения литературы Древней Руси (Избранное), Санкт-Петербург 1997, s. 177–178; А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, Москва 1977, s. 233–234. Apołłon Kuźmin uważał, że ideę poszanowania dla ojcowizn różnych linii dynastycznych latopisarz mógł wywieść z włączonego do tekstu Powieści minionych lat listu Monomacha do Olega. Inaczej J. Powierski, Analiza przekazów Powiesti wriemiennych let z lat 6603–6604..., s. 236– 238. Powierski chyba niepotrzebnie zakładał, że zapiska była skompilowana z dwóch źródeł, jednego promonomachowego, drugiego przyjaznego Olegowi.
46
ojcowizny i zajął włości Włodzimierzowiczów. Wówczas do akcji wkroczył Mścisław, kolejny syn Monomacha. Autor zapiski wyraźnie darzył sympatią tego kniazia. Mścisław został przedstawiony jako mąż pokojowy, próbujący załatwić sprawę z Olegiem po dobroci. Proponował nawet przeciwnikowi, że pogodzi go z Monomachem, bolejącym po stracie Iziasława. Oleg jednak, zaślepiony powodzeniem, zamyślał już atak na Nowogród, czyli stolicę Mścisławową. Wojna trwała więc dalej. W trakcie dalszych działań wojennych Mścisław jeszcze raz zaproponował Olegowi pokój. Tym razem otrzymał odpowiedź z pozoru satysfakcjonującą. „Олегъ же посла к нему, с лестью хотя мира; Мстиславъ же, имы льсти вѣры, и распусти дружину по селом. И наста Феoдорова недѣля поста, и приспѣ Феодорaва субота, a Мстиславу сѣдящю на обѣдѣ, прииде ему вѣсть, яко Oлегъ на Клязмѣ, близь бо бѣ пришелъ без вѣсти. Мстиславъ жe емy имъ вѣру, не постави сторожовъ; но богъ вѣсть избавляти благочестивыя своя oт льсти”61 [Oleg zaś posłał do niego podstępnie, że chce pokoju; Mścisław zaś dał podstępowi wiarę i rozpuścił drużynę po wsiach. I nastał Teodorowy tydzień i przyszła Teodorowa sobota, a do Mścisława, siedzącego przy obiedzie, przyszła wieść, że Oleg nad Klaźmą, blisko, bo przyszedł niespodziewanie. Mścisław bowiem dawał mu wiarę i nie postawił straży; ale Bóg umie wybawić bogobojnych od podstępu]. Oleg liczył, że oszukany i zaskoczony przeciwnik ucieknie. Tymczasem Mścisław się nie uląkł. Wręcz przeciwnie, wyprowadził wojsko z grodu i uszykował, czekając na atak. Po czterech dniach dołączył do niego brat Wiaczesław z Połowcami. Jednemu z koczowników, Kunujowi, Mścisław powierzył chorągiew Włodzimierzową. Ojcowski sztandar („стягъ”)62 stanął na prawym skrzydle, czyli w miejscu zaszczytnym. Już sam widok znaku Monomacha wpra61
Повесть временных лет, rok 6604 (1096), s. 169. Według kroniki Jerzego Hamartolosa podobną fałszywą prośbę o pokój Awarowie skierowali do cesarza Herakliusza – Д.С. Лихачев, Статьи и комментарии, [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 224. 62 В. Бережинский, Знамя в войске Киевской Руси как атрибут дружинной культуры и средство управления боем, [w:] Дружиннi старожитностi Центрально-Схiдної Європи VII–XI ст. Матерiали Міжнародного польового археологічного семiнару, red. П.П. Толочко, Чернігів 2003, s. 10–17.
47
wił Olega w przerażenie. Kiedy rozpoczęła się bitwa i Światosławowicz ujrzał, że oddział z chorągwią wychodzi na tyły jego wojska, rzucił się do ucieczki63. Latopisarz, chociaż niewątpliwie sprzyjał Monomachowi i jego synom, w sprawie dążenia do odzyskania ojcowizny przyznawał rację Olegowi. Dlatego Iziasław Włodzimierzowicz, opanowując Murom, postąpił – według autora – niegodziwie. Równie niegodne było jego przekonanie, że zwycięstwo zależy od dużej ilości wojska. Po śmierci Iziasława negatywnym bohaterem opowieści stał się Oleg, który również sięgnął po cudzą ojcowiznę. Jakby na zasadzie symetrii, on także zaczął wojować (w opowieści) w sposób niegodny kniazia. Powieściowe napomnienie jest tu szczególnie ostre. Sam Bóg chroni ofiarę podstępu (льсти)64 i daje zwycięstwo Mścisławowi, który mężnie i otwarcie wyszedł z grodu i stanął do walki. Nawet manewr okrążający – zazwyczaj przeprowadzany potajemnie – tu został wykonany przez Kunuja, który niósł sztandar i był widoczny z daleka. Mścisław wygrał bitwę, walcząc otwarcie bez skrytych machinacji. Podsumowując opowieść pod kątem charakterystyki występujących w niej kniaziów, można zauważyć prawidłowość. Ten, kto jest chciwy i bezprawnie zagarnia czyjąś własność, zaczyna walczyć niehonorowo, czyli oszukuje albo próbuje wykorzystać przewagę liczebną. Natomiast koczownicy, co znamienne, gdy stanęli po właściwej – z punktu widzenia autora – stronie, zupełnie tracą swoje negatywne właściwości65. Przekonanie, że Bóg nie lubi podstępów i królom nie wypada oszukiwać przeciwników, pojawiło się także w liście napisanym przez władcę Czech, Przemysła Otakara II, do papieża Aleksandra IV. Treść listu zachowała się w tak zwanej drugiej kontynuacji Kosmasa66. 63 Повесть
временных лет, rok 6604 (1096), s. 170. J. Powierski, Analiza przekazów Powiesti wriemiennych let z lat 6603–6604..., s. 254: bitwa została stoczona nad Kołaszką 27 II 1097 r. 64 Konteksty słowa „лесть” – В.В. Колесов, Древняя Русь: наследие в слове. Бытие и быт, Санкт-Петербург 2004, s. 127–132. 65 P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 165. 66 O źródle – zob. posłowie do wydania czeskiego przekładu: Pokračovatelé Kosmovi, wyd. M. Bláhová, Z. Fiala, Praha 1974, s. 208; A. Ganzel-Kowalewska, Druga
48
Władca czeski zdał Stolicy Apostolskiej relację ze swojego wielkiego zwycięstwa nad Węgrami odniesionego pod Kressenbrun 12 lipca 1260 r. Czeska wersja wydarzeń, oczywiście wybitnie stronnicza, na każdym kroku podkreślała nikczemność wrogów. Oddajmy głos Otakarowi. Wrogie wojska spotkały się, dochodząc do przeciwległych brzegów rzeki Morawy. Utrudniało to rozpoczęcie bitwy, ponieważ żadna strona nie chciała przeprawiać się atakowana przez nieprzyjaciela. Doszło więc do rokowań między czeskim monarchą a królami Węgier: Belą IV i Stefanem V. Przemysł namawiał do zawarcia pokoju, ale serca władców węgierskich pozostały twarde jak serce faraona. Wreszcie zdecydowano się na rozejm, który zaprzysięgły obie strony. Przerwa w działaniach wojennych miała umożliwić armii węgierskiej spokojne przejście przez Morawę. Władcy umówili się, że trzeciego dnia stoczą bitwę na równych i sprawiedliwych warunkach. Jednak podstępni Węgrzy „clam noctu ad nostram partem cum omni suo exercitu transierunt. Et cum diceremus: pax et securitas! subito cum inenarrabili multitudine contra nos inprovisos apparuerunt in campo”67 [potajemnie przeszli nocą na naszą stronę z całym swoim wojskiem. I gdy my mówiliśmy: pokój i bezpieczeństwo! nagle pojawili się na polu w niedającej się opowiedzieć mnogości naprzeciw nas, nieprzygotowanych] i uderzyli na obóz czeski w dniu rozejmu. Większość wojowników Przemysła przebywała w tym momencie w sąsiednim miasteczku. Węgrzy atakowali ustawieni w szyk półkolisty i sprawiali wrażenie – zdaniem autora listu – jakby chcieli żywcem pożreć Czechów. Nie pomogło to jednak Beli i Stefanowi. Bitwę wygrali Czesi. Według Otakara, to Bóg pokonał królów węgierskich rękami wojowników czeskich („deus per manus nostras et nostrorum immu kontynuacja Kosmasa jako źródło do dziejów XIII wieku, „Acta Universitatis Wratislaviensis”, nr 126, Historia XIX, Wrocław 1970, s. 97–112; M. Bláhová, Poznámka k datování vzniku kompilace druhého pokračování Kosmova, [w:] Seminář a jeho hosté. Sborník prací k 60. narozeninám doc. dr. Rostislava Nového, Praha 1992, s. 37–43; J. Nechutová, Latinská literatura českého středovĕku do roku 1400, Praha 2000, s. 80– 82; P. Żmudzki, Studium podzielonego Królestwa. Książę Leszek Czarny, Warszawa 2000, s. 123–125; P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 154–160. 67 Pokračovatelé Kosmovi (Příběhy krale Přemysla Otakara II), wyd. J. Emler, Fontes Rerum Bohemicarum, wyd. F. Palacký, t. II, Praha 1874, s. 316–317.
49
suorum militum exterruit”). Na poparcie tej tezy został w liście umieszczony spis sojuszników Beli IV i Stefana V, zawierający „innumeram multitudinem inhumanorum hominum Comanorum et Ungarorum et diversorum Sclavorum, Siculorum quoque et Walachorum, Bezzerminorum et Hysmahelitarum, scismaticorum etiam, utpote Graecorum, Bulgarorum, Rusciensium et Bosnensium haereticorum”68 [niezliczoną wielość nieludzkich ludzi: Kumanów, Węgrów i różnych Słowian, Szkelerów, także i Wołochów, Bezzerminów [?] i Izmaelitów, schizmatyków także, mianowicie Greków, Bułgarów, ruskich i bośniackich heretyków]. Przemysł Otakar II przedstawiał siebie jako orędownika pokoju, do ostatniej chwili liczącego na bezkrwawe rozwiązanie sporu. Zmuszony do wojny przez wrogów, starał się, aby była prowadzona uczciwie. Natomiast królowie Węgier działali podstępnie, złamali własne przysięgi i próbowali z wielką armią osaczyć szczupłą garstkę Czechów. Z przypisanym im stylem działania wyraźnie wiąże się informacja o składzie wojska Arpadów. Na liście wrogich ludów figurują koczownicy: Kumani (czyli Połowcy) i biblijni Izmaelici, następnie schizmatycy-heretycy: Grecy, Bułgarzy, Rusini i Bośniacy oraz inni. Wszyscy zostali zakwalifikowani jako horda „nieludzkich ludzi”. Po raz kolejny można zauważyć, że nieuczciwi królowie muszą mieć otoczenie stosowne do swojej nikczemności – wojowników, którym autor opowieści o bitwie odmówił człowieczeństwa. W tej budzącej grozę grupie znaleźli się między innymi koczownicy. Przypisywanie wrogom działań potajemnych dość często pełniło funkcję zabiegu deprecjonującego. Trzynastowieczna Chronicon Montis Sereni pod rokiem 1209 zawiera historię wojny stoczonej między szwagrami: margrabią łużyckim Konradem a Władysławem Laskonogim. Pozytywnym bohaterem opowiadania jest saski marchio, który obległ gród Lubusz, mszcząc liczne krzywdy doznane od polskiego księcia. Laskonogi wyruszył na odsiecz z bardzo licznym wojskiem. 68
Ibidem, s. 316; J. Žemlička, Století posledních Přemyslovců. Český stát a společnost ve 13. století, Praha 1986, s. 113–115; J.K. Hoensch, Přemysl Otakar II. von Böhmen. Der goldene König, Graz–Wien–Köln 1989, s. 116; K.-G. Crem, Iudicium belli, s. 76–79.
50
Kiedy zbliżył się do Odry, posłał do szwagra i wezwał go do bitwy w dniu następnym. Była to jednak wyłącznie próba uśpienia czujności przeciwnika. Wieczorem Polacy przeprawili się przez rzekę i ruszyli na obóz Sasów, prowadzeni przez wróżkę czerpiącą wodę sitem, co uczyniło z tej opowiastki exemplum słynne wśród historyków69. Aby zwrócić uwagę na naganny charakter poczynań Władysława, kronikarz opisał dyskusję stoczoną przez księcia z własnym dostojnikiem, „żupanem”, który zaprotestował przeciwko łamaniu słowa danego margrabiemu. Ten „jedyny sprawiedliwy” w polskim oddziale został oskarżony o tchórzostwo i niewierność oraz zmuszony do dalszego udziału w akcji. Żupan, zanim wbrew sobie przystąpił do bitwy, przepowiedział swój zgon. Finał opowieści rozstrzyga, kto miał słuszność. Margrabia Konrad bowiem nie dał się zaskoczyć. Dojrzale uszykował swoich wojowników i wyszedł wrogom naprzeciw. Polacy uciekli. Spośród nich tylko żupan walczył mężnie i zginął. Margrabia zdobył Lubusz i kazał powiesić jego obrońców70. Czytelnik Chronicon Montis Sereni może bez trudu odkryć przesłanie epizodu. Polskiego księcia hańbiło niedotrzymywanie słowa i oszukiwanie przeciwnika. Kropką nad „i” jest postawa żupana. Dostojnik wiedział lepiej od swojego władcy, jak należy się zachowywać. Prawość postaci żupana potwierdza spełnione proroctwo własnej śmierci. Kronikarz wyraźnie suge69
Na przykład dla Patricka Geary’ego przekaz ten, podobnie jak Kosmasowa opowieść o Amazonkach, może świadczyć o funkcjonowaniu oddziałów kobiecych w armiach słowiańskich – P. Geary, Cur in feminas tamdiu perseverat?, [w:] Die Suche nach den Ursprüngen. Von der Bedeutung des frühen Mittelalters, wyd. W. Pohl (Forschungen zur Geschichte des Mittelalters, t. 8), Wien 2004, s. 41. Bardziej wyważoną opinię Geary’go na temat możliwych interpretacji passusu z Chronicon Montis Sereni można znaleźć w tekście, który opublikował dwa lata później – P. Geary, Women at the Beginning. Origin Myths from the Amazons to the Virgin Mary, Princeton–Oxford 2006, s. 9, 37. 70 Chronicon Montis Sereni, wyd. E. Ehrenfeuchter, Monumenta Germaniae Historica Scriptores, t. XXIII, Hannoverae 1874 (reprint Stuttgart 1986), s. 176; P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 170–171. O politycznych okolicznościach konfliktu ostatnio – M. Smoliński, Przyczyny wojny piastowsko-wettyńskiej w 1209 roku. Fragment polityki zagranicznej Władysława Laskonogiego w latach 1202/5–1209, [w:] Odkrywcy, princepsi, rozbójnicy, red. B. Śliwiński (Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza, nr 13) Malbork 2007, s. 233–268.
51
rował, że niewłaściwe postępowanie Laskonogiego sprowadziło na niego klęskę. Wiarołomstwo Władysława sprowokowało i w sensie fabularnym usprawiedliwiło krwawą zemstę Konrada na obrońcach Lubusza. Znany nam już zestaw motywów dezawuujących: chciwość prowadząca do łupienia cudzych dóbr, porównanie do chciwego wilka, wreszcie podstępne osaczanie wrogów, składa się na wizerunek kniazia Igora, syna Ruryka, w młodszym zwodzie latopisu nowogrodzkiego71. Epicka tradycja o pierwszych Rurykowiczach została tam opracowana nieco inaczej niż w Powieści minionych lat i niekiedy przy użyciu szczegółów niewystępujących w kijowskiej kolekcji historycznej72. Nowogrodzka wersja opowieści o panowaniu Igora przedstawiła kniazia w zdecydowanie złym świetle i to pomimo nazwania go na początku chrobrym i mądrym. Określenia te wydają się pustymi, konwencjonalnymi pochwałami. W następnym zdaniu zostały one przypisane Olegowi, który według latopisu nowogrodzkiego był wojewodą książęcym73. Narracja latopisarza z Nowogrodu całkowicie zaprzecza 71 А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, s. 85–110; A. Poppe, Latopisarstwo Nowogrodu Wielkiego, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. III, cz. 1, red. W. Kowalenko, G. Labuda, Z. Stieber, Wrocław–Warszawa–Kraków 1967, s. 27. 72 Aleksiej Szachmatow uznał, że latopis nowogrodzki przechował pierwotną wersję „opowieści o kniaziach ruskich”: A.A. Шахматовъ, Разысканiя о древнйшихъ русскихъ лтописныхъ сводахъ, С.-Петербург 1908, s. 289; Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), s. 52–54; C. Zuckerman, On the Date of the Khazars’ Conversion to Judaism and the Chronology of the Kings of the Rus Oleg and Igor. A Study of the Anonymous Khazar Letter from Genizah of Cairo, „Revue des Études Byzantines”, 53, 1995, s. 259–264. Z poglądem tym polemizował А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, s. 102–106. 73 O. Pritsak, The “Povĕst’ vremennyx lĕt” and the Question of Truth, [w:] History and Heroic Tale. A Symposium, Odense 1985, s. 143–144: ihumen Sylwester z klasztoru wydubickiego był pierwszym autorem/redaktorem Powieści, który znał dziesiątowieczne traktaty Rusi z Bizancjum. Na podstawie traktatu Olegowego powstała około 1115 r. nowa wersja najdawniejszych dziejów Rusi, w której Oleg odgrywał już rolę wielkiego kniazia. Inaczej А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, s. 328, który uważał, że tradycja kijowska od początku czyniła Olega kniaziem. Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), s. 117–119. Lichaczew uważał, że już Nestor, redagujący powieść niedługo
52
i mądrości, i męstwu Igora. Syn Ruryka faworyzował wojewodę Swenelda, oddając mu dań ulicką i drewlańską. „И рѣша дружина Игоревѣ: се далъ еси единому мужевѣ много”74 [I rzekła drużyna Igorowi: dałeś jednemu mężowi zbyt dużo]. W tych słowach wyraźnie pobrzmiewa utyskiwanie na książęcą niesprawiedliwość – niewłaściwy podział dóbr. Ponadto w latopisie nowogrodzkim przedstawiona została tylko jedna wyprawa Igora na Carogród, zakończona sromotną klęską floty Igorowej, spalonej ogniem greckim przez patrycjusza Teofana75. Zanim do tego doszło, wojownicy Igora niebywale znęcali się nad poddanymi cesarza. Według dziejopisarza znad Wołchowa był to niewątpliwie najokrutniejszy napad ruski na Bizancjum. Porażkę floty Rusów pomścił wojewoda Oleg, odnosząc, bez udziału kniazia, wielkie zwycięstwo nad Grekami. Igor pomagał jedynie w przygotowaniach do tej wyprawy i po jej zakończeniu otrzymał dary od zwycięzcy76. Podsumowując, w tradycji północnoruskiej syn Ruryka został zapamiętany jako władca okrutny, przegrany, niesprawiedliwy, nieporadny i leniwy77. Rozważmy teraz, w jakim kontekście wizerunek złego kniazia dopełniają motywy wilczej chciwości i działania podstępnego. Pierwszy z nich pojawił się w opowiadaniu o konfrontacji z Drewlanami. Drużyna Igorowa – o czym była już mowa – nie lubiła Swenelda. Kiedy wojownicy drugi raz zwrócili się z pretensjami do Igora, wskazali na swoje rażące ubóstwo w porównaniu z bogactwem pachołków („отроци”) wojewody. Jednocześnie przedstawili plan poprawy stanu rzeczy – wyprawę na Drewlan po dań, która miała wzbogacić i kniazia, i drużynę. przed 1113 r., znał traktaty. М.Х. Алешковский, Повесть временных лет, s. 24, zakładał, że Nestor ukończył redakcję Powieści w 1114 r. 74 Новгородская первая летопись старшего и младшего изводов, wyd. А.Н. Насонов, Москва–Ленинград 1950, s. 109. 75 Ruska opowieść o tej wyprawie zaczerpnięta została ze źródeł greckich: Pseudo-Symeona (kontynuacji kroniki Jerzego Hamartolosa) i żywotu św. Bazylego Młodszego – C. Zuckerman, On the Date of the Khazars’ Conversion to Judaism…, s. 264. 76 Ibidem, s. 262–268. Zuckerman uznał ten fragment narracji latopisu nowogrodzkiego za całkowicie ahistoryczny. 77 А.П. Богданов, Княгиня Ольга, „Вопросы истории”, 2005, 2, s. 58.
53
И послуша их Игорь, иде в данѣ, и насиляше имъ и мужи его; и возмя дань, поиде въ свои град. Идущу же ему въспять, размысливъ, рече дружинѣ своеи: идѣте с данью домовъ, а язъ возвращуся и похожю еще. И пусти дружину свою домовѣ, с малою дружиною възратися, желая болшаго имѣниа. Слышавше Древляне, яко опять идет, сдумавше же Древляне съ княземъ своимъ Маломъ: аще ся волкъ въ овця ввадит, то выносит все стадо, аще не убиют его; тако и сеи, аще его не убиемъ, то все ны погубит. И послаша к нему, глаголюще сице: почто идеши опять; поималъ еси всю дань. И не послуша Игорь; и изшедше Древлянѣ из града Корестеня противу, и убиша Игоря и дружину его: бѣ бо их мало”78 [I posłuchał ich Igor, poszedł po dań i ciemiężył ich [Drewlan – P.Ż.] i jego mężowie, i wziąwszy dań, poszedł do swojego grodu. Ale idąc z powrotem, rozmyśliwszy się, powiedział drużynie swojej: idźcie z danią do domu, a ja wrócę i pochodzę jeszcze. I puścił drużynę swoją do domu, a z małą drużyną wrócił, pragnąc więcej mienia. Drewlanie, słysząc, że znowu idzie, naradzili się ze swoim kniaziem Małem: jak wilk wejdzie między owce, to wyniesie całe stado, jeśli się go nie zabije; tak i ten, jak go nie zabijemy, to wszystkich nas pogubi. I posłali do niego, mówiąc tak: czemu znowu idziesz; wziąłeś już całą dań. I nie posłuchał Igor; i wyszli Drewlanie z grodu Iskorostenia przeciwko niemu, i zabili Igora i jego drużynę: bo było ich mało].
Historycy marksiści mieli skłonność do traktowania wszystkich wzmianek o dani jako świadectw zbierania regularnych podatków79. W tym wypadku jednak mamy do czynienia z częściowo tylko usankcjonowanym łupiestwem80. Igor ze swoimi ludźmi „насиляше” Drewlanom przy okazji zbierania dani. Mimo to kniaź Mał do pewnego momentu akceptował fakt, że Rusowie „karmili się” w kraju drewlańskim. Dlatego dobra zebrane w trakcie pierwszego pochodu należały się Igorowi. Kniazia kijowskiego zgubiła dopiero jego nienasycona chciwość. Mał i jego otoczenie nie wyrazili zgody na ponowne zbieranie dani. O swojej decyzji uprzedzili Igora, a ponieważ ich nie posłuchał, wyszli walczyć i zwyciężyli. Pazerność władcy Rusów kojarzyła się Drewlanom – wedle latopisarskich sformułowań – z zachowaniem wilka w stadzie owiec. Wilcza metafora tłumaczy reakcję mieszkańców Iskrostenia, jest ona lite78 Новгородская
первая летопись..., s. 110. и комментарии, s. 253–254; H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. V, Warszawa 1973, s. 214. 80 И.Я. Фроянов, Древняя Русь. Опыт исследования истории социальной и политической борьбы, Москва–Санкт-Петербург 1995, s. 47–58. 79 Д.С. Лихачев, Статьи
54
rackim usprawiedliwieniem zabójców Igora-tyrana81. Postąpili oni tak, jak należy poczynać sobie z wilkami. Kwestia porównania Igora do „wilka” wypłynęła w latopisie raz jeszcze, kiedy Drewlanie wyjaśniali Oldze, dlaczego zabili jej męża: „мужа твоего убихом, бяше бо мужь твои акы волкъ, восхыщая и грабя; а наши князи добри суть, расплодили землю нашю”82 [męża twojego zabiliśmy, bo twój mąż był jak wilk, kradł i grabił, a nasi kniaziowie są dobrzy, uczynili naszą ziemię płodną]. Zdanie to wręcz modelowo przeciwstawia sobie odmiennie pomyślanych bohaterów i, co za tym idzie, dwa typy społeczności. Po jednej stronie postawiono Igora chciwie i brutalnie dobijającego się o cudze bogactwa, po drugiej – kniaziów drewlańskich „zapładniających” swoją ziemię. W Powieści minionych lat dobroczynna działalność władców Drewlan została oddana czasownikiem „распасли”83, czyli „nakarmili”. Oba czasowniki odwołują się do trzeciej funkcji (Dumézilowskiej)84. Latopisarze przedstawili więc starcie z Igorem w kategoriach odwiecznego konfliktu bogatych i osiadłych wspólnot z reprezentantami drugiej funkcji – zajadłymi i nienasyconymi wojownikami85. Jeżeli porównać postępowanie ruskiego kniazia z poczynaniami Bolesława Chrobrego w Gallowej opowieści o wyprawie kijowskiej, ujawnia się przyczyna złej sławy Igora. Łupił on przeciwnika, nie pokonawszy go przedtem w otwartej i regularnej walce. Nie próbował też zdobyć stolicy Drewlan, Iskorostenia. Napadnięci słusznie więc (w świetle idei porządkującej fabułę) zakwestionowali Igorowe prawa do łupu. „Wilcza” chciwość nie jest jedynym wykroczeniem przeciwko monarszej godności przypisanym przez tradycję północnoruską Igoro81
Podobnie: П.П. Толочко, Дворцовые интриги на Руси, Киев 2001, s. 22. первая летопись..., s. 111. O warstwie językowej tego przekazu – В.В. Колесов, Древняя Русь: наследие в слове, s. 158–159. 83 Повесть временных лет, rok 6453 (945), s. 40. 84 G. Dumézil, Bogowie Germanów. Szkice o kształtowaniu się religii skandynawskiej, tłum. A. Gronowska, Warszawa 2006, s. 31–47. 85 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 63–118; R.L. Fisher Jr., IndoEuropean Elements in Baltic and Slavic Chronicles, [w:] Myth and Law among the Indo-Europeans. Studies in Indo-European Comparative Mythology, wyd. J. Puhvel, Berkeley–Los Angeles–London 1970, s. 154. 82 Новгородская
55
wi. W latopisie nowogrodzkim to on podstępnie zabił Askolda i Dira, odbierając im Kijów. Syn Ruryka, wraz z wojewodą Olegiem, przypłynął Dnieprem z północy, prowadząc ze sobą wojsko. Kiedy dowiedział się, kto rządzi w Kijowie, ukrył swoich wojowników w łodziach i z niewielką drużyną wyszedł na brzeg. Podając się za kupca, wywabił z grodu Askolda i Dira. „Слѣзъшима же има, выскакаша прочии воины з лодѣи, Игоревы, на брегъ; и рече Игорь ко Асколду: вы нѣста князя, ни роду княжа, нь азъ есмь князь, и мнѣ достоить княжити. И убиша Асколда и Дира”86 [Kiedy oni wyszli, wyskoczyli naprzeciw wojownicy Igorowi z łodzi na brzeg; i powiedział Igor Askoldowi: wy nie jesteście kniaziami ani z rodu książęcego, ale ja jestem kniaziem i mnie przystoi władać. I zabił Askolda i Dira]. Biorąc pod uwagę materiał zebrany w tym rozdziale, można postawić hipotezę, że opowieść o podstępnym zawłaszczeniu Kijowa konsekwentnie dopełnia wizerunek Igora. Z innych epizodów wynika, że przedstawiano go jako kniazia okrutnego, chciwego, niefortunnego i niewłaściwie dzielącego dobra. Przedkładanie podstępnego zabójstwa nad otwartą walkę jest typowym grzechem brutalnego wojownika, który nigdy nie dorósł do roli władcy.
2. KSIĄŻĘ CZESKI ŚWIĘTOPEŁK – PORTRET TYRANA Rozważając kronikarskie charakterystyki monarchów prowadzących wojny per nefas, trudno pominąć księcia czeskiego Świętopełka. W porównaniu z innymi niegodnie walczącymi władcami, przewijającymi się przez niniejszy rozdział, jest on postacią mniej jednoznaczną. We współczesnych dziejopisarzach budził trwogę, ale też pewien podziw87. Nikt nigdy nie zakwestionował jego męstwa. Szło ono w parze z niebywałym okrucieństwem. Przypisywano księciu także wady ze znane86 Новгородская
первая летопись..., s. 107. P. Kopal, Státnost a rituály v Kosmovĕ kronice, [w:] Stát, státnost, a rituály přemyslovského vĕku. Problémy, názory, otázky, red. M. Wihoda, D. Malaťák, Brno 2006, s. 180. 87
56
go nam zestawu cech deprecjonujących monarchę: chytrość, dzikość, wiarołomstwo. Gall Anonim wprowadził postać Świętopełka do opowieści o polskiej wyprawie odwetowej na Morawy, która odbyła się wiosną 1103 r.88 Bolesław Krzywousty wysłał wtedy trzy hufce wojowników, „qui in ipsa ebdomada dominice resurrectionis euntes et predam et incendia facientes, dignam pene suis factis recompensationem invenerunt, quia tante sollempnitatis reverenciam infregerunt”89 [którzy w sam tydzień Zmartwychwstania Pańskiego idąc i grabież, i pożary czyniąc, prawie otrzymali godną odpłatę za swoje czyny, ponieważ nie okazali szacunku takiemu świętu]. Narrację o ataku na Morawy kształtują elementy identyczne, jak w przypadku omawianego wyżej opowiadania o ekspedycji Władysława Hermana na Pomorze. Zostają tu zestawione te same cechy złej wojny, naruszenie czasu świętego i niegodziwe postępowanie wojowników w napadniętym kraju. Tym razem odpowiedzialność spadała tylko częściowo na nieobecnego przecież księcia, a bardziej na jego wojsko90. Już na początku opowieści Anonim zasugerował marny wynik wyprawy i nie miał najmniejszych wątpliwości, że kara spotkała Polaków nie tylko za toczenie walk w Wielkim Tygodniu, ale także za gwałty i grabieże czynione wśród Morawian91. Morawski epizod kończy się opowieścią o komesie Żelisławie92, który stracił w bitwie rękę, następnie pomścił stratę, zabijając wroga, a po powrocie, w ramach rekompensaty, otrzymał od księcia ramię ze złota. W obszernym materiale porównawczym można wskazać przykłady, że cielesny uszczerbek poniesiony w walce rozumiany był jako znak przejścia w sferę „antyporządku” albo jako kara za niewłaściwe postępowanie93. Być może zatem Żelisław stracił rękę, po88 J.
Banaszkiewicz, Złota ręka komesa Żelisława (Gall, II, 25; Kadłubek, II, 24, 26), [w:] Imagines Potestatis. Rytuały, symbole i konteksty fabularne władzy zwierzchniej. Polska X–XV w., red. J. Banaszkiewicz, Warszawa 1994, s. 228. 89 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 25, s. 92. 90 J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 78–79. 91 L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie..., s. 43. 92 K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, Wrocław–Warszawa–Kraków– Gdańsk 1975, s. 53, „mianował” Żelisława dowódcą wyprawy. 93 J. Banaszkiewicz, Złota ręka komesa Żelisława..., s. 232, 242: Walter, Gunter i Hagen, s. 235–236: Rudolf z Rheinfelden, Kono i Tyr, s. 240: w tym kontekście
57
nieważ „poręczył” za wszystkich polskich wojowników, którzy walczyli na Morawach w sposób nieprawy, „krzywy”94. Ofiara komesa pozwoliła Polakom uniknąć należnej kary – klęski lub haniebnej ucieczki – czyli losu zazwyczaj spotykającego w opowieściach niehonorowych grabieżców i podpalaczy. Trzeba przyznać, że polscy wojownicy napadający na Morawy znaleźli godnego siebie przeciwnika. In primo namque conflictu Suatopolc, dux Morauiensis, sicut aper molosis indagatus, scilicet undique curvo dente percuciens, alios perimit, aliis viscera fundit, nec prius gradum figit, vel facere dampnum desistit, donec venator anhelus cum alia turba canum suis laborantibus occurrit. Sic primum Suatopolc Polonos onustos preda circumflexo tramite precedens pene triumphaliter oppressisset, ni militaris acies totis viribus glomerata iram instantis pariter et audaciam repressisset95 [W pierwszym bowiem starciu, Świętopełk, książę morawski, niczym dzik psami szczuty, mianowicie we wszystkie strony krzywym zębem uderzając, jedne zabija, innym wnętrzności wywleka, i nie wcześniej wstrzyma bieg i zaniecha czynienia krzywdy, aż zdyszany myśliwy z inną sforą psów do utrudzonych przybiegnie. Tak najpierw Świętopełk, obciążonych zdobyczą Polaków, okrężną ścieżką wyprzedziwszy, niemal zwycięsko zaskoczyłby, gdyby zwarty oddział wojowników wszystkimi siłami nie przeciwstawił się zarówno gniewowi, jak i śmiałości atakującego].
Książę morawski działał metodami pochodzącymi z arsenału grabieżców i zwyczajnych napastników. Okrężną ścieżką obszedł Polaków i od razu wściekle zaatakował. Przypomnijmy, że Bolesław Szczodry – który chciał być wielkim władcą – w analogicznej sytuacji powstrzymał się od natychmiastowego ataku i próbował umówić się z przeciwnikami na bitwę w określonym miejscu i czasie. Gall Anonim nie ukrywał jednak, że Świętopełk, chociaż nie przestrzegał standardów zachowania właściwych dostojnym monarchom, służył słusznej sprawie obrony swojej domeny i pełnił rolę bicza Bożego, karzącego Polaków za ich grzechy. Wskazuje na to odpowiednio dobrana metaforyka. Książę morawski został porównany do dzika osaczonego przez o Żelisławie. Zob. też J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw. The Boyhood Deeds of Finn in Gaelic Narrative Tradition, Berkeley–Los Angeles–London 1985, s. 51–52. 94 O przywoływanym przeze mnie znaczeniu słowa „krzywy” – E. Kowalczyk, Krzywousty – skaza fizyczna czy moralna?, „Kwartalnik Historyczny”, CI, 1994, nr 1, s. 4–8. 95 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 25, s. 92.
58
sfory psów należących do myśliwego. Identyczne porównanie pojawiło się w innym miejscu Gesta ducum... przy okazji epickiej opowieści o bitwie stoczonej nad rzeką przez Bolesława Chrobrego z Rusinami96. W obu wypadkach ci, którzy osiągają sukces, są jak dziki, a rola myśliwych przypisana jest przegranym lub źle postępującym97. Poza tym określenie „aper” obrazuje to, co Gall powiedział wprost: „iram et audaciam” Świętopełka i jego ludzi98. Jeżeli w opowieści wojennej wódz działający podstępnie nie jest bohaterem negatywnym, bardzo często jego chytrość łączy się ze szczególną odwagą albo bitewnym szałem. Przypadek Świętopełka zmusza do refleksji i pogłębienia analizy. Okazuje się, że zdaniem średniowiecznych dziejopisarzy dzikość i zaskakiwanie wrogów nie są cechami czy sposobami działania jednoznacznie złymi. Skoro książę Moraw był mężny i słusznie oraz skutecznie bronił ojczyzny, to czy można z nim zestawiać wspomnianych w tym rozdziale władców tchórzliwych: „króla” Rusinów – wroga Bolesława Chrobrego, księcia czeskiego – przeciwnika Bolesława Szczodrego, wreszcie Olega Światosławowicza, który przestraszył się chorągwi Monomacha, albo monarchów przegranych: Belę IV, Stefana V bądź Władysława Laskonogiego? Czy w związku z tym opowiadania o podstępach wojennych są fragmentami narracji deprecjonującymi występujących w nich oszukujących władców? Opowieść o starciu Polaków z Morawianami i inne fragmenty Gesta ducum... Galla i Powieści minionych lat z pozoru pokazują, że na wojnie mogą oszukiwać wszyscy: dobrzy i źli, wielcy i mali, a skuteczny podstęp tych, którym sprzyja kronikarz, jest usprawiedliwiony. Takie ujęcie99 wydaje się 96
Ibidem, ks. I, rozdz. 10, s. 28. Porównanie to zainspirowane było starożytną epiką rzymską – M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, s. 127. 97 M. Cetwiński, „Rex insulsus” i „parasitis exercitus”..., s. 325; P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 153–154. Zob. omówiony już Gallowy epizod starcia Bolesława Szczodrego z podstępnymi Czechami. 98 Por. z materiałem zebranym w: G. Dumézil, Heur et malheur du guerrier, s. 195–196. 99 Tak rzecz ujmują np.: P. Choc, S mečem i štítem, s. 398–399; R. Kiersnowski, Symbole i znaki hańbiące w polskiej tradycji rycerskiej, [w:] Literatura i kultura polskiego średniowiecza. Człowiek wobec świata znaków i symboli, red. P. Buchwald-
59
jednak zbyt pospieszną syntezą, lekceważącą rysy epickiego charakteru i cechy postaci działających podstępnie. Wracając do Świętopełka – jak go przedstawił Gall Anonim – można powiedzieć, że to, co uchodziło księciu morawskiemu – książątku dzielnicowemu, hańbiło władcę całych Czech. Za dowód niech posłuży obszerna, sumaryczna ocena, jaką Anonim wystawił Świętopełkowi w trzeciej księdze swojego dzieła. Et quia forte Suatopolc ad memoriam revocamus, opere precium est, ut aliquid de vita et morte ipsius ad correccionem aliorum inducamus. Igitur Suatopolc dux Morauiensis hereditarie prius extitit, postea vero ducatum Bohemie Boriuoy suo dominio plenus ambicione supplantavit, genere quidem nobilis, natura ferox, militia strenuus, sed modice fidei et ingenio versutus. Huius enim consilio cesar Poloniam intravit, qui Bolezlauo non semel sed frequenter iuraverat, qui cum Bolezlao unum scutum coniunxerat, qui virtute Bolezlaui et auxilio regnum Bohemicum acquisierat. Numquid non Bolezlaus pro Suatopolc Prage ponendo cum rege Vngarorum Colummanno Morauiam intravit, silvas Bohemie rege redeunte penetravit. Utique fecit. Nec sic inde remearet, nisi Boriuoy castrum Kamencz pro paccione sibi daret. Insuper etiam Bolezlauus de Bohemia multos ad ipsum iam fugientes preocupaturos gratiam, ipsum ducem forte sperantes, et retinebat et pascebat, quia Suatopolc parvam terram, paucasque divitias tunc habebat. E contra Suantopolc Bolezlauo iuravit, quia si dux Bohemorum quocumque modo vel quocumque ingenio quandoque fieret, semper fidus eius amicus unumque scutum utriusque persisteret, castra de confinio regni vel Bolezlauo redderet, vel omnino destrueret. Sed ducatum adeptus nec fidem tenuit iurata violando, nec Deum timuit homicidia perpetrando. Unde Deus ad exemplum aliorum sibi dignam profactis reconpensationem exhibuit, cum securus, inermis, in mula residens in medio suorum ab uno vili milite venabulo perforatus occubuit, nec ullus suorum ad eum vindicandum manus adhibuit100 [I ponieważ przypadkiem przywołujemy wspomnienie Świętopełka, ważne jest, żebyśmy wprowadzili coś o jego życiu i śmierci, dla poprawy innych. Świętopełk więc najpierw był dziedzicznie księciem morawskim, potem zaś, przepełniony zachłannością, w księstwie Czech swoim panowaniem zastąpił Borzywoja; rodem na pewno szlachetny, z natury dziki, na wojnie mężny, lecz niewierny i podstępem zdradziecki. Albowiem cesarz wkroczył do Polski za radą tego, który Bolesławowi nie raz, lecz wiele razy przysięgał, który z Bolesławem jedną tarczą Pelcowa i J. Pelc, Warszawa 1995, s. 10–11; E. Kauer, Staropolski dyskurs. Studia i szkice, Warszawa 2005, s. 25–30. 100 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 16, s. 142–143. R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima zw. Gallem, „Roczniki Humanistyczne”, L, 2002, z. 2, s. 11, uważał, że charakterystyka Świętopełka powstała pod wpływem dzieł Sallustiusza. Kras odczytał zwrot „sed modice fidei et ingenio versutus” jako poświadczenie słabej wiary i zmiennego charakteru.
60
złączył się, który pomocą i męstwem Bolesława królestwo czeskie pozyskał. Czy Bolesław, dla posadzenia Świętopełka w Pradze, nie wkroczył na Morawy z królem Węgrów Kolomanem, a kiedy król odszedł, nie wtargnął w lasy Czech? Oczywiście, że tak uczynił. I nie tak by stamtąd wrócił, gdyby mu Borzywój nie dał grodu Kamieńca dla porozumienia. Ponadto także licznych, którzy z Czech uciekli do niego, aby pozyskać jego łaskę, licząc może na tego księcia, Bolesław zatrzymał i karmił, ponieważ Świętopełk miał wtedy małą ziemię i niewielkie bogactwa. Ze swojej strony Świętopełk przysiągł Bolesławowi, że jeśli kiedykolwiek, jakimkolwiek sposobem lub jakimkolwiek podstępem zostanie księciem Czechów, zawsze jego wiernym przyjacielem i jedną tarczą dla obydwu pozostanie, grody na pograniczu królestwa albo Bolesławowi odda, albo całkowicie zburzy. Lecz osiągnąwszy księstwo ani wiary nie dochował, gwałcąc zaprzysiężone, ani Boga się nie bał, dokonując zabójstw. Stąd Bóg, innym dla przykładu, godną mu dał zapłatę za uczynki, gdy bezpieczny, bezbronny, siedząc na mulicy pośród swoich, padł przebity przez jednego nędznego wojownika włócznią i żaden z jego [ludzi – P.Ż.] nie przyłożył ręki do pomszczenia go].
Trudno o bardziej wyrazisty życiorys i mocniejsze potępienie władcy działającego zdradziecko oraz podstępnie. Już na samym początku Gall stwierdził, że wspomnienie Świętopełka ma być przestrogą dla tych, którzy chcieliby pójść jego śladem. Zdaniem dziejopisarza książę postępował zgodnie ze swoją naturą, niewątpliwie mężną, ale też dziką i zdradliwą. Dlatego nie poprzestając na dziedzicznym księstwie morawskim, zachłannie pragnął cudzego, mianowicie stolca praskiego, należącego do jego pana, Borzywoja. Anonim koncentrował swoją uwagę na wiarołomstwach Świętopełka względem Bolesława Krzywoustego. Obaj przysięgli sobie braterstwo broni – miała ich chronić jedna tarcza. Według Galla polski władca wyraźnie przewyższał godnością księcia Moraw, stając się dla niego protektorem i dobroczyńcą. Bolesław pomógł Świętopełkowi opanować Pragę, a wcześniej podejmował i utrzymywał jego czeskich popleczników, ponieważ księstwo morawskie było zbyt małe i biedne. Przemyślida miał jednak za nic swoje przysięgi i nie poczuwał się do wdzięczności101. Jeżeliby założyć, że w zdaniu: „Nec sic inde remearet, nisi Boriuoy castrum Kamencz pro paccione sibi daret”, zaimek „sibi” odnosi się do Świętopełka102, byłaby to kolejna informacja o jego chciwości i nieuczci101
Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 215.
102 Taką interpretację Karol Maleczyński mylnie przypisał Vaclavowi Novotnemu
– Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 16, s. 143, przyp. 2. Novotný jednak uważał,
61
wości. W zamian za gród Kamieniec odstąpił on od sojuszu z Bolesławem w momencie, kiedy polski książę w jego interesie walczył z Borzywojem. Dwulicowość w relacjach z Krzywoustym dobrze pasuje do innych cech i czynów przypisanych Świętopełkowi. Znamienna jest skreślona przez Galla deklaracja księcia Moraw, że ów nie cofnie się przed niczym i zastosuje każdy podstęp, aby tylko zdobyć Pragę. Całość składa się na typ wizerunku władcy, który znamy już z latopisu nowogrodzkiego. Igor, syn Ruryka, tak samo jak Świętopełk zachłanny i dziki, zawładnął Kijowem, oszukując poprzednich panów stolicy. W tym miejscu raz jeszcze należy przypomnieć, jak Bolesław Chrobry zdobywał „matkę grodów ruskich”. W wersjach Thietmara i Powieści minionych lat najpierw pokonał Jarosława Mądrego w otwartej bitwie, a dopiero potem ruszył na stolicę103. U Galla Anonima „król” Rusinów uciekł bez walki, ale wcześniej ogłosił Chrobrego zwycięzcą i przyznał mu Kijów oraz wszystkie bogactwa królestwa. Można też odwołać się do jeszcze jednego przykładu z Powieści minionych lat. Wkroczenie Bolesława Szczodrego i Iziasława do ruskiej stolicy zostało opisane przez latopisarza w sposób mniej epicki, ale podobny co do zasady. „Adventus regis” poprzedziła ucieczka dotychczasowego władcy. Kijowianie, po negocjacjach z innymi kniaziami, poddali się Iziasławowi104. Monarchowie dbający o swoją godność powinni wchodzić do zdobywanej stolicy po zademonstrowaniu miażdżącej przewagi, po pełnym triumfie nad przeciwnikiem albo zmuszając mieszkańców stołecznego grodu, aby sami się podporządkowali. Świętopełk i Igor nie nadawali się na wielkich władców. Woleli bowiem działać podstępnie, a nie otwarcie. W sytuacjach, w których możemy śledzić rozwój i przekształcanie się fabuł kronikarskich opowiadających o tych samych wydarzeniach, że Borzywój przyrzekł Kamieniec Bolesławowi – V. Novotný, České dĕjiny, t. I, cz. 2: Od Břetislava I. do Přemysla I., Praha 1913, s. 434. 103 Kronika Thietmara, ks. VIII, rozdz. 31 (16), s. 621; Повесть временных лет, rok 6526 (1018), s. 96–97. 104 Повесть временных лет, rok 6577 (1069), s. 115–116. O „adventus regis” – Z. Dalewski, Polityka, rytuał i tekst, [w:] Źródło. Teksty o kulturze średniowiecza ofiarowane Bronisławowi Geremkowi, red. W. Brojer, Warszawa 2003, s. 17–30.
62
często widać, że narracja o złym władcy kumuluje szczegóły poświadczające jego nikczemność. Podstępy wojenne pojawiają się wówczas w towarzystwie czynów, których podłość nie podlega dyskusji. Sięgnijmy po dzieła kronikarzy normandzkich – Wilhelma z Jumièges oraz jego kontynuatora, Orderyka Vitalisa. Pierwszy z nich pisał dla Wilhelma Zdobywcy, sławiąc króla i jego przodków. Według Wilhelma z Jumièges podbój Anglii stanowił realizację słusznych pretensji księcia Normandii do angielskiego tronu105. Edward Wyznawca bowiem za życia uczynił Wilhelma następcą. Świątobliwy król oznajmił swoją decyzję władcy normandzkiemu za pośrednictwem arcybiskupa Canterbury, Roberta. Następnie wysłał do Normandii najpotężniejszego świeckiego komesa angielskiego, Harolda. Kiedy możnowładca wylądował na kontynencie, wpadł w ręce Gwidona z Abbeville. Książę Wilhelm, grożąc porywaczowi, natychmiast doprowadził do uwolnienia dostojnego więźnia. Po wyjściu na wolność Harold przez jakiś czas przebywał na dworze normandzkim, złożył następcy Edwarda liczne przysięgi wierności i otrzymał sowite dary106. Już ta najstarsza wersja opowieści, którą odnajdujemy w kronice Wilhelma z Jumièges, dobitnie pokazuje ścisłą więź między Haroldem a księciem Normandii. Możnowładca angielski powinien poczuwać się do wdzięczności wobec Wilhelma za wydobycie z więzienia, ponadto zobowiązał się do wierności wobec władcy normandzkiego „plurimis sacramentis” oraz został uczczony „muneribus multis”. Okazuje się jednak, że tak ukształtowana narracja zachęcała do dodawania kolejnych szczegółów i w nowej redakcji rozdziału o podboju Anglii, do105 E.M.C.
van Houts, The “Gesta Normannorum Ducum”: a history without an end, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, III, 1980, wyd. R.A. Brown, s. 107, 111; L. Shopkow, History and Community. Norman Historical Writing in the Eleventh and Twelfth Centuries, Washington D.C. 1997, s. 39–41, 89–90. Pierwsza wersja kroniki Wilhelma z Jumièges mogła powstać jeszcze przed 1063 r. Następna powstała już po podboju Anglii. 106 The Gesta Normannorum Ducum of William of Jumièges, Orderic Vitalis and Robert of Torigni, wyd. E.M.C. van Houts, t. II, Oxford 1995, ks. VII, rozdz. 13 (31), s. 158–160. Nowocześni historycy nie dawali wiary normandzkiej kronice, uznając ją za stronniczą, zob. np.: P. Zumthor, Wilhelm Zdobywca, tłum. E. Bąkowska, wyd. II, Warszawa 1994, s. 214–216.
63
konanej przez Orderyka Vitalisa w pierwszych dziesięcioleciach XII w.107, pojawia się naddatek w postaci obietnicy oddania Haroldowi za żonę księżniczki Adelizy, córki Wilhelma, wraz z połową królestwa Anglii108. Uzupełnienie historii potęguje efekt, na którym kronikarzom służącym dynastii normandzkiej zależało najbardziej. Ponieważ Harold po śmierci Edwarda Wyznawcy przechwycił koronę angielską, w źródłach normandzkich postępowanie ambitnego komesa przedstawiono jako uzurpację połączoną ze zdradą i złamaniem przysiąg złożonych Wilhelmowi109. Wątek Adelizy stwarzał nowe możliwości kalania pamięci Harolda. Zdradził on księcia Normandii również jako przyszły zięć. Gdyby pozostał wierny swym przyrzeczeniom, mógłby legalnie utrzymać pozycję pierwszego dostojnika angielskiego przy Wilhelmie i wraz z ręką księżniczki wziąć pół królestwa110. Zachłanność kazała mu jednak bezprawnie sięgnąć po całość. W kronice Wilhelma z Jumièges finał sporu przedstawiony jest krótko i dobitnie. Wilhelm z Normandii zebrał armię oraz flotę i dokonał inwazji na Wyspę. Doszedłszy pod Hastings, rozbił umocniony obóz. „Quem Heroldus incautum accelerans preoccupare contracta Anglorum innumera multitudine, tota nocte equitans, in campo belli apparuit mane”111 [Którego niespodziewającego się [Wilhelma – P.Ż.] Harold spieszył się zaskoczyć z niepoliczoną mnogością Anglów, całą noc jadąc konno, na polu bitwy pojawił się o świcie]. Dzięki przezorności Wilhelma, który rozkazał swoim ludziom stać pod bronią od zmierzchu do świtu, podstęp się nie udał. Ponadto – według kroniki normandzkiej – Harold zginął w pierwszym starciu („Heroldus etiam 107 E.M.C.
van Houts, The “Gesta Normannorum Ducum”: a history without an end, s. 109; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’. Propaganda, Myth and Subversion, Woodbridge 2001, s. 52, 180–213; L. Shopkow, History and Community, s. 46–47 – Orderyk adaptował i przerabiał tekst Wilhelma z Jumièges prawdopodobnie w latach 1109–1113. 108 The Gesta Normannorum Ducum..., t. II, ks. VII, rozdz. 13 (31), s. 160. 109 Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 220; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 77–79. 110 Takie małżeństwo raczej nigdy nie było planowane – E. Searle, Women and the legitimisation of succession at the Norman Conquest, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, III, 1980, wyd. R.A. Brown, s. 162. 111 The Gesta Normannorum Ducum..., t. II, ks. VII, rozdz. 14 (34), s. 166.
64
ipse in primo militum congressu occubuit”)112. Fabuła wyraźnie komunikuje tym samym, że nie miał on racji113. Identycznie poprowadził swoją opowieść autor znanego nam już fragmentu z Chronicon Montis Sereni. Bohater negatywny, Władysław Laskonogi, najpierw wyznaczył przeciwnikowi (margrabiemu Łużyc Konradowi) miejsce i czas bitwy, następnie złamał słowo i postanowił uderzyć znienacka pod wieczór. Po przeprawie przez Odrę okazało się, że Polacy „Habebant autem ducem belli phitonissam quandam, que de flumine cribro haustam nec defluentem, ut ferebatur, ducens aquam exercitum precedebat, et hoc signo eis victoriam promittebat”114 [Mieli zaś za wodza w bitwie pewną wróżkę, która niosąc wodę zaczerpniętą z rzeki za pomocą sita, z którego, jak mówiono, woda wcale nie wyciekała, szła przed wojskiem i tym znakiem zapowiadała im zwycięstwo]. Kronikarz miśnieński, nie bez złośliwości, nazwał kobietę wodzem, komentując w ten sposób fakt postępowania na czele rycerstwa. Zaraz potem okazało się, że Polacy nie zdołali zaskoczyć przeciwnika. Konrad dowiedział się o podstępnym ataku Laskonogiego i wyszedł mu naprzeciw. Rozpoczęła się bitwa, w której pierwsza zginęła „phitonissa”115. Kronikarz wyraźnie to podkreślił. To właśnie zdarzenie niewątpliwie potwierdzało słuszność sprawy margrabiego i stało się znakiem zapowiadającym zwycięstwo Niemców116. Harold, jako bohater negatywny, działał podstępnie. Z wielką armią usiłował zaskoczyć przeciwnika, a więc w sposób niegodny chciał też wyzyskać przewagę liczebną. Te „grzechy” króla, choć zupełnie 112 Ibidem,
rozdz. 15 (36), s. 168. P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 171. Kroniki Wilhelma z Jumièges i Orderyka Vitalisa to jedyne źródła informujące o śmierci Harolda na początku, a nie pod koniec bitwy – R.A. Brown, The Battle of Hastings, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, III, 1980, wyd. R.A. Brown, s. 17. Brown uznał wzmiankę o śmierci Harolda w pierwszym starciu za „a rare mistake”. 114 Chronicon Montis Sereni, s. 176. 115 Ibidem. Analiza znaczenia i kontekstów słowa „phitonissa” – P. Geary, Women at the Beginning, s. 38–39. 116 O wróżebnym znaczeniu pierwszego skutecznego ciosu zadanego przeciwnikowi zob. – J. Banaszkiewicz, Włócznia i chorągiew. O rycie otwierania bitwy w związku z cudem kampanii nakielskiej Bolesława Krzywoustego (Kadłubek, III, 14), „Kwartalnik Historyczny”, XCIV, 1987, nr 4, s. 10–11. 113
65
jednoznaczne, przestały wystarczać kontynuatorowi dzieła Wilhelma z Jumièges. Orderyk Vitalis dodał do opowieści szczególnie odstręczający epizod wojny Harolda z bratem i wspierającym brata królem Norwegii Haraldem. Bratobójcza bitwa toczyła się, gdy Wilhelm Zdobywca lądował na angielskim wybrzeżu. Harold zabił swojego brata Tostiga, podobnie jak władcę norweskiego. Kiedy powrócił do Londynu, rozeszła się wieść o inwazji księcia Normandii. Wówczas kolejny brat Haralda, Worth (Gyrth) zaproponował, że on wyruszy przeciw Normanom, ponieważ nigdy nie składał Wilhelmowi żadnych przysiąg. Ten słuszny – zdaniem Orderyka – pomysł poparli przyjaciele i matka króla świadomi, że krzywoprzysięstwo władcy może przynieść ludowi angielskiemu klęskę117. Harold wściekł się, brata zelżył, a matkę kopnął118. Dalej wzbogacona wersja opowieści referuje szczegóły znane już z dzieła Wilhelma z Jumièges: wiarołomny król zebrał ogromną armię i starał się zaskoczyć Wilhelma pod Hastings119. Nieco inny dobór szczegółów zniesławiających anglosaskiego króla i pochwał księcia Normandii można znaleźć w innym źródle, z którego korzystał Orderyk Vitalis: Gesta Wilhelma Zdobywcy, napisanych około 1077 r. przez Wilhelma z Poitiers, kapelana króla Anglii, a póź117 Trudno
zgodzić się z Emily Albu, która uważała, że „Earl Gyrth’s speech must represent one opinion commonly held by the conquered English of Orderic’s day” – E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 188. 118 The Gesta Normannorum Ducum..., t. II, ks. VII, rozdz. 14 (35), s. 168. W kwestii nieprzychylności wobec Harolda przekaz Orderyka wyróżnia się również na tle innych źródeł opisujących podbój Anglii: P. Bouët, Orderic Vital lecteur critique de Guillaume de Poitiers, [w:] Mediaevalia christiana, XIe–XIIIe siècles. Hommage à Raymonde Foreville de ses amis, ses collègues et ses anciens élèves, wyd. C.E. Viola, Paris 1989, s. 33–36. Inaczej R.D. Ray, Orderic Vitalis and William of Poitiers: a monastic reinterpretation of William the Conqueror, „Revue belge de philologie et d’histoire”, L, 1972, 4, s. 1122. L. Shopkow, History and Community, s. 100. Shopkow zauważyła, że Orderyk, jako Anglik, przedstawiał lud anglosaski w pozytywnym świetle, a całą winę za klęskę pod Hastings składał na Harolda. 119 W pełni realistyczna interpretacja podstępnego manewru Harolda, jak się okazuje, utrudnia rekonstrukcję przebiegu bitwy: S. Morillo, Hastings: An Unusual Battle, [w:] The Battle of Hastings. Sources and Interpretations, wyd. S. Morillo, Woodbridge 1996, s. 223, zwłaszcza przyp. 17.
66
niej archidiakona w Lisieux120. W Gesta Guillelmi Harold również spieszył nocą pod Hastings, tym bardziej że dowiedział się o spustoszeniach uczynionych przez Normanów w okolicach ich obozu. Oczywiście król zamierzał zaskoczyć wrogów. W przygotowanie zasadzki zaangażowana była także flota anglosaska. Siedemset okrętów odcięło odwrót armii normańskiej. Ponadto – w opowieści Wilhelma z Poitiers – Harold wpadł w furię („rex furibundus”). W tym samym czasie Zdobywca, zawiadomiony przez zwiadowców o zbliżaniu się nieprzyjaciół, postawił pod bronią wszystkich swoich wojowników. Sam natomiast kazał biskupom odprawić mszę, przystąpił do komunii oraz powiesił sobie na szyi relikwie121. Pobożność przyszłego zwycięzcy przeciwstawiona została szaleństwu i przebiegłości tego, który miał przegrać. Wilhelm Zdobywca w przychylnych mu utworach historycznych prezentował się jako dojrzały, odpowiedzialny i mądry wódz, przed bitwą zalecający swojemu wojsku nieustanną gotowość bojową oraz godzący się z Bogiem. Casus normandzkich źródeł opowiadających o podboju Anglii poucza, wedle jakiego klucza dobierane były cechy „antybohatera”. Krzywoprzysięzca i niewdzięcznik w czasie wojny działał podstępnie. Kiedy zaszła potrzeba dodania nowych szczegółów, okazywał się bratobójcą, furiatem, gwałtownikiem brutalnie napastującym najbliższych, nawet własną matkę. Zły król złamał przysięgi i skalał więź 120
O źródle: M. Chibnall, Introduction, [w:] The Gesta Gvillelmi of William of Poitiers, wyd. R.H.C. Davis, M. Chibnall, Oxford 1998, s. XV–XLVII; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 82–88; R.H.C. Davis, William of Poitiers and His History of William the Conqueror, [w:] The Writing of History in the Middle Ages. Essays Presented to Richard William Southern, wyd. R.H.C. Davis, J.M. Wallace-Hadrill, Oxford 1981, s. 71–100; W. Berschin, Biographie und Epochenstil im lateinischen Mittelalter, t. IV: Ottonische Biographie. Das hohe Mittelalter 920–1220 n. Chr.; cz. 2, Stuttgart 2001, s. 339–340; L. Shopkow, History and Community, s. 41–46. 121 The Gesta Gvillelmi of William of Poitiers, pars II, rozdz. 14, s. 122–124. P. Bouet, La «felicitas» de Guillaume le Conquérant dans les «Gesta Guillelmi» de Guillaume de Poitiers, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, IV, 1981, wyd. R.A. Brown, s. 44 oraz s. 45–46 (konfrontacja wizerunków Wilhelma Zdobywcy i Harolda wraz z ewentualnymi starożytnymi inspiracjami Wilhelma z Poitiers).
67
rodzinną. Podłość Harolda potwierdza jego śmierć na początku bitwy pod Hastings, o dobroci Wilhelma świadczą modlitwy przed walką. Ta sama struktura modelowała postępowanie dobrych i złych bohaterów narracji tworzonych w ruskim kręgu kulturowym. W opowieści o męczeństwie Borysa i Gleba, utworze hagiograficznym122 włączonym do Powieści minionych lat pod rokiem 1015, główni bohaterowie określeni zostali zupełnie jednoznacznie. Złym, „przeklętym”, „nieprawym naśladowcą Kaina” był Światopełk, syn Włodzimierza Wielkiego, który po śmierci ojca zdołał przechwycić władzę w Kijowie. Natomiast ofiary tego wyjątkowego nikczemnika, jego przyrodnich braci, Borysa i Gleba, autor utworu wykreował na świętych. Kiedy Światopełk postanowił dokonać bratobójstwa, najpierw fałszywie zapewnił Borysa o swojej przyjaźni i przychylności. Potem przyszedł nocą do Wyszogrodu i kazał tamtejszym bojarom napaść na brata, który wraz ze swoimi otrokami przebywał nad rzeką Altą. Zabójcy, oczywiście także w nocy, podeszli pod obóz Borysa. Święty kniaź wiedział już, że grozi mu śmierć, więc modlił się długo i żarliwie. Napastnicy przebili Borysa włóczniami i wymordowali jego towarzyszy. Hagiograf porównywał morderców do dzikich zwierząt i przypisywał im chciwość. Tak bardzo pragnęli złotej grzywny, którą nosił na szyi ulubiony otrok Borysa, że aby zabrać złoto, obcięli mu głowę. Zabójcy wzięli ciało męczennika ze sobą i wówczas okazało się, że Borys jeszcze oddycha. Światopełk posłał więc kolejnych oprawców, tym razem Waregów. Ci dobili Borysa123. Niemal ten sam scenariusz, w którym czarny charakter musi działać podstępne, posłużył do opisania męczeństwa Gleba. Światopełk, tając przed bratem śmierć ojca, posłał mu wezwanie, rzekomo od Włodzimierza. Gleb chciał być posłusznym synem i natychmiast wyruszył. Po drodze koń potknął się w rowie i uszkodził kniaziowi nogę. Zaraz potem przyszła wieść od dobrego brata, Jarosława Mądrego, o śmierci Włodzimierza i zabójstwie Borysa. Gleb zaczął płakać i wznosić modlitwy. W tym momencie nadeszli zabójcy wysłani przez Światopełka 122
G. Podskalsky, Chrześcijaństwo i literatura teologiczna na Rusi Kijowskiej, tłum. J. Zychowicz, Kraków 2000, s. 156–160. 123 Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 90–91.
68
i dokonali zbrodni124. Opowieść o męczeństwie Borysa i Gleba poucza, że przedstawienie postaci nikczemnika wymagało określonych szczegółów. Nie wystarczyło napisać o Światopełku, że pozabijał braci. Musiał przy tym działać w nocy, stosować podstępy, oszukiwać swoje ofiary i posługiwać się ludźmi dzikimi niczym zwierzęta oraz chciwymi złota. Podobne prawidłowości organizują literacki wizerunek Świętopełka czeskiego w Gesta ducum... Gall Anonim niezwykle ostro skrytykował rządy księcia w Pradze, pisząc, że Bóg rozgniewał się na księcia mordercę i postanowił go ukarać, innym ku przestrodze. Karą Bożą stał się nagły zgon władcy Czech w szczególnych okolicznościach. Gallowa opowieść o zabójstwie Świętopełka chyba najmocniej pokazuje, że ten, kto pozostał przede wszystkim wojownikiem i tylko nim, nie powinien być władcą całego ludu. Groźny zarówno dla swoich, jak i dla wrogów, na własną zgubę poczuł się wystarczająco bezpieczny, aby wśród własnego wojska występować bez broni i na mulicy, a nie na rumaku bojowym. Dla porównania można przytoczyć komentarz Grzegorza z Tours, wyjaśniający obyczaj tureńskiego komesa Leudasta. Ten chciwy bogactw, okrutny i gwałtowny wojownik nawet do kościoła przychodził w pancerzu, hełmie i z włócznią w ręku125. Komes nie był „de nullo securus, quia omnibus erat adversus”126 [od nikogo bezpieczny, ponieważ wszystkim był wrogiem], więc każdego musiał się obawiać, również w miejscu świętym, przepełnionym pokojem. Świętopełk, który nie bał się Boga, został przez Niego upokorzony właśnie w chwili, gdy zapomniał, że ludzie mogą potraktować go tak, jak on ich. Dlatego zginął od ciosu nic nieznaczącego wojownika. Postać zabójcy, swojaka-wiarołomcy127, poświadcza, że rządy tyrana usunęły 124
Ibidem, s. 92–93. R.F. Newbold, Secondary responses to fear and grief in Gregory of Tours’ Libri historiarum, „Studia Humaniora Tartuensia”, 7, A, 6, 2006, s. 4, 9, 15, http://www. ut.ee/klassik/sht/2006/newbold2.pdf (4.06.2008); W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800). Jordanes, Gregory of Tours, Bede and Paul the Deacon, Princeton 1988, s. 180–181. 126 Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum Libri Decem, wyd. R. Buchner, Berlin 1967, t. I, ks. V, rozdz. 48, s. 370. 127 Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 215. 125
69
naturalną więź łączącą poddanych z władcą. Ponadto nikt nie czuł się wystarczająco związany z księciem, aby chcieć go pomścić. Kosmas identycznie charakteryzował Świętopełka i to za pomocą podobnych środków literackich co Gall Anonim. Według czeskiej kroniki książę morawski początkowo wiernie służył władcom Pragi, najpierw Brzetysławowi II128, później Borzywojowi. Temu drugiemu pomógł w newralgicznym momencie, podczas ataku Ołdrzycha, który w 1101 r. zapragnął opanować księstwo czeskie. Pretendent do tronu praskiego dzięki przekupstwu otrzymał od cesarza insygnia książęce. Następnie obietnicą zapłaty zaciągnął znaczne wojsko w Niemczech i uderzył na Borzywoja. Wyprawa zakończyła się fiaskiem, ponieważ nikt z Czechów nie przeszedł na stronę Ołdrzycha. Co więcej, wojska wierne Borzywojowi osaczyły intruzów nad Maleszowskim Potokiem. Kluczowe znaczenie miał manewr Świętopełka, który wraz z bratem, Ottonem, zaszedł Niemców od tyłu. W efekcie najemnicy Ołdrzycha uciekli, porzucając swoje bagaże129. Książę Moraw wsparł Borzywoja w charakterystyczny dla siebie sposób. Popisał się wojennym fortelem, analogicznym do dokonanego (w opowieści Galla Anonima) na pograniczu polsko-morawskim podczas walki z Polakami. Świętopełk stał się negatywnym bohaterem kroniki Kosmasa dopiero wtedy, kiedy postanowił przenieść się z peryferii domeny Przemyślidów w samo jej centrum. Od tego momentu kronikarz zakłada księciu maskę bezwzględnego intryganta, a potem okrutnego tyrana. Waśń z Borzywojem, którego trzeba było obalić, żeby opanować Pragę, zrodziła się z poczucia krzywdy. Świętopełk zapragnął części z tysiąca grzywien srebra podarowanych władcy Czech przez Polaków. Odmowa rozpaliła gniew księcia Moraw. Według Kosmasa miał on powiedzieć: „Incendium meum ruina extinguam”130 [Ogień mój zniszczeniem zgaszę], a zatem, oprócz chciwości, przypisane mu zostały zapalczywość i pragnienie destrukcji. 128
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 9, s. 170. Ibidem, rozdz. 15, s. 176–178; P. Żmudzki, Najemnicy na Rusi i w krajach sąsiednich w X–XII w., „Kwartalnik Historyczny”, CXI, 2004, z. 4, s. 10–11. 130 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 16, s. 179; zwrot wzorowany na słowach Katyliny ze Sprzysiężenia Katyliny Sallustiusza – R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima..., s. 20. 129
70
Występując przeciw Borzywojowi, Świętopełk „mittit in Boemiam indagatores nequitie, delatores iusticie, seminatores discordie et omnium malarum arcium inventores, qui »Possent unanimes armare in prelia fratres«”131 [wysyła do Czech poszukiwaczy niegodziwości, oskarżycieli sprawiedliwości, siewców niezgody i wynalazców wszystkich złych sztuk, którzy „Mogliby jednomyślnych braci uzbroić do bitwy”]. Ostatnią frazę kronikarz zaczerpnął z Eneidy132. Stanowi ona fragment prośby skierowanej przez Junonę do Allekty, jednej z furii, mistrzyni podstępu i zbrodni133, która otrzymała zadanie poróżnienia ludzi Eneasza z Latynami. Niegodziwi emisariusze księcia Moraw upodobnili się do niej. Wyruszyli do Czech w poszukiwaniu ludzi chwiejnych, niezadowolonych i chciwych. Pieniędzmi i obietnicami przeciągali ich na stronę swojego mocodawcy. Pierwszy spisek nie przyniósł jednak rezultatu. Kiedy Świętopełk z sześcioma legionami stanął pod murami Pragi, zastał bramy zamknięte i dobrze przygotowaną obronę. Nie wpuszczono go także do Wyszehradu134. W dodatku pewna służebna dotkliwie wyszydziła uzurpatora, miotając obelgi z murów stolicy. Chcąc nie chcąc, Świętopełk musiał się więc wycofać. W oddali podążał za nim Borzywój z siedmiokrotnie większymi siłami, ale nie odważył się zaatakować135. Ciekawym komentarzem do tych wydarzeń są mowy Świętopełka skomponowane przez Kosmasa136. W pierwszym przemówieniu książę prezentuje się jako nieustraszony wojownik, który woli zginąć, niż zrezygnować z walki o Pragę. W trakcie odwrotu Świętopełk jeszcze raz zabrał głos, aby poskarżyć się na swoją dolę: „O miserabilis fortune conditio, qua nunc cogor humi residere ut noctua, qui visus eram 131
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 17, s. 180. Eneide, wyd. E. Paratore, Milano 2004, ks. VII, w. 335, s. 260: „Tu potes unanimos armare in proelia fratres”. 133 W średniowieczu kojarzonej z diabłem – W. Brojer, Diabeł w wyobraźni średniowiecznej. Trzynastowieczne exempla kaznodziejskie, Wrocław 2003, s. 132, przyp. 8. 134 A. Pleszczyński, Przestrzeń i polityka. Studium rezydencji władcy wcześniejszego średniowiecza. Przykład czeskiego Wyszehradu, Lublin 2000, s. 104–105. 135 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 17, s. 180–181. 136 Kronikarz wzorował się na mowie Katyliny u Sallustiusza – R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima..., s. 21. 132 Virgilio,
71
veluti agilis aquila ascendisse fere usque ad nubila”137 [O nieszczęsne zrządzenie losu, którym teraz zmuszony jestem pozostać na ziemi jak sowa, ja, który myślałem, że jestem jak szybki orzeł wznoszący się prawie aż do chmur]. To zdanie, z pozoru zabawne, najlepiej oddaje przesłanie opowieści o pierwszej próbie zawładnięcia Pragą. Świętopełk usiłował działać otwarcie, „wzlecieć niczym orzeł”, ale nie potrafił. Knowania poprzedzające atak dyskredytowały tę próbę. Pod Pragą okazało się, że Borzywój nie zamierzał stoczyć bitwy, a poplecznicy bali się jawnie poprzeć uzurpatora. Używając Kosmasowych porównań, można powiedzieć, że sowa nie umiała być orłem. Powinna raczej działać w zgodzie ze swoją kulturową konotacją (w średniowieczu), czyli w nocy, po cichu, zdradziecko138. Świętopełk, wchodząc w nie swoją rolę, stał się obiektem szyderstw nawet ze strony jakiejś praskiej służebnej. Drugą próbę zawładnięcia Pragą Kosmas przedstawił już jako konsekwentnie podstępną. Kronikarz uczynił mistrzem intrygi Budziwoja, syna Chrzena, który tak doradził Świętopełkowi i skupionemu wokół niego gronu uciekinierów z Czech: „Varius est eventus in prelio et nunc hii, nunc illi prevaluere bello. Nos autem, fratres, nondum usque ad sanguinem pugnavimus, nondum fecimus capitibus nostris pontem, quo itur ad solium, quem utique et facturi sumus, si sors facere compulerit. Sed quoniam non semper armis, sed sepius dolis ad ardua honoris venitur fastigia, nunc positis armis utamur dolis”139 [Różny jest wynik bitwy i na wojnie czasem ci, czasem tamci przeważają. My zaś, bracia, jeszcze nie walczyliśmy aż do krwi, jeszcze nie uczyniliśmy z naszych głów mostu, którym idzie się do tronu, który oczywiście utworzymy, jeśli los nas zmusi. Lecz ponieważ nie zawsze bronią, lecz częściej podstępem na strome wierzchołki zaszczytów się wchodzi, teraz, złożywszy broń, użyjmy podstępu]. W dalszym ciągu przemówienia Budziwoj powołał się nawet na historię Troi i opinię Prudencjusza, aby uzasadnić pogląd, który można streścić zdaniem: 137
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 17, s. 181.
138 S. Kobielus, Bestiarium chrześcijańskie. Zwierzęta w symbolice i interpretacji.
Starożytność i średniowiecze, Warszawa 2002, s. 300–302. 139 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 19, s. 183.
72
zwycięstwo uświęca środki. Następnie mistrz podstępu, podając się za zbiega prześladowanego przez Świętopełka, wkradł się w łaski Borzywoja. Dzięki temu mógł oskarżyć najpotężniejszych stronników władcy Czech o to, że potajemnie sprzyjają księciu Moraw. Obwinieni, nie czekając na wyrok, uciekli do Władysława, brata Borzywoja, i w porozumieniu z nim wezwali Świętopełka do Pragi. Tym razem intryga zakończyła się pełnym sukcesem podstępnego księcia i jego przewrotnego pomocnika140. Kosmas, fabularyzując okoliczności przejęcia władzy w Pradze przez Świętopełka, posłużył się popularnym i starożytnym motywem fałszywego uciekiniera, który przechodzi na stronę wroga i działa bezwzględnie na jego zgubę141. Bodaj najbardziej znanym bohaterem tego typu był Zopyros. Pomógł on królowi perskiemu Dariuszowi w odzyskaniu Babilonu. Kiedy wydawało się, że Persowie nie zdobędą miasta, Zopyros obciął sobie usta, nos i uszy, a także się wychłostał. Doprowadziwszy się do tak żałosnego stanu, poszedł do Babilończyków, którym przedstawił się jako łaknąca zemsty ofiara Dariusza. Obrońcy miasta przyjęli go, ponieważ wiedzieli, jak bliskim był dotychczas współpracownikiem króla. Zopyros obiecywał, że zdradzi im wszystkie plany i tajemnice Dariusza. Po zdobyciu zaufania Babilończyków podstępny zbieg doprowadził do oddania miasta w ręce Persów142. Podobną rolę Kosmas kazał odegrać Budziwojowi. Możnowładca wprawdzie nie posunął się do samookaleczenia, ale twierdził, że Świętopełk chciał go oślepić. W dalszym ciągu Kosmasowej opowieści pojawił się wątek przypominający rozwiązania fabularne zastosowane przez Liwiusza przy okazji przedstawienia okoliczności poddania się Gabii królowi rzymskiemu Tarkwiniuszowi Pysznemu. W historii Rzymu Ab Urbe condita fałszywym uciekinie140
Ibidem, s. 183–185. J. Žemlička, Čechy v dobĕ knížecí (1034–1198), Praha 1997, s. 130–131. Tylko ten szczegół Kosmasowej opowieści nie zyskał zaufania Žemlički, który swój wykład oparł na tekście kroniki i jej ocenach („ctižádostivý Svatopluk” „Neváhal prý použít ani lsti”). 142 Herodot, Dzieje, tłum. S. Hammer, Warszawa 1954, ks. III, 154–160, s. 269– 272. Ta sama historia w skrócie: Iustinus, Trogi Pompei Historiarum Philippicarum Epitoma, wyd. I. Ieep, Lipsiae 1876, ks. I, rozdz. 10, s. 12. 141
73
rem był najmłodszy syn króla Sekstus. Podjął się on zdradzieckiej misji, ponieważ jego ojciec nie potrafił zdobyć Gabii ani szturmem, ani oblężeniem. Po zyskaniu zaufania Gabijczyków Sekstus doprowadził do stracenia lub wygnania najwybitniejszych obywateli miasta. Gabie, wyniszczone od wewnątrz, bez walki uznały zwierzchnictwo Tarkwiniusza143. Czeska opowieść o zdradzieckim zbiegu nie jest dokładną repliką żadnej z przytoczonych starożytnych opowieści. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że opowiadanie o poczynaniach Budziwoja zostało podporządkowane tej samej strukturze (odzwierciedlającej się w fabułach antycznych), którą można opisać następująco: 1) władca nie może zdobyć miasta; 2) pojawia się przebiegły pomocnik, który ryzykując życiem, zdobywa zaufanie wrogów i wyrządza im niepowetowaną szkodę; 3) w efekcie miasto wpada w ręce władcy. Działanie podstępne stanowi najważniejszy element narracji. Ten szczegół wystarczył Wincentemu Kadłubkowi do zestawienia Zopyrosa z Piotrem Włostowicem144, chociaż akcja polskiego możnowładcy nie wiązała się ze zdobywaniem miasta. Wojewoda Krzywoustego udawał zbiega przed kniaziem Wołodarem i wkradł się w jego łaski, po czym zdradziecko go porwał, aby uniemożliwić ruski atak na Polskę. Kadłubek starał się usprawiedliwić Piotra, podnosząc jego dzielność i służbę ojczyźnie145. Również Kosmas doceniał odwagę Budziwoja. Dla nas najważniejszy jest jednak osąd władcy – mocodawcy podstępnego wysłannika. Liwiusz stwierdził, że Tarkwiniusz Pyszny „minime arte Romana, fraude ac dolo, adgressus est”146 [wcale nie rzymskim sposobem, zdradą i podstępem, zaatakował] Gabie. „Nierzymski”, czyli 143 Titi
Livi Ab Vrbe Condita, wyd. R.M. Ogilvie, Oxonii [b.r.], t. I, ks. I, 53–54, s. 66–68. 144 K. Chmielewska, Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem, Częstochowa 2003, s. 187. 145 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 20–21, s. 108–110; K. Pawłowski, Retoryka starożytna w kronice Wincentego Kadłubka. Sztuka narracji, Kraków 2003, s. 64–65; M. Cetwiński, Podstępem czy siłą? „Działania specjalne” i ich moralna ocena w kronikach śląskich, [w:] Średniowiecze polskie i powszechne, t. II, red. I. Panic, J. Sperka, Katowice 2002, s. 138–166. Zob. rozdz. VI. 146 Titi Livi Ab Vrbe Condita, ks. I, 53, s. 66.
74
niegodny sposób walki jest najcięższym zarzutem, jaki można wytoczyć królowi Rzymian. W tradycji republikańskiej nieszlachetne zwycięstwo nad Gabijczykami, wraz z innymi złymi czynami Tarkwiniusza Pysznego i Sekstusa, uzasadniało późniejsze wygnanie monarchy z Rzymu147. Przyjrzyjmy się teraz, jak Kosmas ocenił podstępne zawłaszczenie Pragi przez Świętopełka. „Quem advenientem Wladizlaus et ceteri comites, heu insensati et quasi suimet hostes et patrie inimici, ad suam perniciem trahunt rabidum lupum in ovile ovium, qui non solum oves, verum etiam ipsos dilaniaret oppiliones. Ergo Borivoy mitis ut agnus regno privatur, et Zuatoplik sevior tigride, ferocior leone intronizatur”148 [Którego przybywającego, Władysław i komesowie, o jakże nierozsądni, jakby wrogowie samych siebie i nieprzyjaciele ojczyzny, na swoją zgubę wprowadzają wściekłego wilka do owczarni owiec, który nie tylko owce, lecz także samych pasterzy rozszarpie. Więc Borzywój, łagodny jak baranek, jest pozbawiony królestwa, a Świętopełk, sroższy od tygrysa, dzikszy od lwa jest intronizowany]. Tylko bezrozumni głupcy mogli sprowadzić do siebie księcia tak wojowniczego, że zdawał się wrogiem wszystkich. Przypominają się słowa Drewlan rozważających, co zrobić z Igorem plądrującym ich kraj: „аще ся волкъ въ овця ввадит, то выносит все стадо, аще не убиют его; тако и сеи, аще его не убиемъ, то все ны погубит”149 [jak wilk wejdzie między owce, to wyniesie całe stado, jeśli się go nie zabije; tak i ten, jak go nie zabijemy, to wszystkich nas pogubi]. Kosmas użył identycznej metafory, komentując pomysł osadzenia księcia Moraw na tronie praskim. Władca – wilk, wpuszczony do owczarni, najpierw rozszarpie owce, potem pasterzy. Dzikość Świętopełka równie dobrze charakteryzowało porównanie do tygrysa i lwa. Podobna konstrukcja, ukazująca władcę tak zdziczałego, że groźnego dla swoich poddanych, pojawiła się u Wincentego Kadłubka w odniesieniu do Bolesława Szczodrego. „Fuit autem hic belli gerendi tam studiosus, ut rarus in aula continuus in castris, rarus in patria, 147
G. Dumézil, Heur et malheur du guerrier, s. 109–112. Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 19, s. 184–185. 149 Новгородская первая летопись..., s. 110. 148
75
semper aput hostes deguerit. Que res rei publice quantum attulit commodi, tantum ingessit discriminis, quantumcunque in se honesti habuit exercitaminis, tantum fede peperit insolencie”150 [Był on zaś prowadzeniu wojny tak oddany, że rzadko w pałacu, ciągle w obozie, rzadko w ojczyźnie, zawsze u wrogów przebywał. Ta rzecz, ile rzeczypospolitej przyniosła pożytku, tyle spowodowała szkody, ilekolwiek miała w sobie godnego ćwiczenia, tyle zrodziła szkaradnej pychy]. Bolesław Szczodry oddawał się temu nadmiernemu zapamiętaniu wojennemu w miejscu szczególnym: na Rusi oraz prawie poza krajem Partów („nunc Ruthenicis, nunc pene transparthanis inmorante regionibus”). Ci ostatni wywołują skojarzenie z koczownikami. Nie dość, że król sam z siebie był bardzo wojowniczy, to długotrwała walka z dzikimi i groźnymi przeciwnikami jeszcze w nim tę cechę wzmocniła151. „Boleslaus bellum in suos ab hostibus transtulit”152 [Bolesław na swoich przeniósł wojnę z wrogów]. Wojenne zapamiętanie – efekt zbyt długiego ścierania się z wrogami poza granicami królestwa – bezpowrotnie opanowało monarchę i trwało także po powrocie z obozu wojskowego do „pałacu”, czyli do ojczyzny153. Kadłubkowa opowieść przypomina w tym miejscu jeden z wątków irlandzkiej tradycji epickiej o Cúchulainnie. Ulsterski bohater, jeszcze jako bardzo młody człowiek, stoczył swoją pierwszą walkę poza granicami ojczystego kraju, gdzie zabił trzech synów Nechty. W trakcie 150
Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 18, s. 54–55. 151 Śladów prawdziwych wydarzeń w przekazie Kadłubka dopatrywali się: M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława. Studium źródłoznawcze, Kraków 2003, s. 172–174; G. Labuda, Święty Stanisław biskup krakowski, patron Polski. Śladami zabójstwa – męczeństwa – kanonizacji, Poznań 2000, s. 78–108. Krytykę postrzegania opowieści Mistrza Wincentego o przemianie Bolesława w tyrana jako zapisu faktów historycznych przeprowadzili – Z. Kozłowska-Budkowa, W sprawie relacji Mistrza Wincentego „Chronica Polonorum” księga II, c. 18 i 20, [w:] Mente et litteris. O kulturze i społeczeństwie wieków średnich, Poznań 1984, s. 121; J. Powierski, Kryzys rządów Bolesława Śmiałego. Polityka i jej odzwierciedlenie w literaturze średniowiecznej, Gdańsk 1992, s. 160–162. 152 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 20, s. 56. 153 Tak Wincenty z Kielczy zrozumiał Kadłubkowy przekaz – J. Powierski, Kryzys rządów Bolesława Śmiałego, s. 165.
76
starcia wpadł w taki szał, że nie panując nad sobą, ruszył ku Emain Macha, stolicy własnej ojczyzny, aby wymordować wszystkich mieszkańców miasta. Król Conchobar, wuj bohatera, wysłał mu więc na spotkanie zastęp nagich kobiet, które zawstydziły i powstrzymały młodzieńca154. Dzięki temu Cúchulainn mógł stać się „the hero within the tribe” (według określenia Marie-Louise Sjoestedt)155. Furia Bolesława Szczodrego okazała się niepohamowana. Król nie złagodniał nawet wobec matek karmiących niemowlęta. Rozszalały władca kazał do kobiecych piersi przystawiać szczenięta, oderwawszy dzieci, nad którymi nawet wróg by się zlitował. Okrutna kara spadła na żony wojowników królewskich cudzołożące z niewolnikami pod nieobecność mężów156. Tak nieludzkie postępowanie usytuowało monarchę poza nawiasem wspólnoty, na której czele stał dotychczas. W dziele Kadłubka Szczodry (zanim zmienił się w tyrana) został przedstawiony jako wspaniały król157. Wielki władca absolutnie nie powinien zachowywać się niczym dzika bestia w stosunku do swoich poddanych, nawet wobec niewiernych kobiet, winnych zdrady małżeńskiej. Dzikość, która wzmogła się w monarsze podczas pobytu w krainach Partów, a następnie zaowocowała gwałtownymi uczynkami w ojczyźnie, zasługiwała – zdaniem Mistrza Wincentego – na bezwarunkowe potępienie. Nie ma co do tego wątpliwości, między innymi dzięki przypisanej Bolesławo154 Táin,
czyli uprowadzenie stad z Cuailnge, tłum. E. Bryll i M. Goraj, Warszawa 1983, s. 101–105; The Boyhood Deeds of Cú Chulaind, tłum. J. Gantz, [w:] Early Irish Myths and Sagas, Penguin Books 1981, s. 143–146; Похищение быка из Куальнге, tłum. Т.А. Михайлова, С.В. Шкунаев, Москва 1985, s. 164–173; G. Dumézil, Heur et malheur du guerrier, s. 23, 200–202; M. Eliade, Inicjacja, obrzędy, stowarzyszenia tajemne. Narodziny mistyczne, tłum. K. Kocjan, Kraków 1997, s. 125. Malownicze wprowadzenie do literatury irlandzkiej – S. Czarnowski, Literatura irlandzka, [w:] idem, Dzieła, t. III, Warszawa 1956, s. 37–48. 155 K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, „Díberga”, and „Fíanna”: Juvenile Delinquency in Early Ireland, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 12, Winter 1986, s. 8. 156 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 20, s. 56; P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 105–106. 157 B. Kürbis, Jak mistrz Wincenty pojmował historię Polski, „Studia Źródłoznawcze”, XX, 1976, s. 68; J. Powierski, Kryzys rządów Bolesława Śmiałego, s. 131; E. Skibiński, Biskup i monarcha, s. 103; K. Skwierczyński, Recepcja idei gregoriańskich w Polsce..., s. 195–196.
77
wi Szczodremu agresji wobec kobiecych piersi158. Warto poświęcić nieco uwagi temu motywowi. Pewnemu złemu władcy Wilhelm z Jumièges przypisał bardzo podobne postępowanie. Ethelred, król Anglów, po długich i sławetnych rządach nieoczekiwanie splamił się straszliwą zbrodnią. „Nam Danos per omne regnum unanimi concordia secum pacifice coabitantes, mortis periculum minime suspicantes, subito furore sub una die perimi, mulieres quoque aluo tenus terre esse defossas, et ferocissimis canibus concitatis mamillas ab earum pectoribus crudeliter extorqueri, lactentes uero pueros ad domorum postes allisos excerebrari iussit, nullis criminum existentibus culpis”159 [Albowiem w nagłym szale rozkazał, aby jednego dnia zostali zabici Duńczycy, przez całe panowanie jednomyślną zgodą pokojowo z nim współmieszkający, niebezpieczeństwa śmierci niepodejrzewający; rozkazał także, aby kobiety prawie aż po łono zakopane zostały w ziemi i aby okrutnie ich piersi od ciała zostały oderwane przez najdziksze psy, zaś karmione piersią dzieci roztrzaskane na drzwiach domów, zbrodnia ta nie była następstwem jakichkolwiek przewin]. Niewinni, pokojowo nastawieni Duńczycy stali się znienacka ofiarami furii króla Ethelreda. W szale kazał on wymyślnie zabijać kobiety i niemowlęta. W narracji Wilhelma zbrodnia Ethelreda stała się bezpośrednim powodem najazdów królów duńskich – najpierw Swena Widłobrodego, a później Kanuta Wielkiego – na Anglię. Podobny motyw przystawiania szczeniąt do piersi karmiących matek – groźbę łączańskich najeźdźców pod adresem Czeszek – Kosmas umieścił w dwóch symetrycznych przemówieniach: Włościsława, księcia Łączan, i Tyrona, wodza czeskiego, wygłoszonych przed
158
E. Skibiński, Biskup i monarcha, s. 104–106, 108–109. The Gesta Normannorum Ducum..., t. II, ks. V, rozdz. 6, s. 14–16. O historycznych okolicznościach masakry Duńczyków – A. Williams, Æthelred the Unready. The Ill-Counselled King, London–New York 2003, s. 52–55. Ann Williams zauważyła, że inne źródła nie poświadczają mordowania kobiet i dzieci. Wilhelm z Jumièges generalnie źle odnosił się do Ethelreda – E.M.C. van Houts, Scandinavian Influence in Norman Literature of the Eleventh Century, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, VI, 1983, wyd. R.A. Brown, s. 119. 159
78
decydującą bitwą Czechów z Łączanami160. Kronikarz wcześniej wyjawił, że starcie to miało mieć charakter ostateczny. Plemieniu pokonanemu przeznaczona była dezintegracja. Włościsławowa zapowiedź odtrącenia czeskich niemowląt i przystawiania ich matkom szczeniąt do piersi na oczach pokonanych ojców to wyraźna zapowiedź całkowitej likwidacji wspólnoty. W tym kontekście, już po bitwie, przerażającą groźbę księcia Łączan przytoczył okrutny Serb During, aby uzasadnić, dlaczego zabił młodocianego syna Włościsława161. Agresja wobec kobiecych piersi – w perspektywie porównawczej – całkiem precyzyjnie odsłania swoje znaczenie. U Kadłubka i Wilhelma z Jumièges władcy działający z niepohamowaną wrogością we wnętrzu swojego kraju przeistaczają się w wyjątkowo bezwzględnych tyranów. Nadzwyczajna dzikość, zupełnie nie na miejscu wśród swoich, plastycznie wyraża się w fabule o odrywaniu niemowląt od matek i wydawaniu ich na śmierć oraz przystawianiu szczeniąt lub psów do piersi nieszczęsnych kobiet. Obraz nagich dziewcząt (opowieść o Cúchulainnie), a już zwłaszcza matek karmiących piersią symbolizuje najbardziej łagodny i spolegliwy aspekt życia społecznego162, który 160
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 10, 12, s. 24, 26–28. A. Kowalik, Ad earum ubera catulos applicare non horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi. Motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym, red. P. Kowalski, K. Łeńska-Bąk, M. Sztandara (Stromata Anthropologica 1), Opole 2007, s. 103. Kowalik, zauważywszy, że Tyro posługuje się u Kosmasa tym samym sformułowaniem co Włościsław, konkludował: „Na rytualną waloryzację anonsowanych praktyk dobitnie wskazuje fakt, iż będący stałym celem napaści sąsiadów Czesi z góry wiedzieli, czego mogą się spodziewać”. To, że Czesi dokładnie wiedzieli, czego się spodziewać, świadczy wyłącznie o nierealistycznym charakterze opowiadania Kosmasa. Kronikarz nie znał zasad realizmu powieściowego i nie wiedział, że musi opowiedzieć o posłańcach zawiadamiających Tyrona o treści przemówienia Włościsława, żeby uchronić czytelnika przed wyciąganiem pochopnych wniosków. 161 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 13, s. 30–31; M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława, s. 122, 130; M. Plezia, Retoryka mistrza Wincentego, „Studia Źródłoznawcze”, XX, 1976, s. 93. 162 B. Lincoln, Death, War, and Sacrifice. Studies in Ideology and Practice, Chicago–London 1991, s. 199.
79
powinien rozbroić i rozczulić nawet najzajadlejszych wojowników163. Straszliwy tyran, okrutnie godząc w kobiece piersi, niszczy tym samym podstawową więź integrującą społeczeństwo. Kosmas odwołał się do tej samej symboliki, aby podkreślić, że starcie z tak niebezpiecznym zewnętrznym agresorem jak Włościsław miało przynieść ostateczny kres egzystencji czeskiego plemienia164. Kadłubek, chociaż nie uniewinniał niewiernych żon wojowników królewskich, potępiał srogość monarszego wyroku. Własnych poddanych, zwłaszcza kobiet i dzieci, nie można bowiem traktować jak wrogów i prowadzić z nimi wojny. Dlatego wojownicza, wraża dzikość Bolesława Szczodrego, okazywana we własnym kraju, zmusiła do działania biskupa Stanisława. Stał się on jednak kolejną ofiarą niedającego się powstrzymać okrucieństwa króla. Wściekły Bolesław, przy ołtarzu, osobiście rozszarpał („discerpit”) biskupa na drobne części165. Według Kadłubka degrengolada początkowo dobrego monarchy polegała na przemianie w wojownika-bestię, potwora zagrażającego wszystkim, również tym, którzy pozostają pod jego opieką i nie mają nic wspólnego z wojną166. Bolesław, podobnie jak Cúchulainn, zdziczał, 163
J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 69–70. Ostatnio Artur Kowalik poddał Kadłubkowy passus interpretacji, która wymyka się z ram racjonalnej argumentacji. Jego zdaniem miałby to być zapis przebiegu naprawdę dokonanego archaicznego rytu inicjacji młodych wojowników – A. Kowalik, Ad earum ubera catulos applicare..., s. 95–119. Kowalik w następujący sposób zamknął swój wywód (s. 118–119): „Już w czasach wojen łączańsko-czeskich analizowany ryt uległ dekontekstualizacji, nabierając cech infamacyjnego spektaklu. Pozbawiony pierwotnej treści i zdegradowany do roli penalnej, miał zapewne kreować w zamierzeniu Bolesława nowy kontekst kulturowy, napotykając jednak na sprzeciw opinii publicznej, której wyrazicielem stał się biskup Stanisław. Nie sposób jednak odrzucić możliwości, iż wojowniczy król przeszedł w młodości »psią« inicjację (ewentualnie przejął od Połowców kultywowany przez koczowników etos wilka), a rozwścieczony przerwaniem inicjacji wojowników, kontynuował jej procedury we własnej domenie, sprzeniewierzając się roli króla-psa na rzecz aspołecznego wzorca wilka, prowokującego ekspulsję”. 165 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 20, s. 56–57. 166 Por.: B. Lapis, Rex utilis. Kryteria oceny władców germańskich we wczesnym średniowieczu (od połowy V do początku VIII wieku), Poznań 1986, s. 29–30. 164
80
walcząc z wrogami zewnętrznymi. Za granicą dzielnie służył ojczyźnie, ale po powrocie stał się niezwykle niebezpieczny nawet dla karmiących matek i niemowląt, ponieważ wojowniczość zdominowała jego osobowość. Znęcanie się nad kobietami oraz zabijanie dzieci stanowią apogeum opowieści, dowód, że władca zdegenerował się zupełnie i przestał rozpoznawać, kto jest swój, a kto obcy. Podobny element Mistrz Wincenty dodał do tyrańskiego wizerunku kniazia halickiego Romana. W złego władcę przemienił się on na wygnaniu, do którego zmusili go ruscy możni. Po jakimś czasie Polacy z powrotem osadzili go w Haliczu. Roman postanowił wówczas srodze zemścić się na swoich poddanych. Wyłapał więc niczego niespodziewających się dostojników halickich i zamęczył ich na wymyślnych torturach. Ci, którzy zdołali uciec, zostali zwabieni fałszywymi przysięgami bezpieczeństwa, podstępnymi darami oraz pochlebstwami. Gdy tylko wrócili, Roman ich zgładził. Tak oto władca stał się gorszym wrogiem dla swoich niż dla wrogów („crassantior ciuibus hostis factus quam hostibus”)167. Przenoszenie wojny do wnętrza kraju oraz traktowanie własnych poddanych tak, jak traktuje się obcych albo pogan, to standardowe kronikarskie oskarżenia wysuwane pod adresem tyranów. Sięgnijmy do tekstu stanowiącego tubę propagandy Sasów zbuntowanych przeciwko królowi Henrykowi IV. Bruno, autor De bello saxonico, napisał swoje dzieło kilka, najwyżej dziesięć lat po wybuchu wojny domowej w Rzeszy168. Tekst utworu został okraszony mowami wygłaszanymi przez głównych bohaterów wydarzeń. Książę bawarski Otto takimi 167
Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. IV, rozdz. 24, s. 186. Por. ze stwierdzeniem Kosmasa na temat Bolesława II Pobożnego: „suis mitis, hostibus terribilis fuit” [dla swoich był łagodny, dla wrogów przerażający] – Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 22, s. 57. Por. z motywem „adventus carnificis” opisanym i zinterpretowanym przez Philippe’a Buca na podstawie Antapodosis Liutpranda z Cremony – Ph. Buc, Dangereux rituel. De l’histoire médiévale aux sciences sociales, Paris 2003, s. 45–54. 168 O polityce wewnętrznej Henryka IV i jego wojnie z Sasami – S. Gawlas, O kształt zjednoczonego Królestwa. Niemieckie władztwo terytorialne a geneza społecznoustrojowej odrębności Polski, Warszawa 1996, s. 14; J. Powierski, Kryzys rządów Bolesława Śmiałego, s. 47–48.
81
między innymi słowami zachęcał Sasów do buntu przeciw królowi169. Henryk bowiem „Castella fortia, sicut vos scitis, in locis natura munitis plurima construxit ibique suorum fidelium multitudinem non modicam universis armorum generibus instructam collocavit. Quae castella cum non contra paganos, qui nostram terram, quae sibi confinis est, totam vastaverunt, sint fabricata, sed in medio terrae nostrae, ubi nemo ei unquam bella cogitabat inferre, tanto molimine sint munita...”170 [Twierdze liczne i silne, jak wiecie, w miejscach przez naturę umocnionych zbudował i tam umieścił niezmierzoną wielość swoich zauszników, wyćwiczonych we wszystkich rodzajach broni. Te twierdze jednak nie zostały zbudowane przeciw poganom, którzy ziemię naszą z nimi sąsiadującą całą spustoszyli, lecz w środku naszej ziemi, gdzie nikt mu wojny przynieść nie zamierzał, takim wysiłkiem zostały umocnione]. Przemówienie Ottona piętnuje władcę umacniającego się i zbrojącego przeciwko własnym poddanym, stosującego w centrum kraju środki odpowiednie do obrony granic przed poganami. Wróćmy do Świętopełka. Według Kosmasa po zawładnięciu Pragą nie zmienił się on ani trochę. Za dowód niech posłuży jego zachowanie podczas zbrojnej ekspedycji na Węgry, którą król Henryk V przedsięwziął w 1108 r. Gdy władca Niemiec oblegał Pożoń, Świętopełk pustoszył wnętrze kraju aż po Trenčín, a pochwyconych wywiadowców węgierskich pozbawiał nosa i oczu. Razu pewnego, schwytał na bagnach ponad tysiąc doborowych wojowników Kolomana. Część z nich zabił od razu, część kazał torturować i powiesić, a nielicznych pozwolił wykupić za wielkie pieniądze. Król Węgier postanowił się zemścić i zaatakował Morawy. Wówczas Świętopełk z całą swoją armią w pośpiechu wyruszył nocą przez las, aby zaskoczyć Kolomana. Podczas nocnej jazdy gałąź wybiła księciu oko171. Pozostawiając na razie na 169
Por. S. Bagge, Kings, Politics, and the Right Order of the World in German Historiography c. 950–1150, Leiden–Boston–Köln 2002, s. 244–261 (o konflikcie księcia Ottona z królem Henrykiem IV i buncie Sasów w świetle Roczników Lamperta z Hersfeldu). 170 Brunos Buch vom Sachsenkrieg, wyd. H.-E. Lohmann, Monumenta Germaniae Historica, Kritische Studientexte, t. II, Leipzig 1937, rozdz. 25, s. 15. 171 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 25, s. 193–194.
82
boku znamienne kalectwo naszego bohatera, trzeba podkreślić, że w kraju wroga poczynał sobie okrutnie i podstępnie. Węgrzy nie byli w stanie go przechytrzyć. Następnego przykładu dzikości Świętopełka dostarcza prezentacja okoliczności krwawej zemsty na rodzie Wrszowców zawarta w kronice Kosmasa. Książę podjął decyzję o ich wytępieniu w trakcie wyprawy na Węgry. Ponieważ jednak niektórzy z Wrszowców towarzyszyli mu na wojnie, władca demonstrował pogodne oblicze i udawał, że jest wesoły, chociaż przepełniała go już wściekłość172. Dopiero po powrocie do Czech otwarcie wybuchł gniewem. Rozpoczęło się mordowanie Wrszowców. „Et sicut sepe fit, cum irrumpit cruentus lupus in ovile ovium, sevit, mactat nec prius rabiem suam placat aut a cede cessat quam omnibus mactatis ovibus, ita Zuatopluk oblitus unius cede hominis exarsit in iram et iussit, ut omnis illa natio sine etatis discretione et sine temporis dilatione plecteretur capite”173 [I jak to często bywa, gdy wpada okrutny wilk do owczarni owiec, szaleje, zabija i nie wcześniej swoją wściekłość zadowoli i od rzezi odstąpi, aż zabiwszy wszystkie owce, tak Świętopełk, splamiony zabójstwem jednego człowieka, zapłonął gniewem i kazał, aby cały ten ród, bez rozróżnienia wieku i bez zwłoki został wycięty]. Trzeba podkreślić, że Kosmas nie cierpiał Wrszowców. W jego kronice pełnią oni funkcję zbiorowego i ponadczasowego bohatera negatywnego, prawdziwych „diabłów wcielonych”, przyczyny wielu nieszczęść, jakie dotknęły Czechy174. Mimo to okrutne prześladowanie całego rodu, polegające na podstępnym wymordowaniu bez sądu, nie zostało pochwalone przez kronikarza. 172
Ibidem, rozdz. 22, s. 189–190. Ibidem, rozdz. 23, s. 191–192. 174 P. Kopal, Kosmovi ďáblové. Vršovsko-přemyslovský antagonismus ve svĕtle biblických a legendárních citátů, motivů a symbolů, „Mediaevalia Historica Bohemica”, 8, Praha 2001, s. 7–41. Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 34, s. 61: „ducis Bolezlai domestici et familiares inimici, gens invisa, generatio mala, Wrisovici” (Bolesław Pobożny został przez Kosmasa przedstawiony jako władca niemal idealny); ks. III, rozdz. 4, s. 165: książę Brzetysław II, inny ulubieniec Kosmasa, ukarał ich, ponieważ: „semper enim illam nationem Wrissovici habuit exosam, quia sciebat eam superbam esse valde et dolosam”. 173
83
Szczególnie złe wrażenie wywarła na nim kaźń małych synów Męciny zarżniętych jak prosięta175. Zemsta na Wrszowcach jest punktem kulminacyjnym Kosmasowej opowieści o Świętopełku. Wszystkie szczegóły narracji – obłuda księcia, działanie z zaskoczenia, płacenie złotem za głowy zabitych przeciwników, mordowanie dzieci – zostały zaczerpnięte z arsenału literackich chwytów służących przedstawieniu tyrana. Kosmas ukształtował w ten sposób passus o rozprawie z Wrszowcami, ponieważ konsekwentnie uznawał Świętopełka za złego księcia176. Wizja rządów krwawego tyrana zatriumfowała w tym miejscu nad niechęcią dziejopisarza do Wrszowców. Zestawiając zachowanie Bolesława Szczodrego (w wersji Kadłubka), Świętopełka (u Galla Anonima i Kosmasa) oraz Henryka IV (w wersji Brunona), można dostrzec zgodną opinię, że władca nie może własnych poddanych traktować jak wrogów. Nie zasługują na to nawet ci poddani, którzy zawinili i powinni zostać ukarani. Skłonność do przesadnie okrutnych wyroków łączona jest z wyjątkową wojowniczością oraz zmiennością natury czy też dwulicowością. Bolesław Szczodry, jak to obrazowo ujął Mistrz Wincenty, z uprawnej oliwki przemienił się w zdziczałą odmianę drzewa oliwnego, ze słodkiego miodu – w gorzki piołun177. Świętopełk, z pogodnym obliczem na pokaz, w sercu planował wymordowanie Wrszowców. Metodyczne wyłapywanie i zabijanie wszystkich przedstawicieli rodu porównał Kosmas do zachowania wilka w owczarni, czyli ponownie użył metafory, jaką wcześniej skwitował objęcie rządów w Pradze przez władcę 175 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 24, s. 193. Opis śmierci synów Męciny przypomina inną Kosmasową opowieść – o morderstwie, którego dokonał niegodziwy Serb During, zabijając swego młodocianego wychowanka, syna księcia Włościsława – V. Karbusický, Nejstarší pověsti české. Fantazie, domněnky, fakta, Praha 1967, s. 155. 176 Inaczej M. Bláhová, Kosmovo podání vraždění Vršovců na podzim 1108, [w:] Od knížat ke králům. Sborník u příležitosti 60. narozenin Josefa Žemličky, wyd. E. Doležalová, R. Šimůnek, D. Dvořáčkova, A. Pořízka, Praha 2007, s. 83–84. Bláhová uznała, że tekst źródła jest pochodną „prawdziwej inscenizacji” słusznego gniewu, zaaranżowanej przez księcia w celu legitymizowania rozprawy z Wrszowcami. Zdaniem Bláhovej Kosmas przejrzał jednak grę władcy i dlatego negatywnie odniósł się do jego działań. 177 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 20, s. 56.
84
Moraw. Ponadto książę, przystępujący do rozprawy z Wrszowcami, skojarzył się kronikarzowi z lwem ze zjeżoną grzywą wypuszczonym na arenę („sicut leo de sua omissus cavea in theatrum stat rugiens et erectis iubis expectat edulium”)178. Zgodnie z ogólnymi wyobrażeniami o tym, jak powinien wyglądać wybuch gniewu179, Świętopełk rozpalił się bardziej niż piec, przy którym usiadł. Nawet nakazując kaźń największych nikczemników, książę pozostał w Kosmasowej kronice tyranem. Zresztą okrucieństwo i złość władcy sprawiły, że mordowanych Wrszowców Kosmas zaczął opisywać zwrotami i słowami chętnie używanymi przez hagiografów ukazujących ostatnie chwile świętych męczenników180. W zupełnie innych fabularnych okolicznościach Gall Anonim pokazywał gniew Bolesława Chrobrego. Podczas powrotu z Kijowa, wobec konfrontacji z prawie sto razy silniejszym przeciwnikiem, król długo przemawiał do swoich nielicznych wojowników. Potem dopiero rzucił się na wrogów niczym spragniony lew („leo siciens”). Kronikarz nie był w stanie wyrazić słowem ani liczbą ilości poległych, tak straszną rzeź sprawił Rusinom polski władca181. Bitewny zapał wielkiego monarchy pojawił się w ogniu otwartej i słusznej walki ze znacznie liczniejszym, zewnętrznym nieprzyjacielem, w dodatku atakującym znienacka182. Podobnie rzecz została przedstawiona w drugim ruskim epizodzie Gallowej opowieści o czasach Chrobrego. Kiedy Bolesław doszedł do granicznej rzeki, spotkał przypadkiem armię przeciwnika akurat maszerującą na Polskę. „Król” Rusinów posłał polskiemu władcy następujące słowa: „Noverit se Boleslauus tamquam suem in volutabro canibus meis et venatoribus circumclusum”183 [Niech wie Bolesław, że tak jak dzik w bagnie, moimi psami i łowcami jest otoczony]. Na co Chrobry odpowiedział: „Bene, inquam, suem in volutabro nominasti, quia in sanguine venatoris canumque tuorum, id est ducum et 178
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 23, s. 190. M. Eliade, Inicjacja, obrzędy, stowarzyszenia tajemne, s. 124–128. 180 P. Kopal, Kosmovi ďáblové, s. 32–39. 181 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 25. 182 Por. T. Panfil, Lingua symbolica. O pochodzeniu i znaczeniach najstarszych symboli heraldycznych w Polsce, Lublin 2002, s. 121. 183 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 10, s. 28. 179
85
militum, pedes equorum meorum inficiam et terram tuam et civitates ceu ferus singularis depascam”184 [Powiem, że dobrze dzikiem w bagnie [mnie] nazwałeś, ponieważ we krwi łowców i psów twoich, to jest książąt i wojowników, umoczę nogi moich koni i ziemię twoją i miasta tak jak odyniec pożrę]. W przekonaniu Galla Anonima do dzików porównywać można było wojowników szczególnie okrutnych, na przykład Świętopełka morawskiego. Podobnie Bolesław Chrobry, akceptując nadane mu miano – „sus in volutabro” – zapowiadał, że jego konie będą stąpać we krwi przeciwników, a on sam pożre ziemię i miasta ruskie. Postać dzika znowu więc (jak w opisie bitewnego zapału Świętopełka) wiązała się z wyjątkowym zapamiętaniem w walce i okrucieństwem wobec wrogów185. Mistrz Wincenty, wyostrzając wymowę tekstu poprzednika, nadał wypowiedzi Chrobrego wyraźnie ludożerczy i wampiryczny wymiar. Kadłubkowy Bolesław, utożsamiając się z „singularis ferus”, groził, że pożre samego króla Rusinów, a z jego psów-wojowników wyssie krew186. W myśl deklaracji Anonima otwierającej drugi ruski epizod z czasów Chrobrego opowieść miała przede wszystkim pokazywać wyższość pokory Polaka nad pychą Rusina („quoddam euis prelium novitate facti satis memorabile referamus, ex cuius rei consideracione humilitatem superbie preferamus”)187. O ile metafora myśliwska, obecna w wypowiedzi władcy Rusinów, zgodnie z zasadą, o której była już mowa, rzeczywiście poświadcza nadmierną wyniosłość i pewność siebie władcy ruskiego, o tyle w słowach Bolesława trudno odnaleźć jakąkolwiek nutę pokory188. Chrobry zapowiadał, że będzie straszliwym, 184
Ibidem. O opozycji: „sus” krwawy, dziki, i „porcus” udomowiony w językach indoeuropejskich – É. Benveniste, Le vocabulaire des institutions indo-européennes, t. I, Paris 2003, s. 27–36. 186 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonarum, ks. II, rozdz. 12, s. 43. M. Cetwiński, „Rex insulsus” i „parasitis exercitus”, s. 328, posługując się analogią biblijną, dostrzegł diaboliczny kontekst określenia „ferus singularis”. W tej sprawie zob. rozdz. IV. 187 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 10, s. 28. 188 Inaczej: M. Cetwiński, „Rex insulsus” i „parasitis exercitus”, s. 328; Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 124. 185
86
bezwzględnym wrogiem. Taką przerażającą groźbę wywołały wyzwiska antagonisty. Wielki władca dopiero w słusznym gniewie pozwalał sobie na zajadłą wojowniczość, która zresztą szybko została w opowiadaniu Galla przytłumiona, ponieważ okazało się, że następnego dnia wypadało święto i Chrobry chciał je obchodzić, bitwę przesuwając na później189. Powyższy passus z dzieła Anonima unaocznia ważny aspekt narracji dziejopisarza. Odautorski moralizujący zamysł, wyrażony przez Anonima w pierwszej osobie liczby mnogiej („referamus / preferamus”), pozostaje niezrealizowany. Kiedy przyszło do opowieści batalistycznej, struktura narracji narzuciła Gallowi takie rozwiązanie fabularne, w którym nie było miejsca na demonstrację pokory Chrobrego. Wbrew wstępnej zapowiedzi polski król zareagował na pyszną groźbę Rusina zupełnie niepokorną, krwiożerczą i straszliwą zapowiedzią. *** W historiografii wczesnego średniowiecza wielkiego władcę na wojnie przedstawiano wedle uchwytnych reguł. Monarcha dostojny i pełen godności powinien być zdobywcą, walczącym dla zwycięstwa i sławy. Dlatego na kartach utworów historiograficznych król, którego autorzy chwalili, wyruszał przede wszystkim na podbój wrogich stolic. Wcześniej zaś tak gromił wrogów, aby oni sami przyznali się do klęski. Swoje triumfy odnosił w otwartej i uczciwej walce, często po umówieniu się co do terminu i miejsca bitwy. Wielkiego monarchę nie pociągała walka jako taka, lecz raczej zwyciężanie i, co za tym idzie, zaprowadzanie pokoju na własnych sprawiedliwych warunkach. Król idealny stale potwierdzał i gwarantował ład cywilizacyjny, także w zakresie działań wojennych190. Każda z królewskich zasad prowadzenia wojny miała swoje zaprzeczenie. Za przeciwieństwo zdobywania obcego kraju uważano wy189
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 10, s. 28–29. G. Duby, Bitwa pod Bouvines niedziela, 27 lipca 1214, tłum. M. TournayKossakowska, A. Falęcka, Warszawa 1988, s. 81–82. Duby łączył ten element ideologii królewskiej z instytucją „pokoju Bożego”. 190
87
prawy łupieskie. Paleniu wsi i gromadzeniu zdobyczy, zaraz po wkroczeniu na terytoria przeciwnika, mogli oddawać się zwykli wojownicy, ale nie królowie. Monarsze nie wypadało chciwie pragnąć łupów i rzucać się na nie przy pierwszej nadarzającej się okazji, przed odniesieniem ostatecznego zwycięstwa. W średniowiecznych fabułach grabieżcy zazwyczaj starali się unikać konfrontacji z tymi, którzy pilnowali grabionych dóbr. Otwartej walce przeciwstawiano podstępy. Panującego hańbiło zarówno zaskakiwanie, jak i oszukiwanie przeciwnika. Zwycięstwo zdobyte podstępnie postrzegano jako niegodne króla191, podobnie jak osiągnięte dzięki przewadze liczebnej, a nie męstwu. Ponieważ w pochwałach monarchów „wojna królewska” stanowiła tylko środek prowadzący do ustanowienia nowego ładu, słusznej zemsty albo obrony koniecznej, więc także motyw zapamiętania w bitwie podlegał ścisłej reglamentacji. Władca powinien panować nad sobą, to znaczy wojowniczość okazywać tylko wrogom i wyłącznie w trakcie starcia. Zbytnie zamiłowanie do walki i zabijania, słowem – okrucieństwo, kłóciło się z monarszym charyzmatem192. Złe zachowanie – niegodne władcy – najczęściej przypisywano przeciwnikom lub monarchom krytykowanym. Jeżeli jednak pozytywny bohater opowieści nie był (jeszcze) panem wielkiego królestwa, wypadało mu prowadzić wojny podstępnie i zaciekle. Tego typu postaciom jest poświęcony następny rozdział. 191 G.
Dumézil, Heur et malheur du guerrier, s. 105–114. O podstępie jako metodzie postępowania diabła – P. Kopal, Kosmovi ďáblové, s. 21; W. Brojer, Diabeł w wyobraźni średniowiecznej, s. 130–154. 192 Podobne cechy odróżniały wielkich królów od zwykłych wojowników w tradycji celtyckiej – Ph. O’Leary, A Foreseeing Driver of an Old Chariot. Regal Moderation in Early Irish Literature, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 11, Summer 1986, s. 1–16.
ROZDZIAŁ II
MŁODZI WOJOWNICY
W Gesta ducum... Galla Anonima i Powieści minionych lat nakreślone zostały dwa paralelne życiorysy wojowniczych książąt, którzy już jako dzieci zaczęli brać udział w wojnach: Bolesława Krzywoustego i Światosława, syna Igora. Czyny obu bohaterów, dokonane w dzieciństwie i latach młodzieńczych, przedstawione są w podobnie specyficzny sposób. Co więcej, junackie zachowania Bolesława i Światosława różnią się diametralnie od zestawu cech i działań przypisywanych tym samym władcom od momentu, gdy (na kartach kronik) dorośli do roli wielkich monarchów. Zarówno ogólna wymowa, jak i detale opowiadań poświęconych młodym herosom oraz ich rówieśnikom wynikają z zakwalifikowania ich do grupy określanej w tekstach ruskich jako: „otrocy”, „parobcy”, „młoda drużyna”, a w łacińskich: „pueri”, „tirones”, „iuvenes”, „iuventus”1. Mówiąc najogólniej, w źródłach narracyjnych młodzieńcy bywali przedstawiani jako niebezpieczna wataha kojarząca się ze stadem dzikich zwierząt. Brakowało im (w średniowiecznych opowieściach) szacunku dla hierarchii społecznej i więzi rodzinnych, przejawiali niepohamowane upodobanie do walki i rozlewu krwi, gardzili regułami postępowania przestrzeganymi przez dorosłych. Młodzi bo1 G. Duby, Les «jeunes» dans la société aristocratique dans la France du NordOuest au XIIe siècle, [w:] idem, Hommes et structures du moyen âge. Recueil d’articles, Paris–La Haye 1973, s. 213–215; J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale. Structures trifonctionnelles et mythes indo-européens dans le cycle des Narbonnais, Paris 1981, s. 197–204; E. Köhler, Sens et fonction du terme „jeunesse” dans la poésie des troubadours, [w:] Mélanges offerts à René Crozet Professeur à l’Université de Poitiers Directeur du Centre d’Études Supérieures de Civilisation Médiévale à l’occasion de son soixante-dixième anniversaire par ses amis, ses collègues, ses élèves et les membres du C.É.S.C.M., red. P. Gallais, Y.-J. Riou, t. I, Poitiers 1966, s. 569–583; J. Flori, Qu’est-ce qu’un «bacheler»? Étude historique de vocabulaire dans les chansons de geste du XIIe siècle, „Romania”, 3, 1975, s. 289–313; B. Sergent, Celtes et Grecs, t. I: Le livre des héros, Paris 1999, s. 131–147; J.-P. Néraudau, La Jeunesse dans la littérature et les institutions de la Rome républicaine, Paris 1979.
89
haterowie narracji historiograficznych bardzo przypominają inne grupy sytuowane (przez średniowiecznych literatów) poza nawiasem cywilizacji ludzkiej, na przykład: dzikich barbarzyńców, koczowników, Amazonki. Wspólne potraktowanie przekazów na temat różnych zbiorowości wykluczonych z normalnego społeczeństwa pozwoli uchwycić porządek nieporządku, czyli reguły konstruowania opowieści o wojowniczych młodzieńcach i innych grupach niecywilizowanych.
1. CECHY PRZYPISYWANE MŁODZIEŃCZYM BOHATEROM Według Galla Bolesław III od urodzenia cieszył się stałą i wyjątkową opieką Boga i św. Idziego, „quod Dei dono precibusque sancti Egidij natus fuit, per quem, ut credimus, bene fortunatus, semperque victoriosus extitit”2 [ponieważ urodził się jako dar Boży i dzięki prośbom świętego Idziego, przez którego, jak wierzymy, jest obdarzony pomyślnością i zawsze pozostawał zwycięski]. Pierwszym konkretnym dziecinnym czynem wojennym książęcego syna („initium puerilis militie”), opisanym przez Anonima, było uczestnictwo w łupieskiej wyprawie wojewody Sieciecha na Morawy. Dziejopisarz, nazywając Krzywoustego „puerulus”, wyraźnie zaznaczył, że był to wówczas maleńki chłopczyk3. W poprzednim rozdziale obrazowo określił wiek chłopca rwącego się na kampanie wojenne – mały Bolesław nie umiał jeszcze samodzielnie wsiadać i zsiadać z konia4. Podczas wyprawy morawskiej chłopczyk walczył tylko nominalnie („puerulus solo nomine pugnaturus”), ale to dzięki niemu Polacy zdobyli obfite łupy i uprowadzili licznych jeńców, nie ponosząc przy tym strat. Wysławianie wyjątkowej charyzmy zaledwie kilkuletniego Bolesława jest głów2
Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, Primo Prohemium, s. 6; R. Michałowski, „Restauratio Poloniae” w ideologii dynastycznej Galla Anonima, „Przegląd Historyczny”, LXXVI, 1985, z. 3, s. 468–470. 3 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 10, s. 76. 4 Ibidem, rozdz. 9, s. 76.
90
nym powodem, dla którego ta historyjka w ogóle została przez Anonima opowiedziana5. Światosław, równie wcześnie co Krzywousty, zaczął brać udział w wojnach. Według latopisarzy kniaź jako malec rozpoczął bitwę między Rusią a Drewlanami, stanowiącą kolejny akt zemsty księżnej Olgi na plemieniu morderców jej męża. Szczegóły narracyjne wydatnie podkreślają dziecięcą nieporadność bohatera. Kiedy obie armie szły ku sobie, Światosław wypuścił z ręki włócznię, która prześlizgnęła się między uszami konia i spadła, uderzając o końskie nogi. Wojewoda Sweneld i piastun książęcy Asmud powiedzieli wówczas: „Князь уже почалъ потягнѣте, дружина, по князѣ”6 [kniaź już zaczął, pociągnijcie drużyno za kniaziem]. Chociaż Światosław nie był jeszcze w stanie walczyć ani nawet cisnąć włócznią, musiał osobiście dokonać rytuału otwarcia bitwy7. Nikt inny nie mógł go zastąpić. 5 J.
Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego czyli jak zostaje się prawdziwym rycerzem i władcą, [w:] Theatrum ceremoniale na dworze książąt i królów polskich, red. M. Markiewicz, R. Skowron, Kraków 1999, s. 16. Mimo jednoznacznej wymowy tekstu kroniki niektórzy badacze interpretowali Galla wbrew Gallowi, twierdząc że Krzywousty musiał być starszy, kiedy poszedł z Sieciechem na Morawy. Tak np.: G. Labuda, Kiedy książę Bolesław Krzywousty stał się lennikiem księcia czeskiego w ziemi kłodzkiej?, „Annales UMCS”, sectio F, Historia, XLV, 1990, (Discernere vera ac falsa), Lublin 1992, s. 95; J. Kurtyka, Sieciech, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXXVI/4, z. 151, Warszawa–Kraków 1996, s. 500; J. Sochacki, Polsko-czeski konflikt o Śląsk w ostatnim dziesięcioleciu XI w., [w:] Biskupi, lennicy, żeglarze, red. B. Śliwiński (Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza, nr 9), Gdańsk 2003, s. 267. 6 Повесть временных лет, wyd. Д.С. Лихачев, t. I, red. В.П. Агрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, rok 6454 (946), s. 42. 7 E.A. Рыдзевская, К вопросу об устных преданиях в составе древнейшей русской летописи, [w:] eadem, Древняя Русь и Скандинавия в IX–XIV вв. Материалы и исследования, Москва 1978, s. 205–206; J. Banaszkiewicz, Włócznia i chorągiew. O rycie otwierania bitwy w związku z cudem kampanii nakielskiej Bolesława Krzywoustego (Kadłubek, III, 14), „Kwartalnik Historyczny”, XCIV, 1987, nr 4, passim, ale zwłaszcza s. 8–9; И.Я. Фроянов, Древняя Русь. Опыт исследования истории социальной и политической борьбы, Москва–Санкт-Петербург 1995, s. 74–75. И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы источниковедения летописных текстов, Москва 2004, wyd. internetowe: http://orbismedievalisru.47.com1.ru/library/viddanin.pdf, s. 123. Danilewski dopatrywał się po-
91
W fabułach o małych książętach biorących udział w wojnach zawarte jest przekonanie, że od urodzenia przynosili powodzenie wojsku, któremu towarzyszyli. Zawdzięczali tę nadzwyczajną cechę cudownym okolicznościom przyjścia na świat, jak Krzywousty, lub po prostu pochodzeniu z rodu książęcego, jak możemy domyślać się w przypadku Światosława, którego dziecinny „rzut” włócznią zapewnił zwycięstwo Rusi. Wincenty Kadłubek, chwaląc wojenny zapał małego Leszka Białego, swoim zwyczajem wynalazł poręczną analogię w Epitomae Justyna. Macedończycy, kiedy mieli niemowlęcego króla, przegrali potyczkę z Ilirami. Szybko zorientowali się, że przyczyną porażki była nieobecność monarchy na polu walki, a nie brak męstwa. Dlatego do następnej bitwy poszli, niosąc swojego króla w kolebce przed wojskiem. W efekcie armia macedońska pokonała Ilirów8. Jak widać, teksty starożytne i średniowieczne odzwierciedlają wiarę, że obecność osoby władcy, nawet jeśli nie może on walczyć ani dowodzić, przynosi zwycięstwo9. Gall Anonim wierzył, że św. Idzi zapewnił Krzywoustemu charyzmę zwycięzcy raz na zawsze już w momencie narodzin. Ale jakby na przekór temu przekonaniu dziejopisarz nie zrezygnował z przedstawienia usilnych starań Bolesława – podejmowanych niemal od kołyski – aby stać się zwycięskim wojownikiem i wodzem. Początek opowieści o chłopięcych wyczynach Krzywoustego został wyraźnie wyznaczony przez Anonima: „Interim ne sit alicui aliquatenus admirandum, si quid scripserimus de Bolezlaui puericia memorandum”10. [Teraz niech nie dobieństwa tego fragmentu Powieści do historii zdobycia Aj przez Jozuego (Joz 8, 18–19). Biblijny epizod ma jednak zupełnie inną wymowę niż powieściowy. 8 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, wyd. M. Plezia, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. XI, Kraków 1994, ks. IV, rozdz. 24, s. 184; Iustinus, Trogi Pompei Historiarum Philippicarum Epitoma, wyd. I. Ieep, Lipsiae 1876, ks. VII, rozdz. 2, s. 52. 9 Ph. O’Leary, A Foreseeing Driver of an Old Chariot. Regal Moderation in Early Irish Literature, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 11, Summer 1986, s. 9. Inaczej S. Piekarczyk, Barbarzyńcy i chrześcijaństwo. Konfrontacje społecznych postaw i wzorców u Germanów, Warszawa 1968, s. 187–188. Piekarczyk, interpretując „materialistycznie” źródła, uważał, że zapewnianie powodzenia wojsku polegało wyłącznie na wykazywaniu się umiejętnościami strategicznymi i taktycznymi. 10 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 9, s. 76. O wyodrębnianiu epizodów z większej całości: P. Bering, Struktury narracyjne w późnośredniowiecznych łacińskich
92
będzie dla nikogo zdumiewające, jeśli coś godnego pamięci napiszemy o wieku chłopięcym Bolesława]. To zdanie otwiera fragment Gesta ducum... przemyślnie skonstruowany przez autora w celu właściwego pokazania wojowniczego dzieciństwa i młodości księcia11. Aby dokładniej scharakteryzować głównego bohatera, gdy był chłopcem, dziejopisarz zawiesił relacjonowanie wielkich kwestii politycznych: podziału kraju między Władysława Hermana a jego synów oraz „ostatniej woli” starego władcy. Już jako malec Krzywousty przewyższał innych szlachetnych młodzieńców wojennym zapałem12. Ci zwykli chłopcy preferowali wyrafinowane rozrywki łowieckie, zabawy z psami i sokołami, podczas których tresowane zwierzęta polowały dla nich. Mały Bolesław wolał przebywać wśród wojska i jako wódz prowadzić je na wojnę. Na wyprawy wyruszał wbrew woli ojca, a czasami bez jego wiedzy („invito patre vel aliquotiens nesciente”)13. Przypisanie młodemu bohaterowi działania potajemnego oraz samowolnego jest znamienne i warto poświęcić mu nieco uwagi. W jeszcze jednym miejscu Gallowej wizji chłopięcych dokonań Krzywoustego pojawił się motyw postępowania na przekór oczekiwaniom ojca i pomimo sprzeciwu ojcowskiego otoczenia („invito patre multisque prohibentibus”). Działo się to tuż przed uroczystością przypasania miecza. Wszyscy zgromadzili się w Płocku, aby zobaczyć ceremonię, kronikach regionalnych, Gniezno 2001, s. 75–76; R. Barthes, Wstęp do analizy strukturalnej opowiadań, tłum. W. Błońska, [w:] Narratologia, red. M. Głowiński, Gdańsk 2004, s. 45–47; W. Polak, „Gesta” Gallowe a kultura oralna, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 69; E. Skibiński, Wanda i Lubosza. Mit i motyw – kilka uwag o budowie opowiadań w tekstach kronik średniowiecznych, [w:] Formuła, archetyp, konwencja w źródle historycznym, materiały IX Sympozjum Nauk Dających Poznawać Źródła Historyczne, Kazimierz Dolny 14–15 grudnia 2000 r., red. A. Górak, K. Skupieński, Lublin–Radzyń Podlaski–Siedlce 2006, s. 34. 11 J. Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego..., s. 13; P. David, Les Sources de l’Histoire de Pologne à l’époque des Piasts (963–1386), Paris 1934, s. 39. 12 R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima zw. Gallem, „Roczniki Humanistyczne”, L, 2002, z. 2, s. 14. Kras zauważył zbieżność tego aspektu literackich charakterystyk młodych Bolesława i Jugurty. 13 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 9, s. 76.
93
kiedy nadeszła wieść o napadzie Pomorzan na Santok. Żaden z dostojników nie ośmielił się wyruszyć na odsiecz. Tylko czternastoletni Bolesław14, łamiąc zakaz Hermana i nie zważając na protesty starszych, odważył się zaatakować pogan. Nieposłuszny „puer Martialis illuc irruens de Pomoranis triumphavit, sicque rediens armiger victor”15 [chłopiec Marsowy, tam wtargnąwszy, Pomorzan zwyciężył, i tak giermek wrócił jako zwycięzca]. Na dworze przyjęty został z wielką radością. Stary książę, aby uczcić ukochanego syna, przypasał miecz nie tylko jemu, lecz także wielu jego rówieśnikom. Bohater zatem znów wyprzedził normalny bieg wydarzeń i został zwycięskim wodzem, zanim jeszcze otrzymał insygnia dorosłego wojownika. Nietrudno zauważyć, że w tych dwóch odsłonach opowieści o młodym Krzywoustym ukrywanie się przed ojcem czy sprzeciwianie się jego woli to elementy konwencji fabularnej. Nieposłuszeństwo książęcego syna nie zostało poczytane za zdradę czy bunt. Wręcz przeciwnie, opieranie się rozsądnym radom ojca i starszych pozytywnie zapisuje się w biografii nieletniego herosa. Powinien on rwać się do boju na przekór wszystkim, którzy widzą w nim zwyczajne dziecko. Tak właśnie – według Mistrza Wincentego – postąpił młodociany Leszek Biały. Parę lat po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego, podczas rządów regencyjnych, wojsko Krakowian, szykując się do wyprawy na Halicz, narzekało na brak księcia, który mógłby je poprowadzić. Wtedy adolescens Leszek z płaczem zarzucił wodzom, że mają go za kobietę, i zażądał, aby wzięto go na wojnę. Mały książę przyznał wprawdzie, że jako wojownik jest bezużyteczny, ale z drugiej strony armia bez głowy słabnie. Leszek chciał więc wziąć udział w wyprawie „ut signum principis”, a w razie sprzeciwu groził, że i tak podąży za wojskiem choćby z jednym towarzyszem16. Potrzeba odpowiedniego naświetlenia wojennego debiutu opiewanego władcy niemal zawsze zmuszała autorów do przedstawienia nie14 Wyprawa
pod Santok datowana jest na 1100 r. – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze państwa wczesnopiastowskiego, „Kwartalnik Historyczny”, CVII, 2000, nr 2, s. 28. Krzywousty najprawdopodobniej urodził się w 1086 r. – K. Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa–Wrocław [b.r.], s. 167–168, 185–186. 15 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 18, s. 86. 16 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. IV, rozdz. 24, s. 184.
94
posłuszeństwa i potajemnych przedsięwzięć chłopięcego bohatera. Wilhelm z Poitiers, biograf Wilhelma Zdobywcy, dołączył odpowiedni popis wojowniczości do historii oblężenia Mouliherne17. Młody książę Normandii, po złożeniu przysięgi wierności królowi Francji Henrykowi I, został przez niego wezwany na wyprawę przeciwko Godfrydowi Martelowi18. Według Gesta Gvillelmi Wilhelm przyprowadził do obozu królewskiego najpotężniejszą armię. Splendor Normanów i przede wszystkim ich wodza zadziwił Francuzów. Biograf Zdobywcy potwierdził to osobistym świadectwem. Kiedy bowiem przebywał w Poitiers, podziw dla władcy Normandii miał tam być powszechny. Książę wyróżniał się na tle baronów Henryka mądrością i siłą. Król radził się go we wszystkich sprawach i zawsze przychylał do jego zdania. Pewien szczegół psuł jednak relacje Wilhelma z Henrykiem. Król księciu Vnicum id redarguebat, quod nimium periculis obiectabat se, ac plerumque pugnam quaeritabat, decurrens palam cum denis aut paucioribus. Normannos etiam primates obsecrabat, ne committi praelium vel leuissimum ante municipium aliquod paterentur, metuens uidelicet occasurum uirtutem ostentando, in quo regni sui praesidium firmissimum et ornamentum splendidissimum reponebat. Caeterum quae uelut immoderatam fortitudinis ostentationem multopere dissuadebat rex atque castigabat, ea nos feruidae atque animosae aetati aut officio ascribimus. Secessione tali interdum explorando reperiuntur, quae non modice expediunt. Aliquando malefici excipiuntur, qui multitudines agminum cauent, modo efficitur aliud utilissimum19 [To jedno zarzucał, że nadmiernie wystawiał się na niebezpieczeństwa i ciągle szukał walki, otwarcie wybiegając z dziesięcioosobowym lub mniejszym oddziałem. Możnych zaś Normanów 17
O potrzebie właściwego przedstawienia Wilhelma Zdobywcy, która kazała Wilhelmowi z Poitiers niektóre fakty opisywać inaczej niż pozostali dziejopisarze – P. Bouet, La «felicitas» de Guillaume le Conquérant dans les «Gesta Guillelmi» de Guillaume de Poitiers, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, IV, 1981, wyd. R.A. Brown, s. 37; R.H.C. Davis, William of Poitiers and His History of William the Conqueror, [w:] The Writing of History in the Middle Ages. Essays Presented to Richard William Southern, wyd. R.H.C. Davis, J.M. WallaceHadrill, Oxford 1981, s. 82–83. 18 Wyprawa prawdopodobnie miała miejsce jesienią 1049 r. – J. Dunbabin, Geoffrey of Chaumont, Thibaud of Blois and William the Conqueror, „Anglo-Norman Studies. XVI. Proceedings of the Battle Conference 1993”, wyd. M. Chibnall, s. 108; P. Zumthor, Wilhelm Zdobywca, tłum. E. Bąkowska, wyd. II, Warszawa 1994, s. 167. Według Zumthora wojna została stoczona w lecie 1050 r. 19 The Gesta Gvillelmi of William of Poitiers, wyd. R.H.C. Davis, M. Chibnall, Oxford 1998, pars I, rozdz. 11, s. 14.
95
zaklinał, aby nie narażali się lekkomyślnie na toczenie bitwy przed jakimś miastem, bojąc się mianowicie, aby przy okazywaniu męstwa nie zginął ten, w którym widział najmocniejszą obronę i najwspanialszą ozdobę swojego królestwa. Zresztą to, co król odradzał oraz ganił jako nieopanowane popisy siły, my przypisujemy ognistemu i porywczemu wiekowi bądź obowiązkowi. Niekiedy takim odłączeniem się dla próby osiągane są rzeczy, których liczni nie sprawią. Czasami na złych wychodzą ci, którzy ostrzegają przed wielością wojsk, podczas gdy co innego okazuje się użyteczniejsze].
Ojciec wcześnie osierocił Wilhelma. Chyba dlatego scenerią pierwszych spektakularnych popisów chłopięcej dzielności stała się kampania wojenna króla Henryka. W trakcie wyprawy przeciwko Godfrydowi Martelowi młody książę służył władcy Francji. Dzięki temu mógł zostać spełniony jeden z podstawowych wymogów odpowiedniego ukształtowania opowieści o debiutanckim wyczynie wojennym: bohater podjął akcję wbrew woli seniora – zwierzchnika. Król zaklinał możnych normandzkich, aby powstrzymali się od brawurowych popisów odwagi i nie narażali życia Wilhelma, czyli podpory i ozdoby królestwa. Na nic zdały się przestrogi i zakazy. W Gesta Gvillelmi młody książę po prostu musiał zlekceważyć rozsądne rady Henryka, powodowany „obowiązkiem” wynikającym z temperamentu właściwego jego wiekowi20. Takie zachowanie znajdowało pełne uznanie w oczach Wilhelma z Poitiers: En ipsius factum quem excusamus, et cuius mirabile tirocinium attentius meminisse lepidius delectat. Suis familiaribus uolens quasi elabi, secesserat ab exercitu, equites ducens aliquantisper trecentos. His dein cum solis quatuor subtrahit se, atque palatur. Ecce obueniunt ex parte hostili .xv. superbientes in equis et armis. Continuo incurrens lanceam proiicit, audacissimum cauens perfodere. Coxa autem dirupta est alliso terrae. Caeteros ad quartum milliarium persequitur. Tres interea centuriae, quas reliquerat, subsequentes inuestigando (timebant enim eius fidentiae) repente comitem Tedbaldum perspiciunt cum equitibus quingentis. Fit opinio tristissima. Hostes arbitrantur eos, atque dominum suum in eorum potestate comprehensum teneri. Inuicem igitur cohortati, prope in dubium casum, ut illum eripiant, sese obiiciunt. Sed ubi recognitum est agmen socium, in ulteriora perquirentes, inueniunt recubantem quem fractura coxae alligabat ex quindecim unum. Paululum hinc progressis alacer obuiat 20
P. Bouet, L’Épopée et les «Gesta Guillelmi» de Guillaume de Poitiers, [w:] Société Rencesvals pour l’étude des épopées romanes. VI e Congrès International (Aixen-Provence, 29 Août–4 Septembre 1973, Aix-en-Provence 1974, s. 677–678: „c’est en héros de la démesure que le duc Guillaume nous apparaît”.
96
eorum dominus, adducens quos ceperat milites septem21 [Oto jego czyn, który usprawiedliwiamy, jego nadzwyczajny debiut wojenny zachęca, żeby go dokładniej i lepiej zapamiętać. Chcąc jakby uciec od swoich towarzyszy, odłączył się od wojska, prowadząc akurat trzystu. Następnie z czterema tylko oddalił się i z nimi krążył. Nagle pojawiło się 15 wrogów na wspaniałych koniach i wspaniale uzbrojonych. Natychmiast na nich napadł i cisnął włócznią, starając się przeszyć najśmielszego. Biodro roztrzaskało się upadającemu na ziemię. Pozostałych przez cztery mile ścigał. Tymczasem trzystu, których pozostawił, szło jego śladem i szukało go (obawiano się bowiem jego brawury). Nagle [ludzie Wilhelma – P.Ż.] zobaczyli komesa Tedbalda z pięciuset jeźdźcami. Powstało najsmutniejsze przypuszczenie. Uznali ich za wrogów i pana swojego mieli za wziętego do niewoli. Wzajemnie więc dodawszy sobie otuchy, wdali się w niemal beznadziejną sprawę, aby go odbić. Lecz kiedy rozpoznany został oddział sprzymierzeńców, dalej patrzący zobaczyli leżącego, tego spośród piętnastu, którego powaliło złamanie biodra. Kiedy troszkę jeszcze podeszli, wyszedł im naprzeciw ich dziarski pan, prowadząc tych siedmiu wojowników, których schwytał].
Opowiadanie o wojennym debiucie księcia Wilhelma konsekwentnie powiela wzorzec literackiej prezentacji tego typu czynu, chociaż godzi to w spójność narracji. Wilhelm z Poitiers, biorąc stronę władcy Normanów w sporze z królem Henrykiem o to, jak prowadzić działania wojenne, zaznaczył, że główny bohater jego opowieści otwarcie szukał okazji do popisania się osobistą dzielnością („decurrens palam cum denis aut paucioribus”). Kiedy jednak przeszedł do konkretu, przedstawił akcję młodego Wilhelma jako podwójnie potajemną. Książę najpierw wydzielił ze swojej wielkiej armii trzystu wojowników, potem nastąpiła kolejna selekcja i u boku herosa pozostało jedynie czterech towarzyszy. Szaleńczego ataku na piętnastu świetnie uzbrojonych przeciwników Wilhelm dokonał gdzieś na uboczu, w miejscu, w którym nikt postronny nie mógł obserwować starcia. Trzystu zaniepokojonych Normanów poznało męstwo swojego władcy, dopiero patrząc na powalonego wojownika francuskiego ze złamanym biodrem i siedmiu jeńców wziętych przez księcia do niewoli. Znamienny i stereotypowy jest w Gesta Gvillelmi strach, który najpierw odczuwał król Henryk, a później wojownicy Wilhelma. Wszyscy bali się, że niebywałe męstwo i pragnienie wyczynu wojennego sprowadzą na chłopca nieszczęście. Według Wilhelma z Poitiers obawy okazały się bezpodstawne, gdyż przyszły Zdobywca był wielkim herosem. Jego wojownicze kwa21
The Gesta Gvillelmi of William of Poitiers, pars I, rozdz. 12, s. 14–16.
97
lifikacje zostały potwierdzone zgodnie z literackimi wymogami, czyli wbrew starszym i potajemnie. Wojenne debiuty Światosława i Krzywoustego, bohaterów działających w dzieciństwie „ut signum principis”, przedstawiono w różnorodnych okolicznościach. Mały kniaź otwierał regularną bitwę, a Bolesław towarzyszył wojewodzie Sieciechowi podczas łupieskiej wyprawy na Morawy. Ten drugi przypadek – napad na terytorium wroga, celem pustoszenia i porywania łupów oraz ludzi – dobrze pasuje do stylu bycia młodych wojowników. Tak właśnie wyglądają w Gesta ducum... Anonima pierwsze samodzielne militarne dokonania Krzywoustego. Najpierw jednak chłopiec wykazał się jako myśliwy, polując na grubego zwierza. Własnoręcznie, bez niczyjej pomocy, zabił niedźwiedzia, a potem dzika. Przystępując do pojedynków z leśnymi bestiami, nie brał ze sobą nawet psa, czyli znowu wyróżniał się na tle retorycznie przywoływanej figury „innych”, którzy – jak pamiętamy – woleli wyręczać się na łowach ogarami czy sokołami. Popisy siły i męstwa były dla młodego bohatera zdecydowanie bardziej pociągające niż posługiwanie się wyrafinowanymi technikami łowieckimi. Jedno z polowań nieoczekiwanie przekształciło się w podwójne starcie naraz ze zwierzęciem i człowiekiem. Pomyślne przejście tej próby szczególnie dobitnie dowodziło wojowniczych i władczych kwalifikacji chłopca. Walka z dwoma przeciwnikami, ze względu na wyjątkową trudność i złożony charakter, kojarzy się z inicjacją. Nastąpiło po niej charakterystyczne omdlenie (z którego chłopca ledwie docucono), stanowiące ekwiwalent rytualnej śmierci w obrzędzie przejścia, potrzebnej po to, aby bohater mógł narodzić się na nowo, już jako wojownik22. 22
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 11–12, s. 76–77; J. Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego..., s. 17–21; A. Gronowska, Enfances Guillaume, Enfances Vivien, Enfances Renier... Młodzieńcze dokonania wielkich bohaterów starofrancuskiej epiki rycerskiej, „Studia Źródłoznawcze”, XLII, 2004, s. 43–54; M. Eliade, Inicjacja, obrzędy, stowarzyszenia tajemne. Narodziny mistyczne, tłum. K. Kocjan, Kraków 1997, s. 52; T. Panfil, Lingua symbolica. O pochodzeniu i znaczeniach najstarszych symboli heraldycznych w Polsce, Lublin 2002, s. 240–241. O charakterystycznym omdleniu po walce: G. Dumézil, Heur et malheur du guerrier. Aspects mythiques de la fonction guerrière chez les Indo-Européens, wyd. XII, Paris 1996, s. 188–189.
98
Po dokonaniach myśliwskich przyszedł czas na samodzielne czyny wojenne. Anonim najpierw przedstawił je w ogólnym zarysie. „Interea Bolezlauus, Martialis puer, viribus et etate crescebat, nec ut assolet etas puerilis luxui vel vanitatibus intendebat, sed ubicumque hostes predas agere sentiebat, illuc inpiger cum coequevis iuvenibus properabat et plerumque furtim cum paucis terram hostium introibat, villisque combustis captivos et predam adducebat”23 [Tymczasem Bolesław, chłopiec Marsowy, rósł w siły i wiek, i nie dbał o zbytek i marności, jak ma w zwyczaju wiek chłopięcy, lecz gdziekolwiek wrogowie chcieli brać zdobycz, tam gorliwy z młodzieńcami-rówieśnikami spieszył i często, potajemnie z nielicznym oddziałem na ziemie wrogów wkraczał i spaliwszy wsie, jeńców oraz zdobycz uprowadzał]. Bolesław, ponadprzeciętnie wojowniczy i niechętny luksusowi, działał wraz z niewielką grupą rówieśników. Zadaniem, które sobie stawiali młodzieńcy, było błyskawiczne reagowanie na napady wrogów oraz bezwzględne, potajemne atakowanie wiejskich osiedli na ziemiach przeciwnika. Pożoga, porwania i rabunek znaczyły szlak tych wypraw. Można zaobserwować, że skojarzenie młodego i dobrze zapowiadającego się księcia z właściwym mu rozbójniczym działaniem bywało u autorów średniowiecznych dość powszednie. Za przykład weźmy zmianę, jaka dokonała się w opowieści o pierwszym wojennym wyczynie Teodoryka, największego króla Ostrogotów24. Jordanes opisał ją następująco: „Qui Theodoricus jam adulescentiae annos contingens, expleta pueritia, octavum decimum annum peragens, ascitis certis ex satellitibus patris, ex populo amatores sibi clientesque consociavit – paene sex milia viros; cum quibus, inconscio patre, emenso Danubio, 23
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 13, s. 78. O Jordanesie i jego dziele: W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800). Jordanes, Gregory of Tours, Bede and Paul the Deacon, Princeton 1988, s. 20–111. Ogólnie o przemianie „historycznego” Teodoryka w bohatera epickiego: R. Wisniewski, Mittelalterliche Dietrichdichtung, Stuttgart 1986; A. Wolf, Medieval Heroic Traditions and Their Transitions from Orality to Literacy, [w:] Vox intexta. Orality and Textuality in the Middle Ages, wyd. A.N. Doane, C.B. Pasternack, Madison Wisc. 1991, s. 70–74; J.L. Flood, Dietrich von Bern, [w:] Herrscher, Helden, Heilige, wyd. U. Müller, W. Wunderlich, wyd. II, St. Gallen 2001, s. 287–303. 24
99
super Babai Sarmatarum regem discurrit, qui tunc de Camundo duce Romanorum victoria potitus superbiae tumore regnabat, eumque superveniens Theodoricus interemit familiamque et censum depraedans ad genitorem suum cum victoria repedavit”25 [Który to Teodoryk, już lata młodości osiągając, kiedy dzieciństwo dobiegło końca, skończywszy osiemnaście lat, wziąwszy niektórych spośród towarzyszy ojca, z ludu zgromadził tych, którzy go kochali, i klientów – prawie sześć tysięcy mężów; z którymi, bez wiedzy ojca, przekroczywszy Dunaj, poszedł na Babaja, króla Sarmatów, który wtedy, osiągnąwszy zwycięstwo nad Kamundem, wodzem Rzymian, nabrzmiały pychą panował, i Teodoryk, zwyciężywszy, zabił go i niewolników oraz skarb uprowadziwszy, ze zwycięstwem do rodziciela powrócił]. Dzieło Jordanesa było jednym ze źródeł, które Paweł Diakon wykorzystał przy opracowywaniu trzech ostatnich ksiąg swojej Historii rzymskiej26. Militarny debiut Teodoryka został tam opisany odmiennie. Historyk longobardzki zwrócił uwagę na młodzieńczy wiek bohatera i podjęcie akcji bez wiedzy ojca. Przypuszczalnie te dwie informacje sprawiły, że Paweł zupełnie inaczej wyobrażał sobie przebieg wyprawy za Dunaj. W Historii rzymskiej atak na Sarmatów polegał na grabieniu ich dóbr. Autor ani słowem nie wspomniał o królu Babaju oraz jego klęsce i śmierci27. Presja struktury literackiej prezentacji młodego wojownika, zakładającej, że syn władcy powinien „cum satellitibus” potajemnie grabić dobra sąsiadów, była tak silna, że Paweł Diakon pominął te szczegóły narracji Jordanesa, które przeczyły wyłącznie łupieskiemu celowi napadu Teodoryka na Sarmatów. Zasady tworzenia historiograficznych opowieści o młodych książętach obowiązywały przez wieki. Dla porównania przytoczę fragment kroniki normandzkiej pióra Roberta z Torigni, spisanej niedługo 25
Iordanis De Origine Actibusque Getarum, wyd. F. Giunta, A. Grillone, Roma 1991, 186–188, s. 79–80. O historycznych okolicznościach tego wydarzenia – H. Wolfram, Historia Gotów, tłum. R. Darda-Staab, I. Dębek, K. Berger, Warszawa–Gdańsk, 2003, s. 303–308. 26 W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800), s. 110, 357– 370. 27 Pauli Diaconi Historia Romana, wyd. A. Crivelluci, Roma 1914, ks. XV, rozdz. 12, s. 217.
100
przed 1139 r.28 Urywek poświęcony jest poczynaniom Roberta Courteheuse, najstarszego syna Wilhelma Zdobywcy. Młodzieniec, pokłóciwszy się z ojcem, „in Pontiuo apud Abbatisuillam cum sui similibus iuuenibus, filiis scilicet satraparum Normannie, qui ei quasi suo domino futuro, specie tenus obsequebantur re autem uera nouarum rerum cupiditate illecti moraretur, et ducatum Normannie maxime in margine excursionibus et rapinis demoliretur”29 [w Ponthieu pod Abbeville przebywał z podobnymi mu młodzieńcami, mianowicie synami satrapów Normandii, którzy jemu, jakby swojemu przyszłemu panu z pozoru podporządkowali się, zaś naprawdę uwiedzeni pragnieniem rzeczy nowych, księstwo Normandii, szczególnie na pograniczu, wyprawami i rabunkami niszczył]. Przy okazji wzmianki o zbuntowanym Robercie trzeba poruszyć jedno z kluczowych zagadnień związanych z wizerunkami wojowniczych młodych książąt w kronikach i innych utworach średniowiecznych. Bez względu na to, jak autorzy wartościowali bohaterów, czyny dobrych i złych młodzieńców są bardzo do siebie podobne. Struktura opowieści o bohaterskiej młodości była nadrzędna wobec sympatii i antypatii kronikarzy. Robert Courteheuse, oceniany negatywnie przez Roberta z Torigni30, w gruncie rzeczy poczynał sobie tak samo, jak postacie zdecydowanie „pozytywne” – na przykład Bolesław Krzywousty. Obaj książęta, wraz z grupą rówieśników, przeciwstawiali się ojcowskiej woli31. Ocena tego typu 28
E.M.C. van Houts, The “Gesta Normannorum Ducum”: a history without an end, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, III, 1980, wyd. R.A. Brown s. 109; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’. Propaganda, Myth and Subversion, Woodbridge 2001, s. 52. 29 The Gesta Normannorum Ducum of William of Jumièges, Orderic Vitalis and Robert of Torigni, wyd. E.M.C. van Houts, t. II, Oxford 1995, ks. VIII, rozdz. 2, s. 202. O konflikcie Wilhelma z Robertem z perspektywy gender studies: W.M. Aird, Frustrated masculinity: the relationship between William the Conqueror and his eldest son, [w:] Masculinity in Medieval Europe, wyd. D.M. Hadley (Men and Women in History), London–New York 1999, s. 39–55. 30 J.A. Green, Robert Curthose Reassessed, „Anglo-Norman Studies. XXII. Proceedings of the Battle Conference 1999”, wyd. Ch. Harper-Bill, s. 99. 31 Przykłady bohaterów „dobrych”, ale w młodości krnąbrnych wobec ojców oraz niebywale wojowniczych, można mnożyć. Zob. np.: J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 94–105; T.S. Jones, Fighting Men, Fighting Monsters: Out-
101
zachowań pozostaje wtórna wobec wymogów narracji. „Niegodziwy” Robert zebrał identyczną młodzieżową watahę, co chwalony na wszelkie możliwe sposoby Bolesław. Ulubionym obszarem rozbójniczego procederu i „złej” normańskiej oraz „dobrej” polskiej i każdej innej młodzieży okazuje się pogranicze, które koresponduje z liminalnym charakterem grupy zawieszonej między dzieciństwem a dorosłością32. Różnica polegała na ukierunkowaniu agresji. „Dobrzy” junacy grabili ludzi mieszkających na zewnątrz granic rodzimego kraju, natomiast „źli” – rodaków. Analizując passus z kroniki Roberta z Torigni, warto zwrócić szczególną uwagę na motyw braku silniejszej więzi między głównym bohaterem a jego towarzyszami. Wiele wskazywało, że syn Wilhelma Zdobywcy kiedyś zostanie władcą Normandii. Jednak, zdaniem kronikarza, synowie normańskich „satrapów” podążali za Robertem nie tyle w uznaniu jego autorytetu, ile pragnąc po prostu odmiany. Jak się jeszcze okaże, ten element opisu zbrojnej grupy młodych także jest niezależny od wartościowania czynów głównego bohatera opowieści. Zachowanie Roberta Courteheuse i jego rówieśników zupełnie inaczej zostało przedstawione w znacznie bardziej rozbudowanej (i wcześniejszej niż dzieło Roberta z Torigny) narracji Orderyka Vitalisa na temat konfliktu Wilhelma Zdobywcy z synem. Według Historii kościelnej książę, pokłóciwszy się z ojcem, na pięć lat opuścił Normandię i wraz z towarzyszami, których karmił i zbroił, włóczył się po dworach zachodnioeuropejskich od Akwitanii po Niemcy33. Robert lawry, Masculinity, and Identity in the “Gesta Herewardi”, [w:] Marvels, Monsters, and Miracles. Studies in the Medieval and Early Modern Imaginations, wyd. T.S. Jones, D.A. Sprunger, Kalamazoo 2002, s. 183–201. 32 J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 196; J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw. The Boyhood Deeds of Finn in Gaelic Narrative Tradition, Berkeley–Los Angeles–London 1985, s. 74–75. 33 The Ecclesiastical History of Orderic Vitalis, wyd. M. Chibnall, t. III, Oxford 1972, ks. V, rozdz. 10, s. 100–102; G. Duby, Les «jeunes»..., s. 215; K. van Eickels, Vom inszenierten Konsens zum systematisierten Konflikt. Die englisch-französischen Beziehungen und ihre Wahrnehmung an der Wende vom Hoch- zum Spätmittelalter, Stuttgart 2002, s. 67–74.
102
z Torigni, chociaż znał monumentalne dzieło Orderyka34, krótko i dobitnie pokazał królewskiego syna jako pogranicznego rozbójnika. Trudno wytłumaczyć tę zmianę, nie nawiązując do stereotypu buntowniczych i wojowniczych młodzieńców. Wygląda na to, że kronikarz z Torigni, drastycznie skracając wątek junackich przygód następcy tronu, wolał typowe i niezbyt konkretne szczegóły biografii bohaterskiej od drobiazgowego wywodu Orderyka. Paralelne realizacje schematu narracyjnego, pozwalającego wiarygodnie opowiedzieć o wojowniczych młodzieńcach, odnaleźć można w całej średniowiecznej Europie. W irlandzkiej opowieści Togail Bruidne Da Derga Conaire, syn króla Tary, oraz synowie Dond Désa tworzyli w dzieciństwie nierozłączną grupę wspólnie dorastających przyjaciół. Chłopcy jedli razem i ubierali się tak samo. Ich drogi rozeszły się jednak. Conaire został królem. Natomiast synowie Dond Désa najpierw tylko narzekali, że nie mogą śladem swojego ojca i dziadów rabować oraz zabijać. Potem zaczęli dokonywać regularnych kradzieży u pewnego człowieka, któremu co roku zabierali świnię, wołu i krowę. Chłopcy chcieli sprawdzić, jaką karę nałoży na nich król – ich dawny towarzysz. Brak zdecydowanej reakcji ze strony władcy rozsierdził młodzieńców. Synowie Dond Désa wraz z synami innych możnych utworzyli stupięćdziesięcioosobową, pustoszącą kraj watahę. Wreszcie udało się pojmać młodych rozbójników i król skazał ich na banicję. Wtedy junacy z Tary swój przestępczy proceder zaczęli uprawiać w Brytanii, gdzie stowarzyszyli się z Ingcélem, synem tamtejszego króla. Młodzieniec ten popisał się wyjątkową bezwzględnością – jednej nocy wymordował swoich rodziców i siedmiu braci. Następnie brytyjsko-irlandzka wataha wróciła do Irlandii i zabiła króla Conaire’a35. 34 L. Shopkow, History and Community. Norman Historical Writing in the Eleventh and Twelfth Centuries, Washington D.C. 1997, s. 164. 35 The Destruction of Da Derga’s Hostel, tłum. J. Gantz, [w:] Early Irish Myths and Sagas, Penguin Books 1981, s. 67–68; J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw, s. 80–81; K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”: Juvenile Delinquency in Early Ireland, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 12, Winter 1986, s. 4.
103
Rabunkowa i rozbójnicza działalność, z upodobaniem uprawiana przez młodych książąt, w fabułach kronikarskich przybierała niekiedy romansową oprawę. Brzetysława I – bo na nim skupimy teraz uwagę – do roli wielkiego bohatera predestynowało nieprawe pochodzenie, przypisane mu przez Kosmasa36. Miał on być bastardem księcia Ołdrzycha, pochodzącym ze związku z Bożeną, żoną Krzesiny37. Rodzice Brzetysława spotkali się obok studni, przy której Bożena prała. Początek biografii czeskiego herosa bardzo przypomina opowieści o romansie księcia Normandii Roberta Wspaniałego z Arlettą (Herlevą), córką kuśnierza38. Według legendy rodzice Wilhelma Zdobywcy poznali się w identycznych okolicznościach co Ołdrzych i Bożena39. Typowo bohaterskie narodziny implikują niejako dalszą historię dokonań bohatera. Kiedy Brzetysław „de pueritia transcedens in iuventutem” często słuchał opowieści o niebywałej urodzie i szlachetności pewnej niemieckiej arystokratki o imieniu Judyta. Zapragnąwszy dziewczyny, postanowił działać podstępnie, nie pytając o zgodę jej rodziców, ponieważ dobrze znał pychę Niemców („Teutonicis superbiam”)40. Od razu zwróćmy uwagę, że zupełnie inaczej postępował w podobnych okolicznościach Chrobry, wymodelowany przez Galla 36
F. Graus, Lebendige Vergangenheit. Überlieferung im Mittelalter und in den Vorstellungen vom Mittelalter, Köln–Wien 1975, s. 231. 37 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, wyd. B. Bretholz, Monumenta Germaniae Historica. Scriptores rerum Germanicarum, nova series II, Berlin 1923, ks. I, rozdz. 36, s. 65. 38 P. Zumthor, Wilhelm Zdobywca, s. 102–104; E.M.C. van Houts, The Origins of Herleva, Mother of William the Conqueror, „The English Historical Review”, 101, 1986, nr 399 (Apr.), s. 399–404. 39 B. Krzemieńska, Břetislav I. Čechy a střední Evropa v prvé polovinĕ XI. století, wyd. II, Praha 1999, s. 103–106. Krzemieńska polemizowała z poglądem Václava Flajšhansa, jakoby Kosmas wzorował się na utworach opowiadających o Wilhelmie. V. Karbusický, Nejstarší pověsti české. Fantazie, domněnky, fakta, Praha 1967, s. 66– 67. Karbusický wzmacniał argumentację Flajšhansa, twiedząc, że imię Krzesina wywiedzone zostało od „kožešník”, „crusinarius”, czyli profesji przypisywanej ojcu Arletty. Zob. też C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski. Studium z historiozofii i hermeneutyki symboli dziejopisarstwa średniowiecznego, wyd. II, Lublin 2000, s. 215– 216. 40 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 40, s. 73.
104
Anonima na wielkiego władcę. Bolesław oficjalnie poprosił o rękę księżniczki. Kiedy „król” Rusinów odmówił mu wydania siostry za żonę, Chrobry otwarcie i z wielką siłą najechał kraj niedoszłego szwagra i wziął sobie ruską dziewczynę dopiero po pokonaniu jej brata, zdobyciu Kijowa i opanowaniu całej Rusi41. Brzetysław, dla wykonania zuchwałego planu porwania wybranki, zebrał grupę ludzi, o których wiedział, że są bitni, zapalczywi i wierni. Książę ukrył przed swoimi towarzyszami prawdziwy cel wyprawy i nakazał im, aby jego samego traktowali jak zwykłego wojownika. Kosmas, autor tej opowieści, nie mógł się nachwalić chytrości młodzieńca przewyższającej, zdaniem kronikarza, popisowe podstępy Odyseusza czy Parysa42. Brzetysław, bardziej zajadły i zuchwały niż starożytni bohaterowie, przyjechał do klasztoru, w którym mieszkała Judyta. Akurat nastało święto i dziewczynka dzwoniła na środku kościoła. Wtedy czeski książę wypadł z ukrycia i porwał wybrankę niczym wilk owieczkę – jak stwierdził Kosmas – i zaczął uciekać jak wilk z podwiniętym ogonem (to także metafora kronikarza). Znienacka okazało się, że brama opactwa przegrodzona jest grubym łańcuchem, ale jeden cios Brzetysławowego miecza otworzył drogę porywaczom. Junak zatrudnił do porwania i ucieczki tylko kilku spośród swoich towarzyszy. Reszta Czechów, niczego nieświadoma, pozostała w namiotach pod klasztorem. Niemcy schwytali ich i pozbawili oczu, nosów, rąk oraz nóg. Natomiast Brzetysław zdołał zmylić pogoń dzięki zapadającym ciemnościom43. 41 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 21–22. Przegląd bohaterów postępujących podobnie jak Chrobry – J. Banaszkiewicz, Bolesław i Peredsława. Uwagi o uroczystości stanowienia władcy w związku z wejściem Chrobrego do Kijowa, „Kwartalnik Historyczny”, XCVII, 1990, nr 3–4, s. 4. 42 W klasztorze w Schweinfurcie, skąd została porwana Judyta, zachował się bardzo podobny zapis legendy o młodzieńczym czynie Brzetysława. Jedną z nielicznych różnic jest brak porównania do bohaterów starożytnych – J. Skutil, Schweinfurtská pověst o Břetislavu I, „Jižní Morava. Vlastivĕdný sborník”, 24, 1988, s. 232–233. 43 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 40, s. 74–75. Por. z realistyczną interpretację nieuwzględniającą szczegółów nadających charakter tej opowieści (działanie potajemne, zły los części towarzyszy księcia) – B. Krzemieńska, Břetislav I., s. 89–90, 93–101.
105
Wyprawa po Judytę, z wyjątkiem bardzo konkretnego celu, posiadała te same cechy co inne młodzieńcze ekspedycje po łupy i jeńców. Kosmas (tak samo jak Jordanes w odniesieniu do Teodoryka) wyraźnie określił wiek bohatera („de pueritia transcedens in iuventutem”). Moment przejścia od dzieciństwa do młodości wymusza niejako spektakularną i heroiczną opowieść. Brzetysław przeprowadził zuchwałą akcję podwójnie potajemnie, kryjąc swoje zamiary zarówno przed rodziną dziewczyny, jak i przed własnymi wojownikami. Chytre i gwałtowne działanie zakończone porwaniem i ucieczką upodobniło go do wilka. Tego typu metafory nie są czczymi ozdobnikami. Organizują one narrację44. Bohater podobny do wilka dał popis siły i determinacji – mówiąc inaczej – pomyślnie przeszedł próbę – przecinając mieczem żelazny łańcuch. Kosmas podkreślił, że efekt tego nadludzkiego uderzenia był widoczny aż do jego czasów45. Wyruszając po wybrankę, młody książę udawał zwykłego wojownika. Porzucił swoją wysoką godność46 i – jakby w konsekwencji – los własnych ludzi zupełnie go nie obchodził. Czesi z winy księcia padli ofiarą Niemców mszczących porwanie Judyty. Brak silniejszej więzi między młodzieńczym bohaterem a kompanami – w kronice Roberta z Torigni opisany od strony wojowników – u Kosmasa działa w odwrotnym kierunku. Młody książę nie poczuwał się do odpowiedzialności za los ludzi, którzy towarzyszyli mu podczas wyprawy. Ten ambiwalentny (ale jak widać niezbędny) szczegół zagościł w opowieści mimo niewątpliwej sympatii kronikarza do junaka47.
44 K.
Liman, Epitety dotyczące osób w Kronice polskiej Anonima Galla, [w:] Ars historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 353, 355. 45 O tego typu trwałych, materialnych pamiątkach dawnych wydarzeń: J. Banaszkiewicz, „Usque in hodiernum diem”. Średniowieczne znaki pamięci, „Przegląd Historyczny”, LXXII, 1981, z. 2, s. 229–238. 46 Inaczej V. Vaníček, Vratislav II. (I.) První český král. Čechy v době evropského kulturního obratu v 11. století, Praha 2004, s. 24: Brzetysław „Jako pán v podstatĕ samostatné zemĕ se ucházel o ruku princezny Jitky z knížecího rodu Babenberků a unesl ji z rodového kláštera ve východofranském Schweinfurtu”. 47 B. Krzemieńska, Břetislav I., s. 127–128.
106
Brzetysław I jest w czeskiej kronice oceniany pozytywnie48, więc jego przestępstwo seksualne49 – podstępne porwanie dziewczyny z klasztoru wbrew woli jej rodziców – skończyło się legalnym małżeństwem. Mamy w tym wypadku do czynienia ze złagodzoną wersją kolejnego stereotypowego zachowania młodzieńczych bohaterów literackich – skłonności do swobodnego brania sobie kobiet z pogwałceniem wszelkich więzi i norm społecznych. Znacznie bardziej drastyczną egzemplifikację stereotypu można odnaleźć w piątej księdze Gesta Danorum Saxona Gramatyka50. Po śmierci króla Fridleifa (według chronologii określonej przez kronikarza było to niedługo przed narodzinami Chrystusa51) tron przypadł jego siedmioletniemu synowi, Frodonowi III. Duńczycy powołali radę regencyjną. Opiekunami małoletniego władcy zostali dwaj bracia, Westmar i Koll. Obaj regenci posiadali licznych synów – w sumie piętnastu. Najpierw autor przybliżył postacie trzech z dwunastu synów Westmara. Nosili oni to samo imię, Grep, ponieważ byli trojaczkami. Cechowała ich wyjątkowa 48
L. Švanda, K obrazu ideálního panovníka v Kosmovĕ kronice, [w:] Querite primum regnum Dei. Sbornik přispĕvků k poctě Jany Nechutové, wyd. H. Krmíčková, A. Pumprová, D. Růžičková, L. Švanda, Brno 2006, s. 213–214. J. Skutil, Schweinfurtská pověst o Břetislavu I, s. 232–233 – w legendzie zapisanej w Schweinfurcie dodana została anegdota o czerwonym bucie zgubionym przez Judytę podczas porwania. But miał być zawieziony do cesarza i pokazany mu jako dowód nikczemności Brzetysława. Poseł zgubił po drodze trzewik Judyty, co uznano za znak, że małżeństwo podoba się Bogu. 49 J. Rak, Jak se z únosu stane vlastenecká ctnost aneb Oldřich a Božena a Břetislav a Jitka v optice českého obrození, [w:] Dějiny ve věku nejistot. Sborník k příležitosti 70. narozenin Dušana Třeštíka, red. J. Klápště, E. Plešková, J. Žemlička, Praha 2003, s. 252. Por. ścisłe powiązanie w literaturze irlandzkiej przestępstw seksualnych ze stylem życia młodych wojowników – K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, „Díberga”, and „Fíanna”, s. 13. 50 O Saxonie Gramatyku: T. Riis, Einführung in die Gesta Danorum des Saxo Grammaticus (University of Southern Denmark Studies in History and Social Sciences vol. 276), Odense 2006; S.M. Szacherska, Mistrz Wincenty a Saxo Gramatyk, „Studia Źródłoznawcze”, XX, 1976, s. 46–55. 51 T. Riis, Einführung in die Gesta Danorum..., s. 53–54; I. Skovgaard-Petersen, Saxo’s Denmark, [w:] The Birth of Identities. Denmark and Europe in the Middle Ages, wyd. B.P. McGuire, Copenhagen 1996, s. 137; S.M. Szacherska, Mistrz Wincenty a Saxo Gramatyk, s. 51.
107
zręczność zarówno w walce na pięści, jak i na miecze. Po krótkim wyróżnieniu trzech Grepów52, dalej Saxo potraktował całą grupę synów obu regentów jednolicie. Filii Westmari Colonisque, cum et aetate iam puberes et animis acres essent, fiducia in temeritatem versa, ad obscenos ac degeneres ritus inquinatam flagitiis indolem contulerunt. Adeo enim insolenter se indomiteque gesserunt, ut, constupratis aliorum nuptis ac filiabus, proscripsisse pudicitiam atque in prostibulum relegasse viderentur. Corruptis quoque matronarum fulcris, ne toris quidem virginalibus abstinebant. Suus nullum thalamus securitate donabat, nec quisquam fere patriae locus luxuriae eorum vestigiis vacuus erat. Mariti metu, coniuges corporum suorum ludibrio vexabantur. Iniuriis obtemperatum est: cessit copularum respectus, violensque amplexuum usus exstabat; publicata est Venus, coniugiorum reverentia pereunte; raptim luxuria petebatur53 [Synowie Westmara i Kolla, gdy stali się młodzieńcami o hardych duszach, pokładając nadzieję w zuchwałości, wrodzoną skłonność do rozpusty haniebnymi uczynkami przeobrazili w bezwstydne i zwyrodniałe obrzędy. Tak bardzo bowiem zuchwale i dziko postępowali, gwałcąc żony i córki innych, że zdawało się, jakby skromność została skazana na wygnanie do domu publicznego. Splamiwszy łoża mężatek, nie oszczędzali żadnego dziewiczego łóżka. Własna sypialnia małżeńska nikomu nie zapewniała bezpieczeństwa ani prawie żaden zakątek ojczyzny nie był pozbawiony śladów ich rozpusty. Mężów strachem, żony cielesnymi igraszkami nękali. Podporządkowani byli niesprawiedliwościom, ustał szacunek dla małżeństw i gwałty stały się powszechne; Wenus została upubliczniona, przeminęło poszanowanie dla związków małżeńskich, nagle rozpanoszyła się rozpusta].
Później, po ślubie króla Frodona z Hanund, córką władcy Hunów, rozpasanie młodych synów regentów jeszcze się wzmogło. Cuius contubernales, otio petulantiam nacti, partam quiete lasciviam improbissimis extulere sceleribus. Quosdam enim restibus in sublime pertractos more agitabilis pilae pendula corporum impulsione vexabant; aliis haedinum incedentibus corium substernentes lubrici tergoris offendiculo per occultum funis raptum incautos subegere gressus; alios veste nudatos variis verberum suppliciis lacerabant; alios clavis affixos laquei more suspensionis multavere ludibrio; quorundam barbae et verticis pilos faculis torruerunt; aliis pubem atque inguina subiecto torre cremabant. Advenas ossibus converberabant; alios ad intemperantiam compulsos immoderata potione rumpebant. Virginibus nubere non licebat, nisi quarum castitas iis ante delibata fuisset. 52 Szerzej o postaci „potrójnego” Grepa – K. Malone, Grendel and Grep, „Publications of the Modern Language Association of America”, 57, 1942, nr 1 (Mar.), s. 1–14. 53 Saxonis Gesta Danorum, wyd. J. Olrik, H. Raeder, Havniae 1931, ks. V, rozdz. 1, s. 104–105.
108
Nemini filiam nuptum dare licebat nisi gratiam ipsorum favoremque mercato. Nulli matrimonium contrahendi fas erat, si eorum non pretio praeemisset assensum. Praeterea non in virgines modo, verum etiam in matronarum turbam passim dissolutissimae libidinis suae flagitia porrexerunt. Mixtam petulantiae rabiem duplex furoris species agitabat. Convenis hospitibusque receptuum loco convicia praebebantur. Tot ludibriorum irritamenta a petulantibus et lascivis reperta sunt. Adeo sub rege puero temeritas libertate nutrita est. Nihil enim tantum peccandi licentiam protrahit quantum ultionis poenaeque dilatio. Tam effrenata militum procacitas non exteris tantum, sed etiam patriae invisum fecerat regem. Dolenter siquidem ferebant Dani superbe sibi ac crudeliter imperari. Grep vero haud humili contentus Venere eo se temeritatis effudit, ut cum regina commercio libidinis habito tam regi perfidus quam ceteris violentus exsisteret54 [Jego [Frodona – P.Ż.] towarzysze z bezczynności zdobyli się na bezczelność, bo rozpusta zrodzona ze spokoju przyniosła najnikczemniejsze zbrodnie. Niektórych bowiem sznurami wysoko wyciągniętych dręczyli potrąceniem ruchomego słupa, do którego były przywiązane ciała; innym nadchodzącym koźlą skórę podkładali, aby zasadzką śliskiej powierzchni, przez potajemne pociągnięcie sznura, zmusić do nieostrożnych kroków; innych, ogołoconych z ubrania, różnymi karami chłosty krzywdzili; innych, przybitych gwoźdźmi, karali szyderstwem zawieszenia jakby w sidłach; niektórym przypiekali pochodniami włosy na brodzie i czubku głowy; innym przyłożoną żagwią palili włosy łonowe oraz genitalia. Przybyszów bili kośćmi; innych, zmuszonych do nieumiarkowania, niszczyli nadmiernym pijaństwem. Nie wolno było wydawać dziewic za mąż, chyba że oni wcześniej którejś odebrali dziewictwo. Nie wolno było nikomu dać córki za żonę, jak tylko kupując ich łaskę i przychylność. Nikt nie mógł zawrzeć małżeństwa, jeśli nie kupił sobie ich zgody. Ponadto haniebnymi czynami swojej najswawolniejszej pożądliwości sięgali nie tylko po dziewice, lecz także w wielu miejscach po liczne mężatki. Podwójna postać szału pobudzała różnorodną, wściekłą rozpustę. Przybyszom i gościom obelgi były ofiarowywane w miejsce schronienia. Takie powody szyderstw ze strony rozpustnych i swawolnych znajdowane były. Ponieważ za panowania króla chłopca zuchwałość karmi się wolnością. Nic tak bowiem nie przedłuża swobody grzeszenia jak odroczenie pomsty i kary. Tak nieokiełznana zuchwałość wojowników czyniła króla niewidzialnym nie tylko dla obcych, lecz także dla ojczyzny. Boleśnie więc Duńczycy znosili, że są rządzeni tak pysznie i okrutnie. Grep zaś niezadowolony ze zwyczajnych nałożnic taką okazał zuchwałość, że spółkując z królową, stał się tak samo zdrajcą króla, jak był gwałcicielem wszystkich innych].
W państwie duńskim działo się źle z powodu małoletniości króla i braku wojen zewnętrznych. Saxo w efektownym stylu rozwinął i rozbudował nośny schemat fabularny, który można opisać następująco: silna władza monarsza gwarantowała porządek społeczny, postrzegany 54
Ibidem, s. 107.
109
przede wszystkim przez pryzmat prawa małżeńskiego zapewniającego właściwe funkcjonowanie rodzinom. Słabość władcy-dziecka pozwoliła uaktywnić się grupie najbardziej krnąbrnej i niebezpiecznej: młodzieńcom. Junacy z natury są wojowniczy, dzicy, brutalni, okrutni, pożądliwi, nieopanowani. Wskutek dysfunkcji władzy monarszej młodzi nobilowie duńscy, którzy mogli być postrachem zewnętrznych nieprzyjaciół Danii, stali się wrogami Duńczyków i wszystkich innych ludzi. Zbrodnicza działalność synów Westmara i Kolla godziła przede wszystkim w porządek seksualny, targała prawo rodzinne i małżeńskie. „Contubernales” Frodona przy okazji zaspokajania swojego pożądania kobiet narzucili Danii przewrotną i przestępczą kontrolę życia seksualnego55. Brak dorosłego króla, który gwarantowałby legalność oraz nienaruszalność praw małżeńskich56, sprawił, że młodzieńcy, lekceważąc monarchę-rówieśnika, zdegenerowali całą wspólnotę. W efekcie społeczeństwo uległo całkowitej dezintegracji, popadło w chaos i zupełnie traciło siłę57. Różnica między duńskimi junakami a Brzetysławem jest wbrew pozorom niewielka. Podobnie jak w przypadku opowiadań o Krzywoustym i Robercie Courteheuse, odmienność odautorskich ocen bohaterów nie usunęła podobieństw literackich wizji postępowania młodzieńców. Książę czeski mógł pozostać w kronice Kosmasa „dobry”, bo porwał obcą kobietę (a nie Czeszkę), pogwałcił prawa jej dumnych niemieckich rodziców (a nie czeskich), naruszył świętość zagranicznego klasztoru (a nie krajowego). Zamach na podstawowe zasady życia społecznego, dokonany na zewnątrz ojczystej ekumeny, nie 55 Por. z „kontrolą seksualną” narzuconą Irlandii przez młodzieńczą bandę Finna – J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw, s. 54. 56 P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki. Wspólnoty wojownicze i normy życia rodzinnego w relacji Ibrahima ibn Jakuba, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, passim. Por. z materiałem zebranym w: F. Blaive, Le mythe indo-européen du Guerrier Impie et le péché contre la vertu des femmes, „Latomus. Revue d’études latines”, 44, 1987, 1, s. 169–179. 57 N. Damsholt, Women in medieval Denmark – a study in rape, [w:] Danish Medieval History: New Currents. A Symposium held in Celebration of the 500th Anniversary of the University of Copenhagen, wyd. N. Skyum-Nielsen, N. Lund, Copenhagen 1981, s. 78–79.
110
wzbudził zastrzeżeń kronikarza. Co innego duńscy młodzieńcy, występujący w piątej księdze Gesta Danorum Saxona. Gwałty na dziewczętach oraz mężatkach, praktykowane przez nich nagminnie we własnym kraju, muszą być przedstawione jako jednoznacznie złe. Niemniej w dobrze ułożonej opowieści dorastający chłopak powinien wziąć sobie dziewczynę wbrew zasadom obowiązującym w społeczeństwie dorosłych. U Saxona Gramatyka niebywała lubieżność młodych wiązała się z wyrafinowanym okrucieństwem. Czerpanie przyjemności ze stosowania przemocy, dręczenia, walki i zabijania to oczywiście kolejna nieodzowna cecha debiutujących wojowników, często łączona z groźną i drapieżną charakterystyką zwierzęcą58. Kiedy Bolesław Krzywousty, książę-chłopiec, ze swoim nielicznym oddziałem przepędził Pomorzan spod Santoka, sami przeciwnicy, według Anonima, orzekli, że jest on synem wilka („filium lupi appellabant”)59. W tym miejscu wilcza metafora akcentowała raczej zapał do walki60 niż skłonność do podstępnych kradzieży61, jak w przypadku Brzetysława I. W innej Gallowej opowieści (ks. II, rozdz. 33) – poświęconej niespodziewanej bitwie z Pomorzanami stoczonej w dniu poświęcenia pewnego kościoła na pograniczu – dziejopisarz wydatniej uwypuklił związek między 58
B. Sergent, Celtes et Grecs, t. I: Le livre des héros..., s. 165–166. Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 17, s. 85; J. Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego..., s. 27. Por. z Fáelánem (Małym Wilkiem), synem jednego z królów irlandzkich, w młodości hersztem bandy uprawiającej rozbój, później królem i mnichem – K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”, s. 9, 16; J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw, s. 44. 60 Porównawczo: D.N. Klausner, The Topos of the Beast of Battle in Early Welsh Poetry, [w:] The Centre and Its Compass. Studies in Medieval Literature in Honor of Professor John Leyerle, wyd. R.A. Taylor, J.F. Burke, P.J. Eberle, I. Lancashire, B.S. Merrilees, Kalamazoo 1993, s. 253–254. 61 L. Wojciechowski, Podstęp w kronikach Anonima Galla i Mistrza Wincentego, „Zeszyty Naukowe KUL”, XXXVII, 1994, nr 3–4, s. 35; L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie w Słowiańszczyźnie Zachodniej w X–XII w., „Roczniki Humanistyczne, XXXI, 1983, 2, s. 47. O drugim przypadku, kiedy Gall porównał Krzywoustego do wilka, zob. rozdz. IV. O ambiwalencji wilków – P. Maliniak, B. Ulašin, Vlk v stredovekej l’udovej kultúre na Slovensku, [w:] Pohanstvo a krest’anstvo (zborník z konferencie usporiadanej 5.–6. II. 2003 v Banskej Bystrici), Bratislava 2004, s. 235–246. 59 Galli
111
„przybieraniem” przez Krzywoustego postaci zwierzęcej a bitewną furią62. Przed omówieniem szczegółów konstruujących narrację rozdziału 33 trzeba pokrótce skomentować, w jakim miejscu księgi drugiej dzieła Anonima został on umieszczony. Jego treść badacze łączyli przeważnie z wydarzeniami opowiedzianymi w rozdziale poprzednim63. Do takiej interpretacji zachęca zdanie kończące rozdział 32: „Nunc qualiter Deo iuvante Bolezlauus illud periculum evitaverit, subsequens statim pagina propalabit”64. Ponieważ jednak rozdział 33 opowiada historię osadzoną w zupełnie odmiennych realiach niż ta z rozdziału 32, zwrot „illud periculum” należy raczej rozumieć jako „dawnego (tamtego) niebezpieczeństwa”, a nie „tego niebezpieczeństwa” (tego, co opisane w rozdziale 32), jak tłumaczył Roman Grodecki65. O tym, że epizod leśnej bitwy z Pomorzanami całkowicie wymyka się z porządku chronologicznego dającego się mniej więcej uchwycić w drugiej księdze, najmocniej świadczy wstępne określenie Krzywoustego („Bolezlauum ducem, adhuc satis puerum cum suis iuvenibus”), niedwuznacznie dowodzące retrospektywnego charakteru rozdziału 33, sięgającego w przeszłość do czasów, kiedy bohater i jego towarzysze byli jeszcze w wieku chłopięcym66. Przejdźmy do analizy treści fabuły. Pewnego razu jakiś możny zaprosił młodego Bolesława i otaczających go młodzieńców na poświęcenie kościoła zbudowanego na pograniczu oraz na uroczystości 62 Kadłubek
w jednym miejscu zestawił listę epitetów obrazujących bitność i dzikość Krzywoustego: „Martis alumpnus, tigridis filius, leonis rabies, draco flammiuomus, ictus fulminis” – Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 26, s. 71. 63 Np.: K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, Wrocław–Warszawa–Kraków– Gdańsk 1975, s. 59–60; B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze państwa wczesnopiastowskiego, „Kwartalnik Historyczny”, CVII, 2000, nr 2, s. 29; D. Pandowska, Wincentyńska transformacja kroniki Galla Anonima na przykładzie przekazu o walkach z Pomorzanami, [w:] Władcy, mnisi, rycerze, red. B. Śliwiński (Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza, nr 3), Gdańsk 1996, s. 90. 64 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 32, s. 100. 65 Anonim tzw. Gall, Kronika polska, tłum. R. Grodecki, oprac. M. Plezia, wyd. VII, Wrocław–Warszawa–Kraków 1999, s. 99. 66 J. Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego..., s. 21–22.
112
weselne. Goście zasiedli do uczty, ale wojowniczy książę i inni chłopcy, przedkładając walkę i łowy nad biesiadę i pijatykę, udali się do lasu na polowanie. Tam, niespodziewanie, napotkali Pomorzan plądrujących Polskę67. Gallowi zależało na efekcie zaskoczenia. Dzięki temu mocniej rzuca się w oczy reakcja Krzywoustego, który nie tylko nie okazał lęku, ale „sicut leo caude stimulis iracundia concitatus, nec principes, nec exercitum expectavit, sed sicut leena raptis catulis sitibunda sanguinis, depredatores eorum et cursores in ore gladii momentaneo dissipavit”68 [jak lew pobudzony do gniewu batami ogona, ani na dostojników, ani na wojsko nie czekał, ale jak lwica spragniona krwi, kiedy potomstwo porwane, porywaczy i napastników ostrzem miecza chwilowo rozproszył]. Tekst Gallowy nie nastręcza w tym miejscu trudności interpretacyjnych. Młody książę, widząc porywaczy i grabieżców, sam pobudził się do gniewu, inaczej mówiąc, wpadł w szał i niczym lew albo lwica rozpaczająca po stracie młodych zapragnął krwi. Nie bacząc na nic i nie czekając na resztę wojska oraz dostojników zgromadzonych na uczcie, rzucił się do mordowania wrogów. Krwiożerczość i bitewne zapamiętanie jest fundamentalnym elementem tej fabuły69. Takim samym porównaniem do 67 Inaczej
K. Skalski, Drużyna przyboczna władców zachodniosłowiańskich, [w:] Z dziejów średniowiecznej Europy Środkowowschodniej, red. J. Tyszkiewicz, „Fasciculi Historici Novi”, t. II, Warszawa 1998, s. 26. Skalski uważał, że była to „zaplanowana akcja militarna, urządzona przez gospodarza”, „manewry dla młodzieży”. Taka racjonalizacja kłóci się z przekazem Gallowym akcentującym przypadkowy charakter spotkania. Skalski postrzegał „pueri” towarzyszących Krzywoustemu jako wojowników „pospolitych”, służących – ibidem, s. 27. Tymczasem Anonim i w tym, i w innych miejscach odnosił określenie „puer” do księcia. Jest to w tym wypadku po prostu określenie wieku. Zob. J. Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego..., s. 15, przyp. 16. 68 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 33, s. 101. 69 Inaczej C. Deptuła, Archanioł i smok. Z zagadnień legendy miejsca i mitu początku w Polsce średniowiecznej, Lublin 2003, s. 20–21. Deptuła dowodził, że Gall, porównując Krzywoustego do lwa, w gruncie rzeczy starał się upodobnić księcia do Chrystusa. Zdecydowanie przeczy temu zajadłość i pragnienie rozlewu krwi nieprzyjaciół przypisane młodemu Bolesławowi bez żadnych ogródek i w ścisłym związku z lwią metaforą. Trudno zgodzić się także z próbą przeciwstawienia porównania do lwa porównaniu do wilka, rzekomo „niższemu aksjologicznie” i odnoszonemu do wrogów walczących z „lwem”. Krwiożerczość jako element wizerunku Krzywoustego
113
lwa rozwścieczającego się razami własnego ogona Kosmas zobrazował morderczą zaciekłość junaków-zabójców Zderada, towarzyszy Brzetysława II, czeskiego księcia-młodzieńca70, o którym będzie jeszcze mowa. W niektórych fabułach erupcja zapału bitewnego u dorastającego bohatera, wsparta metaforą zwierzęcą, zyskiwała rangę próby decydującej o jego władczych kwalifikacjach. Za dowód niech posłuży opowieść o początku rządów Wilhelma Długiego Miecza w najstarszej literackiej wersji historii Normandii, skomponowanej w formie gesta władców normandzkich. Jej autor, Dudo z Saint Quentin, tworzył swoje dzieło w latach 996–102071. Ogólnie ujmując, utwór jest pochwałą trzech pierwszych przedstawicieli dynastii z Rouen72. Drugi z nich, Wilhelm, syn Rollona, od małego wychowywany po chrześcijańsku, nie pragnął niczego innego, jak zostać mnichem73. Los dostrzegła B. Kürbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. R. Heck, Wrocław 1975, s. 202. Chrystologicznej symboliki lwa nie stosował także Kadłubek – A. Marzec, Zwierzyniec Mistrza Wincentego na tle trzech kompendiów średniowiecznej wiedzy (Etymologiarum sive originum libri XX, Izydora z Sewilii; De Universo, Rabana Maura; De bestis et aliis rebus, Hugona od św. Wiktora), „Historia”, 1, 1993, s. 20–21. 70 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 43, s. 150: „Non aliter quam cum iratus leo erexit iubas et submittens caudam nodo, qui est in extremitate caude, percuciens frontem suam et stimulo, qui est sub cauda sua, pungens posteriora fertur in omne quod obstat, ita prosiliunt ilico ex agmine ardentes et armati iuvenes...”. T. Panfil, Lingua symbolica, s. 117–118, brał metaforę Gallową za „impresję wywołaną obserwacją żywego lwa”. Czy Kosmas też obserwował zachowania lwów? 71 E. Christiansen, Introduction, [w:] Dudo of St Quentin, History of the Normans, tłum. E. Christiansen, Woodbridge 1998, s. IX–XXXVI; E.M.C. van Houts, The “Gesta Normannorum Ducum”: a history without an end, s. 106, zawęża czas powstania dzieła na lata 996–1015; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 7–46; L. Shopkow, History and Community, s. 35–38. W. Fałkowski, Opis czy kreacja rzeczywistości – pierwsza kronika normandzka, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 77–78. 72 F. Lifshitz, Dudo’s historical narrative and the Norman succession of 996, „Journal of Medieval History”, 20, 1994, nr 2, s. 106–107. Lifshitz uznała, że dzieło Dudona miało utwierdzać prawa Ryszarda II do sukcesji po ojcu, Ryszardzie I. 73 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis Primorum Normanniae Ducum, wyd. J. Lair, „Mémoires de la Société des Antiquaires de Normandie”, 3e série, 3e
114
sprawił inaczej i decyzją ojca oraz jego wojowników objął ojcowską godność. Kiedy Rollo umarł, najpierw zbuntowali się Bretończycy. Po ich pokonaniu rebelię wszczął normański wojownik Riulf, któremu nie podobało się frankijskie otoczenie nowego władcy. Buntownicy prowokacyjnie zażądali nadania im terytoriów aż po rzekę Risle, ponieważ tam mieszkało wyjątkowo dużo wojowniczych Normanów. Wilhelm odpowiedział wielce pokornie, że wprawdzie nie może dać Riulfowi ziemi, ale zaprasza go na swój dwór, gdzie stanie się najważniejszym doradcą. Uniżona postawa władcy tylko rozwścieczyła Riulfa i jego stronników. Zakładali oni, że książę74 gra na zwłokę, aby sprowadzić przeciw nim Franków. Natychmiast wyruszyli więc do Rouen, stolicy Wilhelma. Syn Rollona jeszcze raz próbował łagodnie i ustępliwie przejednać wrogów, gotów dać im więcej, niż pierwotnie żądali. Książę zaoferował terytorium sięgające aż do Sekwany. Riulf, zaślepiony nienawiścią, chciał już jednak bezwzględnie skończyć z Wilhelmem75. Zanim przejdziemy do finału opowieści, warto przyjrzeć się pewnej interpretacji powyższego passusu o konfrontacji zbuntowanych Normanów z władcą. Eleanor Searle, jedna z najwybitniejszych znawvol., XXIIIe vol. de la collection, 2e partie, Caen 1865, ks. III, rozdz. 36, s. 180; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 19. O tym, jak Dudo kreował Wilhelma na świętego męczennika – L. Mathey-Maille, Dudon de Saint-Quentin: entre chronique et épopée, [w:] Le Nord de la France entre épopée et chronique, wyd. E. PoullainGautret, J.-P. Martin, J.-P. Arrignon, S. Curveiller, Artois Presses Université 2005, s. 35–37. 74 Dudo już Rollona nazywał „dux Northmannorum” (np. ks. II, rozdz. 26, s. 167). W źródłach zachodniofrankijskich tytuł ten przydano jego potomkom dopiero na przełomie X i XI w. – E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 12; A. Plassmann, „Tellus Normannica“ und „dux Dacorum“ bei Dudo von St-Quentin: Land und Herrscher als Integrationsfaktor für die Normandie, [w:] Die Suche nach den Ursprüngen. Von der Bedeutung des frühen Mittelalters, wyd. W. Pohl (Forschungen zur Geschichte des Mittelalters, t. 8), Wien 2004, s. 236; W. Fałkowski, The Ambitions of the Normans and the Monarchy of the Last Carolingians. The Creation of Reality in the Chronicle by Dudo of Saint-Quentin, „Quaestiones Medii Aevii Novae”, 9, 2004, s. 150. 75 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. III, rozdz. 43–44, s. 187–189; G. Koziol, Begging Pardon and Favor. Ritual and Political Order in Early Medieval France, Ithaca–London 1992, s. 153–155; L. Shopkow, History and Community, s. 71–72.
115
czyń historii średniowiecznej Normandii, potraktowała ten fragment kroniki Dudona jako wierny zapis wydarzeń i świadectwo rzeczywistej słabości Wilhelma76. Tymczasem rosnąca pokora Długiego Miecza (jak pamiętamy – pragnącego zostać mnichem) doskonale wpisuje się w konwencję fabularną, którą posłużył się na przykład Grzegorz z Tours, przedstawiając przyczyny porażki Franków, poniesionej na wyprawie przeciwko Sasom, za panowania Chlotara I. Napadnięci, aby uniknąć walki, obiecali zapłacić najeźdźcom zwyczajowy trybut. Kiedy Frankowie odrzucili tę propozycję, Sasi zaoferowali połowę wszystkiego, co posiadają. To także nie zadowoliło napastników. Kolejna oferta obejmowała wszystkie szaty, całe bydło i inny majątek wraz z połową ziemi saskiej. Frankowie pozostali nieustępliwi. Kiedy doszło do bitwy, napastnicy nie zdołali zatriumfować nas Sasami77. Bardzo podobną historię o wynagrodzonej pokorze proszących o pokój można także odnaleźć w rocznikach fuldajskich pod 849 r. Według autora zapiski Frankowie ponieśli wówczas klęskę w starciu z Czechami, ponieważ woleli wojnę od polubownego rozwiązania sporu78. Obie – jakże wymowne – analogie świadczą, że Dudo nie po to opisał negocjacje Wilhelma z Riulfem, aby dać wyraz jakiejś swojej wiedzy (zresztą czysto hipotetycznej) o stosunkach panujących w Normandii w pierwszej połowie X w., ale po to, aby właściwie ukształtować główne postacie opowiadania. Długi Miecz – jako bohater literacki – nie z powodu nikłej władzy ustępował buntownikom. Pokazanie niebywałej pokory księcia wiązało się z jego mniszym powołaniem i w sposób możliwie najjaskrawszy przeciwstawiało dobrego bohatera (Wilhelma) złemu (Riulfowi). Dzięki temu nie mamy wątpliwości, że przemiana
76 E. Searle, Predatory Kinship and the Creation of Norman Power, 840–1066, Berkeley–Los Angeles–London 1988, s. 73–75. 77 Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum Libri Decem, wyd. R. Buchner, t. I, Berlin 1967, ks. IV, rozdz. 14, s. 212–214. Ph. Wynn, Wars and Warriors in Gregory of Tours’ “Histories” I–IV, „Francia. Forschungen zur westeuropäischen Geschichte”, 28, 2001, 1 Mittelalter – Moyen Âge, s. 8. Wynn trafnie określił tę opowieść jako „cautionary fable”. 78 V. Karbusický, Nejstarší pověsti české, s. 190–193; D. Třeštík, Vznik Velké Moravy. Moravané, Čechové a střední Evropa v letech 791–871, Praha 2001, s. 154–160.
116
w bestię, którą Długi Miecz przeszedł na samym końcu historii o buncie Normanów, dokonała się in extremis. Przy okazji drugiej tury negocjacji z buntownikami Dudo dobitnie podkreślił młody wiek władcy Normandii („Willelmus, juvenalis aetatis flore nitidus”). Junak, widząc zastępy wroga pod własną stolicą, wystraszył się i postanowił razem z wiernymi sobie wojownikami poszukać pomocy u wuja, Bernarda z Senlis. Wtedy jednak dawny towarzysz Rollona, Duńczyk Bernard, zapowiedział, że Normanowie będą towarzyszyć księciu tylko do granicznej rzeki Epte. Ponadto zarzucił Wilhelmowi bojaźń w obliczu wroga i zniewieściałość („Non vales nobis ultra viribus effeminatus praeesse, quia mortem metuis his hostibus imminere”). Słowa Duńczyka rozwścieczyły księcia. Postanowił natychmiast ruszyć do boju, w dodatku osobiście pełniąc funkcję „signifera”. Ponadto Wilhelm zapowiedział, że jego miecz pożre ciała (mięso) buntowników („Devorabit gladius meus carnes perjurorum”), i że zaatakuje ludzi Riulfa niczym wilki osaczające barany („invadamus eos ut agnos lupi”). W tym momencie Bernard pozdrowił Wilhelma jako swojego pana oraz władcę i niezwłocznie pomógł mu zebrać trzystu równie zdeterminowanych wojowników, pragnących walczyć i zginąć razem z księciem79. Normanowie z młodym władcą na czele starli się ze znacznie przeważającym liczebnie wrogiem. Walka zakończyła się wspaniałym zwycięstwem Wilhelma. Nikt z jego ludzi nie zginął. Co więcej, w trakcie bitwy urodził mu się syn80. 79
Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. III, rozdz. 45, s. 189–190; E.M.C. van Houts, Scandinavian Influence in Norman Literature of the Eleventh Century, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, VI, 1983, wyd. R.A. Brown, s. 110. Van Houts skojarzyła bitewny zapał Wilhelma z furią berserków, co spotkało się z krytyką Erica Christiansena, który nie wiedzieć czemu uznał, że wojsko Wilhelma było oddziałem zdyscyplinowanym, a nie watahą szaleńców – E. Christiansen, Notes to the Translation, [w:] Dudo of St Quentin, History of the Normans, tłum. E. Christiansen, Woodbridge 1998, s. 201, przyp. 250. Emily Albu poczyniła trafną uwagę, że deklaracje Wilhelma upodabniają go do krwiożerczego Anstignusa, głównego bohatera I księgi kroniki Dudona – E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 42–43. 80 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. III, rozdz. 46, s. 191 (o narodzinach syna w dniu zwycięskiej bitwy – także ks. IV, rozdz. 66, s. 218); L. Shopkow, History and Community, s. 72–73. Podobnie komes Tetbold, w historiografii normandz-
117
Jak wynika z opowieści Dudona, nawet przy portretowaniu młodych władców charakteryzujących się wyjątkowo pokojowym usposobieniem, należało opisać, jak – w uzasadnionych przypadkach – wpadali oni w bitewny szał, wykrzesywali z siebie zwierzęce pożądanie krwi i mięsa nieprzyjaciół81. W przypadku Wilhelma Długiego Miecza wojownicza zaciekłość była – jeśli można tak powiedzieć o literackim wizerunku – tradycją rodzinną. Dudo i następny kronikarz normandzki, Wilhelm z Jumièges, parokrotnie przypisali ją młodemu Rollonowi82. W Gallowym opowiadaniu o niespodziewanym spotkaniu Bolesława Krzywoustego z Pomorzanami w lesie nieumiarkowane parcie do walki sprawiło, że książę nieświadomie dał się złapać w pułapkę („incidit inscius in insidias”). Niezrażony tym, z osiemdziesięcioma towarzyszami, równie młodymi jak on, rzucił się na trzytysięczną armię83. Dopiero kiedy chciał trzeci już raz przebić się przez gęsto stłoczonych wrogów, chociaż pozostało mu tylko pięciu ludzi, a jego koń odniósł śmiertelną ranę, któryś z rozsądniejszych wojowników oddał księciu swojego wierzchowca i namówił do zaprzestania walki. Pomorzanie także nie zamierzali kontynuować bitwy, ponieważ ich kiej nędzna kreatura, w dniu klęski zadanej mu przez księcia Ryszarda I dowiedział się o śmierci swojego syna – Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. IV, rozdz. 112, s. 276; The Gesta Normannorum Ducum..., t. I, Oxford 1992, ks. IV, rozdz. 15, s. 124. Gall Anonim po przedstawieniu pomorskiej kampanii Krzywoustego, zakończonej zdobyciem Białogardu i podporządkowaniem Kołobrzegu, dodał: „Sed cum isto gaudio de victoria triumphali exortum est maius gaudium orto sibi filio progenie de regali” – Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 40, s. 110. 81 L. Mathey-Maille, Dudon de Saint-Quentin, s. 38, zbyt jednostronnie interpretuje ks. III dzieła Dudona, dostrzegając w niej wyłącznie kreację Wilhelma na „un soldat du Christ”, „un roi très chrétien, champion universel de l’orde et de la justice”. W związku z tym pomija milczeniem opis krwiożerczej furii Wilhelma. 82 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 24, s. 165: „Rollo vero, ira exagitatus furiisque acerrimis bacchatus, coepit totam terram vastare...”; The Gesta Normannorum Ducum..., t. I, ks. II, rozdz. 8, s. 60: „Rollo solita rabie Franciam [...] demolitur”; rozdz. 11, s. 62: „Rollo infortuniis militumque suorum morte furibunde succensus...”. 83 O wymowie liczb użytych przez Galla: J. Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego..., s. 23–24.
118
straty były jeszcze dotkliwsze. Dziejopisarz nie ukrywał ambiwalencji w ocenie zachowania Bolesława, który „suos pene perdidisset” [swoich prawie wytracił]84. Ci, co pozostali przy biesiadzie, nazwani „proceres”, przybyli na miejsce starcia po wszystkim. Zarzucili oni księciu nadmierną brawurę, okupioną śmiercią zbyt wielu jego towarzyszy85. Waleczny chłopiec inaczej jednak bilansował bitwę. Tak bardzo cieszyły go ogromne straty wśród wrogów, że nie bolał nad własnymi. Zresztą młody książę sam dał dowody osobistego męstwa, odnosząc liczne rany. Specyfikę lekkomyślnego podejścia Krzywoustego do śmierci swoich wojowników jaskrawo widać w zestawieniu ze słowami przypisanymi przez Anonima Bolesławowi Chrobremu. Wielki król miał zupełnie inny pogląd na sprawę niż młody Krzywousty. Podobno mawiał, że gdyby mógł bogactwami zaspokoić chciwą śmierć, bez wahania płaciłby jej za życie ludzi, którzy zginęli, służąc mu zbrojnie86. Chociaż zachowanie Krzywoustego wyraźnie odbiegało od wzorca wyznaczanego słowami Chrobrego, Anonim opowiedział się po stronie młodocianego bohatera87, niezważającego na straty we własnych szeregach. Zrobił to w charakterystyczny dla siebie sposób, mianowicie komponując wypowiedź wrogów. Pomorzanie nie tylko uznali się za pokonanych, ale też bardzo przestraszyli się Krzywoustego. „Quis, inquientes, puer iste erit, si enim diu vixerit et si plures secum habuerit, quis ei bello resistere poterit?”88 [Kim – mówili – ten chłopiec 84
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 33, s. 101. Флоря, Два портрета идеальных правителей на страницах Хроники Галла Анонима, [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, s. 32. K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, s. 60–61; K. Maleczyński, Wstęp, [w:] Galli Anonymi Cronica et gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, s. LXXVIII. Karol Maleczyński uważał wręcz, że jest to świadectwo buntu możnych przeciw Krzywoustemu. 86 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 16, s. 35–36. 87 J. Adamus, O monarchii Gallowej, Warszawa 1952, s. 29–30. 88 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 33, s. 102. Wypowiedź Pomorzan jest parafrazą cytatu z Evangelium secundum Lucam 1, 66, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart 1985, s. 1608: „quid putas puer iste erit“. Tymi 85 Б.Н.
119
będzie, jeśli tylko dłużej pożyje i jeśli liczniejszych będzie miał przy sobie, kto mu się będzie mógł przeciwstawić na wojnie?]. Junak dzielny aż do szaleństwa świetnie się zapowiadał89. Póki nie był wielkim władcą, najwyraźniej trzeba było przedstawiać jego pogardę dla wystawnych uczt i uroczystości świątecznych, brawurę, nieumiarkowanie bitewne, wreszcie lekceważenie strat we własnym oddziale. W powyższej fabule tylko jeden element wymyka się strukturze ujawniającej się w literackim obrazie bojowych chłopaków. Mądry towarzysz księcia, odwodzący go od dalszej walki, oddający mu konia i gotowy oddać życie za „jedyne zbawienie Polski”, zachował się jak dorosły, wierny sługa. Jest to jednak wyizolowany motyw w opowieści o leśnej bitwie, w której dominuje obraz dzikiej, zajadłej w boju młodzieży, notabene kontynuowany w rozdziale następnym, z którego dowiadujemy się, że „Hoc eventu Bolezlauus cum eodem exercitu de Pomeranis se vindicare disposuit”90 [Po tym zdarzeniu Bolesław planował z tym samym wojskiem zemścić się na Pomorzanach]. Anonim wyraźnie zaznaczył, kto na kim i za co zamierzał brać odwet. Po niefortunnym starciu w dniu konsekracji kościoła Krzywousty wraz ze swoim rówieśniczym oddziałem, tym samym, który wpadł w zasadzkę zastawioną przez Pomorzan, zamierzał mścić się na wrogach. Planów zemsty nie pokrzyżowała wieść o grożącym napadzie Czechów. Po namyśle, wzorując się na Machabeuszach, książę wysłał część wojska na północ, a sam wyruszył na południe. Obie grupy junaków działały w konsekwentnie młodzieńczy sposób. Ta pierwsza szpetnie pognębiła („turpiter conculcavit”) kraj pogan, natomiast druga, z księciem na czele, zaczaiła się na Czechów. Ci jednak zanadto bali się Bolesława, by zaatakować91. słowami sąsiedzi Zachariasza i Elżbiety retorycznie pytali o nowo narodzonego Jana Chrzciciela, widząc, że po nadaniu mu imienia jego ojciec cudownie odzyskał mowę – M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, PAU, Rozprawy Wydziału Historyczno-Filozoficznego, seria II, t. XLVI (ogólnego zbioru t. 71), nr 3, Kraków 1947, s. 85. 89 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, wyd. II, Wrocław 2002, s. 162–164, 418–421. 90 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 34, s. 103. 91 Ibidem.
120
Temat ceny, którą trzeba zapłacić za młodzieńczą niefrasobliwość, tak mocno obecny w opowiadaniu o leśnej bitwie Krzywoustego z Pomorzanami oraz pobrzmiewający w przestrogach dawanych Normanom (w Gesta Gvillelmi) przez króla Francji Henryka I, pojawił się również w kronice Kosmasa. W roku 1087 król Wratysław II postanowił odbudować gród Hvozdec położony w Marchii Miśnieńskiej. Przy okazji wysłał dwa oddziały wybranych wojowników, ze swoim synem Brzetysławem II na czele, aby pomścili śmierć czeskich możnowładców, którzy jakiś czas wcześniej zginęli w utarczce z mieszkańcami wsi Kyleb92. Przez dwie doby, dniem i nocą, młody książę93 i powierzone mu wojsko przemierzali Łużyce, aby trzeciego dnia o świcie zaatakować miejscowość. Cały ruchomy dobytek wieśniaków został zagrabiony, a domy spalono94. Do tego momentu akcja przebiegała bez przeszkód. Następnie Brzetysław zaczął zachowywać się zbyt swobodnie jak na pobyt we wrogim kraju. Posłał łupy przodem, a waleczniejszych wojowników („viros autem bello fortiores”) podjął obiadem („prandium”), po którym postanowił odświeżyć się kąpielą w rzece. Wtedy stary komes Aleksy upomniał młodego księcia, przypominając mu, że nie jest u siebie w Czechach. Doświadczony wojownik obawiał się, aby lekkomyślność Brzetysława nie doprowadziła do zatraty powierzonego mu skarbu, czyli walecznego wojska. Odpowiedź, jaką otrzymał, była nad wyraz pogardliwa. Dowiedział się, że starcy zawsze bardziej niż młodzież boją się śmierci, chociaż koniec i tak z racji wieku jest im bliski. Aleksy odparł zarzut życzeniem, aby Bóg niezwłocznie zesłał próbę, pozwalającą stwierdzić, kto bardziej boi się polec. I natychmiast, jak na zawołanie, na przedpolu czeskiego obozu pojawiło się dwudziestu saskich jeźdźców. Część Czechów nierozważnie rzuciła się na nich, chociaż przenikliwy Aleksy próbował powstrzymać atak. Wrogowie rozpoczęli pozorowaną ucieczkę, wciągnęli ści92
W pobliżu Lipska – V. Vaníček, Vratislav II., s. 140. Kosmas przedstawiał Brzetysława II jak młodzieńca i nazywał go młodzieńcem, chociaż książę miał wówczas już około 30 lat – B. Krzemieńska, Břetislav II. Pokus o charakteristiku osobnosti panovníka, „Československý časopis historický”, XXXV, 1987, 5, s. 727. 94 Vratislav Vaníček celnie nazwał przedsięwzięcie „Odvetná pirátská akce” – V. Vaníček, Vratislav II., s. 210. 93
121
gających w zasadzkę i wybili do nogi. Następnie cały oddział saski wydał Czechom regularną bitwę. Jej wynik był żałosny dla obu stron. Sasi wycofali się, ale wcześniej zadali wojsku Brzetysława II niezwykle dotkliwe straty95. Kosmas nie pochwalał zachowania królewskiego syna. Czeskie zwycięstwo określił jako zbyt krwawe, a samą bitwę nazwał rzezią. Ubolewał także, że wśród poległych Czechów byli wyłącznie „nobiles”, ponieważ „milites secundi ordinis” wcześniej odeszli z łupami. Szczególnie dobitnie o stosunku kronikarza do opisywanych wydarzeń świadczy kompozycja utarczki słownej między komesem Aleksym a Brzetysławem II. Starzec od początku miał rację. Jego obawy co do tragicznych konsekwencji lekkomyślnego zachowania młodego księcia spełniły się. Na prośbę komesa, Bóg niezwłocznie wypróbował deklaracje obu antagonistów. Aleksy, ponosząc śmierć na polu bitwy, udowodnił, że nie bał się śmierci. W bardzo podobny sposób trzynastowieczna Chronicon Montis Sereni przedstawia dyskusję między Władysławem Laskonogim a jego żupanem („supanus”). Możnowładca zaprotestował przeciwko narzuconej przez księcia metodzie prowadzenia wojny, czyli podstępnemu oszukiwaniu przeciwnika, dlatego został oskarżony o tchórzostwo. Na koniec żupan zginął w walce, uprzednio przepowiedziawszy swój zgon. Nie ma wątpliwości, że to dostojnik (który przystąpił do bitwy, chociaż sposób walki zupełnie mu nie odpowiadał), a nie książę, jest pozytywnym bohaterem opowiastki zawartej w kronice miśnieńskiej96. To, że Kosmas przyznał rację Aleksemu, nie oznaczało jednak zupełnej deprecjacji Brzetysława. Książę walczył dzielnie, został zraniony w dłoń i gdyby nie rękojeść miecza, straciłby całą rękę. Niemniej z opowieści kronikarza wynika, że syn króla w znamienny sposób zmienił charakter wyprawy. Dopóki niestrudzenie przemierzał kraj wroga, łupił i palił wieś, grabiąc dobytek mieszkańców, wszystko było w po95 Cosmae
Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 39, s. 141–143. Chronicon Montis Sereni, wyd. E. Ehrenfeuchter, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores, t. XXIII, Hannoverae 1874 (reprint Stuttgart 1986), s. 176; P. Żmudzki, Opisy bitew ukazujące wojowników gotowych przyjąć swój los (przykłady słowiańskie XI–XIII w.), [w:] Sacrum. Obraz i funkcja w społeczeństwie średniowiecznym, red. A. Pieniądz-Skrzypczak, J. Pysiak, Warszawa 2005, s. 170–171. 96
122
rządku. Dopiero zakładaniem obozu, ucztowaniem i kąpielą sprzeniewierzył się stylowi działania młodego bohatera i zaczął zachowywać się tak, jakby podbił Łużyce, chociaż wcale ich nie podbił. Obiad i odpoczynek sprowadziły na Czechów poważne kłopoty. Gall Anonim, mimo że wynik bitwy z Pomorzanami stoczonej w dniu poświęcenia kościoła był równie żałosny, zdecydowanie bronił Krzywoustego i uzasadniał jego brawurową akcję. Metodę obrony stanowiła konsekwentnie „młodzieńcza” prezentacja księcia. Bolesław i jego młodzi towarzysze, jak pamiętamy, gardzili ucztami i nie znali spoczynku. Brawura polskiego księcia polegała na wściekłym atakowaniu znacznie silniejszego przeciwnika, Brzetysławowa natomiast na lekceważeniu wroga w sposób, który przeczył zachowaniom postulowanym dla młodych wojowników. Postępowanie Brzetysława II nie zyskałoby również uznania Włodzimierza Monomacha. Redaktorzy Powieści minionych lat, pod rokiem 1096, włączyli do niej Pouczenie napisane przez kniazia dla synów97. Pojawiły się w nim między innymi rady, jak zachowywać się na wojnie. „На войну вышедъ, не лѣнитеся, не зрите на воеводы; ни питью, ни ѣденью не лагодите, ни спанью; и сторожѣ сами наряживайте, и ночь отвсюду нарядивше около вои тоже лязите, а рано встанѣте; а оружья не снимайте с себе вброзѣ не розглядавше лѣнощами, внезапу бо человекъ погыбаеть”98 [Na wojnę wyszedłszy, nie leńcie się, nie oglądajcie się na wojewodów, ani piciem, ani jedzeniem nie dogadzajcie sobie, ani spaniem, i straże sami ustawiajcie i nocą ustawiwszy ze wszystkich stron, połóżcie się też koło wojowników, a wstańcie rano, a oręża nie zdejmujcie z siebie, dookoła nie rozejrzawszy się z lenistwa, bo człowiek znienacka ginie]. Nieco dalej Włodzimierz postawił siebie za przykład, twierdząc, że na wojnie 97
Ogólnie o Pouczeniu – Д.С. Лихачев, Сочинения князя Владимира Мономаха, [w:] idem, Великое наследие. Классические произведения литературы Древней Руси (Избранное), Санкт-Петербург 1997, s. 169–196; A. Kijas, Włodzimierz Monomach w świetle swego „Pouczenia”, [w:] Pax et bellum, red. K. Olejnik, Poznań 1993, s. 65–73; И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 111–114; П.П. Толочко, Давньоруські літописи i літописці X–XIII ст., Київ 2005, s. 113–132. 98 Повесть временных лет, rok 6604 (1096, Поученье), s. 157.
123
i na łowach czynił to, co jego otrocy, czyli młodzi wojownicy99. Nigdy nie odpoczywał, ani w dzień, ani w nocy, nie zważał na znój czy zimno100. Młodzi książęta powinni, jak widać, sami niestrudzenie dbać o wszystko, nie odróżniać się ani nie separować się od otroków. Monomach uważał za karygodne zaniedbanie każdą ucztę czy wypoczynek podczas działań wojennych i polowań. Podobieństwo do dzikiego zwierzęcia i niechęć do wystawnych posiłków oraz luksusów w ogóle, a więc cechy przypisywane chłopięcemu Krzywoustemu, współtworzą również wizerunek Światosława. „Князю Святославу възрастъшю и възмужавшю, нача вои совкупляти многи и храбры, и легъко ходя, аки пардусъ, войны многи творяше. Ходя возъ по собѣ не возяше, ни котьла ни мясъ варя, но потонку изрѣзавъ конину ли, звѣрину ли, или говядину на углех испекъ ядяше, ни шатра имяше, но подъкладъ постлавъ и сѣдло в головахъ; тако же и прочии вои его вси бяху”101 [Kiedy książę Światosław dorastał i mężniał, zaczął gromadzić wojów licznych i chrobrych, i lekko chodził, jak pardus, wojny liczne wszczynając. Chodząc, wozów za sobą nie woził ani kotłów, ani mięs nie gotował, ale cienko pokroiwszy koninę albo dziczyznę, albo wołowinę, na węglach upiekłszy, jadał i nie miał namiotu, ale ścielił czaprak i siodło pod głowę; tacy byli i wszyscy pozostali jego wojownicy]. Opowieść o obyczajach Światosława umieszczona została przez redaktorów Powieści pod rokiem 6472 (964), kiedy kniaź miał już ponad 20 lat. Wcześniej jednak wpisano aż osiem lat pustych. Ponadto zapiska informuje, że Światosław „нача вои совкупляти”, podczas gdy już dziewięć lat wcześniej występował razem z drużyną102. Luka czasowa 99
Młodzi wiekiem i „młodzi” społecznie – T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym wczesnośredniowiecznych sił zbrojnych na Rusi, „Studia Wczesnośredniowieczne”, 1958, IV, s. 315; H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. IV, Warszawa 1970, s. 172. Trudno powiedzieć, skąd Michał Bogacki zaczerpnął wiadomość o otrokach dowodzących wojskiem w czasie wojny – M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej od połowy X wieku do 1138 roku. Kształt i organizacja armii, Toruń 2007, s. 150. W Pouczeniu Monomacha (na które powołuje się Bogacki) brak takiej informacji. 100 Повесть временных лет, rok 6604 (1096, Поученье), s. 163. 101 Ibidem, rok 6472 (964), s. 46. 102 Ibidem, rok 6463 (955), s. 46.
124
i nieścisłości narracji wspierają hipotezę, która opiera się na znacznie liczniejszych przesłankach i od dawna funkcjonuje w nauce. Pierwotna opowieść o pierwszych ruskich kniaziach nie była datowana. Bezwzględną chronologię wprowadzili do niej dopiero dwunastowieczni redaktorzy, niekiedy niefortunnie dzieląc materię wykładu i źle ją datując103. Data, pod którą zapisano w Powieści zdanie charakteryzujące Światosława, nie przeszkadza więc łączyć charakterystyki – zgodnie z jej treścią – z okresem dorastania i mężnienia kniazia. Użyta przez ruskiego latopisarza zwierzęca metafora ma nieco inną wymowę niż porównanie Krzywoustego do lwa oraz lwicy w epizodzie bitwy podczas świętowania konsekracji kościoła na pograniczu i bardziej przypomina przypadek Brzetysława I, który porywając Judytę, wydawał się podobny do wilka. Światosław, jako wojownik, chodził lekko niczym pantera (πάρδος, pardus)104, a więc, jak możemy się domyślać, szybko się przemieszczał i potrafił się skradać. Naśladowanie dzikiego zwierzęcia współgra z kulinarnymi upodobaniami kniazia, te natomiast świetnie wpisują się w systematykę kulturowych konotacji pokarmów opracowaną przez Claude’a Lévi-Straussa. Odrzucenie gotowanego na rzecz pieczonego i rezygnacja z wożenia kotłów służących do warzenia strawy sytuuje młodego Światosława w domenie dzikiej natury, przeciwstawionej cywilizacji i kulturze105. To samo można powiedzieć o braku namiotu i spaniu pod gołym niebem. 103
Np.: A.A. Шахматов, Разысканiя о древнйшихъ русскихъ лтописныхъ сводахъ, С.-Петербургь 1908, s. 108; М.Н. Тихомиров, Начало Русской историографии, „Вопросы Истории”, nr 5, Москва 1960, s. 49-51; O. Pritsak, The “Povĕst’ vremennyx lĕt” and the Question of Truth, [w:] History and Heroic Tale. A Symposium, Odense 1985, s. 156–157. 104 О.В. Белова, Славянский бестиарий. Словарь названий и символики, Москва 2000, s. 202; F.M. Rosiński, Zwierzęta w ujęciu biblijnym, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi. Motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym, red. P. Kowalski, K. Łeńska-Bąk, M. Sztandara (Stromata Anthropologica 1), Opole 2007, s. 67. 105 C. Lévi-Strauss, Trójkąt kulinarny, tłum. S. Cichowicz, „Twórczość”, nr 2, 1972, s. 71–80. Porównawczo: R. Bellon, Lévi-Strauss en Renardie. Manières de table, cru et cuit dans «le Roman de Renart», [w:] Banquets et Manières de Table au Moyen Âge, „Senefiance”, 38, Aix-en-Provence 1996, s. 393–407; J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw, s. 132–133.
125
Młodzieniec oraz cała jego wataha zachowywali się jak dzicy, gardzili domem, garnkami i wozami, czyli rezygnowali ze zdobyczy cywilizacyjnych106. W związku z tym Światosław niezwykle chętnie wszczynał wojny. Identyczną pogardę dla uczt i świętowania żywili Krzywousty i jego „iuvenes et pueri”, przedkładający leśne ostępy ze wszystkimi ich niebezpieczeństwami nad przyjemności stołu. W Powieści minionych lat w pełni paralelnie brzmi także wypowiedź kniazia Wasylka trembowelskiego, spisana przez popa Wasyla i wciągnięta do kroniki ruskiej pod rokiem 6605 (1097): „и рекох въ умѣ своемь: оже ми будуть берендичи, и печенѣзи, и торци, реку брату своему Володареви и Давыдови: дайта ми дружину свою молотшюю, а сама пийта и веселитася. И помыслих: на землю Лядьскую наступлю на зиму и на лѣто”107 [i powiedziałem w myśli: jak ze mną będą Berendajowie, Pieczyngowie i Torcy, powiem bratu mojemu Wołodarowi i Dawidowi: dajcie mi drużynę swoją młodszą, a sami pijcie i weselcie się. I pomyślałem: na ziemię lacką napadnę na zimę i lato]. Pan Trembowli był wyjątkowo wojowniczy. Nic go tak nie cieszyło, jak możliwość walki, a konkretnie – napadania na wrogów Rusi. Stąd pomysł, aby inni kniaziowie oddali mu swoich młodych wojowników, a sami nie przerywali wesołej biesiady. Wasylko – waleczny bohater – wraz z młodzieżą funkcjonuje w opozycji do Wołodara i Dawida gustujących w beztroskiej pijatyce. W przeciwieństwie do nich kniaź trembowelski wolał cały rok spędzić na pustoszeniu kraju nieprzyjaciół108. Literackie wizerunki wojowniczych bohaterów wyraźnie ak106 W.K. Hanak, The Infamous Svjatoslav: Master of Duplicity in War and Peace?,
[w:] Peace and War in Byzantium. Essays in Honor of George T. Dennis, S.J., wyd. T.S. Miller, J. Nesbitt, Washington 1995, s. 138–151 http://www.deremilitari.org/RESOURCES/ARTICLES/ hanak.htm (15.09.2007). Podobnie postępował Aïmer (w wersji włoskiej: Namieri), młodzieńczy i wojowniczy bohater cyklu o Narbończykach – J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 196–197. 107 Повесть временных лет, rok 6605 (1097), s. 176. O Wasylku trembowelskim i jego oślepieniu – zob. np.: П.П. Толочко, Дворцовые интриги на Руси, Киев 2001, s. 79–92. O opowieści o oślepieniu Wasylka – П.П. Толочко, Давньоруські літописи i літописці..., s. 107–108. 108 P. Vidal-Naquet, Czarny łowca. Formy myśli i formy życia społecznego w świecie greckim, tłum. A.S. Chankowski, L. Trzcionkowski, M. Węcowski, A. Wolicki,
126
centują gotowość i łatwość znoszenia trudów i niewygód oraz nadzwyczajne niezmordowanie w walce.
2. WATAHY MŁODZIEŻOWE Sytuacje, w które dziejopisarze uwikłali młodych Światosława i Bolesława Krzywoustego, dały możliwość opisania ich relacji z grupą. Jak już wiemy, pierwszy z nich gromadził wojowników takich samych jak on, drugi natomiast otaczał się rówieśnikami, których Gall określał słowami: „coequevi iuvenes”, „pueri et iuvenes”. W Powieści minionych lat pierwsze wiadomości o stosunkach panujących w młodzieńczej drużynie Światosława pojawiają się pod rokiem 955. Księżna Olga, już wówczas chrześcijanka, namawiała syna, aby przyjął chrzest. Ten jednak miał do religii matki stosunek sceptyczny i „аще кто хотяше креститися, не браняху, но ругахуся тому”109 [jak ktoś chciał się ochrzcić, nie wzbraniał, ale śmiał się z tego]. Na nagabywania Olgi Światosław miał odpowiadać: „Како азъ хочю инъ законъ прияти единъ? А дружина моа сему смѣятися начнуть”110 [Jak ja jeden mogę chcieć przyjąć inny zakon? Przecież drużyna moja zacznie śmiać się z tego]. Dlaczego drużynę i młodego kniazia śmieszyło chrześcijaństwo? Próba zmierzenia się z tym pytaniem zmusza do poczynienia obszernej dygresji. Tropami prowadzącymi do odpowiedzi wydają się zarówno pogańska tradycja postrzegania religii chrześcijańskiej jako niemęskiej i stojącej na przeszkodzie skutecznemu prowadzeniu wojen111, Warszawa 2003, s. 146: Spartański „kryptos” (czyli młody wojownik) jada byle co i nie warzy pokarmów, podczas gdy hoplici są wspólnotą biesiad. 109 Повесть временных лет, rok 6463 (955), s. 45. O znaczeniu słowa „ругатися” – В.В. Колесов, Древняя Русь: наследие в слове. Бытие и быт, Санкт-Петербург 2004, s. 263. 110 Повесть временных лет, rok 6463 (955), s. 46. 111 Na przykład Zosimos, pogański historyk grecki z V w., oskarżał cesarzy, którzy przyjęli chrzest, o miękkość – odwrotność virtus – przejawiającą się brakiem wojowniczości i siły oraz skłonnością do dostatniego życia w rozwiązłości – E. Wipszycka, Wstęp, [w:] Zosimos, Nowa historia, tłum. H. Cichocka, Warszawa 1993,
127
jak i konsekwentne wyrzeczenie się zabijania przypisywane najgorliwszym wyznawcom Chrystusa przez autorów chrześcijańskich. Chrześcijaństwo pojmowane radykalnie bezwzględnie zakazywało pozbawiać życia kogokolwiek112. Dyskusja z takim właśnie poglądem pojawiła się w latopisarskiej wzmiance o lęku przed zabijaniem odczuwanym przez Włodzimierza Wielkiego po przyjęciu chrztu. Kniaź bał się grzechu, więc nie skazywał złoczyńców na śmierć. W związku z tym rozbójnicy tak się rozpanoszyli, że aż musieli interweniować biskupi, którzy zapytali władcę: „почто не казниши ихъ?”113 [dlaczego nie skazujesz ich na kaźń?]. Dopiero kazanie hierarchów Kościoła o pochodzącej od Boga władzy karania złoczyńców śmiercią uspokoiło sumienie Włodzimierza. Identyczna tradycja przechowała się w utworach hagiograficznych poświęconych św. Wacławowi. Kiedy kolegium sędziów zamierzało orzec najwyższy wymiar kary, przewodniczący trybunałowi książę opuszczał sąd pod byle pozorem, pamiętając o słowach Ewangelii: „Nolite iudicare, ne iudicemini” [Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni]. Święty władca zlikwidował także szubienice114. s. 21–22. Zob. też – W. Goffart, Zosimus, The First Historian of Rome’s Fall, „The American Historical Review”, 76, 1971, nr 2 (Apr.), s. 412–441. 112 J.L. Nelson, Monks, secular men and masculinity, c. 900, [w:] Masculinity in Medieval Europe, wyd. D.M. Hadley (Men and Women in History), London–New York 1999, s. 122; K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”, s. 1, 5. 113 Повесть временных лет, rok 6504 (996), s. 86. 114 Legenda Christiani. Vita et passio sancti Wenceslai et sancte Ludmile ave eius, wyd. J. Ludvíkovský, Praha 1978, rozdz. 6, s. 55–56. O źródle – O. Králík, Kosmova kronika a předchozí tradice, Praha 1976, s. 30–55; D. Třeštík, Deset tezí o Kristiánovĕ legendĕ, „Folia Historica Bohemica”, 2, 1980, s. 7–38; D. Třeštík, Bratrovrahův syn, mnich Kristián, „Dějiny a současnost”, 21, 6/1999, s. 6–10; A. Kuźmiuk-Ciekanowska, Święty i historia. Dynastia Przemyślidów i jej bohaterowie w dziele mnicha Krystiana, Kraków 2007, s. 5–41. P. Kubín, Znovu o Kristíana..., [w:] Od knížat ke králům. Sborník u příležitosti 60. narozenin Josefa Žemličky, wyd. E. Doležalová, R. Šimůnek, D. Dvořáčkova, A. Pořízka, Praha 2007, s. 63–72. Kubín podjął dyskusję z tezami Třeštíka i uznał Legendę Krystiana za utwór z połowy XII w. O całym piśmiennictwie „świętowacławskim” – J. Hošna, Kníže Václav v obrazu legend (Acta Universitatis Carolinae Philologica Monographia LXXXV), Praha 1981; F. Seibt, Václavské legendy, tłum. M. Polívka, „Český časopis historický”, 88, 1990, nr 6, s. 801–823. Motyw niechęci do karania śmiercią występuje także w drugiej starosłowiańskiej legendzie o św. Wacławie – Druhá staroslovĕnská legenda o sv. Václavu, wyd. J. Vašica, [w:]
128
W innym żywocie Wacław czynnie przeciwdziałał wydawaniu najwyższego wyroku i dopiero gdy nic nie mógł wskórać, usuwał się115. W podobnym duchu wypowiedział się Gall Anonim, wspominając o żalu, jaki Bolesław Chrobry czuł po skazaniu przestępców na śmierć. Król nie miał nic tak kosztownego, czego by nie dał, żeby tylko jakiś święty przywrócił skazańców do życia. Zresztą Bolesław, podobnie jak św. Wacław, kiedy tylko mógł, łagodził wyroki sądowe116. Również Włodzimierz Monomach w swoim Pouczeniu deklarował się jako przeciwnik kary śmierci117. Niektóre teksty wskazują na ambiwalencję uśmiercania nie tylko w sądzie, ale i na wojnie, nawet w uzasadnionych wypadkach. W ostatnim rozdziale Legendy Chrystiana znajduje się opowieść o zbrojnym starciu św. Wacława z księciem z Kouřimia, zawinionym przez tego Sborník staroslovanských literárních památek o sv. Václavu a sv. Lidmile, Praha 1929, rozdz. VI, s. 93. 115 Passio s. Vencezlai incipiens verbis Crescente fide christiana, wyd. J. Ludvíkovský, Nově zjištěný rukopis legendy Crescente fide a jeho význam pro datování Kristiána, „Listy filologické”, 81, 1958, rozdz. 2, s. 59; D. Kalhous, Státnost v Kristiánovĕ legendĕ? K roli tradice při formováni přemyslovského státu, [w:] Stát, státnost, a rituály přemyslovského vĕku. Problémy, názory, otázky, red. M. Wihoda, D. Malaťák, Brno 2006, s. 139, przyp. 23: tu dalsze przykłady występowania tego motywu w literaturze średniowiecznej i kanonach. D. Třeštík, Kníže svatý Václav. Legendy a skutečnost, „Dějiny a současnost”, 12, 3/1990, s. 10–11. Třeštík akcentował „mniszy” aspekt wizerunku Wacława. O legendzie Crescente fide – J. Nechutová, Latinská literatura českého středovĕku do roku 1400, Praha 2000, s. 42–43. 116 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 13, s. 32–33. Gall pisał w tym miejscu o prawdziwej karze śmierci. Tylko wtedy ma sens odwoływanie się do nadprzyrodzonej interwencji, koniecznej do cofnięcia zaszłych wydarzeń. Władca gotów był obdarować świętego, który wyrwałby skazańców z grobu. Na tej samej zasadzie w innym rozdziale Bolesław marzył o możliwości przekupienia śmierci, żeby zabrać jej swoich wojowników, którzy zginęli naprawdę (ks. I, rozdz. 16, s. 35–36). Opowieść traci sens, jeżeli założymy, że skazańcy znaleźli się w stanie „śmierci przed księciem”, polegającej na utracie łaski i odsunięciu od monarszego stołu – taką interpretację przedstawił M. Dygo, Uczty Bolesława Chrobrego, „Kwartalnik Historyczny”, CXII, 2005, nr 3, s. 46–47. 117 Повесть временных лет, rok 6604 (1096, Поученье), s. 157: „Ни права, ни крива не убивайте, ни повелѣвайте убити его. Аще будеть повиненъ смерти, а душа не погубляйте никакоя же хресьяны”.
129
drugiego. Krwawa bitwa została w pewnym momencie przerwana, ponieważ wszystkim spodobał się pomysł, aby książęta sami rozstrzygnęli spór w pojedynku. Kiedy obaj stanęli w szranki, Bóg zesłał Kouřimczykowi wizję św. Wacława ze świecącym krzyżem na czole. Książę z Kouřimia odrzucił broń i ukorzył się przed przeciwnikiem. Święty obdarzył go wówczas pocałunkiem pokoju118. Fabuła wyraźnie służy idei rygorystycznego przestrzegania piątego przykazania. Podobną wymowę ma powieściowa wypowiedź Wasylka trembowelskiego. Kniaź uważał, że Bóg ukarał go oślepieniem za radość, jaką sprawiała mu walka. Weseliło się bowiem jego serce i umysł, gdy przyszli do niego Berendejowie, z którymi zamierzał napaść na Polskę, a potem na Połowców119. Legenda większa św. Stefana króla, spisana przed 1083 r.120, pokazuje, jak monarcha węgierski modlitwą pokonał cesarza Konrada II. Gdy zbrojna potęga całego cesarstwa znalazła się w granicach Węgier, święty król pomodlił się do Matki Bożej i za jej sprawą przed każdym wodzem niemieckim pojawił się posłaniec, niby od cesarza, z rozkazem odwrotu. Tak oto bez rozlewu krwi pokrzyżowane zostały agresywne plany Konrada121. W pierwszej połowie X w. Odo z Cluny napisał w żywocie św. Geralda z Aurillac122, że kiedy 118 Legenda
Christiani, rozdz. 10, s. 100–101; A. Kuźmiuk-Ciekanowska, Święty i historia, s. 179–182. 119 Повесть временных лет, rok 6605 (1097), s. 176. 120 R. Grzesik, Polska Piastów i Węgry Arpadów we wzajemnej opinii (do 1320 roku), Warszawa 2003, s. 26–27. 121 Legenda maior sancti regis Stephani, [w:] Scriptores Rerum Hungaricarum tempore ducum regumque stirpis Arpadianae gestarum, wyd. E. Szentpétery, t. II, Budapest 1938, s. 389–390; L. Veszprémy, Royal Saints in Hungarian Chronicles, Legends and Liturgy, [w:] The Making of Christian Myths in the Periphery of Latin Christendom (c. 1000–1300), wyd. L.B. Mortensen, Copenhagen 2006, s. 224–228. O politycznych okolicznościach wyprawy – H. Wolfram, Die ungarische Politik Konrads II., [w:] ...The Man of Many Devices, Who Wandered Full Many Ways... Festschrift in Honor of János M. Bak, wyd. B. Nagy, M. Sebők, Budapest 1999, s. 460–469. 122 O źródle: W. Berschin, Biographie und Epochenstil im lateinischen Mittelalter, t. IV Ottonische Biographie. Das hohe Mittelalter 920–1220 n. Chr., cz. 1, Stuttgart 1999, s. 30–41; D. Iogna-Prat, La „Vita Geraldi” d’Odon de Cluny: un texte fondateur?, [w:] Guerriers et moines. Conversion et sainteté aristocratiques dans l’occident médiéval (IXe–XIIe siècle), wyd. M. Lauwers (Collection d’études médiévales, vol. 4), Antibes 2002, s. 143–155.
130
hrabia, który był zagorzałym pacyfistą123, nie miał innego wyjścia i musiał poprowadzić swoich ludzi do ataku, kazał im trzymać miecze odwrotnie, czyli tak, aby głownie były odwrócone do tyłu, a włócznie tępym końcem skierować w stronę przeciwnika („suis imperiosa voce praecepit, mucronibus gladiorum retroactis, hastas inantea dirigentes pugnarent”). Z punktu widzenia wojowników – zarówno wrogich, jak i własnych – byłoby to po prostu śmieszne („Ridiculum hoc hostibus foret”) i kuriozalne („suis valde videbatur ineptum”), ale Bóg zesłał na nieprzyjaciół paraliżujący strach, dowodząc tym samym racji Geralda. Zresztą ludzie hrabiego wiedzieli, że ich wódz dzięki pobożności ze wszystkich konfliktów wychodził niezwyciężony124. Chrześcijanie prawdziwie przejęci ewangelią kategorycznie rezygnowali z rozlewania krwi wszystkich bliźnich, także przestępców, nieprzyjaciół czy pogan. Nie zabijali nawet zwierząt125. Wojownikom natomiast, zresztą nie tylko pogańskim, radykalny pacyfizm wydawał się śmieszny126. 123 D.
Baker, „Vir dei”: secular sanctity in the early tenth century, [w:] Popular Belief and Practice. Papers Read at the Ninth Summer Meeting and the Tenth Winter Meeting of The Ecclesiastical History Society, wyd. G.J. Cuming, D. Baker, Cambridge 1972, s. 44–45. Ch. Lauranson-Rosaz, La Vie de Géraud d’Aurillac, vecteur d’une certaine conscience aristocratique dans le midi de la Gaule, [w:] Guerriers et moines. Conversion et sainteté aristocratiques dans l’occident médiéval (IXe–XIIe siècle), wyd. M. Lauwers (Collection d’études médiévales, vol. 4), Antibes 2002, s. 177. Lauranson-Rosaz wywodzi Geraldową skłonność do działania mądrością, a nie siłą, z filozofii stoickiej, stanowiącej – jak twierdzi – duchową spuściznę arystokracji gallo-rzymskiej. 124 Sancti Odonis abbatis Cluniaciensis II, De vita sancti Geraldi Auriliacensis comitis, libri quatuor, [w:] Patrologia Latina, wyd. J.P. Migne, t. CXXXIII, Paris 1853, ks. I, rozdz. 8, k. 646–647. Podobnie zwyciężał św. Marcin – A. Kuźmiuk-Ciekanowska, Święty i historia, s. 180; D. Kalhous, Státnost v Kristiánovĕ legendĕ?, s. 139. 125 C. Carozzi, De l’enfance à la maturité: étude d’après les vies de Géraud d’Aurillac et d’Odon de Cluny, [w:] Actes du 102e Congrès National des Sociétés Savantes, Limoges 1977. Section de philologie et d’histoire jusqu’à 1610, t. II : Études sur la Sensibilité, Paris 1979, s. 113. Inaczej S. Airlie, The Anxiety of Sanctity: St Gerald of Aurillac and his Maker, „The Journal of Ecclesiastical History”, 43, 1992, nr 3, s. 385–389. Airlie uważał, że Odo mógł przypisywać hrabiemu tak radykalną rezygnację z rozlewu krwi, ponieważ Gerald nie walczył z poganami ani nie służył pod rozkazami króla, lecz prowadził wojny ze swoimi chrześcijańskimi sąsiadami. 126 Absurd walki odwróconą bronią podnosili także nowocześni historycy, np.: J.L. Nelson, Monks, secular men and masculinity, c. 900, s. 126; S. Airlie, The Anxie-
131
Dlatego powieściowa drużyna młodego Światosława śmiałaby się z niego, gdyby przyjął chrzest. Dyskusja Olgi z synem przy okazji sprawy przyjęcia chrześcijaństwa poruszała kwestię przywództwa w grupie. Księżna twierdziła: „аще ты крестишися вси имуть то же створити”127 [jak ty się ochrzcisz, wszyscy mają uczynić tak samo]. Wypowiedź Olgi nawiązuje do idei silnej władzy. Monarcha, dając osobisty przykład, niejako zmusza poddanych, aby podążali za nim. Nastoletni Światosław inaczej widział własne relacje z drużyną, złożoną – przypomnijmy – z wojowników takich jak on128. Przewidywana reakcja grupy – śmiech – powstrzymywała kniazia od podejmowania samemu decyzji o chrzcie. Mówiąc krótko, powieściowy Światosław nie panował nad swymi towarzyszami broni, bał się narzucać im rozwiązania kontrowersyjne ideowo, kłócące się z pogańskim wzorcem młodego wojownika. Może dlatego w kodeksie ławrentiewskim, zawierającym najstarszy zapis Powieści minionych lat (1377 r.)129, podobnie jak w młodszym zwodzie latopisu nowogrodzkiego, drużyna junaków naśmiewająca się z chrześcijaństwa nie jest określona jako drużyna Światosława130, czyli pozostająca pod jego władzą. Obraz egalitarty of Sanctity, s. 375–376. Opis sposobu walki Geralda można zaliczyć do grupy fabuł batalistycznych, mających jednoznacznie dowieść, że zwycięzcy zawdzięczają triumf Bożej mocy, nie ludzkiej. Obraz zwycięstwa odniesionego odwróconą bronią nie wydaje się bardziej absurdalny od opowieści o bitwach, w których maleńki oddział rozbija ogromną armię albo chrześcijańscy książęta samym tylko krzykiem rozpędzają wojsko pogan – P. Żmudzki, Opisy bitew..., passim. 127 Повесть временных лет, rok 6463 (955), s. 46. 128 W. Peltz, Wierność rycerska na Rusi, [w:] Etos rycerski w Europie Środkowej i Wschodniej X–XV w., Zielona Góra 1997, s. 51. 129 Д.С. Лихачев, Археографический обзор списков „Повести временных лет”, [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 151. 130 Лаврентьевская летопись, Полное Собрание Русских Летописей, t. I, wyd. 2, Ленинград 1926, k. 63, przyp. Д; Новгородская первая летопись старшего и млaдшего изводов, wyd. А.Н. Насонов, Москва-Ленинград 1950, s. 116. Określenie drużyny zaimkiem „моа”, wskazującym, że drużyna była Światosława, pojawiło się w piętnastowiecznym kodeksie hipackim – Ипатьевская лтопись, k. 52. Egalitaryzm pogańskiej drużyny był pomijany przez historyków, chcących widzieć w latopisarskiej zapisce pod 955 r. świadectwo pogańskiego zamachu stanu, który oba-
132
nych relacji kniazia z grupą pozwolił mnichowi-autorowi poruszyć kwestię fundamentalną. Olga stała się rzeczniczką chrześcijańskiej monarchii przeciwstawianej anarchicznemu pogaństwu. Inne opowieści o książętach-chłopcach funkcjonujących w zbrojnej watasze równie chętnie czynią z młodzieży żywioł nieporządku występujący przeciw władzy. Gall Anonim, we fragmencie Gesta ducum... poświęconym dzieciństwu Krzywoustego, wśród sławetnych czynów chłopca przedstawił początek jego konfliktu z wojewodą Sieciechem. Dziejopisarz rozpoczął od powtórzenia pogłosek o intrygach palatyna przeciwko obydwu synom Władysława Hermana. Doprowadziły one do drugiego buntu młodych książąt. Wybuch rebelii został przedstawiony następująco: stary władca zawiadomił młodszego syna o łupieskim napadzie Czechów i kazał wyjść wrogom naprzeciw. Po drodze mieli do Bolesława dołączyć komesi ustanowieni przez Sieciecha. Wojowniczy chłopak wyruszył na pogranicze „cum suis collateralibus”. Tych przybocznych towarzyszy Bolesława należy kojarzyć z „coequevi iuvenes” czy „pueri et iuvenes” otaczającymi chłopca w innych rozdziałach drugiej księgi Gesta ducum...131, opowiadających młodzieńcze czyny księcia. Świadczy o tym styl ich działania. Na rozkaz Władysława Krzywousty i jego „collaterales” bez wahania i bez zwłoki wyruszyli ku granicy walczyć z czeskimi grabieżcami. Zachowali się więc tak, jak wcześniej opisani chłopcy-rówieśnicy, którzy wraz księciem błyskawicznie reagowali kontratakiem na każde wtargnięcie wrogów132. Jest jeszcze jeden argument. Z wypowiedzi włożonej przez Galla w usta jednego z przybocznych dowiadujemy się, że nie tylko Bolesław, określany w tym rozdziale słowem „puer”, ale cały oddział „collaterales” znajdował się pod opieką komesa Wojsława. Nieobecność tego dorosłego opiekuna wszystkich chłopaków (księcia i jego towarzyszy) wylił rządy Olgi i wyniósł do władzy Światosława – M. Łabuńka, Od Olgi do Włodzimierza. Sytuacja religijna na Rusi Kijowskiej w okresie poprzedzającym oficjalną chrystianizację, tłum. G. Kozłowski, [w:] Teologia i kultura duchowa starej Rusi, red. W. Hryniewicz, J.S. Gajek, Lublin 1993, s. 46. 131 K. Maleczyński, Wstęp, s. LXXVII. 132 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 13, s. 78.
133
wołała zwrot akcji. Przyboczni zaczęli się niepokoić. Przypomnieli sobie związki pokrewieństwa łączące Wojsława z Sieciechem. W tych okolicznościach czekające ich na pogranicznym pustkowiu spotkanie z „comites” wojewody wydało się podejrzane i niebezpieczne. „Collaterales” byli pewni złych intencji Sieciecha i twierdzili, że zamierza on wytępić ród książęcy, aby samemu przejąć władzę w Polsce. „Unde necesse est citissime nos consilium aliquod invenire, quo possimus istud periculum nobis imminens preterire”133 [Dlatego konieczne jest najszybciej znaleźć dla nas radę, dzięki której będziemy mogli ominąć wiszące nad nami niebezpieczeństwo]. Tak kończy się wypowiedź przedstawiciela „collaterales”, po której książę-chłopiec spocił się ze strachu i zalał łzami. Następnie wszyscy razem, z chłopięcym zapałem („secundum ingenium puerile”), posłali kogoś z umówionym znakiem do Zbigniewa („cum signo constituto transmiserunt”), aby przybył im na pomoc134. Według Anonima bunt przeciw „starym”: Sieciechowi, Wojsławowi, wreszcie Władysławowi Hermanowi, wybuchł z poduszczenia towarzyszy młodego Bolesława. Podkreślona została wspólnota statusu, losu i działania całego oddziału, włącznie z Krzywoustym. Wszyscy członkowie grupy znajdowali się pod opieką Wojsława. Konsekwencje nieobecności komesa najpierw pojęli „collaterales”. Bolesław począt133
Ibidem, rozdz. 16, s. 80. J. Kurtyka, Sieciech, s. 501. Przedstawiając drugi wspólny bunt Zbigniewa i Krzywoustego, Kurtyka w specyficzny sposób przetworzył narrację Gallową: „Trzynastoletni książę, pod względem charakteru będący przeciwieństwem ojca, z pewnością ciężko znoszący kuratelę Sieciecha wykonywaną przez Wojsława i innych nominatów palatyna, dopuścił do swego otoczenia opozycyjnych możnych śląskich i Awdańców na czele ze Skarbimirem. Im należy przypisać inspirowanie Bolesławowi [sic], za plecami Wojsława, nastrojów opozycyjnych wobec Sieciecha, oskarżanie palatyna o romans z królową Judytą Marią, straszenie księcia zamachami Sieciecha, szerzenie pogłosek, iż Sieciech i królowa-macocha planują wygubienie całej dynastii i zagarnięcie tronu”. Notabene w Gallowej opowieści o drugim buncie Zbigniewa i Krzywoustego nie ma ani słowa o Skarbimirze, ani o królowej, ani tym bardziej o jej rzekomym romansie z Sieciechem. Pomysł, że bunt był inspirowany przez Skarbimira, Kurtyka zaczerpnął np. z: J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. III, red. S.K. Kuczyński, Warszawa 1985, s. 30. 134 Inaczej:
134
kowo nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia. Towarzysze młodego księcia straszyli go i nim powodowali. Przerażony Bolesław podjął razem ze wszystkimi decyzję korzystną dla całej grupy. Wynikało to z przypisanego chłopcom poczucia wspólnoty losu. Decyzja o buncie przedstawiona została jako kolegialna. Wszyscy wspólnie „transmiserunt” ustalony znak Zbigniewowi. Można by podejrzewać, że Gall próbuje w ten sposób zdjąć z Bolesława część odpowiedzialności za bunt przeciw ojcu, gdyby nie uchwytny w źródłach standard prezentacji oddziaływania grup młodych towarzyszy na książąt, z którymi są związani. Kolejny przykład władczych młodzieńców wzięty z Powieści minionych lat dotyczy zjawiska, które zatrwożyło latopisarza. Przy okazji informacji o śmierci Wsiewołoda Jarosławowicza, zanotowanej pod rokiem 1093, pojawiło się podsumowanie rządów kniazia, obdarzonego – według autora – wieloma cnotami i zaletami. Jednak na starość, w czasach panowania w Kijowie, troski i choroba przyćmiły blask panowania Wsiewołoda. Najpierw bratankowie władcy nękali go swoimi roszczeniami majątkowymi. Kniaź ustępował pod naciskiem młodszych krewnych i rozdawał im włości. Potem Wsiewołod „нача любити смыслъ уных, свѣтъ творя с ними; си же начаша заводити и, негодовати дружины своея первыя и людем не доходити княже правды, начаша ти унии грабити, людий продавати, сему не вѣдущу в болѣзнех своихъ”135 [zaczął lubić rozum młodych, naradzać się z nimi; ci zaczęli napuszczać go, podburzać na pierwszą jego drużynę i lud nie mógł dojść prawdy u kniazia, zaczęli ci młodzi grabić, sprzedawać ludzi, o czym on w swoich chorobach nie wiedział]. Stary władca zbratał się z młodymi, którzy wywarli na niego niekorzystny 135 Повесть временных лет, rok 6601 (1093), s. 142. Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), s. 16, 99–100. Lichaczew uważał, że Powieść przechowuje w tym miejscu opinię Jana Wyszatycza, możnowładcy należącego do „pierwszej” drużyny kniazia. Tak samo О.С. Москаленко, Усні перекази Вишатичів у „Повісті временних літ”, „Вістник Київського інституту Слов’янський університет”, 12, Історія, Київ 2002, s. 180. М.Х. Алешковский, Повесть временных лет. Судьба литературного произведения в древней Руси, Москва 1971, s. 60. Aleszkowski uważał, że zapiska pochodzi od latopisarza sprzyjającego Wsiewołodowi i jest próbą obrony dobrego imienia starego kniazia.
135
– zdaniem latopisarza – wpływ. Stali się oni prowodyrami i sprawcami krzywd ludu oraz poprzedniej drużyny Wsiewołoda. Kniaź, znękany starością i chorobą, nie dostrzegał, że młodzież panoszy się w stolicy. Jej poczynania opisane zostały zgodnie z dobrze uchwytnym schematem. Młodzieńcy grabili i sprzedawali ludzi w niewolę. Czynili to bez wiedzy starego władcy. Hardość i bezwzględność „уных”, jeżeli nie jest zwrócona przeciw wrogom, uderza w ich rodzimą społeczność. Młoda drużyna starego Wsiewołoda prezentuje się jako grupa aspołeczna i jednocześnie powodująca kniaziem. W opowiastce zdaje się pobrzmiewać echo biblijnej historii rozpadu Izraela na dwa państwa. Roboam, syn Salomona, obejmując władzę w królestwie, odrzucił łagodne rady starych i poszedł za głosem młodych ludzi, z którymi dorastał. Nowy król nie tylko odmówił ludowi proszącemu o złagodzenie ciężarów ponoszonych na rzecz monarchii, ale jeszcze zapowiedział jarzmo znacznie cięższe niż za panowania ojca136. Postrzeganie młodzieńczych doradców w księgach historycznych Starego Testamentu i w Powieści jest w pełni koherentne. Młodzi towarzysze Roboama byli brutalni, drapieżni, chciwi, okrutni i pyszni. Wywierali przemożny wpływ na króla. Ponadto sami sytuowali się poza nawiasem ludu, który polecali bezlitośnie gnębić. Porównanie „collaterales” małego Krzywoustego i młodej drużyny starego Wsiewołoda pozwala dostrzec występowanie strukturalnego motywu doradców wpływających na bohatera bez względu na to, jak wartościowane są jego działania. W Gesta ducum... Galla Anonima towarzysze książęcego syna pomagają mu uniknąć śmiertelnego niebezpieczeństwa ze strony Sieciecha, w Powieści minionych lat junacy podżegają władcę przeciwko dawnym doradcom. Tak czy inaczej, młodzieńcy zawsze popychają swojego przywódcę do działań wymierzonych w starszyznę. Przeczytajmy jeszcze jedną opowieść o grupie tego typu, wplecioną w historię konfliktu Roberta Courteheuse z Wilhelmem Zdobywcą. Źródłem obszernie omawiającym rozbrat syna z ojcem jest Historia kościelna Orderyka Vitalisa. Oto jak kronikarz przedstawił początek buntu: „Seditiosi tirones Rodberto iuueni regis 136
136
1 Krl 12, 1–20.
filio adulati sunt, eumque ad inutiles ausus prouocantes dixerunt, »Nobilissime fili regis, utquid in ingenti pauperie degis? Patris tui satellites regale sic seruant aerarium, ut uix unum tuis clientibus inde possis dare denarium. Hoc ingens tibi est dedecus, et nobis dampnum aliisque pluribus, quod sic alienaris a regiis opibus. Cur hoc pateris?«”137 [Buntowniczy młodzi wojownicy pochlebiali Robertowi, młodemu synowi króla, i popychając go do bezużytecznego oraz zuchwałego czynu mówili: „Najszlachetniejszy synu króla, dlaczego żyjesz w wielkim ubóstwie? Ludzie twojego ojca tak strzegą skarbu królewskiego, że ledwie jednego denara możesz dawać swoim klientom. To jest wielki wstyd dla ciebie i krzywda nasza oraz innych licznych, takie odłączenie od majątku królestwa. Dlaczego to znosisz?”]. Tymi i innymi podobnymi argumentami zapalczywi młodzieńcy namówili Roberta, aby zażądał od Wilhelma Normandii. „Huiusmodi hortatu Rodbertus tiro acriter in ira uel cupiditate accensus est”138 [po tego rodzaju zachęcie, młody wojownik Robert gwałtownie rozgorzał gniewem lub chciwością] i stawiwszy się przed królem, przedłożył swoje roszczenia. Orderyk skomponował sążniste mowy antagonistów. Wilhelm Zdobywca, próbując wyperswadować synowi bunt, powołał się między innymi na kazus Roboama, który odrzuciwszy rozsądne rady starszych, sprowadził nieszczęście na swój lud, ponieważ posłuchał lekkomyślnych młodzieńców139. „Tirones” skupieni wokół Roberta Courteheuse, określonego także jako „tiro”, mają w Historii kościelnej standardowe cechy buntowniczej bandy, łatwo powodującej królewskim synem. Ich poczynania wymierzone są w starego monarchę i jego „satellites” strzegących królewskiego skarbu. Motywem działania „tirones” była chciwość i generalna potrzeba siania niepokoju. 137
The Ecclesiastical History of Orderic Vitalis, t. III, ks. V, rozdz. 10, s. 96; W.M. Aird, Frustrated masculinity, s. 50. K. Thompson, Orderic Vitalis and Robert of Bellême, „Journal of Medieval History”, 20, 1994, nr 2, s. 139–140. Thompson uważała, że Orderyk bronił Roberta, przerzucając odpowiedzialność za jego błędy na jego doradców. 138 The Ecclesiastical History of Orderic Vitalis, t. III, ks. V, rozdz. 10, s. 98. 139 Ibidem, s. 98–100.
137
Autorzy średniowieczni starający się objaśnić złe zachowanie młodego bohatera chyba wręcz mimowolnie składali winę na jego rówieśnicze otoczenie140. W poprzednim rozdziale analizowałem latopisarską opowieść o wojnie domowej na Rusi, toczonej przez synów Włodzimierza Monomacha z Olegiem Światosławowiczem. W pierwszej fazie konfliktu Iziasław Włodzimierzowicz zajął gród Olegowy – Murom. Oleg pokonał przeciwnika i odbił swoją własność. Iziasław poległ na polu bitwy. Zwycięzca zaczął zagarniać włości synów Monomacha. Wtedy do akcji wkroczył Mścisław Włodzimierzowicz, kniaź nowogrodzki. Bronił on swojej ojcowizny, ale jednocześnie cały czas starał się załagodzić konflikt z Olegiem, który był jego ojcem chrzestnym. Na prośbę Mścisława Włodzimierz napisał list do Olega141. Monomach wyrzekł się w nim pragnienia zemsty za śmierć syna i przyznał, że Iziasław postąpił źle, zajmując Murom. W ślad za tą deklaracją pojawił się w liście znany nam motyw – wytłumaczenie nagannego postępowania młodego kniazia: „Да не выискывати было чюжего, ни мене в соромъ, ни в печаль ввести. Научиша бо и паропци, да быша собѣ налѣзли, но оному налѣзоша зло”142 [Nie trzeba było poszukiwać cudzego ani na mnie sprowadzać wstyd i smutek. Nauczyli go młodzieńcy, tak dla siebie coś znaleźli, ale dla niego znaleźli zło]. Słowo „паропци”, użyte przez Monomacha na określenie niegodziwych doradców Iziasława, znaczy to samo, co „tirones” albo „otrocy”, czyli młodzi wojownicy143. W przekonaniu ojca przyczyną zaborczej polityki syna były egoistyczne plany służących mu junaków, którzy wcale nie myśleli o tym, co jest dobre dla ich kniazia, wywierali na niego zły wpływ i wręcz uczyli bezprawia. Temat doradców złych, bo młodych, tylko raz występuje w Powieści minionych lat w innym kontekście niż w opowieści o starości 140
Por. G. Duby, Les «jeunes»..., s. 217.
141 O liście – Д.С. Лихачев, Сочинения князя Владимира Мономаха, s. 171–175;
П.П. Толочко, Давньоруські літописи i літописці..., s. 115–117. 142 Повесть временных лет, rok 6604 (1096, Поученье), s. 165. 143 Словарь-справочник „Слова о полку Игореве”, wyd. В.Л. Виноградова, cz. 4, Москва–Ленинград 1973, s. 58; T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym..., s. 315, przyp. 78; А.А. Горский, Древнерусская дружина. К истории генезиса классого общества и государства на Руси, Москва 1989, s. 56.
138
Wsiewołoda czy uwadze Monomacha o powodach złego postępowania syna. Latopisarz, komentując sukcesję Świętopełka „Przeklętego” po Włodzimierzu Wielkim, przytoczył ustęp z Księgi Izajasza – przekleństwo przeciw Jerozolimie, której Pan za grzechy odbierze ludzi mocnych, dzielnych i mądrych, a w zamian władcą ustanowi chłopca144. Cytatowi towarzyszą zdania wyglądające na parafrazy innych fragmentów zaczerpniętych z tego samego proroka145. Jako przejaw „grzechu od głowy do nóg” – czyli od cesarza do ludu – wymieniony został młody kniaź lubiący przy dźwięku gęśli pić wino z doradcami – rówieśnikami146. Gnuśna młodość to odwrotność motywu chłopięcej wojowniczości. Gall Anonim dwa razy przywołał obraz wyrostków rozbawionych błahostkami albo pławiących się w luksusie, aby pokazać wyjątkowość swojego bohatera, Bolesława Krzywoustego147. Przeważnie jednak młodzieńcom otaczającym władcę nie przypisywano hedonizmu, lecz wręcz przeciwnie, nadmierną aktywność militarną i brutalność148. Można wręcz mówić o odruchowym kojarzeniu młodości z walecznością. Kadłubkowy Grakchus, namawiając synów do walki ze smokiem, twierdził, że gnuśność jest nie do pogodzenia z mło144
Повесть временных лет, rok 1015 (6523), s. 95. Iz 3, 1–4; П.П. Толочко, Про походження Ярослава Мудрого, [w:] А се его сребро. Збірник прац на пошану члена-кореспондента НАН України Миколи Федоровича Котляра з нагоди його 70-річчя, red. В. Смолій, Київ 2002, s. 51. Dla latopisarzy (czy też redaktorów Powieści) bez znaczenia był fakt, że według latopisów Świętopełk urodził się w 980 r., a więc w chwili śmierci ojca miał 35 lat. 145 F. Sielicki, Biblia w najstarszej kronice ruskiej „Powieść minionych lat”, „Zeszyty Naukowe KUL”, XXVII, 1984, nr 4 (108), s. 8. 146 Inspiracją latopisarza mogło być Izajaszowe przekleństwo przeciwko miłośnikom nocnych pijatyk z muzyką (Iz 5, 11–12) albo podobny ustęp z Koheleta (Koh 10, 16–17). Tę drugą możliwość wskazał F. Sielicki, Opatrzność Boska w życiu narodu i człowieka na kartach najstarszej kroniki ruskiej, [w:] Teologia i kultura duchowa starej Rusi, red. W. Hryniewicz, J.S. Gajek, Lublin 1993, s. 141. Pierwsza kompletna Biblia ruska (która się zachowała) powstała dopiero w 1499 r. Dlatego najczęściej nie sposób ustalić, z jakiej wersji tekstów biblijnych korzystali latopisarze – И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 90–96. 147 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 9 i 13, s. 76 i 78. Szerzej o tych ustępach z Gesta ducum... Galla w rozdziale III niniejszej książki. 148 W.M. Aird, Frustrated masculinity, s. 48.
139
dym wiekiem149. W Powieści minionych lat pod 1103 r. została opisana narada Połowców zaatakowanych przez kniaziów ruskich. Chan Urusoba, pamiętając liczne krzywdy wyrządzone chrześcijanom, doradzał swoim pobratymcom zawarcie pokoju i ekspiację. Młodzi zarzucili mu wtedy tchórzostwo i zapowiedzieli, że wytną w pień nadciągających Rusinów, a potem podbiją ich ziemię. Jak się okazało, rację miał Urusoba. Połowcy ponieśli druzgocącą klęskę. Urusoba, wraz z dwudziestoma innymi chanami, poległ na polu bitwy150. Porywczość oraz pycha młodzieńców usunęły w cień mądrą radę starca i sprowadziły nieszczęście na głowy koczowników. Literacki obraz konstytuowania się grupy młodych wojowników wokół księcia, z którym wiążą oni swój los, a także wizję relacji, w jakie z nim wchodzą, możemy obserwować w opowiadaniu Kosmasa o buncie Brzetysława II przeciw ojcu, królowi Wratysławowi II151. Punktem wyjścia narracji o konflikcie stała się łupieska wyprawa na łużycką wieś Kyleb152. Nie wszyscy dostojnicy potrafili zapomnieć młodemu księciu jego lekkomyślne zachowanie na Łużycach. Sprawa powróciła trzy lata później, kiedy wybuchła wojna między Wratysławem II a jego bratem Konradem i armia królewska obległa Brno. Podczas wytyczania obozu wokół oblężonego grodu, Zderad, urzędnik królewski określony jako „villicus”153, otwarcie zakpił sobie z Brzetysława. Zaproponował bowiem przy wszystkich, aby król wyznaczył synowi miejsce nad rzeką, ponieważ młody książę lubi latem bawić się w wodzie. Wspomnienie feralnej w skutkach kąpieli po obiedzie, która pozwoliła Sasom dopaść czeskich łupieżców, najwyraźniej hańbiło Brzetysława. Reakcja była bowiem bardzo gwałtowna. Książę nawiązał potajemny kontakt ze stryjem i zaczął knuć przeciw Zderadowi154. 149
s. 10.
150
Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 5,
Повесть временных лет, rok 1103 (6611), s. 184; P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 158–159. 151 J. Žemlička, Čechy v dobĕ knížecí (1034–1198), Praha 1997, s. 112. 152 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 39, s. 141–143. 153 Czyli główny zarządca majątków książęcych w Czechach – V. Vaníček, Vratislav II., s. 218. 154 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 43, s. 148–150.
140
Następnego dnia „villicus” został podstępnie wywabiony z obozu. Brzetysław wypomniał mu obrazę, wypowiedział obiecaną niegdyś lojalność i cisnął rękawicę w twarz. W tym momencie młodzi towarzysze („iuvenes”) księcia, wcześniej zobowiązani przysięgą i przygotowani do działania, rozwścieczeni jak lwy rzucili się na Zderada i przebili uciekającego trzema włóczniami155. Wieść o dokonanej zemście zasmuciła tylko króla, natomiast „omnes iuvenem laudant, quamvis aperte laudare non audeant”156 [wszyscy młodzieńca chwalili, chociaż otwarcie chwalić nie ośmieliliby się]. Brzetysław odłączył się od ojca i „ultra unum monticulum separatim sua transfert castra, quem maior pars exercitus et forcior bello est secuta”157 [za jeden pagórek przeniósł swój oddzielny obóz, za nim większa i dzielniejsza na wojnie część wojska podążyła]. Opuszczenie obozu królewskiego dało początek otwartej rebelii158. Młodzieńczy czyn księcia – podstępny i buntowniczy akt zemsty – wzbudził zachwyt wszystkich czeskich wojowników. Część z nich – ludzie wyraźnie nazwani bitniejszymi od innych – znalazła dość śmiałości, aby przyłączając się do młodego bohatera, wystąpić przeciwko królowi159. Wratysław II wybrnął z trudnej sytuacji, godząc się z bratem. Propozycję pojednania otrzymał również Brzetysław. Książę jednak nie ufał ojcu i wraz ze stronnikami przeniósł się w okolice grodu Hra-
155
Ibidem, rozdz. 44, s. 150–151. P. Kopal, Kosmovi ďáblové. Vršovsko-přemyslovský antagonismus ve svĕtle biblických a legendárních citátů, motivů a symbolů, „Mediaevalia Historica Bohemica”, 8, Praha 2001, s. 28. Zdaniem Kopala Kosmas upodobnił śmierć Zderada do śmierci Absaloma. 156 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 44, s. 151. 157 Ibidem. 158 B. Krzemieńska, Břetislav II., s. 726, 728, interpretując realistycznie przekaz Kosmasa, zauważyła, że zachowanie księcia było szczególnie nierozsądne, ponieważ powinien on cierpliwie czekać na swoją kolej do tronu. Po ojcu i stryju (Konradzie II) Brzetysław II był najstarszy w rodzie Przemyślidów. 159 M. Wihoda, Kosmas a Vratislav, [w:] Querite primum regnum Dei. Sbornik přispĕvků k poctě Jany Nechutové, wyd. H. Krmíčková, A. Pumprová, D. Růžičková, L. Švanda, Brno 2006, s. 377–380. Zdaniem Wihody prawdziwą przyczyną buntu i przede wszystkim wyraźnej niechęci Kosmasa do Wratysława były królewskie plany reformy państwa (np. arcybiskupstwo na Wyszehradzie, dziedziczna korona).
141
dec160. Napięta sytuacja się przedłużała. Buntownicy podeszli pod Pragę. Kosmas w następujący sposób określił, a raczej narracyjnie uporządkował skład wrogich stronnictw. Brzetysławowi „par etas iuvenum et maior pars procerum, manu quidem promptiores et bello forciores, comitabantur” [towarzyszyli równi wiekiem młodzieńcy i większa część możnych, tych szybszych ręką i dzielniejszych na wojnie], królowi natomiast „episcopus Cosmas et prepositi ecclesiarum omnesque terre magnates, etate provectiores et consilio utiliores, cum omni militia plebis favebant et nimio affectu venerabantur”161 [sprzyjali biskup Kosmas i prepozyci kościołów oraz wszyscy możnowładcy kraju, zaawansowani wiekiem i użyteczniejsi radą, z całym wojskiem ludu, i bardzo czcili miłością]. W opowieści Kosmasa młodzieńcy złączeni z najwaleczniejszymi „proceres” pozostają w opozycji do całej reszty: monarchy, biskupa, duchownych, starych i mądrych „magnatów” oraz ludu. Postać młodego księcia – porywczego, mściwego, niebezpiecznego, zbuntowanego, nieobliczalnego – organizuje wypowiedź kronikarza, pozwala w sposób schematyczny (a więc wiarygodny) określić zwalczające się stronnictwa, na które podzielili się poddani króla Wratysława II162. Czescy junacy jak zwykle, czyli jak rówieśnicy Roboama albo Roberta Courteheuse, występują przeciw całej reszcie społeczeństwa. Zbuntowani towarzysze („comites”) Brzetysława wiedzieli, że nie mogą liczyć na łaskę króla słynącego z zawziętości i mściwości. Wratysław gotów był pogodzić się z synem, ale tylko z nim. Dlatego bitni młodzieńcy oświadczyli księciu, że jeśli przyjmie propozycję ojca, to musi pozwolić im opuścić Czechy. Jednocześnie gotowi byli dalej mu służyć, jeśli podzieli z nimi los wygnańców. Presja odniosła skutek163. Brzetysław wziął cały majątek ruchomy: bydło oraz nie160
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 45–46, s. 151–153. Ibidem, rozdz. 47, s. 154. 162 V. Vaníček, Vratislav II., s. 218, chyba nieco na wyrost postrzegał Kosmasowy wizerunek Brzetysława II jako pogłębiony psychologicznie. 163 H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 186, przyp. 569: „Nie rycerze za Brzetysławem idą na wygnanie, ale on za rycerzami”; B. Krzemieńska, Břetislav II., s. 728. Josef Žemlička w swoim wykładzie historii Czech wzbogacił Kosmasową opowieść o znamienny motyw: Brzetysław II miał być marnym przywódcą, a możni poszli 161
142
wolników, i z grupą ponad dwóch tysięcy wojowników udał się na Węgry. Młodzieńcy, gościnnie przyjęci przez króla Władysława, znaleźli się w swoim żywiole. Osadzono ich pod Trenčínem, w środku lasu, w górach, czyli w miejscu dogodnym do polowań164. Puszcza bowiem, a więc bezludna pustka, miejsce oddalone od cywilizacji, służyło za naturalne środowisko dzikich i aspołecznych junaków, znajdujących upodobanie w buntach, napadach, zabójstwach, grabieżach i łowach. Dlatego młody Krzywousty, odmówiwszy uczestnictwa w świątecznym ucztowaniu z „proceres” (w dniu poświęcenia kościoła), poszedł w las. Głęboka knieja stanowiła również scenerię myśliwskich sukcesów księcia-chłopca – inicjacyjnych starć z grubym zwierzem. Wszyscy, którzy zachowywali się na sposób młodzieńczy, cenili kryjówki leśne, wymarzone dla działań potajemnych i podstępnych. Stąd Gall Anonim nazywał las przyjacielem rozbójników („silve, latronum amice”)165. Tekstem, który wzorcowo stosuje i porządkuje niemal wszystkie wątki, motywy, metafory i znaczenia wiążące się z kwestią młodych wojowników, jest pierwsza księga dzieła Dudona z Saint Quentin. Problemy z młodzieżą były w ogóle punktem wyjścia historii Dacji (Danii), skąd – zdaniem autora – wywodzili się przyszli władcy normandzcy. Kraj Daków (Duńczyków) znajdował się pośrodku barbaricum, otoczony przez olbrzymie „Alpy” i liczne, dzikie oraz waleczne plemiona mieszkające na Bagnach Meockich. Na skutek niebywałej rozpusty ludu nagle urodziło się „Dakom” bardzo dużo potomstwa. Kiedy dzieci wyrosły na młodzieńców, brutalne żądania dóbr i majątków kierowane pod adresem ojców i dziadów oraz kłótnie między młodzieżą wstrząsnęły krajem („Hi, postquam adoleverint, rerum pro za nim tylko dlatego, żeby przeczekać złe czasy – J. Žemlička, Čechy v dobĕ knížecí (1034–1198), s. 112–113. Nawet współczesny historyk ulega czasem strukturze opowieści o buntowniczych młodzieńcach. 164 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 48, s. 155. 165 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 19, s. 145. Znakomitym dopełnieniem młodzieńczej predylekcji do puszczańskich ostępów był zwyczaj podejmowania walki nocą – J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 196. Las to także ulubione miejsce diabła – W. Brojer, Diabeł w wyobraźni średniowiecznej. Trzynastowieczne exempla kaznodziejskie, Wrocław 2003, s. 570–572.
143
possessionibus contra patres avosque, aut saepius inter se ferociter objurgati, cum fuerint exuberantes”)166. Kres zamieszkom położyło losowanie – przeprowadzone według starożytnego obyczaju („veterrimo ritu”) – wskazujące tych spośród młodych, którzy mieli opuścić ojczyznę i wyruszyć na podbój obcych królestw, aby tam, po ich zdobyciu, żyć w spokoju. Wygnanie młodzieży dopełnione zostało krwawą ofiarą dla Thora (Thur). Młodzi „Dakowie” ciosami w głowę zamordowali człowieka wylosowanego przez kapłana, a następnie odszukali przy jego sercu tętnicę. „Cujus exhausto sanguine, ex more suo, sua suorumque capita linientes, librabant celeriter navium carbasa ventis, illosque tali negotio putantes placare, velociter navium insurgebant remis”167 [Po wytoczeniu jego krwi, według swojego obyczaju pomazawszy głowy swoje i swoich, szybko wystawili żagle okrętów na wiatry, licząc, że je przejednali takim przedsięwzięciem, natychmiast podnieśli wiosła okrętów]. Tak wyruszyli, niosąc śmierć i spustoszenie obcym krajom, a swojemu ludowi przynosząc upragnioną ulgę. Dzikość i krwiożerczość właściwe młodym zostały skierowane na zewnątrz i „daccy” wikingowie pożeglowali łupić i grabić królestwa, jedno za drugim168. Cześć okazana Thorowi, opiekunowi wojowników z nizin społecznych, zdaje się korespondować ze statusem młodzieńców – wyrzutków społecznych – jaki mieli wikingowie wyruszający w opowieści Dudona na wyprawę169. Przede wszystkim jednak krwawa ofiara z człowieka i mazanie się ludzką krwią po głowach pokazu166 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. I, rozdz. 1, s. 129; J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 112–113. 167 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., rozdz. 2, s. 130. 168 O „manierystycznej” konstrukcji tego fragmentu tekstu Dudona – zob. K. FriisJensen, Dudo of St. Quentin and Saxo Grammaticus, [w:] Dudone di San Quintino, wyd. P. Gatti, A. Degl’Innocenti, Trento 1995, s. 16–17. 169 E.M.C. van Houts, Scandinavian Influence in Norman Literature..., s. 109; M. Meli, Dudone di S. Quintino e la preistoria vichinga. Annotazioni sui primi due libri del „De moribus et actis primorum Normanniae ducum”, [w:] Dudone di San Quintino, wyd. P. Gatti, A. Degl’Innocenti, Trento 1995, s. 44–45; L.P. Słupecki, Odyn i Thor. Władca i wojownik?, [w:] Wojskowość ludów Morza Bałtyckiego. Mare Integrans. Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego, red. M. Bogacki, M. Franz, Z. Pilarczyk, Toruń 2007, s. 195, 199.
144
ją nieludzkość junaków. Są oni konsekwentnie antyspołeczni, także na poziomie sprawowanego kultu. Dudo, opisując morską ekspedycję młodych „Daków”, był świadom starożytnych wypraw podejmowanych przez ludy noszące tę samą lub podobną nazwę170. Antyczni imiennicy spustoszyli wybrzeża Ilirii, natomiast młodzieńcy „daccy” – bohaterowie normandzkich „pradziejów” – uderzyli na kraj Franków. Przy tej okazji po raz pierwszy wspomniany został przywódca wikingów, Anstignus171. Dziejopisarz natychmiast wyjaśnił czytelnikom, z jakiego typu bohaterem mają do czynienia. W wierszowanej charakterystyce Anstignusa padają przymiotniki i epitety określające go jednoznacznie: sacer – przeklęty, ferox – dziki, crudelis – okrutny, atrox – srogi, pestifer – szkodliwy, inconstans – niestały, procax – zuchwały, ventosus – szybki i zmienny jak wiatr, exlex – wyjęty spod prawa, lethifer – śmiercionośny, immitis – niedojrzały, praecautus – przezorny, rebellis – buntowniczy, proditor incentorque mali – zdrajca i sprawca zła, duplex simulator – podwójny oszust, impius – bezbożny, tumidus – wzburzony, pellax – podstępny, deceptor – oszust, audax – śmiały, furcifer – „niosący szubienicę”, czyli godny szubienicy, incestus – bezwstydny, infrenis – nieokiełzna-
170 O roli trojańskich początków Daków/Normanów – zob.: C. Carozzi, Des Daces aux Normands. Le mythe et l’identification d’un peuple chez Dudon de SaintQuentin, [w:] Peuples du Moyen Âge. Problèmes d’identification. Séminaire «Sociétés, Idéologies et Croyances au Moyen Âge» dirigé par Claude Carozzi and Huguette Taviani-Carozzi, Aix-en-Provence 1996, s. 8–11; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 14–15; P. Bouet, Dudon de St.-Quentin et Virgile: «L’Énéide» au service de la cause normande, „Cahiers des Annales de Normandie”, XXIII, 1990, s. 228–229; A. Plassmann, „Tellus Normannica“..., s. 237; K. Friis-Jensen, Dudo of St. Quentin and Saxo Grammaticus, s. 11–12. 171 Wilhelm z Jumièges identyfikował go z Hastingiem, wodzem wikingów znanym z innych źródeł – The Gesta Normannorum Ducum, t. I, ks. I, rozdz. 1, s. 10. Zob. także G. Dumézil, Du mythe au roman. La saga de Hadingus (Saxo Grammaticus, I, v-viii) et autres essais, wyd. III, Paris 1987, s. 15–28. Próby rekostrukcji oryginalnego brzmienia imienia bohatera omówił F. Amory, The Viking Hasting in FrancoScandinavian legend, [w:] Saints, Scholars and Heroes. Studies in Medieval Culture in Honour of Charles W. Jones, wyd. M.H. King, W.M. Stevens, t. II (Carolingian Studies), Collegeville Minn. 1979, s. 266–268.
145
ny, litigiosus – kłótliwy172. Dalsza opowieść o czynach Anstignusa potwierdza powyższą charakterystykę. Pojawiają się w niej niezbędne metafory. Wódz „dacki” krążył między twierdzami frankijskimi niczym wilk wokół owczarni („ceu lupus circa caulas ovium”)173 i prześladował wszystkich jak lew jelenie („ceu leo cervos”). Galia została straszliwie spustoszona, a tych, którzy z bronią w ręku próbowali przeciwstawić się napastnikom, wycięto. Dudo akcentował akty przemocy dokonywane przez „Daków” wobec bezbronnych: mordowanie kapłanów, gwałcenie żon („uxores”) i dziewcząt („Omnis puellarum sexus ab ipsis turpiter devirginatur”). Wikingowie uprowadzili z królestwa Franków ogromną zdobycz: kosztowności, ludzi i bydło174. Ekscesy „dackich” młodzieńców we Francji doprowadziły – wedle Dudona – do chaosu, całkowitej dezorganizacji społeczeństwa175. Król Franków ukrył się wraz z wojownikami za murami którejś ze swych licznych twierdz, a najsłabsze i niewojownicze grupy społeczne zostały wydane na pastwę rozpasanych junaków. Wymownym szczegółem, wyjątkowo dobitnie obrazującym wywrócenie dotychczasowego porządku, jest przebieranie się „dackich” wikingów w zagrabione ornaty i alby. Mordercy i gwałciciele paradowali wystrojeni w szaty przeznaczone do sprawowania służby Bożej („Casulas nefarii induunt, quas altaribus sacris diripiunt. Vestiuntur alba, officio missae dedicata”)176. Po spustoszeniu kraju Franków Anstignus zwołał wiec i zaproponował atak na Rzym. Pomysł bardzo się wszystkim spodobał. Odpłynęli od brzegów frankijskich i dotarli do miasta Lunx, nazywanego też Luna. Młodzi wikingowie myśleli, że to Rzym. Mury miejskie były 172
Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. I, rozdz. 3, s. 130–131; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 37–38; E. Christiansen, Notes to the Translation, s. 183, przyp. 77. 173 Ten zwrot jest parafrazą zdania z Eneidy – P. Bouet, Dudon de St.-Quentin et Virgile, s. 220. 174 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. I, rozdz. 3, s. 131. 175 J.-G. Gouttebroze, La violence peut-elle fonder un état? Dudon de SaintQuentin et l’établissement du duché de Normandie, [w:] La violence dans le monde médiéval, „Senefiance”, 36, Aix-en-Provence 1994, s. 258–259. 176 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. I, rozdz. 3, s. 131.
146
obsadzone przez liczną załogę i dobrze przygotowane do obrony. „Dakowie” nie mieli szans na udany szturm. Anstignus postanowił działać podstępnie. Wysłał posła do miejscowych biskupa oraz komesa i zakomunikował, że przeciwne wiatry przypadkiem przygnały go, osłabionego chorobą, pod miasto. Poprosił także o udzielenie mu chrztu. Wielce uradowany biskup przygotował uroczystość i ochrzcił rzekomo cierpiącego Anstignusa. Zaraz potem przewrotny wiking zainscenizował własną śmierć. Biskup zgodził się pochować go w katedrze. Kiedy „Dakowie” wnieśli trumnę do świątyni, wyskoczył z niej Anstignus i własnoręcznie zabił biskupa, a potem komesa. Wrota kościoła zamknięto. Wikingowie dokonali rzezi bezbronnych mieszkańców zgromadzonych w katedrze, na wzór wilków mordujących owce po wdarciu się do owczarni („ut lupi infra ovium caulas”)177. Na końcu opowieści Dudo ośmieszył zwycięskich napastników. Po zdobyciu miasta cały czas myśleli oni, że ich łupem padł Rzym. Anstignus cieszył się i gratulował sobie przejęcia władzy nad całym imperium. Wreszcie pomyłka się wydała. Dudo kazał więc niedoszłemu komicznemu „cesarzowi” wrócić do roli młodzieńca. Kronikarz, wyzyskując zdanie z Carmen de sancto Cassiano, nazwał wodza „Daków” szkaradnym („teter”) i opisał straszliwe spustoszenia dokonane w okolicach Luny przez wikingów wściekłych z powodu własnej głupoty178. Dudo uczynił z Anstignusa trickstera i potwora w ludzkiej skórze179. Młody wiking wraz z bandą dackich junaków odegrali rolę bi177 Ibidem,
rozdz. 5–7, s. 132–135. Okoliczności zdobycia Luny są wędrownym motywem literackim występującym także w literaturze skandynawskiej – P.A. White, The Latin Men: The Norman Sources of the Scandinavian Kings’ Sagas, „Journal of English and Germanic Philology”, 98, 1999, 2, s. 158–160. Wilcze metafory pojawiające się w dziele Dudona przebadała Emily Albu. Nie ze wszystkimi pomysłami autorki można się zgodzić (wilk jako figura losu rzekomo przejęta przez Dudona z mitologii germańskiej, wilcza metafora jako „broń psychologiczna” Normanów) – E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 41–45. 178 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. I, rozdz. 7, s. 135; E. Christiansen, Notes to the Translation, s. 185, przyp. 95. 179 F. Amory, The Viking Hasting..., s. 275–276. Inaczej W. Fałkowski, Opis czy kreacja rzeczywistości..., s. 79. Fałkowski uważał, że Dudo przedstawił Anstignusa
147
cza Bożego, chłoszczącego grzesznych Franków i mieszkańców Luny. Nie znaczy to jednak, że tylko źli chłopcy zaskakiwali wrogów, aby ich pokonać180. Do efektownych podstępów uciekali się także ci młodzieńczy bohaterowie, których autorzy opowieści nie odsądzali od czci i wiary181. Podobnie z bitewną furią, która cechuje wojowników zarówno wychwalanych, jak i potępianych182. Niewątpliwie pozytywną postacią występującą w najstarszym pomniku historiografii normandzkiej jest Rollo183. Ten dacki/duński młodzieniec, syn potężnego możnowładcy, nie chciał podporządkować się królowi Dacji/Danii184 i stanął na czele buntu części młodzieży, którą zwyczajowo, według prastarego prawa, skazano na wygnanie, podobnie jak wcześniej Anstignusa i jego rówieśników. Pięcioletnia wojna domowa zakończyła się klęską Rollona. Z garstką towarzyszy musiał na sześciu statkach jako „pierwszego z wielkich przywódców”, odpowiedzialnego za swoje zastępy dowódcę i umiejętnie prowadzącego politykę zwierzchnika. 180 Przeważnie nie porównywano dzieła Dudona do utworów spoza kręgu normandzkiego oraz skandynawskiego i w związku z tym nie dostrzegano, że główną wspólną cechą Anstignusa i Rollona jest przypisywana im młodość. Prowadziło to do interpretowania Anstignusa jako literackiego ucieleśnienia archetypu wikinga i akcentowania różnic między Anstignusem a Rollonem, tak np.: R.H.C. Davis, The Normans and Their Myth, London 1976, s. 54–56; A. Plassmann, „Tellus Normannica“..., s. 239. 181 B. Sergent, Celtes et Grecs, t. I: Le livre des héros, s. 221–227. 182 Por. z ambiwalencją fían – watahy młodzieżowej w literaturze celtyckiej: K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”, s. 2–9. 183 Klasyczne studium o „historycznym” Rollonie – D.C. Douglas, Rollo of Normandy, „The English Historical Review”, 57, 1942, nr 228 (Oct.), s. 417–436. O odautorskim zróżnicowaniu wymowy opowieści o podobnych czynach „złego” Anstignusa i „dobrego” Rollona w starofrancuskich źródłach normandzkich – J.-G. Gouttebroze, Exclusion et integration des Normands Hasting et Rollon, [w:] Exclus et systèmes exclusion dans la littérature et la civilisation médiévales, „Senefiance”, 5, Aix-en-Provence 1978, s. 299–311. Wnioski autora wydają się również adekwatne, jeśli chodzi o wizerunki obu wodzów w łacińskojęzycznej historiografii normandzkiej. 184 O dyskusji, czy prawdziwy Rollo był Duńczykiem czy Norwegiem – zob.: L. Musset, L’origine de Rollon, [w:] idem, Nordica et Normannica. Receuil d’études sur la Scandinavie ancienne et médiévale. Les expéditions des Vikings et la fondation de la Normandie, Paris 1997, s. 383–387; E. Searle, Fact and Pattern in Heroic History: Dudo of Saint-Quentin, „Viator”, 15, 1984, s. 125 i 136 (tu próba wyjaśnienia, dlaczego według Dudona Rollo był Duńczykiem).
148
opuścić ojczyznę i wyruszyć na tułaczkę185. Z Dacji/Danii pożeglował na wyspę Scanza, stamtąd do Anglii, później na wybrzeże Walgrów („littoribus Walgrorum”)186, następnie do Fryzji, a na koniec do kraju, który w przyszłości miał się stać Normandią. Przy okazji obszernego opowiadania o walkach wikingów z Frankami Dudo dokładnie opisał cechy grupy Rollona. Był to oddział młodzieżowy ze wszystkimi tego konsekwencjami. Anstignus, wówczas już (to znaczy w II księdze Dudonowego dzieła) sprzymierzony z Frankami przeciwko Rollonowi, tak określił jego wojowników: „Haec gens, juvenilis aetatis flore robustissima, armis edocta, praeliaque quam plurima experta”187 [Ten lud, najmocniejszy kwiatem młodego wieku, do broni przyuczony, i w tak wielu bitwach doświadczony]. Zaraz potem duńscy junacy porównani zostali do wilków i lisów. Oprócz młodych „Daków” w skład armii penetrującej Fryzję i Francję wchodzili także młodzieńcy anglosascy188. Wiek wojowników przekładał się na styl działania. W starciu z frankijskim wodzem, komesem Ragnoldem, Rollo użył podstępu. Nieopodal swoich statków zbudował gród otoczony wałem ziemnym z bardzo szerokim wejściem. Wewnątrz leżeli „Dakowie” przykryci tarczami. Awangarda Franków dała się sprowokować i wtargnęła do grodu. Ludzie Rollona wyskoczyli spod tarcz i zabili wszystkich, z „signiferem” Ragnolda, Rolandem189 na czele. Chrześcijanie ponieśli klęskę w walce z pogańskimi wikingami, chociaż przedtem wysłuchali mszy w kościele św. Germana i przystąpili do komunii190. Rollo w opowieści Dudona został wyposażony w jeszcze jedną typowo młodzieńczą cechę: wpadał w szał bitewny. Najmocniejszy atak furii nastąpił po nieudanym oblężeniu Chartres. Duński/dacki bohater odstąpił od murów miasta porażony świętą mocą procesji pro185
Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 3, s. 142–143. E. Christiansen, Notes to the Translation, s. 189, przyp. 145. 187 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 13, s. 155. 188 Ibidem, rozdz. 8, s. 148. 189 Zdaniem badaczy imię signifera może świadczyć, że w czasach Dudona w Normandii znano już Pieśń o Rolandzie – P. Bouet, L’Épopée et les «Gesta Guillelmi» de Guillaume de Poitiers, s. 674. 190 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 14, s. 155–156. 186
149
wadzonej przez biskupa Gualtelmusa, niosącego krzyż i tunikę Matki Bożej. W trakcie ucieczki część wikingów oddzieliła się od Rollona i znalazła w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Tylko dlatego uszli oni przed pościgiem Franków i Burgundów, że schronili się w straszliwym „castrum carneum”, wzniesionym z zarżniętych koni, wołów, kóz i owiec. Wierzchowce chrześcijan nie chciały podejść w pobliże ociekających krwią zwałów zwierzęcych ciał i jeźdźcy musieli przerwać pościg. Dzięki temu obrońcy „castrum carneum” mogli z powrotem połączyć się z pozostałymi towarzyszami broni191. Na wieść o tych wydarzeniach „Rollo vero, ira exagitatus furiisque acerrimis bacchatus, coepit totam terram vastare et delere atque incendio concremare. Illico omnis salus conclamatur fiduciaque vivendi non reperitur; publica res adnihilatur ecclesiaeque desertae habentur”192 [Rollo zaś, podburzony gniewem i upojony najdzikszą furią, zaczął cały kraj niszczyć i pustoszyć oraz ogniem palić. Natychmiast wszelkie bezpieczeństwo przeminęło i nadzieja przetrwania nie była odnajdowana; państwo zostało unicestwione, a kościoły spustoszone]. Dudo niewątpliwie chciał przeciwstawić „dobrego” Rollona „złemu” Anstignusowi. Niektóre fragmenty najstarszej historii normandzkiej zostały tak skonstruowane, żeby pokazać, iż protoplasta dynastii z Rouen był „inny” i „lepszy” od pierwszego bohatera Dudonowego tekstu193. Dziejopisarz jednak tworzył pozytywny wizerunek Rollona niezbyt konsekwentnie. W opowieści o wydarzeniach, jakie zaszły po nieudanym oblężeniu Chartres, „dobry” bohater utworu jawi się jako 191
Ibidem, rozdz. 23, s. 162; rozdz. 24, s. 165. W. Fałkowski, Opis czy kreacja rzeczywistości..., s. 79–80; W. Fałkowski, The Ambitions of the Normans and the Monarchy of the Last Carolingians, s. 121. Fałkowski inaczej streścił historię obrony „warowni” wzniesionej z trupów zwierząt, którą nazwał niewystępującym w tekście Dudona określeniem: „castrum animalis” [sic]. Patrz także: E. Christiansen, Notes to the Translation, s. 194, przyp. 194. 192 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 24, s. 165. W sprawie pochodzenia i znaczenia zwrotu „omnis salus conclamatur” – E. Christiansen, Notes to the Translation, s. 184, przyp. 85 i s. 194, przyp. 195. 193 Najbardziej przekonująco wykazała to L. Shopkow, History and Community, s. 69–71.
150
straszliwy i krwawy wojownik-furiat194. Dudo, być może nie do końca świadomie, uległ modelowi literackiej prezentacji młodego herosa. W efekcie tekst pierwszej historii normandzkiej stracił spójność i Rollo stał się postacią o dwóch całkowicie odmiennych obliczach195. Z jednej strony okazuje się prawym i dzielnym wodzem wybranym przez Boga, z drugiej zaś, ogarnięty niepohamowaną furią bezwzględnie i podstępnie morduje chrześcijań, niszczy chrześcijański kraj i pali kościoły. Ta druga, destruktywna strona literackiej osobowości założyciela normańskiej dynastii świetnie współgra z kanonem kariery heroicznej, wedle którego przyszły wielki władca musiał w młodości być zły196. Dlatego duńscy wikingowie z Rollonem na czele walczyli podstępnie i zwyciężali nawet takich przeciwników, którzy przed bitwą przyjęli komunię197. Groźne cechy młodego wodza Duńczyków zostały jeszcze mocniej wyeksponowane przez następnego kronikarza normandzkiego, Wilhelma z Jumièges198. Pośród opowieści o wyczynach wikingów Dudo nie omieszkał pokazać, jakie stosunki panowały wewnątrz oddziału Rollona. Komes Ragnold, kiedy dowiedział się o lądowaniu Duńczyków, wysłał Anstignusa i dwóch wojowników mówiących po duńsku, aby porozmawia194 Trzeba wyjątkowo tendencyjnej lektury dzieła Dudona, żeby twierdzić jak F. Lifshitz, Dudo’s historical narrative..., s. 117: „Yet, as we have seen, Rollo’s Normans in Dudo’s narrative history are never possessed of ‘bad Viking qualities’ in the first place, but are always peace-seeking, justyfied, and divinely guided; the plot of the narrative cannot possibly be the story of how they shed their bad qualities”. Zob. też uwagi Lifshitz na s. 118–119. Rację ma natomiast Emily Albu: „Rollo has more in common with Hasting than with Charles” [czyli Karolem Prostakiem – P.Ż.] – E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 18–19; podobnie jak Albu – J.-G. Gouttebroze, La violence peut-elle fonder un état?, s. 261, i M. Meli, Dudone di S. Quintino e la preistoria vichinga, s. 39. 195 J.-G. Gouttebroze, La violence peut-elle fonder un état?, s. 260–261. 196 W podobny sposób o zbiorowym bohaterze Dudona, czyli dynastii normandzkiej – ibidem, s. 258–259; J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw, s. 49–50. 197 Ponadto, dla większego kontrastu i uwypuklenia dzikości protoplasty książąt z Rouen, normański dziejopisarz chętnie przypisywał Frankom zniewieściałość – K. van Eickels, Vom inszenierten Konsens zum systematisierten Konflikt, s. 261–262. 198 E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 64.
151
li z intruzami. Na pytanie: „Quo nomine vester senior fungitur?”199 [Z jakiego tytułu wasz zwierzchnik rządzi?] padła odpowiedź: „Nullo, quia aequalis potestatis sumus”200 [Z żadnego, ponieważ równi mocą jesteśmy]. Jeszcze jedna interesująca kwestia stała się przedmiotem wywiadu. Anstignus zapytał: „Vultis Karolo, Franciae regi, colla submittere, ejusque servitio, incumbere, atque ab eo quam plurima beneficia capere?”201 [Czy chcecie Karolowi, królowi Francji, poddać karki i oddać się na jego służbę i liczne beneficja od niego wziąć?] Hardzi Duńczycy odpowiedzieli: „Nunquam cuilibet subjugabimus, nec cujuspiam servituti unquam adhaerebimus, neque beneficia a quoquam excipiemus. Illud beneficium optime complacebit nobis, quod armis et labore praeliorum vindicabimus nobis”202 [Nigdy nikomu się nie podporządkujemy ani niczyjej służby nigdy nie będziemy się trzymać, ani beneficjów od nikogo nie oczekujemy. Tylko takie beneficjum nam się spodoba, które bronią i trudem bitew zdobędziemy sobie]. Dudo opisał grupę Rollona za pomocą schematu wspólnoty młodych wojowników203. Zhierarchizowanemu i monarchicznemu społeczeństwu Franków przeciwstawiona została banda egalitarnych Duńczyków, której 199
Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 13, s. 154. Historycy często interpretowali to zdanie jako prawdziwe świadectwo egalitaryzmu wikingów, np.: F. Amory, The Viking Hasting..., s. 273. 200 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 13, s. 154. 201 Ibidem, s. 154–155. 202 Ibidem s. 155. 203 Silnie podkreślany przez Dudona młodzieżowy charakter wojska Rollona osłabia argumenty F. Lifshitz, Dudo’s historical narrative..., s. 109–114, która uznała biblijny exodus Izraelitów za wzorzec opowieści Dudona o wędrówce Duńczyków. Więcej strukturalnych podobieństw można odnaleźć między Dakami Dudona a ludźmi Eneasza z Eneidy (pogląd krytykowany przez Lifshitz), co badacze podnosili niejednokrotnie, np.: P. Bouet, Dudon de St.-Quentin et Virgile, s. 215–236; K. van Eickels, Vom inszenierten Konsens zum systematisierten Konflikt, s. 281–285; a nieco krytycznie K. Friis-Jensen, Dudo of St. Quentin and Saxo Grammaticus, s. 24–26. Leah Shopkow uważała, że Dudo wzrował się zarówno na Starym Testamencie, jak i na Eneidzie – L. Shopkow, History and Community, s. 68. Moim zdaniem poszukiwanie konkretnych literackich wzorców dla dzieła Dudona nie ma większego sensu. Narracja w pierwszej historii normandzkiej (podobnie jak w większości obszerniejszych średniowiecznych dzieł historiograficznych) jest heterogeniczna i zawiera sprzeczności – L.B. Mortensen, Stylistic choice in a reborn Genre. The National Histories of Widukind of Corvey and
152
wódz nie ma autorytetu monarszego204. Jako całkowicie wolni i równi, młodzieńcy nie służyli nikomu, łączył ich natomiast wspólny los i ten sam cel: walka toczona na wszelkie sposoby, również podstępem, oraz pragnienie zwycięstwa i zdobywania „beneficjów” z mieczem w ręku205. Przedstawienie przyszłego władcy jako junaka będącego tylko primus inter pares wśród rówieśników potwierdza się jako niezbędny element literackiego ujęcia kariery wielkiego monarchy206. Od motywu egalitarnej watahy junackiej nie jest w stanie uciec nawet opowieść o Rollonie, którego Dudo od początku przedstawiał jako zwycięskiego wodza, poganina wybranego przez Boga. Założyciel dynastii normańskiej jest jedynym aktywnym podmiotem narracji, to on rozkazuje i podejmuje wyłącznie słuszne decyzje. Dopóki jednak nie dopełni się jego monarszy los, nie może zanadto wyrastać ponad własny oddział207. Innym ludem wywiedzionym z grupy młodzieżowej byli Longobardowie. W tej wersji ich najdawniejszych dziejów, którą zapisał Paweł Diakon208, Winilowie (część z nich miała się później stać Longobardami) mieszkali na wyspie Skandynawii. W swych pierwotnych siedzibach cierpieli z powodu przeludnienia. Wylosowali więc spośród siebie młodych ludzi, którzy opuścili wyspę i wyruszyli na poszukiwanie nowych ziem. Na czele wygnańców stanęli bracia: Ibor i Agio. Dudo of St. Quentin, [w:] Dudone di San Quintino, wyd. P. Gatti, A. Degl’Innocenti, Trento 1995, s. 89–90. 204 C. Carozzi, Des Daces aux Normands, s. 18–19; K. van Eickels, Vom inszenierten Konsens zum systematisierten Konflikt, s. 262–263. 205 R.H.C. Davis, The Normans and Their Myth, s. 56. Davis uważał, że passus wyraża ideę duńskiego wolnego wojownika. Podobnie E. Albu, Normans in Their ‘Histories’, s. 18. 206 Por. z interpretacją realistyczną: E. Searle, Predatory Kinship..., s. 73. Searle uznała, że rozmowa Duńczyków z Anstignusem oddaje prawdziwy (wodzowski) status Rollona i jego następców. Searle zlekceważyła Dudonowe świadectwa posiadania monarszego autorytetu już przez protoplastę normańskiej dynastii. 207 J.-G. Gouttebroze, La violence peut-elle fonder un état?, s. 259–260. Taki sam motyw egalitarnej młodzieżowej bandy (La troupe d’Aïmer) pojawia się w cyklu pieśni o Narbończykach – J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 199. 208 O Historii Longobardów i jej autorze – R. McKitterick, History and Memory in the Carolingian World, Cambridge 2004, s. 60–83; W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800), s. 329–431.
153
Wraz z nimi podążyła ich matka, Gambara209. Cała trójka bohaterów występuje w podstawowym źródle Pawła Diakona: Origo gentis Langobardorum210. W tej najstarszej narracji referującej plemienną tradycję Longobardów brak jednak wzmianki o wieku Winilów211. Dopiero Paweł rzecz sprecyzował definitywnie: „Erant siquidem tunc Winili universi iuvenili aetate florentes, sed numero perexigui”212 [Byli bowiem wtedy wszyscy Winilowie kwitnący młodym wiekiem, lecz niezbyt liczni]. Takie dopełnienie wizerunku ludu in statu nascendi wynikło być może z refleksji nad szczegółami opowieści zaczerpniętej z Origo gentis Langobardorum. Pierwszą w dziejach wojnę przyszło Winilom stoczyć z Wandalami. Przed bitwą obie strony konfliktu postanowiły przeciągnąć na swoją stronę boga Godana, dawcę zwycięstwa. Wodzowie Wandalów zwrócili się wprost do niego, natomiast Gambara, Ibor i Agio pozyskali sobie Freję, małżonkę Godana. Ponieważ bóg zdecydował, że zatriumfują ci, których ujrzy pierwszych o wschodzie słońca, Freja kazała Winilom przyjść o świcie z kobietami. Winilki miały zawinąć swoje włosy wokół twarzy, aby wyglądało, że mają brody. W nocy żona tak ustawiła łoże Godana, że bóg po przebudzeniu zobaczył Winilów i zakrzyknął: „Qui sunt isti longibarbae?” [Kto to są ci długobrodzi?]. Na co Freja odpowiedziała: „Sicut dedisti nomen, da illis et uictoriam” [Tak jak dałeś imię, daj im i zwycięstwo]. Tak też się stało. Odtąd Winilowie, przeistoczeni w Longobardów, mieli być zawsze zwycięzcami213. Szczególna więź ludu z bogiem zadzierzgnięta zosta209 Paolo Diacono, Storia dei Longobardi, oprac. A. Zanella, Milano 2000, ks. I, rozdz. 1–3, 7, s. 18–20, 24; C. Carozzi, Des Daces aux Normands, s. 11. 210 O źródle – S. Gasparri, La cultura tradizionale dei Longobardi. Struttura tribale e resistenze pagane, Spoleto 1983, s. 37–40; K. Modzelewski, Europa barbarzyńska, Warszawa 2004, s. 59–66. 211 Origo gentis Langobardorum. Introduzione, testo critico, commento, wyd. A. Bracciotti, Biblioteca di Cultura Romanobarbarica diretta da Bruno Luiselli, 2, Roma 1998, s. 105–107; H. Taviani-Carozzi, Les Chroniques d’Italie du Sud (IXe–XIIe siècles), [w:] The Medieval Chronicle II. Proceedings of the 2nd International Conference on the Medieval Chronicle, Driebergen/Utrecht 16–21 July 1999, wyd. E. Kooper, Amsterdam–New York 2002, s. 240–241. 212 Paolo Diacono, Storia dei Longobardi, ks. I, rozdz. 7, s. 24. 213 Origo gentis Langobardorum, s. 105–107.
154
ła dzięki sprytnemu podstępowi dokonanemu przez postacie żeńskie Freję i Gambarę, przy znacznym udziale winilskich kobiet, które Godan wziął za długobrodych mężczyzn. Pomysł Pawła Diakona, aby postrzegać Winilów jako grupę młodzieżową, dobrze dookreśla sytuację ludu w okresie narodzin zbiorowej tożsamości. Społeczność, w której kobiety udają mężczyzn i która wygrywa dzięki podstępowi, wręcz „domaga się” młodzieńczej charakterystyki. Zresztą, według Pawła Diakona, niedługo po pokonaniu Wandalów Longobardowie musieli zmierzyć się z przeważającymi siłami Assipitów. Udało im się odwieść wrogów od zamiaru stoczenia bitwy dzięki rozpuszczeniu fałszywej pogłoski, jakoby w obozie longobardzkim znajdowali się psiogłowcy, szczególnie ostrzy w boju, a do tego jeszcze nawykli do picia ludzkiej krwi214. Kolejny raz w Historii Longobardów młodzi wojownicy posłużyli się podstępem, w dodatku rozsiewając plotkę o psiogłowcach, których dzikość i krwiożerczość znakomicie korespondują z wyobrażeniami na temat stylu walki watahy wojowniczych młodzieńców. *** Książęta-chłopcy i młodzi wodzowie aspirujący do godności władcy – ujmując sumarycznie – prezentowani bywali w źródłach narracyjnych jako wojownicy walczący w specyficzny sposób. Przede wszystkim działali po kryjomu lub podstępnie, bez wiedzy ojców oraz starszyzny. Lubili i potrafili zaskakiwać wrogów, podchodzić ukradkiem i atakować znienacka. Cechowało ich nieposłuszeństwo, krnąbrność oraz bezczelność wobec starszych i szczególnie rozwinięta wojowniczość215. Cechy te pozwalały objawić wyjątkowość bohatera oraz otaczającej go i podobnej mu rówieśniczej grupy. Chłopcy czuli głód przygód i wiedzieli, jak dokonywać imponujących wojennych wyczy214 Paolo
Diacono, Storia dei Longobardi, ks. I, rozdz. 11, s. 26; S. Gasparri, La cultura tradizionale dei Longobardi, s. 16–22. 215 G. Duby, Les «jeunes»..., s. 217; J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 114–129. Por. z cechami przypisywanymi bogom opiekunom młodzieży w mitologii greckiej i celtyckiej – B. Sergent, Celtes et Grecs, t. II: Le livre des dieux, Paris 2004, s. 395–422.
155
nów. Dostrzec można inklinację do zuchwałych grabieży, spustoszeń przedsiębranych na terytoriach wroga oraz okrutnego wyrzynania przeciwników216. Ziemie należące do nieprzyjaciół czy też pograniczne pustkowia były naturalnym żywiołem wojowniczych młodzieńców. Ponieważ stale musieli stawiać czoła niebezpieczeństwom i nieustannie mierzyć się z wrogiem, znajdowali się w ciągłym ruchu, wykazywali niezwykłą odporność na trudy, z łatwością podejmowali nadludzki wysiłek217. Niejako w konsekwencji gardzili luksusem, wygodnym wypoczynkiem, wystawnością i wszelkimi innymi zdobyczami cywilizacji. Właściwie interesowali się wyłącznie walką, zabijaniem, grabieżą, przez co chętnie bywali porównywani do wilków i innych dzikich zwierząt218. Idąc do boju, nierzadko wpadali w bitewny szał i ze szczupłą garstką towarzyszy porywali się na znacznie liczebniejsze i lepiej uzbrojone oddziały, nie zważając na straty we własnych szeregach, podobnie jak na rany, które sami odnosili. Autorzy przypisujący młodym książętom i ich otoczeniu powyższe cechy wyraźnie nawiązywali do struktury opowiadania o hordzie młodych – grupie rówieśniczej zachowującej się i walczącej inaczej niż normalne (czyli dorosłe) wojsko, to znaczy bez przestrzegania jakichkolwiek zasad. Ta odmienność sytuowała młodzieńcze grupy zbrojne na marginesie społeczeństwa, a właściwie poza jego nawiasem219. Drapieżna wojowniczość chłopców musiała być bowiem kierowana na zewnątrz, na pogranicze i przeciw wrogom. Inaczej stawała się niebezpieczna dla rodzimej społeczności, zwłaszcza dla jej bezbronnej i niewojowniczej części220. 216 Symetrycznym
przeciwieństwem tych cech wojowniczych młodzieńców wydają się: wstręt do polowania, strach przed lasem, niechęć do ćwiczeń wojskowych przypisywana przez hagiografów świętobliwym młodzieńcom wywodzącym się z możnowładczych rodów – C. Carozzi, De l’enfance à la maturité, s. 106–107. 217 G. Duby, Les «jeunes»..., s. 216–217. 218 D.N. Klausner, The Topos of the Beast of Battle, s. 255–256; J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 203–204. 219 E. Köhler, Sens et fonction du terme «jeunesse»..., s. 582–583. 220 J. Banaszkiewicz, Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego..., s. 22–29; J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 161–174; M. Eliade, Inicjacja, obrzędy, stowarzyszenia tajemne, s. 120–128; P. Vidal-Naquet, Czarny łowca, s. 135–161; L.P. Słupecki, Wilkołactwo, Warszawa 1987, zwłaszcza s. 31–59 i 121–146.
156
Zestawienie elementów konstytuujących wizerunki młodych książąt pozwala poczynić kilka ogólnych spostrzeżeń. Autorzy średniowieczni uważali watahę chłopców za wzorzec wojska tyleż pożądany, co niebezpieczny. Sposób walki i styl bycia młodych niemal w pełni pokrywał się z działaniami władców walczących per nefas, omówionymi w poprzednim rozdziale. Właściwie tylko tchórzostwa i kłamliwości „antybohaterów” unikano przy konstruowaniu wizerunków walecznych junaków. Młodzieńcy – jeżeli dziejopisarze ich chwalili – stosując podstępy, raczej zaskakiwali wrogów, niż ich oszukiwali. Przeważnie też nie uciekali z pola bitwy. Dudo z Saint Quentin przedstawił jednak ucieczkę pozytywnego młodzieńczego bohatera swojego dzieła, Rollona. Autor wyjaśnił jednak, że nie była to rejterada z powodu przemocy czy liczebnej przewagi Franków i Burgundczyków, stających przeciw niemu do bitwy. Rollo zbiegł, ponieważ pobożny biskup Chartres, Gualtelmus, wyszedł z miasta z procesją, niosąc krzyż i tunikę Najświętszej Marii Panny. „Atak” grupy uzbrojonej w relikwię zmusił duńskiego/dackiego wodza do odwrotu, który – zdaniem Dudona – nie hańbił, gdyż był ustępstwem przed największą świętością221. Inne elementy stylu walki per nefas należały do stałego repertuaru młodych. Pokonywali oni przeciwników podstępem, grabili, pustoszyli i porywali ludzi, czyli czynili to, co nie uchodziło wielkiemu władcy. Straszliwą dzikość, gwałtowność, skłonność do okrucieństwa i rozlewu krwi traktowano jak immanentną cechę młodzieńczych bohaterów, których furia obracała się często przeciw swoim. Dość przypomnieć, że Gall Anonim młodym wiekiem Krzywoustego tłumaczył zbyt okrutne potraktowanie brata, Zbigniewa222. W przypadku dobrego (i dojrza221
Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 23, s. 162–163. V.B. Jordan, The Role of Kingship in Tenth-Century Normandy: Hagiography of Dudo of Saint-Quentin, „The Haskins Society Journal Studies in Medieval History”, 3, 1991, s. 55. Według Jordan Dudo chciał pokazać w tym epizodzie gotowość Rollona do przyjęcia chrześcijaństwa. Warto dodać, że taka gotowość od razu „rozbroiła” niepohamowanego dotychczas wojownika. Podobnie – A. Plassmann, „Tellus Normannica“..., s. 241. 222 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 25, s. 156; Z. Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, Warszawa 2005, s. 102–103; J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 48.
157
łego) monarchy surowość wyroków musiała być łagodzona przez miłosierdzie, cechę zupełnie obcą nieletnim bohaterom. W analizowanych tekstach zbrojne watahy gromadzące się wokół młodych książąt i wodzów najczęściej przedstawiano jako grupy rówieśnicze. Jeżeli ktoś jeszcze się do nich przyłączał, to ludzie silni i rozmiłowani w wojnie. Opisując mechanizm powstawania oddziałów młodzieżowych, autorzy zwracali uwagę na imponujące wyczyny potencjalnych przywódców, zaskarbiające im uznanie rówieśników. Przypomina to zasady konstytuowania się przywództwa wśród wojowników germańskich, wzmiankowane przez Tacyta w 7 rozdziale Germanii: „duces ex virtute sumunt. nec regibus infinita ac libera potestas, et duces exemplo potius quam imperio, si prompti, si conspicui, si ante aciem agant, admiratione praesunt. ceterum neque animadvertere neque vincire, ne verberare quidem nisi sacerdotibus permissum, non quasi in poenam nec ducis iussu, sed velut deo imperante, quem adesse bellantibus credunt”223 [wodzów za męstwo wybierają. Władza nieograniczona i swobodna, nawet królom [nie przysługuje], a wodzowie przykładem raczej niż rozkazami [dowodzą], jeśli stanowczy, jeśli wpadający w oczy, jeśli przed szykiem podążają, uwielbienie zdobywają. Ponadto ani karać, ani wiązać, ani chłostać nikogo nie wolno [nikomu] jak tylko kapłanom i nie jako za karę ani z rozkazu wodza, lecz z najwyższej władzy boga, który, jak wierzą, jest obecny przy walczących]. Tacyt kojarzył konieczność stałego potwierdzania przywództwa czynem z brakiem silnej władzy wodza nad wojownikami224. Gall Anonim, Kosmas, Dudo i autorzy opowieści o Światosławie te same właściwości przydali młodzieńczym oddziałom grupującym się wokół dorastających książąt225. Młodzi wojownicy byli bardzo blisko ze swo223 P. Cornelius Tacitus, Germania, wyd. i tłum. T. Płóciennik, J. Kolendo, Poznań
2008, rozdz. 7, s. 66. 224 J. Bazelmans, Conceptualising early Germanic political structure: a review of the use of the concept of Gefolgschaft, [w:] Images of the Past. Studies on Ancient Societies in Northwestern Europe, red. N. Roymans, F. Theuws, Amsterdam 1991, s. 104. 225 Zob. też przykłady zebrane w: W. Peltz, Wierność rycerska na Rusi, [w:] Etos rycerski w Europie Środkowej i Wschodniej X–XV w., Zielona Góra 1997, s. 51.
158
imi wodzami i często kierowali ich poczynaniami. Oddziałom tego typu przypisywano egalitaryzm. Brakło w nich ostentacyjnie demonstrowanego przywództwa. Junakom generalnie trudno przychodziło uznać czyjekolwiek zwierzchnictwo i utworzyć zhierarchizowaną wspólnotę, ponieważ nie dbali ani o życie swoje, ani towarzyszy walki, ani nie byli skłonni okazać łaski pokonanym wrogom. Powyższe spostrzeżenie zmusza do pewnej dygresji terminologicznej. Z powodu programowego anarchizmu młodych bohaterów badanych przeze mnie źródeł nie stosuję pojęcia „Männerbund”, chętnie używanego przez antropologów i religioznawców opisujących funkcjonowanie młodzieżowych wspólnot inicjacyjnych226. Nie znaczy to, że daję wiarę niesprawiedliwym często oskarżeniom o wpływ sympatii politycznych na naukowe wnioski formułowane przez badaczy, którzy przed drugą wojną światową podejmowali tematykę „związków młodych mężczyzn”227. Uczonym publikującym pod koniec XX w., chyba już bez żadnego względu na poglądy polityczne, „Männerbundy” także jawiły się jako zinstytucjonalizowane grupy prowadzone przez silnych i wyraźnie wywyższonych wodzów. Miały to być oddziały towarzyszy związanych ze sobą przyjaźnią czy wręcz miłością228. Tego typu ujęcia zamazują różnicę między junacką watahą a wojskiem dorosłym (drużyną). Szczególnie mocno zaważyły one na 226 Np.: S. Wikander, Der arische Männerbund. Studien zur indo-iranischen Sprach- und Religionsgeschichte, Lund 1938; W. Propp, Historyczne korzenie bajki magicznej, tłum. J. Chmielewski, Warszawa 2003, s. 117–156; M. Eliade, Inicjacja, obrzędy, stowarzyszenia tajemne, s. 122–123; M. Eliade, Od Zalmoksisa do Czyngischana, tłum. K. Kocjan, Warszawa 2002, s. 11–22. 227 C. Ginzburg, Mythologie germanique et nazisme. Sur un ancien livre de Georges Dumézil, tłum. E. Bonan, „Annales Économies Sociétés Civilisations”, 40, 1985, nr 4, s. 695–715; B. Lincoln, Rewriting the German War God: Georges Dumézil, Politics and Scholarship in the Late 1930s, „History of Religions”, 37, 1998, nr 3 (Feb.), s. 187–208. 228 П.С. Стефанович, Германская дружина и попытки сравнения ее со славянской дружиной. Историографический обзор, „Rossica Antiqua”, 2006, s. 216–217 (tu przede wszystkim streszczenie poglądów Anne Kristiansen, opublikowanych w 1983 r.); J. Harris, Love and Death in the “Männerbund”. An Essay with Special Reference to the “Bjarkamál” and “The Battle of Maldon”, [w:] Heroic Poetry in the Anglo-Saxon Period. Studies in Honor of Jess B. Bessinger Jr., wyd. H. Damico, J. Leyerle („Studies in Medieval Culture” 32), Kalamazoo 1993, s. 77–114. Zob. też rozdz. V.
159
analizach fragmentów Germanii Tacyta oraz dzieł literatury starogermańskiej. W moim przekonaniu (w interesujących mnie tekstach) „iuvenes” przedstawiani są jako konsekwentnie aspołeczni, amorficzni i amoralni. Dlatego koncepcja „Männerbundu” jako zdefiniowanego organizacyjnie i religijnie społeczeństwa alternatywnego (a nie „antyspołeczeństwa”) jest dla mnie bezużyteczna. W średniowiecznych utworach historiograficznych często posądzano bandy młodzieńców o inklinacje do buntu oraz nienawiść do uporządkowanych form funkcjonowania ludzkości i wszelkich więzi międzyludzkich. W wielu przytoczonych przypadkach młodzi czynnie sprzeciwiali się władzy „starych”. Mały Światosław i jego drużyna występowali przeciw Oldze i propagowanemu przez nią chrześcijaństwu, „puer” Krzywousty i jego „collaterales” godzili w Sieciecha i Władysława Hermana, a Brzetysław II oraz związani z nim młodzieńcy porwali się najpierw na Zderada, później wypowiedzieli posłuszeństwo królowi Wratysławowi II. Czescy „iuvenes”, podobnie jak młoda drużyna Wsiewołoda czy rówieśni towarzysze Roboama, weszli w konflikt z całym ludem. „Dackich” młodzieńców trzeba było wysłać za granicę, aby przerwać lawinę roszczeń wobec ojców, dziadów i wzajemne spory między młodymi. Gromadę małoletnich awanturników cechowało działanie potajemne, podstępne, na przekór regułom wojny, przyzwoitości, zdrowego rozsądku i właściwie wbrew wszystkiemu229. Bez względu na to, czy bohater i jego zbrojne otoczenie byli oceniani przez autorów dobrze, czy źle, prezentacje ich poczynań stanowią egzemplifikację tego samego fenomenu – w ujęciach literackich – niebezpiecznego i właściwie nieludzkiego. Przedstawianie dorastającego księcia w otoczeniu tak opisanych rówieśników pozwala możliwie najdobitniej dowieść jego przywódczej charyzmy. Jeżeli ktoś został wodzem bandy wyrostków gwałtownie porzucających rolę dzieci i zyskał uznanie watahy „wilków”, która niczego nie szanowała i o nic nie dbała, znaczyło to, że rzeczywiście zapowiadał się na wielkiego władcę i wojownika. Sprawdzenie się w grupie nieuznającej żadnych reguł i własnoręczne wywalczenie so229
J. Huizinga, Homo ludens. Zabawa jako źródło kultury, tłum. M. Kurecka i W. Wirpsza, Warszawa 1985, s. 27.
160
bie w niej przywództwa stanowiło ważny element kariery bohaterskiej i przydawało się nawet tym młodzieńcom, którzy już jako dzieci cieszyli się przychylnością niebios i dzięki temu zapewniali zwycięstwo armiom, którym towarzyszyli.
3. INNE GRUPY WYKLUCZANE Z CYWILIZOWANEGO SPOŁECZEŃSTWA: „DZICY” I WALCZĄCE KOBIETY Kompanie wojowniczych młodzieńców – sportretowane przez dziejopisarzy – swoją dzikością, podstępnością, okrucieństwem wobec reszty ludzkości, gotowością do łamania wszelkich zasad i brakiem silnego przywództwa przypominają topiczny wizerunek ludów dzikich, od starożytności funkcjonujący w literaturze łacińskiej i greckiej. Przyjrzyjmy się obszernej charakterystyce Hunów zawartej w dziele Ammiana Marcelina – prawdziwemu leksykonowi wędrownych motywów określających barbarzyńców jako ludzi niecywilizowanych230. Historyk rzymski z drugiej połowy IV w. był jednym z pierwszych, którzy uznali poczynania tych groźnych koczowników za przyczynę wędrówki ludów. Jego zdaniem ledwie przypominali oni ludzi, tak byli brzydcy. Mieli krępe sylwetki i nieproporcjonalnie masywne kończyny. Jakby tego było mało, swoim niemowlętom głęboko rozorywali policzki żelazem, przez co mężczyznom nie rosły brody. W zakresie przyzwyczajeń kulinarnych byli jeszcze bardziej dzicy niż młody Światosław, któ230
F.J. Guzmán Armario, Los Hunos: la gran invención de Amiano Marcelino, „Rivista storica dell’antichità”, 31, 2001, s. 115–145; B. Zástěrová, Les Avares et les Slaves dans la Tactique de Maurice, Rozpravy Československé Akademie Věd, 81, 3, Praha 1971, s. 21–25; W. Pohl, The Role of the Steppe Peoples in Eastern and Central Europe in the First Millennium A.D., [w:] Origins of Central Europe, wyd. P. Urbańczyk, Warsaw 1997, s. 66. Inaczej L.A. Tyszkiewicz, Hunowie w Europie. Ich wpływ na Cesarstwo Wschodnie i Zachodnie oraz na ludy barbarzyńskie, Wrocław 2004, s. 57–78; L.A. Tyszkiewicz, Sposoby walki nomadów (Hunowie, Awarowie, Madziarowie) w IV–X wieku, [w:] Bitwa legnicka. Historia i tradycja, red. W. Korta, Wrocław–Warszawa 1994, s. 91–92. Tyszkiewicz uważał narrację Ammiana (w znacznej mierze) za świadectwo prawdziwych obyczajów i sposobów walki Hunów.
161
ry stale prowadząc wojny, nie woził ze sobą garnków gdyż nie jadł mięsa gotowanego, lecz pieczone na węglach. Hunowie u Ammiana „In hominum autem figura licet insuavi ita visi sunt asperi, ut neque igni neque saporatis indigeant cibis sed radicibus herbarum agrestium et semicruda cuiusvis pecoris carne vescantur, quam inter femora sua equorumque terga subsertam fotu calefaciunt brevi”231 [Mimo ludzkiej postaci wydawali się zarówno dzicy, jak przykrzy, ponieważ ani ognia, ani przypraw nie potrzebowali do potraw, ale żywili się korzeniami dzikich ziół i półsurowym mięsem jakiegokolwiek bydła, które podłożone między swoje siedzenie a plecy konia krótko podgrzewają]. Zwyczaj przygotowywania posiłku z mięsa przez siadanie na nim umożliwiał posilanie się bez zsiadania z koni. Hunowie zresztą wszystko robili, dosiadając wierzchowców, do których byli jakby przyrośnięci. W związku z tym nie budowali domów i od dziecka świetnie znosili głód, chłód i zmęczenie. Według Ammiana nie znali również władzy królewskiej i z trudem podporządkowywali się komukolwiek. Pozbawieni stałych siedzib błąkali się, jakby wiecznie skądś uciekali, i nikt spośród nich nie umiał powiedzieć, skąd jest. Na wojnie łatwo wpadali w szał, dziko wrzeszczeli, używali podstępów, walczyli w szyku klinowym lub zupełnie bez porządku, nie przestrzegali zawieszenia broni, pałali też niepohamowaną żądzą złota232, która popychała ich do grabienia obcych ludów233. Mówiąc krótko: brak cywilizacji łączył się z anarchią, podstępami na wojnie, szałem bitewnym, niedotrzymywaniem umów, niewyrafinowanym pokarmem, ciągłym przemieszczaniem się i budzącą grozę brzydotą. 231
Ammianus Marcelinus, wyd. J.C. Rolfe, London–Cambridge, Mass., 1956– 1957, t. III, ks. XXXI, rozdz. 2 (3), s. 380–382. 232 B. Zástěrová, Les Avares et les Slaves..., s. 36. Inaczej M. Hardt, The nomad’s greed for gold: from the fall of the Burgundians to the Avar treasure, [w:] The Construction of Communities in the Early Middle Ages. Texts, Resources and Artefacts, wyd. R. Corradini, M. Diesenberger, H. Reimitz, Leiden–Boston 2003, s. 95–107. Hardt uznał, że w gąszczu toposów, z których zbudowany jest Ammianowy opis zwyczajów Hunów, jedynie pożądanie złota cechowało koczowników naprawdę i współkształtowało ich tożsamość. Można zauważyć, że bez względu, jak było „naprawdę”, żądza bogactw standardowo współtworzy topiczny obraz nomadów u autorów z kręgu szeroko rozumianej cywilizacji śródziemnomorskiej. 233 Ammianus Marcelinus, t. III, ks. XXXI, rozdz. 2 (4–12) s. 382–386.
162
Sięgnijmy teraz do Dialogów Pseudo-Cezariusza, źródła bizantyńskiego, krótko i dobitnie opisującego drapieżne cechy barbarzyńskich Słowian. Czas powstania utworu nie jest znany, ale pojawienie się w nim określenia „Sklawenowie” wskazuje raczej na drugą połowę VI w., kiedy nazwa ta była powszechnie używana przez autorów bizantyńskich234. W ujęciu Pseudo-Cezariusza bestialstwo Sklawenów polegało na pożeraniu kobiecych piersi wypełnionych mlekiem235 i zabijaniu niemowląt, jak myszy na skałach. Ponadto żywili się oni lisami, leśnymi łasicami i dzikami. Sklawenowie mieli zwyczaj zwoływać się, wyjąc jak wilki. Z powodu okrucieństwa oraz anarchicznego usposobienia często zabijali swoich wodzów i książąt, z którymi wcześniej jedli posiłki albo podróżowali. Pseudo-Cezariusz przeciwstawiał Sklawenom Fizjonitów, zwanych też Danubianami, łagodnych wegetarian, którzy podporządkowują się każdemu władcy. Całość ujęta jest w formie pytania retorycznego, stawiającego kwestię diametralnej i zadziwiającej odmienności obyczajów u różnych ludów236. Ammian Marcelin i Pseudo-Cezariusz skondensowali w swoich wypowiedziach elementy, często stosowane przez dziejopisarzy przy prezentacji władców walczących per nefas oraz młodzieńczych oddziałów. Stała aktywność wojenna i grabież, wilcze wycie zwołujące wa234
Nieco inaczej L.A. Tyszkiewicz, Słowianie w historiografii antycznej do połowy VI wieku, Wrocław 1990, s. 128–129. Tyszkiewicz zakładał, że dialog powstał na początku VI w. 235 A. Kowalik, Ad earum ubera catulos applicare non horruerit, infantulis obiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi. Motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym, red. P. Kowalski, K. Łeńska-Bąk, M. Sztandara (Stromata Anthropologica 1), Opole 2007, s. 108. Artur Kowalik, błędnie odczytawszy tekst Pseudo-Cezariusza, pisał, że Sklawenowie ssali kobiece piersi pełne mleka. Pseudo-Cezariusz użył w tym miejscu neologizmu: „γυναικομαστοβορου˜ σιν”, czasownika oznaczającego „pożerali kobiece piersi” – Pseudo-Cezariusz, Dialogi, II, 110, [w:] Testimonia najdawniejszych dziejów Słowian, Seria grecka, z. 2, wyd. i tłum. A. Brzóstkowska, W. Swoboda, Wrocław 1989, s. 46 i 48–49, przyp. 48. Słowo określające kulinarny obyczaj Sklawenów stanowi element retorycznego ich przeciwstawienia Fizjonitom, którzy powstrzymywali się od „κρεοβορίας” – „pożerania mięsa” (dziękuję dr. Aleksandrowi Wolickiemu za powyższe spostrzeżenia). 236 Pseudo-Cezariusz, Dialogi, II, 110, s. 46; L.A. Tyszkiewicz, Słowianie w historiografii antycznej..., s. 130–131.
163
tahę i specyficzne upodobania kulinarne – surowe mięso czy pokarm z lasu – równie dobrze kojarzą się z dzikimi barbarzyńcami, co walecznymi chłopcami albo zajadłymi wojownikami. Hunowie okaleczali własne dzieci. Sklawinowie natomiast byli jeszcze brutalniejsi i nie mitygowali swojego bestialstwa nawet wobec matek karmiących niemowlęta. Piersi pełne mleka stanowiły ich ulubiony przysmak. Przez ten szczególny rodzaj ludożerstwa upodobniali się do najokrutniejszych władców-tyranów: Bolesława Szczodrego, który kazał przystawiać szczenięta zamiast niemowląt do piersi niewiernych kobiet (kronika Kadłubka) oraz mu podobnych: Włościsława, księcia Łączan, który identyczny los planował zgotować Czeszkom (kronika Kosmasa), oraz Ethelreda, króla Anglów, równie zwyrodniałego kata duńskich kobiet i dzieci (kronika Wilhelma z Jumièges)237. Agresja wobec kobiecych piersi i unicestwianie niemowląt to szczególnie drastyczny znak rozpoznawczy bohaterów tak okrutnych, że aż zezwierzęconych. Wizerunek Sklawenów i portrety bezwzględnych tyranów ukazują postawę skrajnie nieludzką, nienawiść do prokreacyjnej i alimentacyjnej sfery życia ludzkiego. W Dialogach Pseudo-Cezariusza „dzicy” Słowianie łączyli nienawiść do kobiet i dzieci z niechęcią do władzy i wszelkich zasad współżycia społecznego. Zabijali swoich przywódców pomimo uprzedniego zadzierzgania z nimi więzi za sprawą wspólnych podróży i posiłków. Wyrafinowanym okrucieństwem wobec bezbronnej części zaatakowanego społeczeństwa wyróżniała się także pewna grupa nomadów, wspomniana w Powieści minionych lat. We wstępnej, niemającej dat rocznych partii utworu znajduje się krótki passus o przechodzeniu kolejnych ludów koczowniczych przez terytoria słowiańskie. Po Bułgarach i Białych Węgrach, w czasach cesarza Herakliusza pojawili się Obrzy, identyfikowani przez badaczy z Awarami238. Obrzy szczególnie 237 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 20, s.
56; Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 10, 12, s. 24, 26–28; The Gesta Normannorum Ducum, t. II, ks. V, rozdz. 6, s. 14–16; P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 105–106. Zob. też rozdz. I. 238 О. Прицак, Походження Русі, t. II: Стародавнi скандинавскi саґи i Стара Скандинавiя, tłum. В. Шовкун, П. Таращук, О. Галенко, Київ 2003, s. 929–931; В.В. Пузанов, Восприятие межэтнических противоречий в Повести временных
164
dali się we znaki słowiańskiemu plemieniu Dulebów. Oprócz „zwyczajnego” pokonania przeciwników i zgwałcenia im żon („насилье творяху женамъ Дулѣбьскимъ”)239, zaprzęgali do wozów, zamiast konia czy wołu, po 3, 4 lub 5 kobiet dulebskich240. Koczownicy traktowali Dulebianki jak zwierzęta. Do barbarzyńców, młodzieżowych watah i wyjątkowo srogich władców trzeba jeszcze dodać Amazonki. Rzut oka na szczegóły literackich prezentacji zbiorowości kobiet-wojowniczek pozwoli dopełnić analizę tekstów ukazujących grupy młodych wojowników-mężczyzn. Narracje o wyłącznie żeńskich społecznościach przedstawiały wariant świata na opak, zbudowanego na zasadzie przetworzenia norm grupowych i obyczajów uznawanych przez autorów za właściwe, własne, dobre i cywilizowane. Amazonki postrzegano jako przeciwieństwo społeczeństwa, w którym wspólnie funkcjonują i współpracują obie płcie. Kobiety-wojowniczki sytuowano w domenie dzikiej, okrutnej i nieokiełznanej natury przeciwstawianej cywilizacji241. Taką wymowę mają nawet lapidarne ujęcia tematu, na przykład we fragmencie relacji Ibrahima ibn Jakuba w przekazie Al-Bekriego: „Na zachód od Burűs (= Prusów, leży) Miasto kobiet. Ma ono ziemie, niewolników, a one (tj. kobiety) zachodzą w ciążę za sprawą swych niewolników. Jeżeli
лет. К вопросу об особенностях фольклорной и книжной традиции, „Rossica Antiqua”, 2006, s. 87–88; K. Polek, Frankowie a ziemie nad środkowym Dunajem. Przemiany polityczne i etniczne w okresie merowińskim i wczesnokarolińskim (do początku IX w.), Kraków 2007, s. 170–171; W. Swoboda, Obrowie, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. III, cz. 2, red. G. Labuda, Z. Stieber, Wrocław–Warszawa–Kraków 1967, s. 443–445. Dyskusję na temat historycznej interpretacji opowieści (kiedy i gdzie Awarowie mogli prześladować Dulebów) przedstawił D. Třeštík, Mýty kmene Čechů (7.–10. století). Tři studie ke „starým povĕstem českým”, Praha 2003, s. 36– 41, 123. 239 Inaczej H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. II, Warszawa 1963, s. 352, przyp. 1063. Henryk Łowmiański uważał, że słowo „gwałty” („насилье”) odnosi się do męczenia pokonanych, a nie do przemocy seksualnej. 240 Повесть временных лет, s. 14; D. Třeštík, Vznik Velké Moravy, s. 25–26. 241 P. Geary, Women at the Beginning. Origin Myths from the Amazons to the Virgin Mary, Princeton–Oxford 2006, s. 29–30.
165
(któraś) kobieta urodzi chłopca, zabija go. Jeżdżą konno i osobiście biorą udział w wojnie, a odznaczają się siłą i srogością”242. Mieszkanki „miasta kobiet” zajmowały się wojną, w „świecie normalnym” zarezerwowaną dla mężczyzn. Jak wynika z tekstu, wojowniczki srogo traktowały nie tylko wrogów, lecz także własnych synów, i to zaraz po urodzeniu243. Dzikość społeczności „miasta kobiet” bardzo silnie podkreślało współżycie seksualne z niewolnikami w celach prokreacyjnych. Wojownicze niewiasty nie znały instytucji małżeństwa. W przekonaniu średniowiecznych autorów prawo małżeńskie pozwalające ukonstytuować heterogeniczną rodzinę stanowiło element progowy cywilizacji ludzkiej. Spośród innych obyczajów, przypisywanych Amazonkom w starożytnych i średniowiecznych tekstach, warto zaakcentować wypalanie piersi i powstrzymywanie się od karmienia własnych córek piersią, czyli radykalne odrzucenie części ciała najmocniej kojarzonej z tym, co w człowieku łagodne, miękkie i spolegliwe. Tym też tłumaczono grecką nazwę „Amazonki”, oznaczającą „pozbawione piersi”, także w sensie „niekarmione piersią”. Zamiast pokarmu odpowiedniego dla niemowląt przyszłe wojowniczki otrzymywały od matek posiłki z żab i węży244. Agresja wobec kobiecych piersi – w przypadku Amazonek – autoagresja – niechęć do karmienia piersią i do dzieci, wreszcie pokarm nie ludzki, lecz właściwy dzikim zwierzętom to kolejne szczegóły, dzięki którym fabuły o bezwzględnych wojownikach, Sklawinach i innych barbarzyńcach, oraz o kobietach-wojowniczkach stają się podobne do siebie. W średniowieczu Amazonki często dołączano do listy ludów dzikich i zwyrodniałych. Na przykład Regino z Prüm wspomniał o ple242
Relacja Ibrahima Ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie Al-Bekriego, wyd. i tłum. T. Kowalski, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. I, Kraków 1946, s. 50. 243 Wizerunek Amazonek nie zmieniał się przez wieki; zob. podsumowanie wzmianek o plemieniu wojowniczych kobiet w źródłach trzynastowiecznych: M. Salvat, Amazonia: le royaume de femmenie, [w:] La Représentation de l’Antiquité au Moyen Âge. Actes du Colloque des 26, 27 et 28 mars 1981, wyd. D. Buschinger, A. Crépin, Wien 1982, s. 229–241. 244 B. Lincoln, Death, War, and Sacrifice. Studies in Ideology and Practice, Chicago–London 1991, s. 199–201; A. Masłowska-Nowak, Amazonki – greckie źródła historii mitu, Wrocław 1990, s. 72–75; P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 99–112.
166
mieniu kobiet przy okazji opisu szczególnego okrucieństwa madziarskich napadów na Europę u schyłku IX w. Kronikarz zestawił obyczaje Węgrów z zaczerpniętymi z Epitomae Justyna informacjami o starożytnych Scytach, Partach, Baktrianach i Amazonkach. Węgierscy napastnicy mieli bowiem żyć na podobieństwo bestii: jedli surowe mięso, pili ludzką krew, pożerali serca schwytanych ludzi, nie znali ani litości, ani miłosierdzia245. Na tej samej zasadzie w Powieści minionych lat Amazonki zostały umieszczone wśród barbarzyńców w obszernej klasyfikacji ludów cywilizowanych i dzikich sporządzonej na podstawie kroniki Jerzego Hamartolosa. Cały passus uwieńczono przeciwstawieniem dobrych chrześcijańskich Rusinów złym i nieobyczajnym Połowcom. W przekonaniu latopisarza już w czasach pogańskich Polanie kijowscy wyróżniali się na tle sąsiednich społeczności prawem i właściwym obyczajem w zakresie zawierania małżeństw. Inne plemiona: Drewlanie, Radymicze, Wiatycze, Siewierzanie żyli w zbydlęceniu, przypadkowo obcując z kobietami jak dzikie zwierzęta. Do rodzimej, historyczno-obyczajowej panoramy społeczności dołączona została inna, sprowadzona z Bizancjum. Jerzy Hamartolos, grecki mnich i kronikarz żyjący w IX w., odróżniał ludy przyzwoite od ludów plugawych, posługując się tą samą zasadą obyczajową. Amazonki, raz do roku na wiosnę spółkujące z cudzoziemcami i zabijające niemowlęta płci męskiej, zostały wymienione jako jedna z grup reprezentujących antyporządek społeczny246. Przestępstwa seksualne godzące w rodzinę, tak chętnie przypisywane rozpasanym młodym wojownikom czy koczownikom, równie dobrze pasują do opowieści o plemionach kobiet. Powstaje pytanie, jak walczyły Amazonki – oczywiście jako bohaterki średniowiecznych fabuł? Odpowiedź zdaje się wynikać już z ich ogólnej charakterystyki. Skoro były przedstawiane jako społeczność dzika, okrutna i niecywilizowana, to tak samo powinny zachowy245 Reginonis
abbatis Prumiensis Chronicon cum continuatione Treverensi, wyd. F. Kurze, Scriptores rerum Germanicarum in usum scholarum ex Monumentis Germaniae Historicis recusi, Hannoverae 1890, s. 131–133. 246 Повесть временных лет, s. 14–16; M. Plezia, Georgios Monachos, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. II, cz. 1, red. W. Kowalenko, G. Labuda, T. Lehr-Spławiński, Wrocław–Warszawa–Kraków 1964, s. 94.
167
wać się na wojnie. Powyższe przypuszczenie potwierdza Kosmas. W czasach kiedy w Czechach dopiero tworzyły się zręby monarchii, prawa i porządku, „virgines huius terre sine iugo pubescentes veluti Amazones militaria arma affectantes et sibi ductrices facientes pari modo uti tirones militabant, venacionibus per silvas viriliter insistebant, non eas viri, sed ipsemet sibi viros, quos et quando voluerunt, accipiebant et, sicut gens Scitica Plauci sive Picenatici, vir et femina in habitu nullum discrimen habebant” [dziewice tego kraju bez jarzma dojrzewające, jak Amazonki w broni wojennej rozmiłowane, wybierały sobie przywódczynie i tym samym sposobem, którego używają młodzieńcy, walczyły oraz polowaniami po męsku się zajmowały; nie brali ich mężowie, lecz one same brały sobie mężów, których chciały i kiedy chciały; i tak jak u scytyjskiego ludu Połowców albo Pieczyngów między mężem a kobietą nie było żadnego rozróżnienia w ubraniu]. Co więcej, młode Czeszki wzniosły na skale gród o znamiennej nazwie Devin – „miasto dziewczyn”247. Czeskie dziewczęta biły się niczym „tirones”, czyli młodzi wojownicy, nie uznawały zwierzchnictwa mężczyzn i dobierały sobie partnerów seksualnych wedle uznania. Na wojnie okazały się równorzędnym przeciwnikiem dla młodzieńców, ponieważ ich wyjątkowa umiejętność podstępnego oszukiwania wrogów równoważyła męską przewagę siłową („Et quia sepe virgines sollertiores ad decipiendos iuvenes fiebant, sepe autem iuvenes virginibus fortiores existebant”)248. Młode Czeszki prezentowały w czasach „Początku” anarchiczne usposobienie249 i generowały seksualny chaos, który – zgodnym osądem średniowiecznych literatów – polegał na nieuznawaniu lub obalaniu patriarchalnej rodziny. Z lektury Kosmasa płynie wniosek, że podobieństwo grup wojowniczych dziewcząt, „tirones” i „scytyjskich” plemion Pieczyngów i Połowców wynikało z kompletnej jednopłciowości bądź nadmiernego ujednolicenia strojów mężczyzn i kobiet. 247
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 9, s. 19–20. Ibidem, s. 20. Zob. też B. Sergent, Celtes et Grecs, t. I: Le livre des héros, s. 125–126, 131–132. 249 W tym sensie, że nie poddawały się mężczyznom – D. Třeštík, Mýty kmene Čechů (7.–10. stoleti), s. 101–103. 248
168
Analogicznie jak w przypadku „tirones”, modelowe poczynania zbrojnych niewiast znajdowały zastosowanie przy prezentacji bohaterów zbiorowych oraz indywidualnych. To spostrzeżenie wspiera jeden z rozdziałów siódmej księgi Czynów Duńczyków Saxona Gramatyka. Dziejopisarz przedstawił w nim osobliwe przygody gockiej królewny Alvildy. Dziewczyna, powodowana wstydliwością, nie chciała wyjść za mąż. Zamieszkała więc w wysokiej, wąskiej wieży. Wejścia do jej sypialni strzegły tresowane wąż i żmija. Kiedy książę duński Alf sprytem i odwagą pokonał krwiożercze gady, spodziewał się ręki królewny w nagrodę. Alvilda jednak, za namową matki, wzgardziła młodzieńcem. Wolała przybrać męski strój i zostać okrutnym korsarzem („virili veste femineam permutavit atque ex pudica admodum puella ferocem piratam agere coepit”). Przyłączyły się do niej inne wojownicze dziewczęta, a banda piratów, która właśnie straciła przywódcę, wybrała królewnę na swojego wodza. Alf ścigał Alvildę, aż wreszcie udało mu się pokonać ją w pobliżu fińskich wybrzeży. Zwyciężona królewna powróciła do kobiecych ubrań oraz zajęć i została żoną swojego pogromcy250. Przymusowa zmiana stroju natychmiast przeistoczyła srogą piratkę w łagodną małżonkę i matkę. Historyjka o córce króla Gotów skłoniła Saxona do wyjaśnień. Czytelnik nie powinien się dziwić, ponieważ w dawnych czasach („quondam”) także kobiety duńskie często trudniły się wojaczką. Jako srogie wojowniczki porzucały wszystko, co charakterystyczne dla żeńskiej płci. Całkowicie poświęcały się ćwiczeniom wojskowym, gardząc wszelkim zbytkiem („omnia paene temporum momenta ad excolendam militiam conferebant, ne virtutis nervos luxuriae contagione hebetari paterentur”). Dzięki temu zyskiwały umiejętność długotrwałego znoszenia wysiłku. Żeńskie zdolności, które zapewne można wiązać z inklinacją do stosowania podstępów, łączyły z męską dzikością i okrucieństwem („muliebre ingenium virili uti saevitia cogebant”). Krótko mówiąc, kobiety stawały się jakby mężczyznami („quae formam suam in virilem habitum convertentes”). Dunki z dawnych czasów wolały wojnę zamiast pieszczot i poiły się krwią, a nie pocałunkami („bella
250
Saxonis Gesta Danorum, ks. VII, rozdz. 6, s. 190–192.
169
pro basiis intentabant sanguinemque, non oscula delibantes”)251. Literacki wizerunek wojujących niewiast zakładał ich wyobcowanie, porzucenie wszystkich funkcji i cech, które określały miejsce kobiet w cywilizowanym społeczeństwie średniowiecznym. Niechęć do współtworzenia rodziny i przywdziewanie męskich strojów nieuchronnie prowadziły do postępowania okrutnego, krwiożerczego i bezwzględnego. Te elementy fabuł o wojujących kobietach wiążą się ze sobą niemal automatycznie. Alvilda wybrała profesję dzikiego wojownika-pirata, uciekając od niechcianego małżeństwa. Odrzucała tym samym normy obowiązujące w jej własnej społeczności252. Podobnie pomyślany początek ma historia o wojnie Olgi z Drewlanami253. Włączenie opowieści o ruskiej księżnej w ciąg fabuł o kobietach wojowniczkach wymaga krótkiej polemiki z poglądem Francis Butler. Badaczka ta skrytykowała ostatnio dość częste w literaturze naukowej porównania Olgi do Amazonek254. Zdaniem Butler istnieje zasadnicza różnica między kobietami zbrojnymi a „kobietą słowa”, jaką była – według niej – Olga255. Tymczasem, z punktu widzenia konstrukcji fabuły, nie jest istotne, czy księżna brała osobisty udział w walce. Ważniejsze wydaje się to, że w opowieści o zemście na Drewlanach zostały jej przypisane cechy, jakie bardzo często (w literaturze średniowiecznej) mają kobiety walczące i rządzące: spryt, okrucieństwo, skłonność do oszustw i podstępów. Dlatego wdowa po Igorze reprezentuje ten sam typ bohaterki, co kobiety posługujące się orężem. Zresztą przeciwstawianie działania słowami walce z bronią w ręku – w świetle wyobrażeń średniowiecznych – wydaje 251
Ibidem, s. 192. Damsholt, War, Woman and Love, [w:] War and Peace in the Middle Ages, wyd. B.P. McGuire, Copenhagen 1987, s. 62. Analizując kobiety-bohaterki ks. V dzieła Saxona, Damsholt zauważyła, „There is no doubt that the proper women would want to be married”. 253 O latopisarskiej opowieści o Oldze – А.П. Богданов, Княгиня Ольга, „Вопросы истории”, 2005, 2, s. 57–72. 254 Np.: R. Mckenzie, Women’s image in Russian medieval literature, [w:] A History of Women’s Writing in Russia, wyd. A.M. Barker, J. M. Gheith, Cambridge 2002, s. 23. 255 F. Butler, A Woman of Words: Pagan Ol’ga in the Mirror of Germanic Europe, „Slavic Review”, 63, 2004, nr 4, s. 773. 252 N.
170
się niesłuszne. Dla przykładu przytoczę napisaną przez Saxona Gramatyka charakterystykę Gøtwary, żony Kollona, jednego z duńskich regentów w czasach małoletniości króla Frodona III, matki trzech Grepów – młodzieńców, którzy przewinęli się już przez ten rozdział. „Uxor Colonis erat Gøtwara, quae eximiae procacitate facundiae quantumlibet disertos ac loquaces enervare solebat. Altercando quippe efficax erat et in omni disceptationum genere copiosa. Pugnabat siquidem verbis, non modo quaestionibus freta, verum etiam pervicacibus armata responsis. Imbellem nemo feminam debellare poterat, a lingua spicula mutuantem. Quosdam verbositatis petulantia refellebat, alios veluti quibusdam cavillationum nexibus implicatos fallaciarum laqueis strangulabat. Adeo vegetum mulieri ingenium fuit”256 [Żoną Kollona była Gøtwara, która miała zwyczaj zwyciężać zuchwalstwem wyjątkowej wymowności każdego wymownego czy gadatliwego. W kłótniach więc była skuteczna i znała wszystkie rodzaje sporów. Walczyła więc słowami, nie tylko zuchwała w pytaniach, ale też uzbrojona w zawzięte odpowiedzi. Nikt nie mógł nieuzbrojonej kobiety pokonać za pomocą ostrego języka. Niektórych zbijała bezczelnością gadulstwa, natomiast innych, oplecionych więzami szyderstwa, powrozami kłamstw dusiła. Tak żywa była pomysłowość w tej kobiecie]. Słowa są w pełni porównywalne z prawdziwą śmiercionośną bronią. Olga, nie chcąc przyjąć matrymonialnej oferty kniazia Mała, zwycięzcy swojego męża, weszła w męską rolę mściciela257. W zamyśle drewlańskiego władcy, dzięki stadłu pary monarszej oba plemiona: Rusowie i Drewlanie, miały się zjednoczyć. Zamiast tego księżna urządziła krwawą wendetę poddanym Mała, rozkazując wymordować podstępnie kolejne grupy przeciwników. Jakimś wytłumaczeniem oszustw i okrucieństw księżnej wydają się: początkowa przewaga Drewlan nad pozbawioną władcy Rusią258, groźba wisząca nad małym synem Olgi, Światosławem (według latopisarza Drewlanie chcieli ślubu ruskiej księżnej z Małem, aby mieć następcę Igora w swojej mo256
Saxonis Gesta Danorum, ks. V, rozdz. 1, s. 104. C.J. Clover, Maiden warriors and other sons, „Journal of English and Germanic Philology”, 85, 1986, 1, s. 35–49; M. Sakowska, Postać, portret, autorka. Kobieta a literatura europejskiego średniowiecza, t. I, Warszawa 2006, s. 138. 258 M. Sakowska, Postać, portret, autorka, s. 137. 257
171
cy259), wreszcie fakt, że główna bohaterka jedynie reagowała na sytuację, której w żaden sposób nie wywołała. Za słuszny motyw działania uchodziła także potrzeba pomszczenia męża260. W piśmiennictwie wczesnośredniowiecznym zemstę na zabójcach księcia przedstawiano jako moralny obowiązek jego najbliższych. Wareżko, wojownik kniazia Jaropełka, przyłączył się do Pieczyngów, aby walczyć z Włodzimierzem Wielkim, bratem i mordercą swojego pana261. Latopisarz nie czynił wyrzutów wiernemu słudze zabitego kniazia za najazdy na Ruś dokonywane wraz z koczownikami262. Obowiązek pomszczenia zamordowanego pana był ważniejszy od lojalności względem Rusi. Podiven, „consocius” św. Wacława, jeden z bohaterów Legendy Krystiana, postanowił zabić człowieka, którego uważał za głównego sprawcę zabójstwa świętego księcia. Mściciel dokonał zemsty w łaźni, przeszywając bezbronną ofiarę mieczem, i nie ulega wątpliwości, że Krystian uważał ten czyn za chwalebny263. Rewanż Olgi na Drewlanach znacznie jednak przerasta czyny Wareżki i Podivena skalą, bestialstwem i wyrafinowaniem264. 259 Повесть временных лет, rok 6453 (945), s. 40; А.П. Богданов, Княгиня Ольга, s. 64. И. Чекова, Летописное повествование о княгине Ольге под 6453 г. в свете русской народной сказки. Опыт определения жанровой природы, „Старобългарска литература”, 23–24, 1990, s. 78–79. Iliana Czekowa porównywała Olgę do Penelopy. 260 П.П. Толочко, Дворцовые интриги на Руси, s. 21–23. 261 Повесть временных лет, rok 6488 (980), s. 55. 262 А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, Москва 1997, s. 347–348. 263 Legenda Christiani, rozdz. 9, s. 86; A. Kuźmiuk-Ciekanowska, Święty i historia, s. 32, 152–156; O. Králík, Tzv. legenda o Podivenovi. (Příspĕvek ke kritice textu), „Listy filologické”, 93, 1970, s. 7–15. Opowieść o Podivenie została przez Krystiana zaczerpnięta z wcześniejszego żywotu św. Wacława, napisanego przez Gumpolda, biskupa Mantui. Krystian znacznie rozwinął wątek wiernego sługi. Na skutek błędnego odczytania tekstu żywotu przez siedemnastowiecznego wydawcę późniejsi badacze byli przekonani, że w XI w. starano się nawet o kanonizację Podivena. 264 Jak zauważyła F. Butler, A Woman of Words, s. 771, żaden z męskich władców Rusi (może z wyjątkiem Olega) nie dorównywał sprytem księżnej. Zob. też: M. Dębińska, Wzorzec kobiety słowiańskiej w kronikach Galla Anonima, Kosmasa i Nestora, [w:] Kultura średniowieczna i staropolska. Studia ofiarowane Aleksandrowi Gieysztorowi w pięćdziesięciolecie pracy naukowej, Warszawa 1991, s. 424–425.
172
Pierwsze poselstwo kniazia Mała zostało oszukane obłudnym pochlebstwem oraz fałszywym, to znaczy z pozoru dobrym przyjęciem swatów. Olga sama zaproponowała posłom drewlańskim szczególny sposób wkroczenia do Kijowa. Kijowianie mieli ich nieść w łodzi. Propozycja księżnej zdaje się nawiązywać zarazem do rytuałów ślubnych, jak i pogrzebowych. Podstęp księżnej był wyjątkowo przewrotny, ponieważ pomysł noszenia w łodzi zapowiadał pochówek noszonych, czego Drewlanie oczywiście się nie domyślili, sądząc, że słowa i propozycje Olgi są elementami swatów265. Dumni i wystrojeni Drewlanie „wpłynęli” na ramionach poddanych Igora do ruskiej stolicy. W mieście czekała ich przykra niespodzianka. Łódź wrzucono do wielkiego dołu. Zanim posłów zasypano, księżna wydobyła od nich deklarację, że swoją śmierć uważają za gorszą od Igorowej. Następnie Olga posłała po kolejnych Drewlan, domagając się przybycia najważniejszych przedstawicieli plemienia. Pretekstem – oczywiście fałszywym – były wymagania kijowian. Rzekomo tylko w towarzystwie najznamienitszych ludzi Mała mieszkańcy ruskiej stolicy zgadzali się wysłać swoją księżną do Iskorostenia. Przybyłą do Kijowa nową grupę posłów zaproszono do łaźni. Drewlanie sądzili, że tak zostaną lepiej uczczeni. Tymczasem księżna kazała łaźnię zamknąć i podpalić266. Potem posłała do Iskorostenia, polecając przygotować miód na tryznę po Igorze. Sama wyruszyła z małą drużyną złożoną z własnych otroków. Po odprawieniu tryzny na mogile zabitego męża i opłakaniu go rozpoczęła się uczta z Drewlanami, uspokojonymi wyjaśnieniem Olgi, że obie grupy posłów drewlańskich niedługo nadciągną wraz z drużyną Igora. Księżna nakazała otrokom przepijać do Drewlan. Po jakimś czasie, 265
И. Чекова, Летописное повествование о княгине Ольге..., s. 83–84, 92. Inną interpretację przedstawił И.Я. Фроянов, Древняя Русь, s. 64–73. Według Frojanowa wszystkie trzy zemsty Olgi były rytualnymi ofiarami z ludzi. 266 J. Banaszkiewicz, Król i łaźnia, Bóg i łaźnia (Gall Anonim o Bolesławie Chrobrym; „Povest’ vremennych let” o stworzeniu Pierwszego Człowieka), [w:] Wyobraźnia średniowieczna, red. T. Michałowska, Warszawa 1996, s. 218: „wszystkie trzy zemsty za śmierć męża wymierzone przez Olgę Drewlanom zostały tak zaaranżowane, iż sami winowajcy jakby pomagają pamiętliwej kobiecie, dając się bezrefleksyjnie wprowadzać w miejsca i sytuacje sprzyjające odchodzeniu – w sensie ogólnym – z tego świata”. Taki charakter „miejsca przejścia” ma również łaźnia. Podobnie И. Чекова, Летописное повествование о княгине Ольге..., s. 86.
173
odszedłszy od stołu, zarządziła rzeź swoich współbiesiadników. Pięć tysięcy Drewlan stało się ofiarą złożoną na kurhanie ruskiego kniazia267. Mszcząc śmierć Igora i broniąc się przed matrymonialną propozycją Mała, Olga złamała cały szereg zasad regulujących stosunki międzyludzkie. Mordowała posłów i gości, których sama do siebie zaprosiła, za nic mając mir uczty, jakim związała się z Drewlanami pod Iskorosteniem. Trzeba przyznać, że Olga bardzo konsekwentnie chroniła swoje wdowieństwo także dziesięć lat później, podczas pobytu w Konstantynopolu. Według latopisarza cesarz od razu upodobał sobie piękno i mądrość ruskiej księżnej. Ona zaś, w lot pojmując jego zamiary, powiedziała, że ochrzci się tylko wtedy, kiedy sam władca zostanie ojcem chrzestnym, co dokonało się zgodnie z jej życzeniem. Po zakończeniu uroczystości cesarz poprosił ją o rękę. Olga odmówiła, powołując się na prawo chrześcijańskie, zakazujące ślubu z córką chrzestną. Cesarz musiał przyznać: „Переклюкала мня еси, Ольга”268 [przechytrzyłaś mnie, Olgo]. Jeszcze raz dzięki podstępowi księżna uniknęła niechcianego małżeństwa269. Obraz Olgi mszczącej się za pomocą trzech podstępów na Drewlanach i chytrze wywodzącej w pole cesarza dopełnia opowieść o zdo267 Повесть временных лет, rok 6453 (945), s. 40–42; И. Чекова, Летописное повествование о княгине Ольге..., s. 92–93; И.Я. Фроянов, Древняя Русь, s. 69–70. 268 Повесть временных лет, rok 6463 (955), s. 44; А.П. Богданов, Княгиня Ольга, s. 68–69. 269 Por. G. Dumézil, Les trois ruses de la fille de Billingr. Les trois fonctions entre l’homme et la femme, [w:] idem, Esquisses de mythologie, Gallimard 2003, s. 1126–1132. Brak badań porównawczych, pozwalających uchwycić zasady konstruowania fabuł o heroinach takich jak Olga, wywoływał zdumienie badaczy, którzy uważali, że w opowieści o chrzcie księżnej tradycja kościelna i ludowa (czy też wareska) w zadziwiający sposób zlały się w jedno, zob. np.: И.Н. Данилевский, Библия и Повесть временных лет. (К проблеме интерпретации летописных текстов), „Отечественная история”, 1993, 1, s. 89; D. Obolensky, Chrzest Olgi, księżnej kijowskiej. Problem źródeł, tłum. W. Hryniewicz, A. Grządkowski, P. Wiktorowicz, [w:] Teologia i kultura duchowa starej Rusi, red. W. Hryniewicz, J.S. Gajek, Lublin 1993, s. 24. Przegląd i krytyka zdroworozsądkowych interpretacji tego passusu – И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 32–33.
174
byciu Iskorostenia270. Kiedy po długim oblężeniu Rusini zaczęli tracić nadzieję na zwycięstwo, księżna podstępnie zażądała od Drewlan skromnej daniny: po trzy gołębie i trzy wróble od domu. Obiecała odstąpić od oblężenia po jej otrzymaniu, zaznaczając przy tym, że nie chce nakładać tak znacznych obciążeń jak jej mąż. Kiedy uradowani mieszkańcy Iskorostenia uiścili opłatę, Olga kazała przywiązać do ptaków tlące się zawiniątka z hubki i szmat. Gołębie i wróble, puszczone wolno, wróciły do swoich gniazd pod strzechami. Płonący Iskorosteń łatwo padł łupem Rusinów. Część mieszkańców wymordowano, część oddano w niewolę, a na pozostałych księżna nałożyła niezwykle ciężką daninę271. We fragmencie Powieści minionych lat poświęconym czasom małoletniości Światosława Olga przedstawiona została jako faktyczna władczyni Rusi272. Odrzuciła matrymonialne propozycje kniazia Mała i cesarza, zdecydowała o polityce wobec Drewlan, wydawała rozkazy wojownikom podczas obydwu akcji pod Iskorosteniem. Jedyne, czego uczynić nie mogła, to rozpocząć regularnej bitwy. W trakcie otwartej walki na uczciwych warunkach Rusi przewodzić musiał książę, chociaż miał zaledwie kilka lat i nie potrafił jeszcze rzucać włócznią. Bez względu na wojowniczą bezużyteczność tylko Światosław, jako męski potomek i dziedzic władcy, był w stanie uczynić rytualny gest mający zapewnić wojsku ruskiemu przychylność bogów i co za tym idzie 270
Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), s. 51–52, 119. Lichaczew, za Szachmatowem, uważał opowieść za wstawkę Nestora, późniejszą niż narracja o potrójnej zemście Olgi. A.A. Шахматовъ, Разысканiя о древнйшихъ русскихъ лтописныхъ сводахъ, s. 108–110. Zob. też E.A. Рыдзевская, К вопросу об устных преданиях..., s. 195. 271 Повесть временных лет, rok 6454 (946), s. 42–43. Podpalenie obleganej warowni za pomocą ptaków jest wędrownym motywem literackim – H.M. Cam, The Legend of the Incendiary Birds, „The English Historical Review”, 31, 1916, nr 121 (Jan.), s. 98–101; P.A. White, The Latin Men, s. 160–161; E.A. Рыдзевская, К вопросу об устных преданиях..., s. 200–202. И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 123–124. Danilewski (chyba niezbyt słusznie) uważał, że pierwowzorem motywu była opowieść o tym, jak Samson spalił zboże, winnice i gaje oliwne należące do Filistynów za pomocą żagwi przywiązanych lisom do ogonów (Sdz 15, 4–6). 272 А.П. Богданов, Княгиня Ольга, s. 58–59.
175
zwycięstwo na polu bitwy. Sfera monarchicznego, męskiego porządku otwartych działań wojennych była Oldze niedostępna273. Księżna nie uzurpowała sobie – w sensie ideowym (w fabule) – roli kniazia, mężczyzny i wojownika274. Tylko częściowo pełniła funkcję władcy, zmuszona do tego przez tragiczne okoliczności, i dlatego w narracji o wojnie z Drewlanami niejako „bezkarnie” mogła odegrać „kobiecą” rolę mistrzyni podstępu i bezwzględnej oszustki275. Na podobnej zasadzie Gall Anonim skonstruował opowieść o „pobożnych podstępach” („pii furti; fidele furtum”) królowej – żony Bolesława Chrobrego. Działając „kobiecym sposobem”, to znaczy potajemnie, robiła to, czego królowi otwarcie czynić nie wypadało, czyli okazywała miłosierdzie ludziom skazanym królewskim wyrokiem na śmierć276. Gallowa fabuła wprowadziła bardzo wyrazisty podział ról. Monarcha wydawał surowe wyroki, nawet wtedy, gdy żal mu było przestępców. Królowa bez wiedzy męża ratowała skazańców i potem wypraszała dla nich królewskie przebaczenie. Król, wiedząc o przedsięwzięciu żony, niekiedy przymykał oczy na jej działania277. Tak czy inaczej, Bolesława ograniczało jego własne słowo – orzeczenie o winie i karze, królowa zaś w dobrej wierze mogła po kryjomu sprzeniewierzać się zasadom wymiaru sprawiedliwości. Z zupełnie oczywistych względów latopisarze uczynili z Olgi bohaterkę pozytywną. Wielkie zwycięstwo nad Drewlanami i podporząd273 F.
Butler, A Woman of Words, s. 791–792. Ostatnio Andriej Bogdanow uznał, że rozkwit literackiej tradycji o pierwszych Rurykowiczach (Ruryk, Oleg, Igor), zauważalny w XI w., można wyjaśnić niechęcią latopisarzy i innych staroruskich środowisk opiniotwórczych do przedstawiania Olgi w roli twórczyni państwowości ruskiej – А.П. Богданов, Княгиня Ольга, s. 57–62. 274 Co mocno podkreślała – F. Butler, A Woman of Words, s. 771–793. 275 Do analogicznych wniosków doszła Iliana Czekowa, porównując opowieść o Oldze do bajek o „chytrej carewnie” – И. Чекова, Летописное повествование о княгине Ольге..., s. 78–79. 276 M. Dębińska, Wzorzec kobiety słowiańskiej..., s. 422. 277 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 13, s. 32–34; L. Wojciechowski, Podstęp w kronikach..., s. 35–36; J. Banaszkiewicz, Król i łaźnia, Bóg i łaźnia, s. 205–222; E. Skibiński, Postaci kobiet w kronikach Galla Anonima i mistrza Wincentego, [w:] Humanistyka i płeć, t. III: Publiczna przestrzeń kobiet: obrazy dawne i nowe, red. E. Pakszys, W. Heller, Poznań 1999, s. 25–27.
176
kowanie ich Kijowowi, a przede wszystkim przyjęcie chrztu, bardzo podobały się ruskim mnichom i stały się podstawą pochwał księżnej w latopisach. Często jednak władza kobiet zyskiwała negatywną ocenę u autorów. Co ciekawe, złym niewiastom przypisywano te same cechy co Oldze: skłonność do podstępów, okrucieństwo, konsekwentne odrzucanie propozycji matrymonialnych278. Na przykład w dziele Kadłubka: żona Pompiliusza II, po zdobyciu decydującego wpływu na męża, zdołała skłonić go do działań przeciwko najbliższym mu krewnym – stryjom. Sprytna kobieta wyeliminowała ich wielce wymyślnie. Pompiliusz położył się do łóżka, udając śmiertelną chorobę. Stryjów zaproszono więc na pożegnalną ucztę, a właściwie stypę po królu. W trakcie wspólnej biesiady Pompiliusz przepijał do gości, używając kielicha, ze znawstwem sztuk tajemnych skonstruowanego przez królową. Nalana doń trucizna unosiła się po wierzchu niczym para. Wystarczyło dmuchnąć, aby śmiercionośny płyn opadł na dno. Stryjowie byli więc przekonani, że król za każdym razem upija nieco trunku przed podaniem im kielicha do wypicia. Cała dwudziestka krewniaków Pompiliusza została w ten sposób otruta279. Porównując historię zemsty dokonanej przez Olgę z fragmentem dzieła Kadłubka, można dostrzec, że to kategoria, do której przynależy bohater, a nie jego ocena, określa działania postaci. Powieść minionych lat sławi wdowę po Igorze za jej zwycięstwo nad Drewlanami, chociaż zostało ono 278
И. Чекова, Летописное повествование о княгине Ольге..., s. 79–80; В.В. Колесов, Древняя Русь: наследие в слове. Бытие и быт, s. 130; E.A. Рыдзевская, К вопросу об устных преданиях..., s. 196–197. Por. z ambiwalencją pozytywnej bohaterki, biblijnej Judyty w wersji staroangielskiej – P. Geary, Women at the Beginning, s. 22. Zob. też: L.P. Słupecki, Kobieta jako wróg. Królowa Gunnhilda Özurardóttir i skald Egil Skalla-Grimsson, [w:] Wyobrażenie wroga w dawnych kulturach, red. J. Axer, J. Olko, Warszawa 2007, s. 139–154. 279 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 19, s. 24–28; M. Delimata, Żona Popiela oraz Rycheza i Agnieszka jako przykłady złych małżonek władców. Uwagi w świetle polskich kronik (do początku XVI stulecia), [w:] Cognitioni gestorum. Studia z dziejów średniowiecza dedykowane Profesorowi Jerzemu Strzelczykowi, red. D.A. Sikorski, A.M. Wyrwa, Poznań–Warszawa 2006, s. 251– 262. Analiza sformułowań Kadłubka użytych w tym fragmencie – K. Pawłowski, Retoryka starożytna w kronice Wincentego Kadłubka. Sztuka narracji, Kraków 2003, s. 158, 164.
177
odniesione „sposobem kobiecym”, przeważnie niebudzącym zachwytu u autorów średniowiecznych. Jednakże opowieść przedstawiająca szczegóły wojny prowadzonej przez Olgę musiała sięgać po utarte i sprawdzone środki literackie służące właściwej prezentacji kobiety znajdującej się u władzy. *** Wszyscy bohaterowie niniejszego rozdziału wykazują się pewną właściwością, która w znacznym stopniu tłumaczy literackie prezentacje ich postępowania. W analizowanych źródłach występują oni albo w opozycji do cywilizowanej i uporządkowanej społeczności ludzkiej, albo poza jej nawiasem. Dotyczy to zarówno wojowniczych młodzieńców, których z powodu nieustannego pragnienia walki trzeba kierować na zewnątrz ekumeny, jak i dzikich ludów nieznających cywilizacji280, a także kobiet przejmujących męskie funkcje społeczne. Podobnie byli postrzegani władcy, którzy walcząc per nefas, stawali się groźnymi dla wszystkich tyranami. Bohaterowie wyobcowani i zbuntowani, indywidualnie i zbiorowo, stanowią zagrożenie dla wszystkich i nie przestrzegają żadnych zasad. Dotychczasowe bądź przeznaczone im miejsce w społeczeństwie przestaje ich zadowalać. Młodzieńcy nie chcą być dziećmi, kobiety nie chcą być żonami. Jedni i drugie z największym trudem poddają się czyjejkolwiek władzy. Autorzy średniowieczni postrzegali wojnę jako element cywilizacji, zbiór reguł pozwalających rozgrywać konflikty między społeczeństwami lub wewnątrz nich. Dlatego grupy „niecywilizowane”, czyli „nieuspołecznione”, postępowały wbrew prawidłom sztuki wojennej. W bardziej rozbudowanych narracjach bezładny styl walki wiązał się z przekraczaniem norm cywilizacyjnych regulujących inne dziedziny życia ludzkiego, na przykład funkcjonowanie rodziny czy obyczaje kulinarne. Te same rozwiązania fabularne umożliwiały ukazanie degrengolady władców, barbarzyństwa „dzikich”, wreszcie zachowania grupy sytuowanej w sferze „porządku zaprzeczonego”. 280
178
B. Zástěrová, Les Avares et les Slaves..., passim.
4. MŁODZIEŻ JAKO „WOJSKO PODAROWANE” Według Galla Anonima Kazimierz Odnowiciel, zaraz po tym, jak objął samodzielnie rządy w Polsce, został przez zdrajców i niegodziwców („traditores, maliciosi”) wygnany z ojczyzny na Węgry. Święty Stefan, chcąc zachować przyjaźń z Czechami, wtrącił go do więzienia. Na szczęście dla naszego bohatera stary król zmarł i władzę na Węgrzech objął Piotr Wenecjanin, który nie dość, że wypuścił polskiego księcia na wolność, to jeszcze „datis Kazimiro C equis totidemque militibus, qui eum secuti fuerant, armis et vestibus preparatis eum honorifice dimisit, nec iter ei, quocumque vellet ire, denegavit”281 [dawszy Kazimierzowi sto koni i tyle samo wojowników, którzy poszli za nim, uzbroiwszy ich wcześniej i odziawszy, chwalebnie go odprawił i nie zabraniał mu iść, dokądkolwiek zechce]. Od razu warto zwrócić uwagę, że setka Węgrów potraktowana została w tekście, niczym dar, taki sam jak konie. Król Piotr ponadto ubrał i uzbroił ludzi, których oddał Kazimierzowi. Gall Anonim – skrótowo, ale wyraźnie – zaznaczył, że wodzem oddziału został polski książę. Madziarscy jeźdźcy bowiem „eum secuti fuerant”. Dziejopisarz odwołał się w tym miejscu do sugestywnej wizji wodza idącego na przedzie podążających za nim wojowników. Kazimierz poprowadził ich do Niemiec. Gall nie wiedział wprawdzie, jak długo trwał pobyt w cesarstwie, ale nie miał wątpliwości, że książę odznaczył się tam licznymi i mężnymi czynami wojennymi282. Kwestia „wojska podarowanego” pojawiła się w Gesta ducum... raz jeszcze – na początku opowieści o wojnie Bolesława Krzywoustego z Henrykiem V. Anonim skomponował deklarację (przesłaną do Polski) zawierającą warunki, na jakich cesarz (tak bowiem Gall nazywał Henryka, chociaż wiedział, że jego koronacja cesarska nastąpiła dopiero dwa lata później) gotów był zachować pokojowe stosunki z polskim władcą. Oprócz restytucji połowy królestwa dla Zbigniewa 281
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 18, s. 42. Historyczna wiarygodność przekazu Galla została skrytykowana przez pierwszego biografa Kazimierza Odnowiciela – zob. S. Kętrzyński, Kazimierz Odnowiciel (1034–1058), Kraków 1899, s. 29–30. Przeciwnego zdania był J. Bieniak, Państwo Miecława. Studium analityczne, Warszawa 1963, s. 109–111, przyp. 277. 282 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 18, s. 42.
179
Henryk zażądał dla siebie, aby mu „CCCas marcas annuatim tributarias, vel totidem milites in expedicionem dare”283 [dać 300 grzywien trybutu rocznie albo tyle samo wojowników na wyprawę]. W tym miejscu dzieła Anonima oddział wojska znowu staje się ekwiwalentem czegoś materialnego – trybutu w srebrze świadczonego cesarzowi. Do obu form daniny stosował się czasownik „dare”. Postawienie wojowników na równi z pieniędzmi jest jeszcze wyraźniejsze w zdaniu, będącym w tekście kroniki początkiem odpowiedzi Bolesława na ultimatum cesarskie: „Si pecuniam nostram vel Polonos milites pro tributo requiris”284 [Jeśli domagasz się naszych pieniędzy lub polskich wojowników jako trybutu]. Wydaje się zatem, że ludzie zbrojni są w Gallowej opowieści takim samym przedmiotem daniny jak kruszec. Identyczne podejście do ofiarowywania komuś wojska napotkać można w źródłach wcześniejszych. Thietmar, po przedstawieniu okoliczności i postanowień zjazdu gnieźnieńskiego, napisał: „Perfectis tunc omnibus imperator a prefato duce magnis muneribus decoratur et, quod maxime sibi placuit, trecentis militibus loricatis”285 [Dokonawszy wszystkiego, następnie cesarz przez wspomnianego księcia zostaje obdarzony wielkimi darami i – z czego najbardziej był zadowolony – trzystoma pancernymi wojownikami]. Dobrze wyposażone przez Bolesława Chrobrego wojsko okazało się najcenniejszym, z punktu widzenia Ottona III, podarunkiem286. Śledząc dalszy ciąg Thietmarowej narracji, zauważamy, że cesarz nie toczył akurat żadnej wojny. Z Gniezna udał się do Magdeburga, dokąd odprowadził go polski książę wraz ze swoją wspaniałą drużyną („comitatus egreius”). Tam Otto i Bolesław razem świętowali Niedzielę Palmową. Wielkanoc cesarz spędził w Kwedlinburgu, później pojechał do Akwizgranu, gdzie między innymi kazał odszukać i otworzyć grób Karola Wielkiego287. 283
Ibidem, ks. III, rozdz. 2, s. 130. Ibidem. 285 Kronika Thietmara, wyd. M.Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. IV, rozdz. 46 (28), s. 209. 286 J. Banaszkiewicz, Otton III jedzie do Gniezna. O oprawie ceremonialnej wizyty cesarza w kraju i stolicy Polan, [w:] Trakt cesarski Iława – Gniezno – Magdeburg, red. W. Dzieduszycki, M. Przybył, Poznań 2002, s. 290. 287 Kronika Thietmara, ks. IV, rozdz. 46 (28), s. 209–211. 284
180
W nieco innym kontekście, bo przy okazji konkretnej wojny, Widukind wzmiankował o wojsku czeskim oddanym Mieszkowi I. Słowianie o imieniu Vuloini, prowadzeni przez Wichmana, w 967 r. zaatakowali władcę Gniezna, „Qui misit ad Bolizlavum regem Boemiorum – gener enim ipsius erat – accepitque ab eo equitum duas acies”288 [Który posłał do Bolesława, króla Czechów – był bowiem jego zięciem – i wziął od niego dwa oddziały jeźdźców]. Przyjęcie posiłków czeskich Widukind określił czasownikiem „accipio, accipere”. W tym samym rozdziale kroniki pokonany i umierający Wichman zwrócił się do jednego z wojowników Mieszka: „Accipe, inquit, hunc gladium et defer domino tuo”289 [Weź, rzecze, ten miecz i zanieś panu twojemu]. Można więc przypuścić, że kronikarz saski postrzegał wysłanie dwóch oddziałów wojska przez Bolesława I jako oddanie ich szwagrowi, skoro opisując Wichmanowy gest przekazania miecza, również użył czasownika „accipio, accipere”. Niewykluczone, że także w tym wypadku wysłanie wojowników komuś zaprzyjaźnionemu skojarzone zostało z cesją przedmiotów lub dóbr290. Problem „wojska podarowanego” doczekał się dwóch zasadniczo odmiennych tradycji interpretacyjnych. Jedna z nich, lekceważąc szczegóły powyższych wzmianek, sprowadza się do traktowania ich jako świadectwa wysłania posiłków wojskowych291. Druga tradycja inter288 Widukindi monachi Corbeiensis rerum gestarum Saxonicarum libri tres, wyd. P. Hirsch, H.-E. Lohmann, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores rerum Germanicarum in usum scholarum, t. LX, Hannover 1935, ks. III, rozdz. 69, s. 144. 289 Ibidem, s. 145. Dokładna analiza Widukindowej opowieści o śmierci Wichmana – M. Cetwiński, Śmierć Wichmana: rzeczywistość czy literacka konwencja? Przyczynek do najdawniejszych dziejów Wolina, [w:] Wojskowość ludów Morza Bałtyckiego. Mare Integrans. Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego, red. M. Bogacki, M. Franz, Z. Pilarczyk, Toruń 2007, s. 21–27. 290 Tak zrozumieli przekaz Widukinda Oswald Balzer i Andrzej F. Grabski. Grabski jednak polemizował z treścią źródła: „Nie był to zapewne »dar« w ścisłym tego słowa znaczeniu, jak uważał O. Balzer, a raczej czasowe oddanie wojów do dyspozycji Mieszka I” – A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1959, s. 37. 291 O informacji z kroniki Thietmara: K. Ginter, Problem drużyny wczesnośredniowiecznej w Polsce, [w:] Kopijnicy, szyprowie, tenutariusze, red. B. Śliwiński (Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza, nr 8), Gdańsk 2002, s. 68; H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. III, Warszawa 1967, s. 448;
181
pretacyjna wyrosła ze znacznie uważniejszej lektury źródeł. Stwierdzenie o podarowaniu wojska stało się podstawą wniosku, że przedmiotem nadania była część drużyny darczyńcy292. Władcy mieli mieć nad swoimi wojownikami wielką władzę. Rzekomo dysponowali nimi niczym niewolnikami i mogli oddać, komu zechcieli293. Nie opowiadając się po stronie żadnego z obu przedstawionych sposobów rozumienia wzmianek, można zauważyć, że pierwsza interpretacja jest prostą i prezentystyczną racjonalizacją, druga natomiast wynika z poważniejszego potraktowania tekstu źródła i stanowi próbę odpowiedzi na pytanie: kim byli wojownicy, których oddawano? Podejmując komparatystyczną weryfikację zagadnienia „wojska podarowanego”, warto zacząć od wyodrębnienia struktury obecnej we wszystkich tekstach przytoczonych powyżej. Władca zaprzyjaźniony z innym lub uznający zwierzchnictwo potężniejszego monarchy ofiarowuje (bądź ma ofiarować) mu wojowników. Za każdym razem zbrojny oddział jest „dawany” lub „brany”, co wywołuje skojarzenie z bezzwrotnym obdarowywaniem rzeczami albo kosztownościami. Taki wniosek staje się prawomocny dzięki przedstawianiu przekazywania grupy wojowników jako alternatywy dla daniny w srebrze bądź zestawianie z dawanymi końmi czy bliżej nieokreślonymi darami. Jeszcze jedna cecha powoduje, że „wojsko podarowane” postrzegać należy raczej jako przedmiot, a nie podmiot fabuł. Wojownicy przechodzący z rąk do rąk nie mają własnych wodzów, dlatego też nie posiadają osobowości i są przedstawiani jako grupy A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna..., s. 38. O informacji z kroniki Widukinda: V. Vaněček, Les «družiny» (gardes) princières dans les débuts de l’État tchèque, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, II, 1949, s. 433–434; A. Nadolski, Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego. Zarys strategii i taktyki, Łódź 1956, s. 19. 292 A. Wędzki, Drużyna, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, red. W. Kowalenko, G. Labuda, T. Lehr-Spławiński, t. I, cz. 2, Wrocław–Warszawa–Kraków 1961, s. 392. 293 A. Nadolski, Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego, s. 13–14; L.P. Słupecki, Jómsvikingalog, Jómsvikings, Jomsborg/Wolin and Danish Circular Strongholds, [w:] The Neighbours of Poland in the 10th Century, red. P. Urbańczyk, Warsaw 2000, s. 51. Przeciwko takiej interpretacji oponował H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 180–181.
182
amorficzne294. Na przykład w przypadku wspomnianej przez Galla setki Węgrów dopiero przejście pod obediencję Kazimierza sprawiło, że zyskali oni pana. U Galla Anonima, Thietmara i Widukinda wzmianki o „wojsku podarowanym” są lakoniczne i w związku z tym pozwalają problem ledwie zarysować. Znacznie większą rolę kwestia dawania wojowników odgrywa we fragmencie kroniki Dudona z Saint Quentin, poświęconym tułaczce Rollona i jego anglosaskim koneksjom. Jak pamiętamy, protoplasta dynastii normandzkiej i jego Dakowie/Duńczycy pożeglowali z wyspy Skanza do Anglii295. Mieszkańcy kraju próbowali zepchnąć intruzów do morza, ale zostali pokonani w bitwie. Wówczas do akcji włączył się król Anglów, Alstemus296, który postanowił wszcząć negocjacje z Rollonem. W ich trakcie okazało się, że Dakowie/Duńczycy chcą jedynie przezimować na wyspie, a wiosną planują wyprawę do kraju Franków. Król zawarł więc przymierze z Rollonem i wspaniale go ugościł. „Toto namque hyemantis anni tempore, naves sumptusque, qui necessarii erant itineri, praeparare Rollo, dux solertis curae, fecit, Anglosque florentis juventutis milites, qui erant sui effecti et secum ituri, ascivit”297 [Rzeczywiście przez całą zimową porę roku Rollo, wódz stosownie troskliwy, uczynił, że statki i środki, które konieczne były do podróży, zostały przygotowane, i przywołał wojowników angielskich kwitnących młodością, którzy dla niego zostali zgromadzeni i gotowi byli z nim wyruszyć]. Możliwość zaciągnięcia młodych Anglów stanowiła efekt przyjaźni wodza Daków/Duńczyków z Alstemusem, chciałoby się powiedzieć – królewski dar dla Rollona. 294 A.
Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, tłum. J. Dancygier, Warszawa 1976, s. 83–85; P. Żmudzki, Najemnicy na Rusi i w krajach sąsiednich w X–XII w., „Kwartalnik Historyczny”, CXI, 2004, z. 4, s. 14–15. 295 E. Christiansen, Introduction, s. XV – brak źródeł potwierdzających pobyt Rollona w Anglii. 296 Wilhelm z Jumièges nadał mu imię Elpstanus – The Gesta Normannorum Ducum, t. I, ks. II, rozdz. 1, s. 32. Alstemusa próbowano identyfikować z różnymi postaciami historycznymi, np. Guthrumem, duńskim królem ze wschodniej Anglii – P. Bauduin, Chefs normands et élites franques, fin IXe–début Xe siècle, [w:] Les fondations scandinaves en Occident et les débuts du duché de Normandie, wyd. P. Bauduin, Caen 2005, s. 188; E. Christiansen, Notes to the Translation, s. 189, przyp. 137. 297 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 8, s. 148.
183
Pozyskiwanie ludzi Dudo zestawił z zaopatrywaniem się w okręty i inne rzeczy potrzebne do żeglugi. Kiedy nastała wiosna, Rollo wyruszył na kontynent. W trakcie podróży rozszalał się sztorm, lecz wódz duński uspokoił żywioły, składając Bogu obietnicę przyjęcia chrztu. Dzięki temu wikingowie spokojnie wylądowali na wybrzeżu Walgrów. Tubylcy, zaalarmowani wieścią o najeździe, zaatakowali, ale ponieśli porażkę w starciu z Rollonem. „Quumque diutissime morulans, Walgras depopularet, reminiscens Alstemus, rex Anglorum christianissimus, omnium regum probitate praecellentissimus, amicitiae qua se et Rollonem colligarat in foedera sempiterna, duodecim naves frumento, vino atque lardo oneratas, quin etiam totidem armato milite repletas, duci praecelso transmisit in Walgras. His Rollo donis laetus, legatos muneribus praemaximis ditalos cum gratiarum actione ad regem remisit, seque per eos famulaturum regi mandavit”298 [I gdy [Rollo – P.Ż.] bardzo długo przebywając, Walgrów przetrzebił, Alstemus, najbardziej chrześcijański król Anglów, najbardziej ze wszystkich królów wyróżniający się zacnością, pomny przyjaźni, którą związał się z Rollonem na wieczne przymierze, dwanaście statków obciążonych zbożem, winem oraz słoniną, a także tyle samo wypełnionych uzbrojonymi wojownikami, wspaniałemu wodzowi wysłał do Walgrów. Rollo, ucieszony tymi darami, posłów obładowanych największymi podarunkami z podziękowaniami do króla odesłał i oddał się za ich pośrednictwem na służbę królowi]. Ten fragment opowieści, w którym armia Rollona po raz drugi zostaje zasilona przez wojowników anglosaskich, przypomina wzmiankę Thietmara o wojsku podarowanym Ottonowi III. Zbrojni wypełniający dwanaście statków występują pośród innych dóbr i zostają określeni identycznym słowem „munus”. Ponadto wódz Daków/Duńczyków zareagował na dar tak samo jak cesarz – przyjął go radością. Dudo z Saint Quentin bardzo dużo miejsca poświęcił wątkowi przyjaźni Rollona z Alstemusem i co rusz przeplatał go motywem „wojska podarowanego”. Podczas gdy Dakowie/Duńczycy odnosili we Francji olśniewające sukcesy, tron króla Anglów zaczął się chwiać. Poddani Alstemusa, wiedząc, że Rollo zajęty jest oblężeniem Paryża, 298
184
Ibidem, rozdz. 9, s. 149–150.
otwarcie się zbuntowali. Król posłał więc jednego ze swoich komesów do wodza Daków/Duńczyków, który, usłyszawszy wieści z Anglii, postanowił niezwłocznie wyruszyć na pomoc sprzymierzeńcowi. Po przybyciu na wyspę Rollo otrzymał od Alstemusa połowę królestwa i królewskich dóbr ruchomych. W ten sposób wrogowie króla stali się jego własnymi wrogami. Pokonując ich, faktycznie wszedł w posiadanie sowitego legatu Alstemusa. Król był przekonany, że Rollo osiądzie w Anglii na zawsze, dzieląc z nim władzę królewską. Młody wódz dacki/duński miał jednak wcześniej profetyczny sen o władztwie, które wywalczy sobie we Francji299. Zakomunikował więc zamiar opuszczenia wyspy, zwrócił połowę królestwa Alstemusowi, a także przyprowadził mu zakładników wziętych od pokonanych buntowników. Przy okazji powiedział: „Talionem modo, domine rex, pro bonis quae mihi Walgris impendisti, reddidi”300 [Panie królu, właśnie oddałem rekompensatę za dobra, które mi u Walgrów dałeś]. Po raz kolejny wojownicy „podarowani” potraktowani zostali na równi z innymi wartościowymi rzeczami, które wcześniej Alstemus przesłał Rollonowi. Swoją mowę dacki/duński wódz zakończył następująco: „Tantum te deprecor ut qui me sequi maluerint, non prohibeas eos”301 [O to tylko cię proszę, tym, którzy chcą pójść za mną, nie zabraniaj tego]. Alstemus oczywiście spełnił prośbę. „Extemplo Rollo, amicabiliter rege relicto, congregatu inenarrabili multitudine juvenum, transfretato ponto, Franciscum advehitur regnum”302 [Rollo natychmiast, przyjaźnie króla opuściwszy, ze zgromadzoną niewysłowioną mnogością młodzieży, przebywszy morze, wkroczył do królestwa frankijskiego]. Waga problemu „wojska podarowanego” oraz jego ścisły związek z konwencją opisu grup młodych bezpańskich wojowników uwidacznia się przy lekturze kolejnej wersji wykładu historii normandzkiej, powstałej w czasach Wilhelma Zdobywcy. Wilhelm z Jumièges, bo o jego dzieło chodzi, kontynuator kroniki Dudona, przeważnie bardzo 299
O profetycznym śnie Rollona – C. Carozzi, Des Daces aux Normands, s. 13–15. Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 19, s. 160. 301 Ibidem. 302 Ibidem. 300
185
skracał narrację pierwszych ksiąg dzieła poprzednika. Opowieść o wojnie z anglosaskimi buntownikami została sprowadzona do dwóch zdań. Rollo błyskawicznie pokonał wrogów króla Anglów i rzucił mu do stóp zakładników, a następnie „Ex hinc iterato electa iuuenum multitudine cum magnis muneribus a rege sibi collatis in Frantiam remeat”303 [Znowu stamtąd wrócił do Francji z wybraną mnogością młodzieńców i z wielkimi darami danymi mu przez króla]. Zabranie angielskiej młodzieży wraz z innymi prezentami było dla Wilhelma esencją Dudonowego opowiadania o przygodach Rollona w Anglii. W kronice Dudona można zaobserwować wręcz modelową grę darami prowadzoną między Alstemusem a Rollonem. Król już na początku zobowiązał młodego wikinga, zapewniając możliwość zaciągu angielskich junaków i gromadzenia rzeczy potrzebnych do kontynuowania wyprawy. Dług wdzięczności wzrósł znacznie po wysłaniu na walgryjskie wybrzeże dwudziestu czterech statków wypełnionych jedzeniem i wojownikami. Wódz duński/dacki czuł się zobligowany do natychmiastowego rewanżu w postaci podarunków i przyrzeczenia osobistej służby. Kiedy nadszedł czas spełnienia obietnicy, Rollo pospieszył do Anglii, gdzie na zachętę otrzymał połowę królestwa i połowę dochodów królewskich. Tym mocniej został zobowiązany do walki za sprawę króla. Wątek przyjaźni Rollona z Alstemusem kończy się wyrównaniem rachunków. Bohater pokonuje buntowników, oddaje królowi powierzone sobie pół Anglii wraz z angielskimi zakładnikami. W zamian prosi tylko o ponowną możliwość zabrania ze sobą żądnej przygód młodzieży anglosaskiej. Gra darów prowadząca do oddania komuś młodych i bitnych ludzi, uchwytna w literackiej wizji przyjaźni Rollona z Alstemusem, nasuwa na myśl jeszcze jeden passus funkcjonujący w normańskiej tradycji historiograficznej: wymianę „dóbr” między księciem Normandii Robertem Wspaniałym a pewnym kowalem304. Podobnie jak 303
The Gesta Normannorum Ducum, t. I, ks. II, rozdz. 7, s. 58–60. Omówienie passusu z innej perspektywy (obieg dóbr, hierachia społeczna) i w połączeniu z innymi przykładami szczodrości Roberta – J. Batany, Les trois bienfaits du duc Robert: un modèle historiographique du prince évergète au XIIe siècle, [w:] Colloque. Histoire et historiographie. Clio. 8–9 Décembre 1978 (Paris E.N.S.), wyd. R. Chevallier, Paris 1980, s. 263–272. 304
186
pozostałe historie przedstawiające wybitną szczodrobliwość tego władcy, także ta została włączona do tekstu kroniki Wilhelma z Jumièges przez anonimowego redaktora305. Oto treść opowieści. Pewien kowal z Beauvais przybył do księcia Roberta i podarował mu dwa noże. Władca Normandii, z właściwą sobie wspaniałomyślnością, odwdzięczył się setką grzywien monet z Rouen. Kiedy okazało się, że rzemieślnik ledwie może unieść otrzymane srebro, Robert natychmiast dodał do rekompensaty za noże dwa wspaniałe, mocne konie, które szczęśliwym trafem jakiś możnowładca przyprowadził dla księcia. Kowal zastanawiał się, czy przypadkiem nie stał się obiektem żartu ze strony władcy. Na wszelki wypadek wziął więc konie oraz pieniądze i odjechał do domu. Tymczasem książę postanowił oddać kowalowi wszystkie dary, które tego dnia otrzymał. Książęcy słudzy nie odnaleźli już jednak szczęśliwca w Rouen. Kiedy minął rok, kowal ponownie przybył na dwór Roberta i przyprowadził księciu swoich dwóch synów dobrze wyszkolonych we władaniu bronią306. Młodzieńcy z Beauvais, podobnie jak młodzi Anglosasi, stali się odpłatą za dobrodziejstwa. Finał angielskich przygód Rollona w kronice Dudona zdaje się wyrażać ideę legitymizacji przez podbój. Szlachetny bohater woli samodzielnie podbić kraj, w którym w przyszłości ma rządzić. Jest to najwyraźniej bardziej bohaterskie rozwiązanie od sprawowania władzy w części państwa podarowanej przez zaprzyjaźnionego króla, nawet jeśli taki legat trzeba było odebrać z mieczem w ręku. Podobnie skonstruowany został Gallowy przekaz o pobycie Kazimierza Odnowiciela na wygnaniu w Niemczech. Matka namawiała księcia, aby na zawsze został u niej. Cesarz chciał zaliczyć młodego bohatera, okrytego już sławą wojenną, w poczet pierwszych panów cesarstwa, oferując mu „ducatum satis magnificum”. Kazimierz odparł jednak, że od matczynego woli dziedzictwo ojcowskie „Et assumptis secum militibus quingentis Polonie fines introivit”307 [I zgromadziwszy przy sobie 305 E.M.C. van Houts, Introduction, [w:] The Gesta Normannorum Ducum of William of Jumièges, Orderic Vitalis and Robert of Torigni, wyd. E.M.C. van Houts, t. I, Oxford 1992, s. LXI–LXV. 306 The Gesta Normannorum Ducum, t. II, ks. VI, rozdz. 8a, s. 58. 307 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 19, s. 44.
187
pięciuset wojowników, wkroczył w granice Polski]. W konsekwencji przyjaźni z cesarzem polski wygnaniec zgromadził w Niemczech znaczną grupę zbrojnych308, gotową pójść z nim do dalekiego kraju – według królowej Rychezy – zamieszkałego przez dziki i perfidny, bo nie do końca chrześcijański lud. Kazimierza upodabnia do Rollona pragnienie zawładnięcia obszarem, który trzeba dopiero podbić, i rezygnacja z ziem otrzymanych z łaski. Obaj bohaterowie – na kartach kronik oczywiście – przeszli analogiczną próbę charakteru. Okazało się, że wyżej cenili sobie posiadanie wojska309 potrzebnego do odzyskania ojcowizny lub zdobycia wyśnionej „ziemi obiecanej” niż nadania ziemskie. W najstarszej kronice normandzkiej rolę „wojska podarowanego” pełni młodzież. Dudo wprost napisał, że młodzi wojownicy zgodzili się pójść za Rollonem, który odtąd stał się ich wodzem. Działo się to za przyzwoleniem Alstemusa. Król akceptował, że część dorastających mieszkańców jego królestwa wyruszy w nieznane, aby w obcych krajach z mieczem w ręku wywalczyć dla siebie życiową szansę. Jednocześnie władca Anglów zadzierzgiwał i podtrzymywał w ten sposób przyjaźń z wodzem Daków/Duńczyków. Wzmianki o młodych Anglach podąża308 W
drodze zupełnie pozaźródłowych domysłów upatrywano w niej drużynę zabraną przez uciekającego z kraju Kazimierza albo najemników, którzy rychło poszli w rozsypkę – H. Łowmiański, Początki Polski, t. VI: Polityczne i społeczne procesy kształtowania się narodu do początku wieku XIV, cz. 1, Warszawa 1985, s. 79; M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej od połowy X wieku do 1138 roku, s. 216–217. 309 T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla, cz. 2, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, t. XX, 1955, z. 1–4, s. 71–75, uważał wojowników wziętych przez Kazimierza z cesarstwa za posiłki wojskowe, natomiast rozmowy księcia z cesarzem i matką uznał za „twór fantazji kronikarza”. Tymczasem wzmianka o wojsku zaciągniętym w Niemczech ściśle wiąże się z obrazem relacji bohatera z dostojnym monarchą i Rychezą. Rozdzielanie tych informacji i uwiarygodnianie jednej, a deprecjacja drugiej stanowi przykład działania intuicyjnego i uznaniowego. Rozważania Grudzińskiego idą śladem interpretacji wcześniejszych, np. S. Kętrzyński, Kazimierz Odnowiciel (1034–1058), s. 30–31. Skrajnie realistyczną interpretację przekazu Galla zaproponował E. Rymar, Prawnopolityczny stosunek Kazimierza Odnowiciela do Niemiec oraz termin odzyskania przez niego Śląska (1041 r.), „Sobótka”, XLII, 1987, nr 2, s. 144–145. Celem wywodu Rymara było udowodnienie, że Kazimierz nie był trybutariuszem władcy Niemiec.
188
jących za Rollonem zdają się korespondować z wcześniejszym, dotyczącym prehistorii wypraw duńskich na Francję fragmentem kroniki Dudona, gdzie motyw młodzieży bardzo wiele znaczył, napędzał wręcz bieg wypadków. U ludu Daków/Duńczyków, czyli literackich protoplastów Normanów znad Sekwany, co pewien czas nadmierne rozrodzenie się społeczności sprawiało, że w wiek młodzieńczy wkraczało naraz zbyt wielu chłopców. Na to zagęszczenie nakładała się naturalna u młodzieńców dzikość, wojowniczość, krnąbrność i nienasycenie. Społeczeństwo musiało pozbywać się nadmiaru młodzieży. Kwestia niebezpiecznych i destruktywnych junaków organizuje początek narracji Dudona i odgrywa istotną rolę w dwóch pierwszych księgach jego dzieła. Wymuszony exodus młodzieży z ojczyzny, w bardziej realistycznej i historycznej konwencji niż w pierwszej kronice normandzkiej, został przedstawiony przez Kosmasa. Brzetysław II, po wystąpieniu przeciw ojcu, królowi Wratysławowi II, uszedł na Węgry z bydłem, niewolnikami i przede wszystkim z dwoma tysiącami młodzieńców, równie jak on zbuntowanych310. Rzut oka na inne źródła poruszające podobny temat pozwala uznać, że problem jest zawsze ten sam. Autorzy eksponują agresywną wojowniczość młodych, wykraczającą ponad miarę dopuszczalną w osiadłym i uporządkowanym społeczeństwie. Zmieniają się natomiast sposoby przedstawiania wyjścia z sytuacji. Tacyt na przykład wspomniał o germańskiej młodzieży z własnego popędu udającej się na poszukiwanie wojny: „si civitas, in qua orti sunt, longa pace et otio torpeat, plerique nobilium adulescentium petunt ultro eas nationes, quae tum bellum aliquod gerunt”311 [Jeśli gmina312, w której się urodzili, długim pokojem i odpoczynkiem gnuśnieje, liczni szlachetni młodzieńcy z własnej woli udają się do tych ludów, które właśnie prowadzą jakąś wojnę]. Z punktu widzenia tych bohaterów opowieści, którzy potrzebowali wojowników, młodzież – wszystko jedno czy swoja, czy obca – była dobrem bezcennym. W Dziejach rzymskich Ammian Marcelin pokazał, jak sarmaccy Limiganci podstępnie bronili się przed atakiem 310
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 43–48, s. 148–155. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 14, s. 72. 312 Ibidem, s. 73 – Tomasz Płóciennik tłumaczy „civitas” jako „plemię”. 311 P.
189
rzymskim. Barbarzyńcy, udając gotowość całkowitego podporządkowania się cesarzowi Konstancjuszowi, przedstawili propozycje, które miały usatysfakcjonować Rzymian – „tributum annuum delectumque validae iuventutis et servitium spoponderunt”313 [coroczny trybut i pobór mocnej młodzieży i służbę przyrzekli]. Ammian zasugerował, że możliwość zaciągania walecznych młodzieńców do armii rzymskiej, obok trybutu i niewolników, zadowalała cesarza i stanowiła rękojmię pokojowych z nim stosunków. Przedmiotowe traktowanie młodzieży uwidacznia się również w dwóch najstarszych opowieściach o tragicznej sytuacji w Brytanii po odejściu legionów rzymskich. Gildas (VI w.) w następujący sposób tłumaczył bezradność Brytów wobec ataków Piktów i Szkotów: „Exin Britannia omni armato milite, militaribus copiis, rectoribus licet immanibus, ingenti iuventute spoliata, quae comitata vestigiis supra dicti tyranni domum nusquam ultra rediit...”314 [Potem Brytania została ograbiona z każdego uzbrojonego wojownika, z mnóstwa żołnierzy, zarówno możnych, jak okrutnych, z ogromnej ilości młodzieży, która podążywszy za wyżej wymienionym tyranem, nigdy więcej do domu nie wróciła]. Tym, kto według Gildasa wyprowadził młodych Brytów z ojczyzny, był Maximus, wódz uzurpujący sobie purpurę cesarską315. U Bedy Czcigodnego, opowiadającego na nowo tę samą historię, emigracja rwących się do boju junaków stanowiła efekt działalności wielu bezimiennych tyranów, a młodzież wprost nazwana została ich łupem („Exin Britannia in parte Brettonum omni armato milite, mili313 Ammianus Marcelinus, t. I, ks. XVII, rozdz. 13 (3), s. 382. Lech A. Tyszkiewicz starał się przedstawić dodatkowe argumenty wspierające występującą w dawniejszej literaturze hipotezę, że Sarmaci Limiganci byli w istocie Słowianami – L.A. Tyszkiewicz, Słowianie w historiografii antycznej do połowy VI wieku, s. 112–127. 314 Gildae Sapientis de excidio et conquestu Britanniae, wyd. T. Mommsen, Monumenta Germaniae Historica, Auctores Antiquissimi, t. XIII, Berolini 1898, rozdz. 14, s. 33. 315 Historyczność Gildasowej wizji Maximusa uprowadzającego całe wojsko z Brytanii jest przedmiotem dyskusji historyków, zob. np.: E.A. Thompson, Gildas and the History of Britain, „Britannia”, 10, 1979, s. 205–206; M.G. Jarrett, Magnus Maximus and the End of Roman Britain, „Transactions of the Honourable Society of Cymmrodorion”, 1983, s. 30.
190
taribus copiis uniuersis, tota floridae iuuentutis alacritate spoliata, quae tyrannorum temeritate abducta nusquam ultra domum rediit, praedae tantum patuit, utpote omnis bellici usus prorsus ignara...”)316. Znamienne, że w obu wersjach historii Brytania bezpowrotnie utraciła walecznych młodzieńców. Stereotyp krewkich chłopców migrujących w poszukiwaniu wojny nie przewidywał powrotu do rodzinnego kraju. Czasowo i przestrzennie bliższe Gallowi Anonimowi, Thietmarowi i Widukindowi jest świadectwo Wasylka trembowelskiego. Oślepiony kniaź miał powiedzieć popowi Wasylowi, relacjonując swoje dawne zamysły: „реку брату своему Володареви и Давыдови: дайта ми дружину свою молотшюю, а сама пийта и веселитася. И помыслих: на землю Лядьскую наступлю на зиму и на лѣто”317 [Powiem bratu mojemu Wołodarowi i Dawidowi: dajcie mi drużynę swoją młodszą, a sami pijcie i weselcie się. I pomyślałem: na ziemię lacką napadnę na zimę i lato]. Według przedstawionego w opowieści planu Wasylka „młodsza drużyna” braci powinna była zostać mu podarowana. Trzeba przyznać, że kompania junaków szczególnie dobrze nadawała się do realizacji dalekosiężnych i długotrwałych przedsięwzięć wojennych kniazia oraz pasowała do reszty wojska Wasylkowego złożonego z koczowniczych Berendajów, Pieczyngów i Torków. Razem stworzyliby dziką, zajadłą armię, upragnione narzędzie w ręku kniazia, któremu – jak sam twierdził – serce radowało się na myśl o walce. Po całorocznej wyprawie na Polskę Wasylko chciał udać się nad Dunaj i przyprowadzić stamtąd Bułgarów. Następnym przeciwnikiem spragnionego sławy wojennej kniazia mieli być Połowcy318. Powieściowy Wasylko spodziewał się, że pomysł wyprowadzenia bitnej młodzieży poza granice ziem ruskich i zajęcie jej ciągłą walką z wrogami zewnętrznymi przypadnie do gustu innym książętom. 316 Venerabilis Bedae Historia ecclesiastica gentis Anglorum, wyd. G. Spitzbart, t. I, Darmstadt 1982, t. I, ks. I, rozdz. 12, s. 50; W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800), s. 299–300. 317 Повесть временных лет, rok 6605 (1097), s. 176. 318 Ibidem.
191
*** Niniejszy podrozdział można podsumować hipotezą. Być może lepszym od dotychczasowych319 wyjaśnieniem sprawy „wojska podarowanego” jest połączenie jej z wątkiem młodych wojowników często obecnym w kronikach średniowiecznych. Dziejopisarze widzieli w młodzieńcach żywioł aspołeczny i w zasadzie usytuowany na zewnątrz społeczeństwa. Bezpańskich watah junaków należało się pozbyć, gdyż nie uznawały one niczyjej władzy i w związku z tym wszystkim zagrażały. Dla ustabilizowanej wspólnoty oraz jej władcy młodzieńcy byli nieludzcy i nie swoi. Nikt nie czuł się z nimi związany, więc szczególnie nadawali się na podarunek dla obcego wodza czy władcy, z którym zawierano przyjazne stosunki, albo na dar dla kogoś wysyłanego na daleką wyprawę. Bezpańskość młodzieży implikowała przedmiotowy do niej stosunek. Wydaje się, że autorzy – nawet ci pokrótce wspominający o dawaniu komuś zbrojnego oddziału – nawiązywali też do obiegowych wyobrażeń o młodzieży zawsze chętnie relegowanej poza granice ekumeny i zawsze chętnie idącej za obcym bohaterem w nieznane, na spotkanie wojny i przygody. W bardziej rozwiniętych fabułach, ale opartych na podobnym szkielecie i operujących analogicznymi motywami, to właśnie młodzi chłopcy – często na tę okazję specjalnie uzbrojeni i wyposażeni – stają się obiektem nadania, czyli „wojskiem podarowanym”. 319 Zob. np. T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym..., s. 304–305 (o młodszej drużynie Włodzimierza i Dawida, która miała być podarowana Wasylkowi).
ROZDZIAŁ III
PRZEMIANA MŁODZIEŃCZEGO BOHATERA W WIELKIEGO WŁADCĘ
1. DOJRZAŁE FORMY DZIAŁAŃ WOJENNYCH Przedstawiając dokonania nastoletniego Bolesława Krzywoustego, Gall Anonim podporządkował swój wykład czytelnej idei. Główny bohater na każdym etapie swojego życia miał prezentować się jako wojownik wyjątkowy. Bolesław przyszedł na świat pod auspicjami św. Idziego i z tego powodu zawsze zwyciężał. Od najwcześniejszego dzieciństwa zapuszczał się więc na terytoria wrogów. Jako małe dziecko, niepotrafiące jeszcze samodzielnie dosiąść konia, brał udział w wyprawach wojennych i przynosił szczęście wojsku, któremu towarzyszył. Kiedy tylko podrósł, wziął sprawy w swoje ręce i zaczął dawać dowody osobistej dzielności. Bitnemu chłopcu obca była bowiem gnuśność. Anonim poddał swojego bohatera ciężkiej próbie. Kazał mu zdobywać wojenne szlify w grupie rówieśników, dzięki czemu sukcesy Bolesława stawały się jeszcze bardziej efektowne. Tylko wielkie brawurowe wyczyny i prawdziwie spektakularne popisy męstwa mogły robić wrażenie na junackim audytorium i pozwalały objąć przywództwo młodzieżowej watahy. Na kartach Gesta ducum... Krzywousty musiał wyróżniać się bitewnym zapałem, krwiożerczością, odwagą, nawet na tle wojowniczych rówieśników. Opowieść o początku wojennej kariery Bolesława III niczym nie odbiega od typowych dziejopisarskich prezentacji innych młodych książąt w analogicznych sytuacjach. Jeszcze raz przytoczę analizowany w poprzednim rozdziale fragment dzieła Galla: „Interea Bolezlauus, Martialis puer, viribus et etate crescebat, nec ut assolet etas puerilis luxui vel vanitatibus intendebat, sed ubicumque hostes predas agere sentiebat, illuc inpiger cum coequevis iuvenibus properabat et plerumque furtim cum paucis terram hostium introibat, villisque combustis 193
captivos et predam adducebat1 [„Tymczasem Bolesław, chłopiec Marsowy, rósł w siły i wiek, i nie dbał o zbytek i marności, jak ma w zwyczaju wiek chłopięcy, lecz gdziekolwiek wrogowie chcieli brać zdobycz, tam gorliwy z młodzieńcami-rówieśnikami spieszył i często potajemnie z małym oddziałem na ziemie wrogów wkraczał i spaliwszy wsie, jeńców oraz zdobycz uprowadzał”]. Książę-chłopiec, „syn Marsa”, ciągle szukał okazji do walki, tropiąc nieprzyjaciół wkradających się w granice Polski. Ponadto z rówieśnikami skrycie napadał na obce kraje, paląc wsie, grabiąc dobra i uprowadzając jeńców. Anonim retorycznie zasugerował, że zazwyczaj „etas puerilis luxui vel vanitatibus intendebat”. Sens wypowiedzi wydaje się jasny. Trzeba było odróżnić młodego księcia od innych, pokazać jego wyjątkowość. Z tego samego powodu, już u progu opowieści o dziarskim dzieciństwie Krzywoustego, dziejopisarz wspomniał szlachetnych chłopców bawiących się psami i sokołami2. Uczynił tak tylko po to, żeby wskazać na wyższość upodobań Bolesława, który wolał wyprawy wojenne, a gdy szedł polować, to w pojedynkę i na grubego zwierza. Ideał młodego, wojowniczego księcia, choć powtarzany na każdym kroku i przenoszony na całe rzesze młodzieńców bądź młodzież w ogóle, zawsze zakładał ekskluzywizm bohatera czynem wybijającego się ponad innych. Potrzeba pokazywania, jak Krzywousty podczas działań wojennych pod każdym względem wyprzedzał o parę kroków swoich rówieśników i towarzyszy walki, stanowi idée fixe drugiej księgi Gesta ducum... Uprzedzając wyniki analizy kolejnych fragmentów Gallowego dzieła, można zauważyć, że w toku narracji kronikarz wzbogacał wizerunek księcia-chłopca, czyli wojownika dzikiego i szalonego, o elementy zaczerpnięte z arsenału literackich środków pozwalających skonstruować obraz wielkiego władcy na wojnie. W tym samym rozdziale, w którym Bolesław, wówczas jeszcze „Martialis puer”, jest przedstawiany jako zapamiętały zabijaka i łupież1 Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K.
Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, ks. II, rozdz. 13, s. 78. 2 Ibidem, rozdz. 9, s. 76.
194
ca, pada pod jego adresem określenie: „puer etate, senex probitate”3 [chłopiec wiekiem, starzec prawością]. Ten popularny frazes, często przywoływany w literaturze starożytnej i średniowiecznej w celu pokazania bohatera wyprzedzającego zwyczajny bieg ludzkiego wieku4, zdaje się zapowiadać wątek przemiany Krzywoustego w wielkiego władcę. Świetnie rokujący młodzieniec, umiłowany przez „principes”, którzy pokładali w nim nadzieję na przyszłość, już w następnej odsłonie swoich przygód w drugiej księdze Gesta ducum... zaczął nieco inaczej niż dotychczas poczynać sobie z wrogami. Gall zauważył, że kiedy Bolesław zaatakował gród Meczirecze5 i zdobył go szturmem, „iam evidencius famam sui nominis propalavit”6 [już wyraźniej sławę swojego imienia ujawnił]. Jawne poszukiwanie sławy wojennej wiązało się ze zdobywaniem grodów. Nie ma wątpliwości, że atakowanie warowni przed przystąpieniem do grabieży przewyższało dotychczasowe, „chłopięce” formy wojowniczej aktywności, czyli napadanie na wsie w celach łupieżczych. Taki wniosek jednoznacznie wynika z komentarza Anonima, sformułowanego przy okazji prezentowania kolejnej pomorskiej kampanii „niestrudzonego chłopca”, „Qui regionem barbarorum subiugare concupiscens, predas agere prius vel incendia facere non conatur, sed eorum municiones vel civitates obtinere vel destruere meditatur”7 [Który pragnąc ujarzmić kraj barbarzyńców, nie 3 Ibidem, rozdz. 13, s. 78. B. Kürbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. R. Heck, Wrocław 1975, s. 201. Kürbis tłumaczyła „probitas” jako „rzetelność”. 4 A. Guriewicz, Problemy średniowiecznej kultury ludowej, tłum. Z. Dobrzyniecki, Warszawa 1987, s. 39; E.R. Curtius, Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, tłum. A. Borowski, wyd. II, Kraków 1997, s. 107–114; T.C. Carp, “Puer senex” in Roman and Medieval Thought, „Latomus. Revue d’Études Latines”, XXXIX, 1980, fasc. 3, s. 736–739; G. Kreutzer, Der puer-senex-Topos in der altnordischen Literatur, „Skandinavistik”, 16, 1986, 2, s. 134–145; L. Shopkow, History and Community. Norman Historical Writing in the Eleventh and Twelfth Centuries, Washington D.C. 1997, s. 87. 5 Identyfikowany z Międzyrzeczem. Wyprawa datowana na 1097 r. – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze państwa wczesnopiastowskiego, „Kwartalnik Historyczny”, CVII, 2000, nr 2, s. 28. 6 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 14, s. 78. 7 Ibidem, rozdz. 15, s. 79.
195
usiłował najpierw zbierać zdobyczy lub czynić pożarów, lecz przygotowywał się do zdobywania albo burzenia ich twierdz i miast]. Krzywousty więc – w narracji Anonima – jeszcze jako chłopiec niepasowany poszedł śladami Chrobrego i zaczął praktykować zasady wojny „królewskiej”, to znaczy rabował dobra przeciwnika dopiero po jego pokonaniu. Ceną występowania w roli wielkiego władcy było zaniechanie możliwości natychmiastowego wzbogacenia się oraz nieumiarkowanego siania śmierci, zniszczenia i pożogi. Gall Anonim jeszcze wyraźniej pokazał dojrzałość Krzywoustego w epizodzie pierwszej wyprawy na Białogard, przeprowadzonej – sądząc z kolejności epizodów składających się na księgę drugą – po śmierci Władysława Hermana8. Na początku, we wprowadzeniu do tematu, dowiadujemy się, że książę, określony jako „novus miles” – czyli wojownik świeżo pasowany9, zaczął wrogów „provocare”, a więc wyzywać do walki. Odnosząc to do uprzednich obyczajów bohatera Gesta ducum..., można stwierdzić zmianę. Już nie tylko skryte napaści, potajemne wypady na terytoria wroga, ale również wojny otwarte i wypowiedziane znalazły się w programie działań Bolesława. W Powieści minionych lat w podobny sposób została przedstawiona przemiana Światosława, syna Igora. Latopisarz znacznie zwięźlej opracował wojowniczą karierę kniazia. Najpierw, o czym już była mowa, pokazał jego, i jemu podobnych wojowników, wśród trudów i niewygód, krążącego niczym „pardus”, śpiącego pod gołym niebem, gardzącego zbytkiem, jedzącego pieczone mięso (a nie gotowane). Jak celnie zauważył Walter K. Hanak „The preceding entry for 964 views him not as a disciplined commander of a large army, but as a Varangian renegade who moved about like a snow leopard and surrounded himself with a small, select retinue of brave warriors as undisciplined in the skills of organized warfare as himself”10. Zaraz potem w Powieści 8 Ibidem,
rozdz. 22, s. 89; datowanej w związku z tym na 1102 r. – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze..., s. 28. 9 O znaczeniu pasowania jako rytu wprowadzającego w dorosłość – Z. Dalewski, Pasowanie na rycerza książąt polskich we wcześniejszym średniowieczu: znaczenie ideowe i polityczne, „Kwartalnik Historyczny”, CIV, 1997, 4, s. 15–35. 10 W.K. Hanak, The Infamous Svjatoslav: Master of Duplicity in War and Peace?, [w:] Peace and War in Byzantium. Essays in Honor of George T. Dennis S.J., wyd.
196
zamieszczono następującą informację: „И посылаше къ странамъ, глаголя: Хочю на вы ити”11 [I posyłał do krajów, mówiąc: Chcę na was iść]. Światosław więc uprzedzał wrogów, że zamierza ich zaatakować – wypowiadał im wojnę niczym wielki władca12. Dalszy ciąg opowiadania to pasmo zwycięskich wypraw na sąsiednie ludy, rozpisanych na kolejne lata. Najpierw ulegli Chazarowie z chaganem na czele. Pokonawszy ich w walce, Światosław wziął gród chazarski – Białą Wieżę. Powieściowa narracja sugeruje, że warownia była stolicą Chazarów i tracąc ją, ponieśli oni całkowitą klęskę13. Przy okazji Światosław podporządkował sobie Jasów i Kasogów. Następnie zostali zwyciężeni Wiatycze i zmuszeni do płacenia daniny. Potem kniaź wyprawił się nad Dunaj, na Bułgarów. Po odniesieniu zwycięstwa zdobył osiemdziesiąt grodów z Perejasławcem na czele. To ostatnie miasto pełniło w Powieści funkcję stolicy Bułgarów i w nim ruski kniaź osiadł. Tam pobierał dań od Greków14. Nieco później, w rozmowie z Olgą, pojawia T.S. Miller, J. Nesbitt, Washington 1995, s. 138–151, http://www.deremilitari.org/RESOURCES/ARTICLES/hanak.htm (15.09.2007). 11 Повесть временных лет, wyd. Д.С. Лихачев, t. I, red. В.П. АдриановаПеретц, Москва–Ленинград 1950; rok 6472 (964), s. 46. 12 A.A. Шахматовъ, Разысканiя о древнйшихъ русскихъ лтописныхъ сводахъ, С.-Петербургь 1908, s. 118–119; П.П. Толочко, Дворцовые интриги на Руси, Киeв 2001, s. 7; R.L. Fisher Jr., Indo-European Elements in Baltic and Slavic Chronicles, [w:] Myth and Law among the Indo-Europeans. Studies in Indo-European Comparative Mythology, wyd. J. Puhvel, Berkeley–Los Angeles–London 1970, s. 154. 13 Część badaczy uległa tej sugestii, uznając, że wyprawa w 965 r. doprowadziła do upadku Chazarii (np.: L. Leciejewicz, Nowa postać świata. Narodziny średniowiecznej cywilizacji europejskiej, Wrocław 2000, s. 398; V.Ya. Petrukhin, The decline and lagacy of Khazaria, [w:] Europe around the Year 1000, wyd. P. Urbańczyk, Warszawa 2001, s. 113–114). Przegląd literatury i argumenty przeciwko takiej tezie przedstawia: G. Rostkowski, Wyprawa Światosława na Chazarię w 965 r. i jej następstwa, „Przegląd Historyczny”, XCII, 2001, z. 3, s. 269–283. Uwzględniając wywód Grzegorza Rostkowskiego, można zauważyć, że wzmianka Powieści o wyprawie Światosława na Chazarów jest sztuczną konstrukcją historiograficzną, narzucającą obraz kniazia rozbijającego w puch sąsiednie państwa i przejmującego po nich schedę. 14 Повесть временных лет, lata 6473–6475 (965–967), s. 47. Rekonstrukcja kampanii na podstawie źródeł bizantyńskich: A. Poppe, Svjatoslav the Glorious and the Byzantine Empire, [w:] Byzantium, New Peoples, New Powers: The Byzantino-Slav Contact Zone from the Ninth to the Fifteenth Century, red. M. Kaimakamova, M. Salamon, M. Smorąg Różycka, Cracow 2007, s. 133–138; J. Bonarek, Przyczyny i cele
197
się „oświadczenie” Światosława w sprawie Perejasławca. Kniaź powiedział matce, że woli naddunajski gród od Kijowa. Powodem były liczne dobra napływające do Perejasławca ze wszystkich stron świata: złoto, pawłoki, wino, owoce, srebro, konie, skóra, wosk, miód, czeladź. Obfitość bogactw skłoniła kniazia do osiedlenia się tam i do nazwania grodu „środkiem własnej ziemi”15. Wielkość Światosława opisana została w sposób dobrze znany Gallowi Anonimowi. Kniaź rozpoczynał (w epickim ujęciu kolei jego życia) jako zapamiętały koczownik16, gardzący nawet namiotem i wyrzekający się wymyślnie przygotowywanych potraw. Punkt dojścia wyznaczał Perejasławiec nad Dunajem, stolica pokonanych Bułgarów, gród bajecznie bogaty. Światosław, ustanawiając w mieście opływającym we wszelkie dostatki ośrodek własnego władztwa, stał się podobny do Chrobrego, który – według Anonima – „nec libenter in tentoriis sicut Numida, vel in campis, sed in civitatibus et castris frequentius habitabat”17 [niechętnie mieszkał w namiotach lub na polach niczym Numida, lecz częściej w miastach i grodach]. Również w prowadzeniu wojny kniaź przypominał wielkiego Bolesława. Lakoniczne zapiski o trzech bataliach w latach 965–967 z żelazną konsekwencją przestrzegają właściwej dostojnym władcom kolejności poczynań wojennych. Zwycięstwo nad przeciwnikiem otwiera drogę do stolicy, zawładnięcie bułgarskich wypraw Świętosława a polityka Bizancjum w latach sześćdziesiątych X wieku, „Studia Historyczne”, XXXIX, 1996, z. 3 (154), s. 296. 15 Повесть временных лет, rok 6477 (969), s. 48; J. Banaszkiewicz, Jedność porządku przestrzennego, społecznego i tradycji początków ludu. (Uwagi o urządzeniu wspólnoty plemienno-państwowej u Słowian), „Przegląd Historyczny” LXXVII, 1986, z. 3, s. 448–449; J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, wyd. II, Wrocław 2002, s. 350. 16 А.Л. Никитин, Основания русской истории. Мифологемы и факты, Москва 2001 http://www.gumer.info/bibliotek_Buks/History/nikit/08.php (4.06.2008); W. Duczko, Ruś wikingów. Historia obecności Skandynawów we wczesnośredniowiecznej Europie Wschodniej, tłum. N. Kreczmar, Warszawa 2006, s. 179. 17 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 12, s. 32. R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima, zw. Gallem, „Roczniki Humanistyczne”, L, 2002, z. 2, s. 10. Kras uważał, że informacje o trybie życia Numidów Gall zaczerpnął z Wojny Jugurtyjskiej Sallustiusza. Zob. też K. Modzelewski, Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego, wyd. 2, Poznań 2000, s. 25.
198
stolicą i innymi grodami pozwala przechwycić tamtejsze bogactwa i nałożyć dań na pokonanych oraz ich sąsiadów. Opowieści o wojnach Światosława i ekspedycjach Krzywoustego na Pomorze w podobny sposób prezentują zdobywcze aspiracje władców. Już pierwszy atak Bolesława na Białogard okazał się uderzeniem w sam środek ziemi wrogów („penetravit meditullium patrie paganorum”). Jakby tego było mało, Anonim określił zaatakowany gród jako „urbem regiam et egregiam”18 [miasto królewskie i wspaniałe], a potem pochwalił wielość jego mieszkańców i bogactw. Po zdobyciu warownia została zniszczona, czyli Bolesław zachował się tak samo jak Władysław Herman, który ujarzmiwszy Pomorze, kazał zniszczyć umocnienia w środku kraju19. Natomiast Kołobrzeg – kolejny cel ataku Krzywoustego – położony na morskim wybrzeżu, co dziejopisarz z upodobaniem podkreślał, to gród sławny i znakomity. W chwili polskiego szturmu20 przebywał w nim książę Pomorzan, ale na wieść o napaści chyłkiem się wymknął. Oczywiście Kołobrzeg także obfitował we wszelkie bogactwa, między innymi te, które pochodziły z morza21. Czytając relacje Anonima z wypraw na północ, trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości co do zamiarów przypisywanych księciu. Bolesław, chadzając na Białogard i Kołobrzeg, zamyślał już opanowanie całego nadmorskiego kraju, a przynajmniej tak rzecz przedstawił dziejopisarz. Szczególnie wymowne jest tutaj zachowanie władcy Po18
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 22, s. 89. O „białych grodach” jako miejscach związanych z władzą zwierzchnią – J. Banaszkiewicz, Jedność porządku przestrzennego..., s. 463–464. Wydaje się, że Anonim nazwał Białogard „urbs regia”, kierując się raczej ogólną zasadą kojarzenia „białych grodów” z miejscem stołecznym i królewskim niż wspomnieniem o konkretnym mieście, jak chciał T. Jasiński, O pochodzeniu Galla Anonima, Kraków 2008, s. 86–89. 19 Zob. rozdz. I. Trudno traktować najazd na Białogard jako wyłącznie łupieski (tak np. J. Powierski, B. Śliwiński, K. Bruski, Studia z dziejów Pomorza w XII w., Słupsk 1993, s. 25). W literaturze naukowej nierzadko przedstawiano wszystkie opisane przez Galla wyprawy Krzywoustego na Pomorze jako rejzy pozbawione głębszego zamysłu politycznego, np. K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1975, s. 139–140. 20 Pierwszy atak Krzywoustego na Kołobrzeg, datowany na 1103 r. – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze..., s. 28. 21 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 28, s. 96.
199
morza, który upodobnił się do „króla” Rusinów (przeciwnika Chrobrego), ponieważ uciekł, niejako ustępując miasto Krzywoustemu. Już w tym momencie lektury księgi drugiej Gesta ducum... można stwierdzić, że cele wypraw bohaterskiego młodzieńca podlegają gradacji dobrze oddającej kolejne etapy monarszej kariery. Książę-chłopiec skrycie napadał na wsie w sąsiednich krajach. Jako młody władca prowincji wrocławskiej, ale jeszcze niepasowany na dorosłego wojownika, Krzywousty szturmował nieprzyjacielskie grody. Po pasowaniu natomiast, a zwłaszcza kiedy po śmierci ojca zawładnął połową polskiego królestwa, postawił sobie zadanie opanowania największych i najbogatszych miast położonych w samym centrum wrogiego kraju. Dojrzałość działań Krzywoustego pod Kołobrzegiem ilustrują dalsze szczegóły. Dzień przed atakiem – Gall skrzętnie zanotował, że był to piątek – cały oddział Polaków przystąpił do komunii. Natomiast „Precedenti nocte Bolezlauus officium fieri sancte Marie constituit, quod postea usu pro devotione retinuit”22 [Poprzedniej nocy Bolesław postanowił, aby odprawione były modlitwy do świętej Marii, co potem jako praktykę pobożną utrzymał]. Tak samo zachował się ulubiony władca Mistrza Wincentego – Kazimierz Sprawiedliwy23. Po trzydniowym marszu przez puszczę graniczną oddzielającą pogańskie plemię Połekszan od świata, wkroczywszy na ziemię nieprzyjaciół, czwartego dnia przed świtem książę rozkazał biskupowi płockiemu odprawić mszę i przyjął wraz z wojskiem komunię. Przy tej okazji Kadłubek nadał wyprawie wyraźnie krucjatowy sztafaż, nazywając Połekszan Saladynistami24. Nie można mieć wątpliwości, że intencją dziejopisa22
Ibidem, s. 95. Kadłubka do Kazimierza można stwierdzić bez względu na wątpliwości, jakie wzbudza teza (ugruntowana w starszej literaturze przedmiotu), że Sprawiedliwy był inspiratorem czy wręcz zleceniodawcą dzieła Kadłubka – J. Bieniak, Mistrz Wincenty o współczesnych mu Piastach, [w:] Europa Środkowa i Wschodnia w polityce Piastów, red. K. Zielińska-Melkowska, Toruń 1997, s. 33–61. Z Bieniakiem polemizował E. Skibiński, Mieszko czy Kazimierz? W sprawie sporu o inspiratora mistrza Wincentego, [w:] Nihil superfluum esse. Prace z dziejów średniowiecza ofiarowane Profesor Jadwidze Krzyżaniakowej, red. J. Strzelczyk, J. Dobosz, Poznań 2000, s. 167–174. 24 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, wyd. M. Plezia, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. XI, Kraków 1994, ks. IV, rozdz. 19, s. 166. 23 Sentyment
200
rza, tworzącego opis praktyk religijnych w obozie wojskowym, było przydanie monarszego splendoru Kazimierzowi. Zresztą opowieść o wyprawie na Prusy kończy się prezentacją innego gestu, zaczerpniętego z zasobu typowych czynów przypisywanych wielkim władcom: Sprawiedliwy wspaniałomyślnie wybaczył wziętym do niewoli wrogom, chociaż ci wcześniej podstępnie go oszukali25. Uświęcenie przygotowań do walki doskonale nadaje się na element wizerunku dojrzałego monarchy. Wieść o zwyczajowo odprawianych praktykach religijnych na podobnej zasadzie pojawia się w opowieści o kniaziu Światopełku, synu Iziasława. Za młodu, tuż po wstąpieniu na tron kijowski, nierozważnie wszczął on wojnę z Połowcami. Starsi i mądrzejsi radzili mu, żeby nie prowokował pogan. Kniaź wolał słuchać głupszych i postanowił pójść na Połowców ze swoim oddziałem siedmiuset otroków, czyli młodych wojowników. W tekście Powieści lekkomyślność Światopełka została bardzo wyraźnie zaznaczona dzięki odpowiednim i wymownym określeniom grup wpływających na decyzje władcy Kijowa. Kniaź nie posłuchał wielkiej i starej drużyny ojca i stryja („не здумавъ с болшею дружиною отнею и стрыя своего”), ponieważ wolał wyruszyć na wyprawę z siedmiuset młodzieńcami („отрокъ своих 700”)26. Liczna grupa mądrych, ostrożnych i doświadczonych starców została przeciwstawiona garstce junaków. O głupocie Światopełka świadczy także przypisana mu w opowieści chwiejność. Kniaź najpierw uwięził połowieckich wysłanników proszących o przedłużenie pokoju. Kiedy w związku z tym koczownicy zaatakowali Ruś i oblegli Torczesk, władca Kijowa uwolnił posłów, licząc, że przywróci w ten sposób przyjazne stosunki, które sam potargał. Połowcy nie chcieli już jednak pokoju27. Wojna stała się nieunikniona. Światopełk przywołał na wyprawę innych Rurykowiczów. Przed Szerzej o związkach tego passusu z ideologią krucjat – M. Gładysz, Wyprawa jaćwińska Kazimierza Sprawiedliwego w relacji mistrza Wincentego. Przyczynek do recepcji haseł krucjatowych w XII-wiecznej Polsce, [w:] Rycerstwo Europy środkowo-wschodniej wobec idei krucjat, red. W. Peltz, J. Dudek, Zielona Góra 2002, s. 59–67. 25 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. IV, rozdz. 19, s. 168. 26 Повесть временных лет, rok 6601 (1093), s. 143. 27 Ibidem.
201
wymarszem kniaziowie zdążyli się pokłócić i dopiero interwencja roztropnych mężów przywróciła chwiejną zgodę. Tak feralnie rozpoczęta ekspedycja zakończyła się straszliwą klęską Rusi pod Trypolem. Połowcy przystąpili do systematycznego pustoszenia ziemi ruskiej. Mnich-latopisarz w długim wywodzie wyjaśnił, że zwycięstwo koczowników postrzegać należy w kategoriach kary Bożej, zesłanej na grzesznych chrześcijan28. Przez kilkanaście lat panowania Światopełk Iziasławowicz – na kartach latopisu – zmienił się nie do poznania29, co miało znaczący wpływ na jego powodzenie wojenne. W zapiskach dotyczących pierwszych lat XII w. Powieść minionych lat donosi o całej serii klęsk zadanych Połowcom. W trakcie starcia, do którego doszło w maju 1107 r., Rusinom wystarczyło krzyknąć, aby poganie uciekli, nie rozwinąwszy nawet swojego sztandaru. Zaraz po bitwie zwycięski „Святополкъ же приде в Печерьскый манастырь на заутреню на Успенье святыя богородица, и братья цѣловаша и с радостью великою, глаголюще, яко врази наша побѣжени быша, молитвами святыя богородица и святаго отца нашего Феодосья. Такъ бо обычай имяше Святополкъ: коли идяше на войну, или инамо, толи поклонивъся у гроба Феодисиева и молитву вземъ у игумена, ту сущаго, то же идяше на путь свой”30 [Światopełk zaś przyszedł do klasztoru pieczerskiego na jutrznię w Zaśnięcie świętej Bogurodzicy i bracia całowali [go] i z wielką radością mówili, że nasi wrogowie zostali zwyciężeni modlitwami świętej Bogurodzicy i świętego ojca naszego, Teodozego. Bo taki miał zwyczaj Światopełk: kiedy szedł na wojnę albo gdzie indziej, to kłaniał się u grobu Teodozego i wziąwszy modlitwę tutejszego ihumena, szedł swoją drogą]. Z historii wojen z Połowcami, prowadzonych przez Światopełka, wynika morał, że nadzieję zwycięstwa pokła28 Ibidem,
s. 143–147; I. Moroz, The Idea of the Holy War in the Orthodox World (On Russian Chronicles from the Twelfth-Sixteenth Century), „Quaestiones Medii Aevi Novae”, 4, 1999, s. 48–49. 29 Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 100–102. Lichaczew tłumaczył tę zmianę poprawą (pierwotnie fatalnych) stosunków kniazia z klasztorem pieczerskim. 30 Повесть временных лет, rok 6615 (1107), s. 186–187.
202
dać trzeba w Bogu, a nie tylko we własnym męstwie. Obchodzenie uroczystości religijnych przed bitwą pojawia się również w drugim ruskim epizodzie Gallowego panegiryku ku czci Chrobrego. Mimo wymiany gróźb i wyzwisk między władcami Polski i Rusi, po której w zasadzie można by się spodziewać natychmiastowego starcia, akcja opowiadania zwalnia. Następnego dnia wypadało bowiem święto i Wielki król pragnął je celebrować wspaniałą ucztą ze swoimi ludźmi, bitwę zaś zamierzał stoczyć dopiero potem31. Obraz Krzywoustego modlącego się i przyjmującego komunię przed walką z poganami świetnie kontrastuje z młodzieńczymi dokonaniami tego księcia. W opowieści o zajściach mających miejsce w dniu poświęcenia kościoła (analizowanej w poprzednim rozdziale) Bolesław chłopak poszedł do lasu, rezygnując ze świętowania konsekracji nowej świątyni i uroczystości czyichś zaślubin. Do bitwy z Pomorzanami przystąpił ogarnięty wojowniczym szałem, złakniony krwi wroga. Działając impulsywnie, dał się wrogom wciągnąć w zasadzkę. Walcząc, nie baczył na straty we własnych szeregach32. Zupełnie inaczej przedstawione są poczynania dojrzalszego już Bolesława pod Kołobrzegiem. Wprawdzie poranny szturm na miasto przeprowadzony został z zaskoczenia i wiązał się z ryzykowną przeprawą przez rzekę, ale jednocześnie książę zadbał o zabezpieczenie tyłów i pozostawił w odwodzie dwa oddziały. W chłopięcym emploi Krzywoustego nie było miejsca na taką przezorność, natomiast doroślejszego księcia Anonim mógł pochwalić, wzorując się na Sallustiuszu33, za równie pilne spełnianie obowiązków wojownika i wodza. Bolesław bowiem, kiedy 31 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 10, s. 28–29; M. Cetwiński, „Rex insulsus”
i „parasitis exercitus”, czyli pycha Rusina ukarana (Gall, I, 10; Kadłubek, II, 12), [w:] Europa Środkowo-Wschodnia. Ideologia, historia a społeczeństwo. Księga poświęcona pamięci Profesora Wojciecha Peltza, red. J. Dudek, D. Janiszewska, U. Świderska-Włodarczyk, Zielona Góra 2005, s. 331; T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla. Rozbiór krytyczny pierwszej księgi, cz. 3, „Zapiski Historyczne”, t. XXIII, 1958, z. 1–3, s. 36. Grudziński uznał zwlekanie z rozpoczęciem bitwy za świadectwo nieudolności władcy. 32 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 33, s. 100–102. 33 M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, PAU, Rozprawy Wydziału Historyczno-Filozoficznego, seria II, t. XLVI (ogólnego zbioru t. 71), nr 3, Kraków 1947, s. 125; R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima..., s. 12–13.
203
widział, że w jakimś miejscu siły jego ludzi słabną, natychmiast spieszył tam z pomocą. Czego zaś nie widział, to starał się przewidzieć34. Gallowe opowiadanie o zdarzeniach pod Kołobrzegiem tylko z pozoru toczy się wartko, w rytmie pospiesznych kroków polskich wojowników biegnących ku wałom miasta. Najpierw akcję zatrzymuje niejasna wzmianka o komesie, którego radę wyśmiano. Potem nadszedł czas na przedbitewne przemówienie władcy – pierwsze, które Gall kazał Krzywoustemu wygłosić35. Ten element narracji również budował obraz dojrzałego bohatera. Książę-chłopiec szedł do walki bez słowa. Odezwy do wojska są przeważnie znakiem rozpoznawczym wielkich wodzów. Dość przypomnieć Chrobrego tuż przed starciem z Rusinami wyjaśniającego swoim ludziom zasady zdobywania sławy wojennej36. To władca-wódz wiedział, o co toczy się walka, i tylko on mógł wyjaśnić wojownikom sens stawania do bitwy. Gall Anonim parokrotnie rekapituluje wątki, które ukazują Krzywoustego jako monarchę dojrzałego. Idea wojny zdobywczej powróciła w opowieści o jednej z kolejnych wypraw księcia na Pomorze. „Dux septentrionalis” – bo tym epitetem dziejopisarz zaczął odtąd określać władcę w miejsce młodzieńczego „Martialis puer”37 – znowu zaatakował Białogard i Kołobrzeg38. „Sed quid eundo per terram vel transeundo egerit obmittamus et in medio terre civitatem Albam obsidendam adeamus. Adveniens itaque Bolezlauus ad urbem, que quasi centrum terre medium reputatur, castra ponit, instrumenta parat, quibus levius et minori periculo capiatur”39 [Lecz pomińmy, co uczynił, idąc lub 34 Galli
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 28, s. 96. Ibidem, s. 95. R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima..., s. 12. Kras uważał, że motyw przedbitewnych przemówień pisarze średniowieczni przejęli od Sallustiusza; dokładne porównanie fragmentów mów Bolesława i Katyliny – s. 28. 36 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 24. 37 Trudno zgodzić się z Kazimierzem Limanem, że była to zwykła „variatio sermonis” – K. Liman, Epitety dotyczące osób w Kronice polskiej Anonima Galla, [w:] Ars historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 344. Nowy epitet podkreśla dojrzałość księcia. W tej kwestii zob. rozdz. V. 38 Wielka wyprawa na Pomorze, datowana na 1107 r. – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze..., s. 28, 31. 39 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 39, s. 109–110. 35
204
przechodząc przez kraj, i przejdźmy w środek ziemi pod mające być oblężone miasto Białogard. Bolesław więc, przyszedłszy pod miasto, które uważa się jakby za środek kraju, zakłada obóz, narzędzia szykuje, którymi łatwiej i z mniejszym niebezpieczeństwem ma być zdobyte] miasto. Anonim wyraźnie skrócił perspektywę. Cokolwiek Krzywousty uczynił Pomorzanom, idąc na Białogard, wypada z opowieści, ponieważ ważny jest cel marszruty – sam środek ziemi pomorskiej. Dalszy ciąg przedstawionych zdarzeń równie dobitnie różnicuje postępowanie „północnego księcia” w porównaniu z tym, co kiedyś zwykł był czynić jako „chłopiec Marsowy”. Po dawnym, młodzieńczym wcieleniu bohatera moglibyśmy spodziewać się natychmiastowego szturmu przeprowadzonego z zaskoczenia i bez liczenia się ze stratami. „Dorosły” Krzywousty pragnął wziąć miasto, minimalizując uszczerbek własnej armii, stąd „castrum positum” i „instrumenta parata” do oblężenia. Białogard został zdobyty po kilku dniach. Następnie Krzywousty pociągnął na Kołobrzeg, nad morski brzeg, który u Galla wytycza kolejny znaczący symboliczny punkt geografii Pomorza. Zawładnięcie całą krainą było równoznaczne z opanowaniem przestrzeni od centralnie usytuowanej „Alby” do nadmorskiego „Cholbregu”. Portowe miasto samo poddało się polskiemu władcy. Jak zwykle z grodu wyszedł książę pomorski, ale tym razem nie po to, aby uciec, lecz żeby podporządkować się Bolesławowi40. Wojowniczego Polaka nie zadowoliła kapitulacja przeciwnika. Jakby w obawie, że ktoś może zanegować jego zwycięstwo „Quinque autem Bolezlaus ebdomadis expectando bellum vel querendo per Pomoraniam equitavit, ac totum pene regnum illud sine prelio subiugavit”41 [Bolesław przez pięć tygodni, oczekując lub szukając walki, konno przemierzał Pomorze i prawie całe to królestwo bez bitwy podporządkował]. Poszukiwanie możliwości stoczenia rozstrzygającej walki było stałym punktem Gallowych narracji o wyprawach wojennych „dojrzalszego” Krzywoustego. Przedstawiając wypad na Morawy, podjęty w celu pomszczenia niefortunnej wyprawy zakończonej odrąbaniem 40 Z.
Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, Warszawa 2005, s. 98. 41 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 39, s. 110.
205
ręki komesowi Żelisławowi, dziejopisarz przypisał Bolesławowi dążenie do rozegrania bitwy. Czesi i Morawianie zebrali się nawet, ale tak bali się Polaków, że nie odważyli się zaatakować ani nawet przyszykować zasadzki w jakimś górskim wąwozie. Przy okazji dowiadujemy się od Anonima, że wrogowie byli poinformowani o nadciąganiu polskiego władcy42, który – jak widać – nie miał już zwyczaju działać z zaskoczenia. Według Galla Bolesław odczuwał pragnienie bitwy nawet w dzikim kraju Prusów43: „Igitur in Prusiam, terram satis barbaram, est ingresus, unde cum preda multa factis incendiis, pluribusque captivis, querens bellum nec inveniens, est reversus”44 [Więc do Prus, kraju bardzo barbarzyńskiego, wkroczył, skąd powrócił z licznymi łupami, wznieciwszy pożary, i z wieloma jeńcami, szukając walki, lecz nie znajdując]. Młody Krzywousty, jak pamiętamy, lubował się w potajemnym grabieniu posiadłości wroga i rabowaniu dóbr niczego nieświadomych przeciwników. Anonim ponownie zaznaczył więc, że dorastającemu księciu nagłe napady łupieskie przestały wystarczać45. Zaczął bowiem szukać okazji do bitwy, a właściwie zwycięstwa, które – podobnie jak zdobycie warowni – czyniłoby go panem napadniętego terytorium. Obszerne podsumowanie dojrzałych obyczajów wojennych Krzywoustego pojawia się w porywającej opowieści Galla Anonima o kampanii w Czechach, która zakończyła się bitwą nad Trutiną46. Kronikarz zrelacjonował dwie wyprawy, podjęte w celu osadzenia Borzywoja na tronie czeskim. Najpierw, tuż po opisaniu zmagań Bolesława z Henrykiem V, krótko zrekapitulował przebieg i wynik działań wojennych47, następnie, po przedstawieniu paru innych zdarzeń oraz poinformowa42 Ibidem,
rozdz. 26, s. 93. Wyprawa datowana na 1108 r. – K. Zielińska-Melkowska, Stosunki polsko-pruskie w X–XIII wieku, [w:] Europa Środkowa i Wschodnia w polityce Piastów, red. K. Zielińska-Melkowska, Toruń 1997, s. 184. 44 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 42, s. 111. 45 Inaczej D.A. Sikorski, Galla Anonima wiadomości o Prusach. Próba weryfikacji wybranych hipotez, „Kwartalnik Historyczny”, CX, 2003, nr 2, s. 8, 13. 46 Polityczne okoliczności wyprawy – J. Žemlička, Čechy v dobĕ knížecí (1034– 1198), Praha 1997, s. 134–136. 47 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 17, s. 143–144. 43
206
niu o ponownym wygnaniu Borzywoja z Pragi, skreślił długą epicką narrację o triumfie Krzywoustego nad Czechami48. Na wstępie rozbudowanej opowieści o kampanii roku 1110 Anonim zauważył uderzające podobieństwo poczynań polskiego władcy i Hannibala. Bolesław wkroczył do Czech „sicut ille Romam impugnaturus”49 [tak jak on [Hanibal – P.Ż.], kiedy miał zaatakować Rzym]. To porównanie do antycznego wodza, który targnął się na stolicę świata, zapowiada temat wojny „królewskiej”. Przejście Krzywoustego przez Sudety jest oczywiście (zdaniem Galla) efektowniejsze niż marsz armii punickiej po przełęczach alpejskich. Tanto itaque labore Bolezlauus pro iustitia Boriuoy et amicitia tribus diebus et noctibus iter faciens, fatigatus, tale quid in Bohemia fecit, unde semper erit triumphali memoria recordatus. Postquam tandem Bolezlauus tanto discrimine Bohemiam est ingressus, non statim, predam faciens, ut Bohemi de Polonia, quasi lupus rapiens est regressus, immo vexillis erectis, tubis canentibus, agminibus ordinatis, tympanis resonantibus, paulatim per campos Bohemie patentes, bellum querens et non inveniens, incedebat, nec predam, incendia prius, quam finem bello fieri, cupiebat. Interim Bohemi per turmas aliquociens apparebant, sed statim Polonis irruentibus cursu prepeti fugiebant. De castellis quoque contiguis multi milites exiebant, qui Polonis irruentibus obviantes occasionem suburbia comburendi faciebant. Frater vero Boriuoy minimus, quem predixi, predas capi, incendia fieri, terram destrui, Boleslauo supplicans prohibebat, quia regnum acquirere sine bello puerili simplicitate verbis traditorum sine victoriis se credebat50 [W ten sposób zmęczony, z takim wysiłkiem przez trzy dni i noce przebywając drogę dla sprawiedliwości i przyjaźni Borzywoja, tak wiele w Czechach uczynił, dlatego zawsze zwycięską pamięcią będzie wspominany. Potem wreszcie Bolesław z takim niebezpieczeństwem wkroczył do Czech, nie od razu grabież czyniąc, jak Czesi w Polsce, nie wycofał się niczym wilk, porywając, lecz z podniesionymi chorągwiami, z trąbami trąbiącymi, z uszykowanym ogromnym wojskiem, brzmiącymi bębnami powoli maszerował przez pola Czech stojące otworem, bitwy szukając i nie znajdując, ani łupów, ani pożarów nie chciał wcześniej, zanim bitwą nie uczyni końca. Tymczasem Czesi pojawiali się niekiedy grupami, ale kiedy Polacy nadchodzili, natychmiast uskrzydlonym biegiem uciekali. Z najbliższych zaś gródków liczni wojownicy wychodzili, którzy idąc na spotkanie nadciągającym Polakom dawali możliwość spalenia podgrodzi. Najmniejszy zaś brat Borzywoja, którego wspominałem, prosząc, zabraniał Bolesławowi zbierania zdobyczy, czynienia pożarów, nisz-
48
Ibidem, rozdz. 20–23, s. 145–153. Ibidem, rozdz. 21, s. 145–146. 50 Ibidem, s. 146–147. 49
207
czenia kraju, ponieważ z chłopięcą prostotą słowom zdrajców uwierzył, że bez bitwy, bez zwycięstw królestwo weźmie].
Przytoczony urywek nastręcza pewnych trudności translatorskich i interpretacyjnych. Słowo „bellum” należy, jak się zdaje, rozumieć jako „bitwa” (a nie „wojna”). Taki wniosek płynie z topicznego u Galla zwrotu: „bellum querens et non inveniens” – polski władca szukał rozstrzygającej bitwy, której wrogowie unikali. Tak samo w kolejnym zdaniu: „nec [...] incendia prius, quam finem bello fieri, cupiebat”. Bolesław nie chciał palić napadniętego kraju, zanim nie osiągnie zwycięstwa w bitwie. I wreszcie, w trzecim wypadku, Sobiesław, najmłodszy z synów Wratysława II, naiwnie liczył, że uda mu się uzyskać dział ojcowizny bez konieczności orężnego starcia („sine bello”) z bratem. Jeszcze jedno miejsce wymaga objaśnienia. Dwa rękopisy Gesta ducum...: Zamojskich i Sędziwoja, po słowach odnoszących się do Czechów wychodzących z grodów: „qui Polonis irruentibus obviantes”, dodają „redeuntes”51, co czyni całą wypowiedź sensowniejszą. Okazuje się, że wojownicy czescy generalnie uciekali przed Polakami. Czynili tak zarówno ci, którzy grupami podchodzili do armii Krzywoustego, jak i oddziały wypadające z okolicznych warowni. W tym drugim przypadku rejterada wojowników potraktowana została jako wydanie podgrodzi na pastwę zwycięzców, którzy uznali za stosowne je spalić. Gall nie czynił z tego Polakom zarzutu. Być może na ich korzyść przemawiała zasada dająca się wydedukować z rozdziału o wyprawie kijowskiej Bolesława Chrobrego. Ucieczka „króla” ruskiego ipso facto oddawała jego państwo triumfatorowi. Ale nawet przy takim założeniu nie do końca można zrozumieć, dlaczego Sobiesław, prosząc, zabraniał Bolesławowi łupienia Czech52, skoro polski władca nie grabił wrogiego kraju. Mimo pewnych niejasności w tekście Anonima nadrzędna idea przekazu nie budzi najmniejszych wątpliwości. Bolesław Krzywousty, wspanialszy od samego Hannibala, wkroczył do Czech walczyć o spra51 Ibidem,
s. 146, przyp. p. tej podstawie Andrzej F. Grabski uznał, że w rzeczywistości Polacy grabili jednak Czechy – A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1959, s. 199. 52 Na
208
wiedliwość i przywrócić porządek w skłóconej czeskiej dynastii53. Rzucił wyzwanie księciu Władysławowi i pragnął, aby spór zakończył się bitwą. Jawnie, z podniesionymi chorągwiami54, rozwiniętymi szykami wojska, dostojnym i niespiesznym krokiem wkroczył do nieprzyjacielskiego kraju, oznajmiając swoje przybycie trąbami, bębnami i przez posłów. Do czasu zbrojnego rozstrzygnięcia powstrzymywał swoich wojowników od rabunków i siania pożogi, z wyjątkiem sytuacji, kiedy goniąc za uciekającymi wrogami, Polacy podpalali podgrodzia. Postawa Krzywoustego konsekwentnie odróżniała się od zachowania, jakie Gall przypisywał Czechom podczas napadów na Polskę. Oni, z założenia nikczemni, natychmiast po przekroczeniu granicy zaczynali grabić i wycofywali się z porwaną zdobyczą niczym wilki. Natomiast Bolesław, jak dowiadujemy się z opowiadania o czwartym dniu ekspedycji, maszerował prosto na Pragę. Tymczasem, jak to zwykle bywa w fabułach wojennych, wrogie armie stanęły na przeciwległych brzegach pewnej rzeczki. Kiedy tylko Polacy próbowali się przeprawiać, Czesi stawali po drugiej stronie i pilnowali przeprawy. W tej sytuacji Krzywousty zaproponował, że albo on ustąpi miejsca na swoim brzegu, albo niech jemu książę czeski pozwoli bez przeszkód przejść przez rzeczkę. Zamiarem polskiego władcy było bowiem doprowadzenie do bitwy, w której sam Bóg rozstrzygnie spór. Władysław mógł uniknąć zbrojnej konfrontacji pod warunkiem przyjęcia swojego brata i wydzielenia mu części księstwa. 53
Ibidem, s. 198. Grabski poddał Gallowe wyjaśnienie przyczyn wyprawy znamiennej interpretacji. Obraz Bolesława walczącego o sprawiedliwość i pojednanie czeskiej dynastii wydał mu się nietrafną idealizacją prawdziwych politycznych celów przedsięwzięcia (osadzenie własnego kandydata na tronie praskim). Resztę opowieści o wyprawie traktował jednak jako wiarygodną relację z przebiegu wydarzeń, nie zauważając, że jest ona taką samą idealizacją. 54 Żeby podkreślić „królewskość” obyczaju przemieszczania się z rozpostartą chorągwią, przytaczam fragment pochwały, jaką Beda Czcigodny upamiętnił króla Northumbrii Edwina: „Tantum uero in regno excellentiae habuit, ut non solum in pugna ante illum uexilla gestarentur, sed et tempore pacis equitantem inter ciuitates siue uillas aut prouincias suas cum ministris, semper antecedere signifer consuesset; nec non et incedente illo ubilibet per plateas, illud genus uexilli, quod Romani tufam, Angli appellant thuuf, ante eum ferri solebat...” – Venerabilis Bedae Historia ecclesiastica, wyd. G. Spitzbart, t. I, Darmstadt 1982, ks. II, rozdz. 16, s. 190.
209
Książę Czech hardo odpowiedział, że pogodzi się z Borzywojem i Sobiesławem wtedy, kiedy Bolesław zawrze ugodę ze Zbigniewem. Krzywousty, widząc unik przeciwnika, wyruszył o brzasku, kiedy Czesi jeszcze spali. W pobliżu ujścia rzeczki do Łaby znalazł upragniony bród. Po jego sforsowaniu okazało się jednak, że wrogowie zdołali zbiec. Wobec tego w polskim obozie odbyła się narada. Starsi mówili, że trzy dni w Czechach wobec ucieczki czeskiej armii zupełnie wystarczą. Inni bali się odwrócenia szczęśliwego dotychczas losu. Bolesław z młodzieżą chciał jednak kontynuować marsz na Pragę55. „Et vere vicisset seniorum consilia consilium iuvenile, nisi panis defecisset, qui plus potest, quam possit facere ius civile. Collaudato vix itaque consilio Bolezlauus redeundi, redeundo comburendi dedit licenciam et predandi”56 [I rzeczywiście młodzieńcza rada zwyciężyłaby nad radami starych, gdyby nie zabrakło chleba, który więcej może, niż mogłoby uczynić prawo cywilne. I tak Bolesław z trudem przyjąwszy pomysł odwrotu, wracając, dał pozwolenie palenia i łupienia]. Sam jednak powstrzymywał się od podpalania i brania łupów. Co więcej, wraz z częścią wojska uszykowaną do boju chronił tych, którzy niszczyli i rabowali Czechy. W Gallowej narracji o czeskiej kampanii Krzywoustego z 1110 r. pryncypia wojny „królewskiej” zostały podniesione do rangi „ius civile”. Pod tym określeniem kronikarz rozumiał chyba ogólne prawa rządzące cywilizowanym społeczeństwem ludzkim. Według Anonima, Bolesław III prowadził w Czechach wojnę wedle najlepszych i najporządniejszych zasad. Chciał najpierw stoczyć bitwę, czyli poddać się – jak to ujął Gall – sądowi Bożemu57, a potem, w razie zwycięstwa, wkroczyć do Pragi. Zaproponował przeciwnikowi przyjęcie warunków pokojowego rozwiązania sporu albo uczciwą i sprawiedliwą konfron55
Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 21–22, s. 147–148. Zob. także: K.-G. Cram, Iudicum belli. Zum Rechtscharakter des Krieges im deutschen Mittelalter, Münster–Köln 1955, s. 70–73. Cram zakwalifikował opowieść Galla do grupy narracji batalistycznych, którym nadał nazwę „Herausforderung am Fluß”. 56 Ibidem, rozdz. 22, s. 148. 57 N. Kersken, Gott und die Heiligen in der mittelalterlichen polnischen Geschichtsschreibung, [w:] Ecclesia – cultura – potestas. Studia z dziejów kultury i społeczeństwa, red. P. Kras, A. Januszek, A. Nalewajek, W. Polak, Kraków 2006, s. 631.
210
tację zbrojną. Wreszcie, podczas marszu na czeską stolicę zabraniał swoim wojownikom siania spustoszeń i rabunku. Jeżeli przypomnimy sobie analizowaną już w pierwszym rozdziale opowieść o tej samej kampanii stworzoną przez Kosmasa, okaże się, że w czeskiej kronice narracja zbudowana jest z tych samych elementów. W dziele dziekana praskiego są one użyte tak, żeby świadczyły o wyższości księcia Czech nad Krzywoustym. U Kosmasa najazd młodszego brata i Polaków zaskoczył Władysława czeskiego podczas uroczystej biesiady z okazji dnia św. Wacława. Posłaniec doniósł o porywaniu jeńców i zniszczeniach dokonywanych przez wrogów. Zaraz potem Kosmas zaprzeczył sam sobie, pisząc, że polski książę szedł powoli, bez grabieży i podpaleń. Przez posłów Bolesław przedstawił przeciwnikowi warunki pokoju, a gdy zostały odrzucone, wezwał do stoczenia bitwy następnego dnia po drugiej stronie rzeki. Według Kosmasa pozornie uczciwe poczynania Krzywoustego były elementem podstępnego planu. Książę Władysław, który w czeskiej opowieści o tej kampanii nade wszystko pragnął zmierzyć się z napastnikami na polu walki, naiwnie przeprawił się przez rzekę i stawił na umówionym miejscu. Sprytni Polacy pozostali na przeciwległym brzegu i na oczach oszukanych przeciwników przystąpili do łupienia bezbronnego kraju58. Obaj kronikarze, polski i czeski, stosowali te same chwyty fabularne, aby dowieść szlachetności swoich bohaterów i marności ich wrogów. Wielcy władcy nie pustoszą napadniętego kraju, dopóki nie stoczą decydującej bitwy. W Kosmasowej opowieści Krzywousty najpierw zhańbił się niszczeniem napadniętego kraju i uprowadzaniem jego ludności, potem – powstrzymując się od tego typu czynów – udawał dostojnego monarchę i tym zwiódł swojego przeciwnika. Kiedy podstęp się powiódł, nikczemny – zdaniem Kosmasa – oszust, zadowolony, że udało mu się uniknąć bitwy, natychmiast rozpoczął grabież. Czeski dziejopisarz, pragnąc na dwa różne sposoby zdeprecjonować zachowanie Bolesława, stworzył narrację wewnętrznie sprzeczną (przynajmniej według naszych dzisiejszych standardów), ale za to kon58
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, wyd. B. Bretholz, Monumenta Germaniae Historica. Scriptores Rerum Germanicarum, nova series II, Berlin 1923, ks. III, rozdz. 35, s. 206–207.
211
sekwentnie godzącą w monarszy honor polskiego księcia. W dziele Galla Krzywousty – jako władca honorowy– pozwolił brać łupy dopiero wtedy, kiedy jego starsi doradcy orzekli, że trzy dni triumfalnego marszu przez Czechy i sromotna ucieczka przeciwników zupełnie wystarczą. Bolesław został uznany za zwycięzcę i dlatego jego wojownicy mogli przystąpić do zbierania dóbr w napadniętym kraju. Sam książę część uszykowanych kohort stale trzymał pod bronią i wystrzegając się grabieży, całą uwagę skupił na ochronie pozostałej części armii59. Przemiana młodzieńca w dorosłego władcę pojawia się także w opowieści Anonima o Kazimierzu Odnowicielu. Wodzowska charyzma księcia kształtowała się na kartach Gesta ducum... w trudnych warunkach tułaczki po obcych krajach. Po wyjściu z węgierskiego więzienia Kazimierz udał się do Niemiec z setką zbrojnych ofiarowanych mu przez króla Piotra Wenecjanina. W cesarstwie „in actu militari miles audacissimus extitit”60 [w działaniach wojennych najśmielszym wojownikiem się okazał]. Debiut na polu walki, potraktowany przez kronikarza skrótowo i lakonicznie, dokonał się na obczyźnie. Nie dowiadujemy się, gdzie ani jak długo młody (w przekonaniu Galla) książę służył zbrojnie cesarzowi. Niemniej informacja o charakterystycznym dla młodzieńca potwierdzeniu się w roli wojownika, chociaż zdawkowa i schematyczna, była dla kronikarza tak ważna, że umieścił ją w swym tekście dwukrotnie61. Obie wzmianki wprowadzały pożą59 Nie brał tego pod uwagę Leszek Wojciechowski i dlatego zakładał, że w tekście
Galla „grabież dokonana przez polskiego władcę potwierdza jego rycerskość i świadczy, że był księciem dbającym o dobro swojego kraju” – L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie w Słowiańszczyźnie Zachodniej w X–XII w., „Roczniki Humanistyczne, XXXI, 1983, 2, s. 42. 60 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 18, s. 42; M. Cetwiński, Kazimierz Odnowiciel: mit wiecznego powrotu w dziejopisarstwie polskim, [w:] idem, Metamorfozy śląskie. Studia źródłoznawcze i historiograficzne, Częstochowa 2002, s. 304. 61 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 18, s. 42, i rozdz. 19, s. 44. T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla. Rozbiór krytyczny pierwszej księgi, cz. 2, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, t. XX, 1955, z. 1–4, s. 56–57, zastanawiał się przy tej okazji, w jakich wyprawach cesarskich Kazimierz mógł wziąć udział, w zależności od tego, czy dłużej, czy krócej przebywał w cesarstwie. Natomiast E. Rymar, Prawnopolityczny stosunek Kazimierza Odnowiciela do Niemiec oraz termin odzyska-
212
dany junacki sztafaż do bohaterskiej biografii księcia. Pierwsze, zwycięskie boje stoczone w dalekim kraju zapewniały herosowi sławę przygotowującą jego powrót do kraju. Kiedy Kazimierz zapragnął podjąć starania o odzyskanie ojcowizny, odrzucił matczyne dziedzictwo, wzgardził księstwem ofiarowywanym mu przez cesarza i wyruszył przeciw zbuntowanym poddanym, których jego matka uważała za perfidnych półpogan. Jedyne, co wziął ze sobą, wyruszając do Polski, to pół tysiąca wojowników62. W kronice Dudona z Saint Quentin identycznie zachował się Rollo. Oddał ofiarowaną mu przez króla Alstemusa połowę królestwa Anglów i wyruszył na podbój wymarzonego, a właściwie wyśnionego księstwa we Francji, zabierając ze sobą grupę walecznej młodzieży angielskiej63. Odmowa przyjęcia cesarskiego czy królewskiego daru wyznacza kolejny etap biografii bohaterskiej. Kandydat na wielkiego władcę i wodza pragnął powiększać własną armię, a nie posiadłości. Kazimierz przypominał w tym swojego dziada. Chrobry bowiem – według Galla Anonima – chociaż był niezmiernie bogaty, a wojowników posiadał więcej niż jakikolwiek inny monarcha, zawsze żalił się, że ma za mało wojska i gotów był oddawać swoje dobra materialne śmierci, żeby tylko nie zabierała mu ludzi64. Odnowiciel, wróciwszy do Polski, „castrum quoddam a suis sibi redditum acquisivit, de quo paulatim virtute cum ingenio totam Poloniam a Pomoranis et Bohemicis aliisque finitimis gentibus occupatam liberavit, eamque suo dominio mancipavit”65 [pewien gród przez swoich sobie oddany wziął, z niego powoli męstwem i podstępem uwolnił całą Polskę zajętą przez Pomorzan i Czechów oraz inne sąsiednie ludy i poddał ją swojemu panowaniu]. W Gallowej narracji książę najpierw nia przez niego Śląska (1041 r.), „Sobótka”, XLII, 1987, nr 2, s. 144, rzecz skomentował następująco: „W Niemczech [Kazimierz – P.Ż.] zajmował się wojaczką, skoro Gall dwukrotnie o niej pisze, a więc coś o niej musiał wiedzieć”. 62 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 19, s. 44. 63 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis Primorum Normanniae Ducum, wyd. J. Lair, „Mémoires de la Société des Antiquaires de Normandie”, 3e série, 3e vol., XXIIIe vol. de la collection, 2e partie, Caen 1865, ks. II, rozdz. 19, s. 160. 64 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 16, s. 35–36. 65 Ibidem, rozdz. 19, s. 44.
213
rozprawił się z wrogami zewnętrznymi okupującymi jego kraj. Dysponując tylko jednym grodem, pokonał wszystkie okoliczne ludy. Chyba właśnie z tej mizernej sytuacji wyjściowej, marnego stanu posiadania tuż po powrocie wynika możliwość działania podstępnego. Bohater aspirujący do schedy po wspaniałym dziadzie zaczynał niemal od zera, pierwszymi zwycięstwami dopiero torował sobie drogę do panteonu władców. Dlatego przypisano mu poczynania z repertuaru młodych wojowników66. Wstępny sukces całkowicie odmienił Kazimierza. Książę pojął za żonę Rusinkę ze szlachetnego rodu i w Gallowej narracji natychmiast stał się posiadaczem wielkich bogactw oraz licznego potomstwa67. Równie wyraźna metamorfoza dokonała się w sposobie prowadzenia działań wojennych. Potrzebę obsadzenia Kazimierza w roli wielkiego monarchy potęgował nowy wróg. Po wygnaniu obcych okupantów przyszło Odnowicielowi walczyć ze zbuntowanymi poddanymi. Kolejność działań bohatera jest konskwentną konstrukcją narracyjną, zastosowaną także w opowieści o upadku Polski po wygnaniu Kazimierza. Zdaniu opisującemu załamanie się monarchii: „Et cum tantam iniuriam et calamitatem ab extraneis Polonia pateretur, absurdius tamen adhuc et abhominabilius a propriis habitatoribus vexabatur”68 [i gdy taką niesprawiedliwość i klęskę Polska cierpiała od obcych, jeszcze nawet niedorzeczniej i bardziej nieludzko przez własnych mieszkańców była dręczona], odpowiada zdanie dotyczące odnowicielskiej działalności władcy: „Igitur eliberata patria et expugnata, profugatisque gentibus exterorum, non minor Kazimiro restabat hostilis profugatio sue gentis suorumque iure proprio subditorum”69 [Więc uwolniwszy ojczyznę i odbiwszy, i kiedy uciekły ludy obcych, pozostało Kazimierzowi wrogie prześladowanie swojego ludu – tych, którzy mu zgodnie z prawem podlegali]. Kronikarz przedstawił załamanie się porządku państwowe66
H. Łowmiański, Początki Polski, t. VI: Polityczne i społeczne procesy kształtowania się narodu do początku wieku XIV, cz. 1, Warszawa 1985, s. 82, celnie skomentował tekst źródła, pisząc, że Kazimierz wykonał gwałtowny skok znad granicy w głąb kraju. 67 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 19, s. 44. 68 Ibidem, s. 42. 69 Ibidem, rozdz. 20, s. 45.
214
go w dwóch fazach: najpierw obcy książęta i królowie zagrabili różne miasta i grody, a potem jeszcze gorzej umęczyli Polskę jej mieszkańcy. Prowadzona przez Kazimierza akcja rewindykacyjna została więc podporządkowana temu samemu dwuetapowemu schematowi: na pierwszy ogień poszli nieprzyjaciele zewnętrzni, potem przyszedł czas na wrogów wewnętrznych70. Najbardziej niebezpiecznym „rodzimym” wrogiem okazał się Miecław, niegdyś cześnik Mieszka II, a po śmierci władcy samozwańczy „princeps et signifer” Mazowszan71. Według Anonima tę zuchwałą uzurpację umożliwiał niebywały sukces demograficzny i gospodarczy Mazowsza. Polacy z całego ogarniętego chaosem kraju uciekali za Wisłę, do Miecława. Dzięki temu mazowieckie pola zaroiły się od oraczy, na pastwiskach pojawiło się mnóstwo bydła, miejscowościom przybyło mieszkańców. „Inde etiam in tantum superbie fastum conscenderat, quod obedire Kazimiro renuebat; insuper eciam ei armis et insidiis resistebat”72 [Stąd więc [Miecław – P.Ż.] taką uniósł się dumą i pychą, że odmówił podporządkowania się Kazimierzowi, ponadto przeciwstawiał mu się zbrojnie i zasadzkami]. W zmienionej sytuacji to przeciwnik księcia – wiarołomny i bezczelny dawny sługa ojca – prowadził walkę za pomocą podstępów, natomiast Kazimierz odniósł zwycięstwo wyłącznie dzięki męstwu. Świadczy o tym dysproporcja liczebności obu armii: wojsko Miecława miało ponaddziesięciokrotną przewagę nad Polakami73. 70
E. Rymar, Prawnopolityczny stosunek Kazimierza Odnowiciela do Niemiec..., s. 151–152. Rymar uważał, że kolejność wydarzeń w narracji Gallowej oddaje rzeczywisty bieg wydarzeń. 71 J. Dowiat, Bela I węgierski w Polsce (1031/32–1048), „Przegląd Historyczny”, LVI, 1965, 1, s. 15–17. Dowiat przedstawił własną interpretację zdania informującego o uzurpacji Miecława, całkowicie sprzeczną z wymową Gallowej opowieści. Badacz ten uważał, że to Kazimierz mianował Miecława dowódcą na Mazowszu, podczas gdy sam wyjechał „agitować” cesarza i papieża przeciwko Czechom. Metodycznym założeniem Dowiata, dzięki któremu doszedł on do takich wniosków, był postulat: „z Galla należy brać materiał, a pomijać jego konstrukcję”. 72 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 20, s. 45. 73 Ibidem, s. 46; L. Wojciechowski, Podstęp w kronikach Anonima Galla i Mistrza Wincentego, „Zeszyty Naukowe KUL”, XXXVII, 1994, s. 34. A. Nowakowski, Wojskowość w średniowiecznej Polsce, Malbork 2005, s. 242. Nowakowski dodał jeszcze
215
Potęgowaniu monarszego majestatu księcia służy także szczegół dołączony do wzmianki o bitwie, która przyniosła uzurpatorowi śmierć, a Kazimierzowi pokojowe już odtąd panowanie nad Mazowszem i całą Polską. „Ipse etiam ibi Kazimirus ense cedendo nimis extitit fatigatus, brachia totumque pectus et faciem effuso sanguine cruentatus, et in tantum fugientes hostes solus est persecutus, quod mori debuit a suis hominibus non adiutus. Sed quidam non de nobilium genere, sed de gregariis militibus nobiliter opem tulit morituro, quod bene Kazimirus sibi restituit in futuro”74 [Tam zaś ten sam Kazimierz, nadmiernie oddaliwszy się, okazał się od miecza zmęczony, ramiona i całą pierś oraz twarz zbroczywszy rozlewaną krwią, i tak daleko sam ścigał uciekających wrogów, że powinien był zginąć niewsparty przez swoich ludzi. Lecz ktoś nie ze szlachetnego rodu, lecz z szeregowych wojowników szlachetniej pomógł mającemu umrzeć, co Kazimierz dobrze mu wynagrodził w przyszłości]. Tekst Gallowy wymaga doprecyzowania. Kazimierz tak bardzo zapamiętał się w boju, że cały wymazał się we krwi i co gorsza znalazł się w śmiertelnym zagrożeniu. Wojownicza zaciekłość nieomal przyniosła katastrofę. Książę zmęczony długotrwałą walką, w pojedynkę ścigający wrogów, doprowadził do sytuacji, w której pokonani łatwo mogli stać się zwycięzcami, zabijając piastowskiego monarchę, odseparowanego od własnych ludzi podczas samotnej pogoni za nieprzyjacielem. Wtedy jednak któryś z prostych wojowników mazowieckich przeszedł na stronę Kazimierza i uratował mu życie75. Trzeba przyznać, że polski książę zapomniał się i zaczął postępować nierozważnie, niczym młodzieniec. Uratowała go jednak niezbywalna monarsza charyzma. Niebezpieczeństwo wiszące nad Kazimierzem zostało zażegnane, ponieważ żołnierz Miecława rozpoznał w umazanym krwią przeciwniku swojego prawowitego pana i władcę. Historyjka okazuje się barwnym dopełnieniem stwierdzonego już jeden szczegół, całkowicie pozaźródłowy, ale znakomicie pasujący do struktury wywodu Gallowego: celem ataku Kazimierza miała być stolica Mazowsza – Płock. 74 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 20, s. 46. 75 Idę za wykładnią tego passusu dokonaną w: J. Banaszkiewicz, O nowym łacińsko-anglojęzycznym wydaniu Galla i o samej jego kronice, „Roczniki Historyczne”, LXX, 2004, s. 213–214.
216
wcześniej triumfu nad uzurpatorem, ilustracją błyskawicznego i gruntownego zaprowadzenia nowych porządków na Mazowszu. Prosty Mazowszanin już na polu bitwy czynnie legitymizował rządy Kazimierza w odzyskanej prowincji. Później książę dał mu z wdzięczności jakiś gród i włączył go do grona najdostojniejszych swoich ludzi. Przygoda Kazimierza podczas walki z Mazowszanami bardzo przypomina scenę, która – według Wincentego Kadłubka – rozegrała się w trakcie bitwy nad Mozgawą w 1195 r.76 Mieszko Stary, usiłując odzyskać władzę w Krakowie, stoczył ciężki bój z potężną koalicją przeciwników jego powrotu na Wawel. „Hic Mesconem quidam gregarius miles uulnerat, quem cum occidere uellet, ille detecta casside se esse principem exclamat, quo ille cognito ueniam inprudentie petit eumque ab aliorum inpetu conseruans, prelium declinare facit”77 [Tam pewien prosty wojownik zranił Mieszka; kiedy chciał go zabić, ten, zdjąwszy hełm, krzyknął, że jest księciem; którego on rozpoznawszy, poprosił o przebaczenie bezczelności i broniąc go przed atakiem innych, uczynił, że oddalili się od bitwy]. Wzmianka Kadłubka przekonuje, że majestat starego księcia promieniował ponad politycznymi podziałami. Tym, kto ulega presji monarszego oblicza, znienacka odsłoniętego spod hełmu, znowu jest prosty wojownik z przeciwnej armii. Podobną historię Mistrz Wincenty powiązał z Bolesławem Krzywoustym. Podczas niefortunnej bitwy stoczonej w Panonii książę stracił konia. Jakiś miejscowy chłop („originarius”) ofiarował Bolesławowi swojego rumaka i odezwał się do polskiego władcy słowami Dobrego Łotra, skierowanymi do Jezusa: „Memento mei, inquit, domine, dum ueneris in regnum tuum”78 [Pamiętaj o mnie Panie, powiedział, kiedy 76 77
Ibidem, s. 214. Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. IV, rozdz. 23,
s. 180.
78
Ibidem, ks. III, rozdz. 26, s. 117; Evangelium secundum Lucam 23, 42, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart 1985, s. 1655: „memento mei cum veneris in regnum tuum”. Inaczej T. Jurek, Geneza szlachty polskiej, [w:] Šlechta, moc a reprezentace ve středovĕku, „Colloquia mediaevalia Pragensia”, 9, Praha 2007, s. 91. Tomasz Jurek zakładał, że „originarius” był (od początku) człowiekiem Krzywoustego.
217
wejdziesz do królestwa twojego]. Wdzięczny książę nie zapomniał o swoim dobroczyńcy. Po powrocie do Polski wyzwolił go, hojnie obdarował i zaliczył do stanu ekwitów79. Takim akcentem Kadłubek starał się osłodzić opowieść o niepowodzeniu panońskiej wyprawy Krzywoustego. Tematem przewodnim tego fragmentu kroniki jest wiarołomność i zdradliwość Panończyków, którzy zaprosili prostolinijnego Bolesława do siebie tylko po to, żeby go osaczyć. Wśród podstępnych nikczemników, jedynym sprawiedliwym okazuje się najpodlejszy (w sensie społecznym) „originarius” panoński. Najwyraźniej nie chciał on dłużej służyć zdradzieckiemu królowi Panonii i czyniąc przyjazny gest wobec polskiego władcy, wskazał, która strona konfliktu ma rację. Wątek panońskiego „originariusa” ściśle łączy się z wątkiem pewnego Polaka – tchórza ze szlachetnego rodu – który podczas bitwy z Panończykami pierwszy zaczął uciekać, pociągając za sobą innych. Krzywousty został zdradzony przez polskiego nobila, którego haniebna postawa spowodowała porażkę Polaków, ale zaraz potem monarszą charyzmę Bolesława uznał panoński prostak. Dlatego społecznemu wyniesieniu „originariusa” towarzyszy w opowieści upokorzenie tchórza i opis jego samobójczej śmierci80. Istotnym sensem opowiadania znowu jest oddziaływanie książęcego autorytetu na zewnątrz rodzimej ekumeny. Można wskazać jeszcze jedną analogiczną fabułę, pochodzącą z Historii Longobardów Pawła Diakona. Książę Friulu, Wechtari, pewnego razu udał się do Pawii. Kiedy dowiedzieli się o tym Słowianie, nie omieszkali skorzystać z okazji. Wielka armia pogan zaatakowała księstwo. Szczęśliwie dla Friulu zdarzyło się jednak z Bożego nakazu, że poprzedniego wieczoru Wechtari wrócił do miasta. Jego „comites” rozeszli się już do domów i wieść o najeździe dotarła tylko do księcia. Wechtari, niezrażony szczupłością oddziału, który miał przy sobie, błyskawicznie wyruszył przeciw wrogom. Słowianie, widząc nadciągającą grupę dwudziestu pięciu ludzi, śmiali się, że to patriarcha z klerykami wyszedł im naprzeciw. W tym momencie Wechtari zdjął hełm i pokazał twarz („cassidem sibi de capite auferens, vultum suum Scla79
Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 26, s. 117–118. 80 Ibidem, s. 117.
218
vis ostendit”). Ponieważ miał łysą głowę, Słowianie bez trudu rozpoznali w nim księcia. Bóg sprawił, że wpadli natychmiast w panikę i zaczęli uciekać. Wechtari ruszył w pościg. Z pięciu tysięcy pogan mało kto ocalał („tanta eos strage prostravit, ut ex quinque milibus viris vix pauci qui evaderent remanerent”)81. Fabuła o dzielnym księciu Friulu ma przejrzystą konstrukcję. Źli poganie daremnie próbowali zaskoczyć księstwo rządzone przez tak dzielnego męża. Aby nie było wątpliwości co do męstwa, potęgi majestatu Wechtariego oraz Bożej nad nim opieki, „comites” książęcy zostali wyeliminowani z opowieści. Na placu boju pozostał wyłącznie „dux” i jedynie ćwierć setki jego wojowników. Za sprawą Boga Wechtari rozstrzygnął bitwę, odsłaniając wobec wrogów swoją twarz. Paniczny strach Słowian najmocniej potwierdza książęcą charyzmę Longobarda, którego wrogowie początkowo lekceważyli, biorąc za kapłana82. Oddziaływanie na wrogów przez pokazywanie się to ewidentna właściwość wielkich i sławnych władców, przeciwieństwo inklinacji młodych bohaterów do poczynań potajemnych. Z takiego chyba założenia wychodził Gall Anonim, tłumacząc przyczynę pewnego pospiesznego rajdu Bolesława Krzywoustego na Pomorze. Otóż kiedy książę z wojskiem znajdował się na wyprawie wojennej w Czechach, Pomorzanie opanowali gród Vscze83. Załoga poddała się wrogom, ponieważ niejaki Gniewomir z Czarnkowa, syn chrzestny Bolesława, ustanowiony przez niego panem warowni, rozpuścił kłamliwą wieść, że Czesi schwytali polskiego władcę i wydali w ręce Niemców. Krzywousty więc, nie zważając na utrudzenie wojska podczas kampanii czeskiej, 81 Paolo
Diacono, Storia dei Longobardi, oprac. A. Zanella, Milano 2000, ks. V, rozdz. 23, s. 166; F. Curta, Slavs in Fredegar and Paul the Deacon: medieval gens or „scourge of God”? , „Early Medieval Europe”, 6, 1997, 2, s. 159–160; W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800). Jordanes, Gregory of Tours, Bede and Paul the Deacon, Princeton 1988, s. 409–410. 82 Por. z interpretacją realistyczną – K. Skalski, Drużyna przyboczna władców zachodniosłowiańskich, [w:] Z dziejów średniowiecznej Europy Środkowowschodniej, red. J. Tyszkiewicz, „Fasciculi Historici Novi”, t. II, Warszawa 1998, s. 17–18. 83 Identyfikowany z Ujściem – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze..., s. 32.
219
z niewielkim, ale doborowym oddziałem wtargnął na Pomorze, gdzie niczego innego nie dokonał, oprócz zademonstrowania przeciwnikom, że jest cały i zdrowy. Widząc go, Pomorzanie nie odważyli się wyjść mu naprzeciw84. Wracając do Kazimierza Odnowiciela, Gall opisał jeszcze jedno zwycięstwo księcia – nad Pomorzanami, sprzymierzeńcami Miecława. Kazimierz został przez kronikarza pochwalony za rozsądek, ponieważ zdecydował się pojedynczo i po kolei walczyć z wrogami. O męstwie naszego bohatera świadczyła jak zwykle dysproporcja sił. Pomorzanie na pole bitwy przywiedli osiem razy liczniejsze wojsko. Przed rozpoczęciem walki Kazimierz przemówił do swoich wojowników, przypominając im między innymi, dlaczego ciągle muszą ścierać się ze znacznie potężniejszymi armiami: „Multitudo non facit victoriam / Sed cui Deus dedit suam gratiam”85 [Mnogość nie czyni zwycięstwa, lecz to, komu Bóg dał swoją łaskę]. Wybrańcem Niebios i tym razem oczywiście okazał się Odnowiciel. W krótkim rozdziale Anonim zdołał zawrzeć kilka zasadniczych cech wielkiego władcy i dzielnego wojownika: mądrość i ostrożność w planowaniu działań wojennych, zwyciężanie silniejszego przeciwnika – czyli demonstrowanie Boskiej przychylności, wreszcie przemawianie przed bitwą. Kolejnym władcą, który z krnąbrnego junaka wyrósł na wspaniałego monarchę, był Brzetysław II w kronice Kosmasa. To, co kronikarz napisał o młodzieńczych dokonaniach księcia, pozwala postrzegać go jako niezwykle porywczego, nierozważnego i buntowniczego, krótko mówiąc, typowego młodzieńca występującego przeciw ojcu oraz całemu społeczeństwu i dlatego podziwianego przez rówieśników. Kosmas nie pochwalał wielu młodzieńczych zachowań Brzetysława86. Kronikarski wizerunek zmienił się zupełnie, odkąd po śmierci ojca i stryja książę wrócił z wygnania i opanował stolec praski. Przyjazd Brzetysława „młodszego” do Pragi to jedna z najefektowniejszych scen w typie „adventus regis” w kronice czeskiej. Księcia witał rozradowany lud, 84 Galli
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 47, s. 116–117. ks. I, rozdz. 21, s. 47. 86 B. Krzemieńska, Břetislav II. Pokus o charakteristiku osobnosti panovníka, „Československý časopis historický”, XXXV, 1987, s. 727. Zob. też rozdz. II. 85 Ibidem,
220
chłopcy oraz dziewczęta grający na piszczałkach i bębnach, bijące dzwony kościelne, wreszcie biskup, duchowni, komesi, „satrapowie”87, słowem, wszyscy, którzy wcześniej, podczas ostrego konfliktu Brzetysława z ojcem, Wratysławem II, stanęli po stronie starego króla88. Dalej, na początku księgi trzeciej, Kosmas równie mocno podkreślił zmianę wizerunku władcy: Ergo novus dux Bracizlaus iunior, sed maturus etate, sensu maturior”89 [Więc nowy książę Brzetysław młodszy, choć dojrzały wiekiem, dojrzalszy rozumem]. Po tym komplemencie, wyraźnie zamykającym młodzieńczy etap życia księcia, kronikarz szybko wyliczył najważniejsze sukcesy jego panowania. Brzetysław II wygnał wszystkich czarowników i wróżbitów, zniszczył pogańskie gaje i wykorzenił przedchrześcijańskie obyczaje prostego ludu. Po pochwaleniu polityki religijnej kronikarz przeszedł do czynów wojennych. „Erat enim princeps spectabilis, dux in castris acceptabilis, miles in armis inexpugnabilis. Hic quocienscumque Poloniam invasit, semper cum magno triumpho remeavit”90 [Był bowiem władcą wspaniałym, księciem mile widzianym w obozie wojskowym, wojownikiem niezwyciężonym. Ilekroć napadł na Polskę, zawsze z wielkim triumfem powracał]. Chociaż wyprawy na Śląsk przyniosły całkowite spustoszenie ziem na lewym brzegu Odry, nie były to – według Kosmasa – zwyczajne napady łupieskie91. Brzetysław II pragnął, aby przeciwnik, nie mogąc skutecznie bronić kraju, sam uznał się za pokonanego. Tak też się stało. Polski książę Władysław Herman wybłagał u Brzetysława 87
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 50, s. 157–158; J. Banaszkiewicz, Bolesław i Peredsława. Uwagi o uroczystości stanowienia władcy w związku z wejściem Chrobrego do Kijowa, „Kwartalnik Historyczny”, XCVII, 1990, nr 3–4, s. 10, 14; Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 20–21; P. Kopal, Státnost a rituály v Kosmovĕ kronice, [w:] Stát, státnost, a rituály přemyslovského vĕku. Problémy, názory, otázky, red. M. Wihoda, D. Malaťák, Brno 2006, s. 171. 88 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 47, s. 154. 89 Ibidem, ks. III, rozdz. 1, s. 160. O innych stwierdzeniach Kosmasa budujących obraz wielkości Brzetysława II – P. Kopal, Kosmovi ďáblové. Vršovsko-přemyslovský antagonismus ve svĕtle biblických a legendárních citátů, motivů a symbolů, „Mediaevalia Historica Bohemica”, 8, Praha 2001, s. 13, 17, 28–31. 90 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, s. 161. 91 Inaczej L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie..., s. 37–38. Wojciechowski zakładał, że dostojny władca może być przedstawiany jako „wielki łupieżca”.
221
pokój za cenę uiszczenia należnego trybutu. Ponadto Bolesław Krzywousty, wówczas niespełna dziesięcioletni, złożył przysięgę wierności księciu czeskiemu – swojemu wujowi92. Podporządkowanie sobie sąsiadów z północy stało się według Kosmasa miarą wielkości Brzetysława II93.
2. MOTYW NIEPOSŁUSZNYCH WOJOWNIKÓW Najciekawszym wątkiem fabuły o pierwszym szturmie Bolesława Krzywoustego na Kołobrzeg jest niestosowność zachowania większości polskich wojowników. Oddajmy głos Gallowi: „Hiis dictis ad urbem potius volare quam currere videbantur, quidam tantum predam, quidam urbem capere meditantur. Et si cuncti sicut quidam unanimiter invasissent, illa die procul dubio gloriosam Pomoranorum urbem et precipuam habuissent. Sed copia diviciarum predaque suburbii militum audaciam excecavit, sicque fortuna civitatem suam a Polonis liberavit. Pauci tantum probi milites gloriam divitiis preferentes, emissis lanceis...”94 [Zdawało się, że oni [Polacy – P.Ż.] raczej lecą, niż biegną ku miastu, niektórzy tylko łup, niektórzy miasto zamierzali zdobyć. I gdyby wszyscy jednomyślnie natarli, tego dnia bez wątpienia mieliby sławne i znakomite miasto Pomorzan. Lecz mnogość bogactw i zdobycz podgrodzia zaślepiła męstwo wojowników i tak los uwolnił swoje miasto od Polaków. Tylko nieliczni prawi wojownicy, przedkładając sławę nad bogactwa, cisnąwszy włóczniami] wtargnęli na most prowadzący do bramy miasta. Gall przypomniał niniejszym zasady prowadzenia wojny królewskiej sformułowane w rozdziale o wyprawie kijowskiej Bolesława I. Wielcy władcy przede wszystkim powinni walczyć dla sławy95. Na polu chwały stają u ich boku najbardziej wartościowi moralnie wojow92 Cosmae
Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, s. 162. Kosmasowa ocena panowania Brzetysława II całkowicie mija się z opinią dwudziestowiecznej historyczki, Barbary Krzemieńskiej, która zdecydowanie negatywnie oceniła politykę księcia – B. Krzemieńska, Břetislav II., s. 728–731. 94 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 28, s. 96. 95 A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, tlum. J. Dancygier, Warszawa 1976, s. 243–244. 93
222
nicy („probi milites”). Natomiast branie łupów przez pozostałych Polaków przed zdobyciem grodu urosło do rangi głównej przyczyny utraty zwycięstwa96. Relacja z ataku na Kołobrzeg zawiera wzmiankę o samowoli wojowników Krzywoustego97. Nie jest to jednak zarzut pod adresem księcia. Wręcz przeciwnie – obraz chciwych grabieżców służy uwypukleniu cnót władcy. Podobny zabieg Anonim zastosował, komponując opowieść o powrocie Bolesława Chrobrego z Kijowa. Wtedy większość armii bez wiedzy króla rozeszła się do domu właściwie tylko po to, żeby wspaniały monarcha mógł odnieść jeszcze świetniejsze zwycięstwo i dzięki własnemu męstwu oraz Bożej przychylności wydobyć się z efektownych tarapatów98. Inni autorzy średniowieczni równie chętnie zestawiali małostkowość czy nikczemność zwykłych wojowników z wielkością głównych bohaterów. W opozycji do nieposłusznych towarzyszy broni lub poddanych zalety wodzów bądź władców jaśniały pełniejszym blaskiem. W Sadze o Egilu, napisanej zapewne przez Snorriego Sturlussona, znajduje się epizod przypominający całą gamą szczegółów wydarzenia spod Kołobrzegu. Egil Skallagrimsson, wybitny skald, a zarazem dziki 96
Założenie, że przeciwstawienie „milites probi” łupieżcom podyktowane jest potrzebą odróżnienia możnych od prostaków (tak L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie..., s. 67), wydaje się zupełnie dowolne. Z opowieści wynika jedynie możliwość potraktowania epitetu „milites probi” jako kwalifikacji moralnej. 97 Bywała ona traktowana jako świadectwo prawdziwego nieposłuszeństwa wojowników wobec Krzywoustego, np.: A. Nowakowski, Wojskowość w średniowiecznej Polsce, s. 30; J. Hertel, Pomorze w myśli politycznej elity intelektualnej wczesnośredniowiecznej Polski (Anonim Gall i Wincenty Kadłubek), „Zapiski Historyczne”, XLVII, 1982, z. 4, s. 71–72; B. Miśkiewicz, Studia nad obroną polskiej granicy zachodniej w okresie wczesnofeudalnym, Poznań 1961, s. 178–179. 98 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 23–24. Por. z realistycznymi interpretacjami tego epizodu: B. Miśkiewicz, Studia nad obroną polskiej granicy zachodniej..., s. 178; P. Choc, S mečem i štítem. České ranĕ feudální vojenství, Praha 1967, s. 113–114; K. Ginter, Problem drużyny wczesnośredniowiecznej w Polsce, [w:] Kopijnicy, szyprowie, tenutariusze, red. B. Śliwiński (Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza, nr 8), Gdańsk 2002, s. 69–70; M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej od połowy X wieku do 1138 roku. Kształt i organizacja armii, Toruń 2007, s. 230–231.
223
berserk, półwilk i wiking obdarzony prawdziwie królewską dumą99, pewnego razu popłynął wraz z bratem Thorolfem na wyprawę łupieską do Kurlandii100. Po wylądowaniu bracia rozdzielili się i każdy z osobna przemierzał napadnięty kraj. Egil w towarzystwie dwunastu wojowników, wyszedłszy z lasu, znalazł zabudowania, a wśród nich dwór, który postanowił ograbić. Nie ma wątpliwości, że główny bohater pełnił funkcję wodza. Saga pokazuje go idącego na czele i instruującego pozostałych, jak mają postępować. Napadnięty dwór okazał się jednak dobrze przygotowany do obrony. Mieszkańcy zaatakowali wikingów w miejscu zagrodzonym, mającym tylko jedno wejście, po czym ich schwytali. Gospodarz dworu chciał od razu pozabijać napastników. Przeważyła jednak rada jego syna, który z uwagi na zapadające ciemności zaproponował przetrzymanie jeńców do rana. Następnego dnia mieli zostać poddani wymyślnym męczarniom ku uciesze miejscowej społeczności. W Sadze o Egilu, podobnie jak w Gallowej opowieści o bitwie Chrobrego z Rusinami, główny bohater musiał znaleźć się w matni, żeby spektakularnie wydostać się z niej o własnych siłach. Zresztą, czytając o wypadkach w Kurlandii, ani na chwilę nie tracimy z oczu szczegółów budujących przekonanie o wyższości Egila i jego towarzyszy nad Kurlandczykami. Islandczycy do niewoli dostali się przypadkiem. Nie znając topografii obejścia zaatakowanego dworu, niechcący weszli na teren ze wszystkich stron ogrodzony, gdzie przeciwnicy razili ich zza płotu pociskami, nie ośmielając się walczyć wręcz. W końcu Kurlandczycy tylko dzięki omotaniu ubraniami broni wikingów zdołali ich pojmać. Zwycięzcy, zadowoleni z siebie, udali się świętować w dworskiej hali, nieświadomi, że inicjatywę oddają Egilowi. Syn Skallagrima, słynący z nadludzkiej siły, wywrócił słup, do którego go przywiązano. Po wyswobodzeniu się z więzów uwolnił wszystkich 99
О. Прицак, Походження Русі, t. II: Стародавнi скандинавскi саґи i Стара Скандинавiя, tłum. В. Шовкун, П. Таращук, О. Галенко, Київ 2003; s. 286–287; P.B. Sørensen, Starkađr, Loki and Egill Skallagrímsson, [w:] Sagas of the Icelanders. A Book of Essays, wyd. J. Tucker, New York–London 1989, s. 146–159; D.A. Miller, Functional Operations and Oppositions in the Thought-World of the Sagas, „History of Religions”, 29, 1989, nr 2 (Nov.), s. 127–133. 100 О. Прицак, Походження Русі, s. 592.
224
swoich ludzi oraz Duńczyków, pojmanych poprzedniego lata i od roku służących w kurlandzkim dworze. Wskazówki duńskich niewolników okazały się bezcenne. Dzięki nim Islandczycy bez trudu dostali się do izb, gdzie gospodarz trzymał broń i bogactwa. Chwilę później widzimy całą islandzko-duńską grupę umykającą z łupem do lasu. Tam doszło do kolejnego zwrotu akcji. Właśnie ten moment opowieści czyni zeń materiał porównawczy dla szturmu Kołobrzegu. W lesie Egil oświadczył towarzyszom, że trzeba wracać, ponieważ to, co zrobili, jest zwyczajną kradzieżą. Honorowi wojownicy powinni uświadomić poprzednim właścicielom bogactw, co się stało. Wszyscy jak jeden mąż odmówili. Egil sam poszedł do dworu, podpalił halę, w której pili Kurlandczycy, następnie stojąc w drzwiach skrupulatnie ich powybijał. Kiedy dotarł do towarzyszy, za swój wyjątkowy wyczyn zażądał dla siebie specjalnego udziału w łupach101. Z historii napaści na kurlandzką osadę wynika wniosek, że tylko Egil zachował się w sposób godny wielkiego wodza. Reszta jego grupy to zwyczajni grabieżcy. Ich słabość poznać można także po nieposłuszeństwie wobec bohatera. Krzywousty, podobnie jak Egil, nawet pośród najbardziej doborowych wojowników błyszczy wojennym bohaterstwem. System wartości przypisywany i księciu pod Kołobrzegiem, i islandzkiemu herosowi w Kurlandii wykluczał zabieranie bogactw przeciwnikowi, którego się jeszcze nie pokonało. W polskich Gesta ducum... pojawia się przy tej okazji mała grupka ludzi Bolesława, którzy tak jak on woleli zdobyć sławę w grodzie niż skarby na podgrodziu. Gall Anonim także w innym miejscu wykorzystał opowieść o krnąbrności Polaków do pokazania wielkoduszności i moralnej wyższości księcia. Podczas oblężenia Wielenia nad Notecią Krzywousty dał załodze grodu rękawicę jako rękojmię darowania życia. Pod tym warunkiem załoga warowni zgodziła się poddać. Polscy wojow101
Egil’s Saga, tłum. H. Pálsson, P. Edwards, Penguin Books 1976, rozdz. 46, s. 105–108; Сага об Эгиле, tłum. С.С. Масловой-Лошанской, В.В. Кошкина, А.И. Корсуна, [w:] Исландские саги, Ленинград 1956, t. I, http://norse.ulver.com/ texts/egils.html (7.11.2006); Saga o Egilu, tłum. A. Załuska-Strömberg, Poznań 1974, s. 90–93; О. Прицак, Походження Русі, s. 293–296 (ukraiński przekład tego fragmentu sagi).
225
nicy, nie zważając na obietnicę księcia, wymordowali Pomorzan102. I tym razem epizod ilustruje dojrzałość Bolesława, który wcześniej, jako chłopiec, znacznie okrutniej obchodził się z pokonanymi wrogami. Fabuła przedstawiająca jeden z chłopięcych rajdów na Pomorze pokazuje Bolesława zdobywającego gród pogan pierwszym szturmem. Uprowadziwszy stamtąd dużą zdobycz i jeńców, książę „bellatores vero sentencie bellice redegit”103. To nieco niejasne zdanie można pojmować następująco: „wojowników zaś wyrokowi wojennemu poddał”. „Sentencia bellica” najprawdopodobniej znaczy w tym wypadku wyrok śmierci. Tym bardziej, że słówko „vero” wyraźnie oddziela los jeńców (i zdobyczy), których książę popędził (egit) do własnego kraju, od tego, co zgotowano nieprzyjacielskim wojownikom. Jeżeli powyższe rozumienie tekstu jest właściwe, byłby to obraz wojennej zaciekłości, świetnie pasujący do junackiego wcielenia księcia. Młody Bolesław, zdobywszy gród z marszu, wymordował wszystkich jego obrońców. Na tle tego młodzieńczego czynu wyraźniej widać, że zademonstrowana pod Wieleniem nad Notecią zdolność do okazania miłosierdzia pokonanym wrogom stanowiła efekt przemiany bohatera. Kończąc opowieść o kontrowersji między księciem a wojownikami, dotyczącej postępowania z Pomorzanami, którzy się poddali, Anonim napisał: „At Poloni tot labores, tot mortes, tot asperas hiemes, tot 102 Galli
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 48, s. 118. A.F. Grabski, Polska wobec idei wypraw krzyżowych na przełomie XI i XII wieku. „Duch krzyżowy” Anonima Galla, „Zapiski Historyczne”, t. XXXVI, 1960, z. 4, s. 56, 60: Grabski nie brał pod uwagę możliwości, że wojownicy mogli nie słuchać rozkazów Krzywoustego, więc wbrew tekstowi kroniki zakładał, że książę sam złamał słowo dane Pomorzanom. Podobnie K. Maleczyński, Wstęp, [w:] Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, s. LXXII. Inaczej D. Wybranowski, Przydatność źródeł zachodniopomorskich z XII–XIII wieku w badaniach nad dziejami wojen i wojskowością średniowiecza, [w:] Formuła, archetyp, konwencja w źródle historycznym, materiały IX Sympozjum Nauk Dających Poznawać Źródła Historyczne, Kazimierz Dolny 14–15 grudnia 2000 r., red. A. Górak, K. Skupieński, Lublin–Radzyń Podlaski–Siedlce 2006, s. 227. Według Wybranowskiego epizod „nie najlepiej świadczył o zachowaniu dyscypliny i posłuszeństwu rozkazom Bolesława”. 103 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 15, s. 79.
226
traditiones et insidias memorantes, omnes occidunt, nulli parcentes, nec ipsum etiam Bolezlauum hoc prohibentem audientes. Sicque paulatim rebelles et contumaces Pomorani per Bolezlaum destruuntur, sicut iure perfidi destrui debent”104 [Jednak Polacy, pamiętając tak liczne wysiłki, tak liczne ofiary, tak liczne przykrości zimy, tak liczne zdrady i zasadzki, wszystkich zabili, nikogo nie oszczędzając, ani nawet nie słuchając samego Bolesława zabraniającego tego. Tak więc powoli buntowniczy i nieposłuszni Pomorzanie zostali przez Bolesława zniszczeni, tak jak zgodnie z prawem zdrajcy powinni być zniszczeni]. W Gallowym opowiadaniu to, co wygląda na ostry konflikt, wcale nim nie jest. Książę nie gniewał się i nie ukarał swoich ludzi, którzy przekroczyli jego zakaz. Każdy miał swój poziom działania: władca kierował się miłosierdziem, wojownicy dyszeli żądzą zemsty. Co więcej, zdaniem Anonima prawo było po stronie mściwych. Jak wyraźnie świadczy tekst, obrońcy Wielenia, jako zdrajcy, zasługiwali na śmierć. Inne są zadania dostojnego monarchy, inne zwykłych wojowników, ale ostro zarysowana odmienność nie przeszkodziła kronikarzowi stwierdzić, że wydarzenia pod Wieleniem służyły generalnemu celowi: brutalnemu ujarzmieniu Pomorza i ukaraniu zdradzieckiego ludu. Mówiąc inaczej, w finale opowiadania Bolesław skorzystał na bezwzględności swoich wojowników105. Gall jednak nie po to opisał łagodną postawę Krzywoustego, aby pokazać jego nieprawość, naiwność czy mały autorytet u wojska, lecz żeby przedstawić go jako miłościwego i spolegliwego monarchę chrześcijańskiego106. Zresztą już wcześniej Anonim wspomniał o prawdziwie chrześcijańskim zakończeniu innej kampanii pomorskiej. Po zdobyciu Czarnkowa Bolesław namówił wielu spośród obrońców na przyjęcie chrztu i został nawet ojcem chrzestnym pana zdobytego 104
Ibidem, rozdz. 48, s. 118.
105 Podobnie zinterpretował ten epizod Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 223–224,
przyp. 162. 106 Por. A. Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej (963– 1034) – narodziny stereotypu. Postrzeganie i cywilizacyjna klasyfikacja władców Polski i ich kraju, Lublin 2008, s. 249–251 (Mieszko II płaczący nad ciałami poległych przeciwników).
227
grodu107. Zdobywca zadzierzgnął więc bardzo bliską więź z niedawnymi wrogami, dając dowody wielkoduszności wobec tych, których – wedle „praw wojny” – powinno się zabić. Historia zdobywania Czarnkowa została dopowiedziana przez Galla w innym miejscu. Dowiadujemy się, że pan warowni to „Gneuomir de castello Charncou, quod Bolezlauus expugnavit et quem ipse de fonte baptismatis et ceteris interemptis vite reservavit et in ipso castello dominum collocavit”108 [Gniewomir z gródka Czarnków, który Bolesław zdobył i jego samego ze źródła chrztu podniósł i przy życiu zachował, kiedy inni zostali zabici, i w tym samym gródku ustanowił panem]. Miłosierny Krzywousty stał się więc podobny do Chrobrego łagodzącego swoje wyroki i pozwalającego żonie potajemnie ratować skazańców, a także do św. Wacława albo Włodzimierza Wielkiego, którzy nawet przestępców nie chcieli zabijać109. W taki właśnie sposób Mistrz Wincenty zrozumiał przesłanie Gallowych historii. Wzmiankę o okazywaniu miłosierdzia pokonanym wrogom umieścił w księdze trzeciej, prezentującej Krzywoustego w pełni monarszego majestatu, jako władcę całego państwa. Książę, rozwścieczony groźbami obrońców oblężonego Białogardu, przeskoczył przez wał i samodzielnie pokonał tysiące wrogów. Wreszcie Pomorzanie, „uelut cuiusdam maiestatis terrore perculsi”110 [jakby uderzeni strachem przed jakimś majestatem], rzucili broń i padli do stóp zwycięzcy. Pokonani błagali o ocalenie dla swoich małych dzieci, twierdząc, że sami zasługują na ukrzyżowanie. „Precipui” Bolesława nastawali, aby nie usłuchać prośby i wymordować wszystkich, bez względu na wiek i płeć. Krzywousty stwierdził jednak, że od sprawiedliwej pomsty ważniejsze są ludzkie współczucie oraz łaska miłosierdzia111. W ujęciu Mistrza Wincentego także Chrobry potrafił współczuć pokonanym wrogom. Po drugim zwycięstwie nad królem Rusinów ze smutkiem przyjął wiadomość o pojmaniu swojego adwersarza. Kadłubek, komentując sprawę ustami Jana, nie omieszkał przypomnieć, 107
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 44, s. 114–115. Ibidem, rozdz. 47, s. 117. 109 Zob. rozdz. II. 110 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 2, s. 89. 111 Ibidem. 108
228
że wielkodusznością względem zwyciężonych cechowali się wielcy bohaterowie starożytni: Aleksander Wielki i jego ojciec Filip II112. Konstrukcję podobną do opowiadania o zachowaniu Krzywoustego pod Wieleniem, polegającą na przeciwstawieniu wysokich standardów działania władcy nieposłusznym i porywczym wojownikom, przynosi krótka opowiastka bitewna, umieszczona w Powieści minionych lat pod 1096 r. Na wieść o napadzie Połowców pod wodzą chana Tugorkana na Perejasławiec Światopełk i Włodzimierz Monomach poszli grodowi na odsiecz. Kniaziom udało się niepostrzeżenie przeprawić przez Dniepr, ponieważ – jak stwierdził latopisarz – Bóg ich chronił. Rusini ruszyli w stronę Perejasławca, skąd wyszli im naprzeciw grodzianie. Połowcy stali w szyku po drugiej stronie Trubieży. Kniaziowie przeszli rzekę w bród i „Володимеръ же хотѣ нарядити полкъ, они же не послушаша, но удариша в конѣ к противнымъ”113 [Włodzimierz zaś chciał uszykować wojsko, oni zaś nie posłuchali, ale spięli konie na przeciwników]. Ta nagła szarża przyniosła zwycięstwo, według autora sprawione przez Boga. Chan Tugorkan poległ na polu bitwy. Epizodowi bezskutecznej próby uporządkowania ataku ruskiego wojska przypisać można dwa znaczenia. Monomach, ulubiony kniaź autora tej części Powieści, jawi się jako wielki wódz dążący do prowadzenia regularnej wojny. Nieposłuszni wojownicy, działający jakby w natchnieniu, stanowią natomiast dodatkowy dowód przychylności Bożej Opatrzności dla Rusinów. Triumf nieuszykowanego wojska nad przygotowanymi do boju Połowcami pełni w tej opowieści taką samą funkcję, jak w innych fabułach batalistycznych zwycięstwo garstki wojowników nad wielką armią114. 112 Ibidem,
ks. II, rozdz. 12–13, s. 43–44; J.B. Korolec, Ideał władcy w „Kronice” Mistrza Wincentego. Rola cnót moralnych w legitymizacji władzy, [w:] Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza, red. T. Michałowska, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1989, s. 85. Jerzy Korolec zauważył, że dla mistrza Wincentego cnota władców i ich wyższość moralna są podstawową kwalifikacją umożliwiającą im sprawowanie władzy. 113 Повесть временных лет, rok 6604 (1096), s. 151. 114 Inaczej J. Powierski, Analiza przekazów Powiesti wriemiennych let z lat 6603– 6604 a rekonstrukcja wydarzeń na Rusi od 1095 do wiosny 1097 roku, [w:] Komturzy, rajcy, żupani, red. B. Śliwiński (Studia z Dziejów Średniowiecza nr 11), Malbork 2005
229
Przekonanie, że wódz, nie mówiąc o władcy, powinien reprezentować wyższe standardy moralne niż jego ludzie, było często wyrażane za pomocą opowieści przedstawiającej gwałtowną konfrontację postaw i poglądów w trakcie kampanii wojennej. Przywódca staje wówczas sam przeciw wszystkim – całemu swojemu wojsku. Chyba najbardziej spektakularna historia tego typu została napisana przez Grzegorza z Tours115. Po śmierci króla Theudebalda jego królestwo i strefę wpływów obejmującą Saksonię odziedziczył Chlotar I. Sasi, na wieść o zmianie władcy, postanowili zrzucić zwierzchnictwo Franków i odmówili zapłacenia daniny. Chlotar podjął ekspedycję karną. Kiedy zbliżył się do ziemi Sasów, wysłali oni poselstwo z obietnicą świadczenia trybutu wyższego niż dotychczas, żeby tylko uniknąć rozlewu krwi. Król powiedział do swoich wojowników: „Bene locuntur hii homines. Non incedamus super eos, ne forte peccemus in Deum”116 [Dobrze mówią ci ludzie. Nie atakujmy ich, abyśmy przypadkiem nie zgrzeszyli wobec Boga]. Grzegorz bardzo dobitnie określił święty obowiązek monarchy. Powinien on unikać wojny, jeżeli bez walki może narzucić swoje warunki przeciwnikom. Miłosierne postępowanie wobec Sasów korzących się w obliczu królewskiego majestatu zostało zakwalifikowane jako słuszne w oczach Boga. Frankowie nie posłuchali jednak swojego władcy i dalej rwali się do bitwy. Sasi natomiast nie tracili nadziei na polubowne rozstrzygnięcie konfliktu. W drugiej rundzie negocjacji zaproponowali za pokój połowę wszystkiego, co posiadają. Chlotar jeszcze raz spróbował ostudzić krwiożerczość Franków, mówiąc: „Dissistete, quaeso, ab his hominibus, ne super nos Dei ira concitetur”117 [Odstąpcie, proszę, od tych ludzi, aby gniew Boży nie wzbudził się przeciw nam]. Prośba króla nic nie dała, podobnie jak kolejna saska oferta, obejmująca tym razem wszystkie szaty, całe bydło i połowę ziem. Napadnięci błagali już tylko o wolność dla swoich żon s. 233. Powierski uważał, że przekaz źródła jest nieprzychylny Monomachowi i może w związku z tym pochodzić od latopisarza sprzyjającego Światopełkowi. 115 O Grzegorzu i jego pisarstwie – W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800), s. 112–234. 116 Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum. Libri Decem, wyd. R. Buchner, t. I, Berlin 1967, ks. IV, rozdz. 14, s. 212. 117 Ibidem.
230
i dzieci. Chlotar, jak poprzednio, stanął po ich stronie, przepowiadając Frankom klęskę i odżegnując się od dalszego udziału w wyprawie. Doszło wówczas do otwartej konfrontacji Franków z królem. Wojownicy frankijscy rozsiekli namiot monarchy i zagrozili mu śmiercią, jeśli odmówi uczestnictwa w bitwie. Starcie Franków z Sasami nie przyniosło rozstrzygnięcia. Obie strony poniosły dotkliwe straty. Nikt nie potrafił policzyć poległych. Król wytłumaczył Sasom, że od początku był przeciwny zbrojnej konfrontacji, i zawarł z nimi pokój118. Grzegorz z Tours wszelkimi dostępnymi kronikarzowi środkami uzasadniał racje Chlotara I. Najmocniejszym argumentem wydaje się spełniona przepowiednia: król z góry wiedział, że Bóg negatywnie ustosunkuje się do odrzucenia saskich propozycji. Dziejopisarz podkreślał gwałt, jaki Chlotarowi zadali Frankowie, którym nie do pomyślenia wydawało się toczenie bitwy bez władcy. Król to samotny sprawiedliwy, gotów miłosiernie wybaczyć wrogom przyznającym się do błędu i chcącym zań zadośćuczynić. Chociaż nie umiał skierować poddanych na właściwe tory, jego bliski związek z Bogiem w narracji Grzegorza nie podlega dyskusji119. Dlatego właśnie monarcha cały czas miał słuszność, a na koniec, po krwawej bitwie, tylko on mógł zapewnić wyjście z sytuacji, zawierając pokój z Sasami. Postępowanie zgodnie z Bożym planem w podobnych okolicznościach Beda Czcigodny przypisał królowi wschodnich Anglów, Sigberctowi. W czasach kiedy wielu władców anglosaskich pozostawało 118 Ibidem.
119 Ph. Wynn, Wars and Warriors in Gregory of Tours’ “Histories” I–IV, „Francia. Forschungen zur westeuropäischen Geschichte”, 28, 2001, 1 Mittelalter–Moyen Age, s. 8, zestawił tę opowieść z biblijną historią przymierza Izraela z mieszkańcami Gibeonu, opisaną w Księdze Jozuego, rozdz. 9. Wyrzeczenie się wojny w imię sprawiedliwości funkcjonuje także w wernakularnej literaturze celtyckiej – Ph. O’Leary, A Foreseeing Driver of an Old Chariot. Regal Moderation in Early Irish Literature, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 11, Summer 1986, s. 2, oraz w chansons de geste – J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale. Structures trifonctionnelles et mythes indo-européens dans le cycle des Narbonnais, Paris 1981, s. 174–177. Por. z realistyczną interpretacją gniewu Franków na Chlotara, jako społecznego komunikatu przekazującego określoną treść – G. Althoff, “Ira regis”. Prolegomena to a History of Royal Anger, [w:] Anger’s Past. The Social Uses of an Emotion in the Middle Ages, wyd. B.H. Rosenwein, Ithaca–London 1998, s. 64, 74.
231
poganami bądź ulegało wpływom Kościoła irlandzkiego – z punktu widzenia Bedy niepożądanym – Sigberct jawił się niczym mąż opatrznościowy wschodniej Anglii. Podczas pobytu na wygnaniu w Galii przyjął chrzest i po objęciu władzy gorliwie zaprowadził w królestwie katolickie zwyczaje religijne. Jego pragnienie Królestwa Niebieskiego było tak wielkie, że doczesną władzę powierzył krewnemu, Ecricowi, a sam został mnichem. Jakiś czas potem wschodnią Anglię najechał okrutny poganin, król Mercii, Penda. Anglowie, widząc przewagę wroga, postanowili wydobyć Sigbercta z klasztoru i zabrać ze sobą na wojnę. Uczynili tak mimo sprzeciwu króla-mnicha. Sigberct, siłą zmuszony do udziału w bitwie, nawet otoczony przez wrogów pamiętał o ślubach zakonnych i nie wziął do ręki innej broni oprócz pałki. Walka zakończyła się klęską wschodnich Anglów oraz śmiercią Sigbercta i Ecrica120. Dla Bedy historia króla-mnicha stanowiła podziwu godny przykład dochowania wierności zakonnej profesji wbrew potrzebom i wymogom doczesności. Zasadnicza różnica między monarchą a jego zwyczajnymi wojownikami znowu rysuje się bardzo ostro. Problem powraca w jeszcze jednym miejscu Historii kościelnej ludu Anglów. Król wschodnich Sasów, zresztą imiennik władcy-mnicha – Sigberct, który ku zadowoleniu całego ludu zaprowadził chrześcijaństwo w swoim kraju, zginął zamordowany skrytobójczo przez swoich dwóch krewnych. Mordercy zapytani, dlaczego zabili władcę „nil aliud respondere potuerunt, nisi ob hoc se iratos fuisse et inimicos regi, quod ille nimium suis parcere soleret inimicis, et factas ab eis iniurias mox obsecrantibus placida mente dimitteret”121 [nic innego odpowiedzieć nie mogli, jak to, że rozgniewali się na niego i zostali nieprzyjaciółmi króla, ponieważ on miał zwyczaj nadmiernie oszczę120 Venerabilis Bedae Historia ecclesiastica gentis Anglorum, wyd. G. Spitzbart, t. I, Darmstadt 1982, ks. III, rozdz. 18, s. 256; W.A. Chaney, Paganism to Christianity in Anglo-Saxon England, „The Harvard Theological Review”, 53, 1960, nr 3 (Jul.), s. 212. O kłopotach z datowaniem tego wydarzenia – D.J. Tyler, Orchestrated Violence and the “Supremacy of the Mercian Kings”, [w:] Æthelbald and Offa. Two EighthCentury Kings of Mercia. Papers from a Conference Held in Manchester in 2000. Manchester Centre for Anglo-Saxon Studies, wyd. D. Hill, M. Worthington, Oxford 2005, s. 28. 121 Venerabilis Bedae Historia ecclesiastica..., t. I, ks. III, rozdz. 22, s. 272.
232
dzać swoich wrogów i uczynione przez nich krzywdy odpuszczał z pogodą ducha natychmiast, kiedy go błagali]. Nagłą śmierć Sigbercta z Essexu Beda tłumaczył przewiną samego zamordowanego. Jeden z morderców został bowiem wcześniej ekskomunikowany, a mimo to król zaprosił go na ucztę. Z drugiej jednak strony kronikarz wskazywał na szatana jako nadrzędnego inspiratora zbrodni i stwierdził: „Talis erat culpa regis, pro qua occideretur, quod euangelica praecepta deuoto corde seruaret”122 [Taka była wina króla, za którą został zamordowany, że nakazów ewangelicznych pobożnym sercem przestrzegał]. Złość zabójców świadczy na korzyść Sigbercta z Essexu, dowodzi jego moralnej wyższości, polegającej na miłosiernym traktowaniu pokonanych wrogów. Kolejna opowieść, autorstwa Thietmara z Merseburga, przeniesie nas w środowisko normańskie, w którym jakiś czas pozostaniemy. W 1012 r. męczeńską śmierć z rąk Normanów poniósł arcybiskup Canterbury, Elfeg. Kronikarz znał okoliczności wydarzenia z relacji niejakiego Sewalda. Był to informator raczej dość bałamutny, skoro pomylił Elfega z jednym z jego poprzedników, Dunstanem. Biskup merseburski silnie hagiograficznie nacechował swój tekst i skomentował wydarzenie w sposób jednoznacznie przychylny dla angielskiego hierarchy. Historia zaczyna się od porwania metropolity przez „perfidny” oddział Normanów pod wodzą Thurkila. Dunstan, „humana motus fragilitate”123 [pod wpływem ludzkiej słabości], obiecał porywaczom okup za siebie. Kiedy minął termin zapłaty, Thurkil, nazwany przez Thietmara „vorax picarum caribdis”124 [żarłoczna otchłań smoły?], przywołał arcybiskupa przed swoje oblicze. Wtedy okazało się, że Dunstan nie zebrał umówionej sumy i Normanowie rozpoczęli przygotowania do kaźni. „Quod cum eorum dux Thurcil a longe vidisset, celeriter accurrens: Ne, queso, sic faciatis infit. Aurum et argentum et omne, quod hic habeo vel ullo modo acquirere possum, excepta navi sola, ne in christum Domini peccetis, libenti animo vobis omnibus trado. Tam dulci affatu infrenata sociorum ira ferro et saxis durior non 122
Ibidem.
123 Kronika
Thietmara, wyd. M.Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. VII, rozdz. 42 (29),
s. 527.
124
Ibidem, s. 529.
233
mollitur, sed effuso innocenti sanguine placatur”125 [Gdy to ich wódz Thurkil z daleka zobaczył, szybko przybiegłszy – proszę, nie czyńcie tak – zaczyna. Złoto i srebro, i wszystko, co tutaj mam lub wszelkim sposobem mogę pozyskać, oprócz samego statku, chętnie wam wszystkim daję, abyście nie zgrzeszyli wobec pomazańca Pańskiego. Gniew towarzyszy, tak słodką przemową nieokiełznany, twardszy od żelaza i skały, nie złagodził się, dopiero rozlewem niewinnej krwi się uspokoił]. Normanowie zabili arcybiskupa, zadając mu razy wolimi czerepami, kamieniami oraz drewnem. Przywódca wikingów na początku epizodu był zły i chciwy niczym samo piekło. Potem, wyraźnie odmieniony, próbował uratować pomazańca Bożego za cenę wszystkich swoich bogactw. Chociaż „socii” Thurkila nie posłuchali go, wódz okazał się jedynym przyzwoitym człowiekiem w gronie świętokradczych zabójców126. Znacznie bardziej rozbudowaną historię tego samego typu opowiedział Dudo z Saint Quentin. Podczas wojny księcia Normandii, Ryszarda I, z komesem Teobaldem z Chartres, na pomoc temu pierwszemu przybyli pogańscy Duńczycy. Niemal cała Francja została ciężko doświadczona rajdami duńskich wikingów. Na wniosek episkopatu frankijskiego biskup Chartres wysłał posła do władcy Normanów z prośbą o pokój127. Ryszard wielkodusznie zgodził się powstrzymać swoich pogańskich pobratymców z północy. Sprawa nie należała jednak do łatwych. Wikingowie nie chcieli nawet słyszeć o zaprzestaniu ataków na Francję i proponowali, że rzucą ją księciu pod nogi. Cztery razy dziennie przez szesnaście dni pan Normandii przekonywał skandynawskich sojuszników, aby zawarli przyjaźń z Frankami. Wszystkie wysiłki spełzły jednak na niczym. Ryszard postanowił więc zebrać potajemnie starszych i ważniejszych wikingów. Wobec tego elitarnego grona 125
Ibidem. Williams, Æthelred the Unready. The Ill-Counselled King, London–New York 2003, s. 109–110, 211, przyp. 107. Ann Williams uznała passus Thietmara za źródło wiarygodne, ponieważ nie znajdowała literackich i historiograficznych analogii zachowania Thurkila. Inny kronikarz, William z Malmesbury, który także zanotował śmierć arcybiskupa, opowiedział, jak wódz podżegał wikingów do zbrodni. 127 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. IV, rozdz. 110–117, s. 273–281. 126 A.
234
wygłosił długą katechezę, która przyniosła natychmiastowy efekt. Duńscy możnowładcy zdecydowali się przyjąć chrzest i porzucili nienawiść do Franków. Pozostało przekonać lud. Dramatyczne negocjacje trwały dalszych dziewięć dni. Wreszcie nawet najbardziej nieprzejednani spośród pogan ustąpili szlachetniejszym („Natu, prosapiaque atque armis potentiores estis, ideoque volenter nolenterque assentiemur vobis”) i przyjęli propozycje pokojowe, pod warunkiem pokrycia kosztów podróży oraz wskazania im innego kraju nadającego się na cel ataku. W ten sposób Francja została uratowana. Część Duńczyków ochrzciła się, reszta popłynęła do Hiszpanii, dokąd powiedli ich ludzie Ryszarda128. Narracja Dudona odsłania mechanizm laudacji chrześcijańskiego władcy, którego wielkość zasadza się na wyższości moralnej. Monarcha powinien wiedzieć, co podoba się Bogu i tym tylko się kierować. Łatwo jest realizować zamysły niekontrowersyjne, trudniej oczywiście bronić słuszności sprawy na przekór wszystkim. Dlatego konfrontacja dobrego bohatera z jego otoczeniem jest efektownym zabiegiem fabularnym. Nieposłuszeństwo wojowników Krzywoustego, Chlotara, obu Sigberctów czy Thurkila zdaje się wynosić postacie władców bardzo wysoko. U Dudona z całym bogactwem szczegółów pojawia się kwestia recepcji monarszego wzorca postępowania, występująca także u Galla. Tylko najlepsi z najlepszych umieją spełnić wyśrubowane wymagania stawiane przez wielkich bohaterów. Nie mogąc poradzić sobie ze zwykłymi duńskimi wojownikami, książę Ryszard I zwrócił się do starszyzny i wśród niej zyskał posłuch.
3. POGARDA DLA BOGACTW W epizodzie pierwszej wyprawy Krzywoustego na Kołobrzeg pełne zwycięstwo nie zostało osiągnięte przez Polaków, ponieważ część wo128
Ibidem, rozdz. 118–124, s. 281–288. Eleanor Searle zauważyła, że w wielu historykach scena nawracania Duńczyków przez swoją niewiarygodność wzbudzała śmiech i zażenowanie – E. Searle, Fact and Pattern in Heroic History: Dudo of SaintQuentin, „Viator” 15, 1984, s. 120, 132–133.
235
jowników myślała wyłącznie o braniu łupów. Obfite dobra kołobrzeskiego „suburbium” tak zaślepiły napastników, że zapominając o zdobyciu pomorskiej stolicy, rozpoczęli rabunek. Za księciem ku bramie grodu podążyli tylko nieliczni spośród i tak doborowego oddziału. Byli to ci, którzy – według słów Anonima – tak jak Bolesław chcieli walczyć dla sławy i zwycięstwa, a nie dla bogactw129. Również Chrobremu do końca wyprawy kijowskiej towarzyszyła wąska elita, zdolna odłożyć zdobycz na bok i walczyć z Rusinami na „królewskich” zasadach. Wojownicy pozostający u boku króla, pouczeni przez niego o tym, jak wypada postępować, woleli powrócić do domu triumfalnie niż z łupami, ale haniebnie („seque cum triumpho malle quam cum preda domum turpiter intrare responderunt”)130. Zresztą króla Bolesława Anonim sławił za to, że nawet jeśli pokonał jakichś okolicznych barbarzyńców, narzucał im wiarę chrześcijańską, a nie wymagał trybutu pieniężnego131. Śledząc Gallową narrację w księdze drugiej, można zauważyć, że lekceważenie dóbr zdobywanych na wrogu stanowi ważny aspekt prezentacji Krzywoustego jako władcy dojrzałego. Przy okazji drugiego najazdu na Prusy132, „Igitur belliger Bolezlauus per illam barbaram nationem passim discurrens predam inmensam cepit, viros et mulieres, pueros et puellas, servos et ancillas innumerabiles captivavit, edificia villasque multas concremavit, cum quibus omnibus in Poloniam sine prelio remeavit, quod prelium tamen invenire plus hiis omnibus exoptavit”133 [Więc wojowniczy Bolesław, wszędzie ten barbarzyński lud rozganiając, wziął niezmierną zdobycz, mężczyzn i kobiety, chłopców i dziewczęta, niewolników i niewolnice niezliczonych pochwycił, budynki i wsie liczne spalił, z tym wszystkim do Polski bez bitwy wrócił, chociaż stoczyć bitwę życzył sobie bardziej od tego wszystkiego]. Krzywousty brał zatem łupy i uprowadzał jeńców, ale od pewnego 129
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 28, s. 96. Ibidem, ks. I, rozdz. 7, s. 24. 131 Ibidem, rozdz. 11, s. 30. Odwrotnie postąpił z Getami Bolesław Kędzierzawy i na zawsze stracił powodzenie wojenne – Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 30, s. 127–128. 132 Tę wyprawę datuje się na 1111/1112 r. – K. Zielińska-Melkowska, Stosunki polsko-pruskie w X–XIII wieku, s. 184. 133 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 24, s. 154. 130
236
momentu – na kartach Gesta ducum... – robił to raczej niechętnie, chyba że wcześniej udało mu się stoczyć zwycięską bitwę albo zająć ważny gród, a najlepiej stolicę. Przytoczę jeszcze jedną Gallową frazę dotykającą tego zagadnienia: „Hostium ergo terram ingrediens, non predas sequitur vel armenta, sed castrum Velun obsidens, machinas preparat ac diversi generis instrumenta”134 [Wkraczając więc do kraju wrogów nie goni za łupami lub trzodami, lecz gród Wieleń obległszy, machiny i różnego rodzaju narzędzia szykuje]. Rozpoznajemy bez trudu ten sam wstręt do otwierania wojny grabieżą. O niechęci Krzywoustego do łupów wspomniał także Wincenty Kadłubek, pisząc o księciu idącym na Wieleń, że „non circa inutiles predociniorum occupatur sarcinunculas, set inaccessibiles Maritimorum urbes has occupat, illas euertit”135 [nie krząta się wokół bezużytecznych tobołeczków z łupami, lecz niedostępne miasta Pomorzan jedne zajmuje, inne burzy]. Warto zająć się bliżej przypisywaną władcom niechęcią do łupów wojennych. Zasada, że szlachetnej wojowniczości nie da się pogodzić z bogactwem, często występuje w tekstach starożytnych. Krótki przegląd źródeł pozwoli uchwycić różne aspekty zjawiska. W Nowej historii Zosimosa pojawia się znamienna charakterystyka Arbogasta, wodza frankijskiego na służbie rzymskiej. Najpierw walczył on pod komendą Baudona. Po jego śmierci, nie czekając na nominację cesarską, samowolnie przejął naczelne dowództwo. Stało się to możliwe dzięki uwielbieniu żołnierzy, którzy kochali Arbogasta za męstwo, doświadczenie wojenne i pogardę dla bogactw. Mając poparcie wojska, frankijski wódz zaczął otwarcie przeciwstawiać się cesarzowi Walentynianowi, aż wreszcie zabił go na oczach żołnierzy. Pozostał bezkarny, ponieważ – i tu Zosimos powtarza znaną już charakterystykę – armia ceniła jego odwagę, umiejętności wodzowskie oraz pogardę bogactw136. Źródło podkreśla charyzmę ambitnego Franka. Pomiatanie tym, co cenne, oprócz bardziej oczywistych kwalifikacji wojskowych, tłumaczy świetną karierę i wyjątkową pozycję Arbogasta wśród żołnierzy. 134
Ibidem, ks. II, rozdz. 48, s. 117. Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 6, s. 91. 136 Zosime, Histoire nouvelle, t. II, cz. 2, ks. IV, wyd. i tłum. F. Paschoud, Paris 1979, rozdz. LIII–LIV, s. 322–324; Zosimos, Nowa historia, tłum. H. Cichocka, Warszawa 1993, s. 194–196. 135 Magistri
237
Podobny wątek Justyn wplótł w opowieść o Viriacie, wodzu starożytnych Hiszpanów. Epitomator dzieła Pompejusza Troga widział w mieszkańcach Półwyspu Iberyjskiego zajadłych wojowników i egzemplifikował ich obyczaje tak samo jak Tacyt zwyczaje germańskie137. W skróconej wersji zadziałał w Epitomae Pompei Trogi ten sam schemat prezentowania walecznych barbarzyńców. Świetnie znosili głód oraz wysiłek i zawsze byli gotowi na śmierć. Ponadto wszyscy zachowywali wstrzemięźliwość („parsimonia”). Wyżej cenili sobie wojnę niż pokój, więc kiedy brakowało im wrogów zewnętrznych, zaczynali bić się między sobą. Oręż i konie bojowe wydawały im się więcej warte niż własne życie. Ucztom hiszpańskim zbywało wystawności. Zwyczaj mycia się w ciepłej wodzie Iberowie przejęli od Rzymian dopiero po drugiej wojnie punickiej. „In tanta saeculorum serie nullus illis dux magnus praeter Viriatum fuit, qui annis decem Romanos varia victoria fatigavit: adeo feris propiora quam hominibus ingenia gerunt. Quem ipsum non iudicio populi electum, sed ut cavendi scientem declinandorumque periculorum peritum secuti sunt. Cuius ea virtus continentiaque fuit, ut, cum consulares exercitus frequenter vicerit, tantis rebus gestis non armorum, non vestis cultum, non denique victum mutaverit, sed in eo habitu, quo primum bellare coepit, perseveraverit, ut quivis gregarius miles ipso imperatore opulentior videretur”138 [W ciągu stuleci żaden ich wódz nie był większy od Viriata, który przez dziesięć lat męczył Rzymian różnymi zwycięstwami: tak bardzo wykazywali się zdolnościami właściwszymi zwierzętom niż ludziom. Którego to nie wyrokiem ludu wybrano, lecz podążali za nim, jako za wiedzącym, jak się ustrzec, i doświadczonym w omijaniu niebezpieczeństw. Jego męstwo i umiarkowanie takie były, że gdy wojsko konsularne wiele razy pokonał, takich rzeczy dokonawszy, nie zmienił broni ani niedbałości w odzieniu, ani też pożywienia, lecz w tym stroju, w którym najpierw zaczął walczyć, pozostał, tak że jakikolwiek prosty wojownik wydawał się bogatszy od samego wodza]. 137 O związkach Germanii z innymi starożytnymi opisami ludów barbarzyńskich – zob. J. Kolendo, Wstęp, [w:] P. Cornelius Tacitus, Germania, wyd. i tłum. T. Płóciennik, J. Kolendo, Poznań 2008, s. 20–21. 138 Iustinus, Trogi Pompei Historiarum Philippicarum Epitoma, wyd. I. Ieep, Lipsiae 1876, ks. XLIV, rozdz. 2, s. 215.
238
Starożytni Hiszpanie, swoją zajadłością bardziej przypominający zwierzęta niż ludzi, potrafili docenić mądrość i doświadczenie Viriata. Ten zaś, nawet na tle generalnie wstrzemięźliwych rodaków, wyglądał zupełnie wyjątkowo. Każdy wojownik hiszpański zdawał się od niego bogatszy i lepiej ubrany. Dlatego Iberowie, którzy w przekazie Justyna najwyraźniej nie umieli w sposób cywilizowany wybierać sobie wodzów, słuchali się Viriata. Jak można wnioskować z tekstu źródła, to właśnie lekceważenie dóbr materialnych w połączeniu z męstwem, umiarkowaniem oraz przezornością hiszpańskiego wodza legły u podstaw militarnych triumfów Iberów nad Rzymianami. Podobny zestaw cech Tacyt przypisał germańskim Chattom. Plemię mieszkało na wzgórzach w Lesie Hercyńskim. Jego przedstawiciele mieli bardziej wytrzymałe ciała i więcej bojowego ducha od innych Germanów. Większa wojowniczość znajdowała potwierdzenie w odmiennym wyglądzie zewnętrznym Chattów. Zapuszczali oni włosy oraz brodę i nigdy ich nie strzygli. U pozostałych plemion germańskich długowłosi i długobrodzi byli tylko młodzieńcy, którzy jeszcze nie zabili wroga i nie zdobyli na nim skrwawionej broni. Zapuszczone włosy i brody u innych Germanów naznaczały junaków, pierwszy raz pałających żądzą walki i zabijania, albo nieudolnych i niewojowniczych wyrzutków społecznych, ponieważ po uśmierceniu pierwszego wroga wojownicy germańscy strzygli się i golili139. Zatem Chattowie, noszący długie włosy i brody do późnej starości, byli „wiecznymi młodzieńcami”140. W konsekwencji zawsze rozpoczynali bitwy i walczyli w pierwszym szeregu141. O ile ten zwyczaj doskonale pasuje do junackiej charakterystyki Chattów, o tyle inne przypisane im obyczaje całkowicie się z nią kłócą. Od Tacyta dowiadujemy się bowiem, że jak na Germanów chattyjscy „wieczni młodzieńcy” mieli zadziwiająco dużo rozumu. Słuchali dowódców, umieli utrzymywać szyk bojowy, wstrzymywali się z atakiem do stosownej chwili, walczyli w dzień, a na noc otaczali obóz szańcami. Ich posłuszeństwo wodzowi było tak wyjątkowe na tle innych 139
P. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 31, s. 84–86. J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 201; J. Kolendo, Komentarze, [w:] P. Cornelius Tacitus, Germania, wyd. i tłum. T. Płóciennik, J. Kolendo, Poznań 2008, s. 141. 141 P. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 31, s. 84. 140
239
Germanów, że Tacyt z uznaniem stwierdził istnienie w ich szeregach dyscypliny wojskowej porównywalnej z rzymską142. W ścisłym związku ideowym z tym ciągiem komplementów, ukazujących Chattów jako dojrzałe dorosłe wojsko – absolutne zaprzeczenie młodzieńców – pozostaje wzmianka o ich lekceważącym stosunku do dóbr materialnych. Ponieważ nie mieli domów ani nie uprawiali ziemi, żywili się ze środków tych ludzi, do których przychodzili. Cudzym mieniem rozrzutnie szastali („prodigi alieni”), własnym gardzili („contemptores sui”). Czynili tak aż do momentu, gdy niedołęstwo starości uniemożliwiało im praktykowanie męstwa143. Pozostawiając omówienie sprzeczności między młodzieńczymi a „dorosłymi” elementami wizerunku Chattów do rozdziału V, w tym miejscu trzeba stwierdzić kolejny raz, że w opisach wodzów i grup wojowników dojrzałe formy prowadzenia działań wojennych często łączą się z lekceważeniem bogactw. Uboższy od swoich żołnierzy był również, a może przede wszystkim, Aleksander Wielki. Starożytni historycy kazali samemu królowi przypominać o tym w przemówieniach wygłaszanych do żołnierzy w szczególnie dramatycznych momentach. Flawiusz Arrian, który historię wyprawy na Persję napisał po grecku w II w. n.e., skomponował długą mowę władcy, dołączoną do opowieści o buncie armii macedońskiej. Aleksander miał stwierdzić, że niewiele odziedziczył po ojcu. Ojcowskie długi znacznie zresztą przewyższały to, co zastał w skarbcu. On sam zaciągnął nową, jeszcze większą pożyczkę i wyruszył na podbój Persji. Uczynił tak, ponieważ ojczyzna ledwie mogła wyżywić Macedończyków. Wszystko, co zdobył, nie należy do niego, ale do żołnierzy. Oni są prawdziwymi panami ziem i skarbów, a Aleksandrowi pozostaje jedynie diadem i purpura. Król jada to, co inni, a nawet gorzej od niektórych, bardziej oddanych rozkoszom stołu. Jego ciało pokryte jest – oczywiście tylko z przodu – bliznami od wszystkich rodzajów broni. Monarcha sypia w surowych warunkach jak najzwyklejszy żołnierz, ale mniej niż inni, gdyż musi czuwać, aby pozostali mogli spokojnie odpoczywać144. Kwintus Kurcjusz Rufus, łacińskoję142
Ibidem, rozdz. 30, s. 84. Ibidem, rozdz. 31, s. 86. 144 Flawiusz Arrian, Wyprawa Aleksandra Wielkiego, tłum. H. Gesztoft-Gasztold, Wrocław 1963, ks. VII, 9–10, s. 193–193. 143
240
zyczny historyk ekspedycji macedońskiej, piszący swoje dzieło zapewne w okresie wczesnego cesarstwa, umieścił królewską deklarację ubóstwa w innym miejscu – przed decydującą bitwą z Dariuszem III. Aleksander powiedział żołnierzom, że „ipsos unum paene se praedae communis exortem in illis colendis ornandisque usurpare victoriae praemia”145 [on jeden z nich prawie nie ma udziału we wspólnej zdobyczy, a korzyści ze zwycięstw używa, aby im rozdawać i ich nagradzać]. Motyw ten uchwytny jest także w średniowiecznych wersjach opowieści o Aleksandrze. Na przykład w staroczeskiej Aleksandreidzie został umieszczony w przemówieniu przed bitwą nad Issos. Król stwierdził, że po odniesieniu zwycięstwa wszyscy Macedończycy staną się bogaci, ponieważ rozdzielą między siebie całość dóbr zdobytych na Persach. Dla siebie Aleksander pragnął wyłącznie dobrego słowa od swoich żołnierzy146. Lekceważące lub pogardliwe podejście do gromadzenia majątku pojawia się w źródłach w różnym kontekście. Może tłumaczyć szacunek żołnierzy do wodza (Arbogast), dowodzić wyjątkowej surowości obyczajów (Viriat) albo wynikać z nadzwyczajnej hojności (Aleksander). Zawsze jednak pogarda dla dóbr materialnych świadczy o wybitnych kwalifikacjach wodzowskich albo umiejętności stworzenia zdyscyplinowanej i doskonałej armii (Chattowie). Jeśli ktoś nie zważa na bogactwa, to znaczy, że walczy dla sławy i zwycięża, aby panować. Narracje średniowieczne motyw ten chętnie wplatają w wątek wojny „królewskiej” prowadzonej przez dojrzałego i wielkiego władcę. W ruskiej tradycji historiograficznej lekceważenie bogactw cechowało Światosława Igorewicza, który – jak pamiętamy – już jako młodzieniec gardził wszelkim zbytkiem. Później zaczął wypowiadać wojny sąsiadom, pokonywać ich w otwartej walce, zdobywać grody oraz stolice i, wreszcie, pobierać daniny od pokonanych. Biorąc pod uwagę mowę kniazia, uzasadniającą ustanowienie „środka ziemi” w Perejasławcu nad Dunajem, można by przypuścić, że kiedy Światosław dorósł, uległ czarowi przepychu. Przeniesienie siedziby z Kijowa do naddunajskiego grodu uzasadniał bowiem bajecznymi wprost dostatkami napływa145 146
Quinte-Curce, Histoires, t. I, wyd. H. Bardon, Paris 1947, ks. IV, 14, s. 101. Staročeská Alexandreida, wyd. V. Vážný, Praha 1949, w. 1498–1503, s. 81.
241
jącymi ze wszystkich stron do bułgarskiej stolicy147. Sprawę komplikuje jednak jeden z epizodów opowieści o wojnie Światosława z Grekami. Kiedy po zwycięskiej bitwie kniaź ruszył na Carogród, cesarz zwołał radę, aby rozważyć, jak zatrzymać wroga w sytuacji, gdy dalszy opór nie wydawał się już możliwy. Dostojnicy zaproponowali: „Посли к нему дары, искусимъ и, любьзнивъ ли есть злату, ли паволокамъ”148 [Poślij mu dary, doświadczymy go, czy jest miłośnikiem złota, czy pawłok]. Posłem do obozu ruskiego został mędrzec, który z wyrazu twarzy, oczu i zachowania kniazia skonfrontowanego z bogactwami miał wnioskować o jego cechach charakteru. Światosław nawet nie spojrzał na cenne prezenty od Greków, lecz kazał swoim otrokom od razu je schować. Latopis nowogrodzki nieco inaczej sformułował polecenie kniazia i jego konsekwencje: „возмѣте, кому что будет. Они же поимаша”149 [Weźcie, kto, co uważa. Oni zaś wzięli]. Władca ruski przyjął zatem bogate dary cesarza, ale z obrzydzeniem. W wersji nowogrodzkiej kniaź kazał otrokom natychmiast rozdysponować greckie bogactwa między sobą, upodobniając się do Aleksandra Wielkiego, który sam nic nie posiadał, bo wszystko rozdawał żołnierzom. Aby nie było żadnych wątpliwości, jakim człowiekiem jest Światosław, latopisarz przedstawił jeszcze jedną próbę obłaskawienia kniazia. Cesarz ponownie posłał mu dary, tym razem miecz i inną broń; „Онъ же, приимъ, нача хвалити, и любити, и цѣловати царя. Придоша опять ко царю, и повѣдаша ему вся бывшая. И рѣша боляре: Лютъ се мужь хочеть быти, яко имѣнья не брежеть, а оружье емлеть. Имися по дань”150 [On zaś przyjąwszy, zaczął chwalić i kochać, i pozdrawiać cesarza. Przyszli z powrotem do cesarza i powiedzieli mu wszystko, co zaszło. I orzekli bojarzy: to musi być srogi mąż, skoro bogactw nie bierze, a broń przyjmuje. Zapłać mu dań]. Kniaź zademonstrował surowość obyczajów porównywalną z tym, co Justyn pisał o Iberach rozmiłowanych w orężu, który cenili wyżej 147
Повесть временных лет, rok 6477 (969), s. 48. Ibidem, rok 6479 (971), s. 50. 149 Новгородская первая летопись старшего и младшего изводов, wyd. А.Н. Насонов, Москва–Ленинград 1950, s. 122. 150 Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 51. 148
242
niż własne życie. Cesarz, wobec tak jasno rysującej się osobowości wroga, przystał na dań i wypłacił ją nawet zabitym wojownikom ruskim. Światosław bowiem zamierzał oddać należny dział daniny rodzinom poległych, spełniając się tym samym jako opiekun własnej drużyny. Ta sama cecha, która sprawiała, że żołnierze kochali Arbogasta, kniaziowi zapewniła respekt i podziw wrogów. Dlaczego jednak ktoś, kto tak spektakularnie gardził bogactwami ofiarowywanymi przez Greków, swoją siedzibą uczynił miejsce opływające we wszelkie dostatki? Cennymi towarami napływającymi do Perejasławca wolno było Światosławowi się rozkoszować, ponieważ gród – stolica Bułgarów – został wcześniej zdobyty, a jego obrońcy pokonani w bitwie. Dla wizerunku kniazia miało to niezwykle istotne znaczenie, dlatego Powieść minionych lat dwukrotnie wspomniała o podboju bułgarskiej stolicy151. Dary Greków to co innego. Złożone na przedpolu Konstantynopola, stanowiły próbę przekupstwa, niemilitarnego zatrzymania ofensywy ruskiej. Opowieść o Światosławie, nie mogąc uczynić swojego bohatera zdobywcą Carogrodu, kontentuje się pokazaniem moralnej przewagi i wojennej dojrzałości kniazia. Wielki władca był nieprzekupny, ale też nie przegapiał żadnej okazji do hojnego rozdawania dóbr swoim wojownikom. Jako człowiek wojny, cenił wyłącznie oręż i tylko taki prezent zyskiwał uznanie w jego oczach. Dary nie korumpują Światosława. W narracji pozwalają jedynie wypróbować charakter ruskiego władcy. Reakcja kniazia stanowi argument skłaniający cesarza, aby płacąc dań, przyznał się do porażki. Finałem kampanii stała się danina płacona na każdego wojownika – dobitnie poświadczająca klęskę – a nie dary dawane z łaski. Decyzja o zawarciu pokoju z Grekami została w Powieści skwitowana następującymi słowami Światosława, który widział, że tylko niewielka część wojska ruskiego przetrwała trudy kampanii: „Еда како прельстивше изъбьють дружину мою и мене”152 [Jeszcze jak przechytrzą, to zabiją drużynę moją i mnie]. Troska o życie wojowników i własne – kolejny wyraz monarszej dojrzałości – motywuje postępowanie Światosława. 151 152
Ibidem, rok 6475 (967), s. 47; rok 6479 (971), s. 50. Ibidem, rok 6479 (971), s. 51.
243
Cała reszta świata chrześcijańskiego postrzegała Konstantynopol jako stolicę bogactwa. Dlatego autorzy spoza cesarstwa bizantyńskiego chętnie przedstawiali, jak wielcy bohaterowie imponowali greckiemu cesarzowi wzgardą dla dóbr materialnych153. Na przykład pewien anonimowy redaktor kroniki Wilhelma z Jumièges uzupełnił historię pielgrzymki księcia Normandii, Roberta I, do Jerozolimy opowieścią o wizycie w Konstantynopolu154. Władca normandzki przed wejściem do miasta rozkazał podkuć złotymi podkowami mulicę, na której jechał, i zabronił swoim ludziom zbierać podkowy, kiedy odpadną od kopyt. „Greci, qui prius Gallos cupidos auri uocare soliti erant, nullam in suis auaritie occasionem penitus inuenire possent. Mirabantur quippe Greci et ualde mutuo inter se loquebantur, quomodo gens, que prius rapere et furari consueta erat alius seu alterius gentis aurum, tunc ita sponte desereret et despiceret proprium”155 [Grecy, którzy wcześniej mieli zwyczaj nazywać Galów chciwymi złota, zupełnie nie mogli znaleźć w nich żadnej chciwości. Grecy szczególnie się dziwili i z naciskiem mówili do siebie, jakim sposobem lud, który niegdyś miał zwyczaj grabić i kraść złoto tego czy innego ludu, następnie z własnej woli tak szasta i pogardza swoim]. Robert, po zaimponowaniu mieszkańcom miasta, śmiało wkroczył do pałacu cesarskiego i nieproszony usiadł naprzeciw basileusa. „Ille itaque imperator, considerans et admirans honorabilem uultum ipsius et elegantem formam, per interpretem requirit si ipse Francorum rex Robertus esset, qui tam liberaliter 153
Por. opowieść o wizycie norweskiego króla Sigurda w Konstantynopolu – E.A. Рыдзевская, К вопросу об устных преданиях в составе древнейшей русской летописи, [w:] eadem, Древняя Русь и Скандинавия в IX–XIV вв. Материалы и исследования, Москва 1978, s. 207. 154 O historycznych okolicznościach wizyty Roberta w Bizancjum i datowaniu źródła: E.M.C. van Houts, Normandy and Byzantium in the eleventh century, „Byzantion. Revue internationale des études byzantines”, 55, 1985, fasc. 2, s. 544–559. Passus o pobycie księcia w Konstantynopolu jest całkowicie ahistoryczny: M. Angold, Knowledge of Byzantine History in the West: The Norman Historians (Eleventh and Twelfth Centuries), „Anglo-Norman Studies. XXV. Proceedings of the Battle Conference 2002”, wyd. J. Gillingham, s. 28–29. 155 The Gesta Normannorum Ducum of William of Jumièges, Orderic Vitalis and Robert of Torigni, wyd. E.M.C. van Houts, t. II, Oxford 1995, ks. VI, rozdz. 11 (12), s. 82.
244
et regaliter militares agens turmas, sepulcrum Domini Iesu uisitare studebat”156 [Cesarz zaś, widząc i podziwiając jego godną postać i piękny wygląd, zapytał przez tłumacza, czy jest Robertem, królem Franków, który tak szlachetnie i po królewsku prowadząc oddziały wojskowe, starał się odwiedzić grób Pana Jezusa]. Zadziwiająca rozrzutność księcia pełni ściśle określoną funkcję w anegdocie. Autor, za pośrednictwem Greków, dał krótki wykład historii Normanów, którzy zaczynali jako rozbójnicy chciwi cudzego mienia, a doszli do pełnej pogardy dla własnego złota. Konfrontacja księcia z cesarzem pozwalała pokazać, jakie przymioty kojarzyły się z lekceważeniem dóbr materialnych. Basileus stał się w opowieści świadkiem obserwującym i wyciągającym wnioski z postępowania i wyglądu Roberta. Zestawienie rozrzucania złotych podków na ulicach Konstantynopola ze śmiałym czy wręcz bezczelnym zachowaniem w pałacu i powierzchownością księcia nasunęły cesarzowi myśl, że przybysz jest królem Franków. Tylko wielki monarcha mógł w sposób tak królewski prowadzić wojsko. O fundamentalnym znaczeniu pogardy bogactw dla wykreowania wizerunku wspaniałego władcy i wodza przekonuje dalszy ciąg opowieści. Robert wyjaśnił cesarzowi, że jest jednym z frankijskich książąt i prosi o możliwość oddania czci relikwiom przechowywanym w Konstantynopolu oraz pozwolenie na kontynuowanie pielgrzymki do Jerozolimy. Basileus rozkazał więc swoim sługom, aby we wszystkim, co konieczne, pomagali Robertowi i jego ludziom. „Sed sullimitas tanti ducis, mendicitatis et inopie notam precauens, sibi suisque oblata humiliter suscipere renuit; aurum, uestes preciosas, concupiscibilia quoque uasa noluit”157 [Lecz tak godny książę, strzegąc się znaku żebractwa i biedy, pokornie odmówił przyjęcia ofiarowanych sobie i swoim; nie chciał złota, cennych szat ani pożądanych naczyń]. Wszystko, co mu było potrzebne, książę wolał kupować, cesarz poczuł się obrażony odrzuceniem darów i zabronił kupcom handlu z Normanami. Robert, widząc, że jego słudzy nie mogą kupić drewna na opał, kazał przygotować posiłek na ogniu z łupin orzechów i migdałów. Na wieść o tym przemyślnym wybrnięciu z trudnej sytu156 157
Ibidem. Ibidem.
245
acji cesarz cofnął swój zakaz158. Niechęć do bogactw była u księcia Normandii tak silna, że celowo i publicznie pozbywał się własnego złota159 oraz obrażał swojego gospodarza odmową przyjęcia cennych prezentów. Roberta hańbiło samo nawet podejrzenie, że mógłby być biedny i potrzebować jakichkolwiek dóbr. Jean Batany, analizując opis wjazdu księcia Normandii do Konstantynopola, postrzegał celowe gubienie złotych podków na ulicach bizantyńskiej stolicy (i inne popisy hojności przypisywane Robertowi) w kategoriach potlaczu160. Podobny szczegół przechowała ruska tradycja o zwycięstwie Olega nad Grekami. Bohater, który w latopisie nowogrodzkim był wojewodą Igora, a według Powieści minionych lat kniaziem, dokonał w Grecji spustoszenia i rzezi. Pogańscy Rusini i Słowienie palili cerkwie, brali jeńców i łupy, zabijali ludzi „и ина многа зла творяху русь грекомъ, елико же ратнии творять”161 [i wiele innego zła uczyniła Ruś Grekom, tak jak wojownicy zazwyczaj czynią]. Na przedpolach Carogrodu Oleg przeraził przeciwników efektowną szarżą na łodziach żaglowych wyposażonych w koła, przeprowadzoną po lądzie. Obrońcy Konstantynopola zaproponowali, aby odstąpił od szturmu w zamian za daninę. Ruski wódz łaskawie się zgodził i wtedy Grecy posłali mu jedzenie i wino. Oleg nie tknął ich jednak, gdyż podejrzewał, że były zatrute. Chrześcijanie zlękli się jeszcze bardziej i uznali, że nieprzyjaciel jest św. Dymitrem posłanym przez Boga i już bez wykrętów zapłacili dań. Oleg wziął po 12 grzywien na każdego swojego wojownika. Kiedy przyszło wracać, wódz rozkazał uszyć dla Rusi żagle z pawłok, a dla Słowien z jedwabiu oraz powiesił swoją 158
Ibidem, s. 82–84. Książę generalnie słynął ze szczodrobliwości – J. Batany, Les trois bienfaits du duc Robert: un modèle historiographique du prince évergète au XIIe siècle, [w:] Colloque. Histoire et historiographie. Clio. 8–9 Décembre 1978 (Paris E.N.S.), wyd. R. Chevalier, Paris 1980, s. 263–272. O podobnych opowieściach w źródłach skandynawskich – P.A. White, The Latin Men: The Norman Sources of the Scandinavian Kings’ Sagas, „Journal of English and Germanic Philology”, 98, 1999, 2, s. 157; E.M.C. van Houts, Scandinavian Influence in Norman Literature of the Eleventh Century, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, VI, 1983, wyd. R.A. Brown, s. 120. 160 J. Batany, Les trois bienfaits du duc Robert, s. 263–272. 161 Повесть временных лет, rok 6415 (907), s. 24. 159
246
tarczę w bramie Carogrodu na znak zwycięstwa. Po rozpięciu żagli okazało się, że wiatr porwał jedwab. Nie dano jednak Słowienom żagli pawłocznych i musieli zastosować zwykłe162. Drogocennych tkanin zdobytych na Grekach Oleg rozkazał używać jak pospolitego płótna. Część z nich uległa przez to zniszczeniu. Pod koniec w opowieści pobrzmiewa utyskiwanie na nierówne traktowanie dwóch różnych grup wojska163. Jednak posługiwanie się pawłocznymi i jedwabnymi żaglami przede wszystkim bardzo efektownie pokazuje cechującą Olega pogardę dla bogactw. Motyw ten współgrał z innymi szczegółami potwierdzającymi wodzowskie przymioty bohatera: z umiejętnością przejrzenia greckiego podstępu, z dbaniem o dań dla wojowników, wreszcie z wieszaniem tarczy w bramie Konstantynopola164. Bez porównania mniej heroicznie przedstawiono w źródłach ruskich stosunek kniazia Igora i jego drużyny do dóbr ofiarowywanych przez Greków. Podczas wyprawy na Bizancjum, opisanej w Powieści minionych lat pod rokiem 944, posłowie cesarscy wyszli naprzeciw Rusi i zaproponowali taką daninę, jaką wziął Oleg, albo jeszcze większą. Igor znajdował się dopiero na wysokości ujścia Dunaju, daleko od greckiej stolicy. Kniaź naradził się ze swoją drużyną, która powiedziała: „Да аще сице глаголеть царь, то что хочемъ боле того, не бившеся имати злато, и сребро, и паволоки? Егда кто вѣсть; кто одолѣеть, мы ли онѣ ли? Ли с моремъ кто свѣтенъ? Се бо не по земли ходимъ, но по глубинѣ морьстѣй: обьча смерть всѣмъ”165 162 Ibidem, s. 25. И.Н. Данилевский, Библия и Повесть временных лет. К
проблеме интерпретации летописных текстов, „Отечественная история”, 1993, 1, s. 88. Zdaniem Danilewskiego motyw żagli z drogocennych tkanin był inspirowany wypowiedzią proroka Ezechiela o bogactwach Tyru (Ez 27, 7). 163 И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы источниковедения летописных текстов, Москва 2004, wyd. internetowe: http://orbis-medievalisru.47.com1.ru/library/viddanin.pdf, s. 152. 164 Według Igora Danilewskiego także wzmianka o wieszaniu tarczy w bramie miała powstać pod wpływem biblijnego proroctwa dotyczącego Tyru – И.Н. Данилевский, Библия и Повесть временных лет, s. 88; И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 152. Ezechiel wspomniał jednak o takim geście w nieco innym kontekście. W jego proroctwie uzbrojenie na murach Tyru wieszali wojownicy perscy, którzy służyli miastu i chcieli je w ten sposób uświetnić (Ez 27, 10). 165 Повесть временных лет, rok 6452 (944) s. 34.
247
[Jeśli tak powiedział cesarz, to czego więcej chcieć niż tego, że nie bijąc się, będziemy mieć złoto i srebro, i pawłoki? Ponieważ kto wie, kto zwycięży, my czy oni? Albo kto sprzymierzony z morzem? Przecież nie po ziemi chodzimy, ale po głębinie morskiej. Wspólna śmierć wszystkim]. Pod wpływem drużyny kniaź zdecydował się przyjąć propozycję cesarza. Tak zakończyła się druga wyprawa Igora na Grecję. Ponieważ milczy o niej latopis nowogrodzki, któremu nieznane były dokumenty rusko-bizantyńskich układów pokojowych, Aleksiej Szachmatow podejrzewał któregoś z kijowskich redaktorów Powieści o sprokurowanie fabuły uzasadniającej zawarcie traktatu wpisanego do kroniki pod 945 r.166 Z kolei Dmitrij Lichaczew bronił historyczności opowieści o drugiej wyprawie Igora, twierdząc, że tylko zakończona sukcesem wojna z Cesarstwem tłumaczyła, dlaczego Grecy zawarli nową umowę z Rusią167. Tak czy inaczej, wizerunek kniazia jest w powieściowej zapisce pod 944 r. niewiele pochlebniejszy niż w latopisie nowogrodzkim168. Podczas drugiej wyprawy tego władcy na Carogród to nie on wyznaczał standardy zachowania, lecz jego tchórzliwi wojownicy, którzy nie tylko bali się bić z Grekami, ale przerażała ich nawet żegluga. Armia ruska nie szukała zwycięstwa ani sławy, lecz bogactw. Kniaź uległ mało bohaterskiej postawie drużyny169. 166 A.A.
Шахматов, „Повесть временных лет” и ее источники, „Труды Отдела Древнерусской литературы”, IV, Москва–Ленинград 1940, s. 72. 167 Д.С. Лихачев, Статьи и комментарии, [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 288. Н.Я. Половой, О дате второго похода Игоря на греков и похода русских на Бердаа, „Византийский временник”, XIV, 1958, s. 138–147. Połowoj dowodził, że druga wyprawa Igora na Greków odbyła się w 943 r. O.В. Творогов, Повесть временных лет и Начальный свод (Текстологический комментарий), „Труды Отдела Древнерусской литературы”, XXX (Историческое повествование Древней Руси), Ленинград 1976, s. 21. 168 Zob. rozdz. I. Nieco inaczej Т. Вилкул, „Людье” и князь в конструкциях летописцев XI–XIII вв., Київ 2007, s. 77. Tatiana Wiłkuł uznała, że w tej opowieści drużyna zdjęła z kniazia odpowiedzialność za niebohaterskie zachowanie. 169 Znacznie dojrzalej zachował się podczas „powstania kijowskiego” kniaź Iziasław, dając odpór drużynie namawiającej go do zamordowania uwięzionego kniazia Wsiesława – Повесть временных лет, rok 6576 (1068), s. 114.
248
Postępowanie przypisane w Powieści Igorowi nie licowało z ideałem wielkiego władcy170. Charyzmatyczny monarcha powinien pragnąć zwycięstwa w bitwie, a nie złota. Nigdy nie mógł pożądać dóbr materialnych, ale zawsze musiał je mieć w nadmiarze i nieustannie rozdawać wszystkim naokoło. Te reguły określały wizerunek Bolesława Szczodrego w dziele Wincentego Kadłubka171. Król, zanim zupełnie zdziczał i przemienił się w bestię, wyznawał zasadę błyskawicznego obdarowywania wszelkich potrzebujących, tak aby dar wyprzedzał prośbę172. „Adeo perfunctoria uisa est Boleslao opum gloria, ut nihil in illis iocundum putauerit preter dandi facultatem. Quarum potissimam ait custodelam saccum pertusum omnique omnino indignum principatu, qui se rerum sacciperium esse malit quam principem”173 [Bolesławowi tak bardzo nieważna wydawała się sława bogactw, że żadnej w nich radości nie widział, oprócz możliwości dawania. Mówił, że najlepszą ochroną przedziurawiony worek i ze wszystkich zupełnie niegodny władzy jest ten, kto woli być torbą na rzeczy niż władcą]. Według Kadłubka Polska miała już wcześniej, w dawnych czasach, władcę obdarzonego podobnymi cnotami. Lestek II, ten sam, który wygrał koronę w wyścigu po polu zdradziecko usianym żelaznymi 170 Dlatego
traktowanie tej opowieści jako obrazu „sukcesu” Igora (tak za Szachmatowem H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Slowian w I tysiącleciu n.e., t. V, Warszawa 1973, s. 202) wynika z niezrozumienia fabuły. 171 P. Wiszewski, Piąte koło i złoty dzban, czyli profetyczna wizja w „Kronice” Kadłubka (III, 26), [w:] Causa creandi. O pragmatyce źródła historycznego, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2005, s. 483. Wiszewski, analizując Kadłubkową wersję anegdoty o obdarowaniu ubogiego kleryka, w której zachłanny biedaczyna ginie pod ciężarem daru, winił króla za śmierć obdarowanego. Jeżeli jednak przyjrzeć się komentarzowi (Jana) dodanemu do tego epizodu, to okazuje się, że mistrz Wincenty piętnował jedynie samobójczą chciwość kleryka, a nie ewentualną nadmierną hojność króla. Zresztą inne Kadłubkowe wzmianki i fabuły obrazujące stosunek Bolesława do złota z pewnością nie upoważniają do generalizującego stwierdzenia, że w kronice mistrza Wincentego „Śmiały posiadał wiele złota, lecz źle się nim posługiwał” (P. Wiszewski, Piąte koło i złoty dzban, s. 485). 172 Podobnie król Cormac mac Airt: „I would not ask, but I would give” – Ph. O’Leary, A Foreseeing Driver of an Old Chariot, s. 3. Kadłubek wzorował się na Senece – K. Chmielewska, Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem, Częstochowa 2003, s. 101. 173 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 18, s. 52.
249
kolcami, także wolał zbiednieć z powodu hojności, niż opływać w dostatki na skutek skąpstwa. Jednocześnie władca ten był tak bitny, że wyzywał nieprzyjaciół na pojedynki, w których zawsze wygrywał174. Kadłubkowe opowieści o Bolesławie II ujmują w jednym kadrze waleczność i wystrzeganie się posiadania złota. Po wkroczeniu na Węgry Szczodry swoim mieczem (nazwanym: „cruentus ianitor ensis”) wymordował wszystkich, którzy stali mu na drodze. Węgierski król Salomon, widząc, że nie uniknie decydującej bitwy, próbował wykupić się sumą stu tysięcy talentów. Odpowiedź od przeciwnika otrzymał bezwzględną: „Polonos, inquit, habere aurum non delectat, set habentibus aurum imperare, turpiusque esse pretio uinci quam prelio succumbere, nec regibus conuenire institoria taxare commercia, quibus armis opus est non opibus”175 [Polaków, powiedział [Bolesław – P.Ż.], nie cieszy posiadanie złota, lecz gdy rozkazują posiadającym złoto, i jest haniebniej być zwyciężonym zapłatą niż ulec w bitwie, a królom nie wypada targować się kramarskim handlem, im czynu zbrojnego potrzeba, nie bogactw]. Tę samą asocjację wojowniczości i lekceważenia dóbr materialnych ujawnia Wincentyńska przeróbka Gallowej historii wyprawy kijowskiej Bolesława Szczodrego. Po pierwsze, w drodze do ruskiej stolicy król nie dał się skusić skarbom; po drugie, z najwyższą pogardą odrzucił złoto ofiarowywane mu przez władcę, którego sam osadził na ruskim tronie. Rusin chciał zapłacić swojemu dobroczyńcy za ceremonialne spotkanie w celu publicznego okazania przychylności Bolesława dla Iziasława. „Indignatur a se peti Boleslaus quod regie celsituduni non competat, absurdumque uideri maiestatem ad questus inclinari, absurdius esse gratiam uenalitate censeri”176 [Bolesław obu174
Ibidem, ks. I, rozdz. 15, s. 21. Ibidem, ks. II, rozdz. 18, s. 53. Wielki bohater starożytny Mariusz Kuriusz Dentatus, dyktator rzymski, odrzucił złoto ofiarowane mu przez Samnitów. Wytłumaczył posłom, że Rzymianie wolą rozkazywać tym, którzy mają bogactwa – J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 248. Zdanie Kadłubka jest wzorowane na fragmencie wypowiedzi, którą w usta Mariusza Kuriusza włożył Cycero – K. Chmielewska, Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego..., s. 104, 191. 176 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 18, s. 53; E. Skibiński, Biskup i monarcha, [w:] Docendo Discimus. Studia historyczne ofiarowane Profesorowi Zbigniewowi Wielgoszowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. 175
250
rza się tym, o co był proszony, co królewskiej wysokości nie odpowiada i za niedorzeczne uważa, aby majestat zniżał się do zarabiania, jeszcze niedorzeczniejsze, aby łaska była wystawiana na sprzedaż]. Zaraz potem Mistrz Wincenty, idąc za Gallem, pokazał, jak Szczodry upokorzył króla Rusinów, targając go przy wszystkich za brodę. Scenę zamyka komentarz: „Aspicis quantum gratie in Boleslai conspectu auri gratia meruerit”177 [Widzisz, na jaką łaskę w oczach Bolesława zasłużyła łaska złota]. Lekcje królewskości, napisane przez Kadłubka, w pełni zgadzają się z legendą o Światosławie, którego tylko broń cieszyła, natomiast złoto i pawłoki budziły w nim obrzydzenie i służyły wyłącznie do rozdawnictwa. Zwraca uwagę analogiczny w obu opowieściach motyw braku fizycznego kontaktu bohatera ze złotem. Kniaź nie patrzył nawet na cenne przedmioty i nie zatrzymał ich, lecz rozkazywał tym, którzy stali się właścicielami cesarskich darów, czyli swoim otrokom. Tak samo Bolesław nie wziął stu tysięcy węgierskich talentów, ale zdetronizował Salomona jako niegodnego korony, a w jego miejsce ustanowił własnego wychowanka, Władysława. Pieczę nad skarbami Węgier objął więc człowiek Bolesława. Podobnie na Rusi, wzgardziwszy złotem, król pokazał, że ma w ręku posiadacza cennych dóbr178. W narracjach średniowiecznych funkcjonuje przekonanie o zgubnym wpływie bogactw na wojowniczość. Mówiąc precyzyjniej, piętnowane jest przywiązywanie nadmiernej wagi do posiadania skarbów i pożądanie cennych dóbr. Król, który próbuje kupczyć, kiedy trzeba K. Kaczmarek, J. Nikodem, Poznań 2000, s. 101; K. Skwierczyński, Recepcja idei gregoriańskich w Polsce na początku XIII wieku, Wrocław 2005, s. 192. 177 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 18, s. 53. O warstwie językowej Wincentyńskich opowieści o spotkaniach Bolesława Szczodrego z Salomonem i Iziasławem – K. Pawłowski, Retoryka starożytna w kronice Wincentego Kadłubka. Sztuka narracji, Kraków 2003, s. 79, 148. 178 Ideowa zbieżność przekazu Powieści o Światosławie z Wincentyńskimi historiami kolejnych wypraw Bolesława Szczodrego wynika (w moim przekonaniu) z zastosowania w obu źródłach tej samej struktury narracyjnej o walecznym władcy gardzącym złotem. Nie jest natomiast argumentem za hipotezą Jana Powierskiego, który twierdził, że Kadłubek znał tekst ruskiej kroniki – J. Powierski, Kryzys rządów Bolesława Śmiałego. Polityka i jej odzwierciedlenie w literaturze średniowiecznej, Gdańsk 1992, s. 140–141.
251
walczyć, traci rację bytu i musi być obalony, jak Salomon, władca Węgier. Zasada przeciwstawienia sławy wojennej bogactwu posłużyła Kadłubkowi do zbudowania wizji pierwotnych obyczajów Polaków/ Lechitów. „Adeo illos non dominandi ambitus, non habendi urgebat libido, sed adulte robur animositatis exercebat, ut preter magnaminitatem nihil magnum estimarent, ut suarum accesiones uirtutum nullis usquam terminis limitarent”179 [Ponadto nie nękała ich żądza władzy ani pożądanie posiadania, lecz dojrzale ćwiczyli siłę męstwa i oprócz wielkoduszności niczego za wielkie nie uważali i pozyskiwaniu sławy nigdzie granic nie wyznaczali]. W wypowiedzi Jana znalazł się odpowiedni komentarz: „prudentius enim fame consulitur, quam parcitur diuitiis; diuitie siquidem infamia possesse nomen diuitiarum demerentur”180 [roztropniej bowiem cieszyć się sławą, niż mieć udział w bogactwach; jeśli bogactwa w niesławie posiadane zasługują na nazwę bogactw]. Trzeba przyznać, że Kadłubek przypisał dawnym Polakom prawdziwie monarsze cnoty. *** Kronikarze, którzy pragnęli przedstawić dłuższą sekwencję życia władcy, od dzieciństwa po wiek dojrzały, prezentując czyny wojenne swojego bohatera, często starali się pokazać jego przemianę w wielkiego monarchę zdolnego do przestrzegania zasad „wojny królewskiej”. Dlatego herosi, którzy jako junacy rozpoczynali wojowniczą karierę od potajemnych napadów na pograniczne wsie, w miarę dorastania powinni otwarcie oblegać grody w środku wrogiego kraju. Młodzi książęta rozmiłowani w nagłych, szaleńczych szarżach na nieprzyjaciela oraz nieliczący się ze stratami we własnych szeregach musieli porzucać dotychczasową brawurę i starannie przygotowywać się do walki: modląc się przed bitwą, przemawiając do wojowników, szykując machiny oblężnicze, obwarowując obozy, zabezpieczając tyły – wszystko po to, aby oszczędzić swoich ludzi. Bohaterowie pogranicza, którzy kiedyś 179
Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 2, s. 7; J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 234–241. 180 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 2, s. 7.
252
szukali okazji, żeby ukraść coś bez wiedzy gospodarza, w miarę rozwoju opowieści nabierali zwyczaju wypowiadania wojny, umawiali się na bitwy, poszukiwali okazji do decydującego starcia bądź otwarcie maszerowali na wrażą stolicę. Wreszcie ci, którzy zachłystywali się okrucieństwem i zdobycznym złotem, dojrzewając, walczyli dla sławy, zwyciężali, aby panować, pogardzali bogactwami i stawali się gotowi do okazywania miłosierdzia pokonanym181. Władca (albo wódz) wybitny musiał dobrymi obyczajami wyróżniać się na tle najszlachetniejszych nawet wojowników ze swojego otoczenia i własnym postępowaniem stale wskazywać im ideał moralnej doskonałości. 181 Por.
z opozycją między Gugliemem – uosabiającym funkcję monarszą, a Namierim – walczącym z pogwałceniem wszelkich reguł. Obaj są bohaterami I Nerbonesi – włoskiej przeróbki starofrancuskiego cyklu o Narbończykach – J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale, s. 154–155.
ROZDZIAŁ IV
KONFRONTACJE BOHATERÓW Z DOSTOJNIEJSZYM PRZECIWNIKIEM
1. BUNT WALECZNEGO OBROŃCY GRANIC PRZECIWKO NIEWOJOWNICZEMU PANU STOLICY W narracjach średniowiecznych przemiana książąt-chłopców w wielkich władców polegała – ujmując problem od strony relacji młodzieńców z resztą społeczności – na pozbawianiu ich cech destruktywnych. Młodzi herosi byli nierzadko przedstawiani jako wrogowie wszystkiego i wszystkich, funkcjonujący we własnej grupie rówieśniczej, bardzo specyficznej, bo pozbawionej spolegliwych więzi społecznych. Przemianę ilustrowano więc opowieściami o odnalezieniu właściwego miejsca we wspólnocie mieszkańców królestwa. Mówiąc inaczej, fabuły powinny były pokazać, jak społeczeństwo oswajało żywioł dotychczas bardzo niebezpieczny i nieujarzmiony. Wyjątkowa wojowniczość zyskiwała rację bytu – w myśl interesów większej zbiorowości ludzkiej – gdy junacy poświęcali się obronie granic ojczystego kraju i wściekłemu atakowaniu zawziętych wrogów ojczyzny. W dziele Galla Anonima Bolesław Krzywousty pełni funkcję strażnika rubieży niemal od kołyski. Jednak pośród relacji z nieustannych walk toczonych jeszcze za życia ojca na pograniczu z Pomorzanami czy Czechami dziejopisarz dwa razy odsłonił ciemną, buntowniczą stronę młodzieńczej działalności głównego bohatera Gesta ducum... Można by to uznać za demonstrowanie negatywnych cech Krzywoustego, gdyby nie wysiłek Anonima zmierzający do zdjęcia winy z Bolesława, pokazania, że działał w stanie wyższej konieczności1. 1 J.
Adamus, O monarchii Gallowej, Warszawa 1952, s. 75–76; R. Michałowski, „Restauratio Poloniae” w ideologii dynastycznej Galla Anonima, „Przegląd Historyczny”, LXXVI, 1985, z. 3, s. 475.
254
Pierwsza rebelia przeciw ojcu opisana została wielce enigmatycznie. „Wladislauus dux ambobus filiis suum exercitum commendavit et in Pomoraniam eos in expedicionem delegavit. Illi autem abeuntes et quale nescio consilium capientes, inperfecto negocio ex itinere redierunt. Unde pater, nescio quid suspicans, confestim inter eos regnum divisit, sed de manu / Tamen sua sedes regni principales non dimisit”2 [Książę Władysław obu synom swoje wojsko powierzył i wysłał na wyprawę na Pomorze. Ci zaś, wyruszywszy, nie wiem, jaką decyzję podjąwszy, nie wykonując zadania, zawrócili z drogi. Dlatego ojciec, nie wiem, co podejrzewając, niezwłocznie podzielił między nich królestwo, lecz jednak nie wypuścił ze swojej ręki głównych stolic królestwa]. Tajemnicę spotęgowało jeszcze następne zdanie Anonima. Wymówił się on bowiem od dokładnego określenia działów braci. Mimo wszystkich niejasności całkiem sporo informacji znalazło się w lakonicznym przekazie Galla3. Młodzieńcy, zamiast walczyć z poganami, groźnie zwrócili się przeciw ojcu i wymusili po kawałku królestwa dla siebie. Podział został przeprowadzony w taki sposób, że pod rządami Hermana pozostały główne grody-stolice4. Siłą rzeczy pod pieczą synów książęcych znalazły się pogranicza kraju. O drugim buntowniczym wystąpieniu obu braci przeciw ojcu kronikarz opowiedział potoczyście. Zamieszki w państwie wywołał wojewoda Sieciech, który ze wszystkich sił starał się wrogo nastawić ojca do synów. Gall oczyścił tym samym przedstawicieli dynastii z zarzutu wywołania wojny domowej5. Jednocześnie dziejopisarz, zdradzając 2 Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, ks. II, rozdz. 7, s. 74. 3 J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 39–40. 4 Bliższa analiza pojęcia „sedes regni principales” pojawiającego się w tym fragmencie kroniki Galla – Z. Dalewski, Władza, przestrzeń, ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV w., Warszawa 1996, s. 58–63. Pogląd Romana Grodeckiego, że Herman zatrzymał stołeczne grody tylko w dzielnicy Bolesława, jest nieuzasadniony – R. Grodecki, Zbigniew książę Polski, [w:] Studja staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brücknera, Kraków 1928, s. 89–90. 5 J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 75; C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski. Studium z historiozofii i hermeneutyki symboli dziejopisarstwa średniowiecznego, wyd. II, Lublin 2000, s. 301.
255
tajne plany oraz głęboko skrywane obawy nikczemnego dostojnika, zróżnicował postacie Zbigniewa i Bolesława. To kolejny przypadek, kiedy Anonim każe wrogowi rozstrzygać o władczych kwalifikacjach bohaterów Gesta ducum... Sieciech bowiem bardziej obawiał się Krzywoustego jako prawowitego syna władcy, w dodatku energiczniejszego od brata. Przyszłe panowanie Bolesława wydawało się wojewodzie prawdopodobniejsze6. Ogólny scenariusz drugiego buntu niczym nie różni się od pierwszego, tyle że powtórne wystąpienie synów przeciw ojcu zostało opisane znacznie obszerniej. Podczas nakazanej przez Władysława Hermana wyprawy na pogranicze w celu odparcia domniemanego najazdu czeskiego towarzysze Bolesława zaczęli podejrzewać, że ojcowski rozkaz skrywa zasadzkę Sieciecha, dybiącego na życie walecznego chłopca. Po odpowiednim zastraszeniu małego Krzywoustego cała grupa z chłopięcym zapałem („secundum ingenium puerile”) posłała Zbigniewowi umówiony znak. Następnie buntownicy ruszyli do jednej ze stolic państwa – Wrocławia. Gall Anonim podkreślał, że synowie początkowo wystąpili przeciwko wojewodzie, nie przeciw ojcu. W przemówieniu do wrocławian Zbigniew wskazał podstawowy powód zaistniałej sytuacji – stary władca zmożony chorobą nie potrafił zadbać o siebie ani o swoich synów i przez nieudolność szkodził krajowi7. Kiedy doszło do konfrontacji w miejscu, które nazywano Sarnouecz (Żarnowiec), postulaty młodych książąt przeważyły: „vix tandem consiliis procerum minisque iuvenum Zetheum dimittere senem pueri coegerunt. Aiunt etiam patrem ibi filiis iurasse, numquam se deinceps
6
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 16, s. 79. stary, niedołężny Władysław Herman – młody, wojowniczy Krzywousty, otwarcie pojawiła się w wypowiedzi pewnego człowieka, który zabrał głos w trakcie uroczystości pasowania chłopca (Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 20, s. 87). Konstruując tę mowę, Gall Anonim stwierdził, że Bolesław to dar Boga dla podupadłego królestwa, rządzonego przez słabego i schorowanego władcę. Dzięki łasce Bożej państwo zyska obrońcę w osobie wojowniczego młodzieńca, a w przyszłości wróci też dawna świetność. Pełniejsza analiza tego passusu – R. Michałowski, „Restauratio Poloniae” w ideologii dynastycznej Galla Anonima, s. 470–473. 7 Antynomia:
256
eum ad honorem pristinum revocare”8 [wreszcie radami możnych i groźbami młodzieńców chłopcy nakłonili starca, aby oddalił Sieciecha. Powiadają również, że tam ojciec przysiągł synom, że nigdy w przyszłości nie powoła go do poprzedniej godności]. Warto zauważyć, że każda grupa stronników synów książęcych naciskała na władcę w sobie właściwy sposób. Możni doradzali, młodzi grozili starcowi. Najważniejsze jednak, że ustępstwo Władysława Hermana zakończyło pierwszą fazę konfliktu. Chłopcy pokornie i bez broni stanęli przed ojcem, czyli – jak można odczytać sens przekazu – ostentacyjnie poddali się jego władzy9. Potem razem ruszyli w pościg za wojewodą, który uciekł do swojego grodu nad Wisłą. Podczas oblężenia wiekowy książę, kiedy wszyscy myśleli, że śpi, wymknął się w nocy z obozu i z trzema ludźmi popłynął łódką do Sieciecha10. Ten niesłychany czyn, jako potajemny, niewątpliwie urągał monarszej godności i dowodził, że Herman stawiał wojewodę ponad synami, oraz oznaczał złamanie złożonej wcześniej przysięgi. Nocna ucieczka księcia do grodu palatyna uruchamia niejako dalszy bieg akcji – otwarty bunt synów przeciw ojcu. Gall Anonim nie chciał (i we własnym przekonaniu chyba już nie musiał) dokładnie relacjonować szczegółów tej drugiej fazy konfliktu, ponieważ wszystko stało się jasne. Krzywoprzysięstwo i potajemna akcja starego władcy wskazywały jednoznacznie, że to on był winien wojny domowej11. Na zakończenie dziejopisarz wspomniał jedynie, że w jej wyniku potęga Sieciecha została ostatecznie złamana. Rebelia przeciw ojcu była ostatnim wspólnym przedsięwzięciem braci. W dalszym ciągu Gallowej narracji można zaobserwować, jak Zbigniew – w sensie roli, jaką jego postać odgrywa w konstrukcji opowieści – zajmuje miejsce Władysława Hermana. Spostrzeżenie to nie jest bynajmniej głosem w sporze nowoczesnych historyków o po8 Galli
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 16, s. 82. Por.: J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale. Structures trifonctionnelles et mythes indo-européens dans le cycle des Narbonnais, Paris 1981, s. 114–124. 9 Z. Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, Warszawa 2005, s. 96. 10 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 16, s. 83. 11 Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 212–213.
257
lityczne relacje między braćmi po śmierci ojca12. Na potrzeby fabularnego dookreślenia antagonistów zupełnie wystarczyło, że Zbigniew był starszy od Bolesława. Anonim pierwszy raz zarysował nowy stosunek wzajemny głównych postaci drugiej księgi Gesta ducum..., opisując batalię stoczoną z Pomorzanami pod Santokiem. Poganie postawili tuż obok grodu, uchodzącego za „klucz Królestwa Polskiego”, własną warownię. Władysław Herman wysłał Zbigniewa z potężną armią, aby zdobył i zniszczył twierdzę Pomorzan. Starszy z synów książęcych nie odważył się jednak zaatakować, lecz wycofał się ze strachem. Wtedy, niejako nieoficjalnie, nadciągnął mały Bolesław. Ze szczupłymi siłami śmiało wtargnął na most prowadzący do pomorskiego grodu i, bijąc obrońców, dotarł aż do bramy. Gall Anonim, przedstawiwszy wydarzenia, swoim zwyczajem ułożył mowę Pomorzan. Krzywousty, nazwany przez wrogów „synem wilka”, zyskał ich wielki szacunek, a Zbigniew stał się obiektem drwin13. Wypowiedź nieprzyjaciół pełni przede wszystkim funkcję charakterystyki porównawczej braci. „Zbigneus, inquientes, debet ut clericus ecclesiam gubernare, istum vero decet puerulum, ut apparet strenuis actibus, militare”14 [Zbigniew, mówili, 12 Zwolennicy
hipotezy o równym statusie obu braci, np.: T. Tyc, Zbigniew i Bolesław, Poznań 1927, [reprint w:] idem, Z średniowiecznych dziejów Wielkopolski i Pomorza, Poznań 1997, s. 152–157; G. Labuda, Zbygniew, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. VII, cz. 1, red. G. Labuda, Z. Stieber, Wrocław–Warszawa–Kraków– Gdańsk–Łódź 1982, s. 109; H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. VI: Polityczne i społeczne procesy kształtowania się narodu do początku wieku XIV, cz. 1, s. 120–125; J. Sochacki, Stosunki publicznoprawne między państwem polskim a cesarstwem rzymskim w latach 963–1102, Słupsk–Gdańsk 2003, s. 185–188; W. Polak, „Gesta” Gallowe a kultura oralna, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 73–74. Zwolennicy hipotezy o zwierzchnictwie Zbigniewa nad Bolesławem: R. Grodecki, Zbigniew książę Polski, s. 71–105; E. Kowalczyk-Heyman, Zbigniew i Bolesław – czytanie Anonima zwanego Gallem, [w:] Causa creandi. O pragmatyce źródła historycznego, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2005, s. 262. 13 K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, Wrocław–Warszawa–Kraków– Gdańsk 1975, s. 57. Maleczyński uważał, że Zbigniew celowo nieudolnie oblegał twierdzę pod Santokiem, aby odwdzięczyć się Pomorzanom za pomoc przeciw bratu. 14 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 17, s. 85; T. Tyc, Zbigniew i Bolesław, s. 172. Janusz Bieniak wywiódł z tego zdania projekt uczynienia Zbigniewa arcybiskupem gnieźnieńskim albo jakimś innym biskupem – J. Bieniak, Polska elita poli-
258
powinien jako duchowny rządzić Kościołem, temu zaś chłopczykowi, jak pokazał mężnymi czynami, wypada walczyć]. Ocena wystawiona synom Władysława przełożyła się bezpośrednio na dalsze działania Pomorzan. Przerazili się oni, że Bolesław wróci pod Santok z większą armią. Zburzyli więc swoją warownię i umknęli na Pomorze. Mały chłopak, dzięki popisowi wojowniczości, zyskał więcej niż jego starszy brat, bardziej przypominający księdza niż wojownika. Podobne – w sensie ideowym – określenie Anonim przydał Zbigniewowi w rozdziale poświęconym tragicznemu końcowi konfliktu między braćmi. Starszy syn Hermana został nazwany „satis humilis satisque simplex”15. Zwrot ten przywodzi na myśl cnoty klasztorne16. Po zdefiniowaniu osobowości antagonistów dziejopisarz wprowadził czytelnika w następne fazy konfliktu między braćmi. Pierwszej okazji do rozwinięcia wątku dostarczyła wzmianka o weselu Krzywoustego. Zbigniew, nie dość, że nieuprzejmie nie przybył na uroczystość, to jeszcze podobno namówił Czechów, aby w trakcie zaślubin napadli na dzielnicę Bolesława. Napadnięty zapytał brata, czym zasłużył sobie na takie traktowanie. Zbigniew oczywiście wyparł się knowań z wrogami. Gall wiedział jednak, jak było „naprawdę”. „Cumque Bolezlauus assidue cum hostibus et Bohemis et Pomoranis dimicaret, sueque divisionis porcionem ab invasoribus viriliter expugnaret, Zbigneuus fratri suo laboranti nec invitatus auxilium impendebat, insuper etiam cum hostibus fratris occulte fedus et amiciciam coniungebat et pecuniam illis pro militibus in subsidium transmittebat”17 [I gdy Bolesław ciągle walczył z wrogami: i Czechami, i Pomorzanami i mężnie bronił swojej dzielnicy, Zbigniew nie tylko nie przychodził z pomocą swojemu utrudzonemu bratu, choć był do tego zachęcany, ale jeszcze potatyczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. III, red. S.K. Kuczyński, Warszawa 1985, s. 30; J. Bieniak, Skarbimir, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXXVIII, Warszawa–Kraków 1997–1998, s. 28. 15 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 25, s. 156. 16 K. Liman, Epitety dotyczące osób w Kronice polskiej Anonima Galla, [w:] Ars historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 348. Jan Adamus uważał tę frazę za pochwałę Zbigniewa, która została przez Galla przejęta niczym „obce ciało” od zwolenników starszego Władysławowica i osłabiona – J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 26–27. 17 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 24, s. 91.
259
jemnie z wrogami brata przymierze i przyjaźń zawierał i pieniądze im wysyłał jako zapłatę za wojowników]. Anonim zarzucił Zbigniewowi czyny hańbiące. Skryte konszachty z wrogami brata i ojczyzny mówią same za siebie. W środkowoeuropejskich utworach historiograficznych owego czasu również zaciąganie najemników traktowane było jako przedsięwzięcie degradujące władców. Tylko najcięższe położenie i brak innego wyjścia uzasadniały kupowanie obcego wojska. Takie postępowanie autorzy przedstawiali najczęściej jako wyraz słabości, bezsilności, braku charyzmy niezbędnej, aby posiadać własnych wojowników18. Bolesław – według Anonima – wielokrotnie napominał Zbigniewa. Wówczas starszy brat mądrymi i pokojowymi słowami uspokajał gniew młodszego („sapienter et pacifice respondebat”)19. W kolejnych odsłonach opowieści o rodzinnej waśni Gall donosił o nowych przewinach Zbigniewa. Podczas następnego zjazdu bracia obiecali sobie wzajemną pomoc i lojalność, a nawet ustalili, kiedy i gdzie podejmą wspólną akcję zbrojną. Zbigniew, kierując się wskazówkami złych doradców, złamał przysięgę, nie przybył na miejsce spotkania i wystawił Bolesława na śmiertelne niebezpieczeństwo, każąc wojsku brata zawrócić20. Nieprzerwane konszachty Zbigniewa z wrogami Polski i sprowadzanie ich najazdów na ojczyznę sprawiły wreszcie, że mądrzy ludzie w kraju przeszli na stronę Krzywoustego. Anonim skomponował długą mowę owych „arbitrów książąt”. Zarzucili oni Zbigniewowi krzywoprzysięstwo, występując przy okazji w roli świadków składania złamanych przysiąg21. „Bolezlauus autem hec omnia soli Domino commendabat, iniuriamque fraternam adhuc equanimiter tolerabat, semperque laboriosus Poloniam sicut leo rugiens metuendus circuibat”22 [Bolesław zaś to wszystko tylko Panu powierzał i niesprawiedliwość brata cierpliwie znosił i zawsze utrudzony, jak straszliwy lew ryczący Polskę okrążał]. Ponadto przekazał Zbigniewowi prośbę, żeby chociaż 18 P.
Żmudzki, Najemnicy na Rusi i w krajach sąsiednich w X–XII w., „Kwartalnik Historyczny”, CXI, 2004, z. 4, passim. 19 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 24, s. 91. 20 Ibidem, rozdz. 32, s. 99–100. 21 Ibidem, rozdz. 35, s. 103–105. 22 Ibidem, rozdz. 36, s. 105.
260
nie szkodził, skoro nie pomaga. Posłanie do starszego brata kończyło się zapewnieniem stałej gotowości pomocy w sprawach królestwa i znamienną propozycją dla Zbigniewa: „si forte quiete vivere, quam laborem tantum subire malueris, michi totum committe et sic Deo propicio tutus eris”23 [jeśli może wolisz żyć spokojnie, niż takiego wysiłku się podjąć, mnie wszystko powierz i tak z łaską Bożą będziesz bezpieczny]. Kiedy wysłannicy Bolesława przekazywali powyższe słowa, ich adresat trzymał już wojsko pod bronią i wraz z Czechami oraz Pomorzanami wyruszał wypędzić młodszego brata z kraju. Krzywousty także wezwał posiłki z zewnątrz: Węgrów i Ruś, ale nie czekając na nie, sam wkroczył do akcji, co spotkało się z najwyższym uznaniem dziejopisarza. Bolesław, otoczony przez trzy armie, był jak lew albo dzik rozjuszony przez myśliwych i psy gończe. Sytuacja stała się patowa. W punkcie, w którym miały się zejść trzy armie, siedział Krzywousty i żaden z wrogów nie odważył się do niego podejść. W międzyczasie przechwycono listy Zbigniewa z dowodami jego łajdactw. „Totus populus” przekonał się wówczas, kto ma rację24. Krzywousty mądrze zawarł osobny pokój z Czechami i, zebrawszy wojsko, ruszył przeciw bratu. Zbigniew, nie próbując nawet walczyć, zbiegł za Wisłę25. Jego ucieczka właściwie rozstrzygnęła wojnę o panowanie nad królestwem. Gall Anonim, broniąc racji jednego z uczestników wojen domowych wstrząsających Polską w ostatnich latach XI i pierwszym dziesięcioleciu XII w., nie miał łatwego zadania. Konieczność przedstawienia bohatera uwikłanego w rodzinny konflikt – walczącego z ojcem, a później starszym bratem, rodziła poważne problemy ideowe. Sam Anonim, opisując wcześniej samodzielny bunt Zbigniewa przeciwko 23 Ibidem, s. 106. Inaczej J. Sochacki, Stosunki publicznoprawne..., s. 188. Sochacki uważał, że propozycja Bolesława była prowokacją, która doprowadziła do wybuchu wojny. 24 J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 106. Gallowa opowieść sugeruje w ten sposób powszechną zgodę wszystkich ludzi w Polsce na wygnanie Zbigniewa i jedynowładztwo Bolesława. Trzeba to podkreślić, ponieważ swego czasu Karol Maleczyński uznał, że „totus populus” to „tłum drobnego rycerstwa dzielnicy Bolesławowej” – K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, s. 63. 25 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 37, s. 107.
261
Władysławowi Hermanowi, potępiał rebelianta bardzo mocnymi słowami. Syn książęcy, który rozpętał wojnę gorszą niż domowa, przeklęty przez ojca, już wówczas miał zasłużyć na swój przyszły, tragiczny los26. Wincenty Kadłubek, kiedy przystąpił do opisywania tego momentu dziejów Polski, zatuszował niewygodne dla Bolesława fakty. Odebrał Krzywoustemu ambiwalentne cechy junaka i uczynił go od początku mądrym niczym starzec27. W Kadłubkowej narracji młodszy syn Hermana nigdy nie przeciwstawiał się ojcu. Według mistrza Wincentego Bolesław, po wygnaniu zbuntowanego Sieciecha, wszystkie ziemie oddał Władysławowi. Co więcej, złotą płytkę z wyrytym imieniem ojca zawsze nosił na szyi28. W Gesta ducum... Anonima sytuacja polityczna w Polsce u schyłku życia Hermana i w pierwszych latach po jego śmierci zaprezentowana została za pomocą nośnego schematu fabularnego, przydzielającego postaciom wyraziste charaktery i dokładnie określającego wzajemne stosunki. Bolesława Krzywoustego Gall konsekwentnie przedstawił jako niestrudzonego obrońcę granic. Wojownicza pasja młodego księcia skierowana na zewnątrz miała budzić przerażenie wrogów królestwa. Efekt potęgowała odpowiednia metaforyka. Bolesław „semperque laboriosus Poloniam sicut leo rugiens metuendus circuibat”29 [i zawsze utrudzony, jak straszliwy lew ryczący Polskę okrążał]. Jest to niewątpliwie świadoma parafraza cytatu z pierwszego listu św. Piotra: „sobrii estote vigilate quia adversarius vester diabolus 26 Ibidem, rozdz. 5, s. 72; E. Kowalczyk-Heyman, Zbigniew i Bolesław..., s.
261–262. W komentarzu do cnót Krzywoustego Kadłubek posłużył się Cyceronem – K. Chmielewska, Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem, Częstochowa 2003, s. 104. 28 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, wyd. M. Plezia, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. XI, Kraków 1994, ks. II, rozdz. 24, s. 68–69; B. Kürbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. R. Heck, Wrocław 1975, s. 214–215; Б.Н. Флоря, Два портрета идеальных правителей на страницах Хроники Галла Анонима, [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, s. 38–39. 29 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 36, s. 105. 27
262
tamquam leo rugiens circuit quaerens quem devoret”30 [trzeźwi bądźcie, czuwajcie, ponieważ wasz przeciwnik, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożre]. Anonim porównuje więc ulubionego księcia do diabła, co więcej porównanie ma ewidentnie pozytywny charakter31. Można powiedzieć, że prześladowanie wrogów Polski z zaciekłością równą tej, którą diabeł okazuje, poszukując grzesznych chrześcijan do pożarcia, budziło uznanie Galla32. Czynienie wrogom zła w najbardziej okrutny sposób, zapamiętanie w zabijaniu wrażych wojowników, fascynacja przelewem krwi nieprzyjaciół są na kartach Gesta ducum... wielokrotnie podnoszone do rangi cnoty33 (o czym była już i jeszcze będzie mowa). Sięgnijmy do innej metafory, silnie wyrażającej destruktywny, „diaboliczny” wymiar działań Bolesława na Pomorzu, gdzie „sicut draco flammivomus solo flatu vicina comburens, 30
Epistula Petri I, 5, 8, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart 1985, s. 1869; K. Liman, Porównanie w strukturze narracyjnej „Kroniki polskiej” Anonima Galla, „Eos”, LXVI, 1978, z. 2, s. 298; M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, PAU, Rozprawy Wydziału Historyczno-Filozoficznego, seria II, t. XLVI (ogólnego zbioru t. 71), nr 3, Kraków 1947, s. 85. Marian Plezia uważał, że cytaty biblijne są u Anonima tylko „przygodnym echem” codziennej lektury Biblii, nasuwającym mu się czasem pod pióro. 31 W kontekście negatywnym tego samego porównania użył Thietmar w odniesieniu do Bolesława Chrobrego – Kronika Thietmara, wyd. M.Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. VI, rozdz. 10 (7), s. 329; D. Jäckel, Der Herrscher als Löwe. Ursprung und Gebrauch eines politischen Symbols im Früh- und Hochmittelalter, Köln–Weimar–Wien 2006, s. 118–120; A. Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej (963–1034). Narodziny stereotypu. Postrzeganie i cywilizacyjna klasyfikacja władców Polski i ich kraju, Lublin 2008, s. 168. 32 Inaczej – C. Deptuła, Archanioł i smok. Z zagadnień legendy miejsca i mitu początku w Polsce średniowiecznej, Lublin 2003, s. 20–21. Zdaniem Czesława Deptuły Gall opisywał tak Krzywoustego, aby wykazać, że książę jest podobny do Chrystusa. Zgodzić się trzeba natomiast z dokonaną przez Deptułę (ibidem, s. 121, przyp. 11) oceną interpretacji powyższego zdania z Gesta ducum..., którą można znaleźć w: T. Panfil, Lingua symbolica. O pochodzeniu i znaczeniach najstarszych symboli heraldycznych w Polsce, Lublin 2002, s. 118–119. 33 Do podobnych wniosków doszła B. Kürbis, Pollexianorum cervicosa feritas. Dzikość i barbarzyństwo w opinii Mistrza Wincentego, [w:] Słowianie w dziejach Europy. Studia historyczne ku uczczeniu 75 rocznicy urodzin i 50-lecia pracy naukowej profesora Henryka Łowmiańskiego, red. J. Ochmański, Poznań 1974, s. 131–132, analizując passus z kroniki Kadłubka.
263
non combusta flexa cauda percuciens, terras transvolat nociturus”34 [jak zionący ogniem smok, samym tchnieniem paląc okolice, a niespalone uderzając giętkim ogonem, przelatywał ziemie, aby wyrządzić szkody]. Wszystko to czyni Krzywoustego podobnym do licznych herosów pogranicza, z upodobaniem grasujących we wrogich krainach albo okrążających granice35. Tego typu bohaterowie służą dostojnemu panu stolicy, zazwyczaj niewojowniczemu i w związku z tym wykorzystującemu w zakresie obrony państwa dzielnego wojownika. Tak ujęta jest współpraca Władysława Hermana z synami. Stary władca, zbyt niedołężny, by samemu walczyć, wysłał na Pomorze wojsko pod dowództwem młodych książąt. Znamienne, że po wymuszonym buntem podziale kraju w ręku leciwego monarchy pozostały stolice królestwa. To on właśnie, nie będąc już wojownikiem, kontrolował centrum, a obrzeża pozostawił junakom. W Gallowych opowieściach o wydarzeniach mających miejsce po śmierci Hermana funkcję, którą można określić terminem „dux otiosus”, objął Zbigniew. Już wcześniej, przedstawiając obawy i przeczucia Sieciecha, Anonim wyraźnie zaznaczył, że młodszy z braci, jako energiczniejszy, bardziej zagrażał wojewodzie. Zróżnicowanie cech zwaśnionych bohaterów dopełnia wypowiedź Pomorzan. Zbigniew, na wojnie nieporadny i tchórzliwy, nadawał się na księdza sprawującego władzę nad Kościołem, ewentualnie na mnicha. Kronikarz chętnie wymieniał jego księże umiejętności i cechy: wykształcenie szkolne, 34 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 39, s. 109; K. Liman, Porównanie w
strukturze narracyjnej „Kroniki polskiej” Anonima Galla, s. 298–299; G. Myśliwski, Zjawiska „cudowne” w pisarstwie średniowiecznym (XII – początek XIII w.), „Przegląd Historyczny”, LXXXI, 1990, z. 3–4, s. 416; B. Kürbis, Holophagus. O smoku wawelskim i innych smokach, [w:] Ars historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 172. O diabolicznych i przerażających cechach średniowiecznych smoków – B. Ribémont, C. Vilcot, Caractères et métamorphoses du dragon des origines. Du méchant au gentil, Paris 2004, s. 69–79. O diabelskim kontekście wojowniczości w literaturze celtyckiej – K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”: Juvenile Delinquency in Early Ireland, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 12, Winter 1986, s. 2–4. 35 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, wyd. II, Wrocław 2002, s. 416–427; B. Sergent, Celtes et Grecs, t. I: Le livre des héros, Paris 1999, s. 167–174.
264
zdolności oratorskie, wreszcie skromność i prostotę. Podczas wspólnego buntu przeciw ojcu Zbigniew, „ut litteratus”, potrafił retorycznie ubarwić przemówienie Bolesława do wrocławian36. Później starszy brat zręcznie mądrymi słowami temperował gniew młodszego. Z dzisiejszego punktu widzenia można by uznać kronikarskie pochwały krasomówstwa i mądrości Zbigniewa za niekonsekwencję37. Skoro starszy syn Hermana był czarnym charakterem Gallowego dzieła, to po co go chwalić za cokolwiek? Podkreślanie retorycznych talentów oraz również skromności Zbigniewa wydaje się skutkiem literackiej obróbki historii konfliktu między braćmi. Szczegóły bratobójczej wojny domowej zostały podporządkowane strukturze fabuły o nieuchronnym konflikcie dwóch odmiennych postaci określonego typu. Starszy książę jest przedstawiony jako gnuśny, niewojowniczy klerk, prawie duchowny. Siłą fabularnej zasady postać tego typu musi posiadać pewne zalety, które jednak nie mają zasadniczego znaczenia w obliczu konfliktu z młodszym bratem: bardzo walecznym i energicznym. Gall wyraźnie akcentował niechęć Zbigniewa do szczęku oręża. Starszy syn Hermana, zapraszany do wspólnych z bratem wypraw wojennych, odmawiał albo po prostu nie przybywał. Nawet okazując wrogość, nie dążył do konfrontacji, lecz próbował szkodzić potajemnie, cudzymi rękoma, za pomocą najemników lub obcych najeźdźców. Zostawiając na boku intrygi i wiarołomstwa Zbigniewa, trzeba zauważyć, że kronikarz przypisał Bolesławowi gotowość do zaakceptowania układu, w którym starszy brat żyje spokojnie i bezczynnie, całość spraw wojskowych i politycznych składając na barki młodszego38. Bardzo podobny zarys postaci i analogiczny rozwój akcji napotkać można w Eymundar þáttr (opowieści o Eymundzie), źródle islandzkim, zachowanym w czternastowiecznym kodeksie – kolekcji tekstów – Flateyjarbók. Czas powstania utworu nie jest znany. Badacze, próbując go określić, wahali się między XI a końcem XIII w. Treść Eymundar þáttr osnuta została na kanwie wydarzeń wojny domowej na Rusi, 36
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 16, s. 81. Polak, „Gesta” Gallowe a kultura oralna, s. 72–73. 38 Gall jest tak przekonujący, że Karol Maleczyński tłumaczył tę propozycję ciężkim położeniem politycznym Krzywoustego – K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, s. 61. 37 W.
265
toczonej przez braci, Jarosława Mądrego i Światopełka po śmierci ojca, Włodzimierza Wielkiego. Jeżeli jednak zestawić islandzką opowieść z odpowiednimi fragmentami Powieści minionych lat i kroniki Thietmara, czyli źródeł bliższych czasowo oraz przestrzennie wypadkom z lat 1015–1019, wychodzi na jaw zupełne zatarcie szczegółów historycznych w Eymundar þáttr39. Główny bohater opowieści Eymund, syn Hringa, krewny króla Norwegii Olafa Świętego, opuścił ojczyznę i razem z sześciusetosobowym oddziałem pożeglował do Gardariki (na Ruś). W Holmgardzie (Nowogrodzie Wielkim), na dworze Jaricleifa (Jarosława Mądrego), znalazł łaskawe przyjęcie. Od razu trzeba stwierdzić, że Eymund był zapamiętałym wikingiem. Wojna stanowiła jego naturalny żywioł. Pomysł podróży na wschód norweski bohater wywiódł z przekonania o nieuchronności konfliktu zbrojnego między konungami Gardariki40. W Holmgardzie wzajemne stosunki Eymunda i Jaricleifa ułożyły się wedle znanego schematu. Konung wynajął przybysza i jego oddział w obawie, że sam nie zdoła obronić swojego państwa. I rzeczywiście, niedługo potem jeden z braci, Burizlaf, zażądał części Jaricleifowego władztwa. Eymund doradził konfrontację zbrojną zamiast ustępstw. 39
Eymundar þáttr: http://norse.ulver.com/ontexts/eymundar.html (7.11.2006). Rosyjski przekład: Сага об Эймунде, tłum. E.A. Рыдзевская, [w:] Рыдзевская, Древняя Русь и Скандинавия в IX–XIV вв. Материалы и исследования, Москва 1978, s. 89–104; S.H. Cross, Yaroslav the Wise in Norse Tradition, „Speculum”, 4, 1929, nr 2, s. 186–196; J. de Vries, Altnordische Literaturgeschichte, t. II, Berlin 1967, s. 303–304; E.A. Мельникова, „Сага об Эймунде”. О службе скандинавов в дружине Ярослава Мудрого, [w:] Восточная Европа в древности и средневекковье, Москва 1978, s. 289–295; R. Cook, Russian History, Icelandic Story, and Byzantine Strategy in Eymundar þáttr Hringssonar, „Viator. Medieval and Renaissance Studies”, 17, 1986, s. 65–89; Т.Н. Джаксон, Византийско-русско-скандинавские литературные связи XI в. (По поводу статьи Р. Кука „Русская история, исландский рассказ и византийская стратегия в »Пряди об Эймунде, сыне Хринга«”), [w:] Культура и общество Древней Руси (X–XVII вв.). Зарубежная историография, Москва 1988, cz. II, s. 231–245; P. Żmudzki, Najemnicy na Rusi..., s. 15–21. Ostatnio: E.A. Мельникова, Эймунд Хрингссон, Ингигерд и Ярослав Мудрый: Источниковедческие наблюдения, [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, s. 144–160. 40 Сага об Эймунде, s. 90–91.
266
Wrogie armie spotkały się – jakżeby inaczej – nad rzeką i rozbiły obozy na przeciwległych brzegach. Przez cztery dni nic się nie działo. Najbliższy towarzysz Eymunda, Ragnar, dziwił się takiemu brakowi zapału bitewnego u mieszkańców Gardariki. Normanowie, stacjonujący osobno, odprawili swoje statki, aby zademonstrować wojowniczą determinację. Wreszcie Eymund uświadomił Jaricleifowi, że większość jego wojska już rozeszła się do domów, pozostawiając dla niepoznaki namioty. Władca Holmgardu się wystraszył. Norweski wódz zdołał go jednak namówić do działania, przedstawiając chytry plan. Jego realizacja przyniosła Jaricleifowi zwycięstwo, ponieważ Normanom udało się wyjść na tyły wojska Burizlafa i złamać szyk przeciwnika. Eymund przeszedł na wskroś nieprzyjacielską armię, zabijając tak wielu ludzi, że autor powstrzymał się od podania imion poległych, bo zbyt długo by to trwało41. Kiedy upłynął rok służby Normanów u Jaricleifa, konung odmówił im ustalonej wcześniej zapłaty, chociaż zwycięstwo przyniosło mu ogromne łupy. Wtedy Eymund swoim zwyczajem zastraszył władcę Holmgardu, dementując plotkę o śmierci Burizlafa. W obliczu groźby kolejnego ataku brata Jaricleif zgodził się na nowy kontrakt, korzystniejszy dla najemników niż poprzedni. Przed drugą bitwą z Burizlafem norweski wódz kazał holmgardzkim kobietom przystrojonym w złote ozdoby wyjść z grodu i zasiąść na błoniach. Wrogowie, tuż po wyjściu z lasu, zobaczyli najcenniejsze dobra Holmgardu jakby w zasięgu ręki, więc bezmyślnie rzucili się w ich kierunku. Dzięki temu część wojska Burizlafa wpadła do jam z wodą, uprzednio wykopanych i zasłoniętych przez Normanów. Po takim wstępie doszło do walki o gród. Eymund i jego ludzie bronili jednej bramy, a Jaricleif ze swoim wojskiem drugiej. Pod koniec bitwy, kiedy konung Holmgardu został ranny w nogę i na swoim odcinku zaczął cofać się pod naporem przeciwników, norweski wódz przyszedł mu z pomocą i przegnał nieprzyjacielskie wojsko. Normanowie ścigali wrogów aż do skraju lasu. W trakcie ucieczki zginął „merkismann konungs”, czyli „signifer” Burizlafa42. 41
Ibidem, s. 92–94. Eymundar þáttr: http://norse.ulver.com/ontexts/eymundar.html (7.11.2006); Сага об Эймунде, s. 94–96. 42
267
Jak tylko Jaricleif poczuł się bezpiecznie, odmówił Normanom wypłaty wynagrodzenia. Eymund czynił mu z tego powodu gorzkie wyrzuty, wypominając straty poniesione przez jego oddział i pojedynczych wojowników. Wielu Normanów w służbie konunga Holmgardu straciło ręce, nogi albo przynajmniej część uzbrojenia. Jaricleif pozostał obojętny wobec poświęceń najemników. Eymund musiał za pomocą logicznego wywodu dowieść, że władcy Holmgardu brakuje rozsądku. Dlaczego znowu uwierzył w śmierć Burizlafa, skoro nie wie, gdzie jest mogiła wroga? Norweski wódz uświadomił rozmówcy, że jego brat żyje i zbiera wśród „złych ludów” armię, której tym razem Holmgard się nie oprze. Jaricleif, zupełnie bezradny, zdał się na Eymunda. Norweski wódz zaproponował, aby konung spokojnie pozostał w stolicy, a cały ciężar obrony kraju wezmą na siebie Normanowie. Takie rozwiązanie wzbudziło wątpliwości Ragnara. Najbliższy towarzysz głównego bohatera Eymundar þáttr optował za natychmiastowym porzuceniem służby niewdzięcznemu Jaricleifowi. Eymund stwierdził jednak, że byłoby to rozwiązanie haniebne, przynoszące Normanom niesławę, ponieważ w Gardariki panował pokój w momencie ich przybycia. Norweski wódz, który od początku doradzał Jaricleifowi wojnę zamiast ustępstw, czuł się zobowiązany doprowadzić działania wojenne do końca. Dlatego z jedenastoma towarzyszami przebranymi za kupców potajemnie wyruszył naprzeciw nadciągającej armii wrogów. W nocy Normanowie zakradli się do nieprzyjacielskiego obozu, gdzie Eymund własnoręcznie zabił Burizlafa43. Powodzenie nocnej akcji paradoksalnie osłabiło pozycję norweskiego wodza na dworze holmgardzkim. Źli doradcy powiedzieli Jaricleifowi, że Normanowie pysznią się sukcesem i wynoszą ponad niego. Eymund, przeczuwając zagrożenie, przeszedł ze swoimi wojownikami na służbę Vartilafa, trzeciego z braci – konungów Gardariki. Wtedy Jaricleif, a właściwie jego żona, Ingigerd, zwabiwszy podstępnie Eymunda na rozmowy, usiłowała go zabić. Norweski wódz uszedł cało z opresji. Następnie, wykorzystując swój wyjątkowy talent do urządzania zasadzek, porwał Ingigerd. Ceną jej uwolnienia było odrębne
43 Сага
268
об Эймунде, s. 96–100.
władztwo dla Eymunda. Tak tytułowy bohater Eymundar þáttr został jednym z konungów Gardariki44. Wzajemny układ głównych postaci islandzkiego utworu: Eymunda i Jaricleifa, powiela schemat znany nam już z kroniki Galla. Norweski wódz, bohater niezwykle wojowniczy, ze swoją wyraźnie w opowieści wyodrębnioną grupą pobratymców, skutecznie bronił Holmgardu. Szczegóły narracji Eymundar þáttr wsparte są wielokrotnie superlatywami przydawanymi Normanom: najdzielniejsi, najsprytniejsi, najmądrzejsi itp. Eymund scharakteryzowany został ponadto za pomocą młodzieńczego stylu walki. Działał potajemnie, podstępnie, w przebraniu, nie cofał się przed skrytobójstwem czy porwaniem. Ponadto, co najważniejsze, zawsze zwyciężał. Natomiast Jaricleif to wódz wyjątkowo nieporadny. Tylko dzięki Eymundowi podjął obronę własnego państwa. Bezczynność konunga Holmgardu w trakcie pierwszej kampanii wojennej prawie doprowadziła do klęski. Dopiero przejęcie inicjatywy przez Eymunda przyniosło holmgardczykom wybawienie. Znany nam już motyw wojska samowolnie opuszczającego władcę służy tym razem podkreśleniu wojennej sprawności norweskiego wodza. W drugiej bitwie główny bohater Eymundar þáttr uratował Jaricleifowi życie. Za trzecim razem konung w ogóle nie wyruszył na wojnę, zadanie obrony kraju powierzając Eymundowi. Wzajemne relacje niewojowniczego króla i młodzieńczego zabijaki dopełnione są – jak u Galla – wątkiem nieuczciwości władcy centrum wobec obrońcy granic z poświęceniem wypełniającego swoją służbę. Wiele cierpliwości wykazał Eymund, znosząc kolejne oszustwa Jaricleifa. Dopiero próba zabójstwa skłoniła norweskiego wodza do wystąpienia przeciw konungowi. To spostrzeżenie pozwala zrozumieć narracje prezentujące konfrontacje bohaterów o wybitnie wojowniczej osobowości z dostojniejszymi przeciwnikami. „Grzech” wielkiego władcy niszczy jego dostojeństwo, umniejsza autorytet, usprawiedliwia skierowaną przeciw niemu agresję. Bohater „młodszy”, usytuowany „niżej”, uzyskuje w fabule moralne prawo zwalczania „pana stolicy” wszelkimi dostępnymi metodami. Ponadto zbrodnia dostojnego monar-
44
Ibidem, s. 100–104.
269
chy otwiera herosowi „na dorobku” możliwość osiągnięcia pozycji równorzędnej albo zastąpienia pokonanego przeciwnika. Gall Anonim, opisując drugi bunt Krzywoustego przeciw ojcu, całą odpowiedzialnością obciążał Władysława Hermana. Przewinienie ojca (nocna ucieczka z obozu synów do grodu wojewody) nie tylko uzasadniało wojnę domową, ale dowodziło niepoczytalności starego władcy. Dłużej i kunsztowniej opracowany został zestaw złych uczynków Zbigniewa rujnujących miłość braterską. Na plan pierwszy wybija się jednak niedotrzymywanie słowa posunięte aż do krzywoprzysięstwa, czyli wina obciążająca także sumienie Hermana45. Krzywousty, podobnie jak Eymund, gotów był cierpliwie znosić kłamstwa i fałszywe obietnice swojego adwersarza i bronić za niego granic państwa. Dopiero otwarta agresja Zbigniewa doprowadziła do wojny, podczas której, zresztą po raz kolejny, okazało się, że starszy z braci nie nadaje się na wojownika. I on, i jego sojusznicy, mimo przewagi, bali się zaatakować Bolesława. Ten zaś, nie czekając na posiłki, rzucił się pomiędzy wrogie armie. Dysproporcje wodzowskiej charyzmy zostały podkreślone bardzo charakterystyczną dla Galla metaforą, wyraźnie wartościującą strony konfliktu. Krzywousty, osaczony jak lew lub dzik, stał się bardzo niebezpieczny dla przeciwników porównanych do myśliwych i psów gończych46. Zwycięstwo waleczniejszego z antagonistów przepowiedział zresztą już Władysław Herman, przy okazji podziału kraju polecając dostojnikom, aby w przyszłości słuchali tego z młodych książąt, który okaże się mądrzejszy i skuteczniejszy w obronie granic królestwa47.
2. ODPIERANIE NAJAZDU POTĘŻNEGO WROGA – ZŁE UCZYNKI NAJEŹDŹCY Przegląd historii konfliktów Bolesława z ojcem i bratem czy Eymunda z Jaricleifem pozwala wyodrębnić zespół prawidłowości rządzących 45 O wadze zbrodni krzywoprzysięstwa – Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 160–225. 46 Galli 47 Galli
s. 152.
270
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 37, s. 107. Zob. rozdz. I. Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 8, s. 74–75; T. Tyc, Zbigniew i Bolesław,
opowieścią o konflikcie młodszego albo mniej znacznego, lecz pozytywnego bohatera z kimś starszym bądź potężniejszym. Tego typu narracja miała kilka zadań do zrealizowania: dowieść, że „mniejszy” jako wojownik dalece przewyższa dostojniejszego, że odpowiedzialność za bezpośrednie starcie oraz jego okrutne okoliczności spada na wspanialszego i zasobniejszego monarchę, wreszcie, że wojowniczy młodzieniec godzien jest wyniesienia do najwyższych zaszczytów. Podobny układ zdarzeń znaczących organizuje bodaj najważniejszą fabułę wojenną w kronice Anonima: konfrontację Krzywoustego z Henrykiem V. Opowieść zaczyna się od wyjaśnienia kwestii tytułu cesarskiego dostojnego wroga polskiego księcia. Gall konsekwentnie nazywał Henryka cesarzem, chociaż doskonale wiedział (i napisał o tym wprost), że dopiero dwa lata po wyprawie na Polskę niemiecki król uzyskał w Rzymie koronę cesarską48. Najwyraźniej Anonimowi zależało na udostojnieniu Bolesławowego przeciwnika. Bez względu na realia historyczne struktura opowieści wymagała obsadzenia w roli agresora cesarza (a nie tylko króla). Henryk wszczął działania przeciw Krzywoustemu w sposób z pozoru nieuwłaczający jego najwyższej godności: „Indignum est enim imperatori legibusque Romanis inhibitum fines hostis presertimque sui militis prius hostiliter introire, quam eum sciscitari de pace, si voluerit obedire, vel de bello, si resisterit, ut se valeat premunire”49 [Niegodne jest bowiem cesarza i wbrew prawu rzymskiemu granice wroga, a zwłaszcza swojego wojownika, najpierw wrogo najechać, zanim się go zapyta o pokój, jeśli zechce się podporządkować, lub o wojnę, jeśli przeciwstawi się, żeby mógł się strzec]. Tak rozpoczyna się przemówienie poselstwa cesarskiego, napisane oczywiście przez Galla na potrzeby kronikarskiej narracji. Władca świata chrześcijańskiego przekazywał Bolesławowi słowa świadczące (rzekomo – jak się okaże w dalszym ciągu opowieści) o umiłowaniu sprawiedliwego pokoju. Polski książę powinien – zdaniem Henryka – odwołać z wygnania swojego brata, zapłacić trybut w wysokości trzystu grzy48
Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 2, s. 129: „Henricus imperator IIIIus, Rome nondum coronatus, secundo quidem anno coronandus”. 49 Ibidem, s. 130.
271
wien lub dać cesarzowi trzy setki wojowników. Wojna przedstawiona została jako zło konieczne, nieuniknione dopiero w przypadku, gdy Bolesław odrzuci cesarskie warunki. Takie postawienie sprawy dawało księciu możliwość przygotowania się do działań wojennych, do czego cesarz wyraźnie zachęcał przeciwnika. Na pierwszy rzut oka Henryk jawi się więc jako gwarant właściwych stosunków rodzinnych u Piastów, zainteresowany pokojowym rozwiązaniem problemu i grożący wypowiedzeniem wojny tylko w razie odmowy. Cesarz nazwał Bolesława „miles suus” i w związku z tym rościł sobie pretensje do rocznego trybutu z Polski w srebrze bądź wojownikach oraz przyznawał sobie prawo decydowania o podziale domeny Piastów. Odpowiedź polskiego władcy prowadzi nas do istoty kronikarskiej wizji statusu Krzywoustego w ramach cesarstwa. Polaków trzeba by uznać za kobiety, gdyby nie bronili swojej wolności. Cesarz może tylko prosić o pieniądze lub wojsko na potrzeby Kościoła rzymskiego, stwierdza – w Gallowej opowieści – Bolesław. Ponadto Krzywousty przypomniał, że jego przodkowie zawsze po dobroci, a nie wskutek gróźb, pomagali poprzednikom Henryka. Według Anonima cesarskie ultimatum złamało więc trwającą przez pokolenia tradycję przyjaznego i dobrowolnego związku Piastów z cesarstwem50. Podobne zarzuty, jak te formułowane przez Galla pod adresem Henryka V, Kosmas postawił Henrykowi III. Na wieść o zwycięskiej wyprawie Brzetysława I na Polskę i o ogromnych łupach przywiezionych stamtąd do Czech król zapłonął chciwością i zagroził wojną, jeśli Czesi nie wydadzą mu całego srebra zrabowanego w państwie Piastów. Czeski kronikarz kunsztownie skomponował odpowiedź udzieloną przez Słowian suwerenowi. Już sama nazwa ludzi podejmujących dia50 C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski, s. 327–329; J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), s. 38; K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, s. 103–104; K. Maleczyński, Wstęp, [w:] Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K. Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, s. LXXIII; W. Sawicki, Terminologia prawnicza kroniki Anonima-Galla w świetle instytucji obcych i rodzimych, „Annales UMCS”, 17, sectio G (Ius), Lublin 1970, s. 9. Inaczej M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII wieku, s. 58–59. Plezia interpretował sprzeciw Krzywoustego wobec ultimatum cesarskiego w kategoriach walki o niepodległość.
272
log z Henrykiem („Sclavi”, a nie „Bohemi”) zdaje się nawiązywać do odległej przeszłości. Zdaniem Kosmasa bowiem, w dawnych czasach, za króla Karola i jego syna Pepina, ustalono, co Słowianie winni są cesarzom51. Rocznie oddawali oni 120 wybranych wołów i 500 grzywien czeskich monet. Pod warunkiem przestrzegania tego sprawiedliwego oraz starożytnego prawa słowiańscy poddani gotowi byli dochowywać wierności także Henrykowi III52. Malownicza odpowiedź króla rozwiała jednak wszelkie wątpliwości. Monarcha-tyran stwierdził, że po to ma rękę z żelaza, aby wykręcać woskowy nos prawa wedle upodobania53. Brak legalnych podstaw żądań wysuwanych przez dostojnego monarchę pod adresem kogoś usytuowanego niżej w hierarchii władców stanowi wygodny punkt wyjścia fabuł ukazujących i tłumaczących klęskę potężniejszego bohatera w starciu ze słabszym. Gall 51 Topiczne u Kosmasa przywołanie Karola i Pepina dla zaznaczenia, że jakieś prawo obowiązuje od „prawieku” i zostało ustanowione przez dobrego władcę (zob. np.: B. Krzemieńska, Břetislav I. Čechy a střední Evropa v prvé polovinĕ XI. století, wyd. II, Praha 1999, s. 257–259; C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski, s. 209), występuje także w mowie „wygłoszonej” na łożu śmierci przez Bolesława II (Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, wyd. B. Bretholz, Monumenta Germaniae Historica. Scriptores Rerum Germanicarum, nova series II, Berlin 1923, ks. I, rozdz. 33, s. 59) jako argument przeciwko psuciu monety. Inaczej E. Rymar, Prawnopolityczny stosunek Kazimierza Odnowiciela do Niemiec oraz termin odzyskania przez niego Śląska (1041 r.), „Sobótka”, XLII, 1987, nr 2, s. 160. Rymar uważał, że „prawo Pepina” zostało Czechom narzucone w czasie wojen awarskich Karola Wielkiego (w latach 793–803). 52 K. Polek, Frankowie a ziemie nad środkowym Dunajem. Przemiany polityczne i etniczne w okresie merowińskim i wczesnokarolińskim (do początku IX w.), Kraków 2007, s. 284. 53 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 8, s. 93–94; L. Švanda, K obrazu ideálního panovníka v Kosmovĕ kronice, [w:] Querite primum regnum Dei. Sbornik přispĕvků k poctě Jany Nechutové, wyd. H. Krmíčková, A. Pumprová, D. Růžičková, L. Švanda, Brno 2006, s. 218; M. Bláhová, Kosmas – první český historik, [w:] Duchem, ne mečem. Fakta, úvahy, souvislosti, Praha 2003, s. 24; B. Krzemieńska, Boj knížete Břetislava I. o upevnění českého státu (1039–1041) (Rozpravy Československé Akademie Věd, 89, 5), Praha 1979, s. 23. Vladimír Karbusický zauważył, że w opowieści Kosmasa Henryk przypomina modelowego tyrana z pierwszej księgi kroniki – Włościsława – V. Karbusický, Nejstarší pověsti české. Fantazie, domněnky, fakta, Praha 1967, s. 198.
273
Anonim, tuż po zdemaskowaniu chciwości Henryka i jego nadmiernej żądzy władzy, stwierdził, że rozpoczynając działania wojenne przeciw Bolesławowi, cesarz wkroczył na drogę nieuchronnie zmierzającą ku porażce i upokorzeniu. Niewątpliwym zwiastunem przegranej wojsk Henryka stała się pierwsza konfrontacja z Polakami. Kiedy armia cesarska przechodziła obok grodu Bytomia, jacyś sławni wojownicy niemieccy podeszli do obwarowań, szukając przygód. Polacy otworzyli bramy i śmiało podjęli otwartą walkę. Ci, spośród wojowników z Bytomia, którzy mieli tylko miecze w dłoniach i żadnego uzbrojenia odpornego, starli się z cesarskimi tarczownikami. Natomiast bytomianie wyposażeni i w miecze, i w tarcze, wystąpili przeciw niemieckim pancernym. Pogarda dla pancerzy i hełmów zademonstrowana przez Polaków wprawiła cesarza w zdumienie. Część bytomian poszła do boju naga („homines scilicet nudos contra clipeatos”)54, a wszyscy z taką swobodą, jakby zmierzali na ucztę. Polscy wojownicy celowo podejmowali walkę z ciężej uzbrojonymi przeciwnikami. Henryk, widząc swoich ludzi w opresji, kazał łucznikom i kusznikom strzelać do Polaków, ale ci zważali na pociski tyle, co na krople deszczu czy płatki śniegu55. W jeszcze jednym miejscu Gesta ducum... Gall Anonim pokazał, że lekceważenie tarcz, kolczug i szyszaków cechuje najdzielniejszych wojowników. Podczas bitwy nad Trutiną Polacy tak mężnie zaatakowali pancernych Czechów i Niemców, że hełmy i pancerze mogły wrogom służyć najwyżej za ozdobę lub ciężar, a nie za ochronę56. Motyw wojowników obnażających się i rezygnujących z części uzbrojenia niewątpliwie spełnia w opowieści zadanie dowodu szczególnej determinacji wojska, któremu przypisuje się tak brawurowy sposób walki. Wojownicy „nadzy” i posługujący się wyłącznie bronią zaczepną, jeśli zwyciężali, to tylko dzięki swojemu męstwu wspartemu 54 J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma w związku z zagadnieniem
organizacji sił zbrojnych za Bolesława Krzywoustego, „Kwartalnik Historyczny”, LXVI, 1959, nr 1, s. 39. Dowiat zaproponował inne rozumienie zwrotu „homines nudi”. Miałaby to być, jego zdaniem, piechota. 55 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 3, s. 132. 56 Ibidem, rozdz. 23, s. 151–152.
274
przychylnością sił wyższych57. Podobną rolę w opowiadaniach o bitwach odgrywało zsiadanie z koni i przystępowanie do boju pieszo. Autorzy eksponujący ten szczegół zwracali niejednokrotnie uwagę na wyjątkową eskalację zapału bitewnego i poczucia wspólnego losu wojowników idących do bitwy na piechotę58. Tylko najmężniejsi wojownicy byli w stanie walczyć bez koni i z odsłoniętymi ciałami. W związku z tym ci, którzy nadmiernie polegali na rumakach oraz pancerzach i nie potrafili walczyć pieszo, zasługiwali na pogardę. W opowieści Kosmasa wspaniałość wyposażenia wojska Henryka III, który przybył zabrać Brzetysławowi I srebro z Polski, stała się przyczyną klęski poniesionej w Czechach59. Wojownicy niemieccy parli do walki, rywalizując między sobą o miejsce w pierwszym szeregu. Teren był tak trudny, że musieli zsiąść z koni. Z powodu wąskiej drogi idący na przedzie nie mogli się zatrzymać i odpocząć, pchani przez kolejne oddziały. Tłuści Niemcy nieprzyzwyczajeni do marszu, gdy już doszli pod czeskie zasieki, byli na skraju wyczerpania. Pozdejmowali swoje pancerze i podwójne, szkarłatne pasy. W tym momencie zaatakowali ich Czesi i dokonali rzezi wojska cesarskiego. Henryk zdołał zbiec tylko dzięki chyżości swojego wierzchowca60. 57 J.
Banaszkiewicz, „Nadzy wojownicy” – o średniowiecznych pogłoskach dawnego rytu wojskowego (Prokopiusz z Cezarei, Paweł Diakon, Girald z Walii, Sakso Gramatyk i Gall Anonim), [w:] Człowiek, sacrum, środowisko. Miejsca kultu we wczesnym średniowieczu, red. S. Moździoch, Wrocław 2000, passim; A. Finlay, The Warrior Christ and the Unarmed Hero, [w:] Medieval English Religious and Ethical Literature. Essays in Honour of G.H. Russell, wyd. G. Kratzmann, J. Simpson, Cambridge 1986, s. 19–29; K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”, s. 19; A. Petit, Le motif du combattant «nu» ou «desarmez» dans le «roman de Thèbes», „Revue des langues romanes”, XCVII, 1993, nr 2, s. 375–381. 58 P. Żmudzki, Opisy bitew ukazujące wojowników gotowych przyjąć swój los (przykłady słowiańskie XI–XIII w.), [w:] Sacrum. Obraz i funkcja w społeczeństwie średniowiecznym, red. A. Pieniądz-Skrzypczak, J. Pysiak, Warszawa 2005, s. 169–175. 59 Tak samo Gall Anonim wyjaśnił straty w armii Bolesława Szczodrego poniesione podczas nagłej przeprawy przez rzekę: J. Banaszkiewicz, „Nadzy wojownicy”..., s. 18–21. 60 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 10, s. 96–97. Por. z innymi interpretacjami Kosmasowej opowieści o bitwie: J. Žemlička, Čechy v dobĕ knížecí (1034–1198), Praha 1997, s. 60; B. Krzemieńska, Boj knížete Břetislava I..., s. 35–36.
275
Początki konfrontacji z Niemcami w obu kronikach, polskiej i czeskiej, opracowano podobnie. Najpotężniejszy władca przekroczył zwyczaj uświęcony tradycją i zaatakował księcia, który chętnie służyłby suwerenowi, gdyby ten nie łamał prawa czy starodawnego obyczaju. Kiedy doszło do działań wojennych, natychmiast nastąpił blamaż wojsk cesarskich. Dla świetnie wyposażonych wojowników niemieckich rynsztunek stawał się raczej brzemieniem niż pomocą i nie byli oni w stanie osiągnąć dzięki niemu przewagi. Dalej opowieści poszły innymi torami. U Kosmasa „grzech” cesarza i nadmierne opancerzenie jego armii szybko doprowadziły do klęski. Kronikarz musiał jeszcze opowiedzieć, jak zwycięski Brzetysław uniósł się później pychą i ostatecznie przegrał wojnę z Henrykiem III. W polskiej kronice wydarzenia opisane zostały znacznie pieczołowiciej. Potyczka pod Bytomiem, w której obnażeni Polacy dowiedli swej wyższości nad zakutymi w pancerze i osłoniętymi tarczami Niemcami, nie rozstrzygała jeszcze o porażce cesarza w Polsce. Po przedstawieniu bytomskiej utarczki Gall Anonim stwierdził: „Nunc autem paulisper cesarem spatiari per silvas Polonie permittamus, donec draconem flammivomum de Pomerania reducamus”61 [Teraz jednak pozwólmy przez chwilę, żeby cesarz szedł przez lasy Polski, aż sprowadzimy z Pomorza smoka ziejącego ogniem]. I zgodnie z zapowiedzią, Bolesław, utrudzony kampanią pomorską, pojawił się ze szczupłymi siłami w pobliżu Głogowa. Jego obecność nie zapobiegła jednak gwałtownemu zwrotowi akcji. Cesarz z całą armią przekroczył Odrę brodem nieznanym Polakom i kompletnie zaskoczył głogowian. W momencie ataku wroga wszyscy grodzianie słuchali bowiem mszy świątecznej z okazji dnia św. Bartłomieja. Szarżujący Niemcy zajęli namioty wojowników rozbite na zewnątrz obwarowań grodu i wzięli jeńców62. Już w tym miejscu można zauważyć, że Gall skonstruował swoją narrację, kładąc nacisk na kolejne przewinienie cesarza. Henryk nie tylko przekroczył dawny, dobry, odziedziczony po przodkach obyczaj regulujący stosunki Polski z cesarstwem. Jakby tego było mało, dostojny władca nie prowadził wojny, którą rozpętał, w sposób właści61 Galli
Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 3, s. 132. rozdz. 5, s. 133–134.
62 Ibidem,
276
wy. Działał bowiem z zaskoczenia i brutalnie naruszył czas święty, przerwał służbę Bożą mieszkańców zaatakowanego grodu. Z postępowaniem Henryka kontrastuje zachowanie Bolesława. Książę, dowiedziawszy się o ataku Niemców na Głogów, przemówił do swoich takimi słowami: ”Ego quidem iam cum tam parva manu prelium libens contra cesarem inirem, si scirem pro certo, quod etiam ibi me moriente discrimen patrie diffinirem”63 [Ja na pewno już chętnie zacząłbym z tak niewielkim oddziałem walkę z cesarzem, gdybym wiedział, że jeśli tu zginę, zagrożenie ojczyzny zażegnam]. Dawna, chłopięca natura Krzywoustego pchnęłaby go jeszcze do straceńczego ataku na przeważające siły cesarza, gdyby nie miarkowała jej troska o dobro ojczyzny. Przypomnijmy sobie młodzieńczy epizod leśnej walki stoczonej przez Bolesława i jego rówieśników z Pomorzanami w dniu poświęcenia kościoła (analizowany obszernie w rozdziale II). Skończył się on dramatycznym apelem jednego z pięciu ocalałych towarzyszy księcia. Dzięki rozsądkowi i rumakowi tego mądrego wojownika przyszły monarcha uratował własne życie, zaprzestając dalszego szarżowania na wrogów64. Krzywousty jako władca całego państwa, przystępując do walki z cesarzem, sam wiedział, że nie powinien zanadto ulegać wojowniczej pasji. Wincenty Kadłubek wzmocnił jeszcze „dojrzałe” akcenty w wypowiedzi księcia. Władca nawoływał swoich niespokojnych wojowników do umiarkowania („Set modestius, uiri, modestius!”) i podporządkowania się dyscyplinie65. Wróćmy do wojennych „grzechów” cesarza. Opowieść o trzecim z nich to jeden z najsłynniejszych fragmentów kroniki Galla Anonima. Henryk zawarł pięciodniowy rozejm z głogowianami za cenę wydania mu zakładników. Grodzianie pragnęli przez ten czas naprawić uszczerbki w obwarowaniach. Władca niemiecki, chociaż przysiągł, że po upływie pięciu dni odda obrońcom Głogowa ich synów i przyjaciół, od początku planował pokonanie polskich wojowników szantażem. Kiedy po zakończeniu rozejmu głogowianie odmówili poddania grodu, cesarz złamał własną przysięgę i kazał zakładników przywiązać do machin 63
Ibidem, s. 134. Ibidem, ks. II, rozdz. 33, s. 101. 65 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 18, s. 103. 64
277
oblężniczych użytych następnie do szturmu. Na nic jednak zdał się podstęp, wiarołomstwo, wreszcie wydanie bezbronnych synów i przyjaciół głogowian na śmierć. Gród pozostał niezdobyty, a cesarz, zdaniem Anonima, po prostu się skompromitował66. Trzeci „grzech” cesarza całkowicie zmienił przebieg opowieści. Ciąg dalszy Gallowej narracji odsłania ponownie – zupełnie jak w czasach, gdy główny bohater kroniki był jeszcze chłopcem – krwiożerczy i demoniczny aspekt wojowniczej osobowości Krzywoustego. Książę, choć słabszy, osaczył silniejszego przeciwnika niczym upiór i uczynił go bezsilnym. „Interea Bolezlauus die noctuque non cessabat, sed quandoque de castris exeuntes pro victualibus agitabat, frequenter etiam ipsius castra cesaris territabat, modo huc modo illuc predatoribus vel combustoribus insidiando cursitabat. Talibus ergo modis cesar multisque diebus civitatem capere nitebatur, nec aliud quam carnem humanam suorum cottidie recentem lucrabatur”67 [Tymczasem Bolesław dniem i nocą nie spoczywał, lecz ścigał wychodzących z obozu po pożywienie, częściej zaś siał trwogę w obozie samego cesarza, krążył to tu, to tam, aby zastawić pułapki na grabieżców lub podpalaczy. Takimi więc sposobami cesarz przez wiele dni usiłował zdobyć miasto, lecz nie zyskał niczego innego jak ludzkie mięso swoich, codziennie świeże]. Agresja polskiego władcy kierowała się przede wszystkim przeciw tym spośród wrogów, którzy wszczynali pożary i rabunek. Kolejny raz okazało się, że Henryk walczył per nefas. Pozwalał grabić i palić kraj, którego nie zdobył. Potęga cesarza, jeszcze na początku oblężenia Głogowa budząca grozę, dzięki poczynaniom Bolesława okazała się złudna. Nam quocumque cesar se vertabat, vel ubicumque castra vel stationes faciebat, Bolezlauus quoque quandoque (anterius, quandoque) posterius incedebat, semperque vicinus stacioni cesaris persistebat. Cumque cesar iter faciens sua castra dimovebat, Bolezlauus quoque comes itineris existebat, et si quisquam de ordinibus exiebat, redeundi statim memoriam amittebat et si quandoque plures, victualia vel pabulum equorum querentes, freti multitudine longius a castris procedebant, inter eos et exerci66
Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 6–8, s. 134–136; L. Wojciechowski, Podstęp w kronikach Anonima Galla i Mistrza Wincentego, „Zeszyty Naukowe KUL”, XXXVII, 1994, nr 3–4, s. 33–34. 67 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 9, s. 137.
278
tum Bolezlauus se statim medium opponebat et sic predam capientes ipsi quoque Bolezlaui preda fiebant. Unde tantum ac talem exercitum ad tantum pavorem redegerat, quod etiam ipsos Bohemos, naturaliter raptores, vel sua manducare, vel ieiunare coegerat. Nullus enim exire de castris audebat, nullus armiger herbam colligere, nullus etiam ad ventrem purgandum ire ultra constitutas custodum acies presumebat. Die noctuque Bolezlauus timebatur, ab omnibus in memoria habebatur: Bolezlauus non dormiens vocabatur. Si silvula, si frutectum erat, Cave tibi, ibi latitat, clamabatur. Non erat locus, ubi non putaretur Bolezlauus. Taliter eos assidue fatigabat, quandoque de capite, quandoque de cauda sicut lupus aliquos rapiebat, quandoque vero a lateribus insistebat. Sicque milites armati cottidie procedebant et assidue Bolezlauum quasi presentem expectabant. In nocte quoque cuncti loricati dormiebant, vel in stationibus residebant, alii vigilias faciebant, alii castra nocte continua circuibant, alii vigilate, cavete, custodite, clamabant, alii cantilenas de Bolezlaui probitate decantabant68 [Bowiem gdziekolwiek cesarz się skierował lub gdziekolwiek wyznaczał obóz lub postoje, Bolesław wcześniej czy później przychodził i zawsze zostawał sąsiadem postoju cesarza. I gdy cesarz, wyruszając w drogę, swój obóz zwijał, Bolesław był towarzyszem podróży, i jeśli ktokolwiek z szeregu odchodził, zaraz zapominał, jak wrócić, i jeśli liczni, jedzenia i paszy dla koni poszukujący, ufając swojej wielości na dłużej od obozu odchodzili, Bolesław niezwłocznie sam stawał w środku, między nimi a wojskiem, i tak łowcy zdobyczy sami stawali się zdobyczą Bolesława. W ten sposób tak wielkie i tak silne wojsko przywiódł do takiego strachu, że nawet samych Czechów, urodzonych grabieżców, zmusił, aby jedli swoje lub pościli. Nikt bowiem nie ośmielał się wyjść z obozu, żaden giermek nie zbierał trawy, nikt nawet dla wypróżnienia wnętrzności nie odważał się iść poza ustawioną linię straży. Dzień i noc Bolesław przerażał i wszyscy mieli go w pamięci: był nazywany Bolesław nieśpiący. Jeśli zdarzył się lasek lub zarośla, krzyczano: Strzeż się, tam się kryje. Nie było miejsca, gdzie nie spodziewali się Bolesława. Tak ich wytrwale męczył, czasem od głowy, czasem od ogona, jak wilk niektórych porywając, czasem zaś z boków napadał. I tak wojownicy codziennie szli uzbrojeni i ciągle spodziewali się obecności Bolesława. W nocy też wszyscy spali w pancerzach lub przebywając na postoju, wszyscy trzymali straż, wszyscy w nocy nieustannie obchodzili obóz, wszyscy krzyczeli: czuwajcie, strzeżcie się, pilnujcie, wszyscy śpiewali pieśń o zacności Bolesława].
Wilkołackie i diaboliczne „wcielenie” polskiego władcy zostało przez Anonima skonstruowane niezwykle dobitnie. Nieco dalej dziejopisarz przekazał jeszcze wymowniejsze szczegóły. Klęska cesarza stała się tym oczywistsza, że sami wojownicy cesarscy zaczęli przyznawać zwycięstwo Bolesławowi. Mądrzy ludzie w niemieckim obozie mówili, że Bóg chyba sprzyja Krzywoustemu i go wywyższa („exalta68
Ibidem, rozdz. 10, s. 137–138.
279
ret”). Argumentem skłaniającym do takiego wniosku były nie tylko militarne sukcesy księcia, ale i pieśń ułożona przez niemiecki lud ku czci Bolesława. Cesarz usiłował zakazać śpiewania o Bolesławie. Ponadto nadal snuł przeciw niemu sekretne plany. Wiedział jednak, że bez łupów jego armia nie przetrwa w Polsce, ponieważ „Bolezlauus eos assidue, sicut leo rugiens circuibat”69 [Bolesław wytrwale ich okrążał jak lew ryczący]. Henryk próbował jeszcze ratować honor, domagając się od polskiego księcia jedynie trybutu, ale po odmowie Krzywoustego70 mógł już tylko zabrać ze sobą z powrotem trupy swoich wojowników jako jedyną daninę z Polski („pro tributo nihil portans, nisi cadavera”)71. Spróbujmy podsumować opowieść o wojnie polsko-niemieckiej stoczonej w 1109 r. Punktem wyjścia sytuacji fabularnej było starodawne prawo określające miejsce Piastów w ramach cesarstwa. Dawniej, gdy panowie świata chrześcijańskiego potrzebowali pomocy w sprawach Kościoła rzymskiego, zwracali się z prośbą do polskich władców, a ci nie szczędzili wojska i pieniędzy na zbożne cele. Znany nam już wzajemny układ władcy dostojniejszego i mniej dostojnego zarysowany został skrótowo, ale wyraźnie. Cesarz – zwierzchnik i opiekun całej ekumeny wiernych – w razie potrzeby i w służbie ogółu, czyli Kościoła rzymskiego, przydzielał różne zadania polskim książętom, to znaczy brał od nich wojsko lub pieniądze. Bolesław akceptował swoją służebną rolę względem Henryka, podobnie jak wcześniej względem Władysława Hermana czy Zbigniewa. Konflikt zaczął się od „przestępstwa” cesarza, przekroczenia przezeń starego obyczaju. W analizowanych w tym rozdziale tekstach (kronice Galla, Kosmasowej opowieści o pierwszym starciu Henryka III z Brzetysławem I, Eymundar þáttr) „grzech” silniejszego, możniejszego czy starszego antagonisty zawsze doprowadzał do wybuchu wojny i tłumaczył klęskę „grzesznego” władcy, który był niewątpliwym faworytem rozpoczynającej się batalii.
69 Ibidem,
s. 140. rozdz. 13–14, s. 140–141. 71 Ibidem, rozdz. 15, s. 141. 70 Ibidem,
280
Częstym elementem fabuł ilustrujących zwycięstwo mniej znacznego bohatera nad dostojniejszym przeciwnikiem jest porównanie wojowniczych talentów i odwagi obu antagonistów oraz ich wojsk. Próba dzielności dokonywała się przed wybuchem otwartego konfliktu lub tuż po rozpoczęciu działań wojennych. Zasada tych popisów męstwa jest identyczna. Słabszy otwarcie występował przeciw silniejszemu albo podejmował się tego samego zadania co silniejszy i w ten sposób, wbrew sugerowanym na początku opowieści pozorom, dowodził swojej wyższości na polu bitwy. Zbigniew miał wszelkie dane, aby zdobyć pomorską warownię, szachującą Santok, prowadził bowiem całą ojcowską armię. Przeszkodziło mu w tym własne tchórzostwo i nieudolność. Znacznie więcej osiągnął nieustraszony Bolesław, który zaatakował Pomorzan ze szczupłą garstką towarzyszy. Podobnie prezentowali swoją wyższość Normanowie Eymunda. Jaricleif posiadał wielkie wojsko, ale nie umiał go użyć w odpowiednim momencie. W konsekwencji wysiłek wygrania bitwy spadł na zaledwie sześciusetosobowy oddział normański, bardziej zdeterminowany (Normanowie odesłali statki, którymi przypłynęli na miejsce bitwy) niż ludzie konunga Gardariki. Analogiczny sens ma przekaz o potyczce obnażonych Polaków z uzbrojonymi po zęby wojownikami niemieckimi pod Bytomiem. Gall tak poprowadził narrację, aby nie było wątpliwości, że bytomianie demonstracyjnie staczali bój z przeciwnikami lepiej wyposażonymi w broń ochronną. W ten sposób swoją brawurą i pogardą śmierci zadziwili cesarza. W opowieściach rozbudowanych zwielokrotniają się krzywdy wyrządzane przez dostojniejszych władców. Jaricleif notorycznie nie dotrzymywał obietnic dawanych Eymundowi, a na koniec – za pośrednictwem żony – usiłował skrytobójczo pozbawić życia norweskiego wodza. Krzywoprzysięstwo to zresztą stały zarzut pod adresem potężniejszych lub starszych monarchów występujących przeciw słabszym czy młodszym. Zbigniew do fałszywych przyrzeczeń dokładał skryte konszachty z wrogami Polski, sprowadzał obce najazdy na dzielnicę brata, a nawet dybał na jego życie. Cesarz nie tylko złamał słowo dane obrońcom Głogowa72, ale jeszcze wydał zakładników na pewną śmierć. 72
Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 213.
281
Ponadto podstępnie przeprowadzał zaskakujące manewry wojenne oraz pozwalał palić i grabić dobra wcale nie pokonanego przeciwnika. Z winy Henryka, jego „miles suus” Bolesław stał się przerażającym sługą à rebours, zmorą cesarza. Gall, przedstawiając, jak Krzywousty uprzykrzał życie Niemcom, użył określeń nawiązujących do sformułowania: cesarski „miles suus”, padającego w rozdziale otwierającym historię konfliktu. Wierny wojownik powinien stale towarzyszyć swojemu seniorowi. Anonim pokazał więc, jak Bolesław nie odstępował Henryka. Dręcząc wrażą armię, Krzywousty był dla cesarza niczym „vicinus” podczas postojów i niczym „comes itineris” w trakcie przemarszów wojska cesarskiego.
3. ODPIERANIE NAJAZDU POTĘŻNEGO WROGA PODSTĘPAMI, ZASADZKAMI I OKRUCIEŃSTWEM W opowieści Galla Anonima złe uczynki Henryka popełnione podczas najazdu na Polskę wywołały odzew w postaci „młodzieńczego” stylu walki Bolesława. Książę przestał sypiać i bez odpoczynku, w dzień i w nocy nękał przeciwników, zastawiając pułapki na pojedynczych ludzi i na całe oddziały oddalające się od obozu. Nieustannie krążył wokół armii cesarskiej i niespodziewanie spadał na swoje ofiary, porywając je niczym wilk („sicut lupus”). Niemcy oczami wyobraźni widzieli go skrytego we wszystkich napotkanych zaroślach stale gotowego do akcji. Działania potajemne – podstępne zasadzki na mniej ostrożnych wojowników wroga – można wyjaśnić prawidłowością wskazaną przez Władimira Proppa. W fabułach, w których słabszy, ale pozytywny bohater musi zmierzyć się z silniejszym, ale „grzesznym”, bronią tego pierwszego są spryt, podstęp i walka metodami niekonwencjonalnymi73. Takie rozwiązanie fabularne, zastosowane przez Anonima w narracji o batalii 1109 r., zupełnie nie przypadło do gustu Kadłubkowi. Odkąd wprowadził on Krzywoustego na karty swojego dzieła, wysławiał jego wielkość i dojrzałość. W Kadłubkowej 73 W.
282
Propp, Nie tylko bajka, tłum. D. Ulicka, Warszawa 2000, s. 110–111.
narracji całkowitej zmianie uległ obraz młodości księcia i w związku z tym z opowieści wyrugowany został powrót do młodzieńczych poczynań podczas wojny z Niemcami. Skrytych napadów na Niemców oddalających się od obozu w poszukiwaniu łupów i aprowizacji dokonywali – według Mistrza Wincentego – głogowianie, a nie Krzywousty. Kadłubek tak napisał swoją wersję opowieści o wojnie 1109 r., aby całkowicie wykluczyć interpretację możliwą w odniesieniu do tekstu Anonima, że polski władca pokonał cesarza w sposób niegodny74. Dlatego Wincenty wprowadził nowe, rozbudowane opowiadanie o bitwie na Psim Polu. U Kadłubka Bolesław wezwał Henryka do otwartej walki i w jej trakcie walczył z Niemcami twarzą w twarz. Podstępny atak od tyłu, połączony z pozorowaną ucieczką, przeprowadzili natomiast na Psim Polu Ślężanie75. Mistrzowi Wincentemu zależało na pokazaniu walki Bolesława z cesarzem jako starcia równego z równym. Tej idei podporządkowane zostały szczegóły Wincentyńskiej opowieści. Krzywousty walczył uczciwie i pokonał cesarza w walnej, decydującej bitwie. W konsekwencji, po odparciu najazdu Niemców, polski władca sprawował – według Kadłubka – władzę niemal cesarską („imperatoriam sibi uendicaret quasi maiestatem”), obalając i wynosząc na tron okolicznych władców76. U Anonima natomiast działania podstępne przypisane Krzywoustemu zdają się wynikać ze stale podkreślanej ogromnej dysproporcji sił między armią cesarską a Polakami77. 74 Zob. też J.B. Korolec, Ideał władcy w „Kronice” Mistrza Wincentego. Rola cnót moralnych w legitymizacji władzy, [w:] Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza, red. T. Michałowska, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1989, s. 85 (o cnocie i morale władców jako podstawowych kwalifikacjach do sprawowania władzy). 75 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 18, s. 104–106. 76 Ibidem, rozdz. 20, s. 107; R. Michałowski, Ideologia monarchiczna Piastów wcześniejszego okresu, [w:] Imagines Potestatis. Rytuały, symbole i konteksty fabularne władzy zwierzchniej. Polska X–XV w., red. J. Banaszkiewicz, Warszawa 1994, s. 192. 77 Por. z interpretacją realistyczną: A. Nowakowski, Wojskowość w średniowiecznej Polsce, Malbork 2005, s. 169–172.
283
Konstrukcje podobne do Gallowej fabuły występują nawet w najbardziej lakonicznych opisach konfrontacji nierównych przeciwników. Bruno z Kwerfurtu w żywocie św. Wojciecha dał upust swojej niechęci do Ottona II. Z powodu grzechu władcy liczne klęski nękały cesarstwo. Zbuntowali się Słowianie Połabscy i wyrzekli się chrześcijaństwa78. Także wojna z Polanami zakończyła się dotkliwą porażką Niemców. Mimo lapidarności przekazu Bruno nie omieszkał zaznaczyć, że książę Mieszko zwyciężył dzięki podstępowi („Actum est bellum cum Polanis, dux eorum Misico arte vicit, humiliata Theutonum magnanimitas”). Margrabia Hodo, pokonany „sztuką”, musiał uciekać z poszarpanymi chorągwiami. Kontynuując wywód, hagiograf wspomniał jeszcze jedną niegodziwą akcję militarną Ottona II. Cesarz z ogromnym wojskiem, jakiego nigdy później nie widziano, wyprawił się na Franków zachodnich, chociaż ci byli chrześcijanami. Przeciwnicy, przerażeni ogromem armii cesarskiej, zrazu nie odważyli się stoczyć bitwy. Zaatakowali dopiero wtedy, kiedy Niemcy byli zajęci jedzeniem i piciem. Wówczas bez trudu zmusili Ottona do ucieczki79. Jak widać, grzeszny cesarz i jego ludzie przegrywali zawsze tak samo. Wywoływali niesprawiedliwe wojny i – według Brunona z Kwerfurtu – dlatego byli zmuszani do ucieczki przez zaskakujący manewr słabszych przeciwników, którzy mieli słuszność, broniąc się przed atakiem. Podporządkowanie opowieści Brunona tej strukturze lepiej widać w zestawieniu z przekazem Thietmara na temat starcia Hodona z Mieszkiem I. Różnice są ogromne. Wedle biskupa merseburskiego do konfliktu doszło jeszcze za panowania Ottona I. Ponadto margrabia zaatakował władcę Gniezna bez wiedzy cesarza. Thietmar nie wspomniał o podstępie Mieszka. Poinformował jedynie, że książę poniósł najpierw klęskę w dniu św. Jana Chrzciciela, a potem wojsko margrabiego zostało wycięte pod Cidini80 przez Mieszkowego brata, Czcibora 78 M.
Tomaszek, Brunon z Kwerfurtu i Otton II: powstanie słowiańskie 983 roku jako grzech cesarza, „Kwartalnik Historyczny”, CIX, 2002, nr 4, s. 5–23. 79 S. Adalberti Pragensis episcopi et martyris vita altera auctore Brunone Querfurtensi, wyd. J. Karwasińska, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. IV, cz. 2, Warszawa 1969, rozdz. 10, s. 8–9. 80 O problemach z identyfikacją Cidini – J.M. Piskorski, Pomorze plemienne. Historia – archeologia – językoznawstwo, Poznań–Szczecin, 2002, s. 73–79.
284
(„a fratre eiusdem Cideburo”)81. Rozbieżność przekazów Brunona i Thietmara występuje także w przypadku wojny Ottona II z Lotarem. Zdaniem biskupa merseburskiego wyprawa na Paryż zakończyła się wielkim sukcesem cesarza82. Mistrz Wincenty, który przy prezentacji konfliktu Henryka V z Krzywoustym wzgardził Gallowym „scenariuszem” starcia potężnego władcy ze słabszym, wykorzystał go do przedstawienia wojny domowej w Polsce stoczonej przez synów Bolesława III. Książę senior, Władysław II, z natury był poczciwy, ale zmienił się na niekorzyść pod wpływem złej żony. Ona namówiła go, aby siłą odebrał działy ojcowizny, które jego małoletni bracia otrzymali na mocy testamentu ojca. Niegodziwy senior zebrał ogromną armię, w znacznej mierze złożoną z obcych oraz najemników83, i obległ Poznań. Młodzi książęta podjęli walkę metodą właściwą ich wiekowi i sytuacji fabularnej. Z niewielkim oddziałem zakradli się pod obóz Władysława i zaatakowali w chwili, kiedy przeciwnicy gnuśnie oddawali się rozkoszom uczty. Senior poniósł całkowitą klęskę84. Jej okoliczności do złudzenia przypominają przedstawioną przez Brunona z Kwerfurtu porażkę Ottona II pod Paryżem. Motyw zwycięstwa wydartego podstępem – jedynej drogi ratunku w sytuacji niemal beznadziejnej85 – funkcjonuje także w opowieści 81 Kronika Thietmara, ks. II, rozdz. 29 (19), s. 89–93. Przekaz Thietmara był notorycznie przez polskich historyków łączony ze wzmianką Brunona. Oba źródła rzekomo uzupełniają się wzajemnie. W efekcie powstała drobiazgowa, ale całkowicie pozaźródłowa rekonstrukcja „bitwy pod Cedynią”, zob. np.: G. Labuda, Mieszko I, Wrocław 2002, s. 119–121; A. Nowakowski, Wojskowość w średniowiecznej Polsce, s. 158–159; B. Miśkiewicz, Studia nad obroną polskiej granicy zachodniej w okresie wczesnofeudalnym, Poznań 1961, s. 228–233; A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1959, s. 89–90. 82 Kronika Thietmara, ks. III, rozdz. 8 (6), s. 119–121. 83 Co podkreślało jego nikczemność – K. Pawłowski, Retoryka starożytna w kronice Wincentego Kadłubka. Sztuka narracji, Kraków 2003, s. 135–136; M. Cetwiński, Podstępem czy siłą? „Działania specjalne” i ich moralna ocena w kronikach śląskich, [w:] Średniowiecze polskie i powszechne, t. II, red. I. Panic, J. Sperka, Katowice 2002, s. 159. 84 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 26–28, s. 119–122; M. Cetwiński, Podstępem czy siłą?, s. 157–159. 85 M. Cetwiński, Podstępem czy siłą?, s. 159–160.
285
Mistrza Wincentego o wojnie Lechitów z Aleksandrem Wielkim86. Władca macedoński usiłował od dumnych przodków Polaków ściągnąć nienależny trybut. Zamiast niego otrzymał wypchane trawą skóry zdjęte z trupów swoich posłów i hardą odpowiedź. Powodem okrutnego potraktowania wysłanników króla królów było właśnie żądanie daniny. Lechici wydali Macedończyków na męczarnie, kiedy dowiedzieli się, że posłowie są faktycznie poborcami podatku. Na rozkaz rozwścieczonego Aleksandra niezliczone wojska, a wśród nich słynni argyraspidzi, wtargnęły do Polski. Ziemie krakowska i śląska padły łupem zdobywców. Aleksander kazał burzyć miasta, a następnie zaorać i posolić ziemię. „Hinc dum ulteriores aggreditur prouincias, omnium armis inuictus, simplicis astu homuncioli conficitur”87 [Potem, kiedy wkroczył do dalszych prowincji, niezwyciężony w walce, pokonany został podstępem prostego człowieczka]. Przemyślny złotnik opracował chytry plan. Atrapy w kształcie tarcz, pociągnięte złotą i srebrną farbą, ustawione na wzgórzu, przyciągnęły część chciwych argyraspidów w miejsce zasadzki. Zwycięscy Lechici, przebrani w pancerze pokonanych wrogów, wtargnęli do obozu króla królów i wprowadzili tam taki zamęt, że Macedończycy powybijali się wzajemnie w bratobójczej walce. Aleksander musiał ratować się ucieczką88. Zmyślny złotnik otrzymał godność królewską, a także imię – pamiątkę zbawiennego podstępu: „Lestco id est astutus, quia astu plures hostium confecerit quam uiribus”89 [Lestek, czyli podstępny, ponieważ licznych spośród wrogów pokonał podstępem, a nie siłą]. Trzeba przyznać, że opowieść o triumfie Lechitów nad jedną z najpotężniejszych armii starożytnego świata zyskiwała fabularne prawdopodobieństwo tylko wtedy, gdy zwycięstwo osiągnię86 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 18, s.
105; M. Cetwiński, Aleksander Macedoński i Śląsk w „Kronice” Wincentego Kadłubka, [w:] idem, Metamorfozy śląskie. Studia źródłoznawcze i historiograficzne, Częstochowa 2002, s. 79–85. 87 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 9, s. 16. 88 T. Ślęczka, Aleksander Macedoński w literaturze staropolskiej, Wrocław 2003, s. 52. Tomasz Ślęczka uważał, że Kadłubek zainspirował się wyczytaną u Justyna opowieścią o nieudanej wyprawie Zopyriona (wodza Aleksandra) na Scytów. 89 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 11, s. 18; J. Banaszkiewicz, Podanie o Lestku I Złotniku. Mistrza Wincentego „Kronika polska” I 9, 11, „Studia Źródłoznawcze”, XXX, 1987, s. 42–49.
286
te zostało „sztuką”, a nie przemocą90. Identycznie zresztą przedstawia się sekwencja walki synów Grakcha-Kraka ze smokiem-całożercą. Po wielu bezskutecznych próbach pokonania potwora w otwartej męskiej walce („apertam uirorum audaciam”) uciekli się do podstępu ze skórami bydlęcymi wypchanymi siarką. Całożerca połknął je, myśląc, że to zwyczajna danina dla niego. Tylko dzięki sprytnemu oszustwu synowie Grakcha zdołali zabić potężniejszą od nich bestię91. Wincenty Kadłubek, określając formułę literackiego przedstawienia wojny z Aleksandrem Wielkim, mniej lub bardziej świadomie zaadaptował schemat narracyjny Gallowej „epopei” o obronie Polski przed najazdem Henryka V. Nie kopiował natomiast wszystkich elementów konstrukcyjnych narracji Anonima. Lechici, w przeciwieństwie do Polaków w 1109 r., stawali do walki z najeźdźcami osłabieni brakiem władcy. Imperialnym zakusom Aleksandra odpór dawała cała wspólnota lechicka. Dopiero w krytycznym momencie, u progu ostatecznej klęski, objawił się przywódca – podstępny wybawiciel, pochodzący nie wiadomo skąd i początkowo nawet bezimienny92. Ten wariant układu zdarzeń i okoliczności potrzebnych do właściwego przedstawienia opowieści zbliża Kadłubkową narrację do znacznie bardziej rozbudowanej historii najazdu króla Franków Ludwika Zamorskiego na Normandię w czasach małoletniości Ryszarda I. To znaczy macedoński epizod dziejów bajecznych Polski podobny jest do fabuły, w którą Dudo z Saint Quentin przekuł perypetie małego władcy. Początkowym nieszczęściem – przyczyną niebezpieczeństw, które zawisły 90 H. Samsonowicz, O „historii prawdziwej”, Gdańsk 1997, s. 62–63. Podobny schemat fabularny można odnaleźć w mocno zredukowanej formie w Liber Ecclesiastes, 9, 13–16, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart, s. 994; K. Chmielewska, Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego..., s. 32, 133. 91 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 5, s. 10–11. Podobna fabuła o podstępnym zwycięstwie nad smokiem („draco”) czczonym przez Babilończyków znajduje się w Liber Danihelis, 14, 22–26, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart, s. 1372 – K. Chmielewska, Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego..., s. 39. Katarzyna Chmielewska uznała, że mistrz Wincenty z niej czerpał inspirację dla swojej opowieści o pokonaniu krakowskiego „całożercy”. 92 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. I, rozdz. 9, s. 14.
287
nad państwem Normanów – stało się zamordowanie księcia Wilhelma Długiego Miecza, ojca Ryszarda I. Na wieść o tym król Ludwik natychmiast przybył do Rouen i roztoczył opiekę nad dziedzicem Normandii. Mieszkańcy miasta zaczęli się burzyć, ale władca Franków obłudnie uspokoił Normanów („rex fraudulenter principibus Nothmannicis infit...; principibus civitatis accersitis, fraudulenta et dolosa verba retulit”) obietnicą zapewnienia chłopcu najlepszej edukacji na swoim dworze oraz przyrzeczeniem, że dokona zemsty na Arnulfie, komesie Flandrii, głównym inspiratorze mordu na Wilhelmie Długim Mieczu. Pod tymi warunkami pozwolono królowi wywieźć Ryszarda do Laon93. Ludwik bez skrupułów złamał obie przysięgi złożone w Rouen94. Arnulf zapłacił królowi za pokój, a mały książę Normandii został oddany pod straż. W tej beznadziejnej, zdawałoby się, sytuacji pierwszoplanową postacią opowieści stał się na moment młody wojownik normański o imieniu Osmund, który pełnił rolę wychowawcy Ryszarda. Podstępny preceptor namówił chłopca na symulowanie choroby. Po trzech dniach królewscy strażnicy uznali, że syn Wilhelma Długiego Miecza niedługo umrze, więc pozostawili go bez dozoru. Wtedy Osmund uciekł z chłopcem do zaprzyjaźnionego zamku w Coucy95. Uwolnienie Ryszarda skłoniło króla do otwartego wystąpienia przeciwko Normandii. Dudonowi bardzo zależało na uzmysłowieniu czytelnikom miażdżącej przewagi Franków. Dlatego w długim, okraszonym dialogami opowiadaniu pokazał, jak najpotężniejszy magnat królestwa zachodniofrankijskiego książę Hugo Wielki zerwał przyjazne stosunki z Normanami i przeszedł na stronę Ludwika96. W efekcie ogromna armia frankijska wkroczyła do Normandii: „venit rex in pagum qui 93
Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis Primorum Normanniae Ducum, wyd. J. Lair, „Mémoires de la Société des Antiquaires de Normandie”, 3e série, 3e vol., XXIIIe vol. de la collection, 2e partie, Caen 1865, ks. IV, rozdz. 72, s. 227; E. Albu, Normans in Their ‘Histories’. Propaganda, Myth and Subversion, Woodbridge 2001, s. 27–35. 94 G. Koziol, Begging Pardon and Favor. Ritual and Political Order in Early Medieval France, Ithaca–London 1992, s. 156–159; Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 219–220. 95 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. IV, rozdz. 75, s. 231. 96 Ibidem, rozdz. 76–80, s. 232–236.
288
dicitur Calcis coepitque infestare gentes et praedia incendiis”97 [Król wkroczył do okręgu zwanego Caux i zaczął nękać ludzi i posiadłości pożarami]. Na takie zachowanie – ewidentnie niegodne króla – wódz Normanów Bernard Duńczyk, stary towarzysz Rollona, zareagował oszustwem. Pozornie poddał kraj Ludwikowi i zaprosił go do Rouen. Król, myśląc, że stał się panem Normandii, natychmiast rozkazał swoim ludziom, aby zaprzestali spustoszeń. Udawaną lojalnością Bernard zdołał podstępnie doprowadzić do rozbratu władcy Franków z Hugonem Wielkim. Następnie chytry Duńczyk sprowadził z Danii króla Haralda98 ze znaczną armią. Ludwik, zaskoczony nagłym najazdem duńskim, próbował negocjować z wikingami, ale nieopatrznie zabrał ze sobą na rozmowy komesa Herluina, jednego z zabójców Wilhelma Długiego Miecza. Normanowie, którzy przyłączyli się do Haralda, widząc znienawidzonego Franka, zaczęli się burzyć. Wtedy młodzi Duńczycy, od początku szukający okazji do zabijania, rozpoczęli bitwę. Walka zakończyła się rzezią Franków. Dudo porównał pokonanych do owiec wymordowanych przez duńskie i normańskie wilki („jugulabantur dilacerati sicut bidentes a lupis”). Król Ludwik natomiast dostał się do niewoli99. W historii dynastii z Rouen Ludwik Zamorski jawi się jako bezdyskusyjnie negatywna postać. Nikczemność króla ukazana została na wiele sposobów. Karoliński monarcha to człowiek obłudny, a ponadto krzywoprzysięzca. Szczególnie dosadnie zniesławia go strach przed małym Ryszardem i próba wykorzystania trudnego dla Normandii okresu małoletniości księcia. Król nie wahał się przekupstwem przeciągnąć na swoją stronę Hugona Wielkiego. Styl działań wojennych także pozostawiał wiele do życzenia. Ludwik po wkroczeniu do Normandii dopuścił się natychmiastowego palenia napotykanych zabudowań. Nawet pierwsze starcie z Normanami i Duńczykami, preludium 97
Ibidem, rozdz. 81, s. 236. z Jumièges zidentyfikował go z Haraldem Sinozębym – E.M.C. van Houts, Scandinavian Influence in Norman Literature of the Eleventh Century, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, VI, 1983, wyd. R.A. Brown, s. 117. 99 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., rozdz. 81–86, s. 236–242. 98 Wilhelm
289
decydującej bitwy, zostało zawinione przez króla, który na własną zgubę zabrał ze sobą Herluina, powszechnie znienawidzonego w Normandii. Przeciw tak nikczemnemu i tak potężnemu monarsze Dudo „wystawił” bohaterów normańskich znacznie mniejszego kalibru (w sensie miejsca w hierarchii społecznej)100. Młodzieniec Osmund i stary wódz Bernard Duńczyk tylko dzięki podstępom zdołali zatriumfować nad władcą Franków. Niemal identyczną strukturę ma opowieść o pierwszym oblężeniu Kijowa przez Pieczyngów zawarta w Powieści minionych lat. Niezliczona liczba koczowników napadła na ruską stolicę, kiedy kniaź Światosław akurat przebywał w Perejasławcu nad Dunajem. Matce władcy (Oldze) i jego małym synom zagroziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Pragnienie i głód nękały obrońców miasta. Nikt z oblężonych nie był w stanie wydostać się na zewnątrz i zawiadomić wojsko ruskie, stojące w łodziach po drugiej stronie rzeki, że Kijów nie może dłużej się bronić. W beznadziejnej sytuacji do akcji wkraczają bohaterowie pomyślani tak samo jak Osmund i Bernard. Najpierw pewien młodzieniec („отрокъ”) kijowski podjął się misji przedarcia się przez obóz Pieczyngów. Chłopak wyszedł z miasta z uzdą w ręku. Ponieważ znał język pieczyński, biegł krzycząc, czy ktoś nie widział konia. W ten sposób dotarł do rzeki. Dopiero kiedy wskoczył do wody, Pieczyngowie odkryli podstęp i zaczęli do niego strzelać. Młodzieńcowi udało się dopłynąć do wojska ruskiego i poinformować wodza, wojewodę Preticza, o nieuchronnej kapitulacji miasta. Mimo że wojewoda miał za mało ludzi, aby liczyć na sukces w starciu z koczownikami, popłynął w łodziach pod Kijów. Pieczyngowie przestraszyli się. Ich władca zaczął wypytywać Preticza, kim jest. Wojewoda posłużył się wówczas kłamstwem. Powiedział, że idzie w straży przedniej, a za nim nadciąga ogromne wojsko z kniaziem na czele. Pieczyngowie odstąpili więc od oblężenia, a władca pieczyński zawarł przymierze z Preticzem. To pozwoliło kijowianom posłać po Światosława, który przybył z Perejasławca i przegnał koczowników101. Kolejny raz w opowiadaniu 100
E. Christiansen, Notes to the Translation, [w:] Dudo of St Quentin, History of the Normans, tłum. E. Christiansen, Woodbridge 1998, s. 213, przyp. 353. 101 Повесть временных лет, wyd. Д.С. Лихачева, t. I, red. В.П. АдриановаПеретц, Москва–Ленинград 1950, rok 6476 (968), s. 47–48.
290
o walce z silniejszym przeciwnikiem okazuje się, że bronią niezbędną do jego pokonania są podstępne akcje dwóch charakterystycznych postaci. W Gallowym wizerunku Bolesława walczącego z cesarzem może najbardziej uderza krwiożerczość księcia. Krzywousty atakował Niemców po to, aby ich zabijać. Anonim kilkakrotnie powtórzył informację o świeżych trupach niemieckich wojowników zbieranych przez cesarza. Mordowanie wrogów na pokaz, dla zastraszenia pozostałych, uznane zostało za chwalebny czyn wojenny. Motyw okrucieństw dokonywanych w obronie słusznej – zdaniem kronikarzy – sprawy bywał mocno eksponowany. Ademar z Chabannes, wśród wielu opowieści poświęconych Normanom, umieścił historię pierwszej wyprawy do Hiszpanii przedsięwziętej przez Rogera z Tosny przeciwko Saracenom102. Wódz normański dzięki zademonstrowaniu okrucieństwa obronił posiadłości hrabiny Barcelony, Ermensendy. „Primo vero adventu suo Rotgerius, Sarracenis captis, unumquemque eorum per dies singulos, videntibus ceteris, quasi porcum per frusta dividens, in caldariis coctum eis apponebat pro epulis, et in alia domo simulabat se comedere cum suis reliqua medietatis menbra. Percursis omnibus hoc modo, novissimum de custodia quasi neglegens permittebat fuge, qui haec monstra Sarracenis nunciaret”103 [Roger, podczas swojej pierwszej wyprawy, po schwytaniu Saracenów, jednego dziennie spośród nich, na oczach pozostałych, rozcinał na części niczym wieprza, ugotowanego w kotle podawał im jako posiłek i w innym domu udawał, że sam ze swoimi zjada członki pozostałej połowy. Potraktowawszy [?] w ten sposób wszystkich, ostatniemu pozwolił, jakby niedbały, uciec spod straży, on o tych potwornościach zawiadomił Saracenów]. Muzułmanie tak bardzo się przestraszyli, że poprosili hrabinę o pokój i nawet obiecali płacić roczny trybut. Nagrodą dla dzielnego i sprytnego przybysza była ręka hrabianki, córki Ermen102 L. Villegas Aristizábal, Algunas notas sobre la participación de Rogelio de Tosny en la reconquista ibérica, „Estudios Humanísticos. Historia”, 3, 2004, s. 263–274. 103 Ademari Cabannensis Chronicon, wyd. P. Bourgain, Turnhout 1999, ks. III, rozdz. 55, s. 174.
291
sendy. W opowiadaniu Ademara Roger z Tosny łączył okrucieństwo z przebiegłością. Charakterystyka normańskiego wodza dopełniona została jego dalszymi przygodami w Hiszpanii. Pewnego dnia wraz z biskupem Tuluzy i czterdziestoma towarzyszami zaatakował znienacka doborowy oddział pięciuset Saracenów. Roger stracił w bitwie brata, ale kiedy wycofał się do swoich, po położeniu trupem w trzech nawrotach bitwy ponad stu przeciwników, wrogowie nie mieli śmiałości go ścigać104. W jedenastowiecznych, pseudohistorycznych „Rocznikach Irlandii”, opowiadających o dziewiątowiecznych napadach Skandynawów na Zieloną Wyspę, podobny quasi-kanibalizm przypisano Duńczykom, którzy rozgromili swoich norweskich pobratymców. Wikingowie z Jutlandii byli dzicy i straszni, ale z punktu widzenia autora tekstu nieco lepsi od Norwegów, którzy wcześniej napadli na Irlandię i spustoszyli tamtejsze klasztory. Wojownicy duńscy, wygrywając bitwę, spełnili więc funkcję bicza Bożego spadającego na świętokradców. Według annalisty liczba zabitych wrogów trzykrotnie przewyższała liczebność oddziału Duńczyków. Każdemu poległemu Norwegowi obcięto głowę. Zwycięzcy zdobyli złoto i kobiety. Kiedy posłowie jednego z królów irlandzkich dotarli do obozu duńskiego, zastali wikingów przy przygotowywaniu posiłku. Trupy Norwegów podpierały kotły i rożny oraz podsycały ogień w paleniskach. Z brzuchów zabitych wydobywały się resztki posiłku zjedzonego przed bitwą105. W Ademarowej wersji przygód Rogera z Tosny i we Fragmentach roczników Irlandii pobrzmiewa przekonanie, że tylko wojownicy wyjątkowo okrutni i bezwzględni mogą pokonać silniejszego przeciwnika. Złe cechy Normanów czy Duńczyków: zdolność do sponiewierania jeńców czy ciał poległych wrogów, jest niezbędnym elementem charakterystyki zbrojnej watahy gotowej do pokonania najgorszych nieprzyjaciół. Gall Anonim, opowiadając o polskim księciu znęcającym się nad wojskiem cesarza Henryka, wykorzystał fragment pierwszego listu 104
Ibidem. Downham, The Good, the Bad, and the Ugly: Portrayals of Vikings in “The Fragmentary Annals of Ireland”, [w:] The Medieval Chronicle III. Proceedings of the 3rd International Conference on the Medieval Chronicle, Doorn/Utrecht 12–17 July 2002, wyd. E. Kooper, Amsterdam–New York 2004, s. 31–32. 105 C.
292
św. Piotra: „sobrii estote vigilate quia adversarius vester diabolus tamquam leo rugiens circuit quaerens quem devoret106 [trzeźwi bądźcie, czuwajcie, ponieważ wasz przeciwnik, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożre]. Według kroniki część wojowników cesarskich, przerażonych poczynaniami Bolesława, co noc chodziła po obozie, nawołując: „vigilate, cavete, custodite”107. Później, przedstawiając stan świadomości cesarza, Gall stwierdził: „Perpendebat [...] quia Bolezlauus eos assidue, sicut leo rugiens circuibat”108 [Rozważał [...], że Bolesław wytrwale ich okrążał jak lew ryczący]. Oddziały niemieckie prześladowane były przez polskiego władcę – jak zasugerował kronikarz – niczym wspólnota wiernych przez szatana. Diabeł, pod postacią Krzywoustego, bezwzględnie mordował każdego, kto choćby na krok oddalił się od cesarskich straży. Z punktu widzenia Anonima „diaboliczny” książę postępował dobrze, urządzając rzeź złych wrogów. Marek Cetwiński znalazł w tekście Gesta ducum... jeszcze jedną podobną parafrazę biblijną. W drugim ruskim epizodzie Gallowego panegiryku na cześć Chrobrego Bolesław został przez „króla” Rusinów nazwany wieprzem w kałuży, osaczonym przez psy i myśliwych. Polski monarcha odpowiedział: „Bene, inquam, suem in volutabro nominasti, quia in sanguine venatoris canumque tuorum, id est ducum et militum, pedes equorum meorum inficiam et terram tuam et civitates ceu ferus singularis depascam”109 [Powiem, że dobrze dzikiem w bagnie [mnie] nazwałeś, ponieważ we krwi łowców i psów twoich, to jest książąt i wojowników, umoczę nogi moich koni i ziemię twoją, i miasta tak jak odyniec pożrę]. Słowa te nawiązują do psalmu 79.: „exterminavit eam aper de silva et singularis ferus depastus est eam”110 [wytępił ją dzik z lasu i odyniec pożarł ją]. Obiektem eksterminacji wspomnianej przez psalmistę była winnica Pańska, tożsama z Narodem Wybranym. Trzeba zgodzić się z Markiem Cetwińskim, że dzik z psalmu 79. ma 106
Epistula Petri I, 5, 8, s. 1869. Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 10, s. 138. 108 Ibidem, s. 140. 109 Ibidem, ks. I, rozdz. 10, s. 28. 110 Psalmi iuxta LXX 79, 14, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. I, Stuttgart 1985, s. 872; K. Liman, Porównanie w strukturze narracyjnej „Kroniki polskiej”..., s. 293. 107
293
wyraźną konotację diaboliczną111. W tekście Galla Bolesław Chrobry ukazał się Rusinom pod postacią najzaciętszego wroga rodzaju ludzkiego. W diabolicznym kontekście w pełni zrozumiała staje się okrutna zapowiedź brodzenia we krwi wojowników ruskich i pożerania zdobytej ziemi oraz miast. W celu uprawdopodobnienia hipotezy, że Gall Anonim, nazywając Krzywoustego „lwem krążącym”, porównywał go do księcia ciemności, sięgnijmy do starofrancuskiej, wierszowanej opowieści o Robercie Diable. Koleje losu tego bohatera epickiego o znamiennym przydomku znakomicie, choć czasem przewrotnie, odpowiadają kluczowym momentom literackiej biografii Krzywoustego. Opowieść została spisana przez nieznanego autora, zapewne na początku XIII w.112 Rodzice Roberta, książę i księżna Normandii, przez piętnaście lat nie mogli doczekać się potomstwa. Na nic zdały się modlitwy i obietnice kierowane do Boga, św. Piotra, św. Marii. Pod nieobecność męża, księżna, w przypływie rozpaczy, zwróciła się z prośbą o potomstwo do szatana113. Kiedy książę powrócił z łowów, żona wydała mu się wyjątkowo piękna. Doszło do zbliżenia, po którym księżna stała się wreszcie brzemienna114. Roberta Diabła łączy więc z Bolesławem przyjście na świat w cudownych okolicznościach. Jeżeli przyjąć Proppowską klasyfikację postaci istotnych dla konstrukcji fabuły, nie jest takie ważne, że syn księcia Normandii narodził się dzięki interwencji szatana, a Bolesław za sprawą świętego Idziego. Rosyjski badacz zwracał uwagę przede wszystkim na funkcję i działanie postaci w fabule, a nie na jej tożsa111
M. Cetwiński, „Rex insulsus” i „parasitis exercitus”, czyli pycha Rusina ukarana (Gall, I, 10; Kadłubek, II, 12), [w:] Europa Środkowo-Wschodnia. Ideologia, historia a społeczeństwo. Księga poświęcona pamięci Profesora Wojciecha Peltza, red. J. Dudek, D. Janiszewska, U. Świderska-Włodarczyk, Zielona Góra 2005, s. 328. Ogólnie o przemianach symboliki dzika – M. Pastoureau, Średniowieczna gra symboli, tłum. H. Igalson-Tygielska, Warszawa 2006, s. 81–84. 112 É. Gaucher, Robert le Diable. Histoire d’une légende, Paris 2003, s. 18, 21. 113 Prośba skierowana do diabła jest analogiczna do tych, które księżna kierowała wcześniej do Boga i świętych – W. Brojer, Diabeł w wyobraźni średniowiecznej. Trzynastowieczne exempla kaznodziejskie, Wrocław 2003, s. 235. 114 Robert le Diable, wyd. É. Gaucher, Paris 2006, s. 88–94.
294
mość115. Szatan i św. Idzi w analizowanych opowieściach wykonują to samo zadanie: dają synów bezpotomnym parom książęcym116. To oczywiście nie koniec podobieństw uchwytnych w opowieściach o Robercie Diable i Bolesławie Krzywoustym. Obaj bohaterowie, poczęci przy udziale sił nadprzyrodzonych, mieli równie dzikie, nieokiełznane i krwawe dzieciństwo. Syn władcy Normandii od urodzenia odznaczał się specyficznymi cechami. Nigdy nie spał, nawet po jedzeniu. Mamki, którym księżna powierzyła dziecko, musiały bardzo uważać, ponieważ Robert, kiedy tylko wyrosły mu zęby, próbował odgryzać im sutki. Żeby nakarmić niemowlę, musiały chronić swoje piersi w lejkach z kości słoniowej117. Druga wersja opowieści, zachowana w rękopisie z przełomu XIV i XV w., zawiera nieco odmienną wersję tego epizodu. Robert po prostu odgryzł pierś najpiękniejszej ze swych mamek118. Ten pierwszy okrutny czyn małego Diabła czyni go podobnym do dzikich Sklawenów z Dialogów Pseudo-Cezariusza. Barbarzyńcy ci, jak pamiętamy, żywili się mlecznymi piersiami karmiących kobiet. Epizod ukazuje również „pokrewieństwo” Roberta z takimi tyranami jak Bolesław Szczodry (w dziele Kadłubka), anglosaski Ethelred (u Wilhelma z Jumièges) czy łączański Włościsław (w kronice Kosmasa), którzy kazali przystawiać psy do kobiecych piersi119. Z powodu swych diabelskich koneksji maleńki książę od początku czynnie występował przeciwko osobom najmocniej kojarzącym się z tym, co w społeczeństwie dobre, łagodne, spolegliwe. Trzeba przyznać, że Robert został usytuowany poza nawiasem społeczności ludzkiej szybciej niż inni bohaterowie. Młody Diabeł rósł błyskawicznie i rozwijał się świetnie, wysysając wręcz ze swoich mamek całą witalność. Rychło zaczął siłą i urodą przewyższać rówieśników. Patrząc na niego, trudno było na pięknym 115
W. Propp, Morfologia bajki, tłum. W. Wojtyga-Zagórska, Warszawa 1976, s. 56–59. 116 É. Gaucher, Robert le Diable, s. 43. 117 Robert le Diable, s. 96–99. 118 É. Gaucher, Robert le Diable, s. 22–23. 119 Zob. rozdz. II.
295
obliczu dostrzec zbrodnicze skłonności. W wieku piętnastu lat Robert wyspecjalizował się w zabijaniu klerków sprowadzanych na dwór, aby zajęli się edukacją chłopca. Zazwyczaj ich ćwiartował, ale tym, którzy próbowali go pouczać, dodatkowo odgryzał nos. Kiedy miał dwadzieścia lat, zebrał watahę złoczyńców i bandytów. Wraz z nimi napadał na duchownych. Skargi na Roberta dotarły w końcu do Rzymu. Papież ekskomunikował księcia Normandii, obiecując absolucję dopiero wtedy, gdy władca zacznie chronić własnych poddanych przed synem. Diabeł został przez ojca skazany na banicję, ale niewiele sobie robiąc z wyroku, przeniósł się ze swoimi rozbójnikami do lasu pod Rouen. Stamtąd atakował wszystkich, których zobaczył. Czasem tylko ograbiał podróżnych, a niekiedy także wyłupiał im oczy. Szczególnie lubił podpalać i rozpędzać zgromadzenia mnisze. Zdobycz sprawiedliwie dzielił między towarzyszy. Napotkane damy i dziewczęta, urzeczone urodą bohatera, oddawały mu się, nie bacząc na mężów i ojców. Ci, oburzeni do granic możliwości, wreszcie zmusili księcia do podjęcia działań wojennych przeciw nieposłusznemu synowi120. Przygody młodego Roberta są w pełni porównywalne z wyczynami innych bohaterów-chłopców. Diabeł konsekwentnie rozkładał porządek społeczny121, przeciwstawiając się ojcu-władcy, unicestwiając duchownych122, grabiąc podróżnych i hańbiąc cudze kobiety. Pozostając w kręgu tradycji normańskiej, dość przypomnieć duńskich (dackich) młodzieńców, występujących w dziełach Dudona z Saint Quentin i Wilhelma z Jumièges. Tak destabilizowali oni społeczeństwo, że musieli być okresowo wyrzucani z ojczyzny123. Chociaż zachowanie Roberta stanowi efekt jego szatańskich koneksji, realizuje spotykany powszechnie model kariery heroicznej. Wojowniczy chłopak w eposie bohaterskim po prostu „musiał” przejawiać niepohamowaną agresję wobec wszystkiego i wszystkich. Tak też argumentowała księżna-mat120
Robert le Diable, s. 98–107. É. Gaucher, Robert le Diable, s. 47. 122 Porównawczo: T.S. Jones, Fighting Men, Fighting Monsters: Outlawry, Masculinity, and Identity in the “Gesta Herewardi”, [w:] Marvels, Monsters, and Miracles. Studies in the Medieval and Early Modern Imagination, wyd. T.S. Jones, D.A. Sprunger, Kalamazoo 2002, s. 183–201. 123 Zob. rozdz. II. 121
296
ka, odwodząc męża od pomysłu wyprawy zbrojnej przeciw Robertowi i jego bandzie. Jako alternatywę zaproponowała, aby pasować młodzieńca na rycerza i przez uczynienie go w ten sposób dorosłym zmusić go do zmiany obyczajów124. Nadzieja na ucywilizowanie Roberta za pomocą pasowania okazała się płonna. Tuż po uroczystości Diabeł zorganizował turniej, na którym wyciął w pień przynajmniej trzydziestu szlachetnych młodzieńców normandzkich. Syn księcia atakował przeciwników z przodu i z tyłu, a powalonych dobijał. Zła sława Roberta rozniosła się błyskawicznie po całej Europie i odtąd, jeśli uczestnicy turniejów dowiadywali się o jego nadejściu, natychmiast uciekali125. Popychany niepohamowaną żądzą walki i zabijania, Diabeł wrócił do Normandii, aby na nowo wszcząć rozbójniczy proceder zarzucony po pasowaniu na rycerza. Stary książę nie był w stanie ukrócić ekscesów syna, chociaż godziły one we wszystkich jego poddanych, a najbardziej, jak zwykle, w duchownych126. Apogeum przestępczego procederu Roberta stała się samotna napaść na klasztor położony wśród lasów, wymordowanie mniszek i mnichów oraz podpalenie zabudowań opactwa. Kiedy cały umazany we krwi powrócił do swojego zamku, wszyscy ludzie uciekali przed nim w panice. W tym momencie Robert postanowił odmienić swoje życie127. Natychmiast udał się do matki. Pod groźbą śmierci księżna powiedziała synowi prawdę. Poznawszy mroczne okoliczności swoich narodzin, nasz bohater pojechał na dwór papieża, a następnie, z papieskiego polecenia, do pewnego pobożnego eremity, aby wyspowiadać się i otrzymać pokutę. Za pośrednictwem pustelnika sam Bóg obwieścił Robertowi swoją wolę. Postępując zgodnie z Bożym nakazem, Diabeł przeniósł się do Rzymu. Tam codziennie udawał szaleńca, prowokując swoim zachowaniem ludzi. Rzymskie pospólstwo lżyło go 124 Robert
le Diable, s. 108 (w. 349–355): „on a veü souvent / Maint escuiier de fol jouvent, / Cuviert, p[e]recheus et glouton, / Qui ne valoit pas un bouton, / Que, quant il fu chevaliers fais, / Ses mauvais us et ses folz fais / Muoit en sa chevalerie”. W drugiej wersji opowieści motyw „naturalnej dzikości” młodzieńców jest jeszcze bardziej rozbudowany – É. Gaucher, Robert le Diable, s. 22. 125 Robert le Diable, s. 114–117. 126 Ibidem, s. 118–119. 127 Ibidem, s. 120–127; É. Gaucher, Robert le Diable, s. 38–39.
297
i znęcało się nad nim. Wolno mu było jeść tylko to, co rzucono psom. Pokutnik znosił razy i wyzwiska cierpliwie i w całkowitym milczeniu. Nikomu nie mógł zdradzić swojego imienia, pochodzenia ani przeszłości. Jedynie litość cesarza osładzała Robertowi trudy pokuty. Dobrotliwy władca Rzymu wziął w opiekę dziwnego, niemego szaleńca. Biedak jadał z cesarskimi psami i znalazł przytułek przy fontannie w cesarskim ogrodzie. Taki stan rzeczy trwał przez dziesięć lat128. Gwałtowny zwrot akcji nastąpił wraz z atakiem Saracenów na Rzym. Cesarz był niemal bezbronny, ponieważ seneszal, wódz i podpora cesarstwa, zdradził swojego władcę. Opowieść komunikuje, że Turcy – wróg ewidentnie nikczemny – mieli nad chrześcijanami ogromną przewagę. W momencie osaczenia stolicy przez przeważające siły saraceńskie, kiedy zgasła już wszelka nadzieja na ocalenie, „diabelska” wojowniczość Roberta okazała się jedynym ratunkiem. Bóg polecił pokutnikowi chwycić za broń. Z nieba zstąpił anioł, który wyposażył bohatera we wspaniały rynsztunek wojenny i biały strój. Robert nie posiadał się z radości, a autor opowieści nie miał wątpliwości, że Diabeł, wyposażony w anielski oręż, do południa zdoła zmienić Saracenów w „zimne mięso”129. Robert miał odeprzeć najazd turecki w sposób młodzieńczy. Bóg kazał mu walczyć incognito. Główny bohater opowieści nie toczył więc boju w szeregach armii cesarskiej, lecz indywidualnie dokonywał nadzwyczajnych popisów męstwa. Podczas pierwszego ataku Robert z ogromną szybkością uderzył na tę część armii napastników, gdzie szeregi były najbardziej ścieśnione. Jednym ciosem powalał trzydziestu wrogów i szybko zmusił armię saraceńską do ucieczki130. Turcy zaatakowali jeszcze dwa razy, rok po roku, i w sumie zostali zwyciężeni trzykrotnie. Robert uratował Rzym dzięki niebywale okrutnemu zabijaniu przeciwników, podkreślanemu charakterystyczną metaforyką. Po pierwszej bitwie cesarz stwierdził, że dzielny rycerz był dla Saracenów jak wilk dla owiec („S’il fust leus et li Turc oëlle”)131. Sukces Diabła 128
Robert le Diable, s. 126–181. Ibidem, s. 180–195, s. 194: „Et prent la lanche grosse et roide, / Dont il fera mainte char froide, / Des Sarrasins ains base none”. 130 Ibidem, s. 198–199. 131 Ibidem, s. 216. 129
298
w trzecim starciu narrator podsumował następująco: nigdy żaden lew albo wilkołak nie uczynił równie wielkiej masakry („Onques lÿons ne leus warous / Ne fist si grant essil de proie / Com Robiers fist a celle voie”)132. Robert do końca walk z Turkami pozostał nierozpoznany. Dopiero cudowne odzyskanie mowy przez córkę cesarza – jedyną osobę, która ukradkiem widziała kolejne przeistoczenia bohatera z żebraka w tajemniczego wojownika – pozwoliło zdemaskować wybawcę cesarstwa. W nagrodę bohater miał zostać zięciem i następcą cesarza. W tym samym czasie do Rzymu przybyli posłowie z Normandii, którzy zaprosili Roberta do objęcia władzy w Rouen po zmarłym właśnie ojcu. Bohater odmówił jednak przyjęcia doczesnych zaszczytów i został świętym eremitą133. Diabelska wojowniczość oraz krwiożerczość Roberta stała się narzędziem w ręku Boga i przyniosła ratunek cesarstwu. Najważniejszą bodaj sprawą, jakiej służą narracje o konfrontacji mniej znacznego bohatera z monarchą dostojniejszym lub po prostu z przeważającymi siłami wroga, jest wykazanie, że wojowniczy i zwycięski heros powinien dostąpić najwyższych godności. W finale Eymundar þáttr tytułowy bohater został jednym z konungów Gardariki. Osiągnął więc status równy niegodziwemu Jaricleifowi, któremu tak cierpliwie służył. Przed Robertem Diabłem, po tym, jak swoją diabelską wojowniczością uratował Rzym przed Saracenami, stają otworem godność cesarska i księstwo Normandii. Gall Anonim postawił sprawę równie dosadnie. Zgodnie ze swoją ulubioną manierą oddał głos przeciwnikom Bolesława – wojownikom cesarza. Kronikarz kazał im ułożyć i śpiewać pieśń o polskim księciu. Przeważnie rekapitulowała ona wątki już wcześniej poruszone w Gallowej narracji. Pewien jej fragment zdradza jednak najistotniejszy sens opowieści o wojnie Henryka z Bolesławem: „Talis princeps debet regnum atque terram regere, / Qui cum paucis tot et tantos ita scit corrigere. / Quid, si forte suos omnes simul congregaverit, / Numquam cesar sibi bello resistere poterit. / Talem virum condeceret regnum et imperium, / Qui cum paucis sic 132
Ibidem, s. 262. Ibidem, s. 262–347. Por. z synem jednego z królów irlandzkich Fáelánem (Małym Wilkiem), w młodości hersztem bandy uprawiającej rozbój, później królem i mnichem – K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”, s. 9. 133
299
domabat tot catervas hostium”134 [Taki władca powinien królestwem i ziemią rządzić, / który z nielicznymi tak wielu w ten sposób umie skarcić. / Co jeśliby przypadkiem wszystkich swoich zgromadził, / Nigdy cesarz nie mógłby mu się oprzeć na wojnie. / Takiemu mężowi należy się królestwo i cesarstwo, / który z garstką tak poskromił takie tłumy wrogów]. Pieśń wojowników niemieckich przekazuje tę samą ideę, co analizowana już wypowiedź Pomorzan zaatakowanych przez młodego Krzywoustego pod Santokiem. Co będzie, gdy ten, który nie waha się ze szczupłym oddziałem walczyć z wielką armią, zgromadzi większe siły? Cesarz straci wszelką szansę na zwycięstwo. Skoro tak, to książę Bolesław – najdzielniejszy z dzielnych, a nie nieporadny Henryk – godzien jest cesarstwa. W tym duchu Gall od siebie komentował śpiewy Niemców i porażkę cesarza: „Sed Deus secreto forsan consilio hec agebat, qui laudes cesaris ad Bolezlaum transferebat. Vox enim populi semper solet voci dominice convenire. Unde constat Dei voluntati populum cantantem obedire”135 [Lecz Bóg może to tajemną radą sprawił, on chwałę cesarza na Bolesława przeniósł. Głos ludu bowiem zawsze ma zwyczaj zgadzać się z głosem Pańskim. Stąd wniosek, że śpiewający lud podporządkowywał się woli Bożej]. Bolesław – niestrudzony wojownik, Bolesław – zwycięzca, wyposażony przez Boga w cesarską charyzmę, zasługiwał na imperium136. W Gallowej narracji taki werdykt ogłosił lud niemiecki. 134
Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 11, s. 139. rozdz. 12, s. 139–140. Przeniesienie sławy cesarza na polskiego księcia nie trafiło do przekonania Wojciechowi Kętrzyńskiemu, więc proponował poprawić tekst Galla na: „qui laudes Bolezlavi ad caesarem transferebat” – W. Kętrzyński, Niektóre uwagi o autorze i tekście najdawniejszej kroniki polskiej, „Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydział historyczno-filozoficzny”, serya II, t. XXVIII (ogólnego zbioru LIII), Kraków 1910, s. 69. Norbert Kersken zinterpretował ten fragment następująco: Bóg przestał pomagać cesarzowi i obdarzył swoją pomocą Bolesława – N. Kersken, Gott und die Heiligen in der mittelalterlichen polnischen Geschichtsschreibung, [w:] Ecclesia – cultura – potestas. Studia z dziejów kultury i społeczeństwa, red. P. Kras, A. Januszek, A. Nalewajek, W. Polak, Kraków 2006, s. 627 136 T. Tyc, Uwagi nad Gallem-Anonimem, [w:] idem, Z dziejów kultury w Polsce średniowiecznej, Poznań 1925, s. 96; C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski, s. 331–332, 347. Z „pieśni wojowników niemieckich” i komentarza do niej wynika, że 135 Ibidem,
300
Dla porównania przyjrzyjmy się mocno zbeletryzowanej historii wojny Karola Wielkiego z Dezyderiuszem spisanej w klasztorze w Novalaise. Król Longobardów, na wieść o planowanym najeździe władcy Franków na Italię, posłał do wszystkich swoich możnych. Ci uznali, że ogromną armię frankijską można zatrzymać tylko w jeden sposób – zamurowując alpejskie doliny, którymi przechodzi się z Galii do Italii. Tak też się stało. Obwarowania wzniesione przez Dezyderiusza zatrzymały pochód Karola. Władca frankijski wysyłał potężne oddziały liczące tysiąc lub dwa tysiące wojowników, aby patrolowały przedpole muru137. Stwarzało to okazję najdzielniejszemu bohaterowi opowieści do popisów męstwa. „Erat enim regi Desiderio filius nomine Algisus, a iuventute sua fortis viribus. Hic baculum ferreum aequitando solitus erat ferre, tempore hostili et ab ipso fortiter inimicos percutiendo sterni. Cum autem hic iuvenis dies et noctes observaret et Francos quiescere cerneret, subito super ipsos irruens, percutiebat cum suis a dextris et a sinistris, maxima cede eos prosternebat”138 [Miał zaś król Dezyderiusz syna, imieniem Algisus, od młodości silnego. On, jeżdżąc konno, miał zwyczaj wozić żelazną maczugę i w czasie wojny jej uderzeniami wrogowie skutecznie byli zabijani. Gdy więc ten młodzieniec dniami i nocami obserwował i zobaczył, że Frankowie odpoczywają, nacierając na nich, bił ze swoimi z prawa i lewa, wielką rzezią ich zwyciężał]. Jak widać, najskuteczniejszą bronią przeciw silniejszemu przeciwnikowi są warownie i waleczni młodzieńcy. Algisus to typowy junak. Trwał nieustannie w pogotowiu i atakował wrogów wtedy, kiedy się tego nie spodziewali. Zdumiewający oręż syna Dezyderiusza – maczuga z żelaza – przywodzi na myśl liczne wątki epickie, w których dzielny książę powinien być cesarzem, nie wynika natomiast brak uznania dla zwierzchnictwa cesarskiego, jak chciał J. Mularczyk, Echa koronacji królewskich w polskim dziejopisarstwie do końca XIII w., „Acta Universitatis Wratislaviensis”, nr 226, Historia XXVI, Wrocław 1974, s. 52. 137 Cronaca di Novalesa, wyd. G.C. Alessio, Torino 2003, ks. III, rozdz. 9–10, s. 146–148. 138 Ibidem, rozdz. 10, s. 148. Charakterystyka Algisusa tylko przestawionym szykiem zdania różni się od prezentacji Judy Machabeusza: „fortis viribus a iuventute sua” – Liber I Macchabeorum, 2, 66, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart 1985, s. 1438.
301
młodzi bohaterowie swoje debiutanckie walki staczali za pomocą dziwacznych przedmiotów kontrastujących z normalnym uzbrojeniem dorosłych wojowników139. Fabuła z kroniki z Novalaise przypomina Gallową opowieść o wojnie Krzywoustego z cesarzem i to pomimo zasadniczej różnicy zakończenia historii. Henryk wycofał się z Polski upokorzony. Karol Wielki natomiast pokonał Dezyderiusza i przejął jego królestwo. Mnich z Novalaise musiał – zgodnie z faktami historycznymi – poinformować o klęsce króla Longobardów, ale jednocześnie nie ukrywał swojego przywiązania do tradycji longobardzkiej. Dezyderiusz był według niego człowiekiem bardzo pokornym, dobrym, a przede wszystkim bogobojnym – wstawał w środku nocy, aby odwiedzać kościoły. Karol natomiast – jak można wnioskować ze szczegółów działań przypisanych mu w kronice z Novalaise – osiągnął zwycięstwo w sposób niegodny wielkiego władcy. Król Franków przeszedł Alpy dzięki zdradzie pewnego błazna („ioculator”). Odszczepieniec przeprowadził wojsko wroga obok przegrodzonej murem doliny. Władca Longobardów, zaskoczony widokiem Karola zachodzącego go od tyłu, uciekł do Pawii. Także longobardzką stolicę Frankowie zdobyli podstępem. Ze względu na pobożność Dezyderiusza Bóg długo sprzyjał Longobardom broniącym miasta. Aż wreszcie córka króla za pomocą balisty posłała Karolowi pismo, w którym w zamian za obietnicę małżeństwa zobowiązała się oddać wrogowi Pawię i ojcowski skarbiec. W umówionej chwili, oczywiście w nocy, dziewczyna otworzyła bramę. Przy okazji przypieczętowała swój los, ponieważ Frankowie, wdzierając się do miasta, stratowali ją końmi. Podczas obrony Pawii kolejny raz wspaniale zaprezentował się Algisus, który stanął w bramie i zabijał mieczem przechodzących Franków. Jako typowy młodzieniec czynił to wbrew zakazowi ojca. Dezyderiusz bowiem uważał, że opór nie ma sensu, ponieważ sam Bóg wydał Pawię w ręce Karola. Algisus wycofał się dopiero w momencie, gdy przewaga Franków okazała się miażdżąca140. Na końcu relacji o zdobyciu stolicy Longobardów kronikarz 139 A.
Gronowska, Enfances Guillame, Enfances Vivien, Enfances Renier... Młodzieńcze dokonania wielkich bohaterów starofrancuskiej epiki rycerskiej, „Studia Źródłoznawcze”, XLII, 2004, s. 58–59. 140 Cronaca di Novalesa, ks. III, rozdz. 10, 14, s. 148–150, 152–158.
302
skwapliwie zapisał: „Dicunt vero nonnulli quod Karolus rex oculos eruisset Desiderii in Ticinensi civitate, ubi eum coepit”141 [Powiadają zaś niektórzy, że król Karol wydarł oczy Dezyderiuszowi w mieście Pawii, gdzie go schwytał]. Do porachunku Algisusa z władcą Franków doszło już po zakończeniu działań wojennych. Syn Dezyderiusza przybył po kryjomu do Pawii, gdzie rezydował Karol Wielki. Przy okazji kronikarz przypomniał czytelnikom, jakiego typu bohaterem był Algisus: „Erat enim ipse a iuventute, ut supra retulimus, fortis viribus animoque audax et bellicosissimus”142 [Był on bowiem od młodości, jak wyżej opowiedzieliśmy, silny i śmiały duchem oraz najbardziej wojowniczy]. Algisus incognito wmieszał się w tłum zbrojnych Longobardów, aż wreszcie dawny najwierniejszy sługa Dezyderiusza rozpoznał w nim królewskiego syna. Szczęśliwie dla dalszych planów bohatera okazało się, że człowiek ten usługuje Karolowi podczas uczt. Zgodnie z sekretną umową, w trakcie najbliższej biesiady sługa przynosił królewiczowi longobardzkiemu kości jeleni, wołów i niedźwiedzi. Algisus bez trudu rozgryzał je i wysysał z nich szpik, resztki porzucając pod stołem. W związku z tym kronikarz porównał go do żarłocznego lwa, pożerającego zdobycz („leo esuriens vorans predam”). Następnie Algisus opuścił ucztę. Karol, przechodząc, zdumiał się na widok wielkiego stosu rozgryzionych kości. Sługa wyjawił pod przymusem tożsamość tajemniczego gościa. Jeden z wojowników Karola zaproponował, że zamorduje Algisusa. Jako przynętę zabrał bransolety, które król nosił na ramionach. Kiedy dogonił statek Longobarda, zaczął wyrzucać Algisusowi nagłe wyjście z uczty. Następnie na ostrzu włóczni umieścił bransolety Karola, twierdząc, że jest to dar, który gospodarz przesłał nieznajomemu biesiadnikowi. Syn Dezyderiusza przeczuł niebezpieczeństwo, więc natychmiast chwycił własną włócznię, na jej końcu umieścił swoje bransolety i zaproponował wymianę. W tej sytuacji wojownik Karola nie odważył się pchnąć Algisusa. Longobardzki bohater spokojnie odpłynął wraz królewskim podarunkiem. Gdy król Franków przymierzył bransolety Algisusa, zsunęły mu się one aż na 141 142
Ibidem, rozdz. 14, s. 160. Ibidem, rozdz. 21, s. 168.
303
barki. Odtąd Karol zawsze bał się mężnego Longobarda i ciągle nasyłał na niego morderców143. Fragment kroniki z Novalaise poświęcony frankijskiemu najazdowi na królestwo Dezyderiusza to jeszcze jeden wariant fabuły o konfrontacji słabszego z silniejszym. Zadanie zwalczania potężniejszego przeciwnika niekonwencjonalnymi metodami przypadło królewskiemu synowi. Dziarski młodzieniec z maczugą w ręku bez trudu rozpędzał potężne oddziały Franków, zaskakując przeciwników podczas wypoczynku. W czasie italskiej kampanii Karol Wielki postępował w sposób niegodny wielkiego władcy. Zwycięstwo osiągnął dzięki zdradom błazna i kobiety. Pokonanego przeciwnika okrutnie okaleczył. Posunął się też do zlecenia skrytobójstwa. Chociaż więc podbił królestwo Longobardów, ostatecznie został upokorzony dzięki zuchwałemu wyczynowi Algisusa. Szczególnie wymowna jest scena przymierzania bransolet longobardzkiego bohatera. Karol Wielki okazał się po prostu pod każdym względem mniejszy od swojego dzielnego adwersarza, któremu nieuczciwie odebrał dziedzictwo. Bez względu na rzeczywisty wynik wojny kronikarz z Novalaise uczynił Algisusa zwycięzcą swoistego pojedynku na męstwo, siłę i odwagę. Fabuła zdaje się komunikować, że to syn Dezyderiusza, a nie Karol, powinien być królem Longobardów. *** Analiza narracji o konfliktach bohaterów słabszych (lecz pozytywnie ocenianych przez autorów przekazów źródłowych) z silniejszymi przeciwnikami pokazuje, że dobór cech i czynów przypisywanych głównej postaci opowiadania zależy między innymi od relacji, w jakiej pozostaje ona ze swoim adwersarzem. Jeżeli potężny i dostojny wróg odgrywał rolę czarnego charakteru, to natychmiast okazywał się nieudolnym wojownikiem albo urągał własnej, wysokiej godności łamaniem przysięgi, podstępami, okrucieństwami wobec bezbronnych. Natomiast heros, który stawał do walki z większym od siebie, otrzymywał lub odzyskiwał młodzieńczą charakterystykę. Junacka osobowość po143
304
Ibidem, rozdz. 21–22, s. 168–172.
zytywnego bohatera zapewniała mu mniej lub bardziej pomyślne wyjście z trudnej sytuacji. Tylko ktoś niezwykle wojowniczy, podstępny, szaleńczo odważny, gotowy znosić niewyobrażalne trudy i niebywale krwiożerczy mógł zniwelować liczebną i zbrojną przewagę wroga. Opowieści o „mniejszym”, który męstwem, dzielnością i determinacją przewyższa „większego”, zawsze prowadzą do konkluzji, że to właśnie ten niższy rangą godzien jest wywyższenia. Są to także historie o dobrze spożytkowanej brutalności. Straszliwy, niebezpieczny i nieokiełznany pęd do zabijania obraca się przeciwko takim wrogom, którym nie sposób okazać litości, gdyż są zbyt potężni, butni i niegodziwi.
ROZDZIAŁ V
DRUŻYNA WIELKIEGO WŁADCY
1. MILITES ELECTI Według Galla Anonima zastęp towarzyszy Bolesława Krzywoustego w czasach chłopięcych tworzyli równi mu wiekiem junacy. Po symbolicznym przekroczeniu progu dorosłości, czyli ceremonii pasowania Bolesława i jego rówieśników, dziejopisarz zaczął z pozoru inaczej charakteryzować tę niewielką grupę. „Novus igitur nova bella miles incipit renovare, hostesque suos cogitat acrius et frequentius provocare. Convocata itaque multitudine bellatorum cum paucis electis penetravit meditullium patrie paganorum”1 [Nowy więc wojownik nowe wojny zaczyna odnawiać i swoich wrogów zamyśla ostrzej i częściej wywoływać. Wezwawszy więc dużą ilość wojowników, z wybraną garstką wtargnął w środek ojczyzny pogan]. Krzywousty, który po śmierci ojca stał się władcą połowy królestwa, przygotowania wojenne, zgodnie z tenorem dziejopisarskiej opowieści, rozpoczął od zwołania większej liczby wojowników. Na wyprawę przeciw Pomorzanom – do serca ich kraju, czyli pod królewskie miasto Alba (Białogard nad Parsętą) – zabrał jednak tylko nielicznych. Gallowe zdanie informujące o selekcjonowaniu powołanych na wojnę bardzo przypomina zwrot dwukrotnie powtórzony w podobnym brzmieniu w Ewangelii św. Mateusza: „multi sunt enim vocati, pauci autem electi”2. W obu wypadkach sentencja ta odnosi się do szczupłego grona zbawionych, kwitując najpierw przypowieść o robotnikach najmowanych do pracy w winnicy, a potem o królu zapraszającym gości na wesele swojego 1 Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K.
Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952, ks. II, rozdz. 22, s. 89. 2 Evangelium secundum Mattheum, 20, 16 i 22, 14, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart 1985, s. 1557 i 1560; za drugim razem zdanie brzmi: „multi autem sunt vocati pauci vero electi”.
306
syna. „Milites electi” Bolesława wydają się więc grupą w dziejopisarskim zamyśle równie ekskluzywną co sprawiedliwi, którzy dostąpią Królestwa Niebieskiego. Motyw wybierania wojowników, nielicznych spośród wielu, w rozbudowanej formie występuje w biblijnej opowieści o zwycięstwie Gedeona nad Madianitami. Burzyciel ołtarza Baala zebrał potężną armię, „dixitque Dominus ad Gedeon multus tecum est populus nec tradetur Madian in manus eius ne glorietur contra me Israhel et dicat meis viribus liberatus sum”3 [i powiedział Pan do Gedeona: liczny lud jest z tobą, nie będzie oddany Madian w jego ręce, aby nie chwalił się Izrael przeciw mnie i nie mówił: wybawiłem się moimi siłami]. Najpierw odesłano bojaźliwych i z ponad 30 tysięcy Izraelitów została jedna trzecia. Pan jednak nadal uważał, że armia Gedeona jest zbyt wielka. Ostateczny wybór wojowników dokonał się przez próbę picia z rzeki. Do bitwy poszło trzystu, którzy chłeptali wodę niczym psy, podnosząc ją w rękach do ust, w przeciwieństwie do reszty pijącej na klęczkach. Ogromna dysproporcja sił między Izraelem a Madianitami stanowiła gwarancję, że wybrani odnieśli zwycięstwo z woli Boga. Przykład biblijny jaskrawo dowodzi potrzeby rozwinięcia i wyobrażenia procesu formowania grupy wybrańców. Podobnie Gall Anonim, chcąc pokazać zamierzoną szczupłość oddziału Bolesława oraz to, że swoje zwycięstwa książę zawdzięczał Bogu, napisał o wybieraniu książęcych wojowników spośród wielu. Sens narracji koncentruje się wokół doborowego charakteru grupy wyruszającej na wyprawę i wynikających zeń specjalnych kwalifikacji (męstwa, brawury, determinacji). Wzmianki o zwoływaniu większej liczby wojowników wynikają z narracyjnej konieczności pokazania selekcji, a co za tym idzie wyjątkowości oddziału4. 3 Liber Iudicum, 7, 2, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. I, Stuttgart 1985, s. 332. 4 Por. z interpretacją realistyczną: K. Ginter, Problem drużyny wczesnośredniowiecznej w Polsce, [w:] Kopijnicy, szyprowie, tenutariusze, red. B. Śliwiński (Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza, nr 8) Gdańsk 2002, s. 70–71; T. Jurek, Geneza szlachty polskiej, [w:] Šlechta, moc a reprezentace ve středovĕku, „Colloquia mediaevalia Pragensia”, 9, Praha 2007, s. 77. O epickiej potrzebie rozbudowywania szczegółu w opowieść – E. Auerbach, Mimesis. Rzeczywistość przedstawiona w literaturze Zachodu, tłum. Z. Żabicki, wyd. II, Warszawa [b.r.], s. 31–32.
307
Motyw „milites electi” jest ambiwalentny. Zupełnie niezależnie od biblijnej symboliki wybranych w Gallowej opowieści wyborowi wojownicy okażą się w pewnym momencie nieodpowiednim otoczeniem dla Krzywoustego, dążącego do zdobycia sławy wielkiego władcy. Jeżeli przypomnimy sobie (omawianą w rozdziale II niniejszej książki) opowieść Wilhelma z Poitiers o wojennym debiucie księcia Wilhelma, od razu będziemy mogli zakwalifikować selekcjonowanie wojska jako działanie typowo młodzieńcze. Przyszły zdobywca Anglii wybrał ze swojej potężnej armii najpierw trzystu wojowników, a później już tylko czterech. Młody książę ograniczał liczbę towarzyszy, aby bardziej popisać się siłą i męstwem5. Podobnie u Galla Anonima. „Milites electi”, czyli otoczenie Bolesława Krzywoustego na nowo określone fabularnie, swym zachowaniem niewiele różniło się od otoczenia poprzedniego – młodzieńczego. Zresztą w wielu tekstach można dostrzec ścisłą koherencję literackich wizerunków „wybrańców” oraz walecznej młodzieży. Z drugiej strony, młodzi wojownicy często bywali przedstawiani w literaturze średniowiecznej jako wyborowi, wyjątkowi, najlepsi spośród „bellatores”6. Dla pokazania powszechnego występowania tego wątku wystarczy krótki i pobieżny przegląd. Znane nam już dwa oddziały „ex electis militibus” z kroniki Kosmasa, wysłane pod dowództwem Brzetysława II w celu spustoszenia wsi Kyleb7, łączyły w sobie ekskluzywność z młodzieńczym stylem działania. Najlepsi wojownicy spośród Czechów, których komes Aleksy określił „gazae virorum”, dniem i nocą przemierzali Marchię Miśnieńską, aby trzeciego dnia o świcie znienacka zaatakować osadę. Wybrańcy, z młodym Brzetysławem II na czele, bezwzględnie – z rozbójniczo-młodzieńczym zapałem – ograbili i spalili Kyleb. Z wyselekcjonowanych zbrojnych składało się również 5
The Gesta Gvillelmi of William of Poitiers, wyd. R.H.C. Davis, M. Chibnall, Oxford 1998, pars I, rozdz. 12, s. 14–16. 6 Inaczej L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie w Słowiańszczyźnie Zachodniej w X–XII w., „Roczniki Humanistyczne, XXXI, 1983, 2, s. 67. Leszek Wojciechowski uważał, że określenie „milites electi” oznacza drużynę. 7 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, wyd. B. Bretholz, Monumenta Germaniae Historica. Scriptores rerum Germanicarum, nova series II, Berlin 1923, ks. II, rozdz. 39, s. 141–142.
308
sześć oddziałów Ottona, młodszego brata księcia czeskiego Świętopełka. Przystąpiły one do akcji, kiedy król Henryk V, zdaniem Kosmasa przekupiony złotem, uwięził władcę Czech i polecił przywrócić Borzywojowi panowanie w Pradze. Otto ze swoimi najlepszymi ludźmi przeszedł nocą góry i o świcie napadł na obóz Henrykowego kandydata do tronu. Borzywoj zdołał umknąć, bo wcześniej dowiedział się o planowanym ataku8. Opisany przez czeskiego kronikarza styl działania doborowych wojowników, niczym nie różnił się od młodzieńczego. „Milites electi” zostali wprost nazwani junakami w kronice normandzkiej pióra Wilhelma z Jumièges. W Wilhelmowej wersji przygód protoplasty książąt Normandii Rollo, po stłumieniu buntu przeciwko swojemu przyjacielowi Elpstannowi, królowi Anglów, opuścił Wyspę razem z wielką liczbą wybranych młodzieńców („electa iuuenum multitudine”)9. Przedstawianie wybitnie sprawnych wojowników jako starannie dobranych młodzieńców napotkać można w literaturze starożytnej. Tacyt, zafascynowany bitnością plemion zza Renu, stwierdził, że konnica germańska walczy razem z piechotą dzięki wyjątkowej chyżości piechurów, „quos ex omni iuventute delectos ante aciem locant”10 [których z całej młodzieży wybranych przed szeregiem umieszczają]. Można powiedzieć, że wprowadzenie do opowieści wojska doborowego miało ściśle określone konsekwencje. Przy rozbudowywaniu tego motywu nieodzowne okazywało się przypisanie „milites electi” cech typowo junackich: brawury, żądzy walki i zabijania, nieumiarkowania, szaleńczej odwagi, niezmordowania w walce. Gall kolejny raz wspomniał o wybieraniu najznakomitszych wojowników przy okazji opisywania pierwszej wyprawy Krzywoustego na Kołobrzeg. „Igitur in Glogou exercitu convocato, nullum peditem, 8 Ibidem, ks. III, rozdz. 20, s. 186. Inaczej M. Bláhová, Stát a vláda státu v pojetí kronikáře Kosmy, [w:] Średniowiecze polskie i powszechne, t. II, red. I. Panic, J. Sperka, Katowice 2002, s. 134. Bláhová utożsamiała Kosmasowych „milites electi” z możnymi. 9 The Gesta Normannorum Ducum of William of Jumièges, Orderic Vitalis and Robert of Torigni, wyd. E.M.C. van Houts, t. I, Oxford 1992, ks. II, rozdz. 7, s. 58–60. 10 P. Cornelius Tacitus, Germania, wyd. i tłum. T. Płóciennik, J. Kolendo, Poznań 2008, rozdz. 6, s. 66. O funkcjonowaniu epitetu „iuvenes electi” w literaturze starożytnej – Ch.E. Murgia, Germania 13. 3 and 46. 3, „Classical Philology”, 76, 1981, nr 2 (Apr.), s. 134, przyp. 11.
309
sed milites tantum electos, equosque precipuos duxit secum”11 [Więc zwoławszy w Głogowie wojsko, żadnych piechurów, lecz tylko wybranych wojowników i odpowiednie konie poprowadził ze sobą]. W tej odsłonie „milites electi” rychło otrzymują „młodzieżową” charakterystykę. Dowiadujemy się, że książę i jego towarzysze przez pięć dni i nocy, niemal bez jedzenia i odpoczynku przemierzali dzikie pustkowia, aby szóstego dnia o świcie pojawić się pod Kołobrzegiem, zaskakując mieszkańców miasta. Doborowi wojownicy prezentują się niemal identycznie we wszystkich rozdziałach Gesta ducum... Anonima, w których się pojawiają. O zdradzieckim wydaniu grodu Vscze Pomorzanom Bolesław dowiedział się podczas wyprawy na Czechy. „Exercitu itaque tam laborioso itinere tamque periculoso de Bohemia redeunte, nec sibi, nec viris fatigatis, nec equis macillentis pepercit, nec die noctuque quievit, donec illuc festinans cum paucis, quos de multis eligere potuit”12 [Kiedy wojsko tak męczącą oraz niebezpieczną drogą wracało z Czech, ani siebie, ani zmęczonych ludzi, ani wychudzonych koni nie oszczędzał, ani w dzień, ani nocą nie odpoczywał, dopóki tam spiesząc z nielicznymi, których z wielu mógł wybrać], nie przybył. Tak samo zaaranżowana jest kolejna wzmianka o „milites electi”. „Non enim statim exercitum tanto itinere fatigatum ire domum permisit, nec ipsemet in deliciis vel in conviviis asperitate yemis irruente requievit, sed terram Pomoranorum cum electis de exercitu militibus requisivit”13 [Bowiem nie od razu wojsku, taką drogą zmęczonemu, pozwolił iść do domu, ani sam nie odpoczywał na ucztach lub w przyjemnościach nadchodzącej zimy, lecz ziemię Pomorzan z wybranymi z wojska wojownikami przeszukiwał]. Tym razem do walki bez wytchnienia oraz do pozostawania w ciągłym ruchu Gall dołączył wzgardę dla uczt i przyjemności. Junacka specyfika doborowego wojska, u progu zimy grasującego na Pomorzu, staje się jeszcze wyraźniejsza po uwzględnieniu jego dalszych poczynań. Złupiło ono i spaliło rozległe obszary napadniętego kraju. Dopiero na koniec, w podsumowaniu wyprawy, Anonim wspomniał o trzech „castella”, zdobytych i zniszczonych przez 11 Galli
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 28, s. 95. rozdz. 47, s. 117. 13 Ibidem, ks. III, rozdz. 18, s. 144. 12 Ibidem,
310
Bolesława, co można uznać za przejaw bardziej dojrzałego prowadzenia wojny. Następne wystąpienie „milites electi” negatywnie odróżnia się od poprzednich. W ostatnim rozdziale Gesta ducum..., zanim doszło do frontalnego ataku Polaków na Nakło, Bolesław, pozostawiwszy resztę wojska, niespodziewanie uderzył na Wyszogród z wybranymi wojownikami. Książę chciał zająć warownię znienacka („castellum Wysegrad impetuose capere, castellanis non premeditantibus, nec premunitis, cogitavit”). Czyn ten wydawał się Gallowi niesłychany. Inni władcy, nawet z wielkim wojskiem, bali się wkraczać na Pomorze. Brawura księcia przyniosła jednak opłakany skutek. Wybrańcy, zamiast z Pomorzanami, starli się z nadciągającymi w łodziach pod Wyszogród Mazowszanami, których w ferworze przeprawy przez rzekę nie rozpoznali ani też sami nie zostali przez nich rozpoznani. W tej utarczce – gorszej od wojny domowej, jak się Gall wyraził – zginęło więcej ludzi Krzywoustego niż podczas późniejszego, regularnego oblężenia („Sicque contigit ignoranter in bello dampnum fieri plus civili, quam VIIIm diebus expugnando castrum illud assultu fuerat ex hostili”)14. Kronikarska prezentacja wydarzeń pod Wyszogrodem nasuwa pewne pytania. Na czym polegał błąd księcia? Dlaczego doszło do bratobójczej rzezi? Przekaz Gallowy można spróbować wyjaśnić. Wszystko wskazuje na to, że według Galla Bolesławowi nie wypadało już zaskakiwać wroga „cum paucis”. Atak „milites electi” z księciem na czele okazał się tak konsekwentnie potajemny, że Mazowszanie nie dostrzegli w Bolesławie swojego władcy. Co więcej, quasi-młodzieńcza charakterystyka specjalnego oddziału, napadającego na Wyszogród, wykluczyła niejako możliwość rozpoznania pobratymców w wojownikach płynących łodziami. Dziejopisarz wyraźnie zasugerował, że wybrańcy Krzywoustego zaczęli się bić, nie pytając, z kim się biją. Skryta akcja niewielkiego oddziału doborowych wojowników zakończyła się tragicznym nieporozumieniem, ponieważ takie postępowanie degradowało wielkiego władcę, który powinien działać we wrogim kraju otwarcie. Chociaż odwaga Krzywoustego godna była pochwały, „młodzieżowy” styl działania – zwłaszcza oddalenie się od reszty ar14
Ibidem, rozdz. 26, s. 162.
311
mii, aby w nielicznym gronie potajemnie dokonywać mężnych czynów – doprowadziły do żałosnego w skutkach pomylenia Mazowszan z nieprzyjaciółmi. Sens passusu najmocniej wydobywa ostatnie zdanie Gallowego komentarza. Większa liczba ludzi Bolesława wyrżnęła się wzajemnie w feralnym starciu, niż zginęła później od ciosów wrogów podczas trwającego tydzień regularnego oblężenia Wyszogrodu. Anonim zdaje się pytać: czy nie lepiej było od razu całym wojskiem opasać obwarowania grodu i szukać zwycięstwa na tej drodze, na której je w końcu osiągnięto? Warto dokładniej, czyli komparatystycznie, naświetlić kwestię, która w Gallowej opowieści o wyprawie na Wyszogród odgrywa kluczową rolę. Przywołam najpierw przykłady analizowane wcześniej. W trakcie powrotu z wyprawy na wieś Kyleb Brzetysław II kazał mniej ważnym wojownikom ze swojego oddziału odwieźć zdobyte łupy do Czech, a sam z najszlachetniejszymi towarzyszami – cały czas przebywając we wrogim kraju – zjadł posiłek i zażył kąpieli. Wtedy Kosmas oddał głos staremu komesowi Aleksemu. Doświadczony wojownik napomniał niefrasobliwego młodzieńca następującymi słowami: „Non hic, ait, in Wlitava aut in Ogra tua natas. Tolle moras, fortium portas virorum gazas”15 [Tu nie pływasz, powiedział, w Wełtawie ani w twojej Ohrzy. Przerwij wypoczynek, niesiesz skarb: walecznych mężów]. Kronikarska fabuła skonstruowana została bardzo precyzyjnie. Gdyby nie scena wysłania zdobyczy do ojczyzny z eskortą złożoną ze zwyczajnych żołnierzy, czytelnik mógłby ewentualnie podejrzewać, że określenie „gazae virorum” odnosi się do dóbr materialnych zdobytych przez Czechów we wsi Kyleb. Ponieważ jednak w finale opowieści Brzetysław II nie miał przy sobie żadnych innych skarbów oprócz grupy szlachetnych wojowników, nie ma wątpliwości, że Aleksy zalecał księciu troskę o życie i zdrowie powierzonego mu wojska. Przedmiotem kontrowersji starego komesa z młodym synem króla była więc kwestia ostrożności zmierzającej do oszczędzania wojowników – nienarażania ich niepotrzebnie na niebezpieczeństwo. Aleksy chciał szybko wracać do kraju, aby nikomu nic się nie stało, Brzetysław, ociągając się i uszczuplając wojsko, wystawiał najlepszą część 15 Cosmae
312
Pragensis Chronica Boemorum, ks. II, rozdz. 39, s. 142.
swojego oddziału na atak wrogów, który, jak pamiętamy, niechybnie nastąpił. W Gesta ducum... Galla Anonima, tak samo jak w kronice Kosmasa, osoby różne wiekiem i statusem różnią się podejściem do śmierci własnych wojowników. Młody Bolesław Krzywousty z osiemdziesięcioma towarzyszami-rówieśnikami zaatakował pewnego razu trzytysięczną armię Pomorzan. Wrogowie zdziesiątkowali Polaków. Mimo to pod koniec bitwy książę z pięcioma już tylko ludźmi nadal nacierał na znacznie liczniejszych przeciwników. Dopiero wtedy jakiś rozsądniejszy wojownik namówił Bolesława do zaprzestania walki. Później na pobojowisko przybyli polscy „proceres”. Boleli oni nad ogromnymi stratami wśród szlachetnych młodzieńców towarzyszących księciu. Chociaż dziejopisarz bronił brawury młodego Krzywoustego16, to jednak prezentując postać Chrobrego – władcy, który w Gallowej narracji zawsze był idealny i w pełni ukształtowany – przypisał królowi wyjątkową troskę o wojowników. Wielki Bolesław mawiał, że chętnie bogactwami przekupiłby śmierć, żeby tylko nie zabierała mu jego ludzi17. Dostojnemu monarsze wypada chronić siebie i swoje wojsko. To dlatego dorosły Krzywousty, który pod Wyszogrodem próbował działać jak młodzieniec, musiał ponieść fiasko. Dojrzały władca nie powinien z doborową częścią armii poszukiwać okazji do wyczynu, porzuciwszy resztę swoich sił. Jak napisał Mistrz Wincenty, komentując jeden z młodzieńczych wyczynów Krzywoustego, „Nec decere ducem examinis uspiam euolare sine examine”18 [Nie wypada księciu roju wylatywać gdzieś bez roju]. Oczywiście w historiograficznych opowieściach zdarza się, że dostojny monarcha dokonuje wspaniałych wyczynów wojennych w asyście małego oddziału. Jednak fabuły przedstawiające prawie indywidualne dokonania wielkich i dobrych władców zazwyczaj najpierw komunikują, jak nie z winy głównego bohatera doszło do ograniczenia liczby towarzyszących mu wojowników. W Gallowej historii powrotu Bolesława Chrobrego z wyprawy kijowskiej król został nie16
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 33, s. 101–102. Ibidem, ks. I, rozdz. 16, s. 35–36. 18 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, wyd. M. Plezia, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. XI, Kraków 1994, ks. II, rozdz. 28, s. 73. 17
313
jako „zmuszony” do walki ze stokroć liczniejszym przeciwnikiem z powodu „nieposłuszeństwa” wojowników, którzy samowolnie opuścili obóz królewski19. Brawurę władcy uzasadnia uprzednia niekarność większości armii. Selekcja wojska dokonała się sama i nie obciążała wielkiego Bolesława. Podobną potrzebę wytłumaczenia z pozoru nierozważnych działań można odnaleźć w anegdocie Pawła Diakona o Wechtarim. Ten longobardzki dux, według kronikarza łagodnie rządzący Friulem, dlatego porwał się na pięć tysięcy Słowian z zaledwie dwudziestoma pięcioma wojownikami, bo o najeździe pogan dowiedział się nagle, już po odesłaniu swojego wojska do domów20. Fabuły zawarte w dziełach Galla Anonima i Pawła Diakona uzasadniają ryzykowny (czyli jakby młodzieńczy) wyczyn dojrzałego wodza stanem wyższej konieczności, sytuacją, w której nie ma innego honorowego wyjścia. Nieco odmienną możliwość eksplikacji ataku wielkiego monarchy na przeważające siły wroga dawały Gallowi okoliczności powrotu Kazimierza Odnowiciela do kraju. Spustoszenia dokonane przez obcych najeźdźców oraz walki wewnętrzne doprowadziły – zdaniem dziejopisarza – do katastrofalnej depopulacji. Książę ruszył na dziesięć razy większą armię Miecława, bo nie miał innego wyjścia, „quoniam, ut dictum est, tota Polonia pene deserta iacebat”21 [ponieważ, jak zostało powiedziane, cała Polska była niemal opustoszała]. Konieczność posługiwania się niewielką armią nie zwalniała Kazimierza z obowiązku minimalizowania ryzyka. Gall pochwalił władcę, że „prudenter disposuit singulariter prius cum Mazouiensibus diffinire, postea facilius cum Pomoranis campum certaminis introire”22 [rozsądnie zdecydował osobno najpierw z Mazowszanami skończyć, potem łatwiej na pole bitwy z Pomorzanami wkroczyć]. Z pozytywną 19 Galli
Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 7, s. 24. Diacono, Storia dei Longobardi, oprac. A. Zanella, Milano 2000, ks. V, rozdz. 23, s. 166. 21 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 20, s. 46. T. Grudziński, Ze studiów nad Kroniką Galla. Rozbiór krytyczny pierwszej księgi, cz. 2, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, t. XX, 1955, z. 1–4, s. 82. Grudziński uważał Gallowe wyjaśnienie i samą dysproporcję sił między armiami polską i mazowiecką za całkowicie prawdopodobne, ale jednocześnie służące podkreśleniu męstwa Kazimierza. 22 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 21, s. 46. 20 Paolo
314
oceną dziejopisarza spotkało się równie rozsądne postępowanie Bolesława Krzywoustego, który walcząc ze Zbigniewem i jego sojusznikami, nie zaatakował wszystkich naraz, lecz najpierw zawarł rozejm z Czechami23. Nierozważne dzielenie wojska i podejmowanie ryzykownej akcji ze szczupłym liczebnie oddziałem przywiodło do zguby bohatera, o którym była mowa w rozdziale I. Igor syn Ruryka, kiedy po brutalnym wymuszeniu dani od Drewlan wracał do Kijowa, nagle postanowił pozbierać jeszcze więcej bogactw w ziemi drewlańskiej. Kniaź ruski posłał więc większość swoich ludzi z łupami do domu, a sam z małą drużyną ponownie wkroczył do kraju Drewlan. Połączenie chciwości z lekceważeniem przeciwnika przyniosło fatalny skutek. Kniaź drewlański Mał oraz mieszkańcy Iskorostenia zaatakowali grabieżców i zabili Igora oraz jego nielicznych wojowników24. Do wszystkich innych elementów czarnej legendy syna Ruryka, uchwytnej w tradycji latopisarskiej (zwłaszcza w latopisie nowogrodzkim), śmiało można dołączyć także ten szczegół opowieści o tragicznym końcu kniazia. Autorzy Powieści minionych lat napiętnowali podobny brak rozsądku u Światopełka, syna Iziasława. Po objęciu tronu kijowskiego niepotrzebnie uwięził on posłów połowieckich, którzy przybyli odnowić pokój. W efekcie Połowcy napadli na Ruś. Stara drużyna Światopełkowego stryja odradzała kniaziowi wyprawę przeciwko koczownikom z powodu szczupłości posiadanych sił. Władca odrzekł, że ma swoich siedmiu23
Ibidem, ks. II, rozdz. 37, s. 107. Повесть временных лет, wyd. Д.С. Лихачев, t. I, red. В.П. АдриановаПеретц, Москва–Ленинград 1950, rok 6453 (945), s. 39–40; Новгородская первая летопись старшего и младшего изводов, wyd. А.Н. Насонов, Москва–Ленинград 1950, s. 110. И.Я. Фроянов, Древняя Русь. Опыт исследования истории социальной и политической борьбы, Москва–Санкт-Петербург 1995, s. 53–54, słusznie krytykuje pogląd Czerepnina (tak samo jak Czerepnin uważali m.in.: T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym wczesnośredniowiecznych sił zbrojnych na Rusi, „Studia Wczesnośredniowieczne”, 1958, IV, s. 326 i H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. IV, Warszawa 1970, s. 173), jakoby określenie „mała drużyna” oznaczało specjalny oddział wojowników bliższych kniaziowi, a nie po prostu „mało wojska”. Podobną interpretację dopuścił ostatnio (niezależnie od Frojanowa) K. Skalski, Rus’ Streitkräfte im 10.–11. Jahrhundert, „Quaestiones Medii Aevi Novae”, 11, 2006, s. 334–335. 24
315
set otroków (czyli młodych wojowników) i wraz z nimi pójdzie walczyć z najeźdźcami. Leciwi doradcy zdołali namówić kniazia, aby na wyprawę wezwał swoich braci i kuzynów, ale i tak nierozwaga Światopełka doprowadziła do straszliwej klęski w bitwie pod Trypolem25. Niewiele więcej szczęścia miał w opowieści Galla Anonima Bolesław Szczodry podczas starcia z Pomorzanami. Zdarzyło się bowiem, że wojsko pomorskie nagle napadło na Polskę. Król akurat znajdował się daleko, ale „cupiens animo ferventi de manu gentilium patriam liberare, collecto nondum exercitu decrevit antecedens inconsulte nimium properare”26 [rozpalony chęcią uwolnienia ojczyzny z rąk pogan, zanim zgromadził wojsko, zbyt nierozważnie rozkazał od razu pospieszyć] przeciwko najeźdźcom. Kiedy prowadzeni przez Bolesława nieliczni pancerni wojownicy (stanowiący tylko część jego armii) zobaczyli ogromne zastępy wroga po drugiej stronie rzeki, nie szukając mostu ani brodu, rzucili się w nurt. Zuchwalstwo Polaków przyniosło opłakany skutek. Wielu utonęło z powodu ciężaru pancerzy. Ci, którzy zrzucili z siebie uzbrojenie ochronne, przepłynęli rzekę i odnieśli zwycięstwo, ale – zdaniem Galla – okupione stratami. Polscy wojownicy wyciągnęli z tej przygody naukę i odtąd, jak informuje kronikarz, w ogóle zarzucili używanie pancerzy27. Słowa użyte przez Anonima do oceny postępowania króla i jego pancernych wojowników pozwalają określić generalną wymowę opowiastki. Bolesław Szczodry tak mocno zapalił się do walki („cupiens animo ferventi”), że zaczął działać nierozważnie („inconsulte”), to znaczy – jak natychmiast precyzuje fabuła – nie zebrał całego swojego wojska, lecz jedynie z jego cząstką uderzył na wrogów. Nadmierna zapalczywość i pośpiech władcy udzieliły się jego pancernym, doprowadzając większość z nich do zguby. Udało się wprawdzie odnieść zwycięstwo, ale raczej pyrrusowe („quamvis dampnose victoriam habuerunt”). Ryzykowna akcja przyćmiła sławę króla i właściwie o tym 25 Повесть
временных лет, rok 6601 (1093), s. 143–145. Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 25, s. 50. 27 Ibidem; J. Banaszkiewicz, „Nadzy wojownicy” – o średniowiecznych pogłoskach dawnego rytu wojskowego (Prokopiusz z Cezarei, Paweł Diakon, Girald z Walii, Sakso Gramatyk i Gall Anonim), [w:] Człowiek, sacrum, środowisko. Miejsca kultu we wczesnym średniowieczu, red. S. Moździoch, Wrocław 2000, s. 18–19. 26 Galli
316
przede wszystkim jest ta opowieść28. Gall bowiem wprowadził ją w następujący sposób: „Adnectendum est etiam rationem, que causa fere totum de Polonia loricarum usum abolevit, quas antiquitus magni Bolezlaui regis exercitus ingenti studio frequentavit”29 [Niech będzie dodany powód, dla którego prawie całkiem w Polsce zanikło używanie pancerzy, które dawne wojsko wielkiego Bolesława króla z wielką ochotą często stosowało]. W czasach „złotego wieku”, kiedy królestwo osiągnęło apogeum potęgi, wojownicy wspaniałego monarchy chętnie używali pancerzy. Niekrólewskie zachowanie drugiego Bolesława zniweczyło ten zwyczaj, sprowadzając Polaków do stanu bardziej pierwotnego czy też „niedojrzałego”. Wojsko monarsze powinno być świetnie wyposażone i uzbrojone. Lekkomyślność króla zmienia jego wojowników w lekkozbrojnych30. W Gallowej opowiastce zasugerowana została symetria cech władcy i jego ludzi. Szczodry atakował wrogów z niedojrzałą popędliwością. Królewscy „loricati” ogarnięci bitewnym szałem ginęli w nurcie rzeki. Ciężkie uzbrojenie obronne 28
E. Skibiński, Biskup i monarcha, [w:] Docendo Discimus. Studia historyczne ofiarowane Profesorowi Zbigniewowi Wielgoszowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. K. Kaczmarek, J. Nikodem, Poznań 2000, s. 101–102; K. Skwierczyński, Recepcja idei gregoriańskich w Polsce na początku XIII wieku, Wrocław 2005, s. 128; G. Labuda, Zatargi z Czechami i Pomorzanami w pierwszym okresie rządów Bolesława Śmiałego (1058–1073), „Zapiski Historyczne”, t. L, 1985, z. 3, s. 46–47. Labuda, dostrzegając w ogólnym zarysie wymowę ideową rozdziału, usiłował wyciągnąć zeń wnioski historyczne. Uznał więc (wbrew stwierdzeniu Galla o całkowitym triumfie Polaków), że zwycięstwo było tylko częściowe, tzn. pozwoliło wyprzeć Pomorzan z Polski, ale nie przyniosło przywrócenia zwierzchnictwa polskiego nad Pomorzem. Inaczej J. Powierski, Kryzys rządów Bolesława Śmiałego. Polityka i jej odzwierciedlenie w literaturze średniowiecznej, Gdańsk 1992, s. 59. Powierski widział w Gallowej historyjce świadectwo powstania Pomorzan przeciw Bolesławowi, częściowo tylko stłumionego przez polskiego władcę. 29 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 24, s. 50. 30 Liczni historycy uważali, że wzmianka o zaniechaniu używania pancerzy stanowiła efekt autopsji Galla, który dokonawszy przeglądu wojska Krzywoustego, stwierdził brak uzbrojenia ochronnego, np.: J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma w związku z zagadnieniem organizacji sił zbrojnych za Bolesława Krzywoustego, „Kwartalnik Historyczny”, LXVI, 1959, nr 1, s. 32; M. Bogacki, Uzbrojenie wojsk monarchii wczesnopiastowskiej w świetle źródeł pisanych, [w:] Wojskowość ludów Morza Bałtyckiego. Mare Integrans. Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego, red. M. Bogacki, M. Franz, Z. Pilarczyk, Toruń 2007, s. 299.
317
najwyraźniej nie pasuje do przedsięwzięć nierozważnych. Kiedy jednak degradacja wysokiej godności króla i jego wojowników już się dokonała, to „Ex eo tempore loricis Polonia dissuevit et sic expeditior hostem quisque invasit, tutiorque flumen obiectum sine pondere ferri transmeavit”31 [Od tego czasu Polska odzwyczaiła się od pancerzy i tak łatwiej każdego wroga atakowała i bez ciężaru żelaza bezpieczniej przekraczała stojącą na przeszkodzie rzekę]. U Galla Anonima Polacy zawsze dobrze walczą czy to w pancerzach, czy bez nich. Przed przystąpieniem do analizy kolejnych tekstów trzeba podsumować wątek „milites electi”. Literackie prezentacje poczynań wyborowych oddziałów do złudzenia przypominają opowiadania o akcjach podejmowanych przez wojowniczych chłopców. „Milites electi”, zupełnie jak junacy, są wyjątkowym i najbardziej bitnym wojskiem. Doborowi wojownicy pozostają więc „wiecznie młodzi”. Dlatego wielkim władcom nie zawsze wypada posługiwać się „milites electi” albo „małą drużyną” w sytuacjach, kiedy dałoby się zgromadzić znaczniejsze siły. Przedsięwzięcia, których można się podjąć z częścią armii, są zazwyczaj wielce ryzykowne, a dobrzy monarchowie powinni dbać o swoich ludzi i siebie. Pamiętając, że wizerunek dorosłego monarchy deprecjonowany jest zarówno przez predylekcję do niepotrzebnie niebezpiecznych wyczynów wojennych, jak i selekcjonowanie wojska, przyjrzyjmy się dwóm epickim epizodom z Powieści minionych lat, w których główną rolę odegrał Mścisław, syn Włodzimierza Wielkiego. Ojciec dał mu Tmutorukań, więc najpierw obszarem aktywności naszego bohatera były kresowe tereny położone u stóp Kaukazu32. Pierwsza odsłona „czynów” kniazia pokazuje jego wojnę z Kasogami. Kiedy wrogie armie stanęły naprzeciw siebie, władca kasogski Rededia zapropono31 Galli
Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 25, s. 50. Inaczej J. Adamus, O monarchii Gallowej, Warszawa 1952, s. 25–26. Adamus uważał, że Gall bronił Szczodrego w tej opowieści, zbijając zarzuty opozycji. 32 O Tmutorukaniu: J. Dudek, Bizantyńska niewola księcia Olega-Michała Światosławowicza. Ze studiów nad pontyjską polityką Cesarstwa Bizantyńskiego w drugiej połowie XI w., [w:] Europa Środkowo-Wschodnia. Ideologia, historia a społeczeństwo. Księga poświęcona pamięci Profesora Wojciecha Peltza, red. J. Dudek, D. Janiszewska, U. Świderska-Włodarczyk, Zielona Góra 2005, s. 170–172.
318
wał: „Что ради губивѣ дружину межи собою? Но снидеве ся сама боротъ”33 [Czy będziemy zadowoleni, jak nasze drużyny wytracą się wzajemnie? Zejdźmy się walczyć sami]. Mścisław przystał na pojedynek. Ustalono zasady starcia. Kniaziowe mieli się mocować bez broni. Zwycięzca brał wszystko: dobra, żonę, dzieci i ziemie pokonanego. W czasie walki Mścisław zaczął słabnąć. Pomodlił się jednak w duchu do Bogurodzicy, obiecał Jej cerkiew w Tmutorukaniu i dzięki temu ostatecznie powalił Rededię34. Motyw pojedynku władców to wędrowny topos literacki pełniący w narracjach dziejopisarskich liczne funkcje. Rezygnując z pełniejszego naświetlenia problemu35, chciałbym podkreślić tylko jeden jego aspekt, równie stereotypowy jak wszystkie pozostałe. Dobry monarcha osobiście stający w szranki zazwyczaj kieruje się pragnieniem oszczędzenia swoich wojowników. Czasem fabuła pokazuje, że zły wódz nie przyjmuje wyzwania, bo nie obchodzi go los własnej armii. Tak rzeczy przedstawiają się w potoczyście opisanej przez Pawła Diakona historii wojny między dwoma królami longobardzkimi: Kuninkpertem i Alachisem. Ten pierwszy jest pozytywnym bohaterem opowieści. Przed decydującą bitwą, a także w jej trakcie, Kuninkpert dwukrotnie zwracał się do Alachisa z propozycją stoczenia pojedynku. Za każdym razem argumentował podobnie: „mandans ei, ut cum eo singulare certamen iniret, nec opus esset utrorumque exercitum fatigare”36 [żądając od niego, aby przystąpił do pojedynku z nim, bo nie jest konieczne, aby męczyć obydwa wojska]. Przy powtórnym wyzwaniu „Cunincpert ad Alahis iterato in haec verba mandavit: »Ecce, quantus populus ex utraque parte consistit! Quid opus est, ut tanta multitudo pereat? Coniungamus nos ego et ille singulari certamine et cui voluerit Dominus de 33
Повесть временных лет, rok 6530 (1022), s. 99.
34 Ibidem; А.В. Гадло, Поединок Мстислава с Редедей, его политический фон
и исторические последствия, [w:] Проблемы археологии и этнографии Северного Кавказа, wyd. Н.И. Кирей, Краснодар 1988, s. 84–100. Zob. też: G. Vernadsky, Dz. Dzanty, The Ossetian Tale of Iry Dada and Mstislav, „The Journal of American Folklore”, 69, 1956, nr 273 (Slavic Folklore: A Symposium), s. 216–235. 35 Pełniejsza analiza zjawiska, np.: V.M. Udwin, Between Two Armies: The Place of the Duel in Epic Culture, Leiden–Boston–Köln 1999. 36 Paolo Diacono, Storia dei Longobardi, ks. V, rozdz. 40, s. 176.
319
nobis donare victoriam, omnem hunc populum salvum et incolomem ipse possideat«”37 [Kuninkpert jeszcze zwrócił się do Alachisa w te słowa: „O, jak wielki lud po obu stronach stanął! Czy konieczne jest, aby taka mnogość zginęła? My się spotkajmy, ja i ty w pojedynczej walce, i ten z nas, któremu Pan zechce dać zwycięstwo, sam będzie posiadał cały ten lud ocalony i nietknięty”]. Dobry władca, zmuszony do prowadzenia wojny domowej, troszczył się nie tylko o swoich ludzi. Pragnął oszczędzić także tych, którzy służyli jego przeciwnikowi38. Ciągła troska o wojsko, czyli lud, nie była jedyną cechą wielkiego króla przypisywaną Kuninkpertowi w Historii Longobardów. Jego powrót z wygnania do Pawii przedstawiony został w konwencji „adventus regis”39. Do pałacu odzyskanego przez prawowitego – w przekonaniu Pawła Diakona – władcę zbiegli się wszyscy ludzie, bez względu na wiek i stan, aby oddać mu hołd. Uzurpator Alachis w tym czasie beztrosko polował z młodzieńcami w lesie zwanym Urbs40. Innym „królewskim” gestem Kuninkperta jest pokazywanie się własnemu wojsku, aby zażegnać strach wywołany pogłoską o śmierci króla w pierwszej fazie decydującej bitwy z Alachisem41. Paweł Diakon nie miał wątpliwości, że dobry bohater zwyciężył z woli Boga42. Podobną symbiozę motywów świadczących o monarszych kwalifikacjach zaobserwować można w powieściowej biografii Mścisława. Kniaź nie pokonałby siłacza Rededii, gdyby nie ślub złożony Bogurodzicy. Pobożność „wojenna” to jedna z charakterystycznych właściwości wielkich, dojrzałych władców. Dbałość Mścisława o własnych wojowników, ujawniona w opowieści o pojedynku z Rededią, staje częściowo pod znakiem zapytania 37 Ibidem,
rozdz. 41, s. 178. Udwin, Between Two Armies, s. 38–40, 46. 39 O „adventus regis” – Z. Dalewski, Polityka, rytuał i tekst, [w:] Źródła. Teksty o kulturze średniowiecza ofiarowane Bronisławowi Geremkowi, red. W. Brojer, Warszawa 2003, s. 17–30. 40 Paolo Diacono, Storia dei Longobardi, ks. V, rozdz. 39, s. 174–176. 41 Ibidem, rozdz. 41, s. 178. 42 Inaczej W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800). Jordanes, Gregory of Tours, Bede and Paul the Deacon, Princeton 1988, s. 412–413. Goffart nie dostrzegał w Pawłowym wizerunku Kuninkperta cech wielkiego króla. 38 V.M.
320
od momentu, kiedy kniaź wszczął wojnę ze swoim starszym bratem – najwspanialszym monarchą w Powieści – Jarosławem Mądrym. Decydująca bitwa bratobójczej wojny rozegrała się pod Listweniem. Na pomoc Jarosławowi przybył kniaź Jakun (Hakon) wraz z oddziałem Waregów. Мьстиславъ же с вечера исполчивъ дружину, и постави сѣверъ в чело противу варягомъ, а сам ста с дружиною своею по крилома. И бывши нощи, бысть тма, молонья, и громъ, и дождь. И рече Мьстиславъ дружинѣ своей: Поидемъ на ня. И поиде Мьстиславъ и Ярославъ противу ему, и сступися чело сѣверъ съ варягы, и трудишася варязи секуще сѣверъ, и посемъ наступи Мстиславъ со дружиною своею и нача сѣчи варяги. И бысть сѣча силна, яко посвѣтяше молонья, блещашеться оружье, и бѣ гроза велика и сѣча силна и страшна. Видѣвъ же Ярославъ, яко побѣжаемъ есть, побѣже съ Якуномъ, княземь варяжьскым, и Якунъ ту отбѣже луды златоѣ. Ярославъ же приде Новугороду, а Якунъ иде за море. Мьстиславъ же, о светъ заутра, видѣвъ лежачиѣ сѣчены от своих сѣверъ и варягы Ярославлѣ, и рече: Кто сему не радъ? Се лежить сѣверянинъ, а се варягъ, а дружина своя цѣла43 [Wieczorem Mścisław uszykował drużynę i postawił Siewierzan na czele, naprzeciw Waregów, a sam stanął ze swoją drużyną na skrzydłach. I nastała noc, było ciemno, błyskawice, grzmot i deszcz. I rzekł Mścisław do swojej drużyny: „Chodźmy na nich!”. I poszedł Mścisław, a Jarosław przeciw niemu, i zeszli się czołowo Siewierzanie z Waregami; i utrudzili się Waregowie siekąc Siewierzan, i potem przystąpił Mścisław ze swoją drużyną i zaczął siec Waregów. I była straszna rzeź, jak zapalały się błyskawice błyszczał oręż i była groza wielka i rzeź straszna. Jarosław widząc, że jest zwyciężony, uciekł z Jakunem, kniaziem wareskim, a Jakun porzucił złoty płaszcz. Jarosław poszedł do Nowogrodu, a Jakun za morze. Mścisław zaś następnego dnia rano, widząc poległych swoich Siewierzan i Waregów Jarosława, rzecze: Kto temu nierad? Tu leży Siewierzanin, a tam Wareg, a drużyna moja cała].
Opowieść o bitwie pod Listweniem przytoczony kształt zyskała dopiero w kodeksie hipackim, spisanym na początku XV w.44 W porównaniu ze starszą wersją z kodeksu ławrentiewskiego dodane zosta43
Повесть временных лет, rok 6532 (1024), s. 100. O. Pritsak, The Origin of Rus’, t. I: Old Scandinavian Sources other than the Sagas, Cambridge, Mass., 1981, s. 404–422. O językowej warstwie tego przekazu – А.С. Демин, „Повесть временных лет”, [w:] Древнерусская литература. Восприятие Запада в XI–XIV вв., Москва 1996, s. 132–134. 44 Д.С. Лихачев, Археографический обзор списков „Повести временных лет”, [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 159.
321
ły zdania o utrudzeniu Waregów siekących Siewierzan oraz o ataku Mścisława i jego drużyny na zmęczony oddział wareski45. Nawet jeśli dodatek jest efektem inwencji redaktora czy kopisty tekstu, a nie śladem po jakimś lepszym rękopisie Powieści, niedostępnym autorowi najstarszego kodeksu, to trzeba przyznać, że kolejne szczegóły bitwy wydają się wywiedzione z zakończenia opowiadania, czyli wypowiedzi Mścisława na pobojowisku, zachowanej w najstarszej wersji ławrentiewskiej. Tak więc nawet przy najbardziej sceptycznym podejściu, warto uwzględnić dodatkowe detale nocnego starcia ruskich kniaziów, ponieważ w najgorszym razie odzwierciedlają one to, jak średniowieczny latopisarz, opracowując starszy tekst, rozumiał wyjściową materię narracyjną. W przytoczonym fragmencie Powieści wieloznaczne słowo „drużyna”46 – które generalnie należałoby tłumaczyć jako „wspólnota”47 czy wręcz „wspólnota poddana przywódcy”48 – występuje w podwójnym znaczeniu. Określa ono zarówno całe wojsko Mścisława, jak i węższą grupę, wyraźnie bliższą kniaziowi i przeciwstawioną Siewierzanom stanowiącym resztę Mścisławowej armii. W świetle powieściowej narracji oba oddziały składały się z ludzi kniazia. Autor opowiastki zaznaczył, że Mścisław, przechadzając się o świcie po polu bitwy, obserwował ciała poległych Waregów i „своих сѣверъ”. Kniaziowi zależało jednak tylko na własnej drużynie, a straty wśród jego własnych Siewierzan zupełnie go nie obchodziły. Zatem – w przeciwień45
Лаврентьевская летопись. Полное Собрание Русских Летописей, t. I, wyd. 2, Ленинград 1926, k. 147, przyp. Ж i З oraz k. 148; Ипатьевская лтопись, wyd. A.A. Шахматов, Полное Собраніе Русскихь Лтописей, t. II, wyd. 2, С.-Петербургь 1908, k. 136. Hipotetyczne wcześniejsze warstwy opowieści starał się wydobyć Aleksiej Szachmatow – A.A. Шахматовъ, Разысканiя о древнйшихъ русскихъ лтописныхъ сводахъ, С.-Петербургь 1908, s. 580. 46 Т. Вилкул, „Людье” и князь в конструкциях летописцев XI–XIII вв., Київ 2007, s. 71. 47 K. Modzelewski, Europa barbarzyńska, Warszawa 2004, s. 298–300; P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki. Wspólnoty wojownicze i normy życia rodzinnego w relacji Ibrahima ibn Jakuba, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 112–113. 48 É. Benveniste, Le vocabulaire des institutions indo-européennes, t. I, Paris 2003, s. 108–111.
322
stwie do Kuninkperta – Mścisław dbał nie tyle o całą armię, ile o ulubioną, najbliższą sobie grupę wojowników49. Taka wybiórcza troska o wojsko doskonale zgadza się ze stylem działania Mścisława prezentowanym podczas tej wojny. Atak na Jarosława i Jakuna przeprowadzony został nocą, w czasie gwałtownej burzy. W tych epickich szczegółach obrazu bitwy trudno nie dostrzec cech młodzieńczej charakterystyki. Nocna i niespodziewana szarża na Waregów utrudzonych zabijaniem Siewierzan koresponduje z powieściową wizją poczynań Mścisława w czasach bezpośrednio poprzedzających starcie pod Listweniem. Najpierw kniaź z kresowego Tmutorukania zaatakował Jarosława wraz z Chazarami i Kasogami50. Później, wykorzystując nieobecność brata w Kijowie, usiłował zająć stołeczny gród, ale kijowianie go odpędzili. Zasiadł więc na tronie w Czernihowie51. Oba ataki na Jarosława przedsięwzięte zostały per nefas52. Za pierwszym razem Mścisław sprowadził na Ruś obcych: Chazarów i Kasogów. Rok później dokonał skoku na stolicę za plecami jej władcy53. Opowieść o kniaziu-awanturniku kończy się jednak gestem niewątpliwie wspaniałomyślnym54. Zwycięzca spod Listwenia, tuż po swoim triumfie w nocnej bitwie, sam zaproponował Jarosławowi pokój, mówiąc: „сяди 49 П.П. Толочко, Ярослав
i Мстислав Володимировичi, [w:] Дружиннi старожитностi Центрально-Схiдної Європи VII–XI ст. Матерiали Міжнародного польового археологічного семiнару, red. Толочко, Чернігів 2003, s. 160; М.Ф. Котляр, Останній князь дружинної Русі, „Український історичний журнал”, 1999, nr 2 (425), s. 139. Tołoczko i Kotliar tłumaczyli lekceważenie strat wśród Siewierzan tym, że byli to nowi poddani Mścisława. Paweł Łukin, wbrew tekstowi, zakładał, że Siewierzanie nie byli jednak ludźmi Mścisława – П.В. Лукин, Древнерусские «вои» в начальном летописании, „Древняя Русь”, 7, 2002, http:// www.historia.ru/2002/07/ voi.htm (30.06.2008). 50 Повесть временных лет, rok 6531 (1023), s. 99. 51 Ibidem. 52 Na ambiwalencję postaci Mścisława zwrócił uwagę А.В. Гадло, Поединок Мстислава с Редедей..., s. 85. 53 T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym..., s. 380–381. Inaczej М.Ф. Котляр, Останній князь дружинної Русі, s. 138. Kotliar uważał, że Mścisław legalnie przedstawił swoją kandydaturę wiecowi kijowskiemu, a kijowianie jej nie przyjęli. 54 П.П. Толочко, Ярослав i Мстислав Володимировичi, s. 160, wielkoduszność Mścisława dostrzegł już Karamzin.
323
в своемь Кыевѣ, ты еси старѣйшей братъ, а мнѣ буди си сторона”55 [usiądź w swoim Kijowie, ty jesteś starszym bratem, a moja będzie ta strona] (Dniepru). Pojednawcza inicjatywa Mścisława przerwała sytuację patową: pokonany Jarosław bał się wrócić do stolicy. Odtąd bracia, podzieliwszy się władzą na Rusi, żyli w zgodzie i miłości, a w kraju wygasły bunty i nastała wielka cisza56. Koniec wojny domowej okazał się błogosławieństwem dla całej Rusi. Nie ma wątpliwości, że w świetle narracji Powieści minionych lat Mścisław nikczemnie sobie poczynał podczas bratobójczej wojny, którą sam rozpętał. Istotnym elementem literackiego obrazowania złych cech kniazia-mąciciela, występującego przeciw starszemu i mądremu bratu57, było sprzeniewierzenie się więzi łączącej go z Siewierzanami. Siewierska część armii Mścisława została określona w tekście jako drużyna, złożona z ludzi kniazia – swojaków. Mimo to Mścisław wykorzystał Siewierzan niczym „mięso armatnie”. Poświęcił ich, aby zaoszczędzić inną, ulubioną część wojska. Instrumentalne, złe, nierówne traktowanie podległych sobie ludzi dobitnie odsłania tyrański charakter władzy tych, którzy w ten sposób postępują. W słynnej opowieści Pseudo-Fredegara58 o stosunkach między Awarami (zwanymi Hunami) a Słowianami (nazywanymi Winidami) wątek „mięsa armatniego” wyjaśnia, dlaczego uciśnieni podnieśli bunt przeciw prześla55
Повесть временных лет, rok 6532 (1024), s. 100; O. Tolochko, “All the Happy Families...” The Rurikids in the Eleventh Century, [w:] The Neighbours of Poland in the 11th Century, wyd. P. Urbańczyk, Warsaw 2002, s. 160. М.Ф. Котляр, Останній князь дружинної Русі, s. 135, 138. Kotliar uważał, że w rzeczywistości Mścisław był starszy od Jarosława. O ideowym i politycznym wartościowaniu przestrzeni państwa ruskiego – Z. Dalewski, Władza, przestrzeń, ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV w., Warszawa 1996, s. 18–20; И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы источниковедения летописных текстов, Москва 2004, wyd. internetowe: http://orbismedievalisru.47.com1.ru/library/viddanin.pdf, s. 214–224. 56 Повесть временных лет, rok 6534 (1026), s. 100; Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 93–94. 57 П.П. Толочко, Ярослав i Мстислав Володимировичi, s. 158. 58 O kronice – zob. np. W. Goffart, The Fredegar Problem Reconsidered, „Speculum”, 38, 1963, nr 2 (Apr.), s. 206–241.
324
dowcom. „Winidi befulci Chunis fuerant iam ab antiquito, ut cum Chuni in exercitum contra gentem qualibet adgradiebant, Chuni pro castra adunatum illorum stabant exercitum, Winidi vero pugnabant. Si ad uincendum praeualebant, tunc Chuni predas capiendum adgrediebant, sin autem Winidi superabantur Chunorum auxilio fulti uirebus resumebant. Ideo befulci uocabantur a Chunis eo quod dublicem in congressione certamine uestila priliae facientes, ante Chunos praecederent”59 [Winidowie byli befulci u Hunów już od dawna, ponieważ gdy Hunowie atakowali jakiś lud, całe wojsko Hunów stało w obozie, Winidowie natomiast walczyli. Jeśli osiągali przewagę zwycięstwa, wtedy Hunowie przybywali brać łupy, jeśli zaś Winidowie przegrywali, Hunowie przyłączali się do nich, aby wesprzeć ich pomocą swych sił. Dlatego byli nazywani befulci przez Hunów, bo dwa razy przystępując do bitwy [?], szli przed Hunami]. Złe intencje Awarów/Hunów wobec Winidów/Słowian wyrażały się wystawianiem do bitwy tylko słowiańskich wojowników. „Król” Awarów, chagan („gaganus”), nie poczuwał się do wspólnoty ze Słowianami, których nazywano pogardliwym najwyraźniej określeniem „befulci”60. Koczownicy, niczym Mścisław pod Listweniem, włączali się do akcji tylko wtedy, kiedy musieli, albo dla zebrania owoców 59 The Fourth Book of the Fredegar with Its Continuations, wyd. J.M. WallaceHadrill, London–Edinburgh–Paris–Melbourne–Toronto–New York 1960, rozdz. 48, s. 40. Trudne do przetłumaczenia zakończenie cytowanego passusu Wallace-Hadrill przełożył następująco: „because they advanced twice to the attack in their war bands, and so covered the Huns”. Podobną metodę toczenia bitew przypisywano Scytom – B. Zástěrová, Les Avares et les Slaves dans la Tactique de Maurice (Rozpravy Československé Akademie Věd, 81, 3), Praha 1971, s. 41–42. 60 Próbowano wyjaśniać to słowo na różne sposoby: „pasterze bawołów” (lub wołów) albo „podwójny szyk” – B. Zástěrová, Les Avares et les Slaves..., s. 41–42, przyp. 1; L.A. Tyszkiewicz, Słowianie w historiografii wczesnego średniowiecza od połowy VI do połowy VII wieku, Wrocław 1994, s. 126–129; K. Polek, Frankowie a ziemie nad środkowym Dunajem. Przemiany polityczne i etniczne w okresie merowińskim i wczesnokarolińskim (do początku IX w.), Kraków 2007, s. 170–171; F. Curta, Slavs in Fredegar and Paul the Deacon: medieval gens or “scourge of God”?, „Early Medieval Europe”, 6, 1997, 2, s. 149. Inne wyjaśnienie to „Rekrut, Grünschnabel” – W. Pohl, Die Awaren. Ein Steppenvolk in Mitteleuropa 567–822 n. Chr., wyd. II, München 2002, s. 114.
325
zwycięstwa osiągniętego przez wojsko słowiańskie. W opowieści Pseudo-Fredegara dominacja Awarów nad Słowianami polegała ponadto na pobieraniu trybutu i kobiet słowiańskich. Każdej zimy Hunowie brali sobie do łoża żony i córki Winidów61. W świetle Fredegarowej narracji chagan awarski nie był dobrym władcą dla Słowian. Miał bowiem zwyczaj faworyzowania swoich Awarów. Oszczędzał ich kosztem Słowian i pozwalał im brać kobiety, które należały do Słowian. Z opowieściami o władcach w sposób naganny wyróżniających jakąś grupę kosztem innych poddanych wyraźnie kontrastuje pochwała Wilhelma Zdobywcy napisana przez Wilhelma z Poitiers. Król Anglii był tak sprawiedliwy, że nigdy nie dawał pierwszeństwa Normanom przed innymi ludami wchodzącymi w skład jego wojska62. Budowanie wąsko zakrojonej i ulubionej wspólnoty w opozycji do reszty poddanych przedstawiano niekiedy jako „błąd młodości”, etap najwyraźniej niezbędny, aby dojrzewający władca nauczył się współpracować z całą społecznością. Wielka kariera Jarosława Mądrego, ulubionego monarchy autorów Powieści minionych lat, zaczęła się właśnie w ten sposób. W 1014 r. młody kniaź, siedzący wówczas w Nowogrodzie, wypowiedział posłuszeństwo ojcu i nie wysłał do Kijowa corocznej daniny. W odpowiedzi Włodzimierz rozkazał szykować wyprawę wojenną przeciwko synowi63. Zapis wydarzeń następnego roku otwiera zdanie mające niemal identyczne brzmienie w obu nurtach latopisarskich, nowogrodzkim i kijowskim: „Хотящю ити на Ярослава Володимиру, Ярославъ же посла за море, приведе Варягы, бояся отца своего”64 [Włodzimierz chciał iść na Jarosława, Jarosław zaś posłał za morze, przywiódł Waregów, bał się swojego ojca]. Dalszy 61 The
Fourth Book of the Fredegar..., rozdz. 48, s. 40; J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, wyd. II, Wrocław 2002, s. 97–99. 62 L. Shopkow, History and Community. Norman Historical Writing in the Eleventh and Twelfth Centuries, Washington D.C. 1997, s. 92. 63 Повесть временных лет, rok 6522 (1014), s. 88–89; Новгородская первая летопись, s. 168. O politycznych okolicznościach konfliktu: A. Poppe, Spuścizna po Włodzimierzu Wielkim. Walka o tron kijowski 1015–1019, „Kwartalnik Historyczny”, CII, 1995, nr 3–4, s. 3–22. 64 Новгородская первая летопись..., s. 168; Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 89.
326
ciąg opowieści o Waregach ściągniętych do Nowogrodu został w latopisie nowogrodzkim (młodszego zwodu) umieszczony pod rokiem 101665. Do Powieści historia wojowników zza morza trafiła w nieco zmienionej postaci. Dodano ją do burzliwych wydarzeń roku 101566. Prawdopodobnie źródło nowogrodzkie kryje pierwotną wersję opowieści o Waregach zgromadzonych przez Jarosława67. Korekta daty zastosowana przez redaktorów Powieści wynikła zapewne z uważnej lektury zapiski. Spostrzeżono, że relacjonuje ona wydarzenia zaszłe tuż przed śmiercią Włodzimierza Wielkiego. Nie ulega wątpliwości, że Jarosław Mądry (w opowieści) blisko związał się z wojownikami przybyłymi ze Skandynawii68. Ścisła relacja kniazia z Waregami zdaje się wynikać już ze wstępnej informacji latopisu nowogrodzkiego o karmieniu ich przez władcę („Ярославъ кормяше Варягъ много”)69. Dalszy ciąg fabuły podsuwa następne szczegóły. Waregowie okazali się wyjątkowo lubieżni i zaczęli gwałcić żony nowogrodzian. Pewnej nocy, gdy Jarosław akurat przebywał na Rakomie, mieszkańcy miasta zaatakowali dwór w Poromie70 i wzięli krwawy odwet na gwałcicielach żon. Z treści latopisu nowogrodzkiego wynika, że rozdzielenie kniazia i wareskich wojowników było nadzwyczajne i chwilowe71. O ścisłych związkach z Waregami, którzy zostali zabici, świadczy jednak przede wszystkim zemsta Jarosława. 65
Новгородская первая летопись..., s. 174–175. Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 95. 67 H. Łowmiański, O składzie społecznym wczesnośredniowiecznych sił zbrojnych na Rusi, „Kwartalnik Historyczny”, LXVII, 1960, nr 2, s. 444–446. 68 Większość badaczy uważała owych Waregów za najemników. Polemikę z tym poglądem zob. – P. Żmudzki, Najemnicy na Rusi i w krajach sąsiednich w X–XII w., „Kwartalnik Historyczny”, CXI, 2004, z. 4, s. 24–28. 69 Новгородская первая летопись..., s. 174. Słowo „кормяше” znaczy tu zarówno „karmił”, jak i szerzej: „utrzymywał”. 70 Nazwa i podmiejskie usytuowanie dworu w Poromie nasuwa przypuszczenie, że był on specjalnie przeznaczony dla przybyszów zza morza pozostających w służbie Jarosława – Ch. Lübke, Fremde im östlichen Europa. Von Gesellschaften ohne Staat zu verstaatlichten Gesellschaften (9.–11. Jahrhundert), Köln–Weimar–Wien 2001, s. 226, 230, 318–319. 71 Новгородская первая летопись..., s. 174: „и собрашася в нощь, исѣкоша Варягы в Поромонѣ дворѣ; а князю Ярославу тогда в ту нощь сущу на Ракомѣ”. 66
327
Powieść minionych lat nieco dokładniej niż latopis nowogrodzki przedstawia reakcję władcy: „Пославъ к новгородцемъ, рече: Уже мнѣ сихъ не крѣсити. И позва к собѣ нарочитыѣ мужи, иже бяху иссѣкли варяги, и обльстивь я исѣче”72 [Posłał do nowogrodzian, mówiąc: „Już ich nie wskrzeszę”. I wezwał do siebie znakomitych ludzi, tych którzy zabili Waregów, i przechytrzył ich i zabił]. Kniaź uważał więc za swój obowiązek pomścić wojowników skandynawskich poległych w Poromie. W tym celu oszukał nowogrodzian, zwabił do rakomskiego dworu i tam ich pozabijał. Kijowski autor Powieści, komponując oszukańcze posłanie Jarosława, które wciągnęło nowogrodzką starszyznę w zasadzkę, użył tego samego sformułowania, jakie padło z ust Olgi w odpowiedzi na swaty drewlańskiego kniazia Mała: „уже мнѣ мужа своего не крѣсити”73. Tą wypowiedzią księżna wdowa rozpoczęła podstępną grę z Drewlanami, która dała jej sposobność do potrójnej zemsty na plemieniu zabójców Igora. Według autora Powieści odwet Olgi za śmierć męża był zatem porównywalny z wróżdą Jarosława dokonaną na nowogrodzianach za wyrżnięcie Waregów. To może najmocniejszy argument skłaniający do postrzegania lubieżnych Skandynawów jako drużyny kniazia. Nie ulega bowiem wątpliwości, że krwawa pomsta była obowiązkiem wodza, gdy zginął jego wojownik, podobnie jak wojownika, gdy poległ wódz, i wedle takich założeń konstruowane były fabuły. Na powieściowego Jarosława, niesłusznie wyróżniającego Waregów kosztem nowogrodzian, pozwalającego ulubionej grupie swoich ludzi gwałcić żony pozostałych swoich ludzi, natychmiast spadła kara. Tej samej nocy, która nastała po dokonaniu zemsty na nowogrodzkiej starszyźnie, przyszła wieść z Kijowa o śmierci Włodzimierza i wrogich krokach Światopełka przeciwko braciom. Kniaź „Се слышавъ, печаленъ бысть о отци, и о братьи, и о дружинѣ”74 [usłyszawszy 72
Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 95. Rzecz celnie skomentował H. Birnbaum, Yaroslav’s Varangian Connection, [w:] idem, Essays in Early Slavic Civilization, München 1981, s. 138. Według określenia Birnbauma Jarosław postąpił z nowogrodzianami „cunningly – in the best Variagian tradition”. 73 Повесть временных лет, rok 6453 (945), s. 41; A. Stender-Petersen, Jaroslav und die Väringer, [w:] idem, Varangica, Aarhus 1953, s. 120. 74 Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 95.
328
to, był smutny z powodu ojca, braci i drużyny]. Następnego dnia Jarosław zebrał mieszkańców Nowogrodu i z płaczem przemówił: „O люба моя дружина, юже вчера избихъ, а нынѣ быша надобе”75 [O kochana moja drużyno, którą wczoraj wybiłem, a teraz jesteś potrzebna]. W obu wypadkach drużyną zostali nazwani nowogrodzianie zabici na rozkaz kniazia. W pierwszym z zacytowanych zdań znaczenie to jest wzmocnione przywołaniem innych bliskich Jarosławowi ludzi, którzy właśnie zmarli: ojca i braci. W latopisie nowogrodzkim kniaź siłą rzeczy bardziej dobitnie pokajał się przed nowogrodzianami. Wyznał, że tych, których zabił z głupoty („въ безумии моемъ”), teraz nie może wykupić nawet za złoto76. Deklaracja Jarosława, identyczna z tym, co zwykł mawiać – według Galla Anonima – Bolesław Chrobry77, przyniosła upragniony skutek. Mieszkańcy Nowogrodu na nowo podporządkowali się kniaziowi i wraz z ocalałymi Waregami sformowali armię gotową pójść na Kijów przeciwko Światopełkowi. W latopisie nowogrodzkim rekoncyliacja ze społecznością miasta nad Wołchowem jest podkreślona zwrotem „bracia”, kierowanym przez Jarosława do uczestników wiecu. Deklarowane braterstwo wzmacnia przekaz wyrażony wcześniej wprost: zabici nowogrodzianie w nowych warunkach (ale poniewczasie) okazują się drużyną kniazia bliską jego sercu78. Historia lubieżnych Waregów obrazuje przyspieszoną ewolucję monarszej osobowości Jarosława. Początkowo zbuntowany przeciwko ojcu młodzieniec był watażką dla grupy przybyszów zza morza. Nie umiał w zadowalający sposób łączyć przywództwa nad niesfornymi Skandynawami z godnością kniazia Nowogrodu. Przejawem takiego stanu rzeczy stała się podstępna zemsta na starszyźnie nowogrodzkiej. Jarosław bardziej czuł się związany z wareskimi wojownikami niż zobowiązany do sprawiedliwego ukarania gwałtów na żonach nowogrodzian. Posiadanie ekskluzywnej drużyny, która krzywdzi innych 75
Ibidem. Новгородская первая летопись..., s. 174–175. 77 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 16, s. 35–36. 78 Новгородская первая летопись..., s. 175; Т. Вилкул, „Людье” и князь в конструкциях летописцев..., s. 72. 76
329
ludzi władcy albo funkcjonuje kosztem całej reszty wojska, obnaża niedostatek monarszego majestatu tak samo jak oszustwa i działania podstępne. Jarosław zrozumiał to dopiero wtedy, kiedy śmierć ojca i wrogość brata zmusiły go do walki o stolicę Rusi. Bohater, na skutek nowych okoliczności pchnięty ku górze, zaczął przemawiać niczym modelowy wielki król, ubolewający nad śmiercią każdego swojego człowieka. Przemiana pozwoliła Jarosławowi stworzyć wojsko złożone z obu grup poddanych. Jak widać, w opowieściach o złej drużynie negatywni bohaterowie wikłani są w sprawy właściwe młodzieńcom. Gwałcą cudze kobiety, przystępują do walki w nocy, atakują znienacka. Wyjściowe założenie, że przedstawione grupy wojowników sprzeniewierzyły się zasadom współżycia społecznego, rodzi takie same fabularne szczegóły, jak w literackich charakterystykach tych, którzy do dorosłego społeczeństwa jeszcze nie weszli.
2. RELACJE WODZA Z DRUŻYNĄ W fabułach ukazujących drużyny – czyli najbliższe władcom wspólnoty wojowników – nierzadko ujawnia się „mocna” struktura narracyjna. Jej elementy konstrukcyjne nie zależą od odautorskiej oceny opisywanych zjawisk. Spróbujmy określić relacje między Jarosławem Mądrym a Waregami ściągniętymi przez niego do Nowogrodu. Kniaź karmił swoich wojowników i mieszkał razem z nimi w podmiejskim dworze Rakomie. Otaczający go ludzie tworzyli formację ekskluzywną i wyraźnie oddzieloną (etnosem i odrębnym miejscem zamieszkania) od mieszkańców Nowogrodu Wielkiego. Stałe, wspólne przebywanie wodza-władcy z drużyną ma w tym opowiadaniu szczególne znaczenie. Wystarczyło, że Jarosław na jedną noc opuścił swoich Waregów i od razu stali się oni ofiarami ataku nowogrodzian. Kniaź nie powinien rozstawać się ze swoją drużyną. Rozłąka rodzi niebezpieczeństwo. Kolejna cecha związku władcy z najbliższym mu oddziałem to obowiązek pomszczenia śmierci własnych wojowników. Od wieków była to tak oczywista i zrozumiała powinność przypisywana wspólnotom wojowniczym, że – jak zgodnie relacjonują Ammian Marcelin i Jordanes – 330
wodzowie gockich Terwingów: Fritigern i Alaviv (u Jordanesa tylko Fritigern), rozpoczęli w 377 r. wojnę z Rzymianami, ponieważ pragnęli pomścić swoje drużyny, które podstępnie wymordował rzymski dostojnik Lupicynus („satellites omnes, qui pro praetorio honoris et tutelae causa duces praestolabantur, occidit” – Ammian). Zbrodnicze plany Rzymianina doszły do skutku dzięki odseparowaniu wodzów od wojowników79. Jak już stwierdziłem, odwet Jarosława na nowogrodzianach przypomina zemstę Olgi na Drewlanach, to znaczy literackie ujęcia obu wydarzeń w Powieści minionych lat są osnute wokół podobnych problemów. Kiedy księżna udała się pod Iskorosteń odprawić tryznę po swoim zabitym mężu, poszła wraz z nią drużyna Igora. Chociaż kniaź już nie żył, wspólnota wojowników, która towarzyszyła mu za życia, nadal pozostawała jego80. Niewykluczone, że opowieść o zemście Olgi akcentuje nieprzemijającą więź między Igorem a wojownikami poległymi wraz z nim. Na pytanie Drewlan: gdzie są posłowie wcześniej wyprawieni do Kijowa, Olga odpowiedziała: „Идуть по мнѣ съ дружиною мужа моего”81 [Idą za mną z drużyną męża mojego]. Być może rację ma Iliana Czekowa, twierdząc, że księżna mówiła o wojownikach Igora poległych wraz z nim pod Iskorosteniem. Ukryty (dla iskorosteńczyków) sens wypowiedzi Olgi byłby wówczas następujący: oba poselstwa Drewlan zginęły, podobnie jak ta część drużyny, która do końca towarzyszyła kniaziowi. Starszyzna drewlańska, zgromadzona przy mogile Igora, nie zrozumiała tego komunikatu82. Kiedy zabój79 Ammianus Marcellinus, wyd. J.C. Rolfe, London–Cambridge, Mass., 1956– 1957, t. III, ks. XXXI, rozdz. 5 (5–9), s. 410–414; Iordanis De Origine Actibusque Getarum, wyd. F. Giunta, A. Grillone, Roma 1991, 136, s. 59–60; R. Seager, Roman Policy on the Rhine and the Danube in Ammianus, „The Classical Quarterly”, New Series, 49, 1999, nr 2, s. 579–605; J. Strzelczyk, Goci – rzeczywistość i legenda, Warszawa 1984, s. 99–100; H. Wolfram, Historia Gotów, tłum. R. Darda-Staab, I. Dębek, K. Berger, Warszawa–Gdańsk, 2003, s. 145–146. 80 Tak samo drużyna Włodzimierza Wielkiego, która poszła z jego synem, Borysem, na wojnę z Pieczyngami, po śmierci Włodzimierza nadal nazywana była jego drużyną – Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 90. 81 Ibidem, rok 6453 (945), s. 42. 82 И. Чекова, Летописное повествование о княгине Ольге под 6453 г. в свете русской народной сказки. Опыт определения жанровой природы, „Старобългарска
331
cy ruskiego kniazia upili się, księżna, pozostawiwszy swoich otroków przy stole, odeszła od uczty i kazała drużynie zabić iskorosteńskich współbiesiadników. Jacyś wojownicy, żywo zainteresowani wzięciem pomsty na Drewlanach, przybyli zatem z Kijowa do Iskorostenia i czekali na rozkazy wdowy. W najstarszej wersji Powieści, zawartej w kodeksie ławrentiejskim oraz w młodszym zwodzie latopisu nowogrodzkiego, oddział współmszczący wraz z Olgą śmierć Igora jest niewątpliwie drużyną zmarłego. Dopiero w piętnastowiecznych kodeksach: radziwiłłowskim i akademickim, pojawia się w tym miejscu zaimek sugerujący, że była to drużyna księżnej83. Zatem w pierwotniejszej wersji powieściowej narracji wspólnota wojowników zabitego kniazia trwała aż do momentu, kiedy pomściła swojego wodza i towarzyszy poległych wraz z nim. W fabułach o drużynach obowiązek zemsty jest wzajemny. Wodzowie powinni brać odwet za śmierć wojowników tak samo, jak wojownicy za śmierć wodzów. Nie brakuje opowieści na ten temat. Na przykład Wareżko, człowiek kniazia Jaropełka, przyłączył się do Pieczyngów specjalnie po to, aby walczyć z Włodzimierzem Wielkim, bratem i mordercą swojego pana84, a Podiven, „consocius” św. Wacława, postać z Legendy Krystiana, postanowił zabić człowieka, którego uważał za głównego sprawcę zabójstwa świętego księcia. Podiven dokonał zemsty w łaźni, przeszywając bezbronną ofiarę mieczem85.
литература”, 23–24, 1990, s. 90–91. Iliana Czekowa zupełnie niepotrzebnie starała się wesprzeć swoją ciekawą interpretację wywodem-dyskusją z Karamzinem na temat wojowników Igora, którzy przeżyli wyprawę na Drewlan. Chodziło o tych, którzy po pierwszym zebraniu dani wrócili z łupami do Kijowa. Według autorki nie mogli oni być drużyną Igora. Czekowa najwyraźniej pozostawała pod wpływem tych historyków radzieckich, którzy nietrafnie interpretowali zwrot „mała drużyna” jako termin techniczny oznaczający „drużynę właściwą” (krytykę tego poglądu przeprowadził – И.Я. Фроянов, Древняя Русь, s. 53–54). 83 Лаврентьевская летопись, k. 57, przyp. В; Новгородская первая летопись..., s. 112. 84 Повесть временных лет, rok 6488 (980), s. 55; Ch. Lübke, Fremde im östlichen Europa, s. 270, przyp. 1355. 85 Legenda Christiani. Vita et passio sancti Wenceslai et sancte Ludmile ave eius, wyd. J. Ludvíkovský, Praha 1978, rozdz. 9, s. 86.
332
Wokół opisanych już tutaj motywów: zemsty i czasowej rozłąki z wojownikami, zbudowana została w Powieści minionych lat opowieść o drużynie Bolesława Chrobrego. Kiedy wojska polskie i ruskie stanęły naprzeciw siebie po obu stronach Bugu, wojewoda Jarosława jeździł wzdłuż brzegu i lżył władcę Lachów, mówiąc: „Да то ти прободемъ трѣскою черево твое толъстое”86 [Tak przebijemy ci włócznią twój tłusty brzuch]. Bolesław zwrócił się wówczas do swojej drużyny i powiedział: „Аще вы сего укора не жаль, азъ единъ погыну”87 [Jeśli nie żałujecie tego upokorzenia, ja jeden zginę]. Następnie wsiadł na konia i rzucił się w bród przez rzekę. Jego wojownicy podążyli za nim. Jarosław nie zdążył uszykować wojska i przegrał. Opowieść o bitwie nad Bugiem ukazuje Chrobrego w bardzo dobrym świetle. Latopisarz obdarzył polskiego monarchę jednoznacznie pozytywnym przymiotnikiem „смыслень”88, czyli „zmyślny, mądry”89. Jednak przede wszystkim o Bolesławie świadczy jego bohaterskie zachowanie. Wojewoda Budy, wytykając przeciwnikowi tłusty brzuch, w myśl powieściowej narracji mówił prawdę. Autor zapiski w komentarzu do obelgi stwierdził, że Chrobry rzeczywiście był wielki, ciężki i nie był w stanie usiedzieć na koniu. Jednak wbrew swojej mało wojowniczej powierzchowności polski władca wykazał się mężnym sercem. Chociaż nie mógł już jeździć konno, rozgniewany obraźliwymi słowami dosiadł konia i udowodnił Budemu, że jego pewność zwycięstwa była złudna. Z duchową wielkością Bolesława koresponduje właściwe postępowanie jego drużyny. Wojownicy Chobrego rzucili się za nim do rzeki, aby pomścić ujmę na honorze swojego władcy. W dalszym ciągu ruskiej opowieści o wyprawie kijowskiej Bolesława można dostrzec pragnienie umniejszenia triumfu Lachów. Po wkroczeniu do Kijowa polski władca rozkazał, aby jego drużyna została rozmieszczona po grodach dla wykarmienia. Rozłąka z własnymi wojownikami miała fatalne konsekwencje. Kniaź Światopełk, którego Bolesław osadził w Kijowie, okazał się fałszywym sojusznikiem. Ko86 Повесть временных лет, rok 6526 (1018), s. 97; А.С. Демин, „Повесть временных лет”, s. 126–128. 87 Повесть временных лет, rok 6526 (1018), s. 97. 88 Ibidem. 89 А.С. Демин, „Повесть временных лет”, s. 128, 154.
333
rzystając z pobytu Chrobrego w stolicy, polecił zabijać Lachów siedzących po grodach. Straty wśród swoich zmusiły polskiego władcę do ucieczki z Kijowa90. Skrytobójcze mordowanie lackich wojowników to nie tylko kolejny (w Powieści) dowód nikczemności Światopełka, ale także negatywny efekt rozłąki drużyny z władcą. Powieściowy Bolesław zawinił wobec swoich ludzi, posyłając ich do różnych grodów, podczas gdy sam pozostał w stolicy. Przyniosło to nieszczęście, podobnie jak w innych przypadkach odseparowania wodza od drużyny. Dla latopisarzy motyw skrytego zabijania wojowników odłączonych od władcy był na tyle użyteczny dla umniejszania sławy wrogów, że identyczny epizod pojawił się w opowieści o pobycie Bolesława Szczodrego w Kijowie91. Oddzielenie od własnych ludzi mogło także przynieść śmiertelne zagrożenie kniazia. Przedstawiając zabójstwo Jaropełka, latopisarz dodał znamienny szczegół. Kiedy nieszczęsna ofiara weszła do dworu, w którym Włodzimierz przyszykował zasadzkę na brata, zdradziecki pomocnik bratobójcy, wojewoda Błud, zamknął drzwi i trzymał je, aby nikt z ludzi wiernych Jaropełkowi nie mógł wejść. Dzięki temu Waregowie Włodzimierza mogli bez przeszkód dokonać zbrodni92. Drużyna „strukturalna” jest zawsze taka sama. Opowieść o zemście na nowogrodzianach wytykała Jarosławowi Mądremu faworyzowanie przybyszy zza morza, ale zasady definiujące więź kniazia z Waregami funkcjonują także w tekstach wychwalających władców i grupy najwierniejszych mu wojowników. Wróćmy raz jeszcze do Gallowej wizji okoliczności powrotu Bolesława Chrobrego z Kijowa. Kiedy większość wojska pospieszyła bez wiedzy króla do domów, 90 Повесть
временных лет, rok 6526 (1018), s. 97. Realistyczne potraktowanie latopisarskiej konstrukcji narracyjnej skłoniło Stanisława Zakrzewskiego do wysnucia całkowicie fantastycznej wizji politycznych planów Chrobrego wobec Rusi i motywów wrażych działań Światopełka – S. Zakrzewski, Bolesław Chrobry Wielki, Lwów–Warszawa–Kraków 1925, s. 304–305. O niehistoryczności tego epizodu – A.F. Grabski, Bolesław Chrobry. Zarys dziejów politycznych i wojskowych, Warszawa 1964, s. 266– 267; П.П. Толочко, Русь и Польша в первой половине XI в., [w:] Ruś Kijowska i Polska w średniowieczu (X–XIII w.), red. S. Bylina, Warszawa 2003, s. 50. 91 Повесть временных лет, rok 6577 (1069), s. 116. 92 Ibidem, rok 6488 (980), s. 55.
334
u jego boku pozostał mały, ale szczególny oddział. Niebezpieczną dla Polaków sytuację wykorzystał król Rusinów i z wielką armią zaatakował Bolesława. Chociaż wrogów było jakby sto razy więcej, polski monarcha nie miał wątpliwości, że zwycięży w szykującej się bitwie. Wiara w zwycięstwo wyrażona została w przemówieniu do wojowników. Fragment mowy Bolesława pozwala wyraźnie wydobyć to, co – według Anonima – łączyło króla z otaczającymi go towarzyszami. „Sed de Dei misericordia vestraque probitate comperta confido, quod si viriliter in certamine resistantis, si more solito fortiter invadatis, si iactancias et promissiones in predis dividendis et in conviviis meis habitas ad memoriam reducatis, hodie victores finem laboris continui facietis et insuper famam perpetuam ac triumphalem victoriam acquiretis”93 [Lecz wierzę w miłosierdzie Boże i waszą znaną prawość, że jeśli mężnie stawicie opór w bitwie, jeżeli waszym zwyczajem silnie natrzecie, jeśli przywołacie w pamięci przechwałki i obietnice uczynione przy podziale łupów i na moich ucztach, to dzisiaj jako zwycięzcy długi trud zakończycie i ponadto wieczną chwałę oraz triumfalne zwycięstwo zyskacie]. Wojownicy wierni Bolesławowi okazują się współbiesiadnikami władcy. W trakcie uczt otrzymywali część łupów, a w zamian czynili obietnice co do własnej postawy w przyszłych wojnach, a nawet przechwalali się męstwem. Kiedy przychodziło do bitwy, musieli sprostać przechwałkom. Tekst kroniki prezentuje więc wspólnotę doborowego wojska, tworzoną przez władcę za pomocą wyprawiania uczt i rozdawania łupów94. Gall Anonim także w innym miejscu opisał, jak Bolesław Chrobry pozyskiwał wojowników, przede wszystkim obcych, 93
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 24. H. Kuhn, Die Grenzen der germanischen Gefolgschaft, „Zeitschrift der Savigny-Stiftung für Rechtsgeschichte”, t. 73, Germanistische Abteilung, Weimar 1956, s. 23–26; É. Benveniste, Le vocabulaire..., t. I, s. 70–74, 109; J. Banaszkiewicz, Włócznia i chorągiew. O rycie otwierania bitwy w związku z cudem kampanii nakielskiej Bolesława Krzywoustego (Kadłubek, III, 14), „Kwartalnik Historyczny”, XCIV, 1987, nr 4, s. 15: terminy: „druht”, „dryht”, „drott” w językach starogermańskich oznaczały zarówno wojowników, jak i uczestników uroczystych uczt, zwłaszcza świątecznych. Zob. też J. Banaszkiewicz, Trzy razy uczta, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. V, red. S.K. Kuczyński, Warszawa 1992, s. 95–108. 94
335
hojnymi darami: „Et quicumque probus hospes apud eum in militia probabatur, non miles ille, sed regis filius vocabatur; et si quandoque, ut assolet, eorum quemlibet infelicem in equis vel in aliis audiebat, infinita dando ei”95 [I gdy jakiś prawy przybysz sprawdził się u niego w służbie wojskowej, był on nie wojownikiem, lecz synem króla nazywany. I jeśli kiedykolwiek [król] usłyszał, że któremuś z nich, jak to się zdarza, nie szczęści się w koniach albo w czym innym, nieskończone [dary] mu dawał]. Z opowieści wynika, że przybysze, jeśli mieli talent do wojaczki, stawali się jakby „synami króla” i wówczas otrzymywali od władcy wszystko to, co było im potrzebne96. Więź wódz – wojownik, zadzierzgniętą za pomocą darów dawanych wojownikom, kronikarz skojarzył z relacją ojciec – syn97. Metaforę równie bliskiego pokrewieństwa przywoływał latopisarz nowogrodzki w przemówieniu Jarosława Mądrego, nazywającego braćmi nowogrodzian, których zapraszał do własnej drużyny. W finale Gallowej opowieści o powrocie Chrobrego z Kijowa król odniósł ostateczne zwycięstwo, ponieważ nie rozstawał się z grupą wojowników, którzy starczali mu za całą armię. Zadaniem, jakie kronikarska fabuła postawiła przed tą doborową drużyną, było zastąpienie całego, ogromnego – u progu wyprawy kijowskiej – wojska. Najwierniejsi z wiernych walczyli za innych, tych, którzy lekkomyślnie zostawili króla we wrogim kraju i udali się do domów. Towarzysze Chrobrego zostali nie tylko wyraźnie odróżnieni, ale nawet przeciwstawieni reszcie armii. Podobnie Anonim określił funkcję oddziału, który stale stał u boku Bolesława Krzywoustego podczas wielkiej wyprawy na Czechy, podjętej w obronie praw Borzywoja do tronu cze95
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 16, s. 35. R. Michałowski, „Restauratio Poloniae” w ideologii dynastycznej Galla Anonima, „Przegląd Historyczny”, LXXVI, 1985, z. 3, s. 457–480, a zwłaszcza s. 467. 96 P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 120–121. T. Tyc, Uwagi nad GallemAnonimem, [w:] idem, Z dziejów kultury w Polsce średniowiecznej, Poznań 1925, s. 132–134, uważał, że passus o „hospites” odzwierciedla realia węgierskie. 97 Б.Н. Флоря, Два портрета идеальных правителей на страницах Хроники Галла Анонима, [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, s. 21–22.
336
skiego. Tę kampanię Gall opisał potoczyście, pokazując, jak dalece książę posiadł cechy wielkiego wodza-monarchy. Przeprawa polskich wojsk przez Sudety stała się kanwą porównania Krzywoustego z Hannibalem, które wypadło oczywiście na niekorzyść Punijczyka. Po przejściu gór Bolesław z wolna, z rozpostartymi sztandarami, przemierzał Czechy, powstrzymując się od rabunków. Poza tym obwieścił wrogom swoje przyjście poselstwem oraz za pomocą bębnów i trąb. Polacy maszerowali prosto na czeską stolicę – Pragę. Przez trzy dni Krzywousty bezskutecznie poszukiwał okazji do decydującego starcia. Czwartego dnia, widząc czeskiego księcia i jego wojsko po drugiej stronie rzeki, wezwał go do bitwy. Gdy i to nie pomogło, bo przeciwnik uciekł, Polacy odbyli naradę. Starsi namawiali do odwrotu, młodsi chcieli kontynuować marsz na Pragę. Bolesław był po stronie młodych, ale ponieważ w polskim obozie zabrakło żywności, z bólem serca zaczął się wycofywać98. Wszystkie wymienione elementy opowiadania o wyprawie Krzywoustego do Czech są silnie nacechowane ideologicznie. Mają pokazywać dojrzałość księcia99. Polski władca, po okiełznaniu własnej wojowniczości, poszedł za rozsądną radą starszyzny. Ponieważ niektórzy ze starszych uważali, że wystarczającym dowodem wojennego męstwa było przebywanie przez trzy dni na ziemi wroga („Tribus diebus satis sufficit per virtutem in terra hostium nos stetisse”), który zebrał wojsko, ale nie odważył się zaatakować, książę pozwolił na łupienie i podpalanie nieprzyjacielskiego kraju w trakcie odwrotu. Sam jednak nie brał udziału w tym procederze, lecz z uszykowanymi kohortami podążał na tyłach armii. Tych, którzy palili i grabili, poprzedzali gotowi do boju wojownicy, ostrzegający ich w razie nadejścia Czechów. Troska Bolesława o wojsko budziła najwyższe uznanie Galla („tam prudenter tamque sagaciter exercitum duxisset ac reduxisset”). Przedstawiając dalszy rozwój wydarzeń, kronikarz przydał księciu specjalny oddział, z którym władca czuwał nad resztą swojej armii. Dowiadujemy się o tym z opowiadania o dramatycznych wydarzeniach nocnego biwaku Polaków na skraju pogranicznych lasów. Krzywousty nakazał wojsku mieć się na baczno98 99
Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 21–22, s. 145–148. Zob. rozdz. III.
337
ści i wzmocnić straże, sam natomiast oddał się całonocnym modlitwom. To oczywiście kolejne typowe cechy wielkiego władcy na wojnie: czujność, ostrożność, pobożność. Nagle, o świcie, strach padł na Polaków. W polskim obozie podniósł się krzyk. Całe wojsko stanęło pod bronią, „acies vero curialis curialiter armata circa Bolezlauum astitit, ibi victura, vel ibidem moritura. At Bolezlauus audito clamore populi statim iuvenum multitudine circumstantium coronatus, ascendit in locum locuturus aliquantulum altiorem”100 [Zaś oddział dworski, uzbrojony po dworsku, stanął wokół Bolesława, aby tu zwyciężyć lub zginąć. Słysząc krzyk ludu, Bolesław, uwieńczony otaczającą go mnogością młodzieńców, natychmiast wstąpił na miejsce trochę wyższe, aby przemówić]. W tym nieco sztampowym obrazku władcy rozpoczynającego pokrzepiającą przemowę do żołnierzy ważnym elementem wydaje się najbliższe otoczenie Krzywoustego. Anonim nawiązał do powszechnej i starożytnej tradycji uwypuklania majestatu wodza przez umieszczenie go na odpowiednim tle. Za przykład niech posłuży fragment Germanii Tacyta, podobnymi słowami wyrażający tę samą myśl: „haec dignitas, hae vires, magno semper et electorum iuvenum globo circumdari, in pace decus, in bello praesidium”101 [ta godność, te siły: zawsze wielkim kręgiem wybranych młodzieńców być otoczonym, w trakcie pokoju ozdobą, na wojnie ochroną]. Wielki wódz powinien zawsze występować w kręgu swoich najlepszych wojowników. Nie tylko pragmatyka opowiadania o wojnie podsuwa takie rozwiązanie, ale i potrzeba właściwego prezentowania bohatera podczas pokoju. Dru100
Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 22, s. 149. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 13, s. 72. W moim przekonaniu obraz wodza otoczonego młodzieżą z rozdziału 13 Germanii komunikuje inną treść niż zawarta w rozdziale 7 wzmianka o niewielkiej władzy wodzów nad wojownikami. Przeciwnego zdania była np. Anne Kristensen – zob. П.С. Стефанович, Германская дружина и попытки сравнения ее со славянской дружиной, „Rossica Antiqua”, 2006, s. 216–217. O niejednoznaczności Tacytowego „comitatus” – J. Bazelmans, Conceptualising early Germanic political structure: a review of the use of the concept of Gefolgschaft, [w:] Images of the Past. Studies on Ancient Societies in Northwestern Europe, red. N. Roymans, F. Theuws, Amsterdam 1991, s. 120. O ewentualnych literackich inspiracjach tego fragmentu Germanii – Ch.E. Murgia, Germania 13. 3 and 46. 3, s. 132–137. 101 P.
338
żyna jest ozdobą wodza i swoim wyglądem świadczy o nim102. Nie na darmo Thietmar, wspominając o powrocie Ottona III z Gniezna, wymienił wspaniałą drużynę, z którą Bolesław Chrobry odprowadził cesarza do Magdeburga, gdzie wspólnie obchodzili Niedzielę Palmową („Hunc abeuntem Bolizlavus comitatu usque ad Magadaburg deducit egreio, ubi palmarum sollemnia celebre peracta sunt”)103. Gall Anonim, pisząc o „acies curialis curialiter armata”, zdaje się sugerować, że dworskie (czyli lepsze) uzbrojenie104 przybocznych Krzywoustego tak samo podnosi splendor księcia, jak znakomite wyposażenie i ubranie wojowników potwierdzało niegdyś charyzmę Chrobrego. W Gallowej opowieści o zjeździe gnieźnieńskim cesarza Ottona witały istne cuda („miracula mirifica”), to znaczy wojownicy i dostojnicy Bolesława poustawiani w chóry. Każda grupa wyróżniała się odmienną barwą stroju wykonanego z najlepszych na świecie i najbardziej drogocennych materiałów. W tym miejscu Gall skwapliwie wyjaśnił, że w zakresie przyodziewku wojowników i kobiet dworskich w czasach Chrobrego w grę wchodziły wyłącznie kosztowne płaszcze, futra podbite cenną materią i frędzle ze złota („Quippe Bolezlaui tempore quique milites et queque femine curiales palliis pro lineis vestibus vel laneis utebantur, nec pelles quantumlibet preciose, licet nove fuerint, in eius curia sine pallio et aurifrisio portabantur”). Opis wojowników dworskich i tamtejszych kobiet podsumowuje słynna uwaga o złocie, tak powszechnym za wielkiego Bolesława, jak srebro w czasach Galla, i srebrze tanim jak słoma. Konsekwencją nagromadzenia bogactw stała się deklaracja cesarza – tak wspaniałego władcę godzi się wynieść na tron królewski. Olśniewający strój oraz znakomita broń wojowników Chrobrego pełniły w opowieści funkcję niebagatelnego i przekonującego świadectwa monarszego statusu pana świetnie ubranych i uzbrojonych ludzi105. 102
H. Kuhn, Die Grenzen der germanischen Gefolgschaft, s. 4–5. Thietmara, wyd. M. Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. IV, rozdz. 46 (28),
103 Kronika
s. 209.
104
M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej od połowy X wieku do 1138 roku. Kształt i organizacja armii, Toruń 2007, s. 227, 233. 105 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 6, s. 18–19; J. Banaszkiewicz, Otton III jedzie do Gniezna. O oprawie ceremonialnej wizyty cesarza w kraju i stolicy Polan,
339
Na tej samej zasadzie w Powieści minionych lat został ubarwiony i ideowo wzmocniony wizerunek św. Borysa. Młody kniaź był dojrzały ponad wiek. Dlatego odrzucił propozycję wszczęcia bratobójczej wojny. Miłość do wiarołomnego brata okupił świadomie przyjętym męczeństwem. Przed śmiercią Borys modlił się, podkreślając swoją wierność Bogu i Jego prawom106. Już to wystarczy, aby postrzegać kniazia-męczennika jako kogoś, kto stałby się wielkim władcą, gdyby nie przedwczesny zgon. Hagiograf dorzucił jednak znamienny szczegół. W opowiadaniu o kaźni występuje ulubiony otrok kniazia, Jerzy, syn jakiegoś Węgra. Borys tak bardzo lubił swojego sługę, że na szyję założył mu wielką złotą grzywnę, w której Jerzy występował przed swoim panem107. Wyprzedzająca naturalny bieg rzeczy dojrzałość świętego zyskała dodatkowy wyraz dzięki pokazaniu otroka (a więc młodzieńca108) Jerzego, obciążonego złotem niczym słudzy największych monarchów. Obraz więzi za życia zadzierzgniętej między Borysem a węgierskim chłopakiem koresponduje z opisem męczeństwa. [w:] Traktat cesarski Iława – Gniezno – Magdeburg, red. W. Dzieduszycki, M. Przybył, Poznań 2002, s. 299–305; B. Kürbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. R. Heck, Wrocław 1975, s. 203; K. Modzelewski, Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego, wyd. II, Poznań 2000, s. 182–186, 202. Inaczej G. Althoff, Symbolische Kommunikation zwischen Piasten und Ottonen, [w:] Polen und Deutschland vor 1000 Jahren. Die Berliner Tagung über den „Akt von Gnesen”, red. M. Borgolte, Berlin 2002, s. 293–308. Gerd Althoff stwierdził, że Gallowy opis bogactwa i hojności Bolesława Chrobrego jest groteskowy i świadomie został tak przez dziejopisarza skomponowany. Zob. polemikę z tezą Althoffa – R. Michałowski, Relacja Galla Anonima o Zjeździe Gnieźnieńskim – problem wiarygodności, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 57–64. 106 Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 91. 107 Ibidem. А.С. Демин, „Повесть временных лет”, s. 122–124. Demin przywołał celne przykłady zawieszania na bohaterach złotych grzywien, pochodzące z ruskiej Biblii. Mimo to, wbrew wymowie biblijnych analogii, starał się wykazać, że dla latopisarza Jerzy Węgier był postacią dziwną, obcą i wyróżnioną przez kniazia w sposób niewłaściwy. 108 Inaczej T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym..., s. 331. Wasilewski uważał, że otrocy Borysa byli niewolnikami, którzy pozostali przy kniaziu z konieczności, a nie z powodu wierności.
340
Jerzy padł powalony tym samym ciosem co kniaź, współuczestniczył więc w męczeństwie swojego pana109. Ponadto świętokradczy oprawcy szczególnie źle potraktowali jego ciało, ponieważ odcięli mu głowę, aby zabrać złotą grzywnę110. Dworski oddział Krzywoustego składał się, według Anonima, z młodzieży. Przyjrzyjmy się, jaką rolę pełni określenie „młodzi” w opowieści o bitwie nad Trutiną. Swoje przemówienie do wojska książę rozpoczął inwokacją: „O iuventus inclita moribus et natura, mecum semper erudita bello, mecum assueta labore”111 [O młodzieży sławna obyczajami i naturą, przy mnie ciągle kształcona w wojnie, przy mnie przyzwyczajona do trudów]. Gall w tym miejscu nie potraktował księcia jako jednego z młodzieńców, jak to miał zwyczaj czynić na początku księgi drugiej, pokazując Krzywoustego dobrze wtopionego w rówieśniczą grupę. Tym razem polski władca prezentuje się jako wielki monarcha – mentor wychowujący młodzież, dający jej przykład właściwej postawy podczas działań wojennych112. Podobnemu celowi służyła przedstawiona wcześniej dyskusja w polskim obozie o dalszych losach wyprawy. Anonim znamiennie rozpisał role. Za rozwiązaniem najbardziej bohaterskim i najmocniej podkreślającym monarszy splendor, czyli dalszym marszem na Pragę, opowiedzieli się młodzieńcy i Bolesław. Znacznie ostrożniejsze i rozsądniejsze wyjście z sytuacji doradzali starsi, proponując, aby uznać się za zwycięzców i rozpocząć odwrót113. Krzywousty tak wychował swoich junaków, że oni, zamiast podpowiadać rozwiązania właściwe ich wiekowi (gwałty, mordy, podpalenia, grabież, szybka ucieczka), pragnęli zdobyć stolicę. Scena narady Polaków pozwalała wydobyć jeszcze jeden przymiot księcia. Chociaż po109 I.P.
Smirnov, A. Shukman, On the Systematic-Diachronic Approach to Medieval Russian Culture of the Early Period, „New Literary History”, 16, 1984, 1 (Oral and Written Traditions in the Middle Ages), s. 117. 110 Повесть временных лет, rok 6523 (1015), s. 91. 111 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 149, przyp. m. Słowo „iuuentus” występuje w tym miejscu wyłącznie w rękopisie heilsberskim. 112 Tej różnicy zupełnie nie dostrzega Б.Н. Флоря, Два портрета идеальных правителей..., s. 32. 113 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 22, s. 148.
341
dzielał zdanie młodzieży, w końcu poszedł za radą starszyzny, ponieważ dostrzegł, że głód zagląda w oczy jego wojsku. Dbanie o własnych ludzi stało się najwyższą racją postępowania Krzywoustego. W przemówieniu przed bitwą nad Trutiną książę jeszcze raz wspomniał o młodzieży: „Ergo sustinete modicum fratres et milites gloriosi, estote fortes in bello iuuenes mei letabundi”114 [Więc wytrzymajcie jeszcze trochę, bracia i sławni wojownicy, bądźcie mocni w walce, młodzieńcy moi weseli]. Słowa władcy skierowane zostały niewątpliwie do całego wojska – także do jego przestraszonej części – co dziejopisarz precyzuje: „sua locucione probis auxit audaciam, timidis horrorem ademit pariter et timorem115 [swoją mową wzmógł śmiałość prawych, trwogę zarówno, jak i strach odjął bojaźliwym]. Wcześniej dowiedzieliśmy się, że nieustraszona młodzieżowa „acies curialis” gotowa była zginąć na miejscu lub zwyciężyć („ibi victura, vel ibidem moritura”). Ze wzmianki o odejmowaniu strachu wynika więc, że wszyscy polscy wojownicy – również ci strachliwi, czyli spoza „acies curialis” – nazwani zostali braćmi i junakami116, tak jakby Bolesław chciał przemienić swoją mową nawet najbardziej lękliwych Polaków w młodą i nieustraszoną drużynę. Anonim odwołał się w tym miejscu do młodzieży jako ideału dzielnego wojska. Słowa „iuuenes” i „fratres” niczym zaklęcia miały przekształcić przestraszonych w odważnych117. Całą armię przyrównano do najlepszej jej części, czyli „acies curialis” – grupy złączonej z księciem braterstwem broni. Analogiczny oddział, 114 Ibidem,
rozdz. 23, s. 150. rozdz. 22, s. 149. 116 Inaczej J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma..., s. 47, przyp. 93. Jerzy Dowiat uważał, że przemówienie księcia skierowane było tylko do „acies curialis”. Podobnie jak Dowiat rozumował T. Jurek, Geneza szlachty polskiej, s. 67. Według Tomasza Jurka przemówienie miało być adresowane do elitarnych oddziałów: „acies curialis” i „acies palatina”. Przewrotną interpretację przedstawił Henryk Łowmiański. Zauważył wprawdzie, że książę zwracał się do całego wojska, ale zaraz dodał, że mówił głównie do młodzieńców z „acies curialis” – H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 182. 117 Na podobnej zasadzie (u Kosmasa) wojsko Łączan przemieniło się po przemówieniu księcia Włościsława: „Exoritur clamor ad ethera; utilis et inutilis, fortis et vilis, potens et inpotens perstrepunt: Arma, arma, saltat scabiosa equa ut acer equus in pugna” – Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 10, s. 25. 115 Ibidem,
342
wyznaczający najwyższe standardy, znajdował się po stronie czeskiej. Anonim wspomniał, że Czesi, widząc w wirze toczącej się już bitwy „suorum ibi meliorum acie prostrata, catervatim, divisim fugam arripiunt”118 [tam powalony oddział swoich najlepszych, tłumnie i osobno porwali się do ucieczki]. W dalszym ciągu przemówienia Krzywousty kazał wojsku pamiętać o krzywdach wyrządzanych przez Czechów w Polsce, o napadaniu z ukrycia, porywaniu kobiet oraz trzód i uciekaniu do lasu. Wojownicy czescy takie postępowanie uważali za rzemiosło wojenne i dlatego podobni byli do bestii morskich czy leśnych. Wojna z władcą Czech dawała okazję do ukarania krzywdzicieli w otwartej walce. Tuż po zakończeniu mowy biskupi odprawili msze, każdy dla swoich diecezjan119. To pierwszy moment, w którym Gall zdaje się sugerować, że wszyscy Polacy zdolni do noszenia broni wzięli udział wraz z biskupami w wyprawie na Czechy. Cały lud przyjął komunię120. Anonim pokazał, że odwaga i pobożność polskiego monarchy udzieliła się wojsku. Podobną przemianę, ale dokonaną na sposób pogański, Kosmas umieścił w czeskich „dziejach bajecznych”. W dawnych czasach potężne plemię Łączan często napadało na Czechów. Doprowadziło to ofiary napaści do tak żałosnego stanu, że zamknięci w grodzie Levy Hradec trzęśli się wprost ze strachu. W tej beznadziejnej sytuacji w sukurs Czechom przyszła pewna wieszczka. Poleciła im złożyć ofiarę z osła121 Jowiszowi, Marsowi, Bellonie i Plutonowi (określonemu jako „gener Cereris”), obiecując w zamian zwycięstwo nad Łączanami. Czesi uczcili bogów, zabijając i spożywając zwierzę, które podzielone zostało na tysiące kawałków, tak aby starczyło dla każdego. Wspólna uczta ofiarna sprawiła cud. Czesi, dotychczas przepełnieni strachem i słabi, stali się weseli i gotowi na śmierć niczym leśne wieprze („sil118 Galli Anonymi
Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 153; L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie..., s. 55, przyp. 140. 119 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 150. 120 Ibidem. 121 Klasyczny esej o różnych symbolicznych konotacjach osła w literaturze chrześcijańskiej – O. Freudenberg, Wjazd do Jerozolimy na ośle (o mitologii i Ewangelii), tłum. K. Rutkowski, [w:] idem, Semantyka kultury, red. D. Ulicka, Kraków 2005, s. 1–41.
343
vatici porci”)122. Dopełnienie obrzędu religijnego przez wojsko, tożsame w opowieści z całym ludem, przeobraziło tchórzy w mężnych wojowników. Gall Anonim niejednokrotnie określił słowem „populus” armię towarzyszącą Krzywoustemu w Czechach. Troska księcia o uczestników wyprawy stała się równoznaczna z opieką nad wszystkimi poddanymi. Przyjrzyjmy się dokładniej temu szczegółowi. Poświęcenie dla dobra mieszkańców własnego kraju to jeden z elementów autoprezentacji Włodzimierza Monomacha, pojawiający się w Pouczeniu. Kiedy kniaź siedział w Czernihowie, gród obległ Oleg, władca pogranicznego Tmutorukania, który nadciągnął wraz z Połowcami. Osiem dni drużyna Włodzimierza skutecznie broniła obwarowań. Mimo to kniaź postanowił poddać Czernihów. Oto jak sam wyjaśnił swoją decyzję: „съжаливъси хрестьяных душь и селъ горящих и манастырь, и рѣхъ: Не хвалитися поганым!”123 [Użaliwszy się nad chrześcijańskimi duszami i płonącymi wsiami i klasztorami, powiedziałem: niech się nie chwalą poganie!]. Litość dla chłopów i mnichów, dręczonych przez Olega i Połowców, kosztowała Włodzimierza utratę Czernihowa. Kniaź przeniósł się z drużyną do Perejasławca124. Wątek odpowiedzialności za los rolników uprawiających rolę („смерды”) przewija się przez opowieści latopisarskie o Monomachu. Autor zapiski pod 1103 r., tłumacząc genezę wielkiej wyprawy kniaziów ruskich na Połowców, stwierdził, że sam Bóg podsunął dobry pomysł Włodzimierzowi i Światopełkowi. Obaj spotkali się w Dołobsku, gdzie zaczęli naradzać się z drużynami. Wojownicy Światopełka powiedzieli, że nie warto iść na Połowców wiosną, ponieważ przyniesie to krzywdę smerdom i doprowadzi do zmarnowania ich pól. Propozycja zaniechania działań wojennych spotkała się z krytyką Włodzimierza: „Дивно ми, дружино, оже 122
Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 10–11, s. 23–26; P. Żmudzki, Opisy bitew ukazujące wojowników gotowych przyjąć swój los (przykłady słowiańskie XI–XIII w.), [w:] Sacrum. Obraz i funkcja w społeczeństwie średniowiecznym, red. A. Pieniądz-Skrzypczak, J. Pysiak, Warszawa 2005, s. 152–153. 123 Повесть временных лет, rok 6604 (1096, Поученье), s. 160. 124 Д.С. Лихачев, Сочинения князя Владимира Мономаха, [w:] idem, Великое наследие. Классические произведения литературы Древней Руси (Избранное), Санкт–Петербург 1997, s. 183–184.
344
лошадий жалуете, ею же кто ореть; а сего чему не промыслите, оже то начнеть орати смердъ, и приѣхавъ половчинъ ударить и стрѣлою, а лошадь его поиметь, а в село его ѣхавъ иметь жену его и дѣти его, и все его имѣнье? То лошади жаль, а самого не жаль ли? И не могоша отвѣщати дружина Святополча”125 [Dziwię się drużyno, że żałujecie koni, którymi orzą, a o tym nie pomyślicie, że zacznie orać smerd i przyjedzie Połowczyn strzelić do niego strzałą i weźmie jego konia, i do jego sioła pojedzie i pojmie żonę jego i dzieci jego i całe jego mienie. Więc konia żal, a jego samego nie żal? I nie mogła odpowiedzieć drużyna Światopełkowa]. Światopełk postanowił więc wyruszyć z Włodzimierzem przeciw Połowcom. Kniaziowie odnieśli wielki triumf nad koczownikami. Latopisarz, dobierając poszczególne elementy wywodu, wspierał racje Monomacha. Boża inspiracja wyprawy126, porażka drużyny w dyskusji, wreszcie wspaniałe zwycięstwo nad Suteniem świadczą o słuszności przedsięwzięcia. W sporze Włodzimierza z wojownikami Światopełka argument dbania o dobro smerdów był oczywisty dla obu stron. Drużyna proponowała, aby nie atakować koczowników, ponieważ na wyprawę trzeba by wziąć konie potrzebne chłopom do orki127. Zdaniem Monomacha lepiej narazić smerdów na wyrzeczenia, niż pozwolić, aby ginęli z rąk Połowców i tracili żony, dzieci oraz całe mienie na rzecz napastników. Dobry i natchniony przez Boga kniaź wyznaczał drużynie wysoki standard aktywności wojennej ukierunkowanej na ochronę smerdów. Obrona ludu stanowiła tak atrakcyjny składnik pochwały władcy128, że autor kontynuacji Powieści minionych lat, umieszczonej w kodeksie hipackim, powtórzył opowieść o dyskusji stoczonej w Dołobsku, relacjonując przyczyny wyprawy 125
Повесть временных лет, rok 6611 (1103), s. 183. I. Moroz, The Idea of the Holy War in the Orthodox World (On Russian Chronicles from the Twelfth-Sixteenth Century), „Quaestiones Medii Aevi Novae”, 4, 1999, s. 49. 127 Inaczej T. Wasilewski, Studia nad składem społecznym..., s. 360, 366–367. Wasilewski wbrew tekstowi zakładał, że Monomach chciał wziąć na wyprawę smerdów i opór drużyny Światopełka wynikał z lęku przed uzbrojeniem niższych warstw ludności. Podobnie jak Wasilewski – T. Jurek, Geneza szlachty polskiej, s. 76. 128 Т. Вилкул, „Людье” и князь в конструкциях летописцев, s. 284–285. 126
345
podjętej przez kniaziów ruskich przeciw Połowcom w 1111 r. Nowa wersja opowiadania mocniej wyeksponowała opiekę nad smerdami sprawowaną przez Włodzimierza Monomacha. Okazało się bowiem, że nawet drużyna Włodzimierzowa (a nie tylko Światopełkowa, jak w zapisce pod 1103 r.) przeciwstawiała się wyprawie na Połowców129. Monomach jako jedyny wiedział, co słuszne w oczach Boga, i wskazywał właściwą drogę postępowania i swoim wojownikom, i ludziom stryjecznego brata. Jeszcze radykalniejszym opiekunem ludu Gall Anonim uczynił Bolesława Chrobrego. Król miał zwyczaj osobiście chronić granice przed napaścią wrogów. Kiedy był tym zajęty, nie chciał nawet w dni świąteczne opuszczać posterunku i wesoło biesiadować w jakimś mieście. Wolał na ucztę posłać kogoś w swoim zastępstwie. Chrobry bał się bowiem, że pod jego nieobecność nieprzyjaciel może wtargnąć i ukraść choćby jedno kurczę. Taka błaha strata, jeśli dokonałaby się z powodu królewskiej beztroski, byłaby jednak – według słów włożonych w usta króla – równie wielką ujmą na honorze monarszym jak utrata miasta lub grodu. Kontekst pilnowania kurcząt w pełni wyjaśnia się w pochwalnych słowach poddanych, którzy podziwiali postawę Bolesława. „Hic est vere pater patrie, hic defensor, hic est dominus, non aliene pecunie dissipator, sed honestus rei publice dispensator, qui dampnum rustici violenter ab hostibus illatum castello reputat vel civitati perdite conferendum”130 [To jest rzeczywiście ojciec ojczyzny, oto obrońca, to jest pan, nie marnotrawca cudzych pieniędzy, lecz szlachetny zarządca rzeczypospolitej, który szkodę wyrządzoną chłopu gwałtem przez wrogów uważa za porównywalną ze stratą grodu lub miasta]. Król tak bardzo troszczył się o wieśniaków, że bał się przez zaniechanie troski doprowadzić do zatracenia choćby najmniejszej cząstki ich majątku131. Obrona ludu jawi się jako najważniejszy obowiązek władcy. Monarcha nie chciał jednak zupełnie zaniedbywać 129
Повесть временных лет, rok 6619 (1111, по Ипатьевской летописи),
s. 190.
130
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 15, s. 35. W. Kozłowski, Kury domowe w Polsce we wczesnym średniowieczu, „Teka Historyka. Materiały Studenckiego Koła Naukowego Historyków Uniwersytetu Warszawskiego”, 24, Warszawa 2004, s. 40. 131
346
świątecznych uczt, więc posyłał człowieka, który w jego imieniu ucztował z poddanymi i rozdawał im królewskie dary. Wróćmy do tego, jak Gall operował wątkiem władcy-opiekuna ludu w opowieści o wyprawie Krzywoustego na Czechy. Opanowawszy panikę w obozie, Bolesław polecił armii ruszyć dalej przez las, sam natomiast „retro de latere dextro cum acie curiali subsistebat, totumque suum exercitum sicut pastor egregius premittebat”132 [z tyłu, z prawego boku, z oddziałem dworskim stanął, a całe swoje wojsko, jak dobry pasterz, wysłał przodem]. Trudno o mocniejszą pochwałę. Książę dbający o wojsko stał się podobny do Dobrego Pasterza. Cały lud bezpiecznie ukrył się w lesie, a do walki z wrogami władca szykował się wraz z tymi, którzy najwyraźniej są najbardziej wojowniczy, czyli z „acies curialis”. Następne wydarzenia dowodzą, że postępowanie monarchy było słuszne. W trakcie marszu w straży tylnej Krzywousty natknął się na oddział gnieźnieński, poświęcony św. Wojciechowi. Początkowo obie grupy wzięły się wzajemnie za wrogów. Dopiero z bliska, kiedy jedni i drudzy mogli przyjrzeć się broni domniemanych przeciwników, nastąpiło rozpoznanie133. Gdy porównamy ten epizod z analizowanym wyżej opowiadaniem o podstępnym ataku Krzywoustego na Wyszogród, jego sens stanie się wyraźniejszy. Na Pomorzu książę z częścią wojska, wybraną z całości, potajemnie natarł na pomorski gród. Ludzie Bolesława i on sam zakamuflowali się perfekcyjnie. Nie poznali Mazowszan płynących w łodziach pod wrażą warownię ani też nie zostali rozpoznani przez wojowników mazowieckich. W efekcie doszło do bratobójczej rzezi. W Czechach książę działał otwarcie, wedle wymogów stawianych dostojnym monarchom. Nie krył swojej tożsamości, osłaniając z oddziałem dworskim odwrót reszty armii. Dlatego wojownicy św. Wojciecha w końcu go w ostatniej chwili zidentyfikowali. Podobnie Bolesław, zachowując się w sposób odpowiedni dla wielkiego władcy, mógł dostrzec, że zbliżający się zbrojni to jego poddani. Gall Anonim najmocniej zaakcentował funkcję „acies curialis” w scenie bitwy. „Interim Bohemi, quasi iam certi de victoria, non or132 133
Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 151. Ibidem.
347
dinati prius catervatim, sed unus ante alium properabant, quia Polonos in silva iam receptos, ad prelium irrevocabiles, inordinatos, latitantes, dispersos se capere sicut lepores reputabant”134 [Tymczasem Czesi, jakby już pewni zwycięstwa, nie uszykowawszy się wcześniej w oddziały, lecz jeden przez drugiego pospieszali, ponieważ myśleli, że Polaków przebywających w lesie, których nie można było odwołać do bitwy i którzy byli nieuszykowani, ukryci i rozproszeni, schwytają jak zające]. Celem czeskiego ataku był zatem polski lud, bezbronny w swoim rozproszeniu, niemogący już ponownie przeistoczyć się w wojsko. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Już wcześniej Anonim nadmienił: „Cum ad silvas tanta multitudo pervenisset, neque loci notitiam, neque vie vestigium habuisset, unusquisque sibi viam per devia faciebat et sic signa vel ordinem retinere iam nequiebat”135 [Gdy zaś taki tłum wszedł do lasów, nie miał ani znajomości miejsca, ani śladu drogi, każdy sobie drogę przez bezdroża torował i nie mógł już zachować znaków ani porządku]. Przed lasem – na placu boju – pozostał tylko książę z „acies curialis”. Skarbimir bowiem potajemnie szykował Czechom zasadzkę w zupełnie innym miejscu, natomiast „acies gneznensis” całkowicie zniknęła z opowieści po wykonaniu swojego fabularnego zadania, czyli po rozpoznaniu własnego władcy136. Na widok nadciągających wrogów Bolesław zawołał, zwracając się tym razem już tylko do swoich dworskich wojowników – jedynych jakich miał u boku: „Iuvenes, feriendi nostrum sit inicium, noster quoque finis”137 [Młodzieńcy, niech nasz będzie początek walki, nasz także koniec]. Następnie pierwszym rzutem włóczni powalił jednego ze zbliżających się Czechów. To samo uczynił cześnik Dirsek (Dzierżek) stojący przy księciu. Wtedy polska młodzież („iuventus Polonica”) rzuciła się do boju. Walcząc, „iuvenes Poloni clamant: sic est virtus approbanda viris, sic famam querendo non predam furtim rapiendo silvamque petendo 134
Ibidem. Ibidem, s. 150–151. 136 Inaczej A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1959, s. 42–43, 201–202, 231. Grabski zakładał (wbrew tekstowi), że książę zawrócił całą armię z lasu i (pomimo milczenia tekstu) że oddział gnieźnieński brał udział w bitwie. 137 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 151. 135
348
rapidorum more luporum”138 [młodzieńcy polscy krzyczą: takie jest męstwo godne mężów, tak sławy trzeba szukać, a nie potajemnym rabowaniem zdobyczy i ucieczką do lasu obyczajem drapieżnych wilków]. Wojownicy Bolesława odnieśli wielkie zwycięstwo, chociaż przeciwnicy byli doskonale wyposażeni. Anonim dwukrotnie wspomniał, że dla Czechów (za drugim razem Czechów i Niemców) pancerze okazały się raczej zbędnym ciężarem niż ochroną, a hełmy służyły wyłącznie za ozdobę, nie osłaniając przed ciosami Polaków139. Wspaniałe uzbrojenie jest więc motywem podobnie ambiwalentnym, co liczba wojska. „Dworski” oręż w opisie „acies curalis” pełni funkcję komplementu poświadczającego wysoką rangę Krzywoustego. Przepyszna broń w rękach pokonanych wrogów to już tylko dodatkowy powód do hańby140. Na zakończenie opowieści kronikarz jeszcze raz pochwalił dojrzałość Krzywoustego. Kiedy wojsko czeskie zbiegło, książę zabronił swoim zapalczywym wojownikom lekkomyślnego pościgu („Bolezlauus milites impetuosos presumptuose persequi prohibebat”) w obawie, że Czesi tylko pozorują ucieczkę, chcąc wciągnąć wrogów w zasadzkę. Dopiero po rozwianiu się wszelkich wątpliwości, władca pozwolił ścigać uciekających141. W Gallowej opowieści o bitwie nad Trutiną można odnaleźć całkiem sporo szczegółów charakteryzujących „dworski oddział” Krzywoustego. Z kronikarskiej narracji wyłania się obraz grupy odróżniającej się „dworskim” uzbrojeniem od reszty wojska. Specjalny oddział miał zupełnie odmienne zadania niż inni wojownicy. Wojsko-lud wycofywało się ze zdobytymi łupami. Wojownicy dworscy powołani byli przede wszystkim do walki. W tym momencie ponownie napotykamy „mocną strukturę” narracyjną. „Acies curialis” jest tak samo wyraźnie oddzielona od reszty Polaków jak Waregowie Jarosława od nowogrodzian albo drużyna Mścisława od Siewierzan. „Młodzieńcy” Krzywoustego byli jednak „dobrzy”, ponieważ chronili inne grupy społeczne (lud, biskupów) i nie funkcjonowali ich kosztem. „Acies 138
Ibidem, s. 152. J. Banaszkiewicz, „Nadzy wojownicy”, s. 20. 140 Por. z interpretacją realistyczną – M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 240–243. 141 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 151–153. 139
349
curialis” stale towarzyszyła księciu i gotowa była za niego zginąć. Zadania przydzielane tym wyjątkowym wojownikom stanowiły niejako przedłużenie obowiązków władcy. Drużyna „dworska”142 broniła ludu i walczyła zamiast niego. Jej członków Anonim określał „iuvenes” lub „iuventus”. Pod przywództwem wielkiego władcy – a tak dziejopisarz sportretował Bolesława III – była to „młodzież oswojona”, w swych destruktywnych działaniach ukierunkowana na wrogów143. Polacy toczyli bój w sposób uporządkowany. Bitwę rozpoczęły dwa rytualne (ale i niepozbawione praktycznego waloru) rzuty włócznią wykonane przez księcia, a potem jego cześnika144. Anonim przeciwstawiał Bolesławowych młodzieńców, stojących w szyku, nieuporządkowanym Czechom, chaotycznie atakującym przeciwnika. Najmocniej widać efekt ucywilizowania młodych, wchodzących w skład „acies curialis”, dzięki konstrukcji wypowiedzi księcia i dworskich wojowników. Krzywousty, wzorem Chrobrego, określił w przemówieniu zasady zbliżającego się starcia. Miała to być walka odmienna od czeskiego obyczaju wojennego polegającego na grabieży i ucieczce145. Polscy junacy potrafili sprostać tym wysokim wymaganiom postawionym przez księcia, ponieważ przy nim kształcili się w wojowniczym rzemiośle oraz wytrwałym znoszeniu trudów, i w opowieści Anonima sprostali. Nie tylko zaatakowali i przewyższyli męstwem swoich przeciwników, ale jeszcze krzyczeli do nich, że sławy trzeba szukać w wal142
Skojarzenie „acies curialis” z drużyną wzbudzało kontrowersje. Podtrzymywali taki pogląd np.: A. Nadolski, Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego. Zarys strategii i taktyki, Łódź 1956, s. 21, przyp. 40; M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 237; K. Modzelewski, Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego, s. 179. Oponowali np.: A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna..., s. 43–44; J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma..., s. 47–48. 143 Por. z „oswajaniem” młodzieżowej „fían” w literaturze irlandzkiej. Pod piórem niektórych autorów ta groźna rozbójnicza wataha przeobrażała się w wojowników królewskich strzegących granic i ludu – J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw. The Boyhood Deeds of Finn in Gaelic Narrative Tradition, Berkeley–Los Angeles–London 1985, s. 56–57. 144 J. Banaszkiewicz, Włócznia i chorągiew, s. 9–10. 145 Anonim, komponując mowę księcia, posługiwał się zwrotami wzorowanymi na Sallustiuszowych – R.J. Kras, Dzieła Sallustiusza w warsztacie Anonima zw. Gallem, „Roczniki Humanistyczne”, L, 2000, z. 2, s. 23.
350
ce, a nie w wilczym porywaniu zdobyczy. Bolesławowi młodzieńcy osiągnęli przy księciu taką dojrzałość, że słowem i czynem pouczali Czechów, jak prowadzić wojnę po męsku. Na koniec, po zwycięstwie, potrafili posłuchać rozkazu Krzywoustego i powstrzymać się od natychmiastowego pościgu za uciekającym wrogiem. „Acies curialis”, formacja wyróżniająca się na tle reszty wojska, wraz ze swym władcą-wodzem prowadziła „wojnę królewską”. Aby lepiej zrozumieć odżegnanie się polskich młodzieńców z oddziału dworskiego od walki w stylu drapieżnych wilków, czyli typowo młodzieńczego, trzeba ponownie przywołać Tacytową opowieść o Chattach. Ludzie z tego plemienia mieli twardsze ciała i zapalczywsze dusze niż inni Germanie146. Ponadto zbiorowo i permanentnie praktykowali zwyczaj, którego u innych dochowywali jedynie najśmielsi junacy147. W dalszym ciągu rozdziału 31 Tacyt – jak możemy się domyślać – zreferował przebieg wojowniczej inicjacji u wszystkich Germanów. Dorastający młodzieńcy zapuszczali włosy i brody. Ścinali je dopiero po zabiciu pierwszego wroga i zdobyciu jego broni. „Super sanguinem et spolia revelant frontem”148 [Nad krwią i zdobyczą149 odsłaniają twarz] – jak to ujął Tacyt – i z odsłoniętym obliczem stawali się godni ojczyzny oraz rodziców. Ci, którzy nie zabili nieprzyjaciela, bo byli zbyt nieudolni, tchórzliwi albo leniwi, na zawsze pozostawali niechlujni. Najmężniejsi natomiast, oprócz długich włosów oraz bród, nosili żelazny pierścień – widoczny znak hańby – który zdejmowali po zadaniu śmierci wrogowi. „Plurimis Chattorum hic placet habitus, iamque canent insignes”150 [Licznym Chattom odpowiada taki wygląd i siwieją naznaczeni]. W tym zdaniu Tacyt określił zasygnalizowaną na początku rozdziału odmienność obyczaju chattyjskiego. Chattowie nigdy nie ścinali włosów ani bród. Zawsze wyglądali jak junacy w trakcie wojowniczej inicjacji. Naznaczając się w ten sposób, sami stawiali siebie raz na zawsze poza 146
P. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 30, s. 84. Ibidem, rozdz. 31, s. 84. 148 Ibidem. 149 Tomasz Płóciennik tłumaczy „super sanguinem et spolia” jako „nad zdartą z wroga, skrwawioną zbroją” – ibidem, s. 85. 150 Ibidem, s. 84. 147
351
nawiasem dorosłego społeczeństwa, upodabniali się do wszelkiego rodzaju wyrzutków ze zorganizowanej społeczności: młodych, tchórzy czy pohańbionych151. Przypisany Chattom obyczaj czynił ich „wiecznymi młodzieńcami”. W związku z tym otwierali każdą bitwę, w której brali udział, i walczyli w pierwszym szeregu152. Te typowo młodzieńcze cechy łączyły się z innymi, zupełnie zaprzeczającymi standardom opisu grupy młodzieżowej153. U Chattów bowiem można było spotkać – co Tacyt stwierdzał z nieukrywanym podziwem – „multum, ut inter Germanos, rationis ac sollertiae: praeponere electos, audire praepositos, nosse ordines, intellegere occasiones, differre impetus, disponere diem, vallare noctem, fortunam inter dubia, virtutem inter certa numerare, quodque rarissimum nec nisi Romanae disciplinae concessum, plus reponere in duce quam in exercitu. Omne robur in pedite, quem super arma ferramentis quoque et copiis onerant: alios ad proelium ire videas, Chattos ad bellum. Rari excursus et fortuita pugna. equestrium sane virium id proprium, cito parare victoriam, cito cedere: velocitas iuxta formidinem, cunctatio propior constantiae est”154 [wiele, jak na Germanów, rozsądku i biegłości: wybranych stawiać na czele, słuchać ustanowionych, znać szyki, poznawać sposobności, odwlekać atak, działać w dzień, obwarowywać się nocą, szczęście między wątpliwe, męstwo między pewne zaliczać i co najrzadsze – nie inaczej jak poddane rzymskiej dyscyplinie – więcej polegać na wodzu niż na wojsku. Cała siła w piechocie, którą obciążają nie tylko bronią żelazną, ale także zapasami: innych widzisz idących do bitwy, Chattów na wojnę. Rzadkie wypady i przypadkowa walka. Rzeczywiście to jest właściwością konnych mężów: szybko odnieść zwycię151 Ibidem; J.H. Grisward, Archéologie de l’épopée médiévale. Structures trifonctionnelles et mythes indo-européens dans le cycle des Narbonnais, Paris 1981, s. 201. Por. z motywem bandy „wiecznych młodzieńców” pod wodzą Finna w literaturze irlandzkiej – J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw, s. 62–63. 152 P. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 31, s. 84. 153 Sprzeczności w opisie Chattów dostrzegł – J. Kolendo, Komentarze, [w:] P. Cornelius Tacitus, Germania, wyd. i tłum. T. Płóciennik, J. Kolendo, Poznań 2008, s. 141. 154 P. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 30, s. 84.
352
stwo, szybko uciec, szybkość zbliża się do strachu, zwłoka właściwsza jest stałości]155. Wszelkie umiejętności wojenne przypisane przez Tacyta Chattom można by odnieść do Rzymian156. Męstwo ujęte w karby dyscypliny – czyli bezwzględne posłuszeństwo wybranemu wodzowi, unikanie działań pochopnych, drobiazgowe przygotowywanie się do wojny, ciągnięcie ze sobą taborów, dobre uzbrojenie, walka w dzień, zabezpieczanie się przed atakiem w nocy, wstręt do ucieczki są niewątpliwie cywilizowanymi formami działań wojennych. Chattowie stanowią więc ideał wojska: łączą młodzieńczy zapał do bitwy z umiłowaniem porządku, rozwagi, otwartej walki. Tak samo skonstruowany został obraz młodzieńców z „acies curialis” otaczających Krzywoustego. Podporządkowani swojemu księciu, wraz z nim inicjowali bój z Czechami. Jednocześnie okazują się odpowiednio uzbrojonymi zwolennikami walki twarzą w twarz. W oddziale panowała dyscyplina, dzięki której książęcy rozkaz powstrzymania się od pogoni za wrogiem został wysłuchany. Niemal wszystkie elementy, z których Gall Anonim budował opowiadanie o więzi łączącej Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego z najbliższymi im wojownikami, odnaleźć można w latopisarskiej historii wyprawy Światosława na Bułgarię i Grecję. W tradycji ruskiej właśnie na Bałkanach sława kniazia rozbłysła najmocniej. Ważnym szczegółem fabuły wydaje się przedstawienie całej dziesięciotysięcznej armii Światosława w kategoriach jego drużyny. Narracja uwydatnia w ten sposób charyzmę władcy, dla którego wszyscy uczestnicy wyprawy stali się wspólnotą bliskich mu wojowników. Dziesięć tysię155
Por. znacznie lepszy literacko przekład Tomasza Płóciennika, ibidem, s. 85: „wiele, jak na Germanów, rozsądku i pomysłowości: umieją wybrać przełożonych, wybranych słuchać, zachowywać szyk, wyczuć okazję, odroczyć atak, rozplanować dzień, obwarować się nocą, pomyślność poczytywać za coś niepewnego, a męstwo za rzecz niezawodną – co wielce rzadkie i znane tylko rzymskiej dyscyplinie – bardziej zdawać się na wodza niż na wojsko. Cała ich siła spoczywa w piechocie, którą prócz uzbrojenia obciążają różnym sprzętem i zapasami: innych widzisz, jakby szli na bitwę, Chattów – jakby na wojnę. Rzadkie są u nich wypady i przypadkowe potyczki. Właściwość to raczej konnicy szybko osiągać zwycięstwo i szybko ustąpić: pośpiech jest towarzyszem niepokoju, zwlekanie idzie w parze ze stałością”. 156 J. Bazelmans, Conceptualising early Germanic political structure, s. 99.
353
cy wojska, to – zdawałoby się – bardzo dużo. Ponieważ jednak żelazna reguła heroicznego zwycięstwa kazała opisywać triumf mniej licznych nad znacznie liczniejszymi, na kartach latopisów kniaź musiał zmierzyć się z dziesięciokrotnie większą armią grecką157. Tekst ruski dobrze oddaje ambiwalencję liczby wojowników jako szczegółu budującego opowieść. Patrząc z różnych punktów widzenia, ta sama drużyna Światosława była raz wielka, raz mała. Przed podobnym problemem stanął Gall Anonim. Bolesław Chrobry na Ruś wkroczył z ogromną armią. Kiedy jednak (już po wycofaniu się z Kijowa) doszło do bitwy, dziejopisarz tak poprowadził opowieść, aby przy królu pozostała tylko garstka wojowników wobec niemal sto razy większych sił wroga158. Ideowe przesłanie fabuły tego typu Anonim wyjaśnił gdzie indziej. Kazimierz Odnowiciel, w przemówieniu przez bitwą z Pomorzanami, stwierdził: „Multitudo non facit victoriam / Sed cui Deus dedit suam gratiam”159 [Mnogość nie czyni zwycięstwa, / lecz to, komu Bóg dał swoją łaskę]. Na inny aspekt zwrócił uwagę Wincenty Kadłubek. W mowie przed walką z Rusinami Bolesław Chrobry przypominał wojownikom, że w mniejszej grupie lepiej widać indywidualną dzielność160. Niemniej poza polem bitwy wielkiemu władcy wypadało oczywiście mieć wielką armię. Świadczy o tym najmocniej pochwała liczebności wojsk Chrobrego, napisana przez Anonima jako osobna część panegiryku ku czci wielkiego króla. Plura itaque sunt et maiora gesta Bolezlaui, quam a nobis possint describi, vel etiam nudis sermonibus enarrari. Nam quis arithmeticus satis certo numero ferratas eius acies valeat computare, nedum etiam describendo victorias et triumphos tante multitudinis recitare. De Poznan namque mille CCCo loricati milites cum IIIIor milibus clipeatorum militum; de Gneznen mille quingenti loricati et quinque milia clipeatorum; de Wladislau castro octingenti loricati et duo milia clipeatorum; de Gdech CCCo loricati et duo milia clipeatorum. / Hii omnes fortissimi / Et ad bella doctissimi / magni Bolezlaui tempore procedebant. De aliis vero civitatibus et castellis et nobis longus et infinitus labor est enarrare et vobis fortisan fastidiosum fuerit hoc audire. Sed ut vobis 157
Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 50. Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 22–24; K. Liman, Struktura mów przed bitwą w „Kronice polskiej” Anonima Galla, „Symbolae Philologorum Posnaniensium”, VI, 1983, s. 199–200. 159 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 21, s. 47. 160 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 12, s. 42. 158
354
fastidium numerandi pretermittam numerum vobis sine numero multitudinis anteponam. Plures namque habebat rex Bolezlaus milites loricatos, quam habet nostro tempore tota Polonia clipeatos; tempore Bolezlaui totidem in Polonia fere milites habebantur, quot homines cuiusque generis nostro tempore continentur161 [Tak liczne są czyny Bolesława i zbyt wielkie, by mogły być przez nas opisane lub gołymi słowami opowiedziane. Bowiem który arytmetyk wystarczająco pewną liczbą mógłby policzyć jego żelazne oddziały, a tym bardziej podyktować, aby były zapisane zwycięstwa i triumfy takiej mnogości. Z Poznania mianowicie tysiąc trzystu pancernych z czterema tysiącami wojowników z tarczami; z Gniezna tysiąc pięciuset pancernych i pięć tysięcy tarczowników; z grodu Władysławia ośmiuset pancernych i dwa tysiące tarczowników; z Giecza trzystu pancernych i dwa tysiące tarczowników. Ci wszyscy najmocniejsi i najlepiej wyszkoleni do wojny w czasach wielkiego Bolesława występowali. O innych zaś miastach i grodach opowiadać i dla nas jest długą i nieskończoną pracą i dla was może zbyt wstrętnym byłoby tego słuchać. Lecz skoro oszczędzam wam wstrętnego wyliczania, podam wam liczbę wielości bez liczby. Bowiem tylu miał król Bolesław pancernych wojowników, ilu cała Polska ma w naszych czasach tarczowników; w czasach Bolesława prawie tylu było w Polsce wojowników, ilu w naszych czasach jest ludzi wszelkiego rodzaju162].
„Rejestr stanów liczebnych” oddziałów Chrobrego rozpoczyna się ścisłym powiązaniem mnogości wojska z wielością zwycięstw. Im więcej zbrojnych, tym więcej słynnych triumfów monarchy, które ze względu na swą wielką ilość są nie do opisania. Także wojownicy króla okazują się niepoliczalni. Według Galla nawet człowiek zawodowo zajmujący się rachowaniem nie byłby w stanie zsumować niemal nieskończonych zasobów ludzkich armii Bolesława. Nieco wcześniej, w poprzednim rozdziale, dziejopisarz podobnymi słowami dał wyraz bezprzedmiotowości prób policzenia Rusinów poległych w walce z Chrobrym: „Nec est nostre facultatis recitare, quantas strages sibi resistentium ibi fecit, neque quisquam valet hostium peremptorum milia certo numero computare, quos constabat ad prelium sine 161
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 8, s. 25–26. Флоря, Два портрета идеальных правителей..., s. 22. Inaczej J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma..., s. 37–39. Imputując Gallowi znajomość liczby ludności Polski w XII w. (wedle szacunków Henryka Łowmiańskiego), Jerzy Dowiat uznał, że kronikarz nie mógł przecież przypisywać Chrobremu ponadmilionowej armii. Dlatego proponował inne rozumienie zwrotu „homines cuiusque generis”. Miałby on oznaczać pieszych i konnych wojowników łącznie, a nie wszystkich ludzi w państwie Krzywoustego. 162 Б.Н.
355
numero convenisse, paucosque superstites fuga lapsos evasisse”163 [Ani nie mamy możliwości opowiedzieć, jak wielką klęskę tam zadał tym, którzy mu się przeciwstawiali, ani nikt nie zdoła pewną liczbą obliczyć tysięcy zabitych wrogów, których, jak stawali do bitwy, nie dawało się określić liczbą, z nich nieliczni zbiegli ucieczką życie ocalili]. W passusie o armii Chrobrego, po mocnych deklaracjach niemożności arytmetyczno-narracyjnej, padają konkretne liczby wojowników z Poznania, Gniezna, Władysławia i Giecza (Gdech). Dotyczą one oddziałów kwalifikowanych ze względu na posiadane uzbrojenie, przybywających z miast i grodów niewątpliwie traktowanych w tekście jako stolice królestwa164. Wyróżniająca się broń pancernych i tarczowników, ich pochodzenie z centrum państwa, a także przydane przez kronikarza komplementy na temat wyjątkowej siły oraz umiejętności tych akurat wojowników stanowią mocne przesłanki do potraktowania wzmianki o oddziałach z Poznania, Gniezna, Władysławia i Giecza, jako literackiej prezentacji drużyny Chrobrego165. Dalszy wywód na temat roli liczb w Gallowym opisie wymaga polemiki z autorami, którzy zakładali, że zostały one mechanicznie przejęte z jakiegoś wcześniejszego, zaginionego źródła, na przykład z „liber de passione martiris” (św. Wojciecha), wspomnianego w Ge163
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 7, s. 25. Z. Dalewski, Władza, przestrzeń, ceremoniał, s. 11–40. Z tekstu wynika, że najlepsi wojownicy Chrobrego przybywali z czterech grodów („de Poznan [...] de Gneznen [...] de Wladislau castro [...] de Gdech [...] procedebant”). Wbrew tekstowi formułowana była opinia, że Gall wyliczał załogi stacjonujące w tych czterech grodach (ostatnio – T. Jurek, Geneza szlachty polskiej, s. 80). 165 A. Wędzki, Drużyna, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, W. Kowalenko, G. Labuda, T. Lehr-Spławiński, t. I, cz. 2, Wrocław–Warszawa–Kraków 1961, s. 392; H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. III, Warszawa 1967, s. 449, 462. Łowmiański tylko pancernych uważał za drużynę. Bardziej skomplikowaną segregację wyliczanych przez Galla wojowników wprowadził Michał Bogacki. „Clipeati” mieliby być „członkami formacji zawodowych, przede wszystkim drużyny”, a także „formacji możnowładczych” oraz najemnikami, natomiast „loricati” byliby pospolitym ruszeniem – M. Bogacki, Uzbrojenie wojsk monarchii wczesnopiastowskiej..., s. 295–296 (także – M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 187–188). 164
356
sta ducum... przy okazji zjazdu gnieźnieńskiego166. Nawet zwolennicy tej hipotezy przyznają, że passus z trudem poddaje się interpretacji, w myśl której jest on bezpośrednią pochodną wiarygodnego przekazu z początku XI w.167 Dosłowny (realistyczny) odczyt tekstu Galla wymusza jego korektę, ponieważ tak liczne grupy ludzi nie pomieściłyby się na stałe w grodach. Niemniej słowa dziejopisarza są raczej jednoznaczne. Poznań, Gniezno, Władysław („de Wladislau castro”) i Giecz to miejsca, z których biorą się oddziały wojska. Skoro w Gallowym opisie trzeba coś korygować, to dlaczego informację o tym, skąd pochodzili wojownicy, a nie o ich liczebności? Na to pytanie starał się odpowiedzieć Tomasz Jasiński. Poddał on zsumowaną liczbę pancernych i tarczowników dość skomplikowanym operacjom matematycznym, aby dowieść, że w Gesta ducum... (za pośrednictwem pasji św. Wojciecha) przechował się spis wojska sporządzony na potrzeby parady przed cesarzem w 1000 r.168 Filarem tezy Jasińskiego był pogląd Jerzego Dowiata na temat znaczenia słów „acies” i „legio” w tekście Anonima. Według Dowiata miałyby to być precyzyjne terminy oznaczające zawsze dokładnie określone jednostki: „acies” – oddział jazdy liczący 300 ludzi, „legio” – tysiąc pieszych. Dzięki takiemu założeniu liczby w opisie wojska Chrobrego można 166 Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 6, s. 18. Badacze ostatnio broniący tej hipotezy: M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 180–182; W. Polak, Kronika Galla Anonima a pochodzenie rodu Awdańców, [w:] Peregrinatio ad veritatem. Studia ofiarowane Profesor Aleksandrze Witkowskiej OSU z okazji 40-lecia pracy naukowej, Lublin 2004, s. 401–402; J. Strzelczyk, Bolesław Chrobry, wyd. II, Poznań 2003, s. 215; R. Barnat, Siły zbrojne Bolesława Chrobrego w świetle relacji Galla Anonima, „Przegląd Historyczny”, LXXXVIII, 1997, z. 2, s. 224, 234. Henryk Łowmiański natomiast sądził, że Gall oszacował liczbę mieszkańców czterech wymienionych grodów w czasach Krzywoustego – H. Łowmiański, Początki Polski, t. III, s. 460–463. Łowmiański uważał Gallowe dane liczbowe za całkowicie niewiarygodne. 167 Np. R. Barnat, Siły zbrojne Bolesława Chrobrego..., s. 224: „od razu należy odrzucić ewentualność stacjonowania w czterech wymienionych grodach tak znacznych sił. Sensowne jest natomiast przypuszczenie, że stanowiły one jedynie ośrodki mobilizacyjne, w których zbierało się wojsko z całego lub przynajmniej znacznej części kraju”. Zob. też A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna..., s. 47–49. 168 T. Jasiński, Czy Bolesław Chrobry lubił zagadki matematyczne?, „Świat Nauki”, sierpień 2000, 8 (108), s. 86.
357
przeliczyć na 13 „acies” pancernych i 13 „legiones” tarczowników169. Wykorzystanie wywodów Dowiata do wspierania hipotezy o przepisaniu przez Anonima stanów osobowych armii Bolesława I z zaginionego źródła wydaje się dość problematyczne. Po pierwsze dlatego, że sam Dowiat odnosił liczby Galla do wojska Krzywoustego. Według Dowiata dziejopisarz, tworząc obraz sytuacji z przełomu X i XI w., miał zastosować dwunastowieczne dane170. Po drugie, badacze zakładający, że „acies” i „legio” są terminami używanymi przez Anonima precyzyjnie, powinni uwzględnić fakt, że w opisie armii Chrobrego jest mowa wyłącznie o „acies” („Nam quis arithmeticus satis certo numero ferratas eius acies valeat computare”), nie pada natomiast określenie „legio”. Po trzecie, Dowiat pominął w swojej analizie te wszystkie przykłady posługiwania się w dziele Galla słowami „acies” i „legio”, które świadczą, że dziejopisarz traktował je jako rzeczowniki pospolite w znaczeniu: „oddział”, „szyk” itp.171 Po czwarte, dokładną liczebność jednostek jazdy i piechoty Dowiat ustalił, dzieląc liczbę wszystkich „loricati” i liczbę wszystkich „clipeati” (wzięte z Gallowego opisu wojsk Chrobrego) przez 13. Tej operacji nie wspierają dane jednoznacznie świadczące, że „acies” zawsze liczy 300 wojowników, a „legio” to niezmiennie tysiąc ludzi172. Ponadto przeprowadzony przez Dowiata podział wczesnośredniowiecznego wojska na „konnicę” i „piechotę” jest anachroniczny173. Dla mojej interpretacji tekstu Anonima najważniejsze jest, że bez względu na to, skąd Gall wziął dane zawarte w opisie wojska Chrobrego, wykorzystał je do własnych celów, to znaczy do zbudowania jednoznacznego komunikatu o potędze i wielkości króla. W związku z tym wszelkie próby odczytania ewentualnego pierwotnego kontekstu ele-
169
J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma..., s. 41–44. Ibidem, s. 43. 171 Galli Anonymi Cronica, index rerum, s. 179, 188. 172 J. Dowiat, Kilka uwag o słownictwie Galla Anonyma..., s. 42–46. 173 Dostrzegł to już T. Wasilewski, O służbie wojskowej ludności wiejskiej i składzie społecznym wojsk konnych i pieszych we wczesnym średniowieczu polskim, „Przegląd Historyczny”, LI, 1960, 1, s. 15–18. Zob. też – L. Wojciechowski, Wyprawy łupieskie..., s. 55. 170
358
mentów Gallowej konstrukcji dość mocno oddalają się od treści passusu z Gesta ducum... Dla Anonima liczby przyporządkowane poszczególnym grodom – sądząc z całości kronikarskiej wypowiedzi w analizowanym opisie – stanowiły jeden z dowodów niepoliczalności wojska wielkiego Bolesława, a nie informację, że wojowników było właśnie tylu174. Nie ma żadnych podstaw, aby przypisywać kronikarzowi racjonalny, matematyczny stosunek do danych liczbowych. Na przykład w rozdziale pierwszym księgi III Gesta ducum..., w dwóch niemal bezpośrednio po sobie następujących zdaniach, autor podał dwie zupełnie inne liczby na oznaczenie ilości Pomorzan poległych w bitwie pod Nakłem. Choć pomiędzy obydwoma zdaniami Anonim powołał się na Boga i św. Wawrzyńca jako świadków swojej prawdomówności, to raz zabitych wrogów było trzydzieści tysięcy, a raz dwadzieścia siedem175. Zresztą w dwóch opowiadaniach o tej samej bitwie padają sprzeczne (z naszego racjonalno-matematycznego punktu widzenia) dane na temat stanu liczebnego armii nieprzyjaciół. Najpierw dowiadujemy się z wierszowanego „Epilogu” III księgi, że wojsko Pomorzan liczyło 30 tysięcy wojowników176. Później, pod koniec pierwszego rozdziału III księgi, dziejopisarz powiększył rozmiar tej samej armii pogan do czterdziestu tysięcy177. Analogicznie zmienia się określenie liczebności Polaków. W „Epilogu” do walki stanęło 700 wojowników Bolesława, a w rozdziale pierwszym księgi III „mniej niż tysiąc” („militibus minus mille”)178. W opowieści o bitwie 174
K. Modzelewski, Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego, s. 181, przyp. 179. 175 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 1, s. 129. 176 Ibidem, Epilogus, s. 124. 177 Ibidem, rozdz. 1, s. 129, przyp. h oraz przyp. 2. Zróżnicowanie informacji o liczbie wojska pomorskiego pojawia się we wszystkich trzech rękopisach, przy czym rękopis heilsberski w „Epilogu” ks. III podaje jeszcze inny wariant, mianowicie 29 tysięcy – ibidem, Epilogus, s. 124, przyp. v. Zupełnie dowolne jest założenie, że Gall przesadzał tylko wtedy, kiedy podawał liczebność wojsk przeciwników książąt piastowskich – M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 180, przyp. 244. Dane na temat armii polskiej miałyby być zawsze prawdziwe. 178 Galli Anonymi Cronica, ks. III, Epilogus, s. 124 i rozdz. 1, s. 129.
359
pod Nakłem liczby nie przynoszą więc konkretnej arytmetycznej informacji. Są natomiast elementem narracji konsekwentnie potwierdzającym ogrom armii Pomorzan i szczupłość oddziału Polaków pozostającego pod grodem w dniu rozejmu. Takie samo znaczenie mają liczby we fragmencie Gesta ducum... poświęconym ogromnej ilości wojska wielkiego Bolesława. Są po prostu kolejnym sposobem wyrażenia – dość wstrętnym według Anonima – jak wielu wspaniałych wojowników posiadał monarcha. Do wątku ogromnego wojska kronikarz powrócił raz jeszcze, pod koniec opowieści o panowaniu Chrobrego: „Cum igitur tot et tantis rex Bolezlauus diviciis probisque militibus, ut dictum est, plus quam rex alius habundaret, querebatur tamen semper, quia solis militibus indigeret”179 [Chociaż więc król Bolesław miał tyle i takich bogactw i wypróbowanych wojowników, jak zostało powiedziane, więcej niż jakikolwiek inny król, zawsze jednak poszukiwał [ich], ponieważ tylko wojowników potrzebował]. Dalej następują analizowane już wzmianki: o przybyszach, którzy – jeśli sprawdzili się na wojnie – byli nazywani synami, a nie wojownikami króla, i dostawali od władcy wszystko, czego potrzebowali, oraz o pragnieniu przekupywania śmierci, żeby tylko nie zabierała Chrobremu ludzi miecza. Także w tym miejscu ogromna ilość „milites probi”, wywyższająca Bolesława ponad wszystkich innych monarchów, skojarzona została z wojownikami szczególnie bliskimi władcy. Gallowe zestawienie pancernych i tarczowników z poszczególnych grodów wydaje się wzorowane na spisie mężczyzn zdolnych do noszenia broni w plemionach Izraela, dokonanym na rozkaz Pana przez Mojżesza i Aarona w pierwszym rozdziale Księgi Liczb180 oraz na wyliczeniu hebrajskich oddziałów plemiennych, zebranych w Hebronie dla obwołania Dawida królem w 12 rozdziale Pierwszej Księgi Kronik181. Biblijną genezę może mieć także wyraźna niechęć Anonima do 179
Ibidem, ks. I, rozdz. 16, s. 35. Liber Numerorum, 1, 1–46, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. I, Stuttgart 1985, s. 176–178. 181 I Verba Dierum (Paralipomenon), 12, 23–40, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. I, Stuttgart 1985, s. 564–565. 180
360
liczenia („fastidium numerandi”)182. Kiedy bowiem król Dawid zarządził rachowanie ludności, Bóg bardzo rozsierdził się na niego, chociaż to On sam, powodowany gniewem na Izraela, nakazał przeprowadzenie spisu183. Tak czy inaczej, Gall Anonim za pomocą danych arytmetycznych chciał powiedzieć po prostu „bardzo dużo”, a także kolejnymi specyficznymi danymi – w tym wypadku nazwami miejscowymi i szczegółami uzbrojenia – wyróżnić wojowników najbliższych Chrobremu. „Spis” pancernych i tarczowników zamyka pochwała tężyzny i doświadczenia zbrojnych pochodzących z czterech wymienionych grodów. Dowiadujemy się, że ci najlepsi w czasach wielkiego Bolesława brali się właśnie stamtąd. Innych miejscowości kronikarz nie chciał wymieniać, podkreślając tym samym rangę Poznania, Gniezna, Władysławia i Giecza. Niemniej stwierdzenie istnienia innych „civitates et castella”, w domyśle – miejsc pochodzenia innych wojowników, pada w Gallowym opisie, potęgując efekt mnogości. Porachowani i bardzo liczni „loricati” i „clipeati” to tylko cząstka przeogromnej armii Chrobrego. Ponieważ Anonim uważał wyliczenie wojska za nieciekawy środek ekspresji, nie chciał pozostawić czytelnika bezradnego wobec rachunku. Pod koniec rozdziału powrócił do tej kwestii i stwierdził, że lepiej wyrażać liczbę bez liczby. Dzięki temu dowiadujemy się, że pancernych Chrobrego było tylu, ilu Polska w czasach kronikarza miała tarczowników, a liczba „milites” wielkiego króla wyposażonych w tarcze okazuje się porównywalna z liczbą wszystkich poddanych Krzywoustego184. Podobnie jak w opowieści o potyczce wojowników cesarskich z Polakami pod Bytomiem albo o pancernych, którzy uto182 Inaczej
K. Liman, Kilka uwag o topice w „Kronice polskiej” Galla Anonima, „Symbolae Philologorum Posnaniensium”, I, 1973, s. 163. Liman postrzegał zwrot jako topiczną oprawę redukcji materiału. Swój sąd opierał na: E.R. Curtius, Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, tłum. A. Borowski, wyd. II, Kraków 1997, s. 92. Curtius traktował „fastidium” jako przykład toposu skromności. 183 II Liber Samuhelis, 24, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. I, Stuttgart 1985, s. 453–455. 184 J. Strzelczyk, Bolesław Chrobry, s. 214–216. Strzelczyk tylko te dwa zdania uważał za produkt retorycznej maniery pisarskiej Galla. Liczby natomiast zostały z tej maniery wyłączone.
361
nęli z powodu lekkomyślności Bolesława Szczodrego, informacje o uzbrojeniu pełnią w fabule ważną i wyraźnie określoną funkcję. W czasach „złotego wieku” pod panowaniem wielkiego króla najlepsi „milites”, pochodzący z najważniejszych grodów, posiadali wspaniałą broń. Ponadto wojownicy Chrobrego byli niezwykle liczni. Odkąd Bolesław Szczodry, nie czekając na całe wojsko, rzucił się przez rzekę do ataku na Pomorzan, jego pancerni utonęli i zwyczaj noszenia pancerzy zanikł zupełnie. Poza tym drastycznie spadła liczba wojowników w Polsce. Czasy Krzywoustego zapowiadały jednak powrót do dawnej świetności, mierzonej wspaniałym uzbrojeniem i wielką liczebnością armii185. Gall pokazywał to za pomocą takich obrazków, jak starcie pod Bytomiem. Za panowania Bolesława III Polacy brak kolczug i szczupłość zasobów ludzkich nadrabiali męstwem. Wojenne wyczyny nielicznych, ale dzielnych wojowników Krzywoustego sprawiały, że według Anonima zwycięski książę stawał się godny purpury cesarskiej186. Wróćmy do opowieści o wyprawie Światosława na Greków. Zaczyna się ona od drugiego (w Powieści minionych lat) zdobycia Perejasławca nad Dunajem. Bułgarzy wyszli z grodu i zaczęli zwyciężać oblegającą Ruś. Kniaź przemówił wtedy do swoich wojowników: „же намъ сде пасти; потягнемъ мужьски братья и дружино”187 [Już nam tu paść, zgińmy mężnie bracia i drużyno]. W trudnej sytuacji władca namawiał własną drużynę do toczenia walki aż po bohaterską śmierć. Ludzie mający osiągnąć wysoki pułap wojowniczej cnoty jak zwykle nazywani są braćmi kniazia. Rusini tak dziarsko wzmogli swoje wysiłki, że do wieczora Światosław odniósł zwycięstwo i zdobył gród. Natychmiast po pokonaniu Bułgarów władca Rusi posłał do Greków, zapowiadając: „Хочю на вы ити и взяти градъ вашь яко и сей”188 [Chcę na was iść i wziąć wasz gród tak jak ten]. Wojna z cesarzem, 185
W. Polak, „Gesta” Gallowe a kultura oralna, [w:] Tekst źródła, krytyka, interpretacja, red. B. Trelińska, Warszawa 2005, s. 66–68. 186 O innych elementach Gallowej narracji, poświadczających zbliżający się powrót „złotego wieku” pod panowaniem Krzywoustego – R. Michałowski, „Restauratio Poloniae” w ideologii dynastycznej Galla Anonima, s. 471–478. 187 Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 50. 188 Ibidem.
362
podobnie jak kilka poprzednich wypraw kniazia, zaczęła się od poinformowania przeciwnika o zamiarze ataku. Światosław uprzedzał, że uderzy prosto na Konstantynopol. Trudno inaczej rozumieć ogólną wzmiankę o greckim grodzie, który miał być wzięty jak Perejasławiec – stolica bułgarska. Grecy odpowiedzieli podstępnie. Dowiadujemy się tego z latopisarskiego komentarza, obnażającego grecką kłamliwość, taką samą w czasach Światosława jak i dziś (czyli w momencie spisania opowieści). Oszukańcza deklaracja cesarza polegała na propozycji zapłacenia dani na głowę ruskiego wojownika. W ten sposób grecki władca pragnął się dowiedzieć, ilu jest Rusów189. Powieściowa narracja precyzyjnie buduje wizerunek kniazia. Wypowiadając wojnę Grekom, Światosław potwierdził się jako wielki monarcha. Nie da się natomiast tego samego powiedzieć o cesarzu. Swoją konfrontację z Rusinem zaczął od oszustwa, kalającego majestat monarszy. Skoro zasady zostały złamane przez Greka, Światosław także skłamał, mówiąc, że posiada dwa razy więcej wojska, niż posiadał190. Kłamstwo kniazia służyło drużynie. Gdyby cesarz dotrzymał słowa, wojownicy ruscy wzięliby dwukrotnie większą dań. Grecy jednak, zamiast zapłacić, wysłali przeciw Światosławowi stutysięczną armię – dziesięciokrotnie większą od wojska ruskiego. Strach zapanował wśród Rusi na widok nieprzeliczonych szeregów wroga. Kniaź wygłosił więc dłuższe przemówienie. „Уже намъ нѣкамо ся дѣти, волею и неволею стати противу; да не посрамимъ землѣ Рускиѣ, но ляжемъ костьми мертвыи бо срама не имамъ. Аще ли побѣгнемъ, срамъ имамъ. Не имамъ убѣжати но станемъ крѣпко, азъ же предъ вами поиду: аще моя глава ляжетъ то промыслите собою”191 [Już nie mamy gdzie się podziać, chcemy czy nie, stańmy przeciw nim; tak nie zhańbimy ziemi ruskiej, jak złożymy swoje kości martwi, to nie dotknie nas hańba. Jeśli uciekniemy, będziemy zhańbieni. Nie uciekajmy, ale stańmy krzepko, a ja pójdę przed wami: jak złożę moją głowę, to pomyślcie o sobie]. Światosław, zgodnie z kanonem przemówień wielkich wodzów, przypomniał zasady honorowej walki. Proponował 189
Ibidem. Ibidem; W.K. Hanak, The Infamous Svjatoslav, s. 138–151 http://www.deremilitari.org/RESOURCES/ARTICLES/hanak.htm (15.09.2007). 191 Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 50. 190
363
bitwę na śmierć i życie zamiast ucieczki, która przyniosłaby Rusi hańbę. Przywołanie identyfikacji z ziemią ruską to ważny element pozwalający odróżnić drużynę władcy od młodzieżowej, najemnej, rozbójniczej czy innej watahy, która nie poczuwała się do bliższych związków z jakąkolwiek ojczyzną, plemieniem albo rodziną192. Ponadto kniaź zaproponował, że poprowadzi natarcie, idąc przed szeregiem swoich wojowników. Trudno o bardziej rygorystyczne spełnienie wodzowskiego obowiązku. Troska o drużynę kazała Światosławowi polecić swoim ludziom, aby po jego śmierci ratowali się z opresji. Władca zasugerował, że jeśli polegnie, wspólnota jego wojowników przestanie istnieć. Rusini, odpowiadając monarsze, wynieśli więź spajającą drużynę na jeszcze wyższy poziom: „Идеже глава твоя, ту и свои главы сложимъ”193 [Gdzie twoja głowa, tam i swoje głowy złożymy]. Obowiązkiem wojowników drużyny idealnej jest zginąć dokładnie tam, gdzie poległ wódz194. Podobnego przykładu dostarcza Ammian Marcelin. Kiedy potężny król Alamanów, Chonodomar, dostał się do niewoli rzymskiej, „comitesque eius ducenti numero et tres amici iunctissimi, flagitium arbitrati post regem vivere, vel pro rege non mori, si ita tulerit casus, tradidere se vinciendos”195 [Towarzysze jego w liczbie dwustu i trzech najbliższych przyjaciół uważali za hańbę żyć po królu albo dla króla nie zginąć, skoro tak sprawił los, oddali się w niewolę]. U Ammiana wojownicy – „comites” Chonodomara nie uważali życia po śmierci wodza za życie i woleli zginąć albo pójść w niewolę wraz nim. Upodobnili się tym samym do trójki najbliższych przyjaciół króla196. Passus poświad192
J.F. Nagy, The Wisdom of the Outlaw, s. 5, 18–21, 45. Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 50. 194 O funkcjonowaniu tego ideału w literaturze starogermańskiej – J. Harris, Love and Death in the “Männerbund”. An Essay with Special Reference to the “Bjarkmál” and “The Battle of Maldon”, [w:] Heroic Poetry in the Anglo-Saxon Period. Studies in Honor of Jess B. Bessinger Jr., wyd. H. Damico, J. Leyerle („Studies in Medieval Culture” 32), Kalamazoo 1993, s. 95–101. 195 Ammianus Marcellinus, t. I, ks. XVI, rozdz. 12 (60), s. 296; H.J. Hummer, The fluidity of barbarian identity: the ethnogenesis of Alemanni and Suebi, AD 200–500, „Early Medieval Europe”, 7, 1998, 1, s. 8–12. 196 Trudno powiedzieć, dlaczego passus z dzieła Ammiana miałby świadczyć o rozwarstwianiu się drużyny, tak – za Borysem Grekowem – A.F. Grabski, Polska 193
364
cza, że ofiarna przyjaźń i potrzeba stałego kontaktu z królem-wodzem były elementami literackiego wzorca „comitatus”, rozpowszechnionymi w czasie i przestrzeni. Aby lepiej uchwycić, jak funkcjonuje motyw wiernych towarzyszy w fabule, odwołam się do przykładu negatywnego: Kosmasowej opowieści o niewiernych „milites” Sobiesława. Kronikarz umieścił ją pod rokiem 1113, kiedy bohater opowiadania był jeszcze tylko młodszym bratem panującego księcia Władysława I, dobijającym się dopiero samodzielnego władztwa w Czechach. Tę niepewną sytuację juniora zdestabilizowała plotka, że komes pałacowy Wacek doradza władcy uwięzienie brata. Jakby na potwierdzenie wieści, w tym samym momencie przyszło do Sobiesława wezwanie na dwór książęcy. Junior przygotował zasadzkę. Wziąwszy prawie trzystu wojowników, większość z nich ukrył, a do Władysława pojechał z nielicznymi. Po obiedzie książę udał się do Wyszehradu i rozkazał młodszemu bratu podążyć za sobą. Sobiesław, korzystając z okazji, poprosił Wacka o rozmowę podczas podróży. W jej trakcie z ukrycia wyskoczyli ludzie juniora i zamordowali komesa, który – jak twierdził Kosmas – był całkowicie niewinny. Sobiesław postanowił uciec przez Serbię (Łużycką) do Polski, ale po drodze spotkał przeciwnika podstępniejszego od siebie. Erkembert, zarządca grodu Donin, udał przyjaźń, obiecał protekcję u cesarza, wszystko po to, aby uciekinier dał się zaprosić z kilkoma tylko towarzyszami na posiłek w grodzie. Kiedy brama się zamknęła, separując Sobiesława od reszty oddziału, książę został uwięziony197. „Videntes autem milicie contubernales dominum suum fraude captum diffugiunt alii in Poloniam, alii reversi sunt in Boemiam”198 [Wojskowi towarzysze widząc, że ich pan zdradą pochwycony, uciekli – jedni do Polski, inni wrócili do Czech]. sztuka wojenna..., s. 27–28; M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 100– 101. Traktowanie zwrotu „amici iunctissimi” jako terminu oznaczającego „bliższą drużynę”, a nie dosłownie („najbliżsi przyjaciele”), jest nieuzasadnionym zabiegiem interpretacyjnym. Podobnie arbitralne rozumienie słowa „amici” – K. Skalski, Drużyna przyboczna władców zachodniosłowiańskich, [w:] Z dziejów średniowiecznej Europy Środkowowschodniej, red. J. Tyszkiewicz, „Fasciculi Historici Novi”, t. II, Warszawa 1998, s. 20–21. 197 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 39, s. 211–212. 198 Ibidem, s. 212.
365
W opowiadaniu o zabójstwie komesa Wacka zachowanie wojowników Sobiesława wydaje się naturalną konsekwencją nikczemnego postępowania ich pana. Podstępny zabójca dający wiarę fałszywym plotkom nie może mieć prawdziwej, czyli wiernej drużyny. „Contubernales” Sobiesława nadają się tylko do pomocy w zabójstwie i dlatego nie są w stanie podjąć żadnej akcji przeciwko Erkembertowi ani nawet czekać pod Doninem na swojego księcia. Jaki pan, tacy słudzy – takie chyba jest przesłanie tej opowieści199. Wróćmy do kampanii bałkańskiej opisanej w Powieści minionych lat. Kiedy Światosław zdeklarował się jako doskonały władca, a jego wojsko obiecało być idealną drużyną, pokonanie stutysięcznej armii greckiej okazało się czystą formalnością. Zwycięski kniaź poszedł na Carogród. Na przedpolu bizantyńskiej stolicy doszło do wypróbowania ruskiego władcy za pomocą różnego rodzaju darów200. Światosław, demonstrując lekceważenie bogactw i umiłowanie broni, potwierdził swój twardy, waleczny i władczy charakter201. W latopisie nowogrodzkim pojawił się przy tej okazji dodatkowy szczegół, znakomicie uzupełniający główny temat opowieści. Kiedy złoto i pawłoki od cesarza położono przed Światosławem, kniaź, nie patrząc na kosztowności, powiedział otrokom: „возмѣте, кому что будет. Они же поимаша”202 [Weźcie, kto co uważa. Oni zaś wzięli]. Władca gardzący drogocennymi przedmiotami bierze je tylko po to, aby natychmiast rozdać swoim wojownikom. W narracji Powieści minionych lat greckie dobra także zostają rozdysponowane między ludzi Światosława. Cesarz, pokonany w bitwie i utwierdzony w przekonaniu, że przeciwnik ma wyjątkowo wojowniczą osobowość, przystał na dań. Wypłacono ją w określonej ilości przypadającej na głowę każdego ruskiego wojownika. Takie same części daniny kniaź wziął w imieniu poległych, zapowiadając, że przekaże je ich rodzinom. Troska o wojsko nie ustała wraz z zawarciem pokoju. Po powrocie do Perejasławca nad Dunajem Światosław, „Видѣвъ же мало дружины своея, рече в собѣ: Еда како прельстивше 199 Por. z analogiami występującymi w źródłach ruskich – Т. Вилкул, „Людье” и князь в конструкциях летописцев..., s. 270. 200 Epizod przeanalizowany w rozdz. III. 201 Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 50–51. 202 Новгородская первая летопись..., s. 122.
366
изъбьють дружину мою и мене, бѣша бо многи погибли на полку. И рече: поиду в Русь, приведу боле дружины”203 [Widząc, że ma mało swojej drużyny, powiedział do siebie: Jeszcze jak przechytrzą, to zabiją drużynę moją i mnie, ponieważ liczni polegli na wyprawie. I powiedział: pójdę na Ruś i przyprowadzę więcej drużyny]. Prawdziwie monarsza obawa o armię i siebie wiązała się z potrzebą trwalszego pokoju między kniaziem a cesarzem. Tak zapewne rozumował redaktor Powieści minionych lat, który w tym miejscu wstawił tekst traktatu zawartego przez Światosława z Grekami opatrzony opowiadaniem o bezpośrednich okolicznościach zawarcia umowy. Jeżeli rekonstrukcja starszego zwodu latopisarskiego jest właściwa, pierwotnie, zaraz po zdaniu oddającym książęcą troskę o drużynę, następowała informacja o morskiej wyprawie na północ204. Kiedy Ruś na statkach opuściła Perejasławiec nad Dunajem i dopłynęła w pobliże progów Dnieprowych, wojewoda Sweneld ostrzegł Światosława przed Pieczyngami, proponując, aby resztę drogi władca odbył na koniu naokoło miejsca spodziewanej zasadzki. Kniaź odmówił. Tymczasem Pieczyngowie, podjudzeni przez mieszkańców Perejasławca, obsadzili progi. Światosław musiał zimować w Białobereżu. W obozie ruskim zapanował głód. Z nastaniem wiosny kniaź wyruszył na północ. Przy progach chan pieczyński Kuria napadł go i pokonał. Pieczyngowie zrobili sobie kielich z czaszki poległego Światosława. Sweneld natomiast bezpiecznie wrócił do Kijowa205. Przekaz ideowy ostatniego aktu dramatycznej historii Światosława – zwłaszcza jeśli uwzględnić hipotetyczny pierwotny kształt latopisu – jest wyrazisty. Dbałość kniazia o drużynę odgrywała nadrzędną rolę w opowieści o podróży z Perejasławca ku progom na Dnieprze i tłumaczy, dlaczego władca odrzucił propozycję wojewody, który 203
Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 51. Nieporozumieniem jest interpretacja tego fragmentu zaproponowana przez Henryka Łowmiańskiego. Według tego badacza „mała drużyna” z wypowiedzi kniazia miałaby oznaczać drużynę „właściwą”, czyli „instytucjonalną”, podczas gdy resztę wojska miał prowadzić Sweneld – H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 173. 204 И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 77–78. 205 Повесть временных лет, lata 6479–6480 (971–972), s. 52–53.
367
zresztą w tym fragmencie narracji został konsekwentnie oddzielony od kniazia i niejako usamodzielniony. Światosław nie chciał wracać na koniach, ponieważ musiałby opuścić drużynę. Wolał pozostać ze swoimi ludźmi mimo śmiertelnego zagrożenia ze strony Pieczyngów, zawczasu przewidzianego przez Swenelda206. Do takiej interpretacji skłania porównanie okoliczności odwrotu Światosława z powieściową historią wyprawy Włodzimierza, syna Jarosława Mądrego, na Carogród w 1043 r. Stary władca posłał przeciwko Grekom potężne wojsko. Województwo („воеводьство”) powierzył Wyszacie, który najwyraźniej został wojewodą młodego kniazia. W ekspedycji wziął także udział wojewoda Jarosława Iwan Tworymirycz207. Podczas żeglugi po Morzu Czarnym straszliwa burza rozbiła okręty ruskie, w tym statek Włodzimierza. Kniaź zaokrętował się na łódź wojewody Iwana. Natomiast sześć tysięcy wojowników ruskich nie miało czym płynąć. Postanowili więc wracać na Ruś lądem. Nie było z nimi jednak nikogo z drużyny kniazia. Na dowódcę sześciu tysięcy rozbitków zaofiarował się Wyszata, mówiąc: „Аще живъ буду, то с ними, аще погыну то с дружиною”208 [Jak żywy będę, to z nimi, jak zginę, to z drużyną]. Cesarz Monomach na wieść o nieszczęściu, które dotknęło wrogów, wysłał swoją flotę wojenną przeciw Rusi. Włodzimierz, widząc grecki pościg, zawrócił wraz z drużyną i pokonał cesarskie okręty, po czym szczęśliwie dopłynął do Kijowa. Znacznie mniej szczęścia miał Wyszata. Jego samego oraz cały oddział rozbitków pojmali Grecy i poprowadzili do Konstantynopola. Wielu wojow206
W.K. Hanak, The Infamous Svjatoslav, s. 138–151 http://www.deremilitari. org/ RESOURCES/ARTICLES/hanak.htm (15.09.2007). Hanak inaczej tłumaczył odrzucenie rady Swenelda: „Perhaps Svjatoslav rejected this plan because the Varangians were not good horsemen and because they loved the sea and the dangers that it posed”; И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 166– 167. Danilewski, posługując się paralelami biblijnymi, uznał, że w latopisarskiej konstrukcji opowieść o śmierci Światosława pełni funkcję słusznej kary, która spadła na kniazia za nieposłuszeństwo wobec matki. 207 To pomnożenie wojewodów bywało interpretowane jako świadectwo zepsucia tekstu – А.Л. Никитин, Основания русской истории, http://www.gumer.info/bibliotek_Buks /History/nikit/07.php (4.06.2008). 208 Повесть временных лет, rok 6551 (1043), s. 104.
368
ników ruskich oślepiono. Niefortunny wojewoda powrócił do ojczyzny dopiero po trzech latach209. Opowieść o wyprawie Włodzimierza Jarosławowicza na Carogród toczy się tak, aby nie było wątpliwości, że zły los Wyszaty był karą za jego niewłaściwą postawę210. Wniosek ten wypływa z zestawienia prognozy własnej przyszłości – wypowiedzianej przez wojewodę – z dalszym biegiem wydarzeń. Los zakpił sobie z Wyszaty. Drużyna kniazia szybko pożeglowała do domu, po drodze odnosząc efektowne zwycięstwo, jedyne w trakcie tej kampanii. Rozłąka z druhami i Włodzimierzem, rzekomo skazanymi na klęskę i śmierć, oraz wybór pozornie bezpieczniejszej drogi powrotu srodze zemściły się na Wyszacie211. Kniaź natomiast zachował się po bohatersku, ponieważ działał razem z drużyną. Grupa skupiona wokół wodza powinna być wspólnotą losu i honoru212. Te składniki średniowiecznego ideału drużyny mają starożytne korzenie. Tacyt przypisał germańskiemu „comitatus” następujące właściwości: „Cum ventum in aciem, turpe principi virtute vinci, turpe comitatui virtutem principis non adaequare. iam vero infame in omnem vitam ac probrosum superstitem principi suo ex acie recessisse: illum defendere, tueri, sua quoque fortia facta gloriae eius assignare praecipuum sacramentum est: principes pro victoria pugnant, comites pro 209
Ibidem. To spostrzeżenie osłabia hipotezę D.S. Lichaczewa o przemożnym wpływie tradycji rodu Wyszaty na Powieść. Według Lichaczewa powieściowe wzmianki o wszystkich przedstawicielach tego rodu miały być przesadnie pochwalne – Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), s. 14–16. Pomysł Lichaczewa podjął ostatnio О.С. Москаленко, Усні перекази Вишатичів у „Повісті временних літ”, „Вістник Київського інституту Слов’янський університет”, 12, Історія, Київ 2002, s. 179–180. Pojawiające się w literaturze naukowej argumenty przeciwko hipotezie Lichaczewa zebrał ostatnio – И.Н. Данилевский, Повесть временных лет: герменевтические основы..., s. 87. 211 Inaczej Н.И. Милютенко, Летописание Ярослава Мудрого (Древнейший свод), „Rossica Antiqua”, 2006, s. 162. Miliutenko uważała, że latopisarz wychwalał w tym miejscu męstwo Wyszaty. 212 P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 167–170; W. Peltz, Wierność rycerska na Rusi, [w:] Etos rycerski w Europie Środkowej i Wschodniej X–XV w., Zielona Góra 1997, s. 47. 210
369
principe. [...] magnumque comitatum non nisi vi belloque tueare; exigunt enim principis sui liberalitate illum bellatorem equum, illam cruentam victricemque frameam; nam epulae et quamquam incompti, largi tamen apparatus pro stipendio cedunt. materia munificentiae per bella et raptus”213 [Gdy przyjdzie do bitwy214, hańbą dla wodza w męstwie być zwyciężonym, hańbą dla drużyny wodzowi męstwem nie dorównać. Już zaś niesławą na całe życie i hańbiącą potomstwo jest wodza swego w bitwie odstąpić; jego bronić, ochraniać, swoje zaś mężne czyny do jego sławy dodać jest główną zasadą świętej przysięgi; wodzowie dla zwycięstwa walczą, wojownicy dla wodza. [...] Wielką drużynę nie inaczej utrzymywać jak przemocą i wojną. Wymagają bowiem hojności od swego wodza: jakiegoś bojowego konia, jakiejś skrwawionej i zwycięskiej włóczni; bowiem ucztę i pewne proste, lecz bogate dobra za zapłatę biorą. Podstawą hojności wojna i napad]. Tacyt postrzegał barbarzyński „comitatus” jako grupę wojowników określoną przez autorytet i osobowość wodza. To „princeps” zwycięża. Jego „comites” natomiast walczą dla niego, nie dla zwycięstwa jako takiego. Indywidualność wojowników rozpływa się w drużynie, aby upiększyć majestat wodza. Dlatego „comites” z Germanii pragną mężnymi czynami ubogacić sławę swojego pana215. 213 P.
Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 14, s. 72. Na tym fragmencie najmocniej opierają się klasyczne definicje drużyny. Zob. np.: П.С. Стефанович, Германская дружина и попытки сравнения ее со славянской дружиной, s. 206. 214 Tomasz Płóciennik tłumaczy ten fragment: „Gdy przychodzi stanąć w szyku” – P. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 14, s. 73. 215 Por. z poglądem Jurija Łotmana o funkcjonującej w staroruskiej literaturze hierarchii pojęć: „cześć” (rozumiana przede wszystkim materialnie), o którą wojownicy drużyny walczą dla siebie, i „sława”, o którą wojownicy drużyny walczą dla swojego kniazia – Ю.М. Лотман, Об оппозиции «честь» – «слава» в светских текстах Киевского периода, „Учёные записки Тартусского государственного университета. Труды по знаковым системам”, t. III (198), Тарту 1967, s. 100–112. Punktem wyjścia wywodu Łotmana było wyrażenie dwa razy powtórzone w Słowie o wyprawie Igora: „ищучи себе чти, а князю славѣ” – Ироическая пснь о поход на Половцовъ удльнаго князя Новагорода-Сверскаго Игоря Святославича, писанная стариннымъ русскимъ языком вһ исход XII столтiя съ переложенїемъ на употребляемое нын нарчїе, Москва 1800; reprint w: Słowo o wyprawie Igora, red. P. Sławiński, Sandomierz 2008, s. 46, 48 (8, 10). Wywód Łotmana został gruntownie skrytykowany przez Piotra Stefanowicza: П.С. Стефанович, Древнерусское понятие
370
Według Tacyta obowiązkiem germańskiego „princepsa” względem „comites” była alimentacja – karmienie, utrzymywanie, wyposażanie. Trudno tę cechę relacji wodza z wojownikiem traktować wyłącznie, albo nawet przede wszystkim, w kategoriach zapłaty za usługi czy „logistyki” niezbędnej do funkcjonowania oddziału216. Tacyt wyraźnie zaznaczył symboliczne znaczenie jednego z przedmiotów zwyczajowo dawanych członkom drużyny. Włócznie, których oczekiwano od wodzów, musiały być skrwawione i zwycięskie. Kto walcząc na czele „comitatus”, odnosi triumfy, powinien ofiarowywać wojownikom broń wypróbowaną i przynoszącą zwycięstwo217. Rzymski historyk nawiązał do kultu militarnych sukcesów, przypominającego ten wspomniany w słynnym zdaniu z Getyki Jordanesa, dotyczącym Gotów, którzy „proceres suos quorum quasi fortuna vincebant, non puros homines, чести по памятникам литературы домонгольской Руси, http://www.drevnyaya. ru/vyp/stat/s2_16_9.pdf (30.05.2008), s. 63–87. Stefanowicz niewątpliwie skutecznie zakwestionował Łotmanowską próbę absolutyzacji wniosków płynących z analizy inkryminowanego zdania. Jednak zaproponowane przez Łotmana wyjaśnienie fragmentu Słowa o wyprawie Igora wydaje się trafne. Krótkie streszczenie dyskusji o autentyczności Słowa – W. Swoboda, Z najnowszych dziejów apokryfów dotyczących wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny, [w:] Homines et societas. Czasy Piastów i Jagiellonów. Studia historyczne ofiarowane Antoniemu Gąsiorowskiemu w sześćdziesiątą piątą rocznicę urodzin, Poznań 1997, s. 534–535. 216 J. Bazelmans, Conceptualising early Germanic political structure, s. 121. W kategoriach zapłaty za usługi postrzegał dary wodzów S. Piekarczyk, Barbarzyńcy i chrześcijaństwo. Konfrontacje społecznych postaw i wzorców u Germanów, Warszawa 1968, s. 163–171, i bardziej ostrożnie B. Lapis, Rex utilis. Kryteria oceny władców germańskich we wczesnym średniowieczu (od połowy V do początku VIII wieku), Poznań 1986, s. 45–46. 217 Rozdział ten szczególnie tendencyjnej interpretacji poddał Henryk Łowmiański, uznając, że podarunkami wodza były „przedmioty wymienione raczej przypadkowo, ale nieprzypadkowo wyasygnowane bezpośrednio ze zdobyczy wojennej, a nie z dóbr przywódcy, jak wskazuje określenie framei (cruenta)” – H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. I, Warszawa 1964, s. 380. Tymczasem określenia włóczni „skrwawiona i zwycięska” wskazują, że musiała ona należeć do wodza – czyli tego, który odnosi zwycięstwo – zanim została podarowana wojownikowi. To samo można powiedzieć o innych dobrach pochodzących z łupów. Wszystkie one stawały się najpierw własnością wodza i dopiero później były rozdawane. Tylko w takim wypadku ma sens połączenie rozdawnictwa z hojnością wodzów.
371
sed semideos id est Anses vocaverunt”218 [wodzów swoich, którzy jakby dzięki losowi zwyciężają, nie nazywają zwykłymi ludźmi, lecz półbogami, to jest Ansami]. Wódz posiadający charyzmę zwycięzcy wyrasta ponad zwyczajnych śmiertelników. Wojownicy chcą od niego brać dobra materialne, najczęściej łupy wojenne, aby uczestniczyć w jego nadzwyczajnym szczęściu219. Na tej samej zasadzie w pierwszej Pieśni o Helgim zabójcy Hundinga, zawartej w Eddzie poetyckiej, Helgi, młody syn króla Sygmunda, hojnie rozdawał przybocznym skarby zbryzgane krwią220. Jeszcze bardziej złożoną rolę odgrywają dary w opowieści Grzegorza z Tours o Chlodwigu i „leudes” jego konkurenta, króla Ragnachara z Cambrai. Przed przystąpieniem do analizowania fabuły trzeba przyjrzeć się terminowi użytemu przez kronikarza na oznaczenie szczególnej grupy wojowników Ragnachara221. W kronice Grzegorza „leudes” służyli królom, od których otrzymywali dary. Kiedy umarł Teodoryk (jeden z synów Chlodwiga), bracia zmarłego starali się przejąć jego królestwo. Na wieść o tym przybył z wygnania syn Teodoryka, Teudebert, darami zjednał sobie „leudes” i dzięki nim zdołał pokonać stryjów222. Dalsze informacje przynosi tekst traktatu zawartego w Andelot między królami Guntramem Dobrym i Childebertem II. Grzegorz wpisał tekst umowy do dziewiątej księgi kroniki. „Leudes” pojawili się w traktacie dwukrotnie. Powołując się na dawne ustalenia Guntrama i Sigiberta (ojca Childeberta II), królowie zobowiązali się wzajemnie do wypędzania „leudes”, którzy zmienili pana. Tekst umowy wspomniał o przyrzeczeniach („sacramenta”) składanych przez „leudes” 218 Iordanis
De Origine Actibusque Getarum, 78, s. 35. Por. z interesującą interpretacją tego passusu w kotekście domniemanej głównej idei dzieła Jordanesa – W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800), s. 76–79. 219 A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, tłum. J. Dancygier, Warszawa 1976, s. 221–230. 220 Edda poetycka, tłum. A. Załuska-Strömberg, Wrocław 1986, s. 212; A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, s. 224. 221 Słowo „leudes” znaczy „ludzie”, a może nawet „ludzie wolni” – É. Benveniste, Le vocabulaire..., t. I, s. 322–325. 222 Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum Libri Decem, wyd. R. Buchner, t. I, Berlin 1967, ks. III, rozdz. 23, s. 176–178.
372
królom. Przywodzą one na myśl przysięgi wzmiankowane przez Tacyta przy okazji określania relacji wojowników z wodzami223. W innym punkcie traktatu z Andelot „leudes” przeciwstawieni zostali grupie poddanych nazwanych „fideles”. Ci ostatni mieli prawo do swobodnego przemieszczania się między królestwami merowińskimi, zarówno w sprawach publicznych, jak prywatnych. Natomiast „leudes” danego króla nie mogli być przyjmowani przez innego króla224. „Leudes”, dla Grzegorza z Tours, byli zatem wojownikami, więcej nawet – siłą zbrojną na tyle znaczącą, że zdolną zdecydować o losach królestwa. Ponadto wchodzili oni w szczególnie bliskie relacje z władcą. Nie można im było odstępować, a nawet oddalać się od swojego pana, ponieważ przysięgą zobowiązywali się do dochowania mu wierności. Formą zadzierzgania więzi z „leudes” były dary ofiarowywane im przez króla. W kronice Grzegorza z Tours „leudes” pełnią więc funkcję drużyny225. Mając w pamięci te spostrzeżenia, przyjrzyjmy się 223 P.
Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 14, s. 72. B. Lapis, Rex utilis, s. 48–50. Krytycy „starej teorii” drużyny („Staatsgefolge”) podnosili, że w źródłach pochodzących z różnych czasów może chodzić o odmienne formy i znaczenia przysiąg – П.С. Стефанович, Германская дружина и попытки сравнения ее со славянской дружиной, s. 216. Zastrzeżenie to, ważne dla badań nad historyczną drużyną starożytnych Germanów i drużynami Merowingów, nie jest już tak istotne, gdy poszukujemy sensu tekstów. W narracjach Tacyta i Grzegorza z Tours przysięga zdaje się pełnić tę samą funkcję. 224 Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum Libri Decem, wyd. R. Buchner, t. II, Berlin 1967, ks. IX, rozdz. 20, s. 260–266. 225 F. Graus, Ranĕ středovéké družiny a jejich význam při vzniku států ve středni Evropě, „Československý časopis historický”, XIII, 1965, nr 1, s. 5. Nieco inaczej – V. Drška, Divisio legitima. K stabilizaci „dilčích” království franské říše ve druhé polovině 6. století, [w:] Średniowiecze polskie i powszechne, t. II, red. I. Panic, J. Sperka, Katowice 2002, s. 25–49 (zwłaszcza s. 39). Drška, analizując wszelkie znane źródła dotyczące królestw frankijskich w VI w., doszedł do wniosku, że „leudes” byli osobną grupą, odmienną od arystokracji („optimates”) i od drużyny („atrustiones”). Bez względu na to, co wynika z konfrontacji „Dziesięciu ksiąg historii” z prawem salickim, trzeba zauważyć, że Grzegorz nie znał pojęcia „atrustiones”. W napisanych przez niego fabułach to „leudes” są ludźmi służącymi w drużynach władców. Inaczej – A.F. Grabski, Polska sztuka wojenna..., s. 28. Grabski przedstawił feudalną wykładnię terminu „leudes” zupełnie nieadekwatną do tekstu Grzegorza. „Leudes” mieliby być posiadaczami ziemskimi zobowiązanymi do służby wojskowej.
373
opowieści o wojnie Chlodwiga z Ragnacharem. Grzegorz rozpoczął opowiadanie od charakterystyki jednoznacznie deprecjonującej drugiego z królów. Ragnachar z Cambrai był rozpustny, wręcz wyuzdany. Miał swojego faworyta, podobnie plugawego Farrona. Kiedy ktokolwiek przynosił jakiekolwiek dary albo potrawy Ragnacharowi, król miał zwyczaj mówić, że wystarczy dla niego i dla jego Farrona. Z tego powodu Frankowie czuli obrzydzenie do władcy226. Sposób deprecjonowania Ragnachara przypomina motyw kniazia Mścisława wynoszącego drużynę ponad Siewierzan w opowieści o bitwie pod Listweniem albo faworyzowanie Awarów kosztem Słowian przez chagana. Przypadek Ragnachara jest szczególnie naganny, ponieważ król wolał jednego tylko człowieka, w dodatku nikczemnego, od reszty poddanych. Jedynie z nim ucztował i dzielił się bogactwami. Po takim zarysowaniu sytuacji wyjściowej Grzegorz wprowadził do opowiadania Chlodwiga, który wykorzystując złe stosunki Ragnachara z Frankami, postanowił skorumpować „leudes” konkurenta. Posłał im więc złote naramienniki i pasy, aby przywołali go przeciwko swojemu panu. Cenne dary Chlodwiga – przedmiot pożądania każdego szanującego się wojownika – tylko z pozoru były ze złota. Król podstępnie kazał je wykonać ze spiżu powleczonego warstwą kruszcu. „Leudes” Raganachara nie zorientowali się, że zostali oszukani. Kiedy Chlodwig zaatakował, król z Cambrai wysłał zwiadowców, aby sprawdzili, jak liczne wojsko przyprowadził napastnik. Po powrocie ze zwiadu powiedzieli oni: „Tibi tuoque Farroni est maximum supplimentum”227 [Dla ciebie i twojego Farrona jest całkowicie wystarczające]. Król, któremu poddani śmiali się w twarz, poniósł oczywiście klęskę w bitwie. Kiedy zaczął szykować się do ucieczki, został schwytany, związany i przyprowadzony do Chlodwiga. Jak możemy się domyślać z toku opowieści, Ragnachara pojmali jego „leudes”228. Chlodwig własnoręcznie zabił pokonanego króla i jego brata Richara. Dopiero po egzekucji Ragnachara jego zdradzieccy „leudes” zauważyli, że zostali 226 Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum..., t. I, ks. II, rozdz. 42, s. 138; G. Althoff, Family, Friends and Followers. Political and Social Bonds in Early Medieval Europe, tłum. Ch. Carroll, Cambridge 2004, s. 111. 227 Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum..., t. I, ks. II, rozdz. 42, s. 140. 228 V. Drška, Divisio legitima, s. 25.
374
wyprowadzeni w pole. Na ich pretensje Chlodwig odpowiedział, że takie właśnie fałszywe złoto należy się ludziom, którzy wydali na śmierć własnego pana. Zwycięski król okazał im łaskę i darował życie, chociaż powinni zginąć na torturach229. W opowieści o Chlodwigu i Ragnacharze wyjaśnienia wymaga kwestia podrobionych złotych pasów i naramienników. Jedno z istotnych znaczeń fabuły wynika wprost z tego motywu. Królowi nie wypadało dawać prawdziwego złota zdrajcom, skoro fabuła uwikłała go w ryzykowny i komplikujący przedsięwzięcie podstęp z pozłacanym spiżem. Prawdziwe złoto zaprowadzałoby bowiem prawdziwą więź między Chlodwigiem a „leudes” Ragnachara. Dający dary zobowiązuje się do bycia panem obdarowanych, bierze za nich odpowiedzialność. Chlodwig nie zamierzał wchodzić w bliską i trwałą relację z wojownikami, którzy zdradzili swojego króla. Nawet obrzydliwość Ragnachara nie usprawiedliwiała zdrady „leudes”. Chlodwig zdecydował się na podstępną grę z ludźmi przeciwnika (a nie zwykłe przekupstwo), gdyż przestrzegał reguł konstytuowania wspólnoty wojowniczej230. Takie ukształtowanie opowieści pozwalało Grzegorzowi z Tours wyraźnie zróżnicować głównych antagonistów. Chlodwig okazał się znacznie lepszy od Ragnachara, niepotrafiącego być dobrym panem dla własnych „leudes” i reszty poddanych231. Oprócz podarunków wykreowaniu więzi spajającej wojowników z wodzem służyły także wspólne uczty232. Biesiady i dary stale powracają jako składniki średniowiecznych opowieści o drużynach. Włodzimierz Wielki „Се же пакы творяше людем своимъ: по вся недѣля устави на дворѣ въ гридьницѣ пиръ творити и приходити боляром, 229
Gregorii Episcopi Turonensis Historiarum..., t. I, ks. II, rozdz. 42, s. 140. F. Curta, Merovingian and Carolingian Gift Giving, „Speculum”, 81, 2006, s. 681–682. 231 K. Polek, Frankowie a ziemie nad środkowym Dunajem, s. 57. Trudno zgodzić się z opinią Waltera Goffarta, wysnutą ze wszystkich opowieści Grzegorza o porachunkach Chlodwiga z innymi królami Franków: „There is no mistaking the mode of these stories. They are all ironic encounters of bad with worse, leaving it for us to decide whether Clovis or his victims were more depraved.” – W. Goffart, The Narrators of Barbarian History (A.D. 550–800), s. 218. 232 J. Banaszkiewicz, Trzy razy uczta, s. 95–108. 230
375
и гридем, и съцьскымъ, и десяцьскым, и нарочитымъ мужемъ, при князи и безъ князя. Бываше множство от мясъ, от скота и от звѣрины, бяше по изобилью от всего. Егда же подъпьяхуться, начьняхуть роптати на князь, глаголюще: Зло есть нашим головамъ: да намъ ясти деревяными лъжицами, а не сребряными. Се слышавъ Володимеръ, повелѣ исковати лжицѣ сребрены ясти дружинѣ, рекъ сице, яко: Сребромь и златом не имам налѣсти дружины, а дружиною налѣзу сребро и злато, яко же дѣдъ мой и отець мой доискася дружиною злата и сребра”233 [Tak też odtąd czynił ludziom swoim: zarządził, żeby każdej niedzieli na dworze, w gridnicy była przygotowywana uczta, i nakazał przychodzić bojarom i gridowi, i setnikom, i dziesiętnikom, dostojnym ludziom przy kniaziu i bez kniazia. Bywało mnóstwo mięs, wołowiny i dziczyzny, było pod dostatkiem wszystkiego. Gdy zaś popili, zaczęli narzekać na kniazia, mówiąc: Źle jest naszym głowom – dał nam jeść drewnianymi łyżkami, a nie srebrnymi. To usłyszawszy, Włodzimierz rozkazał wykuć srebrne łyżki, aby drużyna nimi jadła, i tak powiedział: Srebrem i złotem nie znajdę drużyny, a drużyną znajdę srebro i złoto, tak jak dziad mój i ojciec pozyskali drużyną srebro i złoto]. W zapisce poświęconej niedzielnym biesiadom u Włodzimierza drużyną została nazwana wspólnota ludzi zasiadających do uczty. W gronie współbiesiadników znaleźli się dostojnicy kniazia oraz ważni ludzie, a także „grid” – wojownicy służący Włodzimierzowi i ściśle z nim związani234. Ci ostatni musieli być szczególnie istotnymi uczestnikami świątecznych posiłków, skoro organizowane one były w „гридьницѣ” – izbie wojowników „gridu”. Drużyna miała określone oczekiwania wobec kniazia. Nie wystarczała obfitość i różnorodność mięs serwowanych przy książęcym stole. Współbiesiadnicy Włodzimierza uważali, że u władcy powinni jeść srebrnymi, a nie drewnianymi sztućcami. Podpici zwerbalizowali swój postulat. Reakcja przypisana kniaziowi pokazuje, dlaczego dowartościowanie drużyny przynosiło korzyść wodzowi. Prawdziwym skarbem są wojownicy.
233
Повесть временных лет, rok 6504 (996), s. 86; P. Żmudzki, Najemnicy na Rusi..., s. 5–6, 23–24. 234 H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 172, 174.
376
Dzięki nim można zdobywać kruszce. Jeżeli ktoś posiada wyłącznie bogactwa, nie kupi sobie za nie drużyny. Łyżki ze srebra, których pragnęła używać podpita kompania ucztujących u Włodzimierza, dobrze oddają właściwość podarunków, jakich drużyna domagała się od wodza. Nie zażądano wyłącznie dóbr mogących wzbogacić biesiadników, lecz przedmiotów poświadczających wysoki prestiż gospodarza i gości. W historiach pokazujących hojność i wspaniałomyślność władców wobec własnych wojowników nie brak darów pomyślanych podobnie jak zwycięskie i skrwawione włócznie w Germanii, czyli przedmiotów o znaczeniu symbolicznym. Taką funkcję pełni na przykład złote ramię ofiarowane przez Bolesława Krzywoustego komesowi Żelisławowi w zamian za cielesne. W 1103 r. książę posłał trzy oddziały wojowników na Morawy. Polacy mścili się za wcześniejszy najazd czeski. Już na samym początku opowieści o wyprawie Gall Anonim wyeksponował szczegóły świadczące o niewłaściwym postępowaniu ludzi Krzywoustego. Polscy wojownicy wyruszyli w Wielkim Tygodniu i dokonali w kraju wroga licznych grabieży oraz podpaleń. W trakcie odwrotu dopadł napastników książę morawski Świętopełk, który – według słów Anonima – o mały włos nie wziął słusznego odwetu na Polakach. Autor Gesta ducum... za pomocą odpowiedniej metaforyki podkreślał, że racja znajdowała się po stronie Morawian. Świętopełk został porównany do dzika osaczonego przez psy i myśliwych235. W bitwie zakończonej nieomal klęską Polaków jedynym epizodem uzasadniającym, dlaczego najeźdźcy nie okryli się hańbą, był wyczyn Żelisława. Kiedy komesowi w walce odrąbano rękę, natychmiast zabił tego, który mu ją odciął236. Rekompensata ofiarowana Żelisławowi przez Krzywoustego stanowiła dowód troski i odpowiedzialności księcia za wojowników wysłanych na wyprawę. Władca czuł się zobowiązany odpłacić komesowi za utratę cielesnej integralności, jednocześnie wspaniale upamiętniając jego męstwo. 235
Zob. rozdz. I. Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 25, s. 92; J. Banaszkiewicz, Złota ręka komesa Żelisława (Gall, II, 25; Kadłubek, II, 24, 26), [w:] Imagines Potestatis. Rytuały, symbole i konteksty fabularne władzy zwierzchniej. Polska X–XV w., red. J. Banaszkiewicz, Warszawa 1994, s. 228–248. 236 Galli
377
Złota ręka Żelisława wiernie oddawała stratę poniesioną przez dzielnego komesa. Wipo, biograf cesarza Konrada II237, pochwalił swojego bohatera za równie dosłowne zadośćuczynienie kalectwu wojownika. Podczas pobytu w Rawennie na wojsko królewskie (Konrad nie był wtedy jeszcze cesarzem) napadł tłum mieszkańców miasta. Zanim król poderwał się z łoża i z bronią w ręku ruszył na pomoc swoim, bunt został stłumiony. „Ibi rex Chuonradus maximam munificentiam in quendam sauciatum Teutonicum more solito ostendit, cui pes cum magna parte cambae supra talum in pugna penitus abscidebatur: cuius ocreas de corio factas rex afferri praecipiens utramque nummis iussit impleri et super grabatum sauciati militis iuxta illum poni”238 [Tam król Konrad swoim zwyczajem okazał największą szczodrość pewnemu rannemu Niemcowi, któremu stopę z dużą częścią goleni ponad kostką w walce całkiem odcięto: król, najpierw nakazawszy przynieść jego nagolenniki wykonane ze skóry, rozkazał, aby oba zostały wypełnione monetami i na łożu rannego wojownika koło niego postawione]. W obydwu utworach typu „gesta” główni bohaterowie chwaleni są za to samo. Kiedy w walce toczonej pod nieobecność władcy przez jego wojsko ktoś utraci część ciała, monarchowie oddają stratę w kruszcu. Narracja ukształtowana w taki sposób prezentuje dwie cechy idealnego wodza: hojność okazywaną wojownikom i troskę o nich. Dobrym podsumowaniem rozważań zawartych w tym podrozdziale może być opowiadanie Saxona Gramatyka o Skjoldzie, mitycznym królu Duńczyków, spinające klamrą jednej fabuły wiele charakterystycznych wątków. Skjold był synem Lothera i wnukiem Dana, eponima Duńczyków239. W Gesta Danorum Skjold został przeciwstawiony 237 W.
Berschin, Biographie und Epochenstil, t. IV: Ottonische Biographie. Das hohe Mittelalter 920–1220 n. Chr., cz. 1, Stuttgart 2001, s. 184–187. 238 Wipon, Gesta Chuonradi II Imperatoris, Kraków 2005, rozdz. 13, s. 100. 239 O innych wersjach genealogii mitycznych królów Danii w innych źródłach średniowiecznych – A.M. Bruce, Scyld and Scef: Expanding the Analogues, New York–London 2002, s. 69–80; S.M. Szacherska, Mistrz Wincenty a Saxo Gramatyk, „Studia Źródłoznawcze”, XX, 1976, s. 49. Według Snorriego Sturlussona Skjold był założycielem duńskiej dynastii – J. Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Warszawa 1986, s. 62–64.
378
ojcu – niepohamowanemu człowiekowi wojny. Lother siłą wydarł królestwo bratu, Humblusowi. Potem okazał się bardziej wojownikiem niż królem („Sed nec Lotherus tolerabiliorem regem quam militem egit”), ponieważ zwalczał najszlachetniejszych i najlepszych obywateli ojczyzny, odbierając im majątki i życie. Wreszcie sam został pozbawiony tronu240. Lother był więc klasycznym tyranem, chciwym bogactw i agresywnym wobec własnych poddanych. Cuius filius Skyoldus naturam ab ipso, non mores sortitus per summam tenerioris aetatis industriam cuncta paternae contagionis vestigia ingeniti erroris devio praeteribat. Igitur ut a paternis vitiis prudenter descivit, ita avitis virtutibus feliciter respondit, remotiorem pariter ac praestantiorem hereditarii moris portionem amplexus. Huius adolescentia inter paternos venatores immanis beluae subactione insignis exstitit mirandoque rei eventu futurae eius fortitudinis habitum ominata est. Nam cum a tutoribus forte, quorum summo studio educabatur, inspectandae venationis licentiam impetrasset, obvium sibi insolitae granditatis ursum telo vacuus cingulo, cuius usum habebat, religandum curavit necandumque comitibus praebuit. Sed et complures spectatae fortitudinis pugiles per idem tempus viritim ab eo superati produntur, e quibus Attalus et Scatus clari illustresque fuere. Quindecim annos natus inusitato corporis incremento perfectissimum humani roboris specimen praeferebat, tantaque indolis eius experimenta fuere, ut ab ipso ceteri Danorum reges communi quodam vocabulo Skioldungi nuncuparentur. Praecurrebat igitur Skioldus virium complementum animi maturitate conflictusque gessit, quorum vix spectator ob teneritudinem esse poterat241 [Był Skjold jego [Lothera – P.Ż.] synem z wyroku natury, ale nie z obyczajów, ponieważ z największym staraniem od dzieciństwa omijał z daleka wszystkie ślady splamienia wrodzonym błędem ojcowskim. Więc jak od ojcowskich występków rozsądnie się odwrócił, tak do cnót odziedziczonych po dziadzie szczęśliwie nawiązał, dalszą, a zarazem znakomitszą część dziedzicznego obyczaju osiągnął. W młodości wspaniale odznaczył się między ojcowskimi myśliwymi zabiciem bestii i z cudownego przebiegu wydarzeń przyszłą jego potęgę można było przepowiedzieć. Bowiem gdy pewnego razu od opiekunów, przez których z największym staraniem był kształcony, uzyskał pozwolenie oglądania polowania, nadchodzącego z przeciwka niedźwiedzia nadzwyczajnej wielkości związał zwyczajnym swoim pasem, ponieważ nie miał włóczni, i do zabicia towarzyszom wystawił. Także liczni znakomici pięściarze zostali wówczas pokonani przez niego w pojedynkach, spośród nich Attalus i Scatus wspaniali i sławni byli. W piętnastym roku życia przy nadzwyczajnym wzroście ciała najdoskonalszym przykładem ludzkiej siły się wydawał i takie były dowody jego zdolności, że od niego wszyscy pozostali królowie Duńczyków nazywani byli Skjoldungami. Skjold prześci240
Saxonis Gesta Danorum, wyd. J. Olrik, H. Raeder, Havniae 1931, ks. I, rozdz. 2, s. 10–11. 241 Ibidem, rozdz. 3, s. 11.
379
gał więc doskonałość ludzi dojrzałością duszy i toczył wojny, których obserwatorem mógł być już od dziecka].
Skjold, chociaż poszedł inną drogą niż nadmiernie wojowniczy ojciec, swoją charyzmę przyszłego władcy okazał w sposób, którego nie powstydziłby się żaden ze wspaniałych wojowników. Jako dziecko, bez użycia broni pokonał ogromnego niedźwiedzia oraz notorycznie wygrywał walki bokserskie z największymi czempionami tej dyscypliny sportu242. Zdaniem narratora efektowna przygoda na polowaniu stanowiła cudowny znak zapowiadający przyszłą wielkość bohatera. Sławne dokonania wraz z wybitnymi przymiotami ciała i ducha uczyniły ze Skjolda władcę wzorcowego – eponima wszystkich późniejszych królów duńskich. Następnie Saxo wspomniał o wojnach, które Skjold od dzieciństwa obserwował, aby później samemu je prowadzić. Nieco zaskakuje więc, że w dalszym ciągu opowieści militarne czyny króla zeszły programowo na plan dalszy. Hic non armis modo, verum etiam patriae caritate conspicuus exstitit: siquidem impias leges abrogavit, salutares tulit, et quicquid ad emendandum patriae statum attinuit, summa diligentia praestitit. Sed et regnum patris improbitate amissum virtute recuperavit. Primus rescindendarum manumissionum legem edidit, servi, quem forte libertate donaverat, clandestinis insidiis petitus. Proceres non solum domesticis stipendiis colebat, sed etiam spoliis ex hoste quaesitis, affirmare solitus pecuniam ad milites, gloriam ad ducem redundare debere. Omnium aes alienum ex fisco suo solvebat et quasi cum aliorum regum fortitudine, munificentia ac liberalitate certabat. Aegros fomentis prosequi remediaque graviter affectis benignius exhibere solebat, se non sui sed patriae curam suscepisse testatus. Idem perditam et enervam vitam agentes continentiamque luxu labefacere solitos ad capessendam virtutem rerum agitatione sedulus excitabat243 [Jednak nie czynem zbrojnym, ale miłością ojczyzny okazał się on znakomity: mianowicie zepsute prawa zniósł, pożyteczne utrzymał i cokolwiek dla poprawienia stanu ojczyzny należało, z największym staraniem uczynił i wręcz królestwo zatracone nieprawością ojca cnotą odzyskał. Pierwszy wydał prawo unieważniające wyzwolenie niewolnika, jeśli ktoś pod przymusem nadał wolność, napadnięty w potajemnych zasadzkach. Najznakomitszych pielęgnował nie tylko domowym żołdem, lecz także łupami zdobytymi na wrogu, przyzwyczajony, że pieniądze umacniają wojowników, a wódz chwałą powinien być przepełniony. Wszystkie długi ze swojego skarbca spłacał, jakby współzawodniczył z innymi królami w potędze, szczodrobliwości oraz łaskawości. Aby chorzy przyjmowali posiłki i lekarstwa, miał zwyczaj życzliwie wiel242 A.M. 243
380
Bruce, Scyld and Scef, s. 73–74. Saxonis Gesta Danorum, ks. I, rozdz. 3, s. 11–12.
kie uczucie okazywać, oświadczając, że zobowiązani są do troski nie o siebie, lecz o ojczyznę. On też uczciwy, prowadzących niegodziwe i bezsilne życie oraz nawykłych do tego, aby zbytkiem burzyć umiarkowanie, namową pobudzał do chwytania rzeczy cnotą].
Ten trudny do przetłumaczenia fragment dzieła Saxona może wydawać się w szczegółach – zwłaszcza na pierwszy rzut oka – nie do końca jasny. Nie ulega jednak wątpliwości, że – jak to wynika ze wstępnej deklaracji – kronikarz postanowił pochwalić Skjolda za niemilitarne dokonania. Jego ojciec Lother był tak zajadłym wojownikiem, że nie potrafił być królem. Skjold, przeciwnie, dzięki prawdziwie monarszym cnotom naprawił to, co ojciec zatracił244. Dobroczynny wpływ władcy miłującego ojczyznę dał się odczuć najpierw w dziedzinie prawodawstwa. O ile dobrze rozumiem zdanie poświęcone ustawie o wyzwalaniu niewolników, legislacyjna działalność Skjolda prowadziła do utwierdzenia właściwego porządku społecznego. Zaraz potem równie królewską cechą bohatera okazuje się łaskawe traktowanie „proceres”. Na pewno chodzi tutaj o wojowników. Taki sens wynika z konstrukcji analizowanego zdania („Proceres non solum domesticis stipendiis colebat, sed etiam spoliis ex hoste quaesitis, affirmare solitus pecuniam ad milites, gloriam ad ducem redundare debere”). Najpierw dowiadujemy się o źródłach hojnych darów Skjolda dla „proceres”. Zaraz potem zasadność królewskiego postępowania została wsparta ogólną uwagą, w której ludzi obdarowywanych nazwano „milites”. „Najznakomitsi” są zatem wojownikami utrzymywanymi przez króla z jego własnych, „domowych” środków oraz z łupów wojennych wedle zasady: hojne dary dla walczących, chwała dla wodzów. Kolejne pochwały Skjolda, jak się zdaje, również odnoszą się do relacji król – wojownicy. To chyba długi „proceres-milites” władca spłacał z własnych środków, im okazywał troskę w chorobie, ucząc ich jednocześnie miłości do ojczyzny. Najciekawsze, że królewska opieka nad wojownikami przysparza monarsze sławy „non armis modo”. Król opiekujący się grupą „proceres-milites” sam jakby mniej był już wojownikiem. Zresztą, sądząc po charakterystyce Lothera, w tym fragmencie Gesta Danorum wojowniczość kojarzona jest z niekrólewską, niepohamowaną 244 A.M.
Bruce, Scyld and Scef, s. 74–75.
381
agresją i brutalnością. Ideowe przesłanie opowieści ulega dodatkowemu wzmocnieniu pod koniec wywodu o nauczycielskiej i wychowawczej działalności Skjolda. Trudno powiedzieć, kim byli ludzie, których król uczył życia cnotliwego i umiarkowanego. Granica między „najznakomitszymi wojownikami” a całym społeczeństwem nieco się rozmywa. Zacność monarchy zajaśnieje jeszcze większym blaskiem, jeśli jego mentorska troska odniesiona zostanie do ogółu Duńczyków. Na zakończenie „biografii” Skjolda Gramatyk opisał, jak król, postąpiwszy w cnocie i latach, zdobył piękną dziewczynę – Alvildę, córkę króla Sasów. Ręka królewny została mu oddana, gdy w pojedynku – stoczonym na oczach zgromadzonych wojsk duńskich i niemieckich – pokonał i zabił rywala, Skatona, satrapę Alemanów. Całe plemię alemańskie podporządkowało się Skjoldowi i odtąd płaciło mu daninę245. Wielki król Duńczyków, starając się o Alvildę, nie wyszedł z roli wspaniałego monarchy. Do walki z konkurentem stanął sam, nie narażając własnego wojska na uszczerbek.
3. KOBIETY I DZIECI WOJOWNIKÓW DRUŻYNY W końcowych partiach Powieści minionych lat, zarówno tych napisanych przez ihumena Sylwestra, jak i w hipackiej kontynuacji, Włodzimierz Monomach wykreowany został na wielkiego i sprawiedliwego władcę. W 1116 r., kiedy panował już w Kijowie, obległ w Smoleńsku kniazia Gleba, przedstawianego jako wichrzyciel. Podczas walki o gród Monomach zaczął stawiać izbę w pobliżu jego obwarowań. Widząc to, Gleb przeraził się i błagał o pokój. Włodzimierz, pamiętając o trwającym akurat wielkim poście, postanowił powstrzymać rozlew krwi. Gleb nie tylko otrzymał możliwość bezpiecznego wyjścia ze Smoleńska z drużyną i dziećmi, ale nawet odzyskał Mińsk, oddany mu przez Monomacha. Dotychczasowy awanturnik obiecał posłuszeństwo kniaziowi kijowskiemu246. 245
Saxonis Gesta Danorum, ks. I, rozdz. 3, s. 12. Повесть временных лет, rok 6624 (1116, по Ипатьевской летописи), s. 200–201. 246
382
Autor zapiski nie wyjaśnił, z czyim potomstwem Gleb wyszedł ze Smoleńska. W grę mogą wchodzić zarówno dzieci kniazia, jak i wojowników jego drużyny. W każdym razie wzmianka o nich pojawia się w opowieści nieprzypadkowo. Wielki kniaź Włodzimierz okazał się tak bogobojny i wspaniałomyślny, że odstąpił od słusznej zemsty na burzycielu pokoju. Powróciły spolegliwe relacje między ruskimi władcami i dzieci związane z Glebem znowu stały się bezpieczne. Uprzedzając nieco dalszy wywód, można stwierdzić, że motyw opieki nad potomstwem czy szerzej: dobrze ułożonego życia rodzinnego, często w sposób bardzo jednoznaczny buduje obraz właściwych stosunków społecznych, które monarcha zaprowadza we własnej drużynie i w całym państwie. Włodzimierz Monomach dwanaście lat wcześniej sam znalazł się w podobnej sytuacji jak Gleb. Relacjonując w Pouczeniu konsekwencje pogodzenia się z kniaziem Olegiem, kniaź stwierdził: „И выидохом на святаго Бориса день ис Чернигова, и ѣхахом сквозѣ полкы половьчскиѣ не въ 100 дружинѣ, и с дѣтми, и с женами. И облизахутся на нас акы волци стояще, и от перевоза и з горъ, богъ и святый Борисъ не да имъ мене в користь, неврежени доидохом Переяславлю”247 [I wyszliśmy z Czernihowa w dzień św. Borysa. I jechaliśmy przez wojsko połowieckie z mniej niż setką drużyny i z dziećmi, i z żonami. I oblizywali się na nas jak wilki, i ci stojący przy przewozie, i ci z gór. Bóg i św. Borys nie dał im mnie w łup. Nietknięci doszliśmy do Perejasławia]. Drużyna kniazia, z którą przenosił się on z grodu do grodu, posiadała rodziny248. Z opowieści zdaje się wynikać, że pragnienie oszczędzenia kobiet i dzieci własnych wojowników było jednym z powodów ustąpienia Czernihowa Olegowi, sprzymierzonemu z Połowcami. Wspomnienie koczowników oblizujących się na widok Rusinów i ich rodzin dobrze oddaje ideę, której zazwyczaj podporządkowane są wzmianki o poprawnie ułożonym życiu rodzinnym wojowników drużyny dobrego władcy. Cywilizowana wspólnota ludzi Monomacha, znajdująca się pod opieką św. Borysa, przeciwstawiona została dzikim i drapieżnym wilkom, czyli Połowcom. 247 248
Ibidem, rok 6604 (1096, Поученье), s. 160. P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 122.
383
Bardzo podobna konstrukcja, polegająca na konfrontowaniu właściwych zasad funkcjonowania rodzin wojowników Mieszka I z przerażającym bestialstwem Amazonek, uchwytna jest w tej części kosmografii Al-Bekriego, która – jak się uważa – powstała na podstawie relacji Ibrahima ibn Jakuba249. Nie ma wątpliwości, że żydowski podróżnik i dyplomata z arabskiej Hiszpanii, a za nim jedenastowieczny kosmograf bardzo przychylnie przedstawili kraj Mieszka. A co się tyczy kraju Meško, to (jest) on najrozleglejszy z ich (tj. słowiańskich) krajów. Obfituje on w żywność, mięso, miód i rolę orną (lub: rybę). Pobierane przez niego (tj. Mieszka) podatki (lub: opłaty) (stanowią) odważniki handlowe. (Idą) one (na) żołd jego mężów (lub: piechurów). Co miesiąc (przypada) każdemu (z nich) wiadoma ilość z nich. Ma on trzy tysiące pancernych (podzielonych na) oddziały, a setka ich znaczy tyle co dziesięć secin innych (wojowników). Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego tylko potrzebują. A gdy jednemu z nich urodzi się dziecko, on (tj. Mieszko) każe mu wypłacać żołd od godziny, w której się urodzi, czy będzie płci męskiej czy żeńskiej. A gdy (dziecię) dorośnie, to jeśli jest mężczyzną, żeni go i wypłaca za niego dar ślubny ojcu dziewczyny, jeśli zaś jest kobietą, wydaje ją za mąż i płaci dar ślubny jej ojcu. A dar ślubny (jest) u Słowian znaczny, w czym zwyczaj ich (jest) podobny do zwyczaju Berberów. Jeśli mężowi urodzą się dwie lub trzy córki, to one (stają się) powodem jego bogactwa, a jeżeli mu się urodzi dwóch chłopców, to (staje się) to powodem jego ubóstwa250.
Pozorny realizm tekstu Al-Bekriego prowokował historyków do stosowania prostych środków interpretacyjnych. Szczegóły tak zwanej relacji Ibrahima odbierane były całkowicie dosłownie. Bardzo rzadko zastanawiano się nad tendencją źródła, przyjmując, że po prostu składa się ono z mniej lub bardziej wiarygodnych informacji opisujących minioną rzeczywistość251. Tymczasem przekaz ideowy opisu Al-Bekriego jest bardzo wyrazisty. Poświęcony Mieszkowi fragment jedenastowiecznej kosmografii zawiera elementy typowe dla charakterystyk 249
Ibidem, s. 99–101. Relacja Ibrahima Ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie Al-Bekriego, wyd. i tłum. T. Kowalski, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. I, Kraków 1946, s. 50. 251 Krytyczne uwagi na temat dotychczasowych badań nad „relacją Ibrahima” – A. Pleszczyński, Mieszko I i jego państwo w opisie Ibrahima ibn Jakuba a archetyp „dzikiej Północy”, [w:] „Mundus hominis” – cywilizacja, kultura, natura, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2006, s. 210–211. 250
384
potężnych władców – organizatorów i opiekunów podległych im społeczności. Badania porównawcze, odsłaniając kontury literackiego kanonu i kulturowy kontekst źródła, każą jednocześnie wątpić w interpretację, która zakłada, że Ibrahim (albo jego informator) jedynie ubarwił i dokonał redundancji danych dotyczących prawdziwej, historycznej armii Mieszka I, funkcjonującej w połowie lat sześćdziesiątych X w.252 Zresztą przy takim założeniu redukcja szczegółowych „danych Ibrahima” staje się operacją całkowicie uznaniową, opartą na subiektywnym, choć niewątpliwie zdroworozsądkowym postępowaniu badacza. Nie ma żadnej racjonalnej procedury pozwalającej sprawdzić, o ile mniej było wojowników w drużynie Mieszka I i o ile mniej darów książę im dawał. Nie wiemy więc, jak wiarygodne były informacje zebrane przez Ibrahima, nie wiemy też, jak je wykorzystał i przerobił Al-Bekri. Wiemy natomiast całkiem dobrze na jaki całościowy wizerunek księcia się one składają. Wygląda na to, że szczegóły opisu Mieszkowej drużyny, rozpatrywane poza strukturą, którą współtworzą, nie mają waloru informacyjnego. Już wstępne „dane” na temat Mieszka mają pozytywny wydźwięk. Jego kraj jawił się Ibrahimowi i Al-Bekriemu jako wielki oraz mlekiem i miodem płynący. W dalszym toku relacji okazuje się, że władca, który dał imię państwu, zapewnia mu wysoki stopień zorganizowania, ponieważ pobiera podatki idące na comiesięczny żołd dla jego wojowników. To, w czym książę zbierał daninę, zostało w źródle określone enigmatycznym, trudnym do zinterpretowania epitetem – prawdziwym hapaks legomenon, który Tadeusz Kowalski w tłumaczeniu oddał 252 Teza
o wyolbrzymieniu prawdziwych danych przez Ibrahima – K. Modzelewski, Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego, s. 179. Ostatnio podobną interpretację przedstawił M. Bogacki, Relacja Ibrahima ibn Jakuba jako obraz wojskowości polskiej w początkach monarchii wczesnopiastowskiej, [w:] Mare Integrans. Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego, red. M. Bogacki, M. Franz, Z. Pilarczyk, Toruń 2005, s. 145–172. W swojej późniejszej i obszerniejszej publikacji Bogacki przedstawił teoretyczne założenia swego rozumowania – M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 115: „Szczegółowej krytyki wewnętrznej oraz porównania treści obu przekazów [Al-Bekriego i Al-Kazwiniego – P.Ż.] należy dokonać, nie skupiając się na całościowym kształcie czy też ich wzajemnych korelacjach, a jedynie poprzez przegląd poszczególnych przedstawionych w nich problemów i ich porównanie”.
385
zwrotem „odważniki handlowe”253. Niejasne jest także słowo użyte na określenie ludzi Mieszka. Może ono znaczyć „mężowie” bądź „piechurzy”. W kontekście figurowania koni na liście darów dawanych przez księcia wojownikom bardziej prawdopodobne wydaje się pierwsze znaczenie254. Tak czy inaczej, nie wiemy, jakie dobra zbierał Mieszko w ramach podatków, a wątpliwości niektórych badaczy budzi także konny charakter jego drużyny. Pomimo niejasnych szczegółów przekaz o Mieszku I – pojmowany całościowo – pozostaje klarowny, bo zgodny z wzorcem wielkiego monarchy i wodza. Relacja Ibrahima i Al-Bekriego sugeruje, że książę tylko po to ściągał podatki, aby płacić swoim ludziom. Mówiąc inaczej: co tylko zebrał, rozdawał wojownikom255. Jakby tego było mało, władca zasypywał ich wręcz darami: odzieżą, końmi, bronią i wszystkim, czego potrzebowali. Ten ostatni zwrot dobrze puentuje formularny charakter wyliczenia „konkretnych” przedmiotów ofiarowywanych drużynie256. Kwintesencją przekazu jest to, że władca „krainy mlekiem 253
O dyskusji na temat „odważników handlowych” – P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 116–117. Henryk Łowmiański był absolutnie pewien, że Ibrahim, pisząc o podatkach, miał na myśli cła – H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. V, Warszawa 1973, s. 507. 254 O dyskusji, czy drużyna Mieszka była piesza, czy konna: P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 114; A.F. Grabski, Uwagi o drużynie wczesnofeudalnej na ziemiach polskich, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” IV, Warszawa 1958, s. 486–487. 255 Por. z interpretacją realistyczną – H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 143–144. 256 Nawet najkrótszy i najzupełniej przypadkowy przegląd źródeł pokazuje, że odzież, konie i broń są zawsze na liście najbardziej pożądanych darów: P. Cornelius Tacitus, Germania, rozdz. 15, s. 72–74: „gaudent praecipue finitimarum gentium donis, quae non modo a singulis, sed et publice mittuntur, electi equi, magna arma, phalerae torquesque” (o Germanach obdarowywanych przez Rzymian); Quinte-Curce, Histoires, wyd. i tłum. H. Bardon, t. I, Paris 1947, ks. IV, rozdz. XIV, s. 102: „equos, arma distribui, commeatus ne tantae multitudini deessent providi” (Dariusz w przemówieniu do żołnierzy przed bitwą pod Gaugamelą); The Fourth Book of the Fredegar..., rozdz. 45, s. 114: „Rex vero Pippinus in suam ditionem eum recepit, et multa munera auri et argenti, et pretiosa vestimenta, equos et arma largiendo, eum ditavit”; Edda poetycka, Pieśni Najwyższego, s. 25–26, strofy 40–44: przyjaźń zawiera się przez wymianę darów, a najlepszymi darami są broń i odzież; Galli Anonymi Cronica, ks. III,
386
i miodem płynącej” dawał swoim ludziom wszystko, czego tylko ich dusza zapragnęła257. Imponująca hojność Mieszka doprowadziła do ukonstytuowania doborowego oddziału, ponieważ równie silnego co dziesięć razy liczniejsza armia258. Splendor wojowników oraz ich wodza potwierdzało również używanie pancerzy. Al-Bekri tak skonstruował swój opis, aby nie było żadnych wątpliwości, że beneficjentami księcia byli wszyscy – całe trzy tysiące najbliższych mu ludzi. Ta liczba także dopełnia obraz potęgi Mieszka i, co więcej, traci swój sens, jeżeli zredukujemy narzucony przez źródło obraz książęcej hojności. Zresztą przekonanie, że 3000 wojska znaczy w tym wypadku „dużo”, wynika wyłącznie z pozostałych elementów opisu – rozległości i bogactwa Mieszkowej krainy, wielkiej szczodrości księcia oraz jego opieki nad rodzinami wojowników. Dla autorów średniowiecznych liczba trzy tysiące umieszczona w innym kontekście równie dobrze mogła oznaczać „niewiele”. W Powieści minionych lat, w zapisce pod rokiem 1068, tuż po opowieści o rewolcie w Kijowie, pojawiła się samoistna krótka wzmianka o zwycięstwie Światosława nad Połowcami grasującymi na Rusi259. Kiedy koczownicy podeszli pod Czernihów, kniaź zebrał mało wojska („собравъ дружины нѣколико”) i zaatakował przeważające siły wroga pod Snowskiem. Światosław zaprezentowany został jako wielki wódz. Uszykował swoich ludzi i krótko przemówił do nich niemal tymi samymi słowami, których jego pradziad i imiennik użył przed bitwą z Grekami w opowieści wpisanej do latopisów pod
rozdz. 25, s. 160: „quod omnis, nullo pretermisso, vel vestibus, vel equis, vel aliis muneribus unumquemque pro qualitate dignitatis et ordinis honoravit” (o hojności Bolesława Krzywoustego okazanej na zakończenie pokutnej pielgrzymki do Gniezna). 257 Inaczej M. Bogacki, Relacja Ibrahima ibn Jakuba jako obraz wojskowości polskiej..., s. 164–165 (także w: M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 133). Bogacki uważał, że Mieszko dawał wojownikom wyłącznie wyposażenie wojenne. 258 Nie ma powodu, aby ten komplement pod adresem 3000 wojowników Mieszka I traktować jako odnoszący się do reszty jego wojska (i deprecjonujący ową resztę). Taki pogląd podtrzymywali np.: K. Modzelewski, Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego, s. 179; H. Łowmiański, Początki Polski, t. V, s. 506, przyp. 1574; R. Barnat, Siły zbrojne Bolesława Chrobrego..., s. 227. 259 Повесть временных лет, rok 6576 (1068), s. 115.
387
rokiem 971260. Połowcy ponieśli sromotną klęskę. Jej miarę oddaje w opowieści informacja o wzięciu do niewoli wodza koczowników oraz rażąca dysproporcja sił: 3000 Rusinów Światosława pokonało dwunastotysięczną armię przeciwników261. W narracji batalistycznej, mającej pokazać wielkość triumfującego kniazia, zwycięzca „musi” mieć znacznie mniej wojska niż pokonany. Przy takiej strategii opowiadania trzy tysiące to tylko „нѣколико”. Co innego w opisie Al-Bekriego, wyabstrahowanym z kontekstu konkretnych wojen i bitew. W takim statycznym obrazie potęgi i hojności Mieszka I trzy tysiące niewątpliwie znaczy „dużo”. Informacja o dobrach w wielkich ilościach permanentnie dawanych drużynie, oprócz comiesięcznego żołdu, zachęca do interpretacji antropologicznej. W społeczeństwach tradycyjnych dar wymaga odwzajemnienia. Odpłatą może być służba hojnemu dawcy darów262. Przekaz Al-Bekriego, podając wiadomości o wybitnej szczodrobliwości władcy, w gruncie rzeczy pokazuje szczególnie bliski związek Mieszka I z jego wojownikami. Jakby tego było mało, wizja opieki sprawowanej przez księcia nad ludźmi służącymi mu orężnie została wzmocniona precyzyjnym opisem patronatu władcy nad życiem rodzinnym członków drużyny. Dzieci wojowników, bez względu na płeć, od chwili narodzenia przechodziły na utrzymanie Mieszka263. Ponadto władca odgrywał wyjątkowo aktywną rolę przy zawieraniu małżeństw 260 Ibidem, rok 6479 (971), s. 50: „Уже намъ нѣкамо
ся дѣти”; ibidem, rok 6576 (1068), s. 115: „Уже намъ не лзѣ камо ся дѣти”. 261 Ibidem, rok 6576 (1068), s. 115. 262 M. Mauss, Szkic o darze. Forma i podstawa wymiany w społeczeństwach archaicznych, [w:] idem, Socjologia i antropologia, tłum. M. Król, K. Pomian, J. Szacki, Warszawa 2001, s. 236–255; A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, s. 220–265; W.J. Burszta, Społeczność daru i dar w społeczeństwie, [w:] Do, ut des – dar, pochówek, tradycja, red. W. Dzieduszycki, J. Wrzesiński, Poznań 2005, s. 17–24; F. Curta, Merovingian and Carolingian Gift Giving, s. 671–699. 263 Michał Bogacki poddał ten fragment źródła drastycznie redukcyjnej interpretacji. Jego zdaniem: „Być może wszelkie informacje dotyczące »żołdu« wypłacanego potomstwu drużynników odnosiły się do chłopców. Mogłoby to wynikać ze szczególnej troski księcia o tę grupę dzieci jako potencjalnych przyszłych młodych drużynników” – M. Bogacki, Relacja Ibrahima ibn Jakuba jako obraz wojskowości polskiej..., s. 165 (także w: M. Bogacki, Przemiany w wojskowości polskiej..., s. 134).
388
przez żeńskie i męskie potomstwo jego ludzi. Przy okazji Ibrahim ibn Jakub (albo Al-Bekri) popisał się znajomością słowiańskiego obyczaju małżeńskiego. Dzięki stwierdzonemu podobieństwu zwyczajów Słowian i Berberów arabskojęzyczny autor dowodził, że w normalnej sytuacji dar ślubny zawsze dawano za kobietę. Przez to ojcowie córek stawali się bogaci, a ojcowie synów biednieli. Sens motywu płacenia za kobiety w opisie drużyny Mieszka I rysuje się ostro dzięki perspektywie porównawczej, do której przecież skłania sam tekst źródła, zestawiający obyczaj słowiański i berberyjski. We wczesnośredniowiecznych prawach germańskich dar ślubny był ceną za mund, czyli opiekę, a właściwie władzę nad kobietą264. Sprawa miała tak fundamentalną wagę, że w literaturze starożytnej i średniowiecznej zaprowadzenie kontroli nad kobietami i precyzyjne określenie społecznych ról uwarunkowanych płcią traktowane było jako podstawowy warunek ładu cywilizacyjnego. Rolę strażnika porządku pełnił władca i w związku z tym opowieści o ukonstytuowaniu się czy umocnieniu władzy monarszej zawierają czasami motyw narzucania surowego prawa małżeńskiego kładącego kres rozpasaniu i rozpuście265. Na pierwszy rzut oka Mieszkowi z kosmografii Al-Bekriego można by przypisać rolę „nadojca” dla dzieci jego wojowników. Jednak precyzyjniejsze rozpoznanie różnicy między działaniami księcia a obyczajem słowiańskim pozwala zauważyć, że pełnił on obowiązki przybranego ojca synów członków drużyny i dlatego płacił za żony dla nich, ale nie korzystał z prawa przysługującego ojcom córek, czyli nie brał za nie daru ślubnego. Mieszko zawsze płacił. W konsekwencji, opieka nad kobietami pochodzącymi z rodzin wojowników drużyny i wchodzącymi do tychże rodzin znajdowała się więc w ręku księcia. Motyw aranżowania przez władcę małżeństw dzieci swoich ludzi pokazuje, jak posiadanie drużyny pozwala krzewić właściwy porządek społeczny, rozszerzać krąg bezpośrednich poddanych i w ten sposób utwierdzać monarszy autorytet. Takie rozumienie przekazu o Mieszku potwierdza się dzięki interpretacji tekstu Al-Bekriego dokonanej przez trzynastowiecznego ko264 265
K. Modzelewski, Europa barbarzyńska, s. 82–84, 158–169. P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, passim.
389
smografa arabskiego Al-Kazwiniego266, który poddał częściowej racjonalizacji informacje wzięte od poprzednika. Mieszko, podobnie jak we wcześniejszej wersji opowieści, był bardzo hojny dla swoich wojowników. Wypłacał im żołd, ofiarowywał dary wedle potrzeby oraz utrzymywał ich dzieci bez względu na płeć. Al-Kazwini zauważył jednak, że dawanie daru ślubnego za wszystkie kobiety, również te wchodzące dopiero w krąg rodzinny członków drużyny, było – jak stwierdził sam Al-Bekri – sprzeczne z obyczajem słowiańskim (i berberyjskim). Dlatego aby konsekwentnie przypisać Mieszkowi rolę „nadojca”, uznał, że książę żenił wyłącznie chłopców. Dar ślubny władca brał od rodziców pana młodego i przekazywał ojcu dziewczyny. Modyfikacja, z pozoru doniosła, zupełnie nie zmieniła wymowy „polityki rodzinnej”. Al-Kazwini w podsumowaniu wzmianki stwierdził, że ożenek u poddanych Mieszka następuje wyłącznie z woli władcy, który ponadto bierze na siebie utrzymanie małżonków oraz koszty wesela. W konsekwencji mieszkańcy państwa Mieszka byli bardziej niż inni zazdrośni o swoje żony267. Interpretacja Al-Kazwiniego zakładała więc, że życie rodzinne całej populacji kraju kontrolowane było przez władcę i dzięki temu mężczyźni gorliwie strzegli swoich żon, kładąc tamę złym obyczajom. W trzynastowiecznej wersji opisu drużyny Mieszkowej wszyscy mieszkańcy kraju są jej członkami i pod bacznym okiem monarchy wiernie przestrzegają prawa małżeńskiego. W obu wariantach arabskich opowieści o Mieszku I wśród sąsiadów jego kraju pojawiło się plemię złożone wyłącznie z kobiet pełniących męskie funkcje społeczne. Funkcjonowanie tej dziwacznej – z punktu widzenia średniowiecznych autorów – grupy cechował brak małżeństw. Kobiety, którym przypisano srogą wojowniczość, nie zakładały rodzin. W celach prokreacyjnych współżyły z niewolnikami. 266
Dyskusja z poglądem jakoby tekst Al-Kazwiniego miejscami przechowywał lepszą wersję relacji Ibrahima ibn Jakuba: ibidem, s. 114–115; zob. też D. Mishin, Ibrahim ibn Ya’qub At-Turtushi’s Account of the Slavs from the Middle of the Tenth Century, „Annual of Medieval Studies at the CEU 1994–1995”, Budapest 1996, s. 188, przyp. 28. 267 Relacja Ibrahima Ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich..., s. 91, przyp. 73. O prospołecznym wymiarze małżeństw w kulturach tradycyjnych – W.J. Burszta, Społeczność daru..., s. 19.
390
Aby zachować nienormalny – to znaczy jednopłciowy – charakter społeczności, zabijały niemowlęta płci męskiej. Al-Kazwini dorzucił w tym miejscu znamienny szczegół. Schadzki niewolników z paniami odbywały się nocą. Niewolni kochankowie wychodzili o pierwszym brzasku, kryjąc się, aby nikt nie dostrzegł ich twarzy268, przez to dzieci traciły szansę na poznanie ojców. Ukonstytuowanie rodziny stawało się niemożliwe również z tego powodu269. Amazonki z arabskich kosmografii uosabiają zbiorowość pozbawioną prawa małżeńskiego, skalaną synobójstwem. Ich dzikość i aspołeczność sprawiały, że w przekazach pełniły one funkcję podobną do koczowników czy watah młodzieżowych, to znaczy znakomicie nadawały się na kontrapunkt uporządkowanej oraz ceniącej życie rodzinne wspólnoty270. Dalsze uzasadnienie mojego poglądu, że w opisie Ibrahima/Al-Bekriego drużyna jest emblematem władcy cywilizowanego wymaga ustosunkowania się do pewnej istotnej kwestii. W innym miejscu relacji o Słowianach, przy okazji prezentacji wszystkich znanych sobie władców słowiańskich, hiszpański autor nazwał Mieszka „królem Północy”. Andrzej Pleszczyński zauważył, że takie określenie może wynikać z zakwalifikowania księcia Polan do sfery świata barbarzyńskiego, przeciwstawianego kulturalnemu „Południu”271. Z perspektywy porównawczej (np. Gallowych Gesta ducum... czy żywotów św. Wacława) sprawa północnej kwalifikacji bohatera nie rysuje się aż tak jednoznacznie272. W swojej najnowszej książce Pleszczyński wskazał na możliwość szerszego rozumienia epitetu „król Północy”. Obdarzano nim władców sytuowanych na pograniczu cywilizowanej ekumeny i traktowanych w związku z tym jako strażnicy cywilizacji, broniący
268 Relacja Ibrahima Ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich..., s. 94, przyp. 82; P. Żmudzki, Mieszko I i Amazonki, s. 101–104. 269 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s. 148. 270 Zob. rozdz. II. 271 A. Pleszczyński, Mieszko I i jego państwo w opisie Ibrahima..., s. 209–220. 272 J. Banaszkiewicz, Gumpold, Vavřinec a Kristián, čili krátce o tom, jak se snĕžná a severní Bohemia stávala součástí „požehnané” Evropy, [w:] Dějiny ve věku nejistot. Sborník k příležitosti 70. narozenin Dušana Třeštíka, red. J. Klápště, E. Plešková, J. Žemlička, Praha 2003, s. 49.
391
jej przed dzikimi i niebezpiecznymi ludami dalszej „Północy”273. Obserwację Pleszczyńskiego potwierdza praktyka uchwytna w dziele Galla Anonima. Dziejopisarz zaczął przydawać Krzywoustemu tytuł „dux septentrionalis” (zamiast młodzieńczego „Martialis puer”) w tych opowieściach, w których prezentuje wojenną i moralną wyższość Bolesława nad przeciwnikami. Pierwszy raz określenie pada w rozdziale o wyprawie przeciwko Pomorzanom (czyli północnym i pogańskim sąsiadom Polski) zakończonej zdobyciem Białogardu oraz Kołobrzegu274. „Księciem Północy” Krzywousty został nazwany także przy okazji odrzucenia cesarskiego żądania daniny, tuż po tym, jak lud niemiecki zaśpiewał, że to Bolesław prowadzący wojnę z poganami, a nie Henryk, godzien jest „imperium”275. W kontekście wojen Krzywoustego epitet „dux septentrionalis” pojawia się raz jeszcze na wstępie krótkiego rozdziału o zwycięstwie nad Czechami276. W utworze Anonima „książę Północy” jest cywilizowanym władcą i nowe miano zyskuje wtedy, kiedy przestaje być dzikim młodzieńcem. Mieszko I – w arabskich kosmografiach – swój wysoki, monarszy status potwierdzał między innymi dzięki dawaniu żon. Mówiąc inaczej, oba źródła nawiązują do kanonu przedstawiania wielkiego władcy sprawującego opiekę nad kobietami. Mieszko sprawiał, że drużyna cywilizowała się, to znaczy nawiązywała spolegliwe więzi społeczne277. Patronat księcia nad dziećmi ułatwiał wojownikom posiadanie rodzin. Do tej samej idei odwoływał się autor opowieści o kniaziu Światosławie, każąc mu brać dań od cesarza również za poległych uczestników wyprawy, z przeznaczeniem dla rodzin zabitych278. Fabuły eksponujące symbiozę drużyn z grupami społecznymi 273 A. Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej (963–1034).
Narodziny stereotypu. Postrzeganie i cywilizacyjna klasyfikacja władców Polski i ich kraju, Lublin 2008, s. 39. 274 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 39, s. 109. 275 Ibidem, ks. III, rozdz. 14, s. 141. 276 Ibidem, rozdz. 17, s. 143. 277 Por.: K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”: Juvenile Delinquency in Early Ireland, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 12, Winter 1986, s. 13, 17. 278 Повесть временных лет, rok 6479 (971), s. 51.
392
nietrudniącymi się wojną, zwłaszcza z kobietami i dziećmi, podobnie jak omówiony wyżej motyw opieki sprawowanej nad ludem, pokazują, jak wódz doborowego oddziału zyskiwał charyzmę niezbędną do rządzenia całym społeczeństwem, a nie tylko swoimi wojownikami. Motyw porządkowania życia rodzinnego drużyny pojawia się również w tak zwanej drugiej starosłowiańskiej legendzie o świętym Wacławie, napisanej przed połową XI w. Książę żył z pewną kobietą279, która urodziła mu syna nazwanego Zbraslav. Gdy tylko chłopiec przyszedł na świat, jego rodzice złożyli ślub czystości i przyrzekli być dla siebie bratem i siostrą. Po jakimś czasie kobieta została kochanką wojownika książęcego. Kiedy Wacław dowiedział się o tym, zamiast gniewu okazał wyrozumiałość i zaaranżował małżeństwo swojego człowieka z matką Zbraslava. Nowi małżonkowie mieli jednak żyć jak brat z siostrą280. Anegdota, oprócz prezentacji książęcej władzy w zakresie zadzierzgania związków małżeńskich swoich ludzi281, oprócz pochwalenia książęcego miłosierdzia, pokazywała, jak naganne cudzołóstwo stało się za sprawą Wacława zaczątkiem rodzinnego pożycia w czystości. Dokładnie ten sam aspekt ideału władcy przywołują świętowacławowskie legendy, opisując tragiczne konsekwencje zamordowania księcia. Bolesław Srogi nie zadowolił się bowiem bratobójstwem. Wojownicy tyrana udali się do Pragi i tam wymordowali ludzi Wacława. Według Legendy Krystiana ofiarami zabójców byli wszyscy 279 O dyskusji, czy matka Zbraslava była żoną, czy nałożnicą księcia – D. Třeštík,
Manželství knížete Václava podle II. staroslovĕnské legendy, [w:] Husitství – Reformace – Renesanse. Sborník k 60. narozeninám Františka Šmahela, wyd. J. Pánek, M. Polívka, N. Rejchrtová, t. I, Praha 1994, s. 40–41; D. Třeštík, Počátky Přemyslovců. Vstup Čechů do dějin (530–935), Praha 1997, s. 383–388. 280 Druhá staroslovĕnská legenda o sv. Václavu, wyd. J. Vašica, [w:] Sborník staroslovanských literárních památek o sv. Václavu a sv. Lidmile, Praha 1929, rozdz. XVI, s. 106–107; D. Třeštík, Manželství knížete Václava..., s. 43–44; V. Blažek, Venceslaus et filius, [w:] Dějiny ve věku nejistot. Sborník k příležitosti 70. narozenin Dušana Třeštíka, red. J. Klápště, E. Plešková, J. Žemlička, Praha 2003, s. 70–74. 281 D. Třeštík, Kníže svatý Václav. Legendy a skutečnost, „Dějiny a současnost”, 12, 3/1990, s. 12.
393
przyjaciele świętego władcy („omnes amicos eius”) oraz ich potomstwo. Towarzyszy księcia zabito na wymyślnych torturach, a dzieci żywcem wrzucono w głębiny Wełtawy. Ilu było zamordowanych, tego Krystian nie wiedział, ale nie miał wątpliwości co do ich wielkiej liczby282. Nieco inny zestaw szczegółów zawiera pierwsza starosłowiańska legenda o św. Wacławie. Na miejscu kaźni męczennika, w Boleslavi, poległ jeden wymieniony (Mstina) człowiek księcia. Pozostali byli prześladowani w Pradze i tam niektórzy zginęli, a niektórzy uciekli. W najstarszej słowiańskiej wersji żywotu nie tylko dzieci ludzi Wacława były zabijane w konsekwencji męczeństwa władcy, ale także ich żony oddano innym mężom283. Druga starosłowiańska legenda precyzuje, że Bolesław kazał pozbawić życia „вѣрныхъ дроужиноу [...] и дѣти их”284 [wiernych z drużyny [...] i ich dzieci]. W opowieściach o śmierci czeskiego księcia-męczennika i jego przyjaciół pojawia się wiele elementów zwyczajowo współtworzących przekazy na temat wspólnoty najwierniejszych ludzi władcy. Wacław zginął w momencie, kiedy samotnie szedł do kościoła. Odseparowanie od własnej drużyny stanowi jak zwykle niezbędną okoliczność niebezpieczeństwa czyhającego na monarchę i analogicznie – śmierć księcia czyni z jego ludzi bezbronne ofiary Bolesława. Krystian podkreślił także mnogość towarzyszy władcy285 dodającą nie282 Legenda Christiani. Vita et passio sancti Wenceslai et sancte Ludmile ave eius,
wyd. J. Ludvíkovský, Praha 1978, rozdz. 8, s. 76. 283 Rekonstruovaný text I. staroslovĕnské legendy o sv. Václavu, wyd. M. Weingart, Svatováclavský sborník vydaný na památku 1000. výročí smrti knížete Václava svatého, t. I, Praha 1934, s. 981; F. Seibt, Václavské legendy, tłum. M. Polívka, „Český časopis historický”, 88, 1990, nr 6, s. 818. O źródle: A. Avenarius, Prvá slovanská václavská legenda a slovanská kultúra v Čechách v 10. storočí, [w:] Typologie ranĕ feudálních slovanských států, wyd. J. Žemlička, Praha 1987, s. 275–292; J. Nastalska, Bonus et iustus. Święty Wacław w 1. starosłowiańskiej legendzie „Se nyne sbys’t”, [w:] Peregrinatio ad veritatem. Studia ofiarowane Profesor Aleksandrze Witkowskiej OSU z okazji 40-lecia pracy naukowej, Lublin 2004, s. 325–335. 284 Druhá staroslovĕnská legenda o sv. Václavu, rozdz. XX, s. 113. 285 Tak samo w: Passio s. Vencezlai incipiens verbis Crescente fide christiana, wyd. J. Ludvíkovský, Nově zjištěný rukopis legendy Crescente fide a jeho význam pro datování Kristiána, „Listy filologické”, 81, 1958, rozdz. 9, s. 61.
394
wątpliwie monarszego majestatu Wacławowi. Hagiograf nie miał wątpliwości, że wszyscy oni, dzieląc los swojego pana, współuczestniczą w jego świętości286. Można powiedzieć, że św. Wacław wkroczył do Królestwa Niebieskiego razem ze swoją drużyną. Ludzie księcia-męczennika posiadali rodziny, które również współuczestniczyły w drużynnej wspólnocie świętego, cierpiąc od oprawców nasłanych przez Bolesława287. Ponadto zabijanie dzieci i targanie więzów małżeńskich obrazowało upadek porządku społecznego zaprowadzonego w Czechach i gwarantowanego przez św. Wacława. W jego miejsce wkradł się chaos – typowy efekt działalności bohaterów tego rodzaju, co Bolesław Srogi: to znaczy krwiożerczych, okrutnych i niepohamowanych. Kobiety władcy i jego wojowników odgrywają istotną rolę we wzmiance o królu ar-Rūs, zawartej w relacji Ahmada ibn Fadlana (922 r.), posła kalifa Al-Muktadira do władcy Bułgarów wołżańskich. Krótka, lecz treściwa prezentacja obyczajów monarchy ruskiego została dodana do obszernej opowieści o pogrzebie jakiegoś możnego Warega. Król ar-Rūs jawił się ibn Fadlanowi jako władca niezwykle dostojny. Nie kalał go żaden kontakt z ziemią, ponieważ stale przebywał na ogromnym tronie wysadzanym drogocennymi kamieniami, ustawionym w pałacu królewskim. Król nie schodził z tronu nawet dla załatwienia naturalnych potrzeb fizjologicznych, lecz mocz i kał oddawał do miski. Kiedy wyruszał w drogę, podstawiano mu konia, na którego wsiadał prosto z tronu288. Permanentne wyniesienie króla ponad poziom ziemi pozwala rozpoznać sakralny charakter władzy króla ar-Rūs. Podobny wydźwięk ma kolejny rytuał odprawiany przez 286 Podobnie
o Podivenie – A. Kuźmiuk-Ciekanowska, Święty i historia. Dynastia Przemyślidów i jej bohaterowie w dziele mnicha Krystiana, Kraków 2007, s. 155–156. 287 F. Seibt, Václavské legendy, s. 821–822. Zdroworozsądkowa konstrukcja Josefa Žemlički, zakładająca wcielenie niedobitków drużyny Wacława do drużyny Bolesława, kłóci się z wymową źródeł – J. Žemlička, Kníže Vladivoj a přemyslovská consanguinitas (ke skladbĕ vládnoucího rodu v 10. a začátkem 11. století), [w:] Na prahu poznání českých dĕjin. Sborník prací k poctĕ Jiřího Slámy, „Studia Mediaevalia Pragensia”, 7, Praha 2006, s. 190. 288 Ibn Fadlan, Kitāb, [w:] Źródła arabskie do dziejów Słowiańszczyzny, t. III, oprac. A. Kmietowicz, F. Kmietowicz, T. Lewicki, Kraków 1985, s. 114.
395
ruskiego monarchę. Na tronie wraz z nim zasiadało 40 jego niewolnic. Co pewien czas władca odbywał publicznie stosunek seksualny z jedną z nich289. Zarówno tronowanie, jak spółkowanie z niewolnicami odbywało się wobec czterystu najdzielniejszych towarzyszy króla. Według ibn Fadlana wojownicy ci umierali wraz władcą i ginęli dla niego. Każdy z królewskich ludzi miał dwie kobiety. Z jedną współżył seksualnie, druga mu posługiwała, myła jego głowę i przygotowywała posiłki290. Zasady funkcjonowania drużyny w relacji ibn Fadlana wyglądają tak samo jak w źródłach ruskich czy łacińskich. Wojownicy króla mieli obowiązek zginąć wraz z nim. W czasie pokoju mieszkali w pałacu królewskim, u stóp tronu291. Drużyna stanowiła najbliższe otoczenie władcy, wobec którego szczególnie dobitnie prezentował on swoje dostojeństwo. Podobne wywyższenie w gronie wojowników daje się uchwycić w wielu źródłach. W sadze o królach Magnusie i Haraldzie w wersji zachowanej w Morkinskinnie, kodeksie islandzkim z XIV w., Jarosław Mądry zbudował i wspaniale wyposażył paradną izbę. Ucztował w niej z okrytymi sławą młodzieńcami i towarzyszami, którzy otrzymali od niego wyposażenie wojenne oraz bogate szaty. Kniaź, ubrany w monarszy strój, zasiadał do uczty na wysokim krześle292. Przekaz ibn Fadlana wydatnie wzbogaca popularny model przedstawiania tronującego władcy w otoczeniu drużyny. W źródle arabskim 289
Ibidem; J.-P. Roux, Król. Mity i symbole, tłum. K. Marczewska, Warszawa 1998, s. 52–58, 61–65, 157; W. Duczko, Ruś wikingów. Historia obecności Skandynawów we wczesnośredniowiecznej Europie Wschodniej, tłum. N. Kreczmar, Warszawa 2006, s. 106–107; В.Я. Петрухин, Репрезентация власти русского князя в древнейший период: Ибн Фадлан о власти русского князя и хазарская традиция, [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории, (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, s. 184–187. 290 Ibn Fadlan, Kitāb, s. 113–114. 291 W. Duczko, Ruś wikingów, s. 107, 204. 292 Morkinskinna, tłum. Е.А. Рыдзевская, [w:] Рыдзевская, Древняя Русь и Скандинавия в IX–XIV вв. Материалы и исследования, Москва 1978, s. 43. O Morkinskinnie – М.И. Стеблин-Каменский, Саги как исторический источник, ibidem, s. 26; J. de Vries, Altnordische Literaturgeschichte, t. II, Berlin 1967, s. 279–281.
396
wojownicy-towarzysze ciekawie dopełniają postać monarchy. Źródło sugeruje pewną odpowiedniość „właściwości” króla i członków drużyny, oczywiście z zachowaniem proporcji. Wojownicy posiadają kobiety, którym ściśle wyznaczono role. Król miał dwadzieścia razy więcej niewolnic i publicznie dawał przykład współżycia z nimi. Ostentacyjne spółkowanie władcy ar-Rūs z kobietami odbywające się na tronie dobrze wpisuje się w archaiczną indoeuropejską mitologię sakralnego królestwa. Król jednocześnie tronował (czyli pozostawał wywyższony), demonstrował potencję seksualną oraz występował w otoczeniu doborowych wojowników293. Specjalny, ale jednocześnie charakterystyczny aspekt posiadania kobiet przez wojowników drużyny ujawnia się we wstępie do latopisu nowogrodzkiego młodszego zwodu294. Przedstawiając wizję pierwotnego dobrego ustroju społecznego, latopisarz opowiedział o idealnym kniaziu zbierającym sprawiedliwe wiry (czyli kary sądowe) i dającym je drużynie na zakup broni. „А дружина его кормяхуся, воююще ины страны бьющеся и ркуще: братие, потягнемъ по своемъ князѣ и по Рускои землѣ; глаголюще: мало есть намъ, княже, двусотъ гривенъ. Они бо не складаху на своя жены златыхъ обручеи, но хожаху жены ихъ в сребряныхъ”295 [A drużyna jego karmiła się, 293 D. Třeštík, Mýty kmene Čechů (7.–10. století). Tři studie ke „starým povĕstem českým”, Praha 2003, s. 157–158. Třeštík, pisząc o sakralnym królestwie, chyba zbyt mocno przeciwstawiał je „władztwu typu drużynniczego”. Jest to dziedzictwo klasycznych niemieckich prac o plemionach i drużynach u starożytnych Germanów, np.: W. Schlesinger, Herrschaft und Gefolgschaft in der germanisch-deutschen Verfassungsgeschichte, „Historische Zeitschrift”, 176, 1953, s. 241–246; R. Wenskus, Stammesbildung und Verfassung. Das Werden der frühmittelalterlichen gentes, Köln–Graz 1961, s. 409–428. Zob. też krytyczne omówienie historiograficznych koncepcji „Gefolgschaft” – J. Bazelmans, Conceptualising early Germanic political structure, s. 110–122. Ogólna prezentacja problematyki „sakralnego królestwa” i „wodzostwa” – A. Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej (963–1034), s. 298–300. 294 O wstępie do latopisu nowogrodzkiego – М.Х. Алешковский, Повесть временных лет. Судьба литературного произведения в древней Руси, Москва 1971, s. 26; A. Poppe, Latopisarstwo Nowogrodu Wielkiego, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, red. W. Kowalenko, G. Labuda, Z. Stieber, t. III, cz. 1, Wrocław–Warszawa–Kraków 1967, s. 27. 295 Новгородская первая летопись..., s. 104.
397
wojując w innych krajach i podbijając je, powiedziała: bracie, zginiemy za swojego kniazia i za Ruską ziemię; mówi: kniaziu, dwieście grzywien to dla nas za mało. Bo oni nie zakładali na swoje żony złotych obręczy, lecz chodziły ich żony w srebrnych]. Majątkowe żądania wojowników zostały poprzedzone jednoznaczną deklaracją przywiązania drużyny do kniazia i jego kraju. Towarzysze władcy postępowali właściwie, ponieważ prowadzili wojny na zewnątrz ojczyzny. Ponadto gotowi byli umrzeć za władcę, ale jednocześnie pragnęli, aby ich żony posiadały złote, a nie tylko srebrne ozdoby. Władca między innymi po to daje kosztowności swoim ludziom, aby ci mogli zawiesić je na własnych kobietach, te natomiast między innymi przydają się mężom do ostentacji bogactwa. W jednej z wersji wstępu do latopisu nowogrodzkiego, zachowanej w piętnastowiecznym kodeksie sofijskim pierwszym296, wymowa opowiastki została zupełnie zmieniona. Latopisarz z soboru sofijskiego napisał, że drużyna wcale nie domagała się więcej niż dwustu grzywien, najwyraźniej akceptując brak możliwości zawieszania złotych ozdób na żonach297. Trudno zgodzić się z Dmitrijem Lichaczewem, który tę wersję opowieści uważał za wcześniejszą i poprawną298. To raczej latopisarz sofijski zmienił pierwotny przekaz. Świadczy o tym wzmianka o dwustu grzywnach. Wydaje się ona w pełni zrozumiała w zdaniu, w którym drużyna zwracała kniaziowi uwagę na niedostatek („глаголюще: мало есть намъ, княже, двусотъ гривенъ”). Trudniej zrozumieć wersję sofijską, z której dowiadujemy się, że tego zdania wojownicy nie mówili do władcy („не ждяху: мало есть намъ, княже, двусотъ гривенъ”). Dlaczego drużyna, która nie wysuwała roszczeń finansowych pod adresem kniazia miałaby nie żądać od niego akurat dwustu grzywien? Podawanie ilości grzywien w zdaniu informującym, czego wojownicy nie mówili, wydaje się całkowicie absurdalne. 296
Д.С. Лихачев, Археографический обзор списков „Повести временных лет”, s. 167. 297 Новгородская первая летопись..., s. 104, przyp. E. 298 Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), s. 25, 97–98. Wykładnię Lichaczewa przyjął ostatnio Б.Н. Флоря, Два портрета идеальных правителей..., s. 26.
398
Wszystko wskazuje na to, że latopisarz z soboru sofijskiego mechanicznie dodał przeczenie do pierwotnego zdania, nie rozumiejąc (albo nie potrzebując) motywu drużyny przypominającej kniaziowi o obowiązku właściwej ostentacji bogactwa, pojawiającego się przecież w historiografii ruskiej (srebrne łyżki na uczcie Włodzimierza, nagość drużyny Igora). Ozdabianie złotem żon wojowników w ostatecznym rozrachunku przynosi korzyść także monarsze. Jedna z Gallowych pochwał Bolesława Chrobrego rozpoczyna się następująco: „Eius namque tempore non solum comites, verum eciam quique nobiles torques aureas immensi ponderis baiolabant, tanta superfluitate pecunie redundabant. Mulieres vero curiales coronis aureis, monilibus, murenulis, brachialibus, aurifrisiis et gemmis ita onuste procedebant, quod ni sustentarentur ab aliis, pondus metalli sustinere non valebant”299 [Albowiem w jego czasach nie tylko komesowie, ale także wszyscy szlachetni nosili złote naszyjniki niezmiernej wagi, w tak wielką obfitość pieniędzy opływali. Kobiety zaś dworskie diademami złotymi, naszyjnikami, łańcuchami, naramiennikami, złotymi frędzlami i szlachetnymi kamieniami tak obciążone chodziły, że niepodtrzymywane przez innych nie uniosłyby ciężaru metalu]. Komesów ze złotymi „torkwesami” można skojarzyć z „comites” – wojownikami-towarzyszami władcy300, wyniesionymi ponad innych szlachetnych ludzi dzięki swemu szczególnie bliskiemu związkowi z królem. „Mulieres curiales” zdają się natomiast konstrukcją jakoś związaną z „acies curialis”. Tak czy inaczej, obraz kobiet aż do przesady obwieszonych kosztownościami upiększa wizję złotego wieku panowania Bolesława Chrobrego równie silnie co jego drużyna, wyposażona w pancerze, tarcze i przepyszne stroje. 299
Galli Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 12, s. 31. K. Modzelewski, Comites, principes, nobiles. Struktura klasy panującej w świetle terminologii Anonima Galla, [w:] Cultus et cognitio. Studia z dziejów średniowiecznej kultury, Warszawa 1976, s. 406–407. Modzelewski uważał, że terminu „comites” Gall zawsze używał do określenia najwyższych dostojników piastujących urzędy. O tym, że Anonim nie był w tym względzie precyzyjny i znał inne znaczenia słowa „comes”, świadczy na przykład określenie „comes itineris” odniesione do Krzywoustego – Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 10, s. 137. 300 Inaczej
399
*** Jak stwierdziłem, opowieści o drużynach monarchów powstają na bazie mocnej struktury fabularnej, takiej, która generuje podobne szczegóły narracyjne bez względu na to, jak autorzy oceniali bohaterów opisywanych wydarzeń. Wspólnota wojowników najbliższych władcy zawsze pozostaje osobiście i bezpośrednio z nim związana oraz bezwzględnie mu wierna301. Bardzo silnymi środkami fabularnymi jest ona oddzielona od reszty społeczeństwa (etnos, ubiór i uzbrojenie, szczególne relacje z monarchą). Towarzyszom wodza przypisuje się gotowość poniesienia śmierci za niego oraz przyjęcia tego samego co on losu. Jeżeli wojownicy przypadkiem go przeżyją, muszą dokonać zemsty na zabójcach. Biorą także odwet za obrazę wodza. Wszystkie honorowe zobowiązania ciążące na drużynie i wykonywane względem władcy powinny być wzajemne. Znaczy to, że obligują pana wojowników do określonych starań z jego strony. Monarsze wypada troszczyć się o swoich ludzi, czyli nie narażać ich niepotrzebnie na niebezpieczeństwo. Jeśli jednak jego wojownicy zginą, mści ich śmierć. Ponieważ sława wojenna i zwycięstwa są dostępne przede wszystkim władcom, wyraźnie wyniesionym ponad poziom zwyczajnych ludzi, spektakularnym zadaniem monarszym pozostaje przemawianie do wojska: wyjaśnianie sensu podejmowanej walki i określanie właściwej postawy w trakcie bitwy. Więź konstytuująca drużynę zadzierzgana jest dzięki darom stale dawanym wojownikom przez wodza. Towarzysze broni są także współbiesiadnikami. Wspólne picie i jedzenie na ucztach organizowanych przez władcę umacnia wspólnotę. Podobną rolę odgrywa stałe przebywanie ludzi najbliższych monarsze w jego pałacu bądź obozie. Pełniejsze podsumowanie motywów składających się na opowieści o drużynie wymaga skonfrontowania ich z opisami grup młodych wojowników302. Zestawienie szczegółów opowiadań o obu 301 Znakomite, klasyczne omówienie motywu wierności jako toposu literatury średniowiecznej i starożytnej – F. Graus, Über die sogenannte germanische Treue, „Historica”, I, 1959, s. 71–121. 302 O opozycji w literaturze celtyckiej „fían” – watahy młodzieżowej, i „túath” – osiadłych wojowników – K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and
400
typach wojska pozwala wychwycić antynomię dwóch struktur narracyjnych i uwypuklić kontekst, w którym drużyna występuje najczęściej. Jej opisy i opowieści o jej przygodach są bowiem z reguły powiązane z ideą społeczeństwa cywilizowanego i dobrze zorganizowanego303. Drużyna
Wataha młodych
Drużyna idealna jest grupą bezwzględnie podporządkowaną wodzowi, który swoją monarchiczną charyzmę najmocniej prezentuje dzięki drużynie i wobec niej.
Watahę młodzieńców cechuje egalitaryzm. Nawet przyszły wielki władca w otoczeniu młodych rówieśników pozostaje jedynie primus inter pares i często ulega woli swoich towarzyszy. Młodych nie obowiązują żadne prawa normujące stosunki międzyludzkie. W związku z tym wręcz z upodobaniem łamią oni wszelkie zasady. Idą do boju w nocy lub o świcie. Stosują podstępy, atakują znienacka, mordują bezbronnych.
Drużyna walczy według standardów wyznaczonych przez swojego wodza – wielkiego władcę. Dlatego nie wypada jej działać podstępnie czy z zaskoczenia. Musi przestrzegać cywilizowanych zasad prowadzenia wojny: walczyć otwarcie, umawiać się z wrogiem na bitwę, toczyć bój tylko w ciągu dnia.
Wojownicy drużyny przystępują do walki Młodzi walczą dla własnej przyjemności, dla sławy wodza, w obronie jego ho- z wewnętrznej potrzeby rozlewu krwi, noru. owocującej często nieokiełznanym szałem bitewnym, wreszcie dla łupów. Dobre drużyny nawiązują spolegliwe wię- Młodzieńcy „z natury” są aspołeczni, a nazi społeczne z resztą społeczności pozo- wet antyspołeczni. Porywają i gwałcą stającej pod panowaniem władcy. Wo- kobiety, zabijają dzieci, występują przejownicy z drużyny mają żony i dzieci. ciw starszym, własnym ojcom i dziadom, Strzegą ludu. Wojny prowadzą na ze- targają więzi rodzinne. Watahy młodziewnątrz ojczyzny. żowe tak samo okazują wrogość nieprzyjaciołom jak pobratymcom i krewnym.
“Fíanna”, s. 8, 11. O opozycji „drużyny” i „czeladzi” w źródłach czeskich – V. Vaněček, Les «družiny» (gardes) princières dans les débuts de l’État tchèque, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, II, 1949, s. 437. 303 Zupełnie inną drogą do podobnych wniosków na temat znaczenia motywu drużyny (comitatus) w Germanii Tacyta doszedł – J. Bazelmans, Conceptualising early Germanic political structure, s. 120.
401
Żywiołem wojowniczej młodzieży jest las, pustkowie, pogranicze. Młodzi gardzą wystawnością i zbytkiem. Jedzą byle co, byle jak, byle gdzie. Młodzi bohaterowie często separują się od grupy, aby dokonywać wojennych wyczynów indywidualnie. Wojownicy drużyny bogacą się dzięki pie- Młodzieńcy mają to, co sami zagrabią. niądzom i wszelkim innym dobrom ofiarowywanym im przez władcę. Wódz dba o drużynę, chroni ją przed nie- Młodzieńcy nie dbają o siebie, nieustannie potrzebnym niebezpieczeństwem, i vice ryzykują życiem. Ich działania cechują versa. Życie każdego wojownika jest nieumiarkowanie i brawura. Bohaternajwyższą wartością dla władcy, podob- -chłopiec otoczony watahą młodzieżową nie przejmuje się stratami we własnych nie jak życie władcy dla wojownika. szeregach. Drużyna mieszka w pałacu władcy, w stolicy i ucztuje wraz z nim z wielkim przepychem. Drużyna stale otacza swojego wodza i nigdy nie powinna go opuszczać. Drużyna nie powinna się rozdzielać.
ROZDZIAŁ VI
WOJEWODA
1. WOJEWODOWIE I MŁODZIEŃCY W drugiej księdze swojego dzieła Gall Anonim poświęcił dwa krótkie rozdziały pomorskim wyprawom wojewody Skarbimira. Interea Scarbimirus comes Polonie palatinus, cum suis commilitonibus Pomoraniam introivit, ubi non parvam gloriam Polonis acquisivit, hostibusque suis dampnum et contumeliam dereliquit. Qui castellorum vel civitatum nominari maluit expugnator, quam villarum multarum fieri vel armentorum depredator. Igitur audaci violentia unum castellum expugnavit, unde quibusdam modo captivatis, eductaque preda totum radicitus concremavit. Alia vice similiter aliud castrum nomine Bitom expugnavit, unde non minus laudis et utilitatis quam ex alio reportavit. Nam inde predam multam et captivos expulit et locum illum ad instar desolationis retulit. Sed hoc non ideo de Scarbimiro recitamus, ut eum in aliquo suo domino conferamus, sed ut veritatem hystorie teneamus1 [Tymczasem Skarbimir, komes pałacowy Polski, ze swoimi towarzyszami wkroczył na Pomorze, gdzie niemałą chwałę dla Polaków pozyskał i wrogom swoim krzywdę i zniewagę zostawił. Wolał on być nazwany zdobywcą warowni i miast, niż stać się grabieżcą licznych wsi lub trzód. Więc przemocą śmiałości jedną warownię zdobył, stamtąd pewną liczbę jeńców i zdobycz uprowadziwszy, całą [warownię] aż do fundamentów spalił. Innym razem podobnie pewien gród o nazwie Bitom zdobył, stamtąd przywiózł nie mniej sławy i pożytków co z poprzedniego. Tam bowiem pozyskał wiele łupów 1 Galli Anonymi Cronica et Gesta ducum sive principum Polonorum, wyd. K.
Maleczyński, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. II, Kraków 1952; ks. II, rozdz. 30– 31, s. 98–99. Obie wyprawy datowane są na 1105 r., a „Bitom” identyfikowany jest z Bytyniem – B. Śliwiński, Pomorze w polityce i strukturze państwa wczesnopiastowskiego, „Kwartalnik Historyczny”, CVII, 2000, nr 2, s. 29. Janusz Bieniak uważał, że w 1105 r. Skarbimir nie był jeszcze wojewodą. Anonim miał „antydatować” objęcie tej funkcji przez Skarbimira – J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. III, red. S.K. Kuczyński, Warszawa 1985, s. 31; J. Bieniak, Skarbimir, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXXVIII, Warszawa–Kraków 1997–1998, s. 28.
403
i jeńców, a miejsce to zmienił w pustynię. Lecz o Skarbimirze nie dlatego to opowiadamy, aby go porównywać do jego pana, lecz ponieważ trzymamy się prawdy historii].
Opowieść o ekspedycjach Skarbimira na Pomorze zmusiła kronikarza do wyjaśnienia, że opisane wydarzenia miały miejsce naprawdę i ta podwójna fabuła nie stanowi próby stworzenia wizerunku dostojnika porównywalnego z wizerunkiem księcia. Trudno się dziwić, że Anonim poczuł potrzebę dodania takiego komentarza do obu rozdziałów poświęconych samodzielnym działaniom Skrabimira. Obraz wojewody, który się z nich wyłania, rzeczywiście jest zbyt książęcy2. „Veritas hystorie” skutecznie rozbija konwencję opowiadania o czynach dostojnika pierwszego po władcy. Skarbimir – wedle tego, co napisał Gall – wolał zdobywać grody, niż napadać na wsie i kraść bydło. Szukał sławy wojennej na wzór wielkich władców, więc brał łupy i jeńców dopiero po zajęciu obleganych warowni. Taka charakterystyka postępowania na wojnie, w zestawieniu z końcową uwagą Anonima, pozwala stwierdzić, że generalnie dla wojewody odpowiedniejsze okazuje się pustoszenie wiejskich obszarów kraju przeciwnika. W celu sprawdzenia tej hipotezy przyjrzyjmy się innym wzmiankom Anonima o Skarbimirze. W najbardziej spektakularnym epizodzie młodzieńczych przygód Krzywoustego, podczas bitwy stoczonej z Pomorzanami w lesie w dniu poświęcenia kościoła, wojewoda nie towarzyszył Bolesławowi. Młody książę nie zobaczył go wśród ocalałych Polaków i między innymi dlatego dał się przekonać pewnemu rozsądniejszemu wojownikowi do zaprzestania dalszej walki. Anonim dodał od siebie, że Skarbimir walczył tego dnia w zupełnie innym miejscu („Erat enim Scarbimirus seorsum alibi”), gdzie stracił prawe oko3. Tego typu rana – pamiątka bojowego męstwa – dobrze podkreślała zaciekłą waleczność bohatera. 2 J. Adamus,
O monarchii Gallowej, Warszawa 1952, s. 79. Adamus bez żadnego wyjaśnienia uznał, że pochwała Skarbimira została przez Galla wtrącona „ad captandam benevolentiam” wodza opozycji. 3 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 33, s. 101. Inaczej zrozumiał źródło K. Skalski, Drużyna przyboczna władców zachodniosłowiańskich, [w:] Z dziejów średniowiecznej Europy Środkowowschodniej, red. J. Tyszkiewicz, „Fasciculi Historici Novi”, t. II, Warszawa 1998, s. 26. Skalski uważał, że wojewoda walczył u boku księcia.
404
Spośród postaci, które przewinęły się już przez karty tej książki, identyczną ranę odniósł okrutny i wojowniczy książę czeski Świętopełk. Stało się to w trakcie nocnego marszu przez las, przedsięwziętego po to, aby zaskoczyć Węgrów4. Jednooki był też Ingcél, syn króla Brytanii, okryty złą sławą rozbójnika i bezwzględnego mordercy, ponieważ zabił ojca i siedmiu braci. Wreszcie Cúchulainnowi i Egilowi Skallagrimssonowi, w gniewie lub szale bitewnym, jedno oko malało i stawało się niewidoczne, natomiast drugie powiększone budziło grozę. Cúchulainn z twarzą zniekształconą furią wyglądał jak cyklop5. Także drugi dotyczący Skarbimira szczegół, uchwytny w opowieści o leśnej bitwie, czyli odseparowanie od księcia w czasie walki, potwierdza, że wojewoda nieprzypadkowo znalazł się w gronie bohaterów o wybitnie wojowniczych (często młodzieńczych) charakterystykach i w związku z tym naznaczonych znamiennym kalectwem. Podobną, ale znacznie dokładniej zarysowaną odrębność działań wojennych Skarbimira można zaobserwować w rozbudowanej opowieści Anonima o wielkiej wyprawie Krzywoustego na Czechy w obronie praw Borzywoja, w 1110 r. Podczas odwrotu, na skraju granicznego lasu, Bolesław, niczym dobry pasterz, puścił większość wojska-ludu przodem, a sam z „acies curialis” stanął po prawej stronie i chronił wycofujących się przed ewentualnym atakiem wroga. „Comes quoque Scarbimirus ex altero latere in silva tenui Bolezlauo nesciente, latitabat, ibique Bohemos, si forte sequerentur, in insidiis expectabat”6 [Komes 4 Zob. rozdz. I. Tego typu szczegóły bywają chętnie traktowane przez historyków,
jako świadectwa żywej tradycji ustnej przekazującej pamięć o prawdziwym epizodzie bitewnym – np. P. Dymmel, Traces of Oral Tradition in the Oldest Polish Historiography Gallus Anonymus and Wincenty Kadłubek, [w:] The Development of Literate Mentalities in East Central Europe, wyd. A. Adamska, M. Mostert, Turnhout 2004, s. 362–363. Równie dobrym wyjaśnieniem występowania takiego motywu jest wywołanie go przez charakterystykę postaci. Bohaterowie tego typu co Skarbimir i Świętopełk powinni być jednoocy, więc opowieść „funduje” im takie właśnie kalectwo. 5 K.R. McCone, Werewolves, Cyclopes, “Díberga”, and “Fíanna”: Juvenile Delinquency in Early Ireland, „Cambridge Medieval Celtic Studies”, 12, Winter 1986, s. 21–22; G. Dumézil, Heur et malheur du guerrier. Aspects mythiques de la fonction guerrière chez les Indo-Européens, wyd. XII, Paris 1996, s. 230–232. 6 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 151. Słowo „nesciente” występuje tylko w rękopisie heilsberskim – ibidem, przyp. f. Potajemne działanie wojewody nie
405
Skarbimir zaś z drugiego boku, bez wiedzy Bolesława, schował się w małym lesie, gdzie w zasadzce czekał na Czechów, jeśliby zbrojnie ścigali]. Kronikarz przedstawił zachowania księcia i wojewody całkowicie odmiennie. Władca, z prawej strony, wraz ze swoimi najlepszymi i najlepiej uzbrojonymi wojownikami otwarcie oczekiwał spodziewanego natarcia czeskiego. Skarbimir, z lewej strony, schował się w lesie, aby zaatakować przeciwnika znienacka, kiedy podejdzie niczego nieświadomy. Narracja uporządkowała ustawienie wojska jednocześnie przestrzennie i ideowo. Władca walczący jawnie znajduje się po prawej stronie, dostojnik szykujący się do zadania wrogowi ciosu z ukrycia jest „lewy”. Wojewoda zakonspirował się tak skutecznie, że nawet Bolesław nic nie wiedział o jego posunięciach. Gall nie pozostawia co do tego żadnej wątpliwości. W czasie bitwy bowiem „Scarbimirus quoque cum acie palatina, silvula dividente, cum aliis Bohemorum agminibus dimicabat, ita quod Bolezlauus de Scarbimiro vel Scarbimirus de Bolezlauo penitus, ubi staret, vel si prelium ageret, ignorabat”7 [Skarbimir zaś z oddziałem wojewodzińskim, oddzielony laskiem, z innymi hufcami Czechów walczył tak, że Bolesław o Skarbimirze ani Skarbimir o Bolesławie zupełnie nie wiedział, gdzie stoi, ani czy bitwę toczy]. Takie przedstawienie batalii wymyka się racjonalnym wyobrażeniom o dowodzeniu na polu walki. W tekście nie ma mowy o jednym szyku Polaków, lecz o dwóch niezależnych od siebie starciach8. Struktura opowieści o wojewodach wymagała prezentacji ich działań jako całkowicie potajemnych i zaskakujących dla wszystkich. Już teraz podobało się Wojciechowi Kętrzyńskiemu, więc proponował poprawienie tekstu na: „in silva tenui Bolezlavo imperante latitabat” – W. Kętrzyński, Niektóre uwagi o autorze i tekście najdawniejszej kroniki polskiej, „Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydział historyczno-filozoficzny”, serya II, t. XXVIII (ogólnego zbioru LIII), Kraków 1910, s. 69. 7 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 23, s. 152. 8 Inaczej T. Jurek, Geneza szlachty polskiej, [w:] Šlechta, moc a reprezentace ve středovĕku, „Colloquia mediaevalia Pragensia”, 9, Praha 2007, s. 67: „z relacji wynika, że acies curialis i acies palatina walczyły na przeciwległych skrzydłach szyku bojowego”. Jurek poddał tekst Galla interpretacji zamazującej potajemny charakter działań wojewody.
406
można postawić najważniejszą w tym rozdziale tezę. Kronikarskie charakterystyki dostojników pierwszych po władcach niczym nie różnią się od literackich obrazów postępowania młodych bohaterów i watah młodzieżowych. Fabularną osobowość wojewodów wyraża szczególna inklinacja do posługiwania się podstępami. W historii o napadzie Pieczyngów na Ruś, zakończonym oblężeniem Kijowa, ruską stolicę uratował Preticz, wojewoda kniazia Światosława Igorewicza. Na wieść o nieuchronnej kapitulacji miasta, w którym przebywała matka i synowie władcy, Preticz i jego ludzie popłynęli w łodziach ku obozowi pieczyńskiemu. Chociaż koczownicy mieli ogromną przewagę liczebną, przerazili się na widok wojska ruskiego. Władca Pieczyngów podjechał na brzeg i zapytał Preticza, czy jest kniaziem. Wojewoda odparł, że jest człowiekiem kniazia idącym w przedniej straży i że zaraz nadciągnie Światosław z ogromną armią. Narrator wcześniej poinformował nas jednak, że kniaź przebywał wówczas bardzo daleko, w bułgarskiej stolicy – Perejasławcu nad Dunajem. Oszustwo poskutkowało i Pieczyng zaproponował Preticzowi przymierze. Podali więc sobie ręce i wymienili się orężem. Zawieszenie broni pozwoliło przywołać kniazia z Perejasławca. Światosław przybył i przepędził Pieczyngów9. Preticz, dla ratowania Kijowa, posunął się do podwójnego oszustwa. Najpierw podał się za dowódcę przedniej straży armii, która wcale jeszcze nie nadchodziła, później zawarł fałszywą drużbę z chanem. Znamienne, że w fabule o uwolnieniu Kijowa od Pieczyngów „pomocnikiem” umożliwiającym działanie wojewodzie był młody chłopak. Poczynał on sobie równie podstępnie. Wyszedłszy z Kijowa z uzdą w ręku, udawał pieczyńskiego koniucha, pytając koczowników w ich języku, czy nie widzieli zbiegłego konia. Dzięki temu przeszedł przez obóz wrogów, wskoczył do rzeki i popłynął ku łodziom wojska ruskiego zacumowanym przy drugim brzegu Dniepru. Od niego Preticz dowiedział się o planowanej kapitulacji stolicy10. Fabularne pokre-
9
Повесть временных лет, wyd. Д.С. Лихачев, t. I, red. В.П. АдриановаПеретц, Москва–Ленинград 1950, rok 6476 (968), s. 47–48. 10 Ibidem, s. 47.
407
wieństwo metod postępowania i bliska współpraca z młodzieńcem wzmacniają junacką osobowość wojewody. Podobną zbieżność można zaobserwować w fabule, która była już porównywana do powyższego fragmentu Powieści, mianowicie w obszernej narracji Dudona z Saint Quentin o wojnie króla Ludwika Zamorskiego z Normanami i Duńczykami11. Władca Franków zachodnich postanowił wykorzystać małoletniość księcia Ryszarda I, osieroconego niespodziewanie po tragicznej śmierci Wilhelma Długiego Miecza, i chciał podporządkować sobie Normandię. Tym zdradzieckim planom w równie zdradziecki sposób przeciwstawił się Bernard Duńczyk, dawny towarzysz Rollona, który pełnił funkcję wodza wojska („princeps Northmannici exercitus”). Normański „wojewoda” fałszywie podporządkował się władcy Franków i potajemnie sprowadził nad Sekwanę wielką armię duńską, z królem Haraldem na czele. Duńczycy pokonali i schwytali Ludwika Zamorskiego. Fabularnym „pomocnikiem” Bernarda był Osmund, młody wojownik z Normandii, który dzięki sprytnemu podstępowi wyswobodził Ryszarda z niewoli u króla Ludwika. Wywiezienie małego księcia w bezpieczne miejsce otworzyło Bernardowi możliwość wyprowadzenia w pole władcy Franków12. Potrzeba „właściwego” przedstawiania wojewody, czyli jako specjalisty od działań podstępnych czy wręcz zdradzieckich i nikczemnych, wpłynęła mniej czy bardziej na różne warianty opowieści o porwaniu Wołodara przez Piotra Włostowica. Najstarszą wersję zawiera tak zwana Translacja ręki św. Szczepana, wpisana do kroniki klasztoru w Zwiefalten około roku 1140. Autor tekstu (być może Ortlieb), mnich zwiefalteński, był członkiem poselstwa, które przywiozło cenną relikwię z Polski. Rękę św. Szczepana ofiarowała klasztorowi Salomea, wdowa po Bolesławie Krzywoustym13. Translacja opisuje, jak książę i księżna weszli w posiadanie relikwii i przy tej okazji pojawia się 11 Zob.
rozdz. IV. Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis Primorum Normanniae Ducum, wyd. J. Lair, „Mémoires de la Société des Antiquaires de Normandie”, 3e série, 3e vol., XXIIIe vol. de la collection, 2e partie, Caen 1865, ks. IV, rozdz. 70–86, s. 224–242. 13 S. Wieczorek, Zwiefalten i Polska w pierwszej połowie XII w., „Kwartalnik Historyczny”, CIII, 1996, 4, s. 28. 12
408
opowieść o uprowadzeniu ruskiego „króla” przez najbogatszego „princepsa” Polaków, imieniem Patrycjusz14. Scenę porwania kniazia poprzedza krótka informacja o innym nikczemnym czynie bohatera, dokonanym na Rusi. Patrycjusz, wysłany tam przez pewnego najszlachetniejszego „tyrana” z Polski w swaty, wziął pannę i jej posag dla siebie. Określeniem „tyran” został nazwany jakiś możnowładca. Z treści Translacji wynika jednoznacznie, że to nie Krzywousty był oszukanym narzeczonym15. Pierwsze wiarołomstwo przygotowuje grunt do przedstawienia jeszcze większego zła. „Princeps” udał się do „króla” Rusi, nieprzyjaciela władcy Polski. Po zaprzysiężeniu mu wierności wszedł w taką komitywę ze swoim gospodarzem, że został ojcem chrzestnym jego syna. Patrycjusz potargał jednak zadzierzgnięte powinowactwo, porwał ruskiego „króla” i uprowadził do Polski. Więzień musiał zapłacić ogromny okup. Papież i polscy biskupi skłonili niegodziwego „princepsa” do pokuty. Patrycjusz ufundował więc ogromną liczbę kościołów i klasztorów. Kiedy zaczęło mu brakować środków na działalność fundacyjną, zamienił się z księciem i za rękę pierwszego męczennika dostał wielki majątek ziemski16. Translacja ręki św. Szczepana jednoznacznie potępiała „princepsa”-porywacza17. Znacznie przychylniej do czynu możnowładcy od14
Wszystko wskazuje na to, że pod tym imieniem kryje się Piotr Włostowic – J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część III A. Arbitrzy książąt – krąg rodzinny Piotra Włostowica), [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. IV, red. S.K. Kuczyński, Warszawa 1990, s. 17; M. Cetwiński, Podstępem czy siłą? „Działania specjalne” i ich moralna ocena w kronikach śląskich, [w:] Średniowiecze polskie i powszechne, t. II, red. I. Panic, J. Sperka, Katowice 2002, s. 139–140. 15 Karol Maleczyński uważał, że „tyranem” z Translacji był Skarbimir – K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1975, s. 211. Podobnie J. Powierski, Ruś w opiniach najwcześniejszych polskich kronikarzy, [w:] Polacy o Ukraińcach, Ukraińcy o Polakach, red. T. Stegner, Gdańsk 1993, s. 21. Janusz Bieniak zakładał, że Skarbimir starał się na Rusi o żonę dla syna – J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), s. 53–57; J. Bieniak, Skarbimir, s. 29. 16 Die Zwiefalter Chroniken Ortliebs und Bertholds, wyd. L. Wallach, E. König, K.O. Müller (Schwäbische Chroniken der Stauferzeit, t. II), Sigmaringen 1978, s. 124– 126. 17 O przyczynach – Z. Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, Warszawa 2005, s. 201.
409
niósł się Herbord, hagiograf św. Ottona, ponieważ uznał, że porwanie dopomogło w dziele podboju i chrystianizacji Pomorza. Kiedy po śmierci ruskiej żony Krzywoustego w stosunki między Polską a Rusią wkradła się wrogość, zaniepokojony książę zwołał radę. Piotr, wódz wojska, mąż dzielny i mądry, wystąpił na niej z pomysłem, aby Rusinów pokonać „sztuką” („arte melius superari”). Takie rozwiązanie narzucał fakt istnienia wielkiej koalicji wrogów Polski. Rusini porozumieli się bowiem z Połowcami („Flavos”), Prusami i Pomorzanami18. Herbord, jak widać, dodatkowo uzasadniał konieczność odwołania się do podstępu. Pomysł wojewody zadziałał w fabule jako uznany sposób walki z silniejszym i do tego nikczemnym przeciwnikiem. Hagiograf nie omieszkał zaznaczyć, że Rusini byli dzicy, a ich koalicjanci to barbarzyńscy poganie. Radę Piotra zaakceptowano tym chętniej, że on sam, z pomocą Bożą, podjął się podstępnego unieszkodliwienia ruskiego „króla”. Wojewoda wyruszył więc na Ruś wraz z trzydziestoma najsilniejszymi ludźmi i przedstawił się miejscowemu władcy jako uciekinier cierpiący prześladowania od Bolesława. „Król” Rusinów bardzo ucieszył się z pozyskania najwyższego dostojnika swojego wroga i myślał, że dzięki temu łatwiej przyjdzie mu pokonać Krzywoustego. Podczas polowania, kiedy ruski monarcha zgubił swoich ludzi, został porwany przez Piotra oraz jego towarzyszy i uprowadzony do Polski. Zdaniem Herborda podstępna akcja wojewody była znakomitym, bezkrwawym zwycięstwem („incruentam, ut pollicitus erat, de Ruthenis victoriam domino suo duci reportavit”). Rusini już nigdy nie ośmielili się sprzymierzać z Pomorzanami i polski książę mógł bez przeszkód, ze wszystkimi siłami, zwrócić się przeciw tym ostatnim19. 18 Herbordi
Dialogus de vita s. Ottonis episcopi Babenbergensis, wyd. J. Wikarjak, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. VII, cz. 3, Warszawa 1974, ks. II, rozdz. 4, s. 65–66. Stanisław Trawkowski uważał, że Piotr nie był wówczas jeszcze wojewodą – S. Trawkowski, Piotr Włostowic, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXVI, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1981, s. 355. Dla sensu narracji nie ma to większego znaczenia. W opowieści Herborda Piotr występuje niewątpliwie w roli wojewody. Pogląd Trawkowskiego został skrytykowany w: J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), s. 56–57. 19 Herbordi Dialogus de vita s. Ottonis episcopi Babenbergensis, ks. II, rozdz. 4, s. 66–68.
410
Kolejną wersję opowieści, napisaną – jak się zdaje – pod wpływem lektury dialogu Herborda, przedstawił Kadłubek20. Mistrz Wincenty dodał ją do pompatycznej pochwały potęgi Bolesława Krzywoustego. Pod piórem Kadłubka książę posiadł władzę niemal cesarską21. Swobodnie strącał i ustanawiał monarchów w sąsiednich królestwach, a ludzi z dalszych krajów pozyskiwał łaskawością. Gdziekolwiek dotarła sława jego imienia, tam czczono go niby bóstwo („ut qua uix Boleslai nomen attigisset, numen eius coleretur”). Ale jeden z okolicznych władców, książę ruski Wołodar, uznał, że dalsze znoszenie zwierzchności Bolesława jest gorsze od niewoli. Zaczął więc knuć spisek, korzystając z zaangażowania polskiego monarchy w inne sprawy. Krzywousty, niczym cesarz rzymski, poradził się senatu, co robić w takiej sytuacji. Plan rozwiązania problemu przedstawił Piotr Włostowic, dostojnik drugi po księciu godnością („princeps et principi dignitate proximus”)22. Postanowił działać podstępem i udał się z niewielkim, ale doborowym oddziałem („pauca suorum, delectorum tamen assumpta manu”) do Wołodara, któremu przedstawił się jako zbieg uciekający przed tyranią Bolesława. Książę ruski nie posiadał się z radości, ponieważ uważał, że zdrada Piotra walnie przyczyni się do zguby Krzywoustego i Lechitów. Tymczasem Włostowic porwał Wołodara podczas uczty, uprowadził do Polski i oddał Krzywoustemu. Chociaż postępowanie Piotra skojarzyło się Kadłubkowi z przypadkiem Zopyrosa, podstępnego pomocnika króla perskiego Dariusza23, 20
M. Cetwiński, Podstępem czy siłą?, s. 162. Jan Powierski zakładał, że oba przekazy powstały na bazie zaginionego źródła opowiadającego o czynach Piotra Włostowica – J. Powierski, Weryfikacja wiarygodności przekazu Herborda o antypolskim sojuszu pomorsko-prusko-ruskim w czasach Bolesława Krzywoustego, „Acta Universitatis Nicolai Copernici”, Historia XXIV, Toruń 1990, s. 125–141. 21 R. Michałowski, Ideologia monarchiczna Piastów wcześniejszego okresu, [w:] Imagines Potestatis. Rytuały, symbole i konteksty fabularne władzy zwierzchniej. Polska X–XV w., red. J. Banaszkiewicz, Warszawa 1994, s. 192; M. Cetwiński, Podstępem czy siłą?, s. 146–147. 22 O sformułowaniu Kadłubka określającym godność Piotra – A. Bogucki, Książę i wojewoda. Tytulatura niekoronowanych władców czeskich i polskich, „Przegląd Historyczny”, LXXXIX, 1998, 4, s. 565–566; M. Cetwiński, Podstępem czy siłą?, s. 161. 23 Zob. rozdz. I.
411
to jednak zróżnicował moralną ocenę obu bohaterów. Podstęp Zopyrosa miał być zamaskowaną zdradą, natomiast podstęp Włostowica to przezorna i godziwa obrona ojczyzny24. Retoryczne wyjaśnienie Mistrza Wincentego, wyraźnie oddzielone od opowieści, wcale nie zmienia jej wymowy25. Piotr nikczemnie oszukał Wołodara. Udawał przyjaźń, brutalnie naruszył mir uczty, wywlekając z niej księcia ruskiego za włosy oraz – jak można się domyślać – zabijając innych biesiadników26. Wszystkie trzy najstarsze opowieści o porwaniu „króla” Rusinów, bez względu na odautorską ocenę porywacza, podobnie przedstawiają przebieg wydarzeń27. Dostojnik działa podstępnie w służbie monarchy, któremu najwyraźniej nie wypada osobiście zrealizować chytrego planu. We wszystkich trzech wersjach Bolesław jest dobrym władcą. Translacja ręki św. Szczepana pokazuje go jako miłośnika relikwii, dobroczyńcę klasztorów, mężnego zwycięzcę okolicznych ludów, u Herborda walczy on z poganami, a u Kadłubka sprawuje władzę nieomal cesarską. Tak wspaniały książę porucza zadania dwuznaczne moralnie dostojnikowi, który wykonuje „czarną robotę” bez obciążania sumienia swojego pana. Nawet w Translacji, przedstawiającej wojewodę jako niegodziwca, zdradliwe postępowanie Patrycjusza działającego w służbie księcia i przeciw wrogowi księcia nie kala obrazu mocodawcy28. Z drugiej strony struktura opowiadania o postaci tego typu co Piotr wyraźnie wywarła piętno na przekaz Mistrza Wincentego, autora ewidentnie przychylnego wojewodzie. Widać to w porównaniu z dialogiem o św. Ottonie, innym źródłem przyjaznym Włostowicowi. Kadłubek, chociaż chyba znał dzieło Herborda, do szczegółów zeń zaczerpniętych przydał kolejny naganny czyn – pogwałcenie miru uczty. Ponadto pod Kadłubkowym piórem wzmocniony został pota24
Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, wyd. M. Plezia, Monumenta Poloniae Historica, seria II, t. XI, Kraków 1994, ks. III, rozdz. 20–21, s. 107– 110; K. Pawłowski, Retoryka starożytna w kronice Wincentego Kadłubka. Sztuka narracji, Kraków 2003, s. 64–65. 25 M. Cetwiński, Podstępem czy siłą?, s. 152–153. 26 Ibidem, s. 150–151. 27 Z. Dalewski, Rytuał i polityka, s. 202. 28 S. Wieczorek, Zwiefalten i Polska w pierwszej połowie XII w., s. 29.
412
jemny charakter przedsięwzięcia wojewody. Nie tylko Wołodar nic nie wiedział o zamiarach fałszywego zbiega, ale nawet towarzysze Piotra nie znali przyczyny wyjazdu na Ruś29. Wyłącznie w dialogu o św. Ottonie porwanie jest tylko porwaniem. Hagiograf okrasił opowieść czysto pragmatycznymi okolicznościami polowania, ułatwiającymi wykonanie Piotrowego planu30. W Translacji i kronice Wincentego, pomimo krańcowo różnego wartościowania działań bohatera, dochodzi do skumulowania jego złych i podstępnych czynów. Niemniej we wszystkich trzech opowiadaniach Patrycjusz/Piotr jest postacią dwulicową, zdradliwą, kłamliwą, skłonną do brutalnych i zuchwałych akcji na terenie przeciwnika. Dla porównania przyjrzyjmy się odrealnionej historycznie i krótkiej opowiastce o majordomie Pepinie z Heristalu, którą Paweł Diakon włączył do szóstej księgi Historii Longobardów. Dostojnik frankijski „Fuit autem vir mirae audaciae, qui hostes suos statim adgrediendo conterebat. Nam supra quendam suum adversarium, Rhenum transgressus, cum uno tantum satellite suo inruit eumque in suo cubiculo residentem cum suis trucidavit”31 [Był zaś mężem zdumiewającej śmiałości, który wrogów swoich natychmiast atakując, miażdżył. Bowiem na jakiegoś swojego przeciwnika, przekroczywszy Ren, z jednym tylko towarzyszem napadł i zabił go w jego własnej sypialni, gdzie przebywał ze swoimi]. Pepin miał zwyczaj gwałtownie uderzać na wrogów. Egzemplifikacji tego obyczaju Paweł dokonał w konwencji rozbójniczej. Majordom z jednym tylko wojownikiem przeprawił się przez Ren, aby zaskoczyć swojego nieprzyjaciela w domowych pieleszach i zamordować pośród bliskich. Czyn przypisany Pepinowi był, trzeba przyznać, mało bohaterski, ale zgodny z typową charakterystyką bohatera takiego jak majordom czy wojewoda. Jeszcze nikczemniejsza postać tego samego rodzaju pojawia się w Powieści minionych lat, w opowiadaniu o wojnie Włodzimierza 29
Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 20,
s. 109.
30
M. Cetwiński, Podstępem czy siłą?, s. 150. Diacono, Storia dei Longobardi, oprac. A. Zanella, Milano 2000, ks. VI, rozdz. 37, s. 204. 31 Paolo
413
Wielkiego z bratem Jaropełkiem. W latopisarskiej narracji największa odpowiedzialność za tragiczny finał konfliktu spadła na wojewodę Błuda. Włodzimierz, oblegając Kijów, potajemnie zaproponował najwyższemu dostojnikowi Jaropełka przejście na swoją stronę. Zdrajca miał zastąpić Włodzimierzowi ojca („имѣти тя хочю во отца мѣсто”)32. Błud zgodził się i odtąd nieustannie działał na niekorzyść Jaropełka. Odradzał mu wyjście z miasta dla stoczenia bitwy, wzbudzał w nim nieufność do kijowian, wreszcie, przedstawiając nieprawdziwy obraz sytuacji, namówił Jaropełka do opuszczenia stolicy i przeniesienia się do Rodni. Kiedy dojmujący głód wśród obrońców wymusił kapitulację rodniańskiego grodu, Błud uknuł morderczą zasadzkę. Skłonił Jaropełka, aby poddał się bratu, a jednocześnie polecił Włodzimierzowi przygotować bratobójstwo. Mimo protestów wiernego Wareżki, który miał złe przeczucia, zdradzony kniaź udał się do dworu swojego wroga. Kiedy tylko przekroczył próg, wojewoda zatrzasnął drzwi, nie pozwalając ludziom Jaropełka wejść do środka. W tym momencie dwóch Waregów zadało kniaziowi śmiertelne ciosy mieczami33. Zdrada Błuda spotkała się z gwałtownym potępieniem latopisarza. W swej tyradzie zawarł on szereg argumentów świadczących o naganności czynu wojewody. „О злая лесть человѣческа!”34 [O zła podstępności ludzka!]. Po tym wykrzykniku autor przytoczył trzy cytaty z króla Dawida. Sentencje biblijne dowodziły, że Bóg powinien ukarać nagłą śmiercią tego, kto jedząc chleb swojego pana, zdradził go. Kontynuując filipikę przeciw Błudowi, latopisarz uznał każdą radę skłaniającą do rozlewu krwi za złą, a już szaleńcami gorszymi od diabłów nazwał ludzi sprowadzających zgubę na głowę kniazia – własnego dobroczyńcy, obdarowującego godnością i szeroko rozumianymi darami35. Przypadek Błuda wydaje się ewidentny. Władimir Kolesow uznał, 32 Tak
samo zrozumiał sens wypowiedzi Włodzimierza П.П. Толочко, Дворцовые интриги на Руси, Киев 2001, s. 33. 33 Повесть временных лет, rok 6488 (980), s. 54–55. 34 Ibidem, s. 54. 35 Ibidem, s. 54–55; П.С. Стефанович, Древнерусское понятие чести по памятникам литературы домонгольской Руси, http://www.drevnyaya.ru/vyp/stat/s2_ 16_9.pdf (30.05.2008), s. 75, 83.
414
że nawet imię wojewody, którego znaczenie można wyłożyć jako „błąd”, wynika z treści fabuły – podstępnego „błędnego” działania dostojnika36. Z drugiej jednak strony moralizatorski komentarz mnicha-latopisarza pozostaje w pewnej sprzeczności z komentowaną opowieścią. Wojewodę oceniono tak, jakby był członkiem drużyny Jaropełka, zobowiązanym do wiernej służby dzięki darom kniazia i ofiarowanej przez niego godności. Tymczasem w samej opowieści o zdradzie Błuda zdrajca skonfrontowany jest z Wareżką, w którym bez przeszkód możemy upatrywać wojownika książęcego. Człowiek Jaropełka pozostał mu wierny i próbował pomścić śmierć kniazia37. Wojewoda natomiast jest postacią innego typu, „z natury” niejako zdradliwą i podstępną. Jeżeli rację ma Władysław Kowalenko identyfikujący Błuda z Budym, wojewodą Jarosława Mądrego występującym w latopisarskiej opowieści o bitwie Rusinów z Bolesławem Chrobrym w 1018 r.38, i jeśli autorzy i redaktorzy Powieści minionych lat byli świadomi tej identyfikacji, to nawet oni musieli zauważyć, że podłość Błuda-Budego została nagrodzona. Włodzimierz uczynił go wycho36
В.В. Колесов, Древняя Русь: наследие в слове. Бытие и быт, Санкт-Петербург 2004, s. 128–129. 37 А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, Москва 1977, s. 347–348. 38 Np. W. Kowalenko, Błud (Budy, Budyj), [w:] Słownik starożytności słowiańskich, red. W. Kowalenko, G. Labuda, T. Lehr-Spławiński, t. I, cz. 1, Wrocław–Warszawa–Kraków 1961, s. 133. Inaczej П.П. Толочко, Дворцовые интриги на Руси, s. 38. Piotr Tołoczko dał wiarę słowom Tatiszczewa, który napisał nowe zakończenie opowieści o wiarołomstwie Błuda. W Historii rosyjskiej Włodzimierz, po utwierdzeniu się na tronie kijowskim, przykładnie ukarał Błuda. W świetle wnikliwych badań Aleksieja Tołoczki nie ulega jednak wątpliwości, że Tatiszczew sam dopełniał fabuły zaczerpnięte z latopisów zachowanych do dziś. Nic nie wskazuje natomiast, żeby miał do dyspozycji jakieś zaginione obecnie źródła średniowieczne – А. Толочко, „История Российская” Василия Татищева: источники и известия, Киев 2005. Do takich samych wniosków doszedł A. Jusupović, Tak zwany „Latopis Połocki” w przekazie Wasilija Tatiščeva. Rola Drohiczyna w kontaktach polsko-ruskich drugiej połowy XII wieku, „Studia Źródłoznawcze”, XLV, 2007, s. 15–32. Nakazana przez Włodzimierza kaźń Błuda jest szczegółem niewątpliwie wymyślonym przez Tatiszczewa, który nie rozumiejąc funkcji postaci wojewody, postanowił okrasić wizerunek Włodzimierza Wielkiego informacją o sprawiedliwym ukaraniu dostojnika.
415
wawcą swojego syna Jarosława. Naturalną koleją rzeczy Błud-Budy objął później godność wojewody Jarosława. Skłonność do siania niezgody, tak wymownie potępiona przez ruskiego mnicha-kronikarza, cechuje bodaj najwybitniejszego wojewodę występującego na kartach Powieści minionych lat, czyli Swenelda. Przed kilkudziesięciu laty Andrzej Poppe dostrzegł, że określenie „отець мистишинъ”, które pada przy okazji pierwszej wzmianki o Sweneldzie w kronice ruskiej39, nie jest informacją genealogiczną rejestrującą imię syna wojewody („ojciec Mstiszy”)40, lecz lapidarną charakterystyką postaci, urobioną na podstawie fabuły poświęconej wybuchowi wojny domowej między synami Światosława Igorewicza. Sweneld był „ojcem zemsty”, ponieważ kniaź Oleg Światosławowicz zabił mu syna41. Do morderstwa doszło na łowach. Pewnego razu Lut Sweneldowicz polował w lesie pod Kijowem. W tym samym celu w to samo miejsce przybył Oleg i pozbawił życia konkurenta. Dlatego „молвяше всегда Ярополку Свѣналдъ: Поиди на брать свой и прими волость его, хотя отмьстити сыну своему”42 [Sweneld, chcąc pomścić swojego syna, zawsze mówił Jaropełkowi: Idź na brata swojego i przejmij jego posiadłości]. Stało się wedle życzenia wojewody. Jaropełk zwyciężył Olega w bitwie. Pokonany kniaź zbiegł do grodu 39
Повесть временных лет, rok 6453 (945), s. 40. i radzieckiej historiografii intensywnie poszukiwano Mstiszy jako postaci historycznej. W efekcie Aleksiej Szachmatow (posiłkując się m.in. tekstem Roczników Jana Długosza) wysnuł fantastyczną hipotezę identyfikującą Mstiszę z kniaziem drewlańskim Małem – A.A. Шахматовъ, Разысканiя о древнйшихъ русскихъ лтописныхъ сводахъ, С.-Петербургь 1908, s. 340–378. А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, s. 336–337. Kuźmin poszedł jeszcze dalej i dowodził, że Sweneld wraz z Mstiszą/Małem starali się odebrać tron kijowski Rurykowiczom. 41 A. Poppe, Ze studiów nad najstarszym latopisarstwem ruskim. I. Sweneld – ojciec Mściszy, czy Sweneld – ojciec zemsty?, „Studia Źródłoznawcze”, XVI, 1971, s. 85–101. Omówienie dyskusji o Mstiszy – О.С. Москаленко, Усні перекази Вишатичів у „Повісті временних літ”, „Вістник Київського інституту Слов’янський університет”, 12, Історія, Київ 2002, s. 179. 42 Повесть временных лет, rok 6483 (975), s. 53; A. Rukavishnikov, Tale of Bygone Years: the Russian Primary Chronicle as a family chronicle, „Early Medieval Europe”, 12, 2003, 1, s. 71. 40 W rosyjskiej
416
Owrucza i tam przypadkowo zginął, spadając z mostu prowadzącego do bramy grodzkiej. Kiedy przyniesiono ciało Olega, Jaropełk zapłakał i powiedział do Swenelda: „Вижь, сего ты еси хотѣлъ”43 [Patrz, to ty tego chciałeś]. Taką samą rolę „ojca zemsty” Dobrynia odegrał w zapisce umieszczonej w latopisie suzdalskim pod 1128 r., traktującej o swataniu Rognedy z Włodzimierzem Światosławowiczem. Latopisarz z Suzdala rozbudował i znacznie zmienił opowiadanie znane z Powieści minionych lat. Według latopisu suzdalskiego swatem był właśnie Dobrynia, piastujący w Nowogrodzie funkcję wojewody przy małoletnim kniaziu. Posłał on do Rogwołoda, władcy Połocka, prosząc, aby dał córkę za żonę Włodzimierzowi. Rogneda Rogwołodówna odmówiła, ponieważ nie zamierzała być żoną syna niewolnicy. Chciała natomiast wyjść za Jaropełka, kniazia kijowskiego, starszego brata Włodzimierza44. Latopisarz suzdalski włożył w usta Rognedy te same słowa („не хочю розути робичича”), które powiedziała ona w Powieści minionych lat45. Wypowiedź była aluzją do podanej nieco wcześniej informacji o matce Włodzimierza, Małuszy, klucznicy księżnej Olgi, siostrze Dobryni46. Latopis suzdalski, snując dalej opowieść, relacjonuje, że kiedy posłowie wrócili z Połocka i przynieśli wieść, Włodzimierz bardzo się rozgniewał. Dobrynia, jeszcze bardziej rozwścieczony niż kniaź, zdobył Połock i wziął do niewoli Rogwołoda oraz jego rodzinę. Przyprowadził Rognedę Włodzimierzowi, kazał mu ją wziąć za żonę w obecności jej ojca i matki, po czym zabił Rogwołoda. Gwałtowne poczynania Dobryni miały opłakane konsekwencje. Rogneda, nazwana przez Włodzimierza Gorysławą, pragnęła pomścić ojca. Najpierw bezskutecznie próbowała zabić męża nożem47. Po paru latach także mały 43
Повесть временных лет, rok 6483 (975), s. 53. Лаврентьевская летопись, Полное Собрание Русских Летописей, t. I, wyd. 2, Ленинград 1926, k. 299. 45 Повесть временных лет, rok 6488 (980), s. 54. 46 Ibidem, rok 6478 (970), s. 49. И.Н. Данилевский, Библия и Повесть временных лет. К проблеме интерпретации летописных текстов, „Отечественная история”, 1993, 1, s. 85–86. Igor Danilewski uważał, że wyrażenie „робичич” piętnowało pogaństwo Włodzimierza. 47 E.A. Рыдзевская, К вопросу об устных преданиях в составе древнейшей русской летописи, [w:] eadem, Древняя Русь и Скандинавия в IX–XIV вв. Мате44
417
synek pary książęcej, Iziasław, z mieczem w ręku nastawał na życie Włodzimierza. Kniaź rozstał się w końcu z Rognedą, wydzielając jej i synowi Połock. Odtąd – kończy retrospekcję latopisarz – potomkowie Iziasława często wyciągali miecz przeciwko „wnukom” Jarosława Mądrego48. To stwierdzenie – jak się zdaje – ujawnia powód wciągnięcia opowieści do latopisu. Był nim współczesny autorowi konflikt między dwiema gałęziami rodu Rurykowiczów49. W Powieści minionych lat starania o rękę Rognedy przedstawiono jako samodzielną inicjatywę Włodzimierza. Kniaź posłał swoich otroków po dziewczynę, a po jej odmowie osobiście wyruszył na Połock. Zdobywszy go, zabił Rogwołoda i jego syna, a Rognedę wziął za żonę50. W Powieści nie połączono jednak opowiadania z Dobrynią ani z późniejszymi walkami potomków Iziasława z potomkami Jarosława Mądrego. Podporządkowanie szczegółów fabuły tematowi dynastycznej waśni – uchwytne w latopisie suzdalskim – „wywołało” postać wojewody, która swoimi działaniami napędza akcję opowieści. W zapisce pod 1128 r. to Dobrynia był pomysłodawcą niefortunnego małżeństwa Włodzimierza z Rognedą. Wojewoda przeforsował swój plan wbrew woli dziewczyny i urządził kniaziowi krwawe wesele, zakończone kaźnią ojca panny młodej. Rodzina ukonstytuowana w takich okolicznościach nie mogła być szczęśliwa. Co więcej, swaty Dobryni zaowocowały nieustanną wróżdą wywieraną przez zstępnych Rogwołoda na potomkach Jarosława Mądrego51. Ścisły związek poczynań postaci wojewody z krwawymi kłótniami na łonie rodziny książęcej potwierdza się po raz kolejny. Kiedy bohater tego typu co dostojnik pierwszy po władcy bierze się za zadzierzganie spolegliwych więzi риалы и исследования, Москва 1978, s. 210–211: ten motyw pojawia się w sadze o Olafie Tryggvasonie w wersji Snorriego (Heimskringli). 48 Лаврентьевская летопись, k. 299–301. 49 Д.С. Лихачев, „Повесть временных лет”. (Историко-литературный очерк), [w:] Повесть временных лет, t. II, red. В.П. Адрианова-Перетц, Москва–Ленинград 1950, s. 17. 50 Повесть временных лет, rok 6488 (980), s. 54. 51 О.С. Москаленко, Усні перекази Вишатичів..., s. 179. Oleksander Moskalenko uważał, że latopisarz zapisał opowieść potomków Dobryni, którzy heroizowali postać przodka. Polemizując z Moskalenką, trzeba podkreślić, że obraz Dobryni jest w latopisie suzdalskim zdecydowanie negatywny.
418
społecznych, wszystko wychodzi na opak. Zabicie Rogwołoda owocuje próbami mężobójstwa i ojcobójstwa, negującymi całkowicie i na zawsze więź rodzinną. Wojewodowie Sweneld i Błud odgrywają podobne role w obu historiach bratobójczych wojen domowych po śmierci Światosława, zawartych w Powieści minionych lat. To oni przede wszystkim ponoszą winę za śmierć jednego z braci-adwersarzy. Dobrynia, występując w latopisie suzdalskim w roli wojewody, staje się odpowiedzialny za trwające przez wiele pokoleń walki między dwiema liniami Rurykowiczów. Do standardowych zadań dostojnika pierwszego po władcy – jako bohatera literackiego – należy sianie niezgody wśród ludzi, którzy powinni wzajemnie darzyć się miłością. Być może dlatego Wincenty Kadłubek, stworzywszy własną, niezależną od Galla, opowieść o czynnej zdradzie Zbigniewa i sądzie nad nim, uczynił oskarżycielem dostojnika najbliższego księciu godnością („quidam principis dignitate satrapa proximus”)52. „Satrapa” ten wygrał pojedynek na niezwykle długie mowy i doprowadził do skazania podsądnego na oślepienie i wygnanie („ciuis reipublice inutilis Tiresiana plectitur sententia, perpetuo proscribitur exilio”)53. Znamienna jest również kompozycja Kosmasowej opowieści o sporze Przemyślidów w związku z obsadą biskupstwa praskiego. Negatywnym bohaterem Kosmas uczynił Wratysława II. Książę nie chciał oddać katedry św. Wita bratu Jaromirowi, chociaż tak zdecydował ich nieżyjący już ojciec Brzetysław I, który kazał wszystkim możnym zaprzysiąc, że po śmierci biskupa Sewera wybiorą na jego następcę Jaromira. Na wiecu w obozie wojskowym pod polską granicą Wratysław przedstawił własnego kandydata, niemieckiego kapelana 52 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 28, s. 76; Б.Н. Флоря, Два портрета идеальных правителей на страницах Хроники Галла Анонима, [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, s. 38. 53 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. III, rozdz. 30, s. 86; M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława. Studium żródłoznawcze, Kraków 2003, s. 108–109; T. Tyc, Zbigniew i Bolesław, [reprint w:] idem, Z średniowiecznych dziejów Wielkopolski i Pomorza, Poznań 1997, Poznań 1927, s. 174.
419
Lancza. Do otwartego wystąpienia przeciw księciu wezwał wówczas Kojata, syn Wszebora, „comes palatinus”. Dostojnik mocno uderzył w bok innego brata władcy, Ottona, ponadto zwymyślał go od osłów i takim sposobem zmobilizował do działania w obronie praw Jaromira. Kosmas skomponował długie przemówienie Kojaty, w którym palatyn przypomniał przysięgę złożoną Brzetysławowi, wyraził bezgraniczną nienawiść do Niemców i innych przybłędów przybywających do Czech bez spodni, orzekł, że woli widzieć w katedrze psi ogon lub gówno osła niż Lancza, a na koniec zarzucił Wratysławowi uzurpację władzy cesarskiej, czego on – Kojata – póki żyć będzie, nie puści płazem54. Do buntu przyłączyli się: Konrad, jeszcze jeden brat księcia, oraz komes Śmił. Wratysław uciekł do Pragi, po czym uległ presji, pogodził się z Jaromirem i poparł jego starania o biskupstwo praskie55. Z opowieści Kosmasa wynika, że nawet działając w słusznej sprawie, palatyn wywołuje bunt i waśń w dynastii panującej. Można też rzecz przedstawić precyzyjniej: w opowieści o rebelii młodszych braci przeciw najstarszemu bratu na najbardziej buntowniczego wyraziciela poglądów najostrzej godzących we władzę książęcą najlepiej nadaje się postać dostojnika pierwszego po władcy. Dla dopełnienia obrazu wojewody Swenelda sięgnijmy do latopisu nowogrodzkiego, obszerniej niż Powieść minionych lat wyjaśniającego, dlaczego kniaź Igor (syn Ruryka) wyruszył przeciw Drewlanom na wyprawę, która miała okazać się ostatnią w jego życiu. Nieco wcześniej (według latopisarskiej chronologii w 940 i 942 r.)56 władca odstą54 V. Vaníček, Vratislav II. (I.) První český král. Čechy v době evropského kulturního obratu v 11. století, Praha 2004, s. 70. Vratislav Vaníček uważał, że inwektywy pod adresem Niemców odzwierciedlają poglądy czeskich duchownych z czasów, gdy Kosmas pisał kronikę, a argument uzurpacji władzy cesarskiej mógł powstać w kręgu biskupa Jaromira. Podobnie – P. Kopal, „I kdyby snad byl toho dne drahého otce pochoval, byl by se jistě musil smáti”. Humor a smích v Kosmově kronice, [w:] Evropa a Čechy na konci středověku. Sborník příspĕvků věnovaný Františku Šmahelovi, wyd. E. Doležalová, R. Novotný. P. Soukup, Praha 2004, s. 375. 55 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, wyd. B. Bretholz, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores Rerum Germanicarum, nova series II, Berlin 2003, ks. II, rozdz. 22–24, s. 113–117. 56 Новгородская первая летопись старшего и младшего изводов, wyd. А.Н. Насонов, Москва–Ленинград 1950, s. 110.
420
pił Sweneldowi dań ulicką i drewlańską. Wywołało to niezadowolenie drużyny Igora: „И рѣша дружина Игоревѣ: се далъ еси единому мужевѣ много”57 [I rzekła drużyna Igorowi: dałeś jednemu mężowi zbyt dużo]. Kolejną pretensję notują niemal w tym samym brzmieniu i latopis nowogrodzki, i Powieść: „В то же лѣто ркоша дружина ко Игоревѣ: отрочи Свѣньлжи изодѣлися суть оружиемъ и порты, а мы нази; а поиди, княже, с нами на дань: а ты добудеши, и мы”58 [Tego roku powiedziała drużyna Igorowi: otrocy Sweneldowi odziali się w broń i odzież, a my nadzy, chodź kniaziu z nami po dań, a ty zdobędziesz i my]. Zbrojny oddział wojewody, do którego porównywali się wojownicy Igora, składał się z otroków, czyli chłopców, młodzieńców. Skarga drużyny książęcej odwołuje się nie tylko do ubóstwa (nagości) towarzyszy kniazia. Ważnym składnikiem opowiadania jest niebezpieczna zamiana ról społecznych, do jakiej Sweneld doprowadził swoim bogactwem i hojnością. To junacy wojewody powinni być nadzy, a okazują się świetnie uzbrojeni i ubrani59. Bieda drużyny Igorowej deprecjonuje ją i sprowadza do rangi watahy młodzieżowej. Początek latopisarskiej zapiski pod rokiem 945 ukazuje więc Swenelda ubranego w kostium książęcy, a kniazia jako niedojrzałego przywódcę nagich wojowników60. Dalszy ciąg opowieści rozwinął się zgodnie z tą ostatnią kwalifikacją. Igor zachowywał się w kraju Drewlan jak wilk chciwy zdobyczy, nierozsądnie umniejszył swoje wojsko i dlatego poniósł klęskę, którą przypłacił życiem61. Sweneld w sposób bardzo konsekwentny przedstawiony został jako postać niemal niezależna od 57
Ibidem, s. 109. s. 110; Повесть временных лет, rok 6453 (945), s. 39. А.Г. Кузьмин, Начальные этапы древнерусского летописания, s. 334–335. Kuźmin nadinterpretował latopisarskie zapiski, pisząc o rzekomym konflikcie Igora ze Sweneldem. W źródłach można przeczytać jedynie o niechęci drużyny kniazia do wojewody. 59 O znaczącej funkcji stroju (i jego braku) – zob. np. R.F. Newbold, Attire in Ammianus and Gregory of Tours, „Studia Humaniora Tartuensia”, 6.A.4, 2005, http:// www.ut.ee/klassik/sht/2005/newbold1.pdf (4.06.2008). 60 Inaczej H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. IV, Warszawa 1970, s. 172. Łowmiański zakładał pełną symetrię drużyny kniazia i otroków wojewody. Dlatego wyciągnął wniosek, że drużyna Igora też składała się z otroków. 61 Zob. rozdz. I i V. 58 Ibidem,
421
władzy książęcej. Rozdzielność działań kniazia i wojewody zarysowano bardzo wyraźnie62. Dobry wgląd w mechanizmy regulujące podobny splot opowieści o działaniach postaci pomyślanych analogicznie jak w opowiadaniu o Sweneldzie, Jaropełku i Olegu daje jeden z rozdziałów kroniki Pseudo-Fredegara poświęcony konfliktowi między braćmi Teodorykiem i Teudebertem, królami Franków. Narracja rozpoczyna się charakterystyką Protadiusa, który dzięki królowej Brunhildzie, babce wyżej wymienionych królów, został majordomem Teodoryka. Dostojnik był bardzo roztropny i dzielny, ale jednocześnie wrogo nastawiony do ludzi i chciwy. Uciskał lud nadmiernymi podatkami, które w znacznym stopniu wzbogacały jego samego. Protadius „Quoscumque de gentem nobilem repperiret, totusque humiliare conabat, ut nullus repperiretur, qui gratum quem adriperat potuisset adsumere”63 [Jakichkolwiek spośród ludzi szlachetnych zauważył, wszystkich poniżyć próbował, aby nikt z zauważonych, jeśli jakąś godność posiadał, nie mógł jej zachować]. Majordom zwalczał więc dotychczasowy porządek społeczny, wywracając go z upodobaniem, i do tego jeszcze był przebiegły („sagatitate vexatus”). Dzięki temu stał się nieprzyjacielem wszystkich w królestwie Burgundii. Jako notoryczny siewca zamętu i waśni, Protadius przede wszystkim nie życzył sobie harmonijnej współpracy między królami-braćmi. Dlatego poparł intrygę Brunhildy. Stara królowa twierdziła, że Teudebert jest bastardem jakiegoś ogrodnika, a nie jej wnukiem (synem Childeberta II). Pod naciskiem Brunhildy i Protadiusa Teodoryk zaatakował brata. Kiedy armia królewska stanęła obozem w Quierzy, „leudes” króla, czyli wojownicy szczególnie blisko z nim związani, poprosili go, aby zaniechał ataku na Teudeberta. Drużyna Teodoryka pragnęła oszczędzenia wojska, wystawionego na niebezpieczeństwo z powodu nagannych ambicji jednego człowieka („melius esse uno hominem moriturum, quam totum exercitum in periculum missum”). Protadius jednak twardo obstawał przy rozwiązaniu siłowym. Wobec tego jeden z „leudes” przytrzymał Teodoryka, a reszta 62 А.П.
Богданов, Княгиня Ольга, „Вопросы истории”, 2005, 2, s. 65. The Fourth Book of the Chronicle of Fredegar: With its Continuations, wyd. J.M. Wallace-Hadrill, London–Edinburgh–Paris–Melbourne–Toronto–New York 1960, rozdz. 10, s. 18. 63
422
rozsiekła namiot królewski, gdzie majordom z lekarzem Piotrem zabawiali się grą „tabula”64. Udany zamach na Protadiusa doprowadził do przywrócenia pokojowych stosunków między Teodorykiem a Teudebertem65. Podstępny i chciwy majordom, chętnie poniżający elitę merowińskiego królestwa, jest niewątpliwym spiritus movens intrygi. Kronikarz ściśle związał go ze starą królową Brunhildą, jedną z najsłynniejszych intrygantek w historiografii frankijskiej. Teodoryk nie potrafił oprzeć się naciskom Protadiusa i swojej babki. Do akcji musieli wkroczyć „leudes” króla, czyli jego drużyna, aby tyrania dostojnika i jego wojenne plany burzące pokój wewnątrz dynastii zostały ukrócone. Protadiusa demaskuje także chęć narażania wojska na niebezpieczeństwo dla realizowania własnej polityki. Tak postępować mógł tylko bohater nikczemny bądź niedojrzały. Opowiadanie o złym majordomie z kroniki Pseudo-Fredegara znakomicie nadaje się na wprowadzenie do tego, jak Gall Anonim przedstawił wojewodę Sieciecha. Możnowładca, określany dwojako: „milicie princeps”66 i „palatinus comes”67, został ogólnie scharakteryzowany następująco: „vir quidem sapiens, nobilis et formosus erat, sed avaricia excecatus, multa crudelia et inportabilia exercebat. Alios scilicet vili occasione transvendebat alios de patria propellebat, ignobiles vero nobilibus proponebat”68 [Był mężem na pewno mądrym, szlachetnym i pięknym, lecz zaślepionym chciwością, liczne okrucieństwa i rzeczy nieznośne czynił. Jednych bowiem z byle powodu sprzedawał, innych z ojczyzny wypędzał, pospolitym zaś przed szlachetnymi dawał pierwszeństwo]. Opis wyglądu i charakteru postaci ujawnia jej standardowe cechy. Piękno, szlachetność i mądrość Sieciecha, wysunięte na pierwszy plan, w zestawieniu z chciwością i okrucieństwem tylko pogłębiają efekt dwulicowości. Najwyższy dostojnik Władysława Hermana nie był taki, na jakiego wyglądał, a jego mądrość służyła mu 64
O tego typu grach – R. Bubczyk, Szachy i rycerze. O grach planszowych w angielskiej kulturze wyższej późniejszego średniowiecza, Lublin 2005, s. 16. 65 The Fourth Book of the Chronicle of Fredegar, rozdz. 10, s. 18–19. 66 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 1, s. 65. 67 Ibidem, rozdz. 4, s. 68. 68 Ibidem.
423
w przedsięwzięciach zdecydowanie nikczemnych69. Wojewoda upodabniał się do Protadiusa chciwością i wywracaniem porządku społecznego. Twarda władza Sieciecha zaznaczała się sprzedawaniem w niewolę i wyrokami wygnania. Poczynania wojewody pod każdym względem przypominają rządy „młodej drużyny” kniazia kijowskiego Wsiewołoda. Jak pamiętamy, młodzi wykorzystywali starość i chorobę władcy, aby za jego plecami grabić i sprzedawać ludzi w niewolę oraz gnębić starszyznę70. Notabene potęga Sieciecha także wyrosła na nieudolności i słabości Władysława Hermana, kilkakrotnie wzmiankowanych przez Galla71. Oprócz chciwości i bezwzględności wojewodę cechowała także przebiegłość. Kiedy Sieciech przeciągał na swoją stronę możnych popierających zbuntowanego Zbigniewa, czynił to „callide promissis et muneribus”72 [podstępnymi obietnicami i darami]. Natomiast ustanowionym przez siebie zarządcom z dzielnic synów książęcych, pochodzącym z jego lub niższego rodu, wydawał polecenia z „versuta calliditate”73 [chytrą przebiegłością]. Rozkazywał oczywiście, aby nie okazywali posłuszeństwa Zbigniewowi i Bolesławowi, ponieważ dla młodych książąt „infestus insidiator existebat”74 [zawziętym napadającym z zasadzki okazał się]. Najcięższym grzechem, którym Anonim obciążył sumienie Sieciecha, było skłócanie członków rodu panującego w Polsce. Wojewoda starał się poróżnić starego księcia Władysława z synami. Szczególne obawy, a co za tym idzie nienawiść, żywił do 69
Porównując wojewodę do Roberta Diabła – również miłego oku – można powiedzieć, że w tym wypadku ładny wygląd działa wbrew pozorom na niekorzyść bohatera. Ci, którzy na niego patrzyli, nie domyślali się zła skrytego pod urzekającą powierzchownością – Robert le Diable, wyd. É. Gaucher, Paris 2006, s. 100–103. Zob. rozdz. IV. O retorycznej potrzebie uzgodnienia cnót postaci z jej wyglądem: B. Kürbis, Wizerunki Piastów w opiniach dziejopisarskich, [w:] Piastowie w dziejach Polski. Zbiór artykułów z okazji trzechsetnej rocznicy wygaśnięcia dynastii Piastów, red. R. Heck, Wrocław 1975, s. 216. 70 Повесть временных лет, rok 6601 (1093), s. 142. Zob. rozdz. II. 71 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 1, s. 63; rozdz. 10, s. 76; rozdz. 16, s. 81; rozdz. 20, s. 87; rozdz. 21, s. 88. 72 Ibidem, rozdz. 4, s. 71. 73 Ibidem, rozdz. 16, s. 79. 74 Ibidem.
424
młodszego, Bolesława75. Dziejopisarz za pomocą niejasnych aluzji sugerował, że Judyta Maria, druga żona Hermana, a macocha Krzywoustego, wspierała intrygi Sieciecha76. Dwie krótkie celowo enigmatyczne wzmianki zestawiające postacie królowej i wojewody poniżają działalność dostojnika. Władza Sieciecha – jak insynuuje Gall – miała coś wspólnego z rządami kobiecymi. I rzeczywiście: planowanie skrytobójstw, chytrość, burzenie hierarchii społecznej, kłótnie na łonie dynastii kojarzono często w literaturze średniowiecznej z panowaniem kobiet. Wystarczy przypomnieć jak Wincenty Kadłubek wyobrażał sobie regencję sprawowaną przez Rychezę po śmierci Mieszka II. Królowa-wdowa „Que quia equo uiolentior est uisa, immo quia patrie indigetibus quantumlibet primis quoslibet inquilinos et suorum lixas Teutarum preponere cepit, a ciuibus profligata in exilio consenuit”77 [Która, ponieważ zarówno wydawała się zbyt gwałtowana, a także ponieważ zaczęła wywyższać jakichś cudzoziemców i służących spośród swoich Niemców ponad wszystkich najmożniejszych krajowców, przez obywateli pokonana, zestarzała się na wygnaniu]. Gall Anonim stworzył bardzo sugestywny wizerunek Sieciecha. Chytry, ambitny i bezwzględny wojewoda, dominujący nad bezwolnym Hermanem, miał dążyć do wygubienia całego rodu Piastów i objęcia pełni władzy w Polsce78. Nowocześni historycy często brali szczegóły Gallowej narracji za dobrą monetę – to znaczy traktowali ją jako świadectwo prawdziwych przedsięwzięć oraz prawdziwych (choć skrytych) zamysłów wojewody – i nawet uzupełniali listę jego łajdactw zgodnie z tendencją, którą narzucił Anonim. Palatyna uznawano za jednego z przywódców buntu możnych przeciwko Bolesławowi Szczodremu i sprawcę wygnania króla. W nim także upatrywano zleceniodawcę skrytobójstwa królewicza Mieszka Bolesławowica. Szczególną 75
Ibidem. Ibidem, rozdz. 4, s. 69 i rozdz. 17, s. 84. 77 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 14, s. 45; M. Delimata, Żona Popiela oraz Rycheza i Agnieszka jako przykłady złych małżonek władców. Uwagi w świetle polskich kronik (do początku XVI stulecia), [w:] Cognitioni gestorum. Studia z dziejów średniowiecza dedykowane Profesorowi Jerzemu Strzelczykowi, red. D.A. Sikorski, A.M. Wyrwa, Poznań–Warszawa 2006, s. 251–262. 78 Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 16, s. 80. 76
425
inwencję w tropieniu rzekomych zbrodni wojewody wykazał Janusz Kurtyka, autor biogramu dostojnika w Polskim słowniku biograficznym. Badacz ten nie zawahał się napisać o otruciu Mieszka Bolesławowica: „Słuszne więc wydaje się przypisywanie, zapewne już przez współczesnych, inspiracji tej zbrodni Sieciechowi”79. Nie ma jednak żadnego źródła z czasów palatyna wiążącego go z tą sprawą. Kurtyka sugerował także romans wojewody z królową Judytą Marią oraz przypisywał dostojnikowi „plany tronowe”80. Tego typu hipotezy, ferowane bez rozpoznania sensu Gallowego tekstu i funkcji postaci Sieciecha w narracji, dobrze pokazują, jak historyk – również w dzisiejszych czasach – może nieświadomie ulegać strukturze programującej fabuły kronikarskie. Na tej samej zasadzie Kadłubek „od siebie” przypisał palatynowi kupczenie urzędami („Qui non quid rectum, non quid uirtus postulauerit, set quid iusserit pecunia, non quantum quis meruerit, set quantum dare potuisset, inspexit”) oraz okrucieństwo tak wielkie, że miał on wysysać z piersi matki-ojczyzny krew zamiast mleka81. Ponadto Mistrz Wincenty dopełnił „czarną legendę” wojewody złowróżbną przepowiednią. Sieciech wszczął bunt przeciw dynastii, kiedy bliżej 79
J. Kurtyka, Sieciech, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXXVI/4, z. 51, Warszawa–Kraków 1996, s. 497; podobnie, ale ostrożniej, na przykład J. Powierski, Kryzys rządów Bolesława Śmiałego. Polityka i jej odzwierciedlenie w kulturze średniowiecznej, Gdańsk 1992, s. 307. Celną krytykę tego stwierdzenia Kurtyki przeprowadził K. Benyskiewicz, Mieszko Bolesławowic 1069–1089. Źródla i tradycja historiograficzna, Kraków 2005, s. 191. 80 J. Kurtyka, Sieciech, s. 497, 503 (obfita bibliografia – s. 506–509). Kurtyka twierdził, że to Gall sugerował cudzołożny związek Sieciecha z żoną Hermana. Jednakże pierwsza z dwóch wzmianek o obydwojgu – Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 4, s. 69: „Sed Zetheus cum regina multo magis conturbatur” – informuje jedynie o niepokoju obydwojga na wieść o buncie Zbigniewa. Za drugim razem – ibidem, rozdz. 17, s. 84: „Hactenus de Zetheo et regina dixisse sufficiat” – kronikarz po prostu zaznaczył, że nie napisze nic więcej o obu postaciach. Ostrożniej w tej sprawie wypowiadał się na przykład K. Maleczyński, Bolesław III Krzywousty, s. 21–22. Pełny krytycyzm wobec aluzji Anonima wykazali: J. Umiński, Rzekoma rozwiązłość Judyty Salickiej, drugiej żony Włodzisława Hermana, „Nasza Przeszłość”, III, 1947, s. 181–184; G. Labuda, Władysław i Zbigniew. U genezy podziałów dzielnicowych w Polsce w drugiej połowie XI wieku, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. VI, red. S.K. Kuczyński, Warszawa 1994, s. 12. 81 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. II, rozdz. 22, s. 64.
426
nieokreślona wyrocznia przekazała mu następujące słowa o młodym Bolesławie: „Ecce hic positus est in ruinam multorum et tuam ipsius, Cethege, animam pertransibit gladius”82 [Ten oto powołany jest do zrujnowania wielu i jego miecz, Sieciechu, przeszyje twoją duszę]. Mistrz Wincenty posłużył się tutaj proroctwem Symeona („ecce positus est hic in ruinam et resurrectionem multorum in Israhel et in signum cui contradicetur et tuam ipsius animam pertransiet gladius”)83. Pierwsza część zdania, która w ewangelii odnosi się do Jezusa, u Kadłubka dotyczy Krzywoustego. Resztę wypowiedzi Symeona dziejopisarz zręcznie skrócił, aby osiągnąć pożądany efekt – przepowiednia mówiła, że miecz Bolesława przeszyje duszę Sieciecha. Trudno to stwierdzenie rozumieć dosłownie, to znaczy jako świadectwo gwałtownej śmierci palatyna84. Zważywszy na to, że Wincenty odniósł do wojewody słowa, które Symeon skierował do Marii, przepowiadając jej ból po stracie Syna, trzeba raczej Kadłubkowe zdanie traktować metaforycznie. Młody książę, powołany do ukrócenia zła w królestwie, pokrzyżował plany niegodziwego dostojnika. Palatyn został wydalony z kraju i zwycięski Bolesław – według Mistrza Wincentego – przywrócił pełnię władzy staremu Władysławowi Hermanowi. Bunt wojewody zakończył się ostatecznym wygnaniem i raczej do takiego finału odnosi się przepowiednia, która sprowokowała rebelię85. Wróćmy do sposobu przedstawienia postaci Sieciecha w Gesta ducum... Jedynym „faktem” niepodlegającym dyskusji jest to, że palatyn odegrał rolę czarnego charakteru w narracji Gallowej86. U schyłku 82
Ibidem, ks. II, rozdz. 24, s. 68–69. Evangelium secundum Lucam, 2, 34–35, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. II, Stuttgart 1985, s. 1609. 84 Tak je potraktował J. Kurtyka, Sieciech, s. 502. Kurtyka zakładał, że wzmianka Kadłubka może poświadczać gwałtowną śmierć Sieciecha podczas wojny domowej w Polsce (Krzywoustego ze Zbigniewem) w 1107 r. 85 K. Chmielewska, Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem, Częstochowa 2003, s. 41. 86 T. Tyc, Zbigniew i Bolesław, s. 157–158, przyp. 4; S. Trawkowski, Charakter denarów palatyna Sieciecha, [w:] Moneta mediaevalis. Studia numizmatyczne i historyczne ofiarowane Profesorowi Stanisławowi Suchodolskiemu w 65. rocznicę urodzin, red. B. Paszkiewicz, Warszawa 2002, s. 288. Trawkowski uważał nawet, że Anonim dystansował się od zarzutów pod adresem Sieciecha wysuwanych przez informatorów 83
427
panowania Władysława Hermana wojewoda poróżnił się z Bolesławem Krzywoustym i dlatego kronikarz, komponując literacki wizerunek dostojnika, wyostrzył złe cechy przypisywane z reguły dostojnikom pierwszym po władcach. Zgodnie z zasadą (którą omówiłem w poprzednich rozdziałach) uchwytną w odniesieniu do tyranów czy złych młodzieńców ambiwalentna ex definitione działalność wojewody została w przypadku Sieciecha przeniesiona do wnętrza kraju, co pozwoliło nadać jej wymiar jednoznacznie negatywny. Niemniej palatyn Hermana niewiele różnił się od innych bohaterów tego typu. Działania i plany przypisane Sieciechowi: wynoszenie ludzi z nizin ponad szlachetnie urodzonych czy też zamiar wymordowania dynastii, są w istocie pochodną funkcji, jaką jego postać pełni w opowieści. Nic nie wskazuje na to, że Anonim stworzył opowieść o palatynie, żeby przekazać potomnym wiarygodne szczegóły jego polityki. Narrację o postępkach Sieciecha ukształtowały reguły opowiadania o wojewodach, które są zawsze takie same. Gall posłużył się konwencją, aby jego obraz Sieciecha nikczemnika mógł być przekonujący. Kronikarz osiągnął swój cel, gdyż stworzył typowy wizerunek wojewody. Dlatego też w oparciu o dzieło Anonima nie da się raczej odpowiedzieć na pytanie nurtujące nowoczesnych historyków – czy Sieciech, wzmacniając władzę centralną, działał na własną rękę, czy realizował politykę Władysława Hermana?87 kronikarza. J. Adamus, O monarchii Gallowej, s. 78. Adamus zauważył, że Sieciech został potraktowany w dziele Galla niczym „kozioł ofiarny”. 87 Na interpretację narracji Gallowej nie powinien również wpływać fakt, że Sieciech bił własną monetę – S. Trawkowski, Charakter denarów palatyna Sieciecha, s. 288. Stanisław Suchodolski, polemizując ze Stanisławem Trawkowskim, traktował emisje wojewodzińskie jako wyraz ambitnych planów dostojnika godzących w Piastów, ale sam uczciwie przyznał: „Oczywiste jest, że teza nie wypłynęła samoistnie z analizy źródeł numizmatycznych, lecz nawiązywała do informacji zawartych w tekście Galla” – S. Suchodolski, Czy monety palatyna Sieciecha świadczą o jego dążeniu do przejęcia władzy w Polsce?, [w:] Causa creandi. O pragmatyce źródła historycznego, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2005, s. 371. Zwolennikami postrzegania polityki Sieciecha jako prowadzącej do wzmacniania władzy książęcej byli np.: S. Gawlas, O kształt zjednoczonego Królestwa. Niemieckie władztwo terytorialne a geneza społecznoustrojowej odrębności Polski, Warszawa 1996, s. 73; H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. VI: Polityczne i społeczne procesy
428
Doskonałym probierzem tego, jak fabuła „ustawia” wojewodę, jest Kadłubkowa wzmianka o Mikołaju, „princepsie świętego pałacu” towarzyszącym Kazimierzowi Sprawiedliwemu podczas wyprawy na Brześć. Pod obwarowaniami ruskiego grodu polscy wojownicy dowiedzieli się, że kniaź, którego sprawę wspierają, a który miał być siostrzeńcem polskiego władcy, to podrzutek. Tak twierdziła jego matka, siostra Kazimierza, chociaż – jak zarzekał się Mistrz Wincenty – było to kłamstwo. Plotka osiągnęła skutek. Polacy oburzyli się, bo cel wyprawy wydał im się hańbiący. Ich niezadowolenie uderzyło jednak nie w księcia, lecz w wojewodę. Poddani Kazimierza odpowiedzialność za pomysł popierania bękarta przeciw legalnie urodzonym kniaziom złożyli na dostojnika. Mikołaj natychmiast został posądzony o przekupstwo, a nawet o skryte konszachty z wrogami88. Strukturalny wojewoda ujawnia się w tej opowieści pomimo dobrej opinii Kadłubka o Mikołaju. Wincenty uważał palatyna za uczciwego, dzielnego, mądrego i na koniec pokazał, jak umiejętnie uśmierzył on bunt. Niemniej sytuacja fabularna, w której pojawia się wątek siania niezgody w rodzinie księcia poprzez popieranie interesów bękarta, natychmiast wywołuje temat nikczemnych poczynań postaci dostojnika pierwszego po władcy i zestaw typowych zarzutów formułowanych pod adresem wojewody: przekupstwa, zdrady, celowego poniżania majestatu książęcego. Według Kadłubka jeszcze groźniejszy bunt wybuchł nieco później, po wyprawie Mikołaja na Halicz. Tym razem palatyn, bez udziału księcia, osadził w ruskiej stolicy Włodzimierza, który miał u Polaków złą sławę z powodu dokonanego niegdyś okrutnego najazdu na Polskę. Kniaź napadł na państwo Kazimierza w czasach, gdy był wygnańcem wyrzuconym z Halicza przez polskiego władcę. Włodzimierz zebrał bandę rozbójników i wraz z nimi uprowadził z Polski licznych kapłanów, a także matrony, dziewice z najlepszych rodów, gwałcąc je uprzednio. Te straszne akty przemocy dokonane zostały w dniu Wniekształtowania się narodu od początku wieku XIV, cz. 1, Warszawa 1985, s. 116. Pośrednie stanowisko zajął w tej sprawie J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku (część II. Wróżda i zgoda), s. 17–19. 88 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. IV, rozdz. 14, s. 156.
429
bowzięcia Marii Panny. Kazimierz jednak tylko przez krótki czas miał w niełasce Włodzimierza. Rychło wybaczył mu bandycki napad i kazał Mikołajowi osadzić kniazia w Haliczu. Wojewoda zwyciężył Węgrów kontrolujących wtedy zachodnią Ruś i wykonał powierzone mu zadanie89. Wyprawa na Halicz wzbudziła niezadowolenie opozycji. Mistrz Wincenty, chociaż miał Włodzimierza za złoczyńcę, ostatecznie wziął stronę Kazimierza i Mikołaja. Dlatego buntownicy, którzy po wyprawie halickiej wystąpili przeciw wojewodzie, a następnie przeciw księciu, zostali odsądzeni od czci i wiary. Niezadowoleni mieli do palatyna szereg stereotypowych pretensji. Zarzucali mu, że niepotrzebnie skłócił władców polskiego i węgierskiego, pomagając człowiekowi zasługującemu na szubienicę, a nie królestwo. Mikołaj miał też, jak wielu innych wojewodów, zakłócać ustalony porządek społeczny, wynosząc się ponad dostojny senat. Oskarżenia wysuwane pod adresem palatyna Kadłubek nazwał kłamstwami miotanymi z zawiści, zarazem jednak nie mógł odmówić im pewnego prawdopodobieństwa („probabilitatis”)90. Chciałoby się dopowiedzieć – fabularnego prawdopodobieństwa. W opowieści Mistrza Wincentego buntownicy niezadowoleni z Mikołaja, widząc ścisły związek wojewody z księciem, zdecydowali się w końcu wystąpić przeciw Kazimierzowi. Narracja o władcy, jego pierwszym dostojniku i zbuntowanych poddanych zdradza tym samym jeszcze jedną regułę. Przy takim doborze postaci opowiadanie o rebelii wymaga, aby najpierw wybuch niechęci skierował się przeciw palatynowi. Anonim, opisując bunt Zbigniewa przeciw ojcu, tak właśnie poprowadził opowieść. Z Gallowego tekstu wynika, że początkowo rebelianci okazywali wrogość wyłącznie Sieciechowi. Nienawiść do wojewody łączyła opozycjonistów i stanowiła płaszczyznę porozumienia z komesem Magnusem, który udzielił we Wrocławiu schronienia Zbigniewowi i jego stronnikom. Na pytanie Władysława Hermana 89 Ibidem, rozdz. 15, s. 159–160. Okoliczności polityczne i chronologię tych wydarzeń omówił ostatnio A. Jusupović, Tak zwany „Latopis Połocki” w przekazie Wasilija Tatiščeva, s. 27–28. 90 Magistri Vincentii dicti Kadłubek Chronica Polonorum, ks. IV, rozdz. 16, s. 160–161.
430
o przyczyny buntu niezadowoleni odpowiedzieli, że nie przeciwstawiają się księciu, lecz palatynowi91. Podobnie rzeczy się mają podczas następnej, tym razem wspólnej rebelii Zbigniewa i Bolesława Krzywoustego. Dopóki nie okazało się, że Herman nie jest w stanie oddalić swojego wojewody, Anonim przedstawił działania młodych książąt jako wymierzone wyłącznie w Sieciecha92. Tę samą prawidłowość wykazuje przeanalizowana wyżej opowieść Pseudo-Fredegara o majordomie Protadiusie. Wojsko króla Teodoryka, chcąc skutecznie przeciwstawić się królewskiemu przedsięwzięciu, ugodziło w człowieka, w którym upatrywano przyczynę wszelkiego zła. Bunt realizuje się przez udany zamach na życie majordoma. Jego unicestwienie rozwiązuje problem93. W tym kontekście bardziej zrozumiały staje się pewien epizod funkcjonujący w latopisarskiej opowieści o „powstaniu” w Kijowie w 1068 r. Po wielkiej klęsce poniesionej w walce z Połowcami kniaź Iziasław uciekł do stolicy. Kijowianie poprosili władcę o broń i konie, ponieważ chcieli dalej bić się z koczownikami. Iziasław nie posłuchał i tym samym uruchomił mechanizm buntu. Ludzie zaczęli wygadywać na wojewodę Kośniaczka i bezskutecznie poszukiwali dostojnika w jego kijowskim dworze94. Dopiero potem kijowianie zdecydowali się na obalenie Iziasława i wyniesienie na jego miejsce Wsiesława, który akurat przebywał w kijowskim więzieniu95. Wojewodowie pełnią w opowieściach o buntach role złych doradców. Na nich spada odpowiedzialność za niewłaściwą politykę władców. Wzmianka o pierwszej fazie rebelii, skierowanej wyłącznie przeciw najwyższemu dostojnikowi, może dobrze służyć 91
Galli Anonymi Cronica, ks. II, rozdz. 4, s. 68–70. Ibidem, rozdz. 16, s. 79-84. Zob. rozdz. II. 93 The Fourth Book of the Chronicle of Fredegar, rozdz. 10, s. 18–19. 94 Inaczej И.Я. Фроянов, Древняя Русь. Опыт исследования истории социальной и политической борьбы, Москва–Санкт-Петербург 1995, s. 180–181. Igor Frojanow, na podstawie odmiany tekstu zawartej w latopisie nikonowskim, wywnioskował, że buntownicy przyszli do Kośniaczka w dobrych zamiarach. Chcieli, aby poprowadził ich na Połowców. Dyskusję z interpretacją Frojanowa przeprowadził П.В. Лукин, „...Нам неволя: зажегше град свои, ступим в гречьску землю”. К интерпретации статьи Повести временных лет под 6577 г., „Rossica Antiqua”, 2006, s. 245–246. 95 Повесть временных лет, rok 6576 (1068), s. 114. 92
431
obronie racji rebeliantów. Kierując swoje wystąpienie najpierw przeciw palatynowi, dawali monarsze szansę na zażegnanie zła przez wypędzenie ex definitione nikczemnego zastępcy. Przeanalizowane dotychczas fabuły dają dość spójny obraz wojewodów. Są oni „urzędowymi” mistrzami podstępu, podżegaczami wojennymi i nigdy nie przebaczają. Mają wyraźną inklinację do zdrady i łatwość targania spolegliwych więzi społecznych. Z upodobaniem skłócają członków dynastii. Podobnie jak w przypadku młodzieńców, jedyna różnica między dobrym (w przekonaniu kronikarza) wojewodą (np.: Piotr Włostowic, Preticz) a złym (np.: Błud, Sieciech) polega na określeniu ofiary jego nagannych moralnie przedsięwzięć. Podstępna akcja przeciwko wrogom ojczyzny jest uzasadniona, natomiast zdrada własnego władcy zasługuje na potępienie, ale i jedna, i druga dokonywane są w podobny sposób. Postacie wojewodów sytuują się zatem w sferze zarezerwowanej dla junaków. Ich związki z młodymi książętami w niektórych opowieściach ulegają zresztą sformalizowaniu. Wojewoda Budy, który przed bitwą lżył Bolesława Chrobrego, zanim objął województwo, był „kormilcem” małego Jarosława Mądrego. Skarbimir natomiast – według Kosmasa – pełnił funkcję wychowawcy („pedagogus”) Krzywoustego96. Zależność między wychowywaniem młodego księcia a późniejszą karierą opiekuna można odnaleźć w najstarszej kronice normandzkiej Dudona z Saint Quentin. Rollo oddał własnego syna, Wilhelma Długiego Miecza, pod opiekę Bothona, jednego ze swoich wodzów („princeps militiae nostrae”). Po śmierci założyciela dynastii normandzkiej preceptor został zarządcą dworu Wilhelma („princeps domus”)97. Biorąc pod uwagę przypadek tego ostatniego dostojnika, podobnie jak Budego i Skarbimira, można uznać, że obejmowanie godności wojewody/palatyna/wodza przez wychowawcę przyszłego władcy jest naturalną drogą kariery. Dawny „pedagogus” stawał się tym samym alter ego wychowanka. 96 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 16, s. 179. Inne przykłady wojewodów-piastunów – A. Gieysztor, Urząd wojewodziński we wczesnych państwach słowiańskich w IX–XI wieku, „Archeologia Polski”, XVI, 1971, z. 1/2, s. 319. 97 Dudonis Sancti Quintini de Moribus et Actis..., ks. II, rozdz. 37, s. 181 i rozdz. 39, s. 183.
432
Specyficznym elementem fabuł łączącym opowieści o wojewodach i junakach jest zwyczaj miotania obelg pod adresem przeciwnika. Obrażanie wroga przed bitwą (albo przy innych okazjach), praktykowane na przykład przez Budego, kronikarze przypisywali zresztą nie tylko młodzieńcom, lecz również pachołkom, złym władcom, a także kobietom. Szczególnie wymowna jest scena opisana przez Pawła Diakona. Po zwycięstwie Longobardów nad Gepidami longobardzki król Audoin zabronił swojemu synowi Alboinowi zasiąść do wspólnej uczty. Wynikało to ze starego obyczaju nakazującego, aby syn królewski otrzymywał prawo biesiadowania z ojcem dopiero po zdobyciu oręża należącego do obcego władcy. Alboin był bardzo dzielny. To przede wszystkim on przyczynił się do triumfu nad Gepidami i w trakcie bitwy zabił syna gepidzkiego króla. Aby dopełnić obyczaju, Alboin zgromadził czterdziestu młodzieńców i udał się do niedawno pokonanego władcy. Król Gepidów Turisind łaskawie przyjął zabójcę syna. W czasie uczty posadził go po prawicy i zapewnił o swojej przychylności. Wtedy brat poległego zaczął ubliżać Longobardom, twierdząc, że są podobni do swoich kobył. Na to jeden z gości przypomniał, jak straszni byli dla Gepidów, a zwłaszcza dla zabitego księcia, longobardzcy „wojownicy-klacze”. Gepidzcy młodzieńcy natychmiast chwycili za broń. Doszłoby niechybnie do bitwy, gdyby król nie uspokoił wzburzonych nastrojów. Na zakończenie Alboin otrzymał od Turisinda oręż pokonanego przeciwnika98. Miotanie wyzwisk wrogom w twarz, które u Pawła Diakona jest atrybutem młodzieńców, Gall Anonim przypisywał albo władcom mającym przegrać (Bolesław Szczodry do Czechów99, „król” Rusinów do Chrobrego100), albo podlejszym grupom wojska ruskiego, określonym jako „clientes et armigeri”101. Kosmas natomiast dopełnił obraz Świętopełka morawskiego, próbującego bezskutecznie zająć Pragę, wzmianką o jakiejś służebnej („quadam ancilla”), która w uwłaczający sposób zwymyślała księcia z murów stolicy102. 98
Paolo Diacono, Storia dei Longobardi, ks. I, rozdz. 23–24, s. 36–38. Anonymi Cronica, ks. I, rozdz. 24, s. 49. 100 Ibidem, rozdz. 10, s. 28. 101 Ibidem, s. 29. 102 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. III, rozdz. 17, s. 180. 99 Galli
433
Skłonność do wszczynania słownych połajanek przejawiają zatem bohaterowie określonego typu: młodzi, źli władcy, służba, kobiety. Wojewodowie świetnie pasują do tego towarzystwa. Natomiast dobrzy królowie, jak poucza zachowanie Turisinda w Historii Longobardów, nie powinni ubliżać innym. Władca Gepidów, chociaż w głębi duszy bolał nad stratą syna, podjął jego zabójcę niczym honorowego gościa i przemówił do niego miłymi słowami. Kiedy młodzi Gepidowie wymienili obelgi z Longobardami i szykowali się do zbrojnego starcia, król zażegnał konflikt, przypominając swoim o zasadach gościnności i kierując się poczuciem sprawiedliwości, oddał Alboinowi oręż poległego syna103. Wracając do Budego – nie był on jedynym wojewodą miotającym obelgi pod adresem wrogiego władcy. W zapisce Powieści minionych lat pod rokiem 1016 wojewoda Światopełka nawymyślał przed bitwą Jarosławowi Mądremu od kulawych, a nowogrodzianom od cieśli104. Latopisarz z Nowogrodu zidentyfikował ubliżającego jako Wilczego Ogona („Волъчии Хвостъ”), znanego z opowieści o wyprawie Włodzimierza Wielkiego na Radymiczów105. Podobną funkcję co wyzwiska pełni groźba wypowiedziana przez wojewodę Skarbimira pod adresem wrogów podczas ataku w bitwie pod Nakłem: „Tales, inquit, Pomorani, non sensistis gladios”106 [Rzekł: Pomorzanie, takich mieczy nie poczuliście]. Tekstem najdobitniej ukazującym ideowe pokrewieństwo postaci wojewodów i młodych wojowników jest przekaz Kosmasa o mitycznej wojnie Czechów z Łączanami stoczonej w „czasach bajecznych”, za księcia Neklana107. Początkowo łączański władca Włościsław miał 103
Paolo Diacono, Storia dei Longobardi, ks. I, rozdz. 24, s. 36–38. Повесть временных лет, rok 6524 (1016), s. 96. Bardzo wysublimowaną interpretację kulawizny Jarosława przedstawił w oparciu o biblijne analogie И.Н. Данилевский, Библия и Повесть временных лет, s. 86–87. 105 Новгородская первая летопись..., s. 131, 175. П.П. Толочко, Давньоруські літописи i літописці X–XIII ст., Київ 2005, s. 231. Według Tołoczki pojawienie się Wilczego Ogona w opowieści o bitwie świadczy o literackim charakterze zapiski i o tym, że powstała ona późno. 106 Galli Anonymi Cronica, ks. III, Epilogus, s. 125. 107 Inaczej A. Kowalik, Ad earum ubera catulos applicare non horruerit, infantulis abiectis. „Kwiatek retoryczny” czy relikt rytu inicjacyjnego?, [w:] Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi. Motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym, 104
434
ogromną przewagę. Kiedy wydawało się, że nic już nie uchroni Czechów od ostatecznej klęski, pewna wieszczka obiecała im zwycięstwo pod warunkiem złożenia Jowiszowi, Marsowi, Bellonie i Plutonowi (określonemu jako „gener Cereris”) ofiary z osła. Polegała ona na spożyciu mięsa zwierzęcia, które podzielone zostało na tysiące kawałków, aby starczyło dla każdego wojownika. Wspólna uczta sprawiła rzecz nadzwyczajną. Czesi, dotychczas pełni zwątpienia, zlęknieni i słabi, stali się weseli i gotowi na śmierć niczym leśne wieprze („silvatici porci”)108. Kiedy czeska wspólnota, pokrzepiona sakralnym posiłkiem, odzyskała wojowniczego ducha, wszelką ochotę do walki stracił książę Neklan. Tchórzliwy władca109 udał chorobę i schował się w grodzie Levy Hradec. Niesława księcia pozwoliła wywyższyć innego bohatera. „Erat ea tempestate quidam vir precipuus honestate corporis, etate et nomine Tyro et ipse post ducem secundus imperio, qui ad occursum mille obpugnantium in prelio nullum timere, nemini scivit cedere”110 [Był wtedy pewien mąż znakomity powabem ciała, wiekiem i imieniem Tyro i drugi po księciu godnością, który nikogo nie bał się w czasie bitwy, nawet tysiąca atakujących wrogów, i nikomu nie umiał ustąpić]. Imię „Tyro” należy rozumieć dosłownie, od łacińskiego „tiro” – młody wojownik (żołnierz)111. Kosmas niewątpliwie znał to słowo. Opisując nieco wcześniej czeskie Amazonki, stwierdził: „virgines hured. P. Kowalski, K. Łeńska-Bąk, M. Sztandara (Stromata Anthropologica 1), Opole 2007, s. 99–100. Kowalik uhistoryczniał wojnę Czechów z Łączanami i datował ją na IX w. Szczegóły wydarzeń Kosmas miał podać za domniemanym „eposem bohaterskim”, w którego strukturę dziejopisarz rzekomo nie ingerował. 108 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 10–11, s. 23–26; P. Żmudzki, Opisy bitew ukazujące wojowników gotowych przyjąć swój los (przykłady słowiańskie XI–XIII w.), [w:] Sacrum. Obraz i funkcja w społeczeństwie średniowiecznym, red. A. Pieniądz-Skrzypczak, J. Pysiak, Warszawa 2005, s. 152–153. 109 V. Karbusický, Nejstarší pověsti české. Fantazie, domněnky, fakta, Praha 1967, s. 151–152. Zdaniem Karbusický’ego „zniewieściały Neklan” był „nieepickim” dodatkiem Kosmasa do pierwotnej wersji opowieści. 110 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 12, s. 26. 111 V. Karbusický, Nejstarší pověsti české, s. 128; V. Karbusický, Báje, mýty, dĕjiny. Nejstarši české povĕsti v kontextu evropské kultury, Praha 1995, s. 112–116. Vladimir Karbusický przypisywał Kosmasowi świadomą zabawę słowem, które po łacinie znaczyło „młody wojownik”, a po słowiańsku nawiązywało do „tura”.
435
ius terre sine iugo pubescentes veluti Amazones militaria arma affectantes et sibi ductrices facientes pari modo uti tirones militabant”112 [Dziewice tego kraju bez jarzma dojrzewające, jak Amazonki w broni wojennej rozmiłowane, wybierały sobie przywódczynie i tym samym sposobem, którego używają młodzieńcy, walczyły]. Wojowniczość „tirones”, przywołana przez Kosmasa przy okazji opowieści o krnąbrnych młodych Czeszkach, obecna jest także w krótkiej wstępnej charakterystyce Tyrona. Dostojnik drugi po księciu godnością nigdy się nie bał, nawet w obliczu tysiąca szarżujących wrogów nikomu nie ustępował pola. Neklan namówił Tyrona na przebierankę. Przywdziawszy książęcy pancerz i dosiadając książęcego konia, dostojnik miał udawać władcę. Tak też się stało. Przez nikogo nie rozpoznany, Tyro potajemnie wszedł w rolę monarchy. Przed bitwą wygłosił dwa przemówienia do wojska. Następnie pierwszy rzucił się na nieprzyjaciół, wśród których dokonał straszliwej rzezi. Wreszcie padł zabity na ogromnym stosie poległych wrogów. Jego ciało, przebite wieloma włóczniami, przypominało jeża113. Na pierwszy rzut oka akcję Tyrona można by uznać za stereotypowy czyn młodzieńczy. Bohater działał incognito, w przebraniu, do końca nierozpoznany. Jednak z drugiej strony przywdzianie pancerza władcy i dosiadanie monarszego konia przemieniły dostojnika w księcia. Tyro przemawiał do Czechów i prowadził ich do bitwy jako Neklan. Zgodnie z twardymi prawami fabuły postać, która zbyt łatwo i po kryjomu porzuciła własną skórę, musiała ponieść śmierć, okupując nią zwycięstwo. Dostojnik, którego „wojewodzińska” tożsamość fabularna nie podlega dyskusji114, powinien był pozostać we właściwej sobie sferze działania. Vladimír Karbusický, poszukując analogii do opowieści o Tyronie, znalazł dwie postacie, dla których przyjęcie przed bitwą cudzej zbroi i zarazem tożsamości zakończyło się równie tragicznie. W Iliadzie 112 Cosmae
Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 9, s. 19. Zob. rozdz. II. Pragensis Chronica Boemorum, ks. I, rozdz. 12, s. 26–28. 114 H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 122, przyp. 348. Inaczej V. Karbusický, Nejstarší pověsti české, s. 126–127, 163–164, który uważał Tyrona za członka drużyny książęcej i utożsamiał go z Tirą, wojownikiem Bolesława, znanym z legend świętowacławowskich. 113 Cosmae
436
Patroklos przebrany za Achillesa i udający swojego przyjaciela zginął zabity przez Hektora. Podobnie w Historii Longobardów Pawła Diakona – kleryk Zenon, chcąc uchronić swojego pana, króla Kuninkperta, założywszy jego zbroję i hełm, grał rolę władcy podczas bitwy z Alachisem. Także w tym wypadku potajemna zmiana statusu i osobowości skończyła się śmiercią duchownego115. Zaobserwowaną prawidłowość fabularną, to znaczy konieczność uśmiercenia bohatera, który potajemnie przyjmuje postać osoby o wyższym statusie, można wesprzeć porównaniem Tyrona do biblijnego Dawida, postawionego u progu swojej bohaterskiej kariery przed bardzo podobnym dylematem. Kiedy niepozorny, najmłodszy syn Jessego, pasterz ojcowskich owiec, zgłosił się do pojedynku z Goliatem, Saul przebrał go w swoje ubranie, pancerz, hełm i oddał mu miecz. Okazało się jednak, że Dawid nie umiał chodzić w królewskim stroju i uzbrojeniu. Zdjął więc z siebie rzeczy króla i zamiast nich wziął zwyczajną broń pasterską, z którą zawsze pilnował stad ojca: kij i procę116. Wybór odpowiednich atrybutów zapewnił mu całkowity sukces. Goliat padł trafiony kamieniem z procy prosto w czoło. Dawid odniósł zwycięstwo w pojedynku, ponieważ posłużył się bronią odpowiednią do swojego statusu wiekowego i społecznego. Dopiero później, okryty sławą zabójcy Goliata, zaczął używać uzbrojenia dorosłych wojowników.
2. WŁADCA I WOJEWODA Wojewoda – „zinstytucjonalizowany młodzieniec”, krnąbrny, podstępny, zdradziecki, im bardziej był niebezpieczny, tym lepiej nadawał się na postać drugą po władcy w rozbudowanych narracjach batalistycznych. Jako alter ego, a dokładniej – ciemne oblicze albo „lewa ręka” monarchy robił to, czego monarsze czynić nie wypadało117. Znako115 V.
Karbusický, Nejstarší pověsti české, s. 123–126. I Liber Samuhelis, 17, 38–40, [w:] Biblia sacra iuxta Vulgatam versionem, wyd. III, t. I, Stuttgart 1985, s. 393. 117 Podobnie М.Х. Алешковский, Повесть временных лет. Судьба литературного произведения в древней Руси, Москва 1971, s. 97. Aleszkowski uważał, że obwinianie wojewodów służyło zdejmowaniu odpowiedzialności z kniaziów. 116
437
mitym przykładem zastosowania takiej struktury narracyjnej jest przeróbka Dudonowej opowieści o wyprawach Anstignusa do Galii i Italii, dokonana przez Wilhelma z Jumièges118. Pierwszy wiking dacki/duński, poprzednik Rollona, w najstarszej wersji historii normandzkiej był młodzieńcem i wodzem krnąbrnych młodzieńców wygnanych z ojczyzny. Krwiożerczość, oszustwa i zdrady Anstignusa – tak jak je przedstawił Dudo z Saint Quentin – były już przedmiotem rozważań w tej książce119. Wilhelmowi tworzącemu na nowo literacką wersję pierwszego epizodu dziejów, a właściwie „pradziejów” Normandii, najwyraźniej brakowało pozytywnego bohatera. Anstignus, w drugiej kronice normandzkiej nazwany Hastingiem, przestał być wodzem dackich/duńskich młodzieńców. W opowieści Wilhelma stanął u boku Björna zwanego Żelaznobokim, syna dackiego króla Lothbroca. Interakcja obu postaci układała się znamiennie już od pierwszej wzmianki. Wyprawę młodego księcia i innych młodzieńców wygnanych z ojczyzny przygotował właśnie Hasting, nazwany najniegodziwszym ze wszystkich pogan („Hastingo, omnium paganorum nequissimo”)120. Dokładniejsza prezentacja okoliczności ekspulsji nadmiaru młodzieży pozwala poznać dalsze szczegóły. Hasting okazał się wychowawcą („pedagogus”) Björna, a do tego człowiekiem najbardziej zdradliwym („fraudulentissimus”). Na zamorską ekspedycję u boku wygnańców namówił wielu pragnących wojny i porywczych młodych wojowników z pogranicznych prowincji. Natomiast syn króla Lothbroca jest postacią pomyślaną zupełnie inaczej niż Hasting. Przydomek „Żelaznoboki” zawdzięczał wyjątkowej odporności na ciosy, osiągnię118 Znakomitej
analizy literackiego obiegu poszczególnych motywów i szczegółów występujących w tej Wilhelmowej opowieści dokonała E.M.C. van Houts, Scandinavian Influence in Norman Literature of the Eleventh Century, „Proceedings of the Battle Conference on Anglo-Norman Studies”, VI, 1983, wyd. R.A. Brown, s. 112–117; zob. też: M. Meli, Dudone di S. Quintino e la preistoria vichinga. Annotazioni sui primi due libri del „De moribus et actis primorum Normanniae ducum”, [w:] Dudone di San Quintino, wyd. P. Gatti, A. Degl’Innocenti, Trento 1995, s. 38–39. 119 Zob. rozdz. II. 120 The Gesta Normannorum Ducum of William of Jumièges, Orderic Vitalis and Robert of Torigni, wyd. E.M.C. van Houts, t. I, Oxford 1992, ks. I, rozdz. 1, s. 10.
438
tej dzięki czarom matki. Björn mógł stawać do najcięższych bitew bez tarczy czy innej broni i pozostawał niedraśnięty121. Cechę tę uznać można za wyraźnie „królewską”. Saxo Gramatyk przypisał ją duńskiemu królowi Haraldowi Hildetanowi, wyjaśniając przy okazji, że odporność na ciosy żelaza była darem Odyna, ojca Asów, szczególnego opiekuna królów122. W opowiadaniu Wilhelma na czele wikingów wyruszyli więc dwaj zupełnie różni bohaterowie. Młody syn króla obdarzony magiczną mocą, czyniącą zeń niepokonanego wojownika, i jego wychowawca, najnikczemniejszy i najbardziej zdradziecki spośród Daków/Duńczyków. Po przedstawieniu spustoszeń, zniszczeń i okrucieństw dokonanych w Galii przez pogańskich napastników Wilhelm z Jumièges ponownie określił relacje między głównymi bohaterami opowiadania. „His atque huiuscemodi calamitatum malis, ut prelibauimus, Galliis non absque piaculo quorumlibet per .xxx. fere annorum spatium lugubre detritis, Hastingus, dominum suum ad altiora cupiens prouehere, de imperiali diademate cum agmine complicum cepit attentius tractare”123 [Tym oraz takiego rodzaju złem nieszczęść, których ledwie przedsmak daliśmy pokosztować, przez okres prawie trzydziestu lat żałośnie niszcząc Galie, nie bez ich grzechu, Hasting, chcąc swojego pana do wyższych popchnąć, o koronie cesarskiej zaczął poważnie rozprawiać z grupą towarzyszy]. Z tych właśnie imperialnych aspiracji wynikł atak na miasto Lunę, które wikingowie wzięli za Rzym. Dalej Wilhelm opowiedział za Dudonem skomplikowaną intrygę prowadzącą do zdobycia miasta. Tak jak w pierwowzorze autorem zdradzieckiego podstępu był Hasting124. Björnowi, kandydatowi do cesarskiej purpury, najwyraźniej nie wypadało uczestniczyć w oszukiwaniu mieszkańców domniemanego Rzymu. Kiedy po zdobyciu miasta po121
Ibidem, rozdz. 4(5), s. 16. Saxonis Gesta Danorum, wyd. J. Olrik, H. Raeder, Havniae 1931, ks. VII, rozdz. 10, s. 206; J. Banaszkiewicz, „Nadzy wojownicy” – o średniowiecznych pogłoskach dawnego rytu wojskowego (Prokopiusz z Cezarei, Paweł Diakon, Girald z Walii, Sakso Gramatyk i Gall Anonim), [w:] Człowiek, sacrum, środowisko. Miejsca kultu we wczesnym średniowieczu, red. S. Moździoch, Wrocław 2000, s. 17–18. 123 The Gesta Normannorum Ducum..., t. I, ks. I, rozdz. 8(9), s. 22. 124 Ibidem, rozdz. 8(9)–9(10), s. 24. 122
439
myłka się wydała, wikingowie uznali, że prawdziwi Rzymianie usłyszeli już o losie Luny i są przygotowani do obrony. Zapadła decyzja o powrocie do ojczyzny. Podczas żeglugi na północ niedoszły cesarz zmarł we Fryzji. Przy tej okazji kronikarz określił go tytułem, budzącym wprawdzie pewne zdziwienie, ale niewątpliwie monarszym: „Bier tocius excidii signifer exercituumque rex”125 [Björn, niosący znak całej zagłady i król wojsk]. Motyw, którym Wilhelm z Jumièges wzbogacił narrację Dudona, znakomicie ilustruje funkcjonalny podział ról w opowieściach o wojnach prowadzonych przez władcę i jego najwyższego dostojnika. Björn, niezwyciężony dzięki matczynej magii, uosabiał porządek sakralny. Hasting, przeciwnie, zasłynął jako mistrz podstępu i zdrady. Dla zmylenia przeciwnika przyjął oszukańczy chrzest oraz zamknął się w trumnie, udając zmarłego. „Pedagogus” Björna pogwałcił sakrament i własną uroczystość pogrzebową zmienił w krwawą jatkę. Podobne rozdzielenie kompetencji odnaleźć można w wielu tekstach źródłowych. Ahmad ibn Fadlan, przedstawiwszy króla ar-Rūs jako władcę „sakralnego”, wspomniał o jego zastępcy dowodzącym wojskiem i reprezentującym monarchę wobec poddanych126. Przekaz ten często zestawiano z następującym zaraz po nim opisem systemu władzy u Chazarów127. Według ibn Fadlana Wielki Hakan, czyli chazarski król, tylko przez cztery miesiące pokazywał się ludziom, i to z daleka. Pełnię władzy w królestwie sprawował natomiast jego zastępca Hakan Beh, który dowodził wojskiem, utrzymywał stosunki z innymi królami i publicznie kontaktował się z ludem. Wchodził on do Wielkiego Hakana boso, w pokornej postawie i dla uczczenia go zapalał przed nim kawałek drewna128. Według Constanine’a Zuckermana 125
Ibidem, rozdz. 10(11), s. 26. Ibn Fadlan, Kitāb, [w:] Źródła arabskie do dziejów Słowiańszczyzny, t. III, oprac. A. Kmietowicz, F. Kmietowicz, T. Lewicki, Kraków 1985, s. 114. 127 Np. W. Duczko, Ruś wikingów. Historia obecności Skandynawów we wczesnośredniowiecznej Europie Wschodniej, tłum. N. Kreczmar, Warszawa 2006, s. 107. 128 Ibn Fadlan, Kitāb, s. 114; Т.М. Калинина, Восточноевропейские правители по данным арабо-персидских географов X в., [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, 126
440
odsunięcie władcy od bieżącej polityki dokonało się w Chazarii dopiero po najeździe węgierskim w latach trzydziestych IX w. Wcześniej chagan sprawował u Chazarów władzę w pełni monarchiczną. Diarchia wykształciła się w konsekwencji ostrego kryzysu politycznego129. Hipotezę Zuckermana zdaje się potwierdzać słowiański żywot św. Konstantyna (Cyryla); najwyższy dostojnik chazarski został nazwany w nim wojewodą („вовода”). Hagiograf wspomniał o nim zresztą przy okazji oblężenia jakiegoś chrześcijańskiego grodu przez Chazarów130. Użycie określenia „wojewoda” ma tym większe znaczenie, że autorowi żywota doskonale znany był monarszy tytuł chagana (kagana). Na dworze najwyższego władcy Chazarów Żydzi oraz muzułmanie przeprowadzili bowiem ze św. Konstantynem uczoną dysputę religijną, po której kagan o mały włos nie nawrócił się na chrześcijaństwo131. W pojęciu słowiańskiego autora żywotu najwyższy władca chazarski nie wycofał się jeszcze z życia publicznego, a godność Hakana Beha odpowiadała wojewodzińskiej. „Chazarski” model podziału władzy zwierzchniej ma także doskonale znane poświadczenie na Zachodzie. Mam na myśli podane przez Einharda na początku Życia Karola Wielkiego wyjaśnienie przyczyn detronizacji Merowingów. W świetle tego tekstu w królestwie Franków skarb i rządy państwem znajdowały się w rękach majordomów. Królowie natomiast zasiadali na tronie, nosili długie, niestrzyżone włosy i brody, jeździli na wozie zaprzężonym w woły i byli figurantami całs. 76–89; W. Duczko, Ruś wikingów, s. 29–31. Por. J.-P. Roux, Król. Mity i symbole, tłum. K. Marczewska, Warszawa 1998, s. 62–65. M. Eliade, Od Zalmoksisa do Czyngis-chana, tłum. K. Kocjan, Warszawa 2002, s. 60–61 (tu o diarchii króla i kapłana w Strabonowym opisie ustroju Daków). 129 C. Zuckerman, On the Origin of the Khazar Diarchy and the Circumstances of Khazaria’s Conversion to Judaism, [w:] The Turks, t. I: Early Ages, Ankara 2002, s. 516–523. 130 Żywot Konstantyna, [w:] Żywoty Konstantyna i Metodego, wyd. T. Lehr-Spławiński, Warszawa 2000, rozdz. VIII, s. 32. Streszczenie dyskusji na temat wiarygodności i czasu powstania „chazarskiego” passusu w Żywocie Konstantyna – C. Zuckerman, On the Origin of the Khazar Diarchy..., s. 519. 131 Żywot Konstantyna, rozdz. IX–XI, s. 36–58.
441
kowicie zależnymi od majordomów132. Pomimo pewnych podobieństw arabskiego opisu systemu politycznego na Rusi do chazarskiej czy merowińskiej diarchii, król ar-Rus nie został przedstawiony jako „rex otiosus” na wzór Wielkiego Hakana133. Na plan pierwszy w krótkiej wzmiance ibn Fadlana wybija się drużyna władcy – czterystu wojowników zobowiązanych zginąć tam gdzie ich pan. Król ar-Rus walczył więc, ale, jak możemy się domyślać, prowadził wojny królewskie, swojemu zastępcy pozostawiając wszystkie inne. U ibn Fadlana wojewoda ruski nie ma tak jednoznacznych cech monarszych jak Hakan Beh134 czy frankijscy majordomowie. Przekaz Einharda i opis hierarchii władzy u Chazarów są efektem innego wyobrażenia relacji między władcą a pierwszym dostojnikiem. „Gnuśnych” królów merowińskich i wielkiego Hakana pozbawiono całkowicie funkcji militarnych. Najlepszą opowieść batalistyczną, przyporządkowującą odpowiednie zadania władcy i wojewodzie, napisał Gall Anonim, i to aż w dwóch wersjach. Najpierw w wierszowanym „Epilogu” księgi trzeciej. Deo vero laus et honor, regnum, virtus, gloria / Pomorania subiugatur cuius sub potentia / Bolezlauo triumphanti salus et victoria. / Ad honorem Ihesu Christi referamus omnia, / Qui gubernat totum mundum sua sapiencia. / Non hec fecit vis humana sed neque militia. / Bolezlaus obsidebat castrum antiquissimum, / Viris, armis (et) nature situ munitissimum / Et ad damphnum sui regni periculosissimum. / Pomorani venientes obsessis succurrere / In incautos obsessores properant irruere, / Sed inani, spe decepti, sunt acti corruere. / Per opaca deviando cuncti fere pedites, / Fugiendi ne spem ponant in caballis milites, / Ex occulto per ignotos emersere tramites. / Bolezlaus dux armatus cum paucis militibus, / Scarbimirus palatinus cum collateralibus / Septingenti conflixere cum XXXa milibus. / Namque nocte precedente fecerant excubias / Et audito, quod venirent, miserant insidias. / Sic habebat dux transmissas huc et 132
Einhardi Vita Karoli Magni, wyd. O. Holder-Egger, Scriptores Rerum Germanicarum in usum scholarum ex Monumentis Germaniae Historicis separatim editi, t. XXV, wyd. VI, Hannoverae et Lipsiae 1911, rozdz. 1, s. 3. 133 В.Я. Петрухин, Репрезентация власти русского князя в древнейший период: Ибн Фадлан о власти русского князя и хазарская традиция, [w:] Анфологион: власть, общество, культура в славянском мире в средние века. К 70-летию Бориса Николаевича Флории (Славяне и их соседи, вып. 12), red. Г.Г. Литаврин, Москва 2008, s. 187–188. 134 H. Łowmiański, Początki Polski, t. IV, s. 122; F. Kmietowicz, Tytuły władców Słowian w tzw. „Relacji Anonimowej”, wschodnim źródle z końca IX wieku, „Slavia Antiqua”, XXIII, 1976, s. 185–188.
442
illuc copias. / Illi vero recurvati ordinarunt prelium, / Hastis suis circumquaque plectentes ericium / Nec procedunt catervatim, sed stant per cyrcinnium. / Bolezlaus dux de tali causa satis callidus / Transgirando vertit eos usquequaque providus, / Ut vir audax, bellicosus atque laudis avidus. / Scarbimirus ex adverso se confert in medios / Et hortatur et confortat ad pugnandum socios. / Tales, inquit, Pomorani, non sensistis gladios. / Sed quid plura? Terga vertunt Pomorani prelio, / Neque fuit super illos tanta cedes alio. / Septem castra conquisivit dux de belli premio. / In hiis ergo collaudemus Deum et Laurencium, / Die cuius sacrosancto factum est hoc prelium, / Inde sibi fiat ibi dignum edificium135 [Bogu prawdziwemu sława i honor, królestwo, męstwo, chwała, Którego mocą Pomorze zostało podporządkowane zwycięskiemu Bolesławowi zbawienie i zwycięstwo. Wszystko to opowiadamy na chwałę Jezusa Chrystusa, który w swej mądrości panuje nad całym światem. Tego nie uczyniła siła ludzka ani wojownicy. Bolesław oblegał najbardziej starożytny gród ludźmi, bronią i naturalnym położeniem najbardziej umocniony i najniebezpieczniejszy z powodu zadawania strat jego królestwu. Pomorzanie, przybywszy ratować oblężonych, spieszą się, aby napaść na nieprzygotowanych oblegających, lecz na próżno, tak się stało, że pozbawieni nadziei doznali niepowodzenia. Przez ciemności, omijając drogi, prawie wszyscy na piechotę, aby wojownicy w koniach nie pokładali nadziei na ucieczkę, potajemnie, aby z nieznanych wyłonić się ścieżek. Bolesław zbrojny książę z garstką wojowników, palatyn Skarbimir z przybocznymi, siedmiuset przeciw trzydziestu tysiącom. I ponieważ poprzedniej nocy wystawili straże, słysząc, że nadchodzą, ubolewają nad zasadzką. Akurat książę miał porozsyłane oddziały tu i ówdzie. Ci zaś, przygięci rozpoczęli bitwę, swoje włócznie na wszystkie strony ustawiając w jeża, nie szli dalej tłumnie, lecz stanęli w krąg. Bolesław, w takich sprawach bardzo biegły, dla rozerwania koła ciągle krążył wokół nich przewidujący, jak mąż śmiały, wojowniczy oraz żądny sławy. Skarbimir, przeciwnie, skupił się w środku i zachęcił oraz wzmocnił towarzyszy przed walką. Rzekł: Pomorzanie, takich mieczy nie poczuliście. Lecz cóż więcej? Uciekają Pomorzanie z pola walki, nigdy gdzie indziej nie było tak wielkiej ich rzezi. Siedem grodów książę podbił dzięki tej bitwie. Chwalmy więc za to Boga i Wawrzyńca, w którego święto zdarzyła się ta bitwa, dlatego niech stanie tam dla niego godna świątynia].
Tak zbrojne starcie zostało przedstawione w „Epilogu”. W bardziej rozbudowanej wersji opowieści o bitwie pod Nakłem, umieszczonej w pierwszym rozdziale księgi trzeciej, pojawiło się kilka nowych szczegółów, istotnie dopełniających lub wyjaśniających poetycką prezentację wydarzenia. Krzywousty obległ gród z mnóstwem wojska i machinami. Kiedy obrońcy zorientowali się, że nie oprą się atakowi tak ogromnej armii („non posse tante multitudini 135
Galli Anonymi Cronica, ks. III, Epilogus, s. 123–125.
443
resistere se vidissent”), poprosili o rozejm. Zamierzali w tym czasie skontaktować się ze swoimi książętami. Ustalono termin, po którym warownia miała się poddać, jeśli nie przyjdzie odsiecz. Pomorzanie, do których dotarli wysłannicy oblężonych, przejęli się losem Nakła i przysięgli zwyciężyć lub polec. Następnie odprawili konie, ponieważ chcieli, aby wszyscy uczestnicy wyprawy ryzykowali tak samo136. Przysięga i atak pieszo stanowią narracyjne wyznaczniki determinacji, pokazują jak bardzo spoistą wspólnotę – w świetle przekazu – stworzyli poganie idący pod Nakło137. Wielkie wojsko pomorskie, omijając drogi i ścieżki, przedzierało się przez legowiska dzikich zwierząt skryte głęboko w lesie. Pod oblężonym grodem poganie wychynęli z gęstwiny niczym myszy z nor („quasi sorices de latibulis”), ale nie w dniu końca rozejmu („non in die statuto”), lecz wcześniej, w dzień św. Wawrzyńca138. W dłuższej wersji opowiadania Gall podniósł liczebność armii pogańskiej z trzydziestu tysięcy podanych w „Epilogu” do czterdziestu tysięcy139. Opowieść o marszu Pomorzan, nocnym według wierszowanego „Epilogu”, mocno wybija na plan pierwszy ich dzikość, wyrażającą się w działaniu per nefas. Poganie złamali układ rozejmowy, gdyż po przejściu przez leśne ostępy postanowili zdradliwie zaatakować znienacka. Porównanie do myszy upodabnia wielką armię nieprzyjacielską do godnej pogardy plagi szkodników. Identyczny obraz, chociaż 136
Ibidem, rozdz. 1, s. 127. P. Żmudzki, Opisy bitew..., s. 169–170. 138 Galli Anonymi Cronica, ks. III, rozdz. 1, s. 127. Norbert Kersken zakładał, że ten fragment dzieła Galla powstał pod wpływem Thietmarowej opowieści o bitwie nad rzeką Lech (Kronika Thietmara, wyd. M.Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. II, rozdz. 9–10 (4), s. 51–55) – N. Kersken, Gott und die Heiligen in der mittelalterlichen polnischen Geschichtsschreibung, [w:] Ecclesia – cultura – potestas. Studia z dziejów kultury i społeczeństwa, red. P. Kras, A. Januszek, A. Nalewajek, W. Polak, Kraków 2006, s. 636. Obie narracje różnią się jednak znacznie. Łączy je wyłącznie dzień św. Wawrzyńca, wskazany jako termin jednej i drugiej bitwy. Zbieżność czasowa święta i batalii spowodowała, że Anonim i Thietmar upatrywali w patronie święta prawdziwego sprawcę zwycięstwa jego czcicieli. Gall chyba jednak nie potrzebował lektury kroniki Thietmara, żeby wiedzieć, jak wielkim święty