Bolonia 1945 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

WITOLD BIEGAŃSKI

BOLONIA 1945

Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej

HISTORYCZNE

BITWY

WITOLD BI EG AŃ SKI

BOLONIA 1945 Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1986

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz Ilustracje na obwolucie projektowa): Konstanty M. Sopoćko Redaktor: Halina Zyskowska Redaktor techniczny: Grażyna Woźniak Zdjęcia: Pracownia Dokumentacji Naukowej WIH

© Copyright by Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowy Warszawa 1986

WSTĘP

Wojska alianckie we Włoszech nie walczyły z głównymi silami niemieckimi, które znajdowały się na froncie wschodnim i zachodnim. Front włoski miał więc drugorzędne znaczenie, gdyż nie był wymierzony w serce Niemiec i nie zagrażał bezpośrednio centrom gospodarczo-przemysłowym III Rzeszy. Inwazja we Włoszech, dokonana przez armie sojusznicze we wrześniu 1943 roku, wyprzedziła o 10 miesięcy lądowanie wojsk alianckich w Normandii. Przy stosunkowo niewielkich siłach udało się tutaj związać dywizje niemieckie, które mogły przechylić szalę zwycięstwa w północnej Francji. Co więcej, w miarę posuwania się wojsk alianckich we Włoszech, wzdłuż Półwyspu Apenińskiego, do Włoch zaczęły przybywać nowe dywizje niemieckie. W rezultacie w całej kampanii włoskiej Niemcy dysponowali jeśli nie równą, to większą nawet liczbą dywizji. W tym czasie dla wojsk alianckich front włoski stanowił zawsze źródło, z którego uzupełniano brakujące we Francji lub w Niemczech zachodnich dywizje. Z tego frontu odeszło łącznie 21 dywizji, które były potrzebne na innych teatrach działań wojennych. Niemcy nie uszczuplali posiadanych wojsk. W lecie 1944 roku musieli nawet przerzucić do Włoch 8 swoich nowych dywizji. W rezultacie na Śródziemnomorskim Teatrze Działań Wojennych było związanych 55 dywizji niemieckich. I taka jest wymierna wartość frontu włoskiego. Zestawienie strat bojowych na tym froncie również wypada niekorzystnie dla Niemców. Wynosiły one 536 tys. zabitych i rannych; straty aliantów — 312 tys. Jak się więc okazuje, obrona ustąpiła miejsca natarciu. Wbrew twierdzeniu Clausewitza, okazała się słabsza. Stroną atakującą były wojska alianckie, które przeprowadziły wiele operacji, nie mających miejsca na innych frontach. Ale front włoski był też kością niezgody wśród sojuszników zachodnich, głównie Stanów Zjednoczonych AP i Wielkiej. Brytanii. Chodzi w tym wypadku w wybór koncepcji strategicznej. Brytyjczycy twierdzą, iż z powodu sztywnej i świadczącej o niezrozumieniu sytuacji

postawy Amerykanów zmarnowane zostały szanse militarne i polityczne w rejonie Morza Śródziemnego. Wciąż trwa spór na temat słuszności strategii Churchilla — zaatakowania w 1943 roku „miękkiego podbrzusza Europy". Historycy brytyjscy utrzymują, że przyjęcie koncepcji „miękkiego podbrzusza" dawało aliantom zachodnim szansę wcześniejszego — przed Armią Radziecką — zajęcia rubieży rzeki Dunaj. Amerykanie są natomiast zdania, że operację „Ovcrlord" można było zacząć rok wcześniej, gdyby nie upór Anglików. Oba te warianty miały ten sam cel — znaleźć się jak najszybciej w środkowej Europie. A zatem cel polityczny i w tym wypadku stawał się nadrzędnym w stosunku do wojskowego. Argumenty niektórych historyków brytyjskich zmierzają do tego, by udowodnić błędność koncepcji stałego uszczuplenia przez aliantów swych sił we Włoszech na korzyść operacji „Overlord" lub — operacji „Anvil-Dragon". Brak tych sił pozbawił marszałka Alexandra możliwości zajęcia Lubiany jeszcze jesienią 1944 roku. Amerykanie odpowiadają, że front włoski stawał się coraz trudniejszy terenowo i wciągał wojska w działania sprzyjające Niemcom bardziej niż sprzymierzonym. Aliantom wydłużały się linie komunikacyjne, podczas gdy dla Niemców stawały się coraz krótsze. Słowem, Amerykanie nie mieli żadnych złudzeń — nie było drogi wiodącej do „tylnej bramy" Niemiec, jak twierdzili Anglicy. Prawdą jest jednak, że zabranie w styczniu 1945 roku z Włoch korpusu kanadyjskiego niewątpliwie zaciążyło na ostatniej ofensywie i skomplikowało sytuację w rejonie Istrii. Alianci nacierali siłami nominalnie słabszymi o 12 procent od przeciwnika. Wysuwa się także argument, że skoro front włoski był drugorzędny, należało po zajęciu Rzymu w czerwcu 1944 roku zaniechać dalszych działań ofepsywnych i przejść tam do ogólnej obrony. Z punktu widzenia sztuki wojennej, mającej uniwersalny charakter, taki stan na froncie — ani zaczepny, ani obronny — nigdzie nie był stosowany. Także pogląd, że oba fronty — zachodni i włoski, należało uczynić równorzędnymi, nie zasługuje na poważne rozpatrywanie przy ówczesnym stanie liczebnym sił i środków. Warto jednak zapamiętać, że nowe dywizje amerykańskie i brytyjskie, które po raz pierwszy poznały front, biły się w Normandii lepiej niż dywizje przerzucone tutaj z Włoch. Żołnierze bardziej doświadczeni wykazywali nadmiernie posuniętą ostrożność w działaniach bojowych. Nowe dywizje potrzebowały naprawdę jedynie doświadczonych dowódców i oficerów sztabów. Problem współdziałania lotnictwa z wojskami naziemnymi był ułatwiony z powodu absolutnego panowania w powietrzu lotnictwa sprzymierzonych. Technika współdziałania, stale ulepszana w poprzednich operacjach, osiągnęła swoje apogeum w bitwie o Bolonię. Jednak z celnością bombardowania nie było najlepiej. Znacznie lepsze efekty dawało skuteczne i prawidłowe użycie artylerii. To przede wszystkim jej zasługa, że wojska nacierające ponosiły mniejsze straty

niż wojska niemieckie będące w obronie. Nie żałowano amunicji. Doskonały był system korygowania i naprowadzania ognia. Zdaniem autorów brytyjskich marszałek Harold Alexander i jego sztab, kierowany przez generała Johna Hardinga, górowali nad feldmarszsifciem Albertem Kesselringiem, chociaż jego szef sztabu Westphal był utalentowanym i doświadczonym sztabowcem. Wreszcie o wyniku starcia zadecydowali sami żołnierze, ich duch walki, doświadczenie i morale. Żołnierzy alianckich oczekiwały rychłe laury po zakończonej wojnie, żołnierzy niemieckich — w najlepszym razie — niewola. Celem aliantów we Włoszech było uniemożliwienie Niemcom wycofania się w Alpy, co wymagało rozbicia nieprzyjaciela na Nizinie Lombardzkiej. Wojska niemieckie, z ich skrzydłem zachodnim, znalazły się jak gdyby w worku między morzem, wolną już Francją a neutralną Szwajcarią. Szybki ruch wojsk sprzymierzonych ku północy i przecięcie w poprzek wąskiej doliny Padu rozrywało ów worek. Niebezpieczeństwo to widział i doceniał Kesselring, który jednak bez zezwolenia Hitlera nie mógł odprowadzić swoich wojsk na północ, by okopać się za rzeką Adygą w północnych Włoszech. Musiał się zatem bronić tam, gdzie jego wojska znalazły się w wyniku poprzednich walk. Przewidując natomiast ofensywę wiosenną sprzymierzonych, Kesselring nakazał zawczasu przygotować operacyjnie teren do działań opóźniających. Po stronie przeciwnej planowany był „manewr kleszczowy", którego jedno ramię stanowiła amerykańska 5 armia uderzająca na południowy zachód od Bolonii, drugie zaś brytyjska 8 armia idąca wzdłuż drogi nr 16 w kierunku Ferrary i Bondeno. W ramach operacji 15 Grupy Armii główne uderzenie było wykonywane przez 5 armię w kierunku Bolonii. 8 armia, rozpoczynając wcześniej natarcie; miała ułatwić zadanie 5 armii, a jako prawe ramię „kleszczy" w głębszym manewrze na Ferrarę główne uderzenie wykonywała na prawym skrzydle w kierunku Bastii i Argenty. W marcu 1945 roku ogólny stosunek sił na froncie włoskim przedstawiał się następująco: sprzymierzeni mieli 17 dywizji własnych i 6 wioskich grup bojowych; Niemcy dysponowali 23 dywizjami własnymi i 4 dywizjami włoskimi, które Benito Mussolini zdołał wystawić w północnych Włoszech. Mimo jednak mniejszej liczebności dywizji sprzymierzeni mieli we Włoszech większe siły niż wojska faszystowskie. Ogólna liczby żołnierzy 5 i 8 armii sprzymierzonych wynosiła około 536 tys., nie licząc około 70 tys. żołnierzy włoskich. Siły przeciwnika, 10 i 14 armii, wyrażały się liczbą 491 tys. żołnierzy niemieckich i 108 tys. żofcierzy włoskich, w tym w wojskach niemieckich 45 tys. to żandarmeria i wojska Obrony Przeciwlotniczej Kraju. Materiałowa przewaga sprzymierzonych była jeszcze wyższa. 8 armia, na przykład, owa razy więcej artylerii i trzy razy tyle, co Niemcy, czołgów i innych pojazdów pancernych. Dążąc do planowej przewagi Alexander chciał uniknąć błędów przeszłości.

O sukcesie ofensywy wiosennej miała zadecydować koncentracja sił i środków i zdecydowane uderzenia większości tych sił i środków. Do działań ofensywnych ściągano wszystko, czym aktualnie dysponowano. Z Bliskiego Wschodu przybyła brygada żydowska, z Afryki Południowej — Brazylijska Dywizja Ekspedycyjna, ze Stanów Zjednoczonych — 10 dywizja górska, sformowano dwie nowe grygady polskie (3 Brygadę Strzelców Karpackich i 4 Wołyńską Brygadę Piechoty), 56 dywizja brytyjska powróciła do stanu trzech etatowych brygad, utworzonych zostało pięć włoskich grup bojowych, które miały być użyte jako wsparcie na drugorzędnych odcinkach frontu. Równocześnie rozpoczęło działania kilka włoskich oddziałów partyzanckich. I tak, 28 Brygada im. Garibaldiego weszła do walki na południe od jeziora Comacchio, a 36 Brygada im. Garibaldiego obsadzała część odcinka górskiego w pasie 13 korpusu brytyjskiego. Dzięki tym i wielu innym posunięciom organizacyjnym został zwiększony stan 15 Grupy Armii. Utratę korpusu kanadyjskiego (odszedł na front zachodni) zrekompensowały dywizje ściągnięte z wysp Morza Egejskiego. Do wyposażenia wojsk wprowadzono nowy sprzęt bojowy. Ten nowy sprzęt wymagał specjalnie przeszkolonej obsługi i odpowiedniej taktyki użycia. Ćwiczenia eksperymentalne i szkolenie były intensywnie prowadzone przez całą zimę, głównie w rejonie Jeziora Trazymeńskiego. Sytuacja wojsk niemiecko-włoskich na przedwiośniu 1945 roku pod wieloma względami przypominała stan z poprzedniej zimy. Linia obronna na podejściach do Bolonii, podobnie jak rok wcześniej linia Gustawa, oparła się jesiennym atakom wojsk alianckich. Ale były oznaki, że nie wytrzyma ona kolejnej ofensywy armii sprzymierzonych (wypoczętych i uzupełnionych), przeprowadzonej w warunkach suchej wiosny. Przede wszystkim obecna linia frontu nie była osłonięta prawie żadną naturalną przeszkodą; nie była też ufortyfikowana. Pozycje obronne trzymały się po prostu na sile wojsk Kesselringa. Zimą te wojska przeszły dodatkowe przeszkolenie i umocniły swoje pozycje. Obok rozbudowanych w głąb umocnień przygotowały kilka pozycji opóźniających wzdłuż rokadowo płynących rzek. Linia obronna na rz. Reno tworzyła dogodną zaporę do powstrzymania wojsk sprzymierzonych, których naturalnym dążeniem było przeniknąć przez umocnienia niemieckie. Obrona nad rzeką Pad, rozbudowana systemem większych punktów oporu, miała ułatwić wojskom niemieckim cofającym się z południa przeprawę przez samą rzekę. Niemcy nie przewidywali obrony na całej długości tej rzeki i nie zamiei?.ali walczyć o każdą przeprawę, gdyż brakowało im do tego sił i środków. Linia obronna na rzece Adyga, zwana linią „Wenecką" miała się stać przedmurzem osłaniającym Niemcy od południa. Linia ta została wyposażona w ściągnięte z Ligurii ciężkie działa obrony wybrzeża. Wszystkie urządzenia tyłowe Grupy Armii „C" cofnięto za rzekę Adyga. Na południe od Padu pzostały jedynie niezbędne zapasy bojowe.

Niemcy posiadali gotowy plan odwrotu, któremu nadali kryptonim „Jesienna Mgła". Kesselring domagał się wprowadzenia go w życie już w październiku 1944 roku, lecz do tego nie doszło. Na wiosnę 1945 roku plan został przepracowany. Wszyscy dowódcy niemieccy byli przekonani o potrzebie jego realizacji, gdyż żaden z nich nie wierzył w możliwość utrzymania linii Padu. Powszechne wszakże były wątpliwości, czy operacja „Jesienna Mgła" jest realna wobec przewagi lotnictwa alianckiego. Obawiano się nawet przeprawy przez Pad, która to rzeka mogła z łatwością stać się śmiertelną pułapką dla wojsk niemieckich. W zimie Niemcy dokonali wielu zmian w systemie dowodzenia i w dyslokacji wojsk. W ostatnim tygodniu marca 1945 roku Hitler wyznaczył Kesselringa dowódcą Frontu Zachodniego. Jego miejsce we Włoszech zajął generał Heinrich von VietinghofF-Scheel, który przybył tutaj z Kurlandii. Von VietinghofF, przybywając do Włoch, nie chciał zawieść zaufania Hitlera. Uznał tę decyzję za przychylną dla siebie, gdyż front wschodni przerażał go. W Italii podlegać mu miały wojska, które od trzech miesięcy nie prowadziły poważniejszych walk. Dywizje spadochronowe były jedynymi doborowymi jednostkami, jakie jeszcze pozostały Niemcom. Większość dywizji piechoty była związkami taktycznymi z prawdziwego zdarzenia w przeciwieństwie do dywizji na innych frontach, które stanowiły zlepek różnych grap bojowych. Toteż Grupa Armii „C" mogła uchodzić za jedną z najlepszych formacji operacyjnych, jakimi dysponował jeszcze Wehrmacht. Linia frontu była tutaj solidnie obsadzona, a pozycje obronne dobrze rozwinięte i rozbudowane. Liczba sprawnych czołgów, jakie von Vietinghoff miał do swojej dyspozycji, była co najmniej równa wyposażeniu wojsk pancernych pod dowództwem Kesselringa w zachodniej Europie. Zaopatrzenie funkcjonowało na ogół sprawnie, mimo aktywności i przewagi lotnictwa alianckiego. Wojska Grupy Armii „C" posiadały wystarczający zapas amunicji, sprzętu bojowego i żywności. Skromne natomiast były zapasy materiałów pędnych i smarów. Podobnie zresztą jak na innych frontach niemieckich, paliwa wystarczało zaledwie do przeprowadzenia odwrotu, gdyby taki manewr był konieczny i nakazany przez OKW. Tymczasem ostateczny plan 15 Grupy Armii sprzymierzonych przewidywał rozpoczęcie ofensywy przez 8 armię kilkoma wstępnymi akcjami bojowymi na jeziorze Comacchio, przygotowującymi główne natarcie. Następnie 8 armia miała forsować rzekę Senio, by przez przesmyk Argenta posuwać się w kierunku północno-zachodnim z zamiarem wyjścia na tyły zgrupowania wojsk niemieckich broniących Bolonii. Natarcie 5 armii miało nastąpić w czwartym lub piątym dniu uderzenia na zachód od Bolonii w kierunku północnym. Po przełamaniu frontu obie armie, w ścisłym współdziałaniu, miały dążyć do okrążenia wojsk niemieckich na podejściach do Padu, a zagonami pancer-

nymi przechwycić linię umocnień na rzece Adyga. 8 armii nakazano forsować Pad na północ od Ferrary i działać w kierunku Istrii, 5 armia miała forsować Pad pod Ostiglią, kierując się ku Weronie, jezioru Garda i przełęczy Brennera. Plan operacyjny 8 armii zakładał rozbicie lewego skrzydła przeciwnika głównym uderzeniem na prawym skrzydle. Miały tutaj działać dwa korpusy: 5 brytyjski i 2 polski. Dwa inne korpusy: 13 i 10, otrzymały zadanie osłaniać odcinek górski na południowym krańcu pola bitwy. Warto dodać, że brytyjski 13 korpus — wycofany na okres zimy dla przeprowadzenia reorganizacji — wracał pod rozkazy dowódcy 8 armii, a 10 korpus powracał z Grecji. Właściwa bitwa z udziałem Polaków trwała od 9 do 21 kwietnia. Warto przypomnieć szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego, który w tej bitwie nie tylko brał udział, lecz w ramach wojsk 15 Grupy Armii sprzymierzonych we Włoszech 1 odegrał rolę podstawową. 2 Korpus Polski, obok 1 korpusu w Szkocji i 1 dywizji pancernej walczącej na kontynencie, stanowił trzon wojsk lądowych Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, podległych rządowi polskiemu na emigracji. Na koniec wojny siły te wyrażały się stanem blisko 200-tysięcznej armii, co wraz z 400 tys. żołnierzy polskich na froncie wschodnim dawało Polsce bardzo wysoką lokatę wśród członków koalicji antyhitlerowskiej. 2 Korpus Polski — zbiorowy bohater wysiłku wojennego Polaków na froncie włoskim — miał długą, interesującą i pełną chwały bojowej historię. Kiedy powstał ten korpus i z czyjej woli sprawczej to nastąpiło? Generał Władysław Sikorski — Naczelny Wódz Sił Zbrojnych na Zachodzie, w dniach od 23 maja do 3 lipca 1943 roku przebywał na Bliskim i Środkowym Wschodzie. 29 czerwca wydał ón wytyczne organizacyjne, które sumowały i akceptowały uprzednie rozkazy szczególne. Wytyczne te ustalały, że „formacją bojową, która odejdzie od obszaru operacyjnego dla reprezentowania polskiego wysiS u zbrojnego, będzie 2 korpus, wyłoniony z Armii Polskiej na Wschodzie, pod osobistym dowództwem gen. Andersa 2". Całość zatem Wojska Polskiego na Środkowym Wschodzi,t miała składać się z 2 Korpusu Polskiego i bazy, które razem tworzyły Armię Polską na Wschodzie. Nie podlegały jej znajdujące się tam jednostki specjalne, które pracowały na rzecz całości Polskicii Sil Zbrojnych na Zachodzie. Nowa struktura organizacyjna weszła w życie 21 lipca 1943 roku, czyli już po tragicznej śmierci w Gibraltarze generała Władysława Sikorskiego. Organizatorem 2 Korpusu Polskiego był generał Władysław 1 2

W.G.F. Jackson, TheBattlefor Italy, London 1967, i. 292, Działania 2Korpusu we Włoszech, t. 1, Londyn IW.?,». 52,

Anders, jednocześnie dowódca APW. Jego zastępcą został ostatecznie generał Zygmunt Bohusz-Szyszko, szefem sztabu pułkownik dypl. Kazimierz Wiśniowski, a szefem oddziału operacyjnego pułkownik dypl. Stanisław Sielecki. Artylerią korpusu dowodził generał dr Roman Odzierzyński. Z tą obsadą wyższych stanowisk 2 korpus przetrwał niemal do końca swych walk we Włoszech. Zmiana dotyczyła jedynie samego dowódcy, generała Andersa, który z końcem 1944 roku odszedł do Londynu pełnić obowiązki Naczelnego Wodza w zastępstwie przebywającego w niewoli niemieckiej generała Tadeusza Bora-Komorowskiego. Przy korpusie polskim we Włoszech pozostał generał Bohusz-Szyszko, który na statusie zastępcy dowódcy korpusu kierował przygotowaniami wojsk do walki. Jednostkami wojskowymi na Wschodzie dowodził generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz — jako etatowy zastępca dowódcy APW. Przeznaczeniem 2 Korpusu Polskiego były walki na froncie śródziemnomorskim. Przewidywano go nawet na kierunku tzw. miękkiego podbrzusza. Tymczasem 2 korpus znalazł się we Włoszech, gdzie w składzie brytyjskiej 8 armii przeszedł szlak bojowy od działań obronnych nad rzeką Sangro, poprzez bitwę o Monte Cassino, Ankonę, linię Gotów i Apenin Emiliański, aż nad rzekę Senio. Tutaj, od 2 stycznia do 8 kwietnia 1945 roku, przygotowywał się do wiosennej ofensywy 15 Grupy Armii, prowadząc jednocześnie typowe walki pozycyjne. Bolonia, która stała się pierwszym celem operacji „Buckland", leżała też na końcu szlaku bojowego 2 Korpusu Polskiego. Miasto zSbbyły oddziały 3 Dywizji Strzelców Karpackich i amerykańskiej 34 dywizji. Poprzedzający ten sukces wysiłek był ogromny, a niemała jego część spadła na barki 2 korpusu. Miał przeciwko sobie kolejno trzy doborowe dywizje niemieckie, w tym przede wszystkim 26 dywizję pancerną oraz 4 i 1 dywizje spadochronowe. Co trzy — cztery dni na kierunku 2 Korpusu Polskiego pojawiała się inna elitarna dywizja niemiecka. Działo się tak dlatego, że pas natarcia 2 korpusu przecinał ukośnie odcinki obronne tych dywizji. Ogólnie można powiedzieć, iż owe dywizje były rozlokowane wzdłuż głównej arterii komunikacyjnej w Nizinie Lombardzkiej — drogi nr 9 (Via Emilia), po obu jej stronach. Właśnie ta droga stanowiła południową krawędź pasa natarcia 2 korpusu, za którą nacierał brytyjski 10 korpus. Wówczas, kiedy planowano ofensywę wiosenną 15 Grupy Armii, nie znano zamiarów wykorzystania korpusu spadochronowego przez dowództwo niemieckie. Przypuszczano jedynie, że będzie on prowadził walki obronne, wykorzystując dogodne warunki terenowe, liczne przeszkody wodne, wały ochronne itp. Istotnie, układ terenu sprawił, iż ruch 2 Korpusu Polskiego mógł być skutecznie hamowany przez umiejętnie zorganizowaną obronę. Przeciwnik był twardy, dobrze wyszkolony i doskonale znający teren. Wszystko to nie wróżyło łatwego wykonania zadania. 2 Korpusowi Polskiemu dodatkowych trudności mogło przysporzyć

otwarte południowe skrzydło, stale zagrożone przez nieprzyjaciela, Z konieczności więc do natarcia wzdłuż południowego skrzydła 2 korpusu wydzielono zgrupowanie, które od nazwiska dowódcy generała Klemensa Rudnickiego zostało nazwane zgrupowaniem „Rud". Bolonia padła w 12 dniu operacji „Buckland". Od wschodu — jako pierwsi — weszli do miasta Polacy, od południa — w dwie godziny później — Amerykanie. Po walkach w dniach 19 i 20 kwietnia nad rzeką Gaiana korpusy amerykańskiej 5 armii i brytyjskiej 8 armii przeszły do pościgu w kierunku przepraw na Padzie. Oddziały polskie nie brały już w nim udziału. Nie było takiej potrzeby. Praca, którą oddaję pod osąd Czytelnika, stanowi pierwszą próbę przedstawienia bitwy o Bolonię. A ponieważ innych prac o bitwie boloriskiej brak, byłem zmuszony korzystać prawie wyłącznie ze źródeł archiwalnych Wojskowego Instytutu Historycznego, uzupełnionych materiałami źródłowymi uzyskanymi dzięki uprzejmości pracowników z Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie. Bolonia jako „bitwa" występuje jedynie w historiografii polskiej. Literatura zachodnia rozpatruje ją łącznie z działaniami wojennymi w północnych Włoszech; oddzielnych prac nie ma. Jednak z punktu widzenia udziału polskiego przedstawia ona interesujący przykład nieszablonowych rozwiązań taktyczno-operacyjnych, zarówno w sferze planowania, jak i wykonania powziętych zamiarów. Liczebność wojsk w tej bitwie po obu stronach była mniej więcej równa, natomiast w lotnictwie alianci mieli absolutną przewagę. Luftwaffe praktycznie nie istniała, co przypominało niemieckie kampanie wojenne w 1939 roku w Polsce i w 1940 roku we Francji, kiedy to niebo należało do wojsk nacierających.

PLANY, DECYZJE I PRZYGOTOWANIA DO BITWY

PLAN NATARCIA 2 KORPUSU POLSKIEGO

Rubieżą, z której 2 Korpus Polski miał rozpocząć natarcie w ramach wiosennej ofensywy sprzymierzonych we Włoszech na wiosnę 1945 roku, była rzeka Senio. Rzeka ta, wypływająca z północnych stoków Apeninu, przecina wschodnią część doliny Padu i wpada do rzeki Reno w pobliżu miejscowości Alfonsino, na południe od jeziora Comacchio. Przekroczenie Senio było przewidywane jeszcze w grudniu 1944 roku. Pierwsza do rzeki dotarła 3 Dywizja Strzelców Karpackich. Po niej natarcie miała kontynuować 5 Kresowa Dywizja Piechoty, która weszła na miejsce 3 dywizji. Zadaniem 5 dywizji było działanie na kierunku M. Ghebbio, z zamiarem przebicia się do doliny rzeki Santerno, i opanowanie miasta Imola. W tym czasie sąsiedni brytyjski 5 korpus miał prowadzić czołowe natarcie wzdłuż osi Castel Bolognese—Imola. Termin natarcia był jednak dwukrotnie przesuwany, na 24 grudnia 1944 roku i 1 stycznia 1945 roku. Przesądziły o tym dwa czynniki: fatalna zimowa pogoda i odejście z Włoch do Grecji dwóch dywizji brytyjskich oraz na front zachodni całego korpusu kanadyjskiego. Nie bez znaczenia dla tej decyzji był fakt, iż Niemcy dysponowali na tym kierunku czterema dywizjami odwodowymi. Tak więc ostatecznie natarcie zostało odłożone do wiosny 1945 roku. Natomiast prace sztabowe i ogólne przygotowania podjęte zostały już w lutym 1945 roku. 11 lutego sztab 8 armii sporządził dokument, który zawierał ogólny zarys planu natarcia — Zarys planu wiosennych działań zaczepnych 1 Sprawozdanie z walk 2 Korpusu Polskiego w bitwie o Boloni{ w dniach 9—21 kwietnia 1945. WIH, Y/29/17.

Plan zakładał, że natarcie poprowadzą dwa korpusy; brytyjski 5 korpus i 2 Korpus Polski. Ich zadaniem miało być przełamanie obrony nieprzyjacielskiej na rzece Senio i opanowanie przyczółka, wspólnego dla obu korpusów, na rzece Santerno, w rejonie Massa Lombarda i Mordano. Dalej kierunki natarć obu korpusów rozdzielały się: brytyjski 5 korpus otrzymał kierunek północny, na Argentę i Ferrarę, lub zachodni — na Budrio, zależnie od wytworzonej sytuacji. Z kolei 2 Korpus Polski miał być gotowy do pościgu w dwu kierunkach: Mordano — Medicina i Casola Canina — Castel S. Pietro. Pościg miały prowadzić oddziały wydzielone. Termin natarcia w tym dokumencie został w przybliżeniu określony na połowę kwietnia lub nawet na maj. Polacy o planowanym natarciu i o udziale w nim 2 korpusu dowiedzieli się zapewne 6 marca. Tego bowiem dnia generał Zygmunt Bohusz-Szyszko, pełniący obowiązki dowódcy 2 Korpusu Polskiego, odbył naradę z generałem Charlesem Keightleyem, który zastępował dowódcę 8 armii, generała Richarda McCreery'ego. Dywizje polskie, tj. 3 Dywizja Strzelców Karpackich i 5 Kresowa Dywizja Piechoty, zapoznały się z krótkimi notatkami z tego spotkania oraz rolą, jaką miały odegrać w przyszłych działaniach ofensywnych. Notatki te stanowiły podstawę do wstępnych przygotowań do natarcia i do planowania sztabowego.2 Oddział operacyjny korpusu włączył się do prac przygotowawczych w dniu 12 maraca, wydając Wstępną analizę czynników decyzji do natarcia na PNC od drogi Nr 9. Dokument ten został rozesłany do wszystkich dowódców związków taktycznych i ich szefów sztabów. Nazajutrz po ukazaniu się dokumentu została zwołana odprawa zainteresowanych dowódców. Przybył też na nią przebywający wówczas z wizytą we Włoszech generał Władysław Anders. Z punktu widzenia prac przygotowawczych do planowanej operacji była to bardzo ważna odprawa, którą — jak się wydaje — prowadził osobiście generał Anders, pełniący obowiązki Naczelnego Wodza. Na odprawie poinformowano dowódców o oczekujących ich zadaniach i możliwościach 2 korpusu, który na czas operacji miał być wzmocniony oddziałami brytyjskimi, m.in. 43 hinduską brygadą zmotoryzowaną (Gurków), brytyjską 7 brygadą pancerną oraz jed2

Sprawozdanie dywizyjne z działania „Buckland". Sprawo/d > Oddziału Informacyjnego 3 DSK z działania ^Buckland". Przebieg d; ialan t IKSK. na okres od 14 marca do 23 kwietnia. WIH, Y/20/96.

nostkami inżynieryjno-saperskimi. Jako wzmocnienie saperskie wyznaczono szwadron czoigów miotaczy płomieni typu „Krokodyl", szwadron saperów szturmowych wyposażony w mosty typu „Ark" i „Avre" oraz czołgów-niszczycieli min typu „Flail" (tzw. młocki). Podadto 2 Korpusowi Polskiemu obiecano przydzielić jeden dywizjon 20 pułku huzarów (czyli czołgów) z dwoma szwadronami pancernymi (dwie kompanie czołgów) i jeden szwadron pojazdów pancernych typu „Kangur" (jedna kompania transporterów opancerzonych), zdolny do zabrania desantu czołgowego w sile jednego batalionu piechoty, część 27 pułku ułanów (zmotoryzowanego) i cztery pułki artylerii. Jeśli chodzi o pododdziały saperskie, to dysponowały one na froncie włoskim najnowszym na owe czasy sprzętem technicznym. 2 Korpus Polski wchodził do walki również zreorganizowany i silniejszy. W dywizjonach piechoty zostały utworzone trzecie brygady. W 3 Dywizji Strzelców Karpackich znalazła się 3 Brygada Strzelców Karpackich, w 5 Kresowej Dywizji Piechoty — 4 Wołyńska Brygada Piechoty. Utworzono też batalion komandosów oraz 12 i 13 pułki artylerii ciężkiej. W czasie odprawy zapoznano się również z warunkami terenowymi przyszłych działań bojowych. Nie zapowiadały one łatwych walk. Pas działania 2 Korpusu Polskiego zahaczał o Nizinę Lombardzką, gęsto w tym miejscu poprzecinaną rokadowo płynącymi rzekami: Senio, Santemo, Sillaro, Gaiana, Quaderaa i Idice. Ponadto teren pokrywała gęsta sieć kanałów i rowów odwadniających, stanowiących przeszkody dla czołgów, trudne lub wręcz niemożliwe do pokonania. Gęsta, murowana zabudowa, liczne miejscowości i pojedyncze zagrody stanowiły dogodne oparcie dla skutecznej obrony. Dla nacierających zaś wynikały z tego kłopoty z obserwacją, ograniczające ją do bliskich podejść. Brak dobrej obserwacji musiał się odbić niekorzystnie na skuteczności ognia artylerii. Teren i jego pokrycie pozwalały przeciwnikowi na zręczne maskowanie niszczycieli czołgów, wyposażonych w osławione pancerfausty, redukowały też do minimum manewrowość czołgów i wystawiały je na ogień nieprzyjacielski. Teren nie sprzyjał także komunikacji. Główną przeszkodę stanowiły rzeki i kanały, ale nie mniejszą wały przeciwpowodziowe, w większości świeżo, w ciągu zimy, usypane przez robotników z organizacji Todta. Wały były wysokie, sięgające kil-

Ogólny przebieg działań wojennych w północnych Włoszech, 1945 r.

ku metrów, toteż Niemcy wydrążyli w nich stanowiska ogniowe i głębokie schrony. Pozostając w tym terenie od kilku miesięcy, przygotowali go odpowiednio do przyszłej walki; wycięli drzewa, zburzyli zabudowania ograniczające ogień strzelecki i obserwację, ustawili zapory minowe. Na odprawie mówiono też o samym przeciwniku, o jego trzech najlepszych dywizjach na froncie włoskim: 26 dywizji pancernej oraz 4 i 1 dywizjach spadochronowych. Wszystkie one były rozmieszczone, jeśli nie w całości to częściowo, w pasie przyszłego natarcia 2 Korpusu Polskiego, mogły więc wystąpić przeciwko korpusowi polskiemu pojedynczo lub w większym zgrupowaniu. Ustalono, że główne środki obrony skupiał przeciwnik wzdłuż drogi nr 9 (Via Emilia). Tam właśnie rozmieścił swoje doborowe oddziały i większość artylerii ciężkiej. Ze wstępnej analizy danych do decyzji wynikało, że najczulszym miejscem we własnym ugrupowaniu bojowym było skrzydło przylegające do pasa natarcia prawego sąsiada, czyli brytyjskiego 5 korpusu. Z nim też należało nawiązać ścisłą łączność i współdziałanie bojowe. Oddzielny problem stanowiło wyszkoleiSe i przygotowanie bojowe wojsk. 2 korpus miał bogate doświadczenie bojowe wyniesione z walk w górach. Teraz, gdy góry skończyły się, 2 korpus stał na krawędzi rozległej i gęsto zabudowanej niziny, pociętej licznymi rzekami i kanałami, powstała uzasadniona obawa, iż zarówno wojska, jak i pojedynczy żołnierze będą mieli kłopoty w poruszaniu się w zupełnie innym terenie. Krótko mówiąc, należało przeprowadzić dodatkowe przeszkolenie, gdyż na nizinie obowiązywały odmienne niż w terenie górzysto-lesistym zasady taktyczne, zwłaszcza we współdziałaniu piechoty z czołgami i saperami szturmowymi, tj. wojskami inżynieryjnosaperskimi, które były przygotowane do torowania drogi czołowym oddziałom piechoty i czołgom. Korpus miał otrzymać wzmocnienie w postaci oddziałów brytyjskich. Pociągało to za sobą pewne dodatkowe komplikacje natury językowej. Trzeba było przecież porozumiewać się z załogami caołgów brytyjskich. Należało zatem własnym żołnierzom przyswoić podstawowe pojęcia wojskowe w języku angielskim Problemów było więc co niemiara, a ponadto obowiązywała daleko posunięta tajemnica wojskowa. Aby jej zawczasu nie

ujawnić, 12 marca szef sztabu korpusu polskiego pułkownik dypl. Kazimierz Wiśniowski powołał specjalną grupę, do której zadań należało opracowanie całości zagadnień związanych z planowaniem i przygotowaniem operacji. Grupie tej przewodniczył szef oddziału operacyjnego korpusu, a w jej skład weszło trzech oficerów z oddziału operacyjnego sztabu korpusu, dwóch oficerów z oddziału informacyjnego sztabu korpusu, jeden oficer z oddziału współpracy z lotnictwem, jeden oficer z dowództwa artylerii, dwóch oficerów z dowództwa saperów i jeden oficer z dowództwa żandarmerii. Wybiegniemy naprzód i powiemy już teraz, że zespół ten 9 kwietnia przedstawił dokument pod tytułem Przygotowania do wiosennych działań zaczepnych 15 Grupy Armii. Kolejnym etapem przygotowań do operacji było opracowanie i wydanie Wytycznych operacyjnych nr lz datą 21 marca 1945 roku. W dokumencie tym planowane działania otrzymały kryptonim „Buckland". Wytyczne formułowały zadania 2 Korpusu Polskiego i zamiar dowódcy: Po pierwsze — opanować przyczółek na rzece Senio, na odcinku od S. Severo (wył.) do Felisio. „ Po drugie — opanować przyczółek na rzece Santerno włącznie z Mordano i połączyć go z przyczółkiem utworzonym na rzece Santerno przez brytyjski 5 korpus. Po trzecie — zorganizować i mieć w gotowości do natychmiastowego działania dwa zgrupowania pościgowe: jeden — na kierunku Mordano, Fantazza, Medicina, drugi — na kierunku Sasso Morelli, Casola Canina, Castel S. Pietro. Zadania powinny być realizowane w ścisłym współdziałaniu z brytyjskim 5 korpusem. Natarcie połączone z forsowaniem rzeki Senio miało być wykonane szybko, bez straty czasu na umacnianie się w zdobytym terenie, połączone jednocześnie z uchwyceniem rejonów nie zaminowanych, i bez wikłania oddziałów w bardziej przewlekłe walki. Do wykonania tego zadania została wyznaczona 3 Dywizja Strzelców Karpackich pod dowództwem generała Broni lawa Ducha. W związku z tym otrzymywała wzmocnienie w postaci 6 Lwowskiej Brygady Piechoty, brytyjskiej 7 brygady pancernej (bez jednego pułku), jednego pułku z 2 brygady pancernej (własnej), brytyjskiego 51 pułku saperów szturmówych, trzech pułków artylerii lekkiej i innych pododdziałów specjalnych. Po opanowaniu przyczółków ńa rzece Santerno 2 korpus miał być gotowy do wysłania dwóch samodzielnych zgrupowań

pościgowych: jednego z rejonu Mordano w kierunku Medicina i drugiego z rejonu Bagnara di Romagna w kierunku Sasso Morelli i Castel S. Pietro. Zadanie to otrzymały: 5 Kresowa Dywizja Piechoty pod dowództwem generała Nikodema Sulika, 2 brygada pancerna dowodzona przez generała Bronisława Rakowskiego i 43 brygada Gurków. Oba kierunki działań zgrupowań pościgowych znajdowały się na północ od drogi nr 9. Działanie na kierunku Mordano — Medicina było wariantowane w zależności od sytuacji, jaka mogła się wytworzyć w pasie natarcia brytyjskiego 5 korpusu. W razie wyboru kierunku zachodniego, na Budrio, północne zgrupowanie pościgowe 2 Korpusu Polskiego miało działać na tyłach Castel S. Pietro po osi: Mordano, Castel Guelfo, Poggio Piccolo. Po rozpoczęciu pościgu jako drugi rzut przewidywano 3 Dywizję Strzelców Karpackich, której zadaniem do tego czasu, w ramach omawianego zamiaru dowódcy 2 korpusu, było sforsowanie w ścisłym współdziałaniu z brytyjskim 5 korpusem rzek Senio i Santerno. Drugi rzut korpusu odtwarzał się w rejonie Mordano, Bubano, tj. na północno-zachodnim brzegu rzeki Santerno. 3 Dywizja Strzelców Karpackich miała być w gotowości do działań za jednym ze zgrupowań pościgowych. Utworzony na rzece Santerno przyczółek miał być udostępniony grupom pościgowym; należało im zwolnić drogi i ułatwić opuszczenie przyczółka, zwłaszcza przez utrzymanie i zabezpieczenie przejść przez kanał di Molini oraz przygotowanie wsparcia ogniowego. 4 kwietnia dowództwo korpusu sporządziło dodatkowe wytyczne dla zgrupowań pościgowych organizowanych na bazie 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 43 brygady Gurków. Wytyczne zawierały zadania bojowe i sposób ich wykonania. W skład pierwszego zgrupowania wchodziła 5 Kresowa Dywizja Piechoty (bez dwóch brygad i dwóch pułków artylerii lekkiej) z 2 brygadą pancerną (bez jednego pułku), z Karpackim Pułkiem Ułanów, szwadronem brytyjskiego 27 pułku ułanów, trzema innymi (tzn. nieorganicznymi pułkami artylerii lekkiej, zgrupowaniem transporterów opancerzonych i innymi pododdziałami specjalnymi). Zgrupowanie to powinno było pozostawać w gotowości od „D+2" (tj. od trzeciego dnia operacji) do pościgu na kierunku Bagnara di Romagna, Sasso Morelli, Castel S. Pietro. Swoje zadania miało wykonywać w łączności z prawym

sąsiadem, tj. 43 brygadą Gurków, prowadzącym pościg na kierunku Mediciny. Zgrupowanie pościgowe (czyli 5 KDP) miało wysłać ze swego składu oddział wydzielony (grupa) „Rak" (od nazwiska dowódcy grupy generała Bronisława Rakowskiego), w składzie brygady pancernej, batalionu piechoty oraz odpowiedniego wzmocnienia i wsparcia. Przewidywano również inny wariant działania zgrupowania pościgowego 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Otóż w razie braku warunków do pościgu, już po dotarciu wojsk własnych do rzeki Santerno i nawet pó utworzeniu przyczółka na jej zachodnim brzegu, 5 Kresowa Dywizja Piechoty miała wesprzeć wysiłek 3 Dywizji Strzelców Karpackich i wywalczyć warunki do pościgu lub do wykorzystania powodzenia. Właściwy natomiast pościg wykonywałyby ruchliwe oddziały wydzielone. W razie przewlekłych walk przewidywano wzmocnienie zgrupowania pościgowego 5 Kresowej Dywizji Piechoty dodatkową brygadą piechoty, pułkiem pancernym z 2 brygady pancernej, jednym łub dwoma pułkami artylerii lekkiej, które znajdowały się w dyspozycji dowódcy 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Zgrupowanie pościgowe, zorganizowane na bazie 43 brygady Gurków, miało mieć w swoim składzie dodatkowo jeden pułk pancerny z 7 brygady pancernej, 14 szwadron z brytyjskiego 20 pułku huzarów i pododdziały artylerii. Zadaniem tego zgrupowania było: po pierwsze — od godziny 6.00 ,,D+2" być w gotowości do pościgu po osi S. Bartolomeo, Medicina, przy utrzymaniu ścisłej łączności zarówno z prawym sąsiadem, tj. brytyjskim 5 korpusem, jak i lewym — zgrupowaniem pościgowym 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Również to zgrupowanie wysyłało zawczasu przygotowany oddział wydzielony (OW) dla utrzymania bezpośredniego kontaktu z nieprzyjacielem. Oddział wydzielony otrzymał kryptonim „Devon". Miał nim dowpdzić zastępca dowódcy brytyjskiej 6 brygady pancerne). W skład O W miał wejść pułk pancerny, batalion piechoty na „Kangurach" (specjalne transportery opancerzone) i inne pododdziały specjalne; po drugie — zgrupowanie pościgowe 43 brygady Gurków, do czasu przejścia do pościgu, stanowiło odwód dowódcy 2 Korpusu Polskiego. W związku z powyższymi zadaniami 2 brygada pancerna na trzy dni przed operacją („D-2") oddawała jeden ze swoich puł-

ków 3 Dywizji Strzelców Karpackich, a na dwa dni przed natarciem („D-l") przechodziła pod dowództwo 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Przydzielona na siedem dni przed operacją (JD-5") brytyjska 7 brygada pancerna oddawała jeden ze swoich pułków pancernych 43 brygadzie Gurków, a na sześć dni przed natarciem, („D-5") przechodziła pod rozkazy dowództwa 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Lotnictwo i artyleria, o czym bardziej szczegółowo w innym miejscu, miały swoje plany dostosować do rozpoczętego w godzinach porannych natarcia. Kilka słów o stronie organizacyjnej samodzielnego zgrupowania „Rud". Zostało ono utworzone 5 kwietnia 1945 roku. Dowodził nim, jak wspomniano, zastępca dowódcy 5 Kresowej Dywizji Piechoty generał Klemens Rudnicki. Podlegać mu miały obie świeżo sformowane brygady piechoty: 3 Brygada Strzelców Karpackich i 4 Wołyńska Brygada Piechoty, a ponadto artyleria, saperzy, łączność i inne pododdziały specjalne, jednak w ilościach minimalnych. Rola zgrupowania „Rud" miała polegać na tym, że do dnia 8 kwietnia broniło ono całego pasa 2 Korpusu Polskiego, zwężonego od dnia 9 kwietnia o pas natarcia (odcinek forsowania) 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Następnie od trzeciego dnia natarcia („D+2") zgrupowanie „Rud" miało być gotowe do czołowego pościgu wzdłuż drogi nr 9. Gdyby, ze względu na opór przeciwnika, do pościgu nie doszło, miało wspomagać uderzenie 3 Dywizji Strzelców Karpackich w ogólnym kierunku Solarolo i Castel Bolognese (na zachód). Zgrupowanie „Rud" było tworem doraźnym. Istniały uzasadnione obawy, czy zda ono w pełni egzamin bojowy, brakowało bowiem środków łączności, sztab nie był zgrany, w skład zgrupowania weszły nowo sformowane brygady, bez odpowiedniego doświadczenia bojowego. W każdym razie, z uwagi na to, że szkolenie jeszcze nie zostało zakończone, oceniano je jako niezdolne do działań manewrowych. Zrodziła je jedynie potrzeba zabezpieczenia południowego skrzydła korpusu. W toku walki okazało się, że obawy były przedwczesne. Zgrupowanie „Rud" odegrało również istotną rolę w maskowaniu operacyjnym. Tymczasem z końcem marca wszystkie dotychczasowe rozważania raptem straciły swą aktualność. Stało się to ża przyczyną brytyjskiego 5 korpusu, którego dowództwo postanowiło zmienić swój plan mylenia przeciwnika i — zamiast w dzień —

nacierać w nocy. Koncepcja ta pozostawała w sprzeczności z ustaleniami przyjętymi 16 marca na odprawie w dowództwie 8 armii. Modyfikacja planów pochłonęła wiele energii i czasu. Jeśli chodzi o 2 Korpus Polski, odbiło się to przede wszystkim na planie wykorzystania artylerii, którą wcześniej przygotowywano do współdziałania z brytyjskim 5 korpusem. Ponieważ dowództwo 8 armii wyraźnie oddawało pierwszeństwo 5 korpusowi, własne przygotowanie artylerii miało być zakończone przed przygotowaniem artyleryjskim natarcia 5 korpusu, i to niezależnie od tego, czy 2 korpus rozpoczynał natarcie razem z 5 korpusem w godzinach wieczornych, czy też, sam, w godzinach rannych. Dzień „D" określał termin natarcia brytyjskiego 5 korpusu. Dla natarcia 2 Korpusu Polskiego wyznaczono ,,D+l", przy czym natarcie miało być wykonywane w dzień. Jednak generał Duch postanowił wykorzystać siłę lotniczego i artyleryjskiego przygotowania ataku z „D" dla uchwycenia w nocy z „D" na „ D + l " wału wschodniego rzeki Senio. Nie był jedynie zdecydowany: czy użyć do tych działań patroli bojowych, które przed świtem zamierzał wycofać na podstawy wyjściowe, czy raczej silnych grup bojowych, które miały pozostać i umocnić się w uchwyconym terenie. W razie przyjęcia pierwszego wariantu przygotowanie lotnicze i artyleryjskie ataku musiałoby być powtórzone w godzinach rannych „ D + l " ; w drugim natomiast natarcie mogłoby się rozpocząć już o świcie „ D + l " z wału zdobytego w nocy. Dyskusja na powyższy temat doprowadziła do wniosku, że natarcie 2 korpus powinien rozpocząć jednocześnie z brytyjskim 5 korpusem, niezależnie od pory dnia. Ostateczna decyzja zapadła w dniu 31 marca na odprawie wyższych dowództw w sztabie 2 Korpusu Polskiego. 3 Dywizja Strzelców Karpackich miała rozpocząć natarcie jednocześnie z 5 korpusem, aby jeszcze w nocy zdobyć oba wały, a z nasłaniem dnia kontynuować natarcie na zachód. Dzięki temu 3 dywizja wykorzystywała wsparcie lotnictwa 8 armii, lotnictwo bowiem było dostosowane do planu natarcia 5 korpusu brytyjskiego Wariant ten umożliwiał również lepsze wykorzystanie efektów ognia artylerii w fazie obezwładniania stanowisk artyleryjskich nieprzyjaciela, bowiem artyleria przeciwnika w ciągu nocy mogła zmienić swoje stanowiska ogniowe. W zmienionej koncepcji taktycznej plan zabezpieczenia lot3

Współpraca z lotnictwem. WIH, Y/20/110.

niczego natarcia 2 Korpusu Polskiego przedstawiał się następująco: grupa ciężkich bombowców w liczbie około 800 miała w pierwszym i w drugim dniu natarcia wykonać bombardowanie powierzchniowe bombami odłamkowymi o wadze 20 funtów rejonów położonych na wschód i na zachód od rzeki Santerno. Każdorazowy zrzut obliczano na około 1600 ton bomb. Planowano też, że w tych samych dniach grupa około 120 średnich bombowców wykona bombardowanie powierzchniowe stanowisk ogniowych artylerii nieprzyjaciela w rejonach na północny wschód od Imoli. W nocy z pierwszego na drugi dzień natarcia grupa około 100 ciężkich bombowców miała zbombardować powierzchniowo obronę niemiecką nad rzeką Santerno. Zakładano, że w ciągu dwu nocy, z pierwszego na drugi i z drugiego na trzeci dzień natarcia, grupa złożona z około 100 lekkich bombowców przeprowadzi ataki na stanowiska ogniowe artylerii nieprzyjaciela i będzie miała pod kontrolą ogniową drogi prowadzące do poła walki. Wsparcie natarcia obu korpusów 8 armii, tj. 5 brytyjskiego i 2 polskiego, wzięła na siebie grupa około 600 myśliwców bombardujących. Udział lotnictwa w pierwszym dniu natarcia był obliczany na około 1700 samolotów i 2500 ton bomb. Z planem użycia lotnictwa zsynchronizowano plan wsparcia artylerii 4. Przeciwnik miał być rażony na całej głębokości obrony, przewidywano zwłaszcza intensywne zwalczanie artylerii niemieckiej. O natężeniu planowanego ognia artylerii świadczy fakt, iż na korzyść 2 Korpusu Polskiego zamierzano użyć 600 dział, z tego 375 dział własnych. Dużą wagę przykładano do planu maskowania (mylenia). Zamierzano utwierdzić przeciwnika w przekonaniu, że natarcie pójdzie wzdłuż drogi nr 9, która miała wyznaczać główny kierunek uderzenia 8 armii i całej 15 Grupy Armii sprzymierzonych. Temu zagadnieniu była poświęcona odprawa w dowództwie 8 armii w dniu 10 lutego. Pozorowanie głównego kierunku uderzenia miało być prowadzone przez specjalnie wydzielone oddziały korpusu, które w marcu i w kwietniu nasiliły aktywność ogniową, działalność patroli i grup rozpoznawczych. W dniach od 6 do 9 kwietnia wykonanie zadania związanego z tym przypadło zgrupowaniu „Rud". Przede wszystkim chodziło o skryte zajęcie pozycji wyjściowych przez artylerię i czoł4 Sprawozdanie Dowództwa Artylerii 2 Korpusu Polskiego w bitwie o Bolonię. WIH, Y/20/93.

gi. Jak się później okazało, plan maskowania powiódł sio znakomicie. Stwierdzono bowiem, iż przeciwnik skupił główny wysiłek obronny właśnie na kierunku drogi nr 9. Tam znalazły się jego najlepsze jednostki bojowe i najsilniej: :a artyleria. Tam także nieprzyjaciel dokonał największych zniszczeń i najszczelniej zaminował teren. Na kierunku drogi nr 9 zaobserwowano, że Niemcy są najbardziej czujni i reagują od razu ogniem nawet na najmniejszy ruch w terenie. Tymczasem główne natarcie 8 armii poszło na północ od tej drogi, gdzie szczęśliwie przeciwnik okazał się wyraźnie słabszy. Rozkazy nie precyzowały kierunku głównego uderzenia, określały jedynie odcinek przełamania. Właściwy więc zamiar sprowadzał się do przełamania dwu rubieży obronnych: jednej na rzece Senio i drugiej na rzece Santerno. Z tego wynika, że głębokość zadania bliższego 2 korpusu wynosiła od 6 do 10 km. Kierunki dalszego natarcia wydłużały się dla 2 korpusu o dalsze 20—25 km. W żadnym jednak wariancie planu nie mówiło się o Bolonii jako o celu operacji. W planach operacji mówiło się też o okrążeniu i zniszczeniu sił niemieckich, pozostających jeszcze w Apeninach, na południe cd drogi nr 9, w Faenzy i Castel S. Pietro, z jednoczesnym pościgiem na kierunku Medicina i dalej na północny zachód. Warto poświęcić teraz więcej miejsca pracy sztabu 2 Korpusu Polskiego, której wyniki legły u podstaw zamiaru i decyzji dowódcy. DECYZJE Zadanie korpusu składało się z dwu części: część pierwsza nakazywała korpusowi zdobycie przyczółków na rzekach Senio i Santerno, część druga — przeprowadzenie pościgu za nieprzyjacielem na dwu rozbieżnych kierunkach. Przyczółki 5 korpusu na rzece Senio w rejonie m. Lugo i na rzece Santerno w rejonie S. Agata sul Santerno i Cadi Lugo przylegały, a ściślej znajdowały się najbliżej przyczółków 2 korpusu w rejonie Solano, Bagnara di Romagna i Mordano. Wzajemne zatem wsparcie podczas ich opanowywania nie podlegało kwestii. Stąd pierwszy wniosek: 2 korpus mógł wykonać swoje zadanie tylko w ścisłym współdziałaniu z brytyjskim 5 korpusem. Szerokość nakazanego do opanowania przyczółka wynosiła około 3 km, czyli tyle samo, co odcinek przełamania. Głębokość

zadania, sięgająca aż po przyczółek na rzece Santerno, wynosiła około 9 km i z punktu widzenia potrzeb komunikacji była niezadowalająca. Należało zatem albo poszerzyć odpowiednio pas natarcia 2 korpusu i użyć więcej sił w pierwszym rzucie, albo ściślej oprzeć północne skrzydło o pas natarcia brytyjskiego 5 korpusu. Sztab 2 korpusu doszedł do wniosku, iż ze względu na układ i odległość obiektów natarcia większe będą korzyści ze ścisłej łączności z 5 korpusem. I to był dragi wniosek z analizy zadania. Głębokość zadania bliższego i następnego wynosiła około 9 km. Dla ognia artylerii odległość ta wydłużała się do 13 km, co ograniczało skuteczność ostrzału i wsparcia ogniowego przyczółka ze starych stanowisk ogniowych. Stąd wynikał kolejny wniosek: potrzeba zmiany stanowisk ogniowych przed realizacją zadania następnego, tj. wsparcia walk o przyczółek na rzece Santerno. Główne uderzenie 2 Korpus Polski wykonał na swoim prawym skrzydle, przylegającym do brytyjskiego 5 korpusu. Lewe, tj. południowe skrzydło, było zawieszone w próżni. Znajdujące się tam związki miały prowadzić jedynie działania wiążące. Dla 2 korpusu oznaczało to konieczność stałego ubezpieczenia południowego, skrajnego skrzydła. Byt to wniosek wyciągnięty z analizy zadania bojowego. Dalsze zadanie 2 korpusu, tak zresztą, jak i brytyjskiego 5 korpusu, sprowadzało się do pościgu, który miał być prowadzony przez poszczególne zgrupowania na rozbieżnych kierunkach, co uniemożliwiało współdziałanie między zgrupowaniami pościgowymi. A zatem pościg na każdej osi miały prowadzić zgrupowania zdolne do samodzielnego działania. Był to piąty wniosek, jaki wyciągnął sztab 2 korpusu z analizy zadania. Pas natarcia 2 Korpusu Polskiego miał przebiegać południowym skrajem Niziny Lombardzkiej, odległej o około 7—9 km w linii prostej od północnych stoków Apeninu Toskańskiego. Płaska Nizina Lombardzka jest jednak nachylona w kierunku północnym i opada w stronę rzeki Pad. Różnice wysokości są nieznaczne, nie przekraczające średnio 3—4 m, stąd prawie niedostrzegalne. Rzeki, takie jak Senio, Santerno i Sillaro. biegną z południowego zachodu w kierunku północno-wschodnim. Taki też kierunek mają w większości kanały irygacyjne. Przeszkody wodne, usytuowane rokadowo do kierunku natarcia wojsk polsko -brytyjskich, sprzyjały obronie i utrudniały natarcie. Sieć dróg w dolinie — gęsta, zwłaszcza po obu stronach

rzek, i do nich równoległa, nie zawsze jednak połączona mostami. Drogi tworzą gęste prostokąty. Węzłów komunikacyjnych o większym znaczeniu prawie nie ma. Miasteczka Solarolo, Bagnara di Romagna i Mordano trudno uznać za węzły, leżą raczej na skrzyżowaniach dróg i dzięki mostom można się w nich przeprawić z jednego brzegu rzeki Santerno na drugi. Dopiero Imola i Castel S. Pietro mogą uchodzić za węzły drogowe, ponieważ leżą przy głównej magistrali, jaką stanowi droga nr 9 i przecinające ją drogi na północ do Massa Lombarda lub Medicina. Jak zatem ów teren mógł być najlepiej taktycznie wykorzystany? Pokrycie terenowe, zwłaszcza duży stopień zadrzewienia całej niemal Niziny Lombardzkiej, pozwalały na skryte przygotowanie natarcia połączonego z forsowaniem przeszkód wodnych. Ale te same właściwości terenu sprzyjały również przeciwnikowi będącemu w obronie, który ponadto mógł swobodnie wykorzystać sieć dróg dla manewru wewnątrz ugrupowania. Wniosek sztabu był następujący: gęste pokrycie terenu przemawia za decentralizacją broni ciężkiej piechoty i wojsk pancernych. W celu ograniczenia ruchliwości wojsk nieprzyjaciela konieczne jest bombardowanie węzłów drogowych. Gęste pokrycie terenu sprawiało, że artyleria nie miała dogodnych wzniesień terenowych dla rozmieszczenia swoich punktów obserwacyjnych. Stąd wniosek, że należy zorganizować powietrzne punkty obserwacyjne i wysunąć odpowiednio przeszkolonych obserwatorów nizinnych. Zła widoczność spowodowała zmniejszenie głębokości przyczółków, które zamierzano utworzyć na północnym brzegu rzek Senio i Santerno. Średnio głębokość takiego przyczółka (z doświadczeń zdobytych na zachodnioeuropejskim teatrze działań) wynosiła około 4—5 km. Wielkość tego rzędu dawała pewną swobodę ruchu na przeprawach i zapewniała obserwację. Na Nizinie Lombardzkiej maksimum wynosiło około 3 km, a głębokość tę wyznaczały miejscowości Madonna delia Salute i Solarolo oraz kanał di Lugo. Przyczółek na rzece Santerno miał — według powyższych parametrów — sięgać kanału di Molini. Każdy z tych przyczółków był ograniczony kanałami, które stwarzały określone trudności dla ruchu w kierunku zachodnim. Po zdobyciu owych przyczółków należało jak najszybciej przejść do pościgu: z przyczółka na rzece Senio przebijać się ku rzece Santerno, a od rzeki organizować już pościg. Rejon Severo i C. Benina miał kluczowe znaczenie. Znajdowały się tam

podstawy wyjściowe 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Teren ten, obfitujący w liczne przeszkody wodne, musiał być tak przygotowany inżynieryjnie, aby można go było, w sposób zorganizowany, przekroczyć. Postulat ten dotyczył zresztą całego pasa dywizji przylegającego do brytyjskiego 5 korpusu. W głębi obrony przeciwnika szczególną uwagę należało zwrócić na węzły komunikacyjne w Castel S. Pietro i Medicina, które przeciwnik nie omieszka — jak sądzono w sztabie 2 korpusu — wykorzystać w manewrze odwrotowym z „worka". W miarę posuwania się natarcia zagrożenie południowego skrzydła korpusu nie tylko nie będzie malało, lecz wręcz przeciwnie — coraz bardziej wzrastało. Stąd zarówno potrzeba ubezpieczania południowego skrzydła, jak i posiadania odpowiedniego odwodu. Doceniano znaczenie operacyjne drogi nr 9, mimo iż w pierwszej fazie natarcia znajdowała się ona poza pasem natarcia 2 Korpusu Polskiego. Nie ulegało bowiem wątpliwości, że ku niej będzie ciążył kierunek natarcia 2 korpusu, który najprawdopodobniej przetnie tę drogę w rejonie Imola i Castel S. Pietro. Przewidując właśnie taki rozwój wydarzeń już zawczasu zaplanowano siły i środki wojsk inżynieryjno-saperskich dla odbudowy tej drogi i szybkiego włączenia jej do użytku. Droga nr 9 stanowiła główną arterię komunikacyjną również dla brytyjskiej 8 armii i całej 15 Grupy Armii, przecinającą Dolinę Lombardzką z północnego zachodu na południowy wschód. Nic lub bardzo niewiele wiedziano o przeszkodach wodnych, tak licznych w tej dolinie. Nie znano więc ani głębokości wód, ani opisu brzegów. Można i należało liczyć na dane z rozpoznania saperskiego, zwiadu pancernego i zdjęć lotniczych. Było wiadomo, że rzeki w lecie nie stanowiły groźby dla piechoty. Dysponowano też danymi, z których wynikało, że przeszkody naturalne zostały wzmocnione przez Niemców zaporami, głównie minowymi, gęsto zalegającymi przed przednim skrajem obrony nieprzyjaciela. W praktyce oznaczało to konieczność przydzielenia piechocie saperów-pionierów, specjalnie przygotowanych do torowania drogi, i czołgów-trałów. Ukształtowanie i pokrycie terenu nie wywierały w tym wypadku większego wpływu na wybór kierunku głównego uderzenia. Zadecydowały o nim względy operacyjne. Kierunek głównego uderzenia, wykonywanego wewnętrznymi skrzydłami na styku dwu korpusów (2 i 5), nie pokrywał się z układem linii komunikacyjnych. Również linie wodne nie służyły natarciu.

Ich rokadowy układ dawał wojskom będącym w obronie dużą swobodę manewru wzdłuż frontu. Z układu linii komunikacyjnych i wodnych sztab korpusu wysnuł następujący wniosek: wykonać uderzenie tam, gdzie jest najłatwiejsza obserwacja i możliwość wsparcia. Przełamanie czołowe utrudnione, ruch dofrontowy również. OBRONA NIEMIECKA Dane dostarczone przez rozpoznanie lotnicze wskazywały, że umocnienia terenowe nieprzyjaciela zostały ugrupowane na liniach przeszkód biegnących prostopadle do kierunku przyszłego natarcia. Dzięki nim obrona przeciwnika została rozbudowana w głąb i zawczasu przygotowana, co oznaczało, że opór będzie twardy, a natarcie niełatwe. Wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Senio istniała linia umocnień „Irmgard". Była to pierwsza i główna linia obronna rozbudowana w oparciu o wschodni i zachodni wał przeciwpowodziowy rzeki Senio. Zostały zidentyfikowane zapory minowe, głównie na drogach dochodzących do rzeki i dogodnych przez nią przejściach. Kolejne umocnienia pośrednie znajdowały się na linii kanału ograniczającego przyczółek. Miejscowość Solarolo, droga i tor kolejowy stanowiły punkt umocniony. Umocniony był kanał di Molini. Za rzeką Santerno znajdowała się linia umocniona zwana „Laurą". W jeden system umocnień połączono wały przeciwpowodziowe z miejscowościami Bagnara di Romagna i Mordano. Dalej znajdowały się: — na rzece Sillaro linia umocnień „Paula"; — na rzece Gaiana linia umocnień „Anna"; — na rzece Idice i bezpośrednio przed Bolonią linia „Dżyngis chan". W głębi operacyjnej nad rzeką Reno była linia umocnień „Reno", pośrednia rubież nad rzeką Ponaro, wzdłuż Padu — linia rz. Pad, u podnóża Alp aż do Laguny Veneta — linia „Wenecka". Przewidywano, że w czasie walk o przyczółek na rzece Senio nieprzyjaciel ograniczy się do kontrataków, dla których podstawami wyjściowymi będą linie wałów i skraje miejscowości. Z pierwszym kontratakiem należało się liczyć z kierunku połud -

niowozachodniego w oparciu o Solarolo; później — w oparciu o Eagnara di Romagna i Mordano. Nie spodziewano się spotkania z ławą czołgów; sądzono, że będą one pojedynczo przydzielane poszczególnym kontratakującym grapom. Wynikało to z absolutnej przewagi sprzymierzonych w powietrzu, która zmusiła Niemców do zmiany nie tylko taktyki użycia czołgów na frontach zachodnich, lecz i zmian organizacyjno-strukturalnych. W tych warunkach związki pancerne stały się przeżytkiem. Jedynie czołgi bezpośredniego wsparcia piechoty mogły działać skutecznie. Zalecenia szły więc w kierunku stałego wzmacniania nimi piechoty (jeden batalion czołgów na dywizję piechoty). Niemcy na froncie włoskirn w końcowej fazie posiadali zaledwie jedną, 26 dywizję pancerną. Miała ona prawie 50 procent stanu etatowego czołgów, w tym czołgów typu Pz. Kpfw IV (25-tonowych), łatwych do zwalczania. Dowódca Grupy Armii „C" dysponował ponadto batalionem czołgów typu Pz. Kpfw V „Pantera" (45-tonowych). Była to ostatnia rezerwa, przeznaczona do użycia jedynie w ostatecznym wypadku, zresztą o niskim stanie sprzętu. W dotychczasowych działaniach czołgi tego typu występowały jedynie sporadycznie w jednostkach nie większych niż kompania. Dwa bataliony czołgów ciężkich typu Pz. Kpfw VI „Tygrys" (56-tonowych), będących odwodem dowódcy Grupy Armii „C", przeznaczono wyłącznie do obrony na. najbardziej zagrożonych kierunkach. Dotychczas najczęściej stosowano je plutonami. Z analizy terenu po stronie nieprzyjaciela i z rozpoznanego zarysu linii umocnień wynikało, iż w pierwszej fazie bitwy nieprzyjaciel skupi wysiłek obronny głównie na skrzydle południowym, w oparciu o Solarolo. Podczas walk na rubieży rzeki Santerno wysiłek ten zostanie zapewne skupiony w rejonie Bagnara di Romagna. Działalność lotnictwa i artylerii powinna być skierowana na drogi i mosty na rzekach Sillaro i Santerno, aby w ten sposób utrudnić wprowadzenie odwodów na kierunek natarcia 2 Korpusu Polskiego. Pas obrony niemieckiej na linii rzeki Senio od jeziora Comacchio do Rivoli wynosił 55 km i był obsadzony przez sześć dywizji: 42 dywizję strzelców, 362 i 98 dywizje piechoty, 26 dywizję pancerną (przed 2 Korpusem Polskim), 4 dywizję spadochronową i 278 dywizję piechoty (spod Ankony). Były to

więc wojska 76 korpusu pancernego i 1 korpusu spadochronowego ze składu niemieckiej 10 armii. Niemiecka 14 armia znajdowała się bliżej wybrzeża Morza Liguryjskiego. Przeciwnik, mając za sobą Nizinę Lombardzką i dalej już tylko Alpy, musiał się bronić do ostatka na zajmowanych rubieżach. Teren i rozbudowane pozycje pozwalały mu na przygotowanie i zorganizowanie stałej obrony polowej, obsadzonej dość szczelnie przez poważne siły operacyjne. Zmuszony do odejścia, miał zapewne stawiać opór na kolejnych liniach umocnionych i przygotowanych zawczasu wzdłuż rzek Santerno, Sillaro, Idice. Możliwe było przegrupowanie części wojsk niemieckich sprzed frontu brytyjskiej 8 armii na kierunek działania amerykańskiej 5 armii, ale tylko w sytuacji, kiedy powstałoby tam większe zagrożenie. W ogóle należało brać pod uwagę możliwość niemieckiego manewru siłami i środkami po liniach wewnętrznych, krótkich i dogodnych. Jednak ta sprawa wyższego szczebla operacyjnego mniej dotyczyła szczebla korpuśnego. Tymczasem przed frontem 2 Korpusu Polskiego znajdował się konkretny przeciwnik: 26 dywizja pancerna mająca w swoim składzie 5 batalionów piechoty,96 czołgów średnich i ciężkich oraz silną artylerię. Na przedni skraj obrony na linii rzeki Senio wysunął się — według zeznania jeńców — 2 batalion z 67 pułku, broniący północnej części odcinka, i 2 batalion z 9 pułku, obsadzający południową część odcinka. Każdy z tych batalionów wzmacniało kilka czołgów. Oceniano, iż obrona niemiecka była zorganizowana systemem punktów oporu, powiązanych ogniowo i wzmocnionych pododdziałami niszczycieli czołgów oraz ubezpieczanych ze wschodniego brzegu placówkami. Przy tym wszakże systemie nieprzyjacielowi starczało sił tylko do obsadzenia kompanijnych punktów oporu. Brakowało ich natomiast do utworzenia odwodów nawet na szczeblu batalionu. Ich rolę miały spełniać drobne grupy szturmowe pozostające w gotowości do wykonania kontrataku na zagrożonym kierunku. Przewidywano, iż 26 dywizja pancerna może dysponować jedynie oddziałem rozpoznawczym jako swoim odwodem, wzmocnionym ewentualnie bliżej nie znaną liczbą czołgów. Odcinek obrony dywizji wynosił 7,5 km. Z uwagi na skromność sił odwodowych można było oczekiwać licznych, lecz słabych kontrataków, wspieranych przez grupy czołgów i działa pancerne. Sposób walki nieprzyjaciela stanowił, oczywista, wielką niewiadomą. Przewidywano

jedynie, że będzie ona polegała na dużej elastyczności i unikaniu wałki do ostatniego naboju. Lecz im dalej od przyczółka na rzece Senio walka będzie przybierała, najprawdopodobniej, znacznie ostrzejsze formy. Należało liczyć się z silniejszymi kontratakami, wykonywanymi siłami świeższych batalionów piechoty, ściągniętych z niezaangażowanych kierunków. Owe nowe bataliony mogły się pojawić na polu walki tym szybciej, im szybciej zostałby rozpoznany przez nieprzyjaciela główny kierunek natarcia 2 Korpusu Polskiego. W sztabie korpusu uważano, że będą to pododdziały ściągnięte z odcinków obronnych położonych w górach na południe od drogi nr 9. Biorąc za podstawę rozpoznany stan i rozmieszczenie wojsk nieprzyjaciela, przewidywano, że 4 dywizja spadochronowa mogłaby oddać 1—2 bataliony, 278 dywizja 1—2 bataliony i 1 dywizja spadochronowa również 1—2 bataliony. W sumie te siły szacowano na około sześciu dodatkowych batalionów, wprowadzonych do walki pojedynczo. W razie zbyt wolnego tempa natarcia przed frontem korpusu mogły się pojawić i inne jednostki niż te, z którymi korpus miałby do czynienia nad rzeką Senio; rozumowano, że oddziały korpusu wejdą w pas obrony innych jednostek niemieckich. W rezultacie dojść może do ponownego spotkania się z 4 dywizją spadochronową, przy czym wycofujący się z n worka" nieprzyjaciel będzie się osłaniał zaporami i zniszczeniami, co da mu dużą swobodę działania i utrudni związanie go od czoła. Wielce prawdopodobne będzie spotkanie 2 Korpusu Polskiego z odwodami operacyjnymi nieprzyjaciela, a kiedy to nastąpi — zadecyduje zapewne stan przepraw na rzekach Santerno i Sillaro. Jedyny most na kierunku natarcia 2 korpusu znajdował się w rejonie Bagnara di Romagna. Istniało wszakże niebezpieczeństwo, że najpierw most ten wykorzystają kontratakujące pododdziały niemieckie. Przyszły sukces będzie zatem zależał od szybkości działania jednostek polskich. SIŁY WŁASNE KORPUSU — 2 dywizje piechoty (3 i 5), każda w sile 3 brygad piechoty po 3 bataliony, plus samodzielny batalion piechoty zmotoryzowanej (komandosów), czyli 19 batalionów; — brygada pancerna w sile 3 pułków czołgów, razem 206 czołgów;

— 3 pułki rozpoznawcze; — batalion saperów; — batalion łączności; — 16 pułków artylerii. Stan liczebny korpusu wynosił 55 780 żołnierzy. Wojska przydzielone 2 Korpusowi Polskiemu na okres Operacji: — hinduska brygada piechoty zmotoryzowanej; — brytyjska brygada pancerna; — oddziały saperów; — pododdziały specjalne. Planowane rozdysponowanie i sposób wykorzystania sił własnych: — Pas natarcia korpusu miał około 9 km szerokości, z czego na odcinek przełamania przypadało około 3 km. Była to pojemność dla 3 batalionów piechoty wraz z czołgami bezpośredniego wsparcia. Zakładając dwukrotnie przełamywanie pozycji — jednej na rubieży rzeki Senio i drugiej na rubieży rzeki Santerno — łączne potrzeby równały się 6 batalionom piechoty ze wspierającymi ich czołgami. Możliwości taktyczne tych sił sprowadzały się do opanowania terenu na głębokość od 4 do 5 km. Odległość pomiędzy rzekami wynosiła także 4—5 km i angażowała 3 kolejne bataliony. W sumie więc potrzeba było 9 batalionów piechoty wraz z czołgami bezpośredniego wsparcia. Było to zadanie dla jednej trzybrygadowej dywizji (jedna wzmocniona brygada dla opanowania przyczółka na rzece Senio, druga — dla opanowania terenu pomiędzy rzekami i trzecia — dla opanowania przyczółka na rzece Santerno). W tej fezie działań południowe skrzydło, silnie zagrożone przez oddziały nieprzyjacielskie, wymagało ubezpieczenia siłami co najmniej jednej brygady piechoty, wzmocnionej czołgami. Mogła być tu użyta brygada odwodowa. Potrzeby w czołgach bezpośredniego wsparcia piechoty były obliczane według normy: jeden szwadron (kompania) na batalion piechoty, czyli w sumie 9 szwadronów dla dywizji wykonującej przełamanie i 1 dla brygady piechoty ubezpieczającej południowe skrzydło. Łącznie stanowiło to równowartość jednej brygady pancernej i pewnego wzmocnienia. Obrona i wiązanie przeciwnika od odcinka przełamania do lewej linii rozgraniczenia wymagały minimum brygady piechoty. Dwa zgrupowania pościgowe musiały być zdolne do samodzielnego działania, a więc minimum — brygada piechoty wzmocniona pułkiem czołgów, pułkiem artylerii, oddziałem

rozpoznawczym i innymi. Miały one przejść do pościgu po zdobyciu przyczółka na rzece Santerno i prowadzić go na dwu osiach: północnej i południowej. Zdaniem autora większą wartość taktyczną posiadała oś północna, ponieważ wytyczała kierunek głównego uderzenia armii, niestety w warunkach coraz bardziej rozwierających się skrzydeł wewnętrznych 2 Korpusu Polskiego i brytyjskiego 5 korpusu. W lukę tę mogły łatwo wejść przeciwuderzające siły niemieckie, czyli istniała ewentualność bitwy spotkaniowej z odwodami operacyjnymi nieprzyjaciela. Tymczasem w planach sztabu 2 korpusu prymat oddawano osi południowej, licząc się z użyciem tam przez przeciwnika wycofującego się z „worka" większych sił. Na oś północną wydzielono zgrupowanie pościgowe w sile brygady piechoty, zaś na oś południową dywizję (bez brygady piechoty) wzmocnioną wojskami pancernymi i większością przydzielonego 7 pułku huzarów. Na osi południowej miało dojść do bardziej ścisłego współdziałania z brytyjskim 13 korpusem wprowadzonym do bitwy po sforsowaniu przez pierwszy rzut rzeki Santerno. Działając zgrupowaniami pościgowymi opartymi na strukturze brygad piechoty, przewidywano utworzenie odwodu w sile dywizji piechoty wzmocnionej czołgami. Oto ostateczne wnioski wynikające z analizy zadania: 1) forsowanie obu rzek, Senio i Santerno, powinno być wykonane przeż wojska pierwszego rzutu korpusu w jednym ciągłym natarciu; 2) walki o przyczółek na rzece Santerno muszą być poprzedzone przegrupowaniem artylerii na nowe stanowiska ogniowe; 3) dalsze walki przybiorą zapewne formę pościgu i muszą być prowadzone przez dwa samodzielne zgrupowania. Konkluzje wynikające z analizy terenu: 1) wykonanie głównego uderzenia na styku z brytyjskim 5 korpusem na skrajnym północnym skrzydle spełni swoje zadanie pod warunkiem utrzymania przez saperów linii komunikacyjnych w stanie najwyższej przydatności; 2) pościg czołowy będzie utrudniony ze względu na niekorzystny układ linii komunikacyjnych; 3) gęste pokrycie terenowe stworzy wiele niedogodności dla prowadzenia obserwacji i celnego ognia głównie z broni strzeleckiej oraz poważnie ograniczy pojemność obu planowanych

przyczółków. Zmuszać to będzie do zastosowania odpowiedniej taktyki działania i decentralizacji środków ogniowych. Wnioski wynikające z analizy sił nieprzyjaciela sprowadzały się do tego, że stawi on silny opór przede wszystkim w walkch o przedni skraj obrony na linii rzeki Senio, ale też nie zrezygnuje z niego w głębi rozbudowanej obrony. Siła oporu nieprzyjaciela w głębi jego obrony, już w fazie pościgu, będzie odwrotrością szybkości natarcia wojsk własnych. Stąd o sukcesie zadecyduje tempo działań i głębokie ugrupowanie wojsk własnych oraz posiadanie odwodów, którym przypadnie szczególna rola w czasie walk o Castel S. Pietro i Medicina. Tam bowiem spotkać się będą mogły siły przeciwnika wyciągane sprzed frontu brytyjskiego 13 korpusu i odwody przybywające z głębi. Wnioski wynikające z analizy własnego położenia: pc pierwsze — siły niezbędne dla zdobycia obu przyczółków, tj. ra rzece Senio i na rzece Santerno. muszą posiadać równowartość jednej trzybrygadowej dywizji piechoty wzmocnionej trzema pułkami czołgów; po drugie — skuteczny pościg z przyczółka na rzece Santerno w kierunku zachodnim i północno-zachodnim mogą prowadzić siły o równowartości dywizji piechoty wzmocnionej brygadą pancerną z desantem piechoty. Musi to być świeża dywizja, wprowadzona z drugiego rzutu korpusu; po trzecie — wszystkie jednostki korpusu muszą być przygotowane do wielokrotnego wykonywania zadań na całej głębokości operacji armijnej. PRZYGOTOWANIA Powyższa analiza elementów decyzji dowódcy została przeprowadzona na podstawie mapy i miała wartość wstępną do czasu rekonesansu terenu. Należało przede wszystkim uruchomić szereg działań rozpoznawczych, co też zostało wykonane. Obejmowały one rozpoznanie specjalistyczne na użytek wojsk saperskich i pancernych, lotnictwa i artylerii. Korpus, który przeszło rok walczył w górach i obecnie stawał w obliczu natarcia w zupełnie odmiennym terenie, wymagał odpowiedniego przeszkolenia. Na rzece Lamone, na tyłach Korpusu, zbudowano umocnienia, które były odwzorowaniem umocnień niemieckich znad rzeki Senio. Odbywały się na nich pokazy i ćwiczenia

związanę z forsowaniem rzeki i przełamywaniem obrony nieprzyjaciela. Szkolenie prowadzono według jednolitego schematu opracowanego w dowództwie 2 Korpusu Polskiego. Przerabiano głównie współdziałanie piechoty z czołgami, artylerią i saperami oraz samo forsowanie rzeki. Te dwa zagadnienia były najważniejsze. Właściwości terenowe przyszłych działań wymagały rozdysponowania zawczasu środków ogniowych pomiędzy oddziały piechoty, z drugiej jednak strony tak obciążona piechota miałaby poważne trudności z pokonaniem przeszkód wodnych. A zatem trzeba się było nauczyć szybkiej przeprawy broni ciężkiej, aby nie pozostawiać piechoty samej na przeciwległym brzegu. Szkolenie miało odbywać się w dwu etapach. Pierwszy — trwający do dnia 31 marca — obejmował szkolenie indywidualne żołnierzy i pododdziałów. 3 Dywizji Strzelców Karpackich wyznaczono rejon ćwiczeń nad rzeką Montone. Miała ona przerabiać głównie współdziałanie piechoty z czołgami włącznie z forsowaniem rzeki. 5 Kresowej Dywizji Piechoty przydzielono plac ćwiczeń nad rzeką Lamone. Saperzy ćwiczyli nad rzeką Savio. W drugim etapie, trwającym do dnia 4 kwietnia, miały ćwiczyć brygady z przydzielonym wsparciem i wzmocnieniem. Te ćwiczenia o charakterze pokazowym były organizowane — jak zwykle — przez świetnego szkoleniowca generała Ducha, na bazie jego 3 dywizji. W skład zgrupowania ćwiczącego wchodziła brygada piechoty, pułk czołgów (z brygady brytyjskiej), saperzy (z brytyjskiej brygady szturmowej) i inne oddziały saperów. Szkolenie i ćwiczenia przebiegały sprawnie. Obowiązywał ścisły reżim i duża wydajność. 22 marca przebywający we Włoszech generał Władysław Anders, jako pełniący obowiązki Naczelnego Wodza, spotkał się na krótkiej konferencji z dowódcą brytyjskiej 8 armii generałem McCreerym. Rozważano termin natarcia. Wstępnie dzień »B" planowano na 10 kwietnia. Tego samego dnia szef sztabu korpusu pułkownik dypl. Kazimierz Wiśniowski konferował z dowódcą brygady saperów szturmowych, która została przydzielona Polakom przez dowódcę 8 armii na czas operacji „Buckland". Po spotkaniu sporządzono krótką notatkę, którą rozesłano dywizjom i samodzielnym brygadom. Odbyła się jeszcze jedna konferencja poświęcona drogom w rejonie przy-

szłych działań i sposobowi ich Wykorzystania. Harmonogram wszelkich prac sztabowych i dowód czych był bardzo napięty. Również 22 marca została wydana Instrukcja operacyjna (dyrektywa) 8 armii, precyzująca zadania korpusów na tle działań 8 armii, która po uchwyceniu przyczółków na rzece Santerno przez korpusy armijne pierwszego rzutu miała nacierać w kierunku Ferrary we współdziałaniu z amerykańską 5 armią, nacierającą na zachód od Bolonii w kierunku Werony i Mediolanu. Dyrektywa 8 armii ingerowała w zadanie dalsze brytyjskiego 5 korpusu. Kierunek dla 5 korpusu z pierwszej, wstępnej instrukcji — Budrio lub Argenta, został zmieniony na Bastia, Argenta, Ferrara. O wyborze kierunku miała zadecydować ogólna sytuacja 8 armii. Tak sformułowane zadanie 5 korpusu utrudniało 2 Korpusowi Polskiemu działania z przyczółka Santerno. Prowadząc natarcie z przyczółka Senio do Santerno 2 korpus miałby odsłonięte południowe skrzydło i osłonięte skrzydło na styku z 5 korpusem. Teraz, przy zwrocie 5 korpusu z rejonu Massa Lombarda w kierunku północnym, odsłonięte stawały się oba skrzydła 2 korpusu. Jedynym zabezpieczeniem były przeszkody naturalne (moczary) w dolinie rzeki Reno, osłaniające Polaków od północy. Tymczasem brytyjski 5 korpus w ramach współdziałania prosił Polaków o przejęcie części pasa natarcia. Niestety, było to niemożliwe, ponieważ objęcie na północy szerszego pasa działania zmusiłoby 2 Korpus Polski do zmiany kierunku natarcia z zachodniego bardziej na północno-zachodni. Groziłoby to kompletnym odsłonięciem nie tylko południowego skrzydła, lecz i głębszych tyłów. 25 marca dowództwo artylerii 2 korpusu wydało Wytyczne operacyjne artylerii nr 1 5. 26 marca 1945 roku dowództwo wojsk łączności wydało Wytyczne organizacji łączności, część II, dotyczące radia, a w dniu 27 marca — część I dotyczącą innych środków łączności. Z Wytycznych tych wynikało, że do czasu przejścia oddziałów korpusu do pościgu łączność radiowa była pomocniczym środkiem łączności. W pierwszej fazie natarcia zalecano wręcz nadużywanie radia, aby wprowadzić w błąd przeciwnika. Zrozumiałe, że w pościgu radio stawało się głównym środkiem łączności, zwłaszcza na kierunku działania zgrupowania „Rud" i 43 brygady Gurków. Pościg wszakże nie przekreślał łączności przewodowej. Co więcej, zarówno na kierunku 3 Dywizji 5

Organizacja pracy Dtwa AD (Włochy, październik 1945). W I H , V/20/112.

Strzelców Karpackich, jak i na kierunku 5 Kresowej Dywizji Piechoty przewidywano budowę osi przewodowej. Łączność z 8 armią miała być utrzymywana na jednej parze przewodów, doprowadzonych z góry w dół. Linie korpuśne łączności obsługiwał 11 batalion łączności. Sieć radiowa miała być uruchomiona dopiero w chwili ruszenia oddziałów do natarcia i tyiko przez te spośród nich, które nie posiadały łączności przewodowej. Wiele uwagi przywiązywano do planu mylenia nieprzyjaciela (plan maskowania). Zamiarem dowódcy 8 armii było przekonać przeciwnika, że w dniu natarcia wojska własne nie są gotowe do działań, a jeśli się je podejmie, to będą one prowadzone po obu stronach drogi nr 9. Wytyczne organizycji łączności, część II — radio, nakazywały, by wszystkie sieci radiowe zataiły przed nieprzyjacielem przegrupowanie i koncentrację jednostek, natomiast miały rozgłaszać, że jednostki i oddziały znajdują się jeszcze w dotychczasowych rejonach postoju. Szczególnie należało zataić przegrupowanie artylerii. Przewidywano też następujące terminy przesunięć dowództw: 5 kwietnia — drugi rzut dowództwa 2 korpusu; 6 kwietnia — grupa artylerii korpusu; 7 kwietnia — 3 Dywizja Strzelców Karpackich; 8 kwietnia — pierwszy rzut dowództwa korpusu; 9 kwietnia — 2 brygada pancerna; 10 kwietnia — 5 Kresowa Dywizja Piechoty. Na czas operacji, właściwie na pierwszą jej fazę, 2 korpusowi została podporządkowana 43 brygada Gurków. 26 marca dowódca tej brygady złożył wizytę w oddziale operacyjnym 2 Korpusu Polskiego. Zapoznano go z organizacją i przebiegiem ćwiczeń i pokazów, których celem było jak najlepsze przygotowanie wojsk do działań bojowych. Z datą 26 marca ukazała się również Saperska instrukcja operacyjna brytyjskiej 8 armii 6 . Dzień 27 marca minął w sztabie korpusu na konferencjach z podległymi dowództwami i wymianie dokumentacji rozkazodawczej. 28 marca szczególnie intensywnie pracowało kwatermistrzostwo korpusu, które wydało swoją Instrukcję. W wojskach do tego czasu zostały przeprowadzone niezbędne przegrupowania, zmierzające przede wszyst* Sprawozdanie Dtwa Saperów 2 korpusu w operacji „Buckland" (materiały w posiadaniu autora).

kim do zwolnienia tych oddziałów, które były przeznaczone do natarcia i musiały wypocząć. Ich miejsce w ugrupowaniu zajęły oddziały przeznaczone na razie do zadań drugorzędnych. Były to nowo sformowane brygady (3 i 4) wchodzące w skład zgrupowania „Rud". Dnia 27 marca 3 Brygada Strzelców Karpackich zluzowała 1 Brygadę Strzelców Karpackich. Natomiast 31 marca 4 Wołyńska Brygada Piechoty zluzowała 6 Lwowską Brygadę Piechoty. Tak oto dwie nowe brygady (3 i 4) rozpoczęły służbę bojową. Ściągnięto również z pozycji bojowych pułki czołgów, które wspierały obronę. Przegrupowane i nieco wypoczęte miały niebawem wejść znowu do linii. W międzyczasie dowództwo artylerii korpusu przesłało podległym jednostkom plan przegrupowania artylerii do działań „Buckland". 30 marca dowódca 2 Korpusu Polskiego odbył rozmowę z dowódcą 15 Grupy Armii. Chodziło przede wszystkim o ostateczne rozstrzygnięcie terminu natarcia. 31 marca dowódca 2 korpusu zwołał odprawę dowódców dywizji, samodzielnych brygad oraz dowódców rodzajów wojsk i służb. 1 kwietnia dowódca 2 Korpusu Polskiego rozmawiał z dowódcą brytyjskiej 8 armii. Generał Bohusz-Szyszko przedstawił generałowi McCreery'emu koncepcję swego natarcia. Miało się ono rozpocząć w nocy jednocześnie z działaniami brytyjskiego 5 korpusu. Dowódca armii zgodził się i zaakceptował tę decyzję. 2 kwietnia był dniem przeznaczonym na omówienie współdziałania z brytyjskim 5 korpusem. Z datą 3 kwietnia ukazała się Instrukcja operacyjna 8 armii, która zawierała ostateczny plan natarcia. Tego też dnia dowódca armii zwołał odprawę dowódców. Obecni byli wszyscy — od dowódców korpusów do dowódców batalionów włącznie. Dla kamuflażu odprawa przebiegała pod znakiem „...Dobrobytu żołnierza". W rzeczywistości generał McCreery wygłosił referat na temat przyszłego natarcia, a ściślej omówił plan współdziałania armii w natarciu na Bolonię. Omawiano na niej koncepcję rozegrania bitwy. Szczególną uwagę zwrócono na ocenę sił nieprzyjaciela, plan maskowania, udział lotnictwa. Dowódcy korpusów po kolei meldowali swoje decyzje, które podlegały zatwierdzeniu. W tym czasie sztaby 2 i 5 korpusów również uzgadniały między sobą współdziałanie. 3 kwietnia oddział operacyjny przygotował, a dowódca korpusu, generał Bohusz-Szyszko, podpisał rozkaz szczególny dla dowódcy zgrupowania „Rud". Tempo przygotowań i atmosfera

bitwy zagęszczała się. Z datą 4 kwietnia ukazały się Wytyczne dla zgrupowań pościgowych 5 KDP i 43 brygady zmotoryzowanej Gurków. Przy tej okazji doszło do pewnych komplikacji. Otóż 3 kwietnia 5 Kresowa Dywizja Piechoty opracowała i wydała wytyczne do działania „Buckland". Zgodnie z rozdzielnikiem oddział operacyjny sztabu korpusu otrzymał je 4 kwietnia. Zapoznając się z ich treścią, oficerowie oddziału operacyjnego doszli do wniosku, iż są one sprzeczne w wielu podstawowych punktach z wcześniej wydanymi Wytycznymi operacyjnymi korpusu. Stwierdzone rozbieżności dotyczyły głównie oceny położenia i akcji nieprzyjaciela, który — zdaniem sztabowców 5 Kresowej Dywizji Piechoty — użyje swoje odwody operacyjne już w toku bitwy o przyczółki. Ocena ta była sprzeczna z opinią dowódcy korpusu, wyrażoną w Wytycznych. Dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty wbrew Wytycznym... korpuśnym zażądał wzmocnienia swego zgrupowania pościgowego 1—2 brygadami, w tym 43 brygadą Gurków. Uważał bowiem, że 5 dywizja będzie mogła prowadzić pościg jedynie wtedy, kiedy bitwa zostanie rozstrzygnięta jeszcze na podejściach do rzeki Santerno. Odmiennego zdania był generał Bohusz-Szyszko, który stał na stanowisku, że możliwości pościgu zaistnieją najprawdopodobniej po bitwie na zachód od rzeki Santerno. 4 kwietnia po południu do dowództwa 5 Kresowej Dywizji Piechoty przybył dowódca korpusu. Odbyła się rozmowa z udziałem generałów Bohusza-Szyszki i Sulika. Treści i przebiegu rozmowy nie znamy. Ale jeszcze tego samego dnia ukazały się Wytyczne, jako uzupełnienie do Wytycznych z 21 marca. Warto je szerzej omówić, gdyż rzucają one nowe światło na tok wypracowywania planu operacji. Oceniono, że siły nieprzyjaciela na przedpolu 2 Korpusu Polskiego w dalszym ciągu składają się ,z 26 dywizji pancernej, większości 4 dywizji spadochronowej i jednego batalionu z 98 dywizji piechoty. Pierwszy rzut stanowi osiem—dziewięć batalionów, w tym wszystkie cztery bataliony piechoty 26 dywizji pancernej. W odwodzie znajduje się przypuszczalnie około dwu—trzech batalionów z 4 dywizji spadochronowej (przed południowym skrzydłem korpusu), 26 pułk czołgów i 26 oddział rozpoznawczy. Położenie 1 dywizji spadochronowej będzie trudne do uchwycenia z powodu jej mobilności. Można więc przewidywać, że zostanie ona wyciągnięta do odwodu lub może być użyta częściami do zasilenia 26 dywizji pancernej- W głębi

obrony nieprzyjaciela zidentyfikowane zostały dwie dywizje: 90 i 29 grenadierów pancernych. Ocena nieprzyjaciela i jego przewidywanych działań, w stosunku do ustaleń zawartych w Wytycznych operacyjnych z 21 marca, na którą złożyły się nowe elementy, sprowadzała się do stwierdzenia obecności czołgów między rzeką Senio a kanałem di Molini (Lugo). Czołgi te mogły być użyte do kontrataku już w pierwszej fazie natarcia. Liczba owych czołgów wahała się od 50 do 70 i około 30 dział pancernych; większość czołgów typu Pz. Kpfw. IV, ale także Pz. Kpfw. p a n t e r a " i „Tygrys". Po wyjściu z przyczółka na rzece Santerno istniała możliwość bitwy spotkaniowej z odwodami operacyjnymi i jednoczesną walką z oddziałami 4 dywizji spadochronowej, wycofującej się z południa w obliczu okrążenia. W położeniu wojsk własnych następowały zmiany. Na pozycje wchodziły dwie nowo sformowane brygady: 3 Brygada Strzelców Karpackich i 4 Wołyńska Brygada Piechoty. W zadaniu i zamiarze jego wykonania żadnych zmian nie przewidywano. Zostały natomiast utworzone dwa zgrupowania pościgowe: jedno wyłonione ze składu 5 Kresowej Dywizji Piechoty i drugie — utworzone na bazie 43 brygady Gurków. Zgrupowanie pościgowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty miało się składać z jednej brygady, pułku artylerii lekkiej i niepełnego pułku artylerii przeciwlotniczej bez dywizjonu i jednej baterii. Zgrupowanie to wzmacniała 2 brygada pancerna (bez jednego pułku czołgów), batalion komandosów, Pułk Ułanów Karpackich, zgrupowanie transporterów opancerzonych (z 3 i 4 brygady) i część brytyjskiego 27 pułku ułanów. Grupa wsparcia ogniowego składała się z dwu pułków artylerii lekkiej (bez jednego dywizjonu), pułku artylerii przeciwpancernej, eskadry samolotów do korygowama ognia artylerii, plutonu topograficznego i plutonu pomiarów wzrokowych. W miarę rozwijania się pościgu przewidywano zgrupowanie zasilić brygadą piechoty, pułkiem czołgów z 2 brygady pancernej oraz 1—2 pułkami artylerii lekkiej. Zgrupowanie pościgowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty wysuwało do przodu oddział wydzielony pod nazwą grupa „Rak". Zadaniem oddziału było prowadzenie pościgu w kierunku Bagnara di Romagna — Castel S. Piętro, ściśle współdziałając z wysuniętymi elementami 43 brygady Gurków. Zgrupowanie pościgowe 5 dywizji miało być użyte do spotęgowania ude-

rżenia 3 dywizji i stworzenia warunków do pościgu lub do wykorzystania powodzenia. W skład zgrupowania pościgowego 43 brygady Gurków miały się włączyć: pułk pancerny z 7 brygady pancernej, kilka dywizjonów artylerii, sekcja samolotów do korygowania ognia artylerii, saperzy i inne pododdziały. Gurkowie mieli prowadzić pościg w kierunku S. Bartolomeo, skrzyżowania dróg La Ringhiera, skrzyżowania dróg Fantazza, Medicina, współdziałając z nowozelandzką 2 dywizją na północy i z grupą „Rak" na południu. Również 43 brygada wydzielała ze swego składu oddział wydzielony pod nazwą grupa „Devon", która miała wyprzedzać w pościgu siły główne brygady i współdziałać z wysuniętymi elementami sąsiednich jednostek, tj. nowozelandzkiej 2 dywizji i 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Zgrupowanie 43 brygady Gurków do czasu podjęcia zadań pościgowych stanowiło odwód dowódcy 2 Korpusu Polskiego. Przewidywano, że w wypadku wprowadzenia zgrupowania pościgowego 5 Kresowej Dywizji Piechoty do walki o przyczółek na rzece Santerno, dowództwo nad nim przejmie dowódca 3 Dywizji Strzelców Karpackich, potem zaś osobiście dowódca korpusu. Dla obu zgrupowań planowano wszechstronne wsparcie ogniowe, lotnicze, saperskie i łączności. W trakcie przygotowań nie obeszło się bez incydentów. Oto oddziały hinduskiej 10 dywizji miały zamiar zluzować 3 Brygadę Strzelców Karpackich, o czym ta ostatnia nie wiedziała. Stało się tak za sprawą realizowanego planu maskowania operacyjnego (mylenia). Kiedy przyniesiono do brygady plan maskowania, dowódca był nieobecny i doszło do nieporozumienia. 4 kwietnia zapadły decyzje dotyczące luzowania i zajmowania podstaw wyjściowych. W tej sprawie konferowali ze sobą szef sztabu korpusu i dowódca 3 dywizji. Ustalili oni, że 7 kwietnia wejdą na odcinek oddziały luzujące. Luzowanie nastąpi w nocy z 7 na 8 kwietnia. Jeszcze tego samego dnia ukazał się rozkaz dywizyjny organizujący przegrupowanie i luzowanie wojsk. Opracowany w najdrobniejszych szczegółach, ściśle wyliczał skład poszczególnych zgrupowań, podawał ich zadania i sposób przeprowadzenia całej akcji. Machiny korpuśna i dywizyjna pracowały pełną parą. Niestety, autor nie zdołał zgromadzić pełnej dokumentacji. Z dokumentu rejestrującego wszystkie ważniejsze czynności sztabowe, wykonane w ramach przygotowań do wiosennych działań zaczepnych 15 Grupy Armii, mo-

Plan przełamania w pasie 2 Korpusu Polskiego, kwiecień 1945 r.

żna się dowiedzieć, co i w jakim zakresie oraz przez kogo zostało wykonane. I tak: 5 kwietnia dowódca zgrupowania „Rud" wydał swój rozkaz bojowy, będący mutacją wykonawczą rozkazu operacyjnego 2 Korpusu Polskiego. Również Dowództwo Wojsk Łączności wydało rozkaz (w naszej nomenklaturze zarządzenie) do organizacji łączności w ramach operacji „Buckland". Zgrupowanie „Rud" obejmowało cały pas obrony 2 korpusu na jego podstawach wyjściowych do natarcia. Z chwilą wejścia na przedni skraj 3 Dywizji Strzelców Karpackich pas obrony zgrupowania „Rud" ulegał zwężeniu o odcinek przełamania dywizji. Uzgodniono też współdziałanie z nowozelandzką 2 dywizją i 43 brygadą Gurków. Z tą ostatnią przede wszystkim ustalono przemarsz brygady przez pas natarcia 3 dywizji na podstawy wyjściowe. Zabezpieczenie tego ruchu należało do oddziałów polskich. Artylerię rozdysponowano następująco: brygadom pierwszego rzutu dla bezpośredniego wsparcia przydzielono po dwa pułki lekkie artylerii, trzy pułki artylerii lekkiej stanowiły grupę ogólnego działania podlegającą artylerii dywizji, sześć pułków artylerii ciężkiej wchodziło w skład grupy artylerii wsparcia 2 korpusu. Ponadto na użytek 3 dywizji miały działać dwa pułki artylerii 5 dywizji. Artyleria przeciwpancerna i przeciwlotnicza, oprócz zadań wynikających z przeznaczenia tych jednostek, miała prowadzić ogień pośredni, tzn. z zakrytych stanowisk, z podstaw wyjściowych na korzyść oddziałów piechoty. Było to swego rodzaju novum, gdyż zwykle ten rodzaj artylerii wykorzystuje się do ognia na wprost, a więc do zwalczania celów obserwowanych z miejsca stanowisk ogniowych. Wysiłek saperów dywizyjnych był skierowany głównie na wykonanie przepraw dla czołgów i środków wsparcia podczas przeprawiania piechoty przez rzekę Senio, kanały między rzekami Senio i Santerno oraz przez rzekę Santemo. 6 kwietnia zgrupowanie „Rud" przejęło obronę całości odcinka 2 Korpusu Polskiego, co dało możność ześrodkowania wszystkich sił przeznaczonych do natarcia w pierwszym i drogim etapie. Praktycznie więc zgrupowanie „Rud" tworzyło tu-

taj cienką nitkę obrony 2 korpusu w pasie 12 km. Wzmacniały ją jednak drugie rzuty i broń pancerna. 7 kwietnia zostało nieco skorygowane zadanie 3 dywizji, która teraz drugi etap miała rozpocząć nie w pierwszą noc natarcia lecz w następną. Z datą 7 kwietnia 1945 roku ukazały się rozkazy okolicznościowe dowódcy 15 Grupy Armii i dowódcy 8 armii. Miały być one odczytane żołnierzom w dniu rozpoczęcia bitwy. PLAN UŻYCIA LOTNICTWA Przygotowania były prowadzone również na szczeblu korpusu. Oddział do Spraw Lotnictwa w korpusie wydał wytyczne dotyczące sposobu wykorzystania lotnictwa w ramach operacji „Buckland". Lotnictwo w tej operacji miało być użyte w sposób scentralizowany. Dla wsparcia 8 armii zostały wyznaczone następujące siły: 800 ciężkich bombowców dziennych, 100 ciężkich bombowców nocnych, 170 średnich bombowców dziennych, 100 lekkich bombowców nocnych, 40 samolotów myśliwskich rozpoznawczych i 650 myśliwców bombardujących. W okresie przygotowawczym, tj. przed dniem „D", intensywność działań lotnictwa była umiarkowana. Lotnictwo polowało na ruchome cele naziemne wojsk nieprzyjacielskich. Niszczyło jego środki transportowe i bombardowało drogi, mosty, linie kolejowe, składy, zakłady przemysłowe etc. W tym okresie nie prowadzono bezpośrednich działań lotniczych na rzecz 2 Korpusu Polskiego. W dniu natarcia (»D") do akcji wchodziły ciężkie bombowce ze składu lotnictwa strategicznego. Były to maszyny typu „Liberator" i „Flying Fortress", czyli „Latające Fortece". Bombardowania miały być wykonane w 42 falach, z których każda, licząca 18 samolotów, przed frontem 2 korpusu (kryptonim „Apricot") i brytyjskim 5 korpusem (kryptonim „Apple") musiała zrzucić 175 tys. 20-funtowych bomb odłamkowych. Bombardowanie celów nieprzyjaciela przed frontem 2 Korpusu Polskiego miało trwać pół godziny, przed frontem brytyjskiego 5 korpusu — jedną godzinę. Owa różnica na korzyść brytyjskiego 5 korpusu tłumaczy się tym, że działał on na głównym kierunku uderzenia 8 armii. W tym samym czasie 120 średnich bombowców typu „Mitchell" miało zbombardować metodą

powierzchniową rejony stanowisk ogniowych artylerii w pasie natarcia 2 korpusu, a 48 średnich bombowców typu „Marauder" — w pasie 5 korpusu. Celem myśliwców bombardujących było wykonanie piętnastu uderzeń na różne obiekty nieprzyjaciela na kierunku 2 Korpusu Polskiego. Na godziny wieczorne zaplanowano działanie 96 samolotów, które miały zbombardować stanowiska niemieckie wkopane w wały nad rzeką Senio. Połowa samolotów zrzucała bomby zapalające, a połowa — bomby kruszące. Działania nocnego lotnictwa — zgodnie z planem — rozpoczynały się o godzinie 4.00; w ciągu 4 minut 100 ciężkich bombowców typu „Wellington" i „Halifax" powinno zbombardować powierzchniowo stanowiska obronne nieprzyjaciela nad rzeką Santerno. Ponieważ forsowanie rzeki miało się odbywać w świetle reflektorów, ich wygaszenie miało nastąpić o godzinie 3.55, aby nie zmylić lotnictwa. Dla lekkich bombowców nocnych czas akq'i nie był z góry ograniczony. Pewne ograniczenia dotyczyły jedynie grupy około 100 samolotów typu „Boston" i „Baltimore", które miały wykonywać ataki nękające na stanowiska ogniowe artylerii przeciwnika i zmniejszyć jego ruchliwość na drogach dofrontowych. Planowano, że w drugim dniu natarcia („D+l") 800 bombowców typu „Liberator" i „Flying Fortress", w ciągu 45 minut, powtórzyć zrzut o tonażu bomb z dnia poprzedniego (operacja pod kryptonimem „Charlie") w pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego i przed frontem brytyjskiego 5 korpusu (kryptonim „Baker"). Oddziały własne musiały na ten czas zatrzymać natarcie na linii kolejowej. Średnie bombowce w liczbie 168 w „ D + l " były oddane do bezpośredniej dyspozycji dowódców korpusów. Limit dla myśliwców bombardujących został ustalony na poziomie 1000 lotów samolotowych dla całej 8 armii, ale wykorzystywany według zapotrzebowania dowódców korpusów. W tym celu zostały utworzone w pasie natarcia 2 korpusu trzy placówki naprowadzania aa cele. Działania lotnictwa w następnych dniach szczegółowo nie planowano. Jedynie do działań nocnych z drugiego na trzeci dzień operacji ( „ D + l " na „D+2") oddawano do dyspozycji armii 100 lekkich bombowców z zadaniem zwalczania ruchomych środków nieprzyjaciela w strefie przyfrontowej. Jeszcze bardziej ogólnie mówiło się w planie w trzecim i następnych dniach natarcia;wsparcie 8 armii miały zapewnić Desert Air

Force (Pustynne Siły Powietrzne), czyli armia lotnicza, która towarzyszyła brytyjskiej 8 armii w czasie jej walk w latach 1941—1943 w Afryce Północnej. Desert Air Force miały w swoim składzie jedno skrzydło (pułk) średnich bombowców, dwa skrzydła lekkich bombowców nocnych, jeden dywizjon myśliwców nocnych, pięć skrzydeł myśliwców bombardujących, dwa dywizjony myśli wsko-rozpoznawcze i pół dywizjonu rozpoznania fotograficznego. Razem armada liczyła około 600 samolotów. Warto odnotować, że do wskazywania lotnictwu myśliwsko-bombowemu celów na polu walki pułk artylerii lekkiej wydzielił jeden ze swoich dywizjonów, wyposażony w dymne pociski artyleryjskie. Na odcinku od Russi do Faenzy działała radiostacja nadawcza wielkiej mocy. Jej zadaniem było naprowadzenie na cel samolotów nadlatujących z południa. Cele dla ciężkich bombowców nocnych wzdłuż rzeki Santerno miały być oznaczone czerwonymi pociskami świetlnymi. Przewidywano, że rozpoznanie lotnicze dla potrzeb armii będą prowadzić dwa dywizjony: polski 318 dywizjon myśliwsko-rozpoznawczy i południowoafrykański 40 dywizjon. Fotograficzne rozpoznanie pola walki miał wykonywać również 663 dywizjon korygowania ognia artylerii. Łączność lotnictwa z wojskami naziemnymi, oprócz systemu znaków rozpoznawczych, miała być utrzymana za pomocą kierunkowego radia. Przydział częstotliwości fal był bardzo oszczędny. Obowiązywały też ścisłe rygory przy korzystaniu z łączności radiowej. Z wysuniętymi placówkami naprowadzenia na cel obowiązywała łączność radiowo-telefoniczna, a między placówkami i samolotami — łączność radiowa za pomocą radiostacji przydzielonych tym placówkom przez dowódcę artylerii korpusu. ZAMIAR DOWÓDCY 3 DYWIZJI STRZELCÓW KARPACKICH 6 kwietnia generał Duch wydał swój rozkaz bojowy do natarcia, w którym szczegółowo omawiał sposób wykonania zadania przez 3 dywizję. Jednak w oddziale operacyjnym sztabu korpusu zauważono w rozkazie jakby pewne odstępstwa od Wytycznych dowódcy 2 korpusu z dnia 21 marca. Zaalarmowano dowództwo korpusu i osobiście dowódcę 3 Dywizji Strzelców Karpackich, któremu swoje obiekcje oddział operacyjny przedstawił na piśmie.

8 kwietnia odbyło się spotkanie szefa sztabu korpusu z dowódcą dywizji. W trakcie dyskusji wyjaśniło się wszakże, że zamiar dowódcy dywizji co do joty pokrywa się z intencjami dowódcy korpusu. Sprawą sporną był pewien szczegół taktyczny. Oto w rozkazie dowódcy 3 dywizji w drugiej fazie działań jakoby pominięto uderzenia w kierunku południowo-zachodnim, ograniczając się do biernej osłony rejonu Solarolo. Po szczegółowym zbadaniu sprawy i przestudiowaniu rozkazu okazało się, że jeden z batalionów 1 Brygady Strzelców Karpackich zostanie pozostawiony do osłony skrzydła dywizji w rejonie Solarolo, lecz nie będzie bierny. Postawiono mu bowiem zadanie opanowania skrzyżowania dróg, a potem oczyszczenia dojścia do rzeki, w wypadku zaś całkowitego rozbicia przeciwnika—uchwycenia przejścia na rzece Santerno. Generał Duch planował wykonanie natarcia dwiema brygadami (1 i 2) w pierwszym rzucie: brygada prawa z dwoma batalionami w pierwszym rzucie miała złamać opór nieprzyjaciela i iść dalej; brygada lewa, z jednym tylko batalionem w pierwszym rzucie — dotrzymać kroku brygadzie prawoskrzydłowej i jednocześnie osłaniać skrzydło dywizji. Zachodni brzeg rzeki Senio powinien zostać opanowany w ciągu nocy, tak aby do rana były gotowe mosty na rzece. Między rzekami Senio i Santerno główny wysiłek należało skierować na opanowanie Madonna delia Salute i Solarolo z jednoczesnym uchwyceniem mostów na kanale Lugo w rejonie Casa Marlani 1 C. Linari, co ułatwiłoby przeprowadzenie natarcia w dniu następnym. W drugim etapie natarcia główny wysiłek miał być skierowany na opanowanie Bagnara di Romagna i oczyszczenie podejścia do rzeki Santerno. Trzeci etap był związany z forsowaniem rzeki Santerno. Dla wykonania tego zadania dowódca dywizji wprowadzał swój drugi rzut w postaci 6 brygady z 5 Kresowej Dywizji Piechoty, przydzielonej na czas natarcia 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Przez cały czas obowiązywało ścisłe współdziałanie z prawym sąsiadem, tj. nowozelandzką 2 dywizją (ściślej jej 6 brygadą piechoty). W razie słabego oporu ze strony nieprzyjaciela należało uparcie dążyć do zbliżenia się do rzeki Santerno i wcześniejszego rozpoznania jej. PRZED NATARCIEM Od rana 7 kwietnia nieprzyjaciel prowadził silny ostrzał artyleryjski stanowisk zajmowanych przez 5 Kresową Dywizję Pie-

choty. 3 dywizja utraciła z nią na pewien czas łączność. Potem ogień całkowicie ustał. Dzięki temu wysunięty rzut kwatermistrzowski 3 dywizji mógł przejść na nowe miejsce postoju. Tego dnia miała miejsce rozmowa pomiędzy szefem oddziału operacyjnego dywizji a jego odpowiednikiem z nowozelandzkiej 2 dywizji. Nowozelandczykom był niezbędny wał przeciwpowodziowy zachodni na czas artyleryjskiego i lotniczego przygotowania ataku. Sprawa ostatecznie oparła się o dowódcę dywizji, który przesunął wschodnią linię rozgraniczenia 1 brygady kosztem zachodniej linii rozgraniczenia 2 brygady, ściślej kosztem 5 batalionu. W ten sposób batalion ten wyszedł na drogę, czego chciał uniknąć. Wyłoniła się kwestia użycia reflektorów. 2 brygada zażądała równomiernego światła na całym odcinku 5 i 6 batalionu. Reflektory miały oświedać teren przez całą noc z taką siłą, aby można było prowadzić pracę przy rozbrajaniu pól minowych i jednocześnie nie pozwolić nieprzyjacielowi na prowadzenie celnego ognia. Sprawę oświetlenia wziął na siebie 567 dywizjon reflektorów. Niemcy wszakże nie pozostawali dłużni. Całą noc trwała walka reflektorów. Na kierunku 3 brygady przeciwnik oświetlał przedpole i drogę nr 9. W 1 kompanii były straty. Wybuchła mina pod dwoma szeregowymi. Płonący stóg oświetlał drogę nr 9, co przeciwnikowi pozwalało obserwować ruch samochodów i pojazdów konnych. Na prawym skrzydle 2 i 1 brygady znalazły się pod ostrzałem artyleryjskim. Ogień artylerii przeciwnika sięgał aż do rzeki Lamone, na której ćwiczyły oddziały 5 dywizji. Były straty w ludziach. Znowu wyłonił się problem reflektorów na najbliższą noc. Zwołano specjalną odprawę, na której został omówiony plan wykorzystania reflektorów pod kątem zabezpieczenia przyszłego natarcia. W dniu „D" reflektory miały dać pełne światło od godziny 20.30, szczególnie silne w pasie natarcia 3 dywizji na całym odcinku przełamania, od podstaw wyjściowych aż do rzeki. Najpierw światło należało prowadzić na najniższym pułapie, aby ułatwić pracę saperom i czołgom-trałom („młockom") przy robieniu przejść w zaporach minowych. Wraz z wyruszeniem patroli saperskich i czołgów-trałów dowódca dywizji miał przysłać oficera łącznikowego do dowódsy 2 brygady, ażeby w odpowiednim momencie podać sygnał do zapalenia światła. Snop światła reflektorowego miał objąć szerszy pas terenu niż odcinek przełamania, aby lepiej ubezpieczyć natarcie i zmylić ewentualnie przeciwnika. W momencie

Dowódca wojsk alianckich na Śródziemnomorskim Teatrze Działań Wojennych, marszałek Harold Alexander

Dowódca 15 Grupy we Włoszech, generał Clark

Armii Mark

Dowódca 8 armii brytyjskiej, generał 01iver Leese

Naczelny Wódz (cz.p.o.), generał Władysław Anders

P.o. dowódcy 2 Korpusu Polskiego, generał Zygmunt Bohusz-Szyszko

Dowódca 2 Armijnej Grupy Artylerii, generał Roman Odzierzyński

Dowódca 3 Dywizji Strzelców Karpackich, generał Bronisław Duch

Do>vódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty, generał Nikodem Su lik-Sarnowski

Dowódca 2 Brygady Pancernej (grupa „Rak"), generał Broni sław Rakowski

Dowódca Grupy Armii „ C " (po Kesselringu) we Włoszech, generał Heinrich von Vietinghoff-Scheel

Dowódca Grupy Armii „ C " we Włoszech, marszałek Albert Kesselring

Dowódca 3 Brygady Strzelców Karpackich (zdobyła Bolonię), pułkownik dypl. Gustaw Łowczowski

Generał Alexander dekoruje po bitwie pod Ankoną Klemensa Rudnickiego (jeszcze w stopniu pułkownika), dowódcę zgrupowania „ R u d "

Zdjęcie lotnicze fragmentu odcinka forsowania rzeki Senio przez 3 Dywizję Strzelców Karpackich

Sławni Gurkowie

Budowa mostu przez rzekę Santerno

Polski artylerzysta

Polski saper

ataku i wdzierania się piechoty na wał zachodni snop światła z reflektorów miał być uniesiony w górę, w celu lepszego oświetlenia samego wału i przestrzeni na zachód od rzeki. Na dwie noce przed natarciem wzięto jeńca 7. Pochodził on z 3 kompanii 9 pułku grenadierów pancernych. Przyprowadzono też dwóch dezerterów z 2 kompanii 67 pułku grenadierów pancernych. W dzień praed bitwą późnym popołudniem odbyła się odprawa, którą prowadził generał Duch. Uczestniczyli w niej wszyscy dowódcy brygad, ich szefowie sztabów i oficerowie operacyjni, oficerowie łącznikowi, dowódcy rodzajów wojsk i szefowie służb. Odprawa była poświęcona sprawom zabezpieczenia ogniowego. Dowódca artylerii dywizji pułkownik Zygmunt Łakiński omówił plan ogni artylerii w poszczególnych fazach natarcia, a oficer do spraw lotniczych — użycia lotnictwa w pierwszej- fazie. Tego też dnia dowódca dywizji polskiej odwiedził dowódcę dywizji nowozelandzkiej i omówił z nim osobiście sposób działania i współdziałania. Późnym wieczorem również szef sztabu dywizji podpułkownik dypl. Antoni Bolesław Lewiński przeprowadził odprawę z podległymi mu oficerami, na której omówił położenie wojsk własnych i ustosunkował się do spraw spornych. Noc z 8 na 9 kwietnia minęła zupełnie spokojnie. Jedynie około godziny 22 w rejon 2 i 3 kompanii 2 Brygady Strzelców Karpackich spadło około piętnastu pocisków. Od strony przeciwnej dochodziły jedynie odgłosy silników i zgrzytu gąsienic; jak się domyślano, nieprzyjaciel przegrupował swe wojska. 7 Przebieg działań 7 kwietnia W45. Instytut Historyczny im. Gen. Sikorskiego (dalej: IHS), CI/XV/A7.

BITWA

WALKI NAD SENIO I SANTERNO Rzeka Senio płynie między wałami wysokości 4—8 m, odległymi od siebie o 40—120 m. Sama rzeka jest wąska, lustro wody nie przekracza 6—8 m, głębokość od 1 m do 1,2 m, dno muliste. Teren po obu stronach rzeki i dalej w kierunku północno-zachodnim płaski (pola uprawne, sady owocowe i winnice). Oba brzegi wraz z wałami wschodnim i zachodnim znajdowały się w rdzach niemieckich. Wały przeciwpowodziowe, zarówno wschodni, jak i zachodni, stanowiły silnie umocnioną pozycję, naszpikowaną bronią maszynową, stanowiskami ogniowymi i schronami bojowymi dla załóg. Przedpole Niemcy także starannie przygotowali do obrony; wycięli drzewa i krzaki, wyburzyli przeszkadzające w obserwacji zabudowania. Biegnący o 1,2 km od rzeki tor kolejowy i nieco dalej kanały Solarolo — Madonna delia Salute oraz kanał Lugo stanowiły naturalne uzupełnienie ufortyfikowanych połowo brzegów. Przed rzeką, między wałami a lustrem wody, i za rzeką postawiono gęste zapory minowe. Starszy strzelec Adolf Kaluza (ur. 24 czerwca 1910 w Katowicach), który 23 marca 1945 roku zdezerterował z 289 pułku grenadierów pancernych i przeszedł na stronę polską, zeznał, że Unia rzeki Senio jest bardzo silnie iaminowana. Podał miejsca i sposób postawienia min oraz wskazał istniejące przejścia. W celu ułatwienia orientacji w nocy na szczycie wału przy każdej zaporze minowej (polu) został umieszczony znak ostrzegawczy w postaci dwu półmetrowych patyków zbitych w kształcie litery X. Powiedział też, że w pierwszych dniach marca wszyscy żołnierze z jego kompanii przeszli przeszkolenie pod okiem sa-

pera — specjalisty w zakładaniu nowych min przeciw piechocie. W drewnianej skrzyneczce o wymiarach 15 x 10 x 5 cm znajdowało się 1/2 kg materiału wybuchowego eksplodującego pod naciskiem 4,5 kg- Miny te miały być zakopywane przez samych żołnierzy w prowadzących do stanowiska korytarzach w wypadku kcaieczności ich opuszczenia. Konstrukcja miny była bardzo prosta: między wieko a kadłub pudełeczka wkładało się zapalnik, który pod naciskiem z góry łamał się i powodował natychmiastowy wybuch. Każde stanowisko miało być wyposażone w taką minę. Zbieg też zeznał, że nad rzeką Senio w rejonie S. Savero broni się 1 batalion 289 pułku grenadierów pancernych. Styk między dywizjami 98 piechoty i 26 pancerną miał najprawdopodobniej przebiegać wzdłuż drogi od rzeki Senio do kanału Madonna delia Salute. 3 kompania, w której służył ów dezerter, składała się — według jego zeznań — w 50 procentach z volksdeutschów (głównie Polaków): nie wiedzą oni jednak o obecności oddziałów polskich po stronie przeciwnej. Wstrzymują się od dezercji, gdyż boją się min na przedpolu i represji ze strony Niemców. Był wypadek zastrzelenia żołnierza (Polaka), gdy ten usiłował zbiec do przeciwnika. Mają zamiar natomiast pozostać na swoich stanowiskach z chwilą otrzymania rozkazu do wycofania. Dobrych i bojowych żołnierzy w kompanii jest niewielu. Są to młodzi Niemcy. Czy ta opinia potwierdziła się, zobaczymy dalej. Na razie jednak pozostaje do odnotowania fakt, iż przeciwnik Polaków po drugiej stronie rzeki Senio trwał w zaciętej, aktywnej obronie. W całym pasie 2 Korpusu Polskiego Niemcy prowadzili ożywioną działalność patrolową i wypadową. Nie oszczędzali też amunicji. W nocy z 4 na 5 kwietnia oddział rozpoznawczy 98 dywizji piechoty, pod osłoną dymów, zbliżył się w trzech grupach na 150 m od stanowisk bojowych 6 batalionu 2 Brygady Strzelców Karpackich i otworzył ogień z broni maszynowej. Piechota polska odpowiedziała również ogniem z broni maszynowej i moździerzy. Walka trwała 2 godziny. Ogień zaporowy artylerii utrudnił grupie wypadowej przeciwnika wycofanie się z przedpola. Jeszcze tej samej nocy i w tym samym miejscu przeciwnik ponowił wypad. Odparto go ogniem zaporowym artylerii. Straty niemieckie — według zeznania jeńca — wyniosły: 1 zabity i 6 rannych. W nocy z 5 na 6 kwietnia przedostał się na tyły operacyjne wojsk sojuszniczych patrol ze składu 26 dywizji pancernej.

Zmierzał w kierunku Faenzy z zamiarem zaminowania jednej z głównych dróg, po której odbywał się ruch pojazdów wojsk sprzymierzonych. Patrol zadania nie wykonał, został rozbity. Komunikat informacyjny głosił, iż w tym czasie trwała bardzo intensywna ogniowa działalność nieprzyjaciela. Niezwykle silny był ogień moździerzy, zwłaszcza z sześciolufowych kalibru 150 mm. Prowadzono też prace polowo-ziemne w głębi, o czym dowiedziano się ze zdjęć lotniczych. Czynna była radiostacja niemiecka „Wanda", która nadawała audycje propagandowe w języku polskim. Audycje te były adresowane do żołnierzy w dwu rejonach: Felisio i droga nr 9. W ostatnim dniu przed natarciem siły przeciwnika w pasie 2 Korpusu Polskiego nadal oceniano na 8—9 batalionów piechoty w pierwszym rzucie; w drugich rzutach i odwodach — około dwóch batalionów z 4 dywizji spadochronowej, oddział rozpoznawczy 26 dywizji pancernej i jeden z pułków tej dywizji. Na cdcinku przełamania 2 Korpusu Polskiego, czyli praktycznie 3 dywizji, zidentyfikowano dwa bataliony. Główny rejon obrony przeciwnika sztab 2 Korpusu Polskiego umiejscowił w okolicy Solarolo i Bagnara di Romagna. Wojska niemieckie obowiązywał od 21 stycznia 1945 roku rozkaz fuhrera: ,,l/ Dowódcy armii, korpusów i dywizji będą osobiście odpowiedzialni, by następujące decyzje i zamiary dotarły do mnie możliwie szybko, tak aby po ich zatwierdzeniu, względnie wprowadzeniu pewnych zmian, mogły być w najkrótszym czasie przesłane do oddziałów frontowych: a) wszelkie decyzje związane z ruchami operacyjnymi; b) projektowane natarcie na szczeblu dywizji lub wyższym nie objęte ogólnymi rozkazami wyższego dowództwa; c) wszelkie działania obronne na biernym odcinku, przekraczające normalną działalność patrolową i mogące z tego powodu ściągnąć uwagę npla na ten odcinek; d) wszystkie ruchy związane z wycofywaniem się; e) zamiary związane z opuszczeniem zajmowanych stanowisk, ufortyfikowanych miast i fortec. 2/ Dowódcy armii, korpusów i dywizji, szefowie sztabów oraz oficerowie sztabów będą osobiście odpowiedzialni za dopilnowanie, aby wszystkie meldunki skierowane do mnie były bezwzględnie prawdziwe. W przyszłości będę jak najsurowiej karał wszelkie usiłowania ukrycia przede mną pewnych faktów,

bez względu na to, czy były wynikiem działań celowych, czy też niedbalstwa. 3/ Podkreślam, że utrzymywanie łączności jest niezbędne w każdej operacji, a zwłaszcza w czasie trudniejszych momentów walki, względnie kryzysu. Każdy dowódca odpowiedzialny jest za to, aby łączność ta nie była przerwana zarówno na wyższych, jak też i na niższych szczeblach. Łączność ta zarówno do wyższych, jak i niższych jednostek powinna być zabezpieczona w każdej sytuacji przez użycie wszystkich dostępnych środków i pod osobistą kontrolą. Podpisał: Adolf Hitler". Był to wielce znamienny rozkaz. Oznaczał on, po pierwsze — ingerencję naczelnego dowódcy w działania taktyczne, co ograniczało samodzielność decyzji nawet dowódców dywizji; i po drugie — usztywniał obronę przeciwnika przed rychłym natarciem wojsk sprzymierzonych. Szykowała się zatem bitwa twarda i nieustępliwa. 26 dywizja pancerna, z którą miał się spotkać w walce 2 Korpus Polski, w grudniu 1944 roku otrzymała spore uzupełnienie. Szczególnie dużą wartość bojową przedstawiał oddział rozpoznawczy dywizji składający się z pięciu szwadronów wyposażonych w pojazdy pancerne. Batalion w pułku pancernym posiadał — według danych z lutego 1945 roku — 48 czołgów, a pułki grenadierów (piechoty zmechanizowanej) były bardzo dobrze wyposażone w ciężką broń strzelecką, moździerze i działa. Dywizja dysponowała 24 armatohaubicanii 105 mm, 7 haubicami 150 mm i 12 działami przeciwlotniczymi 88 mm. Te ostatnie stanowiły także niezwykle groźną broń dla celów naziemnych. Dywizją dowodził generał Kuhnert, a jego szefem sztabu był pułkownik von Bernsdorff. 9 kwietnia o godzinie 10.35 z punktu obserwacyjnego 12 batalionu piechoty Schodzącego w skład zgrupowania „Rud" zauważono wybuch w rejonie Castel Bolognese po stronie przeciwnika. Jak przypuszczano, przeciwnik wysadził przeszkadzający w obserwacji budynek. W południe do sztabu 3 Dywizji Strzelców Karpackich przybył generał Władysław Anders w asyście generała Zygmunta Bohusza-Szyszki, p.o. dowódcy 2 korpusu. Generał Bronisław Duch złożył meldunek o sytuacji. O godzinie 13.50 rozpoczęło się lotnicze przygotowanie operacji „Buckland". O 14.15 szef artylerii dywizji odebrał meldunek o zbombardowaniu przez własne lotnictwo stanowisk ogniowych 1 i 3 pułków artylerii lekkiej. Kilka minut wcześniej szef sztabu 2 Brygady Strzelców Karpackich zameldował dowódcy dywizji,

że ostatnia seria bomb lotniczych spadła na rejon podstaw wyjściowych 5 batalionu. W chwilę potem wpłynął meldunek o stratach1. Było 4 zabitych i 10 rannych, zniszczone 2 wozy sanitarne i 1 jeep. Rannych nie miał kto opatrywać, ponieważ lekarz 5 batalionu również został ranny. Z pomocą pośpieszył lekarz 6 batalionu. Uzupełniające dane o stratach mówiły już o 30 rannych i 4 zabitych. Nie byio wiadomości o 2 kompanii 5 batalionu. Dalsze dane o stratach otrzymano o 14.40,15.24 i całościowe o 15.30. Tylko w 2 brygadzie wyniosły one 9 zabitych 1 46 rannych. Zanotowano poważne straty w sprzęcie i zapasach materiałowych. Doszły straty 1 Brygady Strzelców Karpackich, o których zameldował oficer łącznikowy: w 1 kompanii 2 batalionu — 16 rannych i 5 zabitych, w 4 kompanii 2 batalionu — 2 rannych i 2 zaginionych. Byli też zabici i ranni wśród żołnierzy obsługujących moździerze i działa przeciwpancerne na wysuniętych stanowiskach ogniowych. Razem 9 zabitych (w tym 2 oficerów), 32 rannych (w tym 1 oficer) i 3 zaginionych. Obecny na miejscu generał Anders, po rozmowie telefonicznej z dowódcą 2 Brygady Strzelców Karpackich, zażądał rozmowy ze sztabem 2 korpusu. Polecił on szefowi sztabu pułkownikowi Kazimierzowi Wiśniowskiemu zameldować o incydencie dowódcy 8 armii. W dywizji trwała zaś akcja ewakuacyjna. Przy Naczelnym Wodzu był obecny generał Bolesław Szarecki — szef służby zdrowia 2 Korpusu Polskiego. Omyłkowe zbombardowanie przez lotnictwo strategiczne własnych oddziałów poderwało zaufani; wojska do swego lotnictwa. Wydarzenie to nie pozostało też bez wpływu na plan bitwy, było tym bardziej niekorzystne, że całość natarcia została dokładnie przemyślana i przećwiczona aplikacyjnie z dowódcami na stole plastycznym, natomiast oddziały przerabiały przyszłe działania przełamujące połączone z forsowaniem rzeki w terenie, starannie wybranym i zbliżonym do tego, jakiego należało oczekiwać na rzece Senio. Ćwiczenia odbywały się, o czym wcześniej, na rzece Lamone, kanale Cosina i rzece Savio. Lotnictwo strategiczne w sile 800 maszyn bojowych miało przeprowadzić lotnicze przygotowanie ataku od godziny 13.50 — w całym pasie natarcia 8 armii. Bombardowanie na kierunku 2 korpusu rozpoczęło się — jak już wspomniano — o 13.50, czyli punktualnie. Samoloty nadlatywały fala za falą, po 1

Meldunek sytuacyjny z 9 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/A9.

20 samolotów. Dane te znajdujemy w sprawozdaniu historycznym z walk 2 korpusu w bitwie o Bolonię. W dokumencie przygotowanym przed bitwą przez Oddział Spraw Lotniczych pt. Wytyczne współdziałania lotnictwa mówi się o 42 falach po 18 samolotów każda. Mieczysław Młotek w swojej książce pt. Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich 1942—1947, Londyn 1978, sprawcą omyłkowego zbombardowania własnych oddziałów czyni grupę 22 amerykańskich samolotów, które zrzuciły bomby o kilka tysięcy metrów za blisko. Trafiły one w czołowe kompanie 5 i 2 batalionów, powodując straty w ludziach. Omyłka nastąpiła mimo zastosowania specjalnych środków ostrożności. Kierunki bombardowania były oznakowane, czołowa linia własnych wojsk również oznakowana i sygnalizowana przez radiostacje wielkiej mocy, droga wiodąca do Faenzy i Rawenny została oznaczona wystrzałami artylerii przeciwlotniczej na wysokim pułapie. Ale to wszystko, co zostało przygotowane na ziemi, rychło stało się niewidoczne z powodu olbrzymiej chmury kurzu wznieconej wybuchami 20-funtowych bomb odłamkowych i dymu, jakie wywołały. Jedna fala bombowców zrzuciła ładunek niecelnie, powodując znaczne straty wśród oddziałów 3 dywizji przygotowanej do natarcia. Oficjalny dokument mówi o 20 zabitych i 120 rannych. W pierwszym odruchu dowódca 2 brygady pułkownik Jan Lachowicz miał zamiar wycofać 5 batalion i zastąpić go 4 batalionem, odwodowym, po opanowaniu przez czołowy, tj. 5 batalion, zachodniego wału rzeki Senio. Byłaby to zmiana w uprzednio przyjętej koncepcji, wedle której batalion odwodowy miał wejść do walki dopiero w drugiej fazie natsrcia, na Bagnara di Rcmsgna. Z kolei dowódca dywizji przewidywał wcześniejsze wycofanie batalionu z 6 Lwowskiej Brygady Piechoty dla ewentualnego wsparcia 2 Brygady Strzelców Karpackich. Wymiana batalionów tuż przed natarciem była przedsięwzięciem wielce ryzykownym, grożącym dezorganizacją całego natarcia, jako że były to bataliony pierwszego rzutu. Nastąpiła więc, również za sprawą samego generała Andersa, jedynie pewna reorganizacja batalionów, które najwięcej ucierpiały od omyłkowego bombardowania. Otrzymały też one dodatkowe wzmocnienie i wsparcie. Przede wszystkim uzupełniono straty w saperach przydzielonych 2 batalionowi. Straty personelu łączności w 2 batalionie zostały uzupełnione żołnierzami z plutonów łączności 1 i 3 batalionów. O 17.10 była gotowa bezpośrednia linia telefoniczna

między punktem dowodzenia 3 dywizji a pierwszym rzutem dowodzenia nowozelandzkiej 2 dywizji. Mniej więcej w tym samym czasie zapadła decyzja wykorzystania mostu nowozelandzkiej 2 dywizji przez szwadron czołgów 7 brygady pancernej (brytyjskiej), przydzielonej korpusowi polskiemu na czas operacji. W tym stanie rzeczy o godzinie 15.57 rozpoczęło się artyleryjskie przygotowanie. W pasie natarcia 8 armii prowadziło ogień 1200 dział. Natarcie na wał wschodni rozpoczęło się zgodnie z planem 2, o godzinie 19.30. Wykorzystując powodzenie prawego sąsiada — nowozelandzkiej 2 dywizji, 6 batalion 2 brygady przerzucił przez rzekę jedną ze swoich grup szturmowych. Grupa ta już o godzinie 20.00 znalazła się na wale zachodnim. W godzinę po tym dołączyła do niej 2 kompania (bez plutonu). Znaleziono zatem lukę w ugrupowaniu przeciwnika i potrafiono ją wykorzystać. W obawie przed „Tygrysami" przeciwnika, które znalazły się tu wcześniej, ogromnym wysiłkiem żołnierzy przeciągnięto ze wschodniego brzegu na brzeg zachodni dwa działa przeciwpancerne: stworzono w ten sposób warunki do przejścia czołgów, bez których kontynuowanie natarcia byłoby niemożliwe. Grupy szturmowe 5 batalionu, który najbardziej ucierpiał od własnego lotnictwa, wyruszyły o godzinie 19.52. Grupa szturmowa 2 kompanii, w sile 32 żołnierzy, dowodzona przez podporucznika Wenancjusza Zycha, trzykrotnie atakowała wał wschodni. Powodzenie uzyskała dopiero o godzinie 3.45, kiedy to zawładnęła bunkrem na koronie wału. O 4.00 grupa ta opuściła szczyt wału, aby czołgi-miotacze płomieni mogły rzucić ogień na wał. Na prawym skrzydle batalionu działała 3 kompania. Z jej składu zostały wysłane dwie grupy pod dowództwem podchorążego Artura Weireba i podchorążego Jana Bieniowskiego. Współdziałając ze sobą, szybko opanowały wał. Wzięto też 15 jeńców, w tym dowódcę kompanii fizylierów. 4 kompania przeprawiła się przez rzekę po kładce 1 brygady i zajęła stanowiska w rejonie C. Ghetti i C. Zanchini. Za 4 kompanią po tej samej kładce przeprawiła się 1 kompania i rozwinęła się na prawo od kompanii 4. O godzinie 8.30 10 kwietnia 5 batalion mocno już trzymał przyczółek pozwalający saperom na przygotowanie bezpiecznej przeprawy dla odwodowego 4 batalionu piechoty. 2

Rozkazy i meldunki sytuacyjne. IHS, CI/XV/S.

Na kierunku 1 Brygady Strzelców Karpackich działał w pierwszym rzucie tylko 2 batalion, który nacierał na odcinku 400 m (od Casa Betti do C. Zanchini). Na dwie kompanie pierwszorzutowe przypadało więc po 200 metrów terenu. W każdej z kompanii zorganizowano po trzy grupy szturmowe: dwie czołowe i jedna w odwodzie. Z kolei każda grupa składała się z trzech zespołów: torującego, usuwającego przeszkody i uderzeniowego. Zawczasu też przygotowano siedem ścieżek dla piechoty przez własne pola minowe, doprowadzone na odległość około 150 m od wału wschodniego. Podstawy wyjściowe batalionu znajdowały się w odległości 1,5 km od wału wschodniego i były zajęte podczas lotniczego i artyleryjskiego przygotowania ataku. W czasie ostatnich 20 minut przygotowania artyleryjskiego grupy szturmowe wysunęły się na koniec ścieżek w polach minowych. Każdą też ścieżką wysunął się do przodu jeden czołg — w sumie siedem czołgów, które rozpoczęły obezwładnianie środków ogniowych nieprzyjaciela na wale wschodnim. Lewe skrzydło brygady w rejonie Felisio było ubezpieczane przez pluton czołgów i pluton transporterów opancerzonych. Czołgi na koócu ścieżek we własnych polach minowych ubezpieczały piechotę w torowaniu drogi przez pola minowe nieprzyjaciela i uchwycanie wału wschodniego. Tymczasem saperzy przedłużali ścieżki dla czołgów aż do wału wschodniego, w którym następnie, już same, za pomocą 100 funtów trotylu na każdy wóz, przebiły wyrwę i uzyskały wgląd i możliwość ostrzału wału zachodniego. Jednocześnie piechota, korzystając z osłony ogniowej czołgów, podciągnęła na brzeg sprzęt przeprawowy. Nastąpiła też pewna rotacja — przed czołgi bezpośredniego wsparcia piechoty wysunęły się czołgi — miotacze płomieni „Krokodyl" i batalionowe miotacze płomieni. Na sygnał rakiety stoki wału zachodniego zostały omiecione płotaieniem, a artyleria odgrodziła drogi odejścia. Zaraz po tym nastąpił atak piechoty polskiej, która już przeprawiła się przez rzekę łódkami. W ślad za czołowymi grupami szturmowymi, kładkami, przeprawiły się grupy odwodowe. Na brzeg zachodni rzeki przeciągnięto również cztery działa przeciwpancerne. Następnie przeprawiły się i wyszły przed kompanie pierwszorzutowe dwie drugorzutowe kompanie, poszerzając przyczółek brygadowy do jednego kilometra szerokości i 1/2 km głębokości (włącznie z m. Felisio). Podobną taktykę forsowania rzeki Senio i przeprawy zasto-

sowały wszystkie trzy pierwszorzutowe bataliony 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Ich natarcie okazało się nad wyraz skuteczne, uderzenie bowiem trafiło w styk 98 dywizji piechoty i 26 dywizji pancernej. 10 kwietnia rano oper Niemców na rzece Senio został złamany i wróg pod osłoną własnego ognia artylerii i moździerzy opuścił zajmowaną pozycję. W ślad za nim przesunęły się do przodu oddziały polskie. 2 Brygada Strzelców Karpackich działała w ogólnym kierunku na Bagnara di Romagna, a 1 Brygada Strzelców Karpackich na Solarolo i S. Mauro. Obrona przeciwnika na zachód od rzeki Santeno została poddana działaniom ciężkich bombowców lotnictwa strategicznego, które jeszcze w godzinach przedpołudniowych wykonały bombardowanie celów. Przeciwnik jednak, chociaż zmuszony do opuszczenia pozycji na rzece Senio, nie został pobity, stawił twardy opór na kanale di Lugo i zatrzymał świeżo wprowadzone do walki bataliony: 4 i 1. Skutecznie natomiast w ciągu całego dnia przesuwał się do przodu skrajnie prawy 6 batalion, który umiejętnie wykorzystywał powodzenie oddziałów nowozelandzkiej 2 dywizji. Ale batalion ten działał nieco w izolacji od reszty dywizji i jego sukces został, niestety, częściowo zmarnowany. 1 batalion, który uderzył bez odpowiedniego przygotowania na Solarolo, natknął się nieoczekiwanie na silny opór. Dowódca batalionu kapitan Stanisław Dobrzycki prosił o wsparcie ogniem artylerii, ale go nie otrzymał. Solarolo, miasteczko o zwartej zabudowie i otoczone murem z XVII w., zostało przez Niemców starannie przygotowane do obrony, zwłaszcza od strony wschodniej. Strona zachodnia, jak się okazało, nie była obsadzona przez Niemców, toteż ludność włoska, życzliwa wojskom sprzymierzonych, poza plecami Niemców wywiesiła na dachach białe flagi. Dowódca artylerii dywizji pułkownik Zygmunt Łakiński wziął owe białe flagi za znak, że Niemcy odeszli, i zakazał ostrzału artyleryjskiego miasta. W rezultacie natarcie 1 batalionu ruszyło bez wsparcia artylerii. Na domiar złego zostały uszkodzone dwa czołgi bezpośredniego wsparcia piechoty; 2 kompania zaległa 200 m przed ścianami miasteczka. Wprawdzie podciągnięte pośpiesznie działka przeciwpancerne zniszczyły nieprzyjacielskie punkty ogniowe w domach i obserwacyjne na wieży, ale zapadła noc i miasteczko nie zostało zdobyte. Po kilkugodzinnej przerwie, kiedy batalion przeszedł do obrony, ponowiono, jeszcze w ciemnościach nocnych, atak. Tym razem opór został w krótkim czasie złamany

i miasteczko zajęli Polacy. Wzięli siedmiu jeńców. Posuwając się dalej 3 kompania 1 batalionu zajęła S. Mauro. W godzinach południowych batalionowy pluton rozpoznawczy wyszedł na przedpole, dotarł niemal do Castelnuovo, niedaleko rzeki Santemo. Po drodze pluton rozpoznawczy rozbił pluton niemiecki i wziął sześciu jeńców. Bój o Solarolo był prowadzony na otwartym południowym skrzydle dywizji. Obu stronom dawało to duże możliwości taktyczne, lecz było ryzykowne. W tej sytuacji 3 dywizji został przydzielony 10 batalion ze zgrupowania „Rud". Batalion podjął natarcie na m. Gaiana; jednak nie zostało ono uwieńczone powodzeniem, gdyż zmontowano je zbyt późno, nie wykorzystując czynnika zaskoczenia. Natarcie wojsk sprzymierzonych w dniu 9 kwietnia, jak zeznali jeńcy niemieccy, nie było dla nieprzyjaciela zaskoczeniem, choć nie oczekiwał on uderzenia wykonanego z tak olbrzymią siłą i przy wsparciu lotnictwa strategicznego. Bombardowanie lotnicze i ogień artylerii przerwały połączenia telefoniczne. Byli ranni i zabici. Ostały się natomiast umocnienia w wałach przeciwpowodziowych, dzięki którym obrona mogła być kontynuowana. Mimo to przeciwnik został zmuszony do wycofania się z przedniej (i chyba najmocniejszej) pozycji nad rzeką Senio oraz — jak przewidywano w sztabach alianckich —- stawiania oporu na kolejnej rubieży wodnej, rzece Santerno. W 2 Korpusie Polskim liczono się z tym, że nową linię obronną przeciwnik obsadzi głównie oddziałami 26 dywizji pancernej, jeszcze nie biorącymi udziału w walkach, oraz uporządkowanymi oddziałami (26 i 98 dywizji, a także jednostkami 4 dywizji spadochronowej, wycofywanej z południa. Pozostawienie pozycji nad rzeką Santerno bez walki odrzucano. Artyleria nieprzyjaciela, która w obliczu natarcia wojsk 8 armii podjęła maksymalny wysiłek, została zmuszona do zmiany stanowisk, co nie pozostało bez wpływu na celność jej ognia. Prawym sąsiadem 2 Korpusu Polskiego był brytyjski 5 korpus. Na jego lewym skrzydle prowadziła natarcie nowozelandzka 2 dywizja, z którą Polacy ściśle współdziałali. Korpus brytyjski był silniejszy organicznie i miał większy przydział sił i środków oraz wsparcie i wzmocnienie. Rozpoczął on natarcie 9 kwietnia o 19.20 i prowadził je nieprzerwanie, aż do uchwycenia przyczółków aa rzece Senio, po czym kontynuował ruch do przodu, spychając 10 kwietnia wieczorem przeciwnika z ka-

nału Tratturo ku rzece Santerno i zdobywając na zachodnim brzegu tej rzeki przyczółek. Operacje desantowe na jeziorze Comacchio rozpoczęty się 11 kwietnia rano. Zdobyto miejscowość Nenate i nie uszkodzony most. Opór przeciwnika był zresztą dość słaby. Wielu jego żołnierzy dostało się do niewoli i w sztabach alianckich przewidywano, że będzie on musiał zawęzić pas obrony na rzece Santerno. Południowy sąsiad 2 Korpusu Polskiego informował, że nieprzyjaciel w jego pasie działania rozpoczął wycofywanie swoich oddziałów na południe od drogi nr 9 w nocy z 10 na 11 kwietnia. Jako kolejną rubież oporu widziano linię rzeki Sanguino, będącej przedłużeniem rzeki Santerno na południu. O sukcesie pierwszego dnia operacji zadecydował udział lotnictwa. Tego dnia, 9 kwietnia 1945 roku, wykonało ono w pasie natarcia 8 armii: — 756 lotów bojowych ciężkich bombowców, które zrzuciły swój śmiercionośny ładunek między rzekami Senio a Santerno (niestety, część też na własne wojska); — 248 lotów średnich bombowców, głównie na stanowiska ogniowe artylerii przed frontem 2 Korpusu Polskiego; — 686 lotów myśliwców bombardujących, z tego 217 lotów dla wsparcia 2 Korpusu Polskiego. W nocy z 9 na 10 kwietnia 100 ciężkich bombowców bombardowało pozycje obronne przeciwnika za rzeką Santerno, a około 100 lekkich bombowców zrzuciło bomby na baterie nieprzyjaciela i patrolowało nad drogami, by sparaliżować ruch na nich. Ogółem 10 kwietnia lotnictwo wykonało 1689 lotów (756 — ciężkie bombowce, 296 — średnie, i 647 myśliwce bombardujące). Myśliwce bombardujące wykonały 261 lotów na żądanie 2 Korpusu Polskiego, atakując zwłaszcza umocnienia niemieckie w Solarolo i Bagnara di Romagna oraz na most na rzece Santerno. Lotnictwo niemieckie w ogóle nie pokazało się nad polem bitwy. Nocne meldunki z frontu mówiły o ożywionej działalności wojsk własnych i przeciwnika 3. O godzinie 22.00 10 kwietnia Oddział Operacyjny Korpusu otrzymał meldunek z 3 Dywizji 3 Przebieg działań 2 KP od 31 marca do 30 kwietnia 1945. Dtwo 2 KP, Oddział Operacyjny. IHS, CI/XV/A.

Strzelców Karpackich, która donosiła, że przeciwnik zdołał zniszczyć wszystkie mosty na kanale Lugo. Tylko dwa czołgi po faszynach przeszły na przeciwległy brzeg. Od oficera łącznikowego do wojsk nowozelandzkich dotarła informacja o zerwaniu linii telefonicznej z 2 dywizji do 3 dywizji. Na odcinku zgrupowania „Rud" przed frontem 12 batalionu zanotowano słaby ogień nieprzyjaciela z moździerzy, artylerii i karabinów maszynowych. W rejonie stanowisk ogniowych 13 pułku artylerii ciężkiej niemiecki ostrzał artyleryjski spowodował znaczne straty: został rozbity skład żywności. Patrol nieprzyjaciela przeszedł przez rzekę, ale został odrzucony. Stwierdzono też silny ogień moździerzy. 3 dywizja zameldowała o położeniu oddziałów własnych. Wszystkie pododdziały 2 Brygady Strzelców Karpackich znajdowały się około 1—2 km na północny zachód od kanału di Lugo. Kompanie 6 batalionu: w Bellosi (4), w C. Giovannina (1), w rejonie Molinello Piani z obu stron kanału (2), w C. Mariani (3). Patrole i pojedyncze plutony wysunęły się znacznie do przodu i były w połowie drogi do rzeki Santerno. Kompanie 4 batalionu znalazły się w rejonie C. Galeati, C. Albanetta, Tre Case, czyli na podejściach do kanału di Lujo. Pododdziały 1 Brygady Strzelców Karpackich były rozmieszczone w rejonie Solarolo. Patrole 12 batalionu ze zgrupowania „Rud" doszły wieczorem 10 kwietnia do wału rzeki Senio i próbowały sprowokować ogień przeciwnika, jednak bez skutku. Jeńcy niemieccy zeznali, że Bagnara di Romagna jest wolna. Szef sztabu 3 Dywizji Strzelców Karpackich rozmawiał o północy telefonicznie w tej sprawie z szefem sztabu korpusu. Zameldował o powziętych decyzjach: 1 brygada ma zająć tę miejscowość jedną—dwiema kompaniami. Działania powinny zostać podjęte o godzinie 1.00 w dniu 11 kwietnia. Tymczasem do Bagnara di Romagna podeszła 1 kompania 6 batalionu, z czołgami i saperami, rozpoznając drogi dojścia do rzeki Santerno. Stwierdzono gęste pole minowe na podejściach do rzeki, a na wałach zapory z drutów kolczastych; zaś w Bagnara di Romagna duży ruch oddziałów niemieckich ostrzelanych przez polską artylerię. W 3 dywizji poczyniono przygotowania do forsowania rzeki Santerno. Patrole 12 batalionu (zgrupowanie „Rud") przeprawiły się przez rzekę Senio, nie napotykając oporu ze strony przeciwnika. Była dość dobra pogoda, a zapowiadała się jeszcze lepsza. O 8.35 w Bagnara di

Romagna byli już Polacy (6 batalion). O 9.30 dowództwo 8 armii przekazało informacje z frontu działań amerykańskiej 5 armii z dnia poprzedniego, ściślej do godziny 15.00 10 kwietnia. W pasie natarcia amerykańskiego 2 korpusu tylko grupa Lagnano dokonała wypadu. 4 korpus przeprowadzał jedynie fazowanie i działalność patrolową. Wojska armijne oczyszczały z przeciwnika Parianę i zdobyły Massę. Z meldunku sytuacyjnego 8 armii wynikało, że dwa korpusy (5 brytyjski i 2 polski) na głównym kierunku kontynuowały natarcie na podejściach do rzeki Santerno przy słabnącym oporze nieprzyjaciela. Na bardziej zdecydowahy opór natknęła się hinduska 8 dywizja. Nowozelandzka 2 dywizja wyszła nad rzekę jeszcze wieczorem poprzedniego dnia. Nieprzyjaciel stawiał opór tylko sporadycznie. Grupa Cremona zajęła Alfonsinę, wysuwając przednie oddziały znacznie dalej i biorąc jaków. Na lewym skrzydle 8 armii brygada żydowska z 10 korpusu prowadziła akcję patrolami, ściągając na siebie silny ogień moździerzy, lecz nie nawiążując styczności z nieprzyjacielem. Nawiązano ją dopiero w Badia i Serratina. Patrole brytyjskiego 13 korpusu były w styczności z nieprzyjacielem: od czasu do czasu nękał je ogień artylerii. W pasie 2 Korpusu Polskiego główne działania bojowe 11 kwietnia, tak jak i w dniu poprzednim, prowadziła 3 Dywizja Strzelców Karpackich. O świcie został ostatecznie złamany opór niemiecki w Solarolo, na innych odcinkach kontynuowano zbliżanie się do rzeki Santerno. Rzeka ta niewiele różniła się od Senio. Po obu brzegach obwałowana ńa wysokość 4—7 m, szeroka między wałami 70—90 m, głęboka od 0,5 do 1 m. Wzdłuż jej brzegów przebiegała linia umocniona, zwana „Laurą", opierająca się na kierunku 2 Korpusu Polskiego na punktach umocnionych w Bagnara di Romagna i Mor dano: jeden na podejściach do rzeki, drugi za nią. Żaden zresztą nie spełnił nawet w przybliżeniu oczekiwanej roli. Zniszczone drogi i mosty utrudniały podejście polskich oddziałów do rzeki. Dowódca 3 dywizji dążył do jak najszybszego sforsowania rzeki, licząc się z uporczywą obroną nieprzyjaciela na tej rubieży. Przewidywał także możliwość kontrataków, piechoty i czołgów, toteż plan zakładał przełamanie obrony niemieckiej na wale wschodnim już w dniu 11 kwietnia. Planowano, że w nocy z 11 na 12 kwietnia rzeka zostanie sforsowana, o świcie zaś oddane do użytku mosty i uchwycony przyczółek w rejonie Mordano. Ra-

no 12 kwietnia miało wyjść uderzenie siłami trzech brygad w pierwszym rzucie w kierunku Babano z zamiarem uchwycenia przepraw na kanale Molini. Oprócz dwu brygad, 2 i 1, będących w akcji od pierwszego dnia natarcia, generał Duch zamierzał wprowadzić do pierwszego rzutu 6 Lwowską Brygadę Piechoty, którą wsjępnie, jeszcze przed bitwą, planowano użyć na Mordano dopiero w natarciu, gdzie miałaby utworzyć przyczółek. O 8.05 lotnik artyleryjski z brytyjskiego 5 korpusu zameldował, że o godzinie 7.10 most na rzece Santerno, między Bagnara di Romagna a Mordano, wyleciał w powietrze.,Ocalaly natomiast niektóre kładki. Tak wyglądała sytuacja w dniu 11 kwietnia. Plan działania na dzień następny przedstawiał się następująco: dowódca dywizji przekazywał wykonawcom odpowiednie zadania bezpośrednio w terenie. Rozkazy na piśmie zostały wydane z datą 11 kwietnia 1945 roku. W rozkazie został też odnotowany fakt pobicia nieprzyjaciela między rzekami Senio a Santerno oraz wycofywania się jego oddziałów za rzekę, na umocnione pozycje. Sprecyzowane i uaktualnione zadania dla 6 Lwowskiej Brygady Piechoty brzmiały: sforsować rzekę Santerno dwoma batalionami w pierwszej linii na odcinku od prawej linii rozgraniczenia dywizji do miejscowości Mordano (włącznie) oraz utworzyć przyczółek w rejonie Lampieri i C. Vigo Martino. Nie zatrzymując się na nim, jak najszybciej uchwycić przeprawy na kanale Molini w rejonie Fornace i Bubano. Z tego przyczółka miały wyjść grupy pościgowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 43 brygady Gurków oraz części sił 6 brygady, która miała zadanie nacierać na Mordano. Utworzenie przyczółka w rejonie Mordano było zadaniem 2 Brygady Strzelców Karpackich (przedtem zadanie to było planowane dla 4 brygady). W Mordano miał być zbudowany most. Zadaniem 1 Brygady Strzelców Karpackich, wzmocnionej 10 batalionem z 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty, było sforsowanie rzeki, głównie w celu ubezpieczenia południowego skrzydła dywizji, które wciąż było odsłonięte. Zgrupowanie „Rud" bowiem pozostawało w tyle i dopiero teraz podejmowało działania zaczepne. Podstawowe zadanie saperów to przetransportowanie przez rzekę Santerno środków wsparcia piechoty i czołgów. Zgodnie z powyższym rozkazem 6 Lwowska Brygada Piechoty została wprowadzona na prawe skrzydło dywizji i teraz ona

stykała się bezpośrednio z nowozelandzką 2 dywizją. Manewr ten został przeprowadzony dopiero o zmierzchu; brygada jednak nie była tego dnia zdolna do natarcia. Jej bataliony dokonały jedynie luzowania; 16 batalion wszedł na miejsce 6 batalionu. Również całe natarcie dywizji nie przebiegało zgodnie z planem. Zanotowano znaczne opóźnienia w wykonaniu poszczególnych zadań. Oddziały były już zmęczone, walki trwały przecież już trzeci dzień, napotykały bardzo intensywny ogień nieprzyjaciela, artylerii i moździerzy, w tym ciężkich. Walczyły obecnienie tylko z oddziałami niemieckiej 98 dywizji piechoty, lecz z pułkami 26 dywizji pancernej. Dopiero wieczorem 4 batalion opanował wał wschodni na kierunku 2 brygady. Utworzono też nieduży przyczółek na zachodnim brzegu rzeki. Niestety, nie poszerzono wyłomu i nie przerzucono mostu, co miałoby korzystny wpływ na dalszy przebieg działań. Podczas zbliżania się do rzeki Santerno i po opanowaniu przez 2 brygadę Madonna delia Salute, 6 batalion zajął C. Morosin i C. Pagani, a patrole 4 batalionu wyszły nad rzekę na zachód od Bagnara di Romagna oraz usadowiły się w rejonie mostu łączącego brzegi w rejonie Mordano. Padł też wówczas rozkaz wprowadzenia do walki 3 batalionu, który wyruszył marszem ubezpieczonym. Z lewa, wobec braku sąsiada, posuwał się pluton transporterów opancerzonych. Kolumnę zamykały czołgi. O godzinie 9.00 pododdział 3 batalionu przekroczył kanał di Lugo; tam utknął, ponieważ czołgi nie. mogły zejść na przeprawę. Konieczna była pomoc buldożerów. Stracono 2 godziny. W południe jednak batalion stanął nad rzeką i rozpoczął patrolowanie jej brzegu. Dwie kompanie zdobyły nawet część wału wschodniego. Usadowione na wale i wsparte czołgami pojedyncze plutony piechoty skutecznie osłaniały pracę grup, które przygotowywały przejścia dla piechoty i czołgów w zaporach przeciwnika. Ponosiły przy tym znaczne straty od ognie nieprzyjaciela. O godzinie 15.00 dowódca 3 batalionu major dypl. Zdzisław Czekaiowski otrzymał rozkaz od dowódcy 2 brygady pułkownika Lachowicza, któremu został przejściowo podporządkowany, aby jego batalion sforsował rzekę i na wale zachodnim utworzył przyczółek. Głębokość przyczółka miała sięgać do drogi z C. Ghetta do C. Aralda. Wydanie tego rozkazu było związane z nową decyzją generała Ducha dotyczącą forsowania rzeki Santerno. Minęła kolejna godzina i 3 batalion znowu powrócił pod rozkazy dowódcy 1 brygady pułkownika

dypl. Bronisława Chruściela. Zadanie jednak nie zostało zmienione. Nastąpiły natomiast zmiany w ugrupowaniu; 2 kompanię zluzowały pododdziały z 4 batalionu majora Andrzeja Racięskiego. Batalion ten należał do 2 brygady. 12 i 13 kwietnia główne walki toczyły się o przeprawy na rzece Santerno i o przyczółki na jej zachodnim brzegu. Pogoda sprzyjała, komunikat meteorologiczny z godziny 8.00 był pomyślny. Nazajutrz z rana miało być pochmurnie ze skłonnością do słabych burz termicznych, ale potem pogodnie. Dynamika walki w dniu 12 kwietnia rozwijała się stopniowo. Tego dnia na mocy wcześniejszych rozkazów przygotowawczych wchodziła do bitwy 5 Kresowa Dywizja Piechoty. Siły główne dywizji miały minąć wyznaczone punkty przejścia o godzinie 16.00. Rozkaz przygotowawczy otrzymała również 2 brygada pancerna, która stanowiła trzon grupy pościgowej „Rak". Oddział Operacyjny korpusu powiadomił sztab 3 Dywizji Strzelców Karpackich o zamiarze przesunięcia jeszcze tego dnia na zachodni brzeg rzeki Santerno 43 brygady Gurków i grupy ,,Rak". Oba zgrupowania miały wejść do bitwy w pasie natarcia 3 Dywizji Strzelców Karpackich i zwolnić mosty: północny — od godziny 9.00 do 11.00 i w godzinach od 11.30 do 12.30; południowy zaś od 12.20 do 16.20. Rozkaz ten mówił także o zwolnieniu rejonów koncentracji, które były przeznaczone dla zgrupowań pościgowych. Regulacja ruchu spadała na żandarmerię korpusu. Również zgrupowanie „Rud" miało usunąć zbędne pojazdy z rejonów koncentracji grup pościgowych przyległych do wewnętrznej linii rozgraniczenia (między zgrupowaniem „Rud" a 3 Dywizją Strzelców Karpackich). Chodziło zresztą o nieduży pas terenu, około 1,5 km, rozciągający się między rzekami Senio i Santerno. W tym samym czasie toczyły się zacięte walki nocne w pasie prawego sąsiada, czyli brytyjskiego 5 korpusu. Jego 24 batalion z nowozelandzkiej 2 dywizji odparł silny kontratak niemiecki. Uderzenie wykonała piechota z czołgami bezpośredniego wsparcia. W pasie amerykańskiej 5 armii na dalekim skrzydle były prowadzone wstępne działania bojowe. Czołowe oddziały osiągnęły Codenę mimo silnego przeciwuderzenia niemieckiego przeprowadzonego w nocnym natarciu. Rano 12 kwietnia wojska amerykańskie przekroczyły rzekę Frigido. Tymczasem sztab 2 Korpusu Polskiego otrzymał meldunek z 3 Dywizji

Strzelców Karpackich o zmianie pierwszego rzutu dowodzenia, który przeniósł się do C. Boschi, przy polnej drodze, biegnącej 1 km od kanału di Molini. Drugi meldunek informował, że 3 dywizja zwolniła drogi rokadowe zgrupowaniom pościgowym. Dowództwo 8 armii poprawiło linie rozgraniczenia 2 Korpusu Polskiego z jego sąsiadami, dostosowując je do zmienionej sytuacji. O 7.40 nadeszła wiadomość, że 9 batalion ze zgrupowania „Rud" zajął bez oporu Castel Bolognese, dużą miejscowość przy głównej arterii komunikacyjnej nr 9 (Via Emilia). Komunikat o zajęciu Castel Bolognese był zbyt lakoniczny, jak na wysiłek bojowy 3 Brygady Strzelców Karpackich, która otrzymała zadanie jego zdobycia. Dowódca 3 brygady, pułkownik dypl. Gustaw Łowczowski, rozważał dwie możliwości: pierwsza — to natarcie wzdłuż drogi nr 9 i uderzenie czołowe, i druga — działanie z przyczółka 8 batalionu od południowego zachodu na tyły tej miejscowości. Ostatecznie, i słusznie, opowiedziano się za manewrem oskrzydlającym. 9 batalionem dowodził major Leon Firczyk, któremu na czas akcji przydzielono pluton moździerzy, pluton ciężkich karabinów maszynowych, baterię artylerii przeciwpancernej. Wspierał te działania 5 pułk artylerii lekkiej. Dowódca batalionu zdecydował się na natarcie nocne. 3 kompania, dowodzona przez porucznika Ewalda Stalagis-Bilińskiego, wsparta całością posiadanego ognia weszła na przyczółek 8 batalionu, poszerzyła go, po czym szybko opanowała C. Capanna i C. Vasca. Silny ogień artylerii i moździerzy niemieckich utrudnił przeprawę ciężkiego sprzętu i broni przez rzekę Senio, za którą w odległości około 1 km leży owa,miejscowość. 4 kompania, dowodzona przez kapitana Stanisława Nowaka, szybko wyminęła 3 kompanię, zdecydowanie uderzyła na klasztor Capuccini i zajęła go. Niemiecka obsada klasztoru — pododdziały z 3 batalionu 10 pułku spadochronowego — zagrożona odcięciem, pośpiesznie stamtąd się wycofała. 2 kompania, dowodzona przez porucznika Romualda Jędrzejewskiego, o świcie opanowała stację kolejową. Natomiast 1 kompania pod dowództwem porucznika Wilhelma Parylaka, posuwając się wzdłuż drogi nr 9, dopadła przeciwnika w pobliżu C. Torreto nad rzeczką Sanguinaro (około 3 km na północny zachód od Castel Bolognese). W opracowaniu pt. Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich (pod red. M. Młotka, Londyn 1978) na s. 719 zanotowano: „Wieczorem 1 pluton 1 kompanii (por. Bolesław Hładki) wykonał wypad na niemiecką placówkę w C. Torreto

(3 km na północny zachód od C. Bolognese), z której poprzednio zdezerterował Polak — żołnierz niemiecki, podając jej szczegółowe rozmieszczenie. W pełnej ciemności nocy placówkę otoczono i po zlikwidowaniu czujki zmuszono granatami część obsady do poddania się, a część do jej opuszczenia". Tyle o walkach o Castel Bolognese. W tym czasie napływały meldunki z innych odcinków frontu. 2 brygada walczyła już wszystkimi swoimi batalionami. Patrole zgrupowania ,,Rud" dotarły do rzeki Santerno. 6 Lwowska Brygada Piechoty, działająca na skrajnym prawym skrzydle 3 Dywizji Strzelców Karpackich, przygotowywała się do wzmocnienia natarcia. Działało lotnictwo rozpoznawcze, które o 8.12 doniosło, że przeciwnik wysadził mosty na drodze nr 9, między Castel Bolognese (będące już w polskich rękach) a Imola, kolejnym większym miastem leżącym przy tej głównej arterii komunikacyjnej. Wyleciał w powietrze most kolejowy na rzece Santerno. Meldunki donosiły o ciężkich walkach 1 Brygady Strzelców Karpackich w czasie forsowania rzeki Santerno i zdobywania wału zachodniego. Największe postępy poczyniła 6 brygada. Nad polem bitwy już od wczesnych godzin rannych działało lotnictwo sprzymierzonych; bombowce lekkie o 7.30 zaatakowały niemiecką kolumnę posuwającą się z Castel S. Piętro do Medicina. Z rozpoznania lotniczego było wiadomo nie tylko to, że wszystkie mosty na drodze nr 9 pomiędzy Senic a Santerno zostały wysadzane, ale że na kierunku 3 dywizji trwała po stronie przeciwnika gorączkowa krzątanina; było widać ruch żołnierzy, umocnienia i rowy strzeleckie. O 10.15 do sztabu korpusu dotarł meldunek, że 16 batalion 6 brygady nie zdołał odeprzeć kontrataku nieprzyjaciela i został wyparty z wału zachodniego na wał wschodni. Również meldunki sytuacyjne o położeniu pozostałych korpusów 8 armii donosiły o zaciętych wałkach prowadzonych ze zmiennym szczęściem, ponieważ przeciwnik wykazywał większe zdeterminowanie w oporze niż w dniu poprzednim. Mimo to dwie brygady hinduskie, 17 i 21, częścią swych sił przekroczyły Santerno. Na zachodnim brzegu znalazło się nawet sześĆ czołgów, które przeszły po moście „Churchill-Ark". 10 korpus działał patrolami bc2 styczności z przeciwnikiem. Nieznaczne postępy terenowe poczynił 13 korpus. Tak wyglądała sytuacja o godz. 10.55, łeez stale ulegała zmianie, wkrótce bowiem na przyczółku w pasie natarcia 5 korpusu znalazły się dwa pułki

pancerne, które udaremniły przeciwuderzenie niemieckie, wykonane przeciw hinduskiej 8 dywizji. O godzinie 19.30 oddziały 5 korpusu były już w miejscowości C Biondi. W rejonie Mordano stwierdzono grupę czołgów nieprzyjacielskich, w tym jeden typu „Tygrys". Zdobyte zostało C. Borghetto, mieścina przy drodze lokalnej, położona o jeden kilometr od rzeki Senio. Jako pierwsza weszła tam 2 kompania 10 batalionu. Przypadkowo natknęła się na zawalony schron, a w nim dziesięciu oficerów niemieckich, którzy zginęli od bomby lotniczej. O 13.30 3 Dywizja Strzelców Karpackich częścią swych sił walczyła o utrzymanie przyczółka na zachodnim brzegu rzeki Santerno, zajadle atakowanym przez piechotę i czołgi niemieckie, wspierane artylerią. W rozmowie z szefem sztabu 2 korpusu dowódca 3 dywizji przedstawił sytuację jako opanowaną — mimo braku wsparcia własnej artylerii kontratak nieprzyjacielski został zatrzymany. Za rzeką znajdowały się dwie kompanie z 4 batalionu i jedna kompania z 3 batalionu. Buldożery pracowały przy wykonaniu brodu. W trakcie budowy był most „Ark". 6 Lwowska Brygada Piechoty znajdowała się w gotowości do natarcia, którego termin został wyznaczony na godzinę 16.00. Zamiarem generała Ducha było, kierując główne uderzenie na zachód od Bagnara di Romagna, przeprawić w bród czołgi i działa przeciwpancerne, poszerzyć przyczółek obu batalionów i wprowadzić do walki na przyczółku batalion odwodowy. Meldunki z wczesnych godzin rannych donosiły o dalszych postępach terenowych oddziałów własnych i o stratach zadawanych przeciwnikowi przez lotnictwo i artylerię. Straty ponosiły również oddziały własne, zwłaszcza na przeprawach 3 Dywizji Strzelców Karpackich, gdzie wchodziła do walki 6 Lwowska Brygada Piechoty, wspierana przez lotnictwo i artylerię. Artyleryjskie przygotowanie ataku rozpoczęło się o 15.30. Trwało 15 minut, po czym ruszyła piechota. W czasie artyleryjsko-lotniczego przygotowania 24 myśliwce bombardujące obrzuciły bombami zapalającymi stanowiska ogniowe przeciwnika na wale zachodnim. Mniej więcej w tym samym czasie na odcinku południowym pasa natarcia 2 Korpusu Polskiego pododdziały 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty wykonywały główne uderzenie w rejonie Casanuova z zamiarem sforsowania kolejno rzek: Sanguinaro i Santerno. 11 batalion swoimi patrolami dochodził do kanału

Molini, przepływającego przez Imolę. W kierunku tej ostatniej miejscowości zmierzały dwa bataliony 3 Brygady Strzelców Karpackich. Wieczorem 16 batalion z północy i 6 batalion z południa uderzyły na Mordano. Nad ranem 13 kwietnia, po całonocnych walkach w pasie natarcia, oddziały 2 Korpusu Polskiego wkroczyły do Mordano, w którym nieprzyjaciela nie stwierdzono. O godzinie 20.00 sztab 2 korpusu otrzymał meldunek charakteryzujący ogólną sytuację 8 armii. Zawarte w nim dane pochodziły z godziny 15.00. W meldunku stwierdzało się, że opór nieprzyjaciela na rzece Santerno wciąż jeszcze jest silny. Przeciwnik wykonał kilka kontrataków piechotą i czołgami, mających zepchnąć Polaków z przyczółka. Postępy terenowe poczyniły natomiast 10 i 13 korpusy, przed którymi nieprzyjaciel zarządził odwrót. Malał też opór w pasie 5 korpusu, którego 169 brygada z 36 dywizji posuwała się sukcesywnie wzdłuż dróg biegnących na północ od rzeki Reno. Nowozelandzka 2 dywizja, po uporaniu się z kontruderzeniem, wznowiła natarcie jeszcze tego samego dnia po południu. Najbardziej zaciekłe walki toczyły się na kierunku 2 Korpusu Polskiego. Dowódca 2 Korpusu Polskiego, mimo widocznego oporu przeciwnika, miał nad nim przewagę w postaci 2 brygady pancernej, która stała w gotowości marszowej. Termin jej wejścia do walki został wyznaczony na 13 kwietnia, godzina 10.45. 10 korpus i brygada żydowska zajęły M. Ghebio. Zanotowano tego dnia duży udział lotnictwa, które swój główny wysiłek skierowało przeciwko artylerii przeciwnika. Zrzucono bomby zapalające. Kilka ataków przeprowadzono na mosty w Bastii. Średnie bombowce nękały ustawicznie rejony koncentracji wojsk niemieckich i ich pozycje obronne w rejonie Lavenzola. W pasie amerykańskiej 5 armii 92 dywizja piechoty utrzymała czołowe pozycje i, mimo nękającego ognia artylerii, częścią sił przesunęła się do przodu. Optymistycznie brzmiał meldunek z działań bojowych zgrupowania „Rud", podobnie zresztą jak 3 dywizji, która rzekę Santerno przekroczyła pięcioma batalionami i wdarła się w głąb obrony przeciwnika na 600—700 m. Podczas nocy 3 dywizja zamierzała nie tylko rozszerzyć przyczółek, lecz zbudować mosty przez rzekę Santerno i prowadzić rozpoznanie, aby od świtu 13 kwietnia wykonać natarcie dla uchwycenia Bubano i Foma-

Wieczorem oddziały zgrupowania „Rud" zbliżyły się do rzeki Santerno. Również wał zachodni rzeki Santerno pozostawał w polskich rękach. Bój nocny charakteryzuje meldunek z godziny 6.00. 4 Wołyńska Brygada Piechoty swoimi patrolami o godzinie 3.00 przekroczyła rzekę Santerno nie mając styczności z przeciwnikiem. Jednak 11 batalion został ostrzelany przez nieprzyjaciela ogniem sześeiolufowych moździerzy kalibru 150 mm i cekaemu. O północy ogień z ciężkich karabinów maszynowych ustał i bataliony wznowiły ruch na kierunku Zello Croce in Campo i Coscinetta. Do godziny 22.00 jeden z plutonów 9 batalionu wziął do niewoli ośmiu jeńców na drodze nr 9, wzdłuż której nacierały kompanie tego batalionu. W akcji był też 10 batalion, który przekroczył rzekę Santerno na kierunku Castelnuovo i C. Diana. DZIAŁANIA ZGRUPOWAŃ POŚCIGOWYCH Komunikat poranny zapowiadał na dzień 13 kwietnia dość dobrą pogodę. Większość czołowych oddziałów 3 Dywizji Strzelców Karpackich była już na zachodnim brzegu rzeki Santerno. Funkcjonowały trzy mosty, każdy 40 ton na kierunku każdej z trzech brygad. Elementy dwóch batalionów 6 Lwowskiej Brygady Piechoty, według wiadomości przekazanych przez samoloty korygujące ogień artylerii, osiągnęły kanał di Molini. Przez cały dzień trwały walki w całym pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego. Zgrupowanie „Rud" koncentrowało się wzdłuż drogi nr 9, a 3 dywizja z przydzieloną jej 6 brygadą na odcinku od Bazzuto do C. Ghetta. 5 Kresowa Dywizja Piechoty pozostawała w dotychczasowym rejonie ześrodkowania. Wyjątek stanowiła grupa „Rak", która miała tego dnia przejść do rejonów wyczekiwania na zachodnim brzegu rzeki Senio, między torem kolejowym na odcinku z Solarolo i Castel Bolognese. O 14.45 ruszyła 43 brygada Gurków. Było to silne i samodzielne zgrupowanie wyposażone w czołgi, samobieżne działa pancerne, zmotoryzowane pododdziały saperskie. Marszruta tej brygady wiodła przez Madonna di Salute, przeprawy na rzece Santerno i dalej na Merdano — Bubano. W drugiej połowie dnia sytuacja na odcinku 3 Dywizji Strzelców Karpackich przedstawiała się następująco: 2 brygada walczyła między Bu-

bano a Decimo, 1 brygada pojedynczymi elementami przekroczyła Scolo Umido. W tym czasie oddziały 6 Lwowskiej Brygady Piechoty przekraczały rzekę Santerno po moście Kl-40 na kierunku S. Filippo — Bazzino. Identycznym mostem przechodziła bardziej na południe 43 brygada Gurków. Niestety, most w Mordano, również przeznaczony dla tej brygady, okazał się nie do użytku. Ta sytuacja wymagała skorygowania planu przejścia przez węzeł dróg w Mordano. Chodziło głównie o przemarsz Pułku Ułanów Karpackich, który dołączył do grupy pościgowej „Rak". Dla tego pułku dzień 12 kwietnia upłynął na rozkazodawstwie i przygotowaniach do działań bojowych. Pułkowi nakazano przejść do Sołarolo, które zostało wyznaczone jako rejon wyczekiwania. Trudność wszakże polegała na olbrzymim zatłoczeniu dróg pojazdami, zarówno 5 Kresowej Dywizji Piechoty i grupy „Rak", jak i oddziałami 43 brygady Gurków oraz tyłowymi elementami 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Sztab regulacji ruchu (żandarmeria) miał więc pełne ręce roboty, ale ze swoich obowiązków wywiązywał się znakomicie. Jest jednak nieścisłe to, co zostało napisane w zarysie historii pułku pt. Ułani Karpaccy (Londyn 1966), jakoby pułk znalazł się w rejonie Sołarolo 13 kwietnia już o godzinie 11.30. Meldunek telefoniczny znajdujący się w aktach archiwalnych 2 Korpusu Polskiego z godziny 18.15 brzmiał następująco: „Wg. ostatnich wiadomości ogon Bdy Gurków minie most płd. Mordano o godz. 19.15. Możliwe pewne opóźnienie. W ślad za 43 Bdą idzie Karpacki Pułk Ułanów. Dowódca Rak melduje, że marsz nocny Zgrupowania Rak nie przyspieszy ruchu, bo mogą być duże trudności marszowe. Szef Oddziału Operacyjnego odpowiedział, że decyzja, kiedy iść, czy w nocy, czy jutro rano, należy do Dowódcy Zgrupowania Rak" 4. Kolejny meldunek z 19.00 donosił m.in., że drogi na północ od Mordano są zablokowane przez 1 Pułk Ułanów Krechowicckich, który utknął przed kanałem di Molini, ponieważ most tam został zerwany i byli potrzebni saperzy. Natomiast drogę z Mordano na południe od Bubano zatarasowały wozy bojowe 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. Droga zaś biegnąca jeszcze bardziej na południe, chociaż równoległa do poprzedniej, była pod ostrzałem. W rezultacie marsz Pułku Ułanów Karpackich został zatrzymany. Z meldunku z 19.45 było wiadomo, że Gurkowie przeszli most na « Meldunek z 13 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/A13.

rzece Santerno i doszli do skrzyżowania Mazzoti, gdzie jednak utworzył się zator. Ponieważ groził on poważniejszymi opóźnieniami i innymi konsekwencjami, niezbędna okazała się osobista interwencja szefa żandarmerii dywizji i oficerów sztabu. Do zasypania lejów na drodze przemarszu 43 brygady ściągnięto saperów; część oddziałów brygady skierowano na trasę północną. Tyłowe elementy brygady wciąż znajdowały się po wschodniej stronie rzeki Senio. Dopiero meldunki z późnych godzin wieczornych brzmiały bardziej optymistycznie, gdyż donosiły o walkach i nawet sukcesach bojowych, zarówno oddziałów polskich, jak i 43 brygady Gurków. Między innymi oddziały rozpoznawcze 1 Pułku Ułanów Krechowieckich wzięły do niewoli sześciu jeńców. Wszystko, co wyżej zostało powiedziane, upoważnia do wniosku, że o godzinie 11.30 w Solarolo mogły się znaleźć tylko ekipy rozpoznawcze i przygotowawcze, zwłaszcza grupa podporucznika Wincentego Tomaszewskiego, wysłana wcześniej. Nie wiadomo, kiedy zostało postawione zadanie bojowe Pułkowi Ułanów Karpackich. Można jedynie stwierdzić, że było ono częścią zadania grupy pościgowej „Rak", które polegało m.in. na tym, by „...wyjść przed oddziały 3 DSK na kierunku Bubano i posuwać się w kierunku północno-zachodnim przez Sasso Morelli na Poggio Piccolo"5. Tymczasem działania bojowe zgrupowania „Rud" przebiegały na ogół pomyślnie. 4 Wołyńska Brygada Piechoty częścią swych sił walczyła na zachód od rzeki Santerno, zaś 3 Brygada Strzelców Karpackich wypierała nieprzyjaciela w kierunku Imoli, wzdłuż drogi nr 9. Dowództwo tej brygady zainstalowało się w Castel Bolognese. Natomiast na innych odcinkach frontu 8 armii sytuacja się nieco skomplikowała. Przede wszystkim wzrósł opór nieprzyjaciela przed frontem brytyjskiego 5 korpusu, który w związku z tym zwolnił tempo natarcia; niezupełnie powiodło się Anglikom lądowanie dwu batalionów 24 brygady z 56 dywizji piechoty. Utknął przed mostem na swojej drodze batalion ze 169 brygady nacierający w kierunku Filo. Grupa, posuwająca się wzdłuż drogi nr 16, została zatrzymana na linii rzeki Santerno. Meldowano o oporze w pasie 78 dywizji piechoty. Pododdziały 36 brygady, bijąc się o miejscowość Consolice, natrafiły na zaciętą obronę przeciwnika — ogień czołgów i artylerii przeciwpancernej. Niełatwo byk) 9 brygadzie nowo' Ułam Karpaccy. Zarys historii pułku, Londyn 1966, s. 389.

zelandzkiej z 2 dywizji, przed którą wyrosła zapora z czołgów typu „Tygrys". Komplikowały się sprawy na lewym skrzydle 8 armii, gdzie 13 korpus nie zajął wyznaczonej rubieży. 10 korpus także nie odniósł większych sukcesów. W tej sytuacji na czoło zaczął wychodzić 2 Korpus Polski, który po sforsowaniu rzeki Senio, w ciągu trzech następnych dni, przełamał obronę niemiecką opartą o przeszkodę wodną, jaką była rzeka Santerno. Do tego czasu oddziały 2 korpusu oczyściły z nieprzyjaciela wschodni brzeg rzeki Santerno. W godzinach wieczornych dwie kompanie sforsowały rzekę Santerno i opanowały wał zachodni w rejonie na południowy zachód od Mordano. Jednak obrona przeciwnika, który zachował na wschodnim wale swoje stanowiska ogniowe, była tak silna, że uniemożliwiła pododdziałom polskim nie tylko poszerzenie przyczółka, lecz musiały one też oddać teren. Oddziały znajdujące się na północ od przyczółka trafiły pod bardzo silny ogień ciężkiej artylerii przeciwnika i nie mogły pójść do przodu, podobnie zresztą jak i pododdziały na południe od przyczółka, które, przygwożdżone do ziemi ogniem broni maszynowej i artylerii, musiały zatrzymać się na wschodnim wale. Nie dały wszakże za wygraną i w godzinach rannych 12 kwietnia zdobyły przyczółek na zachodnim brzegu rzeki Santerno w sąsiedztwie przyczółka z dnia poprzedniego. W godzinach popołudniowych tegoż dnia dwie kompanie piechoty nieprzyjaciela, wspierane 12 czołgami, wykonały kontratak na kierunku Mordano z zamiarem zlikwidowania przyczółka Polaków. Piechota polska, znajdująca się na drugim brzegu, przyjęła walkę. Otrzymała zresztą poważne wsparcie różnych broni. Lotnictwo sprzymierzonych zaraz na początku kontrataku wyeliminowało z akcji dwa czołgi przeciwnika. Piechota niemiecka zaległa w odległości 200—300 m od stanowisk oddziałów polskich. Nieprzyjaciel został zmuszony do zaniechania kontrataku, a ponieważ i na południowym skrzydle odczuł on silny napór, zrezygnował z dalszej obrony na rzece Santerno i rozpoczął w nocy z 12 na 13 kwietnia odwrót na kolejną rubież obronną nad rzeką Sillaro. 13 kwietnia oddziały polskie zajęły Bubano i zbliżyły się do kanału di Molini. Na pozostałych kierunkach natarcia te oddziały 2 Korpusu Polskiego, które dotąd pozostawały w obronie, przekroczyły rzekę Senio, w godzinach rannych 12 kwietnia opanowały Castel Bolognese i posuwały się dalej wzdłuż drogi nr 9, biorąc do niewoli kilkunastu jeńców z wycofujących się oddziałów nie-

mieckich. Rzeki Sanguinaro przeciwnilc nie bronił, przekroczono ją bez walki i zajęto Zeilo Croce in Campo, po czym kontynuowano ruch w kierunku Imoli. Lotnictwo własne w dniu 11 kwietnia wykonało 290 lotów na korzyść 2 korpusu, 12 kwietnia — 250, i 13 kwietnia — 156 lotów. Przeciwnikiem oddziałów polskich były na prawym skrzydle pododdziały 98 dywizji piechoty, w centrum — trzy bataliony pułków grenadierów pancernych, na lewym skrzydle 10 i 12 pułki spadochronowe Przeciwnik, zepchnięty z linii obronnej na rzece Santemo na odcinku od Mordano do C Marzara, rozpoczął wycofywanie się na z góry przygotowaną linię obronną na rzece Sillaro, stawiając opór na pośrednich liniach opartych o kanały. Wycofanie jego wzdłuż drogi nr 9 było rezultatem postępu wojsk nacierających z północy. Oddziały niemieckie, w tym 4 dywizji spadochronowej i 278 dywizji piechoty, musiały przejść przez węzeł dróg w Imoli, co narażało je na ataki lotnictwa 8 armii. Kierunek manewru odwrotowego nieprzyjaciela odchylał się coraz bardziej na północny wschód; podczas walk nad rzeką Senio 98 i 362 dywizje piechoty poniosły największe straty. W sztabie 8 armii przewidywano, że manewr oskrzydlający Imolę od wschodu i zachodu może doprowadzić do walk z oddziałami niemieckimi wycofującymi się z południa. Liczono się także z przeciwuderzeniem 90 dywizji grenadierów pancernych, znajdującej się w rejonie Bolonii. Dywizja ta mogła być użyta zarówno w obronie nad rzeką Idice, jak i do wykonania przeciwuderzenia całością sił, względnie kontrataków mniejszymi siłami w oelu ułatwienia wycofania się oddziałom zagrożonym okrążeniem. W sztabie 8 armii uważano, że dotychczasowe walki nadwątliły morale wojsk niemieckich 7. Oceniano, że pełną sprawność zachowywały jedynie: 4 dywizja spadochronowa, 278 dywizja piechoty i 1 dywizja spadochronowa. Żadna z nich nie ucierpiała jeszcze w dotychczasowych walkach. Szczególnie dokuczliwa okazała się artyleria niemiecka, ostrzeliwująca ogniem nękającym i ześrodkowaniami ogniowymi, wykonywanymi na pierwsze rzuty wojsk nacierających w rejonie Bagnara di Romagna, dalej — wzdłuż rzeki Santerao, na przyczółki zdobyte na tej rzece, drogi przyfrontowe w re6 Sytuacja nieprzyjaciela, w: Tajne Komunikaty Informacyjne (13, 106, 107, 108, 109, 110, 111,112,113). IHS, C I / X V / F . ; Meldunki informacyjne 8 armii. WIH, Y/20/223.

jonie miejscowoSci Felisio i Casanota. Dla przykładu: 11 i 12 kwietnia czynnych było 29 baterii ześrodkowanych w rejonie Casola Canina, Ponte Santo, Giardino, Imola, Vidiuno, Sasso Morelli, Chiusura C. Całderina i Bubano. W godzinach wieczornych 12 kwietnia było czynnych 12 baterii, a w dniu 13 kwietnia Niemcy użyli sześciolufowych moździerzy 150 mm, które ostrzelały piechotę w marszu. W pasie lewego sąsiada 2 korpusu nieprzyjaciel, zagrożony przełamaniem obrony na kierunku 3 Dywizji Strzelców Karpackich i sforsowaniem przez nie rzeki Santserno, rozpoczął pośpieszne wycofywanie swoich oddziałów z rejonów na południe od szosy nr 9. Oporu spodziewano się na rzece Sellustra, gdzie najprawdopodobniej znajdowała się główna niemiecka linia opóźniania. Zagadką była 90 dywizja grenadierów pancernych znajdująca się w rejonie Bolonii. W pasie prawego sąsiada 2 Korpusu Polskiego, głównie na kierunku szosy nr 16, nieprzyjaciel, po ciężkich walkach, został zmuszony również do odwrotu. Na północ od Argenta zostały wprowadzone świeże sity niemieckie, z zadaniem prowadzenia działań opóźniających. W powietrzu Luftwaffe było prawie nieobecne. Ostatni raz lotnictwo niemieckie pojawiło się 11 kwietnia w godzinach wieczornych, kiedy to trzy samoloty zaatakowały rejon Rawenny, a jeden zrzucił małe bomby rozpryskowe w rejonie Felisio. Intruzów szybko przepędziły nocne myśliwce przechwytujące „Mosąuito". Z bardzo ogólnej charakterystyki działań bojowych oddziałSw 2 Korpusu Polskiego, zwłaszcza 3 Dywizji Strzelców Karpackich nad rzeką Senio i Santerno (I faza bitwy), wyniksb, że przebiegały one w warunkach zdecydowanej przewagi materiałowej nad przeciwnikiem. Wykorzystanie dużej :lości technicznego sprzętu bojowego nie było łatwe, wymagało bowiem sprawnej organizacji, dobrego planowania i umiejętności taktycznych. Porównując moc techniczną oddzoałów polskich z uzyskiwanym tempem natarcia można uczynić zarzut, iż było ono zbyt powolne. Walczy się jednak — jak wiadomo — tak, jak pozwala na to przeciwnik. A przeciwnik był twardy — 26 dywizja pancerna miała bogate doświadczenie bojowe. Według ówczesnych ocen sztabowych Niemcy mieli od 50 do 70 czołgów Mk IV, około 30 samobieżnych dział przeciwpancernych, także czołgi typu „Tygrys" i „Pantera". Powolność tempa spowodowało także i to, iż zanim rozpoczęło ruch zgrupowanie „Rud", południowe skrzydło 3 Dywizji Strzelców Karpackich, przełamu-

jącej obronę niemiecką nad Senio i Santerno, było otwarte i ustawicznie narażone na ogień boczny i akcje zaczepne. Na domiar złego przed południowym skrzydłem polskim znajdowały się dwie doborowe niemieckie dywizje spadochronowe, 4 i 1. Był to przeciwnik walczący fanatycznie. Dowódców polskich nękała zatem obawa o południowe skrzydło; być może nadmierna, skłaniająca do ostrożności w działaniu. Z tego powodu nie wykorzystano kilku dogodnych sytuacji, jakie np. stworzyły sukces 6 batalionu i zdobycie przyczółku przez 4 batalion. Działania można było przyśpieszyć wprowadzając do walki, już między rzekami Senio i Santerno, grupy pościgowe, których zadaniem byłoby przetarcie drogi i zabezpieczenie mostów przed ich wysadzeniem przez przeciwnika. 3 Dywizja Strzelców Karpackich, która w I fazie bitwy o Bolonię wykonywała główne zadanie, nie popełniła większych błędów talctycznych i nie uchybiła planowi. Jednak 6 Lwowska Brygada Piechoty, która podczas forsowania rzeki Santerno znajdowała się na głównym kierunku uderzenia dywizji, wskutek wytworzonej sytuacji nie była w stanie odegrać swojej roli, wobec czego główny kierunek przesunął się na lewe skrzydło. 1 i 2 brygady zdołały szybko zmontować natarcie, właściwie i sprawnie wykorzystać saperów, a tym samym wziąć na siebie główne zadanie i wpłynąć na zmianę pierwotnej koncepcji (początkowo te dwie brygady nie miały forsować rzeki Santerno). Zmiana koncepcji i konieczność budowy przepraw tuż za czołowymi oddziałami wpłynęły na rozproszenie prac saperskich, co także zredukowało tempo natarcia. Zabrakło większego rozmachu i śmiałości działania w kierunku południowym już po sforsowaniu Senio, co stworzyłoby szansę przechwycenia większych sił przeciwnika i zdobycia ważnych obiektów bez walki, jedynie dzięki faktowi ich zagrożenia. Przykłada dostarczył 10 batalion, którego patrol, składający się zaledwie z 5 transporterów opancerzonych, 11 kwietnia dotarł prawie do Castel Bolognese i wziął do niewoli 24 jeńców. Rozciągnięcie działań 3 dywizji w kierunku południowym zaraz po przełamaniu obrony niemieckiej na rzece Senio dawało tej dywizji większe pole manewru i więcej dróg dofrontowych. Zgrupowanie »Rud" działało w tej fazie bitwy na pomocniczym kierunku. Odcinek przełamania 2 Korpusu Polskiego znajdował się w północnej części pasa natarcia. Na południu natomiast zgrupowanie „Rud" miało wiązać przeciwnika przez otrzymywanie z nim styczności i posuwanie się za

nim krok w krok. Osią działania zrupowania „Rud" była droga nr 9: Imola — Bolonia. Na drodze tej leżały węzły komunikacyjne o kluczowym znaczeniu, zwłaszcza dla przeciwnika, który wyprowadzał swoje siły z Apeninu. Było więc oczywiste, że nieprzyjaciel będzie uporczywie bronił tych pozycji i opuści je dopiero w ostateczności Walczyły tutaj niemieckie oddziały 26 dywizji pancernej i 4 dywizji spadochronowej. Zgrupowanie „Rud", zorganizowane dla doraźnego celu, miało w swoim składzie młodego i nie ostrzelanego jeszcze żołnierza oraz słabo zgrany sztab. Nic więc dziwnego, że wystąpiły trudności w dowodzeniu i łączności. Zgrupowanie nie miało środków transportowo-bojowych, które, jak transportery opancerzone, w większości zostały mu zabrane i oddane grupie pościgowej „Rak". Zgrupowaniu „Rud" oddano nieliczną artylerię i bardzo ograniczone siły saperskie. Tymczasem wycofujący się przeciwnik pozostawiał na drodze nr 9 wiele zniszczeli: zerwane mosty, zawały i barykady oraz zapory minowe. Taktyka działania zgrupowania „Rud" polegała na pozorowaniu natarcia, które rozpoczęło się już wieczorem 9 kwietnia; 3 Brygada Strzelców Karpackich wykonała na północ od drogi nr 9 kilka wypadów siłami kompanii Ich celem było przyciągnięcie uwagi przeciwnika i wzięcie ognia artylerii na siebie. 10 kwietnia generał Rudnicki oddał do dyspozycji generała Ducha 10 batalion, który miał być wykorzystany do działań zaczepnych na tyłach nieprzyjaciela przed odcinkiem przełamania oddziałów polskich. 11 kwietnia rozpocząła akcję zaczepną 4 brygada, która 12 kwietnia, idąc do przodu, nawiązała styczność bojową z nieprzyjacielem na rzece Santerno w rejonie Castelnuovo. Wieczorem zaś, przychodząc w sukurs 3 Dywizji Strzelców Karpackich wykonującej główne uderzenia, silne patrole 4 brygady zaatakowały linie obronne przeciwnika na rzekach Santerno i Sanguinaro. W obu wypadkach napotkano silny opór nieprzyjaciela. W tym samym czasie 3 Brygada Strzelców Karpackich, działająca między torem kolejowym a drogą nr 9, miała zmusić przeciwnika do stopniowego odwrotu. Brygadzie tej manewrem oskrzydlającym od południa udało się zająć Castel Bolognese, mimo iż jej przeciwnikiem był dobrze walczący 10 pułk 4 dywizji spadochronowej. W dniu 13 kwietnia zgrupowanie „Rud" wyszło nad kanał di Molini i dotarło do wschodniego skraju miasta Imola. Był to silny ośrodek oporu umocniony i przygotowany do obrony okrężnej. W tej sy-

tuacji dowódca zgrupowania postanowił zdobyć miasto manewrem oskrzydlającym od północy z Kierunku II Ponte Santo. Wykonanie tego manewru zostało nakazane 4 Wołyńskiej Brygadzie Piechoty, natomiast 3 Brygada Strzelców Karpackich miała wiązać przeciwnika od czoła. Natarcie 4 brygady, wzmocnionej pułkiem czołgów brytyjskiej 7 brygady pancernej, wyruszyło w godzinach popołudniowych 14 kwicmia z rejonu na południe od Chiusura. Przeciwnik nie stawiał większego oporu. Toteż wieczorem osiągnięte zostało II Ponte Santo. Z Imoli Niemcy wycofali się bez walki wskutek dobrze wykonanego manewru przez 4 Wołyńską Brygadę Piechoty, która ułatwiła 3 brygadzie zajęcie miasta. Podsumowując działania bojowe 2 Korpusu Polskiego w dniach od 9 do 13 kwietnia należy stwierdzić, że wykonały pierwszą część zadania nakreślonego w Wytycznych operacyjnych nr 1 z 21 marca 1945 r. Działania te, pod kryptonimem „Buckland", zostały przeprowadzone z pomyślnym skutkiem. Część druga;: zadania przewidywała pościg, który miał być prowadzony przez grupę „Rak", 43 brygsdę Gurków i zgrupowanie „Rud38. 3 Dywizja Stradców Karpackich, główny realizator operacji „Buckland", po pięciodniowych walkach stawała się drugim rzsaem korpusu, będąc w gotowości do działań zaczepnych w głębi operacyjnej. WALKI NAD RZEKĄ SILLARO 13 kwietnia o godzinie 18.30 dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty objął ogólne dowództwo nad grupą «Rak" i 6 Lwowską Brygadą Piechoty. Było to zgodne z Instrukcją do pościgu nr 1, wydaną jeszcze przed walką przez dowódcę 2 Korpusu Polskiego. W instrukcji tej dowódca korpusu określił swój zamiar odcięcia oddziałów nieprzyjacielskich pozostających w rejonie Castel Bolognese — Tosśigaano — Monte Grando, by nie dać im możliwości organizowania nowych pozycji. Zgodnie z tym zamiarem chodziło o jak najszybsze uchwycenie węzłów komunikacyjnych w Medicina, Castel S. Guelfo i Poggio Piccolo, jako podstawy wyjściowej do zorganizowanego pościgu w kierunku północnym, ku rzece Pad. Dla realizacji tego zadania dowódca korpusu nakazał wycofanie ze składu 3 dywizji 6 Lwowskiej Brygady Piechoty i użycie jej do pościgu znad rzeki Santerno.

6 brygadę wzmacnia! ł Pułk Ułanów Krechowieckich (pancerny), dwa pułki artylerii lekkiej — 4 i 6, dywizjon przeciwpancerny, dywizjon saperów i łączność. Działania pościgowe miały wyjść z przyczółka utworzonego jeszcze przez 3 dywizję i następnie połączonego z przyczółkiem nowozelandzkiej 2 dywizji. W ślad za 6 brygadą miała wyruszyć grupa pościgowa „Rak". Również 4 Wołyńska Brygada Piechoty stawała się związkiem taktycznym podporządkowanym dowódcy 5 dywizji. Po opanowaniu Imali generał Bohusz-Szyszko zamierzał rozwiąaać zgrupowanie „Rud". Zgrupowanie pościgowe 43 brygady Gurków miało działać samodzielnie, współdziałając jedynie na pomocy z prawym sąsiadem, tj. nowozelandzką 2 dywizją, i lewym sąsiadem — początkowo 6 brygadą, a następnie ze zgrupowaniem 5 dywizji. Sytuacja bojowa na polu walki zmieniała się jednak z godziny na godzinę. Toteż o godzinie 16.00 ukazała się poprawka do poprzedniej instrukcji Wynikało to z faktu, że nieprzyjaciel został zepchnięty z l i i i obronnej naci rzeką Santerno i wyraźnie wycofywał się za rzekę Silłaro, planując wykorzystanie kanałów Molini i Viola jako kolejnych linii opóźniania. W rezultacie zaistniała konieczność zmiany linii rozgraniczania pomiędzy 2 Korpusem Polskim a brytyjskim 5 korpusem, który swoim pasem natarcia obejmował odtąd miejscowość Fantazza. Ulegała też zmianom trasa pościgu 43 brygady Gurków, która miała go prowadzić w kierunku: S. Bartoktmeo, La Ringhiera, Castel Guelfo, Medicina, zaś 5 dywizja po osi południowej: Mordano, Sasso Moreli, Poggio Piccolo. Oddzielnym rozkazem potwierdzone zostały instrukcje dla grupy „Rak", której trzon stanowiła 2 brygada pancerna. Zadaniem tej grupy było wysunięcie się przed oddziały 3 dywizji i ściągnięcie nieprzyjaciela w kierunku Bubano, Sasso Morelli, Casola Canina. Pościg podjęły w kolejności Karpacki Pułk Ułanów, 6 Pułk Pancerny „Dzieci Lwowskich", 2 brygada pancerna, 4 pułk pancerny, 3 dywizjon 7 pułku artylerii przeciwpancerną (bez dwóch baterii) i 13 batalion piechoty. Meldunki odbierane w oddziale operacyjnym 2 korpusu były pomyślne. 14 kwietnia o godzinie 8.50 czołowe szwadrony Karpackiego Pułku Ułanów patrolami osiągnęły kanał Correchio w rejonie Sasso Morelli, jednak nie zdołały go przekroczyć z marszu. Patrol północny nawiązał bezpośrednią łączność a Gurkami i 18 batalionem, natomiast południowy utrzymał stycz-

Bitwa o Bolonię. Działania 2 Korpusu Polskiego, 9-21 kwietnia 1945 r.

ność z nieprzyjacielem. Za 6 pułkiem pancernym, który znajdował się na moście na południe od Mordano, posuwała się cała grupa „Rak". Meldunek z godziny 9.10 donosił już o sforsowaniu Scolo Correcchio i wysłaniu patroli w kierunku północnozachodnim. Nie obeszło się bez wymiany ognia, walki. O Sasso Morelli stoczył bój 2 szwadron, który szedł w straży przedniej, mając w szpicy pluton pod dowództwem podporucznika Jana Kolczyńskiego. Pododdział ten brnął przez teren podmokły i zryty. Obserwacja była utrudniona m.in. z powodu zachmurzenia. Teren był gęsty, pokryty niskopiennymi drzewkami owocowymi i winoroślami zasłaniającymi widok. Liczne rowy i kanaliki oraz co kilka kilometrów większe przeszkody wodne uniemożliwiały szwadronowi rozwijanie się z kolumny marszowej w bojową. Po dojściu do kanału Correcchio dowódca szwadronu pchnął dwa plutony na prawo i dwa plutony na lewo, aby znalazły przejścia. Udało się to plutonowi pod dowództwem porucznika Aleksandra Gniewosza, który o godzinie 8.20 w odległości jednego kilometra na północ od osi marszu przeprawił się na drugi brzeg kanału, po czym ruszył w kierunku Sasso Morelli. Miejscowość ta, wraz z pozycjami nad kanałem Gambellara, była silnie broniona z użyciem piechoty, broni maszynowej i przeciwpancernej oraz artylerii. O 11.00 rozgorzały walki o samą miejscowość. Zdobycie jej dowódca grupy „Rak" nakazał Pułkowi Ułanów Karpackich. 2 szwadron, wspierany częściowo przez inne pododdziały pułku i lotnictwo bombardujące, które z lotu nurkowego atakowało przede wszystkim wozy bojowe typu „Pantera", wyposażone w 88 mm działa — uderzył na miejscowość Sasso Morelli. Walki toczyły się na podejściach do miasta i w samym mieście. Oddział polski poniósł znaczne straty. Podjazd wachmistrza Stanisława Kubackiego, wysłany w kierunku południowo-zachodnim, wpadł w zasadzkę i został wybity niemal do nogi. Ułan Stanisław Jałosiński (ranny), jako jedyny w ciągu całej historii bojowej tego pułku, dostał się do niewoli niemieckiej. Na miejsce walk przybył dowódca pułku, który po zorientowaniu się w sytuacji wstrzymał dalszą akcję zaczepną i nakazał umocnić się w zdobytym terenie, zabezpieczając głównie przejście przez kanał Correcchio. Czekano na posiłki, które nadeszły o godzinie 17.30.

Tymczasem szwadron z 6 pułku pancernego zluzował 2 szwadron. Trwała wymiana ognia; artyleria polska ostrzeliwała pozycje nieprzyjaciela za kanałem Correcchio. Równocześnie z działaniami 2 szwadronu w rejonie Sasso Morelli na południe od tej miejscowości penetrował teren podjazd z 1 szwadronu prowadzony przez podporucznika Michała Fuglewicza. Stoczył on walkę w rejonie Casa Borchesa, w wyniku której zlikwidował punkt oporu nieprzyjaciela, zadał mu znaczne straty i wziął do niewoli 5 jeńców. Zdarzył się wówczas następujący wypadek: w akq'i został ciężko ranny kapral Jan Skał. Aby udzielić mu ostatniego namaszczenia, udał się do niego ks. kapelan Jan Malinowski. Nie dojechał jednak do walczącego plutonu, bowiem samochód terenowy został ostrzelany ogniem artylerii i kierowca został ranny. Wówczas za kierownicę zasiadł ks. kapelan, który rannego dowiózł na punkt opatrunkowy, wykazując wielką odwagę i roztropność. Meldunek sytuacyjny brzmiał: „Pułk Ułanów Karpackich bez szwadronu po ciężkiej walce opanował Sasso Morelli. Szwadron 2 poniósł ciężkie straty w walce o Sasso Morelli, które po odparciu przeciwuderzenia ostatecznie zostało zdobyte i oczyszczone w godzinach popołudniowych" 8. Istotnie, zdobycie, mimo ciężkich strat, Sasso Morelli przez 2 szwadron pod dowództwem rotmistrza Henryka Siemiradzkiego otworzyło drogę do dalszego działania grupie „Rak". Sasso Morelli stanowiło główny punkt oporu na pozycji opóźniania przebiegającej wzdłuż kanału Correcchio. Bronił się na niej batalion 26 dywizji pancernej i trzykompanijny 111 oddział rozpoznawczy. Z komunikatu informacyjnego z dnia 15 kwietnia, godzina 17.00, było wiadomo, że w pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego działa cała 4 dywizja spadochronowa i część 26 dywizji pancernej. Natomiast na kierunek drogi nr 9 weszły oddziały 1 dywizji spadochronowej. Oddziały nieprzyjaciela były przemieszane, ale nie na tyle, by sztab nie mógł odtworzyć przypuszczalnego ugrupowania. I tak, na podstawie zeznań licznych jeńców wziętych do niewoli, ustalono, że w rejonie na południe od Sesto Imolese bronią się pododdziały niemieckiego 9 pułku grenadierów pancernych, zaś na południe od niego 67 pułk grenadierów pancernych. W rejonie Castel Guelfo di Bologna rozpoznano obecność 11l oddziału rozpoznawczego przemianowanego na 8

Ułani Karpaccy, s. 394—395.

II oddziel rozpoznawczy 4 dywizji spadochronowej. Tern t;ż znajdował się 10 pułk spadochronowy, zaś na południowy zachód od niego — odcinki obronne 11 i 12 pułków spadochronowych. 4 pułk spadochronowy z 1 dywizji spadochronowej miał swoje rejony najprawdopodobniej w okolicach Castel S. Pietro. W tym czasie przeciwnik prowadził aktywne działania opóźniające, wykorzystując liczne rzeki i kanały. Aby jak najdłużej zatrzymać nacierające wojska, wykonywał częste kontrataki. Wycofywanie odbywało się z południa na północny zachód. Dla 2 Korpusu Polskiego oznaczało to, iż każdorazowo bił się z innymi jednostkami przeciwnika. Przewaga techniczna po stronie sprzymierzonych powodowała, że Niemcy ponosili duże straty w sile żywej i sprzęcie bojowym. Mieli jednak silną artylerię i wykorzystywali ją w sposób wysoce przemyślny i umiejętny. Najczęściej stosowali ognie nękające i ześrodkowania ogniowe. Stale pod ogniem artylerii wroga znajdowały się rejony: Mordano, droga nr 9, Bubano i Fluno. Stanowiska ogniowe jego artylerii, około siedmiu baterii, były rozmieszczone na północny zachód od Imola, Casola Canina, Vidiuno i S. Martino. W nocy z 14 na 15 kwietnia i w dzień 15 kwietnia strzelały baterie z rejonu Poggio Piccolo, S. Maitino, Castel Guelfo di Bologna, Medicina i Bianzemgo. Lotnictwa przeciwnik praktycznie już nie posiadał, w nocy z 13 na 14 kwietnia pojawiły się nad polem bitwy zaledwie cztery samoloty niemieckie; latały nad jeziorem Comacchio. Kontrakcja własnego lotnictwa myśliwskiego przepędziła intruzów; jeden samolot został zestrzelony, a jeden uszkodzony. 14 kwietnia w ręce sprzymierzonych wpadły dwa dokumenty niemieckie. Jeden, adresowany do 3 kompanii 1 batalionu 67 pułku, dotyczył manewru odwrotowego wojsk niemieckich, zaś drugi, znacznie wcześniejszy, bo z 22 marca 1945 roku, był rozkazem dziennym feldmarszałka Kesselringa 9. Tymczasem czołowe szwadrony 6 pułku pancernego przeszły przez Mordano i były w drodze do Bubano. Pozostełe oddziały 2 brygady pancernej przekraczały most na rzece Santerao. Niestety, most był tylko jeden. Powstał na nim niemały ścisk, zatory. Zamiarem dowódcy grupy »Rak" było ześrodkowanie swoich wojsk w rejonie Bubano i dalsze posuwanie się. »Komunikat Informacyjny nr 110 z 15 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/F7.

W przodzie, nad kanałem Gambellara, działały już szwadrony Pułku Ułanów Karpackich i 18 batalionu, o czym wspomniano wcześniej. Istniała dobra wymiana informacji i odpowiednie współdziałanie z sąsiadami, zwłaszcza z nowozelandzką 2 dywizją; o godz. 10.15 otrzymano wiadomość, że prawemu skrzydłu polskiemu zagrażają cztery czołgi niemieckie. Wiadomość tę przekazano zaraz 43 brygadzie Gurków. Stopniowo czołowe wojska prowadzące pościg były zasilane z oddziałów rezerwowych. Między innymi 4 Wołyńskiej Brygadzie Piechoty o godz. 10.35 przekazano szwadron czołgów. Był to szwadron z brytyjskiej 7 brygady pancernej, przydzielony 3 Dywizji Strzelców Karpackich na czas przełamania obrony niemieckiej nad rzekami Senio i Santerno. Dowódca tego szwadronu zameldował się u dowódcy 4 brygady. O godzinie 11.00 główne siły 4 i 3 brygady były już za rzeką Santerno. Trwały przygotowania do wprowadzenia do bitwy hinduskiej 10 dywizji, którą podciągano z głębi i która miała być rozlokowana na obszarze tyłowym 2 Korpusu Polskiego. Należało więc zrobić dla niej miejsce. Oficera łącznikowego, który przybył z tej dywizji do dowództwa 2 Korpusu Polskiego, odesłano do generała Rudnickiego, gdyż na jego terenie miała być ta dywizja skoncentrowana. Z kolei dowódca zgrupowania „Rud" meldował, iż trzyma w swym ręku dwa brody przejezdne dla czołgów. Zaistniała zatem konieczność skoordynowania działań na szczeblu dowództwa korpusu. Tymczasem czołówki 6 Lwowskiej Brygady Piechoty, która na równi z 4 Wołyńską Brygadą Piechoty walczyła w środku ugrupowania korpusu w jego pierwszym rzucie, w południe znalazły się nad kanałem Correcchio. Przekraczając go napotkały jednak dość zdecydowany opór ze strony przeciwnika. 6 brygada walczyła w ugrupowaniu dwurzutowym, drugi rzut stanowił 16 batalion. Batalion ten w dniach 11—13 kwietnia stoczył ciężki bój nad rzeką Santerno, na kierunku C. Vecchia i Borgo S. Germano. Wysłane 12 kwietnia na drugi brzeg dwa patrole wpierw zameldowały, że wschodni wał jest wolny od przeciwnika, a następnie zajęły go. Dowódca jednego z patroli, sierżant podchorąży Ignacy Piechuta, wysłał dwa zespoły szturmowe po zaimprowizowanej kładce na drugi brzeg, aby zająć też wał zachodni. Grupy szturmowe dostały się w silny ogień broni maszynowej i następnie zostały obrzucone granatami. Wielu strat w szeregach polskich przyczynili niemieccy strzelcy wyborowi. Dowódca kompanii, kapitan Leon

Dzienniak, ściągnął oba zespoły szturmowe na wał wschodni. Oczekiwano czołgów, by pod ich osłoną wznowić forsowanie i zająć wał zachodni. Wciąż trwała wymiana ognia. Zapadła de- cyzja użycia lotnictwa. Kompania otrzymała rozkaz wycofania się na bezpieczną odległość. Uczyniła to bardzo niechętnie. Bombardowanie zostało przeprowadzone w godzinach 14.30 — 15.30. Gdy jednak wznowiono natarcie już trzema kompaniami 16 batalionu, okazało się, że wał nadal jest silnie obsadzony i broniony. Mimo to rzekę sforsowano i wał został zdobyty. Batalion poniósł dość duże straty i został wycofany do drugiego rzutu. Ponownie wprowadzono go do walki wieczorem 14 kwietnia na kierunku Golombara — Castel Guelfo di Bologna z zamiarem sforsowania rzeki Sillaro i ustanowienia przyczółka na południe od tej ostatniej miejscowości. W ten sposób 16 batalion znowu wysuwał się na czoło 6 brygady. O 14.00 6 Lwowska Brygada Piechoty miała przejść pod rozkazy dowódcy grupy „Rak". Rozkaz o zmianie podporządkowania został wstrzymany przez dowódcę korpusu. 6 brygada bowiem właśnie o tej godzinie przechodziła do natarcia na podejściach do rzeki Sillaro. W pierwszym rzucie miały iść 17 i 18 bataliony wspierane przez czołgi i artylerię. Szykowało się również natarcie 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty na Imolę. Do dyspozycji tej brygady został oddany cały pułk czołgów typu „Churchill". Patrole już zresztą operowały w przodzie. Pododdziały 7 batalionu weszły do Imoli o godzinie 17.15. Od północy nadciągnął 11 batalion, a 8 batalion — wzdłuż toru kolejowego. Wczesnym wieczorem zapadła decyzja, aby 4 brygada zajęła rejon Ponte Santo i pozostała tam w oczekiwaniu na nowe rozkazy. Natomiast 3 brygada po całkowitym zajęciu Imoli miała działać wzdłuż drogi nr 9. Z rozmowy, przeprowadzonej o godzinie 19.30 między szefami sztabów 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 2 korpusu, wynikało, że Sasso Morelli jest już wolne od przeciwnika. 18 batalion, łamiąc niezwykle silny opór przeciwnika, sforsował kanał Correcchio i posuwał się dalej. Ogółem wzięto 17 jeńców, w większości z 10 pułku spadochronowego. O godzinie 21.30 dowództwo 2 Korpusu Polskiego wydało rozkaz specjalny, w którym znalazła się szczegółowa informacja o zadaniu zarówno 8 armii, jak i 2 korpusu. 8 armia miała szybko opanować węzeł drogowy w Medicina. Wykonanie tego zadania przypadło 43 brygadzie Gurków, która uzyskała prawo do korzystania z przepraw nowozelandzkiej 2 dywizji. Modyfi-

kacji ulegały kierunki komunikacyjne 2 Korpusu Polskiego, ustalone dzień wcześniej. 43 brygada Gurtów powinna kierować się na Marocchia, La Pallazza i Medicina. Zaopatrzenie dla tej brygady po przejściu rzeki Silłaro miało iść drogami w pasie polskiej 5 dywizji i w pasie nowozelandzkiej 2 dywizji. Decydować o tym miały aktualne potrzeby. Kierunek działania dywizji polskiej od rejonu ześrodkowania w Sasso Morelli i dalej — do Castel Guelfo di Bologna i Poggio Piccolo. 5 Kresowa Dywizja Piechoty wychodziła więc na jeden z dwu kierunków przewidzianych w pierwotnym planie operacji. Zgodnie bowiem z tym planem, zgrupowanie pościgowe 5 dywizji miało działać z rejonu Sasso Morelli na Casola Canina i Castel S. Pietro. Zadaniem zgrupowania „Rud" na dzień 15 kwietnia było nadal osłanianie od południa głównego kierunku uderzenia 2 korpusu, wykonywanego na Castel Guelfo przez 5 Kresową Dywizję Piechoty. Generał Rudnicki ugrupował swoje oddziały schodami w lewo na północ od drogi nr 9. W tym szyku zamierzał dojść do rzeki Sellustra, a w razie konieczności złamać opór przeciwnika manewrem oskrzydlającym od północy. Grupa „Rak" miała działaniem nocnym dążyć do osiągnięcia Giardino, zaś 6 Lwowska Brygada Piechoty dojść do rzeki Silłaro. Na dzień 15 kwietnia przewidziano wejście do bitwy 5 Wileńskiej Brygady Piechoty. Tego dnia 5 Kresowa Dywizja Piechoty — zgodnie z decyzją — miała uchwycić linię kanału Medicina i przeciąć drogę z Medicina do Castel S. Piętro. Dywizja nadal miała działać zgrupowaniami pościgowymi, tj. grupą „Rak" i 6 Lwowską Brygadą Piechoty, współdziałając jednocześnie ze zgrupowaniem pościgowym — 43 brygadą Gurków. W rejonie rozmieszczenia 3 Dywizji Strzelców Karpackich, która zażywała krótkiego, acz zasłużonego odpoczynku, saperzy dywizyjni budowali cztery drogi na przyczółek Santerno, każda na jedną brygadę. 14 kwietnia o godzinie 18.00 w sztabie 8 armii odbyła się odprawa, w czasie której zapadły ważkie decyzje. Z myślą o szybkim opanowaniu węzła drogowego w Medicina dowódca armii zmienił kierunki pościgu. Skoordynował również współdziałanie brytyjskiego 5 korpusu z 2 Korpusem Polskim. Wcześniejsze sforsowanie rzeki Sillaro przez nowozelandzką 2 dywizję miało być sygnałem do pościgu dla 43 brygady Gurków. I odwrotnie, sukces 43 brygady miał być wykorzystany przez Nowozelandczyków. 43 brygada została

skierowana z La Pallazza na Medicina, 5 dywizja — z rejonu Sasso Morelli przez Castel Gueifo do Poggio Piccolo. Dowódca 8 armii oświadczył, iż jeśli do wieczora 15 kwietnia 2 Korpus Polski nie sforsuje rzeki Sillaro, 43 brygada zostanie podporządkowana brytyjskiemu 13 korpusowi, który wchodził do bitwy na odcinku 5 korpusu. Dzień 15 kwietnia zapowiadał się pogodny. Nocne meldunki sytuacyjne donosiły o dojściu oddziałów 2 korpusu do kanału Ladello. Niektóre z nich w działaniach nocnych zdołały go nawet przekroczyć. 7 batalion zajął północno-zachodni skraj Imoli, 8 batalion opanował dworzec kolejowy. 9 batalion, pozostający nieco w tyle, stanowił jak gdyby o głębokości ugrupowania zgrupowania „Rud". 15 kwietnia 5 Kresowa Dywizja Piechoty wałczyła o uchwycenie brzegu rzeki Sillaro. Walki toczyły się na kierunku Castel Guełfo. Bardziej na północ, w kierunku na Cesarina, walczyła 43 brygada Gurków. Tymczasem 6 Lwowska Brygada Piechoty już 14 kwietnia wieczorem dwoma batalionami — 18 i 17 — osiągnęła i utrzymała linię brzegową Scolo Ladello. O godzinie 17.00 16 batalion, pozostający w drugim rzucie brygady, otrzymał rozkaz przejścia z rejonu Borge S. Germano do rejonu Colombara i wejścia do walki na przedpolu rzeki Sillaro. Obecny przy tym dowódca brygady — pułkownik dypl. Witold Nowina-Sawicki, w drodze na odprawę, zarządzoną na godzinę 18.00, sprecyzował 16 batalionowi zadanie do nocnego natarcia. Zadanie brzmiało krótko: uchwycić most na rzece Sillaro znajdujący się w odległości 2 km na południe od miasta Castel Guelfo. Na odprawie zostały wydane zarządzenia wykonawcze, z których wynikało, że natarcie rozpocznie się 15 kwietnia o godzinie 1.30 z podstawy wyjściowej na linii Scolo Ladello: na prawo 1 kompania, na lewo 3 kompania; 4 kompania w drugim rzucie za 3 kompanią. Dowódca 16 batalionu, podpułkownik dypl. Piotr Woźniak, ustalił link terenowe, których osiągnięcie miało być meldowane za pomocą kodów, np. uchwycenie mostu — „bez atu". Odległość od podstawy wyjściowej do obiektów natarcia wynosiła około 3 km. W działaniach nocnych nie przewidywano użycia artylerii, chociaż 6 pułk artylerii lekkiej został wyznaczony na wsparcie batalionu. Natarcie wyszło o godzinie 1.35 i przebiegało na początku bez zakłóceń, o czym meldowali dowódcy pierwszorzutowych kompanii ustalonymi kryptonimami. Tymczasem dowódca batalionu otrzymał odręczną notatkę od

dowódcy brygady, z której wynikało, że prawy sąsiad (czyli brygada Gurków) nie uzyskał powodzenia. Dowódca brygady nie nalegał i pozostawił dowódcy batalionu swobodę decyzji: „proszę to robić w granicach taktycznego bezpieczeństwa" 10. Podpułkownik Woźniak zataił wszakże przed swoimi podwładnymi treść otrzymanej notatki i kontynuował natarcie utrzymując poprzednie tempo i kierunek. Opór prz. ci. wnika był nieznaczny. O świcie do wysuniętych pododdziałów polskich dołączył szwadron czołgów pod dowództwem kapitana Kubiaka. Udało się podejść cicho i sprawnie. Nad rzeką panowała kompletna cisza, widać było kąpiących się żołnierzy niemieckich. Wszystko to stwarzało dogodny moment dla zaskoczenia. Pech chciał, że jeden czołg najechał na minę, która eksplodowała zrywając gąsienice. Odezwała się artyleria nieprzyjacielska i moździerze. 3 kompania, nie zważając na ogień, przeszła rzekę w bród i wpadła do domostw w miejscowości Cavazza. Akcja rozegrała się błyskawicznie. Obsady bunkrów niemieckich nie zdążyły nawet otworzyć ognia. Zaatakowane jednocześnie od tyłu — poddały się. Pluton podporucznika Radeckiego, przy którym znajdował się dowódca kompanii, zdążył przeciąć druty od zapalarki (znajdującej się w domu, którym zawładnął kapral Sroka). Most ocalał. Całą akcję na moście ubezpieczała 1 kompania, mimo intensywnego ognia artylerii i moździerzy nieprzyjaciela, który spowodował znaczne straty wśród ludzi. Pod gruzami jednego z domów w Cavazza znalazło się kilku polskich żołnierzy. Powstałą panikę opanował dowódca kompanii. Zawaliły się od pocisków i inne domy. O 14 z kierunku Castel Gueifo wyszedł kontratak nieprzyjaciela — piechota z czołgami. Dowódca batalionu wezwał lotnictwo wspierające. „Przypadek zrządził — czytamy w Kromce 16 batalionu — że na naszej sieci radiowej znalazł się z-ca d-cy 10 pac-u kpt. dypl. Łagidze, który koordynował wykonanie ogni na stanowiskach artylerii. Podsłuchał on dokładne dane zawarte w zadaniu dla lotnictwa i, nie czekając na bezpośrednie rozkazy, na teren zagrożony skierował skuteczny ogień" 11. W momencie, w którym tylko sekundy dzieliły od uderzenia nieprzyjaciela, nadleciały samoloty i otworzyła ogień artyleria. Nieprzyjaciel nie dał wszakże za 10

Kronika 16 Lwowskiego Batalionu Strzelców, Londyn 1977, s. 177. « Tamze, s. 179.

wygraną, jego ogień osłabł dopiero pod wieczór. O zmroku przystąpiono do ewakuacji rannych z przyczółka, stopniowo wzmacnianego przez dowódcę 16 batalionu. O świcie 16 kwietnia przez szyki bojowe 16 batalionu wszedł do walki 18 batalion. 16 batalion miał 5 zabitych i 27 rannych. Został on po walkach o most i jego utrzymanie wycofany do drugiego rzutu 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. Brygada ta nie mogła prowadzić dalej natarcia, zostało ono przesunięte o jeden dzień, kontakt zaś z nieprzyjacielem zamierzano utrzymać przy pomocy silnych patroli, których aktywność bojowa miała uniemożliwić mu niezauważalne odejście. Zdobycie mostu było niewątpliwym sukcesem 16 batalionu, który słusznie zbierał zasłużone gratulacje. W akcji bojowej o most wyróżniła się 3 kompania pod dowództwem porucznika Kazimierza Paszkiewicza, który został odznaczony Orderem Virtuti Militari IV klasy, najwyższym odznaczeniem przysługującym młodszemu oficerowi. Amerykanie odznaczyli go „Silver Star" (Srebrną Gwiazdą). Dowódca 2 Korpusu Polskiego otrzymał pismo gratulacyjne od dowódcy 8 armii — generała McCreery, następującej treści: „Jestem pełen podziwu dla natarcia 2 Pol. Korp., który pokonał na swej drodze trzy wielkie przeszkody rzeczne. Sposób, w jaki już od początku pokonywano trudności natarcia, wskazuje na niezłomną wolę i ducha do walki. Zdobycie nie uszkodzonego mostu na rzece Sillaro oraz szybkie ustanowienie przyczółka otwiera drogę do nowych powodzeń. Zadaliście ciężkie straty oddziałom wyborowym wojsk npla. Składam powinszowania żołnierzom wszystkich stopni za wspaniały udział 2 Pol. Korp. w ofensywie 8-ej Armii. Życzę Wam wszystkim szczęścia" 12. Zdobycie nie uszkodzonego mostu w rejonie Castel Guelfo było sukcesem nie tylko 2 korpusu, lecz całej 8 armii, acz nie został on natychmiast wykorzystany. Natarcie na Castel Guelfo zostało przełożone z 15 kwietnia, godzina 18.00, na godzinę 5.00 16 kwietnia, mimo iż jeszcze tego samego dnia w godzinach popołudniowych grupa „Rak" osiągnęła rzekę Sillaro, pokonując po drodze liczne przeszkody terenowe i opór przeciwnika. Potwierdziły się przedbitewne przewidywania. Wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Sillaro przebiegała niemiecka linia umocniona, zwana linią rz. Sillaro („Paula"). Na przedpo12

Tamże, s. 181.

lu tej linii przeciwnik rozmieścił oddziały osłonowe. Meldunek z godziny 10.10 donosił, że czołgi grupy „Rak" są w ruchu i dochodzą do Giardino. Mostu jednak nie opanowano, został wysadzony. Wzięci jeńcy należeli do 12 pułku spadochronowego. Mimo to o 12.00 szwadron ułanów był już na drugim brzegu rzeki Sillaro, obok 13 batalionu piechoty. Znajdujący się w pobliżu 6 pułk pancerny wspierał Pułk Ulanów Karpackich. Dla 5 dywizji zarysowały się dwie osie pościgu: grupy „Rak" na Castel Gueifo i 6 brygady — na Poggio Piccolo. W tyra czasie pododdziały 12 batalionu znajdowały się 2 km na zachód od rzeki Sellustra, a jedna kompania 11 batalionu mijała drogę na północ od Sabbioso. Z tyłu w rejonie Parra di Sellustra, ramię w ramię z 8 i 9 batalionem, szedł na północ od drogi nr 9 10 batalion. O godzinie 18.00 wyłoniła się sprawa mostu 5 dywizji, który miał być udostępniony 43 brygadzie Gurków dla przeprowadzenia batalionu czołgów. Na razie było to niemożliwe, bowiem na przyczółku 6 Lwowskiej Brygady Piechoty toczyła się walka. W nocy na przyczółku pojawiły się nowe pododdziały. Most mógł być udostępniony 43 brygadzie Gurków nie wcześniej niż na drugi dzień po południu. Oficer dyżurny w sztabie 2 korpusu odebrał meldunek z grupy „Rak", iż na przyczółku za rzeką Sillaro na północny wschód od Castel Gueifo walczą dwie kompanie 13 batalionu. Odparto kilka kontrataków, dochodziło do walki wręcz. Wzięto siedmiu jeńców, a przeciwnik miał zabitych i rannych. Dla wzmocnienia przyczółka konieczne były czołgi, ale ich przeprawa nie byk łatwa. Trzy czołgi ugrzęzły w rzece, czwarty wyleciał na minie, a piąty, typu „Stuart", został trafiony i spłonął. Meldowano o stratach i o konieczności zasilenia oddziału na przyczółku czołgami i artylerią. Sytuacja operacyjna na froncie włoskim była znana z dwu meldunków: porannego, z godziny 6.00, i wiedzornego, zestawionego o godzinie 19.00. Pierwszy meldunek informował, że na prawe skrzydb 2 Korpusu Polskiego wchodzi 13 korpus, któremu została podporządkowana nowozelandzka 2 dywizja; na lewym skrzydle 10 korpus obejmował dotychczasowy pas natarcia 13 korpusu, aż po linię rozgraniczenia między 8 a 5 armią. Korpus ten wchłaniał m.in. Grupę Operacyjną „Folgore" i sześć samodzielnych batalionów, z których tworzył Grupę Operacyjną nazwaną „Mac". Na odcinku północnym, w nocy, jeden z batalionów nowozelandzkiej 2 dywizji przeprawił się przez jezioro Comacchio; drugi batalion sforso-

wał rzekę Sillaro. 5 korpus miał sukcesy lokalne, m.in. prowadził ożywioną działalność rozpoznawczą patrolami; wzięto 90 jeńców. 10 korpus posuwał się bez oporu ze strony przeciwnika, a jego zgrupowanie „Friuli" i brygada żydowska (lewy sąsiad zgrupowania „Rud") przekroczyły rzekę Santerno. Zgrupowanie „Mac" — drugi człon 10 korpusu, zakończy! luzowanie hinduskiej 10 dywizji, która pozostawała w składzie 13 korpusu. W rezultacie tych przegrupowań oś natarcia brytyjskiego 5 korpusu odchylała się bardziej na północ, a w lukę tę między 5 a 2 korpusem wchodził 13 korpus z drogiego rzutu 8 armii. Na skrajnym prawym skrzydle miał on 78 dywizję piechoty, w środku hinduską 8 dywizję, na lewym skrzydle (obok Polaków) nowozelandzką 2 dywizję i w drugim rzucie hinduską 10 dywizję. Drugi meldunek (wieczorny) podawał, że 5 korpus posuwał się wzdłuż drogi Filo—Bastia; 13 korpus pozostawał w styczności z nieprzyjacielem; 2 Korpus Polski przekroczył rzekę Sillaro; 10 korpus czołowymi oddziałami dochodził do M. Bello, praktycznie bez styczności z nieprzyjacielem. Wiadomości z 5 armii na godzinę 15.00 przedstawiały się następująco: amerykański 2 korpus nieznacznie przesunął się od południa w kierunku Bolonii, 4 korpus przeprowadził głębiej sięgające natarcie. Dywizje tego ostatniego korpusu: 1 pancerna zdobywała Vergato, 10 górska napotkała na swoim kierunku dość silny opór przeciwnika i uwikłała się w walki, 92 na odcinku nadmorskim łamała stopniowo opór nieprzyjaciela. W dniu 15 kwietnia głównym przeciwnikiem 2 Korpusu Polskiego na kierunku Sasso Morelli — Castel Gnelfo była 4 dywizja spadochronowa, a na kierunku drogi nr 9 — 1 dywizja spadochronowa. W rękach sprzymierzonych znalazł się rozkaz dzienny (datowany 20 marca 1945 roku) naczelnego dowódcy Frontu Południowo-Zachodniego, generała pułkownika von Vietinghoffa, który miał wpłynąć na morale żołnierzy niemieckich. 16 kwietnia działania 2 Korpusu Polskiego doprowadziły do opanowania di Medicina i utworzenia przyczółka na kanale di Medicina na kierunku Poggio Przeciwnik prawie wszędzie stawiał twardy opór. Medicina — ważny węzeł drogowy — opanowała 43 brygada Gurków. Swoje działania rozpoczęła ona o świcie wysyłając z przyczółka na rzece Sillaro oddział wydzielony, składa jący się

z pułku czołgów i batalionu piechoty jako desantu (na transporterach opancerzonych). Uderzenie szło po osi Crocetta — Medicina. Miasto wzięto z marszu. Pochwycono licznych jeńców. Były straty w ludziach. W Dzienniku działań 2 Korpusu Polskiego znajdujemy wzmiankę z godziny 17.10 o otrzymaniu telefonogramu z 8 armii, dotyczącego przedłużenia linii rozgraniczenia pomiędzy brytyjskim 10 korpusem a 2 Korpusem Polskim. Z węzła drogowego w Castel S. Pietro mogły korzystać oba korpusy. W 20 minut później do dowództwa 2 korpusu przybył szef oddziału operacyjnego brytyjskiego 13 korpusu i poinformował, że 43 brygada Gurków została oddana pod rozkazy dowódcy 13 korpusu. Zmiana podporządkowania nastąpiła ostatniej nocy. Odtąd północna linia rozgraniczenia 2 korpusu przebiegała na północ od Castel Gueifo, do skrzyżowania toru kolejowego z rzekami Gaiana (wył.) i Budrio. Wobec odchylenia się pasa natarcia 43 brygady w kierunku północnym z jednoczesnym przesunięciem działań polskich bardziej ku drodze nr 9, czyli w kierunku południowym, na północy wytworzyła się znaczna luka. Lukę tę miał wypełnić Pułk Ułanów Karpackich. Pułk ten pozostawał w odwodzie w rejonie Sasso Morelli i szukał przejścia przez kanał Correcchio. W godzinach popołudniowych opuścił Sasso Morelli i przeszedł do rejonu Giardino. Zadaniem dla pułku na dzień 16 kwietnia było wyjście przed grupę „Rak" i prowadzenie rozpoznania kierunku Poggio Piccolo. Dla wykonania tego zadania wyznaczono 1 szwadron pod dowództwem porucznika Emila Mentla, który otrzymał odpowiednie wzmocnienie i wsparcie. Idąc marszem ubezpieczonym i mając w przodzie dwa plutony, rychło stwierdzono, że na kierunku tym działał już 6 pułk pancerny i 13 batalion. Nastąpiło zatem, z winy dowództwa grupy „Rak", pewne zamieszanie. Po przejściu przez rzekę Sillaro w Castel Gueifo pododdziały Pułku Ułanów Karpackich, prowadzących rozpoznanie, zostały skierowane na północ do miejscowości Vittoria, a stamtąd do Medicina. Czyli pułk wchodził w lukę, o której była mowa wyżej. Pozostawione załogi niemieckie nadal broniły przepraw. Podczas pościgu, wieczorem, na kanale Rondone, na bezpośrednich już podejściach do Medicina, oddział wydzielony znowu napotkał opór przeciwnika. Rozkaz brzmiał: pozostać na osiągniętych pozycjach. Tymczasem 6 pułk pancerny z grupy „Rak", wypierając nieprzyjaciela w godzinach popołudniowych, doszedł do kanału Medicina. Walki o wschodni wał rzeki

trwały do późnych godzin wieczornych. W nocy udało się utworzyć przyczółek na jego zachodnim brzegu, w rejonie Poggio Piccolo. Oprócz 6 pułku pancernego walczył tutaj 13 batalion piechoty, doszedł ponadto też 4 pułk pancerny. Była to zatem pokaźna siła. 5 Kresowa Dywizja Piechoty, po oddaniu 13 korpusowi 43 brygady Gurków, miała obecnie szczątkowy kształt. Składała się z grupy „Rak", której trzon stanowiła 2 brygada pancerna, i 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. 16 kwietnia rano 6 Lwowska Brygada Piechoty znajdowała się jeszcze nad rzeką Sillaro. Początkowo przeciwnik nie stawiał oporu, do walk doszło dopiero na kanale Medicina, gdzie Niemcy zorganizowali kolejną linię opóźnienia. Kanał sforsowano nocą w rejonie Poggio Piccolo. 18 batalion, forsujący w tym miejscu łamał, został wzmocniony 2 szwadronem Pułku Ułanów Karpackich, który nie poszedł na północ, lecz prowadził rozpoznanie na kierunku Castel Guelfo — Poggio Piccolo. 17 batalion do końca dnia osiągnął drogę z Castel S. Pietro — do zabudowań w La Bruta, w odległości około dwóch kilometrów na zachód od rzeki Sillaro. Walki na noc ustały. Dowódca 5 dywizji nakazał prowadzić tylko rozpoznanie i utrzymywać kontakt z nieprzyjacielem oraz 5 Wileńską Brygadę Piechoty wprowadzić na miejsce 6 brygady. 5 brygada nie brała dotąd udziału w walce i, skoncentrowana w rejonie na północny wschód od Faenzy, stała jako odwód dowódcy 2 Korpusu Polskiego. Chociaż nowo utworzona, przeszła swój chrzest bojowy w marcowych walkach obronnych nad rzeką Senio. Gdy rozpoczęła się ofensywa, planowano skierować ją do działań pościgowych razem z grupą „Rak" z przyczółka w rejonie Mordano. Tymczasem do działań pościgowych nie doszło i 15 kwietnia 1945 roku 5 brygadę przesunięto jedynie do rejonu wyczekiwania znajdującego się w Prospero. Z brygady natomiast został wysłany 13 batalion, który wszedł w skład grupy-„Rak". 14 batalionem tej brygady została wzmocniona 6 brygada. Batalion ten miał zluzować 18 batalion, który wysforował się do przodu i — jak już wspomniano — bił się o przyczółek na kanale di Medicina. Całość 5 brygady weszła na odcinek w nocy z 16 na 17 kwietnia. Po zluzowaniu 6 brygady przejęła odpowiedzialność za ten kierunek natarcia. Wolno, lecz sukcesywnie przebijało się do przodu zgrupowanie „Rud", działające na kierunku drogi nr 9. Dowódca zgrupowania, generał Klemens Rudnicki, 16 kwietnia o godzinie 16.30 wydał rozkaz szczególny, w którym zarządzał zorganizo-

wanie grupy pancernej „Rud". W skład grupy miały wejść pododdziały piechoty na transporterach opancerzonych, które miały wydzielić 3 i 4 brygady. Grupę pancerną zamierzano zasilić miotaczami ognia, moździerzami, artylerią, sprzętem łączności. Ponadto w skład grupy wchodziły: szwadron czołgów, bateria dział z 7 pułku artylerii konnej (oczywiście, tylko z nazwy konnej), działek przeciwlotniczych. Ustalono nawet godzinę gotowości bojowej: 17 kwietnia, 12.00. Jedynym celem grupy było zajęcie Bolonii 13. W nocy z 16 na 17 kwietnia grupa „Rak" otrzymała zadanie rozpoznania przejścia na kanale di Medicina i ścigania nieprzyjaciela w razie stwierdzenia odwrotu. Zadaniem 6 brygady było zepchnąć nieprzyjaciela z pozycji obronnych na kanale, rozpoznać przejścia i także — w razie zauważenia odwrotu — prowadzić pościg. W głębi pościg przejmowała 5 brygada, która w nocy miała zluzować 6 brygadę. I tym razem wydarzenia potoczyły się inaczej. W nocy z 16 na 17 kwietnia przeciwnikowi udało się jednak oderwać od oddziałów polskich. W tej sytuacji generał Sulik zdecydował się iść wprost ku rzece Idice, zarówno grupą „Rak", której zadaniem było uchwycić rejon Fiesso — Castenaso, jak i 5 brygadą na południe od Castenaso. Linia rozgraniczenia między nimi przebiegała przez Poggio Piccolo (wył.) dla zgrupowania „Rak" i Castenaso. 5 Kresowa Dywizja Piechoty miała więc działać na szerokim froncie ograniczonym na północy torem kolejowym, a na południu drogą nr 9. W drugim rzucie dywizji znajdowały się 4 Wołyńska i 6 Lwowska Brygady Piechoty. Ranny meldunek sytuacyjny z 17 kwietnia, otrzymany z 8 armii, donosił, że w działaniach nocnych brytyjski 5 korpus utworzył dwa płytkie przyczółki na kanale Marina w rejonie Argenta. Przyczółki były słabe i zagrożone kontratakami. Nie została zdobyta stacja kolejowa w Argenta. Wyraźne natomiast po6tępy poczyniła 2 brygada komandosów, która krok za krokiem zdobywała teren wzdłuż rzeki Reno. Komandosi natrafili na lukę w obronie przeciwnika, przez co mieli ułatwione zadanie. 13 korpus, działający na prawo od Polaków, czołowymi oddziałami dosięgną! rzeki Sillaro i w niektórych miejscach przekroczył ją. Przed frontem tego korpusu opór nieprzyjaciela malał. Tymczasem nowozelandzka 2 dywizja osiągnęła kanał di Medicina w 13

Rozkaz szczególny nr 6 z 16 kwietnia 1945. IHS, CJ/XV/538.

rejonie Tombazza i częścią sił podeszła do Mediana. Wieczorem 16 kwietnia miasto zostało zajęte przez 43 brygadę Gurków. Wzięto przy tym około stu jeńców. W tym czasie oddziały 2 Korpusu Polskiego były już za kanałem di Medicina i rozpoczęły walki o Castel S. Piętro — kolejny ważny węzeł na drodze nr 9. Zdobycie tego węzła otwierało drogę do Bolonii. 17 kwietnia 2 korpus przeżywał kryzys spowodowany brakiem broni pancernej. Grupa „Rak", powstała na bazie 2 brygady pancernej, wprowadziła do walki swój ostatni — 4 pułk pancerny. 1 Pułk Ułanów Rrechowieckich, wprowadzony znacznie wcześniej, wzmacniał częścią swych sił kolejno 6 i 5 brygadę. 6 pułk pancerny był stale w walce i odczuwał zmęczenie. Pułki 7 brygady pancernej (brytyjskiej) były także już wcześniej przydzielone. Jeden współdziałał z 43 brygadą Gurków, drugi wspierał 3 Dywizję Strzelców Karpackich. Oba zresztą odeszły 16 kwietnia do 13 korpusu. Pozostał więc, jako jedyny, trzeci pułk brytyjskiej 7 brygady przewidziany do wsparcia 3 dywizji, po jej ponownym wejściu do bitwy. Wojska 2 korpusu działały kolumnami na trzech kierunkach: północnym, środkowym i południowym w pasie 10 km. Na północy zamykał go tor kolejowy Medicina — Budno (wył.), na południu — droga nr 9 z Castel S. Pietro (wył.). Tego dnia grupa „Rak" przekroczyła w godzinach rannych kanał di Medicina i w godzinach południowych wyszła nad rzekę Gaiana w rejonie Zambonini u ujścia rzeczki Maggione do rzeki Gaiana. Próby sforsowania rzeki z marszu przez szwadrony pułków 2 brygady pancernej nie przyniosły powodzenia. Rzeka stanowiła dogodną rubież obronną, linię umocnioną „Anna". Zadaniem Pułku Ułanów Karpackich, który jako jeden z pierwszych znalazł się nad rzeką, było ubezpieczenie skrzydła grupy „Rak". Na prawym skrzydle działał 1 szwadron, na lewym — 2 szwadron. Przed 1 szwadronem jako szpica znajdował się pluton podporucznika Zygmunta Fugłewicza i pluton podporucznika Jana Tomaszewskiego. W południe oba plutony ominęły Medicina, zajętą wcześniej przez 43 brygadę Gurków, nie tracąc kontaktu z nieprzyjacielem. W pościgu zdobyto min baterię 6-lufowych moździerzy, działa, samochody, broń, amunicję. W ciągu dnia pluton podporucznika 'Tomaszewskiego odłączył się od sił głównych i szwadronu i posunął się na południe. W Il

Cassino dopadł przeciwnika i stoczył z nim walkę, a w 2 godziny później wyparł go z innej miejscowości. O godzinie 16.00 wyruszył 2 szwadron, z plutonem porucznika Jana Kolczyńskiego w szpicy. Miał do pokonania zarówno trudny teren, jak i opór pojedynczych grup przeciwnika, które pozostały na tyłach plutonu podporucznika. 3 szwadron, dowodzony przez rotmistrza Popiela, wspierając walkę 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty, opanował po ciężkich zmaganiach Casetta Vigna nad rzeczką Maggione. Próby sforsowania Gaiany nie powiodły się, chociaż walki grupy „Rak" trwały aż do zmroku. Na noc grupa ta przyjęła ugrupowanie obronne, co świadczyło o przezorności i dużym doświadczeniu dowódców, gdyż w ciągu nocy nieprzyjaciel wykonał kontratak przeciwko 5 brygadzie. Postawiło to w stan gotowości bojowej również pododdziały Pułku Ułanów Karpackich, które zajęły stanowiska obronne. 5 brygada (bez 13 batalionu) została wzmocniona 1 Pułkiem Ułanów Krechowieckich (pancerny), dywizjonem artylerii przeciwpancernej, kompanią cekaemów, plutonem moździerzy, kompanią saperów, 3 szwadronem Pułku Ułanów Karpackich i innymi pododdziałami. Siły główne brygady w marszu ubezpieczał 14 batalion idący w straży przedniej. 15 batalion znajdujący się w siłach głównych był w gotowości do wsparcia 14 batalionu. Czołowy batalion miał w pierwszym rzucie jedną kompanię na transporterach opancerzonych, pluton dział przeciwpancernych, pluton dział samobieżnych i pluton cekaemów; w drugim rzucie — jedną kompanię piechoty na czołgach szwadronu 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, wzmocnioną plutonem dzid przeciwpancernych; w trzecim rzucie znajdowała się jedna kompania i pluton dział przeciwpancernych; w czwartym — jedna kompania z baterią dział przeciwpancernych, plutonem dział samobieżnych i plutonem cekaemów. W godzinach przedpołudniowych został przekroczony kanał Laghello, lecz marsz utknął na rzece Gaiana. Czołowe oddziały ściągnęły na siebie silny ogień przeciwnika, prowadzony przez całą noc. Zgrupowanie „Rud", działające wzdłuż drogi nr 9 i równolegle do biegnącego toru kolejowego, po ostatecznym zajęciu Castel S. Pietro, również 17 kwietnia stanęło na wschodnim brzegu rzeki Gaiana. I ono napotkało silny i zorganizowany opór 1 dywizji spadochronowej. W dowództwie 8 armii przewidywano opór przeciwnika na

Polscy chirurdzy

Oficerowie polskiego 5 batalionu łączności

Działo polskie w akcji Stanowisko ogniowe działa

Przegrupowanie artylerii

Nad rzeką Senio

Oddziały karpackie przekraczają rzekę Idice. 12 kwietnia 1945 r.

Jeńcy niemieccy

Zdobywcy Bolonii, generałowie Bohusz Szyszko i Klemens Rudni cki

Żołnierze polskiego 9 batalionu na ulicach Bolonii, 21 kwietnia 1945 r.

Polski sztandar na wieży ratuszowej w Bolonii

Meldunek o wkroczeniu oddziałów polskich do Bolonii

Dyplom honorowy miasta Bolonii dla 2 Korpusu Polskiego

rzece Gaiana i na kolejnej rubieży wodnej — rzece Quaderna. 2 Korpusowi Polskiemu, według ówczesnych ocen, stawiało opór od ośmiu do dziewięciu batalionów piechoty wspartych czołgami w pierwszym rzucie i około czterech batalionów w drugim rzucie. Na rzece należało się liczyć z oddziałami niemieckiej 305 dywizji. Podczas walk szczególną aktywność przejawiała artyleria przeciwnika; z rejonów położonych na zachód od rzeki Quaderna prowadziło ogień około ośmiu baterii. Lotnictwo niemieckie nie przejawiało żadnej aktywności. Ogólne wnioski, wypływające z działań bojowych 2 Korpusu Polskiego w dniach od 13 do 17 kwietnia, można sprowadzić do następujących: Po pierwsze — mimo iż wojska sprzymierzonych miały przewagę nad przeciwnikiem, lecz ten, chociaż słabszy techni' cznie, pozostając w obronie dyktował warunki walki. Między rzekami Senio i Santerno, a potem od Santerno do Gaiana, prowadził w sposób zorganizowany i skuteczny walki opóźniające. Taktyka działań polegała na pozostawianiu w terenie pomiędzy głównymi a pośrednimi pozycjami luźnych grup, które, należycie zamaskowane w dobrze znanym terenie, zaskakiwały ogniem wojska sprzymierzonych, a następnie zręcznie wycofywały się pod osłoną patroli. Zwroty zaczepne, kontrataki, stanowiły formę walki oddziałów niemieckich. Zmorą dla wojsk nacierających były celowe zniszczenia i zapory minowe na drogach. Każda niemal zapora była ostrzeliwana przez specjalnie pozostawionych w domach na przedpolu — pojedynczych lub w małych grupach — żołnierzy, wyposażonych w skuteczne środki obrony przeciwpancernej. Przeciwnik umiejętnie też dozował siły, wprowadzając pod osłoną rzek i kanałów coraz to inne jednostki. Toteż 2 Korpus Polski walczył na zmianę z oddziałami 26 dywizji pancernej, 4 dywizji spadochronowej i wreszcie 1 dywizji spadochronowej. Natomiast oddziały zdezorganizowane i pobite przez Polaków byty wycofywane przez front brytyjskiego 13 korpusu. W rezultacie 2 korpus nie mógł w owych dniach przejść do typowego pościgu, lecz musiał montować natarcie na kolejne rubieże opóźniania. Po drugie — oddziały polskie, dostosowując się do zaistniałych warunków, prowadziły pościg zgrupowaniami brygadowymi, które działając na szerokim froncie starały się klinami wbijać w obronę niemiecką. Były to stosunkowo wąskie kliny, odległe od siebie o 2—3 km, lecz głęboko urzutowane, na wzór

ubezpieczonych kolumn marszowych. W straży przedniej szedł zwykle wzmocniony batalion piechoty, który ściągał na siebie czołowy i boczny ogień nieprzyjaciela. Po trzecie — mimo przewagi technicznej, zwłaszcza w środkach transportowych wojsk sprzymierzonych, o tempie natarcia, w terenie trudnym, decydowała piechota, jej zdolność przenikania w ugrupowanie przeciwnika, łamania napotykanego oporu, wykorzystywania powodzenia, wytrzymałość marszowa i odporność na wszelkie niewygody. Zwykle piechota polska, w danym wypadku zmotoryzowana, w razie zetknięcia się ze zniszczeniami lub zaporami, spieszała się i dzięki temu łatwiej je pokonywała. Przykładem może być 6 Lwowska Brygada Piechoty podczas forsowania rzeki Sillaro. W ten sposób zostały wyciągnięte wnioski z mało efektywnych działań tejże brygady w dniu 13 kwietnia. Gdyby tamtego dnia działała spieszona, łatwiej i skuteczniej wykorzystywałaby wyższe tempo natarcia. Po czwarte — dowódcy polscy działali w sposób nieszablonowy, aczkolwiek ich decyzje nie zawsze były trafne. Działanie 5 Wileńskiej Brygady Piechoty początkowo było oparte na zasadach taktycznych obowiązujących w dywizjach pancernych, tj. akcji dwóch zgrupowań: pancernego i piechoty. Nie dało się tego przeprowadzić w praktyce, ponieważ 6 brygada zdobyła nocnym natarciem przyczółek na rzece Sillaro i nie uszkodzony most. Szybkie wykorzystanie tego powodzenia, a zwłaszcza pogłębienie przyczółka i wprowadzenie z niego do bitwy grupy „Rak" świadczyłoby o praktycznym zastosowaniu zasad taktycznych dywizji pancernej. 2 korpus — w przeciwieństwie do 1 dywizji pancernej generała Stanisława Maczka — nie miał dostatecznej wprawy w „szufladkowaniu" brygad na przemian piechoty zmotoryzowanej i pancernej. Nie było ścisłego współdziałania dowództw dywizji piechoty. Wprowadzenie do bitwy wielkiej jednostki (związku taktycznego) przez przekraczanie szyków przebiegało niezbyt sprawnie. Zwłaszcza nie zostały we właściwym czasie zwolnione drogi, a oddziały wchodzące do walki nie były zawczasu zorientowane w terenie i nie znały sytuacji bojowej. Po piąte — obrano zbyt skomplikowany wariant działania kolejnymi dywizjami, z których żadna nie była pancerną, lecz jedynie zmotoryzowaną. Ugrupowane obok siebie w pierwszym rzucie korpusu zapewniałyby znacznie większą siłę początkowego uderzenia, co w sposób istotny zaważyłoby m tempie działań,

DZIAŁANIA BOJOWE W DNIACH 18 I 19 KWIETNIA. FORSOWANIE RZEKI GAIANA 18 i 19 kwietnia rozegrała się bitwa o przełamanie linii obronnej Niemców na rzece Gaiana. Pogoda w tych dniach nie uległa zmianie. Było słonecznie i dość ciepło. Jeszcze 17 kwietnia na odprawie wyższych dowódców o godzinie 13.00 dowódca korpusu wydał rozkazy do forsowania rzeki Gaiana. Znalazły one potwierdzenie w Wytycznych operacyjnych nr 2 14. W punkcie pierwszym Wytycznych o przeciwniku mówiło się, iż nadal stawia silny opór w pasie działania 2 Korpusu Polskiego. Wiedziano, że uległ zasadniczym zmianom skład wojsk niemieckich — na miejsce 26 dywizji pancernej i 4 dywizji spadochronowej weszły świeże oddziały 1 dywizji spadochronowej. Zeszła ona z gór na południowy zachód od Imoli w dolinę, gdzie zajęła obronę na kierunku drogi nr 9. Na północ od drogi nr 9 broniła się niemiecka 4 dywizja spadochronowa. We wspomnianych Wytycznych próbowano ustalić przypuszczalne ugrupowanie wojsk nieprzyjacielskich. Przewidywano że przedni skraj obrony nieprzyjaciela jest oparty o rzekę Gaiana, której z tego powodu nie uda się sforsować z marszu. Na północ od toru kolejowego po Scuole del Fossatone znajdowały się dwa bataliony 11 pułku spadochronowego 4 dywizji, w tym w pasie natarcia polskiego część 3 i cały 2 batalion. Dalej na południe, od Zambonini do S. Giovanni in Bosco, 2 i 1 bataliony 4 pułku, potem do ujścia Rio Rosso do Gaiana — 1 batalion 3 pułku spadochronowego; w rejonie S. Lorenzo — 1 batalion pułku „Neukum", na południe od niego, prawie do toru kolejowego — 305 batalion fizylierów i na kierunku toru i drogi nr 9 — 2 batalion 1 pułku spadochronowego; odwód (3 batalion 3 pułku spadochronowego) na północny wschód od Luogo di Mezzo. W Wytycznych mówiło się, że przed frontem lewego sąsiada (10 korpus) mogła się znajdować jeszcze część sił 1 dywizji spadochronowej, o której na razie brak było wiadomości, jedynie się jej domyślano. Przed frontem 13 korpusu (prawy sąsiad) główne siły 4 dywizji spadochronowej, a jeszcze bardziej na północ — 278 dywizja piechoty. 26 dywizji pancernej i 98 dywizji piechoty nigdzie w pierwszym rzucie me zidentyfikowano, co prowadziło do wniosku, że zostały one zabrane do " WIH, V/20/l7.

odwodu, ponieważ poniosły duże straty i nie były zdolne, przynajmniej na razie, do walki. Na wschód od Bolonii wciąż notowano 90 dywizję granadierów pancernych (bez jednego batalionu, który znajdował się w rejonie Massa nad Morzem Tyrreńskim). Dowódca korpusu stwierdzał, iż liczy się z „... dalszym silnym opóźnieniem npla na rz. Idice, po czym ze zorganizowaną obroną tej rzeki na przygotowanych pozycjach obronnych włączonych w system obrony Bologna". A więc generała Bohusza-Szyszkę już bardziej interesowała następna przeszkoda wodna i konieczność przygotowania się zawczasu do jej sforsowania. Sekcja badania jeńców 2 Korpusu Polskiego dostarczyła wstępnych danych o samej rzece Idice. W posiadaniu sekcji był raport z przesłuchania Włocha — cywila. Szerokość rzeki między brzegami wynosiła około 30 m; lustro wody było znacznie węższe. Głębokość prawie żadna — 20—30 cm, dno rzeki kamienne i piaszczyste, nachylenie brzegów bardziej strome od strony nacierających wojsk i dużo łagodniejsze po stronie przeciwnej. Ale brzegi od strony Bolonii umocnione, stanowiska wykopane w ziemi, betonowych — brak. Zapór drutowych i minowych ów Włoch nie zauważył. Oznajmił jednak, że ludność przedmieścia Bolonii po stronie wschodniej została ewakuowana. Bramy zaminowano, a ludności cywilnej wzbroniono wstępu. Wiadomości Włocha były przestarzałe — zarówno te, które dotyczyły samego miasta, jak i ruchu wojsk niemieckich, których był świadkiem. Wskazywały one jedynie na to, że już od 9 kwietnia część wojsk, oprócz przesunięć poprzecznych z kierunku Imoli na Medicina i z kierunku Castel S. Pietro do Medicina, przybyło do Bolonii. Od 25 dni ściągano do miasta czołgi i dzida przeciwlotnicze 88 mm. Wróćmy jednak do Wytycznych. Jest w nich zawarta ocena sił własnych: po przełamaniu obrony nieprzyjaciela na rzece Sillaro w dniu 16 kwietnia prowadziły one walki opóźniające i do południa 17 kwietnia zdobyły m.in. Poggio Piccolo i Castel S. Pietro i, posuwając się dalej w kierunku zachodnim za wycofującym się przeciwnikiem na prawym skrzydle i w centrum, dotarły do rzeki Gaiana. 43 brygada Gurków, która do wieczora 16 kwietnia pozostawała w składzie 2 Korpusu Polskiego, zanim nie została przekazana do dyspozycji dowódcy 13 korpusu, zdobyła miasto Medicina. W drugim rzucie 2 korpusu byia 3 Dywizja Strzelców Karpackich (bez 3 brygady, która wchodziła w skład zgrupowania „Rud") i 7 brygada pancerna (bez

dwóch pułków pancernych, które znajdowały się w pierwszym rzucie). Prawy sąsiad — 43 brygada Gurków, i dalej na północ — nowozelandzka 5 brygada, również wyszły' nad rzekę Gaiana. W oddzielnym dokumencie zostały ustalone ścisłe linie rozgraniczenia pomiędzy 2 Korpusem Polskim a jego sąsiadami oraz wewnątrz samego korpusu — między 5 Kresową Dywizją Piechoty a zgrupowaniem „Rud". Zamiar dowódcy 2 korpusu polegał na kontynuowaniu działań bojowych w dotychczasowym ugrupowaniu w celu możliwie szybkiego opanowania południowego brzegu rzeki Idice na odcinku od zakola la Fabbreria do rejonu Castenaso. Po rozpoznaniu nieprzyjaciela i jego umocnień dowódca 2 korpusu postanowił przełamać pozycję niemiecką na rzece Idice, opanować węzeł dróg w Granarolo, po czym działać w kierunku północno-zachodnim ku przeprawom na rzece Reno oraz w kierunku zachodnim — na Bolonię. Działania te objęły rejon na południe od Castenaso po drogę nr 9. Wynikały stąd następujące zadania dla związków taktycznych: Zadaniem zgrupowania uderzeniowego 5 Kresowej Dywizji Piechoty, która otrzymała dodatkowe wzmocnienie w postaci dwóch pułków artylerii lekkiej (1 i 3), było opanowanie skrzyżowania dróg w rejonie Scuole del Fossatone i w rejonie Cento di Budno. Wykonanie tego zadania przypadało w udziale dotychczasowym wysuniętym grupom brygadowym (włącznie z grupą »Rak"), z których jedna miała działać w kierunku Poggio Piccolo, a druga — Castenaso. Zadaniem następnym było opanowanie południowego brzegu rzeki Idice na odcinku od la Fabbreria do rejonu Castenaso. Rubież ta miała być wykorzystana jako podstawa wyjściowa do natarcia na Granarolo. W formie warunkowej zadaniem 5 dywizji było uchwycenie przyczółka na rzece Idice. Dywizji nakazano uzyskać wysokie tempo działań, mimo iż w miarę zbliżania się do rzeki Idice opór przeciwnika będzie wzrastał, zwłaszcza ogień artylerii, który może spowodować dodatkowe straty na przedpolu. Przygotowując się do forsowania rzeki 5 Kresowa Dywizja Piechoty musiała objąć swoim pasem natarcia również odcinek od rejonu Fiesso do zakola rzeki na południe od Castenaso. Dowódca korpusu przypominał o potrzebie współdziałania z sąsiadami i ubezpieczenia skrzydeł i styków. Zapowiadał też zmiany w podporządkowaniu jednostek. Po dojściu do Idice 2 brygada pancerna (bez jednego pułku pancernego) przechodziła

do odwodu korpusu. Natomiast 5 dywizja otrzymywała 4 Wołyńską Brygadę Piechoty, która do tego czasu pozostawała w odwodzie zgrupowania „Rud". Przewidywano, że w trakcie walk o przeprawy na rzece Idice nastąpi ponowne wprowadzenie do bitwy 3 Dywizji Strzelców Karpackich, która od rzeki Santerno pozostawała w drugim rzucie. Miała ona wejść na prawe skrzydło w pasie od korpuśnej linii rozgraniczenia do m. Fiesso (wył.). Na razie jednak dowódca korpusu nie precyzował dla niej zadania bojowego. Informował jedynie, że zwraca jej artylerię organiczną i wzmacnia pułkiem artylerii lekkiej. Przegrupowanie do rejonu wyjściowego miało nastąpić najprawdopodobniej 19 kwietnia o godzinie 6.00. Wraz ze zdobyciem Castel Bolognese zgrupowanie „Rud" nie tylko nie zostało rozformowane — jak to było zaplanowane — lecz po dojściu do Idice przewidywano dla niego dalsze zadanie: wiązanie przeciwnika wzdłuż drogi nr 9, a przez zajęcie rejonu Buttocchio — Casette ubezpieczenie południowego skrzydła korpusu. 7 brygada pancerna (bez dwóch pułków) stanowiła odwód dowódcy 2 korpusu. Wspólnie z 3 dywizją miała sforsować rzekę Idice. 2 brygada pancerna (grupa „Rak"), po osiągnięciu rzeki Idice, przechodziła do odwodu. Ponowne jej wejście do walki wraz z batalionem komandosów było planowane w rejonie Granarolo. Z tak postawionych zadań wynikało, że generał Bohusz-Szyszko zdecydowanie opowiedział się za kierunkiem północnym. Tam też przewidywano rozwinięcie łączności przewodowej. Tylko w celu mylenia przeciwnika polecono zwiększyć natężenie ruchu radiowego wzdłuż drogi nr 9, tj. na lewym skrzydle korpusu. Stanowisko dowodzenia korpusu także miało być zmienione na tym kierunku. Pierwszy rzut dowodzenia korpusu miał być przesunięty do rejonu na północ od Castel S. Pietro. Artyleria otrzymała zadanie wsparcia 5 dywizji maksymalną siłą ognia i tylko trzema pułkami artylerii ciężkiej zgrupowania „Rud". To, co nastąpiło po wydaniu wytycznych i rozkazów nastawionych na działania dopiero na rzece Idice, było całkowitym zaskoczeniem dla korpusu. Nieprzyjaciel stawiał silny opór już na rzece Gaiana, czego nie brano pod uwagę w dowództwie 2 Korpusu Polskiego. Sytuacja taka była wynikiem szybkich postępów terenowych 8 armii, która zagroziła siłom niemieckim, znajdującym się jeszcze w Górach Apeniń-

skich i zachodniej części Włoch. Aby je uratować i wyprowadzić z zarysowującej się pułapki, nieprzyjaciel musiał stworzyć silną zaporę już na rzece Gaiana. Noc z 17 na 18 kwietnia nie była najlepsza dla oddziałów 5 Kresowej Dywizji Piechoty, organizujących rozpoznanie i wypady za rzekę Gaiana. Wszystkie one zostały odrzucone. Przeciwnik prowadził też nieustanny ostrzał artyleryjski i z moździerzy na podejścia do rzeki. 1 dywizja spadochronowa postanowiła drogo sprzedać swoją skórę. Wzięci jeńcy potwierdzili, że spadochroniarze niemieccy mają rozkaz bicia się do końca. Podporucznik Mościcki, oficer dyżurny dowództwa 5 Kresowej Dywizji Piechoty, 18 kwietnia o godzinie 6.20 nadał meldunek następującej treści: „O 01.00 Zgrup. »Rak« wykonało wypad celem uchwycenia przyczółka na rz. Gaiana 9079453. Na skutek bardzo silnego oporu npla wypad nie odniósł skutku. Obecnie jeden pluton nacierającej kompanii ma duże trudności z wycofaniem się, gdyż przeszedł na drugą stronę. Dca 4 ppanc podsuwa obecnie dwa czołgi celem umożliwienia wycofania się. Straty — 2 rannych. Most na La Gella (073432) jeszcze nie gotów. Na odcinku 5 WBP b. silny pgień broni maszynowej. 2 brygada pancerna o godzinie 12.35 donosiła, że prowadzi pościg na kierunku M. Di Loiano — Castenaso. W godzinach popołudniowych czołgi osiągnęły Unię rz. Gaiana" 15, Walki o przejścia toczyły się do wieczora. Działań nocnych, z powodu trudnych poprzednich walk i oporu nieprzyjaciela, nie podejmowano. Zgrupowanie zajęło obronę wysuwając do odwodu 6 pułk pancerny. O zmaganiach donosił meldunek sytuacyjny z godziny 15.00: oddziały 5 Kresowej Dywizji Piechoty napotkały na rzece Gaiana bardzo silny opór. Szczególnie nękający był ogień artylerii i 6-lufowych moździerzy. Oddziały polskie zostały zmuszone do zatrzymania się. Terenu jednak nie utraciły, lecz skonsolidowały się na nim obronnie i wysłały na przedpole swoje patrole rozpoznawcze. Sytuacja taktyczna uległa dalszej zmianie i zmusiła dowódcę 2 Korpusu Polskiego do podjęcia nowej decyzji: pobicia nieprzyjaciela już na linii rzeki Gaiana, a nie dopiero na rzece Idice. Decydujące rozstrzygnięcia uzyskane nad rzeką Gaiana miały uniemożliwić Niemcom obsadzenie wycofanymi stąd jednostkami pozycji obronnych na '5 Meldunek sytuacyjny z 18 kwietnia 1945. IHS, C]/XV/A18.

linii rzeki Idice, o których wiedziano, że były zawczasu przygotowane i ich przełamanie nie będzie łatwe. Dane o obronie niemieckiej na rzece Idice pochodziły z rozpoznania lotniczego i wywiadu agenturalnego. W opracowaniu sprawozdawczym z walk 2 korpusu o Bolonię mówiło się, że nowa decyzja dowódcy korpusu była powzięta już w godzinach rannych 18 kwietnia, a do wykonania została przekazana o godzinie 9.15. O 12.15 odbyła się w sztabie korpusu odprawa poświęcona tej decyzji. Dziennik działań wszakże (być może niekompletny) pod pozycją 17 z godziny 20.02 zawiera adnotację, że dopiero o godzinie 17.00 dowódca 2 korpusu zatwierdził plan działania 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Uczynił przy tym jedno zastrzeżenie, że dywizja po sforsowaniu kanału Quaderna powinna pójść bardziej na północ, aby w czasie walk na linii rzeki Idice znaleźć się już w swoim pasie natarcia. Natomiast grupa „Rak" miała oczyścić teren pomiędzy rzeką Gaiana a kanałem Quaderna i zapewnić 3 Dywizji Strzelców Karpackich warunki wejścia do bitwy. Tak postawione zadanie bynajmniej nie krępowało inicjatywy grupy „Rak", która — w razie sprzyjających okoliczności — mogła wykorzystać powodzenie i iść dalej, forsując niejako po drodze kanał Quaderna. W ten sposób wejście 3 dywizji piechoty nastąpiłoby nieco dalej i nieco później. Dowódca korpusu prawdopodobnie zamierzał stopniowo wprowadzić do bitwy swoje siły. Pierwsza jednak faza działań, związana z forsowaniem rzeki Gaiana, spadła na barki jedynie 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Wzmocniona 4 Wołyńską Brygadą Piechoty miała w godzinach popołudniowych przełamać obronę nieprzyjaciela na kierunku Torre delią Gaiana i II Ponte oraz na kierunku Tassinera (siłami grupy „Rak"). Rozkaz bojowy dowódcy 5 dywizji, wydany 18 kwietnia o godzinie 14.30, a zatwierdzony przez dowódcę korpusu o godzinie 17.00 (jak to sam on oświadczył w oddziale operacyjnym sztabu korpusu), stawiał przed 5 Wileńską Brygadą Piechoty zadanie przełamania obrony nieprzyjaciela i opanowania przyczółka na kierunku Posse delia Chiesa i Posse Palazzo, po czym kontynuowania natarcia w kierunku T. Quaderna. Siły główne należało przeprawić na zachodni brzeg po moście; grupa „Rak" otrzymała zadanie przełamania obrony przeciwnika i utworzenia przyczółka na kierunku Zambonini i C. Sabbionara, po czym kontynuowania działania na T. Quaderna w swoim pasie natarcia. Zadaniem 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty było nacierać po osi S- Lorenzo — C. Casetti, na któ-

rym to kierunku należało zdobyć przyczółek na rzece Rosso. Następnie brygada ta miała prowadzić natarcie aż do T. Quaderna i wiązać wewnętrzne skrzydła 5 dywizji i zgrupowania „Rud". Dowódca zgrupowania „Rud" wydał również swój rozkaz bojowy, w którym polecił 3 Brygadzie Strzelców Karpackich wykonać demonstrację ogniową 19 kwietnia, w którym to dniu o godzinie 3.00 miało ruszyć ogólne natarcie. Celem demonstracji ogniowej było zmylenie przeciwnika i przekonanie go, że główne uderzenie nastąpi jednak wzdłuż drogi nr 9 16. 3 Dywizja Strzelców Karpackich, której ponownie zamierzano użyć, miała 19—21 kwietnia przesunąć się na zachód od Castel Guelfo, gdzie znajdowały się rejony wyczekiwania jej oddziałów. Wchodziła ona na kierunku Cento di Budrio, aby kontynuować zadanie grupy „Rak". Przewidywano dla niej wzmocnienie z 7 brygady pancernej (brytyjskiej) w sile pułku czołgów ciężkich i półszwadronu czołgów miotaczy płomieni; reszta pułków tej brygady była już wcześniej rozdysponowana. Generał Duch w swoim rozkazie omówił szczegółowo położenie ogólne i zadania bojowe oraz podał wskazówki Wykonawcze. Dzień 18 kwietnia minął 2 Korpusowi Polskiemu na organizowaniu natarcia, które wyruszyło w dniu następnym. Oddziały 5 korpusu złamały tego dnia opór przeciwnika na przesmyku Argenta. 24 brygada pod ciężkim ogniem zdobyła Chiesa del Bando. 36 brygada, wspierana czołgami, posuwała się już na północ od Argenta, napotykając wszędzie rozproszony, ale silny opór. W południe zostało zdobyte Boccaleone. Działała tam 2 brygada komandosów, której jednak nie udało się utrzymać pierwszych domków. Kontratak,który wyszedł o świcie, odrzucił brygadę. Bliski prawy sąsiad Korpusu Polskiego, tj. brytyjski 13 korpus, czołowymi oddziałami walczył jeszcze na linii kanału Mediana, zaś patrole 43 brygady Gurków z wolna docierały do rzeki Gaiana. Na południu 10 korpus czołowymi oddziałami przekraczał tę rzekę. Noc w 2 Korpusie Polskim mijała na przegrupowaniach, działaniach patroli rozpoznawczych i wypadach oraz na prowadzeniu ognia artyleryjskiego w celu „zmiękczenia" obrony 10 Rozkaz szezegótoy dla 3 BSK. IHS, CJ/XV/S 49.

przeciwnika. W 25 minut po północy z 5 dywizji nadszedł do dowództwa korpusu meldunek, informujący o aktualnych przygotowaniach do natarcia 19 kwietnia w godzinach rannych. Już z wieczora dowództwo 5 Wileńskiej Brygady Piechoty zmieniło stanowisko dowodzenia, a brygada ugrupowała się do natarcia. W pierwszym rzucie miały nacierać dwa bataliony: 15 batalion na prawo i 14 batalion na lewo. Natomiast 17 batalion, działający dotychczas w składzie 5 brygady, wracał do swojej macierzystej 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. 4 Wołyńska Brygada Piechoty odzyskiwała swój 12 batalion. 5 brygada otrzymywała szwadron czołgów typu „Krokodyl", lecz oddawała przy tym 3 szwadron Pułku Ulanów Karpackich, który wzmocnił 4 brygadę. Grupa „Rak" nie uległa zmianom organizacyjnym, mając swoje czołowe oddziały (w tym przydzielony 13 batalion) pod ogniem artylerii i moździerzy nieprzyjaciela. 4 Wołyńska Brygada Piechoty ze swoimi batalionami: 10,11 i 12, również powracała do swojej macierzystej 5 dywizji piechoty, której stanowisko dowodzenia zostało ostatniej nocy przeniesione do kwadratu 3910, a potem miało przesuwać się za stykiem 5 dywizji i zgrupowania „Rud". 3 Brygada Strzelców Karpackich, wchodząca w skład zgrupowania „Rud", miała styczność z przeciwnikiem jedynie na odcinku 7 batalionu, bataliony 8 i 9, rozmieszczone na północ i zachód od Castel S. Pietro, tej styczności nie miały. Dzień 19 kwietnia zapowiada! się pogodnie. Natarcie wyruszyło o czasie. Poprzedziło je artyleryjskie przygotowanie trwające 25 minut, po czym uderzyło lotnictwo. W 15-minutowych odstępach nadleciały trzy fale myśliwców bombardujących, każda po 12 samolotów, i obrzuciły bombami stanowisko ogniowe nieprzyjaciela. Główne wydarzenia rozgrywały się w północnej części pasa natarcia 2 Korpusu Polskiego, gdzie walczyły grupa „Rak" i 5 Wołyńska Brygada Piechoty. Sforsowanie rzeki nastąpiło na 2,5-kilometrowym odcinku, od Zambonini do di Rossa, przez pododdziały 6 pułku pancernego, 13 batalionu z grupy „Rak" oraz 15 i 14 batalionów 5 Wileńskiej Brygady Piechoty. 10 batalion — ze składu 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty — dotarł do rzeki i sforsował ją, lecz utknął przed nową przeszkodą wodną di Rossa. 7 batalion ze zgrupowania „Rud" zdobył m. Osteria, na drodze nr 9, w odległości pół kilometra na zachód od Gaiana. 3 szwadron Karpackiego .Pułku Ułanów, ubezpieczający południowe skrzydło 5 dywizji

i wiążący ugrupowanie 2 korpusu na styku wyżej wspomnianej dywizji i zgrupowania „Rud", miał daleką drogę znad kanału di Medicina w rejonie C. Rossa do C.S.Biagili. Toteż rzeki Gaiana nie sforsował. Walki były ciężkie i zawzięte. Forsowanie rzeki Gaiana było uważane za najcięższe w historii walk 5 Kresowej Dywizji Piechoty od czasu Monte Cassino. Tłumaczyć to należy obecnością na tym odcinku 1 dywizji spadochronowej. Natarcie, które wyszło rano 19 kwietnia, połączone z forsowaniem rzeki, spotkało się z nader zaciętą obroną, zarówno na linii samej rzeki, jak i w głębi. Piechota polska, wspierana czołgami, z trudem przebijała się przez ugrupowanie przeciwnika, mimo silnego wsparcia własnej artylerii. Przeciwnik, odcięty od sąsiadów i mający na swoich tyłach polskie czołgi, poddawał się jedynie w ostateczności; nie ulegał panice, przepuszczał czołgi i podejmował na nowo walkę z podążającą za czołgami piechotą. Dopiero osiągnięcie przez Polaków kanału Fossatone i uchwycenie na nim przyczółka zmusiło Niemców do porzucenia pozycji nad rzeką Gaiana i wycofania większości swoich sił na zachód pod osłoną oddziałów ubezpieczających. Walki oczyszczające teren trwały całą noc z 19 na 20 kwietnia. Sukces taktyczny na północy zmusił nieprzyjaciela do wycofania się także na kierunku drogi nr 9 i równoległego z nią toru kolejowego. Pościg był prowadzony aż do rzeki Idice, której wschodni brzeg został osiągnięty przez skrzydłowe oddziały 2 Korpusu Polskiego. W tym czasie czołowe oddziały w części środkowej wychodziły na brzeg. W ręce Polaków wpadło wielu jeńców. Przesłuchiwani potwierdzili, że 2 korpus miał za przeciwnika całą dywizję spadochronową i część 305 dywizji piechoty. Przeciwnik walczył wbrew zasadom konwencji genewskiej. Oficer polski i szeregowiec wzięci przez 1 dywizję spadochronową do niewoli zostali bestialsko zamordowani strzałami w tył głowy. Na drogach Niemcy używali specjalnego preparatu, który wchodząc w kontakt z metalami powodował eksplozję. Główną siłą wspierającą wojska niemieckie w obronie nad rzeką Gaiana była artyleria i 6-lufowe moździerze. Artyleria ta wykonywała ognie nękające, ześrodkowania ogniowe i ognie zaporowe. Najbardziej ożywioną działalność przejawiła w godzinach porannych 19 kwietnia. W noc poprzedzającą natarcie polskie czynnych było 14 baterii rozmieszczonych w rejonie Loveloto, Castenaso, Il Ponte, Prunaro i Budrio. W nocy z 19 na 20 kwietnia czynne były już tylko cztery baterie, ukryte nad rzeką Idice.

ki. Nieprzyjaciel stosował zawsze tę samą metodę — przepuszczał czołgi i walkę podejmował na nowo. Wielce niebezpieczni byli strzelcy wyborowi, którzy umiejętnie wykorzystywali wysoką zabudowę terenu i jego gęste zadrzewienie. Wyłoniła się zatem konieczność natychmiastowego oczyszczania terenu z resztek oddziałów nieprzyjacielskich pozostawionych na tyłach nacierających wojsk. PRZYGOTOWANIA DO FORSOWANIA IDICE Bitwa nad rzeką Gaiana została wygrana. Ponieważ właśnie tutaj znajdował się główny punkt obrony niemieckiej, zdobycie Bolonii nie było już takie trudne. W każdym razie przeciwnik nie był już w stanie stawić poważniejszego oporu na rzece Idice. Niestety, ze znaczenia tego sukcesu w dowództwie polskim nie od razu zdawano sobie sprawę. Wręcz przeciwnie, uważano, że nieprzyjaciel, którego z braku świeżych sił pancernych nie ma kto ścigać, wycofa się bez trudu na linię obronną nad rzeką Idice, gdzie znowu zorganizuje silny opór. Spodziewano się więc ciężkich walk przełamujących, zwłaszcza iż wiedziano o wprowadzonej do walki 305 dywizji niemieckiej. Istotnie siły pancerne 2 korpusu były szczupłe, a przydzielonej brytyjskiej brygadzie pancernej pozostał tylko jeden pułk. Dwa inne wcześniej (bo już 16 kwietnia) odeszły do korpusów brytyjskich, znacznie silniejszych od korpusu polskiego. Korpusy brytyjskie z reguły były trzydywizyjne, podczas gdy korpus polski miał w swoim składzie tylko dwie dywizje piechoty i jedną" brygadę pancerną. Jedyny jeszcze świeży pułk pancerny (brytyjski) był zarezerwowany dla 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Z tych głównie powodów korpus polski nie mógł przyśpieszyć działań w dniu 18 kwietnia, którego to dnia wieczorem 43 brygada Gurków była już nad rzeką Quaderna. W ten sposób powstała dogodna szansa okrążenia i zniszczenia 1 dywizji spadochronowej. Wymagało to jedynie manewru oskrzydlającego wykonanego odwodami z pasa natarcia brytyjskiego 13 korpusu, wzdłuż północno-zachodniego brzegu rzeki Quaderna w kierunku południowo-zachodnim. Manewr ten — jak należy przypuszczać — zmusiłby przeciwnika do zwinięcia obrony przed 2 Korpusem Polskim. Niestety, tak się nie stało,

W pasach natarcia sąsiednich korpusów 8 armii sytuacja również układał się dosyć pomyślnie. Na kierunku drogi nr 16 wojska sprzymierzonych, po przebyciu przesmyku Argenta, wyszły w przestrzeń operacyjną nie zalaną wodami. Bez trudu uchwyciły przyczółki na Scolo Bolognese, stwarzając dla Niemców groźbę okrążenia. Aby temu zapobiec, dowództwo niemieckie wprowadziło tam oddziały 98 dywizji, która — jak należy sądzić — zregenerowała do tego czasu swoje siły. 42 dywizja strzelców i 362 dywizja piechoty obsadzały kierunek wzdłuż drogi nr 16. 278 dywizja piechoty, dobrze znana 2 Korpusowi Polskiemu, obsadzała rubież rzeki Idice. Niebawem dołączyła do niej 4 dywizja spadochronowa, przesunięta do tyłu po niepowodzeniach w walkach obronnych W rejonie Budrio. Również na bardziej odległym odcinku południowym wojska sprzymierzonych toczyły walki ze zmiennym szczęściem; znalazły się one w odległości około 3 mil od drogi nr 9 na zachód od Bolonii. Akcje lotnictwa niemieckiego nadal były niewielkie i sporadyczne. Własne lotnictwo rozpoznawcze, w tym 318 dywizjon polski, meldowało o zwiększonym ruchu wojsk nieprzyjacielskich w rejonie Portomaggiore i na przeprawach rzeki Pad w rejonie Poleselia. Dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty meldował o godzinie 10.45 generałowi Andersowi, że bitwa jest bardzo ciężka, jednak czołowe pododdziały, tj. 14 i 15 bataliony wraz z czołgami, sforsowały rzekę Gaiana. Poniosły przy tym znaczne straty w ludziach. Poległo kilku oficerów- Zdaniem generała Sulika bitwa weszła w przełomową fazę. O godzinie 11.30 półtorej kompanii z 13 batalionu, wspieranej przez czołgi, uchwyciło most w dobrym stanie i przeszło po nim na zachodni brzeg. W meldunku z godziny 13.00 kapitan Aleksander Blum z oddziału operacyjnego dywizji meldował, że 15 batalion zmusił kompanię nieprzyjaciela do wycofania się i wziął czterech jeńców. W meldunku z godziny 15.20 szef sztabu 5 dywizji uznał, że kryzys minął, nastroje w oddziałach dobre, duch walki nie opuścił żołnierzy i że pójdą dalej. O godzinie 18.00 do dowództwa korpusu przybył oficer łącznikowy z 5 Kresowej Dywizji Piechoty, by złożyć meldunek sytuacyjny. Zameldował on, że 4 pułk pancerny z dwiema kompaniami komandosów, jako desantem czołgowym, o godzinie 15.20 osiągnął nakazane rejony nad kanałem di Fossatone, mając na południe sąsiada w postaci 3 kompanii 13 batalionu piechoty z plutonem czołgów, również z 4 pułku pancernego. Prowadzono bardzo ciężkie wal-

nie tylko z braku sił, lecz i z powodu niezrozumienia sytuacji taktyczno-operacyjnej przez dowódcę 2 korpusu i jego sztab. Tymczasem luka pomiędzy korpusami 2 polskim i 13 brytyjskim stale się powiększała. Korpusy brytyjskie ciążyły ku rzece Reno na północy, polski zaś skłaniał się ku drodze nr 9 na południu. Nowozelandzka 2 dywizja (lewe skrzydło 13 korpusu), zaniepokojona częściową próżnią na swoim południowym skrzydle, weszła na teren 2 Korpusu Polskiego, zarezerwowany dla 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Stało się to niebawem powodem zamieszania w szykach, wymagającego interwencji dowódcy 2 korpusu, który w trybie pilnym nakazał 5 Kresowej Dywizji Piechoty nacierać bardziej na północ i w ten sposób wyjść na swój kierunek, a w czasie walk, już na linii rzeki Idice, ominąć od północy silnie umocniony niemiecki ośrodek oporu w Castenaso. Rzeka Idice stanowiła główną przeszkodę wodną, o którą była oparta tzw. linia Dżingis chana. Rzeka Idice niewiele różniła się od Senio: obwałowana po obu brzegach, wysokość wałów 4—8 m, odległość między nimi — średnio 80 m, głębokość wody (o ile nie padały deszcze) nie przekraczała półtora metra. W nocy z 19 na 20 kwietnia oddziały polskie poprawiły nieco swoje pozycje na przyczółku za rzeką Gaiana. 2 szwadron Pułku Ułanów Karpackich pod dowództwem rotmistrza Siemiradzkiego plutonem porucznika Kolczyńskiego osiągnął rejon miejscowości Palazzina, zabezpieczając tym samym styk z 43 brygadą Gurków. 2 szwadron wraz z 1 szwadronem, cofnięte nieco do tyłu, ubezpieczały skrzydła grupy „Rak". Rano wszystkie zgrupowania brygadowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty i grupa „Rak" ruszyły do pościgu. Działania te tylko z nazwy były pościgiem. Średnio, w linii prostej, były one prowadzone na głębokości 8—10 km. Pewne zatrzymanie nastąpiło na rzece Quaderna, przecinającej pas natarcia 2 Korpusu Polskiego w połowie drogi, pomiędzy rzekami Gaiana i Idice. Grupa „Rak" na północy prowadziła pościg siłami 4 pułku pancernego współdziałającego ściśle z — jako swoim desantem — 13 batalionem piechoty. W godzinach popołudniowych została opanowana miejscowość Cento di Budrio, a patrole dochodziły nawet do rzeki Idica w rejonie Fiesso. Tam wszakże napotkały zorganizowany Opór nieprzyjaciela. Środkowe zgrupowanie 5 dywizji, czyli wzmocniona 5 Wileńska Brygada Piechoty, rozpoczęło pościg już w nocy. O świcie była nad Quaderna w rejonie Qua-

derna Terza, gdzie doszło do słabych walk. Stamtąd poszły dwie kolumny: jedna w kierunku Malattaccata, druga na Fiesso, ale obie zostały zatrzymane przez przeciwnika przed linią kolejową Bolonia — Budrio. Zgrupowanie 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty we wczesnych godzinach południowych osiągnęło kanał Budrio w odległości 2 km na z: chód od Il Ponte, skąd skierowało się na północ w celu przejęcia odcinka 5 brygady. Zgrupowanie „Rud", teraz już tylko 3 Brygada Strzelców Karpackich, posuwając się wzdłuż drogi nr 9, około godziny 17 doszło do rzeki Idice. Ale i ona została zatrzymana silnym ogniem bront maszynowej. Wobec zmiany linii rozgraniczenia pomiędzy 5 dywizją a zgrupowaniem „Rud", to ostatnie przesunęło się bardziej na północ i przejęło część pasa 4 brygady, dochodząc i na tym kierunku do rzeki Idice. Ogółem front walki 2 korpusu miał w linii prostej około 10 km, z tego około 5 km przypadało na zgrupowania uderzeniowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty, nacierającej na głównym kierunku uderzenia korpusu. Zgrupowanie „Rud" działało na szerokim froncie, skupiając główny wysiłek na lewym skrzydle wzdłuż toru kolejowego i drogi nr 9, gdzie na batalion przypadało około 1 km. Obowiązkiem dowódcy w bitwie lub walce jest przewidywanie rozwoju wydarzeń i wpływanie na nie poprzez podejmowanie trafnych decyzji i wydawanie stosownych rozkazów. Generał Zygmunt Bohusz-Szyszko, który podczas bitwy o Bolonię dowodził 2 Korpusem Polskim, stanął — jak się wydaje — na wysokości zadania, mimo iż od walk o Narvik w maju i czerwcu 1940 roku nie miał sposobności do samodzielnego dowodzenia związkiem taktycznym wyższego rzędu. Już w trakcie zbliżania się oddziałów korpusu do Idice wypracował koncepcję rozegrania bitwy na przedpolu Bolonii. Koncepcja ta znalazła swój wyraz w wydanym 20 kwietnia rozkazie szczególnym. Rozkaz ten uzupełniał Wytyczne operacyjne nr 2 z 17 kwietnia i ustne rozkazy przekazane dowódcom związków taktycznych 20 kwietnia przez szefa sztabu korpusu. Forsowanie Idice i dalsze działania pościgowe miały być prowadzone przez 2 korpus w ugrupowaniu jednorzutowym. Skrzydło prawe miała stanowić 3 Dywizja Strzelców Karpackich z kierunkiem natarcia na Granarolo, Castel Maggiore; środek — 5 Kresowa Dywizja Piechoty nacierająca na kierunku Quarto; lewe skrzydło — zgrupowanie „Rud" z kierunkiem działania na Bolonię; miejsce

w odwodzie zajęła grupa „Rak" (2 brygada pancerna bez jednego pułku plus batalion komandosów) z zadaniem alternatywnym: przedłużenia natarcia 3 dywizji na kierunku Granarolo, Castel Maggiore, rozwidlenia dróg (P-so dei Gatti), celem opakowania mostu na rzece Reno i nawiązania łączności z korpusem amerykańskim, albo — w wypadku odwrotu nieprzyjaciela — prowadzenia pościgu po osi Granarolo, Castel Maggiore, rozwidlenie dróg (P-so dei Gatti), Castello d'Argile, Piove di Cento. Planowane natarcie miało przebiegać w trzech etapach. Pierwszy wiązał się z forsowaniem Idice. W czasie jego trwania 3 i 5 dywizja miały wspólnym wysiłkiem opanować mały przyczółek na rzece, który umożliwiałby działanie odpowiednie do sytuacji. Druga faza — to pogłębianie włamania, włącznie z opanowaniem Granarolo przez 3 dywizję i Quarto przez 5 dywizję oraz wejściem od wschodu do Bolonii przez zgrupowanie „Rud". Zadaniem artylerii było wsparcie w pierwszej fazie działania 3 dywizji, a następnie 5 dywizji. W razie stwierdzenia słabego oporu przeciwnika na przedpolu dowódca korpusu przewidywał forsowanie rzeki Idice z marszu i niezwłoczne działania na nakazanych kierunkach. Gotowość do natarcia 3 Dywizji Strzelców Karpackich i 5 Kresowej Dywizji Piechoty została wyznaczona na godzinę 18.00 21 kwietnia. A więc miało to być natarcie nocne, poprzedzone wprowadzeniem do pierwszego rzutu 3 dywizji przez szyki bojowe grupy „Rak". Po otrzymaniu zadań bojowych do działań pościgowych na przedpolu Bolonii generał Duch wydał swój rozkaz specjalny „do wprowadzenia Dywizji i przejęcia zadania grupy »Rak« " (potwierdzenie rozkazów ustnych z odprawy w dniu 20 kwietnia, godzina 10.00) Punkt trzeci dotyczył zadania 3 Dywizji Strzelców Karpackich, która odpowiednio uzupełniona po wyłączeniu 3 brygady wchodzącej w skład zgrupowania „Rud" oraz wzmocniona oddziałami brytyjskimi (w tym 8 pułkiem czołgów i artylerią) miała wejść na miejsce grupy „Rak", przekraczając szyki bojowe tej grupy, dojść do rzeki Idice na kierunku swego natarcia, oczyścić cały ten teren od nieprzyjaciela, po czym pozostawać w gotowości do nocnego forsowania rzeki Idice i dalszego działania w kierunku Granarolo — Castel Maggiore. Tak sformułowane zadanie dowódca 3 dywizji zamierzał wykonać następująco: dwiema brygadami w pierwszym " W I H , V/20/96.

rzucie przekroczyć szyki bojowe grupy „Rak", po czym, wysuwając do przodu po jednym batalionie z każdej brygady, dojść do rzeki Idice, oczyszczając teren po drodze od przeciwnika, rozpoznać tę rzekę pod kątem przyszłego jej forsowania i przygotować oddziały do wykonania tego zadania. Samo zaś forsowanie i przełamywanie obrony niemieckiej zamierzał przeprowadzić siłami dwóch batalionów wydzielonych z każdej pierwszorzutowej brygady. Na prawym skrzydle 3 dywizji miała działać 1 Brygada Strzelców Karpackich, wzmocniona 8 pułkiem czołgów brytyjskich (bez jednego szwadronu), dywizjonem 7 pułku artylerii przeciwpancernej (bez jednej baterii) i innymi pododdziałami specjalnymi. W dniu 21 kwietnia brygada powinna była osiągnąć gotowość bojową do forsowania rzeki Idice, a w sprzyjających okolicznościach — wcześniejszego uchwycenia zachodniego brzegu rzeki Idice. Natarcie na lewym skrzydle 3 dywizji miała prowadzić 2 Brygada Strzelców Karpackich wzmocniona szwadronem czołgów z 8 pułku brytyjskiego, baterią artylerii przeciwpancernej 7 pułku i innymi pododdziałami specjalnymi. Natarcie dywizji miała wspierać artyleria organiczna, przydzielona według jednolitego planu ogni. Wsparcie lotnicze pomyślano następująco: brytyjskie myśliwce bombardujące przewidziano do zwalczania celów planowanych i doraźnych wskazywanych przez 2 korpus na podstawie wcześniejszych zapotrzebowań, od świtu do zmroku czynne było pogotowie lotnicze działające na korzyść korpusu. Na noc zaplanowano atak lekkich bombowców na stanowiska artylerii nieprzyjaciela. Punkty lotniczego naprowadzania rozmieszczono przy dowództwach dywizji i brygad. Bezpośrednią łączność wojsk lądowych z lotnictwem zapewniały stacje radio-telefoniczne dywizji i brygad, wkomponowane w sieć lotnictwa. Głównym zadaniem saperów było przeprawienie ciężkiego sprzętu piechoty i czołgów przez rzekę Idice. 1 i 3 kompanie saperów miały wybudować po jednym moście typu „Bailey". 2 kompania znajdowała się w odwodzie dowódcy dywizji. Saperzy mieli korzystać z dróg doprowadzających do rzeki Idice. Łączność przewodowa była jedyną, jaka obowiązywała na podstawach wyjściowych. Radio uruchamiano dopiero po wejściu oddziałów do akcji. Rozkaz do dziedania na rzekę Idice, wy-

dany 20 kwietnia o godzinie 11.30 przez dowódcę 5 Kresowej Dywizji Piechoty, potwierdzał zadania dywizji postawione przed nią przez dowódcę korpusu. Pułk artylerii lekkiej z 3 dywizji i grupa „Rak" usamodzielniły się i przestawały podlegać dowódcy 5 Kresowej Dywizji Piechoty o godzinie 20.00 20 kwietnia. Zadaniem 5 dywizji było opanować południowy brzeg rzeki Idice na odcinku od zakola Fabbretta do Castenaso. Z linii tej, jako podstawy wyjściowej, przewidywano natarcie w kierunku Granarolo. W ramach natarcia korpusu 5 Kresowa Dywizja Piechoty otrzymywała odcinek przełamania od rejonu Fiesso do zakola rzeki na południe od Castenaso. Wydaje się, iż w tym miejscu rozkaz dowódcy 5 dywizji był niespójny z rozkazem specjalnym dowódcy 2 korpusu, który odcinki forsowania wyznaczał następująco: 3 dywizji od zakola (niedużego) rzeki około 2 km na północny zachód od Budrio do zakola rzeki w odległości pół kilometra na północny zachód od La Gazza. W linii prostej odcinek przełamania sięgał 3 km; 5 dywizji — 5 km; zgrupowania „Rud" — wynosił 4,5 km. Zamiarem dowódcy 5 Kresowej Dywizji Piechoty było jak najszybsze dojście do rzeki Idice w nie zmienionym ugrupowaniu, by o godzinie 20.00, wprowadzić 18 batalion na miejsce grupy „Rak". Rzeka miała być osiągnięta dwoma batalionami w pasie 5 dywizji i 18 batalionem w pasie działania 3 dywizji. Wszystkie te bataliony stanowiły pierwszy rzut taktyczny obu dywizji, który miał uchwycić przeprawy przez rzekę Idice. Grupa „Rak" miała kontynuować szybki ruch ku rzece, działając w pasie zarezerwowanym dla 5 dywizji. Po drodze grupa „Rak" gubiła 13 batalion, który powracał pod rozkazy dowódcy 5 Wileńskiej Brygady Piechoty. Planowano, że 18 batalion do godziny 20.00 będzie działać w składzie grupy „Rak", a potem samodzielnie, aż do czasu zluzowania go przez 3 dywizję, kiedy to przechodził pod rozkazy dowódcy 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. 5 Wileńska Brygada Piechoty miała kontynuować marsz ku rzece Idice, dysponując w przodzie jedynie 12 batalionem piechoty. Po dojściu do rzeki batalion ten przechodził pod rozkazy dowódcy 4 brygady. Natomiast 5 brygada ześrodkowywała się w nakazanym rejonie jako odwód dywizyjny. 4 Wołyńska Brygada Piechoty po osiągnięciu brzegu rzeki Idice i podporządkowaniu sobie 12 batalionu obejmowała cały pas działania 5 Kresowej Dywizji Piechoty, ubezpieczając się od południa,

gdzie na szerokim froncie działało zgrupowanie „Rud". 6 Lwowska Brygada Piechoty przechodziła do drugiego rzutu dywizji, który był przewidziany do forsowania rzeki w prawej części pasa natarcia dywizji we współdziałaniu z 3 dywizją. Rozkaz szczególny dowódcy zgrupowania „Rud" dotyczył 3 Brygady Strzelców Karpackich, gdyż tylko ona mu pozostała, nie wnosił prawie żadnych nowych ustaleń i był jedynie potwierdzeniem rozkazu ustnego wydanego 20 kwietnia o godzinie 19.10. Zadanie sformułowano zwięźle: kontynuować pościg, osiągnąć rejon S. Sisto, S. Donata i S. Domino. Częścią sił działać w kierunku Bolonii, by „oczyścić miasto z maruderów i wywiesić polską flagę". Tymczasem niezależnie od pracy dowództw i sztabów oddziały pozostawały w akcji bojowej. Grupa „Rak" dotarła w godzinach wieczornych do rzeki Idice na kierunku Fiesso i okazała się nieco spóźniona w stosunku do prawego sąsiada — nowozelandzkiej 6 brygady z brytyjskiego 13 korpusu, która już zdobyła przyczółki na zachodnim brzegu w rejonie Sanatoria. Ponieważ grupa „Rak" nie napotkała większego oporu na podejściach do rzeki, generał Rakowski prosił dowódcę korpusu o zezwolenie na kontynuowanie pościgu i sforsowanie rzeki Idice z marszu, przy wykorzystaniu zaistniałych warunków. Dowódca korpusu wyraził zgodę, a o 18.50 oficer dyżurny oddziału operacyjnego korpusu nadał do 5 dywizji rozkaz radiowy: „przekroczyć Idice i ścigać npla na nakazanych kierunkach" 18. Z 2 brygady pancernej przyszła telefoniczna prośba o przekazanie tego rozkazu dowódcy 3 dywizji, zwłaszcza że pościg prowadziła nadal grupa „Rak" i ona była zainteresowana w uzgodnieniu współdziałania. Telefonogram nadano o godzinie 19.30. W 45 minut później zastępca dowódcy 3 dywizji przeprowadził rozmowę telefoniczną z dowództwem korpusu, ponieważ chciał wyjaśnić, czy obowiązuje wcześniejszy rozkaz dowódcy, czy też pościg ma istotnie kontynuować grupa „Rak", która żądała od dywizji wsparcia ogniowego artylerii i przysłania oficera łącznikowego w celu omówienia współdziałania. Szef oddziału operacyjnego korpusu wyjaśnił, iż istotnie o godzinie 18.00 dowódca korpusu nakazał grupie „Rak" prowadzenie pościgu, włącznie z forsowaniem rzeki Idice i utworzeniem na jej zachodnim brzegu przyczółka dla 3 dywizji, 18

Meldunek sytuacyjny z 20 kwietnia 1945. IHS, CJ/XV/A20.

względnie — „jeśli szybkość działania będzie tego wymagać — kontynuowania pościgu" 19. Tak wyglądała sytuacja sprzed dwu i półgodziny. Tymczasem — zdaniem szefa oddziału operacyjnego korpusu — warunki uległy zmianie; grupa „Rak" rzeki nie przekroczyła i konieczna była nowa decyzja dowódcy korpusu, o którą go zaraz poprosi. O godzinie 20.30 ponownie zgłosił się zastępca dowódcy 3 dywizji i oświadczył, że sam rozmawiał z dowódcą korpusu, który oznajmił, że grupa „Rak" pozostaje na miejscu, a dalsze działania podejmie 3 dywizja w myśl poprzedniego rozkazu. O 21.00 generał Bobusz-Szyszko rozmawiał osobiście z generałem Rakowskim, któremu nakazał utrzymać przyczółek na zachodnim brzegu, a nawet rozszerzyć go i ułatwić wejście 3 dywizji przez szyki bojowe grupy „Rak". 3 Dywizja Strzelców Karpackich od 13 do 18 kwietnia pozostawała w drugim rzucie korpusu, zajmując rejon nad rzeką Santerno. 19 kwietnia — na rozkaz dowódcy korpusu z 18 kwietnia, godzina 12.15 — przeszła do rejonu wyczekiwania na zachód od Castel Gueifo. Dopiero stamtąd 20 kwietnia miała wyruszyć nad rzekę Idice i zluzować grupę „Rak". Jednak po południu 20 kwietnia, kiedy jeszcze była w drodze, a grupa „Rak" już nad rzeką, dowódca korpusu wyraził zgodę na kontynuowanie pościgu przez oddziały generała Rakowskiego. Dowódca grupy „Rak" przeliczył się wszakże ze swoimi możliwościami. Przyczółek zdobył jedynie na kierunku Vigorso 18 batalion. Natomiast siły główne grupy „Rak", przede wszystkim pułki pancerne, pozostały na wschodnim brzegu i nie mogły ruszyć do przodu bez wsparcia artylerii 3 dywizji, która zresztą także dochodziła już do rzeki. Generał Bohusz-Sayszko doszedł więc do nieco spóźnionego wniosku, że grupa „Rak" nie przyśpieszy pościgu. Cofnął zatem wydaną wcześniej zgodę na kontynuowanie pościgu przez grupę „Rak" i przywrócił poprzedni swój rozkaz, który oddawał pierwszeństwo 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Brak konsekwencji w dowodzeniu i uleganie doraźnym naciskom spowodowały spore zamieszanie, co też obniżyło tempo działań, bowiem nadchodzące bataliony 3 dywizji musiały przepychać się przez oddziały pancerne grupy „Rak". W części północnej pasa było jeszcze ciaśniej, gdyż tam na tereny przewidziane dla 3 dywizji wcisnęły się oddziały dywizji nowozelandzkiej. Musiał interweniować dowódca 6 armii. » Tamże.

Ustalono, że nowozelandzka 2 dywizja zwolni pas działania 2 Korpusu Polskiego 21 kwietnia, najpóźniej dó godziny 12.00. Niemniej jednak 3 dywizja polska straciła na tym kilkanaście cennych godzin. O godzinie 22.30 do 3 Dywizji Strzelców K arpackich z dowództwa 2 korpusu przybył oficer kierunkowy, by zrelacjonować najnowsze położenie wojsk własnych. Z meldunku wynikało, że obie pierwszorzutowe brygady (1 i 2) mają duże trudności z powodu zajęcia dróg przez oddziały nowozelandzkie 2 dywizji i grupę ,,Rak".Mimo to jeden batalion osiągnął rejon Le Gazza, a będący tam dowódca 1 brygady postanowił wznowić pościg 21 kwietnia o 6.00 rano, Wzdłuż wyznaczonej osi. 2 batalion miał podążać za 1 batalionem. Również 2 Brygada Strzelców Karpackich maszerowała ku rzece Luce 6 batalion znajdował się w rejonie Bellaria, daleko w tyle, tuż za kanałem di Medicina. Przewidywano, że o 3.30 batalion ten znajdzie się w nakazanym rejonie, zajmowanym dotąd przez 5 batalion. W ruchu były pododdziały czołgów i artylerii. Wysunięty punkt dowodzenia brygady zainstalował się na południe od Cassino, w odległości około dwu i pół kilometra od rzeki Idice na kierunku Fiesso. Oficer kierunkowy meldował dalej, że o godzinie 20.30 dowódca dywizji wydał rozkazy, by 1 i 2 brygada rozpoczęły działania nocą. Czołgi miały dołączyć do czołowych batalionów piechoty przed świtem. Natarcie dzienne piechoty bez wsparcia czołgów będzie niemożliwe. A zatem czołgi będą musiały zająć podstawy wyjściowe nocą. Ze zgrupowania „Rud" meldowano, że 9 batalion 3 brygady o godzinie 22.50 walczył trzema kompaniami o przyczółek na rzece Idice. Droga nr 9 znalazła się pod ostrzałem artylerii Wszystko wskazywało na to, że drogę nr 9 ostrzeliwała też artyleria amerykańska ze stanowisk ogniowych zza Bolonii. Dowód — odłamki pocisków pochodzące z 25-funtowych dział. W nocy z 20 na 21 kwietnia 3 dywizja przekroczyła szyki bojowe grupy „Rak". Ta ostatnia przechodziła do odwodu i miała byc rozmieszczona w rejonie szosy Medicina—Bolonia na zachód od rzeki Quadema. W chwili, kiedy 4 Wołyńska Brygada Piechoty wychodziła bardziej na południe na swój odcinek, aby zluzować 5 brygadę, okazało się, że rzeka Idice stanowi jedynie pośrednią rubież opóźniającą nieprzyjaciela. W tej sytuacji 4 brygada zasilona 15 batalionem i 1 Pułkiem Ułanów Krecho wieckich otrzymała rozkaz — jeszcze z wieczora 20 kwietnia _

przejścia do pościgu w kierunku rzeki Reno i Bolonii. Z meldunku sytuacyjnego przekazanego 21 kwietnia o godzinie 3.40 do sztabu korpusu było wiadomo, że dowództwo 4 brygady od godziny 18.00 20 kwietnia znajdowało się w rejonie Lungara, w odległości 3 km na południowy wschód od Castenaso, a o 21.00 dowódca brygady objął dowodzenie w całym pasie natarcia 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Tymczasem dwie kompanie czołowego batalionu zgrupowania „Rud" przekroczyły w nocy rzekę Savena i, idąc dalej, podeszły do wschodnich i północno-wschodnich przedmieść Bolonii. Do pętli kolejowej na północy miasta zbliżał się 8 batalion, wzdłuż toru i drogą nr 9 szedł 9 batalion; 7 batalion był w drugim rzucie. Wieczorem 20 kwietnia do 3 Brygady Strzelców Karpackich, którą dowodził pułkownik dypl. Gustaw Łowczowski, przybył generał Klemens Rudnicki. Jako dowódca zgrupowania postawił on zadanie bojowe związane z wejściem do miasta. Rozkaz dla 3 brygady brzmiał: najszybciej przebić się do centrum i oczyścić miasto z przeciwnika, pamiętając o tym, że jego żołnierze i mniejsze grupy mogą się ukrywać w domach. Generałowi Rudnickiemu chodziło najwyraźniej o zajęcie miasta jeszcze przed Amerykanami. Wyścig bowiem trwał: kto będzie pierwszy w Bolonii — 2 Korpus Polski czy amerykański 2 korpus? Bolonia — ważny węzeł komunikacyjny — leżała na krótszej osi, wzdłuż której działała amerykańska 5 armia, a brytyjska 8 armia wykonywała główne uderzenie na północ w kierunku Ferrary i Bondeno przy ujściu rzeki Panoro do Padu. Kierunek natarcia korpusów brytyjskich (5 i 13), jako główny, pociągał za sobą również 2 Korpus Polski, który jednak nie rezygnował z natarcia na Bolonię, bowiem zgrupowanie „Rud" nacierało bezpośrednio na miasto wzdłuż drogi nr 9 i równolegle z nią biegnącej linii kolejowej. Niemcy, trzymając miasto, nie zamierzali jednak go bronić, gdy okazało się, że właśnie tu mogą się zamknąć kleszcze natarcia wojsk sprzymierzonych. Ewakuacja wojsk niemieckich z miasta zaczęła się w nocy z 20 na 21 kwietnia i nie uszła uwagi dowódcy zgrupowania „Rud", który nakazał 3 brygadzie przyśpieszyć pościg i na karkach Niemców wjechać do miasta. Tymczasem pododdziały 3 brygady sforsowały rzeczkę Savenę i, mimo lokalnych kontrataków nieprzyjaciela, parły naprzód. 8 batalion zabezpieczał marsz od północy, 9 batalion nacierał bezpośrednio na miasto, 7 batalion przesu-

wał się za 9 batalionem w gotowości do wzmocnienia siły uderzenia. Pierwszy do Bolonii wszedł 9 batalion, którym dowodził major Leon Firczyk. Dowódca batalionu zawczasu wydzielił oddział specjalny pod dowództwem majora Józefa Rożańskiego, którego zadaniem było obejść od zachodu miejscowość Idice, zlikwidować opór nieprzyjaciela na przeciwległym brzegu rzeczki Savena i — w razie słabego oporu ze strony Niemców — zająć centrum miasta. 3 i 4 kompanie, wzmocnione 9 baterią przeciwpancerną i pododdziałami specjalnymi, weszły w skład oddziału majora Rożańskiego. 1 i 2 kompanie były w drugim rzucie. Podczas odprawy, którą zwołał wieczorem dowódca batalionu, w pobliżu miejsca postoju sztabu padło kilka pocisków amerykańskiej artylerii. Dopiero po interwencji Amerykanie skrócili ogień swojej artylerii, aby pociski nie przelatywały nad miastem i nie spadały po przeciwległej stronie. 8 batalion nie mógł z zajmowanego wieczorem położenia przejść od razu do natarcia. Aby odzyskać swobodę ruchu, należało wpierw przekroczyć rzeczkę Savena. Dowódca batalionu — major Karol Hareńczyk, postanowił zatem sforsować rzeczkę trzema kompaniami, złamać opór przeciwnika i dopiero wtedy podjąć nakazany pościg. Wyjście batalionu na właściwy kierunek było związane z przesunięciem o 3,5 km na północ od drogi nr 9 całego ugrupowania. 9 batalion posuwał się drogą nr 9 i na południe od niej. Jego skrajne lewe skrzydło miało przed sobą tuż nad rzeką Idice miejscowość o tej samej nazwie. Natarcie czołowe, przeprowadzone za dnia przez kompanię z grupy włoskiej Maiella, nie powiodło się. 9 batalion ominął tę miejscowość dość daleko na południe, a rzekę Idice przekroczył w bród w miejscu wskazanym przez jakiegoś Włocha. Oddział wydzielony poprzedzała szpica pod dowództwem podporucznika Ludwika Inglota. O godzinie 2100 szpica była już na drugim brzegu rzeki. Po półgodzinie znalazła się tam reszta sił oddziału wydzielonego, który posuwał się równolegle do szosy. Od południa do uszu żołnierzy dochodził warkot motorów niemieckich, co świadczyło o wycofywaniu się przeciwnika. 21 kwietnia o godzinie 2.00 oddział wydzielony wyszedł na drogę nr 9. W miejscowości Idice wzięto do niewoli oficera niemieckiego i 10 szeregowych; reszta obsady zbiegła. Jednak przeciwnikowi udało się wysadzić most na rzece Savena. Oddział pozostawił ciężki sprzęt przed rzeką i kontynuował marsz

tylko kompaniami piechoty. Przed Saveną utknęła również 2 kompania 9 batalionu i bardziej od niej na północ pododdziały 8 batalionu. Zatrzymanie trwało krótko. O 4.30 ruch został wznowiony. Mieczysław Młotek podaje, że kiedy 4 kompania oddziału wydzielonego dochodziła do znaku drogowego z napisem „Bologna", to na ostatni pluton 3 kompanii idącej w przodzie wyszła kolumna niemiecka podążająca z południa. Niemców pierwsi zauważyli Polacy. Strzelcy — Franciszek Wohler i Panach — Otworzyli momentalnie ogień z broni maszynowej. W ślad za tym podporucznik Bogumił Witkowski rozwinął swój pluton do walki ogniowej i na granaty. Padło 3 żołnierzy niemieckich, 5 było rannych, wzięto 28 jeńców. Przyhamowało to na krótko marsz. Jednocześnie Niemcy wysadzili w powietrze wiadukt kolejowy. Na domiar złego artyleria amerykańska znowu ostrzelała wschodnie przedmieścia Bolonii, na drodze Polaków. W mieście poruszano się po obu stronach ulicy, jak najbliżej domów, żeby uniknąć strat w razie nagłego ostrzału i by móc wzajemnie wspierać się ogniowo. W rejonie koszar „Brigata Nera" z okien budynków oddano do Polaków kilka serii z broni maszynowej. Wywiązała się krótka strzelanina. Większych zakłóceń w marszu nie było. Na ulice natomiast wyległy tłumy. Mieszkańcy Bolonii witali żołnierzy polskich kwiatami. Marsz bojowy przekształcił się w pochód i zbratanie ludności cywilnej z żołnierzami. Zatrzymano się przed ratuszem na placu wypełnionym po brzegi ludźmi. Do środka ratusza zostali wprowadzeni major Różański i kapelan brygady ks. Rafał Grzondziel, który na ochotnika przyłączył się do oddziału wydzielonego jeszcze przed Bolonią. Wywieszona została biało-czerwona flaga, która spływała z balkonu, skąd też ks. Grzondziel przemówił po włosku do zgromadzonych tłumów. Powiedział on: „Polacy przynoszą wam wolność. Pragniemy, by panował w mieście spokój i porządek. Niech żyje wolna Italia! Niech żyje Bolonia!" Z tłumu rozległy się okrzyki: „Niech żyje Polska! Niech żyją Polacy!" 20 Polacy dotarli do centrum miasta o godzinie 6.00 dnia 21 kwietnia 1945 roku. O 6.15 na najwyższej wieży miasta Torre di Asinelli, znowu za sprawą ks. Grzondziela, została zawieszona druga polska flaga. O 8.15 sztab zgrupowania „Rud" nadał meldunek następują20 Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich 1942—1947, tom I, Londyn 1978, s. 736.

cej treści: „Do dowódcy 2 korpusu. Polskie oddziały zgrupowania „Rud", po sforsowaniu rzeki Idice, po zaciętej walce na rzece Savena, po odparciu przeciwnatarć niemieckich (kontrataków — W.B.), weszły od wschodu do Bolonii ó godz. 7.15 dnia 21 kwietnia 1945 r. Wzięto wifelu jeńców. Na czele wkraczających oddziałów szedł 9 Bn. Proszę ó wystąpienia z wnioskiem do N. W. o nadanie 9 Bnowi imienia Boloński. Podpisane Rudnicki gen. bryg." 21 Meldunek był nieścisły i o godzinie 10.05 został sprostowany przez szefa sztabu zgrupowania „Rud". Jak wiemy, dwie kompanie 9 batalionu osiągnęły centrum miasta już o 6.00. Szef sztabu meldował też o ostrzelaniu wkraczających do miasta oddziałów polskich przez niemieckich strzelców wyborowych i faszystów włoskich. O godzinie 8.00 weszły do Bolonii oddziały amerykańskie. Dwóch majorów amerykańskich — zgodnie z meldunkiem szefa sztabu — złożyło gratulacje oddziałom polskim. Opracowania zachodnie nie zaprzeczają tym faktom, lecz ani Erie Linklater — autor brytyjski, ani Mark W. Clark nie piszą wyraźnie, iż Polacy byli pierwszymi żołnierzami wojsk sprzymierzonych w Bolonii. Dowódca 15 Grupy Armii przenosi akcent na wspólny wysiłek i zauważa, że Bolonia była symbolem wspólnego celu Brytyjczyków, Nowozelandczyków, Hindusów, Polaków, Brazylijczyków, południowych Afrykanów, Palestyńczyków (czytaj: Żydów), Włochów i Amerykanów — zniszczenia sił przeciwnika. Zresztą amerykańskiej 5 armii i brytyjskiej 8 armii, w których składzie walczyły wszystkie wyżej wymienione narodowości, śpieszyło się do przepraw na Padzie. Bolonia schodziła więc na plan dalszy. Dla Polaków stanowiła ona wszakże najważniejszy obiekt. Chodziło o sławę żołnierską; 2 Korpus Polski rozbił ostatecznie niemiecką 1 dywizję spadochronową, z którą nieustannie potykał się na szlaku od Monte Cassino do Bolonii. Na wieść o sukcesie zgrupowania „Rud" do miejsca postoju dowództwa generała Rudnickiego, które. znajdowało się przy drodze nr 9 w S. Lazzaro (miejscowości odległej o 5 km od centrum Bolonii), przybył generał Bohusz-Szyszko i jego szef sztabu pułkownik dypl. Wiśniowski. Stąd wszyscy udali się do centrum Bolonii. Przemarsz wśród gęstego szpaleru wiwatującej na cześć Polaków i wojsk sprzymierzonych ludności proJ1

Meldunek sytuacyjny z 21 kwietnia 1945. JUS, CI/XV/A21.

wadził dowódca 3 brygady pułkownik dypl. Łowczowski. Ulice zapełniły się włoskimi partyzantami. Na placu przed ratuszem ustawiły się w szyku rozwiniętym obie czołowe kompanie 9 batalionu: 3 i 4. Radość była powszechna i ogromna. Wszyscy obecni na miejscu dowódcy polscy wpisali się do Złotej Księgi miasta. Uczynili to na prośbę burmistrza Bolonii, który też wystosował do dowódcy Ust dziękczynny. Ostatni akapit listu brzmiał: „Proszę o przekazanie tych moich słów żołnierzom polskim, naszym przyjaciołom, z którymi bolończycy czują się związani wspólnymi więzami wolności, która już od wieków łączy dzieje Polaków i Włochów. Niech żyje Polska!" 22 Żołnierze polscy, którzy pierwsi weszli do miasta, mieli być uhonorowani pamiątkowym medalem. . Zajęcie Bolonii było możliwe dzięki pomyślnie rozwijającym się działaniom na północ od miasta. O 7.00 8 batalion 3 brygady czołowymi pododdziałami zajął S. Sisto, jako docelowy — zgodnie z wcześniejszym rozkazem — obiekt natarcia, a wydzielony pluton podążał od północnego wschodu do Bolonii. W tym 7 batalion (odwodowy) zamknął wysuniętymi ubezpieczeniami wszystkie drogi wchodzące od południa na drogę nr 9 (na odcinku od rzeki Idice do rzeki Savena). Jeszcze bardziej na północ od 3 brygady działała 4 Wołyńska Brygada Piechoty, która już w nocy z 20 na 21 kwietnia próbowała rozpocząć pościg. Praktycznie jednak przeszła do pościgu dopiero o 5.30. Jedna kolumna szła po osi Fiesso — Corticella, a więc zgodnie z ustaleniami, druga natomiast, wychodząc z przyczółka w rejonie Castenaso, ciążyła z kolei — wbrew rozkazowi — ku północno-wschodnim przedmieściom Bolonii. Między 8.30 — 10.00 prawie cała 4 brygada (dwa bataliony, 10 i 12) znalazła się bez uzasadnionych względów operacyjnych, a nawet z ich szkodą, w Bolonii. Interweniował dowódca korpusu. Dopiero wtedy dowódca 5 dywizji nakazał ściągnąć oddziały 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty w rejon Quarto — S. Giovanni in Calamosco z zadaniem uderzenia w kierunku Corticella. W związku z tym 5 dywizja wzmocniła działania pościgowe w kierunku Corticella, które zostało zdobyte w godzinach popołudniowych przez 11 batalion i 3 szwadron 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. 3 Dywizja Strzelców Karpackich generała Bronisława Ducha 22

Trztcia Dywizja, S. 737.

weszła ponownie do bitwy o świcie 21 kwietnia 1945 roku. Zastąpiła ona grupę „Rak" i brygadę nowozelandzką. Prowadząc działania w ogólnym kierunku Granarolo — Castel Maggiore, 2 Korpus Polski wykonywał manewr okrążający z zamiarem przechwycenia przepraw na rzece Reno i odcięcia od nich wojsk nieprzyjaciela wycofywanych z południa. W godzinach popołudniowych 1 brygada 3. Dywizji Strzelców Karpackich opanowała Granarolo przy słabym oporze przeciwnika. Stamtąd w kierunku Castel Maggiore został wysłany desant z czołgami (1 batalion i szwadron czołgów). Tego dnia korpus otrzymał dwukrotnie rozkazy, jeśli nie wykluczające się wzajemnie, to na pewno wpływające ujemnie na płynność akcji. Konkluzja rozkazu popołudniowego brzmiała: „... po osiągnięciu rz. Reno zadanie korpusu chwilowo się kończy, a korpus przechodzi na 48 godzin do odwodu Ósmej Armii" 23. Działania 1 Brygady Strzelców Karpackich były zgodne z tym rozkazem. Kiedy jednak desant znalazł się nad Naville, za którym w odległości niespełna 1 km znajdowało się miasteczko Castel Maggiore, był już wieczór. Z tego powodu działań w kierunku Castel Maggiore, połączonych z przeprawą przez kanał, nie podejmowano. Wysłane zostały jedynie nocne patrole, które bez oporu przeciwnika przeszły przez kanał i wkroczyły do miasteczka. Było ono wolne, opuszczone przez Niemców. Natomiast główne siły desantu ugrupowały się w obronie na wschodnim brzegu kanału Naville i przeczekały tam do rana, po czym 22 kwietnia, też bez oporu ze strony przeciwnika, zajęły Castel Maggiore. Dwa pozostałe bataliony 1 brygady jeszcze poprzedniego dnia, tj. 21 kwietnia, ześrodkowały się między linią kolejową a drogą nr 64 w rejonie Granarolo i Casette di Gardiano. 21 kwietnia do rejonu Granarolo przybyła również 2 Brygada Strzelców Karpackich idąca „schodami w lewo" od 1 brygady. Tym samym cała 3 Dywizja Strzelców Karpackich, z wyjątkiem 3 brygady (trzon zgrupowania „Rud"), znalazła się w odległości około 6—9 km na północny wschód od krańców Bolonii. Znalazła się tam nieprzypadkowo, lecz z rozkazu dowódcy 2 korpusu. Tymczasem korpus polski otrzymał ze sztabu 8 armii drugi rozkaz, który zakazywał kontynuowania działań przez 2 korpus na zachód od kanału Naville. Najprawdopodobniej ten drugi rozkaz był podyktowany koniecznością zwol21

WIH, W20/17.

nienia szlaków komunikacyjnych i dróg dla jednostek armii amerykańskiej. Prowadziły one pościg w kierunku Bondeno, w pasie między rzeką Reńo na wschodzie a rzeką Panoro na zachodzie, W tej sytuacji decyzja dowódcy 2 Korpusu Polskiego była jednoznaczna: ześrodkować obie dywizje na wschód od szosy Bolonia — Ferrara. Trzecia dywizja otrzymała rozkaz zajęcia rejonu Granarolo, a piątej dywizji przypadł rejon Corticella. Jedynym tedy zadaniem 3 dywizji było prowadzenie rozpoznania podejść do Castel Maggiore po wschodniej stronie kanału Naville. Zgrupowanie „Rud", reprezentowane przez jedyną pozostającą pod rozkazami generała Rudnickiego jednostkę — 3 Brygadę Strzelców Karpackich (organicznie przynależną do 3 Dywizji Strzelców" Karpackich), otrzymało rozkaz opuszczenia centrum miasta i ześrodkowania się na wschodnich przedmieściach, na postój i wypoczynek. Z datą 21 kwietnia 1945 roku ukazały się szczególne rozkazy dywizyjne. Dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty nakazał 4 brygadzie skoncentrować się w rejonie Quaito — 3. Giovanni in Calamosco, ubezpieczając się od południa i południowego zachodu. Nie ulega wątpliwości, że generał Sulik obawisł się oddziałów niemieckich spływających w odwrocie z gór na Nizinę Lombardzką. Byłyby to wprawdzie oddziały rozbite i zdezorganizowane, ale zdesperowane i dlatego groźne. Najbardziej narażone były jednostki tyłowe, które — jak zwykle — nie przywiązywały większego znaczenia do czujności i ubezpieczeń. W tej mierze zarządzenie szefa sztabu dywizji było kategoryczne i jak najbardziej na czasie. Zgodnie z rozkazem dowódcy 3 Dywizji Strzelców Karpackich 1 brygada uzyskała prawo przejścia za kanał Naville i zajęcia Castel Maggiore. Miała też prowadzić rozpoznanie w kierunku północy i północnego zachodu. Głównym jednak zadaniem 1 brygady było: po pierwsze — zająć rejon Scuole, P-de Braccsno i Villa Brazzetti; po drugie — pozostawać w gotowości do natychmiastowego działania w ogólnym kierunku na północ lub północny zachód. Podobne do tego ostatniego było też zadanie 2 Brygady Strzelców Karpackich, która mogła być użyta do akcji bojowej najprawdopodobniej w kierunku północnym. Miała też ona rozpoznać ów kierunek i szukać kontaktu z nowozelandzką 2 dywizją. Wieczorem 21 kwietnia link rozgraniczenia pomiędzy 8 a 5 armią uległa zmianie. W ramach nowych pasów natarcia nie starczyło już miejsca dla 2 Korpusu Polskiego, który został wy-

klinowany. Rola Polaków w bitwie o Bolonię skończyła Korpus wykonał swoje zadanie i przechodził do drugiego rzutu brytyjskiej 8 armii. W korpusie zaszły też poważne zmiany organizacyjne: zgrupowanie „Rud" i grupa pościgowa „Rak" zostały rozwiązane. Wszystkie wchodzące w ich skład oddziały wracały do swoich macierzystych jednostek. Odeszły również jednostki brytyjskie przydzielone korpusowi polskiemu na czas operacji. 2 korpus, będąc w pełni wartościowym wyższym związkiem taktycznym, bitnym i doświadczonym, nie został już więcej użyty. Nie było takiej potrzeby operacyjnej, wojna bowiem na froncie włoskim dobiegała końca. Niebawem wojska „osi" skapitulowały. W Bolonii zatem zakończył się szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego. Nastąpiło to w ogniu uporczywych i zaciekłych walk. Przeciwnik, wyprowadzający swe wojska z południowego „worka" na północ, przesuwał je wzdłuż lewego skrzydła korpusu polskiego, który miał stale do czynienia z nowymi wojskami. Wszystkie one w starciu z jednostkami polskimi straciły więcej niż 50% stanów. W bitwie nad rzeką Senio w nocy z 9 na 10 kwietnia, mimo ogromnej przewagi lotnictwa alianckiego i silnego lotniczo-artyleryjskiego przygotowania ataku, nieprzyjaciel (jednostki 26 dywizji pancernej, 98 dywizji piechoty i częściowo 4 dywizji spadochronowej) prowadził skuteczną i aktywną obronę, z dużym mozołem przełamywaną przez oddziały polskie i brytyjskie. Również w bitwie nad rzeką Santerno w dniu 11 kwietnia i w nocy z 11 na 12 kwietnia przeciwnik stawił niezwykle zacięty opór. W czasie owych walk, w godzinach popołudniowych 12 kwietnia, nastąpił kryzys w bitwie, spowodowany przeciwuderzeniem niemieckim, które, wsparte czołgami, wyszło na przyczółek zdobyty przez Polaków. Polacy, przy intensywnym wsparciu lotnictwa i artylerii, utrzymali zdobyty teren i następnie zmusili nieprzyjaciela do wycofania się, ale straty były znaczne. W dniach od 13 do 15 kwietnia trwały walki między rzekami Santerno i Sillaro. Prowadzono je z nie mniejszym natężeniem niż walki je poprzedzające. Były to typowe działania opóźniające, podczas których przeciwnik często stosował zwroty zaczepne. Oprócz 26 dywizjj pancernej i 4 dywizji spadochronowej Polacy ponownie spotkali się tu z doborową 1 dywizją spadochronową.

Bój nad rzeką Sillaro, stoczony w dniach 15—16 kwietnia, nie należał do łatwych; często dochodziło do kontrataków, wykonywanych przez wojska 4 i 1 dywizji spadochronowych. Najcięższa wszakże i najkrwawsza była walka nad rzeką Gaiana; doszło do niej w dniu 19 kwietnia. Przeciwnikiem Polaków, tak jak i pod Monte Cassino, była 1 dywizja spadochronowa, która walczyła z ogromną desperacją. Ale właśnie ta bitwa wygrana przez Polaków zadecydowała o pełnym sukcesie operacji bolońskiej. Finałem było zdobycie miasta. 1 korpus spadochronowy, po ciężkich stratach zadanych mu głównie przez 2 Korpus Polski, a następnie przez obu sąsiadów skrzydłowych, dopiero w ostatnim momencie zdołał uniknąć całkowitego rozbicia w rejonie Cento, Bolonia i Malalbergo. Straty zadane przez 2 korpus nieprzyjacielowi zostały dokładnie policzone. Niemcy stracili 23 oficerów i 1540 szeregowych. Polacy wzięli do niewoli 15 oficerów i 1567 szeregowych. Zdobyto i zniszczono duże ilości sprzętu bojowego, w tym 7 czołgów. Dowódca 2 Korpusu Polskiego zebrał zasłużone pochwały za postawę żołnierzy polskich w bitwie o Bolonię. Generał McCreery — dowódca 8 armii, wydał z tej okazji Rozkaz specjalny, w którym m.in. stwierdzał: „Wykorzystaliście w tej bitwie wspaniałego ducha bojowego, wytrzymałość i umiejętność walki. Przesyłam Wam, żołnierze wszystkich stopni, najgorętsze wyrazy uznania i podziwu i życzę Wam szczęścia żołnierskiego w dalszym Waszym pochodzie w szeregach Ósmej Armii, aż do ostatecznej klęski nieprzyjaciela na ziemi włoskiej" 24. Ukazały się też rozkazy dywizyjne adresowane do żołnierzy z racji zwycięsko zakończonej bitwy. Generał Bronisław Duch pisał m.in.: „Serdecznie dziękuję wszystkim dowódcom i szeregowym wszystkich oddziałów dywizji, którzy walczyli na polu bitwy, i tym, którzy bitwę tę zaopatrywali. Tak pełne zwycięstwo mogło być osiągnięte tylko dzięki wspaniałej współpracy wszystkich rodzajów broni na polu walki — piechoty z artylerią, z czołgami, z lotnictwem, saperami dywizyjnymi i saperami szturmowymi (»Krokodyle« i »Arki«). Specjalnie rad jestem, że nasza najmłodsza 3 brygada, która aczkolwiek działała na kierunku operacyjnie drugorzędnym, to 24

Trzecia Dywizja, s. 754.

jednak baony i kompanie niejednokrotnie twardo i ciężko wywalczały sobie drogę, ale zawsze z pełnym sukcesem. 3 brygada przeszła jako całość twardy i zwycięski chrzest bojowy i opanowała kolejno w imieniu całego 2 korpusu: Castel Bolognese, Imola, Castel S. Pietro i Bologna. Serdecznie całej 3 Brygadzie S.K. gratuluję tych pierwszych i pięknych sukcesów" 25. Dalej w rozkazie znajdują się podziękowania przydzielonym na czas operacji jednostkom brytyjskim i polskim, zwłaszcza brytyjskiej 7 brygadżie pancernej, 6 Lwowskiej Brygadzie Piechoty i 1 dywizjonowi 7 pułku artylerii pancernej. Rozkaz generała Nikodema Sulika rozpoczynał się od słów: „Oddziały polskie wkroczyły dziś rano do Bolonii. Bolonia, wczoraj jeszcze trzymana szponami Krzyżaków, padła, a drogę do niej otworzył polski oręż, bijąc wyborowe oddziały niemieckie". I dalej: „Zwycięska bitwa o Bolonię jest dziełem krwi i potu wszystkich żołnierzy 2 Polskiego Korpusu, a w ramach jego zgrupowania 5 KDP. Dziękując Wam, Żołnierze, za rzetelną robotę żołnierską,, muszę podkreślić, że piękne wyniki tej bitwy zostały osiągnięte dzięki doskonałej współpracy wszystkich broni i wysokiego poczucia koleżeństwa. Cieszę się, że w ramach zgrupowania 5 KDP tak dzielnie walczyły 2 Brygada Pancerna, Pułk Ułanów Karpackich, Pułki Artylerii Korpusu oraz inne pozadywizyjne jednostki. Pragnę również podkreślić, że nasze najmłodsze dziecko dywizyjne, 4 Wołyńska Brygada Piechoty, odbyła swój chrzest ogniowy i doskonale złożyła egzamin bojowy, nie ustępując w dzielności weteranom spod Monte Cassino i Ankony. Walcząc ramię w ramię ze sprzymierzonymi mieliśmy również wśród nich jednostki brytyjskie i potężne wsparcie lotnictwa sprzymierzonych, które nas wspierały" 26. 25 26

Tamże, s. 754—755. Rozkaz z 21 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/S50.

RODZAJE WOJSK I SŁUŻB W BITWIE O BOLONIĘ PIECHOTA Bitwa boloriska 2 Korpusu Polskiego była fragmentem całej ofensywy wiosennej 1945 roku wojsk sprzymierzonych we Włoszech. 2 Korpus Polski stanowił lewe skrzydło zgrupowania uderzeniowego 8 armii. 3 Dywizja Strzelców Karpackich, odpowiednio wzmocniona — ugrupowanie uderzeniowe korpusu w pierwszej fazie natarcia. Jej 3-kilometrowy odcinek przełamania przylegał do pasa natarcia brytyjskiego 5 korpusu. Na pozostałym odcinku pasa natarcia 2 korpusu zostało rozwinięte na szerokim froncie zgrupowanie „Rud" w celu wiązania przeciwnika. Dało to dużą oszczędność sił i środków na odcinku przełamania oraz zapewniało sukces na głównym kierunku uderzenia po sforsowaniu rzeki Senio. Działania bojowe 2 korpusu w bitwie o Bolonię toczyły się w pasie o szerokości 15—20 km, na głębokości 50 km. Szerokość pasa natarcia nie pokrywała się z odcinkiem przełamania, na którym na batalion piechoty przypadało przeciętnie 500 m. Bitwa z udziałem Polaków trwała 12 dni i 13 nocy. Średnie zatem tempo natarcia wynosiło około 4 km na dobę. Przygotowania do bitwy zajęły 26 dni. Decydującą rolę w walce odgrywała piechota. Bataliony piechoty nacierały zwykle w ugrupowaniu dwurzutowym, mając dwie kompanie w pierwszej linii, po 200 m na każdą. Kompanie organizowały po trzy grupy szturmowe: dwie w pierwszym rzucie i jedna w odwodzie. Były to grupy mieszane — piechoty i saperów. Na wewnętrzną organizację grupy składały się trzy zespoły: torujący przejścia przez zapory nieprzyjacielskie, osło-

nowy i uderzający. Podejście do pozycji przeciwnika i ich przełamywanie odbywało się w ścisłym współdziałaniu piechoty, saperów i czołgów. Te ostatnie, pod osłoną piechoty i ścieżkami utorowanymi przez saperów, wychodziły pojedynczo na odległość 150—200 m od wschodniego wału rzeki, zajmowały tam stanowiska ogniowe, z których obezwładniały środki ogniowe nieprzyjaciela. Z kolei ogień czołgów dawał osłonę i wsparcie piechocie, która posuwała się do przodu, zdobywała wał wschodni i przygotowywała go do zajęcia przez czołg. Zajmując stanowisko ogniowe w wyrwie wału wschodniego, czołg był w stanie prowadzić skuteczny ogień do przeciwnika okopanego w wale zachodnim, który od wschodniego był oddalony średnio o 60—80 m. W tym też momencie miejsce w wyrwie wału wschodniego zajmowały czołgi-miotacze płomieni, które na sygnał „rakieta" omiatały ogniem przeciwnika na wale zachodnim; ogień artylerii odcinał przeciwnikowi drogi odejścia. Własna piechota forsowała w tym czasie rzekę. Opisana wyżej taktyka działania, aczkolwiek przemyślana i skuteczna, sama przez się nie gwarantowała jeszcze sukcesu. Przeciwnik był doświadczony i umiał walczyć. Miał też z góry przygotowane pozycje opóźniania, na które wycofywał się krok za krokiem, nie ulegając panice i nie tracąc organizacji bojowej. Walki zatem przeciągały się i miały uporczywy charakter. Teren, poprzecinany rzekami i systemem rowów irygacyjnych, nie dawał oddziałom zmotoryzowanym szans. Ich szybkość posuwania się zależała na ogół od postępów piechoty. Szerokość odcinka przełamania, oparta na przykładzie 3 Dywizji Strzelców Karpackich podczas forsowania rzek Senio i Santerno, wynosiła około 3 km. Głębokość ugrupowania dywizji była trzykrotnie większa. W pierwszym rzucie dywizji znajdowało się 5 kompanii piechoty na łączną liczbę 36. A więc moc początkowego uderzenia stanowiła zaledwie 14% ogólnej całości. Myślę, iż była ona za mała w stosunku do sił przeciwnika, tym bardziej że po drodze niejako musiała wykonywać szereg innych zadań, wynikających ze ścisłego współdziałania z saperami i czołgami bezpośredniego wsparcia. Do piechoty musi być zaliczony dywizyjny batalion ciężkich karabinów maszynowych i moździerzy 4,2 (moździerz piechoty 106,7 mm). Każdej brygadzie została przydzielona jedna kompania cekaemów i jeden pluton moździerzy, ale teren uniemożliwiał ich ześrodkowane użycie. Cekaemy i moździerze przydzielone kom-

paniom piechoty posuwały się na transporterach opancerzonych za pierwszą linią piechoty. Ogień prowadzono bez znoszenia na ziemię sprzętu. Obsługi cekaemów były silne i do pewnego stopnia samowystarczalne — w ich skład (oprócz celowniczego i ładowniczego) wchodziło 4—5 żołnierźy uzbrojonych w pistolety maszynowe, dysponujących ponadto skrzynką ręcznych granatów. Dzięki temu obsługi cekaemów mogły śmiało stawiać czoło różnym grupom dywersyjnym przeciwnika, pozostawionym na tyłach nacierających oddziałów polskich. Aby przyśpieszyć ruch do przodu, transportery opancerzone batalionu cekaemów wielokrotnie wykorzystywano do podwożenia grup nacierającej piechoty. Podobnie plutony moździerzy przydzielone piechocie towarzyszyły jej w natarciu, posuwając się w drugim rzucie batalionów. ARTYLERIA W bitwie o Bolonię w dyspozycji 2 Korpusu Polskiego znajdowało się łącznie siedem pułków artylerii lekkiej (168 dział), dwa pułki artylerii samobieżnej (48 dział), sześć pułków artylerii ciężkiej (96 dział), dywizjon artylerii najcięższej (3 działa) i dywizjon ciężkiej artylerii przeciwlotniczej (8 dział). Dawało to w sumie 15 i dwie trzecie pułków artylerii różnych kalibrów, a w przeliczeniu na działa — 323 jednostki (lufy). Powyższe dane obejmują wszystkie rodzaje artylerii, w tym organiczną dywizję piechoty, korpuśną, wchodzącą w skład 2 Grupy Artylerii i artylerię przydzieloną przez 8 armię. Artyleria dywizyjna była wykorzystywana do bezpośredniego wsparcia oddziałów piechoty i czołgów. Natomiast 2 Grupa Artylerii była pod rozkazami dowódcy korpusu i działała według centralnego planu. Trzonem 2 Grupy Artylerii były pułki artylerii ciężkiej: 9 pac (8 armat kalibru 155 mm i 8 haubic kalibru 182,9 mm); 10 pac (16 haubicoarmat kalibru 139,7 mm); 11 pac (16 armat kalibru 114,3 mm); 12 pac (16 armat kalibru 114,3 mm) i 13 pac (15 haubic kalibru 139,7 mm). Poza tym 2 Grupa Artylerii otrzymała 1 dywizjon 8 pułku ciężkiej artylerii przeciwlotniczej (8 armat o kalibrze 94 mm), 78 pułk Artylerii Królewskiej (16 haubic o kalibrze 139,7 mm) i 2 haubice o kalibrze 240 mm oraz 2 armaty o kalibrze 203,2 mm. 12 i 13 pułki arty-

lerii ciężkiej 2 Armijnej Grupy Artylerii były świeże; nie posiadały kompletnego wyposażenia i nie odbyły ani jednego strzelania szkolnego. Niemniej jednak i one zostały użyte i nie zawiodły w działaniu. Główne zadania wykonywano w sposób scentralizowany; można do nich zaliczyć np. artyleryjskie przygotowanie ataku w dniu 9 kwietnia. Ale i potem zasadnicza masa artylerii działała na rzecz tych związków taktycznych, które były na głównym kierunku uderzenia. Po opanowaniu przyczółka na rzece Santerno nastąpiła reorganizacja wsparcia natarcia przez artylerię dywizyjną: 3 Dywizja Strzelców Karpackich przechodziła do drugiego rzutu korpusu, a na jej miejsce wchodziły do akcji grupy pościgowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Toteż artyleria 3 dywizji, począwszy od 12 kwietnia, wspierała działania 6 brygady (bez zmiany stanowisk), 2 pułk artylerii lekkiej przeszedł pod rozkazy dowódcy artylerii 5 dywizji (od 15 kwietnia), a pozostałe pułki artylerii lekkiej znajdowały się w odwodzie dowódcy artylerii 2 Korpusu Polskiego. Z dniem 18 kwietnia przeszły one do dyspozycji dowódcy artylerii 5 dywizji, oddając 3 pułk artylerii lekkiej grupie „Rak". 3 Dywizja Strzelców Karpackich odzyskała swoją artylerię organiczną dopiero wtedy, kiedy przygotowywała się do forsowania rzeki Idice, czyli po ponownym wprowadzeniu jej do pierwszego rzutu 2 korpusu. Sprzęt był dostarczany sprawnie i terminowo. Przygotowane zostały ogromne zapasy amunicji artyleryjskiej, którą składano na stanowiskach ogniowych w liczbie od 75 do 200 pocisków na działo (zależnie od kalibru) i na punkcie amunicyjnym od 25 do 50 pocisków na działo (również zależnie od kalibru). W dowozie amunicji również nie było zakłóceń, mimo ogromnego jej zużycia. Wystarczy powiedzieć, że w czasie bitwy, tj. od godziny 10.00 9 kwietnia do godziny 15.00 22 kwietnia 2 Grupa Artylerii wystrzeliła 3128,9 ton amunicji lub bardziej obrazowo — 156 wagonów kolejowych amunicji. Specyficzny charakter działań sprawił, że dzienne zużycie amunicji nie było jednakowe. Na przykład w czasie forsowania przez oddziały korpusu rzeki Senio wyniosło ono średnio aż po 200 pocisków na działo, w innych okresach było znacznie mniejsze. System dowodzenia artylerią oparto na koordynującej roli dowódcy 2 Grupy Artylerii. Do jej zadań dołączyły swój ogień

pułki artylerii organicznej i przydzielonej dywizjom piechoty i samodzielnym zgrupowaniom. Był to celowy i skuteczny sposób rozwiązywania różnorodnych zadań bojowych, wynikających z przebiegu bitwy i z szerokości pasa natarcia 2 Korpusu Polskiego na podstawach wy jściowych, który wynosił około 13 km. Zasadnicza rola 2 Grupy Artylerii polegała na zwalczaniu artylerii. przeciwnika. Z danych przedbitewnych wynikało, że w pasie natarcia Polaków Niemcy rozmieścili 50% baterii już rozpoznanych. Dla ich zwalczania, oprócz artylerii korpuśnej, zostały zaangażowane trzy pułki artylerii lekkiej. Przygotowany zawczasu plan ogni 2 Grupy Artylerii wśród zasadniczych zadań uwzględniał obserwowane zwalczanie artylerii nieprzyjaciela, niszczenie wałów, ognie bezpośredniego wsparcia, nękające i zaporowe. W praktyce w trakcie przebiegu walki artyleria 2 Grupy wzmacniała i uzupełniała ognie artylerii dywizyjnej na bliskim przedpolu (w tym ruchomy ogień zaporowy), wzięła też na siebie cały ciężar wsparcia ogniowego w głębi obrony nieprzyjaciela (poczynając od 2 km od przedniego skraju, prowadziła walkę ogniową na dalekie tyły przeciwnika). Zmiana stanowisk ogniowych ani na moment nie pozbawiła wsparcia ogniowego związków taktycznych; minimum wynosiło ono około połowy sił. W każdym razie wysiłek był ciągły i wzmagał się wraz ze sforsowaniem rzeki Senio i stopniowym wchodzeniem do walki grup pościgowych. W ciągu całej bitwy 2 Grupa Artylerii zmieniła siedem razy stanowiska ogniowe. Manewr ten przebiegał szybko i sprawnie, chociaż topograficznie niedogodny i zaminowany teren nie sprzyjał temu. Obsługa ciężkiego sprzętu artyleryjskiego wymagała zdwojonych wysiłków, mimo to pułki artylerii, śmiało wysuwane do przodu, dotrzymywały kroku piechocie, od której pozostawały w tyle nie daiej niż 2—3 km. Dzięki temu dywizjony bardzo krótko milczały i nie było ani jednego wypadku, by jakikolwiek pułk artylerii nie wykonał swego zadania z braku odpowiedniej donośności. Na korzyść każdego pułku prowadziły nieustanną obserwację dwa zespoły, wyposażone w sprzęt łączności (przewodowej i radiowej) na środkach transportu mechanicznego. Niemniej jednak zasadniczym punktem obserwacyjnym była grupa lotnictwa (4 pilotów), która bez przerwy patrolowała z powietrza pole walki i na bieżąco korygowała ogień artylerii.

Jednym z ważniejszych zadań było zwalczanie artylerii przeciwnika. Przy 2 Grupie Artylerii funkcjonował od początku do końca operacji Sztab Zwalczania Artylerii. Kontrolował on sytuację za pomocą specjalnie wydzielonego sprzętu, sił i środków, w pasie 18 km. Na jego korzyść działało również lotnictwo rozpoznania i polski dywizjon samolotów artyleryjskich. Podległe owemu sztabowi siły artylerii obejmowały dziewięć pułków, pięć dywizjonów i dwa działa 240 mm. Ponadto w zwalczaniu artylerii nieprzyjaciela brało udział ciężkie i średnie lotnictwo bombowe oraz myśliwce bombardujące. Przeciętny stosunek baterii obezwładniających do celów obezwładnianych — 12:1. W dniu 9 kwietnia plan zwalczania artylerii nieprzyjaciela, który można potraktować jako wzorcowy, przewidywał 13 serii; w ciągu 35 minut na każde stanowisko ogniowe nieprzyjaciela wystrzelonych zostało 100 pocisków ciężkich lub 150 lekkich i mieszanych. W ten sposób artyleria nieprzyjaciela została zmuszona do milczenia. Odzywały się jedynie pojedyncze działa i te, które zdołały zmienić stanowiska ogniowe. W tej ocenie należy jednak uwzględnić fakt, że spośród 157 wykrytych stanowisk ogniowych artylerii nieprzyjaciela około 50% było pozorowanych lub zawczasu opuszczonych. W planie zwalczania moździerzy ujęto 66 wykrytych obiektów, na które wykonało 2-minutowe nawały ogniowe 8 pułków artylerii lekkiej i 2 ciężkiej. W następnych dniach operacji, tj. od 10 do 21 kwietnia, zwalczanie artylerii nieprzyjaciela było prowadzone metodą aktywną. Jej skuteczność zależała od sprawności i dokładności dostarczanych danych oraz szybkości reakcji odpowiedzialnych dowódców. Łącznie wykonano 512 ogni obezwładniających. Z meldunków, jakie w tym czasie wpłynęły do Sztabu Zwalczania Artylerii, 88% dotyczyło działalności artylerii nieprzyjaciela. Procent wszakże umiejscowionych baterii był bardzo niski. A zatem i procent zniszczenia niewielki. Przyczyna niskiego stanu wykrywalności leżała w trudnej obserwacji terenowej, nakładania się ogni artylerii z ogniem moździerzy i w dużej ruchliwości sprzętu (działa samobieżne). Straty własnej artylerii od ognia przeciwnika i jego lotnictwa były prawie żadne. Wystąpiły natomiast znaczne uszkodzenia sprzętu. Napraw dokonywały czołówki naprawcze (pierwszego szczebla), Warsztaty Uzbrojenia Korpusu (WUK) oraz drugiego i trzeciego szczebla, tj. szczebla

armijnego i frontowego (15 Grupy Armii). Zależało to od stopnia uszkodzenia. Przeciętna odległość czołówek naprawczych od wojsk własnych wynosiła od 1 do 8 km, a wysuniętych zespołów remontowych od swoich baz — od 5 do 10 km. Czołówki naprawcze zmieniały swoje miejsca postoju pięć razy w ciągu całej operacji. W skład wyposażenia 2 Grupy Artylerii wchodził różnorodny sprzęt artyleryjski. I tak 11 i 12 pułki artylerii ciężkiej, przewidziane do zwalczania artylerii nieprzyjaciela i celów dalekich, wyposażono w działa 4,5 Mk.I, czyli 114,3 mm. Działa te — według opinii artylerzystów polskich — okazały się niecelne i miały duży rozrzut z powodu szybkiego zużywania się lufy. Były dobre na bliższe odległości. 10 i 13 pułki artylerii ciężkiej wyposażono w działa 5,5 (czyli 139,7 mm); sprzęt okazał się celny i skuteczny. Wadą jego była mała donośność w stosunku do własnej wagi. Artylerzyści polscy na ogół je chwalili. 9 pułk artylerii ciężkiej był wyposażony w armatę amerykańską (155 mm). Był to sprzęt celny i skuteczny, wymagający jednak bardzo starannej konserwacji, a takie pewnych ulepszeń, zwłaszcza specjalnego uchwytu do przyrządu oświetlającego. Projekt racjonalizatorski zgłosił bombardier Kaizer z 2 dywizjonu 9 pułku artylerii ciężkiej. Działo B. L.7,2 (czyli 182,9 mm) było używane głównie do burzenia umocnień. Nie zyskało uznania w opinii polskich artylerzystów, którzy domagali się jak najszybszego wycofania i zastąpienia go haubicą amerykańską 240 mm. 8 pułk artylerii przeciwlotniczej (ciężki) był wyposażony w armatę 3,7 (czyli 94 mm). Ponieważ lotnictwo nieprzyjaciela nie pokazało się nad polem bitwy bolońskiej, brakło okazji do stwierdzenia skuteczności jej ognia w zwalczaniu celów powietrznych. Użyto tej armaty do strzelań naziemnych; celność jej zależała wówczas od właściwego doboru amunicji ze względu na płaski tor. Wymagała ona ponadto bardzo starannej konserwacji. Opinie o sprzęcie zebrane po bitwie miały służyć jako materiał przy wyborze sprzętu artyleryjskiego, w który miałaby być uzbrojona armia polska po wojnie przez zachodnich sojuszników.

SŁUŻBY KWATERMISTRZOWSKIE Organizacja i funkcjonowanie aparatu kwatermistrzowskiego i służb były dostosowane do położenia wyjściowego oddziałów 2 Korpusu Polskiego i planowanych zadań taktyczno-operacyjnych. Kwatermistrz korpusu, podobnie jak dowódcy rodzajów wojsk i związków taktycznych, również musiał wypracować własny zamiar oraz dostosować go do zamiaru wyższego szczebla, czyli kwatermistrza 8 armii. Zaopatrywanie i ewakuacja 2 korpusu organizowane przez armię miały być początkowo oparte na kolejowej stacji zaopatrywania w Forli oraz na urządzeniach tyłowych 8 armii w rejonie Forli, Cesena i Forlipopoli. W późniejszej fazie operacji, w miarę jej postępów, zamierzano przesunąć do rejonu Ferrara, wzdłuż linii kolejowej Rawenna, Argenta i Ferrara. Kwatermistrz 2 Korpusu Polskiego uważał, że w pierwszej fazie bitwy należy poprzestać na 411 Polowym Ośrodku Zaopatrywania (POZ) rozmieszczonym w rejonie na południe od Forli. Nowy ośrodek natomiast byłby rozwinięty dopiero po opanowaniu przyczółka na rzece Santerno. W zakresie ewakuacji sanitarnej zamiar kwatermistrza korpusu opierał się na ogniwach rozwiniętych w rejonie Forli (Centrum Szpitalne — 3 i 5 polowe szpitale ewakuacyjne). W tym systemie pierwszą pomoc chirurgiczną miało zapewnić wysunięte Centrum Chirurgiczne. Ewakuację i naprawę sprzętu brały na siebie jednostki służby warsztatowo-naprawczej, wysuwane do przodu w miarę rozwoju działań bojowych. W okresie przygotowawczym transport jednostek drugiego rzutu korpusu został podporządkowany kwatermistrzowi korpusu. Do przygotowań kwatermistrzowskich przystąpiono 20 marca, czyli trwały one około trzech tygodni. Stan zapasów został ustalony przez 8 armię; obejmowały one żywność, materiały pędne i smary oraz amunicję. 411 polowa składnica amunicyjna miała zapas składający się z 5 jednostek ognia i specjalnego zapasu amunicyjnego „Buckland" (od kryptonimu operacji). W okresie przygotowawczym zgromadzono zapasy amunicji, materiałów i sprzętu saperskiego oraz uzupełniono codzienne zapasy w 411 Polowym Ośrodku Zaopatrywania. Główną arterią komunikacyjną, zarówno zaopatrzeniową, jak i ewakuacyjną, była droga nr 9. Ranni, poprzez Szpital Wojenny w Miramare di Romagna (na południowy wschód od Rimini) trafiali do Centrum Szpitalnego w rejonie Forli oraz do

161 Szpitala Wojennego w Ankonie. Komunikacja dla zaopatrywania odbywała się również głównie po drodze nr 9, a ponadto na linii kolejowej Rimini, Cesena, Forli, Faenza. W okresie od 9 do 16 kwietnia zaopatrywanie i ewakuacja przebiegały sprawnie, mimo zatłoczenia dróg i małej ich liczby. Na wniosek kwatermistrza 2 Korpusu Polskiego stację zaopatrywania z Forli przesunięto częściowo koleją do Faenzy (żywność oraz materiały pędne i smary). Na rozkaz kwatermistrza zorganizowano też w rejonie Faenzy nowy, 412 Polowy Ośrodek Zaopatrywania. Faenza przyjęła również wysunięte Centrum Chirurgiczne, które następnie przesunięto do Bagnara di Romagna. W rejonie Faenzy znalazły się ponadto jednostki służby zaopatrywania i transportów oraz jednostki służby warsztatowo-naprawczej. W okresie bitwy, od 17 do 21 kwietnia, jednostki służb z rejonu Forli, Meldola, Predappio zostały przesunięte do rejonu Imola, Castel S. Piętro. Na wschód od tej ostatniej miejscowości została rozwinięta 412 Polowa Składnica Amunicyjna. Średnia dzienna dawka materiałów pędnych wynosiła 62 178 galonów; najwyższa — 112 tys., najniższa — 4559 galonów (1 galon = 3,7853 1). W gestii szefa transportu pozostawało łącznie 270 samochodów, nie licząc transportu trzeciej linii i transportu podległego dowódcy saperów korpusu. Służba zdrowia miała sześć czołówek chirurgicznych, a każdy polowy szpital ewakuacyjny cztery zespoły chirurgiczne. Służba materiałowa otrzymała m.in. 30 dział, 104 pojazdy bojowe, 343 pojazdy niebojowe, 22 moździerze. Składnice ewakuacyjne wyewakuowały 408 wagonów, tj. około 3600 ton różnego materiału do składnic głównych, około 630 samochodów z około 950 tonami amunicji w skrzyniach. Ogółem 2 korpus zużył 7500 ton amunicji. W czasie bitwy o Bolonię wystąpiły trudności komunikacyjne i transportowe. Były one spowodowane nie tylko przeciążeniem szlaków. Np. z drogi nr 9, przebiegająicej w pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego, korzystały również korpusy brytyjskie (10 i 13). Nie dopisała w pełni organizacja regulacji ruchu oparta o dwutorowość i pewną improwizację. Po sforsowaniu kanału Gaiana z Forli do Imoli przesunięto 3 i 5 szpitale ewakuacyjne, a z Miramara di Romagna do Forli 6 (162) Szpital Wojenny. Faenza zaś stała się stacją zaopatrywania wszystkich służb korpusu.

Ważne są dane i wnioski bardziej ogólne, świadczące o stanie liczebnym korpusu podczas bitwy o Bolonię. Otóż w 327 Składnicy Zaopatrywania pobierano żywność dla 75 557 ludzi, furaż dla 213 koni i 3121 mułów; w Składnicy Zaopatrywania — dla 15 148 ludzi, czyli ogólnie stan żywionych w 2 Korpusie Polskim wynosił 90 705 osób. Codzienny pociąg aprowizacyjny przybywał na stację Forli z następującym zaopatrzeniem: 55 tys. racji brytyjskich, 12 tys. racji włoskich i 5 tys. racji hinduskich. Kwatermistrzostwo odnotowało również straty bojowe 2 korpusu w bitwie o Bolonię. Wyniosły one: poległych — 170 oficerów i 210 szeregowych; rannych — 87 oficerów i 1121 szeregowych; zaginionych — 1 oficer i 7 szeregowych; razem 258 oficerów i 1338 szeregowych. Dane późniejsze zawierają nieco inne liczby. Łącznie 1480, w tym 249 poległych, 1219 rannych i 12 zaginionych. Poprawkę do tych wyliczeń wniósł b. dowódca 3 Brygitdy Strzelców Karpackich, pułkownik dypl. Gustaw Łowczowski. Według niego wyniosły: 234 zabitych żołnierzy (w tym 17 oficerów), 1228 rannych (w tym 83 oficerów) i 7 zaginionych. Wzięto do niewoli 16 oficerów i 1572 szeregowych

SAPERZY Wojska saperskie w operacji „Buckiand" dokonały ogromnego wysiłku, by zapewnić jednoczesne wsparcie wielu jednostkom: 3 Dywizji Strzelców Karpackich, zgrupowaniu „Rud", 43 brygadzie Gurków, 5 Kresowej Dywizji Piechoty i grupie „Rak". Głównym zadaniem saperów było utrzymanie dróg zapewniających płynność natarcia. Stąd wniosek — jak najszybciej kasować tyłowe komunikacje i kierować ruch na oś zasadniczą i drogi rokadowe. W operacji „Buckland" osią zasadniczą była droga nr 9, którą odbudowywali saperzy armijni. Ale miała ona duże znaczenie również dla 2 Korpusu Polskiego. Z tyłu, w pasie natarcia korpusu, nie było żadnych armijnych oddziałów saperskich. Stąd też sprawne posuwanie się do przodu zależało w dużej mierze od właściwego wykorzystania saperów 2 korpusu, gdyż nie byli w stanie dokonywać konserwacji wszystkich dróg naraz. Doświadczenie nauczyło Polaków, że należy przestrzegać dwu za-

sad: 1) kontroli wysiłków jednostek saperskich, i 2) przesuwania pododdziałów saperskich korpusu tuż za pierwszorzutowymi dywizjami, a nie na tyłach. Tymczasem w operacji „Buckland", na co zwrócił uwagę w swoim sprawozdaniu dowódca saperów 2 korpusu pułkownik Skąpski, saperów korpuśnych wykorzystywano jako saperów dywizyjnych. Wypadek taki zdarzył się podczas forsowania rzeki Gaiana. W okresie przygotowawczym, wobec ograniczonych sił saperów, nie byli oni zdolni wykonać wszystkich prac. Dużą ich część, jak np. przygotowywanie przeprawy (forsowania) lub przeprawę ciężkiego sprzętu, wykonano siłami oddziałów nacierających. Podobnie i artyleria musiała sama sobie radzić przy zmianie stanowisk ogniowych i przekraczania zapór minowych. Wielce pożyteczne okazały się natomiast ćwiczenia przygotowawcze w terenie i na obiektach zbliżonych do rzeczywistych. Pozwoliły one na wyciągnięcie zawczasu odpowiednich wniosków, obliczenie czasów, potrzebnych sił i środków w przyszłych działaniach. Współdziałanie saperów z piechotą dowiodło, że przy wykonywaniu ścieżek przez pola minowe bardzo dobre wyniki daje zastosowanie lontu wybuchowego i węży parcianych wypełnionych materiałem wybuchowym. Piechota, przekraczając rzeki, posługiwała się głównie kładkami, rzadziej łodziami. Wynikało to prawdopodobnie stąd, że rzeki były na ogół wąskie i płytkie, zaś wały przeciwpowodziowe dość strome i wysokie. Krótkotrwałe ćwiczenia, które poprzedziły akcję, okazały się w praktyce niewystarczające. Wsparcie saperami jednostek pancernych należało do zadań specjalnych i trudnych, zwłaszcza dla saperów dywizyjnych, którzy nie mieli odpowiedniego sprzętu. Usprawiedliwione więc było dodatkowe wyposażenie każdej kompanii saperów w minimum trzy pojazdy typu „Stuart". Wozy te zapewniały ochronę ludziom, a ponadto nadawały się do transportu materiałów wybuchowych i sprzętu saperskiego oraz prowadzenia rozpoznania w terenie silnie ostrzeliwanym przez przeciwnika. W koordynacji prac saperskich i zbieraniu wiadomości o nieprzyjacielu najbardziej pomocne okazały się zdjęcia lotnicze, szczególnie przydatne przy wyborze odcinków forsowania na rzekach Senio, Santerno i Idice. Ze zdjęć korzystały również inne rodzaje wojsk. Zdjęcia były bardzo dokładne. W rozpoznawaniu przeszkód wodnych chodziło o wyszukiwanie bro-

dów. Na przykład na drodze nr 9 wpierw wyszukano, a potem przystosowano do ruchu 27 brodów-mostów; tylko jeden wybudowano. O tempie ofensywy decydowały mosty. Liczyła się trafność decyzji o wyborze najodpowiedniejszego momentu budowy mostu, a także o użyciu tylko takich sił i środków, które były niezbędne, bez niepotrzebnego narażania ludzi i sprzętu. Opancerzony sprzęt saperski był bardzo przydatny w miejscach wystawionych na ogień nieprzyjaciela. 2 Korpusowi Polskiemu towarzyszyły w bitwie brytyjskie jednostki saperów szturmowych, które tutaj były użyte po raz pierwszy w całej kampanii włoskiej. Ich udział znacznie ułatwił wojskom pancernym korpusu działania. Współdziałanie saperów brytyjskich z piechotą polską układało się na ogół dobrze. Jednak nie udało się uniknąć kłopotów językowych, które rzutowały na sprawne wykorzystanie przydzielonego sprzętu. Przejścia w zaporach minowych, wykonywane przez tzw. młocki, czyli czołgi-trały, były sprawdzane ręcznie, przez nakłuwanie szpikulcami. Saperzy pancerni mieli na wyposażeniu buldożery i czołgi typu „Sherman" uzbrojone w spychacze. Okazały się jednak mało przydatne w miękkim gruncie i na bardziej stromych stokach górskich. Najczęściej były używane do zasypywania wyrw w wałach przeciwpowodziowych i lejów na drogach w miejscach zagrożonych przez ogień przeciwnika. Sprzęt przeprawowy „Ark" był wykorzystywany w sposób ograniczony, ponieważ miał małą zdolność do poruszania się w miękkim gruncie i do zejścia ze stromego stoku. Muliste dno rzeki, np. rzeki Senio, wykluczało ich zastosowanie. Konieczne też było dokładne rozpoznanie dna rzeki przez zwiad saperski. Mosty typu „Baileya" również wymagały twardego gruntu, dokładnego rozpoznania przeszkody wodnej i sprawnej budowy w celu zminimalizowania strat. Wniosek był jeden — brygada pancerna musiała mieć własny, etatowy pododdział saperów szturmowych. Przygotowanie materiałów i sprzętu saperskiego do udziału w operacji „Buckland" było nietypowe. Warunki terenowe, mnogość rzek i kanałów, sprawiły, że należało zgromadzić duże ilości faszyny czołgowej, faszyny zwykłej, amunicji wybuchowej do niszczenia wałów. Dla przykładu: wysunięta składnica saperska zgromadziła 252 łodzie szturmowe (typ — Mk.III), 30 kładek szturmowych siedmiometrowych, 8 zestawów mostu typu „Baileya" stawianych na ziemi i 6 zestawów na kołach; około 20 ton

amunicji wybuchowej, 10 ton faszyny czołgowej i zwykłej oraz innego materiału. Dowódca saperów korpusu, poza transportem dywizyjnym, dysponował 142 samochodami przydzielonymi na czas trwania operacji. Na sprzęt mechaniczny składały się przede wszystkim buldożery. Pod względem zaopatrzenia saperskiego korpus podlegał bezpośrednio 8 armii. Pobierano go jednak własnym transportem ze składnic brytyjskich w Rimini (80%), Ankonie (10%), Florencji (10%). Sprzęt przeprawowy stanowiły łodzie i człony pontonowe, dostarczane oddziałom na samochodach. Samochody te po rozładowaniu były natychmiast uzupełniane w składnicach korpusu lub w składnicy armijnej w Rawennie. Jeśli chodzi o zestawy mostu typu „Baileya", to w dywizjach piechoty były po dwa zestawy (w sumie cztery) i dwa zestawy dywizyjnego mostu na kołach utrzymywano stale na wysuniętej składnicy saperskiej; tamże 8 zestawów dywizyjnego mostu na ziemi.

ŁĄCZNOŚĆ Łączność opierała się głównie na szeroko rozbudowanej sieci przewodowej (telefonicznej). Radio stanowiło pomocniczy środek; w pościgu podstawowy. W pierwszej fazie działań łączność radiową wykorzystywano dla mylenia przeciwnika. Wysiłek łączności rozkładał się na trzy kierunki: główny — w pasie natarcia 3 dywizji, a potem 5 dywizji. Funkcjonowała tam łączność 2 Grupy Artylerii; pomocniczy — łączność miała bardzo ograniczony zasięg. Sztab liczył się z ewentualnością poprzestania na łączności radiowej; współdziałania — na kierunku 43 brygady Gurków, gdzie funkcjonowała jedynie łączność radiowa i gońcy. Odpowiednio do powyższych kierunków zostały rozdysponowane środki łączności; 75%, 20% i 5%. Łączność przewodowa korpusu w bitwie zastała zbudowana systemem kablowym na tyczkach i izolatorach przy pełnym wykorzystaniu telefonii nośnej i przenośników. Linia telefoniczna na kierunku zgrupowana „Rud" opierała się na stałych urządzeniach istnieją-

cych wzdłuż drogi nr 9. Sieć rokadową budowano według ogniw: korpus — zgrupowanie „Rud" — 43 brygada Gurków. Sieć radiowa była oparta na standardowych schematach brytyjskich. Grupa „Rak" została przyłączona do sieci dowództwa 2 Korpusu Polskiego, chociaż podlegała ona bezpośrednio dowódcy 5 Kresowej Dywizji Piechoty i wchodziła do sieci dywizyjnej. Rozwiązania standardowe uzupełniały kierunek łączności do drugiego rzutu dowództwa korpusu i pogotowia lotniczego „Rover". LOTNICTWO Lotnictwo w operacji „Buckland" zachowało prawie całkowitą samodzielność, o czym świadczy fakt, że to właśnie do jego możliwości był dostosowywany ogólny plan natarcia. Jednak operacja ta stanowiła przykład współdziałania lotnictwa z wojskami naziemnymi w nie spotykanej dotychczas na froncie włoskim skali. Tylko w pasie natarcia 8 armii, w ciągu 12 dni, lotnictwo wykonało 11 368 lotów w celu wsparcia wojsk lądowych. Ciężkie lotnictwo bombowe odbyło 1512 pojedynczych lotów, średnie lotnictwo bombowe — 1670 lotów i myśliwsko-bombardujące — 8186 lotów. Lotnictwo dzienne uzupełniało nocne. W pasie natarcia 2 korpusu lotnictwo strategiczne, czyli ciężkie bombowce dzienne, bombardując powierzchniowe pozycje obronne Niemców, zrzucało bomby odłamkowe o ciężarze 20 funtów (ogólna waga zrzuconych bomb wyniosła 5500 ton). Nie zadały one nieprzyjacielowi ukrytemu w schronach poważniejszych strat. Dwukrotnie jednak lotnictwa strategiczne zawiodło. Szczególnie tragiczny incydent zdarzył się na początku natarcia, kiedy to jedna z 42 fal ciężkich bombowców strategicznych („Latających Fortec") zrzuciła cały ładunek na część oddziałów 3 Dywizji Strzelców Karpackich znajdujących się na podstawach wyjściowych do natarcia. Straty były tym większe, że wielu żołnierzy powychodziło ze schronów, by przypatrzyć się niecodziennemu zjawisku, jakim było bombardowanie powierzchniowe, zwane też dywanowym. Wypadek ten nie wpłynął na planowane natarcie, ale podważył zaufanie wojsk naziemnych do lotnictwa strategicznego. Średnie lotnictwo bombowe było użyte do obezwładniania stanowisk ogniowych baterii niemieckich za rzeką Senio, wskazanych przez służbę operacyj-

ną korpusu polskiego. Lotnictwo strategiczne przeprowadziło też nocne bombardowanie pozycji niemieckich nad rzeką Santerno. Pod kontrolą tego lotnictwa znajdowały się drogi przyfrontowe. Ono też zwalczało pojedyncze baterie przeciwnika. W ocenie piechoty najbardziej sprawnym rodzajem lotnictwa wspierającego okazały się myśliwce bombardujące. Wywoływane przy pomocy specjalnego systemu zwanego „Rover David" i „Rover Tom" pojawiało się niemal natychmiast nad wskazanym celem, często ruchomym, i dzięki temu wpływało w sposób bezpośredni na przebieg walki. Celność bombardowań lotnictwa myśliwsko-bombowego oceniano na 80%. Wielce skuteczne okazało się ono w dniach 12 i 15 kwietnia, podczas odpierania przeciwuderzeń wojsk niemieckich. Celnie zrzucone bomby zniszczyły kilkanaście czołgów i dział pancernych. W dniach 9 i 12 kwietnia zostały użyte bomby zapalające, które zrzucono na obwałowania rzek Senio i Santerno. Wbrew oczekiwaniom, nie wyrządziły one większych szkód przeciwnikowi, ukrytemu w głębokich schronach, zawczasu wykopanych w wałach. W ciągu całej operacji (9—20 kwietnia) lotnictwo myśliwsko-bombowe, Spełniając żądania 2 Korpusu Polskiego, wykonało 2064 loty (496 wypraw). Dziennie dawało to 172 loty, z tego wsparcie planowe — 511 lotów (129 wypraw), doraźne — 299 lotów (95 wypraw), pogotowie powietrzne — 1254 loty (272 wyprawy). Ważną rolę z punktu widzenia kierowania walką oddziałów odgrywała właściwa decyzja oparta na rzetelnej informacji o stronie przeciwnej. Informacji tych dostarczało lotnictwo rozpoznawcze, które prowadziło bezpośrednią obserwację terenu, ruchów wojsk nieprzyjaciela, stanu dróg i mostów. Na wykonanie tego zadania lotnictwo przeznaczyło 204 loty. Dane — i to najbardziej aktualne — pochodziły z rozpoznania fotograficznego. Z odbitek, których ogółem zrobiono 76 933, korzystali wszyscy dowódcy, do dowódcy kompanii włącznie. Wreszcie prowadzono tzw. rozpoznanie artyleryjskie w celu ustalenia miejsc stanowisk ogniowych baterii nieprzyjaciela. Na ten cel wyznaczono 140 lotów.

SŁUŻBA REGULACJI RUCHU Za regulację ruchu i stan bezpieczeństwa odpowiadała żandarmeria. W pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego biegła droga nr 9.

Droga ta była główną arterią komunikacyjną korpusu. I chociaż nie pokrywała się ona z głównym kierunkiem uderzenia, przyciągała ku sobie dywizyjne i brygadowe środki transportowe działające na rzecz zaopatrzenia, ewakuacji i manewru wojsk. Przy drodze nr 9 usytuowany był najważniejszy przyfrontowy węzeł komunikacyjny — Faenza. Zarówno droga, jak i ów węzeł były pod stałą obserwacją nieprzyjaciela, który mógł w każdej chwili ześrodkować na nich swój ogień lub wykonać zwrot zaczepny: zwłaszcza groźny mógł okazać się kontratak na podstawy wyjściowe do natarcia. Na przedpolu Faenzy znajdowały się bowiem minimalne siły, zredukowane na rzecz odcinka przełamania na prawym skrzydle korpusu. W obawie przed taką ewentualnością wyznaczono oddzielne drogi dofrontowe i odfrontowe, inne dla transportu kołowego, a jeszcze inne dla pojazdów gąsienicowych. Wszystkie one zbiegły się z drogą nr 9, w miejscu dostatecznie oddalonym i bezpiecznym z punktu widzenia kontrakcji przeciwnika. Z Faenzy wszakże — jako głównego węzła komunikacyjnego — nie zamierzano rezygnować. I słusznie, gdyż w praktyce okazał się on niezastąpiony, zwłaszcza dla artylerii w dolinie rzeki Lamone, na południe od drogi nr 9, zmieniającej stanowiska ogniowe. Przesunięcie artylerii musiało być przeprowadzone szybko i sprawnie, tak by piechota nie pozostawała sama. Pozostałe drogi były również zatłoczone, lecz nie miały tej przepustowości, jaką zapewniała nr 9. Organizacja regulacji ruchu posługiwała się własnym systemem ożnakowania dróg: prowadzących na front — tablice żółte, z frontu — tablice niebieskie, dróg dwukierunkowych — tablice żółto-niebieskie i dróg czołgowych — tablice czerwone. Drogi rokadowe dwukierunkowe oznaczone były kryptonimami: „Pik", „Trefl", „Karo". Transportowi sprzyjała pogoda — było dość ciepło, rzadko padał deszcz, nigdy ulewny. Ogólnie jednak sytuacja komunikacyjna 2 Korpusu Polskiego nie była łatwa. Gęsta sieć drożna, krótka i dostosowana do ruchu lokalnego, pokrywała małe obszary. Tymczasem w pasie korpusu przesuwała się olbrzymia masa wojsk zmotoryzowanych, której diogi lokalne nie mogły pomieścić. Znaczna poprawa nastąpiła dopiero po opanowaniu Imoli, miasta leżącego na skrzyżowaniu dróg, w którym z drogą nr 9 łączyła się ważna rokada Imola — Coselice, dająca większą swobodę ruchu 2 korpusu. W miarę postępów terenowych przy drodze

nr 9 przybywało coraz więcej węzłów drogowych, które polepszały stan komunikacji korpusu i ułatwiały zaopatrzenie wałczących wojsk. Zabezpieczenie komunikacyjne polegało na wystawieniu zapór na obu skrzydłach i tyłach korpusu, które zatrzymywały i kontrolowały ruch osób wojskowych i cywilnych. Ponadto cały obszar przyległy do działań bojowych został podzielony na dwie strefy: frontową i przyfrontową, które z koki podzielono na rejony bezpieczeństwa, na których patrole żandarmerii sprawowały stałą kontrolę nad ludnością cywilną.

PO BITWIE

21 kwietnia padła Bolonia zajęta przez Polaków i Amerykanów. Dalszy pościg za cofającym się 1 korpusem spadochronowym prowadził brytyjski 13 korpus z przydzieloną brytyjską 6 dywizją pancerną. Druzgocąca klęska Grupy Armii „C" stawała się faktem, z czego dowództwo alianckie nie w pełni jeszcze zdawało sobie sprawę. W sztabach powstawały dalsze plany, obliczone na wiele ciężkich bitew. Wystąpiły też pewne zakłócenia w dowodzeniu, spowodowane nagłą chorobą i śmiercią dowódcy brytyjskiego 10 korpusu, generała J. Hawkeswortha. Po stronie niemieckiej również nastąpiły zmiany. Generał Herra awansował na dowódcę 10 armii, po nim dowództwo 76 korpusu przejął generał von Schwerin. Wieczorem 24 kwietnia dowódca 76 korpusu wydał rozkaz porzucenia czołgów, dział i wszelkich pojazdów oraz ratowania się wpław przez rzekę na jej północny brzeg. 25 kwietnia rano generał von Schwerin oddał się w niewolę. Z czterech korpusów niemieckich, które rozpoczęły bitwę 9 kwietnia, trzy były już kompletnie zniszczone, cztery spośród pięciu pozostałych dywizji zmotoryzowanych stanowiły jedynie zlepek resztek oddziałów, bez sprzętu i broni. 21 kwietnia dwa czołowe korpusy brytyjskie po sforsowaniu Padu ustanowiły przyczółki na rzece Adyga, z których uderzyły w kierunku Wenecji i Triestu. W tym samym czasie korpusy amerykańskie, po rozbiciu 14 korpusu pancernego, wyszły w przestrzeń operacyjną i parły w kierunku wyznaczonych celów. 4 korpus trzema dywizjami nacierał na północny zachód z zadaniem oczyszczenia z nieprzyjaciela Mediolanu i innych miast w północno-zachodnich Włoszech,

a dwiema innymi, w tym 10 dywizją górską, na północ, w kierunku Werony. Również 2 korpus częścią sił zmierzał na północ, częścią zaś posuwał się na wschód równolegle do osi 8 armii nad rzekę Adyga, którą uprzednio osiągnął wraz z korpusami brytyjskimi. Dla 2 Korpusu Polskiego Bolonia była ostatnią bitwą, w jakiej brał udział, lecz 22 kwietnia, kiedy Bolonia była już wolna, a 2 korpus po wykonaniu swego zadania przechodził do drugiego rzutu 8 armii, trwała jeszcze wojna. Toczyły się walki o przeprawy na Padzie; działania wojsk alianckich rozwijały się w kierunku przełęczy alpejskich i Istrii. Sztaby i dowództwa pozostawały na swoich miejscach, wykonując — jak co dzień — normalne czynności związane z dowodzeniem wojskami. Tego dnia wczesnym rankiem każdy w sztabie był na swoim miejscu; oficer dyżurny 3 Dywizji Strzelców Karpackich meldował do sztabu korpusu położenie oddziałów, w których istotnych zmian nie zanotowano. W ruchu znajdowała się jedynie część pododdziałów 1 Brygady Strzelców Karpackich, które obsadzały rejon Castel Maggiore. O 6.50 sztab korpusu otrzymał podobne meldunki z 5 Kresowej Dywizji Piechoty i ze zgrupowania „Rud" 2 brygady pancernej. W południe armijne meldunki sytuacyjńe donosiły, że pościg wojsk armii rozwija się bez większych przeszkód. Przeciwnik był pobity i zdezorganizowany, ale wciąż jeszcze stawiał opór. Wieczorem sytuacja w związkach taktycznych korpusu nie uległa zmianie. Odchodziły z korpusu jedynie oddziały i pododdziały obce, przydzielone na czas bitwy. Jednym z pierwszych był 51 pułk saperów szturmowych, który w południe 23 kwietnia powinien był osiągnąć gotowość do odmarszu. 52 czołgi miały odjechać transportem kołowym w nocy z 23 na 24 kwietnia. Regulację ruchu organizowali Polacy. 25 kwietnia 5 armia pięcioma dywizjami przekroczyła Pad po obu stronach Ostiglii. Tego dnia Włoski Komitet Wyzwolenia Narodowego proklamował ogólnonarodowe powstanie, co praktycznie sparaliżowało siły niemieckie, uniemożliwiając im odwrót. Zresztą i tak nie miały gdzie się wycofywać. 28 kwietnia wszystkie drogi odwrotu wiodące ku przełęczom alpejskim zostały zamknięte. Faszystowski marszałek Graziani wraz z całą armią Ligurii poddał się aliantom. Jedynie 90 dywizja grenadierów pancernych zdobyła się na ostatni wysiłek, utrzymując otwartą drogę odwrotu dla najdalej na zachód wysuniętych dy-

wizji. Trwało to krótko: musiała się poddać, gdy dowódca dywizji wraz ze swym sztabem dostał się do niewoli. Generał Wolff — z powodu sprzeciwu generała von Vietinghoffa — nie zdołał wynegocjować warunków poddania wszystkich sił niemieckich we Włoszech. Nastąpiło to później. Von Vietinghoff zezwolił pułkownikowi von Schweinitzowi na towarzyszenie Wolffowi w misji do dowództwa Alexandra w Casercie dopiero po wysłaniu swego raportu do Hitlera, donoszącego 0 wycofaniu się za rzekę Pad. Parlamentariusze niemieccy przybyli do Caserty 28 kwietnia. Uzgodniono, że zawieszenie broni wejdzie w życie 2 maja o godzinie 12.00. Praktycznie nastąpiła kilkugodzinna zwłoka, ponieważ generał von Vietinghoff na rozkaz Kesselringa został aresztowany. Ten sam los groził Wolffowi, który jednak stawił opór i wezwał na pomoc spadochroniarzy alianckich. W długiej rozmowie telefonicznej wymusił na Kesselringu zwolnienie z aresztu Vietinghoffa. Aby wydać wojskom obowiązujący rozkaz, dowódca Grupy Armii „C" musiał przebywać na wolności. Został przeto zwolniony 1 dopiero wtedy ogłosił kapitulację swoich wojsk. Nastał również koniec ery Benito Mussoliniego. Wzorując się niejako na Hitlerze, z którym po raz ostatni spotkał się w drugiej połowie marca, i on łudził się co do końcowego wyniku wojny. Z owego spotkania wrócił nad jezioro Garda podniesiony na duchu — uwierzył, że niemiecka broń tajna rozstrzygnie wojnę na korzyść państw „osi". Ale wojska niemieckie były już rozbite, a tajna broń Hitlera okazała się bluffem. Czas zresztą naglił. 25 kwietnia Mussolini rozpuścił resztki swoich sił zbrojnych i za pośrednictwem duchowieństwa zamierzał nawiązać kontakt z Komitetem Wojskowym włoskiego ruchu oporu. Tego samego dnia odbył rozmowę z kardynałem, arcybiskupem Mediolanu. Rozmowy wszakże z winy Mussoliniego zostały zerwane. Wieczorem z Mediolanu do Como odjechał konwój składający się z trzydziestu pojazdów. Był to konwój Mussoliniego i jego najwierniejszych współtowarzyszy faszystowskich. Ani Mussolini, ani nikt z jego świty nie miał żadnego planu. Każdy już myślał tylko o sobie. Sam Mussolini, z garstką najbardziej mu oddanych ludzi i przyjaciółką Klarą Petacci, dołączył do małej kolumny niemieckiej zmierzającej ku granicy szwajcarskiej. Mussolini miał na sobie płaszcz i hełm niemiecki. Wszystkie jednak drogi były obstawione przez partyzantów. Także i ten konwój został zatrzymany. Mussolini, mimo prze-

brania, został rozpoznany i zatrzymany. 26 kwietnia Mussolini i Petacci zostali wywiezieni i rozstrzelani. Ciała rozstrzelanych przewieziono do Mediolanu, po czym zwłoki, powieszone głowami w dół na hakach, zostały wystawione na widok publiczny przy stacji benzynowej na Piazzale Loreto. W tym samym miejscu faszyści przed kilkunastoma dniami rozstrzelali publicznie partyzantów włoskich. Śmierć Mussoliniego, do niedawna dyktatora Włoch i przyjaciela Hitlera, zakończyła ostatecznie kampanię włoską, która trwała 20 miesięcy. Tymczasem Dziennik działań korpusu ubożał z dnia na dzień. Dominowały informacje dotyczące działań 5 i 8 armii. Ale i one miały się ku końcowi; wojska niemiecko-włoskie kapitulowały. Aliantom poddało się około miliona żołnierzy. Stopniowej likwidacji ulegały wyższe dowództwa. Dowództwo 15 Grupy Armii zostało rozwiązane 5 lipca. W kilka dni później podobny los spotkał dowództwo amerykańskiej 5 armii, wreszcie 29 lipca zlikwidowane zostało dowództwo brytyjskiej 8 armii. Nie tknięto jedynie dowództwa wojsk alianckich na Śródziemnomorskim Teatrze Działań Wojennych, a to dlatego, że nie było jeszcze spokoju na Morzu Egejskim i na Bałkanach. Włochy opuszczały dywizje amerykańskie i brytyjskie. Na miejscu pozostawał natomiast 2 Korpus Polski, stając się tym samym największą formacją regularnego wojska we Włoszech. Jego oddziały pełniły służbę wartowniczą przy magazynach, ważnych obiektach wojskowych i obozach jenieckich. Przyjmował też uzupełnienia, dając schronienie oficerom polskim zwolnionym z obozów jenieckich, robotnikom polskim wywiezionym na przymusowe roboty do Niemiec, byłym uczestnikom ruchu oporu i innym. Organizacyjnie i liczebnie korpus się rozrastał. Na bazie brygady czołgów powstała 2 Warszawska Dywizja Pancerna, która w lipcu defilowała w Loreto. Jednak dni 2 Korpusu Polskiego były policzone. W lecie 1946 roku jego dywizje opuściły Włochy, kierując się na Wyspy Brytyjskie, gdzie czekała je demobilizacja.

BIBLIOGRAFIA

Relacje i wspomnienia B r o d o w i c z C., Pamiętnik. M i D W I H , 11/53/12. C h u r c h i l l W . S., Druga wojna światowa, t o m V I , T r y u m f i Tragedia, Boston 1955 (tłumaczenie maszynopisu W I H ) . C l a r k M a r k W . , Calkulated Risk, N e w York, 1950. WA48Dorywalski H . , Szlak bojowy 15 Pułku Ułanów Poznańskich. MiD WIH, W21/42. F a j a n s R.,Z II Korpusem Polskim we Włoszech, Paryż, b.d.w. Kronika 16 Lwowskiego Batalionu Strzelców, L o n d y n 1970. M a k a r e w i c z P., 5-ty batalion łączności włoskiej 1944/45, T a t i szczewo 1941 — Bromley 1947. M i D W I H , V / 2 1 / 6 3 . M a k a r e w i c z P . , 5-ty batalion saperów w kampanii włoskiej 1944/45, Tatiszczewo 1941 — Nettlebed 1947. M i D W I H , y/21/19. Relacje ppor. rez. Tadeusza Czerkowskiego ze służby w Polskich Siłach Z b r o j n y c h na Zachodzie w latach 1940—1947. M i D W I H , V/21/64. Relacje i wspomnienia (różne). M i D W I H , V / 2 1 / 4 4 .

Opracowania J a c k s o n W . G . F , The Battle for L i n k 1 a t e r E., The Campaign in L o w c z o w s k i G . , Manewr bitwy dyn), 1/1955, s. 38—49. Straty 2 Polskiego Korpusu w kampanii dyn), 1/1958, s. 12—34. Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich

Italy, L o n d o n 1967. Italy, L o n d o n 1951. bolońskiej, w : „Bellona" ( L o n włoskiej, w: „Bellona" ( L o n 1942—1947,

1978. Ułani Karpaccy.

Zarys historii pułku, L o n d y n

1966.

tom

I,

Londyn

SPIS TREŚCI Wstęp Plany, decyzje i przygotowania do b i t w y Bitwa R o d z a j e wojsk i służb w bitwie o Bolonię Po bitwie Bibliografia

5 13 50 128 145 149

Printed in Poland Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1986 r. Wydanie I Nakład: 40 000 + 280 egz. Objętość 9,41 ark. wyd, 10,5 ark. druk. (z wkładkami) Papier offset V kl. 70 g, 82x104/32 Oddano do składania w czerwcu 1986 r. Druk ukończono w grudniu 1986 r. Wojskowe Zakłady Graficzne im. A. Zawadzkiego w Warszawie. Zam. nr 7942 Cena zł 200 P-34



Radość była powszechna i ogromna. Wszyscy obecni na miejscu dowódcy polscy wpisali się do Złotej Księgi miasta. Uczynili to na prośbą burmistrza Bolonii, który też w y s t o s o w a ł do dowódcy fist dziękczynny. Ostatni akapit listu brzmiał: "Proszę o przekazanie tych m o i c h słów żołnierzom polskim, naszym przyjaciołom, z któiyrm boiończycy czują się związani wspólnymi więzami wolności, która od wieków łączy dzieje Potaków i Włochów. Niech żyje Polska!" Żołnierze polscy, którzy pierwsi weszli do miasta, mieli być uhonorowani p a m i ą t k o w y m medalem.

200.-