Collectanea z dziejopisow tureckich rzeczy do historyi polskiey sluzacych. [1] [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

^ie]opióow (s'u^eoliLcf? orut,

i/owb\ueqo,

r sz a wa 1 8 2 4,

md/ueu

E x ^

'

B ib lio th e c a Graeco Catholieae Ecclesłae Calheclralis Prem isliensis.

Biblioteka Narodowa Warszawa

30001005090545

COLLECTANEA' DZIEJOPISÓW

t u r e c k ic h

RZECZĄ DO HISTORYI POLSKIEY SŁUŻĄCYCH,

z DODATKIEM OBJAŚNIEŃ POTRZEBNYCH i KRYTYCZNYCH UWAG, p r z e ź

3. 3. 8 . 8 ^ /owókiecp. Professors Zw yczaynego Języków W schodnich W C esarskim U niw ersytecie S. P etersburgskiin.

PIEIWVjf ZY.

TO M

w W A R SZ A W IE . N

akładem nych

Z D

a w a d z k ie g o rukarzy

i

X

stw a

i

W

ę c k ie g o

ie g a r z y

P

D

o l sk ieg o

1 8 24 ,

U

p r z y w il e jo w a

w oru

.

K

róle

­

­

,VtA/y^

Wolno

drukować

d n ia

Czej'ivcci i 8 a 4 roku ,

27

MA jT /C J. K. Szaniaw ski.

S

%

t

*~r\

R- s - D . J. W . P-

Dopełnienia i poprawki.

Zaoczne drukow anie xiążki jest jedną z naywiększych nieprzyzwoitości dla pisarza, jak dla czyi elnika: gdy bowiem sam autor k orrekty trzym ać nie może; gdy m u odjętą zosta­ nie zręczność odkrycia, w czasie kilkakrotnego i mozolnego odczytywania, tych lekkich błędów i niepopraw ności, któ­ re w rękopismie ciągle unikały jego uwagi ; w tedy dzieło naycześciey w ychodzi z druku przepełnione licznemi niedo­ kładnościam i, które już powolność czytelnika wybaczyć m usi autorow i i drukarzow i. W texcie tego tomu dwojakie­ go rodząju niepopraw ności mogą zasłużyć na słuszny za­ rz u t ze strony czytającego: z tych jedne się w prost do auto­ ra odnoszą; drugie są skutkiem zaoczney korrekty. Dwie w ażnieysze, należące do pierwszego rzęd u , będę starał się tu sprostować: stronica, jo . “ Saad-ed-din tym w ięcey zasługuje na w iarę, iż nie « b ył spółczesnym tym ostatnim wypadkom, i znakomite w “ rządach państw a.m iął uczęsnictw o.” popraw: S a ad-ed-din tym więcey za sługuje na w ia rę , iz cho­ ciaż nie był spółczesnym tym ostatnim w ypadkom , jednak znakomite w rzodach p aństw a m ia ł uczęsnictw o, i mógł się radzić urzędow ych świadectw. stronica 306. u Chan posłał natychm iast gońców po bejów pokoleń “ M a n k y t, S z y r y n , S y n d ziin , i po dalszych karadżyyskich “ m irzów ” popraw: Chan posłał, natychm iast gońców po hcjow M ankyt, Syitd iu n , po Szyryn-beja, swojego szwagra, i po dalszych ka ra d zyyskich mirzów.... Co się tycze niepoprawności korrekty, w tym wzglę­ dzie zasłużyć mogą, na przyganę: j. niektóre błędy gram mntyczne, 2. nie jednostayność pisow ni; 3 . omyłki druku, psujące niekiedy naw et sens opowiadania.

Co do błędów przeciw gramma tyce i językowi, 7. tych gję usprawiedliwić za pierwszy poczytuję dla siebie obowią­ z ek , bo nieznajomość prawideł polskiego języka uważam za hańbę dla tego, kto nosi imię Polaka. Chociażby mnie uniewinnił może przykład wielu bardzo poważnych pisarzó vy naszych, którzy na każdey prawie stronicy popełniają okropne bezprawia grarnmatycznejlecz ta wzgarda praw mo­ wy, którym się cały naród dobrowolnie podaje, jest wrnojem rozumieniu, nieprzebaczoną zuchwałością: i dla tego, spie­ szę uprzedzić czytelnika, iż następne błędy przeciw języ­ kow i wcisnęły się do testu pomimo mey wiedzy: Str. 7, W. ost, — zamiast: sułtan okryty chwałą i zwycięztwy, popraw: ch w ałą zwyćiąztwa; gdyż nikogo się do­ tąd nieokrywało zwycięztwem. Str. 9, i wszędzie — tern bardziey, tern mniey, tem mócniey, i t. p. pisać należy tym bardziey, tym. mocniey, i t. d. Tem jest 6 przypadek zaimka to; tym jest spóynik i an­ to; im —>tym, Str. 34, w, 3 .—> a opieszałość cichła p rzyjd zie pożałow ać, popraw: a opieszałości i t. d. Str. 4 o , w. 3 od końca—, ileż to jest podobnieysze dla M iurada, popraw: do M iurada, Mówimy; brat podo­ bny da siostry, nie zaś dla siostry. Str. 9 1 , w. przedost.—• L ih y znieśli s ie , popraw: znio­ sły się, Str. 94, \y. 11, —i niezadowolniony, i w wielu innych mieyscach zadowolnić, zadowolnienie, popraw: zadowolony zadowolenie, i t. d. §tr. 98, w. 2 . — Z a ją ł siq ułatwieniem ważniejszych po­ trzeb. da wo.yny, popraw; potrzeb woyhy. Mieć potrze­ bą czego, i mieć potrzebą do kogo, są dwa różne zna­ czenia, Str, i Q2, w. fi.— Ferhhd powierzywszy woysko dowódcom, sam zaś u d a ł sic do stolicy, popraw; sam u d a ł sic do stolicy. Str, 1q6, w , 1, i w wielu innych mieyscaćh.—. niepokoi, popraw: niepokojów. Podobnież M oskali,— popraw: Moskałów. Stf, t°fy w. 2 . — dał. wolność db ratowania sic, poprawy: w o ln o ś ć ratowania się.



o



Sir. n o , w. w ypraw a przedsięwzięta dla zawojowa­ nia, popraw ; tia zawojowanie, lub w celu zawojowania. Sir. i ^ b W. 7-~~ w początku tey woy/iy, popraw : na po­ czątku, lub w początkach. Sir. 152, w. 7, i w w ielu innych mieyscach. D w ustu, po­ praw: dwochsetluh dwiestu. D w u stu jest barbaryzmem. S ir. 156, w . 2 .— N iedow iarki w padać zaczęli, popraw : zaczęły. Sir, 166, w . 19.— zaciągi, których w idząc gotowych do boju, popraw; które widząc gotowe. Sir. 1 70, w. 3 od końca. — o zniezmierney wyższości na d króltni, popraw: n a d królów. W znaczeniu fizycznem m ówi się: być w yzszym od człeka ; lecz w moralnem: być w yzszym n a d człeka. Sir. 187, w. 3 od końca.— znaleziony z o sta ł m iedzy tru­ p a m i pobojowiska, nopraw ; n a pobojowisku. Ten gallicyzm w polskiey mowie obraża zwyczay języka i logikę; może byó trup człe k a , lecz nie pobojowiska, bo pobojowiska zabić nie można. S tr. 191, w. 18 .— odmówiwszy zawarcie przym ierza, po­ praw ; zawarcia. Odmówić co, znaczy odmowićpacierz, modlitwą; odmowie czego kom u, znaczy nie zezwolić. W ielu też mieyscach użyto w yrazu strona, zamiast stro­ nica, co jest także nagannęm; a w kilku razach położono ordy janczarskie, zamiast ody janczarskie. Janczarowie dzie­ ła się 11a ody czyli “ izby,” nie zaś na ordy. Niedokładność przeęinkowania czyli interpunkcyi w y­ maga ta k ie powolności czytelnika. W om yłkach druku wskazane sat niektóre mieysęa, gdzie źle stawione przecin­ ki zupełnie sens z e p su ły .» Co się tycze niejednostayności pisowni, ta jest podobnież w ina zaoczney korrekty: ja pisze zawsze dwugłoski ją , je, ji, jo, ju , przez / jota, nigdy przez i krótkie', słow a być, przebyć, spaść, póyść, i t . p., prztz ść, nie zaś przez dź, bydź, przebydź, i t. d., a to stąd, iż /’miejcie i n ­ nych słowiańskich języków zamienia się u nas na dnie na d£\ w innych zaś dyalektach mówi się byt', upast?, i t .d . W texcie tego tomu znayduje tez się często: mnóztwo i mnóstw o;przy­ p a d k i i p rzy palki', rozkoszy i roskoszy; późno i poźno; spoi­ nie i spoinie; w krotce i w krótce; z tąd, z ta m tą d , i stąd, stamtąd', z pustoszyć i spustoszyć; h ytry i chytry; blizki i bliski', pochancy i pohancy; uczczony i u czcony; zniszczyć i znisczyć; w y iście i wyyscie; hałastrą i ch ałastra; ukoła

sto, stu i sta tysiccy, i t. d., i t. cl.— Te w yrazy pisać wszę­ dzie należy: mnóztwo, przypadki, roskoszy, poźno, spoinie, wkrótce, stąd, stamtad, spustoszyć, chytry, blizki, po hańs­ cy, chałastra, w yyście, znisczyć, około sta tysięcy (bo sto jest rodzaju nijakiego i tak się odmienia jak słowo), i t. d. Waznieysze om yłki druku, które zostawiły okresy bez sensu, umiesczam tu oznaczone gwiazdeczkami, upraszając czytelnika aby je w texcie poprawić raczył. Innych, które tylko są niedokładnościami, łatw ych do poprawienia i n iekaleczących sensu, nie sądzę być nieodbitą wyliczać. Caetera heneuolentia lectoris castigabit.

O m ył k i d r u k u .

Popraw: Stronica. Wiersz. 3 --- 6 K ar man - - - - - K a ra m h n .— 2 Ish a k-B ejour - - - Jshak-hejowi 8 — - — - Ila mb. — 2 6 Stamb. 8 32 --- 2 1 w ypraw ion - - - - w ypraw iony 33 --- 3 Kazyulaskierem - - - Kazylaskierem * __ zaczęło zaczęto 17 36 ,_ 24,25. Jałak-obad - - - J ałak-abad S egri-Iskiender\ 37 .—. 1 Segri- 'Skiendere 38 __ 2 0 A nad alt i - - - - - Anadolii 4 1 --- 7 K o d ict-JIa zer - - - K odia- Chyzyr 44 --- 3 od końca. D zik a n-N ium a B iih a n -J S ituma dta * 54 — 2 2 tu Kfjęór — — — ci£cwv — — — — 0 ęćl 2 u£«v. — --- 2 7 0 64 --- 3 od końca. Dianny - - Diany Malaxos 7 1 --- 19 Maloxos - - - - — — 25 aAjfJfva — - - - - a'AtlSrd * 7 8 --- 1 wycięto - - - - _ wycięło * 79 — ost.. w padli - - - _ _ wpadali B il-Tebelenem 8 1 ._ 1 B h-Tełebenem __ 1 8 m iędzy Wołochami doday: a muzułmanami * 9^ too __ 24 tąż budową - - - - tą budową _ J 1 nieomieszkanie - - ~ niemieszkanie 102 poścignąć i za* 103 — i3 poścignąć zamordować mordować

Popraw : (G dy Sinalt C hytrości życzy zło ży ć m u starośw ieczyzny w y ra z y thou , w ealth, ji u t d b i ~ o g lii, Szyrn.an, _ G rzegorzew ski”? G rzegorzew ski. ost. i3 o --- 1 1 zbiegną - - - - - zbiega 147 i4 8 ■--- 17 D e h -b a sza - - - - D ell-b a szi/ —- ---- 2 2 podobny* - - - - i podobnaż l5 a --- 1 8 D elaw ir-pasza, - - - D ila w e r- P asza i5 3 _ - J ła d z e k i 3 U adzelci jaskinią x56 — 1 ja sk in ią ucieczką i5 g --- 2 od koń. ucieczka, się n a jego m ieysce - 8 w jego m ieysce - i6 4 — i5 kaysanyyski - - - - k ay sary y sk i 166 --- 17 W ołochy - - - - W ołochow ie 1 67 - - - - w olonterow ie 168 — 2 2 w o ło n te ry --1 znacie znaycie 189 --- 1 8 trzydzieste pierw sze działo trzydzieści jedno 169 działo ---- 1 1 służąc co słu żąc - - - 171 — ost.. A g a -b a s za zw a n y - - d g a - baszą jest zw an y ao3 --- 24 M ew lew e M ewleuĄ a i 3 --- 4 od koń. w zyw ali - - - W yzw ali 2 l4 i4 jednego w o jew o d y - - i jednego w oje­ wody, —— 4 ve rsa - - - - - versa 217 ---- 25 T u rsu su 226 Tarsn.su 23 su łta n a , - 238 su łta n a . 2 4 1 i wszędzie* ■dbaze-pasza A b a z e -P a s z d popełn io n y ch 10 a 4a po p ełn ian y ch

*

* * * * *

* *

*

.. .

*

.

Stronica. W iersz. * io 3 — 21 Gdy S in a ti - - - - - -f 11 • — 4 C iiytrość — i5 życzy m u złożyć — 117 — 9 starośw ieczczyzny - ■ — •— *9 w yrazy! - - - - 319 — a od końca, ilion - - - , ost. we - - - * 1 2 9 --- 8 jlu la b 'l-o g lii-S z y m a n -

W k rólestwie N ’te k a , gdy dw óch M u r z y ­ n ó w m a spraw ę, ten kto pierw szy p r z y ­ będzie i upadnie do nog królowi, o trzy m u ­ je spraw iedliw ość, albo raczey wygrana. Co u dzikich nad brzegami Kongo, to w ła ­ śnie dzieje się codzień w oświeconem k r ó ­ l e s t w i e n a u k . G d y rzecz idzie o historyą, u każdego z nas naro d o w y p isa rz, k tó r y zwyczaynie p ierw e y rą k naszych dóchodzi, m a w ięcey powagi i w iary niż św iadectwo w szystkich cudzoziemców. Jestto w p r a w ­ dzie a rc y ch w ale b n a ; lecz tyle ty lk o , ile nie traci na tern praw da, jedna z niezliczo­ n y c h sposobów wyobrażania rzeczy, godna oświeconego człowieka. Pierwsze o sprawiedliwości w y obraże­ nie uczy nas, abyśm y, n im stanowczy w y ­ r o k dam y, obie nap rzód w ysłuchali stro ­ n y . P rz e k o n a n y o ley potrzebie, i wiedząc skąd in ąd że, w dziejach n aszy ch , liczne

z n a j d u ją się om yłki i częste nadużycia p ra ­ w d y w opisach wojen z T u r k a m i, po cho­ dzące częścią z przesądu, częścią z niezna­ jomości tego ludu, niekiedy wreszcie z w ro dzoney nam nieco lekkości, przedsięw zią­ łem w ydać ,w ję z y k u po lsk im zbiór tego wszystkiego, co roczniki osmańskie we względzie naszego kraju zawierają. P o d o ­ bne m atery a ły użytecznemu b ę d ą dla ziom­ k ó w niezmyślenia ośw ieconych, k tó rzyby woleli w ydrzeć naychlubnieyszą z dziejów narodo w ych k a rtę , żeby natom iast trzy w y ­ razy istotney położyć p raw d y . T ac y w ie ­ dzą, iż jeśli historya jest opisaniem tego, co ludzie czynili, nic zatem , czego nie uczy­ nili, wchodzić do n iey nie pow inno. L ecz ci, którzy sławę krajo w ą cenią choćby na kłam stw ie opartą, nie m ają potrzeby t r u ­ dzić się nad w yszukiw aniem praw d y . T e n jest praw dziwie r o z u m n y m , pow iada m ę ­ drzec chyński, kto naym niey słucha podusczenia sw ych nam iętności, lub k to od nich zupełnie jest w o ln y m ; ten zaś jest praw dziw ie w o ln y m od nam iętności, kto ze słów nawet nieprzyjaciela użytecznie dla popraw ienia siebie korzysta.

in Język tu reck i sprawiedliwie do rz ę ­ d u uczonych należeć może. Posiada b o ­ w iem p ew n ą liczbę w y b o rn y c h xiążek we w szystkich p raw ie gałęziach n a u k ; opa, trzony jest w liczne i p o rząd ne sło w n ik i lak w przedm iocie języka jak literatury, i w zbo­ gacony m ąo giem i ko m en tarzam i dzieł za klasyczne u w a ża n y ch , oraz tłum aczeniam i naylepszych perskich i arabskich pisarzów. Głosowa jego p ięk n o ść uy m u je wszystkich, którzy go z ust stambulskiego T u r k a , n a ­ w et po raz pierwszy, usłyszą; w ew n ętrzn e też zalety, oparte na jasności fo rm i obfi­ tości w yrazów , są niem niey znam ienite.” J ę ­ zy k turecki, m ó w i P . V iguier k tó ry gra­ m atyk ę jego napisał, tak jest regularny we w szystkich swych częściach, tak fo rem n y w'e wszystkich o d m ia n a c h , iż zdaje się byd ź dziełem nie m nogiego l u d u , lecz, m ę d rc a k tó r y go spokoynie i uważnie w sw ym p o ­ k o ju układ ał ” Bogactw'a jego są n iew y ­ czerpane, a może naw et naybogatszym ze znajom ych języków nazw anym b y d ź p o ­ w inien; g d y ż , oprócz w łasnych w yrazów , każde arabskie i perskie słowo bez braku do skład u m ow y należy. S ty l tu re c k i wy1*

śmienicie do tego poró w n an y by dź może, jakiego w Polscze w X V I I używ ano wie­ k u , kiedy oyczyste w yrazy łacińskiem i sło­ w y i wyrażeniam i p rz e p la ta n o ; z tą ty lk o różnicą, iż się u nas p od o b n y styl zepsu­ ciem, gdy przeciw nie u Osm anów wytwornością sm a k u nazywa; bo się tak nieodzo­ w nie oba zgodziły narody. Nie jest tu mięysce m ów ić o literaturze tureckiey w ogulności (*), bo ten p rz e d ­ m io t daleko od w ió d łb y nas od celu. P o ­ w iem y raczey kilka słów o jedney jey o d­ n o d z e , która w i ę c e y m iłośników ovczystyeli dziejów obchodzić może. T u re c k a literatura posiada w ielką licz­ bę roczników i p o rząd n y ch historyy. O d przeniesienia stolicy państw a do Carogrodu, d w ó r o sm ań sk i, obyczajem daw ny ch chalifow , u trz y m u je urzędow ych dziejop is ó w , W akci - JSewis z w a n y c h , k tó rzy wszystkie w yp ad k i krajow e pilnie spisy­ wać powinni. Dla ubezpieczenia bezstron­ ności i niepodległego zdania dziejopisom, (*)

W tym przedm iocie radzić się można: T oderini L i­ teratu ra tu rch esca , chociaż, od czasów tego pisarza literatura w ielkie uczyniła postępy.

V

dzieła ich wychodzą nie prędzey aż po śmierci, gdy się pisarz nic już od ziemskiey nie lęka i nie spodziewa władzy, albo też, po zgonie panujących, których opisy­ wali czyny. Osmanowie znajomi są z rze­ telności i poszanowania dla prawdy, i te przymioty niepospolicie ich dziejopisów za­ lecają. Nigdy oni nie utają przegraney, raz przez sarnę pychę, gdyż kłamstwo za udział niewiernych tylko uważają; drugi raz, z powodu religiynego mniemania, które im zwycięztwa niewiernych wyobraża ja­ ko próbę z niebios zesłaną, dla doświad­ czenia ich wytrwałości w wierze. Przyganiać im niekiedy można niewiadomość rze­ czy europeyskich, gdy o nich mówią na­ wiasem; lecz Turcy podobnyż zarzut uczy­ nią naszym dziejopisom, którzy o ich na­ rodzie nayniedorzecznieysze bają powieści. Wreszcie, niegodna iest muzułmana znać niewierne7 jak oni mówią, chytrości; my zaś, w rocznikach tureckich, nie objaśnień o zawikłanych działaniach rządów europey­ skich, lecz wńadoiności o dziejach Osma­ nów, lub sprostowania pewnych w naszey h is to ry ! wypadków szukamy.

VI

Oto jest poczet tureckich dziej opisów państwa. I, Saad-ed-din E fe n d i, pospolicie Cho­ dzą E fen d i zwany, pisał historyą od początków osmańskiey potęgi, zebraną z dawnych rocznikowy i wzbogaconą w ypadkam i, które się za jego działy żywota. Dzieło jego, zawarte w trzech tomach, in folio, dotąd pozostaje w rę kopismie, nosi tytuł: Tadziit-tew arych, t. j. „ W ie n ie c dziejów,” i kończy się śnńercią Selima I, w ro k u 926 (iSzo) od ucieczki p ro ro k a . Styl jego uważa-’ n y jest'za wzorowy, II, P eczem zaczyna swą historyą od roku 926 i prowadzi do 10I0 (1600) hidżry. Styl jego jest zwięzły, opowiadanie krót­ kie i. treściwe, Tom jeden, w rękopis smie. III, N a y m a E fendą historyą tego pisarza obeymuję przeciąg czasu od r. 1ooo (159o.) hidżry, do 1070 (1659). Pióro jego, zalecone z dokładności i prostoty, grze­ szy zbytnią rozwlekłością i wchodze­ niem w naydrobnieysze sczeguły. Dwa grube tomy, fol., drukowane w Skuta-

r i Carogrodzkiem, 11 X V . R a szyd E fendi prowadził daley od ro­ ku, na którym przestał poprzedzający, do n 34 (1722) hidżry. Ma zaletę pię­ knego stylu i gruntowności. Trzy tomy fol., w Skutari, i 45o (1737). V. Czelebi-zade E fendi, od roku n 3 4 do n 4 i (1729) hidżry. Tom jeden, fol., w Skutari, i 45o (*737). VI. Subhl E fendi, prowadził daley, do r. n 56 (i744) hidżry. Tom jeden, fol., w Skutari, 1198 (1794). VII. Y zzi E fe n d i, nastąpił po Subhim i przestał swą hisloryą na wypadkach ro­ ku 1165 01753) hidżry. Tom jeden, in fok, w Skutari, 1199 (1795). V III. W a s y f E fendi, od r. 1166 do u 83 (1780) hidżry. Jest to nayuczeńszy i naymniey fanatyczny zdziejopisów pań­ stwa. Styl jego za wrzór wytworńości i wdzięku stawiony jest w clzisieyszym stanie języka. Dzieło to, drukowane w Skutari, tom jeden, fok, kończy szereg ografów. Literatura posiada, nadto, wiele histor yy sczegulnych panowań, wojen sław-

nieyszych i pojedynczych p ro w in cy y cesar­ stwa. Dalszy ciąg dziejów p a ń stw a, aż do śm ierci Selima I I I, jest jescze pod prasą w Carogrodzie. W przekładzie w y ją tk ó w , które pod sąd oświeconych oddaję czytelników, sta­ ra łe m się zachować wiernie oryginalny d u c h dziej opisów'*, gdyż w te n cz as ty lk o ocenić m ożna tw ierdzenia p isarza, gd y nic z jego m yśli i sposobu wyobrażania rzeczy uwagi naszey nie unika. W zg a rd a C hrze­ ścijan i gwałtownie w przedm iocie w iary niepobłażanie, m o cn o osm ańskich znam io­ n u ją pisarzowej lecz nie m am y większego od nich p raw a do szafowania zelży w ych w y ­ razów, gdy w naszych rocznikach czcimy ich zawsze im ionam i pogan i bisu rm anów . O drzucać, przem ieniać lu b łagodzić w y ra ­ żenia, nie b y ło b y przedstawiać sądow i czy­ telnika dziej opisów osmańskich we w ła ­ ściw ym duchu; lecz raczey dawać ich prze­ obrażenie. K to b y chciał widzieć T u r k a , nie zostałby wcale z adow olony , gdyby m u we francuzkim pokazano go stroju. W i e k nasz jest nadto oświecony, żeby się obłudnie czy rzeczywiście gorszyć z wry-

rażeń różnowierca. Trzeba z obojey stro­ ny rozsądnego pobłażania, a dla miłości prawdy i rozszerzenia obrębu naszych wia­ domości, uczyńmy szlachetną z miłości własney ofiarę.

jMy P o la c y , z w ła sn o ści naszego je ż y k a , w któ rym w szystkie w y ra zy m aja p rze d o sta tn ia Zgłoskę d łu g ą , zw y ­ kliśm y w w y m a w ia n iu słó w cudzoziem skich podobnież, ją p r z e d łu ż a ć , i ty m sposobem niem iłosiernie kaleczyć obce n a zw iska .

D la tego w ię c , zeby w sk a za ć p ra w d ziw e ty ch

im ion w ym aw ia n ie, kreskuje znam ieniem lew em ( i, e, i, ó, u , ) sa m o g ło sk i, które p r z e d łu ż a ć należy. S aad-eddin p r z e d łu ż a ją c o sta tn ią ,

P rZ etoz w y m a w ia y

S a a d -e d d ln ,

nie za ś

S a a d - e d d in ; K a rm a n -o g łii, nie K a rm a n -o g łu , .Ryazj>, nie R y a zy , Ali, nie ali; i t. cl.

W ty c h w yra za c h , któ rych il0-

cza s p o d o b n y j e s t do p olskiego, ża d n y c h zn a k ó w nie k ła dc: np. G iulszeni, E fendi, i t. p ., które w y m a w ia y j a k po polsku.

WOYNA WARNEŃSKA Z ROCZNIKÓW CHODŻY SAADED-DINA (i), TOMU

PIERWSZEGO.

W yp ra w a S u lt a n a przeciw 7Vęgrom. W oyna W ł a d y s ł a w a III. B i t w a W arn eń sk a .

K.

„ araman-ogłu (2) zostawał zawsze w tajemnćy

z w ładcam i n iew iernym i zm owie, i ilekroć poró-

(j)

Chodzą Saad-ed-din, zw yczajnie Chodzą E fen d i zwa­ ny, zaymuje pierw sze w poczcie tureckich dziejopisów mieysce.

Zaczyna Cli swe dzieje, jakeśmy po­

w iedzieli, od początków osmańskiego państw a, i pro­ wadzi «/, do roku h idzry 926, t. j. 1620 po Chrystu­ sie.

W słow niku pisarzów tureckich, GLulszeni S z u -

aru, t. j. “ Ogrodem rym otw orców ” zw anym , na str. 169. (M S S . 00. bib/. Ccesa t. Univ. P elrop.), znaydujem y następującą o tym dziejopisie w iadom ość, w y ­ jętą z “ Żyw ołów Pisarzów Osm ańskich,” dzieła zna­ nego pod imieniem Tezklrei-Ryazy: “ Saud-ed-d in -E fen d i.

Zawód swóy uczony rozpo-

źnienia z ludem islamskim zachodziły, oni zaw ­ sze spoinie starali się działać. Lecz z pom iędzy

“ czął pod znamienitym z nauki i pobożności muftym “ A bus-su iid E fe n d im , przy którym czas niejaki zo“ stawał. Przechodząc potem zwyczayne stopnie, uży“ ty był na dworze Selima I I do obowiązków nauczy­ c ie ls k ic h , Po śmierci Ib ra h im a , pierwszego mistrza “ Sułtana M iurada I I I , przeznaczony został na jego “ mieysce, przy boku tego królewica. Gdy M lu ra d I I I “ objął rzatdy osmańskiego państwa, S a a d -ed -d in , zo­ s t a j ą c p rzy nim jako daw ny nauczyciel, miał wielki “ w pływ do wszystkich spraw krajowych, i dał liczne “ dowody swey roztropności i szlachetnego postepo“ Wania. N astępnie, pod synem M iu ra d a , sułtanem “ MuJiammedem I I I , spraw ow ał urząd muftego Z nie“ pospolity pobożnością i chwałą. Około tegoż czasit “ był także m uftym ,inny Saad-ed-din, pospolicie Chod“ za-Czelebi zwany, niem niey znamienity z cnot i nau“ ki: ten ostatni był pierwszym swojego wieku co do “ biegłości w filozofii m oralney i nauce wiary; lecz nasz “ dziejopis był bez wątpienia naypierwszym w sztuce “ pisania mistrzem. Dzieło jego, znajome pod tytu“ łem “ Wieniec dziejów,” zawiera historyą osmańskie“ go państwa, od początku monarchii do śmierci Seli“ m a Starego, wybornem opisaną piórem. Saad-ed“ d in , w owym w ieku, tak świetnym dla literatury “ tureckiey, “ którzy

b y ł ozdobą

i

opiekunem

uczonych,

cienie barbarzyństwa dobroczynnym św ia-

“ tłem nauk rozproszyli: um arł w roku 1008 (lógcj) “ od ucieczki pro ro k a, i pogrzebiony w Stambule.

wszystkich, król W ęg ró w , mniemając iż zwj*cięzkim zastępom wiary potępione swe woyska zastawić może, miotał się niespokojny nakształt ranionego d ziką, i szukał tylko sposobnej* do pomsezenia pory. (5) Gdy władca islamu woy* nę w stronach K arm anu (Karamanii) prow a­ dzi! , król w ybrał tę chwilę do najścia na zie­ mię prawowiernych. Obleglszj* zamek Aladza. (4) zwanj*, lud islamski, spokoj*nie tam miesz­ kający, przj-wiodł do rozpaczy; lecz dzielny znajdując opór, gdy zamku dobydź nie mógł, przestał na zrabowaniu i opustoszeniu kraju , i z łupem wrócił się do domu. Szah Osmanów, (5) „ n a przedmieściu E yjiib zw anem , w obwodzie ducho„ w n e y czytelni [D a n ćl-ka ra ), któ rą sam zbudował.” Saad-ed-din b y ł rów nie w yśm ienitym p oetą, jak sław nym dziejopisem. W jego liistoryi znaydujemy wiele wierszy, którem i Wscliodni na w zór dawnych Greków, prozę przeplatać zwykli.

W (3)

Autor “ Słow nika

Rymotworców” przytacza kilka w ierszy tego pisarza. Tak zowią tureccy dziejopisowie Ibrahim a, króla K a­ ran i ani i , którego nasi historycy pod imieniem P rin ceps Cdramanorum ; wspominają. Turcy w roku

819

( i 4 1 g) splądrowali i część Wę­

gier. Oh. Saud-ed-din, etc. 1'hwrocz (wymawiay: l u rocz), C/iron. H ung. cap. xviij, (4)

A la d za , zwyczaynie: Aladha-hinary, zamek w Serwii.

(5)

Sułtanowie tureccy, używ ają różnych tytułów Per­ skich, które do oznaczenia nayw yższey w ładzy prze-

skoro do swe'y stolicy z Karamanii powrócił, na podbicie ziemi węgierskiey A li Beja, przedtem Urniis-ogłu zwanego, przeznaczywszy, wysiał go z woyskiem w tę stronę. A li B e y na po ­ czątku roku 84o (i436) z rumilskimi obrońcami w iary przeszedł D unay i minąwszy Temes(var,(6 ) na wszystkie s tro n y . oddziały woyska roze­ słał na rabunki, a zwycięzką jazdą tratując i niscząc ziemię węgierską przez dni czterdzieści, tak ogromne ludzi i bydląt łu p y zagarnął, i i iak owocześni świadczą p isarze , mnóztwo spę­ dzonych niewolników i wielość zdartey zdoby­ czy wszelkie przechodziły wyobrażenie. Ali-Bey z tak świetnemi bogactwy u Jasnych Drzwi ( porLy ) na twarz upadłszy, na usługi Progu

znaczone są w tym języku, iak np. S za li król-, P a d isz iih , w ielki król; S zeh in sza h , król królów; S zeh ryar m ocarz;

C han,

wyraz tatarski,

oznaczający k ró la ,

i C h akan, w ielkiego k róla, i t. d.

Tych w szystkich

tytułów , bez różnicy, używ am w tłumaczeniu zamiast: S u lla n . (6 )

T em esw ar (po turecku: Tem eszw ar), miasto tak zw a­ ne od rzeki Tem esy (Ung.), nad którą jest zbudowa­ ne. F a r , po w ęgiersku,

znaczy

F as-u dr, żelazna twierdza, i t. p. sza w arow nia.

zam ek,

twierdza;

Ztąd pochodzi na­

W ogulności, w szystkie polskie na­

zwiska narzędzi wojennych, broni, sukien, i t. p. wzię­ te są z nadkaspiysko-tureckich języków.

i

Sczęśliwości (seraju) ofiarował wielka liczbę ur o d z i w y c h dziewic, podobnych postawą do cy­ p r y s ó w , i krasą lica przechodzących piękność tulipanów. To zalet ziemi węgierskiey ukaza­ nie podniosło w sercu Padiszaha chęć zawładania rzeczonego kraju. W y d ał więc rozkazy wszystkim państwa osmańskiego w odzom , aby się gotowali do nayśeia na węgierskie króle­ stwo, i pułki piesze i konne do D rzw i Sczęśli­ wości przywiedli. W krótkim przeciągu czasu liczne zastępy zebrały się do ofcozu Szehinszah a , zdobywcy krajów. Na wiosnę w roku 8 4 1 , sułtan własną rę­ ką położywszy węgielny kamień meczetu JJzarni-Diedid zwanego, hoynie Ulemów i Szeychow udarow ał, rozdał pokarm znakomitey licz­ bie ubogich, i dla wywyższenia słowa bożego woysko na podbicie W ęgier prow adząc, prze­ był D unay w przepyszney łodzi. W p rz ó d y jescze dany był rozkaz wielkorządcy Ser wii (L as), aby do najazdu na ziemię węgierską był W pogotowiu; ten więc, slosowmie do woli suł­ tana, do woysk islamskich przyłączył się z po­ siłkami. W ielkorządca wołosczyzny (T /lab), nazwiskiem D ra k u la , podobnyż rozkaz odebrał i pospieszył z je.go wypełnieniem. Serbski wiel­ korządca, dowodzący przednią strażą, przeszedł około W i d i n a , i wkroczył do ziem węgier-

skich; a muzułman! aż do Z enina przeniknąw­ szy, w przeciągu dwóch miesięcy sześć twierdz zdobyli, i ogniem i mieczem spustoszyli kray okoliczny. W o y sk pogańskich nie spotykaiąc nigdzie, posunęli się oni aż do gór nieprzystę­ pnych , i zajęli wiele w arow nych i mocnych zamków; lecz, żeby zgrabionych łupów poży­ tecznie użyć , gdy pierwsze ostrego zimna po­ czątki tamo dalszym położyły dziatanjom, zwycięzkie swe chorągwie ku Jasnym Drzwiom Sczęśliwości ponieśli. Wczasie pow rotu wiel­ korządca wołoski b y ł przewodnikiem praw o­ w iernych zastępów, a gdy szah przez W ołosczyznę ( J fld k ) przejeżdżał, D ralcuła go w spa­ niale gościną p rz y ią t, i bogatemi odeń uczczo­ n y został darami. Szehryar z tamtąd udał się pro­ sto do swey stolicy Adryanopola ( E drene).... Rok hid żry 842 . Sultan zawojowanie węgierskiey ziemi uważając za święty i niezłomny obow iązek, włożony nań przez praw a islamu , pociągnął znowu ku granicom tego kraju, i w aro­ wną twierdzę B e lg r a d u , która jest kluczem YVogier, nieprzeliczonem obiegł woyskiem. Lecz ponieważ jey opanowanie, iako niedobytemi opasaney warowniami i liczną maiącey osadę, dłu­ giego potrzebowało czasu; sułtan w ię c , dowo­ dzącym wezyrom S a iv f przebydź kazawszy, w y­ słał

s i a ł ich * częścią w oyska na ra b u n e k nieprzy­

jacielskiego k raju . P ałający żądzą uw ieńczenia chorągw i w iary chw ałą i z w y c ię z tw e m , w o jo ­ w n icy islamu przeniknęli w żyzne i bogate k ra i­ n y , a w y p leniw szy na s w e y drodze s p ro sn y cierń sił nie w iern y clij udali się na zegnanie ze­ w sząd naypięk nieyszy ch dziewic. W o y s k o , z te­ go ra b u n k u odniosło ogromne sk arb y, tak w pie­ niądzach, ja k sprzętach ko szto w n y ch ; a liczba niew olnikó w tak b y ła znak om ita, iż nadobną, ja k Peri, dziewicę za p arę bo tó w p ręedaw ano; za i5 o zaś a k c z e (groszy) naypiękniey-szego na. b y d ź trafiało się młodzieńca. Skoro się w o y ­ sko tak bogatą spanoszyło zdobyczą, rozkaz suł­ tana zw ołał je do p o w r o t u , w czasie którego zdobyto jescze tw ierd zę TŚoweborda. z w a n ą , lctórey okolice sław ne są z m ęztw a mieszkań­ ców i ż y ł czystego złota. N abycie to przyłą* czonem zostało do państw islamskich; a żołnie­ rze, co wciągu w y p r a w y nie zdobyli niew olnic, puściw szy tu cugle sw aw oli, żądze sw e wszel­ k ą roskoszą nasyeyli. W dziejach, ja k u lu d u , pozostała pam ięć niezm ierney zdobyczy, przyniesioney z tey w y p r a w y , tak dalece, iż żadna oż do dni naszych w oyna nie może w tym wzglę­ dzie iśdź z nią w porów nanie,. Opanow anie rzeczoney tw ie rd z y przypadło ju ż w ro k u 843; P°

czem

sułtan okryty chw ałą i zw y cię ztw y ,

2

powrócił do stolicy, poleciwszy zdobycie dal­ szych twierdz pogranicznych Ishak B c jo u r i Szchcib-cd-din P a s z y , którego w Brusie (7) znayduje się meczet i wiele innych k u użyt­ kowi pospolitemu zakładów. Sułtan przepędził zimę W A d ry an op olu , w śród zabaw i u ciech , każdą swą chwilę no­ w ą oznaczając hoynością ku osobom wszelkiego stanu i wieku. Z jego rozkazu wspaniały w y ­ prawiono obcliod, z okoliczności dopełnienia obrządków w iary na synie jego S u łta n ie Muh a m m ed zie . Starszy brat tego młodzieńca imie­ niem S u łta n - A l d -e d -d in , podobnież w tym rok u b y ł obrzezany; w czasie tey uroczystości szah uczcie raczył syna Isfendicir-Beja (8) od­ daniem mu w małżeństwo swey w stydliw ey i skromney córki. Padiszah zamyślając zdobydź twierdzę Sem endere (g) zwaną, przygotowania wojenne czy* (7)

Brusa, B u r s a , dawniey P r u s s a , p0d gór^ Olympenl, w Azyi m nieyszey, niegdyś stolica osmańskiego pań­ stwa.

(8)

Siostra Isfen d ta r-B e ja była żon^ sułtana M iu ra d a II, i matka, M uliam m eda, zdobywcy K o n s ta n ty n o p o la . Ob, S a a d -e d -d in e t c Cantemir, Geschichte des Osm. Reichs. Stam b, f j d ó, p a g . f s t .

(9)

Sem endere, u naszych pisarzów: S yn derou ia, S m en drovia, Spenderota, i t. d, u Węgrów; Zandrew , mia-

9 nić zaczął. Zajęcie tego zamku było 'nieskończe­ nie waźnem, i nieodbicie nawet potrzebnem, ja­ ko lezącego na drodze , kędy węgierskie woyska przechodzić zawsze musiały, ilekroć na islamską najeżdżały ziemię, lshak B u y bardziey jescze to przedsięwzięcie wzmocnił w umyśle sultana. Świadom granic i położenia mieysca, gdy Szah z pod Belgradu pow rócił, p rz y b y w ­ szy do W ysokiego Progu przełożył on samowładcy, iż dopóki, przez zdobycie S em en d ery , zdradliwe Wilcik-ogla ( i) sąsiedztwo od granie osmańskich uprznLnionem n i e zostanie; dopóty b e z p i e c z e ń s t w a a n i od napadów węgierskich ani od podstępnych Harnidn-ogłu knowań, spodzie­ wać się nie można. Lecz pora zimowa, którab y woysko na surowość powietrza i niedostatki niechybnie w y staw iła, nie dozwoliła tey w y ­ p raw y przywieśdź natychmiast do skutku; przetoż zimę w stolicy, w śród obfitości i uciech przepędzaiąc, sułtan w y p raw ił rzeczoną uroczystość, sto

o b ro n n e , p o ło ż o n e

w u y ś c iu

M oraw y do D u­

naju. (i)

W ila k -O g lh , hospodar S e r w ii, którego nasi dziejo p isow ie “ Despota G eorgius” nazyw ają. N ie poym uję dta czego K antem ir pisze go: W a la h -o g lu :

D om W Ha­

ków często w historyi w ęgiferskiey jest w sp o m in an y , « z pisow ni tureckiey tego w y ra z u ,

żadna w w ym a­

w ianiu w ątpliw ość nie zachodzi.

2*

a I$hak‘B e y wziął pozwolenie odbydź pielgrzym. Icę do Mekki. Lecz skoro z nadeyściem wiosny ocieplało powietrze i descze ustały, czynny Szah w yd ał niemieszkanie rozkazy, aby się zewsząd zbierały woyska. W p rz ó d y jescze W'ri/ak-ogłuy i wielkorządca wołoski, D r a k a la , do W ysokie­ go Progu zawołanymi zostali. Pierwszy z nich, zdradę w sercu noszący, lękał się sam przybydź; lecz przysłał dwóch swoich synów; a D ra k n la nie mogąc się rozkazowi sprzeciw ić, w towa­ rzystwie dwóch synów stanął u Drzwi Sczęśliwości. Ten natychmiast w Kallipolis ( Giclibo~ a dw ay jego synowie w gierrnijańskirn ( 2 ) san dzaku, w zamku E y r y - G io z z w any m , do więzienia osadzonymi zostali; synów zaś PFi/afcoglu do tw ierdzy TukaL (3) odesłano. Gdy całe woysko wystąpiło w pole zmierza­ jąc ku Sem cn dere, władca tego zamku ( Despiit), ów JV ilak‘Oglii, o którym mówiliśmy wyżey, zdiety bojaźnią i pomny swego nieposłuszeństwa, obronę twierdzy w ręce powierników oddaw( 2)

G erm ija n , u n a s z y e h g e o g r a f ó w : K er m a n , m iasto w R um ilii, n ie d a le k o

(3)

od A dryanopola.

T u k a t, zw yczaynie: Tokat, m iasto znakom ite, h au d lo w n e i ludne, nad rzek ą T u s a n ly , W p ó łn o c n e y części Azyi m nieyszey, w paszalikn Si& askim , n iezb y t dale-, ko od K iu ta h ii. fijanów .

S ław n e jesL z w ina i błękitnych aa-

11

/

SKy, sam przebrał się za D unay i uciekł na dwór króla węgierskiego. Przez dwa miesiące trw a­ ły ciągle żwawe utarczki. W oyska islamskie nieprzestannym z dział i ręczney broni ogniem raziły oblężone pogaństwo;nakoniec, osada twierdzy, wyczerpawszy siły, rysztunek i zapasy ży­ wności, nie mogła się dłużey utrzymać i klucze zamku z pokorą do obozu Szaha wysłała. Jescze przed zdaniem się twierdzy, Ish a k -B e y powrócił z pielgrzymki, i w net od sułtana posła­ n y został na zdobycie twderdzy Nikopnlis (4) ( N i k i c b o ł u ), jako wódz waleczny i tych stron lirodzeniec. O srn a n -C ze le b ! , syn mężnego UrnhrB e j a , który zginął pod W arną, i kilku znamie­ nitszych dowodców z oddziałami swemi, odebra­ li rozkaz przyłączyć się do niego. Ish a k -B e y po­ ciągnął ku wspoinnioney tw ierdzy, i skoro ją opasał, niewierni' rychło o tem uwiadomieni, na odsiecz pospieszyli. Bey zatem, oddziałowi jazdy i piechocie pod swojem zostającey do­ wództwem, kazawszy bydź w pogotowiu, ocze­ kiw ał przybycia niewiernych. W tem czarny obłok kurzawy okrył całą płasczyzne; liczny od­ dział piechoty dał się widzieć wojownikom, za którym d ru g i, również silny pospieszał. Pułk (4)

N iio p o lis , w S e r w i i > na p ra w ć y stro n ie D u n a ju , od S o ­ fii m il poi. 4 5 .

S ipahow , widząc nacierającą p ie c h o tę , po rw ał się n a p r z ó d , i p rz y odgłosie trąb i szalamai ■wykrzykując: A l l a h - E k b e r !, u d erzy ł gwałto. w n ie na n ie p rz y ja c ie la , złamał sz y ld , i końm i je stratow ał. Poganie gradem strzał zapęd ob ro ń c ó w w ia r y w strzym ać chcieli; lecz to błahe usiłow anie straszliwszym jescze męztwa i zem­ sty płom ieniem ogarnęło ich serca, a spraw ą scześcia, idącego zawsze w ślady islamskich moca­ rz y , oraz pomocy Boga , dłoń p ra w o w ie rn a z m n óstw a obłąkanych nie d o w iark ó w p o w ierz­ chnią ziemi oczyściła. Przybiegła jazda inney b ro n i i P e y k o w ie , okryci żelaznemi tarczami i p r z y łb ic a m i; w tenczas n ie p rz y ja c ie le , d łuźey dostać nie mogąc, ta ż, co p rzy szli, drogą u cie­ kli. W czasie ich o d w ro tu , w ielu u rzęd n ik ó w w o y sk o w y c h zostało w zięty ch w niew olą, w ię k ­ sza zaś część w bo ju zginęła; a w aleczni ry cerze w ia ry , którzy u ciek ają cy ch p łytk iem i rąbali mie­ czami, tysiące sromotnego ro d u w przepaść piekiel­ n y c h ciemnic pogrążyli, gubiąc sprosne ic h dusze w ra z z haniebnym żywotem, K ied y się w oysko rzezią n ieprzyjaciół zmordowmlo, I s h a k - B e y zw o ław szy je do siebie, 44 W aleczni, rzekł, ry44 cerze! osiągnęliście zw y cięztw o przy pomocy 44 W szechmocnego; odparliście grożącego wam nie44 przyjaciela, i mieczeście wasze na n iew ierny ch u karkach w ysczerbili. Ciała ich pływ ają jc-

:

\

.

/

/

;

v

i3

4t scze w krw i potokach* a w y , uprzątając to “ nieczyste i szkodliwe p le m ie , pomściliście “ k rz y w d y p raw o w iern y ch . Nie u s ta w a jc ie więc “ w z a p a le ; g o ń c ie , prześladuycie rozproszone “ pogaństw o; d oścign ijcie niedobiLki waszego “ b u ła ta , i w trąćcie je w w ię z y n ie w o li, w raz \ “ z dalszymi ich je d n o w iercam i.” A szylc-p a sza o g lu , je d e n z d a w n y c h rocznikarzów osmań­ s k ic h , opisując tę p^goń i r a b u n e k , p o w ia­ da o sob ie, iź pięciu p rzed n iey szy ch niedo­ w ia rk ó w z ł a p a w s z y , zw ią z a n y c h , w Ublciabie (5) za 900 alce ze przedni. Owocem tego zwycieztwm było opanow anie całey SerWii ( L a s ) , k tó rą natychm iast świętemi islamu obdarzoao-praw a m i, postanaw iając wszędzie

k a d y c h i d al­

szych u rz ę d n ik ó w spraw iedliwości. Po objęciu S e m e n d e r y , naczelnik em irów (6) i kady miasta naznaczonym i zostali, a n iew ierne b o ż n ic e , uroczystem p ią tk o w e j inodlitw y o d m ó w ie n iem , -

(5 )

*

Ushitib, inaczey: Skopia, lub TJskopia, m iasto w S e rwii. nad rzek ą jU erezaler, o koło 28 m. p . od N is s y i tyleż od Sofii.

(6)

E m ir o w ie , noszący zielone zaw oje, m ają w państw ach m u zu łm ań sk ich

p ew n e p rzy w ile je, k tó re i c h z naszem

szlachectw em ró w n a ją , w yjąw szy, iż płacą ró w n ie z in n y m i podatki.

N aczelnik em irów , E m ir u ’l-iim e r a ,

je st w k az d ey prow incyi. i urząd jego odpow iada do*yć litew skim m arszałkom szlacheckim.

i4

k u czci jedynego Boga poświęcono. Podług Me. wlana. N a s z y r y , rządcą Semendery T ar chan. B e y był mianowany. Tenże pisarz, mówiąc o nieposłuszeństwie W iia k-o g łu , zawołanego do D rzw i Sczęśliwości, nie o przybyciu do stolicy dwóch jego synów nie wspomina, Owszem po­ wiada, iż oyciec uciekając do W ęgier ^zostawił ich w Sem endcre , i dopiero po wzięciu zamku tam znalezieni, mieli oczy wypalone żelazem, i pod strażą Czykdr-Balaban-pabzy do twierdzy T a ka t odesłanemi zostali. Mcwlana.-Id.rh c h o ­ ciaż mówi zrazu, iż TVildk-Ogliz dwóch swoich synów do A dryanopola przysłał, i że ci z roz­ kazu sułtana w więzieniu byli osadzeni; potem jednak nie zdaje się zaprzeczać, iżby Semendere przez (synów) IV ilaka zdaną byclź nie mia­ ła. Owszem wyraźnie to p is z e , iż dopóki ta twierdza w ręk u despoty zostawała, zawszę b y ­ ła podporą działań węgierskich niedowiarków ; i dla tego sułtan, czując ważność i nieodbitą po­ trzebę zajęcia wspomnionego zamku , a razem opanowania Serwii; w roku 844,, na wiosnę, & woyskami tam pociągnął, Skoro się zaś zbli. Żył do granicy tych krajów , despota przejęty strachem, nie widział innego nad ucieczkę środ­ ka, i dowództwo twierdzy- dwom swoim synom oddawszy, sam przebrał się za Dunay i szukał W Węgrzech schronienia, X’o dwutniesięcznem

iS

oblężeniu, gdy woyska islamskie twierdzę zaymowały, ci dway młodzieńcy, schwytani od żoł­ nierzy,rozpalonem żelazem wzroku byli pozbawie­ ni i odesłani do T a ka tu j dowództwo zaś zdobytey twierdzy oddanem zostało niejakiemu T uganB e j a w i , jednemu z dworzan sułtana. W resz­ c ie, liczne u kronikarzów zachodzą sprzeczno­ ści w opisach tey w yp raw y, tak d alece, iż u niektórych oblężenie B elg ra d u i dobycie Nowebordy.) już po wzięciu S e m e n d e r y czytamy. Ze wszystkich jednak dziejopisów, jeden tylko M e w la n a N a s z y r y , opanowanie tey ostatniey tw ierdzy kładzie w roku S ł 2 , dodając, iż w tymże roku syn T e y m u r -C h a n a (Tamerlana), M irzd -S za h -ru c h , wygnany z Ira k u od DzihanS z a h a , przybył do Rumu (*) szukając schronie­ nia u Isk ien d e r-B e ja , syna Karci Jusąfa; woyska syryyskie i egiptskie w targnęły także do R u m u , i zburzywszy twierdzę Tndfc, pociągnę­ ły do A d e r b a y d z a n u i S m a s u , skąd nazad do oyczyzny wróciły; poczem umarł P a r y s-b e y , sułtan Egiptu, i syn jego wstąpił na tron; tego zaś (*)

R um em T u rc y i w ogulności w szystkie n aro d y w sc h o ­ dnie

zow u\ do dziśdnia k r a je , k tó re

w XII{ i XIV

w ie k u liależały jescze do p ań stw a greckiego sczeguln iey zaś pułnocna, cześć Azyi M nieyszey. Dzisieysi T u r­ cy dają, iraie R u m - i h (Rom elia), t. j. p ro w in cy i Rum u, czyli rzym ski ey, jedney tylko czyści T urcy i eu ro p e jsk ie j-.

wielki koniuszy, C zakm ak, pozbawił królestwa, i sam sułtanem został. Lecz Bóg wie lepiey to wszystko (7). Z w y c ie z tw o odniesione p r z e z niew ierny cli n a d w o y s k a m i Isla m u . Gdy wielkorządca w o ­ łoski, D ra k u ła z dwoma synami do więzienia b y ł wtrącony, W ołochy (I fla k ) zostawały bez rządcy, a król węgierski jednego z dziedziców panującego tam domu , bez wiedzy padiszaha , wielkorządcą postanowił. Zuchwalec ten nadto, kiedy sułtan oblężeniem S e m c n d e r y był za­ trud nion y , D unay przeszedłszy, wtargnął na (7 )

Z w y c z a y n y sp o só b w y r a ż a n ia się w sc h o d n ic h p is ó w . “

d z ie jo -

M y w p o d o b n y m ra z ie z w y k liś m y p o w ia d a ć :

Z o sta w u je m y to są d o w i i b a d a n io m liczo n eg o czy te l­

n ik a ... i t. d .” O b a te sp o so b y m ó w ie n ia m a ją je d n o sta y n y sto p ie ń d o k ła d n o ś c i. t o r a , zd aje s ię ,

ii 011

Co się ty c z e n aszeg o a u ­

p o p ra w ia ł w w ie lu n h e y sc a c h

k r o n ik a r z y z u rz ę d o w y c h ź r ó d e ł ,

a w p o ź n ie y s z y c h

c z asach z p o w ie śc i n a o c z n y c h św iad k ó w , k tó r y c h m ó g ł je sc z e z n a ć w m ło d y m w ie k u .

L ecz w o g u ln o śc i, p o ­

d a n ia u s tn e n a w sc h o d z ie i u G r e k ó w , b a rd z o k ró tk o w ca ło śc i t r w a j ą , a p o la ta c h k ilk u w y ra d z a ją się w b a y k i i dziw o ląg i. Ci, k tó r z y z n a ją tę o k o licz n o ść , m o ­ gą sto so w n ie do n ie y .u m ia r k o w a ć s to p ie ń w ia ry , ja k i p o w in n i d a w ać H e i^ d o to w i, k tó r y p ie rw s z y

g re c k ie

p o d a n ia z e b ra ł, W d z isie y sz e y w o y n ie , chocia-z c a ła E~ u ro p a je s t ś w ia d k ie m k aż d e g o w y p a d k u , G re c y je d n a k m n ó z tw o z w y c ię z tw i k ilk u n ig d y n ie b y ły c h b o h a te ró w w y m y ślili.

;

*7

ziemię islamską. Chakan, za powrotem do sto­ licy, myśleć natychmiast zaczął, jakoby napaść nieprawego niedowiarka ukarać, i w tym celu dowodcą woyska M ezid-B eja (8) naznaczywszy, z pogranicznymi ow ych stron czatownikami w y­ słał na Wołosczyznę. W ódz ten, skoro przy­ był na mieysce, natarł mężnie na zastawione mu siły nieprzyjacielskie, złamał i rozproszył; lecz uganiając się za zdobyczą i nasyceniem nikczemney żądzy, gdy w żyzną i bogatą przeszedł stro­ nę, liczne znalazłszy do zbytków i rozkoszy przed­ m ioty, z wyuzdaną namiętnością oddał się uciechom. Tak pędząc czas w sprosnem zapo­ mnieniu na obowiązki wodza w śród pochlebstw i ro z ry w e k , niebaczny na wszelkie przypatki, z niewielką ilością woyska pozostał, gdy tym­ czasem zdała gotowała się burza, która go niesczęściem przywalić miała. Król W ęgrów , zaz­ drosny bogatych islamskim wojownikom łupów , przysłał posiłki nikczemnemu niedow iarkow i, którego na wielkorządztwie osadził. Ten, z gór niedostępnych, kędy się był o b w a ro w ał, zstą­ piwszy z woyskiem, -siły swe połączył z W ęgra­ m i, i pospieszył pomścić krzyw dy na zastępach prawowiernych. Świadom położenia mieysća, w tenczas gdy w iększa część żołnierza rozbiegła w)

U naszych: M eiithes, lub M eteth-vayvodct.

się po k r a ju dla zgarnienia zd o by czy , n iep rzy­ jaciel niespodzianie napadł M e z id - B c ja , któ ry będąc ze w szech stron osaczonym, życiem zapa­ miętałą nierozwagę zapieczętował. T ow arzysze jego, śpiący na łonie srom otnych roskoszy, na w zó r b y d lą t p om ordow ani lu b wzięci w n ie­ w ola zostali; a ci, k tó rzy dość mieli czasu rato. w a ć się ucieczką, smutną w ieść o hanieb ney po­ rażce na oyczystą ziemię przynieśli. Gale woysko głęboko tą now iną zasmucone zostało. G d y w iadom ość o m ęczeństwie M czid -B e fa przyszła do stolicy, S z e h r y d r srodze zmartwio­ n y b y ł tym w yp ad kiem .

Lecz m yśląc w n et o

sposobach ukarania tak b e z p rz y k lad n ey zu ­ chw ałości n ie w ie rn y c h , zw ołał na radę w od zó w i w ielk ich u rz ę d n ik ó w p ań stw a, na któ rey Ku* łd-Szahin-pcisza, b ey lerb ey rum ilski , prosił Pad isz a h a , aby m u póysdź na W olosczyznę z w oy . skam i i pomścić tey zniewagi pozwolił. Sułtan zniew olony usilną tego urzęd nik a prośbą i nale­ ganiem , p rzy ch y lił się do żąd a n ia, i naznaczy­ w sz y go naczelnym rum ilskich sil w o d z e m , p rzy ­ łączył doń sześć przednieyszych s a n d z a k ó w (cho. rąztw ) ana dolskich, i na w y tępienie niedow iar­ k ó w w y p ra w ił. Chociaż S z a h in -p a s z d pocią­ gnął na rozkrzew ienie w ia ry z w y b o rem jazdy i liczną p iech otą; lecz z p rzyrodzenia skłonny do uciech rozw iozlych, snadno o sm utnym Me*

*9

zld-B eja zapomniał końcu. Otoczony gronem tłustolędżwych dziewek 1fla k a (W ołoch), wśród sprośnych zabaw i zapamiętałości w roskoszach, gardził wszelkiemi radami, jakie mu naczelnicy woyska d a w ali; a lekće ważąc trwożące o postę­ pie nieprzyiacioł doniesienia, podłym zalany trun­ kiem , odpowiedział: “ Gdyby me serce uyrze“ li niew ierni, z przerażenia o kilka dni drogi “ nazadby uciekli. Miecz móy podobny jesf do “ ciężarney burzą chmury, którey wstrząsnienie, “ miasto desczu, potoki krw i wylewa. Cóż to “ za porównanie między mną a M ezid -B efem “ czynicie , i po co mię chcecie błahemi niedo“ wiarków zastraszać siłami?” G dy tak towa­ rzyszom swym rozpraw iał, nadesłana wieść o napadnieniu W ęgrów na przednią straż woyska napełniła go przestrachem. Porwał się więc nie­ chętnie z łona niewieścich picsczot i rozkoszy, do brzydkiey ucieczki; lecz Bejowie okryli go narzekaniem i obelgami, powiadaiąc: “ Uchodzić “ przed podłymi niedowiarkami nie'jest czynem “ walecznych i praw ow iernych wodzów. Ucie­ k a j ą c y c h nas bezbożni stratują i wytną. Cóż ‘■się tu tak strasznego zdarzyło, żeby męztwo “ nikczemnie stracić, żeby plamę zelżywey u“ cieczki nad rany w potyczce wzięte przeno4sić? M y t u pozostaniemy, a ten niechay przed “ nieprzyjacieiem ucieka, kto hańby i sromoty

“ nie lęka się nosić na czele,” Tak dowodcy woyska wstydzili podłego Beylerbeja, lecz on cześć, w iarę, i prawa rnniey ceniąc jak niemożny ży­ wot, myślał tylko o własnym ratunku i spiesz­ nie dzień i noc uchodził. Podobni jemu nik­ czemnicy, lękając się spotkania nieprzyjaciół, pospieszyli w jego ślady, i chcąc życie od mie­ cza ratować, rzucili się wpław przez nurty Danaju. Bey G er m i j a n a , O sm an C z d c b i, mę­ żny żołnierz i dzielny dowodca, wzdrygnął się na imię niesławy, i śmierć nad hańbę przeno­ sząc, stanął z swem woyskiem dla dania odpo­ r u niewiernym. O wschodzie słońca żwawa na­ stąpiła utarczka , w którey wojownicy islamu mężnie wstrzymali wściekłość nieprzyiaciela , i walczac na drodze wiary, mnóztwo bezbożnych wyplenili. Bitwa od samego poranku aż do pó­ źnego wieczora z niewypowiedzianą trw ała zażartością. Nareszcie, gdy'osłabione w siłach woysko o haniebney Szahina dowiedziało się uciecz­ ce, pułki, które dotychmiast dzielnie odpierały natarczywość nieprzyjaciół, rychło pierzchnęly z pola i W ęgrom zwycięztwo zostawiły- W tey rozprawie, wielu bohaterów woyska i chwałą ok rytych Bejów męczeński odniosło wieniec, i sam waleczny Osmari-Czdcbi wylawszy krew za wiarę, wyzionął na polu sław y czystą i szla-

chętną duszę, która się wzniosła na sczyt nie­ bios, do roskosznych ogrodów raju. Niech ten wieki w miłości Pana światów żywię Kto wiódł żywot chwalebny i. um arł poczciwie.

,

Podług M e w la n a N a s z r y , Osman-Czelebi pod W arną miał, bydź zabity, i niektórzy dziejopisow ie idąc za jego powagą śmierć tego bo­ hatera tam naznaczają.. W niektórych rocznikach osm ańskich z n ajd u jem y , miasto fia ła - Szahiap a s z y , głównym- tey w y p raw y dow odcą rze* zańca Szchab-ed-clln-paszę , z dodatkiem , iź w tymże czasie sułtan M i u r a d , bawiąc w mieście Sofija, z. tronu domierzał spraw iedliw ości ludo­ wi. N iektórzy w liczbie poległych na tey bitw ie rycerzy, w ym ieniają: D u d u r m a k - ogła - JakubB e ja , C h y z y r-B e ja i. O m er-Beja. J V o y n a J ia va m a m k a . Skoro dw ukrotna w oysk islamskich porażka głośną wszędzie zo­ stała, w iarołom ny i niespokojny K aram an-ogłuI b v a h i m , chcąc korzystać z okoliczności i po. wszechnego umysłów przerażenia, jął się znow u daw nych bezpraw iów i najazdów na osmańskie posiadłości. N aprzód, pograniczne krainy ogniem i mieczem spustoszywszy, swojego szwagra , imieniem T u r g h d - o g lu -H a s a n -b e ja , w ysłał na morze między osmańskiemi zawarte krajami. G dy le n , handel muzułmański i osobistą w iernych ścieśniał swobodę, fi.araman-o.glh tymczasem, na-

33 padłszy na B u la xva d ln , w górach Omer-Dagyzw anych, mieszkańców rozproszył, zimowe ich stanowiska zrabował i zburzył. Pustoszył do­ m y i ze wszystkiego mienia obdzierał ludy W y ­ sokiemu hołdujące P ro g o w i; a między innemi, tak postąpił z mieszkańcami B e y -B a z a r u , którym tysiączne k rzyw d y poczynił. Skoro doszła suł­ tana wiadomość, iż pomimo przysiężonego wza­ jem pokoju, Iiararnan-ogłh wszystkie już oko­ liczne zajechał prow incy e; wysłał natychmiast rozkazy, aby się woyska w jedno zgromadziły mieysce, przyzwał syna swego, sułtana A la-edd in , z A m asii, kędy on rządy prow incyi spra­ w o w ał , i zabrawszy z sobą zaciągi tey krai­ n y , pociągnął do K a ra m a n u . Dotychmiast jescze w ładcy osmańscy nie następowali orężem na muzułmańską ziemię; lecz wiarołomna Kara m a n -o g łu przewrotność pierwszym była do tego powodem. K ra y jego , aż do K onii opu­ stoszony i zrabowany, stawił wnet obraz naysmutnieyszych rozwalin. W tenczas K a ra m a n o g in , lękając się dalszych skutków surowey zem­ sty szehinszaha, cofnął się w skaliste T asz-ili góry, i z tamtąd gniew jego starał się łagodzić. W tym celu, posłał wspaniałe dary dla sułtana przez swego wezyra S iu ru ir-B e ja , i żonę swą, siostrę M iu r a d a , w ypraw ił do prześwietnego haremu brata , żeby swojem wstawieniem się prze-

winy dian Otrzym ała. Podług n i e ­ których rocznikarzy, posłem tym b y ł Sary-Jafcub, jeden z nayznamienitszych uczonych i pier­ wszych w' kraju osób; M ewlana-ldrls naznacza pewnego A ry f-C ze le b f jednego z dworzan wład­ cy Karamanii. Na prośby uniżone posła, przebiadającego, iż to wszystko pomimo woli jego pana i tylko się z podusczenia Turgud-ogłii sta­ ło; na wdanie się ukochaney siostry, sułtan z przyrodzenia do litości skłonny, wzruszony łza­ mi poważney niewiasty, i zawsze gotów do wspa* niałych czynów , przebaczył mu jego zbrodnią i do zawarcia pokoju przystąpił. Podług M ewlana N a s zy ry starszy syn Minra d a , ulubiony mu Ald-ed-din przybywszy po woynie do A m a śii, stolicy swey prowincyi, zszedł z tego świata, zostawując gorzką boleśó oycu, niepocieszonemu po tey stracie. W tymże ro,ku umarli dway znamienici z nauki mężowie: kady Barhdn-ed-din.ogłii, i Mewlana F enari-ogła-Jus iif-B ały. Z w iązek niewiernych. Po zdobyciu S em en d ery i opanowaniu , całego wielkórządżtwa SerW’ii (Las), JVilak-oglii, który w Węgrzech szu­ kał schronienia, pozbawiony dziedzictwa swych Przodków, widząc nadto dwóch synów w ści­ słe y zawartych niewoli, upadłszy na twarz przed królem, z gorzkim mu żalem w ym aw iał, iż pop rz e b a c ze n ie

24 święcenie się i wierność sprawie sprzym ierzeńca, stała się w szystkich jego niesczęść przyczyną. W tymże czasie, lecz jescze przed karam ańską w oyną, którąśmy w yżey opisali, kryjom y od K a rm an-ogłu w ysłaniec, przybyw szy na dw ór k ró ­ la, w zyw ał go do tajemnego sojuszu, pow iada­ ją c , iż: gdy m y z jed n ey strony uderzym na Osmanów, w y z drugiey na nich n atrzy y cie; a tak, ściśniem ich w pośrodku. TVildk-ogluno~ rci k ray dziedziczny pow rócim y; A n a d a lia , aż do m orza, do nas należeć będzie; wam się zaś w podziale dostanie R u m itia ; a wtenczas, znisczy. w szy groźną sułtanów potęgę, ukrócim ich pod­ boje, i wzgodzie sąsiedzkiey-razem żyć będziemy. K ról niew ierny przystał chętnie na to wezwanie, j tylko sposobney w yglądał p o ry do w ykonania sw ych zamysłów. Powziąwszy w iadom ość, iż sułtan M ia r d d z w oyskiem do K aram anii pocią­ g n ął, w ładca w ęgierski niew iernego syna swoje­ go, i B eylerbeja imieniem Janko , (9) m ianował (9)

Sław ny H u n y a d tak się za życia nazyw ał. Jest zw y­ czajem doleci u M ultanów i W ołochów, iż im iona w ła­ sne z ruska spiesczaja(.

Za dni naszych Jan K a llim a -

ćhiy którem u T urcy głowę ucięli, podobnież nazyw ał

się Janko.

W ęgrzy Ilu n y a d a n ie inaczey jak Dorni-

nus V ayvoda Joannes nazywają. lu rc y przydali mu imię: L a in , “ potępienieo” i jak u nas dziadem lub wil­ kiem, tak niańki tureckie straszą dotąd płaczliw e i u-

25 dow ódcam i pogańskich zastępów > p rz y d a ł im J Y ild k -o g ła za przew o d n ik a i na ziemie osmań­ skie w y p ra w ił. Liczne ic h w o y sk a p od w o d zą rzeczonych naczelników, pro w ad zon e od świadomego mieysc p rzew o d n ik a , p rz e p ra w iły się przez D u n ay , przeszły Belgrad, spaliły zamek A la d zc t, S z e h ir -k io y ( i ) i N is z , ( 2 ) a cały k ra y ogniem i mieczem p u sto sząc, ogromną zac h w y ciły zdo­ by cz, i m ieszkańców zab raw szy w niew olą, l u d i by dlęta u p ro w ad ziły . N iew iern i w'reszcie opan o w ali S o f i j ą , zmierzając k u tw ie rd z y d zia ­ d y (3) i miastu F ilib e , (4) skąd potem m ieli się u d a ć do A dry an opo la i cały len k r a y zagar­ nąć. Sułtan w tym w łaśnie c z a sie , zbiw szy na porne dzieci, powiadając iz: przyjdzie Janho L ain. Beylerbey, znaczy BeyBejów, czyli wódz naczelny, bey zaś, w różnych językach tureckich wymawiany beg, bek, bay, bak, bang, ban, znaczyło w łaciński ern: princeps. Od tego pochodzi: Pan, po persku B anu, pani. (1)

Szeliir-kioy (Cantemir, Osm. Geschiehte, p. Goo) l‘eine Heine Sladt in Servien, die besser von N a tu r, ais durch Kunst, befestiget ist.

Nisz, żwyczaynie J\issa, nad rz. N isaw a, miasto wa­ rowne w Serwii. ( wych Kozaków. Dnia i 5 xiężyca szewal (22 sierp.), woysko islamskie stanęło na widoku twierdzy Cho­ linet, i na przyległych wzgórkach obozy rzuci­ ło. Pod twierdzą znaydował się most zwodzo­ ny, a na przeciw ko, nie wielka wioska. Ta­ bor Lehów zaymował płasczyznę u spodu w a­ łów Cholina leżącą; niżey zaś, nad brzegiem T n r ly (Dniestru) kozackie stały obozy. Koza­ cy którzy natenczas rozłożeni byli na rzeczo­ nych wzgórkach, nie pierwey cofnęli się do obozu, aż woyska muzułmańskie dzielnem na­ tarciem wyrugowały ich z tego stanowiska. Utarczka trwała dość długo, sułtan zaś kazawszy wspaniały rozbić namiot na wyniosłem mieyscu, z któregeby mógł widzieć nieprzyjacielskie obozy, przypatryw ał się potyczce, Przednia straż w oyska, po siłnem i krwawem zwarciu się, około czterdziestu jeńców i głów niewiernym zabrała. K u wieczorowi nieprzyjacielska pie­ chota uderzyła na muzułmanów i upornie wal­ czyła, a sułtan przynoszących głowy lub wio­ dących jeńce z potyczki, nagradzał i pochwała­ mi zagrzewał. Niewierni utkwili na wozach cho­ rągwie swe i znaki, chcąc przez to osmańskim woyskom dać poznać, iż są w znakomiley i gro-

i58 żney sile. Tegoż dnia chan Tatarów , Dianibeg-G iray, przypusczony był do ucałowania ręk i padiszaha; od którego dostał w podarunku, piękne futro, saydak i pałasz, wysadzane kleynotami oraz pysznego z bogatym rzędem ruma­ ka, co niezmiernie ucieszyło Tatarów. 16 szewala (23 sierp.). W oysko stanęło w bliskości nieprzyjacielskiego taboru, i po źwaw ey utarczce spędzeniem niewiernych z pola, mieysce na swe obozy uprzątnęło. Nastąpiło oblężenie taboru. Beylerbey Dijarbekru zajął sta­ nowisko nad brzegiem Turły; powyżey twier­ dzy, beylerbey anatolski; potem pułki Karamanu i Siwasu; daley, janczarskie ordy; a z tyłu za nim i, sipahowie i środek woyska. W yżey od tych, stanęły alepskie i damasceńskie zaciągi, oraz kancelarya i bokowe straże; następnie hospo­ dar wołoski z swymi niedowiarkami, a na osta­ tek chan tatarski, pod lasem. Gdy tym sposo­ bem woyska islamskie uszykowane zostały, bi­ tw a zaczęła się od lasu, i trwała aż do wieczo­ ra; po czem się obie uspokoiły strony. Nieprzy­ jaciel dzisia nie wychodził z taboru, lecz silną strzelbą z dział i ręczney broni mnóztwo nam łudzi ubił. Beylerbey bośniacki strzelony kulą w gębę, odniosł męczeński wieniec. 17 szewala (2 ^ sierp.). Nieprzyjaciel zosta­ wia pole swobodnem od walki, przełóż korzy-

i5g stając z tćy chw ili, woysko islamskie w różnych mieyscach usypuje baterye i zaciąga działa. Jan­ czarowie zaymują w spom nione b a te ry e , lecz w tem oddział nieprzyjacielski nagle się ukazu­ je i stacza z nimi w alkę. Sułtan każe na w y ­ niosłym w zgórku rozbić niew ielki namiot, skąd się przypatruje utarczce. W ojow nicy islamscy przynoszą do stóp padiszaha ośm głów niew ier­ nych i czterech żyw ych języków przyw odzą, za co odbierają nagrody i zachęcenia; poczem samowładca do głównego w raca się namiotu. W ieczór zaskoczył naszych wczasie przewozu reszty dział na przeznaczone m ieysca; janczaro­ w ie zatem opusczają baterye i do namiotów się udają; lecz wtem niew ierni czynią silną w yciecz­ kę, i zabierają im mnóztwo koni oraz przew o­ zowego dobytku. P ułki z obozu pospieszają w praw dzie na pom oc; Lehow ie jednak cofajac się, uprow adzają k o sze, z pomocą których no­ w y potem usypali tabor. Lecz w tymże czasie kolum na rotnego żołd actw a, która się dość da­ leko za nieprzyjacielem była p o s u n ę ła , udając ucieczkę zw abia niew iernych i odw odzi ich od szańców; poczem nagle się zw raca, naciera, prze­ łamuje, i około ośmiuset głów i brańców kozac­ kich zachwyca. T rzy się chorągwie dostają w moc zwycięzców, reszta niew iernych ucieczką S1ę do obozu ratuje. Dziś także, gdy kilka dział

i6o

burzących prowadzono drogą idącą na zachodniey Chotina stronie, oblężeni uczynili w y­ cieczkę ; lecz wielki wezyr Husćyn-pasza po­ spieszy! na odsiecz z damasceńskiemi zaciągami, i większą część nacierających w pień wyciął. W czasie tćy rozprawy paź jeden Dilaxvev-pas z y , uciekł do niew iernych, i sprośnie odstą­ pił wiary wielkiego proroka. 19 szewala (26 sierp.). Otworzono zapisy wolonterów, 1 w ydany był rozkaz zbudowania mostu na rzece T urla. Hospodar wołoski przy­ jął na siebie wykonanie tego zlecenia, woysku zaś zapowiedzianem zostało, aby się na jutro do walnego przygotowywało szturmu. 20 szewala (2 7 sierp.). O świcie już wszy­ scy gotowi są do boju: beylerbejowie otrzymu­ ją rozkaz, iść naprzód do szturmu, a za nimi silihdar, (*) i białochorążni janczarowie. Około tysiąca wolonterów i żołnierstwą róźney broni uderzają pierw si na tabor; walka wzmaga się około południa, idzie gęsta z obustron strzelba i trw a aż. do zachodu słońca; lecz się do wałów dla rzęsistego ognia zbliżyć niepodobna; cała al­ bowiem twierdza z jednego zdaje się bydź ulana płomienia. Nakoniec jańczarow ie, zapaleń i f

W ielki m ieczny sułtana: część serajowey straży zosla\vąła pod jego dowództwem .

nową o tryum f wiary żarliwością, uderzają zno­ w u na tabor, i na okopy wpadają osadzone niemieckiemi posiłkami: już się sczęśliwie w moc zwycięzców kilka dostaje bateryy , skąd dwa moździerze , trzydzieści znamion, dwie wielkie chorągwie i mnóztwo niewolnika z Niemców i Lehów do obozu padiszaha odsyłają; lecz uwiedzeni chciwością ł u p u , gdy §ię wozów rabun­ kiem trudnią, widzą nadchodzącego nieprzyja­ ciela, i nikczemnie opusczają drogo zdobyte sta­ nowisko. Druga kolumna janczarów w tymże czasie uderza na zachodnie wrota Chotina, i już jest prawie na punkcie utkwienia znamion islamu na ścianach niewiernego zamku , gdy nadaremnie czas na płonnem straciwszy wahaniu s ię , noc około siebie postrzega, i po kilku próżnych usiłowaniach z niczem wracać się musi. Podług wyznania jeńców, zdobycie twierdzy było nieu­ chronne, jeśliby janczarowie, miasto rabunku wozów, z równymże zapałem byli na dalsze ude­ rzyli okopy; nieprzyiaciel bowiem już tabor opuścić był gotów, i ratować się ucieczką, gdy­ by mu niebaczna chciwość zwycięzców nie na­ stręczyła sposobu odebrania straconych szańców. tey rozprawie około tysiąca niedowiarków padło pod mieczem muzułmanów. 21. szewala (28 Sierp:). W oysko nie przed­ siębiorąc !iic stanowczego, przestaje na nieuży.

tecznem szturmowaniu z dział do twierdzy, gdy tymczasem niewierni, usypaniem nowego tabo­ ru , znakomicie się wzmacniają. K antem ir-M irza.-, wojownik niepospolitey waleczności, któ­ r y się z kilką tysiącami swych Tatarów na tey znaydował w y p raw ie, rozpusczając zagony w kray nieprzyjacielski, spędzał mnóztwo dobyt­ ku i brancow do obozu Osmanów, przez co za­ służył na względy padisza-ha, i dla czterech sw ych dostoynieyszych dowódców rządy sandźaków otrzymał. Dla pew nych przyczyn chan krymski nie był dlań równie przychylnym ; owszem starał się zawsze upośledzać tego boha­ tera; lecz sułtan, skoro się o tom dowiedział, przyzw ał go do siebie i bessarabski ijalet w rzą­ dy mu darow ał (*). Nazajutrz Iiantem ir przez T a rle się przepraw ił, i przeszedł na rabunek nieprzyjacielskiey ziemi, skąd mnóztwo niewol­ nika i dobytku przypędził, a razem oderznął żywność oblężonym. 22 szewala ( 29 sierp.). Drugi szturm nakazany został. W szystkie piesze i konne pułki występują pod bronią, i na przeciwko tahoru nieprzyjacielskiego aż do godziny czwartey po Podług prawideł d y p lo m a ty c z n e g o ,s t y lu

Osmanów,

mianować k o g o ś r z ^ d c ^ p r o w i n c y i , wyraża się, darować mu- prowincyą.

'

południu w bezczynności oczekują. Nakoniec szturm walny nastaje, woysko posuwa się na­ przód; lecz zląkłszy się rzęsistey niewiernych strzelby, z niczem na mieysce powraca. Nastę­ pny dzień podobnież schodzi w bezczynności. 24 szewala ( 3 i s ie rp .), szturm trzeci nie zwiększem wykonany powodzeniem./ Piesze ro­ ty, stojąc na wyższey stronie Chotina, pierwsze odbierają rozkaz szturmowania, i licznemi cią­ gną tłumami. Za nimi postępują od T u r ły beylerbejowie D ijarbekru i A n a to lii, oraz karamańskie i siwaskie woyska: następnie szykują się alepskie zaciągi i damasceńskie, oraz bokowe straże, W ołochy i Tatarowie. N iew ierni, po­ strzegając skąd szturm ma bydź przypusczony, ściągają na tę stronę naylepsze swe woysko, walka zaczyna się o południu, a w tymże czasie Dilawer-pasza z oddziałem piechoty i nieco jaz­ dy, z przeciwnego uderza boku. Bitwa z nadzwyczayną zaciętością trw a aż do godziny czwartey: wtenczas z nowym wpadają gwałtem sipahowie i lekkie silihdarskie chorągwie; Togandzy.jdli-pasza, z drugiey strony rzeki, silnym z dział ogniem wspiera ich natarcie; wszystkie jednak usiłowania zostają bez skutku, i za nadeyściem wieczora,, oblegający do namiotów po­ wracają. Jeden z tatarskich mirzów, który się aż pod Kamieniec (K am anczd) był zapędził, o-

koło sta wozów z żywnością odbił nieprzyjacie­ lowi , i mnóztwo niewolników do obozu przy­ p ro w a d z ił. Niewierni, ściśle będąc opasanymi, głód W twierdzy poczuwać zaczynają, i kilka języków dla tey przyczyny ucieka do obozu muzułmanów. 25 szewala ( i wrześ.). Aga janczarów z do­ stojeństwa zrucony, a w jego mieysce dowódcą tey broni Afi-aga mianowany został. 27 i 28 szewala ( 3 i 4 wrześ.). Dnia 27 xiężyca szewal, beylerbey budyński KarakaszM uhamm ed-pasza , świeżo z posiłkami przyby. wający, stawa na przeciwko taboru. Nazajutrz rozkaz padiszaha zaleca wszystkich użyć sił i sposobów, żeby koniecznie opanować twierdzę. ■yVoyska szykują się do boju, i w naygorętszey walce Karakasz otrzymuje rozkaz dotarcia oko­ pów nieprzyjacielskich na czele rurailsldch za­ ciągów. Mężny ten wódz z gwałtownym rzuca sio pędem , przenika aż do taboru, i gdy już znamię zwycięztwa ma utkwić na wałach, przeszyty dwiema kulami, męczeński wieniec z niew iernych rąk odnosi. Towarzysze z trudem ra­ tują ciało tego bohatera, i woysko cofa się nazad. Niewierni napełnili powietrze radośnemi hcy! hcyl okrzykami, sułtan zaś, głęboko prze­ jęty smutkiem, do namiotu powrócił.

2g szewala ( 6 wrzęś. ). wojownicy isla­ mu uderzają na idącą do taboru żywność, która się łupem ich staje: wprawdzie oddział niewiernych nadbiega dla dania im odporu; lecz Kan­ temir i Czerkies-Huseyn-pasza,którzy się na tamtey stronie, rzeki znaydowali, zmuszają go do ucieczki. Drugi oddział Lehów około tysiąca lu­ dzi wynoszący, ciągnął podobnież na pomoc twierdzy, prowadząc około sta wozów ładow­ nych żywnością. Kantemir uderzył na nich i ubił nieco ludzi; lecz pozostający cofnęli się do miasteczka, gdzie ten dowódca nic przeciwko nim d o k a z ać nie może. Przetoż stosownie do jego żądania, H useyn i Hadzeki paszowie, z od­ działem artyleryi, w pomoc posłani mu zostali. l zil-kade (7 wrześ.). Podług świadectwa H a s a n -B e y z a d e , który historyą tey wypraw y napisał, przyczyną męczeństwa Karakasza był niewątpliwie sam H u seyn , ówczesny wielki w e­ zyr. Ten znając, iż z obecnych w woysku paszów, K a rakdsz, dla swey biegłości w sztuce wojenney, dla niepospolitych przymiotów i wiel­ kiego m ęztw a, mógł jeden tylko na pierwszą W państwie bydź wyniesionym dostoyność, po­ słał go umyślnie W naygwałtownieyszy ogień i żadnych za nim nie w ypraw ił posiłków. Gdy tak z jego winy padł rycerz, na którym cała nadzie­ ja woyska i pewność zwycięztwa polegały; Hu-

i66

seyn strącony został z urzędu, a na jego mieysce przyzwany D ilawer-pasza, beylerbey Dijarbekru. 3 zil-kade (9 wrześ.) Haseyn-pasza zawo­ łany będąc do namiotu padiszaha, otrzymał ty­ tuł drugiego wezyra, i dowództwo sił, za rze­ ką Tarła stojących. Tymczasem oddział Lehów, z pięciuset ludzi złożony , uderza na AŁ-ohłanów, (*) lecz od Tatarów, którzy im na pomoc pośpieszyli, zmuszony iest do odwrotu, ze stratą dwustu ubitych. Z drugiey strony, cztery ty. siące niedowiarków, za przewodnictwem zbiegłe­ go niewolnika, który islamskiey odstąpił wiary wpada z nienacka na siwaskie i karamanskie 0bozy. Bey kaysanyyski, niedbale strzegący tego stanowiska, odnosi męczeński wieniec; Lehowie rabuią i burzą namioty paszow Karam anu i Siwasu, i przenikają aż do rumilskich zacią­ gów, których widząc gotowych do boju, wracaią się do taboru. 5 zil-kade ( 11 Wrześ:) most na rzece ukoń­ czony został. Haseyn-pasza niezwłocznie z trzy. dzie- .

O hłan, znaczy po turecku, chłopca, p a zia : A t - O bla­ ny, czyli oliłanow ie konni, jest rodzay bokow ey straży u sułtanów .

Od tego w yrazu

O h ła n , p0 tatarsku

U hlan, pochodzi nazwisko naszych U łanów .

dziestu dział na drugą stronę przeprowadzonych, wewnętrzną część taboru szturmować zaczął. 6 zil-kade (12 września). Nieprzyjaciel o* puscźa swóy tabor nad brzegiem T urły, i wyżey się nieco w głębokim lesie rowem opasuje. Dnia 7 zil-kade ( i 5 w rześ.), w nocy, Lehowie czynią wycieczkę na H n seyn a , Czerkics* H useyna i T o g a n d z y , .paszow, którzy lewy brzeg T u r ł y oblegali. Oddział niedowiarków około ośmiuset ludzi mający, wypada o godzi­ nie jedenastey w nocy, i rzezią napełnia obóz tych dowódców. Broniąc się m ężnie, Togandzy-pasza pada męczennikiem za w iarę, i bey boliyski ciężko raniony zostaje. Prawowierni zabierają kilka bębnów i nieco żywych języków; lecz H n seyn -p a sza , dosiadłszy nieujeżdżonego konia, ratuje się ucieczką. W ołochy, strzegący mostu, żadney nie ponieśli straty. 8 zil-kade ( i 4 w rześ.), piąty szturm wal­ ny z rozkazu padiszaha był przedsięwzięty. — W szystkie się piesze i konne roty uszykowały pod bronią na przeciwko taboru i stały w ogniu aż do godziny czwartey po południu, kiedy rumilskie zaciągi i chan ze swymi Tatary z nie­ wypowiedzianym natarli zapałem. Dwa razy do tyła już bliskie było zdobycie taboru, iż żywych jeńców z nieprzyjacielskich zachwycono oko­ pów; lecz niedołężne działanie janczarów z rak 12

i68 praw ie w ydarło nam zw ycięztw o, noc zaś dal­ szym przeszkodziła usiłow aniom , i woyska do obozów w róciły. N azaju trz, w nagrodę sw ey w aleczności, chan w spaniałem został odziany futrem . 10 zil-kade (1 6 w rz eś.), ciemna mgła na­ pełniała widnokrąg; ziemia pokryła się śniegiem i uczuć się dały początki północnego zimna. 11 zil-kade (17. w rzes.), konieczne zdoby­ cie taboru w o js k u zaleconem zostaje. W szy st­ kie bez w yjątku p u łk i w ystępują pod bronią do szturmu; w ołontery uderzają pierw si na okopy niew iernych, i straszna wsczyna się bitw a. Lehow ie, z całą siłą w ychodzą na p o le , dają odpor nacierającym , i nazad do taboru w racają, chańscy jednak Tatarow ie zdołali im zabrać około czterdziestu n iew o ln ik ó w , kilkunastu zaś ludzi w n urtach rzeki potonęło. W oysko p o ­ w raca do nam iotów , i szósty ten atak nie w ięcey jak picrwrsze przynosi pożytku; lecz w tym ostatnim ra z ie , tracim y mnóztwo ludzi i koni, oprócz znakomitćy liczby ranionych. N azajutrz w ezyrow ie zw ołani są na radę do namiotu padiszaha, na którey now y szturm uchw alony zostaje. Sułtan w yraźną oświadczył w olą, iź nie p ierw ey stąd odeydzie, aź po zdo­ byciu nieprzyjacielskiego taboru. “ Je słiz a ś te“ go potrzeba, m ów ił 011 daley, tu pod tym na-

i

69

li miotem zimować będę: w y zatem znacie mą “ wolą, i stosownie do mego działaycie postano“ wienia.’5 Zapowiedziano więc woysku, że jescze się dni trzydzieści oblężenie przeciągnie, a tymczasem Nur-cd-diri, sułtan tatarski (*), po­ szedł na splądrowanie nieprzyjacielskiey ziemi, skąd około statysięcy niewolników przypędził. Tym sposobem brańcy w obozie są kupowani za bezcen. "Widząc kray własny częstemi opustoszony zagonami, a z drugiey strony głód i drożyznę W obozie, Lchowie składają radę względem za­ warcia pokoju, i dnia i3 xiężyca zil-k ad e ( ig września) wysyłają do hospodara ljla ku chorą­ giew ze stu ludzi złożoną. Pogłoska więc bli­ skiego przymierza po muzułmańskim rozchodzi się taborze. Tymczasem dnia i4 tegoż miesią­ ca trzydzieste pierwsze działo posłanem zostaje w pomoc K antem ir ow i, który oddział nieprzyja­ cielski oblegał w bliskiem miasteczku odm ieysea, kędy ci niewierni wozy swe z żywnością zato­ pili. H useyn - p a s z a , prowadzący ten oddział artyleryi, plądruje i pali pomienionc miasteczko; poczem się nazad do obozu wraca. Nakoniec (#)

U Krymskich, jak iu dalszych Tatarów, panujący no­ sił nazwisko chana; synowie zaś i xia,zfita krewni mieli tytuł sułtanów.

12*

170

dnia 20 zil-kade (26 wrześ.) poselstwo złocone z kilku znamienitszych niedowiarków, przybyło do taboru muzułmanów, z przełożeniem, że się z pokorą poddają rozkazom naysczęśliwszego padiszaha (*), byleby ich zbrodnie i bunt prze­ ciw niemu podniesiony, łaskawie im przebaczo­ ne zostały (**). Sułtan do dobroci skłonny, przy­ stał na podpisanie pokoju na warunkach trakta­ tu zawartego za czasów Suleymana. H asan - B eyzadć następną czyni uwagę względem całego tey woyny toku. Gdy ifarakasz zdradą, jakeśmy wyzey w idzieli, H u s e y n a , nikczemnie na zgubę poświęcony został, i muzułmani w dniu owym mnóztwo 0gromne utracili żołnierza, woysko smutkiem przejęte i oburzone na wodzów, ostygło w za­ pale i odtąd nie chciało już więcey ze zwykłą dzielnością szturmować do taboru niewiernych. Niepomału też przyłożyły się do powszechnego (#)

Jestto tytuł, który Osmanowie dają swym samowładcom, podobnie jak my mówimy, Nayjąśnieyazy / Janie ! (**) Jestto sposób tylko mówienia u tureckiego dworu używany dla utrzymania prostego Indu w przekonaniu o niezmiernej wyższości osmańskich satnowładców nad królmi wszystkich innych narodów. Dziejopisowie . | państwa, używać muszą tych szumnych urzędowych wyrażeń, aczkolwiek znają wewnętrzną ich wartość.

niezadowolnienia, błahe nagrody, jakiemi darzono przynoszących nieprzyjacielskie głowy, lub jeńce z pola potyczki wiodących. Aga Drzwi Sczęśliwości (*) i Huseyn-pasza, ówczesny wezyr, byli twórcami niezgrabnego planu tey wyprawy i przyczyną wszystkich naygrubszych przeciw­ ko sztuce wojenney omyłek. Dilawer-pasza, gdy zajął mieysce H u seyna , niemniey popełnił szkaradnych błędów, ani żadnego nie wykonał poruszenia, jakie sam zdrowy rozsądek doradzał. M irza- K a n te m ir , służąc na tey woynie z całą gorliwością, walecznie krew przelewał w spra­ wie muzułmanów; co w czasie nocney nieprzy­ jaciół wycieczki, jeden wstrzymał ich zapęd i do odwrotu przym usił; który tyle niewiernych w ytępił, tyle nieczystych dusz kozackich w pie­ kielne strącił otchłanie; dzielność, m ów ię, tego bohatera ściągnęła mu tylko wieczną nienawiść dywanu; i jeśli wielkie jego dla dobra islamu przysługi nagrodzone zostały pomiesczeniein go w liczbie osmańskich u rzędników , ten błahy domiar sprawiedliwości jedynie przypadkowey Naczelnik czarnych rzezańców , inac/.ćy K y z la r - A g a -

sy, t. j , “ dowódca dziew cząt.” W zniewieściałym se­ raju padiszallów, rzezaniec ten bywa nayczęściey sa­ m ow ładną osobą, a zawsze praw ie jedynym urzędni­ kiem, mającym w olny przystęp do sułtana, i całe je­ go zaufanie. U naszych dziejopisów Jg ą -B ą sza zwany.

172 I

łasce padiszaha by! winien. Muzułmani widzie­ li na tey wyprawie mnóztwo prawowiernych umęczonych za w iarę, i chociaż z drugiey stro­ ny okoio sta tysięcy niedowiarków tak w bi­ tw ach, jak wczasie licznych zagonów, wyginę* ło; woysko jednak, po stracie naydzielnieyszych wojowników, z niechęcią dawało się powodować wodzom inayostygley działało. Sułtan też, zrażo­ ny niemęztwem żołnierzy, gdy zdobycie taboru widział niepodobnem prawie do uskutecznienia, pragnął już tylko zamknięcia w ypraw y, i chę­ tnie na pokóy zezw olił, skoro się obie strony zbliżyły ku sobie nawzajem za pośrednictwem B a d a ła , jednego z bojar w ołoskich, wyniesio­ nego na to hospodarstwo. Zaczęły się więc uk ła d y , skutkiem których Lehowie obowiązali się wrócić państwu Osmanów niewielką tw ier­ dzę C hotin, zdawna przynależącą do M u ltan , wczasie zaś rokoszu Gaszpara przez zdradę w y­ daną niewiernym, kędy óni potem trzymali za­ łogę , z dw ustu ludzi złożoną 5 oraz powścią­ gnąć kozaków od najazdów na posiadłości osmań­ skie. Za pewność wypłacenia umówionćy da­ n in y , Lehowie przysłali w zakład kilku zna­ mienitszych niedowiarków, a sułtan, widząc nad­ chodzącą zimę, w dniu 23 z i l - k a d e (28 wrześ.) udał się stąd do Wysokiego Sczęśliwości Progu.

■ ___

173

Uwaga. Godne jest nader uw agi, iż po­ mimo strat niezm iernych, które nieprzyjaciel wczasie trzydzicstocztero-dniowego poniosł oblę­ żenia; pomimo znisczenia kraju mnogiemi zago­ nami Tatarów; mimo niemęztwa nakoniec, z ja­ kiego Słowianie L e k a m i zwani, znajomi są mię­ dzy niewiernymi, zdobycie taboru nie uwieńczy­ ło islamskiego, o ręża, chociaż dwóch wielkich mocarzów przyszło na ich pognębienie na cze­ le woysk niezliczonych, a w obozie oblęźeńców króla ich nawet nie było, lecz tylko młody syn jego sczupłą dowodził garstką. Ten scz.egulnieyszy wypadek uczyć powinien dzierżących nay. wyższą w ładzę, jak dalece znajomość dziejów potrzebną jest sprawującym rządy narodów, aby umiejąc mierzyć swe siły, nie stawali się igrzyskiem. dumnych i przesadzonych o, swey po­ tędze wyobrażeń,. Nie powińniśmy opuścić tu anegdoty, dochowaney w jednym z osmańskich dzieiopisów, a która żywićy nad wszelkie opi­ sy, maluje ciemny i zuchwały sposób myślenia ty ch , co swą radą naywięcey na w ypadki tey ■woyny wpływali. H ascy n - p a s z a , gdy jescze b ył wezyrem, naychętniey używa! zdania pew­ nego D ib ag -M uh am m ed - p a s z y , któremu stan pogranicznych prowincyy i sąsiedzkich krajów należycie był wiadomy. M o ha m m ed był ucze­ stnikiem wszystkich obrad Hascy n a , który go

174

silnie sułtanowi zalecał i nawet przywiódł raz do jego namiotu. Tam S u le y m a n , Aga Drzwi Sczęśliwości (*), rzekł do Muharomeda: “ po“ wiedz nam paszo, czy król Lehów jest w sta“ nie oprzeć się potędze padiszaha?” — “ Tak “ należy działać, odpowie pasza, jak gdyby był “ w stanie mierzyć się z nami. Jeśli jest słab“ szym , oręż naysczęśliwszego padiszaha tym “ pewnieyszy będzie świetnego powodzenia i “ chw ały.” — Te słowa obraziły rzezańca, któ­ ry wyobrażał samowładcy świat cały nagięty pod jego stopami, i w obfitym pochlebstw w y­ lew ie, ukryw ał wszystkie tey w ypraw y trudno­ ści; srogo więc ofuknął się na M u h a m m ed a , jnówiąc: “ myśmy cię dotąd za rozumnego uwa“ żali człowieka; lecz dziś widzimy, żeś wcale “ 'nieświadom rzeczy. Ten twóy król Lehów, co “ za pies taki, iżby się z władcą z domu Osma. “ nów śmiał m ierzyć?” — “ Nigdy nie należy, “ skromnie odpowie pasza, błahym naw et po“ gardzać nieprzyjacielem. N iew iern i, podług “ słów K ur’anu, jeclen wszędzie skła d a ją na“ ród. Tę woynę nie z jednymi więc toczymy “ Lehami; Niemcy, M oskale, K ozacy, a może

(*)

N aczelnik czarnych rzezańców , i pow iernik sułtana;

p ą lrz przypisek iia stronie■ z flotą cesarską i jańczarskiemi pułkami, którejni ich kietchoda dowodził, posłany był na Morze C z a rn e , dla oswobodzenia rzeczoney tw ierdzy z rąk kozackiey chałastry. Z sił lądowych, Ilu seyn-paszci z zaciągami sylistryyskiemi, chan jBeh a d e r-G ira y ze swymi T atary , oraz pasza kaffeyski z woyskiem swojey prow incy i, naznacze­ ni na tę w ypraw ę gdy, przybyw szy pod A z a k , obiegli to miasto, nieprzyjaciel z twierdzy pod­ kopał miny pod oboz islam ski, i około siedmiu­ set praw ow iernych wysadził na powietrze. D r u ­ gi podkop niemniey znakomitą przyniósł klęskę oblegającym; a trzecie'y nocy niew ierni uczynili silną wycieczkę, w którey , po zaciętćy w alce, pewną liczbę jeńców stracili. N astępn ie, po pilnem śledzeniu min nieprzyjacielskich, o dk ry­ to jeden podkop i proch zeń wybrano: szturmy i wycieczki następowały jedne po drugich, i obie strony znakomitą w ludziach poniosły stratę. W tern jeden T ata rz y n , który się z twierdzy wymknąć potrafił, wyznał, że się w ew nątrz oko­ ło piąciu tysięcy znaydowało .niewiernych; przetoż dowodcy, lękając się, aby ta wiadomość płon­ nym postrachem nie przeraziła zołnierstwa, zbiega natychmiast oddalili z obozu, H a seyn -p a szd pod­ kopawszy miny, część obwodowey ściany na po-

*97 wietrze wysadził. Tą ścianą podw oynie zbudo­ waną z drzew a , wewmątrz zaś piaskiem w y p eł­ nioną , niew ierni miasto byli opasali; lecz przy wysadzeniu jedney jey części, reszta zaję­ ła się płom ieniem , i pomimo usilnego ze strony oblęzencow gaszenia , przez całą dobę gorzała ; co nakoniec zmusiło ich schronić się do zamku. Rychło potem zabrakło prochu w obozie oblega­ jących; wysłano w ięc do I i a j f y i d o Stam bułu po ten nicodbity rysztunek, i chociaż w sto lic y , w e­ zy r przew idując potrzebę , rozkazał b y ł w ydać trzy tysiące centnarów ;ci jednak, którym procho­ w e składy b y ły pow ierzone, nie w ięcey nad ty ­ siąc ośmset przysłali. W krótce zatem dał się uczuć pow tórny niedostatek prochu; i nim go znoWu sprowadzono z Carogrodu, następujące zimna przym usiły oblegających do odstąpienia, a w y­ praw a, tak niedołężnie prow adzona, ten tylko p rzy ­ niosła pożytek , iż oprócz zgładzenia kilku tysię­ cy niew iernych, przygotow ane od nich drzew o, i przedmieścia, które podobnież drew niane b y ły , do sczętu zostały spalone; inaczey bow iem , Kozacy dwieście lub trzysta zbudow aw szy czajek, pew nieby tey zimy w ypadli byli na morze, i nad­ brzeżne splądrowali krainy. Żądany proch i po­ siłki janczarskie p rzybyły na k ilku galerach w tenczas, kiedy bota i woyska lądowe opuści­ ły już b yły Azow; przetoż, udały się z tamtąd

ig8 do Ifd jfy , gdzie na załodze przez cała pozostały zimę. Następney wiosny Sultdn -zad e-M u ha m m edp a s za mianowany serdarem w yp raw y p o d ^ s a f c , gdy przybywszy do K a j f y , złączył się z licznem woyskiem Tatarów i juz gotował wyciągnąć w po­ le, przyszła niespodziana wiadomość, źe Kozacy, nie widząc obiecanych od moskiewskiego króla posiłków , dobrowolnie twierdzę opuścili. Od­ dział więc Tatarów w ysłany b y ł na zw iady, i rzeczywiście znalazł zamek swobodny od nie­ przyjaciół, którzy uchodząc, podpalili go zjedney strony. M uzułmani zatem zajęli twierdzę bez w ystrzału, i swoją osadzili załogą. ( Tom d ru g i, str. 34. )

W roku io53 (t643) przybyli posłowie od moskiewskiego hospodara M ichanlo K odrozik (*) (M i( #)

W ogulności w pismach wschodnich, w których różnica liter p ow iek szey części od kropek zawisła, gdy kropki te nie będą na swem m ieyscu przez kopistów postaw io­ ne (co się nayczęśeićy w cudzoziemskich imionach w ła­ snych przytrafia) , ■w yraz naydziw aczniey bywa.

skaleczony

W tem w łaśnie m ieyscu, nie tylko kropki są

niew łaściw ie oznaczone, ale nawet, co zapewne z błędu drukarskiego p ochodzi, głoski są przestawione i zm ięszane.

Poprawiając należycie w yrazy M ichanlo K o ­

drozik, znaydziemy, iż autor pisał j e : M ich a iła F o d ro w ik z , co także jest zepsutem z w yrazów M ich a yło

*99 (Michayło Fedorowicz) zwanego, z żałobą na Talarów, którzy wetując za wzięcie A za k u przez kozackie hordy, wpadli na ruską ziemię, i wiele krain opustoszyli. Król też lehski pisał list, uty­ skując na Tatarów krymskich, i prosząc w ypro­ wadzenia tych, którzy w B u d za ku osiedli, (str. 53) W następnym io54 ( 1 6 44) roku, tenże król B a d ysla u s, pisał powtórnie, zanosząc skargi na Tatarów , i obowiązując rząd otomański, aby pohamował ich od zagonów na ziemię lehską, Łem bardziey iż Kozacy uskromieni zostali, i gra* nic muzułmańskich nie napastują. Co się zaś tycze jurgieltu Tatarom, to nie jest żadną, mó­ w ił on daley, powinnością z naszóy strony, ani też daniną; lecz tylko podarkiem, który przod­ kowie moi obiecali im , dla zachowania granic w bezpieczeństwie od ich napadów. Następnie prosił, aby Tatarzy budziaccy, którzy pierwe'y do lir y m a byli przyprowadzeni, a potem w ró ­ cili się nazad i znowu w B a d za ka osiedli, po­ wtórnie stamtąd ściągnionymi zostali. F edorow icz, gdyż cudzoziem cy, którzy pospolicie nie znają polskiey pisow ni, nasze cz wymawiają jak kz lub *■: stąd poszło, iz Francuzi i Anglicy, w yraz Car, który C zar juszą podług staropolskiey p iso w n i, nie inaczey wymawiają jak K z a r lub X a r .

PodobnynrZe sposobem

Chocim Chocsim, Czernowics, i t. p. brzmią w ustach Francuza Szokzc, Xernopix, i t. d.

14

200

Na nowiu xięiyca rebi-ul-ewweł, roku io58 (16 mar., i648) posłowie chana przybyli do Carogrodu z listami, w których władca ten dono­ sił, iż Kozacy, mieszkający nad rzeką U zy , w mieyscach Sary-kam ysz (żółte sitowie, t. j. Po­ robi) zw anych, którzy dotąd w poddaństwie łebskiego króla zostając, bawili się rozbojami na , brzegach Morza Czarnego, i wczasie w yprawy chotinskiey walczyli przeciw islamskim zastępom, zrażeni uciskiem i niesłusznością Lehów, otwar­ cie zrucili z siebie uciążliwe jarzmo, i przez swych bojarów prosili chana, aby wziąwszy zakładników w ścisłe z nimi wkroczył przymie­ rze , obiecując zerwać wszelkie z Lehistanem związki, i odtąd przelewać krew swoję za spra­ wę islamskiey wiary. Chan, który wspomnionych bojarów ze wszelką czcią przyjął, zgodził się na przełożone sobie warunki, i Kozakom obiecał przysłać pomoc, dla wyprawienia walnego na zie­ mię lehską zagonu, upewniając ich przytem, iż rychła przeciwko temu krajowi woyna już jest uchwaloną w dywanie. (Str. 232) W jesieni następnego roku toóp (i6 4 g ) chan powtórną przysłał wiadomość, iż po uczynioney na Le­ hów wyprawie, pokóy z nimi zawarł i do Kry­ mu powrócił; lecz powziąwszy wiadomość, że wczasie jego niebytności dońscy Kozacy spuści­ li się na m orze, i na brzęgach Bulwary i dwa

osmańskie statki splądrowali; posłał natychmiast do moskiewskiego cara zapowiadając mu krwawą zemstę za niesforność jego Kozaków, i swym Tatarom do w ypraw y na Moskwę gotować się kazał. {Tom drugi, str.

W miesiącu muharremie roku 1063 (listop. grud., 1652), przybył do Carogrodu pew ny mu­ zułman, z listem od hetmana Kozaków do muftego, uręczając, że ściśle znajomy jest z wo­ dzem tego narodu; że oraz miał zręczność mó­ wić z nim na osobności, i poznać nayskrytsze jego zamiary. Podług jego upewnienia i w y­ znań samego hetmana, Kozak ten mężny, przed­ siębiorący, pełen przezorności i dow cipu, był niegdyś w Konstantynopolu, jeńcem pewnego urzędnika floty cesarskiey, i mieszkał wdzielnicy Kasim-paszd zwaney, skąd uciekł w towarzystwie kilku innych ze swego narodu niedowiarków. Ród znamienity, uświetniony męztwem osobistem i rzadką roztropnością, w yw iódł go stopniami na dostojeństwo naczelnego wodza, lecz jako w czasie sw ey niewoli p r z y ją ł b ył wiarę m u zułm ańską , tak tez znaydując się dzis na sczycie godności, zawsze przywiązanie do islamizmu zachował, j je-' śli nie objawia go uroczyście, to jedynie, aby wła. dnąć umysłami swych niedowiarków, łacniey mógł jaką usługę ośmańskiemu okazać państwu. Silnie 14*

203

dziś ująwszy wodze naywyższey nad Kozakami w ładzy, odkrył zamiary swe c h a n o w i, i widząc się z / sldm -G irajem , gdy ten nie chciał wierzyć sczerości jego wyznań, przekonał go dostatecznie odprawieniem z nim razem wieczornego namazu, (*) i czytaniem K u r’anu obyczajem prawego muzułmana. Lecz to jego usiłowanie około prze­ świadczenia chana, o rzetelnem trw aniu w raz przyjętey wierze proroka, przyprawiło go o nie­ bezpieczeństwo utracenia życia: albowiem K o z a ­ cy składający jego o rs z a k , łacno powziąwszy wiadomość o tym postępku hetmana , burzyć się i śmiercią mu grozić zaczęli. W ó dz przerażony wyobrażeniem gwałtownych skutków, któreby ta okoliczność za sobą pociągnąć mogła, starał sio c o nayśpieszniey uśmierzyć porywcze niedowiar­ stwo, przysięgą podług ich obrządku wykonaną, zbudowaniem kościoła, i wypełnieniem w ich obecności wszystkiego, cokolwiek o niezmiennem jego do w ia ry chrześciańskiey przywiązaniu motłoch kozacki było w stanie przekonać; czego nakoniec wyśmienicie dokazał. Po tym w ypadku, napisał list do m uftego, i powierzył go wspo1

t* ■*

(# )

N a m a z, m odlitwa m uzułm ańska, składa się z p ew uey liczby pokłonów i z form uł, które modlący się odmawia w języku arabskim.

Każdy m uślim , albo jak m y mó­

w im y, m uzułm an, obowiązany jest codzień pięć takich odprawić nam azow , w

g o d z in a c h

oznaczonych.

mnionćy osobie, którey razem poruezył donieść 0 wszystkich rzeczonych sczegułach. List zawie­ rał oświadczenie hetmana , iż ma pod swą wła­ dzą przeszło trzykroć sto tysięcy bitnego i dobrze uzbrojonego żołnierza ku usłudze padiszaha, 1 czeka tylko na jego rozkazy, aby mógł rzeczą samą d o w ie ś ć swey gorliwości o sprawę islamu. Taż sama osoba doniosła rządow i, że syn hetmana, dzisia zięć hospodara multańskiego, ma pod swem dowództwem, czterdzieści tysięcy Ko­ zaków , opatrzonych wyśmienitą bronią ognistą. Córka tego hospodara była w Carog-rodzie, jake­ śmy w y źey m ówili, zakładnicą wierności swego oyca, i gdy ten, w celu wydania za mąż za syna hetmana, starał ,się otrzymać ją nazad, uymując członków dyw anu darem ogromnych bogactw: H ezar-para-Ałim ed-paszct, znany z łakomstwa, gwałtów i w ydzierstw , wyrządzonych kupcom i wielu dostatnim w stolicy rodzinom , skwapli­ wie przyjął kosztowne podarki; dziewki jednak nie w y d a ł, snadź przejęty obaw ą, aby się to wielkorządcy z wodzem Kozaków połączenie groźnem i niebezpieeznem dla państwa nie stało. Na­ stępny po flim, w ezyr, M ewlew&-M uhammedp a s z a , podobnież odmówił tey powolności hos­ podarowi, i datku nie przyjął; lecz gdy na mieysce jego M urdd-paszd mianowany został, t e n , za poradą B.ektct$z-(igi ■>dał się uwieść potężnym

2o 4 przekupem w ielkorządcy, i pozw olił na spokre­ w nienie się jego z hetmanem. Za tak znamieni­ tą usługę w ódz Kozaków i hospodar ciągle rze­ czonego agę obsyłali daram i, utrzym yw ali z nim , listow ne zw iązki, i tak dalece na swoję przecią­ gnęli go stronę, że się hakoniec stał ich praw dzi­ wym u. dyw anu agentem. Że zaś stronnictw o te­ go urzędnika śmiercią było skarane; hetman w ięc służby swe i poddaństw o zalecając dziś islamskie, m u rządow i, domagał się, przez oddawcę rzeczo­ nego listu, pomsczenia k rw i B e k ta sz a , n a głowie tych, którzy byli zguby je g o przyczyną. W krótce potem (str. 386) przyjęto w Carogrodzie czterech posłów hetm ana (*), ludzi sczegnlnieyszego plem ienia, m ających w łosy płow e i błękitne oczy. Zadali o n i, ażeby ich hetm an, któ ry się w poddaństw o naysczęśliwszego padiszah a zaciągnął i w tey w chw ili w raz z chanem to­ czył w oynę z Leham i, znamieniem i bunczukiem uczczony został; ze względu zaś, iż on w ięcey niż M ultany i W ołosczyzna może w ystaw ić w oyska, prosili, aby m u kilka pow iatów z m ultańskićy w ydzieliw szy z iem i, nadał je z tytułem ijalelu (to je st, osmańskiey p ro w in cy i) (**).

ra(łzie dyw anu uznano za pożyteczną i w ł a ś c i w ą , dać mu (#)

C hm ielnicki znany był u Turków i tatarów, pod im ie­ n iem K a rd a sz -lc a z c tg y , to jest b r a t K o z a k .

(**}

R ządcy ija le tó w maja, d ostoyn oso p a szó w .

ao5 bunczuk i znamię, żeby tym' sposobem przywiaczać do siebie tego straszliwego smoka; lecz nie chciano całości M ultan naruszać: przetoż własny kray jego z tytułem ijaletu b y ł mu postąpiony, i przyw iley na tę dostoyność posłany. Tymczasem (sLr. 4 ^2 ) Kozacy i Tatarow ie prowadzili w oynę z Lehami. Chan , zaw arłszy sojusz z hetm anem , w y p raw ił doń swego atałyka (*) imieniem Sefer - a g ę , dla powzięcia do­ kładnych o Stanie spraw lehskich wiadomości ; w ódz zaś Kozaków przysłał mu zachwyconego na ńieprzyjacielskiey ziemi języka, i dostarczył dal­ s z y c h szczegułó w, z innego pochodzących źródła, a które ten ostateczny daw ały w ypadek, iż k ró l, jescze od roku przeszłego czyniąc przygotowania przeciw K ozakom , zgromadził na polach miasta J lb a d y r (Lwowa) około sto piędziesiat tysięcy w oyska, tak z pospolitego ruszenia, jak z posiłków danych mu przez N iem ców , których dwadzieścia tysięcy liczono: teraz zaś, w yszedłszy z J lb a d y r a, ciągnie prosto do ziemi kozackiey. Jeżeli wyso(*)

A ta ty k , urząd znajomy u w ielu tatarskich narodów , jako Złotey H ordy czyli clianów kypczackicli, u Uzbek ów W B u c h a n i i w Charezmie czyli C hibie, u Tata­ ró w krym skicli, i t. d. U tych ostatnich A la ły k znaczył toź samo, co wielki w ezyr.

Miałem zręczność mówić

obszerniey o Atałykach w Supplem ent a 1'hist. generale des Ih c n s, des T u rk s et des Mogols, etc. p. g j.

ki chan, mówił hetm an, na pomoc nam nie przy­ będzie, król zburzy nasze siedziby i kray za­ garnie; albowiem nie jesteśmy w stanie oprzeć się jego siłom. Chan posłał natychmiast gońców po bejów pokoleń M a nkyt , S zy ry n , Syndziin i po dalszych karadżyyskich mirzów , z którymi na walney radzie postanowiono, w przeciągu dni dziesięciu wyciągnąć w pole, a tymczasem w y­ praw ić przednią straż do K o z a c y z n y , dla uwia­ domienia hetmana o rychłem nadeyściu T a t a r ó w . Stosownie do tego rozporządzenia, Osman-agd otrzymał dowództwo nad oddziałem, z tysiąca prawie Tatarów złożonym, i wraz z Islam-mirza , jednym z synów Z/rafca, naprzód wysłany został; sam zaś chan z całem woyskiem wyciągnął z Bag' cze-Seraju , swey stolicy, dnia 27 xiężyca szewal (10 wrześ., i 653), i piątego dnia stanął w Firenk-mdn , nadgraniczney twierdzy swojego kra­ ju. Po dwudniowem wytchnieniu w okopach tego miasta, woysko tatarskie w dalszą ruszyło drogę i dnia 5 Xiężyca zil-kade (16 wrześ.) rze­ kę Uzy przebyło. Zbliżywszy się do brzegów rzeki A k - s a , chan odebrał od padiszaha miecz i wspaniałą su k n ię, które wdział na się z Przy* zwoite'm uszanowaniem: stamtąd p o ciąg ał dalćy przez miasteczka ChaczcpllkyiDimnkie (?) i rzu­ cił nakoniec obozy nad brzegiem pewnego jezio­ r a , w górzystem ibezpieczuem miejscu. Tu po-

wrócił doń Osman-aga z obozu hetmana, a na­ zajutrz, gdy chan z woyskiem stanął nad brzegiem rzeki B a b łyd za na przeciwko wsi M arkoskd i Siukiuszki (?) przybył hetman w towarzystwie kilkudziesiąt Kozaków i pewnego Lipuni, niegdyś hospodara B ohdana, W ódz ten przypusczony b y ł do ucałowania ręki Islam -G ir aja, a towarzy­ szący mu bejowie kozaccy i starszyzna futrami odziani zostali; poczem hetman do swego powrócił obozu. Nakoniec, po kilku dniach drogi woysko uyrzało się w krainie , usianey wioskami , które w niezliczonem mnóztwie rozciągaj