p.n.e.Babilon 729-648 [PDF]


120 35 4MB

Polish Pages 168

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD PDF FILE

p.n.e.Babilon 729-648 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

Tymoteuszowi i Małgosi

HISTORYCZNE BITWY PIOTR BIZIUK

BABILON 729-648 p.n.e.

D o m Wydawniczy Bellona Warszawa

WSTĘP. ŚWIAT MIĘDZY DWOMA RZEKAMI

„Kiedy w górze niebo nie zostało jeszcze nazwane, poniżej ziemia nie miała swego imienia (...), nie było pastwiska i niewidoczne były trzciny i bagna, żadne z bóstw nie powstało, nikt nie został nazwany imieniem i nie wy­ znaczono mu losów, wtedy (...) zostali stworzeni bogowie”1. Jeden z nich, Marduk, „w swym sercu postanowił sprawić dzieło wspaniałe. (...) «Krew chcę uczynić i uformować kości, niech powstanie istota ludzka. Zaprawdę stworzę istotę, człowiekiem ona będzie, trud bogów będzie dźwigać, by odpocząć mogli»”2 — rzekł Marduk i tak też się stało. Z wdzięczności bogowie wznieśli mu Dom Wyniosły, świątynię Esagila w Babilonie. Tyle głosił epos. Zanim jednak ktokolwiek usłyszał o Babilonie, do krainy leżącej między dwoma potężnymi rzekami — Ty­ grysem i Eufratem — przybyli Sumerowie. Nazywali 1

A.

Fragment Enuma Elisz, babilońskiego mitu o stworzeniu świata, za M i e r z e j e w s k i , Tajemnice glinianych tabliczek, Warszawa 1981,

s. 66. Epos opowiada o powstaniu świata, uformowaniu się bóstw oraz kluczowej wśród nich roli Marduka, boga Babilonu, który pokonał pramatkę Tiamat, uosobienie słonych wód oceanicznych, określił porządek świata i stworzył człowieka. 2

Za A. M i e r z e j e w s k i, op. cit., s. 70.

siebie Czamogłowymi. Ich pochodzenie ginie w mrokach czasów pradawnych, o których pamięć przetrwała jedynie w mitach. Na podstawie tych opowieści można przy­ puszczać, iż do swej nowej ojczyzny Sumerowie dotarli drogą morską z krainy górskiej (Tybet?)3. Ziemia, którą objęli w posiadanie dać mogła wiele plonów, pod wa­ runkiem jednak, że cała społeczność zajęłaby się dbaniem o uprawy, budową oraz utrzymaniem kanałów iryga­ cyjnych. Od kwietnia do czerwca każdego roku rzeki niosące masy wody spływającej z lodowców dalekiej Armenii zalewały równinę Mezopotamii. Trzeba było okiełznać naturę. Z takim zadaniem nie mogłaby jednak poradzić sobie rodzina, czy nawet plemię. Oto powód, dla którego w południowej Mezopotamii zaczęły po­ wstawać pierwsze w dziejach świata miasta-państwa. Zarządzali nimi światli kapłani. To oni właśnie wynaleźli pismo, początkowo służące jedynie do tego, by mierzyć plony i pomagać w lepszej organizacji pracy. Z czasem przekształciło się ono w bardzo skomplikowany system zapisu. Poszczególne znaki zaczęły odpowiadać sylabom, często zaś z kontekstu należało wywnioskować znaczenie zdań. Zawód pisarza wymagający ciągłego doskonalenia się darzono niezwykłym szacunkiem. W Mezopotamii dwóch surowców było pod dostatkiem: gliny i sitowia. Właśnie z powodu tej dostępności stały się one materiałami piśmiennymi. Z gliny wyrabiano tabliczki, na których trzcinowymi rylcami kreślono znaki przypomi­ nające haki bądź kliny. Dlatego też pismo, które wymyślili Sumerowie zwykło się nazywać klinowym. Czarnogłowi należeli do twórczych ludzi. To oni właśnie na szeroką skalę zaczęli budować gmachy z cegieł — su­ szonych na słońcu bądź wypalanych. Z nich właśnie zaczęto 3

w

Więcej informacji na temat pochodzenia Sumerów można znaleźć książce

Mariana

szawa 1996, s. 53-58.

Bielickiego,

Zapomniany

świat

Sumerów,

War­

budować świątynie na niebotycznych wieżach zwanych ziguratami, urzędy, warsztaty rzemieślnicze i magazyny. W miejsce niewielkich osad neolitycznych powstawały pierwsze miasta. Prawdopodobnie Sumerowie potrafili także wykorzystać twórczo pewien wynalazek. Być może któregoś dnia jakiś rzemieślnik zajmujący się lepieniem dzbanów na garncarskim kole dostrzegł żmudną pracę swojego kolegi wozaka. Doszedł wtedy do wniosku, że łatwiej będzie transportować ładunki, gdy połączy się osią dwa koła — podobne do tych z jego warsztatu — i umieści je pod drewnianym pudłem. Do tej pory bowiem wszelkie towary przewożono na pojazdach przypominających potężne sanie. Wszystko wskazuje na to, że wynalazkiem Czarnogłowych był także brąz, czyli mieszanka miedzi i cyny, znakomity surowiec do wyrobu broni. To oni też udos­ konalili prymitywną sztukę wcjenną, czyniąc z niej rzemios­ ło. Na Steli sępów, płaskorzeźbie z olc. 2450 roku p.n.e., przedstawiono szyk wojowników w hełmach i z włóczniami, kroczących po trupach pokonanych wrogów. W innym miejscu widać jak swoją armię prowadzi ensi4, atakujący nieprzyjaciół z wozu bojowego. Sumerowie nie istnieli w próżni. Ze wszech stron otaczały ich ludy z zazdrością przyglądające się jak mnoży się bogactwo światłych sąsiadów. Nie było problemu, gdy koczownicy osiedlali się i asymilowali. W pewnym jednak momencie, ok. 2350 roku p.n.e. mówiący innym językiem, wyznający wiarę w odmienne bóstwa semiccy Akadowie przejęli władzę nad miastami Mezopotamii. Twórcą pierw­ szego w dziejach świata imperium stał się Szarrukin, Sargon z Agade. Legenda głosi, że był on synem kapłanki, która w tajemnicy urodziła dziecko, włożyła je do koszyka 4

Sumeryjski lytul używany przez władców niektórych państw, w do­

słownym tłumaczeniu „zarznder.”, co poświadcza, iż w pojęciu Czarnoglowych ludzie żyli tylko po to, by służyć bogom. Bardziej właściwe byłoby określenie „książę”.

i puściła z nurtem Eufratu. Przypadkiem wyłowiony przez pewnego ogrodnika, dorastał w otoczeniu ensi miasta Kisz, zaś po władzę sięgnął dzięki łaskawości bogini Isztar. Jedna z inskrypcji Sargona głosiła, że zburzył on miasto o sumeryjskiej nazwie Ka-dingirra, nazywane przez Akadów Bab iii, co tłumaczy się „wrota boga”. To pierwsza wzmianka o Babilo­ nie. Państwo Sargona ciągnęło się od Zatoki Perskiej po Syrię, południowe krańce Anatolii i Cypr. „Utworzenie jednej Mezopotamii dla własnej korzyści, zapewnienie sobie kontroli nad wszystkimi drogami handlowymi, otwarcie wrót na zachód przez wybrzeże syryjskie, będą odtąd przez dwa tysiące lat marzeniem i najwyższym celem licznych monar­ chów sumeryjskich, asyryjskich i babilońskich”5. Akadowie zawdzięczali swoje sukcesy militarne maso­ wemu wykorzystaniu broni koczowników — łuku. Na­ stępcy Sargona przechwalali się bohaterskimi czynami i wyprawami w odległe krainy. Tytułowali się panami czterech stron świata. Jednak ok. 2200 roku p.n.e. sami ulegli Gutejczykom, dzikim góralom, którzy runęli ze wschodu niczym burza w równiny Mezopotamii. Cały porządek społeczny obrócił się wniwecz. „Poseł nie mógł odbywać swej podróży, marynarz nie mógł żeglować na swym statku [...] zbójcy czaili się na drogach. (...) Wielkie pola i łąki nie rodziły zboża; rybne stawy nie dostarczały ryb; nawodnione sady nie dawały miodu ni wina”6 — notował kronikarz. Po kilkudziesięciu latach Czamogłowym udało się przepędzić najeźdźców. Stolicą ich odrodzonego państwa stało się Ur nad Eufratem, w pobliżu ujścia tej rzeki do Zatoki Perskiej. Dany im został jednak tylko wiek względnego spokoju, pewnych procesów nie można było bowiem odwrócić. Semickie plemiona Amorytów z wolna zalewały Sumer. Z czasem usamodzielniały się kolejne ośrodki miejskie: Aszur na północy, Mari nad 5 6

Georges R o u x , Mezopotamia, Warszawa 1998, s. 127. Za M. B i e 1 i c k i, op. cit., s. 130.

środkowym Eufratem oraz Lagasz. W 2004 roku p.n.e. Iszbierra z Isin stanął pod murami Ur i zajął miasto. Ibbisin, ostatni sumeryjski władca, poszedł w niewolę do kraju Anszan7, „w głąb kraju, którego miasta jak drapieżny ptak sam niegdyś dewastował”8. Amoryci przyswoili sobie dokonania ludu, który podbili. Język sumeryjski ostał się tylko w liturgii (podobnie jak łacina po upadku Rzymu). Początkowo w Mezopotamii panował chaos, a władza znalazła się w rękach wielu władców, których domeny ograniczały się do jednego bądź kilku miast. „Nie ma takiego, który sam byłby najmocniej­ szy. Dziesięciu czy piętnastu popiera Hammurabiego, człowieka z Babilonu. Tyleż samo popiera Rim-Sina z Larsy, Ibal-pi-Ela z Esznunny, Amut-pi-Ela z Katany, a dwudziestu królów popiera Jarim-Lima z Jamchadu” — brzmiał fragment listu z ok. 1770 roku p.n.e. adresowany do Zimri-Lima z Mari9. Na północy, nad Tygrysem w siłę urosło państwo Asyryjczyków kierowane przez Szamsziadada. Jego poddani żyli dotąd na obrzeżach kultury Sumero-Akadu. Teraz, dzięki zdolnemu władcy oraz opa­ nowaniu lukratywnych szlaków handlowych wiodących z Azji Mniejszej na wschód, mogli pokusić się o stworzenie lokalnej potęgi i podporządkowanie ziem aż po środkowy bieg Eufratu. Jednak ani hegemonia Asyrii na północy, ani równowaga sił na południu Mezopotamii nie utrzymała się zbyt długo. Po śmierci Szamsziadada na pierwszy plan wysunął się Babilon rządzony przez Hammurabiego. Ten amorycki władca, zapewne także utalentowany dowódca 7

ty

Czyli do Elamu. Elamici wykorzystywali zazwyczaj wszelkie momen­ słabości

rabując

te

w

południowej

ziemie.

Mezopotamii,

Antagonizm

ten

sięgał

najeżdżając czasów

i

bezwzględnie

przedhistorycznych

i miał trwać do momentu podbicia Elamu przez Asurbanipala w latach 648-639 p.n.e.. 8

Za G. R o u x , op. cit., s. 153.

9

Za M. R o a f , Mezopotamia, Warszawa 1998, s. 108.

wojskowy, zdołał pobić zawiązujące się przeciw niemu koalicje miast-państw, by w końcu — w trzydziestym roku swojego panowania10 — zadać klęskę największemu prze­ ciwnikowi Rim-Sinowi z Larsy. Pozostającą jeszcze w opo­ zycji Esznunnę udało mu się zająć w wyniku śmiałego fortelu, odwróciwszy wcześniej bieg rzeki stanowiącej fragment fortyfikacji. Miasto zaś „zniszczył wielkimi masami wody i uczynił pustynią”11. Hammurabi stał się niekwestionowanym panem Między­ rzecza, a Babilon — kulturalną, duchową i administracyjną stolicą cywilizacji liczącej już wtedy kilka tysięcy lat. Południowego dialektu języka akadyjskiego używać zaczęto powszechnie, nie tylko nad Eufratem i Tygrysem. Jeszcze kilkaset lat później w mowie tej prowadzono dyplomatyczną korespondencję z Egiptem i państwem Hetytów. By „w kraju zapanowała sprawiedliwość, by zniszczyć niegodzi­ wych i złych, by silni nie krzywdzili słabych”12, Hammurabi wprowadził kodeks praw, przez potomnych nazwany jego imieniem. Czy istotnie zapisy te stosowano — pozostaje sprawą wielce dyskusyjną. Natomiast z pewnością okres pokoju i stabilizacji przyczynił się do gospodarczego boomu. Rosły budynki nowych świątyń, powstawały kanały, rolnicy i pasterze cieszyli się z obfitych plonów, kupcy zaś, korzystając z bezpiecznych szlaków handlowych, wywozili rodzime dobra, sprowadzając nad Eufrat metale i drewno. Wtedy właśnie kultura mezopotamska osiągnęła najwyższy poziom swojego rozwoju. Około 150 lat po śmierci Hammurabiego stworzone przez niego państwo padło pod ciosami nowej, odległej potęgi. W 1595 roku p.n.e. hetycki władca Mursilis wyru­ szył z Azji Mniejszej, zniszczył państwo Jamchad w środ­ kowej Syrii i pociągnął dalej z łupieżczą wyprawą w dół 10 11

Czyli w roku 1763 p.n.e. P. I w a s z k i e w i c z , W .

Łoś,

M.

starożytności. Słownik, Warszawa 1998, s. 1 7 1 . 12

Za M. R o a f, op. cit., s. 121.

S t ę p i e ń , Władcy i wodzowie

Eufratu. Niektórzy z jego wojowników mieli już broń z żelaza13, wytrzymalszą niż stosowane dotąd uzbrojenie wykonane z brązu. Elitę wśród oddziałów hetyckich stano­ wiły ugrupowania wozów bojowych zaprzężonych w ko­ nie14. Opór Babilończyków na niewiele się zdał, ich państwo rozpadło się niczym budowla z gliny podmyta wodami Eufratu. Babilon został bezlitośnie splądrowany. Miasto stało się łatwym łupem dla innych przybyszów. W momencie głębokiego kryzysu po władzę sięgnęli Kasyci. Ich praojczyzną były góry Iranu, ale dobrobyt, którym cieszyli się mieszkańcy Mezopotamii, przyciągał. Kasyci osiedlali się więc nad Eufratem, przyjmując styl życia Babilończyków, ich język, bogów i zwyczaje. Pod rządami nowej dynastii dla południowej Mezopotamii rozpoczął się okres stagnacji politycznej. Mimo to kraj cieszył się ze względnego spokoju, bowiem szlaki handlowe znów stały się dostępne dla karawan. Tymczasem na północy powstawało nowe imperium — Mitanni. Hetyci zwali je Hurri, Asyryjczycy określali jako Hanigalbat. Państwo to stworzyli Huryci15, którzy od 13

Metal

wydobywany

w

kopalniach Anatolii znano

już

w czasach

Hammurabiego. Początkowo wykonywano z niego jedynie biżuterię i ozdoby. W powszechne użycie wszedł w czasach ekspansji

Ludów

Morza w XIII-XI1 wieku p.n.e. 14

Sumerowie używali rydwanów ciągnionych przez muły bądź onagry,

dzikie osły pochodzące z górskich rejonów Persji. Udomowienie konia przypisuje się plemionom Indoeuropejczyków zamieszkujących stepy nad Morzem Czarnym i Kaspijskim, około 2000 roku p.n.e. 15

Naukowcy

odrzucają

dziś

raczej

hipotezę,

która

głosiła,

że

elitą

w państwie Mitanni byli indoeropejscy Ariowie. Oni to mieliby przejąć władzę, a w dalszej perspektywie zjednoczyć Hurytów, dzięki znajomości hodowli koni i zastosowaniu lekkich wozów bojowych. Potwierdzeniem tej teorii byłoby istnienie kasty tzw. marjanna, arystokratów walczących na rydwanach, oraz aryjskie imiona niektórych władców i kult staroindyjskich

bóstw.

Historycy

podkreślają,

że

wpływy

aryjskie

na

cywilizację

Hurytów należy datować na początek II tysiąclecia lub nawet wcześniej, nie można więc mówić o aryjskiej supremacji w Mitanni.

dawna już żyli nad Chaburem i środkowym Eufratem, przybywając prawdopodobnie z górskich rejonów dzisiejsze­ go Iranu. Potrafili wykorzystać sprzyjającą sytuację między­ narodową — osłabienie Babilonii i pustkę w Syrii po upadku Jamchaflu rozbitego przez wojska Mursilisa. Dzięki opanowa­ niu ważnych szlaków oraz źródeł wydobycia metali, tak pożądanych na południu, szybko urośli w siłę. Należało się też z nimi liczyć, gdyż znali i potrafili wykorzystać na masową skalę nowoczesny rodzaj broni — lekki rydwan bojowy. Dysponowali wszelkimi elementami potrzebnymi do jego produkcji: kontrolowali obfite pastwiska konieczne do hodowli koni, umieli układać te zwierzęta, potrafili też wytwarzać lekkie wozy z kołami szprychowymi. Wykorzysta­ nie udoskonalonego rydwanu zrewolucjonizowało sposób prowadzenia wojny. Wyszkoleni łucznicy, stojący na platfor­ mach szybkich pojazdów, bez większego problemu byli w stanie wybić niemobilnych piechurów. Już wkrótce miarę wielkości władców zaczęto określać, podając liczbę wozów bojowych, jakimi dysponowali. O losach bitew miały zaś decydować starcia rydwanów. Huryci opanowali całą północną Mezopotamię, tak że nawet Asyryjczycy stali się ich wasalami. Niebawem jednak Mitanni musiało rywalizować o północną Syrię z ekspansywnym Egiptem pod rządami XVIII dynastii. Po serii starć doszło do podziału stref wpływów, a niedawni przeciwnicy zawarli ze sobą pokój poparty małżeństwem Amenhotepa Ul z hurycką księżniczką. Sytuacja zmieniła się, gdy w połowie XTV wieku p.n.e. do rozgrywki włączyli się Hetyci. Ich państwo odrodziło się z nową mocą pod berłem Suppiluliumy. Władca ten zręcznie wykorzystał spór dynastyczny w Mitanni i poparł jednego z kandydatów do tronu. Huryci szybko stracili wpływy w Syrii, zaś ich stolicę Waszuganni16 zniszczyły wrogie wojska. Szattiwaza ostał się na tronie już jako jeden z wasali hetyckiego monarchy, podobnie jak wielu z syryjskich książątek. 16

to miasto.

Do dziś nie udało się zidentyfikować miejsca, gdzie znajdowało się

Słabość Mitanni wyzyskali Asyryjczycy, uniezależniając się i opanowując wschodnie rubieże upadającego imperium. Wyczyn ten powiódł się w połowie XIV wieku p.n.e. Aszuruballitowi I. Nawiązał on nawet stosunki dyplomaty­ czne z Egiptem. Za przesłany w darze rydwan zaprzężony w białe konie i pieczęcie z lazurytu zażądał od faraona złota, które „jak kurz zalega ziemię Egiptu”17. Odrodzenie potęgi północnego sąsiada nie w smak było Kasytom, którzy obawiali się odcięcia od szlaków handlowych wiodących z Iranu. Rzecz szła o znaczne zyski ze sprzedaży nad Nil koni i drogich kamieni. Wkrótce wybuchł więc konflikt, początkowo nierozstrzygnięty. Granica między obu państwami ustabilizowała się na Małym Żabie. Asyria kontynuowała mimo to ekspansję niemal we wszystkich kierunkach. Okazało się bowiem, że wymiana handlowa nie pozwalała utrzymać statusu państwa na odpowiednim poziomie, zaś wojna może przynosić niemałe zyski, łupy, stałe daniny, surowce i niewolników. Panujący w na przełomie XIV i XIII wieku p.n.e. Adadnirari I wyprawiał się do Karkemisz w południowej Anatolii, w góry Urualri (Armenia), walczył też z „wprawnie mordującymi” Gutejami. Jego następca, Salmanasar I podbił to, co ostało się po Mitanni. Władca ten deportował w okolice stołecznego Aszuru blisko 15 tysięcy mieszkańców z krainy Hanigalbat, dając tym samym początek militarystycznej tradycji, która trwać miała do końca asyryjskiej państwowo­ ści. Jeszcze bardziej skuteczny był Tukultininurta I, który złupił górzyste tereny na zachodzie i północy, w wyniku czego 30 tysięcy Hetytów18 musiało pogodzić się z przymuso­ wą przeprowadzką nad Tygrys. Bardziej znaczące było jednak zdobycie i splądrowanie Babilonu przez asyryjskie wojska. Posąg Marduka uprowadzono na północ. 17 18

M. R o a f , op. cit., s. 139.

Asyryjczykom zależało na osiedleniu u siebie hetyckich rzemieśl­ ników, znających się znakomicie na wytopie cennego żelaza.

Karta jednak odwróciła się szybko. Zaprzestanie or­ ganizowania wypraw wojennych przez Tukultininurtę, zaangażowanie się króla w kosztowną budowę nowej stolicy — miasta o nazwie Kartukultininurta — oraz odsunięcie od władzy kapłanów Aszura zjednoczyło opozycję i doprowa­ dziło do zamachu stanu. Na prawie sto lat w Asyrii zapanował chaos, zaś Babilonia przejęła kontrolę nad swoim północnym sąsiadem. Marduk powrócił do swojej pierwotnej siedziby w Esagila. Tymczasem na przełomie XIII i XII wieku p.n.e. nowa inwazja „ludów północnych ze wszystkich krańców mo­ rza”19 wstrząsnęła porządkiem rzeczy od Azji Mniejszej, przez Syrię, aż po granice Egiptu. „Obce ludy na swych wyspach uczyniły spisek i żaden kraj nie oparł się ich broni. Hatti, Kizzuwatna, Karkemisz, Arzawa, Alaszija jednocześnie zniknęły... Wojownicy szli na Egipt i fala ognia szła przed nimi”20 — głosiła jedna z inskrypcji Ramzesa III w Medinet Habu. Państwo Hetytów rozpadło się. Uchodźcy szukali miejsc, gdzie mogliby wieść normalne życie, za nimi zaś podążali najeźdźcy. Egipt oparł się inwazji z największym trudem. Asyrię i Babilonię, szczęś­ liwie dla nich, ominęła ta fala. Wkrótce jednak i one miały zostać wydane na pastwę zupełnie innych koczowników. Korzystając z osłabienia sąsiadów, na regionalną mocarstwowość wybił się Elam. Państwo to było na tyle prężne, że opanowało tereny graniczące z Asyrią na wschód od Tygrysu i pobiło kasycką Babilonię. Posąg Marduka i stelę z prawami Hammurabiego jako łup wojenny wywieziono do Suzy21. Niektóre z miast Międzyrzecza musiały płacić |1J J. Z a b t o c k a, Historia Bliskiego Wschodu w starożytności, Wroclaw 1987, s. 275. 20 Tamże, s. 274. 21

rowej

W 1902 roku bazaltowy blok praw Hammurabiego o ponaddwumetwysokości

z inskrypcjami w

francuscy archeolodzy. Szutruknahunte.

Wyryte

na

piśmie klinowym odnaleźli w Suzie nim

było

imię

elamickiego

władcy

Elami tom haracz. Najazd ten przyczynił się do upadku — około roku 1157 p.n.e. — i tak już słabej dynastii Kasytów. Władzę przejęli królowie II dynastii z Isin. Udało im się otrząsnąć z zależności od Elamu, a nawet pokonać go, gdy na tronie Babilonu zasiadł zdolny władca Nabuchodonozor I. Do decydującej bitwy z Elamitami doszło nad rzeką Ulai. „Obaj królowie stanęli naprzeciw siebie i rozpoczęli walkę. Między nimi jakby rozpalił się ogień. Kurz, który wznieśli, przesłonił oblicze słońca; rozszalał się huragan, rozpętała się burza... Hulteludisz, król Elamu, pierzchł i zniknął po wsze czasy, a król Nabuchodonozor wsławił się zwycięstwem. Zawładnął Elamem i wywiózł z niego skarby”22. Wśród nich był też odzyskany posąg Marduka, który po raz kolejny powrócił do swojej siedziby w świątyni Esagila. Babilończycy tak urośli w siłę, że przez czas jakiś Asyria musiała uznawać ich zwierzchność nad sobą. Sytuacja ta nie trwała zbyt długo. Już za panowania Aszurresziszi północne królestwo odzyskało niezależność. Do rozkwitu na przełomie XII i XI wieku p.n.e. doprowa­ dził Asyrię Tiglatpilesar I. Władca ten oparł swoje rządy na sprawnej i wyćwiczonej w bojach, choć jeszcze na wpół profesjonalnej armii. W kolejnych kampaniach gromił ple­ miona koczowników z północy i zachodu. Dotarł nawet do Morza Śródziemnego, zaś fenickie miasta zapłaciły mu trybut. Ruszył też przeciw Babilonowi. „Wdarłem się do pałaców należących do Marduknadinahe, króla Karduniaszu [Babilonii]... Dwukrotnie wystawiłem przeciw niemu linię wozów bojowych i zwyciężyłem go”23. Świetność nie trwała długo, śmierć Tiglatpilesara oznaczała upadek państwa, zaś Mezopotamia po raz kolejny pogrążyła się w chaosie. Przyczyną tego był napór Aramejczyków z pustyń na Półwyspie Arabskim i w Syrii. Byli oni koczownikami 22

Za G. R o u x, op. cii., s. 238.

2'’

Tamże, s. 239.

skorymi do wojaczki i handlu, wyróżniającymi się przy tym inteligencją, co w wielu przypadkach pozwalało im na zajmowanie eksponowanych stanowisk w administracji królestw, w których się osiedlali. I choć proces asymilacji Aramejczyków następował dość szybko, choć bez więk­ szych oporów przyjmowali oni bóstwa i sposób postrzegania świata ludów, z którymi się stykali, to wciąż gdzieś w głębi duszy pozostawali koczownikami, a przechodzenie do prawdziwie osiadłego trybu życia przebiegało wśród nich powoli i z oporami. W X wieku p.n.e. opanowali znaczną część północnej Syrii. Zakładane przez siebie państwa określali imieniem przywódcy zwycięskiego plemienia — bit, czyli dom. Przykładowo, Bit-Adini ze stolicą w Til-Barsip, prężny aramejski organizm na południe od Karkemisz, znaczyło tyle co „dom Adini” lub „dom Edenu”24. Inne, pokrewne Aramejczykom grupy koczow­ ników z Pustyni Arabskiej zdołały przejść przez gęsto zaludnione okolice wielkich miast środkowej Babilonii i osiedlić się na wschodnim brzegu Tygrysu oraz na południu, w Kraju Nadmorskim. Przybysze mogli w ten sposób zakłócać ważne szlaki handlowe wiodące nad Zatokę Perską i dalej do Dilmunu25, południowej Arabii oraz Indii. Określano ich mianem Kaldu, Chaldejczycy. Chaos był tak wielki, że przez dekadę na początku X wieku p.n.e. w Babilonie nie obchodzono najważniejszego święta Nowego Roku26. Sytuacja w północnej Mezopotamii była równie katastrofalna. Konieczność ciągłych walk z napierają­ cymi koczownikami doprowadziła do tego, iż obszar pod 24

w

Por. Księga Amosa 1, 5. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu przekładzie z języków oryginalnych, Poznań, Warszawa 1980. Wszelkie

cytaty z Biblii wykorzystane w niniejszej książce pochodzą z tego wydania. 25 26

Czyli dzisiejszego Bahrajnu.

Obchodzono je wczesną wiosną, zapewne było ono radosnym karnawałem z biesiadami i tańcem. Więcej na ten temat w ro/il/ialr Wrota boga.

panowaniem asyryjskich królów skurczył się do pasa o długo­ ści 160 i szerokości 80 kilometrów wzdłuż górnego Tygrysu. W tej słabości tkwiły jednak zalążki przyszłej potęgi. „Zaprawieni w bojach nieokrzesani rolnicy byli świetnymi żołnierzami, a panująca dynastia przekazywała koronę z ojca na syna od blisko trzech wieków”27. Już wkrótce Asyria stać się miała kolosem, jakiego dotąd świat nie widział, zaś jej dążenie do dominacji nad Babilonem określić miało główny kierunek zmagań militarnych i politycznych w VIII oraz VII wieku p.n.e.

27

G. Roux, op. cit., s. 241.

ASYRIA STAJE SIĘ MOCARSTWEM

Na początku IX wieku p.n.e. nic nie wskazywało na to, by nad górnym Tygrysem powstać miało imperium, które swoim zasięgiem obejmie cały Bliski Wschód. W oczach współczesnych silniejsze były państewka Lewantu — Da­ maszek, Izrael, Juda, czy aramejskie księstwa plemienne. To jednak Asyryjczycy byli w stanie podbić sąsiednie ludy i zapanować nad nimi, zaś Kalchu, Aszur i Niniwę przemienić w światowe metropolie. Nie był to praw­ dopodobnie zamierzony efekt jakiejś planowanej strategii, a ciąg wielu, często przypadkowych zdarzeń. W rdzennej Asyrii1 mieszkało nie więcej niż kilkaset tysięcy osób. Byli to ludzie twardzi, którzy — inaczej niż w Babilonii — musieli z wielkim wysiłkiem wydzierać naturze jej dary. Otoczeni byli ze wszech stron przez wrogów, nawykli do ciągłej wojaczki i obrony swych ziem przed obcymi. Z czasem okazało się, że sposobem na zdobycie bogactw co najmniej równie skutecznym jak uprawa roli czy handel są wyprawy wojenne. Sukcesy militarne przynosiły chwałę panującemu, zaś łupy radowały „narodo­ wego” boga Aszura. To właśnie pod jego rozkazami co roku 1

Obejmowała ona teren o powierzchni kilkunastu tysięcy km kw., za

J. W o l s k i , Historia powszechna. Starożytność, Warszawa 1971, s. 98.

wczesnym latem — po majowych żniwach — władca zwoływał wyprawę wojenną i prowadził swoje armie na sąsiednie ziemie. Podboje były więc uzasadnione ze wzglę­ dów religijnych, a głęboko zakorzeniona konieczność ich' organizowania utrwalona przez wieloletnią tradycję. Począt­ kowo nie chodziło wcale o trwałe zhołdowanie nowych prowincji, a raczej o znalezienie „terenów łowieckich”, „gdzie można było zdobyć skarby i zarazem liczną i tanią siłę roboczą w postaci jeńców wojennych bądź przesiedleń­ ców”2. Szejkowie plemion, przez których domeny przetaczały się asyryjskie wojska mogli uciekać wraz ze swoim ludem na pustynię bądź w niedostępne góry, albo próbować stawić opór, choć to rozwiązanie kończyło się zazwyczaj rzezią obrońców i wysiedleniami. Rozsądniej więc było ucałować stopy „potężnego króla, króla świata, króla Asyrii”3 i zgodzić się zapłacić mu trybut. Mógł to być „dar poddaństwa”, wręczany jakoby dobrowolnie, bądź „danina ciężka”, której wielkość określona była z góry i uiszczana zazwyczaj raz do roku4. Najdrobniejsza próba stawienia oporu, czy opóźnienia w dostarczaniu haraczu powodowała kontrakcję i odwiedziny armii Asyryjczyków. W takim przypadku lokalny dynasta musiał żegnać się z władzą, a zazwyczaj także i z własną skórą, na tronie osadzano zaś osobę przyjaźnie nastawioną do „opiekunów” znad górnego Tygrysu. System pozwalał na łatwą ingerencję w wewnętrzne sprawy sąsiadów. Wystarczyło bowiem, by do kasy państwowej nie wpłynął trybut, by już szykować wyprawę do opornego sąsiada. Często przy tym trasa przemarszu wojsk organizowana była tak, by przebiegała przez tereny, które wcześniej nie znajdowały się w sferze wpływów asyryjskich. W takim 2 3

G. R o u x , op. cit., s. 243. Tytulatura stosowana

w

odniesieniu

do

Aszurnasirapli

II,

za

J. L a e s s 0 e, Ludy Asyrii, Warszawa 1972, s. 150. 4 Por. J. Z a b ł o c k a , Poznań 1971, s. 57.

Stosunki

agrarne

w

państwie

Sargonidów,

przypadku oprócz zaległych danin można było liczyć na dary od nowych władców, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z agresorami. Ten etap zależności starano się utrzymać jak najdłużej, nie wymagał on bowiem organizowania kosztow­ nego systemu administracji, budowy fortyfikacji oraz utrzy­ mania garnizonów złożonych z lojalnych wojsk. Asyryjczycy dostrzegli też, że łatwiej jest zasiać panikę w szeregach potencjalnych przeciwników, niż siłą przeko­ nywać ich później do owej jednostronnej „wymiany hand­ lowej”. Stąd powtarzające się systematycznie bezwzględne i brutalne tłumienie prób wszelkiego uniezależnienia się przez ujarzmione już państwa i szczepy. Zanim więc którykolwiek z watażków płacących daniny do Kalchu i Niniwy zechciałby się zbuntować, musiał dogłębnie przemyśleć szanse na odniesienie zwycięstwa. Nie było taryfy ulgowej: buntownik wiedział, że w przypadku klęski zostanie obdarty ze skóry, jego żołnierze powbijani na pale, miasta i wioski zburzone, sady owocowe zrównane z ziemią, a lud deportowany do odległych prowincji. Taka strategia przynosiła rezultaty. Kronikarze Aszumasirapli II w ten oto sposób relacjonowali jedną z wypraw swojego władcy nad dolny Chabur: „Zbliżyłem się do miasta Suru należącego do Bit-Halupe. Zgroza [jaką budzi w nich] wielkość Aszura, mego pana, powaliła ich na ziemię. By ocalić życie, panowie i starszyzna miasta przybyli, by się ukorzyć. Całując me stopy mówili: «Zabij, jeśli taka twoja wola! Daruj życie, jeśli łaska! Pocznij z nami, co zechcesz!» (...) W swej odwadze armia ma oblegała miasto, wzięła w niewolę wszystkich winnych żołnierzy i mi ich wydała”5. Równie skuteczną metodą na utrzymanie posłuchu wśród podporządkowanych ludów były masowe przesie­ dlenia. Chodziło nie tylko o złamanie chęci oporu po­ tencjalnych buntowników, ale także o zapewnienie rozwoju 5

Za G. R o u x, op. cii., s. 245.

gospodarczego rdzennie asyryjskich prowincji. Stale brako­ wało w nich rąk do pracy przede wszystkim ze względu na nieustanną wojnę, choć do czasów panowania Tiglatpilesara III armia asyryjska była na wpół zawodowa, zasilana przez rolników żyjących ze zbrojnych wypraw tylko przez kilka miesięcy w roku. Aramejscy pasterze, feniccy rzemieślnicy, tkacze z Urartu, kupcy i rolnicy z Izraela, rybacy z Kraju Nadmorskiego — wszyscy oni mieli pracować na chwałę nowego władcy, ślepo mu posłuszni i ulegli, z dala od swoich ojczyzn. Być może władcy asyryjscy zamierzali stworzyć zunifikowane społe­ czeństwo, zlane z wielu ludów niczym stop metali, niezwiązane z dawną tradycją, lecz wyznające wiarę w Aszura. Zamysłu tego nie udało im się w pełni zrealizować, zbyt wielu było bowiem deportowanych w stosunku do tych, wśród których mieli się zasymilować. Element przeważa­ jący wśród tego mrowia ludzkiego stanowili Aramejczycy6. Już w VIII wieku p.n.e. nad Górnym Zabem i Tygrysem częściej dało się słyszeć ich mowę niż gardłowo brzmiący asyryjski dialekt języka akadyjskiego7. Zjawisko deportacji nasilało się wraz z nowymi podbojami. Duma asyryjskich monarchów kazała im przyćmić dokonania przodków, nie tylko zwycięstwami militarnymi. Do budowy coraz większych i wspanialszych rezydencji, do tworzenia 6 W IX wieku p.n.e. plemiona aramejskie stanowiły 72 proc. przesied­ leńców. Por. J. Z a b ł o c k a , Stosunki agrarne..., s . 7 9 . 7

W drugiej połowie pierwszego tysiąclecia p.n.e. aramejski stał się

językiem

powszechnie

używanym

na

całym

Bliskim

Wschodzie.

Złożyło

się na to kilka przyczyn. Aramejczycy przyswoili sobie nieskomplikowany system alfabetyczny zapożyczony od Fenicjan, łatwiej więc było zapisywać ich mowę. Deportacje stosowane masowo przez asyryjskich władców sprawiły, iż Aramejczycy zamieszkiwali w wielu rejonach imperium. Gdy w VI wieku Persowie poszukiwali języka, którym mogłyby posługiwać się wszystkie ludy ich państwa, wybrali właśnie aramejski, jako najbardziej rozpowszechniony. Mowa ta pozostała w powszechnym użyciu do podboju arabskiego w VII wieku n.e.

ogrodów, akweduktów, a nieraz i miast całych potrzeba było wciąż nowych niewolników. W latach 881-815 p.n.e. uprowadzono do nowych siedzib 193 tysiące osób, od 745 do 701 roku p.n.e. — już ponad milion ludzi8. Jednak to tylko statystyka, w której ciężko jest zawrzeć ludzkie tragedie. Te wszystkie procesy, silnie ze sobą związane, sprawiały, że do Asyrii początkowo powoli, niczym strumień, później coraz szybciej, jak rwąca rzeka, zaczęły napływać bogactwa całego Wschodu: cedry libańskie i wytworne przedmioty z kości słoniowej wykonane przez fenickich rzemieślników, purpura znad granicy z Egiptem, lapis lazuli9, metale, wśród nich zaś złoto z gór Armenii i Egiptu, anatolijskie żelazo oraz miedź. Okazało się, że z zysków pozyskanych z wojny da się żyć na całkiem niezłym poziomie. Dotyczyło to jednak niewielkiej liczebnie kasty związanej z armią oraz tworzącej się wokół niej warstwy urzędników. Każdy z monarchów, który chciał odejść od polityki podbojów był usuwany bądź musiał szybko zrewidować swoje poglądy. Skarbce władców znad Tygrysu szybko zapełniły się złotem. I choć „oblicze niektórych zacofanych regionów pokryła warstewka cywilizacji, to nie wydaje się, by Asyryjczycy specjalnie troszczyli się o gospodarkę odległych prowincji i dobrobyt ich mieszkańców. Państwo było bogate, lecz większość podbitych ludów żyła w chronicznej nędzy. Szerzyły się więc bunty, które trzeba było tłumić”10. Pod koniec X wieku p.n.e. dało się zauważyć oznaki osłabienia naporu koczowników na stare państwa Mezo­ potamii. Za panowania Aszurdana II armie asyryjskie podjęły pierwsze ofensywne wyprawy wojenne na wschód. Władca ten chwalił się w jednej ze swoich inskrypcji, że udało mu się odbudować główną bramę wjazdową do Aszur, która wcześniej rozleciała się nieremontowana. Świadczyć by to mogło o stanie 8

Por. J. Z a b ł o c k a , tamże, s . 7 9 .

9

Czyli lazuryt. G . R o u x , op. cit., s. 245.

10

ogólnego rozprzężenia i kryzysie władzy w „mrocznych” latach. Adadnirari II, syn Aszurdana, ustalił wspólną granicę z Babilonią, pokonawszy uprzednio rywala z południa. Arrapcha, miasto leżące na południe od Małego Zabu, stała się ważną twierdzą w systemie zabezpieczającym rdzenną Asyrię. Z królem Babilonu został zawarty traktat pokojowy, w którym wymieniono spis sporów granicznych między obu państwami w przeszłości11. Na zachodzie udało się Asyryjczykom zająć Hanigalbat, dawne Mitanni, choć wymagało to wykorzystania wszelkich umiejętności sztuki oblężniczej, bowiem każde miasto trzeba było zdobywać wielkim wysił­ kiem i z dużym nakładem środków. Ziemie aż po Chabur zostały wcielone do rodzącego się imperium. Dary od lenników oraz skarby zdobyte podczas wypraw wojennych wpływać zaczęły do państwowej kasy, co pozwoliło na poczynienie inwestycji. „W całym kraju wzniosłem budynki administra­ cyjne. W całym moim kraju zbudowałem urządzenia nawad­ niające. Zapasy ziarna powiększyłem w porównaniu z daw­ nymi czasami”12 — chwalił się Adadnirari. Tukultininurta II poszedł śladem ojca. Rządził tylko sześć lat, z czego cztery upłynęły mu na wyprawach do Nairi, krainy leżącej na południowy zachód od jeziora Wan. Wysiłek opłacił się, bowiem księstwo to udało się Asyryjczykom zhołdować. W ramach trybutu miało ono dostarczać koni do oddziałów lekkiej jazdy, formacji po raz pierwszy wprowadzonej do asyryjskiej armii. Podczas jednej z corocznych wypraw Tukultininurta dotarł do Sippar, kilkadziesiąt kilometrów od Babilonu, nie napotykając na większy opór. Później jego wojska pomaszerowały w górę Eufratu i Chaburu, ściągając po drodze trybut. Aszumasirapli II zasiadł na tronie swojego ojca w 883 roku p.n.e. Na reliefach odnalezionych w Kalchu widać postawnego " Dokument ten określany jest jako Historia synchroniczna. 12

s. 90.

Za H. W. F. S a g g s , Wielkość i upadek Babilonii, Warszawa 1973,

mężczyznę o orlim nosie i zimnym spojrzeniu, władczego i aroganckiego despotę, nie znoszącego sprzeciwu, mocarza ufnego w swą siłę, a przy tym budzącego odczucie lęku. Człowiek ten stał się postrachem Bliskiego Wschodu, pod­ porządkowując okoliczne ludy władztwu Asyrii. Sporym sukcesem osiągniętym już na początku panowania było podbicie aramejskiego państwa Bit-Adini nad środkowym Eufratem. Stolicę tego kraju, Til-Barsip, miasto leżące na południe od Karkemisz zdobyto korzystając z machin oblężniczych i taranów, dokonując także podkopów, co świadczyć może o wysokiej sprawności asyryjskich służb inżynieryjnych. Zwycięzcy wywieźli znaczne łupy: oprócz płodów rolnych i kruszców, były to cenne naczynia oraz kamienie, maści, tkaniny i cedry. Pokonanych spotkał okrutny los. Aszumasirapli bez ogródek przechwalał się tym, jak rozprawił się z miesz­ kańcami miasta: „Przed bramą ustawiłem słup, obdarłem ze skóry wszystkich przywódców buntu, a skóry ułożyłem na słupie. Niektórych zamurowałem w słupie, innych wbiłem na pale. Wiele skór zdjąłem w mym kraju, a okryłem nimi mury... Wielu jeńców spaliłem. Wielu żołnierzy pojmałem żywcem. Niektórym obciąłem ręce lub dłonie; innym nos, uszy i kończyny. Wielu wojownikom wyłupiłem oczy. Uło­ żyłem stos z żywych, a drugi z głów. Rozwiesiłem je na drzewach wokół miasta. Spaliłem ich młodzież, chłopców i dziewczęta... Od mego miecza zginęło 6500 wojowników, a resztę pochłonął Eufrat”13. Droga na zachód stanęła otworem. W 877 roku p.n.e. Aszumasirapli dotarł do Libanu, by w Wielkim Morzu ziemi Amurru14 obmyć swój oręż i złożyć ofiarę bogom. Władcy miast fenickiego wybrzeża pośpieszyli, by wręczyć dary i zapobiec pacyfikacji. Sukces Asyryjczyków wynikał ze sprawnie przeprowadzonej kampanii, zaskoczenia nieprzyja­ ciela, umiejętnie podsycanej aury grozy, jaka towarzyszyła ^ G. R o u x , op. cit., s. 247. Czyli w Morzu Śródziemnym.

14

najeźdźcom oraz słabości państewek syryjskich. Aszurnasirapli, w dwudniowej bitwie nad środkowym Eufratem, pobił jeszcze plemiona Suchu wspierane przez Babilon15. „Bojaźń przed moją władzą sięgała aż do krainy Karduniasz [północna Babilonia], a mrożący krew w żyłach strach przed moim orężem powalił na kolana krainę Kaldu [Chaldea, południowa Biabilonia]”16 — chełpił się Aszumasirapli. O bogactwach, które napływały zewsząd do Asyrii świad­ czyć może rozmach, z jakim przebudowano nową stolicę — Kalchu, w miejscu, gdzie Wielki Zab łączył się z Tyg­ rysem. Nie wiadomo, dlaczego Aszumasirapli zdecydował się na przeniesienie swojej siedziby z prastarego Aszur. Być może zależało mu na umniejszeniu wpływów potężnych kapłanów, może chciał kierować państwem z miejsca bardziej nadającego się do obrony. Prawdopodobnie jednak kierowała nim pycha oraz chęć ukazania potęgi asyryjskiej monarchii. Kalchu założył Salmanasar I czterysta lat wcześniej, jednak od tamtego czasu miasto zdążyło popaść w ruinę. Teraz do pracy spędzono tysiące niewolników, którzy zburzyli stare budowle, zniwelowali teren i zaczęli stawiać nowe gmachy. Miasto otoczyły mury o długości blisko 8 kilometrów i wysokości ok. 15 metrów. W północno-zachodniej części Kalchu stanęła cytadela chroniąca świątynie oraz potężny pałac władcy. Wszystko było w nim pomyślane tak, by przytłoczyć gościa. Drzwi wejściowych strzegły olbrzymie, 3-metrowe skrzydlate byki z ludzkimi głowami17. Na ścianach znajdowały się kolorowane płaskorzeźby przedstawiające sceny bitewne, myśliwskie oraz dworskie. Przybysz, który je oglądał — czy był to fenicki książę, czy też prosty szejk 15

Być

może

starcie

zakończyło

się

niepomyślnie

dla

Aszumasirapli,

bowiem jeszcze do VIII wieku p.n.e. Suchu pozostawali niezależni, choć posyłali trybut do Asyrii. 16 H. W. F. S a g g s , op. cit., s . 9 2 . 17

Miały one pięć nóg, by ktoś, kto wchodził do pomieszczenia, odniósł

wrażenie, że byki wykonały krok do przodu.

koczowniczego szczepu z pustyni — musiał być pełen trwogi wobec otaczającej go potęgi i majestatu. Przepych bił zewsząd. Odrzwia sporządzono z cennego drewna, zaś wnętrza pełne były kosztownych przedmiotów, broni i deli­ katnych tkanin. Nawet na cegłach, którymi wyłożono podłogę znajdowało się wytłoczone imię władcy. Goście musieli być zaskoczeni, widząc rzadkie zwierzęta trzymane w specjalnie przygotowanym ogrodzie. Znajdowały się tam strusie, lwy, byki, dzikie słonie i małpy. Na uroczystej inauguracji nowej stolicy w 879 roku p.n.e. obecnych było blisko 70 tysięcy ludzi — robotników, urzędników państwowych, przesiedleńców, którzy mieli osiąść w Kalchu, posłów oraz przedstawicieli sąsiednich państw. „Przez dziesięć dni podejmowałem radosne ludy ze wszystkich krajów razem z mieszkańcami Kalchu; poiłem ich winem, otworzyłem dla nich łaźnie, namasz­ czałem ich i odesłałem ich w pokoju i szczęściu do ich krajów”18 — relacjonował dumny Aszumasirapli. Do przy­ gotowania biesiady zużyto niebotyczne ilości prowiantu: „1000 tuczonych jęczmieniem wołów, 1000 (sztuk) młodego bydła i owiec z obór, 14 000 pospolitych owiec (z trzód), 1000 tłustych owiec, 1000 jagniąt, 500 ptaków myśliwskich, 500 gazel, 1000 wielkich ptaków, 500 gęsi, 500 żurawi, 10 000 gołębi [...], 10 000 małych ptaków, 10 000 ryb [...], 10 000 jajek, 10 000 bochnów, 10 000 miar piwa, 10 000 miar wina w skórzanych pojemnikach19. Ci, którzy ucze­ stniczyli w biesiadzie, z pewnością wielokrotnie opo­ wiadali o niej swoim bliskim. Wszystko obliczone było na podniesienie prestiżu imperium i utwierdzenie prze­ konania, że opór wobec tak potężnego państwa jak Asyria jest bezcelowy. 18 19

J. L a e s s 0 e , op. cit., s. 154. Tamże. Spis nie uwzględnia potraw, których znaczenie nie jest do

końca zrozumiale. Prawdopodobnie na uczcie podano też danie przypo­ minające turecki kebab.

Jednak następca Aszumasirapli, jego syn Salmanasar III zmierzyć się musiał z silną koalicją państw syryjskich. Regułą było bowiem to, że w momencie przesilenia politycznego i przejęcia władzy przez następcę monarchy, peryferyjne dzielnice mocarstwa burzyły się, mając nadzieję na zrzucenie asyryjskiej zwierzchności. 33 z 35 lat swojego panowania Salmanasar strawił na wyprawy wojenne. Nie do końca wiadomo, dlaczego przed­ sięwziął ekspedycje zbrojne przeciwko zhołdowanemu przez ojca państwu Bit-Adini. Być może opóźnienia w opłacaniu trybutu stały się pretekstem do przekształcenia księstwa w asyryjską prowincję. W 855 roku p.n.e. wojskom znad Tygrysu udało się w końcu zająć Til-Barsip. Na miejsce deportowanej rodzimej ludności sprowadzono Asyryjczyków, zaś miasto przemianowano na Kar-Salmanasar, czyli Port Salmanasara. Prawdziwe trudności zaczęły się jednak, gdy imperium postanowiło zmusić do uległości księstwa Syrii. Daniny płynące do Kalchu musiały stanowić nie lada ciężar, skoro Damaszek, Hama i porty północnej Fenicji zdecydowały się wypowiedzieć posłuszeństwo niedawnemu suwerenowi. Na czele koalicji wspartej przez wojska Izraela, a nawet oddziały egipskie stanął Adadidri, biblijny Ben-Hadad z Da­ maszku. W 853 roku p.n.e. Asyryjczycy przeprawili się przez Eufrat20 i ruszyli na zachód. Wszystko wskazywało na to, że kampania będzie czystą formalnością, przyjęciem hołdu i odebraniem trybutów od lokalnych kacyków. Bez większych problemów wojska imperium dotarły do Aleppo. Dopiero pod Karkar nad Orontesem drogę zagrodziła im potężna armia koalicji. Sojusznicy wystawili 65 tysięcy piechurów, 3940 rydwanów bojowych, 1800 kawalerzystów, a nawet 1000 arabskich wojowników na wielbłądach21. Siły asyryjskie były 20

Żołnierze

przepłynęli

przez

rzekę,

korzystając

z

napompowanych

kozich skór. Por. Nigel S t i 11 m a n, Nigel T a 11 i s, Armies ofthe Ancient Near East 3000 BC to 539 BC, Worthing 1984, s. 84. 21 Byl to pierwszy potwierdzony w źródłach przypadek wykorzystania wielbłądów na polu walki.

podobne pod względem liczebności. Bitwa musiała być zażarta. „Zabiłem 14 000 wojowników, zalawszy ich niczym Adad22, gdy sprowadza burzę. Ich trupy były wszędzie, a równinę wypełnili uciekający żołnierze... Równina była za mała, by ich pochować. Ich trupy wypełniły Orontes od brzegu do brzegu, zanim powstał most”23 — relacjonował Salmanasar. Był to jednak typowy tekst propagandowy, który mijał się z prawdą. Asyryjczycy ponieśli porażkę i musieli wycofać się niepocieszeni. Wiadomo, że jeszcze przez kilka­ naście lat Adadidri rządził Damaszkiem. Salmanasar nie dał mimo to za wygraną, kilkakrotnie próbując ujarzmić syryjskie państewka. W 841 roku p.n.e. w bitwie u podnóża góry Senir Asyryjczykom udało się pokonać siły niejakiego Hazaela, który przejął władzę po przewrocie pałacowym w Damaszku. W ręce zwycięskiej armii wpadło wtedy ponad tysiąc ryd­ wanów, blisko 500 koni do jazdy wierzchem oraz porzucony obóz z bogatymi namiotami i sprzętem wojennym. Stolicy księstwa Salmanasar jednak nie zdobył. W końcu dał sobie spokój z Syrią, kierując kolejne wyprawy na północny-zachód, w kierunku Cylicji i gór Taurus. Być może chodziło mu 0 uprowadzenie jak największej liczby niewolników, tak potrzebnych do pracy na roli, budowy nowych świątyń 1 pałaców. Asyryjczykom zdecydowanie lepiej powiodło się w Ba­ bilonii, która dotąd raczej pozostawała poza sferą ich zainteresowań. Utrzymanie dobrych stosunków gwarantował zresztą traktat zawarty jeszcze za czasów Adadnirariego. W 851 roku p.n.e. na południu doszło do wojny domowej. Przeciwko prawowitemu władcy — Mardukzakirszumi — wystąpił jego brat Mardukbelusati, który sprzymierzył się z Aramejczykami. Wezwany na pomoc Salmanasar uporał się z buntownikami, zajmując kolejno ich twierdze i gromiąc w polu. Mardukbelusati został schwytany i zabity. Po odniesionym sukcesie asyryjski władca odbył pielgrzymkę 22

Bóg burzy i deszczu, czczony między innymi w Aszur i Aleppo.

23

Za G. R o u x , op. cit., s. 251.

do sanktuariów Babilonii. Odwiedził świątynię Esagila w Babilonie, gdzie złożył ofiarę Mardukowi, wybrał się także do pobliskiej Borsippy i Kuty. Mieszkańcy mieli powody do radości, mogli bowiem uczestniczyć w kilku wielkich ucztach, zostali też obłaskawieni „pięknie barwionymi szata­ mi i darami”. Salmanasar, czy to w poszukiwaniu sławy, czy też niosąc pomoc Mardukzakirszumiemu, podążył na połu­ dnie, by rozprawić się z chaldejskimi plemionami zamieszku­ jącymi Kraj Nadmorski nad Gorzką Wodą24. Szczepy te nie uznawały zwierzchności króla Babilonu, co więcej — ich wyprawy i półkoczowniczy styl życia stanowiły spory problem dla osiadłych rolników. Asyryjczykom udało się pobić plemię Bit-Dakkuri, zaś od Bit-Amukani i Bit-Jakini ściągnąć trybut. Szczególnie ten ostatni szczep miał dać się w przyszłości we znaki armiom znad górnego Tygrysu. Wyprawa do Babilonii stała się swego rodzaju pre­ cedensem, choć nic nie wskazywało jeszcze na to, że północne imperium zechce na stałe podporządkować sąsiada z południa. Pod koniec panowania Salmanasara doszło do groźnego przesilenia politycznego. Władca, zapewne zmęczony niekoń­ czącymi się kampaniami, osiadł w Kalchu, zaś dowództwo nad armią przekazał turtanu25 Dajanaszurowi. Dostojnik ten musiał wykazać się sporym zadufaniem, zrażając do siebie możnych. Prawdopodobnie zagrały też ambicje Aszurdaninapla, syna starego króla, który poczuł się urażony, że to nie jemu powierzono kierowanie wojskiem. Wybuchło powsta­ nie. Rebelianci opanowali 27 miast rdzennej Asyrii, musieli więc cieszyć się szerokim poparciem społecznym. W istocie — rolnicy oraz kupcy byli niezadowoleni bogaceniem się wszechwładnych gubernatorów i rosnącymi wpływami do­ stojników dworskich. Powstańcom chodziło o sprawiedliwszy — w ich mniemaniu — podział łupów, które napływały do 24 25

skiej.

Czyli Zatoką Perską. Głównodowodzący, odpowiednik marszałka polnego, w armii asyryj­

Asyrii. Sposobem na zwycięstwo było odsunięcie jednej z frakcji. Następca wyznaczony przez Salmanasara, jego syn Szamsziadad V potrzebował siedmiu lat, by stłumić rebelię. Udało mu się to dzięki pomocy zbrojnej uzyskanej z Babi­ lonii. Ceną za to było uznanie zwierzchności sąsiada z południa. Upokarzające sformułowania traktatu musiały zagrać na ambicji młodego monarchy, bowiem kilka lat później w trzech wyprawach pobił on Babilończyków, zajął ich stolicę, ściągnął trybut, a sam nazwał się „królem Sumeru i Akadu”. Władca południowego królestwa Mardukbalassuikbi został uprowadzony do Kalchu. Prawdopodobnie nie dane mu było dożyć tam spokojnej starości. Asyryjczykom przybył tymczasem nowy rywal. Nad jeziorami Wan, Urmia i Sewan urosło w siłę państwo Urartu. Jego miasta leżały w niedostępnych górach, na skalnych terasach. Mieszkańcy tej krainy świetnie znali się na metalur­ gii, zaś ich wyroby docierały do wielu państw Basenu Morza Śródziemnego. Warunki naturalne pozwalały im na hodowlę koni oraz uprawę płodów rolnych w dolinach rzek. Przyswoili sobie pismo klinowe, zapożyczone z Asyrii. W IX wieku p.n.e. państwo to rozpoczęło ekspansję na południe. Dążenie Urartyjczyków do opanowania Syrii stało się poważnym problemem dla władców z Kalchu, groziło bowiem przeję­ ciem tej strategicznej prowincji oraz odcięciem od intratnych szlaków handlowych. Szamsziadad zorganizował trzy wypra­ wy do kraju Nairi, na południe od jeziora Wan, dzięki czemu udało mu się zażegnać niebezpieczeństwo na jakiś czas. Po śmierci tego władcy w 811 roku p.n.e. Asyria pogrąży­ ła się w chaosie na ponad pół wieku. Przez pięć lat rządy jako regentka sprawowała Sammuramat, matka młodocianego Adadnirariego ID. Pamięć o niej — jako legendarnej Semiramidzie — przetrwała dzięki greckiemu przekazowi, choć niewiele miał on wspólnego z rzeczywistością26. 26

Być może mit o wiszących ogrodach Semiramidy w Babilonie zrodził się po tym jak Zakutu, żona Sanheriba, pomagała w odbudowie miasta zrównanego z ziemią przez swojego męża w 689 roku p.n.e..

Adadnirari próbował przywrócić wpływy asyryjskie w Syrii oraz zapewnić bezpieczeństwo szlaków handlowych wiodą­ cych przez Zagros na wschód. Jednak władza centralna słabła, rosły zaś wpływy lokalnych „baronów”. Za Salmanasara IV zachodnimi prowincjami imperium rządził turtanu Szamsziilu. Na siedzibę obrał on sobie Kar-Salmanasar nad Eufratem, skąd podejmował wyprawy wojenne we własnym imieniu. Chaos pogłębiły epidemie dżumy i bunty miast, do których doszło w czasie panowania Aszurdana III. Zaćmienie Słońca z 15 czerwca 763 roku p.n.e. musiało być uznane przez współczesnych za zły omen27. Katastrofalna sytuacja słab­ nącego państwa nie zmieniła się wcale za rządów Aszumirari V. Władca ten praktycznie nie opuszczał pałacu. W takich warunkach armia oraz sprawna administracja, dwa filary mocarstwa, ulegały dalszej dezorganizacji, zaś gospodarka zaczęła się „zwijać”. Szczęśliwie dla Asyrii, w Kalchu zawiązał się spisek i wybuchło powstanie. Na tron wyniesiony został Tiglatpilesar III. Nie wiadomo do końca, kim był — krewnym usuniętego króla, czy też uzurpatorem. Spiskowcy musieli znać jednak jego zalety: zdolności organizacyjne, sprawność działania oraz inteligencję. Po monarchach miernych stery władzy ujął człowiek, który wyprowadził Asyrię z kryzysu i zapoczątko­ wał jej drogę ku potędze, jakiej nie znał jeszcze świat. Kluczem do tego była przebudowa armii. Wojsko asyryjskie po reformach przeprowadzonych przez Tiglatpilesara miało stać się znakomitą machiną do przeprowadzania podbojów. Dopiero armii rzymskiej w sześć wieków później uda się dorównać Asyryjczykom.

21

znalazła

Informacja się

w

o spisie

pełnym

zaćmieniu

limmu,

Słońca

urzędników

widzianym

asyryjskich.

w

Niniwie

Współcześni

astronomowie byli w stanie ustalić datę tego wydarzenia. W oparciu o to odtworzono chronologię władców Mezopotamii aż do połowy II tysiąclecia p.n.e.

ARMIA ASYRII

Do połowy VIII wieku p.n.e. armia asyryjska zbierała się na wyprawy wojenne wczesnym latem. Wynikało to z pros­ tej przyczyny: składała się ona w dużej mierze z chłopów, którzy musieli zadbać o swoje zbiory. Żniwa odbywały się zazwyczaj w maju. Trzeba było jeszcze miesiąca, by z najdalszych regionów państwa ściągnęły kontyngenty zbrojnych. W czerwcu armia pod dowództwem króla mogła ruszać w pole. Ta sezonowość wpływała na charakter i czas trwania wypraw wojennych, nie można było bowiem przeprowadzać ekspedycji w zbyt odległe krainy, ani podejmować akcji przeciwko kilku wrogom. Uzbrojenie żołnierzy pospolitego ruszenia zależało w dużej mierze od stopnia ich zamożności; każdy z wojaków sam musiał zatroszczyć się o swój ekwipunek. Co prawda już około 1100 roku p.n.e. Asyryjczycy prawie całkowicie wyelimi­ nowali broń z brązu zastępując ją żelazną, jednak często stan tego rynsztunku pozostawiał wiele do życzenia. Wy­ szkolenie zdobywało się na wyprawach wojennych, nie było mowy o specjalnym organizowaniu ćwiczeń na wielką skalę. Taka półprofesjonalna armia odnosiła mimo wszystko sukcesy, niesiona zapałem bojowym i chęcią zdobycia łupów. Bywało, że przeciwnicy dawali tyły na samą

wiadomość o tym, że przyjdzie im walczyć z wojskami Aszura. Jednak gdy wróg stawiał twardy opór — tak jak miało to miejsce chociażby pod Karkar — wychodziło na jaw, że wojska asyryjskie da się pokonać. By utrzymać przy życiu słabnące imperium i skierować je na drogę dalszej ekspansji, potrzebne były nowe środki. Klucz do sukcesu stanowiła reforma wojskowa. Tiglatpilesar III doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Fundamentalna innowacja, której dokonał ten władca dotyczyła zmiany charakteru sił zbrojnych — z po­ spolitego ruszenia na armię stałą gotową do akcji w każ­ dej chwili, we wszystkich rejonach Asyrii1. Monarcha zorientował się także, że przewagę nad przeciwnikami można utrzymać intensywnie szkoląc żołnierzy w po­ sługiwaniu się bronią oraz stale modernizując ich uzbroje­ nie. Skład nowej armii opierał się przede wszystkim na zubożałych chłopach asyryjskich — twardych, bitnych, wytrwałych, żądnych chwały i łupów. ORGANIZACJA ARMII

Jądrem sił zbrojnych stała się kisir szarruti, regularna armia utrzymywana przez władcę. W jej skład wchodziły wszystkie formacje — rydwany bojowe, jazda, piechota, wojska inżynieryjne oraz służby logistyczne. Odziały kisir szarruti stacjonowały w wielu miejscach imperium, zasilane często przez najbardziej wartościowe lokalne wojska. Przykładowo, Sargon II po jednej z kampanii syryjskopalestyńskich wcielił do armii 50 rydwanów z Samarii, 200 rydwanów oraz 600 kawalerzystów z Hamy, a także 200 kawalerzystów i 3 tysiące piechurów z Karkemisz2. Do regularnej armii włączano także piechurów z Judei oraz łuczników chaldejskich, aramejskich i elamickich. Niekiedy 1 2

M. H e a l y , The Ancient Assyrians, Oksford 1991, s. 18. N. S t i 11 m a n, N. T a 11 i s, op. cii., s. 29.

całe plemiona brano na żołd i przesiedlano. Tak było chociażby z ludem Gurasimmu, osadzonym w Kraju Nadmor­ skim nad Eufratem, gdzie często chaldejskie plemiona burzyły się przeciw zwierzchności Asyrii. Imperium ceniło też sobie usługi Ituajczyków, ludu zamieszkałego nad Tygrysem, na południe od Aszur. Szczep ten uchodził za niezwykle wojowniczy i znajdował się na służbie imperium od czasu wyprawy Tiglatpilesara m na Babilon. Wielokrotnie dowiódł swojej lojalności wobec Asyryjczyków, tłumiąc między innymi jeden z buntów mieszkańców Tyru i Sydonu. Ituajczyków, którzy tworzyli później zwarty oddział w armii, angażowano przede wszystkim do działań zwiadowczych3. Wojska kisir szarruti, wyekwipowane na koszt monarchy, nosiły się po asyryjsku i na pierwszy rzut oka nie różniły się niczym od stołecznych żołnierzy. Służba w rydwanach i kawalerii — uważana za elitarną — zastrzeżona była raczej dla Asyryjczyków, do piechoty wcielano ludzi z różnych grup etnicznych. Podstawową zaletą kisir szarruti było to, że wojsk można było użyć do przeprowadzenia akcji zbrojnej w każdym momencie, a nie tylko w „sezonie wypraw”, nie czekając na zebranie się pospolitego ruszenia. Asyryjczycy nie zrezygnowali ze zwoływania obywateli zdolnych do noszenia broni na coroczne orężne eskapady, tradycja ta była bowiem zbyt silnie zakorzeniona, zaś korzyści całkiem wymierne. Instytucja sab szarri, czyli ludzi króla wiązała się z obowiązkiem pełnienia służby przez członków gmin na rzecz państwa. Najsilniejsi i obyci w posługiwaniu się bronią trafiali do armii, inni w razie potrzeby musieli liczyć się z możliwością powołania — byli swego rodzaju rezerwistami. Pozostałym wyznaczano zaję­ cia przy wielkich robotach zlecanych przez władzę central­ ną. Budowa monumentalnych świątyń, pałaców oraz twierdz wymagała wielu rąk do pracy. Ci, których było na to stać, 3

J. Z a b ł o c k a, op. cit, s. 66.

mogli wykupić się z obowiązku, pokrywając koszty zaopat­ rzenia i uzbrojenia innego „poborowego”. Za mobilizację sab szarri w danej prowincji odpowiedzialni byli gubernatorzy, zaś dowódcy oddziałów zwani rab kisri zwoływali podległych im ludzi z jednej lub kilku wsi4. W zależności od potrzeb pospolite ruszenie z danej prowincji mogło zostać wezwane do punktu zbornego nawet w odległym miejscu imperium. Szczególną rolę w armii odgrywała przyboczna straż monarchy, zwana kurubuti sza szepe lub po prostu sza szepe. Był to elitarny korpus, znakomicie wyposażonych i wyszkolonych wojowników. Pełnili oni służbę w pałacu, zaś w czasie kampanii mieli obowiązek chronić władcę. Zachowały się zapisy, z których wynika, że Sargon II kilkakrotnie ruszał do boju jedynie ze swoją przyboczną kawalerią liczącą 1000 jeźdźców. Piechurów sza szepe można było rozpoznać po olbrzymich okrągłych tarczach wykonanych ze skóry z metalowym obramowaniem i brą­ zowym stożkiem umieszczonym w środku. Swoją straż przyboczną mieli także królowa oraz następca tronu. Armię uzupełniały kontyngenty z krain podległych, które nie były asyryjskimi prowincjami. Głównym wodzem pozostawał władca, szarrum. Pod­ legali mu dowódcy różnych formacji, jednak tym, który zastępował go bezpośrednio podczas wypraw był turtanu. Przed samymi bitwami wyznaczano dwóch marszałków polnych, kierujących skrzydłami armii. Podstawową jednostką wojsk asyryjskich był oddział składający się z 10 osób, którymi dowodził rab eszirte. Kisri był z kolei plutonem żołnierzy z danego terytorium, w jego skład wchodziło od 500 do 2 tysięcy wojowników. Podobnie jak w innych armiach Bliskiego Wschodu, obowiązywał podział na ugrupowania liczące 50, 100 i 1000 osób. Kierowali nimi pięćdziesiętnicy, setnicy oraz tysięcznicy. 4

N. S t i 11 m a n, N. T al 1 i s, op. cit., s. 29.

FORMACJE BOJOWE

Rydwany stanowiły elitę asyryjskiej armii. Na widok wozu bojowego ciągnionego przez pędzące niczym burza konie, którym piana toczyła się z pysków, a piach i kamienie strzelały spod kopyt pojazdu, z którego strzelec ze śmiertelną precyzją wypuszczał strzałę za strzałą, zaś wozak gardłowymi okrzykami starał się zmusić zwierzęta do jeszcze większego wysiłku, niejednemu Chaldejczykowi kolana gięły się ze strachu, zaś przez głowę przelatywała myśl: „Uciekać!”. Wynalezienie tego rodzaju broni można porównać do wprowadzenia w użycie karabinu maszynowego pod koniec XIX wieku. Idea rydwanu bojowego narodziła się gdzieś na pograniczach wielkich cywilizacji Bliskiego Wschodu. W zamierzchłych czasach koczownicy traktowali konie jako zwykłe tuczniki, trzymali je dla ich mięsa i skór. W połowie drugiego tysiąclecia p.n.e. doszli jednak do wniosku, że więcej korzyści przyniesie im zmuszenie tych zwierząt do ciągnięcia zaprzęgów. Wół był powolny, osioł z kolei zbyt uparty, koń natomiast nadawał się do swej nowej roli znakomicie. Szybko okazało się, że wykorzys­ tując rydwany nie tylko łatwiej pilnować stad, ale i bić przeciwnika. Największe skarby leżały w żyznych dolinach rzek, gdzie rolnicy z mozołem wydzierali ziemi jej bogac­ twa. „Jeźdźcy rydwanów z wyżyn zaczęli opanowywać rozległe, otwarte niziny Mezopotamii i Egiptu i bezkarnie rozprawiali się z ich mieszkańcami. Krążąc wokół ludzkich stad — oddziałów nieprzyjacielskiej piechoty — w odleg­ łości stu do dwustu jardów5, załoga rydwanu składająca się z woźnicy i łucznika była w stanie położyć sześciu ludzi w ciągu minuty. W dziesięć minut dziesięć załóg mogło więc wyeliminować pięciuset, a może więcej żołnierzy przeciwnika, dokonać rzezi na miarę bitwy pod Sommą. 5

Czyli około 90-180 metrów.

W obliczu tej przewagi przeciwnik miał tylko dwa wyjścia: uciekać, co było manewrem wątpliwym wobec większej ruchliwości napastnika, bądź poddać się”6. Wozy bojowe szybko przekształciły się w lekkie pojazdy po to, by konie mogły ciągnąć jak najmniejszy ciężar, a przez to rozwijać większą prędkość. Pełne koła zastąpiono szpry­ chowymi. Rydwan taki ważył niecałe 50 kilogramów, więc silny piechur mógł go przetransportować na swoich plecach. Nowy rodzaj broni błyskawicznie zyskał eksponowane miejsce w armiach Bliskiego Wschodu, zaś jej właściwe użycie decydowało często o wyniku batalii, a nawet wojen. W bitwie pod Kadesz nad Orontesem to właśnie dzięki wozom bojowym Hetyci zatrzymali egipską ekspansję do Syrii7. Asyryjczycy nie stanowili tu wyjątku, doceniając znaczenie tego oręża. Rydwany, czyli narkabtu, weszły w skład ich armii wraz z wyzwoleniem się spod panowania Mitanni. To zresztą w Hanigalbat zdobyto wiele wozów bojowych. Żyjący tam Huryci uważani byli za mistrzów w układaniu koni do zaprzęgów, lubowali się też w wy­ ścigach tych zwierząt, zaś dzięki rydwanom zawojowali niegdyś znaczne połacie Mezopotamii i Syrii. Asyryjskie egzemplarze wozów bojowych z XII wieku p.n.e. były lekkimi pojazdami zaprzężonymi w parę koni z dwuosobową załogą. Za czasów Aszurnasirapli II wy­ twarzano już większe pojazdy, tak by mogło się na nich zmieścić trzech wojowników: powożący, strzelec oraz ochraniający ich tarczownik. Taki rydwan ciągnęła trójka koni. Można przypuszczać, że zmiany tej dokonano, gdyż 6

J. K e e g a n , Historia wojen. Warszawa 1998, s. 170.

7

Bitwa wydarzyła się około 1280 roku p.n.e. Egipcjanie zostali zaatako­ wani podczas forsowania Orontesu. Z dużymi stratami udało im się odeprzeć ataki Hetytów. Obie armie liczyły ok. 2.0 tys. wojowników. Wiadomo, że Hetyci rzucili do boju ok. 2500 rydwanów. Wynik bitwy wpłynął na zahamowanie egipskiego parcia na północ i przyczynił się do podziału stref wpływów w Syrii między wielkimi mocarstwami XIII wieku p.n.e.

masywniejsze wozy bojowe miały większe platformy, potrzebne do tego, aby zmieściły się na nich trzy osoby8. Wprowadzenie tarczownika sprawiało, że jego towarzysze broni nie byli tak narażeni na nieprzyjacielski ostrzał. Standardowy pojazd wyposażony był w kołczan ze strzałami przymocowany do burty tak, by łucznik bez problemu mógł sięgać po kolejne pociski. W razie konieczności przejścia do walki wręcz, gdyby konie albo woźnica zostali zabici, wojownik mógł też posłużyć się toporkiem umiesz­ czonym obok strzał albo włócznią. Rozmiary rydwanów asyryjskich z czasów panowania Sanheriba i Asurbanipala w VIII i VII wieku p.n.e. stały się jeszcze bardziej imponujące. Niektóre z tych pojazdów miały koła wielkości dorosłego mężczyzny. Inne zaprzężone były w cztery konie9, a ich załogę powiększono o jeszcze jednego tarczownika. Wygląd takich wozów, szczególnie podczas szarży, musiał wywoływać dreszcz — podniecenia u swoich, przerażenia wśród nieprzyjaciół10. Rydwany wypierane były 8

„W historii wojskowości obserwuje się tendencję do zwiększania

rozmiarów i sity rażenia nowych rodzajów broni. Lekka jazda przekształ­ cała się w ciężka. Szczególnie szybko proces ten zachodził po zakoń­ czonych kampaniach wojennych (...) Ciężka kawaleria i rydwany prezen­ towały się bardziej imponująco, wzmagały więc odczucie siły u dowód­ ców”. — D. N o b l e , Assyrian Chariotry and Cavalry. State Archives of Assyria Bulletin 4/1990, Helsinki 1990, s. 64. Specjaliści z Discovery Channel w filmie pt. „Rydwany władzy” postawili tezę, że trzeci koń był luzakiem

i

stanowi!

żywą

narażonych podczas szarży. l; Były to zwierzęta

ochronę o

dla

rozmiarach

pozostałych

dwóch,

przypominających

szczególnie współczesne.

Konie używane przez Asyryjczyków w XII wieku p.n.e. miały zaledwie 102 cm w kłębie, czyli tyle, co obecne kuce. 10 Duncan Noble (Assyrian Chariotty...) stawia tezę, że czterokonne rydwany z czasów Asurbanipala, z dwoma tarczownikami, woźnicą oraz

łucznikiem nie

były

wcale wykorzystywane podczas bitew, używano ich

natomiast do polowań. Nie można się zgodzić z tym poglądem, bowiem nic nie uzasadnia konieczności wzmocnienia załogi rydwanu „myśliw­ skiego” o kolejnego tarczownika. Jeden w zupełności wystarczył. Wielkie wozy mogły być natomiast używane podczas parad wojskowych.

już jednak wtedy przez kawalerię, która prawie całkowicie przejęła ich funkcje na polach bitew. Mimo to do końca starożytności pozostały pojazdami reprezentacyjnymi. To właśnie Asyryjczycy wprowadzili w życie pomysł, który zmienił sposób prowadzenia wojen. Wojownicy z Kalchu i Niniwy dosiedli koni, zamiast nimi powozić. Tak zrodziła się kawaleria, zwana przez nich pitallu. Początkowo koń był za słabym zwierzęciem, by jeździć nań wierzchem. Ludzie potrafili już jednak selekcjonować osobniki, byli w stanie tak pokierować hodowlą, by osiągnąć zamierzony skutek. Trwało to co prawda przez pokolenia, ale z czasem kucyk mógł stać się prawdziwym wierzchowcem bojowym. Chociaż konie znano w Mezopotamii już w czasach akadyjskich, to pierwsze zapiski o wykorzystaniu tych zwierząt do jazdy, wtedy jeszcze na ich zadach, pochodzą z okresu starobabilońskiego. Utrzymanie się na koniu było jednak ryzykownym przedsięwzięciem i wielką sztuką, nie znano bowiem ani siodeł, ani strzemion. Pokusa obycia się bez rydwanu, co pozwoliłoby znacznie ograniczyć koszty, musiała być jednak spora. Poza tym świat widziany z końskiego grzbietu wydawać się mógł łatwiejszy do zawojowania. Za panowania Aszumasirapli II w armii asyryjskiej istniały już oddziały jazdy. Wojownicy walczyli wtedy dwójkami. Jeden z nich był strzelcem posługującym się łukiem, zaś drugi kierował końmi trzymając lejce obu zwierząt. W razie potrzeby mógł przyjść z pomocą swojemu towarzyszowi broni, dysponował bowiem piką i sporych rozmiarów okrągłą tarczą. Obaj żołnierze siedzieli na wierzchowcach, pod­ trzymując się bosymi stopami. Walka w takich warunkach nie mogła być komfortowa, łatwo było bowiem o upadek, zaś na dokuczliwe obtarcia nóg cierpiało zapewne wielu jeźdźców. Konie musiały być specjalnie układane. Wczesne formacje jazdy wykorzystywano do rozpoznania i działań dywersyjnych na tyłach nieprzyjaciela. Ich atutem była szybkość i możliwość ścierania się z wrogiem w terenie, w którym nie dało się użyć rydwanów. Zawsze też jeździec

mógł zsiąść z konia i przemienić się w piechura, by z większą celnością razić przeciwnika. Za czasów Salmanasara III nastąpiła zmiana tylko z pozoru nieistotna — wojownicy ruszając do boju siedzieli już nie na końskich zadach, lecz na grzbiecie, bliżej kłębu. Zapewniało to większą stabilność i pozwalało na pewniejsze prowadzenie ostrzału przeciwnika. Jednak jazda funk­ cjonowała wciąż w systemie dwójkowym. W okresie panowania Tiglatpilesara III kawalerzysta sam kierował już swoim wierzchowcem. Na jednym z reliefów widać dwóch jeźdźców obok siebie atakujących włóczniami uciekających piechurów. Być może walczono wciąż parami, wykorzys­ tując sprawdzone metody układania koni. Z tamtych czasów nie zachowały się wizerunki konnych łuczników, co nie oznacza wcale, że nie wykorzystywano tych jednostek. Sargonidzi docenili w pełni walory jazdy. Za ostatnich asyryjskich władców stała się ona najlepiej wyekwipowaną i wyszkoloną formacją w armii. Jeźdźcy siedzieli już w miarę pewnie na wyścielonych derkami lub skórami grzbietach koni. Do uzbrojenia typowego dla wcześniejszej epoki, czyli lanc, dodano łuk i kołczan ze strzałami. Z całą pewnością kawalerzyści posługiwali się łukiem, miotając pociski z siodła, choć wymagało to sporej wprawy. Obie ręce były wtedy zajęte, a koniem można było kierować tylko naciskając go kolanami i kostkami. Zwierzętom zakładano skórzane płachty chroniące szyję i pierś, co świadczyć może o tym, że ceniono dobre wierzchowce. Pozyskiwano je w różny sposób. Tiglatpilesar HI przedsię­ wziął szereg wypraw do Iranu nie tylko po to, by rozprawić się z koczowniczymi Medami, ale także, aby zdobyć cenne konie. Rajdy na wschód organizowali również jego następcy. Zwie­ rzęta zdobywano także w Anatolii oraz Urartu, a sprowadzone do Asyrii układano w odpowiedni sposób. Konie stanowiły ważną część trybutów ze zwasalizowanych krain. Przeznaczone pod jazdę wierzchem uchodziły za cenniejsze od tych zaprzęganych do rydwanów. Prawdopodobnie konie stanowiły

własność państwa, zaś trzymali je żołnierze we wsiach, w których mieszkali. Gdy szykowano wyprawę wojenną, wierzchowce musiały trafić do punktów zbornych w po­ szczególnych prowincjach. Odpowiedzialni za to byli urzęd­ nicy zwani muszarkisu, specjalnie powołani do tego, by dbać o stan zaopatrzenia armii w konie. Zwierzęta pędzono później do jednego z trzech miast w rdzennej Asyrii: Kalchu, Niniwy lub Dur-Szarrukin11. Corocznie od marca do czerwca, kiedy miała rozpocząć się kolejna wyprawa wojenna, przez bezdroża i ścieżki imperium przetaczały się więc tabuny koni, wzbudzając ciekawość dzieci i niekłamany podziw dorosłych, że oto monarcha panujący nad nimi posiada tak wielkie stada. Jednak to piechota — nazywana zuku lub zuk szepi — stanowiła o liczebności asyryjskiej armii. Opierała się ona na masach łuczników. Stan wyszkolenia i uzbrojenia oraz morale tych wojowników różniły się bardzo, w zależności od tego, czy były to oddziały na utrzymaniu władcy, najbardziej oddane imperium, czy też chodziło o kontyngenty państw wasalnych, żołnierzy gotowych ratować się ucieczką z pola bitwy w przypadku nawet najmniejszego naporu nieprzyja­ ciół. Łucznicy mieli zasypywać wroga gradem strzał. Wspie­ rali ich procarze. I jednych, i drugich chronili przed nieprzyjacielskim ostrzałem tarczownicy12. Od czasów Tiglatpilesara HI do jednostek piechoty wprowadzono włóczników. Z reliefów wiadomo, że wojownicy ci podczas bitew posługiwali się krótką piką, zaś osłaniali lekką tarczą wykonaną z sitowia. W przypadku szczególnego niebezpie­ czeństwa do bitwy mogli też stawać ludzie ze służb pomocniczych — masztalerze, zwiadowcy, cieśle i ciury obozowe — uzbrojeni w wekiery13, maczugi, toporki i proce. " N. S t i 11 m a n, N. T a 11 i s, op. cit., s. 30. Rozróżniano trzy rodzaje tych wojowników, prawdopodobnie ze

12

względu na wielkość i kształt tarcz, którymi się posługiwali. 13

Maczuga z żelaznym okuciem zaopatrzona w wystające kolce.

UZBROJENIE

Łuk kompozytowy stanowił podstawowe uzbrojenie w asyryjskiej armii. Kiedy i gdzie wymyślono tę broń — nie wiadomo. Z pewnością wymagało to długotrwałych eksperymentów i żmudnych prób. Jednak gdy opracowano już sposób formowania tej skomplikowanej konstrukcji, przetrwała ona w niezmienionej formie do XIX wieku14. Łuki znali już Akadowie, którzy dzięki ich masowemu zastosowaniu z łatwością podbili sumeryjskie miasta. Rozpowszechnienie tej broni ściśle wiązało się z sukcesami odnoszonymi przez wojowników walczących na rydwa­ nach. Łuki stały się integralną częścią całego „zestawu”. Wykorzystując je można było razić przeciwnika ze zna­ cznej odległości. Nie dało się tego dokonać ani cięższą włócznią, ani mniej śmiercionośną procą. Łucznicy po­ kazali swoją klasę, gdy z rydwanów przesiedli się na końskie grzbiety. Trzeba było nie lada umiejętności, by oddawać celne strzały pędząc w stronę nieprzyjaciela i jednocześnie kierując koniem. Łuk kompozytowy składał się z trzech warstw. Rdzeń wykonany był z giętkiego drewna, do którego od strony wewnętrznej mocowano warstwę rogu, zazwyczaj bawołu, a od zewnętrznej — ścięgna, najczęściej bydlęce lub jelenie. Sztuki tej dokonywano przy użyciu klejów z kości lub ścięgien zwierząt z dodatkiem rybich pęcherzy lub skóry z rybiego podniebienia15. Cały proces budowy łuku mógł trwać nawet rok, miał przy tym wszelkie znamiona czynności magicznych. Broń trzeba było wysuszyć w od­ 14

Łuki

kompozytowe

mieli

na

swoim

wyposażeniu

żołnierze

armii

mandżurskiej. 15 A. towego),

K a r p o w i c z , Budowa azjatyckiego luku złożonego (kompozy­ www.bowtime.waw.pl/faq/ ak-budowa-luku-wsch.html; adresy

stron internetowych podanych w książce dostępne w sieci do 5 sierpnia 2004 roku.

powiedniej temperaturze i wilgotności. Końcowe czynno­ ści polegały na wyginaniu i spiłowywaniu, kształtowaniu łuku tak, by jego ramiona stały się równomiernie wygięte. Cięciwa wykonywana była najczęściej z nie wyprawionej skóry i jelit. Łuk asyryjski — zwany też angulamym — wyróżniał się tym, że po naciągnięciu kształtem bliski był półokręgowi, czasem przypominał zaś dwa boki trójkąta równoramiennego. Do napięcia gotowej broni trzeba było nacisku blisko 70 kilogramów. Łuk zwykły, wykonany jedynie z wysuszonego drewna, wymagał kilkanaście razy mniejszego wysiłku. Jednak różnica jakościowa nie pozostawiała wątpliwości — dzięki łukowi kompozytowemu można było zabić nieprzyjaciela nawet z 300 metrów, choć bywało, że pociski dolatywały na 800 metrów. Strzała wypuszczona z takiej broni przebijała bez problemu brązowy pancerz z odległości ponad 100 metrów. Największą wadą łuku kompozytowego była konieczność długiego szkolenia, po to, by wyrobić odpowiednie partie mięśni Strzelca, celność i właściwe nawyki. Wprawny łucznik mógł oddać nawet do 24 strzałów w ciągu minuty, choć cięciwa wpijała się w palce i co jakiś czas musiał zrobić sobie przerwę. Asyryjczycy nie znali zekierów16, a cięciwę napinali palcem wskazującym, czasami także środkowym, przytrzymując delikatnie strzałę. Zastosowanie grotów z żelaza, zamiast kamiennych i brą­ zowych, przyczyniło się do wzmocnienia i tak potężnej siły rażenia tej broni. Sama salwa z kilkunastu tysięcy łuków jednocześnie sprawić musiała, że nieprzyjaciel marł z przera­ żenia, widząc niebo zakryte chmurą pocisków. Wywoływała ona przetrzebienie szeregów wroga, który stawał się wtedy lf’

Specjalny

pierścień

metalowy

służący do napinania cięciwy nie męczyły się palce Strzelca.

łuku

lub

kamienny,

kompozytowego.

zakładany Dzięki

na

kciuk,

jego

użyciu

bardziej podatny na bezpośredni atak. Taki sposób prowa­ dzenia walki zobaczyć można na wielu reliefach. Ukazano go też na słynnych wrotach z Balawat17. Łuki wykorzys­ tywano także w starciach na krótki dystans, gdy dochodziło do rozbicia szyków przeciwnika i chaotycznej walki. W takim przypadku jednak bardziej sprawdzały się piki. Włócznie były bronią tak starą jak mezopotamska cywilizacja. Można było użyć ich w dwojaki sposób, obie metody znali Sumerowie. Wojownicy Czarnogłowych miotali włócznie z prymitywnych wozów bojowych za­ przężonych w onagry, zaś główną bronią ich falangi były kilkumetrowe piki, a więc broń przeznaczona do kłucia przeciwnika. Był to oręż niezwykle prosty w budowie, wystarczyło bowiem zaopatrzyć się w drzewce i nabić na nie metalowe groty18. Innowacją było zastosowanie żelaza do wyrobu tej broni. Asyryjczycy nadali jej nowy charak­ ter, zaopatrując w lance oddziały swej jazdy. Istnienie takich jednostek datuje się na czasy panowania Tiglatpilesara III. Wojownicy ci atakowali wrogów, dzierżąc wysoko drzewce, trzymając je prawie nad swoją głową ukośnie w dół. Była to więc broń przeznaczona do walki z piechotą. Nie dochodziło natomiast do pojedynków kawaleryjskich, bowiem asyryjska jazda nie miała wtedy konkurencji. Prawdopodobnie sposób atakowania piką przejęła od kawalerii imperialna piechota. Broń przez nią używana miała około 2 metrów długości, była krótsza od 17

Były to okucia z brązowej blachy przygotowane na drzwi, na których

przedstawiono sceny z wojen syryjskich toczonych za czasów Salmanasara III. Odnaleziono je w miejscowości Bławat, 16 kilometrów na północ od Kalchu. 18 Najstarszym sposobem wytopu, który pozwalał na szybkie uzyskanie kilku grotów jednocześnie była metoda na wosk tracony. Znano ją już

w IV tysiącleciu p.n.e. Polegała na stworzeniu formy z wosku, zalaniu jej rzadką gliną i wypaleniu w piecu. Dzięki temu wosk parował, zaś glinianą formę wystarczyło zalać metalem. Po jej rozbiciu uzyskiwało się gotowy produkt.

tej stosowanej przez jazdę. Piechurzy także trzymali piki podniesione wysoko z grotem ku dołowi. Różnica w ich uzbrojeniu polegała przede wszystkim na rodzajach tarcz, za którymi się chronili. Mogły być one okrągłe lub też podłużne, przypominające średniowieczne pawęże, wyko­ nane ze skóry, albo trzcinowe19. Osłony stosowane podczas oblężeń miały charakterystyczny daszek, który zapobiegał ostrzałowi z góry. Asyryjczycy doceniali też zalety prymitywnej broni, jaką były proce. Do naszych czasów — dzięki przekazowi biblijnemu — dotrwała opowieść o pojedynku Dawida z Goliatem, który miał rozstrzygnąć o wyniku starcia między armiami Filistynów i Izraelitów w Dolinie Terebintu w Judzie. „I oto, gdy wstał Filistyn, szedł i zbliżał się coraz bardziej ku Dawidowi, Dawid również pobiegł szybko na pole walki naprzeciw Filistyna. Potem sięgnął Dawid do torby pasterskiej i wyjąwszy z niej kamień, wypuścił go z procy, trafiając Filistyna w czoło, tak że kamień utkwił w czole i Filistyn upadł twarzą na ziemię. (...) Dawid podbiegł i stanął nad Filistynem, chwycił jego miecz, i dobywszy z pochwy, dobił go; odrąbał mu głowę. Gdy spostrzegli Filistyni, że ich wojownik zginął, rzucili się do ucieczki”20. Proca były prostą bronią, skoro służyła pas­ terzom, a takim był przecież nieobyty z wojennym rzemios­ łem Dawid. Składała się ze złożonego na dwoje rzemienia. W jego środek wkładano kamień, a całość rozkręcano. Dzięki temu pocisk nabierał odpowiedniej prędkości. W od­ powiednim momencie należało puścić jeden z końców procy i uwolnić kamień. Wykopaliska przeprowadzone pod Lachisz, mieście w Ju­ dzie obleganym przez Asyryjczyków w 701 roku p.n.e., wykazały, że procarze imperium używali sporych pocisków. 19

Nad

brzegami

rzek

prowadzono

wykorzystywano później do budowy tarcz. 20

1 Księga Samuela 17, 48-51.

specjalne

uprawy

trzciny,

którą

Były to wapienne kule o średnicy 6 centymetrów i wadze do 270 gramów21. Dla porównania, kamienie do proc z czasów hellenistycznych były cztery razy lżejsze. Miecze w armiach państw Bliskiego Wschodu nigdy nie uzyskały takiego znaczenia jak później w Grecji, Rzymie, czy średniowiecznej Europie. Były one przede wszystkim bronią ceremonialną i paradną, świadczyły o statusie właściciela. Asyryjscy władcy portretowani byli często w charakterystycz­ nym geście, opierając dłoń na rękojeści miecza zawieszonego u pasa. Wojownicy posługiwali się raczej długimi nożami i sztyletami, a korzystali z nich przede wszystkim, by dobić przeciwnika lub poznać liczbę wrogów, którzy padli na polu bitwy. Tą ostatnią czynność wykonywano w sposób, jaki dziś uchodzić może za brutalny i prymitywny — ucinano głowy rannym i trupom, a później je rachowano. Żołnierze korzystali z maczug i toporków, używano ich jednak stosunkowo rzadko, gdy trzeba było uciekać się do walki wręcz. Z kolei ozdobne buławy były oznaką rangi. Nosili je oficerowie z otoczenia samego władcy. Zbroja wojowników zależała od statusu i przynależności do określonych jednostek. Normą były prymitywne „karaceny”. Wykonywano je naszywając blaszki z brązu na skórzany kaftan. Egzemplarze z IX wieku p.n.e., inspirowane woj­ skowością Mitanni, sięgały do samej ziemi, chroniąc szyję, tułów i nogi wojownika, lecz jednocześnie krępując mu ruchy. Zbroje późniejsze były w zasadzie kamizelami zakrywającymi szczelnie tylko tors. Mniej zamożni wojow­ nicy mogli sobie pozwolić na namiastkę napierśnika. Było to metalowe kółko umieszczane na piersiach oraz praw­ dopodobnie na plecach i przewiązywane rzemieniami. Typo­ wy hełm asyryjski kształtem przypominał stożek. Wykonany był z żelaza, ozdobiony elementami brązowymi. Wcześniej­ sze modele miały przynitowane części chroniące uszy, zaś 21

N. S t i 1 lm a n, N. T al 1 i s, op. cif., s. 173.

te z VIII i VII wieku p.n.e. stanowiły już jednorodną osłonę głowy. Niektóre z hełmów podobne do czapek frygijskich zwieńczone były grzebieniem z włosiem pokolorowanym w czerwone i niebieskie pasy. Jednak całe masy wojowników służących na chwałę asyryjskiego imperium musiało stawać do bitew odzianych jedynie w noszone codziennie przepaski biodrowe, tuniki i chusty. Biedacy nie mieli też co marzyć o butach. Przez wiele wieków wojownicy tworzący armie starożyt­ nych imperiów bliskowschodnich ruszali do boju — w naj­ lepszym wypadku — w sandałach na nogach. O ile jeszcze sprawdzało się to w przypadku piechoty czy rydwanów, o tyle jeźdźcy musieli zostać zaopatrzeni w solidne obuwie. Właśnie Asyryjczycy wprowadzili w użycie, po raz pierwszy na szeroką skalę, wysokie buty, osłaniające nogę do wysoko­ ści kolana. W gruncie rzeczy był to zmyślnie wycięty kawałek skóry, być może ze wzmocnioną podeszwą, zwią­ zany na nogach długimi rzemieniami. Buty takie zapewniały ochronę przed obtarciami, mrozem i wodą. „Dzięki temu asyryjska armia była w stanie łatwo przemieszczać się przez niedostępne regiony, często w niekorzystnych warunkach pogodowych”22. Miała tego dowieść także podczas kampanii w Babilonii. TAKTYKA

Asyryjskiej machinie wojennej, tak świetnie skonstruowa­ nej, daleko było jeszcze do mistrzostwa taktycznego wielkich wodzów czasów hellenistycznych czy rzymskich. Mimo to dowódcy imperialnej armii, zahartowani w bojach turtanu, musieli w praktyce doskonalić swoje umiejętności, zaś permanentnie utrzymujący się stan wojny pozwalał im szlifować swoje rzemiosło. Walne bitwy stanowiły w tamtych 22

R. A. G a b r i e l ,

K.

S.

Metz,

A short hixtory of war,

www.au.af.mil/au/awc/awcgate/gabrmetz/ gabr000c.htm.

czasach raczej wyjątek od reguły. Szejkowie syryjskich czy aramejskich księstewek woleli raczej stawać przeciwko Asyryjczykom, mając ich po drugiej stronie bronionych przez siebie twierdz. Częściej dochodziło więc do walk oblężniczych. Mimo to musiały istnieć zalecenia dotyczące ustawienia i sposobu kierowania wojskiem podczas batalii w polu, choć nie dotrwały one do naszych czasów. Prawdopodobnie wojska przed bitwą ustawiano w linii, z rydwanami i jazdą na skrzydłach. Front taki mógł mieć nawet dwa i pół kilometra długości. Głębokość ugrupowania zależała od liczby wojowników, zaś w typowym szyku tarczownicy zajmowali miejsce z przodu, chroniąc stojących za nimi łuczników i procarzy. Głównym celem, jaki chcieli osiągnąć asyryjscy dowódcy było zmuszenie przeciwnika do panicznej ucieczki. W takim przypadku jego wojska stawały się lekkim łupem dla rydwanów i jazdy. Gdy nieprzyjaciel dysponował wozami bojowymi, w począt­ kowej fazie bitwy mogło dochodzić do starć tych właśnie formacji23. Często batalia przybierała wtedy chaotyczny charakter, stając się serią indywidualnych pojedynków. Wykorzystanie rydwanów miało jednak sporą wadę: mogły być one z powodzeniem użyte tylko na płaskim terenie, tak jak to się stało chociażby w batalii pod Halule. W innym przypadku nierówności, nawet drobne zagłębienia, czy przeszkody wodne mogły zahamować atak i sprawić, że załogi wozów zostałyby wybite przez wojowników wroga. W górach bądź niedostępnej okolicy rolę głównej siły 23

Por. A. K. N i e f i o d k i n, Taktika tipicznoj koliesnoj bitwy na

Driewniem

Wostokie

w

epochu

Wietchowo

Zawieta,

www.elcing-

ria.spb.ru/seminariayplatalea/currus.htm. Autor, powołując się między innymi na hinduski epos „Mahabharata”, wysuwa pogląd, że „prawidłowa” bitwa polegała na walce tych samych rodzajów wojsk ze sobą. Jest to wielce prawdopodobne. W formacjach rydwanów bojowych służyli możni, którym duma nie pozwalała na mierzenie się z plebsem. Podobna sytuacja miała zresztą miejsce w średniowieczu, kiedy wysoko urodzeni rycerze pogardzali mieszczanami oraz chłopami, z nimi stanowiłoby wielki dyshonor.

i

dla

których

potykanie

się

uderzeniowej przejmowała jazda. Atak uzbrojonych w lance kawalerzystów przesądził prawdopodobnie o wyniku bitwy nad rzeką Ulai w 655 roku p.n.e. Elamiccy piechurzy nie byli w stanie oprzeć się asyryjskiemu naporowi i szukali ratunku w zagajnikach, jednak i tam dopadli ich jeźdźcy. Współdziałając z własną piechotą wyrżnęli w pień otoczo­ nych nieprzyjaciół broniących się małymi grupami. Bitwę poprzedzało prawdopodobnie „przygotowanie ar­ tyleryjskie”, czyli salwy oddawane przez tysiące łuczników. Dobrze nadawały się do tego celu rydwany, z których łatwo można było razić wroga. W takim przypadku wozy bojowe musiały podjeżdżać do frontu nieprzyjacielskich wojsk, oddawać strzał i wykonywać nawrót. Taktyka ta wymagała sporej wprawy i wcześniejszego treningu. Przy­ pominała przy tym metody stosowane przez koczowników. Gdy linie piechoty zbliżyły się na odległość mniejszą niż 350 metrów, wojownicy mogli wypuszczać w swoim kierunku strzały z większą skutecznością. Porażający efekt dawało współdziałanie łuczników z procarzami. Kiedy ci pierwsi wypuszczali strzały w górę, tak że spadały one na głowy i plecy przeciwników, drudzy miotali pociski po linii prostej, bezpośrednio we wrogów, którzy nie mogli skutecznie zasłonić się tarczami przed taką kanonadą. Kierowanie armią w boju było praktycznie niemożliwe, zza ściany pyłu wzniecanego przez tysiące koni i wojow­ ników nie dało się bowiem dostrzec sztandarów dowód­ ców, a nieopisany hałas ciżby ludzkiej toczącej ze sobą śmiertelny bój sprawiał, że nie można było usłyszeć jakichkolwiek sygnałów dźwiękowych24. Wtedy też za­ 24

A. K. N i e f i o d k i n, op. cit., Asyryjczycy podczas swoich kampanii

posługiwali

się

„sztandarami”

bogów,

których

widok

miał

zagrzewać

żołnierzy do walki. Były to symbole bóstw umieszczone na włóczniach i ustawiane w rydwanach, do których zaprzęgano rzadkie okazy rumaków. Zazwyczaj taki podczas marszu.

wóz

bojowy

znajdował

się

w

ariergardzie

oddziałów

czynała się prawdziwa wojna nerwów. Jeśli zimna krew opuszczała dowódców, było już praktycznie po bitwie. Sanherib, relacjonując przebieg starcia pod Halule w Babilo­ nii, w 691 roku p.n.e., pisze: „Ummanmenanu, króla Elamu, wraz z królem Babilonu i książętami Chaldei, którzy szli u boku jego, obezwładnił lęk na widok bitwy, przytłoczył ich niczym byk. Opuścili swój obóz i dla ocalenia swego życia uciekali po trupach swych wojsk. Jak młodej gołębicy uszła z nich odwaga, zbrudzili się moczem, do rydwanów spuszcza­ li swój kał”25. Piechota miała za zadanie „rozmiękczyć” przeciwnika. Ustawiano ją zazwyczaj w ten sposób, że wojownicy z pikami chronili znajdujących się za nimi łuczników i procarzy. Dzięki temu strzelcy mogli nieustannie zasypywać wrogów pociskami, sami pozostając w miarę bezpieczni. W decydują­ cym momencie dochodziło do szarży jazdy i rydwanów, które starały się przede wszystkim rozbić skrzydła nieprzyjaciel­ skiego ugrupowania. Chwila ataku musiała zostać trafnie wybrana, tak aby wozy bojowe nie wpadały na ustawioną w zwartym szyku piechotę przeciwnika. W takim wypadku atak mógł się zakończyć klęską. Nie chodziło też raczej o uderzenie przełamujące26, a o psychologiczną presję, zmuszenie wrogów do panicznej ucieczki. Przyznać trzeba, że widok pędzącego czterokonnego rydwanu mógł osłabić hart 25 D. D. L u c k e n b i 11, Ancient Records of Assyria and Babylonia, Chicago 1926-1927 (reprint 1989), Vol. II Historical Record of Assyria

from Sargon to the End, par. 254. Ten naturalistyczny opis świadczy 0 dobrej znajomości psychiki wojowników. W momencie

ekstremalnego

napięcia ludzie mogą reagować w różny sposób: mają przyśpieszoną akcję serca i oddech, podskakują nerwowo, ale także bezwiednie oddają mocz 1 kal. Sanherib, mimo swych chełpliwych zapewnień, nie wygrał jednak starcia pod Halule, o czym będzie mowa dalej. 26 Do przełamywania szyków służyły rydwany z kosami umocowanymi do osi kół. Jednak na masową skalę stosowali je dopiero Achemenidzi. O

małej skuteczności tej broni przekonał ich Aleksander Wielki, klóry

w 331 roku p.n.e. pobił Persów w bitwie pod Gaugamelą.

ducha niejednego herosa. „Gdy jeździe udało się dostać na tyły nieprzyjaciela, działała ona jak kowadło, o które piechota i wozy bojowe rozbijały wrogie wojska”27. Los pokonanych, którzy dostali się w ręce zwycięzców mógł być jeden. Szczęśliwymi mogli czuć się ci, którzy zostali zabici szybko. Ciała obdarte ze skór pozostawiane na pobojowisku miały służyć przede wszystkim osłabieniu przyszłego oporu wrogów. Żołnierze poddawani wymy­ ślnym męczarniom mogli konać całymi dniami. Salmanasar III w swojej inskrypcji wystawionej po zdobyciu jednego z opornych miast chwalił się: „Zapełniłem szeroką równinę ciałami ich wojowników. Ponabijałem tych [bun­ towników] na pale. Przed wejściem do miasta wzniosłem piramidę z głów”28. Ranni żołnierze asyryjscy nie mogli liczyć na wiele. Dość prymitywna medycyna nie pozwalała na skuteczne zajęcie się poszkodowanymi. Można im było pomóc, stosując amputacje i mając nadzieję, że silne organizmy poradzą sobie z ranami. W każdym razie straty poniesione w bitwach musiały być spore. OBLĘŻENIA. SZTUKA OBRONY MIAST. WOJSKA INŻYNIERYJNE

Asyryjska armia dysponowała sprawnym korpusem wojsk inżynieryjnych, niezbędnym przede wszystkim do prowa­ dzenia oblężeń. Uporanie się z wiarołomnymi lennikami, czy szczepami, które wypowiedziały posłuszeństwo im­ perium wymagało właśnie zdobycia opornych miast. Ob­ lężenia starano się zakończyć jak najszybciej. Miało to szczególne znaczenie w czasach przed reformą Tiglatpilesara III, gdy sezon wojenny trwał zaledwie kilka miesięcy, a skuteczny opór mógł sprawić, że Asyryjczycy 27

28

R. A. G ab r i e 1, K. S. M e t z, op. cit.

E. B 1 e i b t r e u, Grisly Assyrian Record of Torturę and Death, www.dushkin.com/text-data/articles/11492/body.pdf.

zamiast łupów zabiorą ze sobą tylko rannych i zabitych towarzyszy broni. Rachunek ekonomiczny był prosty, a nakłady włożone w zorganizowanie wyprawy musiały się zwrócić. Technika skutecznego prowadzenia oblężeń stała się więc istotną częścią imperialnej doktryny wojennej. Mury miast zaczęto budować w pradawnych przedhis­ torycznych czasach. Obwarowania Jerycha, uznawanego przez wielu naukowców za najstarsze miasto świata, powstały kilka tysięcy lat przed tym, gdy zdobyli je Żydzi pod wodzą Jozuego. Miały one około trzy metry grubości, cztery metry wysokości i zawierały już wszelkie elementy fortyfikacji, z których będą składały się twierdze aż do czasów nowożytnych: fosę, wał, bramy oraz wieże. Ośrodki miejskie Mezopotamii zaczęły otaczać się murami już w IV tysiącleciu p.n.e. Mieszkańcy tak bardzo cenili sobie te obwarowania, że często nadawali im imiona i upraszali bóstwa o ich ochronę. Brak drewna i kamienia powodował, że budowano je z gliny, a tylko zewnętrzną warstwę pokrywano wypalanymi cegłami. Wcześnie opracowano technikę budowy wież. Starano się rozlokować je tak, by odległość między nimi nie była większa niż około 30 metrów. Dzięki temu można z nich było prowadzić ostrzał przeciwnika atakującego miasto z kilku stron, a przy murach nie istniały żadne „martwe” punkty. W okresie starobabilońskim wynaleziono machikuły i galerie, nad­ budówki wystające nieco poza umocnienia. Przez otwory w podłodze można było razić przeciwnika znajdującego się bezpośrednio pod broniącymi się. Wykorzystywano do tego nie tylko strzały, ale i kamienie, smołę, wrzący olej i rozgrzany żwir. Kolejnym udoskonaleniem fortyfikacji były blanki, ceglane prostokątne „zęby”, za którymi chronili się obrońcy, przez co trudniej było ich trafić. Bramy stały się strategicznymi punktami fortyfikacji. Potężne wrota wzmacniano niejednokrotnie blachą, a zamy­ kano zasuwając masywne belki. System umocnień w pobliżu

bram był budowany tak przemyślnie, że nawet po ich sforsowaniu nieprzyjaciel trafiał do wąskiego korytarza, otoczony ze wszystkich stron murami. Nieosłonięty mógł więc zostać szybko wybity. Fosy miały utrudnić podciąg­ nięcie do murów machin oblężniczych, zapobiegały także budowaniu podkopów. Do ich tworzenia wykorzystywano rzeki, często zmieniając ich bieg bądź też kierując wodę do specjalnie wydrążonych kanałów. Rozmiary fortyfikacji były imponujące. Prastare Aszur miało kilka linii murów wznoszących się na blisko 20 metrów, o grubości 6 metrów. Mniej więcej co 20 metrów rozmieszczono wieże wysunięte przed linię obwarowań. Miasto leżało w korzystnym strategicznie miejscu nad Tygrysem, od strony północnej otoczone kanałem. Dla ochrony przed wilgocią i niszczycielskim działaniem wody fortyfikacje przy samej rzece wzmocniono metrową warstwą bitumu i wypalanych cegieł. Za czasów Salmanasara III wzniesiony został system wewnętrznych murów bez wież przyporowych, zaś bramy umieszczono tak, by nie znaj­ dowały się one na jednej osi29. Ważny element fortyfikacji stanowiła cytadela, która mogła być miejscem ostatecznego oporu obrońców. Im doskonalsze były systemy fortyfikacyjne, tym więcej wysiłku musieli włożyć atakujący w ich zdobycie. Oblężone miasto trzeba było jak najszybciej odseparować, by zamknąć jakiekolwiek dostawy żywności za mury. Miało to strategicz­ ne znaczenie szczególnie podczas długo trwających akcji, gdy nie dało się sforsować solidnych murów i okazywało się, że twierdzę można wziąć tylko głodem. Obrońcy z kolei starali się utrudnić organizację zaopatrzenia oblegającym, zatruwając okoliczne studnie30, czy wycinając drzewa mogące posłużyć za materiał do budowy machin oblężniczych. 29 A. M i e r z e j e w s k i, Sztuka starożytnego Wschodu, t. I, Warszawa 1983, s. 196. 30

Najprostsza metodą było wrzucanie padliny do zbiorników.

Podstawowym sprzętem niezbędnym do zdobycia otoczo­ nego miasta były drabiny. Ich wykorzystanie tylko pozornie mogło się wydawać proste. Ustawione pod ostrym kątem, a przy tym zbyt wysokie w stosunku do murów łatwo mogły zostać zrzucone przez obrońców. Z kolei kiedy położono je płasko, istniało prawdopodobieństwo, że zawalą się same pod ciężarem nacierających żołnierzy. Drabiny wyższe niż 10metrowe były niestabilne. Tym między innymi tłumaczy się rozmiary murów starożytnych miast. By szturm miał szanse powodzenia, należało zapewnić mu odpowiednie wsparcie. Oddziały strzelców ustawione pod murami nie wystarczały. Potrzebni byli żołnierze, którzy prowadziliby ostrzał z poziomu obwarowań. To właśnie stało się przyczyną stworzenia wież oblężniczych, w późniejszych czasach nazywanych hulajgrodami. Były one zaopatrzone w koła, więc dało się je dopchać do obwarowań. Asyryjskie machiny wykonane były z drewna obciągniętego skórami. Podczas walki zraszano je wodą, by uniemożliwić wrogom ich podpalenie. W środku znaj­ dowały się drabiny, po których wojownicy wchodzili na umieszczoną na górze platformę otoczoną blankami. Stam­ tąd mogli razić przeciwników znajdujących się na murach, dzięki czemu uniemożliwiali im ostrzał własnej piechoty idącej do szturmu. Zmodyfikowana wersja takiej machiny oblężniczej, przypominająca stare czołgi, z „wieżyczką” umieszczoną na przedzie, miała — oprócz platformy strzelni­ czej — zamontowany z przodu taran. Zazwyczaj była to okuta metalem belka, choć stosowano także potężne włócznie szczególnie przydatne podczas niszczenia murów z suszonej cegły. Zawieszony na linach taran, który trzeba było po prostu rozhuśtać, obsługiwali żołnierze znajdujący się wewnątrz wieży. Asyryjczycy opracowali też zupełnie nową machinę, która na pierwszy rzut oka różniła się tylko kształtem metalowego okucia belki niszczącej mury. Taran przypomina­ jący odwrócony kielich miał jednak inną zasadę działania. Za

pomocą lin, a być może także systemu dźwigni podnoszono go do góry i opuszczano z impetem, zaś ten spadając kruszył fortyfikacje31. Najlepszym sposobem oblężonych na unieszkodliwienie sprzętu do niszczenia murów było jego spalenie. Korzystano także z łańcuchów, za pomocą których podciągano tarany do góry bądź też starano się je złamać zrzucając na nie potężne belki. Niejednokrotnie, by umożliwić podprowadzenie machin pod wysokie mury oblężonej twierdzy, budowano rampy. Babilońscy matematycy już w czasach Hammurabiego rozwiązywali zadania, w których musieli obliczać ilość materiału, który trzeba było zgromadzić dla stworzenia takich podestów oraz liczbę robotników potrzebnych do przeprowadzenia tych prac. Istotnie, w praktyce było to imponujące przedsięwzięcie. Do dziś można oglądać pozo­ stałości po nasypie wykonanym przez wojska Sanheriba podczas oblężenia Lachisz w Judzie w 701 roku p.n.e. Obrońcy mogli zapobiegać takim krokom, podnosząc wysokość murów, bądź budując wewnętrzne fortyfikacje za już istniejącymi obwarowaniami, tak aby móc „odciąć” miejsce, gdzie stawiano rampę. Podkopy mogły przesądzić o powodzeniu oblężenia. Gdy atakującym udało się już wyżłobić chodnik, mury podpierano belkami, zaś cały korytarz wypełniano drewnem i chrustem. Wtedy wystarczyło tylko podpalić ten materiał, by obwarowa­ nia zawaliły się niczym nie podtrzymywane. Przez wyłom do oblężonego miasta wpadała piechota, zaś opór nie miał już większych szans powodzenia. Podkop trzeba było jednak przeprowadzić w odpowiedni sposób — zbyt głębokie wiercenie mogło sprawić, że fortyfikacje pozostałyby nienaru­ szone, zbyt płytkie — że mur zawali się na saperów. Istniało 51 Tysiąc lat później rzymski architekt Witruwiusz nada wieżom z taranami miano żółwi, prawdopodobnie ze względu na ich ciężar i to,

że ich transport przebiegał bardzo powoli. Por. A. P i s k a d ł o, Grody, zamki, fortece, Warszawa 1977, s. 58.

także niebezpieczeństwo wykonania kontrminy przez obroń­ ców. W takim wypadku do walki dochodziło pod ziemią. Inżynierowie asyryjscy odpowiadali nie tylko za sprawne prowadzenie oblężeń, do ich zadań należało także zor­ ganizowanie przepraw dla całej armii. Rzeki pokonywano wykorzystując do tego statki, ale także specjalne pływaki zwane kelek oraz maszkiru32. Zachował się relief z IX wieku p.n.e., na którym widać armię forsującą przeszkodę wodną. Rydwan przewożony jest łodzią, konie pokonują rzekę wpław, zaś nadzy żołnierze płyną na drugą stronę, leżąc na skórzanych workach. Być może specjaliści asyryj­ scy potrafili budować mosty pontonowe z tratew, a wyma­ gało to nie tylko znacznego wysiłku, ale i sporej wiedzy. 0 nieprzeciętnych umiejętnościach inżynierów świadczy relacja Sargona II z wyprawy do Urartu: „Nie szedł tamtędy jeszcze żaden król. (...) Powaliłem wielkie pnie, a niedostępne igły gór ściosałem siekierami z brązu. Wąską drogę, przejście, ścieżkę, gdzie piechota szła bokiem, ulepszyłem dla posuwania się mojego wojska, a mym żołnierzom idącym za mną poleciłem rozciągnąć się gęsiego 1 w ten sposób z biedą [mogli] przejść”33. Asyryjski władca osiągnął dzięki temu zamierzony efekt — udało mu się zaskoczyć króla Urartu i pobić go. Gdy zachodziła konieczność zabezpieczenia wojsk na wrogim terenie, budowano obozy otoczone kolistym wałem z wieżami, które chroniły przede wszystkim wejścia. Setki hupszu, robotników służących w armii, miało wtedy pełne ręce roboty, sypiąc umocnienia, uwijając się pod okiem inżynierów i cieśłi, rozstawiając namioty. Gdy wszystko było już gotowe, żołnierze mogli odetchnąć, sprzedać 12

Keleki to tratwy unoszące się na wodzie dzięki podczepionym pod

nie workom ze skór napełnionych powietrzem. Maszkiru przypominały krótkie materace wykonane z bukłaków. Do dziś wykorzystywane są one w południowym Iraku. 33 A. M i e r z e j e w s k i , Tajemnice glinianych tabliczek, s. 214.

swoje łupy kupcom, którzy ciągnęli za wojskiem, oddać się swoim ulubionym rozrywkom, jeść, pić, podziwiać tancerki prężące się przy dźwiękach harf i bębenków. „Oto straszliwe sceny wojenne nabierały innych, ludzkich i wzruszających barw, bowiem w bezlitosnych mordercach sprzed 27 wieków można rozpoznać towarzyszy z czasów młodości: prostych «szeregowców» służących od niepamiętnych cza­ sów w każdej armii”34. LOGISTYKA. WYWIAD

Istnienie tak rozbudowanej struktury jak asyryjska armia wymagało stworzenia całego zaplecza technicznego koniecznego do jej sprawnego funkcjonowania. Rozra­ stające się imperium rozwiązało ten problem nader spra­ wnie. Na terenie całego państwa utworzono sieć zbrojowni oraz warsztatów rzemieślniczych do naprawy i wytwa­ rzania broni, tak by w każdej chwili można było z nich skorzystać. Dzięki temu jednostki wojskowe mogły być błyskawicznie zaopatrzone w to, co było im niezbędne do walki bez konieczności czasochłonnego transportu zaopatrzenia. Szczególnie w miastach rdzennej Asyrii zbrojownie były imponującymi placówkami. W arsenale znajdującym się w pałacu Sargona II w Dur-Szarrukin zgromadzono 200 ton wszelakiego uzbrojenia z żelaza35. Przed corocznymi kampaniami wojennymi uzupełniano zapasy, zwłaszcza zaś strzały, których podczas każdej z wypraw zużywano setki tysięcy. Kwestią strategiczną była sprawa transportu. Armia ruszająca na wojnę była wyekwipowana w setki ton sprzętu, materiałów budowlanych, uzbrojenia i prowiantu. Przy­ kładowo, 10-osobowy oddział wyruszając na kampanię przeciwko Urartu zabierał ze sobą: jeden wóz, cztery 34 35

G. R o u x, op. cit., s. 288. R. A. G a b r i e 1, K. S. M e t z, op. cit.

konie, dwa osły, po dziesięć łuków, sztyletów, włóczni, pancerzy, kołczanów, tarcz, tunik, pasów oraz jednego byka i dziesięć baranów36. Od czasów Ramzesa II do transportu zaopatrzenia wyko­ rzystywano wozy zaprzężone w woły. Były to wytrzymałe zwierzęta potrafiące ciągnąć spore ciężary, jednak znacznie spowalniały marsz armii. W najlepszym przypadku wóz ciągnięty przez woły mógł pokonać ponad 3 kilometry na godzinę. Po pięciu godzinach zwierzęta były już tak wyczer­ pane, że nie mogły iść dalej. Dzienna trasa wynosząca zaledwie 15 kilometrów nie była dobrym wynikiem, nawet w tamtych czasach. Asyryjczykom udało się to zmienić, zastępując woły końmi, choć nie stosowali jeszcze tej innowacji na masową skalę. Dzięki temu dystans pokonany przez wojsko jednego dnia mógł się zwiększyć nawet do 50 kilometrów, zaś niedogodności terenowe nie były już tak istotne. Tak więc również mobilność imperialnej armii zaczęła wpływać na jej zabójczą skuteczność. Wypracowano także system komunikacji między władcą a gubernatorami. Było to szczególnie ważne podczas planowania kampanii oraz w przypadku nieprzewidzianych zdarzeń. Listy i raporty spisane na glinianych tabliczkach przewozili konni posłańcy poruszając się po wyznaczonych trasach. Co około 30 kilometrów rozmieszczone były „stacje”, gdzie można było odetchnąć i wymienić wierzchowca. Kiedy wiadomości od któregoś z gubernatorów nie nadchodziły, znaczyć to mogło, że postanowił on sam sięgnąć po władzę. Zachowanie takie było karane z całą bezwzględnością. Armia, przechodząc przez prowincje, korzystała praw­ dopodobnie z prowiantu uszykowanego przez gubernatorów. Na wyprawy zabierano też stada owiec i kóz, które łatwo można było wypasać po drodze, zaś w razie potrzeby zwierzęta zabijało się i jadło. Wynikało to z prostej przyczyny 36

M. A. K u c , Organizacja i rola armii w państwie nowoasyryjskim,

www.gildia.com/teksty/misiek/asyria3.

— w bliskowschodnim klimacie wszelka żywność psuje się momentalnie. Na terytorium wroga stołowano się już na jego koszt, łupiąc niemiłosiernie wszystko i wszystkich, co było zresztą jednym z elementów asyryjskiej strategii zastraszania. Sposób rozwiązywania logistycznych problemów armii starożytności do dziś wzbudza wiele niekłamanego podziwu wśród specjalistów. Niektórzy z nich uważają, że jeszcze do XIX wieku, kiedy istniały już koleje, masowa produkcja broni i konserwowana żywność, wielu kwestii nie udało się opracować sprawniej niż przed tysiącleciami37. Asyryjczycy doceniali korzyści, które można było osiągnąć dzięki profesjonalnemu szpiegostwu. Upahirbel, szef agentury imperium na północnym pograniczu za panowania Sargona II donosił: „Co się tyczy wiadomości o królu Urartu [to] posłałem wywiadowców, którzy wrócili i powiedzieli, co następuje: naczelnik obszaru położonego naprzeciw nas i drugi naczelnik razem przebywają w osadzie Charda. (...) Od jednej miejs­ cowości do drugiej, aż do samej Turuszpy trzymają się oni w pogotowiu bojowym”38. Dzięki takim informacjom wiadomo było, jakie działania przedsięwziąć, by za­ skoczyć przeciwnika. Wywiad w tamtych czasach był fachem niebezpiecznym. W razie wpadki szpieg musiał liczyć się z powolną i wyrafinowaną śmiercią. Agenci, zwani „oczami i uszami królewskimi”, niejednokrotnie rekrutowali się z plemion zamieszkujących pogfaniczne obszary, dzięki czemu łatwiej było im dostawać się na wrogie terytorium. Mocodawców z Kalchu i Niniwy interesowało praktycznie wszystko: stan dróg i umocnień, zaopatrzenie nieprzyjacielskiej armii, spory wewnętrzne, niesnaski w rodzinie królewskiej, zapasy żywności, czy ostatni nieurodzaj. Asyryjczykom po raz pierwszy w dzie17 M

R. A. G a b r i e l , K . S . M e t z , op. cit. A . M i e r z e j e w s k i , Zapisane na glinie, Warszawa 1979, s. 216.

jach udało się zorganizować system wywiadu agenturalnego39. Złoto z łupów trafiało do sakw szpiegów, ale imperium miało z czego płacić, zaś dzięki pozyskanym wiadomościom mogło liczyć na bogate łupy. LICZEBNOŚĆ ARMII

Jeszcze przed stworzeniem przez Tiglatpilesara nowo­ czesnego systemu organizacji armii, Asyryjczycy byli w stanie wystawić wojska liczące setki tysięcy żołnierzy. Aszumasirapli II miał pod swoimi rozkazami 50 tysięcy wojowników. Jego syn, Salmanasar III pod Karkar miał do dyspozycji blisko 70 tysięcy żołnierzy, zaś w 842 roku p.n.e. poprowadził na Syrię 2002 rydwany i 5542 kawale­ rzystów wchodzących w skład jego 120-tysięcznej armii40. Jedna tylko prowincja była w stanie wystawić 1500 jeźdźców i 20 tysięcy łuczników. Po upadku Rzymu dopiero w czasach Napoleona na polach bitew pojawiły się tak wielkie masy wojsk. Reformy z VIII wieku p.n.e. podniosły poziom bojowy jednostek asyryjskich, co nie oznaczało wcale, że zmniej­ szyły rozmiar ich armii. Stało się wręcz przeciwnie. Sargon II po jednej z wypraw podawał, że turtanu dowodzący lewym skrzydłem wojsk miał pod swoją komendą 150 rydwanów, 1500 kawalerii, 20 tysięcy łuczników oraz 10 tysięcy innych jednostek piechoty. „Nie popełniając więk­ szego błędu, możemy założyć, że w VII wieku p.n.e. poza wojskami pomocniczymi król Asyrii mógł zmobilizować od 400 tysięcy do 600 tysięcy żołnierzy”41.

39

E. R a z i n , Historia sztuki wojennej, t. I Warszawa 1958, s. 124.

40

N. S t i l l m a n , N . T a l l i s , op. cit., s . 3 1 . G. R o u x , op. cit., s. 287.

41

WROTA BOGA

Nazywano je „miejscem niebios i ziemi, siedzibą życia”. Kłębiło się tam nieprzebrane mrowie ludzi: egzotycznie odzianych kupców z Dilmunu, Chaldejczyków chcących nająć się do ochrony karawan, ulicznych sprzedawców oferujących podpłomyki pieczone na gorącej blasze i słabe jęczmienne piwo, rolników przeganiających swe stada na drugi brzeg Eufratu oraz tysiące pielgrzymów zmie­ rzających do słynnej Esagila, Domu Wyniosłego, świątyni Marduka oraz wielu innych przybytków, których tu nie brakło. Idąc od północy, od strony bramy Isztar, przybysze mijali Etemenanki, zigurat tak wysoki, że niektórym zdawało się, iż stanowił kolumnę, na której opiera się niebo. Babilon — bo o tym ^nieście mowa — był tętniącym życiem centrum Mezopotamii, stąd bowiem brały początek źródła kultury, która od kilku tysiącleci lśniła jasnym światłem na cały ówczesny świat, do której lgnęły okoliczne ludy, z której do woli czerpały sąsiednie krainy. Asyria mogła być uważana za silne ramię, Babilonia — za serce Międzyrzecza. Miasto to nazywano Bab iii, czyli wrota boga. Tu właśnie zamieszkał Marduk po tym, jak pokonał pramatkę Tiamat. Tak przynajmniej opowiadali kapłani. Odpowiadało

im, że ludzie ciągnęli tu ze wszech stron świata, pomnażając tym samym majątek świątyni. Esagila była i tak potężnym właścicielem ziemskim, do niej należały gaje palmy dak­ tylowej, pola, na których uprawiano zboża, pastwiska z setkami tysięcy owiec oraz wielkie zakłady rzemieślnicze. W Babilonie zbierali się kupcy z odległych krain, sprzedając przywiezione towary i zaopatrując się w nowe, poszukiwane w ich ojczystych stronach. Obrót był potężny, zaś miejscowi skwapliwie z tego korzystali. Handlarze musieli bowiem płacić cła, ale potrzebowali też, jak wszyscy ludzie, coś zjeść, wyspać się i zażyć rozrywek. Płacili przy tym czystym srebrem. Bogacił się więc Babilon uważany przez wielu za gospodarczą stolicę Mezopotamii. Co prawda miejscowym władcom nie wiodło się ostatnio najlepiej, sporo problemów sprawiali im bowiem Chal­ dejczycy osiadli na południu, w Krainie Nadmorskiej, a na północy rosła w siłę Asyria. Jednak mieszkańcy Babilonu przejmowali się tym tylko wtedy, gdy dochodziły ich słuchy o zrabowaniu plonów przez któryś z ko­ czowniczych szczepów. Wiadomo było bowiem, że wtedy więcej trzeba będzie zapłacić za zboże, a co za tym idzie także i podpłomyki. Niewiele można dziś powiedzieć o Babilonie sprzed 689 roku p.n.e. W tym właśnie roku asyryjski monarcha Sanherib doszczętnie zrujnował miasto, nie mogąc znieść wciąż buntującego się ośrodka, doprowadzony do wściek­ łości po stracie syna, którego uczynił gubernatorem połu­ dniowego królestwa1. Zdobyty gród spalono, później zaś skierowano nań wody Eufratu. „Dokonałem zniszczeń większych niż to uczynił potop. Ten, kto w tych dniach przyszedłby na miejsce, gdzie znajdowało się miasto, do jego świątyń i bogów, nie rozpoznałby go. Zmiotłem je zupełnie z powierzchni zwałami wody, uczyniłem zeń 1

Więcej o tych zdarzeniach opowiada rozdział Popiół Babilonu.

Fragment tzw. „Steli sępów” Eanatuma, sumeryjskiego wład­ cy miasta Lagasz. Na wapien­ nej płycie ukazano szyk bojowy armii sumeryjskiej. Główną bro­ nią wojowników są włócznie. Król atakuje na rydwanie, ciąg­ niętym prawdopodobnie przez onagry

Stela akadyjsklego władcy Naramsina, wystawiona na pa­ miątkę zwycięstwa nad gór­ skim plemieniem Gutejów. Akadowie uzbrojeni są w dłu­ gie włócznie oraz łuki kompo­ zytowe

Aszurnasirapli II

Przeprawa przez rzekę. Armia asyryj­ ska była w stanie sprawnie pokonywać wszelkie przeszkody terenowe. Rozebra­ ny rydwan przewo­ żony jest na keleku, żołnierze przepra­ wiają się na skórza­ nych workach wypeł­ nionych powietrzem

Ulubioną rozrywką asyryjskich królów by­ ły polowania. Aszurnasirapli II nie należał do wyjątków. Król strzela do Iwa stojąc na lekkim rydwanie zaprzężonym w trzy ogiery

Nowy rewolucyjny rodzaj broni Asyryjczyków — kawaleria. Pierwsi jeźdźcy wal­ czyli parami — jeden z nich był strzelcem, drugi kierował końmi. Taki sposób wyma­ gał sporej wprawy i wielu ćwiczeń, lecz sprawdzał się na pla­ cu boju

Fragment metalowego okucia tzw. Wrót z Balawat z czasów Sal­ manasara III. W dolnym pasku widać łuczników asyryjskich i taran na kołach Tzw. Czarny Obelisk króla Salmanasara III ze sceną składania trybutu przez króla Izraelskiego Jehu (całuje ziemię przed asyryjskim władcą)

Reformator asyryjskiego imperium — Tiglatpilesar III

Asyryjski hełm stożkowy. Rewolucyjną zmianą, która poprawiła jakość asyryjskie­ go uzbrojenia było masowe przejście z brązu na żelazo

Takie blaszki naszy­ wano na skórzane kaftany, co znako­ micie chroniło asy­ ryjskich wojowników

Lekkozbrojni wojownicy walczący w ar­ mii asyryjskiej pochodzili z różnych ple­ mion. Główną broń żołnierzy stanowiły łuk kompozytowy oraz włócznia. Na uzbrojenie ochronne mogło sobie po­ zwolić niewielu

Oddziały łuczników prowadziły ostrzał zza trzcinowych tarcz z daszkiem

Ustawienie procarzy (w górnym rzędzie z lewej strony) za łucznikami powodowało, że salwy asyryjskich strzelców były zabójcze

Asyryjski wojownik z VII wieku p.n.e

Rekonstrukcja okręgu świątyni Marduka w Babilonie

Rekonstrukcja bramy Isztar

babilońskiej

Lew na glazurowanych cegłach z Drogi Procesyjnej w Biabilonie

Mapa świata. Babilon znajduje się w jego centrum

pastwisko”2 — kazał napisać Sanherib w swojej kronice. Po setkach lat archeolodzy dokopali się do ruin Babilonu odbudowanego przez potomków asyryjskiego władcy. Naj­ większą świetność miasto miało uzyskać za panowania dynastii chaldejskiej, już po zniszczeniu Niniwy i Aszur. Ten właśnie Babilon przyjdzie nam tu opisać3. Herodot, który około 460 roku p.n.e. dotarł nad Eufrat, opowiadał: Miasto „leży na wielkiej równinie tworzy czworo­ bok, którego każdy front wynosi 120 stadiów4 — to czyni w całości obwód miasta o 480 stadiach. Taka jest wielkość miasta Babilonu. A zbudowane było tak porządnie jak żadne inne ze znanych nam miast. (...) Składa się z dwóch części, bo dzieli je rzeka, która zwie się Eufrat. (...) Samo miasto pełne jest trzy- i czteropiętrowych domów, a przecięte jest prostymi ulicami, które biegną bądź równolegle do rzeki, bądź też w poprzek niej. (...) Mur jest puklerzem miasta, ale wewnątrz biegnie jeszcze inny mur, niewiele słabszy od pierwszego, lecz węższy. Był on wzniesiony w środku obu 2 3

D.D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 341. Prace wykopaliskowe w Babilonie

prowadzili

w

latach

1889-1917

archeolodzy niemieccy kierowani przez Roberta Koldeweya. Udało im się odnaleźć i zrekonstruować główne budowle miasta. Podany w tym rozdziale opis z konieczności odnosić się będzie do czasów Nabuchodonozora II (panował w latach 605-562 p.n.e.), trudno jest bowiem odtworzyć wygląd

miasta

ze

względu

na

zniszczenia

z

VII

wieku

p.n.e.

oraz

podniesiony poziom wód gruntowych, który skutecznie uniemożliwia zbadanie starszych warstw. Jednak można założyć, że układ najważniej­ szych obiektów Babilonu nie zmienił się zbytnio po jego odbudowie. Od momentu

zburzenia

do

wydania

zezwolenia

na

ponowne

zasiedlenie

miasta upłynęło zaledwie 11 lat, tak więc mieszkańcy musieli pamiętać o jego wyglądzie. Zresztą niejednokrotnie w historii budowle odtwarzano na gruzach starych, wcześniej zniszczonych. 4 Czyli około 22 kilometry. Zgodnie z tym obwód murów miasta miał się równać blisko 90 kilometrom. W rzeczywistości dane te były 5-krotnie większe wynosił

niż w rzeczywistości. Obwód zewnętrznych umocnień Babilonu bowiem 18 kilometrów. Por. J. M e u s z y ń s k i , Odkrywanie

Mezopotamii, Warszawa 1977, s. 144-145.

części miasta: w jednej stał zamek królewski w obrębie wielkiego i silnego muru obwodowego, w drugiej była świątynia Zeusa Belosa [tzn. Marduka] ze spiżowymi bramami. (...) W środku miejsca świątynnego wybudowana jest masywna wieża (...), a na tej wieży stoi jeszcze jedna wieża, na drugiej znowu trzecia i tak dalej aż do ośmiu wież. Gdy się kto znajdzie w połowie schodów, napotka punkt wytchnienia i ławki dla odpoczynku, na których wspinający się siadają, aby spocząć. (...) Znajduje się też na obszarze świątynnym Babilonu na dole jeszcze inna świątynia, gdzie stoi wielki złoty posąg Zeusa, obok wielki złoty stół, a także podnóżek i krzesło jest ze złota”5. Herodot, opierając się prawdopodobnie na opowieściach usłyszanych od tubylców, mijał się często z rzeczywistością, przytaczając niesprawdzone dane z historii krainy leżącej między dwiema rzekami. Babilon widział jednak na własne oczy. Miasto, które w VI wieku p.n.e. mogło śmiało kandydować do miana największej metropolii świata, liczącej nawet 200 tysięcy ludzi, kilka stuleci później zachowało wciąż wiele ze swej dawnej świetności. Idąc od północy wzdłuż lewego brzegu Eufratu przy­ bysz zmierzający do Babilonu natykał się na pierwszy mur. Znak to był, że do centrum metropolii już niedaleko. „By podli i nikczemni nie gnębili miasta”, Nabuchodonozor II kazał wybudować zewnętrzne obwarowania z bas­ tionem Babilu, zwanym czasami pałacem letnim. Dwa ciągi murów miały stanowić wstępną linię obrony. Praw­ dopodobnie nie istniały one jeszcze w czasach asyryjskich. Po przejściu fortecy przybysze mijali podmiejskie rezy­ dencje notabli i gaje palmowe, których cień dawał schro­ nienie przed letnim upałem. W razie potrzeby — inwazji 5

H e r o d o t , Dzieje, przekład S. Hammer, Warszawa 2002, s. 86-87.

Grecki historyk mylił się jednak. Gdyby 5,5-metrowy posąg Marduka był cały ze złota, ważyłby 50 ton. Prawdopodobnie więc chodziło o monumen­ talną rzeźbę z drewna pokrytą złotą blachą.

bądź oblężenia — mogli się tu chronić uchodźcy z poblis­ kich miejscowości. System obronny Babilonu w czasach dynastii chaldej­ skiej uchodził za perfekcyjny i nie do zdobycia6. Chroniły go trzy mury. Nadbrzeżny, o szerokości 8 metrów, zbudowany był z palonej cegły i kamienia spojonego asfaltem. Wzmocniono go obronnymi wieżami, z których można było skutecznie razić przeciwnika. Umocnienia te oblewały wody kanału zasilanego wodą z Eufratu, stano­ wiącego w gruncie rzeczy trudną do sforsowania fosę. Mieszkańcy nazywali następny mur — znajdujący się w odległości 20 metrów od pierwszego — Nimidenlil. Miał on szerokość blisko 4 metrów. Całość uzupełniał Imgurenlil, mur wewnętrzny, szeroki na 6,5 metra7. Trzeba było jeszcze przejść wzdłuż Pałacu Północnego wznoszącego się po prawej stronie nad samym Eufratem, by dotrzeć do bramy Isztar, wysokiej na 25 metrów. Zachwycała ona błękitem przypominającym niebo nad głowami przybyszów, wykonano ją bowiem z glazurowa­ nych cegieł w kolorze lazurytu. Nie tylko ludzie jej strzegli, na murze jaśniały zielone, żółte i niebieskie, pokryte łuskami smoki będące symbolami Marduka oraz byki, symbole Adada8. Człowiek, który przybył tu z dalekiej prowincji musiał stać przytłoczony wobec otaczającej go potęgi, choć jeszcze wiele niespodzianek czekało na niego. Oto rozpościerała się przed nim aleja Aiiburszapu, co tłumaczyć można „wróg tędy nie przejdzie”, nazywana 6

Persowie,

którym

pomogli

zdobyli Babilon, forsując bardzo niski. Tak więc

roku

p.n.e.

Eufrat. Poziom wód rzeki był akurat potężne umocnienia nie na wiele się

kapłani

wtedy zdały,

a miasto wzięto dzięki zdradzie. 7 Nawet jeżeli umocnienia

miasta

podbojem,

one

to

i

tak

tworzyły

Marduka,

były

jedną

w

słabsze z

539

przed

asyryjskim

najpotężniejszych

twierdz

Bliskiego Wschodu. 8 Zrekonstruowaną bramę Isztar można oglądać w Staatliche Museen w Berlinie. Odbudowano ją także w ruinach Babilonu w Iraku.

częściej Drogą Procesyjną, trasa szeroka w niektórych miejscach nawet na 20 metrów, wyłożona potężnymi płytami z wapienia sprowadzanego specjalnie z Libanu. Po prawej stronie, na murze Pałacu Południowego 120 lwów wykonanych z glazurowanych cegieł prawie zrywało się do biegu. Gdy tylko zadarło się głowę, dostrzec można było zielony park wyrastający niemal z murów budowli. Grecy nazwali go wiszącymi ogrodami Semiramidy i uznawali za jeden z cudów świata. W rzeczywistości wzniósł je Nabuchodonozor II, gdy poślubił medyjską księżniczkę Amyitis. By jego wybranka nie tęskniła za domem, władca kazał wybudować specjalne tarasy. Cegły spojono nieprzepuszczającym wodę bitumem, nawieziono ziemię i posadzono przeróżne rośliny, rzadkie kwiaty, egzotyczne drzewa, wonne krzewy9. Podlewano je, czerpiąc wodę z pobliskiego kanału i wciągając ją w górę za pomocą systemu urządzeń przypominających żurawie. Sam Nabuchodonozor uznał za „cud ludzkości” swój pałac usytuowany przy Drodze Procesyjnej. „Centrum kraju, jaśniejąca rezydencja, siedziba majestatu” — to oficjalne tytuły królewskiej siedziby. Od północy był chroniony przez mur Imgurenlil, od zachodu pałac osłaniała potężna cytadela ustawiona nad wodami Eufratu, której z Drogi Procesyjnej nie było widać, od południa zaś szaniec wzniesiony nad kanałem Libilhegalla10. Pomieszczenia służące władcy i jego dworzanom zgrupowane były wokół pięciu dziedzińców. Znajdowały się tam więc koszary garnizonu, miejsca spotkań wyższych urzędników, harem, izby gospodarcze, do których wiódł labirynt przejść i kory­ tarzy. Sala tronowa (o wymiarach 52 na 17 metrów) 9

Medowie i spokrewnieni z nimi Persowie lubowali się w ogrodach

i chętnie je zakładali. Słowo raj, paradise, wywodzi się z języka perskiego, w którym oznaczało ogród. "'A. Mierzejewski, 1983, t. I, s. 262.

Sztuka

starożytnego

Wschodu,

Warszawa

stworzona była tak, by przyćmić wszystkich, którzy do niej wejdą. Prowadziły tam trzy wejścia. Ściany ozdobione były ciemnoniebieskimi cegłami z wspaniałymi rozetami, szere­ giem grzywiastych lwów zwróconych w kierunku tronu oraz stylizowanymi świętymi drzewami. „Układ wnętrz pałacowych, ich przepych i blask, jakim zwykli otaczać się królowie starożytnego Wschodu, miał wywierać wrażenie na ludziach wchodzących w te podwoje, a zarazem utrudniał dostęp do króla i ułatwiał jego ochronę”11. To jednak do świętych miejsc Babilonu ciągnął nieprze­ rwanie sznur pielgrzymów. W oczy rzucał się olbrzymi gmach ziguratu Etemenanki, „domu podstaw nieba i ziemi”. Była to budowla o boku wynoszącym około 90 metrów, prawdopodobnie takiej też wysokości, miała od pięciu do siedmiu pięter. Na górze znajdowała się kaplica wyłożona cegłami i pokryta „olśniewająco błękitną emalią”. Od strony południowo-wschodniej na górę wiodły schody szerokie na około 9 metrów. Fronton Etemenanki zdobiły wykonane ze złota lub brązu potężne rogi byków, atrybuty boskości. Zigurat pamiętający jeszcze czasy sumeryjskie zburzył Sanherib. Jego syn Asarhaddon nakazał odbudować wieżę, zaś pracami kierował wtedy niejaki Aradahheszu12. Esagila, świątynia Marduka ociekała wręcz bogactwem. „Mury wyłożone miała gipsem i lśniącym asfaltem, a Nabuchodonozor II pokrył je złotymi płytkami. U dołu ściany " Tamże, s. 263. 12

Do naszych czasów dochował się jedynie rów wykopany wokół

fundamentów ziguratu. Cegły, z których zbudowano Etemenanki były systematycznie rozkradane. Aleksander Wielki, który z Babilonu chciał uczynić stolicę swojego państwa, zamierzał odbudować wieżę, jednak przed przystąpieniem do głównych prac nakazał jej rozebranie. W finałizacji przedsięwzięcia przeszkodziła mu śmierć w 323 roku p.n.e. Niewąt­ pliwie

potężny

zigurat

stał

się

symbolem

wykorzystanym

przez Żydów,

którzy zostali przymusowo przesiedleni do Babilonii po zdobyciu Jerozo­ limy przez wojska Nabuchodonozora II w 587 roku p.n.e. Tak więc Etemenanki to prawdopodobnie wieża Babel znana z Ksiągi Rodzaju.

wyłożono alabastrem i lazurytem. Strop wykonano z belek cedrowych pokrytych złotą folią, listwy zaś przyozdobiono drogimi kamieniami. Jak mówią źródła pisane, Marduk miał tu swoje święte łoże i tron”13. Złoty posąg wyobrażał boga w pozycji siedzącej. Tam właśnie odbywało się największe święto Babilonii — obchody Nowego Roku. Przypadało ono zazwyczaj w miesiącu nisanu, na przełomie marca i kwietnia, trwało kilkanaście dni. W gruncie rzeczy było radosnym karnawałem, podczas którego lud modlił się, sławił czyny Marduka, ale przede wszystkim pił, najadał się, tańczył i śpiewał do woli. Czwartego dnia uroczystości kapłani recytowali hymn „Enuma Elisz”. Później z pobliskiej Borsippy przybywał do Babilonu posąg boga Nabu. Wtedy też w Esagili zjawiał się władca królestwa, by poddać się niespotykanemu obrzędowi. Kapłani odbierali mu insygnia, zaś jeden z nich ciągał monarchę za uszy i bił po policzkach, by ten pokłonił się Mardukowi i obiecał, że będzie sprawiedliwie rządził swym ludem. Następnego dnia sytuacja się powtarzała, gdy zaś król zalał się łzami, miało to stanowić dobrą wróżbę dla kraju. Dziewią­ tego dnia święta monarcha ujmował rękę boga14. Następnie Drogą Procesyjną ruszała procesja, która zmierzała do domu akitu, w północnej części miasta, już za wewnętrznym murem. Tam odbywała się uczta, monarcha zaś wręczał cenne dary Mardukowi i innym bogom, w rzeczywistości trafiały one do kapłanów. Gdy święto nie odbywało się, znaczyło to, że całą krainę dotyka jakaś klęska. Po dotarciu do Esagili, Droga Procesyjna skręcała na zachód, biegnąc między ziguratem a świątynią, w kierunku 13

A. M i er zej ew sk i, op. cit., s. 268.

14

Sformułowanie to w kronikach babilońskich, odnoszące się do poszczególnych monarchów, oznaczało przejęcie władzy nad państwem. Być

może

podczas

świąt

Nowego

Roku

odbywały

się

święte

zaślubiny

króla występującego w roli boga i specjalnie wyznaczonej do tego celu kapłanki.

mostu na Eufracie. Mieszkańcy miasta musieli być z niego bardzo dumni. Opierał się na potężnych filarach stawiają­ cych czoło nurtowi rzeki. Nie ma pewności, że most istniał przed asyryjskim podbojem. Pewne było natomiast, że ułatwiał życie, gdyż pozwalał mieszkańcom doskonale radzić sobie bez łodzi i promów. Dalej, na drugim brzegu, rozciągało się Nowe Miasto, gdzie w labiryncie domów, placów, targów, podcieni i zaułków łatwo się można było zgubić. Także i lewobrzeżne dzielnice ochraniał potrójny system murów. Babilon opuszczało się jedną z dziewięciu bram, na­ zwanych imionami bóstw. Wielkie miasto, dotąd niepodległa stolica królestwa, w VIII wieku dostał się pod zwierzchność prężnie roz­ wijającego się imperium asyryjskiego. Konflikt z północnym sąsiadem miał doprowadzić do niespotykanego upadku Babilonu, a później do jego największej chwały, stał się też głównym rytem asyryjskiej polityki. Początek tym zdarze­ niom dał Tiglatpilesar III, który ujął ręce Marduka w 729 roku p.n.e.

PULU. ASYRYJSKI WŁADCA NA TRONIE BABILONU

„W trzecim roku panowania Nabunasira, króla Babilonu, Tiglatpilesar [III] wstąpił na tron Asyrii. W tym samym roku ruszył on na Akad, splądrował Rabbilu i Hamranu i uprowadził bogów Szapazzy”1 — głosiła kronika. Nowy władca Asyrii nie zasypywał gruszek w popiele, szybko biorąc się do naprawy osłabionego państwa. Po okresie świetności za czasów Aszurnasirapli II i Salmanasara III imperium dostało zadyszki, zaś jego królowie nie potrafili ukrócić samowoli gubernatorów i wymykania się wcześniej zhołdowanych księstw spod swojej kurateli. Tiglatpilesar, który w 745 roku p.n.e. dostał się do sterów władzy w wyniku rebelii, nie zamierzał tolerować takiego stanu rzeczy. Szybko wziął w karby dumnych urzędników, żyjących dotąd niemal jak udzielni książęta. Reforma administracyjna — podobnie jak reorganizacja armii, o któ­ rej była już mowa — musiała zostać przeprowadzona jak najszybciej. Monarcha zwiększył liczbę prowincji, tworząc mniejsze, ale za to sprawniej zarządzane okręgi. Guber­ natorzy, zwani bel pihati lub szaknu, musieli co jakiś czas 1 A. K. G r a y s o n , Assyrian and Babylonian Chronicles, Locust Valley, Nowy Jork 1975, s. 70-71. Wymienione miejscowości leżały nad środkowym Tygrysem i Dijalą.

meldować władcy o tym, co dzieje się na podległym im terenie2. Brak takich raportów mógł oznaczać próbę usa­ modzielnienia się. Wtedy zazwyczaj do prowincji wybierał się zaufany dworzanin specjalnie wysyłany przez monarchę dla zbadania sytuacji na miejscu. Niżsi rangą urzędnicy — choć podlegli gubernatorom — mogli odwołać się do władcy, przedstawiając mu swe skargi. Zwasalizowane księstwa musiały natomiast tolerować na swych dworach asyryjskich rezydentów, którzy dbali o to, by trybut złożony został o czasie i we właściwej wysokości. Gdy mieszkańcy Tyru zabili poborcę ceł, który pobierał opłaty za transporty cennego drewna do Egiptu, reakcja imperium była natych­ miastowa. Przysłano wojska złożone z wiernych Ituajczyków, a swobodę handlu natychmiast zlikwidowano. Tiglatpilesar nie przypadkiem swoje pierwsze wyprawy skierował na południe, zgodnie z zapisami zacytowanej wyżej kroniki. W Babilonii wciąż wrzało, zaś plemiona Aramejczyków żyjące nad środkowym Tygrysem zagrażać też mogły rdzennym asyryjskim terenom. Być może pretek­ stem do zorganizowania interwencji była prośba o pomoc skierowana przez Nabunasira, władcę Babilonu. Tiglat­ pilesar szybko uporał się z koczownikami, podbił ziemie należące do plemienia Pukudu, na wschód i północ od dzisiejszego Bagdadu, po czym zasiedlił je na nowo i wcielił do prowincji Arrapcha, ciągnącej się teraz wzdłuż wschod­ niego brzegu Tygrysu3. Dzięki temu Asyryjczycy zyskali świetną bazę wypadową, wykorzystywaną w przyszłości nie tylko przeciw buntownikom w Babilonii, ale też jako punkt zborny przed wyprawami na Elam. Póki co Tiglat­ pilesar nie ingerował w wewnętrzne sprawy południowego 2

Wykorzystywano do

tego celu system komunikacyjny imperium,

dzięki któremu konni jeźdźcy mogli pokonywać znaczne dystanse, wymieniając rozstawne konie w specjalnych placówkach. Patrz rozdział Armia Asyrii. 1

H. W. F. S a g g s , op. cit. , s . 1 0 1 .

sąsiada, miał bowiem zbyt wiele naglących spraw do załatwienia w Syrii i górach Armenii. Ekspansja Urartu zagrażała kluczowym interesom Asyrii, zaś jej powrót na pozycję hegemona Bliskiego Wschodu był możliwy dopiero po rozprawieniu się z rosnącym w siłę górskim królestwem. Tiglatpilesar uderzył na Syrię, sprzy­ mierzoną z Urartyjczykami. W skład tego sojuszu wchodziły między innymi księstwa Arpad, Meliddu i Gurgum, zaś przywództwo nad nim sprawował sam Sarduri II, król Urartu. Do walnej bitwy doszło pod Kummuch4. Asyryjczycy pokonali przeciwników, zaś ich sukces był tak wielki, że Sarduri musiał ratować się „sromotną ucieczką na klaczy” pod osłoną nocy5. Koalicja rozleciała się, a Tiglatpilesar mógł teraz rozprawić się osobno z każdym z wrogów. Odszedł przy tym od strategii swoich poprzed­ ników, przejmując zajęte ziemie pod bezpośrednią kontrolę Asyrii. Wcześniej tereny za Eufratem traktowane były jak księstwa lenne, którymi przewodzili kacykowie lojalni wobec imperium. Arpad padł w 740 roku p.n.e., stając się stolicą nowej prowincji. Wcześniej zhołdowano miasta fenickie i północno-zachodnią Syrię. Tiglatpilesar musiał spędzić sporo czasu na zachodzie, o czym świadczy chociażby fakt, że wybudował sobie pałac w Hadatu, między Karkemisz a Harranem. Powtarzające się kampanie odniosły skutek, zaś wojska dotarły aż do Palestyny: „Za czasów Pekacha, króla izraelskiego6 wtargnął Tiglat-Pileser, król asyryjski, i zajął Iijjon, Abel-Bet-Maaka, Janoach, Kedesz, Chasor, Gilead, Galileję, cały kraj Neftalego, a pojmanych przesiedlił do Asyrii”7. Polityka deportacji stała się teraz oficjalną strategią imperium. Zaczęto ją stosować na niespotykaną dotąd skalę. 4 5 6 1

Kommagena w dzisiejszej południowej Turcji. G. R o u x, op. cit., s. 260. Panował w latach 739-731 p.n.e. Druga Księga Królewska, 15, 29.

Przykładowo, podczas kampanii syryjskich Tiglatpilesara 30 tysięcy mieszkańców Hamy musiało pożegnać się ze swoją ojczyzną i rozpocząć nowe życie hen, na wscho­ dzie, w górach Zagros. Na ich miejsce sprowadzono 18 tysięcy Aramejczyków uprowadzonych znad lewego brzegu Tygrysu. Asyria była przede wszystkim zainteresowana, by bun­ townicze plemiona pracowały w pokorze opłacając wszelkie należności, a osiągnąwszy drobną stabilizację przyczyniały się do rozkwitu gospodarki imperium. Znamienny pozostaje fakt, że niewielka rdzenna Asyria wchłonęła 50 procent wszystkich wysiedleńców. Starano się traktować tych ludzi w miarę przyzwoicie. Na przykład gubernatorzy musieli zapewniać strawę deportowanym, którzy maszerowali przez ich prowincje. Często wysiedleni robili później błyskotliwe kariery w urzędniczo-militarnym aparacie imperium, służąc swoim nowym panom z wiernością i zapałem. Natomiast ciągłe wojny i notoryczne poszukiwanie rekruta powodo­ wały, że trzeba było jeszcze zapewnić ręce do pracy w różnych gałęziach gospodarki, przede wszystkim zaś w rolnictwie. Tiglatpilesarowi udało się więc — póki co — zneut­ ralizować działania Urartu i zhołdować księstwa w Syrii. Obszar jego zainteresowań był dużo większy, bowiem w 737 i 736 roku p.n.e. przedsięwziął wyprawy w góry Zagros, na terytorium „potężnych Medów”. Jedną z moż­ liwych przyczyn tych ekspedycji była chęć zdobycia dobrych wierzchowców dla rozrastającej się jazdy. W 735 roku p.n.e. imperialna armia dotarła nawet do samej stolicy królestwa Urartu, Tuszpy. Próba rebelii podjęta przez księstwa syryjskie na zachodzie szybko została stłumiona. Okazało się przy tym, że wzywanie Asyryjczyków na pomoc nie jest tanią zabawą. Gdy w 732 roku p.n.e. Judea, uznająca zwierzchność imperium, została zaatakowana przez sąsiednie księstewka, jej władca Achaz

„wysłał posłów do króla asyryjskiego Tiglat-Pilesera ze słowami: «Jestem twoim sługą i twoim synem. Przyjdź i wybaw mnie z ręki króla Aramu i z ręki króla izraelskiego, którzy stanęli przeciwko mnie». Achaz wziął srebro i złoto, które było w świątyni Pańskiej i w skarbcach pałacu królewskiego i przesłał je królowi asyryjskiemu jako dar hołdowniczy”8. To wystarczyło, by Damaszek i część północnego Izraela przekształcić w prowincję, po uprzednim pobiciu wojsk tych księstw. Tymczasem okazało się, że sytuacja w Babilonii wyma­ gała ponownie interwencji. „W czternastym roku rządów Nabunasir zachorował i umarł w swym pałacu. (...) Nabunadinzeri, jego syn, wstąpił na tron Babilonu. Drugiego roku panowania Nabunadinzeri został zabity w wyniku rebelii. (...) Nabuszumukin, gubernator i przywódca po­ wstania, wstąpił na tron. Przez miesiąc i dwa dni Nabuszu­ mukin rządził Babilonem. Nabumukinzeri, ze szczepu Amukkani, odsunął go od władzy i przejął tron dla siebie”9. Chaldejczyk kierujący południowym królestwem — takiej sytuacji Asyryjczycy nie mogli ścierpieć. Plemiona Kaldu — tak bowiem nazywano Chaldej­ czyków — były dość blisko spokrewnione z Aramej­ czykami, a do południowej Babilonii przybywały od X wieku p.n.e. Z czasem Chaldejczycy zajęli ziemie w Kraju Nadmorskim nad Zatoką Perską, tworząc sześć wielkich związków plemiennych, mieszając się zapewne z miejscową ludnością wiejską. W VIII wieku p.n.e. kilkanaście mniejszych szczepów wciąż prowadziło koczo­ wniczy tryb życia, wędrując przez wielki obszar od Eufratu, 8 Druga Księga Królewska, 15, 7-9. Zaplata za pomoc wojskową nazywana była kirtu. Trzeba ją było uiścić mimo tego, że było się

lojalnym wasalem Asyrii. Prawdopodobnie pokrywała ona koszty operacji militarnej. Widać tu, że monarchowie z Kalchu i Niniwy nie przepuszczali żadnej okazji na pomnożenie swych bogactw. 9 A. K. G r a y s o n , op. cit., s. 71-72.

hen po rzekę Karun w Elamie. Ciężko było panować nad takim ludem, który nie był przywiązany do ziemi, a nad ściany chłodnej lepianki przedkładał swój namiot i stada, dzięki którym się żywił. Jak bowiem wyegzekwować od takich ludzi podatki, jak utrzymać w ryzach? Nie dawało się ich całkowicie pobić, bowiem do Międzyrzecza wciąż przybywali ich pobratymcy z zachodnich pustyń. Tak więc nawet gdy któreś z plemion rozgromione zostało w boju, a niedobitki przesiedlono w odległe rejony imperium, po jakimś czasie okazywało się, że koczownicy z tego właśnie szczepu mają się całkiem dobrze, żyjąc na ziemiach swych przodków. Wojny, jakie Asyria przez wieki toczyła z Aramejczykami, musiały też wpłynąć na „psychikę” mocarstwa i jego stosunek do Chaldejczyków. Lud ten stanowił zresztą realne zagrożenie dla bezpieczeń­ stwa południowej granicy imperium, zaś fakt, że koczow­ nicy zajęli tereny nad Zatoką Perską sprawiał, iż szlaki morskie z Dilmunem, południową Arabią i Indiami, przynoszące krociowe zyski, mogły zostać w każdej chwili przerwane. W każdym razie szczepy Kaldu stały się niezwykle wpływowe, skoro ich szejkom udawało się sięgnąć po władzę w samym Babilonie. Niewiele da się powiedzieć o wojskowości Chaldej­ czyków. Pewne wnioski można wyciągać na podstawie zapisów w asyryjskich kronikach, jednak nie powinno się ich uważać za obiektywne. Z pewnością Kaldu byli świetnymi łucznikami, a wielu z nich wcielano do im­ perialnej armii. Ich uzbrojenie i organizacja musiały pozostawać daleko w tyle w stosunku do osiągnięć Asyryjczyków, jednak ciągłe wojny uczyniły z Chaldej­ czyków bitny lud. Wiadomo, że wykorzystywali warunki terenowe do prowadzenia wojen typowo obronnych. Połu­ dniowa Babilonia to bagna porośnięte trzcinowiskami, setki strug ginących wśród błot i łączących się nagle, teren, gdzie jedynym pewnym środkiem transportu była

łódź zbudowana z sitowia10. W takich miejscach można było skutecznie i długo opierać się wrogowi, co zresztą Chaldejczycy skwapliwie czynili. W ostateczności pozo­ stawało im ukrywanie się w niedostępnych partiach moczarów lub ucieczka do sprzymierzonego Elamu. Do naszych czasów dotrwały przekazy, że co najmniej w kilku przypadkach wojownicy z południowej Babilonii, stając przeciw armii Asyrii, wykorzystywali zapory wodne dla swojej ochrony. Stworzenie takich przeszkód nie przed­ stawiało większego problemu, wystarczyło bowiem zerwać groblę lub pogłębić kanał, by otoczyć swój obóz szybko stworzoną fosą. Kaldu mogli mieć problemy z szybkim zebraniem swoich wojsk. Potwierdzają to przynajmniej dwa przykłady — gdy Mardukapaliddina nie zdążył na pole bitwy pod Der, a Elamici musieli poradzić sobie z Asyryjczykami bez wsparcia oraz kiedy wojska Nabopolasara pozostawiły Medom zdobycie Aszur, same zaś przybyły do już złupionego miasta11. W roku 731 p.n.e. Tiglatpilesar nie mógł pozwolić na to, by Chaldejczyk ostał się na tronie Babilonu. Po pierwsze, nie był on przedstawicielem legalnej dynastii12, przyjaźnie nastawionej do Asyrii. Po drugie, gdyby Ukinzer13 utrzymał się u steru władzy, Babilonia wyrwałaby się niewątpliwie spod kurateli imperium. Asyryjski władca szybko przystąpił do organizowania wyprawy wojennej. Jego wojska wyru­ 10

w

Do dziś zresztą tzw. Arabowie błotni, mieszkający nad Szat-el-Arab południowym Iraku, poruszają się łódkami, których sposób budowy

pozostaje taki sam od tysiącleci. Prosty sposób życia tych ludzi przypomina zapewne ten, który w VIII wieku p.n.e. pędzili Chaldejczycy. 11 Do pierwszego starcia miejsce w 615 roku p.n.e. 12

doszło

w

720

roku

p.n.e.,

drugie

miało

To samo zresztą można powiedzieć o Tiglatpilesarze, choć w tej

rozgrywce to on rozdawał karty, nikt więc nie śmiał oceniać legalności jego praw do tronu. B Imię Nabumukinzeri pojawia się w zacytowanej wcześniej kronice asyryjskiej. W literaturze używa się określenia Ukinzer.

szyły z prowincji Arrapcha na południe, ominęły przesmyk u zbiegu Tygrysu i Eufratu, który mógł być łatwo obsadzony przez armię przeciwnika i po sforsowaniu Tygrysu pociągnęły na zachód, w kierunku Babilonu. Posłom imperium, którzy stanęli pod murami stolicy południowego królestwa, dość łatwo udało się zasiać niezgodę wśród szejków chaldejskich plemion. Wiadomo, że na ich stronę przeszedł wódz szczepu Bit-Jakini, niejaki Mardukapaliddina. Miasto poddało się, zaś inic­ jatorzy rebelii musieli ratować się ucieczką na południe, do swych rodowych ziem. Ukinzer zbiegł do Sapii, głównego ośrodka swojego plemienia Bit-Amukkani, w Kraju Nadmorskim. Asyryjczycy podążyli za nim, jednak rozprawa z Chaldejczykiem nie była rzeczą prostą. Wtedy właśnie okazało się jak skuteczną machiną jest armia stworzona przez Tiglatpilesara. Gdy poborowi musieli wracać do domów, trzeba było bowiem dopilnować gospodarstw i przyszykować się do nadchodzącego sezonu siewów, na miejscu pozostawali zawodowcy z kisir szarruti. W ten sposób Kaldu nie pozostawiono ani chwili wytchnienia, prowadząc regularną pacyfikację należących do nich terenów. Kolejne szczepy musiały uznać potęgę bezwzględnych przybyszów z północy. Poddawały się Bit-Szilani, Bit-Saalli, w końcu zaś padło Bit-Amukkani. Ukinzer został schwytany i prawdopodobnie stracony. Oszczędzono jedynie terytoria należące do Mardukapaliddiny oraz innego szejka, który zwarł wiernopoddańczy układ z Asyrią14. 154 tysiące ludzi z Kraju Nadmorskiego zmuszono do przesiedlenia się w okolice Niniwy, więk­ szość z nich miało odtąd przedzierzgnąć się w rolników. Najbardziej zajadłych wojowników, do których Asyryj­ czycy musieli nabrać szacunku podczas kampanii, wcie­ lono do imperialnej armii. Tiglatpilesar potrzebował aż 14

H. W. F Saggs, op. cit., s. 104.

trzech lat, by przetrącić kark Chaldejczykom. Teraz mógł rozkoszować się owocami swojego zwycięstwa. Babilonu nie można było potraktować jak byle syryjs­ kiego księstewka, które bez pardonu wcielano do rozras­ tającego się mocarstwa. Babilon był miastem tysiącletniej cywilizacji, strzegł spuścizny Czarnogłowych, stąd promie­ niowała kultura, przed którą nawet mocarna Asyria chyliła czoło. Imperium czuło tę więź, jaka łączyła je z połu­ dniowym królestwem. Miasto Marduka domagało się lep­ szych warunków niż inne ośrodki i oczywiście dostało je. W 729 roku p.n.e. Tiglatpilesar osobiście brał udział w obchodach święta Nowego Roku. Podczas pełnych przepychu uroczystości „ujął ręce Marduka”, stając się tym samym władcą południowego królestwa. Przybrał też imię Pulu15. Mieszkańcy Babilonu biorący udział w zorganizo­ wanych z tej okazji ucztach cieszyli się zapewne, mając nadzieję, że oto skończył się dla nich czas chaosu. Już niebawem okazać się miało jak bardzo się mylili. Strategia Asyryjczyków wydawała się jak najbardziej słuszna — doszli do wniosku, że aby nie urazić dumy swych sąsiadów, opłaci się stworzyć dualistyczną mo­ narchię. Wiedzieli zresztą, że strategiczne decyzje i tak zapadać będą nad Tygrysem. Nie docenili jednak ambicji pewnego Chaldejczyka, który poznał już działanie im­ perialnej machiny. Ekspansja Asyrii zburzyła przy tym kruchą równowagę sił na Bliskim Wschodzie, to zaś zmusiło państwa, które dotąd jedynie obserwowały sy­ tuację, do włączenia się w grę. Tiglatpilesar III zmarł dwa lata później, w miesiącu tebet16. Choć rządził tylko 18 lat, pozostawił po sobie zupełnie odmienione państwo ciągnące się od Palestyny, 15

Niektórzy przypuszczają, że było to pierwotne imię Tiglatpilesara,

zanim jeszcze został on władcą Asyrii. pojawia się w babilońskich kronikach. 16

Czyli na przełomie grudnia i stycznia.

W

każdym

razie

forma

Pulu

poprzez góry Armenii, po płaskowyż Iranu i bagna Kraju Nadmorskiego. Nie obszar był tu jednak najważniejszy, a prężnie — jak na tamte warunki — działająca administ­ racja i wojsko, dwa filary, na których opierało się imperium. Tiglatpilesar nie zmienił strategii stosowanej przez swoich poprzedników, lecz nadał jej nową treść i udoskonalił. Asyria pozostała więc militarystycznym kolosem, który musiał jednak liczyć się z próbami zerwania zwierzchnictwa przez podbite ludy. Metody, jakie stosowała nie należały bowiem do łagodnych. Regułą było, że wraz ze zmianą na tronie dochodziło do serii buntów w ujarzmionych krajach. Tak też stać się miało i tym razem, Babilon zaś stanął na czele serii powstań.

MARDUKAPALIDDINA, CHALDEJSKI REBELIANT

Salmanasar, piąty tego imienia, władca na asyryjskim tronie, pozostawił po sobie niewiele informacji. „25 dnia miesiąca tebet wstąpił na tron Asyrii [i Akadzie]1. Spustoszył Samarię. Po pięciu latach panowania zmarł w miesiącu tebet”2 — tyle tylko można wyczytać w babilońskiej kronice. Wiadomo, że Salmanasar brał udział w obchodach święta Nowego Roku w Babilonie, podczas których ujął ręce Marduka i zasiadł na tronie południowego królestwa, przyjmując imię Ululai. Biblia zachowała o nim pamięć jako o tym, który zdobył i zniszczył stolicę Izraela: „Król asyryjski [Salmanasar] najechał cały kraj, przyszedł pod Samarię i oblegał ją przez trzy lata. (...) Król asyryjski zdobył Samarię i zabrał Izraelitów w niewolę do Asyrii, i przesiedlił ich do Chałach, nad Chabor, i do miast Medów. (...) Król asyryjski kazał przyjść ludziom z Babilonu, z Kuta, z Awwa, z Chamat i z Sefarwaim, i osiedlił ich w miastach Samarii zamiast Izraelitów. Wzięli więc oni w posiadanie Samarię i osiedlili się w jej miejscowościach”3. 1

Tj. w Babilonii. Opisywane wydarzenia miały miejsce w 726 roku p.n.e.

2

A. K. G r a y s o n, op. cit., s. 73. Druga Księga Królewska, 17, 5-6, 24. Koloniści sprowadzeni przez

3

Asyryjczyków przemieszali się z niedobitkami miejscowej ludności, przyjmując kult Jahwe. Mieszkańcy Judy pogardzali Samarytanami, którzy

Bunt Izraelitów miał głębsze podłoże. Oto bowiem z letar­ gu przebudził się Egipt, zaniepokojony zajęciem znacznych połaci Syrii i Palestyny przez Tiglatpilesara i nałożeniem embarga na handel cennym drewnem libańskim. Faraon wołał jednak działać przez sprzymierzeńców, sam nie angażując się militarnie w konflikt. Prawdopodobnie zwiedziony obietnica­ mi pomocy egipskiej Ozeasz, władca Izraela, przestał płacić trybut Asyrii, to zaś stało się bezpośrednim powodem interwencji Salmanasara. W takim momencie doszło do zmian u sterów władzy w Asyrii. Dlaczego? — O tym źródła milczą. Jedynie pewne przesłanki wskazują, że nowy monarcha zasiadł na tronie, obalając Salmanasara V. Czy zagrała niepohamowana żądza władzy, czy w grę wchodziły osobiste animozje, a może do wpływów rwali się młodzi oficerowie, którzy uważali, że profity z podbojów dzielono niesprawiedliwie? — to tylko przypuszczenia. Pewne jest natomiast, że w 722 roku p.n.e. asyryjskim królem został Sargon II, Szarrukin4. Imię to było niezwykle wymowne, znaczyło bowiem „prawowity król”. Mógł je sobie nadać człowiek, który chciał usankcjonować swoje prawa do tronu, nie do końca pewny własnej pozycji. Nowy władca nie podał żadnych informacji o swoich przodkach, nazywając ich jedynie „książętami, którzy byli przede mną”5. W kraju przez kilka lat trwała wojna domowa. W jednej z inskrypcji Sargon przyznawał, iż zwolnił miesz­ kańców prastarego Aszur z podatków, służby wojskowej oraz prac publicznych. Prawdopodobnie była to więc cena, jaką nowemu monarsze przyszło zapłacić za uznanie go za legalnego następcę Salmanasara. w ich oczach byli po prostu obcymi, niegodnymi miana Ludu Wybranego. Niektórzy uważają, że Samarię zdobył Sargon II. Saggs sądzi, że mógł on być dowódcą wojskowym kierującym oblężeniem miasta w armii Sal­ manasara. (Por. Wielkość i upadek Babilonii, s. 105). 4 5

Pierwszy władca asyryjski tego imienia rządził ok. 1860 roku p.n.e. M. R o a f , op. cit., s. 179.

Zamieszanie w imperium wykorzystał pewien zdolny Chaldejczyk. Cztery miesiące po tym, jak Sargon sięgnął po władzę w Asyrii, „Mardukapaliddina [II] wstąpił na tron Babilonu”6. Przywódca plemienia Bit-Jakini okazał się być wytrawnym graczem, świetnym dyplomatą i organizatorem. Utrzymywał kontakty z przywódcami wielu księstw na całym Bliskim Wschodzie i wiedział, co dzieje się na rozległych terenach podporządkowanych imperium. Znakomicie wybrał moment uderzenia — gdy Asyryjczycy byli zajęci porządko­ waniem spraw wewnętrznych, a na zachodzie znów doszło do buntu. Oto bowiem Ilubidi, król Hamy wypowiedział posłu­ szeństwo i przestał przesyłać trybut do Kalchu, próbując przy tym pociągnąć za sobą inne syryjskie księstwa. Powstała także Gaza, podburzona przez Egipt. Mardukapaliddina zdawał sobie sprawę z tego, że samotna walka z potęgą północnego imperium nie ma większego sensu. Dlatego też zawarł sojusz z Elamem. Państwo to mogło poczuć się zaniepokojone podporządkowaniem przez Asyrię północno-zachodniego Iranu zamieszkałego przez Medów, podbój ten wstrzymywał bowiem ruch karawan do Urartu, stwarzał także niebezpieczeństwo inwazji koczowników, którzy w poszukiwaniu nowych siedzib mogli ruszyć na południe, w kierunku Suzy, co zresztą nastąpiło w 700 roku p.n.e. Puszczając w niepamięć dawne animozje, Elamici zgodzili się wspomóc chaldejskiego księcia, choć nie czynili tego bezinteresownie, każąc sobie po prostu płacić za pomoc. Zresztą musieli znać się dobrze z Chaldejczykami i prowadzić z nimi wspólne interesy, bowiem szczepy Kaldu w swych wędrówkach docierały nawet do Suzy. Babilonia w zasadzie od zawsze rywalizowała ze swoim wschodnim sąsiadem, zaś ten starał się wykorzystać wszel­ kie momenty przesilenia i — gdy to tylko było możliwe — organizował rabunkowe rajdy nad Eufrat. Władcy Elamu 6

A. K. G r a y s o n ,

op. cii., s. 73. Było to w miesiącu nisanu

(marzec-kwiecień) 721 roku p.n.e.

tytułowali się „królami Anszan i Szuszan”, bowiem ich państwo składało się z dwóch krain — równiny wokół stolicy Suzy oraz gór Anszan. Do największej potęgi kraj doszedł w XIII i XII wieku p.n.e., uzależniając od siebie południową Mezopotamię i prowadząc dalekie wyprawy, hen aż do Aszur. Panującemu w Babilonie Nabuchodonozorowi I udało się położyć kres tej ekspansji. W VIII wieku p.n.e. Elam zaczął ponownie prowadzić aktywną politykę, włączając się do rozgrywki przeciw Asyrii. Informacje o wojskach elamickich opierają się głównie na źródłach asyryjskich, szczególnie zaś reliefach przedstawiają­ cych wielkie starcia zbrojne. Wiadomo, że ważną rolę w armii odgrywały wozy bojowe, zwłaszcza wielkie wehikuły ciąg­ nione przez cztery muły, z czteroosobową załogą, choć korzystano także z lżejszych pojazdów. Kawaleria uzbrojona była w lance i łuki. Masy łuczników stanowiły o sile elamickich wojsk. W annałach asyryjskich określa się ich jako „ciężkozbrojnych”7. Jednak na reliefach przedstawiających bitwę nad rzeką Ulai wojownicy Elamu nie mają ani hełmów, ani zbroi, nie noszą też butów. Prawdopodobnie kościec armii stanowiły pułki na utrzymaniu władcy, jednakowo uzbrojone i wyekwipowane, będące więc formacjami zawodowymi. Podczas wypraw wspomagały je kontyngenty z prowincji. W 720 roku p.n.e., wywiązując się z obietnic złożonych Mardukapaliddinie, wojska Elamu ruszyły wzdłuż Tygrysu, by uprzedzić uderzenie z północy. O wadze, jaką przywiązywali Asyryjczycy do Babilonu świadczy postępowanie Sargona po tym, jak udało mu się uporządkować sytuację wewnętrzną. Władca zebrał wojska i czym prędzej pomaszerował na południe. Okazało się jednak, że armia Elamu potrafi dotrzymać pola imperialnej machinie wojennej. „W drugim roku panowania Mardukapaliddiny, Humbannikasz, król Elamu wydał bitwę 7

N. S t i 11 m a n, N. T a 11 i s, op. cit., s. 48.

Sargonowi [II], królowi Asyrii w prowincji Der. Asyryjczycy uciekli, poniósłszy wielką klęskę. Marduka­ paliddina wraz ze swą armią ruszył na pomoc królowi Elamu, jednak nie dotarł na pole bitwy o czasie i wycofał się. (...) Przez dziesięć lat, od momentu wstąpienia Mardukapaliddiny na tron, Asyria była z nim w stanie wojny”8. Sargon musiał więc przełknąć gorzką pigułkę. Pozostało mu jedynie przypisać sobie zwycięstwo. Jednak bitew nie wygrywa się poprzez kreślenie znaków kli­ nowych na glinianych tabliczkach. Z braku szczegółowych zapisów, dokładny przebieg bitwy pod Der pozostaje kwestią domysłów. Elamici musieli utrzymać szyk i nie wpaść w panikę na skutek asyryjskiego ostrzału. Sami zapewne odpowiedzieli zresztą podobnym działaniem. Być może nie powiodła się próba frontalnego ataku podjęta przez wojska imperium, często zaś brak zdecydowanego sukcesu powodował, że nacierająca armia traciła ducha bojowego, a sama zepchnięta do defensywy, ratowała się ucieczką. Jednak fakt, że Elam nie ruszył w pościg za wojskami Sargona świadczyć może o tym, iż jego armii także upuszczono sporo krwi. Babilon był zapewne zaskoczony sukcesem Mardukapa­ liddiny. Bo chociaż nie on odniósł zwycięstwo, zaś Elamitom trzeba było odwdzięczyć się złotem za pomoc, to i tak niewielu spodziewało się klęski wojsk, które jeszcze kilka lat temu stacjonowały pod Etemenanki i mogły uchodzić za niezwyciężone. Stronnictwo proasyryjskie — a takie mu­ siało działać w Babilonie — póki co położyło uszy po sobie. Chaldejczyk natomiast dał się poznać jako sprawny administrator i budowniczy. Jednocześnie koczownicze plemiona z Kraju Nadmorskiego, na poparciu których zbudował swe rządy, mogły przysparzać wielu kłopotów 8 A. K. G r a y s o n , op. cii., s. 73-75. Mardukapaliddina chwalił się, że to on „powalił na ziemię armię Subartu (Asyrii) i pogruchotał jej oręż”.

Por. G. R o u x, op. cit., s. 262.

rolnikom i przedsiębiorcom babilońskim. Nie wiadomo dokładnie z jakiego powodu Mardukapaliddina w dziesiątym roku swojego panowania wyprawił się, splądrował i znisz­ czył jedno z księstw chaldejskich. Świadczy to tylko o tym, że mieszkańcy Kraju Nadmorskiego nie żyli ze sobą w idealnej przyjaźni i łatwo było rozbić ich pozomąjedność. Sargon, póki co, musiał się zająć innymi sprawami. Chciał bowiem spacyfikować Hamę i Gazę, które wymówiły posłuszeństwo i przestały posyłać wyznaczony trybut nad Tygrys. Buntownicy, wspierani przez Egipt, byli na tyle pewni siebie, że zdecydowali się na przyjęcie walnej bitwy. Do starcia doszło w 720 roku p.n.e. na równinie pod Karkar, a więc w miejscu, gdzie 130 lat wcześniej armia syryjskich książąt pobiła Salmanasara III. Tym razem wynik batalii był zgoła inny. Egipski generał Sibu „uciekał samotnie, niczym pasterz, któremu odebrano stada”9, władcę Gazy wywieziono w łańcuchach do Aszur, zaś Ilubidi, książę Hamy został obdarty ze skóry. Sargon deportował ponad 9 tysięcy ludzi, niektórych wcielając do asyryjskiej armii. W 712 roku p.n.e. Syria raz jeszcze wystawiła na próbę siłę imperium. Jednak i wtedy bezwzględnie spacyfikowano bunt. Prawdziwych kłopotów dostarczało Asyrii Urartu, króles­ two pobite, lecz nie rozbite przez Tiglatpilesara. Władca tej górskiej krainy, Rusa I wmieszał się w sprawy państewek leżących w środkowej części gór Zagros i wymienił szejków sprzyjających imperium na sobie posłusznych. Sargon pomaszerował na przeciwnika, świadom, że jego wojsku przyjdzie działać w wybitnie niesprzyjającym terenie. „Wyposażyłem mych żołnierzy w twarde kilofy z brązu, a oni rozbijali wysokogórskie skały jak kamień i torowali drogę. Stanąłem na czele wojsk i sprawiłem, że wozy, konnica i towarzysze broni przelecieli nad szczytem jak nieustraszone orły. (...) Szczęśliwie przeprowadziłem cięż­ 9

D. D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 5.

kozbrojne wojska Aszura przez strome zbocza; na szczycie góry rozbiłem warowny obóz”10 — relacjonował monarcha. Trzeba się było wykazać niezłą umiejętnością improwizacji i zdecydowaniem w działaniu, by odnieść zwycięstwo. Sargon udowodnił jednak, że jest znakomitym wodzem. Największym jego sukcesem podczas tej kampanii było zdobycie ufortyfikowanego miasta Musasir nad jeziorem Urmia. Dość powiedzieć, że Urartu nigdy już nie podniosło się po tej klęsce11. Teraz, kiedy Sargon miał już wolne ręce, mógł ponow­ nie zająć się sprawą Babilonii. W 716 roku p.n.e. umarł Humbannikasz, który pobił Asyryjczyków pod Der. Wła­ dzę nad Elamem przejął jego siostrzeniec, Szutruknahhunte. W 710 roku p.n.e. Sargon pomaszerował na południe znaną trasą wzdłuż Tygrysu, jednak nie zaatako­ wał bezpośrednio Mardukapaliddiny. Pierwszy cios spadł na lud Gambulu, którego ziemie leżały w północno-wschodniej Babilonii. Chaldejski książę przysłał swoim sprzymierzeńcom wsparcie — 600 kawalerzystów i 4 ty­ siące elitarnej piechoty — co podbudowało morale obroń­ ców. Jednak pomoc ta nie na wiele się zdała. Nie pomogło także wzmocnienie murów stolicy plemienia, miasta Dur-Athara, ani zalanie okolicy wodą z zerwanego kanału. „Obiegłem miasto i zająłem je przed zachodem słońca. Uprowadziłem 16 490 ludzi wraz z ich dobytkiem, końmi, mułami, osłami, wielbłądami, bydłem i stadami owiec”12 — chełpił się Sargon. Dur-Athara zasiedlono na nowo, zaś nazwa miasta została zmieniona na Dur-Nabu. Później Asyryjczycy wyprawili się na ludy mieszkające nad rzeką 10

G. Ro ux, op. cit., s. 264.

" Stało się to pośrednią przyczyną upadku Asyrii, bowiem gdy zabrakło „buforowego” królestwa w Kaukazie, w VII wieku p.n.e. koczownicy scytyjscy

mogli

swobodnie

przechodzić

imperium osłabionego ciągłymi walkami. 12

D. D. L u c k e n b i 11, op. cii., par. 31.

przez

góry,

angażując

siły

Uknu. Szczepy te szybko zhołdowano, zaś ich szejkowie gryźć musieli kurz u stóp wielkiego króla, uznając jego zwierzchność. Sargon ustanowił tam nową prowincję rządzoną przez gubernatora przysłanego z Kalchu. Kolej­ nym krokiem było uderzenie na miasta leżące na po­ graniczu Elamu. Wywieziono stamtąd ponad 12 tysięcy ludzi. Dlaczego Szutruknahhunte nie próbował atakować? — nie wiadomo. Być może przeraził się skuteczności, z jaką asyryjska armia podbijała kolejne ludy i wolał nie drażnić Sargona, wiedząc, że dla niego najważniejszy i tak jest Babilon. Właśnie w kierunku miasta Marduka ruszyli teraz Asyryjczycy. Przekroczywszy Tygrys i Eufrat, ich wojska znalazły się na terenie plemienia Bit-Dakkuri, na południe od Babilo­ nu. Gdy usłyszał o tym Mardukapaliddina „strach opadł go w jego pałacu. Wraz ze swoimi sojusznikami i wojownikami wyszedł nocą z miasta i skierował swą twarz w kierunku Elamu”13. Mimo że Chaldejczyk przesłał swojemu niedawne­ mu sojusznikowi cenne dary, poproszono go, by szukał schronienia gdzie indziej. Szutruknahhunte wolał więc pozostać neutralny. Możliwe, że zawarł cichy układ z Sargonem, który żądał, by nie mieszać się do jego rozprawy z Kaldu, w zamian zaś obiecywał pozostawić Elam w spoko­ ju. Prawdopodobne jest również, że doszło do nierozstrzyg­ niętej bitwy, o której nie zachowały się żadne zapisy. Asyryjczycy weszli do Babilonu, witani przez „roz­ radowany lud”, co niezmiernie „ucieszyło duszę” Sargona. Nie wiadomo, czy mieszkańcy woleli poddać się, by nie narażać na oblężenie, czy też mieli dość — jak twierdził autor asyryjskiej kroniki — porządków zaprowadzonych przez Chaldejczyków. Chaos w kraju musiał panować istotnie, skoro lud Hamaranu opanował Sippar i łupił bezlitośnie przejeżdżające tamtędy karawany. Sargon 13

Tamże, par. 35.

wysłał tam swe wojska, które otoczyły miasto, tak że nikt się nie wymknął, po czym „poraziły wrogów mieczem, pobiły ich”14. „W trzynastym roku swojego panowania15 Sargon ujął ręce Marduka. Zdobył też Dur-Jakin”16. Przyszła oto pora na ostateczne rozprawienie się z plemionami, które stały za babilońską rebelią, przede wszystkim zaś z Bit-Jakini, szczepem Mardukapaliddiny. Wojska asyryjskie pociągnęły do Kraju Nadmorskiego. Obrońcy, spodziewając się rych­ łego nadejścia przeciwników, wzmocnili fortyfikacje DurJakin, zatopili łąki przed miastem, przekształcając je w bagno, zerwali też mosty. Najeźdźcy mimo wszystko wdarli się do twierdzy. Mardukapaliddina uciekł, „prześliznął się przez bramę miasta niczym mysz czmychająca do swej nory”17. Możni, których ujęto, zostali ścięci przed główną bramą. Sargon zezwolił, by jego żołnierze przez trzy dni grabili Dur-Jakin. Unieśli stamtąd ogromne łupy: 2500 koni, 620 mułów, 845 wielbłądów. W niewolę poszło ponad 90 tysięcy Chaldejczyków, zaś na ich miejsce znad górnego Eufratu sprowadzono lud Kummuhu. Podporząd­ kowane ziemie były odtąd zarządzane przez gubernatora, który miał do swojej dyspozycji 150 rydwanów, 1500 jeźdźców, 20 tysięcy łuczników oraz 10 tysięcy tarczowników. Przy granicy z Elamem, gdzie ostatecznie Mar­ dukapaliddina znalazł schronienie, pobudowano twierdzę. Jeszcze przez rok Sargon pozostał w Babilonii, osobiście nadzorując realizację wydanych przez siebie rozkazów, upewniając się, że niepokorna prowincja została skutecznie zhołdowana. 14

Tamże, par. 37.

15

Czyli w 709 roku p.n.e.

16 A. K. G r a y s o n , op. cit., s. 75. Uroczystość intronizacji Sargona odbyła się podczas świąt Nowego Rok u, w miesiącu nisanu, na przełomie marca i kwietnia. Dur-Jakin było stolicą plemienia Mardukapaliddiny. 17

D. D. L u c k e nb i 11, op. cit., par. 39.

Na wieść o tych zwycięstwach dary przysłał Uperi, król Dilmunu, który „żyje jak ryba na środku morza”18, zaś Mita, czyli mityczny Midas, władca Muszku, zaproponował Sargonowi sojusz. Nawet siedmiu władców Cypru, „których siedziby były odległe o siedem dni podróży przez morze zachodzącego słońca” pośpieszyło ze złożeniem hołdu. Asyria nigdy dotąd nie była tak silna. Sargon w jeszcze jednym chciał przyćmić swych przod­ ków. W 717 roku p.n.e. władca rozkazał, by 20 kilometrów na północ od Niniwy wybudować miasto, które stać się miało nową stolicą imperium. Być może chciał w ten sposób odsunąć od wpływów kapłanów oraz arystokratów z Aszur i Kalchu. Na ogromny plac budowy spędzono tysiące niewolników mówiących wszelkimi językami, jakie można było usłyszeć w całym imperium. Powstała nowa stolica. Dur-Szarrukin, czyli Twierdza Sargona — tak bowiem nazwano nową siedzibę króla — miało kształt kwadratu o boku ponad jednego kilometra. Otoczone było potężnym murem wzmoc­ nionym wieżami po zewnętrznej stronie, zaś do środka można się było dostać przez jedną z siedmiu bram. W północnej części wznosiła się twierdza chroniona przez jeszcze bardziej imponujące fortyfikacje. Tam właśnie znajdował się ociekający bogactwem pałac króla, z trzy­ dziestoma dziedzińcami i dwustu komnatami. Wzniesiono go na sztucznym wzgórzu, do którego usypania trzeba było zużyć 1 300 000 metrów sześciennych ziemi. Każdy, kto do niego trafił, musiał być przytłoczony potęgą imperium, które stać było na stworzenie tak monumentalnego dzieła. Nieopodal wybudowano świątynię boga Nabu oraz zigurat, na szczyt którego wiodła spiralna ścieżka, zaś każde z pięter pomalowano innym kolorem, ze złotym skrzącym się na szczycie. W pomieszczeniach specjalnie dla nich przygoto­ 18

Tamże, par. 41.

wanych mieszkali dworzanie, których władca chciał mieć przy sobie, zaś ich spokoju strzegła gwardia pałacowa. Dur-Szarrukin powstawało przez 10 lat. To niewiele biorąc pod uwagę zakres prac, które trzeba było wykonać, spoglądając na imponujące rozmiary nowej stolicy oraz dzieła sztuki, które w niej stworzono. Król mógł czuć się dumny. W 707 roku p.n.e. uroczyście wprowadził się do miasta stworzonego na swój rozkaz. Sargon tak wspominał tą chwilę: „Z książętami wszystkich krajów, gubernatorami prowincji, nadzorcami, arystokracją, eunuchami i starszyzną Asyrii zamieszkałem w pałacu i urządziłem ucztę. Złoto, srebro, naczynia złote i srebrne, cenne kamienie, brąz, żelazo, jaskrawo barwione szaty z wełny i płótna, szkarłatne i purpurowe sukno, antymon, kość słoniową i skóry tych zwierząt, drewno klonowe i bukszpan, wszelkie skarby królewskie, wielkie konie z Egiptu układane do zaprzęgów, muły, osły, wielbłądy, bydło i stada owiec — tak bogate dary otrzymałem”19. Jednak niedługo radował swe oczy nową stolicą. W 705 roku p.n.e. wyruszył na wyprawę wojenną do Tabal w górach Taurus. Poległ tam w walce z człowiekiem o imieniu Gurdi, zaś jego ciało zaginęło w zamęcie bitewnym, tak że nie można go było zabrać do Asyrii i pochować. Władzę po Sargonie przejął jego syn Sanherib. Z Dur-Szarrukin szybko wyprowadzili się dwo­ rzanie, miasto z wolna pustoszało. Już nigdy nie powróciło do swej dawnej świetności. Imię nowego władcy — Sin ahhe eriba — znaczyło tyle co „bóg Sin wyrównał stratę braci”. Mogło to świadczyć o tym, że Sanherib był młodszym potomkiem Sargona, który pozostał przy życiu. Jak można więc przypuszczać, choroby w tamtych czasach nie omijały także rodzin panujących, zaś medycyna oparta na zaklęciach i od­ czynianiu uroków odnosiła mierny skutek. Nikogo nie 19

Tamże, par. 87.

dziwiła wysoka śmiertelność, szczególnie wśród noworod­ ków. Sanherib przygotowywany był do roli, jaką miał pełnić. Wychowywał się w „domu sukcesji”, brał udział w kampaniach wojennych, wdrażał się w zawiłości ad­ ministrowania prowincjami imperium, znał jego funk­ cjonowanie od podszewki. Już na początku swojego pano­ wania przejść musiał trudny sprawdzian ze zdobytych umiejętności. Zdawało się, że pacyfikacja kraju Kaldu na długo uspokoi te ziemie, zaś Babilon stać będzie wiernie przy Asyrii. Nic bardziej błędnego! Miasto Marduka jako pierwsze zbun­ towało się przeciw niedawnym suwerenom. W 703 roku p.n.e. uroczystościom Nowego Roku przewodził rodowity Babilończyk, tak więc prawdopodobnie udało mu się przejąć władzę, choć tylko na kilka tygodni. Do gry powrócił bowiem Mardukapaliddina. Dotąd siedział cicho w Elamie, czekając cierpliwie na sprzyjający moment. Teraz szybkim marszem, na czele zebranych wojsk — przede wszystkim elamickich kontyngentów20 — ruszył na Babilon. Po drodze na jego stronę przechodziły wszystkie miejscowości Kraju Nadmorskiego, przyłączając się do rebelii. Czyżby więc kilka lat asyryjskich rządów aż tak bardzo dało się ludziom we znaki? Mardukapaliddina bez większego problemu przepędził uzurpatora z Babilonu i energicznie przystąpił do szykowania obrony. Wiedział, że Asyryjczycy nie będą czekać, aż umocni swoją pozycję. Nie mylił się. Sanherib pośpiesznie skierował swoje wojska na południe, nie czekając aż zbierze się sab szarri, pospolite ruszenie. Rebelianci dysponowali wielką armią, w skład której wchodziły pułki aramejskie, chaldejscy piechurzy, oddziały z Babilonu i innych miast, a nawet wojownicy arabscy. 20

Asyryjska kronika wspomina o tym, że Mardukapaliddinie udało się

namówić władcę Elamu, Szutruknahhunte, do zaangażowania się w kam­ panię

babilońską.

Chaldejczyk

miał

to

uczynić,

wręczając

srebro i cenne kamienie”. Por. D. D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 257.

mu

„złoto,

Kościec ich sił stanowili łucznicy z Elamu — a miało ich być 80 tysięcy — dowodzeni przez niejakiego Nergalnasira wywodzącego się z plemienia Sutu. Sanherib dał się poznać jako zdolny strateg. Wiedział, że doborowe jednostki straży przedniej przeciwnika stoją w Kuta, wypatrując jego nadejścia. Prawdopodobnie rebe­ lianci nie spodziewali się, że Asyryjczycy tak szybko dotrą na południe. Sanherib nakazał swojej straży przedniej obejść to miasto i powstrzymać siły główne, które Mar­ dukapaliddina prowadził z odsieczą od strony Babilonu. Pod Kisz doszło do starcia. Asyryjczycy wytrzymali atak, posłali jednak gońców z prośbą o wsparcie. Tymczasem Sanherib z marszu wziął Kutę i wyrżnął jej obrońców „niczym owce”. W jego ręce wpadł między innymi Nergalnasir. Później czym prędzej ruszył na pomoc swojej straży przedniej. „Wściekły niczym lew, spadłem na nich jak burza, wraz z mymi okrutnymi wojownikami zwróciłem twarz przeciw Mardukapaliddinie, który był w Kisz. Zaś ten, który uczynił tyle niegodziwości, ujrzał mnie jak nadciągam z oddali i strach padł na niego. Porzucił swe wojska, zbiegł do krainy Guzummanu”21. W ręce Sanheriba wpadły olbrzymie łupy. Do niewoli dostał się między innymi Adinu, pasierb lub syn Mardukapaliddiny. Zaskoczenie zadecydowało o przebiegu bitwy. Nikt z rebe­ liantów nie spodziewał się, że Asyryjczycy nadejdą tak szybko i błyskawicznym manewrem rozbiją ich wojska w pył. Babilon natychmiast otworzył swe bramy przed zwycięzcami, w ten sposób wybawiając się od zemsty. Sanherib zadowolił się złupieniem pałacu Mardukapaliddiny. W jego ręce wpadły nie tylko ogromne bogactwa, ale też harem, niewolnicy, dworzanie, muzykanci i inni artyści, co tylko dowodzi jak wielkim majątkiem rozporządzał Chaldejczyk. Jego samego nie udało się schwytać. „Pośpieszyłem za nim, posłałem 21

D. D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 259.

mych wojowników do Guzummanu, w sam środek bagien i szukali go przez pięć dni, lecz nie znaleźli jego kryjówki”22. Przy okazji Asyryjczycy dokonali regularnej pacyfikacji Kraju Nadmorskiego. Kronikarze Sanheriba z precyzją wymieniali nazwy zdobytych i zniszczonych miejscowości. Z dymem poszło w sumie 88 miast otoczonych murem oraz 820 wiosek. Żołnierze zwycięskiej armii mogli uważać się za szczęśliwych, bowiem oprócz łupów mieli też pełne brzuchy, posilając się wszelkimi płodami krainy Kaldu. Na północ pognano 208 tysięcy przesiedleńców, wielkie stada koni, osłów, wielbłądów, bydła i owiec. „A silnych i dum­ nych mieszkańców wrogich miast, którzy nie ugięli się przed moją mocą, ściąłem swym mieczem i powbijałem na pale”23 — chełpił się asyryjski monarcha. Sanherib z całą bezwzględnością, a przy tym niezwykle sprawnie uporał się z babilońską rebelią. Na tronie połu­ dniowego królestwa osadził Belibniego, o którym pisał, iż „wzrastał w moim pałacu niczym psiak”. Był to więc figurant, prawdopodobnie pochodzący z wysokiego rodu, trzymany na asyryjskim dworze specjalnie na taką okazję. Asyryjczycy mieli teraz wolne ręce, mogli przystąpić do rozwiązania problemów na zachodzie imperium. Oto bo­ wiem z poduszczenia Egipcjan w Syrii zawiązała się koalicja Sydonu, Askalonu, Ekronu oraz Judei. W 701 roku p.n.e. Sanherib pociągnął tam na czele armii, by uczynić porządek z buntownikami. W starciu pod Altaku rozbił doszczętnie wojska egipskie. Wielu jego żołnierzy, parząc na Etiopów wziętych do niewoli, nie mogło zapewne nadziwić się, że oto gdzieś w odległych krainach żyją ludzie o skórach czarnych jak bitum. Po tym zwycięstwie „najechał Sanherib, król asyryjski, wszystkie warownie judzkie i zdobył je. Wtedy Ezechiasz, król judzki, wysłał poselstwo do króla asyryjskiego do Lachisz ze słowami: 22

Tamże, par. 260.

23

Tamże.

Sargon i Sanherib

Asarhadon i władcy państewek sy­ ryjskich podbitych przez Asyryjczyków

Asurbanipal podczas polowania. Uwagę przykuwa paradna uprząż kon­ na. W VII wieku p.n.e. jeźdźcy stosowali derkę, siodła jeszcze nie znano

Kudurru, kamień graniczny z wize­ runkiem Mardukapaliddiny

Do oblężeń dochodziło częściej niż do walnych bitew. Dlatego też armia asyryjska musiała utrzy­ mywać korpus inżynie­ ryjny. Zwraca uwagę wi­ zerunek żołnierza, który kruszy mury zwykłą włócznią. Było to moż­ liwe, gdyż obwarowania wykonywano często z suszonej gliny

Podczas oblężeń Asyryjczycy wykorzystywali tarany. Obrońcy starali się uchwycić je łańcu­ chem i poderwać do gó­ ry. Z wież oblężniczych lano wodę, by zapobiec ich podpaleniu. Jednym ze sposobów zdobycia wrogich miast były też podkopy

Oblężenie Lachisz w Palestynie

Los obrońców, którzy wpadli w ręce Asyryjczyków był nie do pozazdroszczenia. Śmierć na palu trwać mogła wiele godzin. Martwe ciała wystawiano na po­ strach opornych. Fragment re­ liefu przedstawiającego oblęże­ nie Lachisz

Walki na bagnach u ujścia Eufratu do Zatoki Perskiej

Fragment reliefu przedstawiającego bitwę nad rzeką Ulai. Asyryjskie wojska dobijają Elamitów, którzy w panice sta­ rają się sforsować rzekę

Bitwa nad Ulai. Klęska wojsk Elamu

Skrybowie liczą łupy

Wojska asyryjskie niszczą Madaktu, jedną ze stolic Elamu

Relief przedstawiają­ cy starcie Asyryjczyków z Arabami, któ­ rzy mieli wspomóc oblężony Babilon

Ciężki rydwan bojowy z łu­ cznikiem, woźnicą i dwoma tarczownikami

Życie w obozie asyryjskim

Koniuszy przy pracy

Próba odtworzenia asyryjskiego rydwanu. Współczesny żołnierzyk

Wirtualna wojna na Bliskim Wschodzie w starożytności. Zrzut ekranowy z gry „Chariots of War”

«Zbłądziłem. Odstąp ode mnie! Cokolwiek [jako karę] mi nałożysz, to poniosę». Król asyryjski wymierzył Ezechia­ szowi, królowi Judy trzysta talentów srebra i trzydzieści talentów złota24. I Ezechiasz dostarczył wszystkich pienię­ dzy, które znajdowały się w świątyni Pańskiej i w skarbach pałacu królewskiego. W tym samym czasie Ezechiasz kazał oderwać obicia drzwi i futryn świątyni Pańskiej, które król judzki Ozjasz kazał obić metalem — i dał je królowi asyryjskiemu”25. Sanherib zajął 46 ufortyfikowa­ nych miast. Jerozolima jednak nie otworzyła mu swych wrót. Nie pomogło ani poselstwo wysłane specjalnie w tym celu, ani bluźniercze mowy rabsaka wygłoszone pod murami miasta. „Oto ty się opierasz na Egipcie, na tej nadłamanej lasce trzcinowej, która gdy się kto oprze na niej, wchodzi w dłoń i przebija ją. Takim jest faraon, król egipski dla wszystkich, którzy na nim polegają”26 — szydził asyryjski podczaszy z judzkiego władcy. Ostatecznie bogate łupy i ponad 200 tysięcy przesiedleńców pozwoliły Sanheribowi zwinąć wojska bez ujmy na honorze. Jednak o odwrocie zadecydował nie tylko upór obrońców, ale także wydarze­ nia, do jakich doszło w Babilonii. Wystarczyła sama wieść o tym, że Mardukapaliddina opuścił swoją kryjówkę i pędzi spokojny żywot wśród ludu Bit-Jakini, by wywołać niemałe zamieszanie i posiać panikę wśród kasty rządzącej imperium. Źródła milczą na temat jakiejkolwiek próby ponownego sięgnięcia po tron przez zdolnego Chaldejczyka. Taka ewentualność na pewno jednak wchodziła w grę. Mardukapaliddina snuł zaś daleko­ siężne plany, chcąc prawdopodobnie zmontować kolejną 24 Czyli ponad 10 ton srebra i ponad tonę złota. Talent waży! około 34 kilogramy. 25 Druga Księga Królewska, 18, 13-16. Kroniki Sanheriba donoszą o 800 talentach srebra, 30 talentach złota i wielu kosztownościach, które Żydzi wydali Asyryjczykom. 26

Druga Księga Królewska, 18, 21.

koalicję anty asyryjską. Temu miała zapewne służyć misja jego ludzi do Judei. Można przypuszczać, że doszło do niej już po najeździe Asyryjczyków na ten kraj. „W owym czasie Merodak-Baladan, syn Baladana, króla babilońskiego, wysłał przez posłów listy i dar do Ezechiasza, bo wiedział, że był chory i wyzdrowiał. Ezechiasz był im rad i pokazał im cały swój skarbiec, srebro i złoto, wonności i cenną oliwę, zbrojownię i wszystko, co znajdowało się w jego składach. Nie było rzeczy, której by nie pokazał im Ezechiasz w swoim pałacu i w całym państwie”27. Na ujawnianie takich sekretów można sobie pozwolić tylko wobec najbardziej pewnego sojusznika. Sanherib osobiście pofatygował się do Kraju Nadmor­ skiego, mając nadzieję, że ujmie w końcu wroga, który tyle krwi napsuł imperium, a od przeszło 20 lat wzbudzał niepokoje w południowym królestwie. Tym razem jednak działania Asyryjczyków bardziej przypominały policyjno-administracyjną przymusową akcję przesiedleńczą niż operację zbrojną. Najpierw uderzono na ziemie niejakiego Szuzubi, Chaldejczyka, który żył „na środku bagien, w mieście Bitutu”. Po uporaniu się z tym szejkiem, wojska ruszyły w kierunku terenów zamieszkałych przez Bit-Jakini, lecz chodziło im przede wszystkim o Mardukapaliddinę. Ten nie miał zamiaru czekać, aż wrogowie dobiorą mu się do skóry. Sanherib tak relacjonował przebieg wyprawy: „Szczęk mego potężnego oręża spra­ wił, że [Mardukapaliddina] przeląkł się, zebrał [posągi] bóstw z całej swej krainy, załadował na statki i pomknął niczym ptak do miasta Nagite-rakki, które znajduje się na środku morza. Jego brata, którego zostawił nad brzegiem, wraz z całą resztą ludu wywiodłem z ziemi Bit-Jakini, ze środka bagien i trzcinowisk, uznając ich za łup wojenny. Jego miasta zniszczyłem, obróciłem w perzynę, przemieni­ 27

Druga Księga Królewska, 20, 12-13.

łem w ruiny. W sercu jego sojusznika, króla Elamu, zasiałem przerażenie”28. Belibni został zdjęty z tronu. Nie wiadomo, czy Sanherib uczynił tak ze względu na jego niekompetencję i fakt, iż figurant sam nie schwytał buntownika, czy może doszło wręcz do zmowy namiestnika z Chaldejczykami. Władcą Babilonu został Aszumadinszumi, syn Sanheriba. Belibni ze swymi doradcami powędrował do Niniwy. Wątpliwym jest, by miał tam dożyć szczęśliwej starości. Kampania 700 roku p.n.e. była ostatnią, w której brał udział Mardukapaliddina. Co się z nim później działo? — kroniki milczą. Prawdopodobnie Chaldejczyk zmarł wkrótce na emigracji, gdzieś na jednej z wysepek Zatoki Perskiej. Znaczną część swojego życia strawił na walkę z północnym najeźdźcą. W pewnym momencie wydawało się nawet, że uda mu się odnieść trwały sukces. Zapewne wiele miał w sobie pychy i samouwielbienia, radował się poklaskiem, lubił otaczać się bogactwem, a jego serce cieszył blichtr. Były to jednak cechy typowe dla władców Wschodu. Mimo wszystko okazał się być zdolnym mężem stanu, raczej dyplomatą niż wojownikiem. Nie poddawał się, uparcie starając się dojść do obranego celu. Był też chyba postacią charyzmatyczną, skoro tak wiele razy udało mu się przekonać innych do swoich racji i zapewnić poparcie dla realizacji planów. Na kudurru29 z końca VIII wieku p.n.e. Mardukapaliddina jawi się jako postawny, chociaż nieco otyły mężczyzna o pogodnym spojrzeniu. Człowiek ten wpłynął znacząco na politykę imperium wobec Babilonu. Na szczęście nie przyszło mu oglądać największego upokorzenia, jakiego doznała stolica połu­ dniowego królestwa.

28 29

D. D. L uc k e nb i 11, op. cit., par. 242.

Kamień graniczny z inskrypcją ziemi, znany od czasów Kasytów.

dotyczącą

królewskiego

nadania

POPIÓŁ BABILONU

„W szóstym roku panowania Aszurnadinszumiego Sanherib wyprawił się do Elamu i spustoszył [tamtejsze miasta]”1. Po serii ekspedycji asyryjskich do Kraju Nadmorskiego ludzie ze szczepu Bit-Jakini uciekli przed najeźdźcami za Tygrys, osiedlając się na terenie podległym władcy Elamu. Prawdopodobnie stanowili realne zagrożenie dla bezpieczeń­ stwa południowych prowincji. Asyryjski monarcha przemyśliwał, jak skutecznie rozprawić się z nimi, nie narażając się na konieczność zdobywania ufortyfikowanych twierdz pogranicza oraz optymalnie wykorzystać element zasko­ czenia. Wpadł na pomysł zorganizowania operacji desan­ towej, zamierzenia niespotykanego w tamtych czasach. Do Niniwy sprowadzono fenickich szkutników, którzy sprawnie i szybko wybudowali flotę. Musiało być to niezwykle kosztowne przedsięwzięcie, bowiem drewno, które w Mezopotamii pozostawało rzadkością, trzeba było sprowadzać z Libanu, gór Zagrosu, a nawet Anatolii. Na statki zaokrętowani zostali marynarze z Tyru, Sydonu i Cypru. Flota popłynęła Tygrysem do Opis, tam rozebrano okręty na części i lądem przetransportowano do kanału 1

A. K. Grayson, op. cit., s. 78. Do opisanych wydarzeń doszio

w 694 roku p.n.e.

Arathu, który łączył się z Eufratem, później zaś spławiono na wody Zatoki Perskiej2. Wojska przemierzały całą tę drogę lądem, nad samym morzem załadowano je na statki wraz z końmi i zaopatrzeniem. Sanherib podczas rejsu złożył bogu Ea3 bogate ofiary, w tym statek pełen złota. Asyryjczycy wylądowali bezpiecznie po elamickiej stronie zatoki, lecz musieli stoczyć bitwę z Chaldejczykami, którym udało się skrzyknąć wojska. Do batalii tej doszło nad brzegami rzeki Ulai4, lecz dla armii imperium rozbicie zbieraniny zaskoczonych koczowników nie stanowiło po­ ważniejszego problemu. „Zająłem miasta tej prowincji i spaliłem je ogniem. Lud Bit-Jakini, ich bogów, wraz z mężami króla Elamu uprowadziłem i powiodłem do Asyrii” — chwalił się Sanherib5. Jednak porażka, jaką poniósł w innym miejscu przyćmiła ten sukces. „Hulluszuinszuszinak, król Elamu, pomaszerował do Akadu i wkroczył do Sippar pod koniec miesiąca tiszri6. Wyciął mieszkańców miasta. Aszumadinszumi został wzięty do niewoli i przewieziony do Elamu. Przez sześć lat Aszumadinszumi rządził Babilonem. Król Elamu osadził na tronie Nergaluszeziba. Doprowadził on do tego, że Asyryjczycy wycofali się” — opisywała te zdarzenia babilońska kronika7. Ukochany syn Sanheriba, który miał zdobywać szlify kierując południowym królestwem, trafił do niewoli i prawdopodobnie zginął, uprowadzony gdzieś do kraju Anszan. Wojska imperium musiały szybkim marszem podążyć na północ, choć w Babilonii pozostały 2

W dawnych czasach Tygrys nie był żeglowny na całej swej długości,

u ujścia jego nurt ginął skomplikowana operacja.

wśród

bagnisk

i

moczarów.

Stąd

też

tak

■’ Sumeryjski Enki, bóstwo podziemnego oceanu wody słodkiej, mądro­ ści i rzemiosł. 4 Obecnie Karun. 5

D. D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 350.

6

Czyli na przełomie września i października. A . K . G r a y s o n , op. cit., s . 7 8 .

7

też ich garnizony. Cały kraj stał się niby garniec pełen wrzącego oleju. Latem następnego roku Nergaluszezib zajął i złupił Nippur. Kilka miesięcy później Asyryjczycy wkroczyli do Uruk, potem jednak miasto to wpadło w ręce Elamitów. Gdzieś w pobliżu Nippur król Babilonu zdecydował się na wydanie bitwy wojskom imperialnym. Przegrał i wpadł w ręce przeciwnika. Przewieziono go do Asyrii, tam zaś czekała na niego niechybna śmierć i wymyślne męczarnie przewidziane dla buntownika. Tylko przez rok dzierżył władzę nad południowym królestwem. Jego miejsce zajął jednak nie ktoś z namaszczenia Niniwy, lecz Chaldejczyk Muszezibmarduk, wyniesiony do władzy dzięki poparciu ludu. Tymczasem w Elamie doszło do serii przewrotów. Po tym, jak Asyryjczycy zaczęli wyprawiać się na ziemie Medów w północno-zachodnim Iranie pragnąc zapewnić sobie w ten sposób stale dostawy koni, na południe ruszyła fala uchodźców. Doprowadziło to między innymi do niepokojów społecznych, co przekładało się także na sytuację na dworze królewskim. Przeciwko Halluszuinszuszinakowi wybuchło powstanie. Króla ujęto i zamordowano, zaś władzę po nim przejął Kudurnahhunte. Jednak i on nie cieszył się zbyt długo życiem, bowiem po dziesięciu miesiącach zrzucono go z tronu, co było równoznaczne ze śmiercią. Na czele państwa stanął jego młodszy brat, Ummanmenanu, w kronikach zwany także Humbannimena. W 692 roku p.n.e. Sanherib, nie bacząc na niepewną sytuację w Babilonii postanowił wyprawić się do Elamu. Złupił 34 ufortyfikowane miasta, nie licząc małych osiedli. „Obiegłem je, zdobyłem, splądrowałem, zniszczyłem, zruj­ nowałem, spaliłem je ogniem, zaś dymy pożarów zakryły niebiosa niczym trąba powietrzna” — chełpił się Sanherib8. 8

D . D . L u c k e n b i 1 1 , op. cit., p a r . 2 4 8 .

Asyryjczyk obiecał sobie, że zdobędzie Madaktu, jedną ze stolic Elamu, jednak kiepska pogoda zmusiła wojska do wycofania się w kierunku Niniwy. W następnym roku rebeliantom w Babilonie, którzy ani myśleli, by podporządkować się imperium udało się kupić przychylność Elamu za skarby wysłane ze świątyni Marduka. Wiedzieli bowiem, że wkrótce przyjdzie im zmierzyć się z wojskami asyryjskimi, a sami nie daliby im rady. Ummanmenanu zebrał wielką armię, w której znalazły się między innymi szczepy Parsuasz, czyli Persów, wojska Elamitów, Aramejczyków i Chaldejczyków, z synem Mardukapaliddiny na czele. Sprzymierzeni wzmocnieni przez kontyngenty miast Babilonii ruszyli na północ, by zagrodzić Asyryjczykom drogę. Obie armie spotkały się nad rzeką Dijala, w pobliżu miejscowości Halule. Sanherib — wspierany przez cały panteon bóstw — z odwagą przystąpił do bitwy: „Niczym lew zapłonąłem gniewem. Przywdziałem pancerz, zaś na głowę włożyłem hełm. Pomknąłem na mym wielkim rydwanie, co rozpędza wrogów. Łuk, który podarował mi Aszur ująłem w swe ręce. Włócznię, co życie zabiera, ścisnąłem mocno. Grzmiąc niczym burza, uderzyłem na wrogów. Z rozkazu Aszura, mego pana, napadłem na nieprzyjaciół od frontu i na skrzydłach, jakby to było uderzenie wściekłej wichury. Siłą mojego ataku powstrzymałem ich pochód i otoczyłem, zdziesiątkowałem wrogów [rażąc ich] strzałami i włóczniami. Podziurawiłem ich ciała tak, że stały się niczym sito. (...) Podciąłem ich gardła niczym owcom. Przeciąłem ich cenne życie, jakby to była nić zwykła, a wnętrzności rozrzuciłem po polu bitwy. Konie z mego zaprzęgu nurzały się w gęstej krwi nieprzyjaciół jak w rzece, koła rydwanów ugrzęzły w krwi i błocie. Ciała ich wojowników zaległy równinę niczym trawa. Odciąłem im ręce, zdjąłem im z rąk pierścienie ciężkie od złota i srebra, od pasów odciąłem sztylety”9. Sanherib l)

Tamże, par. 253-254.

twierdził, że Muszezibmarduk i Ummanmenanu uciekli w pa­ nice po trupach swych wojsk, moczem i kałem brudząc swe rydwany. W bitwie paść miało 150 tysięcy wrogich wojow­ ników, zaś w ręce asyryjskie dostały się jakoby rydwany, wozy i królewskie namioty. Były to jednak pobożne życzenia i zapisy podyktowane potrzebami propagandy. Autor kroniki babilońskiej, choć bardziej zdawkowy, obiektywnie przedstawił skutek batalii: „Ummanmenanu zebrał wojska Elamu i Akadu i wydał Asyryjczykom bitwę pod Halule. Spowodował, że Asyryjczycy musieli się wycofać”10. Starcie było jednak rzeczywiście niezwykle krwawe, poległo wielu wojowników, zaś pod koniec dnia na pobojowisku niezmierzone kłębowisko ludzkich ciał poprzeszywanych strzałami, stratowanych przez zaprzęgi konne, nadzianych na włócznie wypełniło równinę pod Halule. Jednak to nie Elamici i Chaldejczycy uciekli, to armia imperialna musiała z konieczności zawrócić. Trzeba było przełknąć gorzką pigułkę. Najbardziej na­ glące było uzupełnienie poniesionych strat. Dwa lata trwało zanim Sanherib zdecydował się ponownie po­ maszerować na południe. Klęski, jakich doznał w Ba­ bilonie i na ziemi Kaldu spowodowały, że teraz chciał tylko jednego — zemsty. W Asyrii od dawna ścierały się ze sobą dwie frakcje zupełnie odmiennie zapatrujące się na rozwiązanie problemu południowego królestwa. Wśród kupców oraz arystokracji imperium od dawna rozwijał się kult babilońskiego Mar­ duka, później także boga Nabu11 z Borsippy, a co zatem idzie rosły też wpływy tamtejszych kapłanów. Częścią składową wielu nazwisk ludzi z elit imperium w tamtym okresie było właśnie imię Nabu. Główna świątynia w DurSzarrukin, wybudowana obok pałacu Sargona II poświęcona 10 11

A. K. G r a y s o n, op. cit., s. 80. Byl to boski pisarz przeznaczeń, bóg pisarzy i opiekun pisania,

z czasem stal się najważniejszym, po Marduku, bóstwem Babilonii.

była temu bóstwu. „Gołębie” przeciwstawiały się dominacji armii w życiu państwa, zależało im również na pokojowym współistnieniu z Babilonią, a być może także na ustanowie­ niu pewnej formy autonomii w tej prowincji. Jednak to stanowisko „jastrzębi” okazało się decydujące. Stronnictwo to uważało, że dotychczasowy sposób funkcjonowania państwa jest jak najbardziej właściwy, zaś jego główną zasadą powinien być wciąż podbój i wymaganie bez­ względnego posłuszeństwa od podporządkowanych już ludów. Sanherib natomiast skłonił się ku ekstremalnemu rozwiązaniu kwestii Babilonu, postanowił zetrzeć to miasto z powierzchni ziemi. Sprawę ułatwiła Asyryjczykom sytuacja w Elamie, gdzie doszło — w dosłownym tego słowa znaczeniu — do uwiądu władzy. Oto bowiem Ummanmenanu został do­ tknięty paraliżem, tak że nie był w stanie mówić. Choroba króla pozwoliła Sanheribowi sprawnie przeprowadzić najazd na Babilon. Buntownicze miasto, pozbawione najważniej­ szego sojusznika mogło tylko zamknąć swoje bramy przed najeźdźcą i bronić się, świadome tego, że nie ma już żadnych szans na łagodne potraktowanie. Oblężenie trwało 15 miesięcy. Asyryjczycy imali się wszelkich sposobów, by wedrzeć się do środka. Ich minerzy próbowali budować podkopy, jednak wody Eufratu oraz fosy skutecznie uniemożliwiały realizację tego przedsię­ wzięcia. Ponawiane wciąż szturmy nie przynosiły rezultatu. Wojownicy nie byli w stanie wdzierać się na kolejne obwarowania, poza tym po każdym ataku pod murami pozostawały ich tysiące: poprzeszywanych strzałami, strą­ conych z drabin, zgniecionych olbrzymimi bryłami gliny, poparzonych wrzącym olejem lanym przez obrońców. Machiny oblężnicze — nawet te najbardziej nowoczesne, z taranami w kształcie odwróconego kielicha — okazywały się za słabe. Zresztą po przełamaniu pierwszego systemu fortyfikacji trzeba byłoby wgryzać się w kolejne. Już

zdawało się, że armia asyryjska połamie sobie zęby na murach Babilonu. Chaldejczykom zabrakło jednak nie woli walki, a... żywności. Ceny jęczmienia osiągnęły niebotyczne rozmiary, a i tak nie można go było dostać. Na ulicach i placach poniewierały się ciała, których nie miał kto grzebać. Miasto padło wzięte głodem. Wtedy dokonała się rzeź. „Nie oszczędziłem mieszkańców, ani starych, ani młodych. Ich zwłokami pokryłem całe dzielnice. Spląd­ rowałem i zniszczyłem domy, od fundamentów po dachy strawił je ogień. Przez środek miasta wykopałem kanały, zatopiłem to miejsce wodą, budynki obróciłem wniwecz aż do fundamentów. Zniszczyłem [Babilon] bardziej niż to uczynił potop”12 — chełpił się Sanherib. By jeszcze bardziej upokorzyć harde miasto i wszem obwieścić jego upadek, władca zebrał popiół zniszczonej metropolii, po czym rozesłał go do najodleglejszych zakąt­ ków swojego imperium, zaś część pozostawił w świątyni Nowego Roku w Aszur. Wszystko to działo się w miesiącu kislimu13 w roku 689 p.n.e. Nie było już Babilonu. Tam, gdzie niegdyś rozbrzmiewała śpiewna mowa kupców z wszystkich zakątków ziemi, teraz unosiły się mgły po pożarach przygaszonych wodą. Zamiast strzelistej Etemenanki oczy straszył kikut wystający z ziemi wśród bagniska. Próżno by tam szukać Drogi Procesyjnej zamienionej teraz w płytki rów pełen zatęchłej brei. Mieszkańców ludnej stolicy, tych, którzy przeżyli oblężenie i rzeź, popędzono na północ. W ręce Asyryjczyków wpadł też Muszezibmarduk. Najcenniejszym łupem stała się złota figura Marduka, symbolizująca samego boga, do której ciągnęły tysiące pielgrzymów. Teraz została przewieziona do Aszur, które odtąd miało zastąpić zburzony Babilon. Sanherib tymczasem mógł cieszyć się pokojem, podziwia­ jąc jak rozbudowuje się jego nowa stolica — Niniwa. 12 13

D. D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 340-341. Czyli w listopadzie-grudniu.

Wcześniej było to miasto cokolwiek zaniedbane, w którym wznosiła się stara rezydencja zbudowana przed wiekami jeszcze przez Szamsziadada I. Teraz powstał tam „pałac, który nie miał sobie równych”. „Cedrowe belki, które z trudem sprowadziłem z dalekich gór Amanu, położyłem na dachach. Z cyprysu wykonałem wielkie odrzwia, co przyjemny zapach czynią przy otwieraniu i zamykaniu. Obiłem je błyszczącą miedzią i osadziłem w futrynach. (...) Wielki park, gdzie znalazły się wszelkie gatunki ziół oraz drzew owocowych — zarówno tych, które rosną w górach, jak i w Chaldei — posadziłem w pobliżu pałacu”14. Miasto przekształcało się szybko w metropolię najnowocześniejszą na świecie. Chłodna woda docierała tam akweduktami wykutymi w skałach z odległych gór15, zaś ukojenie można było znaleźć w ogrodach, które władca wybudował dla mieszkańców. Biada jednak temu, kto pozwolił sobie postawić dom nie w jednej linii z innymi zabudowaniami przy danej ulicy. Za taki czyn mogła go nawet spotkać śmierć. Niniwę okalały długie na 12 kilometrów „mury, które przerażały wroga” z po­ dwójnym pasem fortyfikacji i piętnastoma bramami no­ szącymi imiona bóstw Asyrii. Wydawało się, że szczęśliwa gwiazda Sanheriba stoi w zenicie. Król spróbował jeszcze wyprawić się na Egipt, który mącił wciąż w Palestynie, jednak udało mu się dojść tylko do przesmyku sueskiego. Przyczyną tej porażki była praw­ dopodobnie epidemia wśród asyryjskich wojaków. Biblia mówi o Aniele Pańskim, który pobił 185 tysięcy żołnierzy, Herodot natomiast — o szczurach, które zeżarły kołczany, łuki, pasy i uchwyty tarcz. W każdym razie skutek był jeden — armia zmuszona została do wycofania się. 14 15

D.D. L u c k e n b i l l , op. cit., par. 366, 368.

Jeszcze dziś można znaleźć pozostałości systemów nawadniających wybudowanych przez inżynierów Sanheriba. Z niektórych, po remoncie, wciąż korzysta ludność północnego Iraku.

Tymczasem zaraz po złupieniu Babilonu dało się zauwa­ żyć, że Sanherib zmienia swoją politykę. Zaprzestał corocz­ nych wypraw wojennych, odsunął też od władzy związane z armią konserwatywne koła arystokracji oraz koterie wpływowych dworskich eunuchów. Być może zrozumiał, że państwo rządzone siłą i na niej przede wszystkim opierające swoje istnienie nie ma przed sobą przyszłości, wciąż będzie bowiem borykać się z problemem buntów, a to pochłonie w końcu jego wszelkie zasoby. Sanherib zamierzał przy tym zorganizować zunifikowany kult Aszura, narodowego bóstwa Asyrii. Dzięki temu chciał związać z imperium jak najszersze masy podbitych ludów, w kon­ sekwencji zaś sprawić, by zaczęły one identyfikować się z państwem, w którym przyszło im żyć16. Pomysł ten spotkał się jednak z silną opozycją. Przy okazji zagrały ambicje odsuniętego od władzy Ardamulissi, syna króla. Aszumadinszumi, bliski sercu syn Sanheriba, w którym ojciec widział zapewne następcę tronu zginął, uprowadzony do Elamu. Kolejnym pod względem starszeństwa był Ardamulissi, i to właśnie jemu —jak zapewne sam sądził — należała się tiara pana Asyrii. Jednak to najmłodszy Asarhaddon zdobył sobie uznanie Sanheriba. Stało się tak ze względu na jego matkę, ukochaną żonę monarchy, Aramejkę o imieniu Zakutu. Umiała ona przekonać króla do swoich racji, najważniejszą zaś było zapewnienie sukcesji jej synowi. On też został wyznaczony na następcę Sanheriba i wprowadzany w trudne arkana rządzenia imperium. Ardamulissi wraz z braćmi zaczął spiskować, co nie było trudne także ze względu na silną opozycję w państwie. Wtedy monarcha, znając nastroje w stolicy i chcąc zapobiec zamachowi stanu, wysłał Asarhaddona do zachodnich prowincji. Ardamulissi, któremu udało się 16

ka,

Por. Sulmu IV: Everyday life in ancient Near East, red. J. Z a b 1 o c S.

Zawadzki;

J.

Peiirkovâ,

Assyrian Empire, Poznań 1993, s. 247.

Politics

and

tradition

in

the

zdobyć poparcie „jastrzębi”, doszedł do wniosku, że trzeba działać szybko. Miał nadzieję, że będzie w stanie utrzymać swoją popularność wśród elit oraz że w razie potrzeby przyjdą mu one z pomocą, zaś armia, nad którą przejmie kontrolę, rozbije wojska Asarhaddona, gdyby mimo wszyst­ ko nie zrezygnował on z władzy17. Ukartował więc morder­ stwo króla. W 681 roku p.n.e. „20 dnia miesiąca tebet18 Sanherib, król Asyrii został zabity przez swego syna. (...) Rebelia trwała w Asyrii od 20 dnia miesiąca tebet do drugiego dnia miesiąca adar”19. Tradycja głosiła, że króla stratowały uskrzydlone byki strzegące świątyni Nabu w Niniwie, gdzie władca się modlił. Wielu mieszkańców imperium — szczególnie zaś ci z Judei i Babilonii — na wieść o śmierci Sanheriba musiało odetchnąć z ulgą. W ich mniemaniu zamordowano naj­ większego despotę, jakiego nosił świat. I choć rzeczywiście Asyryjczyk rządził swym imperium bezwzględnie, często brutalnie, to jednak był światłym i inteligentnym człowie­ kiem, świadomym zagrożeń, jakie stoją przed państwem, którym kierował. Jego miejsce na tronie miał zająć człowiek słuchający rad astrologów. Musiał jednak wcześniej zgnieść buntowników stojących mu na drodze do objęcia władzy.

17

Por. S. P a r p o l a ,

The murderer of Sennacherib, www.gateways-

tobabylon.com/introduction/ murderersennacherib.htm. 18 Czyli na początku stycznia. 19

Czyli do połowy lutego. A. K. G r a y s o n ,

opowiedziała

sprawę

śmierci

Sanheriba

nieco

op. cit., s. 81. Biblia

inaczej:

„A

gdy

oddawał

pokłon w świątyni swojego boga, Nisroka, [synowie jego] Adramelek i Sareser, zabili go mieczem, a sami zbiegli do kraju Ararat”. Druga Księga Królewska, 19, 37. Legenda głosiła, że Sanheriba stratowały na śmierć byki strzegące wejścia do świątyni.

ODWRÓCONA TABLICZKA PRZEZNACZENIA

Asarhaddon przystąpił do działania zdecydowanie, masze­ rując szybko wraz z wiernymi sobie wojskami w kierunku stolicy. „Nie zwlekałem ni dnia. Nie czekałem nawet aż [w całości] zbiorą się me armie. Nie oglądałem się za siebie. Nie troszczyłem się o konie ani o stan ich uprzęży. Nie gromadziłem bojowego ekwipunku ani strawy. Nie ulękłem się śniegu ni chłodu miesiąca szabatu1. (...) Ruszyłem pośpiesznie w kierunku Niniwy. Przede mną, w krainie Hanigalbat, [wrodzy] wojownicy stawali mi na drodze chcąc, bym przyjął bitwę. Groza wielkich bogów, mych panów, przytłaczała ich jednak. Ujrzeli gwałtowność mego ataku i stali się jak obłąkani. Isztar, królowa wojny, stanęła po mojej stronie, złamała im łuki, zachwiała ich szykami. Niektórzy z nich mówili: „Oto nasz król”, przechodząc na mą stronę. Postępując za mną niczym owce błagali o łaskę. Lud Asyrii, który poprzysiągł mi wierność przed bogami, przybył przed me oblicze i ucałował mi stopy”2. Zdecydo­ wane działania Asarhaddona musiały zaskoczyć jego braci, którzy w Niniwie kłócili się o schedę po Sanheribie, zamiast szykować się do walki. Takim postępowaniem 1 2

Styczeń-luty. D. D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 504.

musieli zrazić do siebie popierających ich ludzi. Nowy władca zjawił się w stolicy, która powitała go jak wybawi­ ciela. Ardamulissi ze wspólnikami ratowali się ucieczką do Urartu. Urzędnicy, którzy opowiedzieli się po stronie buntowników, zostali skazani na śmierć, podobnie zresztą jak ich potomstwo. Asarhaddon błyskawicznie uporał się z problemami, jakie stanęły przed nim już na początku panowania. Wróżyło to, że będzie dobrym monarchą. Nowy król nie należał do okazów zdrowia. Narzekał na gorączkę, dreszcze, infekcje, sztywność w stawach i brak apetytu. Nic więc dziwnego, że otaczał się wróżami, którzy oprócz rad medycznych potrafili także przepowia­ dać przyszłość. Koniunkcję Merkurego (planeta następcy tronu) i Saturna (planeta króla) z 681 roku p.n.e. zinter­ pretowali oni jako przepowiednię gwałtownej śmierci jednego władcy i odbudowy świątyń wielkich bogów przez jego następcę3. Asarhaddon wiedział jak należy rozumieć tę wyrocznię. Zdawał sobie sprawę z tego, że by zapewnić swemu państwu stabilność, musi unormować stosunki z południowym królestwem. To zaś dałoby się uczynić dopiero po odbudowaniu Babilonu. Władca znał problemy Sumeru i Akadu z pierwszej ręki, bowiem z poruczenia ojca pełnił wcześniej funkcję administratora tych prowincji. Był jednak pewien problem. Po zburzeniu Babilonu przez wojska Sanheriba bogowie — ustami kapłanów — orzekli, że metropolia musi pozostać w ruinach przez 70 lat. Udało się na szczęście obejść tę przeszkodę. „Miłosierny Marduk — gdy uspokoiło się jego serce — odwrócił tabliczkę przeznaczenia i rozkazał odbudować miasto w jedenastym roku”4. Rzeczywiście, w piśmie klinowym zapis odwróconej siedemdziesiątki daje liczbę 11, tak jak współcześnie szóstka widziana do góry nogami staje się 3 4

M. R o a f , op. cit., s. 189. D. D. L u c k e n b i 11, op. cit., par. 639.

dziewiątką5. Władze zezwoliły na to, by ci, którzy przeżyli oblężenie z roku 689 p.n.e. i późniejszą deportację teraz mogli powrócić do Babilonu. Potrzeba było bowiem wielu rąk do pracy. „Zwołałem wszystkich moich rzemieślników i ludzi pochodzących z Karduniasz [Babilonii], Kazałem im wziąć kosze. Złożyłem kamień węgielny, polewając go najlepszą oliwą, miodem, winem z gór wyniosłych, smarując go masłem. Sam chwyciłem za kosz i niosłem go na swej głowie. (...) Esagilę, świątynię bogów wraz z jej wszelkimi świętościami, Babilon, miasto chronione przez mur we­ wnętrzny Imgur-Bel i zewnętrzny Nimitti-Bel, od fun­ damentów aż po szczyty wież — odbudowałem na nowo, uczyniłem większym i wzbudzającym podziw”6 — rela­ cjonował Asarhaddon. Ze wszystkich stron imperium ściągali specjaliści, by pomóc odtworzyć to, co ojciec monarchy zniszczył w przypływie nienawiści. Rosły więc liczne bazary, gdzie znów sprzedawano łakocie z daktyli i podpłomyki, nadbrzeża ponownie zapełniły się kupcami z odległych krain, zaś kapłani z radością obserwowali rosnący z ka­ żdym miesiącem tłumek pielgrzymów ciągnących w kie­ runku Esagili. Powoli wyrastała z ziemi chluba miasta, niebotyczna Etemenanki, natomiast lwy z glazurowanych cegieł na murach przy Drodze Procesyjnej zdawały się mieć więcej blasku w swych groźnych spojrzeniach niż dawniej. Rozmiary zniszczeń musiały być ogromne, skoro figura Marduka powróciła do Babilonu w 668 roku, a więc w 10 lat po rozpoczęciu odbudowy miasta, już po śmierci Asarhaddona. Dopiero wtedy można było zorganizować obchody święta Nowego Roku w sposób, w jaki nakazywała dawna tradycja. W końcu Nabu z Borsippy mógł złożyć wizytę swojemu ojcu, Mardukowi. 5

70 w piśmie klinowym zapisywano zaś 11 —