Trzy legendy : walka o niepodległość i granice w polskiej międzywojennej literaturze młodzieżowej
 9788370097769, 8370097766 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

Anna Maria Krajewska

Trzy LEGENDY Walka o niepodległość i granice w polskiej międzywojennej literaturze młodzieżowej

Egzemplarz obowiązkowy

BIBLIOTEKA NARODOWA WARSZAWA 2 0 0 9

Biblioteka Narodowa Warszawa Recenzenci prof. Stanisław Oskar Czarnik prof. Ryszard Waksmund prof. Paweł Wieczorkiewicz

30001006786258

Opieka edytorska Joanna Tarasiewicz Projekt okładki, strony tytułowej i układ książki Ryszard Kryska Komputerowe łamanie i redakcja techniczna Maria Zaar

Ilustracje I strona okładki - Waleczni obrońcy 3-go odcinka: Semperfidelis..., Lwów 1930, tablica 37 Strona 13 - Karol Homolacs, il. z książki Wigilia Wojtusia, Moskwa 1916 Strona 23 - Oddział z Góry Stracenia po zajęciu Ratusza. [...] Ósmy od lewej rotm. Dr. Roman Abraham, [...] il. z albumu Semperfidelis..., Lwów 1930, tablica 35 Strona 41 - Opowieść o szabli. Malował Leonard Stroynowski (1858-1935). Wydawnictwo „Galeria Polska” w Krakowie, ok. 1925 r. Nr 264, il. z książki Rozkwitały pąki białych róż..., Warszawa 1990, s. 97 Strona 61 - Mój syn - portret syna malarza w mundurze ułanów Bębny. Datowany 1915 r., malował Jan Skotnicki (1875-1968). Wydawnictwo Artystycznych Reprodukcji „Podhale” w Zakopanem, ok. 1955 r. Nr 55, il. z książki Rozkwitały pąki białych róż..., Warszawa 1990, s. 61 Strona 193 - Waleczni obrońcy 3-go odcinka: Semperfidelis..., Lwów 1930, tablica 37 Strona 265 - Fragment tablicy pomnika z postacią księdza Ignacego Skorupki, fot. z książki Stanisława Helsztyńskiego Bohater Warszawy..., Warszawa 1990

W * CIP —Biblioteka Narodowa Krajewska, Anna Maria (1960- ). Trzy legendy : walka o niepodległość i granice w polskiej międzywojennej literaturze młodzieżowej / Anna Maria Krajewska. - Warszawa : Biblioteka Narodowa, 2009 Printed in Poland

ISBN 978-83-7009-776-9

Wszystkie prawa zastrzeżone

Spis treści Wstęp ........................................................................................................................................... 5 I.

Wartos'ć poznawcza tekstu literackiego .................................................................... 13 1. Prawda w literaturze ......................................................................................15 2. Fikcja warunkiem prawdy literackiej ........................................................ 18 3. Dzieło literackie jako źródło historyczne .................................................20

II. Polskie działania niepodległościowe 1914-1921 .................................................23 1. Wolność, niepodległość, patriotyzm wczoraj i dziś ...............................25 2. Polacy w I wojnie światowej i w walce o granice 1914—1921 .....................................................................................30 III. Literatura polska wobec wydarzeń lat 1914—1921 ...............................................41 1. Dwie fazy rozwoju literatury wojennej na Zachodzie ..........................43 2. Stosunek Polaków do wojny ........................................................................ 46 3. Żołnierz, czyli legionista ................................................................................49 4. Poetyka tekstów legionowych ....................................................................... 53 5. Postać historyczna —bohater literacki —adresat ...................................... 56 IV. Legiony Polskie .................................................................................................................61 1. Teksty o Legionach Polskich ........................................................................ 63 2. Strategie pisarskie ............................................................................................70 3. Cel Legionów. Kwestia sojuszu z Austrią ...................................................82 4. Kadry przyszłych Legionów ..........................................................................91 5. Wymarsz Pierwszej Kadrowej ....................................................................... 94 6. Dalsze dzieje Legionów .................................................................................. 96 7. Kryzys przysięgowy ...................................................................................... 111 8. Znaczenie Legionów ................................................................................... 118 9. Józef Piłsudski —najważniejsza postać literatury legionowej ....................................................................................................... 121 10. Obraz wroga ....................................................................................................147 11. Legioniści ........................................................................................................ 171 12. Podsumowanie ................................................................................................184 V. Obrona Lwowa ............................................................................................................193 1. Teksty o obronie Lwowa ..............................................................................195 2. Cele deklarowane przez osoby piszące ................................................... 200

3

3. Strategie pisarskie ..................................................................................... 208 4. Początek działań zbrojnych: 31 października —1 listopada 1918 r. ................................................... 211 5. Pierwsze punkty oporu. Obrońcy ......................................................... 218 6. „Służyć i wytrzymać”. Jak i dlaczego orlęta broniły Lwowa .................222 7. Przebieg dalszych działań. Autentyczne nazwiska i miejsca .............. 229 8. Odsiecz i zwycięstwo ............................................................................... 236 9. Jak orlęta broniły Lwowa............................................................................241 10. My i oni. Wizerunek Ukraińca ............................................................... 251 11. Podsumowanie ........................................................................................... 260 VI. Wojna z Rosją Sowiecką 1919—1920 ...................................................................265 1. Wojna polsko-bolszewicka i publikacje o niej ..................................... 267 2. Cele deklarowane przez piszących ......................................................... 275 3. Strategie pisarskie ..................................................................................... 282 4. Początek działań zbrojnych ..................................................................... 286 5. Zdobycie Wilna: 19—20 kwietnia 1919 r................................................ 297 6. Przebieg dalszych działań w roku 1919. Sytuacja na północnym wschodzie ........................................................ 306 7. Wiosna 1920 roku. Wyprawa kijowska ................................................ 316 8. Dalsze walki na froncie południowym ................................................. 324 9. Odwrót polski na północy. Wilno po raz wtóry ................................. 334 10. Bitwa warszawska 13-15 sierpnia 1920 r. i jej dwie wersje w literaturze młodzieżowej ...................................................................... 345 11. Obraz strony polskiej ............................................................................... 365 12. Obraz wroga ...............................................................................................383 13. Idea i praktyka bolszewizmu w świetle literatury młodzieżowej ............................................................................ 402 14. Moralne i materialne skutki wojny ........................................................ 412 15. Podsumowanie ........................................................................................... 415 Wnioski .............................................................................................................................422 Literatura młodzieżowa o Legionach Polskich, obronie Lwowa i wojnie polsko-sowieckiej .........................................................................................451 Literatura przedmiotu .................................................................................................... 460 Indeks osób ....................................................................................................................... 463

4

Wstęp Celem niniejszej pracy jest pokazanie, w jaki sposób wydarzenia lat 1914-1920, związa­ ne z polskimi dążeniami niepodległościowymi i powstaniem niepodległej Polski, zostały przedstawione w literaturze dla młodych czytelników. O ile rok 1914 oznacza dokładny początek przedziału, którym zamierzam się zajmować, o tyle druga data jest jego umow­ nym zamknięciem; w roku 1920 zakończyły się wprawdzie militarne działania na froncie rosyjskim, jednak przygody bohaterów literackich, podobnie jak ludzkie losy, na których wojna odcisnęła swe piętno, wykraczają często poza ustalone tą datą granice. W obrę­ bie tak zakreślonego tematu mogłyby się znaleźć także wątki powojenne; dzieje sierot wojennych, perypetie rodaków w Rosji Sowieckiej, powroty do ojczyzny, początki no­ wego życia tych, którzy do niepodległej już Polski docierają z terenów pozostałych za jej wschodnią granicą, a także wątki związane z odbudową struktur i instytucji niezbędnych społeczeństwu niepodległego państwa do normalnego funkcjonowania. Publikacja poświęcona jest tekstom niewydawanym od roku 1939, książ­ kom, które w latach 1949-1989 z przyczyn politycznych całkowicie zniknęły zarówno z rynku księgarskiego, jak i z bibliotecznych półek, a więc przez pół wieku nie istniały w obiegu czytelniczym. Po II wojnie światowej ocalała z pożogi literatura, omawiana w niniejszej pracy, stała się przedmiotem drobiazgowej oceny i selekcji. O tym, jakich książek i z jakich powodów pozbywano się na mocy urzędowych zarządzeń, pisała Bar­ bara Białkowska w artykule Książki „groźne”dla dzieci w Polsce Ludowej, czyli o czystkach w księgozbiorach bibliotecznych\\\. Tę samą tematykę podjęła Krystyna Heska-Kwaśniewicz w artykule Przed czym chciano uchronić młodego czytelnika w PRL-u, czyli o czystkach w bibliotekach szkolnych lat 1949—1953 [2]. Choć międzywojenna literatura dziecięca i młodzieżowa cieszy się obecnie sporym powodzeniem wśród badaczy, to na temat utworów o I wojnie i odzyskaniu niepodległości, adresowanych do młodych czytelników, nie ma dotąd osobnych opracowań. Klimat polityczny lat 1944-1989 wy­ kluczał podejmowanie tej tematyki. W monografii Józefa Zbigniewa Białka Literatura dla dzieci i młodzieży 1918—1939[3] kwestia ta w zasadzie się nie pojawia, nie licząc odosobnionych uwag. Sytuacja zmieniła się w roku 1989. Wyszła wtedy książka Marty Ziółkowskiej-Sobeckiej Lektury Kolumbów: rozważania o prozie dla młodzieży dwudzie­ stolecia międzywojennego [4], w której zostały uwzględnione również publikacje o tema­ tyce wojennej. W pracy Joanny Papuzińskiej Zatopione królestwo: o polskiej literaturze fantastycznej dla dzieci i młodzieży [5] znajduje się między innymi omówienie twórczo­ ści Edwarda Słońskiego, którego utwory zawierają wątki i motywy wojenne. Interesująca mnie tematyka pojawia się głównie w artykułach publikowanych w pracach zbiorowych, w „Nowych Książkach” i „Guliwerze”. W książce M it dzieciństwa [1] „Nowe Książki” 1991, nr 7. [2] Tekst opublikowany w książce: Młody czytelnik w świecie książki, biblioteki i informacji, pod red. K. Heskiej-Kwaśniewicz oraz I. Sochy, Katowice 1996. [3] Warszawa 1979. [4] Warszawa 1989. [5] Warszawa 1989.

5

w sztuce młodopolskiej [6] znajduje się tekst Haliny Skrobiszewskiej Literatura „ chw ili d z iejo w ej”w całości poświęcony literaturze dziecięcej o latach 1914-1920 oraz artykuł redaktorki tomu H eroiczne i prom etejsk ie p o sta cie d z iecięce, oparty na przedwojennej i wojennej literaturze dziecięcej, w której pojawia się zarówno problematyka niepodle­ głościowa, jak i charakterystyczny bohater obdarzony misją wybawienia swego kraju. Joanna Papuzińska jest również autorką artykułu Tam skarb, gd z ie serce. O d ylogii Z o­ f i i Zurakowskiej „Skarby. P ożegnanie d o m u ”[7]. W tomie Tradycje narodow o-k ulturow e w literaturze dla d z ieci i młodzieży. M ateriały z sesji; Jachranka, 30 XI —2 X II1994 [8] znajduje się praca tej badaczki Stereotypy narodow e w polsk iej literaturze dz iecięcej, opar­ ta częściowo na tekstach wojennych dwudziestolecia. Sama również podjęłam temat młodzieżowych utworów związanych z okresem odzyskiwania przez Polskę niepodle­ głości [9]. Dwa artykuły wyróżniają się sposobem ujęcia zagadnienia. W publikacji P ierw ­ sza w ojna św iatow a w literaturze polsk iej i ob cej pod redakcją Eugenii Łoch i Krzysz­ tofa Stępnika [10] znajduje się tekst Barbary Olech D ziecięce odk ryw anie św iata wojny. „Bohaterski M iś” Bronisławy Ostrowskiej i „D zieci L w ow a” H eleny Zakrzewskiej, w któ­ rym utwory te zostały potraktowane na równi z polską i obcą literaturą uniwersalną. Natomiast Maria Jolanta Olszewska opisała D ziecięce p ortrety w polsk iej literaturze lat 1914-191 8[ 11], Ze względu na to, że praca stanowi wstępne rozpoznanie zagadnienia, które nie było dotąd badane w całości, postanowiłam skupić się na kwestii w mojej opinii pod­ stawowej: na walorach poznawczych tekstów. Kryterium doboru utworów do analizy stanowił więc dla mnie temat, nie zaś ich wartość literacka. Nastawienie autorów na realizację funkcji estetycznej pozostaje tu przeważnie sprawą drugorzędną wobec in­ nych, deklarowanych przez nich celów. Dominuje pragnienie informowania czytelnika 0 wydarzeniach, których piszący sami byli świadkami. Potrzeba dawania świadectwa prawdzie wynika z wewnętrznego przekonania autorów o wadze osobistych przeżyć związanych ze szczególnym okresem dziejów Polski. To właśnie nastawienie autorów stanowi zasadniczą cechę omawianych w pracy publikacji. W chwili swego powstania opowiadały one o tworzącej się dopiero współczesności i same tę współczesność, a raczej jej obraz, tworzyły. Szybkość zapisu wydawała się ważniejsza niż forma, a to, że pi­ szący bywał naocznym świadkiem przedstawianych faktów, ważniejsze od jego talentu 1 profesjonalizmu. Ponieważ pisano często prawie na bieżąco, istotnie utrwalono bardzo wiele z tego, co działo się w Polsce w okresie odzyskiwania przez nią niepodległości i kształtowania się granic państwa. [6] Praca zbiorowa pod red. J. Papuzińskiej, Warszawa 1992. [7] Opublikowanego w pracy zbiorowej Dzieciństwo i sacrum 2. Studia i szkice literackie, pod red. J. Papuzińskiej i G. Leszczyńskiego, Warszawa 2000. [8] Warszawa 1996. [9] A. M. Krajewska, Zerwany most. Wznowienia książek o latach 1914-1920, w pracy zbiorowej Kul­ tura literacka dzieci i młodzieży u progu XXI wieku, Warszawa 2002. [10] Lublin 1999. [11] Zeszyt Naukowy „Guliwera”.Warszawa 1995.

6

Praca miała w pierwotnym zamyśle odnosić się do całej młodzieżowej literatury wojennej lat 1914-1939, a zatem objąć swym zakresem zarówno powstanie i działal­ ność polskich formacji militarnych podczas I wojny światowej: Legionów Polskich, Le­ gionu Puławskiego, tzw. bajończyków, Korpusów Polskich w Rosji oraz Armii Polskiej we Francji (tzw. Błękitnej Armii), jak i tematykę walk o kształt granic niepodległej Pol­ ski: wojnę polsko-ukraińską 1918-1919, powstanie wielkopolskie, powstania śląskie i wojnę polsko-bolszewicką 1919-1920. Zakreślone początkowo ramy tematu szybko okazały się zbyt szerokie wobec bogactwa materiału poznawczego, zawartego w literaturze. Aby nie ograniczać sposo­ bu jego prezentacji w odniesieniu do poszczególnych okresów i wydarzeń, opisanych w tekstach, pozostało ograniczyć zakres pracy. Znajdzie w niej czytelnik omówienie trzech wybranych wątków: powstanie i działalność Legionów Polskich, obronę Lwowa w roku 1918 oraz wojnę polsko-bolszewicką 1919-1920. Są one najliczniej prezento­ wane w literaturze, a ponadto na ich temat wytworzyły się do dziś trwające legendy. Wokół nich skupiają się publikacje adresowane do młodzieży, polecane jej do czytania, rzeczywiście przez nią czytane, a także przez nią samą tworzone. Trzy wybrane wydarzenia, mimo podobieństw, w istotny sposób różnią się od siebie. Dwa z nich to kilkuletnie walki z Rosją - za pierwszym razem carską, za dru­ gim - komunistyczną. Działalność Legionów przypada na okres, kiedy nie było pań­ stwa polskiego, a zatem musiały istnieć w sojuszu z innym państwem i temu państwu podlegać. Wojna z bolszewicką Rosją to wojna toczona już przez niepodległą Polskę, dysponującą własnym wojskiem, ale pozostającą jeszcze w burzliwej fazie tworzenia się jednego organizmu państwowego. Jest to wojna nie tylko z obcym, zaborczym mocar­ stwem, ale również z obcą i wrogą Polsce ideologią. Toczy ją - w przeciwieństwie do wojny Legionów z Rosją - cała społeczność mieszkająca w Polsce i - co warto szczegól­ nie podkreślić - wygrywa. Te dwa monumentalne wydarzenia rozdziela listopad 1918 r. - lwowski początek walk o kształt granic niepodległej Polski. W porównaniu z wy­ mienionymi wyżej dwoma wydarzeniami militarnymi obrona Lwowa stanowi epizod obejmujący zaledwie kilka tygodni [12]. Ponieważ jednak ów epizod miał niezwykłe dla Polski znaczenie i w okresie międzywojennym cieszył się wielką popularnością, legendę, która powstała wokół niego, i poświęconą mu literaturę można porównywać z literaturą skupioną wokół innych wątków. Trzy pierwsze rozdziały pracy stanowią jej wstępną część. Sposób, w jaki został sformułowany temat, stwarza konieczność odwoływania się zarówno do ustaleń litera­ turoznawczych, jak i do ustaleń historyków. Korzystanie z tych dwóch układów odnie­ sienia miało prowadzić do sformułowania wniosków dwojakiego rodzaju. Układ histo­ ryczny powinien umożliwić stwierdzenie, jakie wydarzenia historyczne i w jaki sposób zostały w utworach dla młodzieży zaprezentowane, jakie zaś pominięte i dlaczego, czy­ li udzielenie odpowiedzi na pytanie o lansowany w literaturze obraz współczesności. Układ literaturoznawczy powinien okazać się pomocny przy próbie spojrzenia przez [12] Wojna z Ukraińcami trwała wprawdzie do czerwca 1919 r., ale w literaturze młodzieżowej opisany został tylko jej początek, tj. walki w obronie Lwowa od 1 do 22 listopada 1918 r.

7

pryzmat analizowanych w pracy tekstów na wojenną literaturę polską, która ukazywała się po roku 1914, na literaturę dziecięcą w ogólności oraz na wzajemne relacje między literaturą uniwersalną i literaturą dla młodego czytelnika. Szukałam odpowiedzi na py­ tania, czy zestaw zaprezentowanych faktów oraz wykorzystanych przez autorów form i środków są podobne, czy też odmienne w poszczególnych typach piśmiennictwa; czy pojawiają się te same, czy też odmienne problemy i wątki oraz jaki jest sposób ich przedstawiania? Czy zatem literatura o latach 1914-1920, adresowana do młodych czytelników, jest podobna do międzywojennej literatury polskiej i czy jest podobna do polskiej literatury młodzieżowej z innych okresów, czy też specyficzna dla okresu międzywojennego, rządząca się własnymi, odrębnymi prawami? Kwestia nieustalonego statusu tekstów, płynności granic między literaturą dla dzieci i młodzieży a „literaturą piękną dorosłych”, jak również nieostry podział na lite­ raturę piękną i to, co nią nie jest, towarzyszyły mi stale podczas dobierania materiału i jego analizy. W Słowniku terminów literackich (hasło: Funkcje dzieła literackiego) czyta­ my, że każdy utwór literacki realizuje trzy podstawowe funkcje: estetyczną, poznawczą i wychowawczą. Funkcja estetyczna jest wprawdzie najważniejsza, ale występuje w ści­ słym powiązaniu z funkcjami pozaestetycznymi [13]. Te z kolei traktuje się niekiedy jako jedną funkcję ideową lub ideowo-wychowawczą. Wszystkie trzy są realizowane w każdym tekście, który uznajemy za literacki, niezależnie od tego, jaki jest rodzaj i ga­ tunek utworu oraz niezależnie od tego, kim jest wpisany weń czytelnik, czyli niezależ­ nie od wyobrażenia autora o tym, do kogo kieruje pisany przez siebie utwór. Definicja literatury dla dzieci i młodzieży z tegoż słownika zakłada z kolei in­ tensywniejsze nastawienie autora na realizację funkcji poznawczej i wychowawczej, niż to się dzieje w przypadku literatury uniwersalnej. Piszący dla młodych czytelników powinien ponadto uwzględniać ich mniejsze doświadczenie życiowe, a więc i lektu­ rowe [14]. To zastrzeżenie może ograniczać zestaw podejmowanych tematów, z regu­ ły zaś jest traktowane jako ograniczenie zasobu stosowanych środków artystycznych, wpływających na sposób przedstawiania problemów. Wydaje się więc, że wymienione ograniczenia swobody pisarskiej ustawiają teksty dla dzieci i młodzieży na pozycji tek­ stów gorszych, że ze względu na specyficzne potraktowanie tematu utwory tego typu nie zainteresują dorosłego odbiorcy, który może uznać je za infantylne. Możliwe jest jednak takie podejście autora do tematu, które przy jednoczesnym respektowaniu wraż­ liwości dziecka, nie rozmija się z wiedzą dorosłego. Na przykład w powieściach Chłopcy z Placu Broni Ferenca Molnara i Dzieci Warszawy Marii Zarębińskiej autorzy umiesz­ czają postaci przekonywująco skonstruowane z psychologicznego punktu widzenia na tle realistycznie przedstawionych współczesnych faktów. Prostota formy i specyficzny typ bohatera nie muszą ograniczać kręgu odbiorców, przeciwnie —mogą sytuować tekst w obrębie literatury popularnej, co nie zamyka utworom wstępu do zbioru arcydzieł. Ryszard Waksmund od dawna zwraca uwagę na sztuczność terminu „literatura dla dzieci”, którego struktura (przyimek „dla”) zakłada niesprawiedliwy podział odbiorców. Bardziej naturalne wydaje się mówienie o literaturze dziecięcej. Używając tego określenia [13] Słownik terminów literackich pod red. M. Głowińskiego, wyd. 2, Wrocław 1988, s. 156. [14] Tamże, s. 259.

8

badacz ma na myśli teksty: 1) adresowane specjalnie do dzieci, 2) faktycznie przez dzieci czytane, 3) nadające się dla dzieci lub/i 4) wyrażające dziecięcy punkt widzenia [15]. Założenie o specjalnym przeznaczeniu utworów zdaniem Waksmunda może czynić z nich enklawę tekstów „do zadań specjalnych”. Celem autora bywa poucza­ nie i wychowywanie czytelnika, czyli przeróbka niedojrzałej części zbiorowości ludzkiej w „lepszą”, dorosłą. Miewa ono istotne zastosowanie w przypadku analizowanej tu gru­ py publikacji; wychowywanie obywatela niepodległej Polski to jeden z programowych celów autorów piszących dla dzieci i młodzieży w okresie międzywojennym [16]. D ru­ gie założenie uświadamia, że nie każda książka adresowana do młodych czytelników spotyka się z ich zainteresowaniem i przeciwnie - wiele książek do nich nieskierowanych zyskuje wśród nich wdzięcznych odbiorców. Jest ono w niniejszej pracy istotne, choć na ogół wymaga wkroczenia na teren badań czytelniczych, co w odniesieniu do analizowanej grupy tekstów jest możliwe w niewielkim zakresie, nie istnieje już bowiem ani międzywojenna publiczność czytająca, ani dokumentacja biblioteczna, a ówczesne sondaże mają w tym przypadku ograniczoną przydatność. Ważna też jest świadomość, iż pewne teksty mogą nadawać się dla młodego odbiorcy, mimo iż nie były do niego adresowane. Istotną rolę odgrywa także sposób przedstawiania świata z dziecięcego punktu widzenia: za pomocą dziecięcego lub upozowanego na dziecko bohatera. Takich bohaterów jest wielu w polskiej literaturze o I wojnie światowej i okresie odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Dodatkowo istotna część omawianych w pracy tekstów napisana została przez samą młodzież lub przez osoby, które opisywane przez siebie wydarzenia przeżyły osobiście mając naście lat; są to wspomnienia, dzienniki, zbiory relacji itp. W niniejszej pracy używam raczej określenia „literatura młodzieżowa”, nie zaś „literatura dziecięca”. Przeważającą większość analizowanych publikacji w oczywisty sposób nie jest adresowana do odbiorców poniżej dziesiątego roku życia. Relacje nasto­ latków z ich wojennych perypetii lub opowiadanie o losach żołnierza w tym wieku nie­ zręcznie mi określać przymiotnikiem „dziecięce”. Choć z przyjętego w tej pracy punktu widzenia dzieckiem jest każdy, kto nie jest dorosły, to jednak podstawową rolę odgrywa też związek bohatera z autentycznym pierwowzorem. Bardzo młodzi ludzie występujący w analizowanych przeze mnie tekstach, ze względu na szczególne warunki, podejmują obowiązki dorosłych i wywiązują się z nich jak dorośli. Choć ponoszą przy tym straty właściwe dzieciom, do dziecinnego pokoju mają już zamkniętą drogę. Szesnastolatka, który podejmuje żołnierskie obowiązki ze wszystkimi ich konsekwencjami, jesteśmy wprawdzie skłonni uznać za dziecko, które takich czynności wykonywać nie powinno, jednak jego opowieści o wojennych przeżyciach nie nazwiemy literaturą dziecięcą, choć często wyraża naiwny sposób widzenia świata i szczególną wrażliwość. Lista stu książek uwzględnionych w pracy została ustalona na podstawie Bibliogra­ fii literatury dla dzieci i młodzieży 1918—1939 (Warszawa 1995) i Spisu książek poleconych [15] R. Waksmund, Literatura dziecięca — literatura uniwersalna, w: Obszary spotkań dziecka i dorosłego w sztuce, pod red. M. Tyszkowej i B. Żurakowskiego, Warszawa — Poznań 1989; zob. również R. Waksmunda Od literatury dla dzieci do literatury dziecięcej, Wrocław 2000. [16] J. Z. Białek, Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1918-1939, Warszawa 1979, s. 37-38.

9

do bibliotek szkolnych (Warszawa 1929). Dodatkowo niektóre publikacje, wyszukane w katalogach Biblioteki Narodowej, zostały przeze mnie uwzględnione z uwagi na ich treść, pomimo że nie znajdują się w żadnej z dwóch wymienionych wyżej publikacji, ale ich zawartość zgodna jest z wymienionymi wyżej wyróżnikami literatury dziecięcej. Dotyczy to przede wszystkim wydawnictw o ks. Ignacym Skorupce, kapelanie armii ochotniczej, poległym w bitwie warszawskiej. Żadne z tych wydawnictw, pomimo ich oczywistej - moim zdaniem - przynależności do interesującej mnie grupy tekstów, nie pojawia się w wymienionych wyżej bibliografiach. Nie ma ich nawet w tej pochodzącej z okresu międzywojennego. Mimo ich podobieństwa do innych, rekomendowanych młodzieży tekstów, publikacje o ks. Skorupce najwyraźniej nie są jej polecane. Powody tego stanu rzeczy mogą być różne. Nie są to publikacje adresowane wyłącznie do młodzieży, lecz raczej do wszystkich czytelników bez względu na wiek. W sposobie pisania części z nich widać pośpiech, wielkie emocje i naiwnie religijny światopogląd autorów. Są na ogół słabe literacko i wydane niestarannie, nawet w po­ równaniu z raczej niskim poziomem edytorskim większości omawianych w niniejszej pracy publikacji. Poza formą, przyczyną pominięcia tych wydawnictw mogła być także ich nieobecność na rynku księgarskim w momencie sporządzania Spisu książek p oleco­ nych bo bibliotek szkolnych, gdzie z zasady zamieszczano pozycje możliwe do nabycia. 0 pominięciu zadecydować mogła również niezgodność ich treści z kierunkiem oficjal­ nej polityki państwowej po 1926 r. To, że nie figurują one we współczesnej Bibliogra­ fi i literatury dla dzieci i młodzieży 1918—1939 (Warszawa 1995), wydaje się dowodzić przerwania ciągłości legendy związanej z osobą ks. Skorupki. Inne książki, o których wspominam także w odniesieniu do wojny polsko-bolszewickiej i skutków tej wojny, to powieści Sergiusza Piaseckiego. Z oczywistych względów nie ma ich również w wymienionych bibliografiach. Nie były adresowane specjalnie do młodzieży, były jednak z całą pewnością przez międzywojenną młodzież czytane. Wzmianki o tych lekturach pojawiają się niejednokrotnie w rozmowach z oso­ bami, których dorastanie przypadło na ten czas. Nie mogły się one pojawić w Spisie książek poleconych do bibliotek szkolnych, bo według ówczesnych kryteriów powieści szpiegowskie z pewnością nie należały do wydawnictw uznawanych za odpowiednie dla uczniów. Jednak ich treść jest porównywalna z treścią innych, polecanych młodzie­ ży książek. Pierwsza z tych powieści, Kochanek Wielkiej N iedźwiedzicy, wyszła zresztą dopiero w roku 1937. Towarzyszyła jej atmosfera sensacji ze względu na kryminalną 1 więzienną przeszłość autora. Otoczona tego rodzaju rozgłosem od razu stała się best­ sellerem. Nie znamy danych na temat jej czytelników; ani Krzysztof Polechoński, ani Ryszard Demel, jedyni jak dotąd znawcy twórczości i biografii Piaseckiego, nie zajmują się szczegółowo recepcją jego książek. Pisze jednak, iż autor w krótkim okresie, jaki po­ został do wybuchu II wojny światowej, cieszył się opinią jednego z najbardziej popular­ nych polskich literatów, a jego debiutancką powieść wznawiano trzy razy w ciągu sied­ miu miesięcy 1937 r. Jak każda modna nowość musiała znaleźć amatorów także wśród młodzieży. Swego rodzaju świadectwo czytelnicze - co prawda odnoszące się dopiero do czasów powojennych - stanowi twórczość Marka Hłaski, którego opowiadania P ierw ­ szy krok w chm urach i Śliczna dziewczyna wydają się wątkami żywcem przeniesionymi

10

z powieści Piaseckiego [17]. Inne „świadectwa” to fakt posługiwania się pseudonimem „Zabawa” lub „Roman Zabawa” (nazwisko bohatera tych powieści) przez uczestników prawie wszystkich polskich formacji partyzanckich w czasach II wojny światowej i po niej [18]. Nieustalony status stanowi cechę znacznej części utworów uwzględnionych w niniejszej pracy. Do najbardziej spektakularnych przykładów, poza wyżej wymienio­ nymi utworami, należą dwa tomy wspomnień Wacława Lipińskiego. Książka Wśród lwowskich orląt pojawia się w charakterze źródła w bibliografiach współczesnych opraco­ wań historycznych na temat obrony Lwowa, jednak w momencie jej pisania adresowana była wyraźnie do młodych odbiorców. Książka Od Wilna p o Dynaburg, która wydaje się mieć przeznaczenie uniwersalne, została Zakwalifikowana jako obowiązkowa dla bi­ bliotek szkół powszechnych, zdanie to umieszczono na wewnętrznej stronie okładki; toteż wzięcie jej pod uwagę w niniejszej pracy nie powinno budzić wątpliwości. W rozdziale o Legionach Polskich uwzględniłam opowiadanie Odznaka za w ierną służbę Andrzeja Struga ze względu na podobieństwo tekstu do innych, zamiesz­ czonych w Bibliografii literatury dla dzieci i młodzieży 1918—1939 lub polecanych w okresie międzywojennym jako odpowiednie dla bibliotek szkolnych. Owe podobne teksty to W pierwszym pułku Romana W. Horoszkiewicza i Z notatek legionisty Seweryna Romina. Treści zamieszczone w opowiadaniu Struga nie wydają się drastyczniejsze niż w opowiadaniu Melchiora Wańkowicza Szpital w Cichiniczach, mimo to zostało ono uwzględnione przez autorów Bibliografii literatury dla dzieci i młodzieży 1918-1939. To, że pewne teksty nie znalazły się w tym wydawnictwie, może być po prostu trudnym do uniknięcia przeoczeniem. Mimo wymienionych uzupełnień, lista młodzieżowych tekstów wojennych może nadal pozostawać niepełna. Udział rozpatrywanych w niniejszej pracy książek w produkcji wydawniczej dla dzieci i młodzieży całego okresu międzywojennego jest stosunkowo niewielki - oko­ ło 2%, licząc zarówno pierwsze wydania, jak i wznowienia. Nawet gdyby wziąć pod uwagę wszystkie wojenne wątki pominięte w pracy, prawdopodobnie nie przekroczył­ by 5%. Jedna trzecia omawianych w pracy tekstów, zebranych w końcowej bibliografii podmiotu, wyszła w ramach serii wydawniczych. Do najbardziej zasłużonych w tym względzie należą Polska i Świat Współczesny Gebethnera i Wolffa, seria odznaczająca się stosunkowo wysokim poziomem edytorskim. Kilka tytułów wyszło w Bibliotece Książek Błękitnych Janiny Kwiatkowskiej, kilkanaście obrazków scenicznych Ludwika [17] Chodzi o dwa epizody związane z wątkiem Lizy i Romana w powieści Piaseckiego Bogom nocy równi, zamieszczone w rozdziałach Jezioro pełne gw iazd i M ój pamiętnik, Gdańsk 1989, s. 162 oraz 182 i dalsze. [18] Zob. np.: P. Stachiewicz, „Parasol'. Dzieje oddziału do zadań specjalnych Kierownictwa Dywersji Ko­ mendy Głównej Armii Krajowej, Warszawa 1981. Nazwisko Zabawa nosi również jeden z bohaterów powieści Hłaski Następny do raju. Hłasko pisze o swoich młodzieńczych lekturach w Pięknych dw u­ dziestoletnich, o lekturze utworów Piaseckiego nie wspomina, mimo iż przyznaje się do przepisania powieści Rybakowa Kierowcy, która miała posłużyć mu za wzór przy tworzeniu Bazy Sokołowskiej. Pierwszy krok w chmurach i Śliczna dziewczyna są jednak utworami o innej randze artystycznej, o wiele ważniejszymi w dorobku autora. Zapewne nie przyznałby się do naśladownictwa tak lekko, jak w przypadku swego debiutu, do którego chyba nie przywiązywał szczególnej wagi.

11

Stolarzewicza tworzy prawie całą Biblioteczkę Sceniczną Drukarni Państwowej w Łodzi. Serią o dużym dorobku i raczej niskim poziomie edytorskim była Biblioteczka Teatralna wydawana przez Inspektorat Księży Salezjanów. W jej Serii Męskiej (była również Seria Żeńska) wyszło kilka utworów scenicznych o wojnie. Ówczesne publikacje dla młodych czytelników (ale nie tylko dla nich) prze­ ważnie wydawane były tanio, szybko i niestarannie. Jaskrawym przykładem jest seria Nasi Bohaterscy Obrońcy wydawnictwa Odrodzenie Polski. Wychodziła w zmiennym formacie na gazetowym papierze bez okładek (ta ostatnia cecha dotyczy zresztą sposobu wydawania wielu innych tekstów); na pierwszy rzut oka przypomina dodatek do dzien­ nika. Wydano w niej między innymi broszury o ks. Skorupce i Rydzu-Smigłym. Do najstaranniej wydanych należą publikacje Centralnego Biura Wydawnictw Naczelnego Komitetu Narodowego, z reguły odznaczające się starannością edytorską. Na przykład opowiadania Stanisława Rostworowskiego Szablą i piórem wyszły bez ilustracji, ale z es­ tetyczną okładką, ładnym, czytelnym drukiem. Kartonowa okładka Z notatek legionisty Seweryna Romina ozdobiona została rysunkiem Leopolda Gottlieba; ilustracje tego artysty znajdują się również wewnątrz książki. Jedna z nielicznych kolorowych okładek należy do biografii ks. Skorupki autor­ stwa Stanisława Helsztyńskiego z 1937 r., wydanej przez Księgarnię św. Wojciecha. O ile teksty publikowane w serii Polska i Świat Współczesny miewały okładki z jakimś wybra­ nym elementem barwnym, o tyle na okładce pracy Helsztyńskiego wykorzystano kilka kontrastowych, ale zarazem stonowanych kolorów postaci kapelana i żołnierzy zostały uchwycone w ruchu, pojawia się czytelna symbolika całej kompozycji. Część publikacji opatrzona została fotografiami. Forma edytorska wydawnictw dla młodzieży zasadniczo nie różni się od sposobu, w jaki wydawano publikacje „dla dorosłych”. Ich największym atutem, zwłaszcza tuż po opisanych w nich wydarzeniach, była aktualność. W moich rozważaniach o międzywojennej literaturze dla młodych czytelników zwraca uwagę duża liczba obszernych cytatów. Wynika to z faktu, iż praca odnosi się do publikacji, które w przeważającej większości nie były wznawiane od czasów międzywo­ jennych; wiele z nich ukazało się w ogóle tylko raz i nie miało wznowień także w okresie poprzedzającym II wojnę światową. Trudno powiedzieć, na ile były one znane szerszemu gronu odbiorców. Badania czytelnicze, prowadzone po roku 1918, nie wydają się miaro­ dajnym źródłem wiedzy na ten temat. Na przykład wielokrotnie wydawane do 1939 r. powieści Heleny Zakrzewskiej, o których pokolenie wychowane w latach 1918-1939 pamięta do dziś, w międzywojennych sondażach bywają zaledwie wspomniane. Jednak sama liczba wznowień dowodzi, że książki te cieszyły się powodzeniem. Litwory, które na rynku księgarskim pojawiły się tylko raz, zwłaszcza tuż po odzyskaniu niepodległości albo tuż przed rokiem 1939 i z różnych względów nie zostały uwzględnione w Spisie książek poleconych do bibliotek szkolnych, jawią się jako mało zna­ ne nawet w czasach swoich wydań. Popularyzacji tych tekstów nie służyło to, że będąc na ogół publikacjami tandetnymi pod względem edytorskim miały niewielkie szanse długiego fizycznego trwania. Dziś ich egzemplarze przechowywane w magazynach Bi­ blioteki Narodowej, niedotykane ludzką ręką od wielu lat, niejednokrotnie rozpadają się w palcach. Przypomnienie tych tekstów, pisanych niegdyś z wiarą, nadzieją i poczu­ ciem misji, jest również jednym z moich celów.

12

I W artość poznawcza tekstu literackiego

? bnJ 1?SfoDO*

1. Prawda w literaturze Od początków myśli teoretycznej rysują się dwa sposoby widzenia funkcji poznawczej literatury: od całkowitej negacji, czyli od stwierdzenia, że nie przenosi ona treści po­ znawczych, do uznania, że literatura (a zwłaszcza poezja) jest sposobem poznania sfery transcendentnej - tak uważał Platon. Różne wersje tej koncepcji znalazły odbicie w po­ glądach romantyków, symbolistów i surrealistów. Większą popularność zyskało stano­ wisko Arystotelesa, który twierdził, iż literatura pełni funkcje poznawcze pośrednie między historią a filozofią: przedstawia —jak historia - postacie i wydarzenia jednost­ kowe, ale stwarza uogólnienia —jak filozofia. Środkiem ku temu jest fikcja naruszająca prawdę faktyczną, ograniczona jednak rygorami konieczności i prawdopodobieństwa dane poznawcze w utworze literackim są jednostkowe tylko pożarnie, w istocie stanowią uogólnienia, przy czym to cojednostkowejest fikcyjne, to co ogólne —zgodne z ogólną wiedzą 0 rzeczywistości [ 1]. W latach 1918-1939 problem prawdy w literaturze był szeroko dyskutowa­ ny. Podejmowano rozważania nad matematyczną, logiczną wartością sądów zawartych w utworze literackim — co oczywiście prowadziło do wniosku, że w tym rozumieniu literatura nie jest prawdziwa. Charakterystyczne jest stanowisko Ivora Armstronga Richardsa, który w latach dwudziestych X X w. sformułował pogląd znany jako emotywizm. Odmawiając tekstom literackim prawdziwości w tym sensie, w jakim prawdziwe są wypowiedzi nauki, uczony podkreślał, że sztuka słowa zaspokaja inne, równie ważne potrzeby ludzkie, których współczesna nauka, całkowicie wyzuta z emocji, zaspokoić nie jest w stanie [2], bowiem nie mówi nic o naturze rzeczy i ostatecznym sensie istnienia [3]. Richards krytykował to, iż kryteria naukowe współcześnie zaczęto przykładać nawet do religii i filozofii, które jego zdaniem - podobnie jak poezja - ze swej istoty stanowią ob­ szary emotywnej funkcji mowy; taka sytuacja musi prowadzić do kryzysu świadomości. Jedno z wielkich nowych niebezpieczeństw, na które narażona jest cywilizacja, polega na tym, że dla szczerych, szlachetnych i niekonwencjonalnych umysłów niezliczone quasi-sądy [4] do­ tyczące Boga, wszechświata, natury ludzkiej, stosunków między umysłami, duszy, jej godności 1przeznaczenia —quasi-sądy kluczowe dla organizacji umysłu i niezbędne dla jego dobrego funkcjonowania —okazały się nagle czymś, w co nie można wierzyć. Przez wieki wierzono w nie, teraz odchodzą, stracone bezpowrotnie, zaś na wiedzy, która je zabiła, nie można oprzeć równie dobrej organizacji umysłu —pisał po latach, pod wpływem gorzkich do­ świadczeń toczącej się właśnie II wojny światowej [5]. Lekarstwem na ów kryzys mogłoby się stać —zdaniem Richardsa - uznanie odrębności i wagi emotywnego używania mowy. [1] H. Markiewicz, Fikcja w dziele literackim a jego zawartość poznawcza, w: Główne problemy wiedzy o literaturze, Kraków 1980, s. 123-124. [2] K. Rosner, O funkcji poznawczej dzieła literackiego, Warszawa 1977, s. 63. [3] Tamże, s. 67. [4] Ten termin prawdopodobnie został zaczerpnięty z chronologicznie wcześniejszych prac Romana Ingardena - przywoływany tekst pochodzi z lat czterdziestych XX w., jednak Richards używa okre­ ślenia „quasi-sądy” w innym znaczeniu niż Ingarden. [5] I. A. Richards, Poezja i wiara, w: Nowa Krytyka. Antologia, Warszawa 1983, s. 109.

15

W latach czterdziestych XX w. Allen Tatę i Keneth Burkę przetworzyli teorię Richardsa, traktując dzieło od strony językowej. Poglądy między innymi tych badaczy określa się jako Nową Krytykę [6]. W jej obrębie zarysowały się dwa kierunki: kreacjonizm odwołujący się do fikcjonalnej prozy i teorie swoistości literackiego znaczenia, stanowiące głównie uogólnienia analiz tekstów poetyckich [7]. W kreacjonistycznych pracacli Tatę’a już wyraźnie pojawia się konstrukcja, którą można uznać za przynajm­ niej częściowo tożsamą ze współczesnym pojęciem świata przedstawionego [8]. Kreacjoniści rozumieli świat przedstawiony w utworze literackim jako coś, co zostaje stworzone przez konkretnego czytelnika w procesie lektury. Jest to dla nich pojęcie bardziej psy­ chologiczne niż literaturoznawcze - i tym różni się od ustaleń poetyki współczesnej. Od lat trzydziestych XX w. znaczącą rolę zaczęły odgrywać poglądy Roma­ na Ingardena, który termin „świat przedstawiony” z poziomu psychologicznego zaczął przenosić na poziom struktury tekstu. Według Ingardena wartość doświadczenia lek­ turowego przekłada się nie na twierdzenia i teorie, lecz bezpośrednio na praktykę życia. Tekst ujawnia to, co nie da się opisać za pomocą czysto racjonalnych pojęć. Jest to typ poznania odmienny od naukowego co do swego przedmiotu i sposobu przekazywa­ nia, wymaga też od odbiorcy innej postawy. Ingarden twierdzi wprawdzie, że funkcja poznawcza nie należy do istoty utworu literackiego, ale też nie wyklucza jej pełnienia przez utwór. Nośnikiem tej funkcji nie jest sama w sobie struktura językowa, lecz ist­ niejący dzięki niej świat przedstawiony [9]. We współczesnej nauce jest on rozumiany jako warstwa samego utworu li­ terackiego: system symboliczny, realizujący jego funkcję poznawczą. Nie jest to już konstrukcja psychologiczna, jak to było w teoriach Nowej Krytyki, nie powstaje też w przeżyciu odbiorczym, jak to widział Ingarden. Ów system symboliczny należy rozu­ mieć jako zespół symboli, przekazujących treści poznawcze i ideologiczne, których nie można przypisać poziomowi słownemu utworu operującego fikcją[10]. Współcześnie upatruje się go w nierozłącznym związku wartości poznawczych z walorami estetyczny­ mi, jednak jeszcze w okresie międzywojennym związek ten nie był oczywisty. Rozpatrywanie dzieła jako komunikatu poznawczego nie oznacza rezygnacji z przeżyć estetycznych. Spójność, która obowiązuje wewnątrz świata przedstawione­ go, decyduje o uporządkowaniu tegoż świata jako systemu symbolicznego [11]. Zasada [6] Kierunek w badaniach literackich reprezentowany przez uczonych anglojęzycznych, żywotny przez kilkadziesiąt lat w połowie XX w. (zob. Z. Łapiński, wstęp do antologii Nowa Krytyka, dz. cyt.). [7] Oba kierunki uzupełniają się. Badaczy cechuje tu tendencja do uogólniania wyników przemyśleń na całą twórczość literacką. [8] Twierdził on, że swoistość literackiego znaku polega na swoistości reakcji odbiorcy na ten znak. Dzięki aktywnemu współuczestnictwu odbiorca kreuje pewien przedmiot o charakterze pozajęzykowym (zob. K. Rosner, dz. cyt., s. 79). Swoistość języka polega na tym, że służy on powołaniu pozajęzykowego bytu. Dopiero owemu bytowi, który w dalszej fazie przeżycia zastępuje utwór językowy, przypisać można przenoszenie treści poznawczych (zob. dz. cyt., s. 81). [9] R. Ingarden, O tak zwanej prawdzie w literaturze, Warszawa 1960, s. 423. [10] K. Rosner, dz. cyt. [11] Na przykład w świecie tragedii, który jest światem wartości duchowych, własności fizyczne boha­ tera są miejscami niemal bez wyjątku niedookreślonymi, natomiast w komedii cielesność postaci stanowi ważne źródło komizmu. Spójność (czyli konsekwencja przedmiotowa) jest więc rodzajem

16

spójności obowiązuje również w przypadku literatury dziecięcej i młodzieżowej, acz­ kolwiek ani Katarzyna Rosner, ani żaden z wymienionych przez nią badaczy tą akurat dziedziną twórczości się nie zajmuje. Szczególnie ważne ze względu na temat tekstów prezentowanych w niniejszej pracy wydaje się przedstawianie świata przynajmniej czę­ ściowo zgodne z wiedzą i możliwościami młodego odbiorcy (nie jest to oczywiście jedyny warunek stawiany temu typowi piśmiennictwa). Świat przedstawiony nie powi­ nien wykraczać rażąco poza porcję doświadczenia, którą dziecko jest w stanie przyjąć. Dla twórcy wynikają stąd formalne i treściowe reguły, często uważane za ograniczenia krępujące inwencję twórczą. W istocie jednak są to takie same reguły jak te, które obo­ wiązują w ramach każdej konwencji. W przypadku omawianej w dalszych rozdziałach młodzieżowej literatury wojennej ów limit doświadczenia „bez szkody dla psychiki od­ biorcy” ulega zresztą znaczącemu poszerzeniu w stosunku do tego, co w epoce poprze­ dzającej I wojnę światową uznawano za dopuszczalne w literaturze przeznaczonej dla starszych dzieci i nastolatków. Zgodny jest raczej z pierwotną sytuacją ustnego opowia­ dania, kiedy nie liczono się ze szczególną wrażliwością poszczególnych odbiorców i nie różnicowano przekazów na „dziecięce” i „dorosłe”. We współczesnych podręcznikach poetyki świat przedstawiony, rozumiany jako wykładnik funkcji poznawczej, stanowi jeden z podstawowych składników dzie­ ła [12], Jednak jakkolwiek literatura - w świetle zaprezentowanych wywodów - nie­ wątpliwie pełni funkcję poznawczą, to zdaniem Katarzyny Rosner sformułowanie uni­ wersalnego pojęcia prawdy artystycznej raczej nie jest możliwe; zależy ono bowiem od ludzkich poglądów i wiedzy, a te różnią znacznie odbiorców; inne kryteria stosuje krytyk czy historyk, inne przeciętny czytelnik [13]. Prawdę artystyczną zweryfikować można tylko w doświadczeniu estetycznym i życiowym, co jest względne i arbitralne, bo rzeczywistość pozaliteracka jest wieloraka. Wierne życiu są zarówno utwory akcen­ tujące nieuchronność losu (Król Edyp Sofoklesa), jak i te, w których akcentowana jest jego przypadkowość {Kandyd Voltaire’a). Przypadkowość i nieuchronność to dwie róż­ ne kategorie ludzkiej interpretacji. Kategoriami interpretowania świata są także optymizm i pesymizm. Autor, który nie kieruje się wiekiem czytelnika, może dokonywać swobodnego wyboru mię­ dzy nimi, natomiast piszący z myślą o niedojrzałym odbiorcy powinien odwoływać się raczej do kategorii optymizmu, a więc skupiać się na tych cechach rzeczywistości pozaliterackiej, które pozwalają przedstawić świat jako system pozytywnie uporządkowany. schematyzacji, obowiązującym w ramach gatunku czy stylu. Brak owej konsekwencji oznacza brak reguły, bez której nie można zrekonstruować świata przedstawionego (zob. K. Rosner, dz. cyt.). [12] M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, Warszawa 1991, s. 319. W epice dominują postacie i zdarzenia, a więc świat przedstawiony. Musimy jednak pamiętać, że nie istnieje on sam przez się, jest prezentowany pośrednio, przez narratora, który wprawdzie stoi w cieniu, ale nie jest bezstronny: z ukrycia komentuje i ocenia. Świat, który ukazuje narrator jest zatem pozornie obiektywny. Pierwszoplanowa rota przedstawień powoduje, że na czoło w epice wysuwa się funkcja poznawcza-, zob. B. Chrząstowska, S. Wysłouch, Poetyka stosowana, Warszawa 1987, s. 363. Ze

względu na ścisłe powiązanie poszczególnych funkcji: estetycznej, poznawczej i wychowawczej, w niektórych opracowaniach mówi się o funkcjach: estetyczno-poznawczej i estetyczno-wychowawczej utworu literackiego; zob. M. Głowiński, dz. cyt., s. 40. [13] K. Rosner, dz. cyt., s. 188.

17

Realizacja takiej postawy w odniesieniu do tematu wojennego, przy założeniu, że chce się przedstawiać faktyczną prawdę, napotyka trudności, które można rozwiązać tylko dzięki konsekwentnej postawie ideowej twórcy. Interesująca nas młodzieżowa literatura wojenna, tworzona przez ludzi o szczerych, szlachetnych, niekonwencjonalnych umysłach dla takich jak oni czytelników, powstawała w świecie postulowanym przez Richardsa [14] - mimo przedstawianych okropności był to świat wiary w siłę uczuć wyrażanych słowami, w istnienie duszy i Boga. Katarzyna Rosner podkreśla, iż ocena prawdziwości artystycznej dzieła jest cał­ kowicie arbitralna, jeśli nie zawiera odniesienia do historii. Wymaga też znajomości historycznej konwencji literackiej oraz wiedzy o charakteryzujących daną epokę katego­ riach poznawczych i wartościujących. Podstawą formułowania oceny historycznej jest odniesienie treści poznawczej i ideologicznej utworu do świadomości okresu kulturo­ wego, w którym powstał. Jednak porównując literacki obraz świata z naszym doświad­ czeniem zestawiamy zarazem nasz własny i zakomunikowany w dziele system wartości. Kiedy np. wielu badaczy literatury i historyków stwierdza, że „Ogniem i mieczem"zawiera fałszywy historycznie obraz powstania Chmielnickiego, nie mają bynajmniej na myśli, iż Sienkiewiczowska wizja jest niejasna [...]. Sąd ten zawiera zestawienie wizji Sienkiewi­ czowskiej z własną koncepcją historii wyznawaną przez historyków. Tak więc ocena utworu literackiego z punktu widzenia prawdy artystycznej angażuje nas ideologicznie; zestawiając artystyczny obraz świata z naszym doświadczeniem, zestawiamy zarazem nasz własny i za­ komunikowany w dziele system wartości[ 15]. Przyznanie prawdy utworowi nie jest więc czynnością neutralną —zawsze ma związek z wyznawanymi przez badacza poglądami.

2. Fikcja warunkiem prawdy literackiej Historia poglądów na wartość poznawczą literatury to historia prób pogodzenia pojęć prawdy i fikcji rozumianej jako logiczny fałsz, czyli nacechowanej ujemnie. Autorzy młodzieżowych tekstów wojennych często podkreślają, że w tym, co piszą, nie ma nic zmyślonego. Obawa przed fikcją (jako nieprawdą) widoczna jest zarówno w ustaleniach współczesnych polonistów, jak i historyków. Na przykład Jerzy Topolski zauważa, iż powiązanie prawdopodobieństwa z prawdą nie jest konieczne, bo linia fałsz - prawda jest odrębna od różnych stopni prawdopodobieństwa; prawdopodobieństwo bowiem to nie stopień prawdziwości, lecz stopień pewności prawdziwości [16], Dążenia, aby udowodnić, iż literatury nie trzeba traktować jako w pełni fikcyjnej (tzn. móc uznać, że nie jest ona „całkiem nieprawdziwa”), bywały skomplikowane. Hen­ ryk Markiewicz dokonał drobiazgowej typologii zdań zaczerpniętych z różnych opisów bitwy pod Grunwaldem [17]. Wyodrębnił na tej podstawie aż dziewięć ich typów: 1) zda­ nia, których prawdziwość nie ulega wątpliwości, 2) wysoce prawdopodobne, 3) niepozbawione prawdopodobieństwa, ale nieuzasadnione lepiej niż ich negacja, 4) znacznie [14] [15] [16] [17]

18

Zob. cytat na s. 15. K. Rosner, dz. cyt., 187. J. Topolski, Metodologia historii, Warszawa 1973, s. 313. Są to: Jana z Wiślicy Wojna pruska, Słowackiego Zawisza Czarny, Sienkiewicza Krzyżacy, chodziło howiem o różne literackie przedstawienia rzeczywistego faktu.

mniej prawdopodobne niż ich negacja, lecz niezaprzeczone wprost przez wiedzę empi­ ryczną (przyrodniczą lub historyczną), 5) zdania o fałszywości ustalonej, pozornie praw­ dopodobne, 6) o fałszywości ustalonej, pozornie nieprawdopodobne, 7) takie, których fałszywość wynika z praw nauk empirycznych, 8) zawierające nieprzekładalne wyrażenia przenośne, 9) zdania, których prawdziwość jest wyłączona ze względu na występowanie w nich postaci nieistniejących, nazywane przez autora fikcyjnymi. Fikcja literacka to we­ dług Markiewicza tekst złożony ze zdań typu od trzeciego do dziewiątego [18]. Można powiedzieć, że rewolucji w poglądach na istotę prawdy w literaturze do­ konał Jerzy Ziomek, wykazując, iż drzwi, które wyważano z takim wysiłkiem, w istocie są otwarte [19]. W jego ustaleniach najważniejsze okazało się pojęcie narratora —postaci fik­ cyjnej wykreowanej przez twórcę (a więc od niego różnej), zajmującej pozycję pomiędzy autorem a światem przedstawionym [20]. Jeśli narrator jest postacią fikcyjną, to fikcyjne musi być również to, co mówi. Tak więc klasyfikowanie zdań składających się na tę wypo­ wiedź pod względem ich wartości logicznej wydaje się bezcelowe. Dzieło jako całość jest jednakowo fikcjonalne i wtedy, gdy przedstawia postaci nieistniejące, i wtedy, gdy mowa w nim o postaciach znanych z historii. Książę Jarema Wiśniowiecki z Sienkiewiczowskiej Trylogii to oczywiście postać historyczna, ale nie wszystko, co składa się na tę kreację, istniało naprawdę. Część atrybutów bohatera zawsze wynika z wyobraźni twórcy. Od prawdy dzieła —prawdy uogólnienia, którą Ziomek uważa za istotę funkcji poznawczej —należy odróżnić prawdę w dziele (czyli prawdę szczegółu). Utwory trafne poznawczo mogą nie dawać wglądu w epokę, w której umiejscowiona jest fabuła i na odwrót - od­ wzorowanie historycznych detali nie zawsze owocuje wartościami poznawczo doniosły­ mi. Dwoistość prawdy literackiej umożliwia dwa sposoby lektury - odczytywanie sensów uniwersalnych i uczenie się z dzieła. Autor nie wartościuje tych dwóch sposobów; nie uważa drugiego za gorszy. Choć prawda dzieła jako ciąg pytań stawianych kondycji ludz­ kiej stanowi istotę funkcji poznawczej, nie jest sprzeczna z prawdą jako enklawą (porcją, szczegółem), jest po prostu czymś innym. W przeciwieństwie do prawdy szczegółu stano­ wi kategorię moralną [21]. Pytanie o prawdziwość dzieła radzi Ziomek rozpatrywać jako historycznoliteracki problem konwencji epoki - wiary i wiedzy o świecie [22]. Zdaniem Ziomka można mówić o asertoryczności (czyli twierdzącym charakte­ rze) poszczególnych zdań utworu: są prawdziwe albo fałszywe, stanowią domniemania albo zdania ogólne zawierające nazwy puste. Natomiast cecha fikcjonalności przysługuje tylko dziełu jako układowi globalnemu. Cecha ta nie prowadzi do sprzeczności z koncepcją enklaw prawdy, czyli prawdy jako odwzorowania fragmentów rzeczywistości pozaliterackiej. Utwór można rozpatrywać na dwa sposoby: w serii planów zbliżonych (w przypadku młodzieżowej literatury wojennej - zakres poruszanych tematów, które dziś uznajemy za [18] H. Markiewicz, Fikcja w dziele literackim a je g o zaw artość poznaw cza, w: Główne p rob lem y wiedzy o literaturze, Kraków 1980, s. 134-137. [19] J. Ziomek, Prawda jak o problem poetyki, Pamiętnik Literacki 1980/4, s. 349—365. [20] M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Słownik term inów literac­ kich, Wrocław 1988. [21] Podobny pogląd wyraziła Katarzyna Rosner twierdząc, iż ocena prawdy artystycznej dzieła angażuje nas ideologicznie. [22] Zob. Michała Głowińskiego wyjaśnienie pojęcia prawdopodobieństwa literackiego, zaprezentowa­ ne w P ow ieści i praw dzie, w: Gry pow ieściow e, Warszawa 1973, s. 9-13.

19

historyczne) i w planie globalnym - jako model ważny w rozumieniu i interpretowaniu świata (idea dzieła, a w przypadku omawianych tu utworów - zespołu dzieł). Jedną z najistotniejszych konstatacji autora wydaje się pogląd nienowy [23], ale jakby zapomniany; prawda nie jest przeciwieństwem fikcji, bo fikcja nie oznacza fałszu (nieprawdy). Przeciwstawna fikcji jest rzeczywistość pozaliteracka. Linia prawda —fałsz jest odrębna od linii fikcja (świat przedstawiony) - empiria (świat doświadczany przez człowieka zmysłowo, świat ludzkiego doświadczenia). Prawda i fikcja to pojęcia różne, przy czym w literaturze fikcja jest nośnikiem prawdy, sposobem jej przekazywania. Wydaje się, że największe zainteresowanie kwestią prawdy w literaturze przy­ padło na okres międzywojenny i dziesięciolecia po II wojnie światowej - czasy, gdy powstawało wiele „reprezentacji analogicznych” - pamiętników, reportaży, wspomnień. W miarę oddalania się od wydarzeń dramatycznych i tragicznych zainteresowanie tym zagadnieniem malało, aż wreszcie całkiem zanikło. Przywoływany tekst Ziomka jest jednym z ostatnich w polskiej nauce głosów w dyskusji nad wartością poznawczą literatury. Problematyka prawdy w literaturze stała się niemodna i wstydliwa - stwierdza autor w zakończeniu swego artykułu Prawda jako problem poetyki. Jednak niezależnie od przemijających mód, problem praw dy krąży w obiegu estetycznym [24] - i nie tylko estetycznym. Nie sposób go uniknąć pisząc o li­ teraturze, która ze swej istoty miała prawdę ocalić.

3. Dzieło literackie jako źródło historyczne Pozaestetycznym walorom literatury pięknej została poświęcona praca zbiorowa Dzieło literackie jako źródło historyczne (Warszawa 1978), zawierająca zarówno opinie badaczy literatury, jak i badaczy historii. Książka stanowi zatem próbę twórczego połączenia dwóch różnych ujęć tego samego zagadnienia. Otwierający publikację tekst Jerzego Topolskiego został poświęcony kryteriom klasyfikacji tekstów literackich jako źródeł pomocnych w badaniu przeszłości. Powołując się na ustalenia Juliana Krzyżanowskiego [25] autor uznaje formę i treść tekstów jako dwa sposoby ich porządkowania. Dołącza do nich własny - kryterium znaczenia [26]. Według Topolskiego w dziedzinie formy najważniejszy jest czas, czyli to, że teksty mogą przedstawiać sprawy przeszłe, aktualne lub przyszłe w stosunku do chwili, kiedy się o nich opowiada. Ze względu na to kryterium możemy wyodrębnić z ogółu piśmiennictwa tek­ sty historyczne i współczesne. Natomiast w dziedzinie treści najważniejszy jest człowiek; utwór może zawierać opis jego życia wewnętrznego, otaczającej go rzeczywistości społecz­ nej lub jego działań. Z tego znów punktu widzenia można podzielić dzieła na psycho­ logiczne, obyczajowe i literaturę akcji. Według kryterium znaczenia dzieli on teksty na opowiadające o jednostkowych faktach i przedmiotach rzeczywistych oraz na opowiada[23| W dwudziestoleciu międzywojennym twierdził tak Juliusz Kleiner. [24] J. Ziomek, dz. cyt., 365. [25] J- Krzyżanowski, Problematyka powieści, w: Problemy teorii literatury, Wrocław 1967, s. 256 i na­ stępne. [261 J. Topolski, Problemy metodologiczne korzystania ze źródeł literackich w badaniu historycznym , w pra­ cy zbiorowej Dzieło literackie jako źródło historyczne, Warszawa 1978, s. 9.

20

jące o przedmiotach typowych i ich klasach, a zatem o pewnych prawidłowościach, o za­ sadach rządzących rzeczywistością. I choć w tym przypadku nie mamy już do czynienia z czystą prawdą w znaczeniu logicznym, to zdaniem Topolskiego literatura piękna nie powinna być traktowana jako w pełni fikcyjna. Zastosowanie tego kryterium pozwala wprowadzić pojęcie fikcjonalności ograniczonej. Według tego pojęcia jako fikcję można traktować tylko warstwę faktograficzną utworu, bowiem nie dotyka ona (fikcja) „głęb­ szych warstw rzeczywistości” [27]; nie niweczy zasad kierujących opisywanym w utworze światem zewnętrznym, ponieważ przedstawia prawdziwe związki między klasami faktów. W przypadku omawianej w tej pracy literatury licentia poetica ograniczona bywa do dzia­ łań fikcyjnych bohaterów umieszczonych w kontekście rzeczywistych zdarzeń. Zgodnie z przedstawionym tu podziałem, dla historyka największą wartość źródłową przedstawiają teksty o faktach i o klasach faktów rzeczywistych, współcze­ snych tworzącym owe teksty autorom. Kryterium temu odpowiada większość literatury „chwili dziejowej”, pisanej przeważnie „na gorąco”, pod wpływem sytuacji i wydarzeń doświadczonych przez osoby piszące. Krzyżanowski, który doceniał poznawczą wartość literatury, podkreślał, iż chwyta ona i przedstawia sprawy, które dopiero czekają, a nieraz muszą długo czekać, na ujęcie naukowe [28]. Tak właśnie było w przypadku książek dla młodych czytelników, dotyczących na przykład wojny polsko-rosyjskiej 1920 r.; temat ten nie został szerzej przedyskutowany w okresie międzywojennym. Na możliwość opra­ cowania naukowego i refleksję historyków czekał prawie siedemdziesiąt lat, natomiast w literaturze pięknej, i to przede wszystkim adresowanej do młodzieży, pojawił się na­ tychmiast po faktach. Autorzy tych książek starali się prezentować zdarzenia wedle swojej wiedzy i własnych przekonań o istocie tego, co się wydarzyło. Starano się nie tylko przed­ stawiać sytuacje reprezentatywne, typowe, nie brak również jednostkowych relacji. Jakub Karpiński opisując zależności między tekstem a światem pozaliterackim [29] podważa próby łączenia przez socjologów literatury podejść genetycznego i funkcjonalnego, domagając się wyraźnego rozgraniczania tych dwóch metod. W przy­ padku niniejszej pracy pierwotna wydaje się zależność genetyczna i na niej głównie zamierzam się skupić. Pisanie o wojnie uczyniło realizację podstawowych funkcji li­ teratury młodzieżowej bardziej wyrazistą. W omawianych publikacjach pojawiły się też motywy, problemy i wątki do 1914 r. zasadniczo w niej pomijane lub nieobecne z przyczyn niezależnych —wielka wojna zmieniła bowiem świat. Z drugiej jednak strony wydaje się oczywiste, iż owe teksty specyficznie reali­ zujące swe gatunkowe funkcje, owe książki o wojnie pisane z wielkim zaangażowaniem, obarczone widocznym brakiem dystansu, musiały wpływać również na życie społeczne, przyczyniając się do zmiany postaw odbiorców. Z wpływu lektury na postawy mło­ dzieży doskonale zdawali sobie sprawę pedagodzy i pisarze formułujący postulaty pod adresem utworów, które miały ukształtować nowe pokolenie Polaków żyjących w nie­ podległym kraju. Treści przekazywane w książkach miały ich niejako zaprogramować [27] [28]

J. Topolski, Problemy metodologiczne..., dz. cyt., s. 10. J. Krzyżanowski, dz. cyt., 261-262; H. Markiewicz, Główne problemy wiedzy o literaturze, Kraków

1980, s. 328. [29] J. Karpiński, Literatura.jako źródło dla badań socjologicznych, w pracy zbiorowej Dzieło literackie jako źródło historyczne, dz. cyt.

21

jako świadomych swej historii, aktywnych obywateli szanujących prawo, działających dla dobra państwa i zwróconych ku przyszłości [30]. Z tej zależności musimy zdawać sobie również sprawę, choć nie ona jest głównym przedmiotem tej pracy. Literatura „chwili dziejowej” różni się od wcześniejszych tekstów dla młodzieży wyraźnym przesunięciem akcentów. Częsta przy uprawianiu tego typu piśmiennictwa chęć autora, by czytelnika pouczyć, dać mu właściwy przykład do naśladowania, zaczy­ na ustępować dążeniu do ocalenia od niepamięci faktów uznanych przez piszącego za ważne. Istotniejsze od dydaktyzmu staje się dawanie świadectwa, nawet jeśli pośrednio służy ono również celom wychowawczym; jest to świadome zapisywanie teraźniejszości, która właśnie staje się historią. Przekonanie o wadze i wyjątkowości dziejącej się właśnie chwili jest niezwykle wyrazistą cechą całego piśmiennictwa tamtego okresu. Pierwszo­ rzędny jest więc motyw, by ocalić w pamięci wchodzącego w dorosłe życie pokolenia ważne fakty (klasy faktów, prawidłowości) nie tyle jeszcze z historii ojczystej, ile ze współczesności narodu, znajdującego się w rozstrzygającym, przełomowym momencie dziejów, zaświadczenie o nich przynajmniej do czasu, gdy obejmie je historia - nauka. Motywacja ta odnosi się do tekstów wojennych 1914-1920 w ogóle, nie tylko do tych wyraźnie przeznaczonych dla młodzieży. Według Głowińskiego w odniesieniu do tekstów o faktach możliwe są dwa sposoby lektury. Sposób historyczny zmierza do odczytania z dzieła literackiego rze­ czywistych zdarzeń, procesów, stanów rzeczy. Utwór traktowany jest jako przekaźnik wiadomości o tym, co znajduje się poza nim. Jest to swoiste uczenie się z dzieła. Nato­ miast lektura historycznoliteracka zmierza nie do odnalezienia wiadomości o świecie, o którym się w dziele mówi, lecz do jego usytuowania w tym literackim kontekście, w jakim się ono zrodziło i funkcjonowało, a przede wszystkim - do ujawnienia jego znaczeń [31]. Posłużyłam się obiema wymienionymi wyżej metodami, dążąc do opisania świata przedstawionego w utworach - czyli zdarzeń i postaci —oraz do zaprezentowania ich problematyki. Te właściwości tekstów znajdą się w centrum mojego zainteresowania. Natomiast kwestie formy artystycznej zostaną przedstawione w ograniczonym zakresie. Stawiając pytanie, jak wojna wpłynęła na piśmiennictwo dla młodych czytelni­ ków, skupiłam się głównie na genetycznej zależności między literaturą a światem pozaliterackim. W kręgu mojego zainteresowania znalazł się zespół tekstów współczesnych, stanowiących w dużej mierze literaturę akcji i relacje świadków zdarzeń oraz przedsta­ wiających wydarzenia uznane przez osoby piszące za ważne lub typowe. Jest to literatura o zmienionym w stosunku do przyjętych w XIX, a nawet na przełomie XIX i XX w. zasad tworzenia utworów dla dzieci i młodzieży współczynniku intencyjnym [32]; obok dydaktyzmu, głównym celem pisania (podobnie jak w tekstach niekierowanych do od­ biorcy w określonym wieku) staje się bowiem dokumentowanie, dawanie świadectwa zastanemu światu z myślą o nadchodzących pokoleniach. [30] J. Z. Białek, Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1918—1939, Warszawa 1979, s. 37-40. [31 ] M. Głowiński, Lektura dzieła a wiedza historyczna, w: Dzieło literackie jak o źródło historyczne, War­ szawa 1978, s. 95. [32] M. Głowiński wymienia cztery współczynniki intencyjne —czyli cele twórczości literackiej: ze wzglę­ du na niezwykłość opisywanych wydarzeń, ze względu na ich typowość, by pouczyć odbiorcę, dając mu do rozpatrzenia budujący lub negatywny przykład, i wreszcie - by udokumentować fakty.

22

II Polskie działania niepodległościowe 19 14 -19 2 1

1. Wolność, niepodległość, patriotyzm wczoraj i dziś O wojnę powszechną za wolność ludów, [...]/ O broń i orły narodowe, [...]/ O śmierć szczę­ śliwą na polu bitwy, [...]/ O grób dla kości naszych w ziemi naszej, [...]/ 0 niepodległość, całość i wolność Ojczyzny naszejł Prosimy Cię Panie. Tak brzmi końcowy, wizjonerski fragment Litanii pielgrzymskiej Adama Mic­ kiewicza wieńczącej Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. Ponoć była ona istotnie odmawiana przez Polaków tamtej doby [1], Dziś chyba nikt nie ośmieliłby się modlić w ten sposób; po dwóch wojnach światowych zwracanie się do Boga z prośbą 0 „wojnę powszechną” brzmi niemal jak bluźnierstwo. Mickiewicz widział w niej jed­ nak zewnętrzną siłę pozytywną, zdolną zmienić na lepsze dramatyczną sytuację spo­ łeczności polskiej. Choć z perspektywy obecnej wiedzy o faktach, które dzielą dzisiejsze czasy od czasów wieszcza, może nas to razić, to przecież trzeba mieć na względzie, że walka, zwłaszcza o wolność i niepodległość, stanowiła jedną z podstawowych idei epoki romantyzmu. Księgi zostały napisane w chwili szczególnej; pierwsze, anonimowe wydanie wyszło w Paryżu w 1832 r., wkrótce po upadku powstania listopadowego. Mickie­ wicz, mimo iż uważany za duchowego przywódcę walczących, sam nie stanął w szeregu 1 nawet jeśli nie spotykały go z tego powodu wyraźne zarzuty, to zapewne nie czuł się najlepiej z przeświadczeniem, że w pewien sposób zawiódł. Przede wszystkim jednak przygnębiała niepewna perspektywa losów narodu, który wykazał tyle męstwa i deter­ minacji, a popadł w jeszcze sroższą niewolę. Powstanie 1831 roku na samym początku nie było przecież pozbawione szans powodzenia; mimo to tyrania znów zatriumfowa­ ła nad pragnieniem wolności [2]. Księgi miały ochronić Polaków na emigracji przed zwątpieniem, obudzić w nich nadzieję, ale zapewne dla samego poety były sposobem odnalezienia sensu życia i historii. Pojęcie wolności w utworze wynika z tradycji i wiary chrześcijańskiej. Mickie­ wicz zwraca uwagę na pierwotną równość wszystkich chrześcijan w pierwszych wiekach kultu [3]; dopiero królowie wszystko popsuli, starając się skłócić ludy dla własnej korzy­ ści. W przyszłości jednak ludy chrześcijańskie połączą się, czego zaczątkiem i wzorem była unia polsko-litewska. Wówczas nie będzie już wojen - przewidywał wieszcz. Losy Polski zostały w Księgach związane z losami ludzkości, których treścią jest ostateczna walka dobra ze złem. Naród polski, jako wybrany przez Boga, miał w niej odegrać rolę analogiczną do roli Chrystusa. Zasadniczą ideą utworu był mesjanizm nie jako postawa biernej ofiary, lecz postawa czynu, oparta na wierze w ostateczne zwycięstwo [1] M. Grabowska, Słowo wstępne do Ksiąg narodu polskiego i pielgrzym stwa polskiego, Warszawa 1978, s. 24. [2] Zob. J. Łojek, Szanse powstania listopadowego, wydanie drugie poszerzone, Warszawa 1980. [3] W raporcie Kościół na przełomie wieków (Rzeczpospolita , 15-16 marca 2003) czytamy, iż wyrazem tej równości była postawa wiernych podczas mszy; modlili się [...] stojąc, ja k przystało ludziom wolnym, usynowionym p rzez Boga. Dotyczyło to również niewolników. Z nana była natomiast praktyka klęczenia podczas prywatnych modlitw. Klękanie w momencie przem iany chleba i wina w ciało i krew Chrystusa zarządził dopiero papież Honoriusz II I w X III wieku.

25

dobra - w tym idei wolności. Tekst miał pełnić konkretną funkcję ideową, wychowaw­ czą; twórca pragnął natchnąć czytelnika optymizmem, wytłumaczyć mu niezrozumiałe i niesprawiedliwe wyroki historii, wskazać cel, a także sposoby jego osiągnięcia, czyli pomóc odnaleźć się zagubionym i pełnym zwątpienia emigrantom w zimnej, okrutnej rzeczywistości, która zawiodła ich nadzieje, stworzyć program, według którego mogli­ by oni działać. Zaszczytne miano pielgrzyma zobowiązywało do samodoskonalenia, bycia lepszym, niż się jest, szukania w sobie nowych możliwości. Starał się Mickiewicz znaleźć w przyziemnym świecie, zdominowanym przez „bałwany interesu”, miejsce dla patriotyzmu, który w hierarchii jego wartości moralnych zajmował miejsce naczelne. Heroizm Ksiąg nie jest już postawą indywidualną, nie podkreśla niepowtarzalności jednostki. Czytelnik dostaje lekcję heroizmu zbiorowego. Bohater ma być bezimienny, nieefektowny, ukryty p o d czamarą powstańczą. Na pytania: jak w zaistniałej sytuacji się zachować? co robić? proponuje poeta pielgrzymstwo - now y zakon pośw ięcenia się i miłości. Dwa wydania w jednym tylko roku 1832, natychmiastowe przekłady na francuski, angielski, niemiecki, konspiracyjna publikacja Ksiąg we Lwowie wydają się dowodzić, że program ten, skierowany do przeciętnego czytelnika, posługujący się zrozumiałymi dla niego pojęciami, przemówił nie tylko do prostaczków, choć demo­ kratów (Towarzystwo Demokratyczne Polskie) raziła religijność tekstu, a dla arystokra­ tów (stronnictwo księcia Adama Czartoryskiego) był on zbyt rewolucyjny [4]. Te dwa przeciwstawne ugrupowania polityczne ukształtowały się na emigracji tuż po upadku powstania. W gwałtownych sporach szukano przyczyny klęski i sposobu działania na przyszłość. Dla ludzi o pewnej świadomości politycznej już w czasach, kiedy powsta­ wały Księgi narodu polskiego i pielgrzym stwa polskiego było jasne, że zmianę układu sił w Europie, w wyniku której Polska podzielona między obce państwa miałaby szansę zjednoczenia, może przynieść tylko poważny konflikt o dalekim, międzynarodowym zasięgu. W świetle tego przekonania, na tle nastrojów epoki Litania pielgrzymska nie szokowała, przeciwnie - jej treść wydawała się całkowicie naturalna. Postawa romantyczna mimo upływających lat była żywotna wśród Polaków ze względu na odpowiedniość idei romantycznych w sytuacji braku wolności i nie­ podległości politycznej, w jakiej się znajdowali. Program pozytywizmu nie przyjął się na długo, przegrał z nimi konkurencję już pod koniec lat osiemdziesiątych XIX w. W latach dziewięćdziesiątych XIX w. reprezentanci Młodej Polski zaczęli odwoływać się do tradycji stworzonej przez narodowych wieszczów. Przepowiednie Mickiewicza wydawały się potwierdzać na początku XX w., kiedy sytuacja w Europie wyraźnie wska­ zywała, że przewidywany od dawna konflikt interesów poszczególnych mocarstw jest nieunikniony. Tak jak trudno nam dziś wyobrazić sobie sytuację naszych przodków w chwili utraty przez Polskę niepodległości u schyłku XVIII stulecia, tak może jeszcze trud­ niej zrozumieć odczucia, których doznawali oni w chwili, gdy pojawiła się szansa na odzyskanie polskiej podmiotowości politycznej. Tragedia rozbiorów stanowiła trudny [4] M. Grabowska, dz. cyt., s. 24.

26

do przetrwania wstrząs, który ludzie ówcześni potrafili sobie wytłumaczyć chyba tylko w kategoriach dopustu Bożego, choć oczywiście dla postronnego obserwatora miała ona głębokie przyczyny polityczne. Czy przedstawiciele dzisiejszej średniej i młodej ge­ neracji, zaprzątnięci zupełnie innymi sprawami, potrafią zrozumieć, czym było dla ich pradziadów odzyskanie niepodległości po stu kilkudziesięciu latach zaborów? W tym czasie urodziły się, wychowały i dorosły co najmniej cztery pokolenia Polaków. Dwa pokolenia, urodzone w niewoli, zdążyły w niej umrzeć. Od czasów, gdy Polska odzyskiwała niepodległość w 1918 r„ oddzieliło nas znów kilka pokoleń. Aby zrozumieć, jakim mitem stała się idea niepodległości przez długie lata niewoli, trzeba przeniknąć mentalność ludzi początków X X w., pod wie­ loma względami różną od naszej, bliższą romantycznemu niż naszemu pojmowaniu świata, bo ukształtowaną na romantycznej literaturze, na wspomnianych Księgach na­ rodu polskiego... Mickiewicza, na jego Reducie Ordona i Konradzie Wallenrodzie. Między schyłkiem wieku XVIII a przełomem XIX i X X świat zmienił się znacznie mniej niż w ciągu kilku ostatnich dekad poprzedniego stulecia; zmiany te nie mogły nie wpłynąć na ludzką świadomość. Najistotniejsze wydają się procesy, które zanegowały powszechnie uznawa­ ny porządek świata. Część z tych uwarunkowań wiąże się z II wojną światową i jej skutkami politycznymi w naszej części Europy. Mam tu na myśli daremną ofiarę życia wielu ludzi [5], planową eksterminację całych narodów i grup społecznych, półwiecze zakłamania, przemilczania i przeinaczania faktów, które już nigdy nie będą wyjaśnione, i zbrodni, które nie zostały - i nie zostaną - ukarane, naginanie prawa do aktualnych kursów politycznych, eliminację metafizycznego wymiaru ludzkiej egzystencji, przy­ mus ukrywania poglądów różnych od oficjalnie panujących w imię przetrwania lub głoszenia fałszywych - dla kariery. Na takich podstawach w latach dziewięćdziesiątych X X w. wyrósł świat sukcesu utożsamianego z dobrobytem i ubóstwa, które kojarzy się z materialnym niedostatkiem, choć równie często bywa nędzą duchową. Wolność oznacza dziś głównie finansową nie­ zależność. Pojęcie państwa - narodu w takim sensie, w jakim ukształtowało się w wieku XIX, stało się mniej istotne. Niepodległość, rozumiana wyłącznie w kategoriach politycz­ nych, nie jest wartością samoistną. Nie jest nią, między innymi, z ekonomicznego punktu widzenia. [...] Czy chcemy tego, czy nie, świat się zrasta. [...] Powstanie międzynarodowych wspólnot —gospodarczych początkowo, ale przeradzających się stopniowo w organizmy po­ lityczne —wymaga od uczestników częściowej rezygnacji z atrybutów pełnej suwerenności - pisał Jan Józef Szczepański [6]. [5] Chodzi o tzw. pokolenie Kolumbów, które pomimo ogromu poświęcenia nie zdołało wywalczyć dla Polski niepodległości z Wilnem i Lwowem. Kwestia czy była to ofiara daremna, czy też nie, po­ strzegana z perspektywy półwiecza może wydawać się dyskusyjna. Paweł Wieczorkiewicz w referacie Stalin a powstanie warszawskie. Próba interpretacji wygłoszonym podczas sesji Instytutu Pamięci Na­ rodowej Powstanie warszawskie —prawdy i mity we wrześniu 2004 r. oraz w książce Historia polityczna Polski 1935—1945 (Warszawa 2005) sugeruje, że akcja „Burza” mogła wpłynąć na rezygnację Stalina z utworzenia 17 (polskiej) republiki. [6] J. J. Szczepański, Wszyscy szukamy, Warszawa 1998, s. 75.

27

Zmiany zachodzące w zewnętrznym otoczeniu człowieka wpływają na sym­ boliczny system komunikacji, który jest wyrazem ludzkiej świadomości. Podejrzewam,

że słowo „niepodległość" [...] znaczy dziś coś innego, niż znaczyło dla [...] tych Polaków, którzy w 1919 roku świadomie i czynnie wkraczali w porozbiorowy okres polskiej historii. Pokolenie, dorastające w międzywojennym dwudziestoleciu, pamięta, jakim prestiżem, niemal czcią, otoczone było wówczas pojęcie niepodległości. Emocjonalny stosunek do faktu politycznej niezawisłości nacechowany był zdziwieniem, niedowierzaniem, jakby w obli­ czu cudu. [...] Dramatyczne dzieje Polaków p o wrześniowej klęsce —opór społeczeństwa przeciw niemieckiej okupacji i (niespotykany w tym natężeniu w innych krajach „Bloku Wschodniego") sprzeciw wobec sowieckiej indoktrynacji —potwierdzają powszechność i siłę niepodległościowego etosu w Polsce. Wrażenie semantycznego i emocjonalnego przesunięcia w treści terminu „nie­ podległość” można wytłumaczyć odmiennością okoliczności, w jakich Polska odzyskiwa­ ła państwową niezależność w latach 1918 i 1989. Tapierwsza data stanowiła ostrą cezurę

między ponad stuletnim niebytem politycznym, między trojaką niewolą wraz z groźbą całko­ witej utraty narodowej tożsamości a odzyskaną godnością podmiotu dziejów —czyli czynnym powrotem do historii. Tej drugiej brakuje czynnika takjaskrawego kontrastu. Granica zosta­ ła tu mniej albo bardziej skutecznie zatarta pięćdziesięcioletnią blisko fikcją suwerenności, w którą część społeczeństwa uwierzyła, a do której większość zdołała przywyknąć [7]. Przyczyną negatywnych przewartościowań, wykraczającą poza lokalny polski grunt, było doświadczenie totalizmu - nowoczesnej tyranii państwowej, likwidującej

(w imię głoszonej ideologii) wolność ludzkiej jednostki i odmawiającej brutalnie prawa do samodzielnego bytu narodom oraz grupom etnicznym uznanym za prawowicie pod­ porządkowane egoistycznemu interesowi zwycięzcy. Niewątpliwa, polityczna niepodległość totalitarnych imperiów —takich jak Trzecia Rzesza czy Związek Radziecki, ufundowana na ucisku narodów podbitych i zniewoleniu własnych obywateli, nie mogła być niczym innym niż moralnym paradoksem [8]. Przymusowe przesiedlenia przed i po II wojnie za­ cierały granice etniczne i poczucie przynależności człowieka do miejsca (do ojcowizny) w przestrzeni geograficznej. W Afryce i Azji procesy dekolonizacji, którym przyświe­ cały szczytne idee, przyczyniły się do powstania dyktatur jeszcze okrutniejszych niż te, z którymi walczono. W obliczu takich przykładów samo pojęcie niepodległości staje się co

najmniej dwuznaczne. Czyżjego atrakcyjnymi egzemplifikacjami mogą być: Korea Północ­ na, Somalia, Rwanda, Kuba, Kambodża? [9]. Mickiewiczowski program patriotycznego pielgrzymstwa nie od razu trafił do lamusa historii. Jego ślady są widoczne wyraźnie w międzywojennej literaturze mło­ dzieżowej o okresie odzyskiwania niepodległości. Dobro wspólne stanowiło wyrazistą, nadrzędną wartość w systemie wychowawczym lat dwudziestych i trzydziestych XX w. Początkowo nie zdołały jej wyrugować nawet praktyki komunistycznej władzy. Unie­ możliwienie spontanicznych, oddolnych inicjatyw w dłuższej perspektywie musiało jednak zahamować rozwój ludzkiej aktywności, skierowany ku ogólnemu pożytkowi, [7] J. J. Szczepański, dz. cyt., s. 73. [8] Tamże, s. 74. [9] Tamże, s. 75.

28

uśpić w obywatelach poczucie odpowiedzialności za „własność społeczną” —tę w zasię­ gu ręki i tę zakreśloną granicami państwa. Najwidoczniejsze zmiany w odczuwaniu i kultywowaniu patriotyzmu nastąpi­ ły dosłownie na naszych oczach, w ostatnich dwóch dekadach X X i na początku XXI w. W tym krótkim czasie miały miejsce: niezwykle intensywna epoka „Solidarności” — przebudzenie po nocy komunizmu; stan wojenny i jałowe lata po jego zawieszeniu, gdy roztrwoniono kapitał aktywności społecznej; czerwcowe wybory 1989, które miały być początkiem nowej epoki, ale pod wieloma względami zawiodły ogół Polaków [10]. Obecnie toczy się proces kształtowania na nowo naszej świadomości histo­ rycznej. Historycy PRL-u budują obraz dziejów najnowszych, według którego walka z reżimem komunistycznym zaczyna się dopiero w 1956 r. Symbolicznym wyobraże­ niem tegoż, działającym na przekonania masowego odbiorcy, jest znany plakat Pierwszy krzyk. Uchodzi ich uwadze (a więc i uwadze mniej wykształconych osób) fakt, że walkę z komunizmem toczono w Polsce od 1944 r., że pochłonęła ona liczne ofiary oraz że została przegrana. Ponadto uczestnikom pokolenia wojennego, uważającym się za ofiary II wojny światowej, udowadnia się dzisiaj, że byli także oprawcami, współwinny­ mi zbrodni przypisywanych dotychczas Niemcom. Publikacje charakteryzujące się cał­ kowicie jednostronnym podejściem do tematu, traktowane jednak na Zachodzie jako poważne prace naukowe, narzucają sposób widzenia Polaków-rasistów jako prawdziwy i obowiązujący [11], Obraz ten bezkrytycznie powielają liczne krajowe media. Polska rzeczywistość po 1989 r. nie wzmacniała zachowań społecznych. Mło­ dzież nie miała wielu okazji, by rozważać postawy moralne; heroiczna przeszłość nie była ulubionym tematem mediów ani literatury młodzieżowej. Wciąż dominuje na­ stawienie ku przyszłości, która jawi się raczej jako konkurencja z innymi, a nie jako współdziałanie, nie wynika też z tradycji, lecz wydaje się czymś zupełnie odmiennym od doświadczeń poprzednich pokoleń. Pomimo wspólnego języka trudno więc współ­ czesnemu młodemu Polakowi zrozumieć dążenia, zachowania, styl życia przodków z lat 1914—1918, bowiem system wartości już nie jest ten sam. Fakty - i konsekwencje faktów, często okrutne i niesprawiedliwe, w wielu przy­ padkach łamiące ducha i odbierające nadzieję —których współczesny człowiek albo sam doświadczył, albo był świadomy, musiały doprowadzić do zmiany rozumienia pojęć niepodległości, wolności i patriotyzmu. Choć Mickiewicz w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego posłu­ guje się osobno wyrazami „wolność” i „niepodległość”, czyli jest świadom różnicy, jaka zachodzi w ich treści, to jednak zarówno w jego czasach, jak i w 1914 r. zakresy znacze­ niowe tych słów były sobie bliskie. Wojna, która się wtedy zaczęła, dała początek nowej epoce, w której ich znaczenia się rozejdą. Jej pośrednim skutkiem było odzyskanie przez Polskę samoistnego bytu politycznego, ale proces ten w dalszej perspektywie okazał się bardzo kosztowny i to nie tylko w sferze niekorzystnych przewartościowań podstawo­ wych pojęć. [10] Zob.: Pariotyzm polski. Jaki jest? Jaki winien być, praca zbiorowa (Warszawa 2001), a w niej teksty m.in. Jadwigi Staniszkis i o. Huberta Czumy. [11] Spektakularny przykład stanowi słynna książka Jana Tomasza Grossa Sąsiedzi (Sejny 2000).

29

2. Polacy w I wojnie światowej i w walce o granice 1914-1921 Lata 1914-1918 I wojna światowa przez całe cztery lata toczyła się na historycznych ziemiach państwa polskiego. Nie mogło to pozostać bez wpływu na losy zamieszkującej owe tereny ludno­ ści, dotkniętej rekwizycjami i rabunkami odbywających swe przemarsze, nacierających i cofających się armii. W wyniku toczących się walk cywile tracili dach nad głową, mienie i życie. Padali ofiarami gwałtów i przemocy. Przymusowe, ale'bezładne ewaku­ acje, jakby obliczone były na zatratę ludności z głodu i poniewierki. Dodatkowej grozy dodawał fakt, że każda armia, z jaką ludzie ci mieli do czynienia, była armią wrogą, zaborczą, a jeszcze bardziej tragiczne było to, że w każdej z nich służyli Polacy wzięci z poboru. Jeśli obywatele niepodległych państw zachodnich widzieli wojnę jako zda­ rzenie całkowicie bezsensowne, to co w tej sytuacji mieli powiedzieć Polacy? Bezsens i okrucieństwo wojny nie zatamowały jednak niepodległościowych dążeń. Drogi do wolności widziano różnie —trudno było latem 1914 r. przewidzieć, która z nich okaże się właściwa. Już w pierwszych dniach i tygodniach wojny zawiązało się kilka polskich formacji militarnych, walczących po obu potężnych stronach zaangażowanych w świa­ towy konflikt: bajończycy, Legiony Polskie, konspiracyjna Polska Organizacja Wojsko­ wa - POW [12], Legion Puławski [13]. Na ochotnika do armii francuskiej zgłosili się zamieszkali w Paryżu Polacy, którzy walkę z Niemcami —wspólnym wrogiem Francji i Polski —uważali za swój moralny obowiązek. Wskutek interwencji rosyjskich dyplomatów zostali oni wcieleni w szeregi francuskiej Legii Cudzoziemskiej jako osobny polski oddział w sile nie­ spełna tysiąca bagnetów. Było to rozwiązanie całkowicie sprzeczne z oczekiwaniami ochotników, którzy liczyli na odrębną polską reprezentację, podkreślającą istnienie Polaków i sprawy polskiej. Od miejsca początkowego postoju i szkolenia (okolice miasta Bajonna - w istocie: Bayonne) w zachodniej części Francji nazywano ich bajończykami. Losy ich we wspomnieniach o wiele mówiącym tytule Krwawy strzęp opisał Jan Żyznowski (Warszawa 1927). Bajończycy przeszli bojowy szlak z armią francuską, doświadczyli wraz z nią okropności wojny pozycyjnej, bili się dzielnie, odznaczając się zwłaszcza w walkach pod Arras. Weterani (niewielu przeżyło z po­ czątkowego stanu dziewięciuset kilkudziesięciu żołnierzy) wejdą później w skład Ar­ mii Polskiej we Francji. Dramatyczne dzieje tej formacji są stosunkowo mało znane. Przyćmiła je legenda Legionów Polskich. [12] Organizacja została utworzona w sierpniu 1914 r, kiedy to odcięci w Warszawie linią frontu od do­ wództw galicyjskich działacze Zw iązku Walki Czynnej i Polskich D rużyn Strzeleckich postanowili pod­ j ą ł podziem ną działalność wojskową wymierzoną przeciwko Rosji. Powołana w ten sposób do życia struktura konspiracyjna nie otrzymała sprecyzowanej nazwy. Ustaliłj ą dopiero T. Żuliński, emisariusz J. Piłsudskiego, który przybył do Warszawy w październiku 1914 r. —pisze Tomasz Nałęcz w pracy Polska Organizacja Wojskowa 1914—1918, Wrocław - Warszawa 1984, s. 3.

[ 13] Powstanie i działalność polskich formacji militarnych w czasie I wojny światowej zostały omówione w pracy Eligiusza Kozłowskiego i Mieczysława Wrzoska Historia oręża polskiego 1795—1939, War­ szawa 1984, s. 436-530.

30

Początkowo zamierzano stworzyć dwa legiony: wschodni i zachodni. Zaczęły się one formować inicjatywy Piłsudskiego za przyzwoleniem władz austriackich już w początkowym okresie wojny. Podstawę dla nich stanowiły organizacje strzeleckie (Strzelec, Związek Strzelecki i Drużyny Strzeleckie) oraz Drużyny Bartoszowe i Dru­ żyny Polowe „Sokoła” [14] - paramilitarne organizacje polskie, działające od kilku lat w zaborze austriackim. W krakowskich Oleandrach latem 1914 r. stacjonowała szkoła strzelecka. Jej uczestnicy, członkowie organizacji strzeleckich, weszli w skład Pierwszej Kompanii Kadrowej, która (w liczbie stu kilkudziesięciu osób) opuściła Oleandry o świcie 6 sierpnia i wkrótce przekroczyła granicę zaboru. Zamiarem Pił­ sudskiego było wywołać powstanie na polskich terenach objętych rosyjskim pano­ waniem [15]. Pomysł ten nie udał się wobec niechętnej postawy ludności Królestwa Polskiego, która w Austrii widziała takiego samego okupanta jak w Rosji. Zawiązany w tym samym czasie Naczelny Komitet Narodowy (NKN) dążył do sformalizowania sytuacji Legionów, które początkowo działały trochę na zasadzie formacji partyzanc­ kiej. Chodziło między innymi o zapewnienie słabo wyposażonym oddziałom Piłsud­ skiego regularnych dostaw żywności, amunicji, umundurowania, sprzętu. Te dążenia przyczyniły się do silniejszego związku z armią zaborczą, a zarazem spowodowały nieporozumienia między dowództwem Legionów a NKN. Początkowo sformowany w Krakowie, a po jego opuszczeniu przez kilka tygodni stacjonujący w Kielcach Le­ gion Zachodni składał się z pułku piechoty, który potem wszedł w skład I Brygady Legionów, dowodzonej przez Piłsudskiego aż do jesieni 1916 r. (czyli praktycznie przez cały okres działalności) [16]. We Lwowie formował się natomiast Legion Wschodni, którego losy potoczyły się odmiennie. Rosjanie, po początkowych sukcesach, przegrywali wówczas nad jezio­ rami mazurskimi, ale w Galicji odnosili spektakularne zwycięstwa. Już 2 września opa­ nowali Lwów. Dokonali pogromu armii austriackiej w wielkiej bitwie pod Gródkiem (8-11 września) i posunęli się aż do Wisłoki. Cofająca się armia austro-węgierska nie oszczędzała ludności cywilnej. Kradzieże, rabunki, gwałty - naw et najdziksze - uchodziły bezkarnie \17]. Okrutnie i nieludzko traktowano również uchodźców, ewakuowanych przymusowo i w większości bez potrzeby. P ierw otny entuzjazm dla Austrii osłabł [18]. Część działaczy z NKN (byli oni może nie tyle prorosyjscy, ile raczej proalianccy) na­ mawiała młodzież do występowania z formującego się Legionu Wschodniego. Legion ten został rozbity, ale nie wskutek walki. Pięć i pół tysiąca młodych ludzi rozeszło się, odmawiając złożenia przysięgi (zdarzenie to zostało określone później jako Tragedia w Mszanie Dolnej). Zostali oni potem wcieleni do armii austriackiej. Pozostało pięciuset [14] M. Wrzosek, Wojskowość polska w czasie pierwszej wojny światowej, w: E. Kozłowski, M. Wrzo­ sek, dz. cyt., s. 453, M. Wrzosek, Polski czyn zbrojny podczas I wojny światowej, Warszawa 1990, s. 82-85 oraz s. 92. [15] Szerzej pisze o tym Jacek M. Majchrowski w pracy Pierwsza Kompania Kadrowa. Portret oddziału, Kraków 2002. [16] W. Lipiński, Walka zbrojna o niepodległość Polski w latach 1905—1918, Warszawa 1990, s. 110 i dalsze. [17] W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia Polski, Londyn 1967, t. 2, s. 25. [18] Tamże, s. 25.

31

ochotników z kpt. Józefem Hallerem [19]. Wraz z wydzielonymi oddziałami formują­ cego się na tyłach Legionu Zachodniego utworzono z nich szybko dwa pułki piechoty pod dowództwem kpt. Hallera i płk. Zygmunta Zielińskiego - zaczątek II Brygady Le­ gionów - i wysłano we Wschodnie Karpaty, dla obrony Węgrów przed rosyjską inwazją. Sformowane w pośpiechu, nieprzeszkolone, już na początku października 1914 r. wal­ czyły z dywizjami kozackimi w rejonie Marmaros-Sziget, budowały drogę na Przełęczy Pantyrskiej, krwawiły się w walkach pod Rafajłową, o Nadworną i pod Mołotkowem (29 X 1914) - straty w zabitych i rannych dochodziły do 50 procent stanów[20], W tym czasie oddziały dowodzone przez Piłsudskiego trzy tygodnie stały w Kielcach. Losy obu Brygad podczas całej wojny układały się całkowicie różnie: I przez cały czas swego udziału w wojnie (do połowy 1917 r.) walczyła na ziemiach polskich - w Galicji Zachodniej, w Królestwie Polskim, na Polesiu i Wołyniu, II natomiast cały pierwszy rok brała udział w walkach na granicy bukowińsko-węgierskiej, później galicyjsko-besarabskiej. Nad Styr dołączyła do I Brygady dopiero jesienią 1915 r. Natomiast III Brygada powstała w drugiej połowie 1915 r. Z bratnimi jednostkami Legionów - I i II Brygadą - połączyła się dopiero podczas walk na Wołyniu w 1916 r. [21]. Równolegle z Legionami, również z inicjatywy Piłsudskiego, została zawiązana we wrześniu 1914 r. - w okupowanej przez Rosjan Warszawie - konspiracyjna Polska Organizacja Wojskowa, której celem było „zdobycie niepodległości Polski drogą walki zbrojnej”. Za największego wroga w tej walce twórcy i uczestnicy POW uważali Rosję. Przewidywano rozciągnięcie sieci konspiracyjnej nie tylko na Królestwo Polskie, ale i na dalekie „gubernie zabrane” - na polskich (przedrozbiorowych) ziemiach Ukrainy i Białorusi. W ciągu kilku pierwszych miesięcy w szeregach organizacji znalazło się kilkaset osób, w tym również kobiety, które miały być kurierkami. Dnia 21 paździer­ nika 1914 r. z nominacji Piłsudskiego komendę POW objął Tadeusz Żuliński (poległ w szeregach Legionów) [22], Na początku 1917 r. rozpoczął się w Legionach rozłam, określany mianem kry­ zysu przysięgowego. Sytuacja rozwijała się niekorzystnie dla państw centralnych, dlatego zdecydowały się one na utworzenie Polnische Wehrmacht (Polskiej Siły Zbrojnej). Jej kadrami w założeniu miały być oddziały legionowe, jednak realizacja tego pomysłu oka­ zała się daleka od polskich wyobrażeń. Pułki legionowe zostały rozbite według pocho­ dzenia dzielnicowego żołnierzy: Królewiaków Austria przekazała Niemcom, Galicjanie nadal podlegali Komendzie Legionów. Brutalne rozdarcie więzi przyjaźni i braterstwa, [19] Tamże. Mieczysław Wrzosek (zob. E. Kozłowski, M . Wrzosek, dz. cyt., s. 454) pisze o 360 ochotni­ kach. W późniejszej o kilka lat pracy tego samego autora (M . Wrzosek, Polski czyn zbrojny podczas 1 wojny światowej, dz. cyt., s. 97) mowa jest o pozostaniu ok. 800 żołnierzy skupionych wokół kapi­ tanów Hallera i Kozickiego, do których dołączyły się dwa świeże oddziały, to znaczy 370 ochotników ze Śląska Cieszyńskiego i około 500 ochotników z Podhala. Dzięki napływowi nowych uzupełnień powołano 3. Pułk Piechoty. [20] Tamże, s. 25. [21] W. Lipiński, Walka zbrojna o niepodległość Polski w latach 1905-1918, dz. cyt., s. 101, E. Kozłow­ ski, M . Wrzosek, dz. cyt., s. 467. [22] W. Pobóg-Malinowski, dz. cyt., s. 29. O peowiackiej konspiracji pisze obszernie Tomasz Nałęcz w pracy Polska Organizacja Wojskowa 1914—1918, dz. cyt.

32

bezduszne traktowanie przez instruktorów, szkolenie w języku niemieckim źle wpły­ nęły na nastroje legionistów i powodowały ciągłe zatargi z Niemcami. Sytuacja była nad wyraz trudna. Z jednej strony rzeczywiście nie doszło do porozumienia w kwestii formuły przysięgi [23], z drugiej - należało wycofać się z sojuszu z państwami centralny­ mi, który okazał się całkowicie chybiony wobec faktu, że Rosja po obaleniu caratu nie miała już odegrać większej roli w tej wojnie, a po przystąpieniu do niej Stanów Zjedno­ czonych przegrana niemiecko-austriackiej koalicji wydawała się przesądzona. Piłsudski nie chciał dopuścić, by Niemcy rzucili polskie oddziały na front zachodni, do walki z ententą. Pozostające pod przemożnym jego wpływem pułki I Brygady i w większości III - odmówiły przysięgi. Królewiaków rozbrojono i internowano w obozach: oficer­ skim (Beniaminowo pod Warszawą) i żołnierskim (Szczypiorno pod Kaliszem), Galicjan zdegradowano i małymi grupami wcielono do pułków austriackich na froncie włoskim, a Piłsudskiego aresztowano i wywieziono do Magdeburga. Spośród wyższych dow ódców

byłej I Brygady za przysięgą opowiedzieli się: ppłk Leon Berbecki, m jr M ichał Żymierski oraz kpt. M arian Kukieł. Takie samo stanowisko zajęli: komendant Legionów płk Zygmunt Zieliński, brygadierzy płk M arian Januszajtis i płk J ó z ef Haller, dowódca 3 pułku piechoty m jr Włodzimierz Zagórski, sz ef Krajowego Ispektoratu Zaciągu płk Władysław Sikorski. Wy­ chodzili oni z założenia, że należy za wszelką cenę zachować tę garść wojska, które istniało w postaci Legionów. „ W ytrwać —jak pisał płk Januszajtis —[...] w ytrw ać w mundurze spo­ niewieranym, ale z bronią i w Polsce. Nie d a ć się w yrzucić poza nawias stawania się Państwa i Wojska”[24]. Tak więc ostatecznie podstawą Polskiej Siły Zbrojnej stali się ci nieliczni oficerowie i żołnierze I Brygady, którzy kierując się obowiązkiem złożyli przysięgę, oraz rekruci zwerbowani przez Inspektorat Zaciągowy Sikorskiego. Za złożeniem przysięgi opowiedziała się Komenda Legionów oraz II Brygada. Składała się ona z ludzi o innym niż żołnierze I, narodowo-katolickim światopoglądzie (kadra I Brygady wywodziła się w większości ze środowisk PPS-owskich). Kadra II Bry­ gady na ogół nie czuła się w szczególny sposób związana z Piłsudskim, nie popierała go i nie podlegała jego wpływom. W sierpniu 1917 r. II Brygada w całości wróciła na dawny obszar swoich dzia­ łań nad Prutem, w rejonie Czerniowiec. Gdy na mocy układu odrębnego z nowo po­ wstającą pod patronatem państw centralnych Ukrainą (9 II 1918) Niemcy oddali jej Chełmszczyznę i część Podola, Brygada z płk. Hallerem na czele zaprotestowała czyn­ nie przeciw temu sprzeniewierzeniu się dotychczasowych sojuszników. W nocy z l5 na 16 lutego 1918 r. przełamała opór austriacki pod Rarańczą, przeszła przez linię frontu na wschód, by tam połączyć się z formacjami polskimi tworzonymi w Rosji (współtwo­ rząc wkrótce potem II Korpus). Przedrzeć zdołała się jednak tylko piechota, Austria­ cy odcięli drogę artylerii i taborom, pułk ułanów (wsławiony wcześniejszą brawurową szarżą pod Rokitną) był zbyt daleko. Pojmanych: około stu oficerów i ośmiuset żołnie­ rzy, internowano w kilku obozach na Węgrzech. Austriacy oskarżyli ponad stu oficerów, podoficerów i szeregowców m.in. o: spisek dezercyjny, udział w morderstwie, rokosz [23] Mieli ją składać tylko legioniści pochodzący z Królestwa. [24] W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie 1914-1918. Zarys historii militarnej i p o­ litycznej, Kraków 1998, s. 229.

33

i kradzież mienia wojskowego. Ich proces w Marmaros-Sziget toczył się przez całe lato. W październiku 1918 r., tuż przed upadkiem Austrii, został umorzony [25]. Polskie oddziały i formacje zbrojne powstawały również na terenie zaboru rosyj­ skiego. Rosjanie, aczkolwiek niechętnie, zgodzili się utworzyć dwie takie struktury (tzw. legiony - w rzeczywistości sprowadzone do statusu jednostek rosyjskiego pospolitego ruszenia, stąd określane są one jako „drużyny” tej formacji). Zostały jednak integralnie wmontowane w ramy rosyjskich struktur wojskowych. Carskie władze wojskowe, pomi­ mo ich wartości bojowej wykazanej w walkach, nie pozwoliły na ich rozbudowę. Jesienią 1914 r. w Warszawie zawiązano pierwszy legion, nazwany Puławskim, od miejsca postoju. Drugi - Drużyna Lubelska - nie rozwinął się [26]. Dwudziestego marca 1915 r. Legion Puławski został rzucony na front w sile 900 bagnetów. Pierwszy dowódca, ppłk Antoni Reutt, ranny pod Pakosławiem w maju 1915 r., nie wrócił już do Legionu [27] - Jego miej­ sce zajął płk Jan Rządkowski. W dalszych walkach: pod Michałowem, Władysławowem, Nurcem i Zelwą (15 VI - 10 IX 1915) Legion Puławski stracił 90 procent swojego stanu i został wycofany do Bobrujska. Tu też ściągnięto dwa polskie szwadrony ułanów, które wchodziły w skład Legionu Puławskiego. Siły te wraz z nikłymi zawiązkami drugiego legionu dały podstawę Brygadzie Strzelców Polskich. Walczyła ona na Nowogródczyźnie, trzymając front nad Szczarą. W wyniku strat i uzupełnień siły te przeformowane zostały wkrótce w Polską Dywizję Strzelecką, którą dowodził płk Rządkowski, i Polski Pułk Uła­ nów (późniejszy Pułk Ułanów Krechowieckich nazwany tak od miejsca najsłynniejszej bitwy) pod dowództwem płk. Tadeusza Mościckiego. Polska Dywizja Strzelecka walczyła w Małopolsce, brała udział w ostatniej wielkiej rosyjskiej ofensywie dowodzonej przez gen. Aleksieja Brusiłowa. Polski Pułk Ułanów Krechowieckich walczył w rejonie Stanisławo­ wa. Podczas odwrotu zdemoralizowane porażkami i ogarnięte rewolucyjnym fermentem wojska rosyjskie brutalnie obchodziły się z ludnością cywilną, dopuszczając się masowych grabieży, morderstw i gwałtów. Polski Pułk Ułanów w bitwie pod Krechowcami przez trzy dni walczył z Niemcami i Austriakami, a jednocześnie oczyszczał teren z rosyjskich maruderów. W ten sposób jako jedyna podczas I wojny światowej polska formacja walczył w ciągu tej samej operacji zbrojnej z wojskami wszystkich trzech państw zaborczych. Na terenach państwa rosyjskiego, nie tylko w obrębie zaboru, ale i w dalekiej Rosji, znajdowało się wielu Polaków. Byli to zarówno mieszkańcy historycznych przed­ rozbiorowych ziem polskich, osiedli tu od pokoleń, jak też Polacy pracujący zarobkowo w głębi Rosji lub służący w carskim wojsku. W czasach ofensywy niemieckiej napłynęła tam również fala uchodźców, ewakuowanych przez Rosjan wraz z urzędami i instytucjami z centralnej Polski. Gdy po rewolucji lutowej (1917) powstał demokratyczny rząd Kiereńskiego, pozwolono Polakom na tworzenie własnych jednostek wojskowych formowanych głównie z byłych żołnierzy armii carskiej. Powstały wówczas trzy polskie korpusy. I Korpus —na Białorusi, pod dowództwem gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, liczył w różnych okresach od 12 000 do 29 000 ludzi (w tym i weterani Legionu Puławskiego znajdujący [25] W Pobóg-Malinowski, dz. cyt., s. 114, W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, dz. cyt., s. 257—262. [26] H. Bagiński, Wojsko polskie na W schodzie 1914-1920, Warszawa 1990, reprint wydania pierwszego z 1921 r„ s. 18-23. [27] Polski słownik biograficzny, Wrocław - Warszawa 1992, t. XXXIII/4, z. 139, s. 158-159.

34

się w składzie Polskiej Dywizji Strzeleckej oraz Pułk Ułanów Krechowieckich) [28], Zimą 1918 r. I Korpus wystąpił czynnie przeciw bolszewikom, zdobył twierdzę Bobrujsk i opa­ nował jej okolice, a wkrótce potem zdobył Mińsk Białoruski. Przez kilka miesięcy istniał tam poważnie liczący się zalążek polskiej siły zbrojnej. Gdy wraz z frontem zbliżyły się woj­ ska niemieckie, gen. Dowbór podjął decyzję o rozbrojeniu, uważając, że nie ma szans na stawienie skutecznego oporu przeważającym siłom doskonale zorganizowanej, niepobitej na wschodzie, armii niemieckiej. Było to wkrótce po rozbiciu przez przeważające siły nie­ mieckie w bitwie pod Kaniowem (wiosną 1918) II Korpusu gen. Józefa Hallera. Korpus ten sformował się na Ukrainie w Sorokach nad Dniestrem w lutym 1918 r. W jego skład weszła zbuntowana przeciw państwom centralnym II Brygada Legionów Polskich oraz oficerowie i żołnierze z frontu rumuńskiego —w sumie około 4000 ludzi). Korpus III miał powstać na ukraińskim Podolu z tworzących się samorzutnie oddziałów polskich (około 2000 ludzi). Gen. Eugeniusz Michaelis miał je połączyć z II Korpusem, jednak oddziały te, rozproszone po dworach, folwarkach i cukrowniach dla beznadziejnej ich obrony przed pożogą rewolucyjną wkrótce także były zmuszone kapitulować przed Austriakami [29]. Żołnierze II Korpusu i niedoszłego III zostali internowani przez Niemców. Gen. Haller przedostał się do Francji, gdzie od 1917 r. formowała się polska armia walcząca po stronie zwycięskich aliantów. Żołnierze [I Korpusu] zostali odesłani w transportach do

kraju, gdz ie ju ż wkrótce odegrali znaczącą rolę w przełom owym m om encie odzyskiwania niepodległości. Gdy gen. J. Dowbór-M uśnicki stanął na czele Powstania Wielkopolskiego, towarzyszyła mu grupa kadry wywodzącej się spośród wypróbowanych towarzyszy broni z I Korpusu. Rola Dowborczyków w budow ie sił zbrojnych Wielkopolski była wręcz nieoce­ niona. Żołnierze Dowbora, którzy pozostali na wschodzie, uczestniczyli w organizowaniu oddziałów polskiej samoobrony, form ow an ych w poszczególnych pow iatach Wileńszczyzny i Nowogródczyzny [30]. Walka o granice Jedenastego listopada 1918 r., wobec klęski poniesionej na froncie zachod­ nim, Niemcy zawarły z aliantami rozejm. Był to koniec wojny. Konferencja w Wersalu (28 VI 1919) przyniosła oficjalne zakończenie działań wojennych na Zachodzie i zara­ zem potwierdzenie niepodległości Polski, która miała tam swych przedstawicieli, dzię­ ki istnieniu osiemdziesięciotysięcznej Błękitnej Armii, powstałej we Francji w 1917 r. i walczącej po stronie aliantów pod dowództwem gen. Hallera [31]. Powstanie tej wiel­ kiej jednostki wojskowej miało poważne znaczenie nie tylko polityczne, ale i militar­ ne, gdyż kilka polskich dywizji stanowiło znaczne wsparcie dla Francji, wykrwawionej straszliwie po kilku latach wojny pozycyjnej. Błękitne pułki Hallera zdążyły jeszcze [28] H. Bagiński, dz. cyt.; zob. także M. Wrzosek, Polskie korpusy wojskowe w Rosji w latach 1917—1918, Warszawa 1969; A. Dierjabin, R. Pałasnow-Fiernandes, Grażdanskaja wojna w Rosii 1917—1922, Bietyje Armii, Moskwa 1999. [29] W. Pobóg-Malinowski, dz. cyt., s. 115. [30] K. Krajewski, Ziemia nowogródzka i grodzieńska: polskie cmentarze i groby wojenne oraz miejsca pamięci narodowej, Toruń 2004, s. 28-29. [31] D. Radziwiłłowicz, Błękitna Armia. W osiemdziesiątą rocznicę utworzenia, Warszawa 1997 r.; W. H. Trawiński, Odyseja Polskiej Armii Błękitnej, Wrocław 1989.

35

wziąć udział w walkach na polach Szampanii. O ich obecności świadczą tam wielkie polskie cmentarze wojenne [32]. Jednak w Polsce proces kształtowania granic trwał jeszcze długo i był burzli­ wy, realizował się niejednokrotnie w zbrojnej walce i pochłonął wiele istnień ludzkich. Już w listopadzie 1918 r. siły niemieckie opuszczały Kongresówkę, przy czym w miarę możliwości były rozbrajane przez POW [33]. W Wielkopolsce i na Śląsku trzeba było stoczyć z nimi krwawe walki. Mimo kapitulacji wojska niemieckie okupowały polskie terytoria północno-wschodnie. Wileńszczyzna i Nowogródczyzna odcięte przez nie od centralnej Polski, w miarę wycofywania się okupantów stawały otworem dla zrewolucjo­ nizowanych watah i wojsk bolszewickich, które wkraczały tam wskutek porozumienia z cofającymi się Niemcami. Jeszcze w 1917 r. utworzyli oni w Berlinie litewską Radę Narodową (Tarybę). Młody nacjonalizm litewski, nieumiarkowany w swych nieuzasad­ nionych roszczeniach terytorialnych, sięgałpo Wileńszczyznę, a nawet Nowogródczyznę, za­ grażał odtworzeniu Polski w jej historycznym kształcie[ 34]. Po upadku Niemiec na fron­ cie zachodnim, a jeszcze w czasie niemieckiej okupacji historycznie polskich terenów północno-wschodnich, miejscowa społeczność, dążąc do wskrzeszenia tu państwa pol­ skiego, zaczęła tworzyć konspiracyjne struktury wojskowe, tzw. samoobrony: wileńską, grodzieńską, mińską. Samoobrony kresowe powstały także w Lidzie, Szczuczynie i Ejszyszkach. Te niewielkie liczebnie formacje w decydującym momencie przeciwstawiły się przekazywaniu przez Niemców dawnych terenów I RP nadciągającym bolszewikom. Mimo ich zaciekłego oporu i pewnych osiągnięć w likwidowaniu wystąpień bandyckobolszewickich, nie mogły skutecznie przeciwstawić się miażdżącej przewadze jednostek, nadciągającej ze wschodu Armii Czerwonej [35]. W ciągu stycznia 1919 r. zajęły one całą Nowogródczyznę i znaczną część Wileńszczyzny wraz z W ilnem —po czym szyko­ wały się do dalszego marszu na zachód. Celem ich było bojowe rozpoznanie do linii Wisły, a nawet —wskrzeszenie rewolucji w Niemczech. Liczące 10 000 bagnetów regu­ larne oddziały W P stanęły naprzeciw 45 000 bagnetów bolszewickich na linii frontu, biegnącej na wschód od Poniewieża, Wilna, Sarn, Terespola, Brześcia n. Bugiem i Kobrynia. Do początków marca 1919 r. dwa zgrupowania WP: północne gen. Wacława Iwaszkiewicza i południowe gen. Antoniego Listowskiego, zajmowały stopniowo tereny opuszczane przez Niemców. W rezultacie stanęły one na pozycjach od Skidla poprzez Prużanę do Kobrynia [36], Na odcinku północnym do połowy kwietnia trwały utarczki [32] Na przykład z książki Romana Dmowskiego Polityka pobka i odbudowanie państwa, Warszawa 1988 (wyd. pierwsze 1925) wynika, że poszczególne pułki Błękitnej Armii zostały użyte w okolicy Remis w kwietniu 1918 r. (t. 2., s. 40); do końca wojny pozostało więc jeszcze pół roku. Znaczenie poli­ tyczne - i militarne - Armii Polskiej we Francji wynikało między innymi z braku możliwości do­ kładnego przewidzenia, kiedy w istocie może nastąpić pokój. Nawet w momencie zawierania rozejmu w listopadzie 1918 r. sztaby wojsk państw koalicji nie zdawały sobie sprawy ze stopnia rozkładu armii niemieckiej (zob. J. Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1998, s. 762). [33| Zob. Listopad 1918 we wspomnieniach i relacjach, opr. P. Łossowski i P. Stawecki, Warszawa 1988. [341 K. Krajewski, dz. cyt., s. 29. [35] J- Dziczkaniec, Samoobrona Ziemi Lidzkiej, Warszawa 1992 (reprint wydania 1938), A. Brochocki, Dzie­ je Samoobrony w Szczuczynie Nowogródzkim (rok 1918-19), Warszawa 1992 (reprint wydania 1936). [36] G. Łukomski, B. Polak, M. Wrzosek, Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920. Działania bojowe. Kalendarium, Koszalin 1990.

36

z bolszewikami, przechodzące niekiedy w zacięte boje. Wreszcie 16 kwietnia 1919 r. ruszyła ofensywa polska, kierowana przez Piłsudskiego. Po zaciekłych walkach zdobyto Lidę, potem Baranowicze, Nowogródek i Nieśwież. Dziewiętnastego kwietnia wyparto Rosjan z Wilna. Wkrótce działania wojenne przeniosły się daleko na Białoruś. Wypra­ wa kijowska rozpoczęta przez Piłsudskiego dla wsparcia ukraińskich sprzymierzeńców (ataman Semen Petlura) i próby utworzenia niepodległego państwa ukraińskiego skoń­ czyła się niepowodzeniem. Bolszewicka ofensywa latem 1920 r. doprowadziła do prze­ sunięcia frontu daleko na zachód. Do połowy sierpnia trwał odwrót wojsk polskich, odbywający się wśród krwawych walk, zakończony błyskawicznym ich przeformowaniem pod Warszawą i przyjęciem decydującej bitwy, która rozegrała się w dniach 13—15 sierpnia. Był to jeden z najbardziej dramatycznych, a zarazem najbardziej wzniosłych momentów w całej wielowiekowej historii Polski - i Europy - kiedy decydował się nie tylko byt naszej świeżo odzyskanej państwowości, ale też zachodnich krajów kontynen­ tu. Bitwa Warszawska zakończyła się spektakularnym zwycięstwem strony polskiej i pa­ nicznym odwrotem bolszewików. Sukces na przedpolach Warszawy został dopełniony w kolejnej pomyślnej operacji wojsk polskich, określanej dziś jako bitwa niemeńska, która przyniosła wyzwolenie kresów północno-wschodnich. Na odcinku południowowschodnim ponownie Lwów wsławił się uporczywą obroną, tym razem przed Konną Armią Siemiona Budionnego, opóźniając jej marsz na zachód, zakończony porażkami pod Zamościem, Komarnem i Wolicą Sniatycką. Zwycięstwo polskie w wojnie z Rosją bolszewicką okupione zostało morzem krwi [37]. Gdy na wschód od Wisły wrzało, nie było też spokoju na innych spornych terytoriach obejmujących ziemie polskie. W tym samym czasie, gdy bolszewicy szli na Warszawę, a ich zwycięstwo wydawało się więcej niż prawdopodobne, na Warmii i M a­ zurach odbywał się plebiscyt. Sytuacja wojskowo-polityczna przesądziła o jego wyniku. Polska nie mogła wówczas nie stracić tych terenów, na granicy których stały już pułki czerwonej kawalerii. Cofnijmy się jednak ponownie do 1918 r. Jeszcze Niemcy nie skapitulowali na froncie zachodnim, gdy Małopolskę Wschodnią w drodze zamachu opanowali Ukraiń­ cy, których dogorywająca Austria, wciąż jeszcze wierząca w możliwość utworzenia jakie­ goś państwa federacyjnego pod własnym patronatem, uważała za swych wiernych sprzy­ mierzeńców. Z frontu zachodniego wycofywać zaczęto oddziały polskie, w ich miejsce zaś sprowadzać z frontu włoskiego jednostki ruskie bądź z przewagą liczebną Rusinów. Z okupowanych terenów za Zbruczem sprowadzono strzelców siczowych - część z nich [37] Bezpowrotne straty Wojska Polskiego (zabici i zaginieni) wyniosły ponad 94 000 żołnierzy i ofi­ cerów, nie licząc ofiar ludności cywilnej. Takie dane podaje Andrzej Ostoja-Owsiany {Rok 1920 w krzywym zwierciadle propagandy i w rzeczywistości, Warszawa 1981, s. 68) posiłkując się pracą Mieczysława Żułowskiego Wojna z Rosją o Niepodległość 1918—1920 (b. miejsca wyd., Wydaw­ nictwo Polskie 1979). Mieczysław Pruszyński podaje inne liczby. Według niego Wojsko Polskie straciło 216 000 żołnierzy, w tym: około 17 000 poległych, około 30 000 zmarłych z ran i chorób, około 114 000 rannych, około 16 000 jeńców, którzy nie wrócili z niewoli. W świetle tych danych „bezpowrotne straty” wynosiłyby około 63 000 ludzi. Należy dodać, że z szeregów ubyło też około 39 000 dezerterów {Wojna 1920: Dramat P iłsu d sk iego, Warszawa 1999, s. 287). Podobne liczby (w odniesieniu do działań 1918-1920 ogółem) podaje Wrzosek w pracy Wojsko Polskie i operacje w ojenne lat 1918-1921, Białystok 1988, s. 617.

37

miała opanować głęboką prowincję [38]. Tworzono ukraińskie (rusińskie) ośrodki przy­ gotowujące wystąpienie zbrojne i przejęcie władzy w Przemyślu, Stanisławowie, Stryju, Kołomyi, Brzeżanach, Tarnopolu i oczywiście we Lwowie —tu organizacja spiskowa w miejscowym garnizonie liczyła 2400 osób. W nocy z 31 października na 1 listopada 1918 r. we Lwowie rozbrojono i internowano pozostałych jeszcze żołnierzy-Polaków, obsadzono zbrojnie wszystkie ważniejsze gmachy w mieście, na skrzyżowaniach posta­ wiono posterunki z karabinami maszynowymi. Lwów —budząc się —ujrzał się p o d oku­ pacją ukraińską [39]. W ten sam sposób opanowali Ukraińcy wszystkie miasta i powiaty do linii Sanu. Polski Lwów spontanicznie stanął w obronie sw oich praw. Zaalarmowane miasto pośpieszyło z pomocą swoim obrońcom. Młodzież męska, dziewczęta, naw et dzieci stawały w szeregach walczących. W nierów nej w alce zdobywano na nieprzyjacielu bron i am unicję i w ciągu kilku dni wydarto ulicę p o ulicy zachodnią połow ę miasta. Będzie też ona przez trzy tygodnie wyspą, zdaną tylko na własne bohaterstwo [40]. Ze względu na uwarunkowania międzynarodowe i oczekiwania aliantów, polski centralny ośrodek decyzyjny nie mógł dość długo dać walczącemu, osamotnionemu miastu, należytego wsparcia. Pierwsza pomoc nadeszła z położonego najbliżej Krakowa - była to grupa odsieczowa mjr. Juliana Stachiewicza, przysłana przez brygadiera Bolesława Roję. Je­ denastego listopada został odbity Przemyśl, a 19 listopada 1918 r. płk Michał Karaszewicz-Tokarzewski [41 ] wyruszył z Przemyśla na czele kilkuset bagnetów wspartych pociągiem pancernym i w ustawicznych walkach przebił się do Lwowa. Była to pierwsza pomoc udzielona miastu przez regularne Wojsko Polskie. Wejście do akcji dalszych jednostek WP doprowadziło do wyparcia wojsk Ukraińskiej Armii Halickiej ze Lwowa. Mimo zdobycia miasta wojna trwała dalej, a rozbicie jednostek Ukraińskiej Armii Ha­ lickiej zostało przesądzone dopiero po rzuceniu do akcji pułków wielkopolskich. Gdyby nie zdecydowana postawa ludności polskiej, ziemie byłego zaboru pruskiego pozostałyby po niemieckiej stronie. Dnia 27 grudnia 1918 r. w Poznaniu wybuchło Powstanie Wielkopolskie. O sukcesie tej akcji zbrojnej zadecydowało zasko­ czenie, dobre przeszkolenie polskich ochotników służących w latach „wielkiej wojny” w armii niemieckiej, a także zdobycie uzbrojenia i zaopatrzenia w poznańskich maga­ zynach [42]. Od połowy stycznia powstaniem dowodził gen. Józef Dowbór-Muśnicki, [38] Była to wojskowa formacja ukraińska walcząca w ramach armii austro-węgierskiej na podobnych zasadach prawno-organizacyjnych jak Legiony Polskie; zob. T. Dąbkowski, Ukraiński ruch naro­ dowy w Galicji Wschodniej 1912-1923, Warszawa 1985, M. Kozłowski, Zapomniana wojna. Walki o Lwów i Galicję Wschodnią 1918-1919, Bydgoszcz 1999, G. Łukomski, Cz. Partacz, B. Polak, Wojna polsko-ukraińska 1918-1919, Koszalin - Warszawa 1994. [39] W. Pobóg-Malinowski, dz. cyt., s. 138-139. [40] Tamże, s. 139-140. [411 Późniejszy twórca konspiracji, z której wyrosła Armia Krajowa (w przeddzień kapitulacji Warszawy 27 września 1939 r. działając z upoważnienia władz wojskowych i cywilnych RP utworzył kon­ spiracyjną Służbę Zwycięstwu Polski, przekształconą wkrótce potem w Związek Walki Zbrojnej, a w lutym 1942 r. w Armię Krajową). [42] Najpełniej dzieje polskich działań niepodległościowych w Wielkopolsce zostały przedstawione w pracy Antoniego Czubińskiego Powstanie wielkopolskie 1918-1919. Geneza, charakter, znacze­ nie, Poznań 1978, oraz zbiorowym dziele Antoniego Czubińskiego, Zdzisława Grota i Benona Miśkiewicza Powstanie wielkopolskie 1918-1919. Zarys dziejów, Warszawa - Poznań 1983.

38

a jego kadry dowódcze tworzyli uczestnicy byłego II Korpusu. Większe walki toczyły się w rejonie Gniezna, zakończyły się zwycięskim bojem pod Zdziechową; w wielu wy­ padkach powstańcy rozbrajali zaskoczone garnizony niemieckie. W ciągu kilku dni po­ wstania opanowano Wrześnię, Gniezno, Biedrusko, Śrem, Jarocin, Kościan, Szamotuły, Oborniki, Ostrów, Mogilno, Żnin, w styczniu zajęto Wolsztyn. Walki miały niekiedy bardzo dramatyczny, krwawy przebieg. Towarzyszyły im sprawnie prowadzone polskie prace organizacyjne. Pod koniec stycznia armia powstańcza liczyła 70 000 żołnierzy. Dnia 16 lutego na „odcinku wielkopolskim” nastąpił rozejm polsko-niemiecki. Jeszcze trudniej było wywalczyć polskość Śląska. Na początku lata 1919 r. od­ bywała się konferencja w Wersalu —28 czerwca mocarstwa, biorące udział w wojnie, podpisały traktat pokojowy. W nocy z 16 na 17 sierpnia wybuchło pierwsze Powstanie Śląskie, będące protestem przeciwko postanowieniom traktatu wersalskiego dotyczą­ cym plebiscytu, bezwzględnemu terrorowi ze strony Niemców i pobłażliwej wobec nich polityki państw zachodnich. Powstanie objęło wschodnią część Górnego Śląska. Wobec ogromnej przewagi nieprzyjaciela zostało zdławione już po tygodniu. Po roku, gdy na wschód od Wisły przesiliły się wielkie bitwy pod Warszawą i nad Wkrą, a bolszewicy zaczynali swój totalny odwrót, na Śląsku ponownie doszło do zbrojnego zrywu. Od stycznia 1920 r. tereny plebiscytowe były okupowane przez woj­ ska alianckie, ale terror niemiecki wzrastał, co stało się przyczyną kolejnego powstania, które wybuchło w nocy z 19 na 20 sierpnia 1920 r. Tym razem było ono lepiej zorgani­ zowane i skończyło się częściowym powodzeniem. Władze alianckie zrealizowały przy­ najmniej niektóre postulaty ludności polskiej, m.in. rozwiązano SIPO, znienawidzoną policję niemiecką. Na jej miejsce powstała policja plebiscytowa (APO) [43]. Plebiscyt przeprowadzony 20 marca 1921 r. nie przyniósł spodziewanego przez Polaków Górnego Śląska rezultatu. Projekt podziału terytorium plebiscytowego uznali oni za krzywdzący i w nocy z 2 na 3 maja przystąpili do kolejnej akcji zbrojnej. Po­ wstańcy w liczbie 45 000, doświadczeni dwoma poprzednimi zrywami, mieli przeciw sobie 35 000 lepiej uzbrojonych i wyszkolonych Niemców (Selbschutz). Powstanie miało charakter powszechny i tym razem objęło niemal cały teren plebiscytowy. Walki były zaciekłe, szczególnie w rejonie Góry Świętej Anny i Kędzierzyna. Trwały do poło­ wy czerwca. Przy przeważającym charakterze działań właściwych dla regularnej armii, powstańcy stosowali elementy taktyki partyzanckiej. Nie brakło epizodów o charakte­ rze wręcz sensacyjnym, jak np. akcja dywersyjna „grup destrukcyjnych”, w których słu­ żyli studenci Wyższej Szkoły Technicznej Wawelberga i urlopowani oficerowie WP [44] (opisał ją w swych wspomnieniach Janusz Meissner.) Powstańcy zdani byli na własne siły i sobie tylko mogli przypisać zasługę zwycięstwa. Państwo polskie nie mogło udzie­ lić im oficjalnej pomocy. Militarny sukces powstańczego czynu zbrojnego nie pozostał [43] Zob.: Mała encyklopedia wojskowa, t. 3, Warszawa 1971. O Powstaniach Śląskich pisali szerzej m.in.: Mieczysław Wrzosek (Powstania śląskie 1919-1921, Warszawa 1971); Jan Ludyga-Laskowski (Zarys trzech powstań śląskich 1919, 1920, 1921, Wrocław 1973), Wojciech Korfanty (Woj­ ciecha Korfantego „Marzenia i zdarzenia”, do druku przygotował, wstępem i przypisami opatrzył Władysław Zieliński, Katowice 1984). [44] Z. Zarzycka, Polskie działania specjalne na Górnym Śląsku 1919-1920, Warszawa 1989.

39

bez wpływu na postanowienia aliantów. Dwudziestego dziewiątego czerwca 1922 r. oddziały WP wkroczyły wreszcie na tereny Górnego Śląska, przyznane Polsce na mocy decyzji Rady Najwyższej Ligi Narodów. Sukces nie był jednak wolny od goryczy. Choć warunki zakończenia działań były dla Polski korzystne, to pod niemieckim panowa­ niem pozostała milionowa masa ludności polskiej (występująca w zwartych skupiskach m.in. na Śląsku Opolskim). Daleko poza głównym teatrem walk o niepodległość i granice pozostawały rzesze Polaków w głębi imperium rosyjskiego. Trafiali oni do różnorodnych formacji walczących pod polskimi narodowymi znakami na frontach rosyjskiej wojny domo­ wej (wewnętrznej) [45]. Zazwyczaj formacje te, zachowując autonomię, walczyły wraz z „białymi” przeciwko bolszewikom. Wymienić tu trzeba przede wszystkim: Dywizję Strzelców Polskich na Syberii (walczącą w ramach „białej” armii admirała Aleksandra Kołczaka), Dywizję Strzelców Polskich na Kubaniu (formowaną na terenach kontrolo­ wanych przez Siły Południa Rosji dowodzone przez gen. Antona Denikina), Oddział Polski w Murmaniu i Archangielsku (walczący po stronie aliantów interweniujących w Rosji) [46]. Nie sposób wymienić wszystkich polskich grupek i oddziałów przewijających się w tych walkach, wiele z nich do dziś pozostaje właściwie nieznanych. Przykładem może być szwadron kpt. Szmidta sformowany w 1917 r. na froncie rosyjsko-niemiec­ kim w Rumunii w ramach udarnych czasti gen. Korniłowa, który nie zdołał dołączyć do I Korpusu Polskiego na Białorusi i walczył z bolszewikami przyłączywszy do 2. ochot­ niczego pułku oficerskiego (w ramach Denikinowskiej Armii Ochotniczej); ostatecznie jego resztki weszły w skład oddziałów polskich na Kubaniu [47]. Na ogarniętej rewolu­ cyjną zawieruchą Ukrainie podejmowano próby formowania zbrojnych oddziałów pol­ skiej samoobrony (oddział rtm. Jaworskiego) [48]. Dla porządku należy dodać, iż także po stronie bolszewickiej podejmowano próby formowania jednostek „polskich” (np. Re­ wolucyjny Pułk Czerwonej Warszawy), na ogół jednak żywot ich był krótki [49]. [45] Tik określa ten konflikt Romuald Wojna w swojej pracy W ogniu rosyjskiej wojny wewnętrznej 1917—1920, Warszawa 1975. [46] H. Bagiński, dz. cyt., 419-598. [47] Z pamiętników Dominika Piotrowskiego, czyli historia pewnego jrencza, „Militaria” 2001. [48] W. Dzierżykraj-Stokalski, Dzieje jednej partyzantki z lat 1917-1920, Warszawa b.d. (reprint wy­ dania z 1927 r.). [49] Damian Fierla w popularnej publikacji Rosja 1917-1920 (Warszawa 2003, s. 23) podaje, iż polscy komuniści - Roman Łągwa, Stefan Żbikowski, Piotr Borewicz i inni - próbowali tworzyć własne formacje wojskowe przy Armii Czerwonej, jednak starania te nie przynosiły oczekiwanych rezul­ tatów; zob. również hasło Polskie rewolucyjneformacje wojskowe w Rosji Radzieckiej 1917-1921 w: Mała encyklopedia wojskowa, Warszawa 1970, t. 3, s. 714. R. Wojna w pracy W ogniu rosyjskiej wojny wewnętrznej 1918-1920 (Warszawa 1975, s. 258) być może przesadnie pisze o 100 000 Po­ laków, którzy walczyli w szeregach Armii Czerwonej. Na temat genezy Czerwonego Pułku Rewolu­ cyjnego Warszawy - jednej z polskich formacji walczącej po stronie sowieckiej - pisze Mieczysław Wrzosek w artykule Przyczynek do historii I Rewolucyjnego Pułku Polskiego, „Przegląd Historyczny” 1957, t. XLVIII, z. 4, s. 707-728, na temat innych najbardziej wyczerpujące informacje znaleźć można w cytowanej już pracy M. Wrzoska Polski czyn zbrojny podczas pierwszej wojny światowej, Warszawa 1990, s. 483-499.

40

f

f l

Literatura polska w o b e c wydarzeń lat 1914-1921

1. Dwie fazy rozwoju literatury wojennej na Zachodzie W miarę oczytanemu polskiemu odbiorcy pierwsza wojna światowa kojarzy się głównie z popularnymi u nas powieściami Remarque’a i Hemingwaya. To pierwsze skojarzenie odnosi się więc do nurtu pacyfistycznego, który w literaturze europejskiej —a także amerykańskiej - wykształcił się właśnie wskutek doświadczeń lat 1914-1918. Nato­ miast rodzima beletrystyka o I wojnie światowej popadła w zapomnienie, niemniej dla dalszych rozważań o książkach adresowanych do młodzieży stanowi ona nieodzow­ ny układ odniesienia. Działania wojenne toczyły się na trzech kontynentach (Europa, Azja, Afryka), a ich skutki odczuły także pozostałe trzy (obie Ameryki i Australia). Wprawdzie Ameryka Południowa nie brała w niej zasadniczego udziału, ale ochotnicy do Błękitnej Armii wywodzili się w znacznej części właśnie z jej terenów. Świat nie znał dotychczas konfliktu o tak ogromnej sile niszczenia. Jego skutki w powszechnej świadomości zatarła dopiero tragedia lat 1939-1945. Wojna 1914—1918 nie była wprawdzie pierwszą totalną wojną w dziejach ludzkości [1], ale stanowiła pierwszy taki konflikt o rozległym zasięgu. Wojnami ob­ liczonymi na całkowite zniszczenie nieprzyjaciela, przy czym nieprzyjaciel to także ludność cywilna, są obecnie prawie wszystkie toczące się na świecie konflikty. I woj­ na światowa w gwałtowny i dramatyczny sposób zamknęła pewien okres w dziejach rozwoju społeczeństw europejskich. Dobiegła kresu la belle epoque - epoka liberalizmu, parlamentaryzmu, demokratyzacji, względnej stabilizacji warunków życia znacznej części Europy. Rozpoczął się okres następny, trudny i groźny, wojen okrutnych, dyktatur, totali­ zmu, obozów koncentracyjnych, brutalizacji polityki, brutalizacji życia [2]. Zaplanowana przez polityków i strategów jako błyskawiczna, od razu przyniosła tysiące ofiar zarówno wśród żołnierzy (bitwy w Prusach Wschodnich i nad Marną), jak i ludności cywilnej (niemiecki terror w Belgii). Rozmiary strat w pierwszym miesiącu wojny były znaczne, ale nie zdawano sobie jeszcze sprawy z hekatomby, jaką pociągnie za sobą wojna pozycyjna. Na każdy dzień tej wojny przypadało średnio 5 tysięcy zabitych, zdarzały się zaś dni, że [...] padało dziesięć razy więcej. Oblicza się, że zginęło razem 8,5 miliona ludzi. Na ośmiu żoł­ nierzy tej wojny wypadał jed en zabity, a dla wielu było to dożywotnie i ciężkie kalectwo. Największe straty przypadały na fro n t zachodni. W Niemczech jeden zabity przypadał na 32 mieszkańców, we Francji —na 28. Państwa centralne zmobilizowały 28 m ilio­ nów żołnierzy, tj. na każdych siedmiu mieszkańców tych państw jed en przywdziać m u­ siał mundur. Wysiłek mobilizacyjny państw Ententy był jeszcze większy: jed en żołnierz przypadał na niewiele w ięcej niż trzy osoby cywilne, licząc kobiety, dzieci i starców [3]. O jakości w tak masowy sposób powoływanej armii można wnioskować na przykład z Żywotów męczenników (1917) Georges'a Duhamela. Znany pisarz francuski pra­ cował w czasie wojny jako lekarz w szpitalu polowym. Opisując cierpienia rannego [1] Za pierwsze totalne wojny w dziejach uchodzą: wojna secesyjna w Ameryce (1861-1865) oraz woj­ na burska (1899-1902), zob. J. Pajewski, Pierwsza w ojna św iatow a 1914-1918, Warszawa 1998, s. 770. [2] Tamże, s. 773. [3] F. Ryszka, przedmowa do książki Barbary W. Tuchman S ierpniow e salwy, Warszawa 1995, s. 9.

43

od razu w pierwszym szturmie pacjenta ze stosunkowo niegroźną dla życia raną, który umiera po pięciu miesiącach wyczerpującej, lecz nieskutecznej kuracji, wspomniał, iż człowiek ten nie miał zębów i praktycznie nie mógł jeść - posiłki szpitalne nie odbiegały od ogólnie przyjętego w wojsku standardu. Tak powszechne doświadczenie udziału w wojnie, obejmujące praktycznie wszystkich - od młodzieży prosto z ław szkolnych aż do mężczyzn w wieku w ięcej niż śred­ nim [4] nie miało nigdy wcześniej miejsca; znalazło odbicie w literaturze tych czasów. Jest również zrozumiałe, że literatura ta w przeważającej mierze była sprzeciwem wobec wojny, wobec przerażającego uprzedmiotowienia człowieka, maszynowego zabijania uprzedmiotowionych mas ludzkich, masowych, niewyobrażalnych cierpień wciągnię­ tych w wojnę cywilów i żołnierzy, wobec nieodwracalnego rozpadu więzi społecznych w czasie wojny i po niej. Jeśli chodzi o literaturę zachodnią, sprawa nie ogranicza się tylko do pacyfizmu, zaś sam nurt pacyfistyczny także nie jest jednolity. Tomasz Burek wyróżnia dwie fazy rozwoju prozy o wojnie - dwie fazy jej ew olucji stylistycznej i problem ow ej [5]. Pierwszą

fa z ę pisarstwa wojennego, wyrosłą z postawy bliskiego widzenia, cechował styl spiesznie kre­ ślonego reportażu i osobistego pamiętnika, przew aga u jęć faktograficznych, dokumentamych, kronikarskich, nieostygły od wstrząsających wrażeń zapis walk frontow ych, bezpośredniość i ostrość reakcji emocjonalnych, gwałtow ność a niekiedy sentymentalizm ocen etycznych, naturalistyczny autentyzm i ekspresjonistyczna jaskrawość wyrazu [6]. Do tego nurtu zalicza Burek niemieckie utwory ekspresjonistyczne: zarówno antywojenne opowiadania Le­ onarda Franka Człowiek jest dobry (1917), jak i militarystyczną opowieść Ernsta Jungera W stalowych burzach [7], utrzymaną w formie dziennika dowódcy oddziału szturmo­ wego (1919). Z literatury francuskiej zalicza Ogień (1916) Henri Barbusse’a, Żywoty męczenników (1917) Duhamela, a także D rewniane krzyże (1919) Rolanda Dorgelesa, z amerykańskiej zaś - powieści Johna Dos Passosa Trzej żołnierze (1921) i nietłumaczoną na język polski powieść Edwarda Estlina Cummnigsa The enornous room (1922, Potworne miejsce). Skrajne, wstrząsające doświadczenie wojenne wywoływało potrzebę szybkiego zapisania przeżyć, aby nie zostały zapomniane, pragnienie podzielenia się nimi, niezależnie od narodowości i poglądów pisarzy. Jedni chcieli opisać swój udział w wojnie jako prawdziwie męską przygodę {Wstalowych burzach Jungera), inni czuli się zobowiązani wobec kolegów, zwłaszcza tych, którym nie udało się przeżyć (Zapisz to, [4] Tamże. [5] T. Iiurek, Problemy wojny, rewolucji i niepodległości w zwierciadle prozy narracyjnej, w: Literatura p ol­ ska 1918-1932, praca zbiorowa pod red. A. Brodzkiej, H. Zaworskiej i S. Żółkiewskiego, Warszawa 1975, s. 461. [6] T. Burek, dz. cyt., s. 161. [7] T. Burek określa tę powieść jako militarystyczną, wydaje się jednak, że sprawa jest jednak nieco bar­ dziej skomplikowana. Wojciech Kunicki w posłowiu do nowej wersji przekładu ujawnia, iż Jiinger przywiązywał do swej pierwszej książki dużą wagę; pracował nad nią właściwie przez całe - długie - życie i w kolejnych wersjach coraz bardziej oddalał się od poglądów, wyrażonych w pierwszym wydaniu. Znamienne, że przygotowując trzecią z kolei wersję pamiętnika, pisał równolegle nietłumaczoną na język polski antywojenną powieść Szturm. W jego opinii miała być ona zdecydowanie bardziej pacyfistycznym dziełem niż bestseller Remarque’a.

44

Kisch Egona Erwina Kischa), inni wreszcie, jak Duhamel, pisali także z poczucia między­ ludzkiej solidarności oraz posłannictwa, misji wobec historii, a zarazem wobec nadcho­ dzących czasów —wydawało im się, że jeśli ostrzegą zbiorowość ludzką, to koszmar się nie powtórzy. Nie urońmy nic z ich prostych powiedzeń, notujmy najdrobniejsze ich gesty, i przyrzeknijcie mi, przyrzeknijcie, że będziemy nad tym rozmyślać wszyscy społem, o każdej porze dnia, i później —gdy przeniknie w nas smutek epoki i wielkość ofiary [8]. Pojęcie ofiary pojawia się i w beletrystyce, i w literaturze pamiętnikarskiej, ale jego rozumienie bywa różne; jedni autorzy mają na myśli konieczność ofiary dla idei narodu, stanowiącej podwalinę nowego nacjonalizmu (Jiinger), inni, jak Duhamel, łą­ czą masowe i heroiczne cierpienia współczesnych sobie męczenników z cierpieniem konającego za ludzkość Chrystusa, dostrzegając i podkreślając metafizyczny wymiar rejestrowanych wydarzeń: Nie dość jest bowiem oddać się całkowicie pięknemu dziełu nie­ sienia pomocy. Nie wystarcza zanurzanie w ranach dobroczynnego noża lub sprawne zmie­ nianie bandażów. Trzebajeszcze —nic z niej nie ujmując - upamiętnić w całej je j prawdzie i prostocie waszą historię męczeńskich emisariuszów, historię tych ludzi, którymi jesteście w cierpieniu [9]. Pragnienie zapisu doświadczenia i dzielenia się nim nie ogranicza się tylko do pierwszych lat po wojnie, choć wtedy objawia się najwyraźniej; trwa ono, dopóki kolejny kataklizm nie przytłumi wspomnień. W późniejszym okresie przybiera jednak nieco inne formy. Drugą, odleglejszą w czasie od wojny fazę rozwoju omawianej literatury, zna­ mionowała szersza perspektywa intelektualna i estetyczna. Patos i poetykę wołania zastąpiła poetyka refleksyjnego dystansu i zainteresowanie psychologią postaci, choć nadal utrzymała się stylizacja na sugestywną bezpośredniośćfrontowego pamiętnika i repor­ tażu [10], czego dowodem sukces powieści Ericha Marii Remarque’a Na zachodzie bez zmian, wydanej w 1929 r. Próbę epickiego zobrazowania tematu, odsłaniającą politycz­ ne oblicze wojny, podjął Arnold Zweig w Sporze o sierżanta Griszę (1927, pierwszy tom cyklu Wielka wojna białych ludzi). Z kolei Śmierć bohatera (1929) Richarda Aldingtona stanowiła połączenie dwóch głównych kierunków późniejszej w stosunku do opisywa­ nych wydarzeń literatury wojennej. Był to reprezentowany między innymi przez takich pisarzy jak Henri Barbusse, Romain Rolland, Arnold Zweig i Jaroslav Haśek nurt spo­ łecznego demaskatorstwa [...] i ostrzeżenia przed nawrotem koszmaru, narastający zwłasz­ cza u schyłku [...] lat [dwudziestych], wraz z recydywą sił nacjonalizmu i imperializmu, które [...] rozpowszechniały mity żołnierskie i p od osłoną kombatanckich sentymentów [...] parły do nowej wojny [11]. Był to także klimat depresji moralnej, wynikającej z wojen­ nych obrachunków, poczucie daremności, utraty wiary w ideały, nastrój pesymizmu cy­ wilizacyjnego, obrzydzenia, zniechęcenia, pustki i nudy: to wszystko, co składało się na stan ducha „niepotrzebnej”, „wyobcowanej”generacji, jak ją opisywał Roth, czy też „straconego pokolenia”, jak j e pokazywali amerykańscy pisarze [12]. [8] [9] [10] [11] [12]

G. Duhamel, Żywoty męczenników, Warszawa 1922, s. 18. Tamże, s. 211-212. T. Burek, dz. cyt., s. 462. Tamże, s. 462-463. Tamże, s. 463.

45

2. Stosunek Polaków do wojny W Polsce także dają się wyróżnić dwie fazy rozwojowe literatury o wojnie, ale ów rozwój od samego początku przedstawiał się inaczej niż w społecznościach, które w 1914 r. cie­ szyły się niepodległością. Wczesna, tworzona w latach konfliktu światowego, literatura polska pełniła funkcję agitacyjną i nie stroniła od militaryzmu, co wynikało z braku wła­ snej państwowości. Uwewnętrznienie wojny, które zaowocowało literaturą ekspresjonistyczno-filozoficzną, nastąpiło dopiero w latach powojennych, w czasach państwowego bytu Polski. Stosunek Polaków do wojny przez cały czas rozwoju wydarzeń kształtował się odmiennie niż w innych krajach, bo inna była nasza sytuacja polityczna. Dla tej części zbiorowości, która hołdowała idei legionowej, wojna nie przedstawiała się tak absurdal­ nie jak dla społeczeństw Zachodu, ale uwaga ta dotyczy dopiero późniejszego okresu. Na początku nie tyle myślano o niepodległości, ile bano się militarnego kon­ fliktu. Zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, który za granicą nie zrobił spe­ cjalnego wrażenia, polskie społeczeństwo, doświadczone wieloma politycznymi katakli­ zmami, od razu potraktowało jako zapowiedź katastrofy. Tę pełną lęku i złych przeczuć reakcję utrwalił Juliusz Kaden-Bandrowski w początkowych partiach powieści Łuk wydanej w 1919 r., ale napisanej jeszcze w czasie wojny. Nie przedstawia ona działań wojennych jako takich, lecz tylko ich złowrogi cień padający na cywilną egzystencję i całkowicie zmieniający jej wcześniejszy kształt. Brutalność wdarcia się wielkiej polityki w bezpieczne i spokojne życie szarych ludzi wydobyta została dzięki kontrastowi: rado­ sna atmosfera pierwszego dnia wakacji w samym środku świętowania zostaje przerwana wieścią o wybuchu wojny. Kraków widziany jest jako miejsce o klimacie pewnej nostalgicznej prowincjonalności, a zarazem - urzekającego historycznego trwania. Świat przedstawiony w utworze znamionuje pełna pasji życia ostrość widzenia. Zwracają uwagę pełne eks­ presji opisy rzeczy i wrażeń postaci, obejmowanie perspektywy szybkim spojrzeniem, odbicia przedmiotów widzianych w ruchu, np. w szybie, rejestrowanie szybkich skoja­ rzeń. Czytelnik czuje, że jest to świat uchwycony w trakcie zmiany, kiedy coś znanego przestaje istnieć, a co powstanie —jeszcze nie wiadomo. W utworze nie ma wizji przyszłych czasów, przepełnia go żywioł przemijania i zmiany, zachłyśnięcie się trwającą jeszcze chwilą i przeczucie nowego. To nowe po­ czątkowo budzi głównie lęk; ukazany na przykładzie reakcji Maryśki Miechowskiej, jednej z późniejszych „ofiar wojny”, która nieomylnym kobiecym instynktem prze­ widuje rozłąkę, poniewierkę, kres dotychczasowej stabilizacji. W momencie wybuchu wojny światowej społeczeństwo polskie, znajdujące się nadal pod zaborami, nie podlegało, tak ja k większość naczelnych zbiorowości europejskich, fa li patriotycznego uniesienia i militarystycznej egzaltacji. [...] Mimo zabiegów propagandowych orientacji proaustriackiej, pozostało niechętne wojnie i powitało jej wybuch w bezsilnym przygnębieniu. Przeważała bowiem powszechnie perspektywa walki bratobójczej, tragedii nieuniknionej wobec faktu, że po obu stronach frontu, w armiach państw walczących ze sobą, znaleźć się mieli Polacy. Naród polski, łudzony papierowymi obietnicami carskich i cesarskich manifestów, w rzeczy­ wistości podlegał jarzm u bezwzględnej mobilizacji; pozbawiony realnej nadziei na rychłe

46

odrodzenie własnego państwa — odgrywał rolę nie sojusznika, lecz żeru armatniego dla strategicznych planów państw zaborczych. Setki tysięcy Polaków, obleczonych w mundury rosyjskie, niemieckie i austriackie, poległy na różnych odcinkach wojennych frontów — za cudzą sprawę [13]. Część z tych nastrojów wyraził Edward Słoński w znanym wierszu Ta co nie zginęła. Polacy w tej wojnie należeli do narodów ciężko doświadczonych. Działania od 1914 po 1918 r. toczyły się na polskich ziemiach i spowodowały ogromne straty materialne oraz niezliczone cierpienia ludności cywilnej, tym dotkliwsze, iż nierzadko dokonywali krzywd swoi w obcym mundurze. Sytuację spotkania polskiej ludności i Polaka w służbie austriackiej opisał Stefan Żeromski w Charitas. Porucznik Snica znaj­ duje wyraźną przyjemność w szafowaniu śmiercią bezbronnym, ciemnym wieśniakom, których każda armia zaborcza - czy to austriacka, czy rosyjska - traktuje wrogo. Na przykładzie Snicy został skompromitowany modernistyczny m it nadczłowieka szukającego w wojnie okazji do wyżycia się, upajającego się swoją „mocą”. Uka­ zany jest demoralizujący wpływ wojny wobec amoralnej jednostki, której zachowanie w czasach pokoju utrzymywał w granicach normy społecznej tylko strach przed karą. W czasie wojny pokojowe prawa przestają działać, normą staje się to, co przedtem było nienormalne, na wierzch wypływają wszelkiego rodzaju szumowiny, działa prawo sil­ niejszego. „Moc” Snicy wynika tylko z faktu fizycznej przewagi nad cywilami, z którymi można robić, co się chce. Silniejszy nie tylko bezkarnie znęca się więc nad słabszym, ale jeszcze za popełnione zbrodnie otrzymuje wojskowy awans. Państwo (Austro-Węgry), które przed wojną było praworządne, w czasie wojny promuje zachowania aspołeczne. Aparat władzy przyczynia się więc do zbiorowej demoralizacji. Tej krzywdy, wyrządzonej społecznemu poczuciu dobra i zła, nie da się wymazać, gdy nastąpi zawieszenie broni. Tomasz Burek określa pełne współczucia i grozy duchowe uczestnictwo pisarza w cier­ pieniach ofiar wojny jako ton bolesnego mizerabilizmu, pogłos znanej dziejom naro­ dowym nuty „rozdziobią nas kruki, wrony”, który rozległ się we wczesnych literackich świadectwach polskich cywilnych przeżyć wojennych. W powieści została wspomniana również sprawa Legionów Polskich. Szlachetny Włodzio Jasiołd, maturzysta z Łuko­ wa, po rozpadzie Legionu Wschodniego szuka pracy i chleba w Krakowie. Między bo­ haterami dochodzi do dyskusji na temat wyboru, jakiego dokonała część legionistów wschodnich, decydując się na opuszczenie tej formacji. Pojawia się też sprawa NKN-u, który został opisany bez szczególnej sympatii. Jeden z bohaterów jest świadkiem skła­ dania przysięgi na wierność Austrii przez świeżo sformowany oddział legionistów. Choć oceniający wydarzenia bohater nie stanowi autorytetu moralnego, to jednak możemy sformułować na podstawie tych fragmentów opinię, iż autor ostro oceniał poczynania proaustriackich karierowiczów, manipulujących entuzjazmem naiwnych młodzieńców. W Charitas porusza również Żeromski kwestię nie zawsze jednoznacznej pol­ skiej świadomości narodowej; Snica, najbardziej negatywna, nieomal demoniczna po­ stać, uważa się za Austriaka. Zapoznanie się z materiałami źródłowymi, a zwłaszcza pa­ miętnikami tego okresu, zaprzecza budowanemu od osiemdziesięciu lat obrazowi, dodając [13] T. Burek, dz. cyt., s. 463-464.

47

w iele nowych wątków, które w znacznym stopniu podważają czarno-białą konstrukcję. Faktem są bowiem pojawiające się w tych tekstach rzeczywiste i nieskrywane sympatie znacznej części Polaków żyjących w zaborze austriackim do idei monarchii wielonarodo­ wościowej. Kłóci się to z życzeniowym obrazem jednolitej, nieprzejednanie wrogiej wobec zaborców postawy. Można przy tym powiedzieć, że wielu wcielonych w 1914 roku do ar­ m ii austro-węgierskiej Polaków uważało, że walczy w obronie swojego kraju nie dostrzega­ jąc, że właściwa stolica znajduje się w Wiedniu. Monarchia habsburska potrafiła bowiem, oprócz swobód etnicznych i politycznych dać swoim obywatelom rzadko spotykane poczucie bezpieczeństwa, właściwe jedyn ie dla państw prawdziwie praworządnych. Stanowiło to dla wielu wystarczający pow ód do okazania swej obywatelskiej lojalności. Symboliczną rolę odegrała w tym względzie osoba Franciszka Józefa I, który poprzez um iejętne wykreowanie własnego wizerunku stał się niekwestionowanym autorytetem łagodzącym wiele antagoni­ zmów społecznych i narodowościowych [14]. Lektura wojennych pamiętników istotnie prowokuje czasem pytanie, po czyjej stronie były sympatie rodaków mieszkających w różnych zaborach. Czytając na przy­ kład Wielki zmierzch Cezarego Jellenty (1924), pamiętnik dokumentujący pierwszy rok wojny w Warszawie, czytelnik dostrzega wyraźne antyniemieckie nastawienie autora przy jednoczesnej ewidentnej sympatii do wszelkiego rodzaju pułków maszerujących ulicami jego miasta. Zwraca uwagę brak uściśleń, o jakie konkretnie wojsko chodzi. Jellenta pisze tak, że można je wziąć za „nasze”, jednak „nasze” w tym przypadku nie znaczy „polskie”. Mieszkańców Warszawy obrzucających kwiatami maszerujące pułki rosyjskie sportretowała Maria Dąbrowska w Nocach i dniach. Nie musiało to, rzecz jasna, oznaczać od razu orientacji prorosyjskiej. Są to sprawy bardzo subtelne, przy tym można je łatwo wyjaśnić tym, że znany wróg mimo wszystko bywa lepszy niż obcy, faktem jednak pozostaje, iż obraz ówczesnej rzeczywistości —a zwłaszcza kwestia świadomości Polaków tamtej doby - nie jest jednoznaczny i może znacznie odbiegać od stereotypowych wyobrażeń. Do nurtu „bolesnego mizerabilizmu” polskiej literatury o wojnie zalicza Bu­ rek również Tajemnice krwi (1917) Zofii Nałkowskiej i nowelę Władysława Reymon­ ta Za frontem (1919). Tragizm polskiej sytuacji dziejowej w czasie wielkiej wojny łączył

się z wątkami fatalistycznymi i kasandrycznymi. Połączenie tego rodzaju nie było w owym czasie rzadkością, można j e nawet uznać za typowe [15). Wynikało z ogólnego, schyłko­ wego nastroju Młodej Polski. Poza tym wojna toczona nowoczesnymi środkami zagłady wywołała głębokie przewartościowania w świadomości mieszkańców kraju o poglądach tradycyjnych i równie tradycyjnym poziomie życia. Była to społeczność skłonna bardziej duchowo, niż społeczności zachodnie, przeżywać wydarzenia, w które została wciągnię­ ta; stąd raczej metafizyczny niż polityczny charakter polskiej literatury o tym okresie. Wojnę traktowano jako ponure i budzące grozę zamknięcie pewnej epoki, za­ powiedź końca, „wielki zmierzch” humanitarnej cywilizacji, na którą pracowały poko[14] M. Maszczak, W galicyjskich okopach, w: Pamiątka ze światowej wojny, pod red. M. Maszczaka, A. Zaręby, P. Kulasa, Kraków 1999, s. 5-6. [15] T. Burek, dz. cyt., s. 465.

48

lenia. W polskiej twórczości pojawia się motyw związanych z wojną cierpień jako ofiary. 0 ile jednak w szkicu Juliusza Kleinera Pod wrażeniem w ojny i Księgi ubogich, podob­ nie jak u Duhamela, przekonanie o konieczności ofiary mieści się w pojęciu porządku świata, o tyle u Żeromskiego (gdzie zbezczeszczone zwłoki głównego bohatera Charitas przywodzą na myśl oplute oblicze umęczonego Chrystusa) czy Żyznowskiego (w po­ wieści Z podglebia ciało wojennego kaleki kilkakrotnie porównane do ciała Chrystusa na krzyżu) jest raczej wyrazem chaosu i bezsensu. Motyw ten wywołuje u odbiorcy silny wstrząs. Poczucie solidarności z cierpiącymi może być wyrazem niezgody piszących na okrutną rzeczywistość, ale raczej nie pełni funkcji pocieszenia przez szukanie w cierpie­ niu sensu, bowiem ofiara poniesiona przez bohaterów wydaje się daremna. Wraz z rozwojem sytuacji wojennej nastroje Polaków zmieniają się. W tym czasie inne narody zaczynają już odczuwać narastające wyczerpanie wojną, zniechęcenie 1 rozczarowanie oficjalną propagandą. Błędy dowództwa, bezmyślne szafowanie ludzkim życiem przez oficerów sztabowych, niebiorących bezpośredniego udziału w walce, stały się w maju 1917 r. przyczyną otwartego buntu w armii francuskiej. Doprowadzeni do ostateczności żołnierze odmówili samobójczych szturmów na niemieckie okopy. Bunt stłumiono, rozstrzeliwując kilkudziesięciu z nich, wielu deportując do kolonii [16]. W tym samym czasie Rosję ogarnia rewolucyjne wrzenie; żołnierze masowo rzucają broń lub kierują ją przeciw własnym dowódcom (pisał o tym np. Borys Paster­ nak w Doktorze Żywago). Wkrótce wybuchła rewolucja i kraj ten wycofał się z konfliktu światowego, ogarnięty kilkuletnią wojną domową. Utwory literackie zachodnich auto­ rów, pisane pod wpływem przeżyć frontowych, coraz częściej przedstawiały wojnę jako absurd i koszmar, a tymczasem w życiu polskim na odwrót, wzmogły się procesy psycho­ logiczne, prow adzące do usprawiedliwienia w ojny św iatow ej i odnajdywania w niej sensu. Tamę tendencjom pacyfistycznym, rozlewającym się p o całej Europie, stawiał wzrost dążeń niepodległościowych w społeczeństwie polskim, odbieranie broni okupantom w dn i listopa­ dowe, euforia wolności, późn iej konieczność utrwalania gra nic i związana z tym wszystkim heroizacja rozmaitych epizodów polskiego czynu żołnierskiego w bieżącym i m inionych la­ tach. Przede wszystkim uwznioślenie i heroizacja rozdziałów „epopei legionow ej” [17].

3. Żołnierz, czyli legionista Literatura polska powstająca w latach wojny w znacznej mierze odpowiadała potrzebie chwili. Należało obudzić w społeczeństwie, uśpionym długoletnią niewolą, poczucie odrębności narodowej i tęsknotę za niepodległością. Tak więc tworzonej w czasie wojny prozie pamiętnikarskiej i stylizowanej na pamiętniki, kroniki, reportaże towarzyszyły teksty o charakterze publicystycznym, pisane przez renomowanych autorów, takich jak: Gustaw Daniłowski (Fragmenty —1914), Stanisław Przybyszewski (Polska i święta wojna —1915), Kazimierz Tetmajer {O żołnierzu polskim 1795—1915, 1915). Ogłaszano je najpierw w czasopismach; a dopiero później wychodziły one w osobnych wydaniach. [16] A. Livesey, Wielkie bitw y I w ojn y św iatow ej, Warszawa 1995, s. 116. [17] T. Burek, dz. cyt., s. 467.

49

Bohaterami prawie wszystkich utworów o wojnie, pisanych w czasie jej trwania, a także wielu tekstów pisanych i wydanych po jej zakończeniu są żołnierze Legionów Polskich. Pojawiają się oni przede wszystkim w prozie Juliusza Kadena-Bandrowskiego: Iskrach, B itwie p o d Konarami, Piłsudczykach (1915) i Łuku, ale także w K rwawych drogach (1916) Zygmunta Kisielewskiego, Wymarszu (1917) Zygmunta Nowakowskiego, Kapra­ lu Szczapie (1916) Karola Krzewskiego, Powrocie (1916) Stanisława Przybyszewskiego, a także utworach późniejszych, np. w Generale Barczu Kadena, Charitas Żeromskiego, Pokoleniu Marka Świdy Struga czy Romansie Teresy H ennert Zofii Nałkowskiej [18]. Inne - poza Legionami - polskie formacje zbrojne i wątki polskich losów w I wojnie światowej przedstawiano stosunkowo rzadko. Edward Ligocki (Sambra i Moza) i Jan Żyznowski (K rw aw y strzęp) opisali doświadczenia żołnierskie bajończyków. Nie ma literackich świadectw przeżyć uczestników polskiej armii utworzonej w 1917 r. we Francji, która chlubnie walczyła na polach Szampanii (książka wspomnie­ niowa Witolda Trawińskego Epopeja polskiej arm ii błękitnej, została napisana i wydana dopiero w latach siedemdziesiątych XX w.). Nieliczna jest literatura na temat losów korpusów polskich w Rosji - pisał o tym nieznany szerszej publiczności polskiej w kraju Florian Czernyszewicz w powieści Nadberezyńcy, wydanej dopiero w czasie II wojny światowej na emigracji oraz, między innymi, gen. Dowbór-Muśnicki w swoich pamiętnikach, w których znajdziemy także partie poświęcone powstaniu wielkopolskiemu. Walki I Korpusu są tłem opowiadania Wańkowicza Szpital w Cichiniczach. Motyw walk II Korpusu na Ukrainie i bitwy pod Kaniowem znajdujemy w Sławie i chw ale Jarosława Iwaszkiewicza, zaś motyw walk ze zanarchizowanym chłopstwem na Ukrainie w Pożodze Zofii Kossak. W wymienionych utworach, a także w książkach Elżbiety Dorożyńskiej Na ostatniej placów ce, Marii Dunin-Kozickiej Burza od wschodu, Wacławy Potemkowskiej Koniczyna pojawia się motyw dalekich kresów wschodnich - dla wielu bowiem ludzi od pokoleń żyjących na terenach za Zbruczem odzyskanie przez Polskę niepodległości oznaczało - paradoksalnie —utratę ojczyzny. Odległość do Warszawy, gdzie nie mieli oni żadnych krewnych, mogących udzielić pomocy, okazywała się równa odległości do Buenos Aires - do Argentyny udają się bohaterowie powieści Czernyszewicza. Piasecki w Piątym etapie wspomina o tragicznym losie tych, którzy zdecydowali się pozostać lub wrócić na ziemie pozostające w granicach Rosji Sowieckiej. Powstania Śląskie znajdują odbicie we wspomnieniach Janusza Meissnera, o wojnie z Rosją pisali Stanisław Rembek {Dziennik 1920 oraz powieści W polu i Na­ gan) i Edward Ligocki w antyutopii Gdyby p o d Radzyminem... (Należy tu również wspo­ mnieć o niezwykle interesującej książce Józefa Mackiewicza Lewa wolna, choć pochodzi ona z okresu późniejszego.) Obrona Lwowa utrwalona została w piosence lwowskiej —w balladzie o Jurku Bitschanie [19] - i Orlątku Artura Oppmana, znanych i śpiewa­ nych w okresie dwudziestolecia, a także w literaturze dla młodzieży. [18] I. Maciejewska, Rewolucja i niepodległość, Kielce 1991, s. 160-161. [19] Piosenka o Jurku Bitschanie, słowa Anna Fischerówna, muzyka Józef Polit, w: Nie ma jak Lwów: śpiewnik lwowski do 1939, wybór i opracowanie Janusz Wasylkowski, Warszawa 1990.

50

Nasuwa się pytanie, z czego jeszcze, poza czysto instrumentalnym celem pro­ pagandowym, mogła wynikać nadreprezentacja legionistów w literaturze. Irena Ma­ ciejewska zwraca uwagę, iż w Legionach, których maksymalny stan nie przekroczył 20 000 żołnierzy [20], znalazło się wielu literatów - można w tym miejscu wymienić: Daniłowskiego, Krzewskiego (Lilienfelda), Zygmunta Kisielewskiego, Władysława Orkana, Zygmunta Nowakowskiego, Stanisława Rostworowskiego, Bolesława Lubicza-Zahorskiego, Mariana Dąbrowskiego, Bertolda Merwina, Aleksandra Nowaka, Franciszka Mirandolę, czy wreszcie Andrzeja Struga i Juliusza Kadena-Bandrowskiego, oficera werbunkowego I Brygady, które są niemal znakami firmowymi. Trzeba przy tym podkreślić, że zdecydowana większość wymienionych wyżej nazwisk to nazwiska uczestników I Brygady Legionów [21] lub osób związanych z Piłsudskim i pozostają­ cych pod jego wpływem. W II Brygadzie spośród wyżej wymienionych służyli tylko Merwin i Rostworowski. Wśród niespełna tysiąca bajończyków, włączonych w skład francuskiej Legii Cudzoziemskiej i dzielących z Francuzami niedole frontu zachodniego - znalazło się dwóch pisarzy: Ligocki i Żyznowski. Była to głównie kwestia okoliczności, które sprzyjały bądź nie sprzyjały żołnier­ skiemu pisaniu. Wiadomo, iż Centralne Biuro Wydawnictw N K N w Krakowie potrze­ bowało doraźnej, użytkowej literatury o tendencji prowojennej, militarystycznej, współbrz­ miącej jednocześnie z emocjami i nadziejamipatriotycznymi[22\. Dostarczały ich relacje rzeczywistych uczestników czynu legionowego. Można więc chyba mówić o swego ro­ dzaju promocji twórczości literackiej legionistów, która odpowiadała potrzebie chwi­ li i społecznemu zamówieniu [23]. Można znaleźć i inne przyczyny, sprzyjające przede wszystkim twórczości uczestników I Brygady i opisywaniu właśnie jej wojennych [20] Zob. np. W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony polskie 1914—1918, Kraków 1998, s. 23, 26, 40, 83, 231. [21] Poziom wykształcenia żołnierzy, w porównaniu z innymi żołnierzami brygad legionowych, był najwyższy w I Brygadzie Legionów Polskich; wspomina o tym m.in. Stanisław Czerep w cytowanej już pracy o II Brygadzie, Warszawa 1991, s. 92, zob. też załącznik nr 19 na s. 251. Szczegółowe przedstawienie składu społecznego poszczególnych brygad legionowych zamieścił również Michał Klimecki w artykule Uwagi o składzie osobowym Legionów Polskich w latach 1916-1917 (Studia i Materiały do Historii Wojskowości, 1988, t. XXXI, s. 197). Czytamy tam, iż do jesieni 1916 r. - przed reorganizacją brygad - brygady znacznie różniły się pod względem składu społecznego żołnierzy. Najbardziej inteligencki charakter miała I Brygada Józefa Piłsudskiego i w mniejszym stopniu II I Bry­ gada. Natomiast w I I Brygadzie wśród żołnierzy było niemal dwukrotnie więcej robotników i rolników niż w I Brygadzie i o kilka procent więcej niż w III Brygadzie. [22] T. Burek, dz. cyt., s. 468. [23] Włodzimierz Wójcik w pracy Legenda Piłsudskiego w polskiej literaturze międzywojennej (Warszawa 1987) podkreśla, iż o powstawaniu i rozprzestrzenianiu się legendy decydują m.in. potrzeby danej zbiorowości (s. 24). W sytuacji społeczności polskiej już przed wojną, a zwłaszcza w czasie jej trwa­ nia, zrozumiała wydaje się potrzeba kultu wodza, człowieka czynu. Powiązanie legendy I Brygady z osobą Piłsudskiego i wciąż żywą wśród Polaków tradycją romantyczną dawało korzystne warunki dla jej tworzenia się i siły oddziaływania. Dla ideologów piłsudczyzny ideałem był nie człowiek myślący, Lecz działający (s. 29). W pewnym uproszczeniu można określić ideologię I Brygady jako ideologię działania, zaś ideologię II Brygady jako ideologię myślenia. Ta druga mogła wydawać się mniej atrakcyjna - niekiedy wiara w geniusz wybitnej jednostki okazuje się łatwiejsza od oparcia się na własnym rozumowaniu.

51

czynów. Przez cały czas swego udziału w wojnie walczyła ona na historycznych ziemiach państwa polskiego, w zachodniej Galicji, w Królestwie Polskim, na Podlasiu i Wołyniu. Natomiast II Brygada przez pierwszy rok swojej działalności walczyła na granicy bukowińsko-węgierskiej, później na galicyjsko-besarabskiej. Do I Brygady, nad Styr, dołączyła dopiero jesienią 1915 r. Gdy na przełomie 1914 i 1915 r. I Brygada dwa miesiące spę­ dziła na odpoczynku w Kętach i Lipnicy, II walczyła w Karpatach, na pograniczu wę­ gierskim, w niezwykle trudnych warunkach klimatycznych. „Ludzie cesarscy”, których według kaprala Szczapy miała ona „nad sobą”, nie liczyli się ze stratami. Można sądzić, iż żołnierze II Brygady myśleli raczej o przetrwaniu niż o twórczości literackiej [24]. Po wojnie, gdy Piłsudski został naczelnikiem państwa polskiego, dołączyła się do tych przyczyn polityczna walka obozu rządzącego z Narodową Demokracją, sytuacja nadal sprzyjała sympatykom brygadiera. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że piłsudczycy nie tylko zdołali wykreować swoją heroiczną legendę, ale że mogła się ona stać główną legendą dwudziestolecia. Najbardziej udane - niepiłsudczykowskie - wątki polskich działań zbrojnych w walce o kształt niepodległej Polski, takie jak wal­ ki o Lwów, trzecie Powstanie Śląskie, Powstanie Wielkopolskie właściwie nie znalazły odbicia w beletrystyce (kwestie te, ale też nie wszystkie, poruszano za to w utworach młodzieżowych). Janusz Pajewski zaznacza, iż polski czyn zbrojny w I wojnie światowej nie miał znaczenia militarnego. Polityczne znaczenie należy niewątpliwie przypisać armii polskiej we Francji; dzięki temu, że armia ta powstała, Polska uzyskała reprezentację na konferencjach pokojowych. O odzyskaniu przez Polskę niepodległości zadecydowała głównie sprzyjająca sytuacja międzynarodowa i wysiłki polskich polityków, jednak gra­ nice niepodległego państwa trzeba było wywalczyć z bronią w ręku -wysiłek zbrojny był rzeczywiście konieczny. Gdyby nie on, polska niepodległość pozostałyby na papie­ rze. Działalność Legionów z pewnością miała ogromne znaczenie ideowe. Ta ich część, która w czasie kryzysu przysięgowego opowiedziała się za złożeniem przysięgi, stała się zaczątkiem Polskiej Siły Zbrojnej. Trzeba również podkreślić wpływ ich działalno­ ści, w tym literatury legionowej, na kształtowanie się polskiej świadomości politycz­ nej. W literaturze tej zawierała się niezwykle atrakcyjna i śmiała wizja niepodległości, o której mało kto miał wówczas odwagę marzyć; wizja ta sprawdziła się jakby całkiem wbrew rozsądkowi - zasługa polegała więc także na romantycznej odwadze marzenia. Był to czas, w którym wszystkie partie polityczne - z wyjątkiem PPS-Frakcji i jej ruchu wojskowego jako najśmielszą, najdalej idącą perspektywę wysuwały możliwość autono­ mii w ramach państw zaborczych i tylko literatura związana z PPS-Frakcją, a następnie z ruchem legionowym, formułowała wtedy hasło walki o Polskę niepodległą. Żeby to hasło móc podjąć, trzeba było ominąć wiele rzeczywistych, zaprzeczających mu uwarunkowań, trzeba było odwołać się do mitów, nie do faktów, do uczuć, nie do argumentów. Uczynić to mogła jedynie literatura. I czyniła to, przywdziewając romantyczno-modernistyczne |24] Z powodu izolacji II Brygady od rdzennych ziem polskich przez długi okres działalności kontakty interpersonalne, istotne dla rozprzestrzeniania się legendy (zob. W. Wójcik, dz. cyt., s. 29), zostały ograniczone. Natomiast sytuacja I Brygady sprzyjała kontaktom.

52

kostiumy, pom ijając niew ygodne realia, wyposażając bohaterów w oddane ojczyźnie serca, w wielki patriotyzm i zarazem odcinając ich od możliwości „trzeźwego” myślenia i ostrego w idzenia fak tów [25]. Legenda Legionów opanowała zbiorową świadomość i w jakimś zakresie trwa do dziś. Piękną uczyniły ją znakomite pióra zaprzęgnięte niegdyś do akcji agitacyjnej.

4. Poetyka tekstów legionowych Utwory powstające w latach wojny łączyły wątki i motywy romantyczne ze stylistyką młodopolską. Romantyczna tradycja walki o niepodległość okazała się niezastąpiona w budzeniu uczuć patriotycznych. Przede wszystkim była ona w społeczeństwie pol­ skim żywa, podtrzymywana w okresie przedwojennym, np. przez obchody rocznic na­ rodowych powstań (tzw. styczniówki i listopadówki) [26], przez lekturę „kultowych” wówczas utworów narodowych wieszczów [27]. Dla niedorosłych czytelników jeszcze do niedawna stanowiły one owoc zakazany - dopiero w okresie Młodej Polski weszły do kanonu młodzieżowych lektur. Uroku dodawała im również dawniejsza sława wy­ dawnictw nielegalnych, zakazanych przez rosyjskie władze szkolne; nadal pozostawały trudno dostępne [28], Konwencja romantyczna ponadto wydatnie sprzyjała ekspono­ waniu kwestii podniosłych oraz pomijaniu niewygodnych, przyziemnych spraw. Stwo­ rzony przez [powstającą do 1914 r. literaturę] obraz wojny, zarówno w w ariancie „pięknej w ojn y”, jak i w obrazach ekspresjonistyczno-symbolicznych - sporadycznych zresztą - okre­ ślony był w całości j e j instrumentalnym charakterem, służebnym w obec zadań narodowych. Przypomnijmy - tworzyli ten obraz z własnej praktyki znający życie żołnierskie, pisarze związani bezpośrednio z losami Legionów, pełniący w nich służbę. Nie chcieli oni i nie m ogli odsłaniać zła wojny, j e j okrucieństwa i brzydoty [29]. Irena Maciejewska zwraca uwagę, iż polska literatura przed 1914 r. obfitowała w gotowe wzory zarówno w zakresie poetyki, jak i typowych bohaterów (książę Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko, powstańcy z 1863 r.), których teraz używano często, pisząc utwory na potrzebę chwili, w obliczu zapowiedzianej przez wieszcza w ojny p o ­ wszechnej za wolność ludów, włączając pośpiesznie działania legionowe w krąg tradycji narodowych powstań. Wyposażano bohaterów literackich w przeszłość rewolucyjną i katorżniczo-sybiracką. Tak jest w utworach Struga (Chimera), Daniłowskiego, Lubicza-Zahorskiego, Nałkowskiej (Hrabia Emil). Pojawiały się również nawiązania do tradycji rycerskiej, co jest widoczne na przykład w opisach przedśmiertnych dokonań postaci, przywodzących na myśl praco­ wite śmierci bohaterów średniowiecznych poematów; [...] sierżant Luboń... Do ataku [25] I. Maciejewska, dz. cyt., s. 171-172. [26] Walkę między dwiema grupami młodzieży o przywilej zorganizowania uroczystej akademii opisała Irena Zarzycka w powieści Panna Irka (Warszawa 1931). [27] Na przykład scena recytacji Reduty Ordona w Syzyfowych pracach Żeromskiego. [28] Zob. M. Rowicka O neurotycznym cenzorze, przebiegłym wydawcy i manipulowanym czytelniku, czyli „Pan Tadeusz" w Warszawie w okresie zaborów, Warszawa 2004, s. 11-12. [29] I. Maciejewska, dz. cyt., s. 182.

53

biegł pierwszy. Rażony kulą klęknął, przytulił się do drzewa. Lecz nie wypoczywał zbyt długo. Spostrzegłszy, że krwi zatamować nie zdoła, ściągnął dłonią kurtkę na skrwawionej piersi i skoczył naprzód. Słyszeli wszyscy jego wołanie: Niech żyje Polska, Legioniści na­ przód!! Runął trafiony w czoło [30]. Kaden starał się stworzyć wrażenie autentyczności;

wychodził od realiów, ale obudowywał materiał faktograficzny swoistym tworzywem literackim; zdarzenia przedstawiane są z odległej perspektywy - z oddalenia nie widać drastycznych szczegółów. W swoich wczesnych tekstach autor odwoływał się do łagodzącej obraz widzia­ nego świata stylistyki impresjonistycznej. Był to zabieg celowy, bo już wtedy z równą swobodą potrafił posługiwać się ekspresjonistyczną ostrością widzenia (świadczą o tym środki stylistyczne użyte w pisanym podczas wojny ł.uku). W Piłsudczykach i innych utworach legionowych, stylizowanych na reportaże z pola bitwy, praktycznie wszystkie występujące postaci miały rzeczywiste odpowiedniki. Te autentyczne postaci podlegają zabiegowi monumentalizacji. Dzięki niemu Piłsudski to Orzeł w lochu piwnicznym [...], który na skrzydła [pokrwawione] ołowiany trud tysięcy podnieść chce i trudowi zwrócić kradzioną godność, trudowi temu dać Imię i Cześć[31]. Określenia takie ja k „potęga”, „potężny”, „dumny”, „olbrzym”, „wyolbrzymiał", zestawienia z Biblią, gdzie in­ dziej porównania z przeszłością historyczną, służą zewnętrznej, i nie tylko zewnętrznej, monumentalizacji uczestników wojny. Wskazują one też wyjątkowo jaskrawo na charak­ ter tej monumentalizacji, na jego wyraźnie młodopolsko-nietzscheańską inspirację, wywo­ dzącą się wprost ze „Snów o potędze”, rapsodów historycznych Wyspiańskiego, „Powieści o udałym Walgierzu”. Te określenia otwierają też możliwość symbolicznego traktowania obrazów [32],

Innym charakterystycznym zabiegiem była estetyzacja, nagminnie wykorzysty­ wana na przykład przy opisywaniu śmierci legionistów. Zginął Dobrowolski tak właśnie ślicznie dotrzymując przyjaźni, ja k pięknie szedł do boju [33]. Ten styl wypowiedzi wy­ wołuje nieodparte wrażenie, że legioniści umierali „ślicznie”. Określenia tego typu były zgodne z obraną konwencją i ze stylem epoki, również ze stawianym sobie przez auto­ ra celem propagandowym, który zakładał „kucanie” do naiwnego czytelnika, którym w założeniu miał być człowiek młody, zdolny wkrótce zasilić legionowe szeregi; poetyka cytowanych tekstów nie odbiega zbytnio od sposobu pisania dla dzieci; w powieści Lolek grenadier Antoniego Gawińskiego, wydanej w 1912 r., powtarza się stwierdzenie „wojna jest śliczna”. Konstatacje tego rodzaju, zwłaszcza odnoszące się do żołnierskiej śmierci, nie odbijały zewnętrznej prawdy. Można o żołnierzu powiedzieć, że bił się dzielnie, jednak na polu bitwy nie umiera się „ślicznie”, raczej strasznie. Kaden potrzebował jednak ob­ razowych środków, które przemówiłyby do emocji odbiorcy przyzwyczajonego do mło­ dopolskich wzorów stylistycznych, a może i niedawnych lektur dzieciństwa. Żaden opi­ sany w Piłsudczykach poległy nie został trafiony poniżej pasa. Żołnierze wedle zasad tej [30] [31] [32] [33]

54

J. Kaden-Bandrowski, Piłsudczycy, 1915, s. 77. Tamże, s. 1. I. Maciejewska, dz. cyt., s. 174. J. Kaden-Bandrowski, dz. cyt., s. 77.

poetyki nie mieli trzewi, tylko czoła w słońcu, piersi pod pancerz urodzone, i ewentualnie ręce. —Cóż to znaczy Herwin —pyta szef—jesteście ranni? Herwin patrzy z góry na martwe swe ramię, jego niebieskie oczy powleka cień pobłażliwej nudy [...] —Ach tak —przypomina sobie —i w piersi, lecz to głupstwo [34], Wiedz, że zginę pięknie, dzielnie [35] - mówi do ukochanej jeden z bohaterów Mogiły nieznanego żołnierza Struga.

Nie oznacza to zewnętrznej, faktycznej prawdy, bo nikt przecież nie wie, kie­ dy i w jaki sposób umrze; stwierdzenie powyższe wyraża raczej określone nastawienie do rzeczywistości. W ten tylko sposób można traktować estetyczne opisy żołnierskich śmierci w literaturze legionowej. Być może był to też rodzaj śpiewanej samemu sobie kołysanki; legioniści pisali zapewne także dla siebie. Autor znajdował się w sytuacji, że i jego mogła nie ominąć kula, a doświadczenie podsuwało obrazy konania inne niż cytowane wyżej. W Kadenowskim Łuku legionista Zatorski przez kilka dni umiera od postrzału w brzuch i choć opis ten i tak nie należy do szczególnie drastycznych, to jednak powolna śmierć bohatera każe się czytelnikowi zastanowić nad sensem ofiary z życia —a nie o taką reakcję chodziło twórcom literatury legionowej. Całe pokaźne fragmenty Piłsudczyków napisane są kryzowaną prozą, jak np. początkowy fragment opowiadania Okopy: Jedzie się do nas, idzie się do nas drogą nijaką, której nie m a ... Wyjeżdżają ją cichaczem, o zmroku, koła wozów to w prawo, to w lewo, że się czarnym wachlarzem różnych kolei w śniegu rozbiega... [36]. Rodowód Piłsudczyków

jest więc piosenkowy, jak rodowód sierotki Marysi z baśni Marii Konopnickiej [37]; podkreślają go też częste powtórzenia, pełniące rolę refrenów (np. opowiadanie pt. Słoma). Nieobce są również młodopolskie skojarzenia z baśnią, np. w opowiadaniu Ordynans : Potem gdzieś szli i szli bez końca, [ ...] aż doszli nareszcie do świata zakazanego [38]. Pojawiają się one i w późniejszych utworach, jak np. w Mogile nieznanego żołnierza (1922) Struga w śnie Nelly: Była to baśń czarodziejska o cudach, o dziwach, 0 potworach, o ludziach złych, którzy prześladowali i ścigali jednego i jedynego za to, że był sprawiedliwy [39] - i w równoległej narracji o śnionym przez bohaterkę ojcu: Idzie, idzie... / Idzie dniam i, idzie nocami, idzie bez końca, ja k wędrowiec z baśni ludowej, który z nakazu losu ma przebyć tysiąc m il i tysiąc przeszkód, ażeby dobić do upragnionego celu. Potężny czarownik czeka nań na każdym rozstaju pokrętnej drogi f . ..]. J u ż przebył wielokroć razy po siedem gór, po siedem rzek. Baśniowość olbrzymi kraj rozciąga bez kresu 1 bez końca [ ...] [40].

Baśniowość oraz romantyczny, zaczerpnięty z pieśni ludowej paralelizm uczuć ludzkich i zjawisk przyrody, widoczny np. w rozmowie małego, zrozpaczonego Felka ze śmiertelnie rannym komendantem (— No, widzisz Felek, teraz się rozstaniemy - rzekł [34] [35] [36] [37]

Tamże, s. 66—67. A. Strug, Mogiła nieznanego żołnierza, Warszawa 1924, s. 277. J. Kaden-Bandrowski, dz. cyt., s. 69. Tak rodowód bohaterki określił J. Cieślikowski w artykule „O krasnoludkach i o sierotce Marysi” antycypacją współczesnej baśni wiejskiej, opublikowanym w książce zbiorowej Baśń i dziecko, opra­ cowanie H. Skrobiszewska, Warszawa 1878, s. 35. [38] J. Kaden-Bandrowski, dz. cyt., s. 99-100. [39] A. Strug, dz. cyt., s. 232. [40] Tamże, s. 246—247.

55

komendant - a usta mu się rozwarły tak powoli, jakby cały las wstrzymał od tego dech swój - Piłsudczycy, s. 101) służy mitologizacji przedstawianego świata[41]. Różne gatunki literackie (powieść, opowiadanie, piosenka ludowa), a nawet tradycyjnie różne kon­ wencje pisarskie („dla dorosłych” i dla dzieci) w utworach o wojnie posiłkują się po­ dobnym zakresem środków artystycznych. Wynika to na pewno z młodopolskiej mody, z ponownego odkrycia folkloru i fantastyki w okresie modernizmu, ale może też być oznaką zrównania tekstów —i ich odbiorców - wobec szczególnej chwili dziejowej. Młodopolska dekoracyjność wpleciona w symbolikę śmierci realizuje się w przyjemnych, eleganckich skojarzeniach: krople krwi na czole zabitego to wilgotny rubin, skronią jego płynie wstęga amarantowa. Lista strat zostaje obrazowo ujęta jako czarny las przetykany złotą śmiercią. Rzeczywistość w Piłsudczykach Kadena bywa zaled­ wie sugerowana. Łagodzeniu surowych realiów służą wspomniana już daleka perspek­ tywa, odwołania do przeszłości oraz nastrojowość połączona z niezwykle sugestywną obrazowością [42]: młodziutki, bezimienny trębacz ze Stanisławowa z opowiadania pod tym samym tytułem to pierwszy pod czarnym lukiem śmierci jeździec i gość [43]. Wszystkie te subtelne zabiegi artystyczne służą praktycznemu celowi wycho­ wawczemu, budzeniu emocji patriotycznych, tworzeniu przychylnej atmosfery wokół działalności Legionów, mają przekonać społeczeństwo do niepodległościowej idei Pił­ sudskiego. O ile w latach 1914—1918, w okresie sporów o właściwą drogę do niepod­ ległości, autorzy legionowi pracowicie „robią” nastrój sprzyjający działalności zbrojnej, 0 tyle w czasie walki o granice nastrój „robi się sam”; jej konieczność nie podlega już bowiem dyskusji.

5. Postać historyczna - bohater literacki - adresat Szesnastoletni John Travers Cornwell służył podczas bitwy jutlandzkiej (31 V 1916) na lekkim krążowniku HMS „Chester” w stopniu młodszego marynarza. Do jego obowiązków należało pomaganie w strzelaniu z 5,5-calowego działa. Okołol7.30 „Chester” dostał się pod silny ostrzał i cała załoga działa zginęła. Ranny w pierś (tak!) 1 ciągle ostrzeliwany, Cornwell wytrwał na stanowisku ponad 15 minut. Zmarł w szpitalu 2 czerwca [44], Dla uczczenia jego bohaterstwa brytyjska admiralicja wydala plakat wy­ stylizowany na dawne dzieło malarskie, w którym realistyczne przedstawienie łączy się z czytelną symboliką. „Młody lew” o czystym jak łza, niebiańsko jaśniejącym obliczu, na którym malują się niewinność, szlachetność, odwaga i uduchowienie, stoi w drama­ tycznej pozie, z wysoko podniesioną głową, na tle dokładnie odwzorowanych urządzeń okrętowych i przepięknego słupa dymu. Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie musia­ ła wywierać ta podniosła wizja na ówczesnych angielskich chłopcach. Niejeden z nich [41 ] Ujmowanie pejzażu w magiczne i baśniowe kategorie jest typowe dla opowieści mitycznych. A. Żywiołek, Mitologia zagłady, czyli Europa w przededniu 1914 roku, w: Pierwsza wojna światowa w litera­ turze polskiej i obcej. Wybrane zagadnienia, Lublin 1999, s. 43. [42] I. Maciejewska, Rewolucja i niepodległość, Kielce 1991. [43] J. Kaden-Bandrowski, dz. cyt., s. 109. [44] A. Liyesey, Wielkie bitwy I wojny światowej, dz. cyt., s. 90.

56

marzył zapewne o podobnej okazji zostania narodowym bohaterem; ponieważ wojna miała potrwać jeszcze dwa lata, to akurat pragnienie mogło się spełnić. Podobny efekt w stosunku do młodych polskich odbiorców wywierała praw­ dopodobnie - a w każdym razie miała wywierać —militarystyczna literatura legionowa, nastrojowa, obrazowa, przedstawiająca przeważnie postaci autentyczne, przetworzone artystycznie w stopniu oddalającym je znacznie od surowej rzeczywistości. Ważniejsze od prawdy obiektywnej, zewnętrznej stawało się tu danie wyrazu prawdzie wewnętrz­ nej twórców, wytworzenie wokół faktów właściwego klimatu; było to możliwe dzięki zastosowaniu sztuki jako przeciwieństwa natury. Zabiegi te mogły składać się na z góry zaplanowaną grę z odbiorcą, ale nie musiało tak być; twórca zapewne sam ulegał wzru­ szeniu, które starał się przekazać innym. W ten sposób powstawały popularne dzieła o szerokim oddziaływaniu. Ich zadaniem było nie tylko podtrzymać ducha, ale też inspirować do działania. Z wyidealizowanym wizerunkiem młodego angielskiego marynarza w pewien sposób kojarzy się inny, polski przykład literacki, stanowiący opis nieżyjącego bohatera. Zwłoki Włodzia Jasiołda były ju ż ubrane w legionowa kurtkę, spodnie i buty. Białe je g o ręce łeżały złożone na piersiach. Nikt m u z żandarm ów nie zamknął oczu, ani ust. Te usta małe się stały, jak u dziesięcioletniego chłopaczka, a prześliczne, rów ne zęby świeciły się w nich, jak szereg kryształów białego lodu. Śm iertelnie blada skóra górn ej i dolnej wargi pokryła się najdelikatniejszym pu chem młodocianego zarostu. Stary człowiek nachylił się i patrzał w źrenice, szeroko w oczach rozpłynięte, obrócone w stronę nieba, w e wzrok, który na ziemi ju ż n ic nie widzi, lecz zaprawdę, w idzi Boga [45]. Trudno uwierzyć, że opis ten, wyrażający sympatię i współczucie dla przedsta­ wionej postaci młodego romantyka, a także wiarę w istnienie niematerialnego świata, wyszedł spod pióra bezkompromisowego naturalisty. Metoda twórcza niejako uwierzy­ telnia prawdziwość wyznawanych i zrealizowanych przez bohatera zasad. Zwraca uwa­ gę podkreślenie w opisie młodzieńczego, wręcz dziecięcego jego wyglądu, łagodność zastosowanych środków wyrazu; twórca nie idealizuje postaci, lecz jak gdyby użala się nad nią, spoglądając w tym samym co ona kierunku. Stosunek narratora do bohatera mieści się więc w nurcie mizerabilizmu. Na podstawie treści Charitas można wysnuć wniosek, iż Żeromski krytycznie odnosił się do udziału młodzieży w wojnie, a zwłaszcza do manipulowania przez polityków jej patriotycznymi uczuciami; mechanizmy takie nie ograniczały się do polskich realiów, czego dowodzi przykład wykorzystania doko­ nań dzielnego Johna Cornwella dla brytyjskich celów propagandowych. Gorzkie słowa kieruje Żeromski pod adresem NKN-u. Charakterystyczna dla postawy pisarza wydaje się ocena sformułowana przez Granowskiego podczas obserwacji składania przez legio­ nistów polskich przysięgi na wierność zaborcy: Wiedział już, co się święci. Śmieszył go dow cipny fig ie l starej, doświadczonej w łotrostwie austriackiej tyranii, wyzyskującej przez swych płatnych suto fagasów czysty entuzjazm czterech tysięcy polskich m łodzieńców [46\. Krytyczny stosunek do polityki nie wykluczał jednak szacunku i sympatii do ideowych [45] S. Żeromski, Charitas , dz. cyt., s. 352-3 5 3 . [46] Tamże, s. 15 8 -15 9 .

57

ochotników zaciągających się do Legionów z tą intencją, aby bić się o niepodległość Polski. Częste portretowanie młodzieży w polskiej literaturze wojennej wynika z dużej liczby utworów legionowych - do Legionów mogli bowiem wstępować ludzie bardzo młodzi, których nie obejmował pobór do armii austriackiej i którzy nie musieli utrzy­ mywać rodzin. Zonom powołanych do niej wypłacano mężowskie pensje, natomiast rodziny legionistów nie otrzymywały żadnego zaopatrzenia [47]. Liczna reprezentacja młodzieńczych bohaterów może stwarzać mylny obraz żołnierskich szeregów, sugeru­ jąc, że składały się one z samych kilkunastoletnich i dwudziestoletnich ochotników. Tymczasem ciężar wojny spoczywał w głównej mierze na barkach żonatych i dzieciatych rezerwistów, którzy najchętniej uniknęliby w niej udziału. W cytowanej już wie­ lokrotnie powieści Charitas znajdujemy opis rodzinnego pożegnania: [...] dostrzegł oto wojownika, idącego na skrajnym m iejscu w szeregu, maszerującego twardym krokiem z ową równianką kwiatów na szczycie karabinu —brodatego izraelitę, którego twarz wyrażała boleść przerażającą. U lew ej ręki żołnierza, uczepiony kurczowo obiem a dłońmi, biegł po bruku chłopiec żydowski, szlochając i jęcz ą c ostatkiem sił. Małe jeg o nogi nie mogły nadążyć i zrów nać się z krokiem batalionów. Ojciec, maszerujący poprawnie, depcący kamienie tęgim i nogami, z przepisaną radością wyruszający na krwawe boje, odtrącał to małe Zydzię o d sw ojej ręki, rzucał j e niejako poza siebie z gn iew em i wyniosła siłą. Ale w istocie rzeczy łkał w głębi piersi na myśl, że ju ż na zakręcie ulicy małe ręce odczepią się o d jeg o dłoni, głos ukochany nie doleci do je g o uszu, a drobne stopy zostaną kędyś w ścieku ulicznym [48], Dorośli bezradni są jak dzieci wobec maszynerii dziejów. Liczne portrety dzie­ cięce w polskiej literaturze wojennej [49] podkreślają upokarzające uprzedmiotowienie człowieka przez prawa wojny, jego bezradność w obliczu surowych wymagań państwa, kruchość jego losu w dziejowej zawierusze, nieważność najświętszych praw, obowiąz­ ków i pragnień. Zdzich Miechowski z Kadenowskiego Łuku idzie z poboru do armii za­ borczej, a nie do Legionów, bo nie chce zostawić rodziny bez środków do życia. Trafnie uchwycona została reakcja małego Felusia na spodziewane rozstanie. Chłopiec gniewa się na ojca, odtrąca go, bo nie rozumie, że nie z własnej woli opuszcza on rodzinę. Jego gwałtowna reakcja staje się jeszcze jedną przyczyną zgryzoty dla bohatera, który przecież nie chce zostawiać żony i dziecka. Kaden pokazuje, jak wojna zmienia ludzi, zrywa łączące ich więzi. Nie miną dwa lata, a kobieta zapomni o swym mężu zagubionym gdzieś w niewoli rosyjskiej, synek zostanie wysłany na wieś do babci, by nie krępować swą obecnością matki już wyzwolonej z mieszczańskich zasad i będzie dorastał bez troski i opieki rodziców. Bunt Felusia nie może zmienić świata, ale zapewne zmieni jego samego. Na przykładzie dziecka najdobitniej przedstawia się niezawinioną krzywdę —to praktyka, stosowana od czasów nowel i powieści pozytywistycznych, których autorzy pragnąc wstrząsnąć opinią publiczną, posługiwali się dziecięcym bohaterem. O ile młodzieńczość bohatera [47] Potwierdzenie takiego stanu rzeczy znajdujemy w Charitas Żeromskiego i w Kadenowskim Łuku. [48] S. Żeromski, dz. cyt., s, 135-136. [49] Pisze o tym wyczerpująco M. J. Olszewska w szkicu Wojenne portrety dzieci w literaturze polskiej lat 1914—1918, Zeszyt naukowy „Guliwera”, Warszawa 1995, s. 41—51.

58

w literaturze wojennej bywa wykorzystywana do celów propagandowych, o tyle kate­ goria dziecięcości służy funkcji „mizerabilistycznej”. Jej echa znajdziemy nawet w pro­ pagandowych Piłsudczykach, dzięki postaci trzynastoletniego ordynansa. Dziecięca rozpacz, łzawy żal za zmarłym komendantem zostają - przynajmniej w intencji autora —złagodzone zrozumieniem sprawy ogólnej —ważności służby. Postać dziecięca staje się znakomitym medium ekspresjonistów, pozwala wyra­ zić „niewyrażalne”, odwołać się do dualistycznej koncepcji świata, do przeczucia i in­ tuicji [50]. Taką funkcją obdarzona została Nelly z Mogiły nieznanego żołnierza Struga. Liczne są w powieści opisy widzeń bohaterki (np. jej dramatyczny sen nad mapą Rosji), w czasie których doświadcza ona przeżyć i uczuć ojca, ogarniętego zamętem rosyjskiej wojny domowej, zagubionego w bezdrożach ogromnego kraju i własnej depresji mo­ ralnej, widzi go ona, czuje, że i on jest świadom jej obecności, lecz nie może się z nim porozumieć ani w żaden sposób mu pomóc. Otoczenie odbiera zachowanie Nelly jako chorobę nerwową. Dziecko ma większą niż dorośli intuicję, ale mniejszą siłę przeko­ nywania. Dorosłym zresztą wygodniej uwierzyć formalnemu oświadczeniu o czyjejś śmierci —rozwiązuje to ich podstawowe problemy życiowe - niż w nieokreślone prze­ czucia małej dziewczynki. Funkcję dziecięcej postaci dla przesłania tekstu podkreśla ramowa konstrukcja powieści; córka kapitana Łazowskiego jest główną postacią w otwierającej utwór scenie pożegnania, gdy wyrusza on na wojnę, z której już nie powróci, oraz w scenie końcowej. Ma w niej widzenie umierającego ojca, który zwalnia ją z dotychczasowego wiernego czekania na swój powrót. Dopiero od tej chwili może rozpocząć normalne życie, do­ tychczas bowiem zabijała ją tęsknota za ojcem, obawa o jego los i świadomość, że nikt nie rozumie jej uczuć. Matka bohaterki rozładowuje niszczącą niepewność przenosząc miłość na innego mężczyznę. Dziecko nie umie ochronić się w ten sposób przed wła­ snymi emocjami, nie potrafi przestać kochać. Uparcie wierząc w to, iż ojciec żyje, Nelly traci miłość matki, która w wierności córki widzi dowód i potępienie własnej zdrady. Na wojnie traci się najbliższych nie tylko wtedy, gdy umierają. Nowe życie Nelly skażo­ ne będzie przeżytym bólem i poniesionymi stratami. W postać tę wpisane zostały losy wszystkich wojennych sierot. Ostatnia scena powieści stanowi obraz o znaczeniu sym­ bolicznym: O zmierzchu dnia schodziła stromą ścieżyną idąc ku miastu, ku nieznanemu swemu jutru. —Samiutenkajedna, sierota bez matki, bez ojca —Nelly, dziecko z pokolenia Wielkiej Wojny [51]. Postacią dorosłą, ale upozowaną na dziecko, posłużył się też Józef Wittlin w swej wielkiej powieści Sól ziemi (1935). Pisał o tym tak: Mój Piotr Niewiadomski nie jest atoli typowym Hucułem. Toprymityw - j u ż zdegenerowany przez cywilizację. Jego rze­ koma głupota jest nią tylko w oczach ludzi naprawdę głupich. W moich oczach nie jest on głupcem, podobnie jak nie byli głupcami Don Kichot i Charlie Chaplin. Solidaryzuję się całkowicie z jego „głupotą" i często czynię go swoim porte-parole. Mówi on za mnie wszyst­ ko, czego sam nie chcę powiedzieć. Wojna i w ogóle świat, widziany jego oczami - to mój [50] B. Nowicki, Ekspresjonizm polski wobec pierwszej wojny światowej, w: Pierwsza wojna światowa w literaturze polskiej i obcej, dz. cyt., s. 82. [51] A. Strug, dz. cyt., s. 412.

59

własny świat. Posługuję się jego oczami i ustami tak, jak nieraz posługujemy się dziećmi, gdy sami nie mamy dość odwagi powiedzenia światu, co o nim myślimy. Człowiek dorosły obraża i gorszy świat, gdy bez ogródek mówi rzeczy, które dziecku wybacza się z uśmiechem. Tak to Piotr Niewiadomski, skromny bohater „Soli ziemi”, nie jest tylko mym przyjacielem i żywicielem, i zbawcą w niejednej opresji, to również dziecko. Dziecko mej duszy i posłu­ guję się nim, gdy pragnę, żeby moja dusza mówiła [52], Naiwny bohater, relacjonujący własne dzieje, to charakterystyczny atrybut zarówno ogólnej, jak i młodzieżowej literatury wojennej, zwłaszcza w tekstach po­ święconych wojnie o granice w latach 1918—1920. Wojna w literaturze polskiej (i to nie tylko tej adresowanej do niedorosłych czytelników) widziana bywa w kategoriach walki dobra i zła. Wynika to z postrzegania świata zgodnie z dawną tradycją, które charakteryzuje znaczną część ówczesnej polskiej społeczności. Militarne zmagania nie wydają się zatem Polakom całkowicie bezsensowne nie tylko dlatego, że miały przy­ nieść Polsce niepodległość, ale i z tej przyczyny, że widziano je jako swego rodzaju treść życia zbiorowości dotkniętej klęską niewoli narodowej. Wojna stanowiła wprawdzie przerażającą konfrontację ze złem, ale konfrontacja ta była również dalszym ciągiem czegoś znanego: burzliwych dziejów polskich, pełnych zbrojnych zrywów przeciw krzywdzicielom. Zgodnie z przewidywaniami Mickiewicza, tym razem konfrontacja miała być ostateczna. [52] J. Wittlin, Pisma pośmiertne i inne eseje, wybór, opracowanie i przedmowa J. Zieliński, Warszawa 1991, s. 353.

IV

lliitl

Legiony Polskie

1. Teksty o Legionach Polskich W przededniu I wojny światowej wśród Polaków ukształtowały się dwie odmienne orientacje polityczne: antyrosyjska, której twórcą i głównym przedstawicielem był Józef Piłsudski, i antyniemiecka, stworzona i reprezentowana głównie przez Romana Dmow­ skiego i jego politycznych współpracowników. Sami Polacy, nieposiadający własnej państwowości, jako siła polityczna nie mieli wystarczającego znaczenia i na wypadek „wojny powszechnej ludów”, którą przepowiadał Mickiewicz, musieli szukać oparcia w jakimś innym, silnym państwie. Najbliżej byli zaborcy; pozostawało więc wybierać sojuszników między wrogami. Orientacja antyrosyjska zakładała sojusz wojenny z Austro-Węgrami, orienta­ cja antyniemiecka —z Rosją (później udało się stworzyć polskie jednostki wojskowe we Francji - Błękitną Armię). Sytuację skomplikował fakt, że w I wojnie światowej Rosja opowiedziała się po stronie państw antyniemieckiej koalicji —ententy, zaś Austro-Węgry po stronie Niemiec. Tworząc Legiony Polskie Piłsudski żywił nadzieję, że będzie to niezależna for­ macja militarna, pozostająca w luźnym tylko związku z armią austriacką i to krótko: jej zadaniem miało być bowiem wywołanie powstania w zaborze rosyjskim. Jednak plany powstańcze zawiodły, a strzelecka formacja Piłsudskiego została przez Austriaków podporządkowana austriackiej Komendzie Legionów [1 ], ta z kolei —dowództwu armii austriackiej. Ten sam los spotkał formującą się o miesiąc później z ocalałych resztek Legionu Wschodniego [2] II Brygadę [3], a potem III Brygadę. Uczestnicy polskich for­ macji po stronie aliantów - bajończycy i żołnierze Legionu Puławskiego, także zostali włączeni w struktury —pierwsi: Francuskiej Legii Cudzoziemskiej, drudzy: rosyjskiego pospolitego ruszenia. Choć (poza Błękitną Armią) polskie formacje militarne nie miały znaczenia dla przebiegu światowego konfliktu, ich tragiczne dzieje godne są pamięci. Wszystkie były tworzone w najlepszej wierze jako zaczątki polskiego wojska, jednak dziś pamięta się tylko o „Legionach Piłsudskiego”; tymczasem inne polskie formacje powstawały z tą samą intencją, poniosły proporcjonalnie większe straty, a ich żołnierze przeżywali równie bolesne rozczarowania, gdy rozwiewały się ich nadzieje. Nastrój osamotnienia legionistów i braku zrozumienia dla celu ich walki poja­ wia się w literaturze dotyczącej praktycznie wszystkich formacji o charakterze legiono­ wym. Lapidarnie przedstawił go Juluisz Kaden-Bandrowski w jednym ze swych opo­ wiadań. Opisuje w nim ceremonię nadania uczestnikom I Brygady Odznaki za W ierną Służbę w drugą rocznicę powstania Legionów. Oficerowie - weterani, których nazwiska obrosły legendą, kolejno przybywają na uroczyste nabożeństwo. Utwór przesycony jest [1] Formalnie stało się to na początku 1915 r., choć sama nazwa „Legiony” zaczęła funkcjonować wcze­ śniej. Odnotowuje to na przykład Strug w opowiadaniu Odznaka za wierną służbę. [2] Patrz: rozdz. II. 2. Polacy w I wojnie światowej i w walce o granice 1914—1921. [3] Według Stanisława Czerepa formalnie nazwa II Brygada Legionów Polskich zaczęła obowiązywać dopiero od 15 kwietnia 1915 r. Autor wyjaśnia, że we wcześniejszej literaturze jako datę powstania II Brygady mylnie uznawano 30 września 1914 r., czyli datę jej wyjazdu na front karpacki. III Bry­ gadę powołano rozkazem z dnia 8 maja 1915 r.; S. Czerep, II Brygada Legionów Polskich, Warszawa 1991, s. 86-89.

63

Przyjazd tatusia, il. Antoniego Dzierzbickiego z Jak to na w ojence... Edwarda Słońskiego, Warszawa [1916]

nostalgią. Chmury szły szarym pędem , deszcz ciął z ukosa. Zaiste, n ic praw dy tych ludzi nie

mogło tak wyrazić, nic wierniejszego charakteru nie mogło nadać uroczystości, nic nie mogło odtw orzyć snadniej ducha naszych losów —jak owa jesień w środku lata szumiąca [4]. Na początku wojny nie sposób było przewidzieć, który sojusz ma szansę powo­ dzenia i która inicjatywa się rozwinie. Gdyby Francuzi nie wstrzymali naboru Polaków do swej armii, „legion bajoński” być może okazałby się ważniejszy niż Legiony Polskie. Gdyby akcja Piłsudskiego odniosła przewidywany przez niego skutek, Rosjanie z obawy przed nią być może nie wycofaliby się z tworzenia „kontralegionów” po swojej stronie. Przyczyną pomijania w międzywojennych publikacjach innych formacji zbrojnych poza Legionami Polskimi był fakt, że „legion bajoński”, Legion Puławski oraz polskie korpusy w Rosji powstały po alianckiej stronie frontu i że ich uczestnicy od początku bili się prze­ ciwko państwom centralnym. Jakkolwiek literatura o nich nie wchodzi w zakres niniej­ szej pracy, w dalszych rozważaniach będę się jednak niekiedy odwoływać do jej treści. Adresowane do młodzieży publikacje o Piłsudskim i Legionach wydawane są przez cały okres międzywojenny od roku 1916, a więc pojawiają się tylko o rok póź­ niej niż legionowe utwory „dla dorosłych”. I tak w 1916 r. wychodzi zbiorowa książka W pam iętnym roku wojny, zawierająca między innymi znany wiersz Jerzego Żuławskie­ go Do m oich synów, ponadto ukazują się: opowiadanie Edwarda Słońskiego jak to na [4] J. Kaden-Bandrowski, Droga wolności, Warszawa 1936, s. 19.

64

wojence..., dziennik Seweryna Romina Z notatek legjonisty i zapiski Stanisława Ro­ stworowskiego Szablą i piórem oraz osobno wydane opowiadanie Szarża pod Rokitną. W 1917 r. wychodzi opowiadanie Zygmunta Nowakowskiego Wymarsz oraz Jadwigi Marcinowskiej Legioniści. Sztuka w trzech odsłonach, w 1918 Zatopione królestwo i Bajka 0 białym orle Edwarda Słońskiego, w 1919 Wincentego Rzymowskiego Jak Józef Piłsud­ ski walczyło Polskę?... i powieść Bronisławy Ostrowskiej Bohaterski Miś, w 1920 kolejna biografia komendanta I Brygady Piłsudski. Zycie i czyny autorstwa Rzymowskiego. Do 1920 r. wyszło więc dziewięć publikacji, a w następnej dekadzie osiem. Rok 1921 przy­ nosi Słońskiego Na progu Polski. Opowiadanie dla młodzieży osnute na tle prawdziwego zdarzenia i opowiadanie Stanisławy Bobrowskiej Janek w legjonach, 1922 - książkę Romualda Kawalca Peowiacy i harcerze, 1923 - „bajkę” Słońskiego O żołnierzu tułaczu, 1924 —Kazimierza Rosinkiewicza Szarą brać: powieść dla mniejszych i większych czytel­ ników. W 1927 r. ukazał się Waleczny Dziuk G. Krajewskiego, a w 1929 - dłuższe opo­ wiadanie Marii Jadwigi Reuttówny Jak Tomek poszedł do Legjonów, wydane w dwóch tomach, i broszura Władysława Poboga-Malinowskiego O życiu i czynach marszałka Józefa Piłsudskiego opublikowana pod pseudonimem Hanka Malinowska. W latach trzydziestych XX w. ukazuje się o wiele więcej literatury legionowej. W 1932 r. wychodzi biograficzna broszura Aleksandra Kamińskiego Oficer Rzeczypo­ spolitej o Leopoldzie Lisie-Kuli, Henryka Glassa Na szlaku chudego wilka. Z podzie­ mi ku Polsce. W 1933 - broszura Józef Piłsudski Wacława Sieroszewskiego, Felicjana Sławoja-Składkowskiego Gdzie widziałem Komendanta nim Polskę wywalczył. W 1934 r. ukazują się: kolejna biografia komendanta I Brygady Marszałek Józef Piłsudski. Życiorys autorstwa Sieroszewskiego i powieść Ludwika Stolarzewicza Nasza trójka w lasach Be­ skidu. W 1935 r. wychodzi cały szereg publikacji. Osobno rozdział z książki Piłsudskie­ go Moje pierwsze boje zatytułowany Ulina Mała, broszura Lepeckiego o Piłsudskim Od Sybiru do Belwederu, wspomnienia Romana W. Horoszkiewicza Wpierwszym pułku, powieści Marii Brzuskiej Stary lamus oraz Krysia i karabin Jadwigi Gorzyckiej, dramat Marii Reuttówny Wódz i kilka tzw. obrazków scenicznych: Zofii Łozianki Imieniny Dziadka. Poza tym cała seria utworów Ludwika Stolarzewicza, np.: Między pewiaczkami, Na placówce, I my, dziewczęta, wojować będziemy, Nasz komendant, Nasi chłopcy 1 dziewczęta, Pan Marszałek Piłsudski, W biurze werbunkowym, W gronie dziewcząt i Za twoim przewodem... Ludwik Stolarzewicz to również biograf Piłsudskiego i autor poradnika do urzą­ dzania uroczystości rocznicowych, który samodzielnie wypełnił ramy serii Biblioteczka Sceniczna, tworząc po siedem utworów dramatycznych w dwóch cyklach: Imieniny Pana Prezydenta i Dzień 19 Marca. Obrazki sceniczne —w jednej, dwóch lub trzech odsłonach - były przeznaczone do odgrywania na scenach teatrów szkolnych. Cha­ rakteryzowała je uproszczona scenografia (sala szkolna) i role dla młodych oraz bardzo młodych aktorów —występują w nich uczniowie prawie wszystkich klas, harcerze lub członkinie Przysposobienia Wojskowego Kobiet (pewiaczki). Akcja każdorazowo spro­ wadza się do przygotowywania inscenizacji na cześć marszałka Piłsudskiego lub pre­ zydenta Mościckiego. W tym ostatnim przypadku o zaliczeniu utworów do literatury legionowej decydują pojawiające się w treści wiersze i piosenki o tematyce legionowej.

65

W 1936 r. Helena Obiezierska wydaje dziesięć opowiadań o Piłsudskim Z Z u łowa na Wawel [5]. Ukazują się Sławoja-Składkowskiego Meldunki u Komendanta, Stefana Pomarańskiego Józef Piłsudski 1867-1935 [6] i opowiadania Kadena-Bandrowskiego Droga wolności. W 1937 r. wychodzą: Tadeusza Fiutowskiego Zawsze zwy­ cięski marszałek Smigły-Rydz, tegoż autora Imieniny naczelnego wodza, Marszałka Polski Edwarda Śmigłego-Rydza, materiał do urządzania uroczystości w szkołach i innych in­ stytucjach, dwanaście biografii bohaterów lat 1914—1920 Karola Koźmińskiego pod wspólnym tytułem Kamienie na szaniec oraz - także biografia, tym razem autorstwa Ju­ liusza Kadena-Bandrowskiego —Leopold Kula-Lis. W 1938 r. ukazują się wspomnienia Sławoj a-Składkowskiego W Beniaminowie i w 1939 tegoż autora Z walk Pierwszej Bry­ gady oraz Ścieżka obok drogi Kazimiery Iłłakowiczówny [7]. Wychodzi także wybór pism Piłsudskiego W walce o niepodległość-, w sumie w samych tylko w latach trzydziestych XX w. ukazuje się ponad trzydzieści pierwszych wydań tekstów - przeważnie o charak­ terze dydaktyczno-propagandowym, w tym kilkanaście obrazków scenicznych. Zdecydowana większość wznowień przypada na drugą połowę lat trzydziestych XX w., czyli na okres po śmierci Piłsudskiego. Wznawiano zresztą przeważnie literaturę mającą również pierwsze wydania w tych latach. Po jednym wznowieniu miały następują­ ce utwory: Legioniści Marcinowskiej (1920), Bohaterski Miś Ostrowskiej (1922), Wymarsz Nowakowskiego (1937) i Stary lamus Brzuskiej (1938). Po dwa wznowienia - opowiada­ nie Bobrowskiej Janek w Legionach (1925 i 1929), Sieroszewskiego Józef Piłsudski (1935 i 1938) i Marszałek Józef Piłsudski. Życiorys (1935 i 1938), trzy wznowienia - Meldunki u Komendanta Sławoja-Składkowskiego (1937, 1938, 1939) i cztery - Od Sybiru do Bel­ wederu Lepeckiego (1937, 1939, 1938 - dwukrotne wydanie). Książkę Sławoja-Składkowskiego Gdzie widziałem Komendanta nim Polskę wywalczył wznowiono do 1939 r. dwanaście razy, z czego jedenaście wydań nastąpiło po roku 1935; książkę Pomarańskiego - według deklaracji wydawcy wydania trzynastego —wznawiano również dwanaście razy. Warto pamiętać o kilku tekstach, które pokazują wojenny świat z innej per­ spektywy niż perspektywa Legionów Polskich. Do wymienionych wyżej wydawnictw można dodać wspomnienia Jana Rządkowskiego [8] Pierwszy Legion Puławski z 1925 r. [5] Książka wykazana w Bibliografii literatury dla dzieci i młodzieży 1918—1939 jako wydanie drugie. [6] Wydanie 13 uzupełnione, poprzednie wydania pod tytułem Józef Piłsudski: życie i czyny, książka po raz pierwszy wydana około 1926 r. [7] Wykazana w Bibliografii literatury dla dzieci i młodzieży 1918—1939 jako wydanie drugie. [8] Jan Rządkowski (1860-1934), generał Wojska Polskiego, syn ziemianina z okolic Grójca, od 1880 do 1915 r. służył w armii rosyjskiej uzyskując rangę pułkownika. 15 maja 1915 r. na własne życzenie objął dowództwo I Legionu Polskiego w Puławach po rannym ppłk. Antonim Reutcie. Dowodził Legionem do bitwy pod Zelwą, kiedy jednostka ta przestała istnieć z powodu strat. Od grudnia 1915 r. - oficer w Brygadzie, a potem Dywizji Strzelców Polskich; od sierpnia 1918 - zastępca dowódcy 2. Dywizji Strzelców w I Korpusie Polskim gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego. Od je­ sieni 1918 r. służył w Wojsku Polskim, wyróżniając się jako dowódca w wojnie polsko-rosyjskiej 1919-1920; brał udział między innymi w walkach nad górną Berezyną, nad Niemnem, pod Ra­ dzyminem, w bitwie niemeńskiej i w wyprawie gen. Lucjana Żeligowskiego na Wilno. Odznaczony m.in.: czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Orderem Wojennym Virtuti Militari 5 klasy, Orderem Polonia Restituta 3 klasy, Krzyżem Niepodległości, a ponadto odznaczeniami rosyjskimi i Krzyżem Komandorskim Legii Honorowej Republiki Francuskiej z czasów wcześniejszej służby wojskowej (Polski słownik biograficzny, t. XXXIII/4, z. 139, s. 618-619).

66

Lulu wśród Moskali, il. Kamila Mackiewicza z Dzieci Lwowa Heleny Zakrzewskiej, Warszawa [1921]

Jest to jedyna publikacja o polskich formacjach w Rosji, polecana młodzieży; znalazła się w Spisie książek poleconych do bibliotek szkolnych. Ważne wydaje się również legio­ nowe opowiadanie Andrzeja Struga Odznaka za wierną służbę wydane w 1923 r., które z kolei uchodzi za utwór „dla dorosłych”. Do literatury młodzieżowej upodabnia je kre­ acja naiwnego narratora; w tekstach, które będą powstawały pod wpływem wydarzeń wojny bolszewickiej, podobne utwory wejdą bez przeszkód do kręgu młodzieżowego. Do treści tych publikacji odwołam się kilkakrotnie w niniejszym rozdziale. Tekst Rządkowskiego stanowi lustrzane odbicie sytuacji uczestników Legionów Polskich. U Stru­ ga znajdziemy ważne motywy i problemy, których przedstawiania legionowi autorzy „młodzieżowi” zazwyczaj unikają ze szkodą dla obiektywnego obrazu rzeczywistości. Wśród podanych wyżej publikacji znajdują się zarówno utwory, w których Le­ giony Polskie zostały zaledwie wspomniane (np. Szara brać Rosinkiewicza), jak i tek­ sty przynajmniej w części im poświęcone (np. powieść Ostrowskiej). Wyjątkiem jest Zatopione królestwo Słońskiego, gdzie nazwa Legiony nie pada w ogóle. O zaliczeniu powieści do literatury legionowej zadecydowało to, że autor był zwolennikiem Piłsud­ skiego, uczestnikiem i entuzjastą Legionów, czemu wielokrotnie dawał wyraz w swej twórczości, także dla dzieci, oraz czytelna symbolika tekstu, nawiązująca do tradycji powstań narodowych i genezy niepodległościowego czynu. Opowiadanie Heleny Za­ krzewskiej Lulu z tomu Dzieci Lwowa, wydanego w okresie międzywojennym osiem razy, jest jednym z najważniejszych w polskiej literaturze dziecięcej tekstów na temat I wojny światowej i jakkolwiek bezpośrednio również nic nie mówi o Legionach Pol­ skich, trudno wyobrazić sobie niniejszą pracę bez choćby wzmianki o nim, zwłaszcza że zawiera wyraziste portrety żołnierzy armii rosyjskiej. Pierwsze książki - Romina, Rostworowskiego i Nowakowskiego —są wyda­ wane jeszcze w czasie wojny nakładem Centralnego Biura Wydawnictw Naczelnego Komitetu Narodowego w Krakowie. Dziennik Romina Z notatek legionisty ma podany w nawiasie nadruk: dozwolone przez C. i K. wojenną kwaterę prasową. Podobne uwagi znajdują się także na stronach tytułowych książek Rostworowskiego i Nowakowskiego. Wszystkie trzy figurują w Spisie książek poleconych do bibliotek szkolnych. Co zadecydo­ wało o uznaniu ich za lektury odpowiednie dla młodzieży?

67

Szablą i piórem Stanisława Rostworowskiego zarekomendowane zostało w na­ stępujący sposób: Autor, oficer ułanów Drugiej Brygady Legionów, dał szereg wspomnień z trudów i walk swego szwadronu na froncie karpackim, kończąc je na szarży pod Rokitną. Sposób przedstawiania wypadków pozbawiony efektów literackich, prosty, tchnący szczero­ ścią i prawdą. Osoba autora skromnie usuwa się w cień; bohaterem książki jest ułan polski, potomek szwoleżerów spod Samosierry i powstańców 63 roku. Patriotyzm, hart i męstwo łą­ czą się w nim z niezachwianą wiarą w lepszejutro Polski, która brzmi nawet w tragicznym epizodzie spotkania z rannym rodakiem z armii rosyjskiej. Krwawych obrazów wojennych ani jaskrawych objawów nienawiści do wrogów w opowiadaniach nie ma, — nie ma też zupełnie jadu i niechęci do swoich, kwestia orientacji w ogóle nie jest poruszana. Czytelnik pozna z książki zasługi żołnierzy i dowódców Drugiej Brygady, przejmie się czcią dla pole­ głych bohaterską śmiercią pod Rokitną. [...] Książka nauczy młodzież cenić ofiary, składane dla odzyskania niepodległości i wzmocni wolę bronienia jej w razie potrzeby [9]. Poza opisem treści, w rekomendacji pamiętnika Seweryna Romina Z notatek legionisty również podkreślona została prostota i bezpośredniość formy oraz bezpośred­ niośćprzeżycia. Pojawia się taka sama jak poprzednio adnotacja, iż autor nie wprowadza tonu walki o „orientacje”i rekryminacyj. Opowiada o wydarzeniach, które młodzież znać powinna. Przedstawia dodatnie cechy i czyny żołnierza polskiego [10]. Także Pierwszy Legjon Puławski Rządkowskiego znalazł uznanie komisji ze względu na te same cechy. Książka odznacza się szczerością i bezpośredniością opowiadania: przepojona jest duchem patriotycznym i umiłowaniem żołnierza polskiego, może tedy mieć korzystny wpływ wycho­ wawczy, a jako pamiętnik wojenny powinna być czytana z zainteresowaniem przez mło­ dzież. Wybitnej wartości artystycznej nie posiada, ale jest zajmująca [11]. Komisja spisowa ceniła konkretność autentycznych szczegółów. Ich brak uzna­ ny został za wadę Wymarszu Zygmunta Nowakowskiego, choć utwór zyskał uznanie dzięki innym zaletom; książka, mająca tendencję propagandową, unika jątrzących tonów, choć dotyka kwestii rozdźwięków orientacyjnych. Przedstawia głównie przeżycia wewnętrz­ ne gorącym patriotyzmem przejętego chłopca. Wypadki zewnętrzne tak dalece usunięte są na plan dalszy, że nie nazwane są nawet miejscowości, w których akcja się odbywa, ani nie wymienione żadne nazwisko. Młodzież dzisiejsza, czytając książkę nie będzie mogła wskutek tego odtworzyć sobie plastycznie obrazu walk legionowych. Nie odczuje też może zwątpień i walk wewnętrznych, przez jakie przechodzić musiało pokolenie z 1914 e, ale odczuje ducha ofiarnego patriotyzmu, który w każdej epoce znaleźć sobie musi odpowiedni wyraz [12\. Literatura o Legionach jest bardzo różnorodna pod względem stosowanych konwencji - różnie przedstawia się także jej wirtualny odbiorca. Składają się na nią zarówno utwory fantastyczne oraz posługujące się elementami fantastyki, adresowane [9] Spis książek poleconych do bibliotek szkolnych p rzez Komisję Oceny Książek do Czytania dla M łodzieży Szkolnej przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w latach od 1923 do 1928 włącznie, Warszawa 1929, s. 276.

[10] Tamże, s. 271. [11] Tamże, s. 277. [12] Tamże, s. 233-234.

68

ewidentnie do dzieci (głównie autorstwa Słońskiego, ale także Stary lamus Brzuskiej i Szara brać Rosinkiewicza), jak i teksty czysto realistyczne (np. opowiadania Rostwo­ rowskiego), adresowane nie do odbiorcy w określonym wieku, lecz „do wszystkich”. Jest urozmaicona pod względem form —znajdziemy tu utwory dramatyczne, wiersze, mate­ riały do przygotowywania akademii, opowiadania, powieści, dzienniki, wspomnienia, a nawet baśnie. Wielości form towarzyszy jednak pewna jednostajność treści. W więk­ szości nierozerwalnie związana jest bowiem z osobą Józefa Piłsudskiego. Zwraca uwagę udział tekstów o charakterze propagandowym oraz hagiograficznych biografii pisanych dla uczczenia poległych, a także żyjących bohaterów odgrywających ważne role w nie­ podległym państwie. Trudno kwalifikować tę część piśmiennictwa jako całkowicie re­ alistyczną ze względu na dowolny wybór faktów przez piszących oraz specyficzną, nie­ kiedy wręcz niezgodną z rzeczywistością, ich interpretację. Mimo różnic gatunkowych sposób przedstawiania treści jest przeważnie po­ dobny. Charakter propagandowy miewają również teksty, które zwykle klasyfikuje się jako literaturę faktu, np. dzienniki (Romina) i wspomnienia (Sławoja-Składkowskiego). Ich autorami są głównie uczestnicy I Brygady, którzy wprawdzie opowiadane zdarzenia znają z autopsji, jednak przedstawiają je w szczególny sposób, ukazujący dowódców wyłącznie w superlatywach. Gdyby wierzyć tym przedstawieniom, należałoby uznać Piłsudskiego, Rydza-Śmigłego, Lisa-Kulę i kilku innych oficerów za istoty doskonałe pod każdym względem, czemu historia wydaje się przeczyć. Pewne przejawy niezado­ wolenia z losu, jaki przypadł w udziale byłym uczestnikom I Brygady Legionów na froncie włoskim, widać w książce Horoszkiewicza, którą od opisywanych wydarzeń dzieli dystans kilkunastu lat, jednak i tu piszący nie kieruje swego żalu ku konkretnym osobom. Prawie wszyscy autorzy podkreślają autentyczny charakter swoich tekstów; książki powstały albo na podstawie notatek, spisywanych na bieżąco (Horoszkiewicz, Sławoj-Składkowski), albo są stylizowane na takie właśnie notatki (Romin). Propagan­ dzie państwowej i szkolnej edukacji w równym stopniu służą wymieniane wyżej obrazki sceniczne i znaczna część beletrystyki. Ton piśmiennictwu nadają więc teksty o charakterze „połityczno-państwowym”, których jest najwięcej. Piszący to przeważnie zadeklarowani zwolennicy Piłsud­ skiego o raczej lewicowych poglądach, związani z PPS, jak np. Sieroszewski. O Legio­ nach i Piłsudskim piszą często byli legioniści: Strug, Romin, Horoszkiewicz, Kaden, Sławoj-Składkowski, a nawet sam Piłsudski, znacznie rzadziej osoby z zewnątrz. Jednak nawet opowieść Reuttówny o uczniu rosyjskiego gimnazjum, który wstąpił do Legio­ nów, nosi znamię literatury bardziej dydaktyczno-poznawczej niż pięknej; poglądowo przedstawia tu autorka różne orientacje polityczne okresu przed I wojną światową oraz - co jest zupełną rzadkością w literaturze legionowej - argumenty przeciwnych stron. Podobnego zabiegu dokonał Strug w Odznace za wierną służbę, z tą jednak różnicą, że orientacja antyniemiecka została ukazana w negatywnym świetle, u Reuttówny zaś obie są równouprawnione. Mimo odmiennej od piłsudczykowskiej wizji polskiej współcze­ sności, ta popularna w okresie międzywojennym autorka, nigdy nie krytykowała naj­ większego autorytetu w państwie, a dla uczestników Legionów Polskich ewidentnie żywiła szacunek i podziw.

69

Z liczebną przewagą piłsudczyków wśród piszących wiąże się sposób prezento­ wania dokonań poszczególnych brygad legionowych. Omawiane w rozdziale publikacje traktują głównie o I Brygadzie; II Brygadzie poświęcił książkę (Szablą i piórem ) tylko Rostworowski. Na temat III Brygady w omawianych tekstach propagandowych nie ma nawet wzmianki, nie dysponujemy też żadnym utworem na jej temat. Trzeba podkreślić, że propagandowy charakter utworów wynika z prywatnych przekonań piszących, a nie z jakichś odgórnych dyrektyw. Kto chce pisać inaczej albo 0 innych formacjach niż Legiony, może to czynić - o czym świadczą przytoczone przy­ kłady. Propagandyści wydają się być wewnętrznie przekonani o tym, co piszą, a to, że pisząc realizują wewnętrzną politykę państwa, jest w gruncie rzeczy sprawą drugorzęd­ ną. Literatura ta wydaje się wyrażać autentyczne przekonania tej części Polaków, wśród których Piłsudski rzeczywiście cieszył się ogromnym autorytetem, a Legiony Polskie uchodziły za początek niepodległościowego zbrojnego czynu. Publikacje o Piłsudskim i Legionach wychodzą aż do roku 1939. Chronologia dat ich pierwszych wydań wykazuje cezurę w roku 1935, czyli w roku śmierci Piłsud­ skiego. W 1935 r. i później zostaje wydanych wyjątkowo dużo tekstów poświęconych 1 Brygadzie Legionów i jej komendantowi. Wspomnienia legionistów są wydawane przez całe dwudziestolecie, choć w pierwszych latach jest ich nieco więcej, literatura czysto propagandowa o Piłsudskim przeważa pod koniec okresu międzywojennego. Nie widać natomiast, żeby na rynku wydawnictw dla młodzieży coś się zmieniło po przeję­ ciu przez Piłsudskiego władzy w 1926 r.

2. Strategie pisarskie Zauważalne na pierwszy rzut oka cechy młodzieżowej literatury o Legionach Polskich to wyraziste nawiązania do tradycji powstań narodowych, ogromna rola biografii oraz z jednej strony podkreślanie dokumentalnego charakteru zapisów, z drugiej - liczebna przewaga tekstów o charakterze propagandowym. Bogaty materiał poznawczy zawierają zwłaszcza teksty przeznaczone dla młodzieży oraz literatura uniwersalna. Jednak i utwo­ ry dla dzieci mają wyraźnie charakter poznawczy. Wszyscy autorzy pragną przybliżyć czytelnikom tematykę niepodległościową związaną z okresem I wojny światowej, ale realizują ten cel na różne sposoby. Analizując treść publikacji dochodzimy do wniosku, że w przypadku kierowa­ nej do młodzieży lub polecanej młodzieży literatury o Legionach Polskich i Józefie Pił­ sudskim mamy do czynienia z dwiema zasadniczo odmiennymi strategiami pisarskimi: informowania i przekonywania. Strategia informowania czytelnika, strategia poznawcza w czystej formie, re­ alizowana jest zarówno w konwencji realistycznej (Szablą i piórem Rostworowskiego, Pierwszy Legion Puławski Rządkowskiego, Lulu Zakrzewskiej), jak i fantastycznej (Boha­ terski M iś Ostrowskiej, Zatopione królestwo Słońskiego) lub dzięki połączeniu realizmu i łantastyki (Stary lamus Brzuskiej). Może ona polegać na szczegółowym zapisie jakiegoś ciągu wydarzeń (powieść Ostrowskiej, wspomnienia Rostworowskiego i Rządkowskie­ go), ale też na symbolicznej obrazowości (teksty Słońskiego i Brzuskiej), na ukazywaniu

70

Tak wygląda nuda,

[Miś pozostawiony w domu na czas wakacji]: il. E. Wende z książki Bronisławy Ostrowskej Bohaterski Miś,

Warszawa 1919

nastrojów okresu I wojny światowej w Polsce, co jednak również nie wyklucza rzetelnej faktografii (Bohaterski Miś Ostrowskiej). Realizuje się więc ona zarówno w literaturze faktu przeznaczonej dla nieco dojrzalszych czytelników, jak i dzięki baśniowej fantasty­ ce, w literaturze dla najmłodszych. W kilku utworach adresowanych do dzieci fantastyka staje się nośnikiem wie­ dzy na temat opinii, przekonań i nadziei wiązanych w Polsce z wybuchem wojny. Wie­ dzy tej nie można by im przekazać w sposób bardziej odpowiadający ich pojmowaniu świata. W Zatopionym królestwie i w Jak to na wojence... Słońskiego idea zbrojnej walki o niepodległość oraz irracjonalna przecież na początku wojny wiara w powstanie wol­ nej Polski zostaje przez bohaterów uwewnętrzniona we śnie, w którym wszystko jest możliwe. W Starym lamusie Brzuskiej tradycja narodowych powstań i pamięć o ostat­ nim zbrojnym zrywie zostaje przekazana dzięki romantycznej legendzie o powstańcu wywiezionym na Sybir i duchu jego młodej żony, która zmarła z żalu. Towarzyszący tej opowieści nastrój tajemniczości i grozy oddziałuje na emocje czytelnika. Wzruszenie osiąga najwyższy poziom w nocnej scenie odnalezienia szabli z roku 1863 i pamiętnika powstańca; pozytywne przeżycia, doświadczone w trakcie lektury, pomagają powiązać w całość dziewiętnastowieczne tradycje walk o wolność z konspiracjami poprzedzający­ mi wybuch I wojny i powstaniem Legionów Polskich. Bohaterski Miś Ostrowskiej to utwór, który mieści się w nurcie opowieści o przygodach zabawek [13]. Fantastyczny bohater, uosobiony pluszowy niedźwiadek, [13] Teksty charakterystyczne dla tego nurtu ukazywały się przeważnie w okresie międzywojennym. Są to np.: Historia gałgankowej Balbisi (1936) oraz Historia toczonego dziadka i malowanej babki (1937) J. Broniewskiej, Kichuś majstra Lepigliny (1924) i Pamiętnik Czarnego Noska (1964) J. Porazińskiej (pierwodruk na łamach pisma „Słonko”, 1936/1937 - zob. J. Z. Białek, Literatura dla dzieci i młodzieży 1918—1939, dz. cyt., s. 102).

71

zmieniając kolejnych właścicieli, pozwala powiadomić czytelnika o wszystkich ważniej­ szych wydarzeniach I wojny światowej i obecności Polaków na wszystkich jej frontach. W skrótowy, przemawiający do dziecka sposób została przedstawiona sytuacja między­ narodowa poprzedzająca początek wojny i nastrój panujący w przeddzień jej wybuchu we Lwowie - bo właśnie w tym mieście rozpoczynają się wojenne przygody Misia. Ta książka także nawiązuje do 1863 r., a narrator - jak w innych, bardziej „do­ rosłych” tekstach dokumentalnych podkreśla, że był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń. Widziałem —zaznacza opisując np. wkroczenie zwycięskich wojsk rosyjskich do Lwowa z dokładnie podaną datą - 3 września. Pojawia się nawiązanie do innego tek­ stu legionowego - Miś spotyka kaprala Szczapę [14] - bohatera książki Karola Krzewskiego-Lilienfelda. Kilkakrotnie widzi też samego „Dziadka”. Pobytowi bohatera wśród żołnierzy I Brygady został poświęcony jeden z siedmiu rozdziałów powieści. W wielkim skrócie zaznaczyła autorka dzieje i znaczenie Legionów. Prócz tych informacji udało jej się umieścić w utworze imponujący materiał poznawczy. Wspomi­ na o polskich legionach po stronie rosyjskiej [15], o rewolucji w Rosji, opisuje urato­ wanie Stanisławowa przez polskich ułanów (ułani krechowieccy), zaznacza działalność POW. Ważną rolę odgrywa w powieści belgijski automobil —symbol niezłomnego bo­ haterstwa mieszkańców pierwszego z zaatakowanych przez Niemcy krajów. Nie brak wzmianki o przejściu II Brygady Legionów na naszą stronę [ 16] - czyli na stronę koali­ cji antyniemieckiej. Wspomniano o formowaniu przez gen. Hallera wojska polskiego w Rosji i o bitwie pod Kaniowem. Odesłany wraz z automobilem na front zachodni Miś przedostaje się do kolorowych pułków francuskich[\7\. Mowa jest także o polskich oddziałach we Francji [18], o powstaniu wielkopolskim, o obronie Lwowa. W tekście zarysowano więc ogólny obraz wojny, nie pomijając udziału Polaków w innych forma­ cjach poza Legionami. Żadnemu innemu autorowi interesującej nas literatury nie udało się nakreślić równie sprawnie tak szerokiej perspektywy. W baśni O żołnierzu tułaczu konstruuje wprawdzie Słoński symboliczną postać polskiego nieznanego żołnierza, który uczestni­ czy w walce na wszystkich frontach wojny. Żołnierz Łowczówka, Mołotkowa, Kaniowa, Lidy, Baranowicz i Lwowa [19] to czytelny symbol polskiego wysiłku militarnego zarów­ no w czasie wojny światowej, jak i walki o kształt granic niepodległej Polski. Z drugiej jednak strony to, że rozpoczynając służbę w Krakowie pod rozkazami samego pana Ko­ mendanta bohater baśni Słońskiego mówi pod koniec: Wierniem ja ci służył, Ojczyzno kochana[...] byłem pod Łowczówkiem, byłem pod Rokitną [ ...] Siedziałem w Szczypiornie w obozie wojskowym/ i krwią ociekałem w bitwie pod Kaniowem,/ i niosłem Twe imię aż [14] B. Ostrowska, Bohaterski Miś, czyli przygody pluszowego niedźwiadka na wojnie, Londyn 1988, s. 74-75. W Zatopionym królestwie Słoński również nawiązuje do innego tekstu, tym razem należą­ cego już do literatury dziecięcej; Luś, jedenastoletni bohater opowieści, spotyka wnuka Podziomka z baśni Marii Konopnickiej O krasnoludkach i o sierotce Marysi mowa jest też o Koszałku Opałku. [15] Tamże, s. 95. [16] Tamże, s. 113. [17] Tamże, s. 129. [18] Tamże, s. 139. [19] W. R z y m o w s k i ,Józef Piłsudski walczył o Polskę?, ze s. 123, Zamość 1919, s. 4-5.

72

na szlak murmański,/ ja żołnierz bezdomny, ja żołnierz bezpańskiJ walczący z wrogami na wszystkie trzy strony... [20] stwarza dwuznaczne wrażenie, że autor - oprócz zazna­ czenia, iż Polacy walczyli przeciwko trzem zaborcom —podobnie jak propagandyści rozciąga wpływ komendanta I Brygady nie tylko na całe Legiony, ale i na wszystkie inicjatywy militarne jako żywo niemające z tą postacią związku. W przypadku literatury o Legionach Polskich i Józefie Piłsudskim strategia informowania, polegająca na prostym zapisie, nie jest wcale powszechna. W znacz­ nej części tekstów na pierwszy plan wysuwa się wyraźna chęć przekonania czytelnika

.. .A gdzie spotkał cerkiew z siedmiu kopułam, Wnet ją brał i stawiał do góry nogami: il. Zygmunta Grabowskiego z książki Edwarda Słońskiego O żołnierzu tułaczu, Wilno 1923

do politycznych racji piszącego, celem staje się więc raczej wychowywanie w duchu państwowym niż samo informowanie o zdarzeniach. Dobór faktów bywa selektywny, polega na przemyślanym modelowaniu obrazu świata. Ten sposób pisania w pierwszych latach wojny wiąże się z popularyzacją idei legionowej za pomocą środków podobnych jak w utworach adresowanych do dorosłego czytelnika, opisanych w rozdziale o polskiej literaturze wojennej, ale też często —za pomocą dosłownego wykładu (np. w dzienni­ ku Romina). W latach późniejszych, powojennych, wiąże się on z kolei z propagandą państwową. Publikacje bywają poprzedzane wstępami, przedmowami, opatrywane posłowiami i mottami. Te dodatkowe teksty mówią niemało o celach, jakie stawiają sobie autorzy. Dedykacje, podkreślające związki piszącego lub treść utworu z konkretnymi [20] E. Słoński, O żołnierzu tułaczu, Wilno 1923, s. 29-30.

73

osobami, w literaturze legionowej adresowanej do młodzieży pojawiają się rzadko. Se­ weryn Romin i Roman Woynicz Horoszkiewicz poświęcają swoje książki dowódcom, pod których rozkazami służyli; pierwszy —mjr. Berbeckiemu, dowódcy 2. pułku I Bry­ gady, drugi - Generałowi dywizji Edwardowi Śmigłemu Rydzowi; jednak w czasie, które­ go dotyczą wspomnienia Horoszkiewicza, jak wskazuje sam tytuł ( Wpierwszym pułku: notatki legionisty), Rydz-Smigły dowodził 1. pułkiem I Brygady, a do rangi generała było mu jeszcze daleko. Dziennik Romina, jak wszystkie wydane przez NKN, wyszedł za zgodą wojskowej cenzury, co skrupulatnie było zaznaczane na stronach tytułowych. Warto odnotować, iż autorzy posiadający stopnie wojskowe chętnie je uwzględ­ niają; np. Romin podpisał się na swojej książce jako podchorąży Legionów Polskich, Mie­ czysław Lepecki jako m jr M. Lepecki, Jan Rządkowski jako jenerał broni, a Wacław To­ karz, autor wstępu do pracy Rzymowskiego Jak Jó z ef Piłsudski walczyło Polskę, ujawnił, że - prócz naukowego tytułu doktora - szczyci się wojskową rangą podporucznika. To, że autor ma stopień wojskowy, jest najwyraźniej powodem do dumy. Z drugiej stro­ ny sugeruje, że treść będzie opowiedziana konkretnie, „po żołniersku” i że nie należy oczekiwać od tekstu artystycznej formy. Nie zawsze jednak te pośrednie zapowiedzi sprawdzają się podczas lektury. Niekiedy autorzy wprost informują o celu, dla którego zdecydowali się na na­ pisanie książki. Karol Koźmiński sam opatrzył wstępem swą biograficzną publikację. Pisze o niej następująco: Kamienie na szaniec to życiorysy dwunastu poległych na polu chwały żołnierzy naszych, pochodzących zarówno z Pierwszej Brygady, jak i innych brygad legionowych, Zarówno z Legionów jak i form acyj wschodnich, czy armii polskiej we Fran­ cji/ Być może zapyta mię ktoś, czemu poczet ten zamykam tak szczupłą liczbą dwunastu, gdy t y s i ą c żołnierzy polskich życie na szańcu Ojczyzny złożyło w ofierze? I zapyta mnie ktoś również, dlaczego wybrałem właśnie tych, a nie innych żołnierzy?/Wiem, że tysiąckroć więcej między rokiem 1914 a rokiem 1920 „Kamieni” takich na szańcu polskim legło, że całych tomów by trzeba, by zebrać życiorysy tych wszystkich, którzy śmiercią własną odkupili zmartwychwstanie i życie Ojczyzny. Praca więc moja może być tylko drobnym fragm entem wielkiej jakiejś całości./Będę też szczęśliwy, jeśli choć jeden z mych Czytelników wskaże mi, kogo w „Szańcu”tym brak, i będę dumny, jeśli ta książka moja pobudzi kogoś z piszących do pracy znacznie pełniejszej i bardziej obszernej, mogącej uczcić w pełni pam ięć Tych, którzy są dziś kopcami granicznymi nowej Polski [21]. Mimo wstępnych zapewnień autora, z których można wnosić, że w równym stopniu uwzględnił on wszystkie polskie militarne inicjatywy niepodległościowe, w isto­ cie te proporcje w Kamieniach... nie zostały zachowane. Znalazło się tu osiem biografii oficerów z I Brygady, jedna - z II i ani jednej z III. Dwóch oficerów pochodzi z pol­ skiego Pułku Ułanów (Krechowieckich) - to owe wymienione „formacje wschodnie” - i jeden, były bajończyk - z armii polskiej we Francji. Związek autora z linią polityczną obozu belwederskiego wydaje się niewątpliwy. Książka Rzymowskiego Jak Jó z ef Piłsudski walczył o Polskę? została opatrzona przedmową i wstępem. W przedmowie historyk Wacław Tokarz pisze: Jedną z najsil[211 K. Koźmiński, K am ienie na szaniec, Lwów - Warszawa [ 1937], s. 5.

74

niejszych dźw igni naszego odrodzenia wojskowego była ta miłość i zaufanie bez granic, jakie wśród żołnierzy zdobył sobie Wódz Naczelny. [ . . ] Tarczą ich był wtedy człowiek, który wyrósł organicznie z tradycyj walk i klęski roku 1863, i postawą swoją, przykładem życia nakazywał szacunek, budząc wspomnienie dawnej wiary i minionych, zdawało się niepowrotnie, dążeń. Jego powaga osłoniła czyn 6-go sierpnia 1914 r., w chwili poczęcia tak bardzo młodzieńczy, a dziś tak błogosławiony w skutkach swoich. ( ...) Zadecydowała później o zachowaniu się wojska we wszystkich momentach dalszych jego przeżyć; stała się wreszcie obręczą, skupiającą je w chwili odrodzenia i przetapiania tylu czynników skła­ dowych żołnierskich w jeden kruszec polski./ Odczuciu tego momentu daje wyraz praca wybitnego publicysty naszego, drukowana początkowo w piśmie żołnierskim „ W iarus”. [ ...] A utor pisał swą rzecz dla żołnierza naszego, z myślą przypomnienia m u węzłów, dawnych i obecnych, łączących go z osobą Naczelnego Wodza [ ...] [22]. Rzymowski we wstępie Do żołnierza polskiego zaznacza przede wszystkim, zasy­

gnalizowaną również przez Tokarza, więź łączącą wojsko polskie z Piłsudskim, wówczas jeszcze (wyd. 1919 r.) Naczelnikiem Państwa, przy czym ów zbiorowy odbiorca, żołnierz polski, jest bardziej konstrukcją symboliczną niż konkretnym człowiekiem. [ ...] Każdy z nas, ja k powiedziałem, zna i czcią otacza imię Naczelnika. Wszelako jest w Polsce ktoś, kogo z osobą Naczelnika łączą uczucia serdeczniejsze nad cześć i uznanie; ktoś, kto w Józe­ fie Piłsudskim nie tylko szanuje najwyższy urząd Naczelnika Państwa ale zarazem kocha w nim swego ojca i opiekuna, w zam ian ojcowską odeń obdarzany miłością: tą wyróżnioną jednostką jesteś ty, żołnierzu polski [ ...] skądkolwiek pochodzisz, do najbliższej należysz rodziny Naczelnika! [ ...] Ku tobie, żołnierzu polski, zwracały się wszystkie myśli i troski N a­ czelnika; nie od dziś i nie od wczoraj, ale od dawna, od pierwszej chwili owej, w której po­ stanowił rozpocząć walkę zbrojną o wyzwolenie Ojczyzny z ja rzm a trzech mocarzów [23].

We wstępach, dedykacjach itp. podkreślany bywa ideowy i wychowawczy cha­ rakter tekstów. Służą też one dodatkowemu uczczeniu opisanych w nich postaci. Wręcz kuriozalne wydaje się pod tym względem wprowadzenie będące rodzajem obszernej de­ dykacji, które znalazło się na początku biograficznej książki Tadeusza Fiutowskiego, po­ święconej drugiemu marszałkowi niepodległej Polski. Pan Marszałek Polski, Smigły-Rydz na prośbę Wydawnictwa i autora raczył ofiarować Swoją fotografię z własnoręcznym pod­ pisem, podkreślając p rzez to Swą wielką życzliwość dla młodzieży, dla której książka ta jest przeznaczona./Przeto prosimy Pana Marszałka, by przyjął za to gorące podziękowanie wraz z wyrazami hołdu./Jednocześnie pragnęlibyśmy być wyrazicielami uczuć młodych obywateli dla Wielkiego Przedstawiciela naszego Czynu Zbrojnego. [Podpisano:] Wydawnictwo [24].

Wstęp Fiutowskiego do tejże książki o Smigłym-Rydzu również wart jest przy­ toczenia. W jednym szeregu pojawiają się tu nazwiska ludzi, których autor uważa za szczególnie godnych naśladowania, a także godne czytania lektury wraz z informacją, na czym polega ich szczególna wartość. Gdy patrzycie w szkole na portrety wielkich ludzi, gdy słuchacie na uroczystościach szkolnych deklamacji i piosenek o bohaterach narodowych, czyż

[22] W. Rzymowski, dz. cyt., Zamość 1919, s. nlb. [23] Tamże, s. 1-2. [24] T. Fiutowski, Zawsze zwycięski marszałek Smigły-Rydz, Warszawa 1937, s. 3.

75

przychodzi wam na myśl, że ci wielcy ludzie byli kiedyś takimi samymi małymi dziećmi, jak wy?! Czy myślicie o tym, że i wy możecie być wielkimi ludźmi, którzy państwu polskiemu dać mogą nieocenione usługi?/Bo co to jest wielkość? Toprzełamywanie przeszkód na drodze życia i ustawiczne służenie temu —coraz bardziej zbliżającemu się celowi. Tym celem, do którego wedle opinii autora dążyli Kościuszko i Piłsudski, jest wolna, silna Polska. [...] Wszak sam Napoleon - kontynuuje Fiutowski - był kiedyś skromnym, nieznanym nikomu chłopcem korsykańskim./1 w waszym szkolnym tornistrze nosicie swoją przyszłość./Od was zależy, jaką ta przyszłość będzie. [...]/ Od najmłodszych lat tedy zabierać się do pracy./ Czytajcie żywoty sławnych ludzi, sławnych poetów, muzyków, genialnych wodzów, wielkich uczonych lub lu­ dzi świętych. [...] Czytajcie żywot Marszałka Józefa Piłsudskiego./ W książeczce tej dowiecie się o życiu generała Edwarda Rydza-Smigłego, który wiele lat służył p o d rozkazami Józefa Piłsudskiego i byłjednym z najzdolniejszych uczniów Marszałka. [...] W czasach, kiedy każ­ dy żołnierz obywatelem, a każdy obywatel żołnierzem, wszyscy pow inni poznać dzieje żywota Naczelnego Wodza sił zbrojnych Rzeczypospolitej [25]. Treść publikacji składa się głównie z wielostronicowych cytatów zaczerpniętych z pism Piłsudskiego. Przytoczony wyżej wstęp wydaje się dowodzić, że obarczanie tylko wczesnej literatury legionowej zarzutem militaryzmu nie do końca jest słuszne. Książka Fiutowskiego wyszła na dwa lata przed kolejną wojną światową. Dla kontrastu wydane w 1916 r. za zgodą austriackiej cenzury wojskowej wspomnienia Rostworowskiego, choć autor to też żołnierz, a treścią utworów jest wojna, w ogóle wydają się nie mieć militarystycznego znamienia. Kilku autorów chętnie posługuje się mottem; należy do nich Kazimiera Iłłakowiczówna, która swą, bardzo osobistą, opowieść o Piłsudskim Ścieżka obok drogi, poprzedziła fragmentem przypowieści o robotnikach w winnicy, zaczerpniętym z ewan­ gelii według św. Mateusza. Cytat odnosi się do sytuacji samej autorki, która otrzyma­ ła wysokie i zaszczytne stanowisko osobistego sekretarza (nie sekretarki) Piłsudskie­ go [26], mimo braku wcześniejszych, legionowych zasług. Jej książka jest szczególna również ze względu na dedykację: Iłłakowiczówna poświęca ją w specjalnej przedmowie konkretnym osobom: własnym siostrzenicom (na stronie tytułowej widnieje dedykacja: Poświęcone Krysi i Janiczce ), ale również wszystkim dziewczętom na progu życia dorosłe­ go, którym chce przybliżyć postać bardzo wielkiego, drogiego całej Polsce człowieka [27] z perspektywy kogoś, komu polityka jest zasadniczo obca. Jest to, wśród licznych ksią­ żek o Piłsudskim i Legionach [28], jedna z dwóch publikacji specjalnie dla dziewcząt; druga to powieść Gorzyckiej Krysia i karabin [29]. Tam, gdzie pojawia się motto, przeważnie brak informacji o źródle, z którego je zaczerpnięto. Dotyczy to zarówno cytatów z utworów powszechnie znanych dzięki edu­ kacji szkolnej, jak i tekstów mało znanych, a nawet nieznanych w ogóle, bo nigdy nie[25] [261 [27] [28] [29]

76

T. Fiutowski, dz. cyt. Właściwie: sekretarza ministra spraw wojskowych, nie zaś osobiście Piłsudskiego. K. Iłłakowiczówna, Ścieżka obok drogi, Warszawa 1989, reprint wydania „Roju” z 1939, s. 14. Zawiera odniesienia do legionowej przeszłości i do sytuacji byłych legionistów po wojnie. Dedykacja brzmi tu dokładnie: m ojej najdroższej córeczce Halszczce. Książka zawiera opis dorastania młodej dziewczyny „w cieniu Piłsudskiego” od czasów przedwojennej konspiracji do odzyskania przez Polskę niepodległości.

Karol Koźmiński, Kamienie na szaniec,

Lwów - Warszawa [1937]

opublikowanych. Nawet teksty autorstwa bohaterów I Brygady dostarczające stosownego materiału, pozostają niewymienione. Dwie zwłaszcza książki zwracają w tym względzie uwagę, każdy bowiem ich fragment został poprzedzony cytatem: Kamienie na szaniec Koźmińskiego i Zawsze zwycięski Marszałek Smigły-Rydz Fiutowskiego. „Napoleońskie” motto jego książki brzmi: . . . I w waszym szkolnym tornistrze nosicie swoją przyszłość. Natomiast motto całej książki Koźmińskiego pochodzi z wiersza Testament mój Słowackiego: Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei! Ip rzed narodem niosą oświaty kaganiec;! A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,! Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec. Prócz tego każdy rozdział poprzedzony został osobnym mottem o wzniosłym i patriotycznym charakterze. Pierwsze opowiadanie ze zbioru, zatytułowane W ślady Traugutta, poświęcone zostało Stanisławowi Królowi-Kaszubskiemu. Wzięty przez Rosjan do niewoli w czasie bitwy pod Łowczówkiem, w chwilę przed śmiercią na szubienicy miał zawołać: Niech żyje Komendant Piłsudski! Niech żyje niepodległa Polska! [30] Drugie z tych zdań zostaje przez autora użyte jako motto jego życiorysu. M otto opowiadania o Franciszku Pększycu musi pochodzić z jego notatek, jednak w ich opracowaniu dokonanym przez Kadena-Bandrowskiego w 1915 r. zdanie to się nie pojawia [31]. W tekście o Pększycu mówi się, że pisze dużo sam, a coraz łatwiej [32], natomiast nie jest dobrym mówcą. [30] K. Koźmiński, dz. cyt., s. 7. [31] Prawdopodobnie Koźmiński miał dostęp do oryginalnych notatek Pększyca, na które według Kadena składały się trzy kajety szare, oprawione w połapaną i wystrzępioną ceratę (Zapiski porucznika Pększyca Grudzińskiego opracowałJuliusz Kaden-Bandrowski, Kraków 1915, s. 8) i z nich zaczerpnął motto. [32] K. Koźmiński, dz. cyt., s. 22.

77

Podkreślona została również głęboka religijność bohatera. Do tych cech nawiązuje po­ czątkowy cytat, który jest modlitwą. Brzmi on: Ja nie mogę wieść dyskusji. Musiałbym się dopiero do tego przymuszać. Czynu chcę wielkiego i mocnego, czynu wołam, dla niego chcę żyć. Czynu daj mi, Panie... [33]. Opowiadanie Na miarę Plutarcha o Przemysławie Barthlu de Weydentalu za wstępne słowa ma Męstwo starożytnych [34], pochodzące z rozkazu francuskiego genera­ ła, którego dywizję osłaniał w odwrocie poległy bohater w dniu swej śmierci, 3 kwietnia 1919 r., gdy wojska koalicji opuszczały Odessę. Bogusław Szul, oficer II Brygady Legio­ nów i zbieracz pieśni żołnierskich, opublikował Piosenki leguna tułacza. Z tej właśnie książki pochodzi prawdopodobnie motto jego biografii: Wejdź między nich, w szary ten tłum żołnierski —usłyszysz głos duszy żołnierza, jego w trudach i bólach zrodzone dziecię: żołnierską piosenkę] 35]. Słowa Jestem przede wszystkim Polakiem [36], stanowiące motto opowiadania o Mieczysławie Rodzyńskim, ostatnim bajończyku, wypowiedział podob­ no sam bohater, gdy jeden z generałów armii francuskiej nazwał go chlubą Francji. Tekst o Bolesławie Mościckim rozpoczyna motto: Ja się za Polskę biję! [37], które rów­ nież należy przypisać samemu bohaterowi. Biografia Antoniego Jabłońskiego została opatrzona cytatem z Róży Żeromskiego: Oto jest moja Polska. Ona wyjdzie z ciemnicy do niezmierzonych, boskich prac] 38], Motto opowiadania o Leopoldzie Lisie-Kuli: Memu dzielnemu chłopcu [39], to napis umieszczony przez Piłsudskiego na wstędze pogrzebowego wieńca. Przewa­ żają cytaty pochodzące z jego rozkazów, odczytów i mów. Motto biografii Aleksan­ dra Sulkiewicza brzmi: Wyszedł w najciemniejszą, jesienną noc, gd y huczał w icher i bił deszcz, a my wszyscy 20-milionowy naród spaliśmy w swych sypialniach, pokojach, izbach, poddaszach [40]. To samo zdanie powtarza autor na końcu tekstu w cudzysłowie. Jest to zdanie pojawiające się także w innych tekstach legionowych [41]. Opowiadanie Testament rycerski o Bronisławie Romerze, rozpoczynają słowa: Ostoją niepodległo­ ści jest siła zbrojna narodu [42]. Opowiadanie o Tadeuszu Zulińskim, zatytułowane Pierwszy adiutant Komendanta, zostało opatrzone następującymi słowami: Godzien jest stanąć obok czczonych przez nas bohaterów przeszłości [43]; w rozkazie Piłsudskie­ go, przytoczonym na końcu opowiadania, takie słowa nie padają, być może jest to fragment mowy pogrzebowej. Motto biografii Tadeusza Wyrwy-Furgalskiego musi jednak pochodzić z rozkazu dowódcy brygady: Najboleśniejszą naszą stratą jest zabity [331 K. Koźmiński, dz. cyt., s. 19. [341 Tamże, s. 129. [35| Tamże, s. 147. [36] Tamże, s. 165. [37] Tamże, s. 75. [381 Tamże, s. 181. [39] Tamże, s. 107. [40] Tamże, s. 61. [41 ] Na przykład w pracy Władysława Poboga-Malinowskiego Akcja bojowa p o d Bezdanami (Warszawa 1933). Autor wyjawia, iż źródłem cytatu jest jeden z prześlicznych drobiazgów Żermoskiego (s. 23). [42] K. Koźmiński, s. 93. [43] Tamże, s. 33.

78

pyp

Bolesław Mościcki. Mai. K. Górski, il. z K am ieni na szaniec Karola Koźmińskiego

m ajor Wyrwa-Furgalski, który tyle nam sławy przysporzył, tylu żołnierzy wychował, a ty­ lu upadających m oralnie swym hum orem i tężyzną podtrzym ywał. Był jed n ym z najlep­ szym naszych oficerów. Cześć Jego p a m ięci! [44]. Biografie, których jest tak wiele w młodzieżowej literaturze o Legionach, ewi­ dentnie stanowiły filar systemu wychowania w międzywojennej Polsce. Bohaterowie —przeważnie polegli - ulegają monumentalizacji. Co prawda śmierć bywa ukazywa­ na bardziej realistycznie niż w Piłsudczykach Kadena-Bandrowskiego. Nie ukrywa się przed odbiorcą na przykład tego, że Tadeusz Zuliński umarł wskutek postrzału w brzuch, że Antoni Jabłoński konał przez dziesięć dni nie odzyskawszy przytom­ ności, wieziony na chłopskich podwodach, że ciało Wyrwy-Furgalskiego porzucono w pośpiechu podczas odwrotu. Jednak nie wspomina się o tym, że ranny Franciszek [44] K. Koźmiński, dz. cyt., s. 45.

79

Stanisław Rostworowski,

Szablą i piórem, Kraków 1916, okładka

Pększyc popełnił samobójstwo, nie chcąc się dostać do niewoli [45]. Rzeczywistość jest korygowana tak, by tekst jak najlepiej wychowywał czytelnika. Szczególną rolę poznawczą w przypadku adresowanej do młodzieży literatury legionowej odgrywają teksty rozproszone, pisane na tematy niepopularne. To właśnie w nich realizuje się prosty zapis doświadczonych przez autora wydarzeń, strategia po­ znawcza w czystej formie. Ludwik Hieronim Morstin poprzedził wstępem książkę Sta­ nisława Rostworowskiego Szablą i piórem . Wyjawia, że zawartych w niej opowiadań nie uważa za literaturę, że głównym celem jest co innego niż artyzm: najprościej jak to możliwe pragnie on zapisać wydarzenia tak jak je widział, uczcić pamięć poległych, by nie zaginęła w natłoku nowych faktów, bo tych ludzi czci i podziwia, i te zdarzenia uważa za ważne. Zdaniem Morstina autor nie ma takiego dystansu do opisywanych przez siebie wydarzeń, jaki powinien mieć „prawdziwy” pisarz, musi upłynąć dłuższy czas, zanim na temat wojny zacznie powstawać „prawdziwa” literatura. Przedmówca zauważa jednak, że książka będzie miała wielkie znaczenie dla tych, którzy w przyszłości zapragną poznać dzieje zmagań rozpoczętych w roku 1914. Co może umysł wrażliwy, a biorący udział w zawierusze wydarzeń uczynić innego, jak no­ tow ać —sobie i potom nym —pro mem oria to, co widzi i w czym jest w części aktorem. [...] [45] Informację o tym znajdziemy natomiast w przywoływanym już, Kadenowskim, opracowaniu no­ tatek Pększyca, którego jednak młodzieży nie polecano, mimo iż sam redaktor żywił nadzieję, że młodzież po nie sięgnie.

80

Kiedyś będzie ta książka cennym materyałem historycznym dla tych, którzy duszę naszej epoki odtworzyć zechcą, będzie pomnikiem dla wielu bezimiennych, którzy życie swe na ołtarzu Ojczyzny z ochotą ofiarowali [AG], Mimo uwagi o niewystarczającej literackości opowiadań, mimo przekonania, iż tekst jest zaledwie „ładnie opowiedziany”, już sam fakt, że obdarzona autorytetem osobistość ze świata sztuki podjęła się jego rekomenda­ cji, nadaje mu odpowiednio wysoką rangę. Podobnymi motywami jak Rostworowski kieruje się w swych zapiskach fikcyjny bohater Struga —Sylwek z opowiadania Odznaka za wierną służbę. Tu jednak akcent położony jest głównie na jego pragnienie, aby zosta­ wić po sobie ślad, nie odejść ze świata niezauważalnie. Obowiązki polskiego oficera w czasach wojny światowej i po niej daleko wy­ kraczają poza ogólnie przyjęte standardy. Prócz zawodowych umiejętności, powinien odznaczać się zdolnościami pisarskimi, zdarza mu się bowiem pełnić misję kronika­ rza, który pracuje nad upamiętnieniem poległych w walce o niepodległość ojczyzny. Przykładem wzorowo wykonanego zadania służą wspomnienia Jana Rządkowskiego. Książka wiernego swym żołnierzom dowódcy to rzeczywiście jeden z niewielu tekstów o bohaterskich uczestnikach Legionu Puławskiego. W sposób szczególny brzmią słowa tego oficera, który chwytając za pióro miał smutną świadomość, że nikt inny poza nim nie zamierza kultywować pamięci o pole­ głych uczestnikach Legionu Puławskiego. Apeluje on o to do rządzących niepodległą Polską, jednak bez większej nadziei. Rzucając w świat te krótkie wspomnienia żołnierskie czynię to przede wszystkim dla uczczenia pam ięci tych, którzy padli na polu walk. Było ich bardzo wielu, bo prawie połowa legionu. Na długim szlaku od Pakosławia po Zelwę zostawiliśmy za sobą cały szereg krzyżyków, które zapewne powywracał ju ż wicher na mo­ giłach, zapadłych w ziemię. Szumne słowa odezwy obiecywały, że „zjednoczona, da Bóg, Polska uczci pam ięć tych żołnierzy. Stanie pomnik wiecznotrwały tam, gdzie przelali oni swą drogocenną krew”. Zjednoczona Polska nie uczciła nawet wspomnieniem tych, co jed n i z pierwszych poszli walczyć o je j zjednoczenie i wolność. Nie marzymy o pomnikach: zbyt wzniosły to dowód hołdu jak na nasze skromne zasługi.l Jako były dowódca patrzyłem na zmagania legionistów z wrogiem, przeciw któremu walczyli i z wrogiem, którego los dał nam za sprzymierzeńca, patrzyłem i na najcięższe zmagania serc polskich. Boli mnie, gdy widzę, jak pył zapomnienia przysnuwa ich ojiarne czyny. Więc wołam: „Polsko, bądź Mat­ ką dla wszystkich swych dzieci! Nie odpychaj od siebie nikogo! I na kartkach swej chlubnej historii choć parę wierszy pośw ięć tym, którzy z Twoim imieniem na ustach walczyli i ginęli. Nie o nagrody, nie o wdzięczność nam chodzi, ale badaj o pa m ięć” [47]. W tekstach-dokumentach rzetelność i prostota okazują się najważniejszymi środkami wyrazu. Autor, który chce tylko opowiedzieć o tym, co przeżył, nie potrzebuje jakichś szczególnych form. Wobec narastania komplikacji rzeczywistego świata w latach 1914-1920, wobec coraz większych opisywanych cierpień, wobec zawikłania polskich losów formy tekstów adresowanych do młodzieży będą się upraszczać. Prostota formy najbardziej odpowiada rzeczywistym komplikacjom pozaliterackiego świata. [46] S. Rostworowski, Szablą i p iórem , Kraków 1916, s. 9-10. [47] J. Rządkowski, Pierwszy L egon Puławski, Warszawa 1925, s. 108-109.

81

Wiele tekstów o Legionach, w tym np. Stary lamus Brzuskiej, Bohaterski M iś Ostrowskiej, Zatopione królestwo Słońskiego nawiązuje do wydarzeń 1863 r. Należy do nich również część biografii z książki Koźmińskiego. Znaczący jest już sam tytuł opo­ wiadania o Stanisławie Kaszubskim W ślady Traugutta. W opowiadaniu o Franciszku Pększycu wyraźnie podkreślono, iż był on wnukiem powstańca. Rodowód Aleksandra Michała Sulkiewicza, długoletniego współpracownika Piłsudskiego, wywiedziony zo­ stał aż od bitwy pod Grunwaldem poprzez liczne polskie zrywy narodowowyzwoleńcze, więc i powstanie styczniowe zostało wspomniane. Stryj bohatera to Stefan Kryczyński, żołnierz powstania 1863 roku na śmierć p rzez Moskali skazany i „pomiłowany”przez cara na Sybir; o Aleksandrze mówi autor tak: niech walczy ja k ojciec, dziad i pradziad, oficer insurekcji, któremu Naczelnik Kościuszko własnoręcznie list pochwalny w nagrodę za wa­ leczność przysłał [ ...] [48]. W jednym przypadku (opowiadanie o Tadeuszu Żulińskim) znajdujemy wzmiankę o chrzcie bohatera, ponieważ obrzędu dokonał stryj, ksiądz Ka­ zim ierz Żuliński, uczestnik powstania r. 1863, emigrant. Rodzicami chrzestnymi małego Tadeusza byli: drugi stryj, Edw ard Żuliński, zesłany na Sybir po roku 1863 i pani Izydora Winnicka, przyjaciółka domu, wdowa po pułkowniku Tomaszu W innickim, żołnierzu po­ wstania styczniowego [49]. Nawiązania do tradycji powstańczej to jeden z najistotniej­

szych elementów tekstów o Legionach i o Piłsudskim. Najbardziej reprezentatywnym dla literatury legionowej sposobem kształtowania świata przedstawionego jest bowiem układanie wydarzeń w nieco sztucznie uproszczoną linię: rok 1863 - Józef Piłsudski - Legiony Polskie - niepodległość.

3. Cel Legionów. Kwestia sojuszu z Austrią W opowiadaniu Z pam iętnika N iutka, zamieszczonym przez Marię Reuttównę w to­ mie Dziecko polskie w latach niewoli i walk (1920) pojawia się zdanie, że Piłsudski walczy po stronie Niemiec. W A n i z Lechickich Pól Marii Dunin-Kozickiej ojciec wła­ śnie z tego powodu odradza synowi zaciągnięcie się do Legionów. W opowiadaniu Jak Tomek poszedł do Legionów Reuttówna przedstawia stanowiska Polaków z różnych zaborów wobec nieuchronnego konfliktu mocarstw. Idąc [...] przeciw Moskwie tym samym pomagałoby się Prusom [50] —zauważa tytułowy bohater, gimnazjalista z Łuc­ ka, koledzy z Galicji przekonują go zaś, że najpierw trzeba rozprawić się z jednym, najgorszym wrogiem. Gdy do dyskursu na temat orientacji politycznych włącza się ojciec Tomka, padają ostre słowa: [...] to szaleństwo tworzyć legiony, by pomagać Austrii. Młodzi Galicjanie dowodzą, że Polacy muszą się sprzymierzyć z kimś, kto im pomoże, dorosły jednak przekonuje: Austrii wierzyć nie podobna [...], to kraj fałszu i obłudy. Zresztą ona nawet p rzy pomocy Niemiec nie oprze się potędze Rosji. Wy o tym nie macie pojęcia, arm ia rosyjska zalać może p ó ł Europy. [...] —Ależ tatusiu —rzekł Tomek —czyż my możemy, z chwilą gdy się św iat pali, siedzieć z założonymi rękami? — Tojest rzeczą najwła[48] K. Koźmiński, dz. cyt., s. 63. [49] Tamże, s. 33. [50] M. Reuttówna, Jak Tomek poszedł do Legonów, Warszawa 1925, t. 1, s. 60.

82

ściwszą — odparł ojciec. — N ie pomagamy nikomu. N ie przelewamy dobrowolnie bratniej krwi, bo pamiętajcie, że w każdej arm ii są Polacy. Czekamy co los nam przyniesie [51].

Autorka wprawdzie sympatyzuje z nastoletnimi kandydatami na legionistów, ale do­ brze rozumie też przeciwnika idei legionowej. Obie strony mają swoje argumenty i te stara się pokrótce zaprezentować. Tak prostych podsumowań próżno szukać w literaturze legionowej, adresowa­ nej do młodzieży. W tekstach propagujących osobę pierwszego marszałka odrodzonej Polski znajdujemy wiele szczegółowych informacji na temat celu, genezy i znaczenia Legionów, padają tam jednak sformułowania zupełnie innego rodzaju niż w opowia­ daniu Reuttówny, która lapidarnie, w sposób łatwy do zrozumienia, przedstawia dwie krańcowo różne polskie orientacje polityczne w przededniu I wojny światowej. Nato­ miast w broszurach o Piłsudskim spotykamy się na przykład z takimi wywodami: Skłó­ cone, wychowane w niewoli społeczeństwo polskie, odzwyczajone od samodzielnego myślenia nad dobrem Polski, spoglądało wiernopoddańczo ku różnym tronom zaborczym, łudzącym je czczymi słowami i czczymi obietnicami. M yśl polskiego czynu orężnego, myśl rzucenia na szale zbliżającej się wielkiej zawieruchy szeregów polskich, szerzona p rzez dzisiejszego Pierwszego Marszałka Polski, torowała sobie z trudem drogę do umysłów, zasklepionych w starych nawykach niewolniczych [52],

Lepecki najwyraźniej jest zdania, że Piłsudski, przeciwnie niż inni Polacy, nie spoglądał ku żadnemu zaborczemu tronowi, zarazem jednak wyjawia, iż w sprawie utworzenia polskiej formacji militarnej jeździ on nie gdzie indziej, jak do Wiednia. Tam wywalcza lepsze traktowanie swoich wojsk, a z drugiej strony nie chce się poddać wymaga­ niom austriackiego sztabu. Autor podkreśla zatargi między owym sztabem a przyszłym komendantem I Brygady: Dochodzi do tego, że p rzed samym wybuchem wojny grożą mu aresztowaniem. Wypadki jednak poczynają pędzić z tak zawrotną szybkością, że sztab cofa się p rzed nieugiętą energią i uporem Piłsudskiego i zgadza się na szeregjego żądań [53], nie

wiemy jednak, czego konkretnie te żądania miały dotyczyć. Wersja Sieroszewskiego jest podobna: Austriacy wciąż nie pozwalali strzelcom na wymarsz z Krakowa, grożąc wojskowymi represjami. [ ...] Kom endant Piłsudski per­ traktował z władzami, je ź d z ił do Wiednia, przekładał austriackim wojskowym, żeby ja k najprędzej pozw olili przejść granicę zaboru rosyjskiego, wskazywał, że Moskale j u ż zabie­ rają z pogranicza m łodzież do swego wojska, wywożą stam tąd archiwa, pieniądze z kas i banków, niszczą koleje i fabryki. Pojawienie się strzelców spłoszyłoby M oskali i pociągnę­ łoby ludność w szeregi strzelców [54]. Według Sieroszewskiego energia i upór Komen­

danta bynajmniej nie przekonały Austriaków; doprowadziły natomiast do wymarszu [51] Tamże, t. 2, s. 12-13. [52] M. Lepecki, O d Sybiru do Belwederu, dz. cyt., s. 49-50. [53] Tamże, s. 50-51. Było na odwrót: to Piłsudski musiał zaakceptować techniczne warunki, narzucone m u przez reprezentanta austriackiego Sztabu Generalnego, [...] kpt. Rybaka, a dotyczące nie tylko rodzaju uzbrojenia, ale też terminu i miejsca przekroczenia granicy oraz kierunku marszu strzeleckich oddziałów ( nie wedle czynionych wcześniej planów w stronę Zagłębia Dąbrowskiego, lecz w kieleckie) [...]. W. Suleja, J ó ze f Pikudski, Wrocław - Warszawa 2004, s. 129-130. [54] W. Sieroszewski, J ó ze f Piłsudski, Lwów 1933, s. 33.

83

II. Stefana Norblina z książki W pam iętnym roku wojny. Książka zbiorowa dla młodzieży,

Warszawa —Kraków 1916

Pierwszej Kompanii Kadrowej bez ich oficjalnej zgody, na zasadzie faktu dokonanego. Ta wizja zdarzeń również nie jest prawdziwa [55]. Literaturę propagandową okresu międzywojennego charakteryzuje mało czy­ telny sposób przedstawiania kwestii sojuszu, w jaki ostatecznie weszły Legiony. Kwestia ta, choć w istocie nie należy do prostych, nie wydaje się aż tak zawikłana, jak wyni­ ka z opisów kierowanych do młodzieży. Rzeczowe informacje musiał z nich czytelnik uważnie wyławiać. Dowiadywał się przede wszystkim, iż Legiony Polskie zostały po­ wołane do walki z Rosją. Nawet w Wymarszu Nowakowskiego, gdzie nie padają żadne nazwy, podany zostaje kierunek na północ, mierząc od strony miasta, z którego wojsko wychodzi i w którym obeznany z tematem odbiorca rozpozna Kraków, a więc w stronę granicy z zaborem rosyjskim. Rzymowski ujmuje cel Legionów w sposób następujący: Podstawową [tezą] poli­ tyczną, na jakiej tworzyły się wszystkie w Galicji organizacje wojskowe, było przewidywanie rychłego starcia Austrii z Rosją, przy czym oczywistą dla wszystkich była decyzja wystąpienia do walki zbrojnej przeciw Rosji, nasamprzód i przede wszystkim przeciw Rosji!/ Dlaczego przeciw RosjiV Dlatego, że państwo rosyjskie zagarnęło trzy czwarte ziem i Rzeczypospolitej, że dzierżyło w swoim ręku ten obszar zwartej, jednolitej ludności polskiej, bez której odbu­ dowa państwa polskiego nie dałaby się nie tylko urzeczywistnić, ale i pomyśleć. Jakiekolwiek przyszła, zmartwychwstająca Polska zatoczyć miała granice, ja k szeroko je j budowa miała się rozpostrzeć, było rzeczą oczywistą j u ż na wiele lat przed wojną, że budowa ta rozpocząć się musi od wyzwolenia Królestwa Polskiego [ ...] [56]. [55] W rzeczywistości wymarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej odbył się za wiedzą i przyzwoleniem Au­ striaków. 2 sierpnia 1914 r. sztab austriacki wydał zgodę na wymarsz strzelców z Krakowa - czytamy w pracy W. Milewskiej, J. T. Nowaka, M. Zientary Legiony Polskie 1914—1918, Kraków 1998, s. 20 [56] W. Rzymowski, dz. cyt., s. 87-88.

84

Autorzy nie wypowiadają się całkiem jednoznacznie o tym, jak miało wyglą­ dać w praktyce wyzwolenie polskich ziem spod rosyjskiego panowania. Nowakow­ ski w swym opowiadaniu Wymarsz zamieścił znaczący obraz obalania przez żołnierzy Pierwszej Kompanii Kadrowej słupów granicznych między Austrią i Rosją, do którego odwołują się też inni autorzy literatury legionowej, jednak nie ma w jego utworze nic o tym, co miało nastąpić po jej wejściu na teren dawnego Królestwa Polskiego. Rzy­ mowski (1919) ujawnia plany Piłsudskiego wyraźniej niż inni propagandyści; w jego pracy o Piłsudskim pada stwierdzenie, iż Pierwsza Kompania Kadrowa miała być osią organizacyjną powstania w zaborze rosyjskim. Dalej pisze on, że z Królestwa Polskiego uciekały w popłochu rzesze czynowników, oczekujące „powstania” i „rzezi”. W Rosji mo­ bilizacja była dopiero rozpoczęta; chwilowo większych mas wojska w Królestwie nie było; materiał ludzki, wojskowo wyćwiczony, nie był jeszcze do szeregów rosyjskich zabrany.l Gdyby naród w tych pierwszych dniach wielkiej wojny odpowiedział na czyn Piłsudskiego natychmiastowym odruchem rzeczywistego powstania w Królestwie przeciw Rosji, to mógł­ by zostać panem u siebie i zmobilizować armię narodową [57]. Tę samą, lapidarnie uję­ tą informację musiała młodzież słyszeć wielokrotnie dzięki słynnej piosence Tadeusza Ostera-Ostrowskiego o wymarszu z Oleandrów legionowych kadr: A gdy się szczęśliwie zakończy powstanie! To Pierwsza Kadrowa gwardyją zostanie. Powyższa kwestia pojawia się również w sztuce Jadwigi Marcinowskiej Legioni­ ści (1920). W momencie, kiedy do polskich chłopów w Kongresówce docierają wieści o przejściu granicy przez strzelców Piłsudskiego, pobór do rosyjskiego wojska już się odbył. Mobilizacja ludności polskiej przez Rosjan jest głównym tematem pierwszej od­ słony. Bartka, starszego z dwóch synów gospodarza Wiesztala, zwerbowano, młodszy, Szymek ukrywa się. Jego postawa została ukazana w utworze jako słuszna; tak jak Szymek powinni byli postąpić wszyscy. Pisano w gazetach, że jakby wojna, to my „Ruskiemu” ni! ni! A tylko tak, obejrzeć się dobrze, jakby zrobić, żeby nikogo obcego tu nie było! [...] Ja sobie miarkowałem po trochu, kiedy strażniki zapasowych tu brały: że gdyby ktosik chłopom mądrze powiedział: „nie idźta!”nie poszłyby, ani chybi! [58] - mówi rozgoryczony Wiesztal. Dopiero w rozmowie z paniczem, który przedziera się do Piłsudskiego i na wieść o przeprowadzonej przez Rosjan mobilizacji rozpacza: Nie trzeba było iść! O mój Boże! Nie trzeba było iść! bohater wyjawia, że chłopi nie mieli wyboru: Hę! a jak się przeciwić? [Marysia półgłosem:] Niektórzy potrafili... [Wiesztal:] To i cóż? Nie ukryje się taki długo, bo dokąd że pójdzie i co zw£t?[59]. Z książki Rzymowskiego zyskujemy informację, jakoby sami Rosjanie ocze­ kiwali polskiego powstania i już na zapas bali się go. Sieroszewski podaje początkowe zamierzenia Piłsudskiego innymi słowami, nawiązując do tradycji 1863 r.: z chwilą wkroczenia żołnierzy polskich na teren Królestwa powinien był powstać w Warszawie tajny Rząd Narodowy jako przedstawiciel niepodległościowych dążeń Polski i polityczny odpo­ wiednik polskiej siły zbrojnej [60]. [57] [58] [59] [60]

W. Rzymowski, dz. cyt., s. 92. J. Marcinowska, Legioniści. Sztuka w trzech odsłonach, wyd. drugie, Warszawa 1920, s. 10-11. Tamże, s. 24. W. Sieroszewski, Marszałek J ó z e f Piłsudski życiorys, Warszawa 1934, s. 27.

85

Samo słowo „powstanie” u tego autora jednak nie pada. Lepecki z kolei przypi­ suje Pierwszej Kadrowej cel raczej symboliczny niż strategiczny, choć w innym miejscu obarcza ją odpowiedzialnością za rozpętanie konfliktu o światowym zasięgu; otóż ta garść młodzieży polskiej, zdecydowana na każde szaleństwo, aby z nicości i niebytu d źw i­ gnąć o ile j u ż nie samą Polskę, to przynajm niej Jej najdroższe imię, stanowiła w owym czasie serce Polski [61].

W spomniana przez Rzymowskiego ucieczka Rosjan z Królestwa to ewakuacja urzędów, urzędników państwowych i ich rodzin oraz ludności w głąb Rosji, ale nie w obawie przed Polakami z Piłsudskim na czele, tylko przed Niemcami, którzy mieli wkrótce wstąpić na ziemie zaboru rosyjskiego, a których istnienia Rzymowski jakby w ogóle nie bierze pod uwagę. Pisze o nich natomiast Sieroszewski: ponieważ Niemcy j u ż w owym czasie zdążyli zająć Zagłębie Dąbrowskie, które według planu Piłsudskiego miało być właśnie opanowane przede wszystkim przez strzelców, gdzie było najwięcej wśród robotników tajnych organizacyj strzeleckich i ukrytych zapasów am unicji i broni, — trzeba więc było zm ienić pierwotny plan i ruszyć na Kielce [62].

Ze wszystkich powyższych przytoczeń jasno wynika, że Piłsudski nie zamierzał prowadzić wojny przeciwko państwom centralnym, że za wroga uważał Rosję, ale bić się z nią nie mógł sam, nawet z garścią strzelców. Informacji o zawarciu przez niego sojuszu z Austrią i Niemcami udzielają autorzy z najwyższym trudem. Jest to dla nich kwestia wyjątkowo drażliwa, sojusz ten bowiem w rezultacie rozwoju sytuacji wojennej okazał się błędny i trzeba było się było z niego wycofać - co nie przyszło łatwo. Propagandyści nie decydują się pisać o tym wprost, tak jak uczyniły to Reuttówna i Dunin-Kozicka, które nie identyfikowały się z poglądami Piłsudskiego i nie zamierzały budować jego legendy. Zwolennicy Piłsudskiego muszą się jednak także odnieść do kwestii niefortun­ nego sojuszu, a ponieważ zawsze dążą do przedstawiania komendanta jako człowieka, który się nie myli i nie popełnia błędów, mają przed sobą wyjątkowo trudne zadanie. Najobszerniejsze i zarazem najbardziej zawiłe komentarze tej kwestii znajdu­ jemy w najwcześniej spośród książek propagandowych wydanej pracy Rzymowskiego. Pisze on tak: W wojnie, w której Rosja z jednej, a Niemcy i Austrowęgry z drugiej strony stanęły przeciwko sobie, czyn walki zbrojnej o niepodległość Polski, czyn, wymierzony na terenie Królestwa przeciw Rosji, stawał się z konieczności sprzymierzeńcem państw central­ nych, ale tylko sprzymierzeńcem, w stosunku podobnym do sojuszu wojennego, łączącego wszystkie państwa współwojujące czy to z obozu Koalicji, czy Europy środkowej. Tego rodza­ j u przym ierze wojenne nie stwarza zależności formalnej; każdy z uczestników przymierza jest samodzielną stroną. Polska w czynie Piłsudskiego stawała po raz pierwszy od lat wielu w charakterze jednostki wolnej, posiadającej własne oblicze, własne imię, równorzędne do im ion państw niepodległych [63].

Powyższym wywodem stara się autor zasłonić fakt sojuszu Legionów z Austrią, który w praktyce oznaczał sojusz z blokiem państw centralnych, działających przeciwko państwom ententy. Choć Rosja z punktu widzenia Polaków była wrogiem, to jednak [61] M. Lepecki, dz. cyt., s. 51. [62] W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 34. [63] W. Rzymowski, dz. cyt., s. 91.

86

łączyło ją przymierze z Francją, a więc pośrednio również Anglią, Belgią i wszystkimi krajami, które w I wojnie światowej stanowiły nie tylko stronę „moralnie właściwą”, ale —co z politycznego punktu widzenia szczególnie istotne - również stronę, która w końcu wojnę wygrała. To, że Rosja związana była przymierzem z potężną Koalicją, która po czteroletnich zapasach odnieść miała walne nad państwami środkowymi zwycię­ stwo, w niczym nie podrywało inicjatywy Piłsudskiego - zapewnia czytelnika Rzymowski. Stwierdzenie powyższe nie stanowi jednak prawdy. To, że Legiony Polskie, sprzymie­ rzone z Austrią i Niemcami, walczyły z Rosją, będącą w przymierzu z państwami ententy, mogło bardzo zaszkodzić sprawie polskiej na konferencjach pokojowych w 1918 r. Sprawiło również, że na Zachodzie komendant I Brygady nie cieszył się uznaniem, zupełnie inaczej niż w Polsce [64]. Motywy, jakimi kierował się Piłsudski tworząc Legiony u boku Austro-Węgier sprzymierzonych z Berlinem, mogły być oczywiste dla Polaków pochodzących z zaboru rosyjskiego, ale już nie dla Polaków z zaboru pruskiego, dla których to właśnie Niemcy stanowili odwiecznych wrogów. Nie były również zrozumiałe dla polityków na Zacho­ dzie, co więcej, nie miały dla nich żadnego znaczenia; tu liczyły się bowiem tylko skutki działań, a nie ich intencje. Dla propagandystów z obozu Komendanta przeciwnie —istnieje wyłącznie pol­ ski punkt widzenia, starają się oni również przekonać czytelnika, iż proaustriacka orien­ tacja Piłsudskiego mogła liczyć na zrozumienie i aprobatę ze strony sprzymierzonych mocarstw, a nawet, że Polacy broniąc swoich interesów mogli sobie pozwolić na otwarte lekceważenie ich stanowiska. Ktokolwiek stał poza caratem - pisze Rzymowski - sam carat nie przestawał być dla Polski wrogiem śmiertelnym. Walka przeciw Rosji była świętym obowiązkiem i świętym prawem każdego Polaka, bez względu na to, czy to mogło się komuś podobać lub nie podobać. Wszelako koalicja, a zwłaszcza to mocarstwo, które stanowiło duszę koalicji przeciwniemieckiej, Wielka Brytania, daleka była odpotępiania naszej walki z Rosją, która dla Anglików była prawie tak samo groźnym współzawodnikiem, jak Niemcy. Było do przewidzenia, że Wielka Brytania nie będzie zbytnio niezadowolona z tego, jeśli w wojnie, która miała powalić Niemcy, padnie również Rosja [65] - przekonuje autor. W cytowanym już wywodzie Rzymowskiego znajdujemy odbierające wymiar osobowy sprawie sojuszu stwierdzenie, iż to oderwany od konkretnych osób czyn wy­ mierzony przeciw Rosji stawał się z konieczności sprzymierzeńcem państw centralnych. Sprzymierzeńcem tym było jednak nie abstrakcyjne pojęcie czynu, sprzymierzeńca­ mi okazali się konkretni legioniści. Na początku jednak żaden z nich takiego obrotu rzeczy nie przewidywał; np. we wspomnieniach Horoszkiewicza W pierwszym pułku czytamy, iż formacja określana później jako Legiony Polskie według planów Piłsud­ skiego miała być niezależnym od Austriaków zaczątkiem wojska polskiego, zarzewiem wspomnianego wyżej powstania i doprowadzić do przejęcia władzy w zaborze rosyj­ skim przez Polaków. Poza garstką zapaleńców społeczeństwo polskie po doświadcze­ niach 1863 r. było jednak gruntownie zniechęcone do zbrojnych zrywów. Powstanie [64] Por. opinię Dmowskiego, wyrażoną w pracy Polityka polska i odbudowanie państwa, Warszawa 1988, np. t. 1, s. 100-101, 209, t. 2, s. 120. [65] W. Rzymowski, dz. cyt., s. 92-93.

87

nic wybuchło, a polskie oddziały strzeleckie, już jako legionowe, weszły w skład armii austriackiej; wszyscy legioniści składali przysięgę na wierność cesarzowi. Było to dla strzelców pierwsze, lecz nie ostatnie, bolesne rozczarowanie. Sieroszewski całą odpowiedzialnością za spowodowanie zależności utworzonej przez Piłsudskiego formacji od Austriaków —niesłusznie i niesprawiedliwie —obar­ cza Naczelny Komitet Narodowy. Według niego idea Legionów była ideą prywatnego wojska Komendanta, tolerowanego przez zaborcę i w praktyce zorganizowanego na zasadach partyzantki. Właśnie w ten sposób oddziały legionowe zdobyły Kielce, gdzie zagospodarowali się strzelcy bez Niemców i Austriaków. [...] Tu młodzi „piłsudczycy” uczyli się nie tylko sztuki wojennej lecz również sposobów rządzenia podległymi im obszarami, —pierwszymi zaczątkami zdobywanej Ojczyzny. Trwało to zresztą niedługo. Wskutek błęd­ nej, lękliwej polityki Naczelnego Komitetu Narodowego, utworzonego w Krakowie z przed­ stawicieli wszystkich partyj sejmowych, strzelcy zostali przemianowani na legiony i wcieleni do armii austriackiej na prawach pospolitego ruszenia. Odebrano od nich przysięgę na wier­ ność Austrii i narzucono austriackiego generała jako naczelnego dowódcę. Jó z ef Piłsudski został uznany jedynie komendantem I—ej Brygady w randze pułkownika [66]. W książce wydanej rok później dodaje autor, iż stało się to nie bez udziału polskich intrygantów [67]. Więcej informacji o NKN, poza krytyką jego polityki, bez wyjaśnienia na czym właści­ wie ona polegała, czytelnik nie znajdzie. Horoszkiewicz w rozdziale swych wspomnień zatytułowanym W powstańczych szeregach opisuje entuzjazm pierwszych dni militarnej działalności zorganizowanej przez Piłsudskiego formacji. Gdy kadrowa kompania ruszała z Krakowa, mowy nie było o Legio­ nach. .. Byli strzelcy polscy —strzelcy Piłsudskiego... I wszystkie te nasze oddziały, które się zgromadziły w czasie od 6— go do 12— go czy 14—go sierpnia między Miechowem, Jędrzejowem a Chęcinami, które zajęły 12— go sierpnia K ielce... uważały się za wojsko polskie —nie wie­ działy nic o Legionach... obce im były koncepcje polityczne krakowskie czy warszawskie... Na­ stępnie cytuje autor fragment swoich zapisków z 22 sierpnia 1914 r. Przyszły gazety, przy­ jechali kurierzy z Krakowa, są ciekawe nowiny. W Galicji tworzą się Legiony pod austriacką komendą. My podobno mamy być legią zachodnią?! —Ogólne z tego powodu oburzenie\G 8]. Ze wzruszeniem wspomina Horoszkiewicz prawdziwie powstańczy nastrój pa­ nujący w ciągu pierwszych dwóch miesięcy istnienia formacji, która w przekonaniu jej uczestników była niezależnym od nikogo polskim wojskiem i posługiwała się dokumen­ tami z pieczątką „Rząd Narodowy”. W jego opinii właśnie tamte tygodnie były skarbnicą moralną trądycyj powstańczych Lbrygady [69]. O tym, że zaplanowane przez Piłsudskiego w zaborze rosyjskim powstanie nie wybuchło, żaden z wymienionych autorów nie pisze wprost, informacja ta pojawia się natomiast w powieści Marii Brzuskiej [70]. Gorycz zawodu u Sieroszewskiego znajduje ujście w wyrażaniu negatywnych opinii o Polakach jako o narodzie niewolników, niezdolnym do samodzielnego myślenia. Przyczyną takiej [661 W. Sieroszewski, J ó z ef Piłsudski, dz. cyt., s. 34-35. [671 W. Sieroszewski, Marszałek J ó z ef Piłsudski..., dz. cyt., s. 28. [68| R. W. Horoszkiewicz, W pierwszym pułku. Notatki Legionisty, Warszawa 1935, s. 73-74. [69| Tamże, s. 75. [701 M. Brzuska, Stary lamus, Warszawa 1938, s. 140.

88

Komendant - alegoria Józefa Piłsudskiego. W głębi postacie Stańczyka i Wernyhory. Mai. Kazimierz Sichulski (1879—1942). Nakładem „T.P.D.” w Krakowie, ok. 1938 r. Drukarnia Narodowa w Krakowie; il. z książki Rozkwitały pąki białych róż... Wiersze i pieśni z lat 1908-1918 o Polsce, o wojnie i o żołnierzach, wybrał, opracował i wstępem opatrzył Andrzej Romanowski, Warszawa 1990, s. 551

opinii stał się fakt, że większość tego narodu miała poglądy odmienne niż piłsudczycy i okazała się odporna na romantyczne porywy. Sieroszewski i Sławoj-Składkowski podkreślają zatargi Piłsudskiego z Austriaka­ mi, dotyczące koncepcji Legionów. U podstaw tych konfliktów legły - jak piszą —jawnie głoszone przezeń poglądy o konieczności stworzenia niezależnego państwa polskiego. Sieroszewski przekonuje, iż Piłsudski usilnie dążył do zachowania niezależności Legio­ nów, ale w końcu musiał przyjąć narzucony sojusz, gdyż w przeciwnym razie Austriacy grozili rozwiązaniem strzelców i wcieleniem ich wprost w szeregi austriackich pułków albo więzieniem w obozach karnych [71]. Wtedy zniknęłaby wszelka nadzieja utworzenia kadry przyszłej arm ii polskiej. Z e ściśniętym sercem, z palącym uczuciem krzywdy osobistej, w p o ­ niżających warunkach trzeba było dalej wojować j u ż nie tylko z Moskalami, lecz i z N iem ­ cami i Austriakam i o honor, szacunek, niezależność i przyszłość żołnierza polskiego\72]. Jakimi sposobami starano się zachować wymienione wyżej wartości? Pół roku prawie ani żołnierze, ani oficerowie nie brali żołdu, nie mieli mundurów, obuwia, tabo­ rów; cierpieli głód, chłód, nędzę ostateczną... Znosili wszystko wesoło i bohatersko, bo „Ko­ m endant zakazował, a on wie, co robił"I Austriacy uważali to za bunt i w końcu zm usili brygadę do przyjęcia pieniędzy [73]. Sieroszewski uwzględnia w swoich tekstach wiele [71] Tak właśnie się stało wskutek tzw. kryzysu przysięgowego w 1917 r. Na początku armia polska powstała z legionistów pochodzących przeważnie z II Brygady, którzy przysięgę złożyli. [72] W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 35. [73] W. Sieroszewski, Marszałek Józef Piłsudski..., dz. cyt., s. 30.

89

szczegółów natury organizacyjnej i finansowej; dowiadujemy się na przykład, że suma zaległego żołdu została cała zużyta na werbunek i uzbrojenie nowych oddziałów oraz na robotę polityczną. Następnie postanowiono, że każdy oficer bez względu na szarżę będzie pobierał 100 kor. miesięcznie, a reszta pójdzie na robotę polityczną [74]. Na czym właści­ wie miała polegać ta dwukrotnie wymieniona robota polityczna, pisarz nie tłumaczy. Prawdopodobnie chodzi tu o działalność Polskiej Organizacji Wojskowej [75]. Brak mundurów i ekwipunku w warunkach zimowych musiał odbijać się na zdrowiu żołnierzy. Biorąc pod uwagę, że związek Legionów z Austrią istniał od począt­ ku niezależnie od marzeń strzelców [76], politykę NKN, zmierzającą do osiągnięcia materialnych korzyści ze sformalizowania tego związku (tzn. regularnych dostaw sprzę­ tu, mundurów, butów i żywności) należy ocenić nie jako błędną i lękliwą, ale raczej jako racjonalną. Żadna polska formacja militarna nie mogła w okresie wojny funkcjonować niezależnie. Potwierdzają to tragiczne losy bajończyków, Legionu Puławskiego i pol­ skich korpusów w Rosji. Z literatury propagującej osobę Piłsudskiego, wydawanej już po zakończeniu wojny światowej, można wnosić, że legioniści żywili niechęć do swych sprzymierzeń­ ców z konieczności. Nieco inaczej naświetla kwestię sojuszu Legionów z państwa­ mi centralnymi Seweryn Romin w swym dzienniku Z notatek legionisty, wydanym w 1916 r. Autorowi wyraźnie imponuje niemiecka myśl wojenna, niemieccy generało­ wie i skuteczność pruskiej piechoty. Zachwyt autora nad Niemcami, upojenie męską wojenną przygodą i poczuciem siły, jakie daje przynależność do wielkiego organizmu armii, maleje wprawdzie stopniowo pod wpływem obserwacji wojennych zniszczeń i obezwładniającego znużenia ciągłymi marszami. Gdy pisze o zajmowaniu Lwowa i kolejnych miast przez armie austriacką i niemiecką, nie dopowiada, kto je zdobył, ponieważ jest dla niego jasne, że zdobyli je „nasi” —tzn. armie państw centralnych. W notatkach z sierpnia 1915 r. widać już zmianę nastroju. Przyszły wiadomości. War­ szawa zdobyta. D ziwnie czuła je s t dusza Strzelca. Jest w nim m ądrość polityczna zdobyta rocznym trudem wojennym . Jakaś intuicja rzeczy praw dziw ie radosnych. Jednym słowem okrzyki „hurra”, które rozległy się p o otrzymaniu w iadom ości o w zięciu Warszawy były pełn e niezdecydowania i nie słychać w nich było wściekłego entuzjazmu, jak na przykład przy wzięciu Lwowa. M oże dlatego, że upadek Warszawy był przewidywany.. Może dla­ tego, że byliśmy bardzo zm ęczeni i nie bardzo weseli... M oże dlatego, że niektórzy marzyli o trium falnym wkroczeniu Brygady do Warszawy. O takim przyjęciu jak w Lublinie. M oże... [77] W niedopowiedzeniach wyraża się rozterka piszącego, który nie umie się już cieszyć z sukcesów narzuconego sojusznika, ale wie, że otwarcie krytykować go nie [74] W. Sieroszewski, Marszałek J ó z e f Piłsudski..., dz. cyt., s. 30. [75] POW powstała w sierpniu 1914 r. z odciętych w Warszawie przez linię frontu od galicyjskich do­ wództw działaczy Związku Walki Czynnej i Polskich Drużyn Strzeleckich; nazwę organizacja uzy­ skała w październiku 1914 r., za sprawą ppor. Tadeusza Zulińskiego, jej pierwszego komendanta; T. Nałęcz, Polska O rganizacja Wojskowa, Wrocław - Warszawa 1984, s. 3, 13 i dalsze. [76] Scenę składania przysięgi przez oddziały legionowe, wraz z podaniem tekstu przysięgi, opisał na przykład Żeromski w Charitas. [77] S. Romin, Z notatek legionisty, Kraków 1916, s. 58.

90

wolno; książka, którą zamierza wydać, podlega przecież c.k. cenzurze wojskowej. Roz­ czarowanie sprzymierzeńcem z konieczności to kolejny etap utraty przez legionistów złudzeń. Następnym, o wiele bardziej dotkliwym, będzie dymisja Piłsudskiego z do­ wództwa I Brygady. Czynem tym w opinii wielu podkomendnych unieważni Piłsudski sens dwuletnich walk zorganizowanej przez siebie formacji, wysiłku, poniesionych strat i rozlicznych upokorzeń. Znaczący wydaje się fakt, że militarystyczne —przynajmniej na początku —po­ glądy Romina w dwudziestoleciu międzywojennym wcale go nie kompromitują, choć zdezaktualizowały się na długo przed końcem wojny. Książka znalazła się przecież w spi­ sie publikacji polecanych do bibliotek szkolnych. Przynajmniej część komisji spisowej musiała zatem podzielać podziw autora dla niemieckiej bezwzględnej siły i skuteczności prowadzonych działań.

4. Kadry przyszłych Legionów Z licznych biografii Piłsudskiego, w dwudziestoleciu międzywojennym kierowanych do młodzieży, dowiadujemy się, że na kilka lat przed wybuchem I wojny światowej zaczynają na ziemiach polskich powstawać tajne paramilitarne organizacje, z czasem za­ legalizowane w zaborze austriackim, których uczestnicy w sierpniu 1914 r. zasilili kadry Legionów Polskich. Padają nazwy Strzelec, Związki Strzeleckie, Drużyny Strzeleckie. Sieroszewski w książce pt. Marszałek J ó z e f Piłsudski. Życiorys, opublikowanej w roku 1934 pisze, iż Związki Strzeleckie powstały z wcześniejszej jeszcze, tajnej organi­ zacji: Związku Walki Czynnej. O tym, jak doszło do jego powołania, dowiadujemy się z lektury zapisków Romina; omawiając biografię Kazimierza Sosnkowskiego, wówczas jeszcze pułkownika I Brygady Legionów, pisze on: M yśl o w alce narodowej nie opuszczała [Sosnkowskiego] ani na chwilę. W r. 1907przyjeżdża do Lwowa i razem z Piłsudskim

organizują bezpartyjny związek wojskowy. Cel organizacji: wykształcenie dow ódców i żoł­ nierzy dla możliwego zbrojnego powstania w K rólestwie Polskim przeciw Moskalom. W lipcu r. 1908pow staje w ięc Związek Walki Czynnej. Związek rozwija się, zagarnia członków w całej Galicji, w Królestwie, za granicą: w Paryżu, w Belgii. Wszędzie Sosnkowski z naj­ głębszym oddaniem się wypełnia gigantyczną, p on a d ludzkie siły pracę [78]. Dowiadujemy się, że obok Strzelca, którym kierował Piłsudski i - jak moż­ na wnosić z omawianych lektur - niezależnie od tej organizacji - powstały Drużyny Strzeleckie, na których czele staje Januszajtis, młody, dzielny talent wojskowy [79] (jeden z późniejszych dowódców II Brygady Legionów). [78] S. Romin, dz. cyt., Kraków 1916, s. 32. [79] W. Rzymowski, dz. cyt.,s. 83. Nazwiska Januszajtisa, Kukiela, Sikorskiego pojawiają się jeszcze w cy­ towanej pracy, wydanej w 1919 r. W legionowych książkach o charakterze propagandowym z końca lat dwudziestych i trzydziestych XX w. wzmianek o przedwojennych współpracownikach, a później­ szych przeciwnikach politycznych Piłsudskiego raczej próżno szukać. Dobitnym przykładem glory­ fikowania Marszałka z pominięciem innych postaci, w tym bohaterów legionowych do końca wier­ nych Komendantowi, jest broszura Władysława Poboga-Malinowskiego O życiu i czynach marszałka Józefa Piłsudskiego... wydana pod pseudonimem w roku 1929, gdzie poza Piłsudskim nie został wy­ mieniony żaden polski dowódca, mimo iż autor opowiada o całym okresie współczesnym aż do 1926 r.

91

Powstanie, początkowo jako organizacji tajnej, a następnie legalizacja Strzel­ ca w 1910 r., przedstawiane są jako doniosły fakt w dziejach Polski i jeden z najważ­ niejszych etapów w życiu i działalności przyszłego Komendanta I Brygady Legionów Polskich. Nigdy niespożyta moc Piłsudskiego jaśniejszym nie buchnęła płomieniem niż w owej chwili, gdy od krwiożerczej zmory rządów moskiewskich, jakie wraz z triumfem carowładztwa jęły wracać na ziemię polską, odwołał się do gniewu Bożego historii, nieustra­ szenie stając na czele tych, których nie dokosiły mściwe sądy połowę i nie dotłukły sołdackie kule, i wznosząc ręce wierzące ku niebu, w którym taiły się ju ż pioruny, mające runąć na ukoronowanych mocarzy zbrodni i ucisku —pisze Rzymowski. [ ...] M iewał Piłsudski w życiu chwile potężniejsze. Bardziej uroczystej nie m iał ponad tę, w której objął komendę nad pierwszym oddziałem „Związku Strzeleckiego”, organizacji zrazu tajnej, a od roku 1910 istniejącej jaw nie na terenie zaboru austriackiego. Była to chwila siewu na wielki plon dziejowy; chwila rzucenia w glebę złotego ziarna, z którego miało wykwitnąć to, co w sprawie odrodzenia Polskijest pierwiastkiem najcenniejszym: pierwiastkiem samodziel­ nego wysiłku narodowego [80].

W broszurze, zatytułowanej Józef Piłsudski, wydanej w roku 1933, Siero­ szewski stara się uporządkować wiadomości na temat organizacji strzeleckich. Podaje, iż Związek Strzelecki został założony we Lwowie, w Krakowie zaś Strzelec, jednocze­ śnie powstawały niezależne od nich Drużyny Strzeleckie (którymi dowodził Januszajtis). Z tekstów Sieroszewskiego można jednak wnioskować, jakoby Piłsudski kierował działalnością zarówno Strzelca, jak i Drużyn Strzeleckich. Jak niegdyś nad kółkami PPS, tak teraz nad organizacjami wojskowymi wciąż czuwa i przewodzi im Józef Pił­ sudski; objeżdża, łączy, ćwiczy w polu i obozach, uczy w szkołach a głównie: podnosi ducha, budzi wiarę we własne siły, podnieca szlachetne ambicje, stawia wzniosłe, godne poświęceń cele... Miłość, posłuch, zaufanie bez granic idą za nim śladem... „Komen­ dant powiedział!... Komendant życzy sobie!... Komendant k a z a ł ! . s t a j ą się świętymi żołnierskimi przykazaniami [81], Natomiast według Lepeckiego na przełomie lipca

i sierpnia 1914 r. Piłsudski stał wyłącznie na czele kilkuset oddziałów Związku Strze­ leckiego i toczył pertraktacje o rozciągnięcie swej władzy na liczne, a luzem dotychczas chodzące pokrewne oddziały Drużyn Strzeleckich [82]. Niezależnie od tych rozbieżności i od wszelkich organizacyjnych i kompe­ tencyjnych niuansów paramilitarne polskie stowarzyszenia szybko rosną, zyskując zwolenników wśród młodzieży szkolnej i robotniczej. Z Galicji przerzucają się one do zaboru rosyjskiego, do Warszawy i większych miast, powstają nawet tajne oddzia­ ły „sympatyków” w Petersburgu, Kijowie, Odessie, Charkowie... Stamtąd małe grupy młodzieży przemycają się „dla ćwiczeń” do Krakowa, Lwowa i do obozów letnich... Za granicą, nawet w Ameryce, wszędzie gdzie jest emigracja polska, tworzą się więk­ sze i mniejsze oddziały strzeleckie[83]. Sieroszewski w obu swoich książkach podaje,

że przed wybuchem I wojny światowej w Małopolsce było 10 000 zorganizowanych [80] [81 ] [82] [83]

92

W. Rzymowski, dz. cyt., s. 82-83. W. Sieroszewski, Marszałek Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 25-26. M. Lepecki, dz. cyt., s. 49. W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 31.

strzelców. Rzymowski pisze, iż w czasie wojny bałkańskiej istniało ju ż na terenie samej Galicji około 200 kół Strzeleckich i około 100 kół Drużyn. Ponadto 5 sierpnia 1912 r. powołano do życia Skarb Wojskowy; w tym samym roku zaczęło wychodzić pośw ięco­ ne sprawom wojskowym czasopismo „Strzelec”p o d redakcją dr. Mariana Kukiela. Pismo to staje od razu na wysokim poziom ie umiejętności. W każdym niem al zeszycie zabiera głos Piłsudski oraz trzej jego najtężsi współpracownicy: Rydz-Smigły, Sosnkowski i Sikor­ s k i m ]• Legioniści z I Brygady —Leopold Lis-Kula, Tadeusz Zuliński-Barski, Tadeusz Wyrwa-Furgalski, Franciszek Pększyc-Grudziński z reguły mają za sobą staż strzelec­ ki. Stanowi on ważną część biografii tych młodych ludzi, którzy godzą naukę szkolną, pozostając często wyróżniającymi się uczniami, z działalnością w paramilitarnych or­ ganizacjach, w których pełnią ważne funkcje. Stanisław Król-Kaszubski w roku 1913 [...] wraz z innymi przeszedł ju ż szkołę letnią w Stróży. Franciszek Pększyc-Grudziński zapisuje się do polskich drużyn strzeleckich 19 listopada 1910 r. Fakt ten opatruje autor następującym komentarzem niejako od samego bohatera: Polska do wielkich stworzona jest rzeczy; a w ięc uw olnić ją trzeba, by mogła przyjść do głosu. To może stać się w wojnie, wojnie ludów, ale Polska musiałaby w wojnie takiej walczyć, a w ięc m ieć wojsko, własnych żołnierzy. Trzeba więc, by ktoś stworzył wojsko polskie. [...]. Broń w ręku. Będą tysiące, potem miliony ludzi karnych. Stanie w ten sposób armia polska i Pol­ ska będzie wolna [85]. Rzymowski wspomina o dwóch kolejnych organizacjach: pod wpływem Józefa Hallera i gen. Zygmunta Zielińskiego istniejący od dawna Sokół zaczyna przybierać charakter paramilitarny. Jednocześnie z łona ludu, z łona włościaństwa galicyjskiego two­ rzą się Drużyny Bartoszowe, ożywione również żądzą walki zbrojnej za Ojczyznę, przede wszystkim zaś walki zbrojnej z caratem. Nad wszystkimi tymi poczynaniami góruje wszela­ ko wpływ i kierunek moralny Józefa Piłsudskiego. Wszystkie organizacje wojskowe korzysta­ ją z jego wskazówek i pomysłów [86], Poza Rzymowskim, autorzy tekstów adresowanych do młodzieży lub polecanych jej do czytania nawet nie wspominają o chadeckim Soko­ le, a tylko nieliczni napomykają o Drużynach Bartoszowych. O ile udział tej ostatniej organizacji w tworzeniu Legionów nie jest ukazywany na równi z udziałem organizacji strzeleckich, o tyle z propagandowych publikacji moż­ na wnioskować, że członkowie Sokoła w ogóle nie weszli w skład Legionów. Z książki Stanisława Rostworowskiego Szablą i piórem wynika jednak inny obraz legionowych kadr; członkowie Sokoła, zwołani manifestem z 16 sierpnia 1914 r., stanowili zaczątek II Brygady Legionów, która zaraz po sformowaniu wysłana została na Węgry [87], a po­ tem w Karpaty. Ponieważ o tej brygadzie propagandyści z zasady nic nie piszą, milczą również na temat znaczenia chrześcijańsko-demokratycznej organizacji w militarnym ruchu niepodległościowym. Interesuje ich właściwie tylko I Brygada, której podstawę - według informacji przez nich podawanych - stanowili strzelcy. [84] [85] [86] [87]

W. Rzymowski, J ó z e f Piłsudski walczył o Polskę?, dz. cyt., s. 86. K. Koźmiński, K am ienie na szaniec, Lwów - Warszawa 1937, s. 21. W. Rzymowski, dz. cyt., s. 84-85. S. Rostworowski, Szablą i p iórem , Kraków 1916, s. 11, 13.

93

5. Wymarsz Pierwszej Kadrowej Informację o wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej z krakowskich Olean­ drów, a przynajmniej wzmianki o tym wydarzeniu, znajdujemy niemal w każdej propa­ gandowej publikacji o komendancie I Brygady. Czytamy tam, że mobilizacja strzelców została ogłoszona przez Piłsudskiego latem 1914 r. specjalnym rozkazem. W odpowie­ dzi nań poczęty zbiegać do Krakowa tysiące dzielnych [88]. Sieroszewski pisze, iż W końcu czerwca odbyły się w Tyńcu ostatnie doroczne ćwiczenia strzeleckie, a w końcu lipca ju ż ogłoszono „cichą” mobolizację strzelecką. Pod pozorem letniej szkoły wojskowej zaczęły się gromadzić wpowystawowych budynkach „Oleandrów” w Krakowie napływające zewsząd oddziały strzeleckie i gęsto zabłękitniały na ulicach ich skromne mundury [89].

Sam wybuch I wojny światowej wobec faktu tworzenia się polskiej formacji militarnej po z górą stu latach niewoli traktowany jest najwyraźniej przez autorów jako sprawa drugorzędna [90], Na podstawie analizowanych tekstów, w których propago­ wano osobę Piłsudskiego, trudno jednoznacznie ustalić, kiedy właściwie i z jakiego powodu wojna ta wybuchła. W niektórych tekstach albo nie podaje się dokładnej daty początku wojny, albo podaje się datę inną niż dziś przyjęto. Z lektury obu tekstów Sieroszewskiego można wyczytać tylko, że wojna zaczęła się latem 1914 r.; Rzymowski w ogóle nie zajmuje się tą kwestią, natomiast według Lepeckiego wojna ja k wiadomo wybuchła dnia 6 sierpnia 1 9 1 4 roku [91]. Lepecki i Pobóg-Malinowski to jedyni wśród propagandystów autorzy wspomi­ nający o międzynarodowych uwarunkowaniach wybuchu wojny. Dla Poboga oczywiste jest, że wielką wojnę spowodowały Niemcy, do których przyłączyły się tylko słaba Austria, a trochę później [ ...] Turcja i Bułgaria —dwa państwa maleńkie, słabiutkie, niewiele zna­ czące. Ale za to przeciwko Niemcom wystąpiła prawie cała Europa. Poszły na walkę z nimi - Rosja, Francja, Anglia, Serbia, Czarnogóra i Belgia, a trochę później przyłączyły się jeszcze Włochy, Rumunia; potężna Ameryka i Japonia. Tak tedy Niemcy prowadzić musieli wojnę z całym niemal światem [92]. Następca tronu austriackiego, arcyksiążę Ferdynand Habsburg, p a d ł ju ż ofiarą zamachu terrorystycznego w Sarajewie; między Wiedniem i Berlinem z jednej strony a Petersburgiem i Paryżem z drugiej —padały gromy not dyplomatycznych. Wprawdzie dla ludzi przeciętnych wojna wydawała się jeszcze odległa i taka jak aś nieprawdziwa, nie mniej jednak w powietrzu czuło się zdenerwowanie i naprężenie [93]. Z podtytułu książki Rzymowskiego Jak Jó zef Piłsudski walczył o Polskę? czytelnik dowiaduje się, iż 6 sierpnia

1914 r. to data wiekopomna, jednak nie ze względu na sytuację w Europie - tego dnia dokonało się przecież ostateczne wypowiedzenie wojny przez wszystkie strony konfliktu [881 M. Lepecki, dz. cyt., s. 50. [891 W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 32-33. [90] Wyjątek stanowi Wpamiętnym roku wojny. Książka zbiorowa dla młodzieży wydana w 1916 r., gdzie sytuacji międzynarodowej w przededniu wybuchu wojny poświęcono jeden z tekstów. Winą za jej wywołanie została obciążona głównie Wielka Brytania. [91 ] M. Lepecki, dz. cyt., s. 51. [921 H. Malinowska [W. Pobóg-Malinowski], O życiu i czynach Marszałka Józefa Piłsudskiego napisała Hanka Malinowska, Złoczów [1929], s. 94-95. Dalej dz. cyt. pod nazwiskiem autora. [931 M. Lepecki, dz. cyt., s. 49.

94

- lecz właśnie ze względu na ów mityczny wymarsz, który w publikacjach propagando­ wych niemal całkowicie przesłania międzynarodowy kontekst polskiej sprawy. Po stwierdzeniu, że wojna zaczęła się wymarszem Pierwszej Kadrowej autor kontynuuje wywód: Piłsudski nie czeka [...] oficjalnego je j początku. Dla niego wybuch wydaje się zupełnie pewny ; wystarcza mu to, aby powziąć decyzję najszybszego uderzenia na głównego wroga Polski - na Rosję. Więc też ju ż 4 sierpnia dokonywa organizacji pierwszego oddziału w liczbie 144 żołnierzy, który ma się stać kadrą, osią organizacyjną powstania polskiego w zaborze rosyjskim. Nie wysyła ich jednak natychmiast. Trzeba się do tego przy­ gotować. Zwłoka trwa jednak krótko. W dwa dni później, 6 sierpnia o godzinie 3 rano, a wciąż jeszcze przed wybuchem wojny, wyrusza ku granicy rosyjskiej wyznaczony uprzed­ nio oddział, nad którym dowództwo powierzył Tadeuszowi Kasprzyckiemu [...] [94]. Inną niż u Rzymowskiego liczebność Pierwszej Kadrowej podaje Sieroszew­ ski. Według niego dopiero, a nie „już” 6 sierpnia 1914 roku na samowolny rozkaz Józe­ fa Piłsudskiego wyruszyła z Krakowa I—sza kadrowa kompania, składająca się w połowie ze „Strzelców”, w połowie z „Drużyniaków” w liczbie 163 ludzi\95\, mając 100 koron w kasie, 163 karabinów i po 200 ładunków na człowieka; tegoż dnia przekroczyła granicę zaboru rosyjskiego i rozpoczęła walkę z wrogiem, panującym nad dwiema trzecimi naszej Ojczyzny [96]. Pisarz najwyraźniej stara się przekonać czytelnika, iż Legiony Polskie, a konkret­ nie ich wydzielone, przyszłe kadry, niedysponujące zresztą praktycznym doświadcze­ niem wojennym miały jakąś szansę samodzielnej walki z mocarstwem, jakim w 1914 r. była Rosja. Lepecki w cytowanej już uprzednio pracy idzie jeszcze dalej, niejako tłuma­ cząc, dlaczego 6 sierpnia należy przyjąć za początek wojny światowej. Oto tego właśnie dnia żołnierze polscy znaleźli się na ziemiach zaboru rosyjskiego rozpoczynając tym faktem wielką wojnę między trzema cesarzami. Tak więc według cytowanych autorów Piłsudski za pomocą oddziału liczącego stu kilkudziesięciu żołnierzy nie tylko przystąpił do woj­ ny z Rosją jak równy z równym, ale wręcz rozpoczął I wojnę światową [97]. Wymarszowi Pierwszej Kompanii Kadrowej Zygmunt Nowakowski poświęcił swą nowelę, wydaną w 1917 r. przez NKN. Tekst nie ma charakteru dokumentalnego, nie pada w nim żadne nazwisko, żadna dokładna data dzienna, żadna nazwa miejscowa, jednak podane przez autora zdarzenia układają się w opowieść z kluczem. Mowa jest o przejmującym chłodzie nocy sierpniowej, o tym, że pobudka była o drugiej nad ranem, a zbiórka miała nastąpić za godzinę, czyli o trzeciej (dokładnie tę właśnie godzinę jako porę wymarszu podaje Lepecki). Odprawę w opowiadaniu Nowakowskiego prowa­ dzi ktoś, w kim obeznany z tematem czytelnik rozpozna Piłsudskiego. Gdy na boisku [94] M. Lepecki, dz. cyt., s. 51. W o dziesięć lat późniejszej broszurce Poboga-Malinowskiego to już nie Kasprzycki, ale sam Piłsudski wyrusza na czele słabego liczbowo, lecz jakżeż du chem silnego hufca rycerzy młodych, odważnych, najlepszych, najofiarniejszych, by szablą od eb ra ć to, co nam p rz em oc m o­ skiewska zabrała; W. Pobóg-Malinowski, O życiu i czynach marszałka..., dz. cyt., s. 93. [95] Ustalenie liczebności oddziału nie było łatwe ze względu na brak spisów. [96] W. Sieroszewski, J ó z e f Piłsudski, dz. cyt., s. 33-34. [97] Taki sposób przedstawiania wybuchu I wojny światowej wynikał z pism, mów, odczytów Pił­ sudskiego; dokładnie w tym samym duchu naświetla rzecz Włodzimierz Suleja w swej wydanej w 2004 r. przez Ossolineum, przywoływanej już wyżej, pracy o Piłsudskim.

95

rozdzielają chleb i konserwy, bohater obserwuje gwiazdy, jednak odprawa odbywa się 0 świcie, a wymarsz następuje już w świetle dnia. Myśli bohatera zostały sprzężone ze zmianami odbywającymi się w przyrodzie. Niemal identyczne, impresjonistyczne opisy pojawiają się w wydanych rok wcześniej notatkach Romina. Wstają pierwsze zorze, nikły, różowy blask pada na siwe mundury tych czterech wybranych plutonów. Kładą się na ziem i słabe cienie wyprężonych ciał. Z ust wychodzi para i ręce dygoczą febrycznie, poprawiając karabin na ramieniu. Zapomniało się w koszarach jakiegoś drobiazgu, ale wracaćj u ż nie warto... N ie wolno j u ż spoglądać wstecz, poza siebie —jeden jest tylko kierunek spojrzeń; oto ta linia marszu na północ wytknięta żelazną wolą. Św iat rozniecił na dobre swój ogień i spędził precz mgłę. M ożna by j u ż w tym blasku ujrzeć miasto, przeniknąć wzrokiem p rzez m ur i objąć uściskiem oczu wiele rzeczy 1 wielu ludzi, którzy zostają w lęku i trosce serdecznej i bez słowa wieści na długi, długi czas... [98].

Opis, podobnie jak cały utwór, wyraża przede wszystkim wrażenia i uczucia młodego bohatera, ukazuje niepowtarzalny nastrój pierwszych chwil istnienia polskie­ go oddziału. Gustaw-Konrad wie, że dotyka stającej się historii, ale z drugiej strony nie może doczekać się konkretnego działania. Kiedy wreszcie pada komenda: marsz! boha­ tera przepełnia bezgraniczne szczęście. Zaledwie rzucono kości, — któż może wiedzieć, co w tej grze zyska, a co stracić...! Oto ten srogi, bezwzględny rozkaz przynosił wolność i swo­ bodę, rozrywał ogniwa kajdan./B ezm ierna radość i spokój po brzegi wypełniły duszę./[...j A nad nimi, na niezmierzony majestat nieba wstąpiło słońce. Opadły zeń krwawe a groźne barwy czerwone i stanęło wysoko, całe w swej boskiej szczodrości, złote, złote, złote.../ O d tego blasku rozzłocił się świat i szli owi młodzi zdobywcy ja k po rozścielonym, bezcennym płaszczu, szli ze śpiewem na ustach, strojni w kwiaty, ja k na wielkie, z dawna czekane święto... [99]

6. Dalsze dzieje Legionów Wydaje się, że informacje na temat walk I Brygady można znaleźć w licznych publika­ cjach adresowanych do młodzieży: w notatkach i wspomnieniach legionistów, w bele­ trystyce, w biografiach bohaterów legionowych. Wypowiadał się o tym sam Piłsudski w Ulinie Małej (1935) i zbiorze pism W walce o niepodległość (1939). Informacje na temat pojawiają się też w opowiadaniach Obiezierskiej (1936), w baśni Słońskiego O żołnierzu tułaczu (1923) i w innych tekstach. Lapidarnie ujmuje zagadnienie Bronisława Ostrowska. W jej powieści nie pa­ dają nazwy miejscowości ani żadne nazwiska. Chodzi raczej o treściwe podsumowanie nadziei, rozczarowań i kosztów legionowej działalności w sposób zrozumiały dla dziec­ ka. Radość pierwszych chwil spotkania z Legionami przesłoniła się prędko gorzką troską o ich losy. Regestry, spisy, raporty, wiezione razem ze mną na wozie D ziadka opowiedziały m i ich dzieje a ż do dna. Opowiedziały tajniki zw iązków przedwojennych [...] I historię [98] Z. Nowakowski, Wymarsz, Kraków 1917, s. 16. [99] Tamże, s. 16-17.

96

Wierniem ci ja służył, ojczyzno kochana, /Żołnierz bez komendy, parobek bez pana,

il. Zygmunta Grabowskiego z książki Edwarda Słońskiego O żołnierzu tułaczu,

Wilno 1923

pierwszego w chwili wojny oddziału „siódemki”, co w połowie bez koni, z siodłami na ple­ cach przekroczył granice Królestwa, by polską konnicę tworzyć../1 wyjście Legionów z Kra­ kowa, i pierwsze walki i luki w szeregach i nowe, wciąż rosnące zastępy. [...] Osobiste no­ tatki i mapy Komendanta śpiewały pean niezłomnej, zwycięskiej wiary./Papiery, przysyłane z austriackiego sztabu —szydziły./ Listy strat płakały szeregami nazwisk. [...] Widziałem wszystkie te ataki nieustraszone, przedzierania się rozpaczliwe, osłaniania bohaterskie cu­ dzych odwrotów./1 tyle, tyle krwi! Tyle szlachetnych, ukochanych głów, złożonych w czarną, wilgotną ziemię [100],

Była wcześniej mowa o tym, iż w publikacjach propagandowych sytuacja przed­ stawiana jest tak, jakby Legiony (a właściwie ich I Brygada) znajdowały się w całkowitej próżni. Jednak na temat ich szlaku bojowego również nie ma tam wielu konkretów. Wszyscy pisarze propagandyści skupiają się na początku drogi Legionów, na dokład­ nym omówieniu ich genezy i politycznych założeń, niekiedy wypowiadają się wprost na temat ich ideologicznego znaczenia. Jednak militarne dzieje I Brygady Legionów Polskich zajmują tu niewiele miejsca. Na przykład Lepecki ( Od Sybiru do Belwederu) w ogóle nie poświęca temu zagadnieniu uwagi. Między wymarszem Pierwszej Kompa­ nii Kadrowej a kryzysem przysięgowym w jego książce nie dzieje się nic. W Wymarszu Nowakowskiego nie pada ani jedna nazwa miejscowa, żadne nazwisko, nie ma opisu żadnej konkretnej potyczki, tak jakby poczynania militarne I Brygady w ogóle nie mia­ ły wojskowego znaczenia, a liczyła się jedynie ich działalność ideologiczna, tworzony [100] B. Ostrowska, Bohaterski Miś, Londyn 1988, s. 81.

97

wokół nich nastrój niepodległościowego czynu. Natomiast sporo informacji na temat walk I Brygady zamieścił Strug w stylizowanym na dziennik młodego legionisty opo­ wiadaniu Odznaka za wierną służbę. O d Sieroszewskiego, który podobnie jak Strug sam był żołnierzem I Brygady, także nie możemy się w tym względzie wiele dowiedzieć. Jego opowieść jest krótka i zawiera nieliczne, wyselekcjonowane fakty. Przytacza on pochwały wysokiej rangi ofi­ cerów armii państw zaborczych: Dzięki swej niezmiernej bitności, odwadze i ofiarności legiony polskie zasłynęły wkrótce wśród wojsk walczących po obu stronach. Generał rosyjski Iwanow po bitwie, stoczonej w zimie 1914 roku z legionistami, powiedział: — Gdybym miał takich żołnierzy ja k Piłsudski, to pewny byłbym zwycięstwa! —Przyślijcie nam natych­ miast dla wzmocnienia linii bojowej batalion strzelców (polskich) albo pułk węgierski, albo dywizję austriacką... —pisali do dowództwa frontu generałowie niemieccy [ 101 j . Przyto­ czony fragment wydaje się świadczyć głównie o tym, że legioniści dorównywali regu­ larnym oddziałom. Opis osiągnięć militarnych Legionów kończy się pochlebną oceną samego autora: Po roku wojny, przebytym cały czas na linii bojowej, w ciągłym ogniu, w nieustannych pochodach i bitwach wychował sobie Józef Piłsudski żelaznych, dumnych żołnierzy i sztab doskonałych oficerów. Wzbudził bezgraniczne zaufanie do siebie i miłość wśród legionistów i wykazał zdolności niepospolitego wodza [102]. Zarówno Lepecki, jak i Sieroszewski, kreują Piłsudskiego na dowódcę wszyst­ kich brygad legionowych, posługując się przy tym prawdą w sposób, który odpowiada ich celom propagandowym. I Brygada nie spędziła całej zimy 1914/1915 na linii bo­ jowej. Dwumiesięczny odpoczynek w Kętach i Lipnicy na początku 1915 r. oszczędził wydatnie siły jej żołnierzy, uszczuplone po pierwszych miesiącach wojny. To II Brygada pierwszą wojenną zimę była bez przerwy na froncie. Jej uczestnicy ginęli, umierali od ran i zamarzali na pozycjach w krańcowych warunkach karpackiej zimy, daleko od rdzennych ziem polskich i pod innym niż Piłsudskiego dowództwem. Można o tym przeczytać w opowiadaniach Rostworowskiego. Została odesłana do rezerwy dopiero na trzy wiosenne tygodnie 1915 r. Piłsudski nie miał wpływu ani na jej szlak bojowy, ani na sposób jej traktowania przez austriackie zwierzchnictwo, nie mógł też zyskać popularności wśród jej żołnierzy i oficerów ani ich sobie wychować. Zabieg zastosowa­ ny przez Sieroszewskiego opiera się na częściowej prawdzie. Prawda ta dotyczy akurat tej brygady Legionów, której w tekstach propagandowych nie wymienia się z nazwy. W ten sposób zasługi II Brygady przypisuje się I Brygadzie, natomiast wpływ jej ko­ mendanta, niejako na wyrost, rozciąga na całą formację. Dla ścisłości należy dodać, że w tekstach propagandowych najczęściej mówi się ogólnie o Legionach podając informacje dotyczące tylko I Brygady lub o „strzel­ cach Piłsudskiego”. Tymczasem, choć to właśnie on był najważniejszym organizato­ rem Legionów Polskich, „jego” była wyłącznie I Brygada. W okresie międzywojennym określenie „Legiony Piłsudskiego” upowszechniło się, tym bardziej że używali jej nie tylko piłsudczycy (np. Kaden), ale i inni autorzy - np. Rządkowski —dla odróżnienia [101] W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 35. [102] Tamże, s. 37.

98

formacji zorganizowanej przez Piłsudskiego od oddziałów po stronie państw ententy, które przecież w założeniu też były legionami polskimi. Pomiędzy przytoczonymi przez Sieroszewskiego ocenami militarnych osiągnięć Legionów zawierają się właściwe osiągnięcia. Wypadają one skromnie, jak na poprzed­ nie obszerne omówienia genezy tej formacji oraz jej znaczenia. Autor nie trudzi się wy­ liczaniem wszystkich ważniejszych bitew. Ogranicza się do podania trzech wydarzeń. Są to: zdobycie Kielc, potyczka pod Laskami i przemarsz przez Ulinę Małą. Ze zdobytych Kielc legioniści muszą się wycofać na prawy brzeg Wisły wraz z armią Dankla już we wrześniu 1914 r. Dziewiętnastego września Piłsudski uzyskuje pozwolenie na ponow­ ną przeprawę i natarcie. Legioniści, przyzwyczajeni przez Piłsudskiego do walk małymi siłami z przeważającym nieprzyjacielem świetnie wykonali swoje zadanie i wstrzymali na sześć dni posuwanie się arm ii rosyjskiej Nowikowa ku Krakowowi. Pod Laskami Legiony wzięły pierwszy raz udział w wielkiej bitwie z ogniem huraganowym i pociskami ciężkich dział. Tam kom endant Piłsudski został kontuzjowany odłamkiem szrapnela w głowę [103].

Powyższa informacja jest dla autora równie ważna jak suma strat w ciągu sześciu pierw­ szych miesięcy wojny. W przeciwieństwie do Ostrowskiej autor nie przywiązuje do nich wielkiej wagi. Komendant nasz — m ów ił m i jeden z najbliższych jego współpracowników, - jest stanowczy, ale zarazem bardzo ostrożny. Dlatego to straty nasze są procentowo tak małe —1000 ludzi w ciągu półrocza [ 104].

Wobec faktu, że polskie formacje traktowane były przez sprzymierzeńców jako mięso armatnie w dużo większym stopniu niż żołnierze ich własnych armii, a niekiedy z rozmysłem wysyłane na takie odcinki frontu, gdzie drażliwa sprawa polska przestawa­ ła istnieć wraz z żołnierzami polskiej narodowości (przypadek bajończyków), straty wy­ mienione przez rozmówcę Sieroszewskiego mogą istotnie wydawać się umiarkowane. W listopadzie 1914 r. — kontynuuje Sieroszewski opis osiągnięć I Brygady — wskutek powtórnego cofania się niemiecko-austriackich wojsk groziło legionom zepchnięcie ich do Prus. Tam mogło oczekiwać ich rozbrojenie albo wysłanie na francuski front. Ko­ m endant Piłsudski postanowił wbrew rozkazowi przemaszerować do Krakowa, aby raczej umrzeć u stóp starożytnej stolicy Polski, przebijając się z bagnetem w ręku przez oddziały Moskali, n iż pozwolić się pędzić na obronę Berlina lub Wiednia. Mniejszą część swego wojska oraz tabory zostawił p od Krzywopłotami, a wyborową piechotę i całą kawalerię, — razem dwa tysiące ludzi —przeprowadził umiejętnie poprzez kolumny napierającej na Niemców arm ii rosyjskiej. Sam szedł piechotą na czele swego oddziału, podtrzymując wśród żołnierzy ducha własnym przykładem [105].

Była to słynna, wielokrotnie wymieniana przez piłsudczyków, Ulina Mała, nazwa-symbol, która według nich miała oznaczać wyjątkową skuteczność wojenną. Autor [103] W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 36. [104] Tamże, s. 37-38. Powyższe stwierdzenie nie znajduje potwierdzenia w pracy Stanisława Czerepa II Brygada Legionów Polskich, Warszawa 1991, s. 98. Autor ocenia straty I Brygady w pierwszym roku wojny jako wysokie, nawet nieco wyższe niż straty II Brygady; te proporcje zmieniły się dopiero w późniejszym okresie, kiedy to Piłsudski zaczął istotnie stosować politykę oszczędzania swoich żołnierzy. [105] Tamże, s. 36-37.

99

nie wspomina, iż pozostawiona pod Krzywopłotami część I Brygady toczyła w tym czasie krwawe walki, ponieważ pozostawionymi oddziałami nie dowodził Piłsudski. Z przytoczonych fragmentów dość wyraźnie wynika, że Sieroszewski mówiąc o Legio­ nach ma na myśli tylko ich I Brygadę, II Brygada - jakby nie istniała. Resztą szlaku bojowego, poza przytoczonymi wyżej zdarzeniami, autor się nie zajmuje. Ograniczenie listy dokonań militarnych tylko do początkowego okresu wojny można tłumaczyć tym, że omawiana broszura stanowi kolejną wersję publikacji z 1915 r. Wtedy nie mogło być mowy o dalszych losach I Brygady, zaś autor w ponownym wydaniu po prostu nic do nich nie dodał. Inni propagandyści, podobnie jak Sieroszewski, nie przywiązują szczególnej wagi do militarnego wysiłku Legionów. Nie ułatwiają oni młodemu czytelnikowi usys­ tematyzowania wiedzy na temat szlaku bojowego żołnierzy Komendanta. Na przykład w zakończeniu pracy Rzymowskiego z 1919 r. znajduje się lista nazwisk poległych, któ­ rych autor uznał za szczególnie zasłużonych. Są to: Eugeniusz Medyński, Tadeusz Grabieński, Alexander Sygryc, Władysław Brzózka, Kazimierz Kryniski [?], Strzelecki, Franci­ szek Pększycki, Grudziński, Stefan Krak-Dudzieniec, Wyrwa-Furgalski, Tadeusz Zuliński, Edward Paderewski [?], Szpungar [?], Władysław Milka [?], Kuba Bojarski, Herburt-Warski, Król-Kaszubski, Stanisław Długosz, Sław Zwierzyński, Włodzimierz Konieczny, Herwin Piątek, Alexander Sulkiewicz [...], i setki, setki innych, niemniej walecznych, jak Bronisław Mansperl, ja k Wojtkiewicz, ja k Fleszar, ja k Wąsowicz wraz z całym swoim szwa­ dronem, który po raz wtóry w dziejach wznowił cuda Somo—Sierry [...] [106]. Autor musiał znać wymienione przez siebie nazwiska tylko ze słyszenia, podaje je bowiem w niedokładnym brzmieniu; nie wszystkie osoby z jego listy można dziś zidentyfikować i powiązać z konkretnymi wydarzeniami. To, gdzie ludzie ci walczy­ li, w jakich okolicznościach polegli nie wydaje się go specjalnie interesować. Jednak, mimo iż wymienia on poległych pozornie bez ustalonego ładu, ich nazwiska układają się w szlak bojowy I Brygady Legionów. Jedyny w tym spisie żołnierz II Brygady, Zbi­ gniew Dunin-Wąsowicz (1882-1915), przedwojenny zawodowy oficer armii austrowęgierskiej i członek krakowskiego Sokoła, rotmistrz, dowódca II dywizjonu kawalerii II Brygady, poległ podczas słynnej szarży pod Roki tną 13 czerwca 1915 r. Przytoczeni uczestnicy szlaku bojowego I Brygady byli jeszcze przed wojną zaangażowani w działalność konspiracyjną. Są to często ludzie zasłużeni, którzy stop­ nie oficerskie uzyskali jeszcze podczas działalności w organizacjach strzeleckich. Są też uczestnikami następujących militarnych zdarzeń. Pod Opatowcem, we wrześniu 1914 r., miała miejsce dramatyczna przeprawa legionistów przez Wisłę, o której wspo­ mina np. Strug w Odznace za wierną służbę. Zginęli wtedy wymienieni przez Rzymow­ skiego Tadeusz Grabieński i poeta Aleksander Sygryc. Pod Nowym Korczynem utonął szukając brodu Stanisław Krynicki (nie Kryniski), absolwent Wydziału Filozofii UJK, dawny członek Związku Walki Czynnej (ZWC) i ZS. Potyczka pod Krzywopłotami, pominięta przez Sieroszewskiego jako niezbyt ważna (16—19 listopada 1914), kosztowała życie Eugeniusza Medyńskiego i Stanisława, [106] W. Rzymowski, dz. cyt., s. 97.

100

nie zaś Edwarda, Paderewskiego, brata Ignacego. W listopadzie 1914 r. na Podhalu poległ Kazimierz Strzelecki, dawny żołnierz Pierwszej Kompanii Kadrowej. Władysław Milko, dowódca 2. Kompanii 1. Batalionu I Brygady został trafiony w głowę odłamkiem rosyjskiego szrapnela pod Marcinkowicami 6 grudnia 1914 r. Pod Łowczówkiem (walki w dniach 22—24 grudnia 1914) padli Bolesław Szpunar (nie Szpungar) i Kazimierz Bojarski-Kuba, dawny członek Organizacji Bojowej PPS i ZWC; do niewoli dostał się Stanisław Król-Kaszubski, powieszony przez Rosjan w Pilznie koło Tarnowa [107]. Pod Kozinkiem w rejonie Konar (wielokrotnie wymieniana w literaturze legionowej bitwa w dniach 19—23 maja 1915) został śmiertelnie ranny Kazimierz Piątek-Herwin, absolwent Wydziału Filozofii UJK, pracownik Muzeum Narodowego w Krakowie, członek Związków Strzeleckich, dowódca Pierwszej Kompanii Kadro­ wej. Pod Modliborzycami w pobliżu Konar (3 czerwcal915) padł Franciszek PększycGrudziński, także członek organizacji strzeleckich i zasłużony oficer legionowy. Pod Tarłowem, latem 1915 r., poległ Stefan Krak-Dudzieniec, dawny członek Organiza­ cji Bojowej PPS. Tadeusz Żuliński-Barski, z wykształcenia lekarz, dawny uczestnik ZWC, oficer Związków Strzeleckich, komendant POW, a następnie dowódca tzw. baonu warszawskiego w drodze na front do I Brygady (to właśnie jego spotyka Tomek z opowiadania Reuttówny) i kompanii 1. Pułku Piechoty, poległ na Wołyniu pod Kamieniuchąw 1915 r. W lipcu 1916 r. podczas krwawych walk pod Kostiuchnówką padli Ryszard Warski (ps. Józef Herburt) i Włodzimierz Konieczny - rzeźbiarz, rysownik i poeta. W bitwie tej stracił również życie Stanisław Zwierzyński-Sław, były oficer Związków Strzeleckich. O skali strat możemy wnioskować również z opowiadania Koźmińskiego o Tadeuszu Wyrwie-Furgalskim (Radość i dum a Pierwszej Brygady ze zbioru K am ienie na szaniec)-, podobno Wyrwa miał się rozpłakać podczas wyliczania poległych przed Pił­ sudskim. Sam zginął świtem następnego dnia, podczas odwrotu spod Kostiuchnówki, zastrzelony w starciu z patrolem rosyjskim. Jeden z najdzielniejszych oficerów I Bryga­ dy, przed wojną asystent przy Katedrze Geologii UJ, członek Związków Strzeleckich, jak wielu legionistów nie ma grobu. Pod Rutką Miryńską nad Stochodem (walki w dniach 16 VI - 3 VIII 1916) na Wołyniu zginął Aleksander Sulkiewicz - dawny PPS-owiec, konspirator, współpracow­ nik Piłsudskiego, współwydawca „Robotnika”. Natomiast Albin Fleszar-Satyr, przed­ wojenny komendant szkoły oficerskiej okręgu lwowskiego ZS, pracownik naukowy UJ - popełnił samobójstwo po dymisji Piłsudskiego i reorganizacji Fegionów. Udział w walkach wymienionych wcześniej poległych, ludzi wykształconych, świetnie się za­ powiadających, wybitnych i szanowanych przez ówczesne polskie elity intelektualne w dużym stopniu tłumaczy również, poza wymienionymi w rozdziale trzecim względa­ mi, przyczyny powstania legendy głównie I Brygady Legionów i jej trwałość; przypo­ mnijmy, że Stanisław Czerep w swej pracy o II Brygadzie i Michał Klimecki w artykule o składzie osobowym Fegionów wyjawiają, iż odsetek ludzi z wyższym wykształceniem [107] Te i dalsze ustalenia dotyczące przynależności wymienionych przez Rzymowskiego żołnierzy do poszczególnych brygad legionowych oraz miejsca i daty ich śmierci zostały dokonane na podsta­ wie pracy W Milewskiej, J. T. Nowaka i M. Zientary Legiony Polskie 1914-1918, Kraków 1998.

101

był w I Brygadzie zdecydowanie wyższy niż w II. Polegli z I Brygady byli często ludźmi twórczymi, artystami, literatami, którzy mieli coś do powiedzenia w swoich środowi­ skach i mimo młodego wieku zdołali już zyskać pewien rozgłos. Polegli z II Brygady rzadziej bywali ludźmi znanymi szerszemu ogółowi. Młody czytelnik w okresie międzywojennym miałby problemy z uporządko­ waniem wymienionych wyżej wydarzeń w szlak bojowy I Brygady. W zakresie adreso­ wanej do niego literatury mógł skorzystać z dostępnych pamiętników i wspomnień le­ gionistów oraz z biografii. Na przykład w książce Koźmińskiego znalazłby opowiadania 0 pięciu wymienionych przez Rzymowskiego: Królu-Kaszubskim, Wyrwie-Furgalskim, Pększycu-Grudzińskim, Zulińskim-Barskim oraz Sulkiewiczu-Czarnym. Niektóre inne nazwiska (np. Herwina-Piątka) mógł znaleźć w Piłsudczykach Kadena-Bandrowskiego. Wydane w okresie międzywojennym biografie adresowane do młodzieży dotyczyły również bohaterów I Brygady Legionów, których Rzymowski nie wymienił - np. An­ toniego Jabłońskiego czy Leopolda Lisa-Kuli. Na tym możliwości ustaleń w zasadzie się kończyły. Istotne z punktu widzenia propagandysty było jednak to, że odbiorca zapamiętywał „właściwe” nazwiska. Więcej na temat szlaku bojowego I Brygady mógł się on dowiedzieć z zapisków jej uczestników. Dziennik Seweryna Romina Z notatek legionisty obejmuje wydarzenia z wiosny i lata 1915 r. Dotyczy 2. Pułku Piechoty. Zaczyna się 29 kwietnia przyjazdem autora do Jędrzejowa, kończy 7 września po przejściu I Brygady Legionów na Wołyń. Między tymi datami mieszczą się dwie ważniejsze bitwy, pod Konarami (w czerwcu) 1 pod Urzędowem (w lipcu). Ponieważ autor szczegółowo podaje nazwy miejscowości, przez które przechodzi wojsko, możemy śledzić z mapą w ręku marszrutę pułku. I tak 1 maja Romin dociera do Jędrzejowa, 2—4 maja czyni zapiski w Mierzwinie, 8 maja - w Turze Dolnym, 10-11 maja - powtórnie jest w Mierzwinie, 12 maja Brygada przekracza Nidę. Piętnastego maja pisze o przejściu rzeki Czarnej i marszu w kierunku Staszowa. Wieczorem tego dnia pułk przeszedł przez Bogorię, brzydkie małe miasteczko, noszące piętn o nędzy. [ . . ] N ocowaliśmy w Grzybowie. Brudny, głodny, zasnąłem natychmiast w dusznej izbie [ 108]. Szesnastego maja pułk maszeruje od 6 rano do późnej nocy. Dzień jest upalny, wieczorem zaczyna padać. W noc, w deszczu człapali­ śmy z drem S. przezpola. Umierałem wprost z głodu. Na koniec Pokrzywianka. Wyżebrana zimna konserwa pożarta w ciemnościach, w stodole. Siedemnastego maja wozy naszego pułku ruszyły do Grabowic. Za Płaczkowicami trzeba było przejechać przez otwarte wzgó­ rze. Rosjanie zauważyli nas i kiedy przyjechaliśm y do Grabowic, otworzyli na nas straszliwy ogień artyleryjski. [...] Osiemnastego maja pamiętnikarz notuje: Noc spędziliśmy w e wsi Domaradzice. Pułk nasz trzyma się na pozycji z wielką dzielnością [ 109]. Zdaje relację z zaciekłych walk toczących się w rejonie Konar. Z notatek wy­ nika, że zmagania trwają przynajmniej do 21 maja. Potem Romin dostaje wysokiej gorączki. W zapiskach z tego okresu brak ładu. Wszystkie wydarzenia łączą się w jak iś bezładny wir. [ ...] Zbudziłem się. Aha! Bitwa p o d Konarami. Słychać śpiew żałobny. [108] S. Romin, dz. cyt., s. 14. [109] Tamże, s. 15.

102

Rofll rp . SEWERYN P O D C H O R Ą Ż Y

ROMIN

L E G I O N Ó W

P O L S K I C H

Z NOTATEK LEGIONISTY

Seweryn Romin, Z notatek legionisty,

Kraków 1916, strona tytułowa

Z R Y S U N K A M I L. G O T T L I E B A

(D O Z W O L O N E P R Z E Z C. i K. WOJENNĄ KWATERĘ PRASOW Ą)

BIBLIOTEKA y\m m

Z O T iJT O Jjm :

K R A K Ó W

1916

NAKŁADEM CENTRALNEGO BIU R A WYDAWNICTW N. K. N.

To pogrzeb, pogrzeb H erw ina [ . . . ] Dwudziestego ósmego maja zupełnie j u ż chory został autor odesłany do Wolicy, gdzie przebywał na kwaterze u bogatego gospodarza. Czwar­ ty czerwca zastaje go na rekonwalescencji w Konarach u kapitana Berbeckiego. Naj­ wyraźniej pod względem militarnym nic ważnego się nie dzieje. Szesnastego czerwca zapisuje: D zisiaj w nocy paliły się Domaradzice. Wioska wyglądała j a k stóg płomienny. O d czasu pożaru wystawy międzynarodowej w Brukseli nie widziałem nic podobnego[ 110]. Siódmego czerwca Romin wyprawia się do Staszowa na obiad. Ogólnie na odcinku spokój, 12 czerwca w nocy o godzinie 1 1-tej nasza artyleria zaczęła ostrzeliwać wieś Boduszów. Zacząły p a lić się zabudow ania. Rakiety padały z zieloną jaskrawością. Wyglądałoby to ja k ja k a ś wersalska feta, gdyby nie mocny huk arm at, walących bez przerwy. Dopiero

16 czerwca uwagą: W bojach p o d K onaram i były epizody świetnej wartości bojowej. M a ­ teriał do książki o żołnierzu polskim ... od r. 1 9 1 5 - rozpoczyna autor kilkustronicowy

opis bitwy, kontynuowany dnia następnego. Według Romina seria potyczek pod Konarami zaczęła się 18 maja, jednak relację z głównych - w jego opinii - bojów umiejscawia miesiąc później. Z zapisków początkowo trudno wywnioskować, czy dotyczą one wydarzeń aktualnych, czy są to refleksje na temat jakichś wcześniejszych faktów; z jednej strony mamy do czynienia z wystylizowanym opisem, co sugeruje istnienie pewnego czasowego dystansu pomię­ dzy wydarzeniami a chwilą ich zapisu. Z drugiej jednak strony forma (czas teraźniej­ szy) wskazuje, iż autorowi zależy na wywołaniu wrażenia aktualności opisywanych [110] S. Romin, dz. cyt., s. 23.

103

wypadków. Narrator patrzy na bitwę jak na widziany z bezpiecznej odległości spek­ takl, dostrzega głównie jego malarskie piękno, a także jego wymiar symboliczny, od­ krywany za pomocą licznych metafor, pomiędzy którymi ledwie znajduje się miejsce na uwagi o charakterze wojskowym. Nie wiemy na przykład, jaki jest taktyczny cel bitwy ani jej skutek; dla opowiadającego te informacje nie wydają się istotne. Nie twierdzi on, że widział bitwę na własne oczy, jednak zastosowana forma literacka - dziennik - sugeruje, że tak było. Mimo emocji, jakie towarzyszą opisowi, punkt widzenia narratora nie wydaje się być punktem widzenia uczestnika zdarzeń, lecz raczej ich obserwatora lub kogoś, kto bitwę zna tylko z opowiadań - nie podaje on ani swojej pozycji w bitwie, ani zadania, jakie wykonywał. Jak na dziennik żołnierski jest to sytuacja raczej nietypowa. W całym tekście nie pojawia się informacja, która napro­ wadziłaby czytelnika na ślad rzeczywistych obowiązków piszącego, poza enigmatyczną uwagą: Przydzielony jestem do 2-go pułku kapitana Berbeckiego [111]. Nie wydaje się on zaangażowany w żadne konkretne działania, raczej po prostu towarzyszy wojsku. Po­ nieważ czasem wspomina o miejscu postoju sztabu, można by sądzić, że jest oficerem sztabowym, jednak najwyraźniej nie wykonuje żadnych rozkazów. Wydaje się, że jego zadanie polega właśnie na pisaniu wojennego reportażu, jednak tekst ma wyraźnie ten­ dencyjny charakter. Ze względu na tę cechę starannie wystylizowanego dziennika trudno nazwać autora korespondentem wojennym we współczesnym znaczeniu tego słowa. Romin ukazuje żołnierzy i korpus oficerski 2. Pułku jako sprawnie działający, zwarty organizm, posłuszny woli Piłsudskiego. Jego wpływ na podwładnych ma być, po młodopolsku, bardziej „magnetyczny” niż racjonalny. Formalna strona tekstu pod­ porządkowana została zasadom stylistki i estetyki modernistycznej, co wyraźnie wpływa na mało konkretny sposób przedstawiania treści. Sam opis bitwy, bardzo zresztą sche­ matyczny, schodzi na dalszy plan wobec ideowych konstatacji narratora. Kiedy huragan wojny przejdzie, kiedy Polska zacznie na gruzach budować swoją przyszłość, wtedy... owe wspomnienie o Piłsudskim, który na czele swoich towarzyszy grał z Przeznaczeniem o Polskę.../Były pod Konarami chwile, kiedy orle pomyślenie Brygadiera utożsamiało się ze sprawnością komendantów, z furią bojową żołnierzy. [...]. Walka! Walka, w której wir zawrotny Brygada rzucała się z druzgoczącym impetem. Codziennie stalowa jakaś prawica odwracała kartę historii. Wtedy pochylał się nad kartą ową, wielką ja k Polska —marzenie, Brygadier i razem z pułkownikiem Sosnkowskim zapisywali purpurą dzieje Polski./A więc na świeżej jeszcze stronicy Konary... Swojków. [...] [112]. W dzienniku Romina widać te same cechy, które Irena Maciejewska [113] uznała za typowe dla wczesnej polskiej literatury o I wojnie światowej: podkreśleniu siły i potęgi Legionów oraz piękna i wzniosłości wojny służą: wyolbrzymienie (oddział jest hartowny, wir zawrotny, impet druzgoczący, a pomyślenie Brygadiera orle), symboliczna obrazowość (stalowa prawica odwracająca kartę historii i pochylony nad ową kartą Bry­ gadier zapisujący dzieje Polski purpurą), estetyzacja (nieskazitelne obłoczki szrapneli). [ I I I ] S. Romin, dz. cyt., s. 13. [ 1121 Tamże, s. 25-26. [113] I- Maciejewska, Rewolucja i niepodległość, Kielce 1991.

104

Użyte środki stylistyczne są typowe dla autorów wczesnej polskiej literatury wojennej. Schematyczne, odbierają wojennej rzeczywistości surową prawdziwość, czyniąc z niej literacką figurę; śm ierć czyhająca na każdym kroku, upiorna śm ierć w Romina wydaje się określeniem bez istotnego znaczenia. Przedstawianiu bitwy pod kątem estetycznym sprzyja - podobnie jak w Piłsudczykach Kadena - oddalenie. Punkt widzenia narratora Notatek w opisie bitwy pod Konarami znajduje się na sztabowym wzgórzu, jakby opowiadający znajdował się wśród oficerów, których siwe mundury krwawi zachodzące słońce[ 114]. Poszczególne epizody bitwy oglądane są z dalekiej perspektywy, jednak z drugiej strony piszący widzi wszyst­ ko, co chce widzieć, nawet zdarzenia, których z tego akurat punktu nie można by dostrzec. Narrator jest bardziej artystą niż żołnierzem. Skupia się na wizualnej stronie bitwy, a jego skojarzenia, także w opisach innych zdarzeń, znamionują światowca {wer­ salska feta , brukselska wystawa). Widziane obrazy stają się pretekstem do snucia rozważań, przypisywania oso­ bom i grupom cech, uczuć, emocji, które wynikają z twórczej wyobraźni piszącego. Kawaleria pełniła służbę wywiadowczą. Ułani mknęli we wszystkie strony, zmuszając nie­ przyjaciela lotnym, tanecznym wprost biegiem do wyznania, gdzie skrył siły sw oje... [115] [...] Hej strzełcy! Jakże szli nieprzeparcie. Szła potęga żywiołu, związana stalowymi naka­ zami wodza. Od prawego skrzydła kompanijny Tunguz na czele 8 ludzi przekracza stromą górę, dzielącą go od wroga i bierze 2 karabiny maszynowe i 28 jeńców. Brawura. Entu­ zjazm. Na lewym skrzydle porywają strzelcy pułk austriacki 99, który podąża z okrzykiem: „Hóch Legionare”. [...] Uderza 3-cia kompania por. Kostka. Kostek potrząsa swoimi długi­ mi włosami i wali naprzód, bierze 57jeńców, zajmuje Swojków od lewego skrzydła[ \16]. Wszystko dzieje się lekko, płynnie i pięknie. Opisy zabijania mają te same estetyczne i nastrojowe właściwości co wyżej przy­ toczone epizody wojenne. Broń zostaje porównana do dziecinnych zabawek, a sama scena kojarzy się autorowi ze znanym wątkiem baśniowym. Rokita z wesołym uśmiechem na różowej, świeżej twarzy puszczał w ruch wszystkie grzechotki swoich karabinów maszy­ nowych. Tak się nam wydaje. Rosjanie odnoszą jednak chyba wrażenie, że wyczarowany z ich bylin Kościej ujął w chude piszczele brzękliwą kosę i zaczął kosić ludzkie żywoty dużymi, miarowymi półkolami [117]. Daty w dzienniku Romina sugerują, że najburzliwsze działania w rejonie Konar miały miejsce w połowie czerwca, bo właśnie wtedy autor opisuje bitwę tak, jakby opis dotyczył wydarzeń dopiero co widzianych. Jednak akcja 5. Pułku pod dowództwem kpt. Berbeckiego, polegająca na zapełnianiu luki między dwoma pułkami austriackimi, dzielny atak kpt. Sława-Zwierzyńskiego i zdobycie dwóch cekaemów i kilkudziesię­ ciu jeńców przez ppor. Tunguza-Zawiślaka podczas zdobywania Swojkowa, o których wspomina Romin, w rzeczywistości miały miejsce 16 maja [118]; tak więc autor notuje [114] [115] [116] [117] [118]

S. Romin, dz. cyt., s. 25. Tamże, s. 26. Tamże, s. 27. Tamże, s. 27. W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, dz. cyt., s. 64.

105

te fakty dopiero w miesiąc później - 16 i 17 czerwca; relacja o nich nie jest w isto­ cie relacją naocznego świadka. Gdy się one faktycznie rozgrywały, autor znajdował się w nieco innym miejscu teatru działań —pomagał opatrywać rannych, jadł konserwę w stodole nad Pokrzywianką, a potem leżał chory przez kilka dni. Wobec specyfiki nowoczesnych działań wojennych, angażujących liczne oddziały wojska rozrzucone na dużym terenie, nie istnieje naoczny świadek całej bitwy. Opowieść najwyraźniej zosta­ ła oparta na cudzych relacjach, piszący stara się jednak wywrzeć wrażenie, że oglądał wszystko na własne oczy, choć - aby oddać mu sprawiedliwość - nigdzie nie twierdzi wprost, że to co opisuje, widział osobiście. Charakterystycznym zabiegiem wydaje się pominięcie w opisie bitwy pod Kona­ rami śmierci Herwina-Piątka. O tym wydarzeniu Romin pisał wcześniej, wplatając opis śmierci i pogrzebu kapitana w swoje gorączkowe majaczenia. Teraz o tym nie wspomina - ma być dziarsko, morowo i bez sentymentów, choć pada rzucone mimochodem zdanie o wyjątkowo dużych, zdaniem autora, stratach. Dziennik Romina służy propagandzie wojennej. Celem nie jest tu świadczenie stającej się historii, lecz tworzenie jej obrazu. Rozważania autora o pozytywach wojny, która rzekomo wyzwala w ludziach najlepsze cechy i biografie znaczniejszych oficerów wplecione między zdarzenia służą przekonywa­ niu czytelnika do idei wojennego czynu i popularyzowaniu konkretnych osób. Dalsze wymieniane przez Romina miejscowości z czerwca 1915 r. to: Kamie­ niec, Przepiórów, Woltów, Borkowo, Nikisiałka Duża, Stodoły (Śmigły bije się pod Wyszmontowem), Kunice (Jestem tak zmęczony, że piszę zasypiając co chw ilo), Bidziny, Julianów, Stróża, Ożarów, Wólka Lipowa, Wólka Tarłowska; z lipca: Janów, Tarłów, Słupia Nadbrzeżna, przeprawa przez Wisłę, Popowo, Sieciechów, Nadalin, Stefanówka, Dzierżkowice —wreszcie Urzędów. Opis bitwy pod Urzędowem robi wrażenie jeszcze bardziej sztucznego niż przedstawienie bitwy pod Konarami. Poprzez wplecenie dzie­ jów artylerii I Brygady oraz propagandowe rozważania o wojnie także nie wskazuje na bezpośredni udział opowiadającego w zdarzeniach. Jego rola w 2. Pułku do końca nie zostaje wyjaśniona. Wnioskując z nazw miejscowości pojawiających się w Notatkach, w ciągu pierwszych miesięcy pobytu Romina w 2. Pułku odległości pokonywane przez wojsko nie są duże; wprawdzie raz wspomina autor o forsownym 45-kilometrowym marszu, ale odległość między Jędrzejowem, do którego autor dotarł na początku maja, a Ko­ narami, których okolice I Brygada opuściła w połowie czerwca, wynosi około 80 km. Z kolei Konary od Urzędowa, gdzie w połowie lipca miała miejsce kolejna poważniejsza potyczka, dzieli podobna odległość. Dopiero w drodze na Wołyń marsz ulega przyspie­ szeniu. Najcięższych walk I Brygady Romin już nie opisuje, jego dziennik urywa się w Kowlu na początku września. Prawdopodobnie materiał uzyskany w ciągu cztero­ miesięcznego pobytu w I Brygadzie uznał za wystarczający do napisania książki. Wspomnienia Horoszkiewicza W pierwszym pułku mają inny charakter. Czas narracji od czasu zdarzeń oddziela długi dystans czasowy. Publikacja składa się z dwóch części; pierwsza, według deklaracji autora, napisana została na podstawie jego własnych notatek czynionych na bieżąco podczas służby w I Brygadzie, druga to część wspomnie­ niowa. O ile Romin początki I Brygady zna tylko z opowieści, o tyle Horoszkiewicz jest

106

uczestnikiem Pierwszej Kompanii Kadrowej od samego początku jej istnienia [119], swą karierę legionową kończy zaś na froncie włoskim. Należy bowiem do tych uczest­ ników I Brygady, którzy zgodnie z sugestią Piłsudskiego nie złożyli przysięgi na brater­ stwo broni z Niemcami, a ponieważ pochodził z Galicji, wraz z innymi krajanami został przymusowo wcielony do armii austriackiej. Rozpoczyna swą relację od wymarszu Pierwszej Kadrowej z krakowskich Ole­ andrów, w którym jednak nie brał osobiście udziału, ponieważ został wcześniej wysła­ ny na trasę przemarszu w celu przygotowania kwater. Na jed n ej z wieczornych zbiórek kompanii, ju ż 5 sierpnia, ob. Norwid wybrał Suchodolskiego i mnie i tegoż wieczora jeszcze wyjechaliśmy do Krzeszowic. [...] Z uśmiechem wspominam dzisiaj prawdziwie głęboką rozpacz z powodu funkcji, wyznaczonej mi wówczas przez ob. Norwida [120], W prze­ ciwieństwie do Romina Horoszkiewicz podaje dokładnie swą pułkową przynależność i wykonywane funkcje, choć są mało romantyczne; przez cały okres pobytu w 1. Pułku był przeważnie kwatermistrzem: Zostałem kucharzem, taborytą. Grzecznie nazywało się to podoficer gospodarczy. Radziłem sobie jak mogłem, w każdym razie p o przejściu granicy byłem ju ż komendantem wozu i paru koni, gospodarza Jakóba Kołodziejczyka z Przegini i miałem ośmiu podkomendnych, przydzielonych z kompanii (Ignacy, Bochenek, Nabielak, Żuk, Grocholski, Bryś, Andrassy i mały Staszek, chłopak 15-letni...) Rozpacz moja miała bardzo uzasadnione podstawy, które zresztą również zapisałem: „ Wojna się kończy za kilka miesięcy, a ja mam wozów pilnować. . . ” [121]. Była to służba dająca przywileje, ale czasem równie niebezpieczna jak inne żoł­ nierskie zadania: często wysłani na poszukiwanie kwater i spoczynku —znajdują nieprzy­ jaciela i walkę [\22\. O swych kwatermistrzowskich perypetiach opowiada w osobnym rozdziale. Od czasu do czasu udaje mu się wziąć udział w akcjach prawdziwie wojen­ nych. Na przykład po dojściu do Miechowa położenie zmieniło się o tyle, że przydzielony do 2 kompanii kadrowej, którą dowodził Zosik- Tesarro, w tornistrze i z karabinem już, pomaszerowałem na K ielce[ 123]. Dla czytelnika zawsze jest jasne, z jakiej perspektywy opowiadający widzi zdarzenia, on sam zaś - inaczej niż Romin - mówi tylko o tym, w czym sam uczestniczył. Nie rości sobie pretensji do konstruowania ogólnego obrazu wojny. Opowiada o własnych doświadczeniach, o euforii pierwszych dni istnienia polskich oddziałów militarnych, o zapamiętanych przypadkach wojennych, o rozczarowaniach związanych z dziejami Legionów. Zaprezentowany przez niego obraz wydaje się o wiele bardziej bezpośredni niż u Romina, mniej wyretuszowany, mniej koturnowy. Mówi o losach wielu, choć autor skupia się głównie na własnym losie. Horoszkiewicz opowiada o zdobyciu Kielc w sierpniu 1914 r., omawia historię Pierwszej Kompanii Kadrowej do października 1915 r., kiedy to oddział przestał funk­ cjonować samoistnie. Wymienia jej kolejnych komendantów i dowódców plutonów [119] [120] [121] [122] [123]

J. M. Majchrowski, Pierwsza K om pania Kadrowa. Portret oddziału, Kraków 2002, s. 104-105. R. W. Horoszkiewicz, W pierw szym pułku. Notatki legionisty, Warszawa 1935, s. 14-15. Tamże, s. 15. Tamże, s. 78. Tamże, s. 15.

107

oraz dowództwo pozostałych kompanii kadrowych. D zięki żołnierzowi rzeczywiście wy­ borowemu, dzięki warunkom przyjaznym otoczył pierwszą kadrową od samego powstania nim b wyższości, a tytuł „kadrowiec” stał się synonimem wzorowego żołnierza, typowego piłsudczyka. [ ...] Kadrowe zwały się również druga i trzecia kompania, zorganizowane w Miechowie dnia 8 maja z oddziałów, które tam przyprowadził zastępca komendanta D rużyn Strzeleckich —N orw id Neugebauer. Pierwsza kadrowa jednak zawsze była pierw ­ sza i jako taka jedynie słynęła w brygadzie i w Legionach [124], W grudniu 1914 r. autor został oficerem w sztabie płk. Rydza-Smigłego. Wte­ dy bowiem właśnie komendant Piłsudski podzielił I brygadę na 2 pułki. Pierwszy pułk, składający się z dawnych batalionów pierwszego i trzeciego, otrzym ał Śmigły, drugi p u łk z dawnych batalionów drugiego i czwartego — Berbecki. Poza tym podziałem pozostawały jeszcze batalion piąty i szósty [ 125]. Wspomina o bitwie pod Kozinkiem (Konarami)

w maju 1915 r., gdzie został ranny i następne pół roku przeleżał w szpitalu, o walkach pod Optową, Kostiuchnówką i Polską Górą w sierpniu 1916 r. [126]. Niemało miejsca poświęca swemu dowódcy, opisuje też jego sztab, następnie opowiada o losach swego pułku i całej I Brygady po odjeździe komendanta i kryzysie przysięgowym (rozdział pod tytułem Rada Żołnierska) [127]. Jedno opowiadanie zostało poświęcone bitwie pod Łowczówkiem. Nie znaj­ dziemy w nim jednak jej całościowego obrazu. Charakterystyczne dla literatury wo­ jennej jest opisywanie zdarzeń wyłącznie z perspektywy piszącego i takie są właśnie wspomnienia Horoszkiewicza: Byłem wówczas konnym ordynansem przy dowództwie pierwszego p u łku piechoty Legionów - pisze autor. Pułk właśnie z całą pierwszą brygadą rzucono nagle spod Nowego Sącza w stronę Tarnowa [128]. Wylicza tych biorących udział w bitwie oficerów, których widział. Dojechałem właśnie do pierwszej kompanii. [ ...] Stali pieszo obok drogi: wyniosła postać szefa Sosnkowskiego, z mapą w ręku krępy w krótkim ko­ żuszku z czarnym podkręconym wąsem Kuba Bojarski, szczupły, o jasnych, przezroczystych oczach Dąb-Biernacki, przystojny, męski Wojszner-Opieliński i inni, których j u ż trudno było ogarnąć wzrokiem, bo w tej chwili rozeszli się szybko i zaraz padły ostre, krótkie ko­ mendy. Batalion kom paniam i wykonał „ W lewo fr o n t” i zatonął w lesie. J u ż inne znajome postacie stały p rzed Sosnkowskim, coraz kolejno się zmieniając. [ ...] „ Obywatelu —szef zwrócił się do mnie —sprawdzić, gdzie wozy z amunicją, podciągnąć je bliżej” [129].

Dalszy ciąg wypadków opisany został jako zbiór luźnych epizodów. Piszący skupia się głównie na wykonywanym przez siebie zadaniu i właśnie z tej perspektywy przedstawia bitwę. Z następnych trzech dni bitwy nigdy nie mogłem sobie zdać sprawy jako z całości. Niektóre wypadki wbiły się w pam ięć z ogromną wyrazistością, jasno i dokładnie, natomiast inne zagubiły się gdzieś zupełnie. Przyczyniało się zapewne do tego i to, że stale byłem w mchu. Jeździłem ciągle od linii do folw arku i tę kilkokilometrową drogę przebywa[124] [125] [ 1261 [127] [128] [129]

108

R. W. Horoszkiewicz, W pierwszym pułku..., dz. cyt., s. 23. Tamże, s. 17. Tamże, s. 29. Tamże, s. 49. Tamże, s. 36. Tamże, s. 37-38.

Pieśń o ułanach spod Rokitny, mai. Z. Olszewski. Wydawnictwo Salonu Malarzy Polskich Henryka Frista w Krakowie, ok. 1925 r., seria 121, nr 27, il. z książki Rozkwitały pąki białych róż..., Warszawa 1990, s. 559

łem i tu dzień, i nocą, przejeżdżałem ją kawałkami, stępem powoli na zmęczonym koniu, to znowu wyciągniętym kłusem lub galopem. [...] [130]. W spomina o spotkaniu z Kadenem-Bandrowskim, z rannym Herwinem-Piątkiem. Szedł powoli, podtrzymując rękę. „No, Bogu dzięki, nie bardzo ranny”-pomyślałem witając go, a tymczasem Herwin rękę miał przestrzeloną i w piersiach ranę: trzymał się na nogach tylko siłą nadzwyczajnej woli [131]. Tak właśnie mogła wyglądać bitwa dla ko­ goś, kto nie dowodził żadnym oddziałem, nie odpowiadał za żaden jej odcinek, a tylko starał się wykonywać to, co mu polecono, chroniąc przy tym, jeśli było to możliwe, własne życie. Pomieszały się we wspomnieniach chwile, godziny i sceny tej bitwy. I twarze, spotykane wówczas przez chwilę, więcej lub mniej głęboko wbiły się w pamięć. Bukacki, w wiecznym swym monoklu, lekko skrzywiony, Dąb-Biernackiprzejęty bitwą, ostry, zapal­ czywy, Kostek Dzieduszycki, zmęczony, klnący, zaaferowany noszeniem rozkazów i troską o bezpieczeństwo swych koni, Belina, zdumiony przypadkową raną, przed drzwiami kwa­ tery szefa otrzymaną i Sławoj Składkowski, nawet w czasie bitwy troszczący się o instytucje najkonieczniejszego użytku\ 132], Wprawdzie autor deklaruje, iż pamięta samo zakoń­ czenie bitwy, jednak z opisu wcale nie wynika, jaki był wynik kilkudniowych walk. Kolejna ważniejsza potyczka, o której wspomina Horoszkiewicz, to starcie pod Konarami. Tu opis zdarzeń jest jeszcze bardziej wycinkowy. Poświęcony jej rozdział - Ostatnia noc por. Sarmata (z bitwy pod Konarami) - jest w istocie wspomnieniem o śmierci Herwina-Piątka. Inaczej niż we wspomnieniach Sławoja-Składkowskiego zostały przedstawione dzieje uczestników I Brygady po kryzysie przysięgowym. Składkowski jako poddany rosyjski dostał się do oficerskiego obozu internowania w Beniaminowie. Szczegółowo [130] R. W. Horoszkiewicz, W pierwszym pułku..., dz. cyt., s. 38. [131] Tamże, s. 39. Niemal identyczny opis rannego oficera pojawia się w Kadenowskich Piłsudczykach. [132] Tamże, s. 40.

109

opisuje panujące tam warunki i nastroje. Horoszkiewicz, poddany austriacki, wraz z to­ warzyszami wysłany został na front włoski. Bez wdawania się w dokładne opisy narrator pozwala czytelnikowi odczuć gorzkie rozczarowania legionistów, których początkowe nadzieje nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Te fragmenty wspomnień wyrażają przy­ gnębienie i poczucie moralnej klęski legionistów; przez dwa lata znosili oni upokorzenia ze strony Austriaków i Niemców w obawie, że zostaną wcieleni do armii państw central­ nych - i mimo wszystkich wyrzeczeń tak właśnie się stało. Dla kontrastu —opowiadanie Aleksandra Kamińskiego o Lisie-Kuli utrzymane jest w zupełnie innym nastroju. Ze swa­ dą opisuje autor pracę wywiadowczą bohatera I Brygady wśród byłych legionistów wcie­ lonych do szeregów 12. Dywizji austriackiej bezczynnie wyczekującej w okopach lombardzkich na zwycięstwo [133], a następnie samotne zdobycie przez niego reduty włoskiej. Szczegółowo został przedstawiony szlak bojowy I Brygady w Odznace za wierną służbę Struga; zaczyna się wymarszem Pierwszej Kadrowej, opis urywa się jednak, gdy bohater zostaje ranny. Nie udaje mu się dożyć końca wojny, a zatem o dalszym losie ko­ legów nie może on czytelnika poinformować. Utwór kończy się jednak wizją przyszłej niepodległości Polski; Strug skończył pisać opowiadanie w 1919 r., mając dokładną znajomość faktów, które przewidywał bohater utworu. Pod tym względem Sylwek nie jest jednak postacią odosobnioną. W iara w zmartwychwstanie niepodległej Polski, wy­ rażana przez autorów, którzy pisali i wydawali swe teksty na długo przed końcem wojny, istotnie może zdumiewać. Należy do nich Stanisław Rostworowski. Jego osobno wydane opowiadanie Szarża p o d Rokitną oraz książka Szablą i piórem wyszły w tym samym roku 1916 i o ile pierwszy tekst zawiera wyłącznie ascetyczny opis wydarzeń spod Rokitny, w drugim zawarł piszący nie tylko początkowe losy uczestników II Brygady, ale też ich pełną wiary filozofię, ukształtowaną w skrajnie trudnych warunkach istnienia i walki. Rostworowski skupia się głównie na zapisie obrazu żołnierskiego życia i walki. Notuje szczegóły biograficzne dotyczące poległych towarzyszy broni, aby nie zostały zapomniane. Zapiski dotyczą okresu do czerwca 1915 r. —kończą się straceńczą szarżą pod Rokitną. Do wcześniejszych, zrelacjonowanych przez autora wydarzeń, należą mię­ dzy innymi zimowe działania pod Kirlibabą. Pierwsza z opisanych to potyczka pod Cucyłowem, gdzie niewyćwiczony jesz­ cze żołnierz przyszłej II Brygady Legionów stawił czoło siłom rosyjskim. Już wtedy zaczyna tworzyć się jego legenda potwierdzona przez stronę przeciwną: W pięć miesięcy

później nadarzyła się sposobność z oryginalnego źródła uzupełnić szczegóły z tej bitwy. Oto w zajętej prze nas w końcu stycznia Kirlibabie, znaleziono przy zabitym esaule (rotmistrzu) kozackim ciekawy notatnik z odbytej kampanii. M iędzy innym i wyliczone były tam straty poniesione w jeg o sotni „w obec nagłego napadu przeważających sił kawaleryi i piechoty nieprzyjacielskiej w e wsi Cucyłowie”./Na ostatniej kozackiego dyaryusza zapisane było dla pa m ięci —w idać nie tylko nam dobrze znane nazwisko —Dunina-Wąsowicza [ 134], Rostworowski utrzymuje, iż na temat szarży polskiej kawalerii na poczwórne okopy rosyjskie pod Rokitną nad Prutem w krótkim czasie powstała setka różnych tek[ 1331 A. Kamiński, O ficer Rzeczypospolitej, Katowice 1932, s. 17. [134| S. Rostworowski, dz. cyt., Kraków 1916, s. 25.

110

STANISŁAW ROSTWOROWSKI

Stanisław Rostworowski, Szarża pod Rokitną, [Warszawa] 1916, okładka: reprodukcja obrazu Wojciecha Kossaka Szarża pod Rokitną

tw

W

w

f f J Z A J Z Z A . 7V 2P

K to rą rs fy i ł

W.

k o

J '^ \ K -

.

B O H A T E R S T W O LEG IO N Ó W

i CENA 1 rip.

-------- -- ------------------------- —----

stów opublikowanych nie tylko w krajowych gazetach i czasopismach; były to artykuły wojskowych specjalistów, teksty publicystyczne, wiersze itp. Mimo braku praktycznego znaczenia wydarzenie to, zdaniem autora, wywołało ogromne poruszenie w Europie i natychmiast zyskało znaczenie symbolu. Na siedemdziesięciu uczestników szarży pa­ dło piętnastu, wielu zostało rannych lub straciło konie, część dostała się do niewoli. Większość rannych zmarła. Dziewięciu ułanów pozostało na koniach i zdobyło ostatni okop, lecz nie było w stanie go utrzymać wobec braku wsparcia piechoty. Drugiego takiego wydarzenia, porównywanego do „szarży somosierrskiej” nie było w historii Le­ gionów Polskich. Tego rodzaju wyczyn musiał odbić się szerokim echem [135]. Według Rostworowskiego legenda II Brygady nie powstawała dzięki literaturze; literatura stanowi tylko jej zapis. Lecz wobec braku „medialnego wsparcia”, którym nieja­ ko w nadmiarze dysponowali podkomendni Piłsudskiego, naturalna legenda II Brygady po wojnie została zepchnięta w cień przez literacko wspomaganą legendę I Brygady.

7. Kryzys przysięgowy Mimo zapewnień zwolenników Piłsudskiego o jego wizjonerstwie politycznym, z cza­ sem losy Legionów coraz bardziej się komplikują. Ustalenie istoty owych komplikacji wymaga od czytelnika młodzieżowej literatury wojennej uporczywych dociekań, choć materiału na ten temat nie brakuje. [135] Wieść o tym nieznanym pozornie ataku 60 jeźdźców [...] rozeszła się szerokim echem po kraju i wśród przymusowej emigracji za jego granicą; zapełniła ona wtedy szpalty polskich i niemieckich czasopis, wywołała oddźwięk w polskiej literaturze wojennej; w rzeźbie i malarstwie batalistycznym, a wmiarę odzyskiwania ziem polskich spod zaboru rosyjskiego szła niepowstrzymanie naprzód i zataczała coraz szersze kręgi. Przeszło sto artykułów, poezji i broszur obrało j ą sobie za temat. S. Rostworowski, Szar­ ża pod Rokitną, [Warszawa] 1916, s. 4—5.

111

Autorzy propagujący Legiony Polskie i osobę Piłsudskiego początkowo zo­ rientowani są wyłącznie na Rosję; odnosi się wrażenie, że kwestia niemiecka w ogóle dla nich nie istnieje. Gdy jednak opowieści dochodzą do przełomu lat 1916/1917, zainteresowania piszących radykalnie się zmieniają; od tej pory mowa jest wyłącznie 0 konieczności walki z Niemcami. Teraz z kolei przestaje istnieć kwestia rosyjska. Było wczesne lato Roku Pańskiego Tysiąc Dziewięćset Siedemnastego, a trzeciego od wyjścia na­ szego na wojnę —pisze Felicjan Sławoj-Składkowski. Śmiało się to lato do nas i pachniało, 1 grzało, ale — wesołości prawdziwej w nas ju ż nie było./ Dawna, bujna beztroska życia frontowego nie wytrzymała próby zetknięcia się z okupantami —Niemcami, panującymi wszechwładnie w kraju. Nienawidziliśmy ich teraz bardziej, niż Moskali, i starcia między nami wzmagały się z każdym dniem naszego pobytu „na tyłach” \ 136],

Wojska rosyjskie wycofały się z dawnych ziem polskich przed armiami państw centralnych. W zmienionej sytuacji konieczne stało się odwrócenie sojuszy; latem 1916 r. Piłsudski złożył dymisję z dowództwa I Brygady. Dla żołnierzy i oficerów sta­ nowiło to wstrząs, z którym nie zawsze potrafili sobie poradzić. Do tej pory autorytet Komendanta rozstrzygał wszelkie wątpliwości. Teraz Komendant opuścił swoich strzel­ ców, zostawiając ich w coraz bardziej kłopotliwym aliansie. Nie rozumieli oni tego posunięcia, które stanowiło dysonans z ich wiarą w nieomylność Piłsudskiego. Niepew­ ność, frustracja, poczucie osamotnienia i brak rozeznania w sytuacji są wyraźnie wi­ doczne w tekstach uczestników I Brygady, wypowiadających się o tamtym okresie. Brak Komendanta wśród nas był ciągle niczym nie zastąpioną krzywdą uczuciową i stratą realną polityki życia codziennego, której odrobić nie potrafiliśmy bez jego wpływu i pomocy [ 137] - wyznaje Sławoj-Składkowski; dalej zaś pisze: Tak, Obywatel Komendant dobrowolnie zeszedł jeszcze raz do podziemia pracy konspiracyjnej, by zorganizować przeciw Niemcom N aród./M y zostaliśmy na powierzchni życia, jako szczątki Legionów, jako papierowi żoł­ nierze bez państwa, bez Rządu, bez samodzielności, choćby tej, którą mieliśmy na froncie, bez możności nawet walki z wrogiem Polski [138],

Sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdy w połowie roku 1917 Niemcy zażądali od legionistów pochodzących z dawnego zaboru rosyjskiego przysięgi na braterstwo broni. W tej formalnej sprawie o „przysięgę" było bardzo mało z przysięgi. N ie o przysięgę bowiem w istocie tu chodziło. Gorsze przysięgi się składało i powtarzało je nawet po parę razy w życiu, gdy potrzebne to było dla Sprawy [ 139]. Składkowski twierdzi,

że istotą było tu włączenie Legionów w skład armii niemieckiej i podporządkowa­ nie ich niemieckiemu dowództwu. Jednak ta zmiana nie wydawała się sama w sobie przesądzać losu Legionów: można było, postępując konsekwentnie, przysięgę złożyć, bo jak sam autor przyznaje - gorsze przysięgi się składało. Można też było ją odrzucić, uznając, że Sprawa wymaga obecnie innego działania. Rzecz w tym, iż Piłsudski za­ sugerował swoim byłym podkomendnym to drugie wyjście. Jego zwolennicy uznają więc odmowę złożenia przysięgi za przejaw samodzielności myślenia, mimo iż jest [136] [137] [138] [139]

112

F. Sławoj-Składkowski, W Beniaminowie. Kartki z pamiętnika. Warszawa 1938, s. 5. Tamże, s. 6. Tamże, s. 9. Tamże, s. 9-10.

to wypełnienie kolejnego rozkazu Komendanta, zaś złożenie przysięgi - za dowód niesamodzielności. W literaturze adresowanej do młodych czytelników lub im polecanej nie ma głosów reprezentujących punkt widzenia tych legionistów, którzy zdecydowali się skła­ dać przysięgę Niemcom. Pozostając wyłącznie w kręgu literatury młodzieżowej trudno zatem zgadnąć, jakie motywy nimi kierowały; wypowiadają się wyłącznie przeciwnicy przysięgi. Starają się oni naświetlić sprawę w sposób, który ma przekonać odbiorcę 0 słuszności ich poglądów. Aleksander Kamiński w publikacji o Leopoldzie Lisie-Kuli ujmuje rzecz następująco: W połow ie 1 9 1 7 r. koło historii legionowej poczęło gwałtownie się odwracać. Kom endant Piłsudski, stwierdziwszy, że Rosja przestaje być najgroźniejszym wrogiem Polski, że natomiast Niemcy, stworzywszy iluzoryczne Królestwo Polskie, dążą do wyzyskania polskiego ruchu niepodległościowego dla swoich wyłącznie korzyści — dał hasło do zm iany frontu. Następują masowe dymisje, potem - kryzys przysięgowy, uwięzienie Ko­ mendanta, obozy koncentracyjne i Legiony stają się zdecydowanym wrogiem Niemiec. Dalej autor pisze: Lis podzielił los wszystkich oficerów legionowych, pochodzą­ cych z Małopolski. Zdegradowany na podoficera (byłj u ż w owe czasy kapitanem!), wysłany zostaje na fr o n t włoski i wcielony do szeregów 12 dywizji austriackiej, bezczynnie wycze­ kującej w okopach lombardzkich na zwycięstwo [140]. Znów widać utożsamianie całych

Legionów z ich I Brygadą. Sugeruje Kamiński, że różnic opinii w sprawie przysięgi nie było. Nie widzi też sprzeczności między zdaniem, w którym informuje czytelnika, że Legiony stają się wrogiem Niemiec, a wiadomością, iż Lis-Kula zostaje wysłany na front włoski. Na owym froncie bohater utworu nie walczył przecież przeciwko Niemcom, tylko przeciwko W łochom, które wchodziły w skład antyniemieckiej koalicji. Równie śmiałych zabiegów dokonuje w swojej książce Lepecki. W roku 1917 —pisze autor —w Polsce było smutno. Tak zwane państwa centralne, czyli Austria i Niemcy zajmowały cały kraj rządząc się w nim niepodzielnie. Wprawdzie istniała Tymczasowa Rada Stanu, zalążek przyszłego rządu polskiego, nie miała jednak żadnej siły wykonawczej, a serce Ojczyzny i je j jedyna siła — Legiony — osaczone zewsząd przez wojska niemieckie 1 pozbawione swego wodza —Józefa Piłsudskiego, tkwiły w bezczynności i zniechęceniu. [ ...] Potęga austro-niemiecka wydawała się wówczas niezwyciężona. Był to bowiem czas, gdy Rosja, wstrząsana rewolucją leżała ju ż nieomal u nóg Berlina, gdy Włochy ponosiły klęskę za klęską i gdy na froncie zachodnim szykowano gigantyczną ofensywę, która miała zadecydować o losach wojny. I rzeczywiście zadecydowała... Jednak nie pomyśli sprzymie­ rzonych cesarzy - zaborców. W lecie roku 1 9 1 7 nie wiedziano jednak o tym, co stanie się w jesieni 1918 roku i na ziemiach polskich panowała prawdziwa noc. I tak, gdy z jednej strony stały dwa potężne mocarstwa o stu przeszło milionach mieszkańców, uzbrojone od stóp do głów - z drugiej strony, z polskiej - w idniał jeden Jó ze f Piłsudski z garścią wiernych sobie żołnierzy, nieomal bezbronnych, samotnych. Zestawienie to przypom ina biblijną opo­ wieść o olbrzymie Goliacie i małym Dawidzie. Tak jednak, ja k w opowieści biblijnej, tak i w historii polskiej —zwyciężył Dawid. Zarówno bowiem po stronie Dawida, ja k i Piłsud­ skiego była głęboka wiara i sprawiedliwość. [140] A. Kamiński, dz. cyt., s. 16-17.

113

Wbrew temu, co pisze Lepecki, latem 1917 r. Rosja nie była jeszcze pogrążo­ na w odmętach wojny domowej i nie można jej było uznać za całkowicie pokonaną; prawdziwe wstrząsy miały tam dopiero nastąpić. W początkowej części cytowanego wywodu pisze autor o Legionach pozbawionych wodza —zupełnie pomijając fakt, że owo pozbawienie nastąpiło z inicjatywy tegoż wodza —a potem znowu o Piłsudskim i jego wiernych żołnierzach stojących samotnie przeciwko militarnej potędze państw centralnych. W zależności od wrażenia, jakie autor chce doraźnie wywrzeć na czytelni­ ku, łączy w jedno jakościowo różne sytuacje z 1917 i 1918 r., a Legiony przedstawiane są albo jako garstka - symbol, albo jako realna siła militarna i polityczna, zdolna nie tylko wywołać wojnę —tym razem już nie z Rosją, lecz z Niemcami i Austro-Węgrami —ale i wygrać ją bez pomocy ententy, o której tu w ogóle nie ma mowy. Na zakończenie wywodu autor przekonuje czytelnika, że motorem rozstrzygnięć militarnych i politycz­ nych jest sprawiedliwość. Natomiast Sławoj-Składkowski nie sili się na kunsztowne zabiegi charakterystyczne dla innych autorów. W swej książce W Beniaminowie winą za wystąpienie kryzysu obciąża po prostu Komendę Legionów, o której konsekwentnie ma jak najgorsze zdanie. Najwyższe wartości —wiara poległych bohaterów legionowych w sens walki, romantyczna idea czynnego przeciwstawiania się wrogom, stanowiąca kontynuację wszystkich dotychczasowych polskich powstań, żołnierskie poświęcenie, ofiara, miłość ojczyzny - narodowe sacrum staje się w tekstach propagandowych alternatywą dla kło­ potliwych faktów politycznych, wynikających z naturalnej i często nieuniknionej na wojnie błędnej oceny rozwoju wydarzeń. O tym, że jakieś rachuby Piłsudskiego mogły się nie sprawdzić, piłsudczycy nie chcą pisać. Ta niechęć komplikuje obraz zdarzeń. W pracy Rzymowskiego kwestia sojuszu Legionów i jego skutków zostaje do­ słownie przywalona patosem: Spytajmy te świeże jeszcze mogiły, którymi, niby wieńcem nieśmiertelników, owite są kresy Rzeczypospolitej, spytajmy mogiły Bukowiny, Polesia, Wo­ łynia lub Karpat, mogiły, w których tleją skrwawione mundury strzeleckie, spytajmy, za co walczyło, za co ginęło to młodziutkie pokolenie bohaterów, które spoczęło w nich na wieczny sen?/ Czy walczyło ono o równouprawnienie Galicji, czy o współwładztwo austrowęgierskie na ziemiach zaboru rosyjskiego? Czy o polski tron dla Habsburga lub Hohenzollerna, albo rządy ich pełnomocników?/ Samo takie przypuszczenie staje się zniewagą ich bohaterskiej pamięci. [...] Nie! Tak umierać, jak umierali oni, tak spalać się w płomieniu własnego bo­ haterstwa f ...] można tylko za wolność i niepodległość Ojczyzny!... Uroczyste i emocjonal­ ne podejście autora do tematu uniemożliwiało oponentom racjonalną dyskusję. Młody czytelnik nie mógł drążyć i zadawać kłopotliwych pytań, jeśli nie chciał narazić się na zarzut szargania świętości. W intencji zagorzałych piłsudczyków genialne, ale czasem nieprzystające do rzeczywistości polityczne decyzje Piłsudskiego miały stanowić tabu. Nie tylko argumenty propagandystów bywają skomplikowane. Daleki od pro­ stoty bywa również sam styl. Próżen tej, tak pospolitej w naszym środowisku, czułostkowości, nie wahał się on [Piłsudski] wielokroć sam łamać bezwzględną ręką stworzonych przez siebie urządzeń, gdy ujrzał, ze przestają odpowiadać celowi. Tak zburzył on, powołaną przez siebie, Organizację Bojową, skoro przekonał się, że oddziały jej, poszarpane w tysią­ cznych utarczkach z wojskiem, policją i żandarmerią moskiewską, pod ciężarem przerasta-

114

jących je zadań, sprzeniewierzają się służbie publicznej i poczynają staczać się w anarchię. Tak przeciął on później złotą nić wypiastowanego p rzez siebie „Strzelca”, roztapiając jego kadry w szerszej form acji Legionów Polskich. I z tą samą wreszcie zim ną krwią człowieka, który rozbija formę, aby ratować treść, skaże on w końcu na zagładę Legiony, gdy koleje wojny wytrawią z nich pierwotne, twórcze możliwości rozwoju, rozbijając ich form ę ze­ wnętrzną, aby ducha ich przelać w naród i z narodu dobyć ostateczny cel wysiłków swego życia —rząd, sejm i wojsko [141]. Piłsudski jako genialny strateg w iedział [...], że z Austrią, że z obu państwami środkowymi iść będzie tylko do granicy interesu polskiego. Z e iść z nim i będzie nie do zw y­ cięstwa Niemiec, tylko do pogromu [142], W opisach genezy i celu Legionów była raczej

mowa o gromieniu Rosji. Pomysł walki po czyjejś stronie z przeciwnikiem tej strony, walki pełnej poświęcenia, po to by sojusznika pognębić godny jest Wallenroda, tyle, że powstał dopiero po faktach, dla wytłumaczenia niewygodnych kwestii. Według Sieroszewskiego Piłsudski przewidział rozwój wydarzeń wojennych na długo naprzód i od początku wojny całkowicie panował nad sytuacją; podobno już w lutym 1914 r. podczas paryskiego odczytu dywagował, iż najlepszym dla Polski roz­ wiązaniem byłoby, gdyby Niemcy pobiły Rosję, a Francja —Niemcy [143]. Gdy w 1 9 1 6 w granicach Polski nie było j u ż Moskali [ ...] Komendant powiedział najbardziej zaufa­ nym: — „Na obszarach naszej Ojczyzny mamy obecnie j u ż dwóch tylko zaborców — czas zwrócić się przeciwko n im !” W lipcu tegoż roku podał się do dymisji z dowództwa I-szej brygady, uzasadniając to całym szeregiem natury wojskowej i politycznej. Krok ten wywołał wielkie wrzenie w kołach legionowych, a gdy w dodatku Niemcy przenieśli p u łk i legionowe na swój fro n t do Baranowicz, wszczął się w całym kraju silny ruch antyokupacyjny. W re­ zultacie Austria i Niemcy ogłosiły słynny ukaz niepodległościowy 5 listopada 1 9 1 6 roku, powołały tymczasową Radę Stanu, do której składu J ó ze f Piłsudski zastał zaproszony jako M inister Wojny [144]. Na wypadek gdyby dociekliwy czytelnik zastanawiał się, dlaczego

Piłsudski, chcąc bić się z Niemcami, przyjął stanowisko we współpracującej z nimi Radzie Stanu, Sieroszewski wyjaśnia, iż stanowisko to wykorzystywał on do rozniecania antagonizmów między państwami centralnymi. Jednak w tym czasie głównie zajmuje się POW, którą szkoli i rozwija. Gdy na generalnych manewrach prezentuje Niemcom połowę swoich ośmiu warszawskich batalionów, ci są zachwyceni i zaniepokojeni tą nową siłą. Zażądali od Regentów, aby [ ...] wcielili ją do resztek Legionów, przeobrażonych w pomocnicze wojsko niemieckie p o d na­ zw ą Wehrmachtu [\4 5 \. Autor nie uznaje za stosowne wyjaśnić młodemu czytelnikowi,

że wspomniane „resztki” to legioniści, którzy złożyli żądaną przez Niemców przysięgę. Nie informuje go też, czy żądaniom Niemców stało się zadość. [141] W. R z y m o w s k i , Józef Piłsudski walczył o Polskę?, dz. cyt., s. 75. [142] Tamże, s. 88. [143] T. Nałęcz w pracy Polska Organizacja Wojskowa (dz. cyt., s. 8) pisze, iż ów paryski odczyt Piłsud­ skiego zrelacjonował dokładnie w ten sam sposób w 1952 r. rosyjski eserowiec W iktor Czernow. Trudno jednak powiedzieć, czy na treść tej relacji nie miała wpływu późniejsza wiedza Czernowa. [144] W. Sieroszewski, Marszałek Józef Piłsudski..., dz. cyt., s. 32. [145] Tamże, s. 33.

115

W opinii Sieroszewskiego istniał bezpośredni związek między kryzysem przy­ sięgowym a uznaniem Piłsudskiego za duchowego wodza przez polskie formacje po­ wstające w Rosji, co miało miejsce 17 czerwca 1917 r. Na tę wieść - twierdzi autor - w kręgach POW natychmiast zaczęto planować przewiezienie Komendanta wraz z Sosnkowskim na teren korpusu gen. Dowbora-Muśnickiego, stacjonującego w Bobrujsku. Projektowane było użycie samolotów, lecz czy nie dość zręcznie robiono przygo­ towania, i Niemcy dowiedzieli się o nich, czy też chciano raz na zawsze uniemożliwić pojawienie się Piłsudskiego na czele wrogich sobie wojsk, dość że zażądali przede wszystkim przysięgi od Legionów, po której m iał nastąpić przymusowy pobór rekruta, gdyż akcja wer­ bunkowa N K N nie powiodła się dzięki energicznemu przeciwdziałaniu P O W [ 146]. Sam kryzys opisuje Sieroszewski następująco: Tymczasem Rada Stanu uchwaliła przysięgę „na braterstwo broni i wierną służbę”z arm iam i Niemiec i Austrowęgier odebrać. Piłsudski wypowiedział się przeciw zaprzysiężeniu Legionów i ustąpił z Rady Stanu. Legio­ niści przysięgi odmówili [147]. Lepecki podaje wręcz, że Piłsudski wydał wyraźną instruk­ cję, zabraniającą składania tej przysięgi. Wywołało to zatarg, tym przykrzejszy, że drobna grupa oficerów legionowych tej instrukcji się oparła. W rezultacie z sześciu pułków piechoty cztery odmówiły przysięgi w całości, dwa — w znacznej części [148]. Przysięga została wy­

znaczona na 9 lipca 1917 r. Sieroszewski pisze, iż zagrożeni internowaniem oficerowie legionowi chcieli wystąpić zbrojnie przeciw Niemcom, jednak Piłsudski nie zgodził się na to; Żołnierz jestem, rozumiem was i ciężko m i dać wam ten rozkaz, ale... szliście na pola bitew umierać za Ojczyznę, teraz idźcie za nią do więzienia... [149] —miał powie­ dzieć. I tak legioniści pochodzący z byłego zaboru rosyjskiego zostali uwięzieni i umiesz­ czeni w obozach jeńców, natomiast pochodzący z byłego zaboru austriackiego wcieleni do armii austriackiej. W lipcu 1 9 1 7 roku legioniści - Królewiacy znaleźli się w obozach w Szypiornie i w Beniaminowie [150], Małopolanie zaś, po krótkim pobycie w różnych jed ­ nostkach zapasowych — w mundurach austriackich, na froncie włoskimi 151]. Autorzy książek dydaktyczno-propagandowych o Piłsudskim nie piszą, co się stało z legionistami, którzy złożyli przysięgę. W brew sugestiom propagandystów nie było ich wcale mało - większość II Brygady i niewielka część I Brygady [152], [146] [ 147] [148] [149] [150]

W. Sieroszewski, Marszałek J ó ze f Piłsudski..., dz. cyt., s. 34. Tamże, s. 34. M. Lepecki, dz. cyt., s. 57. W. Sieroszewski, Marszałek J ó ze f Piłsudski..., dz. cyt., s. 34. Obóz w Beniaminowie przeznaczony był dla oficerów, w Szczypiornie zaś - dla żołnierzy. Realia życia w obozie oficerskim opisuje Sławoj-Składkowski w swych wspomnieniach. Z tekstu wynika, że legioniści pobyt w obozach uznawali za punkt honoru; oficerowie zgłaszali się tam dobrowol­ nie, aby być razem z towarzyszami broni. [151] M. Lepecki, dz. cyt., s. 57. [152] Spośród wyższych oficerów byłej I Brygady za przysięgą opowiedzieli się: ppłk Leon Berbecki, mjr M ichał Zymirski oraz kpt. M arian Kukieł. Takie samo stanowisko zajęli: komendant Legionów p łk Zygm unt Zieliński, brygadierzy p łk M arian Januszajtis i p łk J ó ze f Haller, dowódca 3 p u łku piechoty m jr W łodzimierz Zagórski, sze f Krajowego Inspektoratu Zaciągu p łk Władysław Sikorski. Wychodzili oni z założenia, że należy za wszelką cenę zachować tę garść wojska, które istniało w postaci Legio­ nów. „W ytrwać—ja k pisał p łk Januszajtis — [...] wytrwać w mundurze sponiewieranym, ale z bro­ nią i w Polsce. N ie dać się wyrzucić poza margines stawania się Państwa i Wojska”- W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Pobkie 1914-1918, Kraków 1998, s. 229.

116

| 'ĘĘWHi H E L E N A

O B I E Z I E R S K A

Helena Obiezierska, Z Zułowa na Wawel. 10 opowiadań z życia marszałka Józefa Piłsudskiego,

Wilno 1936, okładka

Legioniści, którzy złożyli przysięgę, zostali przemianowani na Polską Siłę Zbrojną —Polnische Wehrmacht; były to właśnie owe „resztki Legionów”, o których napomknął Sieroszewski w przytoczonym wcześniej wywodzie. Stanowiła ona rzeczywisty początek wojska niepodległej Polski. Historia potoczyła się tak, że to właśnie ci, którzy kierując się żołnierskim obowiązkiem pozornie postąpili wbrew polskiej racji stanu, pozostali na ziemiach polskich i w decydującym momencie mogli wystąpić w obronie granic formującego się po wieku niewoli państwa. Jednak gdy na temat polskich zmagań zbrojnych w latach 1918-1920 wy­ powiadają się propagandyści, pojawia się informacja, że to wyłącznie PO W stało się podstawą dla tworzącego się pod koniec I wojny światowej polskiego wojska. Według Sieroszewskiego Piłsudski po objęciu władzy w Polsce powołuje pod broń uczniów swych, POW-iaków, których na wezwanie stanęło w całym kraju 50.000 i którzy stworzyli podsta­ wę przyszłej armii polskiej. Zostali oni wysłani natychmiast na wszystkiefronty, ale głównie do Lwowa, który w stał oswobodzony, a wojna z Ukraińcami wygrana [153]. O losach tej części uczestników I Brygady, którzy po odmowie złożenia przy­ sięgi zostali wcieleni do armii austriackiej i wysłani na front włoski, poza Kamińskim, który wspomniał o tym w biografii Lisa-Kuli, pisze obszerniej Horoszkiewicz. W wy­ nurzeniach autora, opisującego nastrój tamtych dni nad Istrią, czuje się gorycz i głę­ bokie rozczarowanie człowieka, który ma odczucie, że jego wysiłek i zaangażowanie

[153] W. Sieroszewski, J ó ze f Piłsudski, dz. cyt., s. 48.

117

okazały się niepotrzebne, nie chce jednak do końca podważać sensu wysiłków dwóch lat swego życia, pozostaje więc przy niedomówieniach; ...w sercach, w myślach czai się, żyje to niewypowiedzialne i niemożliwe do określenia „coś”. To „coś”, żrące serce żołnierza polskiego zawsze... Zawsze... czy to w legionach włoskich, czy w brygadach, ginących na San Domingo, czy w Hiszpanii, czy w Karpatach i w poleskich bagnach... A teraz my, pierwszy pułk -t u ... I nie umie żołnierz powiedzieć, co mu jest, nie wie, ja k stan duszy swej określić, czuje tylko, że choć niby wszystko jest w porządku, coś jednak nie jest tak, ja k być po­ winno. Kto winien, mniejsza, zawsze ci jednak źle będzie i tęskno, żołnierzu polski... bo teraz jeszcze nie możesz być czysto i tylko żołnierzem polskim właśnie... I wybierać mu­ sisz między dwoma obowiązkami [154], Zdaniem piłsudczyków obowiązek żołnierza

i obowiązek Polaka okazały się sprzeczne. Wspomnienia Horoszkiewicza ujawniają skomplikowaną psychologicznie sytuację legionistów, którzy mieli powody, by czuć się pokrzywdzonymi przez los, ale chcąc ratować wizerunek Piłsudskiego, nie mogli o tym wyraźnie mówić. Nie była to kwestia cenzury tylko lojalności jego dawnych pod komendnych. Przeciwko komu walczyli legioniści na froncie zachodnim wspomina autor zaledwie mimochodem; Włosi cofali się szybko /!.._/[ 155]. Tak czy owak wszyscy Pola­ ków podziwiali: nie tylko Włosi, ale też Francuzi i Austriacy. Autor z zadowoleniem konstatuje, że dawni podkomendni nie zrobili Komendantowi wstydu, okrywając się chwałą w każdych okolicznościach... Choć kryzys przysięgowy nazwał wcześniej autor próbą samodzielności myślenia, z której I Brygada wyszła zwycięsko, m.in. owa duma z osiągnięć na froncie zachodnim wydaje się wskazywać, że niezależność psychiczna stanowiła być może jedną z niewielu zalet, których dzielnym żołnierzom Komendanta dotkliwie brakowało

8. Znaczenie Legionów Książka Rzymowskiego Ja k Jó z e f Piłsudski walczył o Polskę? (1919), a zwłaszcza jej koń­ cowa część, została poświęcona znaczeniu czynu legionowego. Propagandystów inte­ resuje właśnie jego ideowy, symboliczny wymiar. Wojenna skuteczność Legionów jest dla nich mniej ważna. W tej straszliwej zawierusze, pośród tych milionowych rzesz żoł­ nierskich, walczących z sobą zajadle, jedynym znakiem widomym życia naszej Ojczyzny była tylko i wyłącznie ta garść żołnierzy, zorganizowana później w trzy brygady, z których pierwszej rzeczywistym dowódcą, a wszystkich —duchowym, był Jó z e f Piłsudski. Pozornie utopione w bezmiarze arm ii obcych, przytłoczone i przyduszone ich liczebnością, trwały Legiony jako niezwalczona potęga moralna, która w rezultacie narzuciła swój punkt widze­ nia całemu społeczeństwu i sama stanęła wraz ze swym Wodzem na jego czele [156]. Dalej czytamy, że Legiony to serce Ojczyzny i je j jedyna siła [157]. Chodzi tu bardziej o siłę [154] [155] [156] [157]

118

R. Horoszkiewicz, dz. cyt., s. 63. Tamże, s. 99. M. Lepecki, dz. cyt., s. 53-54. Tamże, s. 55.

moralną niż militarną. Ideowym celem Legionów jest bowiem wyrwanie polskiego na­ rodu z niewolniczej bierności i zalęknienia [158], W utworach dla młodzieży Legiony symbolizują początek walki zbrojnej prze­ ciwko Rosji, którą piszący utożsamiają z największym zagrożeniem dla niepodległości Polski. Stach, jeden z bohaterów opowiadania Reuttówny, z zapałem opowiada o przy­ szłej walce z największym ciemiężycielem Polski. Przeciw siewcy ciemnoty, przeciw temu, kto zatruwa swym jadem duszę polską, wydzierając je j mowę i wiarę [...]. Tomek słucha tego oszołomiony. Jemu, uczniowi szkoły rosyjskiej, nie bardzo się w głowie pomieścić mo­ gło, że idzie chwila, w której ten potwór olbrzymi, ta Moskwa runie i że to będzie dziełem różnych drużyn młodzieży, a między innymi i skautów [159].

Teksty o Legionach wskazują na Rosję carską jako na odwiecznego wroga, usi­ łującego podporządkować sobie Polskę. Reuttówna w przytoczonym fragmencie przed­ stawia ją ponadto jako „sferę zła”, rozprzestrzeniającą się na terytorium zachodniego sąsiada. Nobilitując aktywny styl postępowania, propagując najważniejsze w opinii autorów wartości związane z dobrem wspólnym, zachęcając do odwagi, pochwalając ofiarność, opowieści o Legionach pełnią doniosłą rolę wychowawczą. Stanowią przy tym kontynuację tych idei, które wpajano dzieciom przez cały okres niewoli. Sfera wartości z jednej strony wychodzi poza krąg domowy, obejmuje to, co człowiek robi dla innych, nawet osobiście mu nieznanych ludzi, to, co jest winien ojczyźnie, z drugiej jednak zakłada się wolność jako podstawowy warunek rozwoju nie tylko zbiorowości, ale przede wszystkim jednostki. W Zatopionym królestwie Słońskiego niewola została porównana do stanu uśpienia: [ . . . ] każdy Polak powinien ciągle spać, bo jest, ja k owi ludzie prości, wiecznym niewolnikiem [ 160]. Żyć naprawdę, nie zaś śnić, to walczyć - i to bez obliczania szans na wygraną. Wydźwięk tekstów legionowych jest wyraźnie romantyczny; lepiej zginąć za słuszną sprawę niż żyć w upodleniu. Przykładem takich postaw służą mityczne opo­ wieści o bohaterskiej klęsce roku 1863. Można nie spać i nie być niewolnikiem, skoro się Polskę ukochało serdecznie... [ . . . ] Nie byliśmy niewolnikami, gdy w je j obronie szliśmy do lasu prawie bezbronni na karabiny i armaty moskiewskie... [161]. Roch Kostrzewa z powieści Brzuskiej mówi wprost o przegranej polskich powstańców pod Szczutowem i Bliznem [ . . . ] Nas niewielka garstka, a przeciw nam cała rota piechoty i pół setki ko­ zaków pod Krestowiczem. Rozbili nas w puch... kilku ocalało i w tej liczbie Jurkowski. Przy pomocy Gustawa Duckerta zebrał nową partię, 3 0 0 ludzi. J a też się zaciągnąłem. N a Koziołku przyszło do nowej rozprawy. I znowu Moskale rozbili nas, rozproszyli. Cóż, siły nierówne. Byłem ranny. Wzięli mnie na Sybir... 2 6 lat i 10 miesięcy przesiedziałem w katordze [ 162]. Bohater nie wydaje się żałować swego życia i młodości. Wspomina,

że w partii było wielu takich jak on młodych ludzi. Sam, mimo podeszłego wieku, na wieść o podjętych przez Piłsudskiego działaniach wybiera się do Legionów. [158] [159] [160] [161] [162]

W. Sieroszewski, Marszałek Józef Piłsudski..., dz. cyt., s. 31. M. Reuttówna, Jak Tomek poszedł do Legionów, Warszawa 1925, s. 60-61. E. Słoński, Zatopione królestwo, Warszawa [itd.] 1918, s. 27. E. Słoński, dz. cyt., s. 28. M. Brzuska, Stary lamus, Warszawa 1938, s. 139.

119

Maria Brzuska, Stary lamus, Warszawa 1938

LAM U S j Powstające w Krakowie polskie oddziały przedstawiane są jako prosta konty­ nuacja wydarzeń 1863 r. Nie jest ważna ich liczebność, ale to, że w ogóle istnieją. Nad prozą życia góruje bowiem prawda moralna: Przecież ta garstka ludzi, ci strzelcy czy też ci legioniści m ają na celu tylko Polskę, je j interesy. W tej zawierusze, w tym pom ieszaniu pojęć tylko tam może się oprzeć polska myśl i polskie serce[ 163]. Młodzi ludzie z utworów lite­ rackich rwą się do walki. Mówi się wprawdzie o tym, że na wojnie mogą zabić, jednak

młodzieży z przytaczanej literatury ta perspektywa nie zniechęca. Nawet dziewczęta są gotowe wybrać się na wojnę. To tak, to chłopcy mogą iść do wojska, mogą walczyć o Pol­ skę. To gdy strzelcy wkraczają do Królestwa, to dziewczyny m ają pierze drzeć i siedzieć na przypiecku? —buntuje się jedna z bohaterek Starego lam usa [164],

Wiele jest mowy o ofierze z życia, biografie poległych bohaterów legionowych to jeden z ważnych nurtów omawianej literatury, jednak rzadko opisywana bywa śmierć fikcyjnych postaci odgrywających w utworach główne role. Reuttówna decyduje się uśmiercić jednego z czterech bohaterów swego opowiadania. Tytułowy Miś z utworu Ostrowskiej opowiada o stratach ponoszonych przez Legiony. Nie dotyczy to żadnej konkretnej postaci, ale sam obraz ofiar —obraz składania tylu szlachetnych, ukochanych głów [ . . . ] w czarną, wilgotną ziemię jest bardzo sugestywny. D ziś wiem ju ż wszystko - wyjaśnia bohater. —Wiem, że każda kropla tej świętej, z a Sprawę przelanej krwi, to było nowe życie, wsączane w żyły obumarłej Ojczyzny. Z e bez tego straszliwego żywego zdroju nie mogłaby pow stać Polska spod mogiły [ 165]. W ten sposób dziecko otrzymuje czytelną [163] M. Brzuska, Stary lamus, dz. cyt., s. 140. [164] Tamże, s. 142. [165] B. Ostrowska, Bohaterski Miś, dz. cyt., s. 81-82.

120

odpowiedź na pytanie: Po co? Ofiary poniesione w walce o wolność wzmacniają poczu­ cie patriotyzmu młodego pokolenia, pozwalają mu być dumnym ze swego kraju i jego bohaterów. Przelana za świętą sprawę krew czyni ziemię —ojczyznę podwójnie świętą. Zasługuje na uwagę fakt, iż Ostrowska, która nie była zwolenniczką idei legionowej, wyraźnie podkreśla wizjonerstwo Piłsudskiego: bowiem po co to wszystko —dopowiada bohater i narrator powieści —wtedy wiedział tylko On [ 166].

9. Józef Piłsudski - najważniejsza postać literatury legionowej W literaturze adresowanej do młodzieży można znaleźć więcej informacji o twórcy Le­ gionów Polskich niż o samych Legionach, które stanowią jeden z elementów biografii komendanta I Brygady. Niektóre opowieści o Marszałku właściwie pomijają okres le­ gionowy - tak się dzieje we wspomnieniach Iłłakowiczówny, skupionych głównie wokół konspiracji poprzedzającej wybuch wojny i wypadków, które nastąpiły po maju 1926 r. Natomiast ilekroć jest mowa o Legionach Polskich, z reguły pada również nazwisko Piłsudskiego. Jego osoba jest często tematem nadrzędnym, ważniejszym niż temat le­ gionowy. Publikacje, które przybliżają sylwetkę twórcy niepodległej Polski dzieciom i młodzieży szkolnej, poborowym i „ludowi” , przeważnie mają charakter propagando­ wy. Są to obrazki sceniczne i krótkie biografie pisane przez jego zwolenników. Propa­ gandowy charakter mają wspomnieniowe opowiadania Sławoja-Składkowskiego Gdzie widziałem Komendanta nim Polskę wywalczył i Meldunki u Komendanta oraz tomik opowiadań Obiezierskiej. W niektórych utworach literackich pojawia się on tylko epizodycznie, np. w Wymarszu Nowakowskiego, Bohaterze Wilna Benedykta Hettza, dzienniku Romina, we wspomnieniach Horoszkiewicza, a kilka tekstów poświęcono wyłącznie jemu. Do nurtu literatury propagandowej nie należy Odznaka za wierną służbę Struga, oraz wspomniana wyżej książka Horoszkiewicza, w której autor stara się raczej wyeksponować sylwetkę Śmigłego-Rydza. Autorzy tekstów propagandowych chętnie piszą o pochodzeniu Piłsudskiego. Dowiadujemy się o znakomitości i dawnym bogactwie jego przodków, zubożałych po powstaniu, kiedy to wielu majątków musieli się pozbyć[ 167]. Marszałek przyszedł na świat w domu, który jego matka wraz z dobrami ziemskimi otrzymała w posagu. Ojciec był ponoć w czasie powstania komisarzem cywilnym na Żmudzi [168]. Sieroszewski pisze o nim tak: Pan Józef Piłsudski [...], unikając prześladowań za swój udział w powstaniu, przeniósł się do Zułowa, posiadłości odziedziczonej przez żonę, p. Marię z domu Bilewiczównę[ 169]. Majątek był rozległy —400 włók, przeważnie pięknego lasu, ale grunta były [166] [167] [168] [169]

B. Ostrowska, Bohaterski Miś, dz. cyt., s. 82. W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 7. Tamże, s. 8. W innej publikacji Sieroszewskiego, zatytułowanej Marszałek Józef Piłsudski. Życiorys, wydanej w 1934 r., czyli w rok po cytowanej książce, występuje już nazwisko matki Piłsudskiego w formie Billewiczówna.

121

liche i uprawa zaniedbam . P. J ó ze f Piłsudski, wykształcony agronom, w ziął się dzielnie do podźwignięcia gospodarki [170].

Pierwsze lata życia przyszłego Komendanta I Brygady w świetle jego pochwal­ nych życiorysów upływają w dobrych warunkach materialnych. Pobieżne opisy przypo­ minają sielską scenerię Pana Tadeusza —domem rodziny jest wówczas dworek na Litwie, w którym żyje się dostatnio i spokojnie, mimo ogólnie smutnego nastroju panującego na ziemiach polskich po klęsce powstania. [ ...] We dworze kipiało [ ...] wesołe, młode życie, szczególnie kiedy z sąsiednich Swiran przyjeżdżali z dziećmi pp. Rosochaccy. Wte­ dy wymyślano rozmaite rozrywki, konne wyścigi i przejażdżki, wyprawy do lasu... [171]

Z powodu żałoby narodowej nie urządzano tylko nigdy hucznych zabaw i tańców, skru­ pulatnie przestrzegano jednak zwyczajów związanych ze świętami Bożego Narodzenia. W publikacjach o Piłsudskim stanowią one właściwie jedyny przykład kultywowania w jego domu rodzinnym zwyczajów związanych z religią. U nas, w Zułow ie — m ów ił pewnego razu [Marszałek] —tradycja gw iazdki była bardzo duża. M usiała być choinka i każdy musiał otrzymać podarek. [ ...] Oprócz różnych przedmiotów uciechy każde dziecko otrzymywało książki, przy czym wśród przeznaczonych dla dziewcząt musiała być jedna książka francuska, a wśród przeznaczanych dla chłopców — niemiecka. Ojciec bardzo forytował język niemiecki. — Ciekawa rzecz, co też za książki Pan Marszałek otrzymywał —zapytałem. Marszałek Piłsudski był w wesołym usposobieniu, opowiadał chętnie. - Najwięcej uprzywilejowane - m ów ił —były w pojęciu mego ojca dzieła z życia świata starożytnego, a następnie podróże. Zwłaszcza zamiłowanie do tych ostatnich pokrywało się z m oim i zamiłowaniami. Naturalnie, Juliusz Verne był na pierwszym miej­ scu i stanowił moją ulubioną lekturę [172\. Zwyczaj wręczania gwiazdkowych podarków obejmował licznych domowników

oraz służbę folwarczną. Rozdawanie prezentów następowało po tradycyjnej wieczerzy, którą spożywano przy stole zasłanym sianem i przykrytym białym obrusem [173]. Potem śpiewano kolędy. Gdy pożar zniszczył dwór zułowski, gdy rodzice Marszałka Piłsudskiego przenieśli się do Wilna, przeniosły się z n im i również i ich obyczaje. Wigilię świętowano [170] W. Sieroszewski, J ó ze f Piłsudski, dz. cyt., s. 7. Gospodarka Piłsudskiego seniora nie okazała się korzystna dla rodzinnego stanu posiadania. Andrzej Garlicki w pracy U źródeł obozu belwederskiego (Warszawa 1979, s. 13) pisze, iż rzucił się właściciel Zułowa w w ir działalności inwestycyjnej o rozmachu równym przypadkowości. Pomysł gonił pomysł, a żadnego nie wieńczył sukces. Większość działań pozostała nigdy nie zakończona. Po pożarze, który w lipcu 1874 r. strawił oba domy miesz­

kalne (stary i nowy) i wszystkie budynki gospodarcze wraz z inwentarzem, okazało się, że zostały tylko długi. Rodzina Piłsudskich z konieczności przeniosła się do Wilna. Stanisław Cat-Mackiewicz w książce Klucz do Piłsudskiego pisze wprost o trudnej do racjonalnego wyjaśnienia „samodegradacji” wileńskich rodów; spektakularnym przykładem tego procesu miałaby być właśnie rodzina Piłsudskich. Włodzimierz Suleja (Józef Piłsudski, Wrocław 2005, s. 8) stwierdza: Być może inny właściciel, nie goniący, ja k ojciec Ziuka, za coraz to nowymi pomysłami, zdołałby przywrócić majątkowi dawną świetność. Wszelako J ó ze f Wincenty nie był do tego zdolny. Pożyczki, zaciągnięte na odbudowę, marnował. Stąd też przebywającej w Wilnie rodzinie z upływem czasu zaczął zaglądać w oczy niedostatek. [1711 W. Sieroszewski, J ó ze f Piłsudski, dz. cyt., s. 8. [172] M. Lepecki, O d Sybiru do Belwederu, Warszawa 1937, wyd. drugie, s. 10—11.

[173] Tamże, s. 11.

122

Józef Piłsudski w gimnazjum, il. z książki Heleny Obiezierskiej Z Zułowa na Wawel, Wilno 1936

p o dawnem u, p o daw nem u spożywano wieczerzę na sianie, rozdawano podarki i śpiewano kolędy. Temu odwiecznem u porządkowi zadała cios dopiero przedwczesna śm ierć M arii Piłsudskiej, zmarłej w roku 1884, na rok p rz ed uzyskaniem przez Ziuka m atury [174]. Matka Józefa Piłsudskiego jawi się jako kobieta wielkiego ducha, powszech­ nie kochana i szanowana. Mimo fizycznej słabości, umiała stawiać wymagania sobie i potomstwu. Filary wychowania stanowiły miłość do ojczystego kraju i szacunek dla innych; np.: Służba miała rozkaz niesłuchania dzieci, jeśli nie dość grzecznie prosiły o coś... [175]. Zasadami wychowania dla Marii Piłsudskiej były prawość, obowiązko­ wość, zgoda, koleżeństwo, które starała się wpoić swym pociechom, ucząc je zarazem patriotyzmu. Istotną rolę odgrywała tu konspiracyjna lektura utworów narodowych wieszczów. Dużą wagę przywiązywała do wykształcenia dzieci, aktywnie uczestniczyła w edukacji młodego pokolenia; za czasów gimnazjalnych Józefa i jego braci potrafiła siedzieć z nimi przy odrabianiu trudnych lekcji do trzeciej nad ranem [176]. Edukacja dzieci kosztowała ją wiele wysiłku; Piłsudscy mieli ich dziesięcioro [177], w tym sześciu [174] M. Lepecki, dz. cyt., s. 12. [175] W. Sieroszewski, J ó z e f Piłsudski, dz. cyt., s. 9. Autor cytuje tu wypowiedź Bronisława Piłsud­ skiego. [176] Tamże, s. 18. [177] Józef i Maria Piłsudscy mieli dwanaścioro dzieci (najmłodsze bliźnięta zmarły). Czworo z nich cierpiało na różne choroby. Utrzymanie tak licznej rodziny we względnym ładzie, zwłaszcza wo­ bec późniejszych kłopotów finansowych, nie było zadaniem łatwym. Zob. A. Garlicki, U źródeł obozu belwedersk iego, dz. cyt., s. 12.

123

synów, dla których ukończenie rządowego gimnazjum było życiową koniecznością, sta­ nowiło bowiem przepustkę na studia w zaborze rosyjskim. Przedstawiana jest jako osoba bezkompromisowa. Autorzy podkreślają jej nie­ chęć do zaborców: z sercem tkliwym i łagodnym dla swoich, zwłaszcza dla cierpiących, Maria Piłsudska łączyła wyniosłość i dum ę wobec najeźdźców: Moskala, najwyższego na­ wet urzędnika, w domu nie przyjmowano. Potędze i władzy urzędników moskiewskich podlegano w tym domu tak, jak podlega się nieszczęściom, w milczeniu i z zaciśniętymi zębami. Nie było tam chęci przejednania lub ubłagania wroga za pośrednictwem ustępli­ wości, pokory lub prośby. Rodzice małego Józefa [...] rozumieli dobrze, że wchodząc w p o ­ rozumienie z Moskalem i uzyskując odeń korzyść albo ulgę chwilową dla jednostki, uświęca się tym samym wyzysk i ucisk moskiewski, ciążący nad całym narodem [178]. Jednak ko­ nieczność pewnej dyplomacji nawet dla niej była oczywista —w jednym z opowiadań Obiezierskiej matka nakłania popędliwego Ziuka do rozwagi w rozmowach z kolegami na terenie szkoły, usiłując wpoić mu cnotę milczenia. Z omawianych tekstów wynika jednak, że na ogół Piłsudski nie był wycho­ wywany w duchu ugodowości, przeciwnie: walkę z Moskalem przedstawiano w domu jako podstawowy obowiązek Polaka-patrioty. Ważną rolę w życiu dzieci odgrywała babka, matka ojca. Była ona żywą kroniką przeszłości, [...] nieprzebranym dla wnu­ cząt źródłem opowieści o minionych dziejach Polski. Pod koniec życia oślepła, wrażeniom współczesnym niedostępna, tym głębiej i wyłącznie żyła obrazami pam ięci, przelewając w dusze pacholąt nieśmiertelną grozę swoich przeżyć z okresu ostatniego powstania. W tych przeżyciach oślepłej staruszki, wciąż przytomnych pamięci, odbijały się wszystkie gwałty i okrucieństwa moskiewskie, wszystkie niedole i klęski powstańcze, ale jaśniały też nie zaćmionym urokiem pierw otne nadzieje i marzenia tych, którzy chwycili za broń, aby wypędzić z kraju najeźdźcę. Opowieści o Sierakowskim i Langiewiczu, o ks. Brzózce [179] i Mackiewiczu oraz innych bohaterach, ściślej związanych z litewskim terenem powstania, nie schodziły z ust sędziwej staruszki, która umiała nie tylko płakać nad mogiłami tych, którzy polegli, ale i zarzewie walki niecić w tych, którzy zostali przy życiu lub szli w ży­ cie [180]. Dzieciństwo Józefa Piłsudskiego upływa więc w cieniu powstania, którego najdramatyczniejsze momenty w opowieściach jego bliskich rozgrywają się wciąż na nowo. Nie tylko Stanisław Cat-Mackiewicz, także inni międzywojenni biografowie przyszłego Marszałka Polski widzą w 1863 r. klucz do jego poglądów, działalności, dążeń, koncep­ cji politycznych. W ich opinii to głównie atmosfera domu decyduje o tym, że „Ziuk” spogląda w przyszłość przez pryzmat ojczystej historii. Na podstawie analizowanych tekstów można dojść do wniosku, iż to właśnie aura narodowej przeszłości, szczegól­ nie zaś aura ostatniego zrywu powstańczego, determinowała jego sposób patrzenia na teraźniejszość i przyszłość Polski. Autorzy przekonują, że jego koncepcje polityczne wy­ nikały bezpośrednio z powstańczej tradycji i stanowiły naturalne przedłużenie dziejów [178] W. Rzymowski, Jak Józ ef Piłsudski walczył o Polskę? Zycie i czyny: w piątą rocznicę wiekopomnej daty 6 go sierpnia 1914 r., Zamość 1919, s. 7. [179] Pisownia nazwiska zgodna z tekstem. [180] W. Rzymowski, dz. cyt., s. 8-9.

124

W pam iętnym roku wojny. Książka zbiorowa dla młodzieży ,

Warszawa - Kraków 1916, il. Stefana Norblina

ojczystych; są oni przekonani, że nie ma politycznej przyszłości narodu i państwa bez znajomości i zrozumienia wydarzeń z jego przeszłości. Piłsudski uczy się ojczystej historii starając się zrozumieć swoich najbliższych, dla których powstanie stanowiło wciąż niezagojoną, krwawiącą ranę. D zięki [ ...] sto­ sunkom rodzinnym historia Polski nie była dla Józefa Piłsudskiego rzeczą obcą i daleką, o której czyta się iv książkach. Nie. Historia kraju, jego dzieje dawne i bliższe, jego prze­ szłość była czymś, co wiązało się bezpośrednio i widomie z teraźniejszością, co żyło w tej te­ raźniejszości osadem nagromadzonych przeżyć, wspomnień i doświadczeń, a przede wszyst­ kim żyło w nagromadzonych wynikach pracy i walki całych pokoleń. Ten bezpośredni i żywy stosunek do dziejów ojczystych, w szczególności zaś do dziejów ostatniego podówczas naszego przeciw Moskwie powstania, stał się czynnikiem niezmiernie ważnym w całym dalszym życiu Piłsudskiego [181].

Dla autorów przekonanych o znaczeniu roku 1863 w biografii Piłsudskiego, sprawą pierwszoplanową jest przedstawienie epoki, na którą przypadło jego dzieciń­ stwo - czasy najbardziej nasilonego ucisku, jakim władze carskie mszczą się na Polakach za ich niedawny zbrojny zryw przeciw Moskwie. Propagandowe biografie Marszałka zaczynają się jak opisy dzieciństwa mitycznych herosów: W tych to czasach największego [181] W. Rzymowski, dz. cyt., s. 9.

125

prześladowania, w cztery lata po stłumieniu powstania, w 1867 roku urodził się w po­ wiecie święciańskim, o 60 kilometrów od Wilna, we wsi Zułowie, Józef Piłsudski, przyszły oswobodziciel i Budowniczy Państwa Polskiego [182], Bywają ludzie, którym los ju ż od kolebki składa obietnice i zapowiedzi icb doli i niedoli [...] Do takich ludzi należał Józef Piłsudski. [...] Od najwcześniejszych lat życia wchłaniał w siebie te dwa pierwiastki, które miały przewodniczyć wszystkim dążeniom jego lat późniejszych [...]: miłość kraju rodzone­ go i nienawiść ucisku, pod którym kraj ten jęczał [183]. Autorzy tak przedstawiają narodziny i pierwsze lata życia Piłsudskiego, jak gdyby między klęską powstania a jego pojawieniem się na świecie istniał organiczny związek. Narodzone na zgliszczach, w mrocznych czasach ucisku dziecko, to jakby uosobienie mitycznego Feniksa odradzającego się z popiołów. Opisy dzieciństwa Mar­ szałka przypominają dzieciństwo Konrada Wallenroda, wychowanego na pieśniach Wajdeloty. W jego osobie narodził się mściciel krzywd, jakich Polacy doznali od Ro­ sjan, a zarazem mąż opatrznościowy, którego misją było wprowadzenie Polski w nowy etap dziejów. Taka misja powinna zostać zapowiedziana jakimiś znakami. Znaki te same w sobie nie wydają się jednak wystarczająco wyraźne. M łody Piłsudski pod wieloma względami jest przecież typowym przedstawicielem swego pokolenia. Nie on jeden uro­ dził się na zgliszczach powstania, nie on jeden słuchał w dom u powstańczych opowie­ ści, tak jak wielu wychowywał się w atmosferze żałoby narodowej, nadzieje nie tylko jego rodziców i krewnych zostały boleśnie zawiedzione. Wobec braku zewnętrznych wyróżników należało ubarwić i odpowiednio wystylizować szarą rzeczywistość. Od dnia, w którym ostatni uczestnik powstania styczniowego skonał na moskiewskiej szubie­ nicy do dnia, w którym przyszedł na świat Józef Piłsudski, upłynęło z górą dwa lata. Nim zaś dziecko doszło do rozeznania pierwszych, od świata odbieranych wrażeń, upłynęło od lat siedmiu do dziesięciu. Odległość zatem bez mała jednego lat dziesiątka dzieliła obraz pogromu, jakim stało się dla Polski powstanie styczniowe od napełnionych miłością i trwo­ gą oczu dziecka, gdy po raz pierwszy jęło zastanawiać się ono nad osobami sobie bliskimi i gdy najbliższych sobie szukać musiało po cmentarzach leśnych, po samotnych mogiłach powstańczych [184], W tych samotnych mogiłach znalazła spoczynek może nie - jak zapewnia autor - najbliższa, tylko trochę dalsza, ale w każdym razie rodzina małego Józefa; W jednej z mogił takich pochowany był stryjeczny brat ojca, student uniwersytetu, poległy w bitwie z Moskalami[ 185]. W omawianych publikacjach czytamy, że refleksja nad powstaniem ukształto­ wała sąd Piłsudskiego o rzeczywistości w dużo większym stopniu niż jakiekolwiek jego własne doświadczenie. Jak dalece [...] stopił się myślą, sercem i całym swym jestestwem z ruchem powstańczym 1863/64 roku, ja k ściśle zespolił się z jego wewnętrzną treścią, z jego nadzieją i dumą, z jego męką i tragizmem, jak umiał czytać w jego pobojowiskach i gro­ bach, świadczą późniejsze jego prace i badania, świadczą przede wszystkim jego odczyty [182] [183] [184] [185]

126

W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 7. W. Rzymowski, dz. cyt., s. 6. Tamże, s. 10. Tamże, s. 10.

poświęcone temu okresowi. Przemawia z nich taka znajomość ludzi i rzeczy, pobudek i sprę­ żyn działania, tak głębokie i z wnętrza własnego czerpane odczucie uroku tej idei, za którą ludzie szli walczyć i umierać, i takie zarazem zrozumienie przyczyn upadku końcowego, i taka wreszcie niespożyta moc przeświadczenia o przyszłym, niedalekim zwycięstwie, ja k gdyby sam był on uczestnikiem tego powstania[ 186].

W świetle rozpatrywanych publikacji poglądy młodego Józefa Piłsudskiego rozwijają się na tle kryzysu światopoglądowego po wydarzeniach 1863 r. Idea pracy nad wydźwignięciem Polski z upadku w drodze ekonomicznego rozwoju nie zyskała od­ dźwięku wśród kresowej szlachty i ziemiaństwa. Po latach piłsudczycy surowo oceniali hasła pozytywistyczne. W publikacji Władysława Poboga-Malinowskiego z 1929 r., ewidentnie adresowanej do dzieci i młodzieży, na zakończenie sugestywnego opisu re­ presji popowstaniowych czytamy: Pod wpływem [ ...] rozpaczliwego położenia w duszy polskiej zaszły głębokie zmiany. W nierównej walce z potężnym zaborcą straciliśmy nie tylko tysiące poległych i skazanych na Sybir, straciliśmy skarb swój największy — wiarę w siebie. Nieszczęście odebrało nam rozum. Coraz silniej utrwalać się zaczęło przekonanie, że po­ nowna walka zbrojna z najeźdźcą nie może sprowadzić na kraj nic oprócz sroższej jeszcze klęski i większego jeszcze nieszczęścia. [ ...] Tym zaś, którzy [ ...] twierdzić się ośmielali, że pozytyw izm może spowodować ostateczną zgubę i śmierć Polski, że walka zbrojna jest i pozostanie dla nas jedynym ratunkiem i zbawieniem, zamykano przemocą, gwałtem usta, nazywając ich „romantykami ”, szaleńcami, obłąkańcami, zdrajcami kraju i narodu [187].

Powyższa ocena wydaje się nie do końca trafna. Społeczeństwo rzeczywiście było pora­ żone klęską powstania styczniowego, pełne poczucia krzywdy, z drugiej jednak strony represje powodowały utrwalenie dotychczasowych postaw, skłaniały do szukania ich uzasadnienia. W wychowaniu patriotycznym kultywowano tradycje powstańczej prze­ szłości [188]. Przyjęcie ideowego dziedzictwa po przodkach zostało przez hagiografów Pił­ sudskiego przedstawione w sposób nieomal fantastyczny [189]. To konający na pobojo­ wiskach powstańcy w jego ręce swoją ostatnią złożyli prawdę przedzgonną: prawdę, która mówi, że z niewoli wybawić się można jedynie poprzez śmierć lub zwycięską walkę. Tę prawdę [ ...] m iał J ó ze f Piłsudski ponieść w życie i, jako testament, przekazać nowym bo­ jownikom . [...] Przysięgę walki złożył on na grobach ludzi zwyciężonych; [...] nakaz walki wyczytał tam, gdzie wszyscy prawie rówieśni wyczytali tylko wezwanie do poskromienia swych pragnień [ ...] [190].

Mimo przejęcia przez przyszłego męża stanu żałobnej spuścizny w tak mło­ dym wieku, autorzy biografii, adresowanych do młodzieży, starają się przedstawić jego dzieciństwo jako szczęśliwe, a późniejsze życie jako uporządkowane i mające z góry określony, wzniosły cel. Tuszują więc fakty, które nie pasują do uładzonego obrazu. [186] [187] [188] [189]

W. Rzymowski, dz. cyt., s. 11. W. Pobóg-Malinowski, dz. cyt., s. 19-20. A. Garlicki, U źródeł obozu belwederskiego, dz. cyt., s. 15-16. Włodzimierz Wójcik określa tego rodzaju zabiegi jako stwarzanie sytuacji legendotwórczych: zob. Legenda Piłsudskiego w polskiej literaturze międzywojennej, Katowice 1986, s. 23 i dalsze. [190] W. Rzymowski, dz. cyt., s. 12.

127

Większość z nich pomija pierwsze naprawdę dramatyczne przeżycie: pożar, który znisz­ czył doszczętnie majątek rodziny i pozbawił ją ekonomicznego zabezpieczenia [191]. Właściwie tylko Sieroszewski opisuje to zdarzenie ze szczegółami, ujawniającymi, że rodzina Piłsudskich nie była chyba aż tak szczęśliwa, jak to starano się przedstawić gdzie indziej; w tragicznej chwili oboje rodzice są nieobecni w domu. Matka leży chora w Wilnie, ojciec pielęgnuje kolejny pomysł zreformowania gospodarstwa: p. Piłsudski wyjechał na kolej do Podbrodzia, żeby przywieźć stamtąd wielkie kotły fabryczne; zabrał w ięc ze sobą wszystkie wozy, konie i ludzi. Tego dnia szalała niezwykła wichura, pożar w mgnieniu oka objął cały dom mieszkalny, przerzucił się na dom nowy, ju ż wykończony i pełny świeżo sprowadzonych m ebli... Iskry i głownie przelatywały daleko i spadały na zabudowania gospodarskie i fabryczne... Nic nie ocalało, nie miał kto ratować, nawet wody nie można było podwieźć, gdyż nie było koni i wozów. Spłonęło wszystko: budynki, zbiory, bydło, nawet część lasu... Dzieci wyprowadzano z płom ieni tak jak stały... Już nigdy ro­ dzina Piłsudskich nie dźwignęła się do poziomu dawniejszej zamożności... Rozpuszczono służbę, przeniesiono się do Wilna, wynajęto skromne mieszkanie przy ulicy Trockiej [ 192]. Wzmiankę o pożarze znajdziemy również w jednym z opowiadań Obiezierskiej. Au­ torka delikatnie sugeruje, jakoby Piłsudscy stracili majątek wskutek popowstaniowych represji. W istocie ich trudna sytuacja materialna nie miała z tym nic wspólnego, wyni­ kała po części z niegospodarności, po części z nieszczęśliwego przypadku. Lata gimnazjalne były dla Piłsudskiego trudnym okresem, zwłaszcza że nastą­ piły wkrótce po wygnaniu z raju dzieciństwa, spędzonego w dostatku i względnym bez­ pieczeństwie. W rosyjskiej szkole, gdzie młody Polak był szykanowany, gdzie deptano jego godność narodową i godność człowieka [ 193] trudno było się odnaleźć - chyba także nie­ którym biografom Piłsudskiego. Cierpienia swego bohatera opisują z wyraźną empatią. Podkreślane są zdolności „Ziuka”, który bez trudu przechodził z klasy do klasy, mimo początkowych trudności z językiem rosyjskim. Na jego cenzurach wprawdzie nie roiło się od piątek, ale [...] dwójek nie było zupełnie, a i trójek też nie za wiele [194]. Sieroszew­ ski wymienia nawet stopnie, jakie przyszły Marszałek uzyskał na maturze. Ujawnianie tych szczegółów przez pisarza wyraźnie świadczy o skali trudności napotykanych przez polską młodzież w drodze do kariery. Bohdan Cywiński podkreśla, że Tołstojowsko-Apuchtinowski system szkolny, funkcjonujący w zaborze rosyjskim od 1874 do 1905 r., był przemyślany i spójny [195]. [1911 Może to wynikać również z delikatności piszących jeszcze za życia Piłsudskiego lub wkrótce po jego śmierci. O istocie tego wydarzenia dla dalszej biografii bohatera wydaje się być przekonany Witold Kowalski; zob. Ognista kula : obrazki z dzieciństwa Józefa Piłsudskiego, Poznań 2002. [192] W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 11-12. Garlicki pisze wprost o biedzie, w jakiej matka Piłsudskiego znalazła się pod koniec swego krótkiego życia. (U źródeł obozu belwederskiego, dz. cyt., s. 19). [193] M. Lepecki, Od Sybiru do Belwederu, Warszawa 1937, wyd. 2, s. 15. [194] M. Lepecki, dz. cyt., s. 18. [195] Włodzimierz Suleja opisuje go w następujący sposób: Szkoła, u>imię celów państwowych, wypo­

wiadała walkę rodzinom i całemu społeczeństwu, usiłując zdeprecjonować wyznawane przezeń ideały, zniszczyć wiarę, przerwać więzy łączące z narodową tradycją. Młody człowiek, w myśl założeń syste­ mu, winien m ieć raz na zawsze wszczepiony szacunek, i co więcej lęk wobec władzy. Dążono wreszcie,

128

Mieczysław Lepecki, O d Sybiru do Belwederu. Fragmenty z życia marszałka Piłsudskiego,

Warszawa 1935, okładka

Chodziło w nim o wychowanie i wykształcenie człowieka o takim typie kwalifikacji umy­ słowych, który, posiadając wiedzę konieczną do pełnienia swych funkcji zawodowych, nie stwarzałby poprzez nieodpowiedzialny nawyk swobodnego myślenia kłopotów politycznych. Z tego punktu widzenia języki klasyczne miały same zalety: były przedmiotami bez­ piecznymi politycznie, ich znajomość stanowiła tradycyjny wyznacznik wyższego wy­ kształcenia, zaś trudności z ich zgłębieniem skutecznie przeciwdziałały nadprodukcji inteligencji, z którą było w państwie od paru dobrych dziesiątków lat dosyć kłopotu [ 196]. Uwagi o tym, iż dany bohater bez trudu uzyskiwał promocje do kolejnych klas, co traktowane jest przez autorów jako powód do dumy, powtarzają się także w biografiach innych autentycznych postaci tego okresu (np. ks. Skorupki). Piłsudski jest przez propagandystów kreowany na kogoś nieprzeciętnego, kto od najmłodszych lat ma świadomość swego życiowego powołania. Świadomość by czuł się on w pełni zintegrowany — politycznie , kulturalnie , a nawet obyczajowo — z narodem rosyjskim i państwem carów. Progi wileńskiego gim nazjum opuszczał zatem oportunista . .. bądź bun­ townik. (Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 8). [195] B. Cywiński, Rodowody niepokornych , Paryż 1985, s. 23-24.

129

ta kształtuje się w warunkach ucisku narodowego, a - jak przedstawiają to autorzy —właściwie dzięki uciskowi. Ciężko było wówczas w Polsce. Moskal, zgniótłszy krwawo niedawne powstanie, panoszył się na naszej ziem i nasłuchując pilnie każdego żywszego sło­ wa polskiego, aby natychmiastje zdusić. [...] Z iu k był mały, ale ju ż wówczas p o d wpływem słów matki, wielkiej patriotki, budzącej w sercach swych dzieci j u ż od najwcześniejszych lat miłość do biednej, uciśnionej Ojczyzny, począł odczuwać nienawiść do zaborcy i marzył 0 orężnej z nim rozprawie \ 197].

Podkreśleniu wczesnego kształtowania się świadomości przyszłych celów i za­ dań służą opisy szkolnych lat, w których biografowie podkreślają udział młodego Pił­ sudskiego w uczniowskich kółkach konspiracyjnych. Sieroszewski wychodzi od określe­ nia nastrojów społecznych doby popowstaniowej, które stanowią tło dla romantycznej postawy bohatera. Głośno potępiano dawniejsze próby zrzucenia jarzm a. Niepodległość ogłoszono za szkodliwe, niebezpieczne marzenie. I ona istotnie stała się jeno świetlanym marzeniem dla całych pokoleń, ukryła się w cichych modlitwach kobiet, w tajonych roje­ niach poetów, w czułych sercach dziecięcych.[ ...] M łodziuchny „ Z iuk”[ ...] podświadomie j u ż wtedy wyczuwał [...], że nie pogodzi się nigdy z hańbą zaprzaństwa, nie wytrzyma piw nicznej atmosfery niewoli, mroku wiecznego poddaństwa... [ ...] Trzeba więc walczyć, ale walczyć samemu niepodobna, więc przygotowuje sobie współpracowników, zakładając wraz z bratem Bronisławem kółka dla robotników i robotnic wileńskich i ucząc ich czytać 1pisać po polsku. W Wilnie, gdzie zabraniano na ulicach mówić po polsku, były to zbrodnie karane więzieniem i zesłaniem. [ ...] Aby [ ...] nie narazić rodziców na prześladowania młodzieńcy kryją się ze swą działalnością nawet przed bliskimi [198].

Założenie tajnego kółka samokształceniowego przez braci Piłsudskich przed­ stawiła Reuttówna w obrazku scenicznym Wódz, wydanym w 1935 r. Ucząc się jednak sami, pam iętajm y o innych. Pełno w Wilnie chłopców, naszych rówieśników, którzy o Polsce nic nie wiedzą. N ie znają nawet nazwy Polak. Katolicy są i basta. Narodowość dla nich nie istnieje. [ ...] Trzeba się n im i zająć i to porządnie. [ ...] Trzeba ich nauczyć mowy polskiej, czytania i pisania. Zrobić z nich Polaków, którzy może kiedyś w bój pójdą za Polskę, za naszą wolność [199] —mówi w tekście główny bohater, Ziuk. W utworze zamieszczona

została również scena rewizji, której dokonuje nauczyciel u mieszkającego na stancji ucznia, zabierając mu prywatne listy. „Naoczne”, dzięki żywej akcji dramatu, przeko­ nanie się przez widza, jak to Moskale rzeczywiście wdzierali się z dziegciowymi butami do dusz polskich gimnazjalistów, musiało dobitniej przemawiać do jego wyobraźni niż ogólnikowe sformułowania innych pisarzy ma temat policyjnych metod działania szko­ ły rosyjskiej. Zdaniem Garlickiego i Cywińskiego szkolne konspiracje stanowiły znamię czasów. Lata, na które przypadło dorastanie Piłsudskiego, to okres gwałtownych prze­ obrażeń społecznych. Hasła pozytywistyczne, jakie pojawiły się po załamaniu nastrojów związanym z klęską zrywu 1863 r„ w latach osiemdziesiątych XIX w. nie były już atrak[197] Sieroszewski, Marszałek J ó ze f Piłsudski. Życiorys, Warszawa 1934, s. 9. [198] Tamże, s. 10. [ 199] M. Reuttówna, Wódz, c l . II Szkolne czasy. Obrazek sceniczny z życia Józefa Piłsudskiego dla młodzie­ ży w 3-ech odsłonach, Wilno [1935], s. 28.

130

cyjne i nie przemawiały do młodzieży, która szukała odpowiedzi na fundamentalne py­ tania o wybór życiowej drogi. Starsze pokolenie, zagubione w nowej rzeczywistości, nie mogło pełnić roli przewodnika. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza szczególnie trudnej sytuacji ekonomicznej i politycznej na Kresach Wschodnich. Młodzież musiała szukać własnej drogi bez pomocy opiekunów zapatrzonych w przeszłość. Szukała jej więc w nielegal­ nych książkach, które stawały się zaczątkiem szkolnych kółek konspiracyjnych. Jako ulubione lektury Piłsudskiego w latach gimnazjalnych Pobóg-Malinowski podaje wspomnienia powstańców i wygnańców sybirskich —Gillera, Piotrowskiego, Stelli Sawickiego, poza tym czytano tu Jeża, Orzeszkową i Sienkiewicza. Łzy z oczu wyciskał i młode pięści zaciskać kazał Mickiewicz, Słowacki, Krasiński. Zachwyt wzbudzały życio­ rysy bohaterów starożytnych Temistoklesa, Arystydesa, Peryklesa, Regulusa, Scipiona i in­ nych. .. W zruszał ukochany życiorys wielkiego cesarza Francuzów —Napoleona... W zru­ szały i rozpłomieniały niezmiernie zakazane karty literatury i historii polskiej [200]. Kółka

samokształceniowe były reakcją na policyjny system szkoły rosyjskiej. Ich legendę, którą Cywiński nazywa legendą Syzyfowych prac, zapisał Żeromski w swojej słynnej powieści. Ta właśnie legenda jest wyraźnie akcentowana w międzywojennych, dydaktyczno-propagandowych biografiach Piłsudskiego. O trudach i smutkach życia miejskiego „Ziuk” zapominał w czasie wolnym od nauki. Spędzał go na wsi, w tych resztkach majątków, które jeszcze pozostały w posia­ daniu Piłsudskich: w Zułowie lub w Teneniach położonych na Żmudzi. N a wakacjach czas biegł, ja k z bicza strzelił. Koń i strzelba, najmilsze rozrywki, nie odstępowały młodego Piłsudskiego. Widmo carskiej szkoły odsuwało się na dalszy, ledwie widoczny plan, życie nabierało barw i wesela. Beztroskie spędzenie paru tygodni pozwalało zebrać siły do dalszej walki o własną duszę, po którą nauczyciel —wróg wyciągał ręce [201]. Demoniczny obraz

szkoły usprawiedliwia nienawiść Piłsudskiego do Rosjan; będzie o tym jeszcze mowa w kolejnej części rozdziału. Z publikacji dydaktyczno-propagandowych dowiadujemy się, że po zdaniu matury, jesienią 1885 r., Piłsudski wyjeżdża do Charkowa studiować medycynę. Rzy­ mowski przypisuje mu tutaj rolę animatora o szczególnym wpływie i uroku. Już sa­ mym swoim szlachetnym i niepokornym wyglądem prowokuje rosyjski aparat bezpie­ czeństwa. Znalazłszy w Charkowie grono młodzieży polskiej od razu skupił wokół siebie najwybitniejszych kolegów, biorąc żywy i czynny udział w życiu akademickim. Jak dalece żywą i czynną grał tam rolę, przekonywa nas fa kt, że j u ż po kilku miesiącach zwróciła nań podejrzliwe oko policja i żandarmeria moskiewska: nazbyt dum nie i górnie nosił czoło ten młody student o szarych stalowych oczach i bujnej wichrowatej czuprynie! N azbyt śmiało i szczerze wypowiadał swe zdanie wśród swoich i obcych! N azbyt silnie i zapalczywie bronił on tego zdania, skoro je raz za własne uznał! Ten stopień dumy, odwagi i szczerości niedo­ puszczalny był p o d rządam i rosyjskiego cara, był w państwie rosyjskim, ja k mówiło się pod­ ówczas, rzeczą niedozwoloną. Piłsudski rychło, zaledwie kilka w życiu postawiwszy kroków, m iał możność przekonać się, że niem al wszystkie uczucia, ja kie wyniósł z domu rodzinnego, [200] W. Pobóg-Malinowski, dz. cyt., s. 35-36. Współczesny biograf, Włodzimierz Suleja, do utworów poetów romantycznych dodaje także Śpiewy historyczne Niemcewicza (JózefPiłsudski, dz. cyt., s. 8). [201] M. Lepecki, dz. cyt., s. 17-18.

131

wszystkie echa, jak ie wyniósł z borów i cmentarzy litewskich, były w państw ie rosyjskim rzeczą niedozwoloną i srodze prześladowaną. N iedozwoloną i prześladowaną rzeczą było to źródło, z którego wszystkie powyższe uczucia płynęły: święta miłość Ojczyzny, miłość Polski i tęsknota za J e j utraconą niepodległością. Kto, jak Piłsudski, to wiecznie żywe źródło nosił w piersi, ten na każdym kroku miał przeciw sobie zwróconą przem oc olbrzym iej potęgi. M iał przeciw sobie zwróconą zemstę i nieubłaganą krwiożerczą nienaw iść wszystkich sług i siepaczy cara, który im ię Polski wykreślił nie tylko z mapy świata, ale naw et z papierów urzędowych, przezyw ając ją mianem „Kraju Przywiślańs kiego”{202]. W międzywojennych publikacjach przerwanie przez Marszałka studiów, a w kon­ sekwencji brak wyższego wykształcenia, przedstawia się w sposób dość dramatyczny. Na przykład Sieroszewski w książce Marszałek J ó z ef Piłsudski. Życiorys twierdzi, iż uniwersytet w Charkowie został zamknięty wskutek rozruchów studenckich, Rzymowski w książce Jak J ó z ef Piłsudski walczył o Polskę? utrzymuje, że Piłsudski został wydalony z uniwersy­ tetu za udział w ruchu studenckim; taką samą wersję podaje Pobóg-Malinowski, a także Sieroszewski w swojej późniejszej publikacji J ó z ef Piłsudski. Ma się wrażenie, jakoby to Piłsudski rozsadził prowincjonalną uczelnię swą intensywną działalnością polityczną. Tymczasem okazuje się, że wspomniany uniwersytet wcale nie został zamknię­ ty, a student Piłsudski po zaliczeniu dwóch semestrów medycyny spokojnie pojechał na wakacje do domu, po drodze zatrzymując się w Petersburgu, by odwiedzić brata [203]. W sierpniu kieruje do rektora uczelni w Charkowie prośbę o przesłanie papierów na Uniwersytet w Dorpacie, gdzie zamierza kontynuować studia. Sprawa jednak przeciąga się i zamiast jesienią podjąć dalszą naukę, Piłsudski pozostaje w W ilnie. Ten zbieg oko­ liczności fatalnie odbije się na losach niedoszłego lekarza, zostanie on bowiem zaplątany w sprawę spisku na życie cara [204], Międzywojenni propagandyści podają, iż podczas pobytu w W ilnie Piłsudski odnawia znajomości ze szkolnymi kolegami, uczestniczy w lokalnym kółku konspira­ cyjnym i dużo czyta, między innymi pierwszy tom rosyjskiego wydania Kapitału Mark­ sa. Drogą kontaktów towarzyskich przenikają do konspiracji wileńskiej wpływy frakcji terrorystycznej Narodnej Woli, której członkowie zamierzają w drodze zamachu bom­ bowego uśmiercić rosyjskiego monarchę. Zamach nie dochodzi do skutku [205], nato­ miast przypadkowe zatrzymanie kilku spiskowców uruchamia lawinę aresztowań [206]. [202] [203] [204] [205] [206]

132

W. Rzymowski, Jak j ó z e f Piłsudski walczył o Polskę?, dz. cyt., s. 14—15. Bronisław właśnie zdał tu maturę (W. Suleja, dz. cyt., s. 13). A. Garlicki, dz. cyt., s. 21 i dalsze. W. Suleja, dz. cyt., s. 14. Frakcja terrorystyczna Narodnej Woli powstała pod koniecl886 r. Celem jej było przeprowadza­ nie zamachów na wysoko postawione osoby z otoczenia cara. Obiektem pierwszego z nich miał być sam Aleksander III. Zamierzano użyć bomby wypełnionej materiałem wybuchowym i truci­ zną. Tę podjął się zdobyć u zaprzyjaźnionego aptekarza w Wilnie Bronisław Piłsudski. W tym celu przywiózł z Petersburga do W ilna niejakiego Michała Kanczera i ulokował go w mieszkaniu ciot­ ki. Ponieważ Kanczer nie znał Wilna, Józef służył mu za przewodnika. Aresztowano go, ponieważ w śledztwie Kanczer podał swoje wileńskie kontakty. Tak o udziale braci Piłsudskich w zamachu na życie cara pisze Garlicki (dz. cyt., s. 23-24). Jednak Suleja całkowicie pomija rolę Bronisława Piłsudskiego w planowanym zamachu, a Józefa przedstawia jako zupełnie nieświadomego celów spisku, podobnie jak międzywojenni autorzy biografii Marszałka (zob. dz. cyt., s. 14).

W ten sposób obaj bracia Piłsudscy zostalą aresztowani i osadzeni w Twierdzy Pietropawłowskiej wraz z resztą konspiratorów. Z międzywojennych wydawnictw dydaktyczno-propagandowych o Piłsud­ skim wynika, że nie tylko Józef, ale również Bronisław został wplątany w sprawę całkiem przypadkowo, wyłącznie z powodu utrzymywania towarzyskich kontaktów z rewolucjonistami. Poglądy obu braci są przedstawiane jako zdecydowanie nieprzy­ chylne wobec terroryzmu. Józefowi przypisuje się w środowisku wileńskiej młodzie­ ży głos decydujący. [...] Rosyjskie organizacje rewolucyjne w pogoni za powiększeniem swych sił, zrobiły próbę przyswojenia sobie kółka wileńskiego. W roku 1887 na Boże N a­ rodzenie przyjechał delegat z Petersburga i namawiał usilnie grono młodzieży do udziału w projektowanym zamachu na cara. Młody Józef Piłsudski, choć szczerze nienawidził cara —ciemiężyciela, wystąpiłjako główny przeciwnik projektu; dowodził, że Polacy mało są zainteresowani w zmianie rządu rosyjskiego, że walką o tę zmianę powinni się przede wszystkim zająć sami Rosjanie, którzy są za swój ustrój wewnętrzny odpowiedzialni, że następnie prześladowania o wiele cięższe niż na Rosjan spadną za ten zamach na Pola­ ków, że Polaków więcej powinna obchodzić walka z całym rosyjskim uciskiem, wyzyskiem, rusyfikacją, z nędzą i ciemnotą polskich chłopów i robotników. - „My mamy własne cele. Zmiana rządu nie wiadomo jeszcze, co nam Polakom przyniesie!...”—dowodził proroczo Tytusowi Paszkowskiemu, członkowi wileńskiego kółka, zajadłemu terroryście oraz zwo­ lennikowi połączenia się w jedną całość z rosyjską organizacją. Pod wpływem Józefa i Bro­ nisława Piłsudskich wileńska organizacja nie poddała się pod rozkazy rosyjskiej „Narodnej Woli” i udziału w zamachu nie wzięła. Mimo to obaj bracia zostali wplątani w procesy i zesłani: Bronisław na 15 lat katorgi na Sachalin, Józef na 5 lat wygnania do Wschodniej Syberii [207]. W innej swojej książce pisze Sieroszewski, iż [...] na sądzie wyjaśniło się, że za­ równo Bronisław ja k i Józef Piłsudski oddawali rewolucjonistom jedynie usługi koleżeńskie, że do partii „Narodnej Woli” nie należeli, że terror potępiali [...] [208]. Autor podaje,

iż udział Bronisława w sprawie ograniczał się do tego, iż tylko pozwalał Uljanowowi (bratu Lenina) drukować odezwy w swoim petersburskim mieszkaniu. Rzymowski po­ dobnie przedstawia udział Józefa Piłsudskiego w sprawie: [...] wiedział [on] zapewne o przygotowaniach do zamachu na życie cara Aleksandra III, ale z pewnością ręki do nich nie przykładał, gdyż naprzód nie wierzył w skuteczność krwawego terroru, po wtóre zaś przeciwny był mieszaniu się Polaków do spraw wewnętrznych państwa rosyjskiego [...] Jego postawę wobec rewolucyjnych i terrorystycznych zapędów młodzieży petersburskiej określa jako nader wstrzemięźliwą [209].

Pobyt Józefa Piłsudskiego na zesłaniu przedstawiany jest jako twarda szkoła charakteru, z której przyszły twórca niepodległej Polski wychodzi jako człowiek całko­ wicie ukształtowany i świadomy swojej dalszej drogi [210]. Dojrzewa w samotności, [207] [208] [209] [210]

W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 18. W. Sieroszewski, Marszałek Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 11. W. R z y m o w s k i ,Józef Piłsudski walczył o Polskę?, dz. cyt., s. 15. Podobny, choć nie identyczny obraz przedstawia w swej książce Suleja, wyraźnie polemizując z wcześniejszą wersją Garlickiego (zob. W. Suleja, dz. cyt., s. 20-24).

133

w kontakcie z naturą i lekturą [211]. N a wygnaniu Jó ze f Piłsudski dnie całe nieraz zagłę­ biał się z fu zją na ramieniu w głuchą tajgę, gdzie żerowały kozule, gdzie włóczył się niedź­ wiedź brunatny a nawet zaglądał tygrys. [ ...] Jó zef Piłsudski lubił polowanie, lecz jeszcze bardziej lubił samotność. D użo czytał, dużo rozmyślał. Tam wśród sennych borów sybirskich dojrzał ostatecznie, zrozumiał, że żadne najpiękniejsze pomysły powszechnego szczęścia nie są do osiągnięcia dla narodów, pozbawionych wolności, uciemiężonych, poniewieranych, że każdy naród powinien sam własnymi siłami budować własne życie, doskonaląc się jedno­ cześnie wewnętrznie, hodując w sobie uczucie honoru, męstwa, obowiązku, sprawiedliwo­ ści. .. [212], Wywieziony z W ilna jako młodzieniec, Piłsudski po pięciu latach wrócił do kraju jako m ąż dojrzały, zrównoważony, wytrawny i doświadczony. Jak gdyby w przeczuciu, że kiedyś wypadnie m u rozkazywać innym i całemu przew odzić pokoleniu, nauczył się p a ­ nować nad samym sobą, zdobył trudną i nie byle ja ką sztukę rozkazywania swoim własnym popędom. To, co innych mogło złam ać lub pochylić, Piłsudskiego dzięki silnej jego naturze, wzmogło na duchu i do owocnej zaprawiło walki. Człowiek bowiem o wielkiej duszy zdoła nawet nieszczęście, nawet wygnanie, nawet klęskę własną uczynić środkiem i narzędziem do wykształcenia nowej siły i wykrzesania zadatków swego przyszłego zwycięstwa [213]. Gdy w 1892 roku wrócił do Polski, m iał j u ż ustalone poglądy i określony plan działania [214], Wraca do Polski z zamiarem założenia partii socjalistycznej niepodległościowej — rzeczy zupełnie nowej, nieznanej w ogóle w historii socjalizm u[2\5\.

W propagandowych publikacjach adresowanych do młodych czytelników Pił­ sudski przedstawiany jest jako twórca lub współtwórca PPS. Jego socjalistyczne prze­ konania wyprowadzone zostają z tradycji narodowych powstań. Wzorcem postawy patriotycznej, która odnosi się do całego narodu, a nie tylko do jego wybranej grupy, staje się dla niego Tadeusz Kościuszko. Przyszły odnowiciel Racławickiej polskiego oręża chwały zwycięzca spod Kościuchnówki [tak!], Polskiej Góry i Lidy, Jó ze f Piłsudski, wiedział, że walka przeciw zaborcom w czasach obecnych, zupełnie innych wymagać będzie okolicz­ ności i środków, n iż w czasach powstania kościuszkowskiego, w innych też rozpocznie się warunkach, ale to rozum iał doskonale, co było sercem i wiarą Kościuszki: rozumiał, że bez ludu, bez chłopa i robotnika, nie może być mowy o walce zwycięskiej o niepodległość Polski. Z tym przekonaniem i z tą wiarą zwrócił się Piłsudski do grona ludzi, którzy krzątali się podówczas koło utworzenia pierwszej w Polsce, na podstawach organizacyjnych opartej, grupy ludowo-robotniczej i swym udziałem osobistym przyczynił się do powstania Polskiej Partii Socjalistycznej [216].

Poglądy Piłsudskiego ukształtowane w czasie pobytu na zesłaniu w opisach propagandystów przybierają charakter romantycznego marzenia. Sieroszewski wprost nazywa go „romantykiem celów - pozytywistą środków”. Realizacja dalszych pomysłów [211] Tak jak bohaterka powieści Marii Wirtenberskiej Malwina czyli domyślność serca - kolejne choć raczej schematyczne nawiązanie do wzorców romantycznych. [212] W. Sieroszewski, Józef Piłsudski, dz. cyt., s. 19. [213] W. Rzymowski,/