Listy wybrane [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

LISTY WYBRANE

K.

Marks

i F. Engels

LISTY WYBRANE

K. Marks

i F. Engels

LISTY WYBRANE

„Książka i Wiedza”, Warszawa Printed in Poland Grudzień 1951 rok *

2-B-24004

.

OD

REDAKCJI

WYDANIA

POLSKIEGO

Układ i treść niniejszego zbioru listów wybranych Marksa i Engelsa ściśle odpowiuda zbiorowi listów wybranych, opublikowanemu w języku rosyjskim w roku 1948 przez Instytut Marksa — Engelsa — Lenina przy KC WKP(b). O myśli przewodniej tego zbioru informuje

zamieszczona

na

wstępie

przedmowa

re-

dakcji IMELu do wydania rosyjskiego. Przypisy pod tekstem zaopatrzone podpisem „Red." pochodzą również od redakcji IMELu. W niniejszym wydaniu wszystkie teksty przełożono na język polski z języków, w których zostały napisa-

ne.

Wyrażenia

i zwroty

nym od języka listu podając tlumaczenie

wirącone

w języku odmien-

przyłoczono według oryginalu, w nawiasach kwadratowych.

Również i inne objaśnienia umieszczone w nawiasie kwadratowym pochodzą od redakciji. Kopie lłekstów oryginalnych redakcja przekładu polskiego otrzymała od IMELu, za co niniejszym składa gorące podziękowanie.

PRZEDMOWA REDAKCII INSTYTUTU MARKSA—ENGELSA—LENINA W niniejszym zbiorze zamieszczono zaledwie niewielką część nadzwyczaj bogatej korespondencji Marksa i Engelsa, której publikowanie przez Instytut Marksa—Engelsa—Lenina przy

KC WKP(b)

dobiega obecnie końca.

Listy Marksa i Engelsa, których oryginały dują się w archiwum Instytutu, wypełniają pierwszego wydania Dzieł.

i fotokopie znajdziewięć tomów

Wydając niniejszy zbiór listów wybranych Marksa i Engelsa IMEL stawia sobie za zadanie ułatwić szerokim rzeszom czytelników poznanie najważniejszych i najbardziej interesujących fragmentów korespondencji. Myśl wydania listów wybranych Marksa i Engelsa pierwszy rzucił W.I. Lenin. Już w r. 1913 w artykule „Korespondencja Marksa

z

Engelsem'

wskazał

on

na

konieczność

„wydania

— w celu masowego rozpowszechnienia wśród robotników — wyboru najważniejszych pod względem zasadniczym ustępów” korespondencji, a kiedy w 1921 r. W.W. Adoratski przystąpił do przygotowania takiego zbioru, Lenin żywo zainteresował się jego pracą. „Poświęcajcie jak najwięcej uwagi listom: to donioSła sprawa migdzynarodowa” — pisał on do W.W. Adoratskiego 10 kwietnia 1922 r. Zbiór listów Marksa i Engelsa pod redakcją skiego wyszedł przeszło dwadzieścia lat temu,

W.W. Adoratjeszcze przed

8

Przedmowa

Redakcji

IMEL-u

do

wydania

rosyjskiego

stworzeniem IMELu oraz przed ukazaniem się rosyjskiego wydania Dzieł Marksa i Engelsa. Niniejszy zbiór jest pierwszym wydaniem listów wybranych Marksa i Engelsa przygotowanym i zrealizowanym pod redakcją IMELu. _ Korespondencja Marksa i Engelsa, obejmująca okres od lat czterdziestych do połowy lat dziewięćdziesiątych XIX w., odzwierciedla wszystkie główne etapy życia I działalności wielkich twórców naukowego komunizmu. Jest ona nader cennym źródłem nie tylko do studiowania biografii Marksa i Engelsa, lecz także do studiowania teorii marksizmu i polityki klasy robotniczej. Lenin podkreślal, że punktem centralnym, osią całej korespondencji Marksa 1 Engelsa jest dialektyka. „Zasiosowanie dialektyki materialistycznej do przekształcenia całej ekonomii politycznej od jej podstaw, do historii, do nauk przyrodniczych, do filozofii, do polityki i taktyki klasy robotniczej — oto co najbardziej interesuje Marksa i Engelsa, oto dziedzina, w której dają to, co najistotniejsze i najnowsze, oło na czym polega ich genialny krok naprzód w dziejach myśli rewolucyjnej'".

(W. I. Lenin, Dzieła, tom

19, Warszawa

1950, str. 577).

Znaczna część listów włączonych do zbioru poświęcona jest zagadnieniom teorii. Niezwykle interesująca jest korespondencja Marksa i Engelsa na temat „Kapitału”; pozwala ona zajrzeć do naukowej pracowni Marksa, odsłania proces tworzenia przez niego tego genialnego dzieła. Marks przedstawia w tych listach ostatnie wyniki swych badań naukowych, radzi się Engelsa i omawia z nim poszczególne problemy. Nie mniejsze znaczenie posiadają listy, w których oświetlane są zagadnienia materializmu dialektycznego i historycznego, jak również listy dotyczące zagadnień teorii rewolucji proletariackiej. W listach żywo odzwierciedla się rola Marksa i Engelsa jako wodzów międzynarodowego proletariatu, kierujących praktyką jego walki. W ciągu calego okresu swej rewolucyjnej działalności Marks i Engels poświęcali niezmiernie dużo uwagi zagadnieniom strategii i taktyki oraz nieustannie walczyli o stworzenie rewolucyjnej partii klasy rohotniczej — nieodzownego wa-

Przedmowa

runku

zwycięstwa

Redakcji

IMEL-u

rewolucji

ktatury proletariatu.

do wydania

proletariackiej

rosyjskiego

9

i ustanowienia

dy-

'

Listy o Związku Komunistów, o założeniu I Międzynarodówki i o walce prowadzonej w niej przeciwko proudhonistom i bakuninowcom, listy obrazujące „zażartą”, według wyrażenia Lenina, wojnę przeciw oportunizmowi w szeregach niemieckiej socjaldernokracji i zawierające ostrą krytykę sekciarstwa partii socjalistycznych w Ameryce i Anglii, wreszcie listy zawierające dyrektywy dla partii różnych krajów — wszystko to daje wyraźny obraz wytrwalej i konsekweninej walki Marksa i Engelsa o partię proletariacką. Marks i Engels w listach pisanych do siebie, jak i w swoich listach do przywódców różnych partii socjalistycznych poświęcają wiele uwagi zagadnieniom taktyki walki klasowej proletariatu. Zadziwiającą subtelność i elastyczność przejawiane przez Marksa i Engelsa przy rozwiązywaniu poszczególnych zadań taktycznych

Lenin

uważał

za

wzór

stosowania

metody

dialek-

tycznej. W swym artykule „Karol Marks"' Lenin pisał: „Podslawowe zadanie taktyki proletariatu Marks określał w ścisłej zgodności ze wszystkimi przesłankami swego materialistyczno-dialektycznego światopoglądu. Jedynie obiektywne uwzględnienie całokształtu wzajemnych stosunków wszystkich bez wyjątku klas danego społeczeństwa, a zatem uwzględnienie zarówno obiektywnego stopnia rozwoju tego społeczeństwa jak 1 wzajemnych stosunków pomiędzy nim a innymi społeczeństwami

może

stanowić

podstawę

słusznej

taktyki

przodującej

klasy.

Przy tym wszystkie klasy i wszystkie kraje rozpatrywane są nie stalycznie, lecz dynamicznie, tj. nie w stanie nieruchomym, lecz w ruchu (którego prawa. wynikają z ekonomicznych warunków bytu każdej klasy)". (W./. Lenin, Dzieła, t. 21, Warszawa 1951, str. 65). W ciągu całego swego życia Marks i Engels byli nieprzejednanymi

bojownikami

reakcji o demokrację nam

listy o wojnie

walczącymi

przeciw

wszelkiego

i postęp. Tę walkę o demokrację domowej

w

Ameryce, o

rodzaju

obrazują

Irlandii, jak również

10

Przedmowa

listy o Niemczech,

Redakcji

IMEL-u

zawierające

do

wydania

druzgocącą

sactwa, jego reakcyjnej roli. Do zbioru denlów

włączono

Marksa

i Engelsa

rosyjskiego

charakterystykę

pru-

'

szereg (do

listów

do rosyjskich

Danielsona,

Ławrowa,

koresponZasulicz,

Plechanowa i innych) oraz wiele oddzielnych wypowiedzi o Rosji. Marks i Engels znali język rosyjski, czytali rosyjskie książki, studiowali historię i stosunki ekonomiczne Rosji, pozostawali w kontakcie z postępowymi rosyjskimi działaczarmi społecznymi

i korespondowali

z nimi.

Listy Marksa

i Engelsa

zawierają

analizę ekonomicznego rozwoju Rosji I perspektyw rewolucji rosyjskiej, charakterystykę różnych kierunków politycznych

w Rosji

oraz

poszczególnych

wybitnych

działaczy

rosyjskich,

przede wszystkim Czernyszewskiego. Twórcy marksizmu z wielką uwagą śledzili rozwój rosyjskiego ruchu rewolucyjnego, uważając, że nadciągająca rewolucja rosyjska wywrze decydujący wpływ na dalszy bieg historii świata, że obalenie caratu będzie bodźcem, który wznieci rewolucję socjalistyczną na Zachodzie.

Nicią przewodnią przy wyborze listów do zbioru były wypowiedzi o korespondencji Marksa i Engelsa zawarte w pracach Lenina i Stalina, jak również zeszyt Lenina z uwagami i wyciągami z korespondencji Marksa i Engelsa, przechowywany w archiwum IMELu. Zbiór zawiera 244 listy, w tym 74 w całości, z pozostałych drukuje się fragmenty. Początek i koniec fragmentu wszędzie oznaczone są wielokropkiem. Uklad

listów jest chronologiczny.

Teksty przekładów listów do niniejszego wydania zostały na nowo porównane z oryginałami lub fotokopiami oryginałów, przechowywanymi w archiwum IMELu.

Przedmowa

Redakcji

IMEL-u

do wydania

rosyjskiego

11

Listy zaopatrzone są w. krótkie przypisy o charakterze informacyjnym. Na końcu książki znajduje się skorowidz ważniejszych nazwisk i skorowidz rzeczy. Zbiór przygotowała do druku I. A. Armand przy współudziale S. Z. Lewiowej i E. A. Wolin. lnstytut Marksa — Engelsa — Lenina przy KC WKP(b)

W.

.

LENIN

O KORESPONDENCJI

MARKSA

Z ENGELSEM

»...naukowa i polityczna wartość korespondencji jest olbrzymia. Nie tylko to, że Marks i Engels występują tu przed czytelnikiem ze szczególną wyrazistością w całej swej wielkości. Rozwija się tu przed nami w sposób nadzwyczaj plastyczny niezwykle bogata treść leoretyczna marksizmu, albowiem w swych listach Marks i Engels niejednokrotnie wracają do najbardziej

różnorodnych jąc —

iem

aspektów

swojej

nauki,

podkreślając

niekiedy

omawiając

wspólnie

sprawy

najnowsze

(w porównaniu



i przekonując

i wyjaśniasię

z poglądami

nawza-

wcześ-

niejszymi), najważniejsze, najtrudniejsze. Przed

oczyma

czytelnika

z

uderzającą

żywością

przewijają

się dzieje ruchu robotniczego na całym świecie w ich najdonioślejszych momentach I najistotniejszych punktach. Jeszcze bardziej cenne są dzieje polltyki klasy robotniczej, W związku z najrozmaitszymi wydarzeniamł w różnych krajach Starego ! Nowego Świata, w różnych chwilach dziejowych. Marks i Engels rozpatrują to, co jest najbardziej zasadnicze w ujęciu zagadnień dotyczących zadań politycznych klasy robotniczej. A epoka, której dotyczy korespondencja, jest wlaśnie epoką wyodrębniania się klasy robotniczej z demokracji burżuazyjnej, epoką powstawania samodzielnego ruchu robotniczego, epoką kształtowania się podstaw taktyki i polityki proletariackiej. Im częściej jesteśrmmy obecnie świadkami tego, jak ruch robotniczy

14

W.

w

różnych

I. Lenin



krajach

O

korespondencji

cierpi

wskultek

Marksa

z Engelsem

oportunizmu

wynikającego

z zastoju i gnicia burżuazji oraz z tego powodu, że uwaga przywódców robotniczych zaprzątnięta jest drobiazgami dnia bieżącego itd. — tym cenniejszy jest niebywale bogaty materiał korespondencji, który ukazuje nam niezwykle głębokie zrozumienie podstawowych

celów

proletariatu

w

dziele

przekształcenia

świata i niezwykie giętkie określanie konkretnych tycznych, z punktu widzenia tych rewolucyjnych najmniejszych

ustępstw

na rzecz

oportunizmu

zadań celów,

lub frazesu

ftakbez rewo-

lucyjnego. Gdybyśmy

spróbowałi

jednym

słowem

określić,

że

tak

po-

wiem, rdzeń całej korespondencji

— ten punkt centralny, w któ-

rym

wypowiadanych

zbiegają

się

wszystkie

nici

i rozpatrywa-

nych idel, to słowem tym będzie dialektyka. Zastosowanie dialektyki materialistycznej do przekształcenia całej ekonomii politycznej

od

jej

podstaw,

do

khistorii,

do

nauk

przyrodni-

czych, do filozofii, do polityki i taktyki klasy robotniczej



oto

co najbardziej interesuje Marksa i Engelsa, oto dziedzina, w kfó-. rej dają to, co najistotniejsze i najnowsze, oto na czym polega

ich genialny krok naprzód w dziejach myśli rewolucyjnej'. (W. I. Lenin, Dziela, t. 19, Warszawa 1950, str. 576 — 577).

LISTY WYBRANE 1843 —1895

1 MARKS

DO ARNOLDA Na

barce w

RUGEGO drodze do

D. w marcu

1843.

Jak mogę wnosić z tutejPodróżuję obecnie po Holandii. szych i francuskich gazet, Niemcy pogrążyły się głęboko w gnoju i grzęzną w nim coraz bardziej. Zapewniam Pana, że choćby nawet było się najzupełniej pozbawionym poczucia narodowej narodowy wstyd, nawet się jednak to odczuwałoby dumy, * w Holandii. Najmierniejszy Holender jest jeszcze obywatelem Niemcem. Swego państwa w porównaniu z najznakomitszym A sądy cudzoziemców o rządzie pruskim! Panuje przerażająca

jednomyślność, nikt nie go prawdziwej nalury. Opadła godowa szata ukazał się w całej swej

ma już złudzeń co do tego systemu ijeNa coś jednak przydala się nowa szkoła. liberalizmu i najwstrętniejszy despotyzm nagości oczom calego świata.

I to jest również objawienie, chociaż negatywne. Jest to Prawda, która każe nam co najmniej uświadarnić sobie pustkę naszego

Wego

patriolyzmu,

i zakryć

śmiechem

patologiczność

ze wstydu

naszego

oblicze. Spogląda

i pyla: cóż z tego za

rlźWOIuc]l Odpowiadam: wst nie zwycięstwem francuskię

ustroju

Pan

państwo-

na mnie

z u-

or«yś@&le wstydu nie robi się juz rewótycjąj jest” on istotjl nad niinięckim patrio-

tyznnem, który pokonał ją w;t; 1813

hłjest”!*&bzajem gnie-

18

wu

Na

zwróconego

barce

w

drodze

do wewnątrz.

do

D.

w

| gdyby

marcu

1848

cały

naród

naprawdę

się

wstydził, byłby jak lew, który pręży się do skoku, Przyznaję, że w Niemczech nie odczuwa się jeszcze nawet i wstydu; przeciwnie:

ci nędznicy



nadal

patriotami.

Cóż

jednak

mogłoby

wy-

trzebić z nich patriotyzm, jeżeli nie ów śmieszny system nowego rycerza!? Komedia despotyzmu, którą on z nami odgrywa, jest dla niego równie niebezpieczna, jak niebezpieczna była niegdyś tragedia dla Stuartów i Burbonów. A gdyby naweł przez długi czas jeszcze nie uważano tej komedii za to, czym jest w istocie, to i tak byłaby już ona pewnego rodzaju rewolucją. Państwo jest zbyt poważną rzeczą, aby można bylo przemieniać

je w arlekinadę: Okręt pełen głupców czas

płynąć

gnany

wiatrem;

ale

nie

mógłby ujdzie

może przez jakiś swemu

przeznacze

niu właśnie dlałego, że głupcy w to nie wierzą. Tym czeniem jest czekająca nas rewolucja.

przezna-

2

ENGELS

DO MARKSA Barmen,

19 listopada

1844.

+.. I tak np. Junga i wielu innych niesposób przekonać, że między nami a Rugem istnieje zasadnicza różnica poglądów, uważają oni wciąż jeszcze, że jest to tylko osobista zwada. .Gdy im się mówi, że [Ruge] nie jest komunistą, nie wierzą temu ! utrzymują, iż jednak szkoda, żeśmy zbyt pochopnie odtrącili taki „autorytet literacki" jak R[ugego]! Cóż na to można powiedzieć? Trzeba czekać, aż R[uge] znowu palnie jakieś kolosalne g_łupstwo,

by

Lnaocznie].

można

było

Nie wiem,

udowodnić

ale z Jungem

to tym

ludziom

ad

oculos

chyba nic nie wyjdzie, on

jest za mało stanowczy. Urządzamy teraz wszędzie publiczne zebrania, żeby zakłada.ć stowarzyszenia mające na celu podniesienie poziomu robotml_(ÓW: wnosi to pyszne ożywienie między Germanów I skieroWuje uwagę [ilistrów na kwestie spoleczne. Zebrania te zwołuje

8ię bez wszelkich Iormalności, nie zawiadamiając policji. W Ko-

lonii

komitet

Raszymi

do opracowania

ludźmi,

siałutu

w Elberieldzie

obsadziliśmy

zasiadał

w nim

do połowy

przynajmniej

je'den z naszych — a z pomocą racjonalistów na dwóch zebram%_lCh zadaliśmy nabożnym solidną porażkę; ogromną większoŚcią ze

głosów

wygnano

ze

statutu

wszystko,

co

chrześcijańskie.

20

Barmen,

Ubawiłem

się

patrząc,

19

jak

listopada

1844

gruntownie

ośmieszyli

się

ci

racjo-

naliści ze swoiim teoretycznym chrześcijaństwem I praktycznym ateizmem. W zasadzie przyznawali opozycji chrześcijańskiej zupełną rację, w praktyce zaś statut ani słówkiem miał nie wspominać o chrześcijaństwie, które wedlug ich własnej wypowiedzi,

stanowi

przecież

podstawę

stowarzyszenia;

statuty

mia-

ły zawierać wszystko z wyjątkiem życiowej zasady stowarzyszenia! Ale te typy tak nieugięcie upierały się przy tym zabawnym stanowisku, że nie potrzebowałem powiedzieć nawet słowa, a przecież otrzymaliśmy takie statuty, jakich tylko można sobie życzyć przy istniejących stosunkach. W najbliższą niedzielę znowu

będzie

zebranie;

ale

nie będę

mógł

w

nim

uczestniczyć,

bo jutro jadę do Westialii. Siedzę zagrzebany po uszy w angielskich gazetach i książkach, na podstawie których opracowuję swoją książkę o położeniu angielskich proletariuszy!. Przypuszczam, że skończę w połowie

lub

pod

koniec

stycznia,

gdyż

przez

najtrudniejszą

pracę, uporządkowanie materiału, przebrnąłem już jakie dwa tygodnie temu. Zestawię Anglikom ładny rejestr grzechów; w obliczu całego świata oskarżam burżuazję angielską o mord, rabunek i wszystkie inne zbrodnie popełniane przez nią w skali masowej;

piszę do tego angielską

przedmowę,

którą

dam

wydru-

kować oddzielnie i roześlę angielskim przywódcom partyjnym, literatom i członkom parlamentu. Popamiętają mnie ci panowie. Zresztą rozumie się, że uderzając w worek mam na myśli osła, mianowicie burżuazję niemiecką, której dość wyraźnie daję do zrozumienia, że jest równie nikczemna jak angielska, tylko nie tak pewna siebie, nie tak konsekwentna i nie tak zręczna w zdzieraniu skóry. Gdy tylko z tym skończę, zabiorę się do historii rozwoju spolecznego Anglii, która będzie mnie kosztowała jeszcze mniej trudu, gdyż materiał do tego mam gotowy i uporządkowany w głowie, a zagadnienie jest dla mnie zupełnie jasne. Tymczasem napiszę chyba kilka broszur, w szczegółności — o ile mi czas pozwoli — przeciw Listowi... 1 F. Engels,

„Położenie

klasy

robotniczej

w Anglii”, —

Red,

3 ENGELS

DO MARKSA Barmen,

... Szczególną

teratury

uciechę

komunistycznej

sprawia

w

mi

Niemczech,

20

stycznia

to zadomowienie

1845.

się li-

które dziś już jest fait

accompli [faktem dokonanym]. Rok temu zaczęła ona zdobywać sobie prawo obywatelstwa poza Niemcami, w Paryżu, właściwie dopiero powstawać, gdy dziś siedzi już na karku niemieckiemu Michałowi. Dzienniki, tygodniki, miesięczniki 1 kwartalniki, jak również nadciągająca rezerwa ciężkiej artylerii — wszystko w najlepszym porządku. Przecież to poszło diabelnie szybko! Propaganda z ust do ust też nie pozostała bez następstw; ilekroć zajeżdżam do Kolonii, ilekroć zachodzę tu do jakiejś knajpy — nowe postępy, nowi zwolennicy. Zgromadzenie w Kolonii zdziałało cuda — stopniowo odkrywa się poszczegółne grupki

komunistyczne,

które

rozwinęły

się zupełnie

po cichu,

bez naszego bezpośredniego udziału. Także tygodnik „Das Gemeinnitzige Wochenblatt'', dawniej wydawany razem z „Gazetą Reńską', jest teraz w naszych rękach. Objął go d'Ester i postara się coś z niego zrobić. Przede wszystkim jednak potrzeba nam kilku większych dzieł, by dać należyty punkt oparcia wszystkim tym niedouczonym, co to mają dobre chęci, ale sami nie mogą sobie dać rady. Postaraj się ukończyć swom

22

Barmen,

20

stycznia

1845

kę na temat ekonomii politycznej', choćbyś nawet sam z niejed-. nego miał być niezadowolony, mniejsza o to, umysły dojrzały i musimy kuć żelazo póki gorące. Wprawdzie moje angielskie rzeczy też nie pozostaną bez skutku, bo fakty są zbyt wymowne, niemniej jednak chciałbym mieć wolniejsze ręce, żeby zrobić to i owo, co w chwili obecnej mocniej i skuteczniej uderzyłoby w

niemiecką

burżuazję,

My,

teoretyzujący

Niemcy



śmieszne

[to]?, ale znamionuje epokę i rozkład niemieckiego narodowego bagna — wcale [jeszcze]* nie możemy dojść do rozwinięcia naszej teorii, jeszcześmy nawet nie zdołali opublikować krytyki3 nonsensu. A czas już najwyższy. Dlatego postaraj się skończyć do kwietnia; zrób tak jak ja, ustal sobie termin, w którym pozytywnie chcesz być gotów i staraj się o szybkie wydrukowanie. Jeżeli nie możesz tego zrobić na miejscu, daj wydrukować w Mannheimie, Darmstadcie czy gdzie indziej. Ale wyjść to musi prędko. Co prawda ogromnie mnie zdziwiło, że Krytyczną Krytykę* rozciągnąłeś

aż do dwudziestu

arkuszy.

Ale to doskonale,

przy-

najmniej niejedno z tego, co inaczej nie wiadomo jak długo leżałoby jeszcze w Twoim biurku, ujrzy światło dzienne. Jeżeli jednak zostawiłeś w tytule moje nazwisko, będzie to bardzo dziwnie wyglądało, przecież napisałem zaledwie półtora arkusza. Jak

już

wspominałem,

nie

sełyszałem

nic o

Lówenthalu

ani

o ukazaniu się tej książki, której oczywiście oczekuję z wielką niecierpliwością... ... Prowadzę tu życie, jakiego tylko mógłhy wymagać najdoskonalszy z filistrów, życie spokojne i ciche, zbożne i uczciwe, siedzę w swoim pokoju i pracuję, prawie nie wychodzę, jestem solidny jak Niemiec; obawiam się wprost, że jeżeli tak dalej pójdzie, Pan Bóg wybaczy mi moje pisma i wpuści mnie do nieba. Zapewniam Cię, że zaczynam tu w Barmen cieszyć się 1 Mowa

tu

o

zamierzonej

przez

Marksa,

ale

nie

„Krytyka polityki i ekonomii politycznej”. — HRed. % Tu papier uszkodzony. — Red. przekł. polsk. 8 K,

krytyki».

Marks

i F.

Przeciwko

Engels,

Bruno

„Święta

Bauerowi

rodzina,

i spółce”.

czyli



dokończonej

przekł. krytyka

Red.

pracy

polsk. «krylycznej

Barmen,

£0 stycznia 1845

23

dobrą opinią. Ale też obrzydło mi to, na Wielkanoc chcę stąd wyjechać, prawdopodobnie do Bonn... ...Kramarstwo to jednak ohyda, Barmen ohyda, strata czasu ohyda, a już szczególna ohyda pozostać nie tylko burżua, ale nawet fabrykantem, burżua czynnie występującym przeciw proletariatowi. Kilka dni spędzonych w fabryce mego starego znowu unaoczniło mi tę ohydę, której już trochę nie dostrzegałem. Oczywiście liczyłem na to, że pozostanę przy kramarstwie tylko dopóty, dopóki mi to będzie odpowiadało, a potem napiszę coś policyjnie niedozwolonego, abym miał jakiś pretekst wymknąć się za granicę — ale zdaje się, że nawet tak długo nie wytrzymam. Gdyby nle to, że co dzień musiałem rejestrować w swojej książce najohydniejsze historie z życia angielskiego społeczeństwa, myślę, że byłbym już trochę skisł, ale to przynajmniej podtrzymywało we mnie wściekłość, Ostatecznie można jeszcze będąc komunistą pozostawać w swych stosunkach zewnętrznych burżua i kramarskim bydlęciem, jeżeli się nie pisze; ale uprawiać na wielką skalę propagandę komunistyczną, a jednocześnie zajmować się przemysłem i kramarstwem — tego nie można robić. Dość już,

na Wielkanoc wyjeżdżam stąd. W dodatku to otępiające życie w prawdziwie radykalno-chrześcijańsko-pruskiej rodzinie — dalej nie mogę, na dłuższą metę mógłbym się stać niemieckim filistrem i wnieść filisterstwo do komunizmu. Ale nie daj mi tak długo czekać na swój list, jak ja to uczyniłem tym razem. Choć od nieznajomego, oddaj ukłony swojej żonie i wszystkim, którzy na to zasługują. Na razie pisz jeszcze tutaj — gdyby mnie już nie było, Twoje listy zostaną mi przesłane, Twój F. E,

4 MARKS,

ENGELS

I FILIP

GIGOT

DO

P. J. PROUDHONA ! Bruksela,

Drogi

5 maja

1846.

Proudhoniel

Od chwili gdy opuściłem Paryż, niejednokrotnie miałem zamiar napisać do Pana; okojiczności niezależne od mojej woli przeszkadzały mi aż do chwili obecnej. Proszę mi wierzyć, że nadmiar pracy, kłopoty związane ze zmianą miejsca pobytu itd. są jedynymi przyczynami mojego milczenia. A teraz —

in medias

res

[do sedna

rzeczy]!

Zorganizowałem

wraz z dwoma mymi przyjaciółmi, Fryderykiem Engelsem i Filipem Gigot (obaj przebywają w Brukseli) stałą korespondencję z komunistami i socjalistami niemieckimi *, której przedmiotem będzie zarówno dyskusja na tematy naukowe, jak i sprawa opieki nad wydawnictwami popularnymi, oraz propaganda socja1 List ten przekł. polsk. 2

w

Mowa

Brukseli,

dencji

z

o

napisany założeniu

jest

całości

Komunistycznego

projektowanego

komunistycznymi

w

przez

Marksa

ugrupowaniami

w

języku

francuskim.



HRea.

Komitetu

Korespondencyjnego

i Engelsa

dla celów

w

Niemczech

W odpowiedzi Proudhon przesłał list, w którym oświadczając, że jest przeciwnikiem rewolucyjnych

i

za

korespongranicą.

odmawia współpracy metod walki. — HRed.

Bruksela,

5 maja

1846

2b

lislyczna, którą można w ten sposób prowadzić w Niemczech. Głównym celem naszej korespondencji będzie jednak nawiązanie stosunków między socjalistami niemieckimi a francuskimi i angielskimi; zaznajamianie cudzoziemców z ruchami socjalistycznymi w Niemczech i informowanie Niemców w ich własnym kraju o postępach socjalizmu we Francji i w Anglii. W ten sposób będą mogły ujawniać się różnice poglądów; doprowadzi to do wymiany myśli i do bezstronnej krytyki. Oto krok naprzód, Jaki ruch społeczny uczyni w swym literackim wyrazie, aby wyzwolić się od narodowej ograniczoności. W momencie akcji zaś

z

będzie

każdy

pewnością

szczególnie

w tym, aby znać stan rzeczy zarówno w kraju. Poza

komunistami

w

Niemczech

zainteresowany

za granicą, jak i u siebie korespondować

będziemy

również i z socjalistami niemieckimi w Paryżu 1 Londynie. Nasze stosunki z Anglią są już nawiązane; co się tyczy Francji, to wszyscy jesteśmy zdania, że nie możemy tam znaleźć lepszego wiadomo Panu, że przez Anglików korespondenta aniżeli Pan;

Jest

i Niemców Własnych

Widzi

Pan

dotychczas

bardziej

ceniony

niż

przez

rodaków.

Pan

zatem, że chodzi tylko o to, by nawiązać regu-

larną korespondencję i stworzyć możliwość badania ruchu spolecznego w różnych krajach, aby doprowadzić do bogatych i różnorodnych rezultatów, jakich nigdy nie wydalaby praca jednostki. Jeśli przystanie Pan na naszą propozycję, to opłaty pocztowe za listy, kióre będą do Pana przysyłane, oraz za listy, które Pan będzie do nas przysyłać, zostaną tu pokryte; przeprowadzane w Niemczech zbiórki są przeznaczone na pokrycie kosztów korespondencji.

Listy swoje będzie Pan tu kierował na adres p. Filipa Gigot, ulica de Bodenbrock nr 8. On też jest upoważniony do podpisywania listów z Brukseli.

26

Paryż,

Nie potrzebuję z Pańskiej strony

18

września

1846

dodawać, że cała ta korespondencja wymaga zachowania absolutnej tajemnicy; nasi przy-

jaciele w Niemczech muszą działać z największą ostrożnością, aby się nie skompromitować. Proszę Pana o jak najszybszą odpowiedź 1! przyjęcie wyrazów najszczerszej przyjaźni. Oddany

Panu Karol

Marks

5 ENGELS

DO

MARKSA Paryż,

18 września

1846,

... W liście dotyczącym spraw bieżących rzeczywiście wyrządziłem Proudhonowi krzyczącą niesprawiedliwość. A że w tamtym liście brak miejsca, muszę to tutaj naprawić. Sądziłem mianowicie, że popełnił on niewielki nonsens, nonsena w granicach sensu. Wczoraj ponownie I szczegółowo dyskutowano

nad tą sprawą

I oto uświadomiłem

sobie, że ten nowy

non-

sens jest naprawdę nonsensem bezgranicznym. Wyobraźż sobie: proletariusze mają ciułać drobne akcje. Zakłada się (naturalnie, żeby zacząć, musi być co najmniej 10 — 20 tysięcy robotników) na początek jeden lub kilka warsztatów w jednym lub ' kilku rzemiosłach, zatrudnia się tam część akcjonariuszy, a produkty sprzedaje się 1) po cenie surowca plus cena pracy — akcjonariuszom (którzy w ten sposób nie muszą opłacać zysku) I 2) ewentualną nadwyżkę po cenie bieżącej na rynku światowym. W miarę jak kapitał stowarzyszenia zwiększa się dzięki przystępowaniu nowych członków lub dzięki nowym oszczędnościom starych akcjonariuszy, używa się go na zakładanie nowych warsztatów

| fabryk

itd.

itd.





wszyscy

proletarlusze

będą

Paryż,

18

września

18/6

sąT

zatrudnieni, wszystkie istniejące w kraju siły wytwórcze wykupione i dzięki temu kapitały będące w rękach burżuazji utracą moc komenderowania pracą I przynoszenia zysku. W ten spo-

sób znosi się kapitał przez „znalezienie instancji, w której kapitał,

czyli

instytucja

procentu'"*

(starodawne

droit

d'aubaine',

któremu nadano nieco wyraźniejsze rysy i zgrunizowano), „niejako znika”. W tym przez papę Eisermanna mnóstwo razy powtarzanym

zdaniu,

którego

wyuczył

się

on

na

pamięć

od

Griina, wyraźnie jeszcze przezierają stare bzdury Proudhona. Ci ludzie zamierzają ni mniej ni więcej tylko wykupić na razie całą Francję, a potem może i resztę świata za oszczędności proletariuszy, którzy zrezygnują z zysku'i procentów od swoich kapitałów. Czy kiedykolwiek wymyślono już tak znakomity Plan? I jeżeli się już chce zrobić jakąś tour de force [zręczną sztuczkę], czy nie prostsza to droga wybić od razu pięciofrankówki ze srebra księżycowej poświaty? A te głuptasy, tutejsi

robotnicy —

mam

na myśli

Niemców



wierzą w te bzdury;

oni, którzy nie mogą wygrzebać z kieszeni sześciu sous, ażeby W dniu zebrania pójść wieczorem do jakiegoś marchand de vin Lwiniarza], chcą za swoje oszczędności wykupić toute la belle France [calą piękną Francję]. Rotszyld i spółka to prawdziwi partacze w porównaniu z tymi spekulantami na wielką skalę. Można

się

wściec.

Grin

tak

zamącił

chłopakom

w

mózgowni-

cach, że najniedorzeczniejszy frazes ma dla nich większy sens niż nźjprostszy fakt użyty jako argument ekonomiczny. To podłe, że trzeba jeszcze wojować z takimi barbarzyńskimi nonsensami. Ale trzeba mieć cierpliwość, nie dam chłopcom spokoju, póki nie wykurzę Grina i nie przewietrzę im ich zamroczonych lbów... 1 Droit spadek

po

przechodził

d'aubaine cudzoziemcu, na

własność



starofrancuskie który

nie

suwerena.

przyjął —

Red.

prawo,

na

podstawie

obywatelstwa przekł

polsk.

którego

francuskiego,

28

Paryż,

23

października

1846

6 ENGELS

DO KOMUNISTYCZNEGO KOMITETU DENCYJNEGO W BRUKSELI Trzeci

liet

do

KORESPON-

Komitetu Paryż,

23

października

1846.

O historiach z tutejszymi majsterkami niewiele da się powiedzieć. Najważniejsze jest to, że różne punkty sporne, co do klórych musiałem dotąd bić się z chłopcami, są już rozstrzygnięte; główny zwolennik i uczeń Griina, papa Eisermann, został wylany, reszta utraciła wszelki wpływ na masę i przeforsowałem jednomyślną uchwałę przeciw nim. Pokrótce przebieg sprawy byl taki: Przez trzy wieczory dyskutowano nad proudhonowskim planem stowarzyszeń. Początkowo miałem przeciw sobie prawie całą tę klikę, pod koniec już tylko Eisermanna i irzech pozostałych grinowców. Rzeczą najważniejszą przy tym było udowodnić konieczność gwałilownej rewolucji i w ogóle wykazać antyproletariacki, drobnomieszczański, ograniczony charakter „prawdziwego socjalizmu" Griina, który w proudhonowskim panaceum znalazł nowe siły życiodajne. W końcu wścieklem się na wieczne powtarzanie przez moich przeciwników tych samych argumentów i zaatakowałem majsterków frontalnie, co wywołało wśród griinowców wielkie oburzenie, ale przez lo sprowokowałem szlachetnego Eisermanna do ofwartego ataku na komunizm. Po czym wykończyłem go tak bezlilośnie, że więcej się nie pokazał. Wtedy nawiązałem do dostarczonego mi przez Fisermanna argumentu — ataku na komunizm — tym bardziej że Grin

bezustannie

intrygował,

biegał

po

warsztatach,

na

niedzielę

zapraszał ludzi do siebie itd. itd., a w następną niedzielę po wspornianym wyżej posiedzeniu sam popełnił bezgraniczne glupstwo, mianowicie wobec ośmiu czy dziesięciu majsterków zaatakował komunizm. Oświadczyłem więc, że zanim wdam

Paryż,

23

października

1840

29

się w dalszą dyskusję, trzeba przegłosować, czy zebraliśmy się tutaj jako komuniści, czy też nie. Jeżeli tak, należy postarać się, żeby nie zdarzały się więcej napaści na komunizm w rodzaju tych, z którymi wystąpił Eisermann — jeżeli nie, jeżeli oni są tylko pierwszymi lepszymi

ludźmi, którzy dyskutują tu o tym i owym,

to mogę się -bez nich obejść i więcej nie przyjdę. Wywolalo to wielkie przerażenie wśród grinowców; oni zaczęli zapewniać,

iż zebrali się tu dla „dobra

ludzkości", żeby się oświecić, jako

ludzie postępu, a nie jako jednostronni doktrynerzy itd. itd., a ta-

kich porządnych

ludzi niesposób przecież nazywać „pierwszymi

lepszymi"'. Zresztą najpierw musieliby się dopiero dowiedzieć, (a to psy, od lat mienili się co to właściwie jest komunizm komunistami, a odpadli jedynie ze strachu .przed Grunem i Eisermannem, którzy wkradli się do nich pod płaszczykiem komunizmuł). Oczywiście nie dałem się złapać na tę ich uprzejmą prośbę, ażeby im — nie wiedzącym — w dwóch czy trzech słowach powiedzieć,

co

to jest

komunizm.

Podałem.im

jak

najprostszą

definicję nie wychodzącą poza dyskutowane punkty sporne; zakładała ona wspólność dóbr, a przez to wyłączała pokojowość,

łagodność

i względy

dla burżuazji i filistrów, i wreszcie prou-

dhonowskie towarzystwo akcyjne zachowujące własność indywidualną i wszystko, co się z tym wiąże — poza tym nie zawierała nic takiego, co mogłoby dać okazję do wybiegów i uchylania się Określiłem mianowicie zaod zaproponowanego głosowania. miary komunistów w sposób następujący: 1) bronić interesów proletariuszy w przeciwieństwie do interesów burżua, 2) dokonać tego przez zniesienie własności prywatnej i zastąpienie jej

wspólnotą

dóbr,

3)

nie

uznawać

żadnego

innego

środka

do

urzeczywistnienia tych zamiarów jak tylko gwałtowną rewolucję demokratyczną. Dyskutowano nad tym dwa wieczory. Drugiego wieczora najlepszy spośród trzech grinowców, widząc nastrój większości, przeszedł całkowicie na moją stronę. Dwaj inni ustawicznie przeczyli sobie wzajemnie, nie zdając sobie z tego sprawy. Kilku chlopców, którzy nigdy jeszcze nie przemawiali, otworzyło nagle gęby i całkiem stanowczo wypowie-

80

Paryż,

[ok. 28

października

1846]

działo się za mną. Dotąd czynił tak tylko Junge. Kilku z tych homines novi [nowych], choć drżąc w śmiertelnej trwodze, żeby się nie zaplątać, mówiło dość dobrze i w ogóle wydaje się, że mają oni całkiem dobrze w głowie. Krótko mówiąc, gdy doszło do głosowania, zebranie określiło się jako komunistyczne w sensie przytoczonej wyżej definicji trzynastoma głosami przeciw dwom głosom obu wiernych grinowców — przy czym jeden z nich także oświadczył potem, że pala gorącą żądzą nawrócenia się... 7 ENGELS

DO MARKSA Taryż,

października

1846).

Kochany M.I Rzecz przeciw Kriegemu otrzymałem. Jest całkiem Wprawdzie Kriege — wobec tego, że sam to podpisałeś pisze nieprzychylny ton pierwszego dokumentu! na mój sty rachunek, natomiast przed drugim się ukorzy, ale jest

dobra. — zaosobimi to

obojętne.

Z osobistej

urazy

może

mnie

[ok. 23

przed

swymi

amerykań-

skimi majsterkami odmalować jak najbardziej czarno, jeżeli mu to sprawia przyjemność. Z listu do Komitetu dowiesz się, jak wziąłem tu górę wśród majsterków. MNie oszczędzałem ich, do diabła, zaatakowałem najgorsze ich przesądy, nawet ich samych jako nie-proletariuezy. Swoją drogą, Grin ładnie lal wodę na mój młyn... ... Sądzę, że dam sobie radę z tutejszymi majsterkami. Co. prawda

są oni

okropnie

ciemni

i na

skutek

swej

pozycji

życio-

1 Mowa tu o napisanym przez Marksa ji Engelsa „Manifeście przeciw Kriegemu”. W manifeście tym, który Brukselski Komitet Korcspondeneyjny rozesłał wszystkim komunistycznym komitetom korespondencyjnym, zdemaskowany został charakter poglądów Kriegego, przedstawiciela „prawdziwego

socjalizmu”,

redaktora

nowojorskiej

Kriege usiłował zastąpić walkę klasową proletariatu zaniami o miłości, sprawiedliwości itd. — Red,

gazety

„Volkstribun”.

sentymentalnymi

ka--

Bruksela,

28 grudnia

1846



wej zupełnie nie przygotowani, konkurencji między nimi nie ma, płaca utrzymuje się ciągle na jednym i tym samym poziomie, powodem walki z majstrem nie jest płaca, tylko „pycha czeladnicza"* itd. Na krawców wywierają teraz rewolucjonizujący wpływ sklepy z gotową konfekcją. Gdybyż to tylko nie było takie nędzne rzemiosło.

Griin narobił przemienił

on

paskudnych

u tych

chłopów

szkód. w

Wszystko,

czyste

co

mrzonki,

określone,

ogólnoludzkie

dążenia itd. Pod pozorem ataku na weitlingowski i wszelki inny doktrynerski komunizm, napchał im głowy mglistymi, beletrystycznymi i drobnomieszczańskimi frazesami, a wszystko inne przedstawiał jako doktrynerstwo. Nawet stolarze, którzy nigdy nie byli weitlingowcami — z wyjątkiem może kilku — czują zabobonny. upiorny strach przed „komunizmem kotła' 1 przystaprzeforsowaniem ją raczej — tak było przynajmniej przed uchwały — na największe bzdury, na plany pokojowego uszczę: Śliwiania itd. niż na ten „komunizm kotła". Panuje tu bezgramiczny zamęt. — Do Harneya wysłalem w tych dniach list z łagodnym atakiem na pokojowość Fraternal Democrats*, poza tym napisałem mu, żeby utrzymywał z Wami korespondencję. Twój E. 8 MARKS

DO

P.W. ANNIENKOWAs3

Bruksela, 28 grudnia 1846. Drogi Panie Annienkowl Odpowiedź inoją na Pański list z 1 listopada byłby Pan już dawno otrzymał, gdyby nie to, że mój księgarz dopiero w zesz1 W

oryg.



? Fraternal

„Lóffelkommunismus”, Democrats



Braterscy



Hed.

Demokraci

przeki. —

polsk.

organizacja,

któ-

ra istniała w Londynie w latach 1845—53; do organizacji tej należeli przedstawiciele radykalnego skrzydła czartystów oraz rewolucyjni emigranci

z

krajów

% List ten przekł. polsk.

europejskich.

w

całości

jest



Bed,

napisany

w

języku

francuskim,



ked

32

łym

Bruksela,

tygodniu

przysłał

mi

28

grudnia

książkę

1846

pana

Proudhona

„Filozofia

nędzy". Przewertowałem ją w dwa dni, żeby móc natychmiast zakomunikować Panu mój pogląd. Ponieważ przeczytałem książkę w pośpiechu, nie mogę wdawać się w szczególy i mogę opisać Panu tylko ogólne wrażenie, jakie na mnie wywarła. Jeżeli Pan sobie szczegółami.

życzy,

będę

mógł

w

następnym

liście zająć

się

Muszę Panu wyznać otwarcie, że książkę w całości uważam za złą, nawet bardzo złą. Sam Pan żartuje w swoim liście „Z tej odrobiny filozofii niernieckiej'*, którą pan Proudhon afiszuje się w tym bezksztalłtnym i pretensjonalnym dziele, przypuszcza Pan jednak, że filozoficzny jad nie zatruł wywodu ekonomicznego. Jestem też daleki od tego, by błędy popełnione w wywodach ekonomicznych kłaść na karb filozofii pana Proudhona. Nie dlatego daje nam pan Proudhon błędną krytykę ekonomii politycznej, że jest w posiadaniu śmiesznej filozofii, ale dlatego daje śmieszną filozolię, że nie zrozumiał współczesnych stosunków społecznych w ich powiązaniu [engrenement] — żeby użyć słowa, które pan Proudhon, obok wielu innych rzeczy, zapożyczył od Fouriera. Dlaczego pan Proudhon mówi o bogu, o uniwersalnym rozumie, o bezosobowym rozumie ludzkości, który się nigdy nie myli, który zawsze był równy sobie samemu, o którym trzeba tylko mieć należyte pojęcie, żeby posiąść prawdę? Dlaczego popisuje się płytkim heglizmem, żeby zagrać rolę głębokiego myśliciela? On sam daje Panu klucz do tej zagadki. Pan Proudhon widzi w historii szereg społecznych ewolucji; odkrywa w historii urzeczywistnianie się postępu; stwierdza wreszcie, że ludzie, wzięci jako oddzielne jednostki, nie wiedzieli, co czynią, blędnie wyobrażali sobie własny ruch, tzn., że ich rozwój społeczny wydaje się na pierwszy rzut oka czymś różnym, odrębnym, niezależnym od ich rozwoju indywidualnego. Faktów tych nie umie wyjaśnić, i tu właśnie zjawia się jak na zawołanie hipoteza o objawiającym się rozumie uniwersalnym. Nic łatwiejszego.

Bruksela,

28

grudnia

1846

33

jak wymyślać mistyczne przyczyny, tzn. firazesy tam, gdzie nie dopisuje zdrowy rozsądek. Ale przyznając, że nic nie rozumie z historycznego rozwoju ludzkości — a przyznaje to, skoro posługuje się górnolotnymi słowami, jak rozum uniwersalny, bóg itd. — czyż zarazem siłą rzeczy nie przyznaje się pan Proudhon i do tego, że nie jest zdolny zrozumieć rozwoju ekonomicznego? Czymże jest społeczeństwo, niezależnie od swojej formy? Produktem wzajemnego oddziaływania ludzi. Czy ludzie mają swobodę wyboru takiej czy innej formy społecznej? Bynajmniej. Proszę założyć określony stan rozwoju ludzkich sił wytwórczych, a otrzyma Pan odpowiednią formę wymiany! i konsumcji. Proszę założyć określony szczebel rozwoju produkcji, wymiany i konsumcji, a otrzyma Pan odpowiednią formę konstytucji społecznej, odpowiednią organizację rodziny, stanów czy klas, krótko mówiąc, odpowiednie społeczeństwo obywatelskie

[socićtć civileJ.

Proszę założyć

takie społeczeństwo

skie, a otrzyma Pan odpowiedni que], który jest tylko oficjalnym Oto

czego

pan

Proudhon

nigdy

obywatel-

ustrój polityczny [śtat politiwyrazem tego społeczeństwa. nie zrozumie;

sądzi

bowiem,

że

dokonuje czegoś wielkiego, gdy odwołuje się od państwa do społeczeństwa, tzn. od oficjalnego rćsumć [wyrazu] społeczeństwa do oficjalnego społeczeństwa.

Zbędnie jest dodawać,

że ludzie nie panują swobodnie

nad

swymi siłami wytwórczymi, podstawą całej ich historii; wszelka siła wytwórcza jest bowiem siłą nabytą, produktem poprzedniej działalności. Tak więc siły wylwórcze są wynikiem zastosowa-

nej energii

ludzkiej,

lecz sama

ta energia

uwarunkowana

jest

okolicznościami, w jakie stawiają ludzi osiągnięte już poprzednio siły wytwórcze, istniejąca przed nimi forma społeczna, której nie stwarzają, która jest produktem poprzedniego pokolenia.

Dzięki temu prostemu faktowi, że każde następne pokolenie zastaje osiągnięte

przez

poprzednie

pokolenie

siły

wytwórcze,

1 W oryginale — commerce (Verkehr). Żnaczenie tego Marks wyjaśnia w dalszej części listu. — Red. przekł. polsk,

wyrazu

34

Bruksela,

28 grudnia

1846

które służą mu za surowiec do nowej produkcji, powstaje w historii ludzi pewien związek, powstaje historia ludzkości, która tym bardziej jest historią ludzkości, im bardziej rozwijają się siły wytwórcze ludzi, a wskutek tego ich stosunki społeczne. Sląd nieunikniony wniosek: społeczna historia ludzi jest zawsze tylko historią ich rozwoju indywidualnego, niezależnie od tego, czy sobie z tego zdają sprawę, czy też nie. Ich stosunki materialne tworzą podstawę wszystkich ich stosunków. Te stosunki materialne to tylko niezbędne iormy, w których urzeczywistnia się materialna f indywidualna działalność ludzi. Pan Proudhon myli idee z rzeczami. Ludzie nigdy nie rezygnują z tego, co osiągnęli, nie znaczy to jednak, że nigdy nie rezygnują z tej formy społecznej, w ramach której osiągnęli pewne siły wytwórcze. Wręcz przeciwnie. Żeby nie pozbawić się osiągniętego wyniku, żeby nie utracić owoców cywilizacji, muszą ludzie — z chwilą gdy sposób ich „commerce”* nie odpowiada już osiągniętym siłom wytwórczym — zmienić wszystkie odziedziczone formy społeczne, Słowa „comimerce” używam tu w najszerszym znaczeniu, w jakim używane bywa niernieckie „Verkehr" [stosunki, wymiana]. Na przykład: przywilej, instytucja cechów i korporacji, system średniowiecznej reglamentacji — były to stosunki społeczne, które jedynie odpowiadały osiągniętym siłom wytwórczym i poprzedniemu stanowi społeczeństwa, z którego instytucje te się wyłoniły. Pod ochroną systemu korporacyjnego i reglamentacyjnego nagromadziły się kapitały,

rozwinął

się

handel

morski,

powstały

kolonie



a ludzie byliby utracili same owoce, gdyby usiłowali zachować formy, pod których osłoną owoce te dojrzały. Dlatego też dwukrotnie uderzył grom: rewolucja roku 1640 i rewolucja roku 1688. Wszystkie stare formy ekonomiczne, stosunki społeczne, które im odpowiadały, ustrój polityczny, który był oficjalnym

wyrazem starego społeczeństwa, zostały w Anglii zburzone. Tak więc formy ekonomiczne, w ramach których ludzie produkują, konsurują, wymieniają, są przemijające ( historyczne. Z uzyskaniem nowych sil wytwórczych ludzie zmieniają swój sposób produkcji, a wraz ze sposobem produkcji zmieniają wszystkie

Bruksela,

28 grudnia 1846

35

stosunki ekonomiczne, które były niezbędnymi

stosunkami jedy-

nie przy tym określonym sposobie produkcji. Oto czego nie zrozumiał, a tym bardziej

nie dowiódł

Proudhon.

Niezdolny

rycznego,

siwarza

do śledzenia pan

Proudhon

pan

rzeczywistego

ruchu

histo-

fantasmagorię

pretendującą

Nie odczuwa do tego, żeby być fantasmagorią dialektyczną. potrzeby mówienia o wieku XVII, XVIII, XIX, gdyż jego historia rozgrywa i miejsce,

się w mglistej sferze wyobraźni, wyższa

Słowem:

jest

to stara

heglowska

nad czas

rupieciarnia,

a nie

żadna historia. Nie jest to historia świecka, historia ludzi, jest to historia

święta



wania człowiek jest W celu własnego o których

mówi

historia

rozwoju pan

idei. Według

tylko narzędziem,

jego sposobu

którym

idea czy wieczny

Proudhon,

ujmuje

on

ujmo-

posługuje się

rozum. Ewolucje,

jako

takie

ewolucje,

które rozgrywają się w mistycznym łonie idei absolutnej. Jeżeli zerwać zasłonę z tej mistycznej frazeologii, okaże się, że pan Proudhon przedstawia nam porządek, w jakim kategorie ekono-

miczne układają się będzie mnie kosztowało

wewnątrz

jego głowy.

wykazanie

Niewiele trudu

Panu, że jest to porządek

bardzo nie uporządkowanej głowy. Pan Proudhon rozpoczyna swą książkę rozważaniami o war-

łości, która jest jego ulubionym konikiem. Tym razem nie będę się wdawał w badanie tych uczonych rozważań. Szereg ewolucyj ekonomicznych wiecznego rozumu zaczyna się od podziału pracy. Podział pracy to dla pana Proudhona sprawa całkiem prosta. Czy jednak ustrój kastowy nie był pewnym podziałem pracy? A ustrój korporacyjny, czy nie był innym podziałem pracy? A podział pracy w systemie manufaktury, który zaczyna się w połowie wieku XVII, a kończy się w Anglii w drugiej połowie wieku XVIII — czy nie jest także całkiem odmienny od podziału pracy w wielkim przemyśle, w przemyśle nowoczesnym? Pan Proudhon tak mało rozumie z istoty sprawy, że pomija nawet to, o czym parniętają najzwyczajniejsł! ekonomiści. Żeby mówić o podziale pracy, nie potrzebuje on mówić o rynku światowym. Czy jednak podział pracy w wieku XIV I XV, kiedy nie

36

Brukscla,

28 grudnia 1846

było jeszcze kolonii, kiedy Ameryka nie istniała jeszcze dla Europy, kiedy z Azją Wschodnią kontaktowano się tylko za pośrednictwem Konstantynopola, nie musiał być z gruntu odmienny od podziału pracy w wieku XVII, kiedy istniały już rozwinięte kolonie? Ale na tym nie koniec. Cała wewnętrzna organizacja narodów, wszystkie ich stosunki międzynarodowe — czyż nie jest to wyrazem pewnego podziału pracy? Czy to wszystko nie musi się zmieniać wraz ze zmianą podziału pracy? Pan Proudhon tak dalece nie zrozumiał kwestii podziału pracy, że nie wspomina ni razu nawet o podziale na miasto i wieś, który dokonał się np. w Niemczech w okresie od IX do XII wieku. Dlatego też ów podział na miasto i wieś musi być dla pana Proudhona wiecznym prawem, bo nie zna on ani jego pochodzenia, ani jego rozwoju. W całej swojej książce będzie mówił tak, jak gdyby ten wytwór określonego sposobu produkcji miał trwać aż do końca świata. Wszystko, co pan Proudhon mówi o podziale pracy, to tylko rósumć [streszczenie], w dodatku bardzo powierzchowne, bardzo niezupełne rósumć tego, co przed nim powiedział Adam Smith i tysiąc innych. Druga ewolucja [wiecznego rozumu] — to rmaszyny. Związek między podzialem pracy a maszynami jest u pana Proudhona zupełnie mistyczny. Każdemu rodzajowi podziału pracy odpowiadają swoiste narzędzia produkcji. Tak np. od połowy wieku XVII do połowy wieku XVIII ludzie nie wszystko róbili ręcznie.

Posiadali

narzędzia,

i to

narzędzia

bardzo

skornpliko-

wane, jak krosna, okręty, dźwignie itd. itd. Nie ma więc nic śmieszniejszego, niż przedstawiać maszyny jako wynik podziału pracy w ogóle. Mirmochodem powiem Panu jeszcze, że pan Proudhon nie

zrozumiawszy

pochodzenia

maszyn, tym bardziej nie zrozumiał

ich rozwoju. Można powiedzieć, że do roku 1825 — okresu pierwszego powszechnego kryzysu — potrzeby konsumcji rozwijały się na ogół szybciej niż produkcja, a rozwój maszyn był koniecznym następstwem potrzeb rynku. Od roku 1825 wynalazki i stosowanie maszyn stanowią jedynie następstwo wojny

Bruksela,

28 grudnia 1846

37

między przedsiębiorcami a robotnikami. Ale i to odnosi się tylko do Anglii. O ile idzie o narody europejskie, do zastosowania maszyn zmiusiła je walka konkurencyjna, którą Anglicy toczyli

z nimi zarówno na ich wlasnych rynkach, jak na rynku światowym. Wreszcie, o ile idzie o Amerykę Północną, wprowadzenie maszyn

spowodowały

jak i niedobór

zarówno

konkurencja

sił roboczych, tzn.

z innymi

narodami,

dysproporcja między

liczbą

ludności a potrzebami przemysłowymi Ameryki Północnej. Z tych faktów może Pan wnioskować, jaką bystrość umysłu zdradza pan Proudhon wywołując upiora konkurencji jako trzecią ewolucję, jako antytezę maszyny. Wreszcie,

gorią

istny absurd

jest to w ogóle

ekonomiczną

obok

czynić

maszyny

kate-

podziału pracy, konkurencji, kredy-

tu itd. Maszyna tak samo nie jest kategorią ekonomiczną jak wól to jeden ze stf›ciągnący pług. Obecne zastosowanie maszyn

sunków

naszego obecnego

ustroju

gospodarczego,

ale sposób

użycia maszyn to coś z gruntu odmiennego od samych maszyn. Proch zostaje prochem, czy się go użyje do zranienia człowieka, czy do leczenia jego ran. Pan Proudhon przechodzi samego siebie, gdy stwarza w swej glowie konkurencję, monopol, podatki czy policję, bilans handlowy, kredyt, własność — w takiej kolejności, w jakiej je przytaczam. Prawie wszystkie instytucje kredytowe były w Anglii

rozwinięte już w początkach

wieku XVII,

przed wynalezieniem

maszyny. Kredyt państwowy był to tylko nowy sposób zwiększania podatków i zaspokajania nowych potrzeb, stworzonych przez przejście władzy w ręce klasy burżuazyjnej. Wreszcie własność sianowi ostatnią kategorię w systemie pana Proudho-

na. Natomiast w świecie realnym podział pracy i wszystkie inne kategorie

pana

Proudhona



stosunkami

społecznymi,

których

całokształt stanowi to, co obecnie nazywa się własnością; poza tymi stosunkami burżuazyjna własność jest tylko metafizyczną czy prawną złudą. Własność innej epoki, własność feudalna rozwija się w łańcuchu zupełnie innych stosunków społecznych. Czyniąc z własności samodzielny stosunek, popełnia pan

38

,

Bruksela,

28 grudnia 1846

Proudhon coś więcej niż błąd metodologiczny; daje wyraźny dowód, że nie rozeznał więzi łączącej wszystkie formy produkcji burżuazyjnej, że nie zrozumiał kistorycznego i przejściowego charakteru form produkcyjnych określonej epoki. Nie uważając naszych instytucji społecznych za wytwór historii, nie rozumiejąc ani ich pochodzenia, ani ich rozwoju — pan Proudhon może poddawać je tylko dogmatycznej krytyce. Toteż pan Proudhon musi uciec się do fikcji, żeby wytłumaczyć rozwój. Wyobraża on sobie, że podział pracy, kredyt, maszyny itd. — że wszystko to zostało wynalezione na użytek jego maniackiej idei, idei równości. Tłumaczenie jego jest rozkosznie naiwne. Wynaleziono te rzeczy w imię równości — ale na nieszczęście obróciły się one przeciw równości. Oto cała jego argumentacja. To znaczy, przyjmuje on całkowicie bezpodstawne założerie, a skoro rzeczywisty rozwój i jego fikcja przeczą sobie na każdym kroku, dochodzi do wniosku, że istnieje

sprzeczność.

Przemilcza

natomiast,

że

sprzeczność

la

zachodzi tylko między jego maniackimi ideami a rzeczywistym ruchem. Tak to pan Proudhon — głównie z braku wiadomości historycznych — nie dostrzegł, że rozwijając swoje siły wytwórcze, tzn. żyjąc, ludzie rozwijają pewne stosunki między sobą, przy czym rodzaj tych stosunków siłą rzeczy zmienia się wraz ze zmianą i wzrostem owych sił wytwórczych. Nie dostrzegł, że kategorie ekonomiczne to tylko abstrakcje tych realnych stosunków, że są one prawdami o tyle tylko, o ile istnieją te stosunki. W ten sposób popełnia błąd burżuazyjnych ekonormistów, którzy w tych kategoriach ekonomicznych upatrują prawa wieczne, a nie prawa historyczne, ważne jedynie dla określonego rozwoju historycznego, określonego rozwoju sił wytwórczych. Zamiast więc traktować kategorie polityczno-ekonomiczne jako coś wyabstrahowanego z rzeczywistych, przemijających, historycznych stosunków społecznych, pan Proudhon — wskutek mistycznego wypaczenia — upatruje w rzeczywistych stosunkach tylko ucieleśnienie owych abstrakcji. Sarme abstrakcje są formułami, które drzemały w łonie boga od początku świata.

Bruksela,

28 grudnia 1846

39

Ale tu poczciwy pan Proudhon dostaje silnych konwuisji umysłowych. Jeżeli wszystkie te kategorie ekonomiczne są emanacjami serca boskiego, jeżeli stanowią utajone i wieczne życie ludzi, to jak się to dzieje, że po pierwsze, istnieje rozwój, a po wtóre, że pan Proudhon nie jest konserwatystą? Te oczywiste sprzeczności tłumaczy on za pomocą całego systemu antagonizmów. Żeby oświetlić ten system przykładem.

antagonizmów,

posłużymy

się

Monopol jest dobry, gdyż jest kategorią ekonomiczną, a więc emanacją boga. Konkurencja jest dobra, bo jest również kategorią ekonomiczną. Ale nie dobry jest sposób urzeczywistniania się monopolu i konkurencji. Jeszcze gorsza jest okoliczność, że monopol i konkurencja pożerają.się wzajemnie. Co robić?

Skoro

obie

te wieczne

idee

boskie

przeczą

sobie,

wydaje

się panu Proudhonowi rzeczą oczywistą, że w łonie boskim istnieje także synteza obu tych idei, synteza, w której konkurencja równoważy zło monopolu i odwrotnie. Walka między obiema ideari doprowadzi do tego, że ujawni się tylko ich dobra strona. Tę tajemną myśl trzeba wydrzeć bogu, potem ją zastosować i wszystko będzie w najpiękniejszym porządku. Trzeba odkryć syntetyczną formułę ukrytą w mrokach bezosobowego rozumu ludzkości. Pan Proudhon nie waha się ani chwili — zostaje odkrywcą. Proszę jednak spojrzeć przez chwilę na rzeczywiste życie. W teraźniejszym życiu ekonomicznym zauważy Pan nie tylko konkurencję i monopol, ale też ich syntezę, która nie jest jakąś Iormułą, lecz ruchernm. Monopol rodzi konkurencję, konkurencja rodzi monopol. Ale równanie to, dalekie od tego, żeby — jak to sobie wyobrażają burżuazyjni ekonomiści — usunąć trudności obecnego stanu, wywołuje stan jeszcze cięższy i bardziej powikłany. Zmieniając więc podstawę, na której opierają się obecne stosunki ekonomiczne, unicestwiając obecny sposób produkcji, unicestwia Pan nie tylko konkurencję, monopol i ich antago-

40

Bruksela,

28 grudnia 1846

nizm, ale też ich jedność, ich syntezę, ruch, który jest rzeczywislą równowagą konkurencji i monopolu. A teraz dam Panu przykład dialektyki pana Proudhona. Wolność i niewola stanowią antagonizm. Nie potrzebuję inówić o dobrych i złych stronach wolności. Co do niewoli, nie potrzebuję mówić o jej złych stronach. Jedyną rzeczą, którą trzeba wyjaśnić, jest dobra sirona niewoli. Idzie nie o niewolę pośrednią, o niewolę proletariusza; idzie o niewolę bezpośrednią, o niewolę czarnych w Surinamie, w Brazylii, w południowych stanach Ameryki Północnej. Bezpośrednie niewolnictwo jest osią naszego dzisiejszego industrializmu, podobnie jak maszyny, kredyt itd. Bez niewolnictwa nie ma bawełny, bez bawełny nie ma nowoczesnego prze: mysłu. Jedynie niewolnictwo nadało wartość koloniom, kolonie stworzyły handel światowy, handel światowy jest nieodzownym warunkiem wielkiego przemysłu maszynowego. Toteż przed powstaniem handlu Murzynami kolonie dostarczały sfaremu światu bardzo mało produktów i nie zmieniły oblicza świata w sposób widoczny. Niewolnictwo jest przeto kategorią ekonomiczną o bardzo doniosłym znaczeniu. Bez niewolnictwa Areryka Północna, kraj najbardziej postępowy, zamieniłaby się w kraj patriarchalny. Proszę tylko wykreślić Amerykę Północną z mapy świata, a otrzyma Pan anarchię, zupełny upadek handlu i nowoczesnej cywilizacji. A przecież zniesienie niewolnictwa oznaczałoby wykreślenie Ameryki z mapy świata. Toteż niewolnictwo — dlatego że jest kategorią ekonomiczną — spoty: kamy u wszystkich ludów od początku świata. Nowoczesne narody potrafily tylko zamaskować niewolę u siebie samych i wprowadzić ją jawnie w Nowym Świecie. Cóż więc ina począć poczciwy pan Proudhon po tych rozważaniach nad niewolą? Będzie szukał syntezy wolności i niewoli, prawdziwego złotego środka [juste milieu], innymi słowy: równowagi między niewolą a wolnością. Pan Proudhon zrozumiał bardzo dobrze, że ludzie wyrabiają sukno, płótno, jedwabie — i wielka to z jego strony zasługa, że zrozumiał tę drobnostkę! Natomiast nie zrozumiał pan

Bruksela,

28 grudnia 1846

Proudhon, że ludzie, stosownie twarzają

także

sfosunki

do swoich

społeczne,

w

41

sił wytwórczych,

ramach

których

wy-

wytwa-

rzają sukno i płótno. Jeszcze mniej rozumiał pan Proudhon, że ludzie wytwarzając stosunki społeczne stosownie do swego sposobu produkcji materialnej, tworzą też idee, kafegorie, tzn. abstrakcyjny,

idealny wyraz

tychże stosunków społecznych.

Wo-

bec tego kategorie nie są wieczne, podobnie jak stosunki, których są wyrazem.

Są to wylwory

pana Proudhona



historyczne

wręcz przeciwnie —

i przemijające.

przyczyną

Dla

pierwotną

są abstrakcje, kategorie. Jego zdaniem, one to, a nie ludzie, two-

rzą historię. Abstrakcja, kategoria jako taka, tzn. oderwana od ludzi i od ich materialnej

działalności, jest oczywiście nieśmier-

telna, niezmienna, niewrażliwa, jest ona jedynie tworem czyste-

go rozumu, co znaczy tylko tyle,

że abstrakcja

jako taka jest

abstrakcyjna. Podziwu godna tautologia! Wobec tego również stosunki ekonomiczne, w formie kategorii, są dla pana Proudhona mi, bez pochodzenia i bez rozwoju. Innymi

słowy:

pan

Proudhon

nie

twierdzi

burżuazyjne jest dla niego wieczną prawdą. nadając

cechy

rażają azyjnego w

kategoriom,

burżuazyjne. za powstałe

uważa

wieczne

życiem, gorii,

boskości

stosunki

formie

istoty, myśli.

gdyż Tak

które

same

by

były

one

wiecznie

że

postacią

się

mu

nie wznosi szuka

życie

idei

społeczeństwa

żuazyjny horyzont. Operując burżuazyjnymi prawdziwe,

formuła-

to pośrednio,

przez się, obdarzone

ukazują więc

wprost,

Mówi

pod

Wytwory

ujmowane

wiecznymi

własnym

formie kate-

w

się

wy:

burżu-

ponad

on

bur-

ideami tak, jak gdyon syntezy

tych

idei,

ich równowagi, a nie dostrzega, że ich obecny sposób równoważenia się jest jedynym możliwym sposobem.

W

gruncie

rzeczy czyni to, co czynią wszyscy

dobrzy

bur-

żua, Wszyscy oni mówią, że konkurencja, monopol itd. w zasadzie, tzn. potraktowane jako abstrakcyjne idee, są jedynymi podstawami życia, że jednak w praktyce pozostawiają wiele do życzenia. Wszyscy oni chcą konkurencji bez smutnych następstw konkurencji. Wszyscy oni chcą rzeczy niemożliwej, mianowicie burżuazyjnych warunków życia bez ich nieuchronnych

42

Bruksela,

28 grudnia

1846

następstw. Żaden z nich nie rozumie, że burżuazyjna forma produkcji jest formą historyczną i przejściową, zupełnie tak samo, jak była nią forma feudalna. Błąd ten pochodzi stąd, że człowiek burżuazyjny jest dla nich jedyną możliwą podstawą wszelkiego społeczeństwa, że nie wyobrażają sobie oni takiego stanu społeczeństwa, w którym człowiek przestaje być burżua. Pan Proudhon jest więc siłą rzeczy dokirynerem. Historyczny ruch, który rewolucjonizuje świat dzisiejszy, sprowadza się u niego do problemu wykrycia właściwej równowagi, syntezy dwóch burżuazyjnych myśli. I oto, spryciarz, przy pomocy fortelu odkrywa utajoną myśl boga, jedność dwóch izołowanych myśli, które tylko dlatego są dwiema izolowanymi myślami, że pan Proudhon izolował je od praktycznego życia, od współczesnej produkcji, stanowiącej układ stosunków realnych wyrażonych przez te myśli. Zamiast wielkiego ruchu historycznego, rodzącego się z konfliktu między osiągniętymi już siłami wytwórczymi ludzi a ludzkimi stosunkami społecznymi, które tym siłom wytwórczym już nie odpowiadają; zamiast straszliwych wojen dojrzewających między różnymi klasami jednego narodu i między różnymi narodami; zamiast praktycznej ! rewolucyjnej akcji mas, która jedynie zdolna będzie rozwiązać te konflikty; zamiast tego niesłychanie rozległego, długotrwałego I skom-

plikowanego

ruchu

rozpatruje

pan

Proudhon

dziwaczny

ruch

swojej głowy. Tak to uczeni, ludzie umiejący wykrywać tajemne myśli boga, tworzą historię. A prości ludzie mają tylko zastoso-

wać ich objawienia.

Teraz rozumie

Pan, dlaczego pan Proud-

hon jest zdeklarowanym wrogiem wszelkiego ruchu politycznego. Rozwiązanie współczesnych problemów nie polega według niego na działalności publicznej, lecz na dialektycznych obrotach w jego głowie. Skoro kategorie są dla niego siłami napędowymi, nie trzeba zmieniać praktycznego życia, żeby zmienić kategorie. Wprost przeciwnie: trzeba zmienić kałegorie, a następstwem tego będzie zmiana istniejącego społeczeństwa. Natchniony pragnieniem pojednania sprzeczności, pan Proudhon nie zadaje sobie nawet pytania, czy nie należy obalić samej podstawy tych sprzeczności, We wszystkim podobny jest

Bruksela,

28 grudnia

1846

43

do dokirynerskiego polityka, który w królu, lzbie posłów i Izbie wyższej chce widzieć integralne części składowe życia społecznego, wieczne kategorie. Tylko że poszukuje on nowej for-

muły,

żeby

doprowadzić

te

siły

do

stanu

równowagi



podczas gdy równowaga ich polega właśnie na obecnym ruchu, w którym jedna z tych sił jest raz zwycięzcą, raz niewolnikiem innych. Tak oto w XVIII wieku mnóstwo miernych

głów biedziło się nad znalezieniem jedynej prawdziwej formuły, która wprowadziłaby równowagę między stanami społecznymi, szlachtą,

królem,

parlamentarni

itd., nazajutrz zaś nie stało ani

króla, ani parlamentu, ani szlachty. Właściwą równowagę w tym antagonizmie oznaczało obalenie wszystkich stosunków społecz-

nych,

które

służyły

za

podstawę tym feudalnym tworom I ich

antagonizmowi.

pan

Proudhon

ne idee, kategorie

czystego

Ponieważ

umieszcza rozumu,

stronie wiecz-

po jednej

po drugiej

zaś ludzi

ich

praktyczne życie, które, wedlug niego, jest zastosowaniem tych

kategorił — od początku znajduje Pan u niego dualizm życia i idei, duszy 1 ciała -— dualizm powtarzający się w wielu posta-

Ciach. Teraz widzi Pan, że antagonizm ten — to niec innego jak niezdolność

pana

Proudhona

do zrozumienia

świeckiego pocho-

c:)zenia ! świeckiej historii kategorii, którym nadaje boskie atryuty, List mój jest już zbyt długi, żeby mówić jeszcze o śmieszkomunizmowi. wytacza pan Proudhon który nym procesie, W każdym razie przyzna mi Pan, że człowiek, który nie zrozumiał obecnego stanu społeczeństwa, tym bardziej nie może zrozumieć

ruchu,

wypowiedzi

który chce

ten

tego rewolucyjnego

stan

obalić,

ani

literackich

ruchu.

Jedyny punkt, w którym całkowicie

zgadzam

się z panem

Proudhonem — to jego wstręt do socjalistycznej czułostkowości. Już przed nim ściągnąłem na siebie wiele wrogich ataków za swoje drwiny z cięlęcego, sentymentalnego, utopijnego socjalizmu, Czy jednak pan Proudhon nie ulega osobliwym złudzeniom,

nina

przeciwstawiając



mam

swój

sentymentalizm

na myśli jego deklamacje

na

drobnomieszcza-

temat

ogniska

do-

44

Bruksela,

28 grudnia

1846

mowego, miłości małżeńskiej i wszystkie te banały — sentymentalizmowi socjalistycznemu, który np. u Fouriera jesł o wiele głębszy niż pretensjonalne komunały naszego poczciwego Proudhona? On sam tak doskonale czuje nicość swoich argumentów, swoją całkowitą niezdolność mówienia o tych rzeczach, iż wpada we wściekłość, w krzyk, w gniew porządnego ćzłowieka, że pieni się, klnie, oskarża, stawia pod pręgierz i bijąc się w pierś, szczyci się przed bogiem i ludźmi, że nie splamił się socjalistycznym bezeceństwem! Nie krytykuje poważnie socjalistycznego sentymentalizmu czy leż tego, co uważa za sentymentalizm. Jak święty, jak papież wyklina biednych grzeszników, a wyśpiewuje hymn pochwalny drobnomieszczaństwu i mizernym, miłosnym i patriarchalnym złudzeniom ogniska domowego. I nie jest to bynajmniej przypadek. Pan Proudhon jest od stóp do głowy filozolem, ekonomistą drobnomieszczaństwa. W rozwiniętym społeczeństwie pod przemożnym uciskiem swej sytuacji staje się drobnomieszczanin z jednej strony socjalistą, z drugiej strony — ekonomistą, tzn. jest oślepiony wspaniałością wielkiej burżuazji i współczuje cierpieniom ludu. Jest równocześnie burżua i ludem. W głębi duszy jest dumny z tego, że jest bezstronny, że znalazł właściwą równowagę,

różną, jak mniema,

od złotego środka

[juste milieu].

Drobnomieszczanin taki ubóstwia sprzeczność, gdyż sprzeczność stanowi podstawę jego bytu. Jest on tylko wprawioną w działanie sprzecznością społeczną. Teorią musi usprawiedliwić to, czym jest w praktyce — i pan Proudhon ma tę zaslugę, że jest tubą naukową francuskiego drobnomieszczaństwa, co jest rzeczywiście zasługą, gdyż drobnomieszczaństwo będzie integralną częścią składową wszystkich nadchodzących rewolucji społecznych. Razem z tym listem chętnie posłalbym Panu swoją książkę o ekonomii politycznej, ale nie miałem dotąd możności wydania lej pracy ani krytyki niemieckich filozofów i socjalistów, o której opowiadałem Panu w Brukseli!. Nigdy by Pan nie

oraz

1 Marks ma „Niemiecką

tu na myśli „Krytykę ideologię”. — Red.

polityki

i ekonomii

politycznej”

uwierzył,

na jakie

Bruksela,

28 grudnia

trudności

natrafia

1846

taka

4h

publikacja

w Niem-

czech, zarówno ze strony policji, jak też ze strony księgarzy, zainteresowanych przedstawicieli wszystkich tych kierunków, które atakuję. Co się tyczy naszej własnej partii, jest ona nie tylgrupa w obrębie niemieckiej ko uboga, ale poza tym znaczna partii komunistycznej ma mi za złe, że się przeciwstawiam jej

ułopiom i deklamacjom. Oddany

Panu Karol Marks

Mógłby się

Pan pytać, dlaczego piszę do

Pana

w słabym

francuskim języku, a nie w dobrym niemieckim. Otóż dlatego, że mam do czynienia z francuskim autorem. Zobowiąże mnie Pan wielce, jeżeli szybko otrzymam od Pana odpowiedź. Chciałbym wiedzieć, czy wydobył Pan sens spod skorupy mojego barbarzyńskiego francuskiego języka.

9 ENGELS

DO MARKSA Paryż,

23—24

listopada

1847.

Drogi Marksiel Dopiero dziś wieczorem zostało postanowione, że przyjeż: dżam. A więc w sobotę wieczór w Ostendzie. Hotel de la Couronne, zaraz naprzeciw dworca kolejowego koło basenu — and Sunday morning across ihe water [a w niedzielę rano przez morze] 1. Jeżeli pojedziecie pociągieim, który odjeżdża między czwartą a piątą, przybędziecię mniej więcej jednocześnie ze mną. Gdyby wbrew oczekiwaniu w niedzielę nie odjeżdżał parowiec pocztowy do Dover, napisz odwrotną pocztą. To znaczy, ponieważ list ten otrzymasz w czwartek rano, musisz się zaraz dowiedziećI jeżeli wypadnie napisać, jeszcze tego samego wieczora — myślę, że przed piątą — nadać list na poczcie głównej. Jeżeli więc zamierzasz coś zmienić w sprawie naszego spotkania, to będzie jeszcze czas. Jeżeli w piątek rano nie otrzymam listu, liczę na to, że w sobotę wieczorem spotkam 1 Mowa

o wyjeździe

Marksa

i Engelsą

do

Londynu

na

drugi

Kongres

Związku Komunistów w listopadzie 1847 r. Jak wiadomo, Kongres ten zatwierdził główne tezy programowe wysunięte przez Marksa, przy czym polecił Marksowi i Engelsowi zredagowanie programu Związku. — HKed.

Paryż,

28—2,

listopada 1547

47

Ciebie i Tedesco w „Koronie”. Wtedy będziemy mieli jeszcze dość czasu na porozumienie się; ten Kongres musi być decydujący,

as this time

we shall

have

it all our own

way

|[bo tym

razem wszystko pójdzie po naszej myśli] ... ... Pomyśl

trochę nad

„wyznaniem

wiary”.

Sądzę,

że

naj-

lepiej uczynimy, jeżeli porzucimy formę katechizmu i zatytułujemy tę rzecz: Manijest Komunistyczny,

wypadnie

Ponieważ

w nim podać mniej lub więcej historii, dotychczasowa forma nie nadaje się. Przywiozę projekt, który tu zrobiłem!; posiada on

zwyklą

formę narracyjną, ale zredagowany jest nędznie, w ok-

Zaczynam od tego: co to jest komunizm?

ropnym pośpiechu.

proletariat — historia Jego po tym następuje I bezpośrednio powstania, różnica między nim a dawniejszymi robotnikarPl.

przeciwieństwa

rozwój kryzysy, WFeszcie

proletariatem

między

burżuazją,

a

sprawy uboczre, wszelakie Mimochodem wnioski. można o niej ile o komunistów, polityka partyjna

mówić otwarcie. Tutejszy projekt w całości nie był jeszcze przedłożony rych

do zatwierdzenia, podrzędnych

sądzę jednak,

drobiazgów,

uda

mi

iż z wyjątkiem się osiągnąć,

niektó-

żeby

przy-

najmniej nie zawierał nic sprzecznego z naszymi poglądami...

1 Engelsą tnunistycznego.

„Zasady — Red.

komunizmu”



pierwszy

szkic

Manifestu

Ko-

10 ENGELS

DO

EMILA

BLANKA Paryż, 28

marca

1848.

... Wielcy burżua i robotnicy stoją na wprost przeciwnych sobie pozycjach. Drobnomieszczanie odgrywają pośrednią, ale bardzo żałosną rolę. Mają oni jednak większość w rządzie lymczasowym

(Lamartine,

Marrast,

Dupont

de

I'Eure,

Marie

Gar-

nier-Pages i czasami także Cremieux). Wahają się oni bardzo, a wraz z nimi rząd tymczasowy, Im bardziej wszystko się uspokaja, tym bardziej rząd 1 partia drobnomieszczańska skłaniają się ku wielkiej burżuazji, im bardziej sytuacja staje się niespokojna, tyrm bardziej zbliżają się znów do robotników. Ostatnio np., kiedy burżua stali się znowu straszliwie bezczelni i zorganizowali nawet pochód gwardii narodowej w sile 8 000 ludzi do ratusza, by zaprotestować przeciw dekretowi rządu tymczasowego. a mianowicie przeciwko energicznym zarządzeniom Ledru:Rollina, udało im się rzeczywiście zastraszyć większość rządu, a zwłaszcza słabego Larmartine'a, tak że zdezawuował on publicznie Ledru-Rollina. Lecz następnego dnia, 17 marca, 200 000 robotników udało słę do ratusza, zadeklarowało swoje bezwzględne zaufanie do Ledru-Rollina 1 zmusiło większość rządu

Paryż,

i Lamartine'a

do

49

decyzji!. W tej chwili zatem

Z całego rządu oni bardziej

robotników

Niestety, mały

1848

(Ledru-Rollin, Flocon, L. Blanc, Albert, Arago)

przewagę.

reprezentują

marca

cofnięcia swej

ludzie „Reforme”

mają znów

28

Louis

1 są

komunistami

nie

Blanc blamuje się

niż kto inny

wiedząc

o tym.

bardzo przez

swoją

próżność i przez swe zwariowane plany. Doczeka się on wkrótce straszliwej kompromitacji. się bardzo dobrze.

Ledru-Rollin

natomiast

zachowuje

Największe nieszczęście, że rząd musi z jednej strony czynić dosyć

nie ma

gdyż

zaś nie może

z drugiej

obietnice robotnikom,

odwagi,

ich dotrzymać,

sobie potrzebne na to

by zapewnić

środki pieniężne przy pomocy rewolucyjnych posunięć skiepodatków progresywrowanych przeciw burżuazji: wysokich nych, podatku od spadku, konfiskaty majątków wszystkich emigrantów, zakazu wywozu pieniędzy, utworzenia banku państwowego itd. Pozwala się ludziom z Róforme obiecywać, a pofem przez najbardziej niedorzeczne, konserwatywne uchwały wszelkiej

się ich

Pozbawia

obietnic.

dotrzymania

możliwości

W Zgromadzeniu Narodowym dochodzi do tego jeszcze jeden nowy czynnik: chłopi, którzy stanowią 5/7 narodu francuskiego i stoją po stronie partii drobnomieszczańskiej — Natio-

nal.

Bardzo

prawdopodobne

zwolennicy rewolucja.

żu

Reforme Możliwe

zorientują

jest, że partia

zostaną

pokonani,

także, że deputowani

się, jak stoją

utrzymać się

ta zwycięży,

a wtedy

znowu

że_

nastąpi

znalazłszy się w Pary-

sprawy, i że

mogą tylko ludzie Reforme.

na

dłuższą

metę

To jednak jest nie-

prawdopodobne.

Odroczenie wyborów o 14 dni jest także zwycięstwem tników paryskich nad partią burżuazyjną... 1 16

zwane

marca

protestu przeciw uprzywilejowaną zmusiło

która

1848

r.

„Nniedźwiedzie

oddziąły

Gwardii

zorganizowały

Narodowej

demonstrację

na

(tak

znak

dekretowi rządu tymczasowego, ograniczającego ich pozycję. To kontrrewolucyjne wystąpienie burżuazji

proletariat

wydawała

burżuazyjne

czapki”)

robo-

mu

do

tcgo,

że

„stanął

się zagrożona”.

po

stronie

(Marks).



republiki

Red,

burżuazyjnej,

60

Kolonia,

[maj

1848

r.]

11 MARKS

DO

REDAKTORA

GAZETY

„ALBA": Kolonia,

Szanowny

[maj

1848].

Paniel

Z dniem 1 czerwca zacznie wychodzić w Kolonii nowy dziennik „Nowa Gazeta Reńska"* („Neue Rheinische Zeitung'*) pod redakcją p. Karola Marksa. Dziennik ten będzie u nas, na północy, walczyć o te same zasady demokratyczne, które „Alba” reprezeniuje we Włoszech. Nie ma wobec tego żadnej wątpliwości

co

do

tego,

jakie

stanowisko

zajmuje

„Nowa

Gazeta

Reńska" w kwestiach spornych między Włochami a Austrią. Będziemy bronić sprawy włoskiej niezawisłości, będziemy prowadzić walkę na śrmierć i życie z despotyzmem : austriackim zarówno

we

Wloszech

jak

i w

Niemczech

i Polsce.

Podajemy

narodowi włoskiemu bratnią dłoń i udowodnimy mu, że naród niemiecki nie chce mieć nic wspólnego z ujarzmianiem narodu włoskiego. Naród Wasz jest uciskany przez tych samych ludzi, którzy i u nas stale walczyli przeciwko wolności. Zrobimy wszystko, co możliwe, aby doprowadzić do przymierza i szczerego zaulania między obu wielkimi i wolnymi narodami, które na skutek nikczemnego systemu rządów przyzwyczajane były do myśli, że są sobie wrogami. Domagamy się dlatego, aby brutalne żołdactwo austriackie zostało natychrniast odwolane z Włoch i żeby naród włoski miał możność przejawienia swej suwerennej woli w wyborze odpowiadającej mu formy rządów.

W tym celu, abyśmy mogli śledzić sprawy włoskie, a Wy abyście mogli przekonać się o szczerości naszych zapewnień — proponujemy Wam regularną wymianę naszych gazet. Moglibyśmy Wam codziennie posyłać „Nową Gazetę Reńską”"', a Wy nam — „Albę”. Mamy nadzieję, iż zgodzicie się na tę propozycję, 1 List

i ten

w

prosimy

Was

całości

napisany

jak jest w

najrychlej języku

rozpocząć

włoskim.

prze-

Kolonia,

24 maja

1848

51

sylanie „Alby', abyśmy mogli ją wykorzystać już w pierwszych naszych numerach. Jeślibyście mogli przesyłać nam także inne informacje, prosimy o nie. Zapewniamy Was, iż ze swej slrony będziemy odno-

sić się z największą

uwagą

do wszystkiego,

sprawie demokracji w tym czy innym Braterskie pozdrowienia.

kraju.

Gazety

„Nowej

Redakcja

co może służyć

Reńskiej”

Redaktor dr Karol Marks

12 ENGELS

DO

EMILA

BLANKA 24 maja

Kolonia,

... Nawiasem dykolwiak

mówiąc,

jest bardziej

Barmen

nienawiścią

powszechną

i opanowane

niż kie-

nudne do

1848.

odro-

tej

biny wolności, jaką tam mają. Te osły myślą, że cały świat istnieje tylko po to, aby oni mogli ciągnąć solidne zyski, a poto

nieważ

nież musieli winni mieć



wrzeszczą

muszą

za nią zapłacić.

zaplacić, wszystko

ale w Barmen za darmo. Tu'

wolności,

chcą

szwankuje

teraz

jak

Francuzi

Jeżeli

opętani.

i Anglicy

rów-

ludzie uważają, że posytuacja wygląda nieco

lepiej, ale też niezbyt dobrze. Prusacy są zawsze ci sami, Polacy są mieszani z błotem, a w chwili gdy to piszę, Moguncja jest bombardowana przez Prusaków, ponieważ milicja obywatelska aresztowała kilku pijanych, awanturujących się żołnieFrankfurcie we Narodowe Zgromadzenie rzy. Suwerenne słyszy strzelaninę, ale zupełnie się nie rusza?. W Berlinie 1 —

w Kolonii. —

% Bezsilny 1849),

zamiast nad

frankfurcki

organizować

i z rozdrobnieniem dyskusji

Red.

parlament

Niemiec,

konstytucją.



masy

do

(18

sprowadził Ked,

maja

decydującej

całą

swą

1848 walki

— z

18

czerwca

absołutyzmem

działalność

do jałowej

52

Kolonia,

24

maja

1848

'Camphausen palcem nawet nie kiwnie, a tymczasem reakcja, urzędnicy i szlachła stają się bezczelniejsi z każdym dniem i drażnią lud; lud buntuje się, a opieszałość i tchórzostwo Camphausena prowadzi nas wprost ku nowym rewolucjom. Oto dzisiejsze Niemcy! Żegnam. Twój

F. E[ngels]

13 ENGELS

DO JENNY

MARKS Vevey,

25 lipca 1849.

Droga Pani Marksl Zapewne zdziwi się Pani, podobnie jak Marks, że tak dlugo nie dawałem znaku życia. En voici les causes [Oto przyczyny]: tego samego dnia, w którym pisałem do Marksa (z Kaiserslautern),

nadeszła

wiadomość,

że

Prusacy

obsadzili

Homburg, a tym samym połączenie z Paryżem zostało przeTwane. Toteż nie mogłem już wysłać listu i udalem się do Willicha. W Kaiserslautern trzymałem się z dala od: jakiegokolwiek udziału w soit disant [tak zwanej] rewolucji; kiedy jednak przyszli Prusacy, nie mogłem się oprzeć pokusie woWillich był jedynym olicerem zdatnym do czegoś, jowania. poszedłerm więc do niego i zostałem jego adiutantem. Uczestniczyłem w czterech bitwach, z których dwie były dość poważne, zwłaszcza ta pod Rastait, i przekonałem się, że tak wyslawiana odwaga w ataku to najpospolitsza cecha, jaką można mieć. Świst kul jest drobnostką — 1 mimo że oglądałerm wiele tchórzostwa, podczas calej kampanii nie naliczyłem tuzina ludzi, którzy by się zachowali tchórzliwie w bitwie. Za to ileż „walecznej glupoty". Enfin [Tak czy inaczej] udało mi się z wszystkiego wyjść cało i au bout du compte [koniec koń-.

54

Vevey,

25

lipca

1849

ców] dobrze się stało, że był przy tym ktoś z „Nowej Gazety Reńskiej", bo cała demokratyczna hołota była w Badenii i Palatynacie i chwali się teraz niedokonanymi czynami bohaterskimi. Znowu by mówiono: panowie z „Nowej Gazety Reńskiej* są zbyt tchórzliwi, żeby walczyć. Spośród wszystkich jednak panów demokratów nie walczył nikt prócz mnie i Kinkla. Kinkel wstąpił do naszego korpusu jako muszkieter i całkiem nieżle wyszedl; w pierwszej utarczce, w jakiej uczestniczył, został draśnięty w głowę i dostal się do niewoli. Nasz korpus osłaniał odwrót armii badeńskiej, następnie, o 24 godziny później niż wszyscy inni, przeszliśmy do Szwajcarii i wczoraj przybyliśmy tu, do Vevey. Podczas kampanii i marszu przez Szwajcarię absolutnie nie mogłem napisać bodaj wiersza. Teraz jednak śpieszę z wiadomością o sobie, a piszę do Pani tym prędzej, że słyszalem — gdzieś w Badenii — jakoby Marksa aresztowano w Paryżu. Gazet przez caly czas nawet nie oglądaliśmy, więc o niczym nie mogliśmy się dowiedzieć. Nie mogłem w ogóle sprawdzić, czy to prawda, czy

nie.

Rozumie

Pani

irwożne

napięcie,

w

jakim

się

z

tego

powodu znajduję, dlatego usilnie proszę, by jak najszybciej uwolniła mnie Pani od niepokoju i upewniła co do losu Marksa. Ponieważ nie słyszałem potwierdzenia tej pogłoski o aresztowaniu

Marksa,

wciąż

jeszcze

mam

nadzieję,

że jest

niepraw-

dziwa. Ale że Dronke i Schapper siedzą, o tym prawie nie wątpię. A więc, jeżeli Marks jest jeszcze na wolności, w takim razie proszę mu przesłać ten list z prośbą, żeby do mnie zaraz napisał. Gdyby się w Paryżu nie czuł pewny, to tu, w kantonie Vaud, będzie zupełnie bezpieczny. Sam rząd mieni się czerwonym i partisane de la revolution permanente [zwolennikiem nieustającej rewolucji]j. W Genewie jest tak samo. Jest tam Schily z Trewiru, który dowodził w korpusie mogunckim. Gdy otrzymam z domu trochę pieniędzy, pojadę prawdopodobnie do Lozanny lub do Genewy i zastanowię się nad tym, co mam dalej robić. Nasza kolumna, która dzielnie się biła, nudzi mnie i nie mam tu nic do roboty. Willich jest na polu

Vevey,

25

lipca

1849

bb

walki dzielny, opanowany, zręczny, posiada szybką i trainą orientację, ale poza bitwą jest plus ou moins (mniej lub bardziej] nudnym ideologiem i „prawdziwym socjalistą". Większość ludzi z korpusu, z którymi można rozmawiać, skierowana została gdzie indziej. Gdybym choć lylko miał pewność, że Marks jest na wolności!

Często

myślałem

sobie,

że

pod

pruskimi

kulami

znajduję

się na posterunku daleko mniej niebezpiecznym niż inni w Niemczech, a zwłaszcza Marks w Paryżu. Proszę więc szybko uwolnić mnie od tej niepewności. Tout A vous! [Oddany Pani] Engels

14 MARKS

DO ENGELSA Londyn,

Drogi

7 stycznia

1851.

Engelsiel

Piszę dziś do Ciebie, żeby przedstawić Ci pewną questiuncula theorelica [drobną kwestię teorctyczną], oczywiście naturae polilico-economicae [charakteru polityczno-ekonomicznego]. Jak

ci wiadomo,

żeby

zacząć

teorii Ricarda — renta to produkcji a ceną produktu raża, różnica między ceną, szy grunt, żeby otrzymać wliczając do kosztów zysk jakiej

może

Zgodnie wzrost

1)

renty

sprzedawać

z

tym, dowodzi,

grunt

jak

ab ovo

[od

początku],

w

myśl

po prostu różnica między kosztami ziemi, albo jak on to inaczej wypo jakiej musi sprzedawać najgorzwrot kosztów własnych (zawsze i procenty dzierżawcy), a ceną, po najlepszy.

Ricardo

sam

wykłada

swoją

teorię,

że:

Uprawia się z konieczności coraz gorsze rodzaje gruntów, albo też taka sama ilość kapitalu, inwestowana kolejno w ten sam grunt, nie przynosi jednakowego produktu. Słowem: ziemia pogarsza się w tym samym stopniu, w jakim ludność musi zwiększać stawiane jej wymagania. Ziemia staje się stosunkowo coraz mniej urodzajna. W tym właśnie Mallthus znalazł

Londyn,

7 stycznia

1851

57

realną podstawę swej teorii ludnościowej i w tym też jego uczniowie szukają dziś ostatniej deski ratunku. mOŻ”Wy

jest

wtedy,

tylko

spada

_-padać, gdy

uzasadniony ekonomicznie)

(przynajmniej

2y Wzrost renty

cena

gdy

cena

wzrasta

zboża;

musi

renta

zboża.

3) Jeżeli wzrasta surma renty całego kraju, da się to wytłu-

maczyć w ten tylko sposób, że pod uprawę wzięto bardzo wielką ilość stosunkowo gorszych gruntów. Otóż historia wszędzie przeczy 1) Nie

ulega

wątpliwości,

że

tym w

trzem

miarę

pierze się pod uprawę coraz gorsze grunta.

twierdzeniom.

postępu

Ale

nie

cywilizacji

ulega

też

wątpliwości, że dzięki postępowi nauk i przemysłu te gorsze grunta są stosunkowo dobre w porównaniu z tymi, które dawniej uchodziły

za dobre.

2) Od i niżej —

roku

1815 cena

przed zniesieniem

zboża

spadła

z 90 do 50 szylingów

ustaw zbożowych;

spadała

w sposób

nieregularny, lecz ciągły. Renta stale wzrastała. Tak było w Anglii. Mutatis mutandis [z odpowiednimi zmianami] wszędzie na kontynencie. 3) We wszystkich krajach widzimy, żył Petty — kiedy spadała cena zboża,

że — jak to już zauwawzrastała ogólna suma

renty w kraju. Rzeczą najważniejszą pozostaje przy tym uzgodnienie prawa renty ze wzrostem wydajności rolnictwa w ogółe; jedynie dzięki temu można będzie z jednej strony wyjaśnić lakty historyczne, z drugiej strony wyeliminować malthusowską teorię pogarszania się nie tylko rąk roboczych, ale też i ziemi. Sądzę,

że sprawę

można

po

prostu

wytłumaczyć

w

sposób

nasiępujący:

Załóżmy, że przy określonym stanie rolnictwa cena kwartera pszenicy wynosi 7 szylingów, a akr ziemi najlepszej jakości, przynoszący 10 szylingów renty, produkuje 20 buszli. Dochód z akra wynosi więc 20 X 7 = 140 szylingom. Koszty produkcji

58

Londyn,

7

stycznia

1851

wynoszą w tym: wypadku 130 szylingów. A zatem 130 szylingów stanowi cenę produklu z najgorszego wziętego pod uprawę gruntlu.

Załóżmy, że następuje teraz powszechne udoskonalenie rolnictwa. Czyniąc takie założenie, przypuszczamy zarazem, że nastąpił wzrost nauki, przemysłu i ludności. Powszechny

wzrost

urodzajności

gleby, będący

następstwem

udoskonalenia

rolnictwa, wymaga tych przesłanek, w odróżnieniu od urodzaju spowodowanego tylko przez przypadek w rodzaju sprzyjającej pogody. Niech teraz cena pszenicy spadnie z 7 do 5 szylingów za kwarter. Najlepszy grunt, nr l, który przedtem dawał 20 buszli, niechaj daje teraz 30 buszli. A więc przynosi on obecnie zamiast 20 X 7, czyli 140 szylingów — 30 X 5, czyli 150 szylingów, tzn. rentę w wysokości 20 szylingów zamiast poprzednich 10. Najgorszy grunt, który nie przynosi żadnej renty, musi dawać 26 buszli, gdyż zgodnie z powyższym naszym założeniem cena niezbędna jego plonu wynosi 130 szylingów, a 26 X 5 == 130. Jeżeli

udoskonalenie

rolnictwa,

tzn.

ogólny

postęp

nauki,

idący

w parze z ogólnym postępem społeczeństwa, wzrostem ludności itd., nie jest tak powszechne, żeby najgorsza gleba z tych, które musi się wziąć pod uprawę, mogła rodzić 26 buszli, to cena zboża nie może spaść do 5 szylingów za kwarter. Renta

w

wysokości

20

szylingów

wyraża

nadal

różnicę

po-

między kosztami produkcji a ceną zboża pochodzącego z najlepszego gruntu albo też różnicę pomiędzy kosztami produkcji na najgorszym gruncie a koszlami produkcji na'najlepszym gruncie. W stosunku do pierwszego gruntu, drugi grunt pozostaje nadal równie nieurodzajny jak przedlem. Podniosła się jednak ogólna urodzajność.

Zakładamy lingów,

w

tym

tylko, że jeżeli cena zboża spada

z 7 do 5 szy-

samym

popyt

stopniu

wzrasta

spożycie,



czy-

li że wydajność ziemi nie przewyźsza popytu, którego można się spodziewać przy cenie 5 szylingów. O ile założenie takie byłoby błędne wtedy, gdyby cena spadła z 7 do 5 szylingów na skutek wyjątkowo obfitych zbiorów jesiennych, o tyle jest ono

Londyn,

7

stycznia

1851

59

konieczne przy stopniowym i przez sarmych producentów spowodowanym wzroście urodzajności. We wszystkich wypadkach idzie tu tylko o ekonomiczną możliwość tej hipotezy. Wynika 1) spada,

stąd:

Renta inoże wzrastać, mimo że cena artykułów a prawo

Rlicarda)

2)

Prawo

renty,

Ricardo



pomijając

pozostaje

tak jak je w dalsze

jednak

najprostszej

jego

rolniczych

słuszne.

tezie

rozwinięcie



formułuje nie

zakłada

malejącej urodzajności gleby, lecz jedynie — mimo powszechnie rosnącej wraz z rozwojem społeczeństwa urodzajności gleby — różną urodzajność gruntów albo różne wyniki kolejnych wkładów kapitału w ten sam grunt.

3) Im bardziej powszechne jest podniesienie urodzajności gleby, tym więcej obejmie ono rodzajów gruntów; wtedy i suma renty w całym kraju może wzrastać, mimo że cena zboża na to ogół spada. Jeżeli weźmiemy np. wyżej podany przykład, idzie tylko o to, jak wielka jest ilość gruntów, które produkują więcej niż 26 buszli po 5 szylingów — niekoniecznie muszą one dawać aż 30 buszli — tzn. jak dalece różnorodna jest jakość gruntów znajdujących się pomiędzy najlepszym a najgor-

szym.

Nie

oruntu.



Jak

W

wiesz,

powstaje wynikami

ona

dotyczy

nie

ogóle

cała

to bezpośrednio

ta mądrość

dzięki

różnych

renty z najlepszego

to ratio [wysokości]

dotyczy

przy

wyrównaniu

kosztów

produkcji,

rencie

cen

renty.

wysokości

polega

produktów,

że jednak

tym,

na

które

to pr.awo

że

są ęen.y

konkurercji burzuazy]neł: prostu prawem rynkowej sposobu produkcji go burżuazyjne zniesieniu po Ale nawet się stosunkowo stawałaby ziemia że pozostałby ten szkopuł, kolejno stosopracy, coraz mniej urodzajna, że la sama ilość wana, dawałaby coraz mniejsze wyniki, jakkolwiek najlepszy burżuagruni nie dostarczałby już, jak to się dzieje w ustroju najgors'zy.. grunt jak drogiego równie zyjnym, produktu jest

po

Wątpliwość ta odpadłaby w myśl tego, co powiedzialem Proszę

Cię o wypowiedzenie

się w

tej sprawie. ..

wyżej.

60

Manchester,

17 lipca 1851

15 ENGELS

DO MARKSA Manchester,

17 lipca 185b1.

... Nareszcie prenumerata gazet jest tu znowu uporządkowana i ujrzałem w końcu nasz stary dokument! w „Kólnische Żeitung". Zresztą „Augsburger Zeitung' w artykule „Drezno”, napisanym widocznie przez dobrze poinformowanego autora, podaje, że za pomocą męczących przesłuchiwań złamano w końcu Nothjunga, który złożył wyczerpujące zeznania. W

każdym

razie

uważam

za

bardzo

możliwe,

że

zręczni

sę-

dziowie śledczy potrafią go szybko przyprzeć do muru i uwiklać w najbardziej niesamowite sprzeczności. Podobno udał się tam jakiś pruski urzędnik, żeby wydusić z niego jeszcze więcej. Król Hanoweru odmówił ponoć wdrożenia dochodzeń w swoim państwie, przynajmniej w tej brutalnej formie, w jakiej prowadzi się je w Prusach, w Hamburgu itd. List Miquela zdaje się lo potwierdzać. O tym, że Martensa aresztowano w Hamburgu, wiesz. Zresztą głupota Prusaków w niczym tak się nie ujawniła, jak w rewizji u „Karola nad Renem", którego także podejrzewano o należenie do Związku Komunistów, a u którego znaleziono tylko listy od Raveaux! W

starym

ten jeden

dokumencie

ustęp,

w

zaszkodzić

którym

mowa

może

aresztowanym

o „ekscesach”,

tylko

wszystkie

inne

ustępy skierowane są przeciw demokratom i tylko w tym padku mogłyby utrudnić pozycję aresztowanych, gdyby mieli stanąć przed na wpół demokratyczną ławą przysięgłych; ale gląda na to, że staną przed dobranym sądem specjalnym 1 Mowa Komunistów

Apel w

ten

prasie

tu

o

pierwszym

(marzec

został

apelu r.),

skonfiskowany

burżuazyjnej

Komunistów Red.

1850 w

związku

i przygotowaniami

Komitetu

napisanym

przez

Centralnego przez

pruską

policję.

z aresztowaniem

do

kolońskiego

Marksa

procesu

do

Związku

i

Engelsa.

Opublikowano

członków

wyoni wylub

KC

go

Związku

komunistów.



Manchester,

17 lipca 1851

61

związkowym, jeżeli w ogóle staną przed sądem. A nawet te rzeczy były w dokumencie Biirgersa!, który został od razu na początku

przejęty,

przeważnie

już

przerobione.

Natomiast

pod

wszy-

stkimi innymi względami jest to ogromnie korzystne, że rzecz ta została opublikowana i obiegła całą prasę. Poszczególne lajne grupki początkujących komunistów, o których się w ogóle nie nie wie, a które, jak wynika z dotychczasowych doświadczeń, na pewno znajdują się we wszystkich częściach Niemiec,

w tym dokumencie

otrzymają

Nawet

wytyczną.

świetną

z ar-

ubodła

że ta rzecz

widać,

Zeitung'

„Augsburger

w

tykułu



zgoła inaczej niż pierwsze rewelacje. Sposób, w jaki spreparowaświadczy,

dokumentu,

treść

ła

„Szaleństwo”



dobrze

nadto



że

en efiet il n'y avait pas moyen

zrozumiała

de s'y mópren-

dre [rzeczywiście nie można się było co do tego pomylićl. Przy tym feudalna reakcja z tak ślepą furią rzuca się ą dokument, że cały ten strzał na postrach nie sprawia na burzu-

azji najmniejszego wrażenia. Zabawny to widok, jak „Kólnische Zeitung" codziennie prawi teraz kazania o tym, że il faut basser par la mer rouge [trzeba przejść przez morze czerwone],

z 1848 r. Alę

i przyznaje wszystkie błędy konstytucjonalistów rzecz

jasna,

jeżeli

Kleist-Relzow, w

swych

oberprezydentem

jeżeli

Koblencji

zostaje

„Kreuzzeitung”?

bezwstydna

taki

staje

się

płaskich

dowcipach i niezdarnych wierszach coraz bardziej obelżywa, cóż ma począć wykształcona i stateczna opozycja konstytucyjna! Szkoda, że nie otrzymujemy tu „Kreuz-

zeitung”. Widuję z niej różne wyjątki. Trudno' sobie wyobrazić, w

ordynarnym,

jakim

skim

stylu

piśmidło

i czeigodne drabów

wielkości

w rodzaju

' Okólnik z

1

grudnia

łobuzerskim,

to napada

kolońskiego 1850

r.

konstytucyjne.

Beckeratha

statutu Związku. — Hed. 2% „Kreuzzeitung” — tak sische

Zeitung”,

organ

i głupim

przyzwoite,

Gdyby

Centralnego

rozesłany

nazywano

reakcyjnego

na

przez

dziennik

pruskiego

było

Komunistów

wraz

berliński

junkierstwa.

tych

bodaj o od-

Związku

Biirgersa

pru-

zamożne

można

i spółki podejrzewać

Komitetu

został

zatęchłym

teraz

z

projektem

„Neue —

Preus-

HRed.

62

robinę

[ok.

ambicji

i męstwa,

20

to

lipca

1851|

woleliby

chyba

zniewagi

i obelgi

ze strony jakiegoś plebejsko-nadreńskiego „Pere Duchesne""' i caly terreur rouge [czerwony terror] — niż to traktowanie, jakiego zaznają teraz co dzień ze strony junkrów i „Kreuzzeitung”...



... Ale należy się tym psom, które napadały na najlepsze artykuły „Nowej Gazety Reńskiej'', nazywając je „prostackim wymyślaniem'', by odczuły teraz różnicę na swej własnej tchórzliwej skórze. Jeszcze będą oni z tęsknotą wspominać owe — w porównaniu z tym — bezgranicznie subtelne drwiny „Nowej Gazety Reńskiej"'...

16 ENGELS

DO

MARKSA [ok. 20 lipca 1851].

Drogi Marksiel W załączeniu zwracam dokumenty. Podoba mi się list Miquela. Chłopak przynajmniej myśli i na pewno byłoby z niego coś dobrego, gdyby wyjechał na jakiś czas za granicę. Jego obawy, że nasz opublikowany teraz dokumient wywrze złe wrażenie na demokratach, są na pewno całkiem uzasadnione, jeśli idzie o jego okolicę; ta dolnosaska, prymitywna demokracja średniochlopska,

której

„Kólnische

Zeitung”"

ostatnio

podlizy-

wala się ofiarując przymierze, pasuje też do (lego i stoi daleko niżej od Filisterskiej demokracji większych miast, która jej przecież przywodzi. A ta drobnomieszczańska, normalna demokracja, choć najwidoczniej ciężko urażona tym dokumentem, jest sama zbyt przygnieciona i zduszona, ażeby, wespół z wielką burżuazją, nie przyznać konieczności passer par la mer rouge t „Pere Duchesne” — czasopismo wychodzące pod redakcją Heberta podczas Wielkiej rewolucji francuskiej; cieszyło się wielką popularnością wśród biedoty miejskiej. — Red.

[ok.

[przejścia

przez

morze

20

lipca

czerwone].

1851)

To

63

towarzystwo

będzie

się

coraz bardziej godzilo z koniecznością chwilowego terrorystycznego panowania proletariatu, będąc przekonane, że to nie może chyba trwać długo, bo pozylywna treść dokumentu jest jakoby tak niedorzeczna, że nie może być mowy o trwałym panowaniu takich ludzi i ostatecznym urzeczywistnieniu takich zasad! Natomiast bogaty i średni chlop hanowerski, który nie posiada

nic

prócz

swego

gruntu,

ła itd. narażone są na wszelkie

dopodobnego

bankructwa

którego

wszystkich

chyba

Z listu Bermbacha

zagroda,

stodo-

wobec praw-

towarzystw

niowych, który ponadto od czasów wszystkich rozkoszy legalnego oporu yeoman [twardy kmieć] będzie się „morza czerwonego”,

dom,

niebezpieczeństwa

ubezpiecze-

Ernesta Augusta doznał — ten niemiecki sturdy wystrzegał wejścia do

że będzie do tego zrmuszony.

wynikałoby, że to Haupt jest zdrajcą —

w co nie mogę uwierzyć. W każdym razie trzeba by tę historię zbadać. Niewątpliwie musi się wydawać podejrzane, że Haupt, o ile wierm, jest jeszcze na wolności. O podróży do Hamburga z Getyngi czy Kolonii nie ma co myśleć, Trudno powiedzieć, czy i kiedy dowiemy się czegoś z akt procesu lub z protokołów. S'il y a trahison [jeżeli to jest zdrada], nie wolno o tym zapomnieć,

lecz

przy

pierwszej

nadarzającej

się

okazji

należałoby

go

przykładnie ukarać. Spodziewam się, że Danielsa wkrółce wypuszczą, aprós tout c'est la seule tóte politique, qu'il y ait dans Cologne [jest to w końcu jedyna polityczna głowa, którą marmy w Kolonii]; pomimo nadzoru policyjnego potrafiłby on jednak poprowadzić sprawę wlaściwym torem. Wracając

jeszcze do wrażenia, jakie nasz dokument

na demokratach:

Miquel

powinien

przecież

pamiętać,

wywarł

że stale

i bez przerwy prześladowaliśmy tych panów w pismach, które w większym czy mniejszym stopniu były przecież manifestami partyjnymi.

Skąd

więc

teraz

ta wrzawa

Z powodu

programu,

który w sposób bardzo spokojny i całkiem nieosobisty streszcza tylko to, co już dawno ukazało się w druku? Czyżby nasi ucz.

64

niowie

[ok.

na

kontynencie

20

lipca

zaparli

1851)

się

nas,

czyżby

związali

się

z demokratami bliżej, niż na.to pozwala polityka partyjna i honor partii? Jeżeli demokraci wszczęli tak rewolucyjny hałas właśnie z powodu braku rozbieżności, to któż winien temu brakowi mieccy

rozbieżności, komuniści

w

przecież Niemczech.

nie Tu

my, chyba

lecz

co

tkwi

najwyżej sedno

nie-

sprawy.

Każdy jako tako inieligentny demokrata musiał z góry wiedzieć. czego może oczekiwać od naszej partii — dokument nie móg! mu przynieść nic szczególnie nowego. Jeśli wiązali się oni pro tempore [przejściowo] z komunistami, to byli w pełni zoriento: wani co do warunków i czasu trwania tego sojuszu, i jedynie hanowerskim chłopom i adwokatom mogła przyjść do głowy myśl, że komuniści po r. 1850 odstąpili od zasad i polityki „Nowej Gazety Reńskiej". Wałdeck i Jacoby na pewno nigdy nie marzyli nawet o tym. W każdym razie wszelkie tego rodzaju publikacje nic nie zmienią ani w „naturze rzeczy”, ani w „pojęciu stosunku”, jeśli mówić językiem Stirnera; a demokratyczne krzykactwo i wichrzycielstwo wkrótce znowu osiągną pełny rozkwit i dernokraci będą iść ręka w rękę z komunistami. A że ci panowie lendemain [nazajutrz] po rewolucji będą nam jednak robić psoty, o tym wiemy dawno i nie zapobiegnie temu żadna dyplomacja. Za to fakt, że — jak przypuszczałem — w oparciu o Manifest powstają wszędzie małe grupy komunistyczne, bardzo mnie ucieszył. Tego właśnie brakowało nam wobec słabości dotychczasowego sztabu generalnego. Gdy stosunki dojrzeją, żołnierze znajdą się sami, ale bardzo przyjemna jesi perspektywa posiadania sztabu generalnego, który nie będzie się skladał z majsterków i który pozwalać będzie na większy wybór niż obecnie, gdy mamy wszystkiego 25 ludzi posiadających jakieś wykształcenie. Warto by wydać zalecenie szerzenia wszędzie propagandy wśród pracowników handlowych. Na wypadek, gdyby trzeba byla organizować administrację, ci ludzie są nie:

11 września

[1851]

65

zbędni — oni przywykli do harówki i do prawidłowego prowadzenia ksiąg, a commerce [handel] to jedyna praktyczna szkoła dla zdatnych do czegoś kancelistów. Nasi prawnicy itd. nie nadają

się

do

tego.

Pracowników

i rachunkowości, redagowanja

handlowych

utalentowanych

depesz,

listów,

do

księgowości

ludzi z wykształceniem

dokumentów



voila

ce qu'il

do faut

[oto, czego nam trzeba]. Z sześcioma pracownikami handlowymi zorganizowałbym dowolną gałąż administracji tysiąc razy prościej, przejrzyściej i praktyczniej niż z sześćdziesięciona rad-

cami regencyjnymi czy skarbowymi. Ci nie umieją nawet czytelnie pisać i tak zabazgrzą człowiekowi

diabeł się w tym nie zorientuje.

wszelkie księgi, że sam

Ponieważ w coraz większym

słopniu zmuszeni przecież jesteśmy przygołowywać się na taką ewentualność, rzecz nie byłaby bez znaczenia. Poza tym pracownicy

cznej

mniej

roboty,

bumelanctwa,

przyzwyczajeni



handlowi

do

pretensjonalni,

nieprzerwanej

łatwiej ich

a w razie nieprzydatności

List do Kolonii wysłany —

ten nie dojdzie,

jak

A w ogóle adres były wydawca!

trzeba,

Schulża



doskonale

to już

łatwiej usunąć.

sfabrykowany; jeśli

nic na

nie jest całkiem

mechani-

ustrzec od

to nie poradzę.

godny

polecenia



17 MARKS

DO JOZEFA

WEYDEMEYERA 11 września

[1851].

... O ltym, że nasze czasy są okresem rozkładu „demokratycznych" rządów tymczasowych, musiał przekonać się również p. Mazzini. Po gwallownych wałkach mniejszość opuściła

Comitć

[Komilet]

elementy.

włoski. A są to podobno bardziej postępowe

66

11

września

[1851)

Uważam, że polityka Mazziniego jest z gruntu fałszywa. Pchając obecnie Włochy do powstania działa całkowicie w interesie Austrii. Z drugiej strony zapomina, że należałoby się zwrócić do chłopów, tej od wieków uciskanej części narodu włoskiego; przygotowuje on tym samym nowe rezerwy dla kontrrewolucji. Pan Mazzini zna tylko miasta z ich liberalną szlachtą i citoyens ćclairós [oświeconymi mieszczanami]. Potrzeby materialne włoskiej ludności wiejskiej — równie jak chłopstwo irlandzkie eksploatowanej i doprowadzanej systema: tycznie do stanu zupełnego wycieńczenia i otępienia — są naturalnie rzeczą zbył poziomą dla górnololnej frazeologii jego kosmopolityczno-neokatolickich manifestów ideologicznych. A zresztą wymagałoby to dużej odwagi, by oświadczyć burżuazji i szlachcie, że pierwszym krokiem do uzyskania niezawisłości Włoch jest całkowite wyzwolenie chłopów i przeksztalcenie systemu półdzierżawy ! w wolną własność burżuazyjną. Mazzini uważa widocznie, że pożyczka w sumie 10 milionów franków ma większe znaczenie dla rewolucji niż pozyskanie 10 milionów ludzi. Bardzo się obawiam, że w krytycznej chwili rząd austriacki sam zmieni [ormę wladania ziemią we Włoszech i zreformuje

ją na sposób „galicyjski" *.

|

Powiedz Dronkemu, że za kilka dni do niego napiszę. Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Małżonki od mojej żony i ode mnie. Namyśl.się jeszcze, czy nie warto, żebyś spróbował urządzić się tutaj. Twój K. Marks ! —

towę

systemu

połownictwa,

przy

którym

chłop-dzierżawca

oddaje

po-

plonów właścicielowi gruntu. — HRed. przekł. polsk. 2 Rząd austriacki, usiłując zapewnić sobie poparcie chłopów galicyjskich w swej walce z polskim ruchem narodowo-wyzwoleńczym, wydał w 1848 roku dekret o zniesieniu pańszczyzny w Galicji. Późniejsze jednak ustawy ustanowiły wysokie stawki na wykup ziemi przez chłopów. — Red.

Londyn,

13 września

1851

67

18 MARKS _DO ENGELSA 'Londyn,

13

września

1851.

-..Także we włoskim komitecie doszło do rozłamu. Wystąpiła z niego pokaźna mniejszość.

Mazzini

zmartwiony opowia-

da o tym w „Voix du Peuple"". Głównymi przyczynami miały

być: D'abord Dio. Iis ne veulent pas de dieu. Ensuite, et c'est plus grave,

'de travailler dans Vin-

' 'Maftre Mażzini ils reprochent

teret autrichien en próchant I'insurrection, tzn. en la precipitant.

Enfin: ils insistent sur un appel direct aux intórets imatćriels des paysans italiens, ce qui ne „peut se faire sans attaquer de T'autre cótś les interets materiels des bourgeois et de la no-

blesse libórale, qui forme la grande

phalange

mazzinienne.

'_—pl'Zede wszystkim bóg. Oni nie chcą boga. Następnie, i to jest Jeszcze ważniejsze, zarzucają panu Mazziniemu, że głosząc Powstanie, tzn. zbytnio je przyśpieszając, działa w interesie Austrii. Wreszcie: nalegają na bezpośrednie apelowanie do materialnych interesów — włoskich chłopów, co nie może nastąpić bez zaałakowania z drugiej strony materialnych interesów burŻuazji i liberalnej szlachty, tworzących wielką falangę MeazziTa ostatnia kwestia jest nader ważna. O ile Mazzini niego]. lub ktokolwiek inny, kto stanie na czele agitacji włoskiej, tym razem nie przemieni chłopów franchement [otwarcie] i immćdiatement [bezpośrednio] z mótayers [połowników] w wolnych właścicieli zierni — sytuacja chłopów włoskich jest potworna, przestudiowałem teraz gruntownie to świństwo — to w wypadku rewolucji rząd ausiriacki chwyci się galicyjskich środków. W

„Lloyd”*

posiadania" 1 Paryski ? Dziennik

groził

on

już

i „zniszczeniem organ

„zupełnym



stanu

niespokojnej szlachty", Jeżeli Maz-

Proudhona.

wiedeński.

przeobrażeniem

HRed.



HKed. przekł.

pfrzekł. polsk.

polsk.

68

23

września

[1851]

ziniemu i ieraz jeszcze nie otworzą się oczy, to jest bałwanem. Oczywiście wchodzą tu w grę inleresy agitacji. Skąd weźmie tych 10 milionów franków, jeżeli odtrąci burżuazję? Jak utrzyma na swych usługach szlachtę, jeżeli jej oznajmi, że przede wszystkim chodzi o jej expropriation [wywłaszczenie]? Oto, jakie trudności mają demagodzy starej szkoły...

19 ENGELS

DO MARKSA 23

września

[1851].

... Rozłam wśród Włochów jest wspaniały. Doskonale się stało, że przebiegłemu fantaście Mazziniemu nareszcie weszły w paradę materialne interesy, i to w jego własnym kraju. Rewolucja włoska przydała się na to, że także tam przyciągnęła do ruchu najbardziej zacofane klasy i że teraz przeciw staromazzinistowskiej emigracji tworzy się nowa radykalniejsza partia, która stopniowo wypiera pana Mazziniego. Także i we: dług wiadomości z gazet wygląda na lo, że il Mazzinismo [inazzinizm] traci kredyt nawet u ludzi, którzy nie są ani konstytucjonalistami, ani reakcjonistami, i że ludzie ci wykorzystują resztki piemonckiej wolności prasy do ataków na Mazziniego, których portće [doniosłości] rząd nie rozumie. Poza tym rewolucja włoska znacznie przewyższa niemiecką ubóstwem myśli i bogaciwem frazesów. Całe szczęście, że w kraju, w którym zamiast proletariuszy istnieją prawie wyłącznie lazzaroni!, są przynajmniej metayers [połownicy]. Pocieszające są również i inne motywy włoskich rozłamowców; wreszcie bardzo to pięknie, że wśród jedynej nie rozbitej dotąd — przynajmniej oficjalnie — emigracji także zaczynają wodzić się za Hby... 1 Lazzaroni



tak

nazywano

we

Włoszech

zdeklasowane,

lumpen:

proletariackie elementy ludności, które nieraz były wyzyskiwane rządy absolutne w ich walce przeciw burżuazji. — Red.

przeź

26 września 1851

69

20 ENGELS

DO MARKSA

' 26

września

1851.

Drogi Marksiel Co się tyczy historii wojny Techowa '*, jest ona także pod względem militarnym niezmiernie płytka, a miejscami wprost błędna. Pomijając takie głębokie prawdy jak ta, że przeciw przemocy skuteczna jest tylko przemoc, jak również niedorzeczne odkrycia, że rewolucja może zwyciężyć tylko wtedy, gdy dosłownie — gdy nie natrafia na jest powszechna (co znaczy rewolucją burżuazyjną); po jest gdy — opór, a co do treści

mijając dobre chęci do zduszenia nej"', czyli właściwej

rewolucji

fatalnej „polityki wewnętrz-

przez jakiegoś, mimo

Cavaigna-

ca i Willicha, jeszcze dotąd nie odkrytego dyktatora wojskowego;

pomijając to bardzo znamienne polityczne sformułowanie poglądu tych panów na rewolucję — trzeba zauważyć z wojskowego punktu

widzenia,

że:

1. Żelazna dyscyplina, która jedynie może przynieść zwycięstwo, to akurat odwrołna strona „odraczania polityki wewnętrznej* i dyktatury wojskowej. Skąd ma się wziąć ta dyscyplipewne wynieść przecież byli powinni panowie Ci na? doświadczenie

z Badenii

i Palatynatu.

Jest

oczywistym

faktem,

dyscypliny rozluźnienie że dezorganizacja armii i całkowite były zarówno warunkiem jak następstwem każdej dotychczasowej

zwycięskiej

Francja

rewolucji.

potrzebowała

czasu

od

r. 1789 do 1792, żeby zorganizować na nowo zaledwie jedną armię — armię Dumourieza — w sile ok. 60 000 — 80000 ludzi, i nawet ta armia rozpadła się znowu, tak że do końca roku 1793 nie bylo we Francji, można powiedzieć, zorganizowanej armii. Węgrom potrzebny był okres od marca r. 1848 do połowy roku 1849, ażeby mieć porządnie zorganizowaną armię. A któż 1 „Zarysy przyszłej

ka w

sztabu

badeńskiej

nowojorskiej

wojny”

armii

„Staatszeitung”.



artykuł porucznika

rewolucyjnej —

Red.

w

1849

Techowa,

r.,

naczelni-

opublikowany

70

8 .grudnia. 1851..

podczas pierwszej rewolucji francuskiej zaprowadził dyscyplinę w armii? Nie generałowie, 'którzy; dopierp ,po kilku zwycięstwach rewolucji zyskują wpływ i autorytet w owych improwizowanych armiach — lecz terreur [terror] polityki wewnętrznej władzy cywilnej...

ENGELŚ DO MARKSA 3 grudnia

„Representants

de

la' France,

delibórez

en' paix!'"'

1851.

[„Przed-

stawiciele Francji, debatujcie w pokoju!'']. A gdzież mieliby ci panowie debatować ' spokojniej niż w koszarach d'Orsay, strzeżeni przez batalion chasseurs de Vincennes [strzelców z Vincennes]! ” Historia Francji wkroczyła w stadium najdośskonalszego komizmu. Czy można sobię wyobrazić coś zabawniejszego niż ta trawestacja osiemnastego brumaire'a!, dokonana: w cza: sie pokoju przez najmniej znaczącego człowieka na świecie, przy pomocy niezadowolonych żołnierzyi jak dotychczas można sądzić, bez jakiegokolwiek oporu. I jak ładnie wszystkie te stare osły dały się złapać! Najchytrzejszy lis z całej Francji, stary Thiers, najprzebieglejszy adwokat z całej barreau [palestry], pan Dupin, dali się źłapać w potrzask, który zastawił na nich najbardziej notoryczny balwan stulecia; zostali złapani równie łatwo, jak pań Cavaignac z jego tępą cnotą republikań-

ską i jak faniaron Changarnier! A dla uzupełnienia tableau [obrazu] kadłubowy parlament z Odilonem Barrot w roli „Lówe von Calbe'', przy czym tenże Odilon żąda, aby go wobec takiego

się

złamania

konstytucji

aresztowano,

i nie

może

dopiąć

1 9 listopada 1799 r. Tego dnia późniejszy cesarz Napolcon konsulem republiki francuskiej. — Red. przekł. polsk.

I ogłosił

3 grudnia

1851

T

tego, żeby go zawleczono do Vincennes! Cała sprawa jest express [specjalnie] wymyślona dla czerwonego Wolifa!: tylko on jeden może odtąd pisać historię Francji. Czy kiedykolwiek w świecie dokonano coup [zarnachu] za pomocą bardziej niedorzecznych proklamacji niż tym razem? A Śmieszna maskarada napoleońska, rocznica koronacji i Austerlitzu, prowokatorska gra z konstytucją Konsulału i tak dalej — że coś takiego mo-

gło

się

udać

choćby

panów Francuzów równego sobie. Wspaniałe jest zwłaszcza małego go Changarniera. lamentu

w

10

na

przeciąg

do poziomu

jednego dnia, to degraduje

zaiste dziecięcego,

nie mającego

to złapanie wielkich fanfaronów „porządku”, Thiersa — wprost wyśmienite — i waleczneWspaniale jest posiedzenie kadłubowego par-

okręgu

Berryer,

z panem

okno: Vive la Republique! [Niech cała paczka zostaje schwytana i rzy na dziedzińcu koszarowym. I który od razu pakuje się, żeby by się było biedzić cały rok, a nie

który

krzyczy przez

żyje Republika!], aż wreszcie zamknięta pod strażą żołniewreszcie ten głupi Napoleon, wkroczyć do Tuileryj. Można udałoby się wymyślić ładniej-

szej komedii. A wieczorem, gdy głupi Napoleon rzucił się w końcu do wytęsknionego łoża w Tuileriach, toż na pewno bałwan dopiero nie zdawał

sobie sprawy, jakie jest jego położenie.

Je premier consul!

Le consulat sans

[Konsulat bez pierwszego konsula!] Żadnych

niż nie większe wewnętrznych — przynajmniej trudności w ogóle w ostatnich trzech latach; ani szczególnej opresji finansowej, nawet we własnej sakiewce; ani koalicji u granic, ani św. Bernarda do sforsowania, ani Marengo do wygrania! Naprawdę — rozpacz. Nie ma już nawet Zgromadzenia Narodowego, które by udaremniało wielkie plany zapoznanego hohatera; nie, przynajmniej na dzisiaj ten osioł jest tak wolny, tak nie związany, posiada tak absolutną władzę, jak tamten [Napoleon I] w wieczór 18 brumaire'a, tak całkowicie nieskrępowany, że wprost nie może wytrzymać, by nie prezentować na . 1 Czerwony

Wolff



TFerdynand

Wolff.



Red.

przekł.

polsk.

T2

8 grudnia

1851

wszystkie strony swej oślej natury. Straszliwa perspektywa braku przeciwieństwi Mais le peuple, le peuple! — Le peuple se fiche pas mal de toute cette boutique [Ale lud, lud! — Lud nic sobie nie robi z calego tego krainu], jak dziecko raduje się oktrojowanym sobie prawem wyborczym i zapewne będzie też z niego korzystać jak dziecko. Co może wyniknąć z tych śmiesznych wyborów, które odbędą się od niedzieli za tydzień, jeżeli w ogóle do nich dojdzieł Ani prasy, ani wieców, stan oblężenia w calej okazałości i na dobitkę nakaz wystawienia posła w ciągu czternastu dni. Cóż jednak ma wyniknąć z całego bałaganu? „Jeśli spojrzymy na to z historycznego punktu widzenia", to mamy wspaniały temat' do deklamacji. Tak np. musi się okazać, czy rządy pretoriańskie z czasów cesarstwa rzymskiego, których założeniem było obszerne państwo zorganizowane na wskroś po wojskowemu, wyludniona Italia i brak nowoczesnego proletarialu, czy rządy tego rodzaju są możliwe w kraju takim jak Francja, skoncentrowanym geograficznie, gęsto zaludnionym, posiadającym liczny proletariat przemysłowy. Albo: Ludwik Napoleon nie ma własnej partii; podeptał orleanistów i legitymistów,

teraz

więc

musi

zrobić

zwrot

w

lewo.

Zwrot

w

lewo

implikuje amnestię, amnestia implikuje kolizję itd. Albo też: powszechne prawo wyborcze jest podstawą potęgi Ludwika Napoleona, nie może on go naruszyć, a dziś powszechne prawo wyborcze nie da się pogodzić z Ludwikiem Napoleonem. I inne tego rodzaju spekulatywne tematy, które można wspaniale snuć. Ale po tym, co widzieliśmy wczoraj, nie ma co stawiać na peuple [lud] i doprawdy wydaje się, że stary Hegel jako duch świata kieruje z grobu historią i z największą sumiennością każe wszystkiemu rozgrywać się dwukrotnie: raz jako wielkiej iragedii, drugi raz jako nędznej farsie; Caussidiere'owi każe odgrywać Daniona, Louis Blancowi — Robespierre'a, Barthć'lemy — Saint-Justa, Floconowi — Carnota, a tej pokrace z pierwszym lepszym tuzinem zadłużonych poruczników — rolę małego kaprala i plejady jego marszałków. Tak więc doszliśmy już do 18 brumaire'a.

$ grudnia

Dziecinnie głupio zachował

1851

78

się lud paryski. Cela ne nous re-

garde pas; que le prósident et I'assemblee s'entretuent, peu nous importe! [To nas nie dotyczy; niechaj prezydent i zgromadzenie zabijają się nawzajem, mało to nas obchodzil] Ale że armia

uzurpuje sobie prawo dawania Francji rządu, i lo jakiego, to go chyba bardzo obchodzi — a motłoch zadziwi się jeszcze, co to za powszechne „wolne” prawo wyborcze, z którego ma oto korzy: słać „po raz pierwszy od roku

1804''l

Diabli wiedzą, jak długo duch świata, widocznie bardzo zagniewany

na

ludzkość,

tę farsę;

przeciągał

jeszcze

będzie

czy

res'tau-

w ciągu roku przedeliluje przed nami konsulat, cesarstwo,

racja itd., czy trzeba, żeby dynastia napoleońska została w;.›lferw się niemozln'›va Przetrzepana na ulicach Paryża, zanim stanie We Francji. Ale zdaje mi się, że sprawa bierze niezwykle waria-

cki obrót i że te crapauds! czeka niesamowite poniżenie. Napoleon chwilowo Jeżeli nawet przypuścić, że Ludwik ulrwali

swą

władzę,

trwać długo, nawet

nie może

takie głupstwo

to przecież

przy możliwie najgłębszym

upadku

po-

Francu-

zów. A co wtedy? Perspektyw na rewolucję diabelnie m_alo. to Jasne, a jeżeli panowie Louis Blanc i Ledru-Rollin wczoraj w po-

łudnie pakowali manalki, dziś. mogą je spokojnie znów rozpikować. „La voix tonnante du peuple ne les rappelle pas encore [„Grzmiący głos ludu nie wzywa ich jeszcze']. Tu i w Liverpoolu historia ta gwallownie zahamowała ha.n-

del, 'ale w Liverpoolu już dzisiaj na nowo zakwitły spekulacje.

, A francuskie papiery wartościowe spadły tylko o 2%. slę wstrzymać oczywiście musimy ściach W tych okoliczno na razie z wystąpieniem w prasie angielskiej w obronie kolończyków. Co do artykułów dla „Tribune” ?, które najwidoczniej poja1 Crapaud

o

dosł, ropucha,



(fr.)

Francuzach. — Hed. przekł. polsk. Daily o „New-York tu 2 Mowa

gazecie,

założonej

sześćdziesiątych

w

r.

1841.

współpracowali

W

z

Mowa .

lewicowo-burżuazyjnej pięćdziesiątych i na początku

Tribune”,

latach

nią

łobuziak, pędrak.

fam. —

Marks

i Engels.



HRed.

74

9 grudnia

1851

wiły się w niej, napisz po angielsku do redaktora Trybuny. Dana jest może nieobecny, ale na business letter [list urzędowy] będzie z pewnością odpowiedź. Tell him that he must distinctly state per next returning steamer what has become oi these papers, and in case they have been made use oi, he is requested to send by the same opportunity copies of the Tribune containing (hem, as no copy has been kept here and without having the articles already sent, again before our eyes, we cannot, alter such a lapse of time, undertake to go on with the following numbers of the series. [Napisz mu, aby Cię dokładnie powiadomił — najbliższym okrętem — co się stało z rękopisami; a jeśli zostały one opublikowane w Trybunie, niechaj ci prześle, korzystając z tej samej okazji, te numery Trybuny, w których są one wydrukowane, ponieważ kopii nie mamy, a nie mając przed oczyma tamtych już wysłanych artykułów nie możemy — po upływie tak długiego czasu — pisać dalszego ciągu serii!]. Efckt, jaki wywarły wiadomości francuskie na europejskim motłochu emigracyjnym, musiał być zabawny. Byłbym to chęt: nie ogłądał. En atiendant Ciebie]

[W

nouvelles

tes

oczekiwaniu

wiadomości

od

Twój

22 MARKS

DO

ENGELSA 9 grudnia

Dear Frederic [Drogi Fryderyku]! Dałem Ci długo czekać na odpowiedź, quite bewildered kowicie

w

przejęty]

tymi

tragikomicznymi

1 Chodzi o pracę Marksa Niemczech”. — Hed.

i

Engelsa

wydarzeniami

„Rewolucja

i

w

1851.

[całPary-

kontrrewolucja

9 grudnia

1551

Th

żu. Nie mogłem powiedzieć jak Willich: to dziwne, nie przysłali nam z Paryża żadnego avis [zawiadomienia]! Nie mogłem również ogłosić jak Schapper, że trwarn permanentnie przy

kuflu piwa u Schśrttnera.

Dla ratowania

z paroma trabantami

dwie

czuwa.

les

spał

Ci panowie

[kufry]

jak

Lówe

spakowane,

ojczyzny S[chapper]

noce u Schśrttnera, udając,

von

Calbe

i ska

lecz ponieważ

mieli

ostrożność

swoje

jest lepszą

wtedy,

dopiero

częścią odwagi, zadecydowali oni, że pojadą gdy sprawa będzie „rozstrzygnięta”.

że mal-

Czy czytałeś Miserere Louis Blanca!? Następnego dnia Be'rnard Le Clubiste zaprzeczał temu, jakoby on także podpisał się Pod tymi lamentami... . ... Maintenant

[A

teraz],

cóż

mam

Ci napisać

o sytuacji?

Jasne jest to tyłko, że proletariat oszczędzał swe siły. Bon'c!Parte chwilowo

zwyciężył,

ponieważ

głosowanie w tajne. szterlingów, skradzioną oświadczeniom

w ciągu

nocy

Armię przekupił w banku

wbrew

Czy uda

d'*Argout.

mu

przemienił

kwotą miliona

JaWPe

funtów

wszelkim późniejszym

się raz jeszcze taki coup

[zamach], jeśli wybory wypadną przeciw niemu? Czy większość udział

ogóle

weźmie

Francji.

Trudno

w

w

wyborach?

jest, a nawet

jest

wyjechali

Orleanowie

do

niemożliwością

w ogóle

przewidzieć wypadki w dramacie, którego bohaterem jest Krapuliński?. W każdym razie wydaje się, że na skutek coup d'etat [zamachu stanu] sytuacja raczej się polepszyła, niż pogorszyła.

Z Bonapariem Narodowym rodowego

łatwiej sobie poradzić niż ze

i jego stała

już

A dyktatura

generałami.

Zgromadzeniem Zgromadzenia

Na-

u drzwi.

Wspaniale jest rozczarowanie Techowa i ski, którzy widzieli w armii francuskiej po prostu les apótres de la trinitć dernocra-

tique, de la libertć, de ['śgalitć, de la fraternitć. hommes! 1

[apostołów

Wezwanie

Blankiem 2 grudnia

grupy

trójcy demokratycznej: francuskich

na czele do narodu 1851 r. — Red.

2 Krapuliński



przezwisko

emigrantów

francuskiego

w

Napoleona

III.

Les pauvres

wolności, równości, w

Londynie

z

Louis

związku

z przewrotem



przekł.

Red,

polsk.

76

11

braterstwa.

Biedni

ludzie!]

grudnia

1851

A panowie

Mazzini

f Ledru

[Rollin]

też mogą się teraz spokojnie położyć spać. Ta katastrofa to downiali [krach] emigracji. Okazało się, że w rewolucji jest ona

pour

rien

[do

niczego].

Wszak

panowie

Ci

zadecydowali

zawiesić bieg historii świata aż do powrotu Kossutha. A proposi Zbiórka dla tego ostatniego dała w Londynie równo 100 p., słownie



sto pensów. Salut

[Pozdrawiam]



Twój

K.M.

23 ENGELS

DO MARKSA 11 grudnia

1851.

Drogi Marksiel W

załączeniu

zwracam

P[iepe]ra, który chwilowo mi kolońskimi.

list

R[einhar]dta,

zatrzymałem

jak

w związku

również

list

ze sprawa-

Z wielkiej wyprawy 700 włóczęgów do Paryża, którą roztrąbily gazety, zdaje się nie nie wyszło, a mały L. Blanc jest na razie, wnioskując z jego nowych lamentacji opublikowanych w dzisiejszym „Daily News*, jeżeli jakoby nie w Londynie, to przecież w bezpiecznym miejscu. Pierwszy lament był jeszcze boski w porównaniu z dzisiejszym. Peuple frangais — noble fiert6 — courage indomptable — śternel amour de la libertć — honneur au courage malheureux [Lud francuski — szlachetna duma — odwaga nieposkromiona — wieczna miłość wolności — cześć nieszczęśliwej odwadze] — po czym Mmały człowieczek

robi

demi-tour

d

droite

[pół

obrotu

w

prawo]

i prawi kazanie o zaulaniu i zjednoczeniu ludu i burżuazji. Vide Proudhon: Appel ż la bourgeoisie, pagina 2. [Patrz Proudhon: Apel do burżuazji, strona ?]. I to rozumowanie! Jeżeli insurgents [powstańcy] zostali pobici, to dlatego, że nie byli vrai peuple [prawdziwym ludem]; vrai peuple nie może być

11

pobity;

a jeżeli

vrai

grudnia

peuple

1851

m

nie bił się, lo dlatego,

że nie chciał

się bić za Zgromadzenie Narodowe; można by było tu wprawdzie zauważyć, że vrai peuple raz zwyciężywszy sam zostałby dyktatorem, ale zaskoczony nie zdołał o tym pomyśleć; zresztą tak często był przecież oszukiwany! To jest ta stara ordynarna logika demokratów, panosząca

Się

jeszcze

po

każdej

klęsce partii rewolucyjnej.

Le fait est

[stan faktyczny jest taki] moim zdaniem, że jeżeli proletariat

w swojej

śwWiadom

masie

swojej

nie walczył

słabości

razem, to był on w pelni

tym

i niemocy,

i z fatalistyczną

rezygr_m.-

cją będzie on się poddawać nowym nawrotom cyklu republiki, cesarstwa, restauracji i nowej rewolucji dopóty, dopóki w ciąBu kilku lat misóre [nędzy] pod panowaniem możliwie największego porządku nie zbierze nowych sił. Nie mówię, Ze_tak _będzie, ale wydaje mi się, że to była instynktowna, zasadnicza

idea, która dominowała wśród ludu paryskiego we w.torek ! w środę, i po ustanowieniu tajnego głosowania, i następnie, po pi_ątkOWej

rejteradzie

burżuazji.

nie była żadna sposobność dla

jest

Nonsensem

ludu.

Jeżeli

twierdzić,

proletariat

że to

zechce

czekać, aż rząd postawi przed nim jego własną sprawę, aż nastąPi kolizja, która wyrazi konflikt w sposób ostrzejszy i bardziej Sprecyzowany

czekać.

niż

Ostatnią

w

czerwcu

sposobnością,

lelariatem a burżuazją

stanęła

roku

1848

przy



której

dość

to

musiałby

sprawa

wyraźnie,

długo

między pro-

była

ordynacja

Wyborcza z roku 1850 i wtedy lud wolał nie walczyć. To oraz wieczne powoływanie się na rok 1852 było już dowodem słabości, który, pomijając wypadek kryzysu handlowego, wystarczałby nam, żeby postawić dosyć złą prognozę także na rok 1852. Z chwilą gdy zniesiono powszechne prawo wyborcze, z chwilą gdy wyparto proletariat z oficjalnej sceny, wymagałoby

się trochę za wiele, gdyby się oczekiwało od partii oficjalnych, że postawią sprawę w sposób dogodny dla proletariału. A jak stała sprawa [poza

wszelką

w

lutym?

Wtedy

rachubą]

jak

jeżeli rewolucyjna zostaje bezczynną

lud dziś.

był tak samo

hors de cause

I nie

zaprzeczyć,

da

się

że

parlia w toku rozwoju rewolucyjnego pow decydujących momentach zwrotnych

18

albo

11

też jeżeli

ingeruje,

grudnia

ale

1851

nie zwycięża,

to można

prawie

na

pewno uważać, że przegrała na jakiś czas. Witness [świadectwem] są powstania po Termidorze i po roku 1830; tym panom, którzy dziś tak głośno krzyczą, że vrai peuple oczekuje swojej sposobności, grozi niebezpieczeństwo ześliznięcia się z biegiem czasu na tę samą drogę, na której znaleźli się bezsilni jakobini

w latach

1795—1799

i republikanie w latach

1831—1839,

oraz poważny blamaż. Nie da się też zaprzeczyć, że wrażenie, jakie przywrócenie tajnego głosowania wywarło na burżuazji, drobnomieszczańslwie i au bout du compte [koniec końców] fakże na wielu proletariuszach (co wynika z wszystkich napływających wiadomości), rzuca osobliwe światło na odwagę i przenikliwość paryżan. Wielu najwidoczniej nie pomyślało nawet, jak niedorzeczne jest pytanie, które postawił Ludwik Napoleon, i gdzie jest gwarancja

rzetelnego

obliczenia

głosów;

ale

większość

musiała

chyba przejrzeć tę szarlatanerię, a mimo to wmawiała sobie, że teraz jest all right [wszystko w porządku], ź to tylko dla znalezienia pretekstu, żeby się nie bić. Sądząc według listu Reinhardta, według codziennych nowych rewelacji o bezeceństwach żołnierzy, a zwłaszcza o ich

ekscesach

na

[jakiemukolwiek

bulwarach cywilowi]

przeciw —

każdemu

robotnikowi

pókin czy

quelconque

burżua,

czer-

wonemu czy bonapartyście, n'importe [bez różnicy] — sądząc według eoraz liczniejszych wiadomości o lokalnych buntach, nawet w najodleglejszych zakątkach, gdzie nikt nie oczekiwał oporu, sądząc po liście byłego francuskiego deputowanego i commergant [kupca] opublikowanym we wczorajszym „Daily News*", wydaje się, jakoby appel au peuple [apel do ludu] przybierał rzeczywiście obrót nieprzyjemny dla Bonapartego. Masa burżuazji paryskiej zdaje się nie bardzo jednak smakuje w tym nowym reżymie z jego oktrojowanymi ustawami o deportacjach. System terroru wojskowego rozwija się zbyt szybko i zbyt bezwstydnie. Dwie trzecie Francji są w stanie oblężenia. Sądzę, że po tym wszystkim burżuazja w swej masie w ogóle nie będzie głosować i że cała farsa z głosowaniem spełznie na

11

grudnia

1851

79

niczym; bo we wszystkich niepewnych miejscowościach, gdzie przeciwnicy Ludwika Napoleona będą masowo głosować, żandarmi będą rozpoczynać bójki z wyborcami i cały akt wyborczy zostanie tam unieważniony. Wtedy Ludwik Napoleon ogłosi, że Francja jest en ćtat d'alićnation mentale [w stanie nicpoczytalnościj, i obwoła armię jedyną wybawicielką społeczeństwa,

a

wtedy

to świństwo

i rola

w

nim

Ludwika

Napoleona

staną się zupełnie jasne. Ale właśnie przy tej historii wyborczej sprawa mogłaby przybrać obrót zgoła nieprzyjemny, gdyby wtedy w ogóle jeszcze można było liczyć na poważny opór przeciw ukonstytuowanernu już rządowi. Milion pewnych głosów ma ten drab u urzędników i żołnierzy. No i pół miliona, a może i więcej, znajdzie się w kraju bonapartystów. Pół miliona, a może i więcej, trwożliwych mieszczan będzie również głosować na niego. Pól miliona głupich chlopów, milion błędów w dodawaniu — to już razem 31/2 miliona, a więcej nie miał stary Napoleon w swoim cesarstwie, które rozciągało się po cały lewy brzeg Renu i Belgię, a więc liczyło z pewnością 32 miliony mieszkańców. Dlaczego rnialoby mu to na razie nie wystarczać? A jeżeli otrzyma to — i może milion przeciw — burżua wkrótce przejdą na jego stronę. Może jednak nie otrzyma tych 2% miliona i może — choć znaczyłoby to wymagać zbyt wiele uczciwości od francuskich urzędników — nie zdoła skredytować sobie do 1 miliona błędów w dodawaniu. W każdym razie bardzo wiele zależy od kroków, jakie będzie musiał tymczasem przedsięwziąć. Zresztą, któż przeszkodzi urzędnikom we wrzuceniu do urn wyborczych kilkuset oui [tak] jeszcze przed rozpoczęciem głosowania? Il n'y a plus de presse [Nie ma już prasy] — nikt

nie może tego sprawdzić. W każdym razie to fatalnie dla Krapulińskiego, że papiery wartościowe znowu spadają, a dla L. Blanca, że musi teraz uznać Anglię za kraj wolny. Za kilka miesięcy czerwoni powinni znowu uzyskać sposobność do wystąpienia, może już przy głosowaniu; jeżeli jednak ! włedy znowu będą czekać, to machnę na nich ręką, wtedy

80

11

grudnia

1851

nawet przy najpiękniejszym kryzysie handlowym do niczego nie dojdą, jak tylko do porcji cięgów, która na parę lat usunie ich ostatecznie w cień. Cóż warta jeszcze ta hołota, jeżeli oduczyła się bić? Czy Pieper jest znowu w Londynie? Mam dać mu zlecenie do Frankfurtu w sprawie książek, a nie wiem, czy jest on jeszcze w Brighion. Najgorsze to, że będziesz mieć teraz trudności z Lówenthalem. Najlepiej byłoby, gdyby konirakt był już zawarty. Liverpool Market — quiet at yesterdays prices; Manchester Market — firm. Some overtrading going on to the Levant. German buyers continue keeping out of the Market [Na giełdzie w Liverpoolu — spokój, ceny wczorajsze; na giełdzie w Manchesterze sytuacja ustabilizowana. Nadmiar towarów idzie po części na Bliski Wschód. Kupcy niemieccy wciąż jeszcze trzymają się z dala od rynkul]. Twój F. E.

24 MARKS

DO

JOZEFA

WEYDEMEYERA Łondyn,

5 marca

1852.

Drogi Wejwej! Obawiam się, żeby nie było zamieszania, gdyż nie zrozumiałem Twojego ostatniego listu i na dwóch ostatnich listach niewlaściwie wypisałem adres: „Biuro «Revolution», 7 Chambersstreet, skrytka pocztowa 1817'. Zamieszanie wywołała przeklęla „skrytka 1817'; pisałeś mi bowiem, że należy to dodać „do siarego adresu", nie podając, czy chodzi o pierwszy, czy o drugi adres. Ale mam nadzieję, że sprawa wyjaśni się jeszcze przed nadejściem tego listu, tyrn bardziej że list z ubiegłego piątku zawierał bardzo obszerną piątą część mojej pracy!!

Szóstej i ostatniej części nie zdążyłem

tego tygodnia dokończyć.

Jeżeli gazeta Twoja

zwłoka ta nie może wy-

wolać

żadnej

materialu. Arlykuł Tazem —

Taz



przerwy,

Twój

wychodzi,

gdyż

przeciw

późno,

mi

Przysłał

znowu

tak

masz

Heinzenowi,

jest bardzo

połączenie cech

i

który,

niestety,

ilość

Engels

mocny i delikatny za-

dobry,

wymagane

dostateczną

od polemiki, klóra ma

hyć

————

1 Praca

K.

pierwszy

drukowana

Razety

„Die

Marksa

Revolution”

„18

brumaire'a

przez

(New

Ludwika

Weydemeyera

York

1852

w

Bonaparte”

pierwszym

r.). —

HKed.

była

numerze

po jego

s2

Londyn,

5 marca

1852

godna tej nazwy. Artykuł pokazałem E. Jonesowi i w załączenu przesyłam dopisek od niego, przeznaczony do druku. Ponieważ Jones pisze bardzo niewyraźżnie, ze skrótami, i ponieważ przypuszczam, że nie jesteś jeszcze na tyle biegłym Anglikiem, przysyłam Ci wraz z oryginałem kopię przepisaną ręką mojej żony i równocześnie przekład niemiecki z tym, że dasz wydrukować obok siebie oryginal i przekład. Do listu Jonesa możesz wydrukować następujące uzupełnienie: Co się tyczy Jerzego Juliana Harneya, który również jest autorytetem dla Heinzena — tenże w swoim „Red Republican" [Czerwonym Republikaninie] wydrukował nasz „Manifest Komunistyczny” w języku angielskim,

dodając

uwagę,

cyjny dokument, jaki w swoim „Democratic nym]

tzn.

zamieścił

moje

Neuen

Rheinischen

„jest

to

najbardziej

rewolu-

kiedykolwiek się pojawil", poza tym Review" [Przeglądzie Demokratycz-

przekład

artykuły

że

„obalonej'*

o

francuskiej

Zeitung',

przez

Heinzena

rewolucji!

z

mądrości,

„Revue der

a w artykule o Ludwiku

Blancu

odsyła swoich czytelników do tych artykułów, jako do „prawdziwej krytyki" francuskiej afery. Zresztą w Anglii nie ma potrzeby powoływać się tylko na „najbardziej skrajnych". Gdy członek parlamentu zostaje w Anglii ministrem, musi na nowo kandydować przy wyborach. Disraeli więc, nowy lord-minister

skarbu, pisze

1 marca

„Będzierny

w ostatnich

w naszym Do tego

się

latach

do swoich

starali

wywarła

zrobić

wyborców: koniec

z walką

tak szkodliwy

wpływ

klas,

która

na dobrobyt

królestwie'. „Times'*

z 2 marca

dodaje:

„Jeśliby

cokolwiek

mo-

gło rozdzielić klasy do tego stopnia, że pojednanie nie byłoby już możliwe — to bylby to podatek na przywóz zboża". I żeby ignorant typu Heinzena nie mógł sobie wyobrażać, że arystokraci są za ustawami zbożowymi, a burżuazja przeciw, ponieważ tamci chcą „ronopolu”, a ci „wolności” — poczciwy filister zna przeciwieństwa tylko w tej ideologicznej postaci —

1850

1 Chodzi o pracę r.” — Red.

Marksa

„Walki

klasowe

we

Francji

od

1848

r. do

Londyn,

5 marca

1852

83

należy dodać, że w 18 wieku arystokraci angielscy byli za „Wolnością” (handlu), a burżuazja za „monopolem" — to samo

stanowisko

w

sprawie

„ustaw

zbożowych”,

jakie

w

tej

chwili obserwujemy u obu klas w „Prusach". „Neue Preussische Zeitung" jest najzacieklejszą zwolenniczką wolnego handlu. Wreszcie na Twoim miejscu w ogóle zwróciłbym panom demokratom uwagę, że winni wpierw zaznajomić się z literaturą burżuazyjną, zanim ośmielą się napadać na jej przeciwników. Panowie ci winni np. przestudiować historyczne dzieła Thierry'ego, Guizota, Johna Wadego i in., aby sobie wyjaśnić „historię klas"* przeszłości. Winni zapoznać się z elementarnymi zasadami ekonomii politycznej, zanim biorą się do krytykowania krytyki ekonomii politycznej. Wystarczy np. otworzyć wielkie dzieło Ricarda!, aby na pierwszej stronie znależć słowa, od których zaczyna on swoją przedmowę. „Produkt

ziermi,

wszystko,

co

zdobywa

się

na

jej

powierz-

chni przez łączne zastosowanie pracy, maszyn i kapitału, rozdziela się między (rzy klasy społeczeńsitwa: a mianowicie między właściciela ziemi, właściciela kapitału potrzebnego na uprawę ziemi, oraz robotników, których pracą uprawiana jest ziemia"*, Jak mało jędnak społeczeństwo burżuazyjne Stanów Zjednoczonych dojrzało do tego, aby walkę klas uczynić naoczną i zrozumiałą, jaskrawe dowody daje C. H. Carey (z Filadelpółnocno-amerykański. fii), jedyny poważniejszy ekonomista Atakuje on Ricarda, najbardziej klasycznego reprezentanta burżuazji t stoickiego przeciwnika proletariatu, jako człowieka, którego dzieło jest jakoby arsenalem dla anarchistów, socjalistów i wszystkich przeciwników burżuazyjnego ustroju. Zarzuca

on

nie

autorytetom Torrens,

w

tylko

dziedzinie

Wakefield,

1 D. Ricardo,

Ricardo,

Mac

„Zasady

ale

ekonomii,

Culloch ekonomii

także

takim

jak

Malthus,

Senior,

politycznej

Watley,

europejskim

Mill,

Say,

R. Jones

i podatkowania”,



itp., Red.

84

Londyn,

5 marca

1852

że przez swoje dowodzenia, iż ekonomiczne podstawy rozmaitych klas muszą wśród nich wywoływać nieuniknione i wciąż rosnące przeciwieństwo, rozbijają oni społeczeństwo i przygotowują wojnę domową. Stara się on ich ohalić, wprawdzie nie jak naiwny Heinzen, który istnienie klas łączy z istnieniem politycznych przywilejów i rmonopoli, ale w ten sposób, że chce wykazać,



ekonomiczne

wWarunki:

renia

(wlasność

ziemska),

zysk (kapitał) i płaca robocza (praca najemna) nie są czynnikami walki i przeciwieństw, lecz raczej są czynnikarni zjednoczenia i harmonii. Wykazuje oczywiście winięte”* stosunki Stanów Zjednoczonych

tylko to, że „niedorozuważa za „normalne”.

. Co się mnie tyczy, to nie przypada mi ani zasługa odkrycia istnienia klas w społeczeństwie nowoczesnym, ani zasługa odkrycia ich walki między sobą. Historycy burżuazyjni przedstawili na długo przede mną rozwój historyczny tej walki klas, a burżuazyjni ekonomiści — anatomię ekonomiczną owych klas. To, co ja wniosłem nowego, polega na udowodnieniu: 1) że isfnienie klas związane jest tylko z określonymi historycznymi fazami rozwoju produkcji; 2) że walka klas prowadzi nieuchronnie do dykłatury proletariatu; 3) że owa dyktatura jest sama tylko przejściem do zniesienia wszelkich klas i do społeczeństwa bezklasowego. Ignoranci, jak Heinzen, którzy przeczą nie tylko walce klas, ale nawet

istnieniu

klas, dowodzą

tylko, że oni



mimo

swego

krwiożerczego, a niby-lhumanistycznego wrzasku — uważają społeczne warunki panowania burżuazji za ostatni wylwór, za non plus ultra [ostatnią granicę] historii, że są tylko niewolnikami burżuazji; niewola ta jest tym wstrętniejsza, im mniej balwany te same rozumieją — chociażby tylko wielkość i przemijającą konieczność panowania biurżuazji. Z powyższych uwag wybierz, co Ci się wydaje odpowiednie. Zresztą Heinzen od nas zapożyczył „centralizację” posługując się nią zamiast swojej „republiki federacyjnej" itp. Gdy kiedyś poglądy o klasach, jakie obecnie rozpowszechniamy, będą ttywialne i staną się własnością „zwykłego rozumu ludzkiego”, ten prostak z wielkim krzykiem będzie je proklamował jaka najnowszy wytwór swojej „własnej bystrości* I będzie urągał

g

sy

ą o ą:x ,„___Vi k 4

słi

ee y

su BĆ o pijkęł

danonycTn PyyCI gl ›—.. ::—,r

or

E)__„rx&gr___

-



L—KW.„ M

b-h '*-.__P_r:i.-

=

D

_JU":” y ;3.__4#„.__

~

ś..::_

&

._,.....--.»›..rx._)Ł

'L„ .&.&:——-—››

Ą

a„.._k(»— l

o-- w X—«

k

ł oS

ee



b

1) =

SA

ML”JĄ_ ssei

AM

.

„B

w....-xłx_x____,›-ą H„— %: x*:.?' y :(—r_

= 5›-&&.&

x_.«.' . (._xUL ą

e> Óx

|

x):„ł›l›l*,.?_:&.(

s.

— 'Ą—Ą

m

TO SSESE

&«NQ».›'*

e HŁ_„Ł'

Strona z listu Marksa do Weydemeyera z 5 marca 1852 r. o dyktaturze proletariatu.

A

18

marca

1852

85

lezom stanowiącym dalsze rozwinięcie naszych poglądów. Tak opierając się na „własnym bystrym rozumie” wrzeszczał on przeciw heglowskiej filozofii, dopóki była ona postępowa. A obecnie żywi się jej okruchari, gdy utraciły już wszelki smak i zostały przez Rugego nie przeltrawione wyplute. Wraz z tym listem otrzymasz zakończenie węgierskiej korespondencji. Jeśli gazeta Twoja istnieje, spróbuj wyzyskać z tego cokolwiek, tym bardziej że były premier węgierski, Szemere, obiecał mi przysłać dla Ciebie z Paryża artykuł okolicznościowy ze swoim

podpisem.

Jeśli gazeta Twoja zaczęła wychodzić, przyślij jak największą ilość egzemplarzy, aby je można było szerzej rozpowszechnić. Twój K. Marks 25 ENGELS

DO

MARKSA 18 marca

1852.

z..Jones ma zresztą zupełną słuszność, że teraz, gdy. stary O'Connor ostatecznie zwariował, napina wszystkie struny. Ma teraz pewne szanse, a jeżeli ponadto odpadnie citizen [obywatel] Hipphipphurra! — może być pewny swojej sprawy. Sądząc z tego wszystkiego, co widzę, czartyści znajdują się w stanie tak kompletnego rozprzężenia i rozkładu, a jednocześnie cierpią na taki brak rozsądnych ludzi, że albo się całkiem rozlecą i rozpadną na kliki, a więc będą musieli w praktyce wlec się w ogonie financials [propagatorów reformy parlamentarno-finansowej]?, albo też jakiś dzielny człowiek będzie musiał 1 John Harney. — HRed. 2 Engels ma na myśli Ligę Reformy Parlamentarnej i Finansowej, na której czele stali przywódcy freetrader (zwolenników wolnego handlu) Bright, Cobden i in. Z początkiem 50-tych lat 19 w. prawe skrzydło czartystów zaczęło się zbliżać do tej burżuazyjnej Ligi. — Red.

B6

28 października

1852

zreorganizować ich ruch na zupełnie nowej podstawie. Jones jest na całkowicie słusznej drodze, a możemy śmiało powiedzieć, że bez naszej doktryny nie trafilby na właściwą drogę i nigdy by się nie domyślił, jak można, z jednej strony, nie tylko utrzymać jedyną możliwą bazę rekonstrukcji partii czartystów, instynktowną nienawiść klasową robotników do burżuazji przemysłowej, lecz i rozszerzyć ją, rozwinąć i zużytkować jako podstawę uświadamiającej propagandy, a z drugiej strony, być jednak postępowyim, występować przeciwko reakcyjnym zachciankom robotników i ich przesądom. Master [Pan] Harney będzie zresztą miał powody do zdumienia, jeżeli będzie się nadal tak zachowywał; popierająca go klika zapalonych marzycieli da mu wnet kopniaka i nie uratują go nawet portrely Kościuszki i innych „patriotów”, którymi ozdabia swoje wypociny...

26 JENNY

MARKS

DO

ADOLFA

CLUSSA 28

października

18562.

Drogi Panie Clussl Sledził Pan zapewne w „Kólnische Zeitung" [Gazecie Kolońskiej] monstre [potworny] proces przeciw komunistom. Posiedzenie z dn. 23 października nadało całości tak wspaniały, interesujący i korzystny dla oskarżonych obrót, że wszyscy ożyliśmy na nowo. Może Pan sobie wyobrazić, że „partia Marksa" jest czynna dzień i noc i musi pracować głową, rękami i nogami... ...Wszystkie oświadczenia policji są kłamstwem. Kradnie ona, fałszuje, włamuje się do biurek, składa fałszywe przysięgi, fałszywe zeznania i na dobitek twierdzi, że posiada przywileje w stosunku do komunistów, klórzy stoją hors la socićtć [poza nawiasem społeczeństwa]! Jest po prostu oburzające, w jaki

28 października

1852

87

sposób policja w osobie swojej najbardziej łotrowskiej figury! przejmuje wszystkie funkcje oficjalnego ministerstwa, usuwa Saedta na dalszy plan, przedstawia jako sądownie sprawdzone fakty i dowody — nieuwierzytelnione nolalki, zwykłe pogłoski, doniesienia i plotki. Trzeba było stąd dostarczyć dowodów, iż wszystko to jesi sfałszowane. Mąż mój musiał więc pracować całymi dniami, aż do późnej nocy. Trzeba było przedstawić urzędowo poświadczone zeznania gospodarzy, trzeba było także urzędowo uwierzytelnić próbki pisma rzekomych protokolantów

Liebknechta

i

Ringsa,

aby

udowodnić

fałszerstwa

policji.

Potem trzeba było to wszystko przepisać 6—8 razy i wysłać różnymi drogami do Kolonii, przez Frankfurt, Paryż itd., gdyż wszystkie listy do mego męża, jak i wszystkie listy stąd do Kolonii są otwierane i przejmowane. Cala rzecz teraz polega na walce, jaka toczy się między policją a moim mężem, na którego zwala się wszystko, całą rewolucję, a nawet kierowanie procesem... Zmaganie się z tą oficjalną władzą, zaopatrzoną w złoto 1 wszelkie środki walki, jest naturalnie bardzo interesujące, i jeżeli wyjdziemy z tego zwycięsko, będzie to tym bardziej chwalebne, że po tamtej stronie są pieniądze i władza, i wszystko inne, podczas gdy my często nie wiemmy, skąd wziąć na papier do pisania listów itd. itd, Załączone oświadczenie posłane dzisiaj do gazet złożyli Freiligrath, Marks, Engels i Wolfi?, Przesyłamy je dzisiaj do Trybuny. Pan może je także opublikować...

...Właśnie nadeszły od Weertha i Engelsa całe paki adresów kupców i fikcyjnych blankietów handlowych, aby można było bez obawy przesyłać akta, listy itd. Dopiero

kiem

co

nadeszła

„Kólnische

nieprawdopodobnie

Zeitung"

skandalicznych

z

historii.

nowym

Dwie

ładun:

depesze

1 Mowa tu o naczelniku pruskiej tajnej policji politycznej, Wilhelmie Stieberze, organizatorze procesu kolońskiego. — Hed. przekł, polsk. 2 Zeznania

skierowane — Red.

w

przeciw

obronie

oskarżonych

oszczerczym

atakom

w

kolońskim

gazet

procesie

„Times”

komunistów

i „Daily

News”.

88

28 października

1852

znowu odejdą zaraz na adresy kupców. U nas zainstalowalo się teraz całe biuro. Dwie, trzy osoby piszą, inne biegają, jeszcze inne zbierają pensy, aby piszący mogli utrzymać się przy życiu i dostarczyć

staremu,

oficjalnemu

światu

dowodów

najbardziej

niesłychanego skandalu. Jednocześnie troje moich wesołych dzieci śpiewa sobie i gwiżdże, za co często obrywa bury od pana ojca. Oto ruch! Bądź Pan zdrów, drogi Panie Cluss, i napisz wkrótce znowu do swych przyjaciół.

Za

zezwoleniem

najwyższeł

zwierzchności Jenny Marks

27 ENGELS

DO

JOZEFA

WEYDEMEYERA Manchester,

12

kwietnia

1853.

...Wykułem mniej więcej stare kampanie (tzn. od 1792 począwszy); napoleońskie są tak proste, że niewiele tu można pomieszać. Jomini jest au bout du compte [w rezullacie] przecież najlepszym ich hislorykiem; przyrodzony geniusz Clausewitza doprawdy nie może mnie jakoś przekonać mimo paru dobrych rzeczy. Dla najbliższej przyszłości, tzn. dla nus, najważniejsza jest kampania rosyjska z 1812 r., jedyna, w której pozostały jeszcze do rozwiązania wielkie zagadnienia strategiczne; Niemcy i Włochy nie dopuszczają żadnych innych linii operacyjnych niż (e, które ustalił Napoleon; w Rosji natomiast wszystko jest jeszcze ciemne i pogmatwane. Problem, czy pierwotnym planem operacyjnym Napoleona z 1812 r. był bezpośredni pochód na Moskwę, czy też dotarcie w pierwszej kampanii jedynie do Dniepru i Dżwiny, powtarza się dla nas jako zagadnienie, co powinna uczynić armia rewolucyjna w wypadku pomyślnej ofensywy przeciwko Rosji. Wydaje mi się, że zagadnienie to — abstrahując oczywiście od okoliczności przypadkowych i jedynie zakładając jaką taką równowagę sił — jest

obecnie

Sundzie

i

możliwe

do

Dardanelach,

rozwiązania

w

jedynie

Petersburgu,

na

Rydze

morzu,

i

na

Odessie.

920

Manchester,

12

kwietnia

1858

Abstrahując oczywiście również od wewnętrznych ruchów w Rosji — bo i szlachecko-burżuazyjna rewolucja w Petersburgu z wojną domową jako jej konsekwencją należy także do możliwych szans. Pan Hercen znacznie sobie ułatwił zadanie (du progres des idees revolutionnaires en Russie [„O postępie idei rewolucyjnych w Rosji"]) zabezpieczywszy się przed niepowodzeniem w ten sposób, że po heglowsku skonstruował demokratyczno-społeczno-komunistyczno-proudhonowską republikę rosyjską pod triumwiratem Bakunina, Hercena i Gołowina. Tymczasem bardzo niepewne jest, czy Bakunin jeszcze żyje. W każdym razie wielka, rozległa, rzadko zaludniona Rosja jest krajem bardzo trudnym do zdobycia. Co do byłych prowincji polskich z tej strony Dźwiny i Dniepru, to nie chcę o nich w ogóle więcej słyszeć od czasu, kiedy dowiedziałem się, że wszyscy chłopi są tam Małorusinami, a jedynie szlachta i część mieszczan — Polakami, i że dla tamtejszego chlopa, jak dla małoruskiej Galicji w r. 1846, przywrócenie Polski jest jednoznaczne z przywróceniem dawnego panowania szlachty w całej jego sile. We wszystkich tych krajach, poza obrębem właściwego Królestwa Polskiego,

mieszka

zaledwie

500 000

Polaków!

Poza tym dobrze jest, że rewolucja znajdzie tym razem w Rosji godnego przeciwnika, a nie takie bezsilne straszydła jak anno [w roku] 48. Tymczasem pojawiają się również rozmaite symptomy. Ożywienie w przemyśle bawelnianym osiąga tu stopniowo taki poziom, od

którego

można

dostać

zawrotu

głowy,

podczas

gdy

nie-

które gałęzie przemysłu bawełnianego (grube tkaniny, domestics [izw. tkaniny domowe]) zupełnie leżą. Spekulantom wydaje się, że uralują się przed tym zawrotnym upadkiem w ten sposób, że będą uprawiać swe spekulacje en gros [na wielką skalę] tylko w Ameryce i we Francji (koleje żelazne za angielskie pieniądze),

tu

zaś

jedynie

w

drobiazgach

i detalicznie,

wciągając

stopniowo wszystkie towary w sierę oszukaństwa. Zupełnie nienormalna pogoda w zimie i na wiosnę — jaką tu właśnie mamy — musiała zaszkodzić zbożu i jeśli nastąpi jak zwykle nienor-

Manchester,

12 kwietnia

1858

91

malne lato, zbiory przepadną. Moim zdaniem, obecne ożywienie nie może utrzymać się dłużej niż do jesieni. Tymczasem blamuje się już trzeci angielski gabinet w ciągu 12 miesięcy, i to ostatni, jaki jest możliwy bez bezpośredniej interwencji radykalnych burżua. Whigowie, torysi, koalicjoniści upadają jedni po drugich nie z powodu deficytów podatkowych, lecz z powodu nadwyżki. To charakteryzuje całą politykę starych partii, a jednocześnie ich zupełną niermoc. Jeżeli obecni ministrowie padną, Anglia nie będzie mogła być dalej rządzona bez znacznego rozszerzenia pays lógal [kręgu osób uprawnionych do głosowania]; a to przypadnie prawdopodobnie na początek kryzysu. Dłlugotrwałe, a więc i nudne już powodzenie prawie uniemo-. żliwiło nieszczęsnemu Bonapartemu zachowanie godności; świat go nudzi i on nudzi świat. Niestety, nie może się żenić co cztery tygodnie. Ten oszust, pijak i szuler ginie wskutek tego, że jest zmuszony,

chociażby

dla pozoru,

wcielać

w życie

Engla

„Firstenspiegel"* [„Książęce zwierciadło'*]. Taki gałgan wyslęPujący jako „ojciec ojczyzny'! To znaczy, że jest on aux abois [u kresu swych sił]. Przy tym nie może nawet rozpocząć wojny; przy najmniejszym swoim poruszeniu natknie się na zwarle, najeżone bagnetami szeregi. A przy tym spokój daje chłopom bardzo pożądany czas do uświadomienia sobie, jak człowiek, chłopów, obecnie Paryż dla dobra obiecywał zgnębić który upiększa Paryż za ich pieniądze i jak hipoteki i podatki mimo Krótko zmniejszać. zamiast się raczej wzrastają wszystko a to metodycznie, się przygotownje sprawa razem mówiąc, tym obiecuje wiele. W Prusach rząd pięknie podburzył przeciwko sobie burżuazję wprowadzeniem podatku dochodowego. Stawki podatkowe są podwyższane przez biurokratów z całą bezczelnością i możesz sobie wyobrazić, z jaką rozkoszą te szlachetne gryzipiórki grzebią w tajemnicach i księgach handlowych wszystkich kupców. MNawet mój stary, zatwardziały Prusak, pieni się z wściekłości. Panowie ci muszą teraz wypić do dna błogosławieństwo gouvernement 4 bon marchć [taniego rządu] konsty-

92

Manchester,

12

kwietnia

1853

lucyjno-ojcowsko-pruskiego. Pruski dług państwowy, który przed r. 1848 wynosił około 67 milionów talarów, od tego czasu spuchł zapewne poczwórnie, a oni chcą już znowu zaciągać pożyczkę. Należy mniemać, że gruby król chętnie by się pocił raz jeszcze, jak w dniach niarcowych, jeżeliby miał zapewniony taki kredyt aż do błogosławionego końca swego żywota. Przy tym Ludwik Napoleon dopomógł mu znów postawić na nogi związek celny, Austria ze strachu przed wojną spuściła z tonu, „a teraz, Panie, pozwól słudze swemu w pokoju zejść do grobu'I Austriacy robią wszystko, co tylko możliwe, aby wznowić 'ruch we Włoszech, które przed puczem mediolańskim były całkowicie zaabsorbowane commerce [handlem] i prosperity, na ile było to do pogodzenia z podalkami; jeśli tak dalej pójdzie przez parę miesięcy, Europa będzie wspaniale przygotowana i potrzebny będzie jedynie bodziec %ryzysu. Przy tym niesłychanie długotrwała i powszechna prosperity — od początku r. 49 — o wiele szybciej przywróciła siły wyczerpanym partiom (jeśli nie wykończyły się one zupełnie, jak np. partia monarchistyczna we Francji) niż np. po roku 1830 przy długo wahających się i w ogóle ospałych stosunkach handlowych. Poza tym w r. 1848 tylko proletariat paryski, później Węgry i Włochy były wyczerpane poważnymi walkami; powstania we Francji począwszy od czerwca 1848 były prawie niewarte słów i w końcu zrujnowały przecież jedynie stare partie monarchistyczne. Ponadto ten komiczny rezultat ruchu we wszystkich krajach, który nie ma w sobie nic poważnego ani godnego uwagi oprócz kolosalnej ironii historii 1 koncentracji rosyjskich zasobów wojennych. Przy tym wszystkim wydaje mi się, że nawet z najbardziej trzeżwego punkiu widzenia jest po prostu niemożliwością, by obecna syłuacja przetrwała wiosnę 1854 r. Bardzo pięknie, że nasza partia występuje obecnie pod zupełnie innymi auspicjami. Wszystkie socjalistyczne bzdury, którvch jeszcze w 1848 r. trzeba było bronić przeciw czystym de-

mokratom

i

południowo-niemieckim

republikanom,

głupstwa

Manchester,

12

kwietnia

1853

93

Louis Blanca itd., a nawet te rzeczy, które rzy zmuszeni byliśmy wysuwać, aby w mętnej sytuacji niemieckiej znaleźć chociażby punkt oparcia dla naszych poglądów — wszystkiego tego będą już (leraz bronić nasi panowie przeciwnicy: Ruge, Heinzen, Kinkel i inni. Preliminaria rewolucji proletariackiej, posunięcia, które przygotowują nam pole walki i oczyszczają

drogę — jedna

i niepodzielna

jakich

itd., sprawy,

republika

wówczas /my musieliśmy bronić przeciwko ludziom, których naturalnym, normalnym obowiązkiem było urzeczywistniać je lub przynajmniej domagać się ich urzeczywistnienia — wszystko to jest teraz convenu [przyznane], panowie ci już się tego nauczyli. Tym razem rozpoczynamy od razu Manifestern!, co zawdziękolońskiemu, w którym procesowi wszystkim czamy przede komunizm niemiecki (szczególnie w osobie Rósera) zdał swój egzamin dojrzałości. oczywiście tylko teorii;, w praktyce Wszystko to dotyczy będziemy musieli, jak zwykle, przede wszystkim ograniczać się bezwzględposunięć i absolutnej zdecydowanych do żądania że nasza Przeczuwam, ności. I w tym leży całe nieszczęście. zostanie innych wszystkich ospałości 1 bezradności Parlia dzięki by rządów, objęcia do zmuszona pewnego pięknego poranka bezpośrednaszym w nie W końcu jednak zrealizować to, co leży nio interesie, lecz w ogólnorewolucyjnym, a zwlaszcza w inte-_ resie drobnomieszczaństwa; przy tej sposobności, przynaglan! przez proletariacki populus [lud], związani swymi własnymi drukowanymi wypowiedziami i planami, mniej lub bardziej fal-

szywie

interpretowanymi,

rzuconymi

porywie

w

mniej

bardziej namiętnej walki partyjnej, będziemy zmuszeni komunistyczne eksperymenty i skoki, o których sami najlepiej, jak bardzo są nie na czasie. Przy tym traci się — miejmy nadzieję, że tylko physiquement parlant [w nym rozumieniu] — następuje reakcja, i zanim świat w stanie wydać historyczny wyrok, uchodzi się nie tylko Slię, na co można gwizdać, lecz także za bóte [głupca], a

— —

1 Mowa

o

„Manifeście

Komunistycznym”.



Ked.

Iu_b

|:oh|ć wiemy głowę lizyczbędzie za beto jest

94

Manchester.

[ok. 18 maja

1853

znacznie gorsze. Nie widzę jednak innej perspektywy. Jeśli kraj tak zacofany jak Niemcy, który posiada przodującą partię, wraz z krajem (tak przodującym jak Francja będzie zaangażowany w przodującej rewolucji, przy pierwszym poważnym konflikcie i z chwilą powstania rzeczywistego niebezpieczeństwa przodująca partia musi dojść do władzy, a to byłoby w każdym razie przedwcześnie. Ostatecznie jest to nieważne, Najlepiej w literaturze naszej partii już zawczasu przygotować jej historyczną rehabilitację na wypadek, gdyby zdarzyło się coś podobnego. Zresztą teraz wystąpimy na scenę także o wiele godniej niż poprzednim razem. Po pierwsze, szczęśliwie pozbyliśmy się in personalibus [pod względem personalnym] wszystkich tych starych bumelantów, Schapperów, Willichów i całego ich towarzystwa, po drugie, wzmocniliśmy się jednak w pewnej mierze, po trzecie, możemy liczyć na młodszy narybek w Niemczech (sam jeden proces koloński wystarczy, aby go nam zapewnić); wreszcie wszyscy nauczyliśmy się jednak wiele na wygnaniu. Są oczywiście i wśród nas ludzie kierujący się zasadą: po cóż mary się obkuwać, od tego jest póre [ojciec] Marks, którego powołaniem jest wszystko wiedzieć; ria ogół jednak pariia Marksa uczy się dość pilnie, a gdy przyjrzeć się takim emigracyjnym osłom, które tu i tam podchwycily nowe frazesy i ostatecznie

zamąciły

sobie

w

przewaga naszej partii wzrosła jednak musi być, la besogne ciężka] ...

ENGELS

głowie,

to jasne

się staje,

że

absolutnie i względnie. Tak sera rude [robota będzie

28 DO MARKSA Manchester,

[ol. 18 maja

1853].

... Wczoraj przeczytałem książkę o arabskich napisach, o której Ci mówilłem. Rzecz jest dość interesująca, jakkolwiek klecha i apologeta biblijny przeziera zewsząd obrzydliwie. Największym jego tryumfiem jest, jeżeli udaje mu się udowodnić

Manchester,

[ok.

18

maja

1858)

95

Gibbonowi parę byków z geografii starożytnej i stąd wyciągnąć wnioski o tym, że godna odrzucenia jest także i jego teologia. Rzecz nazywa się: The historical Geography of Arabia by the Reverend Charles Forster [Geografia historyczna Arabii, napisał wielebny

Charles

Forster].

Oto

najlepsze,

co

z niej

wynika:

l. Podany w Genezis rzekomy rodowód MNoego, Abrahama itd. jest dosyć dokładnym wyliczeniem ówczesnych szczepów Beduinów według bliższego lub dalszego pokrewieństwa ich narzeczy itd. Szczepy Beduinów nazywają się, jak wiadomo, do dzisiaj jeszcze ciągle Beni Saled, Beni JussuF itd., tzn. synowie lego i tego. Nazwy te, pochodzące ze siarych, patriarchalnych stosunków, prowadzą w końcu do tego rodzaju genealogii. Sta[bardziej lub plus ou moins potwierdzają rzy geogralowie mniej]

wyliczenie

Genezis,

a nowi

podróżnicy

dowodzą,

że sla-

re imiona, chociaż zmienione stosownie do lokalnych narzeczy, Po większej części wciąż jeszcze istnieją. Ale przy tym wychodzi na jaw, że sami Żydzi są niczym innym jak drobnym szczepem Beduinów podobnie jak i wszelkie pozostałe, a tylko wskutek lokalnych warunków, rolnictwa itd. popadli w konflikt z innymi Beduinami.

poprzednio arabskiej, o której inwazji 2. Co do wielkiej dokonywali Mongołowie samo jak Beduini tak mówiliśmy: periodycznych podbojów; państwa asyryjskie i babilońskie zostały założone przez szczepy Beduinów w tym samym miejscu, gdzie później powstał kalifat bagdadzki. Założyciele państwa babilońskiego, Chaldejczycy, żyją jeszcze w tym samym miejscu pod tą samą nazwą: Beni Chaled. Szybkie powstanie wielkich miast, Niniwy i Babilonu, dokonało się zupełnie w ten sam sposób jak założenie jeszcze niedawno, przed 300 laty, podobnych olbrzymich miast Agra, Delhi, Lahore, Mutian w Indiach Wschodnich przez podbój afgański lub tatarski. Tak więc inwazja mahometańska traci wiele ze swojego swoistego charakteru. 3. Tam gdzie Arabowie prowadzili życie osiadłe, na południowym

zachodzie,

byli

oni,

jak

się

wydaje,

narodem

równie

96

Londyn,

2 czerwca

1858

cywilizowanym jak Egipcjanie, Asyryjczycy itd.: świadczą o tym ich budowle. I to także wyjaśnia coś niecoś z podbojów mahometańskich.

Co

do religijnego

ze siarych napisów na stara, narodowo-arabska kańskich Indian), której hebrajska — wydaje się, każdy ruch religijny, była

oszustwa,

to —

jak

wynika

południu, w których przeważa jeszcze tradycja monoteizmu (jak u ameryzaledwie drobną częścią jest tradycja że religijna rewolucja Mahometa, iak formalnie reakcją, powrotem, jak twier-

dzili, do tego, co dawne, co proste.

Jest dla mnie obecnie zupełnie jasne, że tak zwane Pismo Swięte Żydów było niczym innym jak spisaną staroarabską tradycją

religijną

i plemienną,

zmodyfikowaną

przez

wczesne

oddzielenie się Żydów od spokrewnionych z nimi, lecz koczujących sąsiadów. Okoliczność, że Palestyna od strony arabskiej oloczona jest pustynią, krajem Beduinów, wyjaśnia jej odrębny rozwój. Jednakże staroarabskie napisy, tradycje i Koran, jak również i owa łalwość, z jaką wyjaśnić się dają teraz wszystkie rodowody

itd.,

dowodzą,

że

raczej ogólnosemicka, podobnie miecką Sagą heroiczną.

istotna

jak

u

treść była

nas

arabska

było z Eddą

Twój

lub

i nie-

F. E.

29 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

2 czerwca

1853.

Twój list o Hebrajczykach i Arabach przeczytałer z wielkim zainteresowanicm. Można zresztą wysnuć następujące wnioski: 1) U wszystkich szczepów wschodnich od początku dziejów można wykazać istnienie ogólnego stosunku między settlement losiadłością] jednej ich części a trwaniem drugiej części w stanie

koczowniczym.

z Europy

2)

Za

czasów

do Azji uległ znacznej

Mahometa

zmianie

szlak

i miasta

handlowy

Arahbii, które

Londyn,

2 czerwca. 1853

9

dawniej brały wielki udział w handlu z Indiami itd., podupadły pod względem handlowym, co oczywiście również dało pewien impuis. 3) Jeśli chodzi o religię, to zagadnienie to można sprowadzić do ogólnego pytania, na które łatwo można odpowiedzieć: czermu historia Wschodu przybiera pozory historii religii? W sprawie kształłowania się miast wschodnich nie ma wspanialszej, bardziej poglądowej i wymownej lektury jak książka starego Frangois Bernier (który był dziewięć lat lekarzem [cesarza]

Aureng-Zebe):

„Voyages

contenant

la

description

des śtats du Grand Mogol etc". wierający opis państw Wielkiego

[„Pamiętnik z podróży, zaMogoła itd.'*]. Opisuje on

również

jak

tych

dobrze

stan

wojskowości,

wielkich armii itd.

„Główny

trzon

stanowi

i sztukę

zaopatrywania

O obu tych sprawach

m. in. mówi:

kawaleria,

piechota

nie jest

tak

liczna,

Jak niesie wieść, si ce n'est qu'avec les vśritables gens de guerre, ils ne conlondent tous ces gens de service et de bazars ou marchós qui suivent I'armee; car, en ce cas-li, je croirais bien qu'ils auraient raison de meltre les 200 000 et 300 000 hommes dans I'armóe seule qui est avec le roi, et quelquelois encore d'avantage, coinme quand on est assurć qu'il sera longlemps absent de la ville capitale; ce qui ne semblera pas si fort śtonnant A qui saura I'śtrange embarras de tentes, de cuiSines, de hardes, de meubles et de femmes móre assez souvent, et par Vaux,

consćquent d'ślephants, de chameaux, de boeufs, de chede portefaix, de fourageurs, vivandiers, marchands de

toutes sorłes et de serviteurs qul trainent aprós soi ces armees, et A qui saura I'ćtat et gouvernement particulier du pays, 4 savoir que le roi est le seul et unique proprietaire de toules les ler-

res du royaume, d'ol vient par une certaine suite nócessaire que toute ure ville capitale comme Delhi ou Agra ne vit presque que de la milice, et esi par consćquent obligóe de snivre le roi quand il va en campagne pour quelque temps; ces villes-la n'ślant ni ne pouvani etre rien moins qu'un Paris; mais n'efant Proprement qu'un camp d'armee un peu mieux et plus commodóment placec qu'en rase campagne" [jeżeli nie mieszać z praw-

98

Londyn.

2 czerwca

1858

dziwymi wojownikami wszystkich ciur obozowych i handlarzy, którzy towarzyszą armii; w tym bowiem wypadku należałoby bodaj szacować na 200 czy nawet 300 tysięcy samą tylko armię idącą za wiadcą; czasem w niej bywa nawet więcej ludzi, np. w wypadkach gdy przypuszcza się, że władca opuszcza na długo swoją

stolicę.

Nie

zadziwi

to jednak

tak dalece tego,

kto wie, że

za tymi armiami wlecze się niesłychane mnóstwo namiotów, kuchni, odzieży, sprzętu I nawet dość często kobiet, a więc w konsekwencji i słoni, wielbłądów, wołów, koni, tragarzy, dostawców paszy i żywności, a także wszelkich handlarzy i sług. Nie

zadziwi

także

tego,

kto

zna

osobliwości

ustroju

i rządów

w tym kraju I wie, że władca jest jedynym i wyłącznym właścicielem wszystkich grunftów w państwie, skąd siłą konieczności wynika, że całe miasta stołeczne, jak Delhi czy Agra, utrzymują się prawie wyłącznie z wojska i są wskutek tego zmuszone do udawania się za władcą, gdy ów wybiera się na pewien czas w pochód. Miasta te nie są i nie mogą być niczym podobnym do Paryża. Są to właściwie tylko obozy wojskowe, rozmieszczone nieco lepiej i wygodniej niż w szczerym polu*]. Omawiając armią,

Frangois

marsz

Wielkiego Mogoła

Bernier

do Kaszmiru

z 400 000

pisze:

„La difficultć est de savoir d'oli et comment peut subsister une si grande armóe en campagne, une si grande quantitć d'hommes et d'animaux. Il ne faut pour cela que supposer, ce qui est trós vrai, que les Indiens sont fort sobres et fort simples dans leur manger, et que de tout ce grand nombre de cavaliers il n'y a pas la dixieme, ni meme la vingtieme partie, qui, dans la marche, mange de la viande; pourvu qu'ils aient leur kicheri ou mólange de riz et d'autres lógumes, sur lesquels ils versent du beurre roux quand ils sont cuits, ils sont contents. II faut encore savoir que les chameaux rósistent extrómement au travail, A la

faim et d la soif, vivent de peu et mangent de tout et qu'aussitót que I'armee arrivee, les chameliers les mónent brouter 4 la campagne, oi ils mangent tout ce qu'ils atlrapent; de plus que

Londyn,

les mómes

marchands

qui

2 czerwca

1858

entretiennent

99

les bazars

dans

Delhi,

sont obligćs de les entretenir dans les catnpagnes, tak samo petits marchands etc..., enfin au regard du fourrages, tous ces pauvres gens s'en vont ródant de tous les cótes dans les villages pour en acheter et y gagner quelque chose, et que leur grand et ordinaire refuge est de raper, avec une espóce de truelle, les campagnes entieres, battre ou laver cette petite herbe qu'ils on rapee, et I'apporter vendre a I'armee..." [„Trudno pojąć, skąd 1 w jaki sposób może zaopatrzyć się w pochodzie tak wielka armia, tak wielka ilość ludzi i zwierząt. Starczy jednak w tym celu wyobrazić sobie — a jest to prawda — że Hindusi są bardzo urniarkowani i niewybredni w jedzeniu i że spośród calego tego mnóstwa jeźdźców nie ma dziesiątej ani nawet dwudziestej części, która by jadła mięso w czasie pochodu; byle tylko mieli swoją „kiczeri'*, czyli mieszaninę ryżu 1 jarzyn, którą po ugotowaniu polewają topionym masłem, są w zuPełności zadowoleni. Trzeba też wiedzieć, że wielbłądy są nadzwyczaj wytrzymałe w pracy 1 odporne na głód 1 pragnienie, że niewiele potrzebują do życia i jedzą wszystko, że natychmiast po przybyciu armii na postój poganiacze prowadzą je w pole, by tam się pasły, I wielbłądy jedzą wszystko, co tylko znajdą. Poza tym ci sami kupcy, którzy utrzymują bazary w Delhi, są zobowiązani utrzymywać je również w pochodzie, podobnie

też drobni

handlarze

etc...

Wreszcie,

co się tyczy

pa-

szy, wszyscy ci biedacy rozłażą się po okolicznych wioskach, by kupić tam cokolwiek i coś niecoś: zarobić, a zwykły i ostateczny ich ratunek polega na tym, że rozkopują całe pola czymś w rodzaju gracy, oczyszczają lub myją zebraną w ten sposób nędzną trawę i sprzedają ją wojsku ...'*] Bernier

zupełnie

słusznie

stwierdza,

że u

podstaw

wszyst-

kich form ustrojowych na Wschodzie — mówi o Turcji. Persji, Hindostanie — leży brak prywatnej własności na ziemię. To jest prawdziwy

clef

[klucz]

nawet

do wschodniego

nieba...

100

Manchester,

6 czerwca

1858

30 ENGELS

DO MARKSA Manchester,

6 czerwca

185$.

... Brak własności gruntowej stanowi istotnie klucz do zrozumienia całego Wschodu. W tym tkwi podstawa historii politycznej i religijnej. Skąd jednak pochodzi, że ludy Wschodu nie doszły do własności gruntowej — chociażby do feudalnej? Sądzę, że tłumaczy się to głównie klimatem w połączeniu z rodzajem gleby, zwłaszcza z faktem istnienia wielkich pasów pustynnych, które rozciągają się od Sahary w poprzek przez Arabię, Persję, Indie i Tatarię aż do najwyższych masywów górskich Azji. Pierwszym warunkiem uprawy roli jest tu sztuczne nawodnienie, to zaś jest sprawą albo gmin, albo prowincji, albo też rządu centralnego. Rządy na Wschodzie miały też zwykle tylko trzy resorty: finanse (plądrowanie kraju), wojna (plądrowanie kraju i zagranicy) i travaux publics [prace publiczne], troska o reprodukcję. Rząd brytyjski w Indiach zorganizował nr 1 i 2 nieco bardziej po filistersku, a numeru 3 w ogóle zaniechał, wskutek czego rolnictwo indyjskie chyli się do upadku. Wolna konkurencja kompletnie się tam zblamowała. Owo sztuczne użyźnianie gruntu, które ustawało natychmiast, gdy tylko ulegały zniszczeniu urządzenia nawadniające, tłumaczy dziwny skądinąd fakt, że całe obszary, które ongiś były wspa-

niale uprawiane (Palmira, Petra, ruiny w Jemenie, miejscowości w Egipcie, Persji i Hindostanie), obecnie opustoszały I stały się bezpłodne; ono też tłumaczy fakt, że wystarczyło jednej wyniszczającej wojny, by wyludnić cały kraj na przeciąg stuleci i pozbawić go calej jego cywilizacji. Do tejże kategorii zjawisk należy, jak sądzę, unicestwienie handlu południowo-arabskiego w czasach przed Mahometem, które bardzo słusznie uważasz za jeden z głównych momentów rewolucji mahoretańskiej. Nie znam dość dokładnie historii handlu pierwszych sześciu stuleci ery chrześcijańskiej, by móc osądzić, jak dalece ogólne material-

Manchester,

8

czerwca

18583

101

ne warunki na świecie spowodowały, że oddano pierwszeństwo szlakowi handlowemu przez Persję do Morza Czarnego i przez Zatokę Perską do Syrii I Azji Mniejszej przed szlakiem wiodącym przez Morze Czerwone. W każdym jednak razie nie bez poważnego znaczenia był fakt stosunkowego bezpieczeństwa karawan zdążających przez uporządkowane państwo perskie

Sassanidów,

podczas

gdy

Jemen,

od

200

do 600 roku,

padał

wciąż ofiarą podboju, inwazji i rabunku ze strony Abisyńczyków. Kwitnące jeszcze za czasów rzymskich miasta południowej Arabii były w VII stuleciu po prostu opustoszałymi stosami ruin; wytworzyły się w ciągu tych 500 wśród sąsiednich Beduinów lat czysto mityczne, baśniowe podania o ich pochodzeniu (patrz Koran oraz historyk arabski Nowairi), allabet, w którym wyryte były tamtejsze napisy, był prawie zupełnie nie znany, jakkolwiek żadnego Innego nie było, tak że nawet wszelkie pisrmo tam de facto uległo zapomnieniu. Tego rodzaju zjawiska skłaniają do wniosku, że obok superseding [upośledzenia], spowodowanego jakimiś ogólnymi warunkami handlowymi, doszło tam również do bezpośredniego niszczenia drogą przemocy, a to można wYytłumaczyć tylko etiopską inwazją. Wypędzenie Abisyńczyków nastąpiło na jakieś 40 lat przed Mahometem i było widocznie pierwszym aktem budzących się uczuć narodowych Arabów, przektóre pólnocy, z inwazjami perskimi ponadto podsycanych nikały prawie aż do Mekki. Historię samego Mahometa zacznę studiować dopiero w tych dniach; na razie wydaje mi się, że

historia ta ma charakter reakcji Beduinów przeciwko osiadłyrm, ale coraz to bardzej upadającym fellachom miejskim, którzy byli wówczas hardzo rozczłonkowani również pod względem religijnym i łączyli zanikający kult przyrody z rozkładającą się religią żydowską i z chrześcijaństwem. Wyjątki ze starego Berniera są istotnie bardzo piękne. Człowiek doprawdy się cieszy, gdy może znów przeczytać cokolwiek, co napisał stary, trzeźwy, jasno myślący Francuz, który zawsze tralia w sedno sans avoir ['air de s'en apercevoir (nie dając

poznać

po sobie, że to spostrzega]...

102

14

czerwca

1853

31 MARKS

DO

ENGELSA 14

czerwca

1853.

:.. Amerykański ekonomista Carey wydał nową książkę: „Ślavery at home and abroad* [„Niewolnictwo u nas i za granicą'*], „Slavery”* oznacza tu wszystkie formy niewolnictwa, wagesslavery [niewolnictwo najemne] itd. Przysłał mi swoją książkę i kilkakrotnie cytował mnie (według „Trybuny”) już to jako „a recent English writer”* [„nowego pisarza angielskiego'*], już to jako „Correspondence of the New York Tribune* [„korespondencję Trybuny Nowojorskiej'*]. Mówilem ci już dawniej, że wydane dotąd prace tego człowieka ukazują „harmonię”* podstaw ekonomicznych społeczeństwa burżuazyjnego, wszelkie natomiast mischief [zło] wywodzą ze zbędnej ingerencji państwa. Państwo było dla niego bete noire [straszną bestią]. Teraz gra na innej dudce. Wszystkiemu winne jest centralizujące działanie wielkiego przemysłu. Ale odpowiedzialność za to centralizujące działanie ponosi z kolei Anglia, która

czyni

z siebie

workshop

[warsztat]

świata,

wszystkie

zaś

inne kraje skazuje na prymitywne, oderwane od manufaktury rolnictwo. Za grzechy Anglii ponosi znów odpowiedzialność teoria Ricarda-Malthusa, a zwłaszcza teoria renty gruntowej Ricarda. Nieuchronną konsekwencją zarówno teorii Ricarda, jak i centralizacji przemysłowej będzie jakoby komunizm. Zeby więc uniknąć tego wszystkiego, przeciwstawić centralizacji lokalizację oraz rozproszoną na cały kraj unię fabryk i rolnictwa, nasz ultrafreetrader [skrajny zwolennik wolnego handlu] zaleca w końcu — cła ochronne. Żeby uniknąć skutków burżuazyjnego przemysłu, za które czyni odpowiedzialną Anglię, nie znajduje



jako prawdziwy Jankes —

innego wyjścia, jak tylko sztucz-

ne przyśpieszenie tego rozwoju w samej Ameryce. Poza tym z niechęci do Anglii zaczyna po sismondowsku wychwalać drobnomieszczańskie porządki w Szwajcarił, w Niernczech, w Chi-

14

nach itd. z Francji wnie

I to jest z powodu

interesującą

czerwca

1858

103

ten sam, który zwykł był dawniej jej podobieństwa do Chin. Jedyną rzeczą

w

tej

książce

jest

szydzić pozyty-

porównanie

da-

wniejszego angielskiego niewolnictwa Murzynów na Jarmajce ild. z niewolnictwem Murzynów w Stanach Zjednoczonych. Autor wykazuje, że główna masa Murzynów na Jamajce itd. składa się z coraz to na nowo przywożonych barbarians [barbarzyńców], gdyż przy traktowaniu angielskim ludność murzyńska nie tylko nie może utrzymać swego stanu liczebnego, ale roczny import jest przy tym zawsze w dwóch trzecich pochłaniany, podczas gdy obecne pokolenie Murzynów w Ameryce jest krajowego pochodzenia, mniej lub bardziej zamerykanizowane, mówi po angielsku itd. i dlatego jest zdolne do emancypacji.

Oczywiście „Trybuna" na całe gardło reklamuje książkę e że w postaci Careya. Wspólne obojgu jest niewątpliwito, sismondowsko-filantropijno-socjalistycznego antyindustrializmu reprezentują protekcjonistyczną, tzn. przemysłową burżuazję Ameryki. Tu tkwi też sekret, dlaczego „Trybuna" mimo wszy-

Stkich swych „izmów” i socjalistycznej szopki może być „leading Journal* [dziennikiem nadającym ton] w United States [Stanach Zjednoczonych]. Twój artykuł o Szwajcarii! był oczywiście bezpośrednim uderzeniem w „leader”* [artykuł wstępny] „Tribune' (przeciw centralizacji itd.) 1 jej Careya. Co do mnie, kontynuowałem tę ukrytą wojnę w pierwszym artykule o Indiach*, w którym zniszczenie ich rodzimego przemysłu przez Anglię przedstawilem jako

rewolucyjne.

ce].

Zresztą

Będzie

ogólnie

to dla

biorąc

nich

bardzo

gospodarka

shocking

Brytyjczyków

[gorszą-

w

In-

diach była podła i jest taka do dnia dzisiejszego. —

1 Artykuł Engelsa „Polityczna sytuacja republiki szwajcarskiej”, opublikowany w „Trybunie Nowojorskiej” z dnia 17 maja 1853 T. — Red,

w

2 Artykuł Marksa „Panowanie brytyjskie w Indiach”, opublikowany „Trybunie Nowojorskiej” z dnia 25 czerwca 1853 r. — Red.

104

14

Zacofany

charakter

tej

czerwca

części

1853

Azji,

pomijając

wszelkie

bez-

celowe ruchy odbywające się na powierzchni politycznej, w pełni wyjaśniają dwie wzajemnie wspomagające się okoliczności: 1) public works (roboty publiczne] prowadzone przez rząd centralny; 2) obok tego całe państwo, jeśli nie liczyć paru większych miast, rozpadające się na szereg villages [grmin wiejskich], z których każda posiada całkowicie odrębną organizację 1 stanowi sama dla siebie mały światek. W sprawozdaniu parlamentarnym owe villages przedstawione zostały, jak następuje: „A village, geographically considered, is a tract of country comprising some 100 or 1 000 acres of arable and waste lands: politically viewed, it resembles a corporation or township. Every village is, and appears always to have beer, in fact, a separate community or republic. Officials: I. the Pofail, Goud, Mundil etc. as he is termed in different languages, is the head inhabitant, who has generally the superintendence oi the affairs of the village, settles the disputes of the inhabitants, attends to the police, and performs the duty of collecting the revenue within the village... 2. The Curnum, Shanboag, or Putwares, is he register. 3. The Taliary or Sthulwar and 4. the Totie, are severally the watchmen of the village and of the crops. 5. the Neerguntee distributes the water of the sireams or reservoirs in just proportion to the several fields. 6. The Joshee, or astrologer, announces the seedtimes and harvests, and the lucky or unlucky days or hours for all the operations of farming. 7. the smith,

and 8. the

carpenter

frame

the

rude

instruments

of

husbandry, and the ruder dwelling of the farmer. 9. the pofier fabricates the only ulensils of the village. 10. washerman keeps clean the few garments... II. The barber, 12. the silversmith, w tej samej osobie bywający też często poet oraz schoolmaster. Następnie Brahmin dla worship. Under this simple form of municipal governement, the inhabitants of the country have lived from time immemorial. The boundaries of the villages have been but seldom altered; and although the villages therm-

14

selves, war,

have famine

been and

czerwca

sometimes disease;

1853

injured,

the same

105

and

name,

even the

desolated,

same

by

limits, the

same interests and even the same families, have continued for ages. The inhabitants give themselves no trouble about the breaking

up and division of kingdoms: while the village remains entire, they care not to what power it is transferred, or to what sovereign it devolves; its internał economy remains unchanged". [„Gmina wiejska, rozpatrywana geograficznie, jest to szmat kraju obejmujący jakie 100 lub 1 000 akrów ziemi ornej I ugorów; rozpatrywana politycznie, podobna jest do korporacji albo gminy miejskiej. Każda gmina wiejska jest w istocie i przypuszczalnie zawsze była odrębną wspólnolą albo rzecząpospolitą. Urzędnicy: 1. Potail, Goud, Mundil etc., jak go w rozmaitych narzeczach nazywają, jest głową mieszkańców I poBiada zazwyczaj naczelny nadzór nad sprawami wsi, załatwia spory między mieszkańcami, zawiaduje policją 1 pełni we wsi obowiązki poborcy podatkowego... 2. Curnurm, Shanboag lub Putwaree jest to registrator. 3. Taliary albo Sthulwar oraz 4. Totie są to rozmaitego rodzaju dozorcy wsi i zbiorów. 5 Neerguntee rozdziela wodę ze strumieni lub zbiorników w sprawiedliwym stosunku do poszczególnych pól. 6. Joshkee albo astrolog ogłasza czas siewu I żniwa oraz szczęśliwe czy nieszczęśliwe dnie lub godziny dla wszelkich czynności gospodarBkich. 7. kowal, 8. cieśla sporządzają proste narzędzia gospodarskie 1 jeszcze bardziej proste mieszkanie farmera. 9. garncarz wytwarza jedyne naczynia wiejskie. JO. pracz utrzymuje w czystości nieliczną odzież... 1l. golarz, 12. złotnik, w tej samej osobie bywający też często poetą oraz nauczycielem wiejskim. Następnie brarmin do pełnienia służby bożej. W tych prostych formach zarządu gminnego mieszkańcy kraju żyją od niepamiętnych czasów. Granice gminy wiejskiej rzadko

się

zmieniały;

a chociaż

wojny,

głód

i choroby

nawiedzały

I niekiedy całkowicie pustoszyły same gminy wiejskie, to jednak ta sama nazwa, te same granice, te same interesy 1 nawet te same rodziny trwały stuleciami. Mieszkańcy nie trosz-

106

J4

czerwca

1858

czą się o upadek 1 podziały królestw: dopóki gmina wiejska pozostaje nietknięta, nie dbają o to, pod jaką władzę ona przechodzi lub jakiemu monarsze przypada w udziale; jej wewnętrzna organizacja pozostaje niezmieniona"]. Urząd „potaila'* bywa

z tych communities

przeważnie dziedziczny.

[wspólnot]

W niektórych

grunta były cultivated in com-

mon [uprawiane wspólnie], w większości each occupant tills its own field [każdy właściciel uprawia własne pole]. Wewnątrz gmin wiejskich istnieją niewolnictwo 1 ustrój kastowy. Ugory



używane

for

common

pasture

[na

wspólne

pastwis-

ka]. Żony i córki przędą i tkają po domach. Te idylliczne republiki, które zazdrośnie strzegą jedynie granic swojej village [wsi] przed sąsiednią village [wsią], istnieją jeszcze w stanie mniej więcej perfect [nienaruszonym] w north-western parts of India [północno-zachodnich częściach Indii], które dopiero niedawno dostały się Anglikom. Sądzę, że nie podobna nawet pomyśleć sobie trwalszej podstawy dla znajdującego się w stanie stagnacji despotyzmu azjatyckiego. I jakkolwiek Anglicy bardzo ten kraj zirlandyzowali, przełamanie tych stereotypowych prastarych form było conditio sine qua non [warunkiem nieodzownym] europeizacji. Taxgatherer [poborca podatków] sam jeden nie był zdolny tego sprawić. Potrzebne było zniszczenie prastarego przemysłu, które pozbawiło owe villages ich self-

supporting character

[samowystarczalnego charakteru].

Na wyspie Bali koło wschodniego wybrzeża Jawy Istnieje jeszcze w pełni obok religii hinduskiej również 1 ta hinduska organizacja. Ślady jej, jak ślady wpływu hinduskiego, wykryć można zresztą na całej Jawie. Co się tyczy sprawy własności, to stanowi ona wielką kwestię sporną u autorów angielskich piszących o Indiach. Na przeciętych dolinami terenach gór=skich na południe od miejscowości Crishna własność ziemi, zdaje się, jednak stanowczo istniała. Natomiast co do Jawy — czyni uwagę sir Stamford Raffles, były angielski „governor” [gubernator] Jawy, w swej „History of Java" [„Historia Jawy"'] — na całej powierzchni kraju, „where rent to any considerable

14

amount

was

attainable

czerwca

1858

sovereign

107

absolute

landlord"

[„gdzie

można było osiągnąć rentę w jakimkolwiek znaczniejszym stopniu, absolutnym właścicielem ziermi jest panujący']. W każdym razie w całej Azji, jak się zdaje, dopiero mahornetanie

zasadniczo O

wprowadzili

powyżej

„bezpańskość

przytoczonych

villages

gruntów". zauważę

jeszcze,

że figu-

rują one już u Menu 1 na nich polega według niego cała organizacja: 10 gmin wiejskich podlega jednemu wyższemu collector [poborcy podatków], następnie 100, a potem 1 000. Napisz do mnie wkrótce. Twój K. M.

32 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

... Bardzo

mnie

zaciekawiła

książka

27 lipca

Thierry'ego

1854.

„Histoire

de la formation et du progres du tiers-śtat" [„Historia powstania 1 rozwoju stanu trzeciego"1, 1853. Zdumiewające, jak ten pan, le póre [ojciec] „walki klas” w dziejopisarstwie francuskim, oburza się w przedmowie na „nowych”, którzy teraz dostrzegają także antagonizm między burżuazją a proletariatem i

starają

się

odnaleźć

ślady

tego

przeciwieństwa

już

nawetł

w historii tiers-śtat [stanu trzeciego] przed rokiem 1789 Zadaje on sobie wiele trudu, żehy wykazać, że tiers.ótat obejmuje wszystkie stany, które nie są noblesse [szlachtą] 1 clergć [duchowieństwem], oraz że burżuazja odgrywa rolę reprezentantki tych wszystkich pozostałych elementów. Przytacza np. z raportów posłów weneckich. Questi che si chiamano li stati del regno sono di tre ordini di persone, cioż del clero, della nobilta, e deł restante di quelle persone che, per voce comune, si pud chimare popuło"

[„To,

co

się

nazywa

słarami

królestwa,

składa

się

z trzech kategorii osób, duchowieństwa, szlachty i reszty, którą objąć można ogólną nazwą łudu], Gdyhby pan Thierry czytywał nasze rzeczy, wiedziałby, że zdecydowany aniagonizm po-

Londyn,

27

lipca

1854

109

między burżuazją a peuple [ludem] zaczyna się oczywiście dopiero wtedy, gdy burżuazja przestaje jako tiers-śtał przeciwsiawiać się clergć i noblesse. Co się jednak tyczy „racines dans I'histoire d'un antagonisme nó d'hier" [„korzeni historycznych zrodzonego wczoraj antagonizmu"], książka jego stanowi najlepszy dowód, że te „racines” [„korzenie”] powstały z chwilą narodzin tiers-śtat. Ze zwrotu „Senatus populusque Romanus"'

[„Senat

i lud

rzymski'*]

musiał

zapewne

ten

bystry

skądinąd krytyk wnioskować zgodnie ze swoiim punktem widzenia, że w Rzymie nigdy nie było innego przeciwieństwa, jak łylko między senatus a populus. Co mnie zainteresowało, to słowo fakt, że w przytoczonych przez niego dokumentach „Catalla, capitalia", kapitał, pojawia się wraz z tworzeniem się komun.

Zresztą

mimo

woli

wykazał

on,

że nic

bardziej

nie

opóźniło zwycięstwa burżuazji francuskiej, jak to, że dopiero w roku 1789 zdecydowała się na common cause [wspólne działania] z chłopami. Nieźle przedstawione, choć nie usystematyzowane: 1. jak od razu, przynajmniej od chwili wzrostu znaczenia miast, burżuazja francuska zdobywa szczególnie wielki wpływ przez to, że konstytuuje się jako parlament, biurokracja

itd. — a nie, jak w Anglii, przez sam tylko commerce

[handel]

i Industrie [przemysł]. Jest to niewątpliwie charakterystyczne ieszcze 1 dla Francji dzisiejszej. 2. Na podstawie przedstawio-

przez

nych

niego

faktów

można

Sposób następuje wydźwignięcie

doskonale

wykazać, w jaki

się klasy, podczas gdy zanikają

różne formy, które w różnych okresach stanowią jej punkt cięż-

kości, oraz giną różne jej odłamy, które przez te formy zdobywały wpływ. To następstwo metamorfoz, jakim ulega klasa, dopóki nie stanie się panującą, nigdzie, moim zdaniem, nie było tak wylożone, przynajmniej o ile idzie o materiał. Niestety, jeśli chodzi o maitrises, jurandes! itd., czyli o formy, w jakich Tozwija się burżuazja przemysłowa, ograniczył się on prawie Wyłącznie do ogólnych I ogólnie znanych frazesów, chociaż —

1 Maitrises,

jurandes



wie, obieralni funkcjonariusze.

uprzywilejowani



Red,

członkowie

cechu,

majstro-

110

Londyn,

27

lipca

1854

I w tej dziedzinie on jeden zna materiał. Natomiast dobrze rozwija i podkreśla konspiratorski i rewolucyjny charakter ruchu municypalnego w XII wieku. Cesarze niemieccy, np. Fryderyk I i II, wydawali edykty przeciw tym „communiones" [komunom], „conspirationes” [„tajnym związkom"'], „coniurationes” [„stowarzyszeniom zaprzysiężonym"] zupełnie w duchu niemieckiego Sejmu Związkowego. Np. Fryderyk II ośmielił się oglosić w r. 1226, że znosi wszystkie „consulats” [„rady konsulów"* *] i inne wolne instytucje municypalne miast Prowansji. „Parvenit nuper ad notitiam nostram quod quarundam civitatum, motu

villarum et constituerunt

aliorum locorum universitates ex proprio juridictiones, potestates (Potestad), consu-

latus, regimina et alia quaedam statuta... et cum jam apud quasdam... in abusum et pravam consuetudinem inoleverunt... nos ex imperiali auctoritate tam juridictiones etc. atque concessiones super his, per comites Provinciae et Forcalquerii ab els obtentas, ex certa scientia revocamus et inania esse censemus”" [„Ostatnimi czasy doszło do naszej wiadomości, że społeczności niektórych miast, miasteczek oraz innych miejscowości z własnego popędu wprowadziły u siebie sądy, władze, urzędy, zarządy i inne podobne urządzenia... a ponieważ u niektórych z nich przeszło to już w nadużycie i złe przyzwyczajenie... tedy my naszą cesarską władzą na podstawie niewątpliwych wiadomości odwołujemy zarówno owe sądy etc., jako też nadto przywileje otrzymane przez te społeczności za pośrednictweni

hrabiów Prowansji 1 Forkalkeru i ogłaszarny nadania te za nieważne'"']. Dalej: „Conventiculas quoque omnes et conjurationes in civitatibus et extra... inter civitatem et civitatern et inter personam

et

modis

braniamy nych

seu

też wszelkich

w miastach 1 W

gili

personam

inter

fierl prohibemus".

miano

wiekach

1 poza średnich

konsulów.



civitatem

(Constitutio

związków nimi... członkowie

Ked,

et

personam,

pacis

Frederici

i stowarzyszeń pomiędzy rad

w

[„Za-

zaprzysiężo-

miastem

miejskich

omnibus

I)

a miastem

Prowansji

no-

I pomiędzy

osobą

a

Londyn,

27

osobą

albo

(Ustawa o pokoju Fryderyka „Quod

nulla

civitas,

lipca

1854

111

pomiędzy

miastem

a osobą".

I)].

nullum

oppidum,

communiones,

con-

stitutiones, colligationes, confederationes vel conjurationes aliquas, quocumque nomine censeantur, facere possent; et quod nos, sine domini sui assensu, civitatibus seu oppidis in regno nostro constitutis auctoritatem Haciendi communiones, constitutiones... conjurationes aliquas, quaecumque nomina imponaniur eisdeim, non poteramus nec debebamus impertiri" (Henrici regis sententia contra communiones civitatum.) [„Nie możemy i nie powinniśmy zezwolić, aby jakieś miasto, jakiś gród mogły tworzyć jakiekolwiek komuny, zrzeszenia, związki, sojusze lub stowarzyszenia zaprzysiężone czy taką, czy inną dawano by im nazwę; abyśmy powstałym w państwie naszym miastom i grodom dawali, bez zgody ich pana, moc zakładania komun, zrzeszeń... jakowychś stowarzyszeń zaprzysiężonych, jakiekolwiek dawano by im nazwy”. (Króla Henryka orzeczenie przeciwko kormunom miejskim)]. Czyż nie jest to zupełnie ten sam raide [sztywny] niemiecki Styl profesorski, który się później srożył w „Związkowej Komisji Centralnej"?

W

Niemczech

„commune

juree"

[„komuna

za-

przysiężona"] przeniknęła nie dalej jak do Trewiru 1 tam w roku 1161 kres jej położył cesarz Fryderyk I: „Communio quaeque civium Trevirensium, quae et conjuratio dicitur, quam nos in civilate destruximus... quae et postea, sicut audivimus, reiterata est, cassetur et in irritum revocetur"". [„„Wszelka spólnota obywateli trewirskich — którą też zwą stowarzyszeniem zaprzysiężonym — którą myśmy w tym mieście zniweczyli... a która w następstwie, jak nas słuch doszedł, wznowiona została, ma być jako nieważna zniesiona i odwołana"]. Z tej polityki cesarzy niemieckich skorzystali rois [królowie] francuswcy,

aby

popierać

po

cichu

„conjurationes”

1 „communio-

nes* w Lotaryngii, Alzacji, Delfinacie, Franche-Comte, Lugduńszczyźnie itd. 1 odstręczyć je od cesarstwa niermieckiego: „Sicut ad culminis nostri pervenit notitiam, rex Franciae... sinceritatem fidei vostrae molitur corrumpere''. (Rodolphus I., epistu-

112

la

Londyn,

ad cives

von

Besangon.)

27

lipca

[„Jak

1854

do wiadomości

majestatu

na-

szego doszło, król francuski usiłuje podważyć prawość wierności waszej". (Rudolf I, pismo do obywateli miasta Besangon)]. Przy pomocy tej samej polityki gwelfizowali * oni miasta włoskie. Jest rzeczą komiczną, jak często wyrazu „communio”* używa się w sensie obelżywym, zupełnie w ten sam sposób jak dziś wyrazu „komunizm”". Tak na przykład klecha Guilbert z Noyon pisze:

„Communio

to nazwa

nowa

novum

ac

pessimum

nomen"

[„Komuna

jest

i zła wielce*].

Mieszczanie z dwunastego stulecia mają często coś patetycznego w sposobie zapraszania chlopów, aby uciekali do miast, do „communio jurata'* [„komuny zaprzysiężonej'']. Tak na przyklad w karcie swobód m. St. Quentin: „Eux (obywatele St. Quentin) jurćrent ensement chescun quemune ayde d son jurć et quemun conseil et quemune detemanche et quemune defiense. Ensements nous avons establi que quiconque

en notre quemune

entrera et ayde

du sien nous

donra,

soit pour cause de fuite ou de paour des anemis ou de autre forfait... en le quemune entrer porra, car la porte est_ ouverte d tous ?; et se son seigneur d tort ses choses aura dótenu; et ne le voudra detenir d droit, nous en exćcuterons justice"'. [„Oni

(obywatele St. Quentin) przysięgali jednomyślnie, że każdy da swemu współzaprzysiężonemu pomoc pospólną tudzież wspólną poradę i wspólne poręczenie tudzież obronę wspólną. Ustanowiliśmy jednomyślnie, że ktokolwiek wstąpi do naszej komuny i udzieli nam swej pomocy, chociażby uciekł on z obawy przed wrogiem lub przed innym przestępstwem ... będzie mógł wejść do komuny, bo drzwi stoją otworem dla wszystkich; a jeśli jego pan niesłusznie zatrzyma mu rzeczy i nie będzie chciał postępować z nim zgodnie z prawem, to my mu w tym wyegzekwujemy sprawiedliwość*]. Twój 1 Gwelfami nazywano przeciwników cesarzy republikach miejskich w XII—XIII w. — Red,

K. Marks

niemieckich

we

włoskich

33 MARKS

DO ENGELSA 5 marca

1856,

... Drugim celem misji Levy'ego było podanie mi informacji o stosunkach robotniczych w Nadrenii. Robotnicy z Diisseldorfu utrzymują nadal łączność z kolońskimi, przy czym nie ma tam już „żadnych panów". Glówną rolę odgrywa jednak obecnie

Propaganda

wśród robotników jabrycznych w Solingen, w Iser-

lohn i okolicy, w Elberfeldzie i w górnej Westialii. W okręgach się do powstania te zuchy rwą metalurgicznego przemysłu we Franrewolucję na 1! można ich powstrzymać tylko nadzieją cji oraz tym, że „Londyńczycy uważają, iż czas jeszcze nie nadSzedi", L[evy] jest zdania, że gdyby sprawa miała się dłużej Przeciągnąć, trudno byłoby uniknąć emeute [buntu]. W każdym razie powstanie w Paryżu byłoby sygnałem. Ludzie ci zdają się mocno wierzyć, że mmy f nasi przyjaciele pośpieszymy do nich od razu w pierwszym momencle. Potrzebni im są naluralnie przyWódcy polityczni 1 wojskowi. Nie można im brać tego za złe. Obawiam się jednak, że przy ich zgoła prymitywnych planach zostaną oni cztery razy pobici, zanim nam się uda chociażby tylko wyjechać z Anglii. W każdym razie zobowiązani jesteśmy

przedstawić im dokładnie, z wojskowego punktu widzenia, co można, a czego nie wolno robić. Oświadczylem of course [na-

114

Londyn,

16

kwietnia

1856

turalnie], że jeżeli tylko okoliczności na to pozwolą, stawimy się u robotników reńskich; że wszelki emeute [bun1] na własną

rękę, bez inicjatywy Paryża, Wiednia lub Berlina, bylby idiotyzmem; że jeśliby Paryż dał sygnał, byloby w każdym razie wskazane rzucić na szalę wszystko, gdyż wtedy nawet chwilowa porażka mogłaby jedynie chwilowo mieć złe następstwa; że ja i moi przyjaciele naradzimy się poważnie, co w Nadrenii jest do zrobienia bezpośrednio przez samą ludność robotniczą; żeby za jakiś czas znowu [kogoś] przysłali do Londynu, lecz aby nie przedsiębrali niczego bez uprzedniego porozumienia. Garbarze z Eberieldu (lub Barmen?), którzy w lalach 1848 i 1849 byli zupełnie reakcyjni, obecnie są nadzwyczaj rewolu: cyjnie nastrojeni. Levy zapewniał mnie, że Ciebie osobiście robotnicy w Wuppertalu uważają za „swojego” człowieka. Wydaje

się zresztą,

że

wiara

w

rewolucję

we

Francji

jest

nad

Re-

nem dosyć rozpowszechniona i nawet filistrzy mówią: tym razem będzie inaczej niż w r. 1848. Tym razem pojawią się ludzie jak Robespierre i in. zamiast gadułów z 1848 r. Autorytel_ demokracji przynajmniej nad Renem upadł bardzo low [nisko].

Pozdrowienia. Twój

K. M.

34 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

16

kwietnia

1856.

... Przedwczoraj odbył się niewielki bankiet z okazji rocznicy „People's Paper'"L. Tym razem, ponieważ okoliczności wydawały się tego wymagać, przyjąłem zaproszenie, tym bardziej ! „Pcople's Paper” — organ czartystów; wychodził w Londynie od 1852 do 1858 r. pod redakcją E. Jonesa. Marks współpracował z gazetą i brał udział w jej redagowaniu. — Red.

Londyn,

16 kwielnia

1856

115

że z całej emigracji tylko ja jeden as announced in (he paper [jak ogloszono w gazecie] zostałem zaproszony — i mnie też wypadlo

wznieść

pierwszy

toast,

mianowicie

za souverainetć

du

proletariat dans tous les pays [suwerenność prolelariatu we wszystkich krajach]. Wygłosiłem więc mały angielski speech [przemówienie], którego jednak nie wydrukuję!. Cel zamierzony przeze mnie został osiągnięty. Pan Talandier, który musiał kupić bilet wstępu za 2!/2 szylinga, i reszta francuskiej, jak również pozostałej bandy eniigracyjnej przekonali się, że to my jesteśmy jedynymi „intymnymi” sojusznikami czartystów, a jeżeli powstrzymujemy się od publicznych wystąpień i pozoSlawiamy Frenchmen [Francuzom] publiczne zalecanie się do czartystów, to jednak w każdej chwili potrafimy zająć znów należną nam, chociażby historycznie, pozycję. Było to tym bardziej Potrzebne, że na wiadomym wiecu dnia 25 lutego, pod przewodnictwem Pyata, wystąpił niemiecki ciemięga Scherzer (old boy [stary chłop]) i w doprawdy przeraźliwym stylu straubingerowskim? zadenuncjował niemieckich „uczonych”, „pracowników umysłowych", którzy ich (ciemięgów) porzucili I zmuszają

kompromitować się wohec innych narodów. Znasz przecież Scherzera jeszcze z Paryża. Miałem znowu kilka spotkań z przyjacielem Schapperem, który okazał się mocno skruszonym grzesz-

nikiem. Zdaje się, że odosobnienie, w jakim żyje od dwóch Ilat, rather

[raczej]

wyostrzyło

ewentualności

and still

dobrze

mieć

jego

rozum.

tego

człowieka

more [a co ważniejsze]

Pojmujesz,

wyrwać

Schapper jest teraz wściekły na ciemięgów

po

na

swojej

różne stronie,

go z rąk Willicha. z Windmill-street %.

————

Marksa

1 Przemówienie

zamieszczonym przekł. polsk.

w

„People's

ukazało

Paper”

się

z dn.

w

19

z

sprawozdaniu

kwietnia

1856

bankietu,

r. —

Red.

? „Straubingerami” Marks i Engels nazywali zacofanych i nierozwiniętych pod względem świadomości klasowej rzemieślników i robotników, którzy nie wyzbyli się jeszcze starych poglądów cechowych. — Red. przekł.

polsk.

3 Na odbywały

Windmill-street się

zebrania

(ulica

w

Niemieckiego

Londynie)

mieścił

Robotniczego

się dom,

Związku

w którym

Oświatowego.

116

Manchester,

Twój

list

do

Steffena

23 maja

doręczę.

List

1856

L[assalle'a]

należało

zatrzymać u siebie. W ogóle rób tak ze wszystkimi lislami, których zwrotu nie żądam. Iim mniej będą one przechodzić przez pocztę, the better [tym lepiej]. Podzielam w zupełności Twoje zdanie w sprawie MNadrenii. Fatalnie dla nas, iż looming in the future [patrząc w przyszłość] widzę tam coś, co pachnąć będzie „zdradą ojczyzny”. Od tournure [obrotu], jaki wezmą

sprawy w Berlinie, będzie w znacznym stopniu zależało, czy nie znajdziemy się w podobnej sytuacji, w jakiej znaleźli się podczas starej rewołucji członkowie klubu w Moguncjii. Ga sera dur [będzie to rzecz trudna]. My, którzy tak dobrze znamy naszych dzielnych braci zza Renu! The whole thing in Germany [cała sprawa

w

Niemczech]

będzie

zależała

od

możliwości

to back

the Proletarian revolution by some second edition of the Peasant's war [poparcia rewolucji proletariackiej przez swego rodzaju drugie wydanie wojny chłopskiej]. Wtedy wszystko pójdzie doskonale...

35 ENGELS

DO MARKSA Manchester,

Drogi

23 maja

1856.

Marksie!

W naszej podróży po Irlandii udaliśmy się z Dublina do Galway na wybrzeżu zachodnim, następnie pojechaliśmy na północ, 20 mil w głąb kraju, potem do Limerick, z biegiem Shannonu do Tarbert, Tralee, Killarney i z powrotem do DubliMianem „ciemięgów z Windmill” Marks określa tę frakcję Związku Komunistów, która z Schapperem i Willichem na czele oderwała się w 1850 r. od Związku Komunistów. — HKed. przekł. polsk. t Marks ma na myśli członków klubu jakobińskiego w Moguncji; przyłączyli się oni do francuskich wojsk rewolucyjnych, które zajęły Moguncję w 1792 r. — Red.

Manchester,

23

maja

1856

117

na. Ogółem przejechaliśmy około 450—500 mil angielskich, czyli zwiedziliśmy około dwóch trzecich całego kraju. Z wyjątkiem Dublina, który ma się w stosunku do Londynu jak Diisseldorf do Berlina i który zachowując całkowicie charakter bylej małej rezydencji zbudowany jest zupełnie na sposób angielski — cały kraj, a zwłaszcza miasta robią wrażenie, jak gdybyśmy, byli we Francji lub w północnych Włoszech. Żandarmi, klechy, adwokaci, biurokraci, właściciele dóbr szłacheckich w wielkiej obfitości i całkowity brak jakiegokolwiek przemysłu, tak iż trudno byłoby pojąć, z czego żyją te wszystkie pasożyty, gdyby nie było dla przeciwwagi misere [nędzy] chłopów. „Reglamentacja” Widoczna jest na każdym kroku, rząd wścibia nos do wszystkieF[samorządu]. seligovernement go, nie ma śladu tak zwanego a miaangielską, kolonię Można uważać Irlandię za pierwszą nowicie za taką, która ze względu na swą bliskość do metropolii rządzona jest jeszcze bezpośrednio na starą modłę; już tu możangielskich obywateli na zauważyć, że tak zwana wolność opiera się na ucisku kolonii. W żadnym innym kraju nie widzialem tylu żandarmów; i spijaczone oblicze żandarma pruskiego osiągnęło najwyższą doskonałość u tej uzbrojonej w karabiny, bagnety i kajdanki ręczne Constabulary [zgrai konstablów]. Osobliwością

kraju

są ruiny —

najstarsze

z V i VI, naj-

nowsze z XIX stulecia, ze wszystkimi stadiami pośrednimi. NajStarsze — to wyłącznie kościoły, począwszy od 1100 roku — kościoły i zamki, od 1800 — domki chłopskie. Na całym zachodzie, szczególnie zaś w okolicach Galway, kraj jest pokryty takimi rozwalonymi

domkami

chłopskimi,

które zostały porzu-

cone przeważnie dopiero po 1846 roku. Nigdy bym nie wierzył, że klęska głodu może przybrać tak namacalnie realny charakter. Całe wsie — opustoszałe, a wśród nich wspaniałe parki mniejszych landlords [właścicieli ziemskich], jedynych prawie ludzi, którzy tam jeszcze mieszkają; są to przeważnie adwokaci..: Oto, do czego doprowadziły klęska głodu, emigracja i clearances

[rugowanie chłopów]. Przy tym na polach nie ma nawet bydła. Kraj ten jest kompletnym,

nikomu

niepotrzebnym

pustkowiem.

118

Manchester,

23 maja

1356

W hrabstwie Clare, na południe od Galway, jest już nieco lepiej; tam jest bądź co bądź bydło, a w miarę zbliżania się do Linierick widać doskonale uprawiane wzgórza nałeżące przeważnie do farmierów szkockich. Ruiny są tam uprzątnięle i kraj sprawia wrażenie zamożnego. Na południowym zachodzie okolice są górzyste i bagniste, ale są także cudownie bujne lasy. Dalej znów wWidać piękne łąki, zwłaszcza w Tipperary; bliżej Dublina rozpościerają się okolice, po których poznać, że przechodzą stopniowo w ręce wielkich farmerów. Wojny zaborcze Anglików, od 1100 do 1850 roku (tak długo bowiem au fond [w gruncie rzeczy] trwały wojny, a także stan oblężenia), całkowicie zrujnowały kraj. Stwierdzono, że większość ruin pochodzi ze zniszczeń wojennych. Wszystko to nadało narodowi jego specyficzny charakter; mimo całego swego fanatyzmu narodowo-irlandzkiego ludzie ci czują, że w swoim własnynm kraju nie są już u siebie w domu. Ireland for the Saxon TIrlandia dla Anglo-Sasów]. To się teraz realizuje. Irlandczyk wie, że nie może konkurować z przybyszem angielskim, który pod każdym względem wyposażony jest lepiej niż on; erigracja będzie trwała, aż diabli weczmą przeważający, a bodaj że wyłącznie celtycki charakter miejscowej ludności. Jakże często Irlandczycy

próbowali

dojść

do

czegoś,

a

za

każdym

razem

byli

rujnowani pod względem politycznym i przemysłowym. Systematyczny ucisk przekształcił ich sztucznie w naród kompletnych nędzarzy i teraz, jak wiadomo, spełniają funkcję zaopatrywania Anglii, Ameryki, Australii itd. w prostytułtki, niewykwalifikowanych robotników dniówkowych, maquereaux [sutenerów], złodziei, oszustów, żebraków i podobne elemeniy. Ten sam proces rozkładu ogarnął również arystokrację. Właściciele ziemscy, którzy gdzie indziej żyją na takiej stopie, jaka przystoi burżuazji, tutaj całkowicie podupadli. Ich posiadłości otoczone są ogromnymi pięknymi parkami, ale wokół nie ma nic prócz pustkowia, i nie widać, skąd właściwie mieliby czerpać gotówkę. To arcykomiczne typy. Krwi mieszanej, przeważnie wysokiego wzrostu, silnie zbudowane, przystojne chłopy; wszys-

80 października

1856

119

cy noszą ogromne wąsiska pod potężnymi rzymskimi nosami, przybierają marsowe airs de colonel en retraite [miny emerytowanych pułkowników], jeżdżą po całym kraju w poszukiwaniu wszelkich możliwych rozrywek — gdy jednak zasięga się o nich bliższych informacyj, okazuje się, że nie mają ani grosza,

że siedzą po uszy w długach i żyją w strachu przed Encumbered Estates Court [Sądem do spraw bankrutów]. O angielskich metodach rządzenia tym krajem, metodach represji i korupcji, które Anglia stosowała na długo przed tego rodzaju doświadczeniami ze strony Napoleona — napiszę Ci następnym razem, jeżeli nie przyjedziesz tu wkrótce sam. Jak

z Twoim przyjazdem? Twój F. E. 36 MARKS

DO ENGELSA 30

... U Mierosławskiego! sam zauważysz:

października

1856.

że ten sam czło-

I.

wiek, który un royaume dipłomatique [królestwo dyplomatyczne] w Polsce

uważa

ktoratem

Ludwika

niemożliwe,

za

chciał

przeprowadzić

tam

une

róvolution diplomatique [rewolucję dyplomatyczną], ie. Itj.] pod auspices of Louis Bonaparte and Palmerston [pod proteBonaparte

i Palmerstona];

2. że losem

„de-

mokratycznej” lechickiej. gminy jest nieuchronnie: właściwe arystokracja eftc., korona, uzurpuje [panowanie] dominium [feudałami] a gmipatriarchalne stosunki między dominium fakulchłopów: do poddaństwa prowadzą wiejskimi nami wytworzenie się chłopskiego powoduje parcelacja tatywna stanu średniego, ordre ćquestre [stanu rycerskiego], do którego chlop

wznosić

może

1 Ludwik europećn”,

się tylko

Mierosławski:

Paris

1856.

tak

długo,

póki

trwają

podboje

„De la nationalitć polonaise dans I'ćquilibre

120

2 grudnia

1856

i kolonizacja, przy czym jednak oba te czynniki przyspieszają jego downfall [upadek]. Gdy okres podbojów i kolonizacji się kończy, ordre śćquestre, niezdolny do odegrania roli rzeczywistego stanu średniego, przekszłałca się w lumpenproletariat arystokracji. Podobny jest los dominium i chłopów wśród romańskiej ludności Mołdawii, Wołoszczyzny itd. Ten rodzaj rozwoju jest interesujący, gdyż pozwala wyjaśnić powstanie poddaństwa na drodze czysto ekonomicznej, z ominięciem pośrednich ogniw w postaci podboju i dualizmu rasowego...

87 MARKS

DO ENGELSA 2

...Przy mnie

nowych

decidćment

studiach

[zdecydowanie]

nad

historią do

Polski

grudnia

Polski ten

fakt

1856.

przekonał historycz-

ny, że intensywność i żywolność wszystkich rewolucji od r. 1789 można na ogół mierzyć ich stosunkiem do Polski. Polska jest ich „zewnętrznym” termometrem. Można to wykazać en detail [szczegółowo] w historii francuskiej. Rzuca się to w oczy w naszej krótkiej niemieckiej epoce rewolucyjnej, jak również w rewolucji węgierskiej. Spośród wszystkich rządów rewolucyjnych, włączając i Napoleona I, wyjątek stanowi Carnitć6 du salut public [Komitet Ocalenia Publicznego], który odmówił interwencji nie ze słabości, lecz z „nieufności”. W r. 1794 zawezwał on przed siebie employć [przedstawiciela] powsiańców polskich i zadał temu „citoyen” [„obywatelowi*] następujące pytania: „Czemu to wasz Kościuszko, będąc ludowym dyktatorem, toleruje obok siebie króla, o którym przecież musi wiedzieć, że został osadzony na tronie przez Rosję? Czemu to wasz dyktator z obawy przed arystokratami, którzy nie chcą się pozbawić «rąk roboczych», nie odważy się na przeprowadzenie pospolilego ruszenia chłopów? Czemu to jego proklamacje tra-

2

grudnia

1856

121

cą coraz bardziej barwę rewolucyjną, w miarę jak jego marszruta oddała go od Krakowa? Czemuż to powstanie ludu warszawskiego ukarał on natychmiast szubienicami, podczas gdy arystokratyczni «traitres de la patrie» [«zdrajcy ojczyzny»] chadzają na wolności lub też chronią ich rozwlekłe formalności sądowe? Odpowiedzciel'* Na to polski „citoyen” nie znalazł odpowiedzi. Que dites-vous de Neulchatel et Valangin? * [Co powiesz o Neuichatel i Valangin?]. Ta właśnie case [sprawa] kazała mi uzupelnić moje nad wyraz niedostateczne wiadomości z historii

Prus. Indeed and indeed

[zaprawdę,

zaprawdę]

historia świa-

ta nie wydała nigdy czegoś bardziej plugawego. Rozwlekła hiStoria, jak nominalni krółowie Francji stawali się rzeczywistywalk, zdrad, pełna malostkowych jest również mi królami, intryg. Ale to jest historia tworzenia się narodu. Historia Aupotęgę ugruntował państwa niemieckiego Strii, jak to wasal gra ten wasal że interesująca, to przez jest dynastii, Swej oszukańczo rolę cesarza dzięki zagmatwanym slosunkom ze Wschodein, z Czechami, z Włochami, z Węgrami itd., a w końcu dzięki ternu, że potęga dynastii przybiera tak niesłychane rozmiary, iż Europa obawia się, by nie stała się ona monarchią uniwersalną. Nic z tego wszystkiego w Prusach. Nie ujarzmiły one żadnego silnego narodu słowiańskiego; w ciągu 500 lat nie udało im się nawet zdobyć Pomorza, aż je wreszcie otrzymały w drodze „wymiany”. W ogóle Marchia Brandenburska — odkąd zawładnęli nią Hohenzollernowie — nie dokonała nigdy prawdziwych podbojów z wyjątkiem Sląska. Ponieważ jest to iedyny pruski podbój, więc zapewne dlatego nazwano Fryderyka II „Jedynym"! Drobne, kieszonkowe złodziejstwa, bribery [łapówki], zwykłe przekupstwo, wyłudzanie spadków itd. — takimi łajdactwami stoi cała historia Prus. Wszystko, co jest poza 1 W urządziła

1856 r. klika neuchatelskich ji walangińskich arystokratów monarchistyczny pucz dla umocnienia swoich przywilejów

feudalnych szwajcarskie

i przywrócenia szybko

suwerennych

zlikwidowały

praw

to powstanie.

króla —

pruskiego.

Red.

Władze

122

tym

2

interesujące

w

historii

grudnia

1856

feudalizmu



walka

suwerenów

z wasalami, szacherki z miastami itd. — to jest tutaj karykaturalnie skarlowaciałe, gdyż miasta są tutaj nudne i marne, feudałowie — nieokrzesani, nic nie znaczący, a sam suweren — zerem. Tak w okresie reformacji, jak podczas rewolucji irancuskiej — chwiejna przewrotność, neulralność, zawieranie odrębnego pokoju, uganianie się za ochłapami, które rzuca im Rosja przy

organizowanych

przez

nią

rozbiorach



jak

to

hyło

ze

Szwecją, Polską, Saksonią. Przy tym na liście panujących tylko trzy maski charakterystyczne, następujące po sobie jak dzień po nocy — nieregularność polega jedynie na zmianach kolejności, nigdy na wprowadzeniu nowego charakieru — bigot, sierżant i błazen. A tym, co wohec tego wszystkiego trzyma państwo na nogach, jest mierność — aurea mediocrilas [złoty środek] — dokładna rachunkowość, unikanie krańcowości, pedantyczność w regulaminie wojskowym, jakaś domorosła try-

wialność i „przepisy wel] ...

kościelne", C'est dógoltanti

[To obrzydli-

38 MARKS

DO ENGELSA [Londyn],

... Twoja Army'

[Armia]

25

jest bardzo dobra,

września

1857.

lecz przeraża

mnie jej objętość, gdyż wiem, jak szkodliwy jest dla Ciebie taki nadmiar pracy. Gdybym był wiedział, że będziesz pracować do późna w nocy, posłalbym to wszystko do diabla. Historia armil uwydatnia bardziej namacalnie niż cokolwiek słuszność naszego poglądu na związek między siłami wytwórczymi a stosunkarni społecznymi. W ogóle armiia ważna jest dla rozwoju ekonomicznego. Na przykład płaca robocza rozwinęła się w całej pełni nasamprzód w armii u ludów starożytnych. Również I u Rzymian peculium castrense [majątek obozowy] był piegrwszą formą prawną uznania własności ruchomej tych,

którzy

nie

byli

ojcami

rodzin.

Tak

samo

ustrój

cechowy

powstał w korporacji „fabri” [rzemieślników wojskowych]. Tu: taj również po raz pierwszy zastosowano na większą skalę ma-

szyny.

Nawet

szczególna

jako pieniędzy

wiek kamienny

Grimma

i podział

w ramach

pracy

+ Artykuł Amerykańskiej”.

wartość metali oraz ich use

[użycie|

polegały zdaje się początkowo — skoro tylko minął

Engelsa —

Ked.



na ich znaczeniu dla wojny. Także danej dziedziny przemysłu

„Armia”

ukaza:

się

w

„Nowej

był

pier-

Encyklopedii

124

24 listopada

1857

wotnie przeprowadzony w armiach. Cała historia burżuazyjnych form społecznych tkwi tutaj w uderzająco tralnym skrócie. Jeśli będziesz miał kiedy z tego punktu widzenia.

czas,

powinieneś

opracować

rzecz

Jedyne punkty nie uwzględnione, moim zdaniem, w Twoim wykładzie są następujące: I. pojawienie się u Kartagińczyków po raz pierwszy prawdziwego wojska najemnego at once [od rażu] i w dużych rozmiarach (przejrzę dla naszego private use [prywatnego użytku] dzieło pewnego berlińczyka o wojsku kartagińskim; o dziele tym dowiedziałem się dopiero niedawno);

2. rozwój

szluki

wojskowej

we

Włoszech

w

XV

i na

po-

czątku XVI wieku. W każdym razie tu właśnie — rozwinęły się podstępy taktyczne. Nawiasem rmówiąc, u Machiaveilego, w jego historii Florencji, jest bardzo zabawny opis tego, jak walczyli kondotierzy. (Zrobię dla Ciebie wypisy. Zresztą, jeżeli przyjadę do Ciebie do Brighton (kiedy?), to wolę raczej przywieźć ze sobą tom Machiavellego. Jego historia Florencji — to arcydzieło). Wreszcie 3. azjatycki system wojskowy w tej postaci, w jakiej pojawił się po raz pierwszy u Persów; później spotyka

się

Turków

itd...

go

w

najrozmaitszych

odmianach

u

Mongołów,

39 MARKS

DO ENGELSA 24

listopada

1857.

...Jones odgrywa bardzo głupią rolę. Wiesz, że on bez żadnego innego powodu, prócz tego, by znaleźć jakiś pretekst do agitacji w tym okresie zastoju, na długo przed kryzysem wyznaczył konferencję czartystów, na którą mieli być zaproszeni również i burżuazyjni radykałowie (nie tylko Bright, ale nawet tacy osobnicy, jak Cunningham). W ogóle miano pójść z burżua na kompromis, dać im prawo tajnego głosowania, jeżeli

24 listopada

1857

12b

przyznają robotnikom manhood sufirage [prawo głosowania dla mężczyzn]. Propozycja ta wywołała rozlamy w partii czartystów, co znowu sprawiło, że Jones jeszcze silniej obstawał przy swym projekcie. Zamiast wykorzystać kryzys i zastąpić źle wybrany pretekst do agitacji — agitacją prawdziwą, Jones upiera się przy swym nonsensie, zraża do siebie robotników przez swe

zdobycia

kazania

sobie

z burżua,

o współdziałaniu

u nich

najmniejszego

będąc

zaulania.

dalekim

od

Niektóre rady-

kalne gazety schlebiają mu, by go zupełnie zrujnować. W jego własnym piśmie stary osioł Frost, którego on sam swoimi delamacjami wywindował na bohatera i mianował przewodniczącym swej konferencji, wystąpił przeciw niemu w grubiańinnymi mówi: jeśli Jones uważa Skim liście, gdzie między współpracę middleclass [burżuazji] za potrzebną — a bez niej nic się nie da zrobić — to niechże wystąpi z tym bona fide [rzetelnie]. Kto dał mu prawo ustanawiać program konferencji bez porozumienia się z sojusznikami? Kto go upoważnił do mianowania Frosta przewodniczącym, aby samemu grać rolę dyktatora itd.? Tak więc znalazł się w tarapatach i po raz Pierwszy odgrywa rolę nie tylko głupią, ale i dwuznaczną. Dawno go nie widziałem, ale teraz chcę go odwiedzić. Uważam go za uczciwego człowieka, a ponieważ w Anglii a public character [działacz społeczny] nie może się zgubić przez robienie

głupstw,

cała

rzecz

w

tym,

by

się jak najprędzej wydostał

z tej pułapki, którą sam na siebie zastawił. Ten osioł powinien najpierw stworzyć partię, a w tym celu musi udać się do dzielnic fabrycznych. Wówczas radykalni burżua sami przyjdą do niego szukać kompromisu. Salut.

[Pozdrawiam.] Twój

K. M.

40 MARKS

DO

ENGELSA 14

stycznia

1858.

.+- Dochodzę do ładnych wyników. Np. odrzucilem precz całą dolychczasową naukę o zysku w tej postaci, w jakiej istniała ona dotychczas. W rmetodzie opracowywania materiału wielką usługę oddało mi ponowne przewertowanie „Logiki” Hegla, a to by mere accident [przez czysty przypadek] — Freiligrath znalazł kilka tomów Hegla, pierwoinie należących do Bakunina, i przysłał mi je w podarunku. Jeśli kiedykolwiek znów nadejdzie pora na takie prace, miałbym wielką ochotę w

dwóch,

trzech

arkuszach

druku

przedstawić

w

przystępnej

dla zwykłego rozumu ludzkiego formie to, co jest racjonalnego w metłodzie, którą H[egel] odkrył, a zarazem i. zmistyfikował...

41 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

1 lutego

18568.

++ „Hleraklit Ciemny" Lassalle'a! Jasnego to au fond [w gruncie rzeczy] sztubacka robota, Przy każdym z wielu obrazów, za ! F,

Lassalle:

„Filozofia

Heraklita

Ciemnego

z Efezu",



Red.

Londyn,

1

lutego

1858

127

pomocą których Heraklit wyjaśnia sobie jedność alirmacji i negacji, in sleps [wkracza] Lassalle i przy okazji częstuje nas jakimś ustępem z „Logiki Hegla, która hardly [wątpliwe czy] zyskuje na tym; ustęp zawsze w calej rozciągłości — jak sztubak, który ma w zadaniu dowieść, że znane mu są dobrze i „istota", i „zjawisko”, i „proces dialektyczny”. Gdy sztubak wprawił się w tego rodzaju filozofowaniu, to można być pewnym, że potrali on oddać tok myśli tylko dokładnie według przepisanej recePty i [ormes sacramentales [uświęconych form]. Tak samo ż naszym Lassalle'em. Chciał on, jak się zdaje, wyjaśnić sobie logikę Hegla studiując Heraklita i niezmordowanie zaczyna ten proces wciąż od nowa. Co się tyczy uczoności, to mamy nie lada jej exhibition [pokaz]. Ale każdy znawca wie, jak łatwo jest zrobić taką wystawę cytat, jeśli się ma czas i pieniądzei je-

Śli kogoś stać na to, by — jak pan Lassalle — ad libitum [do woli] sprowadzać sobie do domu książki bezpośrednio z biblioteki uniwersytetu

w

Bonn.

Widać, jak on sam sobie imponuje i jak się porusza w tym filologicznym stroju szychowym z wdziękiem draba, który po raz pierwszy w życiu nosi fashionable dress [eleganckie ubranie]. Ponieważ dla większości fiprzeważają które pojęcia, są spekulatywne obce lologów u Heraklita, przeto każdy heglista ma tę bezsporną wyższość, że rozumie rzeczy niezrozumiałe dla filologa. (Byłoby zreszłą

dziwne, gdyby człowiek nie będący [ilozofem, gdy mówi po niemiecku, stal się nim, gdy mówi po grecku, to znaczy tylko dlatego, że poznał ten język). Zamiast uznać to po prostu za zrozumiałe samo przez się, pan Lassalle traktuje nas z quasi lessingowską manierą. Z adwokacką rozwlekłością dowodzi słuszności heglowskiej interprelacji przeciwstawiając ją fałszywej, na skutek nieznajomości przedmiotu, interprelacji filologów. Tak więc mamy podwójną przyjemność: po pierwsze dlatego, że oglądamy zrekonstruowane w całej okazałości takie szczegóły dialektyki, o których już niemal zapomnieliśmy; po wtóre, że owo „spekulatywne dziedziciwo” prezentuje się nam jako filologiczno-prawnicza przebiegłość i uczoność pana

128

Londyn,

1

lutego

18358

Lassalle'a w przeciwstawieniu do niespekulatywnych filologów. Zresztą Lassalle pomimo przechwałek, że Heraklit był dotąd księgą pod siedmiu pieczęciami, w sprawach zasadniczych nie dodał obsolutnie

nic nowego

do tego,

co mówi

Hegel

w swej

„Historii

filozofii"*. On to tylko przedstawia w szczegółach; na to naturalnie w zupełności wystarczyłyby dwa arkusze druku. A wcale do głowy mu nie przychodzi, żeby zdradzić jakąkolwiek krytyczną myśl o dialektyce. Jeśliby wydrukować wszystkie iragmenty Heraklila razem, stanowiłoby to hardly [zaledwie] pół

arkusza

druku.

Tylko

ktoś,

kto

drukuje

książki

na

koszl

strasznej „osoby", może się ośmielić wypuścić w świat pod tym pretekstem dwa tomy o 60 arkuszach. U „Heraklita Ciemnego" znajduje się sentencja, w której — żeby wyjaśnić przechodzenie wszystkich rzeczy w ich przeciwieństwa — powiada: „Tak złoto przemienia się we wszystkie rzeczy, a wszystkie rzeczy przernieniają się w złoto”. Złoto — powiada Lassalle — to tutaj pieniądze (c'est juste [to słuszne]), a pieniądze to wartość. Więc to, co idealne, ogólne, jedno (wartość), i rzeczy — to, co realne, poszczególne, mnogie. Lassalle wyzyskuje tę zdumiewającą myśl, aby w dłuższym przypisie

dać

an

earnest

oi his discoveries

in the science

of po-

litical economy [próbkę swych odkryć w nauce ekonomii pólitycznej]. Co słowo to błąd, ale wygłoszony z niebywałą pretensją. Widzę z tego jednego przypisu, iż zamierza on w drugim wielkim opus [dziele] wylożyć ekonomię polityczną po heglowsku. Dowie się ku swej szkodzie, że to całkiem co innego doprowadzić naukę przy pomocy krytyki do takiego punktu, by można ją było wyłożyć dialektycznie, a co innego mając zaledwie słabe przeczucie takiego systermu stosować do niego abstrakcyjny, gotowy system logiki. Ale, jak ci to już pisałem zaraz po otrzymaniu jego pierwszego listu, pełnego zachwytu nad samym sobą, starohegliści i filologowie byli na pewno pleased [uradowani] znajdując tyle starzyzny w tym młodym człowieku uchodzącym za wiel-

kiego

rewolucjonistę.

22

lutego

Poza

tym

1858

129

schlebia

on i kłania się na

wszystkie strony, by sobie zapewnić przychylne tylko przerzucę książkę, zaraz Ci ją prześlę. Salut [Pozdrawiam].

przyjęcie.

Gdy

Twój

42 MARKS

DO

FERDYNANDA

LASSALLE'A 22

lutego

1858.

Drogi Lassallel

Nutt

przysłał

Przeczytam,

jednak

mi

podzielę

wreszcie się

z Tobą

Herakleitosa. moim

mieć trochę cierpliwości, gdyż

sądem

Skoro

go tylko

o nim. Musisz

wlaśnie teraz mam

nie-

zwykle mało wolnego czasu. Nie badałem sam u stoików ich Stosunku do Heraklita od strony flilozofii przyrody, gdyż wydawało mi się, że zachowują się oni w tej dyscyplinie ściśle po uczniowsku. U Epikura natomiast można wykazać en detail [szczegółowo], że chociaż wywodzi się on z filozoiii przyrody Demokryta, to jednak odwraca on wszędzie ostrze zagadnienia. Nie można mieć za złe Cyceronowi i Plutarchowi, że tego nie zrozumieli, gdy nie pojęli tego nawet ludzie tak subtelnego umysłu, jak Bayle i ipsissimus [sam nawet] Hegel. Od tego ostatniego, który pierwszy ogarnął całą historię filozofii, nie można zresztą wymagać, aby nie strzelał byków w detalach... ...Chcę Ci opowiedzieć, jak się ma sprawa z moją pracą ekonomiczną. In fact [Faktycznie] już od paru miesięcy zajmuję się ostałecznym jej opracowaniem. Rzecz jednak bardzo powoli postępuje naprzód, ponieważ zagadnienia, które od wielu lat były głównym przedmiotem moich studiów, z chwilą kiedy chce się z nimi ostatecznie skończyć, ukazują coraz to nowe strony i wywolują nowe wątpliwości. Przy tym nie jestem panem swe-

130

22

lutego

1858

go czasu, lecz rather [raczej] jego niewolnikiem. Pozostaje mi tylko noc dla siebie samego, a częste ataki i nawroty choroby wątroby przeszkadzają mi znowu pracować nocą. W iych okolicznościach byłoby dla mnie najwygodniej, gdybym mógł wydać całą pracę w lużnych zeszytach. Miałoby to może i tę dobrą stronę, że prędzej znalazłby się wydawca, gdyż w tym wypadku przedsięwzięcie wymagałoby niewielkiego wkladu kapitału. Będę Ci of course [naturalnie] wielce zobowiązany, jeśli rozejrzysz się, czy nie dałoby się znaleźć nakładcy w Berlinie. Przez „zeszyty'* rozumiem takie np. kolejno wychodzące zeszyty, w jakich stopniowo wychodziła „Estetyka”* Fischera. Praca, o którą chodzi w pierwszym rzędzie, to krytyka kategorii ekonomicznych lub if you like [jeżeli wolisz], krytycznie wyłożony system ekonomii burżuazyjnej. Jest to jednocześnie wykład systemu, a poprzez wykład — jego krytyka. Nie wiem dokładnie, ile arkuszy druku wyniesie całość. Gdybym miał czas, spokój i środki, aby przed opublikowaniem opracować całość do końca, skondensowałbym ją bardzo, gdyż zawsze lubiłem metodę kondensacji. W takiej postaci jest to może bardziej zrozumiałe dla czylelnika, lecz na pewno ze szkodą dla formy — przy drukowaniu w kolejno wydawanych zeszytach z konieczności powiększy się objętość pracy. Notabene, gdy tylko będziesz wiedział, że sprawa ta da się czy też nl/e da się załatwić w Berlinie, bądź tak dobry i napisz mi, bo jeśli się tam nie uda, spróbuję w Hamburgu. Jeszcze jeden punkt: mianowicie księgarz, który się tego podejmie, musi mi zapłacić — konieczność, o którą w Berlinie sprawa ta gotowa się rozbić. Wykład — mam tu na myśli jego sposób — jest całkowicie naukowy, a więc nie narusza przepisów policyjnych w zwykłym tego słowa znaczeniu. Całość podzielona jest na 6 ksiąg: 1)

o kapitale

(zawiera

parę

rozdziałów

wstępnych),

2)

o wła-

sności ziemskiej, 3) o pracy najemnej, 4) o państwie, 5) handel międzynarodowy, 6) rynek światowy. Nie mogę naturalnie pominąć krytycznego uwzględnienia tu i ówdzie poglądów innych ekonomistów, zwlaszcza polemiki z Ricarden, gdyż nawet

2 kwietnia

1858

131

on qua [jako] burżua jest zniuszony 'robić: błędy nawet ze ści: śle'' ekonomicznego punktu widzenia. Na ogół jednak krytyka i historia ekonomii 'politycznej i socjalizimu ma stanowić przed* miot ' oddzielnej pracy. Wreszcie: trzecia praca — krótki histo* ryczny szkic rozwoju kategorii, czyli stosunków ekonomicznych. After

all

że przeczucie,

mam

[Jednakże]

stoletnich studiach

mogę

napisać swą

po

gdy

teraz,

pracę. będą

piętna-

mi prawdo-

Podobnie interiere [przeszkadzać] burzliwe wypadki z zewnątrz: Never mind [No, cóż robić]. Jeśli skończę zbyl późno, gdy już

Śświat będzie

przestanie

się

interesować my

to oczywiście

own

MARKS

tego

[imoja

rodzaju sprawami,

własna]

to

wina...

43 DO ENGELSA 2 kwietnia

1858,

... Oto short outline of the [irst part [krótki zarys pierwszej części]. Cała rzecz ma się składać, z sześciu ksiąg: 1. O kapi:

tale. 2, Własność ziemska. 3. Praca najemna. 5. Handel międzynarodowy. 6. Rynek.światowy.

4.

Państwo. =

I. Kapitał rozpada się na cztery. działy: a. Kapitał en genóral [w ogóle]. (Stanowi to przedmiot pierwszego zeszylu). b. Konkurencja, czyli wzajemne oddziaływanie na siebie wielu kapitałów. c. Kredyt: w dziale tym kapitał występuje w stosunku do poszczególnych kapitałów jako' element ogólny. d. Kapitał

do ' konajdoskonalsza (prowadząca akcyjny, jako forma munizmu) wraz ze wszystkimi jej sprzecznościami. Przej-

ście od kapitału do własności. ziemskiej jest zarazem przejściem historycznym, gdyż nowoczesna .forma własności ziemskiej jest wytworem oddziaływania -kapitału na Tfeudalną itd. własność ziemską. Tak samo przejście od wlasności ziemskiej do

pracy

najemnej

ne, ponieważ

jest. nie

ostatnim

tylko

dialektyczne,

wytworem ńowoczesnej

lecz'i

historycz*

własności 'ziem*

132

£ kwietnia

1858

skiej jest powszechne wprowadzenie pracy najemnej, która potem występuje jako podstawa całego świństwa. Well (it is difficult for me to-day to write) [A więc (irudno mi dzisiaj pisać)] przejdźmy teraz do corpus delicti [przedmiotu wykroczenia].

l. Kapitał. Dział pierwszy. Kapitał w ogóle. (W tym calym dziale zakłada się, że placa robocza równa się stale swemu minimum. Ruch samej płacy roboczej, spadek albo podnoszenie się minimum należą do rozważań o pracy najemnej. Następnie zakłada się, że własność ziemska == 0, tj. własność ziemska nie obchodzi nas tutaj jeszcze jako szczególny stosunek ekonomiczny. Tylko w taki sposób można przy badaniu każdego z tych stosunków nie zastanawiać się nad wszystkimi nimi jednocześnie).

l. Warfość. Sprowadzona bez reszty do ilości pracy; czaś jako miara pracy. Wartość użytkowa — traktowana czy to subiektywnie, jako uselulness [pożyteczność] pracy, czy to obiektywnie, jako utility [użytkowość] produktu — występuje tu tylko jako materialna przesłanka wartości i na razie całkowicie wypada z ekonomicznego określenia formy. Wartość jako taka nie zawiera żadnej innej „materii”* [„Stoff*] poza sarną pracą. To określenie warlości, zaznaczone po raz pierwszy u Petty'ego. a dokładniej opracowane u Ricarda, jest tylko najhardziej abstrakcyjną formą .bogactwa burżuazyjnego. Samo prze? się zakłada już ono: I. zniesienie komunizmu pierwotnego (Indie

itp.);

2.

[zniesienie]

wszelkich

nierozwiniętych,

przed-

burżuazyjnych sposobów produkcji, nad którymi wymiana nie panuje jeszcze w całej pełni. Jest to wprawdzie abstrakcja, ale abstrakcja historyczna, do której można było dojść jedynie na gruncie określonego [stopnia] rozwoju ekonomicznego społeczeństwa. Wszystkie zarzuty przeciw takiej definicji wartości



albo

zaczerpnięte

z

nierozwiniętych

stosunków

produkcji.

albo też polegają na pomieszaniu pojęć, na przeciwstawieniu wartości w tej jej abstrakcyjnej, nieroózwiniętej formie — konkretniejszych określeń ekonomicznych, z których wartość została wyabstrahowana, a które dlatego też możemy, z drugiej

2 kwietnia strony,

te

traktować

były

plus

ou

jako

dalsze

moins

1858

133'

rozwinięcie

[mniej

lub

wartości.

więcej]

Zarzuty

usprawiedliwione

wobec braku jasności u samych panów ekonomistów, gdy chodzi o stosunek tej abstrakcji do późniejszych, bardziej konkretnych form bogactwa burżuazyjnego. Ze sprzeczności pomiędzy ogólnymi cechami charakterystycz-

nymi wartości a jej materialnym bytem w jakimś określonym towarze itd. — owe ogólne kłóre występują później pieniądza. 2. Pieniądz.

Nieco

o kruszcach

cechy charakterystyczne to te same, w pieniądzu — wynika kategoria

szlachetnych

jako

nosicielach stosunku

pieniężnego. a. Pieniądz jako miernik. Parę marginesowych uwag o idealnym mierniku u Stewarta, Attwooda, Urquharta; w bardziej zrozumiałej formie u kaznodziejów pieniądza pracy (Gray, Bray itd. Przy sposobności parę uderzeń w proudhonistów). Wartość towaru przełożona na pieniądze — to jego cena, która na razie występuje tylko w tym czysto formalnym odróżnieniu od wartości. Zgodnie z ogólnym prawem wartości, określona ilość pieniędzy wyraża zalem jedynie określoną ilość uprzedmiotowionej pracy. O ile pieniądz jest miernikiem, zmienność jego własnej wartości jest obojętna. b. Pieniądz jako środek wymiany, czyli obieg prosty. Tutaj

należy

Wszystkie nią,

będą

rozpałrzyć

okoliczności więc

samą

tylko prostą

pełniej

uwzględnione



dopiero

formę tego obiegu.

określające później.

leżą

(Zakładają

poza one

stosunki bardziej rozwinięte). Jeśli oznaczymy towar przez T, a pieniądz przez P, to wprawdzie obieg prosty wykazuje tylko dwa ruchy (drugi cykl

okrężne, stanowi

czyli cykle: T—P—P—T przejście do punktu c),

i P—T-—T—P ale punkt wyj-

ścia i punkt końcowy bynajmniej się nie pokrywają albo jedynie przypadkowo. To, co ekonomiści najczęściej podają jako tak zwane prawa, traktuje obieg pieniądza nie w obrębie jego własnych granic, lecz jako podporządkowany wyższym ruchom i określony przez nie. To wszystko należy wyłączyć.

134

2

(Po części

bowiem

winno

rozpaltrywane

być

kwietnia

należy

to do nauki przy

znów się pojawia, lecz w swym Tutaj.

więc

pieniądz

jako

1858

tych

o kredycie,

punktach,

a po części

gdzie

pieniądz

bardziej rozwiniętym określeniu).

środek

obiegowy

(moneta).

Zarazem

jednak także jako realizacja ceny (nie tylko przemijająca). Z prostego określenia, że towar już przy ustanowieniu ceny jest idealnie wymieniony na pieniądze, zanim się go na nie realnie wyrmieni, wynika samo przez się ważne prawo ekonomiczne, że masa znajdujących się w cyrkulacji środków obiegowych określona jest przez ceny, a nie odwrotnie. (Tu nieco historii o polemice dotyczącej tego punktu), Dalej okazuje się, że szybkość może zastąpić masę, ale że pewna określona rmasa niezbędna jest do

równoczesnych aktów wymiany, o ile one nie mają się do siebie jak plus i minus — wzajemne wyrównanie, o którym w tym punkcie

Nie

można

wdaję

jeszcze

się

tylko,

jednak

tu że

w

nadmienić

dalsze

jedynie

rozwinięcie

rozszczepienie

na

w

formie

tego

T—P

i

antycypacji.

działu. P—T

Zauważę to

najbar-

dziej abstrakcyjna i powierzchowna forma, w jakiej wyraża się możliwość kryzysów. Z rozwinięcia prawa, w myśl którego znajdująca się w cyrkulacji masa pieniędzy określona jest przez ceny,. wynika, że zrobiono tu założenia, które nie istnieją bynajmniej we wszystkich stosunkach społecznych. Toteż niedorzecznością jest np. przypływ pieniędzy z Azji do Rzymu i [jego] oddziaływanie na tamtejsze ceny tout bonnement [po prostu] przyrównywać do nowożytnych stosunków handlowych. Określenia najbardziej abstrakcyjne, gdy je dokładniej zbadać, wskazują zawsze na dalszą konkretną, określoną podstawę historyczną. (Of course [Oczywiście], bo przecież zostały one z niej wyabstrahowane w tej swojej określoności). e. Pieniądz jako P—T—T-—P. Pieniądz

pieniądz. Jest to jako samodzielne w

rozwinięcie stosunku do

Fformy obiegu

istnienie wartości; materialny byt abstrakcyjnego bogactwa. Okazuje się to już w obiegu, o ile pieniądz występuje nie tylko jako środek obiegowy, lecz jako środek realizacji cen. W tym charakterze c, w którym a i b występują tylko jako funkcje, pieniądz jest powszechnym towarem przy zawieraniu umów

2 kwietnia

1858

135

(tutaj nabiera znaczenia zmienność jego wartości, określonej przez czas pracy) i przedmiotem hoarding [tezauryzacji]. (Funkcja ta odgrywa dotychczas poważną rolę w Azji, odgrywala ją generally [w ogóle] w świecie starożytnym i wiekach średnich. Obecnie istnieje jeszcze — jako podrzędna — w bankowości. W czasie kryzysów znowu ważne jest znaczenie pieniędzy w tej formie. Pieniądz w tej formie rozpatrujemy wraz z wy-

wołanymi

przezeń

historycznymi

delusions

[złudzeniami]

itp.

Własności destrukcyjne itd.). Jako realizacja wszystkich wyższych form, w których będzie występować wartość; formy delinitywne, w których zewnętrznie znajdują swój ostateczny wytej raz wszystkie stosunki wartości. Ale pieniądz utrwalony w ekonc.›~ stosunek ekonomicznym; stosunkiem być przestaje formie w złocn? nosicielach, w jego materialnych zanika miczny i w srebrze. Z drugiej strony, z chwilą gdy pieniądz wchodzi w obieg i znów zostaje wymieniony na T, z kolei końco_wy proCes, konsumcja towaru, wypada ze st'osunków ekonomicznych. p"OSty

nie

pieniężny

obieg

sobie

w

zawiera

samorep_ro-

zasady

dukcji, dlatego też trzeba wyjść poza niego. W pieniądzu — jak islnienia

wartości,

historyczne.

razem

który

handlowy.

dzy

lub

d. Ten on

wkracza

się utrwala rozwija

zawsze

zawarly

postu.lat

jest

w obieg, utrzymuje się w nim, — kapitał. To przejście jest za-

formą

Przedpotopową

pieniądz.

kupieckiego

kapitału

z

który opanowuje wi

która

sama

a jednocześnie



jego określeń

rozwój

na to wskazuje

powstaje

kz?pit_ał

jest

kapitału

z ple.nlę-

Jednocześnie

kapitał,

rzeczywisty

produkcję.

prosty obieg, rozpatrywany powierzchnię

społeczeństwa

sam

w sobie —

burżuazyjnego,

a stanoktórej

na

zacierają się głębsze procesy, z jakich on powstaje — nie wykazuje żadnych różnic między podmiotami wymiany prócz Iormalnych i przejściowych. Oto jest państwo wolności, równości

i opartej

na

„pracy”

własności.

Akumulacja,

która

pojawia

się tu w postaci hoarding [tezauryzacji], jest więc tylko wvnikiem większej oszczędności itd. Z jednej strony trywialna maniera

obrońców

harmonii

ekonomicznej,

współczesnych

free-

136

14

trader

[zwolenników

którzy

ten

pragną

zastosować

lipca

wolnego

najbardziej jako

1858

handlu]

powierzchowny swoją

(Bastiat,

Carey

i abstrakcyjny

prawdę

do

bardziej

rozwiniętych

stosunków produkcji i ich sprzeczności. Trywialna proudhonistów itp. socjalistów, którzy odpowiadające mianie

ekwiwalentów

(lub

uważanych

as

such

itd.),

stosunek

[za

maniera tej wy-

takie]

idee

równości itd. przeciwstawiają nierównościom itd., do których ta wymiana prowadzi i z których ona wynika, Jako prawo appropriation [przywłaszczenia] w tej dziedzinie występuje przywłaszczenie przez pracę, wymianę ekwiwalentów, tak iż wymiana

innej

materializacji.

Krótko mówiąc, bardzo to wszystko „ładne”, okropnie skończy i to właśnie skutkiem prawa Dochodzimy teraz mianowicie do

daje

te

same

wartości,

lecz

w

ale zaraz się ekwiwalenrcji.

3. Kapitału. Jest to właściwie najważniejsze w tym pierwszym zeszycie i co do tego najbardziej pragnąlbym znać Twój pogląd. Ale dziś nie mogę dalej pisać. Przeklęta żółć utrudnia mi pisanie, a pochylanie się nad papierem przyprawia o zawrót głowy. Ą więc for next time [do następnego razul. Salut

[Pozdrawiam]. Twój

K.

14

lipca

M.

44 ENGELS

DO

MARKSA 1858

Fr.

... A proposi Przyślij mi nareszcie obiecaną „Filozofię przyrody'* Hegla. Zajmuję się teraz trochę fizjologią, a potem przejdę do anatomii porównawczej. Są w fizjologii rzeczy o charakterze wybitnie spekulatywnym, które wszystkie jednak zostały odkryte dopiero w ostatnich czasach; jestem bardzo ciekaw,

14

czy

też

stary!

wywąchał

lipca

1858

cokolwiek

137

z

tego.

Jedno

jest

pewne:

gdyby dzisiaj miał pisać „Filozofię przyrody”, fakty posypałyby mu się ze wszystkich stron. A zresztą ludzie nie mają na ogół pojęcia o postępach, jakie poczyniono w naukach przyrodniczych w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Dla fizjologii decydujący był, po pierwsze, ogromny rozwój chemii organicznej, Po drugie

zaś



mikroskop,

którego

używa

się na

dopie-

dobre

ro od lat dwudziestu. Użycie mikroskopu doprowadziło do jeszcze ważniejszych wyników niż chemia; główną rzeczą, która zrewolucjonizowała całą fizjologię i umożliwiła dopiero fizjologię porównawczą, jest odkrycie komórki; u roślin odkrył ją

Schleiden, u zwierząt — Schwann (ok. 1836). Wszystko jest komórką. Komórka — to właśnie heglowski „byt sam w sobie”; Przechodzi ona w swoim rozwoju dokładnie proces heglowski, aż wreszcie powstaje z niej „idea”', tj. dany skończony organizm. Innym wynikiem, który ucieszyłby bardzo starego Hegla, jest korelacja sił w fizyce?, czyli prawo, zgodnie z którym ruch mechaniczny, a więc siła mechaniczna (np. wskutek tarcia) Przeksztalca się w pewnych określonych warunkach w ciepło, ciepło — w światło, światło — w powinowaciwo chemiczne, Powinowactwo chemiczne (np. w stosie Volty) — w elektryczność, a ta — w magnetyzm. Przejścia te mogą się odbywać również inaczej — w tym lub w odwrotnym kierunku. Pewien Anglik, którego nazwiska nie przyponiinam sobie, dowiódł, że

Siły te przechodzą jedna w drugą w zupelnie określonych pro-

porcjach, tak że np. pewna ilość jednej sily, np. elektryczności, odpowiada określonej ilości każdej innej sily, np. magnetyzmu, świalła, ciepla, powinowactwa chemicznego (pozytywnego lub negatywnego, wiążącego lub rozkładającego) i ruchu. Odpada

więc

w ten sposób

niedorzeczna

teoria

utajonego ciepla.

1 Hegel. — Red. przekł. polsk. 2 Engels mówi tu o prawie przemiany energii. Używa on terminu „siła”, ponieważ w owych czasach nie było jeszcze jasnego rozgraniczenia pomiędzy pojęciami „Siła” a „energia”, Terminem „Ssiła” oznaczano zarówno

właściwą

siłę

(w

sensie

newtonowskim),

jak

i

energię.



Red.

138

7 października

1858

Czyż nie jest to wspaniały dowód materialny przechodzenia w siebie określeń refleksji?!

wzajemnego

Jedno jest pewne: gdy studiujemy fizjologię porównawczą, zaczynamy odczuwać najwyższą pogardę dla idealistycznego wynoszenia się ludzi ponad inne zwierzęla. Na każdym kroku rzuca nam się wprost w oczy calłkowita zgodność budowy człowieka z budową pozostałych ssaków; w zakresie cech zasadniczych zgodność la obejmuje wszystkie kręgowce, a nawet — w mniej wyraźnej postaci — owady, skorupiaki, robaki itd. Heglowska historia jakościowego skoku w szeregu ilościowym daje się tu również doskonale zastosować. Wreszcie u najniższych wymoczków dochodzimy do prapostaci, do prostej, samodzielnie żyjącej komórki, która znów nie różni się niczym widocznym od najniższych roślin (od grzybów jednokomórkowych w rodzaju pasożytniczych grzybków kartofla lub winorośli) ani od zarodków organizmów wyższych stopni rozwoju — aż do ludzkiego jaja i plemnika włącznie; wykazuje ona

całkowite podobieństwo do niezależnych komórek w żywym ciele (ciałek krwi, komórek naskórka i błony śluzowej, wydzielających w gruczolach, w nerkach itd.) ...

komórek

45 ENGELS

DO

MARKSA 7 października

1858.

Historia z Jonesem jest wstrętna. Urządził on tu wiec i przemawiał zupełnie w duchu nowego sojuszu. Po tej historii można rzeczywiście prawie dojść do wniosku, że angielski ruch proletariacki w starej, tradycyjnej formie czartystowskiej musi zupełnie upaść, zanim będzie mógł się rozwijać w nowej, zdolnej do życia formie. A tymczasem trudno przewidzieć, jak będzie wy1 W

oryg.



„Reflexionsbestimmungen”



HRed. przekł.

polsk.

[8

glądała

ta

nowa

października)]

forma.

Wydaje

1858

mi

się

139

zresztą,

że

new

move

[nowe posunięcie] Jonesa jak i dawniejsze mniej lub bardziej skuteczne próby takiego sojuszu w istocie wynikają stąd, iż proletariat angielski faktycznie przybiera charakter coraz bardziej burżuazyjny; ten najbardziej burżuazyjny ze wszystkich narodów chce widocznie doprowadzić do tego, żeby mieć obok burżuazji — burżuazyjną arystokrację i burżuazyjny proletariat.

U narodu, który eksploatuje cały świat, jest to zresztą do pewnego stopnia zrozumiałe. Może temu zaradzić jedynie kilka bardzo kiepskich lat, ale na to już niezbyt się zanosi od chwili odkrycia

Pokładów złota...'

46 MARKS

DO

ENGELSA [8

października]

1858.

... Przy optymistycznym zwrocie w handlu światowym, jaki obserwujemy at this moment [w tej chwili] (chociaż nagromadzenie olbrzymich sum pieniężnych w banks [bankach] Londynu, Paryża i Nowego Jorku dowodzi, że sprawa nie jest jeszcze bynajmniej all right [w zupełnym porządku]), pocieszające Jest przynajmniej to, że w Rosji rozpoczgła się rewolucja; uważam bowiem za jej początek zwołanie „notablów” do PetersJonesa

1 Zwrot

w

wadził 1859

r,

ku

Marks

pisał

do

w

ugody

polityce

między

zerwania

do

następstwie

stosunku

nim

dopro-

burżuazji

do

a

Marksem.

1

lutego

Weydemeyera:

„Zerwałem z Ernestem Jonesem. Mimo że go nicjednokrotnie uprzedzałem i przepowiadałem mu dokładnie, co będzie — a mianowicie, że zgubi sam siebie i zdezorganizuje partię czartystów — on jednak starał się dojść do ugody z radykalnymi burżua. Teraz to zgubiony człowiek, a szkoda, wielka...

jaką wyrządził angielskiemu proletariatowi, jest niesłychanie szczególnie Błąd, naturalnie, będzie naprawiony, ale moment

korzystny

dla

w

przededniu

akcji bitwy

został

utracony.

przechodzi

do

Wyobraź

obozu

sobie

przeciwnika”,

armię, —

której

Red.

wódz

140

[8 października]

1858

*

burga!. Również w Prusach sprawy mają się gorzej niż w 1847 roku i śmieszne delusions as to middleclass propensities of the Prince of Prussia [złudzenia co do sympatii pruskiego następcy tronu dla klas średnich] rozproszą się jak dym i ustąpią miejsca wściekłości. Francuzom nie zaszkodzi, jeżeli zobaczą, że świat

i bez

wanii).

nich



mov't

Równocześnie

Słowian,

zwłaszcza

w

[porusza

dochodzi

do

Czechach;

się]

(jak

mówią

niezwykłych



one

w

Pensyl-

ruchów

wprawdzie

wśród

kontrrewo-

lucyjne, ale stwarzają bądź co bądź pewien ferment. Wojna rosyjska z 1854/55 roku, jakkolwiek była parszywa i jej wyniki wyrządziły Rosji tak małą szkodę (zaszkodziły one raczej Turcji), to jednak przyspieszyła ona widocznie obecny zwrot w sytuacji Rosji. Jedyną okolicznością, która całkowicie uzależniała Niemców w ich ruchu rewolucyjnym od Francji, była attitude [postawa] Rosji. Ta głupia sytuacja ustaje z chwilą, gdy zaczął się ruch wewnętrzny w Rosji. Gdy tylko sprawy rozwiną się tam w sposób nieco bardziej widoczny, będziemy się mogli przekonać, jakie to bajeczki dał sobie wmówić poczciwy radca stanu Haxthausen przez „władze” i wytresowanych przez władze chłopów. Nie da się zaprzeczyć, żyło

po

raz

drugi

swe

że społeczeństwo

szesnaste

stulecie;

burżuazyjne

mam

jednak

prze-

nadzieję,

że tym razem będzie ono dla niego dzwonem pogrzebowym, podobnie jak pierwsze powołało je do życia. Wlłaściwe zadanie społeczeństwa burżuazyjnego polega na stworzeniu rynku światowego, przynajmniej w ogólnych zarysach, oraz opartej na jego bazie produkcji. Ponieważ zaś ziemia jest okrągła, sprawa ta zdaje się być zakończona z chwilą skolonizowania Kalifornii

i Australii

i otwarcia

drzwi

do

Chin

i Japonii.

Dla

nas

i Zgromadzeniem „notablów” w Petersburgu Marks nazywa Główny Komitet do Spraw Chłopskich (1858 r.) — przez analogię do zgromadzenia notablów we Francji w 1787 r.; Komitet ten bowiem — podobnie jak zgromadzenie notablów francuskich — został zwołany dla ocalenia monarchii w związku z rosnącym wrzeniem rewolucyjnym w kraju. — Red.

[8

października]

1858

141

powstaje następująca trudna question [kwestia]: na kontynencie rewolucja jest nieunikniona i przybierze też niezwłocznie charakter socjalistyczny. Czy nie dojdzie silą rzeczy do jej zdławienia

na tym

malym

skrawku

ziemi, skoro movement

[roz-

wój] społeczeństwa burżuazyjnego odbywa się na obszarze o wiele rozleglejszym wciąż jeszcze po linii wznoszącej się? W odniesieniu specjalnie do Chin, przez dokładną analizę rozwoju handlu od 1836 roku doszedlem do wniosku, że po Pierwsze rozmach eksportu angielskiego i amerykańskiego w la-

tach 1844—1846

okazał

i że

następnych

również

w

prawie ta sama

się

w

1847 roku

dziesięciu

czystym

latach

oszustwem

utrzymywała

się

przeciętna, podczas gdy import z Chin do An-

glii i Ameryki nadzwyczajnie wzrastał; że po drugie otwarcie pięciu portów i zajęcie Hongkongu mialo jedynie ten skutek, że handel

przeniósł

riums"*

[ośrodki handlowe] nie liczą się. Główną

się

z

Kanionu

do

Szanghaju.

Inne

„Empo-

przyczyną fail-

ure [niedopisania] tego rynku zdaje się być handel opium, do którego ogranicza się w gruncie rzeczy cały przyrost handlu eksportowego do Chin; poza tym jednak należy wziąć pod uwagę wewnętrzną organizację ekonomiczną kraju, jego minute agriculture [karłowate rolnictwo] itd. Zlikwidowanie tej organizacji będzie wymagało długiego czasu. Obecny treaty [traktat] Anglii z Chinami, który, moim zdaniem, Palmerston opracował w porozumieniu z rządem petersburskim i wręczył na drogę lordowi Elginowi — a mockery from beginning to end ...

[to kpiny od początku do końca]

:::

41 MARKS DO FERDYNANDA LASSALLFE'A Londyn,

Drogi

4 lutego

1859.

Lassallel

Od pana Dunckera nie nadeszlo jeszcze potwierdzenie odbioru, nie jestem więc pewny, czy rękopis wyszedł już z rąk władz, Z załączonego kwitu widzisz, że opuścił on Londyn 26 stycznia !,

Ad vocem bellum [Co do wojny]: Panuje tu powszechny pogląd, że wojna we Włoszech jest nieunikniona. Tyle jest pewne: pan Emanuel bierze sprawę poważnie, a pan Bonaparte brał ją poważnie. U tego ostatniego decyduje: I. strach przed włoskimi

sztyletami.

dził tajne konszachty mąż „Klotyldy”, grał sowa; jest doprawdy „w czasie pokoju", w razie wojny staną Każda inna pożyczka

Od

śmierci

Orsiniego. bezustannie

prowa-

z karbonariuszami, przy czym Plon-Plon, rolę pośrednika; 2. ciężka sytuacja finanniemożliwe żywić nadal armię francuską a Lombardia jest urodzajna. Przy tym się znowu możliwe „pożyczki wojenne”. jest „niemożliwa"'; 3. w ostatnich dwóch

1 Mowa tu o pracy Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomii tycznej”, która ukazała się po raz pierwszy w Berlinie w r, w wydawnictwie Dunckera. — HKRed.

poli1859

'Londyn,

4 lutego

1859

143

latach Bonaparte z każdym dniem coraz bardziej tracil rytecie u wszystkich partii Francji, a jego transactions cia] dyplomatyczne były także szeregiem [ailures dzeń]. Trzeba więc coś zrobić dla przywrócenia sobie Nawet

wieś

warczy

z

powodu

rujnująco

na auto[posunię[niepowoprestiżu.

niskich

cen

zboża; pan Bonaparte na próżno usiłował sztucznie podnieść cenę pszenicy za pomocą swych dekretów o składach zboża; 4. Rosja popycha parweniusza z Tuilerii. Z pomocą panslawistycznego ruchu w Czechach, na Morawach, w Galicji, na poludniu, północy i wschodzie Węgier, w Ilirii itd. i w razie wojny

we Włoszech

Rosja

prawie mogłaby

być pewna

ru, jaki wciąż jeszcze stawia jej Austria. eczekuje

nadciągającej

wewnętrznej

złamania opo-

(Rosja z przerażeniem

rewolucji

agrarnej,

a woj-

na na zewnątrz — niezależnie od wszelkich celów dyplomatycznych — byłaby może pożądana dla rządu celem odwrócenia uwagi

od

sytuacji

wewnętrznej);

5. pan

Plon-Plon,

syn

exkinga

[byłego króla] Weslfalii i jego klika (z Girardinem i bandą najrozmaitszych pseudorewolucjonistów węgierskich, polskich i włoSkich na czele)

strzygnięcia;

robią

wszystko,

6. wojna

Włoch

aby

doprowadzić

z Austrią

sprawę

do roz-

jest jedyną

wojną,

w której Anglia, która nie może wystąpić bespośrednio ża papieżem

itd., a przeciw

tak

zwanej

wolności,

pozostanie

neutralna

przynajmniej na początku. Rosja zaś będzie trzymać Prusy w szachu w wypadku, gdyby miały one ochotę — w co ja jednak nie wierzę — wmieszać się już na początku do walki. Z drugiej strony jest zupelnie pewne, że Ludwik Bonaparte ma piekielnego stracha przed prawdziwą, poważną wojną. i. Człowiek ten jest zawsze pełen wątpliwości i, jak każdy gracz, nie odznacza się zdecydowaniem. Zawsze podpełzał aż do Rubikonu, lecz ludzie, którzy stali za nim, musieli go za każdym razem doń spychać. Pod Bonlogne, pod Sirassburgiem, w grudniu 51 r. został zmuszony do realizowania wreszcie swoich planów. 2. Niesłychana oziębłość, z jaką jego projekt został przyjęty we Francji, nie jest oczywiście zachęcająca.

144

Londyn,

4

lutego

1859

Masy zachowują się indifferent [obojętnie]. niemu bezpośrednio i poważnie wystąpili: przemysł

i handel;

partia

klechów;

Natomiast przeciw wielka finansjera,

wreszcie

wysoka

generali-

cja (np. Pólissier i Canrobert). Istotnie, perspektywy wojskowe nie są świetne, jeśliby nawet wziąć za dobrą monetę renommages

[przechwałki]

w

„Constitulionnel””.

Jeśli

Francja

zbierze

wszystkiego 700 000 ludzi, to jest z nich co najwyżej 580 000 zdolnych do służby według najbardziej optymistycznej oceny. Odchodzi 50000 dla Algeru, 49000 żandarmów itd; 100000 (minimum)

dla

ochrony

miast

(Paryża

itd.)

i

twierdz

we

Francji; co najmniej 181 000 na armię obserwacyjną na granicy szwajcarskiej, niemieckiej i belgijskiej. Pozostaje 200 000, a to nie jest w żadnym razie overwhelming force [przygniatająca siła] — nawet jeśli dodasz tę odrobinę armii piemonckiej — przeciwko Austriakom przy ich umocnionych pozycjach nad Mincio i AdigoJakkolwiek by było, jeżeli pan Bonaparte teraz się cofnie, będzie zdyskredytowany w oczach armii francuskiej; i to może go skłonić, by w końcu jednak wystąpił. Ty, zdaje się, sądzisz, że taka wojna wywola na Węgrzech powstanie. Bardzo o tym wątpię. Austria wystawi naturalnie korpus obserwacyjny przeciw Rosji na granicy galicyjsko-węgierskiej, a to będzie jednocześnie trzymać Węgry w szachu. Pułki węgierskie (o ile nie są podzielone między swoich wrogów, Czechów, Serbów, Słoweńców itd., jak to się po większej części stało) zostaną rozmieszczone w prowincjach niemieckich. Wojna doprowadzi oczywiście do poważnych i koniec końców rewolucyjnych rezultatów. Początkowo jednak podlrzyma ona bonapartyzm we Francji, osłabi wewnętrzny ruch w Anglil i Rosji, ożywi najbardziej drobiazgowe namiętności nacjonalistyczne w Niemczech itd., i dlalego, moim zdaniem, działanie jej będzie pod każdym względem kontrrewolucyjne...

Londyn,

19 kwietnia 1559

145

48 MARKS

DO FERDYNANDA

LASSALLE'A

w

... Tu,

klasowa

walka

Anglii,

kwietnia

19

Londyn,

w spo-

naprzód

postępuje

1859.

sób najbardziej zadowalający. Niestety, w tej chwili nie ma już żadnego pisma czartystowskiego, tak iż od about [około] 2 lat

zmuszony

byłem

przerwać

swą

literacką

współpracę z tym

ruchem.

„Franz von

A teraz co do

pochwalić

muszę

wszystkim]

D'abord

Sickingen'.

kompozycję i akcję,

wspołczęs-

innym

powiedzieć o jakimkolwiek

Więcej, niż można

[Prz_ede

a to jest

nym dramacie niemieckim. In the second instance [Po dl:ugle] cY,

uboczu

na

Pozostawiając

pierwszym

przy

czysto krytyczny

czytaniu

bardzo

stosunek

do tej pra:

ona

wzruszyła,

mnie

i dlatego na czytelniku, u którego przeważa uczucie, wywr-Zę jeszcze silniejsze wrażenie. I to jest drugi, bardzo ważny Jej aspekt.

A teraz

strona me-

the other side of the medal [odwrotna

dalu]: Po pierwsze — uwaga czysto formalna — skoro już piSałeś wierszem, mogłeś jamby opracować trochę bardziej artyStycznie.

mimo

Jednakże,

dowych poetów,

uważam

że

niedbalstwo

to razić

zawo-

będzie

je raczej za zalelę, ponieważ

u'naszej.

Poetyckiej zgrai epigonów nie zachowało się nic prócz gładkości

formy.

Po drugie:

tylko tragiczna,

przedsławiona

lecz

jest

właśnie

przez

Ciebie

tą tragiczną

kolizja

jest nie

kolizją,

która

była istotną przyczyną upadku rewolucyjnej partii 1848—49 r, Mogę więc odnieść się tylko z całkowilym uznaniem do pomysłu, aby uczynić z niej centralny punkt współczesnej tragedii. W takim wypadku mam jednak pewne wątpliwości, czy obrany temat był odpowiedni do przedstawienia tej kolizji. Baltazar może sobie istotnie wyobrażać, że Sickingen byłby zwyciężył, 1 Dramat

Lassalle'a

„Franz

von

Siekingen”.



HRed,

146

Londyn,

19

kwietnia

1859

gdyby zamiasi ukrywać swoją rewoltę pod pozorami rycerskiego zatargu, zatknął był sztandar walki przeciw cesarstwu i wy: powiedział otwartą wojnę władzy książąt. Czy możemy jednak podzielać to złudzenie? Sickingen (a wraz z nim Hutten, w mniejszym lub większym stopniu) upadł nie z powodu swej własnej przebiegłości. Upadł, ponieważ jako rycerz i jako przedstawiciel upadającej klasy buntował się przeciw istniejącemu,. czy raczej przeciw nowej formie istniejącego stanu rzeczy. Jeśli odejmie się Sickingenowi to, co cechuje go jako indywidualną jednostkę: jego szczególne wykształcenie, naturalne skłonności itd., pozostanie Gótz von Berlichingen. W tej ostatniej nędznej postaci zawiera się w swej adekwatnej formie tragiczne przeciwieństwo między rycersiwem a cesarzem I książętari, ! dlatego Goethe słusznie uczynił go bohaterem swojego dramatu. Dopóki Sickingen — a w pewnej mierze nawet i Hutten, chociaż w stosunku do niego, jak do wszysikich ideologów pewnej klasy, takie uwagi musiałyby być znacznie zmodyfikowane — walczy przeciw

książętom

(zwrot

przeciw

cesarzowi

następuje

przecież

tylko dlatego, że z cesarza rycerzy zmienia się on w cesarza książąt), jest tylko Donkiszotem — choćby nawet Donkiszotem historycznie usprawiedliwionym. To, że rozpoczyna on bunt pod pozorem rycerskiej zwady, nie oznacza nic innego jak to, że rozpoczyna go po rycersku. Gdyby był go rozpoczął inaczej, musiałby bezpośrednio i zaraz na samym początku apełować do

miast równał

I chłopów,

tzn. właśnie

się negacji

Jeżeli

zatem

przedstawionej

nie chciałeś w

do tych

klas, których

rozwój

rycerstwa. dramacie

po proslu „Gótz

von

zredukować Berlichingen"

kolizji do —

a

to

nie było Twoim planem — to Sickingen i Hutten imusieli zginąć. ponieważ w swoim mniemaniu byli rewolucjonisilami (czego nie można powiedzieć o Gótzu), i zupelnie tak samo jak oświecona szlachta polska w r. 1830 byli, z jednej strony, wyrazicie' lami nowoczesnych idei, z drugiej zaś strony, reprezentowali w istocie rzeczy reakcyjne interesy klasowe. Szlacheccy reprezen: tanci rewolucji, za których hasłami o jedności 1 wolności kryją



Manchester,

się wciąż jeszcze marzenia —

nie

powinni

byli

18

maja

o starym

skupić

na

1859

147

cesarstwie

sobie

całego

i prawie

pięści

zainteresowania,

jak to jest u Ciebie, natomiast przedstawiciele chłopów (wlaśnie ich) i rewolucyjnych elementów w miastach powinni byli tworzyć ważne, akltywne tło. Mógłbyś był wówczas w znacznie większym stopniu dopuścić do glosu właśnie najnowocześniejsze idee

w

ich najbardziej

naiwnej

formie,

podczas

gdy

teraz



poza religijną wolnością — jedność obywatelska pozostaje w rzeczywistości główną ldeą. Musiałbyś był wtedy bardziej szekspiryzować, tymczasem poczytuję Ci za największy błąd Szyleryzowanie, ducha

czasu.

Pełniłeś

wyżej

w

przekształcanie

Czy

sam,

pewnym

opozycję

jak

jednostek

Twój

stopniu

Franz

w von

jakieś

dyplomatycznej

luterańsko-rycerską

niż

rezonatory

Sickingen, omylki

nie postawiając

plebejsko-minzero-

wską?...

49 ENGELS

DO

FERDYNANDA

LASSALLE'A Manchester,

18 maja

1859.

historycznej, to przedstawi! Pan ...Co'się tyczy treści! bardzo obrazowo i ze słusznym uwzględnieniem dalszego rozPana najbardziej ówczesnego ruchu, które woju obie strony interesowały: narodowy ruch szlachecki, reprezentowany przez

Sickingena,

i ruch humanistyczno-teoretyczny

wraz z jego dal-

szym rozwojem w dziedzinie teologicznej i kościelnej, z reformacją. Najbardziej podobają mi się tu sceny między Sickin« genem a cesarzem, między legatem a arcybiskupem trewirskim (doskonale udało się Panu — przeciwstawiając światowego,

von:

"* W liście tym daje Sickingen”. — Red.

Engels

krytykę

dramatu

Lassalle'a

„Franz

148

Manchester,

18

maja

1859

wykształconego na sztuce i literaturze klasycznej, politycznie i teoretycznie dalekowzrocznego legata ograniczonemnu niemieckiemu książęcemu klesze — dać piękną charakterystykę indywidualną, która przy tym wypływa wprost z reprezentatywnego charakteru obu działających osób); także w scenie między Sickingenem a, Karolem charakterystyka jest bardzo frappante [trafna]. Jeżeli idzie o autobiografię Huttena, której freść uważa Pan słusznie za istotną, wybrał Pan, co prawda, ryzykowny sposób umieszczenia tej treści w dramacie. Bardzo ważna jest także rozmowa między Baltazarem a Franzem w V akcie, gdzie pierwszy wykłada swemu panu prawdziwie rewolucyjną politykę, której ten ostatni powinien był się trzymać. Tutaj przejawia się właściwy tragizm; wydaje mi się, że właśnie ten moment — ze względu na jego znaczenie — należało mocniej nieco uwypuklić już w trzecim akcie, gdzie jest ku temu wiele sposobności. Ale znowu gubię się w rzeczach ubocznych. Stanowisko ówczesnych miast i książąt jest.również przedstawione kilkakrotnie z wielką jasnością i w ten sposób zostały wyczerpane tak zwane oficjalne elementy ówczesnego ruchu. Czego jednak — jak mi się wydaje — nie uwzględnił Pan należycie, to nieolicjalnych plebejskich t chłopskich elementów i towarzyszących im teoretycznych ich wyrazicieli. Ruch chłopski był w swoim rodzaju również ruchem narodowym, tak saimo skierowanym przeciwko książętom, jak ruch szlachty, a potężny rozmach walki, w której uległ, stanowi ostry kontrast w zestawieniu z łatwością, z jaką szlachta — pozostawiając Sickingena na pastwę losu — poddała się swemu historycznemu powołaniu — pieczeniarstwu. Także w Pańskim ujęciu dramatu — które, jak Pan zapewne zauważył, jest dla mnie zbyt abstrakcyjne, nie dość realistyczne — ruch chłopski zasłużył, jak mi się wydaje, na szersze uwzględnienie; scena chłopska z Jostem Fritzem jest wprawdzie charakterystyczna, a indywidualność tego „wichrzyciela”* bardzo trafnie przedstawiona, jednak w przeciwstawieniu do ruchu szlacheckiego nie reprezentuje ona z dostateczną siłą znacznie już wówczas przybierającej fali ruchów chłopskich. Według rojego poglądu na dramat, który zakłada,

Manchester,

by przy

idealnym

rze o Szekspirze, czas

barwnej

18

maja

nie zapominać

wciągnięcie

plebejskiej

1859

149

o realistycznym,

przy Schille-

do akcji tak zadziwiająco

warstwy

społecznej

wów-

dostarczyłoby

całkowicie nowego materiału dla ożywienia dramatu, nieocenionego

tła

dla

narodowego

rozgrywającego

ruchu

właściwym

by się we

się na

szlacheckiego,

Jakże

świetle.

planie

dopiero wtedy zadziwiająco

sceny

ukazał-

charaktery-

rozkładu związków

owa epoka

obrazów dostarcza

Stycznych

pierwszym

który

feudalnych w postaciach włóczących się królów-żebraków, pozbaWionych chleba lancknechtów i awanturników wszelkiego ro-

dzaju — oto falstafowskie! tło, które w dramacie historycznyr.n lakiego typu powinno by być jeszcze bardziej efektowne n_lż u Szekspira! Abstrahując od tego, wydaje mi się, że zepchnięspowodowało fałszywe ruchu chłopskiego cie na dalszy plan narodowego

Pana

przez

Przedstawienie

ruchu

szlacheckiego,

losu elementu zagubienie istotnie tragicznego a wraz z tym bezpośredszlachty, ówczesnej masa SiCkingena. Moim zdaniem, sojuszu o zawarciu nie myślała cesarzowi, nio podległej

jej zależność

Z chłopami;

od dochodów

ucisku

płynących z

był raczej na to. Sojusz z miastami nie pozwalała Chłopa możliwy; nie doszedł on jednak także do skutku albo też w bardzo nieznacznej mierze. Jednakże zwycięstwo narodowej rewo-

lucji szlacheckiej

było możliwe

zwłaszcza

i chłopami,

z tymi

z miastami

tylko w sojuszu

ostatnimi;

według

ów

mnie

mo-

ment tragizmu polega właśnie na tym, że ten podstawowy Żże polityka Warunek — sojusz z thłopami — był niemożliwy, małostkowa, że z konieczności Szlachty musiała dlatego być w tym momencie, kiedy szlachta chciała stanąć na czele ruchu narodowego,

rmasy

narodu,

chłopi,

protestują

przeciw

jej

kiero-

wnictwu — i dlalego nieuchronnie musiał ów ruch upaść. Nie mogę osądzić, w jakim stopniu historycznie uzasadniona jest Pańska teza, że Sickingen naprawdę był w pewnym stopniu

tów

1 Faistafowski — od imienia Falstaffa, komediowej postaci Szekspira — przedstawiającego uosobienie cynicznego

dowcipnego

zuchwalca.



Hed.

przekł.

polsk.

dramahulaki,

150

Manchester,

18

maja

1859

związany z chłopami, to jednak jest riieistotne. Zresztą, o ile sobie przypominam, pisma Huttena, tam gdzie zwracają się do chłopów, przechodzą lekko nad drażliwą kwestią stosunku do szlachty i starają się skupić wścieklość chłopów przede wszystkim na klechach. Nie chcę jednak w żadnym wypadku kwestionować Pańskiego prawa przedstawienia Sickingena i Huttena jako tych, którzy mieli na celu wyzwoienie chłopów. Tu jednak ma Pan znowu owo tragiczne przeciwieństwo polegające na tym, że obaj stali między szlachtą, która tego zdecydowanie nie chciała, z jednej strony, a chłopami — z drugiej. Na tym, moim zdaniem, polegała tragiczna kolizja między historycznie koniecznym postulatem a praktyczną niemożliwością jego urzeczywistnienia. Pomijając ten moment pomniejsza Pan ów tragiczny konilikt; sprowadza Pan sprawę do tego, że Sickingen — zamiast od razu rozpocząć walkę z cesarzem i cesarstwem, zadarł z jednym tylko księciem (chociaż i tu Pan z właściwym taktem wprowadza chłopów), I pozwala mu Pan zginąć po prostu z powodu obojętności i tchórzostwa szlachty: To tchórzostwo byloby jednak zupełnie inaczej umolywowane, gdyby już przedtem została silniej podkreślona groźba narastającego ruchu chłopskiego ! nastrój szlachty, który stał się bezwarunkowo bardziej

konserwatywny

po

„Związku

Butów"

i

„Biednym

Konradzie'''. Wszystko to jest zresztą tylko jednym ze sposobów, w jaki ruch chłopski i plebejski mógl być wciągnięty do dramatu; jest do pomyślenia jeszcze co najmniej dziesięć In-

nych sposobów, równie dobrych albo I lepszych. ..

1 „Związek Butów” 1 „Biedny Konrad” — spiskowe organizacje chłopskie, powstałe w końcu XYV i w początkach XVI wieku i mające n celu zniesienie pańszczyzny oraz rozdział dóbr kościelnych i klasztornych— Red,

50 MARKS

DO ENGELSA 11

... Notatka wWelcome [na

stycznia

1860.

w „Darmstidter Militśrzeitung” jest bardzo rękę]. Przez nowy pamflet umocniłeś swoją

pozycję jako krytyk wojskowy w Niemczech. Przy najbliższej sposobności wydasz jakąś rzecz pod swoim nazwiskiem i napiszesz pod tym: autor broszury „Pad I Ren'". Nasi nikczemni wrogowie przekonają się by and by [stopniowo], że imponujemy publiczności nie pytając o pozwolenie ani jej samej, ani jej Beta'ów. Moim zdaniem, największe z obecnych wydarzeń na świecie to, z jednej strony, amerykański ruch niewolników, który rozpoczął się wraz ze śmiercią Browna, z drugiej strony — ruch niewolników w Rosji. Zauważyleś na pewno, że szlachta w Rosji rzuciła się wprost do agitacji za konstytucją i dwaj czy trzej przedstawiciele najznakomitszych rodzin powędrowali

już

na Sybir.

Jednocześnie

Aleksander zepsuł sobie stosunki

z chłopami oświadczając dosłownie w ostałnim manifeście, że „the communistic principle"* [„zasada komunistyczna"] musi zniknąć wraz z emancypacją. Tak więc rozpoczął się ruch społeczny na Zachodzie i na Wschodzie. W połączeniu z bliskim już downbreak [krachem] w Europie centralnej będzie to wspaniałe. Dopiero co przeczytałem w „7Tribune”, że w Missouri było nowe powstanie niewolników; naturalnie zostało ono stłumione.

152

Manchester,

29

lutego

1860

Lecz sygnał jest już dany. Jeśli sprawa stawać się będzie by and by [coraz bardziej]poważna, co będzie wtedy z Manchesterem? Leonhard Horner ustąpił ze swego stanowiska. Jego ostat: nie krótkie sprawozdanie jest pełne ironicznej goryczy. Może potrafisz się dowiedzieć, czy millown.ers [fabrykanci] z Manchesteru nie maczali w tym palców?

From rów

Factory

fabrycznych]

Inspectors Reports (od

„1855'*

do

[Ze sprawozdań

„pierwszego

inspekto-

półrocza

1859'')

wynika, że przemysł w Anglii bajecznie się rozwinął od r. 1850. Stan zdrowotny robotników (adults [dorosłych]) poprawił się od czasu Twojego „Położenia klasy robotniczej'* (którą znowu przeczytałem tu w Muzeum), natomiast stan zdrowotny dzieci pogorszył się (wzrosła śmiertelność). Salut

[Pozdrawiam].

Twój

K. M.

51 MARKS

DO FERDYNANDA

FREILIGRATHA Manchester,

Kochany Freiligrath! Twój list sprawił mi przyjaźń

jedynie

z bardzo

wielką

przyjemność,

niewielu

ludźmi,

ale

29 lutego 1860.

gdyż za

zawieram to

raz

za»

wartą utrzymuję siale. Moi przyjaciele z r. 1844 są nimi jeszcze obecnie. Jednakże jeśli idzie o oficjalną część Twego listu, to opiera się ona na wielkich nieporozumieniach. Dlatego dla wyjaśnienia, co nasiępuje: 1) Proces Eichhofj-Stieber. „Materiał'*, który dostarczylem Juchowi (przy czym oświadczyłem mu jeszcze, że on i Eichhoff nie zasługują na moje po: 1 Proces wytoczony w Berlinie naczelnikowi pruskiej policji politycznej, Stieberowi, na podstawie artykułów Eichhoffa, demaskujących pruski system policyjny. Pruski sąd junkrów uniewinnił Stiebera jako „zbawcę państwa”, Eichhoff zaś został skazany na Więzienie, — HRed.

Manchester,

parcie z dwóch

przyczyn:

29

lutego

po pierwsze,

1860

153

z powodu

sposobu,

w ja-

ki wspominają w „Herrmanie” o procesie kolońskim; po drugie, ponieważ jesterm przekonany, że Eichhoffi jest po prostu narzędziem byłego radcy policji, Dunckera, który usiluje zemścić się na Stieberze, zupełnie jak przedtem w Paryżu Vidocq na Gisquecie; że jednak mimo lo uczynię wszystko, co będę mógł, celem obalenia i ukarania Stiebera, choćby tylko dla pomszczenia śmierci mojego przyjaciela, dra Danielsa) — „materiał” ten sprowadza się do tego, co następuje: Dałem

Juchowi

egzemplarz

„Enthiillungen

iiber

den

Kom-

munistenprocess in Kóln" [„Rewelacje o procesie komunistów w Kolonii'*]; notabene jest to moja broszura, wydana najpierw w Szwajcarii, potem w Bostonie, cytowana przez Vogta jako książka znana, w żadnym razie nie jest to „materiał tajny". Powiedziałem

Juchowi,

że zawiera

wszystko,

co mi jest

wiadome.

Zwróciłem

Eichhoffa)

mu

wreszcie

uwagę,

że

Lehwaldt

musi przesłuchać w charakterze świadka

(obrońca

przebywa-

jącego w Hamburgu Hirscha. I tak się stało. Hirsch zeznał obecnie pod przysięgą, że „Księga protokołów" była pruskim fabry-

katem i wszystko „Odkrycia”

mojego

inne takim samym

zatem,

„materiału”,

które

bezprawiem.

przyniósł

uwalniają

byłych

ten

proces

członków

na

podstawie

Związku

na-

wet od pozorów prawnej culpa [winy] i „odkrywają” pruskt system policyjny, który, raz zapoczątkowany przez „proces koloński* i na skutek haniebnego tchórzostwa kolońskich przy-

sięgłych, wyrósł w Prusach na silę panującą, co nareszcie obecnie stało się nieznośne dla sarmych burżua, a nawet dla mlmsterstwa

Auerswalda. Voila tout [Oto wszystko]. Ponadto zdumiewa mnie myśl, która Ci przyszła do głowy, że podaję policji cokolwiek jak na tacy. Przypominam znane Ci listy z Kolonii (1849-50), w których zarzucono mi wprost, że pozwolilem zamiłknąć agitacji związkowej (co czynilem włedy z najzupełniej uzasadnionych przyczyn, na pewno nie ze względu na siebie).

1564

Manchester,

29

lutego

1860

2) Mój proces przeciwko Nationalzeitung 1. Stwierdzam d'abord [naprzód], że od czasu, kiedy „Związek" [Komunistów] został na mój wniosek rozwiązany W listopadzie 1852, nigdy więcej nie należałem ani nie należę do jakiegokolwiek fajnego czy jawnego stowarzyszenia; że zatem partia w tym efemerycznym znaczeniu od 8 lat przestała dla mnie istnieć. Odczyty z ekonomii politycznej, które od czasu pojawienia się mojej pracy? (od jesieni 1859) wyglaszałem wobec paru wybranych robotników, wśród nich także byłych członków Związku, nie mają nic wspólnego z zamkniętym stowarzyszeniem, mniej nawet mają z nim wspólnego niż np. wykłady pana Gerstenberga w Komitecie Schillerowskim. Przypominasz sobie na pewno, że przez Twoje ręce przyszedł do mnie list od przywódców dość rozgałęzionego nowojorskiego Związku Komunistów (wśród których był Albrecht Komp, manager [dyrektor] General Bank, New-York, 44 Exchange Place, w którym to liście zwrócono się do mnie poniekąd z prośbą o reorganizację starego Związku. Cały rok minął, zanim odpowiedziałem; napisałem wtedy, że od r. 1852 nie jestem związany z żadnym związkiem, żywiąc mocne przekonanie, iż moje prace teoretyczne przynoszą klasie robotniczej więcej korzyści niż należenie do związków, których czas na kontynencie przeminął. W londyńskim „Neue Zeit" pana Scherzera

z powodu domo

byłem

potem

jeszcze

kilkakrotnie

ostro

atakowany

tej „bezczynności*, jeżeli nie imiennie, to jednak wia-

było, o kogo

idzie.

Kiedy Levy przybył (po raz pierwszy) z Disseldorfu — on bywał wówczas także 1 u Ciebie — ofiarował mi powstanie robotników fabrycznych w Iserlohn, Solingen itd. Wypowiedziałem się ostro przeciwko takiemu bezużytecznemu i niebezpiecznemu szałeństwu. Oświadczyłem mu następnie, że nie należę 1 Marks wytoczył „Nationalzeitung” proces o oszczerstwo. Sądy pruskie oddaliły skargę Marksa, — Red, 2 Mowa tu o pracy Marksa „Przyczynek do krytyki ekonomi$ politycznej”. — Hed. przekł. polsk.

Manchester,

29

lutego

1860

155

już do żadnego „Związku”; że choćby ze względu na niebezpieczeństwo, jakim takie zrzeszenia grożą naszym ludziom w Niemczech, bezwarunkowo nie mogę na to pójść. Levy powrócił do Diisseldorfu, wyrażał się, jak mi wkrótce potem napisano, bardzo pochlebnie o Tobie, ganił natomiast moją „doktrynerską'* obojętność. A więc szesz, nie krytykiem 1849—52.

o „partii” w tym znaczeniu, w jakim Ty o niej piwiem sic od 1852 r. Jeżeli Ty jesteś poeią, ja jestem i miałem naprawdę tego dość po doświadczeniach z lat „Związek”, podobnie jak Socićtć des Saisons [Sto-

warzyszenie

Roku ']

Pór

jak

Paryżu,

w

sto

innych

stowarzy-

Szeń, był tylko epizodem w historii partii, która wszędzie wyrasta Samorzutnie na gruncie nowoczesnego społeczeństwa. Powinienem Po

w

że

pierwsze,

od

r.

1852

byłbym

ja

którego

Berlinie

na

(mam

Następnie, że pan Vogt wyższym jeszcze stopniu

istniejący do listopada

nie

istnieje

tę sta-

myśli

dwie rzeczy:

historię ze Związkiem)

rą i już przestarzałą rzyszenie,

w

udowodnić

żadne

takie

stowa-

członkiem. jest niż

nędznym Tellering

oszczercą, skoro miesza z błotem

1852 r. Związek Komunistów.

Odnośnie do ostatniego punktu, Ty jesteś niewątpliwie świadkiem i Twój list do Rugego (lato 1851) dowodzi, że W okresie, o kfóry tu wyłącznie chodzi, uważałeś ataki za skierowane również i przeciw Tobie.

Oświadczenia

w

Morning

Jedna

ich kopia

znajduje

Spectator,

Advertiser,

Leader, People's Paper były podpisane

podobne

Examiner,

również i przez Ciebie,

się w kolońskich

aktach sądowych.

1 Stowarzyszenie Pór Roku — tajny związek istniejący w Paryżu w latach 1837—1839 pod przywództwem Blanquiego. 12 mają 1839 r. zorganizował on w Paryżu spisek, który zakończył się klęską z powodov braku łączności między Stowarzyszeniem i jego działalnością a masami robotniczymi Paryża. Stowarzyszenie przestało istnieć po aresztowaniu — na skutek nieudanego spisku — jego przywódców wraz z Blanquim. — Red. przekl. polsk.

156

Manchester,

29

lutego

1860

Nie miałeś także nic przeciwko temu, by sprawa ta została również poruszona w mojej broszurze „Rewelacje [o procesie komunistów

w

Kolonii]"'

(str.

47,

wydanie

bostońskie).

:Twoje nazwisko ukazało się również, i to jako nazwisko skarbnika, w naszym drukowanym wezwaniu do składek pieniężnych na rzecz skazanych. Zresztą chyba nie trzeba tego znowu odświeżać. Niezbędne jest jednak, aby mój adwokat berliński otrzymał następujący list pisany przeze mnie do Engelsa, który jest dokumentem sądowym, był bowiem wysłany bez koperty i nosi na sobie oba stemple pocztowe z Londynu i Manchesteru. 28, Deanstreet,

'

Soho,

Londyn,

19 listopada 1852.

„Drogi Engelsie! Związek rozwiązał się w ubiegłą środę na mój wniosek i ogłosił, że dalsze jego istnienie na kontynencie nie miałoby już racji bytu. Zresztą na kontynencie przestał on przecież faktycznie istnieć od czasu aresztowania Birgersa i Rósera!, W załączeniu oświadczenie dla pism angielskich etc. Oprócz tego opracowuję jeszcze litografowaną korespondencję (zamiast tego wydałem broszurę u Schabelitza) z wyszczególnieniem świństw policyjnych etc. i dla Ameryki apel o pieniądze dla uwięzionych i ich rodzin. Skarbnikiem — Freiligrath. Podpisane przez wszystkich naszych ludzi. (Pozostałe wiersze — irrelevant [bez znaczenia]). T[wój] K. M.* W takim dokumencie nie mogę oczywiście wykreślić żadnego nazwiska. Jest to jedyny wypadek, w którym dla stwierdzenia

pewnego

[faktu,

a

mianowicie

rozwiązania

Związku,

uży:

1 Biirgers Henryk i Róser Piotr — członkowie Związku Komunistów: należeli do głównych oskarżonych w procesie kolońskim. — Red, przekł. polsk.

=—

Manchester,

— —

29

lutego

1860

157

wam Twojego nazwiska, a to dlałego, że znajduje się ono przypadkowo w moirm liście z 1852 r. Nie widzę w tym liście

nic takiego, co by mogło Cię skompromitować. Chciałbym w broszurze!,

wykorzystać jeden list od Ciebie z r. 1851 która ukaże się po procesie. Nie ma w niej ab.

solutnie nic prawnie kompromitującego. to jeszcze wiele tygodni, porozmawiam

Lecz ponieważ

potrwa

o tym osobiście.

Z powyższego wynika: „Zebrania,

uchwały

do krainy marzeń, mego

zapewnienia

z licznych Twoich Jedyną

partii*

należą

zresztą mogłeś

i o czym

zdajesz

się

od

r.

1852

wiedzieć także bez wiedzieć,

jak

wynika

listów do mnie.

działalnością,

trzebne, mianowicie

i czynności

o czym

jaką

do końca

po

r.

1852,

dopóki

to było

r. 1853, kontynuowałem

po-

z kilkoma

myślącymi podobnie jak ja towarzyszami z tamtej strony oce-

anu, był „system of mockery and contempt'* [system kpin ! pogardy]



bune" —

jak go nazwał

przeciwko

w

1851

r. pan

demokratycznym

Ludwik

Simon

szachrajstwom

w „Tri-

emigracji

i zabawie w rewolucję. Twój wiersz przeciwko Kinkelowi i Twoja ówczesna korespondencja ze mną dowodzą, że byłeś ze mną

całkowicie d'accord

[w zgodzie]. Nie ma to zresztą nic wspól-

nego z procesami. Tellering, Bangya, Fleury itd. nie należeli nigdy do „Związku"'. Że w czasie burz wiatr unosi śmieci; że żaden okres re-

wolucyjny nie pachnie różanym olejkiem; że tu i ówdzie nawet wszelkiego rodzaju świństwo przylepia się do człowieka — to niewątpliwe. Aut, aut [albo, albo]. Zresztą, jeśli pomyśleć o niesłychanych skierowanych przeciwko nam wysilkach całego olicjalnego świata, który — by nas zniszczyć — nie tylko z lekka naruszył code penal [kodeks karny], ale poszedł na wszelkiego rodzaju kryminalne przestępstwo; jeżeli pomyśleć o oszczerczych wyzwiskach miotanych przez „demokrację głupoty", która nie mogła nigdy wybaczyć naszej partii, że posiada więcej rozumu i charakteru od niej samej; jeśli zna się współ1 Mowa

tu

o pamflecie

Marksa

„Pan

Vogt”.



Red,

158

Manńchester,

29

lutego

1860

czesną historię wszystkich innych partii, jeśli wreszcie zadać sobie pylanie, jakie fakty (a nie podłości jakiegoś Vogta czy Telleringa, kfóre da się odeprzeć przed sądem) można zarzucić całej partii, to dochodzi się do wniosku, że w takim wieku XIX odznaczała

się ona

Czyż

w

[interesach]

swoją

czystością.

stosunkach

można

społeczeństwa

uniknąć

brudu?

burżuazyjnego

i w trade

Tam jesi jego właściwe

miejsce. Na przykład sir R. Carden, vide [patrz] Parliamentary Blue Book [Biękitna Księga Parlamentu] o przekupstwach wyborczych. Na przykład pan Kilapka, o którego personaliach jestem teraz dokładnie poinformowany. KI. nie jest ani na jotę lepszy, a może gorszy niż „Bangya”, którego zresztą on i Kossuth dofychczas protegują w Konstantynopolu, mimo jego bohaterskich czerkieskich wyczynów I mimo rmojego publicznego zdemaskowania go. A to jedynie dlatego, że zajrzał im zbył głęboko w karty. . Uczciwa nikczemność albo nikczemna uczciwość wypłacalnej (zresztą, jak wykazuje każdy kryzys handlowy, jedynie pod bardzo dwuznacznymi warunkami) moralności nie jest ani za grosz lepsza niż ta niegodna podłość, od której nie mogły być zupełnie wolne ani pierwsze gminy chrześcijańskie, ani Klub Jakobinów, ani nasz nie istniejący już „Związek”. Tylko że w burżuazyjnych stosunkach traci się wrażliwość na szanowną podłość albo podlłą szanowność. ..

52 MARKS

DO

FERDYNANDA

LASSALLE'A Londyn,

16

stycznią

1861.

... Wielkie znaczenie ma praca Darwina* i odpowiada mi jako przyrodnicza podstawa historycznej walki klas. Oczywiście, trzeba

się przy

tym

pogodzić

z grubo

angielską

manierą

wy-

kładu. Mimo wszelkich braków nie tylko wymierzono tu po raz pierwszy cios śmiertelny „teleologii” w naukach przyrodniczych, ale również

wyjaśniono

empirycznie jej racjonalny

sens...

53

MARKS

DO

ENGELSA 27

... Wieczorem

nach domowych" książka. powiada

czytałem

Appiana

dla wytchnienia

„O

w oryginale greckim.

Appian jest z pochodzenia o nim, że jest „bez duszy'*,

lutego

1861.

rzymskich

woj-

Bardzo cenna

Egipcjaninem. Schlosser prawdopodobnie dlatego,

że dociera do materialnego podłoża tych wojen domowych. Spar1 Karol

Darvwin,

„Pochodzenie

gatunków”.



Red. przekł. polsk.

160

27

lutego

1861

takus wychodzi jako najwspanialszy typ całej historii starożytnej. Wielki generał (a nie żaden Garibaldi), szlachetny chara-

kter,

real

representative

[prawdziwy

przedstawiciel]

staro-

żytnego proletariatu. Pompejusz — istny śmieć; zdobył nie zasłużoną sławę dopiero dzięki temu, że zeskamotował sukcesy Lukullusa (przeciw Mitrydatesowi), potem Sertoriusza (Hlszpama) itd., jako „young man"* [„ulubieniec] Sulli. Jako generał — to rzymski Odilon Barrot. Gdy tylko wypadło mu zmierzyć się z Cezarem i pokazać, kim jest — okazał się zerem. Cezar rozmyślnie robił największe, najbardziej niedorzeczne błędy militarne, żeby zbić z tropu stojącego po przeciwnej stronie filistra. Przeciętny generał rzymski, choćby taki Krassus, byłlby go podczas kampanii w Epirze sześć razy pokonał. Ale wobec Pompejusza na wszystko można sobie bylo pozwolić. Szekspir

miłosne*]

w

swoim

zdawał

P[ompejusz].

„Love's

się

Labour

wyczuwać,

Lost'"

czym

[„Stracone

w

zachody

rzeczywistości

Salut [Pozdrowienia]. Twój

K. M.

był

54 MARKS

DO JANA FILIPA BECKERA Londyn,

26

lutego

1862.

Kochany Beckerzeł ...Co do subskrypcji Pańskiej pracy!, uczynię wszystko, co możliwe, nie obiecuję sobie jednak wielkiego sukcesu. Cała hołota związkowa — z wyjątkiem Robotniczego Związku Oświatowego, nie posiadającego żadnych funduszów — jest nastrojona konstytucyjnie, a nawet w duchu pruskiego Związku Narodowego*. Te typy dałyby raczej pieniądze, by zakazać rozpowszechniania takiej książki jak Pańska. Musi Pan wiedzieć, że

ci

Niemcy,

młodzi

i starzy,



wszyscy

przemądrzali,

soli-

dni, praktycznie przezorni; uważają oni ludzi takich jak Pan i ja za niedojrzałych głupców, którzy ciągle jeszcze nie wyleczyli się z rewolucyjnego fantazjowania. A równie marna jak tu, za granicą, jest hołola krajowa. W czasie mojej bytności w Berlinie itd. przekonałem się, że wszelkie próby oddziaływa-

niom

1 Mowa tu o pracy Beckera pt. „Jak nauczania i wychowania. —. Red.

i kiedy”, poświęconej

2 Związek

jesienią

Narodowy



założona

1859

r.

zagadnie-

organizacja

polityczna wielkiej burżuazji niemieckiej, której celem było stworzenie „małych Niemiec", tj. zjednoczenie wszystkich niemleckich państw z wyjątkiem Austrii pod hegemonią Prus. Później Związek Narodowy popierał politykę Bismarcka. — Red.

162

Manchester,

28

maja

1862

nia na te kanalie za pośredniciwem literalury są zupełnie daremne. Zarozumiala głupota tych osobników, którym żałosna prasa niemiecka wydaje się niezwykłym eliksirerm życia, jest wprosi nie do wiary. Ponadto ta duchowa ospałość. Chłosta — oto jedyny środek, co by mógł rozruszać niemieckiego „Michel”*, który od czasu gdy stracił swe filozoliczna złudzenia

i przestawił

się na robienie pieniędzy oraz na „małe

i „praktyczny konstytucjonalizm", dzającym wstręt clownem ...

stał

Niemcy”*

się pospolitym,

wzbu-

55 ENGELS

DO

MARKSA Manchester,

23

maja

1862.

| - +«.Mac Clellan postępuje nadal w znany sposób. Coniederates! [konfederaci] wciąż mu się wymykają, bo nigdy na nich nie uderza, co usprawiedliwia tym, że są od niego a good deal [znacznie] silniejsi. Dlatego przecież ciągle uciekają. W ten sposób nigdy jeszcze nie prowadzono wojny, otrzyma on jeszcze za to wotum dziękczynne. Tymczasem wyslarczy nawet tych małych niefortunnych utarczek w czasie odwrotu i tego ustawicznego colania się, żeby Conflederates porządnie zdemoralizować; gdy dojdzie do rozstrzygającej bilwy, da im się to we znaki. Zdobycie Nowego Orleanu jest brawurowym wyczynem floty. Wprost wspaniałe, zwłaszcza ominięcie fortów. Potem wszystko było już proste. Elekt moralny, jaki to wywarło na Confederates, był bez wątpienia ogromny, a i materialny na pewno już dał się odczuć. Beauregard w Koryncie nie ma już czego 1 Armia stanów południowych (niewolniczych) w czasie wojny domowej w Ameryce Północnej (1861—1865); przyjęła ona nazwę od Konfederacji tych stanów, zawartej po ich wystąpieniu z Unii z początkiem

1361 r. — Red,

Manchester,

bronić,

pozycja

ta

miała

23

sens

maja

tylko

1862

163

dopóty,

dopóki

osłaniała

Missisipi i Luizjanę, a w szczególności Nowy Orlean. B[eauregard] znalazł się w takiej sytuacji strategicznej, że po jednej przegranej bitwie nie będzie miał innego wyjścia, jak

rozbić

swoją

armię

na

guerillas

[oddziały

partyzanckie],

gdyż nie mając w zapleczu swej armii wielkiego miasta, w którym

skupiałyby

wielkiej

się linie kolejowe

masy

i rezerwy,

nie zdoła

utrzymać

wojsk.

Jeżeli armia Confederates poniesie klęskę w Wirginii, to po poprzednich demoralizujących historiach sama będzie wkrótce

musiała

rozbić

się

na

guerillas.

Wprawdzie

szanse

jej



lepsze, gdyż na linii jej odwrotu biegnie poprzez okolicę wiele rzek z gór do morza, a za przeciwnika ma tego osła Mc Ci[ellana], jednakże rozwój wypadków zmusi ją do tego, by albo

przyjęła

decydującą

bitwę,

albo

bez

bitwy

rozpadła

się na

bandy. Podobnie jak Rosjanie pod Smoleńskiem i Borodinem musieli się bić wbrew woli generałów trafnie oceniających sytuację.

Jeżeli

Beaur[egard]

lub armia

wirgińska

by nawet i wielką bilwę, niewiele tes nie znajdują się w syłuacji, w

choćby o 20

kiwać

ność

najmniejszą mil

nowego

taką

korzyść.

angielskich,

ataku.

uważam

Nie

żeby

gdzie

Brak

im

wygra

jakąś choć-

może to pomóc. Confederaktórej mogliby mieć z tego

mogą nie

posunąć

utknąć,

wszysikiego.

się

muszą

Zresztą

naprzód

więc

ocze-

ewentual-

bez bezpośredniej zdrady za całkowicie nie-

możliwą. Od jednej jedynej bitwy zależy więc teraz los skonfederowanych armii; pozostaje jeszcze rozważyć szanse wojny par-

tyzanckiej.

Otóż

najbardziej

mały udział bierze w niej sarna le nie bierze w niej udziału.

w

tej

wojnie

ludność, W 1813

zadziwia

albo raczej, r. Colomb,

to, jak jak wcaLiitzow,

Czernyszew i dwudziestu innych partyzanckich i kozackich dowódców bezustannie naruszało i przecinało łączność Francuzów; w 1812 r. w Rosji ludność zupełnie znikła z linii pochodu Francuzów; w 1814 r. francuscy chłopi uzbrajali się i zabijali patrole i maruderów wojsk sprzymierzonych — ale tu w ogóle

164

18

czerwca

1862

nic się nie dzieje. Ludność poddaje się losowi wielkich bitew i pociesza się, że victrix causa Diis etc. [zwycięska sprawa jest miła bogom]. Przechwałki, że będą się bić 'aż do walki na noże — okazały się czystą bzdurą. I na takim terenie mają guerillas mieć powodzenie? W każdym razie oczekuję, że white

trash

[biały

motłoch]

południa

po

ostatecznym

rozkładzie

wojsk pokusi się o coś takiego, ale zbyt jestem przekonany o burżuazyjnej naturze plantatorów, aby bodaj na chwilę wątpić, że od razu uczyni ich to zagorzałymi unionistami. Niech ci spróbują brigandage [rozboju], a plantatorzy przyjmą wszę: dzie Jankesów z otwartymi ramionami. Za bonfires [iluminacje] nad Misśisipi winę ponoszą wyłącznie dwaj ludzie z Kentucky, którzy jakoby przybyli do Louisville — na pewno nie po Missisipi. Pożar w Nowym Orleanie łatwo było zorganizować i będzie się to powtarzać i w innych miastach: na pewno spłonie jeszcze niejedno, ale to niechybnie doprowadzi do split [rozłamu] między plantatorami i kupcami z jednej strony, a white trash z drugiej, a wtedy z całą Secesją klapa. Fanatyczne przywiązanie kupców z Nowego Orleanu do konfederacji pochodzi po prostu stąd, że musieli oni przyjąć zamiast gotówki masę Conlederationsscrip [konfederacyjnych obligacjiJ. Znam wiele takich przykładów. Nie wolno o tym zapominać. Przyzwoita pożyczka przymusowa jest znakomitym środkiem, aby przywiązać burżua do rewolucji i przez interesy osobiste zdezorientować ich co do interesów klasowych. Serdeczne pozdrowienia dla Twojej żony i dziewcząt.

MARKS

Twój

F. E.

18

czerwca

56 DO ENGELSA 1862.

+.. Poza tym pracuję teraz bardzo intensywnie, a dziwnym sposobem moja skrzynka mózgowa wśród calej tej misere [nędzy] dokoła działa lepiej niż od lat. Rozszerzam znacznie

2 sierpnia

1862

165

ten tom, niemieckie psy bowiem oceniają wartość książek podług ich objętości. Przy tym uporałem się wreszcie także z tą przeklętą rentą gruntową (o której jednak nawet nie będę wspominał w tej części). Miałem od dawna misgivings [złe przeczucia] co do zupełnej słuszności teorii R[icarda] i wykryłem wreszcie krętactwo. Poza tym, także odnośnie do tego, co ma wejść już do pierwszego tomu, odkryłem od czasu, kiedyśmy się widzieli, kilka nowych rzeczy, ładnych i niespodziewanych.

U

Darwina,

którego

znowu

przeglądałem,

bawi

mnie

to,

że stosuje on — jak twierdzi — teorię „maltuzjańską” fakże do roślin i zwierząt, jak gdyby u pana Malthusa cały dowcip nie polegał na tym, że nie odnosi się ona do roślin i zwierząt, lecz tylko do ludzi — rozmnażających się w postępie geometrycznym — w przeciwieństwie do roślin i zwierząt. Zdumiewające, jak to Darwin rozpoznaje w zwierzętach i roślinach swoje angielskie społeczeństwo z jego podziałem pracy, konkurencją, odkrywaniem nowych rynków, „wynalazkami” i maltuzjańską „walką o byt". Jest to bellum omnium contra omnes [wojna wszystkich przeciw wszystkim] Hobbesa i przy-

pomina

Hegla

w

„Fenomenologii”,

gdzie

społeczeństwo

oby-

watelskie figuruje jako „uduchowione królestwo zwierząt”, podczas gdy u Darwina królestwo zwierząt figuruje jako społeczeństwo obywatelskie. ..

57 MARKS

DO

ENGELSA 2 sierpnia

Drogi

Serdeczne dzięki za 10 £. Bardzo mi przykro, że

w Któż

swoich może

1862,

Frederick!

sprawach się

oprzeć

z

mego

pieniężnych, takiemu

ale

powodu

que

kryzysowi,

masz

kłopoty

faire [cóż robić]? jak amerykański?

166

?

sierpnin

1862

Przy tym ten mój szczególny pech, że mam do czynienia z tak parszywym pismem jak wiedeńska „Presse”, otherwise [inaczej] ona moglaby mi przynajmniej to some extent [do pewnego stopnia] zastąpić „Tribune”. Czy nie sądzisz może. że nadszedi teraz moment, abym zwrócił się w sprawie kore spondencji np. do „Evening Post" (the abolitionist paper [pisma przeciwników niewolnictwa] w Nowym Jorku)? Prawdziwy to cud, że moglem się tak daleko posunąć w swoich pracach teoretycznych. A jednak zamierzam zamieścić teorię renty już w tym tomie w formie wstawionego rozdziału, i. e. [tj.] jako „ilustrację” pewnej wcześniej postawionej tezy. Chcę Ci w paru słowach wyłożyć lę, w szczegółowym rozwinię' ciu rozwiekłą i zawikłaną historię, abyś mi powiedział swoje zdanie. Wiesz, że rozróżniam w kapitale 2 części, kapitał stały (surowce, matiłres instrumentales [materiały pomocnicze]. maszyny

itd.),

którego

wartość

jedynie

ponownie

się

pojawia

w wartości produktu, i po drugie, kapitał zmienny, tzn. kapi: tał wyłożony na płacę roboczą, który mieści w sobie mniej pra cy

uprzedmiotowionej,

niż

robotnik

w

zamian

za

to

daje.

Np.

jeżeli płaca dzienna == 10 godzinom, a robotnik pracuje 12. to zwraca on kapitał zmienny + 1/s tegoż kapitału (2 godziny). Tę ostatnią nadwyżkę nazywam wartością dodatkową (surplus value).

Załóżmy, że dana jest stopa wartości dodatkowej (a więc długość dnia roboczego i nadwyżka Surplusarbeit [pracy dodatkowej] ponad pracę niezbędną, którą robotnik wykonuje, by zreprodukować salairs works [placę roboczą]) i wynosi np. 50%. W tym wypadku robotnik przy 12-godzinnym dniu roboczym pracowałby np. 8 godzin dla siebie a 4 godziny ( %) dla employer [pracodawcy]. Załóżmy to we wszystkich trades [gałęziach przemysłu], tak by ewentualne różnice w average working time [przeciętnym czasie pracy] hyły je dynie kompensatą za większą lub mniejszą uciążliwość pra' cy itd.

2

sierpnia

1862

167

W takich warunkach przy równormiernym exploitation [wyzysku] robotnika w różnych trades [gałęziach przemysłu] rozmaite kapitały równej wielkości przyniosą w różnych sferach produkcji

bardzo

różne

amounts

of

surplus

value

[sumy

war-

tości dodatkowej], a zatem bardzo różne stopy zysku, since profit is nothing but the proportion of surplus value to the total capital advanced [albowiem [stopa] zysku nie jest niczym innym jak stosunkiem wartości dodatkowej do całego wyłożonego kapitału]. Będzie to zależało od organicznego składu kapitału, tzn. od jego podziału na kapitał stały i zmienny. Załóżmy jak wyżej, że praca dodatkowa == 50%,. Jeżeli więc

np. I £ =— 1 dzień roboczy (obojętne, możesz przy tym myśleć i o tygodniu itd.), dzień roboczy == 12 godzin, praca niezbędna (odtwarzająca salaire [płacę]) — 8 godzin, to płaca 30 robotników (lub płaca za 30 dni roboczych) = 20 £, a wartość ich pracy == 30 £. Kapitał zmienny przypadający na jednego robotnika (dziennie lub tygodniowo) == "/s £, a wartość przez niego wytworzona =— 1 £. Amount surplus value [suma wartości dodatkowej], którą wytworzy kapitał 100 £ w different trades [różnych gałęziach przemysłu], będzie bardzo różna w zależności

od słosunku,

w jakim

kapitał

100 dzieli się na sta-

ły i zmienny. Nazwij capilal constant [kapitał stały] C, a variable [zmienny] V. Jeżeli np. w cotton industrie [przemyśle bawelnianym] sklad organiczny bylby: C 80, a V 20, to wartość produktu = 110 (przy 50% wartości dodatkowej, czyli surplus labour [pracy dodalkowej]). Suma wartości dodatkowej — 10, a stopa zysku = 10%, ponieważ [stopa] zysku == stosunkowi 10 (wartość dodatkowa): 100 (calkowita wartość of the capital expended [wydatkowanego kapitalu]). Zalóż, że w wiełkich warsztatach krawieckich skład [organiczny]

wynosi:

C 50 i V 50;

wówczas

produkt

==

125,

wartość

do-

dąatkowa (przy stopie 50%, jak wyżej) == 25, a stopa zysku == 25%,. Weź inny przemysł, gdzie stosunek C 70, V 30, wówczas produkt == 115, stopa zysku == 15%. Wreszcie jakiś prze-

168

2

sierpnia

1862

mysł, w którym skład [organiczny] == C 90, V 10, wówczas produkt = 105, a stopa zysku == 5%. Mamy tu — przy jednakowym wyzysku pracy — bardzo różne sumy wartości dodatkowej and hence very different rates of profit [i stąd bardzo różne stopy zysku] od kapitałów jednakowej wielkości, ulokowanych in diflerent trades [w różnych gałęziach przemysłu]. Zestawmy jednak powyższe 4 kapitały, a otrzymamy: wartość produktu

.

C80V20

110

stopa zysku —

10%

Stopa

2 3

C50V50 C70V3

1%5 115

stopa stopa

— —

25% 15%

dodatkowej wszystkich

4.

C90V1I0

105

stopa zysku —

5%

Kapitał

=

400

Zysk

zysku zysku —

wartości we wy:

padkach — 50%

56

Daje to na 100 stopę zysku wynoszącą 13%%. Przy rozpatrywaniu łącznego kapitału (400) klasy [kapitalistów] stopa zysku wynosi 13%%. Kapitaliści są braćmi. Konkurencja (transfer of capital or withdrawal of capital [rom one trade to the other [przenoszenie lub odpływ kapitału z jednej gałęzi przemysłu do drugiej]) doprowadza do tego, że kapitały równej wielkości in different trades, despite their different organic compositions yield the sarme average rate of profit [w róż: nych gałęziach przemysłu, mimo ich różnego skladu organicznego, dają fę samą przeciętną stopę zysku]. Innymi słowy: kapitał 100 £, for instance in a certain trade [na przykład w pewnej gałęzi przemysłu] przynosi average [przeciętny] zysk nie jako konkretny specjalnie zainwestowany kapitał, a więc nie w takim stosunku, w jakim sam wytwarza wartość dodatkową, lecz jako odpowiednia część kapitału globalnego klasy kapitalistów, Jest to share [udział], od którego dywidendę wypłaca się proporcjonalnie do jego wielkości z ogólnej sumy surplus value [wartości

dodatkowej] kapitału

(czyli nieopłaconej

zmiennego

klasy [kapitalistów].

pracy),

(wydatkowanego

na

którą płace

wytwarza

suma

robocze)

całej

2 sierpnia

Żeby

więc w powyżej

kapitałów]

1,2,3,4

1862

169

przytoczonym

otrzymali

taki sam

przykładzie average

zysk], każdy z nich musi sprzedawać. swoje l i 4 sprzedają je powyżej ich wartości, 2 tości. Regulowana w ten sposób cena = the + the average profit, for instance 10% + przeciętny zysk, na przykład 10%] jest

wa

natural

price

[ceną naturalną],

[właściciele

profit

[przeciętny

towary po 113% £; i 3 poniżej ich warexpences of capital [wyłożony kapitał tym, co Smith nazy-

costprice

[kosztarni

pro-

dukcji] itd. Jest to average price [przeciętna cena], do której konkurencja między different trades [różnymi gałęziami przemysłu] przez transfer of capital lub withdrawal of capitał [przenoszenie

lub

odpływ

kapitału]

redukuje

ceny

in

dif-

ferent trades. Konkurencja redukuje zatem [ceny] towarów nie do ich wartości, lecz do kosztów produkcji, które zależnie od organicznego składu kapitałów są wyższe, niższe od ich wartości lub jej się równają. Ricardo

on, że

myli

wartość

z kosztarmi

jeśliby istniała renfa

od różnic

w

urodzajności

[produkt rolny] ści, ponieważ

produkcji.

absolutna

gleby),

Dlatego

uważa

(tzn. renta niezależna

wówczas

agricultural

produce

itd. sprzedawano by stale powyżej jego warto-

sprzedaje

się go powyżej

kosztów

produkcji

(the

advanced capital + the average prolit [wyłożony kapitał + prze-

ciętny zysk] '. Obalałoby to podstawowe prawo. Odrzuca on zatem rentę absolutną i uznaje jedynie rentę różniczkową. Ale utożsamienie przezeń values of commodities [wartości towarów] i costprices of commodities [kosztów produkcji towa-

rów] jest z gruntu fałszywe; przejął je tradycyjnie od A. Smitha. W

rzeczywistości

Załóżmy,

not

rzecz

że

average

agricultural

capital

ma

się tak:

composition

[przeciętny

[nie-rolniczego

skład]

kapitału]

V 20, wówczas [wartość] produktu (przy 50%-owej tości dodatkowej) == 110, a stopa zysku = 105Z. 1 — to, co dukcji. — Red.

później Marks przekł. polsk.

nazywa

Produktionspreis,

całego

jest

C 80,

stopie warczyli

ceną

pro-

170

2 sierpnia

1862

Załóżmy dalej, że average composition of agricultural capital (przeciętny skład kapitału rolniczego] jest C 60, V 40 (liczby te dość dokladnie zgadzają się z danymi statystycznymi Anglii; renta hodowlana itd. nie jest w tej sprawie istolna, gdyż określona jest nie sama przez się, lecz przez cornrent [renię zbożową]). Wówczas produkt przy takim samym wyzysku pracy jak wyżej = 120, a siopa zysku == 20%. Jeżeli więc farmer sprzedaje agricultural produce [produkt rolny) wedlug jego wartości, to sprzedaje go za 120, a nie po cenie kosztów produkcji za 110. Jednakże własność ziemska nie dopuszcza, aby farmer

nywał

na

wzór

warfość

kapitałów

brother

produktu

nie może tego

capilalists

z kosztarmi

wymusić.

[braci

kapitalistów]

produkcji.

Wirąca się tu

zrów-

Konkurencja

właściciel

ziemski i wyławia różnicę między wartością a kosztami produkcji. Niski stosunek kapitalu stalego do zmiennego jest w ogóle wyrazem niskiego (lub względnie niskiego) rozwoju wydajności pracy w danej gałęzi produkcji. Jeżeli zalem average composition

of agricultural capital [przeciętny skład organiczny kapitalu rolniczego] wynosi np. C 60, V 40, podczas gdy dla not agrieultural capital [kapitału nierolniczego] wynosi C 80, V 20, jest to dowodem, że rolnictwo jeszcze nie osiągnęlo tego stopnia rozwoju, co przemysł. (Jest to najzupelniej zrozumiale, gdyż, pomijając wszystko inne, przemysł opiera się na starszej nauce, jaką jest mechanika, podczas gdy podstawą rolnictwa są całkiem nowe nauki — chemia, geologia i fizjologia). Gdy stosunek w rolnictwie wyniesie C 80, V 20 (przy powyższych założeniach), wtedy zniknie renfa absolutna. Pozostanie tylko renta różniczkowa, którą jednak rozwijam też w ten sposób, że hipoteza Ricarda o bezustannym deterioration of agriculture [pogarszaniu się rolnictwa] okazuje się most ridiculous and arbitrary [nad wyraz śmieszna i dowolna]. Przy powyższym określeniu costprice [kosztów produkcji) w odróżnieniu od value [wartości] należy jeszcze zauważyć, że prócz różnicy między kapitałem stałym i zmiennym, wynikają: cej z bezpośredniego procesu produkcji kapitału, istnieje jeszcze

2 sierpnia

1862

171

różnica między kapitatem trwałym a obrotowym, która wynika z procesu obiegu kapitalu. Jednakże formuła stałaby się zbyt skomplikowana, gdybym chciał i to jeszcze uwzględnić. Oto masz — roughly [z grubsza], gdyż sprawa jest dosyć skomplikowana — krytykę teorii Ricarda, Przyznasz chyba, że przy uwzględnianiu organic composition of capital [organicznego składu kapitału] odpada cała masa dotychczasowych pozornych sprzeczności i problemów. A propos! Z pewnych względów, o których doniosę Ci w następnym liście, bardzo byłbym rad, gdybyś mi dokładnie skryty-

kowal

od strony wojskowej

lassałowsko-riistowskie

(stroną polityczną zajmę się sam)

wyzwoleńcze

bzdury. Twój K. M.

Pozdrowienia

dla pań.

Imandt zapowiedział swój przyjazd.

działek. Zobaczysz, że przy moim ziemska

indeed

[rzeczywiście]

Itzig* wyjeżdża

w ponie-

ujęciu „renty absolutnej'* własność (under

certain

historicał

circum-

stances [w pewnych warunkach historycznych]) podnosi ceny surowców. Bardzo to jest przydatne z komunistycznego punktu widzenia. Założenie słuszności powyższego poglądu nie wymaga wcale, aby rentę absolutną miało się płacić we wszelkich warunkach i od każdego rodzaju gleby (przyjmując nawet laki skład agricultural capital [kapitalu rolniczego], jaki założyliśmy). Nie będzie się jej płacić tam, gdzie własność ziemska — faktycznie lub prawnie — nie istnieje. W tym wypadku agriculture [rolnictwo] nie stawia peculiar resistance to the applicalion of capitał

(szczególnego

oporu

zastosowaniu

kapitału].

Porusza

się

on

wówczas w tym żywiole w sposób równie nieskrępowany jak w innym. Produkt rolny będzie wówczas sprzedawany, podobnie 1 F.

Lassalle.



Red,

172

7 sierpnia

[1862]

jak stale mnóstwo produktów przemysłowych, poniżej swojej wartości, po cenie równej kosztom produkcji. Faktycznie wiasność ziernska może odpaść również i wtedy, gdy właściciel ziemski i kapitalista stanowią tę samą osobę itd. Nie warto tu jednak wchodzić w te szczegóły. Prosta renta różniczkowa — która powstaje nie dlatego, że kapitał inwestuje się on land instead of any other field of employment [w ziemi zamiast w innej dziedzinie jego stosowania] -— nie przedstawia teoretycznie żadnych trudności. Nie jest ona niczym innym jak surplus profit [zyskiem dodatkowym], który istnieje także w każdej dziedzinie produkcji prze” mysłowej dla każdego kapitału, pracującego w lepszych warunkach niż average conditions [warunki przeciętne]. Z tym jednak, iż w

rolnictwie

solidnej

i

on

się utrwala,

(względnie)

trwałej

degrees of natural fertility [różne ności] różnych rodzajów gleby.

ponieważ

opiera

podstawie stopnie

się na

jak

tak

different

naturalnej

urodzaj-

58 MARKS

DO ENGELSA 7 sierpnia

[1862.]

-.. Niezupełnie podzielam Twoje poglądy na amerykańską civil war [wojnę domową]. Nie sądzę, that all is up [by wszystko było już stracone].

Northerners

[Północni

Amerykanie]

byli

od początku opanowani przez przedstawicieli border slaves states [pogranicznych stanów niewolniczych], którzy też wysunęli na czolo Mac Clellana, tego starego zwolennika Breckinridge'a. Południe natomiast działało od razu jednomyślnie. Sama północ

przekształciła

niewolnictwo

w

wojskową

force

[silę]

południa, zamiast skierować je przeciw niemu. Południe obarcza niewolników całą productive labour [pracą produkcyjną] i dzięki temu mogło bez przeszkód rzucić na front wszyst-

7 sierpnia

[1862]

173

kie swe siły zbrojne. Miało ono też jednolite dowództwo wojskowe, północ zaś — nie. Że nie było żadnego planu strategicznego, widać już ze wszystkich manewrów armii Kentucky po zdobyciu Tennessee. Moim zdaniem jednak, wszystko to will take another turn [przybierze inny obrót], północ poprowadzi nareszcie

władzę stanów

wojnę

na

serio,

zastosuje

środki

rewolucyjne

i obali

border slaves statesmen [przedstawicieli pogranicznych niewolniczych]. Pułk murzyński — choćby tylko jeden

— wywrze zadziwiający wplyw na nerwy południowców. Trudność uzyskania 300 000 ludzi wynika, jak mi się zdaje, z przyczyn czysto politycznych. Północny zachód i Nowa Anglia chcą zmusić rząd, i zmuszą go, do zaniechania dotychczasowych dyplomatycznych metod prowadzenia wojny; ustalają oni obecnie lerms on which the 300 000 men shall come forth [warunki rekrutowania owych 300000 ludzi]. Jeżeli Lincoln nie ustąpi (a przecież uczyni to), wybuchnie rewolucja. Co się tyczy braku talentów wojskowych, to dotychczasowy sposób wybierania generałów, kierowanie się względami czysto politycznymi i partyjnymi z pewnością nie sprzyjało wyróżnianiu się talentów. Generał Pope wydaje mi się jednakże człowiekiem energicznym. Co:do zarządzeń finansowych, to są one niezdarne, jak to zresztą musi być w kraju, w którym in fact [faktycznie] (dla państwa jako całości) nie było dotychczas podatków; nie są one jednak tak niedorzeczne, jak zarządzenia Pitta i ski. Obecna deprecjacja pieniądza, moim zdaniem, tłumaczy się nie przyczynami ekonomicznymi, lecz czysto politycznymi — a mianowicie

distrust

[brakiem

zaufania].

Ulegnie

to

zmianie,

gdy

rozpocznie się inna polilyka, Krótko

mówiąc,

wydaje

mi

się,

że

podobne

wojny

być prowadzone w sposób rewolucyjny, podczas dotychczas usiłowali prowadzić je konstytucyjnie. Pozdrowienia.

"

Twój K M.

powinny

gdy Jankesi

174

9

sierpnia

1862

59

MARKS

DO ENGELSA 9 sierpnia

...Co

się tyczy

się doczekać

Twego

feorii renty,

to naturalnie

listu. Jednakże

najpierw

dla uproszczenia

1862.-

muszę

„debały”



Jakby powiedział Henryk Birgers — co następuje: I. Jedyną rzeczą, którą mam feoretycznie udowodnić, jest to. że bez naruszenia prawa wartości możliwa jest renla absolutna. Jesi to właśnie ów punkt, wokół którego toczy się teoretyczny spór od czasów fizjokratów aż do dnia dzisiejszego. Ricardo przeczy tej możliwości; ja ją stwierdzam. Twierdzę jednocześnie, ż€ jego przeczenie opiera się na teoretycznie falszywym dogmacie, przejętym

od

A. Smitha

ces [kosztów produkcji) rów].

Dalej,

że tam,



na

domniemanej

tożsamości

i values of commodities

gdzie

Ricardo

ilustruje

costpri:

[wartości towa-

rzecz

przykładami,

zaklada on zawsze stosunki, w których bądź nie istnieje produkcja kapitalistyczna, bądź (Faktycznie albo prawnie) nie m% własności ziemskiej. Chodzi jednak właśnie o to, by zbadać prawo w warunkach, kiedy i jedno, i drugie istnieje. II. Co do istnieniu absolutnej renty gruntowej, jest to za: gadnienie, które w każdym kraju należałoby rozwiązać przy pomiocy sfatystyki. A ważność czysto teorelycznego rozwiązanie wynika z tego, że od 35 lat stalystycy i w ogóle praktycy siwierdzają istnienie absolutnej renty gruntowej, teoretycy zaś starają się ją obalić za pomocą nader wy(ricardowscy) Dolychczas: słabiuikich abstrakcji. muszonych i teoretycznie wszelkich takich quarrels: się zawsze, że we przekonywałem [sporach] teorelycy nigdy nie mieli racji.

HI. Wykazuję, że nawet jeśli się założy istnienie absolutnej renty gruniowej, nie wynika stąd wcale, że under all circumstances [przy wszelkich warunkach] najgorszy z uprawianych gruntów luh najgorsza kopalnia przynoszą rentę; łecz że jest rzeczą

bardzo

możliwą,

iż swoje

produkty

muszą

one

sprzeda-

15 listopada

1862

175

wać według wartości rynkowej, ale poniżej ich wartości indywidualnej. Ricardo, aby udowodnić coś wręcz przeciwnego, Zaklada zawsze — co jest teoretycznie falszywe — że under all condilions ol the market [przy wszelkich warunkach rynku] wartość rynkową określa towar produkowany w najbardziej niekorzystnych warunkach. Na to daleś już słuszną odpowiedź w „Rocznikach

Niemiecko-Francuskich".

Tyle dodatkowo o

rencie...

60 ENGELS

DO MARKSA 1862.

15 listopada

...Z

niecierpliwością

czekam

na steamer

[parostatek].

który ma przywieźć wiadomości o wyborach nowojorskich*. Jeżeli demokraci zwyciężą w stanie Nowy Jork, nie wiem już, co mam myśleć o Jankesach. Nie może mi się wprost pomieścić w głowie, żeby naród, kłóry sianął wobec wielkiego

o jego walce

własną stać

maloduszną republika i

w

się

w

swojej

ustępliwością. —

tak,

masie



w

jednocześnie

po osiemnastomiesięcznej

reakcyjny

Chociaż zblamuje

burżuazyjna

Ameryce

mógł



egzystencję

chodzi

czym

przy



dylemalu

historycznego

i opowiadać

z jednej nie

będzie

się za

dobrze, że również

gruntownie

się

przyszłości

strony

można

już

nigdy za nią agilować on its own merits [dla jej wlasnych zalet], lecz jedynie jako za środkiem i formmą przejściową do re-

wolucji

społecznej



to jednakże

gniewa

czlowicka,

że par-

szywa oligarchia o dwukrotnie mniejszej liczbie ludności okazuje się równie silna jak ociężała, wielka, nieporadna demokracja. Zresztą, jeśli demokraci zwyciężą, dzielny Mac Clel1 Wybory gubernatora stanu partii demokratycznej. — Red,

Nowy

Jork



wybrano

kandydata

176

15 listopada

1862

lan i Westpointerzy? będą górą i cała wspaniałość wkrótce się skończy. Ci ludzie gotowi są zawrzeć pokój, jeśli tylko południe

wróci

do

że prezydentem a Kongres będzie ners

Unii,

nawet

on

condition

[pod

warunkiem],

będzie zawsze southerner [południowiec]. zawsze składał się w równej liczbiez souther-

[południowców]

i northerners

[mieszkańców

stanów

pół-

nocnych]. Co więcej, gotowi oni nawet — jeżeli inaczej nie będzie można zawrzeć pokoju — ogłosić natychmiast Davisa Jeffersona prezydentem United States [Stanów Zjednoczonych] i nawet zrezygnować ze wszystkich border states [stanów po: granicznych]. A wtedy żegnaj, Ameryko. Dotychczas nie widać też jeszcze żadnych skutków ogło: szonej przez Lincolna emancypacji?, prócz tego, że pólnocny zachód ze strachu przed zalewem Murzynów głosował na demokratów. Przechodząc od spraw największych do najmniejszych — co powiesz o dzielnym Wilhelmie 3? Stał się wreszcie znowu samym sobą; odprawił pokutę za swoje liberalne grzechy i rzekł kulawej Elżbiecie: mater, peccavi [zgrzeszyłem, matko]: Za to Pan dał mu moc poskromienia skrofulicznej hołoty libe: rałów, a do tego — mówi Wilhelm — „do tego potrzebne mi wojsko". Jest on tak rozwścieczony, że nawet Bismarck wyda: je mu się nie dość reakcyjny, Schapperze, że jesteś głupi, o tym wiemy i ty sam o tym wiesz, ale że jesteś aż fak gtupi itd.

itd.

Sprawa

rozwija

się

brillant

[wspaniale]

i nie

mogło

wydarzyć się nic piękniejszego nad to, że liberalna burżuazj? w 14 lat po 1848 r. została postawiona wobec najskrajniej re' wolucyjnego dylematu z powodu nędznych 6 milionów talarów l Engels ma na myśli elementy sprzyjające niewolnictwu. West-Point — jedyna przed wojną domową szkoła wojskowa w Stanach Zjednoczonych, w której kształcili się prawie wyłącznie synowie właścicieli niewolników z południowych i pogranicznych stanów. — Red.

2 Mowa o deklaracji Lincolnao zniesieniu niewolnictwa na zbuntowanych 3 Król

stanów.

pruski



Wilhelm

HKed. T. —

Red.

terytorium

15

tiatopada

1862

177

tj. ok. 850000 funtów szterlingów!, Żeby tylko stary osioł znowu nie oklapł. Teraz wprawdzie rwie się do boju, ale u tych Prusaków nie można na nic liczyć, nawet na ich głupotę. Jeśli tak dalej pójdzie, awantura jest nieunikniona, a gdy dojdzie do ostateczności, Wilhelm zadziwi się sposobem, w jaki przemówi „Wojsko”, mianowicie zwykli żołnierze, którzy podziękują za to, że każe Im się bić o trzyletnią służbę zamiast dwuletniej,

Serdeczne pozdrowienia dla Twojej żony i dziewczynek. Twój F. E.

1 Mowa o tzw. „konflikcie konstytucyjnym” — konflikcie między królem a parlamentem, wynikłym na tle zwiększenia wydatków na armię w

związku

z

jej

reorganizacją.



Red.

61 MARKS DO ENGELSA [Londyn],

28

stycznia

1863.

...W poprzednim liście prosiłem Cię o podanie pewnych danych o selfaklorach. Zagadnienie wygląda następująco: na czym polegala praca tak zwanego prządcy przed wynalezieniem selfaktora. Wiem, na czym polega sellaktor, nie wiem jednak, jak pracowano przed jego wynalezieniem. Włączę coś niecoś do rozdzialu o maszynach, Jest tam parę ciekawych spraw, których nie doceniłem przy pierwszym opracowaniu. Żeby sobie ten przedmiot bliżej wyjaśnić, przeczytałem powtórnie w całości wszystkie moje zeszyty (wypisy), dotyczące technologii, słucham ditto praktycznego (czysto doświadczalnego) kursu profesora Willisa dla robotników (na Jermynsireef, w Instytucie Geologicznym, gdzie wykładał tak-

że Huxley). Z mechaniką

wiedzie

mi się tak samo jak z języ-

kami. Rozumiem prawa matemałyczne, ala najprostsza techniczna realność, którą trzeba poznać poglądowo, przychodzi mi trudniej niż największym tępakom. Wiesz albo może i nie wiesz — gdyż rzecz jest sama przez się bez znaczenia — że toczy się wielki spór na temat, czym maszyna różni się od narzędzła. Angielscy mechanicy (matemalycy) na swój niewybredny sposób nazywają tool a simple

machine

[narzędzie



prostą

maszyną],

natomiast

machine

28

stycznia

1868

179

a complicated tool [maszynę — narzędziem złożonym]. technolodzy angielscy, którzy mają nieco więcej względów ekonomii,

odróżniają

(a

za

nimi

wielu,

większość

Ale dla

ekonomistów

angielskich) narzędzie od maszyny po tym, że w pierwszym wypadku motive power [siła poruszająca] pochodzi od człowieka, w drugim — od natural force [sił przyrody]. Niemieckie osły, kłóre zawsze w malych rzeczach okazują swą wielkość, wyciągnęły stąd wniosek, że plug np. jest maszyną,

a najbardziej

skomplikowana

poruszana

ręką

jest

ludzką.

„Jenny'

Ale

itd. —

przecież

nie, ponieważ

nie ulega

wątpliwości,

że jeśli weźmiemy pod uwagę maszynę w jej elemenftarnej formie, to punktem wyjścia rewolucji przemysłowej nie jest siła napędowa, lecz ta część maszyny, którą Anglik nazywa working machine

[maszyną

roboczą];

chodzi

więc

tu

np.

nie

o

zastą-

pienie poruszającej kołowrotek nogi przez wodę lub parę, lecz o samą transformację bezpośredniego procesu przędzenia I eliminowanie nie tej części pracy ludzkiej, która byla po prostu exertion of power [zastosowaniem siły] (jak naciskanie

pedału

kołowrotka),

lecz tej, która dotyczy obróbki, bezpośred-

niego oddziaływania

na materiał

strony

ulega

również

nie

podlegający obróbce. Z drugiej

wątpliwości,

że gdy chodzi już nie

o historyczny rozwój maszyn, lecz o maszyny na hbazie dzisiejszego sposobu produkcji, to rozstrzygające znaczenie ma jedynie maszyna robocza (jak np. w maszynie do szycia); z chwilą gdy ten właśnie proces został zmechanizowany, każdy dzisiaj wie, że można maszyny poruszać ręką, wodą albo parą,

zależnie od

rozmiarów

danej

maszyny,

Dla czystych maternatyków zagadnienia te są obojętne, ale stają się one bardzo ważne, gdy chodzi o to, by wykazać związek ludzkich stosunków społecznych z rozwojem tych materialnych sposobów produkcji. Powtórne przeczytanie technologiczno-historycznych wypisów

przekonało 1 „Jenny”

Anpglika



mnie, maszyna

Hargrcavesa,

tak

że

niezależnie

przędzalnicza

nazwana

na

od

wynalazku

wynaleziona

cześć

jego

córki.

w

r.



prochu, 1765

Red.

przez

180

28

satycznia

1863

kompasu ! druku — tych niezbędnych prawarunków rozwoju burżuazyjnego — od XVI do połowy XVIII wieku, a więc

w okresie manufaktury,

rozwijającej się z rzemiosła w kierunku

właściwego, wielkiego przemysłu, dwiema materialnymi podstawami, na których opierała się praca, przygotowująca przemysł maszynowy w ramach manufaktury, były zegar l młyn (przede wszystkim młyn zbożowy, I to wodny); jedno i drugie przekazane przez starożytność. (Młyn wodny przeniesiono za cza$ów Juliusza Cezara z Azji Mniejszej do Rzymu). Zegar jest pierwszym automaterm zastosowanym do celów praktycznych: w oparciu o zegar rozwinęła się cała teoria o wytwarzaniu ru: chu jednostajnego. Z natury rzeczy zegar opiera się na polą: czeniu na wpół artystycznego rzemiosła i czystej teoril. NPp. Cardanus pisał o budowie zegarów (i dawał praktyczne prze: pisy). Niemieccy pisarze XVI _ w. nazywali zegarmistrzostwo

„uczonym

(nie

cechowym)

rzemiosłem".

Można

wykazać

na

rozwoju zegarmistrzostwa, jak calkowicie inny jest stosunek wiedzy do praktyki w dziedzinie rzemiosła niż np. w wielkim przemyśle. Nie ulega też najmniejszej wątpliwości, że to dzięki zegarowi zrodziła się w XVIIT wieku pierwsza myśl zastosowa: nia w produkcji automalów, a mianowicie automatów poruszanych przy pomocy sprężyn. Można historycznie udowodnić, iż próby Vaucansona w tej dziedzinie nadzwyczajnie oddziałały na fantazję angielskich wynalazców.

Z drugiej strony w młynie mamy od razu — z chwilą poja: wienia się młyna wodnego — istotne cechy charakterystyczne dła organizmu maszyny. Mechaniczna sila napędowa. Po pierwsze motor, na który ona czeka. Mechanizm transmisyjny. Wreszcie maszyna robocza, chwytająca materiał — wszystko istniejące

samodzielnie,

niezależnie

od

siebie.

Teoria

farcia,

a wraz z tym poszukiwanie matematycznych formuł dla systemu kół, zębów itd. — wszystko to opierało się na przykladzie młyna; podobnie, najpierw na zasadzie działania młyna wypra: cowano teorię pomiaru wielkości siły napędowej, najlepszych

9

metod

zastosowania

kwietnia

1863

iej siły itd. Niemal

181

wszyscy

wielcy

materna-

tycy od połowy XVII w. — o ile zajmowali się praktyczną mechaniką i jej teorią — brali za punkt wyjścia zwykły zbożowy młyn wodny. Stąd też nazwę Miihle i mill [młyn], która powstała w okresie manulaktury, nadawano wszystkim motorom mechanicznym służącym do celów praktycznych. Ale młyn tak samo jak prasa, młot mechaniczny, pług itd. od początku wykonywały właściwą pracę: bicie, miażdżenie, mielenie, rozdrabnianie itd. bez pracy ludzkiej, nawet jeśli moving force [siłą poruszającą] była siła ludzka lub zwierzęca.Dlatego też tego rodzaju maszyny, przynajmniej w ich formie zaczątkowej, są bardzo stare i od dość dawna stosowano do nich właściwą mechaniczną siłę napędową. Dlatego też są to jedyne maszyny, które istniały w okresie manufaktury. Rewolucja przemysłowa zaczyna się z chwilą zastosowania mechanizmu tam, gdzie ostateczne rezultaly od dawna wymagały pracy ludzkiej, nie zaś przy takich narzędziach, gdzie od początku właściwy, obra-

biany

materiał

nigdy

nie

miał

do

czynienia

z ręką

ludzką,

zaczyna się tam, gdzie człowiek z natury rzeczy nie działał tylko jako zwykła power [siła]. Jeśli zaś zechce ktoś wraz z niemieckimi osłami uznać zastosowanie siły zwierzęcej (a więc ruchu równie dobrowolnego jak ludzki) za urządzenie maszynowe, to w

każdym

znacznie

starsze

razie zastosowanie

niż

najprostsze

tego

narzędzie

rodzaju

motorów

jest

rzemieślnicze...

62 MARKS

DO ENGELSA 9 kwietnia

... Przesłał

do Komitetu

mi on

[Lassalle]

Centralnego

1863.

przedwczoraj swój list otwarty

lipskiego zjazdu

robotników

(czytaj:

lilistrów). Zachowuje się on niby przyszły dyktator robotników i popisuje się zapożyczonymi od nas tezami. Konflikt między

182

9 kwietnia

1863

płacą roboczą a kapitałem rozwiązuje „z łatwością jak zabawkę'* (dosłownie). Mianowicie, robotnicy powinni agitować za powszechnym prawem wyborczym, a potem posłać do parlamentu takich ludzi jak on, „uzbrojonych w białą broń nauki". Wówczas stworzą oni fabryki robotnicze, na co państwo wyłoży kapitał, a przedsiębiorslwa te by and by [stopniowo] ogarną cały kraj. To jest w każdym razie zdumiewająco nowel...

... Byłem na mityngu! zwołanym przez Trade-Uniony, któremu przewodniczył Bright. Wyglądał on zupełnie jak jakiś Independent [niezależny], a ilekroć mówił: „In the United States no kings, no bishops"* [„W Stanach Zjednoczonych nie ma

ani królów, ani biskupów”], zrywała się burst oi applause

[bu:

rza oklasków]. Sami robotnicy przemawiali doskonale, odrzucill precz wszelką retorykę burżuazyjną i w najmniejszym stopniu nie taili swego antagonizmu w stosunku do kapitalistów. (na których papa Bright też zresztą napadał). Czy rychło robotnicy angielscy uwolnią się od naleciałości burżuazyjnych, pokaże przyszłość. Poza tym jeśli chodzi o najważniejsze sprawy poruszone w Twojej książce*, zostały one

w najdrobniejszych szczegółach polwierdzone przez dalszy roz* wój wypadków od r. 1844. Porównywałem, mianowicie, znowi tę książkę z moimi notatkami o okresie póżniejszym. Tylko drobni niemieccy filistrzy, którzy historię świała mierzą łokciem i każdorazową „ciekawą wiadomością w gazecie"', mogą sobie

uroić, że dla tego rodzaju wielkich przemian rozwojowych 20 lat znaczy więcej niż jeden dzień, chociaż w przyszłości mogą znowu

żenia

ryce na

nadejść

dni, które zmieszczą

1 Mowa tu o mityngu sympatii bojownikom

Północnej

i dla

w sobie treść 20 lat.

zwołanym przez Trade-Uniony w celu wyTA4” walczącym o zniesienie niewolnictwa w Ame-

zaprotestowania

przeciwko

rzecz stanów niewolniczych. — Red. 2 Engels: „Położenie klasy robotniczej

w

angielskiej

Anglii”.



interwencji

Red,

11

czerwca

1863

183

Czytając ponownie Twoją książkę, spostrzegłem z żalem, że się postarzeliśmy. Z jaką świeżością, narmniętnością, z jakim śmiałym spojrzeniem w przyszłość, bez naukowych i prolesorskich wątpliwości, jest tam jeszcze sprawa ujętal A i samo złudzenie, iż jutro lub pojutrze rezultat stanie się również historyczną rzeczywistością, nadaje całości ciepło i pełen życia humor, od którego diablo niemile odcina się późniejsza „szarzyzna W szarzyźnie". Pozdrowienie. Twój K. M. 63 ENGELS

DO

MARKSA 11 czerwca 1863.

... Sprawy w Polsce nie przedstawiają się już widocznie tak dobrze w ostatnich czasach. Ruch na Litwie i Małorusi jest, jak widać, siaby, a i w Polsce nie wydaje się, by powstańcy osiągali

sukcesy. Wszyscy przywódcy giną lub dostają się do niewoli i są rozsirzeliwani,

bardzo

narażać

co

zdaje

się

osobiście,

Jakościowo

powstańcy

i kwietniu;

najlepsi

nie

wskazywać

ażeby są

pchnąć już

tym,

na

to,

swych czym

ludzie zużyli się. Jednakże

że

muszą

się

ludzi

naprzód.

byli

w

Polacy

marcu

są nie-

obliczalni i mimo mniejszych szans sprawy mogą się jeszcze obrócić na dobre. Jeżeli utrzymają się przez pewien czas, mogą się jednak doczekać jeszcze ruchu ogólnoeuropejskiego, który Ich uratuje; jeśli natomiast to się nie uda, Polska będzie stracona na jakieś 10 lat, gdyż takie powstanie wyczerpuje na długie lata siły zdatnej pod broń ludności.

Ruch europejski wydaje mi się bardzo prawdopodobny, ponieważ burżua wyzbył się znów strachu przed komunistami i go-

tów byłby także znów w razie konieczności wystąpić. Swiadczą o tym zarówno wWybory francuskie, jak i historie, jakie wydarzyły się w Prusach od czasu ostatnich wyborów. Nie sądzę

184

6

lipca

1868

wszakże, by podobny ruch miał się rozpocząć we Francji. Wybory w Paryżu wypadły jednak zbyt burżuazyjnie, robolnicy przepadli wszędzie tam, gdzie wystawiali własnych kandydatów, i nie mieli też siły, by zmusić burżua przynajmniej do radykalnych wyborów. Poza tym Bonaparte zna metodę atrzymywania w ryzach wielkich miast. W Prusach ględziliby w dalszym ciągu, gdyby dzielny Bismarck nie położył kresu ich gadaniu. Niezależnie jednak od dalszego biegu spraw, pokojowy rozwój konstytucyjny osiągnął swój koniec, i filister musi być przygotowany na awanturę. A to już dużo znaczy. Chociażbym oceniał jak najniżej odwagę naszych starych przyjaciół demokratów, wydaje mi się jednak, że właśnie tam gromadzi się najwięcej zapalnego mnateriału, a ponieważ trudno przypuścić, by Hohenzollernowie nie uwikłali się w foreign policy [polityce zagranicznej] w największe głupstwa, łatwo może się zdarzyć, że wojska, rozlokowane w połowie nad granicą polską, a w połowie nad Renem, pozostawią Berlin bez osłony i wtedy nastąpi uderzenie. Dość nielortunnie będzie dla Nierniec i Europy, jeżeli Berlin znajdzie się na czele ruchu. Najbardziej dziwi mnie lakt, że na Wielkorusi nie rozpoczyna się żaden ruch chłopski. Widocznie powstanie polskie wywiera tam stanowczo niepomyślny wpływ...

64 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

dnia

6

lipca

1863.

... Załączoną „Tableau ćconomique'" [„Tablicę ekonomiczną”], którą zastępuję Tableau Quesnaya *, przejrzyj uważnie, jeżeli możesz to zrobić przy takim upale, i zakomunikuj mi swe 1 T;›.—blica, którą

tablicy ekonomicznej”,

Francgois



Quesnay

Ked.

przytacza

w

swej

pracy

„Analiza

6

lipca

1863

185

eweniualne wątpliwości. Obejmuje ona cały proces reprodukcji. Jak Ci wiadomo, u A. Smitha „natural" [naturalna] lub „necessary price" [„niezbędna cena''] sklada się z salaire [płacy], zysku (procentu), renty — a więc Smith przeksztalca ją calkowicie w revenue [dockód]. Nonsens ten powtarza Ricardo, aczkolwiek wyłącza z wykazu rentę, jako zjawisko jedynie przypadkowe. Prawie wszyscy ekonomiści przejęli to od Smitha, a ci, którzy się z tym nie zgadzają, wpadają w inne niedorzeczności. Smith sam czuje, że popełnia nonsens, sprowadzając globalny produkt społeczny do sarmego tylko dochodu (który może być w ciągu roku skonsumowany), podczas gdy dla każdej poszczegól-

nej

gałęzi

produkcji

rozkłada

on

cenę na kapitał

(surowce,

maszyny itd.) 1 dochód (płaca robocza, zysk, renta). W ten sposób społeczeństwo musiałoby każdego roku zaczynać de novo [od nowa],

bez

kapitału.

Co się więc tyczy mojej tablicy, która figuruje jako resumć w jednym z ostatnich rozdziałów mojej pracy, to aby zrozumieć ją, należy wziąć pod uwagę, co następuje: l. Liczby 2. Przez



obojętne,

środki

dorocznie wchodzi mogłoby wchodzić mulacji,

która

oznaczają

spożycia

w w

należy

miliony. tu

rozumieć

wszystko,

co

skład junduszu konsumcyjnego (lub co skład funduszu konsumcyjnego bez aku-

z tablicy jest

wyłączona).

W klasie I (środki spożycia) cały produkt (700) składa się ze środków spożycia, które więc z istoty rzeczy nie wchodzą w

sklad kapitału stałego (surowce i maszyny, budynki itd.). Tak samo w klasie II cały produkt składa się z towarów, które tworzą kapitał stały, i. e. [to znaczy] jako surowce i maszyny ponow-

nie wejdą do procesu reprodukcji. 3. Linie wznoszące opadające — ciągłą.

się



oznaczone

linią

przerywaną,

136

6 lipca

1868

4 Kapitał stały jest tą częścią kapitału, która sklada się z surowców i maszyn. Kapitał zmienny jest tą częścią, która wymienia się na pracę. 5. W rolnictwie np. itd. część jakiegoś produktu (np. pszenicy) stanowi środki spożycia, inna zaś część (tej samej np. pszenicy) w swej naturalnej formie (np. jako nasiona) uczestniczy znów jako surowiec w procesie reprodukcji. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, gdyż takie gałęzie produkcji przez wzgląd na jedne swe właściwości figurują w klasie II, przez wzgląd zaś na inne — w klasie I. 6. A więc cały dowcip tej historii polega na tym: Kategoria I. Srodki spożycia, Przedmiot pracy i maszyny (czyli ta część maszyn, która przez dechet [zużycie] wchodzi w skład produktu rocznego; nie zużyta część maszyr itd. nie figuruje w ogóle w tablicy) = np. 400 £. Kapitał zmienny wymieniony na pracę = 100; reprodukuje się on jako 300, z której to kwoty 100 zwraca w produkcie płacę roboczą, a 200 reprezentuje warłość dodatkową (nieopłaconą pracę surplus [dodatkową]). Produkt = 700; z tej sumy 400 reprezentuje wartość kapitalu stalego, który jednak całkowicie przeszedł n produkt, musi więc być odtworzony. Przy tym stosunku kapitału zmiennego i wartości dodatkowej zakłada się, że robotnik 1/s dnia pracy pracuje dla siebie, a %/s — dla swych natural superiors [naluralnych przełożonych]. Tak więc 100 (kapilał zmienny) zostaje wypłacone w pie: niądzach jako płaca robocza, jak na to wskazuje linia przery: wana; za te 100 robotnik kupuje produkt tej samej klasy, I. e. [czyli] środki spożycia za 100 (wskazuje to linia opadająca). Pieniądze wpływają więc z powrotem do kapitalistów klasy I. Wartość dodatkowa w wysokości 200 w swej ogólnej postaci == zyskowi; rozpada się on na zysk przemysłowy (z handlowym włącznie), nadto na procenf, klóry kapitalisia przemyslowy płaci pieniędzmi, 1 na rentę, którą placi również pieniędzmi. Pieniądze le, wypłacone w postaci zysku przemysło-

Placa robdeza

k przermysTowy

400 / d

I-- $rodki konsumeji

Procenl _Rent

l, ;//'

/

,

zysk_

?

127

7 ]

hr

!

/

//

/

ł

Kavital słaly_ 400

100

ĄI —

Maszyny

i surowce

/

,

z



aplłal staly

KapitaT zmlemm

Kapital słaTy_

Kapiłal zmienn

5

,

7

4

wartośćc dodałkowa,

133 73

933 1/3

233

Produkt

933 1/3

ę

1/3

uk 633

466 2/3

(/3

Tablica ekonomiczna Quasnayo

Klasa produkcyjna

Posiadacza

a) Zmiliardy - |

e) Z_milmvdg

Kiasa bazplodno

_-

tmiliard (

8) Imiliard ===">SSZLLL--TYRTTL e) 1 mnllavd __

A

7 : Z=

d) 1 mllnavd -------

77 =2 1 mikand (5

Tm- 1 miliard (h

Wansą roczna 2miliardy zy:

Ogdlem 2 miliardy

Ogólem 5miliardów

Tablice

załączone

przez Marksa

do jego

listu z 6 lipca

1863

r

188

6

lipca

1863

wego, procentu i renty, wpływają z powrotem (wskazuje to linia opadająca), gdyż nabywa się za nie produki klasy I. Cała suma pieniędzy, wydatkowanych przez kapitalistę przemyslowego w obrębie klasy I, wpływa tedy do niego z powroterm, ponieważ 300 z produktu wynoszącego 700 konsumują robotnicy, entrepreneurs,

monied

men

and

landlords

[przedsiębiorcy,

kapi-

taliści pieniądza.i obszarnicy]. W klasie I pozostaje nadmiar produktu (w środkach spożycia) w wysokości 400 i niedobór kapitału stałego w wysokości 400.

Kategoria II. Maszyny

i surowce.

Ponieważ cały produkt tej kategorii, nie tylko ta jego część, która odtwarza kapitał stały, lecz również i ta, która stanowi ekwiwalent płacy roboczej i wartości dodatkowej, składa się z surowców i maszyn, dochód tej kategorii nie może być zrealizowany w jej własnym produkcie, lecz jedynie w produkcie I kategorii. Jeżeli pominiemy akumulację, jak to lutaj właśnie czynimy, to okaże się, że kategoria I może u kategorii II nabyć tylko tyle, ile potrzeba jej do odtworzenia jej kapitału stałego, podczas gdy kategoria II może wydatkować na produkt kategorii I tylko tę część swego produktu, która reprezeniuje płacę roboczą i wartość dodatkową (dochód). Robotnicy kategorii II wydają tedy swoje pieniądze = 133 '/s na produkt kategorii I. To samo dzieje się z wartością dodatkową kalegorii II, która, podobnie jak sub I [w pierwszym wypadku], dzieli się na zysk przemysłowy, procent i rentę. W ten sposób kapitalistom przemysłowym kategorii I wpływa od kategorii I1 400 w postaci pieniędzy; kategoria I sprzedaje za to kategorii II resztę swego produktu == 400. Za te 400 w pieniądzach klasa I kupuje u kategorij II to, co jej jest niezbędne do odtworzenia jej kapitalu stałego == 400, i w ten sposób do kalegorii II wpływają z powrotem pieniądze wydatkowane przez nią na płacę roboczą i konsumcję (samych kapitalistów przemysłowych, monied men [kapitalistów pieniądza] [ landlords [obszarników]). Kategorii II z jej całego produktu pozostaje załtem 533'/a, które służą do odtworzenia jej własnego, zużytego kapitału stałego.

6

lipca

1863

189

Ruch, po części w obrębie kategorii I, po części pomiędzy kategoriami I 1 II, pokazuje jednocześnie, w jaki sposób pieniądze wpływają z powrotem do odpowiednich kapitalistów

przemysłowych

obu kategorii, którzy tymi pieniędzmi

opłacają

znów płace robocze, procent i rentę gruniową. Kategorla III obejmuje calokształt reprodukcji. Produkt globalny kategorii II występuje tu jako kapitał stały

całego społeczeństwa, produkt globalny zaś kategorii I jako ta część produktu, która odlwarza kapita! zmienny (fundusz płac roboczych) oraz dochody klas dzielących między siebie wartość dodatkową. Pod swoją tablicą umieściłem tablicę Quesnaya. Objaśnię ją in some words [w paru słowach] w następnym liście. Salut [Pozdrawiam].

Twój K.M.

65 MARKS

DO

ENGELSA 4 listopadą

... Workingmens we

Stowarzyszenie

Niedawno

International

Association

1864.

[Międzynarodo-

Robotników].

londyńscy

robotnicy

wysłali

do paryskich

robot-

ników apel w sprawie Polski, wzywający ich do wspólnej akcji w tej sprawie. Paryżanie ze swej strony przysłali tu delegację, na czele której stał robotnik nazwiskiem Tolain, właściwy kandydat robotniczy podczas ostatnich wyborów w Paryżu, bardzo miły człowiek. (Towarzyszyli mu również wcale mili chłopcy). Na dzień 28 września 1864 r. wyznaczono Public Meeting [publiczny wiec] w St. Martins Hall [w sali Św, Marcina]. Wiec zwołali Odger (szewc, przewodniczący tutejszej Council of all London Trade's Unions [Rady wszystkich londyńskich Trade-Unionów], jak również Trade's Unions Sulfrage Agitation Society [trade-unionistycznego stowarzyszenia do spraw agilacji za prawem wyborczym], ulrzymującego łączność z Brightem) i Cremer, murarz i sekretarz związku murarzy. (To właśnie oni we dwójkę zwołali do St. James Hall ów wielki wiec trade-unionów w sprawie Ameryki Północnej, który odbył się pod przewodnictwem Brighta — jak również zorganizowali manifestacje na

4 listopada

cześć

Garibaldiego).

z zapytaniem, [w

imieniu

czy

Przysłano

wezmę

niemieckich

do

udział

1864

191

mnie

niejakiego

pour

les ouvriers

robotników]



czy

wyślę

Le

Łubeza,

allemands

specjalnie

na

wiec mówcę — robotnika niemieckiego itd. Posłałem Eccariusa, który świetnie wywiązał się z zadania; ja również asystowałem na estradzie w charakterze niemej figury. Wiedziałem, że tym razem zarówno ze strony Londynu, jak i ze strony Paryża uczestniczyły prawdziwe „siły”, i dlatego też od swej zwykłej zasady: to decline any such invitations [uchylania się od wszelkich tego rodzaju zaproszeń] postanowiłem odstąpić... ... Na wiecu, na którym sala była wypełniona po brzegi, (gdyż there is now evidently a revival of the working classes taking place) [obecnie najwidoczniej daje się zauważyć ożywienie ruchu klasy robotniczej], major Wolif (Thurn-Taxis, adiutant Garibaldiego) reprezentował London /falian Workingmens Society [Włoskie Stowarzyszenie Robotnicze w Londynie]. Postanowiono założyć „Workingmens International Association" [„Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników"], którego General Council [Rada Generalna] ma mieć siedzibę w Londynie i „pośredniczyć"* pomiędzy societies [stowarzyszeniami] robotników w Niemczech, Włoszech, Francji 1 Anglii. Uchwalono też, że w 1865 r. będzie zwołany do Belgii Powszechny Workingmens Congress [Kongres Robotniczy]!. Na wiecu wybrano Provisional Committee

[Komitet Tymczasowy],

do którego weszli Odger,

Cremer i wielu innych — po części starzy czartyści, starzy oweniści itp. — z ramienia Anglii, major Wolff, Fontana i inni Włosi z ramienia Włoch, Le Lubez itd. z ramienia Francji, Eccarius 1 ja z ramienia Niemiec. Dano komitetowi prawo kooptacji dowolnej liczby osób. So far so good [Jak dotąd wszystko dobrze]. Brałem udział

w

pierwszym

[komisję]

posiedzeniu

(do której

1 Zamiast

Międzynarodówki organizacyjnej.

kongresu w



wybrano

w

Londynie,

Red.

Kormitetu.

Belgii

Wyłoniono subcommitiee

i mnie)

odbyła

na której

do

się przyjęto

opracowania

w

r. 1865 szereg

Decla-

konferencja

uchwał natury

192

4

ration des Principes

Zły stan zdrowia

listopada

1864

[deklaracji zasad]

nie pozwoli]

i tymczasowego

mi na wzięcie udziału

statutu.

w posie-

dzeniu komisji ani w plenarnym posiedzeniu Komitetu, które nastąpiło zaraz po tamtym. Pod moją nieobecność na tych dwóch posiedzeniach — komisji I plenum Komitetu — wydarzyło się, co następuje: Major Wolff zaproponował wykorzystanie przez nowe stowarzyszenie regulaminu (statutu) włoskich związków robotniczych (które mają centralną organizację, lecz, jak się później okazało, są w istocie zrzeszonymi benefit societes [towarzystwami wzajemnej pomocy]). Widziałem później te bzdury. Była to evidently [najwidoczniej] fuszerka Mazziniego, domy: ślasz się więc, w jakim duchu i z pomocą jakiej frazeologi! ujęto tam rzeczywisią sprawę, sprawę robotniczą, również jak

potraktowano

nationalities

[zagadnienie narodowości].

Nadto stary owenista Weston — sam obecnie manufacturer [fabrykant], bardzo ujmujący 1 poczciwy człowiek — opraco:

wał

program,

niesłychanie

chaotyczny

1 nieprawdopodobnie

rozwlekły. Następne plenarne posiedzenie Komitetu poleciło komisji, aby zmodyfikowała program Westona oraz regulations [statuty] Wolifa. Sam Wolff wyjechał, aby wziąć udział w kongresie włoskich stowarzyszeń robotniczych w Neapolu i nakłonić je do przystąpienia do londyńskiego Stowarzyszenia Centralnego. Na ponownym posiedzeniu komisji, w którym znów nie uczestniczyłem, gdyż zbył późno mnie o nim zawiadomiono, Le Lubez odczytał „deklarację zasad" | przerobiony stałut Wolffa; komisja przyjęła jedno i drugie jako projekty do przedstawienia na plenum Komitetu. Obradowało ono w dniu

18 października.

Ponieważ

Eccarius

napisał

mi, że periculum

in mora [zwłoka może grozić niebezpieczeństwem], zjawileni się i ogarnęło mnie wprost przerażenie, kiedy słyszałem, jak zacny Le Lubez odczytywał straszliwie napuszony, źle napisany i zupełnie niedojrzały preamble, pretending to be a declaration of principles [wstęp prelendujący do tego, by być dekla-

4

listopada

1864

193

racją zasad]; z każdego wiersza tego elaboratu wyzierał Mazzini, przysłonięly warstwą najbardziej mglistych strzępów socjalizmu francuskiego. Oprócz tego w ogólnych zarysach przyjęto wloski regulamin, który niezależnie od wszystkich innych błędów, w istocie rzeczy miał na celu coś całkiem niemożliwego: utworzenie jakiegoś centralnego rządu klas robotniczych

Europy

(oczywiście

z Mazzinim

za kulisami).

Oględnie

się sprzeciwiłem i po długich debatach Eccarius zaproponował, aby Komisja poddała projekt powtórnej „redakcji”. Natomiast „sentiments” [„motywy uczuciowe"] zawarte w deklaracji Lubeza zostały przyjęte. W

Cremer

dwa

dni

później,

z ramienia

20

października,

Anglików,

Fontana

zebrali

(Włochy)

się u

i Le

mnie

Lubez.

(Weston nie mógł przyjść). Projektów (Wolffa i Le Lubcza) nie miałem aż do owej chwili w ręku, nie mogłem więc nic przygotować; powiedziałem sobie jednak stanowczo, że jeśli będzie można, z całej tej historii nie pozostawię not one single line [ani jednego wiersza]. Aby zyskać na czasie, zgłosiłem następujący wniosek: zanim przystąpimy do „redagowania”

wstępu, „przedyskułujmy” rules [stałut]. Tak się też stało. Była już pierwsza w nocy, kiedyśmy przyjęli pierwszy z 40 punktów rules. Cremer oświadczył (a ja do ftego właśnie dążyłem): nie mamy

25

nic

do

zreferowania

października.

Trzeba

Komitetowi,

więc

odroczyć

który

jego

ma

się

zebrać

posiedzenie do

l listopada. Komisja natomiast może się zebrać 27 października 1 postarać się o ostateczne sformułowanie. Wniosek ten przyjęto, a „papiery” „pozostawiono” mnie do przejrzenia.

Widziałem, że z tego wszystkiego nic się nie da zrobić. Aby usprawiedliwić bardzo osobliwy sposób, w jaki zamierzałem zredagować „uchwalone” już „motywy uczuciowe”, napisałem An Address

to ihe

Working

Classes

[Manifest do klas robotniczych]

(czego nie było w pierwotnym planie; a sort of review of the adventures of the Working Classes since 1845 [był to rodzaj

przeglądu dziejów klas robotniczych od 1845 r.1); pod prelekstem, że

Manilest

zawiera

już

wszystkie

dane

faktyczne

i że

nie

194

4 listopada

1864

powinniśmy trzy razy powtarzać jednego i tego samego, zmieniłem cały wstęp, wyrzuciłem z niego „Dóclaration des Principes" i wreszcie zamiast 40 rules [punktów statutu] dałem 10. Tam gdzie manifest porusza International Politics [politykę międzynarodową], mówię nie o nationalities [(narodowościach]. lecz o countries [krajach] i demaskuję Rosję, a nie minores

gentium moje statutu

[pomniejsze

wnioski.

państwa].

Zobowiązano

umieszczę

dwa

zdania

mnie

Komisja jedynie,

o „duty”

przyjęła

wszysikie

że we

wstępie

[„obowiązku']

do

ł „right"

L,prawie"'] oraz o „truth, morality and justice" [„prawdzie, moralności i sprawiedliwości"]. Tak je jednak ulokowalem, Że nie mogą wcale zaszkodzić.

Na posiedzeniu Generalnego Komitetu mój mmanifest itp. został przyjęty entuzjastycznie (unanimously [jednomyślnie]). Spraw€

druku

itp. omówi

się w przyszły wtorek.

Le Lubez otrzyma!

kopię manifestu, aby przełożyć go na język francuski, Fontana zaś egzermplarz dla przetłumaczenia na język włoski. (Przede wszystkim ukaże się on w tygodniku called [zwanym] Beehive', redagowanym przez trade-unionistę Pottera; jest to coś w ro' dzaju monitora). Ja sam mam przełożyć rzecz na język nie miecki.

Bardzo trudno było tak pokierować sprawą, żeby nasze po' glądy podać w formie, która by była acceptable [do przyjęcia] z punktu widzenia obecnie Istniejącego ruchu robotniczego: Za kilka tygodni ci sami ludzie będą razem z Brightem i Cob: denem urządzać wiece w sprawie prawa wyborczego. Upłynić sporo czasu, zanim odradzający się ruch pozwoli na dawny, śmiały język. Trzeba być fortiter in re, suaviter in modo [sil-

nym w czynach i oględnym w formie]. Gdy tylko rzecz wyjdzie z druku, niezwłocznie ją otrzymasz... 1 „The

-Unionów; Generalnej

Beehive

Newspaper”

--

organ

począwszy od 1864 r. aż do maja ! Międzynarodówki. — Red.

londyńskiej.

1870

r. był

Rady

organem

Trade:

Rady

Manchester,

24

listopada

1864

195

66 ENGELS

DO

JOZEFA

WEYDEMEYERA Manchester, 24 listopada

:.. Nudno

tu w

Europie.

Zdławienie

powstania

1864.

polskiego

było ostatnim rozstrzygającym wydarzeniem; za udzieloną przy tym pomoc Bismarck otrzymał od cara zezwolenie na odebranie Duńczykom Szlezwiku i Holsztyna. Dużo wody upłynie, zanim Polska będzie zdolna znowu powstać — nawet przy obcej pomocy — a przecież Polska jest dla nas wprost niezbędna.

Winna jest temu podlość niemieckich liberalnych filistrów; gdyby te bydlęta w pruskiej Izbie miały więcej rozsądku i odwagi, wszystko mogłoby wypaść dobrze — Austria byla gotowa w każdej chwili wystąpić po stronie Polski, a przeszkodziło temu je-

dynie stanowisko Prus I zdrada pana Bonapartego, który chciał oczywiście

dotrzymać

kiedyby mógł i Austria.

działać

obietnic

pewnie,

danych

Polakom

tzn. gdyby

dopiero

za nim

stały

wtedy,

Prusy

Tocząca się u was wojna jest przecież jedną z najwspanialszych rzeczy, jakie można przeżyć. Mimo wielu głupstw, jakie zdarzają się w armiach północnych (nie brak ich i na południu), fala bojowych sukcesów posuwa się zwolna, ale pewnie naprzód, i w ciągu 1865 r. musi jednak w każdym razie nastąpić się załamie poludnia opór zorganizowany kiedy moment, z trzaskiem niby składany scyzoryk; wiedy wojna przekształci się w bandycki proceder, jak wojna karlistów w Hiszpanii i ostalnimi czasy w Neapolu. Takiej wojny ludowej, po obu stronach, nigdy, odkąd istnieją wielkie państwa, jeszcze nie było — w każdym razie wyznaczy ona kierunek przyszłego rozwoju całej Ameryki na setki lat naprzód. Jeżeli wreszcie wraz z niewolnictwem upadnie najważniejsza przeszkoda politycznego i społecznego rozwoju Stanów Zjednoczonych, kraj osiągnie

196

Mauchester,

taki rozwój,

inne dzięki

który

stanowisko

24 listopada

w najbliższym

w historii świata,

wojnie, znajdą

wówczas

czasie

1864

zapewni

a armia

mu

zupełnie

I flota, powstałe

rychło zastosowanie.

Poza tym zrozumiale było, że północ zaledwie z trudnością mogła stworzyć sobie armię i generałów. Oligarchia południa zawczasu podporządkowała swojemu kierownictwu niewielkie siły wojenne kraju, ona dostarczała oficerów, a ponadto jesz' cze okradala arsenały, Północ nie znalazła materiału na żołnierza poza milicją, poludnie ćwiczyło się od lat. Południe miało ludność przyzwyczajoną do jazdy konnej i mogło z niej stwo' rzyć lekką kawalerię, której w tej ilości brak było na północy: Północ przejęła wprowadzoną przez poludnie metodę rozdawa” nia stanowisk stronnikom partii; południe, objęte rewolucją i znajdujące się pod panowaniem dyktatury wojskowej, mogło się z tym nie liczyć. Stąd te wszystkie galfy. Nie przeczę że Lee jest lepszym generałem od wszystkich, których ma pół: noc, i że jego ostatnie posunięcia stralegiczne wokół umocnio" nego obozu w Richmond są arcydziełami, z których sławetny książę Fryderyk Karol Pruski mógłby się bardzo wiele nauczyć: Ale zdecydowane ataki Granta | Shermana uczyniły jednak w końcu wszelką strategię bezużyleczną. Jasne jest, że Grant poświęca olbrzymią ilość ludzi, ale czy mógłby inaczej? Nie mam najmniejszego pojęcia o stopniu zdyscyplinowania Waszej armii, o jej zwartości w ogniu, o jej zdolności i gotowości do znoszenia trudów, a szczególnie o jej stanie moralnym, tzn. nie wiem, czego od niej można żądać bez obawy zdemoralizowania jej. Wszystko to należy wiedzieć, zanim można będzie pozwolić sobie na wydanie sądu po tej stronie oceanu, przy niedostatecznych informacjach i zupełnym braku jakichkolwiek porządnych map. To jednak wydaje mi się pewne, że armia, którą prowadzi obecnie Sherman, jest najlepszą Waszą armią i przewyższa armię Hooda w takim stopniu, w jakim armia Lee — armię Granta.

Manchester, 8$ listopada 1864

Wasz

regulamin

wojenny

i elemeniarna

197

taktyka

są, jak

słyszałem, zupełnie podobne do francuskich — a więc formą podstawową jest kolumna z odstępami między oddziałami. Jaką macie teraz artylerię polową? Jeśli możesz udzielić mi o tym wyjaśnień, będę Ci bardzo zobowiązany...

67 MARKS

DO

J. B. SCHWEITZERA 24 stycznia

Wielce

Szanowny

Otrzymałem

1865-

Panie!

wczoraj

list, w

którym

żądał Pan ode mnie

szczegółowej oceny Proudhona. Brak czasu nie pozwala mi zadośćuczynić Pańskiemu życzeniu. Ponadto nie mam pod ręką żadnego z jego pism. Żeby jednak dowieść Panu mojej

dobrej woli, rzucam

naprędce krótki szkle. Może

źniej uzupełnić, przedłużyć, skrócić, z nim, co Pan uzna za stosowne ?.

Pierwszych Jego

szkolna

prób praca

Proudhona pt.:

„Langue

już

Pierwsze jego własność?']

sobie

universelle"

salny''] Świadczy, jak bezceremonialnie mów, do których rozwiązania brakło ćlementarnych wiadomości. jest

krótko

go Pan pó”

mówiąc,

nie

uczynić

przypominam.

[„Język

uniwer-

zabierał się do problemu jeszcze najbardzie]

dzieło „Qu'est-ce que la Propriete?"" [„Co to jest niewątpliwie najlepszym jego dziełem.

! Redakcja pisma „Social-Demokrat”, w którym ukazał się niniejszy list Marksa do J. B. Schweitzera, dodała następującą uwagę: „Uważaliśmy za najwłaściwsze wydrukować ten list bez zmian”, — Red. przekł. polsk.

24

stycznia

1865

199

Jest to dzieło epokowe, jeżeli nie ze względu na nową treść, to jednak ze względu na nowy i zuchwały sposób mówienia o rzeczach starych. W dziełach znanych mu francuskich socjalistów

i komunistów

była naturalnie „proprićtć”

różnorodnie Proudhon w

krytykowana, ale dziele tym zajmuje

slanowisko

mniej

więcej

[własność]

nie tylko

też utopistycznie „znoszona”. wobec Saint-Simona i Fouriera

lakie,

jak

Feuerbach

wobec

Hegla.

W porównaniu z Heglem jest Feuerbach zgola ubogi. A jednak po Heglu stworzył on epokę, kładąc nacisk na pewne, dla chrześcijańskiej świadomości nieprzyjemne, a dla postępu krytyki ważne punkty, które Hegel pozostawił w jakowymś mistycznym

clair-obscur

[półmroku].

Jeżeli wolno się tak wyrazić, w owym dziele Proudhona panuje jeszcze silna muskulatura stylu. I styl tego dzieła uważam za główną jego zaletę. Widać, że nawet tam, gdzie odtwarza

on

to,

co

stare,

dokonuje

samodzielnych

odkryć;

że

to, co

mówi, dla niego samego było nowe i uchodzi za nowe. Wyzywającym zuchwalstwem, które porywa się na „największe świętości” ekonomii, błyskotliwymi paradoksami natrząsającymi się z pospolitego rozsądku mieszczańskiego, miażdżącym osądem, zjadliwą ironią, przezierającym tu i ówdzie głębokim

I szczerym

uczuciem

oburzenia

na hańbę

istniejącej

rzeczywi-

stości, rewolucyjną powagą — wszystkim tym elektryzowała „Qu'est-ce que la Proprićle?" 1| wywarła wielkie wrażenie w chwili, gdy ukazała się po raz pierwszy. W ściśle naukowej historii ekonomii politycznej praca ta ledwo zasługiwałaby na

wzmiankę. ce swoją

Ale

takie

np. pracę Malihusa

sze wydanie

jest

w

A jednak ludzki,

wielkie

jak

Gdybym

miał

książki

tylko

[„Zaludnienie”].

„sensationał

dodatku

pamphlet"

od

plagiatem

wrażenie

pracę

przykladach

odgrywają

w nau-

jak w literałurze powieściowej.

pl. „Population”

pamfletem'],

na kilku

sensacyjne

rolę, podobnie

wywarl

Proudhona wykazać

jej

pod

[„sensacyjnym

początku ten paszkwil

ręką,

naczelną

Weźmy

Jej pierw-

łatwo manierę.

końca.

do

na rodzaj

móglbym W

para-

200

24 styocznia

1865

grafach, które sam uważał za najważniejsze, Proudhon naśla: duje kantowską wykładnię anfynomij — Kant był jedynym filozofem niemieckim, którego Proudhon znał wtedy z przekladów — i sprawia nieodparie wrażenie, że, podobnie jak Kant, uważa on rozwiązanie antynomij za coś leżącego „poza” ludzkim rozsądkiem, tzn. za coś, co pozostaje niejasne dla jego własnego rozsądku. Jednakże mimo całego pozornego światoburstwa znajdujemy już w „Qu'est-ce que la Propriótó?" sprzeczność polega: jącą na tym, że Proudhon, z jednej strony, krytykuje społeczeń: stwo ze stanowiska i z punktu widzenia francuskiego chłopa działkowego (późniejszego „petit bourgeois"* [drobnomieszczal'.lin:'i]), z drugiej zaś strony, stosuje miarę przejętą od socjalistów.

Już sam

tytuł książki

wskazywał

na jej braki.

Pytanie

zo-

stało postawlone tak błędnie, że nie można było dać na nie traf:

nej odpowiedzi. Starożytne „stosunki własności”" zostały zniesione przez feudalne, feudalne przez „burżuazyjne”. W ten sposób samia historia dokonała krytyki minionych stosunków własnościowych.

istniejąca ona jest,

„ekonomii

Tym,

co

Proudhon

miał

właściwie

nowoczesna własność burżuazyjna. można bylo jedynie odpowiedzieć

politycznej”,

obejmującej

na

myśli,

była

Na pylanie, czym krytyczną analizą

całokształt

owych

stosun-

ków własności nie w ich wyrazie prawnym jako stosunków woli, ale w ich realnej postaci, tzn. jako sfosunków produkcji. Skoro jednak Proudhon całokształt tych stosunków ekonomicznych wplótl w ogólne wyobrażenie prawne: „własność”, „ła proprićtć",

nie

mógł

on

też

wyjść

poza

odpowiedź,

jakiej

już

przed rokiem 1789 udzielił Brissot tymi samymi słowami w podobnej pracy: „La proprietć c'est le vol'* [„Własność to kradzież'']. W najlepszym wypadku wynika z tego jedynie to, że burżuazyjne wyobrażenia prawne o „kradzieży” stosują się także do własnego „uczciwego” dochodu samego burżua. Z drugiej strony — skoro „kradzież" jako naruszenie własności drogą prze-

24

mocy

stycznia

zakłada tę własność —

niego

samego

niejasne,

1865

201

Proudhon

uwikłał się w różne, dla

urojone

wej własności burżuazyjnej. Podczas mego pobytu w

ż

Proudhonem

sam

do

osobiście.

pewnego

stopnia

pomysły

Paryżu

temat

w Tr. 1844

Wspominam ponoszę

na

winę

tu

prawdzi-

zelknąłem

o tym

dlatego,

się

że

za jego „sophisfication",

jak Anglicy nazywają fałszowanie artykułów handlowych. W długich, często całonocnych dyskusjach zaraziłem go, ku jego wielkiej szkodzie, heglizmem, którego — wobec nieznajomości języka niemieckiego — nie mógł przecież porządnie studiować. To, co ja zacząłem, kontynuował po moim wydaleniu z Paryża pan Karol

Griin. Jako jeszcze

nauczyciel

tę przewagę,

filozofii niemieckiej że sam

Krótko przed ukazaniem

nic z niej

de la misere etc."'

dhon

o tym

mi

mną

rozumiał.

się jego drugiego poważnego dzie-

la, „Philosophie

sam

miał on nade

nie

doniósł

[.Filozofia nędzy itd."']

w bardzo

Prou-

wyczerpującym

liście,

w którym m. in. figurują słowa: J'attends votre ferule critique [Oczekuję surowej krytyki z Pańskiej strony]. Niebawem też krytyka ta (w mojej pracy „Misere de la philosophie eto." [„Nędza

filozofil

sposób, że na

itd.],

zawsze

Paryż

położyła

1847)

spadła

kres naszej

na

niego

w

taki

przyjaźni.

Z tego, co się tu rzekło, widzi Pan, że właściwie dopiero proudhonowska „Pkhilosophie de la misere ou Systeme des contradictions ćconomiques" [.„Filozofia nędzy, czyli system sprzeczności ekonomicznych'| zawierała odpowiedź na pytanie: „Qu'est-ce que la Propriete?". Rzeczywiście dopiero po ukazaniu się tej pracy Proudhon rozpoczął swoje studia ekonomiczne; odkrył, że nie obelgi stanowią odpowiedź na posiławione przezeń pytanie, lecz jedynie analiza nowoczesnej „ekonomii politycznej”. Jednocześnie spróbował przedstawić dialektycznie system kategorii ekonomicznych. Miejsce nierozwiązalnych „antynomii" Kanta miała zająć keglowska „sprzeczność” jako motor rozwoju. W celu oceny Pana odesłać do

jego dwutomowego grubego dzieła muszę mojej pracy polemicznej. Wykazałem tam,

202

24

stycznia

1865

w jak małym stopniu Proudhon wniknął w tajemnice naukowej dialektyki; jak, z drugiej strony, podziela złudzenia filozofii spekulatywnej, skoro zamiast pojmować kafegorie ekonomiczne jako teoretyczny wyraz historycznych stosunków produkcji, odpowiadających określonemu szczeblowi rozwoju produkcji materialnej, bredzi o nich jako o istniejących od prapoczątku wiecz: nych ideach i taką okólną drogą wraca znowu do stanowiska ekonomii burżuazyjnej ?, Wykazuję dalej, Jak bardzo niedostateczna, a po części nawet sztubacka jest jego znajomość „ekonomii politycznej”, której krytyki się podjął, i jak razem z utopistami ugania się on za tak zwaną „nauką”, która ma wymędrkować a priori for mułę

naukę

na

„rozwiązanie

z

krytycznego

kweslii

poznania

społecznej*

ruchu



zamiast

historycznego,

czerpać

z ruchu,

klóry sam stwarza materialne warunki wyzwolenia. W szcze gólności zaś wykazuję, jak niejasny, błędny i połowiczny jest pogląd Proudhona na podstawę wszystkiego, na wartość wy: mier.mą; co więcej, w utopistycznej interpretacji ricardowskiej teorii wartości widzi on podstawę nowej nauki. Jego ogólne slanowisko oceniam w calości, jak następuje: „Każdy stosunek ekonomiczny ma stronę dobrą i sironę złą — oto jedyny punkt, w którym pan Proudhon nie zadaje sa'! sobie klamu. Stronę dobrą, jak sądzi, podkreślają ekonomiści — stronę złą demaskują socjaliści. Od ekonomistów zapożycza on konieczność wiecznych stosunków, od socjalistów — złudę dosirzegania w nędzy tylko nędzy (zamiast dostrzegania w niej strony rewolucyjnej, burzącej, która obali stare spoleczeństwo). Zgadza się z jednymi i z drugimi, przy czym próbuje oprzeć 1 Twierdząc, że panujące obecnie stosunki — stosunki produkcji burżuazyjnej — są naturalne, ekonomiści chcą przez to powiedzieć, że w tych właśnie stosunkach tworzy się bogactwo i rozwijają się siły wytwórcze zgodnie z prawami natury. A więc i same te stosunki są też prawami naturalnymi i nie podlegają wpływowi czasu. Są to prawa wieczne, które powinny zawsze rządzić społeczeństwem, Historia tedy ongi istniała, ale dzisiaj historii już nie ma. (str. 113 mojej pracy) (Przypia K. Marksa].

24

stycznia

1865

203

się na autorytecie nauki. Nauka sprowadza się u niego do karłowatych wymiarów Iormuły naukowej; jest on człowiekiem goniącym za formułami. Stosownie do tego pochlebia sobie pan Proudhon, że dokonał krytyki zarówno ekonomii politycznej, jak i komunizmu — stoi zaś głęboko poniżej jednego i drugiego. Poniżej ekonomistów dlatego, że jako filozof mający pod ręką magiczną Tormułę czuje się zwolniony od wnikania w szczegóły czysto ekonomiczne; poniżej socjalistów dlatego, że nie posiada ani dość odwagi, ani dość przenikliwości, aby — bodaj spekulatywnie — wznieść się ponad burżuazyjny horyzont myślowy... Jako mąż nauki chce unosić się nad burżua i nad proletariuszami, a jest tylko drobnomieszczaninem usławicznie miotanym tam 1 z powrotem między kapitałem a pracą, między ekonomią polityczną:a komunizmem" '. Jakkolwiek surowo brzmi powyższy wyrok, muszę jeszcze i dziś podpisać się pod każdym jego słowem. Jednocześnie trzeba jednak pamiętać, że w czasie kiedy określilem książkę Proudhona jako kodeks socjalizmu drobnomieszczanina i dowiodłem tego teoretycznie, Proudhon był jeszcze i przez ekononomistów, i przez socjalistów wyklinany jako ultra- i arcy-

rewolucjonista.

Dlalego

też

później

nigdy

nie

przyłączalem

swego głosu do wrzasków o jego „zdradzie”' rewolucji. Nie jego to byla wina, jeżeli — początkowo żle zrozumiany przez innych i przez siebie samego — nie spełnił nieuzasadnionych nadziei.

W

„La

Philosophie

proudhonowskiego

de

wykładu

la misere'" w

wszystkie

przeciwieństwie

niedomagania do

„Qu'est-ce

que la Propriete?" — bardzo niekorzystnie rzucają się w oczy. Styl ma w sobie często coś z tego, co Francuzi nazywają ampoulć [napuszony]. Górnolotnie spekulatywny żargon, który ma być z niemiecka filozoficzny, występuje z reguły tam, gdzie zawodzi galicka bystrość. Bez przerwy razi ucho jarmarczny, samochwalczy, reklamiarski ton, zwłaszcza owo, zawsze tak nieznośne, namaszczone i sztuczne wystawianie na pokaz 1 Tamże,

str. 119,

120

[Przypis

K. Marksa].

204

24 ełycznia

1865

„Hauki”. Zamiast szczerego żaru, który bije z pierwszej pracy, tu dekłamacja w niektórych miejscach systematycznie przechodzi w gorączkę. I w dodatku owa nieporadna poza na uczoność, cechująca samouka, którego prymitywna duma z oryginalnego, samodzielnego myślenia już się załamała i który jako parweniusz w nauce sądzi, że musi pysznić się tym, czym nie jest i czego nie posiada. Następnie mentalność drobnomieszczanina, który np. takiego Cabeta, godnego szacunku ze względu na stanowisko, jakie zajął w praktyce wobec proletariatu, atakuje w sposób nieprzyzwoicie brutalny, a przy tym bez polotu i nieglęboko, a nawet niesłusznie — natomiast jest ugrzeczniony np. wobec takiego Dunoyera (oczywiście „radcy stanu'*), choć całe znaczenie owego Dunoyera polegało na zabawnej powadze, z jaką w trzech grubych, nieznośnie nudnych tomach głosił rygoryzm, który Helwecjusz charakteryzuje w słowach: „On veuf, que les malheureux soient parfaits"" [„Żąda się od nieszczęśliwych, by byli doskonałymi']. Rewolucja lutowa* przyszła dla Proudhona naprawdę bardzo nie w porę, skoro akurat kilka tygodni przedlem dowiódł w sposób nieodparty, że „era rewolucyj'" minęła bezpowrotnie. Jego wystąpienie w Zgromadzeniu Narodowym, jakkolwiek dowodzi znikomego zrozumienia ówczesnej sytuacji, jest ze wszech miar chwalebne. Po powstaniu czerwcowym? był to akt wielkiej odwagi. Ponadto miało ono ten dodatni skutek, że polemizując z wnioskami Proudhona, pan Thiers swoją repliką, która wyszła potem w [ormie oddzielnej broszury, dowiódl całej Europie, jaki dziecinny katechizm służy za piedestał tenu filarowi duchowemu francuskiej burżuazji. W zestawieniu 1 Mowa o rewolucji 23-24 lutego 1848 r., w której obalony został Ludwik Filip; za Ludwika Filipa panowała w istocie rzeczy wielka finansjera. — Red. przekł. polsk. 2 Powstanie paryskich robotników w dn. 23. VI. 1848 r., sprowokowane przez burżuazję w warunkach dla klasy robotniczej niekorzystnych, krwawo zdławione przez generała Cavaignaca po pięciodniowych walkach ulicznych. — Hed. przekł. polsk.

24

stycznia

z panem Thiersem — Proudhon potopowego olbrzyma. Odkrycie

„cródit

gratuit'*

1865

205

rzeczywiście

wyrósł

[„bezprocenłowego

na przedkredytu'*']

i opartego na nim „banku ludowego” (banque du peuple) były ostatniimi wyczynami ekonomicznyni Proudhona. W mojej pracy „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej”, zeszyt I, Berlin 1859 (str. 59-64), można znaleźć dowód, że teoretyczna podstawa jego poglądu wynikła z nieznajomości zasadniczych elementów burżuazyjnej „ekonomii politycznej", mianowicie stosunku fowarów do pieniądza, praktyczna zaś nad-. budowa była po prostu odtworzeniem znacznie starszych i daleko lepiej opracowanych planów, Że kredyt, który np. w po-

czątkach wieku XVIII, a potem znowu w początkach wieku XIX, służył w Anglii do przeniesienia majątku z rąk jednej klasy do rąk drugiej — w określonych warunkach ekonomicznych i politycznych może posłużyć do przyśpieszenia wyzwolenia klasy pracującej, nie ulega najmniejszej wątpliwości, jest samo przez się zrozumiałe. Ale upatrywać w kapitale pożyczkowym główną formę kapitału, chcieć szczególne zastosowanie kredytu, rzekome zniesienie procentu, uczynić podstawą przebudowy społecznej — to fantazja na wskroś filisterska. I rzeczywiście widzimy, że fantazję tę szeroko rozwałkowali już ekonomiczni rzecznicy drobnomieszczaństwa angielskiego w wieku XVII. Polemi-

ka

Proudhona

z

Bastiatem

na

temat

kapitału

pożyczko-

wego (1850) stoi o wiele niżej od „Philosophie de la misere'". Proudhon doprowadza do tego, że nawet Bastiat mo-

że go pobić, a za każdym cios, Proudhon

podnosi

dziki

razem,

gdy

przeciwnik

zadaje

mu

wrzask.

Przed kilku laty Proudhon napisał pracę konkursową — zdaje się, że na konkurs ogłoszony przez rząd lozański — pracę o „Podatkach”.

petit bourgeois

Tu

tout pur

ginie

ostatni

ślad

genialności.

[drobnomieszczanin

Pozostaje

w najczystszej

po-

słaci]. O ile idzie o polityczne to we wszystkich ujawnia

i filozoficzne pisma Proudhona -się ten sam, pełen sprzeczności,

206

24

stycz'nia

1865

dwoisty charakier, co w pracach z dziedziny ekonomii. Przy tym pisma te mają znaczenie tylko lokalne, dla Francji. Jednakże je: go ataki na religię, kościół itd. stanowią poważną zasługę w warunkach Francji, przypadają bowiem na okres, kiedy to socjaliści francuscy uważali za stosowne górować religijnością nad burżuazyjnym wolterianizmem wieku XVIII. I nad niemiecką bezbożnością wieku XIX. O ile Piotr Wielki barbarzyństwem pokonał rosyjskie barbarzyństwo, Proudhon czyni, co w jego mocy, żeby frazesem pokonać francuskiego ducha frazesu. Nie tylko jako złą książkę, ale jako nikczemność — choć nikczemność odpowiadającą drobnomieszczańskiemu punktowi widzenia — określić należy jego pracę o „coup d'ótat" [L.zamachu stanu'], w. której kokietuje L. Bonapartego i próbuje czy: nić go strawnym dla robotników francuskich, oraz ostatnią jego pracę przeciw Polsce, w której na cześć cara uprawia cy: nizm krelyna.

Często Proudhona

porównywano

bardziej blędnego. Podobny raczej „Theorie des Lois Civiles"" [„Teoria zresztą książką genialną.

z Rousseau.

Nie

ma

nic

do Nic. Lingueta, którego praw obywatelskich'') jesl

Proudhon miał naturalną skłonność do dialektyki. Ponieważ jednak nigdy nie rozumiał dialektyki prawdziwie naukowej, doszedł tylko do sofistyki. W gruncie rzeczy pozostawało to w związku z jego drobnomieszczańskim stanowiskiem. Dro-

bnomieszczanin

składa

się —

podobnie

jak

historyk

Raurer

— „Z jednej strony" + „z drugiej strony". Taki jest w swoich Interesach ekonomicznych, a więc 1 w swej polityce, w swych poglądach religijnych, naukowych i artystycznych. Taki jest w swojej moralności, taki jest in everything [we wszystkim]. Jest żywą sprzecznością. A jeżeli — jak Proudhon — jest przy tym człowiekiem błyskotliwego umysłu, rychło przywyknie do igrania swoimi własnymi sprzecznościami i będzie je przekształcał, zależnie od okoliczności, w nieoczekiwane, hałaśliwe, niekiedy gorszące, niekiedy błyskotliwe paradoksy. Stanowisku

$0 stycznia

takiemu

towarzyszą

nieodłącznie

lilyczna

ugodowość.

Pozosiaje

1865

207

szarlalaneria

jeszcze

naukowa

tylko jedna

i po-

pobudka



próżność osobnika, i jak u wszystkich ludzi próżnych idzie już tylko o chwilowe powodzenie, o sensację dnia. W ten sposób siłą

rzeczy znika prosty takt moralny, który takiego np. Rousseau zawsze powstrzymywał od wszelkiego, pozornego nawet, kompromisu z istniejącymi potęgami. Potomność, charakteryzując ten najnowszy okres dziejów francuskich, powie może, iż Louis Bonaparte był jego Napoleonem, a Proudhon jego Rousseau-Voltaire'em. I musi Pan sam teraz ponieść odpowiedzialność za to, że

narzucił mi Pan — sędziego umarłych.

zaraz

po śmierci

Oddany

tego człowieka



rolę

stycznia

1865.

Panu Karol

Marks

68 MARKS

DO

ENGELSA 30

...Co to za osobnicy ci postępowcy, dowodzi na nowo ich stanowisko w kwestii koalicji. En passant [mimochoderm], pruska ustawa antykoalicyjna, podobnie jak wszystkie tego rodzaju ustawy kontynentalne, wywodzi się z dekretu Assermblee Constituante [Konstytuanty] z I4 czerwca 1791, w którym Irancuscy burżua nałożyli na anything of the sort [wszystko w tym rodzaju], tj. wszelkie zrzeszenia robotników, bardzo surowe kary — np. karę utraty praw obywatelskich na przeciąg roku — pod pretekstem, że jest to przywrócenie cechów i sprzeciwia się libertć conslitutionelle [wolności konstytucyjnej]

i

„droits

charakterystyczne

de

I'homme"

dla

[„prawom

Robespierre'a,

człowieka"*].

że w czasie

Bardzo

kiedy

być

208

3

lutego

1865

„konstytucyjnym” w rozumieniu „Assemblee” z 1789 przestępstwem godnym gilotyny, wszystkie jej ustawy robotnikom były utrzymane w mocy...

r. było przeciw

69 MARKS

DO

ENGELSA 3 lutego

Dear Frederick!

1865.

[Drogi Fryderyku!]

Załączam: I. list Siebla; zdaje on_ w nim sprawę ze spotkania z Klingsem, które doszło do skutku z mojego „polecenia”. Nadmienię tu tylko, że do tej sprawy nie będę się już więcej wtrącał. Będę

bardzo

rad, jeżeli Klings zdoła —

bez naszej pomocy



usu-

nąć wraz ze staruchą B. Beckera z jego ważnością uzyskaną na mocy testamentu. Nic nie można począć ze Związkiem Robotników!

w

takim

stanie,

w

jakim

przekazal

go

w testamencie

baron Itzig [Lassalle]. Im się go wcześniej rozwiąże, tym lepiej. 2. „Rheinische Zeitung" [„Gazeta Reńska"'] z artykułem wstępnym, przypuszczalnie pióra Czerwonego Beckera. Jest to

apel

ad

misericordiam

[do

miłosierdzia]

ze

strony

„postę:

powców”, Moim zdaniem, powinniśmy obaj złożyć oświadczenie; zdaje mi się, że ten kryzys daje nam właśnie okazję do ponownego zajęcia naszej „legitimate”* [„prawowitej''] pozycji. Przed1 Powszechny Niemiecki Związek Robotników — polityczna organizacja niemieckich robotników, założona w 1863 r. przez Ferdynanda Lassalle'a (którego Marks uszczypliwie nazywa „baronem Itzig” lub „Itzig”). Związek istniał do r. 1875, kiedy to na zjeździe w Gotha nastąpiło zjednoczenie lassalczyków i eisenachowców (partii, na której czele stali Liebknecht i Bebel) w Socialistyczną Partię Robotniczą Niemiec. — Red. przeklł. polsk.

3

about

[jakimiś]

10

dniami

lutego

1865

napisałem

209

do

Schweitzera,

że

musi

otworzyć front przeciw Bismarckowi, że muszą odpaść nawet pozory kokietowania B[ismarcka] przez Partię Robotniczą itd. Aby się za to odwdzięczyć, zaczął on „natychmiast” tak gorliwie zalecać się do tego Pissmarcka [Bismarcka], jak tego nigdy dotąd nie robił. „I znowuż”

w nrze

16 pisma

„Social-Demokrat' 1, w którym,

rojąc się od błędów drukarskich, ukazał się mój nie, Moses Hess „już" po raz drugi denuncjuje we Stowarzyszenie". Napisałem wczoraj z tego list do Liebknechta, w którym oznajmiłem mu,

list o Proudho„Międzynarodopowodu surowy że jest to moje

ostatnie ostrzeżenie; że nie daję ani farthing [złamanego grosza] za „dobre Intencje"*, które prowadzą do złych czynów, że nie mogę tłumaczyć tutejszym Komitetu", iż podobne rzeczy wierze] jedynie przez głupotę; noszące

nadal

Lassalle'a

pod

członkom „Międzynarodowego robi się bonne fol [w dobrej że ich plugawe pisemko, wyniebiosaj

chociaż

wiadomo

im

już teraz, jaką on planował zdradę, 1 kokietujące tchórzliwie Bismarcka, nie wstydzi się jednocześnie pozwalać plon-ploniście Hessowi zarzucać nam tutaj plon-plonizm itp.

Sądzę, że powinniśmy

postąpić w sposób następujący: Sko-

rzystać z denuncjacji lub podejrzeń Mosesa, aby d'abord [przede wszystkim] wypowiedzieć w kilku słowach wojnę Bon[apartemu] Plon-Plonowi, nie zapominając też przy okazji o uczczeniu zaprzyjaźnionego z Mosesem rabina Ein-Horna. Potem nie powinniśmy też pominąć okazji, aby wystąpić również przeciw Bismarckowi, a w ten sposób I przeciw tym łajdakom lub durniom, którzy marzą i bredzą o przymierzu między nim a klasą robotniczą. Wreszcie warto też niewątpliwie oświadczyć tym świńskim postępowcom, że z jednej strony, przez swe politycz-. ne tchórzostwo I niezaradność zaprzepaścili sprawę, z drugiej zaś, jeżeli domagają się przymierza z klasą robotniczą przeciw ! „Der Social-Demokrat” (Berlin 1864—1871) — organ lassalowskiego Powszechnego Niemieckiego Związku Robotników, wydawany przez Schweitzera przy tajnej pomocy finansowej Bismarcka. — Req.

210

3

lutego

1865

rządowi — co w danej chwili byłoby niewątpliwie jedynie słusznym krokiem -— to powinni by zdobyć się przynajmniej na takie ustępstwa na rzecz klasy robotniczej, jakie odpowiadałyby ich własnej

zasadzie

tyzmu”, a

więc

„freetrade”

uchylić

[„wolnego

wszystkie

handlu'']

ustawy

i „demokra-

wyjątkowe

przeciw

roboinikom, do których oprócz ustaw o zrzeszeniach należy też obowiązujące obecnie całkiem specyficzne pruskie ustawodawstwo prasowe. Powinni by również oświadczyć się, chociażby w zasadzie, za przywróceniem powszechnego prawa wyborczego zniesionego w Prusach w drodze coup d'etat [zamachu sta-

nu]. Jest to minimum

ustępstw,

których się od

nich oczekuje.

Należałoby może dorzucić też coś niecoś o kwestii wojskowej. W każdym razie całą sprawę trzeba załatwić jak najszybciej. Tyś powinien rzucić na papier swoje „idee” w związku z tym całym oświadczeniem. Potem ja dodam do tego swoje, polączę wszystko w jedną całość i jeszcze raz Ci to poślę and so forth [i tak dalej]. Zdaje mi się, że chwila sprzyja takiemu „COUp d'śtat"* [„zamachowi stanu"]. Nie wolno nam przegapić tej chwili dla naszego „restitutio in integrum" [„przywrócenia do

stanu pierwotnego"']

na any body else

ani przez wzgląd

[kogokolwiek

Powinieneś nie zwlekając

na Liebknechta, ani też

innego] *.

posłać at the same time

[jedno-

cześnie] do pisma „Social-Demokrat' so soon as possible żliwie szybko] swój artykuł w kwestii wojskowej.

[mo-

Napisałbym im oczywiście — quoad [w sprawie] oświadczenia — że jeżeli oni sami nie dadzą go natychmiast do druku, ukaże się ono „niezwłocznie” w innych pismach. 1 Engels, odpowiadając 5 lutego 1865 bował całkowicie propozycje Marksa, aby czenie

do

redakcji

pisma

r. na list powyższy, wystosować wspólne

„Social-Demokrat”.

Zaproponował

zaaprooświad-

dodatkowo,

aby w oświadczeniu tym podkreślić, „że w takim przeważnie rolniczym kraju, jak Prusy, rzeczą niecną jest napadać w imieniu przemysłowego proletariatu wyłącznie na burżuazję, nie wspominając ani jednym nawet słowem o patriarchalnej, opartej na pałce, eksploatacji proletariatu wiejskiego przez wielkich feudałów szlacheckich”. — Red.

[6

lutego

1865)

211

Jeżeli je przyjmą, to dobrze i nie zaszkodzi, jeżeli ich to nawet

wyrzuci w powietrze. (Chociaż Bismarck będzie się w tej chwili wystrzegał aktów przemocy). Jeżeli zaś nie zamieszczą oświadczenia, to będziemy mieli doskonały pretekst, aby się ich pozbyć. W każdym razie atmosierę trzeba oczyścić i z Partii usunąć felor, pozostawiony

przez

Lassalle'a.

Twój

70 MARKS DO

REDAKCJI

PISMA

I ENGELS „SOCIAL-DEMOKRAT" [6 lutego

1865].

OŚWIADCZENIE

W nrze 16 pisma Panów pan M. Hess z Paryża rzuca podejrzenia na nie znanych mu zupełnie francuskich członków londyńskiego Kormitetu Centralnego Międzynarodowego Stowarzysze-

nia

Robotników

w

słowach:

„Trudno

rzeczywiście

zrozumieć,

co komu do tego, jeżeli nawet w lłondyńskim Stowarzyszeniu znajduje się kilku przyjaciół Palais Royal; wszak jest to publiczne stowarzyszenie itd". W poprzednim numerze ten sam pan M. H[ess] w paplaninie o piśmie „Ł'Association”" insynuował coś podobnego paryskim przyjaciołom Komitetu londyńskiego. Oświadczamy, że jego insynuacje są ordynarnym oszczerstwem. Zresztą radzi jesteśmy, że incydent ten potwierdza nasze przekonanie, iż paryski proletariat jest po dawnemu nieprzejednanym wrogiem bonapartyzmu w obu jego odmianach, zarówno w postaci Tuilerii, jak i w postaci Palais Royal !, i ani przez 1 Mowa tu o Napoleonie III Plon-Plon (Palais Royal). — KRed.

(Tuileries)

i

jego

kuzynie

zwanym

212

11

lutego

[1865]

chwilę nie zamierzał za miskę soczewicy sprzedawać swego honoru historycznego (lub może zamiast „swego honoru historycznego” należy powiedzieć „swego historycznego prawa pierworództwa jako orędownika rewolucji''?). Wzór ten polecamy uwadze niemieckich robotników.

71 MARKS

DO

ENGELSA 11

lutego

[1865].

Dear Fredl [Drogi Fredzie!] Ponieważ mamy dziś sobotę, sądzę, że nie wyślesz jeszcze dzisiaj swego rękopisu! i zdążysz wprowadzić następujące „dodatkowe" zmiany, które proponuję: I. W miejscu, w którym zadajesz pytanie, czego chcą robotnicy, nie odpowiadałbym tak, jak Ty to robisz, że robotnicy w Niemczech, Francji i Anglii domagają się tego lub owego. Odpowiedź sprawia takie wrażenie, jak gdybyśmy akceptowali hasła Itziga * (tak się ją przynajmniej będzie interpretować). Powiedziałbym natomiast: Zdaje się, że żądania, które wysuwają obecnie najbardziej czołowi robotnicy w Niemczech, sprowadzają się do tego itd. W ten sposób nie zobowiązujesz się do niczego, co jest tym korzystniejsze, że w dalszym ciągu poddajesz krytyce nawet samo powszechne prawo wyborcze, o ile nie towarzyszą mu odpowiednie

warunki.

(Słowo

„bczpośrednie”

nie

miałoby

nadto np. w Anglii żadnego sensu i stanowi jedynie przeciwieńsiwo do wynalezionego przez Prusaków „pośredniego” prawa wyborczego). Niemieckie mieszczuchy wyobrażają sobie w takiej postaci państwową interwencję w stylu Lassalle'a, że trzeba

wy

1 Marks ma tu na myśli rękopis broszury Engelsa „Problem w Prusach a niemiecka partia robotnicza”. — Red, 2 Lassalle'a. — HRed. przekł. polsk.

wojsko-

183

się wystrzegać,

lutego

1865

aby się z „takowymi”

213

anyhow

[w jakikolwiek spo-

sób] nie zidentyfikować. Będzie o wiele ładniej (i pewniej), jeżeli schwytasz mieszczuchów za słowo i pozwolisz im samym powiedzieć, czego oni chcą. (Mówię o rmieszczuchach, gdyż oni to właściwie stanowią rezonującą, zlassalizowaną część [robotników]). 2. Nie powiedziałbym, że ruch 1848 — 1849 r. dlatego

doznał fiaska, iż burżua byli przeciwni bezpośredniemu powszechnemu prawu wyborczemu. Obywalele frankfurccy raczej uznali to prawo za prawdziwie niemieckie* prawo, a Regent Rzeszy proklamował je jak najformalniej. (Sądzę też, że kiedy w Niemczech * sprawa naprawdę znajdzie się na porządku dziennym, prawo wyborcze trzeba będzie traktować jako już legalnie istniejącą ustawę). Ponieważ nie ma tam miejsca na dłuższe wywody, wymigałbym się jednym zdaniem, że

obywatele

przekładali

samą perspektywę w tym rodzaju.

Na ogół mnie

ustęp,

spokój

połączonej

rzecz jest

zwłaszcza

[faktycznie]

wtedy

walki

bardzo w

połączony z niewolą nad z wolnością

dobra.

którym

Przyjemnie

zostało

ruch mieszczuchów

lub

wyłożone,

istnieje dziś

czymś

połaskotał że in

fact

jedynie par la

grace de la police [z łaski policji]. Spieszę się bardzo.

Pozdrowienia.

Twój K. M.

72 MARKS

DO ENGELSA 18

Drogi Fredzie! Załączam dwa do mnie. Również 1W 2 W

oryginale: oryginale:

lutego

listy od Liebknechta, jeden do Ciebie, wcześniejszy list od Schweitzera. teutsches Recht in Teutschland

(iron.) (iron.)

— —

HRed. HRed.

przekł. przekł.

polsk. polsk.

1865.

drugi

214

18

lutego

1865

Moje zdanie jest takie: Ponieważ Liebknecht zawiadomił już, że występuje!, to il faul en finir [należy z tym skończyć]. Gdyby był odroczył sprawę, to i my moglibyśmy ją odroczyć, ponieważ praca nad Twoją broszurą jeszcze trwa. Uważam, że Schweitzer jest niepoprawny (przypuszczalnie zawarł tajne porozumienie z Bismarckiem). Upewnia mnie w tym: 1. Podkreślone (przeze mnie) miejsce w jego liście z 15, który załączam; 2. Czas, w którym ukazał się jego Bismarck III 2. Abyś mógł właściwie ocenić jedno i drugie, przytaczam Ci tu w dosłownym odpisie ustęp z mojego listu do Schweitzera z dn. 13 lutego: » ..ponieważ wraz z ukazaniem się korespondencji M. H[essa] w nr 21, który dziś otrzymałem, nasze oświadczenie stało się po części nieaktualne, dajmy sprawie na razie spokój. Oświadczenie nasze zawierało wprawdzie także jeszcze inny punkt — pochwałę dla paryskiego proletariatu za jego stanowisko antybonapartystyczne oraz wskazówkę dla niemieckiego robotnika, aby wzór ten naśladował. Przywiązywaliśmy do tego większą wagę niż do naszego wystąpienia przeciwko H[essowi]. Ale w sprawie naszego poglądu na stosunek robotników do rządu pruskiego wypowiemy się obszernie w innym miejscu. W liście z dn. 4 lutego pisze Pan, że sam ostrzegalem Liebknechta, doradzając mu umiar, aby nie wypędzono go do wszystkich diabłów, Ma Pan zupełną rację. Ale napisałem też do niego jednocześnie, że można wszystko powiedzieć, byle tylko znaleźć właściwą formę. Jednakże nawet «możliwa» na południku berlińskim forma polemiki przeciw rządowi na pew: no bardzo się różni od kokietowania rządu lub zawierania z nim 1 — z redakcji „Social-Demokrat”. — Red. ?% Trzeci artykuł Schweitzera o Bismarcku w „Social-Demokrat”, wydrukowany przez niego, mimo jż Marks żądał, by „Social-Demokrat” przestał kokietować Bismarcka. — Hed. przekł, polsk.

18

lutego

1865

21b

chociażby pozornych kompromisów! Pisałem też Panu osobiście, że «Social-Demokrat» winien unikać nawet takich pozorów. Sądząc z Pańskiego pisma, rząd, pragnąc zyskać na czasie, wypowiada się w sposób dwuznaczny co do uchylenia ustaw o zrzeszeniach. Tymczasem «Times» donosi w depeszy, że rząd zajął przychylne stanowisko w sprawie pomocy państwowej dla stowarzyszeń spółdzielczych. Wcale bym się nie dziwił, gdyby raz jeden okazało się, że komunikat «Timesa» jest wy-

jątkowo prawdziwy! Zrzeszenia

i wyrastające

znaczenie nie tylko jako czej do walki z burżuazją

z nich

trade-uniony

mają

ogromne

środek organizowania klasy robotni— znaczenie to znajduje wyraz mię-

dzy innymi i w tym, że nawet robotnicy United States [Stanów Zjednoczonych], mimo się bez nich obejść; w zrzeszania się stanowi nego i biurokratyzmu,

szlachecką

na

«poddanych», postępowa,

wsi, na

a więc

prawa wyborczego i republiki, nie mogą Prusach i w ogóle w Niemczech prawo nadto wyłom w systemie reżymu policyjniweczy przepisy o czeladzi! i gospodarkę

słowem,

które stokroć każda

jest

narzędziem

prędzej

opozycyjna

może

partia

upełnoletnienia

się zgodzić partia burżuazyjna

w Pru-

sach (jeżeli nie postradała zmysłów), niż rząd pruski, a cóż dopiero rząd takiego Bismarcka! Natomiast, z drugiej strony, królewsko-pruska pomoc rządowa dla stowarzyszeń spółdzielczych — każdy, kto zna stosunki pruskie, wie z góry o jej nieuchronnie lilipucich rozmiarach — jako krok natury gospodarczej równa się zeru, a jednocześnie rozszerza system kurateli, przekupuje część klasy robotniczej i pozbawia ruch jego siły. Podobnie jak burżuazyjna partia w Prusach skompromitowała się i doszła do obecnej misere [żałosnego stanu] przede wszystkim dlatego, że myślała poważnie, iż wraz z «nową erą» otrzyma władzę z łaski księcia-regenta, tak też zblamuje się partia robotnicza, i to w jeszcze większym stopniu, jeżeli będzie sobie wyobrażała, że wraz z erą Bismarcka lub jakąkolwiek in1 Przepisy z r. 185b4. Karały one więzieniem nawet ze strony czeladzi dworskiej. — Red. przekł. polsk.

próbę

strajku

216

283

lutego

1865

ną pruską erą pieczone goląbki będą jej z królewskiej łaski wpadać same do gąbki. Nie ulega wątpliwości, że musi nastąpić rozczarowanie z powodu fatalnego złudzenia Lassalle'a co do socjalistycznej ingerencji rządu pruskiego. Do głosu dojdzie logika wydarzeń. Honor partii robotniczej wymaga wszakże, aby odżegnywała się ona od podobnych przywidzeń, zanim jeszcze doświadczenie przekona ją, jak bardzo są one złudne. Klasa robotnicza albo jest rewolucyjna, albo jest niczym'. Well [A więc dobrze]! Na ten mój list z dnia 13 Schweitzer odpowiada listem z 15. We wszystkich „praklycznych" sprawach domaga się, abym podporządkował się jego taktyce, i odpowiada swym Bismarckiern III jako nową próbką tej taktyki!! I teraz wydaje mi się rzeczywiście, że zuchwały sposób, w jaki postawił on kwestię zerwania współpracy w związku z naszym oświadczeniem przeciwko Hessowi, nie był następstwem tkliwych uczuć dla Mosesa, lecz stanowczej decyzji, aby pod żadnym pozorem nie zamieszczać w „Social-Demokrat" naszego wskazania dla robotników niemieckich. Ponieważ z tym facetem trzeba jednak zerwać, lepiej dokonać tego zaraz. Co się zaś tyczy niemicckich mieszczuchów, to mogą sobie wrzeszczeć, ile dusza zapragnie. Wszak lepsza ich część musi prędzej albo później zgrupować się przy nas. Jeżeli aprobujesz załączone oświadczenie, przepisz je, podpisz 1 przyślij mi je. Ponieważ nasmarowałem je na chybcika, zmień wszystko, co Ci nie odpowiada, lub napisz całe od nowa, jak uważasz.

TWÓJ K.

M.

73 DO

REDAKCJI

MARKS I ENGELS PISMA „SOCIAL-DEMOKRAT* 23

lutego

1865.

Niżej podpisani przyrzekli swą współpracę z pismem „Social-Deimokrat'* i zezwolili na opublikowanie swoich nazwisk jako

Londyn,

23

lutego

1865

217

współpracowników z wyrażnym zastrzeżeniem, że pismo będzie redagowane w duchu przedstawionego im krótkiego programu. Nie zdarzyło się, by choć przez chwilę nie doceniali oni trudnej syłuacji pisma „Social-Demokrat'', i dlatego nie wysuwali żadnych postulatów, które by były nieodpowiednie dla południka geograficznego Berlina. Żądali jednak wielokrotnie, aby przemawiano pod adresem ministerstwa i partii feudalno-absolutystycznej, co najmniej w tak śmiałym tonie, jak pod adresem postępowców. Taktyka stosowana przez pismo „Social-Demokrat'* wyklucza ich dalszą z nim współpracę. Pogląd niżej podpisanych na królewsko-pruski socjalizm rządowy i na właściwe stanowisko partii robotniczej wobec takiego mydlenia oczu został już szczegółowo przedstawiony w nrze 73 „Deutsche Briisseler Zei-

tung" z 12 września 1847 r., w odpowiedzi na nr 206 wychodzącego włedy w Kolonii „Rheinischer Beobachter'', w którym proponowano sojusz „proletariatu” z „rządem” przeciwko „liberalnej

burżuazji".

Pod

oświadczenia

każdym

podpisujemy

słowem

naszego

ówczesnego

się jeszcze dzisiaj.

Fryderyk Engels.

Karol Marks.

74 MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

23 lutego 1865.

Szanowny Przyjacielul Wczoraj otrzymałem Pański list, bardzo dla mnie ciekawy, odpowiem więc zaraz po kolei punkt za punktem. Przede wszystkim chcę przedstawić Panu pokrótce mój stosunek do Lassalle'a. Podczas jego agitacji przestaliśmy utrzymywać ze sobą stosunki: 1) wskutek jego chelpliwego samoreklamiarstwa, połączonego w dodatku z bezwstydnymi plagiata1 Chodzi

o artykuł

„Komunizm

”.



Red.

218

Londyn,

23 lutego

1865

mi prac moich i innych; 2) ponieważ potępiłem jego taktykę polityczną; 3) ponieważ jeszcze przed rozpoczęciem jego agi: lacji tutajj w Londynie, dokładnie mu wyjaśniłem i „dowio: dłem", że interwencja bezpośrednio socjalistyczna ze strony „państwa pruskiego"' jest nonsensem. Lassalle zarówno w swych listach do mnie (1848-1863), jak i podczas osobistych spotkań ze mną deklarował się stale jako zwolennik reprezento: wanej przeze mnie partii. Skoro jednak w Londynie (w końci r. 1862) przekonał się, że ze mną nie uda mu się prowadzić swej gry, postanowił wystąpić przeciwko mnie i starej partii jako

„dyktator

robotniczy”.

Mimo

to uznawałem

jego zasługi

jak?

agitatora, chociaż pod koniec jego krótkiej kariery nawet f agitacja wydawała mi się coraz bardziej dwuznaczna. Jego n* gła śmierć, nasza dawna przyjaźń, rozpaczliwe listy hrabin) Hatzieldt,

oburzenie

nych w stosunku

na

tchórzliwą

bezczelność

gazet

burżuazy/

do człowieka, którego tak się bały za życia 7

wszystko to skłoniło mnie do opublikowania

krótkiego oświad

czenia, skierowanego przeciwko nikczemnernu Blindowi, którt jednakże nie dotyczyło źreści działalności Lassalle'a. (Oświad: czenie to Hatzfeldtowa posłała do „Nordstern'1). Z tych samych powodów, jak również w nadziei, że uda mi się usunąć te ele' menty, które wydawały mi się niebezpieczne, obiecalem wr?' z Engelsem współpracować z „Social-Demokrat" (pismo to 7*' mieściło przekład „Maniiestu Inauguracyjnego", ja zaś ! życzenie redakcji napisałem artykuł o Proudhonie w związk! z jego śmiercią) i gdy Schweitzer przysłał nam zadowalająćł program redakcyjny „Social-Demokrat”, zgodziłem się na wy mienienie nas obu jako współpracowników. Pewną gwararcji było dla nas również to, że W. Liebknecht był nieoficjalny' członkiem

redakcji.

Ale

wkrótce

okazało

się



posiadamy

już

na to dowody — że Lassalle faktycznie zdradził partię. Zawał

od

1 „Nordstern” — 1860 do 1866 r. —

dziennik lassalowski; HRed. przekł. polak.

ukazywał

się

w

Hamburgl

Londyn,

28

lutego

1865

219

on formalną umowę z Bismarckiem (nie mając przy tym naturalnie żadnych gwarancji w swoim ręku). W końcu września 1864 r. Lassalle miał pojechać do Hamburga i tam (wraz ze zwariowanym Schrammem i pruskim szpiegiem policyjnym Marrem) miał „zrmusić* Bismarcka do przyłączenia Szlezwiku i Holsztynu, tj. proklamować to przyłączenie w imieniu „robotników*

itd., w

zamian

głosowania i parę Lassalle nie mógł

za

co

Bismarck

socjalistycznych już odegrać do

obiecal

powszechne

prawo

szarlataństw. Szkoda, że końca tej komediil Byłby

falalnie ośmieszony i wystrychnięty na dudka! I raz na zawsze położono

by kres wszelkim

tego rodzaju próboml

Lassalle zeszedł na manowce, ponieważ był „realnym politykiem' w rodzaju pana Miquela, tylko na większą skalę iz większymi celami! (By the by [dodam nawiasem], że Mi-

quela już dawno przejrzałem na wskroś, i to tak dalece, iż jego wystąpienie

tłumaczyłlem

tym,

że dla

małego

kanowerskiego

adwokata Związek Narodowy był doskonałym pretekstem, by dać się poznać w calłych Niemczech, także poza swym własnym podwórkiem, i by wzmocnioną w ten sposób „realność” swej własnej osoby wykorzystać z kolei w swej hanowerskiej ojczyźnie, a przy tym pod „pruską” ochroną odgrywać rolę „hanower-

skiego*

Mirabeau).

Tak jak Miquel i jego obecni

przyjaciele

uchwycili się „nowej ery' — zainaugurowanej przez księcia regenta pruskiego — po to, by przyłączyć się do Związku Narodowego i uczepić się „pruskiego wierzchołka", tak jak w ogóle „pod pruską ochroruy manifestowali swą „obywatelską dumę” —

tak samo

Lassalle

chciał odegrać rolę proletariackiego Marki-

za Pozy w stosunku do brandenburskiego Filipa II, przy czym Bismarck miał być stręczycielem między nim a pruską monarchią. Lassalle naśladował tylko panów ze Związku Narodowego.

Ale jeżeli tamci przywoływali pruską „reakcję* w interesie burżuazji, on ściskał dłoń Bismarcka w interesie proletariatu. Tamci panowie o tyle byli bardziej usprawiedliwieni od Lassal-

220

Londyn,

28

lutego

1865

le'a, że burżua zwykł traktować jako „realność” tylko te korzyści które ma tuż przed nosem — i klasa ta istotnie wszędzie nawe zawierała kompromisy z feudalizmem — gdy tymczasem klast robotnicza z natury rzeczy musi być rzetelnie „rewolucyjna". Naturę teatralną i próżną, jaką był Lassalle (którego jedna? nie można było kupić za nędzną cenę posady, urzędu burm' strza itp.), nęciła myśl dokonania przez niego, Ferdynanda Lassalle'a, jakiegoś czynu przynoszącego bezpośrednią korzyść proletariatowi! Był on zaś w istocie zbyt wielkim ignorante"' w kwestii rzeczywistych przeslanek ekonomicznych takiep? czynu, aby być krytycznym i rzetelnym w stosunku do same$! siebiel Z drugiej strony, robotnicy niemieccy byli zbyt „zdem” ralizowani" przez nikczemną „realną politykę" — w imię które burżuazja niemiecka tolerowała reakcję lat 1849—1859 i prz” glądała się biernie ogłupianiu narodu — by nie oklaskiWaĘ „zbawcy", który z wrzaskiem jarmarcznej reklamy obiecyw” przenieść ich jednym skokiem do ziemi obiecanej! Ale nawiążmy przerwaną nić naszych wywodówi Sko! tylko założono „Social-Demokrat"*, okazało się, że stara Hatzfeld towa chciała po śmierci Lassalle'a wykonać jego „testamenl Za pośrednictwem Wagenera (z „Kreuzzeitung”) utrzymywal

ona łączność z Bismarckiem

i oddała

do jego

rozporządLen'

„Związek Robotników** (Powszechny Niemiecki), „Social- Dert* krat'* itd. W „Social-Demokrat'' miała być proklamowana an” sja Szlezwiku i Holsztynu, Bismarck miał być w ogóle uznść za patrona itp. Cały ten misterny plan został udaremni” dzięki temu, że mieliśmy Liebknechta w Berlinie i w redakc „Social-Demokrat”.

Chociaż

Engelsowi

i mnie

nie

podobal

s

sposób redagowania pisma, bałwochwalczy kult Lassalle'a, K kietowanie od. czasu do czasu Bismarcka itd., to oczywi ważniejszą rzeczą było utrzymywanie na razie stosunków OIĘ cjalnych z tym pismem, aby udaremnić intrygi starej Hatziel towej i zapobiec zupełnej kompromitacji partii robotnici Robiliśmy zatem bonne mine a mauvais jeu [dobrą minę do sł

Londyn,

23

lutego

1865

221

gry], choć prywatnie pisaliśmy ciągle do redakcji „Social-Demokrat*'', że powinna ona tak samo ostro występować przeciwko Bismarckowi jak przeciwko postępowcom. Tolerowaliśmy nawet to, że nadęty fircyk, Bernhard Becker, który całkiem na serio bierze ważną rolę wyznaczoną mu w testamencie przez Lassalle'a, intrygował przeciwko International Workingmen's Associalion [Międzynarodoweru Stowarzyszeniu Robotników]. A tymczasem artykuły pana mokrat'* stawały się coraz bardziej

już uprzednio,

że

można

Schweitzera w „Social-Debismarkowskie. Pisalem mu

nastraszyć

postępowców

„W kwestii

zrzeszeń', ale że rząd pruski nigdy i za żadną cenę nie dopuści do zupełnego zniesienia ustaw o zrzeszeniach, bo to uczyniłoby wyłom w systemie biurokratyzmu, pociągnęłoby za sobą upełnoletnienie robotników, skasowanie przepisów o czeladzi dworskiej, zniesienie szlacheckiego systemu chłosty na wsi itd., itd.; na to Bismarck nigdy by nie pozwolił, nie daje się to w ogóle pogodzić z pruskim państwem biurokratycznym. Dodałem jeszcze, że jeśli Izba odrzuci ustawy o zrzeszeniach, to rząd, aby je utrzymać, ucieknie się do frazesów (takich np., że kwestia społeczna wymaga „głębiej”" sięgających zarządzeń itp). Wszystko to się potwierdziło. A co uczynił pan von Schweitzer? Napisał artykuł w obronie Bismarcka, a całą swą bohaterską odwagę zachował do walki z tak infiniment petits [nieskończenie ma-

łymi istotami] jak Schulze, Faucher itp. Myślę, że Schweitzer etc. mają uczciwe zamiary — ale są to „politycy realni". Chcą oni liczyć się z istniejącymi warunkami i nie pozostawiać przywileju prowadzenia „polityki realsię (Ci, jak i spółce. Miquelowi panu nej* wyłącznie [konintermixture prawo zdaje, chcą dla siebie zarezerwować oni, że w Prusach Wiedzą pruskim). z rządem szachtów] (a więc i w pozostałych częściach Niemiec) pisma robotnicze i ruch robotniczy istnieją tylko par la grace de la police [z łaski policji]. Chcą zatem brać sprawy takimi, jakie są, nie drażnić rządu itp., zupełnie tak samo jak nasi „republikańscy"

222

Londyn,

28

lutego

1865

realni politycy, którzy gotowi są „przyjąć" cesarza z dynasti Hohenzollernów. A ponieważ ja nie jestem realnym politykiem. więc

uznałem

za

stosowne

wraz

z Engelsem

zerwać

z „Social:

-Demokrat'* w publicznym oświadczeniu (które wkrótce znaj: dzie Pan w jednej z gazet). Widzi Pan więc teraz, dlaczego w obecnym momencie ni w Prusach zrobić nie mogę. Tamtejszy rząd wręcz odmówil przywrócenia mi prawa obywatelstwa w Prusach. Na agitacji pozwolono by mi tam tylko wówczas, gdyby przybrała fornę odpowiadającą życzeniom pana von Bismarcka. Wolę sto razy swoją agitację tutaj przez „Sfowarzyszenić Międzynarodowe' *, Ma się tu bezpośredni wpływ na prolets riat angielski, a to jest nadzwyczaj ważne. Forsujemy tu terai General Suflfrage Question [sprawę powszechnego prawa wy: borczego], która ma tutaj naturalnie zupełnie odmienne znaczt: nie niż w Prusach. Na ogół postępy tego „Stowarzyszenia" tutaj, w Paryżi w Belgii, w Szwajcarii i Włoszech przeszły wszelkie oczt kiwania. Tylko w Niemczech mamy naturalnie przeciwko sobit następców Lassalle'a, którzy: 1) w głupi sposób boją się ulre: cić swe znaczenie i 2) wiedzą, że jestem stanowczym przeci wnikiem tego, co Niemcy nazywają „polityką realną"'. (A jest to ten rodzaj „realizmu”, który jest przyczyną takiego zacofania Niemiec w porównaniu z wszystkimi krajami cywilizowanymi). ling,

Ponieważ każdy, kto nabędzie kartę członkowską za | szy: może zostać member of the Association [członkiem Slo

warzyszenia];

ponieważ

Francuzi

(a także

Belgowie)

wybrali

tę formę individual membership [indywidualnego członko stwa], gdyż prawo zabrania im przyłączyć się do nas w formi „stowarzyszenia"; ponieważ taka sama sytuacja istniejt i w Niemczech, postanowiłem obecnie zaproponować moim i tejszym i niemieckim przyjaciołom tworzenie wszędzie małych societies [stowarzyszeń] z dowolną ilością members [członków]. 1 Mowa

o I Międzynarodówce.



Red.

przekł.

polsk,

Manchester,

29

marca

1865

223

Każdy członek takiego stowarzyszenia nabywa an English card of mermbership [angielską legitymację członkowską]. Ponieważ angielskie Stowarzyszenie jest legalne, metoda ta nie natrafi na przeszkody, nawet we Francji. Chcialbym bardzo, aby Pan wraz z bliskim otoczeniem nawiązał tego rodzaju kontakty z Londynem. Dziękuję Panu za receptę. Dziwnym zbiegiem okoliczności na trzy dni przed jej nadejściem ta wstrętna choroba wybuchła na nowo. Recepta nadeszła zatem w samą porę. Przyślę Panu za parę dni znowu 24 egzemplarze Manifestu [Inauguracyjnego]. Właśnie przyjście jednego z moich przyjaciół przerwało mi pisanie, a ponieważ chcę list odesłać, odpowiem innym razem na pozostałe punkty Pańskiego listu. Pański

K.M.

75 ENGELS

DO

F. A. LANGE Manchester,

Szanowny

Proszę

mi

29 marca

1865

Paniel

wybaczyć,

że z takim

opóźnieniem

na Pański miły list z 2—4 bm., Proszę Pan nie wysłucha. mnie plać, zanim

odpowiadam

mnie jednak nie potęW pierwszych bowiem

dniach byłem bardzo zajęty, a to zarówno licznymi bieżącymi sprawari, które nagromadziły się, jak też nie cierpiącą zwłoki korespondencją, która zawsze wynika, gdy po długim otium cum (vel sine) dignitate [godnie lub może i niegodnie spędzonym odpoczynku] nagle znowu nawiązuje się kontakt z publicznością, a nadto jeszcze zdarzają się tak wesole przygody, jakie mieliśmy z tym przyjemnym „Social-Demokrat*, Poza

224

Manchester,

29

marca

1865

tym przeprowadziłem się do innego mieszkania, wobec czego w papierach moich powstał zrozumiały nieporządek i list pań: ski gdzieś przepadł. Znalazłem go dopiero przed trzema dniami i śpieszę z odpowiedzią. Jestem Panu bardzo wdzięczny za uprzejmą propozycję przesyłania Marksowi i mnie Pańskiego „Sfinksa” i innych wydawnictw. Załatwiam tu wszystkie książki przez p. Franciszka Timm w Manchesterze. Może Pan wszystko przez niego przekazywać. Wobec tego, że książki przesylane tą drogą przychodzą po 3—4 tygodniach, będę Panu bardzo zobowiązany, jeśli mi Pan przynajmniej pierwsze numery przyśle pocztą, pod zwykłą opaską (to nie kosztuje drogo), a ja chętnie poniosę

koszty. Przesyłki dla Marksa proszę adresować do mnie — oftrzy: ma je w dwanaście godzin po ich doręczeniu. Jak Pan sam słu-

sznie zauważył, nie mogę Panu dać w tej chwili obietnic co do możliwości przyszłej współpracy; zostawmy na razie tę kwestię — jakkolwiek, współpracując z Panem, nie narażamy się na podejrzenie, jakobyśmy mieli zamiar kierować z Anglii jakąś częścią proletariatu niemieckiego.

Tymczasem

na skutek

mimowolnego

opóźnienia

odpowiedzi

mogłem przeczytać Pańską pracę o kwestii robotniczeji; czyta: łem ją z dużym zainteresowaniem. Mnie również już przy pierwszej lekturze Darwina uderzyło frapujące podobieńslwo między sposobem przedstawienia przez niego życia roślin i zwierząt a teorią Malthusa. Wniosek mój jest jednak inny niż Pański, a mianowicie taki, iż największą kompromitacją dla współ: czesnego rozwoju burżuazyjnego jest okoliczność, że nie wyszedł on jeszcze poza formy ekonomiczne świata zwierzęcego. Dla

nas tak zwane

„prawa

ekonomiczne"

nie są

wiecznymi

pra:

1 Na temat broszury F. A. Langego „Kwestia robotnicza, jej znaczenie obecne i przyszłe” — pisze Engels do Marksa w liście z 11 marcea 1865 r.: „Siebel przysłał mi broszurę Langego. Mętna mieszaniiż maltuzjanizmu z darwinizmem, kokietuje na wszystkie strony; zawiers jednak kilka ładnych rzeczy przeciwko Lassalle'owi i zwolennikom burżus: zyjnych konsumów”. — Red. przekł. polsk.

Manchester,

29

marca

1865

225

wami przyrody, lecz prawami historycznymi, powstającymi i zanikającymi, a kodeks praw współczesnej ekonomii politycznej,

o ile

ekonomiści

tworząc

go

byli

rzeczywiście

obiektywni,

stanowi dla nas zestawienie praw i warunków, w których jedynie współczesne społeczeństwo burżuazyjne może istnieć; słowem, jest to abstrakcyjny wyraz i kwintesencja jego warunków pro-

dukcji

i wymiany.

Dlatego też żadne z tych praw, o ile jest

wyrazem sfosunków czysło burżuazyjnych, nie jest dla nas starsze niż współczesne społeczeństwo burżuazyjne; te zaś prawa, które były mniej lub więcej ważne dla całej dotychczasowej histori, są właśnie wyrazem takich tylko stosunków, które są

wspólne wszystkim społeczeństwom opartym na panowaniu klasowym i klasowym wyzysku. Do pierwszych należy tzw. prawo Ricarda, które nie stosuje się ani do ustroju pańszczyźnianego, ani do starożylnego niewolnictwa; do ostatnich leży to, co jest słusznego w tej tzw. teorii Malthusa. Klecha

Malthus

śli, po prostu

teorię tę, podobnie jak swoje

ukradł u swoich

poprzedników;

pozostałe

namy-

jego własnością

jest tu tylko, zupełnie dowolne zresztą, zastosowanie obu postępów!. Samą teorię ekonomiści angielscy już dawno ujęli. we właściwe ramy; zaludnienie wywiera nacisk nie na środki utrzymania, a na środki zatrudnienia; ludzkość mogłaby rozmna-

żać się o wiele szybciej, niż to jest potrzebne współczesnemu społeczeństwu burżuazyjnemu. Dla nas jest to jeden powód więcej, by uznać społeczeństwo burżuazyjne za przeszkodę w rozwoju, i to taką, którą

należy usunąć.

! Malthus (1766—1834) — ekonomista angielski, który wsławił się swoją pracą „Próba analizy zasady zaludnienia”. Rozwija on myśl, że ludność wzrasta szybciej (w postępie gcometrycznym) niż środki utrzymania (które wzrastają w postępie arytmetycznym). Fakty przeczą temu twierdzeniu. Engels powiedział w liście do Danielsona, że obeenie, na odwrót, środki utrzymania wzrastają szybciej niż ludność. Marks nazwał pracę Malthusa „paszkwilem na rodzaj ludzki”. — Red, przekt. polsk.

226

Manchester,

29

marca

1865

Sam Pan zastanawia się nad kwestią, w jaki sposób dopro: wadzić do harmonii między wzrostem ludności a wzrostem środków utrzymania; ale poza jednym zdaniem w przedmowie, nie znajduję u Pana żadnej próby rozwiązania. My wychodzi: my z założenia, że te same siły, które stworzyły współczesne społeczeństwo

technika,

burżuazyjne

masowa



kolonizacja,

maszyna

koleje

parowa,

żelazne

współczesni

i statki

parowe

handel światowy — a które obecnie już na skutek ciągle po' wtarzających się kryzysów handlowych podważają je i niszczł

ostatecznie — że te środki produkcji i obrotu będą zupelnie wY starczające, 1 zwiększyć

aby w krótkim czasie odwrócić ten stosuneł wydajność pracy każdego poszczególnego człowić

ka, tak iż będzie spożycia

teczna

mógł

produkować

dostateczną

dla 2, 3, 4, 5, 6 ludzi; że w przemyśle

ilość środkół miejskim

ilość ludzi okaże się zbyteczna, aby można

dost*

było skier?

wać do rolnictwa zupełnie inne siły niż dotychczas, że naresz€k będzie można zastosować zdobycze nauki także w rolnictwi' na wielką skalę i z tą samą konsekwencją jak w przemyśle. k będzie można się zająć, w innej niż dotąd, ogromnej skali ek' ploatacją niewyczerpanych dla nas, użyźnionych przez safi naturę obszarów Europy południowo-wschodniej i AmerY!'f zachodniej. Gdy po przeoraniu tych wszystkich obszarów oki* się, iż brak [żywności], wtedy jeszcze pora będzie powiedźi caveant consules! [niech się konsulowie mają na baczności!]. Cała rzecz polega na tym, że produkuje się zbyt malf Dlaczego

jednak

produkuje

się

zbyt

mało?

Nie

dlatego, *

doszliśmy do granic możliwości produkcyjnych — nawet / na obecny okres i wspólczesne środki produkcji. Nie, ale d tego, że granice możliwości produkcyjnych wyznacza nie ilf głodnych żołądków, lecz ilość kupujących, ilość wypłacalnych* kiewek

może

pieniężnych.

chcieć

Spoleczeństwo

produkować

więcej.

burżuazyjne

Pozbawieni

nie

pieniędzy

chce,

robof

cy o pustych żołądkach, których pracy nie można zastoso” dla otrzymania zysku, którzy więc nie mogą kupować — powiększają cyfrę śmiertelności. Gdy wskutek nagłego ożyĆ

Manchester,

29

marca

1865

227

nia się przemysłu — takie okresy ciągle się zdarzają — można będzie dzięki ich pracy osiągnąć zysk, otrzymają oni pieniądze i będą mogli kupować, a środki utrzymania zawsze się znajdą. Jest to wiecznie błędne koło, w którym obraca się cala ekenomia: Biorąc za punkt wyjścia istnienie stosunków burżuazyjnych w całości, dowodzi się, że każda poszczególna część jest ich

częścią

niezbędną



a

więc

„wiecznym

prawem".

Ubawił mnie bardzo Pański opis stowarzyszeń schulzowskich*. Coś podobnego istniało również i tutaj, jednak obecnie to już mija. U Niemców duma proletariacka musi się jeszcze pojawić. Nie mogę pominąć uwagi o starym Heglu, któremu Pan odmatematyczno-przyrodniczego. mawia głębszego wykształcenia matematyki, że żaden z jego z wiadomości takie Hegel miał uczniów nie potrafił wydać licznych rękopisów matematycznych Jedynym człowiekiem, który według mnie z jego spuścizny. dostatecznie zna matematykę i filozofię i mógłby to uczynić, jest Marks. Przyznaję Panu oczywiście rację, że w szczególach filozofii przyrody traliają się niedorzeczności, ale jego zawarta jest w drugiej części przyrody filozofia prawdziwa „Logiki”,

w

nauce

o

istocie,

która

jest

właściwym

jądrem

ca-

lej doktryny. Współczesna teoria nauk przyrodniczych o wza(Grow — „Wzajemne sił przyrody oddziaływaniu jemnym oddziaływanie sił', książka, która ukazała się, jak mi się zdaje, po raz pierwszy w r. 1838) jest przecież tylko innym wyrazem, a właściwie pozytywnym dowodem prawdziwości rozwiniętych przez Hegla myśli o przyczynie, działaniu, wzajemnym oddziaływaniu, sile itd. Nie jestem już oczywiście heglistą, odczuwam 1 Chodzi tu o kooperatywne stowarzyszenia zorganizowane przez Schulze-Delitzscha w latach sześćdziesiątych 19 w. Swoją propagandą towarzystw spółdzielczych i kas pożyczkowo-oszczędnościowych Schulze-Delitzsch starał się odwrócić uwagę niemieckich robotników od walki politycznej i podporządkować ruch robotniczy wpływom burżuazji. — Red.

228

1 maja

jednak wciąż kiego starca.

jeszcze

wiele

1865

pietyzmu

i przywiązania

do wiel-

Z szacunkiem Fryderyk Engels

76 MARKS

DO

ENGELSA 1 maja 1865.

... Wielki sukces „International Association" dowego Stowarzyszenia] jest następujący:

[Międzynaro-

(Reform League* [Liga Reformy] jest our work [naszym dziełem]). W ściślejszym Komitecie składającym się z 12 osób (6 middleclassmen and 6 workingmen [6 burżua i 6 robotników])

tnicy We

workingmen

są have

członkami balfled

nia ze strony

wprowadzenia

all

members

naszej

of our

Rady]

[udaremniliśmy]

burżuazji

w

błąd

to mislead

klasy

Council

(między

[wszyscy

innymmi

wszystkie

próby

the working

robotniczej].

Ruch

robo-

Eccarius). pośrednicze-

class

na

[w celu

prowincji

jest obecnie całkowicie zależny od londyńskiego. Ernest Jones np. był despaired till we set the ball agoing [zrozpaczony, do-

póki nie puściliśmy zelektryzować

sprawy

political

w ruch]. Jeżeli

movement

[ruch

się uda

ponownie

polityczny]

English

working class [angielskiej klasy robotniczej], to nasze Association [Stowarzyszenie] without making any fuss [nie robiąc hałasu] dokona więcej dla europejskiej klasy robotniczej, niżeli byłoby to możliwe in any other way [w jakikolwiek inny sposób]. A są wszelkie widoki powodzenia. : : 1 Liga Reformy została utworzona przy udziale Rady Generalne] Międzynarodówki w marcu 1865 r. W przeciwieństwie do burżuazyjnego żądania rozciągnięcia prawa wyborczego na wszystkich właścicieli nieruchomości, Liga Reformy żądała prawa wWyborczego dla wszystkich mężczyzn. — Red.

20

maja

1865

229

77 MARKS

DO

ENGELSA 20 maja

... Dziś

wieczorem

nadzwyczajne

posiedzenie

„Internatio-

nal'* [„Międzynarodówki*']. Stary, poczciwy dziwak, nist [stary owenista] Wesfon (carpenter [cieśla]) dwie tezy, których bezustannie broni w „Bechive”: I. że a general

podwyżka

old owepostawił

rate in the rise of the rate of wages

poziomu

płac]

nie

tego

powodu

przyniosłaby

1865.

robotnikom

[ogólna

żadnej

korzyści; 2. że

z

itd. działalność

trades-unionów

jest

szkodliwa. Gdyby

niu] w

te dwie tezy, w które w naszym

wierzy

tylko

śmiesznym

-unionów,

zostały

położeniu

jak

która panuje

on,

wobec obecnie

zarówno

inlection

of

society [stowarzysze-

przyjęte,

znaleźlibyśmy się

wWobec

tutejszych trades-

strikes

[zarazy strajków],

na kontynencie.

Na tym zebraniu — na które będą dopuszczeni również i nie-członkowie — wystąpi w obronie jego tez także pewien rdzenny Anglik, który napisał broszurę w tym samym

duchu.

Oczekuje

się

szność

tych

Powinienem

swą

tez.

róplique

naturalnie

[odpowiedź]

za ważniejsze pracować improwizację !. Wiem

nad

ode mnie,

był

na

dziś moją

zatem

iż wykażę

właściwie

wieczór; książką

uważałem

i muszę

naturalnie z góry, do czego sprowadzą

points (punkty): l. że płaca

niesłu-

opracować

jednak

się zdać

na

się oba główne

" robocza

określa

wartość

towaru;

1 Dla obalenia tez Westona Marks wygłosił na posiedzeniu Rady Generalnej w dniach 20 i 27 czerwca 1865 r. referat znany pt. „Płaca

robocza, cena

i zysk”.



HRed.

230

20

2. że

jeżeli

kapitaliści

maja

dzisiaj

1865

zapłacą

5 szylingów

zamiast

4, to jutro (umożliwi im to zwiększony popyt) będą sprzedawać swoje towary po 5 szylingów zamiast po 4. Chociaż to rozumowanie jest płytkie i pozostaje jedynie na powierzchni zjawiska, to jednak niełatwo wyłożyć ignorantom wszystkie związane z tym zagadnienia ekonomiczne. You can't compress a course ol Political Economy into 1 hour. But we shall do our best [Nie podobna wyłożyć kursu ekonomii politycznej w ciągu I godziny. Ale zrobimy wszystko, co będzie w naszej mocy]. Edgar! uważa za pierwszą osobą, którą

good omen [dobrą wróżbę], że byłeś spotkał w Anglii. Lizzy bardzo mu się

podobala. Salut

[Pozdrawiam].

Twój K. M.





! Brat Żony Marksa. — Red,

78 MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn, 15 stycznia 1866,

Kochany Przyjacieluł Szczęśliwego Nowego Roku i serdeczne dzięki za Pański miły list. Musi mi Pan wybaczyć, że z powodu nawału pracy w chwili obecnej tak mało piszę. Następnym razem napiszę Zalączam dwie legitymacje!, a w następnym

obszerniej. liście zapo-

znam Pana z zagadnieniami, które będą dyskutowane blicznym kongresie w Genewie w końcu maja. Stowarzyszenie

dza

już

nasze

znaczne

zrobiło

3 oficjalnymi organami:

postępy.

londyńskim

na pu-

Rozporzą-

„The Workman's

Advocate'"', brukselskim „Ła Tribune du Peuple'', organem sekcji irancuskiej w Szwajcarii „Journal de Uassociation internationale des travailleurs, Section de la Suisse Romande" (Genewa), a dziennik sekćil niemiecka-szwajcarskiej „Der Vorbote" ukaże się za kilka dni pod redakcją J. F. Beckera (adres: 6, rue

de Mole,

Genewa,

J. F. Becker — na wypadek, gdyby zechciał

Pan przy sposobności lub społeczną). * Legitymacje

botników.



Red.

przesłać

członkowskie

przekł. polsk.

mu

korespondencję

Międzynarodowego

polityczną

Stowarzyszenia

Ro-

232

13

kwietnia

1866

Udało nam się wciągnąć do ruchu jedyną rzeczywiście du: żą organizację robotniczą, angielskie „Trade-Unions'', które zajmowały się przedtem wyłącznie kwestią płacy. Przy ich po: mocy, założone przez nas w celu zdobycia Universal Suffrage (powszechnego prawa wyborczego] angielskie stowarzyszenie (Komitet Centralny składa się w połowie z robotników — człon: ków naszego Komitetu Centralnego) urządziło przed kilkoma tygodniami potężny wiec, na którym przemawiali wyłącznie robotnicy. Może Pan sobie wyobrazić, jakie wywarł on wra:

żenie, skoro „Times”

zajmuje się tym wiecem

w swych

leaderś

[artykułach wstępnych] w dwóch następujących po sobie nu: merach. Co się tyczy mojej pracy, to jestem obecnie 12 godzin n dobę zajęty przepisywaniem jej na czysto. Rękopis pierwszego tomu zamierzam przywieźć osobiście do Hamburga w marc!U i przy tej sposobności zobaczyć się z Panem.. .

79 ENGELS

DO

MARKSA 13 kwietnia 1866

+..A zatem coup

[uderzenie]

Bismarcka

za pomocą

suffre"

ge universal [powszechnego prawa wyborczego] zostało doko: nane, chociaż nawet i bez jego Lassalle'a!. Wydaje się, że P? niejakim wzdraganiu się niemiecki burżua pogodzi się z tym bo przecież bonapartyzm jest istną religią nowoczesnej burżu* zji. Staje się dla mnie coraz jaśniejsze, że burżuazja nie jest zdolna sama bezpośrednio panować i że dlatego tam, gdzie 1 Engels ma na myśli wniosek Bismarcka w parlamencie związko wym, dotyczący zwołania parlamentu na podstawie powszechnego prawi wyborczego dla rozstrzygnięcia kwestii zmiany konstytucji Związku Nie mieckiego. Celem tego posunięcia Bismarcka było zapewnienie sobie po parcia mas ludowych w przygotowującej się wojnie z Austrią. — Red.

7

oligarchia stwem

czerwca

1866

233

nie może się za dobrą zapłatą podjąć kierowania pań-

i społeczeństwem

w

interesie burżuazji, jak to czyni tutaj

w Anglii, półdyktatura bonapartystyczna jest normalną formą: realizuje ona istotne materialne interesy burżuazji nawet wbrew burżuazji, ale nie dopuszcza jej do udziału w samym panowaniu. Z drugiej znowu strony, dyktatura — choćby i wbrew swej woli — sama jest zmuszona uznać owe materialne interesy burżuazji za swoje. Tak więc marny oto monsieur [pana] Bismarcka, który przyswaja sobie program Związku Narodowego. Realizacja — to wprawdzie coś zupełnie innego, jednak Bismarck ma dość szans, żeby dać sobie radę z niemieckim burżua.

Pewien

Bismarck przynętę;

Nierniec,

który

właśnie

powrócił,

opowiada,

że

znalazł już wielu takich, którzy dali się złapać na obywatele Karlsruhe według Reutera mieli to już

jakoby... aprobować, a niesłychane zakłopotanie, jakie wykazuje „Kólnische Zeitung'* w związku z całą tą historią, przepowiada wyraźnie

nadchodzący

zwrot...

80 MARKS

DO

ENGELSA 7 czerwca

1866.

+.. A więc — jeżeli nie stanie się cud — będziemy mieli wojnę. Prusacy odpokutują za swoją fanfaronadę i w każdym razie niemiecka idylla już się skończyła. Klika Proudhona wśród studeniów paryskich („Courrier Frangais") propaguje

pokój, ogłasza wojnę za przeżytek, narodowości za nonsens, atakuje Bismarcka i Garibaldiego itd. Jako polemika z szowinizmem działalność jej jest pożyteczna i zrozumiała. Jeśli jednak

owi

wyznawcy

Proudhona

(moi

tutejsi

bardzo

dobrzy

przyjaciele, Lafargue i Longuet, też do nich należą), myślą, że cała Europa powinna i będzie cicho siedzieć na tyłku, dopóki panowie

we

Francji

nie

zniosą

„la misere

et ['ignorance"

234

20

czerwca

1866

[„nędzy i ciemnoty'*], przy czym na tę ostatnią cierpią sami tym bardziej, im więcej krzyczą o „science sociale”* [„wiedzy społecznej*] — lo są co najmniej groteskowi...

81 MARKS

DO

ENGELSA 20 czerwca

Dear Fred! [Drogi Fredzie!] Paskudna pogoda szczególnie physique [na moje zdrowie]; oto

fatalnie dlaczego

1866.

wpływa sur mon nie zawiadomiłem

dotychczas o odbiorze wina i w ogóle nie pisalem. Nie uda mi się pojechać do Manchesteru, gdyż in present state [w obecnym stanie] nie mogę opuścić domu; oprócz tego muszę być tutaj z powodu „International'* [„Międzynarodówki"]: moi French friends [francuscy przyjaciele] skorzystali już raz z mojej nieobecności,

aby

w

tych

trying

circumstances

[trudnych

warun-

kach] narobić głupstw w imieniu Stowarzyszenia. Co się tyczy tutejszej prasy, to — moim zdaniem — jeżeli nie uda się nic zrobić w Manchesterze, nailepiej będzie posłać mocny military article [artykuł wojskowy] do „Timesa”, możesz

się przedstawić im jako angielski korespondeni „Darmstidter Militarzeitung”. Skrupuły natury politycznej nie powinny tu wchodzić w rachubę, gdyż wszystkie pisma londyńskie są jednakowo złe, a chodzi o to, żeby uzyskać jak najszerszy rozgłos, Musisz mnie teraz „krytycznie” instruować au courant des affaires in Italy and Germany [co do bieżących spraw włoskich i niemieckich].

Wczoraj

w

International

Council

[Radzie

Międzynarodów-

ki)] toczyła się dyskusja o obecnej wojnie. Dyskusję zawczasu zapowiedziano i nasz room [pokój] był przepełniony. Również i panowie z Włloch przysłali swoich na posiedzenie. Jak było do przewidzenia, dyskusja was wound up T[obracała się do-

20

czerwca

1866

235

okoła] „question of nationality" [.zagadnienia narodowości"] w ogóle i stanowiska, jakie mamy w niej zająć. Dalszy ciąg dyskusji na ten sujel [temat] odłożono do następnego wtorku. Bardzo

licznie

ukrywali]

reprezentowani

swej serdecznej

a

łlymi stko

nawet

narody

gave

vent

[nie

niechęci do Włochów.

Zresztą przedstawiciele (nie-robotnicy) zajmowali ści,

Francuzi



„jeune France" [„młodej Francji'] stanowisko, że wszelkie narodowo„des

prejugós

surannes"

[„przestarza-

przesądami"*]. To sproudhonizowany stirneryzm.*. Wszyrozbić na małe „grupki” lub „communes” [,komuny”],

które z kolei

tworzą

„związek”,

lecz nie państwo.

I w czasie kie-

dy dokonywa się ta „indywidualizacja' ludzkości i rozwija się we wszystkich [pomoc wzajemna], odpowiedni „mutualizm” wyczekiwał na będzie świat cały i historia ustać ma krajach rewolucji spodokonania do chwilę, w której Francuzi dojrzeją łecznej. Wtedy zademonstrują nam eksperyment, a reszta świata, pociągnięta siłą przykładu, pójdzie w ich ślady. Dokona się właśnie to, czego Fourier spodziewał się po swoim phalanstere modele [wzorowym falansterze). D'ailleurs [Zresztą] „reakcjonistą" jest każdy, kto sprawę „społeczną" obarcza „superstitions” [„przesądami"]

starego

świata.

Anglicy śmieli się serdecznie, gdy swój speech [przemówienie] rozpocząłem od tego, iż nasz przyjacieł Lafargue i inni, narodowości,

którzy znieśli

i.e. [tj.]

którego

w języku,

nie zaznaczyłem,

że przez

nie nieświadomie

zdaje

przez wzorowy

naród

do nas „po [rancusku''

przemawiają

nie rozumie *%/10 zebrania. negację

narodowości

się rozumieć

Następ-

Lalargue zupeł-

pochłonięcie

narodowości

francuski.

Powstała w ogóle trudna sytuacja, gdyż w jednakowym slopniu

należy

przeciwstawiać

1 Mowa tu o poglądach teoretyka indywidualistycznego

się

zarówno

niemieckiego anarchizmu.



bzdurnemu pisarza HKed.

italiano-

Maksa Stirnera, przekł, polsk.

236

7 lipca

1866

filstwu Anglików, jak i błędnym argumentom Francuzów, wytaczanym przeciwko termu italianofilstwu, zwłaszcza zaś unikać wszelkiej demonstracji, która by naszemu Stowarzyszeniu nadała jednostronny kierunek. Pozdrowienia.

Twój K. M.

82 MARKS

DO ENGELSA 7 lipca

Dear

Fredl

[Drogi

1866.

Fredziel]

+. Demonstracje robotników londyńskich — jakież wspaniałe w porównaniu z tymi, które widzieliśmy w Anglii od 1849 r. — są dziełem wyłącznie „Jnternational" [.„Międzynarodówki"].

Square',

Pan

Lucraft

f.i.

[np.],

główna

osoba

na

Trafalgar

is one of our Council [jest członkiem naszej Rady]. Tutaj

widoczna jest różnica między tymi, którzy działają za kulisami I nie pokazują się publicznie, a manierą demokratów, którzy publicznie nadają sobie ton, nic w istocie nie robiąc. „Corimonwealth" już niezadługo wyciągnie kopyta. Fox ustępuje w przyszłym tygodniu. A propos! Stumpf pisze mi z Moguncji, że wśród robotników z każdym dniem wzmaga się popyt na Twoją książkę „Położenie itd. ' [klasy robotniczej

w Anglii]

i że już chociażby

przez

wzgląd

na interesy partii

powinieneś koniecznie wydać drugi nakład. Sądzi on jednocześnie, na podstawie swoich własnych obserwacji, że zaraz po woj1 Wiec wyborczego

na Trafalgar Square W Anglii. — Red,

pod

hasłem

walki

o

reformę

prawa

7 lipca

1866

nie „kwestia robotnicza" w sposób czech na pierwszy plan..;

237

widoczny

wystąpi

w

Niem-

:.. Bonaparte, oczywiście, nie chce teraz wojny, dopóki nie wprowadzi u siebie needle gun [karabinu iglicowego] lub czegoś równowartościowego. Pewien Jankes zaproponował tutaj ministerstwu wojny karabin, który — jak mnie zapewnia Jeden Pruski relugee [emigrant], oficer (Wilke) — przez absolutną się, rozgrzewania stopień nieznaczny konstrukcji, Prostotę mniejsze wymagania, gdy chodzi o czyszczenie, oraz niższą cenę w porównaniu z iglicówką, tak samo dystansuje karabin iglicowy, jak ten pozostawia w tyle „Old Bess'"'!, Czyż nasza teoria, w myśl której o organizacji pracy decydują środki produkcji, sprawdza się gdziekolwiek w bardziej przekonywający sposób, jak w przemyśle szlachtowania ludzi? Warte by to rzeczywiście było zachodu, gdybyś zechciał napisać coś na ten temat (zbyt mało znam te sprawy), a ja bym włączył to pod TwoZastanów się im nazwiskiem do swojej książki jako dodatek. nad tym. Jeżeli mamy to robić, to jako dodatek pour le premier volume [do pierwszego tomu], w którym temat ten rozpatruję ex professo [według planu]?. Rozumiesz chyba, jak bardzo bym

w moim

również

się cieszył, gdybyś

głównym

dziele

(dolych-

jako bezpośrednio drobiazgi) figurował same pisarzł cytowany jako tylko nie a [współautor],

czas robiłem collaborateur

Studiuję teraz między innymi Comte'a, gdyż Anglicy i Francuzi robią o niego tak wielki hałas, Bierze ich jego encyklopedyczność, la synihese [synteza]. Ale jakież to żałosne w porównaniu z Heglem (aczkolwiek Comte przewyższa go jako matematyk i fizyk z zawodu, tj. przewyższa go w szczegółach, gdyż nawet tutaj Hegel, ogólnie biorąc, jest bez porównania większy). I lichy ten pozytywizm pojawił się w r. 18321 1 Karabin * Marks

polak.

starszego ma

tu

na

typu. myśli



Red.

pierwszy

tom

„Kapitału”.



Redg,

przekł.

238

Manchester,

%5

lipca

1866

83 ENGELS

DO MARKSA Manchester,

25 lipca

1866.

Drogi Murzynie! Myślę, że otrzymałeś teraz banknoty w porządku; widocznie przez roztargnienie włożyłem zamiast nich kartkę, na której wynotowałem sobie numery. Same banknoty wsunąłem pod okladkę mojej teczki z bibułą, gdzie je też odnalazłem, gdy tylko przyszedłem do siebie po pierwszym zdumieniu wywołanym Twoim telegramem. Mam nadzieję, że nadeszły jeszcze na czas. Sytuacja w Niemczech wydaje mi się teraz dość prosta. Z chwilą kiedy Bismarck przy pomocy armii pruskiej przeprowadził z tak olbrzymim powodzeniem małoniemiecki plan burżuazji, rozwój w Niemczech poszedł tak zdecydowanie w tym kierunku, że my równie dobrze jak i inni musimy uznać ten fait accompli [fakt dokonany], we may like it or not [czy nam się to podoba czy nie]. Co się tyczy narodowej strony sprawy, to B[ismarck] stworzy w każdym razie małoniemieckie cesarstwo w rozmiarach projektowanych przez burżuazję, tzn. z włączeniem poludniowo-zachodnich Niemiec, gdyż gadanina o linii Menu t o optional South German separate confederacy [oddzielnym dobrowolnym związku Niemiec południowych] jest obliczona tylko na Francuzów; a tymczasem Prusacy maszerują na Stuttgart. Niemiecko-austriackie prowincje przypadną zresztą także ternu imperium w bardzo niedługim czasie, skoro Austria musi się teraz stać węgierską, a Nieincy będą trzecim jej narodem pozostając w tyle za Słowianami. Polityce [Politycznie] Bismarck będzie zmuszony oprzeć się na burżuazji, która jest mu potrzebna przeciw książętom Rzeszy. Może nie w tej chwili, gdyż teraz wystarcza jeszcze prestiż i armia.

Jednakże już aby zapewnić sobie ze strony parlamentu konieczne dla władzy centralnej,, musi coś dać

warunki burżua,

Manchester,

25 lipca 1866

239

a naturalny bieg rzeczy będzie ciągle zmuszać jego lub jego następców do ponownego apelowania do burżuazji; tak że jeżeli nawet Bismarck, co możliwe, nie da teraz burżuazji więcej niż właśnie musi, to przecież wszystkie okoliczności będą go coraz bardziej popychać ku burżuazji. Ma to tę dobrą stronę, że upraszcza sytuację, ułatwia rewolucję przez to, że usuwa kłótnie między małymi stolicami i w każdym razie przyśpiesza rozwój. W końcu niemiecki parlament jest przecież czymś zupełnie innym niż pruska Izba. Wszystkie małe państewka zostaną wprawione w ruch, najgor-

sSze lokalizujące wpływy ustaną i partie — dotychczas tylko lokalne —

staną się wreszcie rzeczywiście narodowymi.

Głównym minusem jest nieunikniony zalew Niemiec przez prusactwo, i to jest bardzo wielkie zło. Dalej — chwilowe oderwanie się niemieckiej Austrii, którego rezuliatem będzie natychmiastowe wzmocnienie elementu słowiańskiego w Czechach, na Morawach, w Karyntii. Niestety nie można nic poradzić ani na

jedno, ani na drugie. Nie

możemy

zatem,

moim

zdaniem,

nic

innego

uczynić, jak

po prostu przyjąć fakt nie aprobując go i jak najszerzej wyzyskać większe możliwości, które powinny się obecnie otworzyć, do zorganizowania i zjednoczenia niemieckiego proletariatu w skali zarodowej. Stumpi nie musiał mi pisać, że brother [brat] Liebknecht dał się unieść fanatycznemu austrofilstwu — nie mogło być inaczej. Pisał on zresztą z Lipska do „Neue Frankfurter Zeitung' korespondencje najwyraźniej pelne wściekłości. Ta książętożercza blindowska N[eue] F[rankfurter] Zeitung zaszła tak daleko, że wyrzucała Prusakom haniebne traktowanie „czcigodnego księcia elektora Hesji" i rozpływała się nad biednym, ślepym Welfeml

W „Guardian” nic więcej nie publikowałem. Twój F. E.

240

27

lipca

1866

84 MARKS

DO

ENGELSA 27

lipca

1866.

... Zgadzam się z Tobą w zupełności, że trzeba to świństwo przyjąć takim, jakie jest. Przyjemnie jest jednak przebywać z dala w tym młodzieńczym okresie pierwszej miłości. Zuchwałość Prusaków, głupota pięknego Wilhelma, który myśli, że nic się nie zmieniło od czasu snu o zwycięstwie, prócz tego, że on stał się panem wielkiej potęgi itd. — wszystko to zacznie działać. Austriacy stoją obecnie tam, gdzie chcieli ich widzieć prascy fanatycy słowiańscy w 1848 r. Jednakże utracenie przez nich Wenecji i ich przymusowa koncentracja sił nie są bynajmniej korzystne dla Rosjan. Ponieważ Austria jest sama państwem panslawistycznym, jej antagonizm wobec Moskali staje się coraz ostrzejszy, Co prawda przy niebywalej degeneracji Habsburgów istnieje obawa, że dadzą się Rosjanom wciągnąć by and by [stopniowo] do wspólnego ataku na Turcję. Dla robotników jest oczywiście korzystne wszystko, co centralizuje burżuazję. W każdym razie pokój, choćby nawet jutro zawarty, będzie jeszcze bardziej prowizoryczny niż ten zawarty w Villafranca lub Zurychu. Gdy tylko z różnych stron zostanie przeprowadzona „reforma uzbrojenia", przyjdzie znowu do „Iania", jak mówi Schapper, W każdym razie Bonaparte też poniósl porażkę, chociaż utworzenie militarnych królestw z prawa i z lewa odpowiada plonplonowskiemu planowi „de la democratie gónćrale" [„powszechnej dermokracji"*]. Tutaj rząd o mało co nie doprowadzil do emeute [rozruchów] ”. Anglikowi oczywiście potrzebne jest jeszcze rewolu1 W związku z tym, -Parku w sprawie reformy botnicze. — Red.

że rząd zabronił wiecu zwołanego do Hydewyborczej, w Londynie wybuchły rozruchy ro-

Londyn,

9 października

1866

241

cyjne wychowanie, do czego wystarczyłoby dwóch tygodni, gdyby Sir Richard Mayne posiadał władzę absolutną. Rzeczywiście

wszystko wisiało na włosku.

Gdyby użyto

prętów] do ataku i obrony przeciw skie — i gdyby uśmiercono ze 20 musiałoby

„wkroczyć",

zamiast

railings [żelaznych

policji — a było to już blisztuk policjantów, wojsko

tylko

paradować.

A

wtedy

było-

by wesoło. Rzecz pewna, że ci uparci Johnowie Bull, których czerepy wydają się wprost sfabrykowane dla bludgeons [pałek] konstabli [policjantów], nie dojdą do niczego bez prawdziwie krwawego starcia z panującymi...

85 MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

9

październiką

1866.

Kochany Przyjacielu! że z dłuższego Pańskiego milczenia nie naMam nadzieję, leży wnioskować, że ostatni mój list dotknął Pana w jakikolwiek sposób.

Rzecz

ma

się wręcz odwrotnie.

Każdy

człowiek

odczuwa

w rozpaczliwych syluacjach polrzebę wynurzeń. Czyni to jednak wyłącznie w stosunku do osób, które darzy szczególnym, wyjąże moje kłopoty żyZapewniam Pana, (kowym zaufaniem. ciowe niepokoją mnie daleko więcej dlatego, że wstrzymują ukończenie mej pracy, niż dla jakichkolwiek innych względów osobistych lub rodzinnych. Mógłbym choćby jutro położyć temu kres, gdybym zamiast pracować dla sprawy, zechciał od jutra poświęcić się interesom praktycznym. Spodziewam się również, że nie krępuje Pana okoliczność, iż nie może Pan zaradzić tym trudnościom. Byłby to powód zupełnie nieuzasadniony. A teraz parę spraw ogólnych. Miałem

poważne obawy co do pierwszego Kongresu w Gene-

242

Londyn,

9 października

1866

wie. Na ogół jednak wypadł on lepiej, niż się spodziewalłem!. Wpływ, jaki wywarł we Francji, Anglii i Ameryce, przeszedł wszelkie oczekiwania. Nie mogłem i nie chcialem tam się udać, napisałem jednak program dla delegatów londyńskich. Ograniczyłem go umyślnie do takich punktów, które umożliwiają bezpośrednie porozumienie i współdziałanie robotników, odpowiadają potrzebom walki klasowej oraz dostarczają bezpośrednio materiału i bodźców do organizowania się robotników w klasę. Panowie z Paryża mieli głowy pełne najbardziej pustych frazesów proudhonowskich. Gadają o wiedzy, a nic nie wiedzą. Gardzą wszelką akcją rewolucyjną, i.e. [tj.] wynikającą bezpośrednio z walki klas, gardzą wszelką skoncentrowaną akcją społeczną, a więc także ruchem prowadzonym środkami politycznymi (jak np. ustawowe skrócenie dnia roboczego). Pod pozorem wolności i antygouvernementalizmu [wrogości do wszelkiego rządu] lub indywidualizmu nie uznającego autorytetu — panowie ci, którzy z takim spokojem od lat 16 znosili | znoszą najhaniebniejszy despotyzm!? — propagują w istocie najpospolitszą gospodarkę burżuazyjną, tylko po proudhonowsku wyidealizowaną! Proudhon wyrządził ogrom zła. Jego pozorna krytyka i rzekome przeciwstawienie

się utopistom

(on

sam

jest tylko [ilisterskim

utopistą,

podczas gdy w utopiach takiego Fouriera, Owena itd. mamy przeczucie i fantastyczny obraz nowego świata) porwały za sobą i olśniły najpierw „jeunesse brillante'* [złotą młodzież], studentów,

potem

robotników,

zwłaszcza

paryskich,

którzy jako

wy-

twórcy przedmiotów -zbytku Igną całkowicie, sami o tym nie wiedząc, do starego gnoju. Ignoranci, próżni, zarozumiali, gadatliwi, napuszeni — o mało co nie zepsuli wszystkiego, wybierając 1 Genewski Kongres I Międzynarodówki, obradujący 3—8 września 1866 r., zakończył się zdecydowaną klęską proudhonistów. Kongres zatwierdził napisany przez Marksa Statut Międzynarodówki, a podstawą przyjętych rezolucji była instrukcja, którą ułożył Marks. — Red. przekl. polsk. ?% 16 lat od zamachu stanu Ludwika Bonaparte. — Red. przekł. polsk.

Londyn,

9 października

1866

243

się na Kongres w liczbie, która nie pozostawała w żadnym stosunku do liczby ich członków. W sprawozdaniu przy sposobności dam im po nosie. Wielką radość sprawił mi obradujący równocześnie amerykański kongres robotniczy w Baltimore. Hasłem dnia było tam organizowanie się do walki przeciw kapitałowi i rzecz ciekawa: większość żądań, siormułowanych przeze mnie dla Genewy, wysunięto również i tam dzięki zdrowemu instynklowi robotników. Tutejszy ruch za reformą!, który zapoczątkowala nasza Rada Generalna (quorum magna pars...?), przybrał obecnie olbrzymie rozmiary i staje się nie do zwyciężenia. Cały czas pozostawałem za kulisami i nie troszczę się już o tę sprawę, odkąd jest ona w pełnym toku. Pański K. Marks

— z

1 Mowa tu o reformie powszechnego prawa wyborczego w Anglii. Red. 2 Ostatnie słowo jest nieczytelne. Prawdopodobnie ma to być cytata Wergiliusza: quorum magna pars fui [do czego się w dużej mierze

przyczyniłem].



HRed.

przekł.

polsk.

86 MARKS

DO

S. MEYERA Hanower,

30 kwietnia

1867 r.

Drogi przyjacielu! Ma Pan zapewne bardzo ujemne zdanie o mnie, a pogorszy się ono jeszcze bardziej, gdy się Pan dowie, że listy Pańskie nie tylko sprawiły mi wielką radość, ale były dla mnie prawdziwą pocilechą w tym ciężkim okresie, w którym je otrzymywałem. Swiadomość, że pozyskałem dla naszej partii cennego człowieka, który stoi na platformie jej zasad, wynagradza mnie za najgorsze nawet przejścia. Poza tym listy Pańskie zawierały wiele wyrazów przyjaźni dla mnie osobiście, a Pan zrozumie, że prowadząc bardzo ostrą walkę z całym (oficjalnym) światem, tym bardziej potrafię to ocenić. Ą więc, dlaczego Panu nie odpisywałem? Dlatego, że przez cały czas znajdowałem się na skraju mogiły. Dlatego musiałem każdą chwilę, w której mogłem pracować, wyzyskać do zakoń-: czenia swego dziela, dla którego poświęcilem zdrowie, szczęście życia i rodzinę. Sądzę, że to wyjaśnienie wystarczy. Smieję się z tak zwanych „praktycznych”" ludzi i ich rozsądku. Gdyby się chciało być bydłęciem, można by oczywiście odwrócić się od cierpień ludzkości i troszczyć się o własną skórę. Uważalbym

Hanower, 30 kwietnia 1867

24h

się jednak rzeczywiście za niepraktycznego, gdybym był umarł nie zakończywszy książki, chociażby tylko w rękopisie. Pierwszy tom dzieła ukaże się za kilka tygodni w wydawnictwie Otto Meisnera w Hamburgu. Tytuł brzmi: „Kapitał, Krytyka ekonormii politycznej”. W celu przewiezienia rękopisu przy-

jechalem do Niemiec, gdzie w drodze

powrotnej do

Londynu

zatrzymałem się na kilka dni u przyjaciela w Hanowerze. Tom I obejmuje „Proces produkcji kapitału". Poza

nym

naukowym

rozwinięciem

analizuję

bardzo

ogól-

szczegółowo,

na podstawie nie wyzyskanych dotąd źżródeł urzędowych, położenie angielskiego proletariatu, rolnego i przemysłowego,

W okresie

ostatnich

20 lat, jak również

sytuację

w

Irlandii.

Pan oczywiście zrozumie, że to wszystko służy mi tylko jako argumentum ad hominem [apelacja do człowieka]. Spodziewam się, że za rok ukaże się całe dzieło. Torm // zawiera ciąg dalszy i zakończenie teorii!, tom II — historię ekonomii politycznej od Połowy [7 wieku. Jeśli idzie o Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników — to w Anglii, Francji, Szwajcarii i Belgii stało się ono poważną siłą. Twórzcie jak najwięcej oddziałów w Ameryce. Roczna Składka członkowska wynosi 1 pens (około 1 grosza srebrnego). Zresztą każdy oddział daje tyle, ile może. Kongres odbędzie się

W bieżącym roku w Lozannie, 3 września.

Każdy oddział może

Wydelegować jednego przedstawiciela. Proszę mi o tym napisać, a także o Pańskim życiu w Ameryce 1 o ogólnej sytuacji. Jeśli Pan nie odpisze, pomyślę, że mi Pan jeszcze nie wybaczył moich Brzechów.

Z serdecznym pozdrowieniem Pański Karol 1 Marks pierwotnie zamierzał Powstały tomy II i IIL. — Red.

wydać

w

II tomie

Marks

to, z czego

później

246

Manchester,

16 czerwca

1867

87 ENGELS

DO MARKSA Manchester,

16 czerwca

1867.

Drogi Murzyniel

8 dni rozmaite awantury z Monsieur Gottfriedem i inne tego rodzaju historie i przeszkody tak mi mieszały szyki, że tylko rzadko znajdowałem spokój do studiowania formy wartości. Inaczej byłbym Ci arkusze! już dawno odesłał. Drugi arkusz nosi nieznaczne piętno przygnębienia wywołanego karbunkułami — tego już jednak zmienić teraz nie można i uważam, byś już nic nie pisał o tym w dodatku, [ilister bowiem nie jest przyzwyczajony do tego rodzaju abstrakcyjnego myślenia i na pewno nie Najwyżej należałoby będzie się męczył w imię [ormy wartości. rezultaty osiągnięte na drodze dialektycznej udowodnić nieco szerzej hislorycznie, inaczej mówiąc, udowodnić je na przykładzie historii, chociaż najkonieczniejsze w tym względzie zostało już powiedziane; masz jednak tak dużo materiału na ten temat, że mógłbyś na pewno zrobić jeszcze całkiem ładny ekskurs, który wykazałby filistrowi w historyczny sposób konieczność powstania pieniądza i związany z tyim proces. Od

Popełniłeś wielki błąd, że nie uwidoczniłeś toku myśli tych abstrakcyjnych wywodów przez wprowadzenie małych raczej podrozdziałów i oddzielnych tytułów. Powinieneś był ująć tę część, jak w Heglowskiej Encyklopedii, w krótkie paragrafy, podkreślając każde przejście dialektyczne za pomocą oddzielnego tytułu i w miarę możności drukując wszystkie ekskursy i ilustruRzecz wyglądałaby trochę jące przykłady innymi czcionkami. po szkolnemu, jednakże ułatwiłoby to jej zrozumienie licznej kategorii

czytelników.

1 Arkusze

korekty

Populus I tomu

[lud],

nawet

„Kapitału”.



uczony, Red.

zupelnie

nie

Manchester,

16

czerwca

1867

247

jest już przyzwyczajony do tego sposobu myśleniai trzeba mu dać wszelkie możliwe ułatwienia.

dlatego

W porównaniu z poprzednim ujęciem (Duncker)! postęp w ostrości dialektycznego wywodu jest bardzo znaczny, lecz w samym wykładzie niektóre rzeczy podobają mi się bardziej w pierwszej postaci. Wielka szkoda, że właśnie ten drugi, tak ważny arkusz ucierpiał od karbunkułów. Nie da się to już jednak

zmienić, a kto umie myśleć dialektycznie, ten i tak to zrozumie. Pozostałe arkusze są bardzo dobre i sprawiły mi wiele radości... ...Hofmanna* przeczytałem. Nowa teoria chemiczna wraz z wszystkimi swymi błędami [stanowi] wielki postęp w stosunku do dawnej atomistycznej. Molekuła, jako najdrobniejsza zdolna do samodzielnej egzystencji część materii, jest zupełnie racjonalną kategorią, jest to „węzeł'* — jakby powiedział Hegel — w nieskończonym szeregu podziałów, węzeł, który nie zamyka tego szeregu, ale wprowadza różnicę jakościową. Atom — Poprzednio uważany za granicę podzielności — jest teraz tylko stosunkiem, chociaż sam Monsieur Hofmann w każdym wierszu nawraca stale do dawnego twierdzenia, jakoby istniały rzeczyWiście niepodzielne atomy. Poza tym stwierdzone w tej książce bostępy chemii są rzeczywiście olbrzymie, a Schorlemmer mówi, że rewolucja ta codziennie postępuje naprzód, tak iż każdego Gnia można oczekiwać nowych przewrotów,

, Serdeczne ! elektryka.

pozdrowienia

dla Twojej

żony,

dziewczynek

Twój F. E. Pięć arkuszy odsyłam dzisiaj z powrotem. _



1 „Przyczynek

Ta w r. 1859. —

do krytyki

ekonomii

politycznej”,

w wydaniu

Duncke-

Chemie”

(ukazała

Red. przekł. polsk.

. ? Hofmann A. W. „BEinleitung in się 1866—67). — HRed. przekł. polsk.

die

moderne

248

:

22 czerwca

1867

88 MARKS

DO ENGELSA 22

czerwca

1867.

.. Spodziewam się, że jesteś zadowolony z tych czterech arkuszy. To, że byłeś dotychczas zadowolony, znaczy dla mnie więcej niż anything [wszystko], co opinia całego świata may say of it [może

powiedzieć na ten temat].

W

każdym

razie mam

nadzieję, że burżuazja do końca swych dni zapamięta sobie moje karbunkuły. Marmy teraz .nową próbkę tego, co to są za łajdaki! Wiesz o tym, że Children Employment Commission [komisja do spraw zatrudnienia dzieci] czynna była w ciągu 5 lat. Po ogłoszeniu jej pierwszego sprawozdania w 1863 r. „pociągnięto'" natychmiast „do odpowiedzialności* te gałęzie przemysłu, 'na które wskazywało sprawozdanie. Na początku obecnej sesji gabinet torysów złożył per [przez] Walpole'a, the weeping willow [tę wierzbę płaczącą], bill [projekt ustawy] uwzględniający wszystkie propozycje komisji, aczkolwiek w bardzo zredukowanej. skali. Ci, których mają pociągnąć do odpowiedzialności, wśród

nich

właściciele

wielkich

zakładów

metalurgicznych,

a zwłaszcza wampiry „pracy chalupniczej", milczeli zmieszani. Teraz złożyli w parlamencie pełycję i domagają się — nowego 'dochodzeniał

Poprzednie

miało

być stronnicze!

Liczą

na

to, że

reformbill [projekt ustawy o reformie] pochłonie całą uwagę społeczeństwa, wobec czego uda im się privately [pokątnie] "przerycić sprawę unikając rozgłosu, zwłaszcza: że trade-uniony mają złą passę. Najobrzydliwsze w „Reports" [„Sprawozdaniach"] są zeznania samych tych drabów. Wiedzą oni, że ponowne zbadanie sprawy oznacza tylko jedno, ale właśnie to, „czego chcemy my, biirżua”, 'a więć nowy plęmoletni okres stosowania wyzysku! MNa szczęście, stanowisko, które zajmuję w „Międzynarodówce", pozwala mi na pokrzyżowanie wyrafino„wanych planów tych łajdaków. Jest to sprawa niezwykłej wagi.

Chodzi

o uchylenie

tortur,

Którym

poddaje

się '1!/2' miliona

82 czerwca 1867

osób, nie licząc adult płci męskiej]!

male

workingmen

249

[dorosłych

robotników

Co się tyczy rozwinięcia formy wartości, to zastosowałem się do Twojej rady i jednocześnie nie zastosowałem się do _ niej. aby i pod tym względem zachować się jak dialektyk. Znaczy to, że I. napisałem dodatek, w którym ująłem fę samą sprawę w sposób jak najprostszy i jak najbardziej po szkolnemu i2. że w myśl Twojej rady, każdy okres rozwojowy podzieliłem na $$ z oddzielnymi nagłówkami itp. W przedmowie doradzam „niedialektycznemu” czytelnikowi, aby opuścił stronice x — y, a zamiast nich przeczytał dodatek. Chodzi tu nie tylko o filistrów,

lecz również i o młodzież łaknącą wiedzy itp. Oprócz tego dział len ma zbyt wielkie znaczenie dla całej książki. Panowie ekonomiści

nie dostrzegali

dotychczas

tak bardzo

prostej

rzeczy,

że

forma: 20 łokci płótna = 1 marynarce stanowi jedynie niorozWiniętą podstawę formy: 20 łokci płótna == 2 [funtom szterlingów;

że

więc

najprostsza

forma

towaru,

w

której

wartość. je-

go nie wyraża się jeszcze jako stosunek do wszystkich innych towarów, lecz jako odróżnienie od własnej jego naturalnej formy, zawiera całą fajemnicę formy pieniądza, a przez to samo in nuce [w zawiązku] — całą tajemnicę wszystkich burżuazyjnych form wytworu pracy. W pierwszym ujęciu (Duncker) uniknąłem trudności rozwinięcia dając właściwą analizę wyrażenia wariości dopiero wtedy, kiedy występuje już ono w stanie rozwiniętym

i wyraża się w pieniądzu. Co się tyczy Hofmanna, to masz zupełną słuszność. Z końcowej części III rozdziału! mojej książki, w którym wskazuję na rzemieślniczego w kapitalistę — w następprzemianę majstra stwie ilościowych jedynie zmian — przekonasz się zresztą,

że cytuję tam w fekście odkryte przez Hegla prawo przekształcania się czysto ilościowych zmian w jakościowe, jako prawo mające takie samo zastosowanie w historii, jak i w naukach 1 Idzie tu w późniejszych

o IJI rozdział pierwszego wydania 1 tomu wydaniach odpowiada temu rozdział IX. —

„Kapitału”; Red.

250

27 czerwca

1867

przyrodniczych. W odsyłaczu do tekstu nie wykładów Hoimanna) wspominam lecz

nie

o Hoimannie,

który

(słuchalem wtedy właśo molekularnej teorii,

nie dokonał

sam

w. tym

zakresie

żadnych odkryć, nadał bowiem tylko polor cudzym odkryciom. Wspominam natomiast o takich naukowcach, jak Laurent, Gerhardt i Wurtz, wśród których ostatni jest właściwym twórcą owej teorii. Twój list wywołał we mnie mgliste wspomnienie całej sprawy i dlatego przejrzałem jeszcze raz swój rękopis...

89 MARKS

DO

ENGELSA 27

czerwca

1867.

... Ostatnio otrzymałem arkusz 20. Całość będzie przypusz: czalnie obejmowała 40 do 42 arkuszy. Czystych odbitek — oprócz przesłanych Ci — nie otrzymałem dotychczas więcej. Przed odjazdem odeślij mi te, które masz u siebie. Co do wspomnianych przez Ciebie nieuniknionych wątpliwości, jakie będzie miał filister i wułgarny ekonomista! (którzy 1 Marks czerwca 1867 „O

odpowiada r.:

powstaniu

tu

wartości

na

następujący dodatkowej

ustęp

z listu

następująca

Engelsa

jeszcze

z 26

uwaga:

Fabrykant, a wraz z nim wulgarny ekonomista, natychmiast Ci powiedzą: Jeżeli kapitalista płaci rohotnikowi za 12 godzin jego pracy tylko cenę 6 godzin, to stąd nie może wyniknąć żadna wartość dodatkowa; wtedy bowiem każdą godzinę pracy robotnika fabrycznego oblicza się jako równą tylko pół godzinie pracy, zgodnie z tym, ile się za ni4 płaci, i wchodzi ona w skład wartości produktu pracy tylko jako wartość Dla przykładu przytacza się zaraz :potem zwykłą półgodzinnej pracy. formułę kalkulacyjną: tyle to za surowce, tyle to za zużycie maszyn, tyle na rzeczywisty produkt godziny za płacę (rzeczywiście wydatkowaną pracy) itd. Mimo że argumentacja ta jest straszliwie płytka, gdyż utożsamia wartość wymienną z ceną, wartość pracy z płacą, jakkolwick absurdalne jest jej założenie, że godzina pracy — Jjeżeli opłaca się ją jako

27 czerwca

1867

251

zapominają oczywiście, że skoro zapłaconą pracę biorą w rachubę pod nazwą płacy roboczej, to nieopłaconą biorą w rachubę pod nazwą zysku itd.), to — wyrażając się naukowo — kwestia sprowadza się do zagadnienia: Jak wartość w której

towaru

przekształca

się w jego cenę produkcji,

1) cała praca wydaje się zapłacona w postaci płacy roboczej; 2) praca dodatkowa zaś, lub wartość dodatkowa, przybiera formę nadwyżki ceny ponad koszty produkcji (=- cena kapitału stałego + płaca robocza) pod nazwą procentu, zysku itd. Aby I. boczej dziale

odpowiedzieć na to pytanie, należy uprzednio przedstawić przekształcenie np. dziennej wartości siły row płacę, czyli cenę pracy dziennej. Znajduje się to w rozV tego tomu.

II. przedstawić przekształcenie wartości dodatkowej w zysk, zysku w zysk przeciętny itd. To zakłada uprzednie przedstawienie procesu cyrkulacji kapitału, ponieważ przy tym odgrywa rolę obrót kapitału itd. Sprawę tę można więc wyłożyć dopiero w 3 księdze (form I/ zawiera 2 i 3 księgę). Tutaj okaże się, co wpływa decydująco na charakter poglądów T[ilistra i wulgarnego ekonomisty: to mianowicie, że w ich mózgu odzwierciedla się zawsze tylko bezpośrednia forma przejawiania się stosunków

a nie ich wewnętrzny związek. Zresztą gdyby odzwierciedlał się wewnętrzny związek słosunków, po cóż w ogóle istniałaby wówczas nauka? Gdybym chciał z góry zapobiec wszystkim tego rodzaju wątpliwościom, zepsułbym całą dialektyczną metodę wywodu. Przeciwnie, jest właśnie zaletą tej metody, że bezustannie zaslawia na tych panów pułapki, które prowokują ich do przedwczesnego maniiestowania swej głupoty. pół godziny — wchodzi też do wartości jako pół godziny — to jednak dziwię się, iż nie uwzględniłeś tej rzeczy; gdyż ten zarzut całkiem na Pewno natychmiast Cię spotka, a lepiej byłoby z góry się z nim Tozprawić”.



Red.

252

'16 eierpnia

1867

Źresztą bezpośrednio po $ 3 „Stopa wartości dodaikowej", ostatnim, któryś miał w ręku, następuje $ „Dzień roboczy' (walka o długość czasu pracy), którego treść wykazuje ad oculos [poglądowo], jak dobrze pan burżua zdaje sobie w praktyce sprawę ze Źźródeł i substancji swego zysku. Wynika to także z case [przypadku] Seniora, z zapewnień burżua, że cały jego zysk i procenty pochodzą z ostatniej, nieopłaconej godziny pracy. Serdeczne

pozdrowienia

dla Mrs.

Lizzy. Twój

K. M.

90 MARKS

DO ENGELSA godz.

Dear Fred!

[Drogi

2

w

nocy,

16

sierpnia

1867.

Fredziel]

Przed chwilą ukończyłem korektę ostatniego (49) arkusza książki. Dodatek — Forma wartości — wydrukowany petitern zajmuje 11/4 arkusza. Wczoraj odesłałem również skorygowaną przedmowę. A więc ten tom jest gotów. T o bi e :jedynie zawdzięczam, że stało się to możliwe! Gdyby nie Twoje dla mnie poświęcenie, nigdy nie zdołałbym wykonać ogromnej pracy, jakiej wymagaly te 3 tomy. I embrace you full of thanks! [Sciskam Cię, pełen wdzię-

czności!]

.

Załączam 2 arkusze czystych odbitek. 15 £ — Salut

otrzymałem, za które bardzo dziękuję. [Bądź

zdrów], mój

kochany,

drogi

przyjacielu! Twój

Arkusze czysfych się całej książki.

K. Marks

odbitek -zwrócisz mi dopiero po

ukazaniu

/Jni_/,

=" x

L—L—:

xm'x.__'___

Lo

Ś,__—::

k_k*-x«,xj„.

List Marksa do Engelsa z 16 sierpnia 1867 r. o zakończeniu

I tomu

„Kapitału”.

24 sierpnia 1867

263

91 MARKS

DO

ENGELSA 24

sierpnia

1867.

... Najlepsze w mojej książce jest: I. Uwypuklenie zaraz w pierwszym rozdziale dwoistego charakteru pracy w zależności od tego, czy wyraża się ona w wartości użytkowej, czy też w wartości wymiennej (na tym opiera się całokszfałt pojmowania faktów); 2. Rozpatrywanie warłości dodatkowej niezależnie od jej szczególnych form jako zysk, procent, renta gruntowa itd. Wystąpi to zwłaszcza wyraźnie w drugim tomie. Ujęcie tych szczególnych form przez klasyczną ekonomię, która myli je stale z formą ogólną, stwarza olla potrida [kompletny

chaos].

,

Proszę Cię, żebyś swoje desiderata [życzenia], sprzeciwy, queries [pytania] itp. dopisywał na odbitkach. Rzecz to wielkiej dla mnie wagi, liczę bowiem prędzej czy później na drugie wydanie. Co się tyczy chapter [rozdziału] IV, to musiałem się bardzo napracować, zanim udało mi się ustalić sarne te rzeczy, tj. ich współzalłeżność. A gdy mi się to już udało, zaczęły się podczas ostatecznego opracowywania sypać jedna po drugiej Blue Books [Błękitne Księgi] i — ku memu zachwytowi — facts [fakty] potwierdziły w całej rozciągłości moje wyniki teoretyczne. A pisałem to, kiedy nękały mnie karbunkuły i codzienne najścia wierzycielil Pracując

feraz

nad

zakończeniem

drugiej

księgi

(proces

cyrkulacji), zmuszony jestem jeszcze raz zwrócić się do Ciebie w pewnej sprawie, w której zwracałem się Już przed laty!l Kapitał trwały trzeba odtworzyć w naturze dopiero po jakichś, dajmy na to, 10 latach. Przez ten czas wartość jego zwra-

ca się [fabrykantowi] częściowo i gradatim

[stopniowo]

w mia-

rę sprzedawania towarów, które wyprodukowano przy jego poimocy. Jeżeli pominąć repairs [naprawy] itp., to ten progressive return [rosnący zwrot] staje się dopiero wtedy potrzebny do

odtworzenia

kapitału

trwalego,

kiedy

kapitał

ten

obumiera

254

11

września

1867

w swej postaci materialnej, np. jako maszyna. A fymczasem kapitalista dysponuje jednak tymi successive returns [kolejnymi zwrotami]. Pisałem do Ciebie przed wielu laty, że zdaje mi się, iż w ten sposób powstaje pewien fundusz akumulacyjny, ponieważ kapitalista zużytkowuje przecież fymczasem zwrócone mu pieniądze, zanim za ich pomocą odfworzy kapitał trwały. W jednym z listów wypowiedziałeś się przeciw temu somewhat superficially [w sposób nieco powierzchowny]. Dowiedziałem się później, że Mc Culloch przedstawia ten sinking fund [jundusz amortyzacyjny] jako fundusz akumulacyjny. Przekonany, że Mc C[ulloch] nie potrali nic rozsądnie pomyśleć, dałem tej sprawie spokój. Apologetyczne intencje, którymi kierował się przy tym Mc Culloch, zdezawuowali już sam [akt. "

maltuzjaniści,

lecz

również

oni

uznają

Jako fabrykant, powinieneś przecież wiedzieć, co robicie z returns [zwrołami] na poczet kapitału trwałego aż do czasu, kiedy

odtwarzacie

w tej sprawie tyczny). Salut

ten

kapitał

odpowiedzi

in

natura

[w naturze].

(bez

teorii,

w

[Pozdrawiam].

(Pozdrowienia

sposób

Twój

K.

Udziel

czysfo

mi

prak-

M,

dla pani Lizzył) 92

MARKS

DO

ENGELSA 11

wrześniaą

1867.

...Z tymi proudhonistycznymi osłami rozprawię się osobiście na najbliższym kongresie w Brukseli!. Kierowalem diplomatically [dyplomałycznie] calą lą sprawą i nie chciałem come out [występować] osobiście przed ukazaniem się mojej książki i zanim nasze Stowarzyszenie zapuści korzenie. Dostaną też 1 Brukselski Kongres I Międzynarodówki odbył się w r, 1868. Marks nie był na tym kongresie obecny, kierował jednak przygotowaniami do niego. — Red.

Łondyn,

30 listopada

1867

255

zresztą baty w urzędowym sprawozdaniu General Council [Rady Generalnej]; (mimo wielkich starań, paryskim gadułom nie udało się zapobiec naszemu ponownemu wyborowi). Meanwhile [Tymczasem] nasze Stowarzyszenie poczyniło wielkie postępy. Nędzne pisemko „Star”, które usiłowało nas zupełnie zignorować, oznajmiło wczoraj w artykule wstępnym, że znaczymy więcej niż Peace Congress [Kongres Pokoju]?, Schulze-Delitzsch nie zdołał powstrzymać swego berlińskiego „Związku Robotników" od przylączenia się do nas. Angielskie łobuzy spośród trade-unionistów, którzy uważali, że jesteśmy dla nich zbyt „skrajni”, przybiegli do nas truchtem. Oprócz Courier

Frangais

[Kuriera

pisały Libertć [Wolność]

o kongresie

Francuskiego].

naszym

Girardina, Siżcie [Wiek], Mode

[Mo-

itd. Les choses da]. Gazette de France [Gazeta Francuska] l podczas następnej naprzód]. [Sprawy postępują marchent rewolucji, która może bliższa jest, niż się wydaje, ta potężna engine [machina] znajdzie się w naszym ręku (czyli w Twoim

i moim).

Compare

with this the results

of Mazzinis etc.

ope-

rations since 30 years! [Porównaj z tym wyniki machinacji Mazziniego i in. w ciągu 30 latt!]. A przy tym jeszcze bez środków pieniężnych! W obliczu intryg proudhonistów w Paryżu, azziniego we Włoszech i zawistnych Odgera, Cremera i Pottera w Londynie, wobec Schulze-Delitzscha i lassalczyków w Nieinczech! Możemy być bardzo zadowoleni!...

93

MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

dn. 30 listopada

«..Jeżeli czytałeś pisma, to zauważyłeś Mational Council [Rada Międzynarodówki] —

1867

r.

chyba, że 1. Interposłała Hardy'emu .

.

i Pierwszy kongres burżuazyjnej Ligi Pokoju i Wolności, którą Stworzono w charakterze przeciwwagi dla Międzynarodówki. Obradował on we wrześniu 1867 r. w Genewie. — HRed.

256

Londyn.

830 listopada

1867

memoriał w obronie [enian !, 2. debata o [enianizmie (we wtorek ubiegłego tygodnia) odbywala się publicznie i „7Times” zamieścił z niej sprawozdanie. Obecni tu byli także sprawozdawcy pism dublińskich „Zrishkman” [„Irlandczyk"] i „Nafion” [„Naród'']. Przyszedłem z dużym opóźnieniem (przez blisko dwa tygodnie męczyła mnie gorączka, która ustąpiła dopiero przed dwoma dniami) i nie zamierzałem zabierać głosu, po pierwsze, z powodu złego stanu zdrowia, a po wtóre — ze względu na dra: żliwość sytuacji. Chairman [Przewodniczący] Weston chciał mnie jednak zmusić do przemawiania, wobec czego zapropono-

wałem

adjournment

[aby odroczono posiedzenie], co nakładało

na mnie obowiązek wypowiedzenia się w ubiegły wtorek. Przygotowałem więc rzeczywiście na ubiegły wtorek co prawda nie speech [mowę], lecz points [tezy] przemówienia. łrish reporters [Irlandzcy sprawozdawcy prasowi] nie zgłosili się jednak... Po otwarciu posiedzenia oświadczyłem tedy, że z powodu belated hour [późnej pory] zrzekam się glosu na rzecz Foxa. I w samej rzeczy — wobec egzekucji w Manchesterze, którą tymczasem wykonano? — znajdujący się na porządku dziennym naszego posiedzenia temat „Tenianizm” musiałby obudzić namiętności i wywołać zaognienie. Zmusiłoby to mnie (lecz nie abstrak: cyjnego Foxa) do wygłoszenia piorunującej tyrady rewolucyjnej zamiast zamierzonej rzeczowej analizy sytuacji i stanu ruchu. Irlandzcy dziennikarze wyświadczyli mi więc wielką przysługę nie stawiając się i opóźniając przez to otwarcie posie-

dzenia. Nie lubię pospolitować się z ludźmi pokroju Robertsa, Stephensa

itp.

1 Fenianie — członkowie tajnej irlandzkiej organizacji rewolucyj: nej, która w rT. 1867 zorganizowała powstanie przeciw angielskiemU panowaniu w Irlandii. Rada Generalna Międzynarodówki żądała ułaskawienia czterech fenian skazanych przez sąd w Manchesterze na kare śmierci za pomoc udzieloną w ucieczce z więzienia dwóm aktywnym uczestnikom powstania. — RKed. %2 Na

trzech

ze

skazanych

pada 1867 r.; jednemu — HRed.

wyrok

fenian

wykonano

wyrok

śmierci

23

listo-

śmierci zamieniono ną dożywotnie więzienie.

Londyn,

30 listopada

1867

257

Przemówienie Foxa było dobre, raz dlatego, że wyglosił je Anglik, po wtóre, że poruszył w nim jedynie polityczne i międzynarodowe strony zagadnienia. To jednak sprawiło, że było Rezolucja, którą zaproponował, była baono powierzchowne. nalna i pozbawiona treści. Sprzeciwiłem się jej i uzyskałem tyle, że przekazano ją standing committee [stałemu komitetowi].

Anglicy nie wiedzą jeszcze o tym, że poczynając od 1846 r. treść gospodarcza, Skiego panowania dlatego właśnie

z tym także cel polityczny angiela w związku w całkiem nową fazę, i że weszły Irlandii w fenianizm cechują tendencje socjalistyczne

( w sensie ujemnym, jako ruch przeciwstawiający

się przywła-

Szczaniu soil [ziemi]) oraz to, że stał się lower orders movement [ruchem niższych klas]. Czy może być coś śmieszniejszego niż mieszanie barbarzyństw Elżbiety lub Cromwella. którzy chcieli wyprzeć Irlandczyków z ziemi, zastępując ich angielskimi kolonistami (w rzymskim znaczeniu tego słowa), z obecnym systemem, który pragnie zastąpić Irlandczyków owcami, świniami i wołami! System, który istniał od 1801 do 1846 (evictions Irlandczyków zdarzały się przemocą] [wypadki wypędzania Wówczas jedynie sporadycznie, w szczególności w Leinsterze,

gdzie w

1846

wnymi] sienie

specjalnie

gleba wraz

z

i middlemen ceł

nadaje

rackrents

się

do

hodowli

[lichwiarskimi

[pośrednikami].

bydła),

runął

dzierża-

czynszami

Anticornlawrepeal

[Znie-

na

zboże], częściowo następstwo Irish famine razie każdym w je który w Irlandii], [głodu panującego ie zaopatrywan na rnonopolu przyśpieszył, pozbawiło Irlandię się staly mięso i Anglii w zboże w czasach normalnych. Wełna

hasłem

dnia,

co

oznaczało

conversion of tillage into pasture

[zamianę ziemi uprawnej w pastwiska]. Tutaj też zaczyna się an systematic consolidation of farms [systematyczna komasacja ferm].

Encumbered

estates

act

[Akt

o zadłużonych

posiadło-

ściach], który tylu wzbogaconych dawnych middlemen [pośredników] przekształcił w landlordów [właścicieli ziemskich] przyśpieszył ten proces. Clearing of the Estate of Ireland! [Oczyszczenie posiadłości ziemskich w Irlandiil] — oto obecnie jedyny cel

258

Londyn,

80

listopada

1867

angielskiego panowania w Ilrlandii. Głupi rząd angielski w Londynie sam oczywiście nic nie wie o tej immense change [wielkiej przemianie], która dokonała się po 1846 r. Irlandczycy wiedzą jednak o niej. Poczynając od proklamacji Meaghera (1848 r.), aż po odezwę wyborczą Henessy'ego (torysa i urquhartysty) (1866 r.), Irlandczycy dają temu wyraz w całkiem wyraźny i most forcible manner [bardzo energiczny sposób]. Nasuwa botnikom?

się pytanie: Moim

co szy mamy

zdaniem,

powinni

oni

doradzać

angielskim

w

Pronunziamen-

swym

ro-

to [programie walki] umieścić jako jeden z punktów repeal [zerwanie] unii (słowem, powtórzyć żądanie z 1783 r., lecz w formie zdemokratyzowanej i przystosowanej do warunków współczesnych). Jest to jedyna legalna, a więc i jedyna możliwa forma emancypacji irlandzkiej, jaką angielska partia może włączyć do swego programu. Doświadczenie będzie musiało potem wykazać, czy zwykła unia personalna pomiędzy obu krajami będzie mogła dalej istnieć. Gotów jestem niemal przypuszczać, że tak, jeżeli tylko nastąpi to we właściwym czasie. Irlandczykom

potrzeba:

I.

Samorządu

i niezależności od Anglii.

2.

Rewolucji agrarnej. Mimo najlepszych nawet chęci, Anglicy nie mogą jej dokonać za Irlandczyków, mogą im wszakże dać legalne środki, które pozwolą im przeprowadzić ją we własnym zakresie.

3.

Ceł ochronnych przeciwko Anglii. Od 1783 do 1801 kwitły wszystkie gałęzie przemysłu irlandzkiego. Unia, wraz z której wprowadzeniem zniesiono cła ochronne, uchwalone przez parlament irlandzki, zburzyła całe życie przemysłowe

Irlandii. Niewielki sposób zastąpić.

ki

zupełnie

angielski

taki

przemysł

Iniany nie może

go w żaden

Unia z 1801 r. wywarla na przemysł irlandz:

sam wpływ jak kroki, które przedsiębra!

parlament

za

Anny,

Jerzego

II etc.

w

celu

zni-

Łondyn,

30 listopada

1867

259

szczenia Irlandzkiego przemysłu welnianego. Gdy tylko Irlandczycy uzyskają niepodległość, potrzeba zrobi z nich protekcjonistów, jak to było z Kanadą, Australią etc. Zanim w przyszły włorek zreferuję swe poglądy w Central Council [Radzie Centralnej] (tym razem na szczęście bez sprawozdawców prasowych), rad bym był bardzo, gdybyś mi w kilku słowach napisał, jak się na te sprawy zapatrujesz. Pozdrowienia.

Twój K. M.

94 MARKS

DO ENGELSA 8 stycznia

Dear Fredl

1868.

[Drogi Fredzie!]

Ad vocem Dihring [Co do Diihringa] !, To już z jego strony bardzo wiele, że prawie pozytywnie przyjmuje rozdział o „aku-

mulacji pierwotnej".

On

jest

jeszcze

młody.

Jako

zwolennik

Careya, przeciwstawia się on zdecydowanie reetraders [propagatorom wolnego handlu]. Nadto jest on docentem prywatnym, nie martwi go więc ta okoliczność, że dostaje kopniaki profesor Roscher, który im wszystkim zagradza drogę. W jego charakterystyce uderzyła mnie szczególnie jedna rzecz, a mianowicie: dopóki określenie wartości przez czas pracy pozostaje, jak u samego

Ricarda,

„nieokreślone”,

dopóty

nie

razi

ono

ludzi.

Z chwilą jednak gdy łączy się je ściśle z kwestią dnia roboczego i jego odmian, ukazuje się im ono w nowym, a wielce niemiSądzę, że Diihring zajął się tą książką głównie łym świelle. dlatego, by dokuczyć Roscherowi. Wyczuwa się zresztą bardzo wyraźnie jego obawę, by samemu nie znaleźć się w sytuacji Roschera.

Zdumiewające

pletnie nowych 1 Mowa Red

elementów

o recenzji

I tomu

jest,

że

nie

uchwycił

on

trzech

kom-

książki: „Kapitału”

ogłoszonej

przez

Diihringa.



8 stycznia 18368

261

1. że w przeciwieństwie do całej dawnej ekonomii, która traktuje jako dane z góry poszczególne iragmenty wartości dodatkowej z ich ustalonymi formami renty, zysku, procentu — ja zajmuję się przede wszystkim ogólną formą wartości dodatkowej, w której wszystko to tkwi w poslaci jeszcze nie zróżniczkowanej, niejako w roztworze. 2. że prostego zarazem charakter czas gdy

wszyscy bez wyjątku ekonomiści nie dostrzegli tego zjawiska, iż skoro towar ma .dwoisty charakter, jest, wartością użytkową i wartosclą wymienną, to dwoisty mieć musi również wyrażona w. towarze praca, podsamo tylko analizowanie pracy sans phrase [bez ści-,

slejszego określenia], jak u Smltha Ricarda połykać się o niewytłumaczalne kwestie. W

Jemnica 3. jako

sunku,

krytycznego ujęcia

itd., musi wszędzie tym tkwi cała ta-

zagadnienia.

że po raz pierwszy plłaca robocza przedstawiana jest irracjonalna forma przejawiania się ukrytego za nią sto-

co

dokładnie

zademonstrowano

na

obu

jej formach:

płacy za czas pracy i płacy od sztuki. (Dopomogła mi okoliczność,.że w wyższej matematyce śpotyka się często podobne wzory). Co się tyczy skromnych zastrzeżeń p. Diihringa przeciwko określeniu wartości, to będzie się dziwił, gdy zobaczy w II tomie, jak mało znaczy określanie wartości „hezpośrednio” w społeczeństwie burżuazyjnym. Istotnie, żadna forma społeczeństwa nie może przeszkodzić temu, żeby czas pracy, którym społeczeństwo rozporządza, one way or another [w ten czy inny sposób] nie regulował produkcji. Dopóki jednak to regulowanie produkcji nie odbywa się w drodze bezpośredniej świadorej kontroli społeczeństwa nad jego czasem pracy — co możliwe jest tylko przy istnieniu własności społecznej — lecz na skutek ruchu cen towarów, dopóty pozostaje w mocy to wszystko, co już tak trafnie powiedziałeś w „Rocznikach Francusko-Niemieckich*. . .1 ' 1 Artykuł

Engelsa

„Zarys

krytyki

ekonomii

politycznej”.



Red.

262

Londyn,

6 marca

1868

95

MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

Kochany

6

marca

1868.

Przyjacielu!

Zaraz po zniknięciu Koppla pogorszył się znów stan mego zdrowia. Nie sądzę, by z powodu jego wyjazdu. Post, nie propter [Po tym, nie wskutek tego]. (Zresztą jest on w swoim. rodzaju wcale miłym człowiekiem. Sam rodzaj, co prawda, jest dła mnie w obecnym moim stanie zbyt zdrowy, abym mógł zbytnio z nim harmonizować). Oto powód mego milczenia, tak że nawet nie powiadomiłem Pana o odbiorze Thiinena. Tenże ma w sobie coś wzruszającego. Meklemburski junkier (zresztą z niemiecką jasnością myślenia), który traktuje swoje dobra Tellow jako wieś, a Meklemburg-Szwerin jako miasto, i wychodząc z tego założenia konstruuje sobie sam z pomocą obserwacji, rachunku różniczkowego, praktycznej księgowości itd. ricardowską teorię renty. Jest to godne uznania, a zarazem ridicule [śmieszne]. Dziwnie zakłopotany ton pana Diihringa w jego krytyce jest dla mnie obecnie zrozumiały. Jest on mianowicie bardzo wścibskim smarkaczem, który reklamuje się jako rewolucjonista w dziedzinie ekonomii politycznej. Zrobił dwie rzeczy. Po pierwsze opublikował (opierając się na Careyu) „Krytyczne zasady ekonomii politycznej” (about 500 pages [około 500 stron]) i nową „Naturalną dialektykę”" (przeciw heglowskiej). Moja książka pogrzebała go w obu kierunkach. Z nienawiści do Roschera itd. zamieścił o niej recenzję. Poza tym popełnia on oszustwa, częściowo świadomie, częściowo z braku zrozumienia. Wie bardzo dobrze, że moja metoda rozumowania nie jest identyczna z heglowską, ponieważ jestem materialistą, a Hegel — idealistą. Dialektyka Hegla jest podstawową formą wszelkiej dialektyki, lecz tylko po odrzuceniu jej mistycznej formy — i tym właśnie różni się moja metoda. Quant a [Co do] Ricarda, to pana Diih-

25 marca 1868

263

ringa dotknęło właśnie to, że w moim wykładzie słabe punkty, podnoszone przez Careya i stu innych przed nim przeciw Ricar-

do, wcale nie istnieją. Stara

się

przeto

mauvaise

foi

[w złej

wierze] obarczyć mnie ricardowską ciasnotą. But never mind [Ale to nic, nie szkodzi]. Muszę mu być wdzięczny, gdyż jest pierwszym fachowcem, który w ogóle przemówilł. W drugim tornie (który chyba nigdy się nie ukaże, o ile mój stan się nie zmieni) jest między innymi analizowana własność ziemska, natomiast konkurencja tylko o tyle, o ile wymaga tego opracowanie pozostałych tematów. W czasie choroby (która, mam nadzieję, wkrótce się skończy) nie mogłem pisać: połykałem za to olbrzymie masy „materiału'* statystycznego i innego, który już sam zdołałby przyprawić o mdłości ludzi nie mających żołądków przyzwyczajonych do takiego pokarmu i jego szybkiego trawienia. Moje położenie jest bardzo przykre, gdyż nie mogłem wykonywać żadnej ubocznej pracy zarobkowej, a przecież muszę ze Względu na dzieci zachować choćby pewne pozory. Gdybym nie musiał dostarczyć jeszcze tych przeklętych dwóch tomów (i nie Szukał ponadto angielskiego wydawcy), do czego wyłącznie LOndyn się nadaje, przeniósłbym się do Genewy, gdzie mógłbym bardzo dobrze żyć ze środków, którymi rozporządzam. Moja

Córka nr 2 wychodzi za mąż z końcem Pozdrowienia dla Frani.

miesiąca !.

Pański K. Marks 96 MARKS

DO

ENGELSA 25

Dear

Fred!

Chciałem

[Drogi wczoraj

marca

1868.

Fredzie!] pisać

do

Ciebie

z muzeum,

ale

poczułem

Się nagle tak bardzo źle, że musiałem zamknąć niezwykle in—

i—gl:t;ura

Marks.



HKed.

264

25 marca

1868

teresującą książkę, którą miałem w ręku. Oczy przysłonila mi jakby czarna krepa. Przy tym straszliwy ból głowy i ucisk w piersiach. Powlokłem się więc do domu. Powietrze i światło dobrze mi zrobiło i w domu spałem for some time [przez jakiś czas]. Mój stan jest tego rodzaju, że właściwie powinien bym porzucić na some tirme [pewien czas] wszelką pracę i myślenie; ale przyszłoby mi to ciężko, nawet gdybym miał środki na próżnowanie.

Ad vocem Maurer [Co do Maurera): jego książki mają ogromne znaczenie. Nie tylko epoka pierwotna, lecz i cały późniejszy rozwój wołnych miast Rzeszy, właścicieli ziemskich posiadających immunitet, władzy publicznej, walki między wolnym chłopstwem a systemem poddaństwa — wszystko to przybiera zupełnie nową postać. W historii ludzkości dzieje się podobnie jak w paleontologii. Nawet najtęższe umysły, z powodu a certain judicial blindness [jakiejś politycznej ślepoty], nie dostrzegają z reguły rzeczy leżących tuż pod nosem. Później, gdy nadchodzi odpowiednia chwila, ludzie dziwią się, że to, czego nie widzieli, pozostawiło po sobie wszędzie widoczne jeszcze ślady, Pierwszą reakcją na rewolucję [rancuską i na związane z nią Oświecenie było natu: ralnie zapatrywanie się na wszystko pod średniowiecznym, romantycznym kątem widzenia. Nawet lacy ludzie jak Grimm nie są od tego wolni. Druga reakcja — a ta odpowiada kierunkowi socjalistycznemu, jakkolwiek ci uczeni nie podejrzewają nawet, że są z nim związani — to sięganie wzrokiem poprzez średniowiecze aż do pradziejów każdego narodu. I wtedy zdumiewa ich. że w tym, co najstarsze, znajdują to, co najnowsze — nawet egalitarians to a degree [tak radykalnych zwolenników równości], że i Proudhona przeszlyby ciarki. Jakże bardzo ulegamy wszyscy owej judicial blindness [politycznej ślepocie]: w mojej najbliższej okolicy, na Hunsriicken, system staroniemiecki trwał aż do ostatnich lat. Przypominam sobie teraz, że mój ojciec jako adwokał mówił mi o tyml Inny dowód: podobnie jak geologowie, nawet najlepsi, jak Cuvier, zu-

25.marca 1868

265

pełnie opacznie interpretowali pewne facts [fakty], tak i filologowie tej force [miary] co Grimm, fłumaczyli iałszywie najprostsze zdania łacińskie, ponieważ pozostawali pod wplywem

Mosera

itd. (który, jak sobie przypominam, zachwycał

się tym,

że u Niemców „wolność” nigdy nie istniała, natomiast „powietrze czyni człowieka poddanym*'). Np. znane miejsce u Tacyta: „aruva per annos mutant et super est ager', co oznacza: zmieniają oni (drogą losowania, skąd też później owe sortes [losy] we wszystkich Leges Barbarum [zbiorach praw barbarzyńców]) poła (arva), a prócz tego pozostaje ziemia gromadzka (ager) —

jako ager publicus

w przeciwieństwie

do arva —

uprawiają co roku nowe pola, tłumaczą: wciąż jeszcze (nieuprawiona) ziemial

Grimm i

„Colunt discrefi ac diversi" miejśsce: Również ziemię pojedynczo i oddzielnie] miało dowodzić, że

in.

pozostaje

a jednak

[uprawiają Niemcy od

niepamiętnych czasów gospodarowali w indywidualnych zagrodach, podobnie jak junkrowie westfalscy. Jednakże w fym samym miejscu

connexis

czytamy

dalej:

„Vicos

el cohaerentibus

locant

aedificiis:

non

suum

in

morem

nostrum

quisque

locum

spa-

tio circumdat" [„zakładają wsie nie na nasz sposób, z łączący-

mi się i stykającymi się nawzajem zabudowaniami: każda zagroda ofoczona jest wolną przestrzenią''],i takie pierwotne wioski germańskie w opisanej wyżej formie istnieją jeszcze tu i ówdzie w Danii. Skandynawia winna była naturalnie uzyskać takie samo znaczenie dla niemieckiej nauki prawa i ekonomii,

jakie ma

dla niemieckiej mitologii.

Dopiero

z tego

założenia

wychodząc, moglibyśmy odcyfrować naszą przeszłość. Zresztą nawet Grimm i in. znajdują u Cezara wzmianki, że Niemcy osiedlali się zawsze we wspólnotach rodowych, a nie pojedynczo: „gentibus cognationibusque, qui uno coiereant'" [w plemionach i rodach, które osiedlały się razem].

Co rzekłby jednak old [stary] Hegel, gdyby dowiedział się w zaświatach, że Allgemeine [ogólne] po. niemiecku i nordycku nie oznacza nic innego jak ziemię gromadzką, a Sundre, Besondre [szczególne] — nic innego jak wyłączoną z ziemi gro-

266

Londyn,

6 kwietnia 1868

madzkiej własność prywatną? A więc kategorie logiczne wypływają, o zgrozo, wprost z „naszych stosunków" [aus „unserem Verkehr"']. Bardzo ciekawa jest praca Fraasa roślinny w czasie, ich historia'", która

(1847): „Klimat i świat dowodzi, że również w

czasach histforycznych klimat i flora ulegają zmianom. Jest on darwinistą przed Darwinem i uważa za możliwe powstawanie gatunków nawet w epoce historycznej. Ale równocześnie jest agronomem. Twierdzi, że wraz z kulturą — i odpowiednio do słopnia jej rozwoju — zanika tak bardzo upragniona przez chłopów „wilgoć” (dlatego też rośliny wędrują z poludnia na północ) i w końcu poczynają tworzyć się stepy. Początkowo oddziaływanie kultury jest korzystne, ostalecznie jednak pociąga za sobą spustoszenie wskutek zaniku lasów itp. Ten człowiek jest tak samo gruntownie wykształconym filologiem (pisał książki po grecku), jak chemikiem, agronomem itd. A wniosek jest taki, że kultura, jeżeli rozwija się żywiołowo, a nie jest kierowana świadorie (to jemu oczywiście jako burżua nie przychodzi do głowy), zostawia po sobie pustynie, Persję, Mezopotamię itd., Grecję. A więc znowu nieświadomie tendencja socjalistyczna!...

MARKS

DO

97 LUDWIKA

, KUGELMANNA Londyn,

6 kwietnia

1868.

... Obecnie na plan pierwszy wybija się tu kwestia irlandzka. Gladstone i ska wyzyskali ją naturalnie jedynie w tym celu, aby znowu dojść do wladzy, a przede wszystkim, aby mieć kasło wyborcze (electoral cry) przy najbliższych wyborach opierających się na household suffirage [prawie głosu głowy rodziny]. Na razie taki obrót sprawy jest szkodliwy dla partii robotniczej. Intryganci bowiem wśród robotników, którzy chcą się dostać do najbliższego parlamentu, jak Odger, Potter itd., zyskali obecnie nowy pretekst na przylączenie się do liberalnej burżuazji.

830 kwietnia

1868

267

Jest to oczywiście tylko kara, którą Anglia — a zatem i angielska klasa robotnicza — płaci za straszną, wielowiekową zbrodnię popełnioną względem Irlandii. Natomiast in the long

run [na dłuższą metę] raczej

na

dobre.

wyjdzie to angielskiej klasie robotniczej

Mianowicie

English

established

church

in

Ireland — or what they use to call here the /risk church

[an-

Elikański kościół państwowy w Irlandii, czyli to, co zwykło się tu nazywać kościołem irlandzkim] stanowi religijną twierdzę angielskiego landlordyzmu w Ireland [angielskiej wielkiej własności ziemskiej w Irlandii], a zarazem przyczółek kościoła państwowego w samej Anglii (mówię tu o kościele państwowym jako właścicielu ziemskim). Wraz z upadkiem kościoła państwowego

Sobą

w

Irlandii

(do upadku)

on

runie

i w

Anglii,

najpierw landlordyzm

a to pociągnie

w Irlandii,

za

a potem

i w Anglii. Otóż zawsze byłem przekonany, że początek poważnej rewolucji społecznej musi się zacząć od podstaw, to znaczy

%d własności ziemskiej!. Poza tym sprawa będzie miała jeszcze jedno bardzo pożyteczne następstwo: skoro tylko Irish church [kościół irlandzki] się Tozpadnie,

wówczas

profestant

Irish

tenanis

[profestanccy

dzierżawcy irlandzcy] z prowincji Ulster przyłączą się do katolickich tenants oraz do ruchu w trzech pozostałych prowincjach Irlandii, podczas gdy dotychczas landlordyzm miał możność wyzyskiwania tych religijnych przeciwieństw...

98 MARKS

DO

ENGELSA 30

Trzeba jednak, zysku. Naszkicuję

kwietnia

1868.

żebyś poznał metodę rozwinięcia stopy Ci więc w najogólniejszych zarysach bieg

1 W oryginale gra słów: „von Grund aus, d.h. vom Grund- und Bodeneigentum aus” (Grund — podstawa, ziemia). — Red. przekł. polsk.

268

80

kwietnia

1868

moich myśli. W księdze I/ będzie, jak wiesz, przedstawiony proces cyrkulacji kapitału w myśl przesłanek rozwiniętych w księdze . A więc nowe delinicje form, wypływające z procesu cyrkulacji, jak kapilał trwały i obrotowy, obrót kapitalu etc. Wreszcie w księdze I zadowalamy się przypuszczeniein, że jeśli w procesie pomnażania wartości 100 £ przekształca się w 110 £, to owe 110 funtów znajduje na rynku te eleinenty, w które ponownie się obraca. Teraz natomiast zbadamy warunki, w których one -znajdują te elementy, tj. zbadamy społeczne powiązanie różnych kapitałów, części kapitału i revenue [dochodu] (=-m). W księdze III przechodzimy następnie do przekształcania się wartości dodatkowej w jej różne formy i oddzielone od siebie części składowe. I. czyli formie rzeczy lecz z

Zysk jest dla nas przede wszystkim jedynie inną nazwą, inną kategorią warłości dodafkowej. Ponieważ dzięki płacy roboczej cała praca uważana jest za opłaconą, silą wydaje się, że nieopłacona jej część wynika nie z pracy, kapitału, a przy tym nie ze zmiennej jego części, lecz

z kapitału

w.całości.

Wskutek

tego

wartość

dodatkowa

przy-

biera formę zysku, ilościowo nie różniąc się od niego. Zysk jest jedynie złudną formą przejawiania się wartości dodatkowej. Dąlej, część kapitału zużyta w produkcji towaru (kapitał wyłożony na wytworzenie towaru, stały i zmienny, rminus ta część kapitału frwałego, która została wprawdzie zastosowana, ale nie zużyta) występuje teraz jako koszty produkcji towaru, albowiem dla kapitalisty koszty produkcji stanowi ta część warłości towaru, która go kosztuje, podczas gdy zawarta w towarze nieoplacona praca nie wchodzi, z punktu widzenia kapitalisty,

w

skład

kosztów

produkcji

towaru.

Wartość

dodatkowa

== zysk występuje teraz jako nadwyżka ceny sprzedażnej towaru ponad jego koszty produkcji. Jeśli więc wartość towaru oznaczamy przez W, a koszty jego produkcji przez K, to W = K - m, a więc W — m = K, czyli W jest większe niż K. Nowa kategoria kosztów produkcji nieodzowna jest do dalszego szczegółowego rozwinięcia zagadnienia. Od razu okazuje się, że ka-

830 kwietnia

1868

269

pitalista może sprzedać towar z zyskiem za cenę niższą od jego

wartości

(byle tylko była wyższa

od

jego kosztów produkcji).

Jest to prawo podstawowe, niezbędne do zrozumienia

wywołanych

wyrównań

przez konkurencję.

" Jeśli więc zysk różni się od wartości dodatkowej fylko formalnie, kowej

W ypadku

to różnica uwydatnia

mamy

większe niż

między sfopą zysku a stopą wartości dodatsię natychmiast realnie, w jednym bowiem

m.

i w drugim to wynika

clrv'

zaś $

„B sw"

a P ponieważ

Py

jest

stąd samo przez się, że stopa zy-

Sku jest niższa niż stopa wartości dodatkowej — chyba że c = 0. Gdy jednak uwzględnimy rozważania zawarte w księdze okaże się, że nie powinniśmy obliczać stopy zysku w stosunku

II, do

dowolnego, np. tygodniowego produktu towarowego, lecz że E:% oznacza

tu stosunek

roku do kapitału

wyłożonego

dokonał obrotu) w roczną stopę zysku. Następnie

wartości

ciągu

zbadamy

w

ciągu

(w oglróżnieniu od kapitalu,

który

tu

Więc

wytworzonej

dodatkowej

tegoż

najpierw,

roku; jak

oznacza

c—ljf; różny

obrót

kapitału

(za-

leżny częściowo od stosunku między obrotową a trwałą jego częŚcią, częściowo zaś od liczby obrotów kapitałlu obrotowego W ciągu roku etc.) wpływa na zmianę sfopy zmieniającej się stopie wartości dodatkowej.

zysku

przy, nie-

Zakładając jednak obrót jako dany i że ł:%& oznacza roczną stopę zysku, zbadajmy, jakim ona może ulegać zmianqm niezależnie od zmian stopy wartości dodatkowej i nawet od jej masy. Ponieważ m, masa wartości dodatkowej == sfopie wartości dodatkowej pomnożonej przez kapitał zmienny, to jeżeli nazwiemy stopę wartości dodatkowej — r, a stopę zysku — p*,

otrzymamy p* =

Ł—+—: Mamy tu 4 wielkości: p', r, v, c, spośród

których możermy operować trzema poszukując ża_ każdym razem czwartej jako niewiadomej. Stąd można wyprowadzić wszystkie

270

80 kwietnia

1868

możliwe przypadki ruchów stopy zysku, o ile różnią się one od ruchu stopy wartości dodatkowej, i to a certain extent [do pewnego stopnia] nawet od fnasy wartości dodatkowej. Dla wszystkich dotychczasowych [ekonomistów] kwestia ta była oczywiście nie do wytłumaczenia. Wykryte w ten sposób prawa, bardzo ważne np. dla zrozumienia wpływu ceny surowca na stopę zysku, pozostają słuszne, niezależnie od tego, jak dzieliłaby się póżniej wartość dodatkowa pormiędzy producenta i in. Może to zmienić tylłko formę przejawiania się. Prawa te dadzą się ponadto bezpośrednio zastosować

również w tym wypadku, gdy

c%v

traktowane jest jako stosu-

nek społecznie wytworzonej wartości dodatkowej do społecznego kapitału. H. To, co w I traktujemy jako ruchy kapitału określonej gałęzi produkcji czy też kapitału społecznego — ruchy, wskutek których zmienia się jego.skład itd. -—— ujmujemy ohbecnie jako różnice między inwestowanymi w różnych gałęziach produkcji masami kapitału. Okazuje się wówczas, że przy równej stopie wartości dodatkowej, tzn. wyzysku pracy, produkcja wartości, a więc również produkcja wartości dodatkowej, a więc również sfopa zysku jest w różnych gałęziach produkcji różna. Ale wskutek konkurencji z, różnych tych stóp zysku kształtuje się przeciętna, czyli ogólna stopa zysku. Ta zaś, sprowadzona do swego absolutnego wyrazu, nie może być niczym innym, jak stosunkiem warfości dodatkowej produkowanej (rocznie) przez klasę kapitalistów do kapitału wyłożonego w skali społecznej. Jeśli np. kapitał społeczny = 400 c + 100 v, a wytwarzana przezeń corocznie warłość dodatkowa = 100 m, to skład kapitału społecznego =

80 c -+ 20 v, a skład produktu (w %) =

20%-owej

= 80 c + 20 v | + 20 m

stopie zysku. To właśnie jest ogólna stopa zysku.

Konkurencja między działającymi w różnych sierach produkcji i mającymi różny skład organiczny masami kapitału prowadzi do komunizmu kapitalistycznego, tzn. do tego, że masi€

80

kwietnia 1968

271

kapitału w każdej s[erze produkcji przypada w udziale odpowiednia część wartości dodatkowej, proporcjonalna do udziału danej masy kapitału w całym kapitale społecznym.

To zaś zachodzi tylko wtedy, gdy w każdej sferze produkcji (zakładając wciąż, jak wyżej, że łączny kapitał — 80 c + 20 v, as

połeczna

stopa

z

m _ ) roczny zysku _8c20 90x

produkt

towarowy

sprzedawany jest według kosztów produkcji -- 20 %-owy zysk od wartości wyłożonego

ka część wyłożonego

kapitału

(obojętne

przy tym,

kapitalu trwałego wchodzi

czy i

ja-

w sklad rocz-

nych kosztów produkcji). Po to jednak ustalona cena towarów musi odbiegać od ich wartości. Jedynie w tych gałęziach produk-

cji, gdzie procentowy skład kapitału wynosi 80 c + 20 v, cena

towarów:

K (koszty produkcji) + 20% od wyłożonego

kapita-

łu — jest identyczna z ich wartfością. Tam gdzie skład jest wyższy (np.90 c + 10 v), cena ta jest wyższa od ich wartości, gdzie

natomiast skład jest niższy (np. 70 c + 30 v), jest miższa od ich wartości. Wyrównana w ten sposób cena, która społeczną wartość dodatkową dzieli równomiernie pomiędzy poszczególne masy kaPitału, proporcjonalnie do ich wielkości, stanowi ceng produkcji towarów — centrum, dokoła którego wahają się ceny rynkowe. Gałęzie produkcji, w których istnieje naturalny monopol — nawet jeśli ich stopa zysku przewyźższa stopę społeczną — WyBędzie to ważne łączone są z tego procesu wyrównawczego. Później, przy rozwinięciu teorii renty gruntowej. przyczyny W tym rozdziale należy z kolei wyjaśnić różne wyrównania [stopy zysku] między różnymi wkładami kapitału, które wulgarnemu ekonomiście wydają się równoznaczne z tyluż przyczynami powstania zysku. Dalej: musimy też zbadać odmienne formy przejawiania się

obowiązujących nadal, a ustalonych już przedterm praw wartości i wartości dodatkowej, formy, które prawa te przybierają obecnie, po przekształceniu się wartości w cenę produkcji. HI. Tendencja zniżkowa stopy zysku w miarę rozwoju społeczeństwa. Wynika to już z wywodów księgi I na temat

272

30

kwietnia

1868

zmian w skladzie kapitału w miarę rozwoju społecznych sił wyłwórczych. Jest to jeden z największych tryumiów nad pons asini [oślim mostem] całej dotychczasowej ekonomii.

IV. Dotychczas mówiliśmy jedynie o kapitale produkcyjObecnie następują modyfikacje związane z kapitałem nym. handlowym. kapitał założeń, dotychczasowych Stosownie do naszych miliardów, produkcyjny społeczeństwa == 500 (milionów lub n'importe [mniejsza o to], a mianowicie 400 c + 100 v || + 100 m; p', ogólna stopa zysku — 20%. Przypuśćmy teraz, że kapitał

handlowy == 100. Wówczas 100 m należy brać w stosunku do 600 zamiast w stosunku do 500. Ogólna stopa zysku zmniejsza się zatem z 20% do 16*/s%. Cena produkcji (dla uproszczenia założymy tutaj, że cale 400 c, a więc tym samym cały kapitał trwały, wchodzi w skład kosztów produkcji masy towarowej produkowa— 583'/a. Kupiec sprzedaje za 600, i jeżell nej w ciągu roku) teraz abstrahujemy od trwałej części jego kapitału, realizuje wobec 100, tyleż co kapitaliści produkcyjni, tego 16%/3% od swych czyli — innymi słowy — przywłaszcza sobie !/e społecznej warTowary — biorąc je en masse [w masie] tości dodatkowej. i w skali społecznej — sprzedawane są według ich wartości. Jego 100 £ (abstrahując od trwałej części kapitału) służy mu obecnie jako pieniężny kapitał obrotowy. Wszystko, co kupiec zagarnia ponad to, sprowadza się albo do ordynarnego oszustwa, albo do spekulacji na wahaniach cen towarów, albo też — jeśli chodzi o drobnych detalistów — jest to płaca robocza w postaci zysku, chociażby to nawet była praca nędzna, nieprodukcyjna. V. Sprowadziliśmy obecnie zysk do tej formy, w jakiej występuje on w praktyce; w naszym przykładzie wynosi on 16%/,%. A teraz podział tego zysku na dochód przedsiębiorcy t na procent. Kapitał pożyczkowy. Kredyt. VI. Przekształcenie się zysku dodatkowego w rentę gruntową. VII.. Nareszcie doszliśmy do tych form przejawiania się, które służą wulgarnemu ekonomiście za punkt wyjścia: do renty

Londyn,

gruntowej

pochodzącej

11 lipca 1868

z ziemi, do zysku

273

(procentu)

od

kapi-

talu, do płacy roboczej za pracę. Ale z naszego punktu widzenia sprawa wygląda teraz inaczej. Pozorny ruch znajduje wyjaśnienie. Dalej, obalona zostaje niedorzeczna teza A. Smitha, będąca

kamieniem węgielnym całej dotychczasowej na cenę towaru

tał zmienny

ekonomii — jakoby

składały się owe trzy dochody,

(płaca robocza)

i

wartość

tzn. tylko kapi-

dodatkowa

(renta

gruntowa, zysk, procent). Całokształt ruchu w formie, w jakiej się on przejawia. Wreszcie, ponieważ te trzy Iormy dochodu (płaca robocza, renta gruntowa i zysk (procent) stanowią źródła dochodów trzech klas — właścicieli ziemskich, kapitalistów i robotni-

jest walka

ków najemnych — rezultatem

której

w

klasowa,

ten ruch znajduje swoje rozwiązanie i która prowadzi nieuchronnie do unicestwienia

całego tego świństwa...

99 MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

11

lipca

1868.

Kochany Przyjacieluł Dzieci mają się lepiej, choć ciągle jeszcze są osłabione.

Za Pańskie przesyłki serdecznie Panu dziękuję. Do Fauchera

Ten mannequin piss [siusiający proszę stanowczo rie pisać. sobie zbyt ważną osobistosamemu chłopczyk] wydawałby się ścią. Osiągnął tylko to, że jeśli nastąpi drugie wydanie, wymie-

rzę

Bastiatowi w odpowiednim

miejscu, gdzie mowa

ści wartości, parę należnych mu tego, gdyż trzeci tom będzie rozdział

o

przedstawicielach

o wielko-

razów, Na razie nie uczyniłem zawierał osobny i obszerny

„ekonomii

wulgarnej”.

Zresztą

zgodzi się Pan, że jest rzeczą naturalną, iż Faucher i ska wywodzą „wartość wymienną" swych własnych gryzmołów 'nie z masy wydatkowanej siły roboczej, lecz z braku tego wydatkowania, a mianowicie z „zaoszczędżonej pracy". A czcigodny

274

Londyn,

11

lipca 1868

Bastiał nie dokonał nawet sam owego „odkrycia", tak pożądanego dla 'tych panów, lecz swoim zwyczajem „ściągnął'* je od znacznie wcześniejszych autorów. Jego źródła są oczywiście Faucherowi i spółce nie znane. Co się tyczy „Centralblatt', ów jegomość czyni mi największe ustępstwo przyznając, że jeżeli pojęciu wartości nadaje się w ogóle jakikolwiek sens, to trzeba się zgodzić z moimi wnioskami. Nieszczęsny, nie spostrzega, że gdyby w mojej książce nie było wcale

rozdziału

o „wartości", to dana

przeze mnie

ana-

liza realnych stosunków zawierałaby dowód i siwierdzenie rze: czywistych stosunków wartości. Gadanina o konieczności udowodnienia pojęcia wartości polega wyłącznie na zupełnej nieznajomości zarówno przedmiotu, o którym mowa, jak i metody naukowej. Że każdy naród zginąłby z głodu, gdyby przestał pracować, już nie powiem przez rok, ale choćby przez parę tygodni, o tym wie każde dziecko. Wie ono również, że dla wytworzenia mas produktów, odpowiadających różnorodnym potrzebom, niezbędne są różnorodne i ilościowo określone masy zbiorowej pracy społecznej. Otóż jest seli evident [samo przez się oczywi: ste], że ta konieczność podziału społecznej pracy w określonych proporcjach nie inoże być w żaden sposób zniesiona przez określoną formę społecznej produkcji; zmienić się może tylko sposób jej przejawiania się. Prawa przyrody w ogóle nie mogą być zniesione. W odmiennych warunkach historycznych zmieniać się może jedynie forma, w jakiej te prawa się przejawiają. Otóż w ustroju społecznym, w którym współzależność społecznej pracy istnieje w postaci prywatnej wymiany indywidualnych wytworów. pracy, formą, w jakiej przejawia się ten proporcjo nalny podział pracy, jest właśnie warfość wymienna tych wy tworów. | Zadanie nauki polega właśnie na tym, by wytłumaczyć, jał przejawia się prawo wartości. Gdyby więc chciano już z góry „objaśnić" wszystkie pozornie sprzeczne z tym prawem zja: wiska, to musiano by stworzyć naukę przed nauką. Na tyrm! wlaśnie polega błąd Ricarda, że w swym pierwszym rozdziale

Londyn,

11 lipca 1868

275

o wartości zaklada on jako dane wszystkie możliwe kategorie — które należy dopiero rozwinąć — aby udowodnić ich adekwalność z prawem wartości.

Co prawda, z drugiej strony — jak Pan słusznie wskazał — dzieje teorii świadczą, że pojmowanie stosunków wartości było zawsze jednakowe, jaśniejsze lub bardziej mgliste, mocniej

Ponieważ

przyćmione iluzjami lub bardziej naukowo określone.

proces myślenia wyrasta sam z pewnych stosunków i sam jest procesem przyrodniczym, więc myślenie istotnie pojmujące może być zawsze tylko jedno, różniąc się jedynie stopniem — zależnie od dojrzałości

nia. Wszystko

a więc i od rozwoju

rozwoju,

inne to czcze

myśle-

organu

ględzenie.

Wulgarny ekonomista nie ma najmniejszego wyob.rażen'ia_ wxelkos.m o tym, że rzeczywiste, codzienne stosunki wymiany i

wartości

nie mogą

jeśli chodzi

tym,

o społeczeństwo

burżuazyjne,

do.wc1p.

Cały

być bezpośrednio identyczne.

właśnie

polega

że nie istnieje w nim a priori żadna świadoma

na

społec-:zna

kor.neczregulacja produkcji. To, co jest rozumne i przyrodniczo na. przecięt ąca działaj ślepo ne, toruje sobie drogę jedynie jako gdy , A wulgarny ekonomista myśli, że robi wielkie odkrycie ujawnieniu wewnętrznego związku rzeczy chełpliwie przeciwStawia fakt, że sprawy z pozoru wyglądają inaczej. W rzeczy samej chełpi się tym, że czepia się pozorów, biorąc je za coś ostatecznego. Po co w takim razie potrzebna jest w ogóle _nauka? Ale za tym kryje się jeszcze coś innego. W miarę pojmowania związku między rzeczami wali się, przed krachem w praktyce;

teoretyczna

wiara

w stałą

konieczność

istniejąęego

stanu

rzeczy. Więc tu już bezwarunkowo interes klas panujących wyBo w jakimże maga, by uwiecznić to bezmyślne bałamuctwo.

innym celu opłaca się gadatliwych sykofantów,

nym „argumentem”* naukowym nej nie wolno w ogóle myśleć?

klórych

jest to, że w ekonomii

jedy-

politycz-

Jednak satis superque [dosyć, aż nadto dosyć]. W każdym razie widać, jak nisko upadły te klechy burżuazji, skoro robo-

tnicy, a nawet

fabrykanci

i kupcy zrozumieli moją

książkę i po-

276

Londyn,

26 sierpnia

1868

trafili się w niej połapać, a tylko ci „uczeni w piśmie" (l) uskarżają się, że stawiam ich umysłowości nadmierne wymagania. Nie radzę przedrukowywać artykułów Schweitzera, jakkolwiek dla jego pisma artykuły te były niezle. Zobowiązałby mnie Pan przez przysłanie paru numerów „Staatsanzeiger”. . O adresie Schnakego dowie się Pan na pewno zaciągając informacje

u „elberfeldczyków” ?,

Serdeczne pozdrowienia

dla żony

i Franciszki. Pański K. Marks

A propos! Otrzymałem od Dietzgena artykuł o mojej książce: przesyłam go Liebknechtowi.

100 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

26 sierpnia

1868.

... Zaproszenie, jakie otrzymałem na kongres Powszechnego Niemieckiego Związku Robotników (na 22—25 sierpnia w Hamburgu), podpisane jest przez Schweitzera jako prezesa i przez przeszło 20 robotników z różnych okręgów Niemiec (członków zarządu). Z tymi ostatnimi musiałem się liczyć w mojej odpowiedzi. Tłumaczę swoje nieprzybycie pracami Rady Centralnej Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników i wyrażam radość, że w ich programie przygotowanym na kongres podkre: ślono punkty wyjściowe każdego „poważnego” ruchu robotniczego — agitację na rzecz całkowitej wolności politycznej, ure1 Współpracowników

„Elberfelder

Zeitung”.



Red.

przekł,

polsk.

Londyn,

gulowania

dnia

roboczego

10 września

1868

277

i międzynarodowej

współpracy

klasy

robotniczej. To znaczy innymi słowy, że gratuluję im porzucenia programu

Lassalle'a.

dowcip.

polega

Lass[alle'a],

Ciekaw

Schweitzer,

zorientuje

jestem,

czy

jedyna

głowa

się z pewnością.

spostrzegą,

w

Czy

na

jednak

wskazane okazać to, czy też będzie wolał udawać nous verrons [zobaczymy].

czym

bandzie

całej

uzna

za

głupca



Twój K. M.

101 MARKS

I F. LESSNERA

DO J. G. ECCARIUSA

Londyn,

10 września

1868.

Drodzy Eccariusie i Lessnerze!

First my thanks to Lessner for his long and interesting letter wszystkim

[Przede

Lessnera

dla

podziękowanie

długi

za jego

' interesujący list]. Powinniście

nie dopuścić do tego, by Kongres!

Się poza ten tydzień. Dotychczas — cerned

[o ile chodzi o Anglię]

Jeżeli

Belgowie

i Francuzi

— nie

przeciągnął

as [ar as England

is con-

było jeszcze blamażu.

znowu

wWniosą masy

nowych

spraw na porządek dzienny, to dajcie im do zrozumienia, że tak nie można, ponieważ: I. Niemcy są bardzo słabo reprezentowani, gdyż prawie jednocześnie odbywają się ich kongresy w Niemczech ?:

2.

Anglia nie jest prawie wcale reprezentowana

z powodu

kampanii o prawo wyborcze; 1 Mowa tu o Kongresie Brukselskim I Międzynarodówki (6—13 września 1868 r.) — HRed. 2% Zjazd berliński lassalowskiego Powszechnego Niemieckiego Związku Robotników i zjazd norymberski saksońskich związków robotniczych, na którym przyjęto za podstawę programu zasady I Międzynarodówki. — Red.

278

Londyn,

10 września

1868

3. Szwajcarzy niemieccy nie są jeszcze wcale reprezentowani, gdyż przyłączyli się dopiero teraz, a istniejące od dawna sekcje wyczerpały swoje środki na strajk genewski; 4. Dyskusja prowadzona zyku francuskim;

jest

obecnie

jednostronnie

w

ję-

5. Dlatego trzeba unikać podejmowania uchwał w ogólnych kwestiach teoretycznych, gdyż może to jedynie wywolać później protesty ze strony nie-Belgów i nie-Francuzów. Sprawa wojny oczywiście interesuje publiczność najbardziej. Napuszone deklamacje i nadęte Irazesy niczego tu nie zmienią. Uchwala, jaką należy w tej sprawie powziąć, winna po prostu dać wyraz temu, że klasa robotnicza nie jest jeszcze dostalecznie zorganizowana, aby. mogła w jakiejś mierze wpłynąć rozstrzygająco na bieg wypadków; że jednak Kongres w imieniu klasy robotniczej protestuje i demaskuje podżegaczy wojennych; że wojna między Francją a Niemcami jest wojną obywatelską, rujnującą dla obu krajów i dla całej w ogóle Europy. Na punkt stwierdzający, że wojna może przynieść korzyści jedynie rządowi rosyjskiemu, nie zgodzą się zapewne panowie Francuzi i Belgowie. Pozdrowienia

dla

przyjaciela

Beckera. K. Marks.

Gdy będzie mowa o cródit mutuel [kredycie wzajemnym], Eccarius musi po prostu oświadczyć, że robotnicy w Anglii, w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych nie mają nic wspólne: go z proudhonowskimi dogmatami i traktują zagadnienie kredytu jako drugorzędne. Rezolucje Kongresu należy telegraficznie londyńskim. A więc unikajcie blamażu!

przekazać

gazetom

K. M.

Londyn, 10 października 1868

279

102 MARKS DO ENGELSA Londyn,

10

października

1868.

... Gdy byłeś tu ostatnim razem, widziałeś Błękitną Księgę o irlandzkich stosunkach agrarnych w latach 1844 — 1845. By accident

[przypadkowo]

shop [antykwarni] wiedzi]

na

temat

znalazłem

w

pewnej

małej

antiquar-

Report and evidence [Sprawozdanie i wypoIrish

tenani

right

1867

(House

of Lords)

[ir-

landzkiej ustawy o dzierżawie z 1867 (Izba Lordów)]. Było to nie lada odkrycie. Podczas gdy panowie ekonomiści uważają, że spór o to, czy renta gruntowa jest zapłatą za naturalną różnicę w jakości gruntu, czy też jedynie procentem od zainwestowanego w ziemi kapitału, ma charakter czysto dogmatyczny, widzimy tu praktyczną walkę na śmierć i życie między farmereim

a landlordem

o to, w jakim stopniu

renta winna

obejmować

oprócz zapłaty za różnicę w jakości gleby fakże procenty od kapitału zainwestowanego

w ziemi nie przez

landlorda, lecz przez

dzierżawcę. Jedynie w ten sposób, że stawia się na miejsce conflicting dogmas [ścierających się ze sobą dogmatów] conilicting facts [ścierające się ze sobą fakty] i realne przeciwieństwa, które

stanowią ich ukryte tło, można przekształcić ekonomię polityczną w pozytywną

naukę.

Salut [Pozdrawiam]., Twój K. M. 103

MARKS

DO J. B. SCHWEITZERA Londyn,

Szanowny Paniel Jeżeli nie otrzymał śnia, to winna temu

13 października

1868.

Pan odpowiedzi na SwWój list z 15 wrze+ była pomyłka z mojej strony. Zrożzu-

280

Łondyn,

18

października

1868

miałem bowiem z Pańskiego listu, że chce mi Pan przysłać swoje „projekty”, abym się z nimi zapoznał. Czekałem na nie. Ale w tym czasie został zwołany Wasz kongres, po czym uważałem (będąc po uszy pogrążony W pracy), że można nie śpieszyć się z odpowiedzią. Jako sekretarz Międzynarodówki na Niemcy, jeszcze zanim otrzymałem Pański list z 8 października, niejednokrotnie nawoływałem do pokoju. Odpowiedziano mi (i na dowód przysłano wyjątki z „Social-Demokrat'*), że Pan sam prowokuje wojnę. Oświadczyłem, iż zobowiązany jestem w tym pojedynku ograniczyć się do roli „bezstronnego sędziego”... Co się tyczy lassalowskiego związku, to był on założony w okresie reakcji. Z uśpienia, które trwało lat piętnaście, Lassalle obudził na nowo do życia ruch robotniczy w Niemczech — i to pozostanie jego nieśmiertelną zasługą. Popełnił jednak wielkie błędy. Dawał się zbytnio opanować bezpośrednim okolicznościom chwili. Sprawę rmałoznaczącą — swoje przeciwieństwo do takiego karła, jak Schulze-Delitzsch — uczynił punktem centralnym swojej agitacji: pomoc państwowa zamiast samopomocy. Podjął tym samym tylko hasło, które Buchez, przywódca irancuskiego socjalizmu kafolickiego, rzucił w r. 1843 przeciw prawdziwemu ruchowi robotniczemu we Francji. Zbyt inteligentny, aby hasło to uważać za coś więcej niż za przejściowy środek pomocniczy, mógł je usprawiedliwić tylko jego bezpośrednią (rzekomo!) użytecznością. W tym celu musiał utrzy: mywać, iż jest ono możliwe do zrealizowania w najbliższej przy: szłości. „Państwo” w ogóle przemieniło się w państwo pruskie. W rezultacie był zmuszony do ustępstw na rzecz królestwa pruskiego, pruskiej reakcji (partii feudalnej), a nawet klerykałów. Z hasłem Bucheza o pomocy państwowej dla zrzeszeń powiązał czartystowskie hasło powszechnego prawa wyborczego. Przecczył, że warunki w Nicmczech i Anglii są różne. Nie wyniósł nie z lekcji, jaką upadające cesarstwo dało o francuskim prawie wyborczym. MNastępnie, jak każdy, kto twierdzi, że ma w kieszeni uniwersalne lekarstwo na cierpienia mas — nadał

Londyn,

swej

agitacji

charakter

13 października

1868

sekciarsko-religijny.

281

W

istocie,

każda

sekta jest religijna. Wyparł się dalej, właśnie jak przystało na założyciela sekty, wszelkiej naturainej więzi z dawniejszym ruchem

robotniczym

tak

w Miemczech,

jak i za granicą.

Popełnił

błąd Proudhona — zamiast szukać realnej podstawy dla agitacji w rzeczywistych elementach ruchu klasowego, chciał ruchowi temu przepisać bieg według określonej doktrynerskiej recepty.

Co

obecnie

stwierdzam

retrospektywnie,

już

uprzednio

po

większej części powiedziałem Lassalle'owi, kiedy w r. 1862 przybył do Londynu i wzywał mnie, bym razem z nim stanął na czele nowego ruchu.

Pan

sam

doświadczył

na

własnej

osobie przeciwieństwa

między ruchem sekciarskim a ruchem klasowym. Sekta widzi rację swojego istnienia i swój point d'honneur [punkt honoru] nie w tym, co ma wspólnego z ruchem klasowym, lecz w specjal-

nych oznakach, które ją od niego odróżniają. Gdy proponował Pan w Hamburgu zwołanie kongresu dla założenia trade-unions [związków zawodowych], mógł Pan zwalczyć sekciarski opór

jedynie za pomocą

groźby

zrzeczenia

się godności

przewodni-

czącego. Był Pan ponadto zmuszony rozdwoić swą osobę jako przywódca wypadku jednym w Pan działa i oświadczyć, że sekty, w drugim zaś jako przedstawiciel ruchu klasowego. Rozwiązanie Powszechnego Niemieckiego Związku Robotników stało się dla Pana historycznym bodźcem do dokonania wielkiego kroku naprzód, by oświadczyć, by udowodnić, jeśli Pan tak woli, że oto nastąpił nowy etap rozwoju i ruch sekciarski jest już dojrzały, by stać się częścią ruchu klasowego i położyć kres wszelkiemu sekciarstwu. Co się tyczy prawdziwej treści

sekty, tnicze,

wniosłaby ją ona, do ogólnego

ruchu

jak wszystkie dawniejsze sekty roborobotniczego

jako

element

wzboga-

cający ten ruch. Zamiast tego, faktycznie zażądał Pan od ruchu klasowego,

aby

podporządkował

się poszczególnemu

ruchowi

282

Londyn,

13

października

1568

sekciarskiemu. Pańscy nieprzyjaciele wyciągnęli stąd wniosek, że chce Pan za wszelką cenę zachować swój „włlasny ruch robotniczy"*. Co się tyczy berlińskiego kongresu —- to przede wszystkiim nie było potrzeby się śpieszyć, ponieważ ustawa o zrzeszeniach jeszcze nie została zniesiona. Powinien Pan był porozumieć się z przywódcami kół poza-lassalowskich, by razem z nimi ułożyć plan i zwołać kongres. Zamiast tego Pan im postawił alternatywę — albo połączyć się z Panerm, albo pójść przeciwko Panu. Kongres sam okazał się jedynie rozszerzonym wydaniem kon-

gresu hamburskiego. Co się tyczy projektu statułu, uważam go za zasadniczo błędny, a sądzę, że w sprawach związków zawodowych 1nam

więcej

doświadczenia niż

ktokolwiek

ze

współczesnych.

Nie

wchodząc w szczegóły zaznaczam tylko, że organizacja zbudowanńa na zasadach cenfralizmu jest odpowiednia dla tajnych stowarzyszeń i ruchów sekciarskich, ale sprzeciwia się istocie związków zawodowych. Nawet gdyby była możliwa — a stwierdzam, iż jest ona wręcz niemożliwa — bylaby niepożądana szczególnie w Nierczech, gdzie robotnik żyje od lat dziecinnych w atmosferze biurokratycznej reglamentacji i wierzy w autorytety, w przełożonych; tam przede wszystkim należy przyzwyczajać go do samodzielności. Ale plan Pana także pod innymi względami jest niepraktyczny. W „Związku" byłyby trzy niezależne wladze różnego pochodzenia: 1) kormitet wybierany w związkach zawodowych; 2) przewodniczący (w danym wypadku zupełnie zbędna osoba), wybierany w powszechnym głosowaniu i 3) kongres wybierany przez lokalne organizacje. W ten sposób wszędzie — kolizje, i to miałoby jakoby sprzyjać „szybkiemu działaniu". (W statucie Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników również figuruje przewodniczący Stowarzyszenia. Ale Faklycznie jedyna jego funkcja sprowadza się do tego, że przewodni-

Londyn,

183

października

1868

283

czy na posiedzeniach Rady Generalnej. Na mój wniosek tytuł ten, którego ja zrzekłem się w 1866, został całkowicie zniesiony w

1867

r.; odtąd

na każdym

z posiedzeń

Rady

Generalnej,

które

odbywają się co tydzień, wybiera się przewodniczącego dnia. W komitecie londyńskim trades-unionów także jest tylko przewodniczący dnia. Stałym funkcjonariuszem jest tylko sekrefarz, Ponieważ on załatwia całą bieżącą pracę). Lassalle dopuścił się wielkiej omyłki zapożyczając z francuskiej konstytucji 1852 r. „Wybieranego w ogólnym głosowaniu". Tym bardziej nie odpo-

wiada to ruchowi zawodowemu!

Jego bowiem działalność głów-

nie obraca się dokoła pieniężnych zagadnień, i Pan rychło przekona się, że tu następuje koniec wszelkiego dyktatorstwa. Zresztą jakiekolwiek by były błędy organizacji, jest możliwe, że uda się je w większym czy mniejszym stopniu usunąć przez rozsądną praktykę. Jako sekretarz Międzynarodówki, gotów jestem podjąć się pośrednictwa między Panem a norymberską większością, która bezpośrednio przyłączyła się do Międzynarodówki — ale oczywiście na rozsądnych warunkach. To sa-

mo napisałem do Lipska '. Nie zamykam oczu na trudności Pańskiego z nas woli.

położenia i nie zapominam o tym, że czyny każdego bardziej zależą od okoliczności niż od naszej własnej

Obiecuję Panu w każdym razie być bezstronnym — to mój obowiązek. Ale z drugiej strony nie mogę Panu obiecać, że nie będę występował w prasie w charakierze osoby prywatnej z otwartą krytyką przesądów lassalowskich — jak to czyniłem w swoim czasię wobec proudhonistów — wtedy, kiedy uznam to za bezwzględnie konieczne ze stanowiska interesów ruchu robotniczego. Zapewniając

Pana

o swojej

przyjaźni

pozostaję

oddany

K. M. 1 —

Wilhcimowi

Liebknechtowi.

284

Manchester,

6 listopada 1868

104 ENGELS

DO

MARKSA Manchester,

6

listopada

1868.

Kochany Murzyniel Zwracam ci Eichhoffa i rękopis Dietzgena. Rękopis ten ze względu na porządki niewieście złożyłem w bezpiecznym miejscu i kompletnie o nim zapomniałem. Trudno wydać o tej rzeczy zupełnie zdecydowaną opinię; ten człowiek nie jest filozofem z natury, a przy tym jest on dopiero na wpół samoukiem. Źródła, którymi się posługuje .(np. Feuerbach, Twoja książka i rozmaite popularne piśmidła o naukach przyrodniczych), do pewnego stopnia można natychmiast rozpoznać na podstawie jego terminologii, ale nie można wywnioskować z tego, co jeszcze ponadto czytał. Terminologia jego jest, naturalnie, jeszcze bardzo mglista i stąd wynika brak precyzji oraz częste powtórzenia w innych terms [terminach]. Jest w tym również dialektyka, ale raczej w postaci przebłysków niż w konsekwentnym powiązaniu. Samo ujęcie przedmiotu jako twór myśli byłoby bardzo ładne i nawet genialne, gdyby się miało pewność, że wpadł na to sam. W jego pracy jest wiele esprit i mimo szwankującej gramatyki widać niemały talent stylistyczny. Na ogół zaś biorąc, zdumiewająco tralny to in" stynkt, który mimo tak skąpego przygotowania naukowego potrafił dojść do tylu słusznych wniosków !... i Uwagi Engelsa odnoszą się do rękopisu J. Dietzgena pt.. „Denkvermógen” [„Zdolność myślenia”], który Marks przesłał Engelsowi do oceny: W liście do Kugelmanna z b grudnia 1868 Marks pisał: ,„...Dość dawno temu przysłał mi Dietzgen urywek rękopisu o «Zdolności myślenia>, który mimo pewnego zamętu i zbyt częstych powtórzeń, zawiera wiele doskonałych i, jak na samodzielny produkt myślenia robotnika, nawet godnych podziwu myśli...” — Red. !

Londyn,

7 listopada 1868

285

105 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

. Tłumaczy

on [Borkheim]

7 listopada

1868.

dla mnie główne ustępy z pew-

nej rosyjskiej pracy o rozkładzie dawnych stosunków agrarnych i dał mi również francuską pracę Rosjanina Schódo-Ferroti na ten-temat. Autor — jest to w ogóle zupełnie powierzchowny osobnik — myli się jednak bardzo, jeśli mówi, że rosyjska wspólnota Powstała dopiero na skutek zakazu opuszczenia ziemi przez chłopów. Ta właśnie wspólnota jest absolutnie, aż do najdrobniejszych szczegółów, identyczna ze wspólnotą pragermańską. (a to samo znajdujemy też Co ponadto występuje u Rosjan w części wspólnot hinduskich — nie w Pendżabie, lecz na południu), to I. nie demokratyczny, ale patriarchalny charakter zarządu gminnego i 2. odpowiedzialność gromadzka ża uiszczanie podatków państwu itd. Z punktu 2 wynika, że im bardziej pracowity jest chłop rosyjski, tym bardziej jest wyzyskiwany przez państwo, nie tylko w formie podatków, lecz i w formie świadczeń w naturze, dostaw koni itp. przy ciągłych przemarszach wojska, dla kurierów państwowych itd. Ale całe to świństwo jest na drodze do zupełnego rozkładu. Co się tyczy wywodów Dietzgena, to uważam je za jego całkowicie samodzielną pracę, pomijając miejsca, w których poznać wpływ Feuerbacha itd., słowem źródeł, którymi się posługiwał. Co do reszty, zgadzam się ze wszystkim, co mówisz. O powtórzeniach powiem mu kilka słów, Jest to dla niego prawdziwy pech, że nie studiował właśnie Hegla. ..

106 MARKS

DO LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

3

marca

1869.

... We Francji odbywa się bardzo ciekawy ruch. Paryżanie znowu formalnie studiują swoją niedawną przesz: lość rewolucyjną, aby przygotować się do czekającej ich nowej rozprawy rewolucyjnej. Najpierw pochodzenie Empire [cesar: stwa]



potem

grudniowy

coup

d'ólat

[zamach

stanu].

Było

to zupełnie zapomniane, podobnie jak reakcji w Niemczech udało się zatrzeć zupełnie pamięć o r. 1848—49. Dlatego książki Tóenofa o coup d'śtat ! wywarły w Paryżu i na prowincji tak olbrzymie wrażenie, że doczekały się w krótkim czasie 10 wydań. Potem ukazały się tuzinami inne książki o tym samym okresie. C'śtait la rage [był to istny szał] i dlatego stał się wkrótce przedmiotem spekulacji księgarskiej. Pisma te wychodziły z obozu opozycji — Tenot np. jest homme

zwę

du

„Siecie”

liberalnego

Wszyscy

[człowiekiem

pisma

ci liberalni

„Stułecia']

burżuazyjnego,

i nieliberalni

(mam

a nie

szubrawcy

na myśli na:

nasze

stulecie).

należący

do ofi-

cjalnej opozycji popierają ten mouvement [ruch]. Popiera go także republikańska demokracja, ludzie tacy, jak np. Delescluze, -l—KSIĘZkl

w grudniu

1851

E.

Tónot

o

zamachu

r.” i „Prowincja

w

stanu

grudniu

Ludwika

1851

Bonaparte:

r.” —

Red,

„Paryż

Londynu,

8 marca

1869

287

który przedtem był adiutantem Ledru-Rollina, a teraz jako patriarcha republikański redaguje w Paryżu „Reveil”. Dotychczas pławiło się wszystko w pogrobowych odkryciach lub raczej wspomnieniach — wszystko, co nie było bonapartystowskie. Potem jednak ukazała się le revers de la módaille [odwro!na strona medaluj.

Najpierw sam rząd francuski opublikował przez renegata Hipolita Castille'a „Łes Massacres de Juin 1848 [„Czerwcowe masakry 1848 r."]. Było to policzkiem dla Thiersa, Falloux, Marie, Jules Favre'a, Jules Simona, Pelletana i in., słowem dla prowodyrów tzw. we Francji „L'Union Liberale'"', którzy chcą zeskamotować

najbliższe

wybory



stare,

bezecne

psy!

Potem jednak przyszła partia socjalistyczna, która „obnażyła"

opozycję i republikańskich Między innymi

demokratów

starego typu.

Vermorel: „Les Hommes

de 1848* i „L'Oppo-

sition'" [„Ludzie 1848 roku" i „Opozycja"]. Vermorel jest proudhonistą. Wreszcie przychodzą blankiści, Girondins'' [Żyronda i żyrondyści].

np.

G.

Tridon:

„Gironde

et

I oto w historycznym kotle czarownic wrel Kiedyż u nas dojdzie do tego!l Proszę posłuchać, jak dokładnie jest poinformowana policja francuska: ' Zamierzałem z początkiem przyszłego tygodnia wyjechać do Paryża, w odwiedziny do córki, Zeszłej soboty zjawia się u Lafargue'a agent policji i zapytuje, czy p. Marks już przybył. Ma dla niego zlecenie. Forewarnedl [Ostrzeżenie!] Najserdeczniejsze pozdrowienia dla Pańskiej drogiej żony i Frani.

Co porabia Madame

Tenge? Pański

288

5 marca

1869

107 MARKS

DO ENGELSA 5 marca

1869.

Dear Fred, [Drogi Fredzie,] Załączony dokument nadszedł wczoraj (chociaż datowany 27 lutego)!. Musisz natychmiast po przeczytaniu odesłać go z powrotem, gdyż next Tuesday [w najbliższy wtorek] mam go przedstawić Council [Radzie]. Panowie z „Aliansu” potrzebowali wiele czasu, by spreparować to opus [dzieło]. Byłoby nam w gruncie rzeczy o wiele przyjemniej, gdyby oni zatrzymali sobie swe „niezliczone legiony'* we Francji, w Hiszpanii i we Włoszech. Bakunin myśli: jeżeli zatwierdzimy jego „programme radical'* [„radykalny program''], wówczas będzie mógł rozgłaszać go z wielkim szumem i skompromitować nas tant soit peu [choćby trochę]. Jeżeli natomiast wypowiemy się przeciwko, okrzyczą nas za kontrrewolucjonistów. Prócz tego: jeżeli ich dopuścimy, Bakunin zatroszczy się, by na kongresie w Bazylei sekundowało mu nieco hołoty. Sądzę, że trzeba odpowiedzieć trzymając się tej line [linii]:

Według szenia

$

| statutu,

robotnicze

należy

„aiming

dopuszczać

at the

same

end,

wszelkie viz

stowarzy-

the

protection,

advancement and complete ermancipation of the working classes" [„zmierzające

do

tego

samego

celu,

a mianowicie

do

ochrony

interesów, postępu i pełnego wyzwolenia klas pracujących']. Ponieważ stopień rozwoju poszczególnych sekcyj robotniczych w tym samym kraju oraz klasy robotniczej w różnych kra: 1 Oświadczenie Centralnego Komitetu bakuninowskiego „Alliance de la Dóemocratie Socialiste” („Aliansu demokracji socjalistycznej”). Ubiegając się o przyjęcie do Międzynarodówki „Alians” zapewniał o gotowości

zrezygnowania

kiem, że Rada mu. — HRed,

ze

Generalna

swej

samodzielności

Międzynarodówki

organizacyjnej

uzna

zasady

pod

jego

warun-,

progra-

5

marca

jach jest silą rzeczy nader

znajduje z konieczności

1869

289

różny, więc również

wyraz

rzeczywisty ruch

w bardzo różnych

formach

teo-

retycznych. Wspólność akcji, którą realizuje Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników, wymiana myśli przez różne organy sekcyj we wszystkich krajach i wreszcie bezpośrednia dyskusja na ogólnych kongresach stwarza stopniowo również wspólny program teoretyczny dla ogólnego ruchu robotniczego.

Jeśli więc chodzi o program

„Aliansu',

Rada Generalna

nie

Polrzebuje poddawać go żadnemu examen critique [krytycznemu badaniu]. Nie potrzebnje ona wcale dociekać, czy jest to adekwatne i naukowe odhicie ruchu robotniczego. Winna jedynie wyjaśnić kwestię, czy jego ogólna tendencja nie pozostaje W sprzeczności z ogólną tendencją Międzynarodowego Stowa-

rzyszenia Robotników — complete emancipation of the working

Classes [zupełnym wyzwoleniem klas pracujących]!

programu, $ 2: „elle veut avant tout Tylko jedno zdanie Iegalisation politique, śconomique et sociale des classes” [L.prag: nie ona przede wszystkim politycznego, ekonomicznego i społecznego zrównania klas'], może wywołać zastrzeżenie pod tym

Względem.

„L'śgalisation des classes" [„Zrównanie klas"'], jeśli

zastosujemy dosłowną interpretację, jest niczym innym jak wyrażoną innymi słowy ideą „harmonie du capital et du travail" [.„harmonii kapitału I pracy"'], którą propagowali socjaliści burŻuazyjni. Nie — logicznie niemożliwe „śgalisation des classes", lecz historycznie konieczne „abolition des classes" [„zniesienie klas*] stanowi ostateczny cel Międzynarodowego Stowarzysze-

nia Robotników. Z kontekstu, w którym zdanie to figuruje w programie,

[lapsusem

wynika

jednak,

że jest

pisarskim]. Tym

ono

bardziej

tylko

a slip of the pen

więc Rada

Generalna

nie

wątpi, że zdanie to, które może spowodować poważne nieporozumienie, zostanie usunięte z programu. Wychodząc z tego założenia, należy pozostawić każdej sekcji, zgodnie z zasadami Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, odpowiedzialność za jej własny program. Nic zatem

290

Manchester,

10 lipca

1869

nie stoi na przeszkodzie przekształceniu sekcji Aliansu w sekcje Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników. Skoro to tylko nastąpi, będą musieli, w myśl statutu, prze: słać do Rady Generalnej denombrement [listę] nowowstępujących sekcji z wymienieniem kraju, siedziby i liczby członków. Ten ostatni punkt — ewidencja ich legionów — nie przypadnie tym panom do smaku. Gdy będziesz zwracał mi list, na: pisz, co chcesz zmienić w tym projekcie odpowiedzi. . :

108 ENGELS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Manchester,

10

lipca

1869.

... Rozwiązanie sekty Lassalle'a i z drugiej strony, spowodowanie, aby saksońscy i południowo-niemieccy robotnicy nie szli na pasku „Vołkspartei”* [.Partii Ludowej'*] — oto dwa podstawowe warunki stworzenia na nowo prawdziwej niemieckiej partii robotniczej. Lassalczycy teraz już sami zatroszczą się o swoją część i będą się żreć nawzajem, lecz o wiele trudniej jest pozbyć się południowo-niemieckich, republikańskich, filisterskich głupstw, systematycznie wbijanych przez Liebknechta robotni: kom do głów. Choćby ta głupota — opatrzyć swój tygodnik' napisem: organ Volkspartei [Partil Ludowej], tzn. południowo-niemieckich filistrów! Gdyby Bebel miał choć trochę teoretycz: nego wykształcenia, nie zdarzyłoby się nic podobnego; wydaje

mi się on zupełnie dzielnym chłopem, który cierpi tylko na ten właśnie brak. I oto przychodzi Liebknecht I żąda, abyśmy stanęli po stronie jego ! Partii Ludowej przeciwko Schweitzerowi! Przy czym rozumie się przecież samo przez się, że: 1. z Partią Ludową, jako partią burżuazyjną, mamy jeszcze o wiele mniej

pod

1 Mowa tu o gazecie „Demokratisches redakcją W. Liebknechta w Lipsku w

Wochenblatt”, wychodzącej latach 1868—1809. — Red

10

sierpnia

1869

291

wspólnego niż z lassalczykami Schweitzera, którzy są jednak sektą robotniczą, 2. że Marks z racji swej [unkcji sekretarza Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników na Niemcy ma obowiązek traktować przyzwoicie każdego, kogo dostateczna Ilość robotników zrobiła swym przywódcą i wybrała do parłamentu. ..

109 MARKS

DO ENGELSA 10

sierpnia

1869.

... Wydrukowana w dodatku część mowy Wilhelma (wygłoszonej w Berlinie) świadczy niewątpliwie — mimo całej swej głupoty — o niezaprzeczalnym sprycie w przedstawieniu sprawy na swój sposób. A zresztą bardzo piękniel Ponieważ wolno korzystać

tam

z Reichstagu

nigdy

średnio

w

jedynie

agitować

za czymś

interesie

robotników!

jako

z środka

rozsądnym,

Really

agitacji,

nie wolno

co by leżało bezpo-

charming

[zaiste cza-

rujące] jest złudzenie poczciwego Wilhelma, że skoro Bismarck „lubi'* robotnikofilskie [razesy, nie przeciwstawi się on poczynaniom rzeczywiście korzystnym dla robotników! „Jak gdyby” — jak powiedzialby Bruno Bauer — pan Wagener nie wypowiadał się w Reichstagu teoretycznie za ustawami fabrycznymi, ale praktycznie przeciwko tym ustawom, „ponieważ w warun-

kach pruskich są one bezużyteczne”! „Jak gdyby"* pan Bismarck, jeśliby naprawdę chciał i mógł zrobić cokolwiek dla robotników, nie mógł wymusić w samych Prusach wykonywania istniejącego ustawodawstwa! Już przez to samo, że stałoby się to w Prusach, musiałaby pójść za tym przykładem liberalna „Saksonia” itd. Wilhelm nie rozumie, że obecne rządy kokietują wprawdzie robotników, ale wiedzą bardzo dohrze, że jedyną ich ostoją jest burżuazja, wobec czego mogą one straszyć burżuazję prorobotniczymi [razesami, nigdy jednak nie mogą wystąpić prze-

ciwko niej realiter

[w rzeczywistości].

2952

Londyn,

80

października

1869

I ten glupiec wierzy w przyszłe „państwo demokracji' Ma to być coś w rodzaju konstytucyjnej Anglii albo burżuazyj: nych Stanów ŻZjednoczonych, albo też nędznej Szwajcarii. Nie ma „ło” żadnego pojęcia o rewolucyjnej polityce. Oto co podaje za szwabskim Mayerem! jako dowód prężności demokratycznej: budowę kalifornijskiej: linii kolejowej, której dokonano dzięki temu, że za pośrednictwem Kongresu burżua podarowalłi sami sobie ogromny obszar „ziemi ludowej", czyli wywłaszczyli z niej robotników; dzięki temu, że w celu obniżenia płacy roboczej importowali kulisów chińskich oraz że na koniec stworzyli nową latorośl — „arystokrację finansową"...

110 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

30

października

1869.

By zrozumieć w pełni listy Goegga i Bonhorsta, powinieneś wiedzieć, że część tych tępaków? (czyli raczej ich przedstawiciele) w Szwajcarii, Austrii 1 Niemczech biją na alarm z powodu uchwały Kongresu Bazylejskiego o proprietć [on*

ciere [własności ziemskiej ]%, Głupota i słabość (wyzyskane przez mądrzejszego Schweitzera), z jaką Wilhelm i jego kompani odpowiadają na wrzask szwabskiego Mayera I pozostałych sympatyzujących z nim

wrogów Partii Ludowej, są wprost horrendalne. Żadnemu

z tych

1 W „Demokratische Korrespondenz”, wychodzącej pod redakcj? Mayera, ukazały się artykuły wysławiające amerykańską republikt burżuazyjną w związku z budową kalifornijskiej linii kolejowej. — Red 2 Marks ma tu na myśli robotników, którzy ulegali wpływom lassalczyków. — Hed. przekł. polsk. 8 Rezolucja Kongresu Bazylejskiego I Międzynarodówki (6—1 września 1869 r.) głosiła, że: „społeczeństwo ma prawo znieść właąsność prywatną ziemi i przekształcić ją we własność społeczną” ji że „t przekształcenie jest nicodzowne”. — HRed.

Londyn.

30

października

1869

293

osłów nie przyszło dotąd do głowy zapytać liberalnych krzykaczy, czy aby w Niemczech, obok drobnej własności chłopskiej, nie istnieje wielka własność ziemska, która stanowi bazę przeżywającej się gospodarki feudalnej, czy w czasie rewolucji nie należy położyć temu kres, już chociażby po to, by znieść obecny system państwowy, i czy można to uczynić przestarzałymi metodami z 1789 roku? Quod non ([Otóż nie]. Te osły wierzą szwabskiemu Mayerowi, gdy mówi, że w kwestii agrarnej bezpośrednio + praktycznie może być zainteresowana tylko Anglia!

Za jedno z następstw Kongresu

Bazylejskiego należy uznać

ulworzenie (zainicjowanej zresztą również bezpośrednio przez Radę Generalną) Land and Labour-League [Ligi Ziemi i Pra-

cy]!. Partia

robotnicza

odrywa

się wskutek tego całkowicie od

burżuazji, przy czym nationalisalion of land [nacjonalizacja ziemi] stanowi starting point [punkt wyjścia]J. Eccarius został mianowany sekretarzem rzeczywistym (obok Boona honorary one [jako sekretarza honorowego]) i będzie otrzymywał za to wynagrodzenie.

General

Council

[Rada

Generalna]

poleciła

kilka słów do English working class [angielskiej czej] w sprawie Irish prisoner's demonstration [demonstracji

na

rzecz

więźniów

irlandzkich,

mi

napisać

klasy robotnilast Sunday

która

odbyła

się

w ubieglą niedzielę]. Jestem obecnie tak zajęty, że wcale nie palę się do tego, but must be done [ale trzeba to zrobić]. Dzienniki londyńskie opisały demonstrację zupełnie niezgodnie z rzeczywistością. Była wspaniała.

Serdeczne

pozdrowienia

dla Mrs.

Lizzy

i dla

niedzielnych

gości. Twój

K. M.

1 Liga Ziemi i Pracy w Anglii wysuwała następujące żądania: nacjonanizacji ziemi, progresywnego bezpośredniego podatku dochodowego, skrócenia dnia roboczego, powszechnego prawa wWyborczego itp. Do Komitetu Ligi weszło 10 członków Rady Generalnej Międzynarodówki. — Red.

294

Manchester,

1 listopada

1869

111 ENGELS

DO MARKSA Manchester,

Drogi

1 listopada

1869.

Murzyniel

Uchwała w sprawie własności ziemskiej zdziałała Istne cuda. Po raz pierwszy od chwili, gdy Lassalle rozpoczął swą agitację, zmusza ona ludzi w Niemczech do myślenia, co dotychczas uwa: żano za całkowicie zbyłeczne, Widać to wyraźnie z listu Bonhorsla. W ogóle list ten wcale mi się podoba, mimo że trąci afektacją i zdradza niedouctwo, jest w nim pewien zdrowy humor ludowy, a co się tyczy hipoteki, utrafił on doprawdy w sedno. Ludzie zapominają zresztą, że abstrahując od głównego problemu wielkiej własności ziemskiej, istnieją różnego rodzaju chłopi: 1) chłop-dzierżawca, któremu jest obojętne, czy ziernia należy do państwa czy też do obszarnika; 2) chłop-właściciel, a mianowicie, po pierwsze, reakcyjni bogacze wiejscy, przeciw którym należy zaagitować wyrobnika i parobka, po drugie, średni chłopi, którzy również będą reakcyjni, ale nie s4 zbyt liczni, ! po trzecie, zadłużeni drobni chłopi, których należy pozyskać przez hipotekę. Przy tym można przecież powiedzieć, że proletariat nie jest na razie zainteresowany w tym, by kwe: stionować istnienie drobnej własności ziemskiej...

112 MARKS

DO

ENGELSA 26

listopada

1869.

Dear Fred! [Drogi Fredzie!] Czułem się w tym łygodniu nieszczególnie i historia pod pachą wciąż jeszcze mi dokucza, Dlatego nie podziękowałem Ci wcześniej za Twoje notatki o Careyu, którego volume [tom] otrzymałem właśnie wczoraj.

26

listopada

1869

29b

W mojej książce przeciwko Proudhonowi, gdzie akceploWalem jeszcze w zupełności teorię renty Ricarda, wykazałem już, co w niej jest fałszywego, nawet z punktu widzenia samego

R[icarda]. la produclion bourgeoise la rente, I'applique nean-

„Ricardo, aprós avoir supposć comme nócessaire pour dóterminer

moins A la proprietć foncićre de toutes les ćpoques el de tous

les pays. Ces sont li les errements de tous les ćconomistes, qui representent les rapports de la production bourgeoise comnie

[„Zakładając, że koniecznym warun:

des catćgories ćternelles''.

kiem określenia renty jest produkcja burżuazyjna, Ricardo s_towszy.stk'lch suje jednak pojęcie renty do własności gruntowej

cpok i wszystkich krajów. Jest to błąd wszystkich ekonomls_tow, wyobrażają

którzy

]alfo

burżuazyjnej

produkcji

stosunki

sobie

Wieczyste kategorie"]. Pan Proudhon przekształcił naturalnie 0d razu teorię R[icarda] w moralny wyraz równości 1 wobec tego uznał, że renta, tak jak określił ją R[icardo], jest to „un

immense cadastre, exćcutć contradictoirement par les proprietaires et les fermiers... dans un interet supórieur, et dont le rósultat definilif doit śtre d'ógaler la possession de la terre etc." [-.Olbrzymi kalaster, sporządzany przez dwie przeciwsiawne

6obie strony, właścicieli i dzierżawców... w imię wyższego inle-

resu; w końcowym rezullacie winien on doprowadzić do wyrówNania władania ziermią etc."]. W odpowiedzi

. „Pour

na to zaznaczyłem

qu'un

cadastre

m. in.:

quelconque,

formć par la rente, soit

d'une valeur pratique, 1l faut toujours rester dans les condilions de la sociótć actuelle. Or, nous avons dśćmontróć que e fermage

le fermier

par

payć

exactement

un

n'exprime

peu

la renfe que dans les pays les plus avances dans

Mindustrie et dans

-t-il

proprietaire

au

eouvent

le commerce.

Finferót

payć

au

Encore

ce lermage

proprietaire

pour

renferme-

le

capital

Incorpore a la terre. La siluation des terrains, le voisinage des villes,

fermage

et

bien

d'autres

et modifient

circonstances

la rente...

D'un

encore,

autre

influent

cótć,

sur

le

la renile ne

296

26

listopada

1869

saurait Gtre I'indice constant du degre de [ertilitć d'un terrain... l'application moderne de la chimie vient d chaque instant changer la nałure du terrain, et les connaissances góologiques commencent precisóment de nos jours 4 renverser foute ['ancienne estimation de la fertilite relative . la fertilit6 n'est pas une qualitć aussi naturelle qu'on pourrait bien le croire: elle se rattache intimement aux rapports sociaux actuels" [„Aby jakikolwiek wytwarzany przez rentę kataster mógl mieć znaczenie praktyczne, należy bezwzględnie pozostać w warunkach obecnego społeczeństwa, Otóż wykazaliśmy, że czynsz dzierżawny, placony właścicielowi przez dzierżawcę, jest mniej lub więcej dokładnym wyrazem renfty tylko w krajach najbardziej zaawansowanych w dziedzinie handlu 1 przemysłu. A ponadto czynsz dzierżawny często zawiera w sobie wypłacony właścicielowi procent od kapitału zainwestowanego w ziernię. Położenie gruntu, sąsiedztwo miast i wiele innych okoliczności wpływa na czynsz dzierżawny i powoduje zmiany renty... Z drugiej strony, renta nie może służyć za sfały wskażnik stopnia urodzajności danego gruniu... MNowoczesne stosowanie zdobyczy

chemii może w każdej chwili zmienić charakter gleby, a wiedza geologiczna zaczyna właśnie w naszych czasach obalać wszyst: kie dawne oceny względnej urodzajności... urodzajność nie Jest tak dalece naturalną właściwością, jak by można bylo sądzić: pozostaje ona w ścisłym związku z aktualnymi stosunkami społecznymi". Co się tyczy postępu kultury rolnej w samych Stanach Zjednoczonych, to p. Carey ignoruje najbardziej nawet znane fakty. Np. angielski agrochemik, Johnstone, w swych Notes [Uwagach] o United States [Stanach Zjednoczonych] mówi: Rolnicy, którzy przesiedlili się z Nowej Angłlii do stanu Nowy Jork, opuścili gorszą glebę, by przejść na lepszą (lepszą nie w takim sensie, jak pojmnuje to Carey, to znaczy taką, którą trzeba dopiero stworzyć, lecz w sensie chemicznym i zarazem ekonomicznym); tymczasem rolnicy, którzy wywędrowali ze

stanu zior,

Nowy say

Jork i osiedlili się po tamtej

[powiedzmy],

w

Michigan,

stronie

opuścili

Wielkich

lepszą

glebę

Jedla

26

listopada

1869

297

gorszej itd. Osadnicy w Wirginii, eksploatując pod uprawę swego głównego produkliu, tytoniu, ziemię nadającą się najlepiej do tego celu pod względem położenia i urodzajności, prowadzili lak rabunkową gospodarkę, że musieli przesiedlić się do Ohio na ziemię mniej nadającą się do tej uprawy (chociaż nie gorszą pod uprawę pszenicy itd.). Narodowość imigrantów odgrywala również rolę przy wyborze osad. Przybysze z Norwegii i z naszych lasów górskich wyszukiwali sobie surowe lesiste okolice na północy Wisconsin, Jankesi w tym samym kraju osiedlali się w preriach itd. Prerie, zarówno w United States, jak fact [doprawdy] solą w oku Careya. Jego

w Australii, są in zdaniem, gleba nie

pokryta

bezpłodna,

całkowicie

lasem

bezpłodne są wszystkie

jest

z

natury

czyli

że

łąki naturalne.

A co najlepsze, obie wspaniałe konkluzje Careya (co do United States) pozostają w oczywistej sprzeczności z jego własnym dogmalem. Po pierwsze, pod szałańskim wpływem Anglii ludzie zostają disseminated [rozproszeni] po gorszych(|)

ziemiach

Zachodu,

zamiast

dobrą, wzorową glebę lepszego do gorszego

mówiąc]

dissemination

społecznie

uprawiać

szczególnie

Nowej Anglii. Jest to więc przejście od gruntu. (Zresztą, by the by [nawiasem

[rozproszenie]

Careya

w

przeciwień-

stwie do asocjacji zostało odpisane w całości z Wakefielda). Po drugie, pech zrządził, że na południu Stanów Zjednoczonych

właściciele

niewolników

(których

p. Carey, jako miłośnik

har-

monii [interesów], broni poza tym we wszystkich swych dawnych pracach) zabierają się zbyt wcześnie do uprawy lepszej gleby, pomijając gorszą. A więc — czego być nie powinno — rozpoczynają na lepszym gruncie! Skoro na tym przykładzie Carey przekonuje się sam, że ludzie, którzy istotnie sami uprawiają ziemię, a więc w tym wypadku niewolnicy, nie kierują się ani względami ekonomicznymi, ani innymi względami wynikającymi of their own [z ich własnych pobudek], lecz działają pod przymusem, to mógłby on bez wielkiego wysiłku dojść do wniosku, że to samo dzieje się także w innych krajach.

298

26

listopada

1869

Wedlug jego teorii, kultura rolna Europy powinna była zrodzić się w górach Norwegii, a stamtąd rozszerzyć się na kraje śródziemnomorskie,

ciwnym

zamiast

odbywać

marsz

właśnie

w

prze-

kierunku.

Istnieje niemiłe zjawisko ekonomiczne, które polega na tym, że w przeciwieństwie do wszystkich innych maszyn, gdy się je ulepsza, produkty coraz lepszej maszyny-ziemi, jego zdaniem,

drożeją — przynajmniej

okresowo — zamiast

fanieć (była to

jedna z okoliczności, które wpłynęły na Ricarda; on również nie widział dalej swego nosa i nie zdołał posunąć się poza historię cen zboża w okresie about [mniej więcej] od 1780 do 1815 roku w Anglii); otóż Carey usiłuje odżegnać się od tego zjawiska za pomocą niezmiernie niedorzecznej i fantastycznej teorii pieniądza. Jako zwolennik harmonii [interesów], wykazał on przede wszystkim, że nie ma antagonizmu między kapitalistą a robotnikiem najemnym. Drugim krokiem było wykazanie harmonii między właścicielem ziemł a kapitalistą, a mianowicie w ten sposób, że własność ziemska przedstawiana jest jako zjawisko normalne tam, gdzie się jeszcze nie rozwinęla. O wielkiej, rozstrzygającej różnicy między kolonią a krajem starej cywilizacji, różnicy, która wyraża się w tym, że w krajach starej cywilizacji masy ludowe, wskutek istnienia własności ziemskiej, odsunięte są od ziemi, żyznej czy nieżyznej, uprawnej czy nieuprawnej, podczas gdy w kolonii ziemia, relatively speaking [względnie rzecz biorąc], może być jeszcze przywłaszczana przez tych, którzy ją uprawiają — o tym oczywiście ani słowa. Ta okoliczność nie powinna przecież odgrywać żadnej roli w szybkim rozwoju

kolonii. Niemiła niemiłej

„kwestia

formie, zakłócilaby

własności", tu przecież

i to w swej

najbardziej

całą harmonię.

Co się tyczy umyślnego przekręcenia faktów, którego dopuszcza się Carey twierdząc, że skoro w kraju z rozwiniętą produkcją naturalna urodzajność gleby stanowi doniosły czyn-

26

nik

wytwarzania

wpływa

na

hstopada

wartości

stopę

1869

dodatkowej

zysku),

to

299

(lub, jak

i odwrotnie,

na

mówi

Ricardo,

obszarach

ziemi

najurodzajniejszych z nalury produkcja musi być najbogatsza ! rozwijać się najlepiej, czyli że np. w Meksyku musi stać wyżej niż w Nowej Anglii — odpowiedziałem na to już w .„Kapitale"', str. 502 i nasli. Jedyną zasługą Careya jest to, że równie jednostronnie obstaje przy tezie o przechodzeniu od gruniu gorszego do lepszego, jak Ricardo przy tezie przeciwnej, podczas gdy w rzeczywistości uprawiane są zawsze jednocześnie grunia o rozmailym stopniu urodzajności, i dlatego u Germanów, Słowian, Celtów odbywał się między czionkami wspólnoty gminnej bardzo staranny podział pasów ziemi różnej jakości, co później tak bardzo utrudniało przeprowadzenie podziału gruntów groma dzkich. Co do historycznego rozwoju kultury rolnej, to odbywa się on — zależnie od szeregu okoliczności — bądź równocześnie w obu kierunkach, bądź też w poszczególnych epokach dominuje jeden z tych dwóch kierunków. Co

się

tyczy

procentu

od

zainwesiowanego

w

ziemię

kapi-

tału, to staje się on częścią składową renty różniczkowej wlaśnie dlatego, że właściciel ziermi otrzymuje procent od tego kapitału,

Ten

który

znany

nieje, system

w

zainwestował

w

całej

Europie

fakt

United

States

ponieważ

w

dzierżawy

kamy się z tym ber [spekulant

jeszcze

się

ziemię

nie

nie

jakoby

on,

lecz

dzierżawca.

ekonomicznie

[Stanach rozwinął.

nie ist-

Ziednoczonych] Tymczasem

spofy-

faktem i tam. chociaż w innej formie. Landjobgruntowy], a nie dzierżawca, w cenie gruntu

każe sobie ostalecznie zapłacić za wydatkowany przez dzierżawcę kapitał. Historia pioneers States istotnie przypomina dzieją się np. w Irlandii. But

now

damn

Carey!

[pionierów] I landjobbers w United często największe polworności, jakie Vivat

for O'Donovan

Rossal

diabla z Careyeml Niech żyje O'Donovan Rossa!]

[Ale do

300

26

Ostatnie

posiedzenie

listopada

wtorkowe

1869

miało

bardzo

plomienny,

go-

rący I burzliwy przebieg. Pan Muddlehcad — diabeł wie, jak go tam zowią! — czartysta, stary przyjaciel Harneya — sprowadził na wszelki wypadek Odgera i Applegartha. Z drugiej strony, nieobecni byli Weston i Lucraft, ponieważ poszli na jakiś bal irlandzki. Reynolds zamieścił w swoim sobotnim numerze moje rezolucje razem z abstract [wyjątkami] z mojego speech [przemówienia]

(o

tyle,

o

ile

potrafił

je

zanotować

Eccarius,

który nie jest stenogralem); wydrukował to zaraz na pierwszcj stronie pisma pod swoim artykułem wstępnym. Nastraszyło to, jak się zdaje, tych, którzy zalecają się do Gladstone'a. Hence [Stąd] ukazanie się Odgera oraz a long rambling speech [długa rozwlekła mowa] Muddersheada, któremu porządnie dopiekł Milner (sam z pochodzenia Irlandczyk). Applegarth siedział obok mnie i dlatego nie odważył się mówić przeciwko, lecz mó: wił raczej za, co prawda ze ściśniętym sercem. Odger powiedział, że jeżeli będzie się forsować glosowanie, będzie musiał głosować za rezolucjami; lecz że lepiej uzyskać jednornyślność przez wprowadzenie pewnych drobnych poprawek etc. Na to oświad: czylem — ponieważ jego właśnie chciałem przycisnąć do muru — żeby on zaproponował swoje poprawki na następnym posiedzeniu! A zatem na ostatnim posiedzeniu, mimo nieobecności wielu naszych najpewniejszych członków, spowodowalibyśmy przyjęcie rezolucji przy jedynym głosie contra. We wtorek będziemy

in

full

force

[w

komplecie]?. Pozdrowienia.

Twój '_lźnEttershead. znaczy

po

2 Przedłożona

przez Radę — Red.

Muddlehead,

angielsku

„mętna

przez

Generalną

jak

głowa”.

Marksa

jednogłośnie

go —

ironicznie

K. M.

przezywa

Marks

Red.

rezolucja

przyjęta

w

kwestii

w

dniu

irlandzkiej

30 listopada

zostala

1869

T:

Londyn,

MARKS

29

listopada

113 LUDWIKA

DO

1869

301

KUGELMANNA Londyn,

...Moje

długie 1 w pewnej

mierze

29

listopada

zbrodnicze

1869.

milczenie

musisz ! sobie wytłumaczyć tym, że mam do odrobienia mnóstwo zaległych prac nie tylko dla mych studiów naukowych, lecz również quoad /nfernational [dla Międzynarodówki], że ponadto muszę uczyć się rosyjskiego, gdyż przyslano mi z Petersburga książkę o położeniu klas pracujących w Rosji (of course, [oczywiście z uwzględnieniem chłopów]), peasants included mego zdrowia bynajmniej nie jest zadostan że tym, wreszcie walający. Widziałeś zapewne w „Volksstaat” zaproponowane przeze mnie

landzkiej.

Gladstone'owi

przeciw

rezolucje

teraz Gladstone'a

Zaatakowałerm

jak przedtem Palmerstona — tejsi demagogiczni refugees

z bezpiecznej

despotów

kontynentalnych

i wywołało [uchodźcy]

tego rodzaju rzeczy mają urok tylko vultu instantis tyranni [przed obliczem

Jednakże zarówno amnestii,

dzkiej

jak

i

mój

[Radzie Generalnej]

Council

późniejszy

ir-

tak samo

zupełnie

to tu sensację. Tulubią napadać na

Dla

odległości.

wtedy, gdy dzieją groźnego tyrana].

wystąpienie w owej

moje

amnestii

sprawie

w

wniosek

sprawie w

mnie się

irlanGeneral

o przedyskutowanie stosunku an-

gielskiej klasy robotniczej do Irlandii i powzięcie odpowiednich uchwał — mają naturalnie jeszcze inne cele na oku oprócz głoś-

nego i zdecydowanego wystąpienia w obronie oppressed Irish [uciskanych Irlandczyków] przeciwko ich oppressers [ciemięzcom].

Nabieram coraz głębszego przekonania — i chodzi tylko o to, aby wpoić to przekonanie angielskiej klasie robotniczej —

że nie zdoła 1 We werze. polsk.

Od

ona

wrześniu tego

dokonać 1869

czasu

roku przeszli

tu w Anglii

niczego

decydującego,

Marks odwiedził Kugelmannów w Hanona przyjacielskie „ty”, — HRed. przekł.

302

Londyn,

29

listopada

1869

dopóki w sposób najbardziej kategoryczny nie odgrodzi swej polityki względem Irlandii od polityki klas rządzących, dopóki nie tylko nie potraktuje sprawy irlandzkiej jako wspólnej sprawy, lecz nie podejmie także inicjatywy w kierunku rozwiązania utworzonej w r. 1801 Unii! i zastąpienia jej przez swobodny związek federalny. A mianowicie, musi to być postawione nie jako sprawa sympatii dla Irlandii, lecz jako postulat leżący w interesie proletariatu angielskiego. W przeciwnym razie lud

angielski będzie nadal wiedziony na pasku przez klasy panują: ce, ponieważ będzie zmuszony występować wspólnie z nimł przeciwko Irlandii, Każda jego akcja w samej Anglii będzie paraliżowana przez spór z Irlandczykami, którzy w samej Anglii stanowią bardzo znaczną część klasy robotniczej, Pierwszy warunek wyzwolenia tutaj — obalenie angielskiej oligarchił

zlemskiej

— jest

niemożliwy

[do

spełnienia],

gdyż

jej

tutej-

sza pozycja nie może być zaatakowana, dopóki posiada ono silnie umocniony przyczółek w Irlandil. Tam zaś, z chwilą kiedy sam lud irlandzki weźmie sprawę w swoje ręce, kiedy sta: nie się własnym ustawodawcą I rządcą, kiedy będzie niezależny — zmiażdżenie arystokracji ziemskiej (w większości tych samych osób, co landlordowie angielscy) będzie nieskończenie łatwiejsze niż tutaj; w Irlandii bowiem jest to nie tylko zagad: nienie

czysto

ekonomiczne,

lecź

zarazem

narodowe,

ponieważ

tamtejsi landlordowie nie są — jak to jest w Anglil — tradycyj: nymi dygnitarzami i reprezentantami narodu, lecz śmiertelnie znienawidzonymi jego ciemięzcami. A wreszcie nie tylko wewnętrzny rozwój społeczny Anglii jest paraliżowany przez obecny stosunek do Irlandii — lecz także jej polityka zagraniczna, zwłaszcza zaś jej polityka wobec Rosji I Stanów Zjednoczonych Ameryki. 1 Celem ujarzmienia Irlandii Pitt 1 Castlereagh przeprowadzili w 1801 r. połączenie parlamentu irlandzkiego z angielskim; dokonali tego przy pomocy najbrudniejszych środków, m. in. przez przekupienie posłów irlandzkich (na co parlament angielski przeznaczył 1600 000 funt. szterl.). — Red, przekł. polsk.

Manchester,

9

grudnia

1869

303

Ponieważ jednak angielska klasa robotnicza stanowi niewątpliwie ciężar decydujący na szali wyzwolenia społecznego w ogóle, to należy rozpocząć od tego punktu. W istocie angielska republika za czasów Cromwella rozbiła się — o Irlandię!. Non bis in ldem! [Aby się tak drugi raz nie stało!] Irlandczycy urządzili rządowi angielskiermu wspaniały kawał, wybierając

„convict

felon'"

[skazanego

spiskowca]

O'Donovan

Rossa na

członka parlamentu. Dzienniki rządowe grożą już ponownym uchyleniem Hahbeas Corpus Act [ustawy o wolności osobistej], wznowieniem systemu terrorul W istocie, Anglia nigdy nie rządziła Irlandią inaczej £ — dopóki trwa obecny stosunek — nie może rządzić inaczej, jak przy pomocy haniebnego terroru i najohydniejszej korupcji... 114

ENGELS

DO

MARKSA Manchester,

9 grudnia

1869.

... Historia z „Trishman” odpowiada w połowie moim oczekiwaniom?.

Irlandia

jest

wciąż

jeszcze

sacra

insula

[świętą

1 Podczas rewolucji angielskiej XVII w. wybuchło w Irlandii powstanie, które doprowadziło prawie do zupełnego oderwania się od Anglii większej części wyspy. Powstanie to stłumił Cromwell w r. 1649. „Pacyfikacja” Irlandii przeprowadzana zostałą z niesłychaną brutalnością i zakończyła się masowym wywłaszczeniem ludności irlandzkiej z ziemi. Na skutek tego Irlandia stała się aktywną siłą walczącą przeciwko angielskiej rewolucji. — HRca, 2 Dublińskie czasopismo „Irishman” pominęło milczeniem dyskusję i rezolucje Rady Generalnej w sprawie Irlandii. Marks pisał w związku z tym do Engelsa (4 grudnia 1869 r.), że Międzynarodówce przyszło prowadzić wojnę z przesądami i ograniczonością irlandzkich „wodzów”. Redaktor „Irishman” — pisał Marks — sądzi, że „zagadnienie irlandzkie winno być traktowane całkiem specjalnie i że należy przemilczeć fakt, iż angielscy robotnicy sympatyzują z irlandzkimi. Cóż za głupie bydlę! Tak odnosić się do Międzynarodówki, która ma swe organy w całej Euro-

pie i Ameryce!” — Red,

304

Londyn,

10

grudnia

1869

wyspą], której aspiracyj nie wolno mieszać z wulgarnymi walkami klasowymi pozostałego grzesznego świata. Jest to ze strony tych ludzi z pewnością po części szczery bzik, po części zaś, równie niewątpliwie, jest to — jeśli chodzi o przywódców — ordynarne wyrachowanie, aby zachować panowanie nad chłopami. Należy ponadto uwzględnić okoliczność, że naród chłopski musi zawsze dobierać sobie przedstawicieli literackich spośród iest dla Irlandii mniej więcej tym samym, czym Kopenhaga dla Danii (mam na myśli kafolicki Dublin). W oczach tych panów ruch robotniczy jest natomiast czystą herezją, a chłop irlandzki nie powinien przecie wiedzieć, że robotnicy socjalistyczni są w Europie jedynymi jego sojusznikami...

115 MARKS

DO

ENGELSA Londyn,

10 grudnia

1869.

... Ad vocem: Irish Question [Co się tyczy kwestii irlandz kiej]. W ubiegły wtorek nie poszedłem do Central Council [Rady Centralnej]. Miałem zamiar zagaić the debates [dysku-

sję],

ale moja

„family*

w taką fog [mgłę] stanie zdrowia].

[„rodzina'"]

przy moim

nie pozwoliła

mi wyjść

present state of health

[obecnym

Co się tyczy sprawozdania w „Naf[ional] Ref[ormer]*, to tam nie tylko przypisano mi nonsensy, lecz ! podano fałszywie nawet to, co sprawozdawca podał zgodnie z prawdą. Nie chcia-

lem

jednak

wnosić

reklamacji.

D'abord

[Przede

wszystkim]

obraziłbym przez to reporter [sprawozdawcę] (Harrisa). Po wtóre, dopóki się do tego nie mieszam, wszystkie ich sprawozdania nie mają w sobie nic oficjalnego. Jeśli natomiast sprosłuję cokolwiek, przyznam tym samym, że wszystko pozostałe jest ścisłe. Tymnczasem fałszywe jest wszystko, co wydrukowano.

Londyn,

Besides reports

[Poza

tym]

mam

[sprawozdań]

10

grudnia

powody,

w dowodg

stąpiłoby to z chwilą, gdybym

1869

by

305

nie przekształcać

prawne

przeciwko

prostował

defails

sobie,

tych a na-

[szczegóły].

W najbliższy wtorek przedstawię sprawę w następujący sposób: abstrahując całkowicie od wszelkich frazesów o „międzynarodowej” i „ludzkiej* justice for Ireland [sprawiedliwości dla Irlandii] — która jest sama przez się zrozumiała w international council [Radzie Międzynarodówki] — bezpośredni absolutny interes English Working Class [angielskiej klasy robotniczej] wymaga to get rid of their present connexion with Ireland [zerwania jej obecnego związku z Irlandią]. Takie jest moje najgłębsze przekonanie, wynikające z przyczyn, których częściowo nie rmogę wyjawić nawet robotnikom angielskim. Przez długi czas sądziłem, że można obalić reżym irlandzki przez English Working Class ascendancy [ruch angielskiej klasy robotniczej]. Głosiłem stale ten pogląd w „New York Tribune''. Głębsze studia przekonały mnie jednak, że sprawa ma się odwrotnie. Angielska Working Class [klasa robotnicza] nigdy nic nie zdziała, zanim it has got rid of Ireland [nie uwolni się od Irlandii]. Należy zacząć od samej Irlandii, Właśnie dlatego

[kwestia]

question

irlandzka jest tak ważna dla ruchu społecz-

nego w ogóle.

Daviesa czytałem dużo w wyjątkach. Samą książkę przerzuciłem tylko powierzchownie w muzeum. Będę ci więc wdzięczny, ustępy dotyczące cormmon property Musisz nabyć „Curran's Speeches",

jeżeli wypiszesz dla mnie [własności gromadzkiej].

edited

Davies

by

(London:

James

Dujfy,

wydane

Currana"

[„Mowy 22

Paternoster

Row).

Daviesa]

przez

Chcialem

Ci je

dać, gdy byłeś w Londynie. Obecnie książka ta krąży wśród angielskich członków Central Council i bóg wie, kiedy ją znów zobaczę.

Ma

1779—1800 (zwłaszcza

ona

decydujące

jeśli

znaczenie,

(Unia), nie tylko ze względu sądowe; uważam, że Curran

adwokatem

(adwokatem

ludowym)

chetniejszą

osobistością,

podczas

XVIII

gdy

chodzi

o okres

na Curran's Speeches był jedynym wielkim stulecia

Grailan



1 najszła-

to

kanalia

306

Londyn,

10 grudnia

1869

parlamentarna), lecz i dlatego, że są tam przytoczone wszystkie źródła na temat United Irishmen [Zjednoczonych Irlandczyków]:. Jest to okres niezmiernie interesujący — scientifically and dramatically [z naukowego i dramatycznego punktu widzenia]. Po pierwsze, w latach 1788—89 powtarzają się świństwa Anglików z lat 1588—89 (być może w jeszcze większym stopniu). Po drugie, w samym ruchu irlandzkim łatwo wykazać istnienie ruchu klasowego. Po frzecie — nikczemna polityka Pitta. Po czwarie, co będzie wielce niemiłe dla panów Anglików, dowodzi się tam, że Irlandia doznała klęski, ponieważ in fact [faktycznie], from a revolutionary standpoint [z rewolucyjnego punktu widzenia], /rlandczycy byli zbyt postępowi dla English King and Church mob [motłochu popierającego króla angielskiego i ko-

ściół], podczas gdy z drugiej strony, reakcja angielska w Anglii (podobnie jak za czasów Cromwella) opierała się na ujarzmieniu Irlandii. Temu okresowi musi być poświęcony co najmniej jeden rozdział. Pod pręgierz Johna Bulla!...

...Co się tyczy obecnego ruchu irlandzkiego, są tu trzy ważne momenty: . Opozycja przeciwko adwokatom, trading politicians [zawodowym politykom] i blarney [napuszonym fra" zesom]; 2. Opozycja przeciwko dyktaturze klechów, tych (dys' fyngowanych) panów, którzy jak za czasów O'Connella,

w latach

1789—1800,

są traitors

[zdrajcami];

3. Wystąpienie

agriculiural labouring class [klasy robotników rolnych] przeciwko farming class on the last meetings [klasie farmerów n4 ostatnich zebraniach] (podobne zjawisko w latach 1795—1800). „drishman” wypłynął na powierzchnię jedynie dzięki zaka: zowi Fenian press [prasy feniańskiej]. Pozostawał przez dłu: ższy czas w opozycji do fenianizmu. Luby etc. z „/risk People" 1 Stowarzyszenie Zjednoczeni Irlandczycy — tajna rewolucyjn? organizacja, która powstała pod wpływem Rewolucji Francuskiej, Miała na celu utworzenie niezawisłej republiki irlandzkiej. „Zjednoczeni Lrlandczycy” byli organizatorami irlandzkiego powstania z 1798 r. — Red.

Londyn.

etc.

byli

wykształconymi

10 grudnia

ludźmi,

1869

którzy

bagatelizowali

307

religię.

Rząd wpakował ich do więzienia i wtedy przyszli Pigottowie 1 ska. „Jrishman” będzie miał pewne znaczenie tylko dopóty, dopóki ci ludzie nie wyjdą z więzienia. Wie to sam, jakkolwiek teraz gromadzi sobie political capital [kapitał polityczny] z deklamacji na rzecz „felon convicts" [„skazanych spiskowców'].

116 MARKS

DO

ENGELSA 10

... Z książki

Flerowskiego!

przeczylałem

lutego

1870.

pierwszych

150

stronic (zapełniają je Syberia, Rosja północna Jest to pierwsza praca, w której powiedziana jest syjskich stosunkach ekonomicznych. Ten człowiek wanym wrogiem tego, co nazywa „rosyjskim Nigdy nie mialem zbyt różowego wyobrażenia o stycznym

Eldorado,

ale

to,

co

pisze

i Astrachań). prawda o rojest zdecydooptymizmem”. tym komuni-

Fi[erowski]

przechodli

wszelkie oczekiwania. Fakt, że coś takiego mogło być wydruko: wane w Petersburgu, jest rzeczywiście dziwny, zie jest oznaką jakiegoś przełomu.

a w każdym

ra:

„Y Hac npoeTapueB MaO, HO 3aTO Macca Hallero pa604€rO KJIACCa COCTOHT H3 paÓOTHHKOB, KOTOPbIX y4acTb xyXKe, ucM Y4acTb BCHKOTrO npojierapum* ?, [„Mało

jest

u

nas

proletariuszy,

natomiast

przeważającś

część naszej klasy robotniczej składa się z pracowników, których los jest gorszy niż los jakiegokolwiek proletariusza"]. Sposób opisu jest całkiem oryginalny, najbardziej przypo' mina w niektórych miejscach Montheila. Widzi się, że ten czło1 „Położenie z W zyku

klasy

rękopisie

rosyjskim,

robotniczej

Marksa

starą

zdanie

pisownią.

w

Rosji”.

ujęte w — Red,



Red,

cudzysłów

napisane

jest

w

je

Londyn.

wiek

sam

wszędzie

17

podróżował

lutego

1870

309

i obserwował.

Płomienna

niena-

wiść do landlorda [obszarnika], kapitalisty 1 urzędnika. Żadnego socjalistycznego doktrynerstwa, żadnego mistycyzmu agrarnego (jakkolwiek jest on zwolennikiem własności gromadzkiej), żadnej przesady nihilistycznej. Tu i ówdzie trochę

bzdurnych,

chociaż

dobrodusznych

powiadają poziomowi

Irazesów,

które jednak

od-

ludzi, dla których praca jest przeznaczona.

W każdym razie jest to najbardziej godna uwagi książka, jaka ukazała się od czasu Twojej pracy o „Położeniu klasy robotniczej'...

117 MARKS

DO LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

17

lutego

1870,

... Broszura, którą mi przysłałeś, stanowi jedną z mów obrończych, za pomocą której uprzywilejowane stany niemiecko-rosyjskich prowincji baltyckich odwolują się w tej chwili do niemieckich sympatii. Ci szubrawcy, którzy z dawien dawna wyróżniali się służalczą gorliwością w rosyjskiej dypłomacji, armii i policji, którzy, od czasu gdy prowincje te przeszły od Polski do Rosji, ochoczo kupczyli swą narodowością w zamian za ustawowe uprawnienie do wyzyskiwania ludu wiejskiego — teraz podnoszą wrzawę, gdyż widzą, że ich uprzywilejowana pozycja jest zagrożona. Stary ustrój stanowy, ortodoksyjny luteranizm i wyżyłowanie chłopów — oto, co nazywają oni nies miecką kulturą, której Europa powinna w tej chwili pospieszyć z pomocą. Stąd też ostatnie słowo broszury: własność ziemska podstawą cywilizacji — i to właśnie własność ziemska składająca się, jak sam przyznaje nędzny pamflecista, przeważnie z obszarów bezpośrednio dworskich lub z gospodarstw chło-

pów obowiązanych

do świadczeń.

W swoich cytatach dotyczących rosyjskiej własności gromadzkiej jegomość ten wykazuje nieuctwo i odsłania wręcz cloven foot [diable kopyto]. Schedo-Ferroti należy do tych pi-

310

Londyn,

sarczyków, którzy starają rests of the landlordisme

9 kwietnia

się wykazać [w interesie

1870

(nałuralnie in obszarników]),

the Inteże włas-

ność gromadzka jest przyczyną rozpaczliwego położenia rosyjskich chłopów, zupełnie tak samo jak poprzednio w Europie zachodniej zniesienie poddaństwa, a nie utratę ziemi przez poddanych, okrzyczano za przyczynę pauperyzacji. Tego samego kalibru jest rosyjska książka „Ziemia £ wolność”. Autorem jej jest nadbałtycki junkier von Lilienthal. Nędza chłopów rosyjskich wywołana jest tymi samymi przyczynami, które spowodowały nędzę chłopów francuskich za Ludwika XIV etc. — podafki państwowe i powinności pańszczyźniane na rzecz wielkich właścicieli zierskich. Własność gromadzka nie tylko nie sprowadzała nędzy, ale czyniła ją raczej znośniejszą. Historycznym kłamstwem jest wreszcie twierdzenie, że własność gromadzka jest pochodzenia mongolskiego. Jak to wielokrotnie wskazywałem w roich pracach, jest ona pochodzenia indyjskiego, 1 dlatego można ją odnaleźć w zaraniu rozwoju wszystkich ludów kultury europejskiej. Jej specyficznie słowiańska (nie mongolska) forma w Rosji (którą spotyka się również u nierosyjskich Słowian południowych) wykazuje nawet



mutatis

mutandis

[z

odpowiednimi

więcej podobieństwa do sfaroniemieckiej własności gromadzkiej...

zmianami]

odmiany



naj:

indyjskiej

118 MARKS

DO

S. MEYERA

I A. VOGTA Londyn,

9 kwietnia

1870

Drogi Meyerze i drogi Vogciel ... Prześlę Wam pojutrze (11 kwietnia) to, co mam akl rat pod ręką z papierów Międzynarodówki (dziś już jest 22 późno, jeśli chodzi o pocztę). Przyślę ditto [tak samo] jeszcz€ trochę „bazylejskich” 1. I

1 Marks ma na myśli sprawozdanie z Międzynarodówki, opublikowane przez Radę

Kongresu Generalną.

Bazylejskieg? — Red.

Londyn,

W

tym,

znanych

co

posylam,

Wam

o amnestii irlandzki

9 kwietnia

znajdziecie

rezolucji

irlandzkiej,

o traktowaniu

1870

Rady

311

także

parę

Generalnej

których

jestem

fenian

convicts

egzemplarzy

z

830

autorem,

listopada

ditto

[skazanych

pamilet

fenian].

Miałem zamiar zaproponować dalsze rezolucje o koniecznym przekształceniu obecnej Unii (tzn. niewoli Irlandii) in a free

and equal federation with Great Britain [w swobodną I opartą na równości federację z Wielką Brytanią], Dalszy bieg tej sprawy, as far as public resolutions go [o ile chodzi o publiczne rezołucje], został chwilowo zawieszony z powodu mojej przymusowej nieobecności w Radzie Generalnej. Żaden inny jej członek nie zna dostatecznie sprawy irlandzkiej ani nie ma wy-

starczającego autorytetu u angielskich członków nej, aby móc Czas

nie

mnie

w tej sprawie zastąpić.

minął

jednak

bezużytecznie

Rady General-

i proszę

Was,

abyście

poświęcili szczególną uwagę następującym sprawom: Po wieloletnim zajmowaniu się sprawą irlandzką doszedłem

do wniosku, że decydujące uderzenie przeciw klasom panującym Anglii (a jest ono decydujące dla ruchu robotniczego all over the world [na całym świecie]) może być wymierzone nie w Anglii, lecz właśnie

l grudnia

w Irlandii.

1869 r. Rada

Generalna

wydała

napisane przeze

mnie tajne pismo okólne w języku francuskim (dła oddziaływania na Anglię ważne są tylko pisma francuskie, a nie niemieckie) — o stosunku irlandzkiej walki narodowej do wyzwolenia klasy robotniczej, a zatem o stanowisku, jakie powinna zająć Międzynarodówka wobec sprawy irlandzkiej. Podaję Wam tutaj w wielkim skrócie jedynie najważniejsze punkty.

Irlandia

jest

bulwark

(twierdzą]

angielskiej

arystokracji

zlemskiej. Eksploatacja tego kraju jest nie tylko głównym źród. łem jej materialnego bogactwa. Jest ona jej największą siłą moralną. Arystokracja angielska reprezentuje in fact [faktycznie] panowanie Anglii nad Irlandią. lrlandia jest przeto grand

moyen

[ważnym

angielska

środkiem],

utrzymuje

przy pomocy

swoje panowanie

którego

w samej

arystokracja

Anglii,

312

Londyn,

9 kwictnia

1870

Z drugiej strony: gdyby jutro angielska armia 1 policja opuściły Irlandię, natychmiast mielibyście agrarian revolulion in Ireland [rewolucję agrarną w Irlandii]. Upadek angielskiej arystokracji w Irlandii warunkuje jednak i nieuchronnie pociąga za sobą jej upadek w Anglii. W ten sposób byłby spełniony wstępny warunek rewolucji proletariackiej w Anglii. Ponieważ w Irlandii kwestia rolna jest dotychczas wyłączną forimą kwestii spolecznej, ponieważ jest kwestią egzystencji, kwestią życia lub śmierci dla olbrzymiej większości irlandzkiego ludu, ponieważ jest jednocześnie nierozerwalnie związana z kwestią narodową, unicestwienie angielskiej arystokracji ziemskiej w Irlandii jest nieskończenie łatwiejszą operacją niż w samej Anglii, pomijając nawet charakter Irlandczyków, bardziej namiętny i bardziej rewolucyjny niż charakter Anglików. Co się tyczy burżuazji angielskiej, to ma ona d'abord [prze: de wszystkim] wspólny z arystokracją angielską interes w prze: kształceniu Irlandii w kraj sarnych pastwisk, które by dostar-

czały

for the English

market

[dla

rynku

angielskiego]

mięsa

i wełny po możliwie najniższych cenach. Jest ona równie zainteresowana, aby zredukować ludność irlandzką przez eviction

[wywłaszczanie]

1 przymusową

erigrację

do tak małej

liczby,

by kapitał angielski (kapitał dzierżawców) mógł „bezpiecznie” funkcjonować w tym kraju. Jest ona równie zainteresowana in clearing the estate of Ireland [w oczyszczaniu dóbr w [rlandii], jak była zainteresowana in the clearing of the agricultural districts of England and Scotland [w oczyszczaniu dóbr w wiej-

skich okręgach Anglii i Szkocji]. 6000 — 8000 £ absentet [dochodów z dzierżawy] i innych revenues [dochodów] irlandzkich, które obecnie nie do pogardzenia.

wpływają

rocznie

do

Londynu,



także

Ale burżuazja angielska ma jeszcze o wiele donioślejsze teresy w obecnej gospodarce irlandzkiej.

in-

Wskutek stale wzrastającej koncentracji dzierżaw Irlandia dostarcza swej surplus [nadwyżki] na angielski labour market

[rynek pracy]

i obniża przez to wages

[płace] oraz materialną

Londyn,

i moralną

pozycję

English

% kwietnia

working

1870

class

313

[angielskiej

klasy

ro-

botniczej]. I najważniejsze! Wszystkie przemysłowe i handlowe ośrodki Anglii posiadają obecnie klasę robotniczą, która podzielona jest

na dwa i

wrogie obozy:

proletarians

angielski

proletarians

[proletariuszy]

nienawidzi

który obniża

robotnika

standard

of life

[proletariuszy]

angielskich

irlandzkich.

Zwykły

irlandzkiego

jako

[poziom

życia].

robotnik

konkurenta,

Czuje

się wobec

niego członkiem narodu panującego i właśnie dlatego robi z siebie narzędzie swych arystokratów i kapitalistów przeciw Iriandii, umacnia przez to ich panowanie nad sobą samym. Żywi względem niego religijne, społeczne i narodowe przesądy. Ustosunkowuje się do niego mniej więcej tak, jak poor whites [ubo-

dzy biali] do niggers [Murzynów] w byłych stanach niewolniczych unii amerykańskiej. Irlandczyk pays him back with interest in his money

[odplaca mu z procentein tą samą monetą].

Równocześnie

w

i bezwolne Ten

widzi

robotniku

angielskim

współwinowajcę

narzędzie panowania angielskiego w Irlandii.

antagonizm

jest

w

sztuczny

sposób

podtrzymywany

i podsycany przez prasę, kazalnicę, pisma humorystyczne, krótko mówiąc, wszystkimi środkami pozostającymi do dyspozycji klas panujących. Ten antagonizm jest łajemnicą niemocy angielskiej klasy robotniczej, pomimo jej organizacji. Jest on tajemnicą utrzymywania władzy przez klasę kapitalistów, która jest tego w pelni świadoma, Zło nie kończy się na tym. Przerzuca się ono za ocean. Antagonizm między Anglikami a Irlandczykami jest utajoną przyczyną konfliktu między USA a Anglią. Uniemożliwia on

wszelką

poważną

i szczerą

współpracę

między

klasami

robot-

niczymi obu krajów. Pozwala on rządom obu krajów, ile razy uważają to za stosowne, stępiać point [ostrze] koniliktu spo-

łecznego

przez

mutual

krajów oraz, in case między nimi.

bullying of need

[w

[wzajemne razie

podżeganie]

potrzeby],

przez

obu wojnę

314

Londyn,

9 kwietnia

1870

Anglia jako metropolia kapitału, jako potęga panująca do chwili obecnej nad rynkiem światowym jest na razie najważniejszym krajem dla rewolucji robotniczej, a nadto jest jedynym krajem, gdzie materialne warunki tej rewolucji osiągnęly pewien stopień dojrzałości. Diatego też przyśpieszenie rewolucji społecznej w Anglii [jest] najważniejszym zadaniem Międzynar([odowego] Stow[arzyszenia] Robotników. Jedynym środkiem do przyśpieszenia jej jest uczynienie Irlandii niepodległą. Toteż zadaniem „Międzynarodówki" [jest] stawiać wszę: dzie konflikt między Anglią a Irlandią na pierwszym planie, brać wszędzie otwarcie stronę Irlandii. Specjalnym zadaniem

Rady

Centralnej

w

Londynie

[jest]

budzenie

w

angielskiej

klasie robotniczej świadomości, że narodowe wyzwolenie Irlandii nie jest dla niej question of abstract justice or humanita" rian sentiment [kwestią abstrakcyjnej sprawiedliwości lub uczuć humanitarnych], lecz fhe first condition of their own social emancipation [pierwszym warunkiem jej własnego wyzwolenia społecznego]. Takie są mniej więcej główne punkty pisma okólnego, które przez nie podaje jednocześnie raisons d'etre [motywy] posta: nowień Rady Centralnej w sprawie amnestii irlandzkiej. Wkrótce potem poslałem do „/nfernationale” (organu naszego belgijskiego Komitetu Centralnego w Brukseli) anonimowy ostry artykul o traktowaniu fenian przez Anglików itd., przeciw Gladstone'owi

itd.

Równocześnie

oskarżałem

w

nim

French

Republicans

[irancuskich republikanów] — (.„Marseillaise” wydrukował2 bzdurny artykuł nędznika Talandiera o Irlandii) — że w swym egoizmie narodowym skupiają wszystek swój colżre [gniew]

na empire

[cesarstwie].

To chwyciło. Moja córka Jenny napisała jako J. Williams (nazwała siebie Jenny Williams w liście prywatnym do redakcji) szereg artykułów do „Marseillaise”, opublikowała m. in. lisl O'Donovana

Rossy.

Hence

immense

noise

[stąd

olbrzymi

ha-

łas]. Dzięki temu po wieloletnim cynicznym wzbranianiu się był Gladstone wreszcie zmuszony zczwolić na parlamentfarne

18

enquóte

[badanie]

kwestii

maja

1870

315

traktowania

Fenian

prisoners

[więźż-

niów]. Jest ona [Jenny] obecnie regular correspondent [regularną korespondentką] „Marseillaise on Irish affairs [od spraw irlandzkich].

ny gniew

(To oczywiście pozostanie między nami).

angielskiego rządu i prasy, że kwestia

Smiertel-

irlandzka jest

teraz we Francji tak na ordre du jour [porządku dziennym)] I że te kanalie via Paryż [za pośrednictwem Paryża] są teraz na całym

kontynencie

śledzone

i demaskowarne.

,

I drugi zając ubity tym samym uderzeniem. Irlandzkich Przywódców, dziennikarzy itd. w Dublinie zmusiliśmy w ten spoSób do wejścia w kontakt z nami, co Radzie Generalnej dotychczas się nie udawało! , Macie

w

tam

Ameryce

wielkie

pole, by

pracować

w

ty.m

Samym duchu. Najważniejsze jest coalition [przymierze] niemieckich

i irlandzkich

robotników

(oczywiście

także

angle]-

Skich i amerykańskich, którzy zechcą na to pójść), co możecie

teraz wprowadzić w czyn. Musicie działać w imieniu ..MlędZY' arodówki". Należy jasno wytłumaczyć społeczne znaczenie

kwestii irlandzkiej. Najbliższym

razem

stosunkach

coś specjalnie o angielskich

robotniczych. Salut

et

fraternite!

[Pozdrowienie

i braterstwo!]

Karol Marks

119 MARKS

DO

ENGELSA 18

«.. Nasi

francuscy

members

[członkowie]

maja

1870.

dermonstrują a.d

oculos [naocznie] rządowi francuskiemu różnicę między tajnym stowarzyszeniem politycznym a prawdziwym związkiem

robotniczym.

Ledwo

ten

rząd

przymknął

wszystkich

członków

komitetu paryskiego oraz komitetów z Lyonu, Rouen, Marsylii ete. (częściowo uciekli oni do Szwajcarii i Belgii), a już wystę-

316

Londyn,

27 czerwca

1870

pują na łamach dzienników, śmiało i wyzywająco, dwukrotnie liczniejsze komitety, jako ich następcy (przy czym przezornie podają nawet swe adresy prywatne). Rząd francuski uczynił wreszcie to, czego już od dawna pragnęliśmy: przeksztalci! zagadnienie polityczne — empire [cesarstwo] czy republika — w zagadnienie

de vie ou

de

mort

(życia

lub

śmierci]

dla

klasy

robotniczej! W ogóle plebiscyt * dobija cesarstwo! Ponieważ tak wiele głosów padło na empire avec la phrase constitutionelle [cesarstwo otoczone nimbem konstytucyjności], Boustrapa [Napoleon I1I] sądzi, że może teraz restaurować bez żenady empire sans phrase, c'est d dire le rógime du Dócembre [cesarstwo bez upiększeń, tj. reżym grudniowy]. W Paryżu — według wszystkich prywatnych wiadomości — zostało już przywrócone i dziala pełną parą la sociótć du 10 Dócembre (Towarzystwo 10 Grudnia] *%. Salut [Pozdrawiam]. Twój K. M. 120

MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

27

czerwca

1570

Kochany Cesarzu Wacławie! Po miesięcznym pobycie w Manchesterze powróciłem tu w tym tygodniu i zastałem Twój ostatni list.

1870 cji

! Plebiscyt został zorganizowany przez MNapoleona III w r. w celu umocnienia cesarstwa i przerwania republikańskiej szerzonej

na

terenie

całego

kraju.

W

czasie

plebiscytu

maju agita-

zastosowano

wszelkiego rodzaju demagogiczne chwyty i w rozmaity sposób próbowano — drogą państwowego nacisku — wpłynąć na wyborców. -- Red. ? Towarzystwo 10 grudnia — centrum bonapartystowskiej propagandy



zorganizowane

zostało

przez

Ludwika

Bonaparte

w

1849

r.

z szumowin rekrutujących się z rozmaitych klas i nazwane tak na pamiątkę wyboru Ludwika Bonaparte prezydentem Francuskiej Republiki (10

grudnia

1848

r.)



KRed,

Londyn,

27 czerwca

1870

317

Nie mogę Ci odpowiedzieć co do daty mojego wyjazdu, nie mogę nawet odpowiedzieć na pytanie — którego mi nie postawiłeś — mianowicie, czy w ogóle wyjadę? Liczyłem w ostatnim roku na to, że po targach wielkanocnych wydam drugi nakład mojej książki i że consequenily [w związku z tym] będę miał dochód z pierwszego nakładu. Jak widzisz z załączonego listu Meissnera, który otrzymałem dzisiaj, wszystko to jest jeszcze daleko (zechciej mi łaskawie list zwrócić). Panowie profesorowie niemieccy uważali za stosowne ostatnimi czasy poświęcić mi wzmiankę tu i ówdzie, chociaż w spo-

sób

nader

niedorzeczny,

np.

A. Wagner

w swej

broszurze

o własności ziemskiej, Held (Bonn) w broszurze o systemie kredytu rolnego w Nadrenii. Pan Lange (O kwestii robotniczej etc., 2 wyd.) obsypuje mnie

wielkimi

pochwałami,

ale

robi

to

w

tym

celu,

aby

sobie

samernu nadać znaczenie. Pan Lange zrobił mianowicie wielkie odkrycie: całą historię należy zredukować do jednego

jedynego

wielkiego

prawa

natury.

Tym

prawem

natury jest

[razes (— wyrażenie Darwina staje się w tym zastosowaniu zwykłym [razesem —) „struggle for life* [„walka o byt*'], a treścią tego frazesu jest maltusowskie prawo zaludnienia lub rather [raczej] przeludnienia. A więc zamiast analizować, jak się ta „struggle for life"' historycznie przejawiała w różnorodnych

konkretnych walkę

formach społecznych,

zastąpić

maltusowską

frazesem

„fantazją

nader przekonywająca go, napuszonego

„struggle zaludnienia".

wystarczy

każdą

konkretną

for life'", a powyższy Należy

przyznać,

frazes

iż jest to

metoda — dla chełpliwego, niby naukowe-

nieuctwa

i lenistwa

myśli.

sowaniu przeze mnie, jest naprawdę dziecinadą. — Po pierwsze, nie rozumie on rien [zupełnie] metody Hegla! i właśnie dla1 Do sprawy swej metody i jej stosunku do Ilegla powraca Marks w posłowiu do drugiego niemieckiego wydania I tomu „Kapitału”. Wskazuje tam na to, że wobec modnej wówczas zarozumiałej a plyt-

318

Londyn,

27 czerwca

1870

tego tym bardziej nie rozumie mojego krytycznego sposobu jej stosowania. Przypomina mi on pod pewnym względem Mojżesza Mendelsohna. Ow prototyp płytkiego gaduły pisał mianowicie do Lessinga, jak mógł on wpaść na pomysł, by brać au sćrieuX [na serio] „Spinozę — tego zdechiłego psa''! W podobny sposób pan Lange dziwi się, że Engels, ja itp. bierzemy au sórieuX zdechłego psa — Hegla, skoro przecież Biichner, Lange,

dr Dihring, sami



Fechner

poor

deer

itp.

dawno już doszli do wniosku, że oni

[biedacy]



od

dawna

go

pogrzebali.

jest na tyle naiwny, iż przyznaje, że „poruszam

swobodą'' szego

wśród

wyobrażenia,

nie jest teriałem

materiału empirycznego. że owa

„swoboda

Lange

się z niezwykłą

Nie ma

on najlżej:

wśród

materiału"

ruchu

niczym innym, jak parafrazą metody — mianowicie rmetody dialektycznej.

operowania

ma-

...Co do nalegań Meissnera w sprawie drugiego tomu, to nie tylko choroba przeszkadzała mi w ciągu całej zimy. Uznalem za konieczne zająć się językiem rosyjskim, gdyż przy roz-

ważaniu

kwestii rolnej stało się nieodzowne studiować stosunki

własności ziemskiej w Rosji na podstawie źródeł oryginalnych. Ponadto rząd angielski wydał z okazji kwestii rolnej w Irlandii szereg blue books [niebieskich ksiąg] (już na ukończeniu) o stosunkach rolnych in all countries [we wszystkich krajach]. Wreszcie — entre nous [między nami] — życzyłbym sobie najpierw drugiego wydania I tomu. Jeśli miałoby to wypaść podczas ultimate T[ostatecznego] wykańczania tomu drugiego,

byłoby to raczej niewygodne. Best compliments on Jenny's part and my own to all the mem-

bers

of

serdeczne

the

Kugelmann

pozdrowienia

family dla

całej

[W imieniu Jenny rodziny

i własnym

Kugelmannów]. Twój K. M.

kiej maniery uśmiercenia Hegla uznał za konieczne stanąć w „Kapitale” w jego obronie — mimo przepaści, jaka dzieli heglowski idealizm od marksistowskiego materializmu. Por. K. Marks, „Kapitał”, t. I, Warszawa 1951, str. 16. — Red. przekł. polsk.

28

lipca

1870

319

121 MARKS

DO

ENGELSA 28

lipca

1870.

... W ubiegły wtorek Rada Generalna postanowiła wydrukować odezwę! w 1 000 copies [egzemplarzy]. Oczekuję dzisiaj nadejścia Korrektursheets [odbitek szczotkowych]. Spiewanie

Marsylianki

we

Francji

to parodia,

jak

całe se-

cond empire [drugie cesarstwo]. Ale przynajmniej czuje ten pies 2, że pieśń „Partant pour la Syrie'* [„Marsz do Syrii"]

would

not do

[lutaj nie odniesie skutku].

takie sztuczki

przez

są niepotrzebne.

Wilhelma

I z Bismarckiem

lewicy — oto niemiecka [i w następnych latach].

wzięty, że może swobodnie

W Prusach

natomiast

„Jezusie, ostojo moja!", śpiewane

na

prawicy

i Stieberem

na

Marsylianka! Jak w 1812 roku sqq. Filister niemiecki wydaje się wniebo-

dać upust swojej wrodzonej służal-

czości. Któż móglby przypuszczać, że w 22 lata po 1848 roku wojna narodowa w Niemczech znajdzie faki teoretyczny wyraz!? Na szczęście cała ta demonstracja jest dziełem burżuazji. Klasa robotnicza, z wyjątkiem bezpośrednich zwolenników Schweitzera, nie bierze w niej żadnego udziału. Na szczęście war of cłasses [walka klas] w obu krajach, we Francji i w Niemczech, tak bardzo się rozwinęła, że żadna wojna abroad

[zewnętrzna] nie może poważnie colnąć koła historii... 1 Pierwsza odezwa Rady wojny francusko-pruskiej. — 2 Napoleon

IIl.



HKed.

Generalnej Red. przekł.

Międzynarodówki

w

sprawie

polsk.

3 W odpowiedzi Engels pisał w związku z tym Marksowi: „Im bardziej płaszczy się niemiecki filister przed swoim, uciekającym się do boga i pełzającym przed nim, Wilhelmem, tym bardziej zuchwały staje się w stosunku do Francji. Stary krzyk o Alzacji i Lotaryngii znów się podniósł — przede wszystkim w „Augsburger Zeitung” [„Gazecie Augsburskiej”]. Ale chłopi lotaryńscy pokażą Prusakom, że to nie

takie proste”,



Red.

320

2 sierpnia 1870

122

MARKS

DO

JANA

FILIPA

BECKERA 2

sierpnia

1870

Drogi Beckerzel ...Otrzymałem list od rosyjskich przyjaciół w Genewie. Przekaż im zań moje serdeczne podziękowanie. Rzeczywiście najlepiej będzie, jeżeli oni napiszą broszurę o Bakuninie, ale musi to nastąpić szybko. W takim wypadku nie potrzebowaliby przysyłać mi dalszych dokumentów o inlry' gach Bakunina. Pytają mnie oni, co robił Bakunin w r. 1848. W czasie swe: go pobytu w Paryżu od 1843 do 1848 odgrywał rolę zdecydo' wanego socjalisty. Po rewolucji udał się do Wrocławia i tam związał się z mieszczańskimi demokratami, agitował wśród nich za wyborem Arnolda Rugego (do parlamentu frankfurckiego), zdecydowanego wówczas wroga socjalistów i komunistów: Później — w r. 1848 — zorganizował Bakunin pansłowiańskl kongres w Pradze. Ze strony samych panslawisłów zarzucano mu, że prowadził tam falszywą grę. Ja jednak nie wierzę temU: Jeżeli popełnił tam błędy (z punktu widzenia jego panslawi: slycznych przyjaciól), to moim zdaniem „nieumyślne”. W po' czątkach 1849 r. Bakunin wydał maniiest (pamflet) — sen' tymentalny panslawizm! Jedyną rzeczą chwalebną, jaką możn? przytoczyć z jego działalności podczas rewolucji, jesl jego udział w powstaniu drezdeńskim we wrześniu 1849 r. Bardzo ważne dla jego charakterystyki jest jego wystąpie' nie bezpośrednio po powrocie z Syberii!. Wystarczający male riał w tej sprawie znajduje się w Kołokole i w „Rosyjskich Ii

stach* dasz.

Borkheima Powiedz

w piśmie „Zukunft”, które na pewno

rosyjskim

przyjaciołom,

że zdemaskowana

1 Artykuł Bakunina w hercenowskim „Kołokole” z lutego 1852 „Rosyjskim, polskim i wszystkim słowiańskim przyjaciołom”, —

posi?' prze? r. 7 Rel:

Manchester,

15

sierpna

1870

321

nich osoba nie zgłosila się lutaj, że przekazałem ich zlecenie dla Borkheima i że ucieszę się bardzo, jeżeli ktoś z nich tu przyjedzie. Wreszcie będę im bardzo zobowiązany, jeśli mi przyślą 4

tom

dzieł

Czernyszewskiego,

leżność prześlę pocztą. Twój artykuł o wojnie dobry;

został

on

przyjęty

który

się

w ostatnim z aplauzem

wlaśnie

„Vorbote” przez

całą

ukazał.

Na-

jest

bardzo

moją

family

[rodzinę], która przesyła Ci najserdeczniejsze pozdrowienia. Adiol Twój Karol Marks

123 ENGELS

DO

MARKSA Manchester,

15

sierpnia

1870.

Drogi Murzyniel Gdy się ma od 3 dni gwałtowne bóle brzucha i lekką temperaturę od czasu do czasu, to nawet będąc na drodze do poprawy nie znajduje się przyjemności w dyskutowaniu politique [polityki] Wilhelma !. Ale ponieważ żądasz zwrotu tych listów, więc niechaj będzie. Nie wiem, o ile ten, zapewne bardzo słaby, Bracke dał się

osobiście

porwać

nastrojom

nacjonalistycznego

entuzjazmu;

nie mogę też, otrzymując w ciągu 14 dni najwyżej jeden numer „Volksstaat” ?, ocenić stanowiska Komitetu % w tej sprawie, chyba

tylko z listu Bonhorsta do Wilhelma; list ten, utrzymany w chłodnym tonie, zdradza niepewność pod względem teore1 Liebknechta. — Red. 2 „Der Volksstaat” — centralny organ Socjaldemokratycznej Robotniczej Partii Niemiec (eisenachowców). Wychodził w Lipsku pod redakcją Liebknechta w latach 1869—1876. — Red. 3 Chodzi tu o Komitet Centralny Socjaldemokratycznej Robotniczej FPartii Niemiec, z siedzibą w Brunszwiku. — HRed.

8322

Manchester,

15

sierpnia

1870

tycznym. W porównaniu z tym korzystnie odbija znana ograniczona pewność siebie doktrynera Liebknechta. Mnie się wydaje, że sprawa ma się tak: Niemcy zostały przez Badingueta ! wciągnięte w wojnę o swoje narodowe istnienie. Jeżeli zostaną przez niego pokonane, bonapartyzm utrwali się na lata, a Niemcy

są skończone

na lala, może

na całe pokolenia.

Nie będzie wtedy rmowy o samodzielnym niemieckim ruchu robotniczym; walka o odzyskanie narodowego bytu pochłonie wszystkie siły, w najlepszym razie niemieccy robotnicy będą się

ciągnąć

w

ogonie

francuskich.

Jeżeli

Niemcy

zwyciężą,

wtedy koniec w każdym razie z francuskim bonapartyzmem, ustaną wreszcie wieczne spory dokoła kwestii niemieckiej jedności, robotnicy niemieccy będą mogli organizować się na wię kszą niż dotychczas skalę, na skalę narodową;

francuscy zaś, jaki-

kolwiek rząd dojdzie tam do władzy, będą na pewno mieli więcej swobody działania niż za panowania bonapartyzmu. Masy nie-

mieckiego

narodu

wszystkich

klas zorientowały

się,

że idzie

w pierwszym rzędzie o istnienie narodu, i dlatego natychmiast ustosunkowały się pozytywnie. Wydaje mi się wykluczone, by jakakolwiek niemiecka partia polityczna w tych warunkach mogła głosić totalną obstrukcję A la Wilhelm i stawiać różne względy uboczne ponad glówną sprawę.

Należy jeszcze dodać, że Badinguet nie mógłby prowadzić tej wojny bez szowinizmu mas francuskiej ludności, burżua. drobnomieszczan, chłopów i pochodzącego z chłopów, imperialistycznie nastrojonego, hausmannowskiego proletariatu budowla: nego*, stworzonego przez Bonapartego w dużych miastach. Póki ten szowinizm nie będzie pobity, i to należycie pobity na głowę, pokój między Niemcami a Francją jest niernożliwy: Można się było spodziewać, że rewolucja proletariacka przejmie tę robotę; gdy jednak wojna już się zaczęła, Niemcom nie po-

zostaje nic innego, jak samym wykonać tę pracę, i to natychmiast. 1 Badinguet



Napoleon

III. —

Red,

2 Hausmann — prefekt Departamentu Sekwany z jego inicjatywy przebudowano Paryż. — Ked.

za

Napoleoną

II];

Manchester,

15

sierpnia

1870

328

A teraz względy uboczne: że wojna ta odbywa się pod komendą Lehmanna', Bismarcka i ski, że przyczyni się do ich chwilowej gloire [sławy], jeżeli uda się im doprowadzić ją pomyślnie do końca — zawdzięczamy to miernocie niemieckiej burżuazji. Jest to naturalnie nad wyraz wstrętne, lecz nie da się zmienić. Byłoby jednak absurdalne, gdybyśmy z tego powodu jako jedyną wytyczną przyjęli antybismarkizm. Po pierwsze,

Blismarck]

część naszej roboty, to robi i oczyszcza

[w roku]

razie wykonuje obecnie, jak w r. 1866,

w każdym

na swój sposób, mimo woli, ale jednak nam pole. A poza tym nie jesteśmy anno

1815. Południowi Niemcy wstąpią teraz z koniecznoś-

ci do parlamentu Rzeszy i staną się tym samym przeciwwagą dla Prusactwa. Ponadto zobowiązania narodowe, które mu przypad.fla W udziale i które, jak o tym już pisałeś, zakazują mu z gory Przymierza z Rosją. Chcieć d la Liebknecht zawrócić wstecz całą historię począwszy od r. 1866, dlatego tylko, że mu się

Ona nie podoba, wzorowych

jest nonsensem.

Niemców

z południa.

Ale znamy

Z tymi

przecież

głupcami

naszyc.h

daleko

nie

zajedziesz. Sądzę, że nasi mogą:

1) przyłączyć

się do ruchu narodowego — jak

jest silny,

widzisz z listu Kugelmanna — o tyle i dotąd, póki ogranicza nie wysię on do obrony Niemiec (co aż do zawarcia pokoju klucza w pewnych okolicznościach ofensywy); niemiecko2) podkreślać przy tym różnicę między interesami 5 "narodowymi a dynastyczno-pruskimi; Lotaryngii I Alzacji 3) przeciwdziałać wszelkiej aneksji ich do Ba— B[ismarck] zdradza teraz zamiar przyłączenia wWarii i Badenii;

4) w chwili gdy w Paryżu dojdzie do władzy rząd republi-

kański, nie szowinistyczny,

dobijać się honorowego

pokoju:

5) nieuslannie podkreślać jedność interesów niemieckich i francuskich robotników, którzy wojny nie aprobowali i ze sobą —

wojny

nie

prowadzą;

___

1 Przezwisko

Wilhelma

I. —

Red.

324

Manchester,

6)

15

sierpnia

1870

co do Rosji — jak w odezwie Międzynarodówki.

Zabawne jest powiedzenie W[ilhelma], iż należy zachować neutralność, ponieważ Bismarck jest dawnym wspólnikiem Badingueta. Gdyby taka była powszechna opinia w Niemczech, mielibyśmy wnet znowu Związek Reński, a zacny Wilhelm przekonałby się, jaką by w nim odgrywał rolę i co by się stało z ruchem robotniczym. Naród, który ciągłe dostaje szturchańce i kopniaki — to dopiero naród zdolny do wywołania rewolucji i na dobitek w ulubionych X-państewkach Wilhelma! Jak pięknie biedaciwo usiłuje mnie denuncjować z powodu tego, co „podobno”* miało być w elberfeldzkiej gazecie. Biedne stworzeniel Debacle [Rozprzężenie] we Francji, jak widać, potworne. Wszystko rozwalone, przekupione, rozrabowane. Chassepotś źle wykonane odmawiają posłuszeństwa w walce i już ich brak; ma się podobno znowu wydohbyć z ukrycia stare strzelby z zamkami z krzemienia. Mimo to rząd rewolucyjny, gdyby wkróśce przyszedł, nie potrzebowałby dać za wygraną. Musiałby jednak Paryż pozostawić jego losowi i prowadzić dalej wojnę od południa. Byłoby w tym wypadku jeszcze zupełnie możliwe utrzymać się dopóty, dopóki nie zakupiono by broni i nie zorgani: zowano by nowej armii, przy której pomocy wróg stopniowo zostałby odegnany do granic kraju. Właściwie, rzeczywisty koniec wojny bylby wtedy, gdyby oba kraje udowodniły, że są niezwycię: żone. Ale jeżeli to się natychmiast nie stanie, nastąpi koniec kome: dii. Operacje Moltkego są wzorowe — stary W([ilhelm] widocznie daje mu zupełną swobodę działania, i już czwarte z kolei bata' liony wlewają się do armii, podczas gdy francuskie nawet jesz' cze nie istnieją. Jeśli Badinguet nie opuścił jeszcze Metzu, może . się źle z nim skończyć. Kąpiele morskie przy reumatyzmie są niepożądane. Gum: pert, który na 4 tygodnie udał się do Wales, utrzymuje, że naj'

Ramsgate,

17 sierpnia

1870

32b

bardziej skuteczne jest powietrze morskie. Mam nadzieję, że bóle Twoje wnet ustaną. Są niesłychanie męczące, jednakże nie są niebezpieczne, a znacznie ważniejsza jest ogólna poprawa zdrowia. Serdeczne pozdrowienia.

Twój F. E. 124 MARKS

DO

ENGELSA Ramsgate,

Dear Fredl

[Drogi Fredzie!]

Serdecznie

dziękuję

(ditto

17

sierpnia

1870.

[pani] Marks

[również]

Mrs.

z planem

odpowiedzi,

wśród tadziękuje za list do niej) za trud, jaki zadałeś sobie kich circonstances aggravantes [okoliczności utrudniających]: Twój

list

jest

zupełnie zgodny

jaki już

Sobie ułożyłem w glowie. Nie chciałem jednakże przedsięwziąć

sprawie bez uprzedniego porozumienia nie o Wilhelma, lecz o instrukcję z wydla niemieckich robotników. o zgodności swoich poglądów z moimi: Międzynarodówki, którą sobie naturalnie prze-

hiczego w lak ważnej się z Tobą — chodzi tu łycznymi postępowania Wilhelm wnioskuje 1) z odezwy

llumaczył uprzednio na [język] wilhelmowski; jego 2) z tej okoliczności, że zaaprobowałem oświadczenie doktrynerktórym w i Bebla w Reichstagu '. Był to „moment”, stwo stanowiło un acte de courage [akt odwagi], z czego bynajmniej jednak nie wynika, że moment ten trwa nadal, a tym wojny, wobec niemieckiego proletariatu mniej, że postawa która stała się narodową, sprowadza się do antypatii Wilhelma 1 Bebel i Liebknecht wstrzymali się w Reichstagu za kredytami wojennymi na wojnę z Francją i wyrazili zasadniczy protest przeciw wszelkiej wojnie dynastycznej.

od głosowania przy tym swój — Red,

8326

Ramsgate,

17 sierpnia

1870

wobec Prusaków. Byłoby to zupełnie tak samo, jak gdybyśmy chcieli ze względu na to, że w odpowiednim momencie podnieśliśmy głos przeciw „bonapartystowskiemu' wyzwoleniu Włoch, znieść względną niezależność, jaką Włochy uzyskały na skutek tej wojny. Chętka na Alzację i Lotaryngię panuje głównie, jak się wydaje, w dwóch sferach — wśród pruskiej kamaryli i wśród polu: dniowo-niemieckich patriotycznych piwoszów. Byłoby to największe nieszczęście, jakie może spotkać Europę, w szczególności Niemcy. Zauważyłeś zapewne, że większość pism rosyjskich mówi już o konieczności europejskiej interwencji dyplomaty: cznej w celu utrzymania równowagi w Europie. Kugelmann miesza wojnę defensywną z defensywnymi opera: cjami wojskowymi. Więc jeżeli jakiś drab napadnie mnie n ulicy, wolno mi tylko odpierać jego ciosy, lecz nie wolno go knock down T[powalić], gdyż przemieniłbym się tym samym

w napastnika! Want

[brak]

dialektyki u tych wszystkich ludzi

wyziera z każdego ich słowa. Już czwarią noc spędzam bezsennie z powodu reumatyzmu i zajmuję się fantazjowaniem o Paryżu itd. Na dziś wieczór przygotuję sabie środek nasenny Gumperta. Mialem przecież rację w moim Bonapartem' z death knell

[dzwonem

pogrzebowym]

began,

a

by

parody?

second

[drugiego

empire

that

cesarstwa,

will

które

end as it

skończy

się,

jak się zaczęło — parodią]! Czy można sobie wyobrazić pięk: niejszą parodię kampanii Napoleona z 1814 r.? Myślę, że my dwaj jesteśmy jedynymi ludźmi, którzy from the beginning [od

samego

początku]

widzieli

całą przeciętność

zwykłego showman [szarlatana] chwilowymi sukcesami.

i nigdy

nie

Boustrapy dali

się

jako zmylić

! Praca Marksa — ,18 brumejre'a Ludwika Bonaparte” (1852). — nprzekł. polsk. ? Marks przytacza tu słowa z napisanej przez Biebie pierwszd odezwy Rady Generalnej Międzynarodówki w sprawie wojny francusko' -pruskiej. — Red. Red.

[1]

Ą proposł

koju]

września

Burżuazyjne

przysłało

Radzie

druk Manifestu

1870

Peace

Society

Generalnej

w języku

8327

[Stowarzyszenie

Międzynarodówki

francuskim

Po-

20 £

na

i niemieckim. Salut.

Twój K. M. 125

MARKS DO BRUNSZWICKIEGO KOMITETU SOCJALDEMOKRATYCZNEJ PARTII ROBOTNICZEJ NIEMIEC' [1]

... Kamaryla

wojskowa,

profesorowie,

września

mieszczaństwo

1870.

i po-

lilycy kawiarniani — cale to towarzystwo twierdzi, że to*? jest środek, który na zawsze uchroni Niemcy od wojny z Francją. Tymczasem, odwrotnie, jest to wypróbowany sposób przeobrażenia tej wojny W instytucję europejską. Jest to istotnie naj-

pewniejszy środek do uwiecznienia despotyzmu wojskowego w odmłodzonych Niemczech jako koniecznego warunku panowania nad Alzacją i Lotaryngią — swego rodzaju Polską na Zacho-

dzie. Jest to niezawodny

środek

do

przeobrażenia

przyszłego

pokoju w zwykłe zawieszenie broni — do chwili, gdy Francja okrzepnie na tyle, by móc zażądać z powrotem utraconego obszaru. Jest to niezawodny sposób doprowadzenia do ruiny zarówno Niemiec, jak i Francji przez ich wzajemne rozszarpywanie się. Łotry

i głupcy,

którzy

wynależli

takie

gwarancje

wieczyste-

go pokoju, powinni byliby jednak wiedzieć z historii Prus, z kuracji

końskiej

zaaplikowanej

im

przez

Napoleona

w

tylżyckim

traktacie pokojowym, że takie gwaltowne środki zastosowane do poskramiania zdolnego do życia narodu wywołują skutek 1 List ten zachował się jedynie w urywkach, które włączono do manifestu o wojnie, ogłoszonego w formie odezwy KC Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Niemicc. — Red. ? Tzn. zabór Alzacji i Lotaryngii przez Prusy. — Red.

328

[1]

września

1870

wręcz przeciwny zamierzonemu. A trzeba parniętać, czym jest Francja, nawet po utracie Alzacji i Lotaryngii, w porównaniu z Prusami po pokoju tylżyckim! Jeśli szowinizm francuski w czasie trwania stosunków starego reżymu mógł przytaczać na swoje usprawiedliwienie konkretny fakt, że od 1815 roku stolica Francji, Paryż, i tym samym cała Francja stawała się bezbronną już po kilku przegranych bilwach, to o ileż łatwiej można go będzie podsycać, jeżeli granica przebiegać będzie na wschód od Wogezów i na północ od Metzu? Tego, że Lotaryńczycy i Alzatczycy pożądają blogosławieństwa rządów niemieckich, nie śmie twierdzić nawel... Teuton. Proklamowana jest obecnie zasada pangermanizmu i „pewnych" granie; jakież piękne wyniki rokuje to od wschodu Niemcom 1 Europiel Ten, kogo nie ogłuszył kompletnie obecny wrzask lub kto nie jest zainteresowany w ogłuszaniu narodu niemieckiego, powinien zrozumieć, że wojna 1870 roku musi kryć w swym łonie zarodek wojny między Niercami a Rosją, podobnie jak wojna 1866 roku musiala zrodzić wojnę r. 1870. Powiadam,

że jest to konieczność,

nieuchronna

konieczność.

chyba że — co jednak wydaje się nieprawdopodobne — wybuchinie uprzednio rewolucja w Rosji. Skoro zaś nie ma nastąpić ten nieprawdopodobny wypadek, trzeba już teraz uważać wojnę między Niemcami a Rosją za un fait accompli [fakt dokonany). To, czy obecna wojna będzie pożyteczna czy też szkodliwa, zależy całkowicie od obecnego zachowania się zwycięzców niemieckich. Jeżeli zagarną Alzację i Lotaryngię, Francja będzie wojowała przeciwko Niemcom razem z Rosją. Zbyteczne jest podkreślanie zgubnych nasiępstw takiej wojny. Jeżeli zawrą z Francją honorowy pokój — wojna ta wyzwoli Europę od moskiewskiej dyktatury, sprawi, że Prusy roztopią

się w tyglu niemieckim,

umożliwi

pokojowy

rozwój

zachodniej

części

kontynentu

Manchester,

4 września

i wreszcie

dopomoże

1870

329

do wybuchu

rewolucji

socjalnej w Rosji, gdzie elementy rewolucyjne potrzebują do swego rozwoju jedynie takiego bodźca z zewnątrz, a zalem wyjdzie na dobre również narodowi rosyjskiemu. gra że szaleńcza jednak się Obawiam

będzie

i głupców

łotrów

głosu zabierze nie roklasa niemiecka

jeżeli Drzeszkód, masie] swej en masse [w całej botnicza.

...Obecna

wojna

bez

trwała

nową

otwiera

epokę

w dziejach

świata,

Austrii albowiem Niemcy dowiodły, że nawet bez niemieckiej własną drozdolne są, niezależnie od zagranicy, kroczyć swoją gą. To, że Niemcy

zdobywają

na

razie swą

jedność

w koszarach

Pruskich, jest to zasłużona w pełni kara. Ale bądź co bądź, ja: kiś wynik został bezpośrednio osiągnięty — chociażby w ten Sposób. Małostkowe swary, jak np. konilikt między narodowo-liberalnymi Niemcami z północy a ludowo-partyjnymi Niemcami

z południa, nie będą w przyszłości stanowiły zawady. Stosunki Jeżeli zaś nierozwiną się w wielkiej skali i ulegną uproszczeniu. miecka klasa robotnicza nie odegra wówczas roli, jaką wyzna-

czyla jej historia, będzie to jej wina. Ta wojna przeniosła punkt

NieCiężkości kontynentalnego ruchu roboltniczego z Francji do niemieckiej miec, Tym samym zwiększyła się odpowiedzialność klasy robotniczej...

126 ENGELS

DO

MARKSA Manchester,

4 września

Co mi tam żona, co mi tam dzieci — O co innego serce mnie boli; Jeśli głodne są, niechaj żebrzą po świecie, Mój cesarz, mój cesarz w niewoli! Historia — to jednak największa poetka: nawet

polrafila

ona

sparodiować.

1870.

Heinego

Mój cesarz, mój cesarz w niewoli!

330

I to

Manchester,

u

„śmierdzących

4 września

Prusaków",

1870

a biedny

Wilhelm

stoi

obok

i zapewnia po raz setny, że doprawdy nie ponosi żadnej winy za lo, co się stało, i że to tylko zrządzenie boskiel Wilhelm wygląda przy tym jak uczniak: Kto stworzył świat? — Ja, panie profesorze, ja to uczyniłem, ale naprawdę niędy więcej tego nie zrobięl! A tu przychodzi nędznik Jules Favre i proponuje, by rząd utworzyli Palikao, Trochu i paru Arkadyjczyków. Takiej zgrai jeszcze nigdy nie było. Należy oczekiwać, że gdy się o tym dowiedzą w Paryżu, coś się jednak stanie. Nie mogę sobie wyobra: zić, aby ten potok wiadomości, które dziś lub jutro będą przecież znane, nie wywołał wrażenia. Powstanie być może rząd gauche [lewicy], który po jakiejś pozornej próbie oporu zawrze pokój. Wojna ma się ku końcowi. We Francji nie ma już armii. Gdy tylko Bazaine skapituluje, co nastąpi zapewne w tym tygodniu, jedna połowa armii niemieckiej uda się pod Paryż, a druga połowa przeprawi się przez Loarę i oczyści kraj ze wszystkich uzbrojonych jednostek... ... Szwindel :z Alzacją — pomijając tkwiące w nim pierwiastki prateutońskie — ma głównie charakter strategiczny. Zinierza on do lego, by uzyskać jako przedmurze linię Wogezów i Lotaryngię niemiecką. (Granica językowa: jeżeli przeciągniesz linię prostą od Donon lub Schirmeck w Wogezach do miejsca położonego o godzinę drogi na wschód od Longwy, gdzie stykają się granice belgijsko-luksemburska i francuska, będzie to prawie zupełnie ścisłe; od Donon wzdłuż Wogezów ku granicy szwajcarskiej). Wogczy bowiem na północ od Donon nie są tak wysokie i strome, jak na poludniu. By sądzić, że Francja będzie „spętana”* wskutek oderwania tego wąskiego, mieszczącego zaledwie około 1'/ miliona mieszkańców pasa ziemi, na to mogą się zdobyć jedynie osły z „Staalsanzeiger” oraz Brass i ska. Wrzask filistrów o „gwarancje" jest w ogóle absurdem, ale wywoluje efekt, ponieważ jest na rękę kołom przy dworze...

Manchcster,

12

września

1870

3831

W Saarbriicken Francuzi narobili tyle szkody, ile tylko mogli. Ostrzeliwanie trwało naturalnie tylko kilka godzin, a nie tak jak w Strassburgu całymi tygodniami, dniem i nocą. List Cacadou! zwracam z podziękowaniem. Jest bardzo ciekawy. Obrona Paryża, jeżeli nie stanie się tam nic nadzwyczajnego, będzie wesołym epizodem. Gdy obserwuje się te ciągłe paniczne nastroje Francuzów — wszyscy oni boją się jak ognia chwili, w której trzeba będzie wreszcie dowiedzieć się prawdy — rozumie się o wiele lepiej istotę terroru. Mówiąc o terrorze, mamy na myśli panowanie ludzi, którzy napawają przerażeniem innych; tymczasem jest to, odwrotnie, panowanie ludzi, którzy sami są przerażeni. La terreur [Terror] — to przeważnie zbędne okrucieństwo popełniane przez ludzi, którzy sami się boją, w celu uspokojenia samych siebie. Jestem przekonany, że odpowiedzialność za terror anno 1793 spada prawie wyłącznie na śmiertelnie przerażonych, udających patriotów burżua, na małych, robiących w spodnie ze strachu filistrów i na motłoch, który korzystając z terroru, ubija swoje własne interesy. W dobie dzisiejszego małego terroru występują te same klasy. Serdeczne pozdrowienia od nas wszystkich — inclusive [włą-

czając] Jollymeyer i Moore — dla Was wszystkich.

Twój F. E. 127 ENGELS

DO MARKSA Manchester,

12

września

1870.

... Gdyby można było w Paryżu cokolwiek uczynić, to należaloby zapobiec wystąpieniu robotników przed zawarciem pokoju. Bismarck przez zajęcie 1 —

Laury

będzie wkrótce w stanie Paryża, czy też dlatego, Lafargue



córki

Marksa.

zawrzeć pokój czy to że sytuacja europejska —

Red.

332

Londyn,

19

października

1870

zmusi go do położenia kresu wojnie. Jakkolwiek pokój wypadnie — dopiero po zawarciu pokoju robotnicy będą rmogli cokolwiek uczynić. Jeżeli zwyciężą teraz — służąc sprawie obrony narodowej — będą musiełi objąć dziedzictwo Bonapartego i obecnej parszywej republiki, po czym zostaną bez żadnego pożytku rozgromieni przez armie niemieckie i znów odrzuceni wstecz o lat 20. Jeżeli natomiast zaczekają — nic nie mogą stracić. Ewentualne zmiany granic mają tak czy owak tylko prowizoryczny charakter i będą znów obalone. Byłoby szaleństwem bić się z Prusakami za burżua. Jakikolwiek będzie rząd, który zawrze pokój, będzie on już przez to samo krótkotrwały, a wracająca z niewoli do kraju armia nie będzie zbyt grożna w konfliklach wewnętrznych. Gdy zostanie zawarty pokój, dla robotników otworzą się znacznie lepsze widoki, niż istniały kiedykolwiek dawniej. Ale czy nie dadzą się znów -porwać pod naciskiem ataku z zewnątrz i czy nie ogłoszą republiki socjalnej w przeddzień szturmu na Paryż? Byłoby potworne, gdyby armie niemieckie, jako ostatni akt wojny, miały stoczyć walkę na barykadach przeciwko robotnikom paryskim. Cofnęłoby to nas o 50 lat wstecz i spowodowałoby wszędzie takie przesunięcia, że wszystko i wszyscy znaleźliby się na falszywych po: zycjach;

a nienawiść

kwitłyby

wfedy

wśród

” MARKS

DO

narodowa

i panowanie

robotników

jakie

roz:

128 EDWARDA

SPENCERA Londyn,

Szanowny

frazesu,

francuskich!...

19

BEESLY października

1870

Paniel

Deak przeciwko robotnikom. Jest on rzeczywiście węgierskim wydaniem angielskiego wiga. Co się tyczy Lyonu, otrzymałem listy, które nie nadają się do opublikowania. Z początku wszystko szło dobrze. Pod naci-

Londyn,

19

października

1870

333

skiem sekcji „Międzynarodówki* proklamowano republikę wcześniej niż w Paryżu. Natychmiast ulworzony został rząd rewolucyjny — komuna — która składała się częściowo z robotników należących do „Międzynarodówki", częściowo zaś z radykalnych republikanów mieszczańskich. Zniesiono natychmiast podatki komunalne i to było słuszne. Nastraszono intrygantów bonapartystycznych i klerykalnych. Przedsięwzięto energiczne środki dla uzbrojenia całego ludu. Burżuazja nie sprzyjała oczywiście nowemu porządkowi rzeczy, ale zaczęła go milcząco to-

lerować. Akcja liońska znalazła oddźwięk w Marsylii i Tuluzie, gdzie

sekcje

„Międzynarodówki"



silne.

Ale te osły, Bakunin i Cluseret, przybyły do Lyonu i wszystł: ko zepsuły. Jako członkowie „Międzynarodówki", mieli na nieszczęście dosyć wpływu, by wprowadzić w błąd naszych przyja-

ciół. Opanowano dziej

szalone

ratusz — na krótki czas — o zniesieniu państwa

prawa

i wydano

i podobne

najbar-

glupstwa.

Pan rozumie, że sam fakt, iż Rosjanin — którego prasa burżuazyjna przedstawiała jako agenta Bismarcka — rościł sobie pretensje, by go uważano za wodza Komitetu Ocalenia Francji. zupełnie wystarczył, by spowodować nagłą zmianę w nastrojach

opinii publicznej. Jeśli idzie o Clusereta, zachował się jak głu-

piec i tehórz ścili Lyon.

W

Rouen,

zarazem.

jak

w

Obaj

oni

większości

po swoim

pozostałych

niepowodzeniu

opu-

miast przemysło-

wych Francji, sekcje „Międzynarodówki", idąc za przykładem Lyonu, wymusiły oficjalne dopuszczenie robotników do „Komitetów Obrony"'.

Muszę Panu jednak powiedzieć, że zgodnie z wszystkimi informacjami, które otrzymuję z Francji, burżuazja na ogół woli zwycięstwo Prus niż zwycięstwo republiki o socjalistycznych tendencjach.

Szczerze oddany Karol Marks

334

Londyn,

13 grudnia 1870

129 MARKS

DO LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

13

grudnia

1870.

Kochany Kugelmannie! Moje długie milczenie tłumaczy się tym, że w czasie obecnej wojny, wskutek której większość foreign correspondents [zagranicznych korespondentów] General Council [Rady Generalnej] udała się do Francji, muszę prowadzić niemal całą korespondencję międzynarodową, co nie jest drobnostką. Poza tym, wobec „wolności korespondencji", która panuje obecnie w Niemczech, a szczególnie w Północno-Niemieckim Związku, a już „najszczegółniej* w Hanowerze, jest rzeczą bardzo nie: bezpieczną, co prawda nie dla mnie, ale za lto dla moich korespondentów niemieckich, jeśli wyłuszczam im swe poglądy na wojnę. A czyż można teraz pisać o czymś innym? Żądasz np. ode mnie przysłania naszej pierwszej odezwy 'w sprawie wojny. Wysłałem ci ją. Widocznie została przejęta: Załączam dziś obie odezwy połączone w jednej broszurze, jak również artykuł profesora Beesly z „Fortnighily Review'" oraż dzisiejszy „Daily News''. Ponieważ jest to dziennik o zabarwieniu pruskim, więc przesylka chyba dojdzie. Prof. Beesly jest zwolennikiem Comte'a i jako taki zobowiązany do wszelkiego rodzaju crotchets [dziwactw], poza tym jednak jest człowiekiem bardzo dzielnym i śmiałym. Jest prolesorem historii na Uniwersytecie Londyńskim. Zdaje się, że Niemcy wzięły do niewoli nie tylko Bonapartego, jego generałów i jego armię, ale że wraz z nimi zaaklimatyzowano w kraju dębów i lip cały imperializm wraz z wszystkimi jego ułomnościami. Jeśli chodzi o niemieckiego burżua, to jego szał zdobywczy bynajmniej mnie nie dziwi. Po pierwsze, zaborczość jest treścią życia każdej burżuazji, a zabieranie cudzych prowincji jest zawsze „zaborem". Poza tym mieszczuch niemmiecki przyjmował

_

Londyn,

13 grudnia

1870

335

z pokorą tyle kopniaków od swych rodzimych władców, a zwlaszcza od Hohenzollernów, że musi mu to sprawiać szczególną przyjemność, kiedy takie kopniaki dostają się raz na odmianę także i cudzoziemcom. Bądź co bądź, wojna publikanów"'. Zgotowala

ta uwolniła nas od „mieszczańskich retej hołocie żałosny koniec. A jest to

rezultat o wielkim znaczeniu.

Naszym

prolesorom

dała najlep-

szą okazję do skompromitowania się wobec całego świata w roli płaszczących się pedantów. Stosunki, do jakich wojna doprowadzi, będą najlepszą propagandą naszych zasad.

Tu w Anglii opinia publiczna była w początkach wojny ultrapruska; obecnie zwróciła

w cafós

chantants

się w kierunku

[kabaretach]

wręcz przeciwnym.

wygwizduje

Np.

się niemieckich

śpiewaków z ich Wi-Wa-Wacht am Rhein, natomiast francuskim śpiewakom włtóruje się in choro [chórem] przy Marsyliance. Pominąwszy zdecydowane sympatie mas ludowych do Republiki i ohurzenie respectability [czcigodnych] z powodu niewątpliwego już przymierza pomiędzy Prusami a Rosją oraz bezwstydnego tonu pruskiej dyplomacji od czasu ich militarnych sukcesów — powszechne oburzenie wywołał tu sam sposób prowadzenia wojny:

system

rekwizycji,

[partyzantów],

branie

palenie

wsi,

zakładników

rozstrzeliwanie

franc-tireurs

i tym

nawroty

podobne

do

wojny trzydziestoletniej. Of course [Oczywiście] to samo robili Anglicy w Indiach, na Jamajce itd., jednakże ani Francuzi nie są Hindusarni, Chińczykami czy Murzynami, ani też Prusacy nie są heavenborn Englishmen! [Anglikami z nieba rodem!]. Jest to

pomysł iście hohenzollernowski, że naród popełnia przestępstwo, jeśli broni się w dalszym ciągu nawet wówczas, gdy jego stała armia się skończyła. Toteż pruska wojna ludowa przeciw Napoleonowi I była dla poczciwego Fryderyka Wilhelma III prawdziwą solą w oku, o czym łatwo się przekonać z „Historii” prof. Pertza poświęconej Gneisenauowi, który swymi rozporządzeniami w sprawie landszturmu [pospolitego ruszenia] uczynił z wojny partyzanckiej system. Fryderyka Wilhelma II razilo, że lud bil się na własną rękę, niezależnie od najwyższego rozkazu.

336

Londyn,

13 grudnia 1870

Ale nie wiadomo jeszcze, jak się sprawa skończy. Wojna we Francji może jeszcze przybrać przykry obrót. Opór armii Loary „nie był brany w rachubę", a obecne rozproszenie sił niemieckich na prawo i lewo ma wyłącznie na celu zastraszenie, jednakże w rezultacie pobudza wszędzie do życia siły obrony i osłabia siły ofensywy. Także groźba zbombardowania Paryża jest zwykłym trikiem. Według wszelkich zasad rachunku prawdopodobieństwa nie mogłoby ono wywrzeć żadnego większego

wrażenia

nawet

na

samo

miasto

Paryż.

Zbombardo-

wanie kilku przyczółków, dokonanie wylomu — cóż to pomoże, gdy liczba oblężonych przewyższa znacznie liczbę oblegających? A jeśli oblężeni bili się nad wyraz dzielnie w czasie sorties [wypadów], kiedy przeciwnicy bronili się za entrenchments

[szańcami]

— to

cóż

dopiero

będzie

wówczas,

gdy

role

się

zmienią? Jedynym realnym środkiem jest wygłodzenie Paryża. Jeżeli jednak okres ten przedłuży się na tyle, że pozwoli na utworzenie nowych armii i przygotowanie wojny ludowej w prowincjach, to i ten środek nie na wiele się przyda i spowoduje tylko przesunięcie się punktu ciężkości. Ponadto, nawet w razie kapitulacji Pa: ryża, jego okupacja i utrzymanie w spokoju wymagaloby znacznych sił i unieruchomiłoby znaczną część invaders [napastników]. Jakkolwiek jednak skończy się ta wojna, nauczyła ona proletariat francuski posługiwania się bronią, i to jest najpewniej-

szą gwarancją przyszłośći...

130 MARKS

DO

REDAKTORA

„DAILY

NEWS*:

Londyn,

Szanowny

16 stycznia

1871.

Paniel

Kiedy Bismarck oskarżył rząd francuski, że „zdławił on we Francji swobodę wyrażania poglądów za pośrednictwem prasy i posłów” — miał to być chyba berliński dowcip. Jeśli pragnie Pan poznać „prawdziwą” opinię publiczną Francji, proszę się

zwrócić

do pana

i notorycznego Z

zdrady

polecenia

stanu

Stiebera,

szpicla samego

panów

redaktora

pruskiej

Bismarcka

Bebla

wersalskiego „Moniteur"

policji. aresztowano

i Liebknechta

pod

jedynie

zarzutem

dlatego,



jako niemieccy posłowie ośmielili się spełnić swój obowiązek, tzn. protestować w Reichstagu przeciw aneksji Alzacji i Lolaryngii, głosować przeciw nowym kredytom wojennym,

wyrazić swe sympatie

dla Republiki Francuskiej

i napiętnować

próby przeobrażenia Niemiec w pruskie koszary. Z powodu wyrażenia takich samych poglądów członkowie Komitetu Partii Socjaldemokratycznej w Brunszwiku od początku września ub. roku byli traktowani jak galernicy i grozi im jeszcze farsa są-

dowego procesu za zdradę stanu. Ten sam los spotkał wielu robotników, podobnym

którzy rozpowszechniali Manifest Brunszwicki. Pod pretekstem oskarżono o zdradę stanu pana Hepnera,

1 List ten przekł. polsk.

w

całości

napisany

jest

w

języku

angielskim.



Red.

338

drugiego

Londyn,

redaktora

16

czasopisma

stycznia

1871

„Volksstaat”

w

Lipsku,

Kolpor-

taż nielicznych niezależnych gazet niemieckich wychodzących poza obrębem Prus jest na obszarze krajów hohenzollernowskich zakazany.

Codziennie policja rozpędza

zgromadzenia

robotników

niemieckich, zwoływane pod hasłem zawarcia honorowego pokoju z Francją. W myśl oficjalnej doktryny pruskiej, jak ją naiwnie sfiormułował generał Vogel von Falkenstein, każdy Niemiec, „który usiłuje przeciwdziałać celom pruskiego dowództwa wojennego we Francji", dopuszcza się zdrady stanu.

Gdyby panom Gambetcie 1 spółce potrzebne było, podobnie jak Hohenzollernom, gwaltowne dławienie opinii publicznej, mogliby po prostu zastosować pruską metodę i pod pretekstem wojny ogłosić na obszarze całej Francji stan wyjątkowy. Ci żołnierze francuscy, którzy znajdują się na ziemi niemieckiej, gniją w pruskich więzieniach. Mimo to rząd pruski uważa za swój obowiązek rygorystycznie utrzymywać stan wyjątkowy, a więc najbardziej barbarzyńską i oburzającą iormę despotyzmu woj: skowego — oznacza to bowiem zawieszenie wszelkich praw. Na ziemię francuską wtargnęło prawie milion niemieckich napastników. Mimo to rząd francuski może bez obawy rezygnować z pruskich metod, które „umożliwiają swobodne wyrażenie poglądów". Proszę porównać te porządki z tamtymi! Niemcy okazały się jednak zbyt ciasnym obszarem dla wszechogarniającej tęsknoty Bismarcka do swobodnego wyrażania myśli. Gdy Luk: semburczycy dali swobodny wyraz swym sympatiom dla Francji, Bismarckowi posłużyła ta manifestacja uczuć jako jeden z pretekstów do zerwania londyńskiego układu o neutralności. Kiedy prasa belgijska dopuścila się podobnego grzechu, wówczas pan von Balan, poseł pruski w Brukseli, zażądał od belgijskiego ministerstwa nie tylko, aby ono konfiskowało wszystkie antypruskie artykuły w prasie, lecz by przeszkodziło zarazem opublikowaniu wiadomości mających na celu podtrzymanie Francuzów w ich walce o niepodległość. W istocie, skromniutkie to żądanie, aby zniesiono konstytucję belgijską „pour le roi de

Prusse''l

[„na życzenie króla pruskiego'1].

Ledwie

kilka

gazet

%!

stycznia

1871

339

sztokholmskich pozwoliło sobie na parę niewinnych dowcipów na temat notorycznej „pobożności*Wilhelma Anneksandra,a już Bismarck wystosował pod adresem szwedzkiego gabinetu kilka srogich not. Udało mu się wyszpiegować zbyt swawolną prasę nawet na południku geograficznym Petersburga. Na jego uniżoną prośbę wezwano redaktorów najważniejszych pism petersburskich przed oblicze głównego cenzora, który polecił im, aby za-

niechali

wszelkich

krytycznych

uwag

o wiernym

carowi

boru-

skim [pruskim] wasalu. Jeden z tych redaktorów, pan Żagulajew, był na tyle nieostrożny, że odkryl tajemnicę owego osfrzeżenia na łamach „Gołosu”. Natychmiast rzuciła się nań rosyjska policja i zesłała go do jakiejś odległej guberni. Blędne

byłoby

mniemanie,

nej. Jest to raczej prawdziwie

postępowa-

iż takie żandarmskie

nie należy złożyć jedynie na karb paroksyzmu metodyczne

gorączki wojen-

przestrzeganie

ducha

ustaw pruskich. Istotnie, w pruskiej ustawie karnej znajduje się osobliwe postanowienie, na mocy którego każdy obcokrajowiec z powodu swych postępków czy też publikacji w swoim własnym bądź w jakimkolwiek innym, obcym kraju może być Śścigany „za obrazę króla pruskiego" lub „zdradę stanu wobec Prus"', Francja — a na szczęście jej sprawa nie jest bynajmniej

stracona —

wWalczy w tej chwili nie tylko o swoją własną

podległość narodową,

nie-

lecz także o wolność Niemiec i Europy. Oddany

Panu Karol Marks

131 MARKS

DO S. MEYERA 21

stycznia

1871.

...W Petersburgu wychodzi „Archiwum Medycyny Sądowej" (w języku rosyjskim), pisrmmo półurzędowe. Jeden ze współpracujących z tym pismem lekarzy zamieścił w zeszycie za ostatni kwartał arlykuł „O kigienicznych warunkach życia zachodnio-

340

Londyn,

4 lutego

1871 —

-europejskiego proletariatu", w którym cytuje głównie — ale z podaniem źródła — moją książkę. Wskutek tego wydarzyło się następujące nieszczęście: cenzor otrzymał potężną burę od mi-

nistra of the Interior

[spraw

wewnętrznych],

editor

in chieł

[redaktor naczelny] został usunięty, sam zaś zeszyl we wszystkich copies [egzemplarzach], które dało się jeszcze wyłapać, został spalony! Nie wiem, czy donosiłem Panu o tym, że od początku r. 1870 musiałem sam uczyć się rosyjskiego i obecnie czytam dość biegle. Wynikło to stąd, że przysłano mi z Petersburga bardzo poważne dzieło Flerowskiego: „Polożenie klasy pracującej (zwłaszcza chłopów) w Rosji'* oraz że chciałem zapoznać się także z ekonomicznymi (wspaniałymi) dziełami Czernyszewskiego (skazanego 7 lat temu w dowód wdzięczności na sybirską katorgę).

Plon wart jest trudów,

jakie ponosi człowiek

w moim

wieku

przyswajając sobie język tak bardzo odległy od klasycznych, germańskich i romańskich grup językowych. Ruch umysłowy, jaki odbywa się obecnie w Rosji, wskazuje, że głęboko w dołach zachodzi proces fermentacji. Mózgi są zawsze niewidzialnymi nić: mi powiązane z body (ciałem) ludu... :

132 MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

4

lutego

1871.

Kochany Kugelmannie! Z przykrością dowiedzialem się z Twego ostatniego lisłu, że stan Twojego zdrowia znowu się pogorszył. Ja czułem się znośnie w jesiennych i zimowych miesiącach, chociaż kaszel, którego nabawilem się w czasie ostatniego pobytu w Hanowerze, trwa do tej chwili. Posłałem Ci numer „Daily News", który zawierał mój list'. Został widocznie znowu przejęty, jak i inne moje przesylki. Za 1 Pa—trz

list nr

130,

str. 337

niniejszego

zbioru. — Red.

p:zekt.

polsk

Londyn,

4 lutego

1871

341

łączam dziś wycinek i pierwszą odezwę Rady Generalnej. List zawiera wprawdzie tylko fakty, ale to właśnie zupełnie wystarczyło. Znasz moje poglądy na middleclass heroes [bohaterów mieszczaństwa]. Jednakże pan Jules Favre (osławiony z czasów rządu tymczasowego i Cavaignaca) i spółka przeszli nawet moje oczekiwania. Najpierw pozwolili, aby Trochu — ten „sabre orthodoxe"* [„prawowierna szabla''] 1 „crótin militaire" [„wojskowy kretyn'], jak go trafnie określił Blanqui — wykonał swój „plan”. Plan ów polegał po prostu na tyr, by bierny opór Paryża przedłużać do ostateczności, tj. aż do starvation point [mo-

mentu

zagłodzenia],

natomiast

ofensywę

ograniczyć

do pozor-

nych mariewrów, do „sorties platoniques"' [„plalonicznych wypadów"]. Nie opieram tego na żadnych „domysłach”. Znam treść listu napisanego osobiście przez Jules Favre'a do Gambetty,

w którym żali się, iż on i inni członkowie tej części rządu, która siedzi bezczynnie w Paryżu, na próżno zachęcali Trochu do poważnych działań zaczepnych. Trochu odpowiadał stale, że wypłynęłaby wtedy na powierzchnię dermagogia paryska. Gambetta

odpowiedział

mu: Vous

avez prononce votre propre condamna-

tion [Wydał pan wyrok na samego siebie]. Trochu uważał, że zwalczanie czerwonych w Paryżu przy pomocy bretońskiej gwardii przybocznej, która oddawała mu te same usługi, co Korsykanie — Ludwikowi Bonaparte, jest rzeczą dużo ważniejszą niż

pokonanie Prusaków. Oto rzeczywista tajemnica porażek nie tylko w Paryżu, ale i w całej Francji. Burżuazja, w porozumieniu z większością władz lokalnych, działała wszędzie w myśl tej samej zasady. Skoro więc plan Trochu został już doprowadzony do climax [punktu kulminacyjnego] — do punktu, gdy Paryż musiał albo się poddać, albo zginąć z głodu — to J, Favre i ska powinni byli po prostu pójść śladem dowódcy twierdzy w Toul. Ten nie skapitulował. Oświadczył po prostu Prusakom, że z powodu braku żywności musi zaprzestać obrony i otworzyć bramy twierdzy.

Niechaj robią, co im się podoba.

342

Londjyn,

4

lutego

1871

Jules Favre nie poprzestał jednak na podpisaniu formalnej kapitulacji. Uznawszy siebie samego, członków rządu, a wreszcie Paryż za jeńców wojennych du roi de Prusse [króla pruskiego], był na tyle bezwstydny, że pertraktował w imieniu całej Francji. Cóż wiedział on o stanie Francji poza Paryżem? Absolutnie nic, chyba to, o czym Bismarck raczył go łaskawie poinformować. Co więcej, ci Messieurs les prisonniers du rol de Prusse [panowie jeńcy króla pruskiego] posuwają się dalej i oświadczają, że pozostająca jeszcze na wolności część rządu francuskiego w Bordeaux utraciła swe pełlnomocnictwa i może działać jedynie w porozumieniu z nimi, jeńcami wojennymi króla pruskiego. Ponieważ zaś oni sami, jako jeńcy wojenni, rnogą dzia-: łać jedynie pod dyktando swego pana, proklamowali więc tym samym króla pruskiego jako de facto najwyższy autorytef we Francji. Nawet Ludwik Bonaparte po swej kapitulacji i dostaniu się do niewoli pod Sedanem postąpił mniej bezwstydnie. Na propozycje Bismarcka odpowiedział, że nie może wdawać się w uklady, ponieważ jako jeniec Prus utracił we Francji wszelki autorytet. J. Favre mógł zgodzić się na rozejm w imieniu całej Francji najwyżej warunkowo, a mianowicie z zastrzeżeniem, że układ ten musi być uznany przez rząd w Bordeaux, gdyż wyłącznie

ten rząd miał prawo i możność uzgodnienia punktów rozejmu z Prusami. Na pewno nie pozwoliłby on Prusakom wyłączyć z rozejmu wschodniego teatru wojny. Nie pozwoliłby im okrąglić linii okupacyjnej w sposób tak dla nich korzystnyl

za-

Rozzuchwalony przez uzurpatorstwo swoich jeńców wojen: nych, którzy mimo swego losu nie przestają odgrywać roli rządu francuskiego, Bismarck miesza się obecnie sans gćne [bezwsty:

dnie] także w wewnętrzne sprawy łestuje

przeciw

wyborów

dekret

ten

dekretowi

do assemblee

uchybia

Francji. Zacny ten mąż

Gambetty

w

[zgromadzenia

wolności

wyborów!

sprawie

narodowego],

Indeed!

pro

powszechnych

ponieważ

[Doprawdy!]

Londyn,

13

lutego

1871

343

Gambetta mógłby w odpowiedzi zaprotestować przeciw stanowi wyjątkowemu i innym zarządzeniom w Niernczech, które niweczą wolność wyborów do Reichstagu. Mam

nadzieję,

że

Bismarck

pozostanie

przy

swoich

warun-

kach pokoju! 400 mln funtów szterl. kontrybucji wojennej — połowa angielskiego długu państwowegol Zrozumie to naweł francuska burżuazja! Może pojmie nareszcie, że w najgorszym wypadku na dalszym prowadzeniu wojny mogłaby jedynie zyskać.

Mob

[tłum] — czy to elegancki, czy pospolity, sądzi zawsze

według pozorów, fasady, według bezpośredniego powodzenia. I tak, przez 20 lat apoteozował Ludwika Bonaparte all over

the world [na całym świecie]. Ja zaś wykazywałem zawsze, nawet wtedy, gdy osiągnął swoje apogeum [swój szczyt świetności], że jest przeciętnym łotrem. Tego samego zdania jestem o junkrze Bismarcku. . 133

ENGELS

DO

HISZPAŃSKIEJ

RADY

FEDERALNEJ! Londyn,

Al Consejo

13

lutego

1871.

Federal de la Region Espagnola

de la Asociacion International de Trabajadores [Do Rady Federalnej Hiszpańskiej Sekcji Międzynarodowego

Stowarzyszenia

Robotników]

Obywatelel List Wasz z 14 grudnia sprawił wielką przyjemność R[adzie] G[eneralnej]. Otrzymaliśmy również Wasz poprzedni list z dnia 30 lipca; został on wręczony obywatelowi Serraillier, sekretarzowi dla Hiszpanii, z poleceniem przekazania Wam naszej odpowiedzi. Jednakże ob. Serraillier udał się wkrótce potem 1 List ten przekł. polsk.

w

całości

napisany

jest

w

języku

francuskim.



Red.

344

Londyn,

13

lutego

1871

do Francji, by walczyć w obronie republiki, a następnie został w Paryżu uwięziony. Jeżeli więc nie otrzymaliście odpowiedzi na Wasz list z 30 lipca, który jest jeszcze w jego rękach, to stało się to wskutek tych właśnie okoliczności. Obecnie Rada Generalna na posiedzeniu swym w dniu 7 bm. polecila niżej podpisanemu F. E. tymczasowe prowadzenie korespondencji z Hiszpanią i wręczyła mu Wasz ostatni list. Otrzymywaliśmy regularnie hiszpańskie pisma robotnicze: La Federacion z Barcelony, La Solidaridat z Madrytu (do grudnia 1870), El Obrero z Palmy (aż do jego zawieszenia), a nie: dawno (tylko pierwszy numer) Revolucion Social z Palmy. Pisma te informowały nas o bieżących wydarzeniach w ruchu robotniczym Hiszpanii; dowiadywaliśmy się z wielką radością, że idee rewolucji społecznej stają się coraz bardziej wspólnym dobrem klasy robotniczej Waszego kraju. Bez wątpienia, próżne deklamacje starych partii politycz: nych zbytnio przyciągały, jak piszecie, uwagę ludu i wskutek tego stały się znaczną przeszkodą dla naszej propagandy. Zdarzało się to wszędzie w pierwszych latach ruchu proletariackiego. We Francji, w Anglii i w Niemczech socjaliści byli i są jeszcze zinu” szeni zwalczać wpływy i działalność starych partii politycznych. zarówno arystokratycznych jak i burżuazyjnych, czy to monar" chistycznych czy nawet republikańskich. Doświadczenie wyka” zało wszędzie, że najlepszym środkiem do wyzwolenia robotników od panowania starych partii jest założenie w każdym kraju partil proletariackiej prowadzącej własną politykę, która by różnila się wyraźżnie od polityki innych partii, ponieważ powinna ona wyra: żać warunki wyzwolenia klasy robotniczej. Szczegóły tej polityki będą mogły się zmieniać w zależności od szczególnych warun: ków danego kraju; jednakże, ponieważ podstawowy stosunek pracy do kapitału jest wszędzie jednakowy oraz ponieważ pano wanie polityczne klas posiadających nad klasami wyzyskiwanymii jest wszędzie faktem, zasady i cel polityki proletariackiej będą identyczne, przynajmniej we wszystkich krajach zachod: nich. Klasy posiadające, arystokraci ziermscy i burżua, utrzymują

Londyn,

13

lntego

1871

345

w niewoli lud pracujący nie tylko przy pomocy potęgi swych bogactw, przy pomocy prostego wyzysku pracy przez kapitał, lecz także przy pomocy władzy państwowej, przy pomocy armii, biurokracji, sądów. Byloby to wyrzeczeniem się jednego z naj-

potężniejszych środków działania, a zwłaszcza organizacji i propagandy, gdybyśmy zrezygnowali z walki przeciw naszym przeciwnikom w dziedzinie politycznej. Powszechne prawo wyborcze daje nam wspaniały środek działania. W Niemczech robotnikom zwarcie zorganizowanym w partii politycznej udało się

wysłać sześciu deputowanych do tak zwanego przedstawicielstwa narodowego; opozycja przeciw wojnie zaborczej, z jaką nasi przyjaciele Bebel i Liebknecht mogli tam wystąpić, wywołała znacznie potęźniejszy elekt na korzyść naszej propagandy międzynarodowej, niż mogłyby to uczynić lata propagandy przez

prasę

i zgromadzenia.

Właśnie

i we

Francji

zostali

wybrani

przedstawiciele robotników i będą oni mogli propagować nasze zasady z wysokości trybuny parlamentarnej. Przy najbliższych wyborach to samo nastąpi w Anglii. Dowiadujemy się z zadowoleniem, że chcecie nam przekazać składki oddziałów Waszego kraju — przyjmiemy je z wdzięcznością. Zechciejcie przekazać nam je czekiem na jakiegoś londyńskiego bankiera do dyspozycji Johna Westona, naszego skarbnika. wysyłając listem poleconym zaadresowanym do niżej podpisanego

bądź 256 High Holborn, Londyn (siedziba naszej na adres jego mieszkania: 122, R. P. R.

Rady). bądź

Oczekujemy z wielkim zainteresowaniem danych statystycznych o Waszej Federacji, które obiecujecie nam przesłać. Co do kongresu Międzynarodówki, nie ma co o nim myśleć, póki trwa obecna wojna. Lecz jeżeli, jak się zdaje, pokój będzie wkrótce przywrócony, Rada zajmie się niezwłocznie tą ważną

sprawą

i rozważy Wasze przyjacielskie zaproszenie, aby zwołać

go w Barcelonie. Nie mamy jeszcze sekcji w Portugalii; byłoby dobnie łatwiejsze dla Was niż dla nas nawiązanie

prawdopostosunków

z robotnikami

zechciejcie

tego

kraju.

Jeżeli

tak jest

istolnie,

346

Londyn,

13

lutego

1871

nam ponownie napisać, w tej sprawie. Uważamy także, że byłoby lepiej, przynajmniej z początku, gdybyście Wy nawiazali stosunki z drukarzami w Buenos Aires, z tym że zawiadomicie nas potem o uzyskanych wynikach. Tymczasem wyświadczylibyście nam miłą i pożyteczną dla sprawy przysługę, gdybyście zechcieli przysłać nam numer „Anales de la Sociedad tipogr. de B[uenos] A[ires]'', abyśmy mogli się z nim zapoznać, Co do pozostałych spraw — ruch międzynarodowy wciąż postępuje naprzód mimo wszystkich przeszkód. W Anglii centralne Rady

Zawodowe

(Trades

Councils)

miast

Birmingham

i Man-

chester przylączyły się wlaśnie bezpośrednio do naszego Stowarzyszenia, a za ich pośrednictwem robotnicy dwóch najważniejszych miast przemysłowych tego kraju. W Niemczech doznajemy

w

tej

chwili

ze

strony

rządu

takich

samych

prześladowań,

jakich doznawaliśmy przed rokiem we Francji ze strony Ludwi: ka Bonaparte. Nasi niemieccy przyjacięle, spośród których przeszło pięćdziesięciu siedzi w więzieniach, cierpią dosłownie za sprawę międzynarodową; byli aresztowani i prześladowani, po-

nieważ

sprzeciwiali

się

wszelkimi

silami

polityce

podbojów

i wzywali lud niemiecki do zbratania się z ludem francuskimW Austrii również uwięziono wielu naszych przyjaciół, mimo to jednak ruch rozwija się nieustannie. We Francji nasze sekcje były wszędzie duszą i siłą oporu przeciwko inwazji; w wielkich miastach południa wzięły one władzę lokalną w swe ręce; i je: żeli Lyon, Marsylia, Bordeaux i Tuluza rozwinęły nie spotykaną

w innych okolicznościach energię, to stalo się to dzięki wysiłkom członków Międzynarodówki. W Belgii jesteśmy silnie zorganizowani, nasze sekcje belgijskie odbyły niedawno swój szósty kongres krajowy. W Szwajcarii spory, jakie wynikły od jakiegoś czasu między naszymi sekcjami, znajdują się w toku polubowne: go załatwienia. W Ameryce uzyskaliśmy przystąpienie nowych sekcji francuskich, niemieckich i czeskich i poza tym utrzymuje: my braterskie stosunki z wielką organizacją robotników arnery:

kańskich, Ligą Pracy

(Labour League);

Londyn,

Mamy

mości,

nadzieję,

6 kwietnia

że wkrótce

i przesyłamy

Wam

otrzymamy

nasze

Za Radę Generalną

1871

347

od

Was

nowe

wiado-

braterskie pozdrowienie.

Międzynar.

Stow.

Rob. F. E.

134 MARKS

DO

WILHELMA

LIEBKNECHTA Londyn,

Kochany

1871.

że wypuszczono na wolność Ciebie i Bebla, jak

się, że

paryżanie

ulegają

Centralnej

Radzie

w

tu

przyjęto

brunszwiczan, również z wielką radością !. Zdaje

kwietnia

Liebknechciel

Wiadomość,

Jest w Komitet

6

z własnej

winy,

ale

wina

ta

istocie wynikiem nadmiernej honnótetć [uczciwości]. Centralny, a potem Komuna dały mischievous avorton

[złośliwemu

karłowi]

przyjacielskich

Thiersowi

czas

na

skoncentrowanie

nie:

głupotę nie chcieli rozpo-

przez

sił: 1. Ponieważ

czynać wojny domowej; jak gdyby Thiers sam jej nie rozpoczął

swą próbą rozbrojenia przemocą Paryża, jak gdyby Zgromadzenie Narodowe, zwołane tylko dla rozstrzygnięcia o wojnie i pokoju

z

Prusakami,

nie

republiceł 2. Chcąc 1 Dnia j

17

Liebknechta

grudnia pod

wypowiedziało

uniknąć

zarzutu

1870

r.

zarzutem

natychmiast

uzurpowania

Bismarck

zdrady

stanu

kazał za

to,

wojny

władzy,

areszłować iż

straBebla

wymienieni

jako

posłowie na posiedzeniu Północno-Niemieckiego Reichstagu 26. X 1870 w imieniu robotników niemieckich zaprotestowali przeciw aneksji Alzacji i Lotaryngii, przeciw kredytom na dalszą wojnę i wyrazili sympatie dla nowoutworzonej republiki francuskiej. Jeszcze wcześniej zostali aresztowani

również

Komitetu Komitetu

z aresztu

za

swą

postawę

wobec

Socjaldemokratycznej w

Brunszwiku).

śledczego.



wojny

Partii

Aresztowani

HRed.

przekł.

prusko-francuskiej

Robotniczej zostali

polsk.

w

marcu

Niemiec 1871

członkowie

(siedziba r. zwolnieni

348

Londyn.

12 kwietnia

1871

cili niezwykle drogie chwile na wybory Komuny, której organizacja itd. znów wymagała czasu (a należało wyruszyć na Wersal natychmiast po klęsce reakcji na placu Vendóme w Paryżu) 1. Nie można wierzyć ani jednemu słowu z tych wszystkich bzdurstw, które czytasz w prasie o wydarzeniach paryskich. Wszystko to klamstwo i oszustwo. Nigdy jeszcze nikczemność burżuazyjnych skrybów prasowych nie ujawniała się w wyraź: niejszy sposób. Rzecz to wielce znamienna, że cesarz zjednoczonych Niemiec, zjednoczona Rzesza i zjednoczony parlament w Berlinie zdają

się w ogóle nie istnieć dla świata zewnętrznego. wiatru

w

Paryżu

wywołuje

większe

Byle podmuch

zainteresowanie. ..

135 MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA Londyn,

12

kwietnia

1871.

Kochany Kugelmannie! Twoja „porada lekarska" była o tyle skuteczna, że udałem się do mojego dra Mathesona i na razie leczę się u niego. Twierdzi on jednak, że pluca są w najlepszym porządku, a kaszel związany jest z bronchitem itd. Ponadto kaszel może mieć wpływ na wątrobę. Wczoraj otrzymaliśmy bynajmniej nie uspokajającą wiadomość, że Lafargue (nie Laura) przebywa właśnie w Paryżu*. 1 22 marca 1871 r. Żywioły demonstrację na placu Vendóme puczu

stłumiła

Gwardia

Narodowa.

kontrrewolucyjne usiłowały urządzić pod hasłem obalenia Komuny. Próbę —

Red.

z Lafargue, przebywający wówczas w aby uzyskać od Komuny pełnomocnictwo

powstania

w

Bordeaux.



Zed, przekł.

Bordeaux, udał się do Paryża. do zorganizowania zbrojnego

polsk.

Londyn,

12 kwietnia

1871

849

Jeśli zajrzysz do ostatniego rozdziału mego „Osiemnastego brumaire'a"', to przekonasz się, że za następną próbę rewolucji francuskiej uważam nie — jak to było dotychczas — przekazanie biurokratyczno-militarnej machiny z jednych rąk w drugie, lecz jej zdruzgotanie — i to jest wstępnym warunkiem każdej rzeczywiście ludowej rewolucji na kontynencie. Na tym właśnie polega próba naszych bohaterskich towarzyszy paryskich. Cóż

za sprężystość, święceń u tych i wyniszczeniu wskutek zdrady czu bagnetów dzy Francją a

ile historycznej inicjatywy, ile zdolności do poparyżan! Po sześciomiesięcznym wygłodzeniu nie tyle przez wroga zewnętrznego, ile raczej wewnętrznej, zrywają się do powstania w oblipruskich, jak gdyby nie było wcale wojny mięNiemcami, jak gdyby wróg nie stał jeszcze pod

bramami Paryża! Historia nie zna przykładu podobnego bohaterstwal Jeśli ulegną, będzie to wyłącznie winą ich „dobroduszności". Należało natychmiast ruszyć na Wersal, skoro najpierw Vinoy, a następnie reakcyjna część paryskiej gwardii narodowej sama ustąpiła z pola. Przez wzgląd na skrupuły sumienia przepuszczono właściwy moment. Nie chciano wszczynać wojny domowej, jak gdyby mischievous avorton [złośliwy karzel] Thiers nie wszczął już przedtem wojny domowej swą próbą rozbrojenia Paryża! Drugi błąd: Komitet Centralny za wcześnie złożył swą władzę, aby ustąpić miejsca Komunie. Znowu z powodu zbyt „sumiennej”* skrupulatności! Cokolwiek by się stało, obecne powstanie Paryża — choćby uległo ono wilkom, świniom i podłym psom starego społeczeństwa — jest najchwalebniejszym czynem naszej partii od czasu paryskiego powstania czerwcowego. Porównajcie z tymi szturmującymi niebiosa paryżanami owych niewolników niermiecko-pruskiego świętego cesarstwa rzymskiego z jego pogrzebowymi maskaradami, które cuchną koszarami, kościołemi junklerstwern, a nade

wszystko

filisterstwem.

A propos: W oficjalnym ogłoszeniu listy osób subsydiowanych z kasy Ludwika Bonaparte znajduje się notatka, że Vogt otrzymał 40.000 franków w sierpniu 1859 r.! Donioslem o tym fait [fakcie] Liebknechtowi do dalszego użytku.

350

17 kwietnia

1871

Możesz mi przysłać Haxthausena, gdyż osfatnio otrzymuję w stanie nietkniętym rozmaite broszury itp. nie tylko z Niemiec, ale nawet z Petersburga. Dziękuję Ci za przysyłanie rozmaitych gazet (proszę o więcej, gdyż chcę napisać coś niecoś o Niemczech, o Reichstagu itd.). Najserdeczniejsze pozdrowienia dla „Księżnej Pani'* i „Ko-

ciaka", Twój K. M. 136

MARKS

DO

LUDWIKA

KUGELMANNA 17 kwietnia 1871.

Kochany

Kugelmannie!

Twój list nadszedł w porządku. Mam w tej chwili ręce pełne roboty: dlatego tylko parę słów. Zupełnie nie rozumiem, jak możesz porównywać drobnomieszczańskie demonstracje i la 13 czerwca 1849 itd, z obecną walką w Paryżu!. Bardzo wygodnie byłoby tworzyć dzieje świata, gdyby walkę podejmowano wyłącznie pod warunkiem niewątpliwych widoków powodzenia. Z drugiej zaś strony, historia mialaby charakter nader mistyczny, gdyby „przypadki” nie odgrywały w niej żadnej roli. Te przypadki włączają się naturalnie w ogólny nurt rozwoju i są z kolei równoważone przez inne przypadki. Jednakże przyśpieszenie lub opóźnienie [wydarzeń] zależy w znacznej mierze od tego rodzaju „przypadków”; do nich zalicza się i taki „przypadek” jak charakter ludzi, którzy początkowo stoją na czele ruchu. 1 13 czerwca 1849 r. odbyła się w Paryżu demonstracja zorganizowana przez partię „Góry” na znak protestu przeciwko zbombardowaniu republiki rzymskiej przez wojska francuskie. Demonstracja ta została bez trudu rozpędzona ] potwierdziła tylko ostateczne bankructwo rewolucyjnego drobnomieszczaństwa we Francji. — Red,

[Londyn],

1$ maja

1871

351

Tym razem decydującego niepomyślnego „przypadku”" nie należy szukać w ogólnych stosunkach społecznych we Francji — jest nim obecność Prusaków w tym kraju, stojących tuż pod Paryżem. O tym paryżanie dobrze wiedzieli. Lecz wiedzieli także o tym burżuazyjni szubrawcy w Wersalu. Wlaśnie dlatego postaWili paryżan wobec alternatywy: podjąć walkę lub ulec bez wa!ki. W tym ostatnim wypadku demoralizacja klasy robotniczej byłaby nieszczęściem o wiele większym niż strata dowolnej

liczby „przywódców”.

Walka

klasy

listów i ich państwem

weszła

dzięki walkom

robotniczej z klasą kapitaparyskim

w nową

fazę. Jakikolwiek bylby bezpośredni przebieg tej sprawy — uzyskany został nowy punkt wyjścia o ogólnoświatowym znaczeniu

historycznym. Adio.

K. M.

137 MARKS

DO L. FRAENCKIA I L.

E. VARLINA [Londyn],

13

maja

1871.

Drodzy obywatele Fraenckel i Varlinl Z oddawcą listu widziałem się. Czy nie byloby wskazane złożyć w bezpiecznym miejscu papiery kompromitujące kanalie z Wersalu? Takie środki ostrożności nigdy nie zawadzą. Pisano mi z Bordeaux, że w ostatnich wyborach komunal-

Prowincje nych wybrano czterech członków Międzynarodówki. zaczynają się ruszać. Na nieszczęście ich akcja ma charakter lokalny

i „pokojowy”.

Wysłałem zakątków

w

świata,

Waszej gdzie

sprawie mamy

kilkaset listów do wszystkich nasze

sekcje.

Klasa

robotnicza

była zresztą za Komuną od pierwszej chwili jej istnienia.

352

Londyn,

12

czerwca

1871

Nawet mnieszczańskie gazety w Anglii ochłonęły z pierwotnej wściekłości. Udaje mi się od czasu do czasu przemycić taim przychylny artykuł. Wydaje mi się, że Komuna traci zbyt wiele czasu na drobiażgi i osobiste spory. Widać, że działają tam jeszcze inne wpływy oprócz wpływów robotniczych. Wszystko to nic by nie szko' dziło, gdybyście mieli możność nadrobić stracony czas. Niezbędne jest, aby szybko wykonać to wszystko, co zamierzacie zrobić poza Paryżem, w Anglii i gdzie indziej. Prusacy wprawdzie nie wydadzą fortów w ręce wersalczyków, lecz po ostatecznym zawarciu pokoju (26 maja) zezwolą rządowi na otoczenie Paryża przez żandarmów. Jak wiecie, Thiers i ska zastrzegli sobie wielki napiwek w umowie zawartej za pośrednictwem Pouyer-Quertiera i dlatego odmówili przyjęcia pomocy niemieckich bankierów, którą zaproponował Bismarck. W tym wypadku utraciliby napiwek!. Ponieważ warunkiem dotrzyma: nia ich umowy było zajęcie Paryża, prosili Bismarcka o odroczenie zapłaty pierwszej raty do chwili zajęcia Paryża. Bismarck warunek ten przyjął. Ze względu na to, że Prusy same bardz0 potrzebują pieniędzy, będą one udzielać wersalczykom wszel-

kich możliwych ułatwień, aby przyspieszyć zajęcie Paryża. Miejcie się więc ria baczności!

138 MARKS

DO

EDWARDA

SPENCERA Londyn,

Szanowny

BEESLY 12 czerwca

1871.

Paniel

Lafargue, jego rodzina oraz moje córki są w Pirenejach na granicy hiszpańskiej, ale po stronie francuskiej. Ponieważ La1 Wspomniana umowa dotyczyła dwamiliardowej pożyczki wewnętrznej; przy jej zawarciu Thiers, Favre i inni przedstawiciele rządu zastrzegli sobie kilka milionów franków za pośrednictwo. — Red.

Londyn,

12

czerwca

1871

853

fargue jest rodem z Kuby, mógł sobie załatwić paszport hiszpański. Chciałbym, żeby ostatecznie zamieszkał po stronie hiszpańskiej, ponieważ w Bordeaux odegrał wybitną rolę. Mimo mego podziwu dla artykułów Pana w „Beehive”, żaluję prawie, że znajduję nazwisko Pana w tej gazecie, Pozwoli Pan, że na marginesie nadmienię, iż jako człowiek partyjny zajmuję zdecydowanie wrogie stanowisko wobec comtyzmu, a jako człowiek nauki mam o nim raczej ujemne zdanie; Pana jednak uważam za jedynego comtystę, zarówno w Anglii, jak i we Francji, który zwrotne punkty historii (kryzysy) rozpatruje nie jak sekciarz, lecz jako historyk w najlepszym znaczeniu tego słowa. [Co się zaś tyczy] „Beehive”, podaje się ono za gazetę robotniczą, lecz w rzeczywistości jest to organ renegatów,

sprzedany Samuelowi Morleyowi i spółce. , W czasie ostatniej wojny prusko-francuskiej Rada Generalna Międzynarodówki by-

la zmuszona zerwać wszystkie stosunki z tą gazetą i oświadczyć publicznie, że jest to gazeta pseudorobotnicza. Wielkie londyńskie dzienniki, z wyjątkiem lokalnej londyńskiej „Eastern Post*, odmówiły jednak opublikowania tego oświadczenia. W tych warunkach współpraca Pana z „Bechive” jest dalszą ofiarą, którą

Pan ponosi dla słusznej sprawy. Pewna moja przyjaciółka za trzy lub cztery dni wyjeżdża do Paryża. Posyłam za jej pośrednictwem normalne paszporty dla kilku członków Komuny, którzy się jeszcze ukrywają w Pary-

żu. Jeśli Pan lub któryś z Pańskich przyjaciół ma tam coś do załatwienia, Co

proszę

mnie

mi napisać.

pociesza,

to nonsensy,

„petite presse'" (prasa brukowa) taktach z Komuną

które

publikuje

o moich książkach i moich kon-

(prasę tę przysyłają mi codziennie z Paryża).

Swiadczy to o tym, że policja wersalska w znalezieniu

codziennie

prawdziwych

dokumentów.

ma

wielkie trudności

Kontakt

z

Komuną

utrzymywałem przez niemieckiego kupca, który w swoich interesach odbywa przez caly rok podróże z Paryża do Londynu i z powrotem. Wszystko omawiano ustnie, z wyjątkiem dwóch spraw:

Londyn,

12

czerwca

1871

Po pierwsze: posłałem członkom Komuny Średnika



list w odpowiedzi

sprzedać pewne Po drugie:

na

papiery wartościowe 11 maja,



przez tegoż po*

ich zapytanie,

jak mogliby

na giełdzie londyńskiej.

dziesięć dni przed katastrofą,

przekaza-

łem tą samą drogą wszystkie szczegóły tajnego układu zawartego między Bismarckiem a Favre'em! we Frankiutcie. Informację tę otrzymałem od prawej łego członka

(od 1848 do 1853)

ręki Bismarcka * — by-

tajnego stowarzyszenia, którego

byłem przywódcą. Człowiek ten wie, że jestem jeszcze w posiadaniu wszystkich sprawozdań, które mi przysyłał z Niemiec i o Niemczech. Jest on zależny od mojej dyskrecji i dlatego wciąż usiłuje mi wykazać, że ma dobre zamniary. Jest to ten sam człowiek, który, jak Panu powiedziałem, przekazał mi ostrzeżenie, że Bismarck postanowił wydać polecenie aresztowania mnie, gdy-

bym

w

tym

roku

werze. Gdybyż

Komuna

dzałem

członkom

jej

znowu odwiedził dra Kugelmanna była

usłuchała

umocnienie

moich

północnej

w Hano-

ostrzeżeń! strony



wzgórz

martre'u, strony pruskiej, a mieli jeszcze dość czasu, zrobić; przepowiadałem im, że w przeciwnym razie w pułapkę;

niera;

zdemaskowałem

żądałem

wszystkie

przed

nimi

Pyata,

od nich, by natychmiast

dokumenty

kompromitujące

członków

Mont-

żeby to wpadną

Groussetą

odesłano

dora

do

i V6si-

Londymi

[rządu]

obrony

narodowej, żeby w ten sposób mieć możność powstrzymania do pewnego stopnia wściekłości wrogów Komuny i utrzymania ich w szachu — plan wersalczyków zostałby wtedy częściowo udaremniony.

Gdyby wersalczycy waliby sialszowanych. 1 Przy

podpisaniu

znaleźli byli te [moje]

10

maja

1871

r. we

listy, nie publiko-

Frenkfurcie

nad

Menem

ostatecznego traktatu pokojowego między Francją a Niemcami Jules Favre i Bismarck zawarli tajny układ o aktywnej pomocy Prus w rozgromieniu Komuny. — Red.

2 Johann Red.

Miquel,

w

swoim

czasie

członek

Związku

Komunistów.



10

„Odezwa"

Prześlę

1871

Międzynarodówki*

Panu

dla czterech

sierpnia

natychmiast

ukaże

egzemplarz.

do pięciu arkuszy

wynikły liczne opóźnienie.

nie

355

poprawki,

drukowano

korekty

się

przed

Materiał

środą.

przeznaczony

na 2 arkuszach,. Z tego

i błędy

drukarskie

i stąd

Szczerze oddany Karol Marks

MARKS

139 DO ADOLFA

HUBERTA*? 10 sierpnia

1871.

Drogi Obywatelul

... Prokurator wersalski sporządził groteskowy nia przeciwko Międzynarodówce.

Byłoby może

akt oskarże-

pożyteczne

w in-

teresie obrony zakomunikować p. Bigotowi następujące fakty: 1)

W

załączeniu

(pod

nr

1)

obie odezwy

Rady

Generalne]

w sprawie wojny francusko-pruskiej. W swej pierwszej odezwie z 23 lipca 1870 Rada Generalna oświadczyła, że wojna została wywołana nie przez lud francuski, lecz przez cesarstwo, i że w istocie rzeczy Bismarck był równie winien, jak Bonaparte. Jednocześnie

Rada

nie pozwolili

Generalna

rządowi

w wojnę zaborczą. 2) Druga odezwa

wezwała

pruskiemu z 9 września

robotników

przemienić 1870

(5 dni

niemieckich, by

wojny

obronnej

po ogłoszeniu

Republiki) w sposób nader dobitny demaskuje plany zaborcze rządu pruskiego. Jest to wezwanie do robotników niemieckich i do robotników angielskich, by stanęli po stronie Republiki Francuskiej, 1 Mowa tu o pracy „Wojna domowa we Francji” K. Marksa, opublikowanej w 1871 r. w formie odezwy Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników. — Red. ? List ten napisany jest w całości w języku francuskim, — Red

przekł. polsk.

356

10

sierpnia

1871

W istocie, w Niemczech robotnicy należący do Międzynarodowego Stowarzyszenia tak energicznie przeciwstawiali się polityce Bismarcka, iż kazał on głównych niemieckich przedstawicieli Międzynarodówki bezprawnie uwięzić i wtrącić do pruskich twierdz pod fałszywym oskarżeniem „spiskowania" z nieprzyjacielem. W Londynie na wezwanie Rady robotnicy angielscy zwoły: wali wielkie wiece, aby zmusić swój rząd do uznania Republiki Francuskiej i sprzeciwienia się wszelkimi siłami rozbiorowi Francji. 3) Dalej: czyżby rząd francuski nie wiedział o poparciu, jakiego Międzynarodówka udzieliła Francji podczas wojny? Przeciwnie, wie. Przecież konsul pana Jules Favre'a w Wiedniu, p. Lefaivre, popełnił nawet niedyskrecję publikując — w imieniu rządu francuskiego — list dziękczynny do panów Liebknechta i Bebla, dwóch przedstawicieli Międzynarodówki w niemieckim sejmie. W liście tym- powiedział między innymi (tłumaczę [na język francuski] z niemieckiego przekładu listu Lefaivre'a) — „Wy, Panowie, i wasza Partia (tzn. Międzynarodówka) jesteście jedyni, którzy podtrzymują starodawną niemiecką tradycję, tzn. ducha humanitaryzmu itd.* I cóż! List ten figuruje jako dokument w procesie o zdradę stanu, który pod naciskiem Bismarcka rząd Saksonii wytoczył Liebknechtowi i Beblowi i który trwa w dalszym ciągu jeszcze do chwili obecnej. List ten posłużył Bismarckowi jako pretekst do aresztowania Bebla po odroczeniu sesji sejmu niemieckiegoW tym samym czasie, gdy bezczelna prasa oskarżała mnie wobec Thiersa jako agenta Bismarcka, Bismarck uwięził moich przyjaciół jako winnych zdrady stanu wobec Niemiec i wydał rozkaz aresztowania mnie, gdybym przybył do Niemiec.

4) Na jakiś czas przed zawieszeniem

broni poczciwy Jules

Favre — jak to oświadczyła Rada Generalna w liście do T'mes'a z dnia 12 czerwca, którego odpis załączam (nr 11) — zwrócił się do nas przez swojego prywatnego sekretarza, dra Reitlingera, o zorganizowanie w Londynie publicznych mani-

Londyn,

28

listopada

1871

357

festacji na rzecz „rządu obrony*'. Reitlinger, jak oświadcza Rada Generalna w swym liście do Times'a, zaznaczał, że nie należy na tych wiecach mówić o „Republice””, lecz jedynie o „Francji". Rada Generalna odmówiła udziału w fego rodzaju demon-

stracjach. Jednakże francuski uważał Francuskiej przeciw dynym sojusznikiem

wszystko to dowodzi, że nawet sam rząd Międzynarodówkę za sojusznika Republiki pruskiemu zaborcy — i w istocie była ona je. Francji w czasie wojny. Z braterskim

pozdrowieniem

K. M.

140 MARKS

DO

FRYDERYKA

BOLTEGO Londyn,

23

listopada

1871,

... Międzynarodówka została założona, by socjalistyczne i półsocjalistyczne sekty zastąpić rzeczywistą, stworzoną do walki, organizacją klasy robotniczej. Zarówno jej statuty, jak Manifest Inauguracyjny od razu na to wskazują.

ny, Międzynarodówka

Z drugiej stro-

nie byłaby się utrzymała, gdyby bieg hi-

storii nie rozbił już poprzednio sekciarstwa. Rozwój sekciarstwa socjalistycznego i rozwój rzeczywistego ruchu robotniczego po-

zostają

zawsze

w stosunku

dopóty

(historycznie)

odwrotnym.

usprawiedliwione,

Istnienie dopóki

sekt

klasa

jest

robotni-

cza jeszcze nie dojrzała do samodzielnego historycznego ruchu. Gdy tylko klasa robotnicza osiąga ten stopień dojrzałości, wszel-

kie sekty stają się w istocie swej reakcyjne. Zresztą w dziejach Międzynarodówki powtórzyły się fakty, które wszędzie przejawiają się w historii. To, co się już przeżyło, usiłuje odbudować się i trwać dalej w ramach Historia

Generalnej

nowopowstałych

Międzynarodówki

przeciwko

była

usiłowaniom

form:

też bezustanną

sekt

walką

i amatorów,

Rady

aby we-

858

Londyn,

wnątrz wistemu gresach, traktacji

23

listopada

1571

samej Międzynarodówki występować przeciwko rzeczyruchowi klasy robotniczej. Walka ta toczyła się na kona w jeszcze większym stopniu podczas specjalnych perRady Generalnej z poszczególnymi sekcjami.

Ponieważ w Paryżu proudhoniści (mutualiści)! byli współzałożycielarmi Stowarzyszenia, więc z natury rzeczy w ciągu pierwszych lat oni byli tam u steru. Przeciwstawiając się im, powstały następnie, rzecz zrozumiała, różne grupy kolektywistyczne, pozytywistyczne itd; W

dwóch

Niemczech

znowu



klika lassalowska.

lat korespondowałem

z osławionym

Ja sam

w ciągi

Schweitzerem

i do-

wiodłem mu niezbicie, że organizacja Lassalle'a jest po prostu sekciarską organizacją, a tym samym wrogą organizaCJ'i rzeczywistego ruchu robotniczego, do której dąży Międzynaro: dówka. Miał on swoje „racje”, ażeby tego nie rozumieć.

W końcu

1868 r. do Międzynarodówki wstąpił Rosjanin Ba:

kunin, stawiając sobie za zadanie utworzenie wewnątrz niei_ pod swoim osobistym kierownictwem drugiej międzynarodówki pod nazwą „Alliance de la Dómocratie Socialiste* [„Alians

Socjalistycznej

Demokracji''].

Bakunin



człowiek

bez jakiej-

kolwiek teoretycznej wiedzy — rościł sobie pretensje do tego, aby w tej specjalnej organizacji reprezentować naukową propagandę Międzynarodówki i zrobić z tej propagandy specjalność tej drugiej międzynarodówki w łonie Międzynarodówki.

Jego program był mieszaniną powierzchownie z prawa I z lewa pozgarnianych haseł — równość klas (!), gniesienie prawa spadkowego jako punkt wyjścia ruchu społecznego (saintsimo-

nistyczna bzdura), ateizm zalecany członkom jako dogmat a jako główny dogmat (po proudhonowsku) od _ udziału w ruchu politycznym.

powstrzymame

itd., się

Ten dziecinny elementarz znalazł oddźwięk (i znajduje jeszcze

teraz pewne poparcie) we Włoszech i w Hiszpanii, gdzie realne 1 Mutualiści — tak nazywano proudhonistów; wysuwali „pomocy wzajemnej”* (mutucl — wzajemny). — HRed,

oni

hasło

Londyn,

warunki

ruchu

w romańskiej

283 listopada

1871

859

robotniczego są jeszcze mało rozwinięte, Szwajcarii

i Belgii

wśród

pewnej

oraz

liczby zarozu-

miałych, pyszałkowatych, pustych doktrynerów. Dla pana Bakunina jego doktryna (tj. galimatias zapożyczony przezeń od Proudhona, Saint-Simona itp.) była i jest rzeczą

uboczną — jedynie środkiem do nadania wagi swojej osobie. Je-

żeli jest on zerem W swoim żywiole. W

Rada

lat musiała

ciągu

teorii, to jako intrygant jest

w dziedzinie

Generalna

walczyć przeciw temu

Spiskowi (popieranemu w pewnej mierze przez francuskich prouzwłaszcza

dhonistów,

na

Francji).

południu

Dopiero

w

uchwa-

łach konferencji — uchwała I, punkt 2 i 3, uchwała IX, XVI

cios '. i XVII — zadała mu Rada od dawna przygotowany W Amerypopiera nie Rzecz zrozumiała, że Rada Generalna I?( d'0oraz 3 I 2 p. te tego, co zwalcza w Europie. Uchwała I,

Starczają obecnie Komitetowi Nowojorskiemu legalnej broni, aoy

i

Skończyć z wszelkim sekciarstwem

amatorskimi

grupami

I ! w razie potrzeby wykluczyć je... po!ltycz[ruchu ...Celem ostatecznym political movement nią poNego] klasy robotniczej jest naturalnie zdobycie przez litica]

power

[władzy

politycznej],

a to, rzecz jasna,

wymaga

Tozwiniętej do pewnego stopnia previous organization [U'I_?l'zefi_' organizacji, niej organizacji] working class [klasy robotniczej], która wyrasta sama z jej walk ekonomicznych. Z drugiej jednak strony, każdy ruch, w którym klasa robc.›tn'i-

cza występuje jako klasa przeciw klasom panującym i usiłuje

Pokonać

je za

pornocą

wnątrz],

jest

political

pressure

movement

irom

wWithout

[ruchern

[nacisku

politycznym].

z ze-

Na

przykład usiłowanie zmuszenia za pomocą strajków itp. poszcze-

1 Marks ma na myśli Konferencję Londyńską I Międzynarodówki (wrzesień 1871 r.). Wspomniane przez Marksa uchwały poświęcone są następującym kwestiom: wzmocnieniu Międzynarodówki; wzmocnieniu centralizmu i kierowniczej roli Rady Generalnej; konieczności istnienia samodzielnej partii politycznej proletariatu i nierozdzielnego związku między walką polityczną i ekonomiczną; likwidacji frakcyjnego ugrupowania Bakunina („Alliance”). — Red.

360

Londyn,

29

listopada

1871

gólnych kapitalistów do skrócenia czasu pracy w poszczególnej fabryce albo nawet w poszczególnej gałęzi przemysłu jest ruchem czysto ekonomicznym; natomiast ruch zmierzający do wymuszenia ustawy o ośmiogodzinnym dniu roboczym itp. jest ruchem politycznym. W ten oto sposób z poszczególnych ekonomicznych ruchów robotników wyrasta wszędzie ruch polityczny, to znaczy ruch klasy dążącej do urzeczywistnienia swych interesów W [ormie ogólnej, w formie posiadającej siłę ogólnego przymusu, przymusu dla całego społeczeństwa. Jeżeli te ruchy zakła: dają pewną previous [uprzednią] organizację, to z kolei są one zarazem środkiem prowadzącym do rozwoju tej organizacji. Tam, gdzie klasa robotnicza nie rozwinęła jeszcze dostatecznie swej organizacji, by podjąć decydującą walkę przeciw kole: ktywnej przemocy, tj. przeciw politycznej przemocy klas panują: cych, tam musi ona w każdym razie być w tym kierunku wychowywana przez ustawiczną agitację przeciwko niej i przez wrog4ą postawę wobec polityki klas panujących. W przeciwnym razie będzie ona piłką w rękach tych klas, jak tego dowiodła rewolucja wrześniowa we Francji i jak tego dowodzi w pewnej mierze gra, która dotychczas jeszcze udaje się w Anglii panu Gladstone'owi i spółce. 141 ENGELS

DO

REDAKCJI

„IL

PROLETARIO Londyn,

Do Redakcji

„I! Proletario

ITALIANO*! 29 listopada

1871-

Italiano"?

Obywatelel

W

39 numerze

robotników

Waszego

turyńskich,

pisma

w którym

znajduje

się

oświadczenie

czytamy:

1 List ten napisany jest w całości w języku włoskim. — Red, przekł. polsk. 2 „Il Proletario Italiano” — organ bliskiego Międzynarodówce stowarzyszenia „Wyzwolenie Proletariatu”. Gazeta ta wychodziła w Turynie w latach 1871—1872 pod redakcją bakuninowca Terzaghiego. — Red.

Łondyn,

29

listopuda

1871

361

„Oświadczamy publicznie, że uchwała Rady Generalnej W Londynie, by stawiać socjalizm na drugim planie za polityką, została nam zakomunikowana przez redakcję „Il ProletaTio* natychmiast po jej opublikowaniu i że uchwała ta nie ma charakteru oficjalnego, gdyż została colnięta przez Radę Generalną, wskutek tego, że liczne organizacje europejskie całkowicie

odrzuciłyby ją, podobnie jak i my". To twierdzenie zmusza Radę Generalną do oświadczenia: 1) że nigdy nie powzięto żadnej uchwały o stawianiu so-

cjalizmu na drugim planie za polityką, 2) 3)

że zatem uchwała taka nie mogła że żadna organizacja europejska

mogła uchwały

odrzucić

takiej

Rady

Generalnej.

Stanowisko

Rady

uchwały

i nie

Generalnej

być cofnięta, ani amerykańska

odrzuciła

żadnej

co do akcji politycznej

nie

innej proleta-

riatu jest ściśle określone: 1) przez ogólny statut, który mówi w czwartym punkcie: że wyzwolenie

ekonomiczne

klasy

robotniczej

jest

któremu wszelki ruch polityczny powinien być

wielkim

celem,

podporządkowany

lako środek; 2)

(1864),

przez

tekst

który

Manifestu

stanowi

Inauguracyjnego

oficjalny,

obowiązujący

Stowarzyszenia:

komentarz

do

statutu, a kltóry głosi: „Posiadacze ziemi i kapitału będą zawsze korzystać ze swoich przywilejów politycznych dla obrony i uwiecznienia swoich ekonomicznych monopoli. Nie tylko nie będą oni sprzyjać sprawie wyzwolenia pracy, ale przeciwnie, stwarzać będą wszelkie możliwe przeszkody, aby do niego nie dopuścić... Zdobycie władzy politycznej stało się zatem naczelnym obowiązkiem klasy robotniczej'*; 3) przez rezolucję Kongresu w Lozannie (1867) w tym przedmiocie: „Wyzwolenie społeczne robotników jest nieodłączne od

ich wyzwolenia 4)

przez

IX

politycznego”; rezolucję

1871), która zgodnie

Konferencji

z powyższym

Londyńskiej

przypomina

(wrzesień

członkom Mię-

362

LŁondyn,

£9

listopada

1871

dzynarodówki, że w walce klasy robotniczej ruch ekonomiczny jest nierozłącznie związany z akcją polityczną. Taktyki w ten sposób określonej Rada zawsze przestrzegała i będzie przestrzegać w przyszłości. Wynika stąd, że wyżej wspomniana wiadomość, podana redakcji „Il Proletario* nie wiadomo przez kogo, jest fałszywa i oszczercza.

Na zlecenie i w imieniu R[ady] Sekretarz

dla

G[eneralnej] Włoch F. E.

P. S. W tej chwili otrzymałem z Genewy „La Revolution Sociale*', która komunikuje, że mała grupa z Jury odrzuciła uchwałę Konferencji Londyńskiej. Żadnego oficjalnego oświadczenia R[adzie] G[eneralnej] nie złożono. Skoro je tylko otrzyma, po-

czyni odpowiednie kroki.

142 ENGELS

DO C. TERZAGHIEGO: Londyn,

14 stycznia

1872,

Drogi Terzaghil Jeżeli nie odpisałem dotychczas na Pański list z 4 grudnia ub. roku, to tylko dlatego, że chciałem dać dokładną odpowiedź w sprawie,

która

Pana

przede

wszystkim

interesuje,

mianowi-

cie w sprawie pieniędzy dla „Il Proletario'. Wie Pan, że miliony Międzynarodówki istnieją jedynie w zastraszonej wyobraźni burżuazji i rządów, które nie mogą pojąć, w jaki sposób stowarzyszenie, jak nasze, mogło zdobyć tak wielkie znaczenie nie dysponując milionami. Gdybyż widzieli oni sprawozdania Mimo

złożone

na

całego ubóstwa

ostatniej

konferencji!....

chcieliśmy ofiarować wam

150 fr., kie-

dy nadeszła Gazz. Rosa z wiadomością itd.. To odmieniło wszystko. Gdybyście postanowili po prostu wysłać delegatów na przy1 List

mieckim;

ten

napisany

jest

po

włosku;

niektóre

zdania

w

języku

nie-

Terzaghi — patrz przypis 2 na str. 360. — Ked, przekł, polsk.

? „Gazzettino Rosa” doniosła, że turyńska sekcja Międzynarodówki otwarcie stanęła po stronia bakuninowców i wypowiedzinia się za przede

terminowym

zwołaniem

kongresu

Międzynarodówki.



Kcd,

864

Londyn,

14

atycznia

1572

szły kongres — w porządku. Ale zwracać się do kongresu W piśmie okólnym pełnym kłamstw i fałszywych oskarżeń przeciwko R[adzie] Gl[eneralnej]! I gdybyście przynajmniej zaczekali na odpowiedź R[ady] G[eneralnej] na to pismo!! Rada nie mogła nie widzieć w waszej uchwale dowodu, że stanęliście po stronie oskarżycieli, i to nie czekając na obronę R[ady] — cofnięto mi zatem zezwolenie na przesłanie wam pieniędzy, o których mowa. Tymczasem otrzymaliście „Egalitć* z odpowiedzią Komitetu Romańskiego, który reprezentuje dziesięć razy więcej ro* botników szwajcarskich niż ci z Jury. Ale w piśmie okólnym z Jury złe zamiary autorów same wychodzą na wierzch. Najpierw usiłowali pokłócić się z nami pod pretekstem konferencji, a teraz napastują nas dlatego, że wykonujemy uchwały Kongresu w Bazylei, uchwały, które obowiązani jesteśmy wykonywać. Nie chcą uznać autorytetu Rady Generalnej, nawetł gdyby był on dobrowolnie uznany przez wszystkich. Chciałbym

bardzo wiedzieć, w jaki sposób bez tego autorytetu

(jak go na*

zywają) można by było wymierzyć sprawiedliwość Tolainowi, Durandowi i Nieczajewowi i jak z pięknym frazesem o autonomii sekcji, którą się głosi w okólniku, można by było zapobiec wtargnięciu mardocheuszów* i zdrajców. Oczywiście, nikt nie kwestionuje autonomii poszczególnych sekcji, jednak federacja jest niemożliwa bez ustąpienia niektórych uprawnień komitetom federalnym, a w ostatniej instancji Radzie Generalnej. Ale czy wiecie, kto był autorem i obrońcą tych auforytatywnych rezolucji? Delegaci do Rady Generalnej? Bynajmniej. Te autorytatywne zabiegi zaproponowali delegaci belgijscy, a także 1 Kongres Jurajskiej Federacji, który odbył się w listopadzie 1871 Fw Sonvillier, rozesłał do wszystkich sekcji Międzynarodówki pismo okólne, pełne oszczerczych ataków na Radę Generalną i na uchwały Londyńskiej Konferencji Międzynarodówki z 1871 r. Pismo zawierało żądanie niezwłocznego zwołania ogólnoświatowego kongresu. Rada Generalna odpowiedziała wydaniem napisanego przez Marksa tajnego pisma okólnego „Rzekome rozłamy w Międzynarodówce”, w którym została w pelni zdemaskowana rozbijacka działalność bakuninowców. — HRed. 2 Mardocheusze — tajni agenci policyjni. — Red,

Londyn,

Schwitzguebel,

Guillaume

24

stycznia

i Bakunin,

1872

365

którzy byli ich najgoręt-

szymi obrońcami. Oto jak sprawy wyglądają. Wydaje mi się, że nadużywa się firazesów o „autorytecie”* i centralizacji. Nie znam rzeczy bardziej autorytatywnej niż rewolucja, i jeżeli narzuca się swoją wolę innym przy pomocy bomb i kul karabinowych — tak jak to się dzieje w każdej rewolucji — to wydaje mi się, że popełnia się wtedy właśnie czyny auto-

rytatywne. Właśnie

brak centralizacji i władzy kosztował życie

Komunę Paryską. Po zwycięstwie zróbcie z autorytetami itd., co tylko chcecie, ale w walce trzeba skupić wszystkie siły w jedną 1 kiedy mi pięść i skoncentrować je w jednym punkcie ataku. mówią o autorytecie i centralizacji jako o dwóch rzeczach godnych potępienia we wszystkich możliwych okolicznościach, wy-

daje mi się, że ci, którzy tak mówią, albo nie wiedzą, co to jest rewolucja, albo są rewolucjonistami tylko w słowach. Jeżeli chcecie wiedzieć, co autorzy tego pisma okólnego uczy* nili w praktyce dla Międzynarodówki, przeczytajcie ich własne olicjalne sprawozdanie dla kongresu o stanie federacji w Jurze („Róvolution Sociale'*, Genewa, 23 listopada 1871 r.), a zobaczycie, do jakiego stanu rozkładu i niemocy doprowadzili oni tę fe- , derację, która przed rokiem jeszcze była wcale silna. I to są ludzie, którzy chcą reformować Międzynarodówkę!

Braterskie pozdrowienia. Wasz F. Engels

143 ENGELS

DO T. CUNO Londyn,

24 stycznia

1872.

Drogi Cunol Przed chwilą otrzymałem od Beckera pismo Pana i widzę, że przekłęci mardocheusze przejęli bardzo szczegółowe pismo,

klóre napisałem do Pana dnia 16 grudnia. Jest to tym bardziej

366

Londyn,

24

stycznia

1872

przykre, że zawierało ono wszystkie niezbędne wiadomości o intrygach Bakunina i byłby Pan zorientowany we wszystkim o cały miesiąc wcześniej. Ponadto w piśmie tym prosiłem — ponie: waż jako cudzoziemiec podlega Pan wydaleniu — by się Pal trzymał raczej trochę z dala od publicznej agitacji, aby móc tam pozostać wszystko

i zachować swoją diabli wzięli.

Uchwałą

konferencji

karty

posadę;

zostały

ale

tymczasem,

zniesione

i

niestety,

zastąpione

znaczkami. Już od dawna działy się z kartami nadużycia, ponieważ w różnych miejscach wielkie ilości blankietów powpadały w ręce policji, która posługiwała się nimi. Za kilka dni prześlę 100 znaczków za pokwitowaniem na 10 franków — na razi€ znaczków nie mam. O starym kapitanie z drewnianą protezą nic tu nie wiadomo, z Radą Generalną nie ma on kontaktu.

Chętnie

posłałbym

Panu

statuł,

gdybym

miał choć jedeń

egzemplarz. We francuskim i angielskim języku został już wydru: kowany, w tych dniach wyjdzie w niemieckim, przekład włoski leży gotowy do druku w moim biurku, ale 1) nie mamy pienię' ' dzy, by wydrukować go na własny rachunek i 2) w związku z wywołanym przez Bakunina powszechnym buntem Włochów przeciwko konferencji i Radzie Generalnej jest bardzo wątpliwe, czy uznają tam w ogóle wydanie skontrolowane i opublikowane przez Radę Generalną zgodnie z postanowieniami konferencji; dopóki nie zostanie to wyjaśnione, drukowanie jest, moim zdaniem, bezcelowe. Tymczasem pojawiło się tam kilka wydań sta: tutu w języku włoskim, na przykład w Girgenti (ekspedycja „Eguaglianza”) i w Rawennie (ekspedycja zlikwidowanej „Romagnolo"* — informację można otrzymać u Lodovico Nabruz:zi w Rawennie); „Plebe”* w Lodi, Corso Palestro, także ogłosiło wydanie statutu po 10 centymów za egzemplarz. Co prawda, wszystkie te przekłady są źle zrobione, częściowo są niedokładne i zawierają tylko pierwotne postanowienia organizacyjne, ale tym: czasem trzeba się będzie nimi posługiwać.

Londyn,

24

stycznia

1872

867

Becker pisze, że zawiadomi Pana o intrygach Bakunina, ale ja niezależnie od tego opiszę Panu pokrótce co najniezbędniejsze.

Bakunin,

który

do r. 1868

intrygował

przeciw Międzynaro-

dówce, przystąpił do niej potem — gdy poniósł zupełne fiasko na kongresie pokoju ! w Bernie — 1 od razu zaczął wewnątrz

Międzynarodówki

organizować

spiski przeciw Radzie

General-

nej. Bakunin ma swoistą teorię, jakąś mieszaninę proudhonizmu ! komunizmu, przy czym, po pierwsze, najważniejsze jest, że za główne zło, które trzeba usunąć, uważa on nie kapitał, a więc

nie powstałe w wyniku

rozwoju

klasowe między kapitalistami państwo. Podczas gdy masy

społecznego

przeciwieństwo

a robotnikami najemnymi — lecz robotników socjaldemokratycznych

podzielają nasze zdanie, że władza państwowa jest tylko organizacją stworzoną przez klasy panujące — przez obszarników I kapitalistów — dla ochrony ich przywilejów społecznych, Bakunin twierdzi, że państwo stworzyło kapitał, że kapitalista posia-

da złem

kapitał

fylko

jest

państwo,

z łaski

państwa.

trzeba

przede

Ponieważ wszystkim

więc

głównym

znieść

państwo,

a potem już kapitał sam przez się diabli wezmą; my zaś twierdzimy odwrotnie: znieście kapitał, tj. skupienie wszystkich środków produkcji w ręku nielicznej garstki, a wówczas państwo samo

upadnie.

Różnica

jest

istotna:

zniesienie

państwa bez uprzed-

niego przewrotu społecznego jest nonsensem, a zniesienie kapitału jest właśnie tym przewrotem społecznym i zawiera w sobie zmianę całego sposobu produkcji. Wobec tego jednak, że dla

Bakunina podstawowym

złem jest państwo, nie wolno robić ni-

czego, co może utrzymać przy życiu państwo, tzn. jakiekolwiek państwo, republikę, monarchię itp. A więc zupełne powstrzymanie się od wszelkiej polityki. Dokonywanie aktu politycznego,

w szczególności zaś branie udziału w wyborach, byłoby zdradą podstawowej

zasady.

Trzeba

prowadzić

propagandę,

złorzeczyć

1 Mowa o berneńskim kongresie burżuazyjnej „Ligi Pokoju i Wolności”; jednym z przywódców Ligi do października 1868 r. był Bakunin. — Red.

368

Londyn,

24

stycznia

1872

państwu, organizować się, a gdy się będzie miało wszystkich robotników po swojej stronie, a więc większość, usunie się wszystkie władze państwowe, zniesie się państwo, a na jego miejsce postawi organizację Międzynarodówki. Ten wielki akt. od którego zacznie się tysiącletnie królestwo, nazywa się socjalną

likwidacją.

Wszystko to brzmi niezwykle radykalnie i jest takie proste, że w ciągu pięciu minut można się tego nauczyć na pamięć' i dlatego też ta bakuninowska teoria rychło zdobyła sobie zwolenników we Włoszech i w Hiszpanii wśród młodych adwoka: tów, doktorów i innych doktrynerów. Ale masy robotnicze nie dadzą sobie nigdy wmówić, że publiczne sprawy ich kraju nie SĄ zarazem ich własnymi sprawami; robotnicy są z natury politycznie aktywni, a tego, kto ich będzie tumanił, że nie powinni troszczyć się o politykę, tego w końcu zaczną ignorować. Głosić robotnikom — by za wszelką cenę powstrzymywali się od polityki, to znaczy pchać ich w objęcia klechów albo burżuazyjnych republikanów.

Ponieważ

Międzynarodówka,

według

rzona nie do walki politycznej, lecz po to,

Bakunina,

jest

stwo-

by przy socjalnej li-

kwidacji mogła natychmiast zastąpić starą organizację państwową, musi więc być jak najbardziej podobna do bakuninowskiego idealu przyszłego społeczeństwa. W społeczeństwie owym nie istnieje przede wszystkim żaden auforytef, gdyż autorytet =państwo = zło absolutne. (Jak ci ludzie chcą prowadzić fabrykę. uruchomić kolej, kierować okrętem bez czyjejś ostatecznej, decydującej woli, bez jednolitego kierownictwa, tego nam oczywiście nie mówią), Zanika także władza większości nad mniejszością. Każdy z osobna, każda gmina jest autonomiczna — ale jak może

istnieć społeczeństwo, złożone chociażby z dwóch

ludzi, w któ:

rym by każdy z nich nie rezygnował w pewnej mierze ze swej autonomii, w tej sprawie Bakunin znowu zachowuje milczenie. A więc także Międzynarodówka musi być zbudowana według tego wzoru. Każda sekcja ma być autonomiczna, a w każdej sek-

cji ma być autonomiczny każdy poszczególny człowiek, Do diabla

Londyn,

24 stycznia

1872

369

z rczolucjami bazylejskimii, które nadają Radzie Generalnej szkodliwą i demoralizującą ją samą władzę! Nawet jeśli ta władza została Radzie powierzona dobrowolnie, to należy z nią skończyć właśnie dlafego, że jest władzą!

Takie są pokrótce główne punkty tego oszustwa. jest autorem

uchwał

postępować.

Założyli

Kto jednak

bazylejskich? Sam pan Bakunin i spółka! Kiedy na Kongresie Bazylejskim panowie ci spostrzegli, że nie uda im się urzeczywistnić ich planu — przenieść Radę Generalną do Genewy, tj. zagarnąć ją w swoje ręce — zaczęli inaczej

Alliance de

oni

la

Democratie

Sociale

[Alians Socjalistycznej Demokracji], międzynarodowe stowarzyszenie w łonie wielkiej Międzynarodówki, pod pretekstem, z któ-

rym spotka się Pan teraz np. „Proletario",

we włoskiej

„Gazzettino

Rosa'':

bakuninowskiej,

prasie

rasom

ognistym

łacińskim

potrzebny jest jaskrawszy program niż chłodnym, powolnym mieszkańcom Północy. Skromny ten plan rozbił się o opór Rady Generalnej, która, rzecz jasna, nie mogła pozwolić na istnienie

odrębnej

międzynarodowej

organizacji w łonie Międzynarodów-

ki. Ten sam plan pojawiał się odtąd w rozmaitych postaciach, przy czym Bakunin i jego zwolennicy dążyli do zastąpienia programu Międzynarodówki przez program Bakunina; z drugiej zaś strony reakcja, poczynając od Juliusza Favre'a i Bismarcka,

a kończąc na Mazzinim, w swoich atakach na Międzynarodówkę oburzała się właśnie na pustą, chelpliwą frazeologię bakuninow-

ską. Stąd konieczność mojej deklaracji z 5 grudnia, skierowanej przeciwko Mazziniemu i Bakuninowi, a wydrukowanej również w „Gazzettino Rosa'". Trzon

bakuninszczyzny

ków, którzy w sumie

składa

się z kilkudziesięciu jurajczy-

mają za sobą najwyżej

200

robotników;

awangardę jej stanowią młodzi adwokaci, doktorzy i dziennikarze we Włoszech, którzy uzurpują sobie prawo występowania teraz wszędzie w imieniu robotników włoskich; pojedynczy, po1 Mowa o rczołucjach Bazylejskiego Kongresu z G—12 września 1869 r. — Red. przekł. polsk.

I

Międzynarodówki

370

Londyn,

24

stycznia

1872

dobni osobnicy są tu i ówdzie w Barcelonie, w Madrycie, w Lyonie, w Brukseli; nie ma wśród nich prawie wcale robotników; tu jest jedyny taki egzemplarz — Robin. Konferencja! zwołana z konieczności, wskutek niemożliwości zwołania kongresu, stała się dla nich pretekstem, a ponieważ w Szwajcarii większość znajdujących się tam emigrantów francuskich przeszła na ich stronę — bądź to dlatego, że znaleźli tam oni (proudhoniści) wiele pokrewnego, bądź to z pobudek osobistych — wszczęli tedy kampanię. Oczywiście że wszędzie w Międzynarodówce można znależźć niezadowoloną mniejszość i zapoznanych geniuszy — na nich właśnie, niebezpodstawnie zresztą, liczono. W chwili obecnej ich siły bojowe są następujące: I. Sam

Bakunin



Napoleon

tej kampanii.

2. Dwustu jurajczyków i 40 — 50 członków sekcji francuskiej (emigrantów w Genewie). 3. W

opowiada

Brukseli



się ofwarcie

Hins,

redaktor

„Liberte”,

który

jednak

nie

po ich stronie.

4. Tutaj — resztki nigdy przez nas nie uznawanej Secfio francaise de 1871 [Sekcji Francuskiej z 1871 r.], która rozbiła się już na trzy zwalczające się odłamy; następnie około 20 wyrzuconych z sekcji niemieckiej (z powodu wniosku o masowym wystąpieniu z Międzynarodówki) lassalczyków typu p. von Schweitzera, którzy, jako obrońcy skrajnej centralizacji i silnej organizacji, zadziwiająco się nadają do związku anarchistów i autonomistów. 5. W Hiszpanii — kilku osobistych przyjaciół i zwolenników Bakunina, którzy wywierali silny wpływ — przynajmniej teoretycznie — na robotników, zwłaszcza w Barcelonie. Z drugiej jed: nak strony, Hiszpanie zwracają wiele uwagi na organizację i jej brak u innych rzuca się im w oczy. Czy Bakunin może tam liczyć na powodzenie, okaże się dopiero na kongresie hiszpańskin t Mowa tu o Londyńskiej Konferencji września 1871 r. — Ked. przekł. polsk.

I Międzynarodówki

z 17—%

Londyn,

24

stycznia

1872

371

w kwietniu, ale ponieważ będą na nim przeważać robotnicy, więc nie ma się czego obawiać. 6. Wreszcie

nie,

Bolonii

zwołaniem Prasa

we

Włoszech,

i Girgenti

o ile ini wiadomo,

sekcje

w Tury-

wypowiedziały się za przedterminowym

kongresu. bakuninowska

twierdzi,

że 20 sekcji

włoskich

przyłą-

czyło się do nich, mnie one nie są znane. W każdym razie kierownictwo

prawie

i zwolenników

wszędzie

znajduje

którzy

Bakunina,

się

w

rękach

przyjaciół

wszczynają wielki hałas,

prawdopodobnie po dokładniejszym zbadaniu sprawy się, że nie mają oni wielu zwolenników, gdyż koniec

olbrzymia

robotników

masa

składa się z mazzinistów

dzynarodówka

będzie

tam

włoskich

i pozostanie

wciąż nimi

równoznaczna

ale

wyjaśni końców,

jeszcze dolychczas dopóty, dopóki Mię-

z powstrzymywaniem

się od polityki. Ale w każdym

razie we Włoszech sprawa przedstawia się tak,

że tam na razie bakuninowcy rej wodzą w ce. Rada Generalna nie myśli nawet skarżyć mają prawo robić nie wiem ile głupstw, a będzie temu przeciwdziałać jedynie w drodze

Międzynarodówsię na to, Włosi Rada Generalna spokojnej dysku-

sji. Mają oni także prawo wypowiadać się za kongresem jurajczyków, choć jest oczywiście rzeczą w najwyższym dziwną, że sekcje, które dopiero co przyłączyły się [do narodówki] i nie orientują się jeszcze w niczym, stają w takiej sprawie po określonej stronie, zwłaszcza przed

w duchu stopniu Międzyod razu wysłu-

chaniem obu stron. Przedstawiłem już turyńczykom rzeczywisty stan rzeczy i zrobię to samo wobec innych sekcji, które wypowiedziały się w podobny sposób. Albowiem każde takie oświadczenie o przyłączeniu się stanowi pośrednią aprobatę zawartych w okólniku fałszywych oskarżeń i oszczerstw pod adresem Ra-

dy Generalnej, która zresztą wyda wkrótce swój własny okólnik w tej sprawie. Jeżeli uda się Panu przed jego ukazaniem się uda-

remnić podobne oświadczenie mediolańczyków, to uprzedzi Pan nasze życzenia.

372

Londyn,

24

stycznia

1872

Najzabawniejsze jest to, że ci sami turyńczycy, którzy opo' wiedzieli się za jurajczykami, a więc zarzucają nam tutaj autorytaryzm, teraz nagle żądają od Rady Generalnej, by wystąpiła w sposób autorytatywny przeciwko rywalizującej z nimi turyń: skiej Federazione

Operaia

[Federacji

Robotniczej],

i

to w taki

sposób, w jaki nigdy jeszcze tego nie robiła: aby wykluczyła Beghelliego z „Ficcanaso”, który nawet nie należy do Międzynarodówki, itp. A wszystko to, zanim nawet wysłuchaliśmy Federazione Operaia [Federację Robotniczą], zanim usłyszeliśmy, co ona w tej sprawie powie. W ubiegły poniedziałek przesłałem Panu „Róvolution Sociale*” z wydrukowanym tam okólnikiem jurajskim, jeden numer genewskiej „Egalitć” (niestety nie mam już ani jednego numeru z odpowiedzią genewskiego Comitć Federal [Korniteti Federalnego], reprezentującego dwadzieścia razy więcej robotników niż jurajczycy) i jeden numer „Volksstaat”, z którego przekona się Pan, co myślą o tej historii w Niemczech. Zjazd krajowy Saksonii -— 120 delegatów z 60 miejscowości — jedno: myślnie opowiedział się za Radą Generalną. Belgijski kongres (25—26 grudnia) żąda rewizji statutu, ale dopiero na następnym zwyczajnym kongresie (we wrześniuł. Z Francji codziennie przesyłają nam oświadczenia wyrażające aprobatę. Tu, w Anglii, wszystkie te intrygi, rozunie się, ni trafiają na podatny grunt. I oczywiście, Rada Generalna ni

będzie zwoływać nadzwyczajnego

kongresu,

by

dogodzić kilkt

intrygantom i pyszałkom. Póki ci panowie. pozostają na gruncie legalności, Rada Generalna chętnie daje im swobodę działa nia — ta koalicja najbardziej różnorodnych elementów rozpał:

nie się wkrótce sama przez się; ale gdy tylko przedsięwezmą ori coś sprzecznego ze statułem lub Generalna spełni swój obowiązek. Jeżeli pomyśleć,

uchwałami

w jakiej chwili —

właśnie

kongresu, wtedy,

Rada

gdy Mię

dzynarodówka jest wszędzie przedmiotem Ąnajzavcieklejszej na gonki — ci ludzie wszczynają swój spisek, to nie można w żade! sposób opędzić się myśli, że do tej sprawy wmieszani są panowi

Karol

Marks

(1872 r.)

Londyn, 24 stycznia 1872 z

policji

międzynarodowej.

Tak

też

jest

378 w

rzeczywistości.

W Bóziers korespondentem genewskich bakuninowców jest commissaire central de police [główny komendant policji]. Dwaj wy-

bitni bakuninowcy, Albert Richard z Lyonu i Leblanc, byli tutaj i oświadczyli robotnikowi Schollowi z Lyonu, do którego się zwrócili, że jedynym sposobem obalenia Thiersa jest ponowne osadzenie na tronie Bonapartego, i dlatego podróżowali oni za pieniądze Bonapartych, aby prowadzić wśród emigrantów Propagandę na rzecz restauracji Bonapartych! Oto, co ci panowie nazywają powstrzymaniem się od polityki! W Berlinie subsydio-

wany przez Bismarcka

„Neuer Social-Demokrat'

śpiewa tę sa-

mą piosenkę. Pozostawiam chwilowo otwartą kwestię, w jakim stopniu zamieszana jest w tę sprawę policja rosyjska, ale Bakunin był mocno wplątany do historii z Nieczajewem (przeczy on temu wprawdzie, ale mamy tu oryginalne rosyjskie raporty, a ponieważ Marks i ja rozumiemy po rosyjsku, więc nie uda mu się zamydlić nam oczu); Nieczajew zaś albo jest rosyjskim agentem-prowokatorem, albo, w każdym razie, działał tak, jakby nim był, a ponadto wśród rosyjskich przyjaciół Bakunina są najrozmailsze podejrzane typy. Bardzo mi przykro, że stracił Pan posadę, specjalnie podkreślałem w swoim liście, żeby unikał Pan wszystkiego, co mogłoby do tego doprowadzić. Pański pobyt w Mediolanie jest dla Międzynarodówki o wiele ważniejszy niż nieznaczny efekt, jaki można wywołać publicznym wystąpieniem; działając tajnie, można również dużo zdziałać itp. Jeżeli będę mógł być Panu pomocny w sprawie tłumaczeń, zrobię to z największą przyjemnością. Niech mi Pan tylko napisze, z jakich języków i na ja-

kie może Pan tłumaczyć i w czym mogę Panu się przydać. Okazuje się, że psy policyjne przechwyciły też moją fotografię. Posyłam Panu inną i proszę przysłać mi swoje dwa zdjęcia: jedno przeznaczone jest na to, by skłonić pannę Marks do oddania Panu jednej fotografii jej ojca (jedynie ona ma jeszcze kilka dobrych zdjęć).

374

Londyn,

24 stycznia

1872

Jeszcze raz proszę, niech Pan będzie ostrożny ze wszystkimi osobami, które są w kontakcie z Bakuninem. Wszystkie sekty mają tę właściwość, że ich członkowie są mocno związani 2€ sobą i że lubią intrygować. Każde Pańskie słowo — bądź Par tego pewien — będzie natychmiast przekazane Bakuninowi. Jedną z jego zasad jest twierdzenie, że dotrzymywanie słowa i tym podobne rzeczy są jedynie przesądami burżuazyjnymi. którymi prawdziwy rewolucjonista powinien zawsze pogardzać w interesie sprawy. W Rosji mówi on o tym otwarcie, w zachod: niej Europie — jest to nauka tajna. Proszę do mnie napisać jak najprędzej. Byłoby bardzo dobrze, gdyby udało się nam doprowadzić do tego, by sekcja mediolańska nie przyłączyła się do ogólnego chóru sekcji włoskich.

Braterskie pozdrowienie. Pański

F. Engels

144 ENGELS

DO

MARKSA 30 maja

Kochany

1873.

Murzynie!

Dziś rano w łóżku dialektyczne na temat Przedmiotem nauk teria, czyli ciała. Ciał chu można poznać ich

przyszły mi do głowy następujące myśli nauk przyrodniczych. przyrodniczych jest poruszająca się manie da się oddzielić od ruchu; tylko w ruformy i rodzaje; o ciałach poza ruchem,

poza wszelkim stosunkiem do innych ciał, nie mamy nic do powiedzenia. Dopiero w ruchu ciało ujawnia, czym ono jest. Toteż

nauki

przyrodnicze

mnym

stosunku,

poznają

ciała rozpatrując je w ich wzajeform

ruchu

— to poznanie ciał. Tak więc poznanie tych rozmaitych ruchu stanowi główny przedmiot przyrodoznawstwa.

form

1.

w ich ruchu. Poznanie

Najprostszą

formą

rozmaitych

ruchu jest zmiana

aby zrobić przyjemność staremu Heglowi)

miejsca

(w czasie,

— ruch rmechaniczny.

a. Ruch pojedynczego ciała nie istniejej jednakże, biorąc rzecz względnie, można spadanie traktować jako taki ruch. Ruch w kierunku jednego, wspólnego dla wielu ciał punktu centralnego.

Gdy

kierunku,

jednak

a nie

pojedyncze

w

ciało

kierunku

porusza

owego

się w jakimś

centrum,

podlega

innym

ono

376

_

30 maja 1873

wprawdzie wciąż jeszcze prawom rządzącym prawa te ulegają zmianie przekształcając się b. w nego

ruchu

nowaga stym

prawa

krzywej

ruchu

ciał

ruch

kilku

chwilowa

wynikiem

poruszających



albo pozorna takiego

ruchu

się ciał; spadają

i prowadzą planetarny

w samym jest

spadaniem,

wprost itd.,

do

ale

wzajem-

astronomia,

rów-

ruchu. Ale rzeczywi-

ostatecznie

zawsze

konfakt

one jedne na drugie.

c. Mechanika kontaktu — stykające się ciała. Zwykła mechanika, dźwignia, równia pochyła itd. Ale konfakt nie wyczerpuje na tym swego działania. Przejawia się on bezpośrednio w dwóch formach: w tarciu i uderzeniu. Obie te formy mają tę

właściwość, że przy określonym stopniu intensywności i w określonych okolicznościach pociągają za sobą nowe, już nie tylko mechaniczne

skutki:

ciepło, światło,

2. Właściwa fizyka —

elektryczność,

magnetyzm.

to nauka, która bada te formy ruchu

i po zbadaniu każdej z nich stwierdza, że w określonych warunkach przechodzą one jedne w drugie, a ostatecznie dochodzi do konkluzji, że wszystkie one, przy określonym stopniu intensywności, który zmienia się w zależności od poruszających się ciał, wywołują skutki wykraczające już poza ramy fizyki, powodują zmiany wewnętrznej struktury ciał — czyli skutki chemi-

czne. 3. Chemia. Dla badania poprzednich form ruchu było rzeczą mniej lub więcej obojętną, czy chodziło o ciała żywe czy martwe. Ciała martwe demonstrowały nawet te zjawiska w ich najczystszej postaci. Tymczasem chemia może rozpoznawać charakter chemiczny najważniejszych ciał jedynie badając takie substancje, które powstały w procesie życia; jej głównym za: daniem staje się coraz bardziej sztuczne wytwarzanie tych substancji. Stanowi ona przejście do wiedzy o organizmie, ale przejście dialektyczne będzie można dopiero wtedy stworzyć, gdy chemia dokona rzeczywistego przejścia lub gdy zbliży się do niego bezpośrednio.

4. Organizm — tu nie wdaję się na razie w żadną dialektykę.

Londyn,

20 czerwca

1878

377

Ponieważ tkwisz tam w centrum nauk przyrodniczych, dziesz najlepiej w stanie ocenić, co w tym jest słusznego.

bę-

Twój F. E. Jeżeli sądzicie, że to wszystko ma jakiś sens, nie mówcie o tym nikomu, aby jakiś parszywy Anglik nie okradł mnie; opracowanie

będzie jeszcze

wymagało

wiele czasu.

145 ENGELS

DO

AUGUSTA

BEBLA Londyn,

20 czerwca

1873.

Drogi Beblu! Odpowiem najpierw na Pański list, ponieważ list Liebknechta znajduje się jeszcze u Marksa, a nie może on go teraz odnaleźć.

Wcale nie Hepner, lecz podpisany przez Komitet list Yorka do Hepnera wzbudził tu w nas obawy, że kierownictwo partyjne — niestety na wskroś lassalowskie — skorzysta z faktu Pańskiego uwięzienia i przekształci „Volksstaat* w coś w rodzaju „uczciwego” „Neuer Social-Demokrat''. York niedwuznacznie przyznał się do takiego zamiaru, a ponieważ Komitet uzurpował sobie prawo mianowania i usuwania redaktorów, niebezpieczeństwo było niewątpliwie dość duże. Przewidywana deportacja Hepnera sprzyjała tym planom. W takiej syłuacji powinniśmy byli zupełnie dokładnie wiedzieć, jak się sprawa przedstawia; stąd ta korespondencja. ...Co się zaś tyczy stosunku partii do lassalizmu, to może Pan oczywiście lepiej niż my orientować się co do tego, jaką taktykę należy stosować w poszczególnych wypadkach. Ale trzeba wziąć pod uwagę i następującą rzecz. Kiedy znajdujemy się — jak ma to miejsce z Wami — w pewnej mierze w położeniu

378

Łondyn,

20 czerwca

1873



konkurentów Powszechnego Niemieckiego Związku Robotników. może się łatwo zdarzyć, że będziemy zbyt wiele uwagi poświęcać konkurentowi i przyzwyczaimy się w każdym wypadku myśleć przede wszystkim o nim. Ale przecież Powszechny Niemiecki Związek Robotników i Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza. razem wzięte, wciąż jeszcze stanowią znikomą mniejszość niemieckiej klasy robotniczej. Naszym zaś zdaniem, a zostało to

potwierdzone przez doświadczenie wielu lat — prawidłowa

tak-

tyka propagandowa polega nie na tym, żeby raz tu, raz tam zabierać przeciwnikowi pojedyncze osoby i grupy członków,

lecz na tym, by oddziaływać na szerokie, nie wciągnięte jeszcze do

ruchu

masy.

Jeden

świeży

człowiek,

którego

wydobyliśmy

z surowej masy, jest cenniejszy niż dziesięciu zbiegów spod znaku Lassalle'a, którzy zawsze wnoszą do partii zarodek swoich niesłusznych poglądów. Gdyby udało się pozyskać tylko masy bez ich miejscowych prowodyrów, to byłoby jeszcze pól biedy. Niestety, zawsze musimy przyjmować na dokładkę mnóstwo takich prowodyrów, którzy są związani swoimi dawnymi publicznymi wystąpieniami, jeśli nie swoimi dawnymi po: glądami, i muszą za wszelką cenę wykazać, że nie sprzeniewierzyli się swoim zasadom, że to na odwrót, Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza głosi prawdziwy lassalizm. To wlaś: nie było naszym kłopotem w Eisenach ! — wtedy było to, być może,

nieuniknione;

lecz

elementy

te

niewątpliwie

zaszkodziły

partii i zachodzi pytanie, czy nie bylaby ona teraz przynajmniej tak samo silna i bez tych, którzy przyłączyli się wtedy do niej. W każdym razie byłoby, moim zdaniem, nieszczęściem, gdyby zostali oni wzmocnieni przez napływ takichże samych elementów. co

Nie należy najbardziej

się dać szafują

zmylić wołaniem o „zjednoczenie"., Ci, tym hasłem, najbardziej podżegają do

niesnasek, jak właśnie teraz bakuninowcy z Jury Szwajcarskiej 1 Engels ma na myśli Eisenachowski Kongres w r. 1869, ną którym utworzyła się Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Niemice, — Rel

Londyn,

20

czerwca

1873

379

inspiratorzy wszystkich rozłamów, o niczym więcej w tej chwili nie krzyczą jak o zjednoczeniu. Ci fanatycy zjednoczenia to ludzie bądź ograniczeni, którzy wszystko chcą zmieszać w jakąś nieokreśloną papkę; niech tylko papka nieco się osiądzie, a sprzeczność między różnymi elementami, które znalazły się teraz w jednym garnku, znów wystąpi na jaw z o wiele większą mocą (w Niemczech macie piękny tego przyklad w ludziach, którzy głoszą pojednanie roboiników z drobnomieszczanami) — bądź też są to ludzie, którzy nieświadomie (jak np. Miilberger) lub świadomie chcą sprowadzić ruch na fałszywe tory. Dlatego też najwięksi sekciarze i największe warchoły i łotry w pewnych chwilach najglośniej wołają o zjednoczenie,

Nikt nam

przez całe życie nie sprawiał tyle kłopotów, nikt tak

przeciwko czenia.

nam

nie intrygował,

kierownictwo

każde

Oczywiście,

jak ci właśnie głosiciele zjedno-

partyjne chce osiągać suk-

cesy, to jest całkiem słuszne. Ale bywają okoliczności, gdy trzeba mieć odwagę poświęcić dorażny sukces dla rzeczy bardziej ważnych. Zwłaszcza takiej partii jak nasza, której ostateczny

sukces jest absolutnie pewny

i która za naszego życia i w na-

szych oczach tak potężnie się rozwinęła — dorażny sukces bynajmniej nie zawsze i nie tak bezwarunkowo jest konieczny.

Po Komunie

Międzynarodówkę.

dla przykładu

Weźcie

odnosiła

ona olbrzymie sukcesy. Wystraszeni śmiertelnie burżua przypisywali jej wszechmocną władzę. Szerokie masy członkowskie Międzynarodówki sądziły, że taki stan trwać będzie wiecznie. My jednak wiedzieliśmy doskonale, że wzbierający pęcherz musi wreszcie pęknąć. Wszelakiego rodzaju hołota czepiała się

Międzynarodówki. nosa;

nadużywali

Wchodzący oni swej

w

jej

skład

przynależności

do

sekciarze

zadarli

Międzynarodówki

sądząc, że pozwoli im się na największe głupstwa i nikczemności. My

tego

nie mogliśmy

tolerować.

Wiedząc

dobrze,

że pę-

cherz ten musi wcześniej czy później pęknąć, staraliśmy się nie o odroczenie

wyszła z niej

katastrofy,

czysta

lecz

raczej

o to, by

i niesfałszowana.

W

Międzynarodówka

Hadze

pęcherz pękł,

380

Londyn,

i jak wiecie, większość

20

czerwca

187$

uczestników kongresu* wracała

do do-

mu z przygnębiającym uczuciem rozczarowania. A przecież niemal wszyscy ci rozczarowani, którym wydawało się, że w Mię: dzynarodówce znajdą ideał powszechnego braterstwa i pojednania — u siebie w kraju mieli o wiele bardziej zacięte kłótnie niż te, które wybuchły w Hadze. Teraz sekciarze-warchoły głoszą pojednanie, a nas chcą okrzyczeć za ludzi swarliwych i dyktatorów. A gdybyśmy w Hadze występowali pojednawczo.

gdybyśmy półśrodkami zażegnali wybuch rozłamu

— jakiż był-

by skutek? Sekciarze, a mianowicie bakuninowcy, zyskaliby rok, by w imieniu Międzynarodówki popełniać jeszcze większe głup:

stwa i nikczemności; robotnicy najbardziej

rozwiniętych krajów

odwróciliby się ze wstrętem; pęcherz nie pękłby, lecz kurczyłby się stopniowo na skutek ukłuć szpilką, i następny kongres, który by jednak musiał doprowadzić do kryzysu, stałby się areną najordynarniejszego skandalu na tle osobistym, gdyż zasad wyrzeczono się już przecież w Hadze. Wówczas Między-

narodówka

istotnie upadłaby — upadłaby przez „zjednoczenie”.

Zamiast tego w honorowy dla nas sposób pozbyliśmy się zgni: łych elementów — członkowie Komuny, którzy byli obecni na ostatnim, decydującym posiedzeniu, mówią, że żadne posiedze:

nie Komuny nie wywarło na nich tak wstrząsającego wrażenia, jak ten sąd nad zdrajcami proletariatu europejskiego — pozwoliliśmy im w ciągu 10 miesięcy kłamać, spotwarzać, intrygo: wać ze wszystkich sił i co z tego wyniklo? Oni, ci rzekoni przedstawiciele znacznej większości Międzynarodówki, oświadczają teraz sami, że nie odważą się przybyć na następny kongres. (Bliższe szczegóły w artykule, który wraz z niniejszy!! wysyłam do „Volksstaat'*). I gdybyśmy mieli jeszcze raz z tym do czynienia, to na ogół biorąc, postąpilibyśmy nie inaczej: oczywiście, błędy taktyczne. są zawsze możliwe, W każdym bądź razie sądzę, że z czasem lepsze elementy spośród lassalczyków saine przyjdą do Was i że byłoby przeto 1572

1 Mowa o Ilaskim Kongresie r. — Red. przekł. polsk,

I

Międzynarodówki

1—7

września

20

czerwca

1878

co w te

Londyn,

nierozsądnie zrywać owoc, zanim dojrzeje, jak tego chcą „zjednoczeniowcy". Zresztą już stary Hegel powiedział: partia okazuje się zwycięską przez to, że decyduje się na rozłam i umie go przetrzymać. Ruch proletariacki przebywa siłą rzeczy różne szczeble rozwoju; na każdym takim szczeblu część ludzi zatrzymuje się i nie posuwa się naprzód wespół z innymi. Tylko w ten sposób można zrozumieć, dlaczego „solidarność proletariatu" Ffaktycznie urzeczywistnia się wszędzie w postaci rozmaitych ugrupowań partyjnych walczących ze sobą na śmierć i życie, podobnie jak miało to miejsce z sektami chrześcijańskimi w Cesarstwie Rzymskim w okresie najsroższych prześladowań.

Nie powinniście również zapominać

o tym, że jeżeli „Neuer

[Social-Demokrat]'* ma więcej prenumeratorów niż „Volksstaat”,

tłumaczy się to tym, że każda sekfta z konieczności odznacza się fanatyzmem,

to tam, Niemiecki

i wskutek tego fanatyzmu —

gdzie

sekta

Związek

jest nowa Robotników

szczególnie dzieje się

(jak na przykład w

Powszechny

Szlezwiku-Holsztynie)



osiąga ona znacznie większe doraźne sukcesy niż partia, która bez wszelkich sekciarskich dziwactw reprezentuje po prostu rzeczywisty ruch. Ale za to fanatyzm nie jest długotrwały. Kończę, bo poczta zaraz odchodzi. Krótko jeszcze Marks nie może się zająć Lassalle'em, zanim nie zostanie czony przekład francuski [„Kapitału*] (mniej więcej w lipca), a ponadto jest mu pilnie potrzebny wypoczynek, bardzo przemęczony...

jedno: ukońkońcu bo jest

Pan po stoicku znosi swoje więzienie, a przy tym zajmuje się pracą — to doskonale. My wszyscy cieszymy się już zawcza-

su, że zobaczymy Serdeczne

Pana tutaj w przyszłym roku.

pozdrowienia

dla

Liebknechta. Szczerze Panu

oddany F. Engels

382

Londyn,

27

września

187%

146 MARKS

DO

FRYDERYKA

ALBERTA

SORGEGO

Londyn,

Kochany

27 września

1873.

Sorge!

.«.Biorąc pod uwagę sytuację w Europie, uważam za bezsprzecznie wskazane, aby formalna organizacja Międzynarodówki zeszła na razie na dalszy plan; należy tylko, jeżeli to możliwe, nie wypuszczać z rąk centrum w Nowym Jorku, aby idioci jak Perret czy adventurers [awanturnicy] w rodzaju Clusereta nie opanowali kierownictwa i nie skompromitowali sprawy. Wydarzenia oraz nieunikniony rozwój i powikłanie spraw doprowadzą same do zmartwychwstania Międzynarodówki w udoskonalonej formie. Tymczasem wystarczy nie tracić

całkowicie kontaktu z najdzielniejszymi ludźmi w różnych krajach; poza tym zaś nie należy bynajmniej troszczyć się o lokalne uchwały genewskie, lecz je po prostu ignorować. Jedyne słuszne postanowienie, jakie tam powzięto — odroczenie kongresu

na

2 lata



ulatwia

ten

sposób

postępowania.

Prócz

te-

go pokrzyżuje to plany rządów kontynentalnych: przy krucjacie, którą szykuje reakcja, nie będzie ona mogła straszyć widmem

Międzynarodówki,

szczęśliwie

burżua

skoro

je

uważają

raczej

za

pogrzebane.

147 ENGELS

DO

MARKSA Londyn,

Kochany

10

grudnia

1873.

Murzyniel

Załączam połówki trzech banknotów pięciofuntowych; bądź łaskaw potwierdzić natychmiast odbiór, by mogła być przesłana

reszta.

Londyn,

10 grudnia

1878

383

Od wczoraj rano utrzymuje się gęsta mgła, której właśnie uniknąłem na godzinkę, odbywając spacer na Heath, Tam na górze błękitne niebo i ciepłe słońce — an island of brightness in a sea of fog [wyspa jasności w morzu mgly]. Ten łotr Roderich Benedix pozostawił po sobie smrodliwy zapach w postaci grubego tomu przeciwko „szekspiromanii", w którym niezwykle szczegółowo dowodzi, że Sh[akespeare] nie może dorównać nie tylko naszym wielkim poetom, lecz nawet poetom współczesnym. Trzeba chyba ściągnąć po prostu Sh[akespeare'a] z jego piedestału, a na jego miejsce postawić tłustozadego merry wives

tylko pierwszym akcie samym W R. Benedixa. [„Wesołych kumoszek"'] jest więcej życia i praw-

całej literaturze niemieckiej razem wziętej; już sam dy niż w tylko Launce* ze swoim psem Crabem jest więcej wart niż wszystkie komedie niemieckie. Tymczasem ociężały głupiec Benedix wdaje się w równie poważne, jak i tanie rozważania na temat

tego, jak Sh[akespeare] ments

obcina często bezceremonialnie denoue-

[finał sztuki]

i skraca przy tym nudną — choć w rzeczywistości nieodzowną — gadaninę. Habeat sibi [Niech mu będzie

na zdrowie]. Wczoraj otrzymałem geologiczną mapę Nadrenii. Powierzchowne obserwacje, które poczyniłem in loco [na miejscu], znaJazły po większej części potwierdzenie. Serdeczne pozdrowienia dla Tussy. Twój

T1 Postać Red.

z komedii

Shakespearc'a

„Dwaj

F. E.

panowie z Werony”. —

148 ENGELS

DO FRYDERYKA ALBERTA Londyn,

... Wraz

kowicie

z Twoim

przestała

ustąpieniem

sfara

istnieć. I to dobrze.

SORGEGO 12—17

września

1874-

Międzynarodówka

Należała

ona

cał-

do

epoki

Drugiego Cesarstwa, gdy ucisk panujący w całej Europie nakazywał budzącemu się na nowo ruchowi robotniczemu jedność i zaniechanie wszelkiej wewnętrznej polemiki. Był to moment, kiedy wspólne międzynarodowe interesy proletariatu mogły wysunąć się na plan pierwszy. Niemcy, Hiszpania, Włochy, Dania dopiero co przystąpily do ruchu albo nawet dopiero przystępowały doń. W r. 1864 teoretyczny charakter samego ruchu w całej Europie, tj. wśród mas, był jeszcze w rzeczywistości bardzo niejasny, komunizm niemiecki nie istniał jeszcze jako partia robotnicza, proudhonizm był za słaby, aby pokazywać swoje szłuczki, nowy kramik Bakunina nie istniał nawet jeszcze w Jego własnej głowie, nawet szefowie angielskich trade-unionów sądzili, że będą mogli przystąpić do ruchu na podstawie programu wyłożonego we wstępie do statutu. Ta naiwna zgodność wszystkich frakcji musiała prysnąć pod wpływem pierwszego wielkiego

sukcesu.

Takim

lektualnie niewątpliwie wiek

Międzynarodówka

sukcesem

dzieckiem nie

była

Komuna,

Miedzynarodówki

ruszyła

palcem,

będąca



inte-

jakkol-

by ją powołać do

Londyn,

12—17

września

1874

385

życia — i za którą też zupełnie słusznie obarczono odpowiedzialnością Międzynarodówkę. Kiedy dzięki Komunie Międzynarodówka stała się w Europie potęgą moralną, zaczęły się od razu niesnaski. Każdy kierunek chciał wyzyskać ten sukces dla siebie. Nastąpił nieunikniony rozkład. Zazdrość wobec wzrastającej siły jedynych ludzi, którzy naprawdę byli gotowi pracować nadal na zasadach starego wszechstronnego programu — niemieckich komunistów — pchnęła belgijskich proudhonistów w objęcia bakuninowskich awanturników. Kongres w Hadze stanowił rzeczywiście kres, i to dla obu partii. Jedynym krajem,

gdzie

jeszcze

można

było coś

zrobić w imieniu

Międzynaro-

dówki, była Ameryka, i zdrowy instynkt podał myśl przeniesienia tam naczelnego kierownictwa. Teraz i tam prestiż Międzynarodówki już się wyczerpał i każdy nowy wysiłek, by sztucznie ożywić Międzynarodówkę, byłby głupotą i bezpłodnym marnowaniem sił. Międzynarodówka przez dziesięć lat panowala nad jedną stroną historii europejskiej — nad tą .stroną,

w której jest przyszłość —

i z dumą może spoglądać wstecz na

swą pracę. Ale w swej starej postaci Międzynarodówka się przeżyła. Aby stworzyć nową Międzynarodówkę na wzór starej, tj. alians wszystkich partii proletariackich wszystkich krajów, do tego trzeba by było ogólnego zdławienia ruchu robotniczego,

tak jak to było w latach 1849—1864. A na to świat proletariacki stał się już teraz za wielki, za rozległy. Sądzę, że następna Międzynarodówka będzie — gdy już pisma Marksa w ciągu kilku lat wywierać będą swój wpływ — wręcz komunistyczna

i będzie proklamowała

nasze zasady...

149 ENGELS

DO

AUGUSTA

BEBLA Londyn,

Drogi Beblu! List Pański z dnia 23 lutego otrzymałem szy, że zdrowie Panu dopisuje.

18—28

i bardzo

marca

1875

mnie cie:

Zapytuje Pan, co sądzimy o całej sprawie zjednoczenia. Nie: stety, znaleźliśmy się w tej samej sytuacji co i Pan. Ani Lieb: knecht, ani nikt inny o niczym nam nie zakomunikował, wiemy więc tylko to, co piszą gazety, w nich zaś nic o tym nie było; aż nagle osiem dni temu otrzymaliśmy projekt programu !. Projekt ten doprawdy wprawił nas w nie lada zdumienie. Partia nasza tak często wyciągała dłoń do lassalczyków proponując im pojednanie lub przynajmniej współdziałanie i tak często spotykała się z czelną odmową różnych Hasencleverów, Hasselmannów i Tólcków, że nawet dziecko wyciągnęłoby z tego wniosek: jeżeli ci panowie teraz sami przychodzą z propozycją pojednania, to widocznie znajdują się w diablo ciężkiej opresji. Znając jednak dobrze charakter tych ludzi, powinniśmy, korzystając z ich kłopotliwej sytuacji, zastrzec sobie wszelkie mo 1 Projekt programu przyjętego na zjeździe zjednoczeniowym niemiec kiej socjaldemokracji (cisenachowców i lassalczyków) w Gotha 22—27 maja 1875 r. — HRcd.

Londyn,

18-—28

marca

1875

387

żliwe gwarancje, aby panowie ci znowu nie wzmocnili swej zachwianej w oczach robotników pozycji koszterm naszej partii. Należało przyjąć ich jak najbardziej ozięble i nieufnie, uzależnić zjednoczenie od stopnia ich gotowości do wyrzeczenia się swych sekciarskich haseł i swej „pomocy państwowej” oraz od przyjęcia w zasadzie programu eisenachowskiego z 1869 r. lub też jego ulepszonego wydania, przystosowanego do chwili obecnej. W dziedzinie teorii, a więc w dziedzinie decydującej dla programu,

partia

czyków,

oni

nasza

runkiem

zjednoczenia

zaś

absolutnie nie ma się czego uczyć od lassal-

mają

się czego

miało

uczyć

być:

od niej;

pierwszym

aby zaprzestali

wa-

sekciarstwa,

lassalizmu, aby wyrzekli się przede wszystkim swego panaceum na wszelkie dolegliwości — pomocy państwowej — albo przynajmniej uznali ją za drugorzędny środek przejściowy obok wielu innych możliwych i uznanych środków. Projekt programu dowodzi,

że

nasi

przewyższają dorównują

i tym przez Po

frazes

razem

ludzie



którzy

w

dziedzinie

teorii

stokrotnie

przywódców lassalowskich — w równym stopniu nie im

pod

względem

niemiłosiernie

sprytu

zostali

politycznego;

wystrychnięci

„uczciwi”

na

dudków

historycznie

fałszywy

nieuczciwych. pierwsze,

przyjęto

lassalowski:

wobec

górnolotny,

klasy

ale

robotniczej

wszystkie

pozosta-

le klasy stanowią jedną masę reakcyjną. Teza ta jest słuszna tylko w poszczególnych wyjątkowych wypadkach, na przykład podczas takiej rewolucji proletariackiej, jaką byla Komuna, albo też w takim kraju, gdzie nie tylko burżuazja ukształtowała państwo i społeczeństwo na obraz i podobieństwo swoje, ale

gdzie w ślad za nią również i demokratyczne drobnomieszczaństwo doprowadziło to przekształcenie do jego ostatecznych konsekwencji. Jeżeli na przykład w Niemczech demokratyczne drobnomieszczaństwo należy do tej reakcyjnej masy, to jak mogła Socjaldernokratyczna Partia Robotnicza w ciągu wielu lat z nim, z „Volkspartei” [Partią Ludową], iść ręka w rękę? Jakże może „Volkssłaat” czerpać niemal całą swą treść polityczną z

drobnomieszczańsko-demokratycznej

„Frankiurter

Zeitung"?

388

Londyn,

18—28

marca 1875

T jak można włączać do tegoż samego programu aż siedem żądań pokrywających się wręcz dosłownie z programem Partii Ludowej i demokracji drobnomieszczańskiej? Mam na myśli siedem żądań politycznych: 1—5 i 1—2, wśród których nie ma ani jednego, które by nie było burżuazyjno-demokratyczne '.

Po drugie,

w praktyce

zupełnie

wyrzeczono się dla chwili

obecnej — zasady internacjonalizmu ruchu robotniczego. Czy: nią zaś to ludzie, którzy w ciągu pięciu lat w najcięższych warunkach chlubnie dochowywali wiary zasadzie internacjona: lizmu. Swe czołowe'stanowisko w ruchu europejskim zawdzię: czają robotnicy niemieccy głównie swej prawdziwej internacjo: nalistycznej postawie podczas wojny; żaden inny próletariat

nie umiałby zachować się tak dobrze *. Czyż mieliby wyrzec się tej zasady teraz, gdy wszędzie za granicą robotnicy dają jel

wyraz w tym samym stopniu, w jakim rządy dążą nia wszelkiej próby urzeczywistnienia tej zasady wiek organizacjil Cóż więc pozostaje ostatecznie z nalizmu ruchu robotniczego? Tylko nikła nadueja — 1 Owe

żądania

polityczne

projektu

Programu

do zdławie: w Jakle]kol' internacjo i to naWCt

Gotajskiego

brzmiały*

„Niemiecka partia robotnicza żąda jako wolnościowej zasady państw2: 1. Powszechnego, równego, bezpośredniego i tajnego prawa wybor” czego dlą wszystkich mężczyzn od 21 lat we wszystkich wybctl'acl'l w

2.

państwie

j w

gminie.

Bezpośredmego ustawodawstwa ludowego z prawem wnoszcma i uchylania wniosków. 3. Powszechnej służby wojskowej. Milicji ludowej na miejsce wojska stałego. Przedstawicielstwo ludu rozstrzyga o wojnie i pokoju. 4. Zniesienia wszystkich ustaw wyjątkowych, zwłaszcza ustawY o prasie, o zrzeszeniach i zgromadzeniach. 5. Sądów ludowych. Bezpłatnego wymiaru sprawiedliwości. Niemiecka partia robotnicza żąda jako duchowej i moralnej zasady państwa: 1. Powszcchnego i równego wychowania ludu przez państwo. Powszechnego obowiązku szkolnego. Bezpłatnego nauczania. 2. Wolności nauki. Wolności sumienia”. — Red. 2% Engels ma tu na myśli stanowisko niemiećckiej socjaldemokracji podczas wojny prusko-francuskiej w 1870—1871 r. — Red. przekł. polsk.

Londyn,

nie na

późniejszą

o

wyzwolenie

ich

18—28

współpracę —

nie,

marca

1875

robotników

lecz

na

braterstwo ludów", na „Stany burżuazji z Ligi Pokoju!ł

389

europejskich

przyszłe

Zjednoczone

w walce

„międzynarodowe

Europy'

w duchu

Nie było oczywiście żadnej potrzeby wspominać o Międzynarodówce jako o takiej. Ale nie trzeba było przynajmniej robić kroku wstecz od programu 1869 r. Trzeba było powiedzieć mniej więcej tak: aczkolwiek niemiecka partia robotnicza działa przede wszystkim w obrębie wytkniętych jej granic państwowych (nie ma

ona

prawa

przemawiać

w

inieniu

proletariału

europej-

skiego, a zwłaszcza nie ma prawa mówić w jego imieniu czegoś fałszywego), to jednak jest ona świadoma swej solidarności z robotnikami

wszystkich

krajów

i zawsze

gotowa

jest, jak

do-

tychczas spełniać obowiązki wynikające z tej solidarności. Tego rodzaju obowiązki istnieją niezależnie od tego, czy się siebie proklamuje, czy też uważa za część składową Międzynarodówki, np. gdy chodzi o pomoc podczas strajków, niedopuszczenie do łamistrajkostwa, troskę o to, aby robotnicy niemieccy byli informowani

przez

swe

organy

partyjne

o ruchu

za granicą,

agitację

przeciwko grożącym lub wybuchającym wojnom dynastycznym, słosowanie podczas takich wojen taktyki, jaką wzorowo zastosowano w T. 1870 i 1871 itd. Po trzecie, nasi pozwolili narzucić sobie lassalowskie „spiżowe prawo płacy roboczej”, które opiera się na całkowicie

przestarzałym

poglądzie

ekonomicznym,

jakoby

robotnik otrzy-

mywał przeciętnie tylko minimalną płacę roboczą, a to dlatego, że według teorii ludnościowej Malthusa zawsze istnieje nadmiar

robotników

(taka

była

argumentacja

Lassalle'a).

Otóż

Marks wyczerpująco dowiódł w „Kapitale”, że prawa regulujące płacę roboczą są wielce skomplikowane, że w zależności od warunków przeważa raz jedno, raz drugie, że nie są więc one bynajmnej spiżowe, lecz wręcz przeciwnie, bardzo elastyczne, i że w ogóle z kwestią tą nie można się uporać w kilku słowach, jak to sobie wyobrażał Lassalle. Maltuzjańskie uzasadnienie prawa ściągniętego przez Lassalle'a od Malthusa i Ricarda (przy

390

Londyn,

13—28

marca

1875

równoczesnym wypaczeniu tego ostatniego), jakie np. w „Czytankach dla robotników" (str. 5) cytowane jest z innej broszury Lassalle'a, zostało gruntownie obalone przez Marksa w rozdziale o „procesie akumulacji kapitału". Przyjęcie więc lassalowskiego „spiżowego prawa" jest równoznaczne z uznaniem błędnej tezy i jej błędnego uzasadnienia. Po

czwarte,

jako

jedyne

żądanie

społeczne

program

wysu-

wa lassalowską pomoc państwową w najbardziej nagiej posta: ci, w jakiej Lassalle żywcem ją ściągnął od Bucheza. I to już po tym, gdy Bracke bardzo dobrze wykazał nicość tego żądania 1, po tym, gdy niemal wszyscy, jeżeli nie dosłownie wszyscy, mówcy naszej partii zmuszeni byli w walce z lassalczykami występować przeciwko tej „pomocy państwowej”"! Większego upokorzenia partia nasza nie mogła doznać. Internacjonalizm obniżony do poziomu Amanda Goegga ?, socjalizm — do poziomu burżuazyjnego republikanina Bucheza, który hasło to WY: sunął przeciwko socjalistom po to, by ich pognębić! A już w najlepszym razie „pomoc państwowa” w sensić lassałowskim jest przecież tylko jednym z wielu środków do

osiągnięcia

celu,

co

w

projekcie progranu

wyrażone

został0

w niezdarnych słowach: „ażeby utorować drogę rozwiązani! kwestii społecznej* — jak gdyby dla nas istniała jeszcze teor€'

tycznie

nie

dziano:

„niemiecka

najemnej,

rozwiązana kwestia społeczna!

a przez

partia

robotnicza

to samo

dąży

Gdyby więc powić' do

i różnic klasowych,

zniesienia za

pomocą

pracy wpl'O"w

wadzenia w narodowej skali produkcji uspołecznionej w prze' myśle i rolnictwie; partia opowiada się za wszelkimi posunię do osiągnięcia tego celu* — to żade/ ciami prowadzącymi lassalczyk nie mógłby nic mieć przeciwko temu. Po piąte, nie wspomina się nawet o organizowaniu klasY robotniczej, jako klasy, za pomocą związków zawodowycć! 1 W —

1873

roku

W.

Brackc

napisał

broszurę

„Propozycje

Lassalle'a"'

Red.

2 Jeden Red. przekł.

z przywódców polsk.

burżuazyjnej

„Ligi

Pokoju

i

Wolności”.

p i

Londyn,

13—28

marca

1875

391

A jest to punkt bardzo istotny, gdyż związki zawodowe są właściwą organizacją klasową proletariatu, w której toczy on codzienną walkę z kapitałem, która jest dlań szkołą i której teraz już nie zdoła w żaden sposób zniszczyć nawet najgorsza reakcja (np. taka jak teraz w Paryżu). Wobec wagi, jakiej organizacja ta nabiera również w Niemczech, byłoby naszym zdaniem

rzeczą

możności

Oto,

konieczną

pozostawić

co

wspomnieć

dla

niej

nasi

uczynili,

A jakie ustępstwa

poczynili

figurowało

mnóstwo

o niej w programie

miejsce

w organizacji

aby przypodobać

i w miarę

partyjnej.

się lassalczykom.

tamci? Zgodzili się, by w programie

dość

mętnych,

czysto

demokratycznych

przy czym niektóre z nich są po prostu tylko sprawą jak np. „bezpośrednie ustawodawstwo ludowe", które

żądań, mody,

istnieje

i wyrządza

w Szwajcarii

pożytku, jeżeli w lud — to miałoby

warunku

więcej szkody,

niż

przynosi

ogóle cośkolwiek znaczy. Zarządzanie przez jeszcze jakiś sens. Brak również pierwszego

wszelkiej

wolności,

mianowicie

odpowiedzialności

wszystkich urzędników za ich czynności slużbowe wobec każdego obywatela przed zwykłymi sądami, zgodnie z zasadami prawa powszechnego. Nie będę się już rozwodził nad tym, że takie żądania, jak wolność nauki, wolność sumienia, figurują

w każdym liberalnym programie burżuazyjnym i że tutaj wyglądają nieco dziwnie. Wolne państwo ludowe przekształciło się w wolne państwo. W sensie gramatycznym państwo wolne jest to takie państwo, które ma swobodę w stosunku do swych obywateli, tj. państwo z: rządem despotycznym. Należałoby porzucić tę całą gadaninę o państwie, zwłaszcza po Komunie, która nie była już państwem we wWłaściwym znaczeniu. „Państwem ludowym" kłuli nas w oczy anarchiści aż do znudzenia, jakkolwiek już praca Marksa przeciw Proudhonowi!, a następnie „Manifest Komunistyczny” mówią wyraźnie, że z wprowadzeniem socjalistycz-

nego

ustroju

społecznego

państwo samo przez się roztapia się

p 1 „Nędza

filozofii”.



Red.

392

Londyn,

18—28

marca

1875

[sich auflóst] i zanika '. Ponieważ państwo jest tylko instytucją przejściową, którą posługujemy się w walce, w rewolucji, aby -przemocą zdławić swoich przeciwników, to mówienie o wolnym państwie ludowym jest czystą niedorzecznością: dopóki proletariatowi jeszcze potrzebne jest państwo, dopóty potrzebne mu jest ono nie w interesie wolności, lecz w celu zdławienia swoich przeciwników, a kiedy można już mówić o wolności, wówczas państwo, jako takie, przestaje istnieć. Dlatego zaproponowalibyśmy zastąpić wszędzie termin „państwo” terminem „wspólnota*

niemieckim, mu

[Gemeinwesen],

doskonałe

odpowiadającym

starym

wyrazowi

wyrazem

francuskie-

„komuna”.

'" „Usunięcie —

wspaniałym,

to również

wszelkiej frazes

nierówności

wielce

wątpliwy,

społecznej użyty

i politycznej”

zamiast

„zniesienia

wszystkich różnic klasowych". Między poszczególnymi krajami, prowincjami i nawet miejscowościami zawsze będzie istniała pewna kować

nierówność warunków życia, którą będzie można zredudo minimum, ale nigdy całkowicie usunąć. Mieszkańcy

Alp zawsze będą żyli w innych warunkach niż ludzie z równin. Wyobrażenie o społeczeństwie socjalistycznym jako królestwie równości — to jednostronne wyobrażenie francuskie, nawiązujące do starego hasła „wolności, równości i braterstwa* — wyobrażenie, które bylo uzasadnione jako określony szczebel rozwoju w swoim czasie i na swoim miejscu, które jednakże, podobnie jak wszelką jednostronność poprzednich. szkół socjalistycznych, należy obecnie przezwyciężyć, gdyż sieje tylko za' męt w głowach, a znaleziono już bardziej ścisłe sposoby przedstawienia zagadnienia. Poprzestanę de słowo

w tym,

na tym, choć ponadto,

na krytykę

tak bezbarwnie

zasługuje

niemal

i niedołężnie

każ-

zredago-

wanym programie. Jest to program taki, że gdyby został przyjęty, ani Marks, ani ja nie moglibyśmy nigdy uznać zbudowanej

1883

1 Porównaj: list Engelsa do F. van Pattena z dnia 18 roku (str. 479 niniejszego zbioru). — Red. przekł. polsk.

kwietniż

Londyn,

na

tych

ważnie

zasadach

nowej

zastanowić

się

18—28

partii nad

marca

1875

i będziemy

tym,

jakie

393

musieli

bardzo

stanowisko



po-

również

publicznie — mamy wobec niej- zająć. Niech Pan weźmie pod uwagę, że za granicą nas czynią odpowiedzialnymi za wszystkie bez wyjątku enuncjacje i posunięcia Niemieckiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej. Tak np. Bakunin w swej pracy „Polityka a anarchia'" nas obarcza odpowiedzialnością za każde nieopatrzne słówko wypowiedziane lub napisane przez Liebknechta od czasu założenia „Demokratisches Wochenblatt'*1. Ludzie wyobrażają sobie, że my stąd komenderujemy wszystkim, podczas gdy Pan wie nie gorzej ode mnie, żeśmy prawie

nigdy

w

najmniejszej

mierze

nie

wtrącali

się

do

spraw

wewnętrznych partii, a jeśli już to czyniliśmy, to jedynie w tym celu, by w miarę rmożności naprawić popełnione, naszym zdaniem, błędy, ź to tylko feoretyczne. Ale sam Pan zdaje sobie sprawę,

że

program

stanowi

ten

punkt

łatwo może nas zmusić do zrzucenia z siebie wiedzialności za partię, która by go uznała,

Na

ogół

oficjalny

co partia czyni.

wywieszony

program

Ale nowy

publicznie

wszelkiej

odpo-

ważny

niż to,

partii jest mniej

program

i według

to przecież

niego

bardzo

który

zwrotny,

jakby

świat

sztandar

sądzi o partii.

Dlatego też nie powinien on w żadnym wypadku stanowić kroku wstecz, a program ten jest krokiem wstecz w porównaniu eisenachowskim. Należałoby przecież pomyśleć z programem

i o tym, co powiedzą o nim robotnicy innych krajów, jakie wra-

żenie wywrze to ukorzenie się całego niemieckiego proletariatu

socjal[istycznego] Poza

przed

tym jestem

lassalizmem. —

przekonany,

że

zjednoczenie

na

fej

pod-

sławie nie przetrwa nawet roku. Czyż najlepsi nasi ludzie mieliby skazywać siebie na klepanie wyuczonych na pamięć frazesów Lassalle'a o spiżowym prawie płacy roboczej i o pomocy państwowej? Chciałbym na przykład zobaczyć Pana w tej rolil . W.

1 „Demokratisches Wochenblatt”! — ukazywał Liebknechta w Lipsku w latach 1863—1869, —

się pod redakcją Red, przekł. polsk.

394

Londyn,

13—285

mavrca

1875

A gdyby nawet to uczynili, słuchacze wygwizdaliby ich. Jestem pewny, że lassalczycy upierają się właśnie przy fych punktach programu, jak lichwiarz Shylock przy swoim funcie mięsa. Do zerwania dojdzie, ale przedtem my przywrócimy wiarę w „uczciwość” Hasselmanna, Hasenclevera, Tólckego i ski; my z rozłamu wyjdziemy osłabieni, lassalczycy zaś wzmocnieni; partia nasza utraci swą nieposzlakowaną reputację polityczną i nigdy już nie będzie mogła występować zdecydowanie przeciwk? frazesom lassalowskim, skoro przecież sama je przez jakiś czaS wypisywała na swoim sztandarze; i jeśli lassalczycy znów bę: dą twierdzić, że to oni stanowią najwłaściwszą i jedyną partię robotniczą, nasi zaś ludzie są burżua — wówczas program bę' dzie im mógł służyć za dowód. Wszystkie jego socjalistyczne ż4' dania pochodzą od nich, podczas gdy nasza partia wprowadZiła

doń jedynie żądaria demokracji drobnomieszczańskiej, którł również ona sama w tymże programie określa jako część „Te akcyjnej masy". Odroczyłem wysłanie tego listu, ponieważ będzie Pan prze cież zwolniony dopiero 1 kwietnia, na cześć urodzin Bisma""

cka !, a chciałem przemycania

go

uniknąć

[do

ryzyka

więzienia].

przychwycenia Właśnie

w tej

listu podcza5 chwili

nadszedl

list od Brackego, który również ma poważne wątpliwości co do programu i pyta się o nasze zdanie. Dlatego też posylam nU ten list do przeczytania i wysłania dalej, abym nie musiał powtór nie pisać tej całej historii. Zresztą również Rammowi przedsta: wiłem

rzeczywisty

stan

rzeczy,

Liebknechtowi

napisałem

krótko:

Nie mogę mu darować, że nie powiadomił nas ani jednym słów kiem o całej tej sprawie, aż do chwili kiedy, że tak powiem, było 1 W marcu 1872 na słynnym lipskim procesie o zdradę stanu Liebknecht i Bebel zostałi skazani na dwa lata twierdzy za swą rewolucyjno -internacjonalistyczną postawę w czasie niemiecko-francuskiej wojny 1870—1871 r. Termin odsiadywania kary upłynął dla Bebla w dr 14 maja 1874 r. Po sześciu tygodniach jednak za „obrazę majestatu” musiał on znowu pójść na 9 miesięcy do więzienia w Zwickau (Saksonia): Zwolnienie jego w dniu 1 kwietnia 1875 r. zbiegło się przypadkowo z urodzinami Bismarcka. — Red, przekł. polsk.

Londyn,

5 maja

1875

395

już za późno (podczas gdy Ramm i inni sądzili, że dokładnie nas poinformował). Wprawdzie postępował on już dawniej w ten sposób i stąd ta obszerna i przykra korespondencja, którą obaj z Marksem musieliśmy z nim prowadzić, lecz tym razem sprawa jest już zbyt paskudna — na fo stanowczo nie pójdzierny. Niech

się

Pan

postara

tak

urządzić,

aby

móc

lałem

tutaj

przyjechać. Zatrzyma się Pan naturalnie u mnie, a jeżeli pogoda dopisze, przez kilka dni będziemy korzystać z kąpieli morskich, co po tym długim siedzeniu bardzo się Panu przyda. Z przyjacielskim

pozdrowieniem Pański F. E.

150 MARKS

DO WILHELMA

BRACKEGO Londyn,

5 maja

1875.

Drogi Bracke! Niech

Pan

będzie

tak

dobry

i po

przeczytaniu

przekaże

na-

stępujące krytyczne uwagi do programu zjednoczenia! Geibowi i Auerowi, Beblowi i Liebknechtowi. Mam nawał zajęć i muszę i tak już znacznie przekraczać czas pracy dozwolony mi

przez

lekarza.

Toteż

napisanie

takiego

mnie wcale „rozkoszą”. Było to jednak moje późniejsze posunięcia nie były

przez przyjaciół uwagi.

partyjnych,

dla

tasiemca nie było dla niezbędne, ażeby pewne błędnie interpretowane

których

przeznaczone

są te

1 Mowa o napisanych przez Marksa „Uwagach do programu Niemieckiej Partii Robotniczej”, znanych pod nazwą „Krytyki programu gotajskiego”. — HRed.

396

Londyn,

5

maja

1875

Po zakończeniu kongresu zjednoczeniowego Engels i ja opu: blikujemy krótkie oświadczenie tej treści, iż absolutnie nie zgadzamy się na wyżej wymieniony program i nie mamy z nim nic wspólnego.

Jest

to

konieczne,

ponieważ

za granicą panuje

podsycane

troskliwie przez wrogów partii, z gruntu błędne mniemanie, ja' kobyśmy stąd potajemnie kierowali działalnością tzw. partii eisenachowskiej. Jeszcze np. w niedawno wydanej broszurze* w rosyjskim języku Bakunin czyni mnie odpowiedzialnym nie tylko za wszelkie programy itd. owej partii, ale nawet za każdy

krok, który uczynił Liebknecht od czasu swej współpracy z Par: tią Ludową.

Niezależnie od tego,

nawet

przez dyplomatyczne

nie wolno mi uznać programu, który według mego

milczenif"'

przekonania

jest bezwzględnie zły i demoralizuje partię. Każdy krok rzeczywistego: ruchu jest ważniejszy niż tuzi"! programów. Jeżeli więc nie można było wyjść poza program eisenachowski — a okoliczności chwilowo nie pozwalały na to 7 należało po prostu zawrzeć porozumienie w sprawie akcji prze” ciw wspólnemu wrogowi. Jeżeli zaś układa się zasadnicze pro' gramy (zamiast odłożyć tę sprawę do czasu, kiedy będzie ona przygotowana przez dłuższą wspólną działalność)to , stawia się wobec całego świata drogowskazy, według których świał ocenia poziom ruchu partyjnego. Przywódcy lassalczyków przy: szli do nas, bo zmusiły ich do tego okoliczności. Gdyby oświad: czono im z góry, że nie ma mowy o żadnym targu o zasady, musieliby się zadowolić programem akcji lub planem organiza: cyjnym dla celów wspólnej akcji. Zamiast tego pozwala im się przybyć uzbrojonym w mandaty i ze swej strony uznaje się te mandaty za obowiązujące, a więc zdaje się na łaskę i niełaskę tych, którzy sami potrzebują pomocy. Dla ukoronowania dzieła zwołują oni jeszcze kongres przed kongresem kompromisowym, 1 M.

Bakunin,

„Państwowość

a

anarchia”.



Red.

Londyn,

podczas

gdy własna

12 października

partia

odbywa

1875

3907

swój kongres post festum

[poniewczasie]. Chciano tu najwidoczniej utrącić wszelką krytykę i nie dopuścić do przemyślenia sprawy we własnej partii. Wiadomo, z jakim zadowoleniem witają robotnicy sam fakt zjednoczenia, myli się jednak ten, kto sądzi, że ten chwilowy sukces nie jest zbyt drogo okupiony. Zresztą program jest nic niewart, nawet pornijając sprawę

uświęcania dogmatów Przyślę

Panu w

cuskiego wydania

wiary lassalowskiej. najbliższym

czasie

ostatnie

zeszyty

fran-

„Kapitału” 1. Druk był na skutek zakazu rzą-

du francuskiego przez dłuższy czas wstrzymany. W tym tygodniu lub na początku przyszłego rzecz będzie zakończona. Czy otrzymał Pan sześć poprzednich zeszytów? Proszę mi również podać adres Bernharda Beckera, któremu także muszę posłać ostatnie zeszyty. Wydawnictwo „Volksstaat ma swoiste maniery. Tak np. nie dostarczono mi dotychczas ani jednego nawet egzemplarza przedruku „Kolońskiego procesu komunistów".

Z serdecznym pozdrowieniem Pański

Karol Marks 151

ENGELS

DO

AUGUSTA

BEBLA

Londyn,

12 października

18756.

Drogi Beblu!

Pański list potwierdza całkowicie nasz pogląd, że zjednoczenie było z naszej strony krokiem przedwczesnym i że nosi ono w sobie zarodek przyszłego rozłamu. Byłoby jeszcze dobrze, 1 Francuski Marksa, tach. —

przekład

wychodził Red,

w

I tomu

Paryżu

w

„Kapitału”, latach

redagowany

1872—1875

w

przez samego

oddzielnych

zeszy-

398

Londyn,

12

października

1875

n

gdyby się udało odwlec ten rozłam aż po najbliższe wybory do Sejmu Rzeszy... Program, w swojej obecnej postaci, składa się z trzech części:

. ze sformułowań

i haseł

lassalowskich;

fakt ich przyjęcia

pozostanie hańbą naszej Partii. Jeżeli dwie frakcje jednoczą się na zasadzie wspólnego programu, to umieszczają w programie to, w czym są zgodne, a nie poruszają tego, w czym są niezgodne. Lassalowska pomoc państwowa ligurówała wprawdzie w programie eisenachowskim, ale jako jeden z wielu środków przejściowych, i sądząc po tym wszystkim, co słyszałem, było raczej pewne, że bez tego zjednoczenia — można ją było na wniosek Brackego wyrzucić na tegorocznym kongresie. Obecnie figuruje ona jako jedyne niezawodne i wyłączne lekarstwo na

wszelkie społeczne niedomagania. sobie dla

„spiżowe naszej

prawo

Partii

płacy"

wielką

To, że pozwoliliśmy narzucić

i inne frazesy lassalowskie,

klęską

moralną.

Nawróciła

się

było

ona

na

lassalowskie wyznanie wiary. Temu nie można już teraz zaprzeczyć. Ta część programu jest jarzmem kaudyjskim !, pod którym przeczołgała się nasza Partia ku większej chwale świętego Las salle'a; 2. z demokratycznych żądań sformułowanych całkowicie w duchu i stylu Partii Ludowej; 3. z żądań

skierowanych

do

„dzisiejszego

państwa”

(wobec

czego nie wiadomo, komu stawia się inne „żądania"), które są bardzo mętne i nielogiczne; 4. z ogólnikowych zdań, zapożyczonych głównie z Manile: stu Komunistycznego i statutów Międzynarodówki, jednakże tak 1 Jarzmo kaudyjskie — od starożytnego miasta Caudia w Italih w kraju Samnitów. W czasie drugiej wojny samnickiej (321 r. przed n. e.) Samnici odcięli w Wąwozie Kaudyjskim cztery legiony rzymskie: zmuszeni do poddania się, Rzymianie zostali uprowadzeni przez Samnitów jak niewolnicy — pod jarzmem. Stąd wyrażenie „przejść po jarzmem kaudyjskim” znaczy tyle co: doznać najwyższego upokorzeni?: — Red. przekł. polsk.

Londyn,

12

października

1875

899

przeredagowanych, że zawierają albo zupełny fałsz, albo czysty nonsens, jak to Marks szczegółowo udowodnił w znanym Panu artykule !. Calość jest w najwyższym stopniu nieporządna, mętna, niepowiązana, nielogiczna i kompromitująca. Gdyby wśród dziennikarzy burżuazyjnych znałazł się choć jeden rozsądny krytyk, to zanalizowałby on program zdanie po zdaniu, badając każde pod względem jego rzeczywistej treści, wykazałby jak na dłoni jego bezsensowność, ujawniłby sprzeczności i błędy ekonomiczne (np. że środki produkcji są dzisiaj „monopolem klasy kapilistów", jak gdyby nie było właścicieli ziemskich, czy też gadazamiast klasy robotniczej — sama nie o „wyzwoleniu pracy'" praca jest przecież dzisiaj właśnie aż nadto wolna!) i ośmieszyłby okrutnie całą naszą partię. Zamiast tego, osły z burżuazyjnych pism potraktowały ten program zupełnie poważnie, doszukały się w nim tego, czego w nim nie ma, i uznały go za koRobotnicy zdają się robić to samo. Ta jedynie munistyczny. okoliczność pozwoliła zarówno mnie jak i Marksowi nie wyrzec nasi przeciwnicy, Dopóki publicznie takiego programu. się nasze poprogram ten pod podsuwają a również i robotnicy

glądy —

wolno nam

milczeć.

Jeżeli jest Pan zadowolony z rezultatów w zakresie spraw personalnych, to widocznie nasze wymagania musiały się dość

znacznie obniżyć. Dwaj nasi i trzej lassalczycy! A więc i tu nasi nie są równoprawnymi

sojusznikami,

lecz pokonanymi

i z gó-

ry przegłosowanymi. Działalność Komitetu, o ile ją znamy, również nie jest budująca: 1. uchwała, aby nie umieścić na liście literatury partyjnej pracy Brackego i dwóch prac B. Beckera o lassalizinie ?; jeżeli została ona colnięta, to nie dzięki Komi1 Mowa tu o „Krytyce programu gotajskiego”. — Red. 2 Mowa tu o postanowieniu Komitetu dotyczącym skreślenia z listy Jiteratury partyjnej antylassałowskich prac B. Beckera: „Prawda o tragicznej śmierci Ferdynanda Lassalle'a” i „Historia agitacji Ferdynanda Lassalle'a wśród robotników” oraz pracy W. Brackego „Propozycje Lassalle'a”. — Hed.

15

[Londyn],

400

tetowi

ani

też

dzięki

1875

października

Liebknechtowi;

2.

zakazanie

Vahlteichowi

przyjęcia proponowanej przez Sonnemanna. funkcji korespondenta „Frankfurter Zeitung”. O tym sam Sonnemann opowiedział, gdy Marks był tam przejazdem. Bardziej jeszcze niż arogancja Komitetu i gotowość, z jaką Vahlteich poddał się, zamiast po prostu gwizdać sobie na niego, zdumiewa mnie nie: prawdopodobna głupota tej uchwały. Komitet powinien przecież

zabiegać raczej o to, aby takie pismo jak „Frankfurter Zeitung” było

zewsząd

obsługiwane

fylko

przez

naszych

ludzi...

...Że cała ta historia jest eksperymentem wychowawczym, który nawet w tych warunkach zapowiada bardzo pomyślne re: zultaty — co do tego ma Pan zupełną rację. Zjednoczenie jako takie będzie wielkim osiągnięciem, jeżeli utrzyma się przez dwa lata. Ale niewątpliwie można je było mieć za dużo niższą cenę--'

152 ENGELS

DO

AUGUSTA

BEBLA

[Londyn],

15 paźwdziemika

1876-

+. . Marks bardzo się skarżył z powodu niezrozumiałej uw4' gi w nrze 104 do miejsca z jego „Anty-Proudhona" („Socjaliści tak samo jak i ekonomiści potępiali zrzeszenia"'): Mieli to być „socjaliści

typu

Proudhona"'".

jednego socjalisty

dhona].

Po

typu Proudhona

Po drugic,

socjalistów

tego

[wówczas]

nieznani

twierdzenie

czasu

(wyjąwszy

we

Francji)

pierwsze,

nie

z wyjątkiem

M[arksa] nas



wtedy

samego

ani

Pr[o'"

dotyczy wszystkich

dwóch?,

o ile

było

którzy

mieli

oni

byliśmy.

sposob

1 Mowa o artykule „Karol Marks o strajkach i zrzeszeniach robotni czych”, drukowanym w „Volksstaat” i zawierającym w przekładzie WY” jątki z „Nędzy filozofii” Marksa. — HRed,

2 W temat

liście do Johna

swojej

oceny

Ledlowa

związków

z 10 kwietnia

zawodowych

w

1869 r. Marks

„Nędzy

filozofii”;

pisał n* „Skor0

[Londyn],

15

października

1875

401

ność zajmować się zrzeszeniami — a na ich czele Roberta Owenał Również owenistów, a spośród Francuzów m. in. Cabeta. Ponieważ we Francji nie było ustawy o zrzeszeniach, tam zagadnienie to rzadko poruszano. Skoro jednak przed Marksem istniał tylko socjalizm feudalny, burżuazyjny, drobnomieszczański lub utopijny. albo też socjalizm będący mieszaniną różnych tych elementów, więc oczywiście wszyscy ci socjaliści — z których każdy, stojąc najwyraźniej poza rzeczywistym ruchem robotniczym, twierdził, że posiada jakiś wszechuzdrawiający środek — upatrywali w każdej formie rzeczywistego ruchu, a więc także w zrzeszeniach i strajkach, fałszywą

drogę, która sprowadza

masy z owej jedynie zbawiennej

drogi

prawdziwej wiary. Jak Pan widzi, uwaga ta była nie tylko fałszywa, lecz zupełnie bezsensowna. Jednak nasi ludzie, a przynajmniej niektórzy z nich, nie potrafią ograniczyć się w swoich

artykułach skończone

do tego, co naprawdę rozumieją. Dowodem — nietasiemce treści teorełyczno-socjalistycznej pióra

Ky, Synmachosa ', i jak się tam oni jeszcze zwą; ich błędy ekonomiczne, fałszywe punkty widzenia i nieznajomość literatury socjalistycznej są najlepszym środkiem do gruntownego zniszczenia teoretycznej przewagi dotychczasowego ruchu niemieckiego. Marks omal że nie złożył oświadczenia w związku z tą uwagą. Lecz dość skarg. Chcę wierzyć, że urzeczywistnią się nadzieje i oczekiwania związane z tym przedwczesnym i nieprzemyślanym zjednoczeniem, że masa lassalczyków da się odwieść od

kultu Lassalle'a

i nakłonić do rozsądnego ujęcia swego rzeczy-

wistego położenia klasowego, i że rozłam — którego nadejście jest tak pewne jak to, że 2 X 2 jest 4 — nastąpi w sprzyjających cytuje Pan moją odpowiedź Proudhonowi — «Nędzę filozofiis — to na pewno zauważył Pan z ostatniego rozdziału tej pracy, iż w r. 1847, gdy wszyscy ekonomiści i wszyscy socjaliści byli zgodni na jednym, jedynym punkcie — na punkcie potępienia trade-unionów — ja wykazywałem ich historyczną konieczność”. — Red, 1 Psecudonimy

Kautskiego.



Re,

402

[Londyn],

15

października

nam okolicznościach. Byłoby to jednak w to wszystko uwierzył. Poza

Niemcami

i Austrią,

Rosja

1875

za wiele —

jest

tym

żądać, abym

krajem,

na

który

w pierwszym rzędzie powinniśmy zwracać uwagę. Tam, podob: nie jak u nas, rząd jest głównym sprzymierzeńcem naszego richu. I to o wiele lepszym niż nasz Bismarck i Stieber-Tessendorf. Rosyjska partia dworska, która obecnie poniekąd panuje, usiluje colnąć wszystkie koncesje poczynione w czasie „nowej ery', w 1861 roku i następnych latach, i toeprzy pomocy specyficznie rosyjskich środków. A więc studia mają być teraz znowu dozwolone jedynie „synom wyższych stanów", i aby to przeprowadzić, ścina się wszystkich innych przy egzaminach końcowych. Taki los spotkał w jednym tylko roku 1873 nie mniej niż 24 000 mło-

dych

ludzi, którym zniszczono w ten sposób całą ich karierę, gdyż

zabroniono im wyraźnie zostać nawet nauczycielami szkół elementarnych! I dziwić się potem szerzeniu się „nihilizmu”* w Rosji. Gdyby Walster, który przecież zna rosyjski, chciał opracować

niektóre

spośród

broszur,

się u Behra

które ukazały

w

Ber-

albo gdyby linie, a wydane zostały przez liberalną opozycję, znałazł się ktoś, kto w tym stopniu zna język polski, aby czy:

lać Iwowskie gazety

(np. „Dziennik Polski” albo „Gazetę Naro:

dową"*) *

nich

1

robić

z

wyciągi

dotyczące

tych zagadnień, to

„Volksstaat” mógłby stać się pierwszym pismem w Europie w 22* kresie spraw rosyjskich. Jak się wydaje, tym razem Rosja pierwsza puści się w tan. A jeżeli wypadnie to w czasie nieuniknionej wojny między Rzeszą niemiecko-pruską a Rosją — co jest bardzo prawdopodobne — to oddziaływanie na Niemcy wydaje się być nieuniknione. Marks przesyła Panu serdeczne pozdrowienia.

Szczerze oddany F. Engels Proszę

oddać

Liebknechtowi

1 Ea—zwy gazet przekł. polsk.

podane

serdeczne

są przez

Engelsa

pozdrowienia. w

języku

polskim,



Red.

Londyn,

12—17

listopada

1875

r.

403

153

ENGELS

DO PIOTRA Ł. ŁAWROWA Londyn,

12—17

listopada

1876.

Drogi Panie ŁawrowI

Powróciwszy wreszcie z podróży do Niemiec zabrałem się do Pańskiego artykułu ! i przeczytałem go z wielkim zainteresowaniem. Oto moje uwagi: sformułuję je po niemiecku, co mi pozwoli na większą zwięzłość ?. 1) Z nauki Darwina akceptuję feorię rozwoju, przyjmuję jednak darwinowską metodę dowodzenia (struggle For life [walkę

o byt], natural selection [dobór naturalny]) jedynie jako pierwszy,

prowizoryczny,

niedoskonały

wyraz

nowoodkrytego

faktu.

Do czasów Darwina ci właśnie ludzie, którzy teraz widzą wszędzie tylko walkę o byt (Vogt, Biichner, Moleschott itd.), podkreślali głównie współdziałanie przyrody organicznej: że np. świat roślin dostarcza światu zwierzęcemu tlenu i pożywienia, a odwrotnie,

świat zwierząt dostarcza roślinom dwutlenku węgla i nawozu, jak to szczególnie podkreślał Liebig. Oba ujęcia są do pewnego stopnia uzasadnione w obrębie określonych granic, jednak pierwsze jest tak samo jednostronne i ograniczone jak drugie. Wzajemne oddziaływanie ciał — tak przyrody martwej jak i ożywionej — zawiera W sobie zarówno harmonię jak i kolizję, walkę jak i współdziałanie. Jeżeli zatem rzekomy badacz przyrody pozwala sobie sprowadzić całe różnorodne bogactwo historycznego rozwoju do jednostronnego i wąskiego frazesu: „walka o byt'*, firazesu, który nawet w dziedzinie przyrody można przyjąć jedynie cum grano salis [z zastrzeżeniami], to taka metoda postępowania wydaje już sama na siebie wyrok potępienia. 1 W

liście

tym

Engels

na

prośbę

Ławrowa

wydaje

opinię

artykule „Socjalizm a walka o byt”, opublikowanym w gazecie („Naprzód”) z dn. 15 (3) września 1875 r. — Red.

2 Pierwszy mrzekł. polsk.

ustęp

listu

napisany

jest

w języku

o jego

„Wpieriod”

francuskim.



Red.

404

Łondyn,

12—17

listopada

1875

2) Spośród trzech cytowanych „ubieżdionnych darwinistow"! [„przekonanych darwinistów”] jedynie Hellwald wydaje się zasługiwać na wzmiankę. Seidlitz jest w najlepszym razie tylko bardzo mierną wielkością, a Robert Byr powieściopisarzem, którego powieść „Trzy razy'* wychodzi obecnie w [piśmie] „Uber Land und Meer'". Tam jest też wlaściwe miejsce jego Rodomontady. 3) Nie odmawiając zalet Pańskiej metodzie krytyki, którą nazwałbym psychologiczną, wybrałbym jednak inną. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu podlega wpływom medium [środowiska] intelektualnego, w którym się przeważnie obraca. Dla Rosji, gdzie Pan lepiej niż ja zna swoją publicz-

ność, i dla pisma propagandowego,

które apeluje

do

swiazu-

juszczewo allekta [wiążącego uczucia], do uczuć moralnych, Pańska metoda jest prawdopodobnie lepsza. Dla Nieriec, gdzie fałszywy sentymentalizm wyrządził i jeszcze wyrządza tak niesłychane szkody, nie byłaby ona stosowna, zostałaby źle zrozumiana, sentymentalnie przeinaczona. U nas potrzebna jest raczej nienawiść niż miłość — przynajmniej w najbliższej przyszłości — a przede wszystkim wyzbycie się ostatnich resztek niemieckiego idealizmu, przywrócenie materialnym faktom ich historycznych praw. Dlatego zaatakowałbym i zaatakuję może w odpowiednim czasie tych burżuazyjnych darwinistów w sposób mniej więcej następujący: , Cała nauka

niem nauki

Darwina o walce o byt jest po prostu przeniesie-

Hobbesa

o bellum

omnium

contra

omnes

[wojnie

wszystkich przeciw wszystkim] i burżuazyjno-ekonomicznej nauki o konkurencji wraz z teorią ludnościową Malthusa ze spoleczeństwa na ożywioną przyrodę. Kiedy już dokonało się tej szłuki (której bezwarunkową słuszność kwestionuję, jak zaznaczyłem sub [pod] 1), szczególnie jeżeli chodzi o teorię Malthusa), przenosi się znowu te same teorie z przyrody organicznej do historii i twierdzi się, że udowodniono ich moc obowiązującą w

1 W oryginale tego listu, transkrypcji niemieckiej. —

tu i niżej, wyrazy Red. przekł. polesk.

rosyjskie

podane sł

Londyn,

12—17

listopada

1875

405

jako wiecznych praw ludzkiego społeczeństwa. Naiwność tej procedury sama rzuca się w oczy, nie trzeba tracić na to słów. Gdybym chciał jednak ująć to dokładniej — zrobiłbym to w ten sposób, że przedstawiłbym ich w pierwszym rzędzie jako marnych ekonomistów, a dopiero potem jako złych przyrodników i filozofów. 4) Istotna różnica między społeczeństwem ludzkim a zwierzęcym polega na tym, że zwierzęta co najwyżej zbierają, pod-

czas gdy ludzie wytwarzają. Ta jedna, ale kapitalna różnica już sama uniemożliwia przenoszenie bez skrupułów praw spoleczeństw zwierzęcych na społeczeństwo ludzkie. Dzięki tej różnicy możliwe jest, by — jak Pan słusznie zauważył — „czełowiek wieł bor'bu nie tolko za suszczestwowanije, no za nasłażdienije i za uwieliczenije swoich nasłażdienij... gotow był dla wysszewo nasłażdienija otrieczsia ot nizszich"* [„człowiek prowadził walkę nie tylko o byt, ale i o przyjemności i o powiększenie swoich przyjemności... dla wyższej przyjemności gotów był wyrzec się niższych"]. Nie polemizując z dalszymi Pańskimi

konkluzjami, wnioskowałbym dalej z moich przesłanek, co następuje1 produkcja ludzka osiąga więc na pewnym szczeblu [rozwoju] taki poziom, że może zaspokoić nie tylko najniezbędniejsze potrzeby, ale również potrzeby zbytku, choćby nawet na razie ko-

rzystała z tego tylko mniejszość. Walka o byt — jeżeli na chwilę zechcemy przyjąć tu tę kategorię — zamienia się zatem w walkę o zbytek, a więc już nie tylko o proste środki egzystencjł, lecz o środki rozwoju, społecznie wytwarzane środki rozwoju, a do tego szczebla nie dadzą się już zastosować kategorie ze świata zwierzęcego. A więc jeżeli — jak to się dzieje obecnie

— produkcja, w swej formie kapitalistycznej, wytwarza

o wiele

większą ilość środków egzystencji i rozwoju, niż społeczeństwo kapitalistyczne może zużyć, ponieważ w sztłuczny sposób nie do-

puszcza ono do tych środków egzystencji i rozwoju przytłaczającej większości prawdziwych wytwórców; jeżeli społeczeństwo to

przez

swe

własne

prawo

życiowe

zmuszone

jest

bez-

usłannie powiększać tę, już i tak dla niego zbyt wielką, produk-

406

Londyn,

12—17

listopada

1875

cję i dlatego periodycznie, co dziesięć lat, dochodzi do tego, że niszczy ono nie tylko całą masę produktów, ale także i same sily wytwórcze



cóż

za

sens

ma

tu

jeszcze

gadanina

o

„walce

o byt''? Walka o byt może wtedy polegać jeszcze tylko na tym, że klasa produkująca odbierze kierownictwo produkcją i podziałem z rąk klasy, która je dotychczas sprawowała, ale stała się obecnie do tego niezdolna, a to będzie już rewolucja socjalistyczna. Nawiasem mówiąc, już samo traktowanie dolychczasowej historii jako szeregu walk klasowych wystarcza, aby wykazać całą płytkość ujmowania tejże historii jako wariantu przejawia-

jącej się „walki o byt". I dlatego nie robiłbym fałszywym naturalistom tej przyjemności. 5) Z tej samej przyczyny

czej

Pańskie,

w

„czto

idieja

rasti,

nakoniec

istocie

solidarnosti do

i protiwopostawit'

sformułowałbym

rzeczy dla

zupełnie

oblegczenija

towo,

cztoby

jewo

kak

ochwatit'

solidarnoje

odpowiednio

ina-

słuszne, twierdzenie, bor'by wsie

mogła...

wy:

czełowieczestwo

obszczestwo

bratjew

ostalnomu miru minierałow, rastienij i żiwotnych"* [,że idea solidarności w imię złagodzenia walki mogła... spotężnieć tak dalece, aby ogarnąć calą ludzkość i przeciwstawić ją jako solidarne braterskie społeczeństwo pozostalemu światu minerałów, roślin' i zwierząt"]. 6) Natomiast nie mogę się zgodzić z Panem w tym, by („wojna wszystkich przeciw „Bor'ba wsiech protiw wsiech* wszystkim'*) była pierwszą fazą ludzkiego rozwoju. Moim zda: niem, instynkt społeczny był jedną z najistotniejszych dźwigni

rozwoju człowieka z małpy. Pierwsi ludzie musieli zapewne żyć stadami — jak daleko możemy spojrzeć w gląb wieków, stwierdzamy, że tak właśnie było.

17 listopada *, Znowu

przerwano

mi

pisanie;

kończę

dziś

ten list, aby go Panu przesłać. Widzi Pan, że moje spostrzeże: nia dotyczą raczej formy, metody Pańskiej krytyki niż jej treści. ——T›—K—ońcowy przekł.

polsk.

ustęp

listu

napisany

jest

w

języku

francuskim,



Re :

Londyn,

12—17

listopada 1875

407

Mam nadzieję, że uzna je Pan za dostatecznie jasne, pisałem je w pośpiechu i odczytując chciałem wiele słów zmienić, lecz obawiałem się, że rękopis stałby się nieczytelny. Przesyłam serdeczne pozdrowienia. F. Engels

154 ENGELS DO MARKSA R[amsgate],

Kochany

28 maja

1876,

Murzyniel

Dobrze Ci mówić. Możesz wylegiwać się w ciepłym łóżku, zajmować się rosyjskimi stosunkami własności ziemskiej ści, ową gólno w szcze a rentą grunt w ogóle — i nikt Ci w tym nie przeszkadza. Tymczasem ja muszę siedzieć na twardej ła: wie i żłopać zimne wino, znów nagle wszystko przerywać i do-.

bierać się do nie może

skóry

nudnemu

Diihringowi.

być inaczej, chociażbym

nawet

Ale

najwidocznie!

miał wdać

się w pole'

mikę, której końca nie widać; tak czy owak, nie miałbym koju.

A

„Kurs

przy

tym

panegiryk

filozolii* D[iihringa]

amicusa

wskazał

[przyjaciela]

sp?'

Mosta '

mi dokładnie, skąd i jak

należy poprowadzić atak. Trzeba wziąć pod uwagę i tę książke gdyż w wielu decydujących punktach ujawnia ona lepiej Słilbc strony i podstawy argumentacji, którą rozwija „Ekonomia”* Zamówię ją natychmiast. W gruncie rzeczy nie ma w niej ni 7 właściwej filozofii — logiki formalnej, dialektyki, metafizyki itd.; stara się ona raczej sformułować pewną ogólną teorię 1* ukową, w której przyroda, historia, społeczeństwo, państwo 1 E. Diihring, —

Red.

„Krytyczna

historia ekonomii politycznej

i socjalizmu”.

FR[amsgate],

prawo

itd.

wnętrznym.

rozpatrywane

Jest tam

28

maja

są, jak

1876

409

twierdzi,

dalej cały rozdział

w

powiązaniu

opisujący

we-

społeczeń-

stwo przyszłości, czyli tzw. „wolne” społeczeństwo, najmniej pod kątem widzenia jego cech ekonomicznych; a m. in. ustalono już program nauczania w przyszłych szkołach podstawowych i średnich. Mamy więc tu zbiór komunałów w jeszcze bardziej uproszczonej formie niż w książce ekonomicznej, i biorąc obie książki razem, można zdemaskować tego pana jednocześnie i od tej strony. Gdy chodzi o krytykę koncepcji historycznej naszego szlachetnego rycerza, koncepcji, według której wszystko przed D[iihringiem] było lichotą — omawiana książka ma jeszcze tę zaletę, że można cytować z niej jego

własne

rażące

słowa.

Anyhow

I have

him

on the hip now

[w każdym razie teraz go złapię]. Mój plan jest gotów — j'ai mon plan. Najpierw zabiorę się do tego całego kramu w sposób czysto rzeczowy i z pozorną powagą, a potem stopniowo będę

rozprawiał

się z nim

coraz

ostrzej

w miarę

gromadzenia

do-

wodów jego niedorzeczności z jednej strony, a dowodów płaskości — z drugiej, aż wreszcie posypie się na niego grad

uderzeń. W ten sposób Most i ska utracą pretekst mówienia o „wrogim stosunku*" itd., a D[iihring] będzie miał jednak za swoje.

Ci panowie

muszą

przecież

zobaczyć,

że mamy

niejeden

sposób na rozprawienie się z takimi ludźmi,; w

Mam

nadzieję,

„Neue

Welt'*,

że W[ilhelm]! dla

którego

to

wydrukuje

pisma

został

artykuł on

Mosta

widocznie

na-

pisany. Mfost], jak zawsze, nie umie przepisywać i podsuwa Diihringowi, w dziedzinie przyrodoznawstwa, najkomiczniejsze idiotyzmy, np. oddzielanie się pierścieni (według teorii Kanta) od gwiazd stałych!. U Wilhelma

nie

w

tym

rzecz, że brak

mu

materiału:

łemu

można by było zaradzić za pomocą innych artykułów na aktualne tematy etc., jak to się działo za czasów Hepnera i Blosa. Chodzi

o namiętne

1 Liebknecht.



pragnienie Red.

W[ilhelma],

by uzupełnić

braki

410

R[amsgate],

28

maja

1876

naszej teorii, mieć odpowiedź na każdy zarzut filistrów i stworzyć obraz przyszłego społeczeństwa, bo przecież filister interpeluje ich także o to; a ponadto chce on również być możliwie niezależnym od nas pod względem teoretycznym, co, wobec kompletnego braku jakiejkolwiek teorii, mu się zawsze lepiej udawało, niż sam przypuszcza, Przez to jednak stawia on mnie w takiej sytuacji, iż muszę sobie powiedzieć, że D[iihring] to jednak człowiek wykształcony w porównaniu z teoretycznymi fuszerami z „Volksstaat', a jego opera [dziela] są bądź co bądź lepsze niż utwory tych subiektywnie i obiektywnie mętnych pa: nów... ...W sprawie D[iihringa] przydaje mi się bardzo moje repetytorium z historii starożytnej, jak również moje studia przyrodnicze,

ułatwiając

mi

zadanie

pod

wielu

względami.

Zwłasz-

cza w dziedzinie przyrodoznawstwa teren jest mi o wiele bardziej znany i mogę poruszać się w nim, chociaż wielce ostrożnie, jednak z dość znaczną swobodą i pewnością. Zarysowuje się już przede mną zakończenie i tej również pracy. Sprawa zaczyna przybierać w moim umyśle konkretne kształty, a dopomogło mi niemało włóczenie się na tutejszym wybrzeżu morskim, kiedy mogłem do woli obmyślać wszystkie szczegóły. Jeśli chodzi o tak rozległą dziedzinę, trzeba bezwzględnie od czasu do czasu przerywać planowe wkuwanie

i przeżuwać to, co się już wykuło...



Olo już od 1853 roku

pan Helmholtz krążył wokół rzeczy samej w sobie i wciąż jeszcze nie doszedł do konkluzji. Ten człowiek nie krępuje się wcale i spokojnie nadal przedrukowuje nonsensy, które drukował przed Darwinem.

Lizzie i ja przesyłamy wienia.

W

piątek

wracamy

Wam z

wszystkim powrotem

serdeczne

pozdro-

Londynu.

Cieszy

do

mnie bardzo, że Pumps tak udoskonaliła swój styl, i ja to, oczywiście, również

spostrzegam,

ale w mniejszym

stopniu. Twój

F. E:

155 MARKS

DO

FRYDERYKA

ALBERTA Londyn,

SORGEGO 27 września

1877,

... Ten kryzys! jest nowym punktem zwrotnym w historii Europy. Rosja — a studiowałem stosunki w Rosji na podstawie oryginalnych źródeł rosyjskich, oficjalnych i nieoficjalnych, (przy czym te ostatnie, dostępne tylko dla niewielu, udostępnili mi moi przyjaciele z Petersburga) — stała już od dawna u progu przewrotu; wszystkie elementy istniały. Dzielni Turcy przyśpieszyli wybuch o lata, zadając ciosy nie tylko armii rosyjskiej (i rosyjskim finansom), lecz również osobiście dowodzącej tą armią dynastii (w osobach cara, następcy tronu i sześciu innych Romanowów). Przewrót rozpocznie się, secundum artem [zgodnie z regułami sztuki], zabawą w konstytucję, a później il y aura un beau tapage [wybuchnie piękny skandal]. Jeśli matka natura nie będzie szczególnie dla nas niełaskawa, dożyjemy jeszcze tej radości! Głupstwa, które wyprawiają rosyjscy studenci, są tylko symptomem, który sam przez się nie ma wartości. Ale jest to symptom. Wszystkie warstwy społeczeństwa rosyjskiego znajdują się 1 Mowa o wojnie rosyjsko-tureckiej 1877—78 r. — Po reformach lat 60-tych, które ułatwiły rozwój kapitalistycznych stosunków w Rosji, zaostrzyły się przeciwieństwa klasowe wewnątrz Rosji; rząd carski, w celu zahamowania wzrostu dążeń rewolucyjnych, w wojnie z Turcją szukał wyjścia z trudnej sytuacji. — Red. przekł polsk.

412

Londyn,

27 września

1877

w zupełnym rozkladzie, pod względem gospodarczym, moralnym i intelektualnym. Rewolucja zaczyna się tym razem na wschodzie, który był dotychczas nietkniętym bastionem i armią rezerwową kontrrewolucji. Pan Bismarck przyglądał się tym ciosom z przyjemnością, ale tak daleko nie powinno było zajść. Zbyt osłabiona Rosja nie mogłaby trzymać w szachu Austrii, jak podczas wojny niemiecko-francuskiej. A jeśli dojdzie tam po prostu do rewolucji, co się stanie z ostatnią gwarancją dynastii Hohenzollernów? W tej chwili wszystko zależy od tego, czy Polacy (w Króle-

stwie Polskim)

będą siedzieli cicho. Tylko żadnych powstań tam

w tej chwilil Bismarck wkroczyłby natychmiast, a szowinizm ro syjski slanąłby znów po stronie cara. Jeśli natomiast Polacy spo: kojnie zaczekają, aż pożar obejmie Petersburg i Moskwę, to jeśli Bismarck wtedy wystąpi jako zbawca, Prusy będą miały swój Meksykl 1, Wbijałem to wielokrotnie w głowę Polakom, którzy mają wpływ na swoich rodaków i z którymi jestem w kontakcie.

Kryzys francuski? jest w porównaniu z kryzysem wschodnim wydarzeniem zupełnie drugorzędnym. Jednakże należy mieć na dzieję, że republika burżuazyjna zwycięży, w przeciwnym razić stara gra zacznie się na nowo, a żaden naród nie może zbył często powtarzać tych samych glupstw. Serdeczne pozdrowienia ode mnie i mojej żony.

Twój Karol 1 Aluzja

ku

do interwencji

(1862—1867),

która

Napoleona

toczyła

się

III w wojnie

między

Marks

domowej

w

republikańskim

Meksy'

rząde'

a monarchistycznymi buntownikami. Awanturnicza ekspedycja Napoleo' na III, mająca na celu podporządkowanie Meksyku wpływom francuski”" skończyła się porażką. — Red, 2 Prezydent Francji Mac Mahon, monarchista, próbował w r. 1871 przygotować restaurację monarchii i rozwiązał parlament, W wybomch w październiku zwyciężyła jednak większość republikańska. — Rel: przekł. polsk.

Łondyn,

19

października

1877

r.

413

156 MARKS

DO

FRYDERYKA

ALBERTA Londyn,

SORGEGO 19

października

1877.

...W naszej partii w Niemczech panoszy się duch zgnilizny, nie tyle wśród mas, ile wśród przywódców (pochodzących z klas wyższych i „robotników”). Kompromis z lassalczykami doprowadził do kompromisu również z innymi elementami połowicznymi, w Berlinie (na przykład Most) z Diihringiem i jego

„Wielbicielami*, a poza tym z całą bandą niedojrzałych studentów i przemądrzałych doktorów, którzy socjalizmowi chcą nadać kierunek „wyższy, idealny', tzn. chcą zastąpić bazę materialistyczną (która wymaga poważnych, obiektywnych studiów, jeżeli się chce na niej operować) nowoczesną mitologią z jej boginiami sprawiedliwości, wolności, równości i braterstwa. Pan dr Hóchberg, wydawca czasopisma „Zukunit”, jest przedstawi-

cielem tego kierunku; „wkupił się* on do partii — przypuśćmy, że z „najszlachetniejszymi"

intencjami,

ale ja gwiżdżę

na

„in-

tencje*. Rzadko pojawiało się na świecie coś bardziej żałosnego ze „skromniejszą

pretensją”

niż program

jego „Zukunit”.

Sami robotnicy, ilekroć jak pan Most i jemu podobni rzucają pracę i stają się zawodowyrmi literatami, zawsze są sprawcami szkód „teoretycznych" i zawsze są gotowi przyłączyć się do mętnych głów z rzekomo „uczonej” kasty. W przeciągu dziesiątków lat z takim trudem i wysiłkiem staraliśmy się wymieść z głów robotników niemieckich socjalizm ufopijny,

fantazjowanie

na

temat

przyszłego

ustroju społecznego — co

nierzadko dawało im przewagę teoretyczną (a więc i praktyczną) nad Francuzami i Anglikami. Socjalizm utopijny jednak znów zaczyna grasować i to w formie o wiele nędzniejszej nie

tylko w porównaniu

z wielkimi utopistami francuskimi i angiel-

skimi, ale nawet — z Weitlingiem. Jasne jest, że utopizm, który przed pojawieniem się materialistyczno-krytycznego socjalizmu zawierał go w sobie w stanie zarodkowym, obecnie, kiedy wy-

414

[listopad

1877]

stępuje post festum [poniewczasie], może byś tylko niedorzeczny — niedorzeczny, nudny i z gruntu reakcyjny.

157 MARKS

DO

REDAKCJI

„OTIECZESTWIENNYJE

ZAPISKI"

[listopad Panie

18771

Redaktorzel

Autor! artykułu „Karol Marks przed irybunalem pana Żu: kowskiego* jest to, jak widać, człowiek mądry i gdyby był znalazł w moim ujęciu akumulacji pierwotnej choć jedno jedyne€ miejsce, które mogłoby służyć na poparcie jego wniosków, byłby je przytoczył. Ponieważ takiego miejsca nie ma, zmuszony był chwycić się ubocznej uwagi, pewnego rodzaju polemiki prze” ciwko rosyjskiemu „beletryście" 2, wydrukowanej w posłowi!

do pierwszego

niemieckiego

wydania

„Kapitału”.

Cóż

ja tam

zarzucam owermu pisarzowi? Że rosyjską wspólnotę wiejską odkrył nie w Rosji, lecz w książce pruskiego radcy stanu, Haxthausena, i że w jego rękach rosyjska wspólnota wicjska ma jedynie służyć za argument, iż stara, zmurszała Europa musi się odnowić przez zwycięstwo panslawizmu. Moja ocena teg? pisarza może być słuszna lub fałszywa, w żadnym wypadku jednak nie może być kluczem do moich poglądów na usiłowania „Rosjan, aby dla swej ojczyzny znaleźć inną drogę rozwoju niż

la, którą Europa zachodnia szła i nadal kroczy". W posłowiu do drugiego niemieckiego wydania „Kapitału”, które znane jest autorowi artykułu, gdyż je cytuje — mówię ,o pewnym wielkim rosyjskim uczonym i krytyku” $ z tak wysokim szacunkiem, na jaki zasługuje. Uczony ten, w swoich go: 1 N. K. Michajłowski, czołowy teorctyk drobnomieszczańsko-socjalistycznej rewolucyjnej partii „Narodników”. — JRed. przekł. polsk,

2 Hercen.



Hed.

3 Czernyszewski.



Red,

[listopad

1877]

415

dnych uwagi artykułach, rozpatruje zagadnienie, czy Rosja musi— jak tego chcą jej liberalni ekonomiści — rozpocząć od zniszczenia wspólnoty wiejskiej, żeby przejść do ustroju kapitalistycznego, czy też przeciwnie, może, nie przechodząc przez wszystkie męki tego ustroju, zawładnąć wszystkimi jego owocami przez rozwinięcie swoich własnych danych historycznych. Opowiada się on za drugim rozwiązaniem. I mój szanowny krytyk miałby co najmniej równie tyle powodów do wyciągnięcia wniosku z mego szacunku dla tego „wielkiego rosyjskiego uczonego i krytyka", że podzielam jego stanowisko w tej sprawie, ile z mojej

polemiki przeciwko „beletryście” i panslawiście, że poglądy tego ostatniego odrzucam.

Wobec domysłów**,

rzeczy

tego wreszcie, że nie lubię pozostawiać „miejsca dla będę mówił

sądzić

o

bez ogródek. Ażeby móc ze znajomością

podstawach

rozwoju

ekonomicznego

Rosji,

uczyłem się języka rosyjskiego i przez wiele lat studiowałem publikacje oficjalne i inne, dotyczące tego przedmiotu. Doszedłem do następującego wniosku: Jeśli Rosja będzie nadal szła

po

drodze,

na

którą

weszła

w

roku

1861,

utraci

ona

naj-

piękniejszą sposobność, jaką kiedykolwiek historia dała jakiemuś narodowi, i będzie musiała przejść przez wszystkie nieszczęsne i zmienne koleje ustroju kapitalistycznego.

I Rozdział sposób

o akumulacji

w Europie

pierwotnej ma tylko pokazać, w jaki

zachodniej

kapitalistyczny

ustrój gospodarczy

wyłonił się z feudalnego ustroju gospodarczego. W rozdziale tym opisuję proces historyczny, który oddzielając wytwórców od ich środków produkcji, przemienił ich w robotników najemnych

(proletariuszy we współczesnym znaczeniu tego słowa), a wlaścicieli środków produkcji — w kapitalistów. W tym procesie historycznym „epokę stanowi każda rewolucja,

która tworzącej się

klasie kapitalistów służy za dźwignię postępu, a więc w szczególności taka rewolucja, która, oddzielając wielkie masy ludności

416

[listopad

1877]

od ich tradycyjnych środków produkcji i egzystencji, rzuca je znienacka na rynek pracy. Podstawą jednak całego tego rozwoju jest wywłaszczenie chłopów. W sposób radykalny dokonało się ono dotychczas jedynie w Anpglii... Lecz wszystkie kraje Europy zachodniej przechodzą ten sam proces" itd. („Kapitał'*, wydanie francuskie, str. 315). Przy końcu rozdziału historyczna tendencja produkcji została sprowadzona do następującego określenia: że z nieuchronnością właściwą procesom przyrody rodzi sama swoją własną negację; że sama stworzyła elementy, nowego ustroju gospodarczego, dlatego że w najwyższym słtopniu spotęgowała siły wytwórcze pracy społecznej i wszechstron: ny rozwój każdego indywidualnego wytwórcy; że własność kapitalistyczna, która opiera się w istocie na pewnego rodzaju produkcji zespołowej, może przeksztalcić się tylko we własność społeczną. Nie dawałem w tym miejscu żadnego dowodu z tej prostej przyczyny, że twierdzenie to nie jest niczym innym, jak krótkim streszczeniem długich wywodów danych przedtem ' w rozdziałach o produkcji kapitalistycznej.

Jakież więc wnioski

w stosunku

do Rosji może

mój krytyk

wysnuć z tego historycznego szkicu? Tylko ten: jeżeli Rosja dąży do tego, by stać się narodem kapitalistycznym na wzór

narodów zachodniej Europy — a w ciągu ostatnich lat przyczyniła sobie wiele szkody w tym znaczeniu — nie osiągnie tego celu,

zanim

nie

w proletariuszy,

przekształci

poważnej

a kiedy wreszcie

części

dojdzie

swoich

chłopów

do ustroju

kapitali-

stycznego, będzie podporządkowana jego nieubłaganym prawoni, tak jak inne zwykłe narody. To wszystko. Ale to nie zadowala mego krytyka. Musi on koniecznie przeksztalcić mój szkic hi-

storyczny w

o

powstaniu

historyczno-filozoficzną

kapitalizmu teorię

w

o ogólnej

Europie

zachodniej

drodze

rozwojowej,

którą nieuchronnie muszą iść wszystkie narody niezależnie od warunków historycznych, w jakich się znajdują, aby w końcu dojść

do tej

formacji

ekonomicznej,

która

wraz

z największym

wzrostem sił wytwórczych pracy społecznej zapewnia wszechstronny rozwój człowieka. Ale przepraszam. (To byłby dla mnie

[listopad

1877]

417

jednocześnie zbyt wielki zaszczyt i zbyt wielka krzywda). Weźmy przyklad. W kilku miejscach „Kapitału” wskazuję na los, jaki dosięgnął plebejuszy starego Rzymu. Byli to pierwotnie wolni chłopi, którzy uprawiali swoje male działki zieini, każdy na własny rachunek. W toku rozwoju historii rzymskiej zostali oni

wywłaszczeni.

Ten

sam

proces, który oddzielił ich od środków

produkcji i utrzymania, spowodował równocześnie wytworzenie się nie tylko wielkiej własności ziemskiej, ale również wielkich kapitałów pieniężnych. I pewnego pięknego poranku byli po jednej sironie wolni ludzie, ogołoceni ze wszystkiego, prócz swej siły roboczej, a po drugiej — dla eksploatacji ich pracy — właściciele wszystkich wytworzonych bogactw. Co się stało? Rzymscy prolelariusze zamienili się nie w roboiników najemnych, lecz w próżniaczy tłum, kióry stał jeszcze niżej niż „poor whites"* [„„biedni biali'*] południowych stanów USA, a obok nich rozwinął się nie kapitalistyczny systeim produkcji, lecz system produkcji oparty na pracy niewolniczej. Są to więc wydarzenia uderzająco podobne, które jednak rozgrywają się w różnych

środowiskach

historycznych

$

dlatego

prowadzą

do zupełnie

różnych rezultatów. Studiując każdy z tych procesów z osobna i porównując je następnie ze sobą, można łatwo znaleźć wyjaśnienie zjawiska; ale nigdy nie dojdzie się do jego wyjaśnienia przy pomocy uniwersalnego klucza jakiejś ogólnej historyczno-

-lilozoficznej teorii, której największą zaletą jest to, że jest ponadhistoryczna.

158 MARKS DO N. F. DANIELSONA (Nikołaja — ona) 10 kwietnia

1879-

... A teraz, winienem Panu przede wszystkim oznajmić (ściślŚ poufnie), że według otrzymanych z Niemiec wiadomości dru8i! lom mej pracy nle może być wydany, póki teraźniejszy reży” trwa i utrzymuje się w calej obecnej surowości. Biorąc pod uwagę istniejący porządek rzeczy, ani trochę nie zdziwiłem się lą

wiadomością

i muszę

przyznać,

ani

trochę

nie

oburzyleu!

się — a to z następujących powodów. Po pierwsze, nie zgodziłbym się za nic wydać drugiego tomu, dopóki obecny angielski kryzys przemysłowy nie dosięgnie szczytu. Jego objawy są tym razem nader charakterystyczne i pod wielu względarni bardzo różnią się od tych, które dawniej dały się zaobserwować. Osobliwy charakter tego kryzysu — obok innych czynników — łatwo tłumaczy ta okoliczność, iż nigdy jeszcze nie poprzedziły angielskiego kryzysu tak straszne i przewlekłe kryzysy (trwające już prawie 5 lat) w Stanach Zjednoczonych, Południowej Ameryce, Nlemczech, Austrli i in. Wobec tego należy bacznie śledzić teraźniejszy rozwój wydarzeń aż do zupelnej ich dojrzałości, zanim będziemy w stanie „spożytkować" te fakty „produkcyjnie", mam na myśli „teorełycznie”,

10

Oto Panu

np. jedna wiadomo,

kwietnia

z osobliwych zdarzyły

się

1879

419

cech dzisiejszej tu

krachy

sytuacji.

bankowe,

w

Jak

Szkocji,

a także chodnich centrum ale także

w niektórych angielskich hrabstwach, zwłaszcza za(w Kornwalii i Walii). Mimo to Londyn, rzeczywiste rynku pieniężnego nie tylko Zjednoczonego Królestwa, całego świata, dotychczas mało na tym ucierpiał. Prze-

A jaki w jaką

to był zastój, może Pan sądzić po strasznej rozpaczy. wpadli angielscy filistrzy handlowego i przemysłowego

ciwnie, z małymi wyjątkami, wielkie banki akcyjne, w rodzą]u Angielskiego Banku, na razie tylko wygrały na ogólny_m zastoju.

Świata,

którzy już utracili wszelką

nadzieję na lepsze

Nigdy nic podobnego nie widziałem; jeszcze nigdy n'

czasy!

byłem

Świadkiem takiego wstrząsu, choć byłem w Londynie w T- 1857

! r. 18661

z czynników mu jest obecne Sprzyjających londyńskiemu rynkowi pieniężne u niedawnego Położenie Banku Francuskiego, który od czas

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jedn

ym

kształcił się 9żywienia stosunków między obu krajami, przeks: na bankW filię Banku Angielskiego. Ponieważ wolna wymia a, Bank Rotów Banku Francuskiego nie jest jeszcze ustanowion . rancuski utrzymuje duży zapas złota w sztabach i przy pler" Wszych oznakach zamieszania na giełdzie IondyńskleJ.' zaSIIa]g które chwiJą francuskie pieniądze rzucone na zakup papierów,

lowo straciły na wartości. Gdyby ubiegłej jesieni nagle wycolano pieniądze francuskie, Bank Angielski byłby zmuszony

chwycić się ostałecznego środka — wstrzymać działanie ustawy 9 bankach, co z kolei i u nas spowodowałoby

finansowy.

Poza tym spokój, z jakim

nieuchronny krach

w Stanach Zjednoczonych

przy-

Wrócono wypłaty gotówkowe, usunął z lej strony wszelkie zamachy na zasoby Banku Angielskiego. Do obecnej chwili odwróceniu krachu od londyńskiego rynku pieniężnego specjalnie sprzyjał

fakt,

mysłowych

(z

że banki wyjątkiem

Lancashire

i innych

górniczych

okręgów

zewnątrz zachowały spokój, chociaż ze żródeł wiadomo, że banki te nie tylko zużyły znaczną

okręgów Zachodu)

przena

wiarygodnych część swoich

420

10

kwietnia

1879

zasobów na pokrycie weksli za deficytowe transakcje fabrykantów i pożyczki na te transakcje, lecz także niektóre z nich, jak na przykład Oldhamski, wydatkowały nawet znaczną część swe: go kapitalu na budowę nowych fabryk. W tym samym czasie znaczne zapasy towarów, w szczególności wyrobów bawelnianych, nagromadzają się z każdym dniem nie tylko w Azii (przeważnie w Indiach), dokąd się je wysyła na sprzedaż, lecz

i w Manchesterze

itd.

itd. Trudno

sobie wyobrazić,

aby taki

stan rzeczy mógł się skończyć bez powszechnego krachu w prze-

myśle,

a więc i bez krachu

banków

lokalnych

wpływających

z kolei na londyński rynek finansowy. A tymczasem wszędzie strajki i panika.

Mimochodem

wspomnę,

że w ciągu

ubiegłego

roku,

który

by! tak niepormyślny dla wszystkich przedsiębiorstw, koleje jednakże prosperowały, a to dzięki różnym wyjątkowym okolicznościom, w rodzaju Wystawy Paryskiej itp. W gruncie rzeczy ta koniunktura na kolejach jest tylko pozorna, gdyż długi to-

warzystw

kolejowych

rosną

i z każdym

dniem

zwiększa się

konto ich kapitału. Jakąkolwiek jednak drogą potoczy się dalszy bieg tego kryzysu, który we wszystkich szczególach jest tak ważny dla badacza produkcji kapitalistycznej i specjalisty-teoretyka — minie on jak i poprzednie i będzie punktem wyjścia dla nowego „Cyklu przemysłowego" z wszystkimi różnorodnymi

fazami ożywienia itd. Jednak pod powierzchnią tego „z wyglądu” trwałego społeczeństwa angielskiego przygotowuje się inny kryzys — agrarny,

który pociąga za sobą nader poważne

przeobrażenie

w socjal-

nej strukturze społeczeństwa. Wrócę do tego (tematu innym razem, dziś zaprowadziłoby to mnie za daleko. Po wtóre, ogromna ilość materiałów, które otrzymałem nie tylko z Rosji, ale także ze Stanów Zjednoczonych itd., daje mi pożądany „pretekst”, aby przedłużyć badania, zamiast tego, aby je ostatecznie opracować do opublikowania. Po trzecie, lekarz radzi mi skrócić „dzień pracy", przestrze-

gając,

że w

przeciwnym

razie

mogę

znowu

wpaść

w.

stan

10

kwietnia

1879

421

chorobowy jak w r. 1874 i latach następnych, kiedy ciągle bóle głowy i po kilku godzinach poważniejszego byłem zupełnie niezdolny do pracy.

mialem wysiłku

Co do Pańskiego bardzo interesującego listu, ograniczę się do niewielu uwag. Koleje żelazne powstały przede wszystkim jako „couronnement

d'oeuvre"

[ukoronowanie

dzieła]

w

krajach,

w

których

nowoczesny przemysł osiągnął najwyższy rozwój: w Anglii, Stanach Zjednoczonych, Belgii, Francji itd. Nazywam je „couron

nement d'oeuvre'* nie tylko w tym

znaczeniu, że one stanowią

nareszcie (wraz z transoceanicznymi statkami parowymi i telegrafem) środki komunikacji odpowiadające nowoczesnym środkom produkcji, lecz także dlałego, że one były bazą

do się

powstania punktem

olbrzymich spółek akcyjnych, a zarazem stały wyjścia wszystkich innych rodzajów spółek

akcyjnych, począwszy od bankowych. Jednym słowem, one zwiększyły tempo koncentracji kapitałów w skali dotąd nie przewidywanej, przyśpieszyły i rozszerzyły także kosmopolityczne działanie kapitału pożyczkowego, który w ten sposób otoczył cały świat siecią finansowego oszusiwa i wzajemnego zadłużenia, tą kapitalistyczną formą międzynarodowego „braterstwa". Z drugiej strony, powstanie sieci kolei żelaznych w przodnujących państwach kapitalizmu pobudziło, a nawet zmusiło państwa, w których kapitalizm ograniczał się jeszcze do nielicznej górnej warstwy społeczeństwa, do stworzenia w najkrótszym czasie kapitalistycznej nadbudowy i do rozszerzenia jej w skali nie pozostającej w żadnym stosunku do rozmiarów organizmu społecznego, w którym wielkie dzieło produkcji odbywało się jeszcze w formach tradycyjnych. Nie ulega zatem najmniejszej wątpliwości, że w tych państwach budowa kolei żelaznych przyśpieszyła społeczny i polityczny rozkład, tak jak w państwach bardziej postępowych przyśpieszyła ostateczny rozwój i ostateczne przeobrażenie produkcji kapitalistycznej. We wszystkich krajach prócz Anglii towarzystwa kolejowe bogaciły się z pomocą rządów na koszt kas państwowych i rosły w ten

422

10 kwietnia

1879

sposób. W Stanach Zjednoczonych otrzymały one jako dodatek do zysków dużą część publicznych gruntów w podarunku; i to nie tylko grunt potrzebny pod budowę iorów, lecz wiele mil po obu stronach torów, z lasami itd. Stały się one w ten sposób największymi właścicielami ziemskimi; mali farmerzy, którzy przybywali do Stanów Zjednoczonych, wybierali oczywiście grunty tak położone, ponieważ zapewniały im one korzysine możliwości

transportu

produktów

na

rynek.

We Francji wprowadzony przez Ludwika Filipa system, który wydał koleje w ręce malej kliki arystokracji finansowej, zaopatrzył ją w długoterminowe prawo posiadania, zapewnił jej oprocentowanie z kasy państwowej itd. itd., został doprowadzony do ostatnich granic przez Ludwika Bonaparte, którego reżym w rzeczywistości opierał się głównie na handlu koncesjami ko: lejowymi; przy czym Ludwik Bonaparte był tak wspaniałomyślny, że dał paru z tych towarzystw prezenty w postaci kanałów itd. W Austrii zaś, a przede wszystkim we Wloszech, koleje stały się nowym źródłem nieznośnego zadlużenia państwa i ucisku podatkowego mas. W ogólności koleje były oczywiście potężnym bodźcem rozwoju handlu zagranicznego, lecz w krajach, które wytwarzają głównie surowce, handel ten poglębił jeszcze nędzę mas. Nie tylko dlatego, że nowe ciężary długów, zaciągniętych przez rzą: dy w związku z kolejami, zwiększyły nacisk śruby podatkowej na masy, lecz także dlatego, że z chwilą gdy wszelka miejscowa produkcja mogła być zamieniona na kosmopolityczne złoto, wiele artykułów, które przedtem były fanie jako niesprzedażne w wielkich ilościach, jak owoce,

wino,

ryby, zwierzyna,

obecnie zdrożało

i przestało być przedmiotem masowej konsumcji; z drugiej strony, zmieniła się sarma produkcja — mam tu na myśli szczególny rodzaj produktów — odpowiednio do swej rmniejszej lub większej przydatności do wywozu, podczas gdy przedtem była ona głównie przystosowana do konsumcji miejscowej. Tak więc np. w Szlezwiku-Holsztynie ziemię uprawną zamieniono na pastwiska, ponieważ wywóz bydła był zyskowniejszy, a jednocześnie

10

wygnano

kwietnia

1879

423

ludność rolniczą. Wszystkie te zmiany

były co prawda

bardzo korzystne dla wielkiego właściciela zieinskiego, lichwiarza,

kupca,

towarzystw

kolejowych,

szkodliwe dla rzeczywistego

bankierów

itd.,

ale

bardzo

producenia.

Aby więc zakończyć ten list (pora nadania go na pocztę zbli-

ża się coraz bardziej), powiem jeszcze, że trudno znaleźć rzeczywiste analogie między Stanami Zjednoczonymi a Rosją. W Stanach Zjednoczonych wydatki państwowe zmniejszają się z każdym dniem i szybko, z każdym rokiem, zmniejszają się długi państwowe; w Rosji nieuchronność ostatecznego bankructwa państwa staje się coraz bardziej oczywista. Stany Zjednoczone uwolniły się od papierowego pieniądza (jakkolwiek w bardzo brutalny sposób — z korzyścią dla wierzycieli, a ze szkodą dla szarego czlowieka), gdy w Rosji żadna produkcja nie kwilnie

bardziej

niż druk

pieniędzy

papierowych.

W

Stanach

Zjedno-

czonych koncentracja kapitału i stopniowe wywłaszczanie mas jest nie tylko środkiem, lecz także naturalnym, co prawda przez wojnę domową sztucznie przyśpieszonym, rezultatem niebywale szybkiego rozwoju przemysłu, postępu rolnictwa itd., Rosja

przypomina raczej Francję z czasów Ludwika XIV 1 Ludwika XV, kiedy to finansowa, handlowa i przeimysłowa nadbudowa, albo raczej fasada społecznego gmachu (jakkolwiek miał on solidniejsze fundamenty niż w Rosji), była jakby satyrą na stan słagnacji panujący w najgłówniejszej gałęzi produkcji (w rolniciwie) i na głód producentów. Slany Zjednoczone obecnie znacznie prześcignęły Anglię pod względem tempa rozwoju ekonomicznego, chociaż są jeszcze w tyle za nią pod względem

rozmiarów

nagromadzonych

bogactw;

a jednocześnie masy

lu-

dowe są tam żywsze i imają większe możliwości polityczne do wyrażenia swego niezadowolenia z formy postępu, który dokonuje się ich kosztem. Sądzę, że nie ma potrzeby podawać jeszcze więcej cech przeciwstawnych obu krajów.

Przy sposobności: którą z rosyjskich wości uważa Pan za najlepszą?

prac o kredycie i banko-

424

Londyn,

17

czerwca

1879

H. Kaufman był tak uprzejmy, że przysłał mi swoją książkę „Teoria i praktyka bankowości”, ale ku memu zdziwieniu widzę z niej, że mój niedawno tak rozsądny krylyk z petersburskiego „Wiestnika Jewropy"' stał się jakimś Pindarem współczesnych szachrajsitw giełdowych. Poza tym, nawet rozpatrując książkę wyłącznie z punktu widzenia danej specjalności — a ja na ogól w książkach tego rodzaju niczego innego nie szukam — uważam ją za wcale nie oryginalną w szczególach. Najlepszą jej częścią jest polemika w sprawie pieniądza papierowego. Mówią, że jacyś zagraniczni bankierzy, gdy pewne państwo zamierzało zaciągnąć nową zagraniczną pożyczkę za ich pośrednictwem — zażądali od niego jako gwarancji wprowadzenia konstytucji; co do mnie, jestem daleki od tego, by temu wierzyć, ponieważ przy obecnych ich metodach prowadzenia interesów formy rządów były im, przynajmniej dotychczas, zawsze zupełnie obojętne i chyba nie sprzeniewierzą się oni tej za-

sadzie także na przyszłość, Oddany Panu A. Williams

159 ENGELS

DO

EDWARDA

BERNSTEINA Londyn,

W uprz[ejmej] odpowiedz! na Pański otrzyimnałem dopiero wczoraj, donoszę, że

wskazać

Panu

autora,

artykuły z rzeczywistą

który

byłby

znajomością

17

czerwca

list z niestety

1879,

13, który nie mogę

w stanie napisać żądane rzeczy !.

Angielski ruch robotniczy od szeregu lat beznadziejnie obra: ca się w ciasnym kręgu strajków o płace I skrócenie dnie ' Artykuły o angielskim ruchu reformistycznego pisma „Jahrbuch

politik”. —

KRed.

robotniczym dla zuryskiego fiir Sozialwissenschaft und

socjalSozial

Londyn,

1 lipca 1879

425

pracy, i to nie traktuje ich jako posunięcia podyktowane koniecznością ani jako środki propagandy i organizacji, lecz jako cel

ostateczny. Trade unions

[związki zawodowe]

wykluczają nawet

zasadniczo i statutowo wszelką akcję polityczną, a więc udział we wszelkiej ogólnej działalności klasy robotniczej jako klasy. Robotnicy dzielą się pod względem politycznym na konserwatystów

i

liberalnych

radykałów,

na

zwolenników

gabinetu

Dis-

raelego (Beaconsfielda) i zwolenników gabinetu Gładstone'a. O ruchu robotniczym może więc być tutaj mowa tylko o tyle, że odbywają się strikes (strajki), które, zwycięskie czy nie, nie posuwają ruchu ani o krok naprzód. Wydymanie takich straj-

ków do rozmiarów

walk o powszechno-historycznym znaczeniu,

jak

tutejsza

to

przy tym

np.

czyni

w ostatnich

„Freiheit',

strajków

takich,

które

latach złych interesów były dosyć często

celowo wywoływane przez kapitalistów, szukających pretekstu do zamykania fabryk, strajków, przy których klasa robotnicza nie posuwa się naprzód z miejsca, może moim zdaniem być tylko szkodliwe. Nie wolno przemilczać, że w chwili obecnej nie istnieje tu właściwy ruch robotniczy w znaczeniu kontynentalnym i dlatego nie wydaje mi się, by Pan wiele stracił, jeżeli chwilowo nie otrzyma Pan korespondencji o działalności tutejszych tradeunionów. 160 ENGELS

DO

JANA

FILIPA

BECKERA Londyn,

1 lipea

1879,

... Rzecz zrozumiala, że łagodność, którą tak bardzo nie na czasie zademonstrował Liebknecht w Reichstagu !, wywaiła w romańskiej Europie bardzo niemiłe wrażenie, a i wśród Niem1 W swej mowie na temat „małego stanu oblężenia”, proklamowanego w Berlinie, Liebknecht oświadczył (17 marca 1879 r.), że socjaldemokracja niemiecka jest partią reform, że jest ona przeciwna dokonywaniu rewolucji przemocą 1 że będzie przestrzegała ustawy przeciw socjalistom, — Red.

426

Londyn,

17—18

września

1879

ców odczuto ją wszędzie w nieprzyjemny sposób. Natychrmniasł też o tym listownie zakomunikowaliśmy. Stara metoda dobrodusznej agitacji, za którą trzeba było od czasu do czasu posiedzieć w kozie jakieś 6 tygodni — 6 miesięcy, skończyła się w Niemczech raz na zawsze. Jakikolwiek będzie koniec obecnego stanu rzeczy, nowy ruch zacznie się na mniej lub więcej rewolucyjnej podstawie | dlatego musi przybrać znacznie bardziej zdecydowany charakter aniżeli w minionym, pierwszym

okresie. Frazesy o pokojowym osiągnięciu celu albo nie będą już potrzebne, albo też nie będą traktowane poważnie. Uniemożli wiając te irazesy i skierowując ruch na rewolucyjne tory, Bismarck wyświadczył nam ogromną przysługę, która rekompensuje z nadwyżką te niewielkie szkody, jakie wyrządziło zahamowanie

agitacji.

Z drugiej strony, owo pokorne wystąpienie w Reichstagu miało ten skutek, że rycerze frazesu rewolucyjnego nabrali znów tupetu i za pomocą spiskowania i intryg chcą zdezorganizować partię. Ośrodkiem tych knowań jest tutejszy Związek Rob[otniczy] !. 161

MARKS

I ENGELS — DO BRACKEGO

BEBLA, LIEBKNECHTA, I INNYCH

(„Okólnik'') Londyn,

17—18

września

1870.

... Manifest Trójki Zuryskiej Tymczasem

nadszedł

hóchbergowski

„Jahrbuch"

łem „Rzut oka wstecz na ruch socjalistyczny Artykuł ten, jak oświadczył mi sam Hóchberg,

z artyku:

w Niemczech". został napisany

1 W roku 1879 Komunistyczny Robotniczy Związek Oświatowy w Londynie dostał się pod kierownictwo zwolenników „lewicowo”-oportu: nistycznej taktyki Johnnna Mosta. W konsekwencji Most i jego zwolennicy ześliznęli się na jawnie anarchistyczne pozycje i w r. 1880 zostali wykluczeni z szeregów niemieckiej socjaldemokracji. — HRed,

-

Londyn,

17—18

września

1879

427

wlaśnie przez trzech członków komisji zuryskiej *. Oto mamy ich autentyczną krytykę dotychczasowego ruchu, a więc i autentyczny program nowej gazety, o ile kierunek gazety od nich zależy. Zaraz

„Ruch,

na samym

początku

któremu

Lassalle

czytamy:

przypisywał

ogromne

znaczenie

polityczne, do którego wzywał nie tylko robotników, ale i wszystkich uczciwych demokratów, na którego czele powinni byli kroczyć niezależni przedstawiciele nauki i wszyscy ci, których ożywia szczere umiłowanie ludzkości — spłycił się pod

kierownictwem

Jana

walki robotników

Baptysty

v. Schweitzera

przemysłowych

do jednostronnej

o ich interesy'".

Nie będę zasianawiał się nad tym, czy i w jakiej mierze odpowiada to rzeczywistości. Zarzut postawiony Schweitzerowi w tym artykule polega na tym, że spłycał on lassalizm — który lutaj został ujęty jako ruch burżuazyjny i demokratyczno-filantropijny — sprowadzając go do poziomu jednostronnej walki robotników przemysłowych o ich interesy, wtedy gdy pogłębiał

ruch jako

walkę

klasową

robotników

przemysłowych

przeciwko

burżuazji. Następnie zarzuca mu się, że „odepchnął on demokrację burżuazyjną”. A cóż ma do roboty demokracja burżuazyjna w partii socjaldemokratycznej? Jeśli sklada się ona z „uczciwych ludzi**, to nie mogą oni nawet pragnąć wstąpienia do niej, a jeśli mimo wszystko pragną tego, to po to tylko, aby napaskudzić.

Partia stronny

lassalowska zachowywać

„wolała

w

sposób

najbardziej

się jako pariia robotnicza”.

jedno-

Panowie,

któ-

rzy to piszą, są sami członkami partii zachowującej się najbardziej

obecnie

jednostronnie

jako

odpowiedzialne

partia

robotnicza

stanowiska.

Tego

i zajmują

się nie da

w

niej

w żaden

sposób pogodzić. Jeśli ich poglądy odpowiadają temu, co piszą, to powinni wystąpić z parlii, a przynajmniej zrzec się odpowie1 Artykuł napisany przez Hóchberga, Bernsteina i Schramma i wydrukowany w socjalreformistycznym czasopiśmie „Jahrbuch fir Sozialwissenschaft und Sozialpolitik”. — Hed, przekł. polsk,

428

Londyn,

17—18

września

1879

dzialnych stanowisk. Jeśli nie czynią tego, to tym samym przyznają, że zamierzają wyzyskać swe olicjalne stanowisko do zwalczania proletariackiego charakteru partii. Wobec tego partia zdradza sama siebie, pózostawiając ich nadal na oficjalnych stanowiskach. A więc, zdaniem tych panów, partia socjaldemokratyczna nie powinna być jednostronną partią robotniczą, lecz wszechstron: ną partią „wszystkich ludzi pełnych szczerego umilowania ludzkości”. Ma ona tego dowieść, wyrzekając się przede wszyst-

kim

dzikich

namiętności

proletariackich

i

poddając

się

kierownictwu oświeconych, dobroczynnych burżua w celu „wy: robienia sobie dobrego smaku" 1 „przyswojenia dobrego tonu" (str. 85). Wówczas „nieprzyzwoite maniery" niektórych przy: wódców ustąpią miejsca przyzwoitym „burżuazyjnym manierom'". (Jak gdyby zewnętrznie nieprzyzwoite maniery tych, których tutaj mają na myśli, nie były najdrobniejszą rzeczą, jaką im moż: na zarzucić!) Wówczas znajdziemy „licznych zwolenników wśród klas oświeconych i posiadających. Ich to właśnie należy zdobyć, jeśli... agitacja ma dać namacalne skuftki". Socjalizm niemiecki „przypisywał zbyt wiele znaczenia zdobyciu mas, a zaniechal przy tym energicznej(!) propagandy wśród tak zwanych górnych warstw społeczeństwa”. Gdyż „partii brak jeszcze ludzi, którzy mogliby Ją godnie reprezentować w parlamencie", Jest natomiast „rzeczą pożądaną 1 konieczną powierzać mandały ludziom, którzy mieli dość czasu i możności, by dokładnie zaznajomić się z odpowiednimi zagadnieniami. Zwykły robotnik lub rzemieślnik... tylko w wyjątkowych wypadkach posiadź niezbędny do tego wolny czas". Wybierajcie więc burżua! Krótko mówiąc: klasa robotnicza nie może wyzwolić się własnymi siłami. W tym celu musi ona podporządkować się kie: rownictwu „wykształconych i majętnych"* burżua, bo tylko oni „posiadają możność 1 czas" do zapoznania się z tym, czego robotnikom potrzeba. Po drugie — burżuazji nie należy żadmą miarą zwalczać, lecz należy ją pozyskać przez energiczną pro' pagandę.

Londyn,

17—18

września

1879

429

Ale jeżeli chcemy zdobyć górne warstwy społeczeństwa lub chociażby życzliwe nam żywioły, to nie należy ich żadną miarą odstraszać. I oto trójka zuryska dokonała — jak jej się zdaje — uspokajającego odkrycia: „Właśnie teraz, pod naciskiem ustawy przeciwko socjalistom, partia wykazuje, że nie zamierza kroczyć drogą gwaltownej i krwawej rewolucji, lecz że jest zdecydowana... wstąpić na drogę praworządności, czyli reform". A więc, jeśli 500 — 600 tys. wyborców socjaldemokratycznych, */1a do !/s wszystkich wyborców, w dodatku rozproszonych po całym rozległym kraju, ma tyle rozsądku, że nie uderza głową o mur i nie próbuje — jeden przeciwko dziesięciu — dokonać „krwawej rewolucji"', to ma to dowodzić, że masy te wyrzekają się raz na zawsze wyzyskania jakiegoś znacznego wydarzenia w polityce zewnętrznej i spowodowarnego przezeń nagłego wzniesienia fali rewolucyjnej, ba, nawet wykorzystania wywalczonego w takiej kolizji zwycięstwa ludu! Jeśli Berlin znów okaże się tak nieoświecony, że powtórzy się 18 marca*, to socjaldemokraci zamiast jako „żądna walki barykadowej tłuszcza” (str. 88) brać udział w walce — powinni raczej „wstąpić na drogę praworządności"', stłumić ruch, uprzątnąć barykady i w razie potrzeby pójść wraz z wa-

lecznym

wojskiem

oświeconym na myśli,

Ale są dzie

masom.

to co

tam

przeciwko

jednostronnym,

A jeśli ci panowie

właściwie

jeszcze

mieli

lepsze

„Im spokojniejsza, bardziej ona (partia) w swej

na

surowym,

twierdzą,

nie-

że nie to mieli

myśli?

kwiatki. rzeczowa, bardziej rozważna bękrytyce istniejących stosunków

i w swych propozycjach dotyczących ich zmiany, tym trudniej będzie powtórzyć posunięcie szachowe (wprowadzenie ustawy przeciwko socjalistom), które się teraz udało i za którego pomocą świadoma reakcja zapędziła w kozi róg burżuazję, przestraszoną

czerwonym widmem"' 1 Mowa marca 1848

(str. 88).

o rewolucyjnych r. — Red.

walkach

barykadowych

w

Berlinie

18—19

430

Londyn,

Aby

całkowicie

17—18

uwolnić

września

burżuazję

1879

od

strachu,

należy

jej

krótko i węzłowato dowieść, że czerwone Widmo jest w istocie tylko widmem, że go w rzeczywistości nie ma. Lecz czym jest lajemnica czerwonego widma, jeśli nie strachem burżuazji przed nieuniknioną walką na śmierć i życie pomiędzy nią a proletariatem, jeśli nie strachem przed nieuniknionym wynikieim współczesnej walki klasowej? Usuńmy więc walkę klasową, a burżuazja i „wszyscy niezależni ludzie bez obawy pójdą ręka w rękę z proletariatem"! Ale wystrychnięty na dudka wówczas będzie właśnie proletariat. Niechaj więc partia swym pokornym i żałosnym zachowaniein udowodni, że raz na zawsze wyrzekła się „wybryków i ekscesów", które dały powód do wprowadzenia ustawy przeciwko socjalistom. Jeśli partia dobrowolnie zobowiąże się nie wychodzić poza ramy ustawy przeciwko socjalistom, to Bismarck 1 burżua będą chyba tak łaskawi i zniosą tę zbyteczną już wówczas ustawę! „Chcemy być dobrze zrozumiani", nie dążymy „do wyrzeczenia się naszej partii i naszego programu, lecz uważamy, że starczy nam roboty na długie lata, jeśli skierujemy wszystkie nasze sily, całą naszą energię na osiągnięcie określonych, Lli skich celów, które w każdym razie muszą być osiągnięte, zanim będzie można pomyśleć o realizacji dalej idących zadań". Wówczas zaczną się do nas przyłączać masowo burżua, drobnomieszczanie

i robotnicy,

których

„obecnie

nasze

daleko

idące

| !

żądania ... odstraszają". Nie wyrzekamy się programu, lecz odkładamy go — na cz8s , nieokreślony. Program przyjmujemy, ale właściwie nie dla sie: bie samych i nie dla swego pokolenia, lecz na później, jako

dziedzictwo „całą

dla dzieci

siłę i energię'"

i wnuków. na

A tymczasem

wszelkiego

rodzaju

poświęca

partaninę

się

i łatanie

kapilalistycznego ustroju społecznego, aby się wydawało, że coś się robi,

I aby

jednocześnie

nie

przestraszyć

burżuazji.

Wolę

już komunistę Miquela, który swemu niewzruszonemu przeko naniu o niechybnym krachu społeczeństwa kapitalistycznego 2 paręset lat daje wyraz tym, że rzuca się w wir spekulacji

Londyn,

przyczynia

się,

jak

17—18

może,

do

września

krachu

1879

1873

431

r.1

i w

ten

sposób

rzeczywiście coś niecoś robi dla przygotowania upadku obecnego ustroju. Innym uchybieniem wobec dobrego tonu była również „przesadna napaść na grynderów", którzy wszak byli „tylko dziećmi swej epoki'*; „należało więc raczej unikać... wymyśla-

nia na Strousberga są „tylko dziećmi

i jemu podobnych". Niestety, wszyscy ludzie swej epoki"', a jeśli mamy

to uważać za dosta-

teczne usprawiedliwienie, to nie należy nikogo atakować, wszelka polemika,

wszelka

my ze spokojem jako

mędrcy,

walka

z naszej

wszystkie kopnięcia

wiemy,

że są

oni

strony

ustaje;

przyjmuje-

naszych przeciwników,

„tylko

dziećmi

swej

bo

epoki"', więc

nie mogą postępować inaczej, niż postępują. Zamiast zwracać im ich kopnięcia z procentem, powinniśmy raczej litować się nad tymi biedakami. Tak samo wystąpienie nasze w obronie Komuny miało ten ujemny skutek, „że odepchnęło od nas wielu sympatyków I w ogóle spolęgowało nienawiść burżuazji do nas". Poza tym partia

„nie

jest

calkiem

bez

winy,

jeśli

chodzi

o wprowadzenie

ustawy październikowej ?, gdyż zupełnie niepotrzebnie spotęgowała nienawiść burżuazji'. Oto macie program trzech cenzorów z Zurychu. Nie pozostawia on nie do życzenia pod względem jasności, szczególnie dla nas, którzy doskonale pamiętamy całą tę frazeologię jeszcze Przecież to przemawiają przedstawiciele drobnoz r. 1848. mieszczaństwa,

rewolucjonizujących że

„pójść

litycznej rządowi

za

strachu,

pelni

warunków,

daleko".

— powszechne i burżuazji —

Zamiast

że

w

proletariat

pod

wpływem

się

znajduje,

mo-

zdecydowanej

opozycji

po-

których

maklerstwo; zamiast walki przeciwko próba zjednania i przekonania ich; za-

1 Krachem 1873 r, zakończył się okres tak zwanego „grynderstwa” („Griindertaumel”), okres wściekłej spekulacji i gry giełdowej, który nastąpił w ślad za zjednoczeniem Niemiec i zakończeniem wojny francusko-pruskiej 1870—1871 r. — Red. 2 19 października 1878 r. ogłoszono w Niemczech ustawę wyjątkową przeciwko socjalistom. Ustawę tę uchylono dopiero w 1890 r. — Red,

432

miast

zaciekłego

Londyn,

17—18

oporu

przeciw

września

1879

prześladowaniom

-

z góry

7

pokorne podporządkowanie się im i przyznanie, że się zasłużyło na karę. Wszystkie historycznie konieczne konflikty tłumaczy się jako nieporozumienia i wszelką dyskusję ucina się zapewnieniem: w najważniejszych sprawach jesteśmy przecież jednomyślni. Ludzie, którzy w roku 1848 występowali jako burżuazyjni demokraci, mogą dziś równie dobrze zwać się socjaldemokratami. Jak tamtym republika demokratyczna, tak tym obalenie ustroju kapitalislycznego majaczy się w niedoścignionej przyszłości: nie ma ono absolutnie żadnego znaczenia dla politycznej praktyki doby obecnej, można więc, ile dusza zapragnie, po: średniczyć, zawierać kompromisy, zajmować się filantropią. To samo jest z walką klasową między proletariatem a burżuazją. Na papierze uznaje się ją, gdyż nie można już przecież jej zaprzeczać, lecz w praklyce zaciera się ją, zamazuje i osłabia. Partia socjaldemokratyczna zgoła nie powinna być partią robotniczą, nie powinna ściągać na się nienawiści burżuazji lub czyjejkolwiek; powinna ona przede wszystkim szerzyć energiczną propagandę wśród burżuazji i zamiast kłaść nacisk na cele daleko idące i mogące odstraszyć burżuazję, a jednocześnie nieosiągalne dla naszego pokolenia, lepiej użyć wszystkie siły i całą energię na ową drobnomieszczańską lłataninę za pomocą reform, które stworzą nowe podpory dla starego ładu społecznego i tym samym może zmienią ostateczną katastrofę w powolny, stopniowy i możliwie pokojowy proces rozkładu. To są ci sami ludzie, którzy pod pozorem niezmordowanej krzątaniny nie tylko sami nic nie robią, lecz wręcz przeszkadzają, aby się co dzia: ło — poza gadaniną; ci sami ludzie, którzy swoim strachem przed wszelkim czynem w roku 1848 i 1849 krępowali ruch na każdym kroku i wreszcie doprowadzili do upadku; ci sami lu: dzie, którzy nigdy nie widzą reakcji, a potem dziwią się, w jaki sposób znaleźli się w ślepym zaulku, w którym niemożliwy jest ani opór, ani ucieczka; ci sami ludzie, którzy pragną wtłoczyć historię w wąskie ramki swego filisterskiego horyzontu, lecz nad którymi historia za każdym razem przechodzi do porządku dziennego.

Londyn,

17—18

września

1879

433

Co się tyczy ich socjalistycznych przekonań, to zostały one wyczerpująco skrytykowane w „Manifeście [Komunistycznym]",

w rozdziale:

„O

niemieckim,

czyli «prawdziwym»

socjalizmie".

Tam gdzie usuwa się na bok walkę klasową jako niepożądane, „dzikie”* zjawisko, tam jako podstawa socjalizmu pozostają jedynie

„szczere

umiłowanie

ludzkości"

i czcze

irazesy

o „sprawie-

dliwości"*. Z samego

że do

procesu

walczącego

rozwoju

proletariatu

wynika

to nieuniknione zjawisko,

przyłączają

się również

ludzie

z panującej dotąd klasy wnosząc do ruchu elementy swojej wiedzy. O tym mówiliśmy wyraźnie już w „Manifeście”. Ale należy tu uczynić dwie uwagi: Po pierwsze — ludzie ci, o ile rzeczywiście mają być pożyteczni ruchowi, muszą przynieść ze sobą rzeczywistą wiedzę, a tego nie można powiedzieć o większości niemieckich neofitów spośród burżuazji. Ani „Zukunift”, ani „Neue Gesellschaft'' 1 nie dały nam nic takiego, co by choć o krok posunęło ruch naprzód. Nie znależliśmy tam żadnego rzeczywiście ksztalcącego materiału, ani faktycznego, ani teoretycznego. Zamiast tego — próby pogodzenia powierzchownie przyswojonych poglądów socjalistycznych z najróżnorodniejszymi teoretycznymi punktami widzenia, które ci panowie przynieśli z uniwersytetu lub skądInąd; przy tym jedno stanowisko mętniejsze od drugiego wskutek procesu gnicia, jakiemu ulegają dziś resztki filozofii niemieckiej. Zamiast najpierw samemu gruntownie przestudiować nową wiedzę, każdy starał się w ten lub inny sposób przystosować ją do przyniesionego ze sobą stanowiska, klecił sobie naprędce swoją prywatną teoryjkę I wnet miał pretensję do wpajania jej innym. Dlatego też mamy wśród tych panów prawie

tyle punktów kolwiek zamęt —

widzenia

ile głów; zamiast tego, by choć w jaką-

kwestię wnieść jasność, wytworzyli oni niesłychany na szczęście niemal wyłącznie we własnym środowisku.

1 „Zukunft”

1 „Neue

Gesellschaft”



pisma

socjalreformistyczne;

pierwsze wychodziło w Zurychu w latach 1877—1880, nie w latach 1877—1878. — HKed. przekł. polsk.

drugie



w Berli-

434

Londyn,

17—18

września

1879

Bez takich oświeconych żywiołów, które poczytują sobie 72 pierwszy obowiązek uczyć innych tego, czego sami się nie nauczyli, partia może doskonale się obejść. Po drugie — gdy tacy ludzie z innych klas przyłączają się do ruchu proletariackiego, to pierwsze, czego się od nich WY: maga, jest, aby nie przynosili ze sobą pozostałości burżuaZYl': nych, drobnomieszczańskich itp. przesądów, lecz by przyswoili sobie bez zastrzeżeń proletariacki sposób myślenia. A ci panowie, o których mowa, tkwią, jak to zostało dowiedzione, po uszy w burżuazyjnych i drobnomieszczańskich pojęciach. W takim drobnomieszczańskim kraju jak Niemcy poglądy te mają nie: wątpliwie swe usprawiedliwienie, lecz wyłącznie poza obrębe socjaldemokratycznej partii robotniczej. Jeśli ci panowie kon*

stytuują się jako socjaldemokratyczna

partia drobnornieszczań:

ska — to mają do tego całkowite prawo; wówczas moglibyśmy nawet pertraktować z nimi + w pewnych warunkach zawierać bloki itd. Lecz wewnątrz partii robotniczej stanowią oni żywioł obcy. Jeśli istnieją jakieś. powody do czasowego tolerowania ich w partii, to mamy obowiązek fylko tolerować ich, lecz nie dopuszczać ich do jakiegokolwiek wpływu na kierownictwo par: tyjne, w pełnej świadomości, że zerwanie z nimi jest jedynie kwestią czasu. Zresztą czas ten widocznie już nastąpił. Jest dla nas rzeczą niezrozumiałą, jak partia może dłużej znosić w swych szeregach autorów tego artykułu. Jeśli zaś kierownictwo partyjne w mniejszym lub większym stopniu znajdzie się w ich rękach, to będzie to kastracją partii i pozbawienier jej proletariackiego ostrza. Jeśli chodzi o nas, to wobec całej naszej przeszłości zostaje nam tylko jedno wyjście. W przeciągu prawie 40 lat wysuwaliś: my walkę klasową jako bezpośrednią siłę napędową historii, w szczególności podkreślaliśmy, że walka klasowa między burżuazją a proletariatem jest potężną dźwignią nowoczesnego przewrotu społecznego; jest przeto dla nas rzeczą niemożliwą

iść razem wykreślić

z ludźmi, z ruchu.

którzy tę właśnie Przy

zakładaniu

łowaliśmy wyraźne hasło bojowe:

klasową

pragną

Międzynarodówki

walkę

sformu-

wyzwolenie klasy robotniczej

Londyn,

19

września

1879

435

musi być dzielem samej klasy robotniczej. Nie możemy więc iść razem z ludźmi, którzy mówią otwarcie, że robotnicy są za mało oświeceni, aby mogli się wyzwolić ich dopiero wyzwolić z góry dobroczyńcy

sami, i że muszą spośród wielkich

i drobnych burżua. Jeśli kierunek nowego organu partyjnego będzie odpowiadał poglądom tych panów — poglądom burżuazyjnym, a nie proletariackim — to nie pozostanie nam nic innego, jakkolwiek bolesne

by to było dla nas,

jak wystąpić

publicznie

przeciwko niemu i położyć kres tej solidarności, jakiej dawaliśmy dotychczas

wyraz,

nicy. Lecz miejmy

reprezentując

partię niemiecką

wobec

zagra-

nadzieję, że do fego nie dojdzie...

162

MARKS

DO

FRYDERYKA

ALBERTA Londyn,

SORGEGO 19

września

1879.

... Sprawy moglyby w istocie dojść do tego, że ja i Engels bylibyśmy zmuszeni złożyć „publiczne oświadczenie" przeciwko działaczom z Lipska i ich sprzymierzeńcom z Zurychu.

Sprawa

przedstawia

się w sposób następujący.

Bebel napi-

sał nam, że powstał projekt założenia w Zurychu organu partyjnego', i prosił, aby nasze nazwiska figurowały na liście współpracowników. Wymieniono nam Hirscha jako przypuszczalnego redaktora. Wobec tego zgodziliśmy się ! napisałem bezpośrednio do Hirscha (był on podówczas w Paryżu, skąd został następnie po raz drugi wydalony), aby objął redakcję, gdyż jedynie on daje nam gwarancję, że nie będzie miala dostępu do gazety ta banda doktorów, studenlów itd., hołota socjalistów z katedry, która panoszyła się w „Zukunft” itd. i już nawet zaczęła się wciskać do „Vorwśrts", oraz że linia partyjna będzie ściśle przestrzegana... 1 „Der Sozialdemokrat” — centralny organ niemieckiej kracji; zaczął wychodzić w Zurychu we wiześniu 1879 r, —

socjaldemoRe

436

Londyn,

... Panowie

ci,

19

września

teorelycznie



1879

zera,

praktycznie

zupełnie

nieprzydatni, chcą wyrwać zęby socjalizmowi (który przyrządzili sobie według recept uniwersyteckich), a w szczególności partii socjaldemokratycznej, oświecić robotników, czyli jak mówią, przyswoić im „elementy wykształcenia”* za pomocą swej mętnej, połowicznej wiedzy; przede wszystkim jednak chcą oni uczynić partię godną szacunku w oczach mieszczucha. Są to biedni, kontrrewolucyjni ględziarze... ... Gdyby zatem „Wochenblatt'* — organ partii — w rzeczywistości miał kroczyć śladami „Jahrbuch” Hóchberga, bylibyśmy zmuszeni wysiąpić publicznie przeciwko takiemu upodleniu partii i teoriil Engels ułożył okólnik (list) do Bebla i in. (naturalnie tylko do obiegu prywatnego wśród niemieckich partyjnych przywódców), w kiórym bez ogródek zostało wyłożone nasze stanowisko. Ci panowie zostali więc ostrzeżeni, a znają nas dostatecznie, aby wiedzieć, że w danym wypadku znaczy to: ugięcie się lub zerwanie! Jeżeli chcą się skompromitować — tant pis [łym gorzej]! Nas skompromitować nie pozwolimy im w żadnym razie. Jak dalece parlamentaryzm zrobił z nich isinych osłów, możesz między innymi wywnioskować z tego, że zarzucali Hirschowi wielkie przestępstwo — jakież to? A

takie

mianowicie,

że

Hirsch

wytargał

nieco

w

„Laterne”

łajdaka Kaysera za jego haniebną mowę w sprawie bismarkowskiego ustawodawstwa celnego. Ale, mówią oni teraz —.przecież to partia, tj. garstka parlamentarnych przedstawicieli partii, upoważniła Kaysera, by tak mówił! Tym większa hańba dla tej garstkil Ale nawet to jest tylko nędznym wybiegiem. W rzeczywistości byli dostatecznie glupi, by pozwolić Kayserowi

mówić za siebie i w imieniu swoich wyborców; on zaś mówił w imieniu partii. Jakkolwiek się rzecz ma: są oni już tak bardzo opanowani przez idiotyzm parlamentarny, że wydaje im się, iż stoją ponad krytyką i piorunują na krytykę jako na crime de

lese majestć

[zbrodnię obrazy majestału] ...

Łondyn,

14

listopada

1879

437

163 ENGELS

DO AUGUSTA

BEBLA Londyn,

14 listopada

1879.

...W związku z tym przejdę do sprawozdania !, O ile początek jest dobry, o ile zręcznie zrobiona jest — w tych okolicznościach — analiza debaty o cłach ochronnych, o tyle — trzecia część zawiera nieprzyjemne ustępstwa na rzecz niemieckiego filistra. Po cóż ten całkowicie zbyteczny ustęp o „wojnie

doinowej",

która

po

co

po

w Niemczech

to

co

to

będzie

„czapkowanie”"

zawsze

„opinii

publicznej”,

opinią filisterskiego piwosza,

zupełne zacieranie klasowego

charakteru

ruchu?

Po

cóż robić tę przyjemność anarchistom? A przy tym wszystkie ustępstwa są zupelnie bezcelowe. Niemiecki filister jest wcieleniem tchórzostwa, szanuje tylko tego, kto wzbudza w nim strach. Tego zaś, kto się do niego przymila, uważa za równego

sobie I szanuje go tyleż, ile sobie podobnych — czyli wcale nie.

I teraz, kiedy Fala filistersko-piwoszowskiego oburzenia, zwana opinią publiczną, znów opadła, jak wszyscy przyznają, kiedy ucisk podatkowy 1 tak kruszy tych ludzi, na cóż jeszcze te umizgi? Gdyby Pan wiedział, jaki to oddźwięk budzi za granicą! Jest zupełnie słuszne, że organ partii musi być redagowany przez ludzi, którzy sami bezpośrednio biorą czynny udział w partii i w walce. Ale gdyby pobył Pan choć pół roku za granicą, miałby Pan zupełnie inne zdanie o tym zgoła niepotrzebnym samoponiżeniu się partyjnych deputowanych przed filistrem. Burzy, jaka po Komunie rozpętała się nad głowami francuskich socjalistów, nie można przecież porównać z wrzawą, która

podniosła się w Niemczech w związku z Nobilingiem ?. A

o ileż

1 W liście tym Engels krytykuje sprawozdanie socjaldemokratycznej frakcji Reichstagu, które było opublikowane w „Sozialdemokrat” w październiku 1879 r. — Red. % W czerwcu 1878 r. Nobiling dokonał zamachu na Wilhelma 1. Zamach ten posłużył za pretekst do wprowadzenia ustaw wyjątkowych przeciw socjalistom, — Hed,

438

Londyn,

godniej znajdzie

i bardziej Pan

taką

16

świadomie słabość,

grudnia

1879

zachowali

takie

się

Francuzi!

komplementy

Gdzież

prawione

prze-

ciwnikom? Milczeli, gdy nie mogli wypowiedzieć się olwarcie, dali się wykrzyczeć filistrom, wiedzieli, że czas ich kiedyś znowu nadejdzie i teraz olo nadszedl.., ... Poza tym, co do insynuacji Auera chcialbym tylko zaznaczyć, że w pełni doceniamy tu trudności, z którymi partia musi walczyć w Niemczech, oraz znaczenie osiągniętych pomimo to sukcesów i wprost wzorową dotychczas postawę mas partyj: nych. Rozumie się samo przez się, że każde zwycięstwo wywalczone w Niemczech cieszy nas tak samo jak zwycięstwo wywalczone gdzie indziej, a nawet jeszcze bardziej, ho przecież partia niemiecka od początku rozwijała się w oparciu o nasz€ teoretyczne tezy. Ale wlaśnie dlatego musi nam też szczególnie zależeć na tym, aby praktyka partii niemieckiej, a więc i publi czne wypowiedzi kierownictwa parlyjnego były zgodne z ogól: ną teorią. Nasza krytyka jest dla niektórych zapewne nieprzy" jemna; jednakże więcej korzyści niż wszystkie bezkrytyczne komplementy musi przynieść partii to, że ma za granicą parl ludzi, którzy — nie ulegając wpływom zawikłanych stosunków łokalnych i drobnych szczegółów walki — od czasu do czasł zestawiają doświadczenia i wystąpienia partyjne z teoretycz" nymi zasadami, obowiąznjącymi w stosunku do wszystkich no' woczesnych ruchów prołetariackich, oraz odzwierciedlają tao wra:

żenie, jakie wywołują wysląpienia parlii

miec.

Z przyjacielskim

poza granicami Nie:

pozdrowieniem Pański F. Engels 164

ENGELS

DO

AUGUSTA

BEBLA Londyn,

Drogi Beblul ..W piśmie, które pozwala tym, że była rewolucja r. 1848

16 grudnia

187.

sobie formalnie ubolewać nad — rewolucja, która pierwsza

Londyn,

16 grudnia

1879

439

otworzyła wrota S[ocjal] D[emokracji], w takim piśmie nie na dla nas miejsca. Z tego artykulu i z listu Hóchberga wynika jasno, że „trójka zuryska”* pretenduje do tego, aby głosić w

„S[ozial]

D[emokrat]'*

swoje,

po raz

pierwszy

w

„Jahr-

buch** jasno wypowiedziane, drobnomieszczańsko-socjalistyczne poglądy na równi z proletariackimi. I nie rozumiem, jakim sposobem — skoro sprawy zaszły już tak daleko — chcecie Wy w Lipsku zapobiec temu bez otwariego zerwania. Uznajecie tych ludzi nadał jak i przedtem za towarzyszy partyjnych. Nam tego nie wolno. Artykuł w „Jahrbuch” oddziela nas od nich

ostro dopóki

i absolutnie. twierdzą,

o które

tu

Nie

możemy

że należą

chodzi,



nawet

periraktować

do tej samej

punktami,

które

partii w

żadnej

z nimi,

co my.

Punkty,

partii

proleta-

riackiej nie mogą w ogóle podlegać dyskusji. Poddanie ich pod dyskusję w obrębie partii oznaczałoby postawienie całego socjalizmu proletariackiego pod znakiem zapytania. Istotnie lepiej jest, abyśmy w tych warunkach nie współ-

pracowali

z „Sozialdemokrat”.

testować, a po paru

tygodniach

Musielibyśmy

bezustannie

pro-

publicznie ogłosić nasze wystą-

pienie, co przecież również nie przysłużyłoby się sprawie. Bardzo nam przykro, że nie możemy bez zastrzeżeń stanąć przy Was w takiej chwili, kiedy parlia jest zakazana. Dopóki partia w Niemczech pozostawała wierna swemu proletariackiemu charakterowi, odsuwaliśmy na bok wszelkie inne względy. Teraz jednak, kiedy drobnomieszczańskie elementy, które do niej dopuszczono, zdradziły swe oblicze, sprawa przedstawia się inaczej. Skoro pozwala się im przemycać stopniowo swe drobnomieszczańskie poglądy do organu niemieckiej partii, organ

ten jest przez to dla nas po prostu zamknięty... ...Zresztą historia świata kroczy swoją drogą,

nie trosz-

cząc się o tych mądrych i umiarkowanych filistrów. W Rosji musi teraz w ciągu kilku miesięcy dojść do krachu. Albo absolutyzm upadnie i wtedy po upadku wielkiej rezerwy reakcji natychmiast inny wiatr powieje po Europie. Albho też wybuchnie wojna europejska i wtedy obecna niemiecka parlia zostanie

pogrzebana

w nieuniknionej

walce ludu o byt narodowy.

Taka

440

wojna

Łondyn,

byłaby

dla

nas

16 grudnia

największym

1879

nieszczęściem,

mogłaby

cofnąć ruch o 20 lat. Ale nowa partia, która musiałaby w końcu przecież powstać, byłaby we wszystkich krajach europejskich wolna od masy wątpliwości i małostkowości, która obecnie wszędzie ruch hamuje. Z przyjacielskim

pozdrowieniem Pański F. E.

165 ENGELS

DO M. K. KABŁUKOWEJ Londyn,

Wielce

Szanowna

b sierpnia

1880.

Panil

Kontynuując mój krótki list posłany Pani do Biarritz mogę tylko powiedzieć, że doprawdy nie wiem, jakie inne akta i re-

ports [sprawozdania] wymienia

Pani

sama

się jednak

dowiadywał

mógłbym w

swoim

Pani polecić oprócz tych, które ostatnim

po wakacjach

cennym

szkolnych,

liście.

kiedy

Będę

wrócą

niektórzy moi znajomi, i jeśli znajdę coś nowego, prześlę to Pani do Moskwy albo też o tym zawiadomię. Aby ta korespodencja wyglądała zupełnie niewinnie, będę pisał po angielsku i pod-

pisywał

się E. Burns.

Listy stamtąd

do

mnie

mogłaby

Pani

adresować: Miss E. Burns, 122 Regent's Park Road, N. W. London. Jest to moja siostrzenica i wewnętrzna koperta jest niepotrzebna.

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem wiadomości o działalności Pani w Moskwie, a także o otwierających się przed Panią widokach na założenie szkoły zawodowej przy pomocy przewodniczącego 3emMcrBa! [ziemstwa ?]. Mamy tu także sta-

tystyczne 1 W

sprawozdania oryginale

napisane

wszystkich

rosyjskich

po rosyjsku. —

3emMcrB 1, poza

Red.

? Ziemstwo — samorząd powiatowy i gubernialny w przedrewolucyjnej Rosji, Ordynacja wyborcza do ziemstw, oparta na cenzusie sianowym,

442

Londyn,

6 sierpnia

tym świetne materiały

o stosunkach

chwili

niestety

nie

mogę

ich

1880

ekonomicznych

przejrzeć, gdyż

Rosji;

w tej

leżą u Marksa,

który wraz z całą rodziną bawi w nadmorskim uzdrowisku. Niewiele by mi one zresztą pomogły do odpowiedzi na Pani pytania, gdyż wymaga ona lakiej znajomości odpowiednich gałęzi przemysłu domowego, jego sposobu wytwarzania, jego pro: duktów, jego możliwości konkurencyjnej, jaką tylko na miejscu można uzyskać. W ogóle wydaje mi się, że wspomniane przez Panią galęzie przemysłu, przynajmniej ich większość, będą jeszcze mogły przez jakiś czas konkurować z wielkim przemysłem. Takie przewroty w przemyśle dokonywają się niezmiernie powoli; w Niemczech nawet ręczne krosna są jeszcze w użyciu w niektórych galęziach przemysłu, z których w Anglii zostały wy:

parte już 20—30 lat temu. W Rosji proces ten może przebiegać je:

szcze wolniej.

Długa zima

pozostawia

tam chłopu tak wiele wol-

nego czasu, że cokolwiek zapracuje on w ciągu dnia, zawsze n4 tym wygra. Te prymitywne metody produkcji nie mogą oczywiście uniknąć ostatecznej zagłady i przy wysokim stopniu uprze

mysłowienia

kraju,

jak

np.

tutaj,

można

by

twierdzić,

Że

bardziej humanitarne byłoby przyspieszenie tego procesu ToOZ: kładu niż przewlekanie go. W Rosji sprawa przedstawia się może inaczej, tym bardziej że istnieją tam do pewnego stopnia widoki olbrzymich przemian w ogólnej sytuacji politycznej. Drobne pół środki, które w Niemczech, jak się Pani sama przekonała, a także i gdzie indziej niewiele pomogły, mogłyby może w Rosji tu i ówdzie ułatwić ludowi przetrwanie kryzysu politycznego i utrzy: manie w ruchu jego przemysłu aż do czasu, dopóki lud sam nie będzie miał prawa zabierania głosu. Szkoły zaś mogłyby może w pewnym stopniu dopomóc mu w tym, by przynajmniej wiedział wtedy, co ma mówić. A do tego przyczyniają się mniej lub więcej

wszelkie elementy prawdziwej

oświaty rozpowszechnianej

wśród

dawała przywileje szlachcie obszarniczej kosztem chłopów. Rząd carski, upatrując niebezpieczeństwo nawet w tej postaci samorządu, zwęził uprawnienia ziemstw i podporządkował je gubernatorom. Po rewolucji 1905 r. ziemstwa faktycznie pomagały rządowi carskie1mu w dławieniu ruchu chłopów walczących o ziemię. — Red. przekł. polsk.

Londyn,

5 sierpnia

1880

443

ludu. Wykształcenie techniczne osiągnęłoby może najłatwiej swój cel, gdyby prowadziło ono, z jednej strony — do bardziej racjonalnego zorganizowania wyłwórczości w tych przynajmniej gałęziach przemysłu, które mają możliwość egzystencji, a z drugiej strony — do takiego ogólnotechnicznego przygotowania dzieci, które ułatwiłoby im przejście do innych galęzi przemysłu. Poza takimi ogólnikami trudno z tak daleka powiedzieć coś więcej. To jedno tylko wydaje mi się dość pewne, że gubernia nioskiewska nie prędko jeszcze stanie się ośrodkiem wielkiego przemysłu, gdyż leży ona w dużym oddaleniu od okręgów węgłlowych, a drzewo opałowe już obecnie nie wystarcza. Jakiś rodzaj, choćby często zmieniającego się, przemysłu domowego — mógłby

się tam jeszcze dłużej utrzymać, nawet gdyby dzięki cłom ochronnym

uzyskały

biorstwa

możliwość

przemysłowe,

rozwoju jak

poszczególne

przemysł

bawełniany

wielkie przedsięSzuji

lub

Iwa-

nowa w guberni władimirskiej. Ostatecznie pomóc można chłopom tylko w ten sposób, że otrzymają oni więcej ziemi i będą ją wspólnie uprawiać. Podaną przez Panią informację o rozpoczynającym się Troz-

padzie o61unHa !| wspólnoty wiejskiej] i artelu potwierdzają nam także wiadomości nadesłane z innych źródeł. Mimo to proces rozkładu może trwać bardzo dlugo. A ponieważ ogólny nurt w Europie zachodniej zdąża w kierunku wprost przeciwnym i przy

można

najbliższym

wstrząsie

osiągnąć

oczekiwać, że także w Rosji,

musi

która

niesłychaną

w

ciągu

siłę,

ostatnich

30 lat wydała tyle krytycznych urmysłów, ów nurt stanie się jeszcze we właściwym czasie dosyć silny, by móc zaapelować do

tysiącletniego,

wrodzonego

ludowi instynktu zrzeszania się, za-

nim ten całkowicie wygaśnie. Z tego powodu także zrzeszenia produkcyjne ł inne środki prowadzące do zrzeszania się ludu

rosyjskiego powinny być rozpatrywane z odmiennego punktu wi.dzenia niż na Zachodzie. Pozostaną one jednak oczywiście zawsze

tylko półśrodkami. 1 W

oryginale

Z najgłębszym poważaniem F. Engels napisane

po

rosyjsku.



Red,

444

5 listopada

1880

166 MARKS

DO FRYDERYKA

ALBERTA

SORGEGO 5 listopada 1880.

... Sprawy w ogólnych zarysach idą znakomicie (mam tu na myśli ogólny rozwój sytuacji w Europie), jak również w obrębie prawdziwie rewolucyjnej partii na kontynencie. Zauważyłeś prawdopodobnie, że właśnie „Egalite” (dzięki en premiere instance [w pierwszym rzędzie] przejściu Guesde'a do nas i pracom mego zięcia Lafargue'a) stała się pierwszyM! „trancuskim" pismem robotniczym w prawdziwym znaczeniu tego słowa. Także Malon w „Revue socialiste'" — choć z niekonsekwencją, nieodłączną od jego eklektycznej natury (byliśmy wrogami, ponieważ pierwotnie był on jednym z założycieli Alliance) — musiał się nawrócić na socialismme moderne scientiiique [nowoczesny socjalizm naukowy], tzn. na socjalizm miemiecki. Ułożyłem dla niego „questionneur”* [„kwestionariusz” *], który najpierw został wydrukowany w „Revue Socialiste'', a po-

tem w dużej ilości odbitek rozpowszechniony

w

całej

Francji.

Wkrótce potem Guesde przybył do Londynu, aby tu ułożyć z naml (myselfi [ze mną], Engelsem I Lafargue'em) program wyborczy dla roboiników na zbliżające się wybory powszechne. Z wyjątkiem kilku allotria [niestosownych rzeczy], którymi — mimo naszych protestów — Guesde uznał za wskazane poczęstować robotników francuskich, jak ustawowo ustalone minimum des salaires [płacy] itd. (powiedziałem mu: jeżeli francuski proletariat jest tak dziecinny, że potrzeba mu takiej przynęty, so is it not worth while drawing up any programme whatever [to nie warto układać żadnego programu]), ten bardzo zwięzły dokument oprócz słowa wstępnego określającego w kilku wierszach cel komu 1 Marks ma na myśli napisaną przez siebie ankietę dotyczącą położenia klasy robotniczej we Francji. Została ona opublikowana pod nazwą „Ankieta dla robotników”. — Red.

5 listopada

1880

445

nistyczny, w swej części ekonomicznej' zawiera wyłącznie te żądania, które rzeczywiście wyrosły spontanicznie z samego ruchu robotniczego. Był to olbrzymi krok naprzód — ściągnąć

firancuskich grunt

robotników

rzeczywistości,

z mglistych toteż

rejonów

wywołał

wszystkich francuskich krętaczy,

ich frazeologii na

wielki

sprzeciw

wśród

żyjących z „fabrykowania mgły”.

Program — mimo gwaltownej opozycji anarchistów — zositał przyjęty najpierw w Rógion cenitrale, i.e. [tj.] w Paryżu i w okolicy, następnie w wielu innych ośrodkach robotniczych. Jedno-

czesne

utworzenie

się

przeciwstawnych

grup

robotniczych



które jednakże (z wyjątkiem les anarchistes [anarchistów], rekrutujących się nie z prawdziwych robotników, lecz z declassćs

[zdeklasowanych]

i paru

otumanionych

ich szeregowych

żołnierzy)

żądań

programu,

i to, że odnośnie

bardzo

rozmaite

stanowiska,

przyjęły

większość do

dowodzi

reszty

robotników

jako

„praktycznych” zagadnień

zajęto

według mnie, iż jest to

pierwszy rzeczywisty ruch robotniczy we Francji. Dotychczas istniały tam tylko sekty, które naturalnie otrzymywały swe mot d'ordre [hasło] od założyciela sekty, podczas gdy masy proletariatu szły za radykalnymi lub udającymi radykalnych burżua i w dniu decydującym biły się za nich; przy czym nazajutrz ci sami ludzie, których one postawiły u steru, mordowali je, deportowali itd. Wydana przed paru dniami w Lyonie „Emancipaftion” będzie organem „Parti Ouvrier'* [„Partii Robotniczej*'], powstałej na

zasadach niemieckiego socjalizmu... ... W Rosji — gdzie „Kapitał” jest więcej czytany i ceniony niż gdziekolwiek indziej — nasze sukcesy są jeszcze większe. Mamy [tam] z jednej strony krytyków (przeważnie młodsi profesorowie uniwersytetu, niektórzy osobiście ze mną zaprzyjaźnieni, a także some [paru] publicystów), a z drugiej — cenfralny komitet terrorystów *, którego, niedawno w Petersburgu potajem1 Marks ma na myśli Komitet Wykonawczy „Narodnej Woli”, który powstał po rozłamie w „3emnu H BonH” („Ziemi i Wolności”) w r. 1879. — Red.

446

5

listopada

1880

nie wydrukowany

i wydany, program

wśród

anarchistów

rosyjskich

wywolał wielką

w Szwajcarii,

wściekłość

wydających

w Ge-

newie „Czarny Podział'* (dosłownie przetłumaczone z rosyjskiego). Większość z nich (nie wszyscy) dobrowolnie opuściła Rosję: w przeciwieństwie do terrorystów, ryzykujących wlasną skórę, tworzą oni tak zwaną partię propagandy (aby robić propagandę w Rosji, przyjeżdżają do Genewy! Cóż za qui pro quo!). Ci panowie są przeciwnikami wszelkiej akcji polityczno-rewolucyjnej. Rosja jednym salto mortale [karkołomnym skokiem] ma się przenieść do anarchistyczno-komunistyczno-ateistycznego millenium [raju]! Tymczasem przygotowują ten skok przez nudne doktrynerslwo, którego tzw. principes courent la rue depuis feu Bakounine [zasady weszły w obieg z łaski nieboszczyka Baku-

nina]. Na

ten

raz

dosyć.

Daj

wkrółce

znać

o sobie.

Serdeczne

pozdrowienia od mojej żony. Totus Tuus [Cały Twój] Karol Marks

/'I'Tvrrękopisie — „die schwarze Vertcilung”, —- „ epniu nepcyeu ”. — Red, przekl. polsk.

oryginalny

tytuł pisma

167 MARKS

DO N. F. DANIELSONA Londyn,

...Z Pana ',

największym który

słowa. Stąd można

jest

zainteresowaniem

„oryginalny”

19 lutego

przeczytałem

w najlepszym

1881.

artykuł

znaczeniu

tego

i bojkot. Gdy się przerywa sieć rutyny umyslowej,

być zawsze pewnym,

że na początku

będzie się „bojkoto-

wanym": jest to jedyny środek obronny, na który stać rufynistów w

pierwszej

chwili

zaskoczenia.

W

Niemczech

„bojkolowano”

mnie długie lata; bojkotują mnie jeszcze teraz w Anglii, z tą niewielką różnicą, że raz po raz puszczają w świat przeciwko mnie tak bezsensowne i niedorzeczne bzdury, że wstydziłbym się

publicznie zabierać głos z takiego powodu. Warto jednak, aby Pan kontynuował

swoje

próby.

Moim

zdaniem,

należaloby zająć się

rosnącym

właścicieli ziernskich,

reprezentantów

przede

wszystkim

cudownie zadłużeniem wielkich wyższej

klasy agrariuszy,

i wykazać im, jak się oni „krystalizują” w społecznej retorcie pod kontrolą nowych „podpór społeczeństwa". Bardzo jestem ciekaw polemiki Pana ze „Słowem”". Jak tylko wypłynę na spokojniejsze wody, zajmę się dokładniej Pańskim 1 Artykuł opublikowany

(paźdz. 1880

Danielsona pt. „Nasza gospodarka społeczna po reformie” pod pseudonimem Nikołaj -on w czasopiśmie „Słowo”

r.) —

Red

448

Londyn,

19 lutego

1881

szkicem. W tej chwili nie mogę jednak pominąć pewnej uwagi. Wyczerpana gleba, która nie otrzymuje wraz ze sztucznymi, roślinnymi i zwierzęcymi nawozami wystarczających dla jej potrzeb składników, będzie jeszcze przynosila plon — różnej wielkości zależnie od zmiennej łaski pogody, okoliczności znaj: dujących się poza sferą ludzkiego wpływu; z drugiej strony, gdy się zestawia dane za szereg lat, np. od 1870 do 1880, stagnacyjny charakter produkcji wynika z nich w sposób uderzający. W takich

okolicznościach korzystne warunki klimatyczne, powodując szybkie zużycie i wyciągnięcie z gleby znajdujących się tam jeszcze nawozów Mmineralnych, torują drogę dla roku głodu, natomiast odwrotnie, rok głodu, a jeszcze bardziej szereg następujących po

sobie złych lat pozwala gromadzić się na nowo znajdującym się w ziemi minerałom, które okazują swe dobroczynne działanie z chwilą powrotu sprzyjających warunków klimatycznych. Proces taki odbywa się oczywiście wszędzie, lecz gdzie indziej hamuje go i zmienia dzialanie rolnika. Staje się natomiast jedynym re-

gulującym czynnikiem tam, gdzie z powodu braku środków człowiek

przestał

być „siłą”.

Tak więc w r. 1870 urodzaje,

mieliśmy

w

Waszym

kraju

doskonałe

lecz rok ten stanowił

punkt szczytowy

pośrednio

nastąpił

rok

zły; rok /67/., rok najgorszego

urodzaju,

musi

uważany

być

bardzo za

punkt

wyjścia

1 po nim nowego

bez-

małego

cyklu, dopóki w r. 1874 nie dochodzimy do nowego punktu szczytowego, po którym potem rozpoczyna

bezpośrednio nastąpiła klęska głodu r. 1875; się znowu ruch wzwyż, który kończy się

jeszcze gorszym rokiem głodu w r. 1880. Zestawienie lat całego tego okresu wykazuje, że przeciętna produkcja roczna pozostaje ta sama 1 że czynniki wyłącznie naturalne wywoływaly jedynie różnice pomiędzy poszczególnymi latami i w obrębie mniejszych

cykli. Pisałem Panu niedawno, że jeżeli wielki kryzys przemysłowy ! handlowy, który przeżyla Anglia, nie wywoła krachu finansowego w Londynie jako swoje ukoronowanie, niezwykłe to zja: wisko będzie do zawdzięczenia jedynie pieniądzom francuskim. Widzą to I przyznają teraz nawet angielscy rutyniści. Olo

Londyn,

19

lutego

1881

449

„Statist” (29 stycznia 1881 r.) pisze: „Rynek pieniężny był fylko przypadkiem tak spokojny w zeszłym roku. Bank Francuski na początku jesieni dopuścił do obniżenia swego zapasu złota w szta-

bach z 30 do 22 milionów funtów szterlingów.

Osfatniej jesieni

niewątpliwie tylko z wielkim trudem uszliśmy cało" (1) Angielski system kolei żelaznych stacza się po takiejże samej równi pochyłej, co europejski system długów państwowych. Panujący magnaci wśród dyrektorów rozmaitych towarzystw kolejowych nie tylko zaciągają bezustannie nowe pożyczki, aby rozszerzyć swoją sieć linii kolejowych, to znaczy „terytorium", nad którym panują jako absolutni monarchowie, lecz powiększają swoje sieci, aby mieć nowe preteksty do zaciągania nowych pożyczek, dzięki którym mogą zapłacić odsetki posiadaczom obligacji, akcji uprzywilejowanych itd., a od czasu do czasu podać także pigułkę na uspokojenie w postaci nieco podwyższonych

dywidend tak często Ta przyjemna metoda

oszukiwanemu szaremu akcjonariuszowi. pewnego dnia skończy się przykrą kata-

stro[ą. W Stanach Zjednoczonych królowie kolei żelaznych stali się przedmiotem ataków nie tylko, jak dotychczas, farmerów i innych „przedsiębiorców” przemysłowych „Zachodu”, lecz także reprezentantów wielkiego handlu — Nowojorskiej Izby Handlowej. Octopus

[ośmiornica],

król

kolei

i oszust

finansowy,

Gould,

po-

wiedział ze swej strony nowojorskim magnatom handlowym: atakujecie teraz koleje, gdyż uważacie, że z powodu braku popularności najłatwiej je zranić; ale miejcie się na baczności, za kolejami pójdą wszelkie rodzaje korporacji (to znaczy w dialekcie Jankesów spółki akcyjne); potem wszelkie formy zrzeszonego kapitału; w końcu wszelkie formy kapitału; torujecie w ten sposób drogę komunizmowi, którego dążenia i tak coraz bardziej szerzą się wśród ludu. Pan Gould „ma dobry węch". W Indiach oczekują Anglię ciężkie komplikacje, jeśli nie powszechny wybuch. To, co Anglicy zabierają im corocznie w postaci rent, dywidend z kolei, które są bezużyteczne dla Hindusów, pensji dla urzędników wojskowych i cywilnych, na wojnę ai-

gańską i inne, itd., itd. — to, co im zabierają bez wszelkiego od-

450

Londyn,

19

lutego

1881

szkodowania, pomijając to, co przywiaszczają sobie co roku w samych Indiach — żeby wyrnienić tylko wartość ftowarów, które Hindusi muszą posyłać corocznie do Anglii za darmo — to wszystko wynosi więcej niż ogólna suma dochodów 60 milionów robotników rolnych i przemysłowych w Indiach! Jest to upust krwi i to jakiego rodzaju! Lata głodu następują jeden po drugim, przy czym głód dosięga rozmiarów, których w Europie dotychczas nawet nie przypuszczano! Przygotowuje się tam prawdziwy spisek, w którym współdziałają Hindusi i Muzułmanie; rząd brytyjski wie, że coś „nadciąga", ale ci powierzchowni

ludzie

(mam na myśli ludzi z rządu), ogłupieni swoim własnym sposobem parlamentarnego mówienia i myślenia, nie okazują nawet chęci uprzytomnienia sobie rozmiarów bezpośredniego niebezpieczeństwal Oszukiwać innych, a przez to oszukiwać samych siebie — oto parlamenfarna mądrość wyrażona w krótkiej formułcel

Tym lepiej! Prosiłbym Pana o poinformowanie mnie, czy przetłumaczono na język rosyjski pracę profesora Lancastera „Zwyrodnienie”, którą Pan cytuje w swoim artykule. Lancaster jest moim przy-

jacielem. W ubiegłym roku było u nas kilku rosyjskich gości, m.i. profesor Sieber

(z Moskwy).

(obecnie osiedlił się w Zurychu)

Całymi

dniami pracowali

i pani Kabłukowa

oni w Muzeum

Brytyj-

skim.

Czy nie ma wiadomości o naszym „wspólnym” przyjacielu?'! Przy okazji: ostatnia praca statystyczna Jansona, w której zestawia on dane z Rosji i Europy, wywołała wielką sensację. Chętnie bym ją zobaczył.

Najserdeczniejsze życzenia! Szczerze Panu oddany Karol Marks 1 G. Łopatin. —

Red.

Londyn,

22 lutego

1881

451

168

MARKS

DO

F. DOMELA-NIEUWENHUIS Londyn,

22

lutego

1881.

.. „Problem”* zbliżającego się kongresu zuryskiego *, o którym mi Pan donosi, wydaje mi się błędnie postawiony. Co w przyszłości, w danej, określonej chwili, trzeba będzie uczynić, beżzpośrednio uczynić, zależy naturalnie w zupełności od określonych warunków historycznych, w których przyjdzie działać. Wspomniany problem natomiast postawiony został abstrakcyjnie; przedstawia więc w istocie problem fantastyczny, na który jedyną odpowiedzią musi być krytyka samego problemu. Nie możemy rozwiązać żadnego równania, które nie zawiera elementów rozwiązania

w

swoich

założeniach.

Zresztą

trudności

rządu,

który

nagle powstał w wyniku zwycięstwa ludu — nie są wcale czymś specyficznie „socjalistycznym". Na odwrót. Zwycięscy politycy burżuazyjni

bezpośrednio

po swoim

„zwycięstwie”

czują

się nim

skrępowani, podczas gdy socjalista może przynajmniej nie krępując się poczynić odpowiednie kroki. Jednego może Pan być pewny: rząd socjalistyczny nie dojdzie do wladzy w kraju, w którym nie będzie stosunków tak rozwiniętych, by mógł on przede wszystkim przy pomocy koniecznych zarządzeń zapędzić

w kozi

róg

burżuazję

i uzyskać

w ten sposób

pierwszy nie-

odzowny warunek — czas dla skutecznej akcji. Pan, być może, odeśle mnie do Komuny Paryskiej; ale pomijając, że było to powstanie jednego tylko miasta w wyjątkowych okolicznościach, większość Komuny nie była i nie mogła też

być socjalistyczna. Przy pewnej dozie zdrowego rozsądku mogła 1 W liście z 6 stycznia 1881 r. holenderski socjalista Domela-Nieuwenhuis zawiadomił Marksa, że partia holenderska zamierza na porządku dziennym mającego się odbyć kongresu zuryskiego postawić zagadnienie: jakie powinny być, w razie dojścia do władzy socjalistów, ich pierwsze zarządzenia ustawodawcze, które by zapewniły zwycięstwo socjalizmu. — Red.

452

Londyn,

22 lutego

1881

ona jednak osiągnąć — jedyne, co było wówczas do osiągnięcia — korzystny dla mas ludowych kompromis z Wersalem. Już samo zawładnięcie Bankiem Francji hyłoby zgotowało żałosny

koniec bezczelności wersalczyków itd., itd. Ogólne żądania francuskiej burżuazji sprzed 1789 r. były — z odpowiednimi zmianami — mniej więcej równie określone jak dzisiaj pierwsze bezpośrednie żądania proletariatu, które są w przybliżeniu te same we wszystkich krajach o produkcji kapitalistycznej. Ale co się tyczy sposobu, w jaki zostały urzeczywistnione żądania burżuazji francuskiej — czy jakikolwiek Francuz

18 wieku

miał

przedtem,

a priori

[z góry],

najmniejsze

pojęcie o tym? Doktrynerskie, z konieczności fantastyczne, ustalanie z góry programu działania rewolucji należącej do przyszłości odciąga tylko od walki dnia dzisiejszego. Fantazja

o bliskim końcu świata zagrzewała pierwotnych chrześcijan do walki przeciwko imperium rzymskiemu i dawała im pewność zwycięstwa. Oparta na nauce świadomość nieuchronnego i bezustannie w naszych oczach dokonującego się rozkładu panującego ustroju społecznego oraz masy doprowadzone coraz bardziej do ostateczności przez rządy — upiory dawnych czasów — a jednocześnie pozytywny rozwój środków produkcji postępujący naprzód z olbrzymią szybkością — to wszystko jest dostateczną gwarancją, że w chwili wybuchu prawdziwie proletariackiej rewolucji będą również warunki (jakkolwiek z pewnością nie sielankowe) do jej bezpośrednich, najbliższych poczynań.

Wedle mego przekonania krytyczna koniunktura do stworzenia nowego Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników jeszcze nie nadeszła; toteż uważam wszystkie kongresy robotnicze lub

socjalistyczne, na których przedmiotem

obrad nie są bezpośred-

nie, dane stosunki w tym czy innym określonym kraju, nie tylko za niepotrzebne, ale nawet za szkodliwe. Będą się one zawsze sprowadzać do nieskończonego przeżuwania ogólnikowych komunałów, Szczerze oddany K.

Marks

8 marca

1881

453

169 MARKS

DO

WIERY

ZASULICZ1 8 marca

Droga

1881.

Obywatelko!

Choroba

nerwowa,

która

nawiedza

mnie

okresowo

w

ciągu

ostatnich dziesięciu lat, nie pozwoliła mi odpowiedzieć wcześniej na list Pani z 16 lutego. Żałuję, że nie mogę dać Pani zwięzłej i przeznaczonej dla publiczności odpowiedzi na pytanie, które

iniałem

zaszczyt otrzymać od Pani. Upłynęły całe miesiące od

czasu, gdy przyrzekłem pracę na ten sam temat Komitetowi w Petersburgu. Mam jednak nadzieję, że wystarczy parę wierszy, by nie pozostawić Pani żadnych wątpliwości co do nieporozumienia w sprawie mojej tak zwanej teorii. Analizując genezę produkcji kapitalistycznej, mówię:

„U podstaw systemu kapitalistycznego leży zatem radykalne oddzielenie producenta od środków produkcji... podstawą całego tego rozwoju jest wywłaszczenie chłopów. W sposób radykalny dokonało się ono dotychczas jedynie w Anglii... Lecz wszystkie inne kraje Europy zachodniej przechodzą ten sam pro-

ces'*

(„Kapital”, wyd. franc., str. 315). „Historyczna konieczność” tego ruchu

jest

zatem wyraźnie

ograniczona do krajów Europy zachodniej. Przyczyna tego ograniczenia jest wskazana w następującym ustępie rozdz. XXXII:

„Własność

prywatna,

oparła

na

pracy osobistej... zostanie

wyparta przez kepitalistyczną własność prywatną, opartą na wyzysku cudzej pracy, na pracy najemnej"* („Kapitał”, str. 340). W tym procesie odbywającym się na Zachodzie chodzi więc o przekształcenie jednej jormy własności prywatnej w inną formę własności prywatnej. U chłopów rosyjskich należałoby, przeciwnie, przekształcić ich własność wspólną we własność prywatną. 1 List ten przekł. polsk.

napisany

został

w

całości

w

języku

francuskim.



Red.

454

Londyn,

12

marca

1881

Analiza przeprowadzona w „Kapitale” nie dostarcza zatem argumentów ani za, ani przeciw żywotności rosyjskiej wspólnoty wiejskiej; jednakże specjalne studia, które przeprowadziłem na podstawie materiałów ze źródeł oryginalnych, przekonały mnie, że owa wspólnota stanowi punkt oparcia odrodzenia społecznego Rosji; żeby jednak mogła ona spełniać taką rolę, trzeba by najpierw wyeliminować zabójcze wpływy, którym ulega ze wszyst:

kich stron, a następnie zapewnić jej normalne warunki swobod-

nego rozwoju. Mam zaszczyt,

droga

obywatelko,

wyrazić Pani

moje całkowite oddanie Karol Marks.

170 ENGELS

DO EDWARDA

BERNSTEINA Londyn,

12 marca

1881

+. . Jest to czysto tendencyjne fałszerstwo burżuazji manches"

terskiej

nazywać

„socjalizmem'

wszelką

ingerencję

państwa

w sierę wolnej konkurencji: cła ochronne, gildie, monopol tyto: niowy, upaństwowienie pewnych gałęzi przemysłu, handel morski,

królewską

fabrykę

porcelany.

Powinniśmy

poddać

to

krytyce

a nie przyjmować na wiarę. Jeśli w to uwierzymy i oprzemy na tym teoretyczny wywód, zawali się on wraz ze swymi założenia: mi przy prostym wykazaniu, że ten rzekomy socjalizm nie jest niczym innym jak feudalną reakcją z jednej strony, z drugiej zaś pretekstem do wyciskania pieniędzy, a jego ubocznym celem Jest

przekształcenie możliwie największej ilości proletariuszy w zależ: nych od państwa urzędników i emerytów oraz zorganizowanie obok zdyscyplinowanej armii wojskowej i urzędniczej również takiej samej armii robotniczej. Wybory przymusowe pod kontrolą zwierzchników państwowych zamiast dozorców fabrycznych —

21

marca

1881

455

piękny socjalizm! Taki jest jednak rezultat, jeśli się daje wiarę temu, co mówi burżua, w co on sam nie wierzy, lecz tylko udaje: jakoby państwo ==socjalizml... 171

DO

MARKS PRZEWODNICZĄCEGO

I ENGELS MITYNGU

zwołanego

Komuny

w

rocznicę

SŁOWIAŃSKIEGO Paryskiej I 21

marca

1881.

Obywatele!

Z wielkim żalem

zawiadamiamy

udziału w Waszym mityngu. Kiedy Komuna Paryska uległa

wanej przez obrońców

Was, że nie możemy okrutnej

wziąć

masakrze zorganizo-

„porządku", zwycięzcy nie przypuszczali,

że ledwo upłynie dziesięć lat, a daleki Petersburg zostanie wstrząśnięty wydarzeniem *, które ostatecznie musi nieuchronnie doprowadzić — być może w wyniku długotrwałych i gwałtow-

nych walk —

do ustanowienia

Komuny

Rosyjskiej.

Nie sądzili, że król pruski, który oblężeniem Paryża przygotował Komunę, gdyż zmusił rząd burżuazyjny do uzbrojenia ludu — że ten sam król pruski w dziesięć lat potem, oblegany

we własnej stolicy przez socjalistów, będzie mógł utrzymać swój tron jedynie przez ogłoszenie stanu oblężenia w swojej stolicy— w Berlinie. Z drugiej strony, rządy kontynentalne, które po upadku Komuny swoimi prześladowaniami zmusiły I[nternational] W[ork-

[Międzynarodowe

Stowarzyszenie

do rezygnacji z jej zewnętrznych Robotników] cyjnych, te rządy, które wierzyły, że potrafią

form organizazłamać wielki

ing]

M[en's]

AlLssociation]

1 List ten w całości napisany jest w języku angielskim. — RKed. przekł. polsk. 2% 13 marca [1 marca] 1881 w Petersburgu został zabity car Aleksander II wskutek zamachu bombowego dokonanego nań przez członków tajnego stowarzyszenia „Narodnaja Wola”. — Red. przekł. polsk.

456

20 czerwca

1881

międzynarodowy ruch robotniczy za pomocą dekretów 1 ustaw wyjątkowych, nie przypuszczały, że w dziesięć lat potem ten sam międzynarodowy ruch robotniczy, potężniejszy niż kiedykolwiek, ogarnie klasy pracujące nie tylko Europy, lecz także i Ameryki; że wspólna walka o wspólne interesy przeciwko wspólnemu wrogowi połączy robotników w nową, potężniejszą, żywiołowo odradzającą się Międzynarodówkę, która przerasta coraz bardziej wszelkie zewnętrzne ramy stowarzyszenia. Tak zatem Komuna, którą mocarstwa starego świata uważały za startą z powierzchni ziemi, żyje silniejsza niż kiedykolwiek — a więc możerny wraz z Wami wznieść okrzyk: Vive la Communel

[Niech żyje Komuna!]

172

MARKS DO FRYDERYKA ALBERTA SORGEGO 20 czerwca

1881.

.. . Zanim otrzymałem od Ciebie egzemplarz Henry George'a, dostałem już dwa inne: jeden od Swintona, drugi od Willarda Browna; dałem więc jeden Engelsowi, a drugi Lafargue'owi. Muszę się ograniczyć dzisiaj do bardzo krótkiego siormułowania mego sądu o tej książce. Człowiek ten pod względem teoretycznym jest kompletnie arrićrć [zacofany]. Nie zrozumiał zupełnie istoty warfości dodatkowej i dlatego wzorem Anglików — a nawet pozostając jeszcze w tyle za Anglikami — zapuścił się w spekulacje o usamodzielnionych częściach wartości dodatkowej — o stosunkach zy-

sku,

renty,

procentu

itd. Jego

podstawowy

dogmat

głosi, że

wszystko byłoby w porządku, gdyby rentę gruntową płaciło się państwu. (Znajdziesz podobny punkt także wśród wyrmienionych w „Manijeście Komunistycznym”" zarządzeń przejściowych).

Pogląd ten należał pierwotnie do ekonomistów burżuazyjnych, po raz pierwszy był głoszony (abstrahując od podobnych żądań

20

czerwca

1881

457

z końca 18 wieku) przez pierwszych radykalnych zwolenników Ricarda zaraz po jego śmierci. W r. 1847 w mojej pracy przeciwko Proudhonowi powiedziałem o tym: „Nous concevons, que des ćconomistes tels que Mili [„Pojmujemy, że tacy ekonomiści

jak Mill*]

(starszy, a nie jego syn, John Stuart, który to również

powtarza w nieco zmienionej formie), Cherbuliez, Hilditch et autres, ont demandć, que la rente soit attribuće i I'Etat pour

servir d I'acquitternent

des

impóts.

C'est la franche expression

de la haine, que le capitaliste industriel voue au proprietaire foncier, qui lui parait une inutilite, une superfetation dans I'ensemble de la production bourgeoise* [„Cherbuliez, Hilditch i inni żądali, aby rentę przekazywać państwu i obracać ją na

pokrycie podatków.

Jest to otwarty wyraz nienawiści, żywionej do właściciela ziemskiego, który

przez kapitalistę przemysłowego

wydaje mu się czymś bezużytecznym produkcji

i zbędnym w całokształcie

burżuazyjnej"'] *.

My sami przyjęliśmy, jak już wspomniałem, to przywłaszczenie renty gruntowej przez państwo jako jedno z wielu zarządzeń przejściowych, które, jak to również zaznacza Manifest, są i muszą być pełne wewnętrznych sprzeczności. Ale robić z tego dezyderatu radykalnych angielskich ekonomistów burżuazyjnych socjalistyczne panaceum, określać tę procedurę jako rozwiązanie antagonizmów zawartych w dzisiejszym sposobie produkcji — to zostało dokonane dopiero przez Colinsa, urodzonego w Belgii byłego napoleońskiego oficera huzarów,

który w ostatnich

latach Guizota

i początkowych

Napoleona

le

Petit [Małego] uszczęśliwiał świat z Paryża grubymi tomami traktującymi o tym jego „odkryciu”; zrobił też jeszcze inne odkrycie: że wprawdzie nie ma boga, ale jednak istnieje „nieśmier-

telna'" dusza ludzka i że zwierzęta są pozbawione „czucia". Gdyby bowiem posiadały czucie, a więc duszę, bylibyśmy kanibalarni i królestwo sprawiedliwości nie mogłoby nigdy zapanować na ziemi. Jego „teorię przeciw własności ziemskiej" jednocześnie z jego 1 K.

Marks:

„Nędza

filozofii”,

Warszawa

1949,

str. 167.

458

20

czerwca

1881

teorią duszy itd. głoszą od lat co miesiąc jego nieliczni pozostali zwolennicy, głównie Belgowie, w paryskiej „Philosophie de V'Avenir"* [„Filozofii Przyszłości*]. Nazywają oni siebie samych „collectivistes rationnels" [„kolektywistari racjonalistycznymi”] i chwalą Henry George'a. Po nich i niezależnie od nich również Samter z Prus Wschodnich, pruski bankier i były właściciel kolektury loteryjnej, tępa głowa,

rozwałkował

ten „socjalizm'

wśród

innych

rzeczy

w jed-

nym

grubym tomie. Wszyscy ci „socjaliści”, poczynając od Colinsa, mają tę wspólną cechę, że pozostawiając nietkniętą pracę najemną, a więc także i produkcję kapitalistyczną, chcą zarazem wmówić sobie lub światu, że wskutek przekształcenia renty gruntowej w podatek na rzecz państwa muszą same przez się zniknąć wszystkie złe strony produkcji kapitalistycznej. Wszystko to jest więc tylko socjalistycznie przystrojoną próbą rafowania panowania kapitalistów, a właściwie ugruntowania go na nowo na jeszcze szerszej podstawie niż obecna.

To diable kopyto, które jednocześnie jest oślim kopytem, wy: ziera to tym

wyrażnie bardziej

spoza

deklamacji

niewybaczalne,

Henry

George'a.

że po nim,

U

na odwrót,

niego jesł można

Si€

było spodziewać postawienia zagadnienia: jak to się stało, Ż€ w United States [Stanach Zjednoczonych], gdzie ziemia była stosunkowo, tj. w porównaniu z cywilizowaną Europą, dostępn? dla szerokich mas ludowych i jest tak jeszcze to a certain degre€ [w pewnym stopniu] do dziś (znowu stosunkowo), gospodark? kapitalistyczna i odpowiadające jej ujarzmienie klasy robotniczej rozwinęły się prędzej i w bardziej bezwstydny sposób niż w ja' kimmkolwiek innym kraju?

Z drugiej strony, książka George'a i sensacja, jaką u Was wy' wołala, ma to znaczenie, że jest pierwszą, choćby nawet chybionł

i

próbą wyzwolenia się od ortodoksyjnej ekonomii politycznej. | H. George zdaje się zresztą nic nie wiedzieć o historii wcześj i niejszych amerykańskich przeciwników renty, którzy byli bardziel i

praktykami

niż teoretykami.

Poza

tym

jest on utalentowanyf”]

25

października

1881

459

pisarzem (ma też talent do jankesowskiej reklamy), czego dowodzi np. jego artykuł o Kalifornii w „Atlantic”. Cechuje go też wstrętna zarozumiałość i zuchwałość, którą niezmiennie odzna-

czają się wszyscy twórcy panaceów.

"

Choroba mojej żony jest, między nami mówiąc, niestety nieuleczalna. Jadę z nią za parę dni nad morze, do Eastbourne. Salut fraternel [Z braterskim pozdrowieniem] Twój Karol Marks 173 ENGELS

DO

EDWARDA

BERNSTEINA 25 października

... Prawdą

jest, że Guesde

przyjechał,

gdy trzeba było na-

kreślić projekt programu Francuskiej Parlii Robotniczej.

tu właśnie, w moim

1881.

I Marks,

mieszkaniu, w mojej i Lafargue'a obecności

podyktował mu motywacyjną część tego programu: robotnik jest wolny tylko wtedy, gdy jest właścicielem swoich środków pro-

dukcji; to jest możliwe w indywidualnej lub kolektywnej formie; indywidualną formę własności rozwój ekonomiczny przezwycięża i z każdym dniem coraz bardziej będzie przezwyciężać; pozostaje więc tylko forma kolektywnej własności itd. Był to mistrzowski wzór przekonywającej argumentacji, zwartej i zrozumiałej dla mas; równą jej rzadko zdarzało mi się spotkać i jej precyzyjne

stormułowanie zdumiało nawet mnie samego. Potem dyskutowaliśmy o niecoś Marksa, swojego kolwiek

rzeczny.

pozostałej treści programu: coś niecoś dodaliśmy, coś odrzuciliśmy, ale jak mało Guesde był wyrazicielem wynika choćby z tego, że nalegał on na umieszczenie niedorzecznego żądania o minimum płacy roboczej, jaksam przyznawał, iż punkt ten jest teoretycznie niedo-

W

końcu,

ponieważ nie my za to odpowiadamy,

Francuzi, pozostawiliśmy mu wolną rękę. Brousse był wtedy w Londynie i chętnie

byłby

lecz

uczestniczył

w naszym posiedzeniu. Ale Guesde'owi spieszyło się i nie bez podstaw przewidywał on ze strony Brousse'a rozwlekłe perorowanie

460

25 października

1881

-

na niezrozumiałe jemu samemu anarchistyczne tematy; dlatego też nalegał, by Brousse'a przy tym nie było. To była jego sprawa. Lecz Brousse nie zapomniał mu tego i od tej chwili zaczęły się jego intrygi przeciw Guesde'owi. Program ten Francuzi potem poddali dyskusji i przyjęli z niewielkimi poprawkami; wśród nich niektóre proponowane były przez Malona i nie można ich uważać za ulepszenie programu. Poza tym napisałem jeszcze dwa artykuły zamieszczone w numerze 11 „Egalite” na temat „Socjalizm p. Bismarcka* i do tego ogranicza się, o ile mi wiadomo, nasz aktywny udział w ruchu francuskim. Małostkowych zazdrośników, którzy są niczym, a chcieliby być wszystkim, złości to szczególnie, że Marks, dzięki swoim teoretycznym i praktycznym zasługom, zdobył sobie takie stanowisko, iż najlepsi przedstawiciele ruchu robotniczego wszystkich krajów darzą go pełnym zaufaniem. W decydujących chwilach zwracają się oni do niego po radę i zwykle przekonują się, że rady jego są najlepsze. Takim autorytetem cieszy się on w Niemczech, we Francji, w Rosji, nie mówiąc o małych krajach. Widać, że nie Marks narzuca ludziom swoje poglądy, tym mniej swoją wolę, lecz ludzie sami przychodzą do niego. Właśnie na tym opiera się swoisty wpływ, jaki Marks wywiera, a wplyw ten ma ogromne znaczenie dla całego ruchu.

Malon również zamierzał przyjechać, ale chciał on najpierw przez Lafargue'a otrzymać od Marksa specjalne zaproszenie, którego oczywiście nie otrzymał. Chętnie byśmy pomówili z nim jak z każdym innym, ale zapraszać go? Po co? Komu posyłaliśmy takie zaproszenia? Taki sam, jak do Francuzów, jest stosunek Marksa jak i mój również do ruchu w pozostałych krajach. Utrzymujemy z nim stały kontakt, o ile sprawa tego warta i jest

ku temu sposobność, ale każda próba, by wpływać na ludzi wbrew ich woli,

przyniosłaby

nam

tylko szkodę

i zniweczyłaby

dawne

zaufanie z czasów Międzynarodówki. A na to jesteśmy w spra: wach rewolucyjnych zbył doświadczeni...

174 ENGELS

DO EDWARDA

BERNSTEINA Londyn,

25 stycznia

1882,

... Wiadomości o wydarzeniach wśród „wodzów” w Niemczech bardzo nas zainteresowały. Nie ukrywalem nigdy, że moim zdaniem, masy w Niemczech są o wiele więcej warte niż panowie przywódcy, zwłaszcza od czasu gdy dzięki prasie i agitacji partia stała się dla tych ostatnich dojną krową, która zaopatrywała ich w maslo; a tu nagle Bismarck wraz z burżuazją zarżnęli

krowę. Tysiące ludzi, którzy zostali przez to momentalnie zrujnowani, miało to osobiste nieszczęście, że nie znalazło się od razu w położeniu rewolucjonistów, tzn. na wygnaniu. W tym wypadku

bardzo wielu z tych, którzy teraz wpadli w melancholię, przeszłoby do obozu Mosta lub też uważałoby „S[ozial] D[emokrat]"' za zbyt

potulny. Ludzie ci przeważnie pozostali w Niemczech, byli bowiem do tego zmuszeni, dostali się przeważnie do dosyć reakcyjnych środowisk, byli społecznie napiętnowani, zależni w swojej egzystencji od filistrów i sami po większej części zarazili się filisterstwem. Wszystkie ich nadzieje wiązały się ze zniesieniem ustaw przeciw socjalistom. Nic dziwnego, że pod naciskiem

filisterstwa zrodziło się wśród nich prawdziwie absurdalne mniemanie, że można

to osiągnąć

przez uległość. Niemcy są krajem

fatalnym dla ludzi słabej woli. Ciasnota i małostkowość obywa-

462

Londyn,

telskichi wielkich

politycznych miast,

10

lutego

stosunków,

drobne,

ale

1882

małomiasteczkowość

mnożące

się

bezustannie

nawet szykany,

które znoszą w walce z policją i biurokracją — wszystko to wyczerpuje zamiast pobudzać do oporu i w ten sposób w „wielkim pokoju dziecinnym" niejeden sam dziecinnieje. Małostkowe stosunki wytwarzają małostkowe poglądy, tak że potrzeba wiele rozumu i energii, aby żyjąc w Niemczech móc spoglądać poza najbliższe otoczenie, ogarniać wzrokiem wielki wzajemny związek wydarzeń światowych, aby nie popaść w tę zadowoloną z siebi€ „Obiektywność", która nie pozwala patrzeć dalej swego nosa l dlatego właśnie jest najbardziej ograniczoną subiektywnością,

nawet jeśli ją podzielają tysiące takich osobników. Jakkolwiek naturalne jest powstanie tego kierunku,

masku-

jącego swój brak zrozumienia i siły oporu za pomocą „obiektywnej' supermądrości, to jednak trzeba go zdecydowanie zwalczać. I tu masy robotnicze stanowią najlepszy punkt oparcia Jedynie one żyją w Niemczech w mniej więcej nowoczesrlyc.h warunkach; wszystkie ich małe i wielkie bolączki mają sWOJŚ korzenie w ucisku kapitału; podczas gdy wszystkie inne walki w Niemczech — zarówno społeczne, jak i polityczne — są %' łostkowe i nędzne i toczą się o błahostki, które gdzie indziej już

dawno walka

zostały

przezwyciężone,

wspaniała

i na

walka

robotników

swojej

poziomie



to jedyne

epoki, jedyna,

która

nie

wyczerpuje walczących, lecz napełnia ich wciąż nową energią +**

175

ENGELS

DO

JANA

FILIPA

BECKERA

Londyn, 10 lutego 188% ... Rozważyliśmy

.

Twoją

.

propozycję

.

..

i doszliśmy

j 1!, , do wnlO_-_”*k

że czas na jej wykonanie jeszcze nie nadszedł, ale już się zbliże —

— —

1 J. F. Becker w liście do Engelsa z 1 lutego 1882 r. poruszył

gadnienie

stworzenia

nowej

Międzynarodówki.



Hed.

za”

Londyn,

10

lutego

1882

463

Po pierwsze, nowa, formalnie zreorganizowana Międzynarodówka wywołałaby tylko nowe prześladowania w Niemczech, w Austrii, na Węgrzech, we Włoszech i w Hiszpanii, i w końcu pozostałoby

do wyboru:

albo zaniechać sprawy, ałbo też stworzyć stowarzy-

szenie fajne. To ostatnie byłoby nieszczęściem z powodu nieuniknionej pokusy do konspiracji i puczów oraz równie nieuniknionego przenikania mouchards [szpiclów]. Nawet we Francji nie byłoby

wykluczone powtórne zastosowanie, bynajmniej jeszcze nie uchylonej, ustawy przeciw Międzynarodówce. Po drugie — przy obecnej kłótni między „Egalite” i „Prolót [aire'"] ! — na Francuzów nie można wcale liczyć, trzeba by bowierm opowiedzieć się za jedną z tych partii, a to ma również swoje złe strony. Co się tyczy nas samych, to stoimy po stronie „Egalite”, ale na razie będziemy starannie unikać publicznego za tymi ludźmi, ponieważ mimo naszych wywystępowania raźnych przestróg, popełniali jeden błąd taktyczny za drugim.

Po trzecie — z Anglikami

mniej da

się

zrobić

obecnie

niż

kiedykolwiek. Przez pięć miesięcy usiłowałem za pośrednictwem „Labour Standard" ?, gdzie pisalem artykuły wstępne, szerzyć nasze idee, nawiązując do starego ruchu czartystów. Chciałem się przekonać, czy wywoła to jakieś echo. Absolutnie żadne. słaby człowiek, zupełnie ale Ponieważ zaś redaktor, życzliwy, w końcu również przestraszył się kontynentalnych herezji, jakie wypisywałem w piśmie — dałem za wygraną. Pozostawałaby więc tylko taka Międzyn[arodówka], która poza Belgią ograniczałaby się do samej tylko emigracji, gdyż

z wyjątkiem Szwajcarów

Genewy — vide

i okolicy nie można by liczyć nawet na „Arbeiterstimme'* i Biirkli. A utworzenie

związku samych tylko uchodźców nie byłoby warte trudu, bowiem z Holendrami, Portugalczykami i Duńczykami też daleko nie /——

.ą.

.

.

.

.

1 „Egalitć” — dziennik socjalistyczny wychodzący w Paryżu pod redakcją Guesde'a i Lafargue'a. „Prolótaire” — organ possybilistów (francuskich oportunistów). — HRed. 2? „Labour Standard” — dziennik, organ Trade-Unionów, wychodzący w Londynie w latach 1881—1884. — Red.

464

Londyn,

10

lutego

zajedziemy, a z Serbami i Rumunami nienia, tym

18852

-

im mniej się ma do czy:

lepiej.

Z drugiej jednak strony Międzyn[arodówka] faktycznie nadal istnieje. Więź między rewolucyjnymi robotnikami wszystkich krajów o tyle, o ile może się przydać, jest zachowana. Każdy dziennik soc[jalistyczny] jest międzynar[odowym] centrum; z Genewy,

Zurychu,

Londynu,

Paryża,

Brukseli,

Mediolanu

bieg-

ną i krzyżują się nici we wszystkich kierunkach i doprawdy nie wiem, czy w tej chwili zgrupowanie małych ośrodków wokół wielkiego centrum głównego mogłoby przysporzyć nowych sił ruchowi — czy też raczej powiększyć tarcia. Gdy jednak nadejdzie moment, w którym trzeba będzie połączyć siły, będzie to właśnie dlatego kwestią jednej chwili i nie będzie wymagało długich przygotowań. Nazwiska przywódców każdego kraju są znane we wszystkich innych, a maniiest podpisany i reprezentowany przez nich wszystkich wywarłby olbrzymie wrażenie — zupełnie inne, niż gdyby figurowały pod nim nazwiska, przeważnie nieznane, członków dawnej Rady Generalnej. Lecz właśnie dlatego trzeba wystąpienie to odłożyć aż do momentu, kiedy będzie mogło wywołać elekt decydujący, tzn. do momentu, gdy sprowokują je wydarzenia w Europie. W przeciwnym razie — strzelając pustymi nabojami — zepsuje się przyszły efekt. Podobne wydarzenia przygotowują się w Rosji, gdzie w bój wyruszy awangarda rewolucji. Na to właśnie, jak i na nieunikniony oddźwięk w Niemczech, należy, naszym zdaniem, zaczekać: wtedy nadejdzie odpowiednia chwila do potężnej manifestacji i stworzenia oficjalnej, rzeczywistej Międzynar[odówki], która jednak nie może już być stowarzyszeniem propagandowym, lecz będzie stowarzyszeniem aktywnego czynu. Dlatego jesteśmy najzupełniej przekonani, że nie należy osłabiać tak wspaniałego środka walki, wykorzystując i zużywając go w stosunkowo jeszcze spokojnym czasie, już w przededniu rewolucji. Myślę, że przyznasz nam rację, gdy raz jeszcze rozważysz tę sprawę. Tquzasem życzymy Ci obaj szybkicgo powrotu do zdro-

Londyn,

wia i mamy w doskonałej

nadzieję, formie.

12

września

że wkrótce

1882

46b

usłyszymy, Zawsze

Twój



znów

jesteś

dawny F. E.

176 ENGELS

DO

KAROLA

KAUTSKIEGO Londyn,

12

września

1882.

. Pyta mnie Pan, co szidzą angielscy robotnicy o polityce ko-

lonialnej? Otóż zupełnie to samo, co sądzą w ogóle o polityce: to samo,

co sądzą

o tym

burżua.

Nie ma

tu przecież

partii robot-

niczej, są tylko konserwatyści i liberalni radykałowie, a robotnicy żywo korzystają wespół z innymi z kolonialnego monopolu An: glii i z jej monopolu na rynku światowym. Moim zdanietn, 'właściwe kolonie, tzn. kraje zajęte przez ludność europe]ską, jak

Kanada, Afryka Południowa, Australia, wszystkie staną się samodzielne; natomiast kraje jedynie podległe, zamieszkałe przez tubylców, jak Indie, Alger, posiadłości holenderskie, portugalskie i hiszpańskie, proletariat będzie musiał na razie przejąć i doprowadzić w najsżybszym tempie do samodzielności.

Trudno

przewidzieć,

jak

się

ten

proces

rozwinie;

Indie

zrobią może rewolucję, nawet jest to bardzo prawdopodobne, a ponieważ wyzwalający się proletariat nie może prowadzić wojen kolonialnych, przyjdzie się nie wtrącać, przy czym

haturalnie to

jest

nie obejdzie się bez różnego właśnie

nieodłączne

od

każdej

rodzaju zniszczeń, lecz rewolucji.

To

samo

mogłoby się rozegrać i gdzie indziej, np. w Algerze i Egipcie, i na. pewno byłoby tak dla ras najlepiej. Będziemy mieli dosyć roboty u siebie w domu. Z chwilą kiedy' Europa i Ameryka Północna będą zreorganizowane, da to tak kolosalną potłęgę i taki przykład, że na wpół cywilizowane kraje same pójdą za nami; sprawią to już same potrzeby ekonomiczne. Jakie fazy społeczne

i polityczne natomiast przejdą te kraje, zanim dojdą do organi-

466

Londyn,

20 października

1882

zacji socjalistycznej, co do tego, jak sądzę, można dzisiaj stawiać tylko dosyć bezużyteczne hipołezy. Jedno tylko jest pewne: zwycięski proletariat nie może przemocą uszczęśliwiać obcego narodu, nie grzebiąc tym samym własnego zwycięstwa. Przy czym, oczywiście, bynajmniej nie są wykluczone różnego rodzaju wojny obronne... 177

ENGELS

DO

EDWARDA

BERNSTEINA

' Londyn, 20 październikaą 1882. Drogi

Panie

Bernsteinl

Od dawna już chciałem napisać Panu o sprawach francuskich, mogę jednak uczynić to dopiero teraz. Dobrze

nawet, że tak się

stało. W ten sposób bowiem mogę upiec dwie pieczenie przy jed-

nym ogniu.

'

1) St. Etienne. — Mimo życzliwych rad Belgów stało się to, co było nieuniknione — oddzieliły się nieprzejednanie wrogie elementy. I dobrze się stało. MNa początku, przy tworzeniu

Parti Ouvrier [Partii Robotniczej], musiały być dopuszczone wszystkie te elementy, które uznały program; jeśli uczyniły to

z utajonymi

zastrzeżeniami



musiało to później wyjść na

jaw. Co do Malona i Brousse'a, nie łudziliśmy się nigdy. Obaj wychowani byli w bakuninowskiej szkole intrygi; Malon był nawet współwinnym założenia tajnej „Alliance* Bakunina (jeden z 17 założycieli). Ale enfin [w końcu] trzeba było dać im możność pokazania, czy wraz z teorią Bakunina poniechali także i bakuninowskiej praktyki. Rozwój wydarzeń wykazał, że przy1 Na kongresie w Sf. Etienne 25 września 1882 T. dokonał się rozłam we Francuskiej Partii Robotniczej. Mniejszość — z Guesde'em i Lafargue'em na czele — opuściła kongres i zwołała swój własny do Rouen. Oportunistyczna większość pod wodzą Malona i Brousse'a utworzyła odrębną partię, partię tak zwanych possybilistów. Possybilizm był kierunkiem skrajnego oportunizmu we francuskim ruchu robotniczym

z końca XIX w. — Red,

Londyn,

20 października

1882

467

jęli oni program (i sfałszowali go: Malon wprowadził rozmaite pogorszenia) z utajonym zamiarem jego obalenia. Co rozpoczęto

w Reims i w Paryżu, tego dokonano w St. Etienne. Program został pozbawiony swojego proletariackiego charakteru klasowego.

Komunistyczne

przez Considerants

Considerants* z r. 1880 zostały zastąpione

stałutów

Międzynarodówki

z 1866 r., które

dlatego musiały być tak ogólnie sformułowane, ponieważ właśnie francuscy proudhoniści byli aż do' tego stopnia zacofani, a nie należało ich jednak wykluczać. Pozytywne żądania programu są unieważnione, skoro każda miejscowość ma prawo — ile razy zechce, dla każdego

poszczególnego

celu —

uchwalać swój odręb-

ny program. Rzekoma partia z St. Etienne nie tylko nie jest partią robotniczą, ale nie jest w ogóle żadną partią, ponieważ

w istocie

rzeczy

nie

ma ona żadnego

programu:

jest

co naj-

wyżej partią Malona-Brousse'a. Najgorszy zarzut, jaki ci dwaj mogli zrobić dawnemu programowi, był ten, że odtrącił on większą ilość ludzi, niż przyciągnął. Temu już zaradzono: proudhoniści i radykałowie nie mają już powodu pozostawać na zewnątrz [partii], i gdyby zależało to od Malona i ski, „rewolucyjny bigos", na który skarży się Vollmar, stałby się oficjalnym wyrazem francuskiego proletariatu.

We wszystkich indziej) panowała

krajach romańskich (a może także i gdzie zawsze bardzo tolerancyjna praktyka co do

udzielania mandatów na kongresy. Wiele z tych mandatów nie mogło znieść światła dziennego. Dopóki nie uprawiano tego pro-

cederu zbyt szeroko i dopóki chodzilo o sprawy drugorzędne, nie przynosił on wielkiej szkody. Bakuninowcy pierwsi wprowadzili go jako

tyczne

regułę

(po

podrabianie

raz

pierwszy

mandatów

w Jurze),

i usiłowali

uprawiali

w

ten

systema-

sposób

prze-

chwycić kierownictwo w swe ręce. To samo dzieje się teraz w St. Etienne. W przygotowaniach do kongresu zastosowano całą

starą taktykę Bakunina, dla której każdy środek jest dobry — kłamstwo, oszczerstwo, skryte knowania. Jest to jedyna rzecz, t Considćrants mzekł.

polsk.



motywacyjna

część statułu lub programu.



Red.

468

Londyn,

28 października

w której Brousse jest mistrzem. co mogło

1882

Ludzie

się udać w małych sekcjach

ci zapominają,

i na małym

że to,

obszarze, np.

w Jurze, w prawdziwej partii robolniczej wielkiego kraju nieuchronnie musi spowodować upadek tych, którzy posługują się tego

Pozorne

zwycięstwo z St.

Etienne nie potrwa długo, a Malon i Brousse

rodzaju

szłuczkami

i chwytami.

wkrótce skończą

się definitywnie.

Widocznie

każda

rozwijać się tylko

ogólnego

partia

w

walce

robotnicza

przez

na psy nie. We teorię, cześnie

zgodnie

kraju z

może

prawami

dialektycznego rozwoju. Niemiecka partia stała się tym,

czym jest, w walce eisenachowców przecież nawet i bójki grały ważną możliwe dopiero wtedy, gdy szajka wana

wielkiego

wewnętrznej,

Lassalle'a,

aby

i lassalczyków, w której rolę. Zjednoczenie stało sie łotrów, specjalnie wyhodo-

służyć

mu

za

narzędzie,

już

zeszla

— a nawet wtedy poszliśmy na zjednoczenie zbyt pośpies” Francji ludzie, którzy wprawdzie porzucili bakuninowsk? ale stosują nadal bakuninowskie metody walki i jedno dla swoich szczególnych celów chcą pozbawić ruch jef?

klasowego charakteru, muszą także wpierw zejść na psy, zanim zjednoczenie znowu

stanie się możliwe.

Głosić zjednoczenie W ta:

kich okolicznościach byłoby czystą głupotą. Moralne kazania na

nic się nie zdadzą wobec owych dziecięcych chorób, które w dź!” siejszych warunkach trzeba przecież przejść.

Poza tym również i wobec ludzi

z

Rouen

należy

stosowść

ostrą krytykę. Bardzo często dają się oni owładnąć rewolucyjć' mu

frazesowi

i bezsilnej

żądzy

czynu...

178 ENGELS

DO AUGUSTA

BEBLA

Londyn, 28 października 1882

... Drugi artykuł [Vollmara] * przeczytałem dość pobieżnie: czytałem podczas tego, gdy 2--3 osoby bezustannie rozmawiały: Inaczej bylbym rozpoznał w tej pracy wpływ francuski, a stąd 1 —

w

kwestii

zniesienia

ustawy

antysocjalistycznej.



Red.

Londyn,

28 października

1882

469

i mojego Vollmara po sposobie, w jaki wyobraża sobie rewolucję. Ująłeś tę stronę zupełnie słusznie. Jest to wymarzone ostateczne urzeczywistnienie frazesu o „jednolitej reakcyjnej masie'. Wszystkie oficjalne partie zjednoczone w jednej bryle — fu, a socjaliści w szeregach fam; wielka decydująca bitwa i zwycię-

stwo na całej linii za jednym zamachem. W rzeczywistości sprawy nie są takie czyna się od ludu, a także ry przez to

proste. W rzeczywistości rewolucja, na odwrót, zatego, jak i Ty zauważyłeś, że przeważająca większość oficjalnych partii skupia się przeciwko rządowi, któsamo jest izolowany, i obala go; dopiero kiedy te

spośród oficjalnych partii, które mogły się jeszcze utrzymać, jedna po drugiej, wyniszczą się do cna w walce między sobą, wtedy dopiero następuje wielki podział, o którym mówi Vollmar, a z nim szansa naszego panowania. Gdybyśmy chcieli, idąc za Vollmarem, zacząć rewolucję od jej ostatniego aktu, byloby z nami bardzo źle... ... We Francji nastąpił dawno oczekiwany rozłam. Pierwotna współpraca między Guesde'em i Lafargue'em a Malonem i Brousse'em była niejako nieunikniona przy założeniu partii, lecz Marks i ja nigdy nie żywiliśmy złudzeń co do tego, że sojusz ten

może długo trwać. Kwestia sporna jest czysto zasadnicza: czy należy walkę prowadzić jako walkę klasową proletariatu przeciwko burżuazji, czy też można dopuścić, aby w dobry oportunistyczny sposób (lub jak to się nazywa w przekładzie na język socjalistycz-

ny, w sposób possybilistyczny) rezygnowano z klasowego charakteru ruchu i z programu we wszystkich tych wypadkach, gdy można dzięki temu uzyskać więcej głosów, więcej zwolenników? Za tym drugim oświadczyli się Malon i Brousse, poświęcając tym samym klasowy, proletariacki charakter ruchu i czyniąc rozłam nie-

uniknionym. Także dobrze.

Rozwój proletariatu wszędzie odbywa

się wśród walk wewnętrznych, a Francja, która po raz pierwszy tworzy partię robotniczą, nie stanowi wyjątku. W Niemczech mamy tę pierwszą fazę wewnętrznej walki za sobą, inne mamy jeszcze przed sobą. Jedność jest dobra, dopóki jest możliwa, lecz

istnieją rzeczy ważniejsze

niż jedność.

I jeśli, jak Marks i

ja,

470

Londyn,

15 grudnia

1882

zwalczaliśmy przez całe życie rzekomych socjalistów bardziej niż kogokolwiek innego (gdyż burżuazję atakowaliśmy tylko jako klasę i nigdy nie wdawaliśmy się w walkę z pojedynczymi burżua),

to nie

można

się

przecież

tak

bardzo

martwić,

że

ta nie-

unikniona walka wybuchła. Mam nadzieję, że list ten zastanie Cię jeszcze przed pójściem za kraty. Marks i Tussy serdecznie pozdrawiają. Marks jest na drodze do zupełnego wyzdrowienia i jeżeli uniknie nowego zapalenia opłucnej, będzie przyszłej jesieni zdrowszy niż kiedykolwiek w ostatnich

latach. Jeżeli zobaczysz

[w klatce] (jak mówią nas wszystkich.

w Bernie),

Liebknechta

w „kdfigturmie"

przekaż

pozdrowienia

mu

od

Twój F. E, 179 ENGELS

DO MARKSA Londyn,

Kochany

15 grudnia

1882,

Murzynie!

Załączam dodatek o „Marce'*.

Bądź

łaskaw odesłać mi go

w niedzielę z powrotem, ażebym mógł przejrzeć go w poniedziałek; dzisiaj nie zdążyłem dokonać ostatecznej rewizji. Wypowiedziany tu pogląd na sytuację chłopów w średniowie-

czu i na wyłonienie się wftórnego poddaństwa od połowy XV stulecia uważam na ogół za bezsporny. Przeczytałem u Maurera wszystkie odnośne ustępy i znajduję u niego prawie wszystkie

moje

tezy, i fo poparie

twierdzenia,

dowodami,

obok

ale bądź nie poparte dowodami,

się do czasów,

zaś

wręcz

przeciwne

bądź też odnoszące

o klórych nie ma tu właśnie mowy.

Dotyczy to

zwłaszcza gospodarstw pańszczyźnianych, tom IV, zakończenie: Sprzeczności te wynikają u M[aurera] z następujących powodów: 1 Praca Engelsa „Marka” została po raz pierwszy opublikowana w 1882 r., jako dodatek do niemieckiego wydania broszury „Rozwój socjalizmu od utopii do nauki”, — Red,

Londyn,

l. z przyzwyczajenia, pomieszaniu

które

15 grudnia

1882

471

każe mu przytaczać w kompletnym

dowody i przykłady ze wszystkich epok; 2. z resztek

właściwej prawnikom ciasnoty, która przeszkadza mu za' każdym razem, gdy chodzi o zrozumienie rozwoju; 3. z faktu, że uwzględnia on zupełnie niewystarczająco sprawę przermocy

i nie docenia

jej roli; 4. z „oświeconego” przesądu, że przecież od czasów ciemnego średniowiecza dokonywać się musiał stały postęp ku lepszemu; przeszkadza mu to dostrzec nie tylko antagonistyczny charakter rzeczywistego postępu, lecz również poszczególne wy-

padki regresji. Będziesz mógł stwierdzić, że nie jest to bynajmniej monolit, lecz istny zlepek poszczególnych fragmentów. Pierwszy szkic miał

istotnie jednolity charakter,

ale niestety, był fałszywy.

Do-

piero stopniowo zapanowałem nad materiałem i stąd tyle łataniny. Nawiasem mówiąc, powszechne przywrócenie poddaństwa było jedną z przyczyn, które sprawiły, że w XVII i XVIII stuleciu

nie mógł

się w Niemczech

odwrotny podział w manufakturze:

rozwinąć

przemysł.

Po pierwsze —

pracy w cechach, przeciwieństwo tego, co było zamiast w obrębie danego warsztatu, praca

zostaje podzielona poriędzy cechy. Tu w Anglii nastąpiło przeniesienie

przemysłu

przeszkodziło miasteczek

temu

na wieś, nie znającą

przekształcenie

handlowych,

zajmujących

cechów.

wieśniaków

W

Niemczech

i mieszkańców

się rolnictwem



w pod-

danych. Wskutek tego jednak cechy upadły też ostatecznie, skoro tylko

pojawiła

się

konkurencja

manufaktury

zagranicznej.

Po-

mijam tu inne powody, które przyczyniły się do zahamowania rozwoju manufaktury niemieckiej. Dziś znowu cały dzień mgla 1 oświetlenie gazowe. Bałeria Hartmanna prawdopodobnie do oświetlenia failure [nie nadaje się], a najwyżej da się użyć do telegrafu itd. Napiszę o tym więcej, gdy sprawa wyjaśni się delinitywnie. Bądź zdrów, mam nadzieję, że wkrółce będziesz miał dobrą

pogodę, przy której będziesz mógł wychodzić z domu. Twój F.E.

472

Londyn,

16

grudnia

1882

180

ENGELS DO MARKSA Londyn,

16

grudnia

1882.

... Najbardziej inleresuje mnie Twój pogląd na punkt o niemal całkowitym — prawnym lub faktycznym — zniknięciu . poddaństwa w XIII i XIV stuleciu, ponieważ dawniej wypowiadaleś na ten temat nieco inną opinię. Co się tyczy obszaru na wschód od Łaby, to wolność chłopów niernieckich jest tam mocno ugruntowana dzięki kolonizacji; jeśli chodzi o Szlezwik-Holsztyn, Maurer przyznaje, że wówczas „wszyscy” chłopi odzyskali wolność (może jeszcze nieco później niż w XIV stuleciu). Również jeśli idzie o Niemcy południowe, przyznaje on, że wtedy właśnie chłopi pańszczyźniani byli tam najlepiej traktowanil Tak samo mniej więcej w Dolnej Saksonii (np. nowi „Meier” — faktyczni dzierżawcy dziedziczni). Występuje on jedynie przeciw poglądowi Kindlingera, że poddaństwo powstało dopiero w XVI stuleciu. Wydaje mi się jednak niewątpliwe, że od tego czasu poddaństwo znowu odżyło, pojawiło się niejako w drugim wydaniu. Meitzen

podaje daty lat, kiedy po raz pierwszy jest znowu mowa o poddanych w Prusach Wschodnich, w Brandenburgii i na Sląsku: w połowie XVI stulecia. Analogiczne dane o Szlezwik-Holsztynie znajdujemy u Hanssena. Gdy Maurer nazywa to złagodzonym poddaństwem, ma rację, jeśli porównamy z tym, co było w IX—XI

stuleciu, kiedy poddaństwo było przecież jeszcze kontynuacją staTogermańskiego niewolnictwa; ma on również rację, jeśli weźmie

się pod

uwagę

pańszczyźnianemu

w

uprawnienia,

stosunku

do

jakie

przysługiwały

poddanych,

panu

według

ksiąg

praw jeszcze z XIII stulecia i później. Ale w porównaniu

z fak-

tycznym położeniem chłopów w XIII i XIV stuleciu, a jeśli chodzi o Niemcy północne — także i w XV stuleciu, nowe poddaństwo 'bylo anything but [wszystkim innym, tylko nie] złagodzeniem [poprzedniego stanu rzeczy]. A cóż dopiero po wojnie trzydziestoletniejl Znamienne jest również, że podczas gdy w średnio-

Londyn,

16

grudnia

1882

473

wieczu spotykamy niezliczone stopnie pańszczyzny i poddaństwa — tak, że „Zwierciadło Saskie"* rezygnuje nawet z omawiania prawa pańszczyżnianego — sprawa ta staje się nadzwyczaj prosta po wojnie trzydziestoletniej. Enfin [słowem], ciekaw je-

stem Twojego zdania...

1 :,-Z—wierciadło nowiący

Wykład

wych. —

Red.

Saskie”

lokalnych,

— nic

średniowieczny

niemiecki

skodyfikowanych

jeszcze

zbiór praw praw

sta-

zwyczajo-

181 ENGELS

DO EDWARDA

BERNSTEINA Londyn,

18

stycznia

1883.

.. . Bardzo nas ucieszyły odpowiedzi Grillenbergera i „Sozialdernokrat'* na obłudę Putkammera *. Tak właśnie należy postępować. Nie wić się i skręcać pod razami przeciwnika, wyć, jęczeć i bąkać usprawiedliwienia, że się nie miało złych zamiarów — jak to wielu jeszcze robi. Trzeba odpowiadać uderzeniem na uderzenie, na jedno —

dwoma,

trzema

uderzenianni.

Taka

była

od daw-

na nasza taktyka, a dotychczas, jak mi się wydaje, nieżle dawaliśmy sobie radę z każdym przeciwnikiem. „Krótko mówiąc, geniusz naszych żolnierzy objawia się w ataku; i to jest już bardzo dobrze'" — mówi stary Fryc w swojej instrukcji do generałów, i tak też postępują nasi robotnicy w Niemczech. Ale gdy np. Kayser podczas debaty o ustawach wyjątkowych — jeśli wyciąg z protokołu jest prawdziwy — cofa się i jęczy, że jesteśmy rewolucjonistami tylko w pickwickowskim duchu — cóż wtedy?

Należało zaś powiedzieć, że cały Sejm Rzeszy i Rada Związkowa istnieją

tylko

dzięki

rewolucji;

że

stary Wilhelm,

w

cza-

1 Engels ma na myśli mowę socjaldemokratycznego posła do Sejmu Rzeszy Grillenbergera oraz artykuły, które pojawiły się w gazecie „Sozialdemokrat” w związku z odbywającymi się w Sejmie debatami nad przedłużeniem mocy ustaw wyjątkowych przeciw socjalistom. — Red.

Londyn,

sie gdy

pożerał

Tewolucjonistą;

Prawna

27 lutego — 1 marca 1883

trzy korony

i jedno wolne miasto,

że cały legitymizm,

cała

tak zwana

nie są niczym innym jak produktem

dokonanych

wbrew

woli

ludu, skierowanych

Wolucji. O, ta przeklęta niemiecka Z takim wysiłkiem

475

słabość

także

był

podstawa

niezliczonych,

ale

przeciw ludowi

re-

myśli i woli, którą

przywleczono do partii wraz z „inteligentami"

L.Jebildete'*] — gdybyśmy tak mogli się jej pozbyć!... 182 ENGELS

DO EDWARDA

BERNSTEINA

Londyn,

... Należymy

do

niemieckiej

partii

27 lutego —

1 marca

1883.

może nie w większym

Stopniu niż do francuskiej, amerykańskiej lub rosyjskiej i tak samo możemy się nie uważać za związanych zarówno progra-

mem niemieckim, jak i programem minimum. Przywiązujemy pewne znaczenie do tego naszego specjalnego stanowiska przedStawicieli socjalizmu rmiędzynarodowego. Nie pozwala nam ono .na należenie do jakiejkolwiek odrębnej narodowej partii, przynajmniej

do czasu,

dopóki

nie powrócimy

do Niemiec i nie

będziemy tam bezpośrednio uczestniczyli w walce. Teraz nie miałoby to sensu. ... Stale jak najostrzej zwalczaliśmy w partii ducha drobnomieszczańskiej

kołtunerii

i filisterstwa, ponieważ

rozwijając się

od czasów wojny trzydziestoletniej. opanował on wszystkie klasy w Niemczech i stał się niemieckim złem dziedzicznym, rodzonym bratem służalstwa, wiernopoddańczej pokory i wszystkich

innych niemieckich grzechów. pierworodnych. On to ośmieszył nas. za granicą i uczynił godnymi pogardy. On to jest główną przyczyną panującej u nas słabości i braku charakłeru. Panuje on równie często na tronie, jak i w chacie szewca, Dopiero od czasu kiedy w Niemczech powstał współczesny proletariat, rozwinęła się wraz z nim klasa, która już nie ma w sobie prawie

nie

z

tej niemieckiej choroby dziedzicznej, klasa, która wykazała

476

Londyn,

14 marca

1883

szeroki horyzont, energię, humor i upór w walce, I my nie mielibyśmy walczyć przeciwko każdej próbie sztucznego zaszczepienia tej zdrowej, w Niermczech jedynej zdrowej klasie — starej dziedzicznej trucizny filisterskiej ograniczoności i słabości? Przy- , wódcy jednak, przerażeni w pierwszej chwili po zamachach i ustanowieniu ustawy przeciwko socjalistorm, okazali przestrach, który był tylko dowodem, że sami zbyt długo żyli wśród filistrów i znajdowali się pod naciskiem filisterskich poglądów. W tym czasie partia, jeśli nawet nie sfała się lilisterską, musiala się jednak taką wydawać. Obecnie na szczęście to wszystko zostało przezwyciężone, ale wciągnięte do partii, tuż przed wydaniem ustawy przeciwko socjalistom, elementy filisterskie składające się

przeważnie

z ludzi

wykształconych,

a w większości wypadków

z niedouczonych, znajdują się wciąż jeszcze w naszych szeregach i należy je czujnie obserwować...

183 ENGELS

DO EDWARDA

BERNSTEINA Londyn, 14 marca 1883.

Drogi

Bernsteiniel

Otrzymał Pan zapewne mój telegram. Nastąpiło to strasznie szybko. Gdy nadzieje na przyszłość były najlepsze — nagły upa:

dek sił dziś rano, potem po prostu zaśnięcie. W przeciągu dwóch minut

ten genialny

mózg

przestał myśleć i to właśnie

w chwili,

kiedy zapewnienia lekarzy pozwalały nam mieć najlepsze nadzieje. Ile wart był ten człowiek w dziedzinie teorii oraz we wszystkich decydujących momentach także w dziedzinie praktyki — o tym może mieć wyobrażenie tylko ten, kto z nim stale był razem. Wraz z jego śmiercią na dlugie lata przestaną istnieć

jego szerokie horyzonty myśli. Są to rzeczy, do których my pozostali nie dorośliśmy, Ruch pójdzie swoją drogą, lecz już pozbawiony tego spokojnego, przemyślanego, przychodzącego w porę

Londyn,

15 maroa

1883

477

kierownictwa, które dotychczas niejednokrotnie

oszczędzało

mu

przewlekłego błądzenia po bezdrożach. Następnym razem napiszę więcej; już północ, a ja musiałem przez całe popołudnie i wieczór pisać listy i uganiać się za rozmaitymi sprawami. Pański

F. E.

184 ENGELS

DO FRYDERYKA ALBERTA SORGEGO Londyn,

Drogi Sorgel Telegram Twój

L

1883, 11.45 wiecz.

15 marca

dziś

, , wieczór. Serdecznie dzię-

było donosić Ci regularnie

o stanie zdrowię M.ar.kSA.

otrzymałem

uję. Trudno

Ponieważ zachodziły ciągłe zmiany. Oto pokrótce najgłówniejsze. Na krótko przed śmiercią swej żony w październiku 1881 r. dostał zapalenia opłucnej. Po wyzdrowieniu

wysłano go W I'Utym

1882 do Algeru; w czasie podróży miał pogodę chlodną i dźdżyStą i przybył na miejsce z nowym zapaleniem opłucnej. Przeklęt.a Pogoda trwała; ledwo się wyleczył, wysłano go Z powodu zbliżających się upałów letnich do Monte Carlo (Monaco). Przybył tam znowu z zapaleniem opłucnej w lżejszej nieco formic. 'chwy Zla pogoda. Wreszcie po wyzdrowieniu pojechał do swojej córki, pani

Longuet,

Tzały

bronchit,

do

pod

Argenteuil

korzystając

z

Tam

Paryżem.

siarczanych

źródeł

leczył

w

zasta-

pobliskim

Enghien. Pogoda i wtedy była obrzydliwa, lecz kuracja mu pomogła. Potem sześć tygodni w Vevey, skąd powrócił we wrześniu pozornie

prawie

zdrów.

W

zimie

zezwolono

mu

na

pobyt

na

południowym wybrzeżu Anglii. On sam iniał już tak dość bezczynnego włóczenia się, że nowe wygnanie na południe Europy zaszkodziłoby mu prawdopodobnie w tym samym stopniu moralnie, co pomogłoby fizycznie. Kiedy rozpoczęła się mgła londyńska,

478

Londyn,

15

marca

18883

wysłano go na wyspę Wight. Tam bezustannie padały deszcze; nowe zaziębienie. Około Nowego Roku Schorlemmer i ja chcieliśmy go odwiedzić, nadeszły wówczas wiadomości, które wymagały, aby Tussy* udała się tam natychmiast. Zaraz potem śmierć Jenny? — wtedy przybył tutaj z nowym bronchitem. W jego wieku — po wszystkim, co przeszedł — było to niebezpieczne. Przyłączyło się mnóstwo komplikacji, zwłaszcza wrzód w plucach, i niesłychanie szybko opuszczały go siły. Mimo to, przebieg choroby był raczej pomyślny, i jeszcze w zdszły piątek lekarz, który się głównie nim opiekował, jeden z najlepszych spośród młodszych lekarzy londyńskich, specjalnie mu polecony przez R. Lancastera, robił nam najlepsze nadzieje. Jeśli się jednak badało tkankę płucną pod mikroskopem, to się wie, jak wielkie jest przy ropieniu w płucach niebezpieczeństwo przebicia ścianek naczyń krwionośnych. Dlatego od sześciu tygodni każdego ranka, mijając róg ulicy, byłem w śmiertelnym strachu, że story będą zapuszczone, Wczoraj poszedłem tam w porze obiadowej o 23, najlepszej dla niego godzinie do odwiedzin — wszyscy we łzach, wydaje się, że koniec się zbliża. Dowiadywałem się, starałem się zbadać sprawę do gruntu, pocieszyć. Było małe krwawienie, ale nastąpiła nagła zapaść. Nasza dzielna stara Lenchen, która go pielęgnowała, jak żadna matka nie pielęgnuje swego dziecka, poszła na górę i wróciła: jest pogrążony w półśnie, mogę do niego wejść. Kiedy weszliśmy, leżał śpiąc, lecz aby się już nigdy nie obudzić. Nie było pulsu ani oddechu. W ciągu tych dwóch minut zmarł spokojnie i bezboleśnie.

Wszystkie wydarzenia, następujące z naturalną koniecznością, noszą w sobie pociechę, jakkolwiek straszne by były. Tak i w tym

wypadku. Szłuka lekarska mogłaby mu może zapewnić parę lat wegetacji, życia istoty bezsilnej, która ku chwale lekarzy zamierałaby

stopniowo,

zamiast

umrzeć

naple.

Tego

by jednak nasz

Marks nigdy nie wytrzymał. Żyć z tymi licznymi niedokończonymi pracami przed sobą, z żądzą Tantala, aby ich dokonać, i z nie 1 Tussy — najmłodsza córka Marksa. — Red. % Jenny Longuet — najstarsza córka Marksa. —

Red,

[Londyn],

18

kwietnia

1888

479

możnością ich dokonania — byłoby dla niego po tysiąckroć cięższe niż łagodna śmierć, która go spotkała. „Smierć nie jest nieszczęściem

dla tego, kto umiera,

lecz dla tego, kto pozostaje”,

zwykł był powtarzać za Epikurem. I tego potężnego, genialnego człowieka widzieć jako wegetującą ruinę ku większej chwale medycyny i szyderstwu filistrów, których tak często druzgotał będąc w pełni sił — nie, tysiąckroć lepiej jest tak, jak jest, ty-

siąckroć

lepiej, że zaniesiemy go pojutrze do grobu, w którym

spoczywa

jego żona.

I po tym, co było, czego nawet lekarze nie wiedzą tak dobrze jak ja, było według mnie jedynie takie wyjście. Jakkolwiekby się rzecz miała, ludzkość jest uboższa o głowę i to o najwybitniejszą głowę, jaką miała w czasach obecnych. Ruch proletariatu pójdzie swoją drogą, lecz zabraknie centralnego ośrodka,

do

którego

z własnej

sami,

woli, zwracali

się w de-

cydujących momentach Francuzi, Rosjanie, Amerykanie, Niemcy, aby za każdym razem otrzymać jasną, niedwuznaczną radę, jaką

dać może tylko geniusz w oparciu o doskonałą znajomość przedmiotu. Domorosłe wielkości i małe talenty, jeśli nie krętacze, będą mieli teraz wolną rękę. Ostateczne zwycięstwo jest pewne, ale

drogi

okrężne,

i lokalne

chwilowe

zejścia

manowce,

na

tak

nieuniknione — teraz staną się częstsze. Cóż — musimy się przez to przebić, na cóż innego tu jesteśmy? A odwagi nie stracimy przecież.

'

Twój F. Engels 185

ENGELS

DO

F. VAN

PATTENA [Londyn],

Szanowni Odpowiem

18

kwietnia

1883.

towarzyszel Wam

krótko

1

węzłowato

na

Wasze

zapyłanie

z 2 kwietnia w sprawie stosunku Karola Marksa do anarchistów w ogóle i Johanna Mosta w szczególności.

480

[Londyn],

18

kwietnia

1888

Już od 1845 r. Marks i ja byliśmy zdania, że jednym z ostatecznych następstw przyszłej rewolucji proletariackiej będzie stopniowy zanik tych organizacji politycznych, które obejmuje się mianem państwa. Z dawien dawna głównym celem organizacji państwowej było zapewnienie — przy pomocy siły zbrojnej — możliwości ekonomicznego ciemiężenia pracującej większości przez posiadającą mniejszość, Z chwilą kiedy zniknie posiadająca mniejszość, zniknie również poitrzeba utrzymywania uzbrojonej siły do uciskania ludu, czyli władzy państwowej. Jednocześnie byliśmy jednak zawsze zdania, że aby osiągnąć ten i inne o wiele ważniejsze cele przyszłej rewolucji społecznej, klasa robotnicza musi przede wszystkim wziąć w swoje ręce zorganizowaną władzę polityczną w państwie, aby przy jej pomocy stratować opór klasy kapitalistów i na nowo zorganizować społeczeństwo. Wszystko to sformułowaliśmy już w 1847 r. w „Manifeście Komunistycznym',

w

końcu

II rozdziału.

ę

Anarchiści stawiają sprawę na głowie. Utrzymują, że rewolucja proletariacka musi zacząć swą działalność od zniesienia politycznej organizacji państwa. Ale jedyną organizacją, którą proletariat po swym zwycięstwie zastaje gotową, jest właśnie

państwo. Niechby ono wymagało nawet bardzo znacznych zmian, zanim zdoła wykonywać swe nowe funkcje. Zburzyć wszakże w takiej chwili organizację państwową znaczyłoby to zniweczyć

jedyny aparat, z którego pomocą zwycięski proletariat może realizować swą .świeżo zdobytą władzę, trzymać w ryzach swych kapitalistycznych przeciwników i dokonać w społeczeństwie owej ekonomicznej rewolucji, bez której uzyskane zwycięstwo musiałoby skończyć się nową klęską i masową rzezią robotników na

podobieństwo rzezi urządzonych po Komunie Paryskiej. Czyżbym musiał specjalnie zapewniać, że Marks pował

przeciwko

tym

anarchistycznym

bredniom

wystę:

od pierwszej

zaraz chwili, kiedy Bakunin sformułował je w ich obecnej postaci? Dowodem na to jest cała wewnętrzna historia Międzynarodowego Stowarzyszenia

Robotników.

Począwszy

od

1867 r. anarchiści,

uciekając się do najbardziej nikczemnych środków, usiłowali zdo-

[Londyn],

być kierownictwo

18

kwietnia

w Międzynarodówce;

1888

Marks

481

byl główną

prze-

s_zkodą na ich drodze. Pięcioletnia walka zakończyła się usunięCiem anarchistów z Międzynarodówki na kongresie w Hadze We

wrześniu

Przyczynił.

1872 Nasz

r. I Marks stary

Z Hoboken, który

jako

fnoże

bliższe

Wam

podać

najbardziej się do tego usunięcia

przyjaciel

delegat

F[riedrich]

A[lbert]

Sorge

brał udział w owym kongresie,

szczegóły, jeżeli będziecie

życzyć. A teraz przejdźmy do Johanna

sobie tego

Mosta.

Jeżeli ktoś utrzymuje, że od czasu kiedy Most stał się anarChistą, pozostawał on w jakichkolwiek stosunkach z Marksem lub otrzymywał od niego jakąś pomoc, to człowieka takiego albo okłamano, albo też on sam jest świadomym kłamcą. Po ukazaniu się pierwszego numeru londyńskiego pisma „Freiheit'* [„Wo]ność''] Most odwiedził Marksa czy też mnie jeden lub co najwyżej dwa razy. A i my również nie bywaliśmy u niego i nie spotykaliśmy go, nawet przypadkiem. W końcu przestaliśmy także prenumerować jego pismo, gdyż „rzeczywiście nic w nim nie było”. Dla jego anarchizmu i jego anarchistycznej taktyki żywiliśmy takie same uczucie pogardy, jak dla ludzi, od których nauczył się on jednego i drugiego.

Będąc

jeszcze w Niemczech

Most wydał

„popularne”

stre-

szczenie „Kapitału” Marksa. Prosił on Marksa, aby przejrzał je do drugiego wydania. Dokonaliśmy tego razem z Marksem. Okazało się, że można jedynie usunąć co najgrubsze byki, gdyż inaczej wszystko trzeba by było napisać zupełnie od nowa. Marks przyzwolił na zamieszczenie swoich poprawek z wyraźnym zastrzeżeniem, że jego nazwisko nigdy nie będzie się w jakikolwiek sposób łączyło z tym nawet poprawionym wydaniem fuszerki Johanna Mosta.

Jeżeli sobie tego życzycie, możecie ogłosić ten list w „Voice of the People"

[„Głosie Ludu*]. Z brałerskim pozdrowieniem

F.E.

482

27

sierpnia

1888

186 ENGELS

DO

EDWARDA

BERNSTEINA 27

sierpnia

1883.

«..W walce klasowej między proletariatem a burżuazją monarchia bonapartystyczna (której charakterystykę Marks dał w „Osiemnasłym brumaire'a*', a ja w „Kwestii mieszkaniowej”*, II, i w innych pracach) odgrywa podobną rolę jak stara monarchia absolutna w walce między feudalizmem a burżuazją. Ale tak jak tamta walka nie mogła być rozegrana za panowania starej imonarchii absolutnej, lecz tylko konstytucyjnej (Anglia, Francja 1789—92 i 1815—1830), tak też walka między burżuazją a proletariatem może się rozegrać tylko w republice. Skoro zatem korzystne warunki i rewolucyjna przeszłość dopomogły Francuzom do obalenia Bonapartego i do utworzenia republiki burżuazyjnej, mają oni nad nami, którzy tkwimy w mieszaninie półfeudalizmu i bonapartyzmu, przewagę o tyle, że już osiągnęli tę formę, w której walka powinna się rozegrać, a którą my musimy sobie dopiero zdobyć. Wyprzedzili nas oni politycznie o cały etap. Restauracja monarchistyczna we Francji musiałaby więc pociągnąć za sobą jako następstwo ponowne wniesienie na porządek dzienny walki o przywrócenie republiki burżuazyjnej; dalsze natomiast trwanie republiki oznacza wzrastające zaostrzenie bezpośredniej, jawnej walki klasowej proletariatu z burżuazją aż do kryzysu. U nas pierwszym, bezpośrednim rezultatem rewolucji, jeśli chodzi o formę, może i musi być także nie co innego, jak tylko republika burżuazyjna. Będzie to jednak tylko krótki moment przejściowy, ponieważ nie mamy na szczęście czysto republikańskiej partii burżuazyjnej. Republika burżuazyjna, być może z partią postępowców na czele, posłuży nam przede wszystkim do zdobycia wielkich mas robotniczych dla rewolucyjnego socjalizmu; stanie się to w przeciągu jednego lub dwu lat i doprowadzi do gruntownego wyczerpania się i samounicestwienia wszyst-

27 sierpnia

1589

483

kich możliwych jeszcze prócz nas partii, partii środka. Wtedy dopiero przyjdzie kolej na nas i nasz sukces stanie się możliwy. Wielkim błędem Niemców jest to, że wyobrażają sobie, jakoby

rewolucję można było zrobić w ciągu jednej nocy. W rzeczywistości jest ona wieloletnim procesem rozwoju mas w warunkach przyśpieszających ten proces. Wszelkie rewolucje dokonywane w ciągu jednej nocy albo usuwały pozbawioną już z góry wszelkich perspektyw reakcję (1830), albo doprowadzały bezpośrednio do rezultatów wprost przeciwnych tym, do których dążyły (1848,

Francja). Pański F. E,

187 ENGELS

DO EDWARDA

BERNSTEINA Londyn,

1 stycznia

1884.

«.. Co do Pańskiego uprzedniego zapytania o ustęp z „Wojny domowej we Francji", przytoczony w przedmowie do Manifestu !, prawdopodobnie zgodzi się Pan z wyjaśnieniem, jakie daje oryginał („Wojna domowa”, str. 19 i nast.) ?*. Posyłam Panu egzem: plarz na wypadek, gdyby nie miał Pan tam żadnego. Chodzi po prostu o wykazanie, że zwycięski proletariat musi najpierw przekształcić starą biurokratyczną administracyjno-scentralizowaną władzę państwową, zanim będzie ją mógł zużytkować dla swoich celów; natomiast wszyscy burżuazyjni republikanie od r. 1848, póki byli w opozycji, żądali zniszczenia tej machiny, gdy tylko jednak dochodzili do władzy, przejmowali ją bez zmia: ny

i wykorzystywali



częściowo

przeciw

reakcji,

a w jeszcz€

większym stopniu przeciw proletariatowi. Że w „Wojnie domowej'' nieświadorne tendencje Komuny potraktowane zostały jako mniej lub bardziej świadome plany, to było w danych okoliczno: 1 W przedmowie do niemieckiego wydania (1872) „Manifestu Komu nistycznego” Marks i Engels, mówiąc o doświadczeniach Komuny Pary” skiej, przytaczali następujące zdanie z „Wojny domowej we Francji”: „„+«.klasa robotnicza nie może po prostu wziąć w posiadanie gotowej machiny państwowej i uruchomić jej dla swych własnych celów”, — Red. atr.

z Patrz K. Marks i F. Engels, Dzieła 458 i nast. — Rcd. przekł. polsk.

wybrane,

t. I, Warszawa

194%

Londyn,

ściach usprawiedliwione,

wyczuciem przekładu

dołączyli

16

lutego

1884

485

a naweł potrzebne.

Rosjanie z trainym

ten ustęp z „Wojny domowej”

Manifestu. Gdyby

do swojego

wysyłka nie była wówczas

tak pilna,

można by było jeszcze to i owo dodać...

188

DO

ENGELS

KAROLA

KAUTSKIEGO Londyn,

,*-- Byłoby

dobrze,

16

lutego

1884.

gdyby ktoś zadał sobie trochę trudu i wy-

Jaśnił, czym jest ów grasujący socjalizm państwowy; 2a przykład może

tyce.

slużyć

Jawa,

gdzie on

tak bujnie

rozplenił się

w

prak-

London

1861,

Cały materiał znajduje się w pracy: „Java, or how to mana-

Se a colony"'

by 1.W.B. Money,

Barrister

at Law,

2 vol. („Jawa, albo jak zarządzać kolonią", I.W.B. Money, adwo-

k_at, Londyn 1861, 2 t.). Widać stąd, jak na bazie dawnego. komu.Nizmu gminnego Holendrzy z pomocą państwa zorgamzm'vflll

Produkcję i zapewnili ludziom zupełnie dobrą, wedlug ich mnie-

mania, egzystencję: utrzymanie ludności na poziomie pierwotnego

Zacofaniai inkasowanie 70 milionów

marek

rocznie

(obecnie

% pewnością więcej) na rzecz holenderskiego skarbu państv»:a. Wypadek ten jest niezwykle interesujący i łatwo dadzą się z niego wyciągnąć praktyczne konsekwencje. Poza tym jest to dowcd. że komunizm pierwotny stanowi dzisiaj zarówno tam, jak ! w

Indiach,

i

w

najdoskonalszą

Rosji,

i najszerszą

podstawę

Wyzysku i despotyzmu (dopóki nie wstrząsną nim elementy noWoczesnego komunizmu), a na tle nowoczesnego spoleczeństwa okazuje się tak samo krzyczącym anachronizmem (który należy usunąć

lub

rozwinąć)

jak

niezawisła

marka

pierwotnych

kan-

tonów. Istnieje książka o stosunkach w społeczeństwie pierwotnym, tak kapitalna jak praca Darwina w biologii, odkryta naturalnie znowu przez Marksa: Morgan, „Ancient Society"' [„Społeczeństwo pierwotne"],

1877. M[arks]

mówił

o tym, ale miałem wtedy

486

Londyn,

6 marcu

1884

inne sprawy na glowie, a on już do tego nie powrócił: było mu to zapewne wygodne, gdyż sam chciał zaznajomić Niemców z tą książką, jak widzę z jego bardzo szczegółowych notatek. Morgan w zakresie swojego przedmiotu samodzielnie odkrył na nowo marksowskie materialistyczne pojmowanie dziejów i jako wnio* sek wysunął wyraźnie komunistyczne postulaty w odniesieniu do dzisiejszego społeczeństwa. Rzymska i grecka gens [ród] zostałfl po raz pierwszy w pełni wyjaśniona na podstawie rodu dzikich,

zwłaszcza rodu Indian amerykańskich, i w ten sposób znaleziona została mocna podstawa dla prehistorii. Gdybym miał czas, opra* cowałbym materiał przy pormocy notatek Marksa jako felietony dla „S[ozial] D[emokrat]*' lub „Neue Zeit'', ale to jest wprost nie do pomyślenia. Całe krętactwo Tylera, Lubbocka i ski zostało ostatecznie obalone, endogamia, egzogamia i jak się tam jeszcze zwą te wszystkie nonsensy. Ci panowie przemilczają tu tę książkę, jak tylko mogą; wydrukowana została w Ameryce, zamówiłem jaą przed pięcioma tygodniami, ale nie mogę jej dostać! Mimo Że pewna londyńska firma figuruje w tytule jako współwydawca Serdeczne pozdrowienia. Pański

F.E. 189 ENGELS

DO

WIERY

ZASULICZ'! Londyn,

6 marca

1884

Droga Obywatelko!

Będzie

to dla mnie,

jak i dla córek Marksa,

piękny

dzień,

kledy „Nędza filozofii** ukaże się w przekładzie rosyjskim. Rozumie się samo przez się, że z przyjemnością oddam do Pani dyspo1 List ten ,yrzekł. polak.

napisany

został

w

całości

w

języku

francuskim.



Red

Londyn,

6 marca

1884

487

życji cały materiał, który może Pani być przydatny. Oto, co proPonuję zrobić: Poza

przekładem

Tyżu nowe wydanie towuję parę Prześlę.

niemieckim

drukuje się w tej chwili w Pa-

[rancuskie. Dla tych dwóch wydań

przypisów

objaśniających,

których

tekst

przygoPani

Co do przedmowy, to istnieje artykuł Marksa o Proudhonie w berlińskim piśmie „Social-Demokrat” (1865), który wystarczy prawie w zupełności. Będzie on wydrukowany jako wstęp w obu nowych wydaniach, francuskim i niemieckim. Istnieje tylko jeden egzemplarz tego artykulu w archiwach naszej Partii W Zurychu; jeżeli nie znajdzie się drugi w papierach Marksa lub moich (będę o tyim wiedział za parę tygodni), będzie Pani mogła Z łatwością otrzymać jego odpis przez Bernsteina. Do wydania przedinowę, aby

niemieckiego będę musiał napisać specjalną odeprzeć absurdalne twierdzenie reakcyjnych

socjalistów, jakoby Marks w „Kapitale” popełnił plagiat z Rodberłusa, i udowodnić, że — na odwrót — Marks dał krytykę Rodbertusa już w „Nędzy [filozofii]", zanim Rodbertus napisał swoje „Listy socjalne”. To, jak mi się wydaje, nie będzie interesujące

dla

rosyjskiej

publiczności,

dokąd

nie przeniknęli jeszcze nasł

pseudosocjaliści. Ale niechaj osądzi Pani do Pani dyspozycji, jeśli się Pani spodoba.

sama;

rzecz

ta jest

To, co Pani mówi o rozwijających się w Rosji studiach nad teorią socjalizmu, sprawiło mi wielką przyjemność. Myśl teoretyczna i krytyczna, która prawie zanikła w naszych niemieckich szkołach, znalazła widocznie schronienie w Rosji. Prosi mnie Pani o wskazanie książek do tlumaczenia. Przetlumaczyła już

jednak Pani lub zapowiedziała tłumaczenie prawie wszystkich dzieł Marksa; zebrała Pani śmietankę z moich; pozostałe nasze książki niemieckie są bądź słabe pod względem teoretycznym, bądź też zajmują się sprawami ograniczającymi się w mniejszym lub większym stopniu do Niemiec. Ostatnio Francuzi napisali dość dobre rzeczy, ale to dopiero początki. Streszczenie „Kapitału”

dokonane

przez

Deville'a jest dobre w części teoretycznej, lecz

488

Londyn,

6 marca

1884

-

część opisowa jest zrobiona zbyt pośpiesznie i prawie niezrozumiała dla kogoś, kto nie zna oryginału; poza tym jest ono zbyt obszerne jak na streszczenie. Myślę jednak, że przerobiwszy tę pracę można by z niej zrobić dobrą rzecz, a streszczenie „Kapitału** byłoby nader pożyteczne w kraju, gdzie jedynie z trudnością można się wystarać o oryginał. Mówiąc o sytuacji w Rosji myślałem oczywiście między innymi także i szczególnie o finansach; lecz nie wyłącznie o nich. Dla rządu tak goniącego resztkami, jak rząd petersburski, i dla cara-więźnia, jakim jest pustelnik z Gatczyny !, taka syluacja nie może trwać długo bez wzrostu napięcia. Szlachta i chłopi jednakowo zrujnowani, armia dotknięta w swych szowinistycznych uczuciach i oburzona codziennym widokiem rocyjaps? [monarchy], który się ukrywa; konieczność wojny zewnętrznej dla wyładowania „złych namiętności"* i powszechnego niezadowolenia, a jednocześnie

niemożliwość

wywołania

tej

wojny

z

powodu

braku tak pieniędzy, jak i korzystnej koniunktury politycznej — potężna inteligencja narodowa, która pała żądzą zerwania krępujących ją kajdan — przy tym wszystkim najbardziej absolutny brak pieniędzy i nóż „neaTeneń? [działaczy] na gardle władzy —

wydaje

mi się, że z każdym

miesiącem

sytuacja

musi

stawać

się coraz bardziej nieznośna, i że gdyby znalazł się jakiś wielki książę — zwolennik konstytucji, a przy tym odważny — „społeczeństwo” rosyjskie samo uznaloby rewolucję pałacową za najlepsze wyjście z tego impasu. A czy Bismarck i Bleichróder uratują swoich nowych przyjaciół? Wątpię, zapytuję raczej siebie, który z dwóch kontrahentów okradnie drugiego. Załączam rękopis Marksa (kopię), z którego zrobi Pani uży-

tek wedlug swego uznania. Nie pamiętam już, czy to w piśmie „CnoBo'* („Słowo'"*), czy „OreuecrBenunie 3anucku""? („Kronika ojczysta") znalazł on artykuł: p. Żukowskiego. Zredagował on 1 Gatczyna



miejscowość

koło

K[arol] M[arks] przed sądem tę właśnie odpowiedź, która ma Petersburga,

dokąd

schronił

się

car

Aleksander III, bojąc się przebywać w Petersburgu po zamordowaniu w 1881 r. swcgo poprzednika Aleksandra II. — Red. przekł. polsk, ? Wyrazy te napisane są po rosyjsku. — Red.

'

Londyn,

24

marca

1884

489

charakter artykułu przeznaczonego do opublikowania w Rosji; nigdy jednak nie wysłał jej do Petersb[urga], obawiając się, że

samo jego nazwisko wiedź

mogłoby

narazić pismo, które by tę odpo-

zamieścilo !, Szczerze

oddany F. Engels

Pani tłumaczenie mojej broszury* wydaje mi się wspaniałe — jakże piękny jest rosyjski język! Wszystkie zalety niermieckiego, bez jego okropnej wulgarności.

190

ENGELS DO EDWARDA BERNSTEINA Londyn,

24 marca

1884.

... Artykuł z marca był mimo wszystko bardzo dobry, zupełnie trainie podkreślał istotne punkty. Równicż ten w następnym numerze

o chłopskim

kazaniu

członka

„Volkspartei”

[Partii

Lu-

dowej]; tylko powoływanie się na „pojęcie” demokracji jest chybione. To pojęcie zmienia się wraz z każdorazową zmianą demos

[ludu]

i dlatego

nie posuwa

nas

ani o krok naprzód.

Według

mnie należało powiedzieć, co następuje: także proletariatowi potrzebne są demokratyczne formy do wzięcia władzy politycz-

nej w swe ręce, są one jednak dla niego tylko środkiem, jak wszelkie formy polityczne. Kto zaś dzisiaj dąży do demokracji jako do celu, ten musi się oprzeć na chłopach i drobnomieszczań1 List Marksa do redakcji „Otieczestwiennyje Zapiski” z r, 1877 (patrz str. 414 niniejszego zbioru) był po raz pierwszy opublikowany w 1886 r. w nr 5 czasopisma „Wiestnik Narodnoj Woli”, Genewa. — Red. 2 Engels ma tu na myśli swą broszurę „Rozwój socjalizmu od utopii do nauki” przetłumaczoną przez Wierę Zasulicz, pt. „Rozwój socjalizmu naukowego”, Gencwa 1884. — Red,

490

Londyn,

26

kwietnia

18834

stwie, izn. na klasach, kltóre skazane są chcą się one w sztuczny sposób ocalić, stają

na zagładę, się reakcyjne

a gdy w sto-

sunku do proletarialu. Następnie, nie należy zapominać, że konsekwentną formą panowania burżuazji jest właśnie republika demokratyczna, która, co prawda, na skutek już osiągniętego rozwoju proletariatu stała się zbyt niebezpieczna, ale jest — — jak wykazuje przykład Francji i Ameryki — nadal jeszcze możliwa, jedynie jako panowanie burżuazji. „Zasada” liberalizmu jako coś „określonego, historycznie powstałego' jest więc właściwie tylko niekonsekwencją: liberalna monarchia kons(tytucyjna] jest adekwatną formą panowania burżuazji, 1) na początku, gdy burżuazja jeszcze nie załatwiła się ostatecznie z monarchią absolutną, i 2) na końcu, kiedy proletariat sprawia, że republika demokratyczna staje się zbyt niebezpieczna. A jednak republika demokratyczna jest zawsze ostafnią formą panowania burżuazji; tą, w której panowanie to upada. Na tym kończę ten pasztet. Nim

zasyła

pozdrowienia.

Tussy

wczoraj

nie widziałem.

Twój F. E.

191

ENGELS

DO

KAUTSKIEGO Londyn,

Drogi

26

kwietnia

1884,

Kautsky!

Postanowiłem sobie i wszystkim to tutaj oznajmiłem, że zrobię kawał Bismarckowi i napiszę coś (Morgan), czego nie będzie mógł po prostu zabronić. Ale mimo najlepszej chęci — nie udaje się. Rozdziału o monogamii i końcowego rozdziału o własności prywatnej jako źródle przeciwieństw klasowych, jako czynniku rozsadzającym dawną wspólnotę nie mogę ująć tak płytko, aby

Londyn,

26

kwietnia

1884

491

mieściło się to w ramach ustawy przeciw socjalistom *. Luter: niech mnie diabli wezmą — nie mogę inaczej.

Jak mówi

Nie miałoby też sensu, gdybym tylko „obiektywnie" zreferował M[organa], a nie rozpatrzył sprawy krytycznie, nie spożytkował nowouzyskanych rezultatów i nie przedstawił ich w powiązaniu z naszymi poglądami i ustalonymi już wnioskami. To by naszym robotnikom niec nie dało: A więc — albo dobre i na pewno zakazane, albo też dozwolone i podłe. Tego ostatniego nie połrafię. W przyszłym tygodniu (Schorl[emmer] jest tu znowu i zostanie do poniedziałku) będę przypuszczalnie gotów. Będzie tego pełne 4 arkusze, albo i więcej. Jeżeli zechcecie zaryzykować — po przeczytaniu — i wydrukować to w „N[eue] Zf[eit]"', to niechaj wtedy wszystkie następstwa spadają na Waszą głowę, a mnie nie oskarżajcie. Jeśli jednak jesteście ostrożni i nie shcecie narażać całego pisma z powodu jednego artykułu — dajcie to wydruko-

wać jako broszurę, bądź w Z[urychu], bądź też jak „Kobietę” *. To już

Wasza

sprawa.

Dla naszego ogólnego poglądu na świat rzecz ta będzie mieć, jak sądzę, szczególne znaczenie. M[organ] pozwala na zupełnie nowe punkty widzenia, dając nam wraz z prehistorią brakującą dotąd faktyczną podstawę. Jeśli miałoby się jeszcze jakieś wątpliwości co do pewnych szczegółów prehistorii i „dzikich”, gens [ród] daje rozwiązanie zagadnienia w głównych zarysach i wy-

jaśnia

prehistorię.

I dlatego

trzeba

rzecz poważnie

opracować,

przedstawić we wszystkich powiązaniach dobrze rozważyć, ale też i nie zważając na ustawę przeciw socjalistom.

Jeszcze Fourier w

jeden ważny punkt: muszę wykazać, jak genialnie tak wielu zagadnieniach wyprzedził M([organa].

1 Engels ma tu na myśli swoją prywatnej i państwa”. — Red. 2 Mowa



tu

o pracy

A.

Bebla

pracę „Pochodzenie „Kobieta

rodziny, własności

a socjalizm”,



Red

Londyn,

492

23

maja

1884

Fourierowska krytyka cywilizacji dopiero dzięki M[organowi] występuje w calej swojej genialności. A to kosztuje wiele pracy...

192

ENGELS

DO EDWARDA

BERNSTEINA Londyn,

Drogi

23

mają

1884.

Edel

... Au Iond

[w głębi]

jestem

zadowolony,

że

przedłużono

ustawę przeciw socjalistom, a nie uchylono jej. Liberalny filister byłby w wyborach wywalczył wielkie zwycięstwo dla konserwatystów; aby utrzymać w mocy ustawę przeciw socjalistom, przej-

dzie on nie tylko przez ogień i wodę, lecz także przez najgłębszą

gnojówkę. A wtedy następstwem byłaby nowa zaostrzona ustawa. Tak, jak to wygląda obecnie, została ona przedlużona prawdopodobnie po raz ostatni; kiedy zaś stary Wilm ulegnie swojej chorobie nerek, w praktyce przestanie ona istnieć. A gruntowny

plamaż

niemieckich

wolnomyślicieli

i centrum

przy głosowaniu

jest też coś wart, jednak więcej jeszcze bismarkowskie prawo do pracy. Od czasu kiedy ten mętniak się go uchwycił, możemy mieć nadzieję, że pozbędziemy się histeryków A la Geiser. Trzeba zresztą być Bismarckiem, aby popełnić takie głupstwo w obliczu ruchu robotniczego, który nie daje się zgnębić nawet przy pomocy ustaw wyjątkowych. Tymczasem nasi ludzie postępują slusznie pogrążając go możliwie najgłębiej naleganiem na realizację; gdy tylko zaangażuje się on nieco bardziej (czego jednak na pewno nie uczyni tak szybko), cała ta bujda sprowadzi się do pruskiego systemu policyjnego. Jako program wyborczy ten goły frazes piekielnie mało mu pomoże. Prawo do pracy wynalazł Fourier, u niego urzeczywistnia się ono jednak tylko w falansterach, a więc przyjęcie falansterów jest wedle niego przesłanką. Fourierzyści — pojednawczy filistrzy z „Dćmocratie Pacifique"', jak się nazywało ich pismo —

Londyn,

6 czerwca

1884

498

rozpowszechniali ten irazes wlaśnie z powodu jego niewinnego brzmienia. Robotnicy paryscy w r. 1848 — przy swej absolutnej niewiedzy teoretycznej — dali sobie narzucić ten frazes, ponieważ wydawał się on tak praktyczny, tak mało utopijny, tak łatwy do zrealizowania. Rząd zrealizował go — w jedynej formie, w jakiej kapitalistyczne społeczeństwo mogło go zrealizować — w formie bezsensownych warsztatów narodowych. Zupełnie tak samo prawo do pracy zrealizowane zostało tutaj, w Lancashire, w czasie kryzysu bawełnianego w latach 1861—1864 przez warsztaty municypalne. A w Niemczech reali-

zuje się je także w głodowych

i katorżniczych koloniach robot-

niczych, o których marzą teraz filistrzy. Potraktowane jako oderwany postulat, prawo do pracy w ogóle nie może być urzeczywistnione w inny sposób. Żąda się od społeczeństwa kapitalistycznego, aby je zrealizowało — może ono to uczynić tylko w ramach swoich warunków egzystencji; a jeżeli żąda się od niego prawa do pracy, to żąda się go w owych określonych wa-

runkach, a więc żąda się warsztatów narodowych, domów pracy 1 kolonii. Jeżeli jednak żądanie prawa do pracy ma wyrażać pośrednio żądanie przeobrażenia kapitalistycznego sposobu produkcji, to jest ono wobec dzisiejszego stanu ruchu tchórzliwym krokiem wstecz, koncesją wobec ustawy przeciw socjalistom, frazesem,

którego

jedynym

ków co do celów,

zadaniem

do których

w jakich jedynie mogą

jest zdezorientowanie

powinni

dążyć,

robotni-

i co do warunków,

te cele osiągnąć...

193

ENGELS

DO

AUGUSTA

BEBLA Londyn,

... Nie

możemy

oderwać

mas

od

partii

6 czerwca

liberalnych,

1884.

dopóki

partie te nie będą miały okazji zblamować się w praktyce, dopóki

494

Londyn,

6

czerwca

1884

nie dojdą one do steru i nie okażą swojej bezsilności. Jesteśmy jeszcze ciągle, jak w r. 1848, opozycją przyszłości, musimy zatem mieć u steru najskrajniejszą z obecnych partii, zanim będziemy mogli stać się w stosunku do niej opozycją współczesną. Polityczna stagnacja, tzn. obecna bezskuteczna 1 bezcelowa walka między olicjalnymi partiami, na dluższą metę też nie może przynieść nam korzyści. Co innego postępowa walka partii ze stopniowym przesuwaniem się punktu ciężkości na lewo. To właśnie dzieje się obecnie we Francji, gdzie walka polityczna rozgrywa się jak zawsze w klasycznej formie. MNastępujące po sobie rządy idą coraz bardziej na lewo i można już przewidzieć gabinet Clemenceau; nie będzie to jeszcze najskrajniejszy z możliwych burżuazyjnych rządów. Z każdym przesunięciem na lewo robotnicy uzyskują nowe ustępstwa (por. ostatni strajk w Denain, gdzie po raz pierwszy nie wkroczyło wojsko) i co ważniejsze, pole coraz bardziej oczyszcza się dla rozstrzygającej walki, a stanowisko partii staje się coraz jaśniejsze i wyraźniejsze. Uważam ten powolny, lecz niepowstrzymany rozwój republiki irancuskiej ku nieuniknionemu końcowemu rezultatowi: przeciwsiawieniu radykalnym, rzekomo socjalistycznym burżua, rzeczywiście rewolucyjnych robotników — za jedno z najważniejszych wydarzeń, i mam nadzieję, że rozwój ten nie zostanie zahamowany; zadowolony jestem, że nasi ludzie nie są jeszcze dość silni w Paryżu (za to o tyle silniejsi na prowincji), aby rewolucyjny irazes mógł ich sprowadzić na drogę puczu. W tak klasycznie czystej formie, jak we Francji, w mętnych Niemczech rozwój oczywiście nie odbywa się; na to jesteśmy zbyt zacofani, przeżywamy wszystko dopiero wWówczas, gdy się gdzie indziej już przeżyło. Ale mimo całego dziadostwa naszych oficjalnych partii, jakiekolwiek życie polityczne byłoby dla nas znacznie korzystniejsze niż to obecne polityczne cmentarzysko, gdzie nie rozgrywa się nic prócz intryg w polityce zagranicznej...

26

czerwca

1884

495

194 ENGELS

DO

EUGENII

PAPRITZ! 26

Szanowna

czerwca

1884.

Pani!

Znam już ze słyszenia Pani mówi, jakkolwiek nie jednego jego egzemplarza.

litografowany dziennik?, o którym miałem jeszcze okazji obejrzeć ani

Czy nie krzywdzi Pani do pewnego stopnia swoich rodaków? My obaj, Marks

i ja, nie mieliśmy powodu

uskarżać się na nich.

Chociaż niektóre szkoły bardziej były godne uwagi ze względu na swój zapał rewolucyjny niż na swe badania rmaukowe, chociaż tu i ówdzie zdarzało się i jeszcze zdarza błądzenie po omacku, to z drugiej strony, istniał jednak duch krytyki i oddanie się badaniom nawet czysto teoretycznym, godne narodu, który wydał Dobrolubowa i Czernyszewskiego. Nie mówię wyłącznie o aktywnych rewolucyjnych socjalistach, lecz także o szkole historycznej i krytycznej w literaturze rosyjskiej, która daje rzeczy nieskończenie wyższe ponad to, co tworzy się obecnie w Niemczech i we Francji w dziedzinie oficjalnej nauki historii. I nawet wśród aktywnych rewolucjonistów nasze idee i z gruntu przetworzone przez Marksa nauki ekonomiczne spotykały się zawsze z sympatią i zrozumieniem. Wie Pani zapewne o tym, że ostatnio przetłumaczono na język rosyjski i opublikowano kilka naszych prac i że dalsze wydania są w toku, a zwłaszcza

„Nędza

1 List ten przekł. polsk.

napisany

filozofii" został

w

Marksa.

Jego

mała

całości

języku

francuskim.

w

praca

sprzed —

HRed.

2 Mowa tu o litografowanych zbiorkach „ConuanucrHueckoe 3HdaHune" wydawanych w r. 1884 przez nielegalne moskiewskie „Stowarzyszenie Tłumaczy i Wydawców”. W skład pierwszego zbioru weszła praca Engelsa „Socjalizm utopijny a socjalizm naukowy” i niektóre rozdziały jego pracy

„Położenie

klasy

robotniczej

w Anglii”, —

Red.

496

26 czerwca

1884

r. 1848, „Praca najemna i kapitał'"'(„HaeMnniń Tpyn K kanuTan*") należy także do tej serii i będzie opublikowana pod tym tytułem. Jestem niezmiernie zaszczycony tym, że uważa Pani za wskazane przetłumaczenie moich „Umrisse etc."' [„Zarys itd."] % Chociaż jestem jeszcze trochę dumny z tej pierwszej pracy w dziedzinie nauk społecznych, wiem doskonale, że jest ona obecnie całkowicie przestarzała i pełna nie tylko błędów, lecz ! „byków”. Obawiam się, czy nie spowodowałaby ona więcej nieporozumień, niż przyniosłaby korzyści. Przesyłam Pani pocztą egzemplarz „Diihrings Umwślzung etc.' 3. Co do naszych dawnych artykułów dziennikarskich, trudno byłoby odnaleźć je w tej chwili. Większość z nich nie jest już dzisiaj aktualna; skoro tylko po opublikowaniu rękopisów ze spuścizny Marksa znajdę trochę wolnego czasu, zamierzam wydać je w zbiorze, z objaśnieniami itd. Ale to należy do przyszłości. Nie rozumiem dobrze, o jakim manifeście do angielskich robotników Pani wspomina. Być może, ma Pani na myśli „The Civil

War

in

France*

[„Wojna

domowa

we

Francji''],

odezwę

Międzynarodówki o Komunie Paryskiej. Tę mogę Pani przesłać. Gdyby mój stan zdrowia na to pozwalał, prosilbym Panią

o pozwolenie odwiedzenia Jej; niestety, chociaż czuję się calkiem znośnie w dormu, zabroniono mi chodzenia po mieście. Jeśliby Pani zechciała zaszczycić mnie Swoimi odwiedzinami, to jestem zawsze do Pani dyspozycji około siódmej, ósmej godziny wieczorem. Zechce Pani przyjąć wyrazy

mego najgłębszego poważania.

F. Engels i Tytuł pracy Engels napisał po rosyjsku. — Red. ? Chodzi tu o „Zarys krytyki ekonomii politycznej”, polsk. 3 „Anty-Diihring”. — Red. przekł. polsk.



Red. przekł

Londyn,

26 czerwca

1884

497

195

ENGELS

DO

KAROLA

KAUTSKIEGO Londyn,

Kochany Rękopis

nym.

Kautskył „Anty-Rodbertusa'* !

Mam

niewiele

uwag



odeślę

zrobiłem

jutro

ołówkiem

26 czerwca

listem

1884.

poleco-

kilka notatek

marginesowych. Dodam jeszcze do tego następujące obserwacje: 1. Rzymskie prawo jest skończonym systemem praw prostej przedkapitalistycznej, produkcji a więc produkcji towarowej, która jednak przeważnie ogarnia także stosunki prawne okresu Jest to tedy akurat to, czego potrzeba było kapitalistycznego. naszym mieszczanom w czasie ich wzrostu, a czego nie znajdowali oni w rodzimym prawie zwyczajowym.

Odnośnie do stronicy 10 miałbym 1. Wartość dodatkowa jest jedynie opierającej

w produkcji

niejedno do zarzucenia. wyjątkowym zjawiskiem

się na niewolnikach lub poddanych;

po-

winno się tu mówić o produkcie dodatkowym, który przeważnie

konsumuje się bezpośrednio, lecz nie realizuje się na rynku.

2.

Sprawa

środków

produkcji

niezupełnie tak się przedsta-

wia. We wszystkich społeczeństwach opartych na samorzutnym a więc do panuje nad producentem, podziale pracy produkt produkcji, środki pewnego stopnia panują nad nim również i

przynajmniej

tu i ówdzie:

ziermnia

jest jedynie dodatkiem

chłopem,

który

w końcu

rękopisu.

w średniowieczu

nad

do gruntu, narzędzie

rze-

panuje

mieślnicze panuje nad rzemieślnikiem cechowym. Podział pracy oznacza bezpośrednie panowanie narzędzi pracy nad robotnikiem, aczkolwiek nie w kapitalistycznym znaczeniu. Coś podobnego przydarzyło Ci się ze środkami produkcji ani też fechniki od I. Nie wolno Ci oddzielać rolnictwa i 22. Płodozmian, 21 str. na ekonomii politycznej, jak to robisz 1 Mowa (Czasopismo

tu o rękopisie artykułu Kautskiego „Neue Zeit”, 1884 r.). — Red.

„sKapitał»

Rodbertusa”.

498

Londyn,

26

czerwca

1884

nawozy sztuczne, maszyna parowa, mechaniczny warsztat tkacki są nieodłączne od produkcji kapitalistycznej, podobnie jak narzędzia dzikich i barbarzyńców nieodłączne są od ich wWyiwórczości. Narzędzia dzikich ludzi warunkują ich społeczeństwo w tej samej mierze, jak nowoczesne — społeczeństwo kapitalistyczne. Twoje ujęcie sprawy prowadzi do wniosku, że wprawdzie teraz o ustroju społecznym decyduje produkcja, lecz że nie stanowiła ona o ustroju przed produkcją kapitalistyczną, gdyż narzędzia nie popełniły jeszcze wtedy grzechu pierworodnego. Jeżeli mówisz o środkach produkcji, mówisz tym samym o społeczeństwie, i lo o społeczeństwie określonym przez te

właśnie narzędzia produkcji. Nie ma środków produkcji samych w sobie, istniejących poza społeczeństwem i nie wywierających na to społeczeństwo wpływu, podobnie jak nie ma kapitału samego w sobie. Trzeba by wykazać, jak to się stało, że środki produkcji, które we wcześniejszych okresach, nie wyłączając prostej produkcji towarowej, panowały w slłabym jedynie stopniu nad producentem w porównaniu z tym, co jest dzisiaj — jak te środki osiągnęły dzisiejszą despotyczną nad nim władzę. Twoje ujęcie sprawy wydaje mi się niedostateczne, gdyż nie wspominasz wcale o jednym biegunie: o powstaniu klasy, która nie posiadała już sama środków produkcji, a więc i środków utrzymania, musiała tedy sprzedawać się sama w osobach poszczególnych swych przedstawicieli. Tam gdzie mowa jest o popularnych projektach Rodbertusa, należy. podkreślić jego proudhonizm — on sam przecież oświadcza, że jest Proudhonem I, który antycypował francuskiego Proudhona. Należy pokazać tę konstytuowaną wartość, którą Rodbertus odkrył już w 1842 r. Projekty te są żałosnym krokiem wstecz w porównaniu z Brayem i bankiem wymiany Proudhona. Robotnik ma otrzymać tylko ćwierć produktu, ale to już na pewnol! O tym pomówimy jeszcze później. Spokój

(fizyczny)

się lepiej; tym

razem

świetnie mi służy,

wyleczę

z każdym

się całkowicie.

dniem czuję

Dyktowanie

dru-

Londyn,

20 września

1884

499

giej księgi „Kapitału” posuwa się znakomicie naprzód. Doszliśmy już do drugiego działu — są tam jednak poważne luki. Redakcja ma, oczywiście, charakter prowizoryczny, ale wszystko zrobi się jeszcze we właściwym czasie. Widzę wyraźnie drogę dalszego postępowania — cela suffit [a to już wystarcza]. List Edego' otrzymałem i dziękuję zań. Musicie się jednak uzbroić w cierpliwość korespondując ze mną; nie wolno mi po raz drugi narazić zdrowia, a materiału do pracy i korespondencji gromadzą się całe góry. Pozdrowienia. Wasz

F. E.

„Kapitał i pracę najemną"? wyślę natychmiast po sprawdzeniu, może jutro.

ENGELS

196 KAROLA

DO

KAUTSKIEGO Londyn,

Drogi W

20 września

1884.

Kautsky!

załączeniu

zwrot

rękopisu

w liście poleconym.

był bardzo dobry we wszysi-

Twój artykuł o R[odbertusie]

kim, co dotyczy ekonomii; muszę Ci jednak znowu zrobić zarzut dotyczący apodyktyczności twierdzeń w dziedzinach, w których sam nie czujesz się pewnie, wskutek czego odsłaniasz Schrarmowi

swoje

słabe

strony;

a on

jest

dość

zręczny,

by to

wykorzystać. Dotyczy to w szczególności „abstrakcji, którą zbyt ogólnikowo skrytykowałeś. Różnica polega w tym wypadku na tym: 1 Edwarda

Bernsteina.



Hed.

przekt.

polsk.

2 „Praca najemna i kapitał” Marksa, opublikowana w latach 1848—1849 w „Nowej Gazecie Reńskiej”, została na nowo wydana w 1884 r. w Zurychu; IEngels napisał do niej przedmowę. — Red. przekł. polsk.

500

Londyn, 11 grudnia 1884

Marks sprowadza wspólną treść zawartą w rzeczach i stosunkach do jej najbardziej ogólnego wyrazu myślowego, a więc jego abstrakcja oddaje jedynie w formie myśli treść już zawartą w rzeczach. R[odbertus] natomiast urabia sobie jakiś mniej lub bardziej niedoskonały wyraz myślowy i mierzy rzeczy według tego pojęcia, do którego mają się one [jego zdaniem] stosować. Szuka on prawdziwej, wiecznej treści rzeczy i stosunków społecznych, których treść jednak jest z istoty swojej przemijająca. Na przykład prawdziwy kapitał. Nie jest to kapitał obecnie istniejący, który stanowi jedynie niedoskonałą realizację pojęcia. Zamiast wyprowadzić pojęcie kapitału ze współczesnego, tzn. jedynie naprawdę istniejącego kapitału, Rodbertus — chcąc od dzisiejszego kapitału dojść do prawdziwego kapitału — bierze do pomocy izolowanego człowieka i pyta: co mogłoby stanowić kapitał w produkcyjnej działalności tego człowieka, i odpowiada: oczywiście, prosty środek produkcji. Tym samym miesza po prostu prawdziwy kapitał ze środkiem produkcji, który stosownie do okoliczności może być kapitałem lub też nie. Tym samym usuwa wszystkie złe cechy kapitalu, a mianowicie wszystkie jego cechy rzeczywiste. Teraz więc (Rodbertus) może żądać, aby rzeczywisty kapitał zastosował się do tego pojęcia, tj. funkcjonował jedynie jako prosty społeczny środek produkcji, aby pozbył się wszystkiego, co czyni go kapitałem, a jednak by pozostał nadal kapitałem, a nawet stał się właśnie przez to prawdziwym ka-

pitalem. .. 197 ENGELS

DO AUGUSTA

BEBLA Londyn,

11

grudnia

1884.

Mamy tę wielką przewagę, że u nas rewolucja przemysłowa jest dopiero w pełnym rozwoju, podczas gdy we Francji i Anglii jest ona w głównych zarysach zakończona. Tam podział na miasto i wieś, na obszar przemysłowy i obszar rolniczy jest tak

Londyn,

daleko

w

posunięty,

swej

masie

że

11 grudnia 1884

zmienia

wyrastają

w

się

tylko

501

powoli.

warunkach,

w

Tam

jakich

ludzie

przyjdzie

im potem żyć; są do nich przyzwyczajeni, nawet wahania i kry-

zysy stały się dla nich czymś prawie samo lym. Do tego dochodzą

przez się zrozumia-

o dawniejszych

wspomnienia

nieudanych

Próbach

ruchu. U nas natomiast wszystko jest jeszcze zupełnie

Płynne.

Resztki

dawnej,

obliczonej

na zaspokojenie własnych

Potrzeb, produkcji przemysłowej chłopów są wypieliane przez kaPitalistyczny przemysł domowy, podczas gdy W mnycł? znowu

Okolicach ten kapitalistyczny przemysł domowy ustępuje miejsca maszynom. I właśnie charakter naszego przemysłu, który że przewrót spoWlecze się w tyle za innymi krajami, sprawia, leczny jest u nas tym gruntowniejszy. Ponieważ'masowa PFOÓĘ'

kcja przedmiotów pierwszej potrzeby, jak i artykułów luksusowych,

znajduje się już w rękach Anglików i

Francuzów,

dla naszego

drobne rzeczy, Przemysłu eksportowego pozostają przeważnie które jednak także stają się przedmiotami masowego zbyłu; są One

najpierw

dopiero,

wytwarzane

przez

przemysł

domowy, 4 potem gdy produkcja staje się masowa, przez maszyny. Prze-

domowy (kapitalistyczny) rozprzestrzenia się w ten sposób na coraz większych obszarach i tym gruntowniej chZyS›ZCZa mysł

Pole. Jeżeli wyłączyć Prusy na wschód od Łaby, a więc Prus._yż Wschodnie, Pomorze, Poznańskie i większą część Brandenburgii Oraz

starą

nie

byłby

Bawarię,

coraz

pozostaje

bardziej

niewiele

wciągany

okolic, w których

do przemysłu

ten sposób obszar rewolucjonizowany pod mysłowym jest u nas większy niż gdziekolwiek

Dalej.

Ponieważ

pracujący

chłop

domowego.

wzglęfiem indziej.

w przemyśle domowym

prze-

fOb_Otm'lf

Przeważnie uprawia też swój kawałek ziemi, powstaje możliwość wywierania takiego nacisku na płace, jak nigdzie. To, co dawniej było szczęściem dla szarego człowieka, powiązanie rolnictwa z przemysłem, staje się najsilniejszym środkiem wyzysku kapitalistycznego.

Pólko

kartofli,

krowa,

kawałek

ziemi ornej

pozwa*

la na sprzedawanie siły roboczej poniżej ceny; zmusza do tego, gdyż przywiązuje robotnika do gleby, która daje nu jednak tyl-

502

Londyn,

ko częściowe

wyżywienie.

do eksportowania tość

11 grudnia 1884

Toteż

dzięki temu,

dodatkową

kupującemu,

nasz

przemysł

staje

że oddaje

przewaźnie

zysk

kapitalisty

zaś

się zdolny

całą

war-

tworzy

się

przez obniżenie normalnej płacy roboczej. Mniej lub więcej to samo dzieje się wszędzie w przemyśle domowym na wsi, nigdzie jednak nie wyraża się to tak jaskrawo, jak u nas. Ponadto,

wolucję

nasz

1848

r.

przewrót

z

jej

przemysłowy,

burżuazyjnym

wywołany

przez re-

(jakkolwiek

słabym)

postępem, został ogromnie przyśpieszony 1) przez usunięcie wewnętrznych przeszkód w latach 1866—1870, 2) przez francuskie miliardy, które w końcu trzeba było kapitalistycznie spożytkować. W ten sposób doszliśmy do przemysłowego przewrotu, gruntowniejszego, głębszego i o większym zasięgu terytorialnym niż w innych krajach, i to z proletariatem zupełnie świeżym, nie tkniętym i nie zdemoralizowanym przez klęski; a wreszcie — dzięki Marksowi — zdobyliśmy takie zrozumienie przyczyn rozwoju gospodarczego i politycznego oraz warunków nadchodzącej rewolucji, jakiego nasi poprzednicy nigdy nie mieli. Dlatego wła: śnie jesteśmy obowiązani zwyciężyć. Co

dzielam

do czystej

Twego

w Niemczech

demokracji

zdania.

odgrywa

Rzecz

i jej roli

w

zrozumiała

przyszłości,

sama

to nie po-

przez

się, Że

ona o wiele bardziej podrzędną rolę niż

w krajach o dawniejszym rozwoju przemysłowym. Nie wyklucza to jednak, że w momencie rewoluicji uzyska ona chwilowe znaczenie jako najskrajniejsza partia burżuazyjna, w której to roli

występowała

już we Frankfurcie,

jako ostatnia

deska

ratunku

całej gospodarki burżuazyjnej, a nawet feudalnej. W takim momencie cała reakcyjna masa stanie po jej stronie i wzmocni ją: wszystko, co było reakcyjne, przybierze pozory demokratyczne. Zupełnie tak samo w miesiącach od marca do września 1848 r. wszystkie siły feudalno-biurokratyczne popierały liberałów, aby utrzymać w karbach rewolucyjne masy — a gdy to się udało — aby naturalnie wygnać liberałów. Tak też w r. 1848 od maja aż do grudniowego wyboru Bonapartego czysto republikańska partia, National, najsłabsza ze wszystkich partii, rządziła we Francji,

Londyn,

11 grudnia 1884

503

tylko dzięki zjednoczonej reakcji organizującej się za jej plecami. To samo działo się w każdej rewolucji; najbardziej łagodna ze wszystkich w ogóle zdolnych jeszcze do sprawowania władzy partii dochodzi do steru właśnie dlatego, że tylko w tym zwyciężeni widzą ostatnią możliwość ratunku. Otóż nie należy oczekiwać, że w momencie kryzysu będziemy mieli po swojcj stronie większość wyborców, to jest większość narodu. Cała burżuazyjna i resztki feudalnej klasy posiadającej, duża część drobnomieszczaństwa, jak również ludności wiejskiej, zgrupuje się dokoła szermującej

najbardziej

rewolucyjnym

frazesem, skraj-

nej partii burżuazyjnej i uważam za zupełnie możliwe, że będzie ona reprezentowana w rządzie tymczasowym, a nawet w pewnym

momencie

może

stanowić

w nim

większość.

Jak

nie należy

postępować będąc w mniejszości, pokazała socjaldemokratyczna mniejszość rządu paryskiego z lutego 1848 r. Na razie jednak jest to jeszcze kwestia akademicka.

Co prawda

w Niemczech

sprawy

mogą

mieć inny przebieg,

a to z przyczyn związanych z wojną. Pchnięcie z zewnątrz w obecnej sytuacji nie może chyba przyjść znikąd, jak tylko z Rosji. Jeżeli nie przyjdzie ono z Rosji, lecz z Niemiec, wtedy rewolucja może rozpocząć się tylko od armii. Nieuzbrojony lud bowiem jest wobec dzisiejszej armii wielkością mało znaczącą. W tym wypadku — jeśliby wyszła na arenę nasza rezerwa w wieku 20—25

lat, która

nia wojskowe —

nie ma

można

prawa

głosu, lecz przechodzi

ćwicze-

by było przeskoczyć czystą demokrację.

Jest to jednak dzisiaj także jeszcze kwestia akadermicka, chociaż ja, jako — że tak powiem — przedstawiciel wielkiego sztabu generalnego partii, mam obowiązek brać i to pod uwagę. W każdym razie w dniu kryzysu i nazajutrz po nim jedynym naszym przeciwnikiem będzie grupująca się wokół czystej demokracji zjednoczona reakcja i tego, jak sądzę, nie należy tracić z oczu...

198 ENGELS

DO WIERY ZASULICZ Londyn, 23 kwietnia 1885.

Droga Obywatelkol Nie odpowiedziałem Pani jeszcze na list z 14 lutego. Oto przyczyny zwłoki, która nie wynikła, oczywiście, z lenistwa. Pyta mnie Pani o moje zdanie o książce Plechanowa „Hauu Pa3uornacus" [„Nasze rozbieżności”] !, W tym celu musiałbym książkę przeczytać, czytam zaś po rosyjsku dość swobodnie, gdy się przez tydzień zajmuję tym językiem. Jednak niekiedy

przez całe półrocze nie mam

na to czasu i wtedy tracę wprawę

i muszę uczyć się poniekąd od nowa. Tak się rzecz miała z „Pa3Hornacua"' !. Rękopisy Marksa, które dyktuję sekretarzowi, zajmują mi cały dzień; wieczorem przychodzą różni ludzie, któ-

rych ostatecznie nie można arkusze jeszcze rodziny okazuje kie te stron

wypraszać;

poza tym muszę czytać

korekty, załatwiać wiele korespondencji, a wreszcie są przekłady (na włoski, duński itd.) mojego „Pochodzenia itd.", których przejrzenia ode mnie wymagają, a to się niekiedy wcale potrzebne i wcale niełatwe. Wszystzajęcia spowodowały, że przeczytałem nie więcej niż 60

„Pa3nornacua” '. Gdybym

1 Wyrazy

te napisane

miał

są po rosyjsku.

dla —

siebie trzy wolne Red,

dni,

Londyn,

28

kwietnia

1885

505

mógłbym sprawę załatwić i poza tym odświeżyłbym swoją znajomość rosyjskiego. Sądzę wszakże; że wystarcza ta część książki, którą przeczytałem, ażeby się mniej więcej zapoznać z rozbieżnościami, o które w niej chodzi. Przede wszystkim powtarzam Pani, jestem dumny z tego, że wśród młodzieży rosyjskiej istnieje partia, która szczerze i niedwuznacznie przyjmuje wielkie ekonomiczne i historyczne teorie Marksa i ostatecznie zrywa z wszystkimi anarchistycznymi i nieco słowianofilskimi tradycjami swoich poprzedniczek. I Marks sam byłby z tego dumny, gdyby był żył trochę dłużej. Jest to postęp, który będzie miał wielkie znaczenie dla rewolucyjnego Rosji. Historyczna teoria Marksa jest według mnie rozwoju podstawowym warunkiem wszelkiej prawidłowej i konsekwentnej taktyki rewolucyjnej; aby tę taktykę ustalić, trzeba jedynie

zastosować

teorię

do ekonomicznych

stosunków

i politycznych

danego kraju. Lecz na to trzeba znać te stosunki; co do mnie, wiem za mało o faktycznej sytuacji w Rosji, aby przypisywać sobie kompeten-

cje do sądzenia o szczegółach taktyki, które wynikają z tej sy-

tuacji w danym momencie. Poza tym prawie zupełnie nie znam wewnętrznych tajników historii rosyjskiej partii rewolucyjnej, szczególnie w ostatnich latach. Moi przyjaciele spośród narodowolców nigdy mi o tym nie opowiadali. Ą jest to element nieod-

zowny do wyrobienia sobie zdania. To, co wiem o Rosji lub też wydaje mi się, że wiem, skłania mnie do poglądu, że dla Rosjan zbliża się ich rok 1789. Rewolucja musi wybuchnąć w pewnym momencie; rzoże ona wybuchnąć

każdego dnia. W tych okolicznościach kraj jest jak naładowany nabój, do którego wystarczy tylko przytknąć lont. po 13 marca!. Jest to jeden z tych wyjątkowych

w których garstka bne

pchnięcie

1881

1 Engels ma r. — Rcd,

ludzi może zrobić rewolucję, tzn. przez dro-

doprowadzić na

Szczególnie wypadków,

myśli

do

zabójstwo

runięcia cara

całego

Aleksandra

systemu, II z 13

(1)

który marca

506

Londyn,

23 kwietnia

1885

znajduje się w mniej niż chwiejnej równowadze (aby użyć wyrażenia Plechanowa), i przez akt sam przez się mało znaczący wyzwolić nieposkromione siły wybuchowe. Otóż jeżeli blankizm — fantazja o wywołaniu wstrząsu całego społeczeństwa przez niewielki spisek — miał jakąkolwiek rację bytu, to właśnie w Petersburgu. Z chwilą gdy raz podłoży się minę pod proch, gdy wyzwolą się siły, i energia narodowa z potencjalnej przemieni się w kinetyczną (ulubione porównanie Plechanowa i to bardzo dobre) — ludzie, którzy podłożyli ogień pod minę, zostaną porwani przez wybuch, który będzie tysiąc razy silniejszy od nich i będzie szukał sobie ujścia w taki sposób, jaki będzie możliwy w zależności od sił i oporów ekonomicznych. Przypuśćmy,

że ludzie

ci wyobrażali

sobie,

iż mogą

chwycić

władzę w swoje ręce — cóż to znaczy? Jeśli oni wywiercą otwór, który przerwie tamę, rwący prąd porwie im ich złudzenia. A jeśli przez przypadek złudzenia te się ziszczą i najwyższa władza dostanie się do ich rąk, to czemu się o to martwić? Ludzie, którzy się chwalili, że zrobili rewolucję, dostrzegali zawsze następnego ranka, że nie wiedzieli, co czynili, że dokonana rewolucja była zupełnie niepodobna do tej, którą chcieli wywołać. Oto jest to, co Hegel nazywa ironią historii, której uniknąć mogą tylko nieliczni historyczni nearenu '. Spójrzcie na Bismarcka, rewolucjonistę mimo woli, i na Gladstone'a, który w końcu popadł w konflikt ze swoim uwielbianym carem. Dla mnie ważne jest, aby w Rosji nastąpiło to pchnięcie, aby rewolucja wybuchła. Czy ta, czy inna frakcja da sygnał, czy sta: nie się to pod tym lub innym sztandarem, nie ma znaczenia. Gdyby to było sprzysiężenie pałacowe, byłoby nazajutrz zmiecione z powierzchni ziemi. Tam gdzie sytuacja jest tak napięta, gdzie jest takie nagromadzenie rewolucyjnych elementów, gdzie ekonomiczne położenie olbrzymich mas ludności pogarsza się z każdym dniem, gdzie istnieją wszystkie stopnie rozwoju społecznego, od prymitywnej wspólnoty wiejskiej do nowo1 Wyraz

ten napisany

jest po rosyjsku. —

Red.

[Londyn,

około 5 lipca 1885

507

czesnego wielkiego przemysłu i wielkich finansów, gdzie wszystkie te przeciwieństwa spaja przemoc bezprzykładnego despotyzmu,

który

staje

się

młodzieży jednoczącej

coraz

bardziej

nie

do

zniesienia

dla

w sobie inteligencję i godność narodu —

jeśli tam rozpocznie się rok 1789, to r. 1793 nie da na siebie długo

czekać.

Żegnam Panią, Szanowna Obywatelkol Jest już pół do trzeciej w nocy, a jutro do chwili odesłania poczty nie zdążę już

Chyba nic dodać. Jeżeli Pani jest wygodniej, proszę pisać po Toproszę jednak nie zapominać,

Syjsku,

że bardzo

rzadko

zdarza

mi się czytać odręcznie pisany tekst rosyjski. Oddany Pani F. Engels

199

DO

ENGELS

GERTRUDY

GUILLAUME-SCHACK [Londyn,

Wielce

Na Prawa

Szanowna

Pani

mogę tylko odpowiedzieć, że nie mam

informacji —

kacji —

o M[arksa]

nież ani

w imieniu

5 lipca 1885].

Panil

zapytanie

podawać

około

i moim

przeznaczonych

przecież do Rubll-

w pracach

ani własnym

wziąć odpowiedzial-

Nych, do których byliśmy poufnie wciągani. M[arksa],

POllty'CZ'

współudziale

Nie mogę rów:

ności za cały program francuski, przy którego układaniu siłą rzeczy co najwyżej wysłuchano naszej rady. W fajemnicy mogę Jednak Pani powiedzieć, że Considćrants [motywacyjna część] Programu Parti Ouvrier [Partii Robotniczej] kierunku Rouen' pochodzi

od Marksa.

1 Partią Robotniczą kierunku Rouen nazywa Engels tę część Francuskiej Partii Robotniczej, która z Guesde'em i Lafargue'em na czele zerwała w 1882 r. z possybilistami i zwołała swój własny kongres do



Rouen.

z



Hed.

508

Londyn, 28 października 1885

Jeżeli Francuzi kładą mniejszy nacisk na żądanie ograniczenia pracy kobiet niż Niemcy, objaśnia się to stosunkowo podrzędną rolą pracy fabrycznej kobiet we Francji, a szczególnie w Paryżu. Równość płacy przy jednakowej pracy dla obojga płci — dopóki placa nie zostanie w ogóle zniesiona — jest, o ile mi wiadomo, żądaniem wszystkich socjalistów. Wydaje mi się oczywiste, że kobieta pracująca wymaga ze względu na swe funkcje fizjologiczne szczególnej ochrony przed wyzyskiem ka: pitalistycznym. Angielskie bojowniczki walczące o formalne pra: wo kobiet — aby dawały się one kapitalistom równie gruntownie wyzyskiwać jak mężczyźni — są po większej części bezpośrednio lub pośrednio zainteresowane w wyzysku kapitalistycznym oboj: ga płci. Przyznaję, że mnie osobiście interesuje bardziej zdrowie przyszłego pokolenia aniżeli absolulne Iormalne równouprawnienie płci w ostatnim okresie istnienia kapitalistycznego systermu produkcji. W moim przekonaniu prawdziwe równouprawnienie kobiety i mężczyzny może urzeczywistnić się dopiero wtedy, kiedy ustanie kapitalistyczny wyzysk obojga. a praca w gospodarstwie domowym, wykonywana obecnie indywidualnie, przekształci się w jedną z gałęzi przemysłu społecznego.

200 ENGELS DO AUGUSTA

BEBLA

Londyn,

28

października

1885.

... Chroniczna depresja we wszystkich podstawowych gałęziach przemysłu nadal nieprzerwanie panuje także i tutaj, we Francji i Ameryce; w szczególności odnosi się to do żelaza i bawelny. Jest to sytuacja niesłychana, mimo że jest ona nieuniknionym następstwem systemu kapitalistycznego: nadprodukcja jest tak ogromna, że nie może nawet doprowadzić do kryzysul Wzrost wolnego i poszukującego lokaty kapitału jest tak wielki,

że dyskonto

waha

się tu faktycznie od

1 do

11/:%

rocznie,

Londyn, 28 października 1885

a pieniądze

na

i chmiastowym

krótkoterminowe

zwrotem

pożyczki

509

za obustronnym

czy wypowiedzeniem

(money

na-

at call)

Zaledwie można umieścić na 1/2% w stosunku rocznym. Ale właźnie to, że posiadający gotówkę kapitalista woli raczej lokować jeniądze w ten sposób, zamiast włożyć je do jakiegokolwiek nowego przedsiębiorstwa przemysłowego, świadczy, za jak nie-

ewną

uważa on całą gospodarkę. Ta obawa

przed nowymi lo-

katami i starą spekulacją, która ujawniła się już w okresie kry: zysu 1867 r., jest główną przyczyną, że nie dochodzi do ostrego

kryzysu. W ostateczności musi on jednak nadejść, a wtedy, miej-

my

nadzieję, położy on koniec starym związkom zawodowym. Bez

zmiany zachowały one tkwiący w nich od początku charakter cechowy, który staje się z każdym dniem coraz bardziej nie do zniesienia. Myślicie zapewne, że do związku mechaników, cieśli, murarzy itd. wstąpić może po prostu każdy robotnik danego zawodu? O tym nie ma mowy. Kto chce wstąpić do związku, musi rzez

o

szereg

z

członków

lat

(przeważnie

danego

7)

związku.

być

Miało

terminatorem

to

na

jedne-

celu

ogra-

niczenie liczby robotników, okazało się jednak bezskuteczne i do-

rowadziło tylko do tego, że majster otrzymywał pieniądze, nic

za to w rzeczywistości nie dając. Uchodziło to jeszcze do r. 1848.

Od tego czasu jednak kolosalny rozwój przemysłu stworzył klasę robotników, tak samo liczną albo liczniejszą niż „wyszkoleni” robotnicy trade-unionów; pracują oni nie gorzej, a czasem i lepiej niż tamci, ale nie mogą nigdy zostać członkami [związków]. Ludzie ci zostałi formalnie wychowani na cechowych przepisach trade-unionów. Myślisz może, że trade-uniony pomyślały o tym, aby usunąć ten śmieszny nonsens? Bynajmniej. Nie

przypominam sobie, abym kiedykolwiek czytał, by podobny wniosek został wniesiony na jakimś kongresie trade-unionów. Ci głupcy chcą zreformować społeczeństwo podług siebie, a nie siebie podług rozwoju społeczeństwa. Trzymają się swoich tradycyjnych przesądów, które im samym tylko szkodzą, zamiast od-

rzucić ten cały kram, podwoić przez to swoją liczbę oraz siłę i rzeczywiście stać się ponownie

tym, czym teraz coraz bardziej

być

510

Londyn,

18 listopada 1885 —

przestają, a mianowicie zrzeszeniami wszystkich robotników danej gałęzi przemysłu przeciwko kapitalistom. Myślę, że to Ci nieco wyjaśni postępowanie tych uprzywilejowanych robotników.

ENGELS

201 DO N. F. DANIELSONA 1 Londyn,

13

listopada

1885

Drogi Paniel Otrzymałem Pańskie dwa listy z 6 (18) i 9 (21) sierpnia w czasie mego pobytu w Jersey i natychmiast wysłałem list, którego Pan sobie życzył dla pisma „CeBepHui BecrHuk"” [„Wiadomości Północy"]. Późniejszy nawał pracy uniemożliwił mi bardziej szczegółową odpowiedź na te listy, jak również na list z 25 sierpnia (5 września).

Byłem

pewien, że drugi tom sprawi

Panu

taką samą

przy:

jemność jak mnie. Wywody w nim zawarte są, co prawda, na tak wysokim poziomie, że zwykły czytelnik nie zada sobie trudu, jakiego wymaga zgłębienie i przestudiowanie ich do końca. Tak się mają sprawy obecnie w Niemczech, gdzie wszelka wiedza historyczna, z ekonomią polityczną włącznie, upadła tak nisko, że nie może już chyba upaść niżej. MNasi katedersocjaliści nigdy nie wznieśli się pod względem teoretycznym ponad poziom nieco filantropijnych wulgaryzatorów ekonomii, a teraz spadli do poziomu zwykłych apologetów bismarkowskiego Staats-Sozialismus [socjalizmu państwowego]. Drugi tom pozostanie dla nich na zawsze księgą opatrzoną siedmioma pieczęciami. Doskonałym przykładem tego, co Hegel nazywał ironią historii, jest fakt, że przez wzniesienie się Niemiec do rzędu pierwszej polęgi europejskiej — niemiecka wiedza historyczna obniżyła się do tego samego opłakanego stanu, w jakim znaj: dowała się w czasie najgłębszego upadku politycznego Niemiec 1 Cały list napisany jest w języku angiclskim. 2 W rękopisie po rosyjsku. — Red.



Red. przekł. polsk.

Londyn, 1$ listopada 1385

511

po wojnie trzydziestoletniej. Takie są jednak fakty. Dlatego to niemiecka „nauka' wytrzeszcza oczy na nowy tom, nie będąc zdolna go zrozumieć; tylko że zbawienny strach przed następstwami powstrzymuje przedstawicieli tej nauki od publicznej

krytyki

książkii dlatego

chowuje

w tej sprawie

oficjalna

ostrożne

literatura

ekonomiczna

za-

milczenie. Trzeci tom zmusi ich

jednak do mówienia. Co się tyczy III tomu, zakończyłem wstępną pracę, tj. sporząTrzy czwarte są gotowe dziłem z oryginału czytelny rękopis. lub może jedna trzeczwarta jedna — zaś do publikacji, reszta pracy; są to: nakładu cia, będzie wymagała jeszcze wielkiego (stosunek stopy wartości dodatkowej do stopy pierwszy dział zysku) oraz następne o kredycie i częściowo także o rencie gruntowej; ponadto pewne ustępy z prawie wszystkich pozostałych

W

działów.

ostatnich

miesiącach

dwóch

byłem

zmuszony zająć

się wielu innymi sprawami, które poprzednio zaniedbałem przez to, że poświęciłem się wyłącznie pracy nad II i I]] tomem. Po-

trwa

to jeszcze jakiś czas, potem

skontrolowanie

angielskiego

tumaczenia I tomu, które jest już prawie gotowe, zajmie mi, przypuszczalnie, jeszcze miesiąc; następnie zabiorę się do III tomu i doprowadzę go do końca. Będzie on, być może, wydany w dwóch częściach, gdyż obejmie około 1 000 stron.

Dziękuję l879__1881.

cholijnego

bardzo

za

z listów

autora! z lat

powstrzymać

się od melan-

wyjątki

Czytając je nie mogłem

Niestety, tak przywykliśmy do tego Sporoboty! Kieusprawiedliwiania się z niewykończenia

sobu dy

Panu

stan

zawsze

uśmiechu.

zdrowia ciążyło na

nie pozwalał mu pracować dalej, tak mu to sercu, że był zadowolony, jeżeli tylko znalazł

iakąś teoretyczną wymówkę usprawiedliwiającą niedokończenie tych argumentów używal wtedy także vis! acy: Wszystkich

p;' vis de moi [wobec mnie] i one, widocznie, uspokajały go. co

Po ukończeniu III tomu i wybraniu z innych rękopisów tego, się nadaje do publikacji, postaram się prawdopodobnie ze-

/T'nfc;wa

tu o listach Marksa do Danielsona. — Red.

612

Londyn,

brać



korespondencję

i tu listy do Pana

dejdzie

ten

autora,

zajmą

moment,

13 listopada 1885

skorzystam

zycji dostarczenia odpisów Miewam

często

która

ma

znaczenie

jedno z pierwszych

miejsc.

z Pańskiej uprzejmej

tych listów do mego

możność

naukowe,

Skoro na-

posłania

Panu

propo-

rozporządzenia.

broszur

itd.,

no-

wych wydań pism autora i moich własnych etc., ale nie wiem, czy byłoby bezpiecznie przesyłać je wprost do Pana. Byłbym wielce zobowiązany, gdyby Pan zechciał dać mi znać, co mam zrobić w tej sprawie. Mam nadzieję, że stan zdrowia naszego wspólnego przyjaciela ! poprawi się mimo złych przepowiedni jego lekarzy; byłbym rad, gdybym otrzymał jakąkolwiek o nim wiadomość. Kryzys, o którym mówi

wyjątkowy.

Faktem

autor w swoim

jest,

że

liście ?, był naprawdę

trwa on dotychczas, cała Europa

i Ameryka cierpią z tego powodu do dziś dnia. Jedną z przyczyn tego stanu jest to, że nie nastąpił dotąd krach finansowy. Główną jednak przyczyną jest bez wątpienia całkowicie zmieniona sytuacja na rynku światowym. Od r. 1870 Niemcy -— a jeszcze

bardziej Ameryka



stały się rywalami

Anglii na polu nowo-

czesnego przemysłu, podczas gdy w większości pozostałych krajów Europy tak dalece rozwinął się ich własny przemysł, że kraje te przestały być zależne od Anglii. W konsekwencji proces nadprodukcji objął o wiele rozleglejszy obszar niż wtedy, kiedy ograniczał się głównie do Anglii, i przybrał — zachowując

go po dziś dzień — charakter chroniczny zamiast ostrego. Oddalając nadejście gwałtownej

sięć oczyszczała musi

burzy, jaka dotychczas co lat dzie-

atmosferę, trwająca nadal chroniczna

doprowadzić

do

tychczas

nie znanym.

o którym

mówi

autor,

krachu

Tym trwa

o

gwałtowności

bardziej, również

że kryzys

do dziś

dnia

depresja

i zasięgu

w

do-

rolnictwie,

i rozprzestrze-

nił się na wszystkie prawie kraje Europy; musi on trwać dopóty, 1 Łopatin. — HRed. % Patrz list Marksa

do

Danielsona

niniejszego zbioru. — Red. przekł. polsk.

z

10

kwietnia

1879,

str.

418

Londyn,

26

listopada

1885

aż nie wyczerpie się dziewiczy uepnosem! nio-amerykańskich

513

[czarnoziem] zachod-

prerii.

Szczerze Panu oddany P. W. R.[osher]. 202 DO

ENGELS

KAUTSKY

MINNY

Londyn,

26 listopada

1885.

e już przeczytałem i serdeczni Pani za nią dziękuję. Opisy z życia górników z salin są tak s.anlac› +.. Powieść

„Starzy

„Siefanie” *.

W

chłopów

życia

z

opisy

jak

Mistrzowskie

i Nowi 2

Także obrazy z życia społeczeństwa wiedeńskiego są Po wIĘ kszej części bardzo piękne. Wiedeń jest przecież jedynym mia” Stem niemieckim, w którym istnieje społeczeństwo; WB?”.””Q są lylko

„pewne

Powieść

koła"*,

z życia

a jeszcze

więcej

niepewnych,

tOtŚZ chynle

i aktorów

zna]dn]e tam

literatów, urzędników

uzasadnienie akcji w tej części Pani .utwcł-' najTu nie rozwija się miejscami zbyt pośpiesznie, sama Pani może wrażenie, lepiej osądzi; to, co niekiedy sprawia podobne Właściwy

grunt.

być zupełnie

Czy

We

specyficznie

przy

naturalne

rakterze Wiednia,

ścią,

przedstawicieli

U

i wschodnio-europejskie.

widzę każdy

międzynarodowym

Ch_a'

gdzie mieszają się z sobą elementy POł”d"_'o' obydwu

środowisk

też właściwą Pani ostrą indywidualizację charakterów; bohater jest typem, a jednocześnie określoną osobowo-

„tym”"

[„Dieser"],

jakby

się

wyraził

stary Hegel, i tak

aby być bezstronnyni, muszę także się na Arnoldzie. Jest on naprawdę

też być powinno. Jednakże, coś wytknąć i tu zatrzymam

zanadto nieskazitelny, i kiedy w końcu ginie wskutek oberwania się skały. można to pogodzić z poetycka sprawiedliwością jedynie

mówiąc,

jeżeli

autor

że

byl

dla

uwielbia

tego

swego

1 -W—rękopisie po 2 Powieść Minny

rosyjsku. Kautsky.

3 Powieść

Kautsky:

Minny

świata

za

bohatera, — —

dobry

a wydaje

Żle jest mi

się,

Hed. Red.

„Stefan

z Grillenhofu”, —

Red.

jednak, że

Pani

514

Londyn,

20 listopada

1885

tutaj poniekąd popełnia ten błąd. Elza posiada jeszcze pewną indywidualność, choć także wyidealizowaną, ale u Arnolda osobowość jeszcze bardziej rozpływa się w zasadach.

Pochodzenie tego błędu daje się zresztą wyczuć w samej powieści. Odczuwała Pani widocznie potrzebę publicznego zadeklarowania swego stanowiska w tej książce, dania świadectwa swoim przekonaniom wobec całego świata. To się już stało, ma to Pani za sobą i nie potrzebuje Pani tego w tej iormie powtarzać. Nie jestem bynajmniej przeciwnikiem poezji tendencyjnej jako takiej. Ojciec tragedii, Ajschylos, i ojciec komedii, Arystofanes, byli obaj zdecydowanie tendencyjnymi poetami, podobnie Dante i Cervantes, a największa wartość „Kabale und Liebe" [„Intryga i miłość"] Schillera polega na tym, że jest ona pierW' szym niemieckim politycznym dramatem tendencyjnym. Współ: cześni Rosjanie i Norwegowie, którzy tworzą doskonałe powieŚCi' są wszyscy pisarzami tendencyjnymi. Sądzę jednak, że tert dencja musi wynikać z samej sytuacji i akcji, bez wyraźnego

wskazywania na nią, a autor nie jest obowiązany podawać czy: telnikowi w gotowej formie przyszłego historycznego rozwiąza: nia opisanych przez siebie koniliktów społecznych. Ponadto powieść

w

naszych

warunkach

zwraca

się

głównie

do

czyłemi'

ków z kół burżuazyjnych, a więc bezpośrednio do nas nie należących, i tutaj socjalistyczna powieść tendencyjna, zdaniem moim, spełnia całkowicie swoje zadanie, jeżeli przez wierny opis rzeczywistych stosunków rozwiewa panujące co do nich konwencjonalne złudzenia, podważa optymizm burżuazyjnego świata, budzi wątpliwości co do wiecznej niezmienności obecnego stanu rzeczy, nawet jeżeli nie podaje sama rozwiązania i nie staje ostentacyjnie po czyjejś stronie. Pani dokładna znajomość skiego, jak i wiedeńskiego niewyczerpany materiał, a w trafi

również

która

świadczy

traktować

znajdzie sobie „społeczeństwa" „Stefanie* dowiodła Pani, że po-

swoich

o panowaniu

bohaterów

pisarza

nad

z

jego

subtelną

ironią,

tworem...

203 ENGELS

DO

FRYDERYKA

ALBERTA

SORGEGO

Londyn,

Drogi Dzisiaj Wy!

29 listopada

1886.

Sorgel rano

zaniosłem

wydawcy

ostatnią

spadł

ten

z serca.

i nareszcie

mi

ciężar

korektę

przedmo-

Spodziewam

się,

że za dwa tygodnie będę Ci mógł posłać egzemplarz przekładu. Pojutrze przyjeżdża pani Liebknecht, by oczekiwać tu swego męża, który dopiero trzy dni temu wyjechał z Nowego Jorku.

Wrzawa

dokoła

Henry

George'a?

wyciągnęła

oczywiście

ogromną masę oszustw na światło dzienne, i jestem zadowolony, że mnie tam nie było. Mimo wszystko był to dzień o epokowym znaczeniu. Oto Niemcy nie potrafili uczynić ze swej teorii dźwigni, która by wprawiła w ruch niasy amerykańskie; sami po większej części nie rozumieją tej teorii; traktują ją po doktrynersku 1 dogmatycznie jako coś, czego należy nauczyć się na pamięć — a wtedy, uważają, można ją śmiało stosować we wszysikich wypadkach życia. Stanowi ona dla nich kredo, a nie wytyczną 1 Przedmowa

do

angielskiego

wydania

I tomu

„Kapitału”

(1886).



Red.

2 Engels ma na myśli wybory do Rady Miejskiej w Nowym Jorku w 1886 r., w których Ilenry George dzięki poparciu robotników osiągnął duży sukces, otrzymując 67 tysięcy głosów. — HRed,

516

Londyn,

działania.

W

dodatku

29 listopada

z zasady

nie uczą

1886

się języka

angielskiego.

Dlatego też musiały masy amerykańskie szukać swej własnej drogi i jak gdyby znalazły ją na razie w „Knights of Labour" [„Rycerzach Pracy'*] 1, których mgliste zasady i śmieszna organizacja zdają się odpowiadać ich własnemu zamętowi. Sądząc jednak z tego, co słyszałem, „Knights of Labour' są poważną siłą zwłaszcza w Nowej Anglii i na Zachodzie i stają się nią coraz bardziej na skutek brutalnej wrogości kapitalistów. Sądzę, że koniecznie należy działać pośród nich, że należy w łonie tej jeszcze zupełnie podatnej masy wychować trzon z ludzi, którzy rozumieją ruch i jego cele i którzy by sami objęli kierownictwo przynajmniej części dzisiejszego „bractwa” przy przyszłym nieuchronnym jego rozłamie. Najsłabszą stroną „Knights of Labour' była ich neutralność polityczna, która sprowadza się do zwykłych oszustw rozmaitych Powderly itd.; temu jednak stępiła ostrze postawa mas przy wyborach listopadowych i to szczególnie

w

Nowym

kraju, który

ukonstytuowanie

ną, wszystko robotnicza

Jorku.

świeżo

ważnym

krokiem

do

ruchu,

robotników

w

samodzielną

się

jedno

partia.

Pierwszym

przystępuje jakim Ten

sposobem,

krok

został

byleby zrobiony,

powinno

w każdym

być

partię

to była prędzej

zawsze politycz-

prawdziwie niż

mogli-

śmy się spodziewać, i to jest najważniejsze. Okoliczność, że pierwszy program tej partii jest jeszcze mglisty i daleko niewystarczający, że jej mężem sztandarowym jest Henry George — to jest zło nieuniknione, ale też tylko przejściowe. Masy muszą mieć czas i sposobność ku temu, żeby się rozwinąć, a sposobność ta dana im jest wtedy, kiedy mają własny ruch — obojętnie w jakiej formie, byleby to był ich własny ruch — w którym będą szli naprzód, popychani przez swe własne błędy, ucząc się na nich. W Ameryce ruch znajduje się obecnie w tym sta1 Bractwo

„Knights

of

Labour”

[„Rycerze

Pracy”],

które

istniało

w Ameryce od r. 1869 do początków lat 90-tych, obejmowało głównie niewykwalifikowanych robotników. Największy rozkwit bractwo to osiągnęło w 1886 r., kiedy liczyło przeszło 700 tysięcy członków. — Red.

Londyn,

29 listopada

1886

517

dium, w którym znajdował się u nas przed 1848 rokiem, a prawdziwie inteligentni ludzie mają tam odegrać tę rolę, jaką u nas wśród

przed

związków

robotniczych

odegrał

Związek

Komunistów

1848 r. Z tą różnicą, że w Ameryce pójdzie to teraz o wiele

szybciej.

Żeby

po

zaledwie

ośmiomiesięcznym

istnieniu

ruchu

osiągnąć takie wyniki przy wyborach — jest wręcz niesłychane. A to, czego brak, uzupełnią burżua; nigdzie na świecie nie występują oni tak bezwstydnie i despotycznie jak tam, a Wasi sędziowie z powodzeniem prześcigają bismarkowskich krętaczy państwowych. Gdzie burżua prowadzą walkę takimi metodami, tarn szybko dochodzi do rozstrzygnięcia, i jeżeli my w Europie nie pośpieszymy się, Amerykanie wkrótce nas wyprzedzą. Ale właśnie teraz byłoby po dwakroć konieczne, żeby było tam kilku naszych ludzi, którzy dobrze sobie radzą z teorią i naszą dawno wypróbowaną taktyką, a jednocześnie mówią i piszą po angielsku; Amerykanie bowiem z uzasadnionych, historycznych przyczyn pozostali daleko w tyle we wszystkich teoretycznych nie

kwestiach;

przejęli

wprawdzie

oni

Europy

od

średniowiecz-

średniowiecznych traale za to mnóstwo instytucji, religię, angielskie prawo zwyczajowe (feudalne), które bezidiotyzmy, te wszystkie zabobony, spirytyzm, słowem, się bardzo teraz a pośrednio nie przeszkadzały w interesach, nych dycji,

przydają

do

ogłupiania

mas.

I jeśli

znajdą

się ludzie

dający

so-

bie dobrze radę z teorią, którzy z góry potrafią im przepowiedzieć skutki ich własnych błędów, którzy im wyjaśnią, że każdy ruch musi mieć stale na oku zniszczenie systemu pracy najem-

nej

jako

swój

cel

inaczej zejdzie on na manowce

ostateczny,

i poniesie klęskę — wtedy można będzie uniknąć wielu nonsensów i cały proces może być wydatnie skrócony. Ale musi to być zrobione po angielsku, trzeba odrzucić niemiecką odrębność; anowie z „Sozialist* chyba się do tego nie nadają, a ci z „Volkszeitung” wykazują zręczność tylko w inferesach.

Amerykańskie ogromne

wrażenie.

wybory To,

listopadowe że

w

Anglii,

wywarły

w

a jeszcze

bardziej,

Europie że

w Ameryce nie było dotąd ruchu robotniczego, było głównym atu-

518

Londyn,

29 listopada

1886

tem radykalnych republikanów wszystkich krajów, a szczególnie we Francji. Teraz tych panów ostatecznie zmuszono do milczenia; 2 listopada załamała się podstawa polityki p. Clemenceau; spójrzcie na Amerykę — było jego stałym reirenem — tam gdzie istnieje prawdziwa republika, tam nie ma nędzy i nie ma ruchu robotniczego! W takim samym położeniu znaleźli się postępowcy i „demokraci” w Niemczech oraz tutaj, gdzie ich własny ruch przeżywa obecnie swoje początkowe stadium. To właśnie, że ruch okazał się tak wyraźnie określonym ruchem robotniczym i że tak nagle rozrósł się, i tak silnie — zupełnie ich oszołomiło.

Tutaj u nas zupełny brak konkurentów, z jednej strony, głupota rządu, z drugiej, pozwoliły panom z Federacji Socjaldermokratycznej* zająć miejsce, o którym jeszcze trzy miesiące temu nawet marzyć nie śmieli. Hałas wywołany przez zapowiedź procesji, która miała iść za pochodem londyńskiego lord-mera 9 listopada (nigdy nie istniał poważny zamiar zorganizowania jej),

wrzawa

takaż

a następnie

wszczęta

z powodu

wiecu

z 21

listopada na Trafalgar Square, kiedy była mowa o wezwaniu artylerii, ale w końcu rząd spuścił z tonu — to wszystko skłoniło panów z Federacji Socjaldemokratycznej do tego, że w końcu urządzili 21 listopada całkiem zwyczajny wiec, bez pustej fanfaronady i rzekomo rewolucyjnych demonstracji z towa: rzyszącym im stale tłumem ulicznym, i nagle filistrów ogardla ludzi, którzy narobili tyle hałasu nął wielki szacunek i jednocześnie zachowali się tak przyzwoicie. Ponieważ prócz nikt nie dba o bezrobotnych, Federacji Socjaldemokratycznej których liczba w okresie chronicznej stagnacji w handlu wzrasta każdej zimy i którzy cierpią nader dotkliwą nędzę — Federacja Socjaldemokratyczna odniosła zwycięstwo. Tutaj ruch robotniczy dopiero się zaczyna, to nie ulega wątpliwości, i jeśli w pierwszym okresie Federacja Socjaldemokratyczna zbierze plony, będzie to wynikiem tchórzostwa radykałów i głupoty Ligi 1 Założona stał

w

Anglii

czele

której

Hyndman,

tykę

oportunistyczną,

w

1884 miała

r. Federacja charakter

za co ję IEngels

ostro

Socjaldemokratyczna,

sekciarski

krytykował.

i prowadziła



Red.

na poli-

Londyn,

28 grudnia

1886

519

Socjalistycznej !, która zadaje się z anarchistami i w żaden sposób nie potrafi z nimi zerwać, tak że brak jej czasu, by zainteresować się żywym ruchem, rozwijającym się pod jej nosem. Czy długo jednak Hyndman i ska zachowają swoją obecną, stosunkowo rozsądną metodę działania — to bardzo wątpliwe. Oczekuję, że wkrótce znowu popełnią wielkie głupstwa — po prostu nie wytrzymają. I wtedy zobaczą, że w poważnym ruchu to nie uchodzi. W Niemczech co godzina gorzej. W Lipsku zatwierdzony został wyrok zasądzający na 4 lata ciężkiego więzienia na podstawie oskarżenia o „bunt'. Tam z całej siły starają się sprowokować starcie. Mam teraz w szulladzie jeszcze siedem niedużych prac: włoskie i francuskie przekłady, przedmowy, wznowione wydania itd., po czym przejdę od razu do trzeciego tomu.

204 ENGELS

DO

FLORENCE

KELLY-WISZNIEWIECKIEJ Londyn,

28

grudnia

1886.

... Moje słowo wstępne ?* poświęcone będzie oczywiście w całości ogromnym postępom, jakie amerykańska klasa robotnicza

poczyniła

w ostatnich

dziesięciu

miesiącach;

wspomnę

natural-

nie również o Henry George'u i jego planie reformy rolnej % Jednakże nie mogę rnieć pretensji do szczegółowego omówienia ncc

oannAYA

.

1 Liga Socjalistyczna powstała na początku 1885 r. w wyniku rozłamu wewnątrz Federacji Socjaldemokratycznej, z lewego jej skrzydła, później w Lidze uzyskały przewagę tendencje anarchistyczne; w r. 1890 Liga rozpadła się. — HRed. z Słowo wstępne do amerykańskiego wydania (1887) pracy Engelsa "Położenie klasy robotniczej w Anglii”, którą przełożyła na język angielski pani Kelly-Wiszniewiecka. — Red. przekł. polsk. 3 Henry George wysuwał żądanie nacjonalizacji ziemi przez nałożenie tak wysokiego podatku, który by był równoznaczny z konfiskatą całej renty na rzecz państwa (por. list nr 172). — Red.

520

Londyn,

28 grudnia

1886

w nim tego zagadnienia. Nie sądzę też, by nadszedł już czas na to. O wiele ważniejsze jest, by ruch się rozszerzał, harmonijnie rozwijał, zapuścił korzenie i objął cały proletariat amerykański w możliwie najszerszym zasięgu, niż żeby od samego początku szedł i rozwijał się na teoretycznie całkowicie nienagannych podstawach. Nie ma lepszej drogi, aby uzyskać teoretyczną ja: sność pojmowania, jak uczyć się na wlłasnych błędach, „stać się mądrym po szkodzie". I dla calej wielkiej klasy nie ma innej drogi, szczególnie w narodzie, który jest wybitnie praktyczny i ma tak negatywny stosunek do teorii, jak Amerykanie. Główną rzeczą jest doprowadzić klasę robotniczą do tego, by działała jako klasa; gdy to tylko zostanie osiągnięte, znajdzie ona

wkrótce właściwy kierunek i wszyscy, którzy będą temu przeciwdziałać, Henry George lub Powderly, zostaną wraz ze swymi ma: łymi sektami odrzuceni na bok. Dlatego też uważam „Knights of

Labour"

[„Rycerzy

Pracy'']

za

bardzo

ważny

czynnik

ruchi.

którego nie wolno lekceważąco traktować z zewnątrz, lecz należy rewolucjonizować od wewnątrz; sądzę, że wielu tamtejszych Niemców popełniło poważny błąd, kiedy w obliczu potężnego i wspaniałego ruchu, nie będącego ich dzielem, usiłowali ze swojej

importowanej

i

nie

zawsze

właściwie

pojmowanej

teorii

uczynić pewnego rodzaju jedyny zbawienny dogmat i trzymali się z dala od ruchu, który tego dogmatu nie uznawał. Teoria nasza nie jest dogmatem, lecz wyjaśnieniem procesu rozwojowe: go, a proces ten zawiera szereg następujących po sobie faz. Oczekiwać, że Amerykanie przystąpią do ruchu z pełnym zrozumieniem teorii opracowanej w starszych krajach przemysłowych, to znaczy oczekiwać rzeczy niemożliwych. Co się tyczy Niemców, powinni by oni opracować swoją własną teorię — jeśli potrafią, jak my w r. 1845 i 1848 — zajmować się każdym rzeczywistym ruchem klasy robotniczej, przyjmować jego faktyczny punkt wyjścia takim, jaki jest, i stopniowo doprowadzić go do poziomu teoretycznego przez wykazywanie, jak to każdy popełniony błąd, każda poniesiona porażka są nieuniknionym następstwem fałszywych poglądów teoretycznych w pierwotnym programie; powinni

_

Londyn,

28 grudnia

1886

521

by oni, mówiąc słowami Manifestu Komunistycznego, w ruchu dnia dzisiejszego reprezentować przyszłość ruchu. Przede wszystkim jednak powinni ruchowi pozwolić na umocnienie się i nie powiększać nieuniknionego na początku zamieszania przez to, że zmuszą ludzi do połykania rzeczy, których ci w danej chwili nie są w stanie właściwie rozumieć, których jednak szybko się nauczą. Milion albo dwa miliony głosów robotniczych, które będą oddane w przyszłym listopadzie na bona fide [rzetelną] partię robotniczą, znaczą w tej chwili nieskończenie więcej niż sto tysięcy głosów oddanych na teoretycznie nienaganny program. Pierwsza próba — którą należy wkrótce zrobić, jeśli ruch będzie się dalej rozwijał — próba zjednoczenia wprawionych w ruch mas w skali narodowej przeciwstawi ich wszystkich sobie: zwolenników George'a, „Knights of Labour', trade-unionistów i wszystkich innych; i jeśli nasi niemieccy przyjaciele będą wtedy na tyle znali język kraju, by brać udział w dyskusjach, wtedy nadejdzie dla nich czas krytykować poglądy tamtych i poprzez wykazywanie niemożności pogodzenia stopniowo ich doprowadzić widzenia punktów rozmaitych do zrozumienia ich własnego faktycznego położenia, położenia, które wytworzyło

się w wyniku

wzajemnego

stosunku

kapita-

łu i pracy najemnej. Wszystko jednak, co może opóźnić lub udaremnić narodowe zjednoczenie partii robotniczej — niezależnie od

tego.

na

podstawie

jakiego

programu

ono

dojdzie

do

skutku

— uważałbym za poważny błąd i dlatego sądzę, że nie nadszedł jeszcze czas, by wypowiedzieć się dokładnie i wyczerpująco czy to o Henry George'u, czy to o „Knights of Labour" ,..

205 ENGELS

DO

FLORENCE

KELLY-WISZNIEWIECKIEJ Londyn,

27

stycznia

1887

... Ruch amerykański, jak mi się wydaje, łatwiej w tej chwili ocenić z tej strony oceanu. Osobiste swary i lokalne spory przesłaniają w Ameryce wspaniałość ruchu. Jedyna rzecz, która mogłaby powstrzymać rozwój ruchu, to takie skupienie tych rozbieżności, że na ich podstawie utworzyłyby się określone sekty. Do pewnego stopnia nie da się tego uniknąć, ale im mniej, tym lepiej. A Niemcy winni się tego przede wszystkim wystrzegać. Nasza teoria jest teorią rozwoju, a nie dogmatem, którego by się uczyło na pamięć i który by się mechanicznie powtarzało. im mniej będzie ona zaszczepiana Amerykanom z zewnątrz, im bardziej wypróbują ją we własnym doświadczeniu, przy czynnej po: mocy Niemców, tym bardziej wejdzie ona im w krew i żyły. Kiedy na wiosnę 1848 r. wróciliśmy do Niemiec, przyłączyliśmy się do partii demokratycznej, gdyż był to jedyny możliwy sposób, aby móc przemawiać do klasy robotniczej; byliśmy najbardziej postępowym skrzydlem owej partii, ale jednak tylko jej skrzydłem. Gdy Marks zakładał Międzynarodówkę, tak ułlożył jej statut, aby wszyscy proletariaccy socjaliści tego okresu mogli do niej przystąpić — proudhoniści, zwolennicy Pierre-Leroux, a nawet bardziej postępowa część angielskich trade-

Londyn,

27 stycznia 1887

b23

-unionów, i wyłącznie dzięki temu szerokiemu zasięgowi Między-

narodówka stała się tym, czym była, środkiem do stopniowego roztopienia i wessania owych mniejszych sekt — z wyjątkiem anarchistów, których nagłe pojawienie się w różnych krajach było następstwem

gwałtownej reakcji burżuazyjnej

po Komunie;

im

oczywiście mogliśmy pozwolić umrzeć naturalną śmiercią, co się też stało. Gdybyśmy w latach 1864—1873 upierali się przy tym, aby iść tylko z tymi, którzy otwarcie uznawali nasz program



gdzież znaleźlibyśmy się dzisiaj? Sądzę, że nasza praktyka udowodniła, iż można współpracować z ogólnym ruchem klasy robotniczej w każdym stadium jego rozwoju, nie rezygnując ani nie ukrywając przy tym własnego odmiennego stanowiska, a nawet organizacji; obawiam się, że Niemcy w Ameryce popełnią gruby błąd, jeśli obiorą inną drogę...

206 ENGELS

DO

MISS

HARKNESS:! [początek kwietnia 1888].

Droga

Miss Harknessl

Dziękuję Pani

bardzo za przesłanie mi

„City

girl'* ? [„Dziew-

czyny z miasta"'] przez Visetelly. Czytałem z największą przyjemnością i ciekawością, Jest to naprawdę ein kleines Kunstwerk [małe arcydzieło], jak ją nazywa mój przyjaciel, a Pani tłumacz, Eichhoff. Dodaje on, co powinno sprawić Pani przyjemność, że jego tłumaczenie musi być prawie dosłowne, gdyż wszelkie opuszczenia lub próby zmiany mogłyby jedynie pozbawić je czę: ściowo wartości w porównaniu z oryginałem. Najbardziej uderza mnie w tym opowiadaniu — obok jego realistycznej prawdy — to, że wyraża ono odwagę prawdziwego artysty. Ta odwaga objawia się nie tylko w traktowaniu przez Panią Armii Zbawienia%, godzącym w poglądy zadowolonej z siebie, „statecznej” sfery, która dowie się, być może po ra? pierwszy, z Pani powieści, dlaczego Armia Zbawienia ma tak wielki wpływ na masy ludowe. Ta odwaga objawia się przede 1 Cały list napisany jest w języku angielskim. — Red. przekł. polsk. 2 Powieść M. Harkness. — Red, 3 Armia Zbawienia — religijno-filantropijna organizacja, założona w 1865 r. przez Wiliama Bootsa w Anglii. — Red,

[początek

kwietnia 1888]

525

wszystkim w prostej, nieupiększonej formie, w jakiej przedstawia Pani główny temat całej książki — starą, bardzo starą historię proletariackiej dziewczyny uwiedzionej przez mężczyznę z klasy burżuazyjnej. Przeciętność czułaby się obowiązana ukryć ten banalny — z jej punktu widzenia — charakter fabuły w masie sztucznych komplikacji i upiększeń, a mimo to nie uniknęłaby zdemaskowania. Pani czuła, że może sobie pozwolić na opowiedzenie owej starej historii, dlałego że mogła Pani uczynić ją nową, opowiadając ją po prostu zgodnie z prawdą.

Pani Mr. Arthur Grant jest wprost arcydziełem. Jeżelibym miał pewne zastrzeżenia, to może jedynie tego rodzaju, iż opowiadanie nie jest jednak dość realistyczne. Realizm

zakłada — moim zdaniem — oprócz prawdy w szczegółach, prawdę w odtwarzaniu typowych charakterów w typowych warunkach. Otóż charaktery

można

tego powiedzieć

i które

są dla

nich

u Pani są dostatecznie typowe, ale nie

o warunkach,

bodźcami

w których one

do dzialania.

Klasa

działają

robotnicza

jest

przedstawiona w „City girl'* jako bierna masa, zupełnie bezrad. na, która nawet nie robi wysiłku, ażeby sobie pomóc. Wszelkie wysiłki,

aby ją

wyrwać

z otępiającej

nędzy,

przychodzą

z ze.

wnątrz, z góry. Ale jeśli ten opis byłby prawdziwy około r. 1800 lub 1810, w czasach Saint-Simona i Roberta Owena, nie jest nim w r. 1887 dla człowieka, który przez blisko pięćdziesiąt lat miał

zaszczyt uczestniczyć w wielu bitwach staczanych przez walczą. cy proletariat. Rewolucyjny bunt klasy robotniczej przeciwko uciskającemu ją środowisku, jej konwulsyjne, półświadome lub świadome wysiłki adzyskania pozycji istot ludzkich stały się czę-

ścią historii i dlatego muszą zająć należne im miejsce w dzię. dzinie realizmu. Daleki jestem od tego, aby uważać za błąd, iż nie napisałą

Pani czysto socjalistycznej powieści, „Tendenzroman” [powie. Ści tendencyjnej], jak my, Niemcy, ją nazywamy, glorynkującej społeczne i polityczne poglądy autora. Nieo to mi chodzi. 1m bardziej ukryte są poglądy autora, tym lepieJ dla dzieła sztuki,

Realizm, o którym mówię, może przejawić się nawet wbrew przę,

526

konaniom

[początek

autora. Pozwoli

kwictnia

mi Pani

1888)

przytoczyć przykład.

Balzac,

którego uważam za o wiele większego mistrza realizmu niż wszystkich Zolów passćs, presents et d venir [byłych, teraźniejszych i przyszłych] daje nam w „La Comóedie humaine"' [„„Komedii ludzkiej'*] najwspanialszą realistyczną historię „społeczeń: stwa" francuskiego. Opisuje on w formie jak gdyby kroniki, prawie rok po roku od 1816 do 1848, wzmagające się wypady rosnącej burżuazji przeciwko towarzystwu arystokratów, które odrodziwszy się w r. 1815 podniosło na nowo, w miarę swych możliwoś-

ci, sztandar de la vieille politique francaise [starej polityki francuskiej]. Opisuje, jak to ostatni przedstawiciele tego wzorowego według niego, towarzystwa stopniowo upadali pod naporem 0r

dynarnego dorobkiewicza albo też byli przez niego korumpowali: jak grande dame [wielka dama], dia której niewierność małżeń:

ska była jedynie sposobem podkreślenia jej osobowości i w pełni odpowiadała wyznaczonej jej w małżeństwie pozycji, ustąpiła miejsca mieszczance, która przyprawiała mężowi rogi za pienią' dze lub kaszmiry; wokół tego centralnego obrazu grupuje on historię całego społeczeństwa francuskiego, z której nauczyłem Si€ więcej — nawet w zakresie faktów ekonomicznych (na przykład przywrócenie własności nieruchomej i osobistej po Rewolucji) — niż od wszystkich zawodowych historyków, ekonomistów i sta: tystyków tego okresu razem wziętych. Prawda, Balzac był pod względem politycznym legitymistą; jego wielkie dzieło jest nieustającą elegią na niepowstrzymany upadek dobrego towarzy: stwa; wszystkie jego sympatie są po stronie klasy skazanej na 22 gładę. Lecz mimo to nigdy jego satyra nie jest tak ostra, jego iro: nia tak gorzka, jak wówczas, kiedy wprowadza do akcji tych wła: śnie mężczyzn i te kobiety, dla których ma najglębszą sympatię — arystokratów. A jedynymi ludźmi, o których mówi z nieukrywa: nym uwielbieniem, są jego najbardziej zacięci wrogowie polityczni, republikańscy bohaterzy Cloitre Saint-Mery 1, ludzie, 1 Mowa tu o paryskim powstaniu z dni b i 6 czerwca 1832 r., które zostało wszczęte przez lewe skrzydło partii republikańskiej — „Lige Praw Człowieka i Obywatela”. — Red.

[początek

kwietnia

1888)

527



7

którzy w tym czasie lami mas ludowych. przeciwko

własnym

— —



(1830—S36) byli rzeczywiście przedstawicieTo, że był on zmuszony do zwrócenia się

sympatiom

klasowym

i przesądom

politycz-

nym, że widział nieuchronność upadku swoich ulubionych arystokratów i pisał o nich jako o ludziach nie zasługujących na lepszy los, że widział

nie można osiągnięć

ludzi

przyszłości tam, gdzie w owym

czasie jedy-

było ich znaleźć— uważam za jedno z największych realizmu

jeden

i za

rysów

najcenniejszych

z

starego

Balzaca. Muszę

przyznać na Pani usprawiedliwienie, że nigdzie w cy-

Wilizowanym ' oporni,

świecie

bardziej

tes [otępiali]

ludzie

biernie

pracy

niż w East End'

nie

swemu

poddani

Londynu.

są losowi,

mniej „ aktywni bardzle-J

he_be-

I czyż mogę YV'ed'Z'e_ć›

Czy nie miała Pani swojej słusznej przyczyny, aby ograniczyć się Na razie do zobrazowania

pasywnej

strony życia klasy robotni-

czej, pozostawiając stronę aktywną dla innej pracy?

1 Wschodnia

dzielnica

Londynu.



Red.

przekł.

połsk.

207 ENGELS

Drogi

DO

KAROLA

KAUTSKIEGO Londyn,

20

lutego

1889-

wraz

z

pośpiesznie

Kautsky!

Zwracam

artykuły

z „N[eue]

Z[eit]'*!

nakreślonymi krytycznymi uwagami. Najważniejszy mankament — to brak dobrego materiału: ubóstwiani przez filistrów Taine i Tocqueville tu nie wystarczą. Gdybyś pisał tę pracę tufaj, znalazłbyś całkiem inny materiał — o wiele lepszy z drugiej rękl i całą masę źródłowych materiałów. Poza tym najlepszą pracą o chłopach Jest praca Karejewa ? napisana po rosyjsku. Ale jeżeli możesz tam otrzymać: Moreau de Jonnes, „Etat ścon. et social de la France

depuis

Henri IV jusq' d Louis XIV*.

Paris, 1868

[,,Eko-

nomiczny i społeczny ustrój Francji od Henryka IV do Ludwika XIV"', Paryż, 1868], to przeczytasz to z wielkim pożytkiem. Rozdział II, str. 3. — Brak tu jasnego przedstawienia, w jaki sposób powstaje absolutna monarchia jako naturalny kompromis między szlachtą a burżuazją i jak musi ona wskutek tego bronić interesów obu stron i dzielić między nie dowody łaski. 1 Mowa tu o artykule Kautskiego „Klasowe przeciwieństwą w 1789 r. stuletnią rocznicę Wielkiej Rewolucji”. — Red, z N, Karcjew. „Chłopi i sprawa chłopska we Francji w ostatnim ćwierćówieczu XVIII wieku”. — Hed.

W

Londyn, 20 lutego 1889

629

Przy czym odsuniętej od polityki szlachcie przypada w udziale grabież chłopów i skarbu państwa oraż pośredni wpływ polityczny przez dwór, armię, kościół i wyższą administrację, burżuazji zaś cła ochronne, monopole oraz względnie uporządkowana administracja i sądownictwo. Jeżeli od tego zaczniesz, sprawy

staną się jaśniejsze i bardziej zrozumiałe, W rozdziale tym brak także wzmianki o arystokracji sądowników (noblesse de robe) i o prawnikach — la robe — w ogóle, którzy faktycznie tworzyli również stan uprzywilejowany i roz-

porządzali w parlamentach wielką siłą; w swojej politycznej działalności występowali oni przeciwko koronie jako obrońcy instytucji ograniczających koronę, ! przez to byli po stronie ludu, ale w swoim zawodzie sędziowskim byli wcieleniem korupcji

Móćmoires

(Por.

Beaumarchais

de

[Pamiętniki

Beaumar-

chais'ego1). To, co później mówisz o tej szajce, nie jest wystar-

czające. III, str. 49. Por. załączoną

Na str. 50

notatkę I z Karejewa.

„Ten rodzaj burżua”

przekształca

się nagle

w

„burżua par excellence"', co pozostaje w ostrej sprzeczności z tym, co mówisz o zróżniczkowaniu klasy burżuazyjnej. W ogóle zanadto uogólniasz, wskutek czego Twoje wywody stają się często absolutne tam, gdzie wskazana jest najdalej idąca względność.

IV, str. 54.

Należało

tu przecież

w jakiś sposób nadmienić,

jak owi stojący poza porządkiem stanowym, a więc pozbawieni praw i w pewnym sensie stojący poza prawem [vogelfreie] ple-

hejusze dopiero stopniowo nazywasz oni rolę.

w toku rewolucji

doszli

do tego, co

„sankiulotyzmem” (znowu jakiś izm!) 1 jaką odegrali Pokonalbyś wówczas trudności, które torpedujesz na

gtr. 53 przy pomocy nieokreślonych wypowiedzi 1 tajemniczych wzmianek o nowych sposobach wytwórczości. Stałoby się wówczas

jasne,

że burżua

byli jak zwykle

nić swych własnych interesów,

zbyt tchórzliwi, aby bro-

że od czasu Bastylii

plebs mu-

siał spełniać za nich całą robotę, że bez ingerencji plebsu 14 lip-

ca, 5—6 Października, 10 sierpnia, 2 września itd. burżuazja by.

530

Łondyn,

20

lutego

1889

łaby na pewno za każdym razem pokonana przez ancien rógime [feudalny reżym], a koalicja w przymierzu z dworem niechybnie zdławiłaby rewolucję, że rewolucja jest więc tylko dziełem plebejuszy; że wszystko to byłoby jednak niemożliwe, gdyby ci plebejusze nie przypisywali rewolucyjnym żą-: daniom

burżuazji

takiego

sensu,

jakiego

żądania

te

nie

miały,

gdyby nie wyciągali z haseł braterstwa i równości skrajnych wniosków, które stawiały hasła te na głowie, gdyż burżuazyjny sens tych haseł — doprowadzony do skrajności — prze: istaczał się w swoje własne przeciwieństwo; że ta plebejska równość i braterstwo mogły być tylko marzeniem w tym czasie, kiedy szło o to, aby wprowadzić właśnie ich całkowite przeciwieństwo,

i że jak.zawsze

—o

ironio historiil



to plebejskie

ujęcie

rewolucyjnych haseł było najpotężniejszą dźwignią realizacji jego przeciwieństwa: burżuazyjnej równości — w obliczu prawa, l braterstwa — w wyzysku. O wiele mniej zajmowałbym się nowym sposobem produkcji. Jest on za każdym razem niezmiernie oddalony od tych faktów, o których piszesz, i przedstawiony fak bez przygotowania ukazuje się jako czysta abstrakcja, która nie wyjaśnia, lecz raczej zaciemnia

sprawę.

Co się tyczy terroru, to był on w istocie zarządzeniem

nym,

dopóki

w

ogóle

miał

jakiś

sens.

Klasa

lub

wojer

też

frak-

cyjna grupa klasy, która jedynie mogła wywalczyć zwycięstwo rewolucji, nie tylko utrzymywała się u steru przy jego pomocy (po pokonaniu powstań było to nietrudne), lecz zapewniała sobie swobodę ruchów, elbow room [przestrzeń], możliwość skupienia sił w decydującym punkcie, na granicy. W końcu r. 1793 granice były już prawie zabezpieczone, r. 1794 rozpoczął się dobrze: armie francuskie prawie wszędzie postępowały naprzód. Komuna

ze

swoim

skrajnym

kierunkiem

stała

się

zbędna;

jej

propaganda rewolucji była przeszkodą tak dla Robespierre'a, jak i dla Dantona; obaj — każdy na swój sposób — chcieli pokoju.

=

Londyn,

20

lutego

1889

531

W tym konflikcie trzech elementów wygrał Robespierre, lecz wiedy terror stał się dla niego środkiem utrzymania się przy

władzy

I tym samym stał się absurdem; 26 czerwca Jourdan zło-

żył pod Fleurus całą Belgię u stóp Republiki, z tą chwilą dalszy terror stał się nie do utrzymania: 27 lipca padł Robespierre

! rozpoczęła się burżuazyjna orgia. Hasło „dobrobyt dla wszystkich na zasadzie pracy" jest jako wyraz ówczesnych dążeń ' plebejskiej Fraternitć jeszcze zbyt określone. Nikt nie umiał powiedzieć, czego chcieli plebejusze, zanim Babeuf długo po upadku Komuny nie nadał tym dążeniom

określonej

formy.

Jeśli

Komuna

ze

swoimi

aspiracjami

do braterstwa wystąpiła zbyt wcześnie, to Babeuf przyszedł zbyt późno.

Str. 100 — Żebracy — zob. notatkę II z Karejewa. Rozdział o chłopach ucierpiał najbardziej z powodu braku wszelkich źródeł, poza najbardziej pospolitymi. O bykach Rankego* — doskonaleł Niestety nie wyzyskałeś u Sybla pism przeciwników, Austriaków — a stamtąd można było wziąć niejedno o drugim rozbiorze Polski itd., ponieważ zaś

oparte to jest na dokumentach archiwalnych, można z tego korzystać

bez

zastrzeżeń...

... Notatka I. Sfan czwarty. Pojęcie stanu czwartego obok pierwszego,

drugiego i trze-

ciego pojawia się w rewolucji bardzo wcześnie. Zaraz na począł: ku ukazała się praca: Dufourny de Villiers: Cahier du 4-e ordre, celui des pauvres journaliers, des infirmes, des indigents etc., I'ordre des infortunes — 25 avril 1789 [Nakaz stanu czwartego, biednych robotników dniówkowych, kalek, ubogich etc., stanu

nieszczęsnych czwarty

uważa

— 25 kwietnia 1789]. Przeważnie jednak za stan się chłopów.

Np.

Noilliac,

Le

plus

fort

des

pamphlets [Najsilniejszy z pamfletów]. L'ordre des paysans aux

Etats gónóraux, 26 [śvr. 1789, p. 9: Prenons de la constitution 1 We wspomnianym wyżej artykule Kautsky poddał krytyce pracę

Rankego „O epokach nowej historii”, — Red.

532

Londyn,

suśdoise

les

quatre

ordres

20

lutego

[Stan

1889

chlopski

w

Stanach

General-

nych, 26 lutego 1789, str. 9: Przejmijmy z konstytucji szwedzkiej cztery stany]. — Vertout: Lettre d'un paysan 4 son curć sur une nouvelle

maniere

jego proboszcza nych]

de

tenir

o nowym

Sartrouville,

les

Etats

sposobie

Gónćraux.

odbywania

1789, p. 7: „J'avais

entendu

[List

chłopa

Stanów

do

General-

dire que dans un

pays qui est au nord... on admettait aux Etats assemblós l'ordre des paysans" [Słyszałem, że w pewnym kraju na północy... stan chłopów dopuszczony jest do udziału w zebraniu Stanów]. — Spotyka się również i inne interpretacje czwartego stanu: jedna z broszur mówi o czwartym stanie kupców, inna o czwartym stanie rmagistratury itd. Karejew, „Chłopi i sprawa chłopska we Francji w ostatnim ćwierćwieczu

XVIII

wieku”*,

Moskwa

1879,

str. 397.

Notatka II. Żebracy. Godne uwagi, że liczba żebraków! jest największa w prowincjach, które uchodziły za najbardziej urodzajne: było tak dlatego, że w tych okolicach było bardzo niewielu chłopów posiadających ziemię. Lecz niechaj mówią liczby: W Argentreć (Bretagne) na 2300 mieszkańców, którzy nie utrzymują się z przemysłu lub handlu, więcej niż połowa ledwie sobie radzi, a ponad 500 osób wpadło w nędzę. W Dainville (Artois) na 130 rodzin jest 60 zbiedniałych. W Normandii: z 1 500 mieszkańców Saint-Patrice 400 żyje z jałmużny, z 500 mieszkańców Saint-Laurent — trzy czwarte (Taine). Z Cahiers Bailliage Bouai dowiadujemy się, że np. w jednej wsi liczącej 332 rodziny połowa żyje z jalmużny (parafia Bouvignies), w drugiej wsi na 143 rodziny jest 65 zbiedniałych (parafia Aix), w trzeciej na 413 około stu żyje w skrajnej nędzy (parafia Landus) itd. W Senćchaussee Puy w Velay według Cahiers tamtejszego kleru na 120 000 mieszkańców — 58 897 nie jest w stanie płacić podatków (Archives parlementaires de 1787 1 V?—oryginale przekl. polsk.

w

nawiasie:

ni3Zich,

ni3lyi

ist

bettelarm,



Ręd.

Londyn,

— ___

3

1860,

1860,

Vol. t. V,

V, p. 467. str.

467]).

20

lutego

[Archiwa We

1889

5633

parlamentarne

wsiach

obwodu

z lat

1787

Cartraix



stosunki

przedstawiały się, jak następuje: Frerogan: 10 rodzin zamożnych !, 10 zubożałych, 10 utrzymuje się z żebractwa. Motref: 47 rodzin żyjących dostatnio, 74 gorzej sytuowanych, 64 nędzarzy i wyrobników. — Paule: 200 gospodarstw, z których Większa część zasługuje w rzeczywistości na nazwę przytułków dla żebraków. (Archives Nationales [Archiwa narodowe], t. IV 17). Cahier paralii Marboeuf skarży się, że na 500 mieszkańców jest 100 żebraków (Boivin-Champeaux, Notice historique

sur la Róvolution dans le dećpartement de I'Eure, 1872, p. 83 [Przyczynek do historii Rewolucji w departamencie Eure, 1872, str. 83]). Chłopi ze wsi Harville mówią, że z powodu braku pracy trzecia ich część wpadła w nędzę (Requóte des habitants

de la Commune

d'Harville, Archives Nationales [Skarga miesz-

kańców gminy Harville, Archiwa narodowej). W miastach nie było lepiej. W Lyonie w r. 1787 było 3Q 000 spauperyzowanych robotników. W Paryżu na 650 000 mieszkań-

[ubogich]

indigents

118 784

ców było

(Taine, I,

[str.]

507).

W Rennes !/s mieszkańców żyła z jałmużny, a !/s żyła ciągle pod grozą pauperyzacji (Du Chatellier, „L'agriculture en Bretagne”, Paris 1863, p. 178 [Rolnictwo w Bretanii, Paryż 1863, str. 178]). Jurajskie miasteczko Lons-le-Saunier było tak zbiedniałe, że kiedy Konstytuanta wprowadziła cenzus wyborczy, Spomiędzy 6 518 mieszkańców tylko 728 dostało się na listę aktywnych obywateli. (Sommier, Histoire de la róvolution dans le Jura, Paris,

1846,

Rewolucji

[Historia

p. 33

w Jurze.

Paryż

1846,

str.

33]). W okresie rewolucji liczba ludzi żyjących z jałmużny musiała chyba wynosić miliony. I tak pewna klerykalna broszura z 1791 r. mówi, że we Francji jest 6 milionów biedaków (indigents) (Avis aux Pauvres sur la revolution prósente et les biens

du clergć, 1 W polsk.

[Pouczenie

p. 15

orycinale

w

nawiasie:

dla biednych

o obecnej

dostatofny, genug habend. —

rewolucji Red. przekł.

5634

LŁondyn,

8 czerwca

1889

1 o majątkach duchowieństwa, str. 15]), co jednak jest z lekka przesadzone, ale podana liczba 1 200 000 biedaków w r. 1774, być może, odpowiada rzeczywistej (Duval, Cahiers de la Marche, 1873, str. 116)'. (Przypuszczam, interesuje Cię). Karejew,

że tych

parę

rzeczywistych

przykładów

za-

str. 211—14.

(Zwięzły styl moich notatek proszę wytłumaczyć sobie pośpiechem i brakiem miejsca na marginesach. Nie mialem też czasu porównywać źródeł, musiałem wszystko napisać z pamięci — z tego powodu niektóre rzeczy nie są tak dokładne, jakbym pragnął).

208 ENGELS

DO FRYDERYKA

ALBERTA

SORGEGO

Londyn,

8 czerwca

1889.

Possybiliści ! nie mają za sobą prócz S.D.F.? ani jednej socja: listycznej organizacji w całej Europie. Cofają się przeto do niesocjalistycznych trade-unionów i daliby wszystko za to, aby zdobyć chociażby tutejsze trade-uniony, Broadhursta i skę, łecz tym dostało się już dosyć tu w Londynie, w listopadzie %, Z Ameryki przybędzie im tylko jeden Knight of Labour [Rycerz Pracy)]. Istota rzeczy polega na tym, że odnawia się tu dawny rozłam w Międzynarodówce, dawna walka w Hadze, i to jest przyczyna, dla której tak się tą sprawą zająłem. Przeciwnicy są ci sami, tylko sztandar anarchistów został zastąpiony sztandarem possybilistów: sprzedawanie burżuazji zasad w zamian za częściowe 1 Patrz przypis na str. 466 niniejszego zbioru. — Red, przekł. polsk. 2 Federacja Socjaldemokratyczna. — Red. przekł. polsk. 3 Mowa tu o międzynarodowym kongresie związków zawodowych w Londynie, w listopadzie 1888 r., na którym starzy trade-unioniści ponieśli porażkę. — HRed.

Londyn,

8 czerwca

1889

5356

ustępstwa, a przede wszystkim w zamian za dobrze płatne posady dla przywódców (rada miejska, giełda pracy itd.). I taktyka jest zupełnie ta sama. Manifest S.D.F., napisany widocznie przez

Brousse'a, jestnowym wydaniem okólnika z Sonvilliers. I Brousse o tym wie: atakuje marxisme autoritaire [marksizm autorytatywny] wciąż jeszcze za pomocą tych samych kłamstw i oszczerstw, a Hyndman go w tym naśladuje — głównymi jego źródłami o Międzynarodówce i o działalności politycznej Marksa są tutejsi malkontenci z Rady Generalnej, Eccarius, Jung i ska. Sojusz possybilistów z S.D.F. miał stanowić jądro nowej Mię-

dzynarodówki, którą miano założyć w Paryżu: z Niemcami — jeżeli oni zechcą przystać w charakterze trzeciego sprzymierzeńca, w przeciwnym razie przeciwko nim. Stąd mnóstwo małych, zwoływanych wciąż jedne po drugich kongresów, stąd ta ekskluzywność, z jaką sojusznicy traktowali jako nie istniejące wszystkie inne irancuskie i angielskie kierunki, stąd intrygi, szczególnie z małymi narodami, na których opierał się również i Bakunin. Ale zaczęli się niepokoić, kiedy Niemcy przez uchwałę z St. Gallen! zupełnie naiwnie — absolutnie nie uświadamiając sobie tego, jak sprawy się mają gdzie indziej — przyłączyli się również do ruchu kongresowego. A ponieważ ci ludzie woleliby iść prze-

ciw Niemcom,

którzy uchodzili przecież za przesiąkniętych mar-

ksizmem, niż razem z nimi — walka stala się nieunikniona. Nie masz pojęcia, jak bardzo naiwni są Niemcy, Kosztowało mnie to

niesłychanie wiele wysiłku, aby wyjaśnić nawet samemu Beblowi, o co właściwie chodzi, podczas gdy possybiliści wiedzą o tym bardzo dobrze i co dzień rozgłaszają. Wobec tych wszystkich błędów niewiele miałem nadziei na dobry wynik, na to, że immanentny rozum, który w tej historii stopniowo dochodzi do

świadomości 1 W 1887 kierownictwu

1888 r. —

samego r. na partii

siebie,

zwycięży

już w tej chwili. Tym

zjeździe niemieckiej socjaldemokracji w powierzone zostało zadanie zwołania

międzynarodowego

kongresu

St. Gallen w Jjesieni

organizacji robotniczych. —

Red,

536

Londyn,

4 grudnia

1889

większą radość sprawia mi dowód, że niemożliwe są dzisiaj takie rzeczy jak w latach 1873—1874. Intryganci już są pobici, a znaczenie kongresu — niezależnie od tego, czy przyciągnie on do siebie ten drugi czy też nie — polega na tym, że jednomyślność socjalistycznych partii Europy ukaże się calemu światu, nieliczni zaś intryganci, jeżeli się nie podporządkują, pozostaną na lodzie...

209

ENGELS

DO WIKTORA ADLERA Londyn,

Drogi

4 grudnia

1889 r.

Adlerzel

Zaproponowałem

Ci opracowanie książki Avenela o Clootsie!

z następujących powodów: Zdaniem moim (i Marksa), książka ta zawiera w szczególności pierwsze, oparte na studiach archiwalnych, właściwe ujęcie krytycznego okresu Rewmolucji Francuskiej, a mianowicie okresu od 10 sierpnia do 9 termidora. Kormuna Paryska i Cloots byli zwolennikami wojny dla propagandy rewolucji, uważając to za jedyny ratunek, podczas gdy Comite de salut public [Komitet Ocalenia Publicznego] prowadził grę dyplomatyczną, obawiał się koalicji europejskiej, szukał pokoju przez rozbicie koalicji. Danton chciał pokoju z Anglią, tzn. z Foxem i opozycją angielską, która spodziewała się dojść do władzy przy wyborach. Robespierre. prowadzil w Bazylei konszachty z Austrią i Prusami + chciał z nimi zawrzeć układ. Obaj razem szli przeciwko Komunie, aby przede wszyst: kim utrącić tych ludzi, którzy chcieli wojny propagandowej, rozpowszechnienia ustroju republikańskiego w Europie. To się uda-

ło, przywódców Komuny stracono

(Hebert, Cloots i in.). Od tej

1 Georges Avenel, „Anacharsis Cloots — T'orateur du genre humain" („Anacharsis Cloots — mówca rodzaju ludzkiego”). — Red.

Londyn,

chwili którzy

jednak chcieli

chcieli

go

zawrzeć

angielskie

wypadły

4 grudnia

1889

537

niemożliwe stało się porozumienie między tymi, zawrzeć pokój jedynie z Anglią, a tymi, którzy

jedynie

z państwami

korzystnie

dla Pitta, Fox

był

na

lata odsu-

Robespierre

Dantona;

co podcięło stanowisko

nięty od rządów,

niemieckimi. Wybory

zwyciężyłi kazał go stracić. Ale — i tego punktu Avenel nie podkreślił dostatecznie — podczas gdy terror wzmógł się do

szaleństwa, ponieważ był konieczny, by przy iSt"iŚJ'ąCyCh warunkach wewnętrznych Robespierre mógł utrzymać się przy sterze, stał się on zupełnie zbyteczny po zwycięstwie ROd Fleurus

24 czerwca 1794 r., które nie tylko oswobodziło granice, ale oclt_iało Francji Belgię i pośrednio lewy brzeg Renu, a wtedy także

! Robespierre stał się zbyteczny i padł 24 lipca. cała

pozostaje

Francuska

Rewolucja

wpływe”_l_ wojny

pod

Z koalicją, każde uderzenie jej serca zależy od wyniku tejże. Gdy

armii koalicji udaje się wtargnąć do Francji — przewagę UzySkuje vagus, serce bije silnie, następuje kryzys rewolucyjny. Gdy serkoalicji cofa się — wtedy przewagę ma sympathicus,

armia

bije

ce

Pierwszy

wolniej,

elementy

reakcyjne

plan,

a plebejusze,

zalążek

wyłącznie

to energia

których

się znowu

wysuwają

późniejszego

zosłają

ocaliła rewolucję,

na

proletariatu, przywo-

lani do porządku i spokoju. Tragiczne jest, że zwolennicy wojny A outrance [do ostateczności], wojny o wyzwolenie narodów, mieli rację i.że repu-.

blika

zwycięża już

sami

dowej riatu.

dawno

następuje

Książkę

straceni,

zostali

należy

i że

bazylejski

pokój

zupełnie

dopiero

ale

Europę,

całą

zamiast

orgia

i skrócić —

oni

propagan-

wojny

i burżuazyjna

przerobić

kiedy

wtedy,

Dyrekto-

deklarnację

wyrzucić, ze zwykłych podręczników historii uzupełnić fakty i wyrażnie je podkreślić. Cloots'a można przy tym zupełnie prze
* Londyn,

9 czerwca

1893.

Drodzy Towarzysze! Dziękuję Wam serdecznie za przesłanie mi nru 2 Waszego Couuanb-Jlemokpare' [Socjaldemokraty]; przez napis ponad tymi paru słowami staram się Wam pokazać, że zaczynam przynajmniej rozumieć Wasz język. Potrzeby, jakie stwarza internacjonalizm, wzrastają z każdym dniem. Aż do r. 1848 uważano, że można poprzestać na pewnej znajomości głównych języków centralnej i zachodniej Europy; obecnie jednak doszło do tego, że gdy chcę śledzić postępy socjalizmu na wschodzie i południowym wschodzie, muszę na stare lata uczyć się rumuńskiego i bułgarskiego. My, tu na Zachodzie, niezmiernie cieszymy się z powodu tych naszych poludniowo-wschodnich placówek na granicy Azji, które niosą ku brzegom Morza Czarnego i Egejskiego rozwinięty przez Marksa sztandar nowoczesnego prole-

tariatu. Gdybyż Marks był dożył tej chwili! Cieszy nas, że ich odpowiedzią na prośby i groźby rosyjskiego caratu jest przeciwstawianie carskim proklamacjom — socjalistycznych prac rosyj1 W

rękopisie po bułgarsku.



Red,

594

Londyn,

14

lipca

1898

skiej awangardy proletariatu. Sprawiło mi radość, gdy zobaczyłem prace Plechanowa przełożone na język bułgarski. Jla xuBee

[Niech

uuTepHauHOHanHKHA

żyje międzynarodowy

Counann3wbl!

Socjalizm!] Wasz F. Engels

232 ENGELS

DO

FRANCISZKA

MEHRINGA Londyn,

Drogi

obywatelu

14

lipca

1893.

Mehringl

Dziś dopiero mogę wreszcie podziękować Panu za. uprzejmie przysłaną mi „Legendę o Lessingu'' . Chciałem przesłać Panu nie po prostu formalne potwierdzenie odbioru książki, ale jedno-

cześnie powiedzieć coś o niej samej — o

jej treści. Stąd zwło-

ka w odpowiedzi. Zaczynam od końca — od dodatku o materializmie historycznym, w którym Pan główne fakty przedstawił doskonale i przekonywająco dla każdego, kto jest wolny od uprzedzeń. Jeżeli mam coś do zarzucenia, to tylko to, że przypisuje mi Pan większe zasługi, niż mi się należą; nawet jeżeli uwzględnimy to wszystko, do czego może z czasem doszedlbym samodzielnie, co jednak Marks, obdarzony bardziej wnikliwym coup d'oeil [spojrzeniem] i rozleglejszym horyzontem, odkrył o wiele wcześniej. Kto miał szczęście przepracować 40 lat z człowiekiem jak Marks, ten za jego życia nie cieszy się zazwyczaj takim uznaniem, na jakie zdawałby się zasługiwać. Ale gdy wielki czlowiek umiera, zdarza się latwo, że jeg