Druga wojna światowa. tom 2 księga 1 8370754414, 9788370754419 [PDF]


144 10 2MB

Polish Pages 390 Year 1995

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD PDF FILE

Druga wojna światowa. tom 2 księga 1
 8370754414, 9788370754419 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

DRUGA WOJNA

ŚWIATOWA T O M II

KSIĘGA

1

Morał dzieła: W wojnie - stanowczość W klęsce - hart ducha W zwycięstwie - wielkoduszność W pokoju - dobra wola

LISTA I N S T Y T U C J I 1 F I R M W S P I E R A J Ą C Y C H

EDYCJĘ

KSIĄŻKI Program I I I Polskiego Radia - Warszawa Fundacja Liberałów i Redakcja „Przeglądu Politycznego" - Gdańsk Redakcja miesięcznika „Biblioteka w Szkole" - Warszawa Radio Białystok S.A. Radio Pomorza i Kujaw S.A., Bydgoszcz Radio Toruń Radio Szczecin S.A. Radio Zachód.S. A., Zielona Góra Redakcja dziennika „Super Ekspress", Warszawa Redakcja tygodnika „Panorama", Katowice Radio Leliwa, Tarnobrzeg Redakcja dziennika „Rzeczpospolita", Warszawa Radio Olsztyn S.A. Radio Lublin S.A. Redakcja dziennika „Wieczór Wrocławia" Redakcja dziennika „Goniec Pomorski", Koszalin Redakcja Gazety Codziennej „Nowiny", Rzeszów Radio „SUD", Kępno Radio Koszalin S.A. Radio ARnet, Gdańsk Redakcja dziennika „Express Bydgoski" Redakcja dziennika „Kurier Podlaski", Białystok Katolickie Radio Podlasia, Siedlce Radio Rzeszów S.A. Redakcja dziennika „Głos Szczeciński" Redakcja tygodnika „Nowe Echo Podlasia", Siedlce Redakcja „Dziennika Polskiego", Kraków Radio Wrocław S.A. Radio R M F F M , Kraków Redakcja „Gazety Olsztyńskiej" Radio Opole FM S.A. Redakcja tygodnika „Wiraże", Poznań Redakcja „Gazety Pomorskiej", Bydgoszcz Radio Piotrków, Piotrków Trybunalski Radio Mariackie, Kraków Radio Kraków S.A. Księgarnia „Polonia", Chicago USA Redakcja „Gazety Opolskiej"

DRUGA WOJNA

ŚWIATOWA T O M II

KSIĘGA

Przełożyła Katarzyna Mostowska

PHANTOM PRESS INTERNATIONAL / REFREN GDAŃSK 1995

1

Tytuł oryginału The Second Worki War volume II - Their Finest Hour Redaktorzy wydawnictwu Barbara Bukowska-Przychodzeń Jolanta Luczkowska Elżbieta Smolarz Skład i łamanie Joanna Romanowska Projekt okładki i obwoluty Karolina Kryszewska OCR, korekta : [email protected] © Copyright by Winston Churchill 1949 © Copyright for the Polish edition by PHANTOM PRESS INTERNATIONAL/REFREN GDAŃSK 1995

Wydanie I

ISBN 83-7075-441-4

OD

WYDAWCY

Oddajemy do rąk Państwa d ł u g o oczekiwane przez polskich czytelników dzieło Winstona S. Churchilla „ D r u g a wojna światowa". D w u n a s t o t o m o w e wydanie polskie oparto na edycji angielskiej „Penguin B o o k s " , której każdy z sześciu w o l u m i n ó w obejmuje dwie księgi. M a m y nadzieję, że nawet po czterdziestu latach od jej pierwszego wydania Churchillowska interpretacja wydarzeń i opinii o drugiej wojnie światowej wciąż stanowić będzie ciekawą lekturę i przedmiot wnikli­ wych studiów.

PODZIĘKOWANIA Po raz kolejny czuję się zobowiązany p o d z i ę k o w a ć tym, któ­ rzy p o m o g l i mi w pracy nad p o p r z e d n i m t o m e m . Są to: g e n e r a ł porucznik sir Henry Pownall, k o m a n d o r G . R . G . Allen, p u ł k o w ­ nik F.W. D e a k i n , sir E d w a r d Marsh, pan D e n i s Kelly i pan C C . Wood. M u s z ę również p o d z i ę k o w a ć o g r o m n e j liczbie osób, które łaskawie zgodziły się przeczytać i krytycznie ocenić te stronice. Lord I s m a y nieustannie wspierał m n i e swoją pomocą, p o d o ­ bnie j a k to czynili inni przyjaciele. Jestem o p r ó c z tego niezmiennie zobowiązany rządowi J e g o Królewskiej Mości za zgodę na publikację p e w n y c h oficjal­ nych d o k u m e n t ó w , których królewskie p r a w a autorskie znajdu­ ją się w gestii zarządcy Biura D o k u m e n t ó w Jego Królewskiej Mości. Na prośbę rządu sparafrazowałem ze względu na tajemnicę p a ń s t w o w ą treść kilku telegramów o p u b l i k o w a n y c h w niniej­ s z y m t o m i e . Z m i a n y te w żaden sposób nie wpływają na sens ani zawartość owych telegramów. Winston S. Churchill

PRZEDMOWA W czasie opisanym w tym t o m i e b y ł e m obarczony ogro­ m n y m ciężarem odpowiedzialności. B y ł e m p r e m i e r e m Wiel­ kiej Brytanii, pierwszym lordem skarbu, ministrem obrony oraz p r z e w o d n i c z ą c y m Izby G m i n . Po pierwszych 40 dniach zostaliśmy sami, o k o w o k o ze zwycięskimi N i e m c a m i i W ł o c h a m i , z Rosją Sowiecką aktywnie pomagającą Hitlerowi - i z Japonią, nie r o z p o z n a n y m zagrożeniem. Jednak brytyjski Gabinet Wojenny, prowadzący sprawy Jego Królewskiej Mości, z czujnością i wiernością p o ­ pierany przez Parlament i p o d t r z y m y w a n y przez rządy i naro­ dy W s p ó l n o t y Brytyjskiej oraz całego Imperium, s p o w o d o w a ł osiągnięcie wszystkich celów i p o k o n a n i e naszych wrogów. WINSTON SPENCER Chartwell, Westerham, Kent, 1 stycznia ¡949

CHURCHILL

PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA P o n i e w a ż p o w s t a ł o zapotrzebowanie na n o w e wydanie, wy­ korzystałem tę okazję, aby poprawić kilka błędów szczegóło­ wych. Czuję się zobowiązany r ó ż n y m osobom, które zwróciły mi na nie u w a g ę . Tak j a k w przypadku I t o m u , pragnę wyrazić moją wdzięcz­ ność za szeroki odbiór tego dzieła i przekazuję serdeczne po­ dziękowania wielu ludziom, którzy do mnie napisali.

WINSTON S. CHURCHILL Chartwell 10 stycznia 1950

WSTĘP Winston Churchill rozpoczął pisanie pierwszego z sześciu to­ m ó w Drugiej wojny światowej w 1946 r. B y ł o to dzieło, które zamierzał odłożyć na późniejszy etap życia, p o n i e w a ż j u ż od 1945 roku usiłował przedłużyć okres s w e g o p r z y w ó d z t w a na czas pokoju. O d r z u c e n i e j e g o partii przez w y b o r c ó w było dlań ciężkim ciosem, który mógł w z n a c z n y m stopniu p o z b a w i a ć go chęci do pisania. J e d n a k ż e o d p o r n o ś ć była c h y b a najbardziej wyraźną cechą j e g o charakteru, a p a m i ę t a ć trzeba, że był on j u ż a u t o r e m historii innej wielkiej wojny, w której odgrywał g ł ó w ­ ną rolę. R a z poświęciwszy się temu zadaniu, k o n t y n u o w a ł je z e n t u z j a z m e m i energią, wykazując się zdolnością organizacji pracy, jakiej by się nie powstydził d w a razy od niego m ł o d s z y z a w o d o w y historyk. J e g o p i ę c i o t o m o w a historia pierwszej wojny światowej, The World Crisis, oparta jest w d u ż y m stopniu na d o k u m e n t a c h p r z e d ł o ż o n y c h przez niego Komitetowi D a r d a n e l s k i e m u i na luźnych relacjach pisanych dla czasopism. D z i e ł o to ma więc swoje korzenie w dziennikarstwie i debacie politycznej. Jed­ nak do

pisania Drugiej

wojny światowej zabrał się C h u r c h i l l

w zupełnie inny sposób, również o d m i e n n y od tego, w jaki na­ pisał biografię pierwszego księcia M a r l b o r o u g h . W ó w c z a s j e g o technika polegała na dyktowaniu długich fragmentów i nastę­ pnie korygowaniu szczegółów po konsultacjach z ekspertami. T y m r a z e m rozpoczął od zebrania grupy d o r a d c ó w i zgroma­ d z e n i a źródeł, na których dzieło m i a ł o być oparte. W y d a w c a Cassell dostarczył p r z e d r u k o w a n e dokumenty, podczas gdy d o ­ radcy pracowali nad chronologią, zgodnie z którą miały b y ć u ł o ż o n e . W tym czasie Churchill przygotowywał się sam, dy­ ktując opisy zdarzeń, które u w a ż a ł za k l u c z o w e . Składały się one po części z j e g o niezachwianych przekonań, po części zaś z zapytań kierowanych do zespołu, a dotyczących dat, czasu trwania wydarzeń, miejsca oraz osób. Obficie również kore­ s p o n d o w a ł z współuczestnikami tych wydarzeń, błagając o ich w ł a s n e dokumenty i w s p o m n i e n i a oraz zachęcając do k o m e n -

Xl

WSTĘP

tarzy na temat tego, co z a m i e r z a ł powiedzieć. Po zestawieniu wszystkich d o k u m e n t ó w , chronologii i p o p r a w e k Churchill za­ czął pisać. Z n a c z n a część dzieła, u k o ń c z o n a w 1953 r., została - rzecz częsta u Churchilla - p r z e d y k t o w a n a , j e d n a k ż e spore fragmenty pierwszego t o m u , stanowiącego w d u ż y m stopniu apologie pro vita sita, były n a p i s a n e w ł a s n o r ę c z n i e . Churchill nigdy nie był, nie pragnął być i p r a w d o p o d o b n i e odrzuciłby etykietkę historyka profesjonalisty. P o d o b n i e j a k C l a r e n d o n i M a c a u ł a y u w a ż a ł historię za gałąź filozofii moral­ nej . W rzeczy samej opatrzył on swoje d z i e ł o m o r a ł e m , którego sformułowanie zalicza się do najpopularniejszych wypowiedzi Churchilla: „W wojnie - s t a n o w c z o ś ć , w klęsce - hart ducha, w zwycięstwie — wielkoduszność, w pokoju ^- dobra w o l a " . R ó w n i e ż każdy z t o m ó w w c h o d z ą c y c h w skład całości opa­ trzył tytułem, n p . „O tym, j a k ludy anglojęzyczne, p o p r z e z nie­ roztropność, beztroskę i d o b r o d u s z n o ś ć pozwoliły n i k c z e m n i ­ k o m p o n o w n i e się u z b r o i ć " stanowi temat t o m u I, który w j e g o przekonaniu z a m y k a w sobie okres w nim opisany. Usprawied­ liwia on tę m e t o d ę , p o r ó w n u j ą c ją z p o d o b n ą , zastosowaną p r z e z D a n i e l a Defoe w Memoirs of a Cavalier, gdzie „w kroni­ kę i analizę wielkich w y d a r z e ń p o l i t y c z n y c h i militarnych wpleciony jest wątek osobistych doświadczeń j e d n o s t k i " . Ta historia jest rzeczywiście g ł ę b o k o osobista, i to w s p o s ó b wyraźny, p o n i e w a ż Churchill prosi czytelnika, aby traktował ją j a k o ciąg dalszy The World Crisis, g d y ż o b a dzieła stanowią z a r ó w n o „sprawozdanie z kolejnej wojny trzydziestoletniej", j a k i wyraz j e g o „wysiłku ż y c i o w e g o " , na p o d s t a w i e k t ó r e g o „chętnie p o z w o l ę się osądzić*". I w i d a ć wyraźnie, że tak właśnie m i a ł o być, p o n i e w a ż wiele g ł ó w n y c h e p i z o d ó w tej wojny jest o p o w i e d z i a n y c h n a sposób autobiograficzny. J a k o d o s k o n a ł y przykład m o ż e tu posłużyć opis walk p o w i e t r z n y c h z d n i a 15 sierpnia 1940 r., który to d z i e ń u w a ż a n y jest za krytyczny w bi­ twie o Anglię. P o n i e w a ż p o g o d a sprzyjała w ó w c z a s niemiec­ k i m atakom, Churchill, spożywając lunch w C h e q u e r s [rezy­ dencja w y p o c z y n k o w a p r e m i e r a Wielkiej

Brytanii - przyp.

t ł u m . ) , z d e c y d o w a ł nagle spędzić p o p o ł u d n i e w Kwaterze G ł ó w n e j R A F - u grupy n r U . N a t y c h m i a s t pojechał t a m z e

XII

UPADEK FRANCJI

swoją żoną i wraz z nią - o t r z y m a w s z y miejsce w pokoju do­ wodzenia, skąd brytyjscy lotnicy byli kontrolowani - tam śle­ dzili rozwój wydarzeń. Niebawem czerwone żaróweczki zaczęły pokazywać, że wię­ kszość naszych dywizjonów jest włączona do walki. Z dołu docho­ dził stłumiony szum: to zapracowani planszyści przesuwali krążki lam i z powrotem, usiłując nadążyć za błyskawicznie zmieniającą się sytuacją. |...] W krótkim czasie wszystkie nasze dywizjony włączyły siedo walki i niektóre zaczęły już powracać po paliwo. [...] Zdałem sobie sprawę z niepokoju głównego dowódcy. Do tej pory obserwo­ wałem wszystko w milczeniu, lecz tym razem zapylałem: „Jakie re­ zerwy mamy do dyspozycji?" „Żadnych" - odparł marszałek lotnic­ twa Park. W sprawozdaniu sporządzonym po tych wydarzeniach na­ pisał, że wyglądałem ponuro. Rzeczywiście mogło tak być. [...] Różnice były duże; swoboda działań mała; ryzyko zaś bezgraniczne. [...] Póżniej zaczęło wyglądać na to, że wróg powraca do swego kraju. Następnego ataku nie było. [...] Po upływie kolejnych dziesię­ ciu minut operacja dobiegła końca. Wspięliśmy się ponownie po schodach prowadzących na powierzchnię i w lej samej chwili za­ brzmiał sygnał: „Alarm odwołany". [...] Wróciłem do Chequers o 4.30 po południu i natychmiast położyłem się spać - był to mój niezmienny obyczaj wojenny. Obudziłem się dopiero o 8 wieczorem. Kiedy zadzwoniłem, zjawił się mój główny osobisty sekretarz, przy­ nosząc wieczorny pakiet wiadomości z całego świata. Były bardzo nieprzyjemne. "Jednakże - powiedział, kończąc swoje sprawozdanie - walki powietrzne rekompensują wszystko. Strąciliśmy 183 samolo­ ty, sami tracąc niecałe 40. O b r a z e k ten jest c z y m ś wyjątkowym - ani Roosevelt, ani Stalin, ani Hitler nie zostawili nam tak b e z p o ś r e d n i e g o opisu s w e g o z a a n g a ż o w a n i a w przebieg wojny, i to opisu tak wiele m ó w i ą c e g o . Churchill był zafascynowany operacjami militar­ nymi i bardzo uważnie śledził ich r o z w ó j . J e d n a k absolutnie daleki był od ingerowania w szczegóły ich przebiegu, j a k to zwykł czynić Hitler. O s t r z e g a ł i doradzał, zachęcał i c z a s e m ostro krytykował. P o w o ł y w a ł i o d w o ł y w a ł d o w ó d c ó w . Ale nie zamierzał bynajmniej przejmować ich obowiązków. Kolejny przykład wskazać m o ż e m i a r ę j e g o cierpliwości. Znajdujemy go w toinie IV, a dotyczy on upadku Singapuru w lutym 1942 r. Churchill - rzecz zupełnie naturalna - był nie tylko rozczaro-

XIII

WSTĘP

wany, ale i o b u r z o n y nieudaną próbą p o w s t r z y m a n i a atakują­ cych sil j a p o ń s k i c h przez garnizon malajski pod d o w ó d z t w e m g e n e r a ł a Percivala, przewyższający znacznie siły wroga. Kiedy stało się j u ż jasne, że Percivalowi zagląda w oczy w i d m o klę­ ski, oburzenie przerodziło się w r o z p a c z i niedowierzanie. Ła­ miąc wszelkie zasady, zobowiązał naczelnego d o w ó d c ę , Wavella, aby nakłonił n o w o przybyłą 18 dywizję do walki „aż do k o ń c a " i sprawił, by „dowódcy i wyżsi oficerowie ginęli razem ze swoimi o d d z i a ł a m i " . Koniec końców, 18 dywizja prawie nietknięta została wzięta do niewoli przez J a p o ń c z y k ó w , a ge­ nerał Percival przekroczył linie bojowe w r o g a z białą flagą. W s w o i m opisie autor nie zdradził się ani j e d n y m niewyważon y m słowem, jak głęboko zranił go (i j a k sądził, cały naród) ten poniżający i nieszczęsny epizod. Powściągliwość

charakteryzująca

powyższy

opis

wynika

z innej przyjętej przez niego zasady: „Nigdy nie w o l n o kryty­ k o w a ć po fakcie ż a d n e g o kroku w sprawach wojny lub polity­ ki, jeśli wcześniej, publicznie lub oficjalnie, nie wyraziło się swojej opinii ani nie ostrzegło przed grożącymi konsekwencja­ m i " . W rezultacie obdarzył swe dzieło cechami tej wielkodusz­ ności i dobrej woli, do których przykładał tak niepoślednią wa­ gę, a było to szczególnie widoczne, gdy w g r ę wchodziły wiel­ kie osobistości. D z i e ł o to stanowi nie tylko k r o n i k ę wydarzeń. Jest w głównej m i e r z e z a p i s e m spotkań, debat i dyskusji z o g r o m n ą liczbą ludzi. Byli tam przyjaciele, z którymi zmu­ szony był p o l e m i z o w a ć . Byli również przeciwnicy lub przyszli wrogowie, z którymi j e d n a k udało mu się znaleźć wspólną pła­ szczyznę porozumienia, jak na przykład ze Stalinem. Już s a m e opisy osobistych kontaktów z tymi ludźmi zapewniają ponad­ c z a s o w y charakter temu dziełu, tak istotnemu dla z r o z u m i e n i a drugiej wojny światowej. Na wartość tych t o m ó w w p ł y w a jeszcze wiele innych czyn­ ników. Nie brak j e d n a k usterek: nie w s p o m i n a się - p o n i e w a ż nie m o ż n a było - o nadal w ó w c z a s tajnych d o k u m e n t a c h wy­ wiadu brytyjskiego Ultra, dostępnych premierowi przez cały okres wojny (chociaż uwaga, bynajmniej j u ż nie tajna, w to­ mie I n a p o m y k a o ich znaczeniu). O p r ó c z tego zwłaszcza tom 1

XIV

UPADEK FRANCJI

m o ż n a u z n a ć za nazbyt osobisty w ocenie polityki przeciwni­ ków Autora. O w e m a n k a m e n t y j e d n a k nie umniejszają m o n u ­ m e n t a l n e g o charakteru dzieła. Jest to zdumiewające osiągnię­ cie, z d u m i e w a j ą c e w s w o i m r o z m a c h u i wszechstronności, wyważeniu i efekcie literackim. Zdumiewające niezwykłością punktu widzenia. Z d u m i e w a j ą c e - j a k o dzieło c z ł o w i e k a będą­ c e g o j u ż w p o d e s z ł y m wieku, a mającego j e s z c z e przed sobą karierę zdolną u k o r o n o w a ć życie niejednego polityka. Z d u m i e ­ wające j a k o wkład do skarbca ludów anglojęzycznych. Jest to wielkie dzieło i będzie czytane tak długo, jak d ł u g o Churchill i druga wojna światowa pozostaną w ludzkiej pamięci.

J O H N KEEGAN

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO Z a m y s ł polskiej edycji dzieła Winstona Spencera Churchilla The Second World War nie w y m a g a specjalnego uzasadnienia. Racje są oczywiste. Trudno b o w i e m poznać i zrozumieć skom­ plikowaną rzeczywistość polityczną i militarną pierwszej p o ł o ­ wy dwudziestego wieku, a szczególnie tragiczny czas zmagań d o b r a ze złem lat 1939 - 1945, bez znajomości „Drugiej wojny światowej". Jej Autor, j e d n a z najbardziej fascynujących i in­ trygujących postaci sceny politycznej XX wieku, współdecy­ d o w a ł wszak o losach w s p ó ł c z e s n e g o n a m świata, w t y m rów­ nież Polski. Bez wątpienia zgodzić się trzeba z opinią, iż dzieła tego „nie w y p a d a nie z n a ć " . Z a r a z e m j e d n a k nie ze wszystkimi opiniami w nim zawartymi m o ż n a i należy się zgodzić. J u ż pierwsze stronice odsłaniają fakt naznaczenia opisywanych wydarzeń niezwykłą osobowością Autora - n i e z ł o m n e g o obrońcy M e t r o ­ polii i I m p e r i u m Brytyjskiego, stratega i polityka, pisarza i ora­ tora - uznającego przede wszystkim własny punkt widzenia. Jego bogata twórczość historyczno-literacka u h o n o r o w a n a zo­ stała w roku 1953 Nagrodą Nobla. Winston S p e n c e r Churchill (1874 - 1965) urodził się j a k o syn lorda R a n d o l p h a , p o t o m k a wielce zasłużonego rodu M a r l b o rough i Amerykanki Jennie Jerome, córki nowojorskiego finan­ sisty. Niezwykłą u r o d ę matki przypisywano jej prababce, In­ diance z plemienia Irokezów. M a r k Twain m ó w i ł o nim: Mr Churchill, po mieczu Anglik, po kądzieli Amerykanin stanowi mieszankę, z której powstaje człowiek doskonały. Ojciec Win­ stona rozpoczął niezwykle obiecującą karierę polityczną, obej­ mując w wieku 36 lat urząd kanclerza skarbu. Niestety, dzie­ sięć lat później z m a r ł zniewolony chorobą, o której nie m ó w i o ­ no g ł o ś n o w Anglii wiktoriańskiej. J e g o krótkie życie o k r e ś l a n o j a k o „najbardziej tragiczną karierę polityczną dziewiętnastowiecznej Anglii". Winston m i a ł wtedy lat 20. W y d a w a ć by się więc m o g ł o , że n a d m i a r ambicji i gorycz porażki u lorda Marlborough zniechęciły na z a w s z e j e g o sy-

XVI

UPADEK FRANCJI

n ó w do działalności politycznej. O k a z a ł o się to j e d n a k n i e m o ­ żliwe, skoro „Winston odziedziczył po ojcu niezmożoną wolę aktywności politycznej". N i e z w y k l e bogatą karierę polityczną zainaugurował w roku 1900, zostając po raz pierwszy w y b r a n y m do Parlamentu (re­ p r e z e n t o w a ł wtedy Partię Konserwatywną, którą cztery lata później opuścił na rzecz liberałów, by p o w r ó c i ć do niej za lat dwadzieścia), a zakończył sprawując dwukrotnie funkcję pre­ m i e r a rządu brytyjskiego w latach

1940-1945 i

1951-1955.

S p r a w o w a n i e i doświadczanie władzy politycznej i wojskowej o k a z a ć się miało o g r o m n y m pragnieniem, a nawet żądzą j e g o d o r o s ł e g o życia. Jakkolwiek p o z o s t a w a ł do końca swych d n i z d e c y d o w a n y m agnostykiem, to j e d n a k wierzył w P r z e z n a c z e ­ nie, które naznaczyło go o g r o m e m spraw, j a k i e stać się miały jego

udziałem.

Wierną

towarzyszką

w

chwilach

dobrych

i złych, łatwych i trudnych p o z o s t a w a ł a j e g o żona, K l e m e n t y n a Hozier, którą poślubił w roku 1908. Z ich pięciorga dzieci (sy­ na i czterech córek) los z d a w a ł się sprzyjać najbardziej c ó r c e o imieniu Mary. Churchill k o c h a ł żonę i rodzinę, ale j e g o praw­ dziwą miłością była władza. Objęcie 3 września 1939 roku funkcji p i e r w s z e g o lorda Ad­ miralicji,

a przede wszystkim premiera i ministra obrony

w maju roku następnego (miał wtedy lat 65) wieńczyło okres wielu lat gry politycznej, w której główną n a g r o d ę stanowił urząd pierwszego ministra. Przejęcie steru rządu nie m i a ł o jed­ nakże stanowić zaskoczenia, skoro w s p o m n i a n y M a r k Twain j u ż w roku 1900 przedstawiał Churchilla o p r o m i e n i o n e g o sła­ wą uczestnika wojny z B u r a m i j a k o „ b o h a t e r a pięciu wojen, autora 6 książek (sic!) i p r z y s z ł e g o p r e m i e r a Wielkiej Bryta­ n i i " . (J. Pearson, Citadel ofthe Heart.

Winston and the Chur­

chill Dynasty, Macmillan, L o n d o n 1991, s. 95). Z kolei rok 1945, j a k k o l w i e k zwycięski, przyniósł Churchillowi nieoczeki­ waną p o r a ż k ę - i to zaledwie s i e d e m tygodni po największym triumfie j e g o życia. Klęska j e g o partii w lipcowych wyborach i w konsekwencji konieczność p o d a n i a się do dymisji są przy­ k ł a d e m , j a k niepewny jest los polityka. Ale nawet i wtedy, gdy cios był niezmiernie dotkliwy (tym r a z e m chciał zostać wybra-

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

XVII

ny przez naród na urząd premiera, a nie tylko m i a n o w a n y , j a k w roku 1940), nie tracił tak charakterystycznego p o c z u c i a hu­ m o r u . Odmawiając królowi Jerzemu VI przyjęcia najwyższego o d z n a c z e n i a c y w i l n e g o - Orderu Podwiązki i tytułu sir za wy­ b i t n e zasługi wojenne - uzasadniał swoją decyzję m ó w i ą c : „ J a k ż e m o g ę przyjąć Podwiązkę z rąk Waszej Królewskiej M o ­ ści, skoro wczoraj dostałem od narodu brytyjskiego k o p n i a k a ! " (A. Liebfeld, Churchill, Warszawa 1971, s. 4 9 4 ) . N i e m i a ł j u ż wątpliwości w kwietniu 1953 roku, gdy pełniąc p o n o w n i e fun­ kcję szefa rządu po wygranych p r z e z j e g o partię d w a lata wcześniej wyborach p o w s z e c h n y c h , przyjął w s p o m n i a n e za­ szczyty. P r z e z wiele lat nie zmieniał tak charakterystycznego porząd­ ku dnia, stylu p r a c y i przyzwyczajeń. B a r d z o d ł u g o nie rezyg­ n o w a ł z przyjemności spożywania wykwintnych, obfitych po­ siłków, picia sporej ilości whisky i koniaku. Po nieodłącznej sjeście zabierał sie do pracy. Po kolacji i grze z żoną w tryktraka ( b a c k g a m m o n ) zaczynał o godzinie 11 w i e c z o r e m p r a c o w a ć p o n o w n i e , co trwało do drugiej, trzeciej nad r a n e m . J a k N a p o ­ leon niewiele p o t r z e b o w a ł snu - wystarczały cztery godziny. D o p i e r o po dymisji w 1945 roku, w wieku 70 lat, nie palił j u ż tak często cygar, a mocniejsze trunki zamieniał na szampan, popijając go n a w e t przed śniadaniem. W chwilach w o l n y c h po­ d r ó ż o w a ł , malował, a także b u d o w a ł i to tak fachowo, że przy­ jęty został nawet do cechu murarzy. We wrześniu 1928 r., roz­ budowując swoją posiadłość w Chartwell, pisał w j e d n y m z li­ stów: „ [ . . . ] buduję d o m e k i dyktuję książkę: dwieście cegieł i d w a tysiące słów dziennie" (M.Gilbert, Churchill. A Life, London 1991, s. 486). J e g o u p o d o b a n i a i przywary nie mogą przesłonić j e d n e g o b y ł tytanem pracy. W chwilach najcięższych, gdy w a ż y ł y się losy W y s p Brytyjskich, bał się, że nie będzie m ó g ł p r a c o w a ć pełnią sił. Jak miecz D a m o k l e s a wisiała nad n i m groźba okrut­ nych, paraliżujących ataków depresji, pojawienia się podstę­ p n e g o , b e z l i t o s n e g o wroga, n a z y w a n e g o p r z e z C h u r c h i l l a C z a r n y m P s e m (Black Dog). Wolny od tych niezbyt częstych, na szczęście, stanów depresji p r a c o w a ł z n i e z m o ż o n ą energią,

XVIII

UPADEK FRANCJI

dominując swoją osobowością nad politykami i generałami. P o m a g a ł a mu w tym umiejętność koncentracji woli, którą po­ siadł w czasach m ł o d z i e ń c z y c h p o d c z a s p o b y t u w Indiach. G d y tak niespodziewanie latem 1945 roku musiał opuścić D o w n i n g Street 10, zaczął pisać „ D r u g ą wojnę światową". Dzieło to u k o ń c z y ł w wieku 77 lat. P o s z c z e g ó l n e tomy opraco­ wywał nie tylko w swoim angielskim d o m u , ale również we Włoszech, na M a d e r z e , w M a r o k u , na Jamajce. Z a p e w n e okre­ ślenie „zaczął p i s a ć " nie jest najwłaściwsze, skoro tworzył dy­ ktując pracującym na dwie zmiany s e k r e t a r z o m - „siedząc w łóżku, z c y g a r e m w ustach, d y k t o w a ł zdania stanowiące spa­ jającą narrację dla treści d o k u m e n t ó w z e b r a n y c h dla niego przez zespół specjalistów, p r z y p o m i n a j ą c y c h m u , czego d o k o ­ nał i gdzie poniósł porażkę. A l e j e d n o c z e ś n i e nie miał on spe­ cjalnie ani czasu, ani chęci, by g r u n t o w n i e przestudiować wy­ darzenia i problemy z przeszłości, które u k a z y w a ł y - lub wkrótce miały u k a z a ć - s p o s ó b p r o w a d z e n i a z m a g a ń wojen­ nych, zawiłość relacji międzyludzkich, konfliktów wynikają­ cych z różnicy t e m p e r a m e n t u , a które o wiele częściej, aniżeli niektórzy historycy są gotowi przyznać, determinują bieg wy­ darzeń. [...] Jest to książka zawierająca n i e z w y k l e silny wątek osobisty; [...] przemilczenia, c z a s e m zbyt d a l e k o posunięta wyobraźnia, są często najbardziej wyróżniającą się cechą tej historii: a przez to historii n i e k o m p l e t n e j " (M.Ashley, Chur­ chill as Historian. Secker and Warburg, L o n d o n

1968, s. 208).

Jest w tej ocenie niewątpliwie sporo racji. N i e jest g o d n y m pochwały, na przykład, w ł ą c z a n i e do książki d o k u m e n t ó w przez niego napisanych, ale najczęściej b e z o d p o w i e d z i adresa­ ta. We wstępie do tomu III Churchill wyjaśnia p o w ó d takiego p o s t ę p o w a n i a ograniczoną objętością książki oraz obawą, by po latach, j a k i e minęły od o p i s y w a n y c h w y d a r z e ń , nie składać winy na innych. N i e jest to przekonujące - czy pisząc m ó g ł wiedzieć o późniejszych kłopotach w y d a w c y ? - c h o ć z drugiej strony rzeczywiście pojawiły się p o w a ż n e p r o b l e m y techniczne w chwili, gdy pierwszy tom The Second World War miał zostać wydrukowany. Otóż wydawca, firma Cassell, zorientował się, że nie posiada wystarczającej ilości papieru niezbędnej dla

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

XIX

przekazania tego tomu choćby tylko subskrybentom. Powojen­ ne racjonowanie przydziału papieru, j a k się okazało, nie o m i n ę ­ ło także i tej redakcji. Za j e d y n e m o ż l i w e rozwiązanie przyjęto zmniejszenie czcionki pierwszego wydania. W rezultacie starsi przyjaciele Churchilla żalili się, że bez szkła powiększającego nie u d a się przeczytać tej książki. I n n a - c h o ć nie ostatnia - niezmiernie interesująca i w a ż n a kwestia, która niewątpliwie p o w i n n a znaleźć miejsce w narra­ cji Churchilla to historia w y s p brytyjskich w kanale La M a n ­ c h e , podczas okupacji przez wojska hitlerowskie. Wyspy te Guernsey, Jersey i Alderney - zostały zajęte przez N i e m c ó w po wcześniejszej ewakuacji sił brytyjskich przy k o ń c u czerwca 1940 w rezultacie upadku Francji. Odtajniona w grudniu 1992 część d o k u m e n t ó w dotycząca dziejów w y s p w okresie okupa­ cji hitlerowskiej (dla pozostałych m a t e r i a ł ó w u t r z y m a n o zakaz udostępniania przez 75 i 100 lat) potwierdza kolaborację z oku­ p a n t e m niektórych m i e s z k a ń c ó w wysp, w tym także admini­ stracji lokalnej. Brytyjscy urzędnicy na G u e r n s e y przekazywali N i e m c o m wszelkie informacje dotyczące Ż y d ó w . N i e zaprote­ stowali - j a k k o l w i e k j a k o formę sprzeciwu r o z w a ż a n o rezyg­ nację ze stanowisk - a odwrotnie, współpracowali we wrześniu 1942 roku w wysłaniu prawie dwóch tysięcy A n g l i k ó w i Ży­ d ó w do obozu koncentracyjnego. O d o b r o w o l n e j współpracy z o k u p a n t e m - pozostającej j e d n a k w mniejszości - grupy mie­ s z k a ń c ó w C h a n n e l Islands p o i n f o r m o w a n o C h u r c h i l l a j a k o premiera w 1945 roku. Oczywiście, na tę kolaborację spojrzeć należy j a k o na epizod w walce Z j e d n o c z o n e g o

Królestwa

z n i e m i e c k i m agresorem, tym niemniej epizod n a z n a c z o n y cierpieniem z a d a n y m w s p ó ł o b y w a t e l o m . Winston Churchill nie lubił p r z y z n a w a ć się do p o p e ł n i o n y c h błędów. W k a ż d y m z t o m ó w odnaleźć m o ż n a poglądy i decy­ zje potwierdzające tę opinię. U w a ż n y Czytelnik z pewnością sam oceni treść dzieła, niezależnie od intencji Churchilla. T y m niemniej słusznym m o ż e jest wyróżnienie w tym miejscu kilku kwestii. Zacznijmy od Grecji. Decyzję z m a r c a 1941 roku o w z m o c ­ nieniu sił brytyjskich przebywających w Grecji od 3 listopada

XX

UPADEK FRANCJI

1940 roku d o d a t k o w y m i oddziałami z Egiptu trudno uznać za słuszną. W konsekwencji gen. Wavell z m u s z o n y został,rozka­ zem Churchilla do ograniczenia działań w Afryce P ó ł n o c n e j , p o m i m o korzystnej sytuacji militarnej. Niestety, wysiłki udzie­ lenia p o m o c y Grecji zakończyły się n i e p o w o d z e n i e m . Na stronicach „Drugiej wojny światowej" Churchill usiłuje pomniejszyć odpowiedzialność za tę nieudaną akcję p o m o c y Grecji, przedstawiając swoją rolę j a k o j e d n o z n a c z n i e pozytyw­ ną. W rzeczywistości p r o b l e m był n i e c o bardziej złożony. W dniu 7 marca 1941 roku informował Edena, że „Gabinet ponosi pełną o d p o w i e d z i a l n o ś ć " za działania zmierzające do p o m o c y Grecji. Ale j u ż siedem dni później przypisywał c a ł k o ­ witą odpowiedzialność za rezultaty działań na B a ł k a n a c h właś­ nie E d e n o w i , który w opinii premiera taką właśnie politykę wy­ musił na n i m i j e g o doradcach. Z a p e w n e wykazał największą szczerość, gdy zwierzył się parę miesięcy później swojemu osobistemu sekretarzowi Johnowi Colville'owi: „ rząd p o p e ł n i ł błąd, wysyłając armię do Grecji". J e d n o jest p e w n e - decyzja i realizacja planu p o m o c y Grecji należały dò premiera (T. Ben- M o s h e , Churchill. Strategy and History, Harvester W h e a t s h e af, H e m e l Hemstead 1992, s. 152-158). Trudno rozstrzygnąć, czy Churchill mówiąc „rząd popełnił b ł ą d " , miał na myśli sie­ bie. P o n i e w a ż o d p o w i e d ź jest rzeczywiście niemożliwa, to trzeba przynajmniej określić zakres władzy, jaką istotnie posia­ dał w czasie drugiej wojny światowej. Od maja 1940 roku był szefem rządu i ministrem obrony, ale przede wszystkim naczel­ n y m strategiem Zjednoczonego Królestwa. C o więcej, w ł a d z ę w tym względzie posiadał niemal dyktatorską. Nie jest tajemnicą odwlekanie przez Churchilla utworzenia drugiego frontu - zaatakowania wojsk niemieckich od strony kanału La M a n c h e . Tego rodzaju operacji d o m a g a ł się Stalin, a popierał Roosevelt. Z a n i m wojska sprzymierzonych dokona­ ły ostatecznie inwazji w czerwcu 1944 roku, podjęta została próba desantu morskiego (19 VIII 1942) na miejscowość D i e p ­ pe w północnej Francji. Okupiona o g r o m n y m i stratami opera­ cja z a k o ń c z y ł a się klęską. J e d n a k ż e Churchill broni decyzji p r z e p r o w a d z e n i a tego ataku. Jego zdaniem operację tę oceniać

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

XXI

należy nie tylko pod w z g l ę d e m poniesionych strat, ale także zdobycia niezwykle cennych doświadczeń. P o m i m o takiej ar­ gumentacji, trudno u z n a ć za nieuzasadnioną poważną wątpli­ w o ś ć : a m o ż e właśnie p o p r z e z rezultat tej nieumiejętnie przy­ gotowanej i źle p r z e p r o w a d z o n e j akcji Churchill chciał przeko­ n a ć Stalina i Roosevelta o swojej, a nie ich racji, to jest o konieczności uderzenia najpierw na przeciwległy, południo­ wy kraniec E u r o p y ? 1 jeszcze jeden przykład, tym razem z k o ń c o w e g o etapu dzia­ łań wojennych w E u r o p i e . Podczas zdobycia stolicy przeciwni­ ka ważną rolę w k a ż d y m konflikcie odgrywają względy strate­ giczne i najczęściej też prestiżowe. Wielka Brytania i Stany Z j e d n o c z o n e podpisując ze Z w i ą z k i e m R a d z i e c k i m 12 wrześ­ nia 1944 roku w L o n d y n i e protokół u m o w y w s p r a w i e stref okupacyjnych w N i e m c z e c h i administracji „Wielkiego Berli­ n a " , pozostawiały to miasto w centrum przyszłej okupacyjnej strefy radzieckiej. D l a Brytyjczyków z g o d a we wrześniu 1944 roku na podział N i e m i e c po zakończeniu wojny stanowić miała potwierdzenie ich woli współpracy ze Stalinem, także w kwe­ stii niemieckiej. J u ż wcześniej, w styczniu tego roku Europej­ ska Komisja D o r a d c z a określiła granicę północnej części strefy sowieckiej na p e w n y m odcinku Łaby. Ustalenia te wynikały p r z e d e wszystkim, jeśli nie wyłącznie, z uznania za decydujący czynnik strategiczny, a nie polityczny. Eksponując to zagadnie­ nie przypomnijmy, że najlepsza sytuacja do zdobycia Berlina przez aliantów zachodnich istniała z w o j s k o w e g o punktu wi­ dzenia znacznie wcześniej - w sierpniu 1944 roku - bezpośred­ nio po wykonaniu operacji „Cwerlord". Z d a n i e m Churchilla, podczas konferencji jałtańskiej ustalo­ no, iż decyzje dotyczące podziału N i e m i e c na strefy okupacyj­ ne nie określały zasięgu marszu żadnej z armii sojuszniczych: „Berlin, Praga, Wiedeń mogły zostać zdobyte przez kogokol­ wiek, kto pierwszy t a m d o t a r ł " . Jest to pogląd dyskusyjny, sko­ ro protokoły ze spotkania na K r y m i e nie zawierają informacji potwierdzających tę opinię. (T. Ben-Moshe, op. cit., s. 315) P r e m i e r Wielkiej Brytanii zbyt p ó ź n o - pod koniec m a r c a 1945 roku - u z n a ! zdobycie Berlina przez wojska zachodnie za pier-

XXII

UPADEK FRANCJI

w s z o r z ę d n y cel polityczny. N a t o m i a s t A m e r y k a n i e nie sądzili, by m i a ł o sens zdobywanie miasta, które i tak należało by, zgod­ nie z wcześniejszymi ustaleniami, przekazać Rosjanom. W kon­ sekwencji E i s e n h o w e r p o i n f o r m o w a ł Stalina w dniu 28 m a r c a o skierowaniu g ł ó w n e g o w i o s e n n e g o uderzenia sił alianckich nie na Berlin, j a k p r o p o n o w a ł M o n t g o m e r y , lecz na Erfurt - L i p s k - D r e z n o , pod d o w ó d z t w e m generała O m a r a Bradleya, a m e r y k a ń s k i e g o rywala M o n t g o m e r y ' e g o . (A.Bullock, Hitler and Stalin.

Parallel Lives.

H a r p e r Collins, L o n d o n

1991, s.

974). Na początku maja 1945 roku Churchill n i e miał j u ż wąt­ pliwości - triumf zwycięstwa nie miał być j e d y n y m u d z i a ł e m n a r o d ó w walczących z koalicją hitlerowską. Ponury cień trage­ dii nieodparcie zaczynał przesłaniać blask wiktorii wojennej. Z a n i m Churchill zechciał z r o z u m i e ć rzeczywiste intencje Stalina, to j u ż wcześniej z a d e c y d o w a ł o p o w o j e n n y m losie na­ rodów E u r o p y W s c h o d n i e j , skazując je na wiele lat rządów k o m u n i s t y c z n y c h . D l a p r e m i e r a brytyjskiego j e d e n z najważ­ niejszych

problemów

stanowiła

konieczność

przedłużenia

„Grand A l l i a n c e " na czas pokoju. Dlatego tak długo, j a k nie potrafił z r o z u m i e ć istoty zaborczej polityki M o s k w y , tak nie­ z m i e n n i e łudził się wiarygodnością Stalina i z g a d z a ł na teryto­ rialne żądania sowieckiego sojusznika. Ich spełnianie nie b y ł o zbyt trudne, tym bardziej, że i on r ó w n i e ż traktował kraje mniejsze j a k pionki na szachownicy europejskiej gry politycz­ nej. Tragicznych skutków tej postawy w sposób szczególny d o ­ świadczyć m i a ł a Polska. W dziele Churchilla wiele jest frag­ m e n t ó w potwierdzających to stwierdzenie. W Teheranie, gdy Roosevelt, Churchill i Stalin postanowili z a d e c y d o w a ć o losie Polski bez jej przedstawicieli, premier brytyjski p o s ł u ż y ł się trzema zapałkami dla z o b r a z o w a n i a pla­ nu zmiany granic Polski: linię wschodniej Rzeczypospolitej ustaloną traktatem ryskim w roku 1921 przesunął w kierunku z a c h o d n i m do linii C u r z o n a , a granicę zachodnią Polski ustalił na linii rzeki Odry. Stalin nie m ó g ł nie przyjąć z z a d o w o l e n i e m zgody Churchilla na przesunięcie granic Polski w kierunku za­ c h o d n i m . R ó w n i e ż los E u r o p y P o ł u d n i o w e j zależał od Chur­ chilla i Stalina. W tomie VI w y d a n i a brytyjskiego odnajdziemy

XXIII

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

j a k ż e w y m o w n y przykład p r o c e n t o w e g o podziału stref wpły­ w ó w w tej części Europy, z a p r o p o n o w a n y przez brytyjskiego sojusznika p o d c z a s debaty w M o s k w i e , w październiku 1944 roku. Także i sprawa polska po raz kolejny znaleźć się m i a ł a pod

ciśnieniem

skutków

współpracy

brytyjsko-sowieckiej.

R o z m a w i a j ą c z przybyłym na j e g o polecenie do M o s k w y Sta­ n i s ł a w e m Mikołajczykiem, Churchill usiłował w y m u s i ć n a p r e m i e r z e RP akceptację decyzji podjętych w Teheranie, bez i n f o r m o w a n i a o tym r o d a k ó w . M i k o ł a j c z y k nie u l e g ł presji Churchilla. U d z i a ł i rola, jaką odegrał Churchill w rozstrzyganiu p o w o ­ j e n n e g o losu Polski, nie przynosi c h w a ł y Brytyjczykom. Im bliżej k o ń c a wojny, tym bardziej s p r a w a polska traciła nad Ta­ mizą swoje d o t y c h c z a s o w e znaczenie, n i e wyłączając sojuszni­ czej armii polskiej. Kilkanaście d n i po konferencji w Jałcie Churchill wyjawił (21 lutego) gen. A n d e r s o w i s t a n o w i s k o rzą­ du brytyjskiego wobec armii polskiej - 2 K o r p u s u : „ M a m y dzisiaj d o s y ć wojska i waszej p o m o c y nie potrzebujemy. M o ż e P a n swoje dywizje zabrać. Obejdziemy się bez n i c h " (W. An­ ders, Bez ostatniego rozdziału, L o n d y n 1959, s. 315). Kolejne tomy pierwszego wydania The Second World War nie zostały przyjęte przychylnie p r z e z polskiego czytelnika. Znieważające Polaków opinie zawarte w pierwszej edycji to­ mu I: „Polska jest szalona i n i e w d z i ę c z n a . . . w s p a n i a ł a w o p o ­ rze, m a r n a i niegodna w chwili t r i u m f u . . . " - w y w o ł a ł y zdecy­ d o w a n y sprzeciw. Interwencja E d w a r d a R a c z y ń s k i e g o odnios­ ła tylko częściowy skutek. N a s t ę p n e wydania, w t y m p r z e k ł a d y na j ę z y k i obce, nie zawierały j u ż w p r a w d z i e tych oburzających frazesów, ale „Churchill j e d n a k w y n a g r o d z i ł to sobie, pomija­ j ą c wszelką w z m i a n k ę o udziale n a s z y c h lotników w lotniczej bitwie o Wielką Brytanię w roku 1940 i o Dywizji Karpackiej w k a m p a n i i afrykańskiej" wskiego do

[E.Raczyński,

Winstona Churchilla, L o n d y n

Od Narcyza Kuliko­

1976, s.106]. Wnikli­

wą, obszerną analizę stanowiska premiera brytyjskiego w o b e c spraw polskich zamieścili na łamach londyńskich Wiadomości Stanisław Stroński i M i c h a ł Sokolnicki. Ten ostatni w recenzji t o m u I pisał również o usunięciu z p i e r w s z e g o wydania brytyj-

XXIV

UPADEK FRANCJI

skiego ( u k a z a ł o się w cztery miesiące po edycji w Stanach Z j e d n o c z o n y c h ) „kilku zdań najbardziej obelżywych ze stroni­ cy, na której wygłosił sąd s u m a r y c z n y o narodzie polskim, a na ich miejsce wstawił d w u z n a c z n y apel do polskich o d w i e c z ­ nych odruchów

w walce z tyranią» (Wiadomości

1949,

1/144). W o m ó w i e n i u t o m u II z a p y t y w a ł m i ę d z y

nr

innymi

o udział lotników w bitwie o Anglię i stwierdzał: „ [ . . . ] o lotnic­ twie polskim ani słowa u C h u r c h i l l a " (Wiadomości

1949 nr

38/181). D l a M. Sokolnickiego Churchill to „historyk własnej epoki, kronikarz swoich d z i e ł " (Wiadomości 1950 nr 48/243). Trafnie też zatytułował artykuł recenzyjny t o m u V I : „Churchill w obronie własnej" (Wiadomości 1954, nr 1617/420-421). W tym dążeniu do z a p e w n i e n i a Wielkiej Brytanii w p o w o ­ j e n n y m świecie nowej roli p o p r z e z pełnienie funkcji pośredni­ ka p o m i ę d z y Stanami Z j e d n o c z o n y m i i Z S R R , a także prote­ ktora spraw europejskich, d ł u g o nie rozpoznał rzeczywistych intencji

Stalina,

wykorzystującego

w

sposób

bezwzględny

swoistą rywalizację p o m i ę d z y L o n d y n e m a W a s z y n g t o n e m . Klęska N i e m i e c nie stała się początkiem - j a k tego chciał Chur­ chill - powojennej współpracy Wielkiej Brytanii i Z S R R . W te­ legramie w y s ł a n y m 12 maja 1945 roku do p r e z y d e n t a Trumana, a więc zaledwie kilka dni po podpisaniu kapitulacji p r z e z Niemcy, pisał j u ż o „żelaznej k u r t y n i e " rozpostartej na linii w p ł y w ó w sowieckich - „nie wiemy, co się za nią dzieje". Z r o ­ zumienie przez Churchilla istoty polityki Stalina nastąpiło nie tylko zbyt p ó ź n o , ale po prostu o wiele za p ó ź n o . Krytyczne opinie o Churchillu, n a c z e l n y m strategu w godzi­ nie najcięższej próby Z j e d n o c z o n e g o Królestwa, wypowiadają także i Brytyjczycy, c h o ć oczywiście nie dla tych s a m y c h co Polacy p o w o d ó w . Do grona historyków podających w wątpli­ wość zasługi Churchilla j a k o obrońcy brytyjskiej racji stanu p r z y ł ą c z y ! się autor wydanej ostatnio w Wielkiej Brytanii książki

-

Churchill:

The

End of Glory

(wyd.

Hodder

and

Stoughton 1993). W ocenie J o h n a C h a r m l e y a Churchill dążył d o u m o c n i e n i a I m p e r i u m Brytyjskiego, z a c h o w a n i a dotych­ czasowej pozycji Z j e d n o c z o n e g o Królestwa oraz niedopusz­ czenia do wzrostu znaczenia sił socjalistycznych na W y s p a c h .

XXV

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

Ale w lipcu 1945 roku - jak stwierdza - szanse na realizację pierwszego zamierzenia stawały się mniejsze niż kiedykolwiek p r z e d t e m , cel drugi zależał nie od Brytyjczyków a A m e r y k a ­ nów, a sprawa ostatnia znalazła swój nieoczekiwany finał w zwycięstwie w y b o r c z y m Partii Pracy. J. C h a r m l e y nie w a h a się też p r z y r ó w n a ć postawy Churchilla wobec Stalina do poli­ tyki a p p e a s e m e n t u Chamberlaina, to jest polityki u g ł a s k i w a n i a Hitlera. Inny historyk, Alan Clark, dostrzegł winę C h u r c h i l l a w zawarciu sojuszu ze Stalinem zamiast z Hitlerem. W opinii A. C l a r k a sojusz ze Z w i ą z k i e m S o w i e c k i m zmusił Wielką Bry­ tanię do udziału w wojnie aż do roku 1945, s p o w o d o w a ł roz­ kład I m p e r i u m , umożliwił Stalinowi o p a n o w a n i e p o ł o w y E u r o ­ py, z a d ł u ż y ł Brytyjczyków u A m e r y k a n ó w , ułatwił wzrost w p ł y w ó w z w o l e n n i k o m socjalizmu nad Tamizą. Wiosną 1941 roku nadarzyła się - twierdzi A. Clark - najlepsza okazja dla osiągnięcia p o r o z u m i e n i a z Hitlerem. Był to czas, gdy k o s z t e m pobitych w Afryce Północnej W ł o c h ó w m o ż n a b y ł o dojść do p o r o z u m i e n i a z dyktatorem Trzeciej Rzeszy. C z y ż więc krytyczne uwagi o Autorze dzieła o najtragicz­ niejszej z wojen, j e d n y m z najwybitniejszych m ę ż ó w stanu XX wieku, miałyby zniechęcać do zapoznania się z j e g o wieloto­ m o w ą historią tego konfliktu? Z pewnością nie. Niezależnie b o w i e m od s t o p n i a różnorodności opinii o „Drugiej wojnie ś w i a t o w e j " Winstona Churchilla czas czytania tego dzieła niezwykle

interesującego, o wybitnych walorach

poznaw­

c z y c h , c h o ć mającego niewątpliwie c h a r a k t e r autobiografi­ c z n e g o zapisu przeszłości - nie będzie c z a s e m straconym.

MIECZYSŁAW N U R E K listopad 1993

O B R Y T Y J C Z Y K A C H , KTÓRZY W O S A M O T N I E N I U B R O N I L I T W I E R D Z Y , DAJĄC CZAS Z A Ś L E P I O N Y M , ABY Z D O Ł A L I SIĘ C H O Ć C Z Ę Ś C I O W O P R Z Y G O T O W A Ć

t o m II ICH

NAJWSPANIALSZA

CHWILA

księga 1 UPADEK FRANCJI

SPIS TREŚCI księga 1 UPADEK

FRANCJI

I II III IV V VI VII VIII IX X XI XII

Koalicja N a r o d o w a Bitwa o Francję Bitwa o Francję M a r s z do m o r z a Ewakuacja s p o d D u n k i e r k i S z t u r m na ł u p y Z p o w r o t e m do Francji O b r o n a kraju Agonia Francji Z a w i e s z e n i e broni w Bordeaux A d m i r a ł Darlan. Flota francuska. O r a n Machina kontrataku

1 27 52 74 99 119 138 162 178 200 225 244

XIII XIV XV

Osaczeni P r o b l e m inwazji Operacja „Sea L i o n " [„Lew M o r s k i " ]

258 282 303

A.

1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12.

ZAŁĄCZNIKI Osobiste notatki i telegramy p r e m i e r a MAPY Początek ataku, 10 maja Siły przeciwników, 13 maja P o s u w a n i e się N i e m c ó w , 13-17 maja Sytuacja wieczorem^ 18 maja Sytuacja wieczorem, 22 maja Bitwa p o d Arras, 21-22 maja Sytuacja o z m r o k u , 25 maja Teren działali, maj 1940 Sytuacja 28 maja Ewakuacja brytyjskich sił ekspedycyjnych z D u n k i e r k i , 29 i 30 maja Ewakuacja brytyjskich sił ekspedycyjnych z D u n k i e r k i , 31 maja i 1 czerwca N i e m i e c k i e natarcie, 5-9 czerwca

318

32 41 45 57 67 70 84 90 96 108 108 150

xxx 13. 14. 15. 16.

UPADEK FRANCJI R o z k ł a d wojsk na zach. s k r z y d l e Ostatnie pozycje armii francuskich M a p a o g ó l n a zachodniej Francji M a p a sytuacyjna p l a n u inwazji niemieckiej INDEKS

151 195 197 315 351

ROZDZIAŁ

KOALICJA

I

NARODOWA

Początek i koniec - Ogrom pracy Wielkiej Brytanii na rzecz wspólnej sprawy - Dywizje biorące udział w starciach z wrogiem w poszcze­ gólnych okresach wojny - Lista honorowa - Udział Royal Navy Brytyjskie i amen/kańskie naloty bombozoe -Amerykańska pomoc mi­ litarna powiększa nasz wysiłek wojenny - Formozuanie nozuego Gabi­ netu - Lojalność konserzuatystózu wobec pana Chamberlaina - Przezuodniczenie Izbie Gmin -W porę zdłazuione polozuanie na czarozonice - Mój list do pana Chamberlaina z 11 maja - Dzizune przeżycie Formozuanie rządu w ogniu zualki - Nozui koledzy: Clement Attlee, Arthur Greenzoood, Archibald Sinclair, Ernest Bevin, Max Beaverbrook - Mały Gabinet Wojenny - Etapy formozuania rządu, 11-15 maja - Dygresja na temat zuładzy - Rzeczyzoistość i pozory zv nozuym zoojennym kierozunictzuie - Zmiany obozuiązkózu ministrózu - Kierozuanie zuojną skupione zu niewielu rękach - Moje zułasne metody Słozuo pisane - Generał Ismay - Moje kontakty z Komitetem Szefózo Sztabu - Sir Edzoard Bridges - Wyrazy sympatii i zaufania okazyzuane przez Gabinet Wojenny - Biuro ministra obrony - Jego pracozunicy: Ismay, Hollis, Jacob - Pięć lat bez zmian personalnych - Stabiliza­ cja Komitetu Szefózu Sztabu - Żadnej zmiany od 1941 do 1945, z zuyjątkiem jednej, spozuodozvanej śmiercią - Bliskie, osobiste kontakty polihjkózu i żołnierzy na najwyższym szczeblu - Korespondencja oso­ bista - Moje stosunki z prezydentem Rooseveltem - List do Prezyden­ ta z 15 maja - „Krezu, trud, łzy tpot".

N

areszcie r o z p ę t a ł a się nadciągająca powoli, d ł u g o w s t r z y m y w a n a burza. Cztery do pięciu milionów lu­ dzi starło się w tej najbardziej bezlitosnej z wojen, jaka dotąd została opisana. W ciągu tygodnia front we Francji, za k t ó r y m zwykli byliśmy trwać przez ciężkie lata poprzedniej wojny i w początkowej fazie obecnej, został n i e o d w o ł a l n i e

2

UPADEK FRANCJI

przełamany. W ciągu trzech tygodni osławiona armia francuska p o p a d ł a w rozsypkę i ruinę, armię brytyjską zepchnięto do m o ­ rza, a cały sprzęt został utracony. W ciągu sześciu tygodni mie­ liśmy się znaleźć osamotnieni i prawie rozbrojeni, z triumfują­ c y m i N i e m c a m i i W ł o c h a m i przy gardle, z niemal całą Europą poddaną władzy Hitlera oraz z groźną Japonią po drugiej stro­ nie globu. W obliczu takich właśnie faktów i wyłaniających się p e r s p e k t y w o b e j m o w a ł e m obowiązki p r e m i e r a oraz ministra obrony i podjąłem pierwsze zadanie sformowania rządu składa­ j ą c e g o się ze wszystkich partii, aby m ó c p r o w a d z i ć sprawy J e g o Królewskiej M o ś c i w kraju i za granicą wszelkimi m e t o d a m i u z n a n y m i za najlepsze dla d o b r a n a r o d o w e g o . D o k ł a d n i e pięć lat później m o ż n a j u ż było bardziej opytymistycznie spojrzeć na sytuację. Włochy zostały p o k o n a n e , M u s ­ solini stracony, wspaniała armia n i e m i e c k a p o d d a ł a się bezwa­ r u n k o w o , Hitler popełnił samobójstwo. P o z a o g r o m n ą liczbą j e ń c ó w wziętych przez generała Eisenhowera, prawie 3 miliony j e ń c ó w niemieckich wzięli do niewoli (w ciągu 24 godzin) mar­ szałek Alexander w e Włoszech oraz marszałek M o n t g o m e r y w N i e m c z e c h . Francja została w y z w o l o n a . R ę k a w rękę z alian­ tami - d w o m a największymi m o c a r s t w a m i na świecie - szliśmy naprzód, aby szybko unicestwić j a p o ń s k i opór. Przeciwieństwo to było rzeczywiście g o d n e uwagi. D r o g a , którą szliśmy p r z e z te pięć lat była długa, ciężka i niebezpiecz­ na. Ci, którzy zginęli, nie oddali s w e g o życia na p r ó ż n o . Ci, którzy m a s z e r o w a l i do końca, będą zawsze d u m n i , że kroczyli po niej z h o n o r e m .

Zdając sprawozdanie z mojej służby i opowiadając historię sławnego rządu Koalicji N a r o d o w e j , m o i m p i e r w s z y m obo­ wiązkiem jest j a s n o przedstawić skalę wkładu, jaki Wielka Bry­ tania i jej I m p e r i u m , zjednoczone w obliczu niebezpieczeń­ stwa, wniosły w to, co w końcu stało się wspólną sprawą tylu państw i narodów. C z y n i ę to nie z chęci d o k o n y w a n i a budzących zawiść porów­ nań, czy też w z b u d z e n i a n i e p o t r z e b n e g o w s p ó ł z a w o d n i c t w a

KOALICJA NARODOWA

3

z naszym największym sprzymierzeńcem, Stanami Zjednoczony­ mi, którym jesteśmy winni niezmierną i trwałą wdzięczność, ale dla dobra wspólnego interesu anglojęzycznego świata, gdzie wiel­ kość brytyjskiego wysiłku wojennego powinna być znana i uprzy­ tomniona. Wobec tego poprosiłem, aby sporządzono tabelę (którą przedstawiam dalej) obejmującą cały okres wojny. Pokazuje ona, że do lipca 1944 r. Wielka Brytania i Imperium miały rzeczywiście większą liczbę dywizji w kontakcie z wrogiem niż Stany Zjedno­ czone. W liczbie tej zawarto wojska działające nie tylko na froncie europejskim i afrykańskim, ale również na całym froncie japoń­ skim w Azji. Do momentu lądowania ogromnej ilości wojsk ame­ rykańskich w Normandii jesienią 1944 r., mieliśmy prawo mówić o sobie, że jesteśmy równi (jeżeli nie dominujący) z innymi na teatrach działań wojennych, oprócz Pacyfiku i Oceanii. Stwier­ dzenie to pozostaje prawdą, jeśli porównamy skupienie dywizji na wszystkich teatrach działań wojennych w danym miesiącu i roku. Dywizje amerykańskie będące w kontakcie bojowym z wrogiem dopiero od lipca 1944 roku zaczęły dominować na frontach. Od tego czasu przewaga Stanów Zjednoczonych powiększała się, aż do ostatecznego zwycięstwa w 10 miesięcy później. I n n e p o r ó w n a n i e pokazuje, że poświęcenie Wielkiej Brytanii i Imperium, przejawiające się w stratach ludzkich, było nawet w i ę k s z e niż naszych walecznych sprzymierzeńców. Brytyjskie łączne straty w ludziach (zabici, zaginieni, czy też uznani za zabitych) w siłach zbrojnych wyniosły 303 240 osób. Do tego należy dodać przeszło 109 tysięcy ludzi z d o m i n i ó w , Indii i ko­ lonii - co razem daje przeszło 4 1 2 2 4 0 osób. W liczbie tej nie ujęto 60 500 osób cywilnych zabitych w nalotach na Zjedno­ c z o n e Królestwo, ani strat naszej marynarki handlowej i ryba­ ków, które wyniosły około 30 tysięcy ludzi. W p o r ó w n a n i u z tymi liczbami Stany Z j e d n o c z o n e opłakują śmierć 322 188 o s ó b z armii, lotnictwa, marynarki, piechoty morskiej i straży przybrzeżnej.* *

Eisenhower, Crusade in Europę, s. i (przyp.oryg.).

4

UPADEK FRANCJI WOJSKA LĄDOWE W KONTAKCIE BOJOWYM Z WROGIEM Równoważność Dywizji IMPERIUM BRYTYJSKIE

USA

Teatr zach.

Teatr wsch.

Razem

Teatr zach.

Teatr wsch.

1.1.1940

5 1/3

-

5 1/3

-

-

1.7.1940

6

_

6

_

_

1.1.1941

10 1/3

1.7.1941

13

-

13 (b)

-

-

1.1.1942

7 2/3

7

14 2/3

_

2 2/3

2 2/3(c)

1.7.1942

10

4 2/3

142/3

-

8 1/3

8 1/3

1.1.1943

10 1/3

8 2/3

19

5

10

15

1.7.1943

16 2/3

7 2/3

10

12 1/3

22 1/3

1.1.1944

11 1/3

12 1/3

23 2/3

6 2/3

9 1/3

16

1.7.1944

22 2/3

16

38 2/3

25

17

42

1.1.1945

30 1/3

18 2/3

49

55 2/3

23 1/3

79

10 l/3(b)

. 24 1/3

Razem

-

-

UWAGI: a) Brytyjskie siły ekspedycyjne we Francji b) Z wyłączeniem partyzantów w Abisynii c) Z wyłączeniem oddziałów filipińskich Za linię podziału między wschodnim a zachodnim teatrem działań wojennych przyjęto linię północ-południe przechodzącą przez Karaczi. Za leatry działań wojennych nie uznano phi.-zach. granicy Indii oraz Gibraltaru, Afryki Zachodniej, Islandii, Hawajów, Paleslyny, Ira­ ku, Syrii (z wyjątkiem dnia 1.7.1941). Uwzględniona natomiast została Malta, a także Alaska - od stycz­ nia 1942 do lipca 1943. Nie uwzględniono sił cudzoziemskich, jak np. Wolni Francuzi, Po­ lacy, Czesi.

5

KOALICJA NARODOWA

Cytuję tę smutną listę honorową, ufając, że braterstwo, uświę­ c o n e taką ilością drogocennej krwi, będzie trwało nadal, wywo­ łując uczucie szacunku i godną postawę anglojęzycznego świata. W wojnie na morzach Stany Zjednoczone oczywiście ponio­ sły całkowity ciężar walk na Pacyfiku. Decydujące bitwy, które stoczyły w pobliżu Midway, Guadalcanal oraz na M o r z u Kora­ l o w y m w roku 1942, pozwoliły przejąć inicjatywę na olbrzy­ m i m obszarze oceanu i otworzyły m o ż l i w o ś ć ataku na wszy­ stkie podboje Japonii, a w końcu i na samą J a p o n i ę . M a r y n a r k a a m e r y k a ń s k a nie m o g ł a w tym s a m y m czasie wziąć na siebie g ł ó w n e g o ciężaru wojny na Atlantyku i na M o ­ rzu Ś r ó d z i e m n y m . Tutaj znowu m a m y obowiązek p o d a ć fakty. Z 781 niemieckich i 85 włoskich U-bootów zniszczonych na europejskim teatrze działań wojennych, na Atlantyku i Oceanie Indyjskim 594 zostały zapisane na konto brytyjskich sił mor­ skich i lotniczych, które także zatopiły wszystkie niemieckie pancerniki, krążowniki i niszczyciele, nie licząc zatopienia lub p r z e c h w y c e n i a floty włoskiej. STRATY U-BOOTÓW Zniszczone przez:

niemieckie

włoskie

Siły brytyjskie

525

69

9 1/2

Sity Stanów Zjednoczonych

174

5

110 1/2

82

11

10

781

85

130

Inne i nieznane przyczyny Razem

japońskie

Łączna liczba zniszczonych U-bootów - 996 Wysiłki, j a k i e Stany Zjednoczone czyniły od najwcześniej­ szych m o m e n t ó w po Pearl Harbor w wojnie powietrznej, aby wejść do akcji na większą skalę - szczególnie ze swoimi latają­ c y m i fortecami - przyniosły doskonałe rezultaty. Siły te zostały użyte p r z e c i w k o Japonii, a z Wysp Brytyjskich p r z e c i w k o Nie­ mcom.

6

UPADEK FRANCJI

J e d n a k ż e prawdą jest, że n i m dotarliśmy do Casablanki w styczniu 1943 r. żaden a m e r y k a ń s k i b o m b o w i e c nie zrzuci! za dnia bomby na Niemcy. W k r ó t c e A m e r y k a n i e mieli zbierać o w o c e swego o g r o m n e g o wysiłku, ale do k o ń c a 1943 r. brytyj­ skie zrzuty b o m b n a N i e m c y p r z e w y ż s z a ł y a m e r y k a ń s k i e w stosunku 8 ton do 1 tony - czy to w dzień czy w nocy i d o p i e r o wiosną 1944 r. Stany Z j e d n o c z o n e osiągnęły równą n a m ilość zrzutów. Tutaj, z a r ó w n o w siłach lądowych j a k i na m o r z u , dawaliśmy z siebie w s z y s t k o od początku i d o p i e r o w roku 1944 zostaliśmy dogonieni i prześcignięci przez Stany Zjednoczone. Trzeba pamiętać, że nasz wysiłek zbrojeniowy od początku L e n d - L e a s e (od stycznia 1941 r.) został p o w i ę k s z o n y o przesz­ ło 1/5 dzięki hojności S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h . Z tym zaopa­ trzeniem i bronią, które n a m ofiarowali, m o g l i ś m y właściwie p r o w a d z i ć wojnę tak, j a k b y ś m y byli nie 4 8 r m i l i o n o w y m , ale 58-milionowym n a r o d e m . Dostarczając r ó w n i e ż wspaniałych statków typu „Liberty", u m o ż l i w i o n o n a m u t r z y m y w a n i e za­ opatrzenia przez Atlantyk. Z drugiej j e d n a k strony należy też pamiętać o stratach ż e g l u g o w y c h s p o w o d o w a n y c h przez wro­ ga, a p o n o s z o n y c h przez wszystkie p a ń s t w a w czasie wojny. A oto liczby: Bandera

Straty w tonach brutto

W procentach

Brytyjska

11.357.000

54%

Amerykańska

3.334.000

16%

Innych krajów (poza kontrolowanymi przez wroga)

6.503.000

30%

Łącznie

21.194.000

100%

8 0 % tych strat poniesiono na Atlantyku, łącznie z brytyjskimi w o d a m i przybrzeżnymi i M o r z e m P ó ł n o c n y m , tylko 5% strat poniesiono na Pacyfiku. W s z y s t k o to podaję nie dlatego, by zbierać niezasłużone po­ chwały, ale by w y w o ł a ć sprawiedliwy szacunek dla ogromnej

7

KOALICJA NARODOWA

dzielności - w każdej dziedzinie działalności wojennej - ludzi z małej wyspy, na których w kryzysowym m o m e n c i e światowej historii spadł g ł ó w n y ciężar.

P r a w d o p o d o b n i e łatwiej jest u f o r m o w a ć Gabinet - szczegól­ nie koalicyjny - w ogniu walki, niż w spokojnych czasach. Po­ czucie obowiązku

góruje

wówczas

nad

wszystkim innym,

a osobiste żądania i zachcianki schodzą na dalszy plan. Kiedy j u ż zostały p o w z i ę t e g ł ó w n e ustalenia z p r z y w ó d c a m i innych partii, którzy mieli formalne upoważnienia swoich organizacji, nastawienie tych, po których posłałem, było takie jak żołnierzy w akcji: na p r z y d z i e l o n e im miejsca udają się natychmiast, bez dyskusji. Kiedy baza partyjna została oficjalnie ustalona, wyda­ w a ł o mi się, że żadne osobiste sprawy nie zaprzątały u m y s ł ó w tego licznego grona osób, z którymi przyszło mi się zobaczyć. Jeżeli nawet kilku się wahało, to tylko z poczucia obowiązku wo­ bec obywateli. Tę odpowiedzialną postawę reprezentowało wielu ministrów z Partii Konserwatywnej i z narodowo-liberalnej, któ­ rzy musieli opuścić urzędy oraz przerwać swoje kariery, i w mo­ mencie najbardziej ekscytującym i interesującym zrezygnować z życia publicznego, w wielu przypadkach na zawsze. Konserwatyści

mieli p r z e w a g ę przeszło

120 głosów nad

wszystkimi innymi partiami w Parlamencie. P a n C h a m b e r l a i n był ich p r z y w ó d c ą z wyboru. N i e m o g ł e m sobie nie zdawać sprawy, j a k nieprzyjemną musi być dla nich moja władza, po tylu

latach

krytykowania

i

przedstawiania

często

bardzo

ostrych zarzutów. M u s i a ł o b y ć j a s n y m dla większości z nich, j a k i e tarcia i konflikty m i a ł e m z Partią Konserwatywną, gdy o p u ś c i ł e m jej szeregi z p o w o d u doktryny w o l n e g o handlu, a potem w r ó c i ł e m j a k o kanclerz skarbu. P r z e z wiele lat byłem ich g ł ó w n y m p r z e c i w n i k i e m w sprawach Indii, polityki zagra­ nicznej i w sprawie zbrojeń, kiedy to krytykowałem ich za brak przygotowań do wojny. Z a a k c e p t o w a n i e mnie było dla nich szalenie trudne, sprawiało wręcz ból wielu g o d n y m szacunku ludziom. Lojalność w o b e c w y b r a n e g o p r z y w ó d c y partii jest główną cechą konserwatystów. Jeżeli w jakiejś kwestii nie speł-

8

UPADEK FRANCJI

nili swego obowiązku wobec narodu w latach poprzedzających wojnę, b y ł o to s p o w o d o w a n e p o c z u c i e m lojalności

wobec

przywódcy. Ż a d n a z tych kwestii nie p o w o d o w a ł a we m n i e naj­ mniejszego niepokoju. Wiedziałem, że wszyscy są przytłoczeni rozlegającą się kanonadą. P r z e d e wszystkim z a p r o p o n o w a ł e m p a n u C h a m b e r l a i n o w i p r z e w o d n i c z e n i e Izbie G m i n , j a k r ó w n i e ż stanowisko lorda p r z e w o d n i c z ą c e g o Rady, które przyjął. N i c z e g o nie p o d a n o do publicznej wiadomości. Pan Attlee p o i n f o r m o w a ł mnie, że Par­ tia Pracy

niechętnie

będzie

pracować

w

takim u k ł a d z i e .

W przypadku rządów koalicyjnych p r z y w ó d c a Izby musi być a k c e p t o w a n y przez ogół. Przedstawiłem ten punkt widzenia pa­ nu C h a m b e r l a i n o w i i, za j e g o n a t y c h m i a s t o w ą zgodą, s a m ob­ jąłem przewodniczenie, które sprawowałem do lutego 1942 roku. W tym okresie pan Attlee działał j a k o mój zastępca i prowadził sprawy bieżące. Jego długoletnie doświadczenie w opozycji oka­ zało się bardzo cennym. Przyjeżdżał tylko w najpoważniejszych wypadkach, choć i te jednak stawały się coraz częstsze. Wielu konserwatystów u w a ż a ł o , że ich p r z y w ó d c a z o s t a ! zle­ k c e w a ż o n y . Wszyscy podziwiali j e g o p o s t a w ę . N a j e g o pier­ wsze wejście do Izby G m i n w dniu 13 maja w nowej roli, cała j e g o partia - większość w Izbie - wstała, energicznie d e m o n ­ strując swoją sympatię i p o w a ż a n i e . W pierwszych tygodniach byłem witany głównie przez ławy Partii Pracy, ale lojalność i poparcie p a n a C h a m b e r l a i n a były n i e z a c h w i a n e i czułem się p e w n i e . R o z p o c z ę ł y się naciski (wywierane przez niektórych człon­ k ó w Partii Pracy oraz przez tych zdolnych i gorliwych, którzy nie zostali włączeni do n o w e g o rządu), aby p r z e p r o w a d z i ć czy­ stkę i usunąć „ w i n n y c h " ministrów, o d p o w i e d z i a l n y c h za M o ­ n a c h i u m , a także tych, których m o ż n a było obciążyć odpowie­ dzialnością za niedociągnięcia w naszych przygotowaniach do wojny. Wśród nich głównymi celami byli: lord Halifax, sir Sa­ muel Hoare i lord Simon. Lecz nie był to dobry czas na p o z b y w a n i e się ludzi zdolnych, patriotów o o g r o m n y m doświadczeniu w sprawowaniu wyso­ kich urzędów. Gdyby poddać się n a c i s k o m tych moralistów,

9

KOALICA NARODOWA

przynajmniej 1/3 konserwatywnych ministrów byłaby zmuszo­ na do złożenia rezygnacji. Wziąwszy pod u w a g ę fakt, że pan Chamberlain był przywódcą Partii Konserwatywnej, taki ruch zniszczyłby

narodową j e d n o ś ć .

Oficjalna odpowiedzialność

spoczywała na rządzie z. tamtego czasu, ale odpowiedzialność moralna miała zasięg o wiele szerszy. M i a ł e m w pamięci długą listę cytatów z p r z e m ó w i e ń ministrów z Partii Pracy i nie mniejszą z Partii Liberalnej, ludzi, którzy zostali ośmieszeni przez historię - m o g ł e m ją przedstawić w szczegółach. Nikt nie miał w i ę k s z e g o p r a w a ode mnie, żeby odrzucić przeszłość, a

więc

oparłem

się tym

niszczącym

tendencjom.

„Jeżeli

teraźniejszość - powiedziałem kilka tygodni później - będzie w y d a w a ć sądy o przeszłości, to na tym straci przyszłość." Ten argument i o g r o m n y ciężar chwili stłumiły niedoszłe polowania na c z a r o w n i c e .

W c z e s n y m r a n k i e m 11 maja p o s ł a ł e m w i a d o m o ś ć panu C h a m b e r l a i n o w i : „Nie m o ż n a się stale p r z e p r o w a d z a ć . " To eli­ m i n o w a ł o d r o b n e niewygody w p r z e ł o m o w y m m o m e n c i e . Da­ lej m i e s z k a ł e m w siedzibie Admiralicji, w pokoju z m a p a m i i we wspaniałych pomieszczeniach na dole urządziłem tymcza­ sową kwaterę główną. Zrelacjonowałem panu C h a m b e r l a i n o w i moją r o z m o w ę z p a n e m Attlee oraz postępy w formowaniu no­ wej administracji. „ M a m nadzieję, że o t r z y m a m skład G a b i n e t u Wojennego oraz kandydatury na najwyższe stanowiska. M u s z ę je mieć go­ towe dla króla dziś w i e c z o r e m . Pośpiech jest konieczny ze względu na walkę. [...] Ponieważ m u s i m y ściśle współpraco­ wać, m a m nadzieję, że zgodzi się Pan zamieszkać p o n o w n i e w Pańskiej starej siedzibie pod n u m e r e m 11, którą obaj tak do­ brze z n a m y . " * D o d a ł e m również: * Dom na Downing Street 11 zwykle był zajmowany prze/, kanclerza skarbu (przyp. oiyg.).

10

UPADEK FRANCJI

Nie uważam, aby istniała konieczność zwoływania Gabinetu dzi­ siaj, skoro armia i inne służby walczą zgodnie z ustalonymi wcześniej planami. Jednak byłbym bardzo rad, gdybyście Pan i Edward Halifax przyszli do pokoju dowodzenia Admiralicji o 12.30, żebyśmy mogli przestudiować mapy i porozmawiać. Brytyjskie i francuskie wojska przednie wysunięte są już na linię Antwerpia-Namur i istnieją uzasadnione nadzieje, że ta linia będzie mocno trzymana przez wojska alianckie. Tak powinno być w ciągu 48 godzin i może się to okazać bardzo ważne. Tymczasem Niemcy nie sforsowali jeszcze Kanału Alberta i są meldunki, że Belgowie walczą dzielnie. Holendrzy również stawiają zacięty opór.

W tych dniach doświadczałem czegoś szczególnego. O b c o ­ w a ł e m z wojną, na której koncentrowały się wszystkie moje myśli, a z którą nic nie m o ż n a było zrobić. Cały czas istniała kwestia u f o r m o w a n i a rządu, z w i e l o m a ludźmi trzeba było się spotkać oraz z a c h o w a ć r ó w n o w a g ę m i ę d z y partiami. Nie pa­ m i ę t a m - i nie ma tego w moich notatkach - j a k s p ę d z a ł e m te wszystkie godziny. W t a m t y m czasie brytyjska R a d a M i n i s t r ó w liczyła od 60 do 70 ministrów Korony. Wszystkich ich trzeba było d o p a s o w a ć - j a k w u k ł a d a n c e - w tym przypadku mając j e s z c z e na u w a d z e żądania trzech partii. M u s i a ł e m p r z y j m o w a ć nie tylko wszystkie g ł ó w n e osobistości, ale również ogromną, j a k na tak krótki czas, rzeszę zdolnych ludzi, których trzeba było w y z n a c z y ć do w a ż n y c h zadań. Formując Gabinet koalicyjny, p r e m i e r musi przywiązywać odpowiednią wagę do życzeń p r z y w ó d c ó w partii w sprawie ob­ sadzania stanowisk. Tą zasadą się g ł ó w n i e k i e r o w a ł e m . Jeżeli kogoś pominięto za radą w ł a d z partii, czy nawet w b r e w ich rekomendacji, m o g ę j e d y n i e wyrazić moje u b o l e w a n i e . J e d n a k generalnie trudności b y ł o niewiele. W panu e l e m e n c i e Attlee miałem towarzysza z doświadcze­ niem wojennym i w pracy w Izbie G m i n . Jedyne co nas różniło, to stosunek do socjalizmu, lecz i ta różnica została zniwelowa­ na przez wojnę, która wkrótce całkowicie p o d p o r z ą d k o w a ł a j e d n o s t k ę państwu. Pracowaliśmy ze sobą bez tarć i z całkowi­ t y m zaufaniem podczas całego okresu trwania rządu. Także pan

KOALICJA NARODOWA

11

Arthur G r e e n w o o d był mądrym i o d w a ż n y m doradcą oraz do­ brym i p o m o c n y m przyjacielem. Sir Archibald Sinclair, oficjalny p r z y w ó d c a Partii Liberalnej, c z u ł się zakłopotany przyjmując urząd ministra lotnictwa, po­ nieważ j e g o stronnicy uważali, że powinien zająć stanowisko w Gabinecie Wojennym. Było to j e d n a k wbrew zasadzie małe­ go Gabinetu Wojennego, gdzie o m a w i a n e były sprawy mające wpływ na zasadnicze kwestie polityczne. Archibald był m o i m przyjacielem, a gdy w roku 1916 d o w o ­ d z i ł e m Królewskim P u ł k i e m Strzelców Szkockich w Ploegsteert („Pług Street"), m o i m zastępcą. Teraz marzył, aby włączyć się w to wielkie działanie. Po długich dyskusjach zostało wszy­ stko załatwione p o l u b o w n i e . Pan Bevin, którego p o z n a ł e m na początku wojny, próbując mitygować ostre żądania Admiralicji o trałowce, musiał kon­ sultować się ze Z w i ą z k i e m Z a w o d o w y m P r a c o w n i k ó w Trans­ portu, zanim dołączył do zespołu w najważniejszym biurze Mi­ nisterstwa Pracy. T r w a ł o to dwa, czy trzy dni, ale opłaciło się. Największy w Wielkiej Brytanii związek j e d n o m y ś l n i e opo­ wiedział się za j e g o stanowiskiem w ministerstwie i niewzru­ szenie popierał go przez pięć lat, aż wygraliśmy wojnę. Największe trudności były z lordem B e a v e r b r o o k i e m . U w a ­ żałem, że ma on do oddania wysokiej klasy usługi. Postanowi­ ł e m w rezultacie doświadczeń z poprzedniej wojny, wyłączyć z Ministerstwa L o t n i c t w a zaopatrzenie i projektowanie, a j e m u powierzyć urząd ministra przemysłu lotniczego. Z początku był niechętny do podjęcia tego zadania, a także Ministerstwu Lot­ nictwa nie p o d o b a ł się p o m y s ł zabrania im działu zaopatrzenia. Były również inne zastrzeżenia co do j e g o nominacji. Jednak b y ł e m pewien, że nasze istnienie zależy od d o p ł y w u n o w y c h s a m o l o t ó w ; p o t r z e b o w a ł e m j e g o żywotności i energii, tak więc obstawałem przy w ł a s n y m punkcie widzenia.

Ze względu na opinię przeważającą w P a r l a m e n c i e i w prasie, Gabinet Wojenny powinien być mały. Wobec tego zacząłem od pięciu członków, z których j e d y n i e minister spraw zagranicz-

12

UPADEK FRANCJI

nych mial swój departament. Wszyscy oni byli w tym czasie c z o ł o w y m i politykami partyjnymi. W interesie prowadzenia wspólnych

spraw,

było

koniecznym,

aby

kanclerz

skarbu

i p r z y w ó d c a Partii Liberalnej byli zawsze obecni. Z biegiem czasu liczba „ s t a ł y c h " c z ł o n k ó w rosła, ale cała odpowiedzial­ ność s p o c z y w a ł a na pięciu ministrach Gabinetu Wojennego. Byli to ludzie, którym m o ż n a było w majestacie p r a w a ściąć głowy na T o w e r Hill, jeślibyśmy nie zwyciężyli. Reszta mogła­ by cierpieć z p o w o d u j a k i c h ś niedociągnięć w ministerstwach, lecz nie z p o w o d u polityki p a ń s t w a . Poza G a b i n e t e m Wojen­ n y m każdy m ó g ł p o w i e d z i e ć : „ N i e m o g ę brać odpowiedzialno­ ści za to, czy za t a m t o " . Ciężar polityki spoczywał na w y ż s z y m szczeblu. Wielu ludziom oszczędziło to zmartwień w czasach, które miały n i e b a w e m nadejść. O t o jak dzień po dniu, w trakcie wielkiej bitwy, p o w s t a w a ł rząd Koalicji N a r o d o w e j . GABINET WOJENNY 11 maja 1940 Preiniei", pierwszy lord skarbu, minister obrony, przewo­ *Churchill dniczący Izby Gmin *C

konserwatysta

Lord przewodniczący Rady *Neville Chamberlain konsej-watysta Lord tajnej pieczęci Minister spraw zagranicznych Minister bez teki

C.R. Attlee *lord Halifax Arthur Greenwood

laburzysta konserwatysta laburzysta

MINISTROWIE W RANDZE CZŁONKA GABINETU Pierwszy lord Admiralicji Minister wojny Minister lotnictwa

A.V. Alexander *Anthony Eden

laburzysta konserwatysta

sir Archibald Sinclair liberał 12 maja

Lord kanclerz

*sir John Simon (potem lord Simon) narodowy liberał

Kanclerz skarbu

*sir Kingsley Wood

konserwatysta

13

KOALICJA NARODOWA Minister spraw wewnętrznych *sir John Anderson i bezpieczeństwa

bezpartyjny

Minister ds. kolonii

lord Lloyd

konserwatysta

Minister handlu

sir Andrew Duncan

bezpartyjny

Minister zaopatrzenia

Herbert Morrison

laburzysta

Minister informacji

Alfred Duff Cooper konserwatysta 13 maja

Minister ds. Indii i Birmy Minister zdrowia

L.S. Amery

konserwatysta

*Malcolm Macdonald narodowy laburzysta

Minister pracy i służb państwowych

Ernest Bevin

laburzysta

Minister wyżywienia

*lord Wool ton

bezpartyjny

14 maja Minister ds. dominiów i przewodniczący Izby Lordów

*wicehrabia Caldecote konserwatysta

Ministerds. Szkocji

*Ernest Brown

Minister przemysłu lotniczego

lord Beaverbrook

narodowy liberał konserwatysta

*Herwald Ramsbotham

konserwatysta

Minister rolnictwa

*Robert Hudson

konserwatysta

Minister transportu

*sir John Reith

bezpartyjny

Minister żeglugi

*Ronald Cross

konserwatysta

Minister edukacji

Minister ds. wojny ekonomicznej

Hugh Dalton

Kanclerz księstwa Lancaster *lord Hankey

laburzysta bezpartyjny

15 maja Minister ds. rent i emerytur *sir W.J. Womersley

konserwatysta

Minister poczty

konserwatysta

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu

W.S. Morrison lord Cranborne

konserwatysta

14

UPADEK FRANCJI

Prokurator Królewski

*sir Donald Somervel 1 K.C.** konserwatysta

Prokurator generalny

*T.M. Cooper K.C.

Państwowy radca prawny Państwowy radca prawny Szkocji

sir William Jowitt K.C. *J.S.C. Reid K.C.

konserwatysta

laburzysta konserwatysta

W czasie moich wieloletnich doświadczeń politycznych pia­ stowałem większość stanowisk p a ń s t w o w y c h , ale chętnie przy­ znaję, że obecne stanowisko, p o d o b a ł o mi się najbardziej. Wła­ dza s p r a w o w a n a tylko j a k o w y w y ż s z e n i e się p o n a d obywateli, czy też po to, aby d o d a w a ć sobie splendoru, c a ł k i e m słusznie u w a ż a n a jest za coś niskiego. L e c z władza w czasie kryzysu n a r o d o w e g o , gdy człowiek wierzy i wie, j a k i e w y d a w a ć rozka­ zy, jest błogosławieństwem. W każdej sferze działalności nie m a żadnego p o r ó w n a n i a między stanowiskiem pierwszorzęd­ nym, a drago-, trzecio- czy c z w a r t o r z ę d n y m i . Obowiązki i za­ d a n i a wszystkich tych osób - poza n u m e r e m pierwszym - są zupełnie różne i w wielu w y p a d k a c h trudniejsze. Często jest nieszczęściem, gdy osoba n u m e r d w a czy trzy wystąpi z inicja­ tywą jakiegoś w a ż n e g o planu czy kierunku w polityce. Taki c z ł o w i e k musi brać pod u w a g ę nie tylko r z e c z o w o ś ć swego projektu, lecz również poglądy s w e g o szefa. N i e tylko, co dora­ dzać, ale też, co na j e g o stanowisku w y p a d a d o r a d z a ć ; nie tylko, co należy robić, ale j a k uzyskać na to z g o d ę i j a k to w y k o n a ć . Co więcej, osoby n u m e r d w a czy trzy muszą się liczyć z osoba­ mi numer cztery, pięć czy sześć, a nawet z jakimś bystrym outsi­ derem, np. z osobą n u m e r dwadzieścia. Ambicje podsycane chęcią zdobycia sławy tkwią w każdym z nas. Zawsze jest też kilka słusznych punktów widzenia i wiele * Członkowie poprzedniej administracji (przyp. oryg.) ** K.C. King's Consuel - Doradca Królewski

15

KOALICJA NARODOWA

możliwych. Ja sam byłem zdruzgotany przez jakiś czas w roku 1915 z powodu Dardaneli, a ważne przedsięwzięcie zostało od­ rzucone, ponieważ p r ó b o w a ł e m przeprowadzić zasadniczą opera­ cję wojenną z pozycji podwładnego. Nieroztropnością jest podej­ mowanie takiego ryzyka. Ta lekcja wiele mnie nauczyła. Na górze sprawy wydają się d u ż o prostsze. A k c e p t o w a n y p r z y w ó d c a musi m i e ć p e w n o ś ć , co jest najlepsze lub p r z y n a j

1

mniej sprawiać takie wrażenie. Lojalność, którą otacza się oso­ bę n u m e r jeden, p o w i n n a być o g r o m n a . Jeżeli n u m e r j e d e n się potknie, musi być podtrzymany, jeżeli popełni błędy, musi być kryty. Jeżeli śpi, nie m o ż n a mu przeszkadzać bez p o w o d u . Jeśli j e d n a k nic nie jest wart, należy go wbić na pal. L e c z ten ostatni skrajny przypadek nie zdarza się często - a na p e w n o nie w kil­ ka dni po nominacji.

F u n d a m e n t a l n e z m i a n y w m a c h i n i e wojennego d o w o d z e n i a były bardziej p r a w d o p o d o b n e niż zauważalne. mawiał

N a p o l e o n - powinna

być krótka

„Konstytucja -

i niezrozumiała."

Ist­

niejące struktury pozostały nienaruszone. Urzędnicy nie zostali wymienieni. Gabinet Wojenny i Komitet Szefów Sztabu na po­ czątku k o n t y n u o w a ł y codzienne spotkania, j a k do tej pory. Na­ zywając siebie (za zgodą króla) ministrem obrony, nie wprowa­ dziłem żadnych istotnych zmian. Bardzo u w a ż a ł e m , aby nie precyzować moich praw i obo­ wiązków. Nie ż ą d a ł e m też specjalnych p e ł n o m o c n i c t w ani od Korony, ani od Parlamentu. J e d n a k ż e r o z u m i a n o i przyjęto, że to ja p o w i n i e n e m wziąć na siebie o d p o w i e d z i a l n o ś ć za general­ ne dyrektywy dotyczące wojny, przy poparciu Gabinetu Wojen­ nego i Izby G m i n . G ł ó w n ą zmianą, która pojawiła się w m o m e n c i e przejęcia przeze m n i e władzy, był - oczywiście - n a d z ó r nad K o m i t e t e m Szefów Sztabu i kierowanie jego pracami przez ministra obro­ ny o n i e s p r e c y z o w a n y c h jeszcze obowiązkach. L e c z minister ten był również p r e m i e r e m , m i a ł wszelkie prawa przysługujące temu urzędowi, łącznie z szeroką władzą p o w o ł y w a n i a i odwo­ ływania wszystkich p a ń s t w o w y c h i politycznych osobistości.

16

UPADEK FRANCJI

W ten sposób po raz pierwszy Komitet Szefów Sztabu zajął o d p o w i e d n i e i należne mu miejsce w bezpośrednim, codzien­ n y m kontakcie z szefem rządu i razem z nim miał pełną kontro­ lę nad przebiegiem wojny i nad sytuacją w siłach zbrojnych. Stanowiska pierwszego lorda Admiralicji i ministrów wojny i lotnictwa zostały wyraźnie okrojone, chociaż stało się to nie­ formalnie. N i e byli oni c z ł o n k a m i Gabinetu Wojennego i nie uczestniczyli w spotkaniach Komitetu Szefów Sztabu. Pozosta­ li całkowicie odpowiedzialni za swoje ministerstwa, j e d n a k ż e szybko i n i e m a l niezauważalnie przestali o d p o w i a d a ć za for­ m u ł o w a n i e p l a n ó w strategicznych i za c o d z i e n n i e przeprowa­ d z a n e operacje. Plany te ustalał K o m i t e t Szefów Sztabów, dzia­ łający bezpośrednio pod kierunkiem ministra o b r o n y i premiera - z u p o w a ż n i e n i a Gabinetu Wojennego. Trzej ministrowie, bar­ d z o zdolni i zaufani przyjaciele, których w y b r a ł e m do pełnienia tych obowiązków, nie tolerowali c e r e m o n i a ł u . Organizowali stale rosnące siły i administrowali nimi, p o m a g a l i j a k mogli w praktycznym, angielskim stylu. Mieli dostęp do p e ł n y c h in­ formacji z racji c z ł o n k o s t w a w K o m i t e c i e O b r o n y oraz stały dostęp do mnie. Podlegli im s ł u ż b o w o szefowie sztabu dysku­ towali z nimi o wszystkim i traktowali z najwyższym szacun­ kiem. Lecz istniało integralne kierownictwo wojenne i j e m u się lojalnie p o d p o r z ą d k o w y w a l i . Nigdy nie powstała taka sytuacja, żeby ich w ł a d z a została uszczuplona, czy p o d w a ż o n a i wszyscy w tym gronie mogli zawsze m ó w i ć to, co myślą. W k r ó t c e jed­ nak faktyczne kierownictwo wojną zostało złożone w nieliczne ręce i to, co p r z e d t e m w y d a w a ł o się takie trudne, stało się pro­ stsze - oczywiście, z wyjątkiem Hitlera. P o m i m o burzliwych w y p a d k ó w i tych wielu katastrof, któ­ rym musieliśmy sprostać, m a c h i n a działała p r a w i e automatycz­ nie i żyło się w ładzie u m y s ł o w y m , który m o ż n a b y ł o szybko przetwarzać w czyn.

W tym czasie po drugiej stronie Kanału trwała straszna bitwa, a czytelnik pewnie niecierpliwi się, żeby się o tym dowiedzieć. J e d n a k m o ż e dobrze będzie w tym miejscu opisać system

KOALICJA

NARODOWA

17

i środki p r o w a d z e n i a spraw militarnych i innych, które zaini­ cjowałem i p r a k t y k o w a ł e m od najwcześniejszych dni mojej władzy. Jestem wiernym z w o l e n n i k i e m p r o w a d z e n i a urzędo­ wych spraw za p o m o c ą stówa pisanego. Niewątpliwie, z perspektywy czasu, wiele z tego, co godzina po godzinie pisze się pod w p ł y w e m wydarzeń, cechuje brak proporcji, a nawet m o ż e w y d a w a ć się nieprawdziwe. Skłonny jestem j e d n a k podjąć takie ryzyko. Z a w s z e łatwiej - poza hie­ rarchią dyscypliny wojskowej - wyrażać opinie i życzenia, ani­ żeli w y d a w a ć rozkazy. Jednak p i s e m n e dyrektywy p o c h o d z ą c e wprost od praworządnie p o w o ł a n e g o szefa rządu i ministra ob­ rony liczyły się tak bardzo, że c h o c i a ż w y r a ż o n e nie j a k o rozka­ zy, bardzo często w praktyce były tak traktowane. Aby się upewnić, że moim nazwiskiem nie będzie się szafować, w kryzysowych dniach lipca sporządziłem następującą notatkę: Premier do generała Ismaya, szefa sztabu imperialnego oraz do sir Edwarda Bridgesa 10 lipca 1940 Niech to będzie bardzo jasno zrozumiane, że wszystkie polecenia wychodzące ode mnie będą sporządzone na piśmie i powinny być natychmiast potwierdzane na piśmie. Nie przyjmuję żadnej odpowie­ dzialności za sprawy dotyczące obrony narodowej, jeśli nie będą one wyrażone na piśmie. Kiedy b u d z i ł e m się około 8 r a n o , c z y t a ł e m wszystkie telegra­ my i z łóżka d y k t o w a ł e m nie kończący się strumień notatek i poleceń do ministerstw i do Komitetu Szefów Sztabu. Były one sukcesywnie przepisywane na m a s z y n i e w takiej kolejno­ ści, w jakiej były d y k t o w a n e i natychmiast wręczane generało­ wi Ismayowi - zastępcy sekretarza ds. wojskowych w G a b i n e ­ cie Wojennym i m o j e m u przedstawicielowi w Komitecie Sze­ fów Sztabu - który o d w i e d z a ł m n i e zawsze wcześnie rano. W ten sposób mial on zwykle sporo do przedstawienia Komite­ towi Szefów Sztabu podczas spotkania o 10.30. Omawiając sytuację ogólną, b r a n o pod u w a g ę r ó w n i e ż moje poglądy. I tak między 3 a 5 po południu (chyba że wynikły j a k i e ś pro­ blemy wymagające dalszych konsultacji) gotowa była cała se-

18

UPADEK FRANCJI

ria r o z k a z ó w i t e l e g r a m ó w wysyłanych przeze mnie lub przez szefów sztabu i u z g o d n i o n y c h między nami podczas p o d e j m o ­ w a n i a koniecznych decyzji. W wojnie totalnej d o k ł a d n e oddzielenie p r o b l e m ó w militar­ nych od niemilitarnych jest zupełnie n i e m o ż l i w e . To, że p o m i ę ­ dzy wojskowymi ze sztabu a G a b i n e t e m Wojennym nie po­ wstawały tarcia, z a w d z i ę c z a ć należało głównie osobowości Ed­ w a r d a Bridgesa, sekretarza Gabinetu. Ten syn laureata nagrody poetyckiej był nie tylko wyjątkowo k o m p e t e n t n y m i niezmor­ d o w a n y m pracownikiem, ale również c z ł o w i e k i e m o wyjątko­ wej sile charakteru, zdolnościach i uroku osobistym, bez śladu zazdrości. Najbardziej liczyło się dla niego, aby sekretariat Ga­ binetu Wojennego służył całkowicie premierowi i G a b i n e t o w i najlepiej j a k tylko potrafi. Myśli o pozycji osobistej nie zaprzą­ tały j e g o uwagi i żadne złe słowo nie p a d ł o między c y w i l n y m i a wojskowymi p r a c o w n i k a m i sekretariatu. W poważniejszych kwestiach lub w ó w c z a s , gdy istniały ja­ kieś różnice poglądów, z w o ł y w a ł e m Komitet O b r o n y G a b i n e t u Wojennego, który początkowo składał się z panów C h a m b e r l a i ­ na, Attlee oraz z trzech ministrów sił zbrojnych. O b e c n i byli również szefowie sztabu. Te formalne spotkania stały się po roku 1941 coraz rzadsze.* W miarę jak machina zaczęła działać coraz sprawniej, do­ s z e d ł e m do wniosku, że codzienne posiedzenia Gabinetu Wo­ j e n n e g o przy udziale szefów sztabu przestały być k o n i e c z n e . W o b e c tego w p r o w a d z i ł e m w końcu „ p o n i e d z i a ł k o w e apele G a b i n e t u " , j a k j e nazwaliśmy. W każdy poniedziałek o d b y w a ł o się rozszerzone zebranie cały Gabinet Wojenny, ministrowie marynarki, lotnictwa i woj­ ny, minister bezpieczeństwa wewnętrznego, kanclerz skarbu, ministrowie ds. d o m i n i ó w oraz Indii, minister informacji, sze­ fowie sztabu i u r z ę d o w y kierownik Foreign Office. Na spotka* Komitet Obrony spotkał się 40 razy w 1940 roku, 76 razy w 1941, 20 w 1942, 14 w 1943 i 10 razy w 1944 (przyp. oryg.).

KOALICJA NARODOWA

19

niu każdy szef sztabu zdawał s p r a w o z d a n i e z tego, co się działo w p o p r z e d n i m tygodniu, następnie minister spraw zagranicz­ nych informował o wszystkich ważnych w y d a r z e n i a c h na are­ nie m i ę d z y n a r o d o w e j . W inne dni tygodnia Gabinet Wojenny o d b y w a ł posiedzenia sam i były mu przedstawiane wszystkie sprawy wymagające j e g o decyzji. Inni ministrowie - szczegól­ nie zainteresowani o m a w i a n y m i sprawami - brali udział w tych p o s i e d z e n i a c h ze względu na własne p r o b l e m y c z ą s t k o w e . C z ł o n k o w i e Gabinetu W o j e n n e g o mieli najpełniejszy wgląd w d o k u m e n t y dotyczące wojny, a także we wszystkie w y s y ł a n e przeze m n i e

telegramy. W miarę j a k wzrastało p o c z u c i e pew­

ności siebie, Gabinet Wojenny nie tak aktywnie ingerował w sprawy operacyjne, chociaż o b s e r w o w a ł je u w a ż n i e i w pełni się w nich orientował. Zdjęło to ze m n i e prawie cały ciężar spraw w e w n ę t r z n y c h i partyjnych, co umożliwiło mi koncen­ trację na zadaniu g ł ó w n y m . Jeżeli chodziło o przyszłe w a ż n e operacje, z a w s z e wcześniej zasięgałem rady Gabinetu i c h o ć j e g o c z ł o n k o w i e uważnie rozpatrywali p r z e d ł o ż o n e im sprawy, często prosili, by im nie p o d a w a ć dat ani szczegółów. Istotnie, w kilku przypadkach powstrzymali mnie przed ich p o d a n i e m . Nigdy nie m i a ł e m zamiaru w p r o w a d z a ć na stałe urzędu mini­ stra obrony. Wymagałoby to legislacji, a te wszystkie delikatne zabiegi, które opisałem - a większość z nich została u s t a n o w i o ­ na dzięki dobrej woli - musiałyby zostać rozstrzygnięte w pro­ cesie

wcześniejszych

zmian w konstytucji. Istniało j e d n a k

i działało (pod osobistym kierownictwem premiera) wojskowe skrzydło sekretariatu Gabineftj Wojennego, w czasach przed­ wojennych był to sekretariat K o m i t e t u O b r o n y Imperialnej. O b e c n i e na j e g o czele stał generał Ismay i p u ł k o w n i c y Hollis i Jacob, j a k o j e g o dwaj p r a c o w n i c y oraz grupa specjalnie wy­ branych m ł o d y c h oficerów, ściągniętych ze wszystkich rodza­ j ó w sił zbrojnych. Sekretariat ten stał się p e r s o n e l e m biura mi­ nistra obrony. Dług, jaki u nich zaciągnąłem, jest niespłacalny. R o s ł a ranga i reputacja generała Ismaya, p u ł k o w n i k a Hollisa i p u ł k o w n i k a Jacoba w miarę jak p o s t ę p o w a ł a wojna i żaden z nich nie został odsunięty. Z m i a n y na stanowiskach w sferze

20

UPADEK FRANCJI

tak delikatnej

i dotyczącej spraw tajnych szkodzą ciągłości

w ich załatwianiu. Po kilku w c z e s n y c h z m i a n a c h taka s a m a r ó w n o w a g a została z a c h o w a n a w Komitecie Szefów Sztabu. Po wygaśnięciu ka­ dencji na stanowisku szefa sztabu lotnictwa we wrześniu 1940 roku marszałek lotnictwa N e w a l l został g e n e r a l n y m gubernato­ rem Nowej Zelandii, a w sztabie zastąpił go marszałek lotnic­ twa Portal, u z n a n a gwiazda sił powietrznych. Portal pozostał ze m n ą do końca wojny. Sir John Dill, który zastąpił generała I r o n s i d e ' a w maju 1940 roku, pozostał szefem sztabu imperialnego aż do m o m e n t u , gdy towarzyszył mi w Waszyngtonie w grudniu 1941 r. W t e d y to m i a n o w a ł e m g o m o i m o s o b i s t y m p r z e d s t a w i c i e l e m wojsko­ w y m przy P r e z y d e n c i e oraz szefem misji połączonych sztabów. Jego stosunki z g e n e r a ł e m M a r s h a l l e m , szefem sztabu armii Stanów Zjednoczonych,

stały

się b e z c e n n y m o g n i w e m we

wszystkich naszych sprawach. K i e d y zmarł na posterunku j a k i e ś d w a lata później - p r z y z n a n o mu wyjątkowy zaszczyt spoczywania na c m e n t a r z u Arlington, panteonie zarezerwowa­ n y m dotychczas wyłącznie dla b o h a t e r ó w amerykańskich. N a s t a n o w i s k u szefa sztabu i m p e r i a l n e g o zastąpił go sir Alan B r o o k e , który pozostał ze mną do końca. Od roku 1941 przez prawie cztery lata (na początku pełne nieszczęść i r o z c z a r o w a ń ) j e d y n a z m i a n a personalna, j a k a za­ szła

w

tym

małym

gronie,

czy

to

wśród

szefów

sztabu

czy w obronie, s p o w o d o w a n a została śmiercią admirała Pounda. C a ł k i e m możliwe, że jest to swoisty rekord w historii bry­ tyjskiej wojskowości. P o d o b n y stopień kontynuacji został osiągnięty przez prezy­ d e n t a Roosevelta w j e g o w ł a s n y m gronie. Szefowie sztabu Sta­ n ó w Zjednoczonych - generał Marshall, admirał King oraz ge­ nerał Arnold, do których dołączył później admirał L e a h y - za­ czynali razem, gdy A m e r y k a przystąpiła do wojny i przez cały ten czas nie zostali zwolnieni. P o n i e w a ż Brytyjczycy i Amery­ kanie uformowali wkrótce Połączony K o m i t e t Szefów Sztabu, miało to dla nas wszystkich o g r o m n e znaczenie. Nic takiego między aliantami wcześniej się nie zdarzyło.

KOALICJA NARODOWA

21

N i e m o g ę p o w i e d z i e ć , że nigdy nie było różnicy zdań między nami, nawet w kraju, ale powstał pewien rodzaj zrozumienia, że raczej p o w i n n i ś m y się nawzajem p r z e k o n y w a ć i n a m a w i a ć , niż o d r z u c a ć j a k ą ś decyzję. Oczywiście, p o m o c n y m był tu fakt, że mówiliśmy tym sa­ m y m j ę z y k i e m technicznym, posiadaliśmy duży zasób wiedzy na temat doktryn wojskowych i doświadczenia wojenne. W tej stale zmieniającej się scenerii poruszaliśmy się j a k j e d e n mąż, a G a b i n e t Wojenny osłaniał nas dyskrecją i p o d t r z y m y w a ł z niezachwianą i n i e z m o r d o w a n ą stałością. N i e było podziałów - j a k w poprzedniej wojnie - między politykami i żołnierzami, między „ s u r d u t a m i " a „blaszanymi k a p e l u s z a m i " , wstrętne te określenia zaciemniają porozumienie. B a r d z o zbliżyliśmy się do siebie i związali w przyjaźni, którą, j a k p r z y p u s z c z a m , głę­ b o k o sobie wszyscy cenili.' S p r a w n o ś ć administracji w czasie wojny zależy g ł ó w n i e od tego, czy decyzje najwyższych władz są faktycznie ściśle, do­ kładnie i punktualnie realizowane. Osiągnęliśmy to w Wielkiej Brytanii w o w y m k r y z y s o w y m okresie dzięki wierności, zrozu­ mieniu i p e ł n e m u z d e c y d o w a n i u Gabinetu W o j e n n e g o w tej za­ sadniczej kwestii, której się poświęciliśmy. Z g o d n i e z wydawa­ nymi poleceniami poruszały się statki, oddziały wojskowe i sa­ moloty, obracały się koła w fabrykach. Dzięki wszystkim t y m działaniom, wsparty zaufaniem, uległością i lojalnością, mo­ głem w k r ó t c e n a d a ć generalny kierunek niemal każdej sprawie dotyczącej wojny. Było to n a p r a w d ę konieczne, p o n i e w a ż na­ deszły b a r d z o ciężkie czasy. M e t o d a ta została zaakceptowana, a l b o w i e m wszyscy zdawali Sobie sprawę, j a k jesteśmy blisko śmierci i zagłady. Blisko była nie tylko śmierć j e d n o s t k o w a , której

muszą d o ś w i a d c z y ć wszyscy,

lecz n i e p o r ó w n y w a l n i e

większej u w a g i w y m a g a ł a teraz egzystencja Wielkiej Brytanii, jej p o s ł a n n i c t w o i jej c h w a ł a .

Ż a d n e s p r a w o z d a n i e z metod sprawowania rządów Koalicji N a r o d o w e j nie b y ł o b y kompletne bez przedstawienia serii oso­ bistych listów, które p r z e s y ł a ł e m prezydentowi Stanów Zjedno-

22

UPADEK FRANCJI

czonych i g ł o w o m innych p a ń s t w oraz r z ą d o m d o m i n i ó w . Tę korespondencję p o w i n n o się s k o m e n t o w a ć . Po otrzymaniu od Gabinetu dokładnych w s k a z ó w e k dotyczą­ cych polityki, u k ł a d a ł e m i d y k t o w a ł e m te d o k u m e n t y j a k o oso­ biste i nieoficjalne listy do przyjaciół i w s p ó ł p r a c o w n i k ó w . Za­ wsze lepiej wyraża się myśli własnymi s ł o w a m i . Tylko w nieli­ c z n y c h wypadkach c z y t y w a ł e m te teksty G a b i n e t o w i przed ich wysłaniem. Znając poglądy c z ł o n k ó w Gabinetu, korzystałem ze swobody tak mi potrzebnej do pracy. Oczywiście, współpra­ c o w a ł e m ręka w rękę z ministrem spraw zagranicznych i j e g o ministerstwem i jakiekolwiek różnice poglądów rozstrzygali­ ś m y wspólnie. R o z s y ł a ł e m te telegramy (w wielu wypadkach j u ż po ich nadaniu) g ł ó w n y m c z ł o n k o m Gabinetu Wojennego, a także ministrowi ds. dominiów, jeżeli go dotyczyły. Przed ich wysłaniem, sprawdzałem, oczywiście, fakty w poszczególnych departamentach, a prawie wszystkie d e p e s z e do szefów sztabu przechodziły przez ręce Ismaya. K o r e s p o n d e n c j a ta w żaden s p o s ó b nie k o l i d o w a ł a z k o m u n i k a t a m i oficjalnymi, czy też z pracą ambasadorów. J e d n a k ż e faktycznie stała się o n a kana­ ł e m dla wielu istotnych spraw i odgrywała nie mniejszą - a cza­ sami nawet większą - rolę w kierowaniu wojną, niż to by wyni­ kało z obowiązków ministra obrony. Bardzo wąskie kręgi osób, które miały całkowitą s w o b o d ę w wyrażaniu swoich opinii, były z a d o w o l o n e z tych moich li­ stów i obdarzały m n i e coraz w i ę k s z y m zaufaniem. R ó ż n i c e zdań z władzami amerykańskimi, nie do rozwiązania na niż­ s z y m poziomie, były często w kilka godzin rozstrzygane po­ p r z e z bezpośredni kontakt na górze. W istocie, z c z a s e m spraw­ ność tych transakcji na najwyższym szczeblu stała się tak wido­ czna, że musiałem u w a ż a ć , by nie stało się to s p o s o b e m zała­ twiania zwykłych spraw ministerialnych. B y ł e m z m u s z o n y sta­ le o d m a w i a ć p r o ś b o m moich kolegów o interwencje bezpo­ średnio u Prezydenta w sprawach

s z c z e g ó ł o w y c h , gdyby

weszły one w zakres naszej osobistej korespondencji, zniszczy­ łyby wkrótce jej prywatność, a więc w konsekwencji jej war­ tość.

KOALICJA NARODOWA

23

Moje stosunki z P r e z y d e n t e m stopniowo stawały się tak bli­ _

skie, że g ł ó w n e spi awy dotyczące naszych krajów były prakty­ cznie załatwiane p o p r z e z osobiste kontakty

między n a m i .

W ten sposób osiągnęliśmy doskonałe p o r o z u m i e n i e . Jako gło­ wa państwa i szef rządu, Roosevelt wypowiadał się i działał w każdej sferze. Ja zaś, mając za sobą Gabinet Wojenny, repre­ z e n t o w a ł e m Wielką Brytanię z równą swobodą. W ten s p o s ó b osiągnęliśmy wysoki stopień j e d n o m y ś l n o ś c i , a o s z c z ę d n o ś ć czasu i zmniejszenie liczby osób wtajemniczonych były c z y m ś b e z c e n n y m . Wysyłałem moje telegramy przez specjalne ma­ szyny szyfrujące do a m b a s a d y amerykańskiej w L o n d y n i e , któ­ ra była w b e z p o ś r e d n i m kontakcie z P r e z y d e n t e m w B i a ł y m D o m u . Szybkość, z j a k ą przekazy w a n o informacje i z a ł a t w i a n o sprawy, była w s p o m a g a n a również przez różnicę czasu. W i a d o ­ m o ś ć , którą p r z y g o t o w y w a ł e m wieczorem albo w nocy nawet do godziny drugiej, docierała do Prezydenta, zanim p o ł o ż y ł się spać i często m i a ł e m j u ż j e g o odpowiedź, gdy b u d z i ł e m się ra­ n o . Ł ą c z n i e wysłałem mu 9 5 0 depesz i o t r z y m a ł e m p r a w i e 8 0 0 o d p o w i e d z i . C z u ł e m , że m a m kontakt z wielkim człowiekiem, a także równie s e r d e c z n y m przyjacielem i bojownikiem Wiel­ kiej Sprawy, której obaj służyliśmy.

P o n i e w a ż Gabinet był przychylnie nastawiony do m o i c h wy­ siłków w sprawie otrzymania niszczycieli od rządu S t a n ó w Zjednoczonych, 15 maja po południu, pierwszy raz odkąd zo­ stałem p r e m i e r e m , u ł o ż y ł e m swój pierwszy list do p r e z y d e n t a Roosevelta. Aby u t r z y m a ć nieoficjalny ton naszej korespon­ dencji p o d p i s a ł e m się j a k o „Były człowiek m a r y n a r k i " i trzy­ m a ł e m się tego p o m y s ł u n i e m a l bez wyjątku przez całą wojnę. Chociaż, zmieniłem urząd, jestem przekonany, że nie zechce Pan przerwać naszej prywatnej korespodencji. Jak Pan sobie zapewne zdaje sprawę, sytuacja szybko się pogarsza. Wróg ma znaczną prze­ wagę w powietrzu, a jego nowa technika wywiera duże wrażenie na Francuzach. Osobiście uważam, że walka na lądzie dopiero się zaczy­ na i chciałbym, aby zaangażowały się w nią masy. Do lej pory Hitler działa przy pomocy wyspecjalizowanych jednostek zmechanizowa-

24

UPADEK FRANCJI

nych i powietrznych. Małe kraje są po prostu łamane jeden po drugim jak zapałki. Musimy się spodziewać - chociaż to jeszcze nie jest pew­ ne - że Mussolini w pośpiechu dołączy do udziału w plądrowaniu cywilizacji. Sami spodziewamy się, że w najbliższej przyszłości zo­ staniemy zaatakowani z powietrza przez spadochroniarzy i desant do tego się przygotowujemy. Jeśli trzeba, będziemy kontynuowali wojnę samotnie. Tego się nie boimy. Ufam, iż zdaje sobie Pan sprawę, Panie Prezydencie, że głos i siła Stanów Zjednoczonych mogą przestać się liczyć, jeżeli będą zbyt dłu­ go powstrzymywane. Być może ujrzy Pan całkowicie podbitą, z nad­ zwyczajną szybkością poddaną nazifikacji Europę, a ciężar tego wszystkiego stanie się czymś ponad nasze siły. Wszystko, o co teraz proszę - to ogłoszenie nieprzystąpienia do wojny, co będzie oznaczało, że pomożecie nam we wszystkim z wy­ jątkiem faktycznego angażowania waszych sił zbrojnych. Najpilniej­ sze potrzeby to przede wszystkim wypożyczenie 40 lub 50 waszych niszczycieli starszego typu, abyśmy mogli wypełnić lukę pomiędzy tym, co posiadamy dzisiaj, a dużą nową dostawą, którą zamówiliśmy na początku wojny. W przyszłym roku o tej porze będziemy w korzy­ stniejszej sytuacji. Lecz jeśli w tym czasie Włochy staną przeciw nam z następną setką okrętów podwodnych, to i ta sytuacja może ulec zmianie. Po drugie - potrzebujemy kilkaset najnowszych samolotów. Mogą być one spłacane tymi, które Stany Zjednoczone obecnie dla nas bu­ dują. Po trzecie - wyposażenie przeciwlotnicze i amunicja, której bę­ dziemy mieli wystarczająco dużo w przyszłym roku, jeżeli dożyjemy. Po czwarte - nasze dostawy rudy ze Szwecji, z północnej Afryki i północnej Hiszpanii są zagrożone, co powoduje, że musimy kupo­ wać stal od Stanów Zjednoczonych. Dotyczy to również innych ma­ teriałów. Będziemy za nie płacić dolarami tak długo, jak będziemy mogli, ale chciałbym być przekonany, że gdy nie będziemy mogli zapłacić, to i tak je otrzymamy. Po piąte - mamy wiele sygnałów o prawdopodobnym niemieckim desancie spadochronowym lub lotniczym w Irlandii. Wizyta amery­ kańskich eskadr okrętów w irlandzkich portach (która mogłaby się nieco przedłużyć) byłaby w tym przypadku bezcenną. Po szóste - liczę na Pana, jeżeli chodzi o trzymanie w ryzach Japo­ nii na Pacyfiku, pozostawiając do Pana dyspozycji Singapur. Szcze­ góły materiałów, którymi dysponujemy, zostaną Panu przekazane od­ dzielnie. Z najlepszymi życzeniami, łączę wyrazy szacunku...

KOALICJA NARODOWA

25

18 maja nadeszła o d p o w i e d ź od Prezydenta witająca z zado­ woleniem kontynuację naszej prywatnej korespondencji oraz odnosząca się do moich poszczególnych próśb. Wypożyczenie, czy też darowanie, 40 lub 50 niszczycieli - stwierdził - wyma­ gałoby zatwierdzenia przez Kongres, a chwila nie była ku temu odpowiednia. Prezydent w najwyższym stopniu ułatwi rządom państw alianckich otrzymanie s a m o l o t ó w amerykańskich naj­ n o w s z e g o typu, sprzętu przeciwlotniczego, amunicji i stali. Ca­ łe przedstawicielstwo naszego agenta, wysoce k o m p e t e n t n e g o i o d d a n e g o pana Purvisa (wkrótce zginął on w katastrofie lotni­ czej) uzyskało bardzo przychylne przyjęcie. P r e z y d e n t uważnie rozpatrzy moją propozycję złożenia wizyty p r z e z eskadrę okrę­ tów amerykańskich w portach irlandzkich. Jeżeli zaś chodzi o Japonię, zwrócił j e d y n i e u w a g ę na koncentrację floty U S A w Pearl Harbor.

13 maja, w poniedziałek, poprosiłem Izbę G m i n , którą spe­ cjalnie z w o ł a n o , o w o t u m zaufania dla nowej administracji. Po złożeniu sprawozdania z p o s t ę p ó w w obsadzie różnych urzę­ dów, p o w i e d z i a ł e m : Nie mam nic do zaoferowania, oprócz krwi, trudu, łez i potu. W całej naszej długiej historii żaden premier nie przedstawił P a r l a m e n t o w i i n a r o d o w i programu, który byłby taki krótki i ta­ ki popularny. K o ń c z ą c p o w i e d z i a ł e m : Pytacie, jaka jest nasza polityka? Odpowiadam: Naszą polityką jest prowadzenie wojny na morzu, lądzie i w powietrzu z pełnym zaanga­ żowaniem i siłą, jaką może nam dać Bóg, prowadzenie wojny prze­ ciwko monstrualnej tyranii, niespotykanej w ciemnym, żałosnym ka­ talogu ludzkich zbrodni. Taka jest nasza polityka. Pytacie, co jest naszym celem? Mogę odpowiedzieć jednym sło­ wem: Zwycięstwo! Zwycięstwo za wszelką cenę! Zwycięstwo wbrew wszelkiemu ter­ rorowi! Zwycięstwo, jakkolwiek długa i trudna będzie droga, ponie­ waż bez zwycięstwa nie ma przetrwania Imperium Brytyjskiego, przetrwania wszystkiego, co Imperium Brytyjskie reprezentuje sobą. przetrwania ciążeń i działań, którymi ludzkość przez wieki zbliża się do swoich celów. Podejmuję się tego zadania z nadzieją i optymi-

26

UPADEK FRANCJI

zniem. Jesieni pewien, że nasza sprawa nie będzie skazana na niepo­ wodzenie. W tej chwili czuję się upoważniony żądać pomocy od wszystkich oraz powiedzieć: Chodźmy więc razem, do przodu, połą­ czmy nasze siły! Za tymi prostymi zdaniami Wysoka Izba opowiedziała się jednomyślnie i ogłosiła przerwę do 21 maja.

W ten oto sposób zabraliśmy się do wspólnego zadania. Nig­ dy przedtem p r e m i e r brytyjski nie otrzymał od swoich kolegów z rządu tak lojalnej i p r a w d z i w e j pomocy, jaką ja d o s t a ł e m przez następne pięć lat od ludzi, którzy byli członkami wszy­ stkich partii w państwie. Parlament, zachowując p r a w o do nie­ skrępowanej krytyki, obdarzał nieustannym, o g r o m n y m popar­ ciem wszystko to, co p r o p o n o w a ł rząd, a naród był zjednoczo­ ny i żarliwy jak nigdy dotąd. Dobrze, że tak było, p o n i e w a ż miały nadejść wydarzenia o wiele straszniejsze, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

ROZDZIAŁ

BITWA

O

II

FRANCJĘ

Tydzień pierwszy. Gamelin 10 - 1 6 maja

Plan D - Niemiecki plan operacyjny - Niemieckie i francuskie siły pancerne - Francuskie i brytyjskie natarcie przez Belgię - Najazd na Holandię - Problem belgijski - Uznane pierwszeństwo Francji w sztuce wojennej - Luka w Ardenach - Trudności brytyjskie w okre­ sie „Nierealnej Wojny" - Postępy Planu D - Złe wiadomości z 73 i 14 maja - Grupa armii Kleista przełamuje front francuski - Ciężkie stra­ ty lotnictwa brytyjskiego - Określenie niezbędnego minimum konie­ cznego do obrony Wysp Brytyjskich - Reynaud dzwoni do mnie ran­ kiem 15 maja - Rozbicie 9 armii francuskiej zamykającej lukę w Arde­ nach - „Zawieszenie broni" w Holandii - Włoskie zagrożenie - Lecę do Paryża - Spotkanie przy Quai d'Orsay - Oświadczenie generała Gamelina - Brak rezerw strategicznych: „Aucune" - Propozycja ata­ ku na niemieckie „wybrzuszenie" - Francuzi żądają zwiększenia licz­ by brytyjskich dywizjonów myśliwskich - Mój telegram do Gabinetu z nocy 16 maja - Gabinet wyraża zgodę na wysłanie jeszcze dziesię­ ciu dywizjonów myśliwców.

W

chwili, gdy w i e c z o r e m 10 maja p r z e j m o w a ł e m ca­ łą odpowiedzialność, nie żądano o d e m n i e , ani od moich kolegów z nowej i j e s z c z e nie u f o r m o w a n e j

administracji rządowej, żadnych decyzji w związku z inwazją niemiecką na Niderlandy.* * ,.Low Counlries", czyli Belgia, Holandia. Luksemburg.

28

UPADEK FRANCJI Od d a w n a zapewniano nas, że brytyjskie i francuskie sztaby

w pełni zgodziły się na „plan D" generała G a m e l i n a i plan ten był wcielany w życie j u ż od świtu. Rzeczywiście, od rana 11 maja cała ta olbrzymia operacja poczyniła o g r o m n e postępy. Na flance od strony morza 7 armia francuska generała G i r a u d a roz­ poczęła j u ż swój śmiały wypad na H o l a n d i ę . Brytyjskie patrole w o z ó w opancerzonych z 12 Pułku U ł a n ó w stały w c e n t r u m na rzece Dyle, a na p o ł u d n i e od n a s z e g o frontu reszta 1 armii ge­ nerała Billotte'a śpieszyła do przodu nad M o z ę . Opinia szefów wojsk sprzymierzonych była taka, że jeżeli „plan D" się powie­ dzie, zaoszczędzi to o k o ł o 12 do 15 dywizji przez skrócenie frontu przeciw N i e m c o m . Oczywiście, b y ł a j e s z c z e armia bel­ gijska składająca się z dwudziestu d w ó c h dywizji i a r m i a holen­ derska z dziesięcioma dywizjami, bez których nasze p o ł ą c z o n e siły na zachodzie byłyby liczebnie słabsze. W o b e c tego w naj­ mniejszym stopniu nie c h c i a ł e m się wtrącać w plany wojskowe i c z e k a ł e m z nadzieją na zbliżające się uderzenie. Jednak, gdy spojrzymy wstecz na sytuację, na czoło w y s u w a się ważny dokument, s p o r z ą d z o n y 18 w r z e ś n i a 1939 roku przez brytyjskich szefów sztabu. S t w i e r d z o n o w nim, że jeżeli Belgo­ wie nie utrzymają się na M o z i e i Kanale Alberta, byłoby źle, aby Brytyjczycy i Francuzi śpieszyli im z p o m o c ą . P o w i n n i ra­ czej stać twardo na granicy francuskiej, albo co najwyżej roz­ winąć lewe skrzydło trochę do p r z o d u na linię Skaldy. Od pamiętnego września 1939 r. osiągnięto p o r o z u m i e n i e , aby przeprowadzić „plan D " generała G a m e l i n a . Jednak przez ten czas nie wydarzyło się nic, co osłabiłoby pierwotny p u n k t widzenia brytyjskich sztabowców. W r ę c z przeciwnie, wiele się wydarzyło, aby go w z m o c n i ć . Armia niemiecka rosła w siłę, dojrzewała w ciągu m i n i o n y c h miesięcy i miała teraz o wiele potężniejsze uzbrojenie. Armia francuska trawiona p o b u d z o n y m przez Sowiety k o m u n i z m e m i studzona długą, ponurą zimą spędzoną na froncie, praktycznie rozpadła się. Rząd belgijski, opierając istnienie swego kraju na poszanowaniu przez Hitlera prawa m i ę d z y n a r o d o w e g o i belgij­ skiej neutralności, nie przygotował ż a d n e g o skutecznego planu. Przeszkody p r z e c i w c z o ł g o w e i linia obrony, które miały po-

29

BITWA O FRANCJĘ

wstać na froncie Namur-Louvain były nie u k o ń c z o n e i niewy­ starczające. A r m i a belgijska, w której szeregi w c h o d z i ł o wielu o d w a ż n y c h i m ą d r y c h ludzi, nie bardzo mogła p r z y g o t o w a ć się do wojny w obawie pogwałcenia neutralności. Front belgijski został faktycznie przerwany w wielu miejscach p r z e z pierwszą falę niemieckiego ataku, zanim jeszcze generał G a m e l i n dał sygnał d o p r z e p r o w a d z e n i a d ł u g o p r z y g o t o w y w a n e g o planu. W s z y s t k o na co m o ż n a było teraz liczyć, to sukces w tej właś­ nie „otwartej b i t w i e " , której najwyższe d o w ó d z t w o francuskie było z d e c y d o w a n e uniknąć. O s i e m miesięcy wcześniej, w m o m e n c i e w y b u c h u wojny, g ł ó w n a siła niemieckiej armii i lotnictwa była s k o n c e n t r o w a n a na inwazji i podbiciu Polski. W z d ł u ż całego z a c h o d n i e g o frontu - od Aix-la-Chapelle do granicy szwajcarskiej - stały 42 dywi­ zje niemieckie, w tym ż a d n a pancerna. Po mobilizacji Francuzi mogli rozmieścić naprzeciwko nich o d p o w i e d n i o 70 dywizji. Z p o w o d ó w , które j u ż zostały wyjaśnione, u w a ż a n o w ó w c z a s , że atak na N i e m c y jest niemożliwy. Sytuacja 10 maja 1940 roku była diametralnie różna. Wróg, korzystając z ośmiomiesięczne­ go opóźnienia i zniszczenia Polski, uzbroił, wyposażył i wy­ szkolił około 155 dywizji, w tym 10 p73ancernych. P o r o z u m i e n i e Hitlera ze Stalinem u m o ż l i w i ł o zmniejszenie do m i n i m u m sił niemieckich na wschodzie. P r z e c i w k o Rosji, w e d ł u g generała Haidera - niemieckiego szefa sztabu - nie zo­ stało nic poza „siłami o s ł o n o w y m i , ledwie nadającymi się do pobierania opłat c e l n y c h . " N i e przeczuwając własnej przyszło­ ści, rząd sowiecki o b s e r w o w a ł niszczenie tego „drugiego fron­ t u " na zachodzie, którego wkrótce zacznie się tak g w a ł t o w n i e d o m a g a ć , i na który będzie musiał w męczarniach tak d ł u g o czekać. W o b e c tego Hitler miał możliwość d o k o n a n i a ataku na Francję przy p o m o c y 126 dywizji i siłami pancernymi 10 dywi­ zji czołgów, z prawie trzema tysiącami pojazdów opancerzo­ nych, w tym co najmniej tysiącem czołgów ciężkich. Te p o t ę ż n e siły były r o z m i e s z c z o n e od M o r z a P ó ł n o c n e g o do Szwajcarii w następujący sposób: Grupa armii 6 - 2 8

dywizji

pod d o w ó d z t w e m

generała von

Bocka, w z d ł u ż frontu od M o r z a P ó ł n o c n e g o do Akwizgranu,

30

UPADEK FRANCJI m i a ł a najechać Holandię i Belgię, a następnie nacierać w głąb Francji j a k o niemieckie p r a w e skrzydło. Grupa armii A - 44 dywizje p o d d o w ó d z t w e m generała von

Rundstedta, stanowiąca główną siłę uderzeniową, rozciągnięta w z d ł u ż frontu od Akwizgranu do M o z e l i . Grupa armii C -

17 dywizji p o d wodzą generała von Leeba,

t r z y m a ł a Ren od Mozeli do granicy szwajcarskiej. O d w o d y O.K.H ( O b e r k o m m a n d o des Heers - D o w ó d z t w o Wojsk L ą d o w y c h ) -

składały się z 47 dywizji, z których 20 by­

ło bezpośrednią rezerwą poszczególnych grup armii, a 27 - re­ zerwą ogólną. N a p r z e c i w tych szeregów, których d o k ł a d n a siła i rozlokowa­ nie były nam oczywiście nie znane, od końca linii M a g i n o t a w pobliżu Longwy aż do granicy belgijskiej i dalej do m o r z a p o d Dunkierką, rozciągała się 1 grupa armii p o d d o w ó d z t w e m generała Billotte'a, składająca się z 51

dywizji (z których 9

znajdowało się w o d w o d a c h kwatery głównej). B y ł o t a m rów­ nież 9 dywizji brytyjskich. 2 i 3 grupa armii p o d d o w ó d z t w e m g e n e r a ł ó w Pretelata i Bessona, składające się wraz z o d w o d a m i z 43 dywizji, strzegły granicy francuskiej od L o n g w y do Szwaj­ carii. D o d a t k o w o Francuzi mieli 9 dywizji na linii M a g i n o t a r a z e m 103 dywizje. Gdyby armie Belgii i Holandii zostały włą­ c z o n e , liczba ta powiększyłaby się o 22 dywizje belgijskie i o 10 holenderskich. P o n i e w a ż oba te kraje zostały z a a t a k o w a n e , o g ó l n a liczba dywizji alianckich p o s t a w i o n a do dyspozycji 10 maja wynosiła więc 135, czyli praktycznie tyle s a m o ile - j a k teraz wiemy - posiadał przeciwnik. P r a w i d ł o w o zorganizowa­ ne i wyposażone, dobrze w y s z k o l o n e i d o w o d z o n e , siły te po­ winny, według standardów poprzedniej wojny, z a t r z y m a ć inwa­ zję nieprzyjaciela. J e d n a k Niemcy mieli pełną s w o b o d ę w w y b o r z e czasu, kie­ runku oraz siły ataku. Więcej niż p o ł o w a armii francuskiej znaj­ d o w a ł a się w p o ł u d n i o w y m i w s c h o d n i m sektorze Francji, a 51 francuskich i brytyjskich dywizji z 1 grupy armii generała Bil­ lotte'a, z niewielką pomocą nadchodzącą od Belgów i Holen­ drów, musiało stawić czoło nawałnicy p o n a d siedemdziesięciu wrogich dywizji B o c k a i Rundstedta p o m i ę d z y linią L o n g w y

31

BITWA O FRANCJĘ

a m o r z e m . Połączenie ataku odpornych na ogień armatni czoł­ g ó w z atakami b o m b o w c ó w nurkujących, co w niniejszej skali okazało się tak skuteczne w Polsce, znowu miało tworzyć czo­ łówkę g ł ó w n e g o ataku. G r u p a pięciu pancernych i trzech zmo­ toryzowanych dywizji pod d o w ó d z t w e m Kleista, włączona do grupy armii A, została s k i e r o w a n a przez Ardeny na Sedan i Montherme. P r z e c i w k o tak n o w o c z e s n y m formacjom militarnym Francu­ zi

wystawili około

2

300 czołgów,

w

większości

lekkich.

W skład ich formacji p a n c e r n y c h w c h o d z i ł o trochę potężnych, n o w o c z e s n y c h typów, ale więcej niż p o ł o w a ich łącznych sil p a n c e r n y c h znajdowała się w rozrzuconych batalionach lekkich czołgów, p r z e z n a c z o n a do współpracy z piechotą. Sześć dywi­ zji p a n c e r n y c h , * za p o m o c ą których mogli odeprzeć z m a s o w a ­ ny atak pancerny, szeroko r o z p r o w a d z o n o po c a ł y m froncie i nie m o ż n a było ich zebrać, aby działały razem. Wielka Brytania - miejsce narodzin czołgu - dopiero co za­ kończyła tworzenie i szkolenie swej pierwszej dywizji pancer­ nej (328 c z o ł g ó w ) , która j e s z c z e stacjonowała w Anglii. Niemieckie samoloty bojowe s k o n c e n t r o w a n e na zachodzie przewyższały francuskie z a r ó w n o ilościowo, jak i pod wzglę­ dem j a k o ś c i . Brytyjskie siły powietrzne we Francji składały się z dziesięciu dywizjonów bojowych (typ Hurricane), które moż­ na było wydzielić z niezbędnej obrony wewnętrznej, o ś m i u dy­ wizjonów s a m o l o t ó w typu Battle, sześciu b l e n h e i m ó w i pięciu typu Lysander. Ani francuskie, ani brytyjskie lotnictwo nie było w y p o s a ż o n e w b o m b o w c e nurkujące, które np. w czasie kam­ panii w Polsce, stały się p o w s z e c h n e , a teraz miały o d e g r a ć ważną rolę w osłabieniu morale piechoty francuskiej, a szcze­ gólnie jej oddziałów kolonialnych. P o p r z e d z o n e z m a s o w a n y m atakiem lotniczym na lotniska, li­ nie komunikacyjne, punkty d o w o d z e n i a i magazyny, w nocy * Ta liczba zawiera Izw. lekkie dywizje zmotoryzowane, które posiadały czołgi (przyp. oryg.).

32

UPADEK FRANCJI

z 9 na 10 maja, siły niemieckie z grup armii Bocka i Rundstedta natarły na Francję przez granice Belgii, Holandii i Luksemburga. Osiągnięto absolutne zaskoczenie taktyczne w prawie każdym punkcie. Z ciemności wyłoniły się nagle niezliczone oddziały szturmowe, dobrze uzbrojone, nierzadko w lekką artylerię, i na długo przed nastaniem dnia 150 mil frontu stanęło w ogniu. Holandia i Belgia, zaatakowane bez najmniejszego pretekstu czy ostrzeżenia, zwróciły się o p o m o c . H o l e n d r z y zawierzyli swej linii wodnej; wszystkie śluzy, których wróg nie zdołał opa­ n o w a ć lub odkryć, zostały otwarte, a holenderska straż granicz­ na odpierała najeźdźców ogniem. B e l g o m udało się zniszczyć mosty na M o z i e , ale N i e m c y zdobyli te nie zniszczone na Ka­ nale Alberta.

BITWA O FRANCJĘ

33

Według „planu D " pierwsza grupa armii sprzymierzonych pod d o w ó d z t w e m generała Billotte'a, z małą, ale doskonałą ar­ mią brytyjską, miała - od m o m e n t u przekroczenia granicy przez N i e m c ó w - nacierać na wschodzie Belgii. M i a ł a zasko­ czyć wroga i stanąć na linii Moza-Louvain-Antwerpia. Przed tą linią, w z d ł u ż M o z y i Kanału Alberta, znajdowały się g ł ó w n e siły belgijskie. G d y b y p o w s t r z y m a ł y o n e pierwszy szturm nie­ miecki, grupa armii wsparłaby j e . W y d a w a ł o się j e d n a k bardziej p r a w d o p o d o b n y m , że Belgowie zostaną od razu odrzuceni na linię aliantów i tak się stało. Z a k ł a d a n o , że o p ó r belgijski przyniesie chwilę wytchnienia, podczas której Francuzi i Brytyjczycy będą mogli zorganizo­ wać swoje n o w e pozycje. Zostało to osiągnięte oprócz trudnego frontu 9 armii francuskiej. Na skrajnej lewej, czyli morskiej, flance 7 armia francuska miała zająć w y s p y przy ujściu Skaldy, i - o ile to m o ż l i w e - p o m ó c H o l e n d r o m przez natarcie w kie­ runku B redy. U w a ż a n o , że na południowej flance Ardeny two­ rzą niemożliwą do przebycia przeszkodę, a przecież od nich zaczynała się właściwa ufortyfikowana linia Maginota, przebie­ gająca do R e n u i w z d ł u ż niego aż do Szwajcarii. W tej sytuacji wszystko w y d a w a ł o się zależeć od kontruderzenia l e w e g o skrzydła p ó ł n o c n y c h armii alianckich. To z kolei zależało od tego, j a k szybko nastąpi okupacja Belgii. W s z y s t k o zostało o p r a c o w a n e w najmniejszych szczegółach i potrzebny był tylko sygnał, aby rzucić naprzód siły aliantów, liczące z gó­ rą ponad milion ludzi. O 5.30 rano, 10 maja, lord Gort otrzymał od generała Georgesa d e p e s z ę zarządzającą „Alert 1, 2 i 3 " . O z n a c z a ł o to n a t y c h m i a s t o w ą g o t o w o ś ć wejścia do Belgii. O 6.45 r a n o generał G a m e l i n wydał rozkaz w y k o n a n a „planu D" i d ł u g o p r z y g o t o w y w a n y projekt francuskiego d o w ó d z t w a naczelnego, któremu Brytyjczycy się podporządkowali, został w p r o w a d z o n y w życie.

Kiedy w 1937 roku odwiedził mnie pan Colijn j a k o premier Holandii, tłumaczył mi fantastyczną s p r a w n o ś ć holenderskich śluz i kanałów. Wyjaśnił mi, że mógłby p r z e z telefon podczas

34

UPADEK FRANCJI

obiadu w Chartwell w y d a ć polecenie przyciśnięcia guzika, co s p o w o d o w a ł o b y przeszkody w o d n e nie do przebycia przez najeźdźcę. Lecz teraz był to absurd! Potęga wielkiego p a ń s t w a w o b e c tak m a ł e g o była zbyt przytłaczająca. N i e m c y przedarli się w k a ż d y m punkcie, przerzucając mosty przez kanały, opano­ wując śluzy i upusty. W ciągu j e d n e g o dnia cała linia holender­ skiej obrony została o p a n o w a n a . Jednocześnie niemieckie siły powietrzne użyły siły w o b e c b e z b r o n n e g o kraju. R o t t e r d a m zo­ stał zamieniony w płonącą ruinę, Haga, Utrecht i A m s t e r d a m były skazane na ten sam los. Nadzieja Holendrów, że zostaną pominięci przez n i e m i e c k i e p r a w o s k r z y d ł o w e natarcie, tak jak w poprzedniej wojnie, o k a z a ł a się płonną. Kiedy j e d n a k padł cios, naród holenderski n a t y c h m i a s t zebrał się wokół wspólnej sprawy z niezrównaną odwagą. K r ó l o w a Wilhelmina z rodziną i c z ł o n k o w i e rządu zostali bezpiecznie przewiezieni przez Royal N a v y do Anglii, skąd podtrzymywali swój naród na d u c h u oraz zarządzali s w o i m z a m o r s k i m impe­ rium. M a r y n a r k a Królowej i flota handlowa zostały bez za­ strzeżeń o d d a n e pod kontrolę brytyjską i odegrały ważną rolę w poczynaniach aliantów. Natomiast przypadek Belgii w y m a g a szerszego wyjaśnienia. Kilkaset tysięcy brytyjskich i francuskich grobów daje świadec­ t w o z m a g a n i o m w poprzedniej wojnie. Belgia w latach mię­ dzywojennych nie brała tej przeszłości wystarczająco p o d uwa­ gę. Przywódcy belgijscy z niepokojem obserwowali wewnętrz­ ną słabość Francji i pacyfizm Wielkiej Brytanii, ale trzymali się neutralności. Z a n i m zostali p o n o w n i e zaatakowani, ich stosu­ nek do o b y d w u potężnych sil militarnych b y ł oficjalnie zupeł­ nie bezstronny. Należy w y k a z a ć tolerancję w ocenianiu poważ­ nych p r o b l e m ó w m a ł e g o kraju w takiej sytuacji, lecz francuskie d o w ó d z t w o n a c z e l n e od lat z goryczą o b s e r w o w a ł o politykę przyjętą przez rząd belgijski. D l a Belgii jedyną szansą obrony granic przed atakiem n i e m i e c k i m był bliski sojusz z Francją i Wielką Brytanią. Linia Kanału Alberta i innych frontów w o d n y c h była łatwa do obrony. Gdyby a r m i e brytyjskie i francuskie, w s p o m a g a n e

BITWA O FRANCJĘ

35

p r z e z a r m i ę belgijską, tuż po wypowiedzeniu wojny znalazły się na granicy Belgii we w ł a ś c i w y m czasie, m o ż n a by b y ł o z tych pozycji rozpocząć b a r d z o silną ofensywę p r z e c i w k o N i e m c o m . A l e rząd belgijski u z n a ł , że ich b e z p i e c z e ń s t w o zależy od ści­ słej neutralności, a ich j e d y n a nadzieja opierała się na wierze w dobrą wolę N i e m c ó w i w p o s z a n o w a n i e p r z e z nich traktatów. N a w e t po przystąpieniu Wielkiej Brytanii i Francji do wojny n i e m o ż n a b y ł o p r z e k o n a ć Belgów, aby p o n o w n i e przystąpili do starego sojuszu. Twierdzili, że będą bronić swej neutralności do ostatniej kropli krwi i usytuowali 9/10 swoich sił na granicy z N i e m c a m i , j e d n o c z e ś n i e zabraniając armii angielsko-francuskiej wejścia do s w e g o kraju w celu skutecznego przygotowa­ n i a obrony lub w y p r z e d z e n i a atakiem. B u d o w a n o w y c h linii i r o w u p r z e c i w c z o ł g o w e g o przez armie brytyjskie zimą 1939 roku, z 1 armią francuską z prawej strony granicy francusko-belgijskiej, była dla n a s j e d y n y m d o s t ę p n y m zabezpieczeniem. P o ­ w r a c a pytanie, czy polityka „planu D " n i e p o w i n n a b y ł a zostać j e s z c z e raz p r z e m y ś l a n a p o d t y m kątem i czy nie b y ł o b y roz­ sądniej pozostać i walczyć na granicy francuskiej i, przy tak m o c n e j obronie, p o z w o l i ć armii belgijskiej wycofać się, za­ miast r y z y k o w n i e i pośpiesznie rzucać się do p r z o d u n a d rzekę D y l e czy K a n a ł Alberta?

N i e m o ż n a z r o z u m i e ć tamtych decyzji bez u ś w i a d o m i e n i a so­ b i e o g r o m n e g o autorytetu, j a k i m cieszyli się francuscy d o w ó d ­ cy wojskowi, i wiary każdego oficera francuskiego, że Francja przoduje w sztuce wojennej. Francja rzeczywiście p r z e w o d z i ł a i p o n o s i ł a g ł ó w n y ciężar strasznych walk l ą d o w y c h w latach 1914-1918. Straciła milion czterysta tysięcy żołnierzy. F o c h o w i p r z y z n a n o najwyższe d o w ó d z t w o , a wielkie a r m i e brytyjska i imperialna, składające się z 60 do 70 dywizji, zostały posta­ w i o n e , tak j a k amerykańskie, b e z zastrzeżeń p o d j e g o rozkazy. Teraz j e d n a k Brytyjski K o r p u s Ekspedycyjny liczył zaledwie 3 0 0 do 4 0 0 tysięcy żołnierzy, r o z m i e s z c z o n y c h od b a z w H a w rze i w z d ł u ż w y b r z e ż a aż do granicy belgijskiej, w o b e c p r a w i e 100 francuskich dywizji lub inaczej - w o b e c p r z e s z ł o d w ó c h

36

UPADEK FRANCJI

m i l i o n ó w F r a n c u z ó w faktycznie obstawiających długi front od Belgii do Szwajcarii. O d d a n i e się pod d o w ó d z t w o F r a n c u z ó w i a k c e p t o w a n i e ich p o g l ą d ó w b y ł o w tej sytuacji czymś natural­ nym. S p o d z i e w a n o się, że w m o m e n c i e w y p o w i e d z e n i a wojny d o w o d z e n i e armiami francuską i brytyjską w warunkach polo­ w y c h przejmie generał Georges, a generał G a m e l i n przejdzie na stanowisko doradcze we francuskiej R a d z i e Wojskowej. Jed­ nak generał Gamelin, j a k o generalissimus, był przeciwny odda­ niu władzy. U t r z y m a ł najwyższe d o w ó d z t w o . Irytujący konflikt władzy między nim a g e n e r a ł e m G e o r g e s e m wystąpił w czasie o ś m i o m i e s i ę c z n e g o zastoju. W e d ł u g m n i e , generał G e o r g e s nigdy n i e m i a ł okazji stworzenia planu strategicznego w całości i na własną odpowiedzialność. Brytyjski sztab generalny i nasze dowództwo polowe od dawna były niespokojne o tę lukę między północnym k o ń c e m linii Magi­ nota a początkiem ufortyfikowanego frontu brytyjskiego wzdłuż granicy francusko-belgijskiej. Pan Hore-Belisha, minister wojny, podnosił tę kwestię kilka razy na forum Gabinetu Wojennego. Sprawa była przedstawiana kanałami wojskowymi. Jednak Gabi­ net i nasi dowódcy wojskowi czuliby się nieswojo, krytykując tych, których armie były dziesięć razy silniejsze od naszej. Fran­ cuzi uważali, że Ardeny są nie do przebycia nawet dla nowoczes­ nych armii. Marszałek Pétain stwierdził przed Senacką Komisją Armii: Ta strefa nie jest niebezpieczna. Sporo umocnień polowych zbudowano wzdłuż Mozy, ale czegoś takiego, jak mocna linia bunkrów i zapór przeciwczołgowych, które Brytyjczycy wykonali wzdłuż sektora belgijskiego, nie próbowano zbudować. Co wię­ cej, 9 armia francuska generała Corapa składała się głównie z od­ działów poniżej standardu armii francuskiej. Z jej dziewięciu dy­ wizji, dwie - to kawaleria (częściowo zmechanizowana), jedna dywizja forteczna, dwie (61 i 53) były drugorzędnej kategorii, dwie następne (22 i 18) gorsze od dywizji służby czynnej; jedynie dwie były dywizjami regularnej armii. Tutaj więc, od Sedanu po Hirson nad Oise, wzdłuż frontu o długości pięćdziesięciu mil nie było stałych u m o c n i e ń i znajdowały się j e d y n i e dwie dywizje z a w o d o w y c h żołnierzy.

37

BITWA O FRANCJĘ

Nie m o ż n a być silnym wszędzie. Często właściwe i koniecz­ ne jest u t r z y m y w a n i e długich sektorów granicy lekkimi siłami o s ł o n o w y m i , ale to oczywiście p o w i n n o mieć na celu j e d y n i e włączenie większych rezerw do przeciwnatarcia, gdy zostaną r o z p o z n a n e punkty uderzenia wroga. Rozciągnięcie czterdzie­ stu trzech dywizji, czyli p o ł o w y armii francuskiej, od L o n g w y do granicy szwajcarskiej - bronionej na całej długości przez forty linii M a g i n o t a lub przez szeroki, wartko płynący R e n z w ł a s n y m s y s t e m e m u m o c n i e ń - b y ł o r o z m i e s z c z e n i e m roz­ rzutnym. Ryzyko, j a k i e ponosi o b r o ń c a j e s t bardziej d o k u c z l i w e od ryzyka p o n o s z o n e g o przez najeźdźcę, który z założenia j e s t sil­ niejszy w chwili ataku. Tam, gdzie m a m y do czynienia z b a r d z o długimi frontami, p o w i n n o s i e j e obsadzać silnymi, m o b i l n y m i rezerwami, które mogą szybko wejść do bitwy. S p o r o opinii z a w i e r a pogląd, że francuskie rezerwy były niewystarczające oraz źle r o z m i e s z c z o n e . Przecież przełęcz za A r d e n a m i otwie­ rała najkrótszą d r o g ę z N i e m i e c do Paryża i b y ł a przez wieki s ł a w n y m p o l e m b i t e w n y m . Jeżeli w r ó g przeszedłby tędy, armie p ó ł n o c n e zostałyby p o z b a w i o n e możliwości m a n e w r u i łącz­ ność między nimi, j a k również stolica byłyby n a r a ż o n e na nie­ bezpieczeństwo. Patrząc wstecz, m o ż e m y z a u w a ż y ć , że Gabinet Wojenny pa­ na C h a m b e r l a i n a , w którym b r a ł e m udział, i za którego czyny i niedociągnięcia biorę część odpowiedzialności, nie p o w i n i e n p o w s t r z y m y w a ć się od p r z e d y s k u t o w a n i a spraw z F r a n c u z a m i jesienią i zimą 1939 roku. Cyłaby to w s z a k ż e nieprzyjemna i trudna dyskusja, p o n i e w a ż Francuzi w każdej chwili mogli powiedzieć:

Czemu

nie

Czy

przejmiecie

szerszy

sektor

dów,

prosimy

bardzo,

milionów

wyślecie frontu?

dostarczcie je.

więcej Jeżeli My

waszych jest

za

oddziałów? mało

odwo­

zmobilizowaliśmy pięć

ludzi*.

* Francuska „mobilizacja" pięciu milionów obejmowała wielu cywilów pod bronią - np. w fabrykach, w służbie rolnej itp. (przyp. oryg.).

38

UPADEK FRANCJI

Popieramy jemy

waszą

się planom

powiedniego

strategię wojny

zaufania

cznie potwierdzonej

na

brytyjskiej Admiralicji do

morzu,

-

armii francuskiej

biegłości

w

sztuce

podporządkowu­

oczekujemy i

do

wojennej

zatem

naszej na

od­

history­

lądzie.

P o m i m o wszystko p o w i n n i ś m y byli p r z e p r o w a d z i ć taką roz­ mowę. Hitler i j e g o g e n e r a ł o w i e nie mieli w i ę k s z y c h wątpliwości co do w o j s k o w y c h p o g l ą d ó w i ogólnych u k ł a d ó w swoich przeciw­ ników. P o d c z a s jesieni i zimy niemieckie fabryki m a s o w o p r o ­ d u k o w a ł y czołgi, a więc linie do ich produkcji musiały być p r z y g o t o w a n e j u ż w czasie kryzysu monachijskiego w 1938 ro­ ku, by wydać tak obfite o w o c e w ciągu tych ośmiu miesięcy. N i e p o w s t r z y m y w a ł y ich wcale fizyczne trudności przejścia A r d e n ó w . W r ę c z przeciwnie, wierzyli, że n o w o c z e s n y transport m e c h a n i c z n y i o g r o m n e możliwości z o r g a n i z o w a n e g o b u d o ­ w a n i a dróg zmienią ten region - do tej pory u w a ż a n y za nie do p r z e b y c i a - w najkrótszą, najpewniejszą i najłatwiejszą drogę wejścia do Francji i z n i w e c z e n i a francuskiego planu kontrata­ ku. Stosownie do tego niemieckie d o w ó d z t w o n a c z e l n e zapla­ n o w a ł o swój olbrzymi najazd przez A r d e n y tak, aby odciąć le­ we skrzydło sprzymierzonych armii p ó ł n o c n y c h u j e g o podsta­ wy. R u c h ten, chociaż na d u ż o większą skalę, p r z y o innej szyb­ kości i uzbrojeniu, był p o d o b n y do ataku N a p o l e o n a na płasko­ w y ż u Pratzen w bitwie p o d Austerlitz, gdzie odcięto o d w r ó t armii austriacko-rosyjskiej i p r z e ł a m a n o jej środek.

N a dany sygnał armie p ó ł n o c n e rzuciły się n a r a t u n e k Belgii i spływały naprzód wszystkimi d r o g a m i , w ś r ó d o k r z y k ó w ra­ dości mieszkańców. P i e r w s z a faza „planu D " została zakończo­ na 12 maja. Francuzi utrzymali lewy brzeg M o z y do miejsco­ wości Huy, a ich lekkie siły za rzeką cofały się przed narastają­ c y m naciskiem wroga. P a n c e r n e dywizje 1 armii francuskiej dotarły do linii Huy-Hannut-Tirlemont. B e l g o w i e , po utracie K a n a ł u Alberta, cofali się do linii rzeki G e t t e i zajmowali przy­ dzielone im pozycje od Antwerpii do L o u v a i n . Ciągle j e s z c z e u t r z y m y w a l i L i é g e i N a m u r . F r a n c u s k a 7 a r m i a zajęła w y s p y

BITWA O FRANCJĘ

39

Walcheren i South Beveland i była teraz w kontakcie b o j o w y m z j e d n o s t k a m i z m e c h a n i z o w a n y m i 18 armii niemieckiej na linii H e r e n t h a l s - B e r g e n - o p - Z o o m . Tak ostre było natarcie 7 armii francuskiej, że wyczerpała o n a zapasy amunicji. W i d o c z n a b y ł a p r z e w a g a jakościowa, c h o c i a ż nie liczebna brytyjskich sił po­ wietrznych. W o b e c tego, aż do nocy 12 maja, nie było p o w o ­ dów, aby p r z y p u s z c z a ć , że operacje nie przebiegają zgodnie z planem. J e d n a k 13 maja w k w a t e r z e głównej lorda Gorta zaczęto so­ bie z d a w a ć s p r a w ę z siły niemieckiego uderzenia na front 9 armii francuskiej. Do wieczora wróg usadowił się na zachod­ n i m brzegu Mozy, z obu stron Dinant i Sedanu. F r a n c u s k a kwa­ tera g ł ó w n a nie była j e s z c z e p e w n a , czy g ł ó w n e niemieckie uderzenie p o s z ł o p r z e z L u k s e m b u r g na lewą stronę linii Magi­ nota, czy przez Maastricht na Brukselę. W z d ł u ż całego frontu L o u v a i n - N a m u r - D i n a n t , aż do S e d a n u r o z w i n ę ł a się wielka, ciężka bitwa w warunkach, których generał G a m e l i n nie prze­ widział, p o n i e w a ż w D i n a n t 9 a r m i a nie miała czasu na zainsta­ lowanie się, z a n i m d o p a d ł ją wróg.

D n i a 14 maja zaczęły n a p ł y w a ć złe wiadomości. Z początku wszystko b y ł o niejasne. O 7 w i e c z o r e m przeczytałem Gabine­ towi w i a d o m o ś ć od p a n a R e y n a u d a , stwierdzającą, że N i e m c y przedarli się do S e d a n u i Francuzi nie są w stanie stawić oporu p o ł ą c z o n y m działaniom c z o ł g ó w i b o m b o w c ó w nurkujących. Prosił o dziesięć dywizjonów samolotów bojowych do o d t w o ­ rzenia linii. I n n e w i a d o m o ś c i o t r z y m y w a n e p r z e z szefów szta­ bu zawierały p o d o b n e informacje, a także i to, że z a r ó w n o ge­ nerał G a m e l i n , j a k i generał Georges, uważają sytuację za po­ ważną, p o n a d t o generał G a m e l i n jest zdziwiony szybkością po­ suwania się wroga. Faktycznie, grupa Kleista, z ogromną ilo­ ścią w o z ó w p a n c e r n y c h ciężkich i lekkich, rozproszyła lub roz­ biła oddziały francuskie. M o g ł a teraz iść do p r z o d u w tempie dotąd na wojnach nie z n a n y m . W s z ę d z i e tam, gdzie się spoty­ kały armie, ciężar i wściekłość niemieckiego ataku były obez­ władniające. Przekroczyli M o z ę w okolicy Dinant z dodatko-

40

UPADEK FRANCJI

w y m i d w i e m a dywizjami p a n c e r n y m i . N a p ó ł n o c y najcięższe były walki na froncie 1 armii francuskiej. 1 i 2 k o r p u s brytyjski stały j e s z c z e na pozycjach od Wavre do Louvain, gdzie nasza 3 dywizja, p o d d o w ó d z t w e m generała M o n t g o m e r y ' e g o , stoczyła zaciętą bitwę. Na p ó ł n o c y Belgowie cofali się do linii obrony Antwerpii. 7 armia francuska na flance od strony m o r z a cofała się szybciej nawet, niż nacierała. Od m o m e n t u inwazji rozpoczęliśmy operację „Royal Mari­ n e " - w o d o w a n i e min rzecznych na R e n i e i w p i e r w s z y m tygo­ dniu bitwy „ s p ł a w i o n o " ich prawie 1700.* D a ł o to n a t y c h m i a s t o w e rezultaty. Praktycznie cały ruch rze­ c z n y między Karlsruhe i Moguncją został zawieszony, rozle­ g ł y m u s z k o d z e n i o m uległy zapory Karlsruhe i wiele m o s t ó w p o n t o n o w y c h . J e d n a k sukces tego p o m y s ł u został zaprzepasz­ c z o n y w powodzi nieszczęść. W s z y s t k i e brytyjskie dywizjony lotnicze walczyły b e z prze­ rwy, a ich główny wysiłek skierowany był na m o s t y p o n t o n o w e w strefie S e d a n u . Kilka z nich zostało zniszczonych, a inne usz­ k o d z o n e w czasie desperackich, niemal samobójczych ataków. Straty z a d a w a n e n a m przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą w czasie p r z e p r o w a d z a n y c h na m a ł y m pułapie a t a k ó w na m o ­ sty były okrutne. B y w a ł o , że z sześciu s a m o l o t ó w w r a c a ł tylko j e d e n po w y k o n a n i u zadania. Tego d n i a straciliśmy łącznie 67 m a s z y n i, koncentrując się na siłach przeciwlotniczych wroga, „ z a l i c z y l i ś m y " j e d y n i e 53 samoloty nieprzyjaciela. Tej nocy tylko 206 spośród 4 7 4 samolotów RAF-u we Francji b y ł o zdol­ nych do akcji. S z c z e g ó ł o w e informacje napływały stopniowo, ale b y ł o j u ż j a s n e , że k o n t y n u o w a n i e walki na taką skalę p o c h ł o n i e w k r ó t c e c a ł e brytyjskie siły powietrzne, p o m i m o ich indywidualnej p r z e w a g i . O d t ą d stale wisiało n a d n a m i t o t r u d n e p y t a n i e : ile * Operację „Royal Marinę" po raz pierwszy zaplanowano w listopadzie 1939 roku. Miny były tak zaprojektowanie, aby płynąc w dół Renu, niszczyły mosty i żeglugę wroga. Wpuszczano je do wody w górze rzeki na teryto­ rium francuskim.

42

UPADEK FRANCJI

m o ż e m y w y s ł a ć z Anglii, aby n i e p o z o s t a ć b e z b r o n n y m i nie stracić sił d o k o n t y n u o w a n i a wojny. N a s z e w ł a s n e , n a t u r a l n e c h ę c i i wiele w a ż k i c h a r g u m e n t ó w w o j s k o w y c h p o t ę g o w a ł y n i e u s t a j ą c e , g o r ą c e p r o ś b y F r a n c u z ó w . Z drugiej strony, istniał a j a k a ś g r a n i c a , której p r z e k r o c z e n i e k o s z t o w a ł o b y n a s życie. W tym czasie

wszystkie

te

k w e s t i e były

rozpatrywane

p r z e z G a b i n e t W o j e n n y s p o t y k a j ą c y się w p e ł n y m s k ł a d z i e k i l k a razy d z i e n n i e . M a r s z a ł e k l o t n i c t w a D o w d i n g , stojący na

czele

dowództwa

lotnictwa

myśliwskiego

w

Anglii

o ś w i a d c z y ł m i , że z d w u d z i e s t o m a p i ę c i o m a d y w i z j o n a m i m y ś l i w c ó w b ę d z i e m ó g ł o b r o n i ć W y s p ę p r z e d całą potęgą Luftwaffe, ale p r z y mniejszej ich l i c z b i e z o s t a n i e p o k o n a n y . P o r a ż k a p o c i ą g n ę ł a b y z a sobą n i e t y l k o z n i s z c z e n i e n a s z y c h l o t n i s k i sił p o w i e t r z n y c h , ale z n i s z c z e n i e fabryk s a m o l o t ó w , o d k t ó r y c h z a l e ż a ł a c a ł a n a s z a p r z y s z ł o ś ć . D l a d o b r a bitwy b y l i ś m y z d e c y d o w a n i - m o i k o l e d z y i ja - p o n i e ś ć to o g r o m ­ ne r y z y k o do tej g r a n i c y - ale p r z e k r o c z y ć jej n i e m o g l i ś m y bez względu na konsekwencje. 1 5 m a j a o k o ł o g o d z i n y 7.30 r a n o o b u d z o n o m n i e w i a d o m o ­ ścią, ż e d z w o n i R e y n a u d . M ó w i ł p o a n g i e l s k u i b y ł b a r d z o zdenerwowany. milczałem, graliśmy

bitwę.

-

stać tak szybko! żu

Sedanu,

i pojazdów Wtedy jakimś 1918

Odparłem:

posuwają

stwierdziłem: czasie

się

się

Tego

Przecież

naprzód z

nie

mogło

-

Po pięciu

Doświadczenie

lub

dowiedziałem

ogromną

powiedział

zakończy,

uzupełnić zaopatrzenie

traktu.

-

Ponieważ

Jesteśmy pokonani.

Prze­ się

to

A on na t o : - Front jest przełamany w pobli­

opancerzonych -

roku.

aby

Zostaliśmy pokonani - p o w i e d z i a ł .

powtórzył raz jeszcze:

i

uczy,

przypominam sześciu wtedy się

czołgów

tym

rodzaju.

że

ofensywa po

sobie

dniach muszą następuje

wówczas

ilością

coś w

od

21

marca

się zatrzymać,

okazja marszałka

do

kon­ Focha.

Z p e w n o ś c i ą b y ł o to c o ś , co w i d z i e l i ś m y k i e d y ś w p r z e s z ł o ­ ści i co p o w i n n o stać się teraz. J e d n a k p r e m i e r f r a n c u s k i od­ p o w i e d z i a ł z d a n i e m , od k t ó r e g o zaczął, i które o k a z a ł o się aż za

bardzo

prawdziwe:

Jesteśmy

pokonani;

przegraliśmy

bi­

twę. P o w i e d z i a ł e m m u , że j e s t e m s k ł o n n y p r z y j e c h a ć i p o ­ rozmawiać.

43

BITWA O FRANCJĘ

Tego dnia 9 armia francuska generała C o r a p a b y ł a w stanie k o m p l e t n e g o rozpadu, a jej resztki podzielono między generała G i r a u d a z 7 armii francuskiej (który zastąpił C o r a p a na p ó ł ­ n o c y ) i k w a t e r ę g ł ó w n ą 6 armii francuskiej, k t ó r a się f o r m o ­ w a ł a na p o ł u d n i u . W linii francuskiej p o w s t a ł a p r z e r w a d ł u ­ g o ś c i o k o ł o 50 mil i p r z e z nią p r z e d o s t a w a ł a się o g r o m n a ilość n i e p r z y j a c i e l s k i c h

czołgów.

Do wieczora niemieckie

w o z y o p a n c e r z o n e d o t a r ł y do L i a r t i M o n t c o r n e t , który znaj­ d o w a ł się 60 mil za p i e r w o t n ą linią frontu. 1 a r m i a f r a n c u s k a z o s t a ł a r ó w n i e ż r o z d a r t a na froncie o d ł u g o ś c i 5 tysięcy jar­ dów, n a p o ł u d n i e o d L i m a l . N a p ó ł n o c y w s z y s t k i e ataki n a B r y t y j c z y k ó w z o s t a ł y o d p a r t e . Atak N i e m c ó w i w y c o f a n i e się francuskiej dywizji z ich p r a w e j strony s p o w o d o w a ł k o ­ n i e c z n o ś ć u t w o r z e n i a o b r o n y n a p o ł u d n i o w y m s k r z y d l e sił b r y t y j s k i c h . 7 a r m i a f r a n c u s k a w y c o f a ł a się d o u m o c n i e ń A n t w e r p i i na z a c h ó d od S k a l d y i b y ł a w y p i e r a n a z w y s p Walcheren i South Beveland. T e g o d n i a z a k o ń c z y ł y się r ó w n i e ż w a l k i w H o l a n d i i . Z p o ­ wodu

kapitulacji

holenderskiego

naczelnego

dowództwa

o 11 r a n o t y l k o n i e w i e l e o d d z i a ł ó w h o l e n d e r s k i c h m o ż n a by­ ło ewakuować. Oczywiście ten obraz przedstawiał ogólne wrażenie klęski. S p o r o tego w i d z i a ł e m w poprzedniej wojnie, lecz myśl o prze­ rwanej linii obrony - nawet na tak szerokim froncie - nie koja­ rzyła mi się z o k r o p n y m i konsekwencjami, j a k i e teraz z tego wynikały. N i e mając dostępu do oficjalnych informacji przez wiele lat, n i e p o j m o w a ł e m g w a ł t o w n o ś c i zmian, które się d o k o ­ nały od czasu ostatniej wojny, w wyniku w p r o w a d z e n i a ogro­ m n y c h ilości szybkich, ciężkich czołgów. W i e d z i a ł e m o nich, ale nie zmieniło to dostatecznie mojego wyobrażenia. N i e m ó ­ g ł b y m nic zrobić, n a w e t g d y b y m j e zmienił. Z a d z w o n i ł e m d o generała Georgesa, który w y d a w a ł się b y ć całkiem s p o k o j n y m 1 p o w i e d z i a ł e m , że luka p o d S e d a n e m jest właśnie z a m y k a n a . G e n e r a ł G a m e l i n w telegramie r ó w n i e ż stwierdził, że c h o c i a ż sytuacja m i ę d z y N a m u r e m i S e d a n e m j e s t p o w a ż n a , to p a t r z y na nią ze spokojem. W i a d o m o ś ć od R e y n a u d a i inne w i a d o m o ­ ści p r z e k a z a ł e m Gabinetowi o 11 r a n o .

44

UPADEK FRANCJI 1 6 m a j a n i e m i e c k i e c z o ł ó w k i wojsk stały n a linii L a C a p e l ­

le- Vervins-Marle-Laon, a straże przednie niemieckiego 14 kor­ p u s u w s p o m a g a ł y M o n t c o r n e t i Neufchätel-sur-Aisne. U p a d e k L a o n u potwierdził wejście nieprzyjaciela w głąb naszych pozy­ cji na przeszło 60 mil od granicy w pobliżu S e d a n u , W obliczu tej groźby i p o d stale zwiększającym się n a c i s k i e m na w ł a s n y m froncie, 1 a r m i a francuska i brytyjskie siły ekspedycyjne dosta­ ły rozkaz wycofania się w trzech etapach do rzeki Skaldy. C h o ­ ciaż żaden z tych szczegółów n i e był znany n a w e t Ministerstwu Wojny i nie m o ż n a b y ł o s f o r m u ł o w a ć ż a d n y c h j e d n o z n a c z n y c h poglądów o tym, co się dzieje, j e d n a k p o w a g a sytuacji była oczywista. U w a ż a ł e m za k o n i e c z n e u d a n i e się tego p o p o ł u d n i a d o Paryża.

N a l e ż a ł o się spodziewać, że te katastrofalne w y p a d k i na fron­ cie ściągną na nas n o w y c h w r o g ó w . C h o c i a ż nie było o z n a k z m i a n y polityki W ł o c h , minister żeglugi o t r z y m a ł instrukcję zmniejszenia ruchu na M o r z u Ś r ó d z i e m n y m . Statki brytyjskie miały w s t r z y m a ć kurs z A d e n u w kierunku d o m u . P o p r z e d n i o j u ż skierowaliśmy pierwszy k o n w ó j wiozący oddziały australij­ skie do Anglii w o k ó ł P r z y l ą d k a [Dobrej N a d z i e i ] . K o m i t e t O b ­ rony otrzymał instrukcje z a p l a n o w a n i a działań w w y p a d k u wojny z W ł o c h a m i , szczególnie biorąc p o d u w a g ę Kretę. Plany ewakuacji ludności cywilnej z A d e n u i z Gibraltaru zaczęto w p r o w a d z a ć w życie. O k o ł o 3 po południu p o l e c i a ł e m do P a r y ż a flamingiem, jed­ n y m z trzech r z ą d o w y c h s a m o l o t ó w pasażerskich. Polecieli ze mną: generał Dill - zastępca szefa sztabu imperialnego oraz Ismay. To był b a r d z o dobry samolot latający z prędkością 160 mil na godzinę. P o n i e w a ż nie był uzbrojony, d o s t a r c z o n o eskortę, ale wlecieliśmy w c h m u r ę d e s z c z o w ą i dotarliśmy na Le Bourget w niewiele p o n a d godzinę. Z chwilą gdy wysiedliśmy z samo­ lotu, stało się oczywiste, że sytuacja jest n i e p o r ó w n y w a l n i e gor­ sza od tej, którą sobie wyobrażaliśmy. Oficerowie przyjmujący nas powiedzieli generałowi I s m a y owi, że s p o d z i e w a n o się N i e -

46

UPADEK FRANCJI

m c ó w w P a r y ż u najpóźniej w ciągu kilku d n i . Po w y s ł u c h a ­ niu informacji o sytuacji w a m b a s a d z i e , p o j e c h a ł e m na Q u a i d ' O r s a y , p r z y b y ł e m t a m o 5.30 po p o ł u d n i u . Z a p r o w a d z o n o m n i e d o j e d n e j z e w s p a n i a ł y c h sal. B y l i t a m R e y n a u d , D a l a d i e r - m i n i s t e r wojny i o b r o n y n a r o d o w e j - i g e n e r a ł G a m e lin. W s z y s c y staliśmy. P r z e z cały c z a s n i e u s i e d l i ś m y z a sto­ ł e m . N a w s z y s t k i c h t w a r z a c h m a l o w a ł o się k o m p l e t n e przy­ g n ę b i e n i e . P r z e d G a m e l i n e m , n a s z k o l n y c h s z t a l u g a c h , roz­ w i n i ę t a b y ł a m a p a - m n i e j więcej d w a j a r d y k w a d r a t o w e z czarną linią pokazującą front s p r z y m i e r z o n y c h . Na tej linii r y s o w a ł o się m a ł e , ale z ł o w r o g i e w y b r z u s z e n i e p o d Sedanem. G ł ó w n o d o w o d z ą c y k r ó t k o wyjaśnił, c o się stało. N a p ó ł n o ­ cy i p o ł u d n i u od S e d a n u , na linii d ł u g o ś c i o k o ł o sześćdziesię­ c i u mil p r z e d a r l i się N i e m c y . P r z e d n i m i z n a j d o w a ł a się roz­ b i t a i r o z p r o s z o n a a r m i a francuska. C i ę ż k i e p o j a z d y o p a n c e ­ rzone nacierały z niesłychaną prędkością w stronę Amiens i A r r a s , mając w y r a ź n i e na celu d o t a r c i e do w y b r z e ż a w Ab­ beville lub o k o l i c a c h , w z g l ę d n i e m a r s z n a P a r y ż . Z a c z o ł g a ­ mi j e c h a ł o 8 lub 10 n i e m i e c k i c h dywizji, w s z y s t k i e z m e c h a ­ n i z o w a n e , osłaniając swoje flanki p r z e d r o z d z i e l o n y m i ar­ m i a m i francuskimi. G e n e r a ł m ó w i ł m o ż e p i ę ć m i n u t , i w t y m czasie nikt się nie o d e z w a ł ani s ł o w e m . K i e d y z a m i l k ł , za­ p a d ł a g ł ę b o k a cisza. N a s t ę p n i e z a p y t a ł e m : Gdzie znajdują się odwody strategiczne ? i p o w t ó r z y ł e m p y t a n i e p r z e c h o d z ą c na francuski, k t ó r e g o u ż y w a ł e m s w o b o d n i e : Où est la masse de manoeuvre? G e n e r a ł G a m e l i n z w r ó c i ł się w moją stronę, p o ­ trząsając głową i wzrusz aj ąc r a m i o n a m i , p o w i e d z i a ł : - Aucu­ ne. N a s t ą p i ł a kolejna d ł u g a p r z e r w a . Na z e w n ą t r z w o g r o d z i e Q u a i d ' O r s a y u n o s i ł y się c h m u r y d y m u n a d d u ż y m ogni­ s k i e m . Z o k n a z o b a c z y ł e m u r z ę d n i k ó w p c h a j ą c y c h taczki pełne dokumentów. Przygotowywano już więc ewakuację P a r y ż a . M i n i o n e d o ś w i a d c z e n i a , o b o k k o r z y ś c i , mają też swoją ujemną stronę; niosą b o w i e m przekonanie, że historia nigdy się nie powtarza. Przypuszczam, że inaczej życie byłoby zbyt łatwe. Ostatecznie w przeszłości niejednokrotnie przery-

47

BITWA O FRANCJĘ

w a n o n a m front i zawsze byliśmy w stanie wziąć się w garść i w y h a m o w a ć u d e r z e n i e . Ale tu doszły n o w e czynniki, w obli­ czu k t ó r y c h n i g d y nie s p o d z i e w a ł e m się s t a n ą ć . P o p i e r w s z e - o p a n o w a n i e c a ł e j o k o l i c y i ł ą c z n o ś c i p r z e z z m a s o w a n y na­ j a z d p o j a z d ó w o p a n c e r z o n y c h , n i e dający ż a d n y c h szans n a o d p a r c i e . A po d r u g i e - ż a d n y c h o d w o d ó w s t r a t e g i c z n y c h . Aucune.

Odebrało

mi

mowę.

Co

mieliśmy

teraz

sądzić

o wielkiej a r m i i francuskiej i jej n a j w y ż s z y c h d o w ó d c a c h ? N i g d y n i e p r z y s z ł o m i n a m y ś l , ż e d o w ó d c y mający b r o n i ć p i ę c i u s e t m i l o w e g o frontu m o g ą n i e z a d b a ć o p o z o s t a w i e n i e sił w o d w o d z i e . N i k t n i e m o ż e b e z p i e c z n i e b r o n i ć tak szero­ k i e g o f r o n t u ! A l e k i e d y nieprzyjaciel d e c y d u j e się n a g ł ó w n y c i o s , który p r z e r y w a linię, trzeba m i e ć z g r o m a d z o n e dywi­ zje, k t ó r e p o m a s z e r u j ą w s z y b k i m k o n t r a t a k u n a t y c h m i a s t g d y furia o f e n s y w y u t r a c i swą siłę. P o c o w i ę c b y ł a linia M a g i n o t a ? M o g ł a z a o s z c z ę d z i ć od­ działy na długiej linii granicy, nie tylko pozwalając na lokalne kontruderzenia, ale r ó w n i e ż umożliwiając t r z y m a n i e w o d w o ­ dzie d u ż y c h sił; tak właśnie p o w i n n o to wyglądać. Ale teraz nie było o d w o d ó w . Przyznaję, że b y ł a to j e d n a z największych nie­ spodzianek w m o i m życiu. D l a c z e g o nie wiedziałem o t y m cze­ goś więcej, n a w e t jeżeli b y ł e m tak b a r d z o zajęty w Admiralicji? D l a c z e g o rząd brytyjski, a p r z e d e wszystkim M i n i s t e r s t w o Wojny nie d o w i e d z i a ł o się nic na ten t e m a t ? To, że naczelne d o w ó d z t w o francuskie, o p r ó c z mglistego zarysu, nie przekaza­ ło n a m ani l o r d o w i G o r t o w i swoich rozporządzeń nie b y ł o żad­ n y m usprawiedliwieniem. M i e l i ś m y p r a w o wiedzieć. Powinni­ śmy byli się upierać. Obie armie walczyły r a z e m . P o d s z e d ł e m do o k n a i do k ł ę b i ą c y c h się c h m u r d y m u z ogniska trawiącego d o k u m e n t y p a ń s t w o w e Republiki Francuskiej. Ciągle j e s z c z e starsi p a n o w i e podjeżdżali t a c z k a m i i pracowicie wrzucali ich zawartość w p ł o m i e n i e . W grupach skupionych w o k ó ł g ł ó w n y c h postaci wywiązały się o ż y w i o n e rozmowy, z których p a n R e y n a u d o p u b l i k o w a ł szczegółowe sprawozdanie. Ja j e s t e m w nim opisany j a k o ten, który przeciwstawiał się wycofaniu armii p ó ł n o c n y c h i twier­ dził, że wręcz przeciwnie - p o w i n n y o n e kontratakować. Oczy-

48

UPADEK FRANCJI

wiście, b y ł e m w takim nastroju. Ale nie m i a ł e m żadnej p r z e m y ­ ślanej opinii militarnej.* T r z e b a p a m i ę t a ć , że było to pierwsze uświadomienie sobie o g r o m u klęski, w i d o c z n e j rozpaczy F r a n c u z ó w . To nie my kie­ r o w a l i ś m y operacją, a nasza armia, stanowiąca jedną dziesiątą sił, s ł u ż y ł a p o d d o w ó d z t w e m francuskim. Ja i towarzyszący mi oficerowie brytyjscy byliśmy z d u m i e n i e w i d e n t n y m p r z e k o n a ­ n i e m francuskiego g ł ó w n o d o w o d z ą c e g o i najważniejszych mi­ nistrów, ż e j u ż w s z y s t k o stracone. W e wszystkim c o m ó w i ł e m , r e a g o w a ł e m g w a ł t o w n i e p r z e c i w k o t e m u . J e d n a k nie m a wąt­ pliwości, że mieli całkowitą rację, i że j a k najszybsze wycofa­ nie się na południe b y ł o konieczne. W k r ó t c e stało się to j a s n y m d l a wszystkich. P o j a k i m ś czasie generał G a m e l i n z n o w u zaczął m ó w i ć . Z a ­ s t a n a w i a ł się, czy teraz p o w i n n o się zebrać siły do u d e r z e n i a na te „ w y b r z u s z e n i a " - j a k n a z y w a l i ś m y p o t e m takie sytuacje. O s i e m czy dziewięć dywizji wycofano by ze spokojnych części frontu, linii M a g i n o t a . M o ż n a by b y ł o u ż y ć d w ó c h albo trzech dywizji p a n c e r n y c h , które nie brały j e s z c z e udziału w walkach, * Ponieważ ukazały się inne sprawozdania z tego, co tam się wydarzyło, poprosiłem lorda Ismaya, który był ze mną przez cały czas, aby udostępnił swoje wspomnienia. Pisze on: „Nie siedzieliśmy wokół stołu i dużo mogło zostać powiedziane w trakcie chodzenia w grupach. Jestem pewien, że nie wyraził Pan żadnej «przemyślanej opinii militarnej» na temat tego, co powinno się zrobić. Kiedy opu­ szczaliśmy Londyn, uważaliśmy przełamanie frontu pod Sedanem za po­ ważne, ale nie śmiertelne. Dużo było «przełamań» w latach 1914-1918, ale wszystkie one zostały zatrzymane, w większości wypadków poprzez kontratak z jednej lub z obu stron tej luki. Kiedy zdał Pan sobie sprawę, że francuskie dowództwo naczelne uważa, iż wszystko jest stracone - zadał Pan Gamelinowi kilka pytań, mając, we­ dług mnie, podwójny cel: po pierwsze - dowiedzieć się, co się faktycznie wydarzyło i co on proponuje, po drugie - powstrzymać panikę. Jedno z tych pytań brzmiało: «Gdzie i kiedy będziecie kontratakować flanki wy­ brzuszenia? Z północy czy z południa?» Jestem pewien, że nie narzucał Pan wówczas żadnej szczególnej strategii czy taktyki. Pana myśl prze­ wodnia brzmiała: «Sprawy może stoją źle, ale na pewno są do naprawienia».

49

BITWA O FRANCJĘ

a osiem lub dziewięć sprowadzić z Afryki. Miałyby przybyć do strefy bitwy w ciągu n a s t ę p n y c h d w ó c h lub trzech tygodni. G e ­ nerał Giraud zostanie m i a n o w a n y d o w ó d c ą armii francuskiej, na p ó ł n o c od p r z e r w a n e g o frontu. N i e m c y będą nacierać odtąd przez korytarz między d w o m a frontami, w k t ó r y m m o ż e b y ć p r o w a d z o n a wojna w stylu lat 1917 i 1918. M o ż e N i e m c y nie będą mogli utrzymać tego korytarza z j e g o ciągle zwiększają­ c y m i się osłonami, przy j e d n o c z e s n y m zaopatrywaniu swojego oddziału p a n c e r n e g o . Taki w y d a w a ł się sens tego, co m ó w i ł G a m e l i n , wszystko b r z m i a ł o c a ł k i e m rozsądnie. C z u ł e m jed­ nak, że nie przekonuje tej małej, lecz w p ł y w o w e j i o d p o w i e ­ dzialnej grupy. Po chwili z a p y t a ł e m generała G a m e l i n a , kiedy i

gdzie

proponuje

odpowiedź

zaatakować

brzmiała:

Mniejsza

flanki liczebność,

wybrzuszenia. słabsze

Jego

uzbrojenie,

gorsza taktyka - i b e z r a d n i e wzruszył r a m i o n a m i . N i e b y ł o żad­ nej dyskusji, bo nie b y ł o takiej potrzeby. A w ogóle, to gdzie my, Brytyjczycy, byliśmy z n a s z y m m a l e ń k i m u d z i a ł e m ? 10 dywizji po ośmiu miesiącach wojny i ani j e d n e j , n o w o c z e s n e j dywizji c z o ł g ó w w akcji. Ostatni raz wtedy w i d z i a ł e m generała G a m e l i n a . B y ł patriotą, osobą o najlepszych

intencjach

i w y s o k i c h kwalifikacjach,

i b e z wątpienia sam ma na ten temat wiele do o p o w i e d z e n i a . *

Myślą przewodnią następnych w y p o w i e d z i generała G a m e l i ­ na - a tak n a p r a w d ę całego francuskiego d o w ó d z t w a naczelne­ go - b y ł o upieranie się przy opinii o słabości w p o w i e t r z u i żar­ liwe prośby o więcej dywizjonów RAF-u, b o m b o w c ó w i my­ śliwców, głównie tych ostatnich. B ł a g a n i a o myśliwce, miały być p o w t a r z a n e na każdej następnej konferencji, aż do u p a d k u Francji. W trakcie wygłaszania swej prośby generał G a m e l i n podkreślił, że m y ś l i w c e są p o t r z e b n e nie tylko po to, by d a ć * Jego książka zatytułowana Servir rzuca jednak niewiele światła na jego własne postępowanie i na bieg wojny w ogóle (przyp. oryg.).

50

UPADEK FRANCJI

osłonę armii francuskiej, ale również, aby z a t r z y m a ć niemiec­ kie czołgi. zatrzymać

P o w i e d z i a ł e m na t o :

czołgi.

Zadaniem

Nie.

myśliwców jest

Zadaniem artylerii jest oczyścić niebo

nad

bitwą. P o d ż a d n y m w a r u n k i e m n i e m o ż n a b y ł o dopuścić do tego, aby n a s z e siły lotnictwa myśliwskiego zostały wyciągnię­ te z kraju. Od tego zależało n a s z e istnienie. P o m i m o tego, trze­ ba było ciąć przy s a m y m szwie. R a n o , z a n i m wyleciałem, G a ­ binet u p o w a ż n i ł m n i e d o przerzucenia d o d a t k o w y c h czterech dywizjonów myśliwskich d o Francji. P o p o w r o c i e d o a m b a s a d y i o m ó w i e n i u sprawy z Dillem, p o s t a n o w i ł e m poprosić o zgodę na wysłanie j e s z c z e sześciu. Zostawiliśmy w kraju j e d y n i e 25 dywizjonów myśliwskich, co b y ł o ostateczną granicą. I tak b y ł a t o b a r d z o b o l e s n a decyzja. P o l e c i ł e m generałowi I s m a y o w i , aby zatelefonował do L o n d y n u w sprawie n a t y c h m i a s t o w e g o zebrania się Gabinetu w celu p r z e d y s k u t o w a n i a pilnego tele­ gramu, który zostanie przesłany w ciągu następnej godziny. Ism a y n a d a ł go w j ę z y k u h i n d i , załatwiwszy p r z e d t e m d y ż u r ofi­ c e r a armii hinduskiej w s w o i m biurze w L o n d y n i e . A oto mój telegram: 16 maja 1940, godz. 9 wieczorem Byłbym rad, gdyby Gabinet mógł zebrać się natychmiast, aby roz­ patrzyć, co następuje. Sytuacja poważna w najwyższym stopniu. Wściekły atak niemiecki pod Sedanem rozproszył armie francuskie, jedne są na północy, inne w Alzacji. Potrzeba przynajmniej czterech dni, aby sprowadzić 20 dywizji do osłony Paryża i do uderzenia na flanki wybrzuszenia, które ma teraz 50 mil szerokości. Trzy niemieckie dywizje pancerne z dwiema lub trzema dywizjami piechoty przeszły przez wyłom, a duże ilości wojska śpieszą za nimi. W tej sytuacji grożą nam dwa wielkie niebezpieczeństwa. Pierwsze że większość brytyjskich sił ekspedycyjnych będzie zbyt osamotnio­ na, aby dokonać trudnego manewru wejścia na poprzednią linię. Dru­ gie - że niemieckie uderzenie zniszczy opór francuski, zanim zdąży się on w pełni zmobilizować. Wydano rozkazy obrony Paryża za wszelką cenę, jednak archiwa Quai d'Orsay już się palą. Następne dwa, trzy lub cztery dni będą decydującymi dla Paryża i prawdopodobnie dla armii francuskiej. W tej sytuacji stoją przed nami dwa problemy: czy możemy dać dal­ szą pomoc w postaci myśliwców, oprócz tych czterech dywizjonów, za które Francuzi są nam bardzo wdzięczni, i czy większa część na-

BITWA O FRANCJĘ

51

szych ciężkich bombowców dalekiego zasięgu powinna być jutro i w następne noce użyta przeciw niemieckim zgrupowaniom przekracza­ jącym Mozę w kierunku wybrzuszenia? Rezultatu nie można zagwa­ rantować: francuski opór może zostać złamany tak szybko jak polski, chyba że bitwa zostanie wygrana. Osobiście uważam, że powinniśmy wysłać jutro dywizjony myśliwskie, których żądają, tzn. jeszcze sześć i - koncentrując francuskie i brytyjskie lotnictwo - zdominować przestrzeń powietrzną nad wybrzuszeniem przez następne dwa lub trzy dni, nie dla celów doraźnych, ale po to, aby dać szansę armii francuskiej na zebranie sił i odwagi. Historycznie rzecz biorąc, nie byłoby dobrze, gdyby ich prośbie odmówić, powodując ich klęskę. Bez wątpienia można również zorganizować nocne bombardowanie siłami ciężkich bombowców. Wygląda na to, że nieprzyjaciel zyskał przewagę zarówno w lotnictwie, jak i w czołgach. Nie wolno nam nie doceniać zwiększających się trudności przy silnym kontrataku. Przy­ puszczam, że gdy wszystko inne zawiedzie, moglibyśmy jeszcze przesunąć to, co zostanie z naszych powietrznych sił uderzeniowych do pomocy brytyjskim siłom ekspedycyjnym, gdyby te były zmuszo­ ne do wycofania się. Jeszcze raz podkreślam śmiertelną powagę chwi­ li i wyrażam swój pogląd jak wyżej. Bądźcie uprzejmi poinformować mnie o waszej decyzji. Dill się zgadza. Muszę mieć odpowiedź do północy, aby dodać odwagi Francuzom. Telefonujcie do Ismaya do ambasady w języku hindi. O d p o w i e d ź przyszła około 11.30, G a b i n e t p o w i e d z i a ł : Tak. N a t y c h m i a s t zabrałem ze sobą I s m a y a s a m o c h o d e m do miesz­ k a n i a p a n a R e y n a u d a . N i e m a l wszystkie światła były wygaszo­ n e . Po j a k i m ś czasie p a n R e y n a u d wyłonił się z sypialni odziany w szlafrok. P r z e k a z a ł e m mu d o b r e w i a d o m o ś c i : dziesięć dywi­ zjonów m y ś l i w c ó w ! P o t e m n a m ó w i ł e m go, aby posłał p o p a n a Daladiera, którego w k r ó t c e Wezwano i przywieziono, aby wy­ słuchał decyzji Gabinetu brytyjskiego. T y m s p o s o b e m m i a ł e m nadzieję ożywić d u c h a naszych francuskich przyjaciół na tyle, na ile p o z w a l a ł y nasze ograniczone środki. Daladier n i e ode­ z w a ł się ani s ł o w e m . W o l n o podniósł się z krzesła i uścisnął mi rękę. W r ó c i ł e m do ambasady około 2 w nocy i s p a ł e m d o b r z e , chociaż h u k dział odpierających pojedyncze naloty p o w o d o ­ wał, że p r z e w r a c a ł e m się z boku na bok. R a n o p o l e c i a ł e m do d o m u i p o m i m o wielu zajęć, k o n t y n u o w a ł e m organizację niż­ szych szczebli n o w e g o rządu.

ROZDZIAŁ

III

BITWA O F R A N C J Ę Tydzień drugi. Weygand 17-24 maja

Kryzys bitwy nadchodzi - Ochotnicy obrony lokalnej - Posiłki ze Wschodu - Moje telegramy do prezydenta Roosevelta z 18 i 20 maja - Ostatni rozkaz nr 12 generała Gamelina z 19 maja - Zmiana Gabi­ netu francuskiego - Nominacja generała Weyganda - Pierwsze rozka­ zy dla małych statków, 20 maja - Operacja „Dynamo" - Weygand dokonuje inspekcji frontu - Billotte ginie w wypadku samochodowym - Porażka Francuzów w walce z niemieckimi siłami pancernymi Raport Ironsidea z 21 maja - Parlament udziela nadzwyczajnych pełnomocnictw rządowi - Moja druga toizyta w Paryżu - Plan Weyganda - Zagrożenie armii północnych - Walki zookół Arras Wymiana listów z monsieur Reynaudem - Sir John Dill szefem szta­ bu imperialnego

K

iedy 17 maja o 10 r a n o zebrał się G a b i n e t Wojenny, z d a ł e m mu s p r a w o z d a n i e z mojej wizyty w Paryżu oraz z sytuacji na froncie, tak j a k ją r o z u m i a ł e m .

Oświadczyłem, iż p o w i e d z i a ł e m F r a n c u z o m , że o ile nie zdo­

będą się na najwyższy wysiłek, nie b ę d z i e m y mieli podstaw do w z i ę c i a na siebie p o w a ż n e g o r y z y k a zagrożenia w ł a s n e g o pań­ stwa, wysyłając d o d a t k o w e dywizjony myśliwskie do Francji. U w a ż a ł e m , że sprawa posiłków lotniczych była j e d n ą z najpo­ ważniejszych, przed jaką stanął kiedykolwiek rząd brytyjski. Twierdzono, że niemieckie straty lotnicze są cztery czy pięć razy większe od naszych, ale m n i e p o w i e d z i a n o , że F r a n c u z o m pozostała tylko j e d n a czwarta ich myśliwców. Tego dnia G a m e lin uważał sytuację za „straconą" i p o d o b n o miał powiedzieć:

53

BITWA O FRANCJĘ „Mogę

zapewnić

bezpieczeństwo

Paryżowi

dzisiaj,

jutro

[18

maja], i następnej nocy. " Wyglądało na to, że N a r v i k w N o r w e ­ gii p r a w d o p o d o b n i e zostanie przez n a s o p a n o w a n y w każdej chwili, ale p o i n f o r m o w a n o lorda Córka, że w świetle w i a d o m o ­ ści z Francji, n i e m o ż n a mu Wysłać więcej posiłków. K r y z y s w z m a g a ł się z godziny na godzinę. Na p r o ś b ę genera­ ła G e o r g e s a a r m i a brytyjska przedłużyła flankę obronną przez zajęcie pozycji na całej linii od D o u d a i do P o r o n n e , próbując w ten sposób osłonić Arras, które było c e n t r u m k o m u n i k a c y j ­ n y m , n i e z b ę d n y m przy j a k i m k o l w i e k odwrocie n a p o ł u d n i e . Tego p o p o ł u d n i a N i e m c y weszli d o Brukseli. N a s t ę p n e g o dnia dotarli do C a m b r a i , przeszli przez St. Quentin i wymietli nasze m a ł e oddziały z P o r o n n e . 7 a r m i a francuska, a r m i e belgijska, brytyjska i 1 a r m i a francuska - nadal cofały się do Skaldy, a Brytyjczycy stanęli tego dnia w z d ł u ż rzeki D e n d r e , tworząc dla obrony

Arras

oddział Petreforce

(czasowe

zgrupowanie

r ó ż n y c h j e d n o s t e k d o w o d z o n e p r z e z generała majora Petre). O p ó ł n o c y (z 18 na 19 maja) generał Billotte odwiedził lorda G o r t a w j e g o kwaterze głównej. Ani o s o b o w o ś ć tego francu­ skiego generała, ani j e g o propozycje nie m o g ł y w z b u d z i ć za­ ufania aliantów. O d tego m o m e n t u j e d n a k z a c z ę ł a zarysowy­ w a ć się brytyjskiemu g ł ó w n o d o w o d z ą c e m u m o ż l i w o ś ć w y c o ­ fywania się na w y b r z e ż e . W s w o i m rozkazie d z i e n n y m opubli­ k o w a n y m w m a r c u 1941 roku napisał o n : „ O b r a z przedstawia teraz [w nocy 19 maja] nie linię przełamaną, czy c z a s o w o zer­ waną, ale oblężoną t w i e r d z ę . " J a k o rezultat mojej wizyty w Paryżu i dyskusji w łonie Gabi­ netu u z n a ł e m z a k o n i e c z n e postawienie m o i m k o l e g o m gene­ ralnego p r o b l e m u . Premier do Lorda Przewodniczącego 17 maja 1940 Jestem Panu bardzo zobowiązany za podjęcie się zbadania dziś wie­ czorem konsekwencji ewakuacji rządu francuskiego z Paryża, czy upadku tego miasta, jak również problemów, które wynikają z konie­ czności wycofania brytyjskich sił ekspedycyjnych z Francji - albo wzdłuż linii komunikacyjnych, albo przez porty Belgii i Kanału. Jest całkowicie zrozumiałym, że w pierwszym przypadku wnioski te nie będą niczym innym jak wyliczeniem głównych, wynikających z tego

54

UPADEK FRANCJI

kwestii, które potem mogą zostać przesłane do sztabów. Osobiście będę się widział z władzami wojskowymi o 6.30 rano.

Szybkie dopełnienie się losu Holandii zaprzątnęło myśli nas wszystkich. Pan E d e n p o p r z e d n i o j u ż z a p r o p o n o w a ł G a b i n e t o ­ wi Wojennemu formowanie oddziałów Ochotników Obrony L o k a l n e j i plan ten był energicznie realizowany. W c a ł y m kraju - w k a ż d y m mieście i we wsiach - zbierały się grupy zdetermi­ n o w a n y c h ludzi, uzbrojonych w strzelby, karabinki sportowe, pałki i dzidy. W k r ó t c e m i a ł a z t e g o p o w s t a ć o g r o m n a organiza­ cja. Ale potrzebne były także oddziały regularne. Premier do generała Ismaya, do szefów sztabu 18 maja 1940 1. Nie jestem przekonany, że mamy w Anglii wystarczającą ilość godnych zaufania oddziałów, zdolnych przeciwstawić się ogromnej liczbie wojska, które może tu wylądować poprzedzone desantem spa­ dochronowym. Jednak nie uważam, aby to niebezpieczeństwo było w tym momencie nieuchronne, ponieważ musi się jeszcze rozegrać wielka bitwa o Francję. Życzyłbym sobie, aby zostały rozważone następujące posunięcia mające na celu natychmiastowe działanie: a) Transporty, które przywiozły Australijczyków do Suezu powin­ ny przywieźć do kraju 8 batalionów regularnej piechoty z Palestyny, odpowiednio konwojowanych - nawet przy pewnym ryzyku - najle­ pszą z możliwych dróg. Mam nadzieję, że na Morzu Śródziemnym będzie to możliwe. b) Szybki konwój australijski przybywa na początku czerwca z 14 tysiącami ludzi. c) Na statki te powinno się natychmiast załadować 8 batalionów terytorialnych i wysłać do Indii, skąd powinny one zabrać jeszcze 8 [lub więcej] regularnych batalionów. Szybkość tego konwoju musi być zwiększona. 2. Trzeba zrobić wszystko, aby wypełnić zalecenia kontrolowania obcokrajowców, przedstawione przez Komitet i wynotowane przeze mnie na oddzielnej kartce. Trzeba również podjąć działania wobec komunistów i faszystów; wielu z nich należy internować ochronnie lub prewencyjnie, nie wyłączając przywódców. Należy to, oczywi­ ście, przedstawić Gabinetowi przed podjęciem działań. 3. Szefowie sztabu muszą rozważyć, czy nie byłoby lepiej wysłać tylko połowę tzw. dywizji pancernej do Francji. Trzeba być zawsze

BITWA O FRANCJĘ

55

przygotowanym na to, że Francuzom zostaną zaproponowane korzy­ stne warunki pokoju i cały ciężar spadnie na nas.

U w a ż a ł e m r ó w n i e ż za k o n i e c z n e , za aprobatą m o i c h kole­ gów, wysłanie następującego p o w a ż n e g o telegramu do prezy­ d e n t a R o o s e v e l t a , aby w y k a z a ć , że istotne interesy S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h zostaną naruszone, gdyby została p o d b i t a i uja­ r z m i o n a nie tylko Francja, ale r ó w n i e ż Wielka Brytania. Gabi­ net zastanawiał się nad tymi projektami przez p e w i e n czas, ale nie w n i ó s ł ż a d n y c h poprawek. Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 18 maja 1940 Nie muszę Pana przekonywać o powadze tego, co się stało. Je­ steśmy zdecydowani wytrwać do samego końca, jakikolwiek bę­ dzie rezultat wielkiej bitwy szalejącej we Francji. I tak musimy się spodziewać tutaj w niedługim czasie ataku według modelu holen­ derskiego i mamy nadzieję sprawić się dzielnie. Ale jeżeli pomoc amerykańska ma odegrać jakąkolwiek rolę, musi być dostępna od zaraz. Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 20 maja 1940 Lothian* zdał mi sprawozdanie z rozmów z Panem. Rozumiem Pańskie kłopoty, ale bardzo jest mi przykro z powodu niszczycieli. Gdyby były tu za sześć tygodni, mogłyby odegrać bezcenną rolę. Bitwa o Francję jest pełna zagrożeń z obu stron. Chociaż zadaliśmy nieprzyjacielowi ciężkie straty w powietrzu i strącamy ich dwa - trzy samoloty za nasz jeden, ciągle mają oni ogromną przewagę liczebną. W tej sytuacji najpilniejszą potrzebą jest otrzymanie przez nas jak najszybciej możliwie największej liczby myśliwców Curtiss P. 40, przekazywanych obecnie waszej armii. Odnośnie końcowej części Pańskiej rozmowy z Lothianem, na­ szym zamiarem jest - cokolwiek się stanie - walczyć do końca na Wyspie i, pod warunkiem, że dostaniemy pomoc o którą prosimy, dzięki naszej przewadze mamy nadzieję dorównać im w walkach po­ wietrznych. Członkowie obecnej administracji prawdopodobnie ode* Philip Henry Kerr (1882-1940) 11 markiz Lothian, liberał, sekretarz Lloyda George'a (1916-21), ambasador w USA (1939-40).

56

UPADEK FRANCJI

jdą, jeżeli wydarzy się coś przeciwnego, ale w żadnych wyobrażalnych okolicznościach nie zgodzimy się na kapitulację. Gdyby człon­ kowie obecnej administracji odeszli, a ich następcy zaczęliby ugadywać się z wrogiem pośród ruin, nie możecie być ślepi wobec faktu, że jedyną wartością przetargową z Niemcami byłaby flota. Jeżeli ten kraj zostałby pozostawiony przez Stany Zjednoczone swojemu loso­ wi, nikt nie miałby prawa obwiniać tych, którzy byliby odpowiedzial­ ni za wynegocjowanie najlepszych warunków dla pozostałych przy życiu mieszkańców. Proszę wybaczyć, Panie Prezydencie, że przed­ stawiam ten koszmar bez ogródek. Nie mogę odpowiadać za moich następców, którzy w kompletnej rozpaczy i bezradności mogą być zmuszeni do podporządkowania się woli Niemców. Jednak szczęśli­ wie nie ma w tej chwili potrzeby rozwodzić się na ten temat. Jeszcze raz dziękuję Panu za życzliwość...

We francuskim G a b i n e c i e r z ą d o w y m i w d o w ó d z t w i e naczel­ n y m zostały teraz p o c z y n i o n e przez m o n s i e u r R e y n a u d a daleko idące zmiany. 18 maja m a r s z a ł e k Petain został m i a n o w a n y wi­ c e p r e m i e r e m . S a m R e y n a u d , przenosząc D a l a d i e r a d o Mini­ sterstwa S p r a w Z a g r a n i c z n y c h przejął M i n i s t e r s t w o O b r o n y Narodowej i Wojny. 19 maja o 7 wieczorem mianował W e y g a n d a (który d o p i e r o co przybył z L e w a n t u ) na miejsce g e n e r a ł a Gamelina. Z n a ł e m W e y g a n d a , gdy był p r a w ą ręką m a r s z a ł k a F o ­ c h a i p o d z i w i a ł e m j e g o mistrzowską interwencję w bitwie o Warszawę,

przeciwko

inwazji

bolszewickiej

na

Polskę

w sierpniu 1920 roku - wydarzeniu decydującym w t a m t y m czasie dla Europy. M i a ł teraz 73 lata, ale m ó w i o n o , że j e s t bar­ dzo sprawny i energiczny. Ostatni rozkaz (nr 12) generała G a m e l i n a , d a t o w a n y 19 maja 9.45 rano, zalecał, aby armie przedarły się na p o ł u d n i e do S o m my, atakując dywizje pancerne, które przerwały ich łączność. J e d n o c z e ś n i e 2 a r m i a i tworząca się 6 a r m i a miały a t a k o w a ć na p ó ł n o c w kierunku M e z i e r e s . Decyzje te były rozsądne. Właści­ wie rozkaz generalnego wycofania się armii p ó ł n o c n y c h na po­ łudnie b y ł j u ż o cztery dni spóźniony. Kiedy p r ó b a p r z e ł a m a n i a f r a n c u s k i e g o o p o r u p o d S e d a n e m s t a ł a się r e a l n a , j e d y n a n a d z i e j a armii p ó ł n o c n y c h leżała w n a t y c h m i a s t o w y m m a r s z u

BITWA O FRANCJĘ

57

n a S o m m ę . Z a m i a s t tego, p o d d o w ó d z t w e m g e n e r a ł a Billotte'a, wojska s t o p n i o w o i c z ę ś c i o w o wycofywały się do Skaldy i for­ m o w a ł y obronną flankę po prawej stronie. N a w e t teraz b y ł jesz­ c z e czas n a m a r s z n a p o ł u d n i e . C h a o s w d o w ó d z t w i e p ó ł n o c n y m , widoczny paraliż 1 armii francuskiej i n i e p e w n o ś ć , co się wydarzy z t e g o p o w o d u , wpra­ wiły Gabinet Wojenny w stan najwyższego niepokoju. Wszy­ stkie nasze działania były spokojne i z r ó w n o w a ż o n e , ale mieli­ śmy własną, zgodną i zdecydowaną opinię, w której tlił się ci­ chy gniew. 19 maja o 4.40 po południu p o i n f o r m o w a n o nas, że lord Gort:

„ r o z w a ż a ł możliwość wycofania się w stronę D u n ­

kierki, gdyby został do tego z m u s z o n y " . Szef sztabu imperial­ nego Ironside nie m ó g ł przyjąć tej propozycji, p o n i e w a ż - j a k większość z nas - b y ł z w o l e n n i k i e m m a r s z u na p o ł u d n i e . Wo-

58

UPADEK FRANCJI

bec tego wysłaliśmy go do lorda G o r t a z instrukcjami dotyczą­ c y m i przerzucenia armii brytyjskiej w kierunku południowo-zachodnim i przedarcia się przez wszystkie przeszkody w celu połą­ czenia się z F r a n c u z a m i na p o ł u d n i u . B e l g o w i e p o w i n n i p o d p o ­ r z ą d k o w a ć się temu przesunięciu, j a k o że ewakuujemy możli­ w i e najwięcej ich o d d z i a ł ó w z p o r t ó w K a n a ł u . P o d o b n o powie­ d z i a n o [Ironside'owi], że s a m i poinformujemy rząd francuski o tym, c o zostało p o s t a n o w i o n e . N a t y m s a m y m posiedzeniu w y d e l e g o w a l i ś m y Dilla do kwatery głównej g e n e r a ł a Georgesa, z którą mieliśmy bezpośrednią linię telefoniczną. M i a ł t a m zostać przez cztery d n i i o p o w i e d z i e ć n a m wszystko, czego się d o w i e . Z l o r d e m G o r t e m kontakty były s p o r a d y c z n e i trudne, ale i n f o r m o w a n o nas, że ma tylko c z t e r o d n i o w e zaopatrzenie i amunicję na j e d n ą bitwę.

20 maja w czasie p o r a n n e g o posiedzenia G a b i n e t u z n o w u omawialiśmy

sytuację

naszej

armii.

Przyjąwszy

założenie

u w i e ń c z o n y c h p o w o d z e n i e m walk i d o k o n a n i e o d w r o t u do S o m m y , u w a ż a ł e m za p r a w d o p o d o b n e , że z n a c z n a liczba sił zostanie odcięta i o d r z u c o n a w kierunku m o r z a . W protokole posiedzenia z a n o t o w a n o : bezpieczający statków francuskim

Admiralicja

gotowych

płynąć

„ Premier uważał, powinna do

że jako środek za­

zebrać dużą

portów

i

zatoczek

liczbę na

małych wybrzeżu

".

Admiralicja z a r e a g o w a ł a na to natychmiast i w m i a r ę j a k up­ ływały dni i coraz ciemniejsze c h m u r y gromadziły się n a d na­ m i , działała ze zdwojoną energią. Kontrola operacji została p r z e k a z a n a 19 maja d o w o d z ą c e m u w D o v e r a d m i r a ł o w i R a m ­ sayowi, którego środki w t y m czasie składały się z 36 statków pasażerskich r ó ż n e g o typu, mających bazy w S o u t h a m p t o n i Dover. 20 maja po p o ł u d n i u w w y n i k u r o z k a z ó w z L o n d y n u o d b y ł a się w D o v e r pierwsza konferencja wszystkich zaintere­ s o w a n y c h stron, łącznie z przedstawicielami Ministerstwa Że­ glugi, mająca na celu rozpatrzenie przez Kanał bardzo dużych sił".

„potrzeby nagłej ewakuacji

P l a n o w a n o , w razie koniecz­

ności, e w a k u o w a ć z Calais, B o u l o g n e i D u n k i e r k i 10 tysięcy

59

BITWA O FRANCJĘ

ludzi na d o b ę z k a ż d e g o z tych portów. 30 statków pasażer­ skich, 12 dryfterów* marynarki oraz 6 m a ł y c h j e d n o s t e k przy­ b r z e ż n y c h dostarczono j a k o pierwszą zaliczkę. 22 maja Admiralicja zarekwirowała i obsadziła załogą 40 h o ­ lenderskich s c h u i t ó w * * , które się u nas schroniły. Zostały one u z b r o j o n e m i ę d z y 25 a 27 maja. Oficerowie transportu m o r s k i e g o od H a r w i c h po W e y m o u t h dostali polece­ nie sporządzenia spisu wszystkich nadających się do żeglugi statków o wyporności do tysiąca ton. D o k o n a n o k o m p l e t n e g o przeglądu całego tonażu w portach brytyjskich. Plany tego, co n a z w a n o operacją „ D y n a m o " , okazały się z b a w i e n i e m dla armii dziesięć dni później.

Kierunek niemieckiego uderzenia był teraz bardziej czytelny. Pojazdy o p a n c e r z o n e dywizji z m e c h a n i z o w a n y c h parły nadal na w y ł o m w stronę A m i e n s i Arras, skręcając na zachód w z d ł u ż S o m m y w kierunku m o r z a . W nocy 20 maja weszły do Abbeville, trawersując front i odcinając linie komunikacyjne a r m i o m p ó ł n o c n y m . Kiedy j u ż front został zerwany, ta ohydna, śmier­ telna k o s a prawie nie napotykała na opór. C z o ł g i n i e m i e c k i e te b u d z ą c e przerażenie

„ chars allemands " - przejeżdżały swo­

bodnie p r z e z szczere p o l a i, w s p o m a g a n e i z a o p a t r y w a n e p r z e z transport z m e c h a n i z o w a n y , p o s u w a ł y się w tempie 30 do 40 mil dziennie. Przejechały przez dziesiątki miast i setki wsi bez naj­ mniejszych przeszkód, a ich oficerowie wyglądali przez otwar­ te włazy i w e s o ł o machali doimieszkańców. N a o c z n i świadko­ wie m ó w i l i o tłumach j e ń c ó w francuskich maszerujących z ni­ mi - wielu z nich jeszcze niosło swoje karabiny, które zabierano im od czasu do czasu i niszczono pod c z o ł g a m i . B y ł e m zaszo­ k o w a n y k o m p l e t n ą niemożnością stawienia c z o ł a n i e m i e c k i m siłom p a n c e r n y m , które k i l k o m a tysiącami pojazdów dokony* Dryfter - statek rybacki ** Schuit - holenderski mały statek, łódź, barka

60

UPADEK FRANCJI

wały c a ł k o w i t e g o zniszczenia p o t ę ż n y c h armii, a także zawie­ dziony tak szybkim z a ł a m a n i e m się całego francuskiego oporu, od m o m e n t u gdy został p r z e ł a m a n y front. C a ł e to przemiesz­ czanie się N i e m c ó w p o s t ę p o w a ł o g ł ó w n y m i drogami, które nig­ dzie n i e były z a b l o k o w a n e . Już 17 maja p y t a ł e m szefa sztabu lotnictwa: Czy nie ma możliwości dowiedzenia się, gdzie kolumna wozów opancerzonych nieprzyjaciela chroni się w nocy a następnie zbom­ bardowania ich? Przecież rozrywają nasz front na kawałki tymi wę­ drującymi kolumnami. Teraz zaś zatelegrafowałem d o R e y n a u d a : 21 maja 1940 Przesyłam gratulacje z powodu mianowania Weyganda, któremu tu wszyscy całkowicie ufamy. Nie udaje się powstrzymać kolumn czołgów przed przełamywa­ niem cienkich linii frontu i głębokim wejściem do wewnątrz. Wszy­ stkie pomysły zatykania wyłomów i okrążania intruzów są chybione. Przeciwnie - zasadą powinno być robienie wyłomów. Nie należy przywiązywać nadmiernej wagi do paru czołgów tu czy tam. Co mogą zrobić, gdy wejdą do miasta? Miasta powinny być obsadzone strzel­ cami, i załoga czołgu powinna być ostrzeliwana w chwili opuszcze­ nia pojazdu. Jeżeli nie będą mogli zdobyć żywności, wody czy pali­ wa, najwyżej zrobią trochę bałaganu i odjadą. Tam, gdzie to możliwe - powinno się wysadzać budynki. Ka"żde miasto leżące na ważnym skrzyżowaniu dróg powinnno być w ten sposób bronione. Po drugie kolumny czołgów powinny być osaczane i atakowane w szczerym polu przez liczne małe, mobilne siły z paroma działami. Gąsienice czołgów muszą się wówczas zużywać, a energia musi słabnąć. To jest jedyny sposób potraktowania tych pancernych intruzów. Jeżeli chodzi o główne siły, które nie mogą nadciągnąć tak szybko - jedyną metodą jest atak na skrzydła. Chaos tej bitwy można uczynić zrozumiałym poprzez wzmożenie go - tak, aby stała się ona walką wręcz. Oni uderzają w naszą łączność, a więc my powinniśmy uderzać w ich. Jestem spokojniejszy teraz, niż byłem na początku tej bitwy, lecz wszystkie armie muszą walczyć jednocześnie i mam nadzieję, że Bry­ tyjczycy będą mieli niedługo okazję ku temu. Powyższe uwagi są jedynie moimi osobistymi poglądami, i mam nadzieję, że przekazanie ich Panu nie będzie poczytane za nietakt. Najlepsze życzenia.

61

BITWA O FRANCJĘ

P i e r w s z y m p o s u n i ę c i e m W e y g a n d a była narada z wyższymi d o w ó d c a m i . Naturalnie, chciał osobiście przyjrzeć się sytuacji na p ó ł n o c y i skontaktować z d o w ó d c a m i na miejscu. T r z e b a b y ć w y r o z u m i a ł y m w o b e c generała, który przejmuje d o w o d z e ­ nie w k r y t y c z n y m m o m e n c i e przegrywania bitwy. Teraz nie by­ ło czasu. Nie p o w i n i e n j e d n a k zaniedbywać pozostałych czyn­ ników d o w o d z e n i a , ani wikłać się w opóźnienia i napięcie spo­ w o d o w a n e w ł a s n y m i p o d r ó ż a m i . M a m y d o k ł a d n e notatki, c o nastąpiło. R a n o , 20 maja, Weygand zainstalowany w pałacu Gamelina, p o c z y n i ł p r z y g o t o w a n i a do wizytacji armii p ó ł n o c ­ nych nazajutrz, 21 maja. Dowiedziawszy się, że drogi na p ó ł n o c są odcięte przez N i e m c ó w , postanowił lecieć. J e g o s a m o l o t zo­ stał z a a t a k o w a n y i z m u s z o n y do lądowania w Calais. G o d z i n a w y z n a c z o n a na konferencję w Ypres m u s i a ł a zostać z m i e n i o n a na 3 po południu 21 maja. Tu spotkał się z królem Leopoldem i generałem Billotte'em. Lord Gort, którego nie poinformowano ani o miejscu, ani o godzinie, nie przybył na spotkanie. N i e byli również obecni inni oficerowie brytyjscy. Król określił tę konfe­ rencję j a k o

„czterogodzinną,

koordynację trzech

armii,

bezładną

gadaninę".

Omawiano

przeprowadzenie planu Weyganda

i ewentualnie - w przypadku niepowodzenia - wycofanie się Bry­ tyjczyków i Francuzów do rzeki Lys, a Belgów do rzeki Yser. O 7 wieczorem generał Weygand musiał odjechać. Lord Gort przybył dopiero o 8 wieczorem i od generała Billotte'a otrzymał sprawoz­ danie z przebiegu obrad. Weygand pojechał z powrotem do Cala­ is, wsiadł na okręt podwodny płynący do Dieppe i wrócił do Pary­ ża. Billotte odjechał samochodem, aby zająć się zaistniałą sytuacją i po godzinie j u ż nie żył - zginął w wypadku samochodowym. Tak oto znowu wszystko stało się niepewne.

Ironside wrócił 21 maja i powtórzył, że lord Gort, otrzyma­ wszy instrukcje Gabinetu, przedstawił mu następujące punkty: Po pierwsze - m a r s z na południe pociągnąłby za sobą akcję na tyłach od strony rzeki Skaldy w tym s a m y m czasie, co atak na tereny j u ż c a ł k o w i c i e o p a n o w a n e przez p a n c e r n e i lotnicze

62

UPADEK FRANCJI

formacje wroga. P o d c z a s takiej akcji obie flanki musiałyby być osłaniane. Po drugie - dłuższe operacje ofensywne są trudne z p o w o ­ d ó w natury administracyjnej. I po trzecie - ani 1 a r m i a francuska, ani B e l g o w i e nie będą skłonni p o d d a ć się takiemu m a n e w r o w i . Ironside dodał, że w francuskim d o w ó d z t w i e n a c z e l n y m na p ó ł n o c y panuje bałagan, generał Billotte nie d o p e ł n i ł swych o b o w i ą z k ó w w zakresie koordynacji przez ostatnie o s i e m dni i nie przedstawił żadnych planów, że brytyjskie siły ekspedy­ cyjne są dobrej myśli i mają j a k dotąd tylko o k o ł o pięćset ofiar. P o d a ł żywy opis stanu dróg, z a t ł o c z o n y c h t ł u m a m i uchodźców, c i ę ż k o doświadczonych p r z e z ogień niemieckich samolotów. S a m przeżył ciężkie chwile. W o b e c tego przed G a b i n e t e m stanęły d w i e straszne możliwo­ ści. Pierwsza to: armia brytyjska - przy w s p ó ł p r a c y F r a n c u z ó w i B e l g ó w lub b e z nich - ma przedrzeć się za wszelką c e n ę na p o ł u d n i e do S o m m y . B y ł o to zadanie, którego - w e d ł u g opinii lorda G o r t a - nie da się w y k o n a ć . D r u g a - wycofać się do D u n ­ kierki i stanąć w o b e c k o n i e c z n o ś c i ewakuacji drogą morską, a być m o ż e wskutek ataku p o w i e t r z n e g o nieprzyjaciela stracić całą artylerię i cenny sprzęt, którego i tak mieliśmy m a ł o . Oczy­ wiście, należało podjąć wszelkie ryzyko, aby osiągnąć to pier­ wsze, ale nie było też p o w o d u d o z a n i e c h a n i a p r z y g o t o w a ń d o ewakuacji m o r z e m , gdyby p l a n p o ł u d n i o w y się n i e p o w i ó d ł . Z a p r o p o n o w a ł e m kolegom, że pojadę do Francji spotkać się z R e y n a u d e m i W e y g a n d e m i p o d e j m ę decyzję. M i a ł się t a m ze m n ą spotkać Dill z kwatery głównej G e o r g e s a .

M o i koledzy uznali ten m o m e n t za właściwy, aby uzyskać od P a r l a m e n t u nadzwyczajne uprawnienia, dla których w ciągu ostatnich d n i p r z y g o t o w y w a n o projekt ustawy. Ten krok dałby r z ą d o w i praktycznie nieograniczoną w ł a d z ę nad życiem, wol­ nością i własnością wszystkich p o d d a n y c h J e g o Królewskiej M o ś c i w Wielkiej Brytanii. W o g ó l n y m r o z u m i e n i u p r a w a wła­ d z a n a d a n a przez P a r l a m e n t b y ł a absolutna. U s t a w a miała „na

BITWA O FRANCJĘ

63

m o c y r o z p o r z ą d z e n i a królewskiego d a w a ć p r a w o w y d a w a n i a r e g u l a m i n ó w o b r o n n y c h , stanowiących podstawy d o wymaga­ nia od k a ż d e g o , aby o d d a ł siebie, swoją pracę i swoją własność do dyspozycji J e g o Królewskiej M o ś c i , kiedy u z n a się to za k o n i e c z n e lub c e l o w e do zapewnienia bezpieczeństwa publicz­ nego, obrony Królestwa, u t r z y m a n i a porządku lub dla skutecz­ n e g o p r o w a d z e n i a jakiejkolwiek wojny, w którą J e g o Króle­ w s k a M o ś ć m o ż e b y ć zaangażowany, b ą d ź d o świadczenia do­ staw i usług n i e z b ę d n y c h dla życia społeczeństwa." Jednocześnie minister pracy był władny skierować każdego do wykonania żądanej pracy. Regulamin, dając mu to prawo, zawie­ rał klauzulę sprawiedliwej pracy, która została wstawiona do usta­ wy o regulowaniu warunków płacowych. W ważniejszych ośrod­ kach miały powstać komitety pośrednictwa pracy. Kontrola włas­ ności w najszerszym sensie tego słowa została narzucona w iden­ tyczny sposób. Rozporządzeniami rządu została wprowadzoną kontrola wszystkich przedsiębiorstw, łącznie z bankami. Od pra­ codawców m o ż n a było żądać okazania ksiąg, a nadmierne zyski miały być opodatkowane w wysokości 100%. W tym celu miała być ustanowiona R a d a Produkcyjna pod przewodnictwem pana Greenwooda i mianowany jej dyrektor do spraw siły roboczej. Projekt ustawy został przeto przedstawiony P a r l a m e n t o w i 22 maja po południu p r z e z p a n ó w C h a m b e r l a i n a i Attlee; ten ostat­ ni w n i o s k o w a ł drugie czytanie. Z a r ó w n o Izba G m i n j a k i Izba Lordów, w większości k o n s e r w a t y w n e , przyjęły u s t a w ę j e d n o ­ głośnie we wszystkich p u n k t a c h j e d n e g o p o p o ł u d n i a i j e s z c z e tej nocy o t r z y m a ł a o n a sankcję królewską. Rzym i Rzymianie, będąc w opałach, Nie szczędzili ni złota, ni ziemi, Ni żony, ni syna, ni ręki, ni życia, W dawnych walecznych czasach.* Taki był nastrój chwili. * Przekład pochodzi od tłumacza.

64

UPADEK FRANCJI

Kiedy 22 maja p r z y b y ł e m do Paryża, zastałem nowy u k ł a d . Nie było G a m e l i n a ; ze sceny wojennej odszedł Daladier. Reynaud był p r e m i e r e m i ministrem wojny. U d e r z e n i e niemieckie b y ł o definitywnie s k i e r o w a n e w stronę morza, nie istniało więc b e z p o ś r e d n i e zagrożenie Paryża. N a c z e l n a kwatera g ł ó w n a znajdowała się ciągle w Vincennes. M o n s i e u r R e y n a u d z a w i ó z ł m n i e t a m s a m o c h o d e m o k o ł o południa. W ogrodzie spacerowa­ ło smętnie kilka osób, które widziałem w otoczeniu G a m e l i n a między innymi w y s o k i e g o wzrostu oficer kawalerii. „Cest

l'ancien

régime"*

-

powiedział

adiutant

Reynauda

i z a p r o w a d z o n o m n i e do pokoju Weyganda, a następnie do p o ­ koju, gdzie znajdowały się o g r o m n e m a p y N a c z e l n e g o D o w ó ­ dztwa. Przywitał nas W e y g a n d . P o m i m o wysiłku fizycznego i n o c ­ nej podróży był energiczny, cięty i pełen o p t y m i z m u . Robił na wszystkich d o b r e wrażenie. Przedstawił swój plan wojny. N i e był z a d o w o l o n y ani z m a r s z u na południe, ani z wycofania się armii

północnych.

Powinny

one

uderzyć

na południowy

wschód, gdzieś mniej więcej od C a m b r a i i Arras w stronę St. Quentin, biorąc z flanki niemieckie dywizje p a n c e r n e zaanga­ ż o w a n e w tej c h w i l i w t o , co n a z w a ł „ k i e s z e n i ą " S t . Q u e n ­ t i n - A m i e n s . U w a ż a ł , że tyły zabezpieczy a r m i a belgijska, która będzie je osłaniać od w s c h o d u , a jeżeli o k a ż e się to konieczne, to i od północy. T y m c z a s e m n o w a francuska armia pod d o w ó d z t w e m genera­ ła Frère, z ł o ż o n a z 18 do 20 dywizji (ściągniętych z Alzacji, z linii Maginota, z Afryki i skąd tylko się d a ł o ) m i a ł a sformo­ w a ć front w z d ł u ż S o m m y . Jej lewa strona m i a ł a p o s u w a ć się do p r z o d u przez A m i e n s do Arras i w ten sposób, czyniąc j a k naj­ większy wysiłek, nawiązać kontakt z a r m i a m i na północy. Jed­ nostki p a n c e r n e nieprzyjaciela miały być p o d ciągłym naci* „To jest stara władza" (przyp. tłum.).

65

BITWA O FRANCJĘ skiem. nostki

„Nie można pozwolićpancerne

utrzymały

powiedział W e y g a n d - aby jed­

inicjatywę".

Wszystkie

konieczne

rozkazy zostały w y d a n e - na tyle, na ile w ogóle m o ż n a b y ł o j e s z c z e w y d a w a ć rozkazy. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że generał Billotte, k t ó r e m u W e y g a n d przekazał swój plan, właś­ nie zginął w w y p a d k u s a m o c h o d o w y m . Dill i ja b y l i ś m y zgodni co do tego, że nie m a m y wyboru, ani nawet c h ę c i wybierać pozostaje tylko przyjąć ten plan. P o ł o ż y ł e m nacisk na to, że „ w z n o w i e n i e łączności m i ę d z y a r m i a m i p ó ł n o c n y m i i tymi z południa przez Arras jest n i e z b ę d n e " . Wyjaśniłem, że lord Gort, uderzając na p o ł u d n i o w y zachód, musi r ó w n i e ż ochraniać d r o g ę na wybrzeże. Aby m i e ć p e w n o ś ć , że nie b ę d z i e żadnych n i e p o r o z u m i e ń co do ustaleń, osobiście p o d y k t o w a ł e m resume decyzji i p o k a z a ł e m W e y g a n d o w i , który je przyjął. Z ł o ż y ł e m s t o s o w n e s p r a w o z d a n i e G a b i n e t o w i i w y s ł a ł e m następujący te­ l e g r a m d o lorda Gorta: 22 maja 1940 Dziś rano poleciałem do Paryża z Dillem i innymi. Wnioski, które ustalono między Reynaudem, Weygandem i nami streszczam poniżej. Dokładnie zgadzają się z ogólnymi wskazówkami, które otrzymał Pan od Ministerstwa Wojny. Ma Pan nasze najlepsze życzenia powo­ dzenia w tej waszej bitwie, rozwijającej się teraz na Bapaume i Cambrai. Uzgodniono, że: 1. Armia belgijska powinna wycofać się do linii kanału Yser przy otwartych śluzach i zatrzymać się tam. 2. Armia brytyjska i 1 armia francuska winny skierować atak na południowy zachód, na Bapaume i Cambrai, najszybciej jak można (z pewnością już jutro), w sile ośmiu dywizji, mając belgijski korpus kawalerii po stronie prawej od Brytyjczyków. 3. Jako że bitwa ta jest ważna dla obu armii i łączność brytyjska zależy od oswobodzenia Amiens, brytyjskie siły powietrzne powinny dać jak najlepszą pomoc podczas jej trwania zarówno w dzień jak i w nocy. 4. Nowa grupa armii francuskiej, która idzie na Amiens i formuje linię wzdłuż Sommy, winna uderzyć na północ i połączyć się z dywi­ zjami brytyjskimi, które atakują na południe w kierunku Bapaume.

66

UPADEK FRANCJI

M o ż n a zauważyć, ż e n o w y plan Weyganda, p o z a niektórymi akcentami, nie różnił się od odwołanej „Instrukcji nr 12" gene­ rała G a m e l i n a . Był też zgodny z dobitną opinią wyrażoną 19 maja przez Ga­ binet Wojenny. A r m i e p ó ł n o c n e miały przedzierać się na połud­ nie, stosując akcję ofensywną, niszcząc - o ile to m o ż l i w e oddziały p a n c e r n e . M i a ł y spotkać się z idącą na p o m o c przez A m i e n s nową grupą armii francuskiej p o d d o w ó d z t w e m gene­ rała Frère. Byłoby to szalenie ważne, gdyby tak się stało. Pry­ watnie p o s k a r ż y ł e m się m o n s i e u r R e y n a u d o w i , że Gorta pozo­ stawiono całkowicie bez r o z k a z ó w przez cztery kolejne dni. Od m o m e n t u przejęcia d o w o d z e n i a przez Weyganda, z m a r n o w a n o trzy d n i na p o d e j m o w a n i e decyzji. Z m i a n a w d o w ó d z t w i e na­ c z e l n y m była uzasadniona, ale wynikające z niej opóźnienie było złem. N o c przespałem w a m b a s a d z i e . N a l o t y powietrzne były zni­ k o m e ; działa hałasowały, ale nie b y ł o słychać wybuchu b o m b . Doświadczenia P a r y ż a były zupełnie inne od ciężkiej próby, jaką m i a ł wkrótce przejść L o n d y n . M i a ł e m wielką ochotę poje­ c h a ć i zobaczyć się z m o i m przyjacielem, g e n e r a ł e m Georgesem, w j e g o k w a t e r z e w C o m p i è g n e . Przydzielony mu oficer łącznikowy, brygadier S w a y n e , był ze m n ą jakiś czas i nakreślił mi obraz armii francuskich, tak j a k on go widział. O b r a z był j e d n a k niepełny. P r z e k o n a n o m n i e , że byłoby lepiej nie wtrącać się w m o m e n c i e , gdy ta wielka i s k o m p l i k o w a n a operacja jest p o d e j m o w a n a przy o g r o m n y c h trudnościach administracyj­ n y c h z częstymi p r z e r w a m i w łączności. Przy braku dostatecznej strategii wojennej wydarzenia i nie­ przyjaciel wzięły górę. 17 maja Gort zaczął kierować oddziały na linię Ruyaulcourt-Arleux i do garnizonu w Arras, cały czas wzmacniając swoją p o ł u d n i o w ą flankę. 7 armia francuska, bez 16 korpusu, który ucierpiał b a r d z o w walkach pod Walcheren, p r z e s u n ę ł a się na południe, aby połączyć się z 1 armią francu­ ską. Osiągnęła ona tyły brytyjskie b e z większych kłopotów. 20 maja Gort poinformował obu generałów, Billotte'a i Blancharda, że proponuje atak na p o ł u d n i e z Arras 21 maja d w i e m a dy­ wizjami i brygadą pancerną, a Billotte zgodził się współpraco-

BITWA O FRANCJE

67

wać z d w i e m a dywizjami francuskimi z 1 armii francuskiej. Ta a r m i a składająca się z trzyąastu dywizji stała w prostokącie o w y m i a r a c h 19 na 10 mil: Maulde-Valenciennes-Denain-Douai. Nieprzyjaciel przekroczył S k a l d ę 20 maja k o ł o miejscowo­ ści O u d e n a r d e , i trzy korpusy brytyjskie skierowane na w s c h ó d wycofały się 23 maja do u m o c n i e ń wzniesionych p r z e z n a s zi­ mą w z d ł u ż granicy belgijskiej, z których tak o c h o c z o wyruszali d w a n a ś c i e dni wcześniej. Tego d n i a brytyjskim s i ł o m ekspedy­ cyjnym z m n i e j s z o n o racje o p o ł o w ę . W r a ż e n i e b e z r a d n o ś c i Francuzów, w y w o d z ą c e się z wielu źródeł, skłoniło m n i e do zaprotestowania u R e y n a u d a .

68

UPADEK FRANCJI

Premier do monsieur Reynauda (kopia dla lorda Gorta) 23 maja 1940 Łączność armii północnych została zerwana przez duże siły pancer­ ne nieprzyjaciela. Uratować te armie można jedynie przez wprowa­ dzenie w życie planu Weyganda. Żądam wydania dowódcom francu­ skim na północy i południu i belgijskiej kwaterze głównej stanow­ czych rozkazów wykonania go i zamiany porażki na zwycięstwo. Czas jest istotny, ponieważ brakuje dostaw. Treść tej notatki p r z e k a z a ł e m G a b i n e t o w i Wojennemu, gdy zebrał się o 11.30 r a n o podkreślając, że sukces planu W e y g a n d a zależy od tego, czy F r a n c u z i przejmą inicjatywę, której absolut­ n i e nie wykazywali. Z e b r a l i ś m y się p o n o w n i e o 7 w i e c z o r e m . A nazajutrz: Premier do monsieur Reynauda - dla generała Weyganda 24 maja 1940 Generał Gort telegrafuje, że koordynacja frontu północnego jest niezbędna przy armiach trzech różnych narodów. Informuje, że nie może podjąć się tej koordynacji, ponieważ walczy już na północy i na południu (na dwóch frontach), a jego łączność jest zagrożona. Jedno­ cześnie sir Roger Keyes mówi mi, że do 3 po południu dnia 23 maja ani belgijska kwatera główna, ani król nie otrzymali żadnych dyre­ ktyw. Jak to się ma do Pańskiego stwierdzenia, że Blanchard i Gort są main dans la main? Doceniam w pełni trudności jakie ma łączność, ale nie dostrzegam skutecznej zgodności operacji na obszarze północ­ nym, przeciw którym koncentruje się nieprzyjaciel. Mam nadzieję, że będzie Pan mógł to skorygować. Gort mówi, że jakikolwiek jego marsz naprzód musi skończyć się wpadką, i że pomoc musi nadejść z południa, ponieważ nie ma on - powtarzam: nie ma - amunicji na poważny atak. Pomimo to, polecamy mu wytrwać w realizacji Pań­ skiego planu. Nie widzieliśmy nawet Pana dyrektyw, nie znamy za­ tem szczegółów operacji północnych. Uprzejmie proszę o rychłe ich przesłanie przez misję francuską. Najlepsze życzenia.

Należy w t y m miejscu zdać relację z małej bitwy, którą mu­ sieli stoczyć Brytyjczycy w okolicach A r r a s . G e n e r a ł Franklyn, który tam dowodził, dążył do zajęcia obszaru: Arras-Cambrai-Bap a u m e . D y s p o n o w a ł 5 i 50 dywizją brytyjską i brygadą czoł­ g ó w 1 armii. Jego p l a n zakładał atak siłami p a n c e r n y m i i jedną

BITWA O FRANCJĘ

69

brygadą z każdej dywizji - całość pod d o w ó d z t w e m generała Martela - od zachodniej i południowej strony Arras, z b e z p o ­ średnim c e l e m na rzekę S e n s é e . Francuzi mieli go wesprzeć siłą d w ó c h dywizji na w s c h ó d od drogi Cambrai-Arras. Dywizje brytyjskie składały się j e d y n i e z dwóch brygad każda, nato­ miast miały one do dyspozycji 65 c z o ł g ó w typu M a r k I i 18 typu M a r k I I , z m o c n o zużytymi gąsienicami, tak więc ich ży­ wot m ó g ł b y ć krótki. Atak rozpoczął się 22 maja o 2 po p o ł u d ­ niu. W k r ó t c e okazało się, że opór jest d u ż o silniejszy, niż się s p o d z i e w a n o . P o m o c francuska na wschodniej flance nie d o s z ł a do skutku, a na zachodniej ograniczona została do jednej lek­ kiej dywizji z m e c h a n i z o w a n e j . Siły p a n c e r n e w r o g a faktycznie składały się z około 4 0 0 c z o ł g ó w i z 7 i 8 dywizji pancernej. Pierwszą z w y m i e n i o n y c h dowodził generał R o m m e l . Z po­ czątku w s z y s t k o szło d o b r z e i wzięto do niewoli czterystu jeń­ ców, ale linia rzeki S e n s é e nie została osiągnięta i n i e m i e c k i e k o n t r u d e r z e n i e , przytłaczające przewagą liczebną, s p o w o d o ­ w a ł o ciężkie straty w ludziach. W k r ó t c e 12 P u ł k U ł a n ó w za­ m e l d o w a ł , że silne k o l u m n y nieprzyjacielskie posuwają się w kierunku St. Pol i zagrażają zajściem z zachodniej flanki. P o d c z a s n o c y brygada czołgów, 13 brygada

5 dywizji oraz 15

brygada 50 dywizji, s t o p n i o w o wycofały się do rzeki S c a r p e . Trzy brytyjskie brygady stały tam aż do p o p o ł u d n i a 22 maja, odpierając z tego miejsca różnego rodzaju ataki. U t r z y m a l i ś m y j e s z c z e Arras, ale nieprzyjaciel stopniowo skłaniał się do za­ wrócenia w stronę B é t h u n e . Francuska lekka dywizja z m e c h a ­ n i z o w a n a strzegąca naszej zachodniej flanki została w y p a r t a z M o n t St. Eloi i w k r ó t c e czołgi nieprzyjaciela podeszły do S o u c h e z . Do 7 w i e c z o r e m 23 maja brytyjska w s c h o d n i a flanka znalazła się p o d c i ę ż k i m naporem, a nieprzyjaciel osiągnąwszy Lens, okrążył zachodnią flankę. Tak więc n a s z e p o ł o ż e n i e b y ł o n i e p e w n e . Mieli nad n a m i ogromną p r z e w a g ę liczebną, byliśmy oblegani wielkimi siłami p a n c e r n y m i i n i e m a l ż e okrążeni. O 10 w i e c z o r e m generał F r a n k l y n poinformował kwaterę główną, że o ile j e g o siły nie zostaną w ciągu nocy wycofane, ich o d w r ó t będzie niemożliwy. P o w i e d z i a n o mu, że r o z k a z wycofania zo­ stał mu przesłany trzy godziny wcześniej. Operacja ta zrobiła

70

UPADEK FRANCJI

chwilowe w

wrażenie

t y m czasie,

na

że

nieprzyjacielu;

„ciężkie,

zanotowali

bowiem

brytyjskie przeciwnatarcie

wojsk

pancernych" napędziło im sporo strachu. Idąc za p l a n e m Weyganda, G o r t z a p r o p o n o w a ł generałowi Blanchardowi - który teraz d o w o d z i ł grupą p ó ł n o c n ą - aby d w i e brytyjskie dywizje, j e d n a dywizja francuska i francuski k o r p u s kawalerii rozpoczęły atak na p o ł u d n i u m i ę d z y K a n a ł e m du N o r d i K a n a ł e m Skaldy. D w i e francuskie dywizje wcześniej faktycznie d w a razy dotarły do o b r z e ż y C a m b r a i , ale za k a ż d y m r a z e m były b o m b a r d o w a n e i wycofywały się. W ciągu tych wszystkich dni była to j e d y n a akcja ofensywna 1 armii francu­ skiej.

L o n d y n nie miał wiadomości, j a k postępuje ta beznadziejna p r ó b a rozerwania okrążenia p o d Arras. N a t o m i a s t 24 maja na­ deszły od R e y n a u d a telegramy p e ł n e wyrzutów. Ten krótszy z nich m ó w i wszystko.

BITWA O FRANCJĘ

71

Telegrafował Pan do mnie dziś rano [pisał on], że poinstruował Pan generała Gorta, aby kontynuował realizację planu Weyganda. Generał informuje mnie teraz, że - według telegramu od generała Blancharda - armia brytyjska przeprowadziła z własnej inicjatywy operację wy­ cofania się na 25 mil w stronę portów w momencie, gdy nasze oddzia­ ły posuwające się z południa robią postępy w kierunku północnym, gdzie mają połączyć się z aliantami. Ta akcja armii brytyjskiej jest dokładnie wbrew formalnym rozka­ zom wydanym dziś rano przez generała Weyganda. To wycofanie się oczywiście spowodowało, że generał Weygand zmienił wszystkie ustalenia i jest zmuszony porzucić pomysł zlikwidowania wyłomu i odnowienia ciągłości linii frontu. Nie muszę podkreślać powagi mo­ żliwych konsekwencji. D o t ą d generał W e y g a n d liczył na a r m i ę generała Frère, postę­ pującą na p ó ł n o c w kierunku A m i e n s , Albert i P é r o n n e . Fakty­ cznie armia ta nie zrobiła żadnych w i d o c z n y c h postępów, ciągle j e s z c z e zbierając się i formując. Niżej podaję moje o d p o w i e d z i przesłane m o n s i e u r R e y n a u d o w i : 25 maja 1940 W moim wczorajszym, wieczornym telegramie podałem Panu wszystko, co tutaj wiemy, a jeszcze nie dostaliśmy żadnej wiadomo­ ści od Gorta, która by temu zaprzeczyła. Ale muszę Panu powiedzieć, że oficer sztabowy zameldował w Ministerstwie Wojny, potwierdza­ jąc wycofanie dwóch dywizji z rejonu Arras, o czym Pan pisze w swoim telegramie. Generał Dill, który powinien być razem z lor­ dem Gortem, dostał polecenie wysłania oficera sztabowego drogą po­ wietrzną jak najszybciej. Jak tylko dowiemy się, co się wydarzyło, zdam Panu pełne sprawozdanie. Jednak jest jasne, że armia północna jest praktycznie okrążona i że oprócz Dunkierki i Ostendy została z nią zerwana cała łączność. } 25 maja 1940 Mamy wszelkie powody aby wierzyć, że Gort wytrwale kontynuuje marsz na południe. Wszystko co wiemy - to to, że pod naporem wroga skierowanym na zachodnią flankę, a także z powodu konieczności utrzymania łącz­ ności z Dunkierką w celu otrzymania niezbędnych uzupełnień, został zmuszony do przegrupowania części z dwóch dywizji w rejon pomię­ dzy nim a linią narastającego nacisku niemieckich jednostek pancer­ nych, które, siłą najwyraźniej nie do odparcia, kolejno zdobyły Abbe-

72

UPADEK FRANCJI

ville i Boulogne (zagrażając Calais i Dunkierce) i zajęły St. Omer. Jak mu się to udaje, że posuwa się na południe i zwalnia front północny, nie wypuszczając tej tarczy ochronnej z prawej strony? Nic z tego, co wiemy o ruchach brytyjskich sił ekspedycyjnych, nie usprawiedliwia zaprzestania nacisku waszych sił na północ przez Sommę, który ufamy - rozwinie się. Po drugie, narzeka Pan, że z Hawru wywożone są ważne materiały. Jedyne materiały faktycznie wywożone - to pociski z gazem. Pozo­ stawienie ich byłoby z pewnością nieroztropne. Również niektóre magazyny zostały przeniesione z północnej na południową stronę rze­ ki w Hawrze. Po trzecie, jeśli tylko się dowiem, że nadzwyczaj niesprzyjające wydarzenia wymusiły jakiekolwiek odejście od uzgodnionego planu, natychmiast Pana poinformuję. Dill, który dziś rano był całkowicie przekonany, że jedyna nadzieja skutecznego wydostania się naszej armii leży w marszu na południe i w aktywnym natarciu generała Frère, jest teraz razem z Gortem. Musi Pan zrozumieć, że czekając na marsz na południe przez tydzień, zanim, oczywiście, okazał się nie­ unikniony, zostaliśmy odcięci od wybrzeża przez ogromną masę po­ jazdów wroga. Wobec tego nie mamy wyboru, jak tylko kontynuować marsz na południe, stosując w razie potrzeby ubezpieczenie flanki bocznej od zachodu. Generał Spears będzie u Pana jutro rano i prawdopodobnie pośpie­ szy z powrotem, gdy tylko sytuacja się wyjaśni.

W G a b i n e c i e i w wysokich kręgach wojskowych z a p a n o w a ł o p r z e k o n a n i e , że umiejętność i wiedza strategiczna sir J o h n a Dilla, który od 23 kwietnia b y ł zastępcą szefa sztabu imperial­ n e g o p o w i n n y się w pełni przejawić wówczas, gdy zostanie on m i a n o w a n y n a s z y m g ł ó w n y m doradcą w o j s k o w y m armii. Nikt nie m ó g ł wątpić, że j e g o pozycja z a w o d o w a jest p o d w i e l o m a względami wyższa od pozycji Ironside'a. W miarę jak ta n i e p o m y ś l n a dla nas bitwa osiągała przesile­ nie, ja i m o i koledzy bardzo chcieliśmy, aby sir John Dill został szefem sztabu imperialnego. Musieliśmy również wybrać na­ czelnego d o w ó d c ę na obszar Wyspy Brytyjskiej na w y p a d e k inwazji. Ironside, Dill, Ismay, ja i j e s z c z e dwie inne osoby pró­ bowaliśmy ocenić sytuację późną nocą, 25 maja, w m o i m Gabi­ necie w budynku Admiralicji. G e n e r a ł Ironside zgłosił propo-

BITWA O FRANCJĘ

73

zycję rezygnacji ze stanowiska szefa sztabu imperialnego, ale był s k ł o n n y m d o w o d z i ć brytyjskimi siłami w e w n ę t r z n y m i . Biorąc p o d uwagę, j a k niewdzięczny charakter m i a ł a ta funkcja n a ó w c z a s , b y ł a to oferta p e ł n a zapału i poświęcenia. W o b e c te­ go przyjąłem propozycję generała I r o n s i d e ' a . Wysokie h o n o r y i odznaczenia, które mu p o t e m n a d a n o wynikały z d o c e n i e n i a j e g o postawy, wykazanej w tej ważnej chwili. Od 27 maja sir J o h n Dill został szefem sztabu imperialnego. Z m i a n y te gene­ ralnie u z n a n o za w ł a ś c i w e .

ROZDZIAŁ

IV

MARSZ DO MORZA 2 4 - 3 1 maja

Analiza bitwy - Sprawozdanie generała Haidera dotyczące osobistej interwencji Hitlera - Zatrzymanie się niemieckich oddziałów pancer­ nych - Prawda z niemieckich dzienników sztabowych - Przyczyna zatrzymania w decydującym momencie-Obrona Boulogne-Dramat Calais - Konsekwencje przedłużonej obrony - Gort porzuca plan Weyganda - Jego decyzja z 25 maja - Wypełnianie luki belgijskiej Armia brytyjska wycofuje się na przyczółki Dunkierki - Wydostanie się czterech brytyjskich dywizji z Lille - Pytanie do szefów sztabu Ich odpowiedź - Moje posłanie do lorda Gorta i do admirała Keyesa Sprawozdanie generała Pownalla ze spotkania Gort-Blanchard, 28 maja rano - Kapitulacja armii belgijskiej, 28 maja - Decydująca bitwa stoczona przez generała Brooke'a i 2 korpus, 28 maja - Wycofanie się na przyczółki - Ucieczka morzem połowy 1 armii francuskiej.

M

o ż e m y teraz d o k o n a ć krytycznej analizy przebiegu tej pamiętnej bitwy. Hitler był p r z y g o t o w a n y na p o ­ g w a ł c e n i e neutralności Belgii i H o l a n d i i . Belgia nie

chciała zaprosić aliantów do siebie, aż do chwili, gdy s a m a została z a a t a k o w a n a . W o b e c t e g o inicjatywę militarną pozosta­ w i o n o Hitlerowi; u d e r z y ł 10 maja. Pierwsza grupa armii, z Bry­ tyjczykami, zamiast zostać za swoimi u m o c n i e n i a m i , ruszyła do Belgii w d a r e m n e j , bo spóźnionej misji ratowniczej. W Ard e n a c h Francuzi pozostawili lukę źle u m o c n i o n ą i słabo strze­ żoną. Najazd pancerny, na n i e znaną dotychczas skalę, p r z e r w a ł środek linii armii francuskich w 48 godzin i zagroził o d c i ę c i e m wszystkich armii p ó ł n o c n y c h od ich p o ł u d n i o w y c h dróg k o m u ­ nikacyjnych i od m o r z a . Najpóźniej do 14 maja francuskie do-

75

MARSZ DO MORZA

w ó d z t w o n a c z e l n e p o w i n n o było w y d a ć t y m a r m i o m stanow­ c z e rozkazy generalnego odwrotu, przyjmując z a r ó w n o ryzyko, j a k i o g r o m n e straty m a t e r i a l n e . Ta realistyczna, k o n k r e t n a s p r a w a nie była rozpatrywana p r z e z generała G a m e l i n a , a fran­ cuski d o w ó d c a p ó ł n o c n e j grupy, Billotte, nie był zdolny do pod­ j ę c i a k o n i e c z n y c h decyzji. We wszystkich armiach zagrożone­ g o l e w e g o skrzydła p a n o w a ł o zamieszanie. W miarę j a k o d c z u w a n o wyższość sił wroga, cofano się. Kie­ dy w r ó g zaczął zachodzić z prawa, s f o r m o w a n o flankę obron­ ną. G d y b y rozpoczęli odwrót 14 maja, byliby na pierwotnej linii 17 maja i mieliby niezłą szansę przebicia się. Z o s t a ł y stracone trzy w a ż n e dni. Od 17 maja brytyjski Gabinet Wojenny j a s n o widział, ż e j e d y n i e n a t y c h m i a s t o w y marsz n a p o ł u d n i e m o ż e u r a t o w a ć armię brytyjską. Gabinet był z d e c y d o w a n y n a r z u c i ć swój p u n k t w i d z e n i a rządowi francuskiemu i g e n e r a ł o w i Gam e l i n o w i , ale n a s z własny d o w ó d c a , lord Gort, wątpił w możli­ w o ś ć o d e r w a n i a się od nieprzyjaciela, a t y m bardziej w możli­ w o ś ć j e d n o c z e s n e g o przebicia się. 19 maja generał G a m e l i n został zwolniony, a d o w o d z e n i e przejął Weygand. „Instrukcja nr 1 2 " G a m e l i n a , j e g o ostatni rozkaz, chociaż s p ó ź n i o n y o pięć dni, z

b y ł zasadniczo d o k u m e n t e m p o p r a w n y m i

głównymi

wnioskami

brytyjskiego

Gabinetu

zgodnym Wojennego

i w n i o s k a m i szefów sztabów. Z m i a n y w n a j w y ż s z y m d o w ó ­ dztwie, czy też b r a k decyzji s p o w o d o w a ł y o p ó ź n i e n i e o nastę­ p n e trzy dni. P e ł e n a n i m u s z u plan, który z a p r o p o n o w a ł generał W e y g a n d p o zwizytowaniu armii p ó ł n o c n y c h , n i e b y ł n i c z y m więcej j a k p l a n e m na papierze. B y ł to w zasadzie ciągle plan G a m e l i n a , ale stał się jeszczefoardziej b e z n a d z i e j n y m p r z e z dal­ szą z w ł o k ę . W t y m k ł o p o t l i w y m położeniu przyjęliśmy p l a n W e y g a n d a i czyniliśmy lojalne i stałe, c h o c i a ż nieskuteczne, wysiłki prze­ p r o w a d z e n i a go aż do 25 maja, kiedy to z p o w o d u zerwania wszelkiej łączności i odparcia n a s z e g o słabego kontrataku, stra­ ciwszy Arras, z ł a m i ą c y m się frontem belgijskim i k r ó l e m L e o ­ p o l d e m g o t o w y m do kapitulacji - prysła wszelka nadzieja ucie­ czki n a p o ł u d n i e . Pozostało więc tylko m o r z e . C z y m o g l i ś m y do niego bezpiecznie dotrzeć, czy też mieliśmy zostać okrążeni

76

UPADEK FRANCJI

i rozbici w otwartym p o l u ? W k a ż d y m przypadku cała artyleria i sprzęt naszej armii, nie do o d t w o r z e n i a p r z e z wiele miesięcy, m u s i a ł y ulec zniszczeniu. Ale c ó ż to b y ł o w p o r ó w n a n i u z oca­ leniem armii, j e d y n e g o r d z e n i a i struktury, na której Wielka Brytania m o g ł a b u d o w a ć swoją p r z y s z ł o ś ć ? L o r d Gort, który od 25 maja uważał, że e w a k u a c j a m o r z e m jest naszą j e d y n ą szansą, teraz przystąpił d o f o r m o w a n i a p r z y c z ó ł k ó w w o k ó ł D u n k i e r k i i przedzierania się do niej z całą siłą, j a k a mu została. Z d y s c y p l i n o w a n i e Brytyjczyków i zalety ich d o w ó d c ó w , do których należeli: B r o o k e , A l e x a n d e r i M o n t g o m e r y , okazały się p r z y d a t n e . P o t r z e b a b y ł o j e d n a k d u ż o więcej. W s z y s t k o , c o c z ł o w i e k m ó g ł zrobić, zostało zrobione. C z y j e d n a k to wystar­ czyło?

N a l e ż y teraz o m ó w i ć s z e r o k o d y s k u t o w a n y epizod. G e n e r a ł Haider, szef n i e m i e c k i e g o sztabu generalnego, zeznał, że w t y m m o m e n c i e Hitler podjął j e d y n ą skuteczną, osobistą interwencję w przebieg bitwy. W e d ł u g tego ź r ó d ł a macji

pancernych,

bezpieczeństwie gdzie

nie

na mogły

ponieważ trudnym osiągnąć

znajdowały terenie, żadnych

„zaniepokoił go los for­ się

w

poważnym

nie­

poprzecinanym

kanałami,

znaczących

rezultatów".

U w a ż a ł , że nie m o ż e poświęcić formacji p a n c e r n y c h na d a r m o , j a k o że były one n i e z b ę d n e w drugiej fazie kampanii. Niewąt­ pliwie przypuszczał, że nie będzie miał wystarczającej przewa­ gi w powietrzu, aby zapobiec ewakuacji m o r z e m na dużą skalę. W o b e c tego, w e d ł u g Haidera, przesłał m u przez Brauchitscha rozkaz,

by

„zatrzymać formacje pancerne,

a

nawet

wycofać".

W ten sposób, p o w i a d a Haider, d r o g a do Dunkierki dla armii brytyjskiej została o c z y s z c z o n a . W k a ż d y m razie przechwycili­ ś m y nie zaszyfrowaną d e p e s z ę przesłaną 24 maja o godz. 11.42, z której wynikało, że atak na linię D u n k i e r k a - H a z e b r o u c k - M e r ville ma b y ć na razie przerwany. H a i d e r stwierdza, że w imieniu d o w ó d z t w a wojsk lądowych o d m ó w i ł ingerowania w ruchy grupy armii Rundstedta, która m i a ł a j a s n e rozkazy uniemożli­ wienia wrogowi dotarcia do wybrzeża. C z y m szybszy i bardziej całościowy będzie sukces tutaj, twierdził, t y m łatwiej będzie

77

MARSZ DO MORZA

m o ż n a później naprawić straty kilku czołgów. N a s t ę p n e g o dnia dostał rozkaz u d a n i a się z Brauchitschem na konferencję. Dyskusja z a k o ń c z y ł a się ostatecznie r o z k a z e m Hitlera, w któ­ rym dodał, że w y k o n a n i e rozkazu będzie n a d z o r o w a n e przez osobistych oficerów łącznikowych. Keitel został wysłany sa­ m o l o t e m do grupy armii Rundstedta, a inni oficerowie do fron­ towych p u n k t ó w d o w o d z e n i a . „Nigdy nie byłem w stanie zrozu­ mieć - m ó w i ł nym dobne,

że Keitel,

światowej wał

H a i d e r - jaki sens dostrzegł Hitler w

narażaniu formacji spędził

takie

pancernych.

Jest

bardzo

niepotrzeb­ prawdopo­

który dłuższy czas w okresie pierwszej wojny we

Flandrii,

swoimi

opowieściami

spowodo­

myślenie."

Inni g e n e r a ł o w i e potwierdzają to, sugerując nawet, że rozkaz Hitlera i n s p i r o w a n y b y ł m o t y w e m p o l i t y c z n y m - upatrywał w n i m zwiększenie szansy na pokój z Anglią po podbiciu F r a n ­ cji. Teraz na światło dzienne wyszły oryginalne d o k u m e n t y w postaci d z i e n n i k ó w spisywanych w t y m czasie w kwaterze głównej R u n d s t e d t a . Te opowiadają nieco inną historię. 23 ma­ ja o p ó ł n o c y z n a c z e l n e g o d o w ó d z t w a n a d e s z ł y do B r a u c h i tscha rozkazy potwierdzające, że 4 armia ma pozostać p o d do­ w ó d z t w e m R u n d s t e d t a w celu d o k o n a n i a twy okrążeniowej".

„ostatniego aktu bi­

N a s t ę p n e g o ranka Hitler odwiedził R u n d ­

stedta, a ten z a m e l d o w a ł m u , że j e g o siły p a n c e r n e , które zaszły tak daleko i t a k szybko, są bardzo osłabione i potrzebują czasu, aby się zreorganizować i odzyskać r ó w n o w a g ę przed ostatecz­ n y m u d e r z e n i e m na wroga, który - j a k podaje j e g o dziennik sztabowy

-

„walczy

z

nadzwyczajną

wytrwałością".

Ponadto

Rundstedt przewidział możMwość ataku na j e g o szeroko roz­ rzucone siły z p ó ł n o c y i z południa. Istotnie, plan Weyganda, gdyby oczywiście był m o ż l i w y m do przeprowadzenia, zakładał kontruderzenie aliantów. Hitler „zgadzał się w z u p e ł n o ś c i " , że atak na w s c h ó d od Arras p o w i n i e n być p r z e p r o w a d z o n y przez piechotę, a formacje z m o t o r y z o w a n e p o w i n n y dalej u t r z y m a ć linię Lens-Bethune-Aire-St.Omer-Gravelines, aby p r z e c h w y c i ć siły w r o g a n a c i s k a n e p r z e z grupę B na p ó ł n o c n y m wschodzie. Zastanawiał się również nad koniecznością z a c h o w a n i a sił pan­ cernych do dalszych operacji. J e d n a k b a r d z o wcześnie 25 maja

78

UPADEK FRANCJI

Brauchitsch j a k o g ł ó w n o d o w o d z ą c y przesłał n o w e dyrektywy, nakazujące k o n t y n u o w a n i e natarcia. Rundstedt, utwierdzony ustną zgodą Hitlera, nie chciał o t y m słyszeć. N i e przekazał rozkazu K l u g e m u , d o w ó d c y 4 armii, k t ó r e m u powiedziano, aby dalej o s z c z ę d n i e g o s p o d a r o w a ł dywizjami p a n c e r n y m i . Kluge protestował p r z e c i w k o t e m u opóźnieniu, ale Rundstedt d o p i e r o n a s t ę p n e g o dnia, czyli 26 maja, p r z e k a z a ł dyrektywy i nawet wtedy nakazywał, żeby D u n k i e r k i j e s z c z e b e z p o ś r e d n i o nie ata­ k o w a ć . D z i e n n i k podaje, że 4 a r m i a p r o t e s t o w a ł a p r z e c i w k o temu, a jej szef sztabu telefonował 27 maja: Sytuacja w portach Kanału jest następująca: duże jednostki podpły­ wają do nabrzeża, opuszczają trapy i ludzie tłumnie wchodzą na stat­ ki. Cały sprzęt pozostaje. Ale nie bardzo zależy nam na tym, aby ponownie stawać do walki z tymi ludźmi, kiedy zostaną na nowo uzbrojeni. Jest zatem p e w n e , że j e d n o s t k i p a n c e r n e z a t r z y m a n o , i że zo­ stało to zrobione nie z inicjatywy Hitlera, ale Rundstedta. Rundstedt niewątpliwie miał p o d s t a w y do takiego punktu wi­ dzenia z a r ó w n o z p o w o d u stanu jednostek, j a k i ogólnej sytu­ acji na polu bitwy, ale p o w i n i e n b y ł u s ł u c h a ć formalnych roz­ k a z ó w d o w ó d z t w a armii albo przynajmniej p r z e k a z a ć im, co powiedział Hitler. P o w s z e c h n a o p i n i a wśród niemieckich do­ w ó d c ó w b y ł a taka, że stracono olbrzymią szansę.

Istniała j e d n a k o d r ę b n a przyczyna, która w p ł y n ę ł a na ruchy niemieckich oddziałów p a n c e r n y c h w t y m decydującym m o ­ mencie. Po dotarciu do m o r z a za Abbeville w nocy 20 maja niemiec­ kie k o l u m n y p a n c e r n e i z m o t o r y z o w a n e przesunęły się na pół­ n o c w z d ł u ż w y b r z e ż a p r z e z Staples w stronę B o u l o g n e , Calais i D u n k i e r k i , w celu u n i e m o ż l i w e n i a u c i e c z k i drogą morską. M i a ł e m w p a m i ę c i ten region z poprzedniej wojny, gdyż utrzy­ m y w a ł e m z m o t o r y z o w a n ą B r y g a d ę Morską z bazą w Dunkier­ ce, p r z e c i w k o flankom i t y ł o m armii niemieckich maszerują­ cych n a P a r y ż . W o b e c tego n i e m u s i a ł e m studiować systemu

79

MARSZ DO MORZA wodnego

między

Calais i Dunkierką,

ani

linii

brzegowej

w Gravelines. Śluzy zostały j u ż otwarte i z k a ż d y m d n i e m roz­ przestrzeniały się p o w o d z i e , zabezpieczając w ten s p o s ó b od p o ł u d n i a naszą linię odwrotu. O b r o n a B o u l o g n e , a zwłaszcza Calais trwała w t y m zamieszaniu do ostatniej godziny i natych­ miast w y s ł a n o t a m garnizony z Anglii. B o u l o g n e , odciętego i z a a t a k o w a n e g o 22 maja, broniły d w a bataliony G w a r d i i i jed­ na z naszych nielicznych baterii przeciwpancernych wraz z pa­ r o m a o d d z i a ł a m i francuskimi. P o trzydziestosześciogodzinnym o p o r z e z a m e l d o w a n o , że nie jest do u t r z y m a n i a i z g o d z i ł e m się, aby reszta g a r n i z o n u - łącznie z F r a n c u z a m i - została zabrana. G w a r d i ę z a o k r ę t o w a n o na osiem niszczycieli, w nocy z 23 na 24 maja, ze stratą tylko dwustu ludzi. Francuzi k o n t y n u o w a l i walkę w twierdzy do r a n a 25 maja. U b o l e w a ł e m n a d naszą ewa­ kuacją. Kilka d n i wcześniej p o w i e r z y ł e m p r o w a d z e n i e o b r o n y po­ rtów K a n a ł u b e z p o ś r e d n i o szefowi sztabu imperialnego, z któ­ r y m b y ł e m w s t a ł y m kontakcie. P o s t a n o w i ł e m teraz, że Calais ma b y ć b r o n i o n e do ostatniej kropli krwi, i że nie m o ż n a p o ­ zwolić na żadną ewakuację drogą morską garnizonowi, który składał się z: j e d n e g o batalionu strzelców, j e d n e g o batalionu 60 Pułku Strzelców, Strzelców Królowej Wiktorii, 229 baterii przeciwpancernej

Artylerii

Królewskiej

i

batalionu

Króle­

wskiego P u ł k u C z o ł g ó w , posiadającego 21 c z o ł g ó w lekkich i 27 ciężkich, a także dorównujących n a m liczebnie F r a n c u z ó w . T r u d n o b y ł o poświęcić te wspaniałe, wyszkolone oddziały, któ­ rych m i e l i ś m y tak m a ł o ,

dla wątpliwej

korzyści zyskania

d w ó c h , a m o ż e trzech dni, i dla tak n i e p e w n e g o rezultatu. Mini­ ster wojny o r a z szef sztabu imperialnego zgodzili się na te twar­ de posunięcia. Telegramy i notatki m ó w i ą s a m e za siebie. Premier do generała Ismaya, dla szefa sztabu imperialnego 23 maja 1940 Oprócz ogólnego rozkazu wydanego, mam nadzieję, ostatniej nocy przez Weyganda dla zapewnienia ruchu armii na południe via Amiens, konieczne jest otworzenie wolnej drogi zaopatrzenia - naj­ szybciej jak można - dla armii Gorta przez Dunkierkę, Calais lub Boulogne. Gort nie może pozostawać obojętnym na niebezpieczeń-

80

UPADEK FRANCJI

stwo, w którym się znalazł i musi odkomenderować nawet dywizję czy jakiekolwiek pomniejsze siły niezbędne, aby połączyć się z na­ szymi, przedzierającymi się od strony morza. Jeżeli pułk pojazdów pancernych, łącznie z ciężkimi czołgami faktycznie wylądował w Ca­ lais, powinno to poprawić sytuację i zachęcić nas do wysłania tam reszty 2 brygady dywizji pancernej. Obszar przybrzeżny musi zostać wyczyszczony, jeżeli operacja wycofywania ma mieć jakiekolwiek szanse powodzenia. W intruzów zza linii należy uderzyć i osaczyć ich. Uchodźcy powinni zostać zepchnięci z dróg na pola i tam zatrzy­ mani - jak to proponuje generał Weygand - aby drogi były wolne. Czy jest Pan w kontakcie telefonicznym i telegraficznym z Gortem i ile czasu trwa przekazanie mu zaszyfrowanej depeszy? Czy byłby Pan uprzejmy powiedzieć jednemu z Pańskich oficerów sztabowych, aby przysłał na Downing Street mapę z zaznaczonymi, aktualnymi pozycjami wszystkich dziewięciu brytyjskich dywizji? Proszę nie od­ pisywać osobiście. Premier do generała Ismaya 24 maja 1940 Nie rozumiem sytuacji wokół Calais. Niemcy blokują wszystkie wyjścia, nasz pułk czołgów stoi stłoczony w mieście, ponieważ nie może przeciwstawić się działom polowym usytuowanym na obrze­ żach. Jednak uważam, że siły te są bardzo skromne. W takim razie, dlaczego nie atakujemy? Dlaczego lord Gort nie atakuje ich od tyłu w tym samym czasie, gdy my dokonujemy wypadu z Calais? Z pew­ nością Gort może poświęcić brygadę lub dwie, aby oczyścić linie komunikacyjne i zapewnić dostawy potrzebne jego armii. Mamy tutaj generała z dziewięcioma dywizjami, które za chwilę zostaną zagłodzone, a on nie może wysłać sił do oczyszczenia linii komunikacyjnych. Cóż może być ważniejsze? Można by lepiej wykorzystać odwody. Siły blokujące Calais powinny być natychmiast zaatakowane przez Gorta, przez Kanadyjczyków z Dunkierki i przez zmasowany wypad naszych czołgów. Najwidoczniej Niemcy mogą wchodzić, gdzie chcą, robić co chcą, a ich czołgi działać dwójkami i trójkami na na­ szych tyłach - i nawet, gdy sieje zlokalizuje, nie są atakowane. Rów­ nież nasze czołgi cofają się na widok ich dział polowych, a nasze działa polowe nie chcą zadzierać z ich czołgami. Jeżeli ich artyleria zmotoryzowana, z dala od swej bazy, może nas blokować, to dlaczego my, z artylerią wielkiej armii, nie możemy blokować ich? Odpowie­ dzialność za oczyszczenie linii komunikacyjnych z Calais i ich utrzy­ manie ciąży głównie na brytyjskich siłach ekspedycyjnych.

MARSZ DO MORZA

81

To nie b y ł o s p r a w i e d l i w e w o b e c naszych oddziałów, ale p r z e d s t a w i a m to tak, j a k w ó w c z a s napisałem. Premier do generała Ismaya 24 maja 1940 Zastępca szefa sztabu marynarki donosi mi, że o 2 nad ranem wy­ słano rozkaz do Calais, stwierdzający, że ewakuacja została w zasa­ dzie postanowiona. Ależ to jest szaleństwo! Jedynym efektem ewaku­ acji Calais byłoby przerzucenie sił do Dunkierki. Calais należy utrzy­ mać z wielu powodów, ale specjalnie po to, by zatrzymać wroga na dotychczasowych pozycjach. Admiralicja mówi, że przygotowuje 24 okrętowe dwunastofuntówki, które pociskami półpancernymi przebi­ jają każdy czołg. Niektóre z nich będą gotowe dziś wieczorem. Premier do szefa sztabu imperialnego 25 maja 1940 Muszę jak najszybciej się dowiedzieć, dlaczego Gort poddał Arras i co on właściwie robi z resztą swojej armii? Czy ciągle wytrwale realizuje plan Weyganda, czy też przeważnie stoi na tych samych pozycjach? Jeżeli to drugie, to jaki Pan przewiduje przebieg wypad­ ków w następnych dniach i jakie działania Pan proponuje? Jasne, że nie może zostać otoczonym bez walki. Powinien (czy nie) to zrobić, wywalczając sobie drogę na wybrzeże i niszcząc oddziały pancerne, które stoją między nim a morzem, jednocześnie osłaniając siebie i front belgijski? Najpóźniej do jutra trzeba podjąć decyzję. Z pewnością możliwe jest, żeby Dill przyleciał do kraju z jakiego­ kolwiek nie zajętego lotniska, a RAF przyśle dywizjon do jego eskor­ towania. Premier do ministra wojny oraz do szefa sztabu imperialnego 25 maja 1940 Proszę dowiedzieć się, kto był oficerem odpowiedzialnym za wy­ słanie rozkazu ewakuacji Calais wczoraj, i kto ułożył ten bardzo chłodny telegram, który widziałem dziś rano, gdzie używa się słów: „W imię solidarności alianckiej". To nie jest sposób na zachęcenie ludzi, aby walczyli do końca. Czy jest Pan pewien, że nie ma w szta­ bie poglądów defetystycznych? Premier do szefa sztabu imperialnego 25 maja 1940 Należy przekazać dowódcy brygady broniącej Calais mniej więcej takie posłanie: Obrona Calais do końca jest teraz sprawą najwyższej wagi dla kraju i dla armii. Po pierwsze, zajmuje dużą część sił pancer­ nych wroga i powstrzymuje je od atakowania naszych linii komunika­ cyjnych. Po drugie, utrzymuje bazę wypadową, z której część armii brytyjskiej może przedostać się do domu. Lord Gort wysłał już od-

82

UPADEK FRANCJI

działy na pomoc, a marynarka zrobi wszystko co możliwe, aby za­ pewnić dostawy. Oczy całego Imperium są zwrócone na obronę Cala­ is i rząd Jego Królewskiej Mości ufa, że Pan i Pański dzielny pułk wykonają zadanie godne miana Brytyjczyka. To p o s ł a n i e zostało w y s ł a n e do brygadiera N i c h o l s o n a 25 maja, o k o ł o 2 po południu. O s t a t e c z n a decyzja, aby nie zluzować tego p u ł k u została po­ wzięta w i e c z o r e m 2 6 maja. D o tego czasu niszczyciele były w p o g o t o w i u . E d e n i Ironside byli ze m n ą w Admiralicji. My trzej, po zjedzeniu kolacji o 9 w i e c z o r e m tak zadecydowaliśmy. D o t y c z y ł o to pułku E d e n a , w k t ó r y m d ł u g o służył i walczył w poprzedniej wojnie. N a w e t w czasie wojny trzeba j e ś ć i pić, j e d n a k kiedy tak siedzieliśmy przy stole w milczeniu, robiło mi się niedobrze. A oto depesza do brygadiera: Każda godzina waszego przetrwania jest w najwyższym stopniu potrzebna brytyjskim siłom ekspedycyjnym. Wobec tego rząd posta­ nowił, że musicie dalej walczyć. Wyrażamy najwyższe uznanie dla waszej wspaniałej postawy. Ewakuacja nie będzie - powtarzam: nie będzie - miała miejsca, i statki potrzebne do wykonania tego zadania mają wrócić do Dover. Verity i Windsor mają osłaniać dowódcę tra­ łowca i jego odwrót. Calais b y ł o p u n k t e m w ę z ł o w y m . W i e l e innych p r z y c z y n m o g ł o przeszkodzić ewakuacji z Dunkierki, ale jest p e w n e , że te trzy dni zyskane przez o b r o n ę Calais, pozwoliły na utrzyma­ nie linii w o d n e j Gravelines, i że bez tego, n a w e t p o m i m o w a h a ń Hitlera i r o z k a z ó w Rundstedta, zostalibyśmy odcięci i znisz­ czeni.

Na to wszystko n a ł o ż y ł a się katastrofa i uprościła całą spra­ w ę . Niemcy, którzy do tej pory nie naciskali zbytnio na front belgijski, 24 maja przerwali linię belgijską po obu stronach Courtrai, zaledwie 30 mil od Ostendy i D u n k i e r k i . Król B e l g ó w

MARSZ DO MORZA

83

w k r ó t c e u z n a ł sytuację za beznadziejną i p r z y g o t o w y w a ł się do kapitulacji. Do 23 maja 1 i 2 K o r p u s brytyjskich sił ekspedycyjnych, (wy­ cofywane s t o p n i o w o z Belgii) znalazły się z p o w r o t e m na u m o c n i e n i a c h granicznych, z b u d o w a n y c h j e s z c z e zimą, na pół­ n o c i wschód od Lille. Cięcie niemieckiej kosy w o k ó ł naszej południowej flanki dotarło do m o r z a i musieliśmy się przed n i m osłonić. Kiedy G o r t i j e g o kwatera g ł ó w n a zdali sobie sprawę z tych faktów, zaczęli wysyłać oddziały na pozycje w z d ł u ż linii kanału La Bassee-Bethune-Aire-St.Omer-Watten. Te, z częścią francuskiego 16 korpusu, dotarły do m o r z a na linii w o d n e j Gravelines. Brytyjski 3 korpus był g ł ó w n i e odpowiedzialny za tę flankę, skierowaną na południe. N i e b y ł o linii ciągłej, a j e d y n i e szereg b r o n i o n y c h „ p r z y s t a n k ó w " n a g ł ó w n y c h skrzyżowa­ niach, a niektóre z nich - j a k St. O m e r i Watten - w p a d ł y j u ż w r ę c e wroga. D r o g i na p ó ł n o c od Cassel były z a g r o ż o n e . R e ­ zerwy G o r t a składały się j e d y n i e z d w ó c h brytyjskich dywizji (5 i 50), a i one - j a k widzieliśmy - dopiero co zostały wyciąg­ nięte z kontrataku w Arras w trakcie beznadziejnej realizacji planu Weyganda. W t y m czasie całkowita długość frontu bry­ tyjskich sił ekspedycyjnych w y n o s i ł a o k o ł o 90 mil - wszędzie w bezpośredniej bliskości wroga. Na p o ł u d n i e od brytyjskich sił ekspedycycjnych stała 1 armia francuska, mająca d w i e dywizje na u m o c n i e n i a c h granicznych, a resztę - tj. 11 dywizji - w niezbyt d o b r y m stanie, stłoczoną na p ó ł n o c i w s c h ó d od D o u a i . A r m i a ta b y ł a a t a k o w a n a południo­ w o - w s c h o d n i m p a z u r e m n i e m i e c k i e g o okrążenia. Po naszej le­ wej stronie znajdowała się armia belgijska s p y c h a n a z kanału Lys w wielu miejscach, i w m i a r ę j a k wycofywała się w kierun­ k u p ó ł n o c n y m , p o w s t a w a ł a luka n a p ó ł n o c o d M e n i n . W i e c z o r e m 25 maja Gort podjął ważną decyzję. Ciągle miał r o z k a z r e a l i z o w a n i a ataku na p o ł u d n i e w stronę C a m b r a i zgodnie z p l a n e m W e y g a n d a - w k t ó r y m m i a ł y b y ć zaangażo­ w a n e 5 i 50 dywizja, p o ł ą c z o n e z F r a n c u z a m i . O b i e c a n y przez F r a n c u z ó w atak od rzeki S o m m y w kierunku p ó ł n o c n y m b y ł c z y m ś n i e r e a l n y m . Ostatni obrońcy B o u l o g n e zostali e w a k u o ­ wani, Calais ciągle się t r z y m a ł o . W t y m m o m e n c i e G o r t porzu-

84

UPADEK FRANCJI

cił plan Weyganda. W j e g o przekonaniu nie b y ł o j u ż nadziei na m a r s z na p o ł u d n i e i do S o m m y . Co więcej, j e d n o c z e s n e krusze­ nie się obrony belgijskiej i luka otwierająca się na północy stworzyły n o w e niebezpieczeństwo. P r z e c h w y c o n y rozkaz nie­ mieckiej 6 armii w s k a z y w a ł , że j e d e n korpus m i a ł iść na pół­ nocny zachód w kierunku Ypres, a drugi na z a c h ó d w kierunku Wytschaete. Jak B e l g o w i e mogli w y t r z y m a ć takie p o d w ó j n e uderzenie? P e w n y swych militarnych zdolności i p r z e k o n a n y o całkowi­ t y m załamaniu się d o w o d z e n i a - czy to p r z e z rządy brytyjski

85

MARSZ DO MORZA

i francuski, czy przez francuskie d o w ó d z t w o n a c z e l n e - Gort p o s t a n o w i ł z r e z y g n o w a ć z ataku na południe, zatkać w y r w ę i p o m a s z e r o w a ć do m o r z a . W tym m o m e n c i e b y ł a to j e d y n a nadzieja ratunku przed zniszczeniem i p o d d a n i e m się. O 6 po południu rozkazał, aby dywizje połączyły się z 2 k o r p u s e m bry­ tyjskim w celu wypełnienia luki. P o i n f o r m o w a ł g e n e r a ł a Blanc h a r d a - który zastąpił Billotte'a w d o w o d z e n i u - o swojej de­ cyzji. Oficer ten, uznając w y m o w ę wydarzeń, o 11.30 wieczo­ r e m wydał rozkaz wycofania się do linii za k a n a ł e m Lys na z a c h ó d od Lille, z z a m i a r e m sformowania p r z y c z ó ł k a w o k ó ł Dunkierki. 26 maja r a n o G o r t i Blanchard sporządzili p l a n wycofania się na wybrzeże. P o n i e w a ż 1 armia francuska miała dłuższą drogę do przebycia, p o c z ą t k o w e ruchy brytyjskich sił ekspedycyj­ nych w n o c y z 26 na 27 maja miały charakter p r z y g o t o w a w c z y i tylne straże 1 i 2 korpusu brytyjskiego pozostały na u m o c n i e ­ niach granicznych aż do nocy z 27 na 28 maja. Tutaj lord G o r t działał na własną odpowiedzialność. Do tego czasu my w kraju, c h o ć m i e l i ś m y informacje trochę inaczej naświetlone, doszli­ śmy j u ż do tego samego wniosku. Ministerstwo Wojny w tele­ g r a m i e z 26 maja chwali j e g o p o s t ę p o w a n i e i u p o w a ż n i a do „posuwania

się

bezzwłocznie

niu z armiami belgijską

w

kierunku

i francuską".

wybrzeża,

Ogłoszono

w połącze­

akcję zbiera­

n i a na wielką skalę statków morskich wszelkiego typu i

już

rozkręcała się o n a na p e ł n y c h obrotach. Czytelnik p o w i n i e n spojrzeć na m a p k ę przedstawiającą ob­ szary z a j m o w a n e przez brytyjskie dywizje w n o c y z 25 na 26 maja. Na zachodniej flance korytarza do m o r z a sytuacja pozosta­ wała w większości nie zmieniona. Miejsca z a j m o w a n e przez dywizje 48 i 44 były s t o s u n k o w o słabo a t a k o w a n e . 2 dywizja stoczyła ciężkie walki pod Aire i na k a n a l e La Bassee, ale u t r z y m a ł a pozycje. Dalej na w s c h ó d rozwinął się w o k ó ł Carvin silny niemiecki atak wspólnie odpierany przez oddziały brytyjskie i francuskie. Sytuacja została u r a t o w a n a przez kontratak d w ó c h batalionów 50 dywizji, które b i w a k o w a ­ ły nie opodal. Po lewej stronie linii brytyjskiej 5 dywizja, mając

86

UPADEK FRANCJI

p o d sobą 143 brygadę 48 dywizji, p r z e m i e s z c z a ł a się całą noc i o świcie przejęła o b r o n ę kanału Ypres-Comines, aby z a m k n ą ć lukę, która otworzyła się między armią brytyjską i belgijską. L e d w i e zdążyła. W k r ó t c e po tym, j a k przybyła, nieprzyjaciel zaatakował i przez cały dzień toczyły się ciężkie walki. Trzy bataliony 1 dywizji b ę d ą c e w o d w o d z i e , wciągnięto do walki. 50 dywizja po b i w a k o w a n i u na p o ł u d n i e od Lille, ruszyła na p ó ł n o c , aby przedłużyć flankę 5 dywizji w o k ó ł Ypres. A r m i a belgijska, a t a k o w a n a p r z e z cały dzień, z zepchniętą prawą flan­ ką meldowała, że nie ma wystarczających sił, aby nawiązać p o n o w n y kontakt z Brytyjczykami i nie m o ż e się cofnąć do linii k a n a ł u Yser. T y m c z a s e m trwało organizowanie p r z y c z ó ł k ó w w o k ó ł D u n ­ kierki. Francuzi mieli się u t r z y m a ć od Gravelines do Bergues, a Brytyjczycy od Bergues, wzdłuż kanału przez Furnes do Nieuport i do morza. R ó ż n e oddziały i grupy wszystkich broni, które przybywały z obu stron wplatały się w tę linię. W potwierdze­ niu r o z k a z ó w z 26 maja, lord G o r t o t r z y m a ł z Ministerstwa Wojny telegram, wysłany 27 maja o 1 w nocy, z r o z k a z e m , że odtąd j e g o z a d a n i e m j e s t „ewakuacja możliwie największych sił". P o i n f o r m o w a ł e m R e y n a u d a p o p r z e d n i e g o dnia, że zadecy­ d o w a n o o ewakuacji brytyjskich sił ekspedycyjnych i p r o s i ł e m go o wydanie o d p o w i e d n i c h rozkazów. Z a ł a m a n i e łączności b y ł o takie, że o 2 po p o ł u d n i u 27 maja d o w ó d c a 1 armii francu­ skiej wydał rozkaz s w o i m k o r p u s o m :

„La bataille sera livrée

sans espirt de recul sur la position de la Lys".* Cztery brytyjskie dywizje i cała 1 a r m i a francuska znalazły się teraz w strasznym niebezpieczeństwie; groziło im odcięcie w o k ó ł Lille. N i e m c y na obu skrzydłach dążyli do zamknięcia ich w kleszczach. P o m i m o że nie mieliśmy w tamtych dniach takich wspaniałych p o m i e s z c z e ń z m a p a m i i k o n t r o l o w a n i e bi­ twy z Londynu nie b y ł o możliwe, p r z e z trzy dni z a d r ę c z a ł e m * Bitwa będzie przeprowadzona bez możliwości wycofania się na pozycje rzeki Lys.

MARSZ DO MORZA

87

się p o ł o ż e n i e m tej m a s y o d d z i a ł ó w alianckich w o k ó ł Lille, łą­ cznie z n a s z y m i w s p a n i a ł y m i c z t e r e m a dywizjami. To j e d n a k był j e d e n z tych nielicznych, decydujących m o m e n t ó w , g d y transport m e c h a n i c z n y został właściwie wykorzystany. K i e d y Gort w y d a ł rozkaz, wszystkie te dywizje wróciły z zadziwiają­ cą prędkością, praktycznie w ciągu jednej nocy. T y m c z a s e m , tocząc zaciekłe walki po obu stronach korytarza, reszta armii brytyjskiej t r z y m a ł a otwartą d r o g ę do m o r z a . Zaciskanie się kleszczy zostało o p ó ź n i o n e p r z e z 2 dywizję i p o w s t r z y m y w a n e p r z e z trzy dni przez 5 dywizję, aż w k o ń c u z a m k n ę ł y się one w nocy 29 maja w p o d o b n y sposób, j a k później w rosyjskiej operacji p o d Stalingradem w 1942 roku. Zatrzaśnięcie p u ł a p k i trwało d w a i pół dnia i w t y m czasie cztery brytyjskie dywizje i większa część 1 armii francuskiej - o p r ó c z 5 korpusu, który zaginął - wycofały się p r z e z lukę, p o m i m o tego że F r a n c u z i mieli tylko transport konny, g ł ó w n a d r o g a do Dunkierki została j u ż przecięta, a drogi d r u g o r z ę d n e z a p e ł n i o n e były cofającymi się oddziałami, długimi k o l u m n a m i t r a n s p o r t o w y m i i wieloty­ sięcznym t ł u m e m u c h o d ź c ó w .

Kwestia k o n t y n u o w a n i a walki samodzielnie, którą na moją p r o ś b ę dziesięć dni wcześniej p a n C h a m b e r l a i n m i a ł p r z e k o n ­ sultować z innymi ministrami, została teraz p r z e z e m n i e for­ malnie przedstawiona n a s z y m d o r a d c o m w o j s k o w y m . N a s z k i ­ c o w a ł e m notatkę tak, aby nadając kierunek, pozostawiała sze­ fom sztabu s w o b o d ę w y p o w i e d z e n i a swych poglądów, j a k i e by o n e były. W i e d z i a ł e m j u ż wcześniej, że są absolutnie zdeter­ m i n o w a n i , ale rozważniej j e s t przedstawić decyzje na piśmie. C o więcej, c h c i a ł e m m i e ć zapewnienie P a r l a m e n t u , ż e n a s z e rozwiązania są poparte opiniami fachowców. A oto o d p o w i e d ź : 1. Ponownie zbadaliśmy nasz raport na temat „strategii brytyjskiej" w świetle następujących informacji, danych nam do rozpatrzenia przez premiera: „W przypadku, gdyby Francja nie była zdolna kontynuować wojny i zachowała się neutralnie; gdyby Niemcy utrzymali swoje dotych-

88

UPADEK FRANCJI

czasowe pozycje, a Belgowie byli zmuszeni do kapitulacji, po udzie­ leniu pomocy siłom ekspedycyjnym w dotarciu do wybrzeża; w przy­ padku zaoferowania Wielkiej Brytanii warunków, które zdałyby ją całkowicie na łaskę Niemiec poprzez rozbrojenie, odstąpienie baz marynarki na Orkadach, itp., jakie są szanse kontynuowania przez nas samotnie wojny z Niemcami i prawdopodobnie z Włochami? Czy marynarka i siły powietrzne są w stanie zagwarantować nie­ dopuszczenie do poważnej inwazji, czy siły zgromadzone na Wyspie mogłyby poradzić sobie z desantami powietrznymi nie większymi niż 10 tysięcy ludzi? Obserwuje się, że przedłużenie oporu brytyjskiego może być niebezpieczne dla Niemiec, zajętych okupacją przeważają­ cej części Europy". 2. Nasze wnioski zawarte są w poniższych ustępach: 3. Jak długo będzie istnieć nasze lotnictwo, nasza marynarka i siły powietrzne, powinniśmy nie dopuścić do tego, aby Niemcy przepro­ wadziły inwazję z morza. 4. Zakładając, że Niemcy mogą zyskać przewagę w powietrzu, uważamy, że marynarka mogłaby powstrzymać inwazję przez jakiś czas, choć nie na dłuższą metę. 5. Gdyby marynarka nie była w stanie tego zrobić - przy jednoczes­ nym zlikwidowaniu naszych sił powietrznych - a Niemcy próbowały dokonać inwazji, umocnienia plaż i wybrzeża Wyspy nie powstrzy­ mają niemieckich czołgów oraz piechoty na naszym brzegu. W sytu­ acji przedstawionej powyżej nasze siły lądowe są niewystarczające, aby odeprzeć poważną inwazję. 6. Sedno sprawy - to przewaga w powietrzu. Kiedy Niemcy ją osiągną, będą próbowali podbić nasz kraj za pomocą ataków powie­ trznych. 7. Jednak Niemcy nie są w stanie osiągnąć absolutnej przewagi w powietrzu, chyba że zlikwidowałyby nasze siły powietrzne i prze­ mysł lotniczy, którego ważne ośrodki są skupione wokół Coventry i Birmingham. 8. Ataki powietrzne na fabryki lotnicze mogą być dokonywane w dzień lub w nocy. W ciągu dnia jesteśmy w stanie zadać nieprzy­ jacielowi straty tak duże, że uniemożliwiłoby mu to dokonanie po­ ważnych zniszczeń. Jednak cokolwiek zrobiliśmy w sensie środków obronnych - a działamy szybko - nie możemy być pewni zabezpie­ czenia naszego przemysłu lotniczego przed poważnymi stratami ma­ terialnymi spowodowanymi nalotami nocnymi. Nieprzyjaciel nie mu­ siałby nawet stosować precyzyjnego bombardowania, aby osiągnąć pożądany efekt.

89

MARSZ DO MORZA

9. Czy te ataki osiągną swój cel i wyeliminują przemysł lotniczy, zależeć będzie nie tylko od strat materialnych spowodowanych bom­ bardowaniami, lecz także od ich wpływu na morale pracowników, od których ofiarności i zdecydowania zależy kontynuowanie pracy w warunkach całkowitego spustoszenia i destrukcji. 10. Jeżeli zaś nieprzyjaciel będzie dokonywał nocnych nalotów na nasz przemysł lotniczy, to może spowodować takie straty moralne i materialne, że wszelka praca całkowicie ustanie. 11. Należy pamiętać, że Niemcy mają nad nami czterokrotną prze­ wagę liczebną. Co więcej, niemieckie fabryki lotnicze są rozproszone i niezbyt dostępne. 12. Z drugiej strony, jak długo mamy siły bombowe zdolne do kontruderzenia, możemy przeprowadzać podobne ataki na niemieckie ośrodki przemysłowe i w wyniku zniszczeń unieruchomić część z nich. 13. Podsumowując stwierdzamy, co następuje: Niemcy mają więcej atutów, ale prawdziwym sprawdzianem stanie się to, czy morale naszej armii i ludności cywilnej będzie przeciwwa­ gą dla ich przewagi liczebnej i technicznej. Wierzymy, że tak będzie. R a p o r t ten

sporządzony

w najtragiczniejszym m o m e n c i e

przed ewakuacją z D u n k i e r k i , został p o d p i s a n y nie tylko p r z e z trzech szefów sztabu - Newalla, P o u n d a i Ironside' a, ale rów­ nież p r z e z ich zastępców - Dilla, Philipsa i P e i r s e ' a . Czytając go po latach, m u s z ę p r z y z n a ć , że był niepokojący i ponury. Ale Gabinet Wojenny i kilku innych ministrów, którzy go czytali, byli j e d n o m y ś l n i . N i e b y ł o ż a d n y c h dyskusji. S e r c e m i duszą byliśmy r a z e m .

Teraz z w r ó c i ł e m się do lorda G o r t a : 27 maja 1940 1. W tej poważnej chwili muszę Panu przesłać moje najlepsze ży­ czenia. Nikt nie wie, co będzie. Ale wszystko jest lepsze od okrążenia i zagłodzenia. Ośmielam się przesłać Panu tych kilka uwag. Po pier­ wsze, działa powinny niszczyć czołgi, wszak wykonując inne zada­ nia, nasza artyleria również poniosłaby straty. Po drugie, jestem bar­ dzo niespokojny o Ostendę, dopóki nie będzie tam brygady artylerii. Po trzecie, jest bardzo prawdopodobne, że czołgi nieprzyjaciela ata­ kujące Calais są osłabione, a co ważne, są tam uwikłane w walkę.

MARSZ DO MORZA

91

Kolumna skierowana na Calais, póki się jeszcze trzyma, poty może mieć dużą szansę na sukces. Może wojska nieprzyjaciela okażą się mniej groźne, gdy zostaną zaatakowane. 2. Trzeba poinformować Belgów. Posyłam załączony telegram do Keyesa, ale pożądany byłby Pana kontakt osobisty z królem. Keyes pomoże. Prosimy ich, aby się dla nas poświęcili. 3. Przypuszczam, że nasze oddziały wiedzą, że przedzierają się do domu, do rodzin. Nigdy nie było tak wspaniałego ducha i ochoty do walki. Zapewnimy wam wszystko, co leży w możliwościach mary­ narki i sił powietrznych. Jest ze mną Anthony Eden, który przyłącza się do moich życzeń. Załącznik Premier do Admirała Keyesa Proszę przekazać co następuje Pańskiemu przyjacielowi, [królowi Belgów]. Przypuszczam, że wie, iż Brytyjczycy i Francuzi usiłują wywalczyć sobie drogę na wybrzeże między Gravelines i Ostendą. Planujemy dać najpełniejsze wsparcie ze strony marynarki i sił po­ wietrznych podczas tego ryzykownego okrętowania. Co możemy dla niego zrobić? Nie przysłużymy się sprawie Belgów, dając się osaczyć i zagłodzić. Naszą jedyną nadzieją jest zwycięstwo, a Anglia nigdy nie odstąpi od wojny, cokolwiek się stanie, dopóki Hitler nie zostanie zwyciężony, lub my nie przestaniemy być państwem. Ufam, że dopil­ nuje Pan, aby on [król] wyleciał razem z Panem samolotem, zanim nie będzie za późno. Jeżeli operacja pójdzie po naszej myśli i ustanowi­ my skuteczny przyczółek, będziemy próbowali przewieźć kilka bel­ gijskich dywizji morzem do Francji. Bardzo ważne jest, by Belgia dalej brała udział w wojnie, a bezpieczeństwo osoby króla jest rzeczą zasadniczą. M ó j telegram dotarł d o admirała K e y e s a 2 8 maja, j u ż p o j e g o p o w r o c i e do Anglii. W konsekwencji ta akurat d e p e s z a nie zo­ stała d o r ę c z o n a królowi L e o p o l d o w i . N i e jest to j e d n a k ważne, p o n i e w a ż 27, m i ę d z y 5 a 6 po p o ł u d n i u a d m i r a ł K e y e s rozma­ wiał ze m n ą przez telefon. Z a m i e s z c z o n y poniżej fragment po­ chodzi z j e g o m e l d u n k u : Około 5 po południu 27 maja król powiedział mi, że armia upadła i że będzie prosił o zaprzestanie działań. Zaszyfrowany telegram został wysłany do Gorta i do Ministerstwa Wojny drogą radiową. Ministerstwo Wojny otrzymało go o 5.45 po południu. Natychmiast udałem się samo­ chodem do La Pannę i zatelefonowałem do premiera, a ten wcale nie był

92

UPADEK FRANCJI

zdziwiony ze względu na powtarzające się ostrzeżenia, ale powiedział mi, że mam poczynić wszelkie starania w celu przekonania króla i królowej [matki], by udali się ze mną do Anglii, i przekazał mi no­ tatkę, którą - jak powiedział - powinienem był dostać tego popołud­ nia: 27 maja 1940 Ambasada Belgijska wnosi z decyzji króla, iż uważa on wojnę za przegraną i rozważa możliwość zawarcia odrębnego pokoju. Aby odciąć się od tego, konstytucyjny rząd belgijski zebrał się po­ nownie za granicą. Nawet jeżeli obecna armia belgijska musi złożyć broń, jest jeszcze 200 tysięcy Belgów zdolnych do służby wojskowej i większe zaplecze, niż Belgia miała w 1914 roku. Tą decyzją król dzieli naród i oddaje go Hitlerowi. Prosimy przekazać te uwagi królo­ wi i uwypuklić katastrofalne skutki jego obecnej decyzji zarówno dla aliantów, jak i dla samej Belgii. Przekazałem królowi posłanie od premiera, ale powiedział, że zde­ cydował pozostać ze swą armią i narodem.[...] W y d a ł e m w kraju następujące o g ó l n e zalecenia: (Ściśle poufne) 28 maja 1940 W tych ciężkich dniach premier będzie wdzięczny, jeżeli wszyscy koledzy w rządzie, jak również inne ważne osobistości wykażą wyso­ kie morale nie pomniejszając powagi wydarzeń, ale wykazując uf­ ność dla naszych umiejętności i niezłomnej woli kontynuowania woj­ ny, aż do złamania dążeń wroga do zdominowania całej Europy. Nie należy dopuszczać myśli, że Francja zawrze osobny pokój. Co­ kolwiek stanie się na Kontynencie, nie możemy podawać w wątpli­ wość naszego obowiązku i z pewnością użyjemy wszystkich sił, aby bronić Wyspy, Imperium i naszej Sprawy. Nazajutrz, 28 maja, lord G o r t spotkał się j e s z c z e raz z genera­ ł e m B l a n c h a r d e m . Jestem w d z i ę c z n y g e n e r a ł o w i Pownallowi, szefowi sztabu lorda Gorta, za tę notatkę sporządzoną wtedy p r z e z niego: Entuzjazm Blancharda - tak widoczny na spotkaniu w Cassel wyparował, gdy nas dzisiaj odwiedził. Nie miał żadnych konstru­ ktywnych propozycji ani planów. Przeczytaliśmy mu telegram rozka­ zujący marsz w kierunku wybrzeża w celu zaokrętowania. Był wstrząśnięty i przerażony. To było dziwne. Dla jakiego innego powo­ du on i Gort dostali rozkaz sformowania przyczółka? Do czego inne-

MARSZ DO MORZA

93

go mogło to prowadzić? Podkreślaliśmy, że obaj otrzymaliśmy podo­ bne instrukcje dotyczące przyczółków. Dostaliśmy od swojego rządu rozkaz wykonania następnego logicznego kroku (który bez wątpienia został zakomunikowany rządowi francuskiemu), podczas gdy on nie otrzymał podobnego rozkazu. To go uspokoiło, ale nie całkowicie. Powiedzieliśmy, że chcemy, podobnie jak on, utrzymać razem Brytyj­ czyków i Francuzów w tej ostatniej fazie. 1 armia francuska będzie przypuszczalnie kontynuowała wycofywanie się dziś w nocy, trzyma­ jąc się w linii z nami. Na to się wściekł! Stwierdził stanowczo, że to niemożliwe. Tłumaczyliśmy mu tak jasno, jak tylko jest to możliwe w ludzkim języku, jaka jest sytuacja. Zagrożenie ze strony Niemców wobec naszej północno-wschodniej flanki prawdopodobnie nie nasili się przez następne 24 godziny, ale kiedy nadejdzie, będzie naprawdę bardzo poważne. Teraz najważniejsze jest zagrożenie naszej długiej, południowo-zachodniej flanki. Tam - jak doskonale wiedział - prze­ dnie straże niemieckich dywizji piechoty, wspierane przez artylerię przeprowadziły wczoraj ataki w kilku miejscach. Chociaż główne punkty: Wormhoudt, Cassel, Hazebrouck utrzyma­ ły się, wystąpiła jednak pewna przewaga Niemców. Można zakładać, że oni wykorzystają tę przewagę, i że główne siły tych dywizji wkrót­ ce rozwiną się i przetną linię naszego odwrotu do morza. Wobec tego, skoro mieliśmy wycofać się z Lys, nie było ani chwili do stracenia, a dziś wieczorem musieliśmy wrócić przynajmniej do linii Ypres-Poperinghe-Cassel. Czekanie do następnego dnia oznaczało danie Nie­ mcom dwóch dni na zajście nas od tyłu, co byłoby działaniem szaleń­ ca. Uważaliśmy za mało prawdopodobne uratowanie choćby 30% naszych sił, nawet gdyby udało się dotrzeć do morza; w rzeczywisto­ ści wielu ludzi z wysuniętych pozycji nigdy do morza nie dotrze. Ale nawet gdybyśmy mogli uratować tylko część tych wysoko wyszkolo­ nych oficerów i żołnierzy, byłoby to zawsze z pożytkiem dla konty­ nuowania wojny. Wobec tego trzeba robić wszystko w tym kierunku. Jedyna rzecz, która była możliwa, jeżeli nawet tylko częściowo, to kontynuowanie odwrotu nocą. Wtedy nadszedł oficer łącznikowy od generała Prioux, dowódcy 1 armii. Powiedział Blanchardowi, że Prioux zadecydował, że nie może się już dalej wycofywać i w związku z tym zamierza pozostać w czworoboku kanałów, którego północno-wschodni róg stanowiło Armentieres, a południowo-zachodni - Bethune. To wydawało się przekonywać Blancharda. Błagaliśmy go, dla dobra 1 armii i dla spra­ wy aliantów, aby nakazał Priouxowi przyprowadzenie chociażby czę­ ści swojej armii do nas. Przecież nie wszyscy byli tacy zmęczeni lub znajdowali się zbyt daleko. Dla każdego przyprowadzonego żołnierza

94

UPADEK FRANCJI

istniała choćby jakaś szansa zaokrętowania, podczas gdy każdy, kto by pozostał, był na pewno skazany na pożarcie. Dlaczego więc nie spróbować? Nie było nic do stracenia. Dla tych, którzy próbują, ist­ nieje przynajmniej jakaś nadzieja. Ale on był niewzruszony. Stwier­ dził, że ewakuacja z plaż jest niemożliwa - niewątpliwie Admiralicja brytyjska zorganizowała ją dla sił ekspedycyjnych, ale marynarka francuska nie byłaby w stanie uczynić tego dla żołnierzy francuskich. Wobec tego próby takie byłyby daremne. Szanse nie były warte wy­ siłku, który by trzeba w to włożyć. Zgodził się zatem z Priouxem. Następnie zapytał wprost, czy w tej sytuacji Gort ma zamiar wyco­ fać się dziś w nocy do linii Ypres-Poperinghe-Cassel, czy nie. Wie­ dział, że jeśli Gort pójdzie, to bez 1 armii francuskiej. Gort odpowie­ dział, że idzie. Po pierwsze, dostał rozkaz ponownego zaokrętowania, i aby to uczynić, musi się natychmiast wycofać. Czekanie przez 24 godziny oznaczałoby, że nie może wykonać rozkazu, ponieważ od­ działy zostałyby odcięte. Po drugie, niezależne od formalnego aspe­ ktu słuchania rozkazów, szaleństwem byłoby pozostawienie wysunię­ tych oddziałów na odkrytych pozycjach, które na pewno zostałyby wkrótce zajęte. Z tych to powodów - choć z wielkim żalem - konie­ cznym było, aby brytyjskie siły ekspedycyjne wycofały się, nawet jeżeli 1 armia francuska tego nie zrobi.[...]

We wczesnych godzinach r a n n y c h 28 maja armia belgijska p o d d a ł a się. Lord G o r t o t r z y m a ł formalną zapowiedź zaledwie n a godzinę przed t y m w y d a r z e n i e m , ale u p a d e k był przewidzia­ n y trzy d n i wcześniej. T y m s p o s o b e m j e d y n e przejście d o m o ­ rza zostało z a b l o k o w a n e . Z a w i a d o m i ł e m Izbę o t y m wydarze­ niu w d u ż o łagodniejszych słowach niż te, których u ż y ł p a n Reynaud. Izba raczy przyjąć do wiadomości, że wczoraj król Belgów wysłał swojego przedstawiciela do dowództwa niemieckiego, prosząc o za­ wieszenie broni na froncie belgijskim. Rządy brytyjski i francuski poinstruowały swoich generałów, aby natychmiast odcięli się od tej decyzji i nie ustawali w przeprowadzaniu operacji. Dowództwo nie­ mieckie zgodziło się na propozycję belgijską i armia belgijska prze­ stała opierać się nieprzyjacielowi dzisiaj rano o godzinie 4. Nie mam zamiaru sugerować Izbie, że powinniśmy w tym momen­ cie oceniać działanie króla Belgów jako głównodowodzącego armii belgijskiej. Ta armia walczyła bardzo dzielnie i zarówno poniosła, jak

MARSZ DO MORZA

95

i zadała ciężkie straty. Rząd belgijski odciął się od decyzji króla i de­ klarując się jako jedyny legalny rząd Belgii formalnie ogłosił wolę kontynuowania wojny po stronie aliantów. Rząd francuski wyraził zaniepokojenie, że moja o c e n a postę­ p o w a n i a króla L e o p o l d a ostro k o n t r a s t o w a ł a z tym, co wyraził pan R e y n a u d . Przemawiając w P a r l a m e n c i e 4 czerwca, uważa­ ł e m za swój obowiązek, po zbadaniu wszystkich d o s t ę p n y c h faktów i oddając sprawiedliwość nie tylko n a s z e m u francuskie­ mu sprzymierzeńcowi, ale r ó w n i e ż rządowi belgijskiemu prze­ bywającemu teraz w L o n d y n i e , powiedzieć p r a w d ę w prostych słowach. W ostatniej chwili, gdy Belgia była już zajęta, król Leopold wezwał nas na pomoc, a my - nawet w tym momencie - przyszliśmy. On i jego dzielna i sprawna armia w sile prawie pół miliona ludzi strzegli naszej lewej flanki i w ten sposób utrzymywali otwartą, jedyną drogę odwrotu do morza. Nagle, bez uprzedniej konsultacji, prawie bez ostrzeżenia, bez uzgodnień ze swoimi ministrami, zupełnie samo­ dzielnie, wysłał przedstawiciela do dowództwa niemieckiego, poddał swoją armię i odsłonił całą naszą flankę i drogi odwrotu. Ta dzielna i skuteczna armia, o której m ó w i ł e m , rzeczywiście s p r a w o w a ł a się zgodnie ze swą najlepszą tradycją. Z o s t a ł a po­ k o n a n a p r z e z wroga, k t ó r e m u nie b y ł a w stanie d ł u g o się opie­ rać. To, że została p o k o n a n a i k a z a n o się jej p o d d a ć , nie jest plamą na jej h o n o r z e czy reputacji.

P r z e z cały dzień, 28 majaj ważyły się losy odwrotu armii brytyjskiej. Na froncie od C o m i n e s do Ypres i stamtąd do m o ­ rza, z w r ó c o n y na w s c h ó d i próbujący zapełnić belgijską lukę, generał B r o o k e i j e g o 2 k o r p u s toczyli wspaniałą bitwę. P r z e z ostatnie d w a dni 5 dywizja u t r z y m a ł a C o m i n e s , przeciwstawia­ jąc się w s z e l k i m a t a k o m , ale gdy B e l g o w i e wycofali się na pół­ n o c , a następnie skapitulowali, p o s z e r z o n a luka stała się nie do załatania. Teraz z a d a n i e m b y ł o osłanianie flanki brytyjskich sił ekspedycyjnych. Najpierw przyszła 50 dywizja, aby p r z e d ł u ż y ć linię; następnie 4 i 3, świeżo wycofane z pozycji na w s c h ó d od

96

UPADEK FRANCJI

Lille. Pospieszyły t r a n s p o r t e m m o t o r o w y m , aby p r z e d ł u ż y ć ścianę tego b a r d z o w a ż n e g o korytarza, który p r o w a d z i ł do Dun­ kierki.

U d e r z e n i a n i e m i e c k i e g o m i ę d z y a r m i a m i brytyjską

i belgijską nie dało się uniknąć, ale j e g o n e g a t y w n e skutki w e w n ę t r z n y zwrot p r z e z rzekę Yser, sprowadzający nieprzyja­ ciela na plaże za n a s z y m i oddziałami - zostały p r z e w i d z i a n e i wszędzie u p r z e d z o n e . N i e m c y doznali krwawej odprawy. Artylerii brytyjskiej, za­ r ó w n o polowej j a k i średniego kalibru, w y d a n o r o z k a z wystrze-

MARSZ DO MORZA

97

lania na w r o g a całej amunicji. Ten potężny ogień w dużej mie­ rze przyczynił się do zdławienia n i e m i e c k i e g o natarcia. W t y m s a m y m czasie, zaledwie cztery mile za zmagającym się frontem B r o o k e ' a , o l b r z y m i e m a s y transportu i wojsk wlewały się z po­ w r o t e m do rozwijającego się przyczółka pod Dunkierką i były w p a s o w y w a n e n a stanowiska obronne. C o więcej, wewnątrz o b w o d u g ł ó w n a droga ze w s c h o d u na zachód b y ł a w p e w n y m m o m e n c i e z u p e ł n i e z a b l o k o w a n a pojazdami, a jednokierun­ k o w e p a s m o o c z y s z c z o n o przy p o m o c y buldożerów, które ze­ pchnęły j e d o r o w ó w p o obu stronach. 28 maja po p o ł u d n i u Gort w y d a ł rozkaz generalnego wycofa­ nia się na przyczółek, który teraz biegł trasą: Gravelines-Bergues-Furnes-Nieuport. Na t y m froncie dywizje brytyjskie stały od p r a w a do lewa, od Bergues do m o r z a przez N i e u p o r t w następu­ j ą c y m p o r z ą d k u : 46, 42, 1, 50, 3 i 4. Do 29 maja d u ż a część brytyjskich sił ekspedycyjnych przybyła do o b w o d u i wtedy to ewakuacja z a c z ę ł a osiągać pełną skuteczność. 30 maja kwatera g ł ó w n a z a m e l d o w a ł a , że wszystkie brytyjskie dywizje (lub ich pozostałości) przybyły na miejsce. Więcej niż p o ł o w a 1 armii francuskiej przedostała się do Dunkierki, skąd o g r o m n a większość została bezpiecznie za­ okrętowana. J e d n a k linia o d w r o t u co najmniej pięciu dywizji została odcięta p r z e z kleszcze niemieckie na z a c h ó d od Lille. 28 maja usiłowały o n e przebić się na zachód, ale na p r ó ż n o ; nieprzyjaciel otoczył je ze wszystkich stron. P r z e z następne trzy dni Francuzi w Lille walczyli nadal, stopniowo skracając fronty przeciw w z m a g a j ą c e m u się naciskowi, aż 31 maja wieczorem, z p o w o d u braku żywności i wyczerpania się amunicji, zostali zmuszeni do p o d d a n i a się. O k o ł o 50 tysięcy żołnierzy dostało się w ten sposób w ręce N i e m c ó w . Ci Francuzi, p o d d z i e l n y m d o w ó d z t w e m g e n e r a ł a Molinie p r z e z cztery dni powstrzymy­ wali nie mniej niż 7 niemieckich dywizji, które w i n n y m wy­ padku mogłyby przyłączyć się do ataku w rejonie Dunkierki. To był wspaniały wkład w dzieło ratowania swoich towarzyszy i brytyjskich sił ekspedycyjnych.

98

UPADEK FRANCJI O b s e r w o w a n i e migających o b r a z ó w dramatu, którego kon­

t r o l o w a n i e było n i e m o ż l i w e , a interwencja m o g ł a p r z y n i e ś ć więcej szkody niż pożytku, było d l a m n i e b a r d z o t r u d n y m do­ świadczeniem. N i e ma wątpliwości, że postępujące tak długo, z g o d n i e z p l a n e m Weyganda, wycofywanie się do S o m m y sta­ n o w i ł o n i e b e z p i e c z e ń s t w o , które b y ł o j u ż i tak b a r d z o p o w a ż ­ n e , a j e s z c z e się z w i ę k s z y ł o . L e c z decyzja Gorta, aby p o r z u c i ć plan W e y g a n d a i m a s z e r o w a ć do m o r z a , na którą się tak szybko zgodziliśmy, została p r z e z niego i p r z e z j e g o p e r s o n e l przepro­ w a d z o n a po m i s t r z o w s k u i zawsze b ę d z i e u w a ż a n a w brytyj­ skich a n n a ł a c h w o j s k o w y c h za błyskotliwy epizod.

ROZDZIAŁ V

EWAKUACJA

SPOD

DUNKIERKI

26 maja - 4 czerwca

Nabożeństwo i modlitwa o wstawiennictwo - „Brutalne i smutne wieści" - Aplauz ministrów - Mobilizacja małych statków - Siedem­ set jednostek pływających - Trzy decydujące czynniki - „Armada Moskitów" - Wywiezienie Francuzów - Ostatnie rozkazy dla lorda Gorta - Możliwe konsekwencje - Gort przekazuje dowództwo Dun­ kierki Alexandrowi - Moja trzecia wizyta w Paryżu, 31 maja - Gene­ rał Spears i marszałek Petain - Koniec ewakuacji - Moje oświadczenie w Parlamencie, 4 czerwca - Znaczenie zwycięstwa w powietrzu Stanowcza decyzja Wielkiej Brytanii.

W

Westminster Abbey 26 maja odbyło się krótkie nabo­ żeństwo i modlitwa o wstawiennictwo. Anglicy nie­ chętnie demonstrują swe uczucia, jednakże siedząc w mojej ławce na chórze, czułem te nagromadzone gorące uczu­ cia, jak również lęk zebranych nie tyle przed śmiercią, ranami czy utratą dóbr, lecz przed klęską i ostateczną ruiną Wielkiej Brytanii.

Był wtorek, 28 maja, kiedy dopiero po tygodniu p o n o w n i e b y ł e m obecny w P a r l a m e n c i e . N i e b y ł o potrzeby składania oświadczeń, członkowie też nie wyrażali życzeń, a b y m t a k o w e składał. L e c z wszyscy zdawali sobie sprawę, że z a n i m u p ł y n i e tydzień, los naszej armii m o ż e być przesądzony. „ W y s o k a Izba - p o w i e d z i a ł e m - p o w i n n a p r z y g o t o w a ć się na brutalne i s m u t n e wieści. Pragnę j e d y n i e d o d a ć , że nic, co wy­ darzy się w tej bitwie nie m o ż e w żaden sposób zwolnić nas z obowiązku walki o Wspólną Sprawę, w którą się zaangażowali-

100

UPADEK FRANCJI

śmy. Nie powinno to również podważyć zaufania do naszej siły, aby móc przebrnąć - j a k to j u ż bywało w historii - przez nie­ szczęście i smutek do ostatecznego zwycięstwa nad naszymi wrogami". N i e widziałem się z k o l e g a m i s p o z a Gabinetu Wojennego od m o m e n t u sformowania rządu, u w a ż a ł e m więc za s t o s o w n e zor­ g a n i z o w a ć spotkanie wszystkich ministrów w m o i m G a b i n e c i e w Izbie G m i n . B y ł o n a s w o k ó ł stołu m o ż e dwudziestu pięciu. O p i s a ł e m im przebieg w y p a d k ó w i p r z e k a z a ł e m bez ogródek, na c z y m stoimy i to, co się teraz rozstrzygało. W t e d y powie­ d z i a ł e m zupełnie p r z y p a d k o w o , nie traktując tej sprawy j a k o czegoś

wyjątkowego:

Oczywiście, walczyć

cokolwiek

się

stanie

pod

Dunkierką,

będziemy

nadal.

N i e z w y k ł e poparcie, które o t r z y m a ł e m od dwudziestu pięciu doświadczonych polityków i c z ł o n k ó w P a r l a m e n t u reprezentu­ j ą c y c h przed wojną k r a ń c o w o r ó ż n e punkty widzenia, zasko­ c z y ł o mnie. Wielu z nich zerwało się od stołu i p o d b i e g ł o do m n i e , krzycząc i poklepując m n i e po plecach. N i e ma wątpli­ wości, że gdybym podówczas się zawahał choćby na moment w przewodzeniu narodowi, zostałbym zwolniony z urzędu. By­ ł e m pewien, że każdy z ministrów był gotów raczej dać się zabić oraz pozwolić, aby j e g o rodzina i majątek zostały zniszczone, niż się poddać. Taką postawę reprezentowała Izba Gmin i prawie cały naród. Przypadło mi w udziale, w nadchodzących dniach i miesią­ cach, wyrażanie ich poglądów w odpowiednich momentach. Był to również mój pogląd. Od krańca do krańca naszej Wyspy rozcią­ gała się jasna poświata, wszechogarniająca i wzniosła.

Na temat ewakuacji armii brytyjskiej i francuskiej z Dunkier­ ki zostały sporządzone d o k ł a d n e i d o s k o n a ł e opisy. Już od 20 maja pod kontrolą a d m i r a ł a R a m s e y a, który d o w o d z i ł w Dover, rozpoczęto g r o m a d z e n i e statków i m a ł y c h j e d n o s t e k pływają­ cych. W i e c z o r e m 26 maja o 6.57 s y g n a ł e m Admiralicji rozpo­ c z ę t o operację „ D y n a m o " i p i e r w s z e oddziały zostały tej nocy przywiezione do d o m u . Po stracie B o u l o g n e i Calais, w na-

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

101

szych r ę k a c h p o z o s t a w a ł y jedynie resztki portu Dunkierki i otwarte plaże w pobliżu granicy belgijskiej. W t y m czasie u w a ż a n o , że w d w a dni m o ż e m y u r a t o w a ć najwyżej o k o ł o 45 tysięcy ludzi. W c z e ś n i e rano 27 maja p o w z i ę t o n a d z w y c z a j n e środki, aby znaleźć d o d a t k o w e m a ł e j e d n o s t k i „specjalnego p r z e z n a c z e n i a " . B y ł a to, ni mniej ni więcej, p e ł n a e w a k u a c j a brytyjskich sił ekspedycyjnych. P r z e w i d y w a n o , że będzie po­ t r z e b n a d u ż a liczba tych j e d n o s t e k j a k o u z u p e ł n i e n i e w i ę k s z y c h statków, które m o g ł y być z a ł a d o w y w a n e w p o r c i e D u n k i e r k i . Korzystając z propozycji p a n a H . C . R i g g s a z Ministerstwa Żeglugi, oficerowie Admiralicji przeszukali r ó ż n e przystanie od Teddington do Brightlingdsea i znaleźli przeszło 40 m o t o r ó ­ w e k i szalup, które następnego dnia z g r o m a d z o n o w S h e e r n e s s . W t y m s a m y m czasie zostały w ł ą c z o n e do służby łodzie ratun­ k o w e z liniowych statków pasażerskich w londyńskich d o k a c h , holowniki z Tamizy, jachty, statki rybackie, lichtugi, barki i łódki s p a c e r o w e - wszystko, co m o g ł o się p r z y d a ć . Do wie­ czora 27 maja ten wielki spływ małych statków zaczął p o s u w a ć się w kierunku morza, najpierw do naszych portów w K a n a l e , a stamtąd na plaże Dunkierki do naszej u k o c h a n e j Armii. Kiedy u c h y l o n o rąbek tajemnicy, Admiralicja nie z a w a h a ł a się przed p o z o s t a w i e n i e m pełnej swobody s p o n t a n i c z n e m u ru­ c h o w i , który ogarnął żeglarską społeczność naszych p o ł u d n i o ­ wych i p o ł u d n i o w o - w s c h o d n i c h wybrzeży. Każdy, kto miał ja­ kąkolwiek łódkę - parową czy żaglową - wyruszył do Dunkierki. Przygotowania, na szczęście rozpoczęte tydzień wcześniej, były teraz zadziwiająco licznie wspomagane błyskotliwą improwizacją ochotników. Liczba przybywających 29 maja była niewielka, ale był to zwiastun prawie czterystu małych jednostek, które od 31 maja miały odegrać tak ważną rolę, przewożąc z plaż do statków na redzie prawie 100 tysięcy ludzi. W tych dniach brakowało mi kapitana Pima - szefa pokoju map w Admiralicji - oraz innych znajomych twarzy. Oni przejęli w swoje ręce holenderskiego scfunta, który w ciągu czterech dni przewiózł ośmiuset żołnierzy. Ł ą c z n i e , pod nieustającym b o m b a r d o w a n i e m z powietrza przez w r o g a p r z y b y ł o na ratunek armii około 860 jednostek, w t y m 7 0 0 brytyjskich, a reszta alianckich.

102

UPADEK FRANCJI

Oto oficjalny wykaz statków, w którym zostały pominięte nie biorące udziału w okrętowaniu żołnierzy. STATKI BRYTYJSKIE Biorące udział ogółem

Zatopiono

Uszkodzono

1

-

1

39

6

19

5

1

1

Trałowce

36

5

7

Trawlery i lugry

77

17

6

Statki specjał, przeznacz.

3

1

-

Statki desantowe

3

1

Kutry torpedowe, ścigacze okrętów podwodnych

4

Krążowniki Niszczyciele Korwety, kanonierki, sloops

_

1 _

Holenderskie schuity (załoga marynarki brytyjskiej)

40

4

n.z.*

Jachty (załoga marynarki)

26

3

n.z.

Transportowce

45

8

8

Statki szpitalne

8

1

5

Motorówki marynarki

12

6

n.z.

Holowniki

22

3

n.z.

372

170

n.z.

693

226

Inne małe jednostki** Razem

* n.z. - nie zanotowano. ** Wyłączając szalupy ratunkowe i inne prywatne maté jednostki, o których brak danych (przyp. oryg.).

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

103

STATKI ALIANCKIE Biorące udział ogółem Okręty wojenne (wszystkich typów)

Zato­ piono

Uszko­ dzono

49

8

n.z.

119

9

n.z.

Razem:

168

17

Ogółem statki brytyjskie i alianckie

861

243

Inne statki

T y m c z a s e m na brzegu w okolicy Dunkierki zostało precyzyj­ nie w y k o n a n e zajęcie o b w o d u . Oddziały przybywały chaotycz­ nie i od razu były f o r m o w a n e w porządku w z d ł u ż u m o c n i e ń , które w ciągu d w ó c h dni nawet powiększyły się. Ci, którzy byli w najlepszej kondycji formowali linię. 2 i 5 dywizja ucierpiały najwięcej i były t r z y m a n e w o d w o d z i e na plażach, a następnie możliwie szybko z a o k r ę t o w a n e . Początkowo na froncie miały pozostać trzy korpusy, ale okazało się, że do 29 maja, z a n i m F r a n c u z i objęli większą część u m o c n i e ń , wystarczyły tylko dwa. Nieprzyjaciel pilnie śledził akcję wycofywania się. Trwały nieustające, ciężkie walki, szczególnie na flankach w pobliżu Nieuport i Bergues. P o d c z a s k o n t y n u o w a n i a ewakuacji, stałe­ mu spadkowi liczebności oddziałów - z a r ó w n o brytyjskich j a k francuskich - t o w a r z y s z y ł o o d p o w i e d n i e k u r c z e n i e się u m o c ­ nień. Na plażach w ś r ó d wychn, przez trzy do pięciu dni, dzie­ siątki tysięcy ludzi żyły p o d n i e u s t a n n y m a t a k i e m powietrz­ n y m . Wiara Hitlera, że Luftwaffe uczyni u c i e c z k ę niemożliwą, i że w o b e c tego powinien z a c h o w a ć swoje formacje p a n c e r n e na ostateczne uderzenie w kampanii okazała się p o g l ą d e m błęd­ n y m , aczkolwiek nie p o z b a w i o n y m podstaw. Trzy czynniki obaliły j e g o oczekiwania. Po pierwsze, nie­ ustające b o m b a r d o w a n i e z p o w i e t r z a w z d ł u ż brzegu m o r z a czyniło bardzo m a ł e szkody. B o m b y zagłębiały się w miękki piasek, który t ł u m i ł eksplozje. Z a r a z na początku, po hałaśli-

104

UPADEK FRANCJI

w y m nalocie, oddziały ze z d z i w i e n i e m odkryły, że p r a w i e nikt nie został ranny, ani zabity. W s z ę d z i e słyszano wybuchy, ale m a ł o kto ucierpiał. Na skalistym brzegu straty byłyby d u ż o wię­ ksze. W k r ó t c e żołnierze zaczęli traktować ataki z p o w i e t r z a z p e w n y m l e k c e w a ż e n i e m . Kulili się na piaszczystych wy­ d m a c h z p o c z u c i e m rosnącej nadziei. Przed nimi znajdowało się szare, ale przyjazne m o r z e , dalej statki r a t u n k o w e i - d o m . D r u g i czynnik, którego nie przewidział Hitler, to b y ł a rzeź j e g o lotników. Jakość brytyjskich i niemieckich sił powietrz­ nych została p o d d a n a bezpośredniej próbie. D o w ó d z t w o lotnic­ t w a m y ś l i w s k i e g o u t r z y m y w a ł o stałe p a t r o l e n a d o b s z a r e m działań w celu zwalczania wroga. G o d z i n a po godzinie patrole wgryzały się w niemieckie eskadry myśliwskie i b o m b o w e , za­ dając im ciężkie straty, rozpraszając je łub odpędzając. T r w a ł o to d z i e ń po dniu, aż w s p a n i a ł e zwycięstwo R A F - u zostało osiągnięte.

G d z i e k o l w i e k n a p o t y k a n o niemieckie samoloty,

c z a s a m i w sile 40 czy 50 j e d n o s t e k , natychmiast je a t a k o w a n o - często pojedynczymi dywizjonami lub nawet mniejszymi si­ lami - i zestrzeliwano dziesiątkami. W k r ó t c e przeszło to w set­ ki. Użyte zostały całe siły lotnicze, nasza ostatnia nienaruszalna rezerwa. C z a s a m i piloci myśliwscy w y k o n y w a l i cztery loty bo­ j o w e dziennie. Osiągnięto p o ż ą d a n y rezultat. Przeważający li­ czebnie przeciwnik został p o k o n a n y i p o m i m o całej swej dziel­ ności opanowany, czy chociażby zastraszony. To było decydu­ j ą c e zwarcie. Niestety, żołnierze na plażach niewiele wiedzieli o tej wojnie w powietrzu, często oddalonej o całe mile, albo rozgrywającej się nad c h m u r a m i . N i e wiedzieli też nic o stratach z a d a n y c h w r o g o w i . W s z y s t k o co czuli bezpośrednio, to ryjące plaże b o m ­ by zrzucane przez nieprzyjaciela, który w p r a w d z i e zdołał się p r z e d r z e ć , ale nie zawrócić. W szeregach armii o d c z u w a n o na­ wet gorzki żal do sił powietrznych i w swej n i e w i e d z y niektóre oddziały lądujące w D o v e r i w p o r t a c h T a m i z y urągały l u d z i o m w m u n d u r a c h sił powietrznych. P o w i n n i byli ściskać im ręce. L e c z skąd mogli o t y m wiedzieć? W P a r l a m e n c i e d o k ł a d a ł e m wszelkich starań, aby rozgłosić p r a w d ę .

105

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

L e c z b e z p i e c z e ń s t w o p l a ż i waleczność w powietrzu zdałyby się na nic, gdyby n i e m o r z e . Instrukcje w y d a n e p o d w p ł y w e m emocji dziesięć czy d w a n a ś c i e dni wcześniej, z a o w o c o w a ł y w zadziwiający sposób. Na lądzie i na m o r z u p a n o w a ł a d o s k o n a ł a dyscyplina. M o r z e b y ł o spokojne. W tę i z p o w r o t e m , m i ę d z y b r z e g i e m a statkiem, kursowały m a ł e łodzie, zbierały ludzi bro­ dzących do nich z plaż lub wyciągały ich z wody, zupełnie nie zwracając u w a g i na b o m b a r d o w a n i e z powietrza, k t ó r e często zbierało swoje żniwo. S a m a ich liczba przeciwstawiała się ata­ k o w i p o w i e t r z n e m u . „ A r m a d a M o s k i t ó w " j a k o całość b y ł a nie­ zatapialna. W środku p o r a ż k i n a d e s z ł a c h w a ł a dla mieszkań­ c ó w Wyspy,

zjednoczonych

i niezwyciężonych.

Opowieść

o plażach Dunkierki będzie błyszczeć we wszystkich zachowa­ n y c h a n n a ł a c h naszej historii. P o m i m o walecznej pracy m a ł y c h j e d n o s t e k nie należy j e d n a k zapominać, że największy ciężar spadł na statki kursujące z portu w Dunkierce, na które z a o k r ę t o w a n o 2/3 łudzi. J a k pokazuje lista strat, niszczyciele odegrały tu g ł ó w n ą rolę. N i e m o ż n a r ó w n i e ż p o m i n ą ć roli, j a k ą odegrały transportowce ze swymi załogami.

Postępy ewakuacji o b s e r w o w a n o z n i e p o k o j e m i nadzieją. W i e c z o r e m 27 maja sytuacja lorda G o r t a w y d a w a ł a się wła­ d z o m marynarki krytyczna. Kapitan Tennat z Admiralicji, który przejął obowiązki starszego oficera marynarki w D u n k i e r c e , sygnalizował potrzebę n a t y c h m i a s t o w e g o w y s ł a n i a n a plaże wszystkich d o s t ę p n y c h j e d n o s t e k , p o n i e w a ż trzejszej

nocy

wydaje

się

być problematyczna".

„ ewakuacja ju­ Przedstawiony

obraz był ponury, a n a w e t beznadziejny. P o c z y n i o n o wszelkie wysiłki, aby sprostać w y z w a n i u , i w y s ł a n o krążownik, 8 nisz­ czycieli i 26 innych statków. 28 maja b y ł d n i e m napięcia, które s t o p n i o w o spadało, gdy sytuacja na lądzie stabilizowała się przy olbrzymiej p o m o c y RAF-u. P l a n y m a r y n a r k i zostały zrealizo­ w a n e , p o m i m o ciężkich strat, gdyż 29 m a j a trzy niszczyciele i 21 innych statków zostało zatopionych, a wiele innych uszko­ dzonych.

106

UPADEK FRANCJI

N i g d y nie było ż a d n y c h wątpliwości na temat pozostawienia czy zabrania F r a n c u z ó w . O t o mój rozkaz, z a n i m w p ł y n ę ł a jaka­ kolwiek prośba czy skarga od F r a n c u z ó w . Premier do ministra wojny, szefa sztabu imperialnego oraz do generała Ismaya (oryginał dla generała Ismaya) 29 maja 1940 Koniecznym jest, aby Francuzi brali udział we wszystkich możli­ wych formach ewakuacji z Dunkierki. Oni nie mogą liczyć jedynie na własne środki żeglugowe. Przygotowania muszą być natychmiast zgrane z misją francuską w naszym kraju lub - jeżeli to konieczne z rządem francuskim, aby nie powstały żadne niedomówienia. Może byłoby dobrze, gdybyśmy ewakuowali te dwie dywizje francuskie z Dunkierki i zastąpili je własnymi oddziałami, w ten sposób uprasz­ czając dowodzenie. Proszę podać mi najlepsze możliwe propozycje i poinformować, czy powinienem podjąć jakieś działania. Premier do generała Spearsa (Paryż) 29 maja 1940 Poniższe dla Reynauda, do zakomunikowania Weygandowi i Georgesowi: Ewakuowaliśmy prawie 50 tysięcy ludzi z Dunkierki i plaż, a ma­ my nadzieję na następne 30 tysięcy dziś wieczorem. Front może być przerwany w każdej chwili. Nabrzeże, plaże i żegluga mogą się oka­ zać bezużyteczne z powodu nalotów, jak również ostrzału artyleryj­ skiego z południowego zachodu. Nikt nie może przewidzieć, ile po­ trwa obecna dobra passa, ani co możemy jeszcze uratować. Chcemy, aby francuskie oddziały brały udział w ewakuacji w możliwie najpeł­ niejszym zakresie. Poinstruowano Admiralicję, aby pomagała mary­ narce francuskiej według potrzeb. Nie wiemy, ilu będzie zmuszonych do kapitulacji, ale musimy podzielić się stratami, a ponad wszystko znieść je bez wymówek wynikających z nieuniknionego zamieszania, napięć i stresów. Kiedy zreorganizujemy ewakuowane oddziały i przygotujemy siły konieczne do obrony naszego życia przed zagrożeniem, a może i przed nadciągającą inwazją - stworzymy nowe brytyjskie siły eks­ pedycyjne z St. Nazaire. Sprowadzam wojska zawodowe z Indii i Pa­ lestyny, wkrótce przybędą Australijczycy i Kanadyjczycy. Obecnie zabieramy sprzęt na południe od Amiens poza tym, jaki jest potrzeb­ ny dla pięciu dywizji. Lecz tylko po to, aby wszystko uporządkować i stawić czoło zbliżającemu się uderzeniu. Wkrótce przyślemy nowy plan wzmocnienia naszych oddziałów we Francji. Przesyłamy to

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

107

z wyrazami braterstwa, proszę nie obawiać się i mówić ze mną szcze­ rze.

30 maja z w o ł a ł e m zebranie ministrów trzech rodzajów sił zbrojnych oraz szefów sztabu w pokoju d o w o d z e n i a Admirali­ cji. Rozpatrywaliśmy wydarzenia d n i a na wybrzeżu belgijskim. O g ó l n a liczebność zebranych oddziałów w z r o s ł a do 120 tysię­ cy łącznie z 6 tysiącami Francuzów. W akcji b r a ł o udział 860 statków wszelkich typów. A d m i r a ł Wake-Walker m e l d o w a ł z Dunkierki, że p o m i m o silnego b o m b a r d o w a n i a i a t a k ó w z po­ wietrza, w ciągu ostatnich godzin z a o k r ę t o w a n o 4 tysiące ludzi. A d m i r a ł u w a ż a ł również, ż e s a m a D u n k i e r k a j u ż n a s t ę p n e g o d n i a będzie p r a w d o p o d o b n i e nie do utrzymania. P o d k r e ś l i ł e m pilną potrzebę wydostania większej ilości od­ d z i a ł ó w francuskich. Jeśli tego nie zrobimy, m o ż e to s p o w o d o ­ w a ć szkody n i e do naprawienia w stosunkach między n a m i . D o d a ł e m również, że gdy siły brytyjskie zostaną zmniejszone d o j e d n e g o korpusu, p o w i n n i ś m y p o w i e d z i e ć l o r d o w i Gortowi, aby zaokrętował się i wrócił do Anglii, pozostawiając kierow­ n i c t w o d o w ó d c y k o r p u s u . Armia brytyjska b ę d z i e m u s i a ł a wy­ t r z y m a ć j a k d ł u g o się da w celu k o n t y n u o w a n i a ewakuacji Francuzów. Znając d o b r z e charakter lorda Gorta, w y p i s a ł e m m u w ł a s n o ­ r ę c z n i e następujący rozkaz, który został oficjalnie wysłany p r z e z M i n i s t e r s t w o Wojny 30 maja o 2 po południu: Proszę tak kontynuować obronę linii umocnień, aby zabezpieczyć w jak największym zakresie ewakuację, dobrze teraz postępującą. Proszę meldować co trzy godziny przez La Pannę. Jeżeli jeszcze bę­ dziemy mogli się porozumieć, przyślemy Panu rozkaz powrotu do Anglii (wraz z oficerami, których Pan wybierze) w momencie, gdy uznamy, że Pańskie dowództwo można będzie przekazać dowódcy korpusu. Powinien Pan już teraz wyznaczyć tego dowódcę. Jeżeli zostanie zerwana łączność, ma Pan przekazać dowództwo i powrócić tak jak uzgodniono, gdy efektywne siły walczące nie przekroczą rów­ nowartości trzech dywizji. Jest to zgodne z procedurą wojskową i nie pozostawia Panu żadnej swobody decyzji w tej sprawie. Schwytanie Pana w momencie dowodzenia tak małymi siłami byłoby niepotrzeb-

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

109

nym triumfem politycznym wroga. Dowódca korpusu wybrany przez Pana powinien dostać rozkaz kontynuowania obrony razem z Francu­ zami oraz kontynuowania ewakuacji - czy to z Dunkierki, czy też z plaż. Kiedy jednak dalsza ewakuacja stanie się niemożliwa i nie będzie można zadać wrogowi strat, jest on upoważniony, po konsul­ tacji z najstarszym stopniem dowódcą francuskim, do formalnej kapi­ tulacji, aby uniknąć niepotrzebnej rzezi. Być może, to ostatnie posłanie wpłynęło na przebieg innych w a ż n y c h w y d a r z e ń i los innego walecznego dowódcy. Kiedy b y ł e m w B i a ł y m D o m u pod koniec grudnia 1941 roku, dowie­ d z i a ł e m się od P r e z y d e n t a i pana Stimsona o nadciągającej zgu­ bie generała M a c A r t h u r a i amerykańskiego garnizonu w C o r r e ­ gidor. U z n a ł e m za s t o s o w n e p r z e k a z a ć im j a k my potraktowali­ śmy g ł ó w n o d o w o d z ą c e g o , którego siły zostały z r e d u k o w a n e do małego ułamka. Z a r ó w n o P r e z y d e n t j a k i p a n Stimson przeczytali moją depe­ szę z największą u w a g ą i u d e r z y ł o m n i e wrażenie, j a k i e na nich zrobiła. T r o c h ę później tego s a m e g o dnia pan Stimson poprosił o jej kopię, którą mu natychmiast dałem. M o ż l i w e (tego nie wiem), że w y w a r ł a na nich taki wpływ, iż powzięli p r a w i d ł o w ą decyzję, rozkazując generałowi M a c A r t h u r o w i p r z e k a z a n i e do­ w ó d z t w a j e d n e m u z podległych mu generałów i w ten sposób uratowali wielkiego d o w ó d c ę dla przyszłej, wspaniałej służby. W p r z e c i w n y m wypadku zginąłby lub przeżył wojnę j a k o je­ niec J a p o ń c z y k ó w . C h c i a ł b y m , aby to, co p r z y p u s z c z a m , było prawdą.

30 maja c z ł o n k o w i e sztabu lorda G o r t a na konferencji z ad­ m i r a ł e m R a m s a y e m w D o v e r poinformowali go, że w s c h o d n i o b w ó d da się u t r z y m a ć jedynie do 1 czerwca. E w a k u a c j a b y ł a w o b e c tego k o n t y n u o w a n a usilnie i z największą pilnością, aby zapewnić - tak dalece j a k to m o ż l i w e - pozostanie na brzegu brytyjskiej straży tylnej w sile nie większej niż 4 tysiące ludzi. P o t e m o k a z a ł o się, że ta liczba jest niewystarczająca dla o b r o n y pozycji osłaniających i p o s t a n o w i o n o u t r z y m a ć sektor brytyjski do p ó ł n o c y z 1 na 2 czerwca, przeprowadzając ewakuację na

110

UPADEK FRANCJI

zasadzie pełnej równości między siłami francuskimi i brytyj­ skimi.

C h c ą c uniknąć nieporozumień, m u s i a ł e m 31 maja polecieć do P a r y ż a na spotkanie z Najwyższą Radą Wojenną, aby pod­ t r z y m a ć osobiste kontakty. Leciał ze m n ą p a n Attlee oraz gene­ r a ł o w i e Dill i Ismay. Z a b r a ł e m r ó w n i e ż g e n e r a ł a Spearsa, który d o p i e r o co wrócił z najnowszymi w i a d o m o ś c i a m i z Paryża. Ten z n a k o m i t y oficer i c z ł o n e k P a r l a m e n t u b y ł m o i m przyjacielem z c z a s ó w pierwszej wojny światowej. J a k o oficer łącznikowy p o m i ę d z y l e w y m s k r z y d ł e m armii francuskiej a p r a w y m armii brytyjskiej, zabrał m n i e do Vimy R i d g e w 1916 roku i p o z n a ł z g e n e r a ł e m Fayolle, który d o w o d z i ł 33 k o r p u s e m francuskim. Z p i ę c i o m a paskami na rękawie honorującymi odniesione rany oraz ze s w o i m b e z b ł ę d n y m francuskim Spears był osobistością pasującą w tym m o m e n c i e do n a s z y c h napiętych stosunków. K i e d y Francuzi i Anglicy znajdą się r a z e m w k ł o p o t a c h i wybu­ c h a sprzeczka, F r a n c u z jest często głośny i gwałtowny, Anglik zaś obojętny, a nawet niegrzeczny. Spears u m i a ł powiedzieć w y s o k i m osobistościom francuskim wiele rzeczy z taką łatwo­ ścią i siłą, której nie zdarzyło mi się spotkać u innych. T y m razem udaliśmy się nie na Quai d'Orsay, ale do Gabinetu p a n a R e y n a u d a w Ministerstwie Wojny na rue Saint-Domini­ q u e . Attlee i ja znaleźliśmy się n a p r z e c i w k o R e y n a u d a i mar­ szałka Pétaina, który j a k o w i c e p r z e w o d n i c z ą c y R a d y uczestni­ czył w naszym spotkaniu po raz pierwszy. Petain był w ubraniu c y w i l n y m . Ambasador, Dill, Ismay i Spears reprezentowali na­ szą stronę, natomiast Weygand, D a r l a n , kapitan de Margerie (osobisty szef biura R e y n a u d a ) oraz p a n Baudouin, sekretarz francuskiego Gabinetu Wojennego - reprezentowali

stronę

francuską. Pierwszą kwestią była sytuacja w N o r w e g i i . P o w i e d z i a ł e m , że rząd brytyjski stanowczo uważa, iż rejon Narviku powinien być natychmiast e w a k u o w a n y . Znajdujące się t a m n a s z e od­ działy, niszczyciele i 100 dział przeciwlotniczych są potrzebne gdzie indziej. Wobec tego z a p r o p o n o w a l i ś m y ewakuację, po-

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

111

cząwszy od 2 czerwca. M a r y n a r k a brytyjska przetransportuje i repatriuje siły francuskie, króla Norwegii i te norweskie od­ działy, które zechcą się do nas przyłączyć. R e y n a u d powiedział, że rząd francuski z g a d z a się z taką polityką. Niszczyciele będą pilnie p o t r z e b n e na M o r z u Ś r ó d z i e m n y m w przypadku wojny z W ł o c h a m i , a 16 tysięcy ludzi stanowić m o ż e niezwykle cenną siłę na linii Aisne i S o m m y . Ta sprawa została więc załatwiona. W t e d y p o w r ó c i ł e m d o sprawy Dunkierki, Francuzi b o w i e m nie mieli w i ę k s z e g o pojęcia o tym, co dzieje się z armiami pół­ n o c n y m i . K i e d y p o w i e d z i a ł e m im, że zostało j u ż e w a k u o w a ­ nych 165 tysięcy ludzi, w tym 15 tysięcy Francuzów, byli zdzi­ wieni. Naturalnie, zwrócili u w a g ę na znaczną p r z e w a g ę ewaku­ acji Brytyjczyków. Wyjaśniłem, że było to s p o w o d o w a n e głów­ nie faktem, iż wiele brytyjskich jednostek obsługi znajdowało się na tyłach, i z a o k r ę t o w a n o je, zanim m o ż n a było zwolnić oddziały z frontu. P o n a d t o Francuzi do tej pory nie otrzymali rozkazu ewakuacji. J e d n y m z g ł ó w n y c h powodów, dla których p r z y b y ł e m do Paryża była c h ę ć u p e w n i e n i a się, że te s a m e roz­ k a z y co Brytyjczykom zostaną w y d a n e F r a n c u z o m . Trzy bry­ tyjskie dywizje, obecnie utrzymujące centrum, będą osłaniały ewakuację wszystkich sił alianckich. To, a także transport mor­ ski, będzie stanowiło brytyjski w k ł a d w w y r ó w n a n i e ciężkich strat, j a k i e ponieśli alianci. R z ą d Jego Królewskiej M o ś c i uznał za k o n i e c z n e w tych o k r o p n y c h w a r u n k a c h rozkazać lordowi G o r t o w i , aby zabrał walczących i pozostawił rannych. Jeżeli nasze nadzieje się potwierdzą, uratujemy 2 0 0 tysięcy zdolnych do służby wojskowej ludzi. To prawie c u d ! Cztery dni temu nie s t a w i a ł b y m na więcej niż 50 tysięcy. Z a t r z y m a ł e m się na na­ szych licznych stratach w sprzęcie. R e y n a u d oddał piękny hołd m a r y n a r c e brytyjskiej i siłom powietrznym, za co mu podzię­ k o w a ł e m . P o t e m przez dłuższy czas mówiliśmy o tym, co m o ż ­ na zrobić, aby o d b u d o w a ć siły brytyjskie we Francji. T y m c z a s e m admirał Darlan n a s z k i c o w a ł depeszę d o a d m i r a ł a Abriala w D u n k i e r c e : 1. Przyczółek wokół Dunkierki ma być utrzymywany przez dywi­ zje pod Pańskim dowództwem, a także przez dywizje brytyjskie.

112

UPADEK FRANCJI

2. Jeśli będzie Pan przekonany, że żadne oddziały poza przyczół­ kiem nie mogą przedostać się do punktów zaokrętowania, wówczas oddziały utrzymujące przyczółek wycofają się, ale zaokrętowane bę­ dą w pierwszej kolejności siły brytyjskie. Natychmiast wtrąciłem się m ó w i ą c , że Brytyjczycy nie mu­ szą o k r ę t o w a ć się pierwsi, a ewakuacja Brytyjczyków i Francu­ z ó w p o w i n n a p o s t ę p o w a ć na r ó w n y c h p r a w a c h - „Bras dessus, bras dessous". Brytyjczycy utworzą straże tylne. T a k to zostało uzgodnione. N a s t ę p n i e r o z m o w a zeszła na Włochy. W y r a z i ł e m pogląd Brytyjczyków, że jeżeli Włochy przystąpią do wojny, powinni­ śmy u d e r z y ć w nie natychmiast, w najbardziej skuteczny spo­ sób. Wielu W ł o c h ó w jest przeciwnych wojnie, ale wszyscy po­ w i n n i zdać sobie s p r a w ę z jej grozy. Z a p r o p o n o w a ł e m atak z powietrza na północno-zachodni trójkąt p r z e m y s ł o w y : M e ­ diolan, Turyn i G e n u ę . R e y n a u d zgodził się, że alianci p o w i n n i u d e r z y ć natychmiast, a admirał Darlan dodał, że ma plan b o m ­ b a r d o w a n i a w ł o s k i c h zapasów p a l i w a z m o r z a i powietrza, w z d ł u ż wybrzeża między granicą a N e a p o l e m . U z g o d n i o n o ko­ nieczne szczegóły techniczne. N a s t ę p n i e wyraziłem życzenie, aby większa liczba ministrów rządu, który właśnie u t w o r z y ł e m , p o z n a ł a swoich francuskich odpowiedników, i to j a k najprędzej. C h c i a ł e m , aby p a n Bevin, minister pracy i p r z y w ó d c a związków z a w o d o w y c h , odwiedził Paryż. P a n Bevin wykazał się wielką energią, p o d j e g o przywó­ d z t w e m brytyjska klasa robotnicza r e z y g n o w a ł a ze świąt i z przywilejów w d u ż o w i ę k s z y m stopniu, niż w czasie poprze­ dniej wojny. R e y n a u d zaakceptował to z serdecznością. Po o m ó w i e n i u sprawy Tangeru i znaczenia, j a k i e ma utrzy­ m a n i e Hiszpanii z dala od wojny, w y p o w i e d z i a ł e m się na temat sytuacji

ogólnej.

Alianci

muszą u t r z y m y w a ć

niezachwiany

front p r z e c i w k o w r o g o m . [...] Stany Z j e d n o c z o n e zostały za­ a l a r m o w a n e ostatnimi wydarzeniami i jeżeli n a w e t nie przystą­ pią do wojny, będą wkrótce gotowe udzielić n a m potężnej po­ mocy. Inwazja na Anglię, gdyby t a k o w a nastąpiła, wywarłaby j e s z c z e większe wrażenie na Stanach Z j e d n o c z o n y c h . Anglia nie boi się inwazji, będzie stawiała zaciekły o p ó r nawet w każ-

113

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

dej małej wiosce. N a d w y ż k a naszych sił zbrojnych m o ż e być o d d a n a do dyspozycji francuskim s p r z y m i e r z e ń c o m dopiero po zaspokojeniu n i e z b ę d n y c h potrzeb w kraju. [...] B y ł e m abso­ lutnie przekonany, że aby zwyciężyć, m u s i m y walczyć dalej. Jeżeli j e d e n z nas zostanie pobity, drugi nie m o ż e odstąpić od walki. Rząd brytyjski jest p r z y g o t o w a n y do p r o w a d z e n i a wojny z terytorium N o w e g o Świata, gdyby z p o w o d u j a k i e g o ś nie­ szczęścia s a m a Anglia została w y ł ą c z o n a z gry. Jeżeli N i e m c y pokonają j e d n e g o lub obu sprzymierzeńców, nie będą miały litości; zostaniemy sprowadzeni do roli wasali i n i e w o l n i k ó w n a zawsze. Lepiej, żeby cywilizacja zachodniej E u r o p y z e w s z y s t k i m i s w o i m i osiągnięciami tragicznie lecz wspaniale m i a ł a się z a k o ń c z y ć , niż żeby wielkie d e m o k r a c j e miały wege­ t o w a ć ograbione ze wszystkiego, dla c z e g o warto żyć. P a n Attlee powiedział w ó w c z a s , że c a ł k o w i c i e się ze mną zgadza.

„Brytyjczycy

zdają

sobie

teraz

czeństwa, jakie przed nimi stoi i wiedzą, cięstwa

Niemców

wszystko

co

Niemcy zabijają nie tylko ludzi, zdeterminowani,

jak

nigdy

zbudowali, ale także

przedtem

w

sprawę

z

niebezpie­

że w przypadku zwy­ zostanie idee.

zniszczone.

Nasi rodacy są

historii".

R e y n a u d p o d z i ę k o w a ł n a m z a t e słowa. B y ł p e w i e n , ż e mora­ le N i e m c ó w nie dorównuje z w y c i ę s t w o m ich armii. Jeśli Fran­ cja m o g ł a b y u t r z y m a ć S o m m ę z p o m o c ą Wielkiej Brytanii, i gdyby p r z e m y s ł amerykański m ó g ł n a d r o b i ć tę różnicę w uz­ brojeniu, bylibyśmy p e w n i zwycięstwa. P o w i e d z i a ł , że jest bar­ d z o wdzięczny za moje p o n o w n e z a p e w n i e n i e , że jeżeli j e d e n kraj zostanie zwyciężony, to drugi nie odstąpi od walki. Na t y m z a k o ń c z y ł o się spotkanie oficjalne. Kiedy wstaliśmy od stołu, niektórzy uczestnicy prowadzili r o z m o w y w w y k u s z u okna, w c o k o l w i e k innej atmosferze. Wśród nich p r y m w i ó d ł marszałek Petain. Spears b y ł ze mną, pomagając mi we francuskim i s a m p r o w a d z ą c r o z m o w ę . M ł o ­ dy F r a n c u z , kapitan de Margerie w y p o w i e d z i a ł się j u ż wcześ­ niej na temat p r o w a d z e n i a walk w Afryce. J e d n a k z a c h o w a n i e m a r s z a ł k a Petaina, obojętne i ponure, s p o w o d o w a ł o moje prze­ czucie, że jest on skłonny zawrzeć oddzielny p o k ó j . W p ł y w j e g o o s o b o w o ś c i , j e g o pozycja, a także s p o k o j n a akceptacja

114

UPADEK FRANCJI

n i e p o m y ś l n e g o biegu w y d a r z e ń - niezależnie od słów, które w y p o w i a d a ł - były dla wielu p r a w i e obezwładniające. Jeden z Francuzów, nie p a m i ę t a m kto, powiedział t y m ich gładkim stylem, że kontynuacja militarnych n i e p o w o d z e ń m o ż e w pew­ n y c h okolicznościach w y m u s i ć na Francji modyfikację polityki zagranicznej. W t y m m o m e n c i e Spears stanął na wysokości za­ dania i o d e z w a ł się bezbłędną francuszczyzną: że rozumie pan,

Przypuszczam,

że to oznaczałoby blokadę? Ktoś powiedział:

To

może być nieuniknione. A wtedy Spears skierował się wprost do Petaina.

To nie

dowanie

wszystkich francuskich portów

tylko oznaczałoby

blokadę,

ale także zbombar­

znajdujących

się

w

rę­

kach Niemców. B y ł e m zadowolony, że zostało to p o w i e d z i a n e . Z a ś p i e w a ł e m moją starą p i o s e n k ę : b ę d z i e m y walczyć dalej, co­ kolwiek się stanie i ktokolwiek w y p a d n i e z gry.

Z n o w u mieliśmy w n o c y niewielkie naloty, a r a n o odleciałem do kraju. O t o informacja, którą p r z y g o t o w a ł e m po p o w r o c i e : Premier do generała Weyganda 1 czerwca 1940 Ewakuacja osiągnęła kryzys. Pięć dywizjonów myśliwców pozo­ stawało w akcji bez przerwy, jest to wszystko na co nas stać. Sześć statków wypełnionych oddziałami zostało dziś rano zatopionych. Je­ dyny użyteczny kanał znalazł się pod ogniem artyleryjskim, wróg okrąża przyczółek. Próbując utrzymać go do jutra, możemy stracić wszystko. Wyruszając dziś w nocy, wiele można z pewnością urato­ wać, chociaż wiele też stracimy. Zdolnych do walki oddziałów fran­ cuskich, o których Pan wspomina, nie ma teraz na przyczółku i wąt­ pimy, czy tak duże ilości wojska pozostają jeszcze gdzieś w okolicy. Nie może w pełni ocenić sytuacji ani admirał Abrial w twierdzy, ani Pan, ani my tutaj. Wobec tego rozkazaliśmy generałowi Alexandrowi, dowodzącemu brytyjskim sektorem przyczółka, aby po konsultacji z admirałem Abrialem ocenił, czy próbować pozostać do jutra, czy nie. Mam nadzieję, że Pan się z tym zgadza. D n i 31 maja i 1 c z e r w c a były świadkami p r z e s i l e n i a - c h o c i a ż j e s z c z e nie z a k o ń c z e n i a - akcji p o d Dunkierką. W ciągu tych d w ó c h dni przeszło 132 tysiące ludzi bezpiecznie w y l ą d o w a ł o w Anglii. P r a w i e 1/3 z nich została zabrana z plaż p r z e z m a ł e

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

115

j e d n o s t k i pod ostrym atakiem p o w i e t r z n y m i ogniem pocisków. Od świtu

1 czerwca nieprzyjacielskie b o m b o w c e a t a k o w a ł y

z największą siłą, często wtedy, gdy n a s z e myśliwce p o w r a c a ł y w celu u z u p e ł n i e n i a paliwa. Te ataki s p o w o d o w a ł y ciężkie stra­ ty w ś r ó d przepełnionych statków, które ucierpiały w ciągu tych d w ó c h dni w takim stopniu j a k przez cały p o p r z e d n i tydzień. W t y m j e d n y m dniu n a s z e straty s p o w o d o w a n e p r z e z ataki z powietrza, miny, kutry torpedowe, czy wskutek innych nie­ szczęść wynosiły: 31 statków zatopionych i 11 u s z k o d z o n y c h . Na lądzie nieprzyjaciel zwiększył nacisk na przyczółek, robiąc wszystko, aby się przedrzeć. Został zatrzymany p r z e z r o z p a c z ­ liwy o p ó r tylnych straży. O s t a t n i a faza została p r z e p r o w a d z o n a z dużą zręcznością i precyzją. Po raz pierwszy zamiast c o g o d z i n n y c h i m p r o w i z a ­ cji, m o g l i ś m y p l a n o w a ć z wyprzedzeniem. O świcie 2 c z e r w c a j e s z c z e o k o ł o 4 tysiące Brytyjczyków z s i e d m i o m a d z i a ł a m i przeciwlotniczymi i d w u n a s t o m a działami p r z e c i w p a n c e r n y m i p o z o s t a w a ł o na obrzeżach Dunkierki, z ciągle j e s z c z e znaczny­ mi siłami francuskimi utrzymującymi kurczący się o b w ó d . E w a k u a c j a była teraz m o ż l i w a tylko po ciemku i admirał R a m ­ say b y ł z d e c y d o w a n y d o k o n a ć tej nocy z m a s o w a n e g o zejścia do p o r t u ze wszystkimi środkami, j a k i m i d y s p o n o w a ł . O p r ó c z h o l o w n i k ó w i m a ł y c h statków w y s ł a n o tego wieczora z Anglii 44 okręty, w tej liczbie 11 niszczycieli i 14 trałowców. 40 stat­ k ó w francuskich i belgijskich r ó w n i e ż brało udział w tej akcji. Przed p ó ł n o c ą zaokrętowały się brytyjskie straże tylne. To j e d n a k nie był koniec historii D u n k i e r k i . Byliśmy przygo­ t o w a n i zabrać tej nocy o wiele więcej Francuzów, niż się zgło­ siło. Rezultat był taki, że gdy n a s z e statki - wiele z nich p u s t y c h - m u s i a ł y wycofać się o świcie, francuskie oddziały p o z o s t a ł y na brzegu, niektóre nadal w kontakcie z wrogiem. T r z e b a b y ł o zrobić j e s z c z e j e d e n wysiłek. Załogi statków (po wielu d n i a c h b e z o d p o c z y n k u ) p o m i m o wyczerpania, odpowiedziały n a t o w e z w a n i e . 4 czerwca p r z e p r a w i o n o do Anglii 26 175 F r a n c u ­ zów, w t y m przeszło 21 tysięcy na statkach brytyjskich. Nieste­ ty, kilka tysięcy ludzi pozostało, kontynuując walkę na kurczą­ c y m się przyczółku do r a n a 4 czerwca, i dopiero gdy nieprzyja-

116

UPADEK FRANCJI

ciel znalazł się na obrzeżach miasta, oni opadli z sił. Walczyli dzielnie p r z e z

wiele

dni,

osłaniając

ewakuację brytyjskich

i francuskich towarzyszy. N a s t ę p n e lata mieli spędzić w niewo­ li. Pamiętajmy, że gdyby nie w y t r z y m a ł o ś ć straży tylnych p o d Dunkierką, o d t w o r z e n i e armii w Wielkiej Brytanii do obrony kraju i ostatecznego zwycięstwa byłoby p o w a ż n i e zagrożone. Ostatecznie, o 2.33 po południu 4 czerwca, Admiralicja w p o r o z u m i e n i u z F r a n c u z a m i ogłosiła operację „ D y n a m o " za zakończoną. BRYTYJSKIE I ALIANCKIE ODDZIAŁY PRZEPRAWIONE DO ANGLII*

maj:

Data

Z plaż

27

-

Z portu w Dunkierce

Razem

Ogółem**

7.669

7.669

7.669

28

5.930

11.874

17.804

25.473

29

13.752

33.558

47.310

72.783

30

29.512

24.311

53.823

126.606

31

22.942

45.072

68.014

194.620

17.348

47.081

64.429

259.049

2

6.695

19.561

26.256

285.305

3

1.870

24.876

26.746

312.051

4

.622

25.553

26.175

338.226

98.671

239.555

338.226

czerwiec: 1

Łącznie

* Liczby te pochodzą z ostatecznego opracowania danych Admiralicji. Mi­ nisterstwo Wojny podaje ogólną liczbę 336.427 osób przeprawionych do Anglii (przyp. oryg.). ** Od początku operacji.

EWAKUACJA SPOD DUNKIERKI

117

4 c z e r w c a zebrał się Parlament i m o i m o b o w i ą z k i e m było przedstawić mu sprawę w całości z a r ó w n o w czasie sesji publi­ cznej, j a k i później w trakcie obrad tajnych. Narracja ta w y m a ­ ga z a a k c e n t o w a n i a kilku fragmentów z m e g o p r z e m ó w i e n i a . K o n i e c z n y m b y ł o wytłumaczenie nie tylko r o d a k o m , ale i świa­ tu, że nasze postanowienie, by walczyć nadal, jest oparte na p o w a ż n y c h p o d s t a w a c h i nie jest d e s p e r a c k i m wysiłkiem. Słu­ s z n y m było r ó w n i e ż u k a z a ć p o w o d y mojej p e w n o ś c i siebie. Musimy bardzo uważać, aby nie przypisywać tej ewakuacji miana zwycięstwa. Wojen nie wygrywa się dzięki ewakuacjom. Lecz w tym ocaleniu było jednak zwycięstwo, które należy uznać. Zostało ono osiągnięte przez siły powietrzne. Wielu powracających żołnierzy nie widziało działań w powietrzu - widzieli tylko bombowce, uciekające po wykonaniu osłony ewakuacji. Nie doceniono ich osiągnięć. Sły­ szałem wiele rozmów na ten temat, dlatego dołożę wszelkich starań, żeby to wyjaśnić. Opowiem wam o tym. Była to wielka próba sił między lotnictwem Wielkiej Brytanii i Nie­ miec. Czy możecie sobie wyobrazić lepszy cel dla Niemców, niż unie­ możliwienie przeprowadzenia tak wielkiej ewakuacji? Czy mógł istnieć cel o większym znaczeniu militarnym i ważności dla całej wojny niż ten? Próbowali zawzięcie, ale zostali odparci, a ich zadanie udaremnione. Wydostaliśmy armie, a oni zapłacili czte­ rokrotnie za straty, które zadali... Wszystkie typy naszych samolotów i wszyscy nasi piloci okazali się lepsi od tego, co mieli oni. Myślę, że jeszcze większa będzie nasza przewaga w przestrzeni powietrznej nad Wyspą przeciwko obcemu atakowi i muszę przyznać, że znajduję w tych faktach mocne podstawy, na których można oprzeć realne plany i pocieszające myśli. Oddaję hołd tym młodym pilotom. Tymczasem wielka Armia Francuska została w większości odrzu­ cona i rozbita przez najazd kilku tysięcy pojazdów pancernych. Czy nie stanie się tak, że cywilizacja zostanie obroniona dzięki umiejętno­ ściom i poświęceniu kilku tysięcy lotników? Mówi się, że Hitler ma plan inwazji na Wyspy Brytyjskie. Często już o tym przedtem myślano. Kiedy Napoleon stał w Boulogne przez rok ze swymi płaskodennymi łodziami i wielką armią, ktoś mu wtedy powiedział: „W Anglii rosną kłujące chwasty". Teraz na pewno jest ich dużo więcej, odkąd brytyjskie siły ekspedycyjne powróciły do kraju. Na zagadnienie obrony wewnętrznej przeciwko inwazji oczywiście silnie oddziałuje fakt, że na razie mamy na Wyspie nieporównywalnie

118

UPADEK FRANCJI

większe siły militarne, niż mieliśmy kiedykolwiek. Lecz tak nie bę­ dzie zawsze. Nie zadowolimy się wojną defensywną. Mamy obowią­ zek wobec aliantów. Musimy odtworzyć i odbudować brytyjskie siły ekspedycyjne raz jeszcze pod dowództwem dzielnego lorda Gorta. To wszystko jest w trakcie realizacji, lecz ponadto musimy tak wysoce zorganizować obronę na Wyspie, aby zapewnić jej skuteczne bezpie­ czeństwo. Musimy wyzwolić też jak największy potencjał ofensyw­ ny. Tym się teraz zajmujemy. Z a k o ń c z y ł e m p a s s u s e m , który, jak się później okazało, stał się w a ż n y m c z y n n i k i e m p o d c z a s p o d e j m o w a n i a decyzji w S t a n a c h Zjednoczonych. Chociaż duże części Europy i wiele starych i sławnych państw wpadło lub może wpaść w szpony Gestapo i całego ohydnego aparatu władzy nazistowskiej, nie osłabniemy, ani nie zaniechamy sprawy. Będziemy działać do końca. Będziemy walczyć we Francji, będziemy walczyć na morzach i oceanach, będziemy walczyć z rosnącą pewno­ ścią siebie, z rosnącą siłą w powietrzu. Będziemy bronić naszej Wy­ spy, nie zważając na koszty. Będziemy walczyć na plażach, na lądo­ wiskach, na polach i na ulicach, będziemy walczyć na wzgórzach nigdy się nie poddamy. A nawet gdyby, w co nie wierzę ani przez chwilę, Wyspa lub duża jej część została podbita, wówczas nasze Imperium za morzami, uzbrojone i strzeżone przez flotę brytyjską, będzie kontynuować walkę, aż nadejdzie czas - jak Bóg pozwoli gdy Nowy Świat z całą swą siłą i potęgą przystąpi do ratowania i wy­ zwolenia Starego Świata.

ROZDZIAŁ

SZTURM

NA

VI

ŁUPY

Tradycyjna przyjaźń brytyjsko-włoska - Korzyści z neutralności dla Włoch i Mussoliniego - Moje posłanie do Mussoliniego, gdy obejmo­ wałem stanowisko premiera - jego stanowcza odpowiedź - Wizyta Reynauda w Londynie, 26 maja - Francja i Wielka Brytania proszę prezydenta Roosevelta o intenuencję-Mój telegram przekazujący de­ cyzje Gabinetu z 28 maja - Przygotowania do uderzenia na Włochy, gdyby wypoioiedziały wojnę - Włochy i Jugosławia - Włochy wypowiadaja wojnę - Atak na front alpejski zatrzymany przez armię fran­ cuską - List dano do mnie z 23 grudnia 1943 roku - Potępienie Włoch przez prezydenta Roosevelta - Mój telegram do Prezydenta z 11 czerwca - Stosunki angielsko-sowieckie - Gratulacje Mołotowa z okazji niemieckich zwycięstw - Nominacja sir Stafforda Crippsa na stanowisko ambasadora w Moskwie - Mój list do Stalina z 25 czerwca 1940 roku.

P

rzyjaźń m i ę d z y n a r o d a m i brytyjskim i w ł o s k i m wywo­

dziła się z c z a s ó w Garibaldiego i Cavoura. Każdy etap w y z w a l a n i a p ó ł n o c n y c h W ł o c h spod p a n o w a n i a Austrii

i każdy krok w kierunku j e d n o ś c i i niepodległości W ł o c h wy­ woływały s y m p a t i ę wiktoriańskiego liberalizmu. To z kolei spotkało się z c i e p ł y m i t r w a ł y m o d z e w e m Włochów. Trójprzy-

m i e r z e zawarte między W ł o c h a m i , N i e m c a m i i I m p e r i u m Austro-Węgierskim i j e g o deklaracja przewidywały, że Włochy w ż a d n y m w y p a d k u nie dadzą się wciągnąć w wojnę z Wielką Brytanią. W p ł y w Wielkiej Brytanii walnie przyczynił się do przejścia W ł o c h na stronę aliantów w pierwszej wojnie świato­ wej. Dojście do władzy Mussoliniego i powstanie faszyzmu, j a k o odpowiedzi na bolszewizm, podzieliło początkowo brytyj­ ską opinię publiczną, ale nie w p ł y n ę ł o na wzajemną życzliwość

120

UPADEK FRANCJI

między n a s z y m i n a r o d a m i . Widzieliśmy, że do czasu zakusów M u s s o l i n i e g o na Abisynię, W ł o c h y stały w j e d n y m szeregu z Wielką Brytanią w opozycji do hitleryzmu i ambicji niemiec­ kich. W p o p r z e d n i m t o m i e o p o w i e d z i a ł e m smutną historię o tym, j a k o g r o m n e szkody s p o w o d o w a ł a polityka B a l d w i n a i C h a m ­ berlaina wobec Abisynii. Zraziliśmy sobie włoskiego dyktato­ ra, nie niszcząc przy t y m j e g o władzy, autorytet Ligi N a r o d ó w został podważony, a Abisynii nie u r a t o w a n o . Widzieliśmy tak­ że szczere, lecz d a r e m n e wysiłki p a n a Chamberlaina, sir Sa­ m u e l a H o a r e ' a i lorda Halifaxa, aby odzyskać u t r a c o n e łaski u Mussoliniego. I w k o ń c u utrwaliło się p r z e k o n a n i e Mussoli­ n i e g o , że słońce Wielkiej Brytanii j u ż zaszło, a przyszłość W ł o c h m o ż n a b u d o w a ć n a ruinach I m p e r i u m Brytyjskiego przy p o m o c y N i e m i e c . Nastąpiło utworzenie osi Berlin-Rzym, zgod­ n i e z którą m o ż n a b y ł o się spodziewać przystąpienia W ł o c h do wojny. Oczywiście, zwykły rozsądek kazał M u s s o l i n i e m u przyglą­ dać się przebiegowi wojny, z a n i m nieodwracalnie zaangażuje w nią siebie i naród. W y c z e k i w a n i e z oddalenia opłaciło się. W ł o c h y były u w o d z o n e p r z e z obie strony i zyskały wiele u m ó w korzystnych dla s w y c h interesów oraz czas n a ulepszanie uzbrojenia. Tak upłynęły ostatnie miesiące. C i e k a w e , j a k i e by­ łyby losy W ł o c h , gdyby ta polityka została nadal u t r z y m a n a ? Stany Z j e d n o c z o n e z e s w y m p o t ę ż n y m włoskim elektoratem mogłyby r ó w n i e d o b r z e uświadomić Hitlerowi, że próby prze­ ciągnięcia W ł o c h siłą na stronę N i e m i e c spowodują b a r d z o p o ­ w a ż n e konsekwencje. P o k ó j , dobrobyt i rosnące znaczenie by­ łyby nagrodą za trwałą neutralność. Kiedy Hitler z a a n g a ż o w a ł się w Rosji, ten błogi stan m o ż n a byłoby p r z e d ł u ż a ć i M u s s o l i n i m ó g ł b y stanąć na czele sił pokoju, choćby w ostatnim roku woj­ ny, j a k o najmądrzejszy m ą ż stanu, jaki kiedykolwiek p r z e w o ­ dził t e m u s ł o n e c z n e m u p ó ł w y s p o w i i j e g o p r a c o w i t e m u i po­ m y s ł o w e m u n a r o d o w i . Byłaby to dużo lepsza sytuacja niż ta, która go rzeczywiście czekała. W czasach, kiedy b y ł e m k a n c l e r z e m skarbu w rządzie Bald­ w i n a po 1924 roku, r o b i ł e m co m o g ł e m , aby u t r z y m a ć tradycyj-

SZTURM NA ŁUPY

121

ną przyjaźń m i ę d z y W ł o c h a m i i Wielką Brytanią. Z a w a r ł e m u m o w ę o długach z hrabią Volpim, która b a r d z o korzystnie kontrastowała z u m o w ą zawartą z Francją. O t r z y m a ł e m gorące wyrazy wdzięczności od D u c e i m a ł o b r a k o w a ł o , a d o s t a ł b y m od n i e g o najwyższe odznaczenie. Co więcej, w konflikcie mię­ dzy f a s z y z m e m a b o l s z e w i z m e m nie b y ł o wątpliwości, po któ­ rej stronie leżą moje sympatie. S p o t k a ł e m się z M u s s o l i n i m w 1927 roku d w a razy, a n a s z e osobiste stosunki były przyjazne i s w o b o d n e . N i g d y nie z a c h ę c a ł b y m Wielkiej Brytanii do zer­ w a n i a z n i m z p o w o d u Abisynii, ani też nie n a p u s z c z a ł na n i e g o Ligi N a r o d ó w , c h y b a ż e b y ś m y byli gotowi w skrajnym przy­ padku iść na wojnę. Mussolini, p o d o b n i e j a k Hitler, r o z u m i a ł i w p e w n y m sensie szanował moją k a m p a n i ę na r z e c z uzbroje­ nia Wielkiej Brytanii,, chociaż b y ł b a r d z o zadowolony, że bry­ tyjska opinia publiczna nie p o p i e r a m o i c h poglądów. Kryzys, w j a k i m znaleźliśmy się teraz w wyniku katastrofal­ nej bitwy o Francję, w y k a z y w a ł j a s n o , że m o i m o b o w i ą z k i e m j a k o premiera j e s t uczynić wszystko, aby W ł o c h y n i e przyłą­ czyły się do konfliktu. I c h o c i a ż n i e d a w a ł e m się p o n o s i ć złud­ n y m nadziejom, natychmiast u ż y ł e m wszelkich m o i c h ś r o d k ó w i w p ł y w ó w . Sześć dni po przyjęciu stanowiska szefa rządu, na życzenie Gabinetu w y s t o s o w a ł e m p r o ś b ę do M u s s o l i n i e g o , któ­ ra r a z e m z j e g o odpowiedzią została o p u b l i k o w a n a d w a lata później w zupełnie innych okolicznościach. Premier do signora Mussoliniego 16 maja 1940 Obecnie, gdy przyjąłem urząd premiera i ministra obrony, wspomi­ nam nasze spotkania w Rzymie i pragnę Panu, jako przywódcy naro­ du włoskiego, wyrazić moją życzliwość, pomimo pogłębiającej się, i to - jak się wydaje - coraz bardziej, przepaści między nami. Czy jest już za późno na powstrzymanie tej rzeki krwi, aby nie popłynęła ona między narodami brytyjskim i włoskim? Bez wątpienia możemy za­ dać sobie ciężkie rany, okrutnie się nawzajem sponiewierać, a Morze Śródziemne okryć mrokiem naszych zmagań. Jeżeli tak Pan postano­ wi, trudno, ale oświadczam, że nigdy nie byłem wrogiem wielkości Włoch, ani wrogiem włoskiego systemu prawnego. Na nic zda się przewidywanie przebiegu wielkich bitew szalejących teraz w Euro­ pie, ale pewien jestem, że cokolwiek stanie się na kontynencie, Anglia wytrwa do końca, nawet całkiem sama, jak to się już przedtem zdarza-

122

UPADEK FRANCJI

ło. Jestem pewien, że będziemy wspomagani w dużym stopniu przez Stany Zjednoczone, a właściwie mówiąc - przez obie Ameryki. Pro­ szę mi uwierzyć, że to nie duch słabości czy strachu skłania mnie do tej poważnej prośby, która pozostanie uwieczniona w historii. Od wieków, ponad wszystkimi głosami rozlega się to wołanie, aby wspól­ ni spadkobiercy łacińskiej i chrześcijańskiej cywilizacji nie stawali przeciw sobie do śmiertelnej walki. Niech Pan usłucha tego, zaklinam Pana z całym szacunkiem i honorem, zanim rozlegnie się ten sygnał straszliwy. Nigdy nie będzie on dany przez nas. O d p o w i e d ź b y ł a stanowcza. M i a ł a przynajmniej tę zaletę, że b y ł a szczera. Signor Mussolini do Pana premiera 18 maja 1940 Odpowiadając na Pański list, zakładam, że na pewno zdaje sobie Pan sprawę z poważnych powodów o charakterze historycznym i z okoliczności, które umieściły nasze kraje w przeciwnych obozach. Przypominam Panu niedawną inicjatywę wysuniętą w 1935 r. w Ge­ newie przez Pański rząd, aby zastosować sankcje przeciw Włochom, które wówczas zajęły małą przestrzeń w afrykańskim słońcu, bez po­ wodowania najmniejszej szkody ani waszym interesom i terytorium, ani innych państw. Przypominam Panu również rzeczywisty i aktualny stan podległo­ ści, w którym znajdują się Włochy w rejonie własnego morza. Jeżeli Pański rząd wypowiedział wojnę Niemcom, aby uhonorować Pański podpis, zrozumie Pan, że to samo poczucie honoru i szacunku wobec zobowiązań przyjętych w traktacie włosko-niemieckim kieruje wło­ ską polityką dzisiaj i jutro bez względu na okoliczności. O d tego m o m e n t u n i e m o g l i ś m y m i e ć wątpliwości c o d o za­ m i a r u przyłączenia się M u s s o l i n i e g o do wojny w najbardziej k o r z y s t n y m dla niego m o m e n c i e . F a k t y c z n i e powziął ten za­ miar, gdy stała się w i d o c z n a klęska armii francuskiej. 13 maja C i a n o zapowiedział, że M u s s o l i n i w y p o w i e wojnę Francji i Wielkiej Brytanii w ciągu miesiąca. J e g o oficjalna decyzja w y p o w i e d z e n i a wojny w każdej d o g o d n e j chwili po 5 czerwca została p r z e k a z a n a w ł o s k i e m u szefowi sztabu w dniu 29 maja. Na prośbę Hitlera termin ten został przesunięty na 10 czerwca.

123

SZTURM NA ŁUPY

26 maja, gdy w a ż y ł y się losy armii północnych i nikt nie był pewien, czy się je uratuje, R e y n a u d przyleciał do Anglii, aby p o r o z m a w i a ć z n a m i na temat, który zaprzątał i n a s z e myśli. W y p o w i e d z e n i a wojny p r z e z W ł o c h y należało się spodziewać w każdej chwili. W ten s p o s ó b Francja będzie p ł o n ą ć na j e s z c z e j e d n y m froncie, bo n o w y wróg, rzucając się na nią zachłannie, w e d r z e się od p o ł u d n i a . C z y m o ż n a jeszcze coś zrobić, aby „ k u p i ć " M u s s o l i n i e g o ? Takie p o s t a w i o n o pytanie. N i e sądzi­ łem, aby istniała j a k a ś szansa. K a ż d y fakt, którego francuski p r e m i e r u ż y w a ł j a k o a r g u m e n t u j e d y n i e u p e w n i a ł m n i e , ż e nie ma żadnej nadziei. J e d n a k R e y n a u d był pod o g r o m n y m naci­ s k i e m w kraju,

a my ze swej

strony pragnęliśmy u ż y c z y ć

wszelkich w z g l ę d ó w n a s z y m sprzymierzeńcom, których jedy­ ną obroną b y ł a rozpadająca się armia. M o n s i e u r R e y n a u d o p u b l i k o w a ł pełne s p r a w o z d a n i e z tej wi­ zyty, a szczególnie z r o z m ó w . * L o r d Halifax, p a n o w i e Chamberlain, Attlee i E d e n również brali w nich u d z i a ł . C h o c i a ż nie było potrzeby rekapitulacji tych p o w a ż n y c h faktów, R e y n a u d rozwodził się wcale otwarcie nad możliwością wycofania się Francji z wojny. On s a m wal­ czyłby nadal, ale istniało p r a w d o p o d o b i e ń s t w o , że zostanie wkrótce zastąpiony p r z e z k o g o ś o innych p r z e k o n a n i a c h . Już 25 maja, na p r o ś b ę rządu francuskiego, w s p ó l n i e wystą­ piliśmy o interwencję do p r e z y d e n t a Roosevelta. W t y m posła­ niu Wielka Brytania i Francja u p o w a ż n i a ł y P r e z y d e n t a do prze­ kazania M u s s o l i n i e m u , iż r o z u m i e m y , że W ł o c h y mają preten­ sje terytorialne w stosunku d o . n a s w rejonie M o r z a Śródzie­ mnego, że jesteśmy g o t o w i r o z w a ż y ć natychmiast j a k i e k o l w i e k rozsądne żądania, że alianci dopuszczą W ł o c h y do konferencji pokojowej na p r a w a c h strony n i e z a a n g a ż o w a n e j , i że kontrolę nad realizacją osiągniętego teraz p o r o z u m i e n i a p r a g n i e m y po­ wierzyć właśnie R o o s e v e l t o w i . Prezydent postąpił stosownie, ale j e g o o d e z w y zostały p r z e z włoskiego dyktatora o d r z u c o n e * Reynaud, La France a sauvé l'Europe, tom 2, s. 200 i dalsze.

124

UPADEK FRANCJI

b a r d z o gwałtownie. Na spotkaniu z R e y n a u d e m w L o n d y n i e m i e l i ś m y t ę o d p o w i e d ź j u ż p r z e d sobą. F r a n c u s k i p r e m i e r przedstawił teraz bardziej konkretną propozycję ustępstw w o ­ bec W ł o c h . Oczywiście, że jeżeli miałaby o n a zaradzić „stano­ wi

podległości

w

rejonie

ich

własnego

morza",

musiałaby

w p ł y n ą ć na status z a r ó w n o Gibraltaru, j a k i Suezu. Francja ze swej strony była g o t o w a u c z y n i ć p o d o b n e u s t ę p s t w a w sprawie Tunisu. N i e m o g l i ś m y się zgodzić z t y m i p o m y s ł a m i . N i e dlatego, żeby b ł ę d e m było r o z p a t r y w a n i e ich, czy że nie b y ł o w a r t o w t y m m o m e n c i e zapłacić tak wysokiej ceny po to, aby nie d o p u ś c i ć W ł o c h do wojny. Osobiście sądziłem, że w sytuacji w jakiej znajdowały się n a s z e sprawy, nie mieliśmy do zapro­ p o n o w a n i a nic, c z e g o M u s s o l i n i n i e m ó g ł b y wziąć sobie sam, albo c z e g o Hitler nie m ó g ł b y mu d a ć w p r z y p a d k u naszej po­ rażki. N i e jest ł a t w o targować się, b ę d ą c l e d w o ż y w y m . G d y tylko zaczniemy zabiegać o przyjazne mediacje p o p r z e z D u c e w negocjacjach p o k o j o w y c h , z n i s z c z y m y naszą siłę do dalszej walki. M o i koledzy byli b a r d z o u p a r c i i nieustępliwi. N a s z y m z d a n i e m należało z b o m b a r d o w a ć M e d i o l a n i Turyn, g d y tylko M u s s o l i n i w y p o w i e wojnę i z o b a c z y ć , co on na to. R e y n a u d , który w głębi serca z g a d z a ł się z n a m i , w y d a w a ł się b y ć przeko­ nany, a nawet zadowolony. W s z y s t k o , có m o g l i ś m y obiecać t o p o s t a w i e n i e sprawy n a p o s i e d z e n i u G a b i n e t u W o j e n n e g o i przysłanie definitywnej odpowiedzi następnego dnia. Reynaud i ja zjedliśmy lunch w Admiralicji. Poniższy telegram, k t ó r e g o w i ę k s z a część j e s t w y r a ż o n a m o i m i s ł o w a m i , zawiera wnioski Gabinetu Wojennego: Premier do monsieur Reynauda

28 maja 1940

1. Ja i moi koledzy zbadaliśmy z największą przychylnością i uwa­ gą propozycje podejścia do signora Mussoliniego poprzez konkretną ofertę ustępstw przedstawioną przez Pana, zdając sobie w pełni spra­ wę z okropnej sytuacji, przed którą obaj teraz stoimy. 2. Od czasu, gdy ostatnio dyskutowaliśmy na ten temat, zaistniał nowy fakt, a mianowicie kapitulacja armii belgijskiej. Wielce zmienił on naszą sytuację na gorszą, ponieważ jasnym jest, że szanse na wy­ cofanie armii generałów Blancharda i Gorta z portów Kanału Angieł-

SZTURM NA ŁUPY

125

skiego stały się teraz bardzo problematyczne. Pierwszym efektem tej katastrofy musi być w tym momencie uniemożliwienie Niemcom przedstawienia jakichkolwiek warunków, które byłyby do przyjęcia. Ani wy, ani my nie możemy oddać naszej niepodległości bez walki do końca. 3. W formule przygotowanej ostatniej niedzieli przez lorda Halifaxa zawarta jest sugestia, że jeżeli Mussolini będzie z nami współpra­ cował przy bezpiecznym uregulowaniu wszystkich kwestii europej­ skich, które zabezpieczą naszą niepodległość i utworzą podstawy do sprawiedliwego i trwałego pokoju dla Europy, bylibyśmy skłonni przedyskutować jego żądania dotyczące rejonu Morza Śródziemnego. Teraz proponuje Pan, aby dodać pewne konkretne propozycje - nie przypuszczam, aby one mogły wzruszyć signora Mussoliniego, a pro­ pozycji raz poczynionych nie będzie można wycofać - aby nakłonić go do podjęcia się roli mediatora, co dyskutowana w niedzielę formu­ ła zawiera. 4. Ja i moi koledzy uważamy, że signor Mussolini już od dawna myślał o tym, że mógłby ostatecznie wypełnić tę rolę, licząc niewąt­ pliwie na pokaźne korzyści dla Włoch. Lecz jesteśmy przekonani, że w momencie, gdy Hitler jest upojony zwycięstwem i na pewno prze­ widuje szybkie i totalne załamanie się oporu aliantów, wysunięcie propozycji konferencji pokojowej byłoby dla signora Mussoliniego czymś niemożliwym. Przypominam Panu również, że prezydent USA otrzymał od signora Mussoliniego całkowicie negatywną odpowiedź na naszą propozycję, o złożenie której prosiliśmy wspólnie, i że nie ma żadnego odzewu na ofertę, jaką lord Halifax przedstawił ostatniej niedzieli ambasadorowi Włoch. 5. Wobec tego, nie wykluczając możliwości zwrócenia siędo signo­ ra Mussoliniego w przyszłości, nie uważamy, aby teraz był to stosow­ ny moment. Muszę dodać, że w moim przekonaniu wpływ tego rodza­ ju działań na morale naszych narodów - które jest silne i zdecydowa­ ne - byłby w największym stopniu niebezpieczny. Pan sam najlepiej może ocenić, jaki byłby tego efekt we Francji. 6. Zapyta Pan w takim razie, jak można polepszyć sytuację? Moja odpowiedź jest następująca: przez pokazanie, że mimo utraty naszych dwóch północnych armii i bez pomocy belgijskich sprzymierzeńców, mamy ciągle odwagę i ufność, że wzmocnimy naszą pozycję w nego­ cjacjach i zyskamy poparcie i pomoc materialną z USA. Co więcej, uważamy, że dopóki stoimy razem, nasza niepokonana marynarka i nasze siły powietrzne, które codziennie z doskonałym skutkiem ni­ szczą niemieckie myśliwce i bombowce, dają nam szansę, aby wy­ wierać ciągły nacisk na Niemcy.

126

UPADEK FRANCJI

7. Mamy powody, aby uważać, że Niemcy także działają według własnego harmonogramu, a zadane im straty w połączeniu ze stra­ chem przed naszymi nalotami, podkopują ich odwagę. Byłoby napra­ wdę tragedią, gdybyśmy poprzez pospieszne przyjęcie porażki, od­ rzucili szansę zapewnienia sobie honorowego rozwiązania, które było prawie w zasięgu ręki. 8. W moim przekonaniu, jeżeli obaj wytrzymamy, możemy jeszcze oszczędzić sobie losu Danii i Polski. Nasz sukces zależeć będzie prze­ de wszystkim od naszej jedności, a następnie - od naszej odwagi i wytrzymałości. N i e p o w s t r z y m a ł o to rządu francuskiego od złożenia Wło­ c h o m kilka dni później własnej, bezpośredniej oferty ustępstw terytorialnych, którą Mussolini p o t r a k t o w a ł pogardliwie. „Nie byt zainteresowany - powiedział C i a n o francuskiemu ambasa­ d o r o w i 3 czerwca - o d z y s k a n i e m j a k i c h k o l w i e k francuskich terytoriów p o p r z e z p o k o j o w e negocjacje. Z d e c y d o w a ł się na wojnę z Francją".* Spodziewaliśmy się tego.

W y d a w a ł e m teraz codziennie serię poleceń, aby mieć pew­ ność, że jeśli staniemy się p r z e d m i o t e m wstrętnego ataku M u s ­ soliniego, b ę d z i e m y w stanie n a t y c h m i a s t o d p o w i e d z i e ć . Premier do generała Ismaya 28 maja 1940 1. Proszę przedstawić Komitetowi Szefów Sztabu co następuje: Jakie środki zostały powzięte na wypadek, gdyby Włochy przystą­ piły do wojny, oraz aby zaatakować siły włoskie w Abisynii, przeka­ zać karabiny i pieniądze powstańcom abisyńskim i ogólnie zasiać niepokój w tym kraju? Jak rozumiem, generał Smuts wysłał brygadę Zjednoczonego Królestwa do Afryki Wschodniej. Czy już tam dotar­ ła? Kiedy należy się jej spodziewać? Jakie są inne przygotowania? Jaka jest siła garnizonu w Chartumie, włączając w to oddziały pro­ wincji Błękitnego Nilu? Jest to okazja, aby Abisynia odzyskała wol­ ność przy pomocy aliantów. * Reynaud, op.cit. tom 2, s. 209 (przyp. oryg.).

SZTURM NA ŁUPY

127

2. Jeżeli Francja pozostanie naszym sprzymierzeńcem po wypo­ wiedzeniu wojny przez Włochy, byłoby bardzo pożądane, aby połą­ czone floty, działające z przeciwległych krańców Morza Śródziemne­ go, prowadziły ożywioną ofensywę przeciwko Włochom. Ważne jest, aby od początku walka była prowadzona zarówno z włoską marynar­ ką, jak też z siłami powietrznymi, a także aby mieć rozeznanie, jaka naprawdę jest ich siła i czy coś się zmieniło od ostatniej wojny. Stra­ tegia czysto obronna nie powinna być brana pod uwagę. Jeżeli okaże się, że bojowość sił włoskich nie jest wysoka, będzie dużo lepiej, jeżeli flota z Aleksandrii zrobi wypad i trochę zaryzykuje, niż gdyby miała pozostać w defensywie. W tym stanie rzeczy ryzyko musi być podejmowane na wszystkich teatrach działań wojennych. 3. Zakładam, że Admiralicja ma gotowy plan na wypadek, gdyby Francja stała się neutralną. Premier do generała Ismaya (i innych) 29 maja 1940 Musimy jak najszybciej ściągnąć z Palestyny do kraju osiem bata­ lionów. Morze Śródziemne traktuję jako zamknięte dla transportow­ ców. Wobec tego mamy do wyboru albo Morze Czerwone, albo Zato­ kę Perską. Niech ta alternatywna trasa (przez pustynię do Zatoki) zo­ stanie dziś po południu przeanalizowana. Należy skonsultować się w tej sprawie z Admiralicją. Proszę podać mi dane odnośnie czasu i bezpieczeństwa. Australijczycy mogą na razie zostać w Palestynie, ale pełnomocnik rządu, tak jak inni, musi podporządkować się naczel­ nym potrzebom państwa. Admiralicja powinna się wypowiedzieć, czy jest możliwe zabranie tych ludzi z Przylądka dużymi liniowcami, aby było szybciej. Premier do pierwszego lorda Admiralicji 30 maja 1940 Jakie środki przedsięwzięto, aby zablokować wszystkie włoskie statki w momencie wybuchu wojny? Ile ich jest w brytyjskich portach i co można z nimi zrobić na morzach i w obcych portach? Proszę przekazać to natychmiast do odpowiednich działów. 31 maja w czasie obrad Najwyższej R a d y Wojennej w Paryżu - które j u ż zostały opisane - u z g o d n i o n o , że alianci p o w i n n i podjąć operacje ofensywne w o b e c w y b r a n y c h celów we W ł o ­ szech najszybciej j a k to możliwe, i że francuskie i brytyjskie sztaby m a r y n a r k i i lotnictwa p o w i n n y u z g o d n i ć w ł a s n e plany. Uzgodniliśmy również, że w przypadku agresji W ł o c h na G r e ­ cję (której oznaki j u ż się pojawiły), p o w i n n i ś m y zrobić wszy-

128

UPADEK FRANCJI

stko, aby Kreta nie w p a d ł a w ręce wroga. K o n t y n u o w a ł e m ten wątek w moich notach. Premier do ministra lotnictwa oraz szefa sztabu lotnictwa 2 czerwca 1940 Wobec możliwości nalotów na Lyon i Marsylię jest sprawą najwy­ ższej wagi, abyśmy uderzyli naszymi ciężkimi bombowcami na Wło­ chy w momencie przystąpienia do wojny. Uważam wobec tego, że dywizjony te powinny polecieć do baz w południowej Francji jak najszybciej po otrzymaniu pozwolenia od Francuzów, i gdy jednostki obsługujące będą gotowe na ich przyjęcie. Bardzo proszę o podanie mi waszych propozycji na zebraniu dziś wieczorem. Premier do ministra lotnictwa oraz do szefa sztabu lotnictwa 6 czerwca 1940 Jest sprawą najwyższej wagi, aby uderzyć na Włochy w momencie wypowiedzenia przez nie wojny lub w przypadku otrzymania aro­ ganckiego ultimatum. Proszę podać mi dokładne położenie jednostek, które są w drodze na południowe lotniska we Francji. Pierwotny plan włoski, szczególnie popierany p r z e z C i a n o , zakładał, że w ł o s k i e działania ograniczą się do ataku na Jugo­ sławię, konsolidując w ten sposób potęgę W ł o c h we wschodniej E u r o p i e i wzmacniając ich pozycję ekonomiczną. P r z e z jakiś czas sam M u s s o l i n i b y ł z w o l e n n i k i e m tej idei. Graziani notuje, ż e pod koniec kwietnia D u c e powiedział m u : „ M u s i m y rzucić Jugosławię na kolana; potrzebujemy surowców, w ich kopal­ niach m u s i m y ich szukać. W o b e c tego moje dyrektywy strate­ g i c z n e są następujące: defensywnie na zachodzie (Francja) i ofensywnie na w s c h o d z i e (Jugosławia). P r z y g o t o w a ć opraco­ w a n i e tego p r o b l e m u " . * Graziani twierdzi, że gorąco o d r a d z a ł a n g a ż o w a n i e armii włoskich - gdy są braki w sprzęcie, a szczególnie w artylerii w powtórkę k a m p a n i i I s o n z o z 1915 roku. P r z e c i w k o planowi jugosłowiańskiemu *

istniały

Graziarli, Ho Difeso la Patria, s.

również 189.

argumenty

polityczne.

SZTURM NA ŁUPY

129

N i e m c o m także nie zależało w t y m m o m e n c i e na zakłóceniu spokoju we wschodniej E u r o p i e . O b a w i a ł y się, że to m o ż e spro­ w o k o w a ć akcję brytyjską na B a ł k a n a c h oraz n i e u m y ś l n i e za­ c h ę c i ć Rosję do dalszej aktywności na wschodzie. Z d a w a ł e m sobie sprawę z tego aspektu polityki włoskiej. Premier do ministra spraw zagranicznych 6 czerwca 1940 Do tej pory byłem przeciwny rozpoczęciu wojny z Włochami (gdy­ by zaatakowały Jugosławię), ponieważ chciałem zobaczyć, czy jest to poważny atak na niepodległość jugosłowiańską, czy też jedynie zaję­ cie kilku baz morskich nad Adriatykiem. Jednak sytuacja się zmieniła. Włochy grożą, że zaatakują Anglię i Francję i to wcale nie „tylnymi drzwiami". Jesteśmy tak blisko zerwania z Włochami, że spowodo­ wanie mobilizacji na Bałkanach wydaje się być rzeczywiście naszym głównym celem. Czy mógłby Pan to przemyśleć?

P o m i m o o g r o m n y c h w y s i ł k ó w c z y n i o n y c h przez Stany Zjed­ n o c z o n e , z których p a n Hull złożył imponujące s p r a w o z d a n i e w p a m i ę t n i k a c h * , nic n i e m o g ł o odwieść M u s s o l i n i e g o od j e g o zamiarów. N a s z e przygotowania d o stawienia c z o ł a n o w e m u atakowi i n o w y m k o m p l i k a c j o m były j u ż d o b r z e z a a w a n s o w a n e , gdy n a d s z e d ł ten m o m e n t . 10 czerwca, o 4.45 po południu, włoski minister spraw zagra­ n i c z n y c h p o i n f o r m o w a ł a m b a s a d o r a brytyjskiego, że począ­ wszy od północy tego d n i a Włochy będą u w a ż a ć , że są w stanie wojny z e Z j e d n o c z o n y m K r ó l e s t w e m . P o d o b n y k o m u n i k a t p r z e k a z a n o rządowi francuskiemu. Kiedy C i a n o dostarczył no­ tę a m b a s a d o r o w i francuskiemu, m o n s i e u r François-Poncet po­ wiedział mu na o d c h o d n y m : „Wy też się przekonacie, że N i e ­ m c y to brutalni p a n o w i e " . Ze swego balkonu w R z y m i e M u s s o ­ lini ogłosił z o r g a n i z o w a n y m t ł u m o m , że W ł o c h y weszły w stan wojny z Francją i Wielką Brytanią. B y ł a to - j a k z a u w a ż y ł po* The Memoirs of Cordell Hull, tom I, rozdz. 56 (przyp. oryg.).

130 komy tysięcy

UPADEK FRANCJI C i a n o - „okazja,

która się nadarza jedynie

raz na pięć

lat".

Takie okazje, c h o c i a ż n i e z m i e r n i e rzadkie, niekoniecznie m u ­ szą być wykorzystane. Włosi n a t y c h m i a s t zaatakowali wojska francuskie na froncie alpejskim i W i e l k a B r y t a n i a odwzajemniła się wypowiedze­ n i e m wojny W ł o c h o m . Z a t r z y m a n o i zajęto w Gibraltarze pięć włoskich okrętów. M a r y n a r c e w y d a n o rozkazy p r z e c h w y c e n i a na m o r z u i s p r o w a d z e n i a do o p a n o w a n y c h p o r t ó w wszystkich włoskich statków. W nocy, 12 czerwca, n a s z e dywizjony b o m ­ bowców, po d ł u g i m locie z Anglii - co oznacza, że musiały zabrać lekki ł a d u n e k - zrzuciły swoje pierwsze b o m b y na Tu­ ryn i M e d i o l a n . P l a n o w a l i ś m y cięższe zrzuty, g d y tylko będzie­ my mogli korzystać z lotnisk w Marsylii. N a d s z e d ł dogodny m o m e n t , aby w t y m miejscu rozprawić się ze sprawą krótkiej k a m p a n i i francusko-włoskiej. Francuzi m o ­ gli ściągnąć tylko trzy dywizje, z wojskami fortecznymi równy­ mi jeszcze trzem, aby stawić c z o ł o zachodniej grupie armii wło­ skich od strony przełęczy alpejskich i w z d ł u ż wybrzeża Riwie­ ry. Na wojsko włoskie składały się 32 dywizje p o d d o w ó ­ d z t w e m księcia U m b e r t o . C o więcej, silne n i e m i e c k i e oddziały p a n c e r n e , szybko schodzące w dół doliny R e n u , wkrótce zaczę­ ły trawersować tyły francuskie. P o m i m o to Włosi natrafiali na opór i byli zatrzymywani w k a ż d y m p u n k c i e n o w e g o frontu przez francuskie j e d n o s t k i alpejskie, nawet po u p a d k u Paryża i zdobyciu p r z e z N i e m c ó w Lyonu. Kiedy 18 czerwca Hitler i M u s s o l i n i spotkali się w M o n a ­ chium, D u c e miał niewiele p o w o d ó w do dumy. W o b e c tego 21 czerwca wystartowała n o w a ofensywa włoska. J e d n a k francu­ skie pozycje alpejskie okazały s i e n i e do zdobycia i g ł ó w n y atak włoski skierowany n a N i c e ę został zatrzymany n a peryferiach M e n t o n e . I chociaż armia francuska na granicy p o ł u d n i o w o wschodniej u r a t o w a ł a swój honor, niemiecki m a r s z na p o ł u d n i e uczynił dalszą walkę niemożliwą i zawieszenie broni z N i e m c a ­ mi p o ł ą c z o n o z prośbą Francji w o b e c W ł o c h o zaprzestanie działań wojennych.

SZTURM NA ŁUPY

131

M ó j opis tej włoskiej, j a k się później okazało, tragedii m o ż n a stosownie w t y m miejscu zakończyć listem, jaki nieszczęsny C i a n o napisał do m n i e na krótko przed swoją egzekucją wyko­ naną z r o z k a z u teścia. Signor Churchill Werona, 23 grudnia 1943 Niech Pana nie dziwi, że w chwili, gdy zbliża się moja śmierć, zwracam się do Pana, którego podziwiam jako bojownika sprawy, chociaż kiedyś wypowiedział się Pan niesprawiedliwie na mój temat. Nigdy nie byłem wspólnikiem Mussoliniego w zbrodni przeciw na­ szemu krajowi i ludzkości, w walce u boku Niemców. Prawda jest inna. Jeżeli w sierpniu zniknąłem z Rzymu, to dlatego, iż Niemcy przekonali mnie, że moje dzieci znalazły się w bezpośrednim niebez­ pieczeństwie. Zobowiązali się wywieźć mnie do Hiszpanii, a deporto­ wali mnie i moją rodzinę - wbrew mojej woli - do Bawarii. Teraz tkwię już prawie trzy miesiące w więzieniach Werony, barbarzyńsko traktowany przez SS. Mój koniec jest bliski. Powiedziano mi, że za kilka dni moja śmierć zostanie postanowiona, co będzie dla mnie, ni mniej, ni więcej, jak tylko wyzwoleniem się z codziennych mąk. Wolę umrzeć, niż być świadkiem szkód nie do naprawienia i hańby Włoch, które znajdują się pod panowaniem Hunów. Zbrodnią, za którą teraz pokutuję jest to, że byłem oburzony zi­ mnym, okrutnym i cynicznym przygotowywaniem się Hitlera i Nie­ mców do tej wojny. Byłem jedynym cudzoziemcem, który widział z bliska tę wstrętną klikę bandytów, gotującą się do popchnięcia świa­ ta na krwawą wojnę. Teraz, zgodnie z zasadami gangsterów, planują zlikwidowanie niebezpiecznego świadka. Lecz przeliczyli się, bo już dawno umieściłem mój pamiętnik i różne inne dokumenty w bezpie­ cznym miejscu, a one lepiej ukażą zbrodnie popełnione przez ludzi, z którymi później ta tragiczna i wstrętna kukła - Mussolini - związała się przez swą próżność i ignorowanie zasad moralnych. Poczyniłem kroki, aby po mojej śmierci te dokumenty, o których istnieniu dowie­ dział się sir Percy Loraine podczas swojej misji w Rzymie, zostały jak najszybciej oddane do dyspozycji prasie alianckiej. Pamiętniki i moje życie - to wszystko, co mogę ofiarować na rzecz wol­ ności i sprawiedliwości, w zwycięstwo których bezgranicznie wierzę. Moje zeznanie powinno ujrzeć światło dzienne, aby świat dowiedział się, nienawidził i pamiętał, i żeby ci, którzy będą musieli osądzać w przy­ szłości, wiedzieli, że nieszczęście Włoch nie było winą narodu, lecz było spowodowane haniebnym postępowaniem jednego człowieka. Szczerze oddany, G. Ciano

132

UPADEK FRANCJI

Na wieczór 10 czerwca zapowiedziano przemówienie pre­ z y d e n t a R o o s e v e l t a . O k o ł o p ó ł n o c y w y s ł u c h a ł e m g o w towa­ r z y s t w i e grupy oficerów w p o k o j u d o w o d z e n i a Admiralicji, który ciągle z a j m o w a ł e m . K i e d y w y p o w i e d z i a ł t e ostre s ł o w a o Włoszech: trzymała

sztylet,

„Dzisiaj, wbiła

10 go

czerwca w plecy

1940 swemu

roku,

ręka,

sąsiadowi"

-

która roz­

legł się p o m r u k satysfakcji. Z a s t a n a w i a ł e m się n a d w ł o s k i m e l e k t o r a t e m w n a d c h o d z ą c y c h w y b o r a c h p r e z y d e n c k i c h , ale w i e d z i a ł e m , ż e R o o s e v e l t j e s t b a r d z o d o ś w i a d c z o n y m polity­ k i e m i n i e boi.się r y z y k o w a ć na r z e c z s w o i c h p r z e k o n a ń . To b y ł o w s p a n i a ł e p r z e m ó w i e n i e - i n s t y n k t p o ł ą c z o n y z pasją k t ó r e n a p a w a ł o n a s nadzieją. K i e d y ż y w e b y ł y j e s z c z e m o j e w r a ż e n i a , z a n i m p o ł o ż y ł e m się s p a ć , w y r a z i ł e m m u swą wdzięczność: Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 11 czerwca 1940 Wszyscy słuchaliśmy Pana wczoraj wieczorem i byliśmy podbudo­ wani rozmiarami Pana deklaracji. Stwierdzenie Pańskie, że alianci zostaną wsparci w walce pomocą materialną Stanów Zjednoczonych, jest silną zachętą w tym dramatycznym, aczkolwiek nie pozbawio­ nym nadziei momencie. Trzeba zrobić wszystko, aby podtrzymać Francję w walce i zapobiec takim pomysłom, że poddanie Paryża gdyby do tego doszło - stanowi jakąkolwiek okazję do rozmów. Nadzie­ ja, którą Pan ich napawa, może dać im siłę wytrwania. Powinni dalej bronić każdego metra swej ziemi i użyć pełnej zdolności bojowej ar­ mii. W ten sposób Hitler, pozbawiony szybkich rezultatów, skieruje swój atak na nas, a my przygotowujemy się, by odeprzeć jego furię i bronić naszej Wyspy. Uratowawszy brytyjskie siły ekspedycyjne, nie odczuwamy braku oddziałów w kraju, i jak tylko będzie można wyposażyć dywizje na dużo większą skalę, potrzebną do służby na kontynencie, zostaną wysłane do Francji. Naszym dążeniem jest posiadanie silnej armii walczącej we Francji w kampanii roku 1941. Depeszowałem już do Pana w sprawie samo­ lotów, w tym wodnopłatowców, które są nam tak potrzebne w nad­ chodzącej walce o życie Wielkiej Brytanii. Lecz bardziej nawet palą­ cą jest potrzeba niszczycieli. Włoski zamach powoduje konieczność poradzenia sobie z dużo większą liczbą okrętów podwodnych, które

SZTURM NA LUPY

133

mogą wpłynąć na Atlantyk i stacjonować w hiszpańskich portach. Na to jedynym przeciwdziałaniem są niszczyciele. Nic niejesttak ważne, jak otrzymanie tych 30 czy 40 starszego typu niszczycieli, które zmo­ dernizowaliście. Możemy je szybko wyposażyć w przyrządy do okre­ ślenia i wykrywania położenia okrętów podwodnych wroga (w apara­ ty azdyk); wypełnią one tę sześciomiesięczną lukę, zanim nasze nowe konstrukcje będą gotowe do walki. Zwrócimy je wam lub ich równo­ wartość niezwłocznie, z sześciomiesięcznym uprzedzeniem, gdyby­ ście ich kiedyś potrzebowali. Te sześć miesięcy może mieć decydują­ ce znaczenie. Jeżeli w tym czasie, gdy będziemy strzec wschodniego wybrzeża zostanie przeprowadzony ciężki niemiecko-włoski atak okrętów podwodnych przeciwko naszej flocie handlowej, wysiłek ob­ rony może się stać ponad nasze siły, a ruch na oceanie (z którego przecież żyjemy) może zostać zdławiony. Nie wolno nam stracić ani jednego dnia. Przesyłam Panu serdeczne podziękowania w imieniu własnym i moich kolegów za wszystko, co Pan stara się robić dla sprawy, którą naprawdę teraz można nazwać Wspólną Sprawą.

Rozpoczął się szturm na łupy. L e c z Mussolini nie był jedy­ nym g ł o d n y m zwierzęciem, szukającym zdobyczy. Do szakala przyłączył się niedźwiedź. W p o p r z e d n i m t o m i e opisałem przebieg s t o s u n k ó w angielsko-sowieckich do czasu w y b u c h u wojny oraz w r o g o ś ć po­ wstałą podczas inwazji Rosji na Finlandię, graniczącą niemal z zerwaniem s t o s u n k ó w z Wielką Brytanią i Francją. N i e m c y i Rosja w s p ó ł p r a c o w a ł y teraz ze sobą tak blisko, j a k tylko po­ zwalały na to głębokie rozbieżności ich interesów. Hitler i Stalin mieli wiele wspólnego j a k o totalitaryści, ich systemy rządzenia były p o k r e w n e . M o ł o t o w rozpromieniał się przy każdej ważnej okazji na widok a m b a s a d o r a niemieckiego, hrabiego Schulenburga, był natrętny i n i e s m a c z n y w aprobacie dla polityki niemieckiej i w p o c h w a ł a c h dla p o s u n i ę ć militar­ nych Hitlera. K i e d y N i e m c y zaatakowały N o r w e g i ę , powie­ dział 9 kwietnia, że rząd sowiecki rozumie posunięcia, do któ­ rych zostały z m u s z o n e N i e m c y . Anglicy n a p r a w d ę poszli za daleko. Z u p e ł n i e zlekceważyli prawa n a r o d ó w neutralnych.

134

UPADEK FRANCJI

[...]

„Życzymy

ciach

Niemcom

całkowitego

sukcesu

w

ich posunię­

obronnych"*

Hitler bardzo się starał, aby rano 10 maja, poinformować Stalina o najeździe na Francję i na neutralne Niderlandy. „Odwiedziłem M o ł o t o w a - p i s a ł Schulenburg. - Docenił tę wiadomość i dodał, że rozumie, iż Niemcy muszą się bronić przed atakiem angielskofrancuskim. Nie miał wątpliwości, że osiągniemy s u k c e s . " * * C h o c i a ż ich opinie były, oczywiście, nie z n a n e aż do k o ń c a wojny, nie mieliśmy ż a d n y c h złudzeń co do nastawienia R o ­ sjan. P o m i m o to p r o w a d z i l i ś m y cierpliwą politykę, próbując o d b u d o w a ć stosunki o charakterze p o u f n y m z Rosją, licząc na b i e g w y d a r z e ń i na ich fundamentalną n i e c h ę ć do N i e m i e c . U w a ż a n o za słuszne w y k o r z y s t a ć umiejętności sir Stafforda C r i p p s a j a k o a m b a s a d o r a w M o s k w i e . C h ę t n i e podjął się t e g o n i e w e s o ł e g o i niewiele obiecującego zadania. W t e d y n i e zda­ waliśmy sobie wystarczająco sprawy z tego, że sowieccy ko­ m u n i ś c i nienawidzą skrajnie lewicowych polityków, n a w e t bar­ dziej niż tory sów czy liberałów. Im bliższy staje się c z ł o w i e k p o g l ą d o m k o m u n i s t y c z n y m , t y m bardziej jest dla S o w i e t ó w wstrętny, chyba że wstąpi do partii. R z ą d sowiecki zgodził się przyjąć a m b a s a d o r a C r i p p s a i wy­ t ł u m a c z y ł ten krok s w o i m n a z i s t o w s k i m t o w a r z y s z o m , ^wią­ zek Sowiecki - pisał Schulenburg do Berlina 29 maja - jest zainteresowany

w

mian za drewno. Crippsa,

ponieważ

otrzymaniu

kauczuku

Nie ma powodu do nie

ma podstaw,

Związku Sowieckiego wobec nas, niony

kierunek polityki

i cyny

od Anglii

aby

wątpić

a także i dlatego,

sowieckiej

w

za­

obaw w związku z misją

wobec Anglii

w

lojalność

że nie zmie­

wyklucza

szkody

dla żywotnych interesów niemieckich.

Nie ma tutaj żadnych oznak,

który

sukcesy

by

wskazywały,

w Związku Sowieckim

że

ostatnie

niepokój,

czy

też

niemieckie strach

mi. "*** * Nazi-Soviet Relations, 1939-1941 s. 138 (przyp. oryg.). ** tamże, s. 142. *** tamże, s. 143.

wywołują

przed Niemca­

SZTURM NA ŁUPY

135

U p a d e k Francji, zniszczenie armii francuskiej i całej prze­ ciwwagi na zachodzie p o w i n n y były skłonić Stalina do przemy­ śleń, ale w y d a w a ł o się, że nic nie jest w stanie ostrzec przywód­ c ó w sowieckich o p o w a d z e ich własnej sytuacji. 18 czerwca, gdy porażka Francji była j u ż zupełna, Schulenburg donosił: „ M o ł o t o w w e z w a ł mnie dziś w i e c z o r e m do biura i przekazał najserdeczniejsze gratulacje rządu sowieckiego z okazji wspa­ niałego sukcesu niemieckich sił z b r o j n y c h " . * B y ł o to na rok przed d n i e m , w którym te s a m e siły zbrojne, zaskakując zupełnie rząd sowiecki, napadły na ślepą Rosję og­ n i e m i m i e c z e m . Wiemy teraz, że zaledwie cztery miesiące później, j u ż w roku 1940 Hitler ostatecznie z d e c y d o w a ł się na wojnę eksterminacyjną przeciw S o w i e t o m i rozpoczął długi, o g r o m n y i u k r y w a n y ruch na w s c h ó d tych, tak sławionych przez Sowietów, armii niemieckich. Ż a d n e w s p o m n i e n i a ich błędnych obliczeń i p o p r z e d n i e g o p o s t ę p o w a n i a nigdy nie po­ wstrzymały rządu sowieckiego, j e g o k o m u n i s t y c z n y c h agen­ tów i w s p ó ł p r a c o w n i k ó w na c a ł y m świecie, przed podnosze­ n i e m wrzasku o drugi front, w k t ó r y m Wielka Brytania - której przypisali ruinę i p o d d a ń s t w o - miała odegrać wiodącą rolę. Jednak m y ś m y lepiej przewidzieli przyszłość, niż ci z i m n o ­ krwiści kalkulatorzy, i lepiej niż oni sami rozumieliśmy ich za­ grożenia i interesy. W t y m m o m e n c i e z w r ó c i ł e m się po raz pier­ wszy do Stalina. Premier do monsieur Stalina 25 czerwca 1940 Obecnie, gdy oblicze Europy zmienia się z godziny na godzinę, chciałbym wykorzystać okazję przyjęcia przez Pana nowego ambasa­ dora Jego Królewskiej Mości, a%y przekazał Panu posłanie ode mnie. Geograficznie nasze kraje leżą na dwóch przeciwległych krańcach Europy, a z punktu widzenia systemów rządzenia można powiedzieć, że opowiadają się za bardzo różnymi sposobami myślenia polityczne­ go. Lecz ufam, że fakty te nie muszą przeszkadzać, aby stosunki mię­ dzy naszymi krajami w sferze międzynarodowej były harmonijne i obopólnie korzystne. * tamże, s. 154

136

UPADEK FRANCJf

W jeszcze niedawnej przeszłości nasze stosunki, trzeba przyznać, były obciążone wzajemną podejrzliwością, a w sierpniu ubiegłego roku rząd sowiecki postanowił, że interesy Związku Sowieckiego wy­ magają zerwania z nami rozmów i nawiązania bliskich stosunków z Niemcami. W ten sposób Niemcy stały się waszym przyjacielem w tym samym momencie, w którym zostały naszym wrogiem. Od tego czasu wyłonił się nowy czynnik, który powoduje, iż pożą­ danym byłoby odnowienie przez oba nasze kraje poprzednich konta­ któw, tak abyśmy mogli w razie konieczności konsultować sprawy związane z Europą, które w tej sytuacji dziejowej muszą interesować nas obu. W tej chwili problemem stojącym przed całą Europą - łącz­ nie z naszymi krajami - jest to, jak państwa i narody Europy zareagu­ ją na możliwość ustanowienia przez Niemcy hegemonii na całym kontynencie. Fakt, że oba nasze kraje leżą na jej krańcach stawia je w pozycji szczególnej. Mamy większe możliwości niż inni - mniej fortunnie położeni - aby nie poddać się niemieckiej hegemonii. Jak Pan zapew­ ne wie, rząd brytyjski ma zamiar wykorzystać położenie geograficzne i własne olbrzymie środki w tym celu. W istocie, polityka Wielkiej Brytanii jest skoncentrowana na dwóch celach. Pierwszy - to uratowanie się przed dominacją niemiec­ ką, którą rząd nazistowski pragnie narzucić, a drugi - to oswobodze­ nie reszty Europy z dominacji, jaką Niemcy w tej chwili jej narzucają. Tylko Związek Sowiecki jest w stanie ocenić, czy obecne dążenie Niemiec do panowania w Europie zagraża interesom Związku So­ wieckiego, a jeżeli tak - to jak te interesy najlepiej zabezpieczyć. Uważam, że kryzys, który Europa (a faktycznie cały świat) teraz prze­ chodzi, jest tak poważny, że uzasadnia przedłożenie Panu szczerze sytuacji, tak jak ona przedstawia się rządowi brytyjskiemu. To, mam nadzieję, zapewni, że w jakiejkolwiek dyskusji, którą rząd sowiecki będzie prowadził z sir S. Crippsem nie będzie żadnych nieporozu­ mień co do polityki rządu JKMości, czy też jego gotowości do dysku­ towania któregokolwiek ze stworzonych przez Niemcy problemów, wynikających ze stopniowego dążenia do podbicia i wchłonięcia Eu­ ropy. Oczywiście, odpowiedzi nie b y ł o . N i e s p o d z i e w a ł e m się ta­ k o w e j . Sir Stafford Cripps dotarł bezpiecznie do M o s k w y i na­ wet u z y s k a ł audiencję u Stalina, która m i a ł a oficjalny i lodowa­ ty charakter.

137

SZTURM NA ŁUPY

T y m c z a s e m rząd sowiecki był zajęty zbieraniem łupów. 14 czerwca, w dniu kiedy upadł Paryż, M o s k w a wysłała ultimatum na Litwę, oskarżając ją i inne kraje bałtyckie o z m o w ę wojsko­ wą przeciw Z S R R , żądając radykalnych z m i a n w rządzie oraz ustępstw militarnych. wkroczyły

15 czerwca oddziały Armii Czerwonej

na L i t w ę i prezydent S m e t o n a u c i e k ł do Prus

W s c h o d n i c h . Ł o t w a i Estonia zostały p o t r a k t o w a n e w ten s a m sposób. Natychmiast u s t a n o w i o n o prosowieckie rządy i garni­ zony sowieckie w p u s z c z o n o do tych małych krajów. O p ó r był wykluczony. P r e z y d e n t Ł o t w y został deportowany do Rosji, a na j e g o miejsce przybył pan Wyszyński, aby p o w o ł a ć t y m c z a s o w y rząd do p r z e p r o w a d z e n i a nowych wyborów. W Estonii b y ł o identy­ cznie. 19 czerwca przybył do Tallina Ż d a n o w w celu w p r o w a ­ d z e n i a p o d o b n e g o reżimu. Między 3 a 6 sierpnia pozory prosowieckich r z ą d ó w d e m o k r a t y c z n y c h zostały zarzucone i Kreml przyłączył kraje bałtyckie do Związku S o w i e c k i e g o . Rosyjskie ultimatum wobec Rumunii zostało dostarczone mi­ nistrowi r u m u ń s k i e m u w M o s k w i e 26 czerwca, o 10 wieczo­ rem. Ż ą d a n o odstąpienia Besarabii i północnej części prowincji B u k o w i n a oraz natychmiastowej odpowiedzi n a s t ę p n e g o dnia. Niemcy, c h o c i a ż zirytowane tym g w a ł t o w n y m p o s t ę p o w a n i e m Rosji, które zagrażało ich interesom e k o n o m i c z n y m w R u m u ­ nii, niewiele mogły zrobić, a l b o w i e m były związane warunka­ mi paktu niemiecko-sowieckiego z sierpnia 1939 roku, który u z n a w a ł wyłączność politycznych interesów Rosji w rejonach E u r o p y południowo-wschodniej. Wobec tego rząd niemiecki poradził R u m u n i i , aby ustąpiła. 27 czerwca oddziały r u m u ń s k i e zostały wycofane z tych d w ó c h prowincji i tereny te przeszły w ręce Rosji. Siły Zbrojne Związku S o w i e c k i e g o były teraz m o c n o o s a d z o n e na wybrzeżach Bałtyku i przy ujściu Dunaju.

ROZDZIAŁ

Z

POWROTEM

DO

VII

FRANCJI

4-12 czerwca

Wysokie morale armii - Pienosze przemyślenia i dyrektywy dla de­ partamentów i Gabinetu Wojennego, 2 czerwca 1940 - Stracony sprzęt - Prezydent, generał Marshall i pan Stettinius - Akt zaufania - Podwójne napięcie w czerwcu - Odbudoiva armii brytyjskiej - Nie­ pokojący brak nowoczesnego uzbrojenia - Decyzja o wysłaniu na­ szych divóch jedynych dobrze uzbrojonych dywizji do Francji - Bitioa o Francję; ostatnia faza - Rozbicie 51 Dywizji Górali szkockich, 11 i 12 czenoca - „Stara Szkocja jeszcze się liczy" - Moja czwarta ivizyta we Francji: Briare - Weygand i Petain - Wezwanie generała Georgesa - Moje rozmowy z Weygandem - Francuzi powstrzymuję RAF przed zbombardowaniem Turynu i Mediolanu - Niemcy wchodzą do Paryża - Wznowienie rozmów następnego ranka - Obietnica admira­ ła Doriana - Pożegnanie z kwaterą główną - Nasza podróż do domu - Sprawozdanie z rozmów złożone Gabinetowi Wojennemu.

K

iedy było j u ż w i a d o m o , ilu ludzi u r a t o w a n o z Dun­ kierki, W y s p ę i całe I m p e r i u m Brytyjskie ogarnęło p o c z u c i e ocalenia i o g r o m n e j ulgi n i e m a l przechodzą­

cej w triumf. B e z p i e c z n y p o w r ó t do d o m u p r a w i e ćwierci mi­ liona ludzi - kwiatu naszej armii - b y ł k a m i e n i e m m i l o w y m w pielgrzymce przez lata n i e p o w o d z e ń . Osiągnięcia kolei połu­ dniowych i działu transportu, załóg portów przy ujściu Tamizy, a p r z e d e wszystkim w Dover, gdzie przyjęto i szybko rozmie­ szczono po c a ł y m kraju 2 0 0 tysięcy ludzi - zasługują na najwy­ ższą p o c h w a ł ę . Oddziały wróciły z n i c z y m , nie licząc karabi­ nów, b a g n e t ó w i kilkuset k a r a b i n ó w m a s z y n o w y c h , i zostały natychmiast wysłane do d o m ó w na siedmiodniowy urlop. Ich

Z POWROTEM DO FRANCJI

139

radość z połączenia się z rodzinami nie przesłoniła zdecydowa­ nego pragnienia walki z wrogiem. Ci, którzy faktycznie wal­ czyli z N i e m c a m i , wierzyli, że przy odrobinie szczęścia zdołają ich p o k o n a ć . C e c h o w a ł o ich wysokie morale i chęć walki, a więc o c h o c z o wracali do swych pułków i baterii. W s z y s c y ministrowie i wyżsi urzędnicy d e p a r t a m e n t ó w d a w n i czy też n o w o wybrani - działali z wiarą i energią dzień i noc i wiele m o ż n a by o t y m opowiadać. Osobiście c z u ł e m się p o d b u d o w a n y i s w o b o d n i e korzystałem z wiedzy, którą zgro­ m a d z i ł e m w ciągu c a ł e g o życia. B y ł e m rad z p o w o d u ocalenia armii. P r z e d s t a w i a m teraz dyrektywy dla d e p a r t a m e n t ó w oraz sugestie dla G a b i n e t u Wojennego, które w y d a w a ł e m dzień w dzień. Ismay przekazywał je szefom sztabów, a Bridges Ga­ binetowi W o j e n n e m u i d e p a r t a m e n t o m . B ł ę d y były poprawia­ ne, a luki wypełniane. C z ę s t o robiono p o p r a w k i i ulepszenia, ale w 9 0 % p r z y p a d k ó w działania p o d e j m o w a n o natychmiast, z prędkością i skutecznością niespotykaną w żadnej dyktaturze. O t o moje pierwsze przemyślenia w m o m e n c i e , gdy b y ł o j u ż p e w n e , że armia ocalała. Premier do generała Ismaya 2 czerwca 1940 (Uwagi dla szefów sztabu od ministra obrony) Udana ewakuacja brytyjskich sił ekspedycyjnych zrewolucjonizo­ wała sytuację obrony kraju. Gdy tylko jednostki tych sił zostaną ufor­ mowane na nowo według zasad obrony wewnętrznej, będziemy dys­ ponować ogromną masą wyszkolonych oddziałów niezbędnych dla przeprowadzania działań na dużą skalę. Nawet atak 200 tysięcy ludzi byłby możliwy przez nas do odparcia. Trudności desantu, jego ryzyko i straty zwiększają się wraz z jego liczebnym wzrostem już powyżej 10 tysięcy ludzi. Musimy na n&wo spojrzeć na sytuację. Trzeba rozważyć pewne kwestie, głównie w Ministerstwie Wojny, ale również w połączonych sztabach: 1. Jaki jest najkrótszy okres, w którym można by nadać siłom eks­ pedycyjnym nową wartość bojową? 2. Na jakiej zasadzie byłyby one organizowane? Czy przede wszy­ stkim do służby w kraju, a dopiero w drugim rzędzie do wysłania do Francji? - Ogólnie rzecz biorąc, wolę to drugie. 3. Brytyjskie siły ekspedycyjne muszą być natychmiast odbudowa­ ne we Francji, inaczej Francuzi nie będą dalej walczyć. Nawet jeśli Paryż zostanie przez Niemców zdobyty, trzeba ich zaklinać na wszy-

140

UPADEK FRANCJI

stko, aby prowadzili rozbudowaną partyzantkę. Trzeba wziąć pod uwagę plan utworzenia przyczółka oraz strefy lądowania w Bretanii, gdzie będzie można sformować dużą armię. Musimy opracować pla­ ny, które pokażą Francuzom, że jednak istnieje wyjście, o ile tylko pozostaną nieugięci. 4. Gdy tylko brytyjskie siły ekspedycyjne zostaną odbudowane dla celów obrony wewnętrznej, trzy dywizje powinny być wysłane do Francji, aby połączyły się z dwiema dywizjami na południe od Sommy, lub gdziekolwiek, gdzie jeszcze mogą się znajdować Francuzi. Trzeba się zastanowić, czy dywizja kanadyjska nie powinna wyruszyć zaraz. Bardzo proszę o propozycje. 5. Gdybyśmy tydzień temu wiedzieli to, co obecnie wiemy o ewa­ kuacji z Dunkierki, Narvik wyglądałby zupełnie inaczej. Nawet teraz kwestia utrzymania tam garnizonu przez choćby parę tygodni na za­ sadzie samowystarczalności powinna być jeszcze raz rozpatrzona. Doskonale zdaję sobie sprawę z wad i zagrożeń ciągłych zmian. Jed­ nak list ministra ds. wojny ekonomicznej, jak również telegram sprzed kilku dni od głównodowodzącego muszą zostać ostatecznie rozważone. 6. Trzeba poprosić Admiralicję o dostarczenie najnowszego spra­ wozdania ze stanu flotylli niszczycieli pokazującego, jakie posiłki nadeszły lub są spodziewane w czerwcu, a ile wróci z remontu. 7. Można by osiem regularnych batalionów w Palestynie połączyć z ośmioma batalionami hinduskimi z Indii, zanim zostaną sprowa­ dzone do kraju - a sprowadzone być muszą - aby ustanowić kadrę nowych brytyjskich sił ekspedycyjnych. 8. Gdy tylko wylądują Australijczycy, duże statki powinny zawró­ cić w celu przewiezienia ośmiu do dziesięciu batalionów terytorial­ nych do Bombaju. W drodze powrotnej powinny one przywieźć osiem regularnych batalionów z Indii i zawieźć do Indii następne osiem do dziesięciu batalionów terytorialnych z Anglii. Trzeba się zastanowić, w jakim stopniu tę samą zasadę można zastosować do baterii w Indiach. 9. Należy się spodziewać, że nasze straty w sprzęcie opóźnią proces powiększania sił ekspedycyjnych, uprzednio planowanych na 20 dy­ wizji. (Z* + 12 miesięcy) Obecnie planujemy wystawienie 15 dywizji (Z + 18 miesięcy), ale musimy mieć plan, aby go przedstawić Francuzom. Jego podstawą * „Z" oznacza początek wojny, 3 września 1939 roku (przyp. oryg.).

Z POWROTEM DO FRANCJI

141

powinny być: 51 dywizja pancerna, Kanadyjczycy i dwie dywizje terytorialne pod dowództwem lorda Gorta do połowy lipca. Powię­ kszenie tych sił może nastąpić poprzez dodanie sześciu dywizji sformowanych z 24 batalionów regularnych w połączeniu z teryto­ rialnymi, 2 dywizji kanadyjskiej, dywizji australijskiej i dwóch dy­ wizji terytorialnych (Z +18). Może nawet będziemy mogli ten bi­ lans poprawić. 10. Rzeczą najpilniejszą jest utworzenie przynajmniej pół tuzina grup brygadowych uformowanych z oddziałów regularnych brytyj­ skich sil ekspedycyjnych dla celów obrony wewnętrznej. 11. Jak wygląda współpraca lotnictwa w celu wsparcia ostatniej ewakuacji dziś wieczorem? W tym krytycznym momencie można by zmniejszyć nacisk na straże tylne. Kończę uwagą ogólną. Osobiście mniej obawiałem się inwazji Nie­ mców, niż przerwania linii francuskiej na Sommie i Aisne, czy upad­ ku Paryża, oraz - oczywiście - wierzyłem, że Niemcy wybiorą to drugie. Było to tym bardziej możliwe, że w końcu zdadzą sobie spra­ wę, iż siły zbrojne w Wielkiej Brytanii są teraz dużo silniejsze niż przedtem, a oddziały wroga nie napotykają formacji na wpół wyszko­ lonych, lecz wojsko, którego temperament już sprawdzili i przed któ­ rym się cofnęli, nie ważąc się poważnie przeszkodzić jego odejściu. Przez następne kilka dni, zanim znacząca część sił ekspedycyjnych nie zostanie zreorganizowana, należy ciągle jeszcze traktować sytu­ ację jako krytyczną.

Istniała, oczywiście, ciemniejsza strona Dunkierki. Stracili­ śmy cały sprzęt armii, której nasze fabryki przekazały pierwsze o w o c e swojej produkcji. Straty wynosiły: 7 0 0 0 ton amunicji 90 000 karabinów" 2 300 dział 8 2 0 0 0 pojazdów 8 0 0 0 r k m ó w typu Bren 4 0 0 rusznic przeciwpancernych. W i e l e miesięcy m u s i a ł o upłynąć, zanim te straty m o g ł y być nadrobione. N a t o m i a s t po drugiej stronie Atlantyku p r z y w ó d c a m i S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h targały silne e m o c j e . D o s k o n a ł e i d o k ł a d n e

142

UPADEK FRANCJI

s p r a w o z d a n i e z tych wydarzeń daje p a n Stettinius*, c z c i g o d n y syn m o j e g o d a w n e g o kolegi z ministerstwa ds. uzbrojenia z pierwszej wojny światowej, j e d e n z naszych najwierniejszych przyjaciół. Od razu z o r i e n t o w a n o się, że przeważająca część armii bry­ tyjskiej u r a t o w a ł a się, tracąc j e d y n i e cały swój sprzęt. Już 1 c z e r w c a p r e z y d e n t U S A wysłał rozkazy d o d e p a r t a m e n t ó w wojny i marynarki, aby podały w y k a z broni, którą m o g ą odstą­ pić Wielkiej Brytanii i Francji. Na czele armii amerykańskiej j a k o szef sztabu stał generał Marshall - nie tylko d o s k o n a ł y żołnierz, ale c z ł o w i e k o imponującej wyobraźni. N a t y c h m i a s t polecił s w e m u szefowi z a o p a t r z e n i a i zastępcy szefa sztabu przejrzeć listę amerykańskich rezerw zaopatrzenia i z a p a s ó w amunicji. W 48 godzin o d p o w i e d ź była g o t o w a i 3 c z e r w c a Marshall z a a p r o b o w a ł spis. P i e r w s z a lista z a w i e r a ł a p ó ł milio­ na k a r a b i n ó w kaliber .30 (z d w ó c h m i l i o n ó w w y p r o d u k o w a ­ nych w latach 1917 i 1918), z a k o n s e r w o w a n y c h w s m a r z e i m a g a z y n o w a n y c h przez przeszło d w a d z i e ś c i a lat. Do k a ż d e g o z nich m o ż n a b y ł o przydzielić o k o ł o 2 5 0 naboi. Mieli także 9 0 0 dział p o l o w y c h z m i l i o n e m naboi, 80 tysięcy k a r a b i n ó w maszy­ n o w y c h oraz wiele innych rzeczy. W swojej znakomitej książce pan Stettinius pisze: stanowiono,

„ Ponieważ liczyła się każda godzina, po­

że armia sprzeda

stko,

co jest na

miast

to

(za 37 milionów dolarów)

liście jednemu koncernowi,

odsprzeda

Brytyjczykom

i

wszy­

który z kolei natych­

Francuzom."

Szef zaopatrzenia, generał-major Wesson, miał zająć się tąsprawą, i od 3 czerwca wszystkie m a g a z y n y i arsenały armii amerykańskiej zaczęły p r z y g o t o w y w a ć się do transportu. Do k o ń c a tygodnia ponad 600 w a g o n ó w t o w a r o w y c h w y ł a d o w a ­ nych po brzegi zdążało w kierunku d o k ó w wojskowych w Raritan w stanie N e w Jersey, przy ujściu rzeki, w zatoce Gravesend. Do 11 c z e r w c a dwanaście brytyjskich statków handlo* Leiid-Lease - Weapon for Victory, 1944 (przyp. oryg.).

Z POWROTEM DO FRANCJI

143

wych w p ł y n ę ł o do zatoki, zakotwiczyło i rozpoczął się załadu­ n e k z lichtug. Z p o w o d u tych nadzwyczajnych ś r o d k ó w Stany Z j e d n o c z o n e pozostały ze sprzętem dla miliona ośmiuset tysięcy ludzi - czyli dla m i n i m u m tego, co p r z e w i d y w a ł amerykański plan mobiliza­ cji. Teraz to wszystko łatwo się czyta, ale w ó w c z a s był to naj­ wyższy wyraz zaufania dla nas ze strony p r z y w ó d c ó w amery­ kańskich, którzy pozbawili się tak znacznej ilości broni na rzecz kraju u w a ż a n e g o p r z e z wielu za pokonany. Stany Z j e d n o c z o n e nigdy nie miały p o w o d u ż a ł o w a ć tego kroku. Jak wyniknie z dalszej opowieści, w lipcu przewieźliśmy tę d r o g o c e n n ą broń bezpiecznie przez Atlantyk, S t a n o w i ł a o n a nie tylko zdobycz materialną, ale też ważny czynnik we wszystkich kalkulacjach, tak przyjaciół j a k i wrogów, na t e m a t inwazji.

P a n Cordell Hull zawarł w s w y c h p a m i ę t n i k a c h * p e w i e n ustęp, który wydaje się być stosowny do zacytowania w t y m miejscu: „W odpowiedzi na wręcz żałosne błaganie Reynauda o poparcie, prezydent namawiał pana Churchilla, aby wysłał samoloty do Francji - ale premier odmówił. 5 lipca Bullitt [ambasador Stanów Zjednoczo­ nych w Paryżu] oburzony tą decyzją przekazał swoje obawy prezy­ dentowi i mnie, że Wielka Brytania zamierza zachować siły powietrz­ ne i flotę jako kartę przetargową w negocjacjach z Hitlerem. Jednak prezydent i ja uważaliśmy inaczej. Francja była skończona, ale my byliśmy przekonani, że Wielka Brytania pod nieugiętym przy­ wództwem Churchilla ma zamiar walczyć dalej. Nie będzie żadnych negocjacji między Londynem a Berlinem. Zaledwie na dzień przed telegramem Bullitta, Churchill wygłosił swoje wspaniałe przemówie­ nie w Izbie Gmin. [...] Prezydent i ja wierzyliśmy, że pan Churchill dotrzyma słowa. Gdy­ byśmy mieli jakiekolwiek wątpliwości, co do zdecydowania Wielkiej Brytanii do kontynuowania walki, nie podjęlibyśmy kroków w celu *

The Memoirs of Cordell Hull, Tom 1, s. 774-5 (przyp. oryg.).

144

UPADEK FRANCJI

dostarczenia jej pomocy materialnej. Nie byłoby żadnej logiki w wy­ syłaniu broni do Wielkiej Brytanii, gdybyśmy uważali, że zanim tam dotrze, rząd Churchilla podda się Niemcom."

Czerwiec był szczególnie ciężki dla nas wszystkich z p o w o d u p o d w ó j n e g o napięcia, k t ó r e m u ulegaliśmy w t y m stanie bez­ bronności, w y w o ł a n e g o z j e d n e j strony o b o w i ą z k i e m w o b e c Francji, a z drugiej koniecznością stworzenia skutecznej armii w kraju i u m o c n i e n i a Wyspy. P o d w ó j n e napięcie przeciwstaw­ nych, żywotnych potrzeb b y ł o nadzwyczaj silne. J e d n a k prowa­ dziliśmy z d e c y d o w a n ą i niezmienną politykę, b e z niepotrzeb­ n e g o podniecania się. K o n t y n u o w a n o wysyłanie w y s z k o l o n y c h i w y p o s a ż o n y c h o d d z i a ł ó w do Francji, aby o d b u d o w a ć tam brytyjskie siły ekspedycyjne. N a s t ę p n i e nasze wysiłki koncen­ trowały się na obronie Wyspy - po pierwsze p o p r z e z zreformo­ wanie i w y p o s a ż e n i e na n o w o wojsk służby czynnej, po drugie p o p r z e z w z m o c n i e n i e p r a w d o p o d o b n y c h miejsc lądowania, na­ stępnie zaś p o p r z e z uzbrojenie i organizowanie w m a k s y m a l ­ n y m stopniu ludności cywilnej, i na koniec p o p r z e z sprowadze­ nie do kraju wszystkich m o ż l i w y c h sił z terytoriów I m p e r i u m . W tym czasie b e z p o ś r e d n i m zagrożeniem w y d a w a ł o się b y ć lą­ dowanie s t o s u n k o w o m a ł y c h , ale wysoce m o b i l n y c h niemiec­ kich sił p a n c e r n y c h oraz desanty s p a d o c h r o n o w e , które roze­ rwałyby nas i z d e z o r g a n i z o w a ł y obronę. Pozostając w bliskim kontakcie z n o w y m m i n i s t r e m wojny, A n t h o n y m E d e n e m , zaj­ m o w a ł e m się pilnie t y m wszystkim. Aby o d b u d o w a ć armie z g o d n i e z w y d a n y m i dyrektywami, został sporządzony p r z e z ministra i Ministerstwo Wojny nastę­ pujący plan. Istniało j u ż s i e d e m z m o t o r y z o w a n y c h grup bojo­ wych. Dywizje powracające z Dunkierki były o d b u d o w y w a n e j a k najszybciej, w y p o s a ż a n e od n o w a i w y s y ł a n e na pozycje. Po j a k i m ś czasie n o w o u f o r m o w a n e dywizje w c h ł o n ę ł y te 7 grup bojowych. Mieliśmy j u ż 14 dywizji wojsk terytorialnych złożo­ nych z ludzi, którzy p r z e z dziewięć miesięcy pilnie się szkolili w warunkach wojennych i byli częściowo wyposażeni. Jedynie 52 dywizja była j u ż g o t o w a do służby z a m o r s k i e j . 2 dywizja

Z POWROTEM DO FRANCJI

145

p a n c e r n a oraz cztery brygady c z o ł g ó w były w trakcie formo­ w a n i a i jeszcze nie miały czołgów. F u n k c j o n o w a ł a j u ż 1 dywi­ zja kanadyjska z p e ł n y m wyposażeniem. N i e b r a k o w a ł o ludzi, lecz uzbrojenia. Przeszło 80 tysięcy ka­ r a b i n ó w o d z y s k a n o z linii i baz p o ł o ż o n y c h na p o ł u d n i e od Se­ k w a n y i do p o ł o w y czerwca każdy żołnierz liniowej służby czynnej był w y p o s a ż o n y przynajmniej w broń osobistą. Mieli­ ś m y bardzo m a ł o artylerii polowej. Prawie wszystkie d w u d z i e stopięciofuntówki zostały utracone we Francji. P o z o s t a ł o j a k i e ś 5 0 0 osiemnastofuntówek 4,5-calowych i 6-calowych haubic. M i e l i ś m y tylko 103 ciężkie czołgi, 114 c z o ł g ó w piechoty i 2 5 2 czołgi lekkie. 50 c z o ł g ó w piechoty w batalionie K r ó l e w s k i e g o P u ł k u Czołgów, a resztę w ośrodkach szkoleniowych. N i g d y p r z e d t e m tak wielki naród nie był tak b e z b r o n n y w chwili naj­ większego zagrożenia.

Od s a m e g o początku p o z o s t a w a ł e m w s t a ł y m k o n t a k c i e z m o i m i starymi przyjaciółmi, którzy teraz stali na czele rzą­ d ó w K a n a d y i Afryki P o ł u d n i o w e j . Premier do pana Mackenziego Kinga 5 czerwca 1940 Sytuacja Wielkiej Brytanii szalenie się poprawiła z powodu „nad­ przyrodzonej" ewakuacji sił ekspedycyjnych, co powoduje, że mamy na Wyspie armię zdolną - gdy sieją od nowa wyposaży - do poradze­ nia sobie z każdymi siłami, które mogłyby tu zostać wysłane. Sama ewakuacja stała się główną próbą między brytyjskimi i niemieckimi siłami powietrznymi. Niemcy nie zdołali przeszkodzić ewakuacji i chociaż znacznie przewyższali nas liczebnie, ponieśli straty trzy­ krotnie wyższe od naszych. Z przyczyn technicznych brytyjskie siły powietrzne będą miały dużo bardziej sprzyjające warunki obrony nad Wyspą niż w służbie zamorskiej. Oczywiście, najbardziej zagrożone są fabryki przemysłu lotniczego, ale jeżeli nasza obrona powietrzna będzie tak silna, że wróg będzie mógł nadlatywać jedynie w ciemne noce, zachowanie dokładności nie będzie dla niego zadaniem łatwym. Wobec tego niezłomnie wierzę, że Brytyjczycy są zdolni kontynuo­ wać walkę, obronić Wyspę i Imperium oraz utrzymać blokadę. Nie wiem, czy jest możliwe utrzymanie się Francji w wojnie, czy też nie. Mam nadzieję, że w najgorszym wypadku Francuzi będą

146

UPADEK FRANCJI

w stanie prowadzić zakrojoną na szeroką skalę wojnę partyzancką. Odbudowujemy siły ekspedycyjne ze składu innych jednostek. Musimy uważać, aby Amerykanie nie patrzyli na ewentualność upadku Wielkiej Brytanii ze zbyt dużym spokojem, z którego to upad­ ku wynieśliby flotę brytyjską oraz opiekę nad Imperium, wyłączając samą Wielką Brytanię. Gdyby Stany przystąpiły do wojny, a Anglia została podbita, wypadki tak właśnie by się potoczyły. Lecz gdyby Ameryka pozostała neutralną, a my obezwładnieni, to nie wiem, jaką politykę przyjąłby proniemiecki rząd, który niewątpliwie tu by po­ wstał. Chociaż prezydent Roosevelt jest naszym najlepszym przyjacie­ lem, żadna praktyczna pomoc jeszcze do nas nie dotarła. Nie spodzie­ waliśmy się, że nadeślą pomoc wojskową, ale nie przysłali żadnego znaczącego wsparcia w postaci niszczycieli czy samolotów, jak rów­ nież nie wysłali eskadry swojej floty do południowych portów Irlan­ dii. Każde działania, które możecie podjąć w tym kierunku byłyby dla nas bezcennymi. Jesteśmy wam głęboko wdzięczni za pomoc i za cztery kanadyjskie niszczyciele, które już wkroczyły do akcji przeciw U-bootom. Wyra­ zy uszanowania.

Smuts, w dalekiej Afryce P o ł u d n i o w e j p o z b a w i o n y aktual­ nych informacji na temat s z c z e g ó ł o w y c h p r o b l e m ó w obrony powietrznej Wyspy, oczywiście patrzył na tragedię Francji dość ortodoksyjnie. „ S k o n c e n t r o w a ć wszystko w decydującym pun­ k c i e . " M i a ł e m tę p r z e w a g ę , że z n a ł e m fakty i otrzymałem szczegółowe rady od m a r s z a ł k a D o w d i n g a , szefa lotnictwa my­ śliwskiego. G d y b y ś m y ze S m u t s e m p o r o z m a w i a l i p ó ł godziny i g d y b y m m ó g ł mu przedstawić dane, bylibyśmy - j a k zawsze - tego s a m e g o zdania na temat kwestii militarnych o zasadni­ c z y m znaczeniu. Premier do generała Smutsa 9 czerwca 1940 Oczywiście, robimy wszystko co możemy, zarówno w powietrzu jak i przez wysłanie do Francji dywizji, w takim tempie, na jakie po­ zwala ich wyposażenie. Błędem byłoby przeznaczenie większości na­ szych myśliwców na tę bitwę, a w razie przegranej - co jest prawdo­ podobne - pozostanie bez środków do kontynuowania wojny. Uwa­ żam, że mamy trudniejszy i wymagający czasu, ale bardziej

Z POWROTEM DO FRANCJI

147

optymistyczny obowiązek do spełnienia. Korzyści z przeciwstawia­ nia się niemieckim atakom lotniczym na Wyspie - gdzie możemy skoncentrować potężne siły myśliwców i mieć nadzieję na strącenie czterech czy pięciu wrogich przy utracie naszego jednego - są dużo większe niż te, które możemy osiągnąć walcząc we Francji, gdzie zawsze jesteśmy słabsi i rzadko przekraczamy stosunek zniszczeń dwa do jednego, a ponadto nasze samoloty są niszczone na odsłonię­ tych lotniskach. Ta bitwa nie zależy od dwudziestu czy iluśtam dywi­ zjonów myśliwskich, które moglibyśmy przerzucić w ciągu następne­ go miesiąca. Nawet, gdybyśmy poświęcając je, powstrzymali wroga, Hitler natychmiast przerzuciłby całość swoich sił lotniczych przeciw­ ko naszej bezbronnej Wyspie i atakami dziennymi zniszczył nasze ośrodki przemysłowe. Klasyczne zasady wojny, o których Pan wspo­ mina, ulegają w tym wypadku modyfikacji przez faktyczne dane licz­ bowe. Widzę teraz tylko jedno wyjście - to znaczy: Hitler powinien zaatakować nasz kraj i w ten sposób zniszczyć swoją broń powietrzną. Jeżeli tak się stanie, będzie on musiał zmierzyć się z zimą, z Europą usiłującą wydobyć się z opresji oraz przypuszczalnie z wrogimi Sta­ nami Zjednoczonymi, gdy tylko skończą się tam wybory prezydenc­ kie. Bardzo dziękuję za depeszę. Będę zawsze wdzięczny za rady, mój stary, waleczny przyjacielu.

Z wyjątkiem naszych ostatnich 25 dywizjonów myśliwców, co do których byliśmy nieustępliwi, u w a ż a l i ś m y za swój naj­ ważniejszy

obowiązek wysłanie pomocy

armii francuskiej.

P r z e r z u c a n i e 52 dywizji szkockiej do Francji, zgodnie z wcześ­ niejszymi rozkazami, miało się zacząć 7 czerwca. Te rozkazy zostały p o t w i e r d z o n e . 3 dywizja pod d o w ó d z t w e m generała M o n t g o m e r y ' e g o została w y p o s a ż o n a najszybciej i przydzielo­ na do Francji. W i o d ą c a dywizja armii kanadyjskiej, która zgru­ p o w a ł a się w Anglii na początku roku i była d o b r z e uzbrojona, została skierowana (za całkowitą zgodą rządu d o m i n i u m ) do Brestu i p r z e b y w a ł a t a m od 11 czerwca, praktycznie skazana na stracenie. D w i e lekkie dywizje francuskie e w a k u o w a n e z N o r ­ wegii zostały t a k ż e w y s ł a n e do kraju r a z e m ze wszystkimi po­ j e d y n c z y m i o s o b a m i , które zabraliśmy z D u n k i e r k i . Wysłanie naszych j e d y n y c h u f o r m o w a n y c h dywizji, 52 dywizji szkockiej

148

UPADEK FRANCJI

i 1

dywizji kanadyjskiej do naszych przegrywających sprzy­

m i e r z e ń c ó w w sytuacji śmiertelnego zagrożenia, gdy cała furia n i e m i e c k a m o g ł a w k r ó t c e spaść na nas, trzeba zapisać na nasz plus, w o b e c bardzo ograniczonych sił, j a k i e byliśmy w stanie posłać do Francji w pierwszych ośmiu miesiącach wojny. Patrząc wstecz, zastanawiam się, j a k to możliwe, że mieliśmy o d w a g ę - prowadząc wojnę na śmierć i życie, w obliczu groźby inwazji, w m o m e n c i e , gdy Francja zaczęła ewidentnie przegry­ w a ć - ogołocić się z pozostałych efektywnych formacji wojsko­ wych. B y ł o to m o ż l i w e j e d y n i e dlatego, że zdawaliśmy sobie s p r a w ę z trudności, j a k i e sprawi N i e m c o m przedostanie się przez Kanał przy braku przewagi na m o r z u i w powietrzu i bez k o n i e c z n e g o sprzętu d e s a n t o w e g o .

Ciągle mieliśmy we Francji, za S o m m ą , 51 Dywizję Górali szkockich, która została wycofana z linii M a g i n o t a i była w do­ b r y m stanie, oraz 52 dywizję szkocką, która lądowała w N o r ­ mandii. B y ł a tam również nasza 1 dywizja p a n c e r n a bez bata­ lionu c z o ł g ó w oraz grupa p o m o c n i c z a , która została w y s ł a n a do Calais. Ta j e d n a k poniosła o g r o m n e straty, próbując przeprawić się p r z e z S o m m ę w r a m a c h planu W e y g a n d a . Do 1 czerwca została z r e d u k o w a n a do 1/3 swej siły i o d e s ł a n a na drugą stronę S e k w a n y w celu uzupełnienia. J e d n o c z e ś n i e zebrano wojsko pod nazwą „Siły B e a u m a n a " z b a z i linii k o m u n i k a c y j n y c h we Francji. Składały się o n e z dziewięciu z a i m p r o w i z o w a n y c h ba­ talionów piechoty uzbrojonych głównie w karabiny oraz w nie­ liczną b r o ń przeciwczołgową. N i e miały ani transportu, ani służb łączności. 10 a r m i a francuska wraz z tym brytyjskim k o n t y n g e n t e m usi­ łowała u t r z y m a ć linię S o m m y . S a m a 51 dywizja t r z y m a ł a front o długości 16 mil, a reszta armii b y ł a r ó w n i e rozciągnięta. 4 czerwca r a z e m z dywizją francuską i c z o ł g a m i zaatakowała bez p o w o d z e n i a przyczółek niemiecki w Abbeville. 5 czerwca zaczęła się ostatnia faza bitwy o Francję. Front francuski składał się z drugiej, trzeciej i czwartej grupy armii. D r u g a broniła frontu na Renie i linii M a g i n o t a , czwarta stała

Z POWROTEM DO FRANCJI

149

w z d ł u ż Aisne, a trzecia od Aisne do ujścia S o m m y . Ta trzecia grupa składała się z 6, 7 i 10 armii. Wojsko brytyjskie we Fran­ cji stanowiło część 10 armii. Cała ta olbrzymia linia, na której stało w tym m o m e n c i e prawie półtora miliona ludzi - m o ż e 65 dywizji - m i a ł a b y ć teraz z a a t a k o w a n a przez 124 dywizje nie­ mieckie, r ó w n i e ż u f o r m o w a n e w trzy grupy armii, a mianowi­ cie: sektor nadbrzeżny - B o c k ; sektor środkowy - Rundstedt; sektor w s c h o d n i - L e e b . Z a a t a k o w a ł y one kolejno 5, 9 i 15 czerwca. W nocy 5 czerwca dowiedzieliśmy się, że tego rana rozpoczęła się ofensywa n i e m i e c k a na siedemdziesięciomilow y m froncie od A m i e n s do linii Laon-Soissons. To b y ł a batalia na największą skalę. Zauważyliśmy, że n i e m i e c k i e siły p a n c e r n e zostały wstrzy­ m a n e w bitwie o D u n k i e r k ę , aby je zaoszczędzić na ostatnią fazę walki we Francji. Ruszyły teraz do przodu na słaby, zaim­ prowizowany, wręcz rozpadający się front francuski rozciąg­ nięty między P a r y ż e m a m o r z e m . Tutaj m o g ę jedynie opisać bitwę na froncie n a d m o r s k i m , w której odegraliśmy pewną rolę. 7 czerwca N i e m c y wznowili atak i d w i e dywizje p a n c e r n e ruszyły w stronę R o u e n , aby rozdzielić 10 a r m i ę francuską. Le­ wa część francuskiego 9 korpusu łącznie z 51 Dywizją Górali szkockich, d w i e francuskie dywizje piechoty i dwie dywizje kawalerii (czy raczej ich resztki) zostały o d e r w a n e od frontu 10 armii. „Siły B e a u m a n a " , w s p o m a g a n e przez 30 brytyjskich czołgów, usiłowały teraz osłaniać R o u e n . 8 c z e r w c a zostały ze­ pchnięte nad S e k w a n ę i tej nocy N i e m c y weszli do miasta. 51 dywizja z

resztką

francuskiego

w „worku" Rouen-Dieppe.

9 korpusu

została odcięta

?

Martwiliśmy się bardzo, aby ta dywizja nie została zepchnięta na p ó ł w y s e p H a w r i w ten sposób o d d z i e l o n a od g ł ó w n y c h ar­ mii; jej d o w ó d c a wiedział, że w razie konieczności trzeba wy­ cofywać się w kierunku R o u e n . Ten ruch j e d n a k został zabro­ niony p r z e z rozpadające się d o w ó d z t w o francuskie. Czyniliśmy pilne, wielokrotne ponaglenia, ale bez skutku. U p a r t a o d m o w a uznania faktów d o p r o w a d z i ł a do ruiny francuski 9 korpus i na­ szą 51 dywizję. 9 czerwca, gdy R o u e n było j u ż w rękach nie­ mieckich, nasi ludzie dopiero co dotarli do D i e p p e , 35 mil na

152

UPADEK FRANCJI

p ó ł n o c . D o p i e r o wtedy o t r z y m a n o r o z k a z y wycofania się do H a w r u . Do osłony tego m a n e w r u zostały wysłane p e w n e siły, ale z a n i m ruszyły g ł ó w n e masy, N i e m c y zdążyli. Uderzając od wschodu, dotarli do m o r z a i odcięli większą część 51 dywizji z w i e l o m a F r a n c u z a m i . To był p r z y k ł a d wyjątkowo złego do­ w o d z e n i a , bo to właśnie n i e b e z p i e c z e ń s t w o b y ł o widoczne j u ż trzy dni wcześniej. 10 c z e r w c a po ostrych walkach dywizja wycofała się r a z e m z 9 k o r p u s e m francuskim na o b r z e ż a St. Valéry, spodziewając się ewakuacji p r z e z m o r z e . W t y m czasie wszystkie nasze woj­ ska pozostające n a p ó ł w y s p i e H a w r o k r ę t o w a ł y się szybko i bezpiecznie. W nocy z 11 na 12 w ewakuacji o d d z i a ł ó w z St. Valéry przeszkodziła m g ł a . Do r a n a 12 c z e r w c a N i e m c y dotarli do n a d m o r s k i c h skał na p o ł u d n i u i p l a ż a znalazła się p o d bezpo­ średnim ogniem. W mieście p o k a z a ł y się białe flagi. Francuski k o r p u s skapitulował o 8, reszta 51 Dywizji Górali szkockich została z m u s z o n a do t e g o o 10.30 r a n o . U r a t o w a ł o się tylko 1350 brytyjskich oficerów i żołnierzy oraz 9 3 0 F r a n c u z ó w . N a ­ tomiast 8 tysięcy Brytyjczyków i 4 tysiące F r a n c u z ó w w p a d ł o w ręce 7 dywizji pancernej p o d d o w ó d z t w e m generała R o m mla. B y ł e m zły, że F r a n c u z i nie pozwolili naszej dywizji wyco­ fać się p o d R o u e n w o d p o w i e d n i m czasie, w rezultacie c z e g o n i e m o g ł a ani dotrzeć do H a w r u , ani wycofać się na p o ł u d n i e i z m u s z o n a została do p o d d a n i a się z ich oddziałami. L o s 51 Dywizji Górali szkockich także był ciężki, ale w późniejszych latach został p o m s z c z o n y przez Szkotów, którzy odtworzyli tę dywizję poprzez połączenie się z 9 dywizją szkocką i p r z e m a ­ szerowali przez wszystkie pola bitew od Al-alamajn do ostate­ c z n e g o zwycięstwa z a R e n e m . W tej chwili p r z y p o m n i a ł mi się wiersz Charlesa M u r r a y a napisany w czasie pierwszej wojny światowej, który k o ń c z y się s ł o w a m i : „Stara, dobra Szkocja j e s z c z e się liczy".

11 czerwca o k o ł o 11 przed p o ł u d n i e m nadeszła depesza od Reynauda, który również wysłał telegram do prezydenta R o o s e v e l t a . F r a n c u s k a tragedia trwała i pogłębiała się. Przez

Z POWROTEM DO FRANCJI

153

kilka ostatnich dni naciskałem na odbycie spotkania Najwy­ ższej Rady. N i e mogliśmy się spotykać w Paryżu, nie powie­ dziano n a m , j a k i e panują tam warunki, ale na p e w n o N i e m c y byli b a r d z o blisko. M i a ł e m trudności z z a a r a n ż o w a n i e m spot­ kania, ale przecież nie był to czas na robienie c e r e m o n i i . M u s i e ­ liśmy się dowiedzieć, co mają zamiar zrobić Francuzi. Teraz R e y n a u d poinformował mnie, że m o ż e n a s przyjąć w Briare, w pobliżu O r l e a n u . Siedzibę rządu p r z e n o s z o n o z P a r y ż a do Tours. Sztab kwatery głównej był blisko Briare, p o d a n o mi lot­ nisko, na które m i a ł e m przylecieć. Nie ociągając się, p o l e c i ł e m p r z y g o t o w a n i e flaminga w Hendon po lunchu, i otrzymawszy zgodę moich kolegów na porannym posiedzeniu Gabinetu, wyru­ szyliśmy około 2 po południu. Przed wyjazdem zadepeszowałem do Prezydenta. Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 11 czerwca 1940 Francuzi znowu mnie wezwali, co oznacza, że nadszedł kryzys. Właśnie wyjeżdżam. Cokolwiek może Pan powiedzieć lub zrobić, aby im pomóc, może teraz mnieć znaczenie. Niepokoimy się także z powodu Irlandii. Amerykańska eskadra okrętów w Berehaven bar­ dzo by sprawie pomogła. Jestem tego pewny.

Była to moja czwarta wizyta we Francji. P o n i e w a ż w tym czasie p r o b l e m y wojskowe zajmowały rolę pierwszoplanową, poprosiłem ministra wojny, p a n a Edena, aby poleciał ze mną, j a k r ó w n i e ż g e n e r a ł a Dilla - obecnie szefa sztabu imperialnego i, oczywiście, I s m a y a . Niemieckie samoloty sięgały teraz dale­ ko w głąb K a n a ł u i musieliśmy zrobić jeszcze większe okrąże­ nie. Tak j a k u p r z e d n i o flaming m i a ł e s k o r t ę d w u n a s t u spitfi­ re'ów. P o paru godzinach wylądowaliśmy n a m a ł y m lotnisku. Obecnych t a m b y ł o j u ż kilku Francuzów, a w k r ó t c e nadjechał na m o t o r z e p u ł k o w n i k . B y ł e m uśmiechnięty i r o z t a c z a ł e m wo­ kół siebie aurę pewności, co p o d o b n o jest d o b r e , gdy sprawy mają się źle, ale F r a n c u z był ponury i nie reagował na to. Naty­ chmiast z d a ł e m sobie sprawę, jak dalece sytuacja się pogorszy­ ła od czasu mojej wizyty tydzień temu.

154

UPADEK FRANCJI

Po j a k i m ś czasie zostaliśmy skierowani do zamku, gdzie spot­ kaliśmy p a n a R e y n a u d a , m a r s z a ł k a Pétaina, generała Weygan­ da oraz stosunkowo m ł o d e g o generała de G a u l l e ' a , który został właśnie m i a n o w a n y p o d s e k r e t a r z e m stanu ds. obrony narodo­ wej. W pobliżu, na torach, stał pociąg sztabowy, w k t ó r y m za­ kwaterowano niektórych z naszych ludzi. W zamku znajdował tylko jeden telefon, w toalecie. Był stale zajęty, a rozmowy często przerywały się i trzeba było bardzo głośno wszystko powtarzać. O 7 rozpoczęliśmy konferencję, z której generał I s m a y za­ c h o w a ł notatki. Przekazuję tu j e d y n i e m o j e wrażenia, które ab­ solutnie się z nimi pokrywają. Nie b y ł o ż a d n y c h w y m ó w e k , czy w z a j e m n e g o obwiniania. Stanęliśmy r a z e m w o b e c brutalnych faktów. My, Brytyjczycy, nie wiedzieliśmy, gdzie d o k ł a d n i e le­ ży linia frontu, i mieliśmy o b a w y przed w y p a d e m niemieckich sił p a n c e r n y c h na nas. W efekcie dyskusja przebiegała następu­ j ą c o : j a n a m a w i a ł e m rząd francuski d o o b r o n y Paryża. Podkre­ ś l a ł e m ogromną w a g ę o b r o n y k a ż d e g o b u d y n k u w w i e l k i m mieście przed napierającą armią wroga. P r z y p o m n i a ł e m mar­ szałkowi Pétainowi noce, które spędziliśmy r a z e m w j e g o po­ ciągu w Beauvais, po katastrofie brytyjskiej 5 armii w 1918 ro­ ku, kiedy on - j a k się wyraziłem, nie wspominając marszałka F o c h a - uratował sytuację. P r z y p o m n i a ł e m mu również, co po­ wiedział C l e m e n c e a u :

„Będę walczył przed Paryżem,

w Paryżu

i za Paryżem ". M a r s z a ł e k odpowiedział b a r d z o spokojnie i z godnością, że wtedy miał o g r o m n e siły - p o n a d 60 dywizji a teraz nie ma żadnej. W s p o m n i a ł , że w ó w c z a s na linii frontu b y ł o również 60 dywizji brytyjskich. Sądził, że u p a d e k Paryża n i e wpłynie na ostateczny rezultat wałki. Następnie

generał

Weygand

wyjaśnił

sytuację militarną,

w m i a r ę j a k się orientował w bitwie toczącej się 50 czy 60 mil stąd, a także złożył hołd waleczności armii francuskiej. Popro­ sił o wszelkie d o s t ę p n e posiłki, a p r z e d e wszystkim o włącze­ n i e do bitwy wszystkich brytyjskich dywizjonów myśliwskich. „Tutaj

-

powiedział

nadszedł decydujący mywanie jakiekolwiek

-

znajduje

moment. dywizjonu

się punkt decydujący.

Wobec

tego

w

Anglii".

błędem jest

I teraz zatrzy­

Z POWROTEM DO FRANCJI

155

Z g o d n i e z decyzją Gabinetu, powziętą w obecności d o w ó d c y lotnictwa, D o w d i n g a , którego specjalnie s p r o w a d z i ł e m na po­ siedzenie Gabinetu, o d p o w i e d z i a ł e m : „To nie jest decydujący punkt, ani decydujący m o m e n t . Ten m o m e n t nadejdzie, gdy Hitler rzuci Luftwaffe na Wielką Brytanię. Jeżeli u t r z y m a m y p r z e w a g ę w powietrzu i otwarte morze - co na p e w n o z d o ł a m y uczynić - o d e g r a m y się za w a s . " * 25 dywizjonów myśliwskich należało za wszelką cenę utrzy­ m a ć w kraju do obrony Wielkiej Brytanii i Kanału i nic nie b y ł o n a s w stanie z m u s i ć do ich oddania. Mieliśmy zamiar konty­ n u o w a ć wojnę, cokolwiek się zdarzy, i wierzyliśmy, że n a m się to u d a p r z e z j a k i ś czas, a o d d a n i e tych dywizjonów zniszczyło­ by naszą szansę przeżycia. W t y m miejscu poprosiłem, aby w e z w a n o generała Georgesa, g ł ó w n o d o w o d z ą c e g o frontu pół­ n o c n o - z a c h o d n i e g o , który p r z e b y w a ł w sąsiedztwie. U c z y n i o n o to i w k r ó t c e generał Georges przybył. Został p o i n f o r m o w a n y o przebiegu r o z m ó w i potwierdził informacje o froncie francuskim, które wcześniej przekazał Weygand. Je­ szcze raz n a m a w i a ł e m na plan tworzenia partyzantki. A r m i a n i e m i e c k a nie była tak silna, j a k m o ż n a b y ł o w n i o s k o w a ć ze skutków uderzenia. G d y b y wszystkie armie francuskie, k a ż d a dywizja i b r y g a d a walczyły z oddziałami na swych frontach z m a k s y m a l n ą energią, m o ż n a by osiągnąć generalną r ó w n o w a ­ gę sił. O p o w i a d a n o mi o strasznych warunkach na drogach za­ tłoczonych uciekinierami, n ę k a n y m i nie odpieranym o g n i e m z s a m o l o t ó w niemieckich, o m a s o w y c h ucieczkach mieszkań­ ców oraz o narastającym z a ł a m y w a n i u się m e c h a n i z m ó w rzą­ dzenia i kontroli militarnej. W k t ó r y m ś m o m e n c i e generał We­ ygand wspomniał, że Francja m o ż e być z m u s z o n a do wystąpie­ nia z prośbą o zawieszenie ognia. Reynaud natychmiast wark­ nął: „To j e s t sprawa polityczna." Według w s p o m n i e ń I s m a y a p o w i e d z i a ł e m w ó w c z a s : „Jeżeli u w a ż a się, że dla Francji w jej * Za zapamiętanie tych słów jestem zobowiązany generałowi Ismayowi (przyp. oryg.).

156

UPADEK FRANCJI

cierpieniu lepiej będzie, aby armia się poddała, nie należy się w a h a ć ze względu na nas, p o n i e w a ż cokolwiek wy zrobicie, my b ę d z i e m y wciąż walczyć, walczyć i w a l c z y ć . " K i e d y p o w i e d z i a ł e m , że armia francuska walcząc nadal gdziekolwiek b ę d z i e - mogłaby związać lub zniszczyć sto nie­ m i e c k i c h dywizji,

generał Weygand odpowiedział:

„Nawet

gdyby tak było, to i tak będą mieli n a s t ę p n e sto, aby najechać i podbić was. Co byście wtedy z r o b i l i ? " Na to o d p o w i e d z i a ł e m , że nie j e s t e m ekspertem wojskowym, ale moi doradcy technicz­ ni uważają, że najlepsza m e t o d a p o r a d z e n i a sobie z inwazją N i e m c ó w na Wyspę, to utopić ilu się da po drodze, a reszcie rozwalić głowy, gdy się będą wyczołgiwali na brzeg. Weygand o d p o w i e d z i a ł z e s m u t n y m u ś m i e c h e m : „ W k a ż d y m razie m u s z ę p r z y z n a ć , że m a c i e doskonały r ó w p r z e c i w c z o ł g o w y . " To były ostatnie w a ż n e słowa, j a k i e usłyszałem od niego. P a m i ę t a m , że w całej tej nieszczęsnej dyskusji prześladowało mnie u c z u c i e żalu, że Wielka Brytania z jej 4 8 - m i l i o n o w y m n a r o d e m nie m o ­ że wnieść większego udziału w wojnę lądową, i do tej pory 9/10 rzezi i 9 9 % cierpienia spadło na Francję, i tylko na Francję. Mniej więcej po godzinie wstaliśmy, aby u m y ć ręce i na stół konferencyjny wniesiono posiłek. W tej przerwie r o z m a w i a ł e m z g e n e r a ł e m G e o r g e s e m prywatnie i p r z e d e wszystkim p r o p o ­ n o w a ł e m k o n t y n u o w a n i e walki wszędzie na froncie wewnętrz­ n y m oraz długotrwałą wojnę partyzancką w rejonach górskich, a po drugie - przeniesienie rządu do Afryki, który to p o m y s ł tydzień wcześniej u w a ż a ł e m za „defetyzm". M ó j s z a n o w n y przyjaciel - c h o c i a ż obciążony dużą bezpośrednią odpowie­ dzialnością, nigdy nie miał wolnej ręki, aby p o p r o w a d z i ć armie francuskie - nie w y d a w a ł się uważać, że któryś z tych ruchów daje j a k ą ś nadzieję. N a p i s a ł e m tak lekko o wydarzeniach tych dni, ale była to pra­ w d z i w a m ę k a dla naszych u m y s ł ó w i dusz.

O k o ł o 10 w i e c z o r e m wszyscy zasiedli do obiadu. Siedziałem po prawej stronie Reynauda, a generał de Gaulle obok m n i e z drugiej strony. P o d a n o zupę, omlet (lub coś w tym rodzaju),

157

Z POWROTEM DO FRANCJI

kawę i lekkie w i n o . Teraz, m i m o strasznych cierpień p o d nie­ mieckim

biczem,

zachowywaliśmy

się c a ł k i e m

przyjaźnie.

W k r ó t c e j e d n a k nastąpił zgrzyt. Czytelnik p r z y p o m i n a sobie zapewne, jaką w a g ę przywiązy­ w a ł e m do silnego uderzenia na Włochy, jeśli tylko przystąpią do wojny, i do ustaleń, j a k i e zapadły przy p e ł n y m współdziała­ niu Francuzów, aby przerzucić ciężkie b o m b o w c e brytyjskie na francuskie lotniska k o ł o Marsylii w celu z a a t a k o w a n i a Turynu i M e d i o l a n u . W s z y s t k o było teraz g o t o w e do uderzenia. Kiedy usiedliśmy, m a r s z a ł e k lotnictwa Barratt, d o w o d z ą c y brytyjskimi siłami powietrznymi we Francji, zatelefonował do Ismaya, aby mu przekazać, iż miejscowe w ł a d z e były przeciw­ ne startowi brytyjskich b o m b o w c ó w z tej racji, że atak na W ł o ­ chy spowoduje j e d y n i e o d w e t na tereny p o ł u d n i o w e j Francji, któremu Brytyjczycy nie będą w stanie się przeciwstawić ani zapobiec. R e y n a u d , Weygand, E d e n , Dill i ja wstaliśmy od sto­ łu i po p e w n y c h pertraktacjach R e y n a u d zgodził się na wysłanie rozkazu do odnośnych władz francuskich, aby n i e zatrzymywa­ ły brytyjskich b o m b o w c ó w . Ale później, tej samej nocy, Barratt doniósł, że Francuzi znajdujący się w pobliżu ściągnęli na lotni­ ska r ó ż n e g o rodzaju wozy i ciężarówki, uniemożliwiając t y m s a m y m start b o m b o w c ó w . Kiedy wstaliśmy od kolacji i usiedliśmy do kawy i koniaku, R e y n a u d powiedział mi, że marszałek Petain p o i n f o r m o w a ł go, iż Francja będzie m u s i a ł a wystąpić o zawieszenie broni, i że napisał j u ż notatkę na ten temat, którą chciał, aby ten przeczytał. „Jeszcze mi jej nie dał - powiedział R e y n a u d - j e s z c z e się wsty­ d z i " . Powinien był się r ó w n i e ż wstydzić milczącego poparcia dla żądania Weyganda, a b y ś m y oddali nasze ostatnie 25 dywi­ zjonów myśliwskich, gdy s a m był przekonany, że wszystko stracone i Francja p o w i n n a się p o d d a ć . Z m a r t w i e n i udaliśmy się na spoczynek w tym z a b a ł a g a n i o n y m z a m k u , lub w oddalo­ n y m o parę mil pociągu w o j s k o w y m . N i e m c y weszli do Paryża 14 czerwca.

158

UPADEK FRANCJI

W c z e ś n i e rano podjęliśmy rozmowy. O b e c n y był marszałek lotnictwa Barratt. R e y n a u d p o n o w i ł swą prośbę o stacjonowa­ nie j e s z c z e 5 d y w i z j o n ó w m y ś l i w c ó w we Francji, a generał Weygand dodał, że b a r d z o potrzebuje dziennych b o m b o w c ó w , aby uzupełnić niedostatek sił krajowych. Z a p e w n i ł e m ich, że zagadnienie zwiększonej p o m o c y powietrznej dla Francji zo­ stanie uważnie i w przychylnej atmosferze rozpatrzone przez G a b i n e t Wojenny natychmiast, j a k w r ó c ę do L o n d y n u , ale jesz­ c z e raz podkreśliłem, ż e n i e w y b a c z a l n y m b ł ę d e m byłoby po­ zbawienie Z j e d n o c z o n e g o K r ó l e s t w a niezbędnej obrony.* Pod koniec tego krótkiego spotkania postawiłem następujące, wyraźnie określone pytania: 1. Czy wielkość P a r y ż a i p r z e d m i e ś ć nie będzie stanowić przeszkody opóźniającej m a r s z wroga, tak j a k to b y ł o w 1914 roku lub j a k w M a d r y c i e ? 2. Czy u m o ż l i w i to z o r g a n i z o w a n i e k o n t r u d e r z e n i a wojsk brytyjskich i francuskich znad dolnej S e k w a n y ? 3. Jeśli zakończy się okres zorganizowanej wojny, czy będzie to oznaczać r ó w n o c z e s n e r o z p r o s z e n i e wojsk w r o g a ? Czy wal­ ki wojsk i ataki na łączność w r o g a będą m o ż l i w e ? C z y zasoby w r o g a są wystarczające, do u t r z y m a n i a o k u p o w a n y c h krajów, j a k również dużej części Francji, przy j e d n o c z e s n y m prowadze­ niu walk z armią francuską i z Wielką Brytanią? 4. Czy w o b e c tego m o ż n a p r z e d ł u ż y ć o p ó r do czasu przystą­ pienia do wojny S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h ? G e n e r a ł Weygand, zgadzając się z koncepcją kontruderzenia nad dolną Sekwaną, stwierdził, że nie ma dostatecznej liczby wojska, aby to w y k o n a ć . Powiedział, że w j e g o o c e n i e N i e m c y * W związku z tym interesujące będzie wzięcie pod uwagę oświadczenia zło­ żonego przez generała Gamelina 15 marca 1938 roku Conseil Supérieure de l'Air: „W przypadku, gdyby Anglia przyszła nam z pomocą, można mieć nadzieję, że zgodzi się wzmocnić nasze bombowe ramię poprzez użycie naszych baz. Z drugiej strony, jest zupełnie nieprawdopodobnym, aby zgo­ dziła się wysłać do Francji jednostki myśliwskie, które są odpowiedzialne za obronę jej własnego terytorium" (przyp. oryg.).

Z POWROTEM DO FRANCJI

159

mają d u ż e rezerwy, aby u t r z y m a ć wszystkie podbite kraje, j a k również dużą część Francji. R e y n a u d dodał, że N i e m c y u t w o ­ rzyli 55 dywizji i wyprodukowali od momentu wybuchu wojny 4 do 5 tysięcy ciężkich czołgów. Była to, oczywiście, ogromna prze­ sada. K o n k l u d u j ą c , w y r a z i ł e m w najbardziej

oficjalny s p o s ó b

nadzieję, że przy k a ż d o r a z o w e j zmianie sytuacji rząd francuski p o w i a d o m i natychmiast rząd brytyjski, abyśmy mogli spotkać się w j a k i m ś d o g o d n y m miejscu, z a n i m podejmą ostateczne de­ cyzje, k t ó r e będą k i e r o w a ł y ich działaniami w drugiej fazie wojny. N a s t ę p n i e p o ż e g n a l i ś m y się z Pétainem, W e y g a n d e m i ze sztabem ( G r a n d Quartier General) i był to ostatni raz, kiedy się widzieliśmy. N a k o n i e c p o p r o s i ł e m admirała D a r l a n a n a parę słów na osobności. „Darlan, nie m o ż e p a n pozwolić, aby prze­ jęli francuską flotę" - p o w i e d z i a ł e m . Z a p e w n i ł m n i e uroczy­ ście, że nigdy do tego nie dopuści.

Brak o d p o w i e d n i e g o paliwa s p o w o d o w a ł , że spitfire'y nie mogły n a s e s k o r t o w a ć . Musieliśmy wybierać: albo c z e k a ć aż się przejaśni, albo r y z y k o w a ć lot flamingiem. Z a p e w n i a n o n a s , że całą d r o g ę będzie p o c h m u r n o . Musieliśmy koniecznie w r ó ­ cić do kraju. W związku z t y m wystartowaliśmy sami, wzywa­ j ą c j e d n o c z e ś n i e eskortę, aby wyleciała n a m na spotkanie n a d K a n a ł e m , jeżeli to będzie możliwe. Kiedy zbliżaliśmy się do wybrzeża, niebo się oczyściło i wkrótce stało się b e z c h m u r n e . O s i e m tysięcy stóp poniżej, ptfnaszej prawej stronie stał w p ł o ­ mieniach Hawr. D y m uchodził na wschód. Eskorty nie b y ł o widać. Po p e w n y m czasie z a u w a ż y ł e m j a k i e ś r o z m o w y z kapi­ t a n e m i zaraz p o t e m zanurkowaliśmy na w y s o k o ś ć o k o ł o 100 stóp nad s p o k o j n y m m o r z e m , gdzie często samoloty są niewi­ doczne. Co się stało? P o t e m d o w i e d z i a ł e m się, że z a u w a ż o n o d w a samoloty niemieckie, strzelające do łodzi rybackich. M i e ­ liśmy szczęście, że piloci nie popatrzyli do góry. Eskorta spot­ kała się z nami, gdy zbliżaliśmy się do b r z e g ó w Anglii i wierny flaming wylądował bezpiecznie w H e n d o n .

160

UPADEK FRANCJI

O godzinie 5 tego s a m e g o p o p o ł u d n i a z d a ł e m G a b i n e t o w i W o j e n n e m u s p r a w o z d a n i e z mojej misji. Opisałem stan armii francuskich tak, j a k został on przedsta­ w i o n y z e b r a n y m p r z e z generała W e y g a n d a . P r z e z sześć dni wałczyli w dzień i w nocy, teraz byli prawie c a ł k o w i c i e wyczer­ p a n i . Atak nieprzyjaciela p r z e p r o w a d z o n y p r z e z 120 dywizji wspieranych przez siły p a n c e r n e spadł na 40 dywizji francu­ skich, które zostały w y m a n e w r o w a n e i p o k o n a n e w k a ż d y m p u n k c i e . Siły p a n c e r n e w r o g a s p o w o d o w a ł y wielką dezorgani­ zację w kwaterach g ł ó w n y c h większych formacji, które były n i e p o r a d n e w działaniu i niezdolne s p r a w o w a ć kontroli nawet nad mniejszymi formacjami. A r m i e francuskie znalazły się te­ raz na ostatniej linii, gdzie m o g ł y j e s z c z e stawiać zorganizowa­ ny opór. Linia ta została j u ż p r z e r w a n a w d w ó c h czy trzech miejscach, i gdyby się załamała, generał W e y g a n d nie byłby w stanie k o n t y n u o w a ć walki. Najwidoczniej generał W e y g a n d nie widział żadnej szansy na dalszą walkę Francuzów, a marszałek Petain j u ż niemal zdecy­ d o w a ł , że trzeba zawrzeć pokój. U w a ż a ł , że Francja jest syste­ m a t y c z n i e niszczona przez N i e m c ó w , a j e g o o b o w i ą z k i e m jest u r a t o w a ć resztę kraju przed p o d o b n y m losem. W s p o m n i a ł e m o j e g o notatce, którą pokazał W e y g a n d o w i , ale mu jej nie zosta­ wił.

„Nie ma wątpliwości - p o w i e d z i a ł e m - że Petain w tym

momencie jest stą,

człowiekiem

niebezpiecznym,

zawsze

był

defety-

nawet w poprzedniej wojnie ".

Z drugiej strony w y d a w a ł o się, że R e y n a u d był z d e c y d o w a n y p r o w a d z i ć walkę dalej. N a t o m i a s t generał de G a u l l e był zwo­ lennikiem prowadzenia wojny partyzanckiej. B y ł młody, ener­ giczny i zrobił na m n i e korzystne wrażenie. U w a ż a ł e m za m o ­ żliwe - gdyby o b e c n a linia z a ł a m a ł a się - że R e y n a u d zwróci się do niego o przyjęcie d o w ó d z t w a . A d m i r a ł Darlan r ó w n i e ż za­ deklarował, że nigdy nie p o d d a marynarki francuskiej wrogo­ wi; w ostateczności wyśle ją do Kanady, ale w tej sprawie ist­ niało p r a w d o p o d o b i e ń s t w o , że zostanie p r z e g ł o s o w a n y przez polityków francuskich.

Z POWROTEM DO FRANCJI

161

B y ł o j a s n y m , że Francja jest bliska całkowitego zaprzestania z o r g a n i z o w a n e g o oporu, i że ten rozdział wojny się kończy. Francuzi mogą j e s z c z e k o n t y n u o w a ć walkę. Mogą istnieć na­ wet d w a rządy - j e d e n , który zawrze pokój, a drugi - który z francuskich kolonii zorganizuje opór i będzie k o n t y n u o w a ł walkę na morzu przy p o m o c y floty, a we Francji za p o m o c ą partyzantki. Było j e s z c z e za wcześnie, aby o t y m m ó w i ć . C h o ­ ciaż p r z e z jakiś czas b ę d z i e m y j e s z c z e musieli posyłać p o m o c do Francji, m u s i m y teraz s k o n c e n t r o w a ć g ł ó w n e wysiłki na ob­ ronie naszej Wyspy.

R O Z D Z I A Ł VIII

OBRONA

KRAJU

Czerwiec

Nadzwyczajny wysiłek brytyjski - Nadchodzące niebezpieczeństwa Sprawa „komandosów" - Ochotnicy obrony lokalnej nazwani Home Guard - Brak obrony przeciwczołgowej - Zakład eksperymentalny majora Jefferisa - Klejąca bomba - Pomoc dla Wolnych Francuzów de Gaulle'a Przygotowania do repatriacji następnych oddziałów fran­ cuskich - Opieka nad rannymi Francuzami - Zwolnienie oddziałów brytyjskich na intensywne szkolenie - Prasa a naloty lotnicze - Nie­ bezpieczeństwo wykorzystania przez Niemców przejętych fabryk eu­ ropejskich - Pytania powstałe na Bliskim Wschodzie i w Indiach Problem uzbrojenia żydowskich kolonistów w Palestynie - Postęp w naszym planie obrony - Wielka przeszkoda przeciwczołgowa i inne środki.

P

rzyszły czytelnik tych stronic p o w i n i e n sobie zdać spra­ wę, j a k nieprzenikniona i z w o d n i c z a jest z a s ł o n a mgły spowijającej „ N i e z n a n e " . Teraz, w p e ł n y m świetle, j u ż

po czasie, łatwo dostrzec, w którym miejscu byliśmy niedo­ informowani, zbytecznie zaniepokojeni, gdzie byliśmy nie­

u w a ż n i , czy niezdarni. D w a razy w ciągu d w ó c h miesięcy zo­ staliśmy k o m p l e t n i e zaskoczeni. Najazd na N o r w e g i ę i przedar­ c i e się pod S e d a n e m ze w s z y s t k i m i tego k o n s e k w e n c j a m i u d o w o d n i ł y zabójczą siłę przedsiębiorczości niemieckiej. Co j e s z c z e mają tak p r z y g o t o w a n e i do perfekcji z o r g a n i z o w a n e ? C z y zaatakują z n i e n a c k a nową bronią, d o s k o n a ł y m planowa­ n i e m i przytłaczającą siłą w którymś z kilkunastu m o ż l i w y c h miejsc lądowania? C z y uderzą na Irlandię? G ł u p i m byłby ten, kto pozwoliłby, aby j e g o r o z u m o w a n i e - nie w i e m j a k wyraźne

163

OBRONA KRAJU

i z pozoru p e w n e - nie b r a ł o pod u w a g ę wszystkich m o ż l i w y c h sytuacji, przed którymi m o ż n a by się j e s z c z e zabezpieczyć. „ M o ż e s z mi wierzyć - m a w i a ł doktor J o h n s o n - kiedy c z ł o ­ wiek wie, że zostanie za d w a tygodnie powieszony, potrafi skoncentrować swoje myśli w zadziwiający s p o s ó b " . Z a w s z e b y ł e m pewien, że wygramy, ale m i m o to k i e r o w a ł e m się kon­ kretną sytuacją, która m o b i l i z o w a ł a m n i e do działania. D z i e ń 6 c z e r w c a - j a k się wydaje - był dla m n i e d n i e m b a r d z o aktyw­ n y m i na p e w n o n i e j a ł o w y m . M o j e notatki d y k t o w a n e r a n o z łóżka podczas rozmyślania nad ciężką sytuacją ukazują róż­ n o r o d n o ś ć tematów, na które trzeba b y ł o z a r e a g o w a ć . Najpierw s k o n t a k t o w a ł e m się z ministrem zaopatrzenia (pa­ n e m H e r b e r t e m M o r r i s o n e m ) w celu u z y s k a n i a informacji na temat rozwoju prac nad r ó ż n y m i u r z ą d z e n i a m i z w i ą z a n y m i z naszymi rakietami i c z u ł y m i zapalnikami przeciwlotniczymi, gdzie p o c z y n i o n o p e w i e n postęp. N a s t ę p n i e z m i n i s t r e m prze­ mysłu lotniczego ( l o r d e m Beaverbrookiem), aby u z y s k a ć coty­ g o d n i o w e s p r a w o z d a n i e na temat p r o j e k t o w a n i a i produkcji a u t o m a t y c z n y c h c e l o w n i k ó w b o m b o w y c h , a także radiona­ m i e r n i k ó w dla kontroli m a ł y c h wysokości i systemu przechwy­ tywania przez lotnictwo celów p o w i e t r z n y c h . R o b i ł e m to, aby zwrócić u w a g ę d w u m n o w y m m i n i s t r o m n a t e tematy spośród wielu innych, którymi od d a w n a się szczególnie interesowałem. P o p r o s i ł e m Admiralicję, aby przeniosła - c z a s o w o przynaj­ mniej - 50 w y s z k o l o n y c h lub częściowo w y s z k o l o n y c h pilotów do

dowództwa

lotnictwa myśliwskiego.

Obecnie

55

brało

udział w wielkiej bitwie powietrznej. Z a ż ą d a ł e m , aby sporzą­ d z o n o plan ataku na W ł o c h y pbprzez naloty na Turyn i M e d i o ­ lan w przypadku ich przystąpienia do wojny. Z a p y t a ł e m M i n i ­ sterstwo Wojny o plany sformowania brygady holenderskiej zgodnie z p r a g n i e n i e m rządu holenderskiego na u c h o d ź s t w i e oraz n a c i s k a ł e m na ministra spraw zagranicznych, aby u z n a ć rząd belgijski - p o z a k r ó l e m w z i ę t y m do niewoli - za j e d y n ą konstytucyjną w ł a d z ę belgijską, a także by zachęcić do mobili­ zacji w Jugosławii, j a k o p r z e c i w d z i a ł a n i a w o b e c zagrożenia włoskiego. Poleciłem, s p o w o d o w a ć , żeby lotniska w Barduffosse i Skaarnlands (które z b u d o w a l i ś m y w okolicach Narviku,

164

UPADEK FRANCJI

a teraz właśnie mieliśmy opuścić) na j a k d ł u g o to tylko możli­ w e były n i e z d o l n y m i d o użytku p r z e z zakopanie t a m b o m b z o p ó ź n i o n y m z a p ł o n e m . P a m i ę t a ł e m bowiem, j a k skutecznie tą właśnie metodą N i e m c y opóźnili użycie naszej kolei w 1918 roku, gdy się na koniec wycofywali. Niestety! M i e l i ś m y b a r d z o m a ł o takich b o m b . W związku z p r z e w i d y w a n y m i w r o g i m i działaniami W ł o c h m a r t w i ł e m się t a k ż e o liczne statki w portach na M a l c i e będące w r ó ż n y m stadium r e m o n t u . N a p i s a ł e m długą n o t a t k ę do mini­ stra zaopatrzenia na temat w y r ę b u d r e w n a i p r z e t w a r z a n i a go w kraju. B y ł a to j e d n a z najważniejszych metod zmniejszenia tonażu naszego importu i z a p e w n i e n i a samowystarczalności, a l b o w i e m należało się liczyć z tym, że długo nie d o s t a n i e m y d r e w n a z Norwegii. Wiele z tych notatek znajduje się w Załącz­ niku A. M a r z y ł o mi się więcej oddziałów regularnych, które p o z w o ­ liłyby o d b u d o w a ć i p o w i ę k s z y ć armię. Wojen przecież nie wy­ grywa się przy p o m o c y bohaterskich służb cywilnych. Premier do ministra wojny 6 czerwca 1940 1. Ponad dwa tygodnie temu powiedziano mi, że 8 batalionów może opuścić Indie i przybyć do kraju w ciągu 42 dni od dnia wydania rozkazu. Rozkaz wydano. Teraz okazuje się, że dopiero 6 czerwca (tzn. dzisiaj) pierwsza ósemka opuszcza Indie i, odbywszy podróż wokół Przylądka [Dobrej Nadziei] przybędzie dopiero 25 lipca. 2. Dużymi statkami przybywają Australijczycy, ale wydaje się, że zmarnowali tydzień w Kapsztadzie, a teraz płyną z prędkością jedy­ nie 18 węzłów, zamiast 20, jak mnie o tym zapewniano. Jest nadzieja, że będą tu około 15 czerwca. Czy tak będzie rzeczywiście? W każ­ dym razie, kiedykolwiek przybędą, duże statki muszą być natych­ miast zapełnione batalionami terytorialnymi - im więcej tym lepiej najlepiej dwunastoma, i wysłane do Indii z maksymalną prędkością. Kiedy tylko tam przybędą, muszą zaokrętować następne 8 batalionów regularnych i odbyć podróż powrotną z maksymalną prędkością. Na­ stępnie muszą przewieźć kolejną partię batalionów terytorialnych do Indii. Przyszłe przerzuty mogą być omówione później.[...] Wszystko o co proszę teraz to to, aby te statki płynęły w tę i z powrotem z ma­ ksymalną prędkością. 3. Z wielką przykrością stwierdzam prawdziwy impas, w jakim znalazły się bataliony z Palestyny w wyniku miejscowej presji

OBRONA KRAJU

165

i sprzeciwów. Jest całkiem zrozumiałe, że generał Wavell patrzy na sytuację z własnego punktu widzenia. My tutaj musimy myśleć o zbu­ dowaniu dobrej armii, aby nadrobić - jak dalece się tylko d a - to, co straciliśmy podczas pierwszego roku wojny przez pożałowania godną niemożność wsparcia Francuzów odpowiednią ilością brytyjskich sił ekspedycyjnych. Czy zdaje Pan sobie sprawę, że gdy w pierwszym roku poprzedniej wojny wprowadziliśmy do akcji 47 dywizji, były to dywizje składające się z 12 batalionów i batalionu pionierów, a nie dziewięciu - jak teraz? Rzeczywiście, jesteśmy ofiarami braku koor­ dynacji pracy pomiędzy ministerstwami. 4. Ponieważ zdołaliśmy ocalić siły ekspedycyjne, byłem skłonny czekać na wymianę tych 8 batalionów z Palestyny na 8 batalionów z Indii, pod warunkiem, że te ostatnie zostaną przysłane natychmiast. Nie dostarczył mi Pan jednak żadnego rozkładu tej operacji. Nie otrzymałem jeszcze żadnego sprawozdania o możliwości wysłania brytyjskich batalionów i ich wymiany w Indiach poprzez Basrę i Za­ tokę Perską. Może będzie Pan uprzejmy dostarczyć mi to w pierwszej kolejno­ ści. 5. Jestem także gotów rozpatrzyć - jako alternatywę lub natychmia­ stowe posunięcie - wysłanie do Wielkiej Brytanii reszty korpusu au­ stralijskiego. Proszę o notatkę na ten temat, ze szczegółowymi datami, kiedy to można zrobić. 6. Proszę nie myśleć, że ignoruję sytuację Bliskiego Wschodu. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że powinniśmy ściągnąć z Indii możliwie jak najwięcej, a nieustający strumień jednostek indyjskich powinien posuwać się do Palestyny i Egiptu przez Bombaj i Karaczi, trasą przez pustynię. W tej chwili w Indiach nie dzieje się nic takiego, o czym warto by mówić. W ostatniej wojnie nie tylko wycofaliśmy z Indii wszystkie brytyjskie oddziały regularne w pierwszych dzie­ więciu miesiącach (dużo więcej, niż jest ich tam teraz), ale również korpus hinduski, który już na Boże Narodzenie walczył we Francji. Nasza słabość, powolność i brak mocy i energii są wyraźnie widoczne na tle tego, co zostało zrobione 25 lat temu. Naprawdę uważam, że Pan oraz panowie Lloyd i Amery powinniście dać sobie radę, aby wyciągnąć nasze sprawy na Wschodzie i na Bliskim Wschodzie z te­ go bezwładu, który je ogarnął.

Był to czas, gdy cała Wielka Brytania pracowała, d o k ł a d a ł a starań w największym stopniu i była tak zjednoczona, jak nigdy

166

UPADFK FRANCJI

dotąd. Mężczyźni i kobiety harowali w fabrykach, aż padali z wyczerpania przy maszynach i trzeba ich było wysyłać do d o m u na o d p o c z y n e k . Ich miejsce zajmowali następni, przybyli p r z e d czasem. J e d y n y m p r a g n i e n i e m wszystkich mężczyzn, a także wielu kobiet, było p o s i a d a n i e broni. Rząd i Gabinet były p o ł ą c z o n e więzami, o których pamięć h o ł u b i o n a jest do dziś. W y d a w a ł o się, że ludzie nie znają uczu­ cia strachu, a ich przedstawiciele w P a r l a m e n c i e zachowywali się równie godnie. N i e ucierpieliśmy tak j a k Francja pod nie­ m i e c k i m c e p e m . Nic tak nie rusza Anglika, j a k g r o ź b a inwazji - rzecz nie z n a n a od tysiąca lat. O g r o m n e m a s y ludzkie były g o t o w e zwyciężyć lub u m r z e ć . N i e b y ł o potrzeby p o b u d z a ć ich d u c h a p r z e m ó w i e n i a m i . Byli z a d o w o l e n i słysząc, j a k w y r a ż a m ich uczucia i daję im s e n s o w n e motywacje do tego, co chcą robić. J e d y n e odstępstwo stanowili ci, którzy próbowali zrobić j e s z c z e więcej, niż to możliwe, i uważali, że szaleństwo m o ż e zintensyfikować ich czyny. Decyzja, aby wysłać nasze d w i e d o b r z e u z b r o j o n e dywizje z p o w r o t e m do Francji w z m o g ł a j e s z c z e bardziej k o n i e c z n o ś ć podjęcia wszelkich

możliwych

środków

do

obrony

Wyspy

p r z e d b e z p o ś r e d n i m atakiem. Premier do generała Ismaya 18 czerwca 1940 Chciałbym zostać poinformowany na temat: 1. ochrony wybrzeża i baterii wybrzeżowych; 2. osłony portów i zatoczek (tzn. budowania zapór w stronę lądu); 3. oddziałów trzymanych w odwodzie do naty­ chmiastowego wejścia do akcji; 4. mobilnych kolumn i grup bojo­ wych; 5. rezerw strategicznych. Ktoś powinien mi wyjaśnić stan rozmaitych sił, łącznie z armatami dostępnymi na każdym obszarze. Wydałem polecenia, aby 8 pułk czołgów natychmiast wyposażyć w czołgi piechoty i czołgi szybkie, aż będą mieli 52 nowe czołgi, wszystkie dobrze wyposażone i uzbro­ jone. Co zrobiono z produkcją z tego i z poprzedniego miesiąca? Na­ leży sprawdzić, czy jest natychmiast przekazywana oddziałom, czy może stoi gdzieś w magazynach. Odpowiedzialnym za to jest generał CaiT. Proszę o raport w tej sprawie. Co na temat oddziałów szturmowych sądzi głównodowodzący siła­ mi wewnętrznymi? Zawsze byliśmy przeciwni takim pomysłom, ale Niemcy z pewnością wiele zyskali w ostatniej wojnie stosując je,

OBRONA KRAJU

167

a tym razem jest to główna przyczyna ich zwycięstwa. Powinniśmy mieć przynajmniej 20 tysięcy ludzi w oddziałach szturmowych, czy też oddziałach „Lampartów" (ewentualnie nazwanych „Komandosa­ mi") utworzonych z istniejących jednostek, gotowych skoczyć do gardła wszelkim małym grupom lądującym z morza czy z powietrza. Ci oficerowie i żołnierze powinni być uzbrojeni w najnowszy sprzęt, pistolety maszynowe, granaty, e t c , oraz mieć ułatwiony dostęp do motocykli i samochodów pancernych.

Plan p o w o ł a n i a o c h o t n i k ó w obrony lokalnej, który 13 maja przedstawił G a b i n e t o w i pan Eden, spotkał się z natychmiasto­ w y m o d z e w e m we wszystkich częściach kraju. Premier do ministra wojny 22 czerwca 1940 Chciałbym dostać krótką notatkę na temat ochotników obrony lo­ kalnej ukazującą osiągnięte postępy w ich powoływaniu i uzbrajaniu, a także określającą ich przeznaczenie. Czy są przewidziani do obser­ wacji, czy do poważnych walk? Jaki jest ich związek z policją, dowó­ dztwem wojskowym oraz komisarzami regionalnymi? Od kogo otrzymują rozkazy i przed kim odpowiadają? Byłoby dobrze, gdybym mógł to otrzymać na jednej lub dwóch kartkach papieru. Z a w s z e w y d a w a ł a mi się dla nich odpowiednią n a z w a H o m e Guard. Z a p r o p o n o w a ł e m ją jeszcze w październiku 1939 roku. Premier do ministra wojny 26 czerwca 1940 Nie bardzo podoba mi się nazwa „Ochotnicy obrony lokalnej" dla tych nowych, dużych sił. Słowo „lokalna" jest zbyt banalne. Pan Her­ bert Morrison zaproponował mi dzisiaj nazwę „Straż Cywilna", ale uważam, że Home Guard brzmi lepiej. Proszę nie wahać się zmienić ją mimo już wykonanych naszywek, jeżeli okaże się, że nazwa Home Guard jest bardziej stosowna. Premier do ministra wojny 27 czerwca 1940 Mam nadzieję, że podobała się panu moja propozycja zmiany na­ zwy „Ochotnicy obrony lokalnej", która kojarzy się z władzami lokal­ nymi, na Home Guard. We wczorajszym moim sondażu wszystkim się ta nazwa podobała. Stosownie do tego z m i a n a została d o k o n a n a i w ten s p o s ó b zaczęła działać olbrzymia organizacja, która wkrótce osiągnęła

168

UPADEK FRANCJI

liczebność półtora miliona ludzi i s t o p n i o w o o t r z y m y w a ł a do­ bre uzbrojenie.

W tych dniach najbardziej b a ł e m się, żeby n i e m i e c k i e czołgi nie wylądowały na n a s z y m brzegu. P o n i e w a ż p o d o b a ł mi się p o m y s ł wysadzenia c z o ł g ó w na ich wybrzeżach, sądziłem natu­ ralnie, że oni też o tym myślą. N i e mieliśmy dział przeciwpan­ cernych ani amunicji, ani n a w e t zwykłej artylerii p o l o w e j . Zre­ d u k o w a n e możliwości, k t ó r y m i d y s p o n o w a l i ś m y w radzeniu sobie z n i e b e z p i e c z e ń s t w e m m o g ą b y ć o c e n i o n e na tle nastę­ pującego wydarzenia. W i z y t o w a ł e m n a s z e plaże w zatoce St. Margaret, w pobliżu Dover. B r y g a d i e r p o i n f o r m o w a ł m n i e , że ma tylko 3 działa p r z e c i w p a n c e r n e w swojej brygadzie, osłaniającej na cztery czy pięć mil wysoce zagrożoną linię brzegową. Stwierdził, że ma j e d y n i e 6 p o c i s k ó w do k a ż d e g o działa i zapytał m n i e z lekkim w y z w a n i e m w głosie, czy będzie usprawiedliwiony, jeśli po­ zwoli s w o i m ludziom wystrzelić po j e d n y m pocisku w r a m a c h szkolenia, żeby przynajmniej mogli zobaczyć, j a k ta b r o ń dzia­ ła. O d p o w i e d z i a ł e m , że nie stać nas na strzelanie ć w i c z e b n e , a pociski trzeba z a c h o w a ć do ostatniej chwili i użyć, strzelając z najbliższej odległości. Nie był to czas na z d o b y w a n i e ś r o d k ó w z w y k ł y m i k a n a ł a m i . Aby

zapewnić

sobie

szybką i wolną od biurokracji

akcję

w przypadku j a k i e g o ś d o b r e g o p o m y s ł u czy urządzenia, zatrzy­ m a ł e m dla siebie, j a k o ministra obrony, zakład eksperymental­ ny utworzony p r z e z majora Jefferisa w W h i t c h u r c h . W 1939 roku m i a ł e m bardzo p o ż y t e c z n e kontakty z t y m w s p a n i a ł y m oficerem, k t ó r e g o genialny i błyskotliwy u m y s ł okazał się płod­ ny przez całą wojnę. P o d o b n i e j a k ja, był z n i m blisko Lindem a n n . W y k o r z y s t y w a ł e m ich tęgie głowy i swoją w ł a d z ę . M a ­ j o r Jefferis i j e g o ludzie pracowali nad bombą, którą m o ż n a by było rzucić na czołg (np. z okna), i która by się do niego przykleiła. U d e r z e n i e d u ż e g o ładunku w y b u c h o w e g o w stalową płytę jest szczególnie skuteczne. Wyobrażaliśmy sobie, j a k peł­ ni poświęcenia żołnierze czy cywile podbiegają blisko czołgu

OBRONA KRAJU

169

i rzucają na niego b o m b ę , chociaż jej wybuch przypłacą ży­ c i e m . Niewątpliwie znalazłoby się wielu, którzy by to zrobili. M y ś l a ł e m również, że te bomby, p r z y m o c o w a n e do p r ę t ó w i zmniejszone m o g ł y b y być wystrzeliwane z karabinów. Premier do generała Ismaya 6 czerwca 1940 Jest sprawą najwyższej wagi wynalezienie takiego pocisku, który może być wystrzelony z karabinu na czołg, tak jak granat karabinowy, albo z rusznicy przeciwpancernej, tak jak pocisk moździerzowy. Klejąca bomba („sticky bomb") wydaje się być pożyteczna dla tego pier­ wszego celu, ale może się mylę. W każdym razie należy się skoncen­ trować na znalezieniu czegoś, co może być wystrzeliwane z rusznic albo ze zwykłych karabinów. N a c i s k a ł e m m o c n o na tę sprawę. Premier do generała Ismaya 16 czerwca 1940 Kto odpowiada za produkcję „klejącej" bomby? Słyszę o wielkim zaniedbaniu w tej sprawie. Proszę wezwać dzisiaj generała Carra do złożenia sprawozdania na ten temat i przekazać mi na jednej kartce papieru historię zagadnienia od początku. W tej sprawie musi być wywierany nacisk codziennie, a ja życzę sobie raport co trzy dni. Premier do generała Ismaya 24 czerwca 1940 Pisałem parę dni temu o „klejących" bombach. Wszystkie przy­ gotowania do produkcji powinny postępować w nadziei, że nastę­ pne próby będą owocne. Proszę przekazać mi rozkład działań z wyjaśnieniem, dlaczego wkradło się opóźnienie do sprawy, która jest tak pilną. Premier do generała Ismaya „, 24 czerwca 1940 Rozumiem, że próby nie były owocne i bomba nie zdołała się przykleić do czołgów pokrytych kurzem i błotem. Niewątpliwie można wyprodukować jakąś bardziej kleistą mieszankę i major Jefferis nie powinien ustawać w poszukiwaniach. Jakiekolwiek blokowanie tej sprawy przez urzędników, którzy ją opieszale prowadzili pod pretekstem, że do tej pory nie przyniosła spodziewanych rezultatów, będzie przeze mnie traktowane bardzo su­ rowo. Ostatecznie „klejąca" b o m b a została przyjęta j a k o j e d n a z na­ szych najlepszych, nadzwyczajnych broni. N i g d y nie byliśmy

170

UPADEK FRANCJI

zmuszeni u ż y ć jej w kraju, ale w Syrii - gdzie p a n o w a ł y prymi­ tywne warunki - p o k a z a ł a swoją wartość.

Oczywiście, musieliśmy zrobić wszystko, aby u t w o r z y ć siły, które p o m o g ł y b y generałowi d e G a u l l e ' o w i zostać prawdzi­ w y m u o s o b i e n i e m żyjącej Francji. Premier do pierwszego lorda Admiralicji i podległych mu ministrów 27 czerwca 1940 1. Personel marynarki francuskiej w obozie w Aintree, liczący 13 600 osób, a także 5 530 wojskowych w Trentham Park i 1 900 w Arrow Park oraz odkomenderowani do Blackpool - mają być naty­ chmiast repatriowani francuskimi statkami, znajdującymi się w na­ szych rękach, na terytorium francuskie, tzn. do Maroka. 2. Trzeba im powiedzieć, że dlatego wieziemy ich do Afryki, ponie­ waż wszystkie porty metropolii są w rękach niemieckich, i że rząd francuski zajmie się ich przyszłością. 3. Jeżeli jednak ktoś zgłosi chęć pozostania tutaj, aby walczyć z Niemcami, musi to zrobić zaraz. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby żaden oficer czy żołnierz nie został odesłany pod jurysdykcję francuską wbrew swojej woli. Jutro statki mają być gotowe. Oddziały powinny wyruszyć pod dowództwem swoich oficerów, posiadać własną broń, ale jak najmniej amunicji. Trzeba się zająć wypłatą dla nich. Francuski sprzęt na pokładach statków z Narviku zostanie przez nas przejęty razem z amunicją z Lombardy i z innych statków w ra­ mach naszych kosztów. 4. Należy szczególnie zaopiekować się rannymi Francuzami. Wszyscy, których można bezpiecznie ruszać, powinni zostać odesłani - o ile to możliwe - prosto do Francji. Trzeba zapytać rząd francuski, gdzie życzy sobie, aby zostali odesłani. Jeżeli do portów Republiki, to powinien załatwić z Niemcami ich bezpieczne przyjęcie. W przeciw­ nym razie zostaną odesłani do Casablanki. Wszystkie niebezpieczne sprawy trzeba załatwiać na miejscu. 5. Oprócz ochotników z powyższych oddziałów, którzy chcą pozo­ stać, może również być wielu innych, którzy się tu przedostali z nadzieją na kontynuowanie walki. Tym także należy umożliwić albo powrót do Francji, albo służbę w jednostkach francuskich dowodzonych przez ge­ nerała de Gaulle'a. Należy go powiadomić o naszej decyzji i pomóc mu zebrać ludzi. Porzuciłem nadzieję, aby osobiście przemówił do tych sfor­ mowanych jednostek, jako że ich morale za szybko upadło.

OBRONA KRAJU

171

M o j e m u pragnieniu, aby nasza armia odzyskała swoją rów­ n o w a g ę i s p r a w n o ś ć bojową, przeciwstawiał się fakt, że tak wiele oddziałów było zajętych u m a c n i a n i e m stanowisk i sekto­ rów na wybrzeżu. Premier do ministra wojny 25 czerwca 1940 Szokujące jest, że tylko 57 tysięcy ludzi [cywilów] zatrudnia się przy wszystkich robotach obronnych. Obawiam się, że do tych celów używane jest wojsko. Na obecnym etapie oddziały wojskowe powin­ ny ćwiczyć i szkolić się przynajmniej osiem godzin dziennie, włącza­ jąc w to jeden szybki apel co rano. Cała siła robocza powinna pochodzić ze źródeł cywilnych. Podczas wizyty we wschodniej Anglii przekonałem się, że zobaczenie choćby jednego batalionu na placu apelowym jest w najwyższym stopniu trudne. Wojsko nie powinno być używane ani do pilnowania newralgicznych punktów; ani do budowy fortyfikacji. Oczy­ wiście, taka zmiana nie może zaistnieć natychmiast, ale proszę o jej wprowadzenie jak najszybciej. Premier do ministra informacji 26 czerwca 1940 Prasie i środkom przekazu należy polecić, aby traktowały naloty ze spokojem, w dolnych rejestrach publicznego zainteresowania. Fakty powinny być notowane bez zbędnego uwypuklania, czy nagłówków. Ludzie powinni przyzwyczajać się, aby traktować naloty jak rzecz normalną. Miejscowości atakowane nie powinny być określane zbyt dokładnie. Nie powinno się publikować fotografii pokazujących zni­ szczone domy, chyba że będzie w nich coś bardzo szczególnego, albo posłużą do wykazania, jak skuteczne są schrony Andersona. Musi być jasne, że ogromna większość ludzi w ogóle nie ma do czynienia z na­ lotami, i nie będzie miała żadnych złych skojarzeń, jeżeli się im tego nie narzuci. Wszyscy powinni nauczyć się traktować naloty i alarmy lotnicze, jak gdyby były tylko burzą, niczym więcej. Bardzo proszę przekonać o tym kierownictwo gazet i namówić je do współpracy. Jeżeli będą jakiekolwiek trudności, osobiście porozmawiam ze Związ­ kiem Właścicieli Gazet, ale mam nadzieję, że nie będzie to konieczne. Trzeba pochwalić prasę za jej dotychczasowy wkład w tę sprawę. Premier do ministra wojny 27 czerwca 1940 Załączone daty konwojowania oddziałów z Indii powodują, że bar­ dzo pragnę się dowiedzieć, jak Pan proponuje wykorzystać te 8 wspa­ niałych batalionów. Oczywiście, będą wzmocnieniem dla oddziałów

172

UPADEK FRANCJI

szturmowych. Można przypuszczać, że utworzą dwie dywizje piecho­ ty, z pięcioma dobrymi batalionami terytorialnymi przydzielonymi każdej dywizji - łącznie będzie ich 18. Czy nie powinny oddać pew­ nej liczby oficerów i podoficerów dla wzmocnienia dołączonych ba­ talionów terytorialnych? W ten sposób miałby Pan niedługo 6 brygad piechoty. Niestety, obawiam się, że artyleria będzie pozostawała w ty­ le, ale mam nadzieję, że nie na długo.

Kiedy zaczęły się w z m a g a ć pogłoski o propozycjach zawar­ cia pokoju i otrzymaliśmy na ten temat w i a d o m o ś ć z Watykanu p r z e z Berno, u w a ż a ł e m za s t o s o w n e wysłać następującą notatkę do ministra spraw zagranicznych: 28 czerwca 1940 Mam nadzieję, że nuncjuszowi papieskiemu postawiono sprawę jasno, że nie życzymy sobie zasięgać jakichkolwiek informacji na temat warunków zawarcia pokoju z Hitlerem, i że naszym agentom nie wolno brać pod uwagę takich propozycji. Lecz oto zapis pewnej wątpliwości: Premier do profesora Lindemanna

28 czerwca 1940

Podczas gdy my przyspieszamy przygotowania do panowania w powietrzu, Niemcy będą reorganizować cały przemysł podbitych krajów dla produkcji lotniczej i innej, potrzebnej im do walki. Jest to zatem wyścig. Nie zdołają jednakże uruchomić zdobytych fabryk na­ tychmiast, a my tymczasem odpowiednio przygotowujemy się na groźbę inwazji poprzez wzmocnienie naszego systemu obrony i siły bojowej armii. Lecz z jaką produkcją będziemy musieli się liczyć w przyszłym roku, jeżeli nie zdołamy zbombardować tych nowo zdo­ bytych fabryk niemieckich? Niemcy zwolnieni z konieczności utrzy­ mania gigantycznej armii w stałym kontakcie z armią francuską, będą mieli wolne moce do ataku na nas. Czyż nie należy się spodziewać, że będą one wielkie? Jak szybko może się to rozegrać? Do tej pory roz­ patrywałem pod względem zagrożenia tylko najbliższe trzy miesiące, ale co z rokiem 1941? Wydaje mi się, że jedynie olbrzymie dostawy amerykańskie zdołają wyprowadzić nas z tego zakrętu.

OBRONA KRAJU

173

W miarę j a k czerwiec zbliżał się do końca, rosło poczucie zagrożenia inwazją w każdej chwili. Premier do generała Ismaya 30 czerwca 1940 Mapy Admiralicji dotyczące pływów, faz księżyca, rzeki Humber, ujścia Tamizy i Beachy Head powinny być przestudiowane w celu stwierdzenia, w jakich warunkach będzie najkorzystniej lądować z morza. Oczekuję opinii Admiralicji. L ą d o w a n i e z m o r z a lub powietrza w Irlandii stale n a p a w a ł o obawą szefów sztabu. Ale nasze środki wydawały mi się zbyt o g r a n i c z o n e n a p o w a ż n e przemieszczenie wojsk. Premier do generała Ismaya 30 czerwca 1940 Byłoby niepotrzebnym ryzykiem wywożenie w tym momencie z kraju jednej z dwóch naszych dywizji całkowicie wyposażonych. Co więcej, wątpliwe jest, aby sytuacja w Irlandii wymagała użycia formacji dywizyjnych razem z ich wozami technicznymi, tak jak w przypadku wojny na kontynencie. Opinia szefów sztabu, że prze­ transportowanie dywizji do Irlandii zajmie 10 dni, chociaż przygoto­ wania można poczynić wcześniej, nie jest zadowalająca. Należy spo­ rządzić plany szybkiego przerzucenia do Irlandii Północnej dwu czy też trzech lekko wyposażonych brygad i to w 3 dni. Podwójny trans­ port należy wysłać przodem. Byłoby błędem wysyłanie tam dużych sił artyleryjskich. Jest mało prawdopodobne, aby właśnie w Irlandii dokonano desantu marynarki. Desanty z powietrza nie mogą dyspo­ nować dużą ilością artylerii. W końcu, nic z tego, co się może wyda­ rzyć w Irlandii, nie będzie bezpośrednio decydującym czynnikiem.

W sprawie sprowadzenia do kraju oddziałów z Palestyny mia­ łem problemy z d w o m a starymi przyjaciółmi: sekretarzem stanu ds. Indii, panem Amerym, oraz z sekretarzem stanu ds. kolonii, lordem Lloydem, który deklarował się jako antysyjonista i był zdecydowanie proarabski. Chciałem uzbroić żydowskich koloni­ stów. Pan Amery z India Office miał inne niż ja poglądy na temat roli, jaką powinny odegrać Indie. Ja chciałem, aby oddziały indyj­ skie natychmiast przerzucić do Palestyny i na Bliski Wschód, pod­ czas gdy wicekról i India Office skłaniali się w kierunku długo-

174

UPADEK FRANCJI

terminowego planu utworzenia wielkiej armii indyjskiej zaopa­ trywanej przez miejscowe fabryki zbrojeniowe.

Premier do ministra ds. Indii 22 czerwca 1940 1. Mamy bardzo dużą liczbę oddziałów w Indiach, nie są one jed­ nak wykorzystane do ogólnych celów wojny. Tym razem pomoc Indii jest nieporównywalnie mniejsza niż w latach 1914-1918. Wydaje mi się bardzo prawdopodobnym, że wojna rozprzestrzeni się na Bliski Wschód, a klimat Iraku, Palestyny i Egiptu jest odpowiedni dla od­ działów indyjskich. Proponuję zorganizować je w grupy bojowe, każ­ da z przydziałem artylerii według nowego brytyjskiego modelu. Mam nadzieję, że sześć do ośmiu takich grup będzie gotowych już tej zimy. Powinny zawierać brygady Gurkhów. 2. Proces odsyłania regularnych batalionów brytyjskich musi być kontynuowany i bardzo żałuję, że nie udało nam się uniknąć dwu­ tygodniowego opóźnienia w transporcie do zamiany. Proszę zapew­ nić wicekróla, że wymiana postępuje.

Premier do ministra ds. kolonii 28 czerwca 1940 Niepowodzenie polityki, której jest Pan zwolennikiem, zostało po­ twierdzone przez bardzo dużą liczbę tak potrzebnych nam dziś od­ działów, jakie musimy zatrzymać w Palestynie, to jest: 6 batalionów piechoty 9 pułków kawalerii (Yeomanry) 8 batalionów piechoty australijskiej. Ogółem prawdopodobnie ponad 20 tysięcy ludzi. Jest to cena, jaką musimy zapłacić za politykę antyżydowską prowadzoną od kilku lat. Jeżeli wojna w dużej mierze przeniesie się do Egiptu, wszystkie te oddziały trzeba będzie wycofać i sytuacja żydowskich kolonistów stanie się bardzo niebezpieczną. Doprawdy, jestem pewien, że zosta­ niemy poinformowani, iż nie możemy wycofać tych oddziałów, cho­ ciaż są wśród nich najlepsze i tak bardzo potrzebne gdzie indziej. Gdyby Żydzi byli porządnie uzbrojeni, moglibyśmy zabrać nasze od­ działy i nie zaistniałoby niebezpieczeństwo, że Żydzi zaatakują Ara­ bów, ponieważ są całkowicie zależni od nas i naszego panowania na morzach. Uważam niemal za skandal to, że podczas gdy walczymy o życie, tak duże siły są unieruchomione z powodu polityki, którą popiera zaledwie część Partii Konserwatywnej.

OBRONA KRAJU

175

Miałem nadzieję, że spojrzy Pan szerzej na sytuację Palestyny i uczyni wszystko, aby zwolnić garnizon brytyjski. Nie mogę zgodzić się z odpowiedzią, którą od Pana otrzymałem. Nie mogę się zgodzić, że nastawienie Arabów na Bliskim Wschodzie i w Indiach byłoby nieprzychylne, jak to Pan sugeruje. Teraz, kiedy mamy przyjazne sto­ sunki z Turkami, sytuacja jest dużo bezpieczniejszą.

Po raz pierwszy od 125 lat po drugiej stronie wąskiego pasa wód Kanału Angielskiego stał teraz potężny przeciwnik. Naszą zrefor­ mowaną armię i liczne, choć nie tak dobrze wyszkolone, oddziały terytorialne, trzeba było tak zorganizować i rozmieścić, aby utwo­ rzyć rozległy system o b r o n y i b y ć stale w gotowości. Kiedy nadejdzie najeźdźca, zniszczyć go - bo ucieczka jest niemożliwa. Hasłem dla obu stron było „zabij, aby przeżyć". H o m e Guard j u ż włączono w ogólną strukturę obrony. 25 czerwca generał Ironside, głównodowodzący wojsk obrony terytorialnej, przedstawił swoje plany szefom sztabu. Były oczywiście bardzo wnikliwie rozpatry­ wane przez ekspertów i ja również uważnie się im przyjrzałem. Generalnie zostały przyjęte. W tym wczesnym zarysie wielkiego przyszłego planu były trzy główne elementy. Po pierwsze: linie okopów w najbardziej prawdopodobnych miejscach, jeżeli chodzi o inwazję, czyli na plażach, których obrońcy powinni walczyć na swych pozycjach, wspomagani przez ruchome, gotowe do naty­ chmiastowego kontruderzenia odwody. Po drugie: linia zapór przeciwczołgowych - obsadzona przez H o m e Guard - biegnąca do wschodnich ośrodków Anglii i osłaniająca Londyn i wielkie centra przemysłowe przed najazdem pojazdów pancernych. Po trzecie: główne rezerwy przeznaczone do większych działań kontrofensywnych u s y t u o w a n e za linią zapór przeciwczołgo­ wych. W m i a r ę j a k upływały tygodnie i miesiące w p r o w a d z a n o nie­ ustannie uzupełnienia i ulepszenia pierwotnego planu. W przy­ padku ataku miały się bronić nie tylko wszystkie oddziały linio­ we, lecz również p o m o c n i c z e , podczas gdy inne miały szybko iść do przodu, aby niszczyć atakujących z m o r z a czy z powie­ trza. L u d z i e odcięci od bezpośredniej p o m o c y mieli nie tylko

176

UPADEK FRANCJI

p o z o s t a w a ć na pozycjach. P r z y g o t o w y w a n o a k t y w n e środki n ę k a n i a wroga na tyłach: zrywanie łączności, niszczenie surow ó w - tak robili Rosjanie, osiągając d o s k o n a ł e wyniki, gdy N i e m c y zalali ich kraj rok później. Wielu ludzi m u s i a ł y dziwić te liczne przygotowania. R o z u m i e l i , że są k o n i e c z n e : odrato­ wania i z a m i n o w a n i a plaż, zapory p r z e c i w c z o ł g o w e w wąwo­ zach, betonowe bunkry na skrzyżowaniach dróg, umieszczanie na strychach ich d o m ó w w o r k ó w z piaskiem, wykorzystywanie pól golfowych czy nawet najbardziej urodzajnych pól i ogro­ dów

do

wykopania

szerokich

rowów

przeciwczołgowych.

Wszystkie te niedogodności i j e s z c z e wiele więcej przyjmowali ze spokojem. L e c z c z a s a m i musieli zastanawiać się, czy istnieje jakiś generalny plan, czy też j a c y ś nadgorliwcy nie wpadli w szał z p o w o d u n a d m i a r u energii i władzy i dopuszczają się ingerencji w prywatną własność obywateli. Istniał

jednakże

centralny,

gruntowny,

skoordynowany

i obejmujący wszystko plan. W miarę j a k powstawał, przybie­ rał następujący kształt: c a ł o ś c i o w e d o w o d z e n i e należało do kwatery głównej w L o n d y n i e ; cała Wielka Brytania i Irlandia P ó ł n o c n a były p o d z i e l o n e na 7 sztabów d o w o d z e n i a , te znowu na d o w ó d z t w a k o r p u s ó w i dywizji; wszystkie sztaby, korpusy i dywizje miały t r z y m a ć część swoich z a s o b ó w w r u c h o m y c h odwodach, jedynie

minimum

przydzielając

do

utrzymania

własnych p u n k t ó w ochrony. S t o p n i o w o z b u d o w a n o n a plażach strefy obrony na k a ż d y m o b s z a r z e stacjonowania dywizji, za nimi były p o d o b n e „strefy sztabów d o w o d z e n i a " . C a ł y system osiągnął zasięg stu mil i więcej. D o p i e r o za nimi u s t a n o w i o n o główną zaporę przeciwczołgową, biegnącą p r z e z południową Anglię i na p ó ł n o c do h r a b s t w a N o t t i n g h a m . N a d tym wszy­ stkim były g ł ó w n e o d w o d y b e z p o ś r e d n i o p o d p o r z ą d k o w a n e g ł ó w n o d o w o d z ą c y m siłami w e w n ę t r z n y m i . N a s z ą strategią by­ ło utrzymanie j a k największych sił r u c h o m y c h . Wewnątrz tej ogólnej struktury istniało wiele wariantów. Każdy z portów na w s c h o d n i m i p o ł u d n i o w y m wybrzeżu był o d r ę b n y m zagadnieniem. Bezpośredni frontalny atak na który­ kolwiek port w y d a w a ł się rzeczą m a ł o prawdopodobną, wszy-

OBRONA KRAJU

177

stkie p r z e k s z t a ł c o n o w silne punkty oporu, zdolne bronić się z a r ó w n o od strony lądu, j a k od m o r z a . B a r d z o dziwi mnie fakt, że podczas gdy zasada u m a c n i a n i a podejść lądowych b y ł a p o w s z e c h n i e przyjęta i rygorystycznie w p r o w a d z a n a przez wszystkie władze wojskowe w kraju, po­ d o b n e środki nie zostały zastosowane w Singapurze p r z e z wy­ sokich oficerów tam zatrudnionych. Ale to j u ż późniejsza historia. Przeszkody u m i e s z c z o n o na wielu tysiącach mil kwadrato­ wych Wielkiej Brytanii, aby nie d o p u ś c i ć do desantu z p o w i e ­ trza. W s z y s t k i e nasze lotniska, stacje r a d a r o w e i m a g a z y n y pa­ liw, których latem roku 1940 było 375, w y m a g a ł y obrony przez specjalne garnizony i p r z e z ludzi zatrudnionych na lotniskach. Wiele tysięcy newralgicznych p u n k t ó w : mostów, elektrowni, m a g a z y n ó w , ważnych fabryk itp. trzeba było p i l n o w a ć w dzień i w nocy w obawie p r z e d sabotażem lub n a g ł y m atakiem. Były g o t o w e plany zniszczenia zasobów przydatnych w r o g o w i w ra­ zie próby ich przejęcia. Zniszczenie urządzeń portowych, głów­ n y c h dróg, sparaliżowanie transportu s a m o c h o d o w e g o oraz central telefonicznych i telegraficznych przez usunięcie wypo­ sażenia lub całkowite zniszczenie, z a n i m wydostaną się spod naszej kontroli - to wszystko zostało z a p l a n o w a n e w najdrob­ niejszych szczegółach. Jednak p o m i m o tych m ą d r y c h i konie­ c z n y c h środków ostrożności, przy p o d e j m o w a n i u których ad­ ministracja nie skąpiła p o m o c y wojskowym, nie b y ł o m o w y o „polityce spalonej z i e m i " . Anglia m i a ł a być b r o n i o n a p r z e z swoich obywateli, a nie niszczona.

ROZDZIAŁ

AGONIA

IX

FRANCJI

Telegram do Prezydenta - Moja wizyta w Tours - Katastrofalne po­ gorszenie sytuacji - Pan Baudouin - Wielki Mandel - Rozmowa z Reynaudem - Moja odmowa zwolnienia Francji z zobowiązania z 28 marca 1940 - Stanowcze stanowisko panów Herriota i Jeanneneya - „L'Homme du Destin" - Rząd francuski postanawia przenieść się do Bordeaux - Prezydent Roosevelt do Reynauda, 13 czerwca Mój telegram do Prezydenta - Telegram do Reynauda - „Nieroze­ rwalna unia Francji i Wielkiej Brytanii" - Rozczarowujący telegram od Prezydenta - Mój telegram do Prezydenta z 14 i 15 czerwca Wielka bitwa nad Aisne, 9 czerwca - Porażka Francuzów - Beznadziej­ ny opór na linii Maginota - Nasz niewielki udział - Generał Brooke przyjmuje dowództwo - Rozmowy na temat przyczółka w Bretanii Brooke ogłasza sytuację militarną jako beznadziejną - Moja akcepta­ cja - Nasze oddziały wycofują się i okrętują ponownie, 16 i 18 czerwca - Rząd Pétaina zwraca się o zawieszenie broni - Druga ewakuacja z Dunkierki - 136 tysięcy Brytyjczyków i 20 tysięcy Polaków zostaje zabranych do Wielkiej Brytanii - Koszmar „Lancastrii" - Moje posła­ nie z 16 czerwca do premierów dominiów - Nadzieje związane z bi­ twą powietrzną.

P

rzyszłe pokolenia m o g ą u w a ż a ć z a g o d n y z a n o t o w a n i a fakt, że n a d r z ę d n e p y t a n i e : czy powinniśmy walczyć osa­ motnieni nigdy nie stanęło na porządku d z i e n n y m obrad

Gabinetu Wojennego. Zostało to b o w i e m z góry przesądzone przez ludzi ze wszystkich partii w p a ń s t w i e i byliśmy za b a r d z o zajęci, żeby m a r n o w a ć czas na takie w y d u m a n e i a k a d e m i c k i e dyskusje. Zgadzaliśmy się r ó w n i e ż co do tego, że n i e będzie tak źle.

AGONIA FRANCJI

179

P o s t a n o w i o n o p r z e k a z a ć d o m i n i o m pełną informację. P o p r o ­ szono m n i e o napisanie w t y m s a m y m duchu listu do prezyden­ ta R o o s e v e l t a oraz o p o d t r z y m a n i e z d e c y d o w a n i a rządu francu­ skiego i zapewnienie go o n a s z y m c a ł k o w i t y m poparciu. Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 12 czerwca 1940 Spędziłem wczorajszy wieczór i dzisiejszy ranek we francuskiej kwaterze głównej, gdzie generałowie Weygand i Georges przedstawi­ li mi powagę sytuacji. Niewątpliwie otrzymał Pan szczegóły od pana Bullitte'a. Pytanie praktyczne: Co się stanie, gdy front francuski zo­ stanie przełamany, Paryż wzięty, a generał Weygand oficjalnie zawia­ domi swój rząd, że Francja nie jest już w stanie kontynuować - jak ją nazywał - „skoordynowanej wojny"? Obawiam się, że starzejący się marszałek Pétain, który już w 1918 roku nie spisywał się najlepiej, jest gotowy służyć swoim nazwiskiem i prestiżem traktatowi pokojowemu dla Francji. Z drugiej strony Rey­ naud jest za dalszą walką i ma w swoim otoczeniu młodego generała de Gualle'a, który uważa, że jeszcze wiele można zrobić. Admirał Darlan twierdzi, że wyśle flotę francuską do Kanady. Byłoby katastro­ fą, gdyby dwa tak nowoczesne okręty wpadły w niepowołane ręce. Wydaje mi się, że jest wiele środowisk we Francji, które opowiadają się za dalszą walką albo w samej Francji, albo w koloniach francu­ skich, ewentualnie za jednym i drugim. Wobec tego jest to moment, aby podtrzymał Pan Reynauda na duchu i próbował przechylić szalę na korzyść najlepszego i najdłuższego francuskiego oporu. Ośmielam się Panu to powiedzieć, chociaż sądzę, że rozumie Pan to tak samo dobrze jak ja.

13 c z e r w c a o d b y ł e m ostatnią wizytę we Francji na czas nastę­ p n y c h czterech lat. Rząd francuski wycofał się teraz do Tours i napięcie stale rosło. W z i ą ł e m ze sobą E d w a r d a Halifaxa i ge­ nerała Ismaya, chęć wyjazdu z n a m i zgłosił również M a x B e averbrook. W kłopotliwych sytuacjach on zawsze zachowuje pełen o p t y m i z m . T y m r a z e m p o g o d a b y ł a b e z c h m u r n a i lecieli­ ś m y otoczeni eskortą spitfire'ow, zataczając j e d n a k większy ł u k na p o ł u d n i e niż p o p r z e d n i o . Kiedy przybyliśmy do Tours, oka­ zało się, że lotnisko zostało poprzedniej nocy ciężko zbombar­ d o w a n e , ale my i n a s z a cała eskorta p o m i m o wyrw wylądowa-

180

UPADEK FRANCJI

liśmy bezpiecznie. Od razu m o ż n a było w y c z u ć , że sprawy sto­ ją n a p r a w d ę źle. Nikt nie wyszedł n a m naprzeciw, nikt na nas nie czekał. Pożyczyliśmy s a m o c h ó d służbowy od d o w ó d c y po­ sterunku i pojechaliśmy do miasta, kierując się do prefektury, gdzie m i a ł a się mieścić kwatera g ł ó w n a rządu francuskiego. N i k o g o w a ż n e g o tam nie było, ale p o w i e d z i a n o nam, że Reyna­ ud j e d z i e s a m o c h o d e m ze wsi i M a n d e l r ó w n i e ż wkrótce przy­ jedzie. P o n i e w a ż była j u ż prawie godzina 2 po p o ł u d n i u , zapropono­ w a ł e m lunch i po krótkiej dyskusji pojechaliśmy ulicami zatło­ c z o n y m i przez s a m o c h o d y u c h o d ź c ó w . Znaleźliśmy j a k ą ś nie­ czynną kafeterię, ale po krótkiej w y m i a n i e z d a ń dostaliśmy po­ siłek. P o d c z a s lunchu odwiedził m n i e pan B a u d o u i n , którego wpły­ wy w tych ostatnich dniach wzrosły. N a t y c h m i a s t , w ten swój miękki, jedwabisty sposób zaczął mówić o tym, jaki beznadziejny j e s t opór Francji. Gdyby Stany Z j e d n o c z o n e wypowiedziały N i e m c o m wojnę, m o ż e Francja m o g ł a b y k o n t y n u o w a ć walkę. Co ja o t y m sądzę? Nie podjąłem dyskusji na ten temat p o z a stwierdzeniem, że m a m nadzieję, iż A m e r y k a przystąpi do woj­ ny i z pewnością p o w i n n i ś m y walczyć dalej. D o n i e s i o n o mi p o t e m , że rozpowiadał j a k o b y m miał się zgodzić ze zdaniem, iż Francja p o w i n n a się poddać, c h y b a że Stany Z j e d n o c z o n e przy­ stąpią do wojny. N a s t ę p n i e wróciliśmy do prefektury, gdzie c z e k a ł na n a s M a n d e l , minister spraw w e w n ę t r z n y c h . Ten wierny były sekre­ tarz C l e m e n c e a u oraz propagator j e g o ż y c i o w e g o posłania, wy­ d a w a ł się b y ć w d o s k o n a ł y m nastroju. B y ł u o s o b i e n i e m energii i buntowniczości. Jego lunch - c a ł k i e m apetycznie wyglądają­ cy kurczak - leżał nietknięty na tacy przed n i m . M a n d e l pro­ mieniał. W obu rękach trzymał słuchawki telefoniczne, p r z e z które stale w y d a w a ł rozkazy i decyzje. J e g o p o m y s ł był prosty: walczyć do k o ń c a we Francji, tak aby osłonić największy m o ­ żliwy przerzut do Afryki. W t e d y po raz ostatni w i d z i a ł e m tego w a l e c z n e g o Francuza. P r z y w r ó c o n a R e p u b l i k a F r a n c u s k a słu­ sznie rozstrzelała najemników, którzy go z a m o r d o w a l i . P a m i ę ć o n i m jest czczona przez r o d a k ó w i p r z e z aliantów.

181

AGONIA FRANCJI

W k r ó t c e przybył m o n s i e u r R e y n a u d . Z początku w y d a w a ł się być załamany. G e n e r a ł W e y g a n d z a m e l d o w a ł mu, że armie francuskie są w y c z e r p a n e . Linię frontu p r z e r w a n o w wielu miejscach. T ł u m y u c h o d ź c ó w przewalały się po wszystkich drogach i wiele oddziałów znalazło się w rozsypce. G e n e r a ł uważał, że k o n i e c z n e jest wystąpienie o zawieszenie broni, do­ póki jest j e s z c z e wystarczająco dużo o d d z i a ł ó w francuskich do z a p r o w a d z e n i a porządku do czasu zawarcia pokoju. Z taką oto żałosną propozycją w y s t ę p o w a ł d o w ó d c a armii francuskiej. Stwierdził, iż tego jeszcze dnia wyśle notę do prezydenta Roosevelta, że n a d e s z ł a ostatnia godzina, a los aliantów leży w rękach A m e r y k a n ó w . Stąd p o w s t a ł a alternatywa zawieszenia broni i pokoju. Kontynuując R e y n a u d powiedział, że p o p r z e d n i e g o d n i a Ra­ da Ministrów poleciła mu d o w i e d z i e ć się, j a k i e b ę d z i e stanowi­ sko Brytyjczyków, gdyby zdarzyło się najgorsze. On s a m do­ skonale sobie z d a w a ł sprawę z u r o c z y s t e g o zobowiązania, że żaden z aliantów nie będzie n e g o c j o w a ł o d r ę b n e g o pokoju. We­ ygand i inni zwrócili uwagę, że Francja j u ż poświęciła wszystko dla Wspólnej Sprawy. Więcej j u ż nic nie miała, ale u d a ł o się jej b a r d z o osłabić w s p ó l n e g o wroga. W tej sytuacji byłoby szoku­ jące, gdyby Wielka Brytania nie uznała, że Francja nie jest j u ż zdolna fizycznie walczyć dalej, i gdyby s p o d z i e w a n o się, że Francja będzie nadal walczyć, wydając swój naród na pastwę korupcji i p o d ł e g o oddziaływania specjalistów od ujarzmiania pobitych ludów. A oto pytanie, które musiał z a d a ć : Czy Wielka Brytania

zdaje

sobie

którą stoi Francja?

sprawę

z

twardej

rzeczywistości,

przed

?

Oficjalne brytyjskie s p r a w o z d a n i e b r z m i następująco: Pan Churchill stwierdził, że Wielka Brytania zdaje sobie sprawę z tego, iż Francja ucierpiała i cierpi. Kolej na Wielką Brytanię też przyjdzie i jest ona na to przygotowana. Żałuje, że jej wkład do walki na lądzie jest teraz taki niewielki z powodu przeciwności i w rezulta­ cie zastosowania uzgodnionej strategii na północy. Brytyjczycy jesz­ cze nie poczuli uderzenia niemieckiego, ale zdają sobie sprawę z jego siły. Mimo wszystko, mają tylko jedną myśl: wygrać wojnę i znisz­ czyć hitleryzm. Wszystko inne jest podrzędne wobec tego celu; żadne

182

UPADEK FRANCJI

trudności, żadne żale nie mogą stać na przeszkodzie. Jest przekonany o brytyjskiej wytrzymałości i determinacji oraz zdolności do kontr­ atakowania, aż do pokonania wroga. Wobec tego ma nadzieję, że Francja będzie kontynuowała walkę na południe od Paryża, w dół, aż do morza, i jeżeli zajdzie potrzeba - z północnej Afryki. Za wszelką cenę trzeba zyskać na czasie. Okres oczekiwania nie jest nieograni­ czony; zobowiązanie ze strony Stanów Zjednoczonych znacznie go skróci. Podjęcie działań odwrotnych oznacza dla Francji dokładnie takie samo zniszczenie. Hitler nie będzie się trzymał żadnych zobo­ wiązań. Z drugiej strony jednak, jeżeli Francja pozostanie w walce, z jej doskonałą marynarką, jej wielkim imperium, jej armią zdolną prowa­ dzić wojnę partyzancką na wielką skalę, a Niemcom nie uda się znisz­ czyć Anglii - co muszą zrobić, albo zginąć - i jeżeli zniszczy się potęgę Niemiec w powietrzu, to cała ta wstrętna nazistowska budowla się zawali. Przy natychmiastowej pomocy Ameryki, być może nawet z wypowiedzeniem wojny, zwycięstwo jest bliskie. W każdym razie Anglia będzie walczyć dalej. Nie zmieniła i nie zmieni swego posta­ nowienia: żadnych warunków, żadnego poddania się. Alternatywą dla niej jest zwycięstwo albo śmierć. Taka była odpowiedź na pytanie Reynauda. Pan Reynaud stwierdził, że nigdy nie wątpił w zdecydowaną posta­ wę Anglii. Jednak chciałby wiedzieć, jak zareaguje rząd brytyjski w pewnych okolicznościach. Rząd francuski - obecny lub inny - mo­ że powiedzieć: „Wiemy, że będziecie kontynuować walkę. My byśmy też to robili, gdybyśmy mieli chociaż cień nadziei na zwycięstwo. Ale nie widzimy dostatecznej nadziei. Nie możemy liczyć na pomoc Ame­ rykanów. Nie ma światełka na końcu tunelu. Nie możemy zostawić naszego narodu pod nieograniczoną dominacją niemiecką. Musimy iść na układy. Nie mamy wyboru. [...]" Było już za późno na zorgani­ zowanie reduty w Bretanii. Nigdzie prawdziwy rząd francuski nie uniknie aresztowania na francuskiej ziemi. [...] Wobec tego pytanie do Wielkiej Brytanii brzmi następująco: „Czy uznacie, że Francja dała z siebie wszystko, co miała najlepsze - swą młodość i krew; że więcej nie może już zrobić i że ma prawo negocjowania odrębnego pokoju, zachowując jednakowoż solidarność zawartą w uroczystym zobowią­ zaniu sprzed trzech miesięcy?" Pan Churchill powiedział, że w żadnym wypadku Anglia nie będzie marnować czasu i energii na wymówki i żale. Nie oznacza to, że zgo­ dzi się na działania niezgodne z niedawnym porozumieniem. Pier­ wszym krokiem powinna być następna nota monsieur Reynauda do prezydenta Roosevelta, przedstawiająca jednoznacznie obecną sytu-

AGONIA FRANCJI

183

ację. Niech zaczekają na odpowiedź, zanim będą rozważać inne spra­ wy. Jeżeli Anglia wojnę wygra, Francja odzyska swą godność i wiel­ kość. J e d n a k u w a ż a ł e m podniesioną w t y m m o m e n c i e sprawę za tak poważną, że p o p r o s i ł e m o przerwę, aby n a r a d z i ć się z moi­ mi kolegami, zanim dam odpowiedź. Lordowie Halifax i Beaverb r o o k i reszta naszej delegacji wyszli do ociekającego wodą, ale rozjaśnionego s ł o ń c e m ogrodu i przez pół godziny prowa­ dziliśmy t a m n a r a d ę . Po powrocie potwierdziłem nasze stano­ wisko. N i e m o g l i ś m y się zgodzić na odrębny pokój, b e z wzglę­ du na okoliczności. N a s z y m c e l e m w tej wojnie b y ł o całkowite p o k o n a n i e Hitlera i uważaliśmy ciągle, że n a m się to u d a . Wo­ b e c tego nie byliśmy w stanie zwolnić Francji z jej zobowiąza­ nia. N a l e g a ł e m , aby Francuzi wysłali nową prośbę do prezyden­ ta Roosevelta, którą poprzemy z L o n d y n u . R e y n a u d zgodził się na to i przyrzekł, że Francuzi wstrzymają się, d o p ó k i nie będą z n a n e rezultaty j e g o ostatniej prośby. Przed odjazdem z w r ó c i ł e m się do m o n s i e u r R e y n a u d a z j e d n ą szczególną prośbą. Przeszło 4 0 0 pilotów niemieckich, w wię­ kszości zestrzelonych przez RAF, b y ł o uwięzionych we Francji. Z e względu n a sytuację powinni zostać n a m przekazani. M o n ­ sieur R e y n a u d chętnie się zgodził, ale wkrótce j u ż nie był wład­ ny tego p r z y r z e c z e n i a spełnić. Tak w i ę c niemieccy piloci zosta­ li p o n o w n i e wykorzystani w bitwie o Anglię i musieliśmy ich zestrzelić po raz drugi.

Pod koniec naszych r o z m ó w R e y n a u d z a p r o w a d z i ł n a s d o pokoju obok, gdzie siedzieli p a n o w i e Herriot i J e a n n e n e y p r z e w o d n i c z ą c y Izby D e p u t o w a n y c h i p r z e w o d n i c z ą c y Senatu. Obaj ci francuscy patrioci bardzo emocjonalnie i z pasją wyra­ żali się o konieczności walki do końca. Po d r o d z e do wyjścia na p o d w ó r z e , na z a t ł o c z o n y m korytarzu z o b a c z y ł e m generała de G a u l l e ' a stojącego spokojnie w drzwiach. Pozdrawiając go, po­ w i e d z i a ł e m cicho po francusku:

„L'homme du destin".

Stał

niewzruszony. Na p o d w ó r z u znajdowało się p o n a d stu czoło-

184

UPADEK FRANCJI

wych Francuzów, wszyscy b a r d z o nieszczęśliwi. Przyprowa­ d z o n o do ranie syna C l e m e n c e a u . Uścisnąłem mu dłoń. Spitfi­ r e ' y były j u ż g o t o w e i p o d c z a s szybkiej i spokojnej drogi do d o m u m o c n o z a s n ą ł e m . Postąpiłem rozsądnie, p o n i e w a ż d u ż o m i a ł o się j e s z c z e w y d a r z y ć . Po n a s z y m wyjeździe z Tours, około w p ó ł do 6 po południu R e y n a u d p o n o w n i e spotkał się w C a n g é ze s w o i m G a b i n e t e m . Byli p o d o b n o niezadowoleni, że ja i m o i koledzy nie przyjecha­ liśmy t a m do nich. C h ę t n i e bylibyśmy to zrobili, bez względu na godzinę, ale nikt nas nie zaprosił; n i e wiedzieliśmy nawet, że p o s i e d z e n i e francuskiego Gabinetu ma się odbyć. W C a n g é podjęto decyzję przeniesienia rządu francuskiego do B o r d e a u x , a R e y n a u d wysłał stamtąd telegram do Roosevelta z rozpaczliwą prośbą o w ł ą c z e n i e do akcji przynajmniej floty amerykańskiej. O 10.15 w i e c z o r e m z ł o ż y ł e m kolejne s p r a w o z d a n i e G a b i n e ­ towi W o j e n n e m u . Z o s t a ł o o n o p o t w i e r d z o n e przez moich d w ó c h towarzyszy. Jeszcze w trakcie p o s i e d z e n i a przybył a m ­ b a s a d o r K e n n e d y z o d p o w i e d z i ą p r e z y d e n t a Roosevelta na pro­ śbę R e y n a u d a z 10 czerwca. Prezydent Roosevelt do monsieur Reynauda 13 czerwca 1940 Pański list z 10 czerwca głęboko mnie poruszył. Jak już powiedzia­ łem Panu i Panu Churchillowi, rząd robi wszystko, co w jego mocy, aby dostarczyć aliantom posiłki, których tak bardzo potrzebują, a wy­ siłki, aby zrobić jeszcze więcej, są podwajane. Dzieje się tak, ponie­ waż wierzymy i popieramy ideały, o które walczycie. Wspaniały opór armii francuskiej i brytyjskiej wywarł ogromne wrażenie na narodzie amerykańskim. Osobiście jestem pod wrażeniem waszej deklaracji, że Francja bę­ dzie nadal walczyć po stronie demokracji, nawet jeżeli będzie to oz­ naczało powolne wycofywanie się, choćby do Afryki Północnej i na Atlantyk. Należy dopilnować, aby flota francuska i brytyjska dalej panowały na Atlantyku i na innych oceanach; trzeba też pamiętać, że jest potrzebna pomoc z całego świata do utrzymania każdej z armii. Jestem również bardzo podbudowany tym, co premier Churchill powiedział parę dni temu o kontynuowaniu oporu przez Imperium Brytyjskie i to zdecydowanie wydaje się dotyczyć również wielkiego Imperium Francuskiego na całym świecie. Potęga marynarki w spra-

AGONIA FRANCJI

185

wach świata ciągle daje lekcje historii, o czym admirał Darlan dobrze wie.

W s z y s c y uważaliśmy, że prezydent R o o s e v e l t p o s u n ą ł się bardzo daleko. Upoważnił Reynauda do opublikowania jego listu z 10 czerwca ze wszystkimi j e g o implikacjami, a teraz przysłał tę wiele m ó w i ą c ą odpowiedź. Jeżeli, opierając się na niej, Francja z d e c y d o w a ł a b y się w y t r z y m a ć dalsze trudy wojny, Stany Z j e d n o c z o n e byłyby p o w a ż n i e zobowiązane, aby do niej przystąpić. W k a ż d y m razie zawierała d w a punkty, które były r ó w n o z n a c z n e z a k t e m p r o w a d z e n i a wojny:

po pierwsze -

obietnicę wsparcia materialnego oznaczającą aktywną p o m o c i po drugie, w e z w a n i e do dalszej walki, n a w e t gdyby rząd zo­ stał z m u s z o n y do opuszczenia Francji. N a t y c h m i a s t w y s ł a ł e m p o d z i ę k o w a n i a Prezydentowi oraz wyraziłem głębokie u z n a n i e za list do R e y n a u d a . M o ż l i w e , że te punkty n i e p o t r z e b n i e uwy­ pukliłem, ale trzeba było wykorzystać wszystko, co mieliśmy lub mogliśmy dostać. Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 13 czerwca 1940 Wie Pan zapewne od ambasadora Kennedy'ego o dzisiejszym spot­ kaniu Brytyjczyków z Francuzami w Tours, z którego zapis mu poka­ załem. Miało ono wyjątkowo kryzysowy charakter. Byli bliscy pod­ dania się. Weygand radził zawieszenie broni, póki mają wystarczającą ilość wojska, żeby zapobiec anarchii. Reynaud zapytał nas, czy z uwagi na poświęcenie i cierpienia Francji zwolnimy ją z zobowiąza­ nia do niezawierania odrębnego pokoju. Chociaż fakt, że nie braliśmy udziału w tej strasznej bitwie bardzo na nas ciążył, nie wahałem się, aby w imieniu rządu brytyjskiego odmówić zgody na zawieszenie broni czy na odrębny pokój. Nalegałem, aby w tej sprawie nie dysku­ tować do czasu, aż Reynaud nie zwróci się jeszcze raz do Pana i do Stanów Zjednoczonych, co zobowiązałem się poprzeć. Osiągnęliśmy porozumienie i na razie Reynaud i jego ministrowie są w dużo le­ pszym nastroju. Reynaud był przekonany, że zachęcanie jego narodu do walki bez nadziei na ostateczne zwycięstwo jest poza zasięgiem jego możliwo­ ści i że tę nadzieję może pobudzić jedynie jak najdalej idąca interwencja

186 amerykańska. Jak się wyraził, chcieliby cu tunelu". Kiedy wracaliśmy do kraju, nadeszło i gdy przybyłem na miejsce, ambasador binet brytyjski jest pod jego ogromnym wyraził Panu wdzięczność.

UPADEK FRANCJI zobaczyć „światełko na koń­ Pańskie wspaniałe posłanie, Kennedy wręczył mi je. Ga­ wrażeniem i pragnie, abym

Panie Prezydencie, wydaje mi się nad wyraz ważne opublikowanie posłania jutro, 14 czerwca, aby mogło odegrać decydującą rolę w zmianie biegu historii. Jestem pewien, że przekona ono Francuzów do odmówienia Hitlerowi zawarcia z Francją „skleconego pokoju". On potrzebuje tego pokoju, aby nas zniszczyć i przybliżyć się do opa­ nowania świata. Wszystkie dalekosiężne plany strategiczne, ekono­ miczne, polityczne i moralne, które wyraża Pańskie posłanie, mogą się nie spełnić, jeżeli Francja się teraz wycofa. Wobec tego nalegam, aby je opublikować. Zdajemy sobie w pełni sprawę, że w chwili gdy Hitler zorientuje się, iż nie może podyktować Paryżowi nazistowskie­ go pokoju, całą swą furię skieruje przeciwko nam. Zrobimy wszystko co możliwe, aby mu się przeciwstawić, a jeżeli nam się to uda, otwo­ rzą się nowe wielkie perspektywy i wszystko się dobrze skończy. M o n s i e u r R e y n a u d o w i w y s ł a ł e m następujący list: 13 czerwca 1940 Po powrocie otrzymaliśmy kopię odpowiedzi prezydenta Roosevel­ ta na Pańską prośbę z 10 czerwca. Gabinet jednogłośnie uważa ten wspaniały dokument za decydujący w kwestii kontynuowania oporu Francji, zgodnie z waszą deklaracją o walce przed Paryżem, za Pary­ żem, na prowincji, czy też w Afryce lub po drugiej stronie Atlantyku. Obietnica podwojenia pomocy materialnej połączona jest z konkretną radą dla Francji i namową, aby kontynuowała walkę, nawet w tych ciężkich warunkach, o jakich Pan wspominał. Jeżeli Francja, zgodnie z posłaniem prezydenta Roosevelta, pozostanie na polu i w walce, uważamy, że Stany Zjednoczone są nieodwołalnie zobowiązane pod­ jąć jedyny w tej sytuacji i ostateczny krok, mianowicie stać się stroną walczącą w takim znaczeniu, w jakim są już nią faktycznie. Konsty­ tucja Stanów Zjednoczonych uniemożliwia, jak Pan przewidział, wy­ powiedzenie wojny przez samego Prezydenta, ale jeżeli będzie Pan teraz działał zgodnie z odpowiedzią, szczerze wierzymy, że to musi nastąpić. Zwracamy się do prezydenta Roosevelta o zgodę na opubli­ kowanie Jego posłania, ale jeżeli nawet przez dzień lub dwa nie wy­ razi zgody, mimo to jest ono oficjalne i może Pan na jego podstawie działać. Zwracam się do Pana i do Pańskich kolegów, których zdecy-

187

AGONIA FRANCJI

dowanie podziwialiśmy dzisiaj, aby nie przeoczyć takiej wspaniałej okazji utworzenia światowej, oceanicznej i ekonomicznej koalicji, która przyniesie śmierć dominacji nazistowskiej. Widzimy przed sobą określony plan kampanii, i światełko - o którym Pan mówił - świeci na końcu tunelu. W końcu, z g o d n i e z życzeniem Gabinetu, w y s ł a ł e m rządowi francuskiemu

formalne

posłanie

z

życzeniem

wytrwania,

w którym po raz pierwszy w s p o m n i a ł e m o nierozerwalnej unii łączącej nasze d w a kraje. Premier do monsieur Reynauda 13 czerwca 1940 W tej tak poważnej chwili dla narodów brytyjskiego i francuskiego i dla sprawy wolności i demokracji rząd JKMości, pragnie oddać na­ leżny hołd rządowi Republiki Francuskiej za jego bohaterską wytrwa­ łość i armiom francuskim za hart ducha w walce z przeważającymi siłami wroga. Wysiłek ten jest godny najwspanialszych tradycji Fran­ cji. Wielka Brytania będzie nadal udzielała Republice Francuskiej pomocy, na jaką tylko będzie ją stać. Pragniemy w tym momencie proklamować nierozerwalny związek dwóch naszych narodów i dwóch imperiów. Nie jesteśmy w stanie zmierzyć tych różnych od­ mian cierpienia, które spadną na nasz naród w najbliższej przyszłości. Jesteśmy pewni, żę przejście przez ogień walki jeszcze bardziej go scementuje w jedną niepokonaną całość. Potwierdzamy raz jeszcze nasze zobowiązanie wobec Republiki Francuskiej i zdecydowanie prowadzenia za wszelką cenę dalszej walki we Francji, na naszej Wy­ spie, na oceanach i w powietrzu, gdziekolwiek nas ona zaprowadzi, używając wszystkich naszych środków i dzieląc się ciężarem odbudo­ wania zniszczeń wojennych. Nie spoczniemy, dopóki Francja nie bę­ dzie bezpieczna i nie powróci do dawnej świetności, dopóki skrzyw­ dzone i zniewolone państwa i naBbdy nie zostaną oswobodzone i do­ póki cywilizacja nie zostanie wyzwolona z koszmaru nazizmu. Że taki dzień nadejdzie, jesteśmy pewni bardziej niż kiedykolwiek. Może nadejść szybciej, niż mamy prawo teraz oczekiwać. Wszystkie te trzy p o s ł a n i a zostały n a s z k i c o w a n e p r z e z e mnie 13 maja o północy, z a n i m p o ł o ż y ł e m się spać. F a k t y c z n i e zaś zostały napisane 14 maja we w c z e s n y c h godzinach r a n n y c h . N a s t ę p n e g o dnia n a d s z e d ł telegram od prezydenta Roosevelta wyjaśniający, że nie m o ż e się zgodzić na ogłoszenie s w e g o listu do R e y n a u d a . On sam, w e d ł u g opinii pana K e n n e d y ' e g o ,

188

UPADEK FRANCJI

c h c i a ł wyrazić zgodę, ale Departament Stanu, rozumiejąc w p r a w d z i e sytuację, widział w t y m poważniejsze zagrożenie. Prezydent p o d z i ę k o w a ł mi za opis spotkania w Tours i skomp l e m e n t o w a ł rząd brytyjski i francuski za o d w a g ę naszych wojsk. P o n o w i ł z a p e w n i e n i e o amerykańskiej p o m o c y i dosta­ w a c h wszelkich m o ż l i w y c h materiałów, ale następnie stwier­ dził, że polecił a m b a s a d o r o w i K e n n e d y ' e m u p o i n f o r m o w a n i e m n i e , iż j e g o list z 13 maja w ż a d n y m sensie nie m ó g ł zobowią­ z y w a ć i nie zobowiązywał rządu S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h do mi­ litarnego udziału w wojnie. Z g o d n i e z konstytucją amerykań­ ską tylko Kongres m o ż e podjąć zobowiązanie tego typu. Szcze­ gólnie p a m i ę t a ł o sprawie floty francuskiej. Kongres, na j e g o życzenie, przydzielił 50 m i l i o n ó w d o l a r ó w na dostarczenie żywności i odzieży c y w i l n y m u c h o d ź c o m we Francji. W k o ń c u z a p e w n i ł mnie, że d o c e n i a znaczenie i w a g ę tego, co n a p i s a ł e m w s w o i m liście. Był to przykry telegram. W s z y s c y zdawaliśmy sobie w pełni sprawę, c z y m ryzykuje P r e z y d e n t w przypadku przekroczenia swoich uprawnień kon­ stytucyjnych i w konsekwencji przegrania z tego p o w o d u nad­ c h o d z ą c y c h wyborów, od których zależał n i e tylko nasz los, ale i o wiele więcej. B y ł e m przekonany, że oddałby życie, nie m ó ­ wiąc j u ż o urzędzie, dla pokoju światowego, teraz tak b a r d z o z a g r o ż o n e g o . Ale jaki byłby z tego p o ż y t e k ? Przez szerokość Atlantyku c z u ł e m j e g o cierpienie. W Białym D o m u odczuwało się to inaczej niż w Bordeaux czy w Londynie. Ale stopień osobi­ stego napięcia był porównywalny. W odpowiedzi p r ó b o w a ł e m dostarczyć Prezydentowi argu­ mentów, których m ó g ł b y u ż y ć wobec innych na temat niebez­ pieczeństwa grożącego S t a n o m Z j e d n o c z o n y m w przypadku, gdyby E u r o p a upadła, a Wielkiej Brytanii się nie p o w i o d ł o . To n i e b y ł a kwestia sentymentów, ale życia i śmierci. Były człowiek marynarki do prezydenta Roosevelta 14-15 czerwca 1940 Jestem wdzięczny za Pański telegram, którego istotne fragmenty przekazałem Reynaudowi, gdyż wolę podzielić się tym pełnym nadziei spojrzeniem. Jestem pewien, że będzie zawiedziony, że nie można go

AGONIA FRANCJI

189

opublikować. Rozumiem Pańskie trudności wynikające z opinii pub­ licznej Ameryki i Kongresu, ale wypadki toczą się w takim tempie, że w końcu znajdą się poza zasięgiem amerykańskiej opinii publicznej, gdy ona do tego dojrzeje. Czy brał Pan pod uwagę oferty, jakie Hitler może przedłożyć Francji? Może powiedzieć: „Poddajcie flotę nie­ tkniętą, a ja wam zostawię Alzację i Lotaryngię" lub alternatywnie: „Jeżeli nie oddacie mi waszych okrętów, zniszczę wasze miasta". Osobiście jestem przekonany, że Ameryka w końcu pójdzie na całość, ale dla Francji obecny moment jest w najwyższym stopniu krytyczny. Deklaracja przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny może Francję uratować. Bez tego za kilka dni opór Francuzów może się załamać i zostaniemy sami. Chociaż obecny rząd, a także ja osobiście, nigdy nie omieszkaliby­ śmy wysłać floty na drugą stronę Atlantyku w przypadku załamania się oporu w Europie, w trakcie walki może powstać taka sytuacja, że obecni ministrowie stracą panowanie nad sprawami i będzie można niewielkim kosztem uzyskać warunki pokojowe dla Wyspy Brytyj­ skiej w zamian za pozostanie państwem wasalem w imperium Hitle­ ra. Na pewno w celu zawarcia pokoju zostałby powołany proniemie­ cki rząd, który zdruzgotanemu i głodującemu narodowi przedstawi propozycję całkowitego podporządkowania się woli nazistów, co w tej sytuacji byłoby nie do odparcia. Los floty brytyjskiej, jak już wspomniałem, będzie decydował o losie Stanów Zjednoczonych, po­ nieważ gdyby przyłączono ją do floty japońskiej, francuskiej i wło­ skiej, i do ogromnych zasobów przemysłu niemieckiego, to ta przy­ tłaczająca potęga morska znalazłaby się w rękach Hitlera. Oczywi­ ście, może jej użyć z litościwym umiarem, ale równie dobrze - nie. Rewolucja w zakresie dominacji na morzu może się dokonać bardzo szybko, zanim Stany Zjednoczone zdołają się do niej przygotować. Jeżeli upadniemy, możecie mieć Stany Zjednoczone Europy w ręku nazistów dużo liczniejszych, silniejszych i lepiej uzbrojonych. Dobrze wiem, Panie Prezydencie, że Pan sam już dostrzegł to za­ grożenie, ale uważam, że mam prawo stwierdzić oficjalnie, że intere­ sy Ameryki spłoną w naszej bitwie, jak również w bitwie o Francję. Przesyłam Panu przez ambasadora Kennedy'ego notę na temat sił niszczycieli, przygotowaną przez sztab marynarki. Jeżeli będziemy musieli utrzymać - a taki mamy zamiar - większość naszych niszczy­ cieli na wschodnim wybrzeżu w celu zabezpieczenia ich przed inwa­ zją, to jak poradzimy sobie z niemiecko-włoskim atakiem na dostawy żywności i na handel, z którego żyjemy? Przysłanie nam 35 niszczycieli, jak to już opisałem, wypełni lukę do czasu, aż nasza nowa konstrukcja będzie gotowa, czego należy się

190

UPADEK FRANCJI

spodziewać pod koniec roku. Oto jest namacalny, praktyczny i, bar­ dzo możliwe, decydujący krok, który można zrobić zaraz. Bardzo proszę, aby Pan rozważył moje słowa.

T y m c z a s e m sytuacja na froncie francuskim stawała się coraz gorsza. Operacje niemieckie na p ó ł n o c n y z a c h ó d od Paryża, w których straciliśmy naszą 51 dywizję, przywiodły w r o g a j u ż 9 c z e r w c a w okolice dolnej S e k w a n y i rzeki Oise. Na ich połu­ d n i o w y c h brzegach rozproszone resztki 10 i 7 armii francu­ skich w pośpiechu organizowały o b r o n ę ; zostały rozdzielone i aby wypełnić tę lukę, w p r o w a d z o n o do akcji garnizon stołecz­ ny, tzw. Armée de Paris. Dalej na wschód, wzdłuż Aisne, a r m i e 6, 4 i 2 były w nieco l e p s z y m stanie. M i a ł y trzy tygodnie na zainstalowanie się i wchłonięcie posiłków; które im p r z y s ł a n o . P r z e z cały okres k a m p a n i i w D u n k i e r c e i wyścigu do R o u e n p o z o s t a ł y względ­ nie nienaruszone. J e d n a k d y s p o n o w a ł y zbyt małą siłą na utrzy­ m a n i e stu mil frontu, a nieprzyjaciel w y k o r z y s t a ł ten czas i z g r o m a d z i ł p r z e c i w k o nim o g r o m n ą liczbę dywizji, aby zadać ostatni cios. 9 czerwca R o u e n upadło. P o m i m o zawziętego oporu - j a k o że Francuzi walczyli teraz z o g r o m n y m z d e c y d o w a n i e m - usta­ n o w i o n o przyczółki na p o ł u d n i e od rzeki Oise, od Soissons do Rethel, w ciągu następnych d w ó c h dni zostały o n e poszerzone aż do Marny. N i e m i e c k i e dywizje p a n c e r n e , które odegrały de­ cydującą rolę w wypadzie na wybrzeże, zostały teraz przesunię­ te w kierunku Marny, aby wziąć udział w nowej bitwie. O s i e m z nich w dwóch wielkich uderzeniach z m i e n i ł o p o r a ż k ę Francu­ z ó w w druzgocącą klęskę. Z d z i e s i ą t k o w a n e i rozbite armie francuskie nie były z d o l n e do przeciwstawienia się t e m u potęż­ n e m u zgrupowaniu sił, przeważających pod w z g l ę d e m liczeb­ ności, uzbrojenia i techniki walki. W ciągu czterech dni (do 16 c z e r w c a ) nieprzyjaciel dotarł do O r l e a n u i nad L o a r ę ; podczas gdy

drugie u d e r z e n i e na w s c h o d z i e p r z e s z ł o przez Dijon

i B e s a n ç o n , prawie do granicy szwajcarskiej.

AGONIA FRANCJI

191

Na z a c h ó d od Paryża pozostałości 10 armii, w sile nie wię­ kszej niż 2 dywizje, zostały zepchnięte w kierunku południow o - z a c h o d n i m od Sekwany, w stronę Alençon. Stolica u p a d ł a 14 czerwca. B r o n i ą c e jej armie, 7 i A r m é e de Paris, zostały rozproszone; o g r o m n a przerwa rozdzielała teraz nikłe siły fran­ cuskie i brytyjskie na zachodzie od pozostałości d u m n e j nie­ gdyś armii francuskiej. I co z linią Maginota, z tą tarczą Francji i z jej o b r o ń c a m i ? Do 14 c z e r w c a nie było b e z p o ś r e d n i e g o ataku, ale j u ż niektóre z formacji liniowych, pozostawiając za sobą oddziały garnizo­ n o w e , zaczęły przyłączać się do szybko wycofujących się armii środkowych. Lecz było j u ż za p ó ź n o . Tego dnia linia M a g i n o t a została p r z e r w a n a przed Saarbrucken i za R e n e m przy C o l m a r ; cofający się F r a n c u z i zostali wciągnięci w bitwę i nie mogli się z niej w y d o s t a ć . D w a dni później wtargnięcie N i e m c ó w do Besançon odcięło im odwrót. Przeszło 4 0 0 tysięcy żołnierzy zostało otoczonych, bez nadziei na wydostanie się. Wiele garni­ z o n ó w t r z y m a ł o się rozpaczliwie; odmawiali p o d d a n i a się, aż do m o m e n t u zawieszenia broni, gdy w y s ł a n o oficerów francu­ skich, aby przekazali im ten rozkaz. Ostatnie forty spełniły roz­ kaz 30 czerwca, a ich d o w ó d c a zapewniał, że u m o c n i e n i a nie były j e s z c z e w ż a d n y m miejscu naruszone. W ten oto sposób ta olbrzymia, chaotyczna bitwa na c a ł y m francuskim froncie dobiegła k o ń c a . Pozostaje j e d y n i e opowie­ dzieć o znikomej roli, jaką odegrali w niej Brytyjczycy.

G e n e r a ł B r o o k e wyróżnił się w trakcie o d w r o t u do Dunkier­ ki, a szczególnie p o d c z a s bitwy w wybrzuszeniu p o w s t a ł y m na skutek p o d d a n i a się Belgów. W o b e c tego wybraliśmy go na d o w ó d c ę brytyjskich oddziałów, które zostały we Francji, a tak­ że wszystkich posiłków, aż osiągną liczbę wymagającą obecno­ ści lorda G o r t a j a k o dowódcy armii. B r o o k e b y ł teraz we Fran­ cji i 14 c z e r w c a spotkał się z generałami W e y g a n d e m i Georgesem. Weygand stwierdził, że siły francuskie nie są j u ż w stanie stawiać zorganizowanego oporu, ani p r o w a d z i ć zsynchronizo­ w a n y c h akcji. A r m i a francuska b y ł a rozbita na cztery grupy,

192

UPADEK FRANCJI

z których 10 a r m i a w y s u n ę ł a się najbardziej na zachód. We­ ygand powiedział mu również, że rządy aliantów uzgodniły, iż p o w i n n o się stworzyć przyczółek na P ó ł w y s p i e Bretońskim, obsadzony wspólnie p r z e z oddziały brytyjskie i francuskie na linii biegnącej mniej więcej na północ i p o ł u d n i e przez R e n n e s . R o z k a z a ł mu ustawić swoje siły na linii obronnej biegnącej przez to miasto. B r o o k e zwrócił mu u w a g ę , że ta linia ma 150 kilometrów długości i w y m a g a przynajmniej 15 dywizji. P o ­ wiedziano mu, ż e t e instrukcje m a p o t r a k t o w a ć j a k rozkaz. Jest prawdą, że 11 c z e r w c a w Briare, R e y n a u d i ja zgodzili­ śmy się przeprowadzić linię w rodzaju „Torres-Vedras" wzdłuż podstawy P ó ł w y s p u Bretońskiego. L e c z wszystko się j e d n o ­ cześnie zaczęło r o z p a d a ć i ten plan nigdy nie został opracowa­ ny. P o m y s ł sam w sobie był dobry, ale n i e zaistniały fakty, które mogłyby go urzeczywistnić. Kiedy tylko g ł ó w n e a r m i e francu­ skie zostały rozbite czy rozproszone, ten p r z y c z ó ł e k - choć dro­ g o c e n n y - nie m ó g ł się d ł u g o u t r z y m a ć w o b e c z m a s o w a n e g o ataku niemieckiego. L e c z nawet kilkutygodniowy o p ó r mógł pozwolić na kontakt z Brytanią i u m o ż l i w i ć F r a n c u z o m wyco­ fywanie się na dużą skalę do Afryki z innych części o g r o m n e g o frontu, teraz rozdartego na kawałki. Jeżeli bitwa we Francji miała być k o n t y n u o w a n a , to tylko w rejonie Brestu i w zalesio­ nych i górzystych rejonach, takich j a k Wogezy. Alternatywą dla F r a n c u z ó w było p o d d a n i e się, więc n i e c h nikt nie n a i g r a w a się z koncepcji ustanowienia przyczółka w Bretanii. A r m i e sprzy­ m i e r z o n e pod d o w ó d z t w e m E i s e n h o w e r a - w ó w c z a s nieznane­ go j e s z c z e amerykańskiego p u ł k o w n i k a - „ o d k u p i ł y " ją od nas później za wysoką cenę. Generał B r o o k e po r o z m o w a c h z d o w ó d c a m i francuskimi i po ocenie sytuacji, która pogarszała się z godziny na godzinę, z a m e l d o w a ł w Ministerstwie Wojny i telefonicznie p a n u Ede­ nowi, że sytuacja j e s t beznadziejna. P o w i n n o się wstrzymać dalsze posiłki i reszta sił ekspedycyjnych ( 1 5 0 tysięcy żołnie­ rzy) powinna się natychmiast z p o w r o t e m z a o k r ę t o w a ć . Ponie­ waż uważano, że jestem nieubłagany, w nocy 14 czerwca, Brooke zadzwonił do mnie - a dzięki szczęściu i w y s i ł k o m linia była czynna - i starał się mnie p r z e k o n a ć do tej koncepcji. Całkiem

AGONIA FRANCJI

193

d o b r z e b y ł o słychać, po dziesięciu minutach byłem przeświad­ czony, że on ma rację, i że faktycznie musimy się wycofać. Wyda­ no odpowiednie rozkazy. Brooke został zwolniony spod dowódz­ twa francuskiego. Zaczęło się p o n o w n e ładowanie o g r o m n y c h zapasów, sprzętu i ludzi. G ł ó w n e oddziały dywizji kanadyj­ skiej, k t ó r e wylądowały, wsiadły z p o w r o t e m na swoje statki, a 52 dywizja, k t ó r a o p r ó c z 157 brygady nie została j e s z c z e w p r o w a d z o n a do walki, wycofała się do Brestu. Ż a d n e oddziały brytyjskie działające w r a m a c h 10 armii francuskiej nie zostały wycofane, ale cała reszta naszych wsiadła na statki w Breście, Cherbourgu, St. M a ł o i St. N a z a i r e . 15 czerwca n a s z e oddziały zostały z w o l n i o n e spod d o w ó d z t w a 10 armii francuskiej i na­ stępnego dnia, gdy ta dalej wycofywała się na południe, ruszyły w kierunku Cherbourga. 157 brygada po ciężkich walkach zdo­ łała się o d e r w a ć i wsiadłszy na ciężarówki, z a o k r ę t o w a ł a się w nocy z 17 na 18 czerwca. 17 c z e r w c a o g ł o s z o n o , że rząd Petaina p o p r o s i ł o z a w i e s z e n i e broni, rozkazując wszystkim o d d z i a ł o m francuskim zaprzestanie walki. N a s z y m o d d z i a ł o m informacji tej nie p r z e k a z a n o . Wobec tego d o w ó d z t w o brytyj­ skie poleciło generałowi B r o o k e ' o w i , aby wracał z t y l o m a żoł­ nierzami, ilu m o ż n a było zaokrętować i takim sprzętem, j a k i u d a m u się u r a t o w a ć . Powtórzyliśmy teraz na dość dużą skalę, chociaż przy p o m o ­ cy w i ę k s z y c h statków, ewakuację z Dunkierki. Przeszło 20 ty­ sięcy żołnierzy polskich, którzy odmówili kapitulacji, p r z e d a r ł o się do m o r z a i zabrały ich nasze statki do Brytanii.* * Udziałem Polaków była nie tylko ewakuacja. W momencie ataku Niemiec, na terytorium Francji znajdowały się jednostki polskie tworzone tam od września 1939 r. Część z nich została włączona do walki przeciwko agre­ sorowi, wykazując dużą wartość bojową. W obliczu gwałtownego zała­ mania Francji, Brytyjczycy postanowili wycofać na Wyspę jedynie oddzia­ ły własne i francuskie. Początkowo, 15 czerwca, w Londynie zamierzano udzielić prawa wjazdu jedynie pięćdziesięciu członkom rządu RP i naj­ bardziej zagrożonym politycznie Polakom. Jeszcze 16 czerwca Churchill sugerował ewakuację oddziałów polskich, belgijskich i czeskich do Afryki. Dopiero po rozmowie z gen. Sikorskim, 19 czerwca, podjął decyzję o ewa-

194

UPADEK FRANCJI

N i e m c y ścigali n a s z e siły we wszystkich punktach. R a n o 18 c z e r w c a na półwyspie Cherbourg byli j u ż w pobliżu naszych straży tylnych, o 10 mil na p o ł u d n i e od portu. Ostatni statek o d p ł y n ą ł o 4 po południu, gdy nieprzyjaciel, p r o w a d z o n y przez 7 dywizję pancerną generała R o m m l a , znajdował się 3 mile od portu. B a r d z o niewielu naszych żołnierzy wzięto do niewoli. W sumie ze wszystkich portów francuskich e w a k u o w a n o 136 tysięcy żołnierzy brytyjskich oraz 310 dział; r a z e m z P o l a k a m i s t a n o w i ł o to 156 tysięcy żołnierzy. Jest to o g r o m n ą zasługą sztabu koordynującego zaokrętowanie armii generała B r o o k e ' a . Szef sztabu - brytyjski generał de F o n b l a n ą u e - w k r ó t c e p o t e m z m a r ł z p o w o d u wyczerpania. W Breście i w portach z a c h o d n i c h także odbywały się liczne ewakuacje. N i e m i e c k i e ataki lotnicze na transporty n i e ustawa­ ły. O k r o p n y incydent wydarzył się 17 czerwca w St. N a z a i r e . L i n i o w i e c Lancastria o wyporności 20 tysięcy ton z p i ę c i o m a tysiącami żołnierzy na p o k ł a d z i e został z b o m b a r d o w a n y w m o ­ m e n c i e w y p ł y w a n i a w m o r z e . Z g i n ę ł o przeszło trzy tysiące lu­ dzi. Resztę, p o d ciągłym o g n i e m z powietrza, u d a ł o się urato­ w a ć przy p o m o c y małych statków. Kiedy ta w i a d o m o ś ć dotarła do m n i e po p o ł u d n i u w zacisze pokoju rządowego, zabroniłem o p u b l i k o w a n i a jej, m ó w i ą c : „Gazety mają zupełnie wystarcza­ jącą ilość katastrof, przynajmniej dzisiaj". M i a ł e m z a m i a r pu­ ścić tę w i a d o m o ś ć parę dni później, ale taki był natłok złych w y d a r z e ń i następowały po sobie tak szybko, że z a p o m n i a ł e m znieść zakaz. U p ł y n ę ł o sporo czasu, zanim w i a d o m o ś ć o tej tragedii dotarła do opinii publicznej.

kuacji jednostek polskich do W. Brytanii. W rezultacie udało się przetrans­ portować niektóre nasze oddziały na drugi brzeg Kanału. Nieoczekiwana, szybka klęska Francji przywracała zaufanie Brytyjczyków do Polaków, zmieniając dotychczasowy, nieuzasadniony i krzywdzący pogląd Zachodu o zbyt słabym oporze Polski we wrześniu 1939.

196

UPADEK FRANCJI

Aby zmniejszyć szok s p o w o d o w a n y nadchodzącą kapitulacją Francji, należało w t y m czasie wysłać do p r e m i e r ó w d o m i n i ó w d e p e s z ę , która utwierdzałaby ich w przekonaniu, że nasze zde­ c y d o w a n i e k o n t y n u o w a n i a walki w osamotnieniu, nie jest opar­ te j e d y n i e na u p o r z e czy desperacji, a także za p o m o c ą argu­ m e n t ó w p r a k t y c z n y c h i technicznych - z jakich mogli nie zda­ w a ć sobie sprawy - wyjaśniła im w sposób przekonywający naszą sytuację. W związku z tym, po południu 16 czerwca, w dniu w y p e ł n i o n y m w i e l o m a innymi s p r a w a m i , podyktowa­ ł e m następujące oświadczenie. Premier do premierów: Kanady, Australii, Nowej Zelandii i Południowej Afryki 16 czerwca 1940 [Parę zdań wstępu, oddzielnie do każdego z nich] Nie uważam, żeby obecna sytuacja przekraczała nasze siły. Wcale nie jest pewne, że Francuzi nie będą dalej walczyć w Afryce i na morzu, ale cokolwiek zrobią, Hitler albo będzie musiał złamać nas na Wyspie, "albo przegra wojnę. Głównym naszym zagrożeniem są zma­ sowane ataki bombowe z powietrza połączone z desantem spado­ chronowym i lotniczym oraz próby przerzucenia sił inwazyjnych przez morze. To niebezpieczeństwo wisi nad nami od początku wojny i Francuzi nie byli w stanie nas przed tym uchronić, jako że nieprzy­ jaciel mógł w każdej chwili przerzucić swój atak na nas. Niewątpli­ wie zagrożenie to wzmaga się z powodu podboju przez Hitlera wy­ brzeży Europy, w pobliżu naszych brzegów, choć w zasadzie jego istota nie ulega zmianie. Nie widzę powodu, dla którego nie mogliby­ śmy stawić mu czoła. Marynarka nigdy nie udawała, że może zapo­ biec prześlizgnięciu się 5 czy 10 tysięcy ludzi, ale nie wyobrażam sobie, jak taka olbrzymia liczba 80 czy 100 tysięcy ludzi mogłaby przedostać się między zębami naszej potęgi morskiej. Jak długo będą istnieć nasze siły powietrzne, będą one potężną pomocą dla floty przeciwko desantom z morza i zadawać będą wrogowi ogromne stra­ ty w przypadku prób lądowania z powietrza. Chociaż ponieśliśmy ciężkie straty, pomagając Francuzom i ewa­ kuując się z Dunkierki, zdołaliśmy zachować nasze siły powietrzne, pomimo usilnych próśb Francji, aby włączyć je nierozważnie do wiel­ kiej bitwy lądowej, na którą i tak nie miałyby decydującego wpływu. Z radością informuję Pana, że są one silniejsze niż były dotychczas, i że nowe maszyny nadchodzą szybko. Obecnie czynnikiem ograni­ czającym nas są jedynie piloci. Nasze myśliwce zadawały zwykle straty w relacji: dwa lub dwa i pół do jednego, nawet walcząc w nie-

198

UPADEK FRANCJI

sprzyjających warunkach we Francji. Podczas ewakuacji z Dunkierki, będącej czymś w rodzaju „ziemi niczyjej", powodowaliśmy straty rzędu: trzy lub cztery do jednego i często widzieliśmy zawracające formacje niemieckie, choć naszych samolotów było cztery razy mniej. A wszystkie autorytety lotnictwa zgadzają się co do tego, że nasza przewaga w obronie kraju przeciw zamorskiemu atakowi z po­ wietrza zwiększy się jeszcze bardziej w wyniku wzrostu możliwości technicznych, a także z powodu sprzyjających nam okoliczności. Dzięki różnym urządzeniom będziemy wiedzieli, skąd nadchodzi atak. Nasze dywizjony znajdują się wystarczająco blisko siebie, aby umożliwić skoncentrowanie sił i zebrać wystarczająco dużo maszyn do jednoczesnego ataku na bombowce i osłaniające je myśliwce. Wszystkie zestrzelone maszyny niemieckie będą dla wroga stracone bezpowrotnie, podczas gdy nasze maszyny i piloci będą walczyć po­ nownie. Wobec tego uważam za możliwe zmęczenie ich do tego sto­ pnia, że dojdą wreszcie do wniosku, iż ataki dzienne są dla nich zbyt kosztowne. Głównym niebezpieczeństwem mogą być ataki nocne na nasze fa­ bryki samolotów, ale te znowu są dużo mniej precyzyjne niż ataki dzienne, a mamy wiele sposobów, aby zminimalizować ich efekty. Oczywiście, oni mają przewagę liczebną, ale nie taką, która pozba­ wiałaby nas szansy wyczerpania ich po kilku tygodniach, czy miesią­ cach walki w powietrzu. Tymczasem nasze siły bombowe będą stale uderzać w ich główne punkty, szczególnie w rafinerie ropy i w fabry­ ki lotnicze, a także w scentralizowany i stłoczony w Zagłębiu Ruhry przemysł wojenny. Mam nadzieję, że nasi ludzie wytrzymają bombar­ dowania i przeciwstawią się wrogowi. Dla obu stron będzie to walka na niespotykaną dotąd skalę. Wszystkie nasze informacje wskazują, że Niemcom nie podobało się to, czego do tej pory doświadczyli. Trzeba pamiętać, że teraz, gdy brytyjskie siły ekspedycyjne są z po­ wrotem w kraju i w dużej mierze zostały uzbrojone od nowa lub są w trakcie uzbrajania - jeżeli nie na skalę kontynentalną, to w każdym razie wystarczającą do obrony wewnętrznej - mamy dużo potężniej­ sze siły militarne, niż kiedykolwiek przedtem. Mamy wobec tego nadzieję, że siły wroga z morza czy z powietrza zostaną zniszczone i będą przestrogą dla tych, którzy by chcieli pójść w ich ślady. Nie­ wątpliwie musimy się spodziewać nowych form ataku oraz prób spro­ wadzenia czołgów przez morze. Nikt nie może przewidzieć ani za­ gwarantować przebiegu walki na śmierć i życie, ale na pewno przy­ stąpimy do niej z odważnym sercem. Przedstawiłem to pełne wyjaśnienie, aby dowieść Panu, że mając tak solidne podstawy, nie możemy dopuścić, żeby los Francji po-

199

AGONIA FRANCJI

wstrzymał nas od walki aż do końca. Osobiście wierzę, że pokaz zaciętej walki na naszej Wyspie spowoduje włączenie się Stanów Zjednoczonych do wojny, i nawet jeżeli zostaniemy pokonani z po­ wodu przewagi liczebnej sił powietrznych wroga, zawsze będzie mo­ żliwe - jak to powiedziałem Izbie Gmin w swoim ostatnim przemó­ wieniu - wysłanie naszej floty za morza, gdzie będzie chronić Impe­ rium i umożliwi kontynuowanie wojny i blokady - być może w połączeniu ze Stanami Zjednoczonymi - aż régime Hitlera zostanie złamany. Będziemy Pana informowali na każdym etapie, gdzie może Pan pomóc, pewni, że zrobi Pan wszystko co w ludzkiej mocy, podo­ bnie jak i my z naszej strony jesteśmy całkowicie zdecydowani to zrobić. U k ł a d a ł e m tekst w Gabinecie i w czasie gdy m ó w i ł e m , prze­ p i s y w a n o g o n a m a s z y n i e . D r z w i d o ogrodu były szeroko otwarte, na zewnątrz j a s n o i ciepło świeciło słońce. M a r s z a ł e k N e w a l l , szef sztabu lotnictwa, siedział na tarasie i gdy skończy­ ł e m p o p r a w i a n i e szkicu, zaniosłem m u n a w y p a d e k , gdyby trzeba

było

wprowadzić

ulepszenia

lub

poprawki.

Był

najwyraźniej poruszony i dopiero po chwili rzekł, że z g a d z a się z k a ż d y m s ł o w e m . B y ł e m podniesiony na duchu i w z m o c n i o n y p o p r z e z spisanie m o i c h poglądów, a kiedy p r z e c z y t a ł e m ten list po raz ostatni przed j e g o wysłaniem, p o c z u ł e m p r z y p ł y w spo­ kojnej ufności. Jak widać, była o n a usprawiedliwiona. W s z y ­ stko się b o w i e m spełniło.

ROZDZIAŁ

ZAWIESZENIE

BRONI

X

W

BORDEAUX

Rząd francuski przenosi się do Bordeaux - Postawa generała Weyganda - Weygand i Reynaud - Zdradziecka propozycja monsieur Chautempsa - Francuska decyzja zwrócenia się o warunki pokoju - Brytyj­ skie żądania zabezpieczenia floty francuskiej - Mój telegram do Rey­ nauda z 16 czerwca - Pozostaje nowy problem - Brytyjska oferta „nierozerwalnego sojuszu" z Francją - Nadzieje generała de Gaulle'a w związku ze wzmocnieniem pozycji monsieur Reynauda - Zadowo­ lenie Reynauda - Mój telegram z 16 czenoca lostrzymany - Zniwe­ czony plan luizyty w Bordeaux na pokładzie krążownika w towarzystwie przywódców Partii Liberalnej - Niedobre przyjęcie oferty bry­ tyjskiej - Upadek rządu Reynauda - Rezygnacja Reynauda Rozmowa z Monnetem i generałem de Gaulle'em na Downing Street - Marszałek Pétain tworzy rząd popierający zaivieszenie broni - Moje posłanie do marszałka Pétaina i generała Weyganda, 17 czerwca Moje przemówienie radiowe z 17 czerwca - Generał Spears planuje ucieczkę generała de Gaulle a - Dalsze rozmowy na temat oporu w Afryce - Zamiary Mandela - Zasadzka admirała Darlana - Rejs „Massilii" - Mandel w Casablance - Misja pana Duff a Coopera - Los francuskich patriotów -Co by było, gdyby... - Moje dogłębne przeko­ nanie.

M

usimy teraz odejść od sprawy katastrofy militarnej i zająć się wstrząsami w rządzie francuskim oraz osobistościami z j e g o kręgu w B o r d e a u x . N i e ł a t w o jest ustalić dokładną kolejność w y p a d k ó w . Brytyj­ ski Gabinet Wojenny o b r a d o w a ł b e z p r z e r w y i w m i a r ę j a k p o ­ d e j m o w a n o decyzje, w y s y ł a n o dyspozycje. P o n i e w a ż przesyła­ nie ich szyfrem trwało d w i e do czterech godzin, i p o t e m j e s z c z e z godzinę, z a n i m je d o s t a r c z o n o - u r z ę d n i c y Foreign Office często przekazywali ich treść n a s z e m u a m b a s a d o r o w i przez te-

201

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

lefon, a i on p o d c z a s odpowiedzi często korzystał z telefonu. Wobec tego wystąpiło tu s w e g o rodzaju nakładanie się informa­ cji i krótkie spięcia, które w p r o w a d z a ł y zamieszanie. Po obu stronach K a n a ł u sprawy toczyły się w takim tempie, że przed­ stawienie o t y m opowieści j a k o u p o r z ą d k o w a n e g o ciągu wy­ p a d k ó w i decyzji j e s t niemożliwością. M o n s i e u r R e y n a u d przybył z Tours do nowej siedziby rządu 14 czerwca pod koniec dnia. O k o ł o 9 w i e c z o r e m przyjął amba­ sadora brytyjskiego. Sir Ronald C a m p b e l l poinformował go, że rząd J K M o ś c i m a z a m i a r obstawać przy warunkach p o r o z u m i e ­ n i a zawartego 28 marca, zobowiązującego obie strony do nie­ p o d e j m o w a n i a negocjacji z w r o g i e m . Z a p r o p o n o w a ł również dostarczenie potrzebnych statków, w wypadku gdyby rząd fran­ cuski z d e c y d o w a ł się przenieść do Afryki. O b a te oświadczenia były z g o d n e z bieżącymi instrukcjami. R a n k i e m 15 czerwca R e y n a u d p o n o w n i e przyjął a m b a s a d o r a i powiedział m u , że stanowczo z d e c y d o w a ł się podzielić rząd na d w i e grupy i c e n t r u m władzy u s t a n o w i ć za m o r z e m . Taka polityka, oczywiście, pociągnie za sobą przesunięcie floty fran­ cuskiej d o p o r t ó w p o z a z a s i ę g i e m p a n o w a n i a niemieckiego. Nieco

później

tego

samego

ranka

do

R e y n a u d a dotarła

o d p o w i e d ź prezydenta Roosevelta na j e g o apel z 13 czerwca. C h o c i a ż w mojej depeszy do p r e m i e r a Francji zinterpretowa­ ł e m ją j a k najlepiej, wiedziałem, że b ę d z i e zawiedziony. Ofero­ w a n o - j e ż e l i K o n g r e s zatwierdzi - p o m o c materialną, ale nie b y ł o m o w y o przystąpieniu A m e r y k i do wojny. Francja nie m i a ł a p o w o d u oczekiwać w tym m o m e n c i e takiej deklaracji, a P r e z y d e n t nie miał aż takjej władzy, żeby ją złożyć s a m e m u , czy też skłonić K o n g r e s do jej złożenia. Posiedzenie Rady M i ­ nistrów, p l a n o w a n e wieczorem, 13 czerwca, w C a n g e w pobli­ żu Tours, nie o d b y ł o się. P o n i e w a ż wszyscy ministrowie przy­ byli j u ż do Bordeaux, z w o ł a n o posiedzenie na p o p o ł u d n i e .

Od kilku dni generał Weygand b y ł przekonany, że wszelki dalszy opór jest beznadziejny. C h c i a ł wobec tego z m u s i ć rząd francuski do wystąpienia o zawieszenie broni, póki j e s z c z e ar-

202

UPADEK FRANCJI

mia francuska zachowuje wystarczającą dyscyplinę i siłę, aby u t r z y m a ć porządek w e w n ę t r z n y p o p o r a ż c e . Żywił ogromną, długoletnią niechęć do systemu r z ą d ó w p a r l a m e n t a r n y c h Trze­ ciej Republiki. B ę d ą c głęboko religijnym katolikiem, postrze­ gał nieszczęście, które spadło na j e g o kraj, j a k o karę boską za p o r z u c e n i e wiary. Wobec tego użył władzy, jaką mu d a w a ł a najwyższa pozycja wojskowa, w y c h o d z ą c daleko poza granice, których by w y m a g a ł y i usprawiedliwiały j e g o obowiązki zawo­ d o w e . Oświadczył p r e m i e r o w i , że armie francuskie nie m o g ą dalej walczyć i czas najwyższy w s t r z y m a ć tę okropną i niepo­ trzebną masakrę, z a n i m zapanuje ogólna anarchia. Paul R e y n a u d zdawał sobie sprawę, że bitwa o Francję skoń­ czyła się, ale ciągle j e s z c z e miał nadzieję na k o n t y n u o w a n i e wojny z Afryki i terenów I m p e r i u m F r a n c u s k i e g o przy p o m o c y floty. Ż a d e n z pozostałych krajów o p a n o w a n y c h przez Hitlera nie wycofał się z wojny. Fizycznie, na własnej ziemi byli znie­ woleni, ale za m o r z a m i rządy wywiesiły swoje flagi i podtrzy­ m y w a ł y s p r a w ę narodową. R e y n a u d chciał iść ich śladem, i to z d u ż o bardziej solidnym zapleczem. Szukał rozwiązania p o d o ­ bnego do kapitulacji Holandii, która p o z o s t a w i ł a armii - c h o ć jej d o w ó d c y odmówili dalszej walki - s w o b o d ę złożenia broni, gdy tylko zetknie się b e z p o ś r e d n i o z w r o g i e m , j e d n a k zachowa­ ła dla p a ń s t w a niezbywalne p r a w o k o n t y n u o w a n i a walki wszel­ kimi d o s t ę p n y m i środkami. O tę s p r a w ę walczyli p r e m i e r z g e n e r a ł e m p o d c z a s burzliwej r o z m o w y przed p o s i e d z e n i e m Rady Ministrów. R e y n a u d za­ p r o p o n o w a ł W e y g a n d o w i p i s e m n e u p o w a ż n i e n i e o d rządu w sprawie w y d a n i a rozkazu

„wstrzymania ognia". Oburzony

W e y g a n d o d m ó w i ł militarnego p o d d a n i a się. N i g d y by się nie zgodził na z n i e w a ż e n i e sztandarów armii francuskiej. Akt kapi­ tulacji, który u w a ż a ł za konieczny, musi wyjść od rządu i pań­ stwa, a w ó w c z a s armia, którą on d o w o d z i , podporządkuje się. Z a c h o w a n i e generała Weyganda, m i m o że był on w istocie c z ł o w i e k i e m s z c z e r y m i n i e s a m o l u b n y m , nie było w tej sytu­ acji właściwe. D o m a g a ł się on u z n a n i a p r a w a żołnierza do do­ m i n o w a n i a nad prawnie u k o n s t y t u o w a n y m rządem Republiki, i w ten sposób całkowitego zakończenia oporu nie tylko we

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

203

Francji, ale też w Imperium, wbrew decyzji jej legalnego poli­ tycznego przywódcy. Osobną kwestią, niezależną od sporów formalnych i dywaga­ cji na temat honoru armii francuskiej, był praktyczny aspekt tej sprawy. Z a w i e s z e n i e broni zawarte formalnie przez rząd fran­ cuski oznaczałoby dla Francji koniec wojny. W wyniku nego­ cjacji część kraju m o g ł a b y pozostać nie o k u p o w a n a i część wojska wolna, natomiast w przypadku k o n t y n u o w a n i a wojny zza m o r z a wszyscy, którzy nie uciekli z Francji, byliby kontro­ lowani b e z p o ś r e d n i o przez N i e m c ó w i miliony F r a n c u z ó w wy­ wieziono by do N i e m i e c j a k o j e ń c ó w wojennych, p o n i e w a ż nie chroniłoby ich ż a d n e p o r o z u m i e n i e między stronami. Był to p o w a ż n y argument, ale rozstrzygnięcie go p r z y s ł u g i w a ł o rzą­ dowi Republiki, a nie g ł ó w n o d o w o d z ą c e m u armii. Nastawienie Weyganda, że Republika F r a n c u s k a p o w i n n a się p o d d a ć i wy­ d a ć o d p o w i e d n i e rozkazy s w o i m siłom zbrojnym - które to rozkazy on niezawodnie wykona, p o n i e w a ż armia pod j e g o do­ w ó d z t w e m nie będzie dalej walczyć - nie ma o d p o w i e d n i k a ani w prawie, ani w p r a k t y c e c y w i l i z o w a n y c h krajów oraz nie przystaje do p o c z u c i a honoru z a w o d o w e g o żołnierza. Przynaj­ mniej teoretycznie p r e m i e r miał na to swoje r e m e d i u m . M ó g ł o d p o w i e d z i e ć : „ O b r a ż a pan konstytucję Republiki Francuskiej. Od tej chwili jest pan zwolniony z d o w o d z e n i a . K o n i e c z n e za­ twierdzenie o t r z y m a m od p r e z y d e n t a . " Niestety, m o n s i e u r R e y n a u d nie był wystarczająco p e w n y m swej pozycji. Za z a r o z u m i a ł y m g e n e r a ł e m stał sławny marsza­ łek Petain, g ł ó w n a postać wśród zgrai defetystycznych mini­ strów, tak n i e d a w n o i tak nierozważnie w p r o w a d z o n y c h przez R e y n a u d a do francuskiego rządu i do R a d y Wojskowej. Byli oni teraz z d e c y d o w a n i zakończyć tę wojnę j a k najszybciej. Za nimi z n o w u kryła się z ł o w r o g a postać Lavala, który zainstalo­ w a ł się w ratuszu w B o r d e a u x otoczony kliką p o d n i e c o n y c h se­ natorów i d e p u t o w a n y c h . Polityka Lavala m i a ł a siłę i zaletę wy­ nikającą z prostoty. Francja musi nie tylko z a w r z e ć pokój z N i e m c a m i , ale musi r ó w n i e ż zmienić sojuszników, musi zo­ stać sojusznikiem zdobywców. J e d y n i e lojalność w o b e c n o w e ­ go s p r z y m i e r z e ń c a i sojusz przeciw w s p ó l n e m u w r o g o w i po

204

UPADEK FRANCJI

drugiej stronie K a n a ł u mogą u r a t o w a ć jej interesy i sprawić, by znalazła się po stronie zwycięzców. Wyczerpany tym c i ę ż k i m doświadczeniem R e y n a u d nie m i a ł j u ż siły ani energii, żeby się temu skutecznie przeciwstawić. Niewątpliwie te przejścia wy­ czerpałyby nawet ludzi pokroju C r o m w e l l a , C l e m e n c e a u , Stali­ na czy Hitlera. 15 c z e r w c a po południu, w trakcie dyskusji, w której uczest­ niczył prezydent Republiki, R e y n a u d , wyjaśniwszy sytuację s w o i m kolegom, z a a p e l o w a ł do marszałka Pétaina, aby przeko­ nał W e y g a n d a do stanowiska rządu. N i e m ó g ł był wybrać gor­ szego emisariusza. M a r s z a ł e k w y s z e d ł z pokoju. Nastąpiła przerwa. Po j a k i m ś czasie wrócił z W e y g a n d e m , którego stano­ wisko właśnie poparł. W t y m k r y t y c z n y m m o m e n c i e m o n s i e u r C h a u t e m p s , j e d e n z ważniejszych ministrów, p o d s u n ą ł zdra­ dziecką propozycję, k t ó r a sprawiała w r a ż e n i e k o m p r o m i s u i o s o b o m n i e z d e c y d o w a n y m w y d a ł a się zachęcającą. W imie­ niu lewicy rządowej wyraził pogląd, że R e y n a u d ma rację twierdząc, iż p o r o z u m i e n i e z w r o g i e m jest niemożliwe, ale że byłoby r o z s ą d n y m zrobić jakiś gest, który zjednoczyłby Fran­ cję. P o w i n n o się zapytać N i e m c ó w , j a k i e byłyby ich warunki zawieszenia broni, pozostawiając sobie całkowitą s w o b o d ę ich odrzucenia. Oczywiście, nie było takiej możliwości, by wszedłszy raz na tę śliską drogę, m ó c się na niej z a t r z y m a ć . J u ż s a m o ogłoszenie faktu, że rząd francuski ubiega się o informację o d n o ś n i e wa­ r u n k ó w zawieszenia broni wystarczyłoby do zniszczenia re­ sztek m o r a l e armii francuskiej. Jakże po takim fatalnym sygna­ le m o ż n a rozkazać żołnierzowi, żeby oddał swe życie, stawiając o p ó r ? Jednakże, w p o r ó w n a n i u z m a n e w r e m Pétaina i Weygan­ da, którego zebrani byli świadkami, propozycja C h a u t e m p s a w y w a r ł a piorunujące wrażenie. U z g o d n i o n o , że zasięgnie się opinii rządu J K M o ś c i na temat podjęcia takiego kroku, infor­ mując go jednocześnie, że pod ż a d n y m w a r u n k i e m nie pozwoli się na poddanie floty. W tym m o m e n c i e R e y n a u d wstał od stołu i ogłosił zamiar rezygnacji. L e c z prezydent Republiki po­ w s t r z y m a ł go i zadeklarował, że jeżeli odejdzie R e y n a u d , to on odejdzie również. Kiedy w z n o w i o n o tę bezładną dyskusję, nie

205

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

p r z e p r o w a d z o n o j u ż żadnej wyraźnej linii m i ę d z y o d m o w ą p o d d a n i a N i e m c o m floty francuskiej, a p r z e r z u c e n i e m jej do p o r t ó w leżących poza zasięgiem niemieckim. U z g o d n i o n o , że należy poprosić rząd brytyjski o zgodę na zasięgnięcie informa­ cji odnośnie w a r u n k ó w niemieckich. D e p e s z a została w y s ł a n a natychmiast.

N a s t ę p n e g o r a n k a R e y n a u d przyjął a m b a s a d o r a brytyjskiego, który d o w i e d z i a ł się, że Brytyjczycy zgodzą się na prośbę F r a n ­ c u z ó w pod w a r u n k i e m , że flota francuska zostanie u m i e s z c z o ­ na p o z a zasięgiem niemieckim, a ściślej - zostanie skierowana do portów brytyjskich. Te instrukcje zostały p r z e k a z a n e C a m p bellowi p r z e z telefon, aby zaoszczędzić na czasie. O godzinie 11 R a d a W o j s k o w a zebrała się p o n o w n i e , w obecności prezy­ d e n t a L e b r u n a . Przewodniczący Senatu, m o n s i e u r Jeanneney, został s p r o w a d z o n y r ó w n i e ż aby w imieniu s w o i m i prze­ w o d n i c z ą c e g o Izby D e p u t o w a n y c h - Herriota - z a a p r o b o w a ć propozycję p r e m i e r a o przeniesieniu rządu do Afryki P ó ł n o c ­ nej. W t e d y wstał marszałek Petain i odczytał list (napisany, j a k się wydaje, p r z e z kogoś innego), w którym składa rezygnację z c z ł o n k o s t w a w rządzie. Po zakończeniu p r z e m ó w i e n i a miał z a m i a r wyjść z sali. Zgodził się j e d n a k pozostać za n a m o w ą prezydenta,

pod

warunkiem,

że

w

ciągu

dnia

otrzyma

o d p o w i e d ź . M a r s z a ł e k narzekał r ó w n i e ż z p o w o d u o p ó ź n i e n i a procedury wystąpienia o zawieszenie broni. R e y n a u d zareplik o w a ł , że jeżeli prosi się sojusznika o zwolnienie ze zobowią­ zań, to jest w zwyczaju czekać na j e g o o d p o w i e d ź . N a s t ę p n i e p o s i e d z e n i e z a k o ń c z o n o . P o lunchu a m b a s a d o r przyniósł Reyn a u d o w i tekst odpowiedzi rządu brytyjskiego, którą o t r z y m a ł wcześniej w formie ustnej p o d c z a s p o r a n n e g o spotkania.

W tych d n i a c h Gabinet Wojenny przeżywał n i e z w y k ł e e m o ­ cje. D o m i n o w a ł y myśli o u p a d k u i losie Francji. N a s z a w ł a s n a sytuacja - to, przed c z y m stanęliśmy, a także i to, że zostaliśmy sami - w y d a w a ł a się z a j m o w a ć dalsze miejsce. W i o d ą c y m

206

UPADEK FRANCJI

u c z u c i e m był żal z p o w o d u agonii Francji i c h ę ć zrobienia wszystkiego, aby jej p o m ó c . Istniała r ó w n i e ż niebywale w a ż n a kwestia zabezpieczenia floty francuskiej. W t y m właśnie duchu p o w s t a ł a propozycja „ n i e r o z e r w a l n e g o sojuszu" Francji i Wiel­ kiej Brytanii. N i e j a b y ł e m jej g ł ó w n y m inicjatorem. Pierwszy raz usłysza­ ł e m o t y m planie 15 c z e r w c a w klubie Carlton, w czasie lunchu, na k t ó r y m byli o b e c n i : lord Halifax, m o n s i e u r Corbin, sir R o ­ bert Vansittart i j e s z c z e j e d n a , czy d w i e osoby. W c z e ś n i e j odby­ ła się obszerna dyskusja. 14 c z e r w c a Vansittart i D e s m o n d M o r ­ ton spotkali się z messieurs M o n n e t e m i P l e v e n e m - c z ł o n k a m i francuskiej misji e k o n o m i c z n e j w L o n d y n i e . D o ł ą c z y ł do nich generał de Gaulle, który przyleciał w sprawie o k r ę t ó w dla prze­ wiezienia rządu francuskiego oraz m o ż l i w i e j a k największej li­ czby wojsk francuskich do Afryki. P a n o w i e ci nakreślili zarys deklaracji unii francusko-brytyjskiej, aby w ten sposób dostar­ c z y ć m o n s i e u r R e y n a u d o w i p e w n e n o w e fakty o charakterze w y r a ź n i e zachęcającym, za p o m o c ą których m ó g ł b y uzyskać p r z e w a g ę w kwestii przeniesienia rządu do Afryki i k o n t y n u o ­ w a n i a wojny. M o j a pierwsza reakcja na ten p o m y s ł była nie­ chętna. Z a d a w a ł e m szereg k r y t y c z n y c h pytań i wcale nie b y ł e m przekonany. J e d n a k ż e p o d n i e s i o n o tę kwestię z n o w u pod ko­ niec długich p o p o ł u d n i o w y c h o b r a d G a b i n e t u . T r o c h ę b y ł e m zdziwiony,

widząc j a k stateczni,

doświadczeni

politycy ze

wszystkich partii angażują się aż tak e m o c j o n a l n i e w olbrzymie przedsięwzięcie, którego implikacje i k o n s e k w e n c j e nie zostały w ż a d n y m razie p r z e m y ś l a n e . N i e o p i e r a ł e m się j e d n a k , mając na u w a d z e moralny aspekt tej sprawy. Kiedy Gabinet Wojenny zebrał się n a s t ę p n e g o ranka, zajęli­ ś m y się najpierw sprawą o d p o w i e d z i na p r o ś b ę m o n s i e u r Rey­ n a u d a nadesłaną w n o c poprzedzającą formalne zwolnienie Francji z jej zobowiązań na mocy porozumienia angielsko-francuskiego. Gabinet wyraził zgodę na udzielenie odpowiedzi, któ­ rą na j e g o prośbę s a m napisałem. Z o s t a ł a w y s ł a n a z L o n d y n u 16 czerwca o 12.35 po p o ł u d n i u . P o t w i e r d z a ł a i p o w t a r z a ł a ofi­ cjalnie

instrukcje

wcześnie rano.

telefoniczne,

przekazane

Campbellowi

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

207

Foreign Office do sir R. Campbella Proszę przekazać monsieur Reynaudowi następującą wiadomość, którą zaaprobował Gabinet: Pan Churchill do monsieur Reynauda 16 czerwca 1940, godz. 12.35 Nasze porozumienie zabraniające osobnych negocjacji na temat za­ wieszenia broni lub ustanowienia pokoju było zawarte z Republiką Francuską, a nie z jakąś określoną administracją czy politykiem. Wo­ bec tego dotyczy ono honoru całej Francji. Pomimo to, ale pod warun­ kiem i tylko pod tym warunkiem, że flota francuska zostanie natych­ miast skierowana do brytyjskich portów w oczekiwaniu na negocjacje - rząd JKMości daje swoją pełną zgodę na wystąpienie rządu francu­ skiego do rządu niemieckiego o podanie informacji dotyczących mo­ żliwości zawieszenia broni. Rząd JKMości, będąc zdecydowany kon­ tynuować wojnę, całkowicie odcina się od wspomnianej wyżej spra­ wy zawieszenia broni między Francją a Niemcami. W c z e s n y m p o p o ł u d n i e m została przez Foreign Office wysła­ na druga, p o d o b n a d e p e s z a do sir R o l a n d a C a m p b e l l a (16 czerwca, o godzinie 3.10 po południu). O b i e d e p e s z e były c h ł o d n e i przedstawiały g ł ó w n y cel Gabi­ netu W o j e n n e g o o m ó w i o n y n a r a n n y m posiedzeniu. Foreign Office do sir R. Campbella Powinien Pan poinformować monsieur Reynauda o tym, że gdy tylko Francja uzyska jakieś szczegóły dotyczące warunków zawiesze­ nia broni, zostaniemy o nich natychmiast poinformowani. Jest to ko­ nieczne nie tylko ze względu na porozumienie zabraniające oddziel­ nego zawieszenia broni, czy zawarcia pokoju, ale również ze względu na poważne konsekwencje, jakie niesie ze sobą każde zawieszenie broni, a szczególnie w tym konkretnym przypadku, gdy oddziały bry­ tyjskie walczą razem z armią francuską. Powinien Pan zwrócić uwagę rządowi francuskiemu, że żądając przeniesienia floty francuskiej do brytyjskich portów, mamy na względzie zarówno interesy francuskie, jak i swoje własne. Jesteśmy przekonani, że wzmocni to pozycję rzą­ du francuskiego w jakichkolwiek dyskusjach na temat zawieszenia broni, jeżeli będzie mógł wykazać, że marynarka francuska jest poza zasięgiem sił niemieckich. Jeżeli chodzi o francuskie siły lotnicze za­ kładamy, że dołoży się wszelkich starań, aby przenieść je do północ-

208

UPADEK FRANCJI

nej Afryki - chyba że rząd francuski będzie wolał wysłać je do nasze­ go kraju. Liczymy, że rząd francuski zrobi wszystko przed i w trakcie dysku­ sji na temat zawieszenia broni, aby wydostać polskie, belgijskie i cze­ chosłowackie oddziały, aktualnie znajdujące się we Francji, i wyśle je do Afryki Północnej. Zostały poczynione kroki w kierunku przyjęcia polskiego i belgijskiego rządu w naszym kraju.

Zebraliśmy się p o n o w n i e o 3 po południu. P r z y p o m n i a ł e m Gabinetowi, że p o d koniec naszego wczorajszego posiedzenia d y s k u t o w a l i ś m y na temat propozycji dalszych deklaracji co do ściślejszej unii między Francją i Wielką Brytanią. W i d z i a ł e m się r a n o z g e n e r a ł e m de G a u l l e ' e m , który podkreślał, że konie­ czny jest jakiś d r a m a t y c z n y gest, aby m o n s i e u r R e y n a u d uzy­ skał poparcie, p o t r z e b n e mu do u t r z y m a n i a rządu w stanie woj­ ny i z a p r o p o n o w a ł , że taką rolę spełniałaby deklaracja o nie­ rozerwalnej unii między n a r o d a m i brytyjskim i francuskim. Za­ r ó w n o generał de Gaulle, j a k i m o n s i e u r Corbin byli zaniepoko­ j e n i ostrością decyzji podjętej r a n o przez G a b i n e t Wojenny, a wyrażonej w przesłanej depeszy. D o w i e d z i a ł e m się, że zapro­ p o n o w a n o do dyskusji nową deklarację i że generał de Gaulle d z w o n i ł do R e y n a u d a . Stwierdziłem więc, że d o b r z e byłoby w s t r z y m a ć działania na j a k i ś czas. W związku z t y m wysłano telegram do sir R o n a l d a C a m p b e l l a , polecający mu wstrzyma­ n i e treści tej depeszy. N a s t ę p n i e minister spraw zagranicznych p o i n f o r m o w a ł , że po n a s z y m p o r a n n y m posiedzeniu spotkał się z sir R o b e r t e m Yansittartem, którego u p r z e d n i o poprosił o sporządzenie jakiejś d r a m a t y c z n e j odezwy, mogącej w z m o c n i ć pozycję monsieur R e y n a u d a . Vansittart konsultował się z g e n e r a ł e m de Gaulle' e m , monsieur P l e v e n e m i majorem M o r t o n e m . W s p ó l n i e uło­ żyli oświadczenie. G e n e r a ł de G a u l l e podkreślił k o n i e c z n o ś ć j a k najszybszego ogłoszenia tego d o k u m e n t u i wyraził życze­ nie zabrania tej nocy projektu do Francji. De G a u l l e zapropono­ w a ł również, a b y m następnego dnia spotkał się z R e y n a u d e m . Projekt oświadczenia został rozdany i wszyscy przeczytali go z dużą uwagą. W s z e l k i e trudności stały się n a t y c h m i a s t jasne,

209

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

ale w k o ń c u Deklaracja unii wydawała się zyskać ogólną apro­ batę. Stwierdziłem, że z początku b y ł e m jej przeciwny, ale w tej krytycznej sytuacji nie m o ż e m y sobie p o z w o l i ć na oskarżenie nas o brak wyobraźni. T e g o typu d r a m a t y c z n e oświadczenie by­ ło e w i d e n t n i e konieczne, aby p o d t r z y m a ć Francję w gotowości. Tej propozycji nie m o ż n a b y ł o tak łatwo odrzucić, i b y ł e m po­ krzepiony faktem, że tyle osób z Gabinetu ją popiera. O 3.55 po poł. p o w i e d z i a n o n a m , że francuska R a d a Mini­ strów ma zebrać się o 5 po poł., aby z a d e c y d o w a ć , czy dalszy opór j e s t możliwy. Po drugie, generał de G a u l l e został poinfor­ m o w a n y telefonicznie p r z e z m o n s i e u r R e y n a u d a , ż e jeżeli d o godziny 5 po poł. u d a mu się uzyskać przychylną o d p o w i e d ź na p r o p o n o w a n e oświadczenie, to p r e m i e r z d o ł a utrzymać swoją pozycję. Wobec tego G a b i n e t z a a p r o b o w a ł ostateczną wersję oświadczenia o unii angielsko-francuskiej i zatwierdził jej wy­ słanie do R e y n a u d a osobiście przez generała de G a u l l e ' a . Tę w i a d o m o ś ć natychmiast p r z e k a z a n o p a n u R e y n a u d o w i telefo­ nicznie. Następnie Gabinet poprosił m n i e , p a n a Attlee i sir Archibalda Sinclaira, reprezentujących trzy partie brytyjskie, aby­ śmy spotkali się z m o n s i e u r R e y n a u d e m j a k najszybciej w celu p r z e d y s k u t o w a n i a projektu oświadczenia i związanych z nim kwestii. Oto ostateczna wersja projektu: DEKLARACJA

UNII

W tym najbardziej rozstrzygającym momencie historii nowożytne­ go świata rządy Zjednoczonego Królestwa i Republiki Francuskiej ogłaszają deklarację nierozerwalnej unii i nieustępliwej woli we wspólnej obronie sprawiedliwości i wolności przeciwko poddaniu się systemowi, który sprowadza ludzkość do roli robotów i niewolników. Oba rządy oświadczają, że Francja i Wielka Brytania nie będą już dwoma państwami, ale jedną Francusko-Brytyjską Unią. Ustanowienie Unii pozwoli na połączoną politykę obronną, zagra­ niczną, finansową i ekonomiczną. Każdy obywatel Francji otrzyma natychmiast obywatelstwo Wiel­ kiej Brytanii; każdy poddany brytyjski stanie się oby watelem Francji. Oba kraje będą wspólnie odpowiadać za naprawienie szkód wojen­ nych, gdziekolwiek wystąpią one na ich terytorium, i środki obu kra­ jów będą równo użyte do tego celu.

210

UPADEK FRANCJI

Podczas wojny będzie istniał jeden Gabinet Wojenny i całe siły zbrojne Francji i Wielkiej Brytanii - na lądzie, na morzu i w powie­ trzu - będą działały pod jego kierunkiem. Będzie on dowodził, skąd się da. Oba parlamenty zostaną formalnie połączone. Narody Impe­ rium Brytyjskiego już formują nowe armie. Francja utrzyma posiada­ ne przez nią siły w polu, na morzu i w powietrzu. Unia zwraca się do Stanów Zjednoczonych o wzmocnienie zasobów ekonomicznych aliantów oraz dostarczenie odpowiedniej pomocy materialnej dla ce­ lów wspólnej sprawy. Unia skoncentruje całą swoją energię przeciwko potędze wroga, niezależnie od tego, gdzie się będzie toczyć bitwa. I w ten sposób zwyciężymy. O tym wszystkim Parlament brytyjski został p o i n f o r m o w a n y w swoim czasie. L e c z w ó w c z a s sprawa przestała j u ż b y ć aktu­ alna. Ja sam, j a k widać, nie s k o m p o n o w a ł e m tego oświadczenia. Z o s t a ł o o n o u ł o ż o n e wspólnie przy stole, a ja m i a ł e m w nim swój udział. Następnie z a b r a ł e m je do drugiego pokoju, gdzie czekali de Gaulle z Vansittartem, D e s m o n d M o r t o n i m o n s i e u r Corbin. G e n e r a ł przeczytał je z w y r a z e m n i e k ł a m a n e g o entu­ zjazmu, a gdy tylko m o ż n a było otrzymać połączenie z Bordeaux, zaczął p r z e k a z y w a ć je telefonicznie m o n s i e u r R e y n a u d o w i . M i a ł nadzieję, tak j a k i my, że to p o w a ż n e zobowiązanie unii i braterstwo między d w o m a narodami i imperium umożliwi zmagającemu się francuskiemu premierowi przeniesienie rządu do Afryki łącznie z wszelkimi m o ż l i w y m i siłami i rozkazanie m a r y n a r c e francuskiej, by p ł y n ę ł a do portów p o z a zasięgiem niemieckiej kontroli.

M u s i m y teraz się przenieść na drugi koniec p r z e w o d u . Amba­ sador brytyjski d o r ę c z y ł d w i e d e p e s z e w o d p o w i e d z i na francu­ ską prośbę o zwolnienie z zobowiązań z dnia 28 m a r c a . Według j e g o sprawozdania R e y n a u d b y ł przygnębiony i nie przyjął ich dobrze. Od razu zauważył, że wycofanie francuskiej floty śród­ ziemnomorskiej do p o r t ó w brytyjskich sprowokuje natychmia­ stowe przejęcie Tunisu p r z e z Włochy i przysporzy kłopotów flocie brytyjskiej. N i e zdołał d o k o ń c z y ć , gdy n a d e s z ł o , przeka-

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

211

z a n e telefonicznie p r z e z de G a u l l e ' a , nasze oświadczenie. „Po­ działało - j a k to określił

a m b a s a d o r - krzepiąco."

Reynaud

powiedział, że za taki d o k u m e n t b ę d z i e walczył do k o ń c a . W tym m o m e n c i e weszli messieurs M a n d e l i M a r i n . Natural­ nie, również odetchnęli. N a s t ę p n i e m o n s i e u r R e y n a u d w y s z e d ł „lekkim k r o k i e m " , aby przeczytać d o k u m e n t p r e z y d e n t o w i R e ­ publiki. U w a ż a ł , że uzbrojony w tak o g r o m n e gwarancje zdoła p r z e k o n a ć rząd, aby przeniósł się do Afryki i stamtąd nadal pro­ w a d z i ł wojnę. M ó j telegram polecający a m b a s a d o r o w i opóźnienie przeka­ zania tych d w ó c h c h ł o d n y c h depesz, czy też w k a ż d y m razie w s t r z y m a n i a działania na ich podstawie, n a d s z e d ł zaraz po tym, gdy p r e m i e r wyszedł. Wobec tego w y s ł a n o za nim posłańca, aby mu przekazał, że te d w i e poprzednie d e p e s z e p o w i n n y być u z n a n e z a „ a n u l o w a n e " , c h o ć m o ż e s ł o w o „ w s t r z y m a n e " było­ by tu lepsze. Gabinet Wojenny nie zmienił swojego zdania w ż a d n y m względzie. J e d n a k uważaliśmy, że lepiej b ę d z i e dać pełną szansę Deklaracji

Unii w najbardziej sprzyjających wa­

runkach. G d y b y francuska R a d a Ministrów skupiła się w o k ó ł niej, większość p o k o n a ł a b y mniejszość i w y p r o w a d z e n i e floty s p o d p a n o w a n i a niemieckiego nastąpiłoby a u t o m a t y c z n i e . Je­ żeli nasza oferta nie znajdzie uznania, nasze p r a w a i żądanie ożyją z całą mocą. N i e wiedzieliśmy, co dzieje się w rządzie francuskim i nie m o g l i ś m y wiedzieć, że to ostatni r a z pertra­ ktowaliśmy z m o n s i e u r R e y n a u d e m . R o z m a w i a ł e m z n i m tego d n i a p r z e z telefon, p r o p o n u j ą c n a t y c h m i a s t o w e spotkanie. Z p o w o d u n i e p e w n o ś c i , co się dzie­ je i co m o ż e się dziać w Bordeaux, m o i koledzy z G a b i n e t u Wo­ j e n n e g o życzyli sobie, a b y m u d a ł się t a m na p o k ł a d z i e krążow­ nika. Spotkanie zostało z a a r a n ż o w a n e na następny dzień, w po­ bliżu wybrzeży Bretanii. P o w i n i e n e m był lecieć. L e c z nawet g d y b y m był poleciał, to i tak byłoby za p ó ź n o . Z Foreign Office w y s ł a n o następującą d e p e s z ę : Do sir R. Campbella, Bordeaux 16 czerwca, godz. 6.45 po południu Premier, w towarzystwie lorda tajnej pieczęci, ministra lotnictwa oraz trzech szefów sztabu i kilku innych osób przybędzie do Concar-

212

UPADEK FRANCJI

neau, na pokładzie krążownika, jutro, 17 czerwca o godzinie 12.00 w południe, aby spotkać się z monsieur Reynaudem. O powyższym został poinformowany generał de Gaulle i wyraził pogląd, że pora spotkania jest dogodna. Proponujemy, aby spotkanie odbyło się na pokładzie, jako mniej zwracające uwagę. M/S Berkeley został uprzedzony, aby w razie potrzeby był do dyspozycji monsieur Reynauda i osób towarzyszących. 16 c z e r w c a o 8 w i e c z o r e m minister spraw zagranicznych telefonicznie przekazał drugą depeszę: Poniżej przedstawiamy powody, dla których polecono Panu wstrzymać działania na mocy dwóch ostatnich depesz. Po konsultacji z generałem de Gaulle'em, premier postanowił spot­ kać się z monsieur Reynaudem jutro w Bretanii w sprawie ponowie­ nia próby odwiedzenia rządu francuskiego do wystąpienia o zawie­ szenie broni. W tym celu, za radą generała de Gaulle'a zaproponuje panu Reynaudowi wspólne wydanie deklaracji ogłaszającej natych­ miastowe ukonstytuowanie się ścisłej unii angielsko-francuskiej we wszystkich dziedzinach, aby móc kontynuować wojnę. Tekst projektu deklaracji, zaaprobowany przez rząd JKMości, będzie przekazany w następnej najbliższej depeszy. Powinien Pan przeczytać ten tekst monsieur Reynaudowi natychmiast. Zarys proponowanej deklaracji został już telefonicznie przekazany monsieur Reynaudowi przez generała de Gaulle'a. Reynaud odpo­ wiedział, że ta deklaracja wpłynie ogromnie na decyzję rządu francu­ skiego. Generał wraca dziś wieczorem z kopią tego dokumentu. N a s z G a b i n e t Wojenny o b r a d o w a ł tego d n i a do 6 po połud­ niu. Po zakończeniu obrad u d a ł e m się z moją misją. Z a b r a ł e m z sobą p r z y w ó d c ó w Partii Liberalnej i Partii Pracy, trzech sze­ fów sztabu, a także różnych w a ż n y c h u r z ę d n i k ó w i oficerów. Pociąg specjalny czekał na stacji Waterloo. M o g l i ś m y dotrzeć do S o u t h a m p t o n w d w i e godziny, a następnie płynąc z prędko­ ścią 30 węzłów, m o g l i b y ś m y p r z y b y ć na spotkanie o k o ł o po­ łudnia, 17 czerwca. Wsiedliśmy do pociągu. Odprowadzała m n i e żona. Odjazd dziwnie się opóźniał. W i d o c z n i e były j a k i e ś pro­ blemy. W k r ó t c e przybył zdyszany mój

prywatny

sekretarz

z D o w n i n g Street z następującą depeszą od C a m p b e l l a z Bor­ deaux:

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

213

Powstał kryzys ministerialny. [...] Mam nadzieję wiedzieć coś więcej do północy. Na razie spotkanie planowane na jutro jest nieaktualne. Po przeczytaniu tego wróciłem na D o w n i n g Street z c i ę ż k i m sercem.

Ostatnia scena w G a b i n e c i e R e y n a u d a rozegrała się w sposób następujący: Nadzieje, j a k i e R e y n a u d pokładał w Deklaracji Unii, wkrótce się rozwiały. R z a d k o się zdarza, aby tak hojna oferta spotkała się z tak w r o g i m przyjęciem. P r e m i e r d w u k r o t n i e przeczytał ten d o k u m e n t R a d z i e . Opowiedział się wyraźnie p o j e g o stronie i d o d a ł , że ma ze mną u m ó w i o n e spotkanie n a s t ę p n e g o dnia, aby p r z e d y s k u t o w a ć szczegóły. L e c z p o d n i e c e n i ministrowie, rozdarci r o z ł a m e m i pod o g r o m n y m ciśnieniem klęski, zacho­ wywali się j a k uderzeni o b u c h e m w głowę. N i e k t ó r z y słyszeli j u ż o t y m d o k u m e n c i e , korzystając z p o d s ł u c h u telefonicznego. Ci byli defetystami. Większość nie b y ł a p r z y g o t o w a n a na przy­ j ę c i e tak d a l e k o idących uzgodnień. C z ł o n k o w i e R a d y przeja­ wiali wyraźną c h ę ć odrzucenia c a ł e g o planu. Z a s k o c z e n i e i nie­ ufność

zawładnęły

większością

i

nawet

ci

najbardziej

przyjaźnie nastawieni i rozsądni byli zbici z tropu. R a d a Mini­ strów zebrała się, oczekując otrzymania o d p o w i e d z i na prośbę F r a n c u z ó w - którą wszyscy popierali - dotyczącą zwolnienia Francji p r z e z Wielką Brytanię z jej z o b o w i ą z a ń z 28 marca, k t ó r e zabraniały im zwracać sję do N i e m c ó w o w a r u n k i zawie­ szenia broni. Jest możliwe, a n a w e t całkiem p r a w d o p o d o b n e , że gdyby przedstawić im naszą oficjalną o d p o w i e d ź , przyjęliby n a s z p i e r w s z o p l a n o w y w a r u n e k o wysłaniu swojej floty do Wielkiej Brytanii lub przynajmniej z a p r o p o n o w a l i b y j a k i e ś od­ powiedniejsze rozwiązanie. W ten sposób mieliby wolną rękę do r o z p o c z ę c i a negocjacji z wrogiem, rezerwując sobie ostate­ czną opcję wycofania się do Afryki, gdyby warunki niemieckie były za ostre. Ale teraz powstał klasyczny przykład sytuacji: „rozkaz, kontrrozkaz, b a ł a g a n " .

214

UPADEK FRANCJI

Paul R e y n a u d zupełnie n i e był w stanie p r z e z w y c i ę ż y ć tego nieprzychylnego wrażenia, j a k i e w y t w o r z y ł a propozycja unii angielsko-francuskiej. G r u p a pesymistów, p r o w a d z o n a przez m a r s z a ł k a Petaina, o d m ó w i ł a nawet p r z e a n a l i z o w a n i a tej pro­ pozycji. R z u c a n o g w a ł t o w n e oskarżenia stwierdzając, iż jest to „plan ostatniej chwili", „ n i e s p o d z i a n k a " , „sposób, aby pozosta­ wić Francję p o d kuratelą lub p o z b a w i ć i m p e r i u m kolonialne­ g o " . U w a ż a n o , że propozycja ta spycha Francję na pozycję do­ m i n i u m . Inni narzekali, że nie oferuje o n a F r a n c u z o m nawet r ó w n e g o statusu, j a k o że Francuzi mieli o t r z y m a ć obywatel­ stwo I m p e r i u m Brytyjskiego zamiast Wielkiej Brytanii, pod­ czas gdy Brytyjczycy mieli b y ć obywatelami Francji. Tekst de­ klaracji przeczy t y m sugestiom. Były też inne argumenty. B e z wielkich trudności Weygand przekonał Petaina, że Anglia jest stracona. N a j w y ż s z e w ł a d z e wojskowe Francji twierdziły: „ Z a trzy tygodnie Anglia padnie j a k kurczak z ukręconą szyją". W c h o d z i ć w unię z Wielką Bry­ tanią to według Petaina - „połączyć się z t r u p e m " . Ybarnegaray, który był tak n i e z ł o m n y w poprzedniej wojnie, wykrzyknął nawet: „Lepiej być prowincją nazistowską. Przynajmniej wie­ my, co to o z n a c z a ! " Senator Reibel, przyjaciel generała Weyganda, stwierdził, że ten plan oznacza dla Francji k o m p l e t n e zniszczenie, a w każ­ d y m razie całkowite p o d p o r z ą d k o w a n i e się Anglii. N a próżno R e y n a u d o d p o w i a d a ł : „Wolę k o l a b o r o w a ć ze sprzymierzeńca­ mi niż z w r o g a m i . " A M a n d e l : „Wolelibyście być raczej dziel­ nicą Niemiec, czy częścią d o m i n i u m brytyjskiego?" W s z y s t k o n a próżno. Z a p e w n i o n o nas, że oświadczenie R e y n a u d a o naszej propo­ zycji nigdy nie zostało p o d d a n e p o d g ł o s o w a n i e zgromadzo­ nych, upadło s a m o . Była to osobista, decydująca porażka zma­ gającego się premiera, która o z n a c z a ł a koniec j e g o w p ł y w ó w i autorytetu. C a ł a dalsza dyskusja dotyczyła zawieszenia broni i zwrócenia się do N i e m c ó w o warunki i termin C h a u t e m p s j e ­ dynie przejawiał n i e z ł o m n o ś ć i o p a n o w a n i e . N a s z e dwie depesze dotyczące floty nigdy nie zostały Radzie przedstawione. Żądanie, aby została w y s ł a n a do p o r t ó w brytyj-

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

215

skich j a k o wstęp do negocjacji z N i e m c a m i , nigdy n i e zostało wzięte p o d u w a g ę p r z e z rząd Reynauda, który był teraz w stanie k o m p l e t n e g o r o z k ł a d u . O k o ł o godziny 8 w i e c z o r e m R e y n a u d , k o m p l e t n i e w y c z e r p a n y napięciem u m y s ł o w y m i fizycznym, j a k i e m u był p o d d a w a n y p r z e z tyle dni, wysłał p r e z y d e n t o w i swoją rezygnację i p o r a d z i ł mu w e z w a n i e m a r s z a ł k a Petaina. Ten ruch musi być o c e n i o n y j a k o nierozważny. Wydaje się, że miał j e s z c z e nadzieję stawić się na spotkanie ze m n ą n a s t ę p n e g o dnia, bo r o z m a w i a ł na ten temat z g e n e r a ł e m S p e a r s e m . „Jutro będzie inny rząd i n i e będzie pan j u ż r o z m a w i a ł w n i c z y i m i m i e n i u " - rzekł Spears. Relacja wg C a m p b e l l a (telefonogram z 16 c z e r w c a ) : Monsieur Reynaud, który był tak podniesiony na duchu wspaniałą depeszą premiera, powiedział nam później, że siły popierające zawie­ szenie broni stały się zbyt potężne. Dwa razy przeczytał rządowi de­ peszę i tłumaczył jej znaczenie i nadzieję, jaką dawała na przyszłość. Nie odniosło to żadnego skutku. Rozmawialiśmy z nim przez pół godziny, zachęcając do pozbycia się z rządu sil, które miały tak złowrogi wpływ na jego kolegów. Po spotkaniu z panem Mandelem drugi raz tego dnia odwiedziliśmy przewodniczącego Senatu, monsieur Jeanneneya, którego poglądy (jak i przewodniczącego Izby Deputowanych) cechował rozsądek, mając nadzieję, że będzie mógł wpłynąć na prezydenta, aby ten pole­ cił Reynaudowi utworzenie nowego rządu. Błagaliśmy, aby dokładnie wyjaśnił prezydentowi, że oferta zawar­ ta w depeszy Pana premiera nie dotyczy rządu, który będzie prowa­ dził negocjacje z wrogiem. Po jakiejś godzinie monsieur Reynaud poinformował nas, że został pokonany i złożył rezygnację. Tandem: marszałek Petain - generał Weygand (który żyje w innym świecie, wyobrażając sobie, że można jak dawniej siąść przy zielonym stole i rozpatrywać warunki zawie­ szenia broni) okazał się za silny dla słabych członków rządu, których zastraszono widmem rewolucji.

Po p o ł u d n i u 16 c z e r w c a monsieur M o n n e t i generał de G a u l l e odwiedzili m n i e w sali posiedzeń Gabinetu. Generał, j a k o pod­ sekretarz stanu ds. o b r o n y narodowej, rozkazał francuskiemu

216

UPADEK FRANCJI

statkowi Pasteur, który w i ó z ł do B o r d e a u x broń z Ameryki, z m i a n ę kursu i zawinięcie do portu brytyjskiego. M o n n e t poin­ f o r m o w a ł nas o swoich działaniach na rzecz planu, to jest skie­ rowaniu do Wielkiej Brytanii całej zakontraktowanej przez Francję w A m e r y c e broni, gdyby doszło do zawarcia oddzielne­ go pokoju między Francją a N i e m c a m i . E w i d e n t n i e spodziewał się tego i chciał u r a t o w a ć j a k najwięcej. C a ł e j e g o nastawienie w t y m względzie b y ł o b a r d z o p o m o c n e . N a s t ę p n i e przeszedł do sprawy wysłania reszty n a s z y c h dywizjonów myśliwskich, aby wzięły udział w ostatecznej bitwie o Francję - która się już, oczywiście, skończyła. P o w i e d z i a ł e m m u , ż e nie m a żadnej możliwości zrealizowana tej prośby. Był j e d n a k nieustępliwy, nawet na t y m etapie u ż y w a ł z w y k ł y c h a r g u m e n t ó w - „decydu­ j ą c a bitwa", „teraz albo n i g d y " , „jeżeli Francja upadnie, wszy­ stko u p a d n i e " i tak dalej. Ale nie m o g ł e m nic zrobić, aby zadośćuczynić j e g o n a d z i e ­ j o m . W k o ń c u moi francuscy goście wstali i ruszyli w kierunku drzwi. P r o w a d z i ł M o n n e t . K i e d y doszli do drzwi, de G a u l l e który do tej pory p r a w i e się nie o d z y w a ł - o d w r ó c i ł się i pod­ chodząc parę k r o k ó w w m o i m kierunku, p o w i e d z i a ł po angiel­ sku: „ U w a ż a m , ż e m a p a n całkowitą rację". P o d maską k a m i e n ­ n e g o spokoju krył się człowiek, który potrafił o d c z u w a ć ból. Z m o i c h kontaktów z t y m b a r d z o wysokim, flegmatycznym człowiekiem, z a c h o w a ł e m w r a ż e n i e : „ O t o wysoki dostojnik Francji". Tegoż popołudnia, brytyjskim samolotem, który posta­ wiłem mu do dyspozycji, wrócił do Bordeaux. Lecz nie na długo.

M a r s z a ł e k Petain zaraz s f o r m o w a ł rząd, którego g ł ó w n y m c e l e m było uzyskanie u N i e m c ó w n a t y c h m i a s t o w e g o zawie­ szenia broni. P ó ź n o w nocy, 16 czerwca, defetystyczna grupa, której przewodził, b y ł a j u ż tak u f o r m o w a n a i tak j e d n o m y ś l n a , że proces ten nie trwał d ł u g o . P a n C h a u t e m p s („pytanie o wa­ runki niekoniecznie o z n a c z a przyjęcie i c h " ) został wiceprze­ w o d n i c z ą c y m Rady. G e n e r a ł Weygand, który wyrażał pogląd, że wszystko jest stracone, dostał Ministerstwo O b r o n y N a r o d o -

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

217

wej. Admirał Darlan został ministrem marynarki, a m o n s i e u r B a u d o u i n ministrem spraw zagranicznych. Jedyny problem, j a k się okazuje, wynikł z p o w o d u m o n s i e u r Lavala. Pierwszą myślą m a r s z a ł k a b y ł o z a p r o p o n o w a n i e mu stanowiska ministra sprawiedliwości. Laval odrzucił tę p r o p o ­ zycję z pogardą. Z a ż ą d a ł M i n i s t e r s t w a S p r a w Zagranicznych, p o n i e w a ż tylko z tej pozycji m ó g ł p r z e p r o w a d z i ć swój plan zer­ wania aliansu Francji z Anglią, w y k o ń c z e n i a Anglii i przyłą­ czenia się j a k o podrzędny p a r t n e r do nowej nazistowskiej E u r o ­ py. W o b e c gwałtowności tego człowieka m a r s z a ł e k Pétain pod­ dał się natychmiast. M o n s i e u r Baudouin, który przyjął j u ż stanowisko ministra spraw zagranicznych, a wiedział, że się na n i e zupełnie nie na­ daje, był gotów zrezygnować. L e c z kiedy powiedział o tym pa­ nu C h a r l e s - R o u x o w i , stałemu podsekretarzowi w Minister­ stwie Spraw Zagranicznych, ten się oburzył i postarał o popar­ cie u Weyganda. Kiedy W e y g a n d wszedł do sali i zwrócił się do sławnego marszałka, Laval tak się wściekł, że obaj szefowie wojskowi byli zaskoczeni. J e d n a k ż e podsekretarz absolutnie o d m ó w i ł służenia pod L a v a l e m . Postawiony w takiej sytuacji marszałek znowu ustąpił i Laval wyszedł wściekły po gwałtow­ nej awanturze. To był m o m e n t krytyczny. Kiedy cztery miesiące później, 28 października, Laval w końcu został ministrem spraw zagranicz­ nych, u ś w i a d o m i o n o sobie n o w ą wartość militarną. Czynni­ k i e m istotnym stał się opór brytyjski w o b e c N i e m c ó w . B y ł o oczywistym, że Wyspy nie m o ż n a j u ż lekceważyć. W k a ż d y m razie nie p a d ł a w trzy tygodnie .yak kurczak z ukręconą szyją". To był nowy fakt, z którego cieszył się naród francuski.

N a s z a d e p e s z a z 16 czerwca, wyrażająca z g o d ę na zasięgnię­ cie informacji dotyczących zawieszenia broni pod w a r u n k i e m przeniesienia floty francuskiej do brytyjskich portów, została oficjalnie przedłożona m a r s z a ł k o w i P e t a i n o w i . Gabinet Wojen­ ny z a a p r o b o w a ł za moją sugestią kolejną depeszę, podkreślają­ cą ten punkt. Ale słowa nasze padały w p r ó ż n i ę .

218

UPADEK FRANCJI

17 czerwca w y s ł a ł e m osobiste posłanie do marszałka Petaina i do generała W e y g a n d a , a kopie posłania miały być p r z e z na­ szego a m b a s a d o r a w r ę c z o n e r ó w n i e ż p r e z y d e n t o w i Francji i admirałowi D a r l a n o w i : Pragnę powtórzyć Panu moje najgłębsze przekonanie, że przeświet­ ny marszałek Petain i sławny generał Weygand - nasi towarzysze dwóch wielkich wojen przeciw Niemcom - nie okaleczą swojego sojusznika, oddając wrogowi wspaniałą flotę francuską. Taki czyn może jedynie okryć hańbą ich nazwiska na wieki. Jednak marnowanie tych kilku drogocennych godzin, w ciągu których można by przypro­ wadzić flotę francuską do portów brytyjskich czy amerykańskich, da­ jąc nadzieję na przyszłość i ratując honor Francji, może mieć tylko taki skutek. Aby t y m a p e l o m nie zabrakło osobistego w z m o c n i e n i a na miejscu, wysłaliśmy p i e r w s z e g o lorda morskiego, który u w a ż a ł się za bliskiego przyjaciela i w s p ó ł p r a c o w n i k a a d m i r a ł a Darlana, p a n a A.V. A l e x a n d r a oraz lorda L l o y d a - sekretarza stanu ds. kolonii, z n a n e g o przyjaciela Francji. W s z y s c y trzej ciężko pracowali, aby 19 c z e r w c a nawiązać kontakt z n o w y m i mini­ strami. Otrzymali wiele p o w a ż n y c h zapewnień, że nie pozwoli się, aby flota w p a d ł a w ręce N i e m c ó w . Ale więcej okrętów wo­ j e n n y c h j u ż nie p r z e p r o w a d z o n o p o z a zasięg szybko rozprze­ strzeniających się w p ł y w ó w niemieckich.

N a życzenie G a b i n e t u wygłosiłem następujące p r z e m ó w i e n i e radiowe, 17 czerwca w i e c z o r e m : Wiadomości z Francji są bardzo złe i współczuję dzielnemu naro­ dowi francuskiemu, który znalazł się w takim okropnym nieszczęściu. Nic nie zmieni naszych uczuć dla tego narodu, ani naszej wiary, że geniusz Francji się odrodzi. To, co stało się we Francji, nie zmienia naszych zamiarów ani czynów. Pozostaliśmy teraz jednym pod bronią obrońcą spraw świata. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby być godnymi tego zaszczytu. Będziemy bronić naszej Wyspy i razem z Imperium Brytyjskim będziemy walczyć niezłomnie, dopóki prze­ kleństwo hitleryzmu nie zostanie zdjęte z ludzkości. Jesteśmy przeko­ nani, że wszystko się dobrze skończy.

219

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

R a n k i e m 17 czerwca o p o w i e d z i a ł e m m o i m k o l e g o m z Gabi­ netu o r o z m o w i e telefonicznej, jaką p r z e p r o w a d z i ł e m w nocy z g e n e r a ł e m Spearsem, który stwierdził, że nie widzi dla siebie żadnej pożytecznej funkcji w nowej strukturze w B o r d e a u x . M ó w i ł z niejakim zaniepokojeniem o bezpieczeństwie generała de G a u l l e ' a . Spears został p o d o b n o ostrzeżony, że w tej sytuacji lepiej by było, gdyby de Gaulle opuścił Francję. N a t y c h m i a s t zgodziłem się, aby o p r a c o w a n o w tym celu dobry plan. Tak więc tego s a m e g o ranka de Gaulle poszedł do swojego biura w B o r d e a u x , gdzie celowo, dla z a c h o w a n i a pozorów, zaaranżo­ wał kilka spotkań na południe, a następnie pojechał na lotnisko ze s w y m przyjacielem S p e a r s e m , żeby go o d p r o w a d z i ć . Uścis­ nęli sobie dłonie i pożegnali się. Kiedy s a m o l o t zaczął ruszać, de Gaulle szybko wsiadł i zatrzasnął drzwi. M a s z y n a wystarto­ wała w powietrze na oczach francuskiej policji i urzędników, stojących w osłupieniu. T y m m a ł y m s a m o l o t e m de Gaulle za­ brał z sobą honor Francji. Tego s a m e g o wieczoru wygłosił przez radio swoje p a m i ę t n e p r z e m ó w i e n i e do narodu francuskiego. P o z w o l ę sobie zacyto­ wać j e g o fragment: Francja nie jest osamotniona. Ma za sobą ogromne imperium. Może połączyć się z Imperium Brytyjskim, które panuje na morzach i nadal walczy. Może też w pełni wykorzystać, tak jak to robi Anglia, ogrom­ ne zasoby przemysłowe Stanów Zjednoczonych. Inni F r a n c u z i , którzy pragnęli n*adal walczyć, n i e mieli aż tyle szczęścia. Kiedy został u t w o r z o n y rząd Petaina, był j e s z c z e aktualny plan przeniesienia c e n t r u m władzy do Afryki, z dala od kontroli N i e m c ó w . R o z w a ż a n o to na posiedzeniu rządu Petaina 18 czerwca. Tego s a m e g o wieczoru spotkali się prezy­ dent Lebrun, Pétain i przewodniczący Senatu i Izby D e p u t o w a ­ nych. Wydaje się, że była co do tego ogólna zgoda, aby wysłać przedstawicielstwo francuskie do Afryki

Północnej.

Nawet

marszałek nie był przeciwny. S a m miał zamiar pozostać, ale nie

220

UPADEK FRANCJI

widział p o w o d u , dla którego C h a u t e m p s (wiceprezes R a d y Mi­ nistrów) n i e miałby j e c h a ć i działać w j e g o imieniu. Kiedy po­ głoski o n a d c h o d z ą c y m exodusie obiegły Bordeaux, W e y g a n d zareagował wrogo. Taki ruch - u w a ż a ł - zaszkodzi „honoro­ w y m " negocjacjom n a temat zawieszenia broni, które j u ż się rozpoczęły z inicjatywy Francji za p o ś r e d n i c t w e m Madrytu w dniu 17 czerwca. Laval był r ó w n i e ż bardzo zaniepokojony. O b a w i a ł się, że u s t a n o w i e n i e skutecznej administracji oporu p o z a granicami Francji zniweczy politykę, którą chciał realizo­ wać. Zaczął „ p r a c o w a ć " nad g r u p k a m i d e p u t o w a n y c h i senato­ rów z g r o m a d z o n y c h w B o r d e a u x . Darlan, j a k o minister m a r y n a r k i , miał inny pogląd na sprawę. Z a ł a d o w a n i e na statek g ł ó w n y c h krytyków j e g o postępowania w y d a w a ł o się mu w tym m o m e n c i e najwygodniejszym rozwią­ z a n i e m trudności. Z a o k r ę t o w a n i znajdą się w j e g o m o c y i pozo­ stanie m n ó s t w o czasu, aby rząd zdecydował, co robić dalej. Za zgodą n o w e g o rządu z a p r o p o n o w a ł w s z y s t k i m z n a c z ą c y m po­ litykom, którzy pragnęli udać się do Afryki, przejazd uzbrojonym krążownikiem Massilia. Okręt miał wypłynąć 20 czerwca z ujścia rzeki Gironde. J e d n a k wielu z tych, którzy planowali wyjazd do Afryki (łą­ cznie z J e a n n e n e y e m i Herriotem), podejrzewali z a s a d z k ę i wo­ leli p o d r ó ż o w a ć l ą d e m przez Hiszpanię. Ostateczna grupa, nie licząc uchodźców, składała się z d w u d z i e s t u czterech deputo­ w a n y c h i j e d n e g o senatora. Byli wśród nich M a n d e l , Campinchi i Daladier; wszyscy aktywnie popierający przenosiny do Afryki.

21

c z e r w c a po południu Massilia wypłynęła, a 23

czerwca radio na statku p o d a ł o , że rząd Petaina przyjął i podpi­ sał zawieszenie broni z N i e m c a m i . C a m p i n c h i n a t y c h m i a s t usi­ ł o w a ł przekonać d o w ó d c ę , aby wziął kurs na Anglię, ale oficer ów - niewątpliwie o t r z y m a w s z y wcześniej o d n o ś n e instrukcje - o d m ó w i ł ze s m u t k i e m swojemu p o l i t y c z n e m u szefowi sprzed d w ó c h dni. N i e s z c z ę s n a grupa patriotów spędziła n e r w o w e go­ dziny, gdy w i e c z o r e m 24 czerwca Massilia zawinęła do portu w Casablance. Teraz zaczął działać M a n d e l ze z w y k ł y m sobie zdecydowa­ niem. R a z e m z D a l a d i e r e m naszkicował proklamację ustana-

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

221

wiającą administrację oporu w Afryce P ó ł n o c n e j , a siebie mia­ n o w a ł p r e m i e r e m . Z s z e d ł na ląd i po odwiedzeniu k o n s u l a bry­ tyjskiego zainstalował się w hotelu Excelsior. N a s t ę p n i e spró­ b o w a ł przesłać swoją proklamację przez H a v a s Agency. Kiedy generał N o u g e s przeczytał ten tekst, zaniepokoił się. P r z e c h w y ­ cił d e p e s z ę i została o n a przesłana nie światu, lecz D a l a d i e r o w i i P e t a i n o w i . Oni zaś nie chcieli mieć alternatywnego i poten­ cjalnie rywalizującego rządu p o z a zasięgiem w ł a d z y N i e m c ó w . M a n d e l został aresztowany w hotelu i postawiony przed miej­ s c o w y m sądem, ale sędzia - później zwolniony ze stanowiska przez Vichy - stwierdził, że nie ma p r z e c i w k o niemu oskarże­ nia i u w o l n i ł go. J e d n a k ż e na rozkaz N o g u e s a , generalnego gu­ bernatora, M a n d e l został p o n o w n i e aresztowany i u m i e s z c z o n y na Massili, która od tej pory stała w porcie p o d ścisłą kontrolą, a jej p a s a ż e r o w i e nie mieli żadnego kontaktu z lądem. Oczywiście, nie znając żadnego z opisanych tu faktów, mar­ twiłem się losem Francuzów, którzy chcieli dalej walczyć. Premier do generała Ismaya 24 czerwca 1940 Zanim pułapka się zamknie, trzeba teraz ustanowić organizację, która umożliwi wszystkim Francuzom wyrażającym chęć walki - ofi­ cerom, żołnierzom, jak i ważnemu personelowi technicznemu - uda­ nie się do różnych portów. Powinno się zorganizować rodzaj „podzie­ mnej kolei", tak jak w dawnych czasach niewolnictwa, i założyć or­ ganizację typu Scarlet Pimpernel. Nie ma żadnych wątpliwości, że będą stale napływać zdecydowani na to ludzie, a potrzebujemy wszy­ stkich do obrony kolonii francuskich. Siły powietrzne i Admiralicja muszą współdziałać. Oczywiście władzę operacyjną stanowić będą: generał de Gaulle i jego Komitet. W czasie posiedzenia Gabinetu Wojennego p ó ź n o w nocy, 25 czerwca, dowiedzieliśmy się między innymi, że statek z dużą liczbą w y b i t n y c h p o l i t y k ó w francuskich na p o k ł a d z i e minął Rabat. P o s t a n o w i l i ś m y natychmiast nawiązać z n i m i kontakt. P a n Duff C o o p e r (minister informacji) w towarzystwie lorda G o r t a wyruszył do Rabatu o świcie, na p o k ł a d z i e w o d n o s a m o ­ lotu. Zastali miasto w żałobie. Flagi p o w i e w a ł y o p u s z c z o n e do pół masztu, biły kościelne dzwony, a w katedrze o d b y w a ł o się n a b o ż e ń s t w o ż a ł o b n e z p o w o d u u p a d k u Francji. W s z y s t k i e ich

222

UPADEK FRANCJI

próby nawiązania kontaktu z M a n d e l e m były p o w s t r z y m y w a ­ n e . Z a s t ę p c a gubernatora, M o r i c e , twierdził, nie tylko p r z e z te­ lefon, ale w bezpośredniej rozmowie, której zażądał Duff Cooper, ż e n i e m a wyboru jak tylko u s ł u c h a ć r o z k a z ó w swoich przeło­ ż o n y c h . „Jeżeli generał N o u g è s k a ż e mi się zastrzelić, chętnie u s ł u c h a m . Niestety, rozkazy j a k i e mi wydał, są bardziej okrut­ ne." Byli ministrowie francuscy i d e p u t o w a n i mieli b y ć faktycznie traktowani jak zbiegli więźniowie. N a s z a misja nie miała inne­ go wyboru, jak wrócić tą samą drogą. P a r ę dni później ( 1 lipca) w y d a ł e m polecenie Admiralicji, aby s p r ó b o w a ł a odbić Massilię i u r a t o w a ć ludzi znajdujących się na pokładzie. J e d n a k żaden plan nie został o p r a c o w a n y i p r z e z p r a w i e trzy tygodnie Massilia stała w zasięgu baterii Casablanki, po c z y m wszyscy zostali sprowadzeni z p o w r o t e m do Francji i p o t r a k t o w a n i przez rząd Vichy w sposób dla niego wygodny, z g o d n i e z ż y c z e n i e m nie­ mieckich panów. M a n d e l r o z p o c z ą ł długi i bolesny okres inter­ n o w a n i a , który z a k o ń c z y ł się z a m o r d o w a n i e m go z rozkazu N i e m c ó w pod koniec 1944 roku. W ten sposób p o g r z e b a n a zo­ stała nadzieja u t w o r z e n i a silnego reprezentacyjnego rządu fran­ cuskiego, czy to w Afryce czy w L o n d y n i e .

C h o c i a ż d a r e m n e jest u s i ł o w a n i e w y o b r a ż e n i a sobie, co by się stało, gdyby ważne w y d a r z e n i a czy decyzje m i a ł y inny prze­ bieg, jest to często zajęcie k u s z ą c e i c z a s a m i pouczające. Upa­ d e k Francji został przesądzony 16 c z e r w c a p r z e z co najmniej tuzin okoliczności, niektóre z nich były c a ł k i e m p r z y p a d k o w e . G d y b y Paul R e y n a u d przetrwał dzień 16 czerwca, spotkał­ b y m się z nim w p o ł u d n i e n a s t ę p n e g o d n i a w towarzystwie naj­ silniejszej delegacji, j a k a k i e d y k o l w i e k opuściła nasze brzegi, uzbrojonej we wszelkie p e ł n o m o c n i c t w a w imieniu narodu bry­ tyjskiego. Oczywiście, przedstawilibyśmy Petainowi, Weygandowi, C h a u t e m p s o w i i całej reszcie naszą propozycję b e z ogró­ dek: „ Ż a d n e g o zwolnienia z z o b o w i ą z a ń z 28 m a r c a , o ile flota francuska nie zostanie w y s ł a n a do brytyjskich portów. Propo­ nujemy nierozerwalną u n i ę angielsko-francuską. Jedźcie do

ZAWIESZENIE BRONI W BORDEAUX

223

Afryki i walczcie r a z e m z n a m i " . Na p e w n o d o p o m ó g ł b y n a m prezydent Republiki, p r z e w o d n i c z ą c y obu izb oraz cała rozsąd­ na g r u p a stojąca za R e y n a u d e m , M a n d e l e m i de G a u l l e ' e m . Wydaje mi się p r a w d o p o d o b n e , że podnieślibyśmy na d u c h u i przekonali defetystów, a jeśli n i e - to pozostaliby oni w mniej­ szości lub zostali aresztowani. Ale p o p r o w a d ź m y dalej te k o s z m a r n e spekulacje. Rząd fran­ cuski przeniósłby się do Afryki P ó ł n o c n e j . Angielsko-francuskie superpaństwo, czy też j e g o k o m i t e t roboczy - do c z e g o p e w n i e zostałoby o n o w p r a k t y c e z r e d u k o w a n e - stanęłoby p r z e c i w k o Hitlerowi. Floty francuska i brytyjska zapanowały­ by nad M o r z e m Ś r ó d z i e m n y m i miały wolną drogę dla wojska i zaopatrzenia. Brytyjskie siły p o w i e t r z n e oraz to co zostało z francuskich sił powietrznych, w s p o m a g a n e produkcją amerykańską i z b a z a m i na lotniskach francuskich Afryki P ó ł n o c n e j , wkrótce stałyby się c z y n n k i e m o f e n s y w n y m pierwszego rzędu. Malta, zamiast być przez tak długi okres o b i e k t e m troski i zagrożenia, stałaby się n a t y c h m i a s t naszą najbardziej aktywną bazą marynarki. Naloty lotnicze na Włochy byłyby d u ż o łatwiejsze z Afryki niż z An­ glii. Ich łączność z a r m i a m i w ł o s k i m i w Libii i Trypolitanii zo­ stałaby skutecznie zerwana. Przy u ż y c i u nie większej liczby m y ś l i w c ó w niż faktycznie użyliśmy w obronie Egiptu i w base­ nie M o r z a Ś r ó d z i e m n e g o , m o g l i b y ś m y z p o w o d z e n i e m , przy p o m o c y reszty armii francuskiej, przenieść wojnę ze wschod­ niego do ś r o d k o w e g o rejonu M o r z a Ś r ó d z i e m n e g o , a w 1941 roku całe wybrzeże Afryki Północnej m o g ł o b y zostać oczysz­ c z o n e z wojsk w ł o s k i c h . Francja nigdy nie przestałaby być w a l c z ą c y m sojusznikiem i z a o s z c z ę d z o n y byłby jej ten o g r o m n y rozłam, który rozdarł (i ciągle j e s z c z e dzieli) naród francuski. Kraj ten niewątpliwie znalazłby się p o d p a n o w a n i e m n i e m i e c k i m , ale byłoby tak j a k po desancie angielsko-amerykańskim w listopadzie 1942 roku. Teraz, gdy m a m y za sobą całą historię, nikt nie wątpi, że zawie­ szenie broni niczego Francji n i e zaoszczędziło. Bardziej niejasnym jest to, co w ó w c z a s zrobiłby Hitler. Czy przedarłby się p r z e z Hiszpanię, za jej zgodą czy bez, i po zaata-

224

UPADEK FRANCJI

k o w a n i u i m o ż e zajęciu Gibraltaru, najechałby na Tanger i M a ­ roko? To był rejon głębokiej troski S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h i prezy­ d e n t a Roosevelta, który miał go stale w polu obserwacji. C z y Hitler m ó g ł b y p r z e p r o w a d z i ć tak dużą operację w Afryce po­ p r z e z H i s z p a n i ę i j e d n o c z e ś n i e toczyć bitwę o Anglię? Musiał­ by wybierać. G d y b y wybrał Afrykę - my, panując na m o r z u i

nad bazami

francuskimi,

m o g l i b y ś m y w p r o w a d z i ć wojska

i siły p o w i e t r z n e do M a r o k a i Algierii szybciej i w większej li­ czbie. Na p e w n o z radością przyjęlibyśmy jesienią i zimą 1940 roku g w a ł t o w n ą k a m p a n i ę w przyjaznej, północno-zachodniej Afry­ ce francuskiej lub p o p r o w a d z o n ą z jej terytorium. Patrząc na całą sytuację po fakcie, wydaje się m a ł o p r a w d o p o d o b n e , aby g ł ó w n e decyzje Hitlera i g ł ó w n e wydarzenia wojenne, a m i a n o ­ wicie: b i t w a o Anglię i niemiecki atak na wschód, były inne z powodu przeniesienia rządu francuskiego do Afryki Północnej. Po u p a d k u Paryża, gdy Hitler odtańczył taniec radości, miał przed sobą oczywiście wielkie zamiary. Francja była zdruzgo­ tana, musiał teraz podbić lub zniszczyć Wielką Brytanię. Inną ewentualnością b y ł a Rosja. O p e r a c j a na dużą skalę w Afryce P ó ł n o c n e j via H i s z p a n i a zagroziłaby p o w o d z e n i u obu tych o g r o m n y c h przedsięwzięć, a przynajmniej n i e pozwoliłaby na atak na Bałkany. N i e m a m wątpliwości, że byłoby lepiej dla wszystkich sił sprzymierzonych, gdyby rząd francuski prze­ niósł się do Afryki, niezależnie od tego, czy Hitler podążyłby t a m za nimi, czy nie. P e w n e g o dnia, gdy o d p o c z y w a ł e m w M a r a k e s z u w styczniu 1944 roku, p r z y s z e d ł na lunch generał G e o r g e s . W trakcie luźnej r o z m o w y wyraziłem pogląd, że b y ć m o ż e nieprzeniesien i e rządu francuskiego do Afryki w czerwcu 1940 roku było w k o ń c u najlepszym wyjściem. Na procesie P é t a i n a w sierpniu 1945 roku generał u w a ż a ł za s t o s o w n e z a c y t o w a ć to w swoich zeznaniach. N i e m a m o to pretensji, ale z p e w n o ś c i ą moje retro­ spektywne spekulacje p o d c z a s t a m t e g o l u n c h u nie stanowiły mojej z d e c y d o w a n e j opinii ani p o d c z a s wojny, ani obecnie.

R O Z D Z I A Ł XI

ADMIRAŁ

DARLAN.

FRANCUSKA.

FLOTA

ORAN

Czy Wielka Brytania skapituluje? - Moje przemówienie z 18 czenoca - „Ich najwspanialsza chwila" - Szansa admirała Darlana - jego ostatni list do mnie - Zawieszenie broni, artykuł 8 - Okrutna decyzja - Operacja „Catapult"; Dzień zero, 3 lipca - Nasze warunki wobec Francuzów - Tragedia Oranu - Moje sprawozdanie w Parlamencie, 4 lipca - Opinia świata na temat wyeliminowania marynarki francu­ skiej.

P

o u p a d k u Francji kwestią, która z a j m o w a ł a z a r ó w n o na­ szych przyjaciół jak i w r o g ó w b y ł o : „ C z y Wielka Bryta­ nia się p o d d a ? " Jeżeli idzie o publiczne oświadczenia

w obliczu toczących się wydarzeń, w imieniu rządu Jego Króle­ wskiej Mości stale p o t w i e r d z a ł e m nasze z d e c y d o w a n i e do dal­ szej,' samotnej walki. 4 czerwca, j u ż po D u n k i e r c e , u ż y ł e m wy­ rażenia: „Jeżeli będzie trzeba - przez lata, jeżeli będzie trzeba -

samotnie ". Nie było to powiedziane bez przyczyny, a ambasa­ d o r francuski w L o n d y n i e otrzymał n a w e t polecenie dowiedze­ nia się, co ja faktycznie m i a ł e m na myśli. P o w i e d z i a n o mu w ó w c z a s , że „dokładnie to, co zostało p o w i e d z i a n e " . Przypo­ m n i a ł e m Parlamentowi tę uwagę, gdy p r z e m a w i a ł e m 18 czerw­ ca, nazajutrz po załamaniu w Bordeaux. N a s t ę p n i e w s k a z a ł e m na „ p e w n e solidne praktyczne podstawy, na których opierali­ śmy n a s z e s t a n o w c z e zdecydowanie d o k o n t y n u o w a n i a woj­ n y " . M o g ł e m zapewnić, że nasi z a w o d o w i doradcy trzech ro­ dzajów sił zbrojnych są przekonani, że istnieje rozsądna nadzie­ ja na ostateczne zwycięstwo. P o w i e d z i a ł e m też, że otrzymałem listy od czterech p r e m i e r ó w dominiów, w których popierają oni

226

UPADEK FRANCJI

naszą decyzję dalszej walki i deklarują, że są gotowi dzielić n a s z los. „Sporządzając ten okrutny bilans, i patrząc na zagro­ żenia o b i e k t y w n y m o k i e m , w i d z ę wielką p o t r z e b ę czujności i wysiłku, ale absolutnie ż a d n e g o p o w o d u do paniki i strachu". D o d a ł e m też: „ P o d c z a s pierwszych czterech lat poprzedniej wojny alianci doświadczali tylko katastrof i r o z c z a r o w a ń . [...] Ciągle musieliśmy z a d a w a ć sobie pytanie: «Czy z d o ł a m y wygrać?» I nikt nie był w stanie odpowiedzieć na to z j a k ą k o l w i e k dokładnością, aż w k o ń c u , c a ł k i e m nagle i zupełnie niespodzie­ w a n i e n a s z straszny w r ó g z a ł a m a ł się, a my tak zachłysnęliśmy się zwycięstwem, że w t y m szaleństwie z m a r n o w a l i ś m y j e . Jakkolwiek potoczą się sprawy we Francji - z t y m r z ą d e m francuskim, czy z i n n y m i rządami francuskimi - my na Wyspie i w I m p e r i u m Brytyjskim nigdy n i e stracimy p o c z u c i a brater­ stwa z n a r o d e m francuskim. [...] Jeżeli ostateczne z w y c i ę s t w o w y n a g r o d z i n a m n a s z e trudy, będzie on z n a m i dzielić j e g o o w o c e , a w o l n o ś ć zostanie wszystkim z w r ó c o n a . N i e odstąpi­ my od naszych sprawiedliwych żądań ani na j o t ę . [...] Czesi, Polacy, N o r w e g o w i e , Holendrzy, B e l g o w i e przyłączyli się do naszej sprawy. W s z y s t k i e te kraje zostaną o d b u d o w a n e . " Kończąc powiedziałem: „To, co generał W e y g a n d n a z w a ł bitwą o Francję, s k o ń c z y ł o się. S p o d z i e w a m się, że niedługo zacznie się bitwa o Anglię. Od tej bitwy zależy przetrwanie cywilizacji chrześcijańskiej. Od niej zależy nasz własny n a r o d o w y byt i przetrwanie naszej pań­ s t w o w o ś c i i n a s z e g o I m p e r i u m . C a ł a furia i p o t ę g a wroga w k r ó t c e skieruje się na n a s . Hitler wie, że b ę d z i e m u s i a ł albo nas z ł a m a ć na Wyspie, albo przegrać wojnę. Jeżeli b ę d z i e m y w stanie mu się przeciwstawić, E u r o p a będzie wolna, a życie świata potoczy się n a p r z ó d ku rozległym, s ł o n e c z n y m wyży­ n o m . L e c z jeżeli n a m się n i e uda, wtedy cały świat - łącznie ze S t a n a m i Z j e d n o c z o n y m i , łącznie ze wszystkim, co z n a m y i na c z y m n a m zależy - z a p a d n i e się w przepaść m r o k ó w średnio­ wiecza, bardziej z ł o w r o g i e g o i m o ż e bardziej długotrwałego, g d y ż wspartego zwyrodniałą nauką. Więc sprężmy się wobec naszych o b o w i ą z k ó w i przyjmijmy taką p o s t a w ę j a k w przy­ padku, gdyby I m p e r i u m Brytyjskie i W s p ó l n o t a miały prze-

ADMIRAŁ DARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

227

trwać j e s z c z e tysiąc lat, a ludzie wciąż będą m ó w i l i : «To była ich najwspanialsza c h w i ł a » . Te często c y t o w a n e słowa spełniły się w godzinie zwycię­ stwa. Ale w ó w c z a s były to tylko słowa. Obcokrajowcy, którzy n i e rozumieją t e m p e r a m e n t u Brytyjczyków rozsianych po ca­ ł y m świecie, mogli u w a ż a ć , że są to tylko pozory, stworzone j a k o dobry wstęp do negocjacji pokojowych. Hitler musiał za­ k o ń c z y ć wojnę n a zachodzie. B y ł o j a s n y m , ż e m ó g ł z a p r o p o n o ­ w a ć b a r d z o k u s z ą c e w a r u n k i . Ci, którzy tak j a k j a studiowali j e g o posunięcia, uważali za rzecz możliwą, że z g o d z i się on z o s t a w i ć w spokoju Wielką Brytanię, jej I m p e r i u m i flotę, w z a m i a n za zawarcie pokoju, p o n i e w a ż da mu to w o l n ą r ę k ę na w s c h o d z i e - R i b b e n t r o p r o z m a w i a ł ze m n ą o tej sprawie w 1937 roku - i pragnął tego z c a ł e g o serca. Do tej pory nie zrobiliśmy mu wielkiej krzywdy. Tak n a p r a w d ę , d o d a l i ś m y na­ szą własną klęskę do j e g o triumfu nad Francją. C z y ż m o ż n a się dziwić, że wnikliwi obserwatorzy wydarzeń, w większości nie zdający sobie sprawy z p r o b l e m ó w zamorskiej inwazji ani z ja­ kości n a s z y c h sił powietrznych, pozostający p o d przytłaczają­ c y m w r a ż e n i e m niemieckiej siły i terroru, nie byli o t y m prze­ k o n a n i ? N i e każdy rząd, czy to p o w o ł a n y przez d e m o k r a c j ę czy p r z e z d e s p o t y z m , i n i e każdy naród, b ę d ą c o s a m o t n i o n y m i j a k się z d a w a ł o - p o r z u c o n y m , p r o w o k o w a ł b y okropną inwa­ zję, odrzucając przyzwoitą szansę pokoju, dla k t ó r e g o m o ż n a by znaleźć wiele wiarygodnych usprawiedliwień. R e t o r y k a nie b y ł a żadną gwarancją. M o g ł a p o w s t a ć n o w a administracja. „Ci, którzy byli z w o l e n n i k a m i p r o w a d z e n i a wojny, mieli swoją szansę i przegrali".

< . >.

A m e r y k a b y ł a obojętna. N i e b y ł o ż a d n y c h z o b o w i ą z a ń wo­ b e c Rosji. D l a c z e g o więc Wielka Brytania nie m i a ł a b y dołą­ c z y ć do widzów, którzy w Japonii i w Stanach Z j e d n o c z o n y c h , w Szwecji i w Hiszpanii m o g l i o b s e r w o w a ć z c h ł o d n y m zain­ t e r e s o w a n i e m , czy w r ę c z z u p o d o b a n i e m , wyniszczającą obie strony w a l k ę m i ę d z y n a z i s t o w s k i m a k o m u n i s t y c z n y m i m p e ­ r i u m ? P r z y s z ł y m p o k o l e n i o m t r u d n o będzie uwierzyć, ż e spraw, które tu streściłem, nigdy nie u z n a n o za g o d n e umiesz­ c z e n i a na porządku d n i a obrad Gabinetu, ani n a w e t w s p o m n i e -

228

UPADEK FRANCJI

nia o nich w naszych najbardziej p r y w a t n y c h r o z m o w a c h . Wąt­ pliwości m o ż n a było u s u n ą ć tylko c z y n a m i . I czyny miały na­ stąpić.

T y m c z a s e m zatelegrafowałem d o lorda Lothiana, który n a życzenie władz marynarki S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h pytał zanie­ pokojony, czy amunicja dla floty brytyjskiej i materiały do jej r e m o n t u nie powinny być w y s ł a n e z Anglii za Atlantyk. 22 czerwca 1940 W obecnej chwili nie ma powodu, aby stosować aż takie środki bezpieczeństwa. W y s ł a ł e m r ó w n i e ż następujące telegramy do m o i c h przyja­ ciół w dominiach. Do Pana Mackenziego Kinga 24 czerwca 1940 Jeżeli przeczyta Pan jeszcze raz mój telegram z 5 czerwca, zauważy Pan, że nie ma w nim mowy o próbie zawarcia układu ze Stanami Zjednoczonymi dotyczącego przystąpienia ich do wojny i wysłania naszej floty za Atlantyk, gdyby nasza ojczyzna została pokonana. Wręcz przeciwnie, bardzo wątpię, czy to mądrze zastanawiać się nad ostatecznością w chwili obecnej. Mam duże zaufanie do naszej zdol­ ności obronnej i nie widzę powodu przygotowywania się do przenie­ sienia floty brytyjskiej ani nawet do popierania takiego pomysłu. Oso­ biście, nigdy nie przystąpię do żadnych negocjacji z Hitlerem, ale oczywiście nie mogę ręczyć za przyszły rząd, który mógłby z powo­ dzeniem - w sytuacji gdybyśmy zostali opuszczeni przez Stany Zjed­ noczone i pokonani - odegrać rolę Quislinga,' akceptując panowanie i protektorat niemiecki. Byłoby bardzo pomocne, gdyby mógł Pan unaocznić to niebezpieczeństwo Prezydentowi, tak jak ja to zrobiłem w swoich depeszach do Niego. Przesyłam najlepsze życzenia, ciesząc się, że wspaniała dywizja kanadyjska jest z nami w walce o Wielką Brytanię. Następnie zadepeszowałem do Smutsa: 27 czerwca 1940 Oczywiście, najpierw musimy odeprzeć jakikolwiek atak w formie inwazji na Wielką Brytanię i utrzymać rozwój sił powietrznych. Moż­ na to sprawdzić jedynie metodą próby. Jeśli Hitler nie zdoła nas tutaj

ADMIRAŁ D ARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

229

pokonać, prawdopodobnie wycofa się na wschód. Faktycznie może tak zrobić nawet bez próby inwazji, aby znaleźć zajęcie dla swej armii i złagodzić owo zimowe przesilenie. Nie przypuszczam jednak, aby to przesilenie okazało się decydują­ cym, ale utrzymanie głodującej Europy jedynie przy pomocy gestapo i okupacji wojskowej, bez dania ludziom jakichkolwiek szans i per­ spektyw, nie może potrwać długo. Rozszerzenie działań naszych sił powietrznych, szczególnie na te­ renach nie dotkniętych bombardowaniami, powinno sprawiać mu sta­ le rosnące trudności - możliwe, że decydujące w Niemczech - nieza­ leżnie od jego sukcesów w Europie czy w Azji. Nasza wielka armia budowana obecnie dla potrzeb obrony wewnę­ trznej jest tworzona z myślą o ataku, a okazja do operacji ofensyw­ nych w rodzaju desantu morskiego może nadejść w 1940 i w 1941 roku. Ciągle jeszcze pracujemy nad 55 dywizjami, ale w miarę jak będą się zwiększać dostawy amunicji i zostaną zmobilizowane zaso­ by Imperium Brytyjskiego, nasze możliwości mogą być dużo wię­ ksze. Przecież jesteśmy w końcu w zamkniętym obwodzie. Hitler ma ogromne tereny do obrony, a my panujemy na morzach. Wybór celów w zachodniej Europie jest wobec tego szeroki. Przesyłam Panu te osobiste przemyślenia, aby pozostawać w bli­ skim kontakcie z Pana poglądami, których nigdy nie lekceważę. Z dużą pewnością siebie wkraczaliśmy na d r o g ę największej próby. Premier do lorda Lothiana (Waszyngton) 28 czerwca 1940 Niewątpliwie wygłoszę wkrótce przez radio jakieś przemówienie, ale nie wydaje mi się, aby słowa wiele się teraz liczyły. Nie należy przywiązywać nadmiernej wagi do wahania się opinii w Stanach Zjednoczonych. Tylko wymowa faktów może nią pokierować. Do kwietnia Amerykanie byli tak pewni wygranej aliantów, że nie uwa­ żali swej pomocy za konieczną. Teraz z kolei są tak pewni naszej przegranej, że uważają wszelką pomoc za niepotrzebną. Jestem pew­ ny, że możemy odeprzeć inwazję i utrzymać się w powietrzu. W każ­ dym razie - będziemy próbować. Proszę nie ustawać w przekonywa­ niu Prezydenta i innych, że jeżeli ten kraj zostanie najechany i po ciężkich walkach w większości zajęty, to nastąpi sformowanie jakie­ goś ąuislingowskiego rządu w celu zawarcia pokoju w zamian za nie­ miecki protektorat. W takim wypadku flota brytyjska stałaby się so­ lidnym argumentem, za pomocą którego ten pokojowy rząd mógłby wytargować lepsze warunki. Nastawienie Anglii wobec Stanów Zjed-

230

UPADEK FRANCJI

noczonych byłoby podobne do żalu Francuzów wobec nas. Naprawdę nie otrzymaliśmy od Stanów Zjednoczonych żadnej pomocy, o której warto by wspominać. [Karabiny i armaty dotarły dopiero pod koniec lipca, niszczycieli nam odmówili]. Wiemy, że Prezydent jest naszym najlepszym przyjacielem, ale na nic zda się to krygowanie wobec republikanów i demokratów. Teraz liczy się naprawdę tylko to, czy Hitler zapanuje nad Wielką Brytanią za trzy miesiące, czy też nie. Myślę, że nie. Ale to jest sprawa, której nie można przesądzić z góry. Pana nastawienie powinno być uprzejme i spokojne. Nikt tutaj nie upada na duchu.

W k o ń c o w y c h d n i a c h w B o r d e a u x admirał Darían stał się b a r d z o ważną osobą. M o j e kontakty z n i m były rzadkie i ofi­ cjalne. S z a n o w a ł e m go za pracę, j a k ą w y k o n a ł , odtwarzając francuską m a r y n a r k ę , która po dziesięciu latach j e g o d o w o d z e ­ n i a b y ł a bardziej skuteczna niż kiedykolwiek p r z e d t e m od cza­ s ó w Rewolucji F r a n c u s k i e j . Kiedy w grudniu 1939 roku odwie­ dził Anglię, w y d a w a l i ś m y na j e g o c z e ś ć oficjalny obiad w Ad­ miralicji. O d p o w i a d a j ą c na toast, p r z y p o m n i a ł n a m , że j e g o p r a d z i a d e k zginął w bitwie p o d Trafalgarem. W o b e c tego uwa­ ż a ł e m go za j e d n e g o z tych dobrych F r a n c u z ó w , którzy niena­ widzą Anglii. N a s z e styczniowe angielsko-francuskie dyskusje n a temat marynarki p o k a z a ł y również, j a k b a r d z o admirał ten zazdrosny był o swoją z a w o d o w ą pozycję w stosunku do każ­ d e g o na stanowisku ministra m a r y n a r k i . To stało się j e g o pra­ wdziwą obsesją i u w a ż a m , że odegrało niebagatelną rolę w j e g o postępowaniu. P o z a t y m Darían b y ł obecny n a większości konferencji, które o p i s a ł e m . W m i a r ę j a k nadchodził k r e s o p o r u francuskiego, nie­ j e d n o k r o t n i e z a p e w n i a ł mnie, że c o k o l w i e k się zdarzy, flota francuska nigdy n i e dostanie się w r ę c e N i e m c ó w . Teraz w Bor­ d e a u x nadszedł ostateczny m o m e n t w karierze tego ambitnego, z d o l n e g o i s a m o l u b n e g o admirała. J e g o w ł a d z a n a d flotą była praktycznie absolutna. Wystarczyło r o z k a z a ć o k r ę t o m u d a ć się do p o r t ó w brytyjskich, amerykańskich czy kolonii francuskich - niektóre j u ż wypłynęły - a k a ż d o r a z o w o zostałby posłuchany.

ADMIRAŁ D ARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

231

R a n k i e m 17 czerwca, po upadku rządu R e y n a u d a , D a r l a n stwierdził w o b e c g e n e r a ł a Georgesa, że jest z d e c y d o w a n y wy­ dać taki rozkaz. N a s t ę p n e g o dnia Georges spotkał go po połud­ niu i zapytał, co się stało, a Darlan odpowiedział, że zmienił zdanie. Zapytany dlaczego, odpowiedział po prostu: „Jestem teraz ministrem m a r y n a r k i " . Nie o z n a c z a ł o to, że zmienił zda­ nie, aby zostać m i n i s t r e m marynarki, ale j a k o minister marynar­ ki, miał j u ż inne zdanie. Jak rozmaite są osobiste, ludzkie kalkulacje! R z a d k o spotyka się bardziej przekonujący przykład. A d m i r a ł Darlan m u s i a ł je­ dynie p o p ł y n ą ć k t ó r y m k o l w i e k ze s w y c h okrętów p o z a granice Francji, aby zostać p a n e m wszystkich interesów francuskich poza zasięgiem w p ł y w u N i e m i e c . N i e przyszedłby, tak j a k de Gaulle, j e d y n i e z o d w a ż n y m sercem i p a r o m a p o k r e w n y m i du­ szami. W y p r o w a d z i ł b y p o z a zasięg N i e m c ó w czwartą flotę świata, której oficerowie i m a r y n a r z e byli mu osobiście oddani. Działając w ten sposób, stałby się p r z y w ó d c ą francuskiego ru­ chu oporu mającym w rękach potężną b r o ń . Brytyjskie i amery­ kańskie stocznie i cały arsenał byłyby do j e g o dyspozycji, do u t r z y m a n i a j e g o floty. Francuskie rezerwy złota w Stanach Zjednoczonych zapewniłyby mu (z chwilą u z n a n i a go) dostate­ c z n e środki. Całe francuskie i m p e r i u m skupiłoby się w o k ó ł nie­ go. Nic nie p o w s t r z y m y w a ł o go od stania się w y z w o l i c i e l e m Francji. S ł a w a i władza, której tak b a r d z o pragnął, były w za­ sięgu j e g o ręki. Z a m i a s t tego, p r z e ż y ł d w a lata dokuczliwej i niesławnej służby, zakończonej g w a ł t o w n ą śmiercią i zhań­ b i o n y m grobem, okrywając swe n a z w i s k o nienawiścią mary­ narki francuskiej i narodu, k t ó r e m u do tej pory tak d o b r z e słu­ żył.

Istnieje j e s z c z e ostatnia struna, w którą trzeba w t y m miejscu uderzyć. W liście, który Darlan napisał do m n i e 4 grudnia 1942 roku - zaledwie na trzy tygodnie przed z a m a c h e m na niego uparcie twierdził, że d o t r z y m a ł słowa. Jako że list ten przedsta­ wia j e g o p u n k t widzenia i p o w i n i e n być znany, z a m i e s z c z a m go tutaj. N i e m o ż n a zaprzeczyć, że ż a d e n francuski okręt nie był

232

UPADEK FRANCJI

obsadzony przez N i e m c ó w , czy użyty przez F r a n c u z ó w prze­ c i w k o n a m w czasie wojny. N i e było to całkowitą zasługą admi­ rała Darlana; ale na p e w n o to on u g r u n t o w a ł przeświadczenie oficerów i m a r y n a r z y marynarki francuskiej, że za wszelką ce­ nę ich okręty p o w i n n y zostać zniszczone, z a n i m w p a d n ą w ręce N i e m c ó w , których nie lubił tak s a m o j a k Brytyjczyków. AdmiralDarlan do Pana Churchilla, Algier 4 grudnia 1942 Szanowny Panie Premierze, 12 czerwca 1940 roku w Briare, w kwaterze głównej generała Wey ganda, wziął mnie Pan na stronę i powiedział: „Darlan, mam nadzieję, że pan nigdy nie podda floty." Odpowiedziałem Panu: „Jest to absolutnie wykluczone; byłoby to sprzeczne z tradycją naszej marynarki i z ho­ norem." Pierwszy lord Admiralicji Alexander i pierwszy lord morski, Pound, otrzymali taką samą odpowiedź 17 czerwca 1940 roku w Bor­ deaux, jaką też otrzymał lord Lloyd. Jeżeli nie zgodziłem się upoważ­ nić floty do skierowania się do brytyjskich portów to dlatego, że wie­ działem, iż taka decyzja spowoduje absolutną okupację samej Francji, jak również Afryki Północnej. Przyznaję, że byłem pod wpływem ogromnego żalu i wielkiej nie­ chęci do Anglii z powodu bolesnych wydarzeń, które dotknęły mnie jako marynarza, a poza tym, wydawało mi się, że nie wierzycie moim słowom. Pewnego dnia lord Halifax przesłał mi wiadomość przez pana Dupuya, że w Anglii nie wątpi się w moje słowa, ale i uważa się, iż nie będę mógł ich dotrzymać. Dobrowolne zniszczenie floty w Tulonie właśnie udowodniło, że miałem rację, ponieważ chociaż już nią nie dowodziłem, flota wyko­ nała rozkazy, które wydałem i utrzymałem w mocy wbrew życzeniom rządu Lavala. Na rozkaz mego szefa, marszałka Petaina, musiałem od stycznia 1941 roku do kwietnia 1942 roku uznawać politykę, która miała zapobiec okupacji i zgnieceniu Francji i jej imperium przez państwa Osi. Ta polityka siłą rzeczy była sprzeczna z Pańską. Cóż innego mogłem zrobić? W tym czasie nie mógł Pan nam pomóc, a każdy gest w Pańską stronę spowodowałby katastrofalne konse­ kwencje dla mojego kraju. Gdybyśmy nie przyjęli na siebie obowiąz­ ku obrony imperium naszymi własnymi siłami (zawsze odmawiałem przyjęcia pomocy Niemców, nawet w Syrii), państwa Osi przybyłyby do Afryki i nasza własna armia zostałaby odrzucona; 1 armia brytyj­ ska niewątpliwie nie stałaby dzisiaj pod Tunisem z francuskimi od­ działami przy boku, aby walczyć z Niemcami i Włochami.

ADMIRAŁ D ARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

233

Kiedy siły alianckie wylądowały 8 listopada w Afryce, ja z począt­ ku wykonałem rozkazy, które otrzymałem. Następnie zaś, gdy tylko wykonanie ich stało się niemożliwym, wydałem rozkaz zaprzestania walki, aby uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi oraz walki sprzecz­ nej z uczuciami stron zaangażowanych. Kiedy Vichy wyrzekło się mnie, nie chcąc podejmować walki, od­ dałem się do dyspozycji amerykańskich władz wojskowych - tylko w ten sposób mogłem pozostać wierny mojej przysiędze. 11 listopada dowiedziałem się o pogwałceniu przez Niemcy konwencji rozejmu, o okupacji Francji i proteście marszałka. Wtedy uznałem, że jestem wolny i że pozostając wierny osobie marszałka, mogę iść drogą najkorzystniejszą dla dobra naszego imperium, mianowicie drogą walki z państwami Osi. Popierany przez najwyższe władze Afryki Północnej i przez opinię publiczną i działając jako ewentualny zastę­ pca szefa państwa, utworzyłem Wysoki Komisariat w Afryce i rozka­ załem siłom francuskim walczyć po stronie aliantów. Od tego czasu francuska Afryka Zachodnia uznaje moją władzę. Nigdy nie byłbym w stanie tego osiągnąć, gdybym nie działał pod egidą marszałka i gdybym był przedstawiony po prostu jako dysydent. Jestem przeko­ nany, że wszyscy Francuzi walczący teraz z Niemcami, każdy na swój sposób, osiągną w końcu ogólną zgodę, ale uważam, że na razie mu­ szą kontynuować swoje oddzielne działania. Istnieje pewna niechęć (szczególnie we francuskiej Afryce Zachodniej), która jest zbyt silna, abym mógł uzyskać coś więcej. Działam nie atakując nikogo; proszę o wzajemność. Na razie jedyną rzeczą, która się liczy jest pokonanie państw Osi. Francuzi, kiedy zostaną wyzwoleni, wybiorą później własny ustrój polityczny i własnych przywódców. Dziękuję Panu, Panie Premierze, za przyłączenie się do Prezydenta Roosevelta w deklaracji, że Wielka Brytania tak jak i Stany Zjedno­ czone pragnie integralnej odbudowy państwowości francuskiej, jaka istniała w 1939 roku. Kiedy mój kraj odzyska swoją integralność i wolność, moją jedyną ambicją będzie przejście w stan spoczynku z poczuciem, że dobrze mu służyłem. Proszę przyjąć, Panie Premierze, wyrazy najwyższego uznania. FRANCOIS DARLAN,

Admirał Floty

My, którzy znajdowaliśmy się we w ł a d z a c h w L o n d y n i e , ro­ z u m i e l i ś m y fizyczną strukturę siły naszej Wyspy i byliśmy p e w n i ducha s w e g o narodu. Ufność, z j a k ą patrzyliśmy w przy-

234

UPADEK FRANCJI

szłość, nie była oparta - j a k p o w s z e c h n i e sądzono za granicą ani na b e z c z e l n y m blefie,

ani na pustej retoryce, ale na

t r z e ź w y m r o z u m o w a n i u i o c e n i e faktów. Kiedy p r z e m a w i a ł e m w Izbie G m i n , o p a r ł e m się na realiach, które j a k i inni uważnie analizowaliśmy - niektórzy p r z e z wiele lat. W k r ó t c e zanalizuję s z c z e g ó ł o w o p r o b l e m inwazji, tak j a k ja i moi eksperci-doradcy widzieliśmy go w tych p a m i ę t n y c h dniach. Ale najpierw trzeba b y ł o zrobić j e d e n krok. B y ł on oczywisty i okrutny. P o ł ą c z e n i e marynarki francuskiej z flotą niemiecką i włoską o r a z pojawienie się na h o r y z o n c i e n i e b e z p i e c z e ń s t w a ze strony Japonii, stawiało Wielką B r y t a n i ę przed śmiertelnym zagroże­ n i e m i p o w a ż n i e w p ł y w a ł o na b e z p i e c z e ń s t w o S t a n ó w Zjedno­ c z o n y c h . Artykuł 8 R o z e j m u stanowił, aby flota francuska, z wyjątkiem tej jej części, która b y ł a p r z e z n a c z o n a do strzeże­ nia francuskich interesów kolonialnych, „została zebrana we w s k a z a n y c h portach, t a m z d e m o b i l i z o w a n a i rozbrojona p o d kontrolą niemiecką lub włoską." B y ł o w o b e c tego j a s n y m , że francuskie okręty wojenne przej­ dą p o d ich kontrolę w pełni uzbrojone. P r a w d ą jest, że w tym s a m y m artykule rząd niemiecki uroczyście zapewnił, iż nie ma zamiaru u ż y ć ich dla w ł a s n y c h c e l ó w p o d c z a s wojny. Ale kto przy z d r o w y c h zmysłach ufałby Hitlerowi, będąc świadkiem j e g o h a n i e b n e g o z a c h o w a n i a i tego co się działo? P o n a d t o , arty­ kuł ten wyłączał z tego z a p e w n i e n i a „jednostki p o t r z e b n e do p a t r o l o w a n i a wybrzeży i w y ł a w i a n i a m i n " . Interpretacja tego określenia należała do N i e m c ó w . W k o ń c u , rozejm m ó g ł być w każdej chwili u n i e w a ż n i o n y p o d j a k i m k o l w i e k p r e t e k s t e m nieprzestrzegania go. F a k t y c z n i e , nie mieliśmy ż a d n e g o zabez­ pieczenia. Za wszelką c e n ę i p o n o s z ą c wielkie ryzyko, nieza­ leżnie od wszystkiego m u s i e l i ś m y u z y s k a ć p e w n o ś ć , że mary­ narka francuska nie w p a d n i e w n i e p o w o ł a n e ręce i nie sprowa­ dzi nieszczęścia na nas i na innych. Gabinet Wojenny nie z a w a h a ł się. Ci ministrowie, którzy ty­ dzień wcześniej c a ł y m s e r c e m byli oddani Francji i p r o p o n o w a ­ li wspólną p a ń s t w o w o ś ć , uznali, że należy podjąć wszelkie ko­ nieczne środki. Była to z n i e n a w i d z o n a decyzja, najbardziej nie­ naturalna i bolesna, w j a k ą b y ł e m kiedykolwiek zaangażowany.

ADMIRAŁ DARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

235

P r z y p o m i n a ł a epizod p o c h w y c e n i a p r z e z R o y a l N a v y floty duńskiej w K o p e n h a d z e w 1807 roku; nie dalej j a k wczoraj F r a n c u z i byli n a s z y m i d r o g i m i

sprzymierzeńcami i

nasze

w s p ó ł c z u c i e dla ich cierpień b y ł o szczere. Z drugiej strony sta­ wką było życie państwa i u r a t o w a n i e naszej Sprawy. B y ł to p r o b l e m na m i a r ę tragedii greckiej. Ale żaden akt n i e b y ł nigdy tak konieczny dla życia Wielkiej Brytanii i dla tego wszystkie­ g o , co od n i e g o zależało. P o m y ś l a ł e m o D a n t o n i e w 1793 roku: „Połączeni k r ó l o w i e zagrażają n a m , a my r z u c a m y im p o d sto­ py, j a k w y z w a n i e bitewne, królewską g ł o w ę . " Takie b y ł o tło i d e o w e tej decyzji.

M a r y n a r k a francuska była r o z m i e s z c z o n a w następujący spo­ s ó b : d w a okręty liniowe, cztery lekkie krążowniki, kilka okrę­ t ó w p o d w o d n y c h (w t y m j e d e n duży, Surcouf), o s i e m niszczy­ cieli i o k o ł o d w u s t u mniejszych, ale c e n n y c h statków do poła­ w i a n i a min i j e d n o s t e k do zwalczania okrętów p o d w o d n y c h . Stały one w większości w P o r t s m o u t h i P l y m o u t h , b y ł y w na­ s z y m władaniu. W Aleksandrii stały: francuski okręt liniowy, cztery francuskie krążowniki (trzy z nich n o w o c z e s n e 8-calow e ) i kilka mniejszych statków. Te stały pod osłoną silnej eska­ dry brytyjskich okrętów wojennych. W Oranie, po drugiej stronie M o r z a Ś r ó d z i e m n e g o , w przyle­ gającym p o r c i e w o j s k o w y m M e r s el-Kebir, stały d w a z naj­ wspanialszych okrętów floty francuskiej; Dunkerque i Strasbourg, n o w o c z e s n e krążowniki liniowe, d u ż o lepsze od p a n c e r n i k ó w Scharnhorst i Gneisenau, z założenia tak z b u d o w a n e , żeby

być

od nich lepszymi. Te okręty w rękach n i e m i e c k i c h byłyby na n a s z y c h trasach h a n d l o w y c h b a r d z o dla nas n i e b e z p i e c z n e . O p r ó c z nich stały t a m d w a francuskie okręty liniowe, kilka lek­ k i c h krążowników, kilka niszczycieli, okręty p o d w o d n e i i n n e statki. W Algierze znajdowało się s i e d e m k r ą ż o w n i k ó w - z c z e g o cztery 8-calowe, na M a r t y n i c e zaś lotniskowiec i d w a lekkie krążowniki. W Casablance stał na kotwicy Jean Bart, b e z ar­ mat, świeżo przybyły z St. N a z a i r e . B y ł to jeden z najsilniej-

236

UPADEK FRANCJI

szych okrętów na świecie. N i e był j e d n a k u k o ń c z o n y i nie m ó g ł być u k o ń c z o n y w C a s a b l a n c e . N i e w o l n o go b y ł o nigdzie wy­ puścić. Richelieu, który był d u ż o bliżej u k o ń c z e n i a , dotarł do D a k a r u . M ó g ł być p o s t a w i o n y p o d parą, a j e g o 15-calowe ar­ maty m o g ł y strzelać. W r ó ż n y c h p o r t a c h stało wiele innych francuskich okrętów o m n i e j s z y m znaczeniu. Kilka okrętów wojennych w Tulonie z n a l a z ł o się p o z a n a s z y m zasięgiem. Na operację „ C a t a p u l t " składało się j e d n o c z e s n e schwytanie, prze­ j ę c i e kontroli lub skuteczne u n i e r u c h o m i e n i e , bądź zniszczenie wszystkich dostępnych o k r ę t ó w francuskiej floty. Premier do generała Ismaya 1 lipca 1940 1. Admiralicja zatrzymuje Nelsona i swoje cztery niszczyciele na wodach terytorialnych, a operacja „Catapult" powinna wystartować o świcie 3 lipca. 2. W nocy z 2 na 3 lipca należy podjąć wszelkie konieczne środki, tego samego rodzaju jak „Catapult", w Aleksandrii i - jeżeli to możli­ we - na Martynice. Należy wziąć pod uwagę reakcję na te środki w Dakarze i Casablance i powziąć wszelkie zabezpieczenia, unie­ możliwiające ucieczkę cennych jednostek. Pod naciskiem wydarzeń dodałem również: Admiralicja powinna postarać się o zgromadzenie w cieśninach flotylli w sile do 40 niszczycieli, dodatkowo wspieranych przez krą­ żowniki. Należy próbować osiągnąć tę siłę w ciągu następnych dwóch lub trzech dni i utrzymać ją przez następne dwa tygodnie, gdy będzie można ponownie rozpatrzyć sytuację. Należy tymczasem pogodzić się ze stratami na atlantyckich szlakach żeglugowych. Życzyłbym so­ bie również codziennych raportów o liczbie okrętów patrolujących lub dostępnych między Portsmouth a rzeką Tyne.

W c z e s n y m r a n k i e m , 3 lipca, w s z y s t k i e francuskie okręty w Portsmouth i P l y m o u t h zostały przejęte p o d kontrolę brytyj­ ską. Akcja b y ł a n a g ł a i z k o n i e c z n o ś c i zaskakująca. U ż y t o przy­ tłaczających sił i c a ł a operacja pokazała, j a k ł a t w o N i e m c y m o ­ gli wejść w p o s i a d a n i e k a ż d e g o z francuskich okrętów wojen­ nych, stojących w portach p r z e z nich k o n t r o l o w a n y c h . W Wiel­ kiej Brytanii przejęcie j e d n o s t e k francuskich, z wyjątkiem Sur-

237

ADMIRAŁ D ARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

coufa, przebiegło przyjaźnie i załogi c h ę t n i e zeszły na ląd. Na Surcoufie zginęli dwaj dzielni oficerowie brytyjscy i b o s m a n ­ m a t * , a inny mat został ranny, zginął też j e d e n marynarz fran­ cuski, ale kilkuset zgłosiło się na o c h o t n i k a do naszej służby. Surcouf, po wyróżniającej się służbie, został zatopiony 19 lu­ tego 1942 roku, r a z e m ze swoją dzielną francuską załogą.

Śmiertelne u d e r z e n i e nastąpiło w z a c h o d n i m rejonie M o r z a Ś r ó d z i e m n e g o . W i c e a d m i r a ł Somerville, d o w ó d c a flotylli „ H " , składającej się z k r ą ż o w n i k a liniowego Hood, wych

Valiant i Resolution,

okrętów linio­

lotniskowca Ark Royal, 2 krążowni­

k ó w i 11 niszczycieli, o t r z y m a ł w Gibraltarze rozkazy w y s ł a n e z Admiralicji 1 lipca: Przygotować się do operacji „Catapult" 3 lipca. Wśród oficerów S o m e r v i l l e ' a znajdował się kapitan Holland, dzielny i wyróżniający się oficer, były attache morski w Paryżu, b a r d z o sympatyzujący z F r a n c u z a m i , który miał p e w n e wpły­ wy. W c z e s n y m p o p o ł u d n i e m 1 lipca w i c e a d m i r a ł d e p e s z o w a ł : Po rozmowach z Hollandem i innymi, wiceadmirał flotylli „ H " jest pod wrażeniem ich poglądu, że powinno unikać się użycia siły za wszelką cenę. Holland uważa, że akcja ofensywna z naszej strony usposobi wrogo wszystkich Francuzów, gdziekolwiek teraz są. Admiralicja o d p o w i e d z i a ł a na to o 6.20 po południu: Stanowczym zamiarem rządu JKMości jest, aby Francuzi w przy­ padku, gdyby nie przyjęli żadnej z pańskich alternatyw, zostali znisz­ czeni. Z a r a z po p ó ł n o c y (godz. 1.08 rano, 2 lipca) wysłano do admi­ rała S o m e r v i l l e ' a następujący, b a r d z o starannie ułożony tekst * Byli to: komandor D.V. Sprague, porucznik P.M.K. Griffiths i bosmanmat A. Webb (przyp. oryg.).

238

UPADEK FRANCJI

k o m u n i k a t u , który miał b y ć przedstawiony francuskiemu admi­ rałowi. Rząd JKMości zgodził się, aby rząd francuski zwrócił się do rządu niemieckiego tylko pod warunkiem, że zanim dojdzie do zawieszenia broni, flota francuska zostanie wysłana do portów brytyjskich, aby nie wpadła w ręce wroga. Rada Ministrów zadeklarowała 18 czerwca, że przed kapitulacją na lądzie flota francuska przyłączy się do marynarki brytyjskiej lub zostanie zatopiona.* Podczas gdy obecny rząd francuski może uważać, że warunki za­ wieszenia broni z Niemcami i Włochami można pogodzić z tymi przedsięwzięciami, rząd JKMości, mając na uwadze przeszłe do­ świadczenie, nie może uwierzyć, że Niemcy i Włochy w każdej do­ godnej chwili nie przechwycą francuskich okrętów wojennych i nie użyją ich przeciw Wielkiej Brytanii i jej sprzymierzeńcom. Warunki włoskiego zawieszenia broni zalecają, aby okręty francuskie wróciły do portów w metropolii, Francja musi oddać jednostki do obrony wy­ brzeża i poławiania min. Jest rzeczą niemożliwą dla nas - do tej pory waszych towarzyszy broni - abyśmy mogli pozwolić na to, żeby wasze wspaniałe okręty oddane zostały we władanie Niemców czy Włochów. Jesteśmy zde­ cydowani walczyć do końca i jeżeli wygramy - a tak uważamy nigdy nie zapomnimy, że Francja była naszym sprzymierzeńcem, że nasze interesy są takie same jak jej, i że nasz wspólny wróg - to Niemcy. Jeżeli zwyciężymy, uroczyście zapewniamy, że przywróci­ my wielkość Francji oraz jej terytorium. Aby osiągnąć ten cel musimy dopilnować, aby najlepsze okręty marynarki francuskiej nie zostały użyte przeciw nam przez naszego wspólnego wroga. W tych okolicz­ nościach rząd JKMości polecił mi zażądać, aby flota francuska znaj­ dująca się teraz w Mers el-Kebir i w Oranie zastosowała się do jedne­ go z następujących poleceń: * W tym punkcie nastąpiło nieporozumienie. Dopiero 14 lipca admirał Darlan skłonił się ku zamysłowi wysłania floty francuskiej do portów brytyj­ skich w pewnych okolicznościach, ale 18 czerwca został ministrem ma­ rynarki. Od tego momentu nowy rząd francuski pod przewodnictwem mar­ szałka Petaina nie chciał dać konkretnych zapewnień, wymaganych przez Brytyjczyków. Drugie zdanie w tym akapicie było zatem niezgodne ze sta­ nowiskiem rządu francuskiego. W kryzysowej sytuacji ta zmiana z ostat­ niej chwili nie została doceniona przez urzędników Admiralicji (przyp. oryg.).

ADMIRAŁ D ARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

239

1. Popłynąć z nami i kontynuować walkę w celu zwyciężenia Nie­ mców i Włochów. 2. Popłynąć ze zredukowaną załogą pod naszą kontrolą do portu brytyjskiego. Zredukowana załoga zostanie jak najszybciej odesłana do kraju. W przypadku przyjęcia któregoś z tych poleceń zwrócimy wam statki do Francji po zakończeniu wojny lub wypłacimy pełne odszko­ dowanie, jeżeli w tym czasie zostaną uszkodzone. 3. Alternatywnie: jeżeli uważacie za konieczne zastrzec, aby wasze okręty nie zostały użyte przeciwko Niemcom czy Włochom, chyba że zerwą oni zawieszenie broni, to popłyńcie z nami, przy zredukowa­ nych załogach do jakiegoś portu francuskiego w Indiach Zachodnich - na przykład na Martynice - gdzie okręty mogą zostać zdemilitaryzowane zgodnie z Waszym życzeniem, albo też oddane pod opiekę Stanów Zjednoczonych i zabezpieczone aż do końca wojny, a załogi zostaną repatriowane. Jeżeli nie przyjmiecie tych uczciwych propozycji, będę zmuszony z ogromnym żalem zażądać, abyście w ciągu sześciu godzin zatopili swoje okręty. Wreszcie, jeżeli nie wykonacie tego co powyżej, mam rozkaz rządu Jego Królewskiej Mości użycia wszelkich wojsk, żeby nie dopuścić, aby wasze okręty wpadły w ręce Niemców czy Włochów. W i e c z o r e m , 2 lipca, p o p r o s i ł e m Admiralicję, aby przesłała w i c e a d m i r a ł o w i następującą depeszę ( w y s ł a n o ją o godz. 10.55 wieczorem). Został Pan obarczony jednym z najniewdzięczniejszych i najtrud­ niejszych zadań, jakie kiedykolwiek admirał brytyjski musiał wyko­ nać, ale ufamy Panu całkowicie i oczekujemy, że będzie Pan nieugię­ ty, f A d m i r a ł popłynął, kiedy zrobiło się w i d n o i znalazł się u wy­ brzeży O r a n u około godziny 9.30. Wysłał kapitana H o l l a n d a na niszczycielu na spotkanie z francuskim a d m i r a ł e m G e n s o u l e m . Po o d m o w i e przyjęcia go, H o l l a n d przesłał przez p o s ł a ń c ó w c y t o w a n y j u ż d o k u m e n t . A d m i r a ł Gensoul odpowiedział n a pi­ śmie, że w ż a d n y m w y p a d k u francuskie okręty wojenne nie w p a d n ą w ręce N i e m c ó w i Włochów, a siła zostanie odparta si­ łą.

240

UPADEK FRANCJI

Negocjacje trwały cały dzień. O 4.15 po południu kapitan H o l l a n d m ó g ł nareszcie wejść na p o k ł a d Dunkerque, ale spot­ k a n i e z francuskim a d m i r a ł e m b y ł o lodowate. T y m c z a s e m G e n s o u l wysłał do francuskiej Admiralicji d w i e d e p e s z e i o 3 po południu zebrała się francuska R a d a Ministrów, aby rozpa­ t r z y ć brytyjskie w a r u n k i . N a z e b r a n i u o b e c n y b y ł g e n e r a ł W e y g a n d i to, co się w y d a r z y ł o , zostało opisane p r z e z j e g o bio­ grafa. Z tego opisu wynika, że trzecie wyjście - m i a n o w i c i e o d s t a w i e n i e floty do Indii Z a c h o d n i c h - nie zostało nawet w s p o m n i a n e . Stwierdza on: „ [ . . . ] Wydaje się, że admirał Dar­ lan, czy to naumyślnie, czy też nie - tego nie w i e m -faktycznie nie poinformował nas

wtedy

o

wszystkich

szczegółach

sprawy.

Okazuje się teraz, że warunki u l t i m a t u m brytyjskiego nie były aż tak brutalne, j a k k a z a n o n a m wierzyć, i sugerowały trzecie, d u ż o bardziej

m o ż l i w e do przyjęcia wyjście - m i a n o w i c i e

przejście f l o t y n a w o d y Indii Z a c h o d n i c h . " * N i e m a d o tej pory ż a d n e g o wyjaśnienia, j a k doszło do tego przeoczenia, jeżeli by­ ło to przeoczenie. Strapienie brytyjskiego admirała i j e g o g ł ó w n y c h oficerów b y ł o w i d o c z n e w sygnałach, które nadchodziły. N i c p o z a bez­ p o ś r e d n i m r o z k a z e m nie m o g ł o ich zmusić do o t w a r c i a ognia do tych, którzy do n i e d a w n a byli ich t o w a r z y s z a m i broni. W Admiralicji r ó w n i e ż manifestowano emocje. L e c z z d e c y d o ­ w a n i e Gabinetu W o j e n n e g o nie osłabło. C a ł e p o p o ł u d n i e sie­ d z i a ł e m w pokoju Gabinetu, często kontaktując się z m o i m i g ł ó w n y m i w s p ó ł p r a c o w n i k a m i oraz p i e r w s z y m l o r d e m i pier­ w s z y m l o r d e m m o r s k i m . Ostatnia d e p e s z a została w y s ł a n a o 6.26 po p o ł u d n i u : Okręty francuskie muszą poddać się naszym warunkom, albo zo­ stać zatopione przed zmierzchem. L e c z akcja j u ż się rozpoczęła. O 5.45 po p o ł u d n i u admirał Somerville otworzył ogień na tę potężną flotę francuską, która * The Role of General Weygand, by Jacques Weygand (przyp. oryg.).

ADMIRAŁ D ARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

241

b y ł a również osłaniana p r z e z baterie na brzegu. O 6 po połud­ niu donosił, że j e g o wojsko jest z a a n g a ż o w a n e w ciężkiej wal­ c e . Ostrzeliwanie trwało jakieś dziesięć minut. Okręt liniowy Bretagne został w y s a d z o n y w p o w i e t r z e . Dunkerque weszła na mieliznę. Okręt liniowy Provence został w y r z u c o n y na brzeg. Strasbourg rozpoczął ucieczkę i c h o c i a ż b y ł atakowany przez samoloty t o r p e d o w e z Ark Royal, d o t a r ł do Tulonu, tak j a k i krążowniki z Algieru. W Aleksandrii, po długich negocjacjach z admirałem C u n n i n g h a m e m , francuski a d m i r a ł Godefroy zgodził się wypuścić pali­ w o , u s u n ą ć w a ż n e części m e c h a n i z m ó w armat i repatriować c z ę ś ć swojej załogi. 8 lipca w D a k a r z e z a a t a k o w a n o okręt linio­ wy Richelieu z lotniskowca Hermes i b a r d z o dzielnie z łodzi m o t o r o w e j . Richelieu został trafiony p r z e z torpedę lotniczą i p o w a ż n i e uszkodzony. Francuski lotniskowiec i 2 lekkie krą­ ż o w n i k i w e francuskich Indiach Z a c h o d n i c h zostały u n i e r u c h o ­ m i o n e po długotrwałych dyskusjach na m o c y p o r o z u m i e n i a ze Stanami Zjednoczonymi. 4 lipca d o k ł a d n i e p o i n f o r m o w a ł e m Izbę G m i n o tym, co zro­ biliśmy. C h o c i a ż k r ą ż o w n i k liniowy Strasbourg zdołał uciec z O r a n u , a skuteczne u s z k o d z e n i e Richelieu nie zostało po­ t w i e r d z o n e , środki, j a k i e podjęliśmy u s u n ę ł y m a r y n a r k ę francu­ ską z g ł ó w n y c h kalkulacji niemieckich. Tego p o p o ł u d n i a prze­ m a w i a ł e m p r z e z g o d z i n ę lub więcej i z d a ł e m d o k ł a d n e spra­ w o z d a n i e z tych p o n u r y c h wydarzeń, tak j a k je z n a ł e m . N i e m a m nic d o d o d a n i a d o tego sprawozdania, które wtedy wygło­ siłem p r z e d P a r l a m e n t e m i przed światem. U w a ż a ł e m , że lepiej b ę d z i e , dla z a c h o w a n i a proporcji, z a k o ń c z y ć je nutą, która mie­ ści te p o ż a ł o w a n i a g o d n e w y d a r z e n i a w prawdziwej proporcji do naszej sytuacji. W o b e c tego p r z e c z y t a ł e m obu i z b o m po­ u c z e n i e , które za zgodą Gabinetu r o z p r o w a d z i ł e m w w ą s k i m k r ę g u p o p r z e d n i e g o dnia. W chwili, która może okazać się wigilią próby inwazji lub bitwy o naszą ojczyznę premier rządu Wielkiej Brytanii pragnie zwrócić uwagę wszystkim osobom zajmującym odpowiedzialne stanowiska w rządzie, w siłach zbrojnych czy w działach cywilnych, na obowią­ zek czujności i ufności. Chociaż należy podjąć wszelkie kroki zabez-

242

UPADEK FRANCJI

pieczające, na jakie czas i środki pozwolą, nie ma podstaw sądzić, że w tym kraju może wylądować więcej oddziałów niemieckich, czy to z powietrza czy z morza, niż jesteśmy w stanie zniszczyć lub schwytać przy pomocy naszych sił, które mamy pod bronią. Królewskie Siły Po­ wietrzne (RAF) są w doskonałym stanie i są silniejsze niż kiedykolwiek w swoich dziejach. Marynarka niemiecka nigdy nie była tak słaba, a ar­ mia brytyjska w kraju tak silna, jak teraz. Premier oczekuje, że poddani JKMości zajmujący wysokie stanowiska dadzą przykład wytrwałości i zdecydowania. Powinni powstrzymywać i karcić wyrażanie luźnych i nieprzemyślanych opinii w swoich kręgach, czy wśród podwładnych. Nie powinni się wahać zgłaszać o tym lub, jeżeli to konieczne, zwalniać te osoby, oficerów czy urzędników, którzy świadomie wpływają niepo­ kojąco lub przygnębiająco na innych, i których wypowiedzi mają na celu szerzenie paniki i zniechęcenia. Tylko w ten sposób staną się godni wszy­ stkich walczących, którzy w powietrzu, na oceanach i na lądzie przewy­ ższają ich swymi zaletami wojennymi. P o d c z a s tego p r z e m ó w i e n i a na sali b y ł o b a r d z o c i c h o , ale p o d k o n i e c nastąpiła - z punktu w i d z e n i a m o i c h doświadczeń - sce­ na wyjątkowa. W y d a w a ł o się, j a k b y wszyscy stanęli d o o k o ł a i podnosili m n i e na d u c h u p r z e z cały ten czas. Do tego m o m e n ­ tu Partia K o n s e r w a t y w n a t r a k t o w a ł a m n i e z p e w n ą rezerwą, a j e d y n i e z ław Partii Pracy doświadczałem m i ł e g o przyjęcia, gdy w c h o d z i ł e m d o P a r l a m e n t u , czy p r z e m a w i a ł e m przy p o ­ w a ż n y c h okazjach. L e c z teraz wszyscy byli złączeni podniosłą, uroczystą zgodą. W y e l i m i n o w a n i e marynarki francuskiej - tak w a ż n e g o czyn­ n i k a - j e d n y m u d e r z e n i e m g w a ł t o w n e j akcji w y w a r ł o wielkie w r a ż e n i e na c a ł y m świecie. O t o ta W i e l k a Brytania, którą tylu z góry skazało na przegraną, o której mówili, że j e s t na krawę­ dzi p o d d a n i a się wielkiej przeciwnej sobie p o t ę d z e - u d e r z a bezlitośnie w swojego najlepszego, wczorajszego przyjaciela i z a p e w n i a sobie na jakiś czas niezaprzeczalne p a n o w a n i e na m o r z u . S t a ł o się j a s n y m , że brytyjski Gabinet Wojenny nie oba­ wia się niczego i przed n i c z y m się nie cofnie. B y ł a to p r a w d a .

Rząd P é t a i n a p r z e n i ó s ł się do Vichy 1 lipca i natychmiast przystąpił do f o r m o w a n i a się j a k o rząd nie o k u p o w a n e j Francji.

ADMIRAŁ DARLAN. FLOTA FRANCUSKA. ORAN

243

O t r z y m a w s z y w i a d o m o ś ć z Oranu, zarządził odwet z powie­ trza na Gibraltar i kilka b o m b zostało z r z u c o n y c h na port z ich lotnisk w Afryce. 5 lipca rząd ten oficjalnie z e r w a ł stosunki z Wielką Brytanią. 11 lipca prezydent L e b r a n ustąpił miejsca m a r s z a ł k o w i Petainowi, który został w y b r a n y szefem p a ń s t w a o g r o m n ą większością głosów (569 do 80, przy 17 wstrzymują­ c y c h się i wielu nieobecnych). G e n i u s z Francji p o m ó g ł jej n a r o d o w i z r o z u m i e ć c a ł e znacze­ nie O r a n u , i z agonii czerpać nową nadzieję i siłę d l a d o d a t k o ­ wego, gorzkiego doświadczenia. G e n e r a ł de Gaulle, z k t ó r y m się p r z e d t e m nie k o n s u l t o w a ł e m , okazał się w s p a n i a ł y m w swej postawie. Francja - w y z w o l o n a i o d n o w i o n a - d o c e n i a ł a go, akceptując j e g o postępowanie. Jestem wdzięczny p a n u Teitgen o w i , w y b i t n e m u działaczowi francuskiego ruchu oporu, p o t e m m i n i s t r o w i obrony, za o p o w i e ś ć , którą m u s z ę tu z a c y t o w a ć . W w i o s c e niedaleko Tulonu mieszkały d w i e c h ł o p s k i e rodziny, z których k a ż d a straciła w Oranie syna p r z e z brytyjski ogień. Z o r g a n i z o w a n o n a b o ż e ń s t w o żałobne, na które wszyscy sąsie­ dzi chcieli się wybrać. O b i e rodziny zażądały, aby o b o k flagi francuskiej leżała na trumnie flaga brytyjska, i ich ż y c z e n i a zo­ stały spełnione z szacunkiem. Tak oto widzimy, j a k d u c h zrozu­ m i e n i a p o ś r ó d ludzi prostych sięga wzniosłości.

N a j w y ż s z e kręgi r z ą d o w e S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h o p a n o w a ł o u c z u c i e o g r o m n e j ulgi. O c e a n Atlantycki w y d a w a ł się o d z y s k a ć swą ochronną rolę, a dla b e z p i e c z e ń s t w a Wielkiej R e p u b l i k i otworzyły się perspektywy niezbędnych p r z y g o t o w a ń . O d t ą d nie b y ł o m o w y o poddaniu się Wielkiej Brytanii. P o z o s t a w a ł o j e d y n i e pytanie, czy zostanie o n a najechana i podbita. B y ł a to sprawa, która m i a ł a dopiero zostać p o d d a n a próbie.

ROZDZIAŁ

XII

M A C H I N A KONTRATAKU 1940

Moje reakcje po Dunkierce - Notatka do generała Ismaya z 4 czerwca - Retrospekcja - Moje stare plany z 1917 roku - Poprzedni pomysł na temat barek desantowych dla czołgów - Zalążek portów „Mulberry" w 1944 roku - Dyrektywa dla generała Ismaya na temat kontrataku „Komandosi" - Barki desantowe dla czołgów i spadochroniarze - Mo­ ja notatka z 7 lipca 1940 roku - Zapotrzebowanie na barki desantowe dla siedmiuset czołgów - Notatka z 5 sierpnia 1940 roku na temat programu dywizji pancernych - Transport morski dla dwóch dywizji jednocześnie - Powołanie dowództwa połączonych operacji - Miano­ wanie sir Rogera Keyesa - Połączony Komitet Planowania podległy bezpośrednio Ministerstwu Obrony - Postępy w konstruowaniu ba­ rek desantowych w 1940 i 1941 roku - Mój telegram do Prezydenta z 25 lipca 1941 roku - Mój konsekwentny zamiar desantu jednostek pancernych na plażach.

P

ierwszą moją reakcją na „cud p o d D u n k i e r k ą " b y ł a chęć obrócenia go na użytek z o r g a n i z o w a n i a kontrofensywy. Przy tylu rzeczach n i e p e w n y c h p o t r z e b a przejęcia ini­ cjatywy b y ł a ewidentna. 4 c z e r w c a b y ł e m zajęty przygotowa­ niem i wygłoszeniem długiego i poważnego przemówienia w Izbie G m i n , które j u ż zrelacjonowałem, a zaraz p o t e m po­ śpieszyłem z u d e r z e n i e m we w ł a ś c i w y ton, który, j a k uważa­ ł e m , powinien był w t y m czasie rządzić n a s z y m i u m y s ł a m i i in­ spirować n a s z e działania. Premier do generała Ismaya 4 czerwca 1940 Niepokoimy się bardzo - i wydaje się, że słusznie - z powodu nie­ bezpieczeństwa wylądowania Niemców w Anglii, pomimo tego że

MACHINA KONTRATAKU

245

panujemy na morzu, a w powietrzu mamy bardzo silną obronę my­ śliwców. Każda zatoczka, każda plaża, każdy port stały się dla nas źródłem niepokoju. Poza tym mogą nadlecieć spadochroniarze i zająć Liverpool, Irlandię, itp. Taki nastrój jest bardzo dobry, jeżeli wywołuje przypływ energii. Ale można by zapytać, dlaczego - skoro tak łatwo jest Niemcom zająć nasz kraj, pomimo naszej potęgi morskiej - zrobienie im tego samego przez nas ma być uważane za niemożliwe? To zupełnie defensywne nastawienie, które zrujnowało Francuzów, nie może zrujnować całej naszej inicjatywy. Jest sprawą bardzo ważną, aby zatrzymać jak naj­ większe ilości sił niemieckich wzdłuż wszystkich wybrzeży podbi­ tych państw. Powinniśmy się natychmiast zająć organizowaniem sił wypadowych na te wybrzeża, gdzie ludność jest do nas przyjaźnie nastawiona. Można utworzyć samodzielne, doskonale wyposażone jednostki, liczące powiedzmy tysiąc, a po połączeniu nie więcej niż 10 tysięcy żołnierzy. Miejsce przeznaczenia byłoby utajnione do ostatniej chwili, co powodowałoby całkowite zaskoczenie. To co wi­ dzieliśmy w Dunkierce dowodzi, jak szybko w razie potrzeby można przerzucać oddziały w wybrane miejsca. Jak by to było wspaniale, gdybyśmy to my zmusili Niemców do zastanawiania się, gdzie ude­ rzymy następnym razem, a nie, żeby oni zmuszali nas do otoczenia się murem i przykrycia dachem naszej Wyspy. Trzeba starać się otrząsnąć z mentalnego i moralnego poddania się woli i inicjatywie wroga, któ­ re nas ogarnęło. I s m a y p r z e k a z a ł ten pogląd szefom sztabu i w zasadzie zy­ skał on gorące poparcie oraz został odzwierciedlony w wielu decyzjach, j a k i e później podjęliśmy. Z niego s t o p n i o w o po­ w s t a ł p e w i e n m o d e l działania. M o j e myśli w t y m czasie kon­ c e n t r o w a ł y się na działaniach sił pancernych, nie tylko w defen­ sywie, ale też w ofensywie. Tp w y m a g a ł o skonstruowania du­ żej liczby statków do p r z e w o z u c z o ł g ó w i odtąd stale zaprzątało moją u w a g ę . P o n i e w a ż to wszystko stać się m i a ł o sprawą naj­ wyższej wagi w przyszłości, m u s z ę w tym miejscu cofnąć się do tematu, o k t ó r y m r o z m y ś l a ł e m bardzo d a w n o t e m u , a który teraz p o w r ó c i ł .

Z a w s z e f a s c y n o w a ł a m n i e wojna, w której d o k o n y w a n o de­ santu z m o r z a i od d a w n a c h o d z i ł mi po głowie p o m y s ł użycia

246

UPADEK FRANCJI

czołgów, dostarczanych na ląd p r z e z specjalnie s k o n s t r u o w a n e statki, lądujące na plażach, gdzie się ich n i e s p o d z i e w a n o . Na dziesięć dni przed wejściem w skład rządu L l o y d a G e o r g e ' a , 17 listopada 1917 roku, j a k o minister zaopatrzenia wojskowego, p r z y g o t o w a ł e m b e z p o m o c y ekspertów plan zdobycia d w ó c h W y s p Fryzyjskich: B o r k u m i Sylt. Plan m i a ł na celu z d o b y c i e baz dla flotylli i k r ą ż o w n i k ó w oraz dla naszych sił powietrz­ nych, dzięki którym w m o m e n c i e s p r o w o k o w a n i a bitwy mor­ skiej b ę d z i e m y mieli p r z e w a g ę liczebną i p o p r z e z u s t a n o w i e n i e b l o k a d y zmniejszymy nacisk U-bootów. W o j n a U-bootów, która w e s z ł a wtedy w swoje a p o g e u m , b y ł a s k i e r o w a n a przeciwko n a s z y m atlantyckim liniom z a o p a t r z e n i a i przerzutu amerykańskich armii do Francji. Plan w y w a r ł na p a n u L l o y d z i e G e o r g e ' u d u ż e wrażenie i dlatego polecił go wy­ d r u k o w a ć specjalnie dla Admiralicji i Gabinetu Wojennego. P l a n ów zawierał paragraf 22 C, który nigdy nie ujrzał światła dziennego: Lądowanie oddziałów na wyspie Borkum lub Sylt winno być doko­ nane pod osłoną dział floty i wspomagane użyciem gazów i zasłony dymnej z zabezpieczonych przed torpedami jednostek transporto­ wych. Do desantu dywizji należy użyć około stu łodzi transporto­ wych. Dodatkowo powinno się dysponować pewną liczbą barek powiedzmy pięćdziesięcioma - transportujących czołgi, każda z czoł­ giem lub czołgami wyposażonymi z przodu w urządzenie do cięcia zasieków. Za pomocą mostu zwodzonego lub otwieranej części dzio­ bowej czołgi wyjeżdżałyby o własnych siłach i nie pozwoliłyby, aby piechota, atakująca podejścia fortów i baterii, została zatrzymana przez zasieki. Jest to nowe rozwiązanie, które usuwa jedno z bardzo dużych, występujących poprzednio utrudnień - mianowicie koniecz­ ność szybkiego lądowania naszej artylerii polowej, niezbędnej do zni­ szczenia zasieków. I dalej, paragraf 2 7 : Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że wróg wyczuje nasze zamia­ ry i wcześniej wzmocni swoje garnizony dobrymi oddziałami, a w każdym razie uczyni to na Borkum, gdzie musi być bardzo ostrożny. Lądowania można dokonać także za osłonami barek zabezpieczający­ mi przed ogniem maszynowym. Muszą one być tak liczne, by nie zo-

MACHINA KONTRATAKU

247

stały poważnie przetrzebione przez ciężki ogień armatni. Czołgi nato­ miast winny być użyte nawet w większej liczbie, niż się tutaj proponu­ je, szczególnie czołgi szybkie i lekkie. Działałyby na obszarze, gdzie się ich nikt nie spodziewa i żadne przygotowania nie mogły być wcześniej poczynione. To mogą być nowe i ważne czynniki sprzyja­ jące.

W t y m o p r a c o w a n i u m i a ł e m r ó w n i e ż alternatywny plan zbu­ d o w a n i a sztucznej wyspy na płytkich w o d a c h H o r n Reef w kie­ runku p ó ł n o c n y m . Paragraf 30 brzmiał: Jedna z proponowanych metod jest następująca: pewna liczba pła­ skodennych barek lub kesonów - wykonanych nie ze stali, ale z beto­ nu - powinna być przygotowana na rzece Humber w Harwich i na rzekach Wash, Medway i Tamizie. Te konstrukcje byłyby dostosowa­ ne do głębokości, na której miałyby być zatopione, według ogólnego planu. Nie napełnione wodą pływałyby i w ten sposób mogłyby być przeholowane na miejsce sztucznej wyspy. Po przybyciu do boi zna­ kujących wyspę i po otwarciu zaworów dennych, osiadłyby na dnie. Następnie mogłyby być stopniowo wypełnione piaskiem, przy nada­ rzającej się okazji, przez pogłębiarki ssące. Wielkość tych konstrukcji wahałaby się w przedziale: od 50 x 40 x 20 stóp do 120 x 80 x 40 stóp. Tym sposobem powstałby na otwartym morzu port odporny na torpedy i na pogodę, podobny do atolu, z przepisowymi schronami dla niszczycie­ li i okrętów podwodnych i z platformami dla startujących samolotów. Ten projekt, o ile jest wykonalny, można udoskonalić, opracować i zastosować w wielu miejscach. Można zrobić tak, żeby betonowe okręty niosły kompletne wieże armatnie, a te po wprowadzeniu wody do ich zewnętrznych komór osiadałyby na dnie, tak jak forty Solent, w wybranych miejscach. Inne zatapialne konstrukcje mogłyby zawie­ rać maszyny, zbiorniki na ropę lub pomieszczenia mieszkalne. Nie można, bez konsultacji z ekspertami, zrobić więcej, niż wskazać na możliwość stworzenia, przetransportowania w częściach, złożenia i uformowania ni mniej ni więcej tylko sztucznej wyspy i bazy nisz­ czycieli. A oto paragraf 3 1 : Taki plan, gdyby okazał się poprawny pod względem mechaniki, umożliwia uniknięcie konieczności zatrudniania oddziałów i całego

248

UPADEK FRANCJI

ryzyka wynikającego ze szturmu warownej wyspy. Mógłby być użyty na zasadzie zaskoczenia, ponieważ — chociaż konstrukcja tych betono­ wych okrętów byłaby prawdopodobnie znana w Niemczech oczywi­ sty wniosek byłby taki, że są to statki przeznaczone do blokowania ujść rzek, co faktycznie jest pomysłem, którego nie należy odrzucać, W ten sposób, dopóki wyspa czy system falochronów nie zaczęłyby wzrastać, wróg nie miałby pojęcia o projekcie. Jednak wymagałoby to rocznych przygotowań. P r a w i e przez ć w i e r ć wieku to o p r a c o w a n i e d r z e m a ł o w archi­ wach Komitetu Obrony Imperialnej. Nie wydrukowałem go w The World Cńsis, którego rozdział miał stanowić, po pier­ wsze z braku miejsca, a r ó w n i e ż dlatego, że nigdy ten projekt nie został zrealizowany. I całe szczęście, p o n i e w a ż p o m y s ł y te były teraz ważniejsze niż kiedykolwiek, a N i e m c y na p e w n o z u w a g ą przeczytali moje wojenne książki. W rzeczy samej stu­ d i o w a n i e p i s m c z ł o w i e k a n a m o i m stanowisku p o w i n n o być n o r m a l n y m p o s t ę p o w a n i e m s z t a b o w c ó w . Koncepcje leżące u p o d s t a w y tego starego o p r a c o w a n i a tkwiły m o c n o w m o i c h myślach, a w n o w e j , groźnej rzeczywistości tworzyły p o d s t a w ę działań, które po długiej przerwie znalazły swój w y r a z w budo­ w i e ogromnej floty barek p r z e w o ż ą c y c h czołgi w 1943 roku i w portach „ M u l b e r r y " w 1944 roku.

T e g o s a m e g o dnia, 6 c z e r w c a 1940 roku, p o d n i e c o n y szansą o c a l e n i a i m o ż n o ś c i ą p l a n o w a n i a n a s z y c h działań, r o z p o c z ą ł e m długą serię notatek, w których z l e c a ł e m i stale p o n a g l a ł e m pro­ j e k t o w a n i e i b u d o w a n i e b a r e k do p r z e w o z u czołgów. Premier do generała Ismaya 6 czerwca 1940 Ciąg dalszy do mojej notatki [datowanej 4 czerwca] na temat akcji ofensywnej: kiedy przybędą Australijczycy, należy rozważyć, czy nie powinni oni być zorganizowani w oddziały po 250 ludzi, wyposażone w granaty, lekkie moździerze, pistolety maszynowe, pojazdy opance­ rzone i tym podobne, zdolne nie tylko odpierać ataki w kraju, ale również zdolne wylądować na przyjaznych nam wybrzeżach, znajdu­ jących się teraz w rękach Niemców. Musimy przestać myśleć o tym, że porty Kanału i cały obszar między nimi, to terytorium wroga. Jakie podjęto kroki w celu pozyskania dobrych agentów w Danii, Holandii,

MACHINA KONTRATAKU

249

Belgii i wzdłuż wybrzeża francuskiego? Trzeba przygotować specjal­ nie wyszkolone oddziały typu dywersyjnego, które mogłyby rozwi­ nąć działania terroryzujące według taktyki: „zabijaj i znikaj". Później jednak - jak tylko się zorganizujemy - moglibyśmy zaskoczyć Calais czy Boulogne, zabić Hunów, zająć garnizon i utrzymać się, dopóki nie skończą się przygotowania zdobycia przez oblężenie czy ciężki szturm, a następnie wycofać się. Pasywna wojna obronna, w której się dobrze spisaliśmy, musi się skończyć. Oczekuję od szefów połączo­ nych sztabów przedstawienia mi propozycji środków na energiczną, pomysłową i nieustającą ofensywę przeciw całemu wybrzeżu okupo­ wanemu przez Niemców. Czołgi i pancerne wozy bojowe muszą zo­ stać umieszczone w płaskodennych łodziach, z których mogą potem wyjechać na brzeg, zrobić głęboki rajd w głąb lądu, niszcząc ważne linie komunikacyjne, a następnie zawrócić - zostawiając po sobie drogę usłaną niemieckimi trupami. Kiedy najlepsze oddziały niemiec­ kie pójdą atakować Paryż, tu pozostaną prawdopodobnie jedynie zwykłe oddziały liniowe. Ich życie należy zamienić w torturę. Należy rozważyć następujące sprawy: 1. Propozycje zorganizowania kompanii uderzeniowych. 2. Propozycje transportu i lądowania czołgów na plaży, mając na uwadze fakt, że podobno panujemy na morzu, podczas gdy wróg nie. 3. Właściwy system szpiegostwa i wywiadu wzdłuż całego wybrze­ ża. 4. Rozmieszczenie oddziałów spadochronowych w liczbie 5 tysię­ cy. 5. Pół tuzina naszych 15-calowych armat powinno się ustawić w li­ nii (tzn. w zamaskowanych tunelach) natychmiast, aby mogły strzelać na 50 lub 60 mil; powinny być ustawione na platformach kolejowych albo żelbetonowych, aby przydusić ogień armat niemieckich, które na pewno nie dalej niż za 4 miesiące będą strzelały zza Kanału. Stosownie do tych w s k a z ó w e k nastąpiły działania w wielu kierunkach. Powstały kompanie uderzeniowe pod nazwą „ K o m a n d o s i " , z k t ó r y c h 10 w y ł o n i ł o się z a r m i i r e g u l a r n e j i z Royal Marines.* Jądro tej organizacji p o c h o d z i ł o z k a m p a n i i norweskiej. O p i s ciężkich dział strzelających przez K a n a ł zostanie p o d a n y w sto* Strzelcy Królewscy Marynarki Wojennej.

250

UPADEK FRANCJI

s o w n y m miejscu. J e d n a k żałuję, że p o z w o l i ł e m na zmniejsze­ n i e liczebności brytyjskich o d d z i a ł ó w s p a d o c h r o n o w y c h z 5 ty­ sięcy do 500.

O d czasu d o czasu w r a c a ł e m d o sprawy b u d o w y barek desan­ towych, o których ciągle m y ś l a ł e m , z a r ó w n o j a k o o niebezpie­ c z e ń s t w i e n a m g r o ż ą c y m , j a k i o tym, co m o ż n a zastosować w o b e c wroga. R o z w ó j m a ł y c h o k r ę t ó w u d e r z e n i o w y c h rozpo­ czął się przed w y b u c h e m wojny i kilka z nich zostało użytych p o d Narvikiem. W i ę k s z o ś ć j e d n a k została stracona albo tam, albo p o d Dunkierką. Teraz p o t r z e b o w a l i ś m y nie tylko m a ł y c h barek, które m o g ł y b y ć z a ł a d o w a n e na statki p r z e w o ż ą c e woj­ sko, ale jednostek pływających, z d o l n y c h do transportu czoł­ g ó w i armat do miejsca u d e r z e n i a i w y ł a d o w a n i a ich na pla­ żach. Premier do ministra zaopatrzenia

7 lipca 1940

Co się robi na temat projektowania i planowania statków do trans­ portu czołgów przez morze w celu dokonania brytyjskiego ataku na kraje wroga? Można to równie dobrze odesłać do przestudiowania panu Hopkinsowi, poprzedniemu głównemu konstruktorowi mary­ narki, który ma pewnie teraz dużo wolnego czasu, jako że Cultivator nr 6* wyszedł już z mody. Te muszą być zdolne do przewiezienia 600 do 700 pojazdów jed­ nym kursem i wyładowania ich na plażach, oraz na wybrzeżach jeżeli można by połączyć te dwie sytuacje. Premier do generała Ismaya

5 sierpnia 1940

Któregoś dnia poprosiłem o prognozę rozwoju dywizji pancernych, które będą potrzebne w 1941 roku, mianowicie 5 do końca marca i po jednej każdego następnego miesiąca, aż osiągnie się ogólną sumę 10 pod koniec sierpnia 1941; jak również o skład każdej dywizji, jeżeli chodzi o pojazdy pancerne i pomocnicze wszystkich rodzajów. * Urządzenie do kopania rowów podczas ataku na linie umocnień.

MACHINA KONTRATAKU

251

Bardzo proszę o poinformowanie mnie, jak daleko posunęły się pla­ ny Ministerstwa Wojny, a także czy liczba zamówionych czołgów odpowiada wielkościom tego programu. Dalej, proszę o raport na temat postępu prac dotyczących takich środków transportu morskiego, które byłyby wystarczające, aby w jednej chwili przerzucić dwie dywizje pancerne. Kto się tym zajmu­ je - Admiralicja czy Ministerstwo Zaopatrzenia? Podpowiadam, że pan Hopkins ma trochę wolnego czasu i można go wykorzystać. Premier do generała Ismaya

9 sierpnia 1940

Proszę dostarczyć mi dalsze raporty na temat projektów i typów okrętów do transportu pojazdów opancerzonych i lądowania ich na plażach. W lipcu s t w o r z y ł e m oddzielne D o w ó d z t w o P o ł ą c z o n y c h Operacji pod p r z y w ó d z t w e m szefów sztabu, aby z b a d a ć możli­ w o ś ć p r z e p r o w a d z e n i a tego rodzaju wojny, a admirał floty, sir R o g e r K e y e s , został j e g o szefem. Bliski, osobisty k o n t a k t K e y e s a ze m n ą i z M i n i s t e r s t w e m O b r o n y służył do p r z e z w y c i ę ż e ­ n i a wszelkich trudności biurokratycznych, wynikających z tego niezwykłego mianowania. Premier do generała Ismaya i sir Edwarda Bridgesa

17 lipca 1940

Powołałem admirała floty, sir Rogera Keyesa, na stanowisko kie­ rownika Dowództwa Połączonych Operacji. Powinien przejąć teraz obowiązki i zasoby przydzielone generałowi Bourne. Generał Bourne powinien zostać poinformowany, że z powodu konieczności nadania dużego rozmachu tym operacjom niezbędne jest mianowanie wyższe­ go rangą oficera jako dowodzącego, i że zmiana ta w żadnym razie nie rzutuje na niego, ani na jego współpracowników. Oczywiste, że będzie musiał skutecznie współpracować. Mam bardzo dobrą opinię o pracy tego oficera jako adiutanta-generała Royal Marines, a i tak w każdym przypadku Royal Marines musi odgrywać wiodącą rolę w tej organizacji. W oczekiwaniu na dalsze ustalenia sir Roger Keyes nawiąże kon­ takt z departamentami poszczególnych rodzajów sił zbrojnych po­ przez generała Ismaya, jako reprezentującego ministra obrony.

252

UPADEK FRANCJI

O p i s a ł e m już, jak łatwo p o w s t a ł u r z ą d ministra obrony i jak rósł j e g o autorytet. P o d koniec sierpnia zrobiłem j e d y n y konie­ czny krok formalny. Do tej pory P o ł ą c z o n y K o m i t e t Planowa­ nia p r a c o w a ł pod d o w ó d z t w e m szefów sztabu i u w a ż a ł ich za bezpośrednich i oficjalnych p r z e ł o ż o n y c h . U w a ż a ł e m za konie­ c z n e p o d p o r z ą d k o w a n i e sobie t e g o w a ż n e g o , ale - jak do tej pory - m a ł o efektywnego ciała. W o b e c tego p o p r o s i ł e m Gabi­ net Wojenny, aby z a a p r o b o w a ł tę ważną z m i a n ę w naszej wo­ j e n n e j machinie. M o i koledzy n i e z w ł o c z n i e zgodzili się na to, a ja w y d a ł e m następujące instrukcje: Premier do generała Ismaya i sir Edwarda Bridgesa 24 sierpnia 1940 1. Połączony Komitet Planowania będzie od następnego ponie­ działku pracował bezpośrednio pod rozkazami ministra obrony i sta­ nie się częścią jego urzędu - poprzednio Sekretariatu Komitetu Obro­ ny Imperialnej. Jego członkom zostaną przydzielone pomieszczenia w Richmond Terrace. Zachowają swoje dotychczasowe stanowiska i kontakty z trzema rodzajami sił zbrojnych. Będą wypracowywali szczegóły takich planów, jakie przekaże im minister obrony. Mogą inicjować własne plany po. zreferowaniu ich generałowi Ismayowi. Będą oczywiście na usługach Komitetu Szefów Sztabu. 2. Wszystkie plany przygotowane przez Połączony Komitet Plano­ wania, czy przezeń opracowane według powyższej instrukcji, będą przekazywane Komitetowi Szefów Sztabu do naniesienia uwag. 3. Od tej chwili, w przypadku powstania różnic, czy wątpliwości, jak również w ważnych sprawach, plany będą rozpatrywane przez Komitet Obrony Gabinetu Wojennego, który będzie się składał z pre­ miera, lorda tajnej pieczęci i lorda Beaverbrooka oraz ministrów trzech rodzajów sił zbrojnych i trzech szefów sztabu. Generał Ismay również będzie uczestniczył w obradach. 4. Premier przyjmuje na siebie odpowiedzialność informowania Gabinetu Wojennego o sprawach bieżących, ale pozycja szefów szta­ bu wobec Gabinetu Wojennego pozostaje nie zmieniona. Szefowie

sztabu

przyjęli

tę z m i a n ę b e z

poważniejszych

sprzeciwów. J e d n a k sir J o h n Dill w y s t o s o w a ł n o t a t k ę do mini­ stra wojny, do której m i a ł e m okazję się u s t o s u n k o w a ć .

253

MACHINA KONTRATAKU

Premier do ministra wojny 31 sierpnia 1940 Nie ma mowy o tym, aby Połączony Komitet Planowania „przed­ kładał mi porady militarne". Ma jedynie wypracowywać plany zgod­ nie z dyrektywami, które ja będę wydawał. Decyzja, czy te plany lub ich warianty mają być zastosowane, będzie leżała w gestii szefów sztabu. Oczywiście, szefowie sztabu są również zbiorowo odpowie­ dzialni za opinie przekazywane Gabinetowi, premierowi czy mini­ strowi obrony. Zmiana ich konstytucyjnych stanowisk nie jest konie­ czna. Co więcej, zamierzam pracować z nimi i poprzez nich, tak jak do tej pory. Bezpośredni kontakt z Połączonym Komitetem Planowania oraz kontrolę nad nim uznałem za konieczne, ponieważ po roku wojny nie mogę sobie przypomnieć ani jednego projektu zainicjowanego przez dotychczasowe struktury. Wierzę, że Pan i dwóch pozostałych mini­ strów rodzajów sił zbrojnych pomożecie nadać energiczny i pozytyw­ ny kierunek przebiegowi wojny i przezwyciężyć ten bezwład i opóźnienia, do tej pory przy każdej okazji doprowadzające nas do sytuacji, w której byliśmy wyprzedzani w działaniach. Oczywiście, od czasu do czasu będzie trzeba zwiększyć liczbę członków Połączonego Komitetu Planowania. W praktyce n o w a p r o c e d u r a u m o ż l i w i ł a w y p r a c o w a n i e ła­ t w e g o i z g o d n e g o sposobu p o r o z u m i e w a n i a się.

Odtąd z wielką energią zabrano się do przekształcania wszel­ k i e g o typu b a r e k d e s a n t o w y c h i u t w o r z o n o nawet specjalny dział w Admiralicji W październiku

do

zajmowania

się

tymi

sprawami.

1940 roku j u ż trwały próby pierwszej barki

desantowej dla c z o ł g ó w (Landing-Craft Tank, L C T ) . Z b u d o w a ­ no ich j e d y n i e trzydzieści, a l b o w i e m o k a z a ł o się, że są za m a ł e . N a s t ę p n i e pojawił się projekt ulepszony, na bazie którego wiele z n i c h z b u d o w a n o w częściach dla wygodniejszego transportu drogą morską na Bliski W s c h ó d , dokąd zaczęły n a d c h o d z i ć la­ t e m 1941 r o k u . Te o k a z a ł y się w a r t o ś c i o w e i w m i a r ę j a k zdobywaliśmy

doświadczenie,

stale

wzrastały

możliwości

późniejszych wersji tych d z i w n y c h j e d n o s t e k pływających. Ad­ miralicja niepokoiła się, czy ta n o w a forma wyspecjalizowanej produkcji nie w p ł y n i e ujemnie na zasoby przemysłu okrętowe-

254

UPADEK FRANCJI

go. Na szczęście okazało się, że b u d o w ę barki desantowej moż­ na p r z e k a z a ć inżynieryjnym p r z e d s i ę b i o r s t w o m konstrukcyj­ n y m , nie zajmującym się b u d o w ą okrętów, i w ten sposób praca większych stoczni nie została zakłócona. U m o ż l i w i ł o to reali­ z o w a n i e p r o g r a m u na dużą skalę, ale r ó w n o c z e ś n i e stawiało o g r a n i c z e n i a co do wielkości jednostki. L C T n a d a w a ł a się z a r ó w n o do rajdowych operacji transkanał o w y c h , j a k d o bardziej r o z b u d o w a n y c h działań n a M o r z u Ś r ó d z i e m n y m , ale nie do długich podróży na o t w a r t y m morzu. P o w s t a ł o z a p o t r z e b o w a n i e na większy, lepiej pływający okręt, który o p r ó c z transportowania c z o ł g ó w i innych pojazdów, m ó ­ głby także d o k o n y w a ć ich desantu na plaże, tak j a k m i a ł o to miejsce w przypadku L C T . W y d a ł e m dyspozycje zaprojekto­ w a n i a takiego okrętu, który najpierw został n a z w a n y „Atlantic L C T " , ale wkrótce został p r z e m i a n o w a n y n a „Landing Ship T a n k " ( L S T ) . Ich b u d o w a nieuchronnie n a d w e r ę ż y ł a zasoby naszych m o c n o obciążonych stoczni. I tak, z pierwszego proje­ ktu - p r z e z w a n e g o w Admiralicji „ W i n e t t e " - z b u d o w a n o tylko trzy; inne zostały z a m ó w i o n e w Stanach Z j e d n o c z o n y c h i w Kanadzie, ale zostały zastąpione w i ę k s z y m m o d e l e m . W tym czasie przerobiliśmy trzy t a n k o w c e o m a ł y m zanurzeniu, aby spełniały tę samą rolę, i te też b a r d z o się później przydały. D o k o ń c a 1940 roku mieliśmy j u ż solidne rozeznanie c o d o tego, j a k praktycznie wygląda desant m o r s k i . P r o d u k c j a wyspe­ cjalizowanych j e d n o s t e k i r ó ż n e g o rodzaju sprzętu nabierała rozpędu, rozwijano i u d o s k o n a l a n o instrukcje do obsługi całego tego n o w e g o sprzętu k i e r o w a n e g o p r z e z D o w ó d z t w o Połączo­ nych Operacji. Z a ł o ż o n o specjalnie do tego celu ośrodki szko­ l e n i o w e w kraju j a k i na B l i s k i m W s c h o d z i e . W miarę j a k wszystkie te p o m y s ł y i d o w o d y ich p r a k t y c z n e g o zastosowania nabierały kształtu, przedstawialiśmy j e n a s z y m a m e r y k a ń s k i m przyjaciołom. Rezultaty rosły w m i a r ę u p ł y w u lat walki i w ten sposób we w ł a ś c i w y m czasie d y s p o n o w a l i ś m y środkami, które w k o ń c u odegrały niezastąpioną rolę w n a s z y c h planach i czy­ nach. N a s z a praca n a t y m polu w e wcześniejszych latach miała tak o g r o m n y w p ł y w na losy wojny, że m u s z ę u p r z e d z i ć wypad-

MACHINA KONTRATAKU

255

ki i przedstawić p e w n e materialne postępy, j a k i e później poczy­ niliśmy. L a t e m 1941

roku szefowie sztabu zauważyli, że p r o g r a m

s k o n s t r u o w a n i a b a r e k d e s a n t o w y c h dotyczy j e d y n i e operacji na m a ł ą skalę i nasz ostateczny p o w r ó t na kontynent w y m a g a ł b y d u ż o większego wysiłku niż ten, na j a k i b y ł o nas wtedy stać. Do tego czasu Admiralicja p r z y g o t o w y w a ł a n o w y projekt L a n d i n g S h i p T a n k i z o s t a ł on przesłany do S t a n ó w Zjednoczonych, gdzie wspólnie o p r a c o w a n o szczegóły. W lutym 1941 roku za­ częto produkcję tego okrętu w A m e r y c e na m a s o w ą skalę. B y ł to L S T 2 , który b a r d z o wyróżniał się w naszych późniejszych operacjach, stanowiąc m o ż e największy pojedynczy w k ł a d do rozwiązania t r u d n e g o p r o b l e m u lądowania ciężkich pojazdów na plażach. O s t a t e c z n i e w y p r o d u k o w a n o ich przeszło 1000 sztuk. T y m c z a s e m produkcja m a ł y c h j e d n o s t e k różnych typów n a u ż y t e k ataku k o n t y n e n t a l n e g o stale p o s t ę p o w a ł a po obu stro­ n a c h Atlantyku. W s z y s t k i e one w y m a g a ł y transportu na miej­ sce akcji statkami wiozącymi oddziały u d e r z e n i o w e . W o b e c te­ g o zainicjowano o g r o m n y p r o g r a m p r z e b u d o w y brytyjskich i amerykańskich transportowców, a także innych statków woj­ s k o w y c h i h a n d l o w y c h , aby zmieścić na nich te jednostki, j a k r ó w n i e ż olbrzymie ilości specjalistycznego sprzętu. Statki te stały się z n a n e j a k o L a n d i n g Ship M a n t r y ( L S I ) . Niektóre w c i e l o n o do R o y a l Navy, inne z a c h o w a ł y swój status handlo­ wy, a ich k a p i t a n o w i e i załogi wyróżniali się w czasie wszy­ stkich naszych operacji ofenąywnych. Konwoje wiozące b e z ustanku posiłki na Bliski W s c h ó d z trudem o b y w a ł y się b e z tych statków, ale j a k i e ś ofiary trzeba b y ł o ponosić. P o w s t a ł o wtedy wiele innych statków typu p o m o c n i c z e g o na użytek ude­ rzenia. W 1940 i 1941 roku nasze wysiłki na t y m polu były o g r a n i c z o n e p r z e z w y m o g i walki z U-bootami. Do produkcji b a r e k d e s a n t o w y c h aż do k o ń c a 1940 roku m o ż n a było przy­ dzielić nie więcej niż 7 tysięcy ludzi, a i w n a s t ę p n y m roku liczba ta nie została zbytnio p r z e k r o c z o n a . J e d n a k do 1944 roku w samej Anglii poświęciło się t e m u o g r o m n e m u zadaniu nie

256

UPADEK FRANCJI

mniej niż 70 tysięcy ludzi, a o wiele więcej w S t a n a c h Zjedno­ czonych.

P o n i e w a ż cała n a s z a p r a c a w tej sferze m i a ł a o g r o m n y wpływ na los wojny, c h c ę w t y m miejscu z a c y t o w a ć depeszę, którą w roku 1941 w y s ł a ł e m p r e z y d e n t o w i R o o s e v e l t o w i . 25 lipca 1941 Rozpatrywaliśmy tutaj nasze plany wojenne: walk w roku 1942 i w 1943. Po zabezpieczeniu koniecznych baz, trzeba zaplanować na wielką skalę siły niezbędne do osiągnięcia zwycięstwa. W szerokim zarysie musimy dążyć najpierw do zintensyfikowania blokady i pro­ pagandy. Następnie musimy poddać Niemcy i Włochy nieustającym i stale zwiększającym się atakom bombowym z powietrza. Te środki same z siebie mogą spowodować wewnętrzne niepokoje lub załama­ nie się oporu. Lecz trzeba również opracować plany przyjścia z po­ mocą podbitej ludności, poprzez lądowania wyzwalających armii, gdy nadejdzie odpowiednia okazja. Do tego celu konieczne będzie posiadanie nie tylko ogromnej ilości czołgów, ale również okrętów mogących je przewieźć i wyładować bezpośrednio na plażach. Wyko­ nanie odpowiednich przeróbek w niektórych z licznych statków handlowych jakie budujecie, aby stały się statkami transportującymi czołgi, nie powinno wam sprawić trudności. A trochę później: Premier do pierwszego lorda morskiego 8 września 1941 Mój pomysł nie polegał na tym, żeby Prezydent budował „Winettes" jako takie, oprócz tych objętych umową, ale na tym, żeby pewną liczbę statków handlowych budowanych teraz w Stanach Zjednoczo­ nych, a zaplanowanych do wodowania na rok 1942, wyposażyć w po­ mosty i furty burtowe, aby można wyprowadzać z nich czołgi na pla­ że lub na barki desantowe, które zabiorą je na plaże. Proszę pomóc mi wytłumaczyć Prezydentowi tę kwestię, pokazując jakiego rodzaju zmiany w zaprojektowanych amerykańskich statkach handlowych byłyby konieczne. W świetle wielu s p r a w o z d a ń mnożą się informacje na temat mojej rzekomej awersji do jakiegokolwiek lądowania na wielką skalę - takiego, j a k i e m i a ł o miejsce pod koniec wojny w Nor-

MACHINA KONTRATAKU

257

m a n d i i w 1944 roku. M o ż e n i e od rzeczy będzie wyjaśnić, że od s a m e g o początku d o s t a r c z a ł e m wielu i m p u l s ó w i p e ł n o m o c ­ nictw do stworzenia ogromnej aparatury i a r m a d y do l ą d o w a n i a sił p a n c e r n y c h na plażach, bez c z e g o - j a k się teraz powszech­ nie uznaje - taka wielka operacja byłaby niemożliwa. B ę d ę roz­ wijał ten wątek krok po k r o k u w następnych t o m a c h za p o m o c ą pisanych przeze m n i e d o k u m e n t ó w , które ukazują p r a w d z i w e i k o n s e k w e n t n e działanie z mojej strony, a są z g o d n e z faktami i bliskie temu, co rzeczywiście zostało zrobione.

ROZDZIAŁ

XIII

OSACZENI Lipiec 1940

Czy Wielka Brytania zdoła przetrwać? - Zaniepokojenie w Stanach Zjednoczonych - Zdecydowana postawa narodu brytyjskiego - Uczu­ cie ulgi - „Oferta pokojowa" Hitlera, 19 lipca - Nasza odpowiedź Niemieckie podchody dyplomatyczne odrzucone - Zabiegi dyplo­ matyczne króla Szwecji - Inspekcja zagrożonych wybrzeży - Generał Montgomery i 3 dywizja w Brighton - Znaczenie autobusów - Gene­ rał Brooke zastępuje Ironside'a jako dowódca wojsk obrony terytorial­ nej - Moje kontakty z generałem Brooke'em - Niektóre dyrektywy i notatki z lipca - Obrona Londynu - Warunki na zagrożonych odcin­ kach wybrzeży - Dane statystyczne na temat rozwoju i wyposażenia armii - Tabele Lindemanna - 2 dywizja kanadyjska ściągnięta z Islan­ dii - Konieczność zapobieżenia koncentracji żeglugi wroga na Kanale - Nadejście amerykańskich karabinów - Specjalne środki ostrożności - Francuskie „siedemdziesiątkipiątki" - Wzrost liczby niemieckich baterii nad Kanałem - Nasze środki zaradcze - Moja wizyta u admi­ rała Ramsaya w Dover - Pilna potrzeba rozbudowy naszych baterii Dozorowiec „Erebus" - Obrona przylądka Kent - Koncentracja cięż­ kiej artylerii brytyjskiej, wrzesień - Systematyczny wzrost naszej siły - Niebezpieczeństwo

L

zażegnane.

a t e m 1940 roku po u p a d k u Francji zostaliśmy zupełnie sami. Ż a d n e z brytyjskich dominiów, Indie czy też ko­ lonie, nie m o g ł o dostarczyć n a m decydującej pomocy, ani przysłać na c z a s tego, c z y m d y s p o n o w a ł o . Z w y c i ę s k i e ol­ b r z y m i e a r m i e n i e m i e c k i e , d o s k o n a l e w y p o s a ż o n e i posiadają­ ce d u ż e rezerwy broni i arsenały, gromadziły się do ostateczne­ go uderzenia. W ł o c h y z licznymi i imponującymi siłami wypo­ wiedziały n a m wojnę i z niecierpliwością dążyły do zniszczenia

259

OSACZENI

n a s w rejonie M o r z a Ś r ó d z i e m n e g o i w Egipcie. Na D a l e k i m Wschodzie

Japonia

rzucała

spojrzenie

pełne

nienawiści

i w y r a ź n i e d o m a g a ł a się z a m k n i ę c i a Drogi Birmańskiej dla do­ staw do C h i n . Rosja S o w i e c k a b y ł a związana z nazistowskimi N i e m c a m i p a k t e m i udzielała Hitlerowi znaczącej p o m o c y su­ r o w c o w e j . Hiszpania, która j u ż zajęła m i ę d z y n a r o d o w y o b s z a r Tangeru, m o g ł a się zwrócić przeciwko n a m w każdej chwili i zażądać Gibraltaru lub poprosić N i e m c y o p o m o c w zaatako­ w a n i u g o , albo wznieść baterie utrudniające ż e g l u g ę p r z e z tę cieśninę. F r a n c j a z rządem Petaina w B o r d e a u x , w k r ó t c e prze­ n i e s i o n y m d o Vichy, m o g ł a zostać p e w n e g o d n i a z m u s z o n a d o w y p o w i e d z e n i a n a m wojny. To, co zostało z floty francuskiej w Tulonie w y d a w a ł o się być w rękach niemieckich. Na p e w n o nie m o g l i ś m y narzekać na brak wrogów. Po O r a n i e stało się j a s n y m dla wszystkich państw, że rząd i naród brytyjski są z d e c y d o w a n e walczyć do końca. L e c z na­ w e t p r z y tak silnym morale, j a k ż e m o ż n a b y ł o p r z e z w y c i ę ż y ć przerażające realne zagrożenie? W i a d o m o b y ł o , że n a s z a a r m i a nie m a p r a w i e nic o p r ó c z karabinów. F a k t y c z n i e m i e l i ś m y le­ d w i e 5 0 0 dział p o l o w y c h r ó ż n e g o rodzaju i zaledwie 2 0 0 śred­ nich i ciężkich c z o ł g ó w w c a ł y m kraju. M u s z ą u p ł y n ą ć miesią­ ce, z a n i m n a s z e fabryki nadrobią choćby straty p o n i e s i o n e p o d Dunkierką. C z y m o ż n a się dziwić, że świat b y ł przekonany, że n a d e s z ł a chwila naszej zguby? W S t a n a c h Zjednoczonych, j a k r ó w n i e ż w innych w o l n y c h krajach, rozprzestrzeniła się głęboka trwoga. A m e r y k a n i e po­ w a ż n i e się zastanawiali, czy warto p o z b y w a ć się swoich włas­ n y c h o g r a n i c z o n y c h ś r o d k ó w aby zaspokoić szlachetne, lecz b e z n a d z i e j n e chęci. C z y nie p o w i n n i się z m o b i l i z o w a ć i osz­ c z ę d z a ć każdą sztukę broni, aby p o p r a w i ć swój własny stan n i e p r z y g o t o w a n i a ? Trzeba b y ł o bardzo z d e c y d o w a n e g o osądu, aby w z n i e ś ć się p o n a d te przekonywające, t r z e ź w e argumenty. S z l a c h e t n e m u p r e z y d e n t o w i Rooseveltowi i j e g o w s p a n i a ł y m oficerom i w y s o k i m d o r a d c o m należy się w d z i ę c z n o ś ć n a r o d u brytyjskiego za to, że nigdy, n a w e t w m o m e n c i e rosnącej k a m ­ panii w y b o r ó w prezydenckich, nie stracili zaufania do n a s z e g o szczęścia i determinacji.

260

UPADEK FRANCJI

B a r d z o m o ż l i w e , że n i e z a c h w i a n e i p e ł n e o p t y m i z m u nasta­ w i e n i e Wielkiej Brytanii - które m i a ł e m h o n o r w y r a ż a ć w t y m m o m e n c i e p r z e w a ż y ł o . O t o naród, który w latach po­ przedzających wojnę przeszedł na stronę skrajnego pacyfizmu i braku przezorności, który zabawiał się polityką partyjną, i któ­ ry, chociaż tak słabo uzbrojony, z l e k k i m s e r c e m z a a n g a ż o w a ł się w sprawy europejskie, stał teraz w obliczu k o n i e c z n o ś c i za­ p ł a c e n i a r a c h u n k u z a r ó w n o za s w e szlachetne impulsy, j a k i za b r a k przygotowania. N i e był n a w e t przerażony. U r ą g a ł zdo­ b y w c o m Europy. Wyglądało na to, że woli d o p u ś c i ć do zrujno­ w a n i a Wyspy, niż się p o d d a ć . B y ł a b y to p i ę k n a karta w historii. L e c z istniały też inne opowieści t e g o rodzaju. Ateny zostały podbite przez Spartę. Kartagińczycy beznadziejnie opierali się R z y m o w i . N i e r z a d k o w dziejach z a p i s a n y c h w a n n a ł a c h histo­ rii - o ile częściej w tragediach n i g d y n i e z a n o t o w a n y c h lub d a w n o z a p o m n i a n y c h - ginęły dzielne, d u m n e i spokojne pań­ stwa, czy nawet całe narody, a p o z o s t a ł a po nich tylko nazwa, a c z a s e m n a w e t i to nie. Nieliczni Brytyjczycy i b a r d z o nieliczni obcokrajowcy rozu­ mieli szczególną techniczną p r z e w a g ę n a s z e g o wyspiarskiego położenia. N i e b y ł o ogólnie w i a d o m o jak, nawet w n i e p e w n y c h latach przed wojną, u t r z y m y w a n o z a s a d n i c z e e l e m e n t y obrony morskiej, a później powietrznej. M i n ę ł o prawie tysiąc lat, od­ kąd Wielka Brytania widziała u siebie ogniska o b c y c h obozo­ wisk, a m i m o to teraz, u szczytu oporu brytyjskiego, wszyscy byli spokojni, gotowi oddać życie za S p r a w ę . Że takie było nasze nastawienie zdali sobie s t o p n i o w o s p r a w ę nasi przyjacie­ le i w r o g o w i e na c a ł y m święcie. Ale co rzeczywiście kryła ta p o s t a w a ? To m o g ł a rozstrzygnąć tylko brutalna siła agresora.

B y ł jeszcze inny aspekt sprawy. J e d n y m z największych nie­ bezpieczeństw, które pojawiło się w czerwcu, był fakt pozbycia się naszych ostatnich rezerw na rzecz dogorywającej w bezna­ dziejnym o p o r z e Francji oraz to, że n a s z e siły p o w i e t r z n e sto­ p n i o w o się w y c z e r p y w a ł y z p o w o d u zużycia lub przeniesienia n a kontynent.

OSACZENI

261

G d y b y Hitler był o b d a r z o n y nadnaturalną mądrością, to zwolniłby atak na front francuski, m o ż e robiąc p r z e r w ę na linii S e k w a n y na trzy czy cztery tygodnie po D u n k i e r c e , j e d n o c z e ś ­ nie przygotowując się do inwazji na Anglię. W ten s p o s ó b po­ siadłby śmiertelne p r a w o wyboru i m ó g ł b y nas torturować al­ ternatywą: albo porzucić Francję w jej beznadziejnej sytuacji, albo z m a r n o w a ć ostatnie rezerwy umożliwiające n a m prze­ trwanie. I m bardziej zachęcaliśmy F r a n c u z ó w d o walki, t y m bardziej byliśmy zobowiązani im p o m ó c i t y m trudniej b y ł o n a m czynić p r z y g o t o w a n i a do obrony Anglii, a p r z e d e wszy­ stkim u t r z y m a ć w rezerwie te 25 dywizjonów myśliwskich, na których tak polegaliśmy. W tym punkcie nie p o w i n n i ś m y byli nigdy ustąpić, ale o d m o w a byłaby b a r d z o gorzko przyjęta przez naszych s p r z y m i e r z e ń c ó w i zatrułaby stosunki m i ę d z y n a m i . N i e k t ó r z y z naszych wysokich d o w ó d c ó w nawet z p e w n ą ulgą przyjęli nową, uproszczoną sytuację. Tak j a k powiedział portier w j e d n y m z k l u b ó w oficerskich w L o n d y n i e do p e w n e g o zatro­ s k a n e g o obywatela: „W k a ż d y m razie, sir, doszliśmy do finału i b ę d z i e m y grać na w ł a s n y m boisku."

Siła naszej pozycji nie b y ł a nawet w t y m czasie nie d o c e n i a n a p r z e z niemieckie d o w ó d z t w o naczelne. C i a n o o p o w i a d a , ż e gdy odwiedził Hitlera w Berlinie, 7 lipca 1940 roku, przepro­ wadził długą r o z m o w ę z generałem von Keitlem. Keitel, p o d o b n i e j a k Hitler, m ó w i ł o ataku na Anglię. P o w t ó ­ rzył, że jak do tej pory, nic nie zostało z d e c y d o w a n e . U w a ż a ł lądowanie za możliwą, ale też „wyjątkowo trudną operację, do której trzeba podejść z największą ostrożnością z u w a g i na fakt, ż e dostępne d a n e w y w i a d u n a temat przygotowania militarnego Wyspy i u m o c n i e ń n a d b r z e ż n y c h są skąpe i nie b a r d z o m o ż n a n a nich p o l e g a ć " . * *

Ciano, Diplomatie Papers, s. 378 (przyp. oryg.).

262

UPADEK FRANCJI

To, co w y d a w a ł o się ł a t w e i r ó w n i e ż n i e z b ę d n e , to ciężki atak z powietrza na lotniska, fabryki i g ł ó w n e centra komunikacyjne Wielkiej Brytanii. J e d n a k należało pamiętać, że brytyjskie siły p o w i e t r z n e są b a r d z o skuteczne. Keiteł obliczał, że Brytyjczycy mają około 1500 m a s z y n g o t o w y c h do obrony i kontrataku. Przyznał, że ostatnio b a r d z o się w z m o g ł y akcje ofensywne bry­ tyjskich sił powietrznych. N a l o t y b o m b o w e były przeprowa­ d z a n e z godną u w a g i dokładnością, a grupy s a m o l o t ó w liczyły do 80 m a s z y n w j e d n y m ataku. J e d n a k w y s t ę p o w a ł w Anglii o g r o m n y brak pilotów, a ci, którzy teraz atakowali miasta nie­ mieckie, nie mogli b y ć zastąpieni przez n o w y c h , zupełnie jesz­ c z e nie w y s z k o l o n y c h . Keiteł upierał się r ó w n i e ż przy koniecz­ ności u d e r z e n i a na Gibraltar, aby zakłócić brytyjski system im­ perialny. Ani Keiteł, ani Hitler nie mówili nic na temat czasu trwania wojny. Tyllco H i m m l e r stwierdził przy jakiejś okazji, że wojna p o w i n n a się skończyć na początku października. Takie b y ł o s p r a w o z d a n i e C i a n o . Z a p r o p o n o w a ł on w ó w c z a s Hitlerowi - „ n a gorącą p r o ś b ę D u c e " - armię składającą się z 10 dywizji i d o d a t k o w o siły powietrzne, które składały się z 30 eskadr, w celu wzięcia udziału w inwazji. Z armii uprzej­ m i e z r e z y g n o w a n o . Kilka e s k a d r przybyło, ale j a k się wkrótce okazało, p o w i o d ł o im się nie najlepiej.

19 lipca Hitler w y g ł o s i ł swoje triumfalne p r z e m ó w i e n i e w Reichstagu, w k t ó r y m po stwierdzeniu, że ja n i e d ł u g o zosta­ nę z m u s z o n y do szukania schronienia w K a n a d z i e - przedsta­ wił to, co zostało n a z w a n e j e g o ofertą pokojową. O t o jej prakty­ c z n e sentencje: W tej chwili uważam za swój obowiązek, wobec własnego sumie­ nia, zwrócić się jeszcze raz o wykazanie logiki i zdrowego rozsądku zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i gdzie indziej. Uważam, że mam prawo o to się zwracać, jako że nie jestem pokonanym wrogiem bła­ gającym o litość, ale zwycięzcą, przez którego przemawia duch roz­ sądku. Nie widzę żadnego powodu, dla którego ta wojna miałaby trwać nadal, Z żalem myślę o poświęceniach, jakich będzie wymagać. [...] Możliwe, że pan Churchill zlekceważy moje oświadczenie twier-

263

OSACZENI

dząc, iż wynika ono ze strachu i wątpliwości co do ostatecznego zwy­ cięstwa. W takim razie mam czyste sumienie, gdy chodzi o dalszy przebieg wypadków. G e s t o w i t e m u p r z e z następne dni towarzyszyły działania dy­ p l o m a t y c z n e za p o ś r e d n i c t w e m Szwecji, Stanów Zjednoczo­ n y c h oraz Watykanu. Oczywiście że Hitler byłby b a r d z o zado­ wolony, m o g ą c - po p o d p o r z ą d k o w a n i u sobie E u r o p y - zakoń­ c z y ć wojnę p r z e z zdobycie aprobaty Wielkiej Brytanii dla tego, co zrobił. Faktycznie nie b y ł a to propozycja pokoju, ale gotowości wy­ rzeczenia się p r z e z Wielką Brytanię wszystkiego, co chciała u t r z y m a ć , przystępując do wojny. P o n i e w a ż niemiecki chargé d'affaires w W a s z y n g t o n i e starał się nawiązać kontakt z na­ szym a m b a s a d o r e m , w y s ł a ł e m t a m następującą d e p e s z ę : 20 lipca 1940 Nie wiem czy lord Halifax jest dzisiaj w mieście, ale należy prze­ kazać lordowi Lothianowi, aby w żadnym wypadku nie odpowiadał na notę niemieckiego charge d'affaires. J e d n a k przede wszystkim p o m y ś l a ł e m o p o w a ż n e j , oficjalnej d e b a c i e obu izb P a r l a m e n t u . W o b e c tego napisałem j e d n o c z e ś ­ nie do p a n ó w C h a m b e r l a i n e ' a i Attlee. 20 lipca 1940 Warto byłoby zareagować na przemówienie Hitlera rezolucjami obu izb.°Rezolucje te powinny zostać zaproponowane indywidualnie przez parów i posłów. Z drugiej jednak strony i tak mamy wystarcza­ jąco dużo innych kłopotów. Co Pan na to? t

M o i koledzy uważali, że to o z n a c z a ł o b y przywiązanie zbyt dużej wagi do całej sprawy, co do której byliśmy wszyscy zgod­ ni. Wobec tego p o s t a n o w i o n o , że minister spraw zagranicznych ustosunkuje się do propozycji Hitlera w p r z e m ó w i e n i u radio­ w y m . W i e c z o r e m 22 lipca „zlekceważył" w e z w a n i e Hitlera, aby „poddać się jego woli". Przeciwstawił obraz Europy, jaką widział Hitler, o b r a z o w i Europy, o którą my walczymy. Stwier­ dził, że „nie przestaniemy walczyć, dopóki nie powróci wol­ ność". Jednak faktyczne o d r z u c e n i e możliwości j a k i c h k o l w i e k

264

UPADEK FRANCJI

r o z m ó w zostało j u ż o g ł o s z o n e przez brytyjską prasę i B B C , b e z ż a d n y c h w s k a z ó w e k ze strony rządu Jego Królewskiej M o ś c i zaraz po p r z e m ó w i e n i u Hitlera w radiu. C i a n o w s w y m s p r a w o z d a n i u z innego spotkania z Hitlerem, 20 lipca, z a u w a ż a : Reakcja prasy brytyjskiej na wczorajsze przemówienie pokazuje, że nie ma jakichkolwiek szans na porozumienie. Wobec tego Hitler przygotowuje militarne uderzenie na Anglię. Podkreśla, że strategicz­ na pozycja Niemiec, jak również ich sfera wpływów oraz kontrolowa­ nie gospodarki są takie, że już znacznie osłabiły możliwości stawiania oporu przez Wielką Brytanię, która załamie się pod pierwszymi ciosa­ mi. Atak lotniczy zaczął się parę dni temu i stale się wzmaga. Reakcja obrony przeciwlotniczej i brytyjskich myśliwców nie jest groźna dla nie­ mieckiego ataku powietrznego. W tej chwili rozpatruje się decydującą operację ofensywną jako że poczyniono już pełne przygotowania.* C i a n o z a u w a ż a r ó w n i e ż w swoich p a m i ę t n i k a c h , że „ p ó ź n y m w i e c z o r e m , 19 lipca, kiedy nadeszły pierwsze n e g a t y w n e re­ akcje n a p r z e m ó w i e n i e , z a p a n o w a ł o wśród N i e m c ó w u c z u c i e źle

skrywanego

zawodu."

Hitler

„chciałby

porozumienia

z Wielką Brytanią. W i e również, że ludzie w s z ę d z i e są przeciw­ ni rozlewowi k r w i " . Z drugiej strony M u s s o l i n i „ o b a w i a się, że Anglicy m o g ą d o s z u k a ć się w t y m zbyt p r z e b i e g ł y m p r z e m ó ­ wieniu Hitlera pretekstu do rozpoczęcia negocjacji". „To - za­ u w a ż a C i a n o - z m a r t w i ł o b y Mussoliniego, p o n i e w a ż teraz bar­ dziej niż kiedykolwiek c h c e on wojny."** N i e p o t r z e b n i e się d e n e r w o w a ł . Nikt nie zamierzał p o z b a w i a ć go tej wojny. N i e w ą t p l i w i e trwała ciągła, zakulisowa krzątanina dyplo­ m a t y c z n a i gdy 3 sierpnia król Szwecji u z n a ł za s t o s o w n e zwró­ cić się do nas w tej sprawie, z a p r o p o n o w a ł e m ministrowi spraw z a g r a n i c z n y c h następującą odpowiedź, która p o s ł u ż y ł a za pod­ stawę oficjalnej noty: * Ciano, Diplomatic Papers, s. 381 (przyp. oryg.). ** Ciano's Diaries, s. 277-8 (przyp. oryg.).

OSACZENI

265

(Początek) 12 października 1939 roku rząd Jego Królewskiej Mości określił w całej rozciągłości swoje stanowisko wobec niemieckich propozycji pokojowych, zawarte w dojrzałych i wyważonych oświad­ czeniach dla Parlamentu. Od tego czasu nazistowskie Niemcy popeł­ niły szereg ohydnych zbrodni wobec mniejszych państw z nimi grani­ czących. Norwegia została najechana i jest teraz okupowana przez armię niemieckich najeźdźców. Dania została zagarnięta i ograbiona. Belgia i Holandia pomimo wszystkich swoich wysiłków uspokojenia herr Hitlera i pomimo wszystkich zapewnień, danych im przez rząd nie­ miecki, że ich neutralność będzie uszanowana, zostały podbite i opano­ wane. Szczególnie w Holandii akty długo przygotowywanej zdrady i bezwzględności skończyły się masakrą Rotterdamu, gdzie wymordo­ wano wiele tysięcy Holendrów i zniszczono większą część miasta. Te straszliwe wydarzenia splamiły karty historii Europy na trwałe. Rząd Jego Królewskiej Mości nie widzi najmniejszego powodu, aby odstąpić od swych zasad i postanowień powziętych w październiku 1939 roku. Przeciwnie, zamiar Brytyjczyków kontynuowania wojny przeciwko Niemcom wszelkimi dostępnymi środkami, aż hitleryzm zostanie złamany, a świat uwolniony od przekleństw, które sprowadził na niego zły człowiek, został do tego stopnia ugruntowany, że wolą oni raczej wszyscy zginąć we wspólnej klęsce, niż nie dopełnić swej powinności lub zachwiać się w niej. Jednak głęboko wierzą, że z po­ mocą Boga nie zabraknie im środków na wypełnienie zadania. Może to trwać długo, ale Niemcy będą zawsze mogły zwrócić się o rozejm - tak jak zrobiły to w 1918 roku - lub ogłosić swoje propozycje poko­ jowe. Zanim jednak takie próby czy propozycje mogą zostać rozpatrzo­ ne, konieczne są ze strony Niemiec skuteczne gwarancje - udokumen­ towane czynami, a nie słowami - które zapewniałyby przywrócenie wol­ nego i niepodległego bytu Czechosłowacji, Polsce, Norwegii, Danii, Holandii, Belgii, a przede wszystkim Francji, jak również skuteczne bez­ pieczeństwo Wielkiej Brytanii i Imperium Brytyjskiego. D o d a ł e m też: Idee przedstawione w memorandum Foreign Office wydają mi się błędne w swej próbie bycia zbyt inteligentnymi, wchodzą w subtelno­ ści polityki, nie przystające do tragicznej prostoty i znaczenia obe­ cnych czasów i zagadnień. W tym momencie, gdy nie osiągnęliśmy jeszcze żadnych sukcesów, najmniejsze otwarcie zostanie błędnie ocenione. Doprawdy, zdecydowana odpowiedź - w rodzaju tej, którą naszkicowałem - jest jedyną szansą wymuszenia od Niemiec jakich­ kolwiek propozycji, które nie byłyby nierealne.

266

UPADEK FRANCJI

Tego samego d n i a w y d a ł e m oświadczenie dla prasy: 3 sierpnia 1940 Premier pragnie poinformować, że prawdopodobieństwo niemiec­ kiej próby inwazji bynajmniej nie minęło. Fakt, że Niemcy teraz roz­ powszechniają pogłoski, jakoby nie zamierzały dokonać inwazji, po­ winien być traktowany z podwójną dozą podejrzliwości, co zresztą dotyczy wszystkich ich wypowiedzi. Nasze poczucie rosnącej siły i gotowości nie może powodować jakiegokolwiek rozluźnienia czuj­ ności ani osłabienia morale.

Pod koniec czerwca szefowie sztabu, przez generała Ismaya, zasugerowali mi i Gabinetowi, że powinienem dokonać inspekcji zagrożonych sektorów wschodniego i południowego wybrzeża. Stosownie do tej prośby, dzień czy d w a w tygodniu poświęcałem temu sympatycznemu zadaniu, w razie konieczności spędzając noc w m o i m pociągu, gdzie m i a ł e m wszelkie warunki do normal­ nej pracy i skąd b y ł e m w stałym kontakcie z Whitehall.* Z l u s t r o w a ł e m n a b r z e ż a rzek Tyne i H u m b e r i wiele możli­ w y c h miejsc lądowania. Dywizja kanadyjska, która wkrótce m i a ł a zostać w z m o c n i o n a d o r o z m i a r ó w korpusu p r z e z dywizję wysłaną do Islandii, p r z e p r o w a d z i ł a dla m n i e ćwiczenia poka­ z o w e w Kent. Z b a d a ł e m u m o c n i e n i a od strony lądu w H a r w i c h i Dover. Jedną z m o i c h pierwszych wizyt były odwiedziny w 3 dywizji, d o w o d z o n e j p r z e z generała M o n t g o m e r y ' e g o , oficera, którego przedtem nie znałem. Moja żona pojechała ze m n ą . 3 dywizja stacjonowała w pobliżu Brighton. O t r z y m a ł a najwyższy priorytet p o n o w n e g o uzbrojenia i właśnie miała wy­ p ł y w a ć do Francji, gdy Francja u p a d ł a . K w a t e r a g ł ó w n a gene­ rała M o n t g o m e r y ' e g o znajdowała się w pobliżu Steyning. P o ­ kazał mi m a ł e ćwiczenie, którego c e l e m był ruch oskrzydlający * Nazwa ulicy, przy której znajdują się liczne ministerstwa. Z Whitehall łą­ czy się ulica Downing Street, gdzie pod numerem 10 mieści się siedziba premiera Wielkiej Brytanii.

OSACZENI

267

bren-gun-carrierów,* których w t y m m o m e n c i e m ó g ł zgroma­ dzić j e d y n i e s i e d e m czy osiem. P o t e m pojechaliśmy r a z e m w z d ł u ż w y b r z e ż a przez Shoreh a m i H o v e , aż dotarliśmy na znaną plażę w Brighton, z którą łączyły m n i e c h ł o p i ę c e wspomnienia. Zjedliśmy obiad w hotelu Royal Albion n a p r z e c i w k o mola. Hotel był całkowicie pusty z p o w o d u ewakuacji, ale j e s z c z e p e w n a liczba osób z a ż y w a ł a świeżego p o w i e t r z a na plaży i na bulwarze. R o z b a w i ł m n i e wi­ d o k plutonu g r e n a d i e r ó w gwardii, którzy b u d o w a l i z w o r k ó w z piaskiem stanowiska dla karabinu m a s z y n o w e g o w j e d n y m z p a w i l o n ó w na m o l o , p o d o b n y m do tych, gdzie w dzieciństwie często p o d z i w i a ł e m występy tresowanych pcheł. P o g o d a b y ł a p i ę k n a . O d b y ł e m b a r d z o pożyteczną r o z m o w ę z g e n e r a ł e m i b y ł e m szalenie z a d o w o l o n y z wycieczki. J e d n a k : (Do wykonania dzisiaj) Premier do ministra wojny 3 lipca 1940 Z zaniepokojeniem odebrałem fakt, że 3 dywizja jest rozciągnięta wzdłuż 30-kilometrowego odcinka wybrzeża, zamiast - jak to sobie wyobrażałem - być skoncentrowana na tyłach i gotowa do przecięcia ataku wroga. Ale dużo bardziej zdumiewającym jest fakt, że piechota tej dywizji, która jest skądinąd w pełni mobilna, nie dysponuje auto­ busami, które mogłyby dowieźć ją do miejsca akcji.** To zaopatrzenie w autobusy, zawsze gotowe i w zasięgu ręki, jest niezbędne wszystkim ruchomym jednostkom, a szczególnie 3 dywizji w czasie rozstawiania na wybrzeżu. Te same narzekania usłyszałem w Portsmouth, mianowicie że tam­ tejsze jednostki nie mają odpowiedniej ilości transportu w stałej goto­ wości pod ręką. Biorąc pod uwagę ogromne ilości środków transpo­ rtu, zarówno autobusów jak i ciężarówek, które znajdują się w kraju oraz duże ilości kierowców przewiezionych z brytyjskimi siłami eks­ pedycyjnymi, zaradzenie tym brakom powinno być możliwe natych­ miast. W każdym razie mam nadzieję że generał dowodzący 3 dy wi* Bren-gun-carrier - transporter uzbrojony w lekki karabin maszynowy. ** To był stary sposób, który zastosowałem dla brygady morskiej Royal Na­ val, gdy wylądowaliśmy na wybrzeżu francuskim we wrześniu 1914 roku. Zabraliśmy 50 autobusów z ulic Londynu, a Admiralicja przerzuciła je w ciągu jednej nocy (przyp. oryg.).

268

UPADEK FRANCJI

zją dostanie dzisiaj rozkaz, tak jak tego oczekuje, przejęcia dużej liczby autobusów, które nawet teraz używane są w Brighton jako wy­ cieczkowe.

W połowie lipca minister wojny z a p r o p o n o w a ł , aby generał B r o o k e zastąpił generała I r o n s i d e ' a w d o w o d z e n i u siłami armii terytorialnej. 19 lipca, w trakcie m o i c h ciągłych inspekcji od­ w i e d z i ł e m d o w ó d z t w o p o ł u d n i o w e . P o k a z a n o m i j a k i e ś ćwi­ c z e n i e taktyczne, w k t ó r y m brało u d z i a ł aż 12 c z o ł g ó w (!). P r z e z całe p o p o ł u d n i e j e ź d z i ł e m z g e n e r a ł e m B r o o k e ' e m , który d o w o d z i ł t y m frontem. Jest on bardzo zasłużony. N i e tylko brał u d z i a ł w decydującej bitwie oskrzydlającej p o d Ypres w czasie wycofywania się do Dunkierki, ale też dzielnie spisał się w nie­ wyobrażalnie trudnych i skomplikowanych warunkach, dowo­ dząc naszymi nowymi siłami, które wysłaliśmy do Francji w pier­ wszych trzech tygodniach czerwca. Z Alanem B r o o k e ' e m m a m również osobiste powiązania poprzez j e g o dwóch dzielnych braci - moich przyjaciół życia wojskowego w młodości.* * Jego brat, Victor, byl młodszym oficerem w 9 Pułku Ułanów, gdy ja słu­ żyłem w 4 Pułku Huzarów i w latach 1895-1896 nawiązaliśmy bliską przyjaźń. Victor uległ w czasie służby wypadkowi. Jego koń poniósł i przewrócił się na grzbiet, łamiąc mu miednicę. Do końca życia dotkliwie odczuwał skutki wypadku, jednak był w stanie służyć i jeździć konno. Zmarł bohatersko z powodu całkowitego wyczerpania podczas służby jako oficer łącznikowy korpusu kawalerii francuskiej, w trakcie wycofywania się z Mons w 1914 roku.Generał Brooke miał drugiego brata imieniem Ronnie, który był starszy od Victora i kilka lat starszy ode mnie. Nie tylko służył z wyróżnieniem we wszystkich kampaniach, jakie się wydarzyły, ale błyszczał wśród rówieśników w Staff College. W wojnie burskiej był adiutantem w południowoafrykańskiej lekkiej kawalerii i przez kilka mie­ sięcy, podczas uwalniania Ladysmith, był adiutantem w pułku złożonym z sześciu szwadronów. Razem uczestniczyliśmy w walkach w Spion Kop, Vaal Krantz i Tugeli. Nauczyłem się od niego dużo na temat taktyki. Razem wjeżdżaliśmy do Ladysmith tej nocy, gdy zostało wyzwolone. Później, w 1903 roku, chociaż byłem tylko młodym członkiem Parlamentu, mogłem mu pomóc w kampanii w Somali, w której również się zasłużył. Stosun­ kowo wcześnie zachorował na artretyzm i w czasie pierwszej wojny świa-

OSACZENI

269

Te koneksje i w s p o m n i e n i a nie wpłynęły na moją opinię w tak p o w a ż n e j sprawie j a k m i a n o w a n i e na stanowisko, ale kształtowały osobisty fundament, na którym moja znajomość z A l a n e m B r o o k e ' e m z c z a s ó w wojny trwała i dojrzewała. Te­ go l i p c o w e g o p o p o ł u d n i a 1940 roku spędziliśmy r a z e m w sa­ m o c h o d z i e cztery godziny i byliśmy zgodni co do m e t o d obro­ ny kraju. Po k o n i e c z n y c h konsultacjach z innymi, p o p a r ł e m p r o p o z y c j ę ministra wojny, aby postawić B r o o k e ' a na czele wojsk o b r o n y terytorialnej j a k o następcę g e n e r a ł a I r o n s i d e ' a . Ironside przyjął swoje przejście w stan spoczynku z żołnierską godnością, która c h a r a k t e r y z o w a ł a wszystkie j e g o działania. P r z e z półtora roku p o d c z a s zagrożenia inwazją B r o o k e zor­ g a n i z o w a ł i d o w o d z i ł siłami w e w n ę t r z n y m i i p o t e m , gdy został szefem sztabu imperialnego, w s p ó ł p r a c o w a l i ś m y r a z e m p r z e z trzy i p ó ł roku, aż do zwycięstwa. W k r ó t c e p r z e d s t a w i ę korzy­ ści, j a k i e o d n i o s ł e m z j e g o rad podczas decydujących z m i a n d o w ó d z t w a w E g i p c i e i na B l i s k i m W s c h o d z i e , w sierpniu 1942 oraz ciężkie r o z c z a r o w a n i e , jakiego musiał d o z n a ć z p o ­ w o d u d o w o d z e n i a operacją „ O v e r l o r d " w 1944 roku. D ł u g o p r z e z niego z a j m o w a n e stanowisko p r z e w o d n i c z ą c e g o K o m i t e ­ tu Szefów Sztabu [przez większą część wojny] i j e g o p r a c a na stanowisku szefa sztabu imperialnego dawały mu m o ż n o ś ć wspaniale służyć nie tylko I m p e r i u m Brytyjskiemu, ale i spra­ w i e aliantów. O p i s z ę w tych t o m a c h różnice zdań, j a k i e się m i ę ­ dzy n a m i c z a s e m zdarzały, ale też i w ogromnej mierze zgod­ n o ś ć n a s z y c h poglądów, a t a k ż e p o s t a r a m się d a ć świadectwo przyjaźni, którą do tej pory pielęgnuję.

T y m c z a s e m z k a ż d y m d n i e m coraz bardziej wzrastała g r o ź b a inwazji. Niektóre moje notatki ilustrują ten proces.

towej mógł jedynie dowodzić brygadą rezerwistów w kraju. Byliśmy przy­ jaciółmi aż do jego przedwczesnej śmierci w 1930 roku.

270

UPADEK FRANCJI

(Do wykonania dzisiaj) Premier do ministra lotnictwa i szefa sztabu sit powietrznych 3 lipca 1940 Zewsząd słyszę o potrzebie położenia głównego nacisku na bom­ bardowanie statków i barek we wszystkich portach kontrolowanych przez Niemcy. Premier do generała Ismaya 2 lipca 1940 Proszę zapoznać się z listem (na temat obrony Londynu) od pana Wedgwooda, członka Parlamentu. Jest bardzo interesujący i chara­ kterystyczny. Jakie jest Pańskie stanowisko na temat Londynu? Mój pogląd jest jasny, że powinniśmy walczyć o każdy jego centymetr i że to może całkowicie pochłonąć dużą armię inwazyjną. Premier do pana Wedgwooda 5 lipca 1940 Wielkie dzięki za Pański list. Mam nadzieję wkrótce otrzymać dużo więcej karabinów i kontynuować proces uzbrajania Home Guard. Może być Pan pewien, że będziemy walczyć o każdą ulicę Londynu i jego przedmieść. Pochłonie to armię inwazyjną, o ile w ogóle uda jej się dojść tak daleko. Mamy nadzieję, że większość tych sił utopimy w słonym morzu. C i e k a w e , że d o w ó d c a armii niemieckiej, k t ó r e m u powierzo­ no plan inwazji użył tego s a m e g o s ł o w a pochłonąć na t e m a t L o n d y n u i z d e c y d o w a ł tego u n i k n ą ć . Premier do generała Ismaya 4 lipca 1940 Jakie podejmuje się działania, aby pomóc ludziom mieszkającym w zagrożonych portach morskich w przygotowaniu odpowiednich schronów, gdzie mogliby przebywać w czasie inwazji? Natychmiast trzeba podjąć odpowiednie kroki. Oficerowie lub przedstawiciele lo­ kalnych władz powinni chodzić i tłumaczyć ludziom, że jeżeli decy­ dują się pozostać wbrew naszym ogólnym zaleceniom, powinni schronić się w piwnicach, jak również umocnić swoje budynki. Trze­ ba im w tym pomóc poprzez udzielanie porad i wsparcie materiałowe. Należy sprawdzić ich maski gazowe. Wszystko to należy zacząć robić od dzisiaj. Akcja ta skłoni wielu ludzi do dobrowolnej ewakuacji, a jednocześnie względnie zabezpieczy pozostających w mieście. Premier do generała Ismaya 5 lipca 1940 Konieczne jest teraz wydanie czytelnych instrukcji dotyczących lu­ dzi zamieszkałych w zagrożonych strefach wybrzeża. Należy w miarę możliwości zachęcić ich do dobrowolnego wyjazdu sugerując, że

OSACZENI

271

przyjdzie oficjalny rozkaz w tej sprawie. Pomocne w tej akcji mogą być również działania lokalnych (nie ogólnokrajowych) środków pro­ pagandowych za pośrednictwem komisarzy regionalnych lub władz lokalnych. Tych, którzy będą chcieli pozostać na miejscu lub nie będą mieli dokąd się udać, należy poinformować, że jeżeli nastąpi uderze­ nie na ich miasto czy wioskę na wybrzeżu, nie będą mogli ich opuścić, aż do momentu ustania walk. Wobec tego należy ich zachęcić i pomóc w uporządkowaniu piwnic, aby mieli względnie bezpieczne miejsce schronienia. Należy ich zaopatrzyć w obecnie dostępne rodzaje schronu Andersona (słyszałem, że jest to nowy typ, nie wymagający użycia stali). Należy pozwolić pozostać tylko tym, którym można ufać. Wszystkie podejrzane elementy należy wysiedlić. Proszę przygotować dokładne propozycje na ten temat i przedłożyć mi je do zaaprobowania. Premier do profesora Lindemanna (Kopia dla generała Ismaya) 7 lipca 1940 Chcę, aby mój Oddział „ S " sporządził wykres wszystkich 30 dywi­ zji, pokazujący postępy w ich kompletnym wyposażeniu. Każda dy­ wizja powinna być przedstawiona jako kwadrat podzielony na części: oficerowie i żołnierze, karabiny, lekkie karabiny maszynowe, trans­ portery uzbrojone w karabiny maszynowe, rusznice przeciwpancer­ ne, armaty przeciwpancerne, artyleria polowa, artyleria średniego ka­ libru (jeżeli taka jest), transport wystarczający do zapewnienia mobil­ ności trzech brygad jednocześnie etc. Kiedy właściwe liczby zostaną osiągnięte, wykres może zostać pomalowany na czerwono. Chciał­ bym widzieć ten wykres co tydzień. Podobny diagram można sporzą­ dzić dla Home Guard. W tym przypadku należy wykazać tylko kara­ biny i mundury. Premier do ministra wojny 7 lipca 1940 Podzielił Pan moje zdumienie W zoraj, gdy od generała McNaughtona dowiedzieliśmy się, że cała 2 dywizja kanadyjska została skiero­ wana do Islandii. Z pewnością jest to duży błąd przeznaczać tak wspaniałe oddziały na tak odległy teatr działań wojennych. Najwido­ czniej pierwsze trzy bataliony już tam się udały. Nikomu nic na ten temat nie powiedziano. Potrzebujemy jak najszybciej dwóch kanadyj­ skich dywizji do pracy na szczeblu korpusu. Doskonale znam argumenty na temat szkolenia e t c , ale nie były one w stanie mnie przekonać. Należy się temu punktowi jeszcze raz dobrze przyjrzeć. Z pewnością można by wysłać drugoliniowe od­ działy terytorialne do Islandii, gdzie mogłyby się umocnić w strategi-

272

UPADEK FRANCJI

cznych punktach, a następnie utworzyć jeden wysokiej klasy batalion typu „Gubbins", aby zaatakować schodzących na ląd intruzów. Był­ bym wdzięczny, gdyby Pan się tym zajął. Premier do pierwszego lorda i pierwszego lorda morskiego 7 lipca 1940 1. Nie rozumiem, jak możemy tolerować ruch statków na morzu wzdłuż wybrzeża Francji, nie atakując ich. Z pewnością nie wystar­ czy atak jedynie z powietrza. Należy wysłać niszczyciele pod eskortą powietrzną. Czy naprawdę musimy godzić się na to, aby Niemcy bu­ dowały nam pod nosem, na Kanale, dużą armadę i bezkarnie przepro­ wadzały statki przez cieśninę Dover? To jest początek nowej i bardzo niebezpiecznej sytuacji, której należy przeciwdziałać. 2. Byłbym wdzięczny za sprawozdanie nie tylko na temat wyżej wy­ mienionych kwestii, ale również na temat stanu naszych pól minowych i jak można go ulepszyć. Czy prawdą jest, jakoby te miny po dziesięciu miesiącach stawały się bezużyteczne? Jeżeli tak jest, to należy położyć kilka nowych szeregów. Czy nie można założyć pola minowego w nocy przy brzegu francuskim i zaczaić się na trałowce wysłane do jego oczy­ szczenia? Naprawdę nie możemy dać się odwieść od zaznaczania nasze­ go panowania na morzu faktem, że Niemcy opanowali wybrzeże francu­ skie. Jeżeli niemiecka artyleria otworzy na nas ogień, należy wysłać duży okręt pod odpowiednią osłoną powietrzną, aby ją bombardował.

W ciągu lipca tego roku z n a c z n e ilości broni amerykańskiej bezpiecznie dotarły p r z e z Atlantyk. W y d a ł o mi się to takie waż­ ne, że p o w t a r z a ł e m wielokrotnie zalecenia d o t y c z ą c e jej trans­ portu i p r z e j m o w a n i a . Premier do ministra wojny 7 lipca 1940 Zwróciłem się do Admiralicji, aby poczyniła specjalne przygoto­ wania do przyjęcia waszych transportów karabinów. Wysyłają cztery niszczyciele daleko na ich spotkanie i wszystko powinno przybyć 9 lipca. Dokładną godzinę może Pan ustalić w Admiralicji. Bardzo ucieszyła mnie wiadomość o czynionych przez Pana przygotowa­ niach do rozładunku, przyjęcia i rozprowadzenia tych karabinów. Przynajmniej 100 tysięcy sztuk powinno dotrzeć do oddziałów tej samej nocy lub we wczesnych godzinach następnego ranka. Do rozprowadze­ nia karabinów i amunicji powinno się użyć specjalnych pociągów, we­ dług planu dokładnie przedtem opracowanego, a całą operacją od portu wyładunku powinien kierować wyższy rangą oficer po dokładnym zapo-

273

OSACZENI

znaniu się z tym planem. Przypuszczalnie będzie Pan nalegał na wcześniejsze rozprowadzenie w rejonach przybrzeżnych, aby cała Home Guard w zagrożonych rejonach została wyposażona jako pier­ wsza. Może byłby Pan uprzejmy poinformować mnie uprzednio o Pań­ skiej decyzji. Premier do generała Ismaya 8 lipca 1940 Czy podjęto jakieś kroki, aby następną partię amerykańskiej amuni­ cji, karabinów i armat załadować na szybsze statki, niż ostatnim ra­ zem? Jakie są to statki, na które ładuje się ostatnie transporty i jaką one osiągają prędkość? Czy mógłby się Pan łaskawie dowiedzieć o tym w Admiralicji. Premier do pierwszego lorda 2 7 lipca 1940 Wielkie transporty karabinów i armat razem z amunicją do nich, które znajdują się w drodze do nas, są zupełnie czymś innym niż to, cośmy do tej pory przewozili przez ocean - może z wyjątkiem samej dywizji kanadyjskiej. Proszę nie zapominać, że 200 tysięcy karabi­ nów oznacza 200 tysięcy ludzi, jako że tylu właśnie czeka na te kara­ biny. Konwoje przychodzące 31 lipca są wyjątkowe i należy się szczególnie starać, aby przybyły bezpiecznie. Utrata tych karabinów i dział polowych byłaby katastrofą pierwszego rzędu. K i e d y statki z Ameryki zbliżały się do naszych brzegów, wio­ ząc bezcenną broń, c z e k a ł y na nie we wszystkich p o r t a c h spe­ cjalne pociągi, aby przyjąć ładunek. H o m e G u a r d c z u w a ł a całą n o c w k a ż d y m hrabstwie, w k a ż d y m m i e ś c i e i w każdej wiosce, aby m ó c ją przyjąć.

M ę ż c z y ź n i i kobiety p r a c o w a l i nocą

i d n i e m , aby uczynić tę broń zdatną do użytku. Do k o ń c a lipca staliśmy się n a r o d e m uzbrojonym na w y p a d e k desantu spado­ c h r o n o w e g o czy s z y b o w c o w e g o . Staliśmy się „ g n i a z d e m szer­ s z e n i " . W k a ż d y m razie, nawet jeżeli mielibyśmy p a ś ć w walce (czego się nie s p o d z i e w a ł e m ) , to wiele naszych kobiet i m ę ż ­ c z y z n m i a ł o broń w ręku. Nadejście pierwszego rzutu z p ó ł mi­ l i o n e m k a r a b i n ó w kaliber .300 dla H o m e G u a r d (chociaż d o k a ż d e g o było tylko po 50 naboi, z których o d w a ż y l i ś m y się w y d a ć j e d y n i e po 10, a n i e u r u c h o m i l i ś m y j e s z c z e przecież żadnej fabryki), p o z w o l i ł o n a m na p r z e r z u c e n i e 3 0 0 tysięcy k a r a b i n ó w kaliber .303 (typ brytyjski) do szybko rozwijających się formacji armii regularnej.

274

UPADEK FRANCJI

Na „siedemdziesiątkipiątki" i na tysiąc naboi do każdej z nich niektórzy wybredni znawcy wkrótce zaczęli kręcić nosem. Nie było do nich przodków, j a k i żadnych szybkich sposobów zdoby­ cia większej ilości amunicji. R ó ż n e kalibry także komplikowały operacje. Lecz nie tolerowałem żadnych F o c h ó w i w ciągu całego roku 1940 i w 1941 te 900 sztuk „siedemdziesiątekpiątek" stano­ wiło doskonały dodatek do siły militarnej H o m e Guard. Wymy­ ślono sposób i przeszkolono ludzi, aby m o ż n a je było ładować na ciężarówki i przewozić. Jeżeli się walczy o przetrwanie, każda ar­ mata jest lepsza niż żadna. W tej sytuacji francuska „siedemdziesiątkapiątka", chociaż bardziej przestarzała niż brytyjska 25-funtówka i niemiecka haubica polowa, była j e d n a k wspaniałą bronią.

O b s e r w o w a l i ś m y u w a ż n i e r o z b u d o w ę ciężkich baterii nie­ mieckich wzdłuż wybrzeży K a n a ł u w sierpniu i we wrześniu. Najsilniejsza koncentracja tej artylerii znajdowała się w okoli­ c a c h Calais i przylądka G r i s - N e z i j e j cel b y ł oczywisty: nie tylko zamknięcie cieśnin p r z e d n a s z y m i okrętami, ale również o p a n o w a n i e najkrótszej d r o g i p r z e z nie. Teraz wiemy, że do p o ł o w y września w z n i e s i o n o i p r z y g o t o w a n o do działań w t y m rejonie następujące baterie: a) Bateria Siegfried, na p o ł u d n i e od Gris-Nez, z c z t e r e m a działami 3 8 0 m m . b) Bateria Friedrich-August, na p ó ł n o c od B o u l o g n e , z trze­ m a działami 305 m m . c) Bateria G r o s s e r Kurfurst, w Gris-Nez, z c z t e r e m a działami 280 mm. d) Bateria Prinz Heinrich, m i ę d z y Calais a Blanc-Nez, z dwo­ m a działami 2 8 0 m m . e) Bateria Oldenburg, na w s c h ó d od Calais, z d w o m a działa­ mi 2 4 0 m m . f) Baterie M . l , M.2, M . 3 , M . 4 , w sektorze G r i s - N e z - C a l a i s , z łączną liczbą czternastu d z i a ł 170 m m . O p r ó c z w y m i e n i o n y c h wyżej j e d n o s t e k artyleryjskich z koń­ c e m sierpnia u s y t u o w a n o w z d ł u ż w y b r z e ż a francuskiego d o ce-

OSACZENI

275

lów defensywnych nie mniej niż 35 ciężkich i średnich baterii niemieckich, j a k również 7 baterii zdobytych. Rozkazy wydane przeze mnie w czerwcu odnośnie uzbrojenia przylądka Dover w działa, które mogły strzelać przez Kanał, za­ częły przynosić efekty - chociaż nie w tej samej skali. Zaangażo­ wałem się osobiście w całą s p r a w ę . Kilka razy w ciągu tych nie­ spokojnych, letnich miesięcy odwiedziłem Dover. W cytadeli za­ mku wydrążono duże, podziemne galerie i pomieszczenia. Na za­ mku był też szeroki balkon, z którego w pogodne dni m o ż n a było zobaczyć brzegi Francji, znajdujące się teraz w rękach wroga. Dowodził tu admirał Ramsay, którego poznałem, gdy był jesz­ cze dzieckiem. Był synem pułkownika z 4 Pułku Huzarów, pod którym służyłem w młodości, i często widywałem go na dziedziń­ cu w Aldershot. Teraz zaś był m o i m współpracownikiem i przyja­ cielem. Kiedy na trzy lata przed wybuchem wojny ustąpił ze sta­ nowiska szefa sztabu H o m e Fleet z powodu różnicy zdań z głów­ nodowodzącym, to właśnie do mnie zwrócił się o radę. Prowadzi­ ł e m z n i m długie rozmowy i razem z dowódcą twierdzy Dover wizytowaliśmy nasze szybko udoskonalające się umocnienia. U w a ż n i e s t u d i o w a ł e m tam, a także w d o m u raporty wywia­ du, które p r a w i e codziennie wykazywały postępy w b u d o w i e niemieckich baterii. Seria notatek, które na temat dział w D o v e r podyktowałem w sierpniu, ukazuje moje ogromne pragnienie roz­ bicia niektórych niemieckich stanowisk, zanim ich działa mogły­ by dać odpowiedź. B y ł e m pewien, że powinno się to zrobić w sierpniu, j a k o że wśród bardzo ciężkich dział mieliśmy przynaj­ mniej trzy, które mogły strzelaj przez Kanał. Później N i e m c y stali się za silni, abyśmy mogli ich prowokować do pojedynku. Premier do generała Ismaya 3 sierpnia 1940 1. To 14-calowe działo, które kazałem zamontować w Dover, powinno być gotowe nawet wcześniej, aby mogło zająć się tą nową baterią nie­ miecką. Oczywiście, nie powinno wystrzelić, dopóki wszystkie działa nie zajmą swoich pozycji. Lecz plan ataku można robić już teraz i chciałbym wiedzieć, jakie na tę radosną okazję poczyniono starania dotyczące zwiadu lotniczego, osłanianego przez silne formacje my­ śliwców.

276

UPADEK FRANCJI

Interesuje mnie również, kiedy będą gotowe te dwa 13,5-calowe działa na platformach kolejowych i czy będą one w stanie dosięgnąć wspo­ mnianego celu. Powinno się ustawić w różnych punktach kilka atrap dział z urządzeniami do pozorowania wybuchu i robienia dymu i kurzu. Proszę dać mi znać, co można zrobić. Zakładam, że prace nad przedłuże­ niem torów dla dział 13,5-calowych są już w toku. Proszę o meldunek. 2. Ruch niemieckich okrętów wojennych na południe ku Kilonii stwa­ rza trochę inną sytuację od tej, z którą miał do czynienia głównodowo­ dzący Home Fleet, przygotowując jakiś czas temu ocenę na temat inwazji przez wody cieśnin. Trzeba poradzić się Admiralicji, czy nie należy zwrócić uwagi głównodowodzącego na zmienione dyspozycje nieprzy­ jaciela, w razie gdyby miał jeszcze coś do powiedzenia. Premier do pierwszego lorda

8 sierpnia 1940

Jestem pod wrażeniem szybkości i sprawności, z jaką przygotowa­ no w Dover stanowisko dla 14-calowego działa i z jaką zainstalowano samo działo. Proszę przekazać wszystkim, którzy mają swój udział w tym osiągnięciu, że bardzo doceniam ich wspaniały wysiłek. Baterie w r o g a po raz pierwszy o t w o r z y ł y ogień 22 sierpnia, zaczepiając bez skutku k o n w ó j , a n a s t ę p n i e ostrzeliwując D o ­ ver. O d p o w i e d z i a n o im j e d n y m z n a s z y c h 14-calowych dział, które b y ł o obecnie w akcji. Od tego czasu odbywały się w nie­ r e g u l a r n y c h odstępach pojedynki artyleryjskie. D o v e r było ostrzeliwane sześć razy we wrześniu - najciężej 9 września, kiedy to wystrzelono 150 pocisków. K o n w o j o m z a d a n o bardzo m a ł o szkód. Premier do pierwszego lorda i pierwszego lorda morskiego 25 sierpnia 1940 Będę bardzo zobowiązany za wydanie dyspozycji ostrzeliwania przez Erebus* niemieckich baterii w Gris-Nez. * Erebus był dozorowcem z pierwszej wojny posiadającym dwa 15-calowe działa. Po ponownym wyposażeniu popłynął w sierpniu do Scapa na ćwi­ czenia strzelania do celu. Nastąpiły tam opóźnienia spowodowane awariami i złą pogodą, co nie pozwoliło mu dotrzeć do Dover wcześniej niż pod koniec września. Wobec tego dopiero w nocy z 29 na 30 września przeprowadził bombardowanie Calais (przyp. oryg.).

OSACZENI

277

Byłbym niezmiernie rad wiedząc, że uważacie to za wykonalne. Jest to szalenie pożądane. Nie ma powodu czekać na działa kolejowe, chociaż gdyby były gotowe, mogłyby oczywiście atakować o świcie swymi 14-calowymi pociskami. Powinniśmy rozstrzaskać te baterie. Mam nadzieję, że nie musimy czekać na następny księżyc dla Erebusa, i bardzo chciałbym wiedzieć, jakie to warunki księżycowe uważa­ cie za korzystne. Premier do generała Ismaya i Komitetu Szefów Sztabu 27 sierpnia 1940 Próba stopniowego opanowania przez nieprzyjaciela przylądka Do­ ver i Kanału w jego najwęższym punkcie nie wydaje się niemożliwa. Byłby to naturalny wstęp do inwazji. Dałoby to okazję do długotrwa­ łych walk z naszymi siłami powietrznymi, w nadziei na wyczerpanie z powodu ich przewagi liczebnej. Wyciągnęłoby nasze okręty ze wszystkich baz w Kanale. Należy spodziewać się koncentracji wielu baterii na wybrzeżu francuskim. Co się czyni w celu obrony przyląd­ ka Dover za pomocą ciężkiej artylerii? Dziesięć tygodni temu pyta­ łem o ciężkie działa. Zainstalowano jedno z nich. Spodziewane są też dwa działa kolejowe. Teraz się dowiaduję, że będą one bardzo niecel­ ne z powodu doładowywania. Powinniśmy mieć dużo więcej ciężkich dział ustawionych pomiędzy działami lżejszego kalibru, głębiej gwin­ towanych, o zasięgu co najmniej 50 mil, wtedy strzelanie na odle­ głość 25 czy 30 mil będzie bardziej celne. Nie rozumiem, dlaczego do tej pory nie otrzymałem na ten temat żadnych propozycji. Musimy obstawać przy utrzymaniu doskonałych pozycji artyleryjskich na przylądku Dover, niezależnie od formy ataku, na jaki zostaną narażo­ ne. Musimy walczyć o panowanie naszej artylerii w cieśninie, nisz­ czyć baterie nieprzyjaciela, a powiększać i wzmacniać nasze własne. W innych pismach wystosowałem prośbę o atak z zaskoczenia, przeprowadzony przez okręt Erśbus, który powinien być w stanie zni­ szczyć baterie w Gris-Nez. Ma on opancerzony pokład, odporny na bombardowanie. Co się dzieje w tym względzie? Kiedy wejdzie on do akcji? Oczywiście, Ministerstwo Lotnictwa powinno w tej sprawie współpracować. Operacja przybrałaby wówczas charakter ofensyw­ ny. Potrzebujemy zwiadu lotniczego w ciągu dnia. Możliwe, że pier­ wsze dywizjony hurricane'ow napędzane silnikami Merlin 20 okażą się do tego celu najlepsze. Jeżeli Erebus zostanie zaatakowany z po­ wietrza, musi być ostro broniony, a powinno się szukać sił powietrz­ nych wroga. Bardzo proszę o przekazanie mi swoich zamiarów.

278

UPADEK FRANCJI

Premier do generała Ismaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 30 sierpnia 1940 W nawiązaniu do mojej poprzedniej notatki na temat obrony przy­ lądka Kent, przypominam: musimy być przygotowani, że na wybrze­ żu francuskim szybko powstaną bardzo liczne, potężne baterie. Dąże­ nie Niemców do zdominowania cieśniny przy pomocy własnej artyle­ rii byłoby czymś naturalnym. Obecnie wyprzedzamy ich naszymi 14 i 13,5-calowymi działami na platformach kolejowych. Należy jak naj­ szybciej dostarczyć admirałowi w Dover jak największą liczbę dział 6 i 8-calowych. Jak rozumiem, Admiralicja rozważa zabranie dział z okrętów Newcastle czy też Glasgow, które są w trakcie długotrwa­ łego remontu. Trzeba w rekordowym tempie zamontować tam jedną czy dwie wieże armatnie. Proszę mi o tym meldować, podając daty. Mamy doświadczalne, 9,5-calowe działo armii lądowej wraz z za­ montowaniem. Z pewnością mamy również jakieś działo 12-calowe na platformie kolejowej. Jeżeli nasze statki nie będą mogły korzystać z cieśniny, to nie możemy dopuścić do tego, żeby korzystał z niej nieprzyjaciel. Nawet jeżeli ogień naszych dział nie sięga do wybrzeża francuskiego, to i tak są one bardzo cenne. Część naszej ciężkiej artylerii - 18-calowe haubice i działa 9,2-calowe - powinny zostać ustawione na takich pozycjach, z których będą mogły zapobiec wpłynięciu do portu i wylądowaniu wroga i - jak zauważa szef sztabu imperialnego - wspomóc kontratak przeciwko próbie ustanowienia przyczółka. Duża część tej artylerii, którą zacho­ wałem od ostatniej wojny, jeszcze nic nie zdziałała i od roku jest w remoncie. Proszę o dostarczenie dobrego planu spożytkowania jej dla wspar­ cia kontruderzeń i w celu zapobieżenia lądowaniu, zarówno na pół­ noc, jak i na południe od Tamizy. Bardziej na północ widziałem już kilka dobrych ciężkich baterii. Chciałbym również otrzymać informacje na temat aktualnych i re­ alnych umocnień rozciągniętych między Dover a Londynem i Har­ wich a Londynem. Teraz, kiedy wybrzeże jest umocnione, nie ma powodu nie wykorzystywać tych linii, co w żadnym stopniu nie za­ szkodzi zasadzie silnego kontrataku. Lecz najpilniejszą sprawą są jedno czy dwa 6-calowe nowoczesne działa do ostrzeliwania niemieckich okrętów na odległość do 35 tysię­ cy jardów. Staram się również dostać ze Stanów Zjednoczonych przynajmniej dwa 16-calowe działa do obrony wybrzeża. Te strzelają na odległość 45 tysięcy jardów, wystrzeliwują pocisk o ciężarze 1,25 tony i nie wymagają dodatkowego ładunku. Wobec tego powinny być bardzo

OSACZENI

279

celne. General Strong z armii Stanów Zjednoczonych wspomniał mi o tym w sposób rokujący pewne nadzieje. On uważa, że nie wciągając w to rządu, armia Stanów Zjednoczonych byłaby gotowa zabrać kilka takich dział wraz z lawetami z niektórych swoich podwójnych baterii. Proszę o wszystkie szczegóły o tych działach. Powinniśmy być w stanie zbudować betonowe fundamenty w trzy miesiące i przypu­ szczam, że tyleż trwałoby przewiezienie tych dział do nas. Jest nie­ wiele statków, które mogą je przewieźć na swym pokładzie. Premier do generała Ismaya i pierwszego lorda morskiego 31 sierpnia 1940 Szczególnie pilną sprawą staje się zaatakowanie baterii na wybrze­ żu francuskim. Wczorajsze zdjęcia pokazują działa w trakcie wciąga­ nia ich na pozycje, dobrze byłoby je ostrzelać, zanim będą w stanie dać odpowiedź. I tak jest tych dział wystarczająco dużo. Ufam, że Erebus nie będzie miał opóźnienia, jako że z każdym dniem nasze zadanie staje się trudniejsze. Wydaje się być sprawą najwyższej konieczności uszkodzenie i opóźnianie rozwijania się wrogich baterii, ponieważ my sami jeste­ śmy w tej materii opóźnieni. Na początku września stan liczebny naszej ciężkiej artylerii skierowanej na m o r z e b y ł następujący: P r z e d w o j e n n e u m o c n i e n i a wybrzeża: działa 9,2-calowe 2 działa 6-calowe 6 N a j n o w s z e uzupełnienia: działa 14-calowe (morskie) 1 działa 9,2-calowe 2 (na platformach kolejowych) działa 6-calowe (morskie) 2 działa 4-calowe (morskie! 2 N i e b a w e m miały b y ć w z m o c n i o n e p r z e z 13,5-calowe działa ze starego p a n c e r n i k a Iron Duke, które z a m o n t o w a n o na plat­ formach kolejowych, oraz przez baterię czterech dział 5,5-calowych z okrętu Hood. W i e l e z tych dział b y ł o obsługiwanych przez R o y a l N a v y i R o y a l M a r i n e s . Koncentracja ognia, j a k ą uzyskaliśmy - c h o ć ciągle słabsza liczebnie od siły w r o g a - była i tak potężna. D o d a t k o w o dla związania o g n i e m desantu nieprzyjaciela, zo­ stało zainstalowanych d w a n a ś c i e haubic 12-calowych i j e d n a -

280

UPADEK FRANCJI

z u r a t o w a n y c h p r z e z e m n i e z ostatniej wojny - h a u b i c a 18-calowa. W s z y s t k i e one były r u c h o m e , co w efekcie m o g ł o d a ć straszną siłę ognia na d o w o l n y obszar lądowania.

W miarę j a k lipiec i sierpień u p ł y w a ł y bez ż a d n e g o nieszczę­ ścia, u m a c n i a l i ś m y się w przekonaniu, że m o ż e m y p r o w a d z i ć długą i ciężką walkę. Z d n i a na dzień rodziła się n a s z a siła. Cała l u d n o ś ć p r a c o w a ł a do granic wytrzymałości, lecz czuła się na­ grodzona, czy to w czasie o d p o c z y n k u po pracy czy to w czasie czuwania, i p r z e k o n a n a , że zyskujemy na czasie i że wygramy. W s z y s t k i e plaże były najeżone u m o c n i e n i a m i na różne sposo­ by. Cały kraj b y ł z o r g a n i z o w a n y w lokalnych ośrodkach obro­ ny. Fabryki p r o d u k o w a ł y o g r o m n e ilości broni. Do k o ń c a sierp­ n i a mieliśmy 250 n o w y c h c z o ł g ó w ! Zbieraliśmy o w o c e amery­ k a ń s k i e g o „aktu wiary". C a ł a w y s z k o l o n a z a w o d o w a armia brytyjska i jej t o w a r z y s z e terytorialni ćwiczyli m u s z t r ę od rana do nocy, czekając na spotkanie z wrogiem. H o m e G u a r d prze­ k r o c z y ł a liczbę 1 miliona i kiedy b r a k o w a ł o karabinów, ocho­ c z o c h w y t a ł a za strzelby, karabinki sportowe, pistolety, a gdy n i e b y ł o broni palnej - za dzidy i kije. N i e istniała w Wielkiej Brytanii żadna „piąta k o l u m n a " , chociaż zgarnięto kilku szpie­ g ó w i p o d d a n o ich p r z e s ł u c h a n i o m . Kilku komunistów, j a c y ist­ nieli, siedziało c i c h o . W s z y s c y inni dawali z siebie wszystko. Kiedy Ribbentrop odwiedził R z y m w e wrześniu, powiedział do C i a n o : „Angielska o b r o n a terytorialna nie istnieje. Wystar­ czy j e d n a dywizja n i e m i e c k a do ich k o m p l e t n e g o zniszczenia". To świadczyło tylko o j e g o ignorancji. J e d n a k często się zasta­ nawiałem, co by było, gdyby 2 0 0 tysięcy żołnierzy niemieckich z oddziałów s z t u r m o w y c h zainstalowało się na brzegu. R z e ź po o b u stronach byłaby straszliwa. N i e byłoby żadnej litości. O n i użyliby terroru, a my b y l i b y ś m y gotowi na wszystko. M i a ł e m z a m i a r w p r o w a d z i ć w czyn p o w i e d z o n k o : „ Z a w s z e j e d n e g o m o ż e s z zabrać z sobą." L i c z y ł e m nawet na to, że g r o z a takich scen zmieni nastawienie w S t a n a c h Z j e d n o c z o n y c h . L e c z żad­ n e g o z tych p r z e ż y ć nie d a n e n a m było doświadczyć. D a l e k o na szarych w o d a c h M o r z a P ó ł n o c n e g o i po Kanale kursowały pa-

OSACZENI

281

trole naszych wiernych flotylli, wypatrując n o c a m i wroga. Wy­ s o k o w powietrzu latali piloci myśliwców, czuwając nad nie­ b e m w swych d o s k o n a ł y c h m a s z y n a c h . B y ł to czas, gdy d o b r z e b y ł o z a r ó w n o żyć, j a k i umierać.

ROZDZIAŁ

PROBLEM

XIV

INWAZJI

Dawniejsze rozważania na temat inwazji - Nowa potęga w powietrzu - Moje wystąpienie w Parlamencie, 18 czerwca - Pierwsze pogłoski - Moja nota z 28 czerwca - Notatka p.t. „Inwazja" z 10 lipca - Zna­ czenie zmotoryzowanych rezerw - Dwa tysiące mil brytyjskiego wy­ brzeża - Memorandum pierwszego lorda morskiego - Lokalizacja po­ tencjalnego ataku - Podwajam szacunki ze względów bezpieczeństwa - Notatka z 5 sierpnia 1940 - Moja propozycja rozmieszczenia naszej armii - Zbieżność poglądów szefów sztabu - Podkreślenie znaczenia wschodniego wybrzeża - Niemcy wybierają wybrzeże południowe Zmieniamy front - Zmiana naszych zarządzeń od sierpnia do wrześ­ nia - Stałe niebezpieczeństwo z drugiej strony Morza Północnego Napięcie w lipcu i w sierpniu.

P

o D u n k i e r c e , a j e s z c z e bardziej po kapitulacji rządu francuskiego, zaprzątała nas wszystkich kwestia, czy Hitler będzie w stanie najechać i podbić Wyspę. N i e był to dla m n i e p r o b l e m nowy. J a k o pierwszy lord na trzy lata przed Wielką Wojną b r a ł e m udział we wszystkich debatach Komitetu O b r o n y Imperialnej na ten temat. W imieniu Admiralicji za­ wsze u p i e r a ł e m się przy tym, żeby przynajmniej d w i e z sześciu dywizji sił ekspedycyjnych pozostały w kraju, dopóki a r m i a te­ rytorialna i inne siły wojenne nie staną się skuteczne militarnie. J a k się wyraził admirał „ T u g " Wilson: „ M a r y n a r k a nie m o ż e grać m i ę d z y n a r o d o w e g o m e c z u bez b r a m k a r z a " . Kiedy j e d n a k w m o m e n c i e wybuchu pierwszej wojny okazało się, że nasza m a r y n a r k a jest w pełni zmobilizowana, a wielka flota jest bez­ pieczna i znajduje się p o z a z a s i ę g i e m w r o g a na morzu, gdy j u ż uniknęliśmy wszelkich niespodzianek, n i e p e w n o ś c i i nieprzewidywanych w y p a d k ó w - u w a ż a l i ś m y w Admiralicji, że jeste-

PROBLEM INWAZJI

283

ś m y w stanie d a ć c o ś więcej, niż obiecywaliśmy. Na n a d z w y ­ czajnym posiedzeniu ministrów i najwyższych władz wojsko­ wych, które p a n Asquith zwołał w siedzibie rządu, 5 sierpnia, s t w i e r d z i ł e m oficjalnie, za pełną aprobatą p i e r w s z e g o lorda m o r s k i e g o , księcia L o u i s a Battenberga, że m a r y n a r k a gwaran­ tuje b e z p i e c z e ń s t w o Wyspy w razie p o w a ż n e g o najazdu, także w przypadku, gdyby wojsko z a w o d o w e miało być n a t y c h m i a s t o d e s ł a n e do Francji na zbliżającą się bitwę. N a s z y m z d a n i e m , n a w e t c a ł a a r m i a m o g ł a b y wyjechać. W ciągu pierwszych sze­ ściu dni wyjechało wszystkiego sześć dywizji. P o t ę g a m o r s k a d o b r z e r o z u m i a n a jest c u d o w n ą rzeczą. Prze­ p r a w i e n i e armii p r z e z morze w sytuacji przeważających sił flot i flotylli w r o g a jest p r a w i e n i e m o ż l i w e . Z a s t o s o w a n i e pary w o d n e j s p o w o d o w a ł o kolosalny postęp w m o ż l i w o ś c i a c h ob­ r o n n y c h m a r y n a r k i Wielkiej Brytanii. W czasach N a p o l e o n a ten sam wiatr, który p o p y c h a ł j e g o p ł a s k o d e n n e łodzie z B o u logne p r z e z Kanał, r ó w n o c z e ś n i e spychał nasze eskadry bloku­ j ą c e . L e c z wszystko, co się od tamtych czasów w y d a r z y ł o , d a ł o m a r y n a r c e w i ę k s z e możliwości zniszczenia najeźdźców w dro­ dze, w czasie p o k o n y w a n i a Kanału. C o r a z bardziej skompliko­ w a n e n o w o c z e s n e urządzenia powodujące postęp w armii, jed­ n o c z e ś n i e sprawiały, że p o d r ó ż m o r z e m stawała się c o r a z bar­ dziej r y z y k o w n a i niewygodna, a trudności w u t r z y m a n i u a r m i i po w y l ą d o w a n i u na ziemi nieprzyjaciela okazywały się n i e do p o k o n a n i a . W tamtej kryzysowej d l a naszej Wyspy chwili po­ siadaliśmy przeważającą i - j a k się okazało - wystarczającą siłę na m o r z u . Nieprzyjaciel nie był w stanie podjąć z n a m i wię­ kszej bitwy, ani nie miał możliwości przeciwstawienia się na­ s z y m k r ą ż o w n i k o m . Jeżeli chodzi o flotylle i lekkie statki, prze­ w y ż s z a l i ś m y go dziesięciokrotnie. T r z e b a było też liczyć się z n i e p r z e w i d y w a l n y m i warunkami p o g o d o w y m i , szczególnie z mgłą. L e c z n a w e t gdyby były o n e niesprzyjające i nieprzyja­ ciel d o k o n a ł b y lądowania w j e d n y m lub więcej miejscach, to p o z o s t a w a ł p r o b l e m u t r z y m a n i a łączności i zaopatrzenia na ob­ c y m gruncie. T a k a była sytuacja w czasie pierwszej wielkiej wojny.

284

UPADEK FRANC/1

L e c z teraz p r z e c i e ż d o c h o d z i ł o j e s z c z e powietrze.

Jaki

w p ł y w na zagadnienie inwazji będzie m i a ł ten arcy ważny czyn­ nik? Jasne, że gdyby nieprzyjaciel d o m i n o w a ł na w o d a c h po obu stronach cieśniny D o v e r dzięki p r z e w a d z e w powietrzu, to straty naszych flotylli byłyby o g r o m n e , a k o ń c o w y efekt fatal­ ny. Nikt nie chciałby, c h y b a że w wyjątkowej sytuacji, wprowa­ d z a ć ciężkich p a n c e r n i k ó w czy k r ą ż o w n i k ó w n a w o d y opano­ w a n e przez niemieckie b o m b o w c e . F a k t y c z n i e , nie utrzymywa­ liśmy żadnych dużych o k r ę t ó w na p o ł u d n i e od rzeki Forth, czy na w s c h ó d od P l y m o u t h . L e c z poczynając od H a r w i c h , p o p r z e z N o r e , Dover, P o r t s m o u t h i Portland u t r z y m y w a l i ś m y stałe, czujne patrole lekkich j e d n o s t e k bojowych, których liczba stale rosła. We wrześniu p r z e k r o c z y ł a 800 sztuk. M o g ł y je zniszczyć tylko siły p o w i e t r z n e w r o g a i to stopniowo. Ale kto był silniejszy w p o w i e t r z u ? W bitwie o Francję wal­ czyliśmy z N i e m c a m i przy ich p r z e w a d z e liczebnej d w a lub trzy do j e d n e g o , a zadawaliśmy straty p o d o b n e g o rzędu. N a d Dunkierką, gdzie musieliśmy u t r z y m a ć stałe patrole do osłony wycofującej się armii, z p o w o d z e n i e m walczyliśmy przy ich p r z e w a d z e cztery czy pięć do j e d n e g o , i to z sukcesem. N a d n a s z y m i w ł a s n y m i wodami, odsłoniętymi w y b r z e ż a m i i hrab­ stwami, marszałek lotnictwa D o w d i n g u w a ż a ł za korzystny sto­ sunek siedem, a nawet osiem do j e d n e g o . Siła niemieckiego lotnictwa (globalnie wzięta) wynosiła, j a k dotąd n a m w i a d o m o - a byliśmy raczej d o b r z e poinformowani - około trzech do j e d n e g o . C h o c i a ż był to stosunek niekorzystny dla nas, uważa­ ł e m jednak, że w przestrzeni nad n a s z y m w ł a s n y m obszarem j e s t e ś m y w stanie p o k o n a ć lotnictwo n i e m i e c k i e . A jeżeli tak, to nasze siły m o r s k i e dalej panujące na m o r z a c h i oceanach zniszczyłyby wszystkich w r o g ó w kierujących się w naszą stro­ nę. Istniał, oczywiście, trzeci ważny czynnik. C z y też Niemcy, znani ze swej dokładności i zdolności p r z e w i d y w a n i a , n i e przy­ gotowali jakiejś ogromnej a r m a d y specjalnych b a r e k desanto­ wych, które nie p o t r z e b o w a ł y b y ani portów, ani nabrzeży do desantu czołgów, dział i pojazdów s a m o c h o d o w y c h , ponieważ m o g ł y b y tego d o k o n a ć gdziekolwiek na plażach, a p o n a d t o na-

PROBLEM INWAZJI

285

stępnie zaopatrzyć lądujące oddziały? N a d tymi s p r a w a m i za­ s t a n a w i a ł e m się j u ż w 1917 roku, a teraz, w wyniku moich dy­ rektyw n a d a n o i m o d p o w i e d n i ą r a n g ę . N i e mieliśmy j e d n a k p o w o d ó w , aby u w a ż a ć , że coś takiego istnieje, c h o c i a ż zawsze lepiej j e s t brać p o d u w a g ę najgorsze. Cztery lata trwały inten­ s y w n e p r z y g o t o w a n i a i eksperymenty i w y m a g a ł o to o g r o m n e j p o m o c y materialnej ze strony S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h , aby s k o m p l e t o w a ć sprzęt na taką skalę, j a k to m i a ł o miejsce pod­ czas l ą d o w a n i a w N o r m a n d i i . N i e m c y w t y m m o m e n c i e po­ trzebowaliby d u ż o mniej czasu. Ale posiadali tylko kilka p r o ­ m ó w „Siebel". Tak oto p r z e p r o w a d z e n i e inwazji na Anglię l a t e m i jesienią 1940 roku w y m a g a ł o od N i e m i e c przewagi na m o r z u i w po­ wietrzu w t y m rejonie, a także o g r o m n e j , specjalnej floty i ba­ rek d e s a n t o w y c h . J e d n a k ż e t o m y mieliśmy p r z e w a g ę n a m o ­ rzu; to my z d o b y w a l i ś m y p r z e w a g ę w powietrzu; i w k o ń c u , to my przypuszczaliśmy - i j a k się okazało, słusznie - że N i e m c y n i e wymyślili, ani nie zbudowali, żadnych specjalnych j e d n o ­ stek. O t o na c z y m opierały się moje r o z w a ż a n i a o inwazji w 1940 roku, na p o d s t a w i e których w y d a w a ł e m d z i e ń po dniu instrukcje i dyrektywy.

P r z e d s t a w i ł e m to zagadnienie szeroko i b e z ogródek parla­ m e n t o w i 18 czerwca. Marynarka nigdy nie twierdziła, że jest w stanie zapobiec nagłemu najazdowi pięcio- czy dziesięcio|ysięcznych oddziałów, przerzuco­ nych na brzeg w kilku miejscach wybrzeża pewnej ciemnej nocy, czy mglistego poranka. Skuteczność działań morskich, szczególnie w wa­ runkach współczesnych, zależy od tego, jak duże są siły inwazyjne. Zważywszy naszą siłę militarną, musiałyby one być bardzo duże, że­ by cokolwiek osiągnąć. A jeżeli będą aż tak duże, to nasza marynarka będzie w stanie je znaleźć, podjąć walkę i będzie miała, jeśli można się tak wyrazić, w co wbić zęby. A trzeba pamiętać, że nawet pięć dywizji - choćby z najlżejszym ekwipunkiem - potrzebuje od 200 do 250 statków, a przy nowoczesnym zwiadzie lotniczym i możliwości fotografowania, nie jest sprawą łatwą zebranie takiej armady, uformo­ wanie i przewiezienie jej przez morze, szczególnie wówczas, gdy nie

286

UPADEK FRANCJI

dysponuje się potężnymi siłami morskimi do jej eskortowania. Istnie­ je wielka szansa, że - mówiąc delikatnie - taka armada zostałaby zatrzymana na długo zanim dopłynęłaby do brzegu, a ludzie utonęliby w morzu lub w najgorszym wypadku wylecieliby w powietrze razem ze sprzętem przy próbie lądowania.

Już p o d koniec c z e r w c a niektóre m e l d u n k i sugerowały, że nieprzyjaciel m o ż e b r a ć p o d u w a g ę operację p r z e z K a n a ł . Dla­ tego też natychmiast z a ż ą d a ł e m zbadania sprawy. Premier do generała lsmaya 27 czerwca 1940 Wydaje się niemożliwe, aby jakieś większe transporty mogły się dostać do portów Kanału bez naszej wiedzy ani też, aby jakikolwiek system minowania zdołał przeszkodzić naszym trałowcom w oczysz­ czeniu drogi ataku na takie transporty. Jednak dobrze by było, gdyby szefowie sztabu zwrócili uwagę na te pogłoski. W k a ż d y m razie m o ż l i w o ś ć inwazji p r z e z K a n a ł , chociaż w t y m czasie była o n a nieprawdopodobną, trzeba b y ł o b a r d z o u w a ż n i e zbadać. N i e b y ł e m z a d o w o l o n y z r o z p o r z ą d z e ń woj­ s k o w y c h . Absolutnie k o n i e c z n y m b y ł o , aby a r m i a wiedziała d o k ł a d n i e , j a k i e ma zadania, a przede wszystkim, żeby nie mar­ n o w a ł a sił, stojąc rozciągnięta wzdłuż z a g r o ż o n y c h wybrzeży, ani też n a d m i e r n i e nie w y c z e r p y w a ł a p a ń s t w o w y c h ś r o d k ó w z t r u d e m z g r o m a d z o n y c h na wybrzeżu. W o b e c tego n a p i s a ł e m : Premier do generała lsmaya 28 czerwca 1940 Notatka premiera dla Komitetu Szefów Sztabu 1. Proszę zapoznać się z dokumentami zastępców szefów sztabu i Komitetu Szefów Sztabu. 2. Należy otoczyć wszystkie możliwe sektory plaż dobrymi umoc­ nieniami i zabezpieczyć wszystkie zatoczki i porty na wschodnim wybrzeżu. Wybrzeże południowe jest w tej chwili mniej zagrożone. Nie ma mowy o żadnej poważnej inwazji bez dostępu do portów i na­ brzeży. Nie wiadomo, na jaką część wybrzeża wschodniego spadnie uderzenie w przypadku niewykonania zadania przez marynarkę. Mo­ że będzie kilka punktów oporu. W takim razie wszystkie oddziały rozmieszczone w innych częściach wybrzeża będą tak samo bezuży­ teczne, jak te na linii Maginota. Chociaż walki na plażach są bardziej

PROBLEM INWAZJI

287

korzystne dla obrony, nie możemy doprowadzić do takiej sytuacji, że będziemy pilnować wszystkich plaż. To działanie musi być selektyw­ ne. Ale jeżeli starczy czasu, bronione sektory mogą zostać poszerzo­ ne. 3. Należy robić wszystko, aby właściwie obsadzić umocnienia wy­ brzeży oddziałami stacjonarnymi z dużą ilością doświadczonych w wojnie oficerów. Bezpieczeństwo kraju zależy jednak od brygad „Leopard" (teraz tylko dziewięciu, ale wkrótce piętnastu), które mogą być skierowane szybko tzn. w ciągu 4 godzin, do punktów oporu. To prawda, że lądowanie na plażach jest bardzo trudne, nawet jeżeli się do nich już dotarło, ale dużo trudniejsze jest utrzymanie punktu oporu wystawionego na ciężki atak z lądu, powietrza i morza. Wszystko za­ leży zatem od szybkiego, zdecydowanego ataku na wszelkie siły wro­ ga, które mogłyby się przedostać, mimo naszej kontroli na morzu. Leży to w zasięgu naszych możliwości pod warunkiem, że oddziały polowe nie zniszczą umocnień na plażach, będą w stanie wysokiej mobilizacji, skupione i gotowe do walki. 4. W tym niefortunnym przypadku, gdyby nieprzyjaciel zdołał opa­ nować port, potrzebne będą większe formacje wspomagane artylerią. Powinno być cztery czy pięć tego rodzaju dywizji w rezerwie na wy­ padek podobnego nieszczęścia. Poszczególne punkty oporu nie po­ winny liczyć więcej niż 10 tysięcy ludzi; lądując w trzech miejscach jednocześnie, razem stanowi to 30 tysięcy; skala ataku powietrznego nie powinna przekraczać liczby 15 tysięcy ludzi, zrzuconych jedno­ cześnie w dwóch czy trzech miejscach. Wróg nie będzie miał siły powtarzać często takich desantów. Jest sprawą wątpliwą, czy duże oddziały można zrzucać z powietrza nocą; za dnia byłyby natomiast łatwym celem dla naszych sił powietrznych. 5. Historia z czołgami wygląda trochę inaczej i dobrze by było zmi­ nimalizować liczbę możliwych miejsc lądowania czołgów poprzez ustawienie dział i innych przeszkód. Admiralicja ma mi składać ra­ porty o rozmiarach, rodzaju i osiąganej prędkości potencjalnych ba­ rek lub tratew do transportu czołgów, a także o tym, czy są samobież­ ne, czy też holowane, i przez jakie jednostki. Ponieważ mogą płynąć najwyżej z prędkością 7 mil na godzinę, to w lecie powinny być wy­ tropione wkrótce po wypłynięciu. Stacje radarowe nawet we mgle powinny je wykryć i o tym sygnalizować, gdy będą jeszcze na kilka godzin od lądu. Niszczyciele z portów wypadowych muszą wtedy energicznie zaatakować. Powinno się stopniowo rozbudowywać urzą­ dzenia blokujące i zatrzymujące, które znajdują się w rękach jedno­ stek obrony wybrzeża. Należy także formować oddziały przeciwczołgowe. Nasze własne rezerwy czołgów powinny być rzucone na oca-

288

UPADEK FRANCJI

lałe czołgi wroga, a niewątpliwie znajdują się one na takich pozy­ cjach, które pozwalają na ich szybki transport koleją. 6. Spadochroniarzy, „piątą kolumnę" i motocyklistów nieprzyjacie­ la, którzy mogą się wedrzeć w niespodziewanych miejscach w prze­ braniu, należy pozostawić Home Guard wzmocnionej przez oddziały specjalne. Należy zwrócić baczną uwagę na możliwość przebrania się nieprzyjaciela w mundury brytyjskie. 7. Ogólnie zgadzam się z planem głównodowodzącego, ale wszy­ stkie możliwe oddziały polowe należy zabrać z plaż i uformować bry­ gady „Leopard" i inne zmotoryzowane formacje pomocnicze. Należy położyć nacisk na główne posiłki. Bitwa zostanie wygrana lub prze­ grana nie na plażach, ale dzięki brygadom zmotoryzowanym i głów­ nym posiłkom. Dopóki siły powietrzne nie zostaną wyczerpane przez długotrwałe walki i przerwę w dostawach samolotów, wobec jakiej­ kolwiek poważnej inwazji decydującą pozostaje siła marynarki. 8. Powyższe uwagi dotyczą tylko najbliższych miesięcy letnich. Do jesieni musimy być i lepiej wyposażeni, i dużo silniejsi. W lipcu nasiliły się r o z m o w y i niepokoje na ten temat, zarów­ no w łonie rządu, j a k i p o z a n i m . P o m i m o stałych obserwacji i wszystkich korzyści p ł y n ą c y c h ze zdjęć lotniczych, nie dotar­ ły do nas j e s z c z e ż a d n e dowody, że g r o m a d z ą się d u ż e transpo­ rty na Bałtyku, czy w portach n a d R e n e m lub Skaldą. Byliśmy p e w n i , ż e ż a d n e g o m c h u statków czy barek s a m o b i e ż n y c h p r z e z cieśninę do K a n a ł u nie b y ł o . N i e m n i e j j e d n a k p r z y g o t o w a n i a na w y p a d e k inwazji były na­ s z y m p i e r w s z o r z ę d n y m c e l e m i zajmowały się t y m z a r ó w n o kręgi rządowe, j a k i d o w ó d z t w o krajowe. INWAZJA Nota

premiera

Premier do głównodowodzącego Wojsk Obrony Terytorialnej, szefa sztabu imperialnego oraz do generała Ismaya 10 lipca 1940 1. Trudno jest mi sobie wyobrazić inwazję wzdłuż całego wybrzeża przeprowadzoną przez oddziały przywiezione na małych jedno­ stkach, czy nawet na statkach. Nie widzę poważnych oznak groma­ dzenia się dużych ilości tego typu jednostek, co jest zrozumiałe, albo­ wiem wystawianie dużej armii na humory morza - z wyjątkiem bar-

PROBLEM INWAZJI

289

dzo wąskich akwenów - w obliczu naszych licznych sil patrolują­ cych, byłoby operacją niezbyt bezpieczną, czy wręcz samobójczą. Admiralicja posiada ponad 1000 uzbrojonych jednostek patrolują­ cych, z których 200 do 300 jest stale w morzu, a całość jest obsługi­ wana przez ludzi dobrze z morzem obeznanych. Przedarcie się przez zaskoczenie nie powinno być możliwe, a na rozległych obszarach Morza Północnego napastnicy powinni być łatwym celem, jako że część drogi muszą przebyć w ciągu dnia. Za jednostkami patrolujący­ mi znajdują się flotylle niszczycieli, z których 40 zostało rozstawio­ nych między Humber a Portsmouth, przede wszystkim w najwęż­ szym miejscu. Większość z nich pozostaje na morzu w nocy, reszta w dzień. W tej sytuacji mogą one w ciągu nocy natknąć się na będące w drodze statki nieprzyjaciela, ale również mogą dotrzeć do punktu czy punktów lądowania w ciągu 2 - 3 godzin. Mogą natychmiast zniszczyć łodzie desantowe, przeszkodzić w lądowaniu i otworzyć ogień na oddziały znajdujące się już na lądzie, które - żeby nie wiem jak lekko wyposażone - musiałyby wyładować sprzęt i amunicję ze statków na plażę. Jednakże flotylle te potrzebowałyby silnego wspar­ cia z powietrza. Musimy zapewnić naszym niszczycielom eskortę myśliwców już od świtu, jest to konieczne dla wzmocnienia siły inter­ wencji na plażach. 2. Powinniście poznać odpowiedź głównodowodzącego Home Fleet na pytanie zadane mu na życzenie Gabinetu - mianowicie, co się stanie, jeżeli nieprzyjaciel osłoni przerzut armii ciężkimi okrętami? Odpowiedź jest taka, że o ile się w tej chwili orientujemy, to nie­ przyjaciel nie ma żadnych ciężkich okrętów, które nie znajdowałyby się w długotrwałym remoncie, poza jednostkami stojącymi w Trondheimie,* a i te są bacznie obserwowane. Kiedy za kilka dni Nelson i Barham będą gotowe (13 i 16 lipca), można będzie łatwo utworzyć dwie flotylle z brytyjskich ciężkich okrętów, z których każdy jest wystarczająco potężny. W ten sposób zatrzymamy niebezpieczeństwo 4 północy, a jednocześnie szybko przeciwstawimy się wypadowi okrętów z Trondheimu na południe. Co więcej, krążowniki na rzekach Tamiza i Humber są wystarczająco silne, aby skutecznie zaatakować jakiekolwiek lekkie krążowniki, którymi nieprzyjaciel mógłby osłaniać inwazję. Wobec tego uważam, że nieprzyjacielowi byłoby bardzo trudno umieścić dobrze wyposażo* Faktycznie zaś Scharnhorst i Gneisenau, które były uprzednio w Trondheimie, zostały storpedowane i wyłączone z akcji (przyp. oryg.).

290

UPADEK FRANCJI

ne, duże grupy wojsk na wschodnim wybrzeżu Anglii - czy to w jed­ nym rzucie, czy w pojedynczych grupach wysadzanych na plażach. Jeszcze większe trudności miałyby ekspedycje starające się przedrzeć na dużych jednostkach w kierunku północnym. W tej chwili nie ma żadnych niepokojących oznak gromadzenia się statków czy małych jednostek, z wyjątkiem może portów bałtyckich. Częste zwiady lotni­ cze i stałe obserwacje okrętów podwodnych powinny być w stanie ostrzec nas na czas, a pola minowe są tutaj dodatkową przeszkodą. 3. Jeszcze bardziej niemożliwe jest, że zaatakowane zostanie wy­ brzeże południowe. Wiemy, że nie ma koncentracji statków w portach francuskich, i że liczba małych jednostek, które się tam znajdują, jest niewielka. Artyleria w Dover jest w trakcie uzupełniania, ogień zapo­ rowy powinien być przedłużony aż do brzegów Francji. To przedsię­ wzięcie jest najwyższej wagi i Admiralicja jest stale ponaglana, aby to zadanie szybko wykonać. Nie uważamy, żeby jakiekolwiek statki, okręty wojenne czy transporty przedostały się przez cieśninę Dover. Wobec tego trudno mi uwierzyć, aby wybrzeże południowe znajdo­ wało siew tej chwili w jakimś poważnym niebezpieczeństwie. Oczy­ wiście możliwy jest mały wypad na Irlandię z Brestu. Lecz także dro­ ga morska byłaby dla napastników niebezpieczną. 4. Główne niebezpieczeństwo stanowią holenderskie i niemieckie porty, szczególnie dla części wybrzeża rozciągającej się od Dover do Wash. W miarę wydłużania się nocy ta zagrożona strefa będzie się przesuwać na północ, ale tu znów pogoda stanie się niesprzyjającą i inwazja „łodzi rybackich" jeszcze trudniejszą. Co więcej, przy za­ chmurzonym niebie nieprzyjaciel nie będzie miał wsparcia lotniczego w momencie uderzenia. 5. Wobec tego mam nadzieję-opierając się na powyższym rozumo­ waniu, które należy jeszcze skonsultować z Admiralicją - że będzie­ cie mogli ściągnąć z powrotem z wybrzeża większość uformowanych dywizji (które posłużą jako wsparcie lub rezerwa), tak, aby mogły kontynuować szkolenie w ofensywnym i kontrofensywnym prowadze­ niu wojny, i wybrzeże - w miarę jego umacniania - będzie w coraz większym stopniu przekazywane innym uformowanym oddziałom, ale także Home Guard. Jestem pewien, że zgodzicie się z tym, co powiedziałem. Pozostaje jedynie pytanie o szybkość tych zmian. I tu, mam nadzieję na zgodność poglądów co do konieczności jak najszyb­ szego działania. 6. Atak z powietrza nie jest w tej notatce rozpatrywany. Nie zmie­ nia to jednak wniosków końcowych.

PROBLEM INWAZJI

291

M o i doradcy i ja uważaliśmy za bardziej p r a w d o p o d o b n e za­ a t a k o w a n i e w lipcu i sierpniu wybrzeża wschodniego, niż połu­ d n i o w e g o . F a k t y c z n i e nie istniała żadna szansa zaatakowania któregokolwiek z nich podczas tych miesięcy. Jak się w k r ó t c e p r z e k o n a m y , plan niemiecki przewidywał inwazję przez K a n a ł przy p o m o c y średnich (cztery do pięciu tysięcy ton) i m a ł y c h j e d n o s t e k . Teraz wiemy, że nie mieli w ó w c z a s żadnej nadziei na d o k o n a n i e ataku ani zamiaru przerzucenia armii z p o r t ó w Bał­ tyku i M o r z a P ó ł n o c n e g o d u ż y m i transportami, a t y m bardziej p l a n ó w inwazji z p o r t ó w Zatoki Biskajskiej. Nie o z n a c z a to, że wybierając za cel wybrzeże p o ł u d n i o w e oni mieli rację, a my nie. Inwazja od strony wybrzeża w s c h o d n i e g o byłaby o wiele groźniejsza, gdyby nieprzyjaciel miał środki do jej p r z e p r o w a ­ dzenia. Oczywiście, nie byłoby m o w y o inwazji na p o ł u d n i o w e wybrzeże, dopóki cała k o n i e c z n a flota nie przepłynęłaby na po­ łudnie przez cieśninę D o v e r i nie zebrała się we francuskich portach nad K a n a ł e m . A w lipcu nie istniały żadne oznaki takiej sytuacji. P o m i m o to musieliśmy się przygotować na wszystkie warian­ ty, a j e d n o c z e ś n i e u n i k n ą ć rozproszenia naszych sił i d o p r o w a ­ d z i ć do mobilizacji istniejących rezerw. Ten subtelny, c h o ć trudny p r o b l e m m ó g ł b y ć rozwiązany tylko na bieżąco w miarę n a p ł y w a n i a w i a d o m o ś c i z tygodnia na tydzień. W y b r z e ż e bry­ tyjskie, r o z c z ł o n k o w a n e niezliczonymi zatoczkami, ma przesz­ ło d w a tysiące mil długości, nie wliczając w to Irlandii. Jedy­ n y m s p o s o b e m obronienia tak wielkiego obwodu, którego j a k a ś część czy części mogą być zaatakowane j e d n o c z e ś n i e lub kolej­ n o , jest u t w o r z e n i e linii posterunków i p u n k t ó w oporu na c a ł y m wybrzeżu, j a k też u m o c n i e ń mających na celu opóźnienie dzia­ łań nieprzyjaciela. J e d n o c z e ś n i e trzeba zorganizować m o ż l i w i e największe odwody, z ł o ż o n e z wysoce w y s z k o l o n y c h oddzia­ ł ó w z m o t o r y z o w a n y c h , które należałoby tak r o z l o k o w a ć , aby m o g ł y - w celu p r z e p r o w a d z e n i a silnego kontrataku - dotrzeć do k a ż d e g o w y b r a n e g o punktu w m o ż l i w i e najkrótszym czasie. Kiedy w ostatniej fazie wojny Hitler został otoczony i stanął przed n i m p o d o b n y p r o b l e m , zrobił - j a k później z o b a c z y m y o g r o m n y błąd. S t w o r z y ł pajęczą sieć łączności, ale zapomniał

292

UPADEK FRANCJI

o pająku. D o b r z e pamiętając nierozsądne działania francuskie, za które zapłacono tak o g r o m n ą cenę, nie z a p o m i n a l i ś m y o „si­ le m a n e w r o w e j " , i stale p r o p a g o w a ł e m tę politykę do granic, na j a k i e pozwalały n a m rosnące środki. M o j e poglądy zawarte w n o c i e z 10 lipca zgadzały się ogólnie z poglądami Admiralicji i w d w a dni później a d m i r a ł P o u n d przysłał mi całościowe, w y w a ż o n e oświadczenie, które przygo­ t o w a ł r a z e m ze sztabem m a r y n a r k i . C a ł k i e m naturalnie i słusz­ n i e zostały w nim m o c n o w y e k s p o n o w a n e zagrożenia, z j a k i m i musieliśmy się liczyć. L e c z w p o d s u m o w a n i u a d m i r a ł P o u n d stwierdził: się możliwym, tysięcy

ludzi,

„ Wydaje

że łącznie do naszych brzegów dotrze-około nie

będąc

przechwyconymi

przez

100

marynarkę[...]

ale u t r z y m a n i e linii z a o p a t r z e n i a - chyba że n i e m i e c k i e siły p o w i e t r z n e pokonają z a r ó w n o nasze lotnictwo, j a k i m a r y n a r k ę - wydaje się praktycznie n i e m o ż l i w e . [...] Gdyby nieprzyjaciel podjął się takiej operacji, zrobiłby to - utrzymując się ze zdobytych prowincji - w nadziei, że od­ niesie sukces atakując L o n d y n i zmuszając rząd do kapitulacji." Pierwszy lord morski rozdzielił tę m a k s y m a l n ą liczbę 100 tysię­ cy z a r ó w n o wg p o r t ó w z a ł a d o w a n i a , j a k i wg m o ż l i w y c h miejsc uderzenia: Wybrzeże południowe z portów Zatoki Biskajskiej Wybrzeże południowe z portów Kanału Wybrzeże wschodnie z portów Holandii i Belgii Wybrzeże wschodnie z portów niemieckich Szetlandy, Islandia i wybrzeże Szkocji z portów norweskich Łącznie

20 5 12 50

tysięcy tysięcy tysięcy tysięcy

10 tysięcy 97 tysięcy

B y ł e m zadowolony z tego oszacowania. Jako że nieprzyjaciel n i e mógłby przywieźć z sobą ciężkiej broni i w b a r d z o krótkim czasie miałby z e r w a n e linie zaopatrzenia swoich p u n k t ó w opo­ ru, przypuszczalna siła inwazji w lipcu nie p r z e k r a c z a ł a możli­ wości naszej szybko powiększającej się armii. O d e s ł a ł e m oba d o k u m e n t y sztabom i d o w ó d z t w u w e w n ę t r z n e m u .

293

PROBLEM INWAZJI NOTATKA

PREMIERA

15 lipca 1940 Szefowie sztabu i dowódcy obrony wewnętrznej powinni zapoznać się z tymi dokumentami. Memorandum pierwszego lorda morskiego może być potraktowane jako baza do dalszych prac i chociaż osobi­ ście uważam, że Admiralicja spisze się lepiej niż twierdzi, i że straty najeźdźców po drodze jeszcze bardziej osłabią rozmiary ataku, to przygotowanie sił lądowych powinno być podwójnie pewne. Prawdę powiedziawszy, rozmiary ataku sił lądowych mogą zostać podwojone do 200 tysięcy ludzi, rozmieszczonych w takich proporcjach, jak to sugeruje pierwszy lord morski. Nasza armia osiągnęła już taką siłę, że powinna być w stanie pora­ dzić sobie z tym najazdem, a przecież jej siła szybko rośnie. Byłbym bardzo rad, gdyby nasze plany przeciwstawienia się inwa­ zji u brzegów Wyspy zostały na tej podstawie jeszcze raz rozważone, tak aby Gabinet mógł zostać poinformowany o wszystkich modyfika­ cjach. Należy pamiętać, że chociaż najcięższy atak wydaje się możli­ wy na północy, to jednak kapitalne znaczenie Londynu i wąskość mórz w tym rejonie powodują, te południowy teatr działań musi być szczególnie chroniony. Te zasady zostały ogólnie przyjęte i przez następne kilka tygodni działaliśmy zgodnie z n i m i . Na temat podjęcia akcji p r z e z naszą flotę główną na z a w ę ż o n y c h akwenach zostały wy­ d a n e d o k ł a d n e rozkazy, z którymi się w pełni z g a d z a ł e m . 20 lipca, po długich dyskusjach z g ł ó w n o d o w o d z ą c y m a d m i r a ł e m F o r b e s e m , Admiralicja o p u b l i k o w a ł a następujące postanowie­ nia: 1. Ich lordowskie moście niech nie oczekują, aby nasze ciężkie okręty płynęły na południe w ceru rozbicia wroga lądującego na na­ szym wybrzeżu, ponieważ nie ma żadnych meldunków wskazujących na obecność ciężkich okrętów nieprzyjaciela. 2. Jeżeli ciężkie okręty wroga będą osłaniały taką ekspedycję, za­ kładając ryzyko związane z podejściem do naszego wybrzeża w połu­ dniowej części Morza Północnego, wtedy koniecznym będzie, aby i nasze ciężkie okręty wyruszyły na południe, biorąc na siebie także wszelkie ryzyko. Aby dojść do bardziej definitywnych wniosków o z m i e n n o ­ ści p r a w d o p o d o b i e ń s t w a i r o z m i a r ó w ataku na nasze wybrzeże,

294

UPADEK FRANCJI

i aby u n i k n ą ć n i e p o t r z e b n e g o rozciągnięcia sił, w y s ł a ł e m sze­ fom sztabu następną notatkę na początku sierpnia. OBRONA PRZED INWAZJĄ Notatka premiera i ministra obrony 5 sierpnia 1940 Mając na względzie ogromne koszty wojny oraz ujemne strony usiłowania obrony całego wybrzeża Wielkiej Brytanii, jak również niebezpieczeństwo skupienia się niepotrzebnie na systemie obrony defensywnej, byłbym wdzięczny za rozpatrzenie następujących kwe­ stii: 1. Naszą pierwszą linię obrony powinny stanowić, tak jak do tej pory, porty nieprzyjaciela. Zwiad lotniczy, obserwacje uzyskiwane poprzez okręty podwodne i inne sposoby uzyskiwania informacji po­ winny być wykorzystane do zdecydowanych ataków wszystkimi do­ stępnymi wojskami na zgrupowania statków nieprzyjacielskich. 2. Naszą drugą linią obrony jest czujne patrolowanie morza w celu przechwycenia wszelkich ekspedycji inwazyjnych i zniszczenia ich w drodze. 3. Nasza trzecia linia - to kontratak na wroga w momencie jakiego­ kolwiek desantu, a szczególnie w trakcie lądowania. Ten od dawna gotowy atak z morza musi być wzmocniony akcją z powietrza; należy kontynuować zarówno ataki z morza jak i z powietrza, aby uniemo­ żliwić nieprzyjacielowi zaopatrywanie własnych punktów oporu. 4. Umocnienia lądowe i armia obrony Wyspy są utrzymywane głównie po to, aby zmusić nieprzyjaciela do przybycia w takiej sile, która by stanowiła odpowiedni cel dla naszych sił morskich i powie­ trznych, a także i po to, aby te przygotowania i ruchy miały charakter odstraszający i były widoczne dla zwiadu lotniczego i dla innych form rekonesansu. 5. Jednak gdyby nieprzyjacielowi udało się wylądować w różnych punktach, należy poddać go ciężkim atakom ze strony miejscowych sił oporu na plażach, w połączeniu z wyżej wspomnianymi działania­ mi z morza i powietrza. To go zmusi do zużycia amunicji i ograniczy swobodę poruszania się. Obrona jakiejkolwiek części wybrzeża po­ winna być mierzona nie liczbą sił znajdujących się na wybrzeżu, ale ilością godzin potrzebnych do zmontowania kontruderzenia na miej­ sce lądowania przy pomocy sił zmechanizowanych. Takie ataki po­ winny być przeprowadzane jak najszybciej i jak najgwałtowniej, w chwili najtrudniejszej dla wroga. Ta chwila, to nie jest tylko ten moment - jak się często sądzi - gdy nieprzyjaciel wysiada ze statków, ale kiedy przebywa już na brzegu bez środków łączności i kończą mu

PROBLEM INWAZJI

295

się zapasy. Powinno być możliwym skoncentrowanie 10 tysięcy ludzi z pełnym ekwipunkiem w czasie sześciu godzin, a 20 tysięcy ludzi w ciągu 12 godzin w jakimkolwiek miejscu, gdzie utworzono punkt oporu. Wstrzymanie odwodów do czasu pełnego rozpoznania siły ata­ ku jest znanym i subtelnym problemem do rozwiązania dla dowódz­ twa wewnętrznego. 6. Trzeba przyznać, że zadanie zapobieżenia inwazji, stojące przed marynarką i siłami powietrznymi, staje się trudniejsze w przypadku obrony cieśnin tj. w strefie wschodniej, od Wash do Dover. Ten rejon frontu wybrzeżowego leży najbliżej pierwszorzędnego celu wroga Londynu. Rejon od Dover do Land's End jest daleko mniej zagrożo­ ny, ponieważ marynarka i siły powietrzne mają za zadanie dopilno­ wać, aby żadne większe jednostki, a tym bardziej okręty osłaniające, nie przedostały się do portów francuskich. W tej chwili siła ataku na tym szerokim froncie jest oceniana przez Admiralicję na nie więcej jak pięć tysięcy ludzi.* Nawet gdyby podwoić tę liczbę dla zwiększenia bezpieczeństwa, powinno być możliwym zorganizowanie szybkiego kontrataku wię­ kszymi siłami, przy równoczesnym zaoszczędzeniu sił w rejonie po­ łudniowym, gdzie oddziały na plażach powinny być najmniej liczne, a odwody zmotoryzowane wręcz przeciwnie. Odwody te muszą być w stanie szybko przenieść się do sektora południowo-wschodniego. Oczywiście, sytuacja może być oceniana jedynie z tygodnia na ty­ dzień. 7. Jeżeli weźmiemy pod uwagę zachodnie wybrzeże Brytanii, to obowiązują tu inne zasady. Nieprzyjaciel jest zdany na szerokie wody i będzie mnóstwo czasu - jeżeli zauważy się jego zbliżanie - aby zaatakować go krążownikami i flotyllami. Rozkazy Admiralicji po­ winny brać to pod uwagę. Nieprzyjaciel w tej chwili nie posiada okrę­ tów do eskortowania. Czyż my, na przykład, chcielibyśmy wysyłać 12 tysięcy ludzi statkami bez eskorty na wybrzeże Norwegii lub przez Skagerrak czy Kattegat twarzą w twarz przeciwko przeważającej sile na morzu i w powietrzu? Uznano by to za szaleństwo! 8. Jednak, żeby mieć potrójną pewność, Admiralicja powinna trzy­ mać się swego planu założenia silnego pola minowego od Kornwalii * Pominąłem te 20 tysięcy, które mogłyby przybyć z portów biskajskich; ale, jak zobaczymy, moje propozycje rozmieszczenia naszych sił zabez­ pieczały przed takim potencjalnym - teraz już wiemy, że nie istniejącym - niebezpieczeństwem (przyp. oryg.).

296

UPADEK FRANCJI

do Irlandii, zabezpieczającego Kanał Bristolski i Morze Irlandzkie przed atakiem z południa. To pole minowe jest tym bardziej koniecz­ ne teraz, kiedy szlaki południowo-zachodnie opustoszały i zostały bez patroli, gdyż w wyniku przyjęcia północnej trasy handlowej prze­ nieśliśmy tam większość naszych sił patrolowych. 9. Założenie pola minowego uprości i złagodzi wszystkie kwestie związane z lokalnymi umocnieniami na północ od punktu łączącego go z Kornwalią. Musimy uznać ten sektor, od Kornwalii do Mull of Kintyre, za najmniej narażony na inwazję z morza. Tutaj obrona po­ winna się ograniczać do obsadzenia głównych portów kilkoma dzia­ łami lub wyrzutniami torpedowymi i zapewnienia względnej ochrony ich ujściom. Nie można dopuścić do marnowania naszych ograniczo­ nych środków w tym sektorze. 10. Obszar na północ od Mull of Kintyre do Scapa Flow, Szetlandów i Wysp Owczych leży głównie w polu widzenia naszej floty. Przeprawienie się ekspedycji z wybrzeża norweskiego byłoby bardzo ryzykowne i nie przyniosłoby oczekiwanego rezultatu. Nieprzyjaciel, teraz przyczajony, musiałby rozciągnąć swoje szeregi. To podejście odbywałoby się w trudnym i słabo zaludnionym terenie. Można by go powstrzymywać, aż do czasu ściągnięcia odpowiednich sił, a jego łączność zostałaby natychmiast przerwana od strony morza. To by tym bardziej utrudniało jego położenie, ponieważ odległość od waż­ nych celów byłaby dużo większa, a więc potrzebowałby większej ilo­ ści transportu kołowego. Umocnienie wszystkich punktów lądowania w tym sektorze jest niemożliwe i próbowanie tego byłoby stratą ener­ gii. Można by sobie było pozwolić na dłuższy kontratak niż na połu­ dniowym wschodzie, naprzeciwko Londynu. 11. Rejon między Cromarty Firth a Wash stanowi drugi co do waż­ ności sektor, zaraz po sektorze od Wash do Dover. Jednak tutaj wszy­ stkie porty i zatoczki są umocnione, zarówno od strony morza jak i od strony lądu, i kontratak większymi siłami w ciągu 24 godzin powinien być możliwy. Rzekę Tyne trzeba traktować jako drugi co do ważności cel po Londynie, ponieważ tutaj (oraz w trochę mniejszym stopniu w Tees) można narazić się na bardzo poważne szkody zadane przez najeźdźcę w krótkim czasie. Z drugiej strony warunki na morzu i w powietrzu są tu dla nas dużo korzystniejsze niż na południu. 12. Połączone sztaby powinny starać się określić proporcje zagro­ żenia i obrony, zarówno jeżeli chodzi o liczbę ludzi przydzielonych do lokalnej obrony plaż i portów, jak i liczbę dni czy godzin potrzeb­ nych do zorganizowania zmasowanego kontrataku. Jako przykład tej względnej skali i możliwości ataku i obrony przedstawiam do rozwa­ żenia, co następuje:

PROBLEM INWAZJI

297

Cromarty do Wash łącznie* Wash do przylądka Dover Przylądek Dover do Land's End i do początku pola minowego Początek pola minowego do Mull of Kintyre Mull of Kintyre na północ do Cromarty

3 5 1 1/2 1/4 1/2

Komitet Szefów Sztabu, po przejrzeniu wszystkich danych i informacji, o d p o w i e d z i a ł na moją notatkę w raporcie p u ł k o w ­ nika Hollisa, pełniącego funkcję sekretarza K o m i t e t u . OBRONA PRZED INWAZJĄ Dla premiera 13 sierpnia 1940 1. Szefowie sztabu przestudiowali, w konsultacji z głównodo­ wodzącymi sił wewnętrznych, Pańską notatkę z 5 sierpnia i w zupeł­ ności zgadzają się z zasadami przedstawionymi w punktach od 1 do 5. 2. Głównodowodzący zapewnia nas, że kapitalne znaczenie naty­ chmiastowego kontrataku na nieprzyjaciela, w przypadku gdyby uzy­ skał on tymczasowe oparcie na naszym wybrzeżu, zostało uświado­ mione wszystkim formacjom, i że ich zadaniem jest przesunięcie wszystkich dywizji do odwodów, gdy tylko zostaną dostatecznie wy­ szkolone i wyposażone do prowadzenia operacji ofensywnych. 3. Szefowie sztabu zgadzają się również z Pańską oceną skali za­ grożenia różnych sektorów wybrzeża atakiem z morza. Faktycznie, rozmieszczenie dywizji obrony terytorialnej jest zadziwiająco zbież­ ne z Pańskim szacunkiem w punkcie 12. Wygląda to następująco: 4. Pańska teoretyczna skala obrony: 3 Cromarty do Wash Wash do Dover 5 1 1/2 Dover do północnej Kórnwalii Północna Kornwalia do Mull of Kintyre 1/4 1/2 Mull of Kintyre do Cromarty 10 1/4 Razem 5. Siła dziesięciu dywizji, o ile rozmieszczono by je w powyższych proporcjach, dałaby siłę trzech dywizji w sektorze Forth-Wash, siłę pięciu dywizji w sektorze Wash-Dover, itd. Rzeczywiście, na Wyspie * To są, oczywiście, proporcje sił, a nie formacje dywizyjne.

298

UPADEK FRANCJI

jest 26 dywizji, i jeżeli Pańskie liczby pomnożyć przez 2,6 i porów­ nać z faktycznym rozmieszczeniem tych 26 dywizji, mamy następu­ jącą sytuację: Rozmieszczenie dywizji wg szacunków premiera

Rzeczywiste rozmieszczenie dywizji

Cromarty - Wash

7 1/2

8 1/2

Wash - Dover

12 1/2

7-10

Dover - Pin. Kornwalia

4 1/4

5-8

Pin. Kornwalia - Mull of Kintyre

1/2

2

1 1/4

1/2

Sektor

Mull of Kintyre - Cromarty

6. Podobieństwo tych dwóch grup liczb jest nawet większe, niż się na pierwszy rzut oka wydaje, ponieważ dywizje rezerwowe, znajdu­ jące się tuż na północ i północny zachód od Londynu, można wysłać albo do sektora Wash-Dover, albo Dover-Portsmouth. Wobec tego liczba dywizji, jaką dysponujemy dla tych dwóch sektorów, byłaby zmienna. Dysponujemy łącznie piętnastoma dywizjami dla połączo­ nych sektorów wobec Pańskiej propozycji szesnastu i trzech czwar­ tych. 7. Szefowie sztabu zwracają uwagę, że Pańskie szacunki biorą pod uwagę jedynie atak z morza, podczas gdy faktyczne rozmieszczenie liczy się z atakiem z powietrza. Wobec tego, chociaż wydajemy się zabezpieczeni nieco ponad miarę wzdłuż wybrzeża południowego, to powód tego jest taki, że nasze tamtejsze umocnienia mogą znaleźć się pod „parasolem" myśliwców nieprzyjaciela, jak również będą nara­ żone na atak zza Kanału z powodu małej odległości.

Już w trakcie rozpatrywania i d r u k o w a n i a tych d o k u m e n t ó w sytuacja zaczęła się z m i e n i a ć . N a s z doskonały w y w i a d potwier­ dził, że Hitler ostatecznie zarządził operację „Sea L i o n " i jest o n a bardzo energicznie p r z y g o t o w y w a n a . W y d a w a ł o się pew­ ne, że będzie p r ó b o w a ł . Co więcej, rejon ataku był zupełnie inny

i

zarazem

nie

wykluczający

dodatkowego

ataku

na

PROBLEM INWAZJI

299

w s c h o d n i e wybrzeże, na które szefowie sztabów, Admiralicja i ja b a r d z o zgodnie wciąż kładliśmy główny nacisk. Ale p o t e m nastąpiła szybka zmiana. D u ż a liczba samobież­ nych b a r e k i łodzi m o t o r o w y c h zaczęła n o c a m i p r z e p ł y w a ć p r z e z cieśninę Dover, skradając się w z d ł u ż wybrzeża francu­ skiego i s t o p n i o w o zbierając się we wszystkich francuskich po­ rtach n a d K a n a ł e m , od Calais do Brestu. N a s z e c o d z i e n n e foto­ grafie p o k a z y w a ł y te ruchy dokładnie. Z a ł o ż e n i e pól m i n o w y c h w pobliżu wybrzeża francuskiego okazało się n i e m o ż l i w e . N a ­ t y c h m i a s t zaczęliśmy atakować te statki w drodze n a s z y m i ma­ ł y m i j e d n o s t k a m i , a d o w ó d z t w o lotnictwa b o m b o w e g o skon­ c e n t r o w a ł o się na sporządzeniu wykazu portów francuskich, z których m o g ł a nastąpić inwazja. N a d c h o d z i ł o d u ż o informa­ cji na t e m a t zbierania się niemieckiej armii, czy j e d n o s t e k inwa­ zyjnych w z d ł u ż tej części wrogiego wybrzeża, a także na temat r u c h ó w na kolei i d u ż y c h koncentracji sił w Pas de Calais i w N o r m a n d i i . Później z a m e l d o w a n o o d w ó c h dywizjach górskich z m u ł a m i przebywających w B o u l o g n e - e w i d e n t n i e przygoto­ w a n y c h d o p o k o n a n i a skał Folkestone. T y m c z a s e m powstawa­ ły p o t ę ż n e baterie artylerii dalekiego zasięgu w z d ł u ż c a ł e g o francuskiego wybrzeża nad K a n a ł e m . W o d p o w i e d z i na to n o w e zagrożenie zaczęliśmy przemiesz­ czać siły i p o p r a w i a ć warunki przerzucania naszych, c o r a z to większych, o d w o d ó w z m o t o r y z o w a n y c h w kierunku frontu po­ ł u d n i o w e g o . Mniej więcej pod koniec p i e r w s z e g o tygodnia sierpnia generał B r o o k e , teraz g ł ó w n o d o w o d z ą c y siłami krajo­ w y m i , zwrócił uwagę, że zagrożenie inwazją dotyczy tak s a m o p o ł u d n i o w e g o wybrzeża, j a k i w s c h o d n i e g o . Cały czas nasze siły powiększały nie tylko liczebność, ale poprawiały swą sku­ teczność, m a n e w r o w o ś ć i wyposażenie.

Z m i a n y w rozmieszczeniu naszych wojsk w sierpniu i wrześ­ niu były następujące:

300

UPADEK FRANCJI SIERPIEŃ

WRZESIEŃ

Wash - Tamiza

7 dywizji

4 dyw. plus 1 bryg. panc.

Wybrzeże Południowe

5 dywizji

9 dyw. plus 2 bryg. panc.

Rezerwy dla obu sektorów

3 dywizje

3 dyw. plus 2 dyw. panc. plus 1 dyw. lub jej odpowiednik z okręgu Londynu

Łącznie na Wybrzeżu Południowym

8 dywizji

13 dyw. plus 3 dyw. panc.

W ten sposób w drugiej połowie września byliśmy w stanie wprowadzić do akcji na froncie południowego wybrzeża, łącznie z Dover, 16 wysokiej klasy dywizji (w tym 3 pancerne) lub ich równowartość w brygadach, przy c z y m wszystkie stanowiły do­ datek do lokalnych umocnień nadbrzeżnych i mogły wejść do akcji w szybkim tempie. To pozwalało n a m wyprowadzić cios, albo całą serię ciosów, którą generał Brooke był w stanie zadać, b o w i e m nikt nie był do tego lepiej niż on przygotowany.

Przez cały ten czas nie byliśmy p e w n i , czy m a ł e zatoczki i ujścia rzek od Calais do Terschelling i Helgoland, z całą masą w y s e p e k u b r z e g ó w Holandii i N i e m i e c , nie ukrywają j a k i c h ś m a ł y c h lub średnich statków. Atak na H a r w i c h sięgający okręż­ nie aż do Portsmouth, Portland czy nawet P l y m o u t h , koncentru­ jący się na przylądku Kent, w y d a w a ł się nieunikniony. Mieli­ ś m y d o w o d y na to, że trzecia fala inwazji, zharmonizowana z in­ nymi, nie zostanie wypchnięta z Bałtyku przez Skagerrak przy p o m o c y dużych statków. Faktycznie, było to niezbędne dla nie­ mieckiego sukcesu, ponieważ żadną inną drogą do przerzuconej armii nie mogła dotrzeć ciężka broń, nie m o ż n a jej było zgroma­ dzić na statkach, ani założyć stałych m a g a z y n ó w w pobliżu plaż wschodniego wybrzeża. Teraz nastąpił okres n i e b y w a ł e g o napięcia i czujności. Mu­ sieliśmy, oczywiście, przez cały ten czas u t r z y m y w a ć d u ż e woj­ ska na północ od Wash aż do C r o m a r t y . U d o s k o n a l o n o sposoby

PROBLEM INWAZJI

301

korzystania z nich w razie, gdyby atak nastąpił z d e c y d o w a n i e na południu. R o z b u d o w y w a n y system kolejowy Wyspy i p a n o ­ w a n i e n a d naszą przestrzenią powietrzną umożliwiały n a m sku­ teczne p r z e r z u c e n i e j e s z c z e czterech do pięciu dywizji, aby w z m o c n i ć o b r o n ę południową, gdyby o k a z a ł o się to potrzebne. B a r d z o u w a ż n i e p r z e s t u d i o w a n o fazy księżyca i pływy. Za­ kładaliśmy, że w r ó g będzie chciał p r z e p ł y n ą ć w nocy i wylądo­ wać o świcie. Teraz wiemy, że d o w ó d z t w o armii niemieckiej chciało, żeby przeprawianie się przez K a n a ł odbyło się wtedy, gdy księżyc był w nowiu, co pozwoliłoby na u t r z y m a n i e szyku i precyzyjne w y l ą d o w a n i e . Studiując wszystko bardzo dokład­ nie, Admiralicja doszła do wniosku, że najlepsze warunki ma nieprzyjaciel w d n i a c h 15 i 30 września. I tutaj okazuje się, że N i e m c y sądzili tak s a m o . N i e mieliśmy wątpliwości, że będzie­ my w stanie zniszczyć wszystko, co wyląduje na brzegu na przylądku Dover, czy w sektorze wybrzeża od Dover do P o r t s m o u t h , czy nawet do Portland. P o n i e w a ż wszystkie nasze myśli w tych krytycznych chwilach były doskonale zgodne, formujący się obraz sytuacji - coraz dokładniejszy - był pocie­ szający. O t o m o ż e nadeszła szansa u d e r z e n i a w p o d s t ę p n e g o w r o g a tak, aby e c h o rozeszło się po c a ł y m świecie. Nie m o ż n a było oprzeć się w e w n ę t r z n e m u u c z u c i u podniecenia z a r ó w n o atmosferą, j a k i d o w o d a m i z a m i a r ó w Hitlera. Byli n a w e t i tacy, którzy życzyli sobie, żeby spróbował, z chęci zobaczenia, j a k i wpływ na bieg wojny będzie m i a ł a ta totalna klęska i zniszczenie. W lipcu i w sierpniu zapewniliśmy sobie p a n o w a n i e w prze­ strzeni powietrznej n a d Wiełką Brytanią, a szczególnie d o m i ­ nowaliśmy nad ościennymi h r a b s t w a m i L o n d y n u na południo­ w y m w s c h o d z i e . Korpus armii kanadyjskiej został bardzo porę­ cznie ustawiony m i ę d z y L o n d y n e m a Dover. Bagnety j e g o żoł­ nierzy były ostre, a serca dzielne. Byliby d u m n i , m o g ą c zadać decydujący cios w obronie Brytanii i wolności. P o d o b n e uczu­ cia zawładnęły wszystkimi. Olbrzymi, zawiły system fortyfika­ cji, u m o c n i e ń , zapór przeciwczołgowych, blokhauzów, bunkrów itp. pokrywał cały obszar. Wybrzeże jeżyło się od umocnień i ba­ terii. Kosztem cięższych strat z powodu zmniejszenia eskorty na

302

UPADEK FRANCJI

Atlantyku oraz dzięki n o w o z a m ó w i o n y m modelom, flotylle pokaźnie wzrosły liczebnie i jakościowo. Sprowadziliśmy do Ply­ mouth pancernik Revenge i stary okręt-cel, a także atrapę okrętu Centurion oraz krążownik. H o m e Fleet osiągnęła maksymalną siłę i mogła działać bez większego ryzyka aż do Humber, a nawet do Wash. Byliśmy pod każdym względem w pełni gotowi. Na dodatek byliśmy j u ż blisko wiatrów występujących po wrześniowym

zrównaniu

dnia

z

nocą,

wiejących

zazwyczaj

w październiku. Bez wątpienia Hitler powinien uderzyć we wrześ­ niu, pływy i faza księżyca były korzystne właśnie w połowie tego miesiąca.

Kiedy zażegnana została groźba inwazji, mówiło się w Parla­ mencie o „panice inwazyjnej". Z pewnością ci, którzy wiedzieli najwięcej, bali się najmniej. Oprócz panowania na morzu i w po­ wietrzu mieliśmy dużą (chociaż nie tak dobrze wyposażoną) ar­ mię, świeżą i skorą do walki podobnie j a k ta, którą zebrali Niemcy cztery lata później w Normandii przeciw naszemu powrotowi na Kontynent. W tamtym przypadku, chociaż wylądowaliśmy z mi­ lionem ludzi w pierwszym miesiącu, chociaż mieliśmy ogromne wyposażenie i chociaż warunki były dla nas korzystne, walka była długa i zacięta i potrzeba było prawie trzech miesięcy, aby powię­ kszyć obszar pierwotnie zajęty i wydostać się na otwarte pole. Ale to miało nas spotkać dopiero w przyszłości.

Czas przejść do drugiego o b o z u i przedstawić plany i przygo­ t o w a n i a nieprzyjaciela, tak j a k one są n a m teraz z n a n e .

ROZDZIAŁ

OPERACJA

„SEA

LION"

XV

[„LEW

MORSKI"]

Plan Admiralicji niemieckiej - Jego uwarunkowania tkwiące w pod­ boju Francji i Niderlandów - Dowódcy sił zbrojnych na naradzie u Führera, 21 lipca - Hitler zdaje sobie sprawę z trudności, ale wydaje rozkazy - Spór między niemiecką marynarką a sztabem sił lądowych - Różnica zdań między Raederem, a Haiderem- Kompromis jako podstawa planu inwazji - Dalsze wątpliwości admiralicji niemieckiej Szefowie niemieckiej marynarki i sił lądowych spychają ciężar na Göringa i lotnictwo - Göring to akceptuje - Hitler odkłada atak na nieokreślony termin - Brytyjskie przeciwdziałania - Hasło „Crom­ well" z 7 września - Otrzeźwiający incydent - Niemcy nie posiadają umiejętności prowadzenia wojny wodno-lądowej - Brak koordynacji służb - Niemcy stawiają wszystko na bitwę w powietrzu.

W

krótce po wybuchu wojny, 3 w r z e ś n i a 1939 roku, admiralicja n i e m i e c k a - j a k dowiedzieliśmy się ze zdobytych archiwów - rozpoczęła studia sztabowe nad inwazją na Wielką Brytanię. O d w r o t n i e niż my, oni nie mieli ż a d n y c h wątpliwości, że j e d y n a d r o g a wiedzie p r z e z wą­ skie wody K a n a ł u Angielskiego. N i g d y nie brali p o d u w a g ę innych możliwości. G d y b y ś m y to wiedzieli, byłoby n a m d u ż o lżej. Inwazja p r z e z Kanał skierowana była na nasze najlepiej zabezpieczone wybrzeże, stary front morski p r z e c i w k o Francji, gdzie wszystkie porty były ufortyfikowane, i gdzie znajdowały się g ł ó w n e b a z y flotylli, a później większość naszych lotnisk i stacji kontroli powietrznej dla obrony L o n d y n u . N i e było innej części Wyspy, gdzie moglibyśmy szybciej w k r o c z y ć do akcji i w p r o w a d z i ć do niej trzy rodzaje sił zbrojnych. A d m i r a ł Raeder b a r d z o się starał z g r o m a d z i ć wszystko co potrzebne, gdyby z a ż ą d a n o od niemieckiej marynarki d o k o n a n i a inwazji na Wiel-

304

UPADEK FRANCJI

ką Brytanię. J e d n o c z e ś n i e stawiał wiele w a r u n k ó w . P i e r w s z y m z nich była całkowita kontrola nad w y b r z e ż a m i Francji, Belgii i Holandii, portami i ujściami rzek. W o b e c tego w czasie „nie­ realnej w o j n y " projekt inwazji drzemał. L e c z w p e w n y m m o m e n c i e wszystkie te warunki zostały spełnione i admirał R a e d e r - jak sądzę - z niejakimi o p o r a m i , ale też z satysfakcją, nazajutrz po D u n k i e r c e i po kapitulacji Francji, m ó g ł przedstawić Führerowi swój plan. 21 maja i po­ n o w n i e 20 c z e r w c a r o z m a w i a ł z Hitlerem na ten t e m a t nie z za­ m i a r e m propozycji inwazji, ale by się u p e w n i ć , że jeżeli zosta­ nie o n a zarządzona, to nie będzie z m u s z o n y p l a n o w a ć jej szcze­ g ó ł ó w pod presją czasu. Hitler był sceptyczny m ó w i ą c , że „w pełni docenia trudności takiego przedsięwzięcia". M i a ł również nadzieję, że Anglia, zwróci się o p o k ó j . D o p i e r o w ostatnim tygodniu czerwca d o w ó d z t w o naczelne wróciło d o tego p o m y ­ słu i dopiero 2 lipca zostały w y d a n e pierwsze p o l e c e n i a plano­ w a n i a inwazji na Wielką Brytanię. „ F ü h r e r z a d e c y d o w a ł , że pod p e w n y m i w a r u n k a m i - a najważniejszy to osiągnięcie p r z e w a g i w powietrzu - m o ż e nastąpić lądowanie w Anglii. 16 lipca Hitler wydał p o l e c e n i e : „ P o n i e w a ż nic nie wskazuje na to, żeby Anglia p o m i m o swej beznadziejnej sytuacji militarnej, chciała iść na układy, p o s t a n o w i ł e m p r z y g o t o w a ć operację in­ wazji na Anglię, a jeżeli o k a ż e się to konieczne, p r z e p r o w a d z i ć j ą . [ . . . ] P r z y g o t o w a n i a d o niej muszą być u k o ń c z o n e d o p o ł o w y sierpnia." Podjęto z a t e m w i e l o k i e r u n k o w e działania.

Plan marynarki niemieckiej, o którym sygnały o t r z y m a ł e m w czerwcu, był w istocie swej m e c h a n i c z n y . P o d osłoną baterii ciężkich dział strzelających z Gris-Nez w stronę D o v e r oraz b a r d z o silną osłoną artyleryjską w z d ł u ż w y b r z e ż a francuskiego nad cieśniną, p r o p o n o w a n o utworzyć korytarz przez K a n a ł w miejscu największego p r z e w ę ż e n i a i obstawić go p o l a m i mi­ n o w y m i , d o d a t k o w o zaś osłonić U-bootami. Przez korytarz m i a ł a być p r z e r z u c o n a a r m i a i sukcesywnie, falami uzupełnia-

OPERACJA „ SEA LION" „LEW MORSKI"

305

na. Na tym m a r y n a r k a się zatrzymała, a szefowie armii nie­ mieckiej mieli się do tego u s t o s u n k o w a ć . Biorąc p o d u w a g ę fakt, że dysponując ogromną p r z e w a g ą na m o r z u , moglibyśmy m a ł y m i j e d n o s t k a m i rozwalić n a k a w a ł k i te p o l a m i n o w e pod osłoną przeważających sił powietrznych, j a k r ó w n i e ż zniszczyć te 12 czy 20 U-bootów obstawiających j e , to j u ż na s a m y m starcie projekt był marny. P o m i m o to, po u p a d k u Francji każdy wiedział, że j e d y n ą nadzieją na uniknię­ cie długiej wojny ze wszystkimi jej konsekwencjami było rzu­ cenie Wielkiej Brytanii na kolana. S a m a m a r y n a r k a n i e m i e c k a - j a k widzieliśmy - została d o b r z e p o t u r b o w a n a w walkach u wybrzeży N o r w e g i i i tak okaleczona, że nie m o g ł a dać armii d u ż e g o wsparcia. L e c z j e d n a k mieli swój plan, nie m o ż n a b y ł o powiedzieć, że zostali zaskoczeni przez los. N i e m i e c k i e d o w ó d z t w o wojsk lądowych od początku m i a ł o wątpliwości co do inwazji na Anglię. Dlatego ani jej nie plano­ w a ł o , ani się do niej nie przygotowało, ani też nie przeprowa­ dziło szkolenia. W miarę j a k u p ł y w a ł y tygodnie n a z n a c z o n e wielkim, oszałamiającym zwycięstwem, nabierało coraz wię­ kszej odwagi. Odpowiedzialność za b e z p i e c z n e przedostanie się na drugi b r z e g nie spoczywała na armii, ale d o w ó d c y czuli, że po b e z p i e c z n y m

wylądowaniu wykonają swoje zadanie.

Rzeczywiście, j u ż w sierpniu admirał Raeder u w a ż a ł za sto­ s o w n e zwrócić u w a g ę armii na n i e b e z p i e c z e ń s t w o związane z p r z e d o s t a n i e m się na drugą stronę i p r a w d o p o d o b i e ń s t w o utraty wszystkich z a a n g a ż o w a n y c h sił. G d y tylko odpowie­ dzialność za przerzucenie armii na drugi brzeg została defini­ tywnie z r z u c o n a na marynaricę, admiralicja n i e m i e c k a zaczęła w y k a z y w a ć konsekwentny p e s y m i z m . 21 lipca szefowie trzech rodzajów sił zbrojnych spotkali się z Führerem. On zaś poinformował ich, że decydujące stadium wojny zostało j u ż osiągnięte, ale Anglia j e s z c z e nie przyjęła tego do w i a d o m o ś c i , mając nadzieję, że los się o d w r ó c i . M ó w i ł o wsparciu Anglii przez Stany Z j e d n o c z o n e oraz o możliwych z m i a n a c h polityki niemieckiej w stosunkach z Rosją Sowiecką. P r z e p r o w a d z e n i e operacji „Sea L i o n " , mówił, trzeba traktować j a k o najskuteczniejszy sposób na szybkie z a k o ń c z e n i e wojny.

306

UPADEK FRANCJI

Po p r z e p r o w a d z e n i u długiej r o z m o w y z a d m i r a ł e m R a e d e r e m , Hitler zaczął j e d n a k z d a w a ć sobie s p r a w ę z niebezpieczeństw czyhających przy przekraczaniu K a n a ł u , z j e g o p r z y p ł y w a m i i o d p ł y w a m i , prądami i wszystkimi tajemnicami m o r z a . Okre­ ślił operację „Sea L i o n " j a k o „wyjątkowo o d w a ż n e w y z w a n i e " . „ N a w e t , jeżeli droga będzie krótka, nie j e s t to przejście przez rzekę, ale przejście przez m o r z e o p a n o w a n e przez nieprzyjacie­ la. N i e jest to przypadek j e d n o r a z o w e g o przejścia, jak w N o r ­ wegii; nie m o ż n a oczekiwać zaskoczenia operacyjnego; m a m y przed sobą p r z y g o t o w a n e g o do o b r o n y i absolutnie zdetermi­ nowanego wroga, panującego na morzu, z którego m u s i m y ko­ rzystać. Do p r z e p r o w a d z e n i a tej operacji p r z e z armię potrzeba 40 dywizji. Najtrudniejszą sprawą będzie zabezpieczenie mate­ riałów i zapasów. N i e m o ż e m y liczyć na dostęp do jakiegokol­ wiek zaopatrzenia w Anglii". W a r u n k i e m w s t ę p n y m b y ł o opa­ n o w a n i e przestrzeni powietrznej, wykorzystanie potężnej arty­ lerii w cieśninie D o v e r i zabezpieczenie p r z e z pola m i n o w e . „ P o r a roku - powiedział - jest w a ż n y m czynnikiem, p o n i e w a ż p o g o d a na M o r z u P ó ł n o c n y m i na K a n a l e w drugiej p o ł o w i e września jest bardzo zła, a w p o ł o w i e p a ź d z i e r n i k a zaczynają się mgły. G ł ó w n a część operacji m u s i w o b e c tego zostać zakoń­ c z o n a do 15 września, p o n i e w a ż po tej dacie nie m o ż n a liczyć na w s p ó ł p r a c ę m i ę d z y Luftwaffe a ciężką artylerią. W s p ó ł p r a c a powietrzna jest zaś decydująca i m u s i zostać p o t r a k t o w a n a j a k główny czynnik przy ustalaniu d a t y " . Ostra i g w a ł t o w n a różnica zdań p o w s t a ł a między sztabami wojsk niemieckich co do szerokości frontu i ilości a t a k o w a n y c h miejsc. A r m i a zażądała serii lądowań w z d ł u ż całego p o ł u d n i o ­ w e g o wybrzeża Anglii, od D o v e r do L y m e Regis na zachód od Portland, życzyła sobie r ó w n i e ż d o d a t k o w e g o lądowania n a p ó ł n o c od Dover, w R a m s g a t e . Sztab m a r y n a r k i niemieckiej twierdził zaś, że najodpowiedniejsze miejsce na bezpieczne przejście Kanału znajduje się m i ę d z y N o r t h Foreland a zachod­ n i m k r a ń c e m wyspy Wight. Na tej p o d s t a w i e sztab armii u ł o ż y ł plan w y l ą d o w a n i a 100 tysięcy ludzi, a natychmiast p o t e m jesz­ c z e 160 tysięcy w różnych punktach, od D o v e r na zachód do L y m e Bay. G e n e r a ł p u ł k o w n i k Haider, szef sztabu wojsk lado-

307

OPERACJA „SEA LION" „LEW MORSKI"

wych, stwierdził, że koniecznie trzeba d o k o n a ć lądowania przynajmniej czterech dywizji w rejonie Brighton. Z a ż ą d a ł r ó w n i e ż desantu w rejonie Deal-Ramsgate. J e g o z d a n i e m nale­ żało wysadzić przynajmniej 13 dywizji w tym s a m y m czasie w różnych miejscach wzdłuż całego frontu. Na dodatek Luftwaffe zażądała transportu m o r s k i e g o dla 52 baterii artylerii przeciw­ lotniczej r ó w n o c z e ś n i e z oddziałami pierwszego rzutu. J e d n a k szef sztabu m a r y n a r k i p o s t a w i ł s p r a w ę j a s n o : tak wielkiej operacji nie d a się tak s z y b k o w y k o n a ć . N i e m ó g ł podjąć się e s k o r t o w a n i a floty d e s a n t o w e j na całej s z e r o k o ś c i . U w a ż a ł , że w t y c h g r a n i c a c h a r m i a p o w i n n a s o b i e w y b r a ć najlepsze m i e j s c e . M a r y n a r k a nie m i a ł a w y s t a r c z a j ą c y c h sił, nawet przy założeniu niemieckiej przewagi w powietrzu, aby o s ł a n i a ć więcej niż j e d e n p r z e r z u t j e d n o r a z o w o , i u z n a ł a n a j ­ w ę ż s z ą c z ę ś ć c i e ś n i n y D o v e r z a najmniej trudną d o p o k o n a ­ nia. Przeprawienie równocześnie

160 t y s i ę c y ludzi i ich

sprzętu w drugim rzucie wymagałoby dwumilionowego to­ n a ż u . N a w e t g d y b y ten n i e p r a w d o p o d o b n y w a r u n e k s p e ł n i ć , to taka l i c z b a s t a t k ó w nie z m i e ś c i ł a b y się w strefie z a o k r ę t o ­ wania.

Tylko

oddziały

pierwszego

rzutu

można

było

p r z e w i e ź ć na d r u g ą s t r o n ę w celu z a ł o ż e n i a p r z y c z ó ł k ó w , ale p o t r z e b a b y ł o p r z y n a j m n i e j d w ó c h n a s t ę p n y c h d n i , aby wy­ l ą d o w a ł d r u g i rzut, nie m ó w i ą c j u ż o k o l e j n y c h 6 d y w i z j a c h , u w a ż a n y c h z a n i e z b ę d n e . N a s t ę p n i e z w r ó c i ł u w a g ę , ż e lądo­ w a n i e s z e r o k i m f r o n t e m o z n a c z a ł o b y r ó ż n i c ę od 3 do 5 i 1/2 godziny okresów wysokiej wody w różnych wybranych pun­ k t a c h . W o b e c tego, n a l e ż y albo p o g o d z i ć się z n i e k o r z y s t n y ­ mi w a r u n k a m i p ł y w ó w w niektórych m i e j s c a c h , a l b o z r e z y g ­ nować z jednoczesnego lądowania. Tych trudności nie moż­ na było bagatelizować. M n ó s t w o c e n n e g o czasu stracono n a w y m i a n ę p i s m . D o p i e r o 7 sierpnia o d b y ł a się pierwsza dyskusja między g e n e r a ł e m H a i ­ d e r e m a szefem sztabu marynarki. Na tym spotkaniu H a i d e r powiedział:

„Absolutnie

odrzucam

propozycje

marynarki.

Z punktu widzenia armii u w a ż a m je za samobójstwo. R ó w n i e d o b r z e m ó g ł b y m te p r z e r z u c o n e oddziały wsadzić od razu w m a s z y n k ę do mięsa." Szef sztabu marynarki z kolei riposto-

308

UPADEK FRANCJI

wał, że tak s a m o musi odrzucić p o m y s ł lądowania szerokim frontem, j a k o że d o p r o w a d z i to j e d y n i e do utraty o d d z i a ł ó w w czasie drogi. W k o ń c u Hitler podjął k o m p r o m i s o w ą decyzję, k t ó r a nie zadowoliła ani armii, ani marynarki. D y r e k t y w a do­ w ó d z t w a naczelnego, w y d a n a 27

sierpnia n a k a z y w a ł a ,

aby

„działania armii uwzględniały ograniczenia d o t y c z ą c e miejsca dla żeglugi oraz bezpieczeństwo p r z e p r a w y i w y o k r ę t o w a n i a " . Zrezygnowano

ze w s z y s t k i c h

miejsc

l ą d o w a n i a w rejonie

D e a l - R a m s g a t e , ale p r z e d ł u ż o n o front od Folkestone do Bognor. Z a n i m jednak nawet te u z g o d n i e n i a p o c z y n i o n o , b y ł j u ż prawie koniec sierpnia; wszystko i tak zależało od wygrania bitwy w powietrzu, która trwała j u ż od sześciu tygodni. Na podstawie ostatecznie u s t a l o n e g o frontu o p r a c o w a n o plan działania. D o w ó d z t w o sił lądowych p o w i e r z o n o R u n d s t e d t o w i , ale brak środków transportu m o r s k i e g o okroił j e g o siły do trzy­ nastu dywizji, z d w u n a s t o m a w o d w o d z i e . 16 armia stacjonują­ ca między R o t t e r d a m e m a B o u l o g n e m i a ł a w y l ą d o w a ć w oko­ licach Hythe, Rye, Hastings i E a s t b o u r n e ; 9 armia z p o r t ó w po­ między Boulogne a H a w r e m miała a t a k o w a ć między Brighton a Worthing. D o v e r p o s t a n o w i o n o zająć od strony lądu. N a s t ę ­ pnie obie armie miały nacierać na linię Canterbury-Ashford-Mayfield-Arundel. Łącznie w p i e r w s z y m rzucie z a p l a n o w a n o wylą­ d o w a n i e 11 dywizji. Mieli nadzieję, że w tydzień po wysadze­ niu na brzeg u d a się dojść dalej, do Gravesend, Reigate, Petersfield i Portsmouth. W o d w o d z i e stała 6 a r m i a z dywizjami go­ t o w y m i w z m o c n i ć lub w sprzyjających w a r u n k a c h p r z e d ł u ż y ć front ataku do W e y m o u t h . Ł a t w o byłoby p o w i ę k s z y ć te trzy armie po zdobyciu przyczółków, p o n i e w a ż - j a k twierdził H a i ­ der - „żadne siły militarne nie zagrażały N i e m c o m na Konty­ n e n c i e " . Faktycznie, nie b r a k o w a ł o zawziętych i d o b r z e u z b r o ­ j o n y c h oddziałów, ale p o t r z e b o w a ł y one bezpiecznej żeglugi i ś r o d k ó w transportu. Najcięższe początkowe zadanie spadło na sztab m a r y n a r k i . Na wszystkie swoje potrzeby N i e m c y mieli statki o p o j e m n o ś c i około 1.200.000 ton. Aby z a o k r ę t o w a ć siły inwazyjne, potrzeba b y ł o więcej niż p o ł o w ę tej wielkości, co p o c i ą g a ł o za sobą

OPERACJA „SEA LION" „LEW MORSKI"

309

o g r o m n e perturbacje e k o n o m i c z n e . Z początkiem września sztab marynarki złożył raport o następującym zarekwirowaniu: 168 t r a n s p o r t o w c ó w (700 tysięcy ton) 1910 b a r e k 4 1 9 h o l o w n i k ó w i trawlerów 1600 łodzi m o t o r o w y c h Całą tę a r m a d ę trzeba było obsadzić ludźmi i przeprowadzić m o r z e m i k a n a ł a m i do p o r t ó w zbiórek. T y m c z a s e m my od po­ czątku lipca d o k o n a l i ś m y szeregu a t a k ó w na żeglugę w Wil­ helmshaven, Kilonii, C u x h a v e n , B r e m i e oraz E m d e n ; dokona­ no rajdów na m a ł e j e d n o s t k i i barki we francuskich portach i belgijskich k a n a ł a c h . K i e d y w i ę c 1 września rozpoczął się wielki spływ żeglugi inwazyjnej na południe, my ze swej strony d o k ł a d n i e tę akcję obserwowaliśmy, j a k o że siły RAF-u prze­ p r o w a d z a ł y naloty na długości frontu od Antwerpii do H a w r u . Sztab niemieckiej marynarki zanotował w tym czasie: „Stała, a k t y w n a o b r o n a wroga p o z a strefą j e g o wybrzeży, skoncentro­ wanie nalotów b o m b o w y c h n a portach zaokrętowania operacji «Sea L i o n » oraz działania j e g o zwiadu wskazują, że wróg spo­ d z i e w a się n a t y c h m i a s t o w e g o lądowania." I dalej: „Jednak brytyjskie b o m b o w c e i wojska zakładające m i n y [ . . . ] nadal utrzymują pełną zdolność operacyjną, i trzeba stwierdzić, że działania brytyjskich sił niewątpliwie przynoszą sukcesy, n a w e t jeżeli j e s z c z e znacząco nie przeszkodziły ru­ c h o m transportu n i e m i e c k i e g o " . W c i ą ż jeszcze, p o m i m o opóźnień i odniesionych szkód, ma­ r y n a r k a n i e m i e c k a w y k o n y w a ł a pierwszą część zadania.

10

p r o c e n t o w y margines na wypadki i straty został, niestety, w pełni wykorzystany. B y ł o to m i n i m u m z a p l a n o w a n e na pier­ wszy e t a p . Z naszej strony z a r ó w n o marynarka, j a k i armia skierowały teraz swoje uderzenie na n i e m i e c k i e siły powietrzne. Cały ten plan korytarza z barierą utworzoną za p o m o c ą pól m i n o w y c h , które z a m i e r z a n o p o ł o ż y ć p o d osłoną niemieckich sił powietrz­ nych, skierowany przeciw o g r o m n e j p r z e w a d z e flotylli brytyj­ skich i m a ł y c h statków, zmierzał do p o k o n a n i a brytyjskich sił powietrznych i c a ł k o w i t e g o o p a n o w a n i a przez N i e m c y prze-

310

UPADEK FRANCJI

strzeni powietrznej nad K a n a ł e m i p o ł u d n i o w o - w s c h o d n i ą An­ glią, i to nie tylko n a d szlakiem przeprawy, ale też nad miejsca­ mi lądowania. Z a r ó w n o m a r y n a r k a j a k i wojska lądowe przeka­ zały p a ł e c z k ę m a r s z a ł k o w i Rzeszy - Göringowi. Göring nie był niechętny do wzięcia na siebie tej o d p o w i e ­ dzialności, p o n i e w a ż uważał, że n i e m i e c k i e siły powietrzne, ze swą p r z e w a g ą liczebną, po paru tygodniach ciężkich walk p o ­ konają

brytyjską

o b r o n ę powietrzną,

zniszczą jej

lotniska

w K e n t i Sussex i absolutnie zapanują nad K a n a ł e m . Lecz o p r ó c z tego był p e w i e n , że b o m b a r d o w a n i e Anglii, a szczegól­ n i e L o n d y n u , d o p r o w a d z i chylących się ku u p a d k o w i , pacyfi­ stycznie nastawionych Brytyjczyków do takiego stanu, że po­ proszą o pokój t y m bardziej, jeśli g r o ź b a inwazji b ę d z i e nara­ stała. Admiralicja n i e m i e c k a j e d n a k wcale n i e b y ł a t a k a przeko­ n a n a ; n a p r a w d ę m i a ł a o g r o m n e wątpliwości. U w a ż a ł a , ż e ope­ rację „ S e a L i o n " należałoby p r z e p r o w a d z i ć j a k o ostateczność, dlatego w lipcu z a p r o p o n o w a ł a o d r o c z e n i e operacji do wiosny 1941

roku, chyba że atak Luftwaffe w powietrzu i wojna prowa­

dzona

przy

pomocy

U-bootów

„skłoni

wroga

do

negocjacji

z H i t l e r e m na j e g o w a r u n k a c h " . Z kolei feldmarszałek Keitel i generał Jodl byli z a d o w o l e n i z niezachwianej p e w n o ś c i do­ w ó d c y sił p o w i e t r z n y c h . Były to wielkie dni dla nazistowskich N i e m i e c . Hitler tańczył z radości, z a n i m jeszcze w y m u s i ł ten upokarzający rozejm z Francuzami w Compiegne.

Niemiecka

armia p r z e m a s z e ­

r o w a ł a triumfująco pod Ł u k i e m Triumfalnym i przez C h a m p s Ely sees. C z e g ó ż to oni nie mogliby d o k o n a ć ? D l a c z e g ó ż mieli­ by się w a h a ć ? I tak każdy z trzech rodzajów sił zbrojnych bio­ rących udział w operacji „Sea L i o n " liczył j e d y n i e na swoje atuty, pozostawiając c i e m n e strony operacji s w o i m towarzy­ szom. W m i a r ę j a k u p ł y w a ł y dni, m n o ż y ł y się Wątpliwości i narasta­ ły opóźnienia. R o z k a z Hitlera z 16 lipca głosił, że wszystkie p r z y g o t o w a n i a mają być

zakończone

do p o ł o w y

sierpnia.

W d o w ó d z t w a c h sił zbrojnych wiedziano, że jest to niemożli­ w e . I tak p o d koniec lipca Hitler przyjął 15 września za naj­ wcześniejszą datę lądowania ( „ D - D a y " ) , pozostawiając sobie

OPERACJA „SEA LION" „LEW MORSKI"

311

decyzję podjęcia akcji do czasu otrzymania w y n i k ó w planowa­ nej bitwy powietrznej. 30 sierpnia sztab marynarki z a m e l d o w a ł , że z p o w o d u brytyj­ skich kontrdziałań inwazyjnych, p r z y g o t o w a n i e floty nie bę­ dzie z a k o ń c z o n e do 15 września. Na j e g o prośbę d a t a lądowania została przesunięta na 21 września, z zastrzeżeniem wcześniej­ szego dziesięciodniowego uprzedzenia. To o z n a c z a ł o , że wstę­ pny rozkaz musiał b y ć w y d a n y 11 września. 10 września sztab marynarki z n o w u m e l d o w a ł o różnych p r o b l e m a c h , a to o po­ godzie, która z a w s z e jest męcząca, a to o brytyjskim k o n t r b o m b a r d o w a n i u . Z w r a c a ł u w a g ę , ż e chociaż k o n i e c z n e przygoto­ wania m o r s k i e m o g ł y b y zostać u k o ń c z o n e do 21 września, to postawiony w a r u n e k p r z e w a g i w powietrzu nad K a n a ł e m nie został osiągnięty. W o b e c tego 11 w r z e ś n i a Hitler przesunął wstępny rozkaz o trzy dni, ustalając w ten s p o s ó b najwcześniej­ szą datę lądowania na 24 września, lecz 14 z n o w u ją zmienił.

14 września admirał R a e d e r wyraził następujący pogląd: a. Obecna sytuacja w powietrzu nie stwarza warunków do przepro­ wadzenia operacji, ponieważ ryzyko jest za duże. b. Jeżeli operacja „Sea Lion" się nie uda, Brytyjczycy zyskają ogromny prestiż, a potężny efekt naszego ataku zostanie zaprzepasz­ czony. c. Ataki powietrzne na Anglię, szczególnie na Londyn, należy bez przerwy kontynuować. Jeżeli pogoda będzie sprzyjała, należy dążyć do zintensyfikowania ataków, nie bacząc na operację „Sea Lion". Ata­ ki muszą przynieść decydujący rezultat. d. Jednak nie należy jeszcze odwoływać „Sea Lion", jako że trzeba utrzymywać niepokój Brytyjczyków; gdyby świat się dowiedział o odwołaniu operacji, przyniosłoby to im wielką ulgę. 17 w r z e ś n i a operacja została o d r o c z o n a na czas nieokreślony - i słusznie, z a r ó w n o z ich, j a k i n a s z e g o p u n k t u widzenia. Raeder kontynuował: 1. Przygotowania do lądowania na wybrzeżach Kanału są szeroko znane nieprzyjacielowi, który stale zwiększa przeciwśrodki. Oznaka­ mi tego są na przykład: operacyjne użycie samolotów do ataków,

312

UPADEK FRANCJI

rozpoznania nad niemieckimi portami, częste pojawianie się niszczy­ cieli u południowych wybrzeży Anglii, w cieśninie Dover i u wybrze­ ży francusko-belgijskich, stacjonowanie jego jednostek patrolowych u północnych wybrzeży Francji, ostatnie przemówienie Churchilla, itd. 2. Główne jednostki Home Fleet są trzymane w pogotowiu do od­ parcia desantu, chociaż większość jednostek jest jeszcze w zachod­ nich bazach. 3. Już teraz duża liczba niszczycieli (przeszło 30) została zlokalizo­ wana przez zwiad lotniczy w południowych i południowo-wschod­ nich portach. 4. Wszystkie dostępne informacje wskazują, że siły marynarki nie­ przyjaciela zajmują się wyłącznie tym teatrem działań.

W sierpniu m o r z e w y r z u c i ł o na brzeg ciała o k o ł o 40 niemiec­ k i c h żołnierzy w r ó ż n y c h miejscach m i ę d z y Wyspą Wight a Kornwalią.

Niemcy

ćwiczyli

zaokrętowanie

się na barki

w z d ł u ż wybrzeża francuskiego. Niektóre z tych b a r e k wypły­ nęły w m o r z e , aby uniknąć brytyjskiego b o m b a r d o w a n i a , i zo­ stały zatopione albo przez bomby, albo wskutek złej pogody. Stało się to źródłem r o z p o w s z e c h n i a n y c h pogłosek, że N i e m c y próbowali d o k o n a ć inwazji i ponieśli ciężkie straty z p o w o d u zatonięcia, albo spalenia się wskutek płonących p l a m ropy po­ krywających m o r z e . N i e robiliśmy nic, aby z a p r z e c z a ć tym opowieściom, które rozprzestrzeniały się w krajach okupowa­ n y c h w bardzo przesadzonej formie i dodawały otuchy ciemię­ ż o n y m n a r o d o m . W Brukseli, na przykład, na wystawie sklepo­ wej leżały męskie kąpielówki z n a p i s e m „ d o p ł y w a n i a w Kana­ le". Informacje, j a k i m i

dysponowaliśmy

7

września,

mówiły

n a m , że odbywał się ruch barek i m a ł y c h j e d n o s t e k na zachód i południe do p o r t ó w m i ę d z y Ostendą a H a w r e m . P o n i e w a ż te porty zbiórek znajdowały się p o d c i ę ż k i m brytyjskim atakiem p o w i e t r z n y m , było m a ł o p r a w d o p o d o b n e , aby te statki zostały s p r o w a d z o n e z d u ż y m w y p r z e d z e n i e m przed faktyczną próbą inwazji. Siła u d e r z e n i o w a lotnictwa niemieckiego m i ę d z y Am­ s t e r d a m e m a B r e s t e m została z w i ę k s z o n a przez przeniesienie

313

OPERACJA „SEA LION" „LEW MORSKI"

z Norwegii 160 b o m b o w c ó w ; z a u w a ż o n o też b o m b o w c e nur­ kujące krótkiego zasięgu na wysuniętych lotniskach w rejonie P a s de Calais. Czterech N i e m c ó w , schwytanych kilka dni wcześniej po wylądowaniu na łodziach w i o s ł o w y c h na połu­ d n i o w o - w s c h o d n i m wybrzeżu, p r z y z n a ł o się do szpiegostwa. Mieli oni - jak zeznali - m e l d o w a ć o ruchach brytyjskich jed­ nostek z a p a s o w y c h w rejonie Ipswich-Londyn-Reading-Oksford w ciągu d w ó c h tygodni. Warunki księżyca i p ł y w ó w m i ę ­ dzy 8 a 10 września były korzystne dla inwazji na wybrzeże p o ł u d n i o w o - w s c h o d n i e . Na tej podstawie szefowie sztabu do­ szli do wniosku, że p r a w d o p o d o b i e ń s t w o inwazji jest d u ż e i si­ ły o b r o n n e należy postawić w stan gotowości. J e d n a k wtedy Kwatera G ł ó w n a Wojsk O b r o n y Terytorialnej n i e m i a ł a możliwości, aby o ś m i o g o d z i n n e u p r z e d z e n i e o stanie g o t o w o ś c i przeobrazić

w

„gotowość

do

natychmiastowego

podjęcia akcji". H a s ł o „ C r o m w e l l " , które o z n a c z a ł o „ n a d c h o ­ dzi inwazja", zostało n a d a n e przez Kwaterę G ł ó w n ą Wojsk O b ­ rony Terytorialnej d o w ó d z t w o m w s c h o d n i e m u i p o ł u d n i o w e ­ mu 7 września o godzinie 8 po południu, z sugestiami stano­ w i s k dla wysuniętych dywizji w y b r z e ż o w y c h . H a s ł o to zostało także w y s ł a n e do wszystkich formacji w rejonie L o n d y n u oraz do 4 i 7 korpusu o d w o d ó w Kwatery G ł ó w n e j . W s z y s t k i e d o w ó ­ d z t w a w Z j e d n o c z o n y m Królestwie otrzymały to hasło. W nie­ których

częściach kraju

dowódcy

Home

G u a r d , działając

z własnej inicjatywy, ogłosili je przez bicie w dzwony. To spo­ w o d o w a ł o pogłoski o lądowaniu nieprzyjaciela na s p a d o c h r o ­ n a c h i o r z e k o m y m zbliżaniu się do naszych wybrzeży n i e m i e c ­ kich U-bootów. Ani ja, ani szefowie sztabu nie wiedzieliśmy, że zostało użyte decydujące hasło „ C r o m w e l l " i n a s t ę p n e g o rana w y d a n o instrukcje, aby o p r a c o w a ć pośrednie stadia ostrzega­ nia, za p o m o c ą których m o ż n a by w przyszłości w z m ó c czuj­ n o ś ć b e z ogłaszania natychmiastowej inwazji. N a w e t po otrzy­ m a n i u hasła „ C r o m w e l l " c z ł o n k o w i e H o m e G u a r d nie musieli b y ć w z y w a n i , chyba że do specjalnych zadań; również o biciu w d z w o n y m i a ł d e c y d o w a ć członek H o m e Guard d o p i e r o w p r z y p a d k u dostrzeżenia przynajmniej 25 s p a d o c h r o n i a r z y nieprzyjaciela, a nie dlatego, że biją inne dzwony, czy też z ja-

314

UPADEK FRANCJI

kiegoś innego p o w o d u . Jak m o ż n a sobie wyobrazić, incydent ten s p o w o d o w a ł wielkie poruszenie, ale nie w s p o m n i a n o o n i m ani w gazetach, ani w P a r l a m e n c i e . Otrzeźwił nas wszystkich i posłużył za p r ó b ę generalną.

Obserwując n i e m i e c k i e plany inwazji sięgające szczytu, wi­ dzieliśmy, j a k p r z e d w c z e s n e u c z u c i e triumfu s t o p n i o w o zamie­ niało się w uczucie zwątpienia - a w k o ń c u w całkowitą utratę p e w n o ś c i w osiągnięcie sukcesu. Ta p e w n o ś ć siebie została fa­ ktycznie zniszczona w 1940 roku, i p o m i m o wskrzeszenia po­ mysłu inwazji w 1941, j u ż nigdy nie poruszył on wyobraźni niemieckich przywódców, tak j a k to miało miejsce zaraz po u p a d k u Francji. W ciągu tych rozstrzygających miesięcy (w li­ pcu i sierpniu) widzimy, że d o w ó d c a marynarki, Raeder, próbo­ wał u ś w i a d o m i ć s w o i m k o l e g o m z armii i sił p o w i e t r z n y c h o g r o m n e trudności związane z p r o w a d z e n i e m wojny na dużą skalę przy użyciu desantu. Z d a w a ł sobie s p r a w ę ze słabości i z braku czasu na o d p o w i e d n i e p r z y g o t o w a n i a i z tego p o w o d u starał się ograniczyć ambitne plany H a i d e r a polegające na rów­ n o c z e s n y m wysadzeniu d u ż y c h sił na s z e r o k i m froncie. Tym­ c z a s e m Göring, pod w p ł y w e m horrendalnej ambicji, był zdecy­ d o w a n y osiągnąć spektakularne z w y c i ę s t w o j e d y n i e przy po­ m o c y swoich sił powietrznych i nie z a m i e r z a ł odgrywać skro­ mniejszej roli, uczestnicząc we w s p ó l n y m , s y s t e m a t y c z n y m podboju m o r z a i przestrzeni p o w i e t r z n y c h . Z p r o t o k ó ł ó w wyni­ ka, że naczelne d o w ó d z t w o niemieckie nie b y ł o skoordynowa­ n y m zespołem, mającym w s p ó l n y cel i r o z u m i e j ą c y m wzajem­ ne możliwości i ograniczenia. K a ż d y chciał zostać jaśniejszą gwiazdą na firmamencie. Tarcia były w i d o c z n e od razu i j a k d ł u g o H a i d e r m ó g ł z e p c h n ą ć o d p o w i e d z i a l n o ś ć n a Raedera, nie robił prawie nic, aby urealnić swoje plany. Interwencja Führera stała się nieunikniona, ale wydaje się, że nie polepszyła ona s t o s u n k ó w m i ę d z y t r z e m a rodzajami sił zbrojnych. W N i e ­ m c z e c h największy prestiż m i a ł a armia, a jej d o w ó d c y trakto­ wali swych kolegów z m a r y n a r k i z wyższością. N i e m o ż n a się o p r z e ć wnioskowi, że a r m i a n i e m i e c k a nie chciała oddać się

316

UPADEK FRANCJI

w ręce marynarki w tak ważnej operacji. Pytany o to po wojnie generał Jodl z a u w a ż y ł ze zniecierpliwieniem: „ N a s z e plany by­ ły na miarę Juliusza C e z a r a . " O t o m ó w i p r a w d z i w y niemiecki żołnierz, ustosunkowujący się do spraw m o r z a , mający m a ł e wyobrażenie o p r o b l e m a c h lądowania i rozstawiania d u ż y c h sił militarnych na b r o n i o n y m wybrzeżu, sił w y s t a w i o n y c h na wszystkie n i e b e z p i e c z e ń s t w a m o r z a . W Wielkiej Brytanii, przy wszystkich n a s z y c h niedociągnię­ ciach, sprawy m o r z a r o z u m i e l i ś m y bardzo d o b r z e . Mieliśmy je we krwi od wieków, te tradycje poruszają nie tylko marynarzy, ale cały naród. To p r z e d e w s z y s t k i m u m o ż l i w i a ł o n a m trakto­ wanie zagrożenia inwazją ze spokojem. S y s t e m kontroli opera­ cji s p r a w o w a n y przez trzech szefów sztabu, a k o o r d y n o w a n y p r z e z ministra obrony, w y t w o r z y ł m o d e l p r a c y zespołowej, wzajemnego z r o z u m i e n i a i g o t o w o ś c i do współpracy, nie mają­ cy sobie r ó w n e g o w przeszłości. K i e d y z c z a s e m n a d c h o d z i ł m o m e n t dokonania wielkiej inwazji z m o r z a , b y ł a o n a oparta na fundamencie solidnych osiągnięć w p r z y g o t o w a n i a c h do zada­ nia i p e ł n y m rozumieniu p o t r z e b technicznych tego o g r o m n e g o i

niebezpiecznego

przedsięwzięcia.

Nawet

gdyby

Niemcy

w 1940 roku posiadali d o b r z e w y s z k o l o n e siły w o d n o - l ą d o w e , w y p o s a ż o n e w środki n o w o c z e s n e j wojny d e s a n t o w e j , to i tak ich zadanie byłoby b e z n a d z i e j n y m w o b e c naszej przewagi na m o r z u i w powietrzu.

Obserwowaliśmy, j a k w i e l e naszych n i e p o k o j ó w oraz ciągłe z a d a w a n i e sobie pytań s t o p n i o w o u m a c n i a ł y naszą p e w n o ś ć siebie w o b e c p r o b l e m u inwazji. Z drugiej strony, im bardziej naczelne d o w ó d z t w o n i e m i e c k i e i Führer analizowali to przed­ sięwzięcie, tym mniej im się o n o p o d o b a ł o . N i e mogliśmy, oczywiście, z n a ć n a s z y c h wzajemnych nastrojów i oceny sytu­ acji, ale z k a ż d y m t y g o d n i e m od p o ł o w y l i p c a do p o ł o w y września w y s t ę p o w a ł a j a k a ś d z i w n a z g o d n o ś ć p o g l ą d ó w mię­ dzy niemiecką a brytyjską Admiralicją, między n i e m i e c k i m do­ w ó d z t w e m n a c z e l n y m a brytyjskimi szefami sztabu, j a k rów­ nież między Führerem a a u t o r e m tej książki. G d y b y ś m y byli

OPERACJA „SEA LION" „LEW MORSKI"

317

tak z g o d n i co do innych spraw, wojna stałaby się niepotrzebna. Oczywiście, w i a d o m o było, że wszystko zależy od bitwy w p o ­ wietrzu. Pytanie b r z m i a ł o , c z y m to się skończy dla walczących, a na dodatek N i e m c y zastanawiali się, czy Brytyjczycy wytrzy­ mają b o m b a r d o w a n i e z powietrza, czy też ugną się i rząd J e g o Królewskiej M o ś c i zostanie z m u s z o n y d o kapitulacji. W p r a w ­ d z i e m a r s z a ł e k Rzeszy, Göring, m i a ł w t y m względzie wielkie nadzieje, ale my nie żywiliśmy obaw.

ZAŁĄCZNIK

A

OSOBISTE N O T A T K I I T E L E G R A M Y P R E M I E R A MAJ - W R Z E S I E Ń 1940 MAJ Premier do generała Ismaya oraz do bezpośrednio zainteresowanych . 18 maja 1940 Zapalnik zbliżeniowy oraz wyrzutnie rakiet używane dotąd głów­ nie dla ochrony statków będą również pilnie potrzebne w większych ilościach dla osłony fabryk samolotów i innych wyjątkowo ważnych miejsc. Co się czyni w tej sprawie? Proszę o propozycje jutro, aby można było jak najszybciej zorganizować niezbędną produkcję. Czy konieczne są jakieś zmiany w projekcie wyrzutni? Szef artylerii floty może dalej wykorzystywać je na potrzeby statków, ale proszę uważać, aby nie było żadnych zastojów w zaopatrzeniu newralgicznych pun­ któw na lądzie. Proszę zameldować mi jutro, co należy zorganizować i jakie kroki podjąć, aby rozwinąć tę produkcję. Premier do ministra ds. kolonii 23 maja 1940 Absolutnie zgadzam się z odpowiedzią, jaką Pan proponuje na te­ mat pytań Wedgwooda* i nie chcę, aby organizowano żydowskie siły zbrojne do służby poza Palestyną. W chwili obecnej głównym i nie­ mal jedynym celem w Palestynie jest zwolnienie 11 batalionów do­ skonałych wojsk regularnych, które są tam skupione. Żydzi powinni zostać uzbrojeni dla obrony własnej i jak najszyb­ ciej odpowiednio zorganizowani. Zawsze możemy powstrzymać ich przed atakowaniem Arabów, odcinając ich od świata naszymi siłami morskimi lub innymi metodami pokojowymi. Z drugiej strony nie można pozostawić ich nie uzbrojonych, gdy wyjadą nasze oddziały. Premier do ministra przemysłu lotniczego 24 maja 1940 Byłbym bardzo zobowiązany, gdyby porozmawiał Pan z Lindemannem w sprawie uzgodnienia wielkości produkcji samolotów, za­ równo tej najbliższej jak i perspektywicznej. Od dawna byłem prze­ konany, że Ministerstwo Lotnictwa nie wykorzystuje w pełni otrzy* Josiah Wedgwood, członek Parlamentu (przyp. oryg.).

UPADEK FRANCJI

319

mywanych dostaw. Lindemann zbiera dla mnie dane dotyczące wszy­ stkich typów samolotów będących w dyspozycji ministerstwa, by można się było zorientować, w jaki sposób są wykorzystane. Jest sprawą najwyższej wagi, aby wszystkie samoloty w magazy­ nach i w rezerwie były nie tylko przygotowane, ale także łącznie z pi­ lotami zorganizowane w dywizjony. Teraz, gdy wojna jest tak blisko, musimy przygotować jak największą ilość samolotów, nawet - jak Pan powiedział - szkolnych i cywilnych, aby transportowały bomby na lotniska wroga na wybrzeżach Holandii, Belgii i Francji. Muszę mieć pełny wgląd w dane dotyczące zarówno dostaw maszyn, jak w ich wykorzystanie. Trzeba je co tydzień uaktualniać. Premier do profesora Lindemanna 24 maja 1940 Proszę o jednostronicowy raport na temat czołgów. Ile mamy ich w armii? Ile czołgów wszystkich typów produkuje się każdego mie­ siąca? Ile jest obecnie w produkcji? Jakie są prognozy? Jakie są plany dotyczące czołgów ciężkich? Uwaga. Sposób prowadzenia wojny oraz to, że czołgi mogące po­ konywać umocnienia wpłyną na plany dotyczące „Cultivatora" wska­ zują na to, że będzie on potrzebny w ograniczonym zakresie. Premier do sir Edwarda Bridgesa 24 maja 1940 Uważam, że jest o wiele za dużo różnych komisji, w których muszą uczestniczyć ministrowie, a które nie przynoszą dostatecznych rezul­ tatów. Należy zmniejszyć ich liczbę albo poprzez likwidację, albo przez połączenie. Po drugie, należy dołożyć starań i ograniczyć na­ pływ sprawozdań, którymi zasypywany jest Gabinet - i to zarówno pod kątem ilości jak i objętości. Proszę, aby personel Biura Gabinetu przedstawił propozycje wprowadzenia uproszczeń. Premier do sekretarza stanu ds. lotnictwa 27 maja 1940 W Pańskim dzisiejszym komunikacie w kilku wypadkach wprowa­ dza Pan rozgraniczenie między samolotami wroga „wyłączonymi z działań" a „zniszczonymi". Czy jest jakaś istotna różnica między tymi określeniami, czy też chodzi tu po prostu o uniknięcie tautolo­ gii? Jeżeli tak, to jest to niezgodne z opinią najpoważniejszych auto­ rytetów w zakresie języka angielskiego. Brzmienie słów nie powinno zacierać ich sensu. Proszę mi również zameldować dzisiaj, jakie warunki pogodowe byłyby korzystniejsze (pogodnie, pochmurno) dla operacji na wy­ brzeżu belgijskim.

320

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Premier do generała fsmaya oraz do szefa sztabu imperialnego 29 maja 1940 Zmiana, jaka nastąpiła w przebiegu wojny, wpływa decydująco na przydatność „Cultivatora nr 6". Może on być przydatny w różnych operacjach defensywnych czy ofensywnych, ale nie należy go już traktować jako jedynej metody przerwania linii umocnień. Proponuję poinstruować dzisiaj ministra zaopatrzenia, żeby zmniejszył ten plan o połowę. Pewnie za parę dni zmniejszy się go do jednej czwartej. Zwolnione moce należy skierować do produkcji czołgów. Jeżeli Nie­ mcy potrafią wyprodukować czołgi w 9 miesięcy, to my z pewnością też możemy. Proszę o pańskie propozycje dotyczące priorytetowej produkcji dodatkowego tysiąca czołgów, zdolnych związać w 1941 roku udoskonalone formacje wroga. Należy również powołać do życia (jeśli jeszcze nie istnieje) Radę Przeciwczołgową, która miałaby za zadanie obmyślić i dokładnie przeanalizować wszystkie sposoby atakowania najnowszych typów niemieckich czołgów. Proszę o listę proponowanych nazwisk. CZERWIEC Premier do sir Edwarda Bridgesa 3 czerwca 1940 Czy coś zrobiono w sprawie przetransportowania 20 tysięcy inter­ nowanych na Nową Fundlandię lub na Wyspę św. Heleny? Czy zajmu­ je się tym lord przewodniczący? Jeżeli tak, to proszę go o to zapytać. Chciałbym wyekspediować ich jak najszybciej, ale przypuszczam, że trzeba będzie poczynić znaczne przygotowania w miejscu pobytu. Czy to wszystko posuwa się naprzód? Premier do sekretarza stanu ds. lotnictwa 3 czerwca 1940 Gabinet bardzo się zmartwił słysząc od Pana, że brakuje pilotów dla myśliwców, i że to oni właśnie są teraz czynnikiem ograniczającym. Pierwszy to raz, gdy Ministerstwo Lotnictwa przyznaje się do nie­ powodzenia. Wiemy, że ogromną ilość samolotów poświęca się na szkolenie pilotów, proporcjonalnie o wiele więcej niż robią to Nie­ mcy. Kilka miesięcy temu słyszeliśmy o wielu tysiącach pilotów, dla których - jak twierdziło Ministerstwo Lotnictwa - nie było maszyn, i którzy w konsekwencji musieli zostać „przebranżowieni". Wspo­ mniano wówczas o 7 tysiącach pilotów, z których wszyscy mieli na swoim koncie o wiele więcej godzin latania, niż piloci niemieccy wzięci teraz do niewoli. Czym wobec tego należy tłumaczyć tę nową sytuację? Lord Beaverbrook dokonał ogromnego postępu w zakresie dostaw i naprawy samolotów oraz zlikwidował skandaliczny bałagan w pro-

UPADEK FRANCJI

321

dukcji. Mam wielką nadzieję, że uda się Panu poradzić sobie z perso­ nelem, bo rzeczywiście byłoby to godne ubolewania, gdyby nasze samoloty musiały stać bezczynnie z powodu braku pilotów. Premier do profesora Lindemanna 3 czerwca 1940 Nie przedstawia mi Pan tak, jak chciałem, co kilka dni lub co ty­ dzień krótkiego jasnego raportu na temat spadku, czy wzrostu produ­ kcji uzbrojenia. Jeżeli nie otrzymam tych danych, nie będę mógł wy­ robić sobie jasnego poglądu na ten temat. Premier do profesora Lindemanna 3 czemca 1940 Proszę przyjrzeć się załączonemu dokumentowi (Plany produkcyj­ ne: memorandum szefów sztabu), który - jak się wydaje - zawiera sporo dowolności. Jest sprawą oczywistą, że musimy „podciągnąć" wszystko co się da i uczynić efektywnym w czasie 5 miesięcy oraz pogodzić się z opóźnieniem produkcji, ale nie widzę najmniejszego powodu, aby zmienić istniejące, zatwierdzone plany na 3 lata wojny. W rzeczywistości będą jeszcze bardziej potrzebne, jeżeli Francja od­ padnie. Bardzo proszę o Pańską opinię. Premier do profesora Lindemanna (Tajne) 7 czerwca 1940 Z wielkim żalem dowiaduję się o dalszym opóźnieniu w rozpoczę­ ciu produkcji zapalnika zbliżeniowego. Biorąc pod uwagę ogromną wagę tej sprawy oraz polecenia, jakie wydałem, aby wywierać wszelkie możliwe naciski, z pewnością by­ łoby dobrze zaangażować dwie czy trzy firmy jednocześnie do wyko­ nania prototypów. Gdyby jednej się nie udało, następna mogłaby kon­ tynuować prace. Proszę zameldować mi, co zostało wykonane. Nie otrzymałem jeszcze od Pana pełnego sprawozdania ani o już zamówionej produkcji rakiet dla zapalnika zbliżeniowego, ani o ra­ kietach dla zwykłego zapalnika, zanim będziemy mieli zbliżeniowy. Jest sprawą najwyższej wagi, aby kontynuować prace nad stabilizu­ jącym celownikiem bombowym, ponieważ musimy unieruchamiać ich fabryki samolotów w takim stopniu, jak oni nasze. Jeżeli zbierze Pan razem: a) wszystkich zainteresowanych zapalnikiem zbliżenio­ wym, b) wszystkich zainteresowanych stabilizującym celownikiem bombowym - to w przyszłym tygodniu po otrzymaniu od nich raportu zachęcę do dalszych prac.

322

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Premier do ministra przemysłu lotniczego 11 czerwca 1940 22 grudnia na konferencji dotyczącej projektu celownika bombo­ wego postanowiono, że należy podjąć pilne działania, aby przerobić 2600 celowników typu A.B.s, Mark II na stabilizowane wizjery bom­ bowe dla dużych wysokości. Wtedy było gotowych prawie 90% ry­ sunków. Proszę poinformować mnie dokładnie, co działo się dalej. Jak to się stało, że przerobiono tylko jeden celownik? Byłbym bardzo rad, gdyby przejrzał Pan akta i sprawdził, kto jest odpowiedzialny za blo­ kowanie tej akcji. Premier do ministra lotnictwa oraz do szefa sztabu lotnictwa 11 czerwca 1940 Raport ten* jest szalenie interesujący i byłbym rad, gdyby użył Pan tego dywizjonu, o którym mówił Pan wczoraj, do „zainfekowania" wspomnianych obszarów, gdzie ruch jest podobno taki duży. Nie mu­ simy zabiegać o pozwolenie Francuzów, ale jedynie o stały dopływ min pływających. To właśnie robię. Tymczasem powinien Pan jak najszybciej zacząć działać na niższych szczeblach. Bardzo proszę o meldunek na temat tego, co Pan zamierza. Premier do ministra ds. kolonii 16 czerwca 1940 Czy rozważył Pan celowość utworzenia pułku Indii Zachodnich? Mógłby mieć 3 bataliony mocno obsadzone brytyjskimi oficerami i reprezentować większość wysp; byłby do dyspozycji służby impe­ rialnej, stanowił dla tubylców okazję do okazania lojalności, a także ściągnął pieniądze na te ubogie wyspy. W tej chwili brakuje nam broni, lecz ona wkrótce nadejdzie. Premier do pierwszego lorda Admiralicji 17 czerwca 1940 Jestem zadowolony z Pańskiej propozycji rozmieszczenia ciężkich okrętów na Zachodzie; aby Repulse oraz Renown utrzymały blokadę w Scapa, Rodney, Nelson oraz Valiant w Rosyth osłaniały Wyspę, a Hood i Ark Royal dołączyły do Resolution w Gibraltarze w celu nadzorowania floty francuskiej. Sprawą najwyższej wagi jest pozostanie floty w Aleksandrii dla osłaniania Egiptu przed inwazją włoską, w przeciwnym wypadku wszystkie nasze pozycje na wschodzie mogłyby ulec zniszczeniu. Flota zabezpiecza nasze interesy w Turcji, strzeże Egiptu oraz Kanału i może, jeżeli sytuacja ulegnie zmianie, przebić się na zachód, przejść * Na temat operacji „Royal Marine", patrz tom I (przyp. oryg.).

323

UPADEK FRANCJI

przez Kanał dla obrony Imperium, lub przedostać się wokół Przylądka (Dobrej Nadziei) na nasze szlaki handlowe. Sytuację wschodniej floty należy stale obserwować, by można ją było przeanalizować, gdy już będziemy wiedzieli, co się dzieje z flotą francuską oraz, czy Hiszpania wypowie wojnę czy też nie. Jeżeli nawet Hiszpania wypowie wojnę, nie oznacza to, że mamy rezygnować ze wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Jeże­ li będziemy zmuszeni wycofać się z Gibraltaru, to natychmiast musi­ my zająć Wyspy Kanaryjskie, które posłużą za doskonałą bazę do kontrolowania zachodniego wejścia na Morze Śródziemne. Premier do ministra bezpieczeństwa wewnętrznego 20 czerwca 1940 Jak rozumiem, ustalono w ostatnią sobotę, że Pańskie ministerstwo ma przejąć kontrolę nad produkcją dymu jako środka służącego do zasłony fabryk i podobnych celów przemysłowych. Chciałbym wie­ dzieć, kogo mianował Pan na kierującego tą pracą, którą uważam za nadzwyczaj ważną. Jakie poczyniono postępy? Premier do Admiralicji 23 czerwca 1940 Nie uważam za dobre trzymanie okrętów Hood i Ark Royal w po­ rcie w Gibraltarze, gdzie w każdej chwili mogą być zaatakowane z brzegu. Po zatankowaniu powinny chyba wypłynąć w morze i powracać bez zapowiedzi. Jakie kroki podjęto w tym kierunku? Premier do generała lsmaya 24 czerwca 1940 Czy mamy jakieś wiadomości na temat niemieckich jeńców pilo­ tów we Francji? Pan Reynaud solennie przyrzekał, że znajdą się oni w naszym kraju. 1'

Premier do ministra spraw zagranicznych 24 czerwca 1940 Ponowne zwracanie się do Prezydenta w sprawie niszczycieli, dziś ani jutro nie wydaje się konieczne. Jest rzeczą oczywistą, że jego decyzja zależeć będzie od tego, co stanie się z flotą francuską, co do której jestem pełen nadziei. Mam wątpliwości, czy należy rozpoczy­ nać teraz rozmowy sztabowe. Jakakolwiek dyskusja na temat transfe­ ru floty brytyjskiej do baz transatlantyckich z pewnością osłabi nasze stanowisko w chwili, gdy wszyscy musimy się skoncentrować na naj­ ważniejszym. Wyślę Prezydentowi osobistą depeszę na lemat niszczy­ cieli i wodnopłatowców troszkę później.

324

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Premier do ministra ds. kolonii 25 czerwca 1940 Okrutne kary nałożone przez Pańskiego poprzednika na Żydów w Palestynie za uzbrojenie się spowodowały teraz konieczność niepo­ trzebnego wiązania sił dla ich ochrony. Proszę o dokładne informacje na temat tego, jaką broń i jakie organizacje mają Żydzi do obrony własnej. Premier do ministra zaopatrzenia 25 czerwca 1940 Dziękuję za list z 22 czerwca na temat zwiększenia importu stali ze Stanów Zjednoczonych. Jak rozumiem, z powodu przekazania nam kontraktów francuskich nasze zamówienia na następny miesiąc wzro­ sły ponad dwukrotnie i kupujemy teraz około 600 tysięcy ton miesię­ cznie. Jest to zadowalające i z pewnością powinniśmy brać od Stanów Zjednoczonych ile się da, dopóki się da. Premier do ministra spraw zagranicznych 26 czerwca 1940 Jestem pewien, że nic nie zyskamy, proponując „przedyskutowa­ nie" sprawy Gibraltaru pod koniec wojny. Hiszpanie zorientują się, że jeśli wygramy, dyskusja nie będzie dla nich korzystna, a jeśli przegra­ my - nie będzie konieczna. Nie sądzę, aby gadulstwo wpłynęło na decyzję Hiszpanów. Premier do generała Ismaya 28 czerwca 1940 Chociaż nasza polityka dotycząca marynarki francuskiej jest jasna, chciałbym jednak uzyskać opinię Admiralicji na temat ewentualnych konsekwencji - mianowicie o wrogim nastawieniu Francji oraz o przejęciu przez Niemcy i Włochy części floty francuskiej, której my nie będziemy w stanie przejąć. Prosiłbym o to do następnej niedzieli. Premier do generała Ismaya 28 czerwca 1940 To jest bardzo niekorzystna liczba robotników.* Kiedy któregoś dnia wspomniałem na posiedzeniu Gabinetu o 57 tysiącach, zapewniono mnie, że jest to zaledwie znikoma część tych, którzy są faktycznie zatrudnieni, i że bliższe prawdy jest 100 tysięcy, a duża ilość dojdzie jeszcze przed końcem tygodnia. Teraz okazuje się, że mamy tylko 40 tysięcy. Proszę o pełne wyjaśnienie tej sprawy. Bardzo niedobrze, że oddziały wojskowe pozbawione są szkolenia, ponieważ nie udało się zatrudnić robotników cywilnych. * Chodzi o robotników do prac przy umocnieniach. Moja poprzednia notatka na ten temat, z 25 czerwca, znajduje się w rozdziale VIII (przyp. oryg.).

325

UPADEK FRANCJI

Tę kwestię trzeba poruszyć na posiedzeniu Gabinetu w poniedzia­ łek. Premier do ministra spraw wewnętrznych 28 czerwca 1940 Proszę o listę wybitnych osobistości, które zostały przez Pana are­ sztowane. Premier do profesora Lindemanna 29 czerwca 1940 Gdybyśmy mogli otrzymać duże dostawy wielotorowych wyrzutni oraz rakiet sterowanych radarem, bez względu na chmury czy cie­ mności, a także zapalniki zbliżeniowe działające skutecznie za dnia i w mniejszym stopniu w świetle księżyca lub gwiazd, to obrona na­ brałaby charakteru rozstrzygającego. Taka kombinacja jest najważ­ niejszym celem bezpośrednim. Pod każdym względem jesteśmy już blisko, a jednak wydaje się, że sprawia nam to trudności. Proszę ze­ brać pomysły i fakty, abym mógł nadać pierwszeństwo i impuls tej sprawie. Premier do profesora Lindemanna 29 czerwca 1940 Wydaje mi się, że blokada została w dużej mierze zniszczona, wo­ bec czego jedyną decydującą bronią w naszych rękach jest przytła­ czający atak na Niemcy z powietrza. W najbliższej przyszłości powinniśmy odczuć ogromną ulgę z po­ wodu braku konieczności utrzymywania armii we Francji oraz wysy­ łania tam wołowiny, węgla itp. Proszę o meldunki. Jak wygląda sytuacja w zakresie przydziałów wołowiny? Zostali­ śmy zwolnieni z obowiązku zaopatrywania armii francuskiej w woło­ winę. Naprawdę nie ma powodu, aby nasza armia w kraju miała wię­ ksze racje, niż robotnicy zatrudnieni przy ciężkich zbrojeniach. Ta sytuacja powinna również wpłynąć na kłopoty związane z mrożonym i świeżym mięsem, chociaż nie jestem pewien w jaki sposób. LIPIEC Premier do generała Ismaya 2 lipca 1940 Jeżeli to prawda, że kilka setek żołnierzy niemieckich wylądowało na wyspie Jersey czy Guernsey, to powinniśmy przeanalizować mo­ żliwość tajnego wylądowania tam w nocy, zabicia lub pojmania najeźdźców. Do tego właśnie przydadzą się komandosi. Nie powinno być trudności w zdobyciu wszelkich koniecznych informacji od mie­ szkańców, czy od osób ewakuowanych. Posiłki musiałyby być dostar­ czane za pomocą samolotów z lotniskowców, byłaby to doskonała okazja dla maszyn bojowych sił powietrznych. Proszę o plan.

326

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Premier do ministra spraw zagranicznych 3 lipca 1940 Nie mogę pogodzić się z faktem, że wielu wpływowych Francuzów, którzy są poplecznikami rządu Pélaina, swobodnie prowadzi aktywną i skuteczną propagandę wśród naszych służb i w kręgach Francuzów przebywających u nas w kraju, przeciwko polityce generała de Gaul­ le'a, wobec której opowiedzieliśmy się publicznie. Uważam, że próba ustanowienia rządu francuskiego w Maroku oraz przejęcie kontroli nad okrętem Jean Bart i innymi statkami, a także otwarcie kampanii w Maroku z bazą na Atlantyku, są sprawami życiowej wagi. Zostało to przychylnie przyjęte przez Gabinet jako zasada i - wyłączając szczegóły techniczne - byłoby mi trudno odrzucić tę politykę, a w konsekwencji zostać zepchniętym na pozycję defensywną, która oka­ zała się dla nas zgubną. (Do wykonania dzisiaj) Premier do zastępcy szefa sztabu Marynarki Wojennej i adiutanta szefa sztabu Marynarki Wojennej 5 lipca 1940 Czy mógłbym otrzymać na jednej kartce papieru informacje doty­ czące konwojów na Kanale w obecnej sytuacji, gdy Niemcy zajmują całe francuskie wybrzeże? Wczorajsze ataki na konwoje, zarówno z powietrza jak i ze strony U-bootów, były bardzo poważne i chciał­ bym otrzymać jeszcze dziś rano zapewnienie, że sytuacja została opa­ nowana i że nasze lotnictwo jest skuteczne. Premier do pierwszego lorda Admiralicji, ministra wojny oraz ministra lotnictwa (do wprowadzenia pizez sir E. Bridgesa) 5 lipca 1940 Poinformowano mnie, że nasi koledzy spoza Gabinetu Wojennego są przygnębieni z powodu niedoinformowania o sytuacji militarnej. Niewątpliwie, umożliwienie im rozmowy z ministrami wszystkich trzech rodzajów sił zbrojnych byłoby najbardziej korzystne. Trzeba umożliwić im spotkanie raz na trzy tygodnie. Mam nadzieję, że nie będzie to zbyt dużym obciążeniem. Nie wolno nikomu nic mówić na temat planowanych operacji, te muszą pozostać w wąskim gronie, ale wyjaśnienia operacji przyszłych i przedstawienie aktualnych dają szerokie pole do działania. Zakładając, że zgadzacie się na to co po­ wyżej, przekazuję polecenie przez sir Edwarda Bridgesa. Premier do pułkownika Jacoba 6 lipca 1940 Proszę o dokładne sprawozdanie z połączonego sztabu wywiadu na lemat przygotowań wroga do nalotu czy inwazji. Proszę dostarczyć mi je dzisiaj wieczorem.

UPADEK FRANCJI

327

Premier do ministra przemysłu lotniczego 8 lipca 1940 Jasnym się stało, że w obecnej sytuacji potrzebne są myśliwce i ich produkcja musi być uznana za pierwszorzędną do czasu, aż złamiemy atak nieprzyjaciela. Kiedy rozglądam się za sposobem wygrania tej wojny, widzę, że jest tylko jedna pewna droga. Nie posiadamy armii kontynentalnej, która mogłaby pokonać niemiecką potęgę militarną. Hitler przerwał blokadę, więc może teraz czerpać zaopatrzenie z Azji i prawdopodobnie z Afryki. Gdyby jego atak na Wyspę został przez nas odparty lub gdyby Hitler zaniechał inwazji, to wtedy zwróci się na wschód i nie mamy czym go zatrzymać. Lecz jest jedna rzecz, która może go zawrócić i ostatecznie pokonać: absolutnie miażdżący i wyniszczający atak naszych ciężkich bombowców na ojczyznę nazi­ zmu. Musimy przytłoczyć ich tym sposobem, bez tego nie widzę wyj­ ścia. Nie możemy przyjmować żadnych innych celów oprócz opano­ wania przestrzeni powietrznej. Kiedy będziemy mogli to osiągnąć? Premier do ministra lotnictwa 11 lipca 1940 Oględnie mówiąc, straty bombowców wydają się niewspółmiernie wysokie do efektów ich działań, a nalot na Bremę, z którego na sześć naszych maszyn powróciła tylko jedna, jest szalenie niezadowalający. W chwili obecnej jesteśmy gotowi zapłacić bardzo wysoką cenę: a) za informacje zwiadu na temat warunków w portach niemieckich i po­ rtach kontrolowanych przez Niemców oraz w rejonach ujść rzek, b) za zbombardowanie barek lub zgrupowań statków wytropionych. Da­ lekosiężne bombardowanie Niemiec powinno być prowadzone z my­ ślą o jak najdalej idącym zaoszczędzeniu maszyn i ludzi, przy jedno­ czesnym utrzymaniu stałego ataku. Jest rzeczą niezwykle ważną, aby zwiększyć liczebność sił bombo­ wych, które obecnie prezentują się mizernie. Premier do ministra spraw wewnętrznych 11 lipca 1940 Uważam, że powinien Pan przygotować projekt ustawy dotyczącej zwolnienia miejsca przez posła, który w czasie wojny przebywa dłu­ żej niż 6 miesięcy poza Parlamentem, bez konieczności wyrażania zgody przez sekretarza stanu. Premier do generała lsmaya 12 lipca 1940 Jakie działania podjęto dla odtworzenia i zainstalowania małych, okrągłych schronów betonowych, które można wpuszczać w lotnisko pod ziemię, a wysuwać za pomocą sprężonego powietrza na dwie, trzy stopy nad powierzchnię, jak małe wieżyczki armatnie? Widzia­ łem je po raz pierwszy na lotnisku Langley w zeszłym tygodniu. Wy­ daje się to być doskonałym środkiem obrony przed desantem spado-

328

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

chronowym i z pewnością należy go szeroko zastosować. Proszę o plan. Premier do ministra wojny 12 lipca 1940 Teraz jest czas dla rozpropagowania pańskiego urzędu wewnątrz wojska, poprzez rozdanie wszystkim pułkom i jednostkom małych odznak i odznaczeń, które są tak lubiane. Widziałem w Londynie Ir­ landczyków z ich zielonymi i turkusowymi piórami. Z łatwością mo­ żemy sobie pozwolić na koszt brązowych metalowych odznak, któ­ rych waga jest niewielka. Należy zachęcać do wszelkich odznaczeń pułkowych. Armia francuska specjalizowała się w dodatkowych, nie­ oficjalnych pułkowych odznakach. Podobał mi się ten pomysł i je­ stem pewien, że sprawi przyjemność naszym żołnierzom, mają oni przed sobą jeszcze długą służbę. Zachwycony jestem Pańską akcją związaną z orkiestrami, ale kiedy usłyszymy je na ulicach? Nawet całkiem małe defilady są bardzo korzystne, szczególnie w miastach takich jak Liverpool i Glasgow. Właściwie gdziekolwiek jest wojsko i czas na to, powinno się organizować te przemarsze. Premier do generała Ismaya, dla Komitetu Szefów Sztabu 12 lipca 1940 1. Kontakty, jakie mieliśmy z Włochami, zachęcają do rozwinięcia bardziej agresywnej kampanii wobec tego kraju poprzez bombardo­ wanie z powietrza i z morza. Wydaje się również szalenie wskazane, aby flota mogła swobodniej korzystać z Malty. Powinno się przygoto­ wać plan maksymalnego wzmocnienia obrony powietrznej Malty działami przeciwlotniczymi różnego typu oraz samolotami. Malta jest również miejscem, gdzie przydałaby się zapora powietrzna z min „Egg-layer". I w końcu są też zapalniki fotoelektryczne,* które mają nadejść pod koniec sierpnia. Powinny one dać dobre wyniki w warunkach dziennych. Jeśli bę­ dziemy posiadali tam lepsze siły powietrzne, możemy uzyskać znacz­ ną odporność na zaczepki odwetowe. 2. Należy natychmiast zlecić przygotowanie planu wzmocnienia przeciwlotniczego Malty i proszę o dostarczenie mi go w ciągu trzech dni, z oszacowaniami czasowymi. Należy poinformować Maltę, aby przygotowała miejsca na działa. * Zapalnik fotoelektryczny, chociaż niezbyt użyteczny, był prekursorem późniejszego zapalnika zbliżeniowego (przyp. oryg.).

UPADFK FRANCJI

329

Premier do generała Ismaya 12 lipca 1940 Proszę zwrócić uwagę szefom sztabu na następujące sprawy. Stałą polityką rządu JKMości jest tworzenie silnych francuskich kontyngentów do służby na lądzie, morzu i w powietrzu. Aby zachę­ cić tych ludzi do zgłaszania się ochotniczo do dalszej walki po naszej stronie, trzeba dobrze się nimi opiekować, wykorzystać ich sentyment do flagi francuskiej i traktować jak reprezentację tej Francji, która kontynuuje walkę. Obowiązkiem szefów sztabu jest skuteczne reali­ zowanie tej polityki. To samo dotyczy również Polaków, Holendrów, Czechów oraz kon­ tyngentów belgijskich w naszym kraju, jak również Legii Cudzo­ ziemskiej antynazistowskich Niemców. Drobne niedogodności admi­ nistracyjne nie mogą się liczyć na drodze tej właśnie polityki państwa. Konieczne jest, aby nadać polityce prowadzonej przez Wielką Bryta­ nię szeroki, międzynarodowy rozgłos, co w dużej mierze doda nam sił oraz prestiżu. Mam nadzieję otrzymać zapewnienie, że polityka ta jest w pełni realizowana. W Olimpii znalazłem złe warunki i nie ulega wątpliwo­ ści, że żołnierze francuscy zostali zniechęceni przez niektórych ofice­ rów do zgłaszania się jako ochotnicy. Okazją do pomocy Francuzom byłoby uświetnienie ich ceremonii z okazji 14 lipca, gdy będą kładli wieniec pod pomnikiem Focha. Premier do generała Ismaya 13 lipca 1940 Proszę zwrócić uwagę Admiralicji na znaczenie wszystkich tych statków, szczególnie Western Prince'a. Jakajest jego prędkość? Utra­ ta tych 50 tysięcy karabinów byłaby katastrofą. Proszę zwrócić im uwagę również na kolosalne znaczenie konwoju, który wypłynie z Nowego Jorku między 8 a 12 lipca. Kiedy te konwoje znajdą się w strefie zagrożenia? Jaki jest termin przybycia? Proszę o sprawozda­ nie na temat środków, które mają być podjęte. Premier do sir Edwarda Bridgesa 13 lipca 1940 Otrzymuję z różnych źródeł sygnały, że powinien być jeszcze jeden dzień modlitwy i pokory. Czy mógłby Pan prywatnie dowiedzieć się, jakie jest zdanie Arcy­ biskupa na ten temat. Premier do generała Ismaya 14 lipca 1940 Wydaje mi się sprawą bardzo ważną, aby wszyscy teraz przejrzeli swoje maski gazowe. Przypuszczam, że wiele z nich wymaga prze­ glądu, a jest bardzo prawdopodobne, że Hitler ma zamiar użycia gazu

330

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

przeciwko nam. Proszę zastanowić się, w jaki sposób zorganizować te przeglądy. Działania należy podjąć natychmiast. Premier do generała Ismaya dla zastępcy szefa sztabów powietrznych 15 lipca 1940 W zupełności zgadzam się z Pańską propozycją bombardowania pod­ czas obecnej fazy księżyca. Jednak nie rozumiem, dlaczego nie jesteśmy w stanie osiągnąć zadowalających rezultatów w Kanale Kilońskim. Nic nie jest ważniejsze od tego, ponieważ powstrzyma wszelkie ruchy żeglu­ gi na Bałtyku i barek przygotowanych do inwazji. Słyszałem, że zrzuci­ liście kilka bomb w tym rejonie, ale to na nic się nie zdało. Proszę poin­ formować mnie, co zostało dotychczas zrobione w tym względzie. Ile było nalotów, ile bomb zrzuciliście do tej pory, jakie to były bomby i jak wytłumaczyć fakt, że Kanał nadal funkcjonuje? Czy może Pan opraco­ wać projekt poprawy rezultatów w przyszłości? Z pewnością jest to spra­ wa najwyższej wagi i teraz najbardziej się liczy. Premier do generała Ismaya 15 lipca 1940 Proszę dopilnować, aby działo 14-calowe zaopatrzono w górną osłonę przeciwko bombom. Trzeba wznieść konstrukcję ze stalowych dźwigarów do uniesienia osłony z worków z piaskiem, podobnie jak przy działach 6-calowych, które są zainstalowane wzdłuż wybrzeża. Wszystkie powinny być zamaskowane. Zostanie Pan poinformowany o konieczności wymiany tych dział po wystrzeleniu 120 pocisków. W tym przypadku konstrukcję trzeba będzie rozmontować i zmonto­ wać ponownie po wymianie działa. Z tym nie powinno być trudności. Premier do generała Ismaya 17 lipca 1940 Proszę stale naciskać, aby Ministerstwo Wojny rozwinęło Legię Cu­ dzoziemską poprzez włączenie Batalionów Pionierów, albo w jakiś inny sposób. Proszę o cotygodniowe raporty. Premier do ministra spraw wewnętrznych 18 lipca 1940 Nie zamierzam przesyłać wiadomości do Pana Mackenzie'go Kin­ ga, ani przez starsze, ani przez młodsze dziecko. Gdybym przysłał jakąkolwiek wiadomość, to taką, że całkowicie potępiam jakikolwiek exodus z naszego kraju w chwili obecnej.* * Odnosi się to do planu organizowanej przez rząd ewakuacji dzieci do Ka­ nady i Stanów Zjednoczonych. Projekt ten został zaniechany po zatopieniu przez U-boola statku City of Beiutres, 17 września 1940 r. (przyp oryg.).

UPADEK FRANCJI

331

(Do wykonania dzisiaj) Premier do ministra spraw wewnętrznych 19 lipca 1940 Zauważyłem ostatnio wiele wyroków za niedyskrecje wydanych przez magistraty i sądy w całym kraju, działające zgodnie z najno­ wszymi postanowieniami prawnymi i przepisami. Wszystkie te spra­ wy powinny być zrewidowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrz­ nych, a Jego Królewska Mość powinien darować karę, jeśli nie było złej woli, czy poważnego uszczerbku dla państwa. Wybierając niektó­ re z tych wyroków, jakie ostatnio znalazły się w sferze zainteresowa­ nia opinii publicznej, i ogłaszając darowanie kary publicznie, dałby Pan sądom lokalnym konieczną wskazówkę, bez której trudno jest im określić zarówno kierunek działania jak i cele Parlamentu. Premier do pierwszego lorda i pierwszego lorda morskiego 20 lipca 1940 Zwracałem uwagę na to niebezpieczeństwo już poprzednio. Uwa­ żam, że Hood nie powinien pozostawać w porcie w Gibraltarze, wy­ stawiony na atak ciężkich haubic. Zarówno on jak i Ark Royal powin­ ny wypłynąć w morze w towarzystwie Valianta lub Resolution, we­ dług uznania. Mógłby powrócić w celu zaatakowania lub przeprowadzenia jakiejś operacji, pod warunkiem, że sytuacja hisz­ pańska nie pogorszy się. Proszę o propozycje. Premier do ministra spraw zagranicznych 20 lipca 1940 Czy nie uważa Pan, że powinniśmy trochę przyhamować z tym ogólnym i słusznym, sprawiedliwym i honorowym interesem pokojo­ wym między Chinami i Japonią? Czang go nie chce; nikt ze strony prochińskiej go nie chce. Oprócz rozwiązania trudności wokół Drogi Birmańskiej, to jedynie pogorszy sprawę. Nie leży w naszym intere­ sie uwalniać Japonię od jej problemów. Może byłoby dobrze przez jakiś miesiąc ignorować tę sprawę i zobaczyć, co z tego wyniknie? Premier do ministra wojny 20 lipca 1940 Ten list od pułkownika Wedgwooda pt. „Obrona Londynu" może Pana zainteresować. Jedyną formą ataku, jaką należy brać pod uwagę (jeżeli chodzi o centrum rządowe), to 500 spadochroniarzy lub człon­ ków „piątej kolumny". Jak wygląda obecny plan obrony i na jaką skalę ataku jest on przygotowany? Mógłby Pan coś zrobić dla Josa. Jest to człowiek wielkiego serca.

332

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Premier do ministra bez teki 20 lipca 1940 Mam pewne wątpliwości na podstawie informacji, jakie do mnie dotarły, czy nasze krajowe zasoby drewna są odpowiednio gromadzo­ ne. To, oczywiście, jest przede wszystkim sprawą ministra zaopatrze­ nia, który - jakwiem - poczynił pewne zmiany w swym dziale, mając tę właśnie sprawę na uwadze. Premier do generała Ismaya 21 lipca 1940 Proszę o schemat systemu obrony centralnego rządu, Whitehallu, etc. Jaką przewidywano skalę ataku i kto był odpowiedzialny za pod­ jęcie środków obronnych? Jaki był powód próby zbudowania prze­ szkody przeciwczołgowej w parku St. James? Kto wydał taki rozkaz? Kiedy on został odwołany? Premier do generała Ismaya 23 lipca 1940 Dochodzą mnie głosy, że tankowanie samolotów myśliwskich mo­ głoby odbywać się znacznie szybciej, gdyby na lotniskach zainstalo­ wano więcej cystern. Mając na uwadze fakt, że podczas ataku lotni­ czego samoloty muszą jak najszybciej wrócić do akcji i cenna jest każda minuta, byłbym rad, gdyby natychmiast podjęto odpowiednie działania w celu podwojenia lub znacznego zwiększenia ilości urzą­ dzeń tankujących. Premier do ministra wojny 23 lipca 1940 Nie przypominam sobie, abym dostał od Pana jakąkolwiek odpowiedź na moje pytanie, dlaczego 2 dywizja kanadyjska (wraz z tym, co sobą reprezentuje) nadal marnuje czas w Islandii? Premier do ministra wojny 23 lipca 1940 1. Oczywiście że sprawą pilną i konieczną jest dołożenie wszelkich starań, aby uzyskać możliwie najlepsze informacje o siłach niemiec­ kich w podbitych krajach oraz nawiązać bliskie kontakty z miejscową ludnością i zainstalować tam agentów. Mam nadzieję, że to się robi przez nową organizację podległą Ministerstwu ds. Wojny Ekonomicz­ nej, jeśli na to pozwalają okoliczności. Nie jest to operacja natury militarnej. 2. Byłoby bardzo nierozsądnym zakłócać spokój na wybrzeżach któregoś z podbitych krajów jakimś niepotrzebnym ogłoszeniem fia­ ska - takiego, jakie ponieśliśmy w Boulogne i na Guernsey. Już sama myśl o wywołaniu - przez nasze nieskuteczne naloty i chełpliwe ko­ munikaty - antybrytyjskich postaw wśród miejscowej ludności oku­ powanych wybrzeży, nakazuje unikanie tego rodzaju przedsięwzięć.

333

UPADEK FRANCJI

3. Sir Roger Keyes w tej chwili opracowuje całościowo kwestię wypadów na wybrzeże Francji na skalę, którą można określić jako średnią - tzn. przez nie mniej niż 5, a nie więcej niż 10 tysięcy ludzi. Dwa lub trzy takie wypady można wykonać na wybrzeże francuskie w czasie zimy. Jak tylko minie niebezpieczeństwo inwazji, sytuacja stanie się jaśniejsza, a sir R.K. zakończy prace teoretyczne, skonsul­ tujemy się i zlecimy sztabom zajęcie się szczegółowymi przygotowa­ niami. Po sprawdzeniu skuteczności tych średnich wypadów nie bę­ dzie przeciwwskazań, aby wzniecić niepokoje na wybrzeżu francu­ skim także mniejszymi akcjami. 4. Należy zastanowić się nad dużymi wypadami wiosną i latem 1941 r. z udziałem sił pancernych. Ponieważ jednak nie ma jeszcze planu lego przedsięwzięcia, teraz koniecznym jest bardzo ogólne zba­ danie możliwości. Nie ma potrzeby dawać sztabom dyrektyw na ten temat aż do końca sierpnia. Premier do generała Ismaya, dla szefów sztabu 24 lipca 1940 Traktując osobno antyfaszystów niemieckich, którzy mogą zaist­ nieć jako pionierzy, wszystkim zagranicznym korpusom należy wy­ dać karabiny i amunicję. Z pewnością zastanawiano się już, czy mają to być karabiny Home Guard, która wymieniła swoje na karabiny amerykańskie, czy też korpusy zagraniczne* powinny od razu być uzbrojone w karabiny amerykańskie. W zasadzie skłaniam się ku temu pierwszemu rozwiązaniu. Sprawą bardzo pilną jest zmiana uzbrojenia Polaków i Francuzów, jako że możemy ich potrzebować w bliskiej przyszłości. Uzbrojenie tych kor­ pusów w karabiny należy traktować jako sprawę drugorzędną i moż­ na to będzie zrealizować dopiero po uzbrojeniu oddziałów brytyj­ skich, ale mają one pierwszeństwo w stosunku do Home Guard. Po­ winny mieć pewną, niedużą liczbę lekkich karabinów maszynowych e t c , nawet kosztem wyposażenia naszych ludzi. Co robi się, aby wy*

Francuzi Polacy Holendrzy Czesi Norwegowie Belgowie Niemieccy antyfaszyści Razem:

2000 14000 1000 4000 1000 500 3000 25500

334

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

posażyć te oddziały w artylerię? Z pewnością niektóre siedemdziesiątkipiątki mogą się przydać. Oddział polski powinien być uformo­ wany jak najszybciej. Proszę o cotygodniowy raport na temat broni i liczebności oddziałów. (Do wykonania dzisiaj) Premier do pierwszego lorda, pierwszego lorda morskiego oraz zastępcy szefa sztabu Marynarki Wojennej 25 lipca 1940 Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w planie kładzenia min za najeźdźcą po jego wylądowaniu, większe znaczenie, niż to się przy­ puszcza, ma sztab marynarki. Wspomniałem o tej sprawie trzy tygod­ nie temu. W przerwie wysłałem ponaglenie, prosząc, aby je dziś roz­ patrzyć. Jeżeli najeźdźca wyląduje w nocy lub rano, to flotylle, które zaata­ kują go od tyłu w ciągu dnia, będą narażone na ciężkie ataki lotnicze w trakcie walk powietrznych. Gdyby jednak z chwilą zapadnięcia no­ cy ustawić zaporę z min blisko brzegu, aby odciąć miejsce lądowania od wszelkich posiłków, to te miny nie musiałyby być strzeżone przed atakiem powietrznym, a w konsekwencji zwolniłyby flotylle z konie­ czności powrotu następnego dnia. W ten sposób uniknęłyby strat z powietrza. W każdym razie uważam za nierozsądne, że nie bierze się pod uwagę możliwości odcięcia lądowania nieprzyjaciela atakiem flotylli, albo też minami. Można odciąć jedno miejsce lądowania mi­ nami, aby móc zaatakować drugie. Tym bardziej, gdyby zajęto port, a nie jedynie plażę. Proszę na tę sprawę zwrócić dalszą uwagę, Proszę też o informacje na temat dostępności statków do tego przeznaczonych, jak szybko można je dostarczyć i zaadaptować. Premier do zastępcy szefa sztabu Marynarki Wojennej 25 lipca 1940 Proszę o raport, w jakim stopniu niemieckie, holenderskie oraz bel­ gijskie porty zostały odcięte za pomocą min lub innych przeszkód. Premier do ministra spraw zagranicznych 26 lipca 1940 Widziałem się wczoraj z panem Quo na jego prośbę i wytłumaczy­ łem mu szczerze nasze stanowisko na temat Drogi Birmańskiej. Prze­ kazałem mu ustnie treść listu, jaki wysłałem poprzez Foreign Office do Czang Kaj-szeka. Oczywiście, chciał wyciągnąć ode mnie jakieś przyrzeczenie, co się stanie po upływie trzech miesięcy. Powiedzia­ łem, że wszystko zależy od rozwoju sytuacji i trudno mi cokolwiek przewidywać. Zapewniłem go, że nie będziemy naciskać na generała

335

UPADEK FRANCJI

Czanga, aby zgodził się na warunki, czy negocjacje niezgodne z jego wolą i jego polityką. Pan Quo wydawał się usatysfakcjonowany, cho­ ciaż nieco ponury. Premier do kanclerza skarbu 28 lipca 1940 Czy teraz, gdy rząd rumuński dobrał się do własności poddanych brytyjskich, nie powinniśmy pokazać Rumunom, że użyjemy ich za­ mrożonych funduszy, aby zrekompensować straty naszych ludzi? o ile mi wiadomo, jakieś sześć tygodni temu zablokował Pan rumuń­ skie aktywa w Londynie. Ludzie ci potraktowali nas nikczemnie. SIERPIEŃ (Do wykonania dzisiaj) Premier do pierwszego lorda oraz pierwszego lorda morskiego 1 sierpnia 1940 Z uwagi na groźne nastawienie Japonii sprawą najwyższej wagi jest uzyskanie informacji na temat Bismarcka i Tirpitza. Proszę o aktualne informacje. Wydaje się, że siły powietrzne będą musiały zrobić wszy­ stko, by unieszkodliwić te okręty, albowiem ich pojawienie się w na­ stępnych kilku miesiącach byłoby szalenie niebezpieczne. Zakładając, że Japonia rozpocznie wojnę lub nas do niej zmusi, przypuszczam, że do Singapuru wyślecie Hooda, trzy krążowniki z działami 8-calowymi, dwa okręty typu Ramillies oraz dwa daleko­ siężne niszczyciele. Proszę o szczegóły konstrukcyjne japońskich krążowników. (Do wykonania dzisiaj) Premier do pierwszego lorda i pierwszego lorda morskiego 2 sierpnia 1940 Modlę się, żebyśmy nigdy nie musieli szeroko rozrzucać naszych sił, ale w pełni zgadzam się z zasadami, j a k i e proponuje wprowadzić Admiralicja. Myślałem, że Hood, byłby bardziej odstraszający niż Re­ nown. Proszę o raport na tema! możliwości ataku powietrznego na Bismarcka i Tirpitza. To wydaje się być jednym z najważniejszych kroków, jakie należy podjąć. Oprócz tego w obecnej chwili nie ma potrzeby nowych dyspozycji ze względu na ryzyko wojny z Japonią. Bardzo zaniepokoiłem się, słysząc o zatopieniu trzech tankowców u wybrzeży Tory. Chciałbym, abyście przenieśli tam kilka niszczycie­ li ze wschodniego wybrzeża. Jednak lepiej poczekajmy, aż minie sierpniowa faza księżyca. W tym czasie wojsku zostaną rozdane ame­ rykańskie działa i karabiny.

336

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

(Do wykonania dzisiaj) Premier do generała Ismaya 2 sierpnia 1940 1. W przyszłym tygodniu jednym z moich głównych zadań musi być przejrzenie planu Ministerstwa Lotnictwa, dotyczącego pozyska­ nia już wyszkolonych pilotów oraz szkolenia nowych. Przedtem nale­ ży zapytać lorda Beaverbrooka o zdanie. 2. Proszę o raport na temat planowanych jesienią wykładów z przedmiotów taktycznych dla wojska. 3. Jak wygląda zbiórka wszelkiego rodzaju złomu? Proszę o krótkie sprawozdanie na jednej kartce papieru na temat wyników w tym roku. 4. Będąc w Admiralicji, szczególnie interesowałem się pracą działu zbiórki złomu i cztery miesiące temu odbyłem tam zebranie. Wtedy kierował tym działem oficer marynarki, kapitan Dewar. Proszę o spra­ wozdanie, co się od tej pory działo ze złomem. 5. Spodziewam się również, że w tym tygodniu uzgodnimy opinie na temat funkcji Cywilnej Obrony Przeciwlotniczej oraz policji na wypadek inwazji. Lord tajnej pieczęci zajmował się tym na początku. Jednocześnie musimy się zastanowić, czy pozwolić na przeniesienie Cywilnej Obrony Przeciwlotniczej do Home Guard oraz postawienie jej do dyspozycji służb walczących. W jakim stopniu ograniczono wypłaty dla personelu Cywilnej Obrony Przeciwlotniczej? Powinny być one stale ograniczane. 6. Proszę o sprawozdanie na temat postępów w tworzeniu dywizji czołgów. Do 31 marca 1941 powinno być gotowych pięć dywizji pancernych, a do końca maja - jeszcze dwie. Proszę o informacje, jak dalece prognozy techniczne i ludzkie pozwalają na to. Proszę również o informacje, jaki jest projekt struktury i organizacji dywizji pancer­ nej. Powinno to się zmieścić na jednej kartce papieru; siły główne oraz pomocnicze. Premier do generała Ismaya 2 sierpnia 1940 Mundury dla Home Guard są sprawą bardzo ważną. Proszę o plan dostaw. (Do wykonania dzisiaj) Premier do pierwszego lorda 2 sierpnia 1940 Mój sprzeciw dotyczył natychmiastowego zatapiania bez zapew­ nienia bezpieczeństwa załogom. Trzeba zatapiać pojmany statek tyl­ ko wówczas, gdy ze względu na atak powietrzny lub inne powody militarne nie uda się go sprowadzić do portu jako zdobycz. Ujemne strony zatapiania statków, tracenie cennego tonażu, są oczywiste. Nie widzę powodu, dlaczego w 19 przypadkach na 20 Admiralicja nie

UPADEK FRANCJI

337

może umieścić załogi na pokładzie i odesłać statku do portu. Wyra­ żam sprzeciw wobec akcji podjętej w sosunku do Hermione* który to przypadek w zupełności zgadza się z ogólnymi zasadami podanymi wyżej. Premier do sir Edwarda Bridgesa 2 sierpnia 1940 W najbliższym czasie Gabinet powinien rozpatrzyć sprawę urlo­ pów oraz skróconych godzin pracy. Jest jeszcze dużo za wcześnie, aby uważać, że niebezpieczeństwo minęło. Mówienie pracownikom, że są zmęczeni - to błąd. Z drugiej strony pewne ulgi są konieczne. Proszę skontaktować się z panem Bevinem, lordem Beaverbrookiem oraz ministrem zaopatrzenia, tak by ich opinie były gotowe do prze­ dyskutowania na posiedzeniu Gabinetu. Chciałbym również wie­ dzieć, jak wygląda sprawa urlopów dla pracowników służb publicz­ nych i ministrów oraz osób na wysokich stanowiskach w sektorze publicznym. Coś będzie trzeba z tym zrobić, ale musimy bardzo uwa­ żać, żebyśmy nie zostali zaskoczeni, trwając w sierpniowym nastroju. Premier do lorda tajnej pieczęci oraz ministra spraw wewnętrznych 2 sierpnia 1940 Załączone memorandum lorda Mottistone'a o obowiązkach policji w przypadku inwazji podnosi bardzo trudną kwestię, którą należy szybko rozwiązać. Z pewnością nie możemy być odpowiedzialni za sytuacje, gdy policja powstrzymuje ludzi od oporu wobec wroga, składa broń oraz staje się sługą nieprzyjaciela na zajętym obszarze. Przyznaję, że nie bardzo wiem, jakie poprawki należy poczynić w tych przepisach. Chyba należy przyjąć zasadę, że policja powinna wycofać się z zajętego obszaru razem z ostatnimi oddziałami JKMo­ ści. Dotyczyłoby to również Cywilnej Obrony Przeciwlotniczej, stra­ ży pożarnych, etc. Służby te mogłyby być wykorzystane w innych rejonach. Z chwilą ogłoszenia inwazji zarówno policja, Cywilna Ob­ rona Przeciwlotnicza, straże pOfcarne, etc. być może powinny automa­ tycznie zostać częścią sił zbrojnych.

*

Hermione był małym greckim parowcem, który został przechwycony przez nasze krążowniki na Morzu Egejskim 28 lipca 1940 roku, gdy wiózł do­ stawy wojenne dla Włoch. W trakcie przechwytywania nasze statki zostały zaatakowane przez samoloty, w związku z czym parowiec zatopiono, a jego załogę pozostawiono w szalupach w pobliżu lądu (przyp. oryg.).

338

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Premier do generała Ismaya 3 sierpnia 1940 Wszystkie meldunki tajnych służb na temat sytuacji we Francji i in­ nych podbitych krajach proszę dawać do wglądu majorowi Mortonowi, który jest odpowiedzialny za informowanie mnie. Proszę dopilno­ wać wykonania polecenia. Premier do sekretarza stanu ds. wojny 3 sierpnia 1940 Wydaje mi się całkiem prawdopodobnym, że część sił generała de Gaulle'a zostanie wykorzystana w najbliższej przyszłości. Dlatego też sprawą szalenie istotną jest skompletowanie wyposażenia dla jego trzech batalionów, kompanii czołgów, głównych kwater etc. O ile mi wiadomo, działania w tym kierunku zostały już podjęte, ale byłbym bardzo wdzięczny, gdyby mógł je Pan maksymalnie przyspieszyć i poinformować mnie, w jakim stopniu sytuacja się poprawiła od cza­ su otrzymania notatki majora Mortona. Premier do sir Edwarda Bridgesa oraz do zainteresowanych 3 sierpnia 1940 1. Uważam, że okólnik na temat pracy w fabrykach i urlopów dla zakładów powinien zostać przedstawiony (niezależnie od uzgodnień Rady Produkcji) Gabinetowi we wtorek przez ministra pracy. Powin­ niśmy udzielać urlopów, nie stwarzając atmosfery urlopowej. Zatem wskazane jest przygotować takie zarządzenie, które zapobiegłoby nierównomiernemu rozkładowi urlopów. 2. Aprobuję list sir Horace'a Wilsona skierowany do ministerstw. Jest wynikiem moich poleceń. 3. Będę rad, jeżeli ureguluje Pan urlopy ministrów i dopilnuje, aby służby zrobiły to samo w przypadku wysokich oficerów wojskowych w rządzie. Premier do sir Edwarda Bridgesa 4 sierpnia 1940 Rozprowadzam wśród kolegów załączony raport na temat pier­ wszego użycia broni - rakiety przeciwlotniczej (Unrotated Projecti­ les) z kurtyną drucianą - w strefie Dover. Wydaje się, że ma to wielkie znaczenie i bardzo możliwe, że rozpocznie decydującą zmianę w re­ lacjach ziemia-powietrze, szczególnie jeżeli chodzi o statki i porty narażone na ataki bombowców nurkujących. Premier do profesora Lindemanna 4 sierpnia 1940 Co Pan przedsięwziął, aby skoncentrować dyskusje na sprawach żywności, żeglugi i polityki rolnej w obliczu następnych 12 miesięcy wojny? Trzeba będzie przewieźć 18 milionów ton żywności flotą handlową, zaorać 1,5 miliona akrów ziemi więcej i poinstruować de-

UPADEK FRANCJI

339

partament żywności, co do przedłożenia planu zwiększenia racji żyw­ nościowych i stworzenia dodatkowych rezerw. Powinno to być mo­ żliwe w świetle powyższych założeń. Premier do ministra lotnictwa oraz szefa sztabu lotnictwa 4 sierpnia 1940 Zagrożenie wrogimi działaniami Japonii powoduje, że musimy wy­ łączyć z akcji duże okręty niemieckie. Jak rozumiem, siły powietrzne mają zamiar przeprowadzić ciężkie ataki na te okręty, gdy tylko księ­ życ wejdzie w odpowiednią fazę. Celami najważniejszymi są Scharn­ horst i Gneisenau, znajdujące się w pływającym doku w Kilonii oraz Bismarck w Hamburgu i Tirpitz w Wilhelmshaven. Gdy chodzi o Bis­ marcka, to nawet kilkumiesięczne opóźnienie wpłynie w poważnym stopniu na równowagę na morzu. Będę wdzięczny za odpowiedź. Premier do generała lsmaya 5 sierpnia 1940 Nie jestem zadowolony z ilości ani z jakości informacji otrzymy­ wanych z nie okupowanych obszarów Francji. Jesteśmy tak samo od­ cięci od tych terytoriów, jak od Niemiec. Nie życzę sobie, aby nadcho­ dzące meldunki były przeglądane i analizowane przez różne władze wywiadu. Na razie major Morton przejrzy je za mnie i przekaże mi to, co będzie uważał za ważne. Przejrzy wszystko i przekaże mi orygina­ ły dokumentów. Dalej, oczekuję propozycji usprawnienia i rozszerzenia informacji na temat Francji oraz na temat utrzymania tam stałego dopływu agen­ tów. W tym celu można wykorzystać udogodnienia marynarki w razie potrzeby. Jeżeli chodzi o rząd Vichy, jest sprawą niewiarygodną, że mamy o nim tak mało informacji. W jakim stopniu wykorzystuje się agentów amerykańskich, szwajcarskich i hiszpańskich? Premier do generała lsmaya 5 sierpnia 1940 Jakie istnieją rozkazy na temat produkcji wyrzutni wieloprowadnicowych (Multiple Projectors U:P.) w grupach: 20, 10, 5 jak również pojedynczych? Jakie ilości: a) zwykłych rakiet, b) min powietrznych, c) zapalników fotoelektrycznych, d) zapalników radiowych zostały zamówione? Jakie są przewidywania odnośnie dostaw przez następne 6 miesięcy? Wkrótce zapalnik fotoelektryczny prawdopodobnie zastąpi minę powietrzną, gdy zastosuje się go w wyrzutniach wieloprowadnico-

340

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

wych na okrętach. Pociągnie to za sobą zmiany w prowadnicach. Ad­ miralicja powinna to wcześniej przestudiować, aby na okrętach JKMości nowe prowadnice mogły być założone w możliwie jak naj­ krótszym czasie od momentu, gdy ta zmiana będzie konieczna. Należy również zwrócić się do Admiralicji, jakie są postępy w wy­ strzeliwaniu min powietrznych z dział okrętowych na krótki dystans. Chcę odświeżyć sobie pamięć, co tu się działo, zanim opuściłem Ad­ miralicję. Premier do ministra górnictwa 6 sierpnia ¡940 Widziałem w sprawozdaniu, że poczynił Pan duże zapasy węgla latem do wykorzystania w zimie. Byłbym rad dowiedzieć się, jak da­ leko idą te bardzo przezorne posunięcia. W styczniu ubiegłego roku byliśmy bardzo ograniczeni w tym względzie. Mam nadzieję, że po­ dejmuje Pan kroki zabezpieczające. Premier do sekretarza stanu ds. wojny 7 sierpnia ¡940 Proszę o informację, czy szkoli się ludzi do użycia klejących bomb, które zaczynają teraz nadchodzić w większych ilościach. Premier do generała Ismaya 9 sierpnia ¡940 Proszę zwrócić się o oświadczenie Ministerstwa Zaopatrzenia na temat programu importu w różnych działach. Na ten temat powinien wypowiedzieć się profesor Lindemann. Chciałbym się z tym zapo­ znać. Nie został mi jeszcze w żadnej sensownej formie przedstawiony program na drugi fok wojny. Premier do ministra wojny 9 sierpnia 1940 Bardzo się zaniepokoiłem, gdy się dowiedziałem, że l dywizja, która ma. wyjątkowo dużo sprzętu, a także brygada Gwardii mają być rozstawione wzdłuż plaż, zamiast pozostawać w odwodach przygoto­ wane na kontratak. Jaka jest liczba wolnych dywizji i jakie są argu­ menty za tym, by trzymać na plażach dobrze wyposażone oddziały? Premier do lorda Beaverbrooka 9 sierpnia ¡940 Gdyby trzeba było wybierać między ograniczeniem produkcji dla lotnictwa a zmniejszeniem produkcji czołgów, poświęciłbym czołgi, choć nie przypuszczam, bym musiał wybierać, gdyż te sprawy na siebie nie zachodzą i dadzą się pogodzić. Z rozmowy z Partem wno­ szę, iż może się Pan dogadać z ministrem zaopatrzenia.

UPADEK FRANCJI

341

Premier do ministra informacji 9 sierpnia 1940 Jest sprawą ważną, aby popierać działalność generała de Gaulle'a po francusku w radiu i przekazywać tę propagandę do Afryki wszel­ kimi możliwymi środkami. Powiedziano mi, że pomogą w tym Bel­ gowie z Konga. Czy mamy możliwość przekazania stacjom zachodnioafrykańskim umowy, jaką zawarliśmy z de Gaulle'em? Premier do generała Ismaya 10 sierpnia 1940 Proszę o tygodniowe raporty dostaw dla wojska: amerykańskich siedemdziesiątekpiątek oraz trzystu karabinów dla Home Guard, w wyniku czego zwolni ona Lee-Metfordy. Proszę działać natych­ miast. Premier do generała Ismaya do Komitetu Szefów Sztabu 10 sierpnia 1940 Byłbym rad otrzymać sprawozdania od Komitetu Szefów Sztabu po naradzie z głównodowodzącymi siłami wewnętrznymi na temat amunicji do broni strzeleckiej na plażach i o posiadaniu odwodów. Premier do ministra górnictwa 11 sierpnia 1940 Uważałem, że wykorzysta Pan załamanie się eksportu, aby zwię­ kszyć zapasy w całym kraju. Mam nadzieję, że będzie to kontynuo­ wane, szczególnie w stosunku do naszych strategicznych zakładów gazowych, wodnych i elektrycznych. Zauważyłem, że dostawy gazu i elektryczności wzrosły o około 20%. Powinno nam się udać kumu­ lowanie dobrze rozmieszczonych zapasów, które z pewnością wyko­ rzystamy. Wysyłam notatkę do ministra transportu, by zwrócić mu uwagę na sytuację kolei. To zamieszanie spowodowane upadkiem Francji i utratą 3/4 na­ szych rynków eksportowych musiało postawić Pański dział w bardzo trudnej sytuacji. Po wysiłkach zwiększenia produkcji, bardzo trudno jest wytłumaczyć jej nagły spadek, ale nie wątpię, że ludzie to zrozu­ mieją. Faktycznie, to co mówi mi Pan o postawie górników z Kentu jest budującym świadectwem hartu ducha, który - jak wierzę - wpły­ wa na wszystkich pracujących w kraju. Premier do ministra informacji 11 sierpnia 1940 Ze względu na generała de Gaulle'a, sprawą najwyższej wagi jest przeprowadzenie audycji po francusku w północnej i zachodniej Afryce. Proszę dopilnować, aby radio BBC dostosowało się do tej potrzeby i proszę o sprawozdanie w poniedziałek o stanie uzgodnień.

342

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Z całą mocą podkreślam, że ma Pan wszelką władzę, aby zmusić BBC do posłuszeństwa. (Do wykonania dzisiaj) Premier do ministra transportu 11 sierpnia ¡940 Byłbym wdzięczny za pełne sprawozdanie o krokach podjętych przez Pański dział w przypadku trudności, które mogą wyniknąć z za­ mykania portów z powodu bombardowania. 1/4 naszego importu przechodzi przez port londyński, 1/5 przez Mersey, a l/10 przez Southampton, Kanał Bristolski oraz rzekę Humber. Musimy rozważyć sytuację, gdy te wejścia będą całkowicie lub częściowo zamknięte, wszystkie razem czy też pojedynczo. Nie wąt­ pię, że opracował Pan plan na wypadek różnych sytuacji. Ze względu na duży wzrost żeglugi może się tak zdarzyć, że porty będą tworzyły wąskie gardło. Przygotowania, jakie Pan poczyni, aby sprostać tym sytuacjom, mogą okazać się w najwyższym stopniu istotne. Premier do sir Edwarda Bridgesa 12 sierpnia 1940 Jaką pozycję zajmuje obecnie osoba pełniąca funkcję kontrolera drewna podlegającego Ministerstwu Zaopatrzenia? Proszę zwrócić się do Ministerstwa Zaopatrzenia o krótkie omó­ wienie obecnej sytuacji oraz polityki dotyczącej drewna. Premier do lorda tajnej pieczęci oraz do kapitana Margessona 12 sierpnia 1940 Powinienem wygłosić ogólne oświadczenie na temat wojny obej­ mujące pierwszy rok jej trwania jak również pierwszy kwartał pracy nowego rządu, zanim Izba zakończy kadencję. Tego się oczekuje i myślę, że wtorek - 20 sierpnia - jest dniem najlepszym. To będzie, oczywiście, sesja publiczna. Proszę dać mi znać, czego Pan sobie życzy. Jeszcze jest czas, aby to ogłosić w tym tygodniu. Sprawę ułatwiłoby nagranie całego przemówienia lub tych frag­ mentów, które będą interesujące dla ogółu; można by je potem powta­ rzać w radiu wieczorem. Czy jest to możliwe bez podejmowania uchwały? A jeżeli nie, to czy w tym tygodniu można byłoby ją pod­ jąć? Nie sądzę, aby Izba się sprzeciwiała. Premier do ministra spraw wewnętrznych 12 sierpnia 1940 Przesłane projekty (na temat instrukcji dla policji na wypadek in­ wazji) nie zgadzają się z moim rozumieniem ostatnich decyzji Gabi­ netu. Nie zachęcamy, ani też nie zamierzamy zachęcać do walki ludzi spoza sił zbrojnych, ale jej nie zabraniamy. Policję i służby Cywilnej

UPADEK FRANCJI

343

Obrony Przeciwlotniczej należy podzielić na jednostki walczące i nie walczące, uzbrojone i nie uzbrojone. Uzbrojone będą współpracować z Home Guard oraz oddziałami regularnymi w swojej okolicy i (jeże­ li zajdzie taka potrzeba) z nimi się wycofywać, zaś te nie uzbrojone będą aktywnie pomagać w przeprowadzeniu polityki „nieruszania się cywilów z miejsca". Gdyby znalazły się na obszarze zajętym przez wroga, mogą się poddać wraz z resztą mieszkańców. Ale nie wolno im współpracować z nieprzyjacielem w utrzymywaniu porządku, czy w jakikolwiek inny sposób. Mogą jedynie pomagać ludności cywil­ nej. Premier do ministra transportu 13 sierpnia 1940 Chciałbym wiedzieć, jakie zapasy węgla posiada obecnie kolej i jak można to porównać ze stanem przeciętnym. Wraz ze wstrzymaniem eksportu do Europy powinna wystąpić wielka nadwyżka i wierzę, że wykorzystuje to Pan do zapełnienia każdego składu, abyśmy mieli na kolei dobrze rozłożone zapasy na wypadek zakłóceń, czy szczególnie srogiej zimy. Negocjacje na temat ceny nie powinny wstrzymywać przebiegu tworzenia zapasów. Jeżeli okaże się to konieczne, trzeba będzie ustanowić jakąś formę arbitrażu, w celu dopilnowania, by ceny były uczciwe. Premier do ministra wojny 13 sierpnia 1940 Jeżeli z powodu braku sprzętu i innych środków trzeba ograniczyć liczbę czynnych członków Home Guard, to czy nie można by utwo­ rzyć rezerwy Home Guard, której członkowie na razie nie mieliby broni ani mundurów, a jedynie opaski na rękawach? Jedynym ich obowiązkiem byłoby uczestniczenie w kursach lokalnych uczących użytkowania prostej broni (takiej jak „koktajl Mołotowa") oraz mel­ dowanie się po instrukcje w przypadku inwazji. Jeżeli nie podejmie się kroków w tym kierunku to ci, którym odmó­ wiono, będą zdziwieni i zawiedzeni i jeden z pierwszorzędnych ce­ lów przyświecających powołaniu Home Guard - stworzenie ludziom okazji do niesienia pomocy - zostanie stracony. Bardzo zależy mi na tym, aby uniknąć zawodu i frustracji, która u ludzi spowoduje wstrzy­ manie rekrutacji do Home Guard. Proszę o odpowiedź, co sądzi Pan o tej propozycji. Premier do generała Ismaya 19 sierpnia 1940 Czy to prawda, co twierdzi admirał John Cunningham, iż jedynym odpowiednim dniem na operację „Menace" (Dakar) jest 12 września i że jeżeli nie wykorzysta się tego dnia z powodu sztormu, następnymi takimi dniami są dopiero 27 lub 28 września, gdy pływy i księżyc

344

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

będą znowu odpowiednie? To wszystko nasuwa bardzo poważne py­ tania. Admirał nie może się upierać, że jedynie w idealnych warun­ kach pływów i fazy księżyca można zaczynać operację. Trzeba ją rozpocząć jak najwcześniej, jak tylko warunki będą dostateczne, cho­ ciaż nie najlepsze. Na wojnie ludzie muszą walczyć w różnym czasie i w różnych warunkach. Będzie niedobrze, jeżeli sprawa się przeciąg­ nie poza 8 września. Proszę o meldunek na ten temat jeszcze dziś. Premier do generała lsmaya 21 sierpnia 1940 Nie przekonują mnie te argumenty na temat miotaczy ognia. Kwe­ stię trzeba rozwiązać w relacji do innych form wysiłku wojennego. Prawdopodobieństwo inwazji kolumny wojska maszerującego tą właśnie przełęczą, na której zainstalowano urządzenie wydaje się sła­ be. Pomysł powołania komisji ds. paliw płynnych dla potrzeb wojska jest niepotrzebnym rozbudowywaniem struktury organizacyjnej. Nie wątpię, że ta metoda byłaby może skuteczna przy nadarzającej się okazji, ale czy się ona nadarzy w planowanym miejscu? Wojska nie pójdą drogami, zanim nie oczyszczą ich przy pomocy małych oddzia­ łów i nie zabezpieczą flank z obu stron wąwozu. Premier do pierwszego lorda 22 sierpnia 1940 Czekam na Pańskie propozycje na temat wznowienia programu bu­ dowy okrętów liniowych, który to program został zaakceptowany z mojej inicjatywy przez poprzedni Gabinet. Nie można tego załatwić w oderwaniu od ogólnego zapotrzebowania na stal i siłę roboczą, ale zasadniczo popieram ideę wznowienia. Mam nadzieję, że zostanie wykorzystana okazja dla likwidacji ogromnych zaniedbań w przerabianiu okrętów typu Royal Sovereign na odpowiednio uzbrojone, obłe statki z poszerzonym dnem i opance­ rzonym pokładem. Będą one potrzebne w przyszłym roku do ataku na Włochy. Jest sprawą pożałowania godną, że nie mamy ich już teraz. Z pewnością powinny mieć pierwszeństwo przed budową pancerni­ ków. Premier do generała lsmaya 24 sierpnia 1940 Proszę o meldunek na temat sytuacji majora Jefferisa. Przez kogo jest zatrudniony? Komu podlega? Uważam go za wyjątkowo zdolne­ go i przebojowego oficera. Sądzę, że powinien być przeniesiony na wyższe stanowisko, awansowany do stopnia podpułkownika, co da mu większą władzę.

UPADEK FRANCJI

345

Premier do szefa sztabu lotnictwa oraz zastępcy szefa sztabu lotnictwa 24 sierpnia 1940 Sprawą szalenie istotną jest zwiększenie zarówno liczby eskadr sa­ molotów jak i ich załóg dostępnych natychmiast. Po roku wojny wyposażyliśmy operacyjnie jedynie 1750, z których znowu jedynie 3/4 mamy do dyspozycji. Nie może to Pana zadowalać, bo jest to mniej niż przed wojną. Premier do ministra transportu 25 sierpnia 1940 Z zainteresowaniem przeczytałem Pańskie memorandum na temat portu Clearance. Zauważyłem, że minister żeglugi ma wątpliwości, czy kraj może być zaopatrywany przez porty zachodniego wybrzeża na taką skalę, jaką Pan proponuje. Proszę o opinię. Czy częste awarie w okresie ostatniej zimy nie podają w wątpli­ wość sposobu przygotowania systemu kolejowego na wypadek na­ głych perturbacji? Niewątpliwie poczyniono kroki dla importu ropy, która nie jest czę­ ścią programu żywnościowego, ani zaopatrzeniowego. Okazuje się, że przeszło 2/5 importu ropy przechodziło w czasach pokoju przez Londyn i Southampton. Nasze zapasy są duże, ale gdyby trzeba było użyć transportu samochodowego dla odciążenia kolei, to zużycie, oczywiście, wzrośnie. Przypuszczam, że przedyskutował Pan z ministrem żywności oraz ministrem zaopatrzenia sprawę programów importu, aby można było opracować plany alternatywne na wypadek poważniejszych sytuacji. Premier do ministra wojny 25 sierpnia 1940 Z dużym zainteresowaniem śledzę wzrost i rozwój nowych forma­ cji Home Guard, znanych pod nazwą „oddziały pomocnicze". Z tego co słyszę, jednostki są organizowane w sposób przemyślany, a więc w przypadku inwazji powinny sprawdzić się jako pożyteczne uzupełnienie sił regularnych. Proszę informować mnie o postępach prac. Premier do pierwszego lorda oraz pierwszego lorda morskiego 25 sierpnia 1940 Załączone sprawozdania pokazują straty przeszło 40 tysięcy ton, to jest meldunek z jednego tylko dnia. Sprawa jest tak poważna, że wy­ maga specjalnej uwagi Gabinetu Wojennego. Czy może Pan wobec tego przygotować sprawozdanie przedstawiające ostatnie straty, ich przyczyny oraz środki zaradcze podjęte przez Admiralicję w celu przeciwdziałania, w których Gabinet Wojenny może pomóc?

346

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Byłbym rad, gdyby to sprawozdanie zostało przedstawione Gabine­ towi Wojennemu w następny czwartek. (Do wykonania dzisiaj) Premier do generała Ismaya 25 sierpnia 1940 Proszę przedstawić Ministerstwu Wojny sytuację, którą wykryto w Slough. Proszę zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo związane z dużą koncentracją pojazdów i na konieczność ich rozdzielenia i ukrycia. Trze­ ba przeanalizować plan decentralizacji tej zajezdni. Powinniśmy również dopilnować zakazu gromadzenia tam zapasów, czy też pojazdów uszko­ dzonych. Nie możemy dopuścić do ogromnej straty, jaką byłoby znisz­ czenie w wyniku ataku lotniczego tysiąca cennych pojazdów. Premier do ministra lotnictwa 25 sierpnia 1940 W czwartek wizytowałem lotnisko Kenley, spotkałem się ze wspo­ mnianym artylerzystą i odpalono przy mnie rakietę. Co więcej, komi­ sja Admiralicji, której przewodniczyłem na początku roku, wpadła na pomysł użytkowania tych kłopotliwych rakiet. Znam dobrze ten te­ mat. Ministerstwo Lotnictwa nie po raz pierwszy rozciąga swoje po­ trzeby i, wykorzystując uprzywilejowaną pozycję, spycha na dalszy plan inne rodzaje nie mniej ważnej produkcji. Zgadzam się, że rakiety PAC* były dobrą tymczasową obroną przed atakiem z niskiego puła­ pu, ale muszą one zająć swoje miejsce w planie ogólnym. Osobiście uważam, że wystarczy 5 tysięcy rakiet miesięcznie, ale jestem skłon­ ny zgodzić się na 1500 tygodniowo lub 6 tysięcy miesięcznie. Ta liczba może zostać zwiększona, jeżeli odzyskiwanie drutu, o czym Pan wspomina, okaże się skuteczną formą oszczędzania. (Do wykonania dzisiaj) Premier do ministra wojny 25 sierpnia 1940 Ministerstwo Wojny przejęło od Gabinetu Wojennego odpowie­ dzialność za sprawy związane z bombami z opóźnionym zapłonem. One mogą odegrać rolę w ataku wroga. Pewna ich ilość została zrzu­ cona na City wczoraj wieczorem, co spowodowało zakłócenia. Mogą je nawet wypróbować na Whitehallu! Toteż wydaje mi się, że należy podjąć energiczne wysiłki w celu dostarczenia odpowiedniej liczby oddziałów, aby zajęły się w dużych ośrodkach tą formą ataku. Muszą być one w wysokim stopniu mobilne, aby nie marnować ludzi i mate* Inicjały oznaczające rakietę „Parachute and Cable", „Spadochron i prze­ wód". Była ona jedną z form rakiety przeciwlotniczej.

UPADEK FRANCJI

347

riałów. Muszą przemieszczać się ciężarówkami z jednego miejsca na drugie. Zakładam, że działa dokładny system meldowania o wszy­ stkich niewybuchach oraz o czasie ich zrzutu, i że te informacje będą natychmiast wysyłane do sekcji obrony terytorialnej oraz do poszcze­ gólnych oddziałów lokalnych. Służba ta jest wysoce niebezpieczna i musi być uznana za szczególnie zaszczytną, a po skutecznym wyko­ naniu zadań, powinna być uhonorowana nagrodami. Rad byłbym zobaczyć Pańskie plany nowej sekcji, łącznie z liczba­ mi, a także krótkie sprawozdanie z dotychczasowej pracy z uwzględ­ nieniem zastosowanych metod. Przypuszczam, że jest Pan w konta­ kcie z odpowiednimi autorytetami naukowymi. Z drugiej strony zwracam się do Ministerstwa Lotnictwa o informa­ cje na temat możliwości „odwdzięczenia" się wrogowi tą samą metodą. (do wglądu dla generała Ismaya). Premier do ministra lotnictwa 25 sierpnia 1940 Nie uważam, żeby miał Pan rację, utrzymując w czasie tak ciężkich walk, liczbę dywizjonów łączności na obecnym poziomie. Jedynym celem powinien być z pewnością wzrost rezerw i siły operacyjnej dy­ wizjonów oraz rozwiązanie problemu samolotu ćwiczebnego. Chyba dominującą sprawą powinna być „siła bojowa". Wszystko winniśmy temu podporządkować; wygoda administracji czy lokalne, wąsko po­ jęte interesy, muszą ustąpić. Na pańskim miejscu przetrząsałbym i przetrząsał ponownie. Byłem zdziwiony, widząc tak ogromną liczbę samolotów w Hedon i raczej zrezygnowałbym z latania członków rządu na inspekcje, ponieważ to wyłącza samoloty z walki. Przypuszczam, że Hedon może dostarczyć przynajmniej dwa dobre dywizjony samolotów myśliwskich czy bombowych z rezerw, wyda­ dzą też maszyny do wykonywania ćwiczeń. W nagłym przypadku można je włączyć do walki. Czy nie powinien Pan wziąć pod uwagę pozamilitarnego aspektu sił powietrznych? Naturalną tendencją każdego dowódcy jest trzymanie w ręku tyle, ile się tylko da. Admirałowie postępują dokładnie tak samo. Jeżeli zrobi się solidny przegląd, okaże się, że mamy wiele zapasów. Mam nadzieję, że weźmie Pan pod uwagę poglądy starego przyja­ ciela. Premier do pierwszego lorda i pierwszego lorda morskiego 27 sierpnia 1940 Uprzejmie proszę o przekazanie admirałowi Cunnighamowi, głów­ nodowodzącemu na Morzu Śródziemnym, od premiera i ministra ob­ rony, co następuje:

348

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Głównym celem rozkazu było zabezpieczenie Aleksandrii. Tylko ograniczona ilość wojska może być trzymana w Mersa Matruh, tego się Pan dowie u naczelnego dowódcy wojsk Bliskiego Wschodu. Trzeba wszelkimi sposobami bronić tej pozycji. Jeżeli jednak ona i pośrednie pozycje zostaną sforsowane, trzeba będzie utrzymać linię od Aleksandrii na południe, wzdłuż Delty. Atak lotniczy na flotę w Aleksandrii niekoniecznie musi być mniej skuteczny z odległości 120 mil niż 20 mil, jako że samoloty często latają z prędkością 300 mil na godzinę i mają dostatecznie duży zasięg. Z praktyki wynika, że lepiej jest mieć lotniska na tyłach frontu. Nie przenosi się ich jedno­ cześnie z frontem armii. Wszyscy tutaj rozumieją fatalne konsekwen­ cje ewentualnego upadku Aleksandrii, co pociągnie za sobą koniecz­ ność opuszczenia Morza Śródziemnego przez flotę. Jeżeli ma Pan jednak jakiś pomysł na bardziej skuteczną obronę Mersa Matruh czy innych wysuniętych pozycji, byłbym wdzięczny, gdyby mi je Pan przekazał. Premier do generała lsmaya, dla połączonego sztabu planowania 28 sierpnia 1940 Teraz, gdy nadejdą dłuższe noce, trzeba zająć się sprawą zaciemnie­ nia. Jestem zwolennikiem nie tyle samego zaciemnienia, co wyboru jego możliwości. W tym celu należy wypracować rozbudowany sy­ stem pomocniczy elektrycznego oświetlenia ulic. Centrum Londynu oświetlane gazem musi mieć pierwszeństwo. Odnośnie centralnych dzielnic innych wielkich miast należy również rozpatrzyć najlepsze metody i opracować lokalne plany. W ten sposób będzie można świat­ ła przygaszać lub rozjaśniać, czy wreszcie całkowicie gasić z chwilą ogłoszenia alarmu przeciwlotniczego. Światła nie powinny być za jasne. Trzeba również rozpatrzyć możliwość przygaszania świateł w oknach wystawowych. Tam, gdzie zdecydowano, aby fabryki pra­ cowały w nocy bez względu na zaciemnienie, należy zastosować przyciemnione światła w okolicy, zamazując w ten sposób cel. Należy wziąć pod uwagę możliwość zastosowania fałszywych i mylących świateł na otwartym terenie w odpowiedniej odległości od zagrożo­ nych punktów. Premier do ministra lotnictwa szefa sztabu lotnictwa oraz generała lsmaya 29 sierpnia 1940 W czasie mojej wczorajszej wizyty na lotnisku Manston bardzo zaniepokoił mnie fakt, że chociaż od czasu ostatniego nalotu minęły cztery pogodne dni, leje na lądowisku pozostały nie wypełnione i lot-

UPADEK FRANCJI

349

nisko ledwie nadaje się do użytku. Pamiętając co Niemcy zrobili z lot­ niskiem w Stavanger i ten ogromny pośpiech, z jakim wypełniono kratery, muszę stanowczo zaprotestować przeciw tak opieszałej meto­ dzie naprawiania szkód. Łącznie pracowało 150 osób wraz z persone­ lem sił powietrznych. Ci dawali z siebie wszystko. Wszystkie dziury muszą być wypełnione w maksymalnie krótkim czasie, który nie powinien przekroczyć 24 godzin. Każdy przypadek, kiedy lej pozostaje nie wypełniony należy zgłaszać wyższym wła­ dzom. Aby zapewnić lepszą obsługę, trzeba będzie stworzyć specjal­ ne grupy do wypełniania ubytków. W sprawie lotnisk na południu Anglii, które narażone są na najsilniejsze ataki, można zacząć od dwóch takich grup, składających się z 250 ludzi każda. Należy zaopa­ trzyć je w odpowiedni sprzęt, aby w ciągu kilku godzin mogły prze­ nosić się do pracy w innym miejscu, które wymaga naprawy. Tymcza­ sem na każdym lotnisku, nie tylko na obszarze atakowanym, trzeba zebrać zapasy żwiru, gruzu i innych materiałów wystarczających do wypełnienia przynajmniej 100 kraterów bez konieczności uzupełnia­ nia zapasów. W ten sposób grupy naprawcze miałyby od razu na miej­ scu wszystkie materiały. Niedawno widziałem jak Niemcy likwidowali leje po bombardo­ waniu za pomocą skrzyń wypełnionych żwirem. Zastępca szefa szta­ bu Marynarki Wojennej zwrócił moją uwagę na to podczas operacji norweskiej. Może odnajdzie on depeszę na ten temat? Jakiemu działowi w Ministerstwie Lotnictwa podlega teraz ta spra­ wa? Po wypełnieniu lejów można próbować je maskować udając, że jeszcze nie zostały wypełnione, ale to już są subtelności. Premier do generała Ismaya (Dla wszystkich zainteresowanych działów, łącznie z działem służb bezpieczeństwa wewnętrznego, Ministerstwem Przemysłu Lotnihzego oraz ministrem zaopatrzenia) 30 sierpnia 1940 Spodziewamy się, że w wyniku nalotów zostanie zniszczonych wiele szyb, a w zimie szkło może być trudno dostępne. Jeżeli okien się nie naprawi, to budynki będą poważnie uszkodzone. Należy bardzo oszczędnie gospodarować szkłem. Tam gdzie szyby są wytłuczone, część okien należy zabić deskami, a szyby wstawiać w jednym lub w dwóch. Nie stać nas na szklenie wszystkich okien. Całe szkło powinno być odłożone w szklarniach. W Manston widzia­ łem dużą szklarnię, z ogromną ilością stłuczonego szkła, stała bez­ użyteczna. Kazałem resztę pieczołowicie przechować.

350

OSOBISTE NOTATKI I TELEGRAMY PREMIERA

Jaka jest sytuacja z dostawami szkła? Chyba należałoby naciskać na producentów. Wszystkie budynki rządowe powinniśmy wyposażyć w zapasowe okna, które w przypadku zniszczenia zostaną wymienione. Proszę o wyczerpujące sprawozdanie na ten temat. Premier do generała Ismaya 31 sierpnia 1940 Jeżeli Indie Francuskie chcą handlować, to powinno się je zmusić do zadeklarowania poparcia dla generała de Gaulle'a. W przeciwnym wypadku - żadnego handlu! Nie jest to sprawa, którą można zlekce­ ważyć. Należy poinformować sekretarza stanu ds. Indii. Dostęp do wszystkich kolonii francuskich jest teraz bardzo ważny. Premier do generała Ismaya 31 sierpnia 1940 Nie aprobowałem dalszego wysyłania ciężkich czołgów na Bliski Wschód poza tymi, które już tam zostały wysłane. Chociaż, w zasa­ dzie, pożądane jest dokończenie wysyłki pełnej dywizji pancernej, to dalsze dostawy muszą być rozpatrywane w relacji do sytuacji, w któ­ rej znajdują się siły krajowe. Te decyzje nie mogą być podejmowane bez konsultacji ze mną, abym następnie mógł poradzić się Gabinetu. Premier do ministra zaopatrzenia 31 sierpnia 1940 Bardzo się cieszę, że rosną zapasy materiałów niezbędnych do pro­ wadzenia wojny chemicznej. Proszę poinformować mnie, jakie to są w tej chwili wielkości. Liczba koniecznych pojemników powinna do­ równywać dostawom. Czy te zapasy są trwałe? Proszę pilnować tej sprawy.

INDEKS Nazwy okrętów i statków zostały ujęte w cudzysłów

A Aachen (Aix-la-Chapelle) 29 Abbeville 46, 59, 71, 78, 148 Abisynia 4, 120, 121, 126 Abrial Ul, 114 Aden 44 Admiralicja 9-11, 16, 38, 47, 58, 59, 72, 81, 82, 94, 100, 101, 105-107, 116, 124, 127, 132, 140, 163, 173, 221, 222, 230, 236-240, 246, 251, 253 -255, 272, 273, 276, 278, 282, 287, 289, 290, 292, 293, 295, 299, 301, 303, 315, 322-324, 326, 329, 335, 336, 340, 345, 346 Adriatyk 129 Afnka 4, 24, 49, 64, 113, 126, '145, 146, 156, 170, 180, 182, 184, 186, 192, 196, 200-202, 205, 206, 208, 210, 211, 213, 219-224, 232, 233, 243, 327? 341 Aintree 170 Aisne 44, 111, 141, 149, 178, 190 Alberta Kanał 10, 28, 32-35, 38 Aldershot 275 Aleksandria 127, 235, 236, 241, 322, 348 Alexander A. V, pierwszy lord Ad­ miralicji 2, 12, 76, 99, 114, 218, 232 Algier 224, 232, 235, 241

Alzacja 50, 64, ¡89 Amery, lord L.K.M. 13,173 Amiens 46, 59, 64-66, 71, 79, 106, 149 Amsterdam 34, 312 Anderson sir John 13 Andersona schrony 171,271 Antwerpia 10, 33, 38, 40, 309 Ardeny 27, 31, 33, 36-38, 74 „Ark Royal" 237, 241, 322, 323, 331 Armada Moskitów 99, 105 Armia Czerwona 137 Arras 46, 52, 53, 59, 64-66, 6871, 75, 77, 81, 83 Arrow Park 170 Amleria Królewska 79 Arundel 308 Ashford 308 Asąuith H.H, earl 283 Ateny 260 Atlantyk 5, 6, 133, 141, 143, 184, 186, 188, 189, 228, 243, 255, 272, 302, 326 Attlee Clement I, 8-10, 12, 18, 63, 110, 113, 123, 209, 263 Austerlitz 38 Australia 54, 106, 127, 140, 164, 196, 248 Austro-Węgry 119

B Bałkany 129, 224 Baldwin Stanley, earl

120

352 Bapaume 65, 68 Bardufosse 163 Barham 289 Barratt sirA.S., marszałek lotnic­ twa francuskiego 157, 158 Basra 165 Battenberg 283 Battle 31 Baudouin Paul, sekretarz francu­ skiego Gabinetu Wojennego 110, 178, 180, 217 Bawaria 131 BBC 264, 341, 342 Beachy Head 173 Beaumana siły 148, 149 Beauvais 154 Beaverbrook lord Max 1, 11,13, 163, 179, 252, 320, 336, 337, 340 Belgia 27, 30, 32-36, 38, 53, 74, 83, 91, 92, 95, 249, 265, 292, 304, 319 Berehaven 153 Bergues 86, 97, 103 „Berkeley" 212 Berlin 120, 134, 143, 261 Berno 172 Besarabia 137 Besson 30 Bethune 93 Bevin 1, 11, 13, 112, 337 Biały Dom 23, 109, 188 Billótte, generał 28, 30, 33, 52, 53, 57, 61, 62, 65, 66, 75, 85 „Bismarck" 335, 339 Błękitny Nil, prowincja 126 Blackpool 170 Blanchard, generał francuski 66, 68, 70, 71, 74, 85, 92, 93, 124 Blenheim 31 Bliski Wschód 162, 165, 173175, 253-255, 269, 348, 350 Bock von, general 29, 30, 32, 149 Bombaj 140, 165 Bordeaux 178, 184, 188, 200, 201, 203, 211, 212, 216, 219, 220, 225, 230, 232, 259

UPADEK FRANCJI Borkum 246 Boulogne 58, 72, 74, 78, 79, 83, 100, 117, 249, 274, 283, 299, 308, 332 Bourne 251 Brauchitsch von, generał niemie­ cki 76, 77, 78 Breda 33 Brema 309, 327 Brest 192-194, 290, 299, 312 „Bretagne" 241 Bretania 140, 178, 182, 192, 211, 212 Briare' 138, 153, 192, 232 Bridges sir Edward 1, 17, 18, 139, 251, 252, 319, 320, 326, 329, 337, 338, 342 Brightlingsea 101 Brighton 258, 266-268, 307, 308 Brooke sir Alan, marszałek 74, 76, 95, 97, 178, 191-194, 258, 268, 269, 299, 300 Brown Ernest 13 Bruksela 39, 53, 312 Brygada Morska 78 Brytyjski Korpus Ekspedycyjny '35, 83 Brytyjskie sity ekspedycyjne 4, '44, 50, 51", 53, 62, 67, 72, 80, 82, 83, 85, 86, 94, 95, 97, 101, 106, 117, 118, 132, 139, 140, 141, 144, 165, 198, 267 Bukowina 137 Bullitt William 143, 179

C Calais 58, 61, 72, 74, 78-83, 89-91, 100, 148, 249, 274, 299, 300, 313 Caldecote, wicehrabia 13 Cambrai 53, 64, 65, 68-70, 83 Campbell sir Ronald, ambasador bryt. we Francji 201, 205211, 212, 215 Campinchi César 220

353

INDEKS Cange 184, 201 Carlton, klub 206 Can; general 166, 169 Carvin 85 Casablanca 200, 220, 235, 236 Cassel 83, 92-94 Catapult, operacja 225, 236, 237 Cavour 119 Chamberlain Artur Neville, pre­ mier (1937-1940) 1,7-9,12, 18, 37, 63, 87, 120, 123, 263 Chartum 126 Chartwell 34 Chautemps 200, 204, 214, 216, 220, 222 Cherbourg 193, 194 Ciano di Cortelazzo, politxk wło­ ski 119, 122, 128-131, 261, 262, 264, 280 Clemenceau Georges 154, 180, 184, 204 Comines 86, 95 Cooper Albert Duff 13, 200, 221 Cooper T.M., lord 14 Corap, general 36, 43 Corbin Pierre 206, 208, 210 Cork and Orrery, lord, admiral 53 Cripps sir Stafford, ambasador w Moskwie 119, 134, 136 Cromarty 296-298, 300 Cromwell 204, 303, 313 Cross 13 Cultivator nr 6 250, 319, 320 Cunningham, admiral 343 Cuxhaven 309 Czang Kaj-szek 331, 334, 335 Czechosłowacja 265

D D-Day 310 Dakar 236, 241, 343 Daladier Edward 45, 56, 64, 220, 221

46,

51,

Dal to n Hugh 13 Dania 126, 248, 265 Danton 235 Dardanele 15 Darlan, admiral 110-112, 138, 159, 160, 179, 185, 200, 217, 218, 220, 225, 230-232, 240 Deal 307, 308 Deklaracja Unii 209, 211, 213 Delta 348 Denain 67 Dendre 53 Dewar, kapitan 336 Dieppe 61, 149 Dijon 190 Dill sir John, marszałek 20, 44, 50-52, 58, 62, 65, 71-73, 81, 89, 110, 153, 157, 252 Dinant 39 Douai 67, 83 Dover 58, 82, 100, 104, 109, 138, 168, 258, 266, 272, 275278, 284, 290, 291, 295, 296, 297, 298, 299, 300, 301, 304, 306, 307, 308, 312, 338 Dowding, lord 42, 146, 155, 284 Dowództwo Połączonych Opera­ cji 251, 254 Downing Street 80, 200, 212, 213 Droga Birmańska 259, 331, 334 Dunaj 137 Duncan sir Andrew 13 „Dunkerąue" 235, 240, 241 Dunkierka 30, 57, 58, 62, 71, 74, 76, 78-82, 85-89, 96, 97, 99, 100, 101, 103, 105-109, 111, 114-116, 138, 140, 141, 144, 147, 149, 178, 191, 193, 196-198, 244, 250, 259, 268, 284 Dupuy 232 Dyle, rzeka 28, 35 Dynamo, operacja 52, 59, 100, ' 116 Dywizja Górali Szkockich 138, 148, 149, 152

354

E Eastbourne 308 Eden Anthony 12, 54, 82, 91, 123, 144, ¡53, 157, 167, 192 Egipt 165, 174, 223, 259, 269, 321 Eisenhower Dwight David, gen. ameryk. 1943-45 nacz. dow. Sojuszniczych Sił Ekspedycyj­ nych 2, 192 Emden 309 „ Erebus" 258,276,277,279 Estonia 137

F Fayolle, generałfranc. 110 Finlandia 133 Flandria 77 Foch F, marsz, franc. 35, 42, 56, 154, 274, 329 Fonblanąue E.B. de, gen. bryt. 194 Forbes sir C.M., admirał 293 Foreign Office 18, 200, 207, 211, 265, 334 Forth 284,297 Francja 1, 2, 4, 27, 29-38, 40, 49, 50, 52-55, 62, 77, 87, 91, 92, 106, 111, ¡13, 114, 118135, 138-149, 153, 155-161, 165, 166, 170, 178-192, 196210, 213-227, 231-234, 238, 239, 242, 243, 246, 258-261, 265, 266, 268, 272, 275, 283, 284, 290, 303-305, 312, 314, 319, 321, 323-325, 329, 333, 338, 339, 341 Franklyn sir H.E., generał 68, 69 ' Friedrich 274 Furnes 86, 97

UPADEK FRANCJI

G Gabinet Wojenny 1, 7, 9-12, 15-23, 27, 36-39, 42, 43, 5062, 65, 66, 68, 72, 75, 89, 100, 110, 119, 121, 124, 138, 139, 153, 155, 158, 160, 166, 167, 178, 184, 186, 187, 199, 200, 205-221, 227, 234, 240-242, 246, 252, 253, 266, 289, 293, 319, 320, 324-326, 337, 338, 342, 344-346, 350 Gamelin M. G., generał 27-29, 33, 36, 39, 43, 45, 46, 48, 49, 52, 56, 61, 64, 66, 75 Garibaldi Giuseppe 119 Gaulle Charles de, general 154, 156, 160, 162, 170, 183, 200, 206, 208-212, 215, 216, 219, 221, 223, 231, 243, 326, 338, 341, 350 Genewa 122 Gensoul, admirał franc. 239, 240 Genua 112 Georges, generał 33, 36, 39, 43, 53, 58, 62, 66, 106, 138, 155, 156, 179, 191, 224, 231 Gestapo 118 Gette 38 Gibraltar 4, 44, 124, 130, 224, 237, 243, 259, 262, 322-324, 331 Giraud, generał 28, 43, 49 Gironde 220 Glasgow 328 „Glasgow" 278 „Gneisenau" 235, 339 Godefroy, admirai franc. 241 Gôring Hermann 303, 310, 314, 317 Gort John Standish, lord 33, 39, 47, 53, 57, 58, 61, 62, 65, 66, 68, 70-76, 79-83, 85-87, 89, 91, 92, 94, 97-99, 105, 107, 109, 111, 118, 124, 141, 191, 221

355

INDEKS Cravelines 77, 79, 82, 83, 86, 91, 97 Gravesend 142, 308 Graziarli, marszałek 128 Grecja 127 Greenwood Arthur i, 11, 12, 63 Gris-Nez 274, 276, 277, 304 Guadalcanal 15 Gubbins, batalion 272

H Haga 34 Haider, gen. niem, 29, 74, 76, 77, 303, 306 -308, 314 Halifax lord, Edward Frederick Lindley Wood 8, 10, 12, 120, 123, 125, 179, 183, 206, 232, 263 Hankey, lord 13 Hannut 38 Harwich 59, 247, 266, 278, 284, 300 Hastings 308 Hawr 35, 72, 149-152, 159. 308, 309, 312 Hazerbrouck 76, 93 Hendon 153, 159 „Hermes" 241 „Hermione" 336 Herriot Edouard 178, 183,205, 220 Himmler Heinrich 262 Hindi, język 50, 51 Hirson 36 Hiszpania 24, 112, 131, 220, 223, 224, 227, 259, 322, 323 Hitler Adolf 2, 16, 23, 28, 29, 38, 74, 76-78, 82, 91, 92, 103, 104, 117, 120-125, 130-135, 143, 147, 155, 172, 182, 183, 186, 189, 196, 199, 202, 204, 223, 224, 226-230, 234, 258, 259, 261-265, 282, 291, 298, 301-306, 308, 310, 311, 327, 329 Hoare sir Samuel 8, 120

Holland C.S., kapitan 237, 239, 240 Hollis sir Leslie, pułkownik 1, 19, 297 Home Fleet 275, 276, 302, 312 Home Guard 162, 167, 175, 270-274, 280, 288, 290, 313, 333, 336, 341, 343, 345 „Hood" 237, 279, 322, 323, 331, 335 Hopkins C.J.W. 250,251 Hore-Belisha Leslie 36 Horn Reef 247 Hove 267 Hudson Robert 13 Hull, pułkownik 129, 143 Humber 173, 247, 266, 289, 302, 342 Hurricane 31 Hity 38 Hythe 308

I India Office ,173 Indie 3, 4, 7, 13, 18, 50, 51, 54, 106, 140, 162, 164, 165, 171 -175, 239-241, 258, 322, 350 Ipswich 313 Irak 4, 174 Irlandia 24, 146, 153, 162, 173, 176,245,290, 291, 296 „Iron Duke" 279 s Ironside lord William Edmund, general 20, 52, 57, 58, 61, 62, 72, 73, 82, 89, 175, 258, 268, 269 Islandia 4, 258, 266, 271, 292, 332 Ismay H. L., lord, general 1, 17, 19, 22, 44, 50, 51, 54, 72, 7981, 106, 110, 126, 127, 139, 153-155, 157, 166, 169, 173, 179, 221, 236, 244, 245, 248, 250-252, 266, 270, 271, 273, 275, 277-279, 286, 288, 318, 320, 323-325, 327-330, 332,

356 333, 336, 338-341, 343, 344, 346-350 Isonzo 128 Izba Gmin 1, 8, 10, 12, 15, 25, 63, 100, 143, 199, 234, 241, 244 Izba Lordów 13, 63

J Jacob sir E.I.C., major I, 19, 326 Japonia 2, 5, 24, 25, 227, 234, 259, 331, 335, 339 „Jean Bart" 235, 325 Jeanneney Jules 178, 183, 205, 215, 220 Jefferis sir M.R., major 162, 168, 169, 344 Jodl A., generał niem. 310, 315 Johnson dr 163 Jowitt sir William, hrabia 14 Jugosławia 119, 128, 129, 163

K Kanał Angielski 124, 175, 303 Kanał Bristolski 296, 342 Kanał du Nord 70 Kanada 145, 160, 179, 196, 254, 262 Kapsztad 164 Karaczi 4, 165 Karlsruhe 40 Kattegat 295 Keitel W. 77, 261, 262, 310 Kennedy, ambasador ameryk. 184-189 Kent 258, 266, 278, 300, 310, 341 Keyes sir Roger 68, 74, 91, 244, 251, 332 Kilonia 276, 309, 339 King EJ., admirał USA 20

UPADEK FRANCJI Kleist von, generał 27, 31, 39 Klejąca bomba 162, 169 Kluge von, generał 78 Koalicja Narodowa 2, 12, 21 Koktajl Mołotowa 342 Komandosi 162, 167, 244, 249 Komitet Obrony 16, 18, 44, 252 Komitet Obrony Imperialnej 19, 248, 252, 282 Komitet Szefów Sztabu 1, 1517, 20, 126, 252, 269, 277, 278, 286, 297, 328, 341 Kongres 25, 188, 189, 201 Konwalia 295-298, 312 Kreml 137 Kreta 44, 128 Król Belgów 82, 91, 94 Królewski Pułk Czołgów 79, 145 Królewski Pułk Strzelców Szkoc­ kich U

L La Panne 91, 107 „Lancastria" 178, 194 Laon 44, 149 Laval 203, 217, 220, 232 LCT 253, 254 Le Bourget 44 Lebrun Albert, prezydent Francji 205, 219, 243 Lee-Metford 341 Leeb von, gen. niem. 30, 149 Lens 69, 77 Leopard, bryg. specj. 287, 288 Lewant 56 Liart 43 „Liberty" 6 Libia '223 Liga Narodów 120, 121 Lille 74, 83, 85, 86, 87, 96, 97 Lima 143 Lindemann F.A., prof., baron 168, 172, 258, 271, 318, 319, 321, 325, 338, 340 Litwa 137

357

INDEKS Liverpool 245, 327 Lloyd George lord David, I earl premier 1916-21 13, 165, 173, 218, 232, 246 Loara 190 „Lombardy" 170 Londyn 23, 50, 58, 66, 70, 86, 95, 119, 124, 143, 158, 175, 176, 183, 188, 206, 222, 225, 233, 258, 261, 270, 278, 292, 293, 295, 296, 298, 300, 301, 303, 310, 311, 313, 328, 331, 335, 345, 348 Longwa 30, 37 Loraine sir Percy 131 Lotaryngia 189 Lothian lord, Philip Henry Kerr 55, 228, 229, 263 Louvain 29, 33, 38, 39, 40 LSI 255 LST 254, 255 Luftwaffe' 42, 103, 155, 306, 307, 310 Luksemburg 32, 39 Lyme Bay 306 Lyme Regis 306 Lys 31, 61, 83, 85, 86, 93

Ł Łotwa 137 Łuk Triumfalny

310

M Maastricht 39 MacArthur Douglas, gen. ame­ ryk. 109 Macdonald Malcolm 13 Mackenzie King 145, 228 Madryt 158, 220 Maginota linia 30, 33, 36, 37, 39, 47. 48, 64, 148, 178. 191, 286

Malta 4, 223, 328 Mandel Georges 178, 180, 200, 211, 214, 215, 220-223 Manston 348, 349 Marakesz 224 Margerie Roland de, kapitan frant: 110, 113 Margesson, kapitan 341 Marna 190 Maroko 170, 224, 326 Marshall G.C., gen. ameryk. 20, 138, 142 Marsylia 128, 130, 157 Martel sir G.Q., generał 69 Massilia 200, 220, 221, 222 Maulde 67 Mayfield 308 McNaughton A.G.L., generał 271 Mediolan 112, 124, 130, 138, 157, 163 Menace, operacja 343 Menin 83 Mentone 130 Mers el-Kebir 235, 238 Mersa Matruh 348 Mersey 342 Ministerstwo Lotnictwa 11, 277, 318, 320, 336, 346, 347, 349 Ministerstwo Pracy 11 Ministerstwo Wojny 44, 47, 65, 71, 85, 86, 91, 107, 110, 139, 144, 163, 192, 251, 330, 346 Ministerstwo Żeglugi 58, 101 Moguncja 40 Molinie, gen. franc. 97 MonnetJean 200,206,215,216 Mont St. Eloi 69 Montcomet 43, 44 Montgomery sir Bernard, gen., hrabia "2, 40, 76, 147, 258, 266 Montherme 31 Mołotow Wiaczesław 119, ¡33-

135 Marice 222 Morrison W.S., generał 13 Morrison Herbert 13, 163, 167

358 Morton

UPADEK FRANCJI sir

Desmond,

major

206, 208, 210, 338, 339 Morze Czerwone ¡27 Morze Śródziemne 5, 44, 54, Ul, 121, 123, 125, 127, 223, 235, 237, 254, 259, 323, 347, 348 Morze Irlandzkie 296 Morze Północne 6, 29, 280, 282, 289, 291, 293, 306 Moskwa 119, 134, 136, 137 Mott is ton lord 337 Moza 28, 32, 33, 36, 38, 39, 51 Mull of Kintyre 296-298 Murray Charles, dr 152 Mussolini Benito 2, 24, 119, 120-126, 128, 129, 130, 131, 133, 264

Nowa Zelandia 20,196 Nowy Jork 329

O Ocean Indyjski 5 Oceania 3 Oise 36, 190 Oran 225, 235, 238, 239, 241, 243, 259 Orkady 88 Orlean 153, 190 Ostenda 71, 82, 89, 91, 312 Oudenarde 67 Overlord, operacja 269

N

P

Najwyższa Rada Wojenna 110, 127, 153 Namur W, 29, 38, 39 Napoleon Bonaparte, cesarz franc. 15, 38, 117, 283 Narvik 53, 110, 140, 163, 170, 250 Neapol 112 „Nelson" 236,289,322 New Jersey 142 Newall sir C.L.N., marsz, lotnic­ twa 20, 89, 199 „Newcastle" 278 Nicea 130 Nicholson Claude, brygadier 82 Nieuport 86, 97, 103 Nore 284 Normandia 3, 148, 256, 285, 299, 302 Norwegia 53, 110, 111, 133, 147, 162, 164, 265, 295, 305, 306, 313 Nottingham 176 Nouges, gen. franc. 221, 222 Nowa Fundlandia 320

Pacyfik 3,5,6,24 Palestyna 4, 54, 106, 127, 140, 162, 164, 165, 173-175, 318, 324 Parlament 15, 25, 26, 52, 62, 63, 87, 99, 100, 110, 117, 210, 225, 241, 242, 263, 265, 270, 327, 331 Partia Konserwatywna 7, 9, 174, 242 Partia Liberalna 9, 11, 12, 200, 212 Partia Pracy 8, 9, 212, 242 Paryż 27, 37, 44-46, 50, 52, 53, 61, 64-66, 78, 99, 106-110, 127, 130, 132, 137-139, 141, 143, 149, 153, 154, 157, 158, 179, 182, 186, 190, 191, 224, 237, 249 „Pasteur" 216 Pearl Harbor 5, 25 Peirs sir R.E.C., marszałek 89 Peronne 53, 71 Petain Phiłippe, marsz, franc. 36, 56, 99, 110, 113, 114, 138, 154, 157, 159, 160, 178, 179,

359

INDEKS 193, 200, 203-205, 214-216, 217-224, 232, 242, 243, 259, 326 Petersfield 308 Petre, gen. franc. 53 Philips sir Tom, admirał 89 Pim sir R.P., kapitan 101 Plan D 27, 28, 33, 35, 38 Pleven René 206, 208 Ploegsteert 11 Plymouth 235, 236, 284, 300, 302 Połączony Komitet Planowania 244, 252, 253 Polska 4, 29, 31, 56, 126, 178, 194, 226, 265, 329, 333 Poncet François 129 Poperinghe 93, 94 Portal sir Charles, marsz- lotnic­ twa 120 Portsmouth 235, 236, 267, 284, 289, 298, 300, 308 Pound, admirał 20, 89, 232, 292 Pratzen 38 Prételat, generał 30 Prìoux, generał 93, 94 „Provence" 241 Przylądek Dobrej Nadziei 44, '322 Pułk Strzelców 79 Pułk Strzelców Królowej Wiktorii 79 Purvis Arthur 25 Półwysep Bretoński 192

Q Quai d'Orsay 27, 45, 46, 50, 110 Quisling 228 Quo 334, 335

R Rabat 221 Raeder Erich, admirał niem. 303-306, 311, 314 RAF 40, 49, 81, 104, 105, 138, 183, 242, 309 Ramsay sir B.H., admirał 58, 109, 115, 258, 275 Ramsbotham Herwald, baron 13 Raritan 142 Reading 313 Reibe! Charles, senator franc. 214 Reichstag 262 Reid 14 Reigate 308 Reith sir John 13 Ren 30, 33, 37, 40, 130, 152, 191, 192, 288 Rennes 192 „Renown" 322, 335 „Repulse" 322 „Resolution" 237,321,331 Rethel 190 „ Revenge " 302 Reynaud Paul, premier franc. '27, 39, 42, 43, 45-47, 51, 52, 56, 60, 62, 64-68, 70, 71, 86, 94, 95, 106, 110-113, 119, 123, 124, 143, 152-160, 178188, 192, 200-215, 222, 223, 231, 323 „Richelieu" 236,241 Riggs H.C., admirał 101 Riwiera 130 „Rodney" 322 Rommel Ervin, gen. niem. 69, 152, 194 Roosevelt Franklin D., prezydent USA 1, 20, 23, 52, 5 5 , ' 119, 123, 132, 146, 152, 153, 178, 179, 182-188, 201, 224, 233, 256, 259 Rotterdam 34, 265, 308 Rouen 149, 152, 190

360 Royal Marine 40 Roxal Marines 249,251 Royal Navy 1, 34, 235, 255, 279 „ Royal Sovereign " 344 Rumania 137 Rundstedt von Gerd, marsz. niem. 30, 32, 76-78, 82, 149, 308 Ruyaulcourt 66

S Saarbrucken 191 Scapa Flow 296 Scarlet Pimpernel, organizacja 221 S carpe 69 „Scharnhorst" 235, 338 Schulenburg hrabia, ambasador niem. 133-135 Sea Lion, operacja 298, 305, 306, 309, 310, 311 Sedan 31, 36, 39, 40, 42-44, 46, 50, 56, 162 Sensée 69 Sheemess 101 Shoreham 267 Siebel - prom 285 Siegfried - bateria 274 Simon lord John 8, 12 Sinclair sir Archibald 1, 11, 12, 209 Singapur 24, 177, 334 Skagerrak 295,300 Skalda 28, 33, 43, 44, 53, 57, 61, 67, 70, 288 Smetona Antanas, prezydent Li­ twy 137 Smuts J.C. marszałek 126, 146, 228 S ois sons 149, 190 Somervill sir Donald 237, 240 Somma 56-59, 62, 64, 65, 72, 83, 84, 98, 111, 113, 140, 141, 148, 149 Souche z 69 South Bevelancl 39, 43 Southampton 58, 212, 342, 345

UPADEK FRANCJI Sparta 260 Spears sir Eduard, general 72, 99, 106, 110, 113, 114, 200. 215, 219 St. Malo 193 St. Margaret 168 St. Nazaire 106, 193, 194, 235 St. Omer 72, 77, 83 St. Pol 69 St. Quentin 53, 64 St. Valeiy 152 Stalin Józef 29, 87, 119, 133136, 204 Stalingrad 87 Stany Zjednoczone 3-6, 20, 21, 23-25, 55, 56, 112. 118, 120, 122, 125, 129, 132, 141, 143, 146, 147, 158, 180, 182, 185, 186, 188, ¡89, 199, 201, 210, 216, 219, 224, 226-234, 239, 241, 243, 254-256, 258, 259, 263, 273, 278-280, 285, 305, 324 Steyning 266 Stimson Hemy L. 109 „ Strasbourg " 235, 241 Strong G. V, gen. USA 279 Suez 54, 124 „Surcouf" 235-237 Sussex 310 Sylt 246 Syria 4, 170, 232 Szetlandy 292, 296 Szwajcaria 29, 30, 33, 36 Szwecja 24, 227, 258, 263, 264

T Tallin 137 Tamiza 101, 104, 138, 173, 247, 278, 289, 300 Tanger 112, 224, 259 Teddington 101 Tees 296 Teitgen Pierre, działacz franc. ru­ chu oporu 243 Terschelling 300

INDEKS „Tirpitz" 335,339 Tours 153, 178, 179, 184, 185, 188, 201 Tower 12 Trafalgar 230 Trentham Park 170 Trondheim 289 Trypolitania 223 Tunis 124, 210, 232 Turyn 112, 124, 130, 138, 157, 163 Tyne 236, 266, 296

U U-boot 5, 146, 246, 255, 304, 305, 310, 313, 325 Umberto, książę włoski 130 Unia Francusko-Biytyjska 209 Utrecht 34

V „Valiant" 237,322,331 Vansittart sir Robert 206, 208, 210 „ Verity" 82 Vichy 221, 222, 233, 242, 259, 339 Volpi, hrabia 121

W Wake-Walker sir William, admi­ rał 107 Walcheren 39, 43, 66 Warszawa 56 Wash 247, 290, 295-298, 300, 302 Waszyngton 20, 229, 263 Waterloo 212 Watten 83

361 Watykan 172, 263 Wavell sir A. P., marszałek 165 Wavre 40 Wedgwood Josiah 270, 318, 331 Werona 131 Wesson 142 „ Western Prince " 329 Westminster Abbey 99 Weygand Maxime, gen. franc. 52, 56, 60-62, 64-66, 68, 70, 71, 75, 77, 79-81, 83, 84, 98, 106, 110, 114, 138, 148, 154160, 179, 181, 185, 191, 192, 200-204, 214-218, 220, 222, 226 Weymouth 59, 308 Whitchurch 168 Whitehall 266, 331, 345 Wielka Brytania 1-3, 11, 21, 23, 31, 34, 35, 55, 62, 76, 88, 99, 113, 116, 117, 119, 120-123, 129, 130, 132, 133, 135, ¡36, 141-146, 155, 156, 158, 165, 176-178, 181, 182, 187, 188, 192, 193, 206, 208-210, 213, 214, 216, 224, 225, 227, 228, 230, 233-236, 238, 241-243, 258, 260, 262-265, 280, 283, 294, 295, 301, 303-305, 316, 329 Wilhelmina, królowa holenderska 34 Wilhelmshaven 309, 339 Wilson sir A.K., admirał 282, 338 Windsor 82 Włochy 223, 232, 238, 239, 256, 258 Wogezy ¡92 Wolna Francja 4, 162 Womersley sir W.L. 13 Wood sir Kingsley 12 Woolton lord 13 Wormhoudt 93 Worthing 308 Wyspy Owcze 296 Wyszyński 137 Wytschaete 84

362

UPADEK FRANCJI

Y

Związek Sowiecki 29, 120, 129, 133-137, 176, 224, 227, 259, 305

Ybarnegaray 214 Ypres 61,84, 86, 93-95, 268 Yser 61, 65, 86, 96

ż Żdanow

137

Z

Zagłębie Ruhry 198 Zatoka Biskajska 291, 292 Zatoka Perska 127, 165

Indeks opracowały: Jolanta Łuczkowska Joanna Romanowska