153 60 7MB
Polish Pages 293
WSTĘP
W niedzielę 18 października 1812 r. na honorowym dziedzińcu Kremla odbywała się wojskowa parada. W równych szeregach, z bronią u nogi, żołnierze Iii Korpusu Wielkiej Armii* oczekiwali przybycia cesarza Napoleona, Widać było wśród nich niebieskie mundury francuskiej i wirtemberskiej piechoty oraz brązowe uniformy dwóch pułków portugalskich. Znać było także trudy kampanii, jakie żołnierze znosili od 4 miesięcy: „W ciągu forsownych marszów, licznych bitew i potyczek — podarło się odzienie, buty poszły w strzępy i niejeden żołnierz obdarty był i bosy, lecz mimo wszystko, mimo całej nędzy swojej, z dumnie podniesioną głową, prezentując błyszczącą broń — starali się ukryć przed cesarzem dziury i łaty. Na dziedzińcu prastarego pałacu, osiemset mil od ojczyzny, po tylu nadludzkich niemal trudach, pozbawieni wszystkich wygód, częstokroć głodni — usiłowali zadośćuczynić wymogom żołnierskiej godności, utrzymać wszystko w należytym, wzorowym porządku; chcieli budzić podziw, człowiek bowiem dumny jest najbardziej z tego, co z największym zdobywa wysiłkiem" \ ' S e g u r Filip Pa we* dc. Pamiętniki adiutanta Napoleona, Warszawa 1982 s 149 * Cyfry rzymskie przy korpusach odnoszą się do kor. piechoty, arabskie - kor. kawalerii.
Przegląd i parada przed obliczem cesarskim były traktowane jak święto. Żołnierze mogli liczyć na deszcz awansów, odznaczeń i nagród, jakie Napoleon rozdawał przy takich okazjach hojną ręką. A było za co nagradzać. III Korpus zasłużył sobie na uznanie cesarskie w krwawych bojach pod Smoleńskiem i pod Borodino, nie wspominając 0 mniejszych bitwach i potyczkach. Z ponad 30 tysięcy żołnierzy, którzy przekraczali w czerwcu graniczny Niemen, do Moskwy dotarło zaledwie 11 tysięcy. Cesarz Napoleon, od miesiąca prawie przebywający w dawnej stolicy carów, wyszedł na dziedziniec o pierwszej po południu. Towarzyszył mu dowódca III Korpusu marszałek Michel Ney. Kilka kroków za nimi kroczyli oficerowie sztabu i świty cesarskiej. Napoleon zdawał się być czymś zatroskany. Taki stan dało się zauważyć już od kilku dni, nie tylko podczas przeglądów wojskowych, ale także podczas codziennych zajęć cesarza. Jak wspomina w swoich pamiętnikach kamerdyner cesarza: „Z dni, jakie wypadło mi przeżyć, do najprzykrzejszych należy tych parę przed 18 października. Godziny mijały, a nikt z obecnych nie rozpoczynał rozmowy. Cesarz, zawsze taki szybki w jedzeniu, przedłużał czas posiłków w zdumiewający sposób. Czasem w dzień kładł się na kanapie z jakąś powieścią w ręku, którą czytał albo 1 nie czytał, i zdawał się być zatopiony w myślach"2. Widać było, że Napoleon na coś czeka. Sytuacja Wielkiej Armii w Moskwie nie była łatwa. Car Aleksander, pomimo kilkakrotnych wezwań do zawarcia pokoju, uparcie milczał. Rosyjscy chłopi i partyzanci coraz śmielej atakowali wyruszające po furaż oddziały, a kozacy kilkakrotnie przerywali już linie komunikacyjne, odcinając Wielka Armię i jej wodza od tak potrzebnych informacji z zaplecza i z Paryża. Armia rosyjska, pobita, lecz nie 2
C o n s t a n t Louis Wairyt Pamiętniki kamerdynera cesarza Napoleona /, Warszawa 1972, s. 205.
rozgromiona pod Borodino, znajdowała się o kilkadziesiąt kilometrów na południe w obozie pod Tanitiitem, pilnowana przez króla Neapolu Joachima Murata. Chwilowo obowiązywało nieformalne zawieszenie broni, ale taki stan nie mógł trwać w nieskończoność. Napoleon musiał szybko podjąć jakieś działania, które pozwoliłyby wojsku przetrwać zbliżającą się zimę i doprowadziłyby do upragnionego przez wszystkich pokoju. Jednak wahał się, a „czas upływał na bardziej lub mniej ożywionych dyskusjach między Cesarzem i jego marszałkami na temat, co dalej robić. Wszyscy dobrze wiedzieli, że tizeba się zdecydować na odwrót, a Cesarz też zdawał sobie z tego sprawę; widzieliśmy jednak, jakim ciosem dla jego dumy było wypowiedzenie ostatniego słowa"3. Chcąc odwlec wydanie decyzji, organizował więc coraz częstsze przeglądy i defilady. Rozpocząjt się przegląd HI Korpusu. Napoleon przechodził pomiędzy żołnierzami, sprawdzał stan ich mundurów, zadawał pytania dotyczące ich udziału w kampanii. Właśnie upływała pierwsza godzina przeglądu i szykowano się do wręczenia nagród i krzyży Legii Honorowej, gdy wśród obserwujących paradę generałów i oficerów wszczęło się zamieszanie. Po chwili ktoś z nich mszył w stronę Napoleona. Bonaparte ze zdumieniem rozpozna) młodego pułkownika Bćrangera, adiutanta króla Neapolu i dowódcy kawalerii Wielkiej Armii. Widać po nim było, że przybył z ważnymi wiadomościami. Musiał jechać bardzo szybko, był bowiem zziajany i cały zabłocony. Przywiezione wiadomości były złe: pod Winkowem armia rosyjska udeizyła niespodziewanie na awangardę Wielkiej Armii; straty są znaczne, a król Neapolu wycofuje się pod naporem przeciwnika w stronę Woronowa. „Nie ulegało wątpliwości, że Rosjanie podjęli kroki wojenne. W pierwszej chwili Cesarz był ogromnie zaskoczony. Natomiast przez żołnierzy marszałka Neya 3
Tamże.
przeleciał jakby elektryczny prąd; ogarnął ich entuzjazm i gniew, który udzielił się Cesarzowi, (.„) Najjaśniejszy Pan w porywie uniesienia uścisnął dłoń stojącego obok pułkownika" 4» szybko dokończył przeglądu, a następnie energicznym krokiem wrócił na Kreml. Wkrótce adiutanci rozpoczęli rozwozić rozkazy do wszystkich oddziałów. Wojna została wznowiona, *
*
*
„Huk dział spod Winkowa" okazał się jednym z najważniejszych wydarzeń kampanii napoleońskiej 1812 r, W historiografii polskiej zostało odnotowane jako bitwa pod Winkowem. Podobnie nazy wąją ją Francuzi, choć niekiedy można też spotkać określenie „bitwa nad rzeką Czerniszną" Rosjanie używają tylko nazwy „bitwa pod Tarutinem" i traktują ją jako przełomowe wydarzenie Wojny Ojczyźnianej. Wystarczy wspomnieć, że na jednym z toków pomnika postawionego w 1834 r. w celu upamiętnienia bitwy kazano umieścić napis: W tym miejscu wojska rosyjskie pod wodzą feldmarszałka Kutuzowa uratowały Rosją i Europą. Było to z pewnością starcie niezwykłe. Niejednokrotnie odmawia się mu miana bitwy, ograniczając się do określenia „potyczka". Rzeczywiście, choć nie wzięły w nim udziału główne siły obu stron, jego skutki okazały się brzemienne dla całej kampanii. Każdy, kto choć trochę interesował się losami kampanii rosyjskiej, musiał zetknąć się choćby ze wzmianką na ten temat Wspomina o nim wielu pamiętnikarzy zarówno biorących bezpośredni udział w walce, jak i znajdujących się z dala od pola bitwy. Wszyscy potwierdzają jednak znaczenie i wpływ batalii na dalsze losy Napoleona i jego żołnierzy. Wśród żołnierzy walczących w bitwie znaczny procent stanowili Polacy. Tworzyli nie tylko V Korpus Wielkiej 4
Tamte, s. 206.
Armii i Legię Nadwiślańską, ale także znajdowali się w 1., 2. i 4. Korpusach Kawalerii Rezerwowej. Wielu z nich pozostawiło po sobie wspomnienia i pamiętniki, obszernie opisujące owo wydarzenie. Z bogatej polskiej literatury pamiętnikarskiej w niniejszej pracy wykorzystano przede wszystkim wspomnienia: Henryka Dembińskiego — kapitana 5. pułku strzelców konnych3, Franciszka Gajewskiego — adiutanta francuskiego generała Chastela z 3. Korpusu Kawalerii6, Franciszka Salezego Gawrońskiego — porucznika, dowódcy półbaterii armat 12. pułku piechoty7, Józefa Jaszowskiego — porucznika artylerii pieszej V Korpusu8, Klemensa Kołaczkowskiego — kapitana Korpusu Inżynierów9, Antoniego Rozwadowskiego — podporucznika 8. pułku ułanów10, Macieja Rybińskiego — majora, szefa batalionu 15. pułku piechoty11, Stanisława Szumskiego — kapitana w sztabie króla Neapolu12 i pułkownika Jana Weyssenhoffa — szefa sztabu 16. dywizji Piechoty13. Wszystkie wymienione relacje zasługują na szczególną 5
IW:] B i e l e c k i Robert, T y s z k a Andrzej, Dał nam przykład Bonaparte, Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich* t 2, Kraków 1984, s. 127-136. 6 G a j e w s k i Franciszek, Pamiętniki Franciszka z Brociszewa Gajewskiego, pułkownika wojsk polskich (]802-1831), t 1. Poznań 1913. 7 G a w r o ń s k i Franciszek Salezy, Pamiętnik r. 1830/31 i kronika pamiętnikowa (1787-1831) pułkownika Franciszka Salezego Gawrońskiego, Wydał Jan Czubek, Kraków 1916. 8
J a s z o w s k i Józef, Pamiętnik dowódcy rakietników konnych, War-
szawa 1968. 9 K o ł a c z k o w s k i Klemens, Wspomnienia jenerała Klemensa Kołaczkowskiego, t. 1, Kraków 1898. 10 [W:} B i e 1 e c k i R., T y s z k a A., Dał nam przykład Bonaparte... 11 R y b i ń s k i Maciej, Moje przypomnienia od urodzenia. Pamiętniki Macieja Rybińskiego ostatniego wodza naczelnego powstania listopadowego, Wrocław 1993. 12 S z u m s k i Stanisław, W walkach i więzieniach, Pamiętniki z lat 1812-1848, Wilno 1931. " W e y s s e n h o f f Jan, Pamiętnik generała Jan Weysenhoffa, Kraków 1904.
uwagę. Ich autorzy aktywnie uczestniczyli w opisywanych wydarzeniach i choć czasami niektóre przekazy różnią się od siebie lub nawet są sprzeczne, wynika to raczej z perspektywy czasu, w jakim zostały spisane, niż z chęci fałszowania historii. Wszyscy piszą o rzeczach, które przeżyli, bez upiększania, ale i bez pomijania milczeniem drastycznych szczegółów, wiele przytoczonych anegdot i dialogów odtwarzają z pamięci lub ze słyszenia. Dodatkowym atutem tak dobranych relacji jest fakt, że spisali je żołnierze różnych jednostek i każdy z nich widział bitwę z innej perspektywy. Wśród wspomnień i relacji powstałych po stronie rosyjskiej na największą uwagę zasługują wspomnienia Leontija Bennigsena—szefa sztabu armii rosyjskiej l4t Aleksieja Jermołowa — szefa sztabu rosyjskiej 1. Armii Zachodniej 15 i księcia Eugeniusza Wirteraberskiego — dowódcy 4. dywizji piechoty ,6. Szczególnie interesujące są relacje Bennigsena i księcia Wirtemberskiego, obaj bowiem uczestniczyli bezpośrednio w bitwie i wpływali na jej kształt i przebieg. Trzeba jednak zaznaczyć, że wspomnienia Bennigsena zostały napisane przede wszystkim jako próba zaprezentowania pierwszoplanowej roli ich autora w opisywanych wydarzeniach i w wielu wypadkach stanowią swoistą autoreklamę, co oczywiście podważa ich wiarygodność. Relacja Jermołowa to spojrzenie człowieka, który nie brał bezpośredniego udziału w walce i przebywał w sztabie Kutuzowa.
Osobne miejsce wśród rosyjskich relacji zajmują raporty pisane po bitwie. Warto bacznie przyjrzeć się trzem z nich. 14
B e n n i g s e n Leontij, Zapiski gr Parnymi**..., s. 32. 33 G e m b a r z e wski, Wojsko..., *. 147-14S. 33 Tamie, s. 149. 34 Morawski Ryszard, W i e l e c k i Hetuyk, Wojsko Księstwa Warszawskiego, Kawaleria, Warszawa brw. s. 96. 31
sformowana z pułków polskich i oddana pod komendę gen. Aleksandra Rożnieckiego, inspektora jazdy Księstwa. Jednak w toku kampanii pułki ułanów 2., 7. i 15. zostały oddane gen. Dąbrowskiemu i operowały w rejonie Bobrujska. W pościgu za Rosjanami uczestniczyły więc tylko 3., 11. i 16. pułki ułańskie. Oprócz nich w korpusie znajdował się 14. pułk kirasjcrów Księstwa Warszawskiego. 3. pułk ułanów powstał w marcu 1807 r. Brał udział w walkach z Austriakami w 1809 r. i w lipcu tegoż roku wkroczył do Krakowa, gdzie podczas przemarszu przez ulice miasta swoją postawą wzbudził zachwyt mieszkańców Galicji. Na początku wojny z Rosją pułk wziął udział w przegranej przez polski kawalerię bitwie pod Mirem. Dowodzący ułanami płk Radzimiński został ranny. W bitwie pod Borodino pułk odznaczył się udanymi atakami, ale jego dowódca dostał się do niewoli 11. pułk ułanów powstał po wojnie z Austriakami i, podobnie jak dla większości polskiej kawalerii, wojna z Rosją była jego pierwszą kampanią. Dla 1L pułku okazała się ona pechowa. W bitwie pod Mirem 10 lipca, pomimo walecznej postawy, pułk stracił ponad 300 ludzi. W bitwie pod Borodino straty wniosły 50% stanu. 22 oficerów było rannych, w tym dowódca płk Adam Potocki35. 16. pułk ułanów dowodzony przez płk. Marcina Tarnowskiego formował się w 1809 r. wśród mieszkańców Podola. W bitwie pod Mirem, wraz z 3. pułkiem ułanów, okrył się sławą kilkanaście razy, atakując pułki kozackie atamana Płatowa. W dalszym toku kampanii nie miał jednak okazji do wyróżnienia się. 14. pułk kirasjerów był najmniej licznym pułkiem Księstwa Warszawskiego. Tworzyły go tylko 2 szwadrony — w sumie 456 żołnierzy. Organizatorem i dowódcą pułku został płk Stanisław Małachowski. Czasami kirasjerów }$
G e m b a r z c w s k i , Wojsko..,, s. 150.
nazywano „husarią XIX wieku", bowiem ich zadaniem na polu bitwy było wykonywanie silnego i gwałtownego uderzenia w decydującym momencie boju. Kirasjerzy dosiadali specjalnych, silnych koni36 i z tego powodu oraz ze względu na koszty ekwipunku i uzbrojenia, byli niezwykle kosztowni. Mimo to Księstwo zdecydowało się utrzymać ten typ jazdy. W 4. Korpusie Kawalerii Polacy tworzyli brygadę wspólnie z dwoma pułkami kirasjeiów saskich. Kierował nią gen. Thielman. W bitwie pod Borodino brygada wykonała wspaniałą szarżę na reduty rosyjskie. Polacy zdobyli 300 jeńców i jedną armatę. Okupili to wszakże kosztem strat sięgających ponad 30% stanu. Cała brygada straciła połowę oficerów i 60% szeregowców37. Oddzielną formację wśród wojsk Murata stanowiła Legia Nadwiślańska. Powstała w l808 r, z dawnej Legii Polsko-Włoskiej. Początkowo znajdowała się w służbie westfalskiej, została potem przeniesiona do armii francuskiej. Po reorganizacji na wzór francuskiej piechoty liniowej została skierowana do Hiszpanii, gdżie wsławiła się w walkach pod Tudelą i Saragossą. Legię tworzyły 3 pułki piechoty o łącznej sile 5040 żołnierzy i pułk jazdy38. W czasie walk w Hiszpanii faktycznym dowódcą Legii był Józef Chłopicki. Jego biograf tak charakteryzuje pułki nadwiślańskie: „(...) było to wojsko znakomite niczym nie ustępujące najlepszym pułkom francuskim, a przewyż36
Ciekawy jest fakt, że w owym czasie uważano, iź kirasjerowi nie przystoi jeżdżenie na kasztanie, siwku czy srokaczu. 14. pult dosiadał więc koni czarnych lub wyjątkowo ciemnobrązowych. 71 K u k i e ł M., Jazda polska nad Moskwą, Poznań 1927, s. 85. * W 1811 pułk ułanów nadwilkóskkh został wyłączony z Legii i przemianowany na 7. pułk łansjerów francuskich. Podobny U» spotkał także tworzony 2. pułk ułanów (późniejszy 8. pułk łansjerów). W 1809 r. Napoleon polecił sformować drugą Legię Nadwiślańską, ale ostatecznie zabiegi te skończyły się na powstania pułku piechoty, który z numerem 4. wszedł w skład dotychczasowej Lepi.
sząjące pułki formacji krajowej dyscypliną, tęgością i sprawnością w boju. Połączenie świetnej kadry legionowej z młodym rekrutem i tu dawało doskonałe wyniki. W latach 1808-1812 Legia Nadwiślańska walczyła bez przerwy w Hiszpanii, odznaczając się zwłaszcza w dwukrotnym oblężeniu Saragossy w niesłychanie trudnej walce o warowne zamki, klasztory, domy murowane i barykady, przy zastawianiu min i wysadzaniu przejść podziemnych. Ten rodzaj walki, zawsze wystawiający wojsko na najcięższą próbę, nie zdezorganizował ani na chwilę batalionów nadwiślańskich i nie pozbawił ich ducha zaczepnego. Była to najświetniejsza piechota w dziejach Polski. Panowała w niej surowa dyscyplina dzięki osobie dowódcy płk. Chłopickiego. Wiele pochwał generałów francuskich przypadających Legii Nadwiślańskiej za stałość w boju i waleczność było osobistą zasługą Chłopickiego" * W kampanii 1812 r, piechota nadwiślańska została zaliczona w szeregi młodej gwardii. Dowództwo przejął nie lubiany przez żołnierzy gen. Claparćde. Do bitwy pod Borodino Legia nie miała wielu okazji do odznaczenia się w walce. Dopiero potem, podporządkowana królowi Neapolu, wchodziła w skład straży przedniej i brała udział w walkach z ariergardą rosyjską, min. pod Krymskoje. Największą polską jednostką był oczywiście V Korpus pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego. Napoleon utworzył go dekretem z 3 marca 1812 r. Szefem sztabu korpusu został gen. Stanisław Fiszer, a komendantem artylerii Francuz, gen. Jan Pelfetier. Korpus tworzyły trzy dywizje: 16. dywizja piechoty gen. Józefa Zajączka (3., 15., 16. pułki piechoty, 4. pułk strzelców konnych, 12. pułk ułanów), 17. dywizja piechoty gen. Jana Henryka Dąbrowskiego (1., 6., 14., 17. pułki piechoty, 1. pułk strzelców konnych, 15. pułk ułanów) i 18. dywizja piechoty gen. 39
P r z e w a l s k i S., Józef Grzegorz Chłopicki 1771-1854, Warszawa 1995, s. 43.
Ludwika Kamienieckiego40 (2., 8., 12. pułki piechoty* 5. pułk strzelców konnych, 13. pułk huzarów). W sumie korpus składał się z dziesięciu pułków piechoty liczących teoretycznie po 3080 żołnierzy, sześciu pułków kawalerii mających po 983 jeźdźców oraz z artylerii. Ogółem w dniu 24 czerwca 1812 r. było 36 311 żołnierzy41. W toku walk skład i siła korpusu uległy znacznym zmianom. Wpłynęły na to zarówno trudy wyczerpujących marszów, jak i straty w walce. Ubytek w szeregach był powodem ogromnego niezadowolenia Napoleona. Kiedy książę Poniatowski żalił się cesarzowi na braki chleba i potrzebnych środków finansowych, otrzymał przez marszałka Berthiera ostrą reprymendę. Potem, jeszcze przed bitwą o Smoleńsk, doszło do kolejnej scysji z cesarzem. Poniatowski w towarzystwie Fiszera i adiutantów stawił się wtedy w kwaterze cesarskiej, aby zameldować o sile i stanie korpusu. 9 sierpnia liczył on 23 380 żołnierzy. Napoleon, usłyszawszy od Fiszera, że straty są spowodo• iul przede wszystkim trudami i brakiem żywności, wybuchną! niepohamowanym gniewem i powiedział: „Powtarzacie mi wciąż tę samą śpiewkę. Dlaczego inne taąmsy nie zostawiły połowy swego stanu w drodze? Ale dobnie wiem, dlaczego tak śę dzieje. Wy wszyscy jesteście 42 dobrzy tylko z waszymi kurwami w Warszawie" . Oskarżenia cesarskie wywarły fatalne wrażenie na Polabcfa. Mimo tej krzywdzącej opinii, w bitwie o Smoleńsk Imm|» polski dał dowody męstwa i ofiarności, zaprzeczając w m sposób cesarskim słowom. Tyralierzy polscy pierwsi • m i i do płonącego i opuszczonego miasta43. W walkach » miasto ubyło z szeregów kolejne 2000 żołnierzy. Poległ mm, dowódca brygady piechoty 18. dywizji gen. Grabówm
Od Grodna dywizją kierował gen. Karol Kniaziewicz. * Gem b a r z e wski. Wojsko...* s. 25. c Brandt, Moja..., s. 197. 4? K o k i e L Zarys dziejów wojskowości w Polsce, brw, s. 231. 5
ski, a gen. Zajączek został ruiny i musiał zdać dowództwo 16. dywizji. 21 sierpnia Napoleon odbył przegląd korpusu i wyraził zadowolenie z jego postawy. Obsypał go też deszczem nagród, awansów i odznaczeń. Przyznał wtedy 89 krzyży Legii Honorowej. Żołnierze nazwali potem ten dzień dniem „pokuty Napoleona" za wcześniejsze niesprawiedliwe słowa44. O Polakach wspominał także 15 Biuletyn Wielkiej Armii: „Sprawowanie się korpusu polskiego pod Smoleńskiem zadziwiło Rosjan, przywykłych gardzić nimi (Polakami); byli zaskoczeni wytrwałością i wyższością, jaką rozwinęli (Polacy) nad nimi w tej okoliczności"45. W sierpniu, jeszcze przed bitwą smoleńską, korpus przeszedł reorganizację. Z jego składu wydzielono dywizję gen. Dąbrowskiego i skierowano w okolice Bobrujska. Z pozostałych dwóch dywizji wydzielono pułki kawalerii i utworzono odrębną dywizję jazdy pod dowództwem gen. Sćbastianiego. Książę Poniatowski, pomimo zredukowanej siły korpusu, chciał skierować się dalej na Ukrainę, aby tam wzniecić ogień powstania. Napoleon nie zgodził się jednak na realizację tego projektu i Polacy pomaszerowali z Wielką Armią na Moskwę, ochraniając siłę główną od południa. Forsowne marsze ponownie przyczyniły się do znacznych strat w szeregach i do bitwy pod Borodino Poniatowski mógł wykorzystać 6636 piechurów, 1638 kawalerzystów i 1794 artylerzystów z 50 działami4*. 5 września Polacy wzięli udział w walkach o redutę szewardyńską, ponosząc znaczne straty. W bitwie pod Borodino Napoleon wyznaczył korpusowi polskiemu ważne zadanie obejścia lewego skrzydła Rosjan. Siły polskie były jednak zbyt szczupłe, aby manewr ten mógł zadecydować o losie bitwy. Gdyby 44 45 46
B r a n d t , Moja..., s. 196. K u k i e ł , Wojna..., L 2, s. 97. Tamie, t, 2, s. 158.
Napoleon zaakceptował plan Davouta, aby manewr Polaków wesprzeć jego własnym I Korpusem, działania te mogły doprowadzić do klęski Rosjan. Tak się jednak nie stało47. 7 września po zimnej i deszczowej nocy korpus rozpoczął atak. Biograf księcia Józefa tak pisał o tej bitwie: „Gęste zarośla spowodowały, źe wojska Poniatowskiego posuwały się nazbyt wolno i nie zdążyły związać wszystkich sił przeciwnika w pierwszej decydującej fazie krwawych ataków sił głównych od czoła. Działając zbyt małymi siłami, oszczędzając swój słabnący korpus jego wódz uzyskał rankiem lokalny sukces, ale nie zdołał go wyzyskać. Angażując zbyt mało żołnierzy do bezpośrednich zmagań uwikłał się w walkę długą i naraził swe oddziały na kontrataki nowych sił nieprzyjaciela. (...) Wskutek tego wzgórze pod wsią Utica obsadzone silną artylerią — jeden z kluczowych obiektów ataku zdobyty wstępnym bojem jednego batalionu, utracił szybko w wyniku kontruderzenia siedmiu pułków. Wskazane w rozkazie cele osiągną} ostatecznie dopiero po kolejnym kierowanym osobiście szturmie wszystkich sił korpusu nad wieczorem, gdy ataki czołowe innych wojsk doprowadziły do złamania i faktycznego opanowania lewej flanki nieprzyjaciela. Słusznie wytykał mu to Napoleon po bitwie, ale dzięki swej taktyce z pewnością zmniejszył poważnie straty własne korpusu — głównej siły polskiej narodowej armii w tej coraz groźniejszej sytuacji"48. W walkach korpus utracił kolejne 2000 żołnierzy. Po bitwie korpus oddano do dyspozycji Murata i brał on udział w pościgu za uchodzącymi Rosjanami. Wcześniej doszło do zmiany na stanowisku dowódcy dywizji kawalerii. Po odejściu Sćbastianiego do 2. Korpusu Jazdy, stanowisko to otrzymał dotychczasowy dowódca pułku strzelców 47
GaHaher, Żelazny.*, s. 256-257, Kukieł, Wojna.., t. 2, s. 177* S k o w r o n e k , Ksiofe..., s. 220. 44 S k o w r o n e k , Ksiafe.*., s. 221.
konnych gwardii cesarskiej gen. Lefebvre-Desnouettes. 21 września książę Poniatowski, wobec katastrofalnie niskich stanów batalionów, zlikwidował w pułkach trzecie bataliony, a ich żołnierzy przeniósł do dwóch pozostałych. W ten sposób każda dywizja składała się z trzech dwubatalionowych pułków, liczących po ok. 900 żołnierzy49. 27 września Kutuzow pozostawił obóz w Krasnej Pachrze i wycofał się dalej na południe w stronę Babienkowa. Wojska Murata ruszyły za nim i weszły w kontakt bojowy z rosyjską strażą tylnią. Francuzi posuwali się powoli. „O kilka wiorst za obozem — pisze Brandt — wpadliśmy na nieprzyjaciela. Przyszło do kilku pomniejszych utarczek (...)• Wielkie chmary kozaków okazywały chęć zaatakowania nas, ale cofnęły się, kiedy zaczęliśmy posuwać się ku nim. Odsłoniliśmy liczną naszą jazdę, pod której osłoną skupiło się wojsko. Obie dy wizye piechoty (Legia Nadwiślańska i dywizja Dufoura — A.D.) ustawiły się w dwa wielkie czworoboki na skrzydłach, pośrodku jazda (kirasjerzy), a na skrzydłach lekka kawaleria. Po silnej kanonadzie Francuzi niszyli do ataku, Rosyanie zwinęli się i ustąpili z placu. Bagaże ustawiły się w jednym taborze na tyłach"50. W tym samym czasie kawaleria polska walczyła z jazdą rosyjską pod Niemczynino. Bessteres zbliżał się do Krasnej Pachry, a 3. Korpus Kawalerii operował pomiędzy traktem kałuskim a Muratem. Trzeba przyznać, że dowodzący* tym korpusem gen. Lahoussaye ni^potrafił sprostać postawionemu zadaniu. Będący w jego korpusie płk Griois zanotował: „Nie robiliśmy niczego poza marszami i kontrmarszami, bez żadnego istotnego celu, a także bez rezultatu, jeśli nie liczyć «dania koniom w kość» i częstego narażania 49
G e m b a r z e w s k i , Wojsko...* s. 78, K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., s. 147 podaje, że było to już w obozie pod Winkowem. „ Dokładne dane w Załącznikach. 50 B r a n d t , Moja..., s. 228.
nas samych na haniebne bójki"51. Pułkownik Gajewski, adiutant generała Chastela w tymże korpusie dodaje: „Generał Lahoussaye był wielkim niedołęgą, wszyscyśmy żałowali, że generał Grouchy nie mógł dla swej kontuzji dowodzić naszym korpusem"52. Następnego dnia pod Krasną Pachrą doszło do bardziej gwałtownych starć. Na idące w straży przedniej polskiego korpusu dwa szwadrony 5. pułku strzelców konnych uderzyli rosyjscy huzarzy lejbgwardii i kozacy. Zaskoczeni strzelcy, wobec przewagi nieprzyjaciela, musieli rozpocząć odwrót Na szczęście zaraz zjawił się gen. Lefebvre-Desnouettes i od razu uderzył na triumfujących Rosjan. Atak 4. i 5. pułków strzelców konnych, 12. pułku ułanów i 13. pułku huzarów zakończył się pełnym sukcesem53. Polacy zdobyli Krasną Pachrę i wystawili wokół niej ubezpieczenia. Na nocleg zatrzymali się jednak w Niemczyninie. Murat stracił ten dzień na rozpoznanieS4. Kolejny dzień, 29 września, miał zapisać się szczególnie w pamięci Polaków. Murat postanowił kontynuować pościg za Rosjanami w dwóch kolumnach. Formacje francuskie i Legia skierowały się przez Okułowo w stronę Woronowa. Przed nimi znajdował się korpus gen. Ostermana, który atakując Francuzów kawalerią usiłował nie dopuścić do oskrzydlenia flanki Kutuzowa. Książę Poniatowski maszerował po prawej stronie Murata w stronę Czirikowa. O milę za Polakami posuwał się 3. Korpus Kawalerii55. Dzień był mglisty i deszczowy. Jeszcze przed opuszczeniem Niemczynina Poniatowski detaszował56 z polskiego 31
Griois [w:] A u s t i n . Napoleons, 89. G a j e w s k i F., Pamiętniki Franciszka z Broctszewa Gajewskiego, pułkownika wojsk polskich (1802-1831), L 1. Poznań 1913, s. 257. 53 Z y ch. Armia..., s. 328, K u k i e ł , Dzieje...* s. 336. 54 Brandt, Moja..., s, 229. 15 D e m b i ń s k i , [w:] Daf/wm..., s. 128. 26 Detaszować — skierować samodzielny oddział do wykonania ważnego zadania z dala od sil głównych. 32
korpusu na rozkaz Murata dwa bataliony piechoty do obrony mostu na Pachrze i dwa szwadrony do ochrony taborów. Nie wiadomo niestety, z jakich jednostek formacje te zostały wydzielone. W ten sposób książę miał do dyspozyęji jedynie 8 słabych batalionów piechoty i 10 szwadronów kawalerii, co dawało w przybliżeniu 500057 żołnierzy. Około godziny 11 kawaleria polska, poprzedzana przez kompanię 13. pułku huzarów wyruszyła w stronę Czirikowa. W ślad za nią wymaszerowały obie dywizje piechoty, przy których znajdował się także książę Józef ze sztabem. Wkrótce doszło do pierwszych starć z Rosjanami. Okazało się, że przed polskim korpusem znajduje się cała grupa gen. Miłoradowicza, którymając do dyspozycji 24 bataliony piechoty, 28 szwadronów jazdy, kilka pułków kozackich i formacje „opołczenia", zablokował Polakom drogę w stronę Kaługi. Rosjanie, świadomi prawie trzykrotnej przewagi nad szczupłymi siłami polskimi, zdecydowali się wydać im bitwę. Wybrali pozycję przed samym Czirikowem, na otoczonej lasami rozległej równinie. Idąęych lasem huzarów najpierw zaatakowali kozacy, jednak szarża Polaków zmusiła ich do spiesznego odwrotu. Dowodzący szpicą oficer od razu zameldował o tym incydencie swojemu bezpośredniemu dowódcy gen. Lefebvre-Desnouettes*owi. Ten niezwłocznie uformował dywizję jazdy w dwa rzuty. Na lewym skrzydle stanął gen. Antoni Sułkowski z 5. pułkiem strzelców konnych i 13. pułkiem huzarów, a na prawym skrzydle gen. Tadeusz Tyszkiewicz 37
Kukieł podaje, że Polaków było ok. 3000, Wojna.^ t. 2, s. 246. Zestawienie strat wskazuje jednoznacznie, iż w walce brał udział prawie cały korpus. Nic wymieniono w nim tylko 8. pułku piechoty (to właśnie jego bataliony mogły być wcześniej detaszowane) i artylerii 18. dywizji. Oznacza to więc, w świetle wykazu sił korpusu autorstwa samego Poniatowskiego z 1 października 1812, że w bitwie uczestniczyło prawdopodobnie ok. 5000 żołnierzy.
z 4. pułkiem strzelców konnych i 12. pułkiem ułanów. Pomiędzy nimi zajęło pozycję 6 dział artylerii konnej, kierowanych przez kpt Romańskiego. Skoro tylko Rosjanie dostrzegli wychodzące z lasu pułki polskie, natychmiast ich kawaleria ruszyła do gwałtownej szarży. Wydawało się, że licząca zaledwie ok. tysiąca żołnierzy polska dywizja zostanie rozbita. Tak się jednak nie stało. Pędzące do ataku pułki rosyjskie przywitał celny ogień polskiej baterii. Kartacze najpierw zatrzymały, a następnie zmusiły do odwrotu jeźdźców nieprzyjaciela. Wykorzystał to natychmiast Lefebvre-Desnouettes i ruszył do kontrszarźy z 12. pułkiem i szwadronem 5. pułku (w sumie ok. 300 żołnierzy). Brawurowy atak na liczniejszego przeciwnika zachwiał nim i zmusił do całkowitego odwrotu. Wkrótce Miłoradowicz skierował do walki kolejne pułki i trzeba było bronić pozycji od nowa. Te kolejne ataki także zostały odparte5S. Sytuacja zmieniła się, kiedy na polu bitwy zjawił się książę Póniatowski59 z piechotą i artylerią. Widząc, że rosyjskie pozycje opierają się na skrzydłach o wieś Czirikowo i o niewielki lasek, wysłał pod osłoną artylerii do ich zajęcia dwa bataliony z 2. i 12. pułków piechoty. Atak powiódł się całkowicie. Piechurzy opanowali płonącą wieś i znajdującą się tam cerkiew. Zdobyto także lasek po przeciwnej stronie. Brygada Tyszkiewicza, wzmocniona dwoma szwadronami huzarów, została przesunięta w stronę traktu kałuskiego. Książę Sułkowski z 5. pułkiem i jednym szwadronem huzarów został wyznaczony do pełnienia funkcji odwodu manewrowego. Dwa bataliony piechoty obsadziły skrzydła, a pozostałe cztery zatrzymano w rezerwie. Poniatowski zdawał sobie sprawę, że aby myśleć o zwycięstwie, musi otrzymać wsparcie jednostek francuskich. W niedalekiej odległości przebywał 3. Korpus Kawalerii 59
K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia& 140. Pełny obraz bitwy Czytelnik znajdzie w raporcie księcia Poniatowskiego na końcu książki. 59
i książę skierował do gen. Lahoussayea posłańca z prośbą o przybycie na płac boju. Jednak Lahoussaye odmówił swojej pomocy, odpowiadając, że Polacy sami zdołają się z tej opresji wydostać60. Nie pomogły nawet żadne prośby oficerów francuskich, którzy chyba lepiej niż ich generał zdawali sobie sprawę, jaką rolę mogło odegrać w walce jedenaście pułków tworzących 3. Korpus. Griois pisze, iż „po bardzo ożywionym ogniu artyleryjskim i karabinowym mogliśmy sądzić, że jest to dość gorące starcie, a przybycie naszego korpusu może przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść"61. Niestety, Lahoussaye „przez kilka godzin trzymał swoje siły w szyku bitewnym, choć byliśmy na tyle blisko miejsca, gdzie rozgrywała się akcja, że mogliśmy słyszeć krzyki żołnierzy i okrzyki «Hurra!» naszych Polaków"62. Tymczasem Miłoradowicz, w reakcji na niepowodzenie swoich pierwszych manewrów, skierował do ataku kolejne trzy pułki jazdy. Ich celem stała się artyleria 16. dywizji piechoty. Poniatowski, widząc to zagrożenie, natychmiast wysłał do kontrataku księcia Sułkowskiego, który „tak szczęśliwie i skutecznie na jazdę nieprzyjacielską uderzył, iż nie tylko ją odparł, ale nadto znaczną klęskę zadał: mianowicie pułkowi ułanów rosyjskich"63. Pułkiem tym był polski ptiłk ułanów, składający się w znacznym stopniu z Polaków i umundurowany podobnie jak ułani Księstwa Warszawskiego. Na polach Czirikowa doszło więc do bratobójczej walki. Dodatkowej goryczy sprawie dodaje fakt, że wśród żołnierzy brygady księcia Sułkowskiego znajdowało się kilkudziesięciu dawnych ułanów tegoż pułku, którzy po wzięciu do niewoli prosili o pozwolenie służenia w korpusie polskim. 60 61 61 b)
D e m b i ń s k i , [w:] Dał nam.,,, s. 129. G r i o i s , [w:] A u s t i n , Napoleon.., s. 90. Tamte. K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienias. 140.
Kolejne niepowodzenie zdecydowało o podjęciu przez Rosjan ataku wszystkimi siłami Zdecydowany atak na płonąęy Czirików zachwiał polskimi piechurami we wsi i polski wódz musiał slderować do walki kolejne bataliony. W lasku na drugim krańcu pola bitwy także pojawiły się liczne kolumny rosyjskich strzelców i „opołczema" Walka toczyła się głównie na bagnety. Po pewnym czasie polska piechota została wypaita z lasku. W ślad za nią wyłoniły się z niego oddziały rosyjskie. „Książę Poniatowski, widząc wysuwające się moskiewskie masy, sądził zrazu, że to nasza piechota tak szybko pozycję opuszcza. Przypuszcza więc konia ku masom i łajać zaczyna; dopiero ręczny ogień rosyjski z błędu go wyprowadził. Szczęście, że dzień mglisto dżdżysty sprawił, że nudo która bon dobrze paliła. Musiał książę dobyć pałasza, jak również cały sztab i czoło kolumn, rąbać i kłuć. Sam jenerał Fiszer dobył szpady w tyra ataku, a raczej obronie. Pułk nasz (5. strzelców — AG), który prawie pół strzału karabinowego się znajdował za księciem, dostał do szarzy rozkazy i na szczęście wystarczył, aby tę piechotę do odwrotu zmusić, co w tym punkcie oprócz tyralierskiego ognia bitwie koniec położyło" W tym samym czasie kolumna złożona z około 3000 kawalerzystów rosyjskich i wsparta 10 działami próbowała obejść prawe skrzydło polskie, ale wzmocniona huzarami i 2 działami artylerii konnej brygada Tyszkiewicza nie dała się zepchnąć. Polskie pułki wytrzymały ogień rosyjskiej balem i często kontratakowały. Tyszkiewicz, znając szczupłość i zmęczenie swych sił, nie pozwolił jednak na rozerwanie szyku. Zapadający zmrok i coraz większy deszcz przerwały w końcu walkę i Rosjanie wycofali się, pozostawiając na polu prawie 500 zabitych i drugie tyle rannych. Wielu z nich zmarło w ciągu następnych kilku godzin69. Korpus polski, * D e m b i ń s k i , [w:] Dai iwm..., Ł 129. * K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia.^ Ł 14!, D e m b i ń s k i , [w:] Doi Mn.-, s, 129-130, B r a n d t , Moja~t s. 229 ocenia w romie straty rosyjskie ok. 1500 ludzi.
pomimo deszczu i przejmującego zimna, pozostał całą noc pod bronią bez palenia ognisk. W czasie sześciogodzinnej bitwy, nadludzkim wręcz wysiłkiem, udało się księciu Poniatowskiemu pobić trzykrotnie silniejszego przeciwnika. Zdając sobie sprawę z przewagi nieprzyjaciela, słusznie zaangażował w pierwszej fazie walki całą kawalerię i tylko czwartą część piechoty. Swoim starym zwyczajem, jeszcze z austriackiej szkoły dowodzenia, wprowadzał do walki pojedyncze bataliony. Była to metoda potępiona przez Napoleona pod Borodino, ale pod Czirikowem, w bitwie obronnej, okazała się zbawienna, bowiem książę do ostatniej chwili dysponował odwodem i mógł go skierować w miejsce największego zagrożenia. Polskiego wodza cechowały w tej bitwie waleczność, przytomność umysłu, zimna krew i szybkość podejmowania decyzji. Zastanawia natomiast zatrzymanie w rezerwie, przy tak dużej przewadze wroga, do samego końca artylerii 18. dywizji. Jej żołnierzy nie ma w wykazie poległych i rannych, co mogło oznaczać, że nie wzięła udziału w boju. Musiało się to przyczynić do większych ofiar wśród kawalerii 1 piechoty66. Oczywiście, możliwe jest także, że artyleria ta nie poniosła żadnych strat i dlatego nie została wyszczególniona, tym bardziej iż straty artylerii były stosunkowo niewielkie. Straty polskie były znaczne i stanowiły ponad 15% walczących. W sumie wyniosły 27 oficerów i 495 żołnierzy. Poległo 3 oficerów i 160 żołnierzy. 22 oficerów i 287 żołnierzy było rannych, w tym min. kpt Stanisław Kwilecki, pasierb i adiutant generała Fiszera. Do niewoli trafiło 2 oficerów — adiutant Poniatowskiego kpt Alfred Potocki i adiutant Murata gen. Fenier —- oraz 48 żołnierzy. Dokładne zestawienie przedstawia poniższa tabela. 66
Zych, Armia.... s. 329.
5 — Tarutino ISt2
16. dywizja piechoty 3. pułk piechoty
15. pułk piechoty
16. pułk piechoty
artyleria dywizyjna
zabici
37
ranni oficerowie
2
ranni żołnierze
83
zabici
3
ranni oficerowie
1
ranni żołnierze
16
zabici
29
ranni oficerowie
3
ranni żołnierze
15
zabici
3
ranni oficerowie
1
ranni żołnierze
2
•
3 konie
18. dywizji piechoty 2. pułk piechoty
12. pułk piechoty
zabici ranni oficciowie
37 4
ranni żołnierze
64
zabici
37
ranni oficerowie
2
ranni żołnierze
56
Dywizja kawalerii
,
4. pułk strzelców konnych zabici oficerowie
2
2 konie
zabici żołnierze
2
15 koni
ranni oficerowie
3
2 konie
ranni żołnierze
9
10 koni
5. pułk strzelców konnych ranni oficerowie 12. pułk ułanów 13. pułk huzarów
"
2
ranni żołnierze zabici
18 4
15 koni 6 koni
ranni
8
4 konie
zabici
7
12 koni
nimi oficerowie
1
ranni żołnierze
14
9 koni
rezerwa artylerii
zabici oficerowie
1
ramii oficerowie
1
zabici żołnierze
2
Podminowanie zabici
3 oficerów
160 żołnierzy 39 koni
wzięci do niewoli
2 oficerów
ranni zaginieni tub w niewoli
22 oficerów
287 żołnierzy 40 koni 48 żołnierzy 13 koni
wszystkie straty w walce
27 oficerów
495 żołnierzy 92 konie
Ź r ó d ł o : P o n i a t o w s k i Józef, Korespondencya Księcia Józefa Poniatowskiego z Francyą, [w:) Wydawnictwa Źródłowe Komisji Historycznej, t. IV, Poznań 1929, s. 282-283.
Tego dnia Murat ze swoimi siłami także stoczył walkę z kawalerią rosyjską gen. Ostermana. Szczególnie dali się we znaki kozacy. Przypuszczając pozorowane szarże, uciekali w chwili, gdy jazda francuska ruszała do kontrataku. Do starcia w końcu nie dochodziło, bo zmęczone konie Francuzów nie mogły ścigać lekkich koników kozackich, a ośmieleni tyra Dodcy od nowa rozpoczynali swoje ataki. Podczas jednego z takich ataków w niebezpieczeństwie znalazł się sarn król Neapolu. „Było już późno po południu, a kozacy ciągle stali, jak się wyrażali Francuzi — pod nosem naszych kolumn. Król Neapolu poszedł na nich z częścią jazdy. Rosyanie z początku się cofali, potem wyciągnęli się w półkole i nagle uderzyli na Francuzów. Wszyscy rzucili się na króla, który, jak zwykle, wyróżnia! się swoim kostyumem. — Dziś nam się nie wymkniesz, carze! — wofali Kozacy. Eskorta królewska została rozproszona, a sam król wałczył z otaczającymi go kozakami. Przy nim był tylko jeden Polak, kapitan Malczewski (.,.), dodany królowi jako tłumacz. Mimo że Murat sam zrzucił z konia jednego
zarąbanego kozaka a kilku zranił, zmuszony został w końcu do ucieczki. Ale dwóch pogoniło za nim. Zaczęła się bójka. Król był już bliski zguby, kiedy zjawił się Malczewski i zarąbał jednego kozaka, skutkiem czego drugi uciekł" 67. Korpus polski, po odejściu nieprzyjaciela, cały następny dzień spędził na polu bitwy. Żołnierze mogli wreszcie zapalić ogniska i ugotować posiłek, wysuszyć odzież i przespać się kilka godzin. Książę obszedł cały obóz, udzielał pochwał żołnierzom i wszystkim pokazywał swoje zadowolenie z postawy wojska we wczorajszej bitwie. Wieczorem doszło do połączenia sił polskich z oddziałami Murata, a 1 października Wojsko Polskie stanęło do przeglądu przed królem. Postawa Polaków wzbudziła uznanie i szacunek marszałka. Pochwalił oficerów i żołnierzy za bitwę pod Czirikowem, a jednocześnie, przed frontem polskiego korpusu, w mocnych, „grenadierskich" słowach powiedział, co myśli o postępowaniu Lahoussayea68. 2 października wszystkie siły awangardy wojsk napoleońskich ruszyły na południe za Rosjanami. Ich siła wyglądała następującd: wszystkie cztery korpusy kawalerii 7— ok. 8000 żołnierzy, Legia Nadwiślańska — 3000, dywizja Dufoura — 2500, V Korpus, po powrocie części oddziałów detaszowanych, — 6800 żołnierzy, artyleria —186 dział Choć korpus polski wydawał się być najsilniejszy, Murat, doceniając wysiłek polskich żołnierzy w bitwie pod Czirikowem, skierował na czoło swojej kolumny kawalerię Sćbastianiego. Legia podążała tuż za kawalerią. Rosyjska ariergarda próbowała od razu stawić opór nad rzeką Moczą, ale atak woltyżerów nadwiślańskich odrzucił ją na drugą stronę. Polacy zachęceni przez S&astiajiiego, wpław prze67
B r a n d t Mo/o.., s. 230. D e m b i ń s k i , [w:] Dał nam..., s. 130. 69 Dokładne zestawienie sił V Korpusu Czytelnik znajdzie w załącz* nikach na końcu książki i [w:] K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia.*,s. 144. 68
prawili się w Ślad za nią. Rosyjska piechota natychmiast ustąpiła, ale jazda i artyleria jeszcze przez jakiś czas stawiały opór. W końcu jednak wycofały się i można było maszerować dalej. Wkrótce wojska napoleońskie wyszły na rozległą równinę, na której ponownie napotkano uszykowane do walki pułki nieprzyjacielskie. Murat skierował dywizję Dufoura na prawe skrzydło, a dywizję Clapar6de'a na lewe. W centrum stanęła konnica i artyleria. Padał zimny deszcz, gdy pierwsze kule dział rosyjskich spadły na pozycje francuskie. Żołnierze stali pod ogniem w posępnym milczeniu, tylko artyleria francuska, wsparta wkrótce polskimi działami, odpowiadała zdecydowanie. W walce uczestniczyło prawie 200 dział70. Ostatecznie Miłoradowicz opuścił także i tę pozycję, oddając w ręce Francuzów i Polaków wieś i pałac Woronowo, Na bramie palącego się pałacu wkraczający zwycięzcy znaleźli kartkę z napisem: „Podłożyłem ogień pod mój zamek, który kosztował mnie milion, aby żaden francuski pies w nim nie zamieszkał"71. Autorem tego napisu był gubernator Moskwy, hrabia Roztopczyn, który spaliwszy wcześniej stolicę, teraz palił własny pałac. Wśród zgliszcz wsi wzięto kilkuset, przeważnie rannych, jeńców. Wieczorem Murat ponownie znalazł się w niebezpieczeństwie z powodu swojego porywczego charakteru. Widząp stojące w oddali czujki kozackie, zgromadził kilka pułków z 3. Korpusu Kawalerii i pojechał przegnać je z pola. Doświadczenia z poprzednich dni jak widać niczego go nie nauczyły. Książę Józef, lepiej znając sztuczki kozackie, natychmiast poderwał na nogi brygadę 70
Brandt, Moja..., s. 231. Tamie. O istnieniu tej kartki informuje bardzo wielu pamiętnikarzy. Różni ich przytoczona treść napisu, choć u wszystkich sens pozostaje ten sam. Por.: K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia... y s. 141, D e m b i ń s k i , fw:] Dał nam..., s. 128, S z u m s k i , W walkach...* s. 25, G a w r o ń s k i , Pamiętnik...* s. 326t S ć g u r , Pamiętnikis. 140. 11
piechoty i poprowadził ją za kawalerią. Okazało się, że wódz polski doskonale wiedział, co robi. Kozacy nie podjęli boju z Muratem i wycofywali się dość opieszale, zachęcając Francuzów do dalszego pościgu. Konie ścigających szybko zmęczyły się galopem pizez świeżo zaorane, nasiąlde od deszczu pola. Kiedy tempo pościgu zaczęło maleć, nagle, jak spod ziemi, wyrosły nowe pułki kozackie i z dzikim okrzykiem ruszyły do ataku. Murat musiał szybko szukać ratunku w ucieczce, ale na nic by się to zdało, gdyby nie nadbiegająca polska piechota. Galopujących kozaków przywitał gęsty ogień karabinowy. Zaskoczeni i zmieszani, szybko wycofali się, rezygnując ze zdobyczy, a Murat mógł bezpiecznie powrócić do swoich72. Noc minęła spokojnie. Rosjanie ponownie wycofali się. Główne siły Kutuzowa przekroczyły rzekę Narę i rozłożyły, się obozem na południe od Tarutino. Miłoradowicz ze strażą tylną nadal miał powstrzymywać napór Francuzów, dopóki pozostałe wojska nie zakończą budowy obozu warownego. A Murat bynajmniej nie zamierzał ustawać w pościgu. Nie zważając na coraz większe wyczerpanie ludzi i koni, nie patrząc na to, że coraz bardziej oddala się od sił głównych i cesarza, że wystawia swoich 20 000 żołnierzy na cios prawie 80 000 żołnierzy Kutuzowa, uparcie podążał naprzód Jego żołnierze, mimo utrudzenia, „byli pełni męstwa. Pojedyncze oddziały artyleryi nie obawiały się stawać do boju z całemi bateryami nieprzyjacielskimi: najdrobniejsze oddziały jazdy rzucały się na całe hufce kozaków i często, jeśli nieprzyjaciel nie był w przeważającej liczbie, wychodziły z tych potyczek zwycięsko"73. Czasami jednak górą byli Rosjanie. 3 października wojska sprzymierzonych ruszyły w dalszy pościg. Murat skierował na czoło 2. dywizję lekkiej 72 73
D e m b i ń s k i , [ w : ] M f t m H | s . 128. Brandt, Moja*.., s. 232.
kawalerii pod dowództwem Sćbastianiego. Celem działań była Spas-Kuplia, gdzie wtpkie ukształtowanie terenu dawało szansę na doścignięcie Rosjan. Niestdty, Sćbastiani, nie po raz pierwszy w tej kampanii, zlekceważył przeciwnika i maszerował bez należytej ostrożności i ubezpieczenia. Tymczasem Miłoradowicz przygotował zasadzkę. Kiedy francuska kawaleria wyszła z lasu pod Spas-Kuplią, spadł na nią grad pocisków ukrytej rosyjskiej baterii. Zaskoczenie było całkowite. Pułki 16. brygady: pruski 1. ułanów, 3. wirtemberskich strzelców konnych i polski 10. huzarów, zmieszały się. Próbowały się ustawić do ataku, kiedy z boku wypadła na nie kawaleria rosyjska. Sprzymierzeni nie byli w stanie stawić oporu i rozpoczęli pospieszny odwrót Wszystkie jednostki brygady poniosły duże straty. 10. pułk huzarów został zredukowany do siły słabego szwadronu i liczył około 90 koni74. Kres starciu położyło włączenie się do walki artylerii francuskiej. Następny dzień przynieść miał jednak kolejną bitwę. Miłoradowicz, zachęcony sukcesem, przygotował się do nowej batalii. Porucznik Brandt tak wspominał początek tego ważnego dla niego75 dnia: „4 października wyruszyliśmy wcześnie. Dzień był piękny. Porządek pochodu był taki sam, jak dnia poprzedniego. Nasza dywizya szła tak, jak dotąd — na prawem skrzydle. Wkrótce zetknęliśmy się z nieprzyjacielem, którego jazda przewyższała o wiele naszą. Powolne cofanie się regularnej jazdy oraz zuchwalstwo kozaków zapowiadały zacięty opór, Okazało się wkrótce, że się nie mylimy. Piękna równina, przez którą szliśmy, napełniła się Dońcami, którzy rozwijali się przed nami, strzelali gwałtownie i cofali spiesznie. Przytem pod wsią Spas-Kuplia i zaraz 14
K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienias. 142, S u ł k o w s k i , Listy >. 327. ,5 Brandt został ranny w nogę w tej bitwie i ewakuowany na tyły. W bitwie 18 października już nie wziął udziału.
potem pod Bogorodskoje zaczęła się gwałtowna kanonada. Mogło być około godziny 10, gdy znaleźliśmy się w obliczu niezliczonej masy jazdy stojącej przed nami linią wydłużoną"76. Rosjanie zajmowali pozycje nad rzeką Czerniszną na południe od Spas-Kupli* Siły rosyjskie składały się z jednego korpusu piechoty i prawie całej kawalerii. W pierwszej chwili rosyjskim pułkom udało się zatrzymać marsz korpusu Sćbastianiego, ale wkrótce na pole boju przybyły dalsze oddziały francuskie. Spodziewając się ponownego gwałtownego uderzenia rosyjskiej konnicy, Murat wysunął do przodu kilka batalionów piechoty uformowanych w czworoboki. Artyleria uzupełniła luki pomiędzy ustawionymi formacjami. Prawe skrzydło ugrupowania tworzyła Legia Nadwiślańska, centrum zajęła dywizja Dufoura, a piechota korpusu polskiego uformowała się po lewej stronie. Jazda francuska i polską, stanęły w drugiej linii, a jeszcze dalej ustawiono tabor, którego obronę zorganizowali lekko ranni, chorzy, służba oficerów i markietanie. Do obrony taboru skierowano także kilka dział. Król tuż przed rozpoczęciem bitwy przejechał przed frontem swoich wojsk. Szyk i skład obu armii musiał przypomnieć mu wydarzenia z bitwy pod piramidami77, bowiem zbliżywszy się do znajomego sobie dowódcy 2. batalionu 2. pułku Legii powiedział: „No proszę! Zupełnie jak w Egipcie!"78 Po chwili kawaleria rosyjska ruszyła do szturmu. Stojący wśród polskiej piechoty kpt Kołaczkowski z zachwytem zanotował: „Piękny to był widok; z jednej strony chmury jazdy rosyjskiej, z różnej broni złożonej, rzucające się na kształt nawały na nasze linie, a z drugiej spokojność 76
B r a n d t , Moja.*., s. 232, W bitwie pod piramidami uformowana w czworoboki armia francuska rozprawiła się z atakującą ją kawalerią Mamehików. 78 B r a n d t , Mojas. 232. 77
w szeregach naszych, przerywana tylko rotowym ogniem piechoty i jazdy"79. Do szarży mszyli także polscy, sascy oraz westfalscy kirasjerzy z korpusu gen. Latour-Maubourga. O godzinie 11 Legia Nadwiślańska otrzymała rozkaz zaatakowania pozycji rosyjskich. Jako pierwszy do ataku ruszył 2. pułk piechoty i pod ogniem rosyjskiej baterii sforsował Czemisznę80. 3. pułk Legii i francuski 48. pułk piechoty liniowej wspierały te działania. Zmusiło to rosyjską artylerię do wycofania się z zajmowanych stanowisk. Woltyżerzy polscy omal nie wzięli do niewoli generała Konownicyna i angielskiego generała Wilsona, którzy próbowali interweniować na tym odcinku z częścią rosyjskiej kawalerii lejbgwardii*1. Zaatakowała ona 3. pułk Legii, ale ataki te zostały odparte. W odpowiedzi na to 2. pułk, wiedziemy przez płk. Malczewskiego, ponownie zaatakował Rosjan. Piechurzy z bagnetem w ręku, przy wtórze bębnów i trąbek uderzyli na moskiewską kawalerię. Ten niezwykły wyczyn odrzucił wyraźnie zdemoralizowaną jazdę rosyjską. „Podczas przerwy, która potem nastąpiła, nadjechał powracający król Neapolu. Kazał posunąć się naprzód artyleryi oraz konnicy, i ściągnął do siebie jeszcze trochę jazdy pozostałej po drugiej stronie rzeczki. Ale że jazda ucierpiała mocno od strzałów armatnich, zmuszona była ustawić się z tyłu. Rosyanie widząc to i mając może nadzieję wzięcia do niewoli króla, którego z daleka można było rozpoznać, wyruszyli znów i bacząc pilnie na nasz i na 3. pułk, rzucili się na 2. pułk, stojący na krańcu skrzydła, w którego pobliżu był Murat Natarcie było tak gwałtowne, że król i cały jego sztab schronili się do naszego czworoboku. Rosyanie jechali odważnie, ale widząc, że nie strzelamy zwolnili i zatrzymali się w odległości 50 kroków. Nastała 79 80 81
K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienias. 142, K i r k o r S., Legia Nadwiślańska. 1808-1814, Londyn 1982, s. 209. K u k i e ł , Wojna..., t 2, s. 249.
chwilowa cisza, przerywana tylko parskaniem koni. Nagle rozległa się komenda i Rosyanie zawróciwszy na prawo w tył odjechali stępa. Nic podobnego nie zdarzyło mi się nigdy widzieć, chyba tylko na polu ćwiczeń w czasie pokoju. Król obsypał nasz pułk pochwałami. — Pochwalę wasze męstwo przed cesarzem! — Wołał jeszcze przy pożegnaniu, odjeżdżając pędem" Na lewym skrzydle w boju uczestniczyła jedynie piechota i artyleria polskiego korpusu. W dwóch dywizyjnych czworobokach piechota odparta kilka szarż rosyjskich dragonów 83. Kawaleria, zmęczona i osłabiona dotychczasowymi działaniami, nie została skierowana do walki. Rosjanie zostali zepchnięci na całej linii i wycofali się w stronę Tarutina. Na ten widok odezwały się radosne okrzyki i trąby wojsk napoleońskich. Murat został panem placu boju. O godzinie 9 wieczorem bitwa całkowicie wygasła i wojska przystąpiły do gotowania posiłku i zakładania obozowiska84. Bitwa z 4 października była ostatnim akordem napoleońskiej ofensywy. Cesarz, któremu jeszcze kilka dni wcześniej zależało na energicznych pościgowych działaniach, wstrzymał napór swoich wojsk i ponownie wystąpił z propozycjami pokojowymi. Wydawało mu się, że osiągnął swój podstawowy cel: armia Kuzuzowa został odrzucona na bezpieczną odległość od głównych sił. Wielkiej Armii, a wojska Murata pilnowały jej postoju. Napoleon nie dostrzegał jednak, iż bez wąjtpienia bitne francuski i polskie pułki jego awangardy znalazły się na odsłoniętej pozycji, bez zapasów i wobec czterokrotnie silniejszego przeciwnika. Jedynie w Woronowie ulokowała się brygada gwardii Colberta i osłabiona dywizja Friedrichsa. Wojska króla Neapolu rozłożyły się obozem na przestrzeni prawie 6 kilometrów. Prawe skrzydło tworzył w M
B r a n d t , Moja..., & 234. D e m b i ń s k i , [w:] Dał nom..., s. 130. K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienias. 143.
Korpus Kawalerii Rezerwowej- Jego 4. dywizja lekkiej kawalerii zajęła pozycje nad Narą, niedaleko miejsca, gdzie wpadała do nie) rzeczka Czemiszna. Ciężka jazda korpusu stacjonowała bardziej z tyłu, pomiędzy dwoma zagajnikami i mogła wesprzeć zarówno 4. dywizję, jak też i formacje stojące w centrum. Ok. 3 kilometrów od ujścia Czerniszny, przy trakcie wiodącym z Woronowa przez Spas-Kuplię i Winkowo do Tamtina, zajęły pozycję główne siły. Na prawo od drogi stanął 3. Korpus Kawalerii, zatrzymując 6. dywizję ciężkiej kawalerii na północnym brzegu Czerniszny, a 3. dywizję lekkiej kawalerii wysyłając na brzeg południowy. Na lewo od 3. dywizji w Winkowie stanęła Legia Nadwiślańska. W drugiej linii, na północnym brzegu, rozłożyła się 2. dywizja piechoty. Lewe skrzydło sił francuskich zaczynało się od ujścia rzeczki Desenki do Czerniszny. Na jej północnym brzegu stanął 1. Korpus Kawalerii, na lewo od niego część 2. Korpusu Kawalerii. Polski V Korpus oraz pozostałe siły 2. Korpusu Kawalerii skupiły się na południowym brzegu Desenki, dotykając skrzydłami wioski Teterinka. Na prawym skrzydle sił polskich, w niewielkim lasku ulokował się sztab z księciem Poniatowskim na czele. Przed pozycjami korpusu polskiego i 2. Korpusu Kawalerii „o półtora strzału armatniego" rozciągał się gęsty las. W zasadzie nie został obsadzony piechotą, tylko na odcinku korpusu polskiego, książę Józef skierował tam trzy bataliony: dwa z 3. pułku i jeden z 16. Całością straży przedniej dowodził płk Blumer. Bataliony 3. pułku, każdy wzmocniony jednym działem, zajęły pozycje w pojedynczych laskach znajdujących się trochę dalej85. Tabory i parki artyleryjskie korpusu stanęły w tyle polskiej pozycji, osłonięte parowem i ubezpieczone przez batalion piechoty. Król Neapolu kwaterował we wsi Rożestwiennoje za stanowiskami L Korpusu. Znajdował się tam „niewielki - K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia.... s. 144.
b .
folwarczek z budynkiem mieszkalnym o czterech małych pokoikach. W pierwszym spali adjutanci, w drugim król z Beliiardem, w trzecim i czwartym, bardzo małych, garderoba i Murzyn króla. Dwa świronki, wozownię, stajnię i chlewy zajmowali królewscy i generalscy dworacy; reszta zaś i sztab biwakowała na dziedzińcu i w ogrodach. Dworek ten położony był nad ogromnym parowem, w którego głębi sączył się mały raczajek. Po drugiej stronie parowu, zaraz za rzeczką, stała nasza grandgarda, od której 0 kilkadziesiąt kroków rozciągała się linia placówek, którą król z okien swoich mógł widzieć. Król najczęściej tak się lokował, aby w każdym wypadku można dać prędką radę 1 aby czujność forpoczt, na których bezpieczeństwo armji leżało, była większą" Só. Trzeba przyznać, że pozycja była wybrana fatalnie. Ani Cęerniszna, ani Desenka nie stanowiły poważnej przeszkody, a głębokie parowy, w których płynęły obie rzeczki, niebezpiecznie dzieliły siły francuskie. Lewy, południowy brzeg górował nad prawym. Nie obsadzony las przed Unią V Korpusu i 2. Korpusu Kawalerii ograniczał pole widzenia i mógł maskować poczynania przeciwnika. Ponadto, o ile prawe skrzydło chroniła Nara, o tyle lewe było jakby zawieszone w próżni. Murat nie zadbał należycie o jego zabezpieczenie, chociażby przez budowę, prowizorycznych nawet, umocnień. Ponadto w sytuacji zagrożenia dodatkowym niebezpieczeństwem była jedna tylko droga odwrotu, poprzecinana pod Spas-Kuplią przez głębokie jary. Pierwsza noc minęła spokojnie, choć jej ciszę przerywały jęki rannych leżących na pobojowisku. Żołnieize poukładali się naprędce na prowizorycznych posłaniach i przy niewielkich ogniskach gotowali sobie ciepły posiłek. Dopiero rano przystąpiono do budowy bardziej trwałych obozowisk. Zadanie to wcale nie było takie proste, gdyż właściwie nie 86
tino.
S z u m s k i W walkach..., s. 25, bMoie podije, że było to w Taru-
bardzo było gdzie zamieszkać. Pułki, które rozlokowały się w Winkowie i Teterince, uważały się za szczęśliwe, bo miały, przynajmniej teoretyczną, możliwość znalezienia dachu nad głową. Trzeba bowiem pamiętać, że wioski zniszczono w czasie bitwy, wiele domów było nadpalonych bądź rozebranych przez żołnierzy szukających w nocy opału. W efekcie owi „szczęśliwcy" w większości ulokowali się w resztkach spalonych zabudowań, najczęściej pod gdym niebem, mając za posłanie niewielkie ilości starej słomy. Właściwie tylko oficerowie zajęli niespalone, jednoizbowe domy z bezkominowym piecem w kącie. Biwakujący w polu musieli zadowolić się nielicznymi namiotami szałasami i ziemiankami. Ziemianki budowano według bardzo psostej metody: najpierw kopano w miarę szeroki rów, głęboki na kilka stóp, a potem przykrywano go chrustem i darnią. Wejście znajdowało się tylko z jednej strony. W środku układano legowiska i palenisko, z którego dym wychodził otworem w dachu. Takie pomieszczenia były bardzo ciepłe i zabezpieczały od deszczu i pierwszych opadów śniegu83. Jednak dla większości pułków kawalerii nawet ziemianki stanowiły nieosiągalny luksus. Żołnierze nie mieli czasu, aby zbudować sobie te prowizoryczne pomieszczenia, bowiem od samego rana rozpoczynali wyczerpującą ludzi i konie służbę patrolową i rekwizycyjną. Z zazdrością patrzyli jak „piechota (...) porządne baraki sobie porobiła, lecz jazda pomimo mrozu, a czasem i słoty, obozowała pod gołym niebem; jedynie zasłony od wschodniego wiatru porobiliśmy sobie; a paląc przed nimi ogień, dym i ciepło szły ku koniom"89. Do budowy swoich biwaków wielu żołnierzy wykorzystało zrabowane w Moskwie dywany, obrazy i futra. Momentami obozowisko 17
W armii francuskiej żołnierze właściwie nie mieli namiotów, z wyjątkiem oficerów — por. B i e l e c k i , Wielka..., s. 352. 88 K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., s. 146. 49 D e m b i ń s k i , [w:] jDał nam..., 132.
przypominało bardziej obóz cygański niż straż przedmą Wielkiej Armii. Aby obraz był pełny, trzeba przypomnieć, że przynajmniej przez pierwsze dni wojska sojusznicze obozowały wśród trupów z ostatniej bitwy. Po południu 5 października u Murata zjawił się gen. Lauriston, wysłany do Kutuzowa z propozycjami pokojowymi. Wieść o jego przybyciu obiegła lotem błyskawicy cały obóz i wywołała falę entuzjazmu. Żołnierze byli już zmęczeni tą wojną, chcieli wracać do domu, dlatego też obiecywali sobie wiele po tej misji. Nie wszyscy jednak. Polscy szwoleżerowie, obserwujący w Woronowie przejeżdżającą karetę wysłannika Napoleona, spodziewali się zamiast parlamentarza zobaczyć raczej cesarza z całą Wielką Armią. „Bolesno nam było widzieć Napoleona — pisze porucznik szwoleżerów Józef Załuski — kompromitującego się okazaniem życzenia, a zatem i potrzeby pokoju i narażającego się na coraz dłuższe przebywanie w Moskwie w nadziei traktatu"50. Misja Lauristona zakończyła się tylko połowicznym sukcesem. Ku tuzów zgodził się przekazać pismo Napoleona carowi. Jednocześnie, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, zostało zawarte zawieszenie broni pomiędzy awangardą Murata a wojskami rosyjskimi. Prawdopodobnie rozejm zaproponował szef sztabu Kutuzowa, gen. Bennigsen, a Francuzi skwapliwie się zgodzili. Tak w każdym razie przedstawił to w liście do żony książę Sułkowski: „Wczoraj także król rozmówił się z rosyjskimi generałami i uzgodniono, że każdy będzie zajmował swoje stanowiska i że nie będzie strzelał bez dwugodzinnego uprzedzenia. Wydaje się, że dziś także nie ruszymy z miejsca"91 Gawroński przedstawia rzecz podobnie, choć inaczej pisze o wypowiedzeniu zawieszenia broni: „Powiedziano, że zawieszenie broni między wojującymi wodzami nastąpiło w 91
Załuski Jóitf, Wspomnienia, Kswków 1976,%. 2A&. Sulkowski, Listy..., t. 326.
na dni 15, przez który to przeciąg czasu obozem w miejscu tem stać będziemy. Żywność miała być dowożona z Moskwy, gdzie zawsze główna kwatera i tam się miano o warunki pokoju układać. Wypowiedzenie kroków wojennych na trzy dni winno było nastąpić"92. Griois przekazuje dodatkowe szczegóły: „Uzgodniono coś w rodzaju zawieszenia broni, które może być ziywane tylko za kilkugodzinnym wypowiedzeniem. Poza tym, jest ono czysto lokalne i nie obejmuje ani skizydeł, ani tyłów naszej pozycji" Inaczej rzecz przedstawia adiutant Murata — Szumski. Według jego relacji zawieszenie broni wynegocjował sam Lauriston, który „przeprowa&ony w swoim koczu przez nasze forpoczty, wrócił do nas wieczorem z poleceniem rozesłania po wszystkich korpusach rozkazów «nie strzelać, aż do odwołania*, nie określając, jak zwyczaj każe, terminu zawieszenia broni, bo ten zależał od powrotu kuijera, wyprawionego przez Kutuzowa do Aleksandra, z tem wszakże, że w razie nieprzyjęcia przez jedną lub drugą stronę warunków pokoju, strony powinny były być na kilka godzin przedtem o zerwaniu zawieszenia broni zawiadomione. (...) Skutkiem więc powrotu Lauristona zaraz porozwoziliśmy korpusom rozkazy mieć się na baczności, jak zawsze, ale niesirzelania do nieprzyjaciela aż do nowych rozkazów. Wiadomość ta, komunikowana dowódcom, niezmiernie im się uśmiechała, bo wszyscy, marząc o pokoju, cieszyli się nakoniec tak upragnionym odpoczynkiem"94. Od tego momentu rozpoczął się powolny, ale systematyczny upadek wartości bojowej grupy Murata. Bez wątpienia, wyczerpana długim pościgiem i licznymi, w zasadzie zwycięskimi bitwami, utrudzona awangarda bardzo potrzebowała wytchnienia. Wynegocjowane zawieszenie broni i nadzieje na rychły pokój sprawiły jednak, iż * G a w r o ń s k i , Pamiętnik.. s. 326. * G r i o i s , [w:] A u s t i n , Napoleon...» s. 113. * S z u m s k i , W walkach,.., s. 26.
żołnierze zaczęli wierzyć, że oto zbliża się koniec wojny. „Wciąż utrzymują się pogłoski o pokoju. Oby Bóg tak zechciał. Nie wyobrażacie sobie, jak ta nadzieja, oparta tylko na prawdopodobieństwie, napełnia radością całą armię"95 — pisał do żony książę Sułkowski. W efekcie doszło do znacznego rozluźnienia dyscypliny w niektórych pułkach, szczególnie w 2. Korpusie Kawalerii. Objawiło się to przede wszystkim zaniechaniem lub zaniedbaniem służby patrolowej oraz brakiem dostatecznej czujności. Odpoczynku potrzebowali nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Rozpoczynając kampanię przeciw Rosji Napoleon zgromadził blisko 80 000 koni wierzchowych i prawie 50 000 koni pociągowych. Jego pułki kawalerii, szczególnie w korpusach jazdy rezerwowej, stanowiły elitę armii. Jednak warunki, w jakich przyszło toczyć boje, tak dobrej paszy i wreszcie fatalne dowodzenie Murata, który nie liczył się ze stratami wśród koni, sprawiły, że wierzchowce zaczęły masowo padać. Zwierzęta nie miały chwili odpoczynku. W czasie marszu musiały dźwigać nie tylko ciężar jeźdźca, ale także jego zapasy i uzbrojenie. Konie ciężkiej jazdy — kirasjerów i karabinierów — nosiły na swoim grzbiecie ciężar 150 kg, wierzchowce dragońskie i lansjerskie prawie 130 kg, a lekkiej jazdy — strzelców konnych i huzarów — po ok. 115 kg. Źle przytroczone karabinki lub źle założone siodła raniły i odparzały końskie grzbiety. Siodło składało się „z drewnianego stelaża, na którym zawieszono siedzisko i z czapraka z błamu owczego, ozdobionego ząbkowanym galonem w kolorze pułkowym. Drewniany stelaż siodła był niezwykle twardy i z powodu niedbałego stosowania zbyt cienkich derek — ranił grzbiety nawet najlepszych zwierząL Pogorszenie się w ostatnich latach cesarstwa umiejętności jeździeckich kawalerzystów oraz niewłaściwe ujeżdżanie koni powodowały, że (...) * S u ł k o w s k i , Listy..., s. 326.
nowe oddziały jazdy można było poznać po drażniącej woni ropiejących rany powstałych wskutek odparzeń od ucisku siodeł"96. O tym samym zjawisku nie omieszkał wspomnieć także Fredro: „Po kilku miesiącach kampanii zgroza zajrzeć pod kulbaki. Smród z jątrzących się pod nieustającym naciskiem ran ciągnie się wzdłuż maszerującej kolumny. Trzeba się tylko dziwić, jak zwierzę może znosić, i to czas długi takie męczarnie"97. W niektórych pułkach dowódcy, chcąc ulżyć doli koni, rozkazywali ludziom maszerować co pewien czas pieszo, ale zwyczaj ten nie upowszechnił się w pułkach francuskich. W czasie postoju kemie także nie mogły w pełni korzystać z wypoczynku. Często nie ściągano im na noc kulbak, a jedynie luzowano popręgi. Niejednokrotnie nocne alarmy podrywały żołnierzy i od godziny 3 rano wojsko stawało w szyku, obawiając się ataku nieprzyjaciela. Działania bojowe, dalekie zwiady, wyprawy po furaż dopełniały całości niekorzystnego obrazu. Nic więc dziwnego, że tylko w pierwszym tygodniu ubyło 8000 koni. Po 24 dniach kampanii z 22 000 kawalerzystów Murata tylko 14 000 posiadało jeszcze konie Straty bojowe pod Borodino to kolejne 6000 wierzchowców. W efekcie pod Winkowem kawaleria francuska stanowiła zaledwie cień tej wspaniałej jazdy z początku kampanii. „Z takimi stratami w koniach myślę, że wszystkiego razem nie mieliśmy więcej niż setkę ludzi w dwóch szwadronach karabinierów"99 — pisał porucznik 2. pułku karabinierów. O stanie jazdy polskiej Sułkowski tak donosił do żony: „9. pułk ułanów Przyszychowskiego, 6. Pągowskiego, 8. Dominika Radzi wiła, 10. Umińskiego są nadal w armii króla Neapolu 96
B u k h a r i B., M c B r i d e A., Napoleońscy huzarzy. Warszawa
1978, s. 18. m
F r e d r o , Trzy..., s. 117. B u k h a r i , M c B r i d e A., Napoleońscy..., s. 16. * [W:] Austin, Napoleon.s. 155. 99
w różnych korpusach kawalerii. 9. jest całkowicie zniszczony, 6. i 8, tworzą tylko jeden szwadron. (...)• 10. pułk Umińskiego stopniał do 90 koni, walczył zresztą w pięknym stylu" l0°. W czasie bitwy pod Winkowem 4 października korpusy kawalerii rezerwowej walczyły zredukowane w najlepszym razie do stanu brygady, a wiele pułków nie było w stanie szarżować inaczej, jak tylko przy wsparciu artylerii i piechoty. Obserwujący te szarże kpt Kołaczkowski zanotował: ,Jazda francuska, osobliwie kirasyery i karabiniery, smutny przedstawiała widok. Ogromne ich konie wynędzniałe, wychudzone i odsiedzenie, ledwie jeźdźców swoich z ciężką zbroją dźwigać i kłusem tylko małym poruszać się mogły", w korpusie polskim ,jazda (...) zmęczona i osłabiona tak długim pochodem, a szczególnie bitwą możajską, ochronioną została"101. Prawdziwa tragedia koni zaczęła się jednak wraz z nastaniem przymrozków i opadów śniegu. W pierwszych dniach postoju nad Czerniszną wszyscy zachwycali się ładną pogodną i nie spodziewali się rychłej zimy. „Pora jest tu już dosyć późna, mniej więcej tak jak u nas w listopadzie, ale na szczęście nie padają deszcze i dzięki temu można wytrzymać na biwakach przy dobrym ogniu" — pisał Sułkowski. Po raz pierwszy śnieg spadł nazajutrz po bitwie pod Czirikowem, ale szybko stopniał i powiększył tylko ilość Wota. Potem opady zdarzały się częściej. Po 12 października dały się odczuć przymrozki i szron pokrył ziemię. Z tego powodu w brygadzie Sułkowskiego w ciągu jednej nocy padło prawie 150 koni. „Tej nocy nastąpił mróz tak silny, że wszystkie klacze źrebne porzuciły i zdechły, równie jak i więcej odpsute konie, gdyż to opsucie tak było mocne, że pomimo dec w 16 razy 101 102
S u ł k o w s k i , Listy..., s. 327. K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienie..., s. 145, 142. S u l k o w s k i , Listy..., s. 327.
złożonych te kompletnie przegniły, tak że jeżeli zgnilizna i czaprak przegryzła, można było wnętrzności konia, gdy żołnierz zsiadł z niego, z łatwością widzieć. Nie dziw więc, że mróz taką śmiertelność sprowadził" l03. Zimno dawało się również we znaki ludziom. „Noce były często tak zimne, że kładąc się do snu musieliśmy także przykrywać się słomą. Rankiem słoma była tak sztywna od szronu, że musieliśmy ją łamać, aby się spod niej wydostać. Trupy końskie i siodła także pokrywała szadź"104. Na dodatek od samego początku brakowało żywności. Podczas gdy stojącym w Moskwie korpusom Wielkiej Armii nie brakowało jedzenia, to obóz pod Winkowem dość szybko został ochrzczony przez żołnierzy mianem głodowego. ,3yliśmy bez namiotów, bez jakiegokolwiek schronienia. Sypialiśmy pod gołym niebem na garści słomy, jedliśmy koninę i piliśmy surową wodę ze skażonych strumieni"105 — pisał we wspomnieniach sierżant Thirion z 2. pułku kirasjerów. Wskutek złego odżywiania się ludzie prawie wszyscy mieli dyzenterią. Co łatwo było pojąć, kiedy się racja żołnierza jedynie z funta mięsa składała. Bydło świeże bito co dzień, i tego nigdy nie brakło, dopókiśmy stali w miejscu, ale chleba, soli, wódki nigdy nie dawano. Żołnierze mdli między dwoma kamieniami żyto i z tego piekli podpłomyki, ale to słabość żołądka pomnażało, bo grubo mielone, a raczej tylko zgniecione żyto sprawiało, że się podpłomyk zjadło, a sujowe prawie żyto stolcem odchodziło"106. Czasami ze zboża lub resztek mąki gotowano zupę, którą, jak przypomną sobie artylerzysta Jaszowski, „zajadaliśmy z apetytem z kociołka żołnierskiego (...), ale bez soli i żadnej okrasy. Czasem gotowaliśmy same otręby, bo przecież w nich * D e m b i ń s k i , [w:] Dal nam..., s. 131. Cyt. za: A u s t i n , Napoleon,.., s. 171. * Tamie 170. * D e m b i ń s k i , [w:] Dal nams. 132.
powinno być nieco mąki, a raz gotowaliśmy na próbę plewa, przełknęliśmy ich tylko po jednej łyżce, bo drugiej już nie można było; właśnie wówczas przechodził obok nas pułkownik inżynierów Mallet, a widząc nas w kociołku dłubiących, wziął łyżkę, skosztował, otrząsł się i poszedł dalej, słowa nie powiedziawszy"107. Niektórzy zastępowali brak soli rozpuszczając w zupie saletrę z prochu strzelniczego, ale efekt takiego zabiegu był opłakany. Jedzenie nabierało gorzkiego i cierpkiego smaku, a wielu żołnierzy po takim eksperymencie dostawało biegunki. Morale Polakom jednak dopisywało, a żołnierzom musiały w takich warunkach przypomnieć się słowa piosenki: „Kto w wojsku służy z miłości Ojczyzny Miłe mu dla niej poniesienie blizny Na niedostatek nigdy się nie żali Ani się przykrzy, by mu rangę dali. (...) Smakuje suchar pleśnią malowany A od furiera piątego dnia dany I chociaż dawniej szemrał na wygodę — Rad brudną pije dla Ojczyzny wodę. (...) A bywszy nawet dawniej profesorem Sam groch gotuje z ochotą wieczorem Bronić Ojczyznę ma taką ochotę Że nie uważa na głód, upał, słotę" im . W polskim korpusie problemy z zaopatrzeniem nie ominęły wszakże nawet księcia Józefa, Naczelny wódz „miał tak szczupło, że oficerowie z jego sztabu szukali lepszego pożywienia, gdzie mogli",09. Stojący w Rożestwiennoje Murat także kilka razy nie bardzo miał co zjeść i prosił o wsparcie żołnierzy ze stojącego w Teterince 3. wirtemberskiego pułku strzelców: „Wysyłaliśmy mu to la7
J a s z o w s k i , Pamiętnik-., s. 76. NN, [w:) J. K a p u ś c i k , W. J. P o d g ó r s k i , Poeci żołnierzom 1410-1945, Antologia wierszy ipiełni &buerskkh, Wwsziwa 1970, ft. 264. W e y s s e n h o f f * Pamiętnik^., Ł 148.
owcę, to znów udziec wołu lub krowy. Co się tyczyło nas samych, to robiliśmy sobie rosół jagnięcy lub wołowy i piliśmy go jak herbatę i kawę. Czasem zdarzało się, choć raczej rzadko, że któryś ze stacjonujących w Moskwie pułków, widząc jak źle nam się powodziło, podesłał nam trochę prawdziwej herbaty, nieco kawy lub cukru"1X0. Warto tutaj zwrócić uwagę, że stojącej w niedalekim Woronowie brygadzie Colberta właściwie niczego nie brakowało. Porucznik Załuski chwalił sobie wygodne życie obozowe: „Śniadania nasze składały się najwięcej z polewki winnej lub z ryżu na mleku od naszych krów, obiady z wieprzów pieczonych całkowicie lub sztuki wołu na drewnianym rożnie, zrazami odkrawanych. Zasiadaliśmy do czarnej kawy, markietanka czyli raczej kilka ich razem, w kotle żelaznym, nad ogromnym ogniskiem na żerdzi utrzymywanej na dwóch kobylicach zawieszonym, bezustannie od rana do późnej nocy warzyły kawę; po czterech rogach ogniska sterczały na kobiercach albo płótnach stosy palonej i niepalonej kawy, urąbanego cukru i filiżanek, szklanek, kubków, od najprzedniejszych drewnianych czarek i obozowych blaszanych manierek. Markietanka przyjąwszy metalowy pieniądz, obficie słodząc mokkę, dostarczała jej zgromadzonym wszelkiego stopnia gościom zwiedzającym w obszernym kole, na kanapach i sofach atłasowych, adamaszkowych, wyzłacanych, safianowych mniej bogatych, aż do prostych desek położonych na dwóch pniakach lub beczkach. Był to widok w swoim rodzaju jedyny, prawdziwa obozowość, towarzystwo przemieniające się bezustannie, z różnych rang i narodowości złożone, a zawsze ożywiane dowcipami wiarusów naśmiewających się ze wszystkiego, ile najwięcej z Moskałów i ich przywódców" H1. l!0 11
Cyt. za: A u s t i n , Napoleon...* s. 169. Z a ł u s k i , Wspomnienia..... s. 248.
Nie mogąp liczyć na szybkie dostawy żywności z Moskwy, żołnierze Murata musieli sami postarać się o jedzenie dla siebie i swoich koni. W tym celu prawie od razu zorganizowano specjalne grupy furażerów, których zadaniem było poszukiwanie i dostarczanie żywności. Część wyruszających na taką akcję żołnierzy nie miała broni, aby mieć pełną swobodę w ładowaniu i noszeniu. Żołnierze francuscy, przyzwyczajeni w poprzednich kampaniach do utrzymywania się kosztem zajmowanych ziem, miełi duże doświadczenie w takich wyprawach. Ponieważ ludność cywilna chowała swój dobytek przed grabieżą, wojsko zmuszone było szybko nauczyć się odnajdywać takie kryjówki. Badając, czy żywność nie została zakopana, sondowano ziemię wyciorami bądź wylewano wodę na miejsce potencjalnej kryjówki. Jeśli woda wsiąkała szybko, oznaczało to, że ziemia była świeżo ruszona i w tym miejscu szukano szczególnie dociekliwie. W lesie część uczestników wypraw furażerskich bacznie przyglądała się koronom drzew, bowiem chłopi chowając bydło w lasach niejednokrotnie przywiązywali je pomiędzy gałęziamiU2, Pod Winkowem sytuacja furażerów była jednak szczególnie trudna i nie do pozazdroszczenia. Po pierwsze, płynąca na prawym skrzydle Nara i stojące przed frontem wojska rosyjskie tamowały wyprawy w tych kierunkach. Żywności można było szukać jedynie na lewym skrzydle i na ogołoconym już po przejściu obu armii trakcie do Moskwy. Z konieczności więc wyprawy musiały wyruszać w regiony dalekie od obozu, co dodatkowo wyczerpywało łudzi i przede wszystkim kemie. Po drugie, owe dziwne zawieszenie broni nie obowiązywało, tak przynajmniej traktowali je Rosjanie, na skrzydłach i na tyłach armii francuskiej. W związku z tym dochodziło tam do ustawicznych walk z kozakami, którzy zaczynali już wtedy stawać się prawdziwym postrachem m
B i e l e c k i , Wielka..., n. 3»-360.
francuskich żołnierzy. Nikt lepiej od Aleksandra Fredry nie opisał taktyki walki kozackiej: „Dla Francuza Kozak jest najnieznośniejszy. Francuz mówi do Kozaka: «Daj mi zgotować moją zupę, bo bez zupy obejść się nie mogę, a potem bić się z tobą będę, póki zechcesz*. Kozak zaś odpowiada: «Bić się nie łubię i nie będę, ale nie dam ci ani jeść, ani spać, póty, póki strudzonego nie schwycę bez niebezpieczeństwa*. (...) Kozak i bzy dni jeść nie będzie. Byle miał kawał chleba, nie stoi o gotowaną strawę, wszystko zniesie, byle niebezpieczeństwa uniknąć. (...) Kozak ma niepojęty talent orientowania się; nigdy nie zapuści się tam, skąd się cofnąć nie można. Uchodzącego trudno dogonić, bo pierwej wyrachował, jak dalece zbliżyć się można. Nie przetniesz mu drogi, nie wpędzisz na bagna, bo choćby pierwszy raz był w jakim kraju, zgaduje ledwie psim instynktem ścieżki i przesmyki, których tizymać się należy. Śpiącego nikt nie zeszedł. Czujny jak żuraw. Nie ma on szlachetnej odwagi, nie ma wstydu tchórzostwa. Nie uderzy na nieprzyjaciela, jak tylko trzech na jednego. Na łufkę nie natrze za nic w świecie. Za pierwszym wystrzałem armaty niknie jak kamfora. Kozacy są niestrudzeni — na lekkich, wytrwałych, mało paszy i spoczynku potrzebujących koniach przenoszą się z wielką szybkością z miejsca na miejsce, aby się skupić i uderzyć niespodziewanie na nieprzyjaciela, a zawsze w przeważającej liczbie"113. W dalszej części pamiętników przyszły komediopisarz dodaje: „Wszędzie hurma Kozaków. Dziesięciu na jednego. A cóż dopiero za Moskwą, gdzie pułki jazdy i po dwieście ludzi w szeregu ledwie liczyły, gdzie przy drodze źdźbła paszy nie było, gdzie o milę w bok, a czasem i więcej trzeba było wysyłać, nie po siano,a bo tego rzadko kto znalazł, ale po słomę, i ot nieraz ze strzechy zdartą. Szła trzecia część pułku za furażem; z tej trzeciej części połowa tylko mogła go brać, 1,3
F r e d r o , Trzy.... s. 161
bo druga połowa ucierała się z Kozakami. Częstokroć zatem oddział po furaż wysłany wracał z próżnymi rękoma, 0 kilku ludzi mniejszy, a zawsze słabszy w koniach. Dodawano później furażerom oddział piechoty"l14. Po trzecie wreszcie, poważnym niebezpieczeństwem dla ftirażerów byli okoliczni chłopi. Nie tylko chowali żywność przed wojskami napoleońskimi, ale atakowali pojedynczych żołnierzy, a nawet całe oddziały. W swojej zawziętości byli nieprzejednani i każdy żołnierz francuski, który wpadł w ich ręce, ginął w straszliwych męczarniach. Zdarzało się nawet, że chłopi odkupywali od kozaków jeńców francuskich, aby móc ich zamordować115. Nic więc dziwnego, że każdy wyruszający po furaż, ,.żegnał się z kolegami, jak gdyby miał więcej do nich nie powrócić"116. Szef sztabu 16. dywizji, gen. Jan Weyssenhoff, zapisał: „Staliśmy tak (...) bijąp się to z chłopami, to z wojskiem o każdą garstkę owsa i każdą wiązkę siana; żywność dla wojska była tym samym sposobem nabywana. Bieda doszła do tego stopnia, że na koniec musieliśmy posyłać o mil kilka jazdę i piechotę z armatami, ażeby coś zdobyć żywności"117. Czasami zdarzały się i takie sytuacje, że po walce z silniejszym nieprzyjacielem trzeba było dopiero co zdobyty furaż porzucić i bez niczego powrócić do obozu. Mimo tych wszystkich codziennych trosk i problemów, wielu żołnierzy znalazło w obozie upragnione chwile wytchnienia. Zwolnieni ze służby, mogli odpoczywać do woli 1 cieszyć się resztkami pięknej jesiennej pogody. Przy ogniskach kwitło życie towarzyskie. Żołnierze najczęściej grali w ^popularnego w armii Rupnika" lub przebywali w towarzystwie markietanek i wiwanderek. Te towarzyszące armii kobiety, często żony lub kochanki podoficerów, 114
F r e d r o , Trzy..., %. 162. A u s t i n , Napoleon..., 87. J a s z o w s k i , Pamiętnik*.., s. 74. 117 W e y s s e n h o f f . Wspomnienia..., s. 148. 1,5
„cieszyły się wielką popularnością w armii z pewnością dlatego, że były w swych obyczajach podobne .) albo dochodziło do walki na śmierć i życie ze szczególnie okrutnym wrogiem, nie żałowały swojej wódki czy wina, opróżniając do dna kolejną baryłkę z sakramentalnym: ^Zapłacisz mi później*" m. Niektórzy żołnierze umilali sobie życie marzeniami 0 rychłym pokoju, ciepłych kwaterach na leżach zimowych na Ukrainie, a nawet wyobrażali sobie, że na wiosnę połączone wojska francuskie i rosyjskie pomaszerują razem na podbój Turcji, gdzie tysiące zamkniętych w haremach niewolnic tylko czeka na wspaniałą kawalerię francuskąl19. Oficerowie spotykali się w swoim gronie. Najczęściej grali w karty lub rozprawiali nad obecnym położeniem armii. Dla wielu z nich było jasne, że sytuacja wojska pogarsza się z każdym dniem i Wielka Armia po prostu niknie w oczach. Najczęściej jednak „ufność w jeniuszu Napoleona, w jego tyloletoich zwycięstwach była tak nieograniczona, że się zawsze te rozmowy kończyły decyzją, że on lepiej jak my musi wiedzieć, co robi"l20. W czasie, gdy codziennie przybywało rannych i zabitych podczas wypraw aprowizacyjnych, kiedy każdego dnia trwały na francuskich skrzydłach i tyłach walki z kozakami 1 chłopami, od czoła, na linii pikiet obu armii, panowało niczym nie zakłócone zawieszenie broni. Dochodziło nawet do spotkań pomiędzy wodzami i oficerami obu wojsk. Jako 1,8 119 20
B i e l e c k i , Wielkas. 369. A u s t i n , Napoleon.s. 170. D e m b i ń s k i , [w:J Dałnam,^ s. 132.
pierwszy zapoczątkował je Murat 6 października, dzień po zakończeniu nieudanej w sumie misji Lauristona, król Neapolu zobaczył pikiety kozackie zbliżające się do linii jego wojsk. Oburzony takim zachowaniem — w końcu przecież dwa dni wcześniej to on został panem placu boju — skoczył na koń i pojechał zapytać, jakim prawem Rosjanie zajmują jego teren. Napotkanemu rosyjskiemu oficerowi nakazał natychmiast wycofać się na wcześniejsze pozycje. Rosjanin, pełen szacunku dla króla, wyjaśnił, że zajęcie terenu niczyjego pomiędzy wojskami nie narusza zawieszenia broni. Odpowiedź ta okazała się zbyt dużą próbą nerwów dla gaskońskiego charakteru króla Ul . Dopiero interwencja innych oficerów, francuskich i rosyjskich, zakończyła całą scenę, rozejm zachowano, a wkrótce podobne spotkania, często w sympatycznej atmosferze, zaczęły odbywać się prawie codziennie. Murat uczestniczył w nich także i z prawdziwą przyjemnością przyjmował hołdy, jakich nie szczędzili mu kozacy. Kiedy tylko jego barwna postać pojawiała się na równinie, kozacy rozpoczynali swoje wiwaty, rzucali czapkami i wołali „bal, kral!" m . Łasy na pochlebstwa Murat słał do Moskwy pełne entuzjazmu raporty i chyba trochę przesadził w swojej ocenie sytuacji i własnej popularności, bowiem wyłonił się z jego pism wizerunek nowego kozackiego króla. Napoleon, czytając te doniesienia, miał ponoć zawołać: „Murat, kozacki król! Co za bzdura!" m. Opinia cesarska me wpłynęła na dalsze postępowanie króla i atmosferę spotkań. Murat wręcz zachęcał swoich 121
G r i o i st [w:] Austin, Napoleon, s. 154. K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., 146. S 6 g u r. Pamiętniki1.146.1. Tahrd w wydanej ostatnio biografii Murata odrzuca jednak przypuszczenia, jakoby marzeniem marszałka było kozackie królestwo. Wg niego uwaga Murata była cały czas skupiona na królestwie Neapolu, gdzie jego źooa Karolina coraz bardziej wychodziła poza granice regencji wyznaczone przez męża (por. Tolard, Murat, s. 201). m
oficerów, aby ci jak najczęściej spotykali się z Rosjanami. Chciał w ten sposób dowiedzieć się jak najwięcej o rosyjskich planach i siłach. J a d ą c (...) poza linje, wywieszaliśmy białą chustkę, oznakę przyjaźni, poczerń ruszaliśmy na stronę moskiewską, wdając się w gawędę z ich oficerami, którzy nas przyjmowali wódką i tytoniem; poczem wracaliśmy do króla, wypytującego o czem się mówiło. Ale najczęściej nie był zadowolony, bo z tych pustych gawęd nigdy nic wywnioskować nie mógł" l24 . Jednak do najbardziej interesującego spotkania doszło przypadkiem, kiedy Murat i towarzyszący mu orszak generałów i adiutantów natknął się na podobną grupę generałów rosyjskich. Zaciekawiony Murat natychmiast wysłał Szumskiego z uprzejmym zapytaniem, kto kieruje tym orszakiem. Okazało się, że na czele stoi sam Miłoradowicz — odpowiednik Murata wśród Rosjan pod względem upodobania do strojów, temperamentu i odwagi. „Obie grupy zatrzymały się, a po chwili przypatrywania się sobie przez lunety, król wyciągnął chustkę, którą jął powiewać. Na to hasło Miłoradowicz z całym orszakiem posuną} się naprzód. Król ze swej strony to samo uczynił, poczem obie strony spotkały się na terytorjum neutralncm, między dwiema linjami zawsze będącem, i kilka chwil z sobą rozmawiali" 125. O czym dokładnie rozmawiano, nie wiadomo, ale można przypuszczać, iż głównym tematem była sprawa pokoju. W każdym razie Miłoradowicz pozwolił żołnierzom francuskim wejść pomiędzy pikiety kozaków i pochować leżących tam od kilku dni poległych Wielkiej Armii126. Uczestnikiem spotkania z Miłoradowiczem był również książę Poniatowski. Zwrócił na niego uwagę „pewien pułkownik kozacki (...), tłusty, twarz okrągła, pyzata, był 124 125 126
S z u m s k i , W walkach..., s. 29. Tamte. A u s t i n , Napoleon.... s. 156,
ciekawy, a więc dopytywał się o każdego nazwisko, gdy spostrzegł księcia Poniatowskiego, pyta się jednego z adiutantów księcia «Co toza jeden?». Odpowiada mu, że to jest książę Poniatowski, wódz Polaków, synowiec ostatniego króla polskiego. Ów kozak oczy wytrzeszczywszy podniósłszy rękę w górę, zaczął nią kręcić wokoło, gwiżdżąp pod nosem fiu, fiu, fiu, tę przeciągając. Bardzo to ubawiło nas podobne zdziwienie, w podobnych gestach i wyrażeniu. Może to rodzaj jakiegoś kozackiego niezadowolenia; ale to pokazywało kozaka moskiewskiego pychę obrażoną"127. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że Murat całkowicie zaniedbywał swoje obowiązki wodza i ograniczał się tylko do wycieczek wzdłuż swoich pozycji i do spotkań z Rosjanami. Korespondencja marszałka z Moskwą wyraźnie pokazuje jego pełną orientację w sytuacji własnej armii i jej niedobrym położeniu. 9 października kapitanowie Klemens Kołaczkowski i Valentin d'Hauterive oraz oficer inżynieryjny Rosman rozpoczęli na jego rozkaz sporządzanie ścisłego planu pozycji wojsk sojuszniczych 10 października zadanie zostało wykonane i jeszcze tego samego dnia Murat pisał do przebywającego w Moskwie swojego szefa sztabu Belliarda: „Moje położenie jest koszmarne, cała armia wroga znajduje się przede mną, a oddziały przedniej straży są skrajnie osłabione. Żołnierze cierpią głód i nie można szukać furażu bez ryzyka niemal pewnej niewoli. Z tych powodów tracę dziennie około 200 ludzi. Jak to się skończy? Boje się powiedzieć prawdę Cesarzowi, bo sprawiłbym mu ból"l29. Murat starał się zdobyć jak najwięcej informacji o nieprzyjacielu. Jednym ze sposobów były wspominane już rozmowy jego oficerów z oficerami rosyjskimi. Drugim sposobem stały się nocne służby adiutantów, podczas 127
R y b i ń s k i , Moje przypomnienia..., %. 87-88. K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., s. 147. 129 [W:] Tu 1 a rd, Murat, 200. I2a
których, jak opisuje Szumski, „od godziny dziesiątej do czwartej rano trzeba było przejeżdżać się po linji i liczyć ognie nieprzyjacielskie, raportując rankiem królowi, czy się powiększają lub nie zmniejszają, wnosząc stąd o powiększaniu się lub zmniejszaniu armji, przed nami stojącej" 13°. Uważnie także obserwowano stałe powiększające się stada koni, które pojawiały się w leżącym za Tarutinem obozie rosyjskim. Coraz bardziej jasne stawało się, że Rosjanie wykorzystują czas rozejmu na uzupełnianie swojej armii. Wśród Polaków krążyły pogłoski o pojawieniu się pomiędzy wojskami kozackimi nowych pułków dońskich, złożonych z doświadczonych i obytych w boju żołnierzy. Pewnej nocy wojska francuskie poderwał na nogi huk wystrzałów armatnich. Zaniepokojeni żołnierze Murata chwycili za bioń, obawiając się wznowienia przez Rosjan kroków wojennych. Odgłos salw był jednak dość odległy, choć po jakimś czasie obok wystrzałów armatnich dało się rozróżnić wyraźny odgłos wystrzałów karabinowych. Zaniepokojony Murat, nie bardzo rozumiejąc co to wszystko znaczy, wysłał natychmiast pariamentariusza do obozu przeciwnika. Ten po powrocie przywiózł wiadomość, że Rosjanie nie zrywają rozejmu, ale ćwiczą rekrutów i proszą, aby się nie niepokoić. Ta zadziwiająca odpowiedź uspokoiła jednak na tyle króla, że nie zareagował w jakiś zdecydowany sposób i nie dostrzegł w tym wydarzeniu żadnego niebezpieczeństwa. Tymczasem od tego dnia odgłos salw dochodził coraz częściej do uszu Francuzów, którzy w końcu tak się do tego przyzwyczaili, że przestali zwracać na niego uwagę131. Jedynie korpus polski, dzięki przezorności księcia Poniatowskiego i Fiszera, codziennie rano stawał gotowy do walki i oczekiwał Świtu z bronią w ręku. Męczyło to wprawdzie żołnierzy i konie, ale gwarantowało ustrzeżenie się przed niespodziewanym atakiem. no
S z u m s k i , W walkach..., s. 26-27. S z u m s k i , W walkach.*., s. 29-30.
Docierające do Napoleona raporty o sytuacji pod Winkowem132 w końcu musiały wzbudzić zaniepokojenie. Cesarz dość dobrze orientował się w sytuacji swojej kawalerii, choć początkowo lekceważył informacje o jej stanie i kłopotach aprowizacyjnych. Łudził się wszak nadzieją na szybki pokój i pocieszał wysłanników króla, że Rosjanie na pewno nie zaatakują, bowiem podobnie jak Wielka Armia potrzebują wypoczynku 13 \ Do cesarza trafiały również wiadomości o stanie korpusu polskiego. Wiadomości o bitwie pod Czirikowem wywołały zadowolenie w cesarskiej kwaterze i zaowocowały pochwałami i nagrodami dla korpusu. Poniatowski odwiedził także cesarza w Moskwieł34. Dokładnego przebiegu tych rozmów nie znamy, ale można się domyślać, iż książę musiał ostrzegać cesarza przed groźbą prowadzenia kampanii zimowej, do której armia nie była zupełnie przygotowana. Poniatowski dostrzegał realne niebezpieczeństwo zagłady Wielkiej Armii i swojego korpusu, o czym w zawoalowanej formie informował również króla saskiego i księcia warszawskiego w jednej osobie: „Sire, od chwili ostatniego raportu, który miałem zaszczyt przesłać Waszej Wysokości, V Korpus wciąż maszerował z przedmą strażą Wielkiej Armii, ścigając wroga, który wycofywał się pod 112
Odległość spod Winkowa do Moskwy wynosiła prawi 70 kilometrów. Kurierzy pokonywali ją w 3 godziny. Opis takiej trasy pozostawił w swoich pamiętnikach Szumski: „Wiadomości posyłał król co kilka dni do Moskwy, do cesarza, na rozstawionych co kilkanaście wk*st komach, stanowiących rodzaj poczty. Do tego użyte były ułańskie, huzarskie, kirasjerskie i karabimerskie konie, dzień i noc osiodłane, a stojąca placówka, skoro tylko spostrzegła którego z nas w cwał lecącego, dawała znak, aby kiełznano. I tak, nie zsiadając nawet z lekkiego ułańskiego lub huzarskiego konika, przesuwał się człowiek na ciężkiego karabinierskiego, i dalej znowu cwał do następnej stacji, w tym samym porządku, bo na depeszy oznaczona była godzina wyjazdu**. S z u m s k i , W walkach.*, s. 27. m A u s t i n , Napoleon..., s. 173-179. 134 G a w r o ń s k i , Pamiętnik*., s. 327.
Kaługę; przeżył też dnia 29 ubiegłego miesiąca historię, z której WKM znajdzie w załączeniu dokładny raport. Oddziały Waszej Wysokości zasłużyły sobie wówczas na nowe tytuły do przychylności [ze strony] Waszej Wysokości oraz Jego Wysokości Cesarza, który oświadczył im, iż jest z nich zadowolony. Ośmielam się spodziewać, iż Wasza Wysokość da im tego dowód, przyznając honorowe rekompensaty, o jakie pozwoliłem sobie Ją prosić po wzięciu Smoleńska. Wielu spośród tych, ctta których były przeznaczone, poniosło od tej pory chwalebną śmierć w potyczkach z 5, 7 i 29 września; są jednak inni, którzy, dzięki swojemu godnemu zachowaniu, nabyli praw do takiegoż wynagrodzenia, które zostanie im udzielone z najsurowszą sprawiedliwością. Upraszam Waszą Wysokość o wybaczenie, iż ośmielę się ponownie przywołać Jej na pamięć potrzeby V Korpusu. Znajduje się on w najskrajhiejszym ubóstwie, w porze roku już wielce surowej w tym kraju, nadto, być może, w przededniu kampanii zimowej; jego zaś oddanie, którego dotychczas jakże piękne dał dowody, nakazuje mi, bym niczego nie zaniedbał w uzyskaniu wsparcia, iżby zachować dla Waszej Wysokości tę garstkę ludzi, wspaniałym swoim duchem mogącą natchnąć takimż zapałem armię, której mogą posłużyć za zalążek" l3S. 12 października do Moskwy dotarł kolejny kurier od Murata z informacjami o stanie wojsk i o szkoleniu nowych rekrutów w rosyjskim obozie. Król prosił także 0 przysłanie choć niewielkiej ilości żywności. Po raz kolejny „uwiadomił cesarza, że pagórkowaty i lesisty teren sprzyja podstępnym napaściom nieprzyjaciela na tyły jego 1 lewy flank; że pierwsza linia strzelców naszych, stojąca nad brzegiem głębokiego jam, łatwo zepchnięta być może na dno, w nurty stnimienia; że pozycja, którą zajmuje u wejścia wąwozu, niebezpieczna jest; że wobec tego J35
P o n i a t o w s k i , Korespondencjo,..* s. 286.
należałoby cofnąć się"136. W tym czasie Napoleon rozpoczął już przygotowania do opuszczenia Moskwy, Według przyjętego planu chciał ruszyć w stronę Kutuzowa i wywalczyć sobie drogę na leża zimowe. W takiej sytuacji ponownie wzrastało znaczenie awangardy Wielkiej Armii. W liście przekazanym Muratowi przez Bethiera, szefa sztabu Wielkiej Armii, cesarz pisał: „Na podstawie raportów i pizesłanych mu wyników rozpoznania, cesarz uważa, iż pozycja pod Woronowem jest dobra, resenće [zwarta] i możliwa do obrony przez piechotę, która z łatwością powinna móc osłonić jazdę. Jeśli pan myślisz podobnie, masz pan upoważnienie do jej zajęcia. Cesarz wysłał już swoje konie, a pojutrze armia powinna dotrzeć do was, aby zaatakować nieprzyjaciela i le chasser [ścigać go]. Armia będzie potrzebować trzech dni, aby dorównać do waszego poziomu; musisz zatem pan spędzić jeszcze [na obecnym miejscu] tylko cztery lub pięć dni; jeśli jednak pan uważasz, że nieprzyjaciel zamierza zaatakować lub że rozwój wydarzeń uczyni niemożliwym uniknięcie takich strat, na jakie byliście narażeni w ostatnich ośmiu dniach, to masz pan zawsze deskę ratunku w postaci wycofania się na pozycję w Woronowie. Wszystkie pojazdy, jakie wysłałeś (do Moskwy] są już załadowane wiktuałami. Odesłane przez pana dziś wieczorem wyjadą [stąd] jutro"l37. Jak widać, Napoleon zachęcał Murata do opuszczenia pozycji nad Czerniszną i wycofania się w stronę mniej eksponowanej pozycji pod Woronowem. Cesarza niepokoiło zwłaszcza defile138 koło Spas-Kupli, gdzie Rosjanie z łatwością mogli przeciąć odwrót francuskiej kawalerii. Nakazywał więc jak najszybsze ubezpieczenie go piechotą. Zalecał także wzmożenie czujności, zwłaszcza nocą, Obiem
S ć g u r , Pamiętniki.., s. 151. [W:] A u s t i n , Napoleon-., s. 179-180. Defile — tiaśmna, wąpkie przejście. Mianem tym określono m.in. Somosienę. 157
cany transport żywności i wódki wyruszył jednak dopiero 14 października wraz z rozkazem wysłania wszystkich bagaży i chorych nie do Moskwy, a w kierunku Możajska. Napoleon polecił również przesunąć w stronę Woronowa pułki mające wesprzeć Murata. Równocześnie ponownie wysłał do Kutuzowa Lauristona, z pytaniem o odpowiedź cara na propozycje pokojowe. Wydaje się jednak, że sam już nie wierzył w pokojowe rozwiązania, bowiem Lauriston miał przekazać rosyjskiemu feldmarszałkowi list Bethiera następującej treści: „Książę Ku tuzów! Generałowi Lauristonowi zostało polecone przedłożyć Waszej Wysokości propozycje takich rozwiązań, aby wojna przyjęła charakter zgodny z uznawanymi zasadami prowadzenia działań wojennych a kraj dotknęły tylko naprawdę nieuniknione nieszczęścia, jakie niesie konflikt. Spustoszenie własnego kraju jest przecież szkodliwe nie tylko dla samej Rosji, ale i dla cesarza. Wasza Wysokość łatwo zrozumie, jak ważne jest dla mnie poznanie ostatecznych decyzji pańskiego rządu w tej sprawie. Pragnę zapewnić Waszą Książęcą Wysokość o moim widiom szacunku. Książę Neuch&tel. Szef sztabu głównego*1,39. Tymczasem nad Czerniszną doszło do co najmniej dwóch dziwnych wydarzeń. Najpierw w stronę przejeżdżającego wzdłuż polskich pikiet Murata wystrzelił stojący nieopodal kozak. Zirytowany tym innym niż zwykle zachowaniem król, natychmiast postawił na nogi najbliższy batalion 16. pułku piechoty (dowodzony przez ppłk. Dobrogojskiego) i rozkazał zepchnąć posterunki kozackie jak najdalej od własnych pozycji ,4°. Następnie, 15 października, „znaleźli furażery z wielkim swym zadziwieniem, że mieszkańcy wsi opuszczonych na powrót do chat swych przybyli 139
K u t u z o w M . , Pisma, zapiski, Moskwa 1989, s. 358. S i e m o 6 s k i Antoni, Rys działań Wojsk Polskich korpusu 5 Wielkiej Armii pod wodząksięcia Poniatowskiego w wojnie 1812 skladąjących. Biblioteka Jagiellońska, rkps nr 3733, s. 90. J40
7 — Tani liro 1812
i pieczeniem chleba jako i innymi zatrudnieniami gospodarskimi byli zajęci, oświadczając żołnierzom, że ponieważ pokój już był bliski, oni do chat wracają"141. Wiadomości przekazane przez chłopów potwierdził dodatkowo przyjazd gen. Lauristona. Tym razem jednak Rosjanie odmówili przyjęcia generała. Lauriston został zawrócony z linii forpoczt i nawet nie miał okazji zamienienia kilku słów z rosyjskim głównodowodzącym " 2 . Fakt ten pozostał prawie niezauważony przez stojących nad Czemiszną żołnierzy, bowiem tego samego dnia dotarł wreszcie z Moskwy zapowiadany od kilku dni transport żywności i wódki. W obozie rozpoczęło się dawno zapomniane ucztowanie i picie. Tylko nieliczni zdradzali coraz większy niepokój i obawy o dalszy los. Kapitan Strzyżewski tak pisał w liście do rodziny: „Znajdujemy się wciąż w niepewnym oczekiwaniu tego, co ma wkrótce nastąpić. Wszyscy mają nadzieję na pokój, chociaż nie liczą zbytnio na takie szczęście. Wysłano kuriera do Petersburga, a to, co przywiezie, będzie z pewnością interesujące. Cesarz podjął wszystkie kroki na wypadek odmowy, aby zmusić ich do pokoju, ale to potrwa jeszcze trochę. Tym samym nie pozostaje nic innego, jak zdać się na łaskę Opatrzności, prosić o jej opiekę i zostawić rzeczy własnemu losowi" U3.
144 142 143
D e m b i ń s k i , [w:] Dał nom..., Ł 132. K u k i e ł , Wojna..., t 2, Ł 302. S t r z y ż e w s k i Piotr, [w:J Dał ww...,s. 123.
MANEWR TARUT1ŃSKI KUTUZOWA
JRosyjskiego żołnierza nie wystarczy zabić, trzeba go jeszcze pchnąć, by się przewrócił"1 — mówili francuscy generałowie, mający za sobą doświadczenia walk z armią carską. 7 września wieczorem, na polach Borodina, armii francuskiej zabrakło sił, aby „pchnąć" armię rosyjską i przypieczętować w ten sposób zwycięstwo. Przez cały dzień wojska rosyjskie skutecznie powstrzymywały ataki Wielkiej Armii. Sttpty, jakie ponosiły, były ogromne (niektóre bataliony skurczyły się do kilkudziesięciu żołnerzy, ale mimo to wytrwale stały na swoich pozycjach)* Kiedy bitwa wygasła, na polu zostało ok. 50 tysięcy zabitych i rannych żołnierzy carskich, co stanowiło 50% stanu armii przed bitwą. Wśród poległych i śmiertelnie nmnych byli m.in. dowódca 2. Armii Zachodniej książę Bagration, szef artylerii generał Kutaisow i dowódca 01 Korpusu gen, Tuczkow. Według niektórych pamiętHkarzy, Napoleonowi widzącemu pobojowisko i trupy rosyjskie miało wyrwać się okrutne zdanie: „Nie spodziewałem się, żeby było tak pięknie!"2. Cyt. za N i e u w a ż n y Andrzej, My z Napoleonem, Wrocław 1999, Ł i 10. ! K u k i e ł , Wojna..., t 2, s: 199.
W rosyjskim dowództwie przeważały nastroje zniechęcenia. Większość generałów domagała się od Kutuzowa wycofania w stronę Moskwy. Naczelny wódz, który cały dzień spędził z dala od pola bitwy, początkowo udawał, że nie ma takiego zamiaru. Z uporem powtarzał, iż bitwa została wygrana, a nazajutrz będzie mógł zaatakować Francuzów i całkowicie ich pokonać. Trudno kwestionować prawdziwość takiego zamiaru. Rosjanom pozostała wprawdzie nienaruszona rezerwa artylerii, ale do ewentualnego zwrotu zaczepnego rosyjski wódz mógł użyć jedynie trzech pułków jegiersfcch oraz dwóch pułków gwardyjskich: siemionowskiego i preobrażeńskiego. Te ostanie mocno jednak ucierpiały od ognia artylerii. Były to siły stanowczo zbyt małe, aby móc liczyć na sukces, i Kutuzow zdawał sobie z tego sprawę3. Pamiętał jednak o okolicznościach, które zmusiły go do bitwy. Car i społeczeństwo rosyjskie domagali się tego starcia, nie chcieli pogodzić się z dotychczasową polityką odwrotu stosowaną przez poprzedniego wodza Barclaya de Tolly. W końcu car zastąpił Baiclaya Kutuzowem. Nowy wódz był zwolennikiem taktyki poprzednika4, ale rozumiał także polityczny aspekt sprawy. Dlatego przyjął niechcianą bitwę, koniecznie chciał po niej wycofać się dalej, lecz potrzebował odpowiedniego pretekstu do wydania takiego rozkazu. Jednocześnie, zostając możliwie najdłużej na pobojowisku, zaszczepiał w armii i społeczeństwie przekonanie, że bitwa skończyła się zwycięstwem i tylko późniejsze okoliczności spowodowały podjęcie decyzji o odwrocie. Kiedy w końcu pułkownik Toll przywiózł mu informację o możliwości obejścia i zniszczenia przez Francuzów lewego skrzydła rosyjskiego, Kutuzow zrozumiał, że to jest właśnie odpowiedni powód dla usprawiedliwienia odwrotu. Jednocześnie wysłał do cara informację o zwycięstwie i o gotowości do stoczenia nowej batalii. 3 4
Tamże, s. 198. B a z y l ó w IL, Historia Rosji, L 2, Warszawa 1983, s. U l .
Działania Kutuzowa okazały się skuteczne. Staremu generałowi udało się zaszczepić legendę zwycięskiego oporu. Pozwoliła ona wzmocnić morale cara i całej Rosji oraz, po wielu latach, dała prawo Lwu Tołstojowi do napisanfe w powieści Wojna i pokój niezwykłe ważnego stwierdzenia: „Pod Borodino Rosjanie odnieśli zwycięstwo — nie takie zwycięstwo, jakim się określa zawładnięcie kawałkami materii na drzewcach zwanymi sztandarami i tę przestrzeń, na której stały i stoją wojska, lecz zwycięstwo moralne, które przekonuje przeciwnika o moralnej wyższości wroga i o własnej bezsilności"5. Pamiętajmy także, że Napoleon zaniechawszy pościgu pozbawił swoje wojska poczucia pełnego zwycięstwa, ułatwił w ten sposób narodziny tej legendy. O świcie 8 września armia rosyjska rozpoczęła odwrót w stronę Moskwy. Wojska wycofywały się w pięciu kolumnach. Pierwszą dowodził generał Dochturow, który chwilowo przejął dowodzenie 2. Armią Zachodnią po śmiertelnie rannym Bagrationie. Pod swoją komendą miał on oprócz wspomnianej armii także II i HI Korpusy Piechoty. Kolumna ta przemieszczała się starą drogą smoleńską. Druga kolumna, złożona z IV i VI Korpusów Piechoty, szła na prawo od nowej drogi smoleńskiej, trzecia posuwała się nową drogą smoleńską i składała się artylerii. Ostatnią kolumnę tworzyły 1 i 3. Korpusy Kawalerii, idące na lewo od nowej drogi smoleńskiej. Pochód zamykała bardzo silna ariergarda (straż tylnia), dowodzona przez generała Miłoradowicza. Początkowo tworzyły ją 1. i 4 Korpusy Kawalerii oraz 10 pułków kozackich. Później dodatkowo Miłoradowicz dostał 12 batalionów jegrów, 10 batalionów piechoty i 3 baterie artylerii6. ?
T o ł s t o j L„ Wojna i pokój. Warszawa 1961, s. 318. * Ż y i i n , Kontrofensywas. 166 podaje, żc dodatkowo 4 pułki pedioty (czyli 8 batalionów) oraz 2 pułki jegrów (czyli 4 bataliony), £ i k i c 1, Wojna..., L 2t s. 205.
Już wieczorem 8 września doszło do walki ariergardy rosyjskiej z awangardą Murata. Najpierw opór Francuzom stawił ataman Płatów ze swoimi pułkami kozaków, później rozgorzały walki o Możajsk. Dopiero następnego dnia Rosjanie opuścili miasto, ale już 10 września ponownie zagrodzili drogę pod Krymskoje. Rozgorzała zacięta bitwa. Wieczorem Miłoradowicz przerwał starcie i wycofał się na kolejną pozycję. Straty rosyjskie wyniosły prawie 2000 ludzi, ale Francuzi stracili znacznie więcej i, co ważniejsze, zostali zatrzymani7. 11 września Rosjanie długim, prawie 30-lrilometrowym marszem, wycofali się do Wielkiej Wiaźmy i wsi Nikolskoje. Od tego dnia maszerowano już tylko w trzech kolumnach. Środkiem szła cała artyleria, po prawej strome 2. Armia oraz IV i VI Korpusy Piechoty, po lewej pozostałe wojska 1. Armii. Kawaleria podążała częściowo przed kolumnami, część zamykała pochód. 12 września celem odwrotu było Mamonowo, leżące już w pobliżu Moskwy. Straż tylna zajęła pozycję pod Małą Wiaziemką, Kutuzow powoli musiał podjąć decyzję, co stanie się z Moskwą. Z jednej strony deklarował, że gotów jest stoczyć walkę na przedpolach miasta i obiecywał zatrzymać Francuzów. Część rosyjskich dowódców była nawet pewna, że taki jest rzeczywisty zamiar głównodowodzącego. Jednocześnie stary generał cały czas szukał możliwości wycofania się. Szef sztabu 1. Armii Zachodniej wspominał, że Kutuzow od dawna nie widział możliwości uratowania Moskwy i przygotowywał do tego opinię publiczną twierdzeniami, iż wraz z utratą Smoleńska oddano nieprzyjacielowi klucze do starej stolicy carów 8. W ten sposób Kutuzow odrzucał podejrzenia, że chce oddać Moskwę bez bitwy, 7
K u k i e ł , Wojna..., L 2, s. 205. Jermołow Zapiski generała Jermołowa, [online], utw. 29.11.1999, [w:] Worfd Wkte Web: htt^vwwjMtteumj Library/Ermok>v/ ennołov.txt, [dostęp 3.01.2004 r.], b.n^. 8
zrzucał winę za jej utratę na poprzedniego wodza, a jedno* cześnie umacniał swoją pozycję markowaniem działań obronnych. Pozycję do stoczenia nowej bitwy miał wybrać szef sztabu Kutuzowa generał hrabia Bennigsen. Wybór był nieprzypadkowy. Po pierwsze, Bennigsen nie cieszył sic wśród części rosyjskich generałów dobrą opinią, w szczególności po klęsce, jaką poniósł w 1807 r. pod Frydlandem. Przegrana ta zmusiła wówczas Rosjan do zawarcia z Napoleonem pokoju w Tylży. Dodatkowo jego reputację pogarszały krążące w armii pogłoski, iż wspomnianą kampanię rozpoczął właściwie bez żadnego majątku, a zakończył niezwykle bogaty, podczas gdy jego żołnierze dosłownie umierali z głodu9. Po drugie — Bennigsen jako szef sztabu został Kutuzowowi narzucony przez cara i miał prawo donosić panującemu o wszelkich działaniach naczelnego wodza10. Obaj zresztą, Kutuzow i Bennigsen, nie znosili się nawzajem i jeśli tylko mogli, starali się szkodzić jeden drugiemu. Bennigsen wywiązał się z powierzonego mu zadania. Wybrane przez niego miejsce rozciągało się od uroczyska File (naprzeciwko wioski o takiej samej nazwie), dalej wzdłuż rzeki Karpowki i kończyło się na Wróblowej Górze. Miejsce obejrzał także główny kwaterrmstrz armii pułkownik Toll i uznał je za dość dobre Kutuzow jednak ani myślał staczać tu bitwy. Za plecami walczących byłyby miasto i rzeka Moskwa, co w razie porażki, a w to, znając stan armii, Kutuzow nie wątpił, mogłoby doprowadzić do katastrofy. Poza tym prawdziwą przyjemność miało sprawić mu wytknięcie Bennigsenowi takiego wyboru. Kutuzow podjął już decyzję i nawet oświadczenie gubernatora 9
T a r l e E., 1812 god, Moskwa 1961, s. 649. Fi o d o r o w W., Aleksander /. [w:] Dynastia Romanowów, Warszawa 1993., s. 304. " Je r m o l o w. Zapiski.., b-n.s. 10
Moskwy, hrabiego Roztopczyna,: „Jeśli bez walki oddacie Moskwę, to w ślad za sobą zobaczycie jej popioły!"ł2, nie mogło tu nic zmienić. Wieczorem 13 września w chacie chłopa Andrieja Sawos-
tianowa, w której za&zymał aę Kutuzow w Filach, zebrała się rada wojenna Zaproszono na nią wszystkich najważniejszych generałów. Na honorowym miejscu, w kąpie pod ikoną Matki Boskiej zasiadł minister wojny i dowódca 1. Armii Zachodniej, generał Barclay de Tolly. Oprócz niego obecni byli także: dowódca 3. dywizji piechoty, pełniący jednocześnie funkcję dowódcy 1H Korpusu gen. Kooownicyn, dowódca VII Korpusu gen. Rajewski, dowódca IV Korpusu gen. Osterman-Tołstoj, dowódca 1. Korpusu Kawalerii gen. U warów, szef sztabu 1. Armii Zachodniej gen, Jermołow, dowódca VI Korpusu gen. Dochturow, pełniący fiinkcję generalnego kwatermistrza płk Toll oraz adiutant Kutuzowa płk Kąjsarow. Jako ostatni zjawił się szef sztabu głównego gra. Bennigsen. W naradzie nie uczestniczył gen. Miłoradowicz, bowiem w tym samym czasie kierował działaniami ariergardy. Wszyscy usiedli wokół prostego, chłopskiego stołu. Kutuzow z ciemnego kąta izby, schowawszy twarz w mroku, obserwował zebranych. Jako pierwszy zabrał głos Bennigsen. Zapytał, czy należy stoczyć bitwę pod murami Moskwy, czy też opuścić ją bez walki. W odpowiedzi na to Kutuzow powiedział: „Ocalenie Rosji jest w armii. Czy należy więc ryzykować utratę Moskwy i armii, przyjmując bitwę, czy oddać Moskwę bez bitwy? Na takie właśnie pytanie chciałbym poznać panów odpowiedź"l3. Głos zabrał Barclay de Tolly: „Wybrana pozycja jest bardzo niedobra, oczekiwanie na niej na nadejście nieprzyjaciela bardzo niebezpieczne, 12
J e r m o ł o w , ZapiskL„t bjt.s. M i c ł t n i e w i c z , File, [w:] Oteczestwiennaja wojna i naskoje obszczUstwo 1812-1912, L 4, Moskwa 1912, s. 33. 13
pokonanie go, gdy rozporządza on przeważającymi siłami bardzo wątpliwe. Jeśli nawet po bitwie będziemy mogli utrzymać pozycję, a poniesiemy takie straty jako pod Borodino, to nie będziemy w stanie obronić tak ogromnego miasta. Utrata Moskwy będzie bolesna dla władcy, ale nie będzie niespodzianką, do zakończenia wojny go nie zmusi i wzmocni jego wolę walki. Obrona Moskwy nie uratuje Rosji od trudnej wojny i spustoszenia, ale oszczędzając armię nie likwidujemy nadziei ojczyzny i wojna, jedyny sposób ratunku, może być kontynuowana z sukcesem",4. Po nim zabrali głos pozostali uczestnicy. Jermołow wykorzystał sytuację, że wszystkim trudno było podjąć decyzję oddania Moskwy i zaproponował, aby nie oczekiwać nadejścia Francuzów na zajmowanej pozycji, ale natychmiast udeizyć na niespodziewającego się takiego działania nieprzyjaciela. Kutuzow szybko odpowiedział, że taki pomysł mógł pojawić się tylko dlatego, że to nie na Jermołowie spoczywała odpowiedzialność za los armii ,5 . Jednak Jermołow nic był osamotniony w swoim planie. Podobnego zdania byli Konownicyn, Dochturow i Uwarow. Bennigsen, pogodzony już z faktem, źe nie dojdzie do bitwy na wybranej przez niego pozycji, także głosował za atakiem. Proponował nocne przegrupowanie prawego skrzydła na -lewe i zaatakowanie prawej flanki Wielkiej Armii. Przeciw bitwie opowiadali się Rajewski, Osterman-Tołstoj i Toll. W końcu Kutuzow przerwał dyskusję i powiedział:
„Ja, panowie (...) nie mogę zaaprobować planu hrabiego (Bennigsena — AZX). Manewrowanie wojsk w bliskim sąsiedztwie nieprzyjaciela zawsze bywa niebezpieczne i historia wojen potwierdza to twierdzenie. Tak na przykład ... Tak chociażby bitwa pod Frydlandem, którą, jak sądzę, hrabia dobrze pamięta, była... niezupełnie udana tylko 14 w
J e r m o ł o w , Zapiski.., b.n Tamte.
dlatego, że nasze wojska przeformowały się w nader bliskiej odległości od nieprzyjaciela"16. Po chwili ciężko westchnął i dodał: tak panowie, ja będę musiał płacić za rozbite garnki — wstał i podszedł do stołu. — Panowie, wysłuchałem waszych opinii. Niektórzy nie będą zgadzać się ze mną. Ale to ja mam dowództwo przekazane mi przez cara i ojczyznę, ja — rozkazuję odwrót"17. Jeszcze tej samej nocy pierwsze pułki rozpoczęły marsz w stronę Moskwy. O dziesiątej wieczorem dwie kolumny żołnierzy maszerowały już przez miasto. Pierwszą kierował gen. U warów, drugą Dochturow. Obie z trudem przeciskały się przez wąskie ulice. Ich poruszanie się utrudniały rezerwa artylerii i tabory, których, przewidując bitwę u wrót Moskwy, nie odesłano wcześniej na tyłylg. Kutuzow znajdował się przy kolumnie Uwarowa i musiał zdawać sobie sprawę, że decyzja o odwrocie została podjęta zbyt późno, aby w pełni myśleć o wyprowadzeniu z miasta wszystkich nagromadzonych zapasów i rannych. Co gorsza, podczas przemarszu panował nieopisany zamęt Tłumy zrozpaczonych cywilów, zwiedzione wcześniejszymi zwycięskimi doniesieniami Kutuzowa i omamione obietnicami gubernatora Roztopczyna19 o obronie miasta, uciekały teraz wraz z wojskiem. Prywatne pojazdy mieszały się z wojskowymi, część żołnierzy samowolnie opuszczała szeregi w poszukiwaniu wódki i łupu. Wszystko to sprawiało, iż nie było możliwości, aby do południa 14 września 17 w
M t c h n i e w i c z , File, s. 33.
Tamie, s. 34.
J e r m o ł o w , Zapiski..* bji.s. Jeszcze na kilka doi przed wejściem Francuzów do Moskwy, jej mieszkańcy nie dopuszczali do siebie myśli, ie jest to możliwe. Na 11 września w „Mostowskich WiedomoetiacłT zapraszano moskwicza!) do teatru i na maskaradę, [w:] M a n f r e d A..Napoleon Bonaparte, Warszawa 1986, t 2, s. 691. Roztopczyn zapowiadał uzbrojenie ludu i walkę na Wróblowych Wzgóizach. 19
przejść przez miasto. Należało liczyć się z szybkim wejściem Francuzów i z walkami na ulicach. Chcąp temu zapobiec, głównodowodzący wysłał Jermołowa do Miłoradowicza z poleceniem zatrzymania awangardy francuskiej. Miłoradowicz musiał wywalczyć wystarczająco dużo czasu, by zdołano ewakuować całą Moskwę. Rozkaz stoczenia bitwy był właściwie niewykonalny, wobec czego Miłoradowicz zdecydował się na rozpoczęcie pertraktacji z nadchodzącymi wojskami Murata. Jak już wiemy, okazało się to bardzo skuteczne. Ostatnie rosyjskie oddziały i wozy z cywilami wyjeżdżały dosłownie na oczach Francuzów. Miłoradowiczowi udało się nawet przekonać Sćbastianiego, że tozejm obowiązuje aż do rana 15 września. Dzięki temu ariergarda rosyjska zdołała spokojnie wycofać się z miasta i zatrzymała się dopiero 4 kilometry za nim. Główne siły rosyjskie rozłożyły się obozem pod wsią Panki, 18 kilometrów od stolicy. Nastroje w armii były minorowe. Wojsku groziło rozprzężenie. W szeregi wdarła się niechęć i rozgoryczenie. Wielu żołnierzy opuszczało samowolnie szeregi i w pobliskich wsiach poszukiwało alkoholu i żywności. Nastroje żołnierskie i towarzyszącej armii rzeszy cywilów dobrze oddaje poniższy fragment prywatnego listu: ^Nie ma już Moskwy! Straty są nieodwracalne! Zagłada przyjaciół, świątynia, cicha przystań nauk — wszystko zostało splugawione przez szajkę barbarzyńców!... ileż da! Kiedyż to się skończy? Na czym c oprzeć nadzieje?"20. Kutuzow próbował zaradzić rozkładowi poprzez zaostrzenie dyscypliny i zwiększenie kar cielesnych. Musiał także szybko poradzić sobie z coraz silniejszą opozycją wśród dowódców. Jednym ze sposobów okazało się powołanie gen. Konownicyna, dotychczasowego dowódcy 20
Cyt. za: M a n f re d, Napoleont 2, s. 696.
3. dywizji piechoty, na stanowisko generała-dyżurnego. Do jego zadań natężała ścisła współpraca z naczelnym wodzem i przejęcie, chociaż w minimalnym stopniu, obowiązków niechętnego Kutuzowowi Bennigsena. Opuszczając Moskwę Kutuzow nie miał jeszcze jasno wytkniętego celu działania. Gotów był dalej prowadzić działania odwrotowe, ale nie zastanawiał się nad ich kierunkiem. W końcu zdecydował się na ruch traktem riazańskim, aby nie tracić kontaktu z żyznymi guberniami południowymi. Wśród doradców Kutuzowa pojawiła się natomiast koncepcja dokonania przemarszu na trakt wiodący z Moskwy do Kaługi, tak aby móc ochronić znajdujące się w niedalekiej Tule zakłady wojskowe oraz aby móc niepokoić francuskie linie komunikacyjne na trakcie możajskim. Wielu generałów, min. Jermołow, Barclay de Tolly, Bennigsen, poparło tę koncepcję21. W końcu naczelny wódz zgodził się na jej realizację i już 16 września wspomniał o niej w swym raporcie do cara. Przy okazji próbował wytłumaczyć monarsze racje oddania Moskwy: „Po krwawym, choć zwycięskim dla nas boju 26 sierpnia (7 września — A.D.), byłem zmuszony zostawić pozycję przy Borodino z przyczyn, o których mam szczęście zameldować Waszej Cesarskiej Wysokości. Po bitwie armia była doprowadzona do stanu skrajnego wyczerpania, 2. Armia całkowicie już [stała się] bezsilna. W takim stanie zbliżaliśmy się do Moskwy, codziennie tocząc duże starcia z awangardą nieprzyjaciela, i nie znaleźliśmy pozycji, na której mogłem z nadzieją zwycięstwa stawić czoła nieprzyjacielowi. Wojska, z którymi mieliśmy nadzieję się połączyć, nie mogły jeszcze przybyć, nieprzyjaciel zaś skierował dwie dodatkowe kolumny, jedną traktem borowskim (kałuskim — A.D.), a drugą zwienigorodzkim, starając się wyjść 21
Oteczestvennaja wojna 1812 goda, lyL Głównego $ztołx*> Sankt Petersburg 1912, L XVIII, s. 192-
na moje tyły pfzy Moskwie i dlatego zupełnie nie mogłem odważyć się na stoczenie bitwy, której katastrofalnym skutkiem byłoby nie tylko zniszczenie armii, ale i krwawa zagłada i zamienienie w popiół samej Moskwy. W tak skrajnie niepewnym położeniu, po naradzie z naszymi najważniejszymi generałami, wśród których byli i przeciwnicy tego rozwiązania, musiałem zdecydować o wpuszczeniu nieprzyjaciela do Moskwy, z której wszystkie skarby, arsenał i wszystek prawie najcenniejszy majątek zarówno prywatny jak państwowy zostały wywiezione i prawie ani jeden z mieszkańców w niej nie został. Ośmielam się pokornie donieść Ci, Najmiłościwszy Władco^ że wkroczenie nieprzyjaciela do Moskwy nie oznacza jeszcze pokonania Rosji. Przeciwnie, skieruję się z wojskiem na drogę tulską. To umożliwi mi ochronę zapasów, przygotowanych w naszych najbogatszych guberniach. Każdy inny kierunek odciąłby mnie od nich, jak również przerwałby łączność z wojskami Tormasowa i Cziczagowa. Choć nie mogę zaprzeczyć, by zajęcie stolicy nie było bolesną raną, ale nie wahając się pomiędzy tym wydarzeniem a wydarzeniami mogącymi przynieść pożytek nam z uratowania armii, przystępuję teraz do operacji ze wszystkimi siłami na linii, na której zaczynając od traktu tulskiego i kałuskiego, moje oddziały przecinać będą wszystkie linie nieprzyjacielskie, rozciągające się od Smoleńska do Moskwy i tym samym zniszczę wszystkie rezerwy, które nieprzyjacielska armia na swoich tyłach mieć mogła i zwracając na siebie uwagę nieprzyjaciela, mam nadzieję zmusić go do opuszczenia Moskwy i zmiany swoich linii operacyjnych. Generał Wintzingerode22 otrzymał ode mnie rozkaz utrzymania samodzielnie traktu twerskiego, mając także 72
Generał Wintzingerode dowodził oddziałem partyzanckim działająrym na trakcje z Moskwy do Petersburga.
jarosławski pułk kozacki do ochrony mieszkańców przed atakami nieprzyjacielskich oddziałów. Teraz, w niedalekiej odległości od Moskwy, zebrawszy wojska, mogę twardo oczekiwać nieprzyjaciela, i dopóki armia Waszej Cesarskiej Mości jest cała i ożywiona swym słynnym męstwem, dotąd utrata Moskwy nie jest równoznaczna z utratą ojczyzny. Zresztą Miłościwie Nam Panujący zgodzi się, że konsekwencje te są nierozerwalnie związane z utratą Smoleńska" * 16 września wojska rosyjskie dotarły do Borowskiego Mostu nad rzeką Moskwą, Tutaj też przeprawiły się na drugą stronę rzeki. Około 4 po południu dowództwo wydało dyspozycje, aby skierować artylerie i tabory dalej drogą riazańskąna Bronnice. Wkrótce jednak dyspozycje zostały zmienione. Dowódcom korpusów rozkazano przygotować oddziały do natarcia. O 2 w nocy 17 września padł rozkaz o zmianie kierunku marszu. Armia dokonała gwałtownego skrętu na zachód i skierowała się forsownym marszem skrzydłowym wzdłuż rzeki Pachry w stronę Podolska. Na poprzednim kierunku pozostawiono jedynie korpus generała Rajewskiego i dwa pułki kozackie (Andrianowa2. i simferopolski konno-tatarski), których zadaniem było kontynuowanie marszu na południe i ściągnięcie na siebie uwagi awangardy francuskiej. Kozacy wywiązali sic znakomicie z powierzonego zadania i tak skutecznie odwracali uwagę ścigających ich Francuzów, że nikt nie zorientował się w zmianie kierunku marszu głównych sił rosyjskich. W późniejszym meldunku do cara Kutuzow relacjonował: „Armia dokonując ruchu skrzydłowego, w celu ukrycia owego kierunku wprowadzała nieprzyjaciela przy każdym swym ruchu w błąd- Kierując się sama do określonego punktu, maskowała się tymczasem fałszywymi ruchami lekkich wojsk, czyniąc demonstracje, to w kierunku Kołomn
Otecz*3tvennajat XIX, $. 377-378.
ny, co znów Sierpucbowa, nieprzyjaciel zaś pospieszał za nimi wielkimi partiami*' Marsz odbywał się w nocy przy świetle łun palnej się Moskwy. Okoliczności te musiały niewątpliwie wpływać na nastrój żołnierzy i na ich rodzące się pragnienie odwetu. Malowniczo przedstawił to de Sćgun „Nocny ten pochód Rosjan, dookoła płonącej stolicy, posępny był i tajemniczy niby średniowieczne misterium. Szli cicho w łunach pożogi, która coraz szersze zataczała kręgi, zalewając ognistą falą ten ośrodek handlu rosyjskiego, czczone sanktuarium wiary ojców, kolebkę potężnego mocarstwa! Grozą i nienawiścią gorzały wszystkie oczy. W głuchym milczeniu szedł pułk za pułkiem, a w oddali huczały płomienie, zawodził zimny, jesienny wiatr. Od czasu do czasu tu i ówdzie wybuchał nagle krwawy słup ognia, oświetlając zakrzepłe w bólu twarze żołnierzy. Tylko oczy paliły się wciąż groźnym blaskiem, lśniły żądzą zemsty za przypisywaną nam zbrodni ę — zemsty, która wkrótce objąć miała płomieniem całe imperium i której ofiarą paść miało tylu Francuzów" Skręcając w stronę Podolska Kutuzow rozpoczął tzw. manewr taruttóski Do dzisiaj wszakże nie wiadomo dokładnie, kto był projektodawcą tego zwrotu. Historycy rosyjscy i radzieccy przypisują go Kutuzowowi, jego przenikliwości i przebiegłości2*. Jednak wśród autorów manewrów wspomina się także płk. Tolla i płk. Michauda27. Obecny w Rosji w 1812 r. pruski oficer Wolzogen pisał, że „Otaczający go (Kutuzowa — AZ).) ludzie absolutnie nie znali dalszych jego planów; pozostawiał OT ich w zupełnej niewiedzy, jak 24
Cyt. za: M o r d wi n o w W. (red), Kutuzow wielki dowódca rosyjski Materiały sesji jubileuszowej akademii wojskowych Armii Radzieckiej, poświęconej 22 rocznicy urodzin Michała l Kutuzowa, Warszawa 1953, s. 57-58. 25 S ć g u r , Pamiętniki.., s. 139. 26 Np. Ż y l i n , Kontrofensywa-.., s. 178-184, M o r d w i n o w, Kutuzow..., s. 22. K u k i e ł , Wojna..., t. 2, $. 237.
można przypuszczać, dlatego, że sam nie miał żadnych planów. Później Rosjanie zaczęli przedstawiać ruch skrzydłowy jako uczony manewr strategiczny i korzystając z tego ks. Kutuzow szczęśliwy przypadek podawał za owoc swoich mądrych kombinacji. Jednak o ile mnie wiadomo, siła okoliczności i przypadek były przyczynami tej kombinacji, której celem był ruch tak ważny ze względu na swoje następstwa"2S. W chwili obecnej jest raczej niemożliwe do ustalenia, kto właściwie był pomysłodawcą manewru. Nie ulega wszakże wątpliwości, iż decyzję o marszu musiał podjąć sam Kutuzow. Na niego też, jako na głównodowodzącego, spadłaby odpowiedzialność w razie klęski manewru. Jemu więc, po sukcesie manewru, trzeba przypisać zasługę z udanego zwrotu. Z Podolska Kutuzow meldował: „Do tej chwili otrzymuję wiadomości o powodzeniu mego pozorowanego marszu, bowiem nieprzyjaciel rzucił za Kozakami swe oddziały. Mam z tego tę korzyść, że armia, dokonując jutro tegoż 18-wiorstwowego marszu skrzydłowego na drogę kałuską i posławszy silne oddziały na możajską, winna bardzo zaniepokoić nieprzyjaciela. Tyra sposobem mam nadzieję, że nieprzyjaciel będzie starał się wydać mi bitwę, od której na dogodnym miejscu równych korzyści jak pod Borodino oczekuję"29. 20 września armia rosyjska ruszyła dalej, docierając do Krasnej Pachry na starym trakcie kałuskim. Znajdowała się teraz zaledwie 35 kilometrów od Moskwy i tylko 25 kilometrów od traktu możajskiego, który był główną linią łączącą Moskwę ze Smoleńskiem. Straż przednia pod kierunkiem Miłoradowicza stacjonowała nawet jeszcze bliżej Francuzów, pod Desną. Armia rosyjska zagradzała teraz Wielkiej Armii drogę do bogatych prowincji południowych oraz do ważnych fabryk broni w Tule i w Kału28 w
Cyt za: Ż y l i n , Kontrofensywa180-181. M o r d w i no w, Kutmow-t 58.
dze. Przede wszystkim jednak na pozycji pod Krasną Pachrą nastąpiła odbudowa morale armii rosyjskiej. W wojsku wracała wiara w zwycięstwo i w dowódców. Niemałe znaczenie miało oskarżenie Francuzów o wywołanie pożaru Moskwy. W czasie gdy Kutuzow opuszczał Moskwę i maszerował w stronę Tuły, w Petersburgu car Aleksander świętował zwycięstwo pod Borodino. Przysłany po bitwie raport Kutuzowa mówił o krwawym odparciu ataków francuskich i o utrzymaniu pozycji. Car natychmiast rozkazał ogłosić ludowi pomyślne • wiadomości i oddać salut armatni na cześć armii i jej wodza. Na całą armię spadł deszcz nagród. Kutuzow dostał stopień generała-feldmarszałka i 100 000 rubli; każdy z szeregowców miał otrzymać po 5 rubli30. Podniesiony na duchu car, wraz ze swoim otoczeniem, przystąpił teraz do zorganizowania operacji zaczepnych przeciwko najeźdźcy. 12 września do Kutuzowa został wysłany pułkownik Czernyszew z misją przedstawienia założeń carskiego planu. Aleksander zakładał, że Napoleon przegrawszy bitwę pod Borodino będzie dążył do wycofania się tą samą drogą, którą dotarł pod Moskwę. Wobec tego wojska rosyjskie powinny uniemożliwić ten zabieg. W tym celu działające na północy korpusy gen. Wittgensteina i gen. Steinheila miały uporać się z blokującymi ich działania siłami francuskimi i powinny rozpocząć marsz na południe. Będące na południu wojska adm. Cziczagowa i gen. Tormasowa, pod wspólnym dowództwem admirała, miały wykonać ten sam manewr, ale w kierunku północnym. W ten sposób doszłoby do połączenia tych ugrupowań i do przecięcia drogi Francuzów. Datę spotkania wojsk rosyjskich zaplanowano na 22 października. Zadaniem Kutuzowa 30
K u k i e ł WofiuL,., t 2, s. 233, B o g d a n o w i c z , Istorija*.., Ł 2, s. 229-232, List Aleksandra do Kutuzowa [w:] OteczestyennajtL.., t. XVI, s, 201. 8 — Turni no 1812
było niedopuszczenie do dalszych postępów Napoleona i pościg za jego cofającą się armią31. Powyższy plan miał jednak kilka mankamentów. Po pierwsze, wychodzono z założenia, że bitwa pod Borodino była wygrana i Kutuzow nie wycofuje się już dalej. Po drugie, nie znano dokładnie ogromu strat, jakie poniosła armia rosyjska w tej bitwie. Po trzecie, pomysły wojenne cara (jeśli oczywiście on sam był autorem) nie wzbudzały entuzjazmu wśród znacznej części generalicji, w tym u Kutuzowa. Wiadomo było, że car nie ma wojskowych uzdolnień, o czym boleśnie przekonano się pod Austerlitz32. Po czwarte wreszcie, sam Kutuzow nie miał najmniejszego zamiaru realizować carskich rozkazów. Stary feldmarszałek wiedział, że car go nie lubi. Niechęć ta widoczna była od czasu bitwy pod Austerlitz. Mianowania Kutuzowa głównodowodzącym w 1812 r. domagało się społeczeństwo i car musiał ulec tej presji. Jednak, aby móc kontrolować wojsko, szefem sztabu Kutuzowa uczynił Bennigsena. O wzajemnych relacjach pomiędzy nimi już wspominano. Kutuzow nie chciał takie realizować planu z powodu niechęci do Cziczagowa, obawiając się, że, w razie powodzenia carskiego planu, cała chwała za pokonanie Francuzów spadnie na admirała. Nie mógł jednak ze względów oczywistych jawnie sabotować carskiego rozkazu. Dlatego w raporcie do cara pisał generalnie o przyjęciu przysłanych dyrektyw, ale też o zwolnieniu Wittgensteina i Cziczagowa z pierwszoplanowej roli 53. Tymczasem 20 września do Petersburga dotarł płk Michaud, Piemontczyk w służbie rosyjskiej. Przywiózł on 31
K u k i e ł , Wojna..., t X s.234, B o g d a n o w i c z , Istońja..^ Ł 2,s. 342-347, Ż y I i n, Kontrofensywa.^ s, 279. 32 F i o d o r o w, Aleksander /, s. 304. Zresztą współcześni uważali, że gdziekolwiek Aleksander znajdował się ocobtfcie, jego wojska spotykało niepowodzenie. 33 Ż y 1 i n, Kontrofensywa-^ s. 27S, 280-281.
wysłany 16 września meldunek o oddaniu Moskwy. Wieść o utracie starej stolicy, w kontekście pierwszego meldunku spod Borodino, wywołała piorunujące wrażenie. Car rozkazał Radzie Ministrów wszcząć dochodzenie w sprawie przebiegu narady w Filach. Kilkakrotnie też Aleksander czytał list od Kutuzowa, w którym opisane były powody oddania Moskwy bez walki. Na koniec kazał wezwać do siebie wysłannika Kutuzowa. Doszło wówczas do słynnej rozmowy o spalonej Moskwie i nastrojach w armii. Aleksander dopytywał się o szczegóły oddania miasta. Kiedy Michaud powiedział, że zostawił Moskwę całą w płomieniach, car zakrył twarz dłońmi i zaczął ciężko oddychać. Po chwili uspokoił się i powiedział: „Widzę, pułkowniku, po wszystkim co nas spotyka, że Opatrzność wymaga od nas wielkich ofiar... Jestem gotów poddać się we wszystkim jej woli; ale niech mi pan powie, Michaud, jak zostawiłeś armię, opuszczającą bez wystrzału moją starą stolicę? Czy nie zauważyłeś w niej upadku ducha?" Michaud zawahał się przez chwilę. „Najjaśniejszy Panie, czy pozwolisz mówić szczerze, jak uczciwemu żołnierzowi? — Pułkowniku, zawsze tego żądam. Niech pan nie ukrywa niczego, chcę bezwarunkowo wiedzieć całą prawdę. — Najjaśniejszy Panie! Zostawiłem całą armię, poczynając od dowódców do ostatniego żołnierza, bez wyjątku, strasznie przerażoną, Usłyszawszy to Aleksander obruszył się gwałtownie: — Jak to? Czyż moich Rosjan może zgnębić niepowodzenie... Nigdy! — Najjaśniejszy Panie! Oni boją się tylko tego, by Najjaśniejszy Pan w dobroci swego serca nie dał się skłonić do zawarcia pokoju. Oni płoną żądzą walki i pragną dowieść Najjaśniejszemu Panu ofiarą swego życia, jak dalece są mu oddani...
Aleksander odetchną} z ulgą i poklepał posłańca po ramieniu. — Ach! Pan mnie uspokaja, pułkowniku"34. Następnie dodał: „Zapuszczę brodę i raczej będę żywić się czerstwym chlebem na Syberii, aniżeli podpiszę hańbę mojej ojczyzny i drogich moich poddanych, których ofiarę umiem ocenić" Po chwili car odprawił Michauda z powrotem do armii, wraz z poleceniem przysłania mu jak najszybciej pomyślnych wiadomości. W późniejszym okresie car kilkakrotnie jeszcze wysyłał swoich posłańców z listami do Kutuzowa. Na początku października pisał m.in.: JSpadnie na Pana odpowiedzialność, jeżeli uda się nieprzyjacielowi odkomenderować znaczny korpus na Petersburg dla zagrożenia stolicy, w której nie można było pozostawić wiele wojska, bowiem z oddaną Panu do dyspozycji armią, działając zdecydowanie i aktywnie, ma Pan wszelką możliwość zapobieżenia temu nowemu nieszczęściu. Niech Pan pamięta, że będzie Pan jeszcze musiał tłumaczyć się pized znieważoną Ojczyzną z utraty Moskwy"36. Postój Kutuzowa w Krasnej Pachrze trwał do 26 września. Z tyłu (od strony Czirikowa) ubezpieczał go gen. Ostennan-Tołstoj z IV Korpusem Piechoty oraz 2. i 3. Korpusami Kawalerii. Od strony Podolska stacjonował gen. Rajewski z VEL Korpusem Rechoty i 4. Korpusem Kawalerii. Najbardziej na południe wysunięto 26. dywizję piechoty gen. Paskiewicza. Feldmarszałek, na podstawie doniesień zwiadu, zorientował się, że wojska francuskie zdołały już wpaść na jego trop. Obawiał się, ii może to doprowadzić do wymarszu z Moskwy całej armii napoleońskiej i w konsekwencji może dojść do bitwy z cesarzem. 34 33 30
Na podst T o ł s t o j , Wojna..., 1 4 t s. 48S-4S9. Fioóorow. Aleksander /, s. 304. Cyt. za: Ż y l i n . Kontrofensywa..., s, 171.
Tego chciał uniknąć za wszelką ceaę. Dlatego na zwołanej radzie wojennej zażądał podjęcia szybkich decyzji, co do dalszych działań armii. Tradycyjnie już zdania były podzielone. Bennigsen, podobnie jak w Filach, radził atak i przyjęcie bitwy. Było to całkowicie nie po myśli feldmarszałka. Barclay de Tolly chciał bronić się w obozie pod Krasną Pachrą. Jedynie płk Toll doradzał odwrót i proponował założenie nowego obozu warownego w pobliżu wsi Tarutino. Według niego działania zaczepne należało odłożyć do czasu uzupełnienia armii. Proponowana pozycja pozwalała nadal chronić zakłady w Tule i Kałudze. Z opinią tą zgodził się także Kutuzow37. 27 września Rosjanie rozpoczęli odwrót. Tylnią straż oddano ponownie pod rozkazy Miłoradowicza. Jego zadaniem było zatrzymanie zbliżających się kolumn B e s s i c r ł s a ,
Murata i Poniatowskiego. Rozpoczęły się walki pomiędzy rosyjską ariergardą a następującymi Francuzami i Polakami. 29 września żołnierze Wielkiej Armii weszli do opuszczonego obozu w Krasnej Pachrze. Tego samego dnia Miłoradowicz zaatakował księcia Poniatowskiego pod Czirikowem. Mimo prawie trzykrotnej przewagi liczebnej nie udało się mu rozbić polskiego korpusu. Efektem bitwy było jednak spowolnienie francuskiego pościgu, co dało Kutuzowowi czas przejścia przez niezwykle trudne tereny w rejonie Woronowa i Spas-Kupli. 2 października rosyjskie siły główne przekroczyły rzekę Narę i rozłożyły się obozem pod Tarutinem. W kontakcie bojowym z nieprzyjacielem pozostawał już tylko Miłoradowicz. 2 października zajął pozycję pod Woronowem. Miejscowość ta należała do gubernatora Moskwy hrabiego Roztopczyna, który w obliczu zbliżającego się nieprzyjaciela postanowił spalić znajdujący się tutaj pałac. Początkowo myślano o stawieniu oporu K u k i e ł , Wojna..., L 2, s. 245.
Francuzom na tej pozycji, ale rosyjskie wojsko zbyt mocno miało w pamięci dopiero co poniesioną porażkę pod Czirikowem. Poza tym napór francuskiej awangardy w ciągu dnia okazał się na tyle silny, że w nocy, w dużym nieporządku i z pośpiechem opuszczono tę pozycję. Jermołow wspominał, iż tylko wstrzymanie na noc działań przez Murata uratowało rosyjską straż tylną38. Rosjanie wycofali się na pozycje pod Spas-Kgplią. Tutaj postanowili zorganizować zasadzkę i za wszelką cenę zatrzymać postępy Francuzów. Do bitwy koniecznie musiało dojść, aby stojąca w Tarutinie armia mogła umocnić swoje pozycje i przygotować się do ewentualnej obrony obozu. Miłoradowicz dysponował całym VIII Korpusem Piechoty, wzmocnionym dodatkowo dwoma pułkami jegrów. Ponadto oddano mu całą kawalerię, kierowaną przez gen. Korfa. Na wzgórzu pod Spas-Kuplią Miłoradowicz ustawił 14 dział artylerii konnej pod dowództwem płk. Zacharzewskiego. Miał on pozwolić Francuzom wyjść z lasu na odkrytą przestrzeń, a następnie otworzyć do nich ogień. Rosjanom dopisało szczęście. Na czele awangardy posuwał się 2. Korpus Kawalerii gen. Sćbastianiego. Dowódca ten pokazał już podczas tej kampanii, że można go zaskoczyć. Także teraz jego żołnierze nie zachowali należytej ostrożności i zostali nagle przywitani celnym ogniem rosyjskiej baterii W szeregach francuskich doszło do zamieszania. Wykorzystał tp Korf i uderzył w bok nieprzyjacielskiej kawalerii. W takiej sytuacji nie było innego wyjścia i 2. Korpus rozpoczął odwrót Po chwili jednak Francuzom udało się ustawić 1 Udziałową baterię, która podjęła pojedynek z artylerią rosyjską. Wymiana ognia przyniosła sukces Rosjanom. Zajmując pozycję na wzgórzu i będąc lepiej wstrzelanymi, szybko zniszczyli 3 działa 38
J e r m o ł o w , Zapiskib JLS. B o g d a n o w i c z , htorija..., L 2, s. 360, K u k i e ł , Wojna..., s. 248. 39
2,
i 4 jaszczyki. Zmusiło to artyleizystów francuskich do cofnięcia pozostałych dział. Rosjanie zostali panami placu boju. Wycofali się jednak i zajęli pozycję nad rzeką Czerniszną koło wsi Winkowo. Zachęcony sukcesem Miłoradowicz postanowił jeszcze raz spróbować szczęścia i przygotował swoje oddziały do nowej bitwy. Chciał koniecznie zatrzymać Francuzów przed Winkowem, bowiem ich dalszy marsz zagrażał już bezpośrednio pozycji pod Tarutinem. Nawet jeśli Francuzów było zbyt mało, aby mogli zagrozić obozowi rosyjskiemu, to spychając w stronę Tarutina rosyjską ariergardę, wychodzili na pozycje, z któiych mogli jak na dłoni widzieć rosyjski obóz. O świcie 4 października rozpoczęła się bitwa. Na nadciągające od strony Spas-Kupli pułki Murata i Poniatowskiego ruszyły szarże rosyjskiej kawalerii. Pierwsze cztery pułki rosyjskie ponownie natknęły się na 2. Korpus Sćbastianiego i zatrzymały jego marsz. Wkrótce wszakże okazało się, że Francuzi i Polacy wyciągnęli wnioski z poprzedniego dnia. Jazdę rosyjską przywitał gęsty ogień artylerii i ustawionej w czworoboki piechoty francuskiej i polskiej. Była to niemiła niespodzianka dla atakujących. Wkrótce sytuacja Rosjan pogorszyła się. Nie mogąc rozbić czworoboków piechoty, musieli cofnąć się. Wykorzystał to Murat i skierował do ataku na rosyjskie pozycje kirasjerów korpusu Latour-Maubourga. Po chwili siły rosyjskie zostały przyparte do Czerniszny. Szczególnie w trudnym położeniu znalazła się 27. dywizja piechoty gen. Niewierowskiego. Tworzące ją pułki: wileński, symbirski, odeski, tarnopolski oraz 49. i 50. jegierskie, uległy w końcu nieprzyjacielskiej kawalerii i zostały częściowo rozbite. Chcąc ratować sytuację, Roganie musieli rzucić na pomoc osłabionym siłom MSoradowicza 1. brygadę kawalerii gwardii40 (pułki huzarski i ułański) i część IV Korpusu gen. 40
Brygadą dowodził gen. Iwan Szewicz, dowódca huzarskiego pułku lejbgwardit. Za tę bitwę generał otrzymał order iw. Jerzego.
Ostermana-Tołstoja. W walce szczególnie wyróżnił się wchodzący w jego skład pułk jegierski pod dowództwem płk. Karpienki41. Sytuacji nie udało się jednak w pełni opanować. Wojska francuskie i polskie przekroczyły Czernisznę i zbliżały się do Nary i Tarutino. Wkrótce wszakże zatrzymały się, a zapadający zmrok przerwał walkę. Pozwoliło to Rosjanom utrzymać w swym ręku część lewego bfzegu Nary i nie dopuścić tym samym do bezpośredniego zagrożenia obozu pod Tarutinem. W efekcie przegrana bitwa, dzięki zatrzymaniu się Francuzów, została uznana za sukces strony rosyjskiej. Niektórzy twierdzili nawet, że w bitwie tej, nazywanej często pierwszą bitwą pod Tarutinem, po raz pierwszy wysiłki najeźdźcy okazały się nieefektywne42. Po bitwie oddziały awangardy francuskiej zajęły pozycje nad rzeką Czerniszną i nie zamierzały na razie atakować pozycji rosyjskich, tym bardziej że pojawiły się informacje 0 możliwości nawiązania rozmów pokojowych. Sami Rosjanie także nie zamierzali chwilowo podejmować wrogich działań wobec stojących przed nimi wojsk, francuskichNajważniejszą sprawą stało się rozbudowanie obozu i uzupełnienie armii. 5 października ułatwili im to sami Francuzi. Tego dnia na rosyjskich forpocztach pod Tarutinem pojawił się z białą flagą gen. Laiiriston. Jego przybycie wywołało prawdziwą burzę w rosyjskiej kwaterze głównej. Kutuzow, wbrew carskim zakazem nawiązywania kontaktu z nieprzyjacielem, chciał natychmiast wyjechać na spotkanie posłańca i gotów był rozmówić się z nim w cztery oczy. Dla feldmarszałka pojawienie się parlamentariusza oznaczało możliwość zawarcia zawieszenia broni i wywalczenia w ten sposób czasu niezbędnego na reorganizację armii 1 ściągnięcie do Tarutina posiłków. Jednak w kwaterze Kutuzowa znaleźli się „«patrioci rosyjscy* znacznie gorętsi 41 42
J e r mołow» ZapiskL^ bas. Tamie.
od niego samego"43. Na ich czele stał gen. Robert Wilson, przedstawiciel rządu brytyjskiego przy armii rosyjskiej, gotowy „pożerać Francuzów na śniadanie, obiad i kolację"44. „W imieniu narodu rosyjskiego i armii rosyjskiej (...) udał się Wilson do Kutuzowa i w bardzo ostrych słowach oświadczył naczelnemu wodzowi, że armia wypowie posłuszeństwo jemu, Kutuzowowi, jeśli ośmieli się wyjechać na forpoczty i mówić z Lauristonem w cztery oczy. Kutuzow wysłuchał tego niebywałego oświadczenia i zmienił swoje postanowienie"45. Do Lauristona skierowano więc adiutanta carskiego gen. ks. Wołkoóskiego. Z nim jednak francuski generał nie chciał rozmawiać i zawrócił ku pozycjom kawalerii Murata. Dopiero osobiste spotkanie Bennigsena z Muratem na linii placówek obu armii uratowało sytuację. Ustalono, że Lauriston zostanie jednak przyjęty przez Kutuzowa, ale w obecności innych generałów. Tak się też stało, a czerwony mundur Wilsona na tle zielonych mundurów generałów rosyjskich musiał rzucić się od razu w oczy Lauristona i dał mu wiele do myślenia. Po chwili jednak Francuz .miał okazję zamienić z feldmarszałkiem kilka słów na osobności. Lauriston, według relacji Wilsona, zapewnił Kutuzowa o szczerych chęciach pokoju Napoleona i zapytał o możliwości przerwania tej wojny. Kutuzow odpaii jednak, że nie ma istnikcji w sprawie zawarcia pokoju, że nie zamierza kontaktować się z carem w tym względzie i że obawia się oceny potomnych, którzy nie darowaliby mu podobnego kroku. Oskarżał także Francuzów o celowe i planowe spalenie Moskwy46. Lauriston zapewnił jednak Kutuzowa, że armia francuska nie pali okupowanych przez siebie 43
T a r l e Eugeniusz, Napoleon, Warszawa 1950, s. 337. N i e d z i e l s k i Kazimierz, Wojna w roku 1812, Warszawa 1913, s. 137. 45 T a r I c R, Napoleon, s. 337, 46 Ży I i n, Kontrofensywas. 175. 44
stolic i, zapewne z powodu obecności Wilsona, dodał: „.., możecie być pewni, iż gdy zajmiemy Londyn, to nie podpalimy go"47. Na koniec wysłannik Napoleona przekazał Kutuzowowi list swojego cesarza do cara. Feldmarszałek obiecał przesłać go do Petersburga, co nie do końca satysfakcjonowało Lauristona, ale ostatecznie uzyskano jego zgodę. Po półgodzinnej rozmowie francuski generał wrócił do swoich, a Kutuzow wysłał do Aleksandra posłańca z otrzymanym listem i radą, aby nie udzielać odpowiedzi Jedynym natychmiastowym efektem misji Lauristona było zawieszenie broni, które nagle zaczęło obowiązywać na pikietach. Choć Kutuzow przysięgał Wilsonowi, że nie zawierał żadnej umowy, walki ustały. Zawieszenie broni z dwugodzinnym wypowiedzeniem zaproponował ponoć Bennigsen, co strona francuska skwapliwie przyjęła49. Jakby nie było, sytuacja ułożyła się po myśli Kutuzowa i mógł on teraz, bez obawy o nagły atak Francuzów na obóz, przystąpić do odbudowy armii rosyjskiej. Osią obozu w Tarutinie była stara droga kałuska, biegnąca przez Woronowo, Spas-Kuplię, Winkowo, Tarutino i wieś Letaszewkę. Armia rosyjska rozlokowała się po jej obu stronach na odcinku Tanitmo-Letaszcwka, na prawym brzegu Nary. W pierwszej linii, około 600-700 metrów od brzegu stanęły VI Korpus Piechoty (na lewo od drogi) i fl Korpus Piechoty (po prawej strome). Obie jednostki uformowane były w dwóch rzutach. Za nimi w odległości ok. 800 metrów rozlokowały się kolejne cztery korpusy: po lewej stronśedrogi VII i HI, a po prawej V i IV. Wciska tych korpusów zajmowały dwukrotnie dłuższy front niż dwa czołowe korpusy i w związku z tym spadł na nie dodatkowo obowiązek osłony skrzydeł. Po prawej stronie miał to robić IV Korpus a po lewej VII. Korpusy VI i II oraz Ifl, V i IV 47 48 49
CyL za: A u s t i n , Napoleon.... s. 113. Tamte, s. 114. Kukieł, Wojna..., L 2. s. 255.
zwrócone były przodem do Tanitmo. Korpus VII zwrócony był bardziej w lewo, frontem do rzeczki Istje. Za III i V Korpusami po obu stronach drogi, stanął VIII Korpus. Stanowił on główny odwód Kutuzowa. Za nim, jako odwód dodatkowy, rozmieszczono dwie dywizje kirasjerów pod dowództwem generała Golicyna. Na samym końcu obozu, otoczony z trzech stron lasem, zgromadzony został odwód artylerii, liczący prawie 400 dział i parków artyleryjskich. Dla obrony skrzydeł z armii zostały wydzielone pułki jegrów. L, 5., 6., 11. i 33. otrzymały rozkaz ubezpieczania obozu z lewej strony. Oprócz nich obóz z tej strony osłaniał partyzancki oddział Dorochowa. Pułki jegierskie 4. i 48. miały czynić to samo z prawej. Także kawaleria, z wyjątkiem wspomnianych już kirasjerów, miała za zadanie osłonę obozującej armii. Na lewym brzegu Nary pod dowództwem Miłoradowicza pozostały 2. i 4. Korpusy Kawalerii, liczące ok- 4 tysięcy żołnierzy30. Zajmowały przestrzeń na południe od Winkowa, poimędzy wioskami Głodowo i Dednia. 1. Korpus Kawalerii stanął wraz z całą armią na prawym bizegu i ubezpieczał obóz z prawej strony. Lekką kawalerię skierowano w tym samym celu na lewą stronę31. Zadanie umocnienia pozycji otrzymał generał Iwaszew, dowódca oddziałów saperskich. Pod jego kierunkiem wzniesiono liczne umocnienia ziemne — przede wszystkim lunety i reduty — oraz zasieki w lesie na lewej flance. Umocniono także brzegi Nary, bowiem rzeka, mająca zaledwie metr głębokości i 60 metrów szerokości, nie stanowiła trudnej do przebycia przeszkody. Całości strzegły dodatkowo liczne baterie artylerii ustawione na froncie obozu52. 50
B o g d a n o w i c z , łstorija..., L 2, s. 361. Ź y 1 i D, Kontrofensywas. 18S-190, B i e l e c k i R., Encyklepedia..., s. 546. 52 J e r m o ł o w , Zapiski..., b.n.s. 51
Radzieccy historycy, przede wszystkim Źylin, zwracali uwagę, że pozycja wybrana przez Kutuzowa był wręcz doskonała. Przeszkody naturalne — rzeki i las — wzmocnione umocnieniami polowymi, tworzyły potężną rubież obronną, trudną do zdobycia. Rozciągająca się po prawej stronie równina mogła być w każdej chwili pokryta ogniem karabinowym i artyleryjskim oraz świetnie nadawała się do działań kawalerii. Autorzy ci zapominają jednak, że zdecydowana większość kawalerii rosyjskiej operowała na drugim brzegu Nary, a wspomniana równina nadawała się także do działań kawalerii francuskiej. Rozciągający się za plecami Rosjan las pozwalał na ukrycie przynajmniej części zgrupowanych wojsk53. Jednak współcześni Kutuzowowi inaczej oceniali wybraną pozycję. Zdawali sobie sprawę, iż jest ona dogodna, ale nie pozbawiona wad. Po pierwsze — cała armia rosyjska została skupiona ciasno, na stosunkowo niewielkiej przestrzeni. Jakiekolwiek przemieszczanie się wewnątrz obozu utrudniały także liczne namioty i ziemianki54. Po drugie — gęsty las za plecami i tylko jedna droga do Kaługi mogły stanowić poważny problem w razie odwrotu. Po trzecie wreszcie — Francuzi, ze swoich pozycji na lewym brzegu Nary, widzieli bardzo dobrze to, co dzieje się wewnątrz obozu. Wśród krytyków pozycji znalazł się oczywiście Bennigsen. Jeszcze w Podolsku aproponował on ulokowanie armii « koło Borowska lub w obozie warownym niedaleko Małojarosławca 55. Według niego pozycja tarutińska nie nadawała się do podjęcia działań ofensywnych i dlatego domagał się od feldmarszałka zmiany miejsca postoju. Takie twierdzenie stało się dla głównodowodzącego kolejną okazją do nowych złośliwości wobec swojego 53 54 55
Ż y l i n , Kontrofensywa..., s, 18$-189. J e r m o ł o w , Zapiski.., b.n.s. Tamte.
szefa sztabo. Pizy świadkach tak odpowiedział na wywody Bennigsena: „Fańska pozycja pod Frydlandem była według Pana dobra, a co się tyczy mnie, jestem zadowolony z tej pozycji; zostaniemy tutaj, ponieważ to ja tutaj dowodzę i ja za wszystko odpowiadam" 56. Benmgsen przyjął tą uwagę jak śmiertelną zniewagę i od tej pory jeszcze bardziej znienawidził Kutuzowa. Feldmarszałek rozlokował się w wiosce Letaszewka, ok. 5 kilometrów za Taruttno. Jeden z urzędników tak opisuje kwaterę naczelnego wodza i jego sztabu: „Kutuzow zajął chatę o trzech oknach na prawo od wyjazdu od strony Tarutino; była ona jego jadalnią, pokojem gościnnym, gabinetem, a za przegródką — sypialnią. Naprzeciwko Kutuzowa w dużej chacie mieszkał Bennigsen, prowadzący próżniacze życie i codziennie przyjmujący liczną swoją świtę wspaniałym obiadem. Obok Kutuzowa w kurnej chacie o dwóch oknach wychodzących na ulicę (mieszkał — AD.) — Konownicyn. Wejście było od strony podwórza naprzeciwko okien. Na prawo od wejścia stało łóżko polowe, na którym sypiał Konownicyn; na lewo ogromny piec. Na przedzie z prawej strony stał stół, na którym dzięki dobroci niezrównanego Piotra Piotrowicza (Konownicyna — A.D.) codziennie podawano dla urzędników jego kancelarii prosty, ale obfity obiad. Sam cm jadał zawsze u Kutuzowa. Przy drzwiach nie było wartownika; drzwi tych nawet na noc nie zamykano. Każdy przyjeżdżający z listami wchodził wprost do izby, a jeżeli to było w nocy, budził bez ceremonii Konownicyna — taki był jego rozkaz" " W Tamtinie Kutuzow zamierzał dokładnie przygotować armię do dalszych działań. W chwili, gdy car Aleksander powierzał mu naczelne dowództwo, miał on pod swoimi 56
T a r l e , 18J1.» 638. " Cyt. za: Ż y I i n . Kontrofensywas. 192.
rozkazami dwie armie: 1. Zachodnią generała Barclaya de Tolly i 2. Zachodnią generała Bagrationa. Każda z nich miała nie tylko swojego dowódcę, ale także oddzielne sztaby i służby pomocnicze. Od czasu bitwy smoleńskiej obie armie praktycznie maszerowały razem. Tak też było po Borodino i po opuszczeniu Moskwy, z tym że 2. Armia straciła swojego dowódcę i maszerowała pod tymczasową komendą Dochturowa. Kutuzow postanowił usprawnić dowództwo i połączył obie armie w jedną. Uczynił to jeszcze przed wejściem do Tarutina, rozkazem nr 26, wydanym 28 września we wsi Mocz: „Ponieważ okoliczności zezwalały dotąd na istnienie 2. Armii, nie przystępowałem do połączenia jej z 1. Armią. Obecnie pragnąc usunąć nieuniknione trudności, wynikające z podziału dowództwa i ze skomplikowanego dowodzenia wewnętrznymi armiami, i wprowadzić jednolite dowodzenie, przyłączam 2. Armię zachodnią do 1. Armii Zachodniej, zachowując nazwę tej ostatniej"5S. Jednocześnie zlikwidowany został 3. Korpus Kawalerii, a jednostki tworząpe go przeniesiono do 2. Korpusu. W ten sposób powstałą armię tworzyło siedem korpusów piechoty, trzy korpusy kawalerii, dwie dywizje kirasjerów. Uzupełniały ją pułki kawalerii nieregularnej (przede wszystkim kozackie), samodzielne pułki jegrów i tworzące się pułki „opołczenia". Następnego dnia Kutuzow dokonał reorganizacji całej armii rosyjskiej. Z 3. Armii Zachodniej generała Tormasowa i z Armii Naddunajskiej admirała Cziczagowa powstała 3. Armia Zachodnia pod dowództwem tego ostatniego. Armia ta operowała na Wołyniu. W jej skład wchodziło sześć korpusów piechoty, pięć pułków rezerwowych i jeden oddział samodzielny. Tormasow został wezwany do komendy głównej. Oprócz 1. i 3. Armii działy także dwa * Tamże, s. 195-196.
samodzielne korpusy: pierwszy generała Wittgensteina w rejonie Potocka i drugi generała Steinheila kolo Rygi. Zmiany nie ominęły również dowództwa rosyjskiego. Barclay de Tolły zrezygnował 4 października z dowodzenia 1. Armią Zachodnią i wyjechał z Tarutina. Powodem wyjazdu były szykany ze strony Bennigsena i Tolla59> a także oburzenie na panujące w armii porządki. Ministra wojny bolał okazywany mu brak zaufania i lekceważenie jego osoby60. Wraz z jego odjazdem bezpośrednie dowodzenie 1. Armią przeszło w ręce Kutuzowa Poinformował on o tym w rozkazie do armii: „Głównodowodzący 1. Armii generał piechoty i kawaler orderów Barclay de Tolły z powodu pogorszenia się stanu zdrowa prosił o zwolnienie z obowiązków dowodzenia armią. Biorąc pod uwagę tę okoliczność przychylam się do onej prośby i przejmuję obowiązki jego tyczące dowodzenia armią"61. Szefem sztabu głównego pozostał Benmgsen, a płk Tołl kwatermistrzem generalnym. Feldmarszałek utworzył także przy swojej kwaterze stanowisko dyżurnego generała, w którego rękach koncentrowało się kierownictwo wszystkimi wojskami. Na tę funkcję powołany został gen. Piotr Konownicyn. Kutuzow przekazał mu prawo wydawania rozkazów w imieniu głównodowodzącego oraz do niego wpływały wszystkie dane o stanie i ruchach wojsk. Mianowanie Konownicyna generałem dyżurnym z tak znaczącymi uprawnieniami poważnie ograniczyło rolę szefa sztabu głównego Bennigsena i szefa sztabu 1. Armii gen. Jermołowa. Ten ostatni tak wspomina swoje odsunięcie od części obowiązków: „U feldmarszałka zjawiałem się nie inaczej, jak tylko na jego wezwanie; z Konownicynem widziałem się częściej, ale przeważnie pisywaliśmy do 59
61
K u k i e ł , Wojna.t. 2, s. 261. Jermołow,Zapiskib.n.s, Cyt. [w:] Ż y l i n , Kontrofensywas. 203.
siebie^..)"62. Nie trzeba dodawać, że czasami dochodziło do dublowania się kompetencji wszystkich trzech generałów, co nie zawsze dobize wpływało na stosunki między nimi, ale przyczyniło się do wzmocnienia w wojsku zaufania do dowództwa i przyspieszyło reorganizację armii. Warto w tym miejscu poświęcić parę zdań omówieniu organizacji i umundurowaniu wojsk carskich. Wojsko rosyjskie w 1812 r. składało się z jednostek liniowych, wojsk garnizonowych i formacji nieregularnych. Trzon armii stanowiła piechota, zorganizowana w pułki grenadierskie, piechoty i jegierskie (strzeleckie). Dwa pierwsze rodzaje piechoty przeznaczone były do wałki w szyku zwartym, kolumnie albo w czworoboku, natomiast jegrzy mieli walczyć w szyku rozproszonym. Wszystkie formacje nosiły ciemnozielone mundury z czerwonymi kołnierzami, polami i mankietami. Grenadierzy mieli także czerwone pagony z żółtymi pierwszymi literami nazwy pułku. W pułkach piechoty na pagonach umieszczano numer dywizji, a kolor pagonu odpowiadał pozycji pułku. I tak pierwszy pułk dywizji nosił pagony czerwone, drogi białe, trzeci żółte, a czwarty ciemnozielone. W okresie letnim zakładano białe spodnie, a zimą dopinano do nich czarne sztylpy. Na głowę zakładano czarne czako, ozdobione w pułkach grenadierskich wysoką czarną kitą. Pasy od ładownicy i tasaka były białe. Jegrzy mieli mundury takiego samego kroju i koloru jak wszystkie pułki, ale kołnierze, mankiety i poły były ciemnozielone z czerwoną wypustką. Na pagonach umieszczano numer dywizji. Kolor pagonu zależał od miejsca pułku w brygadzie. Pierwszy pułk nosił pagony żółte, a drugi jasnoniebieskie. Pułki jegierskie wyróżniał dodatkowo ciemnozielony kolor spodni waz czarne pasy do ładownicy i tasaka. K
J e r m o ł o w , Zapiski.., b j u .
Polki gwardyjskie nosiły takie same mundury, ale wykonane z lepszego sukna. Wszystkie pułki piechoty gwardyjskiej miały czerwone pagony, a pułk litewski dodatkowo czerwone wyłogi. Pułki różniły się jedynie barwą kołnierzy: preobrażeński i litewski miały czerwony, siemionowski szary z czerwoną wypustką, a izmaiłowski ciemnozielony z czerwoną wypustką. Pułki jegierski i finlandzki lejbgwardii były umundurowane podobnie jak wszystkie pułki jegierskie. Piechota zgrupowana była w korpusy. Rosyjski korpus piechoty składał się z dwóch dywizji piechoty lub dwóch dywizji grenadierskich. Dywizja podzielona była na trzy brygady, z których jedna była brygadą jegierską (tylko w dywizjach piechoty). W skład każdej brygady wchodziły dwa dwubatalionowe pułki. Trzeci batalion każdego pułku pełnił rolę zakładu pułkowego i zajmował się szkoleniem oraz uzupełnianiem kadr. Pułki nosiły nazwę miejscowości, w której stacjonowały. W skład kawalerii wchodziły pułki kirasjerów (10), dragonów (37), huzarów (12) i ułanów (ó)63. Kirasjerzy nosili białe mundury i czarne kirysy, dragoni zielone mundury, ułani granatowe kurtki z czerwonymi wyłogami. Pułki różniły się kolorem kołnierzy, pagonów, mankietów i obić końskiego czapraka, a ułani dodatkowo barwą proporczyków u lanc. Wśród huzoów każdy pułk wyróżniał się innym kolorem munduru i detali. Pułk dragonów gwardii charakteryzował czerwony kolor wyłogów (pozostałe pułki dragońskie nie miały wyłogów), a pułki huzarów i kozaków gwardii miały mundury czerwone. Kawaleria podzielona była na korpusy i dywizje kirasjerów. W skład korpusu 63
Dane w nawiasach obejmują również pułki gwardyjslde. W gwardii były 4 pułki kirasjerskie: pułk konny lejbgwardii, pułk kawakrgardów, pułk kirasjerów Jego Cesarskiej Mości, pułk kirasjerów Jej Cesarskiej Mości. Oprócz nich był pułk dragonów, pułk ułanów, pułk huzarów i pułk kozaków.
9 — Tanitino 1812
wchodziły dwie dwupułkowe brygady dragonów oraz jedna brygada złożona z pułku ułańskiego i huzarskiego64. Dywizje kirasjerów liczyły po 5 pułków. Obok regularnej kawalerii w armii rosyjskiej służyło także około 100 tysięcy nieregularnych jeźdźców. Byli to przede wszystkim Kozacy dońscy oraz, w mniejszym stopniu, ukraińscy, uralscy, czarnomorscy, syberyjscy i bużscy (od rzeki Boh). Oprócz nich do jazdy nieregularnej zaliczano pułki Czerkiesów, Baszkirów, Tatarów, Kałmuków i Kirgizów. Artylerię tworzyły kompanie pozycyjne, lekkie i konne. Poszczególne kompanie artylerii pozycyjnej i lekkiej łączono w brygady i przydzielano dywizjom piechoty. Kompanie artylerii konnej wspierały jednostki kawalerii65. Po straszliwych stratach, jakie armia poniosła pod Borodino, poszczególne korpusy i dywizje wymagały reorganizacji. Po przybyciu do Tarutino armia liczyła 2379 oficerów oraz 83 260 podoficerów i szeregowców. W piechocie znajdowało się 63 238 ludzi, w kawalerii 10 212, w artylerii 8680, a w oddziałach saperskich 1130. Wśród szeregowców było 15 530 „opołczeńców" uzbrojonych w piki i 7690 rekrutów66. Car Aleksander domagał się likwidacji kilku dywizji, których pułki poniosły największe starty. Żołnierze tych jednostek mieli uzupełnić pozostałe pułki. Kutuzow rozkaz cara wykonał tylko częściowo. Nie 64
Wyjątek stanowiła Gwantyjska Dywizja KawaleriiSzczegółowe informacje na temat organizacji amundurowania armii rosyjskiej w 1812 r. Czytelnik znajdzie [w:J B i e l e c k i Ł, Encyklopedia.s. 500-505; C z u b a t y Jarosław, Armia — duma imperium carów, [w:] „Mówią Wieki-, Ów rok 1812, Warszawa 2002, s. 4£-53; H o u r t o t i l l e F. G„ Borodino — The Moskowa. The Battie for the Redouhts, Paryż 2000; PI o t n i ko w Siergiej, Umundurowanie armii rosyjskiej w 1812 roku. [w:] -Mówią Wieki-, Ów rok 1812, Waiszawa 2002, s. 54-59; Russkaja omija 1812-1814. Moskwa 2000. 66 B o g d a n o w i c z , fstorya^.^ U t 374-375, K u k i e ł , Wojna.., 1.1, podaje 75 563 i 10 tysięcy fcoaaków. 43
chcąc rozwiązywać dywizji, postanowi! zlikwidować w każdej z nich po jednym pułku liniowym i jednym jegierakim. W ten sposób pozostawiono wszystkie dywizje, ale każda z nich składała się tylko z czterech pułków. O losie rozwiązanych jednostek zdecydował rozkaz wydany 21 września: „Z każdego z rozwiązanych pułków pozostawić po 60 żołnierzy z należytą ilością oficerów, podoficerów i doboszy. Wszystkie te oddziały zebrać razem, oddać pod dowództwo najstarszego sztabowego oficera i wraz ze sztandarami rozwiązanych pułków wysłać do Niżnego Now~ gorodu do generała Łobanowa, który będzie zobowiązany uzupełnić te pułki rekrutami i w miarę wykonywania tego polecenia odsyłać je do armii czynnych"67. Wkrótce jednak decyzja ta została zmieniona. Wszystkie pułki piechoty pozostały na miejscu, a do uzupełnienia skierowano jedynie dziewięć pułków jegierskich. Ubytki w pułkach, które pozostały w armii, uzupełniano napływającymi rekrutami. Napływ nowych rekrutów był główną troską Kutuzowa. Armia rosyjska wchodząc do obozu w Tarutinie ustępowała liczebnie armii napoleońskiej w Moskwie. O ile jednak Francuzi nie mogli mieć nadziei na szybkie wzmocnienie swoich sił, o tyle Rosjanie natychmiast po wstrzymaniu odwrotu rozpoczęli uzupełnianie wojsk. Wkrótce też widać było pierwsze tego efekty. Stało się tak, ponieważ proces formowania nowych sił trwał już od kilku tygodni. Podstawowymi źródłami uzupełnienia armii rosyjskiej były formacje rezerwowe i pospolite ruszenie. Zgodnie z decyzją cara Aleksandra i ministerstwa wojny ustalono pobór jednego na stu mieszkańców w guberniach syberyjskich i dwóch na stu w pozostałych. Pozwoliło to powołać do szeregów 181 585 ludzi. Mieli oni zebrać się w 13 miastach (Woroneż, Włodzimierz, Niżnij Nowgorod, Jarosław!, Tambow, Riazań, Tuła, Kostroma, Symbirsk, 67
Ż y 1 i n, Kontrofensywas, 197.
Petersburg, Kazań, Kijów, Helsingfors) i w 7 rekruckich punktach zbornych. Kutuzow zmienił jednak to rozporządzenie i rozkazał stworzyć jedynie 3 punkty zborne, każdy dla innego rodzaju wojsk. W ten sposób w Arzatnasie powstał pflnkt zborny dla piechoty i tam skierowano przytłaczającą większość poborowych, w Muromie zorganizowano punkt zborny dla mających służyć w kawalerii, a w Niżnim Nowgorodzie zbierano przyszłych artylerzystów 6S. (Patrz zał. nr V) Najważniejszym rodzajem broni była oczywiście piechota. Ona także poniosła w toku działań wojennych największe straty. Dlatego skierowano do niej ponad 70 tysięcy rekrutów. Formowano ich w bataliony i po krótkim przeszkoleniu wysyłano do armii czynnej. Szkoleniem zajmowali się oficerowie, podoficerowie i szeregowcy z trzecich (rezerwowych) batalionów poszczególnych pułków. Niemałe straty poniosła także kawaleria. Wielu jej żołnierzy padło pod Borodino i w trakcie osłaniania odwrotu wojsk rosyjskich, m.in. w bitwie pod Krymskoje, pod Czirikowem i pod Winkowem. W Muromie rozpoczęto formowanie 94 szwadronów (po dwa dla każdego pułku znajdującego się w walce) oraz 5 oddziałów po 300 ludzi do pułków: kawalcrgajndów, gwardii konnej, dragonów gwardii, huzarów gwardii i ułanów gwardii. Do armii skierowano także stacjonujące na Kaukazie pułki dragonów borysoglebski i niżegorodzki oraz szwadrony zapasowe taganroskiego, włodzimierskiego, sicrpuchowskiego i łubieńskiego pułków dragońskich. W celu uzupełnienia kawalerii formowano także pułki kawalerii nieregularnej. We wrześniu do Muromu skierowano 19 pułków baszkirskich, 5 oralskich, 5 orenburskich i 2 mieszczeriackieJednak najpoważniejszym wzmocnieniem tej formacji było przybycie 26 pułków dońskich, Tamie* s. 211-212. " Tamte. s. 220.
które na apel atamana Płatowa dotarty do obozu w Tanitinie w błyskawicznym tempie, często pokonując po 70 kilometrów dziennie. Tworzyli je doświadczeni wojownicy, którzy odbyli już niejedną kampanię. W nadchodzącym etapie wojny mieli okazać się największym postrachem armii francuskiej. Kutuzow zadbał także o zakup dodatkowych koni, zarówno pod wierzch dla kawalerii, jak i koni pociągowych dla artylerii i piechoty. 18 października było ich ponad 66 tysięcy, w tym ponad 18 tysięcy koni artyleryjskich i oficerskich70. 10 tysięcy rekrutów skierowano do uzupełnienia artylerii. Wybierano do niej przede wszystkim wysokich i dobrze zbudowanych poborowych. 500 z nich wysłano od razu do jednostek gwardyjskich. Pozostałych rozdzielono pomiędzy artylerię pieszą (8300) i konną (1200)71. Wszystkie wspomniane wyżej oddziały (z wyjątkiem kawalerii nieregularnej) były formowane „ze zwyczajną tresurą długotrwałą a niszczącą żołnierza moralnie i fizycznie, ze zwykłą okrutną dyscypliną"72. Ich przydatność w walce miała okazać się dopiero w dalszym toku kampanii. Natychmiastowym wsparciem dla armii rosyjskiej okazało się za to „opołczenie", czyli pospolite ruszenie. Formacja ta powstała po ogłoszeniu patriotycznego manifestu cara Aleksandra, a jej błyskawiczne formowanie i liczebność przerosły najśmielsze oczekiwania. Już pod Smoleńskiem pierwsze oddziały „opołczenia" „z krzyżem w sercu i orężem w dłoni" próbowały zatrzymać armię francuską. Pod Borodino walczyło blisko 10 tysięcy żołnierzy tej formacji. Gubernia moskiewska wystawiła w sumie ok. 72 tysiące ludzi73, gubernia twerska 13 000, jarosławska 11 112, 70
Tamże. s. 223. '' Tamte; s. 226. K u k i e ł , Wojna.t 2, s. 257, 3 ~ Początkowo „opołczenie" moskiewskie liczyło „tylko" 25 834 żoł-
TKTZy.
włodzimierska 15 086, riazańska 15 918, a tulska i kałuska po 15 000. W pozostałych guberniach także powstawały tego typu formacje. Ostatecznie w całej wojnie wzięło udział ok. 320 000 ,,opołczeóców,ł, z czego 50 000 konnych74. „Opołczeńcy" nie nosili jednolitych mundurów. Część z nich uzbrojona była w karabiny, pozostali używali pik. Ich wyszkolenie także pozostawiało wiele do życzenia. Jednak wszystkie te braki nadrabiali zapałem i odwagą, choć na polu bitwy zawsze ponosili wysokie straty. Owe uzupełnienia pociągnęły za sobą także konieczność ruchów w korpusie oficerskim. Trzeba było nie tylko zapełnić miejsca po poległych dowódcach (w szczególności na niższych szczeblach), ale też wyznaczyć nowych ido powstających dopiero oddziałów. Pomóc w tym miał rozkaz skierowany do Miłoradowicza i Barclaya de Tolly: „Ubiegłe walki dostatecznie pozwoliły ocenić odwagę każdego oficera, wobec czego proponuję Waszej Ekscelencji (...) przedstawić mi do awansu aż do stopnia pułkownika najlepszych oficerów Pańskiej armii, jak również podoficerów, ale nie ze względu na starszeństwo, lecz zasługujących na awans jedynie ze względu na czyny bohaterskie i odwagę"75. Oprócz tego zabiegu, do formacji liniowych skierowano również nadliczbowych oficerów sztabowych oraz oficerów wyleczonych z ran. Pozwoliło to częściowo zlikwidować problem. Inną trudność stanowiła ilość i jakość broni. Jej najbliższym źródłem była fabryka w Tule, ale dostarczała ona tylko 6 tysięcy karabinów miesięcznie. Było to zbyt mało jak na potrzeby armii. Dopiero w późniejszym okresie problem ten rozwiązało nadejście transportu 30 tysięcy karabinów zamówionych przez rząd carski w Anglii i dostarczonych do Rosji w październiku. Ponieważ nie można było tak długo czekać bezczynnie, Kutuzow radził sobie płacąc za broń znalezioną lub zdobytą na polu walki. 74 75
K u k i e ł , WojntL^t 2, &. 25&-260. C z u b a ty, Aimia.^*. 51-52. Cyt., [w:] Żyltii, Kontrofensywa..., s. 264.
Egzemplarze uszkodzone naprawiano chałupniczym sposobem w każdym pułku. Częściowo wykorzystywano broń zdobytą na Francuzach. Dowództwo rosyjskie nadzorowało również gromadzenie zapasów prochu i kul, zarówno dla artylerii, jak i dla pozostałych wojsk. Wiele do życzenia pozostawiała także kwestia umundurowania. W wyniku kampanii mundury uległy zniszczeniu i wielu żołnierzy chodziło w opłakanym stanie. Zbliżała się zima i należało zdobyć dla wojska zimowe spodnie, buty, płaszcze i kożuszki. 2 października Kutuzow wydał rozkaz, aby sprawę tę rozwiązały gubernie: orłowska, riazanska, kałuska, tulska i twerska. Każda z nich miała dostarczyć po 20 tysięcy par butów i kożuszków. Przez czas pobytu armii w Tarutino zamówienie zrealizowano prawie w 50 procentach. Tak uzupełnioną i wyposażoną armię Kutuzow musiał jeszcze przeszkolić. Oczywiście w warunkach bojowych szkolenie to musiało być bardzo pobieżne i obejmujące zaledwie podstawowe zagadnienia. Zaliczano do nich ćwiczenia strzeleckie, formowanie i działania w szyku i podstawy dyscypliny wojskowej. Ćwiczenia strzeleckie odbywały się poza obozem, przy czym prowadzono je przy użyciu ostrej amunicji. Żołnierz nie tylko musiał umieć nabić broń i wystrzelić (co było przecież dość skomplikowanym zadaniem), ale musiał jeszcze nauczyć się prowadzenia ognia salwami. Po opanowaniu tej umiejętności przychodziła kolej na nie mniej trudną walkę na bagnety. W armii rosyjskiej przykładano do tego dużą wagę w myśl Suworowowskiej zasady: „Głupia kula, bagnet zuch!", oznaczającej przedłożenie walki wręcz nad walkę ogniową. Ćwiczenia polowe miały nauczyć żołnierzy pilnowania swojego miejsca w szeregu, tworzenia kolumn i czworoboków (ten szyk był szczególnie ważny, bo ratował piechotę podczas ataku kawalerii) i maszerowania, ale „nie szukania w tym marszu żadnego piękna".
Jednym z ważniejszych zadań w obozie tarutińskim było poprawienie stanu zdrowia. W toku trwającej już kilka miesięcy kampanii znaczny procent żołnierzy został wyeliminowany z szeregów nie w wyniku strat w bitwach, ale na skutek wzrostu zachorowalności i niedożywienia. Teoretycznie każdy żołnierz dostawał dziennie 2,5 funta (nieco ponad 1 kg) żytniej mą|ri i 1/3 funta kaszy (137 g). Mąkę zamieniano czasem na chleb o wadze 3 funtów (l t 28 kg) lub 1,75 funta sucharów (718 g). Czasami zamiast kaszy wydawano ziemniaki, ryż lub warzywa76. Jednak trudności z dowiezieniem prowiantu z magazynów oraz częste problemy ze znalezieniem drewna na ognisko po całodziennych, wyczerpujących marszach sprawiały, że żołnierze zasypiali bez miski gorącej kaszy. Podstawę wyżywienia stanowiły więc z konieczności suchary, W obozie tarutińskim kwestie te rozwiązano bardzo sprawnie. Okoliczne gubernie dostarczyły odpowiednie zapasy prowiantu. Nie brakowało mięsa, chleba, kaszy, warzyw i owoców. Trzy razy w tygodniu oraz codziennie w złą pogodę wojsko dostawało racje wódki. Przygotowano także zapasy na wypadek wymarszu. Każdy żołnierz miał zgromadzone przy sobie zapasy na trzy dni oraz dodatkową tygodniową rację w taborach. Nie zapomniano również o zgromadzeniu odpowiedniej ilości paszy dla koni i bydła. Dzięki tym wszystkim zabiegom już dwa tygodnie po wejściu do Tarutina armia rosyjska rozrosła się do ponad 60 tysięcy wyszkolonego żołnierza, 26 tysięcy rekrutów i „opołczeńców" porozdzielanych po pułkach, 3300 „opołczeńców" riazańskich (tworzyli oddzielny oddział) i do 20 tysięcy kozaków77. 76
B i e z o t o s t t y j Wiktor, Żołnierska dola. Zaopatrzenie rosyjskiego Zołniena w 1812 r., [w:] „Mówią WickT, Ów rok 1812, Warszawa 2002, s. 60. 77 B o g d a n o w i c z , Issońja.^ L 2, s. 374r375.
W czasie wykonywania manewru tarutińskiego i potem, w samym obozie umocnionym, Kutuzow dużo uwagi poświęcił formowaniu oddziałów partyzanckich. Ich zadaniem miało być ustawiczne nękanie armii francuskiej, ataki na oddziały aprowizacyjne i przecinanie szlaków komunikacyjnych. Rosjanie, podczas wojny ze Szwecją (1808-1809), na własnej skórze odczuli skuteczność działania takich oddziałów, złożonych z fińskich chłopów. W wojnie z Napoleonem Kutuzow postanowił sięgnąć także i po taki sposób działania. Sprzyjały mu ogromny obszar teatru wojny, rozciągnięte i słabo zabezpieczone linie komunikacyjne Wielkiej Armii, a przede wszystkim pomoc miejscowej ludności, która, pałając nienawiścią do grabiących ją najeźdźców, z ochotą wspomagała partyzantów. Pierwszy oddział Kutuzow sformował już przed bitwą borodińską, wysyłając na rozpoznanie płk. Denisa Dawydowa wraz z 50 huzarami pułku achtyrskiego i 80 kozakami * Następnie, już podczas marszu z Moskwy do Tamtino, Kutuzow sformował kilka dalszych oddziałów, które wysłał do akcji wokół całej armii napoleońskiej. Dowódcy partyzanccy otrzymali znaczną niezależność. Kutuzow przekazał im jedynie bardzo ogólne wytyczne. Zależało mu głównie na atakach na linie aprowizacyjne Francuzów oraz na zdobywaniu informacji. Wyjątkowo cenne okazały się informacje zdobyte przez partyzantów tuż przed i tuż po opuszczeniu przez Napoleona Moskwy. Dzięki temu Rosjanie mogli przygotować się do podjęcia kontrofensywy i w odpowiednim momencie gotowi byli zastąpić nieprzyjacielowi drogę. Wśród najważniejszych wyróżniały się: oddział płk. Dawydowa79 wzmocniony dwoma pułkami kozaków; 78
B i e z o t o s n y j Wiktor, Po po w Andrzej, Rosyjska partyzantka, [w;] „Mówią Wieki", Ów rok 1812, Warszawa 200, s. 82^83. 79 Denis Dawydow (1784-1839), żołnierz i poeta, w wojsku rosyjskim >łutył od 1801 r, Bral udział w kampanii 1807 r., ale prawdziwą sławę
oddział cieszącego się złą sławą u Francuzów kapitana Fignera80, operujący pomiędzy Możajskiem a Moskwą, oraz oddział Dorochowa*1 walczący pomiędzy Gżackiem a Możajskiem. Nie mniejsze znaczenie na południe od Możajska miał płk Wadbolski, który kierował silną partią, złożoną z mariupolskiego pułku huzarów i 500 kozaków. W rejonie Borowska atakował Francuzów kapitan gwardii Siesławin82, na drodze sierpuchowskiej płk Kudaszew z dwoma pułkami kozackimi; na drodze riazańskiej płk Jefrcmow z pułkami kozackimi Andrianowa2. i simferopolskim. Na północ od Moskwy, na trakcie twerskim działał gen. Wintzingerode. W liście do cara Kutuzow meldował: t Jako że obecnie następuje pora jesienna, tym samym posuwanie się wielkiej armii jest całkowicie przyniosła mti wojna 1812 r. i kierowanie oddziałem partyzanckim. Przez długi czas był uważany za inicjatora partyzantki rosyjskiej- Walczył następnie w kampanii 1813-1814 i przeciw powstańcom polskim w 1831 r. Jego twórczość poetycka została właściwie zapomniana. 10 Aleksander Figner lub Fttgner (1787-1813) wywodzi! się z rodziny niemieckiej, kapitan artylerii. W 1812 r, na rozkaz Kutuzowa w chłopskim przebraniu przedostał się do okupowanej Moskwy i chciał zorganizować zamach na Napoleona. Dowodził najpierw oddziałem złożonym z maruderów i mieszkańców Moskwy, a potem własnym oddziałem partyzanckim. Wsławił się bezprzykładnym okrucieństwem wobec najeźdźcy. W 1813 najpierw uczestniczył w oblężeniu Gdańska, a polem zorganizował z hiszpańskich dezerterów Wielkiej Atmii Legion Zemsty. Formacja ta została rozbita pod Dessau w Saksonii, a sam Figner utonął w Łabie. 81 Iwan Dorochow (1726-1815) zwrócił na siebie uwagę Suworowa, walczył pod Maciejowicami i prowadził jedną z kolumn rosyjskich w ataku na Pragę. Od 1803 r. generał* dowodził m.in. izjumskiro pułkiem huzarów pod Uawą i Frydlanóem. W 1812 r. w armii Bagrationa. Kierowany przez niego oddział pierwszy wykrył wyjście Francuzów z Moskwy. Ranny pod Małojarosławcem opuścił służbę. 82 Aleksander Siesławin (1780-1858) walczył w kampaniach 1805 i 1807. W 1812 r. adiutant Barclaya de Tolly. Potem kierował oddziałem partyzanckim. Pierwszy doniósł o kkrtmku odwrotu Francuzów na Małojarosławiec. Odznaczył się pod Lachowem. Za zasługi pod Lipskiem mianowany generałem. W 1814 wycofał się ze służby.
utrudnione, zwłaszcza z liczną artylerią przy niej się znajdującą, dlatego zdecydowałem się unikając generalnej walki, prowadzić małą wojnę; ponieważ rozdzielenie sił nieprzyjaciela i jego niedbalstwo dają mi wiele sposobności niszczenia go i dlatego znajdując się obecnie z głównymi siłami o SO wiorst od Moskwy, oddzielam od siebie spore oddziały w kierunku na Możajsk, Wiaźmę i Smoleńsk. Oprócz tego uzbrojono pospolite ruszenie kałuskie, riazańsltie, włodzimierskie i jarosławskie, dążące wszelkimi sposobami do gromienia nieprzyjaciela" 8 \ Kiedy Rosjanie zwiększyli aktywność działań skierowanych przeciw kawalerii Murata, doszło do reorganizacji oddziałów partyzanckich działających w bezpośrednim sąsiedztwie obozu warownego. Utworzono wówczas trzy wielkie zgrupowania, których działanie miało być zsynchronizowane z poczynaniami armii. Dowódcą pierwszego oddziału został gen. Dorochow. Miał on do dyspozycji aż S batalionów piechoty, 4 szwadrony kawalerii regularnej, 2 pułki kozackie i 8 dział. Do oddziału tego włączona była partia płk. Wadbolskiego. Drugim zgrupowaniem kierował kpt. Figner, mając ponad 200 ochotników. Trzecią partię objął płk Kudaszew. Tworzyły ją dwa szwadrony sumskiego pułku huzarów, 100 jegrów 20 pułku i dwa pułki kozackie. Dodatkowy specjalny oddział, złożony z formacji „opołczenia" i jednostek regularnych, wysłano do Briańska, dla obrony tamtejszych arsenałów artylerii. Jednostką tą kierował gen. Szepielew 94. Obok oddziałów wojskowych grupy partyzantów organizowali także chłopi. O wykorzystaniu włościan do walki rosyjskie dowództwo myślało już przed wojną, patrząc na sukcesy partyzantki hiszpańskiej. Pierwsze rozkazy o ich tworzeniu wydano jednak dopiero w sierpniu 1812 r., gdy gen. Barclay de Tolly „zwrócił się do mieszkańców s
* CyLt [w:] M o r d w i n o w , Kutuzow..., s. 23. ** Ży 1 i n. Kontrofensywa.... s. 245.
guberni pskowskiej, smoleńskiej i kałuskiej z wezwaniem do ^powszechnego dozbrajania się*"85. Chłopi stanęli do walki przede wszystkim w obronie swoich wsi przed maruderami i oddziałami aprowizacyjnymi Wielkiej Armii. Uzbrojeni w prymitywną broń, atakowali czasem nawet małe oddziały francuskie. Chłopską nienawiść do wroga podsycała dodatkowo propaganda Cerkwi prawosławnej, ukazująca Napoleona jako antychrysta, a Francuzów jako pogan z piekła rodem86. Walczący chłopi odznaczali się niesamowitym okrucieństwem wobec jeńców. Pojmanych Francuzów zakopywali żywcem, palili, topili itp, W ten sposób rosyjska partyzantka ludowa w niczym nie różniła się od ludowej partyzantki hiszpańskiej i ma rację Archibald Macdonell pisząc: „Matka Boska Riazańska była równie dobrym sierżantem rekrutującym jak Matka Boska z Montserrat" Ataki partyzantów szczególnie niekorzystnie odbijały się na kawalerii francuskiej stojącej pod Winkowem i rosyjscy generałowie coraz lepiej zdawali sobie z tego sprawę. Rozmowy z Francuzami, do jakich dochodziło na linii pikiet, umacniały ich dodatkowo w przekonaniu, że armia francuska jest znacznie osłabiona i myśli tylko o jak najszybszym zawarciu pokoju i powrocie do domów. Zawieszenie broni uśpiło czujność w obozie francuskim. Poza tym zbliżała się zima, której oznaki coraz bardziej dawały się zauważyć. Bez wątpienia zwiększała ona tylko szanse rosyjskie na zwycięstwo w trwającej wojnie. Coraz trudniejsze położenie Murata zaowocowało pomysłem niespodziewanego zaatakowania francuskiej awangardy. Rosjanie bardzo dobrze byli zorientowani, jakimi siłami " B i e z o t o s n y j Wiktor, P o p o w Andrzej, Rosyjska partyzantka\ [w:] „Mówią Wieki", Ów rok 1812, Warszawa 2002, s. 83. * Francuzi częściowo sami potwierdzali te opinie, rabując cerkwie i zamieniając je na stajnie łub magazyny. 87 M a c d o n e l l , Napoleon*., 178.
dysponuje i jak jest rozlokowana stojąca nad Czerniszną kawaleria francuska. Wiedzieli także o kłopotach w zdobywaniu żywności, sami w końcu przyczyniali się do ustawicznego pogorszenia warunków aprowizacyjnych wroga. Zajmowane przez Murata pozycje oceniali jako łatwe do zdobycia: Czemisznę można było przecież przejść w bród, a umocnień polowych Francuzi i Polacy me zbudowali Szczególną uwagę zwrócono na las, leżący na lewym skrzydle pozycji francuskich. Siły francuskie były zbyt szczupłe, aby go obsadzić i poprzestały jedynie na patrolowaniu. Miał to czynić znajdujący się z tej strony 2. Korpus Sćbastianiego, ale dowódca ten, ze znaną już niefrasobliwością, nie przykładał się do tego zadania. Tym samym francuskie lewe skrzydło „zawisło" w powietrzu i stosunkowo łatwo można było je obejść. Sytuację Murata pogarszały dodatkowo: las na przedpolu^ pozwalający zamaskować mchy wojsk, głębokie jary pod Spas-Kuplią, utrudniające drogę ewentualnego odwrotu i wreszcie brak znacznych sił francuskich pomiędzy Woronowem a Moskwą, co nie pozwalało liczyć na rychłą pomoc dla zaatakowanej awangardy. Pierwsze informacje o możliwościach obejścia lewego skrzydła Francuzów przynieśli kozacy, którzy kilkakrotnie, właśnie z tego lasu, obserwowali biwaki nieprzyjaciela i nie spotkali żadnych francuskich patroli. Ich raport postanowił sprawdzić gen. Ortow-Denisow, dowódca kozackiego pułku lejbgwardii. Informacje kozaków potwierdziły się — generał nie spotkał żadnych pikiet ani patroli. Zaraz po powrocie zameldował o tym szefowi sztabu Bennigsenowi. Wkrótce Bennigsen pojechał do wspomnianego lasu, obejrzał prowadzące do niego drogi, przyjrzał się francuskim pozycjom i po powrocie zaczął przygotowania do przekonania Kutuzowa o konieczności wykorzystania szansy rozbicia stojących tu sił francuskich88. Na podstawie 88
B e n n i g s e n , Zapiski.., s. 519.
wszystkich meldunków i doniesień, podoimy pomysł pojawił się także w głowie płk. Tolla — głównego kwatermistrza armii. Toll w towarzystwie oficera służb kwatermistrzówskich, por. Troskina, także wybrał się na zwiady do lasu i jeszcze raz potwierdził brak jakiejkolwiek czujności Sćbastianiego*9. Na podstawie tych wszystkich obserwacji Toll w porozumieniu z Bennigsenem opracował plan ataku na cały oddział Murata. Rosjanie zrozumieli, że oto otwiera się przed nimi kapitalna okazja zniszczenia całej francuskiej awangardy. Jedynym problemem okazało się^ przekonanie Kutuzowa. Feldmarszałek nie miał najmniejszej ochoty wznawiać działań wojennych. Obawiał się, że atak na Murata doprowadzi do wyjścia Napoleona z Moskwy, co oczywiście skończy się kolejną bitwą, tym razem z cesarzem. Jednak z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że Napoleon i tak musi kiedyś opuścić Moskwę, a wtedy lepiej dla Rosjan byłoby, aby nie miał on do dyspozycji swej bitnej, choć zmarnowanej, kawalerii. Celem bitwy miałoby więc być przede wszystkim osłabienie Napoleona i takich argumentów w rozmowie z Kutuzowem użył Toll. Poparł go Konownicyn i dowódca Q Korpusu gen. Baggowut, który nie tylko przekonywał o konieczności ataku, ale domagał się wręcz, aby z nim nie czekano zbyt długo90. Bennigsen przyjął inną taktykę i 12 października napisał do Kutuzowa list: JPanie feldmarszałku, sądząc z otrzymanych przez nas wiadomości i raportów, można wnioskować, że posiłki, których oczekuje nieprzyjaciel i które ściągają do niego pod dowództwem marszałka Victora, znajdują się już niedaleko od nas. Dlatego wydaje mi się, że interes naszego monarchy i państwa wymaga, abyśmy, nie tracąc czasu, zaatakowali wszystkimi siłami, zgromadzonymi pod ** B o g d a n o w i c z , htorija..., t 2, s. 470. Tamie, s. 471.
90
Jowództwem Waszej Światłości, nieprzyjaciela, który stoi saprzeciw nas pod dowództwem króla Neapolitańskiego, jeszcze zanim te posiłki nadejdą do francuskiej armii. Ten plan należy, według mojego zdania, przyjąć bez zwłoki, ponieważ według otrzymanych informacji, Napoleon z całą swoją gwardią znajduje się jeszcze w Moskwie, a u króla Neapolitańskiego jest mało artylerii, a kawalerii nie więcej siż 8 tysięcy ludzi. Wasza Światłość, oczywiście lepiej ode mnie oceni całą ważność przedstawionego pizeze mnie planu i jeśli zasłuży 00 na Waszą uwagę, Wasza Wysokość będzie tak dobra : da mi odpowiednie rozkazy, abym miał zaszczyt przedstawić do Waszej aprobaty dyspozycje do ataku (...)"91. Jak widać, szef sztabu położył duży nacisk na możliwość madejścia posiłków dla Napoleona i Murata. W rzeczywistości IX Korpus Wielkiej Armii marszałka Victora znajdował się pod Smoleńskiem i nie stanowił chwilowo poważnego zagrożenia. Jednocześnie, chcąc przedstawić przed oczyma Kutuzowa perspektywę łatwego zwycięstwa, celowo pomniejszył siły Murata. W ten sposób przewaga Rosjan, i tak przytłaczająca, stawała się na papierze jeszcze większa, W dalszej części listu Bennigsen ostrzegł jednocześnie feldmarszałka, że posterunki nieprzyjacielskie obserwują ze wzniesień sytuację w obozie rosyjskim, co może mieć niedobre skutki dla sytuacji rosyjskich wojsk. Kutuzow, atakowany z kilku stron, zgodził się w końcu, aczkolwiek niechętnie, na zaatakowanie Murata. Dowództwo nad grupą mającą obejść lewe skrzydło francuskie powierzył Bennigsenowi. Sobie zostawił kierowanie oddziałami przeznaczonymi do ataku od frontu. Dyspozycje dla dowódców korpusów przygotować miał Tołl. Plan wyglądał następująco: Armia miała wyjść z obozu 16 października o 6 wieczorem. Prawe skrzydło stanowić miały cztery duże jednostki: 91
B e n n i g s e n , Zapiski..., s. 518.
II Korpus Piechoty gen. Baggowutta, III Korpus Piechoty gen. Strogonowa, IV Korpus Piechoty gen. Ostermana-Tołstoja oraz oddział hrabiego Orlowa-Denisowa złożony z dziesięciu pułków kozackich wspartych czterema pułkami 1. Korpusu Kawalerii (huzarski pułk lejbgwardii, ułański pułk lejbgwardii, dragoński pułk lejbgwardii, niżyński pułk dragonów). Pułkami regularnymi dowodził gen. Meller-Zakomelski. Oddziały te miały opuścić obóz w czterech kolumnach, dojść do wsi Spasskoje, przejść Narę po ułożonych tam trzech mostach i wyruszyć na wyznaczone pozycje. Odległość pomiędzy maszerującymi kolumnami powinna wynosić 150 kroków. Korpusy przeznaczone do działań w centrum i na lewym skrzydle, wraz z przypisaną im artylerią, miały przejść Narę po dwóch mostach w Taratinie i ustawić się w następującym szyku: VI, VII i VIII Korpusy Piechoty zajmowały pozycje na pierwszej linii, V Korpus (gwardyjski) pozostawał w rezerwie. Szczególna rola przypadła Korpusowi VI, który miał zająć pozycje po prawej stronie i tym samym stanowił centrum rosyjskiej linii. Każdy korpus miał być uformowany w dwie linie. 2. Korpus Kawalerii gen. Korfa i 4. Korpus Kawalerii gen. Wasilczikowa, pod wspólnym dowództwem tego pierwszego, tworzyły awangardę całego ugrupowania centralnego. Kolumny prawego skrzydła miały ominąć pozycje nieprzyjaciela i, pod osłoną pikiet, zająć pozycje. Najbliżej obozu wyznaczono miejsca dla IV Korpusu. Korpusy U i III po dalszym marszu miały skręcić w lewo koło wsi Choroszino. Kolumna kawaleryjska, której czoło stanowił 20. pułkjegrów, musiała iść jeszcze dalej, aż do swojego punktu. Trzeba tu zaznaczyć, że dyspozycja bardzo niewyraźnie określała, jakie miejsca mają zająć poszczególne korpusy. Często występują w niej sformułowania: Jas po lewej stronie", „główna część lasu", czy „obejść jeszcze dalszy las".
W tym miejscu Toll sprecyzował zadania jegrów podczas marszu. „Wszystkie pułki jegierskie, znajdujące się przy kolumnach, idą na czele kolumn; posuwają się w szyku rozproszonym przed kolumnami, ale nie wcześniej niż po dojściu do lasu; i to bez bicia w bębny i bez rozkazów, aby nieprzyjaciel nie odkrył naszego zbliżania się do jego lewego skrzydła". Gdyby nieprzyjaciel odkrył nadejście jegrów i dał sygnał do otwarcia ognia, jegrzy bez jednego strzału (!) powinni opanować las, zająć pozycje na jego skraju i oczekiwać nadejścia swoich kolumn. Kolumny piechoty, po dotarciu do jegrów i pod ich osłoną, miały natychmiast ruszyć do ataku, kierując się w lewo. Tymczasem lewe skrzydło i centrum, kiedy tylko na prawym skrzydle rozlegną się strzały, miały ruszyć naprzód. Korpusom kawalerii rozkazano poprzedzać piechotę i zaraz po usłyszeniu odgłosów walki, rozpocząć atak na pozycje Francuzów. Piechota powinna podążać szybkim marszem za nimi, a VI Korpus, poprzedzony jegrami, musiał nawiązać łączność z IV Korpusem. Wszystkie manewry należało wykonywać szybko i bez hałasu; wykorzystując przede wszystkim białą broń. Rezerwę prawego skrzydła stanowił HI Korpus, a rezerwę lewego V. Dowództwo prawego skrzydła obejmował Bennigsen, dowództwo lewego Miłoradowicz, centrum, po połączeniu się VI i IV Korpusów — Dochturow. Całością sił kawaleryjskich kierował Uwarow. Głównodowodzący znajdował się przy oddziałach Miłoradowicza. W obozie wszystkie pułki powinny zostawić doboszy i muzykantów, którzy o zwykłej porze mieli grać wszystkie sygnały. Ognisk w obozie powinno palić się tyle co zwykle, a szałasy pozostawione bez niszczenia. Przypilnować tego mieli wyznaczeni dyżurni z każdej kompanii. Kompaniom artylerii lekkiej i pozycyjnej II, III i IV Korpusów rozkazano przejść Narę po tych samych mostach co ich korpusy, ale potem zostawały w rezerwie u prze0 — Toru lino 1812
prawy. Cała artyleria konna został skierowana w ślad za V, VI, VH i VIII Korpusami -(z wyjątkiem kompanii wyznaczonych do wsparcia ataku kawalerii) i pozostawała w rezerwie za dywizjami kirasjerów. Pozostała artyleria zostawała w obozie. Pierwsze oddziały miały wyruszyć z obozu o 7 wieczorem. Ubezpieczające skrzydła obozu pułki jegrów dwie godzinny wcześniej powinny wrócić do macierzystych dywizji. Wyjątek stanowił 4. pułk obozujący w Spasskoje. Na koniec zalecano niepalenie podczas marszu92. Kutuzow zaakceptował dyspozycje rano 16 października, ale zanim zostały one przygotowane w odpowiedniej ilości egzemplarzy, minęło jeszcze sporo czasu. Dołączono do nich rozkaz nr 153, w którym wymieniono nazwiska oficerów kwatermistrzostwa odpowiedzialnych za doprowadzenie wojsk na pozycje wyjściowe do ataku oraz wyznaczono godzinę 6 wieczorem, jako termin wyjścia wojsk z obozu. Ważne było, aby poszczególne kolumny, w szczególności prawego skrzydła, mogły bez problemu pokonać kilkukilometrową odległość i aby mogły zająć pozycję do ataku na 2-3 godziny przed świtem (wschód słońca miał nastąpić o 6.58). Rozesłanie dyspozycji i rozkazu spadło na barki szefa sztabu 1. Armii gen. Jermołowa. Wysłanie dyspozycji do Jermołowa jest co najmniej zadziwiające. W wojsku rosyjskim obowiązek przekazywania dyspozycji i rozkazów nie spoczywał na szefie sztabu. Jego zadaniem było przede wszystkim zajmowanie się najważniejszymi sprawami armii, a rozesłanie dyspozycji i rozkazów do takich nie zaliczano. Tym zajmować się miał nadzorowany przez szefa sztabu generał dyżurny. Jermołow, po otrzymaniu rozkazów, musiał więc przekazać je swojemu dyżurnemu gen. Kikinowi i dopiero on musiał rozesłać je do poszczególnych korpusów. Jednak ten sposób • n B o g d a n o w i c z , Istorija...* Ł 2, s. 471-475.
powodował znaczne wydłużenie czasu i tylko w sprzyjających okolicznościach mogło udać się przygotowanie wojska do wymarszu na czas. Jakiekolwiek opóźnienie po drodze musiało doprowadzić do zakłócenia harmonogramu działań. Zastanawia także jeszcze jeden fakt Po reorganizacji wojska i otworzeniu 1. Armii Kutuzow, jako głównodowodzący znajdujący się cały czas przy 1. Armii, wziął na swoje barki jej dowodzenie. Wszystkie rozkazy z kwatery głównej rozsyłano więc przez Konownicyna, dyżurnego generała feldmarszałka. Z pomocy Jermołowa, o czym już wspominano, korzystano bardzo rzadko i tylko w wyjątkowych okolicznościach, zawsze wzywając go wcześniej do Letaszewki. Gdyby Kutuzow chciał być konsekwentny, to pominąłby Jermołowa i rozesłałby dyspozycje przez gen. Konownicyna. Skróciłoby to znacznie czas od chwili wysłania dokumentów do chwili dostarczenia. Tak się jednak nie stało i 16 października niespodziewanie odwołano się do Jermołowa. Polecenie dostarczenia rozkazów otrzymał adiutant Kutuzowa z pułku kawalergardów. Wyruszył on z Letaszewki do kwatery Jermołowa, ale generała tam nie zastał. Oficer, zaniepokojony, że może zostać oskarżony o niedostarczenie rozkazów na czas, rozpoczął gorączkowe poszukiwania szefa sztabu. Przejechał prawie cały obóz i dopiero późnym wieczorem odnalazł go na przyjęciu u gen. Kikina w towarzystwie innych generałów we wsi Spasskom, 7 kilometrów od Tarutina. Natychmiast też przekazał wszystkie rozkazy, ale było już zdecydowanie za późno. Była godzina 9, a więc teoretycznie od trzech godzin wojsko powinno było znajdować się w gotowości do wymarszu. Zły Jermołow próbował dowiedzieć się, dlaczego tak późno otrzymał dyspozycje, ale poza tłumaczeniem, że nikt nie wiedział o miejscu jego pobytu, nie usłyszał nic, co mogło go Zadowolić. Tymczasem Kutuzow o 8 wieczorem wyjechał ze swojej kwatery do armii, aby nadzorować wymarsz wojsk z obozu.
Już po drodze zauważył, że nie wszystko przebiega zgodnie z planem. Najpierw natkną) się na kilka kolumn koniowodnych, prowadzących wierzchowce do wodopoju. Zdziwiony feldmarszałek zatrzymał swój powóz i zapytał żołnierzy,
z jakiego są pułku. Okazało się, że według dyspozycji napotkana jednostka powinna znajdować się już w drodze na wyznaczone pozycje. Zaniepokojony, pojechał dalej. Wkrótce dotarł do pierwszych stanowisk piechoty. Żołnierze spokojnie grzali się przy ogniskach, w kociołkach gotowała się kolacja, a broń stała ustawiona w kozły. Nic nie wskazywało, że wojsko miało zamiar wkrótce wyruszyć do walki. Napotkany oficer zdziwiony wyjaśnił, że żadnego rozkazu wymarszu nie było. Kutuzowa ogarnęła prawdziwa wściekłość. Natychmiast rozkazał wezwać oficera sztabowego. Po chwili zjawił się podpułkownik Eichen i na jego głowę spadł cały gniew feldmarszałka. Kutuzow krzyczał i wymachiwał rękami, klął na czym świat stoi i groził przerażonemu Eichenowi rozstrzelaniem. Po chwili jego gniew obrócił się w stronę drugiego oficera — kapitana Brozina. Ten został nazwany .jedynie" kanalią. Obaj oficerowie byli absolutnie niewinni, ale cały gniew feldmarszałka skupił się właśnie na ich głowach. Eichen nie mógł się z tym pogodzić i wkrótce podał się do dymisji93. W pierwszej chwili gniew Kutuzowa dotkną} także Jermołowa. Feldmarszałek polecił natychmiast zwolnić go ze stanowiska i wyrzucić z armii. Później jednak, kiedy wzburzenie minęło, zmienił swoje zdanie. Jedyną „karą" dla szefa sztabu 1. Armii była tylko kilkudniowa niełaska głównodowodzącego94. Część oddziałów rosyjskich dostała jednak dyspozycje do ataku i była gotowa do wystąpienia. Dotyczyło to przede wszystkim jednostek podporządkowanych Bennigsenowi. Szef sztabu sam dostarczył dyspozycje do ataku, 95
T a r l e , 1812s. 647, B o g d a n o w i c z , Istorija.... 1 2 , 3 . 475. " T a r l e , 1812*., s. 647.
choć trzeba przyznać, że różniły się one nieznacznie od tych stworzonych przez pułkownika Tolla. Najistotniejszą zmianą było poinformowanie dowódcy IV Korpusu Piechoty, że zostanie wsparty przez Z dywizję kirasjerów. Jednocześnie Bennigsen przesunął do rezerwy cztery pułki genu Mełler-Zakomelskiego i cały m Korpus Piechoty. Według tych dyspozycji płk Toll sam miał wskazać drogę kolumnom Orłowa-Denisowa i Baggowuta. Ten ostatni, wraz ze swoim II Korpusem, miał rozpocząć atak na pozycje francuskie we wsi Teterinka. Jednocześnie Orłow-Denisow z kozakami powinien od razu ruszyć w stronę Woronowa, aby odciąć nieprzyjacielowi drogę odwrotu95. Bennigsen zjawił się wśród swoich wojsk o 7 wieczorem. Był oczywiście zdziwiony brakiem przygotowań do ataku, ale miał jeszcze sporo czasu, aby nadrobić opóźnienie. Część żołnierzy została wysłana wprawdzie po furaż, ale dowódcy powierzonych mu korpusów, pełni zapału do bitwy, obiecali, że wszystko zostanie przygotowane i opóźnienie nie wpłynie na dotarcie oddziałów na pozycje wyjściowe. Około 9 do Bennigsena dotarł jednak adiutant Kutuzowa z rozkazem wstrzymania całej operacji96. W ten sposób przygotowany plan ataku spalił na panewce. Warto jednaj bliżej przyjrzeć się, dlaczego tak się stało. Historycy rosyjscy, przede wszystkim Bogdanowicz i Michajłovskij-Danilewskij, winą za fiasko operacji w dniu 17 października obarczają Jermołowa. Podobny pogląd przyjmuje także Tarle, informując, że poszukiwania Jermołowa stały się główną przyczyną odwołania ataku. Pogląd ten jednak jest zbyt jednostronny. Osobą, której najbardziej zależało na wstrzymaniu ataku, był bez wątpienia Kutuzow. Od samego początku był przeciwny całemu przedsięwzięciu i gotów był zrobić wszystko, aby nie dopuścić do stoczenia wielkiej bitwy 93 96
B o g d a n o w i c z , łstorijaL 2, s. 476. B e n n i g s e n . Zapiski..., s. 519.
z siłami Murata. Jermołow wspomina, że dodatkową niechęć feldmarszałka wzbudzał fakt, iż pomysł operacji wyszedł od Bennigsena. Entuzjazmu nie wzbudzało również objęcie przez tego ostatniego dowództwa nad główną grupą uderzeniową. Wszyscy bowiem zdawali sobie sprawę, że przy takiej dysproporcji sił, jaka była pomiędzy armią rosyjską a francuską awangardą, uzyskując dodatkowo efekt zaskoczenia, wynik starcia był z góry przesądzony i cała chwała za zwycięstwo spadała na nielubianego Bennigsena97. Wszystko wskazuje, iż nie mogąc otwarcie sprzeciwić się podjętym działaniom, Kutuzow sabotował je potajemnie. Dlatego właśnie rozkaz przesłania dyspozycji do armii otrzymał Jermołow, a nie Konownicyn. Jest także bardzo prawdopodobne, że dyżurny generał przetrzymał maksymalnie dyspozycje w swojej kwaterze i wysłał je w chwili, gdy dostarczenie ich na czas było już prawie niemożliwe. Feldmarszałek musiał zdawać sobie sprawę, że w takim przypadku trzeba będzie odwołać całe przedsięwzięcie. Wyjeżdżając z Letaszewki o 8 wieczorem Kutuzow pojechał podobno, aby nadzorować wyjście korpusów. Droga musiała zabrać mu kilkadziesiąt minut, w końcu Letaszewka leżała prawie 3 kilometry za ostatnią linią wojsk. Dalsze minuty musiały upłynąć na wyjaśnieniach składanych Kutuzowowi przez napotkanych żołnierzy, na poszukiwaniu podpułkownika Eicbena i gpiewie Kutuzowa. Tymczasem znajdujący się wśród swoich wojsk Bennigsen juz o 9 dostaje rozkaz odwołania ataku. Adiutant Kutuzowa miał więc zaledwie kilka minut, by otrzymać rozkaz, znaleźć Bennigsena i przekazać mu polecenie. Było to praktycznie niemożliwe. Prawdopodobna wydaje się więc hipoteza, że wyjeżdżając z Letaszewki do armii. Kutuzow wiedział, że: Jermołow nie zdążył rozesłać 97
J e r m o ł o w , Zapiski.., bjLS.
dyspozycji, wojska nie są gotowe do wymarszu i bitwa w dniu następnym się nie odbędzie. Scena wściekłości feldmarszałka była zatem fałszywa, została odegrana jedynie w celu zamaskowania prawdziwych intencji Kutuzowa. Świadczy o tym także fakt, że teoretycznie główny winowajca opóźnienia — Jermołow — nie poniósł żadnych konsekwencji. Trzeba w tym miejscu zwrócić także uwagę na wszystkie motywy działania Kutuzowa. Wyjaśnienia Jermołowa, iż brak chęci do bitwy spowodowany był w znacznej mierze niechętnym stosunkiem do Bennigsena, są niewątpliwie słuszne, ale chyba niepełne. W końcu nawet po 9 wieczorem wielu dowódców przekonywało Kutuzowa, że wyjście na pozycje jest jeszcze możliwe. Mimo to feldmarszałek nie wyraził zgody na operację. Musiały więc kierować nim ważniejsze powody. Wyjaśnień tej kwestii należy szukać w rozkazach wystawionych przez kwaterę główną Kutuzowa oraz w jego korespondencji z partyzantami, przede wszystkim z Dawydowem, Fignerem i Sjesławinem. Do 16 października raporty partyzantów wyraźnie mówiły o braku działań zaczepnych ze strony Francuzów. M.in, Figner pisał do Konownicyna: „Nie ograniczając się do wykonania rozkazu Jaśnie Oświeconego, wykonałem jego wolę, przedostawszy się do armii nieprzyjacielskiej. Armia nieprzyjacielska stoi na poprzednim miejscu... W Woronowie stoją dwa pułki ' . Francuzi odczuwają wielki brak chleba, którego poszukują z największą zuchwałością, ale za tę śmiałość karzę ich surowo"9*. Na podstawie tego raportu wysłano do gen. Dorochowa rozkaz nr 154, nakazujący rozbicie wraz z Fignerem wspomnianych pułków Jednak wieczorem tego samego dnia, już po podpisaniu dyspozycji do 98
Oieczestvennajas t XIX, s. 1 i. Wszystkie wymienione tutaj rozkazy Czytelnik znajdzie w Załącznikach — patrz zał. VI. 99
ataku, Sjesławin przysłał do Letaszewki raport z informacją o ruchach dywizji kawalerii gen. Omano nową drogą kałuską. Dywizja, którą tworzyły 4 bawarskie pułki szwoleżerów, dwa bataliony piechoty i osiem dział, zatrzymała się w Fbminskoje. Jednocześnie Sjesławin przesłał zeznania wziętego do niewoli huzara 9. pułku Tuitansa, który zeznał, że Napoleon wyszedł z Moskwy i rozpoczął marsz na Woronowo l0°. Dla Kutuzowa świadczyło to o wznowieniu działań przez Francuzów, zaś dywizję Ornano uznał za straż przednią całej Wielkiej Armii. Rozpoczynać w takiej sytuacji ofensywy przeciwko Muratowi Kutuzow nie miał najmniejszej ochoty. Było więcej niż prawdopodobne, że w razie bitwy może dojść do starcia z samym Napoleonem, co zapewne skończyłoby się kolejną klęską Rosjan. O wiele lepiej byłoby zostać w obozie tarutióskim i ewentualnie przyjąć bitwę na umocnionych pozycjach. Kutuzow postanowił więc wstrzymać wojska, ale tak, aby nie oskarżono go o tchórzostwo. Stąd jego pozorne działania pomiędzy 8 a 9 wieczorem. Jednocześnie winę za fiasko operacji zdejmował z siebie i Konownicyna, a zrzucał na Jermołowa. Tymczasem Konownicyn jeszcze tego samego dnia, 16 października, zdążył przygotować rozkazy nr 155 i 156* Zostały one przekazane Jermołowowi z zaznaczeniem, aby odczytać je dopiero następnego dnia. W rozkazie nr 155 zakazano wojskom opuszczać obóz. Powód mógł być tylko jeden — wszystkie siły miały pozostawać w gotowości do boju. Apologeci Kutuzowa uważają, że bojem tym miał być atak na Murata w dniu następnym. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, iż była to próba skupienia wszystkich sił przed bojem z samym Napoleonem, bowiem w rozkazie 156 nie ma ani słowa o nowym terminie wyjścia z obozu. 100
Oteczestvennąfa* t XIX,
15.
Tymczasem 17 października wieści o nadciąganiu Napoleona nie potwierdziły się. Wysłane do Fominskoje dwa pułki kozaków nie znalazły już dywizji Ornano. Od miejscowej ludności dowiedziano się za to, że nieprzyjaciel był w Fominskoje, ale po utarczce z partyzantami wycofał się101. Jednocześnie w Letaszewce zjawił się Bennigsen, zły z powodu odwołania ataku. Próbował on jeszcze raz przekonać głównodowodzącego o możliwości i konieczności wystąpienia. Bennigsen liczył, iż tajemnica o przygotowaniach została utrzymana i nadal zaskoczenie będzie jednym z atutów strony rosyjskiej. Kutuzow dziwnie nie sprzeciwiał się zbytnio i dał swoją zgodę na atak w dniu 18 października l 0 l Tym razem procedura rozsyłania rozkazów była jasna. Kutuzow nie miał już podstaw, by sabotować działania, w związku z tym rozsyłaniem dyspozycji i rozkazów zajął się Konownicyn. 17 października rano Jermołowowi przekazano podpisany przez niego rozkaz nr 157. Na rozkazie istnieje dopisek, że oddano go Jermołowowi osobiście. Może to świadczyć o poważnym zaangażowaniu się naczelnego wodza w przygotowanie natarcia. Jermołow rozesłał rozkaz do wszystkich korpusów. Zastanawia natomiast jeden szczegół: na rozkazie widnieje data 16 października. Oznaczałoby to, że już w chwilę po odwołaniu rozkazu wymarszu przygotowano rozkaz o ataku w dniu 18 października. Dlaczego nie połączono tych rozkazów? Dlaczego najpierw informowano o nadciąganiu nieprzyjaciela, potem o odwołaniu ataku, a w chwilę później przygotowano rozkaz o ponowieniu ataku? Dlaczego Kutuzow, wiedząc, że 18 dojdzie do ataku i że odpowiedni rozkaz jest gotowy, pozwala się przekonywać Bennigsenowi? Najbardziej przekonywająca wydaje się odpowiedź, że Kutuzow ratował w ten sposób swoją reputację naczelnego 101 102
Miłoradowicz do Konownicyna* [w:] Oteczcstoennąja, L XIX, s. 13. B e n n i g s e n , Zapiski.., s. 519.
wodza. 16 października, pomiędzy godziną 10 a 12 wieczorem, wydał on trzy różne rozkazy. Najpierw informował o nadciąganiu nieprzyjaciela i konieczności przygotowania wcześniejszego posiłku. Potem informował o odwołaniu ataku. Oba te rozkazy kazał odczytać następnego dnia rano. Dopiero po rozmowie z Bennigsenem wysłał wojskom istniejący od kilku godzin rozkaz o koncentracji. Wiedziano już bowiem o braku zagrożenia ze strony głównych sił francuskich. W ten sposób nikt nie mógł go oskarżyć o brak zdecydowania i o odwołanie ataku 16 października bez ważnych przyczyn. 17 października minął armii na przygotowaniach do bitwy. W wojsku od dłuższego już czasu wzmagał się duch zaczepny i wszyscy pałali chęcią ponownego zmierzenia się z wrogiem.
BITWA Wieczorem, około godziny 7, pierwsze kolumny wojsk rosyjskich wyruszyły z obozu pod Tarutinem i rozpoczęły marsz w stronę wyznaczonych im pozycji. Przy każdej kolumnie znajdował się specjalnie przydzielony oficer służby kwatermistrzowskiej, odpowiedzialnej za doprowadzenie korpusów na miejsce. Oficerowie ci mieli przede wszystkim nadzorować przeprawę wojsk rosyjskich przez Narę i pilnować wyznaczonych tras przemarszów, tak aby w nocy wojska nie zgubiły drogi i aby nie pobłądziły w lesie. Całością działania kierował płk Toll. Najwcześniej wyruszyła grupa hrabiego Ortowa-Denisowa. Tworzyło ją 10 pułków kozackich, 20. pułk jegrów, 2. kompania dońskiej artylerii konnej oraz część 2. kompanii artylerii konnej. Kolumnę zamykały cztery pułki 1. Korpusu Kawalerii — trzy gwardyjskie (huzarski pułk lejbgwardii, ułański pułk lejbgwardii, dragoński pułk lejbgwardii) oraz jeden dragoński (niźyóski pułk dragonów), przeznaczone do wsparcia działań hrabiego. 1. Korpusem Kawalerii dowodził generał Meller-Zakomelski. Dodatkowo w składzie tej grupy znalazły się dwie sotnie kozackiego pułku lejbgwardii1, którego to regimentu Orłow-Denisow był dowódcą i nosił jego mundur. 1
Jedną z nich była sotnia kozaków czarnomorskich, przydzielona do pułku kozackiego lejbgwardii, jako 4. szwadron.
Druga kolumna rozpoczęła wymarsz prawie równocześnie. W jej skład wchodził 2. Korpus Piechoty generała Baggowuta i III Korpus Piechoty generała Strogonowa oraz przypisana im artyleria. Na czele tej kolumny maszerowała brygada generała Pillara (4. i 48. pułki jegierskie) wsparta czterema działami 8. kompanii lekkiej artylerii. Trzecia kolumna, złożona z 4. Korpusu Piechoty generała Ostermana-Tołstoja oraz 23. pozycyjnej kompanii artylerii, wyruszyły zaraz po dwóch pierwszych kolumnach. W ten sposób obóz tarutiński opuściły wszystkie wojska, które w myśl planu dowództwa rosyjskiego miały dokonać manewru oskrzydlającego. W ślad za nimi wyruszyły oddziały przeznaczone do ataku w centrum i na lewym skrzydle. W przeciwieństwie do pierwszych kolumn jednostki te miały do przebycia znacznie krótszą drogę, a jedyną przeszkodę do pokonania stanowiła Nara. Dodatkowo nich tych wojsk osłaniała awangarda generała Miłoradowicza, złożenia z kilku batalionów jegierskich, 2. i 4. Korpusów Kawalerii oraz kilku pułków kozackich. Awangardę wspierała także artyleria: 8 dział kompanii dońskiej konnej artylerii i dwie kompanie artylerii konnej. Dodatkowo został sformowany osobny oddział złożony z jednej brygady Z dywizji grenadierskiej oraz 5., 6. i 49. pułków jegierskich. Kierował nim przydzielony do awangardy generał porucznik Dołgorukow. Niestety, nie zachowały się żadne materiały mówiące, jaką rolę wyznaczono dla tego oddziału. Został on sformowany 17 października i nie ma o nim wzmianki w przedbitewnych wytycznych przygotowanych pizez rosyjski sztab2. Pizy awangardzie znajdowały się również cztery sotnie 1. konnego kozackiego pułku tulskiego „opołczenia". Na podstawie ostatnich badań wiadomo, że Kutuzow skierował także na drugi brzeg Nary całą artylerię rezer2
B i c s s o n o w W . A.,Tanduukriesra&me y [w:] „Woin",nr 11/2003, s. 70.
wową. Zmieniono również zestawy artylerii przydanej poszczególnym korpusom. Tym samym można zauważyć, że faktyczne rozdzielenie sił przed atakiem nie zgadzało się z dyspozycjami. Wynika z tego, że do przyjętego wcześniej planu musiały być przyjęte później poprawki, które nie znalazły się już w dokumentach kwatery głównej. Trzeba chyba przyjąć, iż rozporządzenia te mogły być przekazane konkretnym dowódcom, w formie ustnej. Takie zmiany, dotyczące w szczególności artylerii, nie mogły odbyć się bez wiedzy głównodowodzącego, który powinien był zaakceptować wszystkie te odstępstwa Jeśli Kutuzow zrobił coś takiego, to dawał sygnał, iź pełna realizacja koncepcji Bennigsena nie leżała od początku w jego planach \ Pierwszą kolumnę wojsk atakujących w centrum stanowił VI Korpus Piechoty wraz z artylerią. Druga kolumna składała się z VII i VIH Korpusów Piechoty. Na samym końcu, około godziny 10 w nocy, wyszły wojska V Gwardyjskiego Korpusu Piechoty oraz 1. i 2. dywizje kirasjerów. Oddziały te stanowiły odwód Kutuzowa i planowane dla nich pozycje znajdowały się najbliżej obozu warownego. W sumie Rosjanie mieli do dyspozycji przeciwko Muratowi prawie 78 tysięcy żołnierzy i 620 dział. Dawało im to przytłaczającą przewagę nad Francuzami. Rosyjscy żołnierze opuszczali obóz z ochotą. Prawie dwa tygodnie odpoczynku przywróciło armii carskiej siły i entuzjazm. Żołnierze, którzy mieli za sobą już kilka miesięcy walk, pałali chęcią odpłacenia Francuzom za wszystkie porażki, trudy odwrotu i przede wszystkim utratę Moskwy. Nowi rekruci i członkowie „opołczenia" chcieli jak najszybciej zetknąć się z wrogiem i udowodnić swoją przydatność i zapał. W obozie pozostali wybrani wcześniej żołnierze, aby podtrzymywać płomienie ognisk. Ich blask miał utwierdzić Francuzów w przekonaniu, że armia 3
Tamie.
rosyjska pozostaje aa swoim miejscu i nie planuje żadnych ofensywnych działań. W obozie pozostawiono także część doboszy. Ponieważ aż do wieczora 18 października żołnierze nie mieliby okazji zjedzenia ciepłego posiłku, na rozkaz Kutuzowa tuż przed wymarszem pierwszej kolumny rozdano kaszę. Dowódcy korpusów mieli dopilnować, aby wszyscy żołnierze byli najedzeni i dopiero po posiłku gotowi do wymarszu. Tornistry, zgodnie z obowiązującym w armii rosyjskiej zwyczajem, pozostawiono w obozie. Żołnierze mieli iść w bój bez zbędnego obciążenia. Wieczór 17 października był suchy, ale ziemia była wilgotna, choć bez błota. Były to warunki sprzyjające Rosjanom, bowiem mokra ziemia tłumiła odgłosy maszerujących, tętent kopyt i stukot artylerii. Zabroniono prowadzenia głośnych rozmów i palenia fajek. W kawalerii powstrzymywano konie od rżenia4. Po wyjściu z obozu pierwszą przeszkodę stanowiła Nara. Jej pokonanie nie zabrało jednak wiele czasu. Rzeka miała zaledwie metr głębokości i przeprawa poszła szybko i sprawnie. Potem każda kolumna wyruszyła na wyznaczone jej pozycje. Wojska przeznaczone do działań w centrum oraz na lewym skrzydle bez większych problemów zajęły wyznaczone punkty wyjściowe do ataku. Już około północy pierwsze oddziały dotarły na swoje miejsca. Żołnierze mogli więc ustawić broń w kozły i rozłożyć się na wilgotnej ziemi, aby odpocząć i spokojnie doczekać świtu i bitwy. Wielu z nich próbowało zasnąć. Ponieważ nie można było prowadzić głośnych rozmów ani tym bardziej palić ognisk, dla wielu z nich czas dłużył się w nieskończoność i krótka drzemka miała pomóc w oczekiwaniu na rozpoczęcie ataku. Inaczej wyglądała sprawa z wojskami prawego skrzydła. Miały one do przejścia zdecydowanie dłuższą drogę. Ich 4
Kasparij A. A., Napoleon w Rosii w 1812 godu, Oczerk istorii Oteczestvennoj vojny &ostav. po cfficialnym dokumentom, memuaram, zapiskom, charakteristikam i prócz,, Sankt Petersburg 1911, s, 485.
marsz odbywał się częściowo w lesie, co przy panujących ciemnościach musiało doprowadzić do nieprzewidzianych trudności. Służby kwatermistrzowskie wprawdzie dokładnie sprawdziły przewidywane trasy przemarszu, ale okazało się, że w nocy wiele jednostek pobłądziło lub maszerowało zbyt wolno. Według planu wszystkie korpusy miały dotrzeć na miejsce około godziny 4 rano, czyli mniej więcej 3 godziny przed wschodem słońca. Dawałoby to czas na odpoczynek, sformowanie kolumn uderzeniowych i równoczesne zaatakowanie nieprzyjaciela* Tymczasem sprawy przybrały zdecydowanie inny obrót. Jako pierwszy dotarł na swoje miejsce hrabia Orłow- Denisów. Dowodzone przez niego pułki kozackie oraz przydzielona mu grupa generała Meller-Zakomelskiego zajęły swoje pozycje w lesie niedaleko francuskiego 2. Korpusu Kawalerii. Przed nimi jak na dłoni widać było biwak nieprzyjaciela i jednostki te mogły spokojnie oczekiwać świtu. Przemarsz II Korpusu generała Baggowuta nie przebiegał już tak łatwo. W ciemnościach niektóre pułki zgubiły drogę i zatrzymały się na odpoczynek, przekonane, iż dotarły na wyznaczone pozycje. Jako pierwsze na pozycje wyjściowe do ataku doszły 4. i 48. [Miłki jegierskie. Wkrótce dotarł także tobolski pułk piechoty wraz z dowódcą 4. dywizji księciem Eugeniuszem Wirtemberskim. Za nim pojawiła się 17. dywizja piechoty generała Ołsufiewa. Nie można było natomiast doczekać się na nadejście pozostałych pułków 4. dywizji: kremieńczuckiego i wołyńskiego. Jak się później okazało, pułki te zeszły z wyznaczonej trasy i nie dotarły na swoje miejsca aż do rozpoczęcia bitwy. W efekcie ich udział w boju był niewielki5. Tymczasem w obozach francuskich nikt nie spodziewał się żadnego ataku. Przeciwnie, wszyscy zdawali się 5
M i c h a j ł o Y s k i j - D a n i l c w s k i j A., Opisamje oteczestvermoj wojny 1812 goda, t 3, Sankt Pttersbuig 1843, s. 238.
w spokoju oczekiwać zakończenia wojny, ufni, że w razie wznowienia działań wojennych, Rosjanie poinformują trzy godziny wcześniej o rozpoczęciu działań. Transport żywności i alkoholu, który przyszedł z Moskwy 17 października, poprawił zdecydowanie nastroje. Wojsko od dawna cierpiało na niedobór wszystkiego i dlatego zaraz przystąpiono do dzielenia całego jedzenia pomiędzy poszczególne pułki. Niestety, nie zważając na okoliczności, przystąpiono także do rozdawania zapasów wódki, jakie znalazły się w tym transporcie. Po długim okresie „abstynencji" dla wielu wystarczyło tylko kilka łyków, aby upić się do nieprzytomności. Wszędzie zapłonęły ogniska, przy których warzono nim z cukrem. Gdzie indziej, tam gdzie oficerowie starali się ograniczać spożycie alkoholu, żołnierze wymykali się z obozowiska albo pili w ziemiankach, tak by nie być dostrzeżonym. Zresztą w wielu wypadkach także oficerowie nadużyli alkoholu i w swoim gronie biesiadowali prawie do rana6. Tradycyjne „rozrywki", czyli karty i nocne pogawędki, nie cieszyły się tym razem powodzeniem. Najbardziej niebezpieczne okazało się to, iż w wielu pułkach zlekceważono bądź nie dopatrzono rozmieszczenia wart Często na posterunkach stali pijani żołnierze. Wyjątek stanowiła Legia Nadwiślańska oraz, według relacji pamiętnikarzy, V Korpus ks. Poniatowskiego. Chyba jednak nie do końca udało się księciu Józefowi zachować porządek i dyscyplinę wśród swoich żołnierzy, bowiem polscy artylerzyści na pewno tej nocy znaleźli możliwość skorzystania z dobrodziejstwa napojów wyskokowych i rankiem mocno słaniali się na nogach7. Wina za stan awangardy Wielkiej Armii w nocy z 17 na 18 października spada na Murata. Nie tylko nie dopatrzył K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., s. 147,Dembiński, (w:] Dał nam..,, s. 133. 7 S z u m s k i , W walkach..., s. 31. 6
rozdawnictwa żywności it przede wszystkim, alkoholu, afe dodatkowo, naiwnie ufny w zawieszenie broni, nie dopilnował rozstawienia nocnych posterunków. Jedynie adiutanci króla, jak każdej nocy, wyruszali co pewien czas na konne patrole i z daleka liczyli ognie w obozie rosyjskim, sprawdzając, czy wojska Kutuzowa są na miejscu. Jak już wiemy, nie mogło to przynieść żadnego efektu, bowiem wojsk rosyjskich już przy tych ogniskach nie było (oczywiście z wyjątkiem tych kilkuset pilnujących płomieni). Sam Murat beztrosko udał się na nocny odpoczynek. O 3 w nocy w V Korpusie ogłoszono pobudkę. Książę Józef, nie patrząc na rozprzężenie w sąsiednich korpusach i z obawy przed niespodziewanym atakiem/poderwał wojsko i w ciszy ustawił do boju. Piechota stanęła z bronią u nogi, a kawalerzy ści dosiedli koni z dobytymi sza Wami. Kanonieizy przy armatach byli gotowi w każdej chwili otworzyć ogień. Surowo pilnowano, aby nie palono fajek i aby nie toczono głośnych rozmów. Książę Józef, wraz z nieodłącznym szefem sztabu generałem Fiszerem, osobiście wszystkiego pilnował oraz dawał przykład oficerom i żołnierzom8. Właśnie w takich chwilach, a nie tylko na polu bitwy, zdobywał on w ten sposób żołnierskie serca. Dając swoją postawą przykład w codziennej służbie, wymagając od siebie więcej niż od podkomendnych, wyrastał na niekwestionowanego wodza Polaków. „Na dzielnym koniu, dzielny jeździec, nieugiętego męstwa, świetnego honoru, pięknej postaci, wąs czarny, czapka na bakier, był ideałem polskiego wodza. Gdyby był nad brzegiem piekła krzyknął: za mną dzieci! w piekło skoczono by za nim. W innych zaś chwilach życia urzeczywistniał wyobrażenie wyniosłych, czystych i pięknych cnót rycerstwa. (...) Wejrzenie jego było nad wszelkie pojęcie ujmujące, głos przyjemny, uśmiech pełen duszy, pełen wymowy — ten, kogo nim obdarzył, 8
W e y s s e n h o f f , Pamiętnika s. 149-150, K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., s. 147, D e m b i ń s k i , [w:] Dał nam..., s. 132-133. 11 — Ttmtiao 1812
zdawał się słyszeć słowa pociechy i zachęty: Znam cię... dobrze, bracie... Honor i Ojczyzna!"9. W momencie, kiedy wszystkie wojska stanęły gotowe, wysłano na rozpoznanie przedpola konne patrole. Miały one przede wszystkim dokonać rozpoznania w lesie naprzeciwko polskich pozycji. Stamtąd bowiem spodziewano się ewentualnego zagrożenia, W razie niespodziewanego ataku nieprzyjaciela liczono, żę zwiad dostrzeże zbliżające się zagrożenie, w porę o nim uprzedzi, a stojące pod bronią wojsko nie da się zaskoczyć. Dodatkowym zabezpieczeniem była wysunięta straż przednia. Stanowił ją 3. pułk piechoty pod dowództwem doświadczonego pułkownika Blumera10 oraz jeden batalion 16. pułku piechoty podpułkownika Ignacego Dobrogojskiego. Do każdego batalionu dodano po 1 armacie. W sumie straż przednia liczyła ok. 1350 ludzi. Bataliony zajęły pozycje w lesie między rzeką Narą a Desienką. 3. pułk ubezpieczał 5. Korpus od strony południowej, a batalion 16. pułku od strony wschodniej. W batalionach tych pokładano duże nadzieje. Rosjanie nie mogli przejść koło nich niezauważeni, a pułkownik Blumer, wyznaczony na dowódcę straży przedniej, miał w razie ich ataku natychmiast dać znać i wziąć na siebie pierwszy impet 9
F r e d r o . Trzy...% s. 126-127. Ignacy Blumer (właściwie 0'Blummer) wywodził się ze starej szlachty irlandzkiej. Jego dziadek, pułkownik angielski, służył w wojskach rosyjskich. Blumer urodził aę na Podolu. W szeregach kawalerii narodowej służył w kampaniach 1792 i 1794 r. Następnie walczył w Legionach. Odznaczył się na San Domingo. W lipcu 1803 r. wyróżnił się przeprowadzeniem udanego odwrotu swojego batalionu przez 5 tófl pod naporem 5000 powstańców. Za ten czyn awansował na podpułkownika. W armii Księstwa Warszawskiego służył nąjpterwz 5. pułkiem piechoty, a potem 2 3. pułkiem. Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari w 1807 i Legią Honorową za bitwę o Smoleńsk. Po 1815 r. służył w armii Królestwa Kongresowego. Uważano go za jednego z najbardziej oddanych ludzi ks. Konstantego. Zgiaą) od kol powstańców w Noc Listopadawą. 10
W ten sposób zabezpieczony V Korpus spędził pod bronią czas do 6 rano. Zaczęło już świtać, a wysłane patrole nie przyniosły żadnych niepokojących informacji o nieprzyjacielu. Także pułkownik Blumer nie meldował o żadnych ruchach wojsk rosyjskich. W związku z tym pozwolono żołnierzom zsiąść z koni, ale jeszcze godzinę, aż do wschodu słońca, musieli stać w pogotowiu i trzymać osiodłane konie. Co prawda nie liczono się już z możliwością ataku, ale ostrożność nakazywała pozostanie na swoich pozycjach. Po godzinie 7 wojsko mogło wreszcie złożyć w kozły broń i wrócić do ziemianek i szałasów. Zaczęto rozpalać ogniska i przygotowywać poranny posiłek. Pułki kawalerii mogły odprowadzić konie do pojenia, ale i tak nie wszystkie naraz. Kolejno, kompaniami, pod opieką oficerów strzelcy konni, ułani i huzarzy kierowali się do Desenki. Konie pojono sprawnie i szybko, bowiem już 0 godzinie 8 z obozu miała wyruszyć kolumna w celu zdobycia furażu Organizowana grupa miała liczyć blisko połowę kawalerii V Korpusu, a jej powrót przewidywany był dopiero późnym wieczorem. Również w 1. Korpusie Kawalerii noc minęła na czuwaniu. Posterunki pilnujące stanowisk korpusu podlegały majorowi Wiktorowi Dupuy z słynnego 7. pułku huzarów. Miał on do dyspozycji ponad 100 żołnierzy z różnych jednostek. Przez cały czas, ogarnięty przeczuciem, że noc może przynieść atak nieprzyjaciela, trzymał w pogotowiu połowę osiodłanych koni i nieustannie sprawdzał patrole 1 wysunięte posterunki. Jak wspomina w swoich pamiętnikach: „Noc minęła spokojnie. O świcie znów obszedłem całą moją linię (...). Po naszej stronie wszystko było w najlepszym porządku, a po stronie wroga nie zobaczyliśmy nic, co mogłoby wzbudzić w nas obawy nagłego ataku"12. Major zostawił więc straż i udał się do generała 11 12
D e m b i ń s k i , [w:] Dal nam..., s. 133. Cyt. za; A u s t i n, Napoleon..., s. 206-207.
Bruyćres*a z raportem. Po drodze widział, jak żołnierze I Korpusu witali kolejny dzień. W pozostałych obozach awangardy Wielkiej Armii także rozpoczynał się nich. Stojący najbliżej Polaków 2. Korpus Kawalerii generała Sćbastianiego budził się do życia. Pijaństwo i hulanki trwały w nim prawie całą noc. Co więcej, korpus ten prawie całkowicie zaniechał jakichkolwiek środków ostrożności i nie wystawił wart nocnych. Przed jego frontem stało wprawdzie ustawionych 18 armat, które miały bronić go w razie ataku, ale kanonierzy jeszcze spali bądź leżeli pijani i nikt nie myślał obsadzać tych dział. Kiedy w polskim obozie wojsko wracało z nocnego czuwania, francuscy kawalerzyści palili już ogniska i gotowali herbatę. Tymczasem hrabia Orłow-Denisow od dłuższego czasu uważnie obserwował francuski obóz. Jego pułki znajdowały się w najbliższym sąsiedztwie korpusu Sćbastianiego. Jednak najpierw noc, potem mgła, a wreszcie brak czujności Francuzów spowodowały, że nie został wykryty. Zadaniem hrabiego było zaatakowanie tyłów wojsk francuskich i odcięcie im drogi odwrotu na Spas-Kuplię i Woronowo. Ortow-Denisow nie wiedział jednak, że tylko jego kolumnie udało się w porę dotrzeć na miejsce. Cały czas myślał, że wszystko przebiega zgodnie z planem Bennigsena. Jednak przed świtem okazało się, że plan ataku może ulec zmianie. Przed oblicze hrabiego przyprowadzono bowiem dezertera z francuskiego obozu. Był to podoficer z polskiego korpusu, który uciekł, obrażony z powodu pomijania go przy okazji awansów. Zaproponował on, że pokaże miejsce noclegu Murata. Według jego słów król Neapolu nocował we wsi Rożestwiennoje pod opieką niewielkiej straży. Zobowiązał się wskazać to miejsce, jeśli tylko otrzyma do dyspozycji odpowiedni oddziałl3. 13
K a s p a r i j, Napoleon..., L 4B5.
Perspektywa złapania, i to zaraz na początku bitwy, naczelnego wodza francuskiej straży przedniej była zbyt kusząca, aby ją odrzucić. Z drugiej strony Oriow-Denisow nie do końca wierzył słowom Polaka, który przecież z obawy o własne życie mógł najzwyczajniej kłamać. Co gorsza, nieudana próba złapania Murata musiałaby zaalarmować Francuzów, a tym samym doprowadziłaby do przekreślenia planów ataku z zaskoczenia. W końcu jednak hrabia postanowił zaryzykować. Obiecał dezerterowi sto czerwońców w razie powodzenia operacji. Jednocześnie zagroził mu śmiercią w wypadku porażki. Do zadania schwytania Murata wyznaczył pułkownika Grekowal8. i dwa pułki: atamański t Grekowa. Obie jednostki szybko opuściły obóz i udały się we wskazanym przez Polaka kierunku. Jednak wkrótce hrabiego ogarnęły wątpliwości co do słuszności własnej decyzji. Chcąc dodatkowo zorientować się w sytuacji, wyjechał na skraj lasu. W ustępującej mgle dostrzegł poruszenie we francuskim obozie. Wyraźnie było widać, jak francuscy żołnierze przygotowują sobie śniadanie, rozpalają ogniska i czyszczą konie. Zobaczył również powracający do obozu V Korpus Poniatowskiego. Nigdzie nie było jednak widać rosyjskiej piechoty. Hrabia był przekonany, że sąsiadujący z nim II Korpus Baggowuta powinien już dawno dotrzeć na pozycje wyjściowe. Zbliżała się godzina ataku, robiło się coraz jaśniej i powiększało się niebezpieczeństwo odkrycia stacjonujących w lesie pułków. Po chwili wahania hrabia wrócił do swoich kozaków. Rozkazał natychmiast wysłać posłańca za pułkownikiem Grekowem z wezwaniem do powrotu. Jednocześnie rozpoczął przygotowania do ataku. Postanowił zaatakować Francuzów nie czekając na ruchy pozostałych wojsk rosyjskichl4. 14
B i e s s o n o w , Tarutinskoje*., [w:] „Woin", nr 11/2003, s. 71.
Tymczasem II Korpus generała Baggowuta, uszczuplony o polki, które zgubiły drogę, docierał na pozycje wyjściowe. Trzeba przyznać, że Rosjanom dopisało trochę szczęście, bowiem pierwsi rosyjscy żołnierze dotarli na swoje miejsce wkrótce po przejściu polskich patroli. Gdyby nie opóźnienie, prawdopodobnie doszłoby do potyczki z polskimi kawalerzystami i atut zaskoczenia nie zostałby osiągnięty. Marszu Rosjan nie dostrzegli także żołnierze 3. i 16. pułków piechoty tworzący straż przednią V Korpusu. Trzeba jednak zaznaczyć, iż pochód wojsk rosyjskich odbywał się w pewnej odległości od ich pozycji i Rosjanie także nie dostrzegli polskich batalionów. Mogły to zrobić dpiero III i IV Korpusy rosyjskie, ale one, zgubiwszy drogę w lesie, nie dotarły jeszcze na swoje pozycje. U Korpus docierał na pozycje wyjściowe do ataku mocno zmęczony- Żołnierze pokonali w czasie 12-godzinnego marszu 15 wiorstl5. Nie było już jednak czasu na odpoczynek. Przed nimi rozciągała się wieś Teterinka, a w ich stronę skierowane było 14 dział polskiej artylerii. II Korpus musiał pokonać ponad 1000 kroków na otwartej przestrzeni, aby dojść do polskich pozycji. Według pierwotnego planu miano tego dokonać jeszcze podczas ciemności. Tymczasem na skutek opóźnień trzeba było zrealizować to przy świetle dnia. Oznaczało to, że 16 rosyjskich batalionów (pułki: tobolski, miński, riazański, brestski, biełozerski, wilmanstrandski oraz 4. i 48, jegierskie), uszykowanych w jedną kolumnę, musiałoby maszerować po odkrytym terenie pod ogniem polskich dział, co niewątpliwie naraziłoby je na bardzo duże straty. Artyleria mogła, strzelając prawie jak na ćwiczeniach, zmasakrować atakujące rosyjskie oddziały. Powodzenie ataku było więc wątpliwe. Dodatkowo brak było wiadomości o pozostałych siłach, w szczególności o m Korpusie, którego zadaniem było wsparcie działań II Korpusu. Baggowut stanął 13
Ok. 16 km.
przed trudnym wyborem: atakować siłami, które ma do dyspozycji, czy czekać na nadejście posiłków. Sprawę rozwiązało pojawienie się pułkownika Tolla. Główny kwatermistrz armii podjechał do Baggowuta i głośno wyraził swoje niezadowolenie z powodu nieprzygotowani wojsk do ataku. Groził, że każe rozstrzelać wszystkich winnych opóźnienia. Gniew Tolla spadł także na głowę dowódcy 4. dywizji piechoty księcia Eugeniusza Wirtemberskiego. Ksią&Tnie pozostawał dłużny i zrzucił winę na niedokładne rozkazy i dyspozycje, których autorem był przecież także Toll. Przez chwilę wszyscy trzej dowódcy w ostrych słowach oskarżali się nawzajem. O ile jednak książę Eugeniusz potrafił utrzymać nerwy na wodzy, to zazwyczaj spokojny Baggowut nie wytrzymał i stracił cierpliwość. Widząc niezwykłe zachowanie swojego przełożonego i obawiając się jeszcze gorszej sprzeczki, książę zaczął uspokajać generała. Po chwili uspokoił się także Toll. Można było wreszcie spokojnie zastanowić się, jak rozwiązać powstałe problemy. Czasu było coraz mniej. Dla wszystkich trzech dowódców było jasne, że do przyjętych dyspozycji trzeba było nanieść odpowiednie poprawki, które uwzględniałyby nowe okoliczności ataku. Po chwili namysłu książę Eugeniusz zaproponował, aby atakować nie jedną, a trzema kolumnami. W ten sposób ogień polskiej baterii z Teterinki musiałby ulec rozproszeniu, straty byłyby mniejsze i powodzenie ataku zdecydowanie pewniejsze. Środkową kolumnę miała stanowić brygada generała Pillara, czyli 4. i 48. pułki jegierskie wsparte dwiema rotami artylerii. Na lewo atakować miała 17. dywizja piechoty generała Ołsufiewa, wzmocniona jedną rotą artylerii. Sam książę przejął dowodzenie prawą kolumną, którą chwilowo tworzył tylko tobolski pułk piechoty. Książę liczył jednak na szybkie nadejście pozostałych jednostek oraz HI Korpusu. Zadaniem środkowej kolum-
ny miał być czołowy atak na nieprzyjacielskie pozycje. Kolumny boczne miały wesprzeć uderzenie i obejść pozycje artylerii. Baggowut zgodził się z propozycją swojego podwładnego. Także pułkownik Toll, w imieniu nieobecnego Bennigsena, zaakceptował takie rozwiązanie16. W ten sposób, jeszcze przed początkiem bitwy, w planach rosyjskich zaszły istotne zmiany, o czym nie zostały zawiadomione pozostałe jednostki rosyjskie. Kiedy dowódcy rozchodzili się do swoich oddziałów, Baggowut podszedł do księcia, uścisnął mu rękę i powiedział: „Proszę, aby Wasza Książęca Mość pokierował wojskami według przyjętych dyspozycji. Ja zostanę z moimi jegrami. Oni cały czas przy mnie byli to i umrą ze mną. Ja pierwszy pójdę do ataku na nieprzyjacielskie baterie". Zaniepokojony tymi słowami książę poprosił generała, aby niepotrzebnie nie narażał się na niebezpieczeństwo. Baggowut odparł jednak, że ma niedobre przeczucia. Kiedy książę odjeżdżał generał zawołał jeszcze za nim: Jestem pańskim przyjacielem aż do śmierci!" i poszedł do gotujących się do ataku jegrów ,7 . Dowodzący całą operacją Bennigsen zjawił się na pozycji II Korpusu w chwili, gdy środkowa kolumna była już gotowa do ataku. Słońce zaczynało pokazywać się nad horyzontem, a poranna mgła powoli znikała. Wtedy prawdopodobnie, zaledwie na kwadrans przed rozpoczęciem walki, doszło do rozmowy Baggowuta z głównodowodzącymDowódca II Korpusu poinformował Bennigsena o poprawkach wprowadzonych do planu atakurZ braku czasu Bennigsenowi nie pozostało nic innego jak te korekty zaakceptować i na bieżąco wnosić zmiany do działań pozostałych jednostek. Rosyjskie wojska zaczęły wychodzić z lasu. 16
W f i r t t e m b c r g von Eugen. Erinncnutgen aus dem Fełdzug des Jahres 1812 in Russland, Brcslau 1S46, s. 111-113. 17
Tamie. s. 113.
" [W:] G a r i n F. A., Izgmmije Napoleona, Moskwa 194& ł 484.
FAZA PIERWSZA — WALKI NAD CZERNISZNĄ
Obóz Wielkiej Armii powoli budził się do życia. Spokojna noc zapowiadała równie spokojny dzień. Jego porządek był od dawna ustalony: ^część sił, przede wszystkim kawaleria, wyruszała w celu zdobycia żywności i paszy, pozostali pilnowali porządku i armii rosyjskiej. Według pogłosek można było wkrótce spodziewać się odwrotu w okolice Woronowa, ale tego dnia nie przystąpiono do żadnych czynności mogących zwiastować ten manewr. Nie wiadomo dokładnie kto pierwszy wystrzelił i rozpocz^ bitwę. Dowodzący rosyjskimi wojskami generał Bennigsen wspomina, że kilku oficerów z jego świty, wyjechawszy na skraj lasu, zostało dostrzeżonych przez polskie pikiety. W ich kierunku polska artyleria oddała trzy wystrzały armatnie i uprzedziła w ten sposób wojska napoleońskie o zbliżającym się ataku. Wojska rosyjskie miały wziąć te wystrzały za sygnał do bitwy i rozpoczęły atak19. Wersji tej nie potwierdzają inne relacje, pisane zarówno przez polskich, francuskich, jak i rosyjskich uczestników starcia20. Wojsko polskie wróciło właśnie do obozu. Kawaleria zdążyła już napoić część koni, „kiedy okropne «hurra!» 19
B e n n i g s e n , Zapiski... s. 520. Całkowicie inny niż wszystkich opis początku bitwy pizcdstawił Jaszowski. Według jego relacji pierwsze wystrzały oddała polska straż przednia: „...postrzegamy mnogie błyski w stronie nieprzyjaciela i dziwimy się, co te światełka miały znaczyć — a to były strzały karabinowe wystosowane do naszej piechoty, która w trzech gajach, we schody (en ichelons) rosnących, przodowe stanowisko zajmowała; w najbardziej wysuniętym gaju stał podpułkownik Btumer z swoim batalionem. Odległość była taka, że choć z gór widzieliśmy błyski wśród ciemności, huku bynajmniej słychać nie było; może też i wiatr w tamtą stronę głos odnosił. Powoli światełka te zaczęły się do nas pizybtiżać, aż nareszcie wyraźnie usłyszeliśmy wystrzały karabinowe, a gdy się rozwidniło i działa zagrzmiały, pomyśleliśmy sobie: biada naszym na pnzodzie będącym. [W:l J a s z o w s k i , Pamiętniks. 76. 20
zapełniło powietrze i rzęsisty ogień ręcznej broni dał się słyszeć, równie jak i jeden strzał armatni"21. Z lasu po lewej stronic obozowiska 2. Korpusu Kawalerii generała Sćbastianiego wynurzyły się pułki kozackiej kawalerii i jak burza spadły na zaskoczonych Francuzów. Za nimi ukazały się pułki regularnej kawalerii. Wspierająca kawalerię artyleria rozpoczęła ostrzał francuskiego obozowiska. Jej pierwsze pociski trafiły w biwak dowódcy artylerii II Korpusu, pułkownika Sćruziera. Tak wspominał on potem ten moment: „Rozkazałem grać «Na koń!*. Oficerowie pośpiesznie starali się dotrzeć do posterunków, lecz każdy z nich był ze wszystkich stron otoczony przez Kozaków. Prawie nic niebyło widać, a było w tym momencie ze mną najwyżej piętnastu ludzi. Moi artylerzyści, piesi i konni, nie mogąc otrzymać ode mnie rozkazów, stanęli do obrony ze zwykłą dla nich odwagą. Ale tym razem, z powodu braku skoordynowania przez głównodowodzącego, przez dłuższy czas była to po prostu chaotyczna bijatyka, aż w końcu zgnietli nas przewagą liczebną9'22. Uderzenie kawalerii hrabiego Oriowa-Denisowa zagarnęło całą artylerię Sćbastianiego, nierozważnie rozstawioną przed obozowiskiem. Zaskoczeni artylerzyści francuscy i polscy zdołali oddać strzał tylko z jednego działa, kiedy chmara Dońców w pędzie przeskoczyła armaty i wpadła w sam środek obozowiska 4. dywizji ciężkiej kawalerii (1. pułk kirasjerów oraz 1. i 2. pułki karabinierów). Kirasjerzy i karabinierzy nie byli w stanie stawić jakiegokolwiek oporu. Wielu z nich nie zdążyło nawet dopaść koni i w panice rzuciło się do ucieczki. Kilkudziesięciu trafiło do niewoli. W ataku szczególnie wyróżnił się esauł Kostin z pułku Grekowal8., który jako pierwszy dopadł francuskich dział, przebił spisą kartomera i zdobył jedną armatę23. 21
D e m b i ń s k i , [w:] Dal nam..., s. 133. Cyt za: A u s t i n , Napoleon..., s. 209. ** B i e s s o n o w , Tarutinskoje„„WoiiT, nr 11/2003, s. 72. n
W chwilę później kozacy byli już w polskim obozie. Z impetem wpadli pomiędzy żołnierzy dywizji generała Kniaziewicza, wywracając kody z bronią. Chociaż panował tu wzorowy porządek, zaskoczenie było całkowite 24. Polscy żołnierze, wiedząc, że od lewej strony ubezpiecza ich cały korpus S&astianiego, nie spodziewali się ataku z tego kierunku. Dodatkowe zamieszanie wprowadzali uciekający w popłochu francuscy kawalerzyści. Francuzi biegli „w rozsypce pieszo przez odstępy naszych dzid* z głowami nie okrytymi, w lejbikach, nieraz w jednym bucie i twarzami przestraszonymi"25. Polacy próbowali wprawdzie dobiec do broni i stawić opór, ale nie wszystkim to się udało. Równocześnie z atakiem kawalerii Orłowa-Denisowa rozpoczął się rosyjski atak w centrum. Bennigsen, zaakceptowawszy zmieniony plan ataku, nakazał brygadzie Pillara przystąpić do akcji. Cztery bataliony jegrów wyszły z lasu i pod osłoną armat rozpoczęły natarcie. Do ataku przystąpił także tobolski pułk piechoty kierowany przez księcia Wirtenlberskiego. Książę, widząc rozpoczynającą się walkę, nie czekał na resztę swoich wojsk i uderzył tylko dwoma posiadanymi batalionami. Rosjanie zaatakowali przede wszystkim lewe skrzydło francuskie. Głównym celem okazał się 2. Korpus Kawalerii i V Korpus księcia Poniatowskiego. Przeciwko nim w pierwszych minutach walki użyto 10 pułków kozackich, 4 pułki kawalerii regularnej, 3 pułki jegierskie t jeden pułk piechoty. W pozostałych jednostkach francuskich odgłos wystrzałów armatnich i salwy karabinowe postawiły wszystkich na nogi. Choć w pierwszej chwili wielu wzięło wystrzały za codzienne ćwiczenia rosyjskich rekrutów w obozie tarutiriskim i nie widziano powodu do obaw, to jednak wkrótce 24
Z i m i ń s k a Joanna, Generał Karol Kniaziewicz 1762-1842, Warszawa 1971. s. 152. 25 J a s z o w s k i , Pamiętnik..., s. 77.
zdano sobie sprawę, że wystrzały te słychać stanowczo zbyt blisko i, co gorsza, przybliżały się. Ustępująca mgła rozwiała wszystkie wątpliwości. Rosjanie zaatakowali. Trębacze rozpoczęli grać sygnały „na koń" piechota chwytała za broń, a część taborów i artylerii rozpoczęła odwrót Nie wszędzie jednak po upojnej nocy wszystko przebiegało składnie. Dowódca artylerii 3. Korpusu Kawalerii płk Griois wspomina: „Nie wiem, jak tego dnia udało im się gdzieś wynaleźć wódkę, ale zauważyłem to, gdy po pierwszych strzałach poszedłem do parku artyleryjskiego, zebrałem moje kompanie i rozkazałem wsiadać na koń. Wtedy okazało się, że niektórzy byli pod wpływem tej istnej trucizny. Nawet oficerowie byli lekko zawiani. Jeden z moich najlepszych kapitanów, zazwyczaj wzór trzeźwości, gdy ze mną rozmawiał, w pewnej chwili padł prawie nieprzytomny u mych stóp. Inny był w takim samym mniej więcej stanie. Jak tu sprawić, by moje rozkazy zostały zrozumiane, nie mówiąc już o ich wykonaniu, przez ludzi którzy stracili przytomność umysłu?"* Murat w chwili ataku spał jeszcze w swojej kwaterze w Rożestwiennoje. Kapitan Szumski wyszedł właśnie załatwić „małą potrzebę", gdy nagle zobaczył biegnącego co sił w nogach swojego służącego i krzyczącego: p o s panie, Moskale strzelają i biją się z naszymi za parowem (,..)" Szumski błyskawicznie pobiegł do Murata. „Wpadam więc do królewskiego domku, krzycząc: «Na koń! na koń! jesteśmy napadnięci!* — «Kto tam?* — krzyknął król, który to posłyszał — «Wejść». Wszedłszy więc, naprędce opowiedziałem wszystko, a tymczasem siodłano konie i ubierano króla. I czas też był najwyższy, bo ledwo król wskoczył na konia, a już bomby, kartacze i kule na dom rzucano, i z różnych punktów, z boków, ztyłu i zprzodu, to piechotą, to kawaleiją, Moskwa na nas nacierała"'27. 36 27
Cyt, za: A u s t i n, Napoleon..., s. 208. S z u m s k i , W walkach..., Ł 30.
Plan rosyjski, jak do tej pory, powiódł się całkowicie. Pomimo problemów z dotarciem na pozycje wyjściowe, udało się zaskoczyć francuzów i wtargnąć do ich obozu. Jednak na tym zakończyły się rosyjskie sukcesy. Kozacy, widząc obozowisko Francuzów, zamiast dalej atakować i wykorzystać zdobytą przewagę, przystąpili do plądrowania i grabieży zdobytej pozycji. Nie pomogły wezwania dowódców ani interwencja samego Ortowa-Denisowa. Żadna siła nie mogła ich zmusić do kontynuowania ataku. Nieznany uczestnik tej bitwy tak wspominał: „Z zadowoleniem widzieliśmy, w jakim nieporządku i nieładzie znajdował się niepizyjaciel. Nikt nie oczekiwał takiego niespodziewanego ataku. Cały czas spędzali na rariożonych na trawie dywanach, pili herbatę, przy niektórych znajdowały się kobiety. Jak tylko nas zobaczyli, to natychmiast zaczęli uciekać, sami nie wiedząc dokąd, i niczego nie zdążyli zabrać ze sobą. Udało mi się wziąć filiżanki z gorącą jeszcze herbatą. Wypiłem z nich herbatę i zabrałem ze sobą na pamiątkę jako wojenną zdobycz O..)"2*. Chyba jednak nie tylko herbatę udało się zdobyć kozakom. W ich ręce wpadły także spore jeszcze zapasy wódki i wkrótce stan części z nich przypominał wielu żołnierzy Sćbastianiego29. Kozacy przeglądali zdobyte wozy taborowe, ze zgrozą znajdując w^ nich święte obrazy pozabierane z cerkwi. Służyły one Francuzom jako blaty stołów. Dońcy przewracali kotły z gotującą się strawą. W wielu z nich ze zdziwieniem znajdowali końskie mięso, które miało być posiłkiem dla kawalerzystów 2. Korpusu30. Obdzierali także poległych z odzieży i batów. Książę Poniatowski, wobec zagłady korpusu Sćbastianiego, zdał sobie sprawę, że teraz Polacy tworzą lewe skrzydło wojsk Murata. Należało więc jak najszybciej 79 29 30
CyU [w:] K a s p a r i j , Napoleon..., $. 485. J e r m o ł o w , Zapiski..., b.n.s. B o g d a n o w i c z , istorijaL 2, s. 478.
przywrócić porządek w dywizji Kniaziewicza i koniecznie odeprzeć kozaków, tym bardziej że od przodu rozpoczynała atak rosyjska piechota. Należało działać szybko i zdecydowanie, aby Rosjanom nie udało się odciąć wojskom napoleońskim drogi odwrotu na Woronowo. Na szczęście dla Polaków tylko dywizja Kniaziewicza została częściowo rozproszona: Stojąca obok 16. dywizja piechoty generała Zajączka, złożona chwilowo tylko z trzech batalionów, nie uległa panice i zdołała na czas dopaść broni. Przybyły dopiero poprzedniego dnia generał, nie wyleczony jeszcze całkowicie z ran otrzymanych pod Smoleńskiem31, nie stracił głowy i natychmiast przystąpił do formowania frontu swojej dywizji. Jej lewe skrzydło wykonało półobrót w tył, ustawiając się tym samym przodem do kozaków. Zajączek znalazł się wśród żołnierzy 15. pułku piechoty, kiedy część Dońców ruszyła na polskich piechurów z impetem, ale salwa od czoła ostudziła ich zapał i zmusiła do odwrotu.„Kozactwo umyka w nieładzie pomiędzy plutonami pułk zfonnowawszy się na powrót w tył w linię biegiem dał ognia do umykających, kilkadziesiąt padło trupem. Generał Zajączek, znajdujący się przy pułku między plutonami, został mu surdut z koszulą na boku przedarty od dzidy kozackiej"32. Dzięki postawie Zajączka rozproszeni żołnierze Kniaziewicza mogli zebrać porzuconą broń i na nowo sformować się do walki. Zajączek rzucił do ataku woltyżerów. Udało im się odbić większość bagaży, zabić paru kozaków i wziąć 51
Generał, wyruszając ze Smoleńska do Winkowa, miał powiedzieć: „Tam cierpią nasi, trzeba iść cierpieć z nimi*\ Po drodze musiał wprawdzie pałaszem torować sobie drogę przez atakujących go kozaków, ale bezpiecznie dotarł na czas. Jego szef sztabu, płk Weyssenhoff, zapisał: „Szczególnie szlachetny duch znamionował tego generała. Jeżeli mu brakło talentów, to miał w nagrodę odwagę, głębokie poczucie honoru i najdelikatniejszych obowiązków żołnierza" [W:] W e y s s e n h o f f , Pamiętnik..., s. 149. 32 Rybiński, Moje..., $. 88.
do niewoli kilkudziesięciu z nich33. Dalsze działania nie były jednak możliwe, bowiem trzeba było czekać na uporządkowanie się 18. dywizji. W tym samym czasie polska artyleria toczyła już walkę z wyłaniającą się z lasu i nacierającą od czoła piechotą nieprzyjaciela. Byli to jegrzy prowadzeni przez generała Baggowuta. Rosyjski generał wyprowadził swoje pułki z lasu, ustawił w tyraliery i powiódł do ataku. Pod osłoną ognia czterech dział 8. roty lekkiej artylerii jegrzy ruszyli w stronę Teterinki i stojącej tam polskiej baterii. Polacy, zajęci odpieraniem ataku Orłowa-Denisowa, początkowo nie zareagowali, ale po chwili, kiedy jegrzy wyszli na odkrytą przestrzeń, spadł na nich grad kul armatnich. Wkrótce do ostrzału włączyła się artyleria 16. dywizji. Już pierwsze wystrzały okazały się niezwykle celne. Trzeci pocisk trafił jadącego na koniu na czele 4. pułku Baggowuta. Jegrzy podbiegli do swojego generała, ale pomoc była już niepotrzebna. Odważny, mężny i dobrotliwy dla podwładnych generał leżał pod zabitym koniem. Zamiast nogi zwisał mu krwawy strzęp. Wyniesiony przez żołnierzy na tyły, skonał w ciągu kwadransa34. Nie było jednak czasu na rozpacz i wahania, bowiem przed rosyjskimi jegrami pojawiły się zielone mundury żołnierzy 5. pułku strzelców konnych. Pułk ten, tworzący wraz z 13. pułkiem „srebrnych" huzarów brygadę księcia Sułkowskiego, został zaskoczony atakiem rosyjskim podczas pojenia koni. Na odgłos pierwszych wystrzałów oficerowie wydali komendę „na koń", ale „nie było czasu do dania komendy: «do nabycia pałaszy*, lecz dał książę Sułkowski od razu komendę: «nacieraj». Piechota bowiem rosyjska, w gęste nadzwyczajnie rozsypana 33
W e y s s e n h o f f . Pamiętnik..., s. 150. Przed śmiercią zdołał jednak wysłać adiutantów do ks. Eugeniusza z informacją o swoim ranieniu. 34
tyraliery, w kilku szeregach, ledwie o pół strzału karabinowego, zalała przestrzeń całą przed naszym frontem. Ruszył nasz 5. pułk sam jeden do ataku i zrąbaliśmy lub w niewolą zabrali wszystko, co było przed nami Polski atak spadł na jegrów 48. pułku. Widząc nadbiegającą konnicę próbowali oni stworzyć dwa batalionowe czworoboki. Jednak zabrakło im czasu. Dobrze wyszkolony batalion mógł sformować czworobok w ciągu 3 do 5 minut. Jazda w tym czasie mogła pokonać dystans nawet kilkuset metrów. Polscy kawalerzyści zaatakowali z mniejszej odległości. Spadli na jegrów jak burza i błyskawicznie rozbili oba formujące się czworoboki. Rosyjska piechota walczyła niezwykle bohatersko. Wielu rannych rosyjskich piechurów, aby uniknąć cięcia szablą, padało na ziemię i udawało zabitych. Zaraz jednak potem podnosili się i strzelali w plecy polskim kawalerzystom. „Musiano ich dobijać, ażeby szkodliwszymi się nie stali"36. Po ataku jazda wycofała się na pozycje wyjściowe. Wbrew twierdzeniom Dembińskiego w ataku tym musieli wziąć udział także jacyś kirasjerzy francuscy z 2. Korpusu. Rosyjscy pamiętnikarze wspominają bowiem o trupach kirasjerskich leżących wśród porąbanych jegrów: JPrzed nami rozciągała się równina, na niej leżało wielu zabitych i rannych naszych jegrów. Ranni opowiadali, że kiedy atakowali w tyralierze, zza lasku po lewej stronie zaatakowała ich francuska konnica. Nie zdążyli sformować czworoboku i dlatego wielu z nich zginęło. Leżało także dosyć francuskich kawalerzystów, niektórzy byli w pancerzach i hełmach z końskimi kitami i ogromnych butach"37. Informacje te potwierdzają także inne wydarzenia. 4. dywizja ciężkiej kawalerii podjęła walkę z wrogiem, Wyko* D e m b i ń s k i , [w;] Dałnam..., s. 133. * K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., s. 148. 37 Cyt za: B i e s s o n o w , TanOmskaje„., [w:] „Woin*, nr U/2003,
s. 73,
rzystując chwilowe wstrzymanie kozackiego ataku i odparcie jegrów, żołnierze Wielkiej Armii mieli czas na otrząśnięcie sic z zaskoczenia. Do szarży ruszyły z trudem zebrane resztki 1. pułku karabinierów. „Ponieważ jednak konie tego pułku mogły iść tylko kłusem i nie było ich więcej niż w zwykłej kompanii, zostali odparci, stracili wielu ludzi i wycofali się (...)" * Na placu boju pozostały wszakże 2. pułk karabinierów, 1. pułk kirasjerów oraz wspierające je szwadrony 4. pułku łansjerów. Oba pułki ciężkiej kawalerii nie miały jednak ze sobą styczności i musiały walczyć samodzielnie. W szczególnie trudnym położeniu znaleźli się zwłaszcza kirasjerzy, na których teraz skoncentrował się atak Dońców. Atak kozaków kirasjerzy przyjęli mężnie. Zakuci w stal, nie zważali na kozackie szable i spisy. W pewnej chwili przeszli nawet do szarży, co odrzuciło Dońców i zagroziło Rosjanom utratą dopiero co zdobytych dział. W tym krytycznym momencie obok Orłowa-Denisowa pojawił się Konownicyn. Widząc zwycięskich Francuzów wyciągnął szpadę, uformował kozaków i ruszył na ich czele do ataku. Tuż za nim podążyła jego świta, wśród której znajdował się gen. Michajłowskij-Danilewski, przyszły historyk wojny 1812 r. Zawrzał bój. Kirasjerzy ponownie zostali okrążeni. Walka była zacięta. Zabity został m.in. ppłk lejbgwardii Aleksander Biezobrazow, adiutant Kutuzowa. Padł raniony koń Michajłowskiego i generał runął na ziemię. Wkrótce jeden z kozaków dał mu konia kirasjerskiego, ale zaznaczył, że to zły znak być w boju na zdobytym koniu. Generał jednak nie usłuchał go i podążył dalej za Konownicynem39. Atak na kirasjerów zauważył znajdujący się na czele 2. pułku karabinierów gai. Chouard, dowódca 2. brygady 4. dywizji. Nie namyślając się długo skierował na pomoc rodakom połowę 2. pułku, ale mimo ponawianych szarż jego 34 39
Cyt za: A u s t i n , Napoleon...; g. 212. B i e s s o n o w , Tamńnskojt„Woin*\ nr 12/2003, s. 65.
12 — Taruimo 1812
żołnierze nie mogli przedostać się przez linie kozaków. Konie francuskie były zbyt słabe, a przewaga liczebna wroga zbyt duża, aby garstka karabinierów, walczących z najwyższym poświęceniem, mogła uratować okrążonych kirasjerów. Otoczony 1. pułk bronił się dzielnie, lecz w końcu, mimo podejmowania kilkakrotnych kontrszarż, musiał ulec. Na miejscu odpartych sotni pojawiały się ciągle nowe oddziały Dońców. Jedynym ratunkiem okazał się odwrót za Czernisznę. I wtedy nastąpiła tragedia. Chcąc jak najszybciej uwolnić się od towarzystwa atakujących ich kozaków, kirasjerzy wjechali do lasu, leżącego na prawym brzegu Desenki. Musieli jednak rozluźnić swój szyk, niemożliwy do utrzymania wśród drzew. Kozacy tylko na to czekali. Na otwartej przestrzeni ataki na stojącą w szyku regularną kawalerię podejmowali niechętnie, bo kończyły się przeważnie odrzuceniem atakujących. W lesie obowiązywały inne reguły. Pojedynczy kirasjerzy stali się łatwym łupem. Szybkość i zwinność kozaków była atutem, którego zabrakło Francuzom. Właśnie wtedy 1. pułk poniósł największe straty. Choć jego żołnierze walczyli do końca, co chwila któryś z nich staczał się zabity lub ranny. W końcu runął na ziemię z 13 ranami orłowy pułku i sztandar słynnego 1. pułku kirasjerów, zwieńczony złotym orłem cesarskim, trafił w ręce setnika Karpowa4, z pułku Iłowajskiego 10.Ą0. 2. pułk karabinierów pozostał sam na placu boju. W końcu, widząc przygniatającą przewagę Rosjan, gen. Chouard zdecydował się na odwrót Nie popełnił jednak 40
B i e s s o n o w , Tandinskoje[w:] „Woin". nr 12/2003, s. 65. 1. pułk brał m.in. odział w walkach pod Austerihz, Jeną, Dwórznem. Iławą Pruską, Esling, Wagram i Możajskiem. Po bitwie pod Winkowem praktycznie stracił wartoćć jato jednostka bojowa, a odwrót spod Moskwy doprowadził do całkowitej zagłady resztek pułku. Odtworzony w 1813 r. walczył nad Kaczawą, pod lipdae^ Hanau, w kampanii we Francji w 1814 i w końcu pod Ligny i Waterioo w 1815.
błędu kirasjerów, lecz sformował pułk i gwałtownym atakiem przerwał linię wojsk nieprzyjacielskich. Kozacy, nie wierząc w możliwość zdobycia dalszych łupów i jeńców, zaniechali pościgu. Pułk wycofał się bez większych strat i wkrótce połączył się głównymi siłami Murata na prawym brzegu Czerniszny. W ten sposób zakończyły się walki Rosjan z 2. Korpusem Kawalerii. Pomimo zaskoczenia i przytłaczającej przewagi Orłow-Denisow zdołał jedynie opanować pozycje tego korpusu i częściowo udało mu się zająć biwaki polskiej 18. dywizji. Nie zrealizował jednak podstawowego zadania i nie odciął głównym siłom Murata drogi odwrotu. Powodem tego był zdecydowany opór Polaków i bohaterskiej 4. dywizji ciężkiej kawalerii. Nie bez znaczenia była też postawa samych kozaków, którzy woleli rabować zdobyty obóz niż walczyć z regularnymi pułkami przeciwnika. Dopiero wejście do akcji pułków gen. Mellera-Zakomełskiego oraz 20. pułku jegrów uratowało częściowo sytuację. Hrabiemu Orłow-Denisowowi udało się zebrać większość swoich Dońców i ponownie ruszyć do ataku, kierując się w stronę przejścia koło Spas-Kuplt Towarzyszący mu Konownicyn, wobec ustąpienia wojsk francuskich za Czernisznę, postanowił pojechać do Kutuzowa i pogratulować zwycięstwa41. W tym samym czasie Bennigsen, widząc nieudany atak jegrów na pozycje korpusu polskiego, przygotowywał kolejne uderzenie. W pierwszym odruchu pchnął na pomoc jegrom całą 17. dywizję generała CMsufiewa, którego wyznaczył jednocześnie na dowódcę całego U Korpusu. To samo zamierzał zrobić z pułkami 4. dywizji: wołyńskim i kremieńczuckim, które początkowo miały wesprzeć atak księcia Wirtemberskiego i tobolskiego pułku piechoty. Jednak działania te zostały przeprowadzone mało energicz41
B i c s s o n o w , Taruiinskoje„Woin", nr 12/2003, s. 66.
nie i ostatecznie cała 17. dywizja, po kolejnej zmianie rozkazów, zamiast uderzyć na Teterinkę, stanęła na skraju lasu. Dla wstrzelanej na przedpole polskiej artylerii był to znakomity cel i wkrótce na głowy rosyjskich piechurów spadł grad kul. Ponieważ jednak Bennigsenowi nie przyszło do głowy zmienić położenia dywizji, jej pułki stały prawie godzinę skupione na niewielkiej przestrzeni, wystawione na celny ogień polskiej baterii, i ponosiły niepotrzebne straty42. W końcu Bennigsen przystąpił do bardziej energicznych działań. Na początku postanowił zneutralizować polską baterię, tak skutecznie niszczącą wszelkie próby ataku. W tym celu skierował do walki 4. baterię artylerii pozycyjnej. Wtedy właśnie za plecami II Korpusu pojawiły się pierwsze kolumny HI Korpusu Piechoty. Wyraźnie spóźniony, Spiesznie zmierzał na pole bitwy. Jego zadaniem było wszakże wsparcie ataku II Korpusu i, trzeba to przyznać, II Korpus bardzo tego wsparcia w danej chwili potrzebował. Gdyby Bennigsen rzucił nadchodzące posiłki do ataku i do wsparcia tobolskiego pułku piechoty, impet rosyjskiego uderzenia mógł być nie do zatrzymania. Francuskie lewe skrzydło było zbyt osłabione, aby wytrzymać napór dwóch nowych dywizji rosyjskich. Tak się jednak nie stało. Bennigsen spodziewał się nadejścia nie tylko ID Korpusu. Wyglądał także wiadomości o pojawieniu się na pozycjach IV Korpusu Piechoty generała Ostermana. Ten jednak, dowodząc nad wyraz nieumiejętnie i opieszale, znajdował się ze swoimi oddziałami jeszcze daleko w tyle. Wobec tego głównodowodzący skierował pułki m Korpusu nie w prawo, gdzie jegrzy i ^obolcy" oczekiwali wsparcia, ale w lewo, na pozycje, które miał zajmować IV Korpus i gdzie jeszcze bitwa się nte rozpoczęła. Jako pierwsza zajęła 42
B o g d a n o w i c z , Istorija..., t 2, s.479.
miejsce 3. bateria artylerii pozycyjnej pft. Taube. Artylerzyści szybko i sprawnie ustawili działa na niewielkim wzgórzu i po chwili rozpoczęli ogień w stronę Teterinki i polskiej baterii. W ten sposób już 12 dział ostrzeliwało polskie pozycje i przewaga, jaką wywalczyła na początku polska artyleria, stawała się coraz mniej widoczna43. Manewr ten prawdopodobnie zaważył na wyniku całej bitwy. Do tej pory ciężar walki spoczywał na prawym skrzydle wojsk rosyjskich. Twoizące je oddziały były już jednak w całości zaangażowane w boju i, co więcej, nie od razu udało im się pokonać Francuzów i Polaków. Dzięki postawie korpusu polskiego i świetnemu dowodzeniu księcia Poniatowskiego rosyjski atak stracił impet i plan obejścia skrzydła Murata nie został zrealizowany. Wysłanie przez Bennigsena III Korpusu bliżej centrum rosyjskich pozycji zaprzepaściło szansę na rozbicie flanki francuskiej i przenosiło ciężar walki w centrum Tymczasem stały tam w gotowości do walki kolejne rosyjskie korpusy i gwardia, a więc pułki, które dotarły na czas na pozycje wyj ściowe do ataku, zdążyły odpocząć po trudach przeprawy przez Narę i nocnych przemarszach, oraz które przeważały liczebnie nad stojącymi naprzeciw pułkami Wielkiej Armii Brak sukcesu na odcinku natarcia II Korpusu oznaczał, że Rosjanie nie odcięli Francuzom drogi odwrotu na Worunowo i stracili szansę na okrążenie i rozbicie całej awangardy Wielkiej Armii. Wymiana ognia pomiędzy artylerią polską i rosyjską trwała około pół godziny. W pewnej chwili Bennigsen 45
Przy rozstawianiu baterii i przenoszeniu pod ogniem rozkazów wyróżnił się szczególnie, wg raportu Bennigsena. książę Oldenburski* który za swoją postawę otrzymał po bitwie order św. Jerzego Ul klasy. W rzeczywistości książę pokierował rozstawieniem jednej baterii, ale nie potrafił, z powodu słabej znajomości rosyjskiego, wydać zrozumiałej dla żołnierzy komendy. Dopiero towarzyszący mu oficer zaproponował, że będzie tłumaczył rozkazy księcia. Ten jednak, wydawszy niezrozumiałe dla aitylerzystów rozkazy, odwrócił się i wrócił do Bennigsena, nie interesując się już wykonaniem wydanych poleceń.
dostrzegł, że Polacy zaczynają opuszczać swoje pozycje. Rosyjski generał usłyszał także odgłosy walki Francuzów i Polaków z oddziałami Orłowa-Denisowa44. Rzeczywiście, w tym czasie kozacy wyparli już większość korpusu Sćbastianiego z zajmowanej pozycji i wychodzili na tyły Poniatowskiego. Bennigsen nie czekał dłużej. Uznał, że nadeszła odpowiednia chwila, i wydał w końcu rozkaz do ataku od frontu. II i III Korpusy rosyjskie ruszyły do przodu. Spostrzeżenia rosyjskiego szefa sztabu tylko w części okazały się słuszne. Polacy rzeczywiście zbierali się do odwrotu, ale spowodowany był on nie tylko działaniami kozaków. Pamiętajmy, iż atak Dońców dotknął przede wszystkim dywizję Kniaziewicza, ale zdecydowana postawa sąsiedniej dywizji Zajączka zatrzymała impet ataku. Dużo poważniejszym zagrożeniem dla polskiego korpusu okazały się dwa bataliony tobolskiego pułku piechoty, dowodzone przez księcia Eugeniusza Wirtemberskiego. Książę wyszedł z lasu prawie równocześnie z jegrami Baggowuta, ale początkowo, podobnie jak jego dowódca korpusu, nie osiągnął powodzenia. Nie otrzymał także wsparcia pozostałych pułków swojej dywigi, bowiem Bennigsen zatrzymał je przy sobie. Dopiero po pewnym czasie z „tobolcami" połączyli się jegrzy z 4. pułku. Pułk ten ucierpiał od polskiej szarży zdecydowanie mniej niż będący z nim w jednej brygadzie pułk 48. Jegrzy pałali chęcią zemsty za śmierć Baggowuta i oba pułki, wsparte trzema działami, mogły teraz razem uderzyć na polskie pozycje. Książę poprowadził więc atak na lewy skraj Teterinkl W ślad za nim podążył dodatkowo 20. pułk jegrów, przynależny do Orłowa-Denisowa. W ten sposób swoim manewrem oddał wprost nieocenioną usługę Bennigsenowi. „Toboley" i jegrzy sta^ się elementem łączącym pomiędzy zgrupowaniem Orłowa-Denisowa a głównymi siłami Bennigsena. 44
B e n n i g s e n , Zapiski.., s. 521.
Pierwszy wystrzał z dział Wirtemberczyka zaalarmował księcia Poniatowskiego. Sytuacja robiła się naprawdę niebezpieczna. Z tyłu i z lewego skrzydła zagrażali kozacy, od czoła trwała wymiana ognia z rosyjską artylerią i pojąwiało się coraz więcej piechoty, a teraz, na dodatek, polską pozycję w Teterince zaatakował Wirtcmberczyk. Tymczasem 18. dywizja nie zdążyła uporządkować się jeszcze po kozackim ataku, kawaleria była zmęczona wcześniejszą szarżą, a parki i tabory dopiero powoli odchodziły za Czernisznę. Odwrót wszystkich sił stawał się koniecznością, ale głęboki parów, przecinający jego trasę, mógł doprowadzić do zagłady korpusu. Nie można było do tego dopuścić. Książę Poniatowski, widząc że 18. dywizja nadal formuje się na nowo, wysłał do niej swojego szefa sztabu — generała Fiszera — aby pomógł Kniaziewiczowi ustawić pułki frontem do nacierającej piechoty rosyjskiej. Czas był ku temu najwyższy, bowiem „tobolcy" docierali już do Teterinki i wkrótce mogli połączyć się z oddziałami Denisowa. Fiszer ruszył galopem w stronę sztabu Kniazie wicza. Towarzyszyli mu dwaj adiutanci: pułkownik Gajewski i kapitan Kwiłecki. Kiedy dojeżdżali już do 18. dywizji, jeden z rosyjskich tyralierów trafił szefa sztabu. Ugodzony w pierś Fiszer padł martwy45. Adiutanci zabrali zwłoki generała i wycofali się. W Teterince rozgorzał gwałtowny bój. Na drodze Rosjanom stanął batalion 15. pułku piechoty. Jednak prze45
istnieje bardzo wiele wersji śmierci Fiszera. Według Kukiela jego zgon nastąpił w chwili, gdy dotarł on już do dywizji Kniaziewicza i skierował do ataku 12. pułk piechoty, aby ten odzyska! działa Sćbastiamego {Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej, s. 344). Gawroński pisze, że Fiszer poległ od kuli pistoletowej jakiegoś kozaka (Pamiętnik.., s. 328). Według Weyssenhoffa śmiertelna kula trafiła Fiszera w czoło. Szymon Askenazy w biografii generała podaje: JFiszer, ranny w rękę, w parę chwil potem ugodzony śmiertelnie kulą działową, na miejscu skonał" ( A s k e n a z y Sz^ General Fiszer, [w:J „Nowe Wczasy", s, 175).
waga nieprzyjaciela była zbyt duża. Polakom chodziło już tylko o bezpieczny odwrót i osłonięcie całego korpusu. Ponieważ napór Wirtemberczyka się wzmagał, dowodzący batalionem płk Rybiński rozkazał „artylerii pułkowej ażeby do kolumny nieprzyjacielskiej w ulicy wsi postępującej, nie kartaczami, ale kulami dała ognia. To zatrzymało na chwilę, sprawiając nieporządek; tak tedy mogłem przed sobą na boku wieś zostawić i kolumnę rosyjską, wejść w odkryte pole gdy już wszystko cofnęło się. Zformowawszy czworograny już teraz przed jazdą ustępowałem, w sposób gdy jeden zatrzymywał się, drugi ustępował"46. Odwrót V Korpusu i towarzyszących im resztek 2. Lekkiej i 2. dywizji ciężkiej kawalerii Sćbastianiego osłaniali także woltyżerzy oraz kawaleria. Książę Sułkowski ze swoją brygadą ponownie otrzymał rozkaz do szarży. Jej celem miały być atakujące od czoła masy rosyjskiej piechoty liniowej. Sułkowski ustawił swoje dwa pułki, ale rozkazu do dobycia szabel nie wydaŁ Polaków od rosyjskiej piechoty dzieliło kilkaset metrów, a konie nie nabrały sił po pierwszej szarży. Gdyby ruszyły teraz do ataku, impet uderzenia nie byłby wystarczająpy. Książę, dowodzący wprawdzie częściej piechotą niż jazdą, rozumiał to doskonale. BrygadavStanęła więc w miejscu i oczekiwała nadejścia nieprzyjaciela. Przeciwnikiem Sułkowskiego okazały się pułki m Korpusu Strogonowa. Rosjanie zbliżali się wolno. Co pewien czas zatrzymywali się i oddawali salwę w stronę polskich kawalerzystów. Ogień ten był, niestety, celny i w polskich szeregach co chwila tworzyła się luka po zabitym strzelcu lub huzarze. W końcu, po upływie kilkudziesięciu minut, które kosztowały życie więcej żołnierzy niż cała wcześniejsza walka, Sułkowski uznał, że Rosjanie podeszli już wystarczająco * R y b i ń s k i , Mojć...r 8. 89.
blisko* Porucznik Dembiński zapisał: „Książę Sułkowski nietęgi był manewizysta, ale widząc masy blisko, dał komendę: «trzema w lewo*, a potem: «nacieraj», co było niewłaściwym, bo gdybyśmy byli poszli w dyrekcji szóstek tak sformowanych, bylibyśmy po prostu przed frontem czoła kolumny rosyjskiej defilowali. Lecz jeżeli słowa komendy jego nie były stosowne do szyku naszego, przykład waleczności błąd słów poprawił, gdyż jak tylko dał komendę: «nacieraj»v puścił się galopem na batalion czoło kolumny rosyjskiej formujący. A że konie żołnierskie były słabe i już pierwszą szarżą zmęczone, przybyliśmy przed batalion w 7 koni, licząc w to księcia Sułkowskiego. Jadąc obok niego z lewej strony, mówię: «Mości książę, wolno, bo nas mało*, lecz on z zimną krwią odpowiada: «naprzód, naprzód*. Wpadliśmy w ten batalion w 7 koni, nim pułk za nim zdążył. Te 7 koni składało: jenerał książę Sułkowski, kapitan czy major, a później pułkownik Bojanowicz, ja, porucznik czy wachmistrz Górecki i 3 żołnierzy Rosyjscy piechurzy walczyli niezwykle zażarcie, ale w rosyjskich pułkach było wielu młodych rekrutów. Obecna bitwa była pierwszym starciem, w którym uczestniczyli, i zabrakło im zimnej krwi oraz opanowania starych wiarusów. Dlatego szarża 7 Polaków okazała się skuteczna i stała się początkiem masakry rosyjskiego oddziału. „Każdy rekrut po wystrzeleniu chronił się w środek batalionu, tak że się w batalionie utwoizyły luki, któreśmy oczywiście i końmi naszymi, i cięciami pałaszy powiększyli. Naturalnie pułk w krótkiej chwili zdążył za nami i batalion ten czoło kolumny formujący został rozsiekany, co pochód całej wstrzymało kolumny. Dostałem tu silne pchnięcie w brzuch bagnetem, a lubo w pierwszej chwili ledwo nie zemdlałem z powodu silnego uderzenia, jednak mnie bagnet nie przebił, choć był dobrze zaostrzony, bo znaki, jakie w pasku od 47
D e m b i ń s k i , [w:] Dał nam..., s. 134.
owych łososiowych spodni zostawił, były jakby scyzorykiem przecięte. Pod tymi byłem żołądek opasał sztuczką materii wpółjedwabnej z Moskwy wywiezionej i ta, jakby lity pas, bagnet wstrzymała. Po rozbiciu tego batalionu puściła się część pułku w rozsypce dalej (...)" Dwa pułki jazdy, i to znacznie osłabione, nie mogły zatrzymać jednak ataku całego korpusu. Atak ten kawaleria polska okupiła znacznymi stratami. Ranny w nogę został sam książę Sułkowski. Dembiński kontynuuje: „(...) straciliśmy wiele ludzi i koni; pode mną konia trzema strzałami ubito, a 7 kul dostałem w płaszcz kolisty na mnie wiszący. Z 300 ludzi, które pułk przed tymi dwiema szarżami liczył, zeszedł na 100 koni, kłóre wszakże nazajutrz na 200 się podniosły, bo żyjący ludzie wsiedli na konie pozostałe po zabitych żołnierzach"49. Mocno przerzedzone pułki wycofały się za linię piechoty. Spełniły jednak swoje zadanie i ułatwiły przejście przez niebezpieczny parów pozostałym polskim oddziałom. Pod sam koniec rosyjska kula trafiła jeszcze przechodzącego przez to niebezpieczne miejsce gen. Lefebvre-Desnouettes'a. Generał z okrzykiem „Je suis mort!" spadł z konia. Wyniesiono go na tyły, gdzie okazało się, że była to tylko niegroźna kontuzja. Kula (Karła się o blachę na pasie od ładownicy i jej impet zrzucił go na ziemię50. Bennigsen obserwował z zadowoleniem atak swojej piechoty. Niepokoił go natomiast brak odgłosów walk w centrum i na lewym skrzydle wojsk rosyjskich. Cały czas nie było także wiadomości o IV Korpusie Ostermana-Tołstoja. Zamiast niego zjawił się niespodziewanie Konownicyn ze sztabem. Bennigsen podzielił się z nim swoimi niepokojami o los IV Korpusu i przekazał informację o zmianie planu działania dla dywizji 01 Korpusu. Kooowmcyn zaofiarował się, że odnajdzie zagubiony koqpus Ostennana i odjechał. Bennigsen nie mógł 41 49 30
Tomie. Tamie. K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia..., s. 149.
jednak bezczynnie czekać i także skierował się w lewo, mając nadzieję trafić na zaginionych. Wkrótce usłyszał odgłos salw karabinowych, pojedyncze wystrzały z dział i ujrzał w końcu oddziały Ostermana. Jakież było jednak jego zdziwienie, kiedy zorientował się, że IV Korpus nie połączył się jak do tej pory z tworzącym centrum VI Korpusem, ale uwikłał się w walkach z jakimiś oddziałami nieprzyjacielskimi stojącymi w środku rosyjskich pozycji. Bennigsen był całkowicie zaskoczony. Skąd wzięli się tutaj Francuzi? Okazało się, że Rosjanie natknęli się wreszcie na polską straż przednią, czyli na dwa bataliony 3. pułku piechoty pułkownika Blumera oraz na batalion 16. pułku podpułkownika Dobrogojskiego. Oddział Dobrogojskiego od razu został odcięty od Blumera i podjął decyzję o samodzielnej próbie przebicia się przez siły rosyjskie51. Blumer, widząc otaczające go masy rosyjskiej piechoty, postanowił najpierw zatrzymać ich marsz i osłonić w ten sposób działania głównych sił korpusu. Miał do dyspozycji ok. 700 ludzi i dwa trzyfuntowe działa- Polscy żołnierze słyszeli odgłos dział i widzieli przemieszczające się w dali kolumny rosyjskie. Na razie jednak wszystko to działo się w pewnej odległości od ich stanowisk i nie było okazji włączenia się do walki. Dopiero ok. 9 rano, a więc prawie po 2 godzinach od rozpoczęcia bitwy, pojawiły się przed nimi nowe kolumny wroga. Był to IV Korpus. Rosjanie maszerowali szybko i zupełnie nie zwracali uwagi na lasek, w którym stali Polacy. Nikomu zresztą nie przyszło do głowy, że w centrum rosyjskich pozycji mogą znajdować się jakieś oddziały napoleońskie. Blumer pozwolił Rosjanom podejść jak najbliżej, a następnie otworzył ogień z dział i karabinów w nieosłonięty bok nieprzyjacielskiej kolumny. 51
S i e m o ń s k i , Rys,... s. 92.
Salwa polskich piechurów była całkowitym zaskoczeniem. Rosyjskie linie zmieszały się i zatrzymały. Dowódcy nie wiedzieli skąd i dlaczego do nich strzelano. Dopiero po chwili zorientowali się w sytuacji. Rozpoczęła się wymiana ognia, w której coraz liczniejsze pułki IV Korpusu zaczynały brać górę nad garstką Polaków. W końcu Rosjanie tuszyli do ataku na bagnety i wyparli częściowo 3. pułk z jego pozycji52. Pułkownik Blumer nie stracił jednak głowy. Błyskawicznie sformował dwa czworoboki tak, aby mogły wspierać się nawzajem ogniem, i powoli rozpoczął odwrót Był to jedyny ratunek. Wyrzucony z lasu na równinę pułk mógł stać się łatwym łupem dla rosyjskiej kawalerii, której oddziały pojawiły się także na placu boju. To nadciągał 4. Korpus Kawalerii generała Wasilczikowa. Bennigsen właśnie w tym momencie przyjechał na pole bitwy. Widząc wycofującą się polską piechotę i nie znając pełnego obrazu sytuacji, dojechał do stojącego przy swoim korpusie gen. Ostermana-Tołstoja. Zdenerwowanym głosem domagał się wyjaśnień i odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie doszło jeszcze do połączenia sił IV i VI Korpusu. Wszystko to działo się pod ogniem polskich dział. Grupa oficerów przemierzająca pole walki musiała zwrócić uwagę polskich artylerzystów, bowiem wkrótce kule posypały się w stronę świty Bennigsena. Jeden z pocisków, lepiej widać wymierzony, trafił w końcu w cel. Kuła armatnia uderzyła w konia stojącego obok Bennigsena audytora Bestużewa, wyrwała mu kawał ciała z prawej nogi samego Bestużewa i ostatnim impetem trafiła w kolano szefa sztabu53. Kontuzjowany Bennigsen pozostał jednak na polu bitwy i dalej kierował działaniami swoich wojsk. Rozkazał Oster52
M i c h a j ł o v s l c i j - D a n i i e w s k i j , Opisanije~f L 3,s. 239. B i c s s o n o w , TaruJinskojt^., „Woin", za 12/2003, s. 67. Bestużew znalazł sic w świcie Bennigsena na własną prośbę. Przed bitwą namawiano go, aby nie narażał się niepotrzebnie, ale nie chciał nikogo słuchać. Pomimo opieki wdała się gangrena i 21 października Bestużew zmarł. 53
manowi wyprowadzić swoje wojska na równinę do ataku. 23. bateria artylerii pozycyjnej została skierowana na lewo od 3. baterii płk. Taube i przyłączyła się do ostrzału. W ten sposób Rosjanie skoncentrowali przeciwko lewemu skrzydłu Francuzów i Polaków aż 46 batalionów piechoty i potężną artylerię. Bitwa wchodziła w decydującą fazę. Wojska napoleońskie wycofywały się na całej linii. Aby sukces był pełny, do akcji powinien wkroczyć nie tylko VI Korpus Piechoty Dochturowa, ale i całe lewe skrzydło rosyjskie. Tymczasem nic nie wskazywało na to, aby cokolwiek działo się po tej stronie. Zaniepokojony Bennigsen, widząc, że cały jego plan z niewiadomych przyczyn nie jest realizowany tak jak powinien, pomimo bólu w kontuzjowanej nodze, ruszył dalej. Po chwili natknął się na stojące z bronią u nogi kolumny. W dali widać było także stojące masy kawalerii, ale nie zdradzały one żadnym ruchem gotowości do zaangażowania w walkę. Wściekły szef sztabu podjechał do pierwszej z brzegu dywizji i zażądał wyjaśnień. Żołnierze nie bardzo wiedzieli co odpowiedzieć. W końcu jeden z oficerów zameldował, że gen. Dochturow, podobnie jak i dowodzący całym skrzydłem gen. Miłoradowicz, został wezwany do Kutuzowa i nie było komu wydać rozkazu do ataku. Generałowie udali się do feldmarszałka tuż przed rozpoczęciem walki i do tej pory nie powróciliM. W Bennigsena jakby piorun strzelił. Zrozumiał, że plan zniszczenia sił Murata został zaprzepaszczony. Kutuzow po raz kolejny przekreślił jego plany i celowo nie pozwolił rozwinąć się bitwie. Zły szef sztabu spiął konia i zawrócił do swoich wojsk, aby dokończyć, co rozpoczął. Tylko tyle mógł zrobić w tym momencie. Kutuzow rzeczywiście nie miał zamiaru pozwolić, aby bitwa z Muratem przybrała duże rozmiary. Od samego M
B e n n i g s e n , Zapiskis. 522.
początku odnosił się do pomysłu niechętnie i, jak pamiętamy, próbował sabotować wykonanie całego planu. Kiedy stało się to niemożliwe, postanowił nie dopuścić do jego realizacji w toku bitwy. Miał swoją koncepcję prowadzenia wojny z Napoleonem i tylko ją chciał realizować. Pomysł ataku na Murata do niej nie pasował53. Dodatkowo Kutuzow zdawał sobie sprawę, że jego oddziały, choć wypoczęte, dobrze odżywione i umundurowane, są prawie w połowie złożone z niedoświadczonych rekrutów. Tymczasem wojska Murata, podobnie jak cała armia Napoleona, choć słabsze, wyczerpane i zniechęcone, nieskończenie górują sprawnością bojową nad Rosjanami. 18 października wyjechał o świcie z Letaszewki i skierował się na tyły rosyjskiego centrum i lewego skrzydła. Kiedy zbliżała się wyznaczona godzina ataku, wysłał adiutantów do Dochturowa i Miłoradowicza z rozkazem natychmiastowego stawienia się w kwaterze głównej. Tym samym całkowicie zablokował ruch większości wojsk rosyjskich. Według dyspozycji przedbitewnych, wojska owe miały uderzyć od czoła na siły francuskie. Przy równoczesnym uderzeniu skrzydła Bennigsena i pizy przytłaczającej przewadze uderzenie to całkowicie zniszczyłoby francuską pierwszą linię i bohaterska postawa korpusu polskiego i 4. dywizji ciężkiej kawalerii nie uratowałaby Francuzów od całkowitej klęski. Zanim adiutanci Kutuzowa znaleźli Miłoradowicza, ten poczynił jednak pewne kroki w celu realizacji postawionych mu zadań. Kiedy tylko na prawym skizydlę wojsk rosyjskich rozległy się pierwsze wystrzały, rozkazał podporządkowanej sobie piechocie i kawalerii zająć pozycje naprzeciwko Winkowa. Jednocześnie wysłał jegrów, aby zepchnęli stojące na przedpolu pikiety francuskie i oczyścili teren do natarcia. Do akcji wkroczyła także artyleria. Rosjanie widzieli zaskoczenie i panikę na francuskich biwakach 55
Tarle, /S/2...; s. 64S.
i wystarczyło tylko ruszyć wszystkimi siłami do przodu, aby rozbić stojący tam 3. Korpus Kawalerii. Ale takiego rozkazu Miłoradowicz już nie wydał. Rozkaz przywieziony od Kutuzowa był kategoryczny i rosyjski dowódca natychmiast odjechał do feldmarszałka. Tym samym nich wojsk został wstrzymany, a wojska napoleońskie wycofały się za Czernisznę, odgradzając się rzeką od przygotowanych, choć bezczynnych Rosjan. Feldmarszałek od rana był w złym humorze. Oficerowie sztabowi i adiutanci woleli schodzić mu z oczu. Na pierwszy odgłos wystrzałów Kutuzow wysłał na prawe skrzydło Konownicyna, aby ten zorientował się w położeniu i efektach ataku. Kiedy Miłoradowicz razem z Dochturowem dotarli do kwatery Kutuzowa, ulokowanej przy gwardii i dywizjach kirasjerskich i oddalonej dobrych kilka kilometrów od pola walki, od razu zorientowali się w nastroju głównodowodzącego. Mimo to Miłoradowicz przystąpił do feldmarszałka i zaproponował poprowadzenie^ataku. Kutuzow żachnął się i powiedział: „Macie na językach tylko «atakować», a nie widzicie, że my nie potrafimy jeszcze dokonywać złożonych manewrów?"56 — i nadal nie wydał rozkazu do ataku. Także Jermołow domagał się wydania pozwolenia i rzucenia gwardii w ogień. Kutuzow pogroził mu palcem i gniewnym głosem odpowiedział: „Pan cały czas powtarza ^pójdziemy do ataku*, Pan chce w ten sposób zasłużyć na popularność, a sam nie rozumie, że my nie umiemy jeszcze manewrować. Dzisiejszy dzień udowodnił to i żałuję, że posłuchałem generała Bennigsena"57. Następnie wysłał Jermołowa do walczących wojsk i rozkazał mu przy nich pozostać. Tymczasem polski 3. pułk piechoty kontynuował odwrót. Teren, po którym maszerował, poprzecinany był parowami, * K a s p a r i j , Napoleon..., s. 487. 57 Cyt. z a : B i c s s o i i o w , Tarutinskoje„Wom", nr U/2003, s. 15.
co utrudniało utrzymanie zwartego szyku i wpływało na tempo marszu. Groźną przeszkodą była także rzeczka Czerniszna, bowiem podczas przechodzenia przez jej koryto mogło dojść do rozerwania szeregów. Atak kawalerii rosyjskiej w tym momencie równałby się zagładzie polskich żołnierzy. Na szczęście Rosjanie poprzestawali na razie na ostrzale artyleryjskim, który, choć powodował ubytki w szeregach, nie zagrażał zbytnio Polakom. Dopiero kiedy Polacy wyszli na równinę, zjawiła się niewielka grupka kawałerzystów. Nie był to jednak Wasilczikow z 4. Korpusem, ale Konownicyn. Zgodnie z obietnicą daną Bennigsenowi, poszukiwał zaginionych pułków Ostermana. Widząc idący po równinie polski pułk był przekonany, że oto znalazł wreszcie spóźnione wojska i wysłał w ich stronę Michajłowskiego-Damlewskiego. Ten, niepomny przestrogi kozaka o nieuczestniczeniu w bitwie na zdobytym komu, ruszył do przodu. Potem tak wspominał to wydarzenie: „Zobaczyliśmy dwie kolumny stojące z tyłu, które do nas strzelały. Konownicyn powiedział mi, że to powinny być zagubione wojska z korpusu Ostermana. (...) Zbliżam się, daję znak szpadą, aby więcej nie strzelali, podjeżdżam do nich i co widzę? To byli Francuzi — mogłem zobaczyć ich mundury, kiwery, a także rysy twarzy. Zawróciłem konia, lecz tysiąc kul świsnęło koło mnie. ponieważ batalion otworzył do mnie ogień. Trafiają w konia, jedna z kul przebija furażerkę, a druga prawą rękę powyżej łokcia. Zachowałem tylko siły, aby dać ostrogi mojemu koniowi, kule prześladowały mnie, gorąca krew płynęła z moich ran, świat ciemnieje w oczach, las znajdujący się przede mną zaczyna się ruszać... Upadam, ale zdążyłem jeszcze zobaczyć wyjeżdżającego z lasu kapitana Stiepanowa. Zebrawszy ostatki sił krzyknąłem do niego: «Ratuj mnie!* i straciłem przytomność" 5S. 58
Cyt za: B i e s S O D O w, Tanainskojc^ „Woin", nr 12/2003, s. 68.
m Książę Józef uważał już bataliony Blumera za stracone. Trudno sobie było wyobrazić, aby niewielka straż przednia mogła ocaleć podczas rosyjskiego ataku. Jakież było więc zdumienie i radość księcia, gdy nagle zauważył wychodzące z lasu kolumny. Natychmiast ruszył na ich spotkanie, głośno przynaglając je do pośpiechu. Los zgotował jednak wodzowi polskiemu niemiłą niespodziankę. Zamiast do oddziału Blumera książę podjechał do maszerującego równolegle HI Korpusu rosyjskiego. Obskoczony nagle przez tyralierów nieprzyjacielskich, dostrzegł swoją pomyłkę i okładając szpicrutą próbujących złapać go piechurów, galopem wrócił do swoich59. Dopiero po chwili doniesiono księciu, że na prawo od Rosjan ukazały się bataliony straży przedniej i powoli, ale systematycznie zbliżają się do polskich pozycji. Książę postanowił ułatwić im ten manewr. Chcąc odwrócić uwagę Rosjan rzucił do ataku biygadę księcia Sułkowskiego. Ponownie do ataku ruszył 5. pułk strzelców konnych. Atak przyniósł zamierzony skutek. Piechota Blumera bez strat przebyła niebezpieczny parów i połączyła się z resztą polskich oddziałów, witana radosnymi okrzykami Wyczyn Blumera i jego pułku stał się powodem do dumy dla całego Wojska Polskiego, a 3. pułk piechoty uznano za jeden z najbardziej walecznych w armii61. * K u k i e ł , W0MU..L 2, a. 306. " K u k i e ł , Dzkj*.„, s. 346, K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia.., s. 149-150. . 61 Można przypuszczać, że tym samym nikt już nie pamiętał o historii, która wydarzyła się podczas pandy przed królem Hieronimem tuż przed początkiem kampanii. Wówczas „Po zwykłym objechaniu całej linii i obejrzeniu Hieronim wyjechał przez środek pułku 3. piechoty i z tym rozpoczął manewr*. Reszcie wojska rozkazano, aby bnWi wzięła do nogi i spoczęła w miejscu, aż póki na nią nie przyjdzie kolej. Gdy się to zrobiło, rozkazał król pałkowi 3. zejść w prawo kompaniami, później zamknąć na pół odstępu, a na koniec rozkazał sformować czworościan pułkowy. Zdaje się, że ten manewr był dosyć łatwy, ale nie wiadomo, dła 13 — Tanahto 1812
W czasie gdy trwał zażarty bój na lewym skrzydle wojsk napoleońskich, Murat próbował opanować położenie. Atak kozacki był dla niego całkowitym zaskoczeniem. Jednak w obliczu niebezpieczeństwa szybko odzyskał energię. Nikt nigdy nie mógł odmówić mu odwagi i zaangażowania w walce i teraz z pełnym poświęceniem i bohaterstwem starał się nadrobić to, co zaniedbał jako wódz. Pisał o tym obserwujący ze strony rosyjskiej plac boju angielski generał Wilson: „Zrozpaczony na myśl o nieszczęściu swych towarzyszy (bo uważany był zawsze i chciał być uważany przez wojsko za dobiego kamrata w boju) i na myśl o kompromitacji przez zaniedbanie ostrożności rozwinął najwyższą energię i czynność: jego pióropusz widać było w nąjkrytyczniejszych wyłomach: to zbierał uciekających, to porządkował kolumny, to szarżował na ścigających, to osłaniał swą linię odwrotu, zawsze wydająp zarządzenia najbardziej stanowcze i osobiście się narażając. Żaden dowódca nie mógłby z większym poświęceniem usiłować naprawić błędu (bo błędy były i uznawał je sam), ani rozwinąć świetniejszej odwagi wśród groźnego i przerażającego niebezpieczeństwa"62. Murat szybko zdał sobie sprawę z całej grozy sytuacji. Gdyby Rosjanom udało się odciąć Francuzom drogę odjakiej przyczyny tak się cały pułk pomieszał, że z owego czworościanu sformowała się masa do żadnego manewru niepodobna. Gdy chciano znowu powrócić do linii, musieli oficerowie prawie pojedynczo żołnierzy wyprowadzać i w linii stawiać, król oświadczył swoje nieukofiteatowanie. ale mniejsza o króla. Kiedy obecna publiczność zobaczyła pułk 3. w takim stanie, zaczęła miotać największe obelgi: «Wy próżniaki, darmozjady! Czego się może ojczyzna po was spodziewać, kiedy nie macie jeszcze nieprzyjaciela przed sobą, a takećcie sic pomieszali! Cóż dopiero, kiedy wam przyjdzie pod ogniem nieprzyjacielskim działać) To my wszystko łożymy na was, robimy największe wysilenia i o6ary, a wy nam taki wstyd i zawód robicie itd~» Reszla pułków, oczekując swojej kolei, drżała z obawy, aby nie zasłużyć sobie od publiczności podobnych wyrzutów, jakie spotkały pułk 3. piechoty; zarzutów tych więcej baliśmy się niż weukontento waniakróla". ( B i a ł k o w s k i , Pamic&uŁ,., s. 206-207). 62 CyC za: K u k i e ł , 1 2 . s. 307.
wrotu, zagłada całej awangardy byłaby przesądzona. Król musiał za wszelką cenę skierować do ochrony tyłów część jednostek i koniecznie zatrzymać rosyjskie natarcie, aby dać wojsku, w szczególności artylerii i taborom, czas na odwrót w stronę Woronowa* Na szczęście dla Murata walki toczyły się tylko na lewym skrzydle francuskich pozycji oraz przed frontem V Korpusu. Tam jednak napór rosyjski został powstrzymany. Bez wątpienia Poniatowski i jego żołnierze uratowali sytuację, ale to nie był przecież koniec bitwy. W każdej chwili można było spodziewać się, że Rosjanie skierują do walki nowe siły, których uderzenia nie będzie można zatrzymać. Należało działać szybko. W pierwszej kolejności Murat postanowił zabezpieczyć drogę odwrotu. Skierował więc odpowiednie rozkazy do stojącego na prawym skrzydle 4. Korpusu Kawalerii, aby ten natychmiast skierował się w stronę Spas-Kupli i nie dopuścił kozaków do zamknięcia drogi odwrotu. Były to jednak siły zbyt małe, aby mogły podołać temu zadaniu. Wobec tego podobny rozkaz trafił do 1. i 3. pułków Legii Nadwiślańskiej. W parę chwil po tym król był już na pierwszej linii walki. Wierząc, że polsko-niemiecki korpus jazdy Latour-Maubourga oraz Legia otworzą i utrzymają drogę odwrotu, całą swoją energię skierował na zorganizowanie obrony. Jedynym ratunkiem było wycofanie wszystkich jednostek z lewego* brzegu Czerniszny i osłonięcie się rzeką od atakującego przeciwnika. W tym celu musiał zebrać rozbite i uciekające w popłochu wojska. Wraz z grupką adiutantów galopował po placu boju i zbierał wycofujące się oddziały. Jak na dłoni mógł teraz zobaczyć, w jakim stanie znajdowała się kawaleria Wielkiej Armii. Nic nie pozostało po czterech wspaniałych korpusach, które przekroczyły Niemen w czerwcu. W stronę Spas-Kupli ciągnęły w nieładzie niedobitki awangardy. Widział
uciekających pomieszanych ze sobą strzelców, kirasjerów, huzarów, karabinierów i lansjerów. Niektórzy dosiadali chłopskich koników, inni ciągnęli konie za uzdy, bowiem były zbyt słabe, aby nieść jeźdźców. Wielu uciekających żołnierzy słaniało się na nogach po nocnej popijawie. Ten sam obraz widział także porucznik Dembiński, który po utracie konia pieszo wycofywał się wraz z innymi: „Wracając dalej natrafiam na trębacza kirasjerów trzeźwego, siedzącego na koniu i wołającego na kapitana swego, któren pijany w kirysie leżał obok konia, którego trębacz trzymał za cugle, aby wstał; kapitan klnąc co niemiara nie chciał wstać i na koń wsiąść. Poczciwy trębacz widząc, że wszelkie prośby i nalegania jego nic nie pomagały, zsiada z konia i mówi do kapitana: «Niechźe przynajmniej nieprzyjaciel się nie chwali, że zbrojnego oficera kirasjerów francuskich wziął w niewolę pijanego*"63. Wiele oddziałów, stanowiących jeszcze przed bitwą zwarte choć uszczuplone liczebnie formacje, rozpadło się. Szczególnie pułki niemieckie uległy demoralizacji i rozproszeniu. Murat postanowił jednak zebrać jak najwięcej niedobitków i w oparciu o istniejące jeszcze jednostki stawić opór. Wraz z adiutantami zatrzymywał wycofujących się i formował z nich prowizoryczne oddziały. Przelatywał pole walki od biwaku do biwaku. Kiedy udało mu się zebrać kilkudziesięcioosobową grupę, stawał na jej czele i ruszał do szarży wprost na wyłaniający się w centrum Ul Korpus rosyjski. Choć konie francuskie były zmęczone i nie mogły atakować galopem, a w szarżach nie uczestniczyły wielkie siły, działania te zatrzymał) wychodzące bataliony rosyjskie. Francuską kawalerię wspierał ogniem pozostały na pierwszej linii 2. pułk Legii Nadwiślańskiej 64. 63 64
D e m b i ń s k i , [w:J Dał nam..., s. 135. Z y c h , Armia.... s. 338.
Po udanej szanty Murat wracał i ponownie szukał kolejnych żołnierzy. W pewnej chwili o mało nie przypłacił tego życiem. Działo się to na tyłach korpusu polskiego, któty powoli przygotowywał się do odwrotu. Wydarzenie opisuje w swoich pamiętnikach Szumski: „W jednej z takich wycieczek króla, gdyśmy za nim w kilkadziesiąt koili lecieli, na wzgórzu, skąd chciał objąć wzrokiem, co się dzieje z naszą armją, raptem z poza góry, kilkuset Kozaków, którzy już na tyłach naszych się znaleźli, wpada na króla, lecącego na czele. Lecz król, widząc ciągnący za nami bataljon naszej piechoty, miał tylko czas krzyknąć do nas, abyśmy poszli rozsypkę, a do bataljonu: «Ognia!». Tęgo przywitano kozuniów, którzy już byli tak natarli, że jeden z nich rozdarł królowi piką surdut"63. Murat został niegroźnie ranny, ale mimo to nie opuścił pola bitwy. Około godziny 10 sytuacja wojsk Murata stała się całkowicie jasna. 2. Korpus Kawalerii i V Korpus Poniatowskiego, po stoczeniu uporczywego boju z przeważającymi siłami Rosjan, wycofały się na nowe pozycje. Piechota Kutuzowa podchodziła już do Winkowa i także gotowała się do przekroczenia rzeki. Aby zyskać na czasie, Murat wysłał przeciw niej pozostającą dotąd w odwodzie 2. dywizję piechoty Dufoura. Francuscy piechurzy, wsparci niedobitkami hiszpańskiego pułku Józef Napoleon* uderzyli na bagnety i rozstrzygnęli chwilowo walkę na tym odcinku. Ponieważ nie było szans na utrzymanie zajętych pozycji, król Neapolu zdecydował o dalszym odwrocie na Woronowo. Większość taborów i bagaży została skierowana na drogę kałuską i rozpoczęła odwrót. W ślad za nimi ruszyły pozostałe wojska. Piechota ustępowała, sformowana w czworoboki, pod osłoną jazdy i artylerii.
65
S z u m s k i , W walknck.., s. 31.
FAZA DRUGA — ODWRÓT DO WORONOWA
Kilka minut po godzinie 10 rosyjska piechota wtargnęła na opuszczone biwaki francuskie na lewym brzegu Czerniszny, Tym samym bitwa wchodziła w nową fazę — rozpoczynały się walki pościgowe na drodze kałuskiej, pomiędzy Winkowem a Worcmowem. Wojska Murata pospiesznie wycofywały się w stronę Spas-Klupłi, chcąc jak najszybciej przejść niebezpieczne defile pod tą miejscowością. Początkowo nikt nie potrafił zapanować nad uciekającymi. Gawroński wspomina, że na drodze panował nieopisany bałagan. Jaszczyki amunicyjne, działa, wozy z żywnością, ambulanse, furgony przerażonych markietanek, maruderzy z rozbitych lub rozproszonych oddziałów — wszystko to zatarasowało drogę i utrudniało marsz armii66. Wtóruje mu Jaszowski: „Dzień to był okropny! Wszystkie bronie i narodowości, zmieszane bez żadnego ładu, dostawszy się na drogę, zbitą kolumną ruszały, nie myśląc o obronie"67. Murat próbował przywrócić jaki taki porządek, i wozy. które nie nadążały w marszu lub które tarasowały drogę, były natychmiast palone. W pewnej chwili zdecydował się spalić nawet dwa swoje królewskie wozy, byleby tylko nie hamować pochodu. Z pewnym rozbawieniem widział, jak żołnierze ochoczo biorą się do wykonania tego rozkazu, zabierając oczywiście wcześniej całą ich zawartość. Trzeba przyznać,\że polecenie spalenia własnych wozów musiało być dla Murata bolesne, bowiem w wyniku ataku stracił on większość swojego dobytku, Szumski wspomina, iż „w moc Belzebuba" wpadły zarówno bagaże i srebra Sebastianiego. jak i kuchnia, garderoba i sprzęty królewskie6*. Część jednostek Wielkiej Armii nie uległa jednak panice i nadał stanowiła groźną siłę. Na nich właśnie Muiat opart 66
G a w r o ń s k i , Pamiętnik..., s. 328. J a s z o w s k i , Pamiętnik.^ s. 77-78. * S z u m s k i , W walkach..., s. 30.
67
się podczas organizowania obrony i teraz, w czasie odwrotu. Zaraz na początku wysłał w rejon Spas-Kupli dwa pułki Legii Nadwiślańskiej i 4. Korpus Kawalerii, w celu zabezpieczenia przejścia łub, ewentualnie, wywalczenia sobie drogi odwrotu. Znając znaczenie tego miejsca i rozumiejąc, w jakim niebezpieczeństwie inoże znaleźć się cała armia gdyby obsadzili je Rosjanie, takie książę Poniatowski skierował tam kompanię artylerii konnej i brygadęjcawalerii Tyszkiewicza (4. pułk strzelców konnych i 12. pułk ułanów), najmniej wykrwawioną tego dnia69. Wkrótce potem dotarły tam również formacje 3. Korpusu Kawalerii. Murat, nie zważając na ranę, stanął na czele 1. i resztek 2. Korpusu. Żołnierze S&astianiego, przede wszystkim z pułków kirasjeiskich, pałali chęcią odwetu za poranną porażkę. Sćbastiani stracił wprawdzie całą artylerię, ale pożyczył dwa działa od Polaków i wraz z nimi odpierał ataki rosyjskie. Na końcu cofała się dywizja Dufoura i 2. pułk piechoty Legii Nadwiślańskiej. Pozostałe polskie pułki odstępowały stopniowo, uformowane w czworoboki, i odpierały ogniem pojawiających się co jakiś czas kozaków. W tej fazie odwrotu znacząca rola przypadła polskiej artylerii. Najpierw ppłk Górski, dowódca rezerw artylerii, celnym ogniem swołcłt ó dział 12-fUnu>wycli puwsuzyui&ł próbujące zająć trakt oddziały rosyjskie70. Potem część polskich baterii została przeznaczona do osłony prawego skrzydła ustępujących wojsk. W akcji tej brał udział Jaszowski, który tak ją wspomina: „Wkrótce nadbiega nasz generał Pfelletier, wskazuje każdej baterii miejsce, gdzie ma stanąć dla zasłony swym ogniem cofającego się wojska naszego, a naszą baterię porywa z sobą, prowadzi naprzód ukośnie w prawo, a zbliżywszy się o paręset kroków do spadzistości wzgórza, rozrzuca nasze trzy plutony dosyć daleko jeden od drugiego, zaleciwszy " Z y c h , Armta.~9 s. 338-339. G c m b a r z c w s k i , Wojsko.... s. 190.
70
nam wprzód jak najmocniej, żeby mieć oko na wszystkie strony, iżby nie być bezkarnie zabranymi, ponieważ żadnej osłony z piechoty łub jazdy nie mieliśmy, niemniej żeby ogień wszystkich trzech plutonów skierować na nieprzyjaciela, gdyby się gdzieś w sile pokazywać zaczął, i wstrzymać go jak najenergiczniej dla dania czasu naszemu w nieładzie uchodzącemu wojsku się uporządkować i skutecznie działać"71. Tymczasem Rosjanie także przekroczyli Czerni sznę. D o pościgu za uchodzącą awangardą Wielkiej Armii ruszyły wszystkie wojska biorące dotychczas udział w walce. Wkrótce uwidocznił się wyraźny poddał na trzy grapy. Pierwszą tworzył Orłow-Denisow z kozakami i 1. Korpusem jazdy, drugą książę Eugeniusz Wirtemberski z 4, i 20. pułkami jegierskimi oraz z tobolskim pułkiem piechoty, trzecią grupę, najsilniejszą, O, m i IV Korpusy Piechoty pod dowództwem samego Bennigsena. Przechodząc przez zasłane poległymi i rannymi biwaki francuskie i polskie, żołnierze rosyjscy zabierali wszystko, czego nie zdążyli wziąć ze sobą pokonani. Oficer rosyjski, Mutaiewski, pisał: ,Żołnierze (...) zarówno z piechoty, jak i nasi, ściągali z Francuzów mundury, a nąjbanfcoej interesowali się butami. W jednym miejscu leżał wielkiego wzrostu kawalerzysta; głowę miał rozbitą tak, że mózg byt widoczny. Jeszcze oddychał i rzęził. Nie patrząc na to dwaj żołnierze chwycili go za nogi a drudzy zaczęli ściągać z niego buty. Moją uwagę zwrócił jeszcze znaczny i piękny mężczyzna wjecbiej tylko bardzo cienkiej i czystej koszuli, której jeszcze nie zdążono z niego zdjąć. Widać było, że to jakiś ważny oficer"72. Powtórzyła się więc sytuacja jak z kozakami, a grabież zatrzymała na chwilę maszerujące korpusy. Kiedy ponownie ruszyły w pościg, część z ich oddziałów nie weszła już w kontakt bojowy z nieprzyjacielem. 71 73
J a s z o w s k i. Pamiętnik..^ s. 77. Kas parł j, Napoleon*.^ e. 438.
Tym samym najważniejszym i najsilniejszym oddziałem rosyjskim ścigającym francuzów był oddział /księcia Wirtemberskiego. Książę miał do dyspozycji 3 działa, a w razie potrzeby mógł liczyć także na pozostający w tyle 1. Korpus Melfer-Zakomelskiego. Wszystkie wymienione pułki stanowiły śmiertelne niebezpieczeństwo dla Francuzów, bowiem zbliżały się do nich z prawej flanki i kierowały wprost na Bogorodskoje, w rejon defile. W tamtą stronę kierował się także Ortow-Denisow, Na szczęście dla Murata w wyścigu do Spas-Kupli górę wzięli Francuzi, a właściwie polska Legia Nadwiślańska i polskoniemiecki korpus Latour-Maubourga Kiedy kozacy dotarli do Bogorodskoje, zostali zaatakowani przez pięć pułków kirasjerskich: dwa saskie (Leib Guard i von Zastrow), polski 14. pułk kirasjerów oraz dwa westfalskie (1. i 2. pułki kirasjerów). W odwodzie stały jeszcze trzy polskie pułki ułanów. I chociaż siły te były bardzo nieliczne i miały osłabione konie, w zupełności wystarczyły do odpędzenia kozaków w stronę rozciągających się na wschód od drogi lasów. Wkrótce potem nadciągnęły dwa pułki Legii Nadwiślańskiej i obsadziły wszystkie podejścia do defile. Całość uzupełniła bateria polskiej artylerii, skierowana tu przez gen, Pelletiera. Z grupy Wirtemberczyka w rejon Bogorodskoje najszybciej dotarł 20. pułk jegrów. Dowodzeni przez ppłk. Gorifostowa jegrzy z pieśnią na ustach ruszyli do walki na bagnety — wprost na armaty. Półska bateria wystrzeliła kartaczami, szeregi zmieszały się, ale po chwili znowu ruszyły do przodu. Wydawało się, że piechota osiągnie swój cel i polskie działa wpadną w ręce zwycięzców, kiedy pojawiła się kawaleria francuska z Muratem na czele. Były to oba pułki karabinierskie, elita 2. Korpusu Kawalerii, i 6. pułk kirasjerów. Widząc nadciągającą kawalerię, 20. pułk rozpoczął formowanie czworoboku, ale nie uratowało go to od klęski. Jazda francuska brała odwet za wcześniejsze porażki. Karabinierzy i kirasjerzy pochylili się w siodłach i ruszyli
galopem na rosyjskich piechurów. Salwa jegrów zrzuciła kilku z nich z koni, ale nie zatrzymała szarży. Francuzi wbili się w bok czworoboku i rozerwali go na strzępy. Rosjanie uciekali w panice lub ginęli pod ciosami pałaszy. Dopiero wparcie ogniowe 4. pułku jegierskiego i tobolskiego pułku liniowego oraz 3 dział zatrzymało atakujących Francuzów n . Szarżę Murata na 20. pułk, umacniającą jego sławę największego kawalerzysty epoki, zapamiętało wielu pamiętnikarzy. Często mylą oni jegrów z grenadierami i stawiają na ich czele nieżyjącego już Baggowuta lub generała Mtillera74. Gajewski pisał, że Murat „Stanąwszy na czele karabinierów, rozsiekał cztery bataliony rosyjskie, prowadzone przez generała MOllem, który ubiegał się o zajęcie wąwozu pod Worofiowem, ażeby tył zabrać korpusowi 5-mu" 75t oficer medyczny 1. Korpusu M. IŁ Faure notował, iż „Szarża Murata, którą król Neapolu poprowadził osobiście, była tak gwałtowna, że w mgnieniu oka dwie kolumny wroga zostały rozbite i posiekane O..)"76, adiutant Murata, Rossetti dodaje: „Wtedy król, widząc, że także piechota Baggowuta naciera w trzech czworobokach, aby odciąć nam drogę odwrotu, staje na czele karabinierów, dowodzonych przez generała de Francja, i 5. Pułku Kirasjeiów (sic!), szarżuje na te czworoboki i wycina je w (Heń. Sam Baggowut pozostał na polu walki, zmasakrowany cięciami szabli"77. Według Gajewskiego podczas tej szarży poległ generał Dery, pierwszy adiutant króla neapolitańskiego, 73
W t t r t t e m b e r g , Erinnenmgen..., s. 115; B o g d a n o w i c z , torijcL... t, 2, s. 482. 74 Pod Tamtino nie było generała o takim nazwisku. Był Meller-Zakomelski, ale on dowodził jazdą i nie zginął w bitwie. Inny generał MtiUer dowodził petersburskim pospolitym ruszeniem. Nazwisko Mullera pojawia się także w Biuletynie Wielkiej Armii (patrz — Załącznik nr XI). 75 G a j e w s k i , Pamitfmfc.., s. 258-259. 76 Cyt. za: A u s t i n . Napoleon.... s. 213. 77
Tamżjt.
Jak to jednak bywa na wojnie, pomyślny los szybko odwiódł się od Francuzów. Do oddziałów Wirtemberczyka podjechał płk Toll i przyprowadził 12 nowych armat. Z pomocą pospieszyły także pułki Mellera-Zakomelskiego i książę Eugeniusz mógł na nowo i jeszcze silniej natrzeć na przeciwnika. Próbował zatrzymać go 6. pułk kirasjerów, ale mimo męstwa („walczyli jak lwy") został odparty75. Było już jednak za późno na przecięcie drogi odchodzącym w stronę Woronowa siłom Murata. Jedynie kozacy Orłowa-Denisowa ustawicznymi szarżami atakowali maszerujące kolumny w nadziei zdobycia kolejnych trofeów. Pierzchali jednak na widok gotowej do walki kawalerii lub stojącej w czworobokach piechoty. W czasie, gdy trwały walki pod Bogorodskoje, rozpoczął się ruch stojącego dotychczas bezczynnie rosyjskiego centrum. Kutuzow wreszcie, na wieść o odwrocie Murata i po informacjach Konownicyna o zwycięstwie prawego skrzydła, pozwolił kawalerii i nie biorącym dotąd udziału w walce korpusom piechoty na marsz w stronę Czerniszny. Jako pierwszy ruszył 4. Korpus Kawalerii gen. Wasilczikowa. Korpus próbował przeprawić się przez Czernisznę w rejonie Winkowa. Zadanie okazało się dość trudne do wykonania i generał, nie chcąc czekać, aż wszystkie siły korpusu staną na drugim brzegu, ruszył w pościg za Muratem tylko z pierwszymi czterema szwadronami dragonów. W innym miejscu Czernisznę przeszedł 2. Korpus Kawalerii i wkrótce jego pułki także przyłączyły się do pościgu. W atakach na ostatnie kolumny żołnierzy francuskich wyróżniły się sybirski pułk dragonów i znany już polski pułk ułanów. Ataki te jednak nie przyniosły rezultatów. Obserwujący je kapitan Dembiński napisał o nich: ^Liczna ciężka jazda nieprzyjacielska z kirasjerów i dragonów złożona na próżno kilkakrotnie przeciw piechocie 71
W U r t t e m b c r g , Erinnerungen..., s. 115.
naszej próbowała szarżę, i to nie tylko na piechotę polską, pod bezpośrednią komendą księcia Poniatowskiego, lecz i na Legią Nadwiślańską jenerała Chłopickiego. Ten tak ufał swojemu żołnierzowi, że nawet czworoboków nie kazał formować, ale w rozwiniętym froncie szarżę tę przyjmował. Po każdej szarży, po komendzie «nabijaj broń», dawał komendę «w ramię broń*, a gdy nieprzyjaciel odparty na nowo szedł do szarży, komendy do przygotowania się do strzałów dawał w miarę jego zbliżania, tak że komenda «pal» wtedy dopiero z ust jego wychodziła, kiedy nieprzyjaciel o kilkadziesiąt kroków się znajdował. Więcej dziesięciu szarż tym sposobem odparł, a nieprzyjaciel, widząc próżność swoich ataków, na silnym ogniu armatnim musiał skończyć bitwę"79. Oprócz kawalerii rosyjskiej do akcji wkroczyła także grupa gen. Dołgorukowa. Ponieważ w lasach nad Czemiszną i wzdłuż drogi kałuskiej walczyli jeszcze pojedynczy żołnierze polscy i francuscy, skierowano do akcji przeciw nim 5., 6. i 49. pułki jegierskie oraz dwa grenadierskie80. VI, VII i Vffl Korpusy także posunęły się do przodu. Ich żołnierze nie mogli doczekać się, kiedy wreszcie wejdą do walki. Kolumny maszerowały w milczeniu, mijając ślady niedawno stoczonej wałki. Wreszcie przed nimi ukazała się Czcrniszna. W oddali, na drugim brzegu, dalej słychać było huk wystrzałów. Tutaj jednak nowy rozkaz Kutuzowa zatrzymał rosyjskie dywizje. Na tym też zakończył się ich udział w bitwie, jeśli, oczywiście, można powiedzieć, że jakikolwiek udział w niej korpusy te miały. V Korpus Gwardyjski i obie dywizje kirasjerów zupełnie nie ruszyły się ze swoich miejsc. Na próżno generałowie błagali feldmarszałka, żeby pozwolił ścigać Murata. Odpowiedź Kutuzowa była cały czas ta sama: „Skoro z rana nie potrafiliśmy wziąć Murata 79 90
D e m b i ń s k i , [w:] Dał nam..., s. 135. B o g d a n o w i c z , łstorija~.% L 2+ s. 433.
żywcem i przyjść we właściwym czasie na swoje miejsca —pościg jest bezużyteczny. Nie wolno nam oddalać się od pozycji"*1. W pewnym momencie do Kutuzowa doszła wieść o śmierci księcia Poniatowskiego. „Aby upewnić się co do tego wysłał hrabiego NN, znajomego Poniatowskiego, aby obejrzał ciało i wyniósł je z pola walki. Hrabia szybko powrócił i zameldował Kutuzowowi po francusku, że nie mógł dostać się do miejsca, gdzie leżało ciało, ponieważ kule jeszcze strasznie świszczały. Ledwie to powiedział, kiedy Kutuzow z łaskawym obliczem stanął przed nim i również po francusku powiedział: «Ach, proszę o wybaczenie drogi hrabio! Jak mogłem nadstawić kulom tak drogocenną głowę! Po tysiąckroć proszę o wybaczenie, hrabio. Jak pan powiedział: że kule świszczały? Ach, jak jestem panu wdzięczny, że pan tam nie podchodził!* Hrabia, zrozumiawszy swój błąd, prosił, aby mógł pojechać jeszcze raz. «0 nie kochany hrabio! Jak ja bym mógł narażać cię jeszcze raz? Za nic! a2. Walka na drodze kahiskiej rzeczywiście trwała dalej, choć Rosjanom coraz trudniej było atakować Francuzów. Muratowi i Poniatowskiemu udało się w końcu uporządkować oddziały i tabory, także odwrót odbywał się w pełnym porządku. Jako ostatnia schodziła z pozycji artyleria. Jaszowski tak uzupełnia swoją relację: „Ja strzelałem przez czas jakiś do oskrzydlającego nas nieprzyjaciela, nie żeby mu jaką szkodę dwoma działami móc wyrządzić, lecz żeby wiedział, że nie wszystka jeszcze artyleria w tył odeszła i żeby zaniechał myśli śmiałego natarcia, bo Rosjanie artylerię Wielkiej Armii wielce poważali. Widząc nareszcie, że jakaś piechota w porządnym idzie szyku, przyłączyłem " M i c h a j ł o v s k i j - D a n i l c w s k i j , Opisanijet 3, s. 230. ° K a $ p a r i j , Napolcoru.., s. 487.
się do niej; była to piechota francuska w tylnej straży idąca. Często, gdy się jazda nieprzyjacielska zanadto zbliżała, odpędzałem ją, wraz z artylerią francuską kartaczami" S3. Ostatnie oddziały Wielkiej Armii minęły Spas-Kuplię około 1 po południu. Tutaj też zatrzymał się pościg wojsk rosyjskich. Do akcji wkroczyli jednak partyzanci. Ataki ich nielicznych oddziałów nie były poważnym zagrożeniem, ale przyniosły kolejne straty. Według danych rosyjskich właśnie podczas jednego z takich napadów podoficer Fiłatow z kozackiego pułku Własowa zabił wysokiego stopniem francuskiego oficera, którego mundur i odznaczenia przedstawił następnie swojemu dowódcy. W nagrodę został awansowany do stopnia chorążego. Historiografia rosyjska przyjmuje, że zabitym był adiutant Murata generał Dery. Pogląd ten, podobnie jak wcześniejszy zapis Gajewskiego, trudno zweryfikować. W końcu ataki partyzantów także ustały. Około godziny 3 ogień ucichł zupełnie®4. Zmęczona całodziennym bojem armia sojusznicza mogła bezpiecznie wycofać się do Woronowa. Nie było już tam co prawda gwardyjskiej brygady Colberta, bowiem cesarski rozkaz skierował szwoleżerów w inne miejsce ale były ciepłe kwatery i niewielkie zapasy żywności. Wojska rosyjskie wróciły po bitwie na swoje pozycje wyjściowe. Rozkaz Kutuzowa o zaniechaniu pościgu i odwrocie do Tarutiną został przekazany osobiście Bennigsenowi przez płk. Kaisarowa i płk. Tolla86. Szef sztabu musiał podporządkować się tej decyzji. Walka dobiegła końca. W wyniku ośmiogodzinnej bitwy pod Winkowem wojska króla Neapolu straciły 792 zabitych, 863 rannych, 1152 w
J a s z o w s k i , Pamiętnik.... s. 78. K o ł a c z k o w s k i , Wspomnienia...» s. 150. ** Z a ł u s k i , Wspomnienia,... s. 249. 96 B e n n i g s e n , Zapiski..^ ». 522. u
żołnierzy zaginęło tub trafiło do rosyjskiej niewoli. W sumie z szeregów ubyło 2807 ludzi, a więc dużo ponad 13% stanu sprzed bitwy. Największe straty poniósł korpus polski (1311 żołnierzy — ponad 20% stanu), 2. Korpus Kawalerii Rezerwowej (800)87 i artyleria korpusów kawalerii (209). Utracono również 38 dział (ponad 20%). Najwięcej armat stracił korpus Sćbastianiego, w szczególności 4. dywizja ciężkiej kawalerii, która utraciła wszystkie armaty. Najmniejsze straty odnotowano w 4. Korpusie Latour-Mauborga (27 żołnierzy) i 2. dywizji piechoty Dufoura (29 żołnierzy). Wśród zabitych znaleźli się dwaj generałowie, Fiszer i Dery. Ciało Fiszera towarzyszący mu oficerowie załadowali do powozu i wywieźli do Woronowa. Tam 19 października zostało uroczyście pochowane, a wyjęte wcześniej serce zabrał do kraju kpt K w i l e c k i R a n n i byli Murat oraz generałowie Zajączek, Sułkowski i Lefebvre-Desnouettes. Do niewoli dostał się gen. Mergez, szef sztabu 4. dywizji ciężkiej kawalerii. Wiele jednostek przestało istnieć. Zagładzie uległ 1. pułk kirasjerów a także kilka pułków niemieckich, m.in. 17. brygada lekkiej kawalerii gen. Domangeta (2 pułki bawarskie i 1 saski)g9. Rosjanie przyznali się do 74 zabitych (w tym jeden generał — Baggowut), 428 rannych (w tym kontuzjowany Bennigsen), a 701 żołnierzy przepadło bez wieści90. W sumie straty rosyjskie zamykają się liczbą 1203 ludzi. Warto jednak zaznaczyć, że są to dane nieścisłe. Zastanawiać może bardzo duża liczba zaginionych. Jest 17
Bardzo duże straty poniosła zwłaszcza ciężka jazda. Rosjanie po skończonej bitwie zabrali poległym karabinierom i kirasjerom ich kirysy i przekazali je pskowskiemu pułkowi dragonów. W ten sposób w armii rosyjskiej pojawił się nowy pułk kirasjeroki, wyróżniający się od pozostałych pułków kolorem pancerzy. (Patrz także zał. XII. Wśród 70 rannych oficerów aź 48 to członkowie 2. Korpusu.). w S i e m o ń s k i , Rys,8. 95, G a w r o ń s k i , Pamiątnik..., s. 328. " B i e l e c k i , Wielka..., s. 402. ** B o g d a n o w i c z , łstorija..., t 2, s. 484.
ona nieproporcjonalna do sumy zabitych 1 rannych żołnierzy. Trudno sobie wyobrazić, aby uciekająca armia francuska wzięła aż tylu jeńców. Oczywiście, w liczbie tej mogą też być zabici, których ciał nie odnaleziono, a ich śmierć nie została zauważona przez towarzyszy broni. Po walce natychmiast na polu bitwy zjawiali się maruderzy obu stron waz okoliczni chłopi. Obdzierali zabitych, a nawet rannych i konających z butów i mundurów oraz kosztowności: zegarków, pierścieni, sakiewek itp. Nierzadko dobijali próbujących się bronić rannych, nie patrząc, że mogą to być ich towarzysze broni. Grzebiąc poległych nie zwracano uwagi do jakiej armii należeli. Ludzi chowano razem z końmi, przysypując często tylko cienką warstwą ziemi. Zdarzało się więc potem, że znęcone zapachem krwi i trupów okoliczne psy wygrzebywały zwłoki91. Wyższych oficerów chowano razem z szeregowcami (z honorami pochowano tylko generała Baggowuta92 i odesłano matce ciało adiutanta Biezobrazowa93). Mogło się więc zdarzyć, że nagie zwłoki poległych brano za trupy francuskie, a nieobecnego żołnierza uznawano za zaginionego 94. Innym wytłumaczeniem dużej liczby zaginionych jest dezercja, szczególnie wśród „opołczenia" Wspominał o tym Kutuzow w rozkazie do armii nr 46 z 10 (22) października95. Wydaje się jednak, że mimo wszystko nie jest to wytłumaczenie przekonujące. Cały czas bowiem niewyjaśniona jest stosunkowo mała liczba zabitych, a trzeba pamiętać, że wiele relacji z bitwy, zarówno strony rosyjskiej * B i e l e c k i , Wielka.... s. 182-183. Baggowut został pochowany w jednym z klasztorów w Kałudze. 93 B i e s s o n o w , Tamtmskoje^., „Wotn", m 12/2003, s.ó5. 94 Raport Beonigsena mówi o ok. 2 tysiącach tropów leżących na pola bitwy. Ponieważ dane o stratach Wielkiej Armii są w miarę dokładne, można więc przyjąć, że pozostali to zabici rosyjscy, czyli ok. tysiąca, a nie 74! 95 Oteczestvennaja..., t XIX, s. 337. 92
jak i przeciwnej* wspomina o dużej liczbie poległych carskich żołnierzy. Warto przypomnieć chociażby momenty rozbicia przez brygadę Sułkowskiego czworoboków 48. pułku jegierskiego, ataki na kolumny Strogonowa czy wreszcie szarżę karabinierów i kirasjerów na 20. pułk jegrów. Oprócz tego artyleria polska i francuska prowadziły cały czas ogień do atakujących jednostek rosyjskich, co niewątpliwie musiało przyczynić się do strat Tylko w raporcie Orłowa-Denisowa jest mowa o 23 zabitych, 145 rannych i jedynie 5 zaginionych, a dane te nie obejmują 20. pułku jegrów. Niemożliwe jest raczej, aby grupa hrabiego, która uderzyła z zaskoczenia na obóz francuski, poniosła 30% strat całej armii. Warto także przyjrzeć się zdobyczom rosyjskim. Przypomnijmy, że w epoce napoleońskiej, bardziej niż w jakiejkolwiek innej, rozmiary zwycięstwa mierzono ilością zdobytych armat, sztandarów i jeńców. W ręce zwycięzców wpadł orzeł i sztandar 1. pułku kirasjerów. Wspominają o tym z dumą wszyscy rosyjscy pamiętnikarze i nie powinno to dziwić, zwłaszcza że był to pierwszy orzeł zdobyty przez Rosjan od początku kampanii. R. Bielecki wymienia jeszcze, że swojego orła utracił również 28. pułk dragonów, ale brak potwierdzenia tej informacji96. Kutuzow w liście do żony napisał, że „Pierwszy raz Francuzi stracili tyle dział". Bennigsen w swoim raporcie informował o 20 zdobytych działach. Orłow-Denisow mówił, że w pierwszym ataku kozacy zdobyli 20 dział, z czego 17 od razu zabrali. Kutuzow w liście do Cziczagowa i Wittgensteina wymienia cyfrę 36. Późniejszy raport Orłowa-Denisowa wymieniał pułki mogące pochwalić się zdobyciem armat Były to: pułk kozacki Sysojewa3. — 10 dział; pułk kozacki Giekowal8. — 9 dzid; pułk kozacki * B i e l e c k i , Wielkau. s. 383.
14 ~ Tarutino 1812
Karpowa2. — 2 działa, kremieóczucki pułk piechoty — 2 działa i dragoński pułk lejbgwardii — l 97 . Część z dział nie została jednak zdobyta, ale znaleziona, bowiem Francuzi musieli je porzucić podczas odwrotu. Wspominają o tym polscy pamiętnikarze9*. Obecnie historycy przyjmują, ^ że Francuzi utracili 38 armat W czasie bitwy zaginęło ponad 1100 żołnierzy Murata. Zapewne część wpadła w ręce partyzantów i chłopów, którzy prawdopodobnie wymordowali ich bez litości. Jednak większość trafiła do niewoli rosyjskiej. Byli wśród nich Francuzi, Polacy i Niemcy. Część, jeśli wierzyć relacji Griois'a, odzyskała wkrótce wolność. Otóż kozacy, chcąc uczcić zwycięstwo, świętowali je przy alkoholu i tańcach. Zaprosili do zabawy również wziętych do niewoli niedawnych przeciwników. Przerażeni Francuzi, zapewne z obawy o własne życie, dołączyli do bawiących się, co wzbudziło uznanie kozaków do tego stopnia, że ... oddali im mundury a nawet broń i pozwolili wrócić do swoich99. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia. O losie jeńców można więcej dowiedzieć się z pamiętników Szumskiego. Zaraz po zatrzymaniu się w Woronowie, Murat wysłał go w towarzystwie dwóch trębaczy do kwatery Kutuzowa z pytaniem o los generała Dery. Do listu króla „wielu innych swoje dołączyło, pytając o los krewnych lub przyjaciół, których tego dnia doliczyć nie było można" 100 Szumski wypełnił polecenie króla i rozmawiał z jakimś rosyjskim generałem. Od niego dowiedział się, że jeńcy odesłani zostali już w głąb Rosji, bowiem armia nie może obciążać się tak wielką ich ilością. Szumski przekazał więc przez Rosjan otrzymane w Woronowie listy i pieniądze dla jeńców. Część z nich nie dotaria jednak do adresatów. " B i c s s o n o w , Tantfinskoje.... „Woin", nr 12/2003, s. 73. 91 Np. Z a ł u s k i , Wspomnienia...,*. 249. 99 [W:] A u s t i n , Napoleons. 219. 100 S z u m s k i , W walkach..., s. 32.
Dotyczyło to zwłaszcza Polaków pochodzących z Litwy, bowiem jako obywatele Rosji nie przyznawali się do swoich nazwisk z obawy przed rozstrzelaniem101. Los jeńców był nie do pozazdroszczenia. Fredro, który kilka tygodni później także zaznał takiego losu, kwituje go następująco: „Niewola nie była internowaniem rozbrojonych, ale była nędzą głodu, zimna i choroby (...)"I02. Rosjanie kierowali wziętych do niewoli do odległych miast na północy, np. Archangielska. Niektórych Polaków wcielali do własnych szeregów i wysyłali na Syberię lub Kaukaz. Podsumowując walki pod Winkowem 18 października trzeba powiedzieć, że Rosjanie odnieśli w bitwie duży sukces. Był on jednak niewspółmierny do środków, jakie zastosowano. Manewr rosyjski został dobrze przygotowany, przewaga liczebna była przygniatająca, efekt zaskoczenia osiągnięty. Właściwie grupa wojsk Murata powinna ulec całkowitej zagładzie. Tak się jednak nie stało. Winę za to ponoszą Bennigsen, Osterman-Tołstoj i przede wszystkim sam Kutuzow. Bennigsen zaprzepaścił szansę na sukces w chwili, gdy skierował natarcie m Korpusu Strogonowa wprost na polskie pozycje, zamiast wzmocnić manewr skrzydłowy II Korpusu. Fatalnie spisał się Osterman-Tołstoj, skądinąd dzielny generał, spóźniając się na pole bitwy, a potem dając się zatrzymać słabym batalionom Blumera. Największą winę ponosi jednak Kutuzow. Jego decyzja wstrzymania ataku rosyjskiego centrum i lewego skrzydła oraz późniejszy rozkaz zabraniający kontynuacji pościgu, zdecydowały o uratowaniu Murata. Nie bez winy są także 101
S z u m s k i , W walkachs. 33. Główny cel misji, poznanie lo^u gen. Dery, także został wypełniony. Rosyjski oficer przyniósł Szumskiemu zakrwawioną kurtkę zdartą z zabitego oficera. Szumski rozpoznał w niej własność Dery i taką wiadomość zawiózł do Murata. W późniejszym terminie Murat jeszcze raz zwrócił się Rosjan, tym razem z prośbą o wydanie serca poległego adiutanta. Prośba została spełniona, o czym wspomina rtiin. B e n n i g s e n , Zapiski,., s. 522. M F r e d r o , Trzy..., R. 82.
kozacy, którzy rzucili się do rabowania francuskiego obozu i Dorochow, który nie zdążył ze.swoim oddziałem partyzanckim przeciąć drogi odwrotu Francuzów. Niezależnie od błędów rosyjskiego dowództwa ratunek wojska francuskie zawdzięczają także postawie swoich oddziałów. Największe zasługi w zatrzymaniu wojsk rosyjskich wniósł korpus polski i jego wódz. „Poniatowski we właściwym momencie uruchomił całą artylerię, kontratakował całą brygadą jazdy i nie ^tylko wyprowadził z opałów własny korpus, ale umożliwił opanowanie kryzysu całej grupy. Była to bodaj najznakomitsza bitwa księcia Józefa. Dobrze walczył żołnierz, sprawnie dowodzili podwładni, ale doskonałe użycie potężnej artylerii, wzajemne wspieranie się obu dywizji piechoty, koordynowanie błyskawicznych walk kawaleryjskich było osobistą zasługą wodza, przygotowaną doświadczeniem Zieleniec, Raszyna i Trześni. W takim momencie nie mógł oszczędzać wojska, dozować uderzenia batalionami, jak pod Borodino. Ratując własną egzystencję, uratował grupę operacyjną, w konsekwencji, doraźnie Wielką Armię" l 0 l Ignacy Prądzyński dodaje: „(•..) pizez zimną krew i waleczność uratował Francuzów od zupełnego zniesienia i stawił czoło całej potędze nieprzyjacielskiej; wstrzymał ich zapęd i nienaruszony doszedł do Wielkiej Armii, jej poklaskiem przyjęty" l04 . Nie ulega wątpliwości, że Francuzi zawdzięczają także ocalenie postawie 4. dywizji ciężkiej kawalerii. Jej ofiarna walka z kozakami a później zmagania odwrotowe uratowały honor 2. Korpusu Sćbastianiego. Duże znaczenie miała również postawa Legii Nadwiślańskiej i 4. Korpusu Kawalerii w walkach o Bogorodskoje. Zajęcie i utrzymanie tej ciaśniny otworzyło wszystkim drogę odwrotu. 103
H c r b s t S „Potrzeba historii, czyU o polskim stylu iyc^ 1978, s. 347-349. Y r \ d z y ń s k i l „ K s k & J ó z r f P o n i a t o m k i f V ł 9 s m w * 1920, s.25.
Oceniając działania wojsk sojuszniczych nie sposób pominąć Murata. Jego postawa podczas bitwy zasługuje na uznanie. Nie tylko potrafił myśleć o zabezpieczeniu drogi odwrotu i o uratowaniu powierzonych mu wojsk, ale również własnym przykładem zachęcał do walki, tradycyjnie już zjawiając się w najbardziej niebezpiecznych miejscach. Bez wątpienia wymazał w ten sposób z pamięci swoją niefrasobliwość z poprzednich dni. Wygrać bitwy nie mógł, lecz rozegrał ją dobrze i nie jego winą było, że „pierwszy to był dzień, od zaczęcia kampanii, w którym przywykłe spoczywać na placu boju wojsko, w przeciwnej znajdowało się konieczności"l05.
105
S i e m o ń s k i , tfy*..., s. 95.
MIĘDZY WINKOWEM A MAŁOJAROSŁAWCEM Wieści, jakie dotarły do Napoleona z pola bitwy po południu 18 października, były zatrważające. Mówiło się o stracie 12 dział, 20 jaszczyków i 30 wozów. Znane już były także informacje o śmierci dwóch generałów i trzech do czterech tysięcy ludzi Adiutant Murata, który przyjechał do Moskwy, donosił ponadto o ranieniu króla i bohaterskiej postawie wszystkich walczących pod Winkowem korpusów. Nie zmieniało to kwestii najważniejszej — kawaleria Wielkiej Armii została poważnie ugodzona, pozycja utracona, a niedobitki cofały się spiesznym marszem do Woronowa \ Dla cesarza najważniejsza teraz stała się odpowiedz na pytanie, jakie dalsze kroki podejmie Kutuzow. Wznowienie wojny zmuszało do podjęcia jak najszybciej decyzji o działaniach na najbliższe dni. Powoli Napoleon zdawał sobie sprawę z utraty drogocennego czasu. Trzy ostatnie tygodnie stacjonowania w Moskwie zmieniły dotychczasowy układ sił i narażały armię na niebezpieczeństwo. Pomyłka męża stanu, oczekującego pokoju i łudzącego się nadzieją na jego uzyskanie, mściła się na wodzu i jego armii. Moskwę trzeba było teraz opuścić od razu, ale należało zrobić to 1
Sćgur,
Pamiętniki.s. 153.
tak, aby nie wyglądało to na efekt przegranej bitwy pod Winkowem- Dlatego też Napoleon wybrał wariant wykonania zwrotu zaczepnego: marszu na południe i stoczenia bitwy z Kutuzowem, Hrabia Sćgur dostrzegł, iż w chwili klęski cesarz odzyskał siły i swą dawną inicjatywę. „Wydaje tysiące różnorodnych, a mimo to zgadzających się ze sobą rozkazów, tysiące zleceń i wskazówek. Potężny geniusz cesarza do nowych rwie się lotów! Nie zapadł jeszcze zmierzch, a już cała armia nasza stanęła pod bronią. A nim ranne rozbłysły zorze, cesarz opuścił Moskwę: «Idźmy na Kaługę i biada tym, którzy wejdą mi w drogę!*"2. 19 października czoło Wielkiej Armii wyruszyło z Moskwy starym traktem kałuskim. Armia była wypoczęta, w szczególności dobrze prezentowała się piechota. Jazda i pociągi artylerii były w dużo gorszym stanie, przede wszystkim ze względu na kondycję koni — wycieńczonych i mało zdatnych do służby. Siły, które prowadził Napoleon, wliczając w to oddziały Murata, tworzyło łącznie 87 500 żołnierzy piechoty i artylerii, 14 760 jazdy i 533 działa. W parkach artyleryjskich, ambulansach i taborach znajdowało się dodatkowo kolejne 8000 łudzi. Każdy korpus miał ze sobą, przynajmniej teoretycznie, zapasy żywności na co najmniej 20 dni 3 . Prawdziwym problemem była natomiast wielka liczba (podobno 15-20 tysięcy) prywatnych wozów, obładowanych zdobyczą zrabowaną w Moskwie. Także prawie każdy żołnierz dźwigał worek lub torbę ze zdobyczą. Co gorsza, wielu z nich gotowych było porzucić swój ekwipunek wojskowy, byleby tylko wynieść trofea, inni odsprzedawali wszystko za grosze wieśniakom i Żydom, którzy kręcili się wokół wychodzącego wojska 4 . Jeszcze inni zostawili swe pułki i nie mieli już ochoty brać 2 3 4
Tamże. K u k i e ł , Wojna..., t. 2, s. 313. B o u r g o g n e , Pamiętniki.., s. 61.
udziału w nadchodzących walkach. Cesaiz próbował przeciwdziałać rozkładowi armii i dużej ilości zbędnych wozów taborowych, ale jego wysiłki nie przyniosły efektu. Kukieł skomentował ten wymarsz następująco: „Nie był to, jak tego chciał cesarz, wymarsz z wojennego postoju. Nieuchronny nieład i ciągłe zatory opóźniały ruchy; troska o łup przykuwała wielkie oddziały do taborów, wydzierała ludzi z szeregów walczących. Nigdy może grabież nie była tak dalece wywołana przez okoliczności zewnętrzne, jak w Moskwie; ale nigdy też wojsko nie było tak obciążone przekleństwem grabieży"5. W Moskwie pozostał marszałek Mortier z młodą gwardią i zadaniem wysadienia w powietrze Kremla i pozostawionych przez Francuzów zapasów. Na Kremlu zamknął się batalion Portugalczyków i kpt Kos z polskiego Korpusu Inżynierów, który w decydującym momencie miał podpalić lonty podłożonych min6. Pierwszego dnia armia pokonała prawie 20 kilometrów do rzeki Desny. Kwatera Główna zatrzymała się we dworze Troickoje. Tutaj dotarty wieści od Murata, że zajmuje nadal pozycję pod Woronowem i nie jest atakowany. Nie było natomiast sprawdzonych wiadomości o działaniach Rosjan. Napoleon wysłał więc do Tarutina pułkownika Berthemego z listem, który kilka dni wcześniej miał wręczyć Kutuzowowi Lauriston. Głównym celem misji było jednak nie podjęcie rokowań, ale uzyskanie pewności o miejscu stacjonowania i kondycji rosyjskiej armii. Istniała w końcu uzasadniona obawa, że walki nad Czerniszną były początkiem większej ofensywy i Wielka Armia może niespodziewanie natknąć się na siły przeciwnika. W końcu, nie czekająę na wynik misji Berthemego i opierając się na doniesieniach Murata, Napoleon podjął decyzję zaniechania frontalnego marszu na Kutuzowa. Postanowił przerzucić 5
K u k i e ł , Wojna..* t 2, s. 314. Ch ł a p o w s k i D.t Pamiętniki cz I. Wojny napoleońskie 1808-1813, Poznań 1899, s. 129. 6
swoje siły na nowy trakt kałuski, obejść Kutuzowa przez Borowsk i Małojarosławiec, zdobyć Kaługę i stoczyć bitwę, w której rosyjski feldmarszałek musiałby walczyć odcięty od zapasów i uzupełnień. Następnie Wielka Armia, mając wolne drogi na Mohylów i Smoleńsk, mogłaby skierować się na leża zimowe. Rozpoczynając realizację swojego planu cesarz skierował III Korpus Neya na Babienkowo nad Moczą w celu zluzowania korpusu polskiego, książę Eugeniusz z IV Korpusem (włoskim) zwrócił się w stronę Fominskoje mając jako ubezpieczenie Poniatowskiego, a Murat miał wycofać się spod Woronowa. Do połączenia sił byłej awangardy z Napoleonem doszło 22 października. Wojska Murata z ulgą witały nadciągającą od strony Moskwy Wielką Armię, choć maszerujące oddziały nie na wszystkich zrobiły dobre wrażenie. Griois zapamiętał „ściśnięte kolumny, złożone z żołnierzy różnych rodzajów broni, maszerują w nieładzie, konie słabowite, wychudzone, ledwie wloką działa. Żołnierze wręcz przeciwnie, mając przez ostatnie sześć tygodni obfitość żywności, byli pełni sił i zdrowia. Wśród kolumn ciągnęły, zmieszane z końmi wierzchowymi i jucznymi, najelegantsze k&ety, chłopskie wózki, oraz ciężkie wozy, ciągnięte przez wiejskie koniki i przeładowane bagażem. Szeregowcy przytłoczeni byli ciężarem swoich tornistrów"7. Po koszmarnym pobycie w „głodowym obozie" pod Winkowem żołnierze króla musieli na to wszystko patrzeć co najmniej z zazdrością- Zresztą wielu z nich dopiero teraz zaczęło powoli dochodzić do siebie po walkach nad Czerniszną i odwrocie do Woronowa Wszędzie błąkali się liczni ranni i maruderzy. Spotkanie cesarza z Muratem pokazało, że Napoleon nie miał żalu do niego z powodu przegranej bitwy. Cesarz rozumiał swój błąd zbytniego wystawienia na cios straży 7
Cyt. za: A o s t i n, Napoleon...* s. 237.
przedniej. Wzruszony marszałek pisał do domu: „Cesarz jest dla mnie taki dobry, że moja miłość dla niego jeszcze wzrosła, o ile to w ogóle możliwe" Bonaparte zatrzymał go przy sobie i właściwie od tego momentu będzie on stale w pobliżu cesarza, uczestnicząc w podejmowaniu wszystkich najważniejszych decyzji. Oczywiście, musiał Napoleonowi zdać dokładną relację z walk. Stan kawalerii rezerwowej niepokoił, ale w końcu pozostawała jeszcze do dyspozycji kawaleria korpuśna i gwardia. Z siłami tymi można było wygrać nową bitwę z Kutuzowem. Wojska napoleońskie, pomimo złego stanu dróg, przepraw przez bagnistą Narę i rozbudowanych taborów posuwały się powoli naprzód. Na czele Wielkiej Armii maszerował IV Korpus, poprzedzany pracz dywizję generała Delzonsa, jazdę włoską i bawarską gen. Ornano. Za Włochami postępował Davout z I Korpusem, potem Ney i gwardia. Cesarz stanął w Borowsku 23 października i stąd pośpieszał maszerujące korpusy. Powodzenie operacji zależało w znacznym stopniu od utrzymania j e j w tajemnicy,
a wokół armii coraz częściej pojawiały się oddziały kozackie. Wieczorem wydawało się, że sukces został prawie osiągnięty — dwa bataliony dywizji Delzonsa przekroczyły płynącą tu rzekę Łużę i wkroczyły do Matojarosławca, zabezpieczając przeprawę. O świcie 24 października huk dział z Małojarosławca postawił cesarza na nogi. „Zaniepokojony stanął na szczycie przydrożnego pagórka: «Czyżby Rosjanie uprzedzili nas? Czyżby manewr mój był chybiony? Zbyt powolny i źle pokierowany?*"9. Istotnie, miasto zostało zaatakowane przez oddziały rosyjskie. *
8 9
Tu l a r d , Murat, s. 201. S ć g u r , PamiępukL.,, s. 157.
*
•
Kiedy 18 października wieczorem rosyjskie oddziały wracały do obozu upojone zwycięstwem, Kutuzow na swojej pozycji, siedząc na taborecie, oczekiwał Bennigsena. Wreszcie szef sztabu nadjechał i zatrzymał się przed feldmarszałkiem. Kutuzow wstał i podszedł z wyciągniętą ręką: „Odniósł Pin zwycięstwo. Winien jestem Panu wdzięczność, a nasz władca Pana wynagrodzi9'. Bennigsen jednak nie ucieszył się na te słowa. Wyraźnie było po tiim widać, że jest niezadowolony z bitwy, a w szczególności z zatrzymania przez naczelnego wodza prawie połowy sił na pozycjach wyjściowych. Szef sztabu widział w tym działaniu intrygę, mającą nie dopuścić do odniesienia przez niego pełnego zwycięstwa. Dlatego nie zsiadając z konia, ukłonił się chłodno i krótko przedstawił efekt walki powierzonego mu skrzycfla rosyjskich wojsk. Następnie tłumacząc się odniesioną kontuzją, pojechał do swojej kwatery w Letaszewcel0. Tam dopiero dał upust całej swojej złości. Część z niej przelał na papier i w liście do żony pisał: „Nie mogę się opanować! Jakież mogły być następstwa tego pięknego, wspaniałego dnia, gdybym dostał posiłki.. Tu, na oczach całego wojska, Kutuzow zabronił wysłać mi na pomoc nawet jednego człowieka, to jego słowa. Generał Miłoradowicz, koraendujący lewym skrzydłem, aż palił się, aby poprowadzić wojska na pomoc — Kutuzow zabronił mu. Możesz sobie wyobrazić, w jakiej odległości od pola bitwy znajdował się nasz stary. Jego tchórzostwo przekracza wszystkie dopuszczalne dla tchórzy rozmiary; już pod Borodino dał największe tego dowody, dlatego też okrył się pogardą i śmiesznością w oczach całej armii. (...) Spróbuj zrozumieć moje położenie, jeśli muszę z nim ścierać się za każdym razem, kiedy chodzi o zrobienie choć jednego kroku w stronę nieprzyjaciela i muszę wysłuchiwać grubiaństwa ze strony tego człowieka"11. 10
K a s p a r i j, Napoleons. 488. " [W:J T a r l e , 181Z.» s. 648.
W końcu napisał także list do cara, w którym całkowicie skrytykował metody dowodzenia feldmarszałka12. Opinię Bennigsena podzielało także wielu innych dowódców. Jermołow zarzucał feldmarszałkowi brak obecności na polu bitwy, powstrzymywanie wojsk przed atakiem i nieumiejętność wykorzystania sytuacji. Złośliwie napisał w swoich wspomnieniach, że kawaleria rosyjska pięknie prezentowała się, ale stała; przypominało to bardziej paradę wojskową niż walkę13. Miłoradowicz aź palił się, aby ruszyć do przodu i dobić uciekających. Feldmarszałek jednak nie przejmował się krytyką, wyrażaną zresztą coraz ciszej* Dziękował wojsku za doćrą postawę w walce, a szczególne wyrazy uznania spłynęły na 20. pułk jegrów14. Rozpoczął także tworzenie własnej wersji bitwy, wysyłając relacje o jej przebiegu do cara, rodziny i innych dowódców rosyjskichl5. Wyolbrzymiał w nich straty pokonanych Francuzów, minimalizował własne, podkreślał swoją rolę. Powoli, zgodnie z wolą starego wodza, rozpoczynała rodzić się pod wpływem tych doniesień legenda Tarutino. Najdobitniej jej sens oddaje list Kutuzowa do właścicielki dóbr, w których leżały obóz warowny i pole bitwy: „Od dnia dzisiejszego nazwa jej (wsi Tarutino — AD.) winna być wpisana do naszych kronik obok Połtawy, a rzeka Nara stanie się równie sławna jak Niepriadwa, na której brzegach zginęły niezliczone wojska Mamaja. Pokornie proszę panią, żeby te umocnienia, które były postrachem pułków nieprzyjacielskich 12
List Bennigsena nie wywołał jednak na dworze w Petersburgu spodziewanej pracz autora reakcji. Przeciwnie, car zdecydował się odesłać go Kutuzowowi. W efekcie Bennigsen został wydalony z armii. Wrócił dopiero po śmierci Kutuzowa w kwietnia 1813 i objął upragnione dowodzenia nad całym wojskiem. 13 J e r m o ł o w , ZnpiskL.., bJLS. 14 Rozkaz nr 44 z 10 (22) X. Kilka miesiccy później 20. pułk* jako jeden z czterech pułków jegierskich, otrzymał, mJn. za postawę pod Tarutino, prawo noszenia na czakach emblematu „Za odwagę". 15 Patrz zał. IX i X.
i stały się potężną przeszkodą powstrzymującą potok niszczycieli grożący zalewem całej Rosji, żeby te umocnienia pozostały nietknięte. Niechaj czas, a nie ręka ludzka je zniszczy; niech rolnik w spokoju orząp naokoło nich swe pola nie tknie ich pługiem; niech w późniejszych czasach staną się one dla Rosji świętym pomnikiem jej męstwa; niech patrząc na nie potomkowie nasi zapłoną chęcią dorównania swym przodkom i niech z zachwytem powiedzą: «Oto miejsce, gdzie pycha drapieżcy padła przed meustraszonością synów Ojczyzny*" ,6 . Porównując bitwę pod Tarutino do bitew na Kulikowym Polu i pod Połtawą, podnosił ją do panteonu największych i najważniejszych rosyjskich zwycięstw. Ważną rolę w narodzinach i umocnieniu legendy odegrał car Aleksander. 2 jego inicjatywy w całym kraju rozpoczęły się dziękczynne modły za zwycięstwo nad Muratem i uwolnienie Moskwy. Wieści o zwycięstwie oraz zdobyty sztandar 1. pułku kirasjerów przekazał władcy Rosji płk Michaud. W ten sposób stało się zadość woli cara, wyrażonej po pamiętnej rozmowie po oddaniu Moskwy, aby Michaud wrócił do Petersburga po pierwszym zwycięstwie i przywiózł wojenne trofea l7 . Za odniesione zwycięstwo Kutuzow otrzymał w nagrodę od Aleksandra szpadę z brylantami i wieńcem laurowymIS. Uhonorowany został także Bennigsen, któremu wręczono order św. Andrzeja z brylantami i 100 000 rubli. Późniejsi historycy, zarówno rosyjscy jak i radzieccy, mieli może i za złe Kutuzowowi, że nie pozwolił bitwie rozwinąć się do końca. Zaraz jednak usprawiedliwiali feldmarszałka, podkreślając fakt, że w jej wyniku rozbito 16
Cyt za; Ż y l i n , Kontrofensywa..., s. 268, Nad Niepriadwą, w bitwie na Kulikowym Polu, wojska Dymitra Dońskiego pokonały Tatarów i od wtedy datuje się proces wyzwalania ludzi spod ich panowania. Pod Połtawą w 1709 r. wojska Piotra Wielkiego pobity idące w głąb Rosji wojska szwedzkie Karola XII. 17 OteczestvennajaL XVIII, s. 80. 18 List Aleksandra do Kutuzowa [w:] G a r i n, łzgnanije„., s, 489-490.
znaczne siły francuskie i zmuszono Napoleona do wycofania się z Moskwy. Eksponowali przy tym decydującą rolę Kutuzowa w czasie czterech tygodni, jakie armia rosyjska poświęciła na dokonanie manewru tarutińskiego, założenie obozu warownego i uzupełnienie swoich szeregów. Dla nich bitwa pod Tarutinem stała się pierwszym sukcesem ofensywy wyzwoleńczej Kutuzowa. Kilkanaście lat później Lew Tołstoj tak podsumował swój opis bitwy: „Przy bardzo małym wysiłku, pizy wielkim zamieszaniu i znikomych stratach osiągnięto większe rezultaty niż w całej kampanii, dokonano przejścia od cofania się do akcji zaczepnej, ujawniono słabość Francuzów i zadano owo pchnięcie, na które tylko czekało wojsko napoleońskie, żeby rozpocząć ucieczkę",9. Czy rzeczywiście Kutuzow uważał, że oto 18 października rozpoczęła się ofensywa armii rosyjskiej? Wydaje się, że nie. Feldmarszałek za żadną cenę nie chciał dopuścić do bezpośredniej konfrontacji z Napoleonem. Oczekiwał ruchu Francuzów i gotów był zareagować nań zgodnie z obraną przez siebie taktyką. Dlatego nie można mówić, że Tarutino było pierwszą bitwą kontrofensywy rosyjskiej. Wypadki pokazały zresztą, iż inicjatywa nadal należała do Napoleona, który wyruszył z Moskwy w celu stoczenia kolejnej bitwy z Kutuzowem. Tarutino było za to na pewno, i taki sposób przedstawienia bitwy można zrozumieć, pierwszym rosyjskim zwycięstwem w tej wojnie. Zwycięstwem niedokończonym wskutek konfliktów Kutuzowa z Bennigsenem, ale mimo wszystko zwycięstwem z określoną ilością zdobytych dział, jeńców i sztandarów. W znaczny sposób wpłynęło to na podniesienie morale armii rosyjskiej. Dobitnie wyraził to jeden z pamiętnikarzy: pierwsze (...) było to nasze pierwsze zwycięstwo nad Francuzami. To om musieli teraz uciekać, a do tej pory to my cały. czas ustępowaliśmy przed T o ł s t o j , tttyio_., l IV, s. 571.
nimi. Po drugie, poczuliśmy się naprawdę silnymi, a Francuzi stali się nie tak groźni jak poprzednio"20* Inny uczestnik boju dodaje: J a k też było się nie cieszyć, kiedy pierwszy raz w czasie całej wojny nieprzyjaciel uciekał w takim nieporządku i nieprzerwanie do samej nocy był atakowany ze wszystkich stron"21. 19 października Doiochow zameldował Kutuzowowi, że do Fominskoje wkroczyły znaczne siły francuskie. Była to dywizja gen; Brousstóra z IV Korpusu. Następnego dnia doszło do starcia i Dorochow został odrzucony. Zaniepokojony tym Kutuzow skierował w ten rejon VI Korpus Docbtnrowa i 1. Korpus Kawalerii Meller-Zakomelskiego. Towarzyszyli im Jermołow i Wilson. Tego samego dnia partyzant Siesławin dostrzegł marsz Wielkiej Armii. Udało mu się podejść pod biwaki korpusu Neya i gwardii, zdobyć języka i dowiedzieć się, jaki jest kierunek marszu Francuzów. Powiadomiony o wszystkim Jermołow wysłał raport do kwatery głównej w Tarutinie, wzywający Kutuzowa do przemarszu z całą armią na nową drogę kałuską 22 . W tym samym czasie Kutuzow otrzymał także raport Miłoradowicza o wycofaniu się Murata z Woronowa i o prawdopodobnym wyjściu Napoleona z Moskwy. Rozkazał więc Dochturowowi iść spiesznie na Małojarosławiec, po czym sam ruszył w ślad za nim z całą armią. Rankiem 24 października rozgorzał bój o miasto. Uderzenie Dochturowa zmusiło bataliony Dełzonsa do ustąpienia. Po chwili jednak do walki wszedł cały IV Korpus włoski ks. Eugeniusza. Poległ dzielny gen. Delzons. Do zmagań musiała wkroczyć gwardia włoska i dywizje I Korpusu Davouta. Rosjanie rzucili w ogień VII Korpus gen. Rajewskiego. Jego dywizje prowadzili w bój Bennigsen, Jfermołow i Konownicyn. Pod koniec dnia po obu stronach walczyło już po 25 tys. ludzi. 10
[W:ł G a r i o, łzgnanije.^ s, 484-4S5.
21
TAMŻE, Ł 4 3 4 .
71
Oteczestvennaj(L... t XIX, s. 32-34.
Miasto osiem razy przechodziło z rąk do rąk- W końcu Rosjanie zostali wyparci ze zgliszcz Małojarosławca. Straty Wielkiej Armii sięgały 3500 ludzi, Rosjan blisko 6000 ^ Kutuzow, podobnie jak kilka dni wcześniej pod Tarotinem, nie wprowadził jednak do walki wszystkich posiadanych sił. Obawiał się nowej bitwy z samym Napoleonem i w efekcie klęski, która zniweczyłaby dorobek poprzednich dni. Obaj wodzowie zastanawiali się, co zrobić następnego dnia. Marszałkowie Napoleona coraz głośniej zaczynali domagać się od cesarza odwrotu na Smoleńsk starą zniszczoną drogą smoleńską. Nie wierzyli, aby Kutuzow pozwolił im maszerować dalej. Sam cesarz gotów był na stoczenie jeszcze jednej bitwy. W kwaterze rosyjskiej stary feldmarszałek wieczorem zapowiadał stoczenie batalii w dniu następnym, ale rozważał już możliwość odwrotu. W końcu zdecydował się po raz kolejny wycofać swoje oddziały. Nie pomogły zaklinania Jermołowa ani sprzeciw Tolła, Bennigsena i Konownicyna. Kutuzow nie chciał słyszeć o nowym starciu. Gotów był ułatwić Napoleonowi wyjście z Rosji każdą drogą, byleby nie było konieczności staczania kolejnej bitwy. Wzburzeni generałowie musieli jeszcze raz usłuchać rozkazu i Rosjanie rozpoczęli odwrót Droga na Kaługę stała otworem24. Tymczasem 25 października o świcie, koło Horodni, doszło do wydarzenia, które znacząco wpłynęło na dalsze losy kampanii. Jadący w otoczeniu strzelców konnych gwardii i polskich szwoleżerów Napoleon został znienacka zaatakowany przez kozaków. Był to zagon przeprowadzony przez 6 pułków dońskich pod dowództwem gen. Iłowąjskiego3. Kozacy nie zdając sobie sprawy z tego, kogo mają przed sobą, mszyli z głośnym wrzaskom do ataku. Strzelcy i szwoleżerowie dobyli szabel w obronie * K u k i e ł , WojriiL^ l 2 , ł 321-323. 24 Tamie, ł 326-327.
cesarza. Przez chwilę zagrożony był sam Napoleon. On takie musiał dobyć szpady. Zawrzała zacięta walka, w której padł ramy bohater Somosieny płk Kozietulski. Przez moment wydawało się, iż kozacy wezmą góię. gdy do akcji weszli ihagoni i grenadierzy konni gwardii. Napoleon był uratowany. Efekt ataku Dońców był piorunujący. Kozacy zaczynali powoli urastać do roli demonów, krążących wokół Francuzów. Fredro podsumował to później następująco: „Wojsko francuskie, nieustraszone w boju, lękało się napaści kozackiej. Ta bojaźń, przechodząca czasem w paniczną trwogę, rozciągnęła się z 1812 r. i na późniejsze łata tej wojny. Okrzyk: Nieprzyjaciel! znaczył tyle co: Do broni! Naprzód! — Okrzyk: Cousaąues! tyle co: W nogi, kto może!1'25. Cesarz był w minorowym nastroju. Błędnie oceniał stan swojej armii, sądząc, że nie może już z nią podjąć dalszych działań wojennych. Presja podkomendnych w kwestii odwrotu po ataku kozackim jeszcze wzrosła. W końcu Napoleon podjął decyzję. Zdecydował się zawrócić na Możajsk i rozpocząć odwrót szlakiem, którym przyszedł do Moskwy. Marszałkowie i generałowie zwyciężyli. Decyzja ta nie oszczędziła jednak Wielkiej Armii krwawych bitew odwrotowych, które przyjdzie jej toczyć w warunkach zdecydowanie gorszych, na ogołoconym z żywności szlaku. Adiutant cesarski, gen. Eustachy Sanguszko, zanotował: „Stałem z pułkownikiem Fałkowskim niedaleko cesarza, wtedy gdy mu doniesiono o zejściu Rosyan z placu. Rozparł się był w krześle składanem na środku drogi pocztowej, natężone mając oczy w stronę Jarosławca. Po tym raporcie nie wstając z krzesła, z nimże obrócił się wstecz, mówiąc: — Na Wereję, Możajsk, do Smoleńska! — Zdrętwiałem na te słowa i rzekłem do ziomka mego: — Zginęliśmy, niezawodnie, pan nasz oszalał!"76. 25
Fredro, ...,s. 163. S a n g u s z k o R # Ksiepa*Eustachego Sang i786-1815, Kraków 1876, 26
15 — T m m > 1812
Pamiętnik
ZAŁĄCZNIKI L Raport księcia Józefa Poniatowskiego do króla saskiego i księcia warszawskiego Fryderyka Augusta o bitwie pod Czirikowem 29 września 1812 r. IL Stan V Korpusu Wielkiej Armii po bitwie pod Czirikowem 1 października 1812 r. in Siły Wielkiej Armii pod Winkowem 4-18 października 1812 r. IV. Organizacja wojsk rosyjskich przed wejściem do obozu w Taratmit 28 września 1812 r. V, Plan mobilizacyjny rezerw armii rosyjskiej w 1812 r. VI. Rozkazy kwatery głównej Kutuzowa z 16-17 (4-5 października) 1812 r. VEL Raport generała-adiutanta hrabiego Orłowa-Denisowa po bitwie pod Tarutinem z 19 (7) października 1812 r. VOL Raport generała Leontija L. Bennigsena po bitwie pod Tarutipero z października 1812 r. IX. List feldmarszałka Michała Kutuzowa z 19 (7) października 1812 r. do żony informujący o zwycięstwie nad korpusem Murata pod Tarutinem. X. List fekimarazałka Mkhała Kutuzow 1812 r. do dowódcy samodzielnego I Korpusu generała porucznika Wtttgensteina o bitwie pod Tarutinem. XI. 26. Biuletyn Wielkiej Armii (fragmenty) z 23 października 1812 r. z opisem bitwy pod Tanitinem. XII. Zestawienie strat poniesionych w bitwie pod Winkowem przez korpus oficerski francuskich pułków kawalerii. XIII. Antoni Górecki, Śmierć Fiszera. v
L Raport księcia Jfacb Poniatowskiego do króla saskiego I księcia warszawskiego Fryderyk* Angaria o bitwie pod Crfrftowem 29 wrainh 1812 r. 5- Korpus, zgodnie 2 rozkazami Jego Wysokości króla Neapolu, po odkomenderowaniu dwóch batalionów na tyły w celu ochrony przejścia na rzece Pachni i dwóch innych szwadronów celem zabezpieczania licznych taborów, mając jedynie 8 osłabionych batalionów i 10 szwadronów, obozował w miasteczku Niemczynino. W dniu 29 (września) o godzinie 10 otrzymał rozkaz od Jego Wysokości udania się do Czirikowa na wielki trakt z Moskwy do Kaługi Generał dywizji LefebvreDesnooettes wyn&zył o godzinie 11 z przednią strażą złożoną z kawalerii i 6 dział artylerii konnej. Ruszyłem zaraz za nim z piechotą. Przednia straż podczas 4 wiorst marszu przez las spotkała jedynie setkę kozaków, którzy zostali zaatakowani i rozproszeni przez 50 huzarów z 13. pułku. Przybywszy na skraj otoczonego lasem pola, na końcu którego mieściło się Czirikowo, kawaleria nieprzyjaciela zatoczyła krąg i ustawiła się wokół nas. Generał Lefebvre-Desnouettes szybkim manewrem uformował się do bitwy w dwóch liniach. Zaledwie jednak jego artyleria rozpoczęła walkę, nieprzyjaciel uderzył ze wszystkich stron. Ogień z naszej baterii i szarża 12. pułku ułanów oraz szwadronu 5. pułku strzelców konnych odparły ten atak. Wiele razy przed przybyciem piechoty wrogowie usiłowali rozbić i wyprzeć kawalerię z zajmowanej pozycji oraz zmusić ją do wycofania się do lasu. Widząc wkraczającą naszą piechotę usiłowali zbliżyć się do piechoty, aby obronić pozycję i drogę do Kaługi, którą, jak się wydawało, chcieli utrzymać za wszelką cenę. Usiłowałem jak najszybciej ustawić piechotę i rozmieścić baterie artylerii. Po rozpoznaniu pozycji zauważyłem, że kluczem do niej są miasteczko Czirikowo z przodu po mojej prawej i las po mojej lewej stronie. Wydałem czym prędzej batalion piechoty do zajęcia miasteczka. Nieprzyjaciel, będąc zmuszonym do jego opuszczenia, podpalił je. Usiłowałem rozmieścić kilka dział pomiędzy miasteczkiem a lasem i wysłałem batalion, aby zajął
las, który łączył się z innym większym lasem poprzez ciągnące się gęsie zarośla. Jednocześnie wysłałem piechotę do lasu na moim prawym i lewym skrzydle. Pozostały pizy mnie jedynie 4 słabe bataliony dla ochrony artylerii i wsparcia straży przedniej. Zaledwie miasteczko zostało zajęte a batalion przebił się drogą leśną odpierając atak pieszych strzelców nieprzyjaciela, kiedy trzy pułki nieprzyjacielskiej kawalerii zaatakowały nasze oddziały stojące między miasteczkiem a lasem. Wspaniała szarża dwóch szwadronów 5. pułku i szwadronu huzarów, stojących po lewej stronie naszych pozycji pod dowództwem księcia Sułkowskiego, z powodzeniem odparła tai atak i zadała nieprzyjacielowi znaczne straty, w szczególności pułkowi koimopolskiemiL Nieprzyjaciel zgromadził znaczne siły do ataku na nasze pozycje. Samo miasteczko było atakowane wiele razy przez świeże oddziały, ale wszystkie ataki zostały mężnie odparte. Lasek wypełnił się wrogimi kolumnami, których ataku nie można było powstrzymać. Skupiłem całą swoją uwagę na lesie, ale nie zostało mi więcej oddziałów, aby wyprzeć z niego wroga. Po wysłaniu odwodów miałem w rezerwie tylko jeden batalion do wsparcia mojej artylerii. Kolumny wroga poprzedzane i osłaniane z boku przez chmarę tyralierów przybyły w końcu na skraj lasu, ale jak tylko rozpoczynały wychodzić na pole zaatakowałem je przy pomocy tych samych szwadronów, które wcześniej przeprowadziły atak na nieprzyjacielską kawalerię. Rzeź była okrutna. Pozostawiwszy na polu prawie pięciuset luda, nieprzyjaciel wycofał się do lasu. Kanonada i strzelanina trwały do 8 wieczorem. Udało nam się utrzymać pozycje. Podczas gdy to wszystko działo się z lewg strony i w centrum, po prawej stronie, gdzie znajdował się generał Lefebvre z resztą kawalerii, nieprzyjaciel w sOe trzech tysięcy koni wspieranych przez 10 dział, usiłował obejść prawe skrzydło naszego kocpusu. Jednak dzielna brygada Tyszkiewicza złożona z pułków 4^ IZ i 13. odparła dwadzieścia szarż, jakie wróg przypuszczał jedną za drugą od frontu, na obu skrzycflach oraz na tyłach. W efekcie nie udało mu się zdobyć w tej merówng bitwie, ani skrawka tetam Mocno i u h m i o n a noc oraz ulewny deszcz zakończyły to wydarzenie. Przez 6 gorących godzin utrzymaliśmy się na wszystkich naszych pozycjach i w miasteczku Czirikowo, gdzie według rozkazu mieliśmy się stawić.
Pkzociwko nam walczyło co rtymmej 4000 koni, silna artyleria oaz, zgodnie z jednomyślnymi zeznaniami jeńców i dezerterów, 2 pełne dywizje piechoty. Nie waham się pozytywnie ocenić udziału 5. Korpusu w tym starciu. Rany po postrzałach i cięciach na mundurach i głowach zaświadczą o postawie generałów, oficerów i prostych żołnierzy. Każdy kto stukał niebezpieczeństwa znalazł je. Jego Wysokość znajdzie w załączeniu listę strat poniesionych przez V Korpus tego dnia. Lista wroga była bardziej okazała i nie przesadzając ośmielam się ocenić jego straty na kilka tysięcy. Wzięliśmy powyżej 500 jeńców, ale więcej niż 300 było tak ciężko rannych, że zmarli jeszcze tego samego dnia lub nazajutrz po uwięzieniu.
IIL Siły Wielkiej Armii pod Winkowem 4-18 października 1812 r. Głównodowodzący — król Neapolu* marszałek Joachim Marat 1. Korpus Kawalerii Rezerwowej — bez dowódcy* 1. dywizja lekkiej kawalerii 3. Brygada: 7 pułk huzarów 9. pułk szwoleżerów-lansjerów (dawny 30. strzelców konnych) 4. brygada: 8. pułk huzarów 16. pułk strzelców konnych 15. Brygada: 6. pułk ułanów (polski) 8. pułk ułanów (polski) 2. pułk huzarów (pniaki) 7. kompania 6. pułku artylerii konnej 1. dywizja kirasjerów 2. pułk kirasjerów
3. pułk kirasjerów 9. pułk kirasjerów 1. pułk szwoleżerów-lansjerów I. kompania 5. pułku artylerii konnej 3. kompania 5. pułku artylerii konnej 5. dywizja kirasjerów 6. pułk kirasjerów
II. pułk kirasjerów 12. pułk kirasjerów 5. pułk szwoleżerów-lansjerów
4. kompania 5. pułku artylerii konnej 5. kompania 5. pułku artylerii konnej 2. Korpus Kawalerii Rezerwowej — generał H. S&astiani 2. dywizja lekkiej kawalerii 7. brygada: 11. pułk strzelców konny di * Dowódca korpusu gen. Nansouty rumy pod Borodino zasiał odesłany z Moskwy na tyły wraz z pierwszym transportem rannych.
12. strzelców konnych 8. brygada: 5< pułk huzarów 9. pułk huzarów 16. brygada: 1. pułk ułanów (pruski) 3. pułk strzelców-konnych (wirtemberski) 10. pułk huzarów (polski) (?) kompania artylerii konnej 2. dywizja kirasjerów 5. pułk kirasjerów 8. pułk kirasjerów 10. pułk kirasjerów Z pułk szwoleżerów-lansjerów 1. kompania 2. pułku artylerii konnej 4. kompania 2. pułku artylerii konnej 4. dywizja ciężkiej kawalerii 1. pułk karabinierów 2. pułk karabinierów I. pułk kirasjerów 4. pułk szwoleżerów-lansjerów 3. kompania 1. pułku artylerii konnej 4. kompania 1. pułku artylerii konnej
3* Korpus Kawalerii Rezerwową! — gen. A. Sałnt-Gcnnain* 3. dywizja lekkiej kawalerii 10. brygada: 6. pułk strzelców konnych 25. pułk strzelców konnych II. brygada: 6. pułk huzarów 8. pułk strzelców konnych 17. brygada: 1. pułk szwoleżerów (bawarski) 2. pułk szwoleżerów (bawarski) pułk szwoleżerów ks. Albrechta (saski) 6. kompania 6. pułku artylerii konnej 6. dywizja ciężkiej kawalerii 1. brygada: 7. pułk dragonów * Zastąpił chorego Lahoussayea.
23. pułk dragonów 2. brygada: 28. pułk dragonów 30. pułk dragonów 4. kompania 6. pułku artylerii konnej 5. kompania 6. pułku artylerii konnej 4. Korpus Kawalerii Rezerwowej — generał M Latoor-Maaboorg 4. dywizja lekkiej kawalerii 29. brygada: 3. pułk ułanów (polski) U. pułk ułanów (polski) 16. pułk ułanów (polski) 3. i 4* kompanie artylerii konnej (polskie) 7. dywizja ciężkiej kawalerii 1. brygada: pułk Leib Guard (saski) pułk Von Zastrow (saski) 14, pułk kirasjerów (polski)
2. brygada: l. pułk kirasjerów (westfalski) 2. pułk kirasjerów (westfalski) 2. bateria artylerii konnej (saska) 2. kompania artylerii konnej (westfalska) Legia Nadwiślańska — generał M. Claparide* 1. pułk nadwiślański 2. pułk nadwiślański 3. pułk nadwiślański 2. dywizja piechoty I Korpusu (dawna Frianta) — gen. Dofour 15. pułk piechoty lekkiej 33. pułk piechoty liniowej 48. pułk piechoty liniowej pułk piechoty Józef Napoleon (2. i 3. bataliony — hiszpańskie) 2. kompania 7. pułku artylerii pieszej 5. kompania 3. pułku artylerii konnej
* Chory, przebywał podczas bitwy w Motkwie.
V Korpus WtdUą) Aratf — Ki, JdtdT PonfetowsU 16. dywizja piechoty — gen. Fr. Paszkowski, od 17.10. gen. J. Zajączek 3. pułk piechoty 15. pułk piechoty 16. pułk piechoty, 3. kompania artylerii pieszej 12. kompania artylerii pieszej 18. dywizja piechoty — gen. K, Kmaziewicz 2. pułk piechoty 8. pułk piechoty 12. pułk piechoty 4. kompania artylerii pieszej 5. kompania artylerii pieszej dywizja kawalerii — generał K. Lefebvre~Desnouettes 19. brygada kawalerii — gen. T. Tyszkiewicz 4. pułk strzelców konnych 12. pułk ułanów 20. brygada kawalerii — gen. ks. A. Sułkowski 5. pułk strzelców kornych 13. pułk huzarów 2. kompania artylerii konnej Rezerwa artylerii — płk A. Górski 14. kompania artylerii pieszej
IV. Organizacja wojsk rosyjskich przed wejściem do obozu w Taratinfe 28 września 1812 n Naczelny wódz — feldmarszałek książę Michał Goftenfczczew-Kntiuow 1. Armia Zachodnia II Korpus Piechoty — generał Ł F. Baggowut 4. dywizja piechoty 1. brygada: tobolski pułk piechoty wołyński pułk piechoty 2. brygada: kremieńczugski pułk piechoty miński pułk piechoty 3. brygada: 4. pułk jegierski 34. pułk jegierski 4. brygada artylerii: 4. bateria artylerii pozycyjnej 7. kompania artylerii lekkiej 8. kompania artylerii lekltiq 17. dywizja piechoty 1. brygada: riazański pułk piechoty brestski pułk piechoty 2. brygada: biełozierski pułk piechoty wilmanstnandski pułk piechoty 3. brygada: 30. pułk jegierski 48. pułk jegierski 17. brygada artylerii: 17. bateria artylerii pozycyjnej 32. kompania artylerii lekkiej 33. kompania artylerii lekkiej
m Korpus Piechoty — generał hrabia P. A. Strogooow 1. dywizja Grenadierów 1. brygada: pułk lejbgrenadierów pułk grenadierów hrabiego Arakczejewa
2. brygada: pawłowski pułk grenadierów jekatierynosławski pułk grenadierów 3. brygada: petersburski pułk grenadierów taurydzki pułk grenadierów 1. brygada artylerii: 1. bateria artylerii pozycyjnej 1. kompania artylerii lekkiej 2. kompania artylerii lekkiej 3. dywizja piechoty 1. brygada: muromski pułk piechoty rewelski pułk piechoty 2. brygada: czernichowski pułk piechoty koporski pułk piechoty 3. brygada: 20. pułk jegierski
21. pułk jegierski 3. brygada artylerii: 3. bateria artylerii pozycyjnej 5. kompania artylerii lekkiej 6. kompania artylerii lekkiej IV Korpus Piechoty — generał hrabi* A. I. Osterman-Tołstoj
11. dywizja piechoty 1. brygada: kekshołmski pułk piechoty pernowski pułk piechoty 2. brygada: połocki pułk piechoty jelecki pułk piechoty 3. brygada: 1. pułk jegieiski 33. pułk jegierski 11. brygada artylerii: 2. bateria artylerii pozycyjnej 3. kompania artylerii lekkiej 4, kompania artylerii lekkiej 23. dywizja piechoty 1. brygada: rylski pułk piechoty jekatierinburski pułk piechoty 2. brygada: sielengtóski pułk piechoty 2 zbiorowe bataliony grenadierów 3. brygada: 18. pułk jegierski
23. brygada artylerii: 23. bateria artylerii pozycyjnej 43. kompania artylerii lekkiej 44. kompania artylerii lekkiej
V Korpus Piechoty — gen. N. I. Ławrow Gwardyjska dywizja piechoty 1. brygada: preobrażeński pułk lejbgwardii siemionowski pułk lejbgwardii 2. brygada: izmaiłowski pułk lejbgwardii litewski pułk lejbgwardii 3. brygada: jegierski pułk lejbgwardii finlandzki pułk lejbgwardii i. zbiorcza dywizja grenadierów 1. brygada: 2 grenadierskie bataliony 1. Grenadierskiej dywizji piechoty 2 grenadierskie bataliony 17. dywizji piechoty 1. brygada: 2 grenadierskie bataliony 4. dywizji piechoty 2 grenadierskie bataliony 23. dywizji piechoty brygada artylerii gwardii 1. bateria artylerii pozycyjnej lejbgwardii 2. bateria artylerii pozycyjnej lejbgwardii 1. kompania artylerii lekkiej lejbgwardii 2. kompania artylerii lekkiej lejbgwardii
VI Korpus Piechoty — generał D, S. Dochturow 7. dywizja piechoty 1. brygada: moskiewski pułk piechoty pskowski pułk piechoty 2. brygada: libawski pułk piechoty sofijski pułk piechoty 3. brygada: 11. pułk jegierski 36. pułk jegierski 7. brygada artylerii: 7. bateria artylerii pozycyjnej 12. kompania artylerii lekkiej 13. kompania artylerii lekkiej
24. dywizja piechoty szirwiński pułk piechoty 2. brygada: butyrski pułk piechoty tomski pułk piechoty 3. brygada: 19. pułk jegierski 40. pułk jegierski 24. brygada artylerii: 24. bateria artylerii pozycyjnej 45. kompania artylerii lekkiej 46. kompania artylerii lekkiej
1. Korpus Kawalerii — generał 1.1. Mefler-Zakomelski Gwardyjska dywizja kawalerii 1. brygada: huzarski pułk lejbgwardii ułański pułk lejbgwardii 2. brygada: dragoński pułk lejbgwardii kozacki pułk lejbgwardii 3. brygada: niźyriski pułk dragonów jelizawietgradski pułk huzarów kazański pułk dragonów 5, kompania artylerii konnej L dywizja kirasjerów 1. brygada: pułk kawalergardów konny pułk lejbgwardii
2. brygada: pułk kirasjerów Jego Cesarskiej Mości pułk kirasjerów Jej Cesarskiej Mości astrachański pułk kirasjerów 1. kompania artylerii konnej lejbgwardii 2. kompania artylerii konnej lejbgwardii 2* Korpus Kawalerii — F. K- Korf 1. brygada: pskowski pułk dragonów moskiewski pułk dragonów
2. brygada: kargopolsld pułk dragonów ingermanlandzki pułk dragonów
3. brygada: polski pułk ułanów izjumski pułk huzarów 6. kompania artylerii konnej
III Korpus Kawalerii — P. P. Pahlen3. 1. brygada: kurlandzki pułk dragonów orenburski pułk dragonów 2. brygada: syberyjski pułk dragonów irkucki pułk dragonów 3. brygada; mariupoi$ki pułk huzarów sumski pułk huzarów 9. kompania artylerii konnej Samodzielny Korpus Kozacki — generał M. Płatów doński kozacki pułk IłowajskiegoS. doński kozacki pułk G r e k o w a l 8 . doński kozacki pułk Denisowa7. doński kozacki pułk Melinkowa3. doński kozacki pułk Charitonowa7. doński kozacki pułk Andrianowa2. doński kozacki pułk Czarnozubowa8. doński kozacki pułk Własowa3. simferopolski konno*tatarski pułk doński atamański pułk 1. baszkirski pułk 1. pułk Kozaków burżskich 2. pułk Kozaków burżskich perekopski konno-tatarski pułk 2. kompania dońskiej artylerii ł. i 3. kompanie pontonowe 2., 3. i 4. kompanie pionierskie 4., 10. i 22, rezerwowe kompanie artylerii konnej
2. Armia Zachodnia VII Korpus Piechoty — generał M. N. Rąjewski 26. dywizja piechoty 1. brygada: ładoski pułk piechoty połtawski pułk piechoty 2. brygada: niżegorodski pułk piechoty orłowski pułk piechoty 3. brygada: 5. pułk jegierski 42. pułk jegierski 26. brygada artylerii: 26. bateria artylerii pozycyjnej 47. kompania artylerii lekkiej 48. kompania artylerii lekkiej 12. dywizja piechoty 1. brygada: narwski pułk piechoty smoleński pułk piechoty 2. brygada: nowoingermanlandzki pułk piechoty aleksopolski pułk piechoty 3. brygada: 6. pułk jegierski 41. pułk jegierski 12. brygada artylerii: 12. bateria artylerii pozycyjnej 22. kompania artylerii lekkiej 23. kompania artylerii lekkiej
VIII Korpus Piechoty — generał M. M. Borozdinl 2. dywizja Grenadierów 1. brygada: kijowski pułk grenadierów moskiewski pułk grenadierów 2. brygada: astrachański pułk grenadierów fanagoryjski pułk grenadierów 3. brygada: syberyjski pułk grenadierów małorosyjski pułk grenadierów 2. brygada artylerii: 11. bateria artylerii pozycyjnej 20. kompania artylerii lekkiej 21. kompania artylerii lekkiej
16 - Tamtino 1812
27. dywizja piechoty ł. brygada: wileński pułk piechoty symbirski pułk piechoty 2. brygada: odeski pułk piechoty tarnopolski pułk piechoty 3. brygada: 49. pułk jegierski 50. pułk jegierski 2. Zbiorcza dywizja Grenadierów 1. brygada: 2 grenadierskie bataliony 7. dywizji piechoty 2 grenadierskie bataliony 24. dywizji piechoty 2. brygada: 2 grenadierskie bataliony 12. dywizji piechoty 2 grenadierskie bataliony 26. dywizji piechoty 3. rezerwowa brygada artylerii: 31. bateria artylerii pozycyjnej 32, bateria artylerii pozycyjnej
4. Korpus Kawalerii — I. W. Wasilczikow L brygada: kijowski pułk dragonów noworosyjski pułk dragonów 2. brygada: charkowski pułk dragonów czernichowski pułk dragonów 3. brygada: achtyrski pułk huzarów litewski pułk ułanów 8. kompania artylerii konnej 2. dywizja kirasjerów 1. brygada: pułk kirasjerów orderu wojennego jekatierinosławski pułk kirasjerów 2. brygada: głuchowski pułk kirasjerów małorosyjski pułk kirasjerów nowgorodski pułk kirasjerów Samodzielny Korpus Kozacki gen. Karpowa doński kozacki pułk B y c h a ł o w a l . doński kozacki pułk Grekowa21. doński kozacki pułk Howajskiego 10. doński kozacki pułk Iłowajskieso 11.
doński kozacki pułk Karpowa2. doński kozacki pułk Komisarowal. doński kozacki pułk Melmkowa4. doński kozacki pułk Sysojewa3. doński kozacki pułk Płatowa 5. 1. kompania dońskiej artylerii 5. i 6. kompanie pionierskie 4. kompania pontonowa
VI* Rocktzy kwatery gMwwj Kutuzowa 16-17 (4-5) październik* 1812 Rozkaz nr 153 E 4 października
Do generała majora Jermołowa Mam zaszczyt przekazać Waszej Dostojności rozkaz Jaśnie Oświeconego: 1) Wszystkie pułki jegierskie, rozlokowane na prawym i lewym skrzydle mają bez zwłoki połączyć się ze swoimi dywizjami, z wyjątkiem 4. pułku jegrów, który zostaje w zajmowanej obecnie wiosce* 2) Cała armia powinna być gotowa do wymarszu wieczorem 0 godzinie 6. Oficerowie oddziałów kwatermistrzowskkh mają zjawić sic w nakazanym czasie do generałów, którzy zostali wyznaczeni do kierowania kolumnami; a dokładnie: do dowódcy 2. Korpusu Piechoty ppłk Gerngros, do dowódcy III Korpusu ppłk Ozerski, do dowódcy IV Korpusu ppłk Traslrin, do dowódcy VH Korpusu kpt Krauze, do dowódcy VIII Korpusu kpt. Tenner, do dowódcy V Korpusu por. Zguramali. Oficerowie ci poprowadzą kolumny do przepraw przez rzekę Karę. Artyleria, wchodząca w skład poszczególnych korpusów, pójdzie w Ślad za korpusami. Pułki 1. Korpusu Kawalerii: dragoński lejbgwardii, ułański lejbgwardii, huzarski lejbgwardii i niżyński pułk dragonów przejdą Narę w bród przy wsi Suchonosowoj, pójdą w stronę wsi Spasskoje na spotkanie z kozackimi pułkami generała-majora hrabiego Orłowa-Denisowa. Pułki 1. Korpusu Kawalerii pokieruje ppłk Gabbe. Artyleria rezerwowa zostaje w obozie, połowa doboszy i wszyscy muzykanci zostają w obozie. Wę właściwym czasie nie wydadzą sygnałów na capstrzyk i pobudkę. Z każdego pułku pozostawić po jednym oficerze, a z każdej kompanii po jednym podoficerze i 3 szeregowców, którzy mają strzec porządku 1 dopilnować, by ogniska, jak zawsze, były w nocy rozniecone, szałasy mają być zachowane, nie wolno ich palić. Dowódcy korpusów winni wydać odpowiednie rozkazy, aby wszystko to zostało wykonane dokładnie*
Rozkaz nr 154 z 4 października Do generała majora Dorochowa Razem z Fignerem skierować się w stronę Woroaowa, gdzie należy rozbić dwa pułki, odcinając odwróć głównym siłom nieprzyjacielskiej awangardy.
Rozkaz nr 155 z 4 października Do Pignera. Rozkaz przekazany goi. Jermołowowi Z powodu marszu, który nieprzyjaciel może w dniu dzisiejszym rozpocząć przeciwko nam, należy lcaszę dla wojska gotować wcześniej i oddziałów po furaż nie posyłać.
Rozkaz nr 156 z 4 października Do generała majora Jermołowa Atak na nieprzyjaciela* zaplanowany na dzisiejszy dzień, zostaje zmieniony z powodu późnego otrzymania go przez dowodzących korpusami. Jaśnie Oświecony życzy sobie, aby Wasza Dostojność ogłosił nazajutrz załączony przy niniejszym rozkaz nr 155.
Rozkaz nr 157 z 4 października Rozkaz osobiście przekazany generałowi Jermołowowi
Według rozkazu Jaśnie Oświeconego oznajmia się, żeby dowódcy korpusów znajdowali się w obozie przy swoich wojskach 0 godzinie 5 po południu; o godzinie 4 ludzie winni zjeść kaszę
1 wszyscy być na miejscu. Rozkaz nr 158 z 5 października Do generała majora Dorochowa Wasza Dostojność został już poinformowany, że zaplanowany na dzisiejszy dzień na godzinę 5 rano atak został odwołany z powodu napotkanych trudności. Obecnie Jaśnie Oświecony rozkazał wznowić go. Atakujemy jutra o 6 rano. Wasza Wysokość zorientuje się, czy byłoby możliwym skierować się oa tyły nieprzyjaciela, w celu przegrodzenia drogi głównym siłom nieprzyjacielskiej awangardy, zgodnie z wydanym wczoraj rozkazem nr 154. Jeśli będzie to absolutnie niemożliwe, działajcie zgodnie z waszym uznaniem.
VTL Raport genwriudMiuto kraMego Ortowa-Denisowa
po bltwk pod Taruttnen 19 (7) października 1812 r.
Generał-adiutant hrabia Orłow-Dcnisow 4 (powinno być 7 — AD.) października* Zaatakowany we wczorajszym dniu nieprzyjaciel został rozbity, a pościg kozaków za nim trwał do w(si) Woronowo. Straty nieprzyjaciela były znaczne* W czasie pierwszego ataku zdobyto jeden sztandar i do 20 dział i jaszczyków z zaprzęgami. Spośród zdobytych dział kozacy zabrali 17, a pozostałe bez koni zostawili na miejscu* Armaty te zabrały później pułki regularne* Dowodzony przeze mnie korpus wziął do niewoli: generała-adiutanta Mergez, 30 oficerów sztabowych i oficerów wyższych, 475 żołnierzy* Na miejscu zginęło do 2000 nieprzyjaciół. Uciekający nieprzyjaciel pozostawił mnóstwo wozów taborowych, jaszczyków i innego sprzętu. Po naszej stronie został zabity 1 chorąży i 22 żołnierzy* Raniono 19 oficerów sztabowych i wyższych oficerów waz 126 żołnierzy. Bez wieści przepadli: 1 esauł, 1 podoficer i 3 szeregowych* Straty jegrów do czasu otrzymania raportu są nieznane. Nie jestem w stanie opowiedzieć Waszej Wysokości męstwa i odwagi wszystkich wojsk, które znajdowały się pod moją komendą. W szczególności chciałbym rekomendować dowodzących brygadami generała-majora Karpowa2.t pułkownika Sysojewa3* i podpułkownika Grekowa 18.t dowódcę 20. pułku jegrów majora Gorifostowa i dowodzącego artyleria majora Suworowa. Listę do wyróżnienia dowódców pułków oraz wszystkich oficerów sztabowych i oficerów wyższych będę miał honor przedstawić Waszej Wysokości.
VIII, Raport generała Leoot^a Bcnnięama po bitwie pod Tarutinem z 19 (7) października 1812 r. Spieszę, Panie Marszałku* przedstawić Waszej Wysokości raport z bitwy, która miała miejsce wczoraj i którą miałem zaszczyt rozpocząć, kierować i zakończyć. Wiadomości o jej rezultatach docierały do Pana sukcesywnie, a ich szczegóły zaraz Pfcnu zaprezentuję. Zgodnie z moim projektem oraz dyspozycjami zaaprobowanymi przez Waszą Wysokość, opuściłem zajmowaną przez nas pozycję S tego miesiąca około gocfciny 7 wieczorem wraz z H, IU i IV Korpusami Piechoty, z dziesięcioma pułkami ko&aków pod dowództwem generała-mąjora księcia Orłowa-Denisowa, z 20 pułkiem jegrów i z czterema pułkami 1. Korpusu Kawalerii pod dowództwem gcnerała-majota barona Melłer-Zakomdskiego. Przemarsz nastąpił w trzech kolumnach. Pierwsza, składająca się z kozaków, z 20. pułku jegrów dowodzonych przez generałamajora księcia Orłowa-Denisowa, i wspinana przez generała-majora barona Meller-Zakomelskiego, została skierowana na prawo i była przeznaczona do obejścia lewego skrzydła wroga i do zaatakowania pozycji na jego tyłach. Druga kolumna została uformowana z kolumny piechoty poprzedzanej przez brygadę strzelców pułkownika Pillara wraz z czterema działami lekkiej artylerii. Tworzyły ją II Korpus Piechoty, dowodzony przez generała-pomcznika Baggowuta, maszerujący za nim Ul Korpus pod dowództwem generata-majora księcia Strogonowa. cała artyleria pułkowa, dwie baterie pozycyjne i dwie kompanie artylerii konnej. Trzecia kolumna pod dowództwem generałaporucznika księcia Ostermana-Tołstoja składała się z IV Korpusu Piechoty i z jednej baterii artylerii pozycyjnej. Trasa marszu została tak ułożona, aby o świcie dowodzone przeze mnie n i CU Korpusy znalazły się w pobliżu pozycji nieprzyjaciela. Rozkazałem pułkownikowi PUlarowi, aby ze swą brygadą jegrów natychmiast opuścił las i na odkrytym terenie osłonił znajdującą się przy nim baterię. Jednocześnie oficerowi dowodzącemu tą baterią dałem rozkaz otwarcia ognia w chwili opuszczania pozycji w lesk. Miało to odwrócić uwagę wroga
i być znakiem dla księcia Ortowa-Denisowa. Rozkazałem również księciu Ostoman-Tołstojowi wyjście z lasu wraz z IV Korpusem i połączenie się z korpusem generała Dochturowa w celu wsparcia mojego ataku na lewe skrzydło nieprzyjaciela. Nieprzyjaciel pod dowództwem króla Neapolu zajmował dość korzystne pozycje na wzgórzach przed miasteczkiem Dmitrowsk i byt gotowy na nasze przyjęcie- Natychmiast wysłałem na jedno z okolicznych wzgórz baterię artylerii pozycyjnej i uszykowałem do ataku 0 Korpus Piechoty. Zaledwie II Koipus uformował się do ataku ze wszystkich stron zaczęły padać strzały. Na nieszczęście pierwsze z nich śmiertelnie dosięgły dzielnego i szanowanego gcnerała-porucznika Baggowuta. Dowództwo nad U Korpusem przejął po nim najstarszy stopniem generał Ołsufiew. Kiedy książę Strogonow z m Korpusem opuścił las rozkazałem mu zająć drugie wzgórze bardziej na lewo. Razem z nim skierowałem tam baterię artylerii pozycyjnej pułkownika Taube. Ogień jej dział był niezwykle skuteczny i przyczynił się do pokonania nieprzyjaciela. Ten pierwszy atak trwał jedynie pół godziny i wywołał ogromne poruszenie we wrogim obozie. Nieprzyjaciel został zmuszony do pospiesznego wycofania swoich oddziałów z zajmowanych pozycji. Przybycie księcia Denisowa wraz z dziesięcioma pułkami kozaków na tyły francuskiego lewego skrzydła doprowadziło do wybuchu paniki. Wyraźnie mogłem usłyszeć odgłos armatnich i karabinowych wystrzałów korpusu dowodzonego przez księcia Orlowa-Denisowa. Kontynuowałem nasz zwycięski alak. Wróg został zmuszony do odwrotu na całej linii. Starałem się możliwie najbardziej zbliżyć się do jego lewego skrzycfia, aby połączyć swoje siły z księciem Ortowem-Denisowem. Jednak aż do tego momentu niemożliwe było uzyskanie jakichkolwiek informacji o tym, co dzido się u księcia Ostermana, który, jak myślałem, połączył już swe siły z siłami generała Dochturowa, ponieważ jakaś nieprzyjacielska piechota zajmowała jeszcze końcowy odcinek lasu, który przemierzyliśmy. Kazałem zaatakować piechotę. Jej żołnierze rzucili się z lasu w pobliski wąwóz, a dwie tworzące ją kolumny również niebawem znalazły się w odwrocie. Ani jednemu człowiekowi nie udałoby się uciec, gdyby w zasięgu ręki znajdowała się kawaleria.
Udałem się więc osobiście do księcia Ostermana. Jego wojska nic połączyły się jednak z korpusem generała Dochturowa. Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść. Rozkazy były jasne i precyzyjne, a ich niezrealizowanie i brak wsparcia mogły z łatwością narazić oddziały naszego prawego skrzydła* jeżeli siła mojego pierwszego ataku nie spowodowałaby paniki wśród wroga* Kazałem więc księciu Ostermanowi posunąć się naprzód jedynie z IV Korpusem w celu zajęcia trzeciego wzniesienia. Nieprzyjaciel został wzięty w krzyżowy ogień naszych baterii, co w połączeniu z ponownymi atakami księcia Orłowa-Denisowa zmusiło jego lewe skrzy a potem dał się zatrzymać dwórr słabym polskim batalionom. Dziadek autora Wojny i pokoju
Generał Dmitrij S. Dochturow, doodca VI Korpusu Piechoty; był szczególnie ceniony przez Kutuzowa
Generał Piotr P. Konownicyn, dyżurny generał Kutuzowa. Przez jego ręce przechodziły wszystkie rozkazy i dyrektywy armii rosyjskiej
Generał Paweł A. Strogonow, dowódca III Korpusu Piechoty. Jego oddziały nie wsparły z winy Bennigsena ataku Baggowuta, co przesądziło o wyniku bitwy
Generał Iwan W. Wasilczikow, kierował działaniami IV Korpusu Kawalerii
Narada w Filach. Od lewej: płk Kajsarow, gen. Kutuzow, gen. Konownicyn, gen. Rajewski, gen. Osterman-Tołstoj, gen. Bennigsen (tyłem), gen. Barclay de Tolly (pod ikoną), gen. Uwarow, płk Toll, gen. Dochturow, gen. Jermołow (stoi)
Napoleon ze Wzgórz Worobiewskich obserwuje Moskwę
Armia rosyjska i ludność cywilna opuszczają Moskwę Napoleon w płonącej Moskwie
KHJU
Obóz tarutiński Napoleon wysyła gen. Lauristona z misją do Kutuzowa
Przyjęcie gen. Lauristona przez Kutuzowa w Tarutinie
Kozacy obserwują obóz francuski pod Tarutino
Pomnik bitwy pod Tarutino wzniesiony w 1834 r., przebudowany w 1855 r
Zwycięstwo pod Tarutinem nad Muratem
3lwa pod Małojarosławcem
Kirasjer polskiego 14. pułku
Legia Nadwiślańska
Polska artyleria piesza
Piechota polska
Huzar 13. pułku
Huzarzy francuscy
Lansjerzy francuscy
Karabinierzy francuscy
Kawaleria francuska pod Winkowem. Ciężka kawaleria, wobec utraty własnych koni, musiała dosiadać czasem wątłych koników chłopskich
Kawalerzysta i piechur moskiewskiego „opołczenia"
Huzarzy lejbgwardii
Kozacy lejbgwardii
Rosyjska piechota liniowa
Piechota izmaiłowskiego pułku lejbgwardii
Szeregowy pułku jegierskiego