Łuck 1916 [PDF]

  • 0 0 0
  • Gefällt Ihnen dieses papier und der download? Sie können Ihre eigene PDF-Datei in wenigen Minuten kostenlos online veröffentlichen! Anmelden
Datei wird geladen, bitte warten...
Zitiervorschau

HISTORYCZNE

BITWY

STANISŁAW CZEREP

ŁUCK 1916 scan - zawisza

Dom Wydawniczy Bellona Warszawa 2002

WSTĘP Bitwa pod Łuckiem — jedna z najważniejszych bitew I wojny światowej — rozegrała się na froncie wschodnim w czerwcu 1916 r. między wojskami rosyjskimi z jednej strony a siłami austro-węgierskimi i niemieckimi z drugiej. Główne walki, uwieńczone zdobyciem Lucka przez Rosjan, toczyły się w dniach 4-7 czerwca; w następnych tygodniach wojska rosyjskie próbowały rozszerzyć swój sukces, na­ tomiast armia austro-węgierska i niemiecka zmierzała do tego, żeby zlikwidować wyłom pod Łuckiem, przeprowa­ dzając działania, nazwane od nazwiska pomysłodawcy kontr­ ofensywą Linsingena. Bitwa ta zapoczątkowała trzymiesięczną ofensywę wojsk rosyjskich Frontu Południowo-Zachodniego pod dowództwem gen. Aleksieja Brusiłowa. Do 1925 r. nazwano ją ofensywą łucką, a po śmierci Brusiłowa, w uznaniu zasług tego carskiego generała w przygotowaniu i przeprowadzeniu ofensywy, a także jego niewątpliwego wkładu w zwycięstwo rewolucji rosyjskiej — nazwę jej zmieniono na ofensywę Brusiłowa. Początkowo zanosiło się na to, że omawiana bitwa do­ prowadzi do militarnego rozstrzygnięcia całej wojny. Tak się jednak nie stało. Rosjanie nie potrafili wykorzystać owoców swego zwycięstwa. Monarchia naddunajska, wskutek

4 niepowodzeń, stała się państwem całkowicie uzależnionym od pomocy militarnej Niemiec, a nawet istniały plany silniej­ szego powiązania obu organizmów państwowych z wyznacze­ niem głównej roli Niemcom (plan Carla von Bardolffa). Niekorzystny dla monarchii austro-węgierskiej przebieg wydarzeń bojowych pod Łuckiem miał ogromny wpływ na rozwój sprawy polskiej i w efekcie przyczynił się do ustano­ wienia aktu 5 listopada. Akt ten zdecydowanie przyśpieszył proces usamodzielniania się państwowości polskiej; proces ten zakończył się odzyskaniem niepodległości przez naród polski. Dużą rolę odegrała w tym świetna postawa Legionów Polskich, i to zarówno w okresie walk pod Łuckiem, jak i później, w lipcu 1916 r. pod Kostiuchnówką. Polacy znajomością rzemiosła wojennego zaimponowali nawet wy­ magającym dowódcom niemieckim. Niemcy odczuwały do­ tkliwy brak ludzi i chciały wyzyskać potencjał mobilizacyjny Królestwa Polskiego na froncie wschodnim. Liczbę mężczyzn zdolnych do noszenia broni w Królestwie oceniano na ponad milion. Zakusy niemieckie na wykorzystanie tego potencjału ludzkiego w toczącej się wojnie doprowadziły do ustanowienia aktu 5 listopada. Bitwa pod Łuckiem, mimo że w ogromnym stopniu zaważyła na dalszych losach wojny, a jej znaczenie wykraczało daleko poza skutki militarne, pozostawała zawsze w cieniu wielkich operacji wojennych na Zachodzie. Wynikało to z wielu przy­ czyn. Historycy zachodni w swoich badaniach najczęściej nie wychodzili poza obręb frontu zachodniego. Dopiero w 1975 r. ukazała się cenna praca Normana Stone'a o walkach na froncie wschodnim. Historycy radzieccy nie widzieli powodów, aby gloryfikować chwałę oręża wojennego Rosji carskiej. W ZSRR zajmowano się tym problemem przez kilka lat po zakończeniu I wojny światowej; później zapadła wokół niego cisza i dopiero około 1940 r., kiedy zaistniało potencjalne niebezpieczeństwo wojny niemiecko-radzieckiej, dało się zauważyć większe nasile­ nie prac. Obecnie ponownie wokół tej bitwy panuje milczenie.

5 Historycy austriaccy byli również w trudnej sytuacji. Niezbyt zręcznie było zajmować się bitwą, która była kolejnym ogniwem w łańcuchu niepowodzeń austriackich w czasie I wojny światowej. W okresie międzywojennym wydali oni najważniejsze źródła do działań militarnych Austro-Węgier podczas tej wojny. Ukazało się wiele pamięt­ ników. Toczyła się ostra polemika. Arcyksięcia Józefa Ferdynanda, dowódcę 4 armii austro-węgierskiej, czyniono osobiście odpowiedzialnym za klęskę pod Łuckiem. Do tego zagadnienia podchodzono zbyt emocjonalnie, bez koniecz­ nego w takich przypadkach obiektywizmu. Znaczący postęp przyniosła dopiero rozprawa doktorska austriackiego histo­ ryka Rudolfa Jefabka zajmującego się operacjami austro-węgierskimi w latach 1915-1916. Polscy historycy nie podejmowali tego tematu. Ukazywały się tylko nieliczne opracowania przyczynkarskie. W tej sytuacji podjąłem próbę wypełnienia luki, jaka istnieje w przed­ stawianiu wydarzeń militarnych z okresu I wojny światowej. Zająłem się bitwą pod Łuckiem, aby dać świeże spojrzenie na jej przebieg oraz ustalić jej rangę w stosunku do innych bitew tej wojny. Oprócz aspektów militarnych wynikła także koniecz­ ność zbadania jej skutków społecznych. Zadziałała ona bowiem jak bomba zegarowa. Doprowadziła do zawikłanej sytuacji wewnętrznej i stała się jednym z czynników rozpadu monarchii austro-węgierskiej. Miała także zgubny wpływ na sytuację wewnętrzną Rosji. Stworzyła podglebie do rozwoju rewolucji rosyjskiej, a w dalszej perspektywie była jednym z czynników eliminujących Rosję z wojny. Niniejsza praca została oparta na licznych publikacjach i obszernych źródłach, także obcojęzycznych. Literatura przedmiotu jest zróżnicowana i obejmuje kilkaset opracowań, publikacji wspomnieniowych i źródłowych oraz artykułów o charakterze przyczynkarskim, których zakres pokrywa się w większym lub mniejszym stopniu z interesującą nas pro­ blematyką.

6 Wśród opracowań zwraca uwagę wnikliwe studium wspo­ mnianego historyka austriackiego Rudolfa Jefabka. Wiele nowego do literatury tematu wnieśli historycy angielscy: C. R. M. Cruttwell i Norman Stone. Z polskich historyków kilka­ naście stron w swoich znakomitych dziełach poświęcili bitwie Jan Dąbrowski oraz Janusz Pajewski. Spośród historyków radzieckich bitwą pod Łuckiem zajmowali się: L. W. Wietosznikow i J. Wiebier. Na uwagę zasługuje też literatura wspomnieniowa i pamięt­ nikarska. Na pierwszym miejscu należy umieścić pamiętniki generałów: Aleksieja Brusiłowa, Ericha Ludendorffa, Franza Conrada von Hótzendorfa i Ericha von Falkenhayna, a także rosyjskiego ministra wojny Aleksieja Poliwanowa. Do odtworzenia organizacji armii rosyjskiej i jej za­ opatrzenia najcenniejsze okazały się prace: A. Maniko­ wskiego, L. G. Bieskrownego, Nikołaja N. Gołowina, gen. V. Hurki, Alfreda Knoxa, A. von Drygalskiego i W. Ordona. Do poznania armii austro-węgierskiej szczególnie pomocne są opracowania Tomasza Nowakowskiego i A. Płomieńczyka. Organizację armii niemieckiej można było odtworzyć na podstawie opracowania D. Sępa. Wśród publikacji źródłowych na szczególną uwagę zasługuje tom zawierający rozkazy i meldunki Stawki, dowództwa Frontu Południowo-Zachodniego oraz czterech armii — 8, 11, 7 i 9 — w okresie od stycznia do września 1919 r. Warto podkreślić, że dokumenty te zostały wydane bardzo starannie. Należy też dodać, że do tej pory nie korzystali z nich historycy austriaccy. Z historyków radzieckich uwzględnił je tylko Rostunow we fragmencie swojej książki oraz w zbioro­ wym opracowaniu o I wojnie światowej. Z historyków angielskich dotarł do tych materiałów Norman Stone, ale wykorzystał je w niewielkim zakresie. Niezwykle cenny materiał źródłowy zawierają prace generałów Władysława Kłembowskiego i Andrieja Zajonczkowskiego. W okresie międzywojennym historycy austriaccy ze Statsarchiv w Wied-

7 niu wydali starannie materiały źródłowe dotyczące operacji wojennych, w których uczestniczyła armia austro-węgierska w czasie I wojny światowej. Nas najbardziej interesowały dwa tomy z siedmiu wydanych — III i IV. Historycy niemieccy opublikowali dwanaście tomów źródeł do działań militarnych ich armii na frontach I wojny światowej. W niniejszej publikacji wykorzystałem przede wszystkim dwa — IX i X. W pracy tej nie zabrakło akcentu polskiego. Dwóch gene­ rałów polskiego pochodzenia piastowało w okresie bitwy pod Łuckiem stanowiska szefów sztabu frontu rosyjskiego. Byli to gen. M. Kwieciński (Front Zachodni) i gen. Władysław Kłembowski (Front Południowo-Zachodni). Z racji pełnionych funkcji stali się czołowymi pomysłodawcami tego, co się wydarzyło na polu bitwy pod Łuckiem. W ostatnim okresie nastąpił ogromny wzrost zainteresowania problemami militarnymi I wojny światowej. Znalazło to odzwierciedlenie w tworzeniu stron www w Internecie. Do najbardziej znanych zalicza się: Conrad von Hótzendorf. Legende-Mythos-Tradition, www.muvie.at/history/conrad.htm; KUK Generalstab, www.muvie.at/history/planugen.htm. Wiele cennych informacji można zaczerpnąć z list dyskusyjnych (słowo kluczowe — Brusiłow). Można także uczestniczyć w dyskusji internetowej za pomocą poczty elektronicznej.

9

ROZDZIAŁ I PRELIMINARIA BITWY WALKI NA WOŁYNIU I W GALICJI WSCHODNIEJ JESIENIĄ 1915 R. I ICH WYNIKI Operacje przeprowadzone w ramach letniej kampanii 1915 r. wojsk niemieckich i austro-węgierskich na froncie wschodnim doprowadziły do opanowania obszarów po linię: Dyneburg-jezioro Narocz-Baranowicze-Pińsk-Czerniowce. Pod militarną kontrolą państw centralnych, Niemiec i Austro-Węgier, znalazły się obszary Królestwa Polskiego, znaczna część tzw. ziem zabranych, prawie cała Galicja Wschodnia i część Bukowiny. Wojska państw centralnych nie zdołały jednak uzyskać rozstrzygnięcia strategicznego. Armia rosyjska była poważnie osłabiona, ale zachowywała zdolność bojową i nadal wiązała znaczne siły swoich przeciwników. Po wygaśnięciu aktywnych działań na Wschodzie czynniki odpowiedzialne za rozwój wydarzeń na tym teatrze działań wojennych (Oberbefechlshaber Ost w skrócie Ober-Ost i austro-węgierski Sztab Generalny) zaczęły się zastanawiać nad tym, co robić dalej. Gen. Franz Conrad von Hotzendorf, szef sztabu austro-węgierskiej Naczelnej Komendy Armii, faktycz­ nie jej dowódca, zamierzał przeprowadzić śmiałą ofensywę na

południowych granicach monarchii austro-węgierskiej. Uznał jednak, że przedsięwzięcie to powinno być poprzedzone rozstrzygnięciem na Wschodzie. Postanowił więc wzmocnić wojska austro-węgierskie na wschodnim teatrze działań i przy­ gotował jesienną kampanię na Wschodzie. Przewidywał użycie w niej sił pięciu armii. Były to: 4 armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda w składzie trzech korpusów — XIV, X, IX, liczących 7 dywizji piechoty i 2 dywizje kawalerii — łącznie 76,5 batalionu piechoty, 58 szwadronów kawalerii, 73 baterie, 18 kompanii technicznych, co dawało 56 182 bagnety, 6380 szabel, 316 dział; 1 armia gen. Paula von Puhalli, walcząca już od początku lipca nad górnym Bugiem a składająca się z trzech korpusów — I, II i Alexandra Szurmaya, liczących 6 dywizji piechoty — łącznie 69 batalionów piechoty, 15 szwadronów kawalerii, 61 baterii, 11 kompanii technicznych, co dawało 55 534 bagnety, 1288 szabel, 275 dział. Odwodami tych armii były dwie dywizje piechoty. Obie te armie stanowiły grupę armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda. Składała się ona z 15 dywizji piechoty, 2 dywizji kawalerii, 164,5 batalionu, 78 szwadronów, 151 baterii, co łącznie dawało 126 581 bagnetów, 8176 szabel i 666 dział. Były to siły przeznaczone do operacji na froncie wołyńskim. Na froncie galicyjskim na północ od Dniestru zajęła pozycje 2 armia gen. Eduarda von Bóhm-Ermolliego w składzie czterech korpusów — XVIII, IV, XIX, V, liczących 9,5 dywizji piechoty, półtorej dywizji kawalerii, w sumie 120 batalionów piechoty, 53 szwadrony kawalerii i 92 baterie, co dawało 94 906 bagnetów, 5355 szabel, 392 działa. Następna armia, tzw. niemiecka armia południowa bawarskiego generała Felixa von Bothmera, była tylko z nazwy niemiecka, w jej bowiem dwóch korpusach były cztery dywizje piechoty austro-węgierskie, a tylko dwie niemieckie; w sumie liczyła ona 69 batalionów piechoty, 9 szwadronów kawalerii, 51,5 baterii, co dawało 55 197 bagnetów, 760 szabel, 211 dział. Nad Dniestrem znajdowała się ponadto 7 armia gen. Karola

10 von Pflanzer-Baltina (korpusy XIII, XI, gen. Jana von Henriqueza i gen. Zygmunta von Benigniego) oraz II Brygada Legionów Polskich, łącznie 106,5 batalionu piechoty, 105,5 szwadronu kawalerii, 85,5 baterii, co dawało 89 760 bagnetów, 13 689 szabel, 375 dział. Jako odwód utrzymywano szykujące się do odejścia na front serbski trzy korpusy (VI, VIII i XVII — 6 dywizji piechoty). Oprócz tego w odwodzie były I i III Brygada Legionów. Siły te liczyły łącznie 92,5 batalionu piechoty, 26 szwadronów kawalerii i 69 baterii, co dawało 53 800 bagnetów, 2290 szabel i 306 dział. W sumie gen. Conrad von Hótzendorf do przewidywanej ofensywy jesiennej skupił (nie biorąc pod uwagę trzech korpusów przygotowywa­ nych do wysłania na front serbski) 38,5 dywizji piechoty oraz 8,5 dywizji kawalerii, czyli około 470 batalionów piechoty, 255 szwadronów kawalerii i 385 baterii artylerii, co dawało 360 tys. bagnetów, 28 tys. szabel i 1660 dział'. Naprzeciw sił państw centralnych zajęły pozycje trzy armie rosyjskie: 8 armia gen. Aleksieja Brusiłowa (11,5 dywizji piechoty i 3 dywizje kawalerii), 11 armia gen. Dymitra Szczerbaczewa (6,5 dywizji piechoty oraz półtorej dywizji kawalerii), 9 armia gen. Platona Łęczyckiego (12 dywizji piechoty oraz 7,5 dywizji kawalerii). Siły te łącznie z od­ wodami liczyły 29 dywizji piechoty i 14 dywizji kawalerii (szacowane przez Austriaków zbyt wysoko, bo na 400 tys. bagnetów i szabel), a więc w przybliżeniu równały się armii austro-węgierskiej. W rzeczywistości były jednak słabsze liczebnie, gdyż tylko niektóre dywizje rosyjskie dorównywały austro-węgierskim i liczyły 10 tys. bagnetów, a w większości dywizji nie było ich więcej niż 8 tys. Piechota austro-węgierska zdecydowanie przeważała nad rosyjską. Okolicznością niezwykle obniżającą sprawność dowodzenia armią rosyjską była zmiana na stanowisku naczelnego wodza. 1 J. D ą b r o w s k i , Wielka wojna 1914-1918, t. I, Warszawa 1937, s. 389; Ósterreich-Ungarns lelzter Krieg. Das Kriegsjahr 1915, t. III, Wien 1932, s. 19-26.

11 Wskutek intryg dworskich został odwołany książę Mikołaj Mikołajewicz, a jego miejsce zajął car Mikołaj II. Była to decyzja brzemienna w skutkach. Określa się ją jako „wyrok śmierci wydany na dynastię" 2 . Car nie miał ani dostatecznych kwalifikacji, ani predyspozycji, aby pełnić tę funkcję. Fak­ tycznym dowódcą został jego szef sztabu gen. Michaił Aleksiejew, skompromitowany opcją klęski zarówno w Kar­ patach Wschodnich, jak i na obszarze operacyjnym wojsk Frontu Zachodniego. 20 sierpnia 1915 r. siedziba Stawki została przeniesiona z Baranowicz do Mohylewa. Zmiany na stanowisku naczelnego wodza armii rosyjskiej z aplauzem przyjęło dowództwo austro-węgierskie, a szcze­ gólnie Ober-Ost. Gen. Paul von Hindenburg na wieść o tym nakazał rozpocząć w rejonie Wilna operację, nazwaną święciańską. Miała ona na celu okrążenie 10 armii rosyjskiej, nie przyniosła jednak spodziewanych rezultatów. Doprowadziła do nieznacznych zdobyczy terenowych i do odejścia armii rosyjskich na linię Dźwiny, Dyneburga, Wilejki, Baranowicz i Pińska, gdzie linia frontu ustabilizowała się. Niemal jednocześnie z natarciem sił niemieckich na Wilno na północy gen. Conrad von Hótzendorf rozpoczął na południu ofensywę zmierzającą do wyparcia wojsk rosyjskich z Galicji Wschodniej i do zajęcia twierdz wołyńskich: Łucka, Dubna, Równego. 26 sierpnia 1915 r. 1 armia gen. Puhalli z jedenas­ toma dywizjami piechoty i dywizją kawalerii uderzyła na prawe skrzydło 8 armii gen. Brusiłowa, złożone z dwóch dywizji XII korpusu i trzech do czterech dywizji kawalerii, i dosyć łatwo zepchnęła wojska przeciwnika w kierunku południowo-wschodnim. Następnego dnia wkroczyła do akcji 2 armia gen. Bóhm-Ermolliego, uderzyła prawym skrzydłem (V korpusem) na VI korpus rosyjski i pokonała go, zajmując stanowiska na odcinku frontu Gołogóra-Złota Lipa. Podobne sukcesy miały armia południowa i część 7 armii gen. PflanzerR- P i p e s, Rewolucja rosyjska (przekład z jęz. ang. — Tadeusz Szafar), Warszawa 1994, s. 181.

12 -Baltina, które natarły na 11 i 9 armie rosyjskie rozmieszczone nad Złotą Lipą. Dowódca frontu rosyjskiego gen. Nikołaj Iwanow przewidywał, że atak 1 armii gen. Puhalli i 2 armii gen. Bóhm-Ermolliego grozi oskrzydleniem walczących nad Bugiem korpusów 8 armii rosyjskiej i nakazał całemu frontowi wycofanie się na wschód. Rosjanie zajmowali pozycje między Bugiem a Styrem, od Rożyszcza wzdłuż rzeki Sierwy w pobliżu Łucka, Torczyna, Swiniuch, Stojanowa, Radziechowa, Białego Kamienia, Złoczowa oraz linii Strypy do Dniestru. Austriacy, zachęceni tym powodzeniem, skupili wysiłki na opanowaniu Łucka. 31 sierpnia ich XIV korpus zdobył szturmem to miasto. Jednocześnie 8 armia rosyjska rozpoczęła odwrót nad Styr. Ponieważ jednak Rosjanie nie mogli utrzymać linii tej rzeki, zostali zmuszeni do stałego, acz powolnego odwrotu. W ciągu tygodnia odsunęli się od 50 do 80 km na wschód na całym froncie od Prypeci do Dniestru. Mimo tych niepowodzeń zdolni byli jeszcze do skutecznego oporu. Ich armie uniknęły podwójnego oskrzydlenia i po wycofaniu się wojsk gen. Łęczyckiego za Seret zajmowały korzystną linię frontu, biegnącą niemalże prosto ku granicy rumuńskiej. Gen. Conrad von Hotzendorf, niezadowolony ze swego lewego skrzydła nacierającego w kierunku Łucka, postanowił wykonać manewr oskrzydlający (z północy na Równe), by zepchnąć wojska przeciwnika ku granicy rosyjskiej; w razie niepowo­ dzenia liczył na to, że droga na Kijów będzie stała otworem. Zadanie to okazało się znacznie trudniejsze do wykonania niż przewidywano. Dwie armie, które przeprowadzały manewr oskrzydlający (4 i 1) pod dowództwem arcyksięcia Józefa Ferdynanda, napotkały zdecydowany opór 8 armii gen. Brusiłowa, który wykorzystał do walki twierdze Równe i Dubno. Podobnie dzielnie opierały się wojska rosyjskie na skrzydle północnym nad Puciłówką. Znacznie lepsze wyniki uzyskała wspierana przez artylerię 2 armia gen. Bóhm-Ermolliego. Zdecydowanym atakiem rozbiła 6 września Rosjan pod Podkamieniem, zdobyła tę

13 miejscowość i Radziwiłłów oraz ważne wzgórze Makutra, a następnie przełamała 40-kilometrowy front obsadzony przez 8 armię gen. Brusiłowa, zmuszając go do odwrotu za Ikwę. Powodzenie to ułatwiło dalsze posuwanie się 1 armii gen. Puhalli; jej oddziały stanęły 8 września pod Dubnem i Krzemieńcem. Jednocześnie 4 armia austro-węgierska, po zaciętych wal­ kach, przełamała 8 września front. Rosjanie nie zamierzali wycofywać się, lecz przeszli do kontrnatarcia. Skrzydło 4 armii, znajdujące się między Stochodem a Styrem, zaciekle atakował IV korpus kawalerii rosyjskiej, wspierany przez inne jednostki. Atak ten skierowany był przede wszystkim na ważny węzeł kolejowy: Kowel. W celu wzmocnienia austriackiej załogi miasta, komenda 4 armii skierowała tam grupę legionową (półtorej brygady). Losy kampanii zainicjowanej przez gen. Conrada von Hótzendorfa rozstrzygnęły się na froncie galicyjskim. Gen. Iwanow przeszedł do zdecydowanego natarcia nad Seretem na odcinku frontu zajmowanym przez tzw. armię południową gen. Bothmera. W ciągu dwóch dni (6 i 7 września) wojska rosyjskie odniosły sukces — przerwały front na odcinku 40 km i znalazły się kilka kilometrów od linii Strypy. W następnych dniach Rosjanie uzyskali dalsze sukcesy w walkach z tzw. armią południową i lewym skrzydłem 7 armii austro-węgierskiej, które poniosło dotkliwą porażkę na zachodnim brzegu Seretu. Na ratunek austriackiemu sojusznikowi ruszyły oddziały niemieckie, przeznaczone na front serbski. Wojska austro-węgierskie znalazły się w dość trudnej sytuacji. 12 września armie gen. Łęczyckiego i gen. Szczerbaczewa zdecydowanym atakiem próbowały wyprzeć przeciw­ nika z pozycji zajmowanych na froncie galicyjsko-wołyńskim. Gen. Erich von Falkenhayn sugerował gen. Conradowi von Hotzendorfowi, aby opuścił zajmowane stanowiska i wycofał swe wojska za linię Włodzimierz Wołyński-Złota Lipa. Gen.

14 Conrad nie uległ tej sugestii i rzucił na zagrożony front kolejne dywizje. W ten sposób na froncie galicyjsko-wołyń­ skim siły austro-węgierskie i niemieckie osiągnęły liczbę 400 tys. żołnierzy, skupionych w 40 dywizjach piechoty i 11,5 dywizji kawalerii. Z przeciwka atakowały siły rosyjskie liczące 360 tys. żołnierzy (skoncentrowanych w 30 dywizjach piechoty i 14 dywizjach kawalerii). Odrzucenie przez gen. Conrada propozycji gen. Falkenhayna zbiegło się w połowie września z korzystną dla Austriaków zmianą nad Strypą. 16 września gen. Iwanow wydał rozkaz opuszczenia zajmowanych tam stanowisk i przesunięcia się na wschód. Jego ofensywa zakończyła się niepowodzeniem. Natomiast na froncie wołyńskim walki trwały w dalszym ciągu. 8 armia gen. Brusiłowa skutecznie przeciwstawiła się wojskom austro-węgierskim i niemieckim na linii Stubieli, pod Krzemieńcem i twierdzą Dubno. Znaczne powodzenie Rosjanie osiągnęli koło ujścia Puciłówki do Stubieli, gdzie XXX korpus 15 września rozbił pod Derażnem 62 dywizję piechoty XI korpusu. Jednocześnie korpus kawalerii gen. Leonida Weljaszewa odrzucił kawalerię austriacką znad rzeki Kormin, czym zagroził prawemu skrzydłu 4 armii austro-węgierskiej arcyksięcia Józefa Ferdynanda. Po bezskutecznych próbach powstrzymania przeciwnika dowódca 4 armii nakazał 17 września odwrót swoich wojsk na linię Styru. Zmusił też do wycofania lewe skrzydło 1 armii gen. Puhalli, które zatrzymało się na linii Ikwy. 23 września Rosjanie zajęli Łuck. Dalsze ich sukcesy mogły spowodować zwinięcie frontu nad Styrem. Zaniepoko­ jeni tym Austriacy przygotowali — przy wsparciu wojsk niemieckich — uderzenie w kierunku Równego. Kontrnatarcie gen. Alexandra von Linsingena rozpoczął 20 września korpus kawalerii gen. Leopolda Hauera (podlegały mu oddziały Legionów Polskich). Następnie użyta została grupa gen. Friedricha Geroka złożona z dywizji niemieckich i austriackich. Na jej prawym skrzydle działał korpus gen. Herberta Herber-

15 steina, wzmocniony dwoma pułkami legionowymi. Rosyjski wywiad lotniczy zauważył ruchy wojsk przeciwnika, a ude­ rzenie na Kołki 25 września potwierdziło kierunek dalszego ataku na Łuck. Gen. Brusiłow skłonny był przyjąć wyzwanie i walczyć z przeważającymi siłami wroga, natomiast gen. Iwanow nie był skory do ryzyka i rozkazał wycofać 8 armię z zajętego przed trzema dniami Łucka; 26 września Rosjanie opuścili to miasto. Naczelne dowództwo niemieckie jesienią 1915 r. nie zamie­ rzało już na froncie rosyjskim podejmować działań wojennych na większą skalę, główną bowiem uwagę zwróciło ku za­ chodowi. Dowódca wojsk niemieckich na Wschodzie Ober-Ost nie mógł więc liczyć na dopływ nowych sił, toteż 25 września feldmarsz. Paul von Hindenbug wydał rozkaz o zakończeniu na wschodzie letniej kampanii 1915 r. Felkenhayn chciał w dalszym ciągu szukać rozstrzygnięcia na zachodzie. Dalsze działania prowadziły natomiast wojska austro-węgierskie, ale rozmach tych działań również słabł. Wojska rosyjskie wyrwały się z kleszczy, uniknęły rozbicia i odeszły w dogodnym kierunku. Odwrót 8 armii gen. Brusiłowa nastąpił w porę. W ten sposób uniknęła ona okrążenia, które 27 września miała wykonać z północy grupa gen. Friedricha Geroka, a z południa 1 armia gen. Puhalli. Korpusy gen. Brusiłowa, naciskane na skrzydłach i atakowane przez 4 armię frontalnie, wycofały się 28 września na linię: Styr-Kormin-Puciłówka i tam przez kilka dni skutecz­ nie odpierały uderzenia przeciwnika. 11 armia gen Dmitrija Szczerbaczewa próbowała zmienić przebieg niekorzystnych dla Rosjan wydarzeń. Zaatakowała 2 armię gen. Edwarda Bóhm-Ermolliego pod Aleksińcem, ale i tym razem bezskutecznie. Odrzucone też zostało natarcie XXX rosyjskiego korpusu piechoty i korpusu kawalerii gen. Weljaszewa w pobliżu Puciłówki. Grupa gen. Friedricha Geroka (niemiecki XXIV korpus rezerwowy gen. Richarda Conty, austriacki XVII korpus 1 kor Pus kawalerii gen. Herberta Herbersteina, któremu podlegała

17

16 III Brygada Legionów Polskich) w ciężkich walkach toczonych 29 września między Czernyżem a Bohusławką powstrzymała natarcie Rosjan. Dalej na północ korpus kawalerii gen. Hauera (dwie dywizje kawalerii i I Brygada Legionów) w ciągu pięciu dni zmagań przesunął się nad Styr i obsadził jego zachodni brzeg od Czartoryska przez Rafałówkę po Mulczyce. Korpus ten od północy sąsiadował teraz z korpusem kawalerii austriackiej i niemieckiej gen. Ernsta von Heydebrecka. Rosjanie w pierwszej połowie października nacierali niemal­ że na całym froncie wołyńskim aż po Bukowinę. Zachętą dla nich było rozpoczęcie 6 października ofensywy przez Serbię, jednakże nie przyniosło im to sukcesu. W drugiej połowie miesiąca linia frontu zaczęła się stabilizować na dłuższy czas. Walki mimo to nie ustały, ponieważ sojusznicy zachodni naciskali na Rosję, aby przyszła z pomocą zaatakowanej Serbii. Pomoc ta polegała na wiązaniu wojsk austro-węgierskich na froncie galicyjsko-wołyńskim. Pierwsze uderzenie wykonali Rosjanie pięcioma dywizjami piechoty i pięcioma dywizjami kawalerii w drugiej połowie października pod Czartoryskiem. W wyniku tego wdarli się na lewy brzeg Styru w kierunku Kukli i Okońska. Przeciwko nim wy­ stępowały dywizja strzelców gen. Alojzego Podhajskiego, 10 dywizja kawalerii austro-węgierskiej i oddziały legionowe (I i III Brygada Legionów). W dniach od 23 do 25 paździer­ nika 1915 r. toczyły one zacięty bój pod Kuklami, zakończony wyparciem Rosjan w stronę Kamieniuchy. Powodzenie gen. Brusiłowa na Wołyniu nie pozwoliło na zrealizowanie planów gen. Conrada von Hotzendorfa. Śmiałej ofensywie rosyjskiej nie była w stanie przeciwstawić się 4 armia austro-węgierska. Straciła ona w ciągu trzy­ tygodniowych walk 50 tys. żołnierzy — pozostało tylko 30 tys. żołnierzy — i znaczną część koni. Jesienna ofensywa, której pomysłodawcą był gen. Conrad, nie spełniła pokładanych w niej nadziei — nie zdołała przesunąć Rosjan poza trójkąt twierdz wołyńskich: Dubno,

Równe, Łuck, nie umożliwiła też otwarcia dróg w kierunku Kijowa i Morza Czarnego. Przyniosła jednak pewne sukcesy, które mogły być spożytkowane w przyszłorocznej kampanii. Ograniczyła w dużym stopniu wartość twierdz jako bazy wypadowej Rosjan. Dużym atutem dla Rosjan było zatrzyma­ nie Równego i linii kolejowej Równe-Sarny. Niepełna realiza­ cja planów Conrada miała swoje podłoże w trudnych warun­ kach terenowych. W Galicji bieg dopływów Dniestru tworzył naturalne bariery sprzyjające oddziałom rosyjskim, a na Wołyniu błotnisty teren przy wydłużających się liniach etapo­ wych utrudniał ruch wojsk, co bardziej niekorzystnie od­ działywało na wojska austro-węgierskie. Ujemnie wpłynął także na przebieg ofensywy pośpiech, z jakim ją przygotowy­ wano. Siły, które miały przeprowadzić manewr oskrzydlający, zostały ściągnięte z Królestwa i bez odpoczynku rzucone do ataku. Oddziały na skrzydłach wzmacniane były dopiero w trakcie walki, co naraziło je na większe straty. Armie austro-węgierskie zapłaciły wysoką cenę za udział w walkach jesienią 1915 r. Straty wynosiły 230 886 żołnierzy (wliczając w to tzw. niemiecką armię południową); 109 280 osób zaginęło, z tego — według danych rosyjskich — 100 tys. zostało schwytanych. Przyczyny takiego stanu musiano wyjaś­ niać cesarzowi Franciszkowi Józefowi, którego mocno niepo­ koił brak waleczności oddziałów austro-węgierskich, szcze­ gólnie pod Łuckiem. Kampania 1915 r. przyniosła Niemcom i Austro-Węgrom także znaczne korzyści. W jej wyniku zostały zajęte rozległe obszary, stosunkowo bogate ziemie z 23 milionami mieszkań­ ców, co stanowiło 13 procent ludności cesarstwa rosyjskiego. Austria odzyskała Galicję. Zachwiało się morale armii rosyj­ skiej. Jej żołnierzy opanowało poczucie niższości wobec żołnierzy niemieckich. W niemieckich i austro-węgierskich obozach znalazło się około miliona jeńców rosyjskich. Stan nczebny wojsk rosyjskich na pierwszej linii zmniejszył się do jednej trzeciej i wynosił około 870 tys. żołnierzy. 2

— Łuck K)16

18 PLANY WOJENNE NA ROK 1916 Ocenę sytuacji na frontach I wojny światowej dokonaną przez dowództwo niemieckie przedstawił gen. Erich von Falkenhayn w raporcie skierowanym pod koniec grudnia 1915 r. do cesarza Wilhelma II. W dokumencie tym scharak­ teryzowano możliwości wojenne przeciwników Niemiec. Francję uznano za kraj wyczerpany do granic możliwości i niezdolny do prowadzenia działań zaczepnych. Serbii proponowano nie brać w rachubę, ponieważ — zdaniem niemieckiego dowództwa — jej armia została całkowicie rozbita. Niemcy niezbyt poważnie odnosili się do armii włoskiej i przypuszczali, że Włochy są gotowe wyjść z wojny na warunkach honorowych. Za najgroźniejszego przeciwnika traktowali Wielką Brytanię. Mocarstwo to dysponowało ogromnym potencjałem militarnym i domagało się kon­ tynuowania wojny. Wprawdzie środki militarne, którymi dysponowali Brytyjczycy i ich sojusznicy, uznawano za niewystarczające do pokonania Niemców, ale przewidywano, że przyjdzie taki moment, kiedy stosunek sił nie pozostawi im żadnych złudzeń. Autorzy dokumentu przestrzegali przed pierwszymi oznakami niezadowolenia swoich sojuszników z powodu narzuconych ograniczeń. Rosję uznawali za zbyt słabą, by prowadzić działania ofensywne, i dlatego uważali, że nie może być „przedmiotem natarcia". Biorąc pod uwagę taką ocenę sytuacji, gen. Falkenhayn był przekonany, że Niemcy muszą w dalszym ciągu utrzymać inicjatywę strategiczną w swoich rękach. Wprawdzie zdawał sobie sprawę z tego, że najkorzystniejszym rozwiązaniem byłaby inwazja na wyspy brytyjskie, ale szczupłość sił i środków nie pozwalała na to. Rozważał możliwość uderzenia pośrednio w kolonie brytyjskie (Indie, Egipt) lub na Półwysep Bałkański albo odcinek frontu we Flandrii. Sądził jednak, że najskuteczniejszym ciosem w Wielką Brytanię byłoby uderze­ nie w jej sojuszników i wyeliminowanie ich z wojny. Drugim

19 sposobem mogłaby być bezwzględna wojna łodziami pod­ wodnymi i zastosowanie blokady morskiej. Niemcy zastanawiali się zatem nad kierunkiem uderzenia. Już w operacjach 1914-1915 r. dowództwo niemieckie próbowało zadać klęskę Francji i Rosji, ale nie zrealizowało tego zamierze­ nia. Gen. Conrad von Hotzendorf, szef sztabu wojsk austro-węgierskich, domagał się uderzenia na Włochy. „Jeśli chodzi o Włochy, to Conrad był po prostu Austriakiem. Wojna z Rosją była dlań obowiązkiem, atak na Włochy spełnieniem pragnień. Tak samo myślała większość w korpusie oficerskim i w całym wojsku. Żołnierze z ziem Austrii niemieckiej, z Tyrolu, a także Chorwaci, Słoweńcy, Dalmatyńczycy widzieli w Welschach 3 wroga" . Do wojny tej podchodzili niemal entuzjastycznie. Conrad miał prawdopodobnie obsesję na punkcie Włoch. Sztab Generalny armii austro-węgierskiej przywiązywał wielką wagę do ofensywy południowotyrolskiej. Wypracowa­ niu wstępnej koncepcji tej operacji było poświęcone spotkanie, jakie odbyło się 3 grudnia 1915 r. w siedzibie dowództwa. Na następnym posiedzeniu, 6 grudnia, zapadła decyzja o podjęciu ofensywy przeciwko Włochom. Zdecydowane przygotowania do natarcia rozpoczęto 1 lutego 1916 r. 10 grudnia 1915 r. obaj szefowie sztabu, Conrad von Hotzendorf i Falkenhayn, prowadzili rozmowy na temat ofensywy włoskiej. Conrad usilnie przekonywał swego roz­ mówcę, by poparł jego wysiłki na rzecz tego zamierzenia, głównie w rejonie Trydentu — na odcinku około 50 km od miasta w kierunku północno-wschodnim. Domagał się od Fakenhayna przerzucenia dziewięciu niemieckich dywizji z frontu zachodniego do Galicji, co miało umożliwić przesu­ nięcie sił austro-węgierskich na front włoski. Propozycja ta spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem Falkenhayna, który z dezaprobatą wyrażał się o ofensywie włoskiej i był zdania, ze ewentualne odpadnięcie Włoch nie spowoduje zbyt dużego J. P a j e w s k i , Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1991, 8. 40.

21

20 osłabienia sił koalicji. Stosunki Conrada z Fakenhaynem nigdy nie układały się dobrze, ale w tym okresie były szczególnie napięte. Conrad miał się wyrazić o Falkenhaynie, że jest „brutalny, bezczelny, bezwzględny". Falkenhayn zdecydowanie obstawał przy kontynuowaniu operacji wojennych w „wielkim stylu", i to we Francji. Uważał, że tylko na froncie zachodnim może nastąpić roz­ strzygnięcie. Należało tylko, jak twierdził, wybrać taki kierunek uderzenia, dla którego obrony dowództwo francuskie będzie gotowe poświęcić nawet ostatniego żołnierza. Tym wymarzo­ nym kierunkiem miało być Verdun. Falkenhayn planował prowadzić wojnę na wyczerpanie i wykrwawienie. „Miano przystawić — pisał Volkmann — pompę ssącą do organizmu wojska francuskiego, która mu miała tak długo wysysać krew, aż stanie się bezsilnym. Falkenhayn poszedł zatem tą samą drogą, która wedle jego przekonania w 1915 r. w Królestwie Polskim i Galicji doprowadziła do celu" 4 . Koncepcje Falkenhayna dotyczące dalszych działań wojen­ nych zostały zaaprobowane przez cesarza i przyjęte do realizacji jako podstawowe. Na froncie włoskim zaplanowano natomiast działania zaczepne z użyciem wojsk austro-węgier­ skich, na froncie rosyjskim zamierzano poprzestać na działa­ niach obronnych; zabrano nawet stamtąd część sił, żeby zasilić inne fronty. Obaj wodzowie, Conrad i Falkenhayn, wychodzili z błęd­ nego założenia, że armia rosyjska po niepowodzeniach z jesieni 1915 r. nie jest zdolna do prowadzenia działań bojowych w szeroko zakrojonym zakresie. Według poetyc­ kiego wyrażenia gen. Falkenhayna „Błyskawiczne natarcie Niemców w 1915 r. stało się uzdrawiającym balsamem naj zaczepne impulsy rosyjskiego kolosa i tutaj odtąd nie należy oczekiwać żadnego poważnego niebezpieczeństwa" 5 . Nie4 5

E. V o l k m a n n , Wielka wojna 1914-1918. Warszawa 1925. s. 72. Stratiegiczeskij oczerk wojny 1914-1918, cz. VI (dalej cyt. Stratiegiczeskij

oczerk...), Moskwa 1923, s. 26.

frasobliwość tych doświadczonych dowódców doprowadziła do bardzo poważnego przesilenia w I wojnie światowej. Doszło do niego podczas bitwy pod Łuckiem. Odmienne zdanie mieli generałowie Hindenburg i Ludendorff. Twierdzili oni, że rezultaty zmagań wojennych państw centralnych w 1915 r. nie napawały zbytnim optymizmem. Uważali, że Rosjanie, mimo dotkliwych porażek i utraty terytoriów wraz z ludnością, stanowili poważną siłę, której nie wolno było ignorować. „W rozstrzygającej walce na Zachodzie — pisał Hindenburg — mającej nam przynieść ostateczne zwycięstwo widziałem i ja ultima ratio wymuszenia pokoju, ale dopiero poprzez powaloną na ziemię Rosję. Nigdym nie lekceważył Rosji. Według mnie było błędem w Rosji do­ strzegać jedynie despotyzm i niewolnictwo. Twarde i wielkie siły moralne były tam także. W różnicy tych przekonań (Wschód czy Zachód) tkwiła istota ówczesnej rozbieżności pomiędzy moją kwaterą a Naczelnym Dowództwem" 6 . Gen. Joseph Joffre, szef francuskiego Sztabu Generalnego, oceniał zmagania w 1915 r. jako daleko odbiegające od oczekiwań dowództw państw koalicji. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatrywał w braku jednolitego dowództwa po stronie wojsk koalicyjnych. Swoje wysiłki skupił więc na koordynacji działań bojowych. Było to zadanie niezwykle trudne, ponieważ armie państw koalicji walczyły oddalone od siebie o tysiące kilometrów i skupione na sześciu teatrach działań wojennych: wschodnim, zakaukaskim, bli­ skowschodnim, bałkańskim, włoskim i zachodnim. Naj­ większym problemem było utrzymanie łączności i zaopa­ trzenie armii rosyjskiej, szczególnie w zimie. Zamarznięty przez pół roku port Archangielsk i porty Dalekiego Wschodu bardzo utrudniały prowadzenie wspólnych działań. Pierwsza konferencja głównodowodzących lub szefów szta­ bów państw koalicji (Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji, Włoch, M. S o k o l n i c k i , Polska w pamiętnikach wielkiej wojny, Warszawa 1925, s. 91-93.

22

23

Belgii, Serbii) odbyła się w kwaterze francuskiego naczelnego dowództwa w Chantilly 6-8 grudnia 1915 r. Podjęto tam próbę wypracowania koncepcji wspólnych działań na rok 1916. Delegacja rosyjska, na czele której stał gen. Jaków Żyliński, domagała się gwarancji, że w razie skoncentrowanego ataku na jedno z państw koalicji wszystkie pozostałe niezwłocznie przejdą do szeroko zakrojonych działań zaczepnych. Projekt ten napotkał na zdecydowany sprzeciw również gen. Joffre'a. Uzasadniał on, że operacje na zachodnioeuropejskim teatrze działań będą wymagać wielu miesięcy przygotowań, ponadto niemożliwe jest ustalenie terminu wspólnego wystąpienia. Pogląd ten popierał przedstawiciel armii włoskiej, gen. Carlo Porro, który zapowiedział, że reprezentowana przez niego armia do wiosny 1916 r. nie będzie zdolna do prowadzenia działań zaczepnych. Delegacja rosyjska była rozgoryczona stanowiskiem partnerów. Mocno zaniepokojony taką postawą dowództwa francuskiego był gen. Aleksiejew. Pisał on w liście do gen. Żylińskiego: „Studiowanie przysłanych nam proto­ kołów konferencji częściowo pokazuje małe zrozumienie złożoności sytuacji i położenia ogólnych interesów, a głównie tendencje Joffre'a. Twierdzenie, że Francja posiadająca 2,2 min żołnierzy ma być pasywna, a Wielka Brytania, Włochy i Rosja powinny osłabiać Niemcy — tendencyjnie wiąże się z poglądem Joffre'a, że tylko jedna Francja prowadzi wojnę. Myślę, że spokojna, zdecydowana postawa wobec podobnych wybryków i niedorzeczności jest nieodzowna. Nic gorszego w naszych stosunkach już być nie może [...]. Przy takiej postawie oni zdejmą z nas ostatnią koszulę" 7 . Gen. Żyliński informował Stawkę, iż Francuzi wcale nie zamierzają pomóc Rosji w razie rozpoczęcia działań na froncie wschodnim. 18 lutego 1916 r. pisał w liście do gen. Aleksiejewa: „Z rozmowy z gen. Joffre'em wynika odroczenie terminu wspólnego wystąpienia wszystkich sojuszniczych armii pod pretekstem, że niektóre z nich nie są całkiem gotowe, szczegól7

Stratiegiczeskij oczerk..., s. 9.

nie pod względem wyposażenia w materiały bojowe. Poza tym Francuzi spodziewają się ataku Niemców w rejonie Verdun i na obszarze Szampanii, co może przynieść im duże straty. Będzie to nowy argument w odroczeniu wspólnego wystąpienia. W razie napaści Niemców na Rumunię gen. Joffre uzna za niezbędną naszą aktywną pomoc dla Rumunii, a jego nie wyprowadzi z bezczynności na froncie francuskim" 8 . Konferencja, mimo tych rozbieżności, oznaczała pewien postęp na drodze do koordynacji działań w roku 1916. Termin wspólnego natarcia ustalono w sposób mglisty na wiosnę 1916 r. Postanowiono, że należy szukać rozstrzygnięcia w jednoczesnych wystąpieniach na głównych frontach (rosyj­ skim, francuskim i włoskim), by uniemożliwić przeciwnikowi przerzut odwodów. Działania bojowe na głównych frontach powinny być obliczone na zniszczenie siły żywej nieprzyja­ ciela. Każde z państw powinno być przygotowane na taką ewentualność, by przyjść z pomocą zaatakowanemu sojusz­ nikowi. Natomiast projekt dotyczący wspólnego dowództwa upadł. Sprzeciwili się temu przedstawiciele Wielkiej Brytanii i Włoch. Nie mógł więc gen. Joffre rozkazywać, był jedynie w stanie przekonywać dowódców sojuszniczych armii. Do ponownego spotkania sojuszników doszło w Chantilly 12 marca 1916 r. Gen. Joffre zażądał od wszystkich sojusz­ niczych armii wypełnienia wzajemnych zobowiązań podjętych na konferencji grudniowej. Twierdził, że jeżeli koalicja ma inicjatywę, to jedynym skutecznym sposobem pobicia państw centralnych, z założeniem działań po operacyjnych liniach wewnętrznych, jest wyprowadzenie szeroko zakrojonego ude­ rzenia koncentrycznego. W związku z tym uważał, że armia francuska powinna bronić swego terytorium i dążyć do rozbicia wojsk niemieckich, a jednocześnie podkreślał konieczność Dokument nr 2. Priedstawitiel russkoj armii pri francuzskom komandowanii gen. Żyliński do gen. Aleksiejewa, [w:] Nastuplenije jugo-zapadnogo fronta w maje-ijunie 1916 goda (dalej cyt. Nastuplenije...). Moskwa 1940. s. 37-38.

24

25

sprawniejszego przerzutu wojsk brytyjskich na front francuski. Za ważne zadanie armii rosyjskiej uznał natomiast prze­ prowadzenie silnego natarcia, które uniemożliwiałoby przerzut sił niemieckich i austro-węgierskich na inne fronty. Chodziło zatem o podjęcie przez Rosję przygotowań do szeroko zakrojonych działań zaczepnych. Armia włoska znajdowała się w trudnym położeniu, ale ustalono, że powinna również zadbać o znaczący udział we wspólnym wystąpieniu. Za jej obowiązek uznano zatem zwiększenie aktywności na obszarze Albanii i w rejonie Salonik. Zdecydowano, że wspólnym zadaniem sojuszników będzie zwiększenie blokady ekonomicz­ nej wobec Niemiec. Ustalenie terminu wystąpienia pozo­ stawiono głównodowodzącym armii koalicyjnych. Żyliński podaje w swoim sprawozdaniu z konferencji, że dla wojsk angielsko-francuskich przyjęto połowę maja 1916 r., natomiast dla armii rosyjskiej — dwa tygodnie wcześniej. W tym uderzeniu armii rosyjskiej miała przypaść rola szczególna. Już dwa tygodnie po nieudanej dla Rosji operacji nad jeziorem Narocz szef francuskiej misji wojskowej przeka­ zał gen. Aleksiejewowi telegram gen. Joffre'a następującej treści: „Jeśliby natarcie pod Verdun przedłużało się, prosiłbym naszych rosyjskich sojuszników, aby zgodnie z przyjętymi w Chantilly zobowiązaniami o wspólnym wystąpieniu, korzys­ tając z zaangażowania sił niemieckich pod Verdun, przeszli do uderzenia wszystkimi posiadanymi siłami, jak tylko warunki klimatyczne na to pozwolą. Trzeba tak postępować, aby przygotowanie rosyjskiego natarcia przebiegało nadzwyczaj sprawnie i aby, na ile to możliwe, zostało doprowadzone do skutku wraz z zakończeniem wiosennych roztopów [...]" 9 . Gen. Joffre domagał się od Rosji, aby przyszła z pomocą Rumunii i wystawiła w tym celu do 250 tys. żołnierzy, wspomagając jej działania w Dobrudży przeciw Bułgarii. Pomoc ta miała zachęcić Rumunię do przejścia na stronę 9

D. W i e r z c h o w s k i , W. Lj a c h ó w , 1914-1918, Moskwa 1964. s. 173.

Pierwaja

mirowaja wojna

państw koalicji, a ceną za to miało być ofiarowanie jej austro-węgierskich ziem Bukowiny i Siedmiogrodu. Propozycja ta napotkała zdecydowany sprzeciw w dowództwie rosyjskim, które nie zamierzało wchodzić, jak mówiono, w następną „awanturę wojenną". A Rosja pod względem militarnym rokowała jeszcze na­ dzieje państw koalicji na to, że będzie w dalszym ciągu liczącym się partnerem. Jeśli chodzi o jej sytuację polityczną, to przedstawiała się ona znacznie gorzej. Objęcie naczelnego dowództwa przez cara spowodowało, że większość czasu spędzał on w Stawce, co oznaczało zaniedbanie ważnych spraw państwowych. Duży wpływ na rządzenie państwem miała jego żona, Aleksandra, a przez nią słynny Rasputin. Pod koniec 1915 r. Rosja przechodziła ostry kryzys żywnościowy. Wydatki wojenne stanowiły w 1915 r. 39,6 procent dochodu narodowego, a koszt jednego dnia wojny wynosił 22,4 min rubli. Potężne grupy opozycyjne na zjazdach miast i ziemstw ostro krytykowały rząd, obwiniając go za dotychczasowe klęski. Bezowocne próby zdobycia przez wojska państw czwórprzymierza półwyspu Gallipoli utwierdziły Rosję w prze­ konaniu, że jej zamiary związane z południem Europy nie mogą być zrealizowane. SYTUACJA NA ZACHODNIM TEATRZE DZIAŁAŃ WOJENNYCH STYCZEŃ-WRZESIEŃ 21 lutego 1916 r. rozpoczęła się we Francji słynna bitwa pod Verdun. Według zapowiedzi Falkenhayna miała ona rzucić Francję na kolana i doprowadzić do zawarcia pokoju z Wielką Brytanią. Do szturmu na Verdun Niemcy Przygotowali 1225 dział (676 ciężkich i 27 o potężnej Sl] e), dla których zgromadzono ogromne zapasy pocisków. Główny szturm na 15-kilometrowym odcinku podjęły trzy korpusy niemieckiej 5 armii. W roli obrońców wystąpiły dwie dywizje francuskie.

27

26 Była to największa, najdłuższa i bardzo wyniszczająca bitwa I wojny światowej. Niemcy prowadzili uporczywe ataki przez kilka miesięcy (aż do grudnia 1916 r.), ale Francuzi skutecznie je odrzucali. Na ich sukces wpływały operacje zaczepne armii włoskiej (piąta ofensywa nad rzeką Isonzo 11-15 marca 1916 r.) i armii rosyjskiej (bitwa nad jeziorem Narocz 16 marca, ofensywa Brusiłowa czerwiec-sierpień). Bitwa ta nie przyniosła spodziewanego zwycięstwa Niemcom, wręcz przeciwnie — zakończyła się ich całkowitym niepowo­ dzeniem. Straty po obu stronach były ogromne. Niemcy utracili 337 tys. żołnierzy, Francuzi 362 tys. Bitwa pod Verdun nie przyniosła rozstrzygnięcia strategicz­ nego. Nie zapewniła go także nowa ofensywa, podjęta 24 czerwca przez Brytyjczyków i Francuzów nad Sommą. Wojska angielsko-francuskie (Anglicy odgrywali główną rolę) miały prawie trzykrotną przewagę w piechocie i dwuipółkrotną w artylerii, przy czym w artylerii ciężkiej — czterokrotną. Łącznie Brytyjczycy i Francuzi dysponowali 28 dywizjami piechoty i 6 dywizjami kawalerii, Niemcy natomiast 10 dywizjami piechoty. Przełamanie miało nastąpić na 40-kilometrowym odcinku frontu. Celem ofensywy było przełamanie obrony z obydwu stron rzeki Sommy i głębokie wyjście na tyły przeciwnika. Pozycje niemieckie składały się z trzech pasów obronnych. Najbardziej umocniony był pierwszy. Drugi znajdował się 3-4 km od pierwszego, a trzeci 2-3 km od drugiego. Takie rozlokowanie pozycji obronnych uniemoż­ liwiało ich jednoczesne ostrzeliwanie. Operację tę prowadzono według nowych zasad, opartych na doświadczeniach wynikłych z walk stoczonych w 1915 r. Główną rolę powierzono w niej artylerii ciężkiej; to ona, w wyniku długotrwałego ostrzału, miała zniszczyć umocnienia przeciwnika. Dopiero wtedy wkraczała do akcji piechota, która zajmowała zniszczone pozycje. Wówczas podciągano artylerię i ponownie ostrzeliwano dalsze pozycje. Tak samo postępowano w natarciu na każdą następną rubież. Rezultaty

ofensywy były dalekie od oczekiwań. W ciągu dwóch miesięcy walk nad Sommą wojska brytyjsko-francuskie przesunęły się zaledwie od 3 do 8 km. Walki te określano mianem pierwszej bitwy materiałowej. Straty po obu stronach były wysokie i przekroczyły 1,3 min oficerów i żołnierzy. Francuzi stracili 341 tys. osób, Anglicy — 453 tys., Niemcy — 538 tys. SYTUACJA NA FRONCIE WSCHODNIM STYCZEŃ-MARZEC Wiosną 1916 r. na froncie wschodnim następowało przegrupowanie sił. Po stronie rosyjskiej znajdowały się formacje dwunastu armii, które były zespolone w trzech wyższych związkach operacyjnych. Na 240-kilometrowym obszarze działań wojsk Frontu Północnego (dowódca gen. l0 Aleksiej Kuropatkin ), od Zatoki Ryskiej po Widzę, występowały: 6 armia mająca za zadanie osłonę wybrzeża Zatoki Ryskiej; 12 armia (9 dywizji piechoty oraz 4,5 dywizji kawalerii) osłaniająca kierunek ryski; 5 armia (12 dywizji piechoty oraz 4,5 dywizji kawalerii) zabezpieczająca kierunek pskowski i połocki. Odwód frontu stanowiło siedem dywizji piechoty ześrodkowanych od Rygi do Dyneburga. Przeciwko wojskom rosyjskiego Frontu Pół­ nocnego Niemcy wystawili 8 armię (7 dywizji piechoty i 3 dywizje kawalerii), która miała bezpośrednią styczność z 12 i 1 armią rosyjską. Przeciw 5 armii rosyjskiej wy­ stępowała grupa armii gen. Friedricha Scholtza w składzie 9 dywizji piechoty i 2 dywizji kawalerii. Nominacja gen. Kuropatkina (11 lutego 1915 r.) na dowódcę Frontu Północnego przyjęta została z wielkim oburzeniem. Był on skompromitowany jako naczelny dowódca rosyjskich sił zbrojnych na Dalekim Wschodzie. Personalnie odpowiadał za klęskę wojsk rosyjskich w wojnie z Japonią. Po przegranej bitwie pod Mukdenem usunięty za nieudolność w dowodzeniu. Prawdopodobnie „ze świeczką" w ręku szukać można było drugiego do tego stopnia nieudolnego generała. M. B o n c z - B r u j e w i c z , Wspomnienia 1914-J919, Warszawa 1959, s. 122-123.

28 Obszaru operacyjnego wojsk Frontu Zachodniego (dowód­ ca gen. Aleksiej Ewert), który liczył 480 km, ciągnął się od lewego skrzydła Frontu Północnego do linii kolejowej Sarny-Kowel oraz osłaniał kierunek moskiewski, broniło pięć armii: 1 armia (4 dywizje piechoty, 2 dywizje kawale­ rii), 2 armia (14 dywizji piechoty, 3,5 dywizji kawalerii), 10 armia (7 dywizji piechoty, 1 dywizja kawalerii), 4 armia (10 dywizji piechoty, pół dywizji kawalerii) i 3 armia gen. Leonida Lesza (14 dywizji piechoty, 7 dywizji kawalerii). Przeciwko 1, 2 i 4 armii rosyjskiej występowała 10 armia niemiecka (11 dywizji piechoty i 3 dywizje kawalerii), przeciwko 10 armii rosyjskiej 12 armia niemiecka (5 dywizji piechoty), a 3 armii rosyjskiej Niemcy przeciwstawili 9 armię (10 dywizji piechoty) i część sił grupy armii gen. Alexandra Linsingena. Linia obrony wojsk Frontu Południowo-Zachodniego (do­ wódca gen. Aleksiej Brusiłow) biegła wzdłuż linii kolejowej Sarny-Kowel-Dubno-Tarnopol, następnie wzdłuż Strypy i Dniestru aż do granicy z Rumunią w pobliżu Bojan. Sztab frontu mieścił się w Berdyczowie. Na obszarze operacyjnym tego frontu występowały cztery armie rosyjskie. 8 armia gen. Aleksieja Kaledina (14 dywizji piechoty, 4 dywizje kawalerii) miała przeciwko sobie grupę armii gen. Alexandra Linsingena (14 dywizji piechoty i 6 dywizji kawalerii) na odcinku od linii kolejowej Sarny-Kowel do twierdzy Dubno. 11 armia gen. Władimira Sacharowa (8 dywizji piechoty i pół dywizji kawalerii), rozlokowana od twierdzy Dubno do Tarnopola i osłaniająca kierunek tarnopolski, miała przeciwko sobie grupę armii gen. Bohm-Ermolliego (niemiecka armia połu­ dniowa). 7 armia (7,5 dywizji piechoty, 2,5 dywizji kawalerii) zajmowała odcinek od Mikulińców do rzeki Strypy. 7 armii oraz 9 armii gen. Dmitrija Szczerbaczewa (10 dywizji piechoty, 3 dywizje kawalerii) przeciwstawiała się 7 armia austro-węgierska gen. Karola von Pflanzer-Baltina (9 dywizji piechoty i 4 dywizje kawalerii).

29 Wojska państw centralnych na froncie wschodnim były nadal zespolone w dwóch wyższych związkach operacyjnych, północną strefę operacyjną obsadzało pięć armii niemieckich. Tylko trzy z nich podporządkowane były Naczelnemu Do­ wództwu Wschodu Ober-Ost z gen. Paulem von Hindenburdiem na czele. Były to: 12 armia gen. Karla von Fabecka (poprzedni dowódca gen. Maximilian von Gallwitz objął 30 września 1915 r. dowództwo 11 armii przewiezionej do Serbii), rozmieszczona na odcinku od Niemna po Oszmianę; 10 armia gen. Hermanna von Eichhorna (po Widzę); 8 armia gen. Otto von Bellowa. Dwie ostatnie tworzyły grupę armii księcia Leopolda bawarskiego i zajmowały odcinek frontu od Jasiołdy po Niemen. Na obszarze operacyjnym na południe od Prypeci, licząc od prawego skrzydła, występowała grupa południowa (dowódca arcyksiążę Fryderyk, następnie arcyksiążę Karol) od granicy z Rumunią po Seret. Osłaniała ona szlaki komunikacyjne na terytorium państwa węgierskiego i na obszarze Galicji. W skład jej wchodziły 7 armia austro-węgierska gen. Pflanzer-Baltina (12 dywizji piechoty, 5 dywizji kawalerii), zajmująca 150-kilometrowy odcinek od granicy z Rumunią aż po Wiśniowczyk nad Strypą oraz armia południowa gen. Feliksa von Bothmera (6 dywizji piechoty) obsadzająca 50-kilometrowy odcinek po Seret (Mszaniec). Na północ od tych dwóch armii występowała grupa armii gen. Bóhm-Ermolliego do Ikwy (Murawica), tj. 2 armia pod dowództwem tegoż generała (5 dywizji piechoty, 1 dywizja kawalerii) po Krzemieniec (50 km) oraz 1 armia gen. Puhalli (3 dywizje piechoty, 1 dywizja kawalerii do Ikwy — 60 km). Dalej od Ikwy do Jasiołdy znajdowała się grupa armii gen. Linsingena (który podlegał Naczelnej Komendzie Armii austro-węgierskiej). W skład tej grupy wchodziły: 4 armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda (8,5 dywizji piechoty, 1 dywizja kawalerii na odcinku 75 km); korpus gen. Heinricha Fatha (2 dywizje piechoty); korpus § e n. Leopolda Hauera (pół dywizji piechoty, 3 dywizje

30 kawalerii na odcinku 40 km). Oba korpusy miały jeszcze w odwodzie pół dywizji piechoty. Dalej na północ do Jasiołdy 30-kilometrowy odcinek frontu zajmowała dywizja dowodzona przez gen. Hansa von Gronau. Siły zgromadzone na południe od Prypeci, głównie austro-węgierskie, liczyły 38 dywizji piechoty i 12,5 dywizji kawalerii (625 batalionów, 327 szwadronów i 522 baterie). Proporcje sił przedstawiały się następująco: Grupa armii gen. Linsingena — 125 km; 123 tys. bagnetów i szabel; Przeciwnik — 133 tys. bagnetów i szabel (10 dywizji piechoty i 6,5 dywizji kawalerii). Grupa armii gen. Bohm-Ermolliego — 110 km, 144 tys. bagnetów i szabel; Przeciwnik — 102 tys. bagnetów i szabel (8,5 dywizji piechoty). Armia południowa — 55 km, 55 tys. bagnetów i szabel; Przeciwnik — 74 tys. bagnetów i szabel (6 dywizji piechoty i 1 dywizja kawalerii). 7 armia — 140 km, 106 tys. bagnetów i szabel; Przeciwnik — 110 tys. bagnetów i szabel (8 dywizji piechoty i 7 dywizji kawalerii). Od schyłku 1915 r. w sytuacji na froncie wschodnim zaszły znaczne zmiany. Front na wschodzie ustalił się na olbrzymiej przestrzeni od Morza Bałtyckiego do Bukowiny. Obydwie strony przystąpiły do umacniania swoich pozycji. Opinia Falkenhayna o pobiciu Rosji okazała się mocno przesadzona. Najbliższe miesiące dowiodły, że nie tylko dąży ona do wypełnienia zobowiązań sojuszniczych, ale także do prowa­ dzenia szeroko zakrojonych działań przeciwko monarchii austro-węgierskiej. W imię tej idei działał generał rosyjski Michaił Aleksiejew, który porę zimową, niezbyt sprzyjającą prowadzeniu walk, chciał wykorzystać do ofensywy na Galicję Wschodnią. Kreślił on wizje stworzenia długiego frontu od Morza Egejskiego do Bałtyckiego. Przewidywał, że ewentualne

31 sukcesy rosyjskie w Galicji Wschodniej oraz działania co najmniej dziesięciu korpusów sojuszniczych armii na Bał­ kanach spowodują przejście Rumunii na stronę państw koalicji. Armia rosyjska jeszcze nie zaleczyła ran zadanych jej w drugim półroczu 1915 r., a już 20 grudnia gen. Aleksiejew zarządził ofensywę na południowym odcinku frontu. Aby wzmocnić siły na tym odcinku, z okolic Odessy przerzucono tu pod koniec 1915 r. 7 armię gen. Szczerbaczewa w sile czterech korpusów. Rozmieszczono ją między 11 armią gen. Sacharowa a 9 armią, tzn. na odcinku od Nastasowa do Dżuryna. 9 armia została wzmocniona dwoma korpusami (XI i XII) na lewym skrzydle w Besarabii. Poszczególne korpusy osiągnęły stany osobowe około 30 tys. żołnierzy liniowych. 9 armia w sile pięciu korpusów piechoty i korpusu kawalerii przeznaczona była do wykonania głównego uderzenia w centrum i na prawe skrzydło 7 armii austro-węgierskiej gen. Pflanzer-Baltina. Po udanym przełamaniu obrony do akcji miała wkroczyć 11 armia gen. Sacharowa, dysponująca trzema korpusami. 8 armia gen. Brusiłowa została natomiast zobowiąza­ na do prowadzenia działań wiążących przeciwnika na Wołyniu. Z wielkim sceptycyzmem do tego planu odnosił się dowódca Frontu Południowo-Zachodniego gen. Nikołaj Iwanow (szefem jego sztabu został Polak, gen. Władysław Kłembowski). Przygotowania rosyjskie, a także kierunek uderzenia nie były zaskoczeniem dla 7 armii austro-węgierskiej. Gen. Pflanzer-Baltin wzmocnił więc skrzydło swoich wojsk na Bukowinie. Niebawem zaatakowały je cztery korpusy rosyjskie (XXXII, XI, XII piechoty i III korpus kawalerii). Siły te były skoncentrowane między Dniestrem a Prutem. Ofensywa rosyj­ ska nazwana została bitwą noworoczną i trwała od 27 grudnia 1915 r. do 19 stycznia 1916 r. Dwa korpusy przez kilka dni nacierały z wielką zaciętością — XI na Rarańczę i Toporowce, a XII na odcinek Bojan-Dołżek. Rosjanie napotkali zdecydo­ wany opór wojsk austro-węgierskich i zostali powstrzymani. Wobec tego gen. Szczerbaczew podjął próbę przerwania

32 frontu na odcinku Strypy, ale to mu się nie udało. Podobnie nie powiodło się natarcie, które w pierwszych dniach stycznia 1916 r. przeprowadził gen. Łęczycki w pobliżu Rarańczy. Austriacy zgromadzili na zagrożonym czteroipółkilometrowym odcinku frontu 17 tys. bagnetów i 180 dział, a w odwodzie mieli jeszcze 15 tys. bagnetów. Rosyjskie dowództwo wydało rozkaz zdobycia pozycji austro-węgierskich za wszelką cenę. Następował więc atak za atakiem, ale ciągle nie było oczeki­ wanego wyniku. 14 stycznia doliczono się, że Rosjanie sześć razy ponawiali ataki w 12-14 liniach, a 19 stycznia szesnastokrotnie dochodziło do walki wręcz. Wszystko to jednak nie przynosiło rozstrzygnięcia. Tym razem wojska rosyjskie zostały powstrzymane przez dywizję honwedów, którą dowodził gen. Paul Nagy. Gen. Iwanow za przyczynę niepowodzenia uważał niedo­ stateczne zaopatrzenie korpusów rosyjskich w artylerię ciężką, karabiny maszynowe i amunicję. Braki w zaopatrzeniu miały duży wpływ na niepomyślny bieg walk, ale znaczący udział mogła mieć bezczynność, jaką obserwowano w sąsiednich armiach. Dwie z nich na wąskich odcinkach atakowały siły austro-węgierskie, natomiast armie gen. Sacharowa i gen. Brusiłowa nie podejmowały żadnych działań wiążących. Pierw­ sza stała bezczynnie, wysiłek bojowy drugiej był niewielki. W rezultacie po stronie rosyjskiej doszło do dużych strat, które sięgały 70 tys. żołnierzy, podczas gdy straty austro-węgierskie wynosiły 30 tys. Dowództwo rosyjskie chciało jednak kontynuo­ wać ofensywę, ale zapobiegła temu odwilż oraz wiadomość, że sojusznicy nie zamierzają prowadzić ofensywy na Bałkanach, na co tak bardzo liczył gen. Aleksiejew. Na froncie wschodnim, szczególnie na południe od Prypeci, nastąpiła kilkumiesięczna przerwa. Wpływało na nią zwiększone zainteresowanie dowódz­ twa austro-węgierskiego frontem włoskim. Po odbudowaniu sił armii rosyjskiej, co nastąpiło na przełomie zimy i wiosny 1916 r., gen. Aleksiejew zdecydował się na wznowienie szeroko zakrojonych działań zaczepnych. Był

33 wprawdzie zniechęcony niepowodzeniami, ale tym razem postanowił szukać rozstrzygnięcia na obszarze operacyjnym wojsk Frontu Zachodniego, czyli wystąpił przeciwko oddziałom niemieckim. Rachuby swoje opierał na takim wyliczeniu sił, i którego wynikało, że przewaga — i to prawie dwukrotna będzie po stronie rosyjskiej (900 tys. przeciw 495 tys.). Aleksiejew działał pod presją sprzymierzeńca francuskiego i dlatego armia rosyjska w niekorzystnych warunkach atmosfery­ cznych przystąpiła do operacji nad jeziorem Narocz. Odpowiedź Rosjan na żądania francuskie była bardziej niż rycerska — stwierdził później historyk angielski Crutwell. W celu przygotowania planów ofensywy gen. Aleksiejew zorganizował 27 lutego 1916 r. naradę w kwaterze Stawki w Mohylewie. Uczestniczyli w niej dowódcy wyższych związków operacyjnych: Frontu Południowego — gen. Nikołaj Iwanow, Frontu Zachodniego — gen. Aleksiej Ewert, Frontu Północnego — gen. Aleksiej Kuropatkin. Spotkanie zaowoco­ wało ustaleniem głównych założeń ofensywy. Siły, których użyli Rosjanie w tych działaniach, były ogromne. Rzucili do walki około 368 batalionów przeciwko 66 batalionom niemieckim. Historiografowie niemieccy opera­ cję tę nazywają bitwą pod Postawami. Główne uderzenie prowadziła 2 armia Frontu Zachodniego (składająca się z dziesięciu korpusów) przeciwko 10 armii niemieckiej na 90-kilometrowym odcinku frontu, z czego 25 km przypadało na brzegi jezior. Jednocześnie wojska Frontu Północnego podjęły akcję ofensywną z północy od Jakobstadtu na Poniewież i znad dolnej Dźwiny na Bausk. Uderzenie to miało na celu odcięcie armii niemieckiej na północ od Niemna i ze­ pchnięcie jej w stronę morza. Skoncentrowanie dziesięciu korpusów w jednej armii (2) przekraczało możliwości skutecznego dowodzenia nimi. Podzie­ lono więc je na trzy grupy — gen. Aleksandra Pieszkowa, gen. Bałujewa, gen. Sireliusa. Popełniono jednak zasadniczy błąd, nie dając im odpowiednich sztabów, toteż dowodzenie szwankowa,

-Łuck 1916

35

34

ło. Armia była zresztą słabo wyposażona w artylerię. Na 10 korpusów przypadało 1000 dział, co w przybliżeniu daje 2,5 działa na 1000 bagnetów, podczas gdy norma wynosiła 8 do 10 dział na 1000 żołnierzy. Szczególnie słabe było zaopatrzenie w artylerię ciężką, a kaliber powyżej 152 mm miało zaledwie około 150 dział. Na 1 km frontu, nie licząc brzegów jezior (czyli łącznie 60 km), przypadało od 12 do 35 dział, podczas gdy nasycenie frontu francuskiego w artylerię było dużo większe. Dla porównania w Szampanii w 1915 r. wynosiło 70-75 dział na 1 km (z tego połowa to ciężkie). Pod Verdun Niemcy mieli 125 dział na 1 km, a nad Sommą Anglicy i Francuzi — 133 działa na 1 km z przewagą dział ciężkich. 16 marca na obranym odcinku przeprowadzono ostrzał artyleryjski. Trwał on dwa dni i miał huraganowy przebieg, ale jego skuteczność była niedostateczna. Następnie do ataku ruszyła piechota — osiem korpusów, które skierowano między jeziora Narocz i Wiszniewskie oraz z obu stron linii kolejowej Postawy-Swięciany. Ofensywę tę miała wspierać 1 armia rosyjska atakiem na Widzę. Cztery dywizje niemieckie dowo­ dzone przez gen. Hutiera broniły się dzielnie i skutecznie, a walki obfitowały w wiele dramatycznych momentów. Położenie 10 armii niemieckiej w dniach od 18 do 21 marca było niezwykle ciężkie. Rosjanie, nie bacząc na straty, przypuszczali atak za atakiem. Na przedpolu zalegały stosy ciał żołnierzy rosyjskich, którzy ginęli od pocisków artyleryjskich działa, którym dowodził słynny z późniejszych walk we Francji płk Bruchmuller. Po czterodniowych walkach ofensywa załamała się. Gen. Ragoza jeszcze do 28 marca niepokoił oddziały przeciwnika, ale I żadnej zmiany na swoją korzyść nie uzyskał. Straty po stronie rosyjskiej były duże i wynosiły w zabitych i rannych — 1018 oficerów i 77 427 żołnierzy. Niemcy stracili na polu bitwy od 30 tys. do 40 tys. ludzi. Niepowodzenie rosyjskie było następstwem złego przygoto­ wania, nieumiejętnego dowodzenia i niezdarnie prowadzonego

ataku. To było ostatnie tego typu natarcie — jak twierdzą znawcy przedmiotu — przed wprowadzeniem taktyki zapocząt­ kowanej przez francuskiego generała Roberta Nivelle'a. Do­ wództwo rosyjskie zlekceważyło niebezpieczeństwo wiosennych roztopów. W trakcie walk nagła odwilż zamieniła obszar między jeziorami w błotnistą maź. Dlatego bitwa ta nazywana jest błotną". Sparaliżowała ona całkowicie poczynania Rosjan. Niepowodzenie nad jeziorem Narocz wycisnęło piętno na postawie dwóch dowódców frontów: Północnego — Kuropatkina i Zachodniego — Ewerta. Obaj od tego momentu przestali wierzyć w jakąkolwiek korzystną zmianę na froncie rosyjsko-niemieckim, a pośrednio i austro-węgierskim. Zawa­ żyło to w przyszłości na ich stosunku do decyzji mających na celu podjęcie działań zaczepnych. Bitwa w rejonie jeziora Narocz odegrała ważną rolę w przebiegu ogólnych zmagań wojennych. Niemcy w szczy­ towym okresie walk pod Verdun zmuszeni byli zaniechać ataków i przerzucić część swoich odwodów na front wschodni. Dało to obrońcom możliwość wytchnienia i umocnienia twierdzy. Niemcy po tym sukcesie wyciągnęli jednak zbyt daleko idące wnioski i uznali, że front rosyjski nie jest groźny. GENEZA BITWY POD ŁUCKIEM

Gen. Aleksiejew, mimo nieudolnego przebiegu dwóch bitew: noworocznej (27 grudnia 1915-18 stycznia 1916 r.) i nad jeziorem Narocz (16-28 marca 1916 r.) oraz poniesionych klęsk, nie miał zamiaru rezygnować z realizacji dalszych planów ofensywnych. Był nawet przekonany, że Niemcy, po wypełnieniu zadań na Zachodzie, skierują swoje siły na front rosyjski i dlatego chciał ich uprzedzić. Twierdził, że w przeciw­ nym razie konieczne będzie całkowite podporządkowanie się planom przeciwnika ze wszystkimi niekorzystnymi tego na­ stępstwami. Przewidywał, że „pasywna obrona" będzie zgubna dla Rosji.

36 Dążąc do lepszego przygotowania się do nowych zadań, dokonał zmian na stanowiskach dowódczych. Najpierw rzeko­ mo pozbył się (w połowie marca 1916 r.) dowódcy Frontu Południowo-Zachodniego gen. Iwanowa (pełnił on tę funkcję od początku wojny)' 1 . O jego usunięciu zadecydowały praw­ dopodobnie niepowodzenia, jakich wojska rosyjskie doznały w bitwie noworocznej. Jego miejsce zajął (1 kwietnia 1916 r.) gen. Aleksiej Brusiłow, którego zastąpił na stanowisku dowód­ cy 8 armii gen. Aleksiej Kaledin. Brusiłow proponował na dowódcę tej armii gen. Kłembowskiego, ale Stawka odrzuciła tę kandydaturę (być może ze względu na polskie pochodzenie). W ramach przygotowań do kolejnych działań zorganizowano 14 kwietnia 1916 r. w Mohylewie pod kierunkiem cara i z udziałem dowódców wyższych związków operacyjnych i ich szefów sztabu naradę wojenną poświęconą wypracowaniu nowej ofensywy. Uczestniczyli w niej: dowódca Frontu Północnego gen. Aleksiej Kuropatkin i szef jego sztabu gen. F. W. Siwers; dowódca Frontu Zachodniego gen. Aleksiej Ewert i szef sztabu M. F. Kwieciński (rosyjski generał polskiego pochodzenia); dowódca Frontu Południowo-Zachod­ niego gen. Aleksiej Brusiłow i szef sztabu gen. Władysław Kłembowski; były dowódca Frontu Południowo-Zachodniego gen. Nikołaj Iwanow, szef sztabu naczelnego wodza Michaił Aleksiejew, minister wojny Dmitrij Szuwajew, szef sztabu dowódcy sił morskich — admirał A. I. Rusin, gen.-kwatermistrz Michaił Pustowojtenko, generał-inspektor artylerii wielki książę Siergiej Michaiłowicz. Gen. Aleksiejew przedstawił projekt przygotowywanej ofensywy. Oceniając sytuację na frontach I wojny światowej,! zaznaczył, że Niemcy i Austro-Węgry prawdopodobnie r z u c a ł do walki wszystkie swoje siły oraz środki i będą dążyć d o i rozstrzygnięcia. Przewidywał, że w najbliższym czasie, skoroł 11

Informacja o pozbyciu się gen. Iwanowa nie do końca może być I prawdziwa. Został on bowiem przeniesiony do Stawki i współpracował z gen.B Aleksiejewem.

37 tylko pozwolą na to warunki atmosferyczne, państwa te rozpoczną aktywne działania na froncie rosyjskim. Przypusz­ czenia te opierał na niepomyślnym dla Niemiec przebiegu wydarzeń pod Verdun i na konieczności poszukiwania innego sukcesu, być może na Wschodzie. Rosja miała do wyboru — twierdził Aleksiejew — oddać inicjatywę przeciwnikowi i szykować się do obrony albo uprzedzić jego działania i ruszyć do ofensywy, dyktując swoje warunki i burząc jego plan działania. Generał zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa czyhające na Rosjan, jeśli pozwolą się wyprzedzić w roz­ winięciu natarcia. Francuzi mieli front długości 700 km i siły mniej więcej równe rosyjskim. Byli więc w stanie przeciw­ stawić Niemcom równorzędną liczbę żołnierzy w miejscu ataku. Jeśliby przeciwnik uzyskał przewagę, to doskonale rozwinięta sieć dróg kolejowych pozwalała na szybki przerzut odwodów. Front rosyjski znajdował się w znacznie trudniejszej sytuacji. Liczył 1200 km, a siły — jak wspomniano — były liczebnie zbliżone do francuskich. W dodatku słabo rozwinięta sieć dróg kolejowych nie pozwalała Rosjanom na swobodne przemieszczanie odwodów. Wszystkie te czynniki stawiały obronę w trudnej sytuacji i skazywały na niepowodzenie. W związku z tym gen. Aleksiejew opowiadał się za przygo­ towaniem natarcia, i to już na początku maja. Chciał też, aby ogólny zamysł umowy przyjętej w Chantilly o wspólnym wystąpieniu sojuszników w maju 1916 r. zachował aktualność. Według wyliczeń generała siły rosyjskie miały przewagę liczebną nad przeciwnikiem, wynoszącą 671 tys. bagnetów. Była to ocena przesadna, bo przewaga ta oscylowała w grani­ cach 500 tys. bagnetów i szabel. Gen. Aleksiejew prognozował, że w najbliższych tygo­ dniach, po uzupełnieniu stanów osobowych do pełnych norm, przewaga ta może wzrosnąć — na obszarze operacyjnym Frontu Północnego do 296 tys. bagnetów i szabel, Frontu Zachodniego do 499 tys., a Frontu Południowo-Zachodniego do 132 tys. Biorąc pod uwagę taki stosunek sił, twierdził, że

38 Tabela 1 Liczebność sił rosyjskich oraz niemieckich i austro-węgierskich

ofensywę bez dodatkowego przegrupowania oddziałów będzie można przeprowadzić na północnym Polesiu siłami Frontu Zachodniego. Wojskom Frontu Południowo-Zachodniego sta­ wiał natomiast zadania obronne. Front ten powinien przygo­ towywać się do natarcia i rozpocząć je dopiero wtedy, kiedy pomyślnie dla Rosjan rozwiną się działania wojenne na północnym Polesiu. Wojska Frontu Zachodniego miały przeprowadzić główne uderzenie z rejonu Mołodeczna (70 km na północny zachód od Mińska) na Oszmianę i Widzę. W tym celu obowiązane były ześrodkować w rejonie 10 armii 480 tys. szabel i bag­ netów (w tym 188 tys. z 10 armii). Wobec tego, że przeciwnik dysponował 82 tys. bagnetów i szabel, stanowiło to sześcio­ krotną przewagę Rosjan. Wojska Frontu Północnego główne uderzenie miały rozwijać na obszar położony między Dyneburgiem a Widzę siłami 213 tys. bagnetów wobec 43 tys. przeciwnika. Dla wzmocnienia uderzenia i obrony Dyneburga nieodzowne stało się przerzucenie jednej armii z obszaru

39 operacyjnego Frontu Zachodniego do obszaru Frontu Północ­ nego. Oprócz tego w celu lepszego zabezpieczenia rejonu Rygi potrzeba było czterech korpusów o łącznej sile 84 tys.-100 tys. bagnetów, co dawałoby podwójną przewagę nad wojskami niemieckimi. Front Południowo-Zachodni powinien tak jak przedtem przygotowywać się do prze­ prowadzenia uderzenia wspomagającego z rejonu Równego na Łuck, ale dopiero wtedy, gdy nastąpi rozwinięcie ofen­ sywy na północnym Polesiu. Na froncie tym występowała równowaga sił. Negatywny stosunek do jakichkolwiek akcji ofensywnych przedstawił na naradzie najpierw gen. Kuropatkin — dowód­ ca Frontu Północnego, a później gen. Ewert — dowódca Frontu Zachodniego. Gen. Kuropatkin twierdził, że przer­ wanie frontu niemieckiego jest trudne, albowiem linie obrony są bardzo dobrze rozbudowane i doskonale umocnione. Dopiero gdy strona rosyjska dorówna przeciwnikowi pod względem liczby ciężkich dział i będzie dobrze wyposażona w pociski, można będzie podjąć myśl o ataku. Pogląd ten podzielał gen. Ewert i deklarował zaledwie prowadzenie działań obronnych. Fakt, że dowódcy frontów mieli odmienne zdania zdarzał się w armii niemieckiej i austro-węgierski ej, ale niezbyt często. Natomiast w armii rosyjskiej było to na porządku dziennym. Miał on swoje źródło w małym autorytecie Stawki. Głównodowodzący car Mikołaj II nie miał ani kwalifikacji, ani odpowiednich cech charakteru, żeby kierować armią. Faktycznym dowódcą był szef sztabu armii rosyjskiej gen. Aleksiejew. Jego styl kierowania podległymi dowódcami trudno było zaakceptować. Dobrze zorientowany w stosun­ kach panujących w Stawce gen. Zajonczkowski pisał: „Szef sztabu Naczelnego Dowództwa (Stawki) Michaił Aleksiejew był najbardziej nieodpowiednią osobą w roli szefa sztabu. Nie był zdolny wytrwać przy wyraźnej idei i wprowadzić jej w życie. Stosował na szeroką skalę metody upominania

40

41

i argumentów. Krótko mówiąc, u nas na froncie nie było naczelnego wodza, tylko swego rodzaju maleńkie kolegium j składające się z głównodowodzących frontami, gdzie każdy był mniej odpowiedzialny od Aleksiejewa, ale bardziej uparty I w swoich żądaniach, dlatego niejednokrotnie zrywał po­ stanowienia Aleksiejewa" ' 2 . Relacja Zajonczkowskiego z narad wojennych w sztabie głównodowodzącego pozwala zrozumieć przyczyny powsta­ wania rozbieżności. „Na tych naradach czuło się brak jednej kierującej osoby, która byłaby zdolna wyjaśnić w przystępny sposób wytworzoną sytuację, powziąć decyzję i zmusić dc wprowadzenia jej w życie. Wojenna rada głównodowodzących miała charakter akademickiego posiedzenia, na którym poru­ szano wiele mądrych i słusznych spraw, ale nie podejmowane zdecydowanych decyzji. Głównodowodzący wyjeżdżali z narac bez przekonania o konieczności wypełnienia otrzymanych tam zadań; wręcz przeciwnie, sądzili, że ich wykonanie może być odłożone" 13. Do przełamania impasu, jaki zaznaczył się podczas narady w Mohylewie, przyczynił się gen. Brusiłow. Zaproponował on wyprowadzenie jednoczesnego uderzenia wojsk Frontu Połu­ dniowo-Zachodniego. Obaj dowódcy frontów operujących na północ od Prypeci sceptycznie odnosili się do tej propozycji, ale Brusiłow zapowiedział, że jest w stanie skutecznie prze­ prowadzić ofensywę, nie zważając na wyniki uderzenia pozostałych frontów. Propozycję Brusiłowa zaakceptował Aleksiejew z tym jednak zastrzeżeniem, że dopływ dodat­ kowych siły jest wykluczony. Tak więc ukształtował się plan wielkiej ofensywy rosyjskiej. Jego istota polegała na tym, że główne uderzenie Frontu Zachodniego na Wilno miały wykonać wojska działające pod dowództwem gen. Ewerta. Natarcie odciążające miały prze­ prowadzić fronty — Północny gen. Kuropatkina i Południowo12 13

Stratiegiczeskij oczerk..., cz. VI, s. 10. Tamże, s. 14.

-Zachodni gen. Brusiłowa. Uderzenie Brusiłowa zostało za­ planowane na połowę czerwca, natomiast Ewert i Kuropatkin mieli wystąpić dwa tygodnie później. W cztery dni po naradzie mohylewskiej gen. Brusiłow zebrał (18 kwietnia) dowódców podlegających mu armii oraz szefów sztabów i przystąpił do opracowania planu przewidywanej operacji. Wobec tego, że jego ryzykowne wyzwanie nie miało zbyt wielu zwolenników, musiał prze­ konać do niego najpierw Stawkę, a później własnych pod­ komendnych. Stawka wyraziła zgodę, natomiast wszyscy czterej dowódcy armii nie okazywali zapału, a dwóch z nich zgłaszało daleko idące zastrzeżenia. Byli to gen. Szczerbaczew, mający opinię jednego z najbardziej uta­ lentowanych dowódców, oraz gen. Kaledin, nowy dowódca 8 armii, którego Brusiłow znał najlepiej i któremu powierzał przeprowadzenie ataku na Łuck. Dowództwo Frontu Po­ łudniowo-Zachodniego działało na podstawie rozkazu Stawki i przystąpiło do opracowania planu natarcia, którego autorem był Władysław Kłembowski14. Zasadnicze cele planowanego natarcia zostały przedsta­ wione w wytycznych dowództwa Frontu Południowo-Za­ chodniego, a rozwinięte w dyrektywie nr 1048 z 20 kwietnia 1916 r. Dokument ten zapowiadał przejście wojsk Frontu Południowo-Zachodniego do energicznego natarcia i współ­ działania z armiami Frontu Zachodniego. Głównym celem szturmu było dążenie do zniszczenia siły żywej przeciwnika i zawładnięcie jego stanowiskami. Do natarcia zostały prze­ znaczone wojska całego frontu, które miały działać w do­ rzeczu Styru oraz Prutu. Najważniejsze uderzenie powierzono 14 Władysław Kłembowski (1860-1921) — generał armii rosyjskiej pol­ skiego pochodzenia. Dowódca 122 pułku piechoty w czasie wojny japońsko-rosyjskiej. Jesienią 1914 r. objął dowództwo XVI korpusu. Od 30 grudnia ly l 5 r. szef sztabu dowództwa Frontu Południowo-Zachodniego. Od początku 191

7 r. zastępca szefa sztabu Naczelnego Dowództwa. W 1920 r. członek y Specjalnej przy Naczelnym Dowództwie Armii Czerwonej. Znany Pisarz wojskowy i autor wielu opracowań operacyjno-taktycznych. Kad

42 8 armii, urzutowanej najbliżej Frontu Zachodniego. Pozostałe armie miały nacierać na przeciwnika na odcinkach wybranych przez dowódców armii. Wszystkie przygotowania miały być przeprowadzone w najgłębszej tajemnicy i zakończone 15 maja 1916 r. Inicjatywę w przygotowaniu natarcia Brusiłow pozostawiał podległym mu dowódcom, z tym że sam udzielił wskazówek dotyczących jego przebiegu. „Atak musi być przeprowadzony po skrupulatnym obmyśleniu i opracowaniu planu, przy czym nakreślony plan należy rozpracowywać w szczegółach nie w gabinetach na mapie, lecz na pokazie w terenie wspólnie z wykonawcami ataku od piechoty do artylerii" l5 . Podczas opracowywania planu — twierdził Brusiłow — trzeba personalnie określić, kto i co ma atakować oraz jakimi siłami. W zależności od tego ustalić zadania piechoty i artylerii oraz zapewnić potrzebne środki. Następnie należy ustalić przebieg przygotowania artyleryjskiego, uzgodnić podległość grup artyleryjskich i wyznaczyć dowództwo kierujące ogniem artyleryjskim. Zadania stawiane piechocie i artylerii trzeba określać precyzyjnie; niedopuszczalne są takie sformułowania, jak np. ostrzelać wzgórze 362, prze­ rzucić ogień na sąsiednie odcinki itp. Dowódcom, na któ­ rych spoczywa ciężar poprowadzenia głównego uderzenia, należy podporządkować wszystkie przeznaczone do tego celu oddziały. Zasadnicze cele do realizacji w przygotowywanej ofensywie ustalił gen. Brusiłow. Dalsze szczegóły mieli opracować dowódcy armii z szefami sztabów. W toku żmudnej pracy głównodowodzącego wojsk frontu, dowódców armii oraz ich sztabów powstał plan operacji zaczepnej. Zgodnie z tym planem główne uderzenie miała wykonać 8 armia na kierunku łuckim. Pozostałe armie — 11, 7 i 9 — zobowiązano do przeprowadzenia uderzeń wspoma15

I. J. R o s t u n o w , Russkij front pierwoj mirowoj wojny, dalej cyt.j Russkij front..., Moskwa 1976, s. 296.

43 gających. Dużą wagę przywiązywał Brusiłow do natarcia 9 armii, która operowała w pobliżu granicy z Rumunią. Uderzenie zamierzano przeprowadzić czterema korpu­ sami 8 armii na 18-kilometrowym odcinku frontu Dubiszcze-Koryto w ogólnym kierunku na Łuck. Według wyliczeń gen. Brusiłowa 148 batalionów rosyjskich miało zaatakować 53 bataliony austro-węgierskie. Działania Bru­ siłowa powinny były wspierać trzy pozostałe armie pro­ wadzące działania odciążające na odcinkach, gdzie do­ wództwo rosyjskie spodziewało się spotkać najsłabszy opór. 11 armia gen. Sacharowa miała uderzyć wzdłuż linii kolejowej Tarnopol-Lwów (32 bataliony przeciwko 15), 7 armia w kierunku Jazłowca (32 bataliony przeciwko 5), a 9 armia dwoma korpusami zaatakować na odcinku frontu Dobronowce-Dniestr. Przewaga sił rosyjskich na całym froncie była znaczna, ale Brusiłow chciał ją jeszcze powiększyć. Zamierzał to uzyskać poprzez ześrodkowanie sił na kilku wybranych odcinkach. Zaniepokojenie takim zamysłem wykazał gen. Aleksiejew uznając, że jest to zbyt ryzykowne. Czuwając nad uściśleniem założeń operacji 8 armii, Brusi­ łow ingerował w przygotowania innych armii, m.in. 11. Jej dowódca gen. Sacharow zaplanował dwa uderzenia: jedno siłami VII korpusu na odcinku Jankowce-Popowce, drugie formacjami VI korpusu na odcinku od miejscowości Hładkie-Cebrow do szosy Tarnopol-Jezierna (na odcinku długości 10 km). Zadaniem pozostałych korpusów było wiązanie sił nieprzyjaciela, aby ułatwić przełamanie. Napotkało to ostry sprzeciw gen. Brusiłowa. Polecił on zamiast dwóch słabych uderzeń przeprowadzić jedno zasadnicze wojskami VII kor­ pusu, wzmocnionego wieloma oddziałami VI korpusu. Gen. Sacharow początkowo oponował, ale ostatecznie zgodził się n a to. Do głównego natarcia wyznaczył VI korpus. Jego uderzenie miało pójść na odcinku frontu Jankowce-Tarnopol (10 km) w kierunku Krasnego. W razie osiągnięcia powodzenia

44 zamierzał on wprowadzić do akcji kawalerię — Zaamurską Dywizję Kawalerii, której zadaniem byłoby natarcie na Złoczów i przecięcie linii kolejowej Brody-Krasne. Działania te miały być przeprowadzone na tyłach przeciwnika w zależ­ ności od przebiegu wydarzeń bojowych. 7 armii w planowanej ofensywie przypadło w udziale wiązanie sił nieprzyjaciela. Miała ona w swoim składzie XXII, XVI i II korpus piechoty, II korpus kawalerii i 3 Turkiestańską Dywizję Piechoty. Gen. Szczerbaczew główne natarcie zamierzał przeprowadzić II korpusem i 3 Turkiestańską Dywizją Piechoty z obszaru na północ od Jazłowca na odcinku Trybuchowce-Jazłowiec. W celu odwrócenia uwagi dowództwa austro-węgierskiego od planowanego odcinka przełamania polecono głównym oddziałom XVI i XXII korpusu prowadzić intensywne przygotowania. Decyzje dowódcy 7 armii zyskały aprobatę gen. Brusiłowa, natomiast spotkały się z krytycznym stosunkiem szefa sztabu Frontu Południowo-Zachodniego, gen. Kłembowskiego. Ten ostatni przypomniał bowiem, że w grudniu 1915 r. te same siły, które stanowią teraz grupę ude­ rzeniową, spotkało niepowodzenie. Pod wpływem tych su­ gestii Brusiłow polecił Szerbaczewowi zmienić kierunek uderzenia. W toku dalszych prac nad przygotowaniem operacji na­ stąpiły zmiany w planie. Wyznaczony został nowy odcinek przełamania. Znajdował się on bardziej na południe i bezpo­ średnio przylegał do Jazłowca. Ostatecznie ustalono, że natarcie będzie wykonywane na 13-kilometrowym odcinku pod Jazłowcem między Buczaczem a Dniestrem, na froncie Gipsarka-Nowosiółka, siłami 3 Turkiestańskiej Dywizji Piechoty z II korpusu armijnego. Dużą uwagę zwrócono także na przygotowanie 9 armii doj natarcia. Armia ta miała w swoim składzie XXXIII, XLI, XI i III korpus kawalerii. W odwodzie pozostawały 1 Dywizja Kozaków Dońskich w rejonie Bałamutowki-Rżawincy i 12

45 dywizja piechoty w rejonie Dołżka-Kruhlika. Sztab armii stał w Kamieńcu Podolskim. Gen. Brusiłow szczegółowo analizował plany operacyjne i przygotowania do natarcia organizowanego przez gen. Łęczyckiego. Stosunek sił był dla Rosjan dosyć korzystny. 9 armia zajmowała odcinek frontu długości ponad 100 km. Dysponowała dziewięcioma dywizjami piechoty i czterema dywizjami kawalerii, co dawało w sumie 135 tys. bagnetów i 17 tys. szabel. Siły przeciwnika wynosiły 8,5 dywizji piechoty i 4 dywizje kawalerii — łącznie 98 tys. bagnetów i 8 tys. szabel. Gen. Łęczycki uznał przewagę Rosjan wynoszącą 37 tys. bag­ netów i 9 tys. szabel za nieznaczną, natomiast Brusiłow był innego zdania i uważał ją za zupełnie wystarczającą, ponad­ to sądził, że czynnikiem sprzyjającym Rosjanom jest duża rozciągłość frontu. Gen. Łęczycki był sceptycznie nastawio­ ny do planowanego natarcia. Między dowódcą frontu a dowódcą 9 armii istniały rozbież­ ności co do liczby przygotowywanych odcinków do uderzenia. Gen. Łęczycki upierał się, że powinno ono nastąpić w dwóch miejscach, gen. Brusiłow — że w jednym. Ostatecznie sprawa została rozstrzygnięta na korzyść dowódcy frontu. Po obfitej wymianie korespondencji zadecydowano, że główne uderzenie zostanie przeprowadzone na odcinku Mitken-Onut-Dobronowce (15 km). Do tego celu miały być użyte dwa korpusy: XXXIX i XI. XXXIII korpus przeznaczono do zabezpieczenia skrzydeł grupy uderzeniowej. III korpus zobowiązany został do obrony lewego skrzydła armii. W skład odwodu dowódcy frontu wchodziły: Dywizja Kozaków Dońskich i 12 dywizja piechoty w rejonie na południe od Chocimia. Odwód Frontu Południowo-Zachodniego składał się z dwóch dywizji piechoty i jednego korpusu. 2 Fińska Dywizja Strzel­ ców znajdowała się na kierunku rówieńskim. 126 dywizja piechoty rozmieszczona była na kierunku wołoczyskim. V Sy­ beryjski Korpus Piechoty przerzucano transportami kolejowymi z obszaru operacyjnego Frontu Północnego.

46 W tym czasie, kiedy armia rosyjska szykowała się do działań zaczepnych, wytworzyła się złożona sytuacja wojenna we Włoszech. Dowództwo armii włoskiej, wypełniając zo­ bowiązania podjęte w Chantilly, w celu poprawy położenia armii francuskiej pod Verdun przeprowadziło w marcu 1916 r. piąte z kolei natarcie nad rzeką Isonzo (było ich w sumie jedenaście). Nie uzyskawszy powodzenia, naczelny wódz gen. Cadorna przygotowywał się do następnej ofensywy. Plany te pokrzyżował gen. Conrad von Hótzendorf, który po odrzuceniu przez gen. Falkenhayna propozycji wspólnego wystąpienia przeciwko Włochom, postanowił własnymi siłami przeprowadzić ofensywę na froncie włoskim. Uważał, że ma po temu odpowiednio dużo czasu i sił, tym bardziej że po kapitulacji Czarnogóry dysponował armią gen. Hermanna Kóvessa. Był też przekonany, że ewentualne rosyjskie przygotowania do natarcia będą trwały jeszcze długo. Natarcie rozpoczęły wojska skoncentrowane w 18 dywiz­ jach, a zatem do walki ruszyło około 400 tys. żołnierzy i 1500 dział. Od kierunku uderzenia ofensywie nadano nazwę południowo-tyrolskiej. Początek był obiecujący. 15 maja przewa­ żające siły austro-węgierskie zaatakowały w okolicach Tryden­ tu 1 armię włoską. Poniosła ona ogromne straty i przeszła do odwrotu. Do niewoli wzięto 30 tys. jeńców i zdobyto 300 dział. Wielkim sukcesem było opanowanie Asiago. Sytuacja Włochów stawała się niezwykle trudna, dalsze natarcie austro-węgierskie groziło bowiem okrążeniem sił włoskich. Już 20 maja doszło do wystosowania szeregu apeli o pomoc. Zanie­ pokojony gen. Luigi Cadorna wezwał dowództwo francuskie, aby wywarło wpływ na Rosjan w celu przyśpieszenia terminu natarcia na froncie wschodnim. Niebawem dowództwo włoskie bezpośrednio zwróciło się do Stawki z rozpaczliwą prośbą o pomoc. 23 maja attache wojskowy gen. Carlo Porro ponownie apelował o przyśpieszenie terminu natarcia armii rosyjskiej w „imię realizacji wspólnych interesów". W jeszcze

47 bardziej błagalnym tonie utrzymane było pismo szefa misji wojskowej płk. Romena z 25 maja 1916 r. Stwierdził on, że utrzymujący się zastój w działaniach wojennych stanowi poważne niebezpieczeństwo dla sojuszników. Jeśli sytuacja ta przy bierności innych państw utrzyma się, to Włosi będą musieli opuścić linię Isonzo. W uzupełnieniu tego pisma król Włoch zwrócił się w osobistym telegramie do cara z prośbą o pomoc. Gen. Aleksiejew uznał żądania wyższego dowództwa włoskiego za trudne do spełnienia. Uważał, że armia rosyjska nie jest jeszcze całkiem gotowa do przeprowadzenia ofen­ sywy, a wołanie o pomoc traktował jako wynik przesadnego strachu. Przypuszczał, że przedwczesne wprowadzenie do działań armii rosyjskiej może pokrzyżować plany wypraco­ wane na spotkaniach w Chantilly. Uważał, że Włosi dys­ ponują odpowiednimi siłami do przeciwstawienia się armii austro-węgierskiej. „Wciągać nas bez należytego przygotowa­ nia do niezwłocznego ataku — pisał Aleksiejew — znaczy wnosić w ogólny plan sojuszników dalszą dezorganizację i skazać nasze działania na niepowodzenie [...]. Zmuszani jesteśmy do rozpoczęcia operacji, mimo że mamy skromne zapasy pocisków dla artylerii ciężkiej [...]. Ponadto duża różnica w czasie między początkiem operacji na naszym froncie i francuskim jest niewskazana. Koniecznie muszę mieć zapewnienie, że uderzenie ze strony angielsko-francuskiej nastąpi, chociażby operacja pod Verdun nie została zakończona" 16. Następnego dnia gen. Aleksiejew telegrafował do gen. Żylińskiego (szefa misji wojskowej we Francji) z prośbą o przekazanie gen. Joffre'owi informacji o powzięciu decyzji przyjścia Włochom z pomocą. W ciągu najbliższego tygodnia - informował — przyśpieszy się przygotowania i przejdzie 6 Dokument nr 92. Telegram nr 2625/991-a. Gen. Aleksiejew do przedawiciela armii rosyjskiej przy dowództwie francuskim gen. Żylińskiego, t w 0 Nastuplenije..., s. 179.

4S do natarcia. Na koniec wyraził życzenie, że „pełna zgodność zwiąże działania armii rosyjskiej z działaniami wojsk sojusz! niczych". 31 maja car telegrafował do króla włoskiego: „Mój szef sztabu poinformował mnie, że 4 czerwca armia będzie w stanie rozpocząć natarcie na Austriaków. Jest to trochę wcześniej od terminu ustalonego przez sojuszników. Po­ stanowiłem rozpocząć to izolowane przedsięwzięcie, by udzielić pomocy bohaterskim wojskom włoskim oraz ze względu na Twoją prośbę" 17 . 31 maja 1916 r. Stawka wydała dyrektywę nr 2703 o przej­ ściu armii rosyjskiej do natarcia. W tym dokumencie zawarto ogólne koncepcje wypracowane na kwietniowej naradzie w Mohylewie, ale wprowadzono jednak pewne poprawki. W dalszym ciągu utrzymywano, że przeprowadzenie głównego uderzenia spada na wojska Frontu Zachodniego. Front Połu­ dniowo-Zachodni zobowiązany został do wspomagającego, ale silnego uderzenia, którego rozpoczęcie przewidywano teraz na 4 czerwca. Wojska tego Frontu wzmocniono siłami V Korpusu Syberyjskiego. Natomiast wojska Frontu Zachod­ niego miały być gotowe do natarcia o tydzień później (10 lub 11 czerwca). Front Północny otrzymał zadanie ściągnięcia na siebie sił przeciwnika demonstracyjnymi działaniami, szcze­ gólnie w rejonie Rygi. Do zdecydowanych działań miał przejść tylko przy sprzyjających okolicznościach. Oprócz osłony dróg do Piotrogrodu i Połocka miał także zabezpieczyć lewe skrzydło wojsk Frontu Zachodniego. W celu osiągnięcia ewentualnego sukcesu 8 armię wzmocniono 3 Dywizją Kaukas­ ką i polecono gen. Ewertowi przekazanie jeszcze jednej dywizji kawalerii. Gen. Joffre — faktyczny dowódca armii francuskiej — za­ interesowany był odwlekaniem terminu natarcia armii rosyj­ skiej aż do zakończenia przygotowań operacji nad Sommą. 17 L. W. W i e t o s z n i k o w, Brusiłowskij proryw. Opieratiwno-stratiegiA czeskij oczerk wojny, Moskwa 1940, s. 145.

49 Uległ jednak rozpaczliwym wołaniom Włochów o pomoc i też zwrócił się do Stawki o rozpoczęcie natarcia około 15 czerwca. Wprawdzie przedwczesne przejście do natarcia armii gen. Brusiłowa samo w sobie nie jest pożądane — pisał —jednakże na Froncie Południowo-Zachodnim mogłyby być przeprowa­ dzone demonstracyjne działania w celu podniesienia stanu moralnego naczelnego dowództwa i narodu włoskiego. Prosi­ łem gen. Cadorna, aby mocno się trzymał na swoich pozycjach, póki nie da się odczuć wpływ rosyjskiego natarcia" 18 . Naczelne dowództwo rosyjskie, po otrzymaniu pisma od gen. Joffre'a, spełniło prośbę Włochów i postanowiło rozpocząć natarcie we wcześniejszym terminie. Datę jego wszczęcia wyznaczono na 1 czerwca. 31 maja armie Frontu Południowo-Zachodniego otrzymały dyrektywę nr 2703 do uderzenia. Gen. Brusiłow uznał za nieodzowne przerzucenie 126 dywizji piechoty z Równego w celu wzmocnienia 8 armii. Zażądał też przesunięcia z innych frontów korpusu armijnego i 33 dywizjonu moździerzy oraz dostarczenia 20 min naboi do karabinów i pocisków artyleryjskich (do dział ciężkich). Gen. Aleksiejew zgodził się przekazać 33 dywizjon moździerzy oraz 10 min naboi do karabinów, natomiast pozostałych żądań nie był w stanie spełnić. Swoją decyzję uzasadniał tym, że poszczególne fronty też będą wypełniać zadania wyznaczone im podczas narady mohylewskiej. Zadania te są w dalszym ciągu aktualne, dlatego nie zgadza się na przemieszczanie sił między frontami, żeby nie naruszyć istoty tego planu. Front Południowo-Zachodni przeznaczony jest nadal do wykonania uderzenia wspomagającego. Gen. Aleksiejew domagał się także uderzenia tylko 8 armią, bez pozostałych armii, aby zapewnić jak największą przewagę na odcinku głównego uderzenia. Przedstawiony plan ataku rosyjskiego miał być jednym z elementów ogólnego planu natarcia wojsk koalicji na 18 ~

iamze, s. 52.

Łuck 1916

50 1916 r. wypracowanego na konferencjach w Chantilly. Stawka domagała się od sojuszników, aby w ślad za ofensywą armii rosyjskiej poszły natarcia wojsk koalicyj­ nych. Gen. Aleksiejew zwrócił się 26 maja do gen. Joffre'a o natychmiastowe wspólne wystąpienie mimo niezakończenia jeszcze operacji pod Verdun. Następnego dnia osobiście telegrafował do Joffre'a, powtarzając te same argumenty. Wszystkie te starania okazały się bezowocne.

ROZDZIAŁ II SIŁY I ŚRODKI STRON SIŁY ROSYJSKIE

Potencjał militarny Rosji był ogromny, ale w zetknięciu z armią niemiecką i austro-węgierską okazał się stanowczo za mały. Armia rosyjska poniosła wiele klęsk i chociaż nie była pokonana, na przełomie 1915/1916 r. znalazła się w trudnej sytuacji. Wprawdzie mogła jeszcze prowadzić dalsze działania bojowe, ale decydującej roli w tych zmaga­ niach nie była już w stanie odegrać. Jej straty od początku wojny do końca 1915 r. szacuje się na 66 tys. oficerów i 4754 tys. podoficerów i żołnierzy. W samej tylko kampanii 1915 r. straty wyniosły 2386 tys. ludzi. Uzupełnienie ich pełnowartościowym żołnierzem było niemożliwe. Najdo­ tkliwiej odczuwano ubytki w kadrze oficerskiej i podoficers­ kiej. Wakujące etaty obsadzano absolwentami krótkotrwałych i przedterminowo kończonych kursów. Tak pobieżnie prze­ szkolonych oficerów i podoficerów pośpiesznie wysyłano na front. Trudno jest więc zrozumieć, dlaczego w takiej trudnej sytuacji oficerów rezerwy z cenzusem zwalniano ze służby frontowej. Rosję uważano za kraj o nieograniczonych możliwościach mobilizacyjnych. W okresie całej wojny przez szeregi jej

52 armii przewinęło się, według ustaleń gen. Nikołaja Gołowina.j 15,5 min oficerów, podoficerów i żołnierzy, a do 15 majJ 1916 r. — 13 338 tys. Natomiast W. Hurko podaje, że pod sztandarami armii rosyjskiej znalazło się 14,5 min ludzi. W maju 1916 r. zaczęły ujawniać się w Rosji oznaki załamania tych na pozór nieograniczonych możliwości mo­ bilizacyjnych. Armia rosyjska 1 czerwca 1916 r. liczyła około 6700 tys. żołnierzy i podoficerów (stan wyżywienia) oraz ponad 100 tys. oficerów. Armia ta w maju 1916 r. osiągnęła na froncie wschodnim imponujące rozmiary w stosunku do początkowego okresu wojny. Stan bojowy 20 marca wynosił 1 708 198 i w maju wzrósł do 1800 tys. bagnetów i 142 tys. szabel. Siły te skupione były w 130 dywizjach piechoty (1969 batalionów) i 36 dywizjach kawalerii (1283 szwadrony). Do tego należy jeszcze dodać dywizje pospolitego ruszenia, załogi twierdz i uzupełnienia, co łącznie dawało 3150 tys. żołnierzy. Było to poważne odrodzenie siły. Armia ta po ciężkich przejściach z 1914 i 1915 r. została pod koniec 1915 i w pierwszej połowie 1916 r. odbudowana i przedstawiała jeszcze dużą wartość bojową. Stosunek sił na południe od Prypeci w maju 1916 r. wynosił 1,2:1 na korzyść Rosjan. Posiadali oni tam 512 tys. bagnetów i szabel, podczas gdy przeciwnik 441 tys. Natomiast na północ od Prypeci Rosjanie mieli dwukrotną przewagę nad Niemcami. Wojska rosyjskie dysponowały 1220 tys. bagnetów i szabel, Niemcy 620 tys. Ogółem Rosjanie mieli 1732 tys. bagnetów i szabel, armie austro-węgierskie i nie­ mieckie — 1061 tys. Według źródeł niemieckich na początku czerwca na froncie na północ od Prypeci było 560 tys. żołnierzy niemieckich, 30 tys. austro-węgierskich i 1590 tys. rosyjskich, a na południe od Prypeci 30 tys. niemieckich, 456 tys. austro-węgierskich i 650 tys. rosyjskich.

53 Tabela 2 Ogólne zestawienie sił na Froncie Południowo-Zachodnim 4 czerwca 1916 r.

Według źródeł rosyjskich Front Południowo-Zachodni dys­ ponował (w zaokrągleniu) 580 tys. bagnetów i 58 tys. szabel. Brusiłow szacował, że siły austro-węgierskie mają 450 tys. bagnetów i 30 tys. szabel. Z ustaleń austriackiego historyka Rudolfa Jefabka wynika, że 4 czerwca 1916 r. miały one 545 200 bagnetów i 47 900 szabel (z tego połowa kawalerzystów spieszona); nie wliczono też 102 200 żołnierzy z formacji marszowych. Angielski historyk Norman Stone siły rosyjskie określił na 600 tys., austro-węgierskie zaś na 500 tys. We wszystkich tych sprawozdaniach występuje zbieżność w usta­ laniu liczby żołnierzy po obu stronach frontu (minimalne różnice). Także wszystkie dostępne przekazy źródłowe prze­ wagę rosyjską na Froncie Południowo-Zachodnim określają jako nieznaczną. Zatem siły rosyjskie Frontu Południowo-Zachodniego góro­ wały liczebnie nad przeciwnikiem (573 tys. bagnetów przeciw 448 tys. i 60 036 szabel przeciw 27 300). Miały przewagę w liczbie dział lekkich — 1770 przeciw 1301, natomiast "stępowały w liczbie dział ciężkich — 186 przeciw 545.

54

55

Tabela 3 Zestawienie sił rosyjskich, austro-węgierskich i niemieckich w okresie od kwietnia do sierpnia 1916 r. Data

Rosyjskie

Austro-węgierskie i niemieckie

Kwiecień

573 000

441 000

22 maja

650 000

486 000

12 lipca

711 000

421 000

Sierpień

863 000

481 000

Z porównania sił 8 armii i stojącego naprzeciw niej wrogi wynika, że 8 armia przewyższała go o 45 batalionów i 100 dział, ale ustępowała mu w liczbie haubic i ciężkiej artylerii; przeciwnik miał 32 polowe haubice i 36 ciężkich dział więcej. Przewaga liczebna po stronie wojsk rosyjskich występowała od początku działań i utrzymała się do końca, ponadto liczebność ta stale wzrastała, natomiast siły austro-węgierskie i niemieckie zaledwie udało się utrzymać na jednakowym poziomie. Dużym utrudnieniem dla Rosjan były niesprzyjające warunki do przerzucania oddziałów z jednego frontu na drugi. Słaba sieć linii kolejowych powodowała, że na przewiezienie jednego korpusu z Frontu Południowo-Zachodniego na Front Północny potrzebo­ wano 23 dni. Natomiast na przewiezienie korpusu z Frontu Zachodniego na Południowo-Zachodni trzeba było od 10 do 13 dni. Tabela 4

Zestawienie rosyjskich dywizji piechoty od końca maja do końca czerwca 1916 r.

* bez 6 armii ** dotarły korpusy: V syberyjski, XXIII, 1 turkiestański, V; 78, 108, 113, llfl dywizje piechoty *** III korpus

W połowie 1915 r. w armii rosyjskiej nadal odczuwano niedostatek broni i amunicji. Próbowano rozwiązać ten trudny problem, tworząc w sierpniu 1915 r. Radę Obrony Kraju z ministrem wojny na czele. W jej skład weszli reprezentatywni przedstawiciele Rady Państwa i Dumy. Rada, sprężyście kierowana przez Aleksandra Poliwanowa, jednego z najbardziej uzdolnionych ministrów okresu wojny, dokonała wielkiego dzieła poprawy zaopatrzenia armii rosyjskiej w uzbrojenie, sprzęt, amunicję i żywność. Zajęła się mobilizacją jednostek tyłowych i zwiększeniem efek­ tywności gospodarki wojennej. Na podstawie sprawozdań składanych od 14 maja do 30 grudnia 1915 r. już można stwierdzić pewną poprawę. Duże osiągnięcia Rady przyniósł dopiero następny rok. W ramach dążeń do poprawy zaopatrzenia armii powołano Centralny Komitet Wojenno-Przemysłowy z przywódcą opozycji Aleksandrem Guczkowem na czele. Komitet utwo­ rzył 250 obwodowych i terenowych komitetów wojenno-przemysłowych. W ten sposób powstał poczwarny i niezbyt sprawnie kierowany aparat do składania zamówień na produkcję wojenną w średnich i mniejszych zakładach. Nielogiczność sytuacji pogłębiało tworzenie różnorodnych komitetów regulujących gospodarkę wojenną, bez wyraź­ nego określenia ich kompetencji. Powstał Komitet do spraw Rozdziału Paliw (4 marca 1915 r.) i Komitet Żywnościowy (15 maja 1915 r.), powołano Wszechrosyjski Związek Ziemstw i Miast (Ziemgor), który miał pomagać rządowi w kierowaniu wysiłkiem wojennym narodu rosyjskiego. Wszystkie te związki i komitety hojnie finansowano z budżetu centralnego. Pieniądze te nie zawsze były właściwie wydatkowane, a często nawet bezmyślnie trwonione. Taki stan rzeczy wynikał z ustępstw, jakie rząd carski czynił wobec burżuazji rosyjskiej. Niedobór broni i amunicji wynikał z błędu popełnionego w planowaniu mobilizacyjnym. Na początku wojny w armii

56 było około 5500 tys. karabinów', a powinno być dwa razy tylej Miesięczne ubytki broni obliczano na 200 tys. karabinów, podczas gdy fabryki rosyjskie u schyłku 1915 r. zdolne były do wyprodukowania 100 tys. karabinów na miesiąc, czyli zaledwie: w połowie zaspokajały ubytek broni. O pokryciu deficytu nie można było nawet myśleć. Na początku grudnia 1915 r. przy stanie bojowym piechoty rosyjskiej wynoszącym 1360 tys. żołnierzy brakowało 160 tys. karabinów. Słabo rozwinięty przemysł rosyjski nie był w stanie wypełnić postawionych przed nim zadań. Ratunek widziano w zamówieniach zagranicznych w takich państwach, jak Francja, Wielka Brytania, Włochy, Stany Zjednoczone. Z fabryk amerykańskich Rosjanie chcieli otrzymać do wiosny 1916 r. 850 tys. karabinów, jednakże takiej liczby Amerykanie nie byli w stanie dostarczyć. Rosja wysyłała za granicę olbrzymie ilości złota, w zamian za co otrzymywała zamówiony sprzęt, ale w ilościach daleko odbiegających od oczekiwań. Do końca 1916 r. wyprodukowano w Rosji 2 166 296 karabinów i naprawiono 379 136. Łącznie w czasie wojny do końca 1917 r. kupiono za granicą 2 430 000 karabinów. Zimą 1915/1916 r. przetransportowano do Rosji milion karabinów od sojuszników, co odpowiadało rocznej produkcji krajowej; ponadto Rosjanie zdobyli na przeciwniku 700 tys. karabinów. W ciągu trzech lat wojny zapotrzebowanie na karabiny osiągnęło liczbę 17 700 tys., a brakowało 6 min. Trzeba jednak stwierdzić, że tuż przed rozpoczęciem bitwy pod Łuckiem zaopatrzenie w karabiny uległo znacznej poprawie. 1

M. W r z o s e k , Działania wojenne na ziemiach polskich w latach 1914-1915, [w:] / wojna światowa na ziemiach polskich. Materiały z sympoz­ jum poświeconego 70 rocznicy wybuchu wojny, Warszawa 1986, s. 57. W piechocie — głównym rodzaju wojsk — podstawowym środkiem walki byt karabin ręczny, samopowtarzalny, pięciostrzalowy Mosin wz. 1891. Karabin Mosin ustępował pod względem właściwości balistycznych niemiec­ kiemu Mauserowi wz. 1898, miał jednak tę przewagę, że posiadał dużo mniej części składowych (42) i był mniej wrażliwy na zanieczyszczenie i niezbyt staranną konserwację.

57 Szacuje się, że w chwili wybuchu wojny niedobór naboi karabinowych wynosił 2 mld sztuk. Próbowano zwiększyć produkcję i uruchomić dostawy zagraniczne. Pomimo tych zabiegów sytuacja w zaopatrzeniu w naboje karabinowe przez cały okres wojny była trudna. Kłopoty te powiększali jeszcze zbyt zapobiegliwi dowódcy, którzy w 1915 r. przy mocno rozciągniętych pozycjach (ponad 40 km na korpus), chcąc ułatwić sobie zadanie, pobierali nadmierne ilości amunicji, która podczas odwrotu pozostawała w okopach. Próbowano ratować sytuację przez wprowadzenie nagród pieniężnych za zebrane naboje i łuski. Doprowadziło to do rezultatów odwrot­ nych do zamierzonych, rozpowszechniło bowiem kradzież naboi ze składów amunicyjnych i parków w celu uzyskania obiecanej nagrody. Sytuację pogarszała w dodatku fałszowana sprawozdaw­ czość. Trudno było ustalić rzeczywiste zapotrzebowanie wojska na sprzęt i amunicję, skoro dowódcy różnych szczebli wyol­ brzymiali swoje potrzeby. Nie ujmowali sprzętu zdobycznego, a sprawne działa wykazywali jako zepsute. Wytworzył się psychologiczny mechanizm wymuszania zwiększonych dostaw. Ten proceder szczególnie rozpowszechnił się przy zamówie­ niach na amunicję. Według wyliczeń dowódcy 9 armii gen. Szczerbaczewa na prowadzenie operacji potrzeba było 78 tys. pocisków dla ciężkiej artylerii, 500 tys. pocisków dla lekkiej i 20 min amunicji karabinowej. Dowódca frontu nie był w stanie zrealizować takiego zamówienia, toteż rozmiar prowadzonej operacji zalecił dostosować do ilości posiadanej amunicji. Ponadto twierdził, że nawet przy obfitości pocisków artyleryj­ skich żywotność dział obliczona była na określoną liczbę wystrzałów i ich nadmiaru nie byłyby w stanie wytrzymać. Radykalna poprawa w wyposażeniu armii w karabiny, działa i amunicję nastąpiła już na początku 1916 r. Przemysł r °syjski przełamał wiele barier i zwiększył produkcję. W po­ równaniu z dostawami z 1915 r. dwukrotnie wzrosło zaoparzenie armii rosyjskiej w karabiny, sześciokrotnie w działa

58

59

76 mm, dwukrotnie w haubice 122 mm, i trzykrotnie w haubice 152 mm. Zwiększone zostały także dostawy amunicji, chociaJ były one jeszcze ciągle niewystarczające. W armii rosyjskiej używano karabinów maszynowycH Maxima na podstawce Sokołowa. Wprawdzie było ich dużoi ale nie tyle, ile potrzebowało wojsko. Na początku wojny byłd 4157 karabinów, a więc 1 karabin maszynowy przypadał na 1000 żołnierzy. W zapotrzebowaniu miesięcznym z 25 wrześJ nia 1915 r. liczbę karabinów określono na 2078, a w ciąga całego roku otrzymano zaledwie 5308. Norma ustalona 23 sierpnia 1915 r. przez ministra wojny wynosiła 2 karabiny ni kompanię. W 1915 r. Stawka złożyła zamówienie na następny rok w wysokości 14 072 karabiny maszynowe. Łącznie w 1913 i 1916 r. armia rosyjska otrzymała 20 tys. karabinów maszyno­ wych, z tego prawie 9 tys. pochodziło z dostaw zagranicznych,; głównie ze Stanów Zjednoczonych. Tabela 5 Zestawienie karabinów maszynowych (ciężkich i lekkich) w dywizjacM piechoty i kawalerii w 1914 i 1918 r.

* ciężki ** lekki - brak danych

Z błędu popełnionego w planowaniu mobilizacyjnym wynH kała także słabość armii rosyjskiej pod względem wyposażeni*] w działa artyleryjskie i amunicję do tych dział. Rzeczywisti

potrzebowanie na działa okazało się dwukrotnie wyższe od nlanowanego. Do tego trzeba dodać jeszcze uzupełnianie zniszczonego sprzętu. Długość użytkowania dział obliczano średnio na 5 tys. wystrzałów. W listopadzie 1915 r. Rada Obrony Kraju ustaliła normę wymiany dział — 400 na miesiąc. Straty bojowe w tym czasie obliczano na 91 dział. Łącznie w ciągu miesiąca potrzeba było około 500 dział na uzupełnienie stanów. Istniała więc pilna potrzeba rozwoju własnych wytwórni. A. A. Manikowski, szef Głównego Zarządu Artylerii od lipca 1915 r. do końca wojny, twierdził, że czynniki rządowe traciły cenny czas i nie mogły poradzić sobie z rozwinięciem produkcji dział. Ich postawę określa jako „zbrodniczą, krótkowzroczną i pozba­ wioną zmysłu organizacyjnego". Dopiero po dwóch latach wojny nastąpił znaczący wzrost rodzimej produkcji. W okresie I wojny światowej Rosjanie posiadali już 959 baterii, a w nich 7088 dział 2 . Niemcy dysponowały 1432 bateriami, w których były 8392 działa. Przewaga Niemiec nad Rosją w liczbie baterii wynosiła 473, a w liczbie dział — 1304. Austro-Węgry posiadały 968 baterii wyposażonych w 5062 działa; od Rosji miały zatem 6 baterii i 2026 dział mniej. Należy zaznaczyć, że większa część dział niemieckich była skierowana na front zachodni, gdzie Francuzi na początku wojny wystawili 3792 lekkie działa i 240 ciężkich, a Brytyj­ czycy i Belgowie razem 1400 dział. Austro-Węgry część swoich sił skierowały przeciwko Serbii, która na początku wojny rozporządzała 583 działami. W maju 1916 r. znaczna część sił austro-węgierskich, wraz z ciężką artylerią, skiero­ wana została na front włoski. Artyleria rosyjska miała najwięcej dział lekkich. Najczę­ ściej używane były działa trzycalowe wz. 1902. Istotną Mała w stosunku do Niemców liczba baterii i dział wynikała m.in. z niedoceniania roli artylerii na długo przed wybuchem wojny pod wpływem teoretyka wojskowości Dragomirowa. Później dostrzeżono ten błąd, ale 'rudno było usunąć zaniedbania; P. A. Z a j o n c z k o w s k i j, Samodierżawije • russkaja armija na rubieże XIX-XX stoletij, Moskwa 1973. s. 261-265.

60 rolę zaczynały odgrywać moździerze i haubice, których o